ROK WIARY - ZAGROŻENIE WIARY, sierpień 2013 __________________________________________________________________________________ Czy kult maryjny może być błędny - ks. Andrzej Wołpiuk WIERZĘ W KOŚCIÓŁ, KTÓREGO MATKĄ JEST MARYJA (11) Obserwując niektóre przejawy katolickiej pobożności maryjnej w naszym kraju można nieraz odnieść mylące wrażenie, że Maryja stawiana jest w centrum wiary. Nie można od razu jednak przekreślać tej „ludowej pobożności” (jak nazywają ją niektórzy), ale każda subiektywna (osobista) pobożność wymaga zawsze pogłębionej formacji, która dokonuje się przez najpierw przez poznanie prawd wiary, a nieraz i oczyszczenia z niewłaściwych elementów, które do niej przylgnęły. Już w starożytności chrześcijańskiej były w tym względzie trudności, dlatego na jednym z Soborów Powszechnych (Nicea 787 r.), w jego dokumentach końcowych zawarto ważne dla nas i aktualne również dzisiaj sformułowania: „...według nauczania Ojców i powszechnej Tradycji Kościoła wierni mogą czcić razem z krzyżem także wizerunki Matki Bożej, Aniołów i Świętych, w kościołach, w domach i przy drogach”. Dlatego cześć, jaką katolicy oddają Maryi nie jest kultem bałwochwalczym. W osobie Maryi sławimy nie tylko dzieło Boże. Poprzez Nią możemy dostrzec samego Boga, Jego byt i istotę. Symbolika ta nie prowadzi do nadania Maryi cech boskości ani do Jej boskiego wywyższenia. Przez te metafory widoczny jest sam Bóg. Jedynie wtedy, gdy będzie dla każdego chrześcijanina jasne, że obrazy maryjne nie stawiają Maryi na równi z Bogiem, lecz poprzez Nią próbują Go przybliżyć, wszyscy chrześcijanie będą mogli cieszyć się nimi bez wątpliwości w wierze. Rodzi się jednak u wielu ludzi wierzących - szczególnie „przyjmujących protestancki punkt widzenia wiary” - pewien sprzeciw wobec kultu Matki Bożej i Świętych, który nie raz przyjmuje postać „kultu figur i obrazów”. Problem pojawia się wtedy, kiedy tym obrazom i figurom nadawane są jakieś cudowne i nadprzyrodzone cechy, co kłóci się nie tylko ze zdrowym rozsądkiem ale i z samą Ewangelią. Co gorsze, kult ten idzie często w parze z wielka nieświadomością religijną, albo i wręcz zabobonnością. Najlepszym przykładem niech będą tu badania sprzed kilku lat, w których na pytanie o Trójcę Świętą większość ankietowanych odpowiadała, że chodzi o Jezusa, Józefa i Maryję. Jeśli dorzucić do tego, że wielu katolików nie potrafi wymienić poprawnie wszystkich czterech Ewangelistów (nie mówiąc już o treści ich Ewangelii) - nie mówiąc już o znajomości podstawowych prawd wiary, włos na głowie się jeży, a problem staje się jak najbardziej zrozumiały. W budowaniu relacji z Bogiem często potrzebujemy pośredników. Jedynym Pośrednikiem wobec Ojca jest Jezus Chrystus. Ale Jego pośrednictwo bynajmniej nie przekreśla pośrednictwa innych osób - ludzi, którzy żyli na ziemi i są uznani za przyjaciół Boga (Święci). W ich gronie (w Kościele tryumfującym) w szczególny sposób obecna jest Matka Jezusa - Maryja. Dlaczego? Odpowiada nam sama Ewangelia: Jest Matką Zbawiciela świata. Ją wybrał Bóg do tej roli. Ją ustrzegł jako jedyną osobę ludzką - od grzechu pierworodnego (dogmat o Niepokalanym Poczęciu Maryi). Ją zachował od skutków tego grzechu za względu na przyszłe zasługi Jej Syna. Nie ma w tym nic złego, gdy rozmawiasz z Matką Chrystusa, gdy Ją prosisz o wstawiennictwo przed Synem. Maryja nigdy nie była, nie jest i nie będzie „boginią” w pobożności chrześcijańskiej. Chociaż w oddawanym Jej kulcie mogą być nieraz niewłaściwe kierunki - z tym można zgodzić się. _________________________________________________________________________________ Krajowe Duszpasterstwo Młodzieży - www.kdm.org.pl ROK WIARY - ZAGROŻENIE WIARY, sierpień 2013 __________________________________________________________________________________ Nieraz można to zauważyć u poszczególnych osób. Ale wówczas trzeba pomóc takim ludziom formować właściwy kult do osoby Matki Jezusa. Dość często starszym ludziom nie jest łatwo przetłumaczyć, w jaki sposób mają czcić Maryję. Jest to rola typowo duszpasterska, czyli zastosowanie w życiu wskazań, jakie daje Kościół w swym nauczaniu. Przyznam, że w praktyce różnie to wygląda, w zależności od regiony polski, a nawet w zależności od parafii. Ogromną w tym rolę spełniają sanktuaria maryjne. „W kulcie obrazów nigdy nie czcimy danego przedmiotu (obrazu, figury), ale osobę, którą one wyrażają. Ikona bowiem odsyła do osoby, którą przedstawia i uobecnia. Ikony i obrazy wspomagają naszą wiarę, wspomagają naszą wyobraźnię, pomagają nam trwać modlitewnym skupieniu. Spełniają więc tylko funkcję pomocniczą. Aczkolwiek ta rola jest dość znaczna. Wiele wizerunków uznaje się za cudami słynące, bowiem w tych konkretnych miejscach (np. Lourdes, Fatima, Częstochowa) dokonały się (medycznie udokumentowane) cuda. Dlatego też te miejsca są uprzywilejowanymi ośrodkami urzeczywistniania się zbawczego pośrednictwa Kościoła”. Nieraz można spotykać się z zarzutami wobec nas, katolików, że wypaczamy Pismo Święte, czcząc Maryję, Matkę Jezusa tak, jakby była ważniejsza niż sam Pan Bóg. Na dodatek, dziś nawet wielu katolików przenikniętych duchem fałszywego ekumenizmu - po spotkaniu z protestanckim lub sekciarskim ujęciem prawd wiary - stwierdza, że w Polsce kult Maryi jest przesadny, niebiblijny, a ponadto stanowi przeszkodę w zbliżeniu z protestantami. Jak to jest z kultem Matki Bożej? Czy rzeczywiście powinniśmy Ją czcić bardziej niż kogokolwiek ze świętych? Kościół zawsze uczył, że tak właśnie powinno być. Żaden bowiem ze świętych nie został tak wyróżniony przez samego Boga, jak Maryja. Zanim jednak sięgniemy do przywilejów Maryi jako Matki Bożej, pomyślmy tak całkiem po ludzku. Maryja jest Matką Jezusa, który jest Bogiem. Trudno byłoby uznać, że Pan Jezus nie jest kochającym Synem. A przecież kochający syn zawsze cieszy się, kiedy ktoś okazuje szacunek jego matce. Poza rodzinami patologicznymi cierpienia matki są cierpieniami dzieci, jej radości - ich radościami. Czy Pan Jezus byłby, mówiąc po ludzku, dobrym Synem, gdyby był zazdrosny o cześć i szacunek dla Swojej Matki? A popatrzmy z drugiej strony: która dobra matka byłaby zazdrosna o cześć dla syna? Czy kochająca matka chciałaby zająć miejsce syna, nawet gdyby był królem? Odpowiedź brzmi: nie! Dlaczego więc ktoś podejrzewa, że Maryja pragnie zająć miejsce Jezusa? Przecież pamiętamy Jej słowa z Kany Galilejskiej: Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie (J 2, 5). Jedyną Jej troską jest, by Słowo Jezusa było szanowane. Jak więc może przesłaniać nam Boga? To właśnie Biblia mówi o Maryi: Bądź pozdrowiona, łaski pełna, Pan z Tobą (Łk 1, 28). Te słowa wypowiedział Anioł w dniu zwiastowania. Z powyższych słów wynika, że Maryja od początku, zanim jeszcze poczęła Syna, była „pełna łaski”. Czy taką pochwałę Maryi można zlekceważyć? Czy nie bylibyśmy głusi na Słowo Boże? Dlatego Kościół od początku wierzył, że Maryja poczęła się bez grzechu pierworodnego. Co prawda, dogmat o Niepokalanym Poczęciu został ogłoszony dopiero 8 grudnia 1854 roku, ale w wierze Kościoła ta prawda była zawsze żywa i obecna. _________________________________________________________________________________ Krajowe Duszpasterstwo Młodzieży - www.kdm.org.pl ROK WIARY - ZAGROŻENIE WIARY, sierpień 2013 __________________________________________________________________________________ Ostatecznie wszystkie przywileje i łaski Boże, jakie spłynęły na Niepokalaną, mają swe źródło w prawdzie o Bożym Macierzyństwie Maryi. Spośród wszystkich niewiast w historii, to właśnie Ją wybrał Bóg, by przez Nią Syn Boży stał się Człowiekiem i przyjął ludzkie ciało. Czyż można podejrzewać Pana Boga, że potraktował Maryję tylko jako narzędzie, a po spełnieniu przez Nią wybranego zadania zapomniał o Niej? Nasuwa się wniosek, że to nie my, katolicy umniejszamy rolę Pana Boga, ale właśnie nasi przeciwnicy przedstawiają najlepszego Boga zbyt „urzędowo”, nie zważając na Jego Miłość. Jeżeli Pan Jezus obiecuje, że nawet ten, który ze względu na Niego poda uczniom kubek wody do picia, nie utraci swojej nagrody, to któż śmiałby wątpić, że Tę, która Go poczęła, porodziła, wychowała, potem towarzyszyła Mu w Jego działalności, wyniósł do najwyższej godności? Na Jej prośbę Zbawiciel czyni pierwszy cud, Jej oddaje pod krzyżem Jana, który w Ewangelii nazywa siebie „uczniem, którego Jezus miłował”, aby w ten sposób oddać Jej w opiekę każdego ucznia Jezusa. Wreszcie popatrzmy na Maryję jako na wspaniałe dzieło Boże. Przypuśćmy, że ktoś zaprojektował dom, zbudował go i wykończył. Potem wszyscy, którzy przechodzą drogą zachwycają się: „co za wspaniały dom!”. Czy twórca tego domu mógłby mieć za złe, że ludzie chwalą jego własne dzieło? Czy Bóg mógłby mieć za złe tym, którzy chwalą Go w Maryi i poprzez Nią, skoro On sam Ją stworzył i wybrał na Matkę Swojego Syna? Są tacy, którzy twierdzą, że cześć Maryi jest niewłaściwa, bo nie ma o tym nic w Piśmie Świętym. Trzeba pamiętać, że to nie katechizm, a Dobra Nowina, głosząca przede wszystkim prawdę o życiu, Odkupieniu i Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Dlatego w Ewangeliach Osoba Pana Jezusa jest zawsze na pierwszym miejscu i tak być powinno. Nie wyklucza to jednak obecności jego Matki. Św. Bernard, wielki czciciel Matki Bożej, mawiał: „Nigdy dosyć o Maryi”. Nie znaczy to, że jest Ona kimś lepszym czy ważniejszym od Boga. Wszystko co otrzymała, otrzymała z Jego łaski. Jej wielkość polega na tym, że żadnej z łask Bożych nie zmarnowała i umiała całe Swoje życie podporządkować Bożemu planowi, planowi Swojego Syna. Nawet wtedy, kiedy to było bardzo trudne. Kiedy stała pod krzyżem, łączyła Swój ból z Jego bólem i dlatego możemy nazywać Ją Współodkupicielką. Cóż można powiedzieć więcej… Na temat Jej wielkości powstało wiele traktatów teologicznych, wspaniałych prac, książek i modlitw. Matka Boża wstawia się za nami u Boga oraz uczy nas, jak spełniać Jego wolę. Skoro Pan Bóg przyjął modlitwę Abrahama wstawiającego się za mieszkańcami Sodomy (Rdz 18, 2333), to dlaczego nie miałby przyjąć Jej modlitwy? I na zakończenie… W teologii katolickiej kultem Maryi zajmuje się dział zwany mariologią. Kult oddawany Maryi jest w katolicyzmie szczególną odmianą kultu świętych. Maria z Nazaretu jest uznawana za Matkę Boga w rozumieniu matki Jezusa Chrystusa (Theotokos), wierzy się, że z tego względu może szczególnie skutecznie służyć wiernym swoim wstawiennictwem (modlitwą błagalną do Boga w intencjach, w których prosi się ją o wsparcie). _________________________________________________________________________________ Krajowe Duszpasterstwo Młodzieży - www.kdm.org.pl ROK WIARY - ZAGROŻENIE WIARY, sierpień 2013 __________________________________________________________________________________ Nauczanie Katechizmu Kościoła Katolickiego KKK 963 - Maryja Dziewica jest uznawana i czczona jako prawdziwa Matka Boga i Odkupiciela (…). KKK 967 - Maryja Dziewica jest dla Kościoła wzorem wiary i miłości. Przez to właśnie jest Ona najznakomitszym i całkiem szczególnym członkiem Kościoła (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 53). KKK 971 - Pobożność Kościoła względem Świętej Dziewicy jest wewnętrznym elementem kultu chrześcijańskiego” (Paweł VI, Marialis cultus, 56). Najświętsza Dziewica słusznie doznaje od Kościoła czci szczególnej. Już od najdawniejszych czasów Błogosławiona Dziewica czczona jest pod zaszczytnym imieniem Bożej Rodzicielki, pod której obronę uciekają się w modlitwach wierni we wszystkich swoich przeciwnościach i potrzebach. Kult ten, choć zgoła wyjątkowy, różni się przecież w sposób istotny od kultu uwielbienia, który oddawany jest Słowu Wcielonemu na równi z Ojcem i Duchem Świętym, i jak najbardziej sprzyja temu kultowi (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 66). ** Bardzo interesująco tłumaczy sprawę pobożności maryjnej o. Bogdan Waliczek OSPPE - zacytujmy jego tekst (za: http://nowezycie.archidiecezja.wroc.pl/numery/052010/09.html): Jak przekładać kult maryjny na życie codzienne? Polacy czczą Maryję jako swoją Matkę i Królową, widząc w Niej tę, która odpowiedziała Bogu całkowitym posłuszeństwem na Jego powołanie. Maj i październik, ze swoimi okolicznościowymi nabożeństwami, jako miesiące szczególnie poświęcone Matce Bożej, medaliki, szkaplerze, Godzinki ku czci Najświętszej Maryi Panny, koronacje, pielgrzymki do sanktuariów maryjnych, tradycja soboty związana z Mszą św. o Niepokalanym Sercu Maryi, peregrynacje obrazów i figur Matki Bożej wszystko to stanowi dość bogaty wachlarz rozpowszechnionych w naszym kraju form kultu maryjnego. Czy nie ograniczamy się w nich do powierzchownej uczuciowości i sentymentalizmu? Czy oddawana Bożej Rodzicielce cześć narażona jest na jakieś niebezpieczeństwa? Jak przekładać kult maryjny na swe codzienne życie? Czego w relacjach z innymi możemy uczyć się od Maryi? Uczuciowość i sentymentalizm są integralnie związane z osobą ludzką. Tacy właśnie jesteśmy, że łatwo przychodzi nam wzruszać się, przeżywać piękne chwile uniesień. W oddawaniu kultu Matce Bożej jest to niejako zrozumiałe ze względu na relacje, jakie powstają między Matką a dzieckiem, a które w sposób naturalny wywołują wzrost „temperatury” naszych uczuć. Ta „emocjonalność” w jakimś sensie pomaga nam nawet jeszcze bardziej zbliżyć się do Niej. W pobożności maryjnej skupiamy się głównie na roli, jaką Maryja pełni w Kościele i przed Panem Bogiem: na Jej orędownictwie za nami u Jezusa. Ona jest naszą „Wspomożycielką”, „Pocieszycielką”, „Pośredniczką”, „Szafarką łask”. Tytuły te wypowiadamy, modląc się chociażby słowami starej, znanej nam od dzieciństwa, modlitwy „Pod Twoją obronę” czy „Litanii Loretańskiej”. Emocjonalność, nawet jeśli się pojawia, ale nie jest dominująca w naszym oddawaniu czci Maryi, nie jest niebezpieczna. Gdyby nasz kult Matki Bożej ograniczał się tylko do chwilowych uniesień, jakichś form egzaltacji i sentymentalizmu, to wtedy taka postawa rzeczywiście mogłaby być niewłaściwa. _________________________________________________________________________________ Krajowe Duszpasterstwo Młodzieży - www.kdm.org.pl ROK WIARY - ZAGROŻENIE WIARY, sierpień 2013 __________________________________________________________________________________ Obcokrajowcy zarzucają nam czasem, że my, Polacy, tak bardzo jesteśmy związani z Matką Bożą, iż ubóstwiamy Ją niemalże, jak Pana Boga. Jednakże każdy, kto dobrze rozumie Jej pośrednictwo, wie doskonale, że Ona niczego we własnym sercu nie zatrzymuje dla siebie, lecz wszystko to oddaje Jezusowi. Dowodem na to niech będą słowa hymnu „Magnificat”, który Maryja wyśpiewała Bogu u św. Elżbiety: Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawcy moim (Łk 1, 46-47). Tak więc już od chwili Zwiastowania Matka Boska skupia swą uwagę, jak i nas wszystkich, na osobie Pana Boga. Dostąpiła wielkiej łaski i wielbi Go za wszystkie dzieła, których dokonał w Jej życiu. Ewangelista Łukasz podkreśla, że Maryja rozważała w swoim sercu wszystko to, co widziała w życiu Jezusa. Matka Boża uczy nas w ten sposób cichej i pokornej postawy wobec Stwórcy, adoracji Boga w sercu i kontemplowania Jego Słowa. Ona najbardziej potrafi to Słowo pielęgnować, bo dzięki Jej ofiarnej postawie „Słowo stało się Ciałem i zamieszkało miedzy nami” (J 1, 14). To, że możemy wpatrywać się w tę cichą, pokorną Oblubienicę Bożą jest dla nas darem nieba, bo Bóg taką ją właśnie uczynił dla obecności Słowa i taką nam daje na drogach naszego życia. Maryja pomaga nam także kształtować naszą relację z Panem Bogiem. Widzimy to wyraźnie nie tylko podczas Zwiastowania, ale także wtedy, kiedy udaje się do swej kuzynki do Ain Karem. Poszła pośpiesznie w góry, aby powiedzieć Elżbiecie o swojej wielkiej radości, że została Matką Boga, ale także, by pomóc swojej krewnej, która również spodziewała się potomka, a była już w podeszłym wieku. To „pójście w góry” jest metaforą podejmowanego wysiłku, pokonywanych trudności. Oznacza więc, że Maryja udaje się także na pagórki naszego codziennego życia, żeby powierzać Bogu nasze nierozwiązane sprawy, kłopoty, troski. Maryję możemy naśladować również w postawie podejścia do drugiego człowieka, z sercem pełnym miłości i dobroci. Ewangelista Łukasz zauważa, że gdy spotkały się ze sobą Matka Jezusa i Jana Chrzciciela, to Dzieciątko Jezus poruszyło się w łonie Maryi. W oryginalnym języku autor użył nawet określenia „zatańczyło” - jakby z radości, że Maryja samego Boga przyniosła swej krewnej. Współcześni ludzie często są przygnębieni, zafrasowani, brakuje im czasu, aby złapać głębszy oddech. Ważne jest, aby nieść im tę dobrą, radosną nowinę, że Bóg jest w każdym z nas, że przychodzi do swojego dziedzictwa, którym jest człowiek, do świątyni Ducha Świętego, którą jest ciało każdego z nas. Warto kontemplować tajemnicę Nawiedzenia św. Elżbiety, aby pomimo życiowych przeszkód, utworzonych z „usypisk” pychy i „kamieni” zmysłów i pożądliwości, uczyć się od Świętej Bożej Rodzicielki, jak służyć z miłością drugiemu człowiekowi. _________________________________________________________________________________ Krajowe Duszpasterstwo Młodzieży - www.kdm.org.pl