Bolesław Prus „Lalka” - charakterystyka mieszczaństwa żydowskiego w „Lalce” Prusa W powieści „Lalka” Bolesław Prus zobrazował Polskę jako kraj wielonarodowościowy. W opisanej Warszawie zauważamy obecność mieszczaństwa niemieckiego oraz żydowskiego. Polacy utrzymywali dobre relacje z przedstawicielami innych narodowości, a Niemcy i Żydzi czuli się w Polsce swobodnie, prowadzili własne interesy często wspólnie z Polakami, którzy szanowali ich odmienność, religię oraz kulturę, chociaż – oczywiście - zdarzały się także wyjątki. Bolesław Prus w swojej powieści skupił się szczególnie na mniejszości żydowskiej. Pomiędzy losy głównych bohaterów autor wplótł historie Żyda Henryka Szlangbauma i jego ojca. Stary Szlangbaum prowadził kantor w Warszawie, natomiast Henryk - podobnie jak Stanisław Wokulski - w młodości brał udział w powstaniu styczniowym i został zesłany na prace do Irkucka na Syberię. Po powrocie do Polski zmienił nazwisko na Szlagowski. Pracował u Wokulskiego za dosyć wysokie wynagrodzenie. Szybko ponownie poczuł się Żydem i wrócił do prawdziwego nazwiska. Dzięki swojej przedsiębiorczości zrobił zawrotną karierę finansisty, w końcu przejmując udziały Wokulskiego i kupując jego sklep. Dla Szlangbauma ważna była religia. Nie ochrzcił się i nie wyrzekł swojej wiary, by zasymilować się i zyskać większą sympatię Polaków. Twierdzi, że: „jako meches byłbym wstrętny i dla chrześcijan, i dla Żydów”. W powieści pojawiają się również fragmenty, mówiące o tym, że nie wszyscy Polacy szanowali mieszczaństwo żydowskie. Byli tacy, którzy potępiali Żydów, uważali ich za złodziei i kłamców, uważając, że Żyd wszędzie się „wkręci” dzięki swojemu sprytowi i zagarnie pieniądze przeznaczone dla Polaków. Taką postawę przyjęli subiekci w sklepie Wokulskiego na wieść o nowym pracowniku: „mruknął Lisiecki do Klejna: - Co tu, u diabła, tak czosnek zalatuje, panie Klejn?... Zaś w kwadrans później, nie wiem już z jakiej racji, dodał: - Jak te kanalie Żydy cisną się na Krakowskie Przedmieście! Nie mógłby to parch, jeden z drugim, pilnować się Nalewek albo Świętojerskiej? Szlangbaum milczał, tylko drgały mu czerwone powieki”. Młodego Szlangbauma bronił zarządca sklepu, Ignacy Rzecki, upominając subiektów: „Otóż Szlangbaum jest w całym znaczeniu porządnym obywatelem, a mimo to wszyscy go nie lubią, gdyż – ma nieszczęście być starozakonnym”. Postawę antysemicką reprezentował także Lisiecki : „Zerwać z Żydami wtrącił półgłosem Lisiecki. - Bardzo dobrze robi szef wycofując się z tych parszywych stosunków. Nieraz aż wstyd wydawać reszty, tak pieniądze zalatują cebulą”. Kiedy Szlangbaum przejął sklep po Wokulskim, zaczął wprowadzać rewolucyjne zmiany, które były skierowane – bardzo niesprawiedliwie przeciwko Rzeckiemu. Śledził swojego pracownika i oskarżył go o kradzież towaru. Był bezwzględny, chciwy i zależało mu jedynie na pieniądzach. Chwytał każdą okazję, dzięki której mógłby pomnożyć swój majątek. Był lichwiarzem i oszustem. Jak więc widać, nie tylko ze strony Polaków Żydów spotykały nieprzyjemności, ale bywało też odwrotnie. Prus pokazuje zatem, podobnie jak czyni to w przypadku społeczeństwa polskiego, zróżnicowanie także wśród mieszczaństwa żydowskiego.