Co zamiast konkurencji Z dr inż. Januszem Lichotą z Wydziału Mechaniczno-Energetycznego Politechniki Wrocławskiej rozmawia Bogdan Mikołajczyk. Wrocław – ściśle firma Fortum Power and Heat Polska sp. z o.o. ma w planie budowę nowej elektrociepłowni. Będzie to trzecia EC pracująca w systemie ciepłowniczym miasta zasilanym dziś przed dwie elektrociepłownie ZEW Kogeneracja SA. Plany Fortum budzą zaniepokojenie, są kwestionowane. Skąd się bierze problem? Stąd, że dwa komercyjne podmioty chcą sprzedawać ciepło tym samym odbiorcom. A Fortum jako właściciel sieci ciepłowniczej, którą nabył w ramach prywatyzacji od MPEC, planując nowe źródło, próbuje przejąć cały rynek ciepła we Wrocławiu. Chce przejąć dostawy ciepła, lokując swoją elektrociepłownie jako podstawowe całoroczne źródło ciepła do systemu. Istniejące elektrociepłownie miałyby spełniać funkcje źródeł szczytowych. Oczywiście Fortum ma prawo wybudować swoją elektrociepłownię i realizować swoją strategię rynkową. Jednak to wywołuje szereg pytań, ponieważ w ekonomii nie ma darmowych posiłków. Zawsze jest coś za coś. Jaka może być cena tego inwestycyjnego eksperymentu? Bo kto poniesie koszty – łatwo się domyśleć. Jest kilka scenariuszy rozwoju sytuacji po wybudowaniu nowej elektrociepłowni. Jej koszt to 1,5 mld zł. Łatwo obliczyć, że z tytułu tylko zwrotu kapitału np. w ciągu 10 lat, niezależnie od tego, że zwrot dotyczy tylko Fortum – do obecnych przychodów obu firm rzędu 0,5 mld zł trzeba będzie dodać 0,15 mld zł. 1 Oznacza to wzrost ceny ciepła u odbiorców o 30 proc. z obecnych 48 zł/GJ do 62 zł/GJ. Z drugiej strony Kogeneracja po ograniczeniu swojej produkcji o 70 proc. i zamianie jednej z elektrociepłowni na mniej sprawną ciepłownię podniesie cenę o następne 30 proc., aby utrzymać rentowność. Sumarycznie ciepło u odbiorców może zdrożeć nawet o 60 proc. tj. do 77 zł/GJ. Z tym, że jest to scenariusz negatywny dla obu firm, bo oznacza ucieczkę odbiorców do kondensacyjnych kotłów gazowych, dla których cena ciepła to 61 zł/GJ, a Wrocław posiada 40 proc. zapas przepustowości w sieci gazowej. Więc nie zostanie zrealizowany. A inne scenariusze? Jeżeli powstanie nowe źródło to na pewno zrealizowany zostanie wspomniany wzrost ceny ciepła w Kogeneracji ze względu na zamianę elektrociepłowni na ciepłownię. Fortum, aby nie utracić odbiorców, przez kilka lat nie podnosi swojej ceny z obecnych 48 zł/GJ, a wobec tego, że ciepło z elektrociepłowni gazowej ma cenę taryfową ok. 60 zł/GJ to ten deficyt Fortum sfinansuje ze swoich środków, stosując dumping cenowy. Wpędzi to Kogenerację w straty, których redukcja wymagać będzie odstawienia i zbycia części potencjału. A kto inny może go nabyć jak nie Fortum? Dalsza inżynieria finansowa polega na tym, że Fortum podtrzymuje na rynku cenę 62 zł/GJ wynikającą z przymusu podniesienia jej przez Kogenerację. Po odkupieniu ciepłownia jest zamieniana z powrotem na elektrociepłownię, co oznacza realny spadek kosztów ciepła do poziomu około 48 zł/GJ ze względu na ich rozdział pomiędzy nowe źródło gazowe i istniejące węglowo – biomasowe w Kogeneracji. I po kilku latach Fortum refinansuje deficyt, odzyskuje kapitał inwestycyjny, pozyskuje go z powrotem od odbiorców przez następnych 10-15 lat w zależności od przyjętego horyzontu inwestycyjnego. URE oczywiście zaakceptuje ten scenariusz, bo nie zostanie zrealizowany scenariusz 77 zł/GJ. W każdym wariancie za ten „ciepły posiłek” zapłacą odbiorcy, tj. kilkaset tysięcy wrocławian zasilanych z sieci ciepłowniczej. 2 Kluczowe pytanie jest takie, czy sytuacja na rynku ciepła Wrocławia uzasadnia nową inwestycję? Rynek ciepła jest rynkiem paradoksalnym. Postawienie nowego źródła nie powoduje zmniejszenia cen, bo to nie jest rynek konkurencyjny w sensie klasycznym. Zbudowanie kilkudziesięciu tysięcy nowych mieszkań we Wrocławiu nie spowoduje wzrostu sprzedaży, ponieważ prawo kreuje wskaźniki gospodarcze i odbiorcom będzie się opłacało inwestować w efektywność energetyczną, a nie płacić coraz wyższe rachunki za energię rosnące znacznie szybciej od inflacji. Według naszej analizy (Politechniki Wrocławskiej) potrzeby cieplne Wrocławia w roku 2025 zmniejszą się. Wpłyną na to m.in. zmiany w charakterze użytkowania obiektów na terenie miasta wynikające z trendu depopulacji Wrocławia w jego granicach administracyjnych i wzrostu liczby mieszkańców w aglomeracji, regulacje prawne dotyczące energochłonności budynków oraz udział energii odnawialnych w bilansach energetycznych producentów i konsumentów. Przewidywana implementacja prawodawstwa europejskiego spowoduje, że w roku 2025 we Wrocławiu będą mogły powstawać tylko budynki zeroenergetyczne, a domy modernizowane też będą musiały w dużej części spełniać takie standardy. Obniży się roczna sprzedaż ciepła mieszcząca się obecnie w przedziale 8,5 tys.-10 tys. TJ. W miejsce wahań wynikających ze zmian pogodowych wokół 9 tys. TJ będą występowały wahania wokół 8,5 TJ. Czy miasto ma wieloletni plan rozwoju systemu grzewczego? W jakim kierunku pójdzie (czy powinien pójść) ten rozwój. Wrocław ma opracowane założenia do planu zaopatrzenia w ciepło z roku 2004. Nie ma aktualnych planów i zamierza to uzupełnić do końca roku 2012. Rynek ciepła zwłaszcza ten obejmujący scentralizowane systemy ciepłownicze czekają duże zmiany determinowane wymaganiami unijnej polityki energetyczno-klimatycznej, unowocześnianiem technologii, poprawą sprawności. Czy patrząc z tego punktu widzenia, plany Fortum dobrze wpisują się w reformowanie rynku ciepła Wrocławia na obecnym etapie? Czy tworzą grunt dla unbundlingu i zasady TPA w ciepłownictwie? 3 Unbundling obecnie istnieje na rynku energii elektrycznej. Natomiast pojawiają się zapowiedzi jego wprowadzenia na rynku ciepła. To będzie dodatkowy element ryzyka dla planowanego przedsięwzięcia firmy Fortum. Sądzę, że unbundling na rynku ciepła to nie jest dobra idea. W sensie ekonomicznym dystrybutorowi nie opłaca się inwestować w sieć ciepłowniczą przy okresie zwrotu nakładów rzędu 15 lat. Lepiej kupić obligacje państwowe. Przykładem może być Lublin. Jest tam osobna sieć ciepłownicza i dwa różne źródła ciepła. Sieć się nie rozwija, ponieważ zyski pojawiają się ze sprzedaży energii elektrycznej w źródłach, a dystrybutor ciepła ich nie ma. Stąd cena ciepła dla odbiorców nie jest najniższa, bo nie można prowadzić w sposób optymalny sieci ciepłowniczej, która jest traktowana jako miejsce zrzutu ciepła dla wytwarzanej energii elektrycznej. Obecność dwóch podmiotów gospodarczych na rynku ciepła oznacza, w scenariuszu negatywnym, postawienie ich przeciwko sobie, a nie wspólnie. We Wrocławiu jest obecnie realizowany scenariusz negatywny. Zasada TPA jest dobra teoretycznie. Niestety sieć ciepłownicza ma pozycję monopolistyczną względem źródeł ciepła. Stąd w praktyce dystrybutor ciepła może blokować inwestycje źródła ciepła poprzez regulowanie przyłączania nowych odbiorców. Władze miejskie mają instrumenty prawne, które mogą zmusić dystrybutora do przestrzegania prawa dotyczącego zasady TPA, tak by służyła mieszkańcom poprzez stabilizowanie ceny ciepła w systemie z wieloma źródłami i różnymi właścicielami. Unijna polityka energetyczno-klimatyczna m.in. wymusza zakup energii z certyfikatami zielonymi. Wrocławska Kogeneracja SA posiada kocioł biomasowy i stosuje współspalanie biomasy. W praktyce Fortum ma możliwość blokowania sprzedaży tej energii. I tu znowu władze miasta mogą wystąpić jako organ, którego obowiązkiem jest działanie w interesie mieszkańców. 4 W jakich warunkach konkurencja na rynku ciepła taka w klasycznym rozumieniu – nie będzie zagrażać bezpieczeństwu zaopatrzenia w medium po przystępnej cenie. Czy i jakie regulacje poza rynkowe mogą być do tego niezbędne? Planowany nowy blok gazowy o mocy 400 MWe/290 MWt zmniejszy bezpieczeństwo dostaw ciepła dla Wrocławia. Jest to jeden blok, a awarie na przykład pęknięcia łopatek zdarzają się nawet w nowych turbinach, dopiero co uruchamianych. Kogeneracja likwidując 70 proc. mocy cieplnej i dostosowując się do nowej sytuacji na rynku nie będzie w stanie pokryć zapotrzebowania na ciepło w przypadku jego awarii. Awaria bloku gazowego o mocy cieplnej 290 MWt przy temperaturze -18 °C, oznacza, że 35 proc. mieszkań we Wrocławiu zasilanych z sieci ciepłowniczej nie będzie miało ogrzewania. Czego firmie Fortum i wrocławianom nie życzę. Obecnie Kogeneracja posiada 28 proc. nadmiar mocy w stosunku do rzeczywistych potrzeb cieplnych. Klasyczne rozumienie konkurencji nie istnieje w ciepłownictwie. Dlatego mamy URE, którego zadaniem jest m.in. zadbanie o godziwy interes monopolisty – sieci ciepłowniczej, a z drugiej strony o interes odbiorcy w taki sposób, aby firma ciepłownicza była przedsięwzięciem ekonomicznym, ale nie mogła wziąć premii za monopol. W tym miejscu również skutecznie mogą się włączyć władze miasta. Konkurencja odbywa się pomiędzy ciepłownikami oraz gazownikami, OŹE, indywidualnym ogrzewaniem węglowym. Na to nakłada się prawo wspierające jedne źródła energii kosztem innych. W tej chwili Kogeneracja i Fortum nie są dla siebie konkurencją. Są od siebie w 100 proc. uzależnione. W Dreźnie – mieście niezwykle podobnym do Wrocławia pod względem cieplnym (struktura mieszkań, ilość mieszkańców, moc cieplna systemu ciepłowniczego) – konkurencja gazu, OZE oraz termomodernizacja sprawiła, że sprzedaż ciepła z sieci ciepłowniczej spadła o 40 proc. w latach 1989-2010 i to pomimo przyłączenia 140 MWt. To jest swoiste memento mori dla obu firm. Dziękuję za rozmowę. 5