Gazetka Przedszkola Samorządowego nr 2 w Brzegu Dolnym Nr 1 2015/2016 Przyszła do nas jesień….. Plan wydarzeń i uroczystości na najbliższe 2-miesiące Listopad 04.11.2015 – Wycieczka gr II do Godzięcina 13.11.2015- Wycieczka gr I do Teatru Lalek we Wrocławiu 17.11.2015 –Teatrzyk ,,Jak Wojtek został strażakiem” Konkurs recytatorski ,,Barwy jesieni” 23.11.2015 – Wycieczka gr II do fabryki bombek w Krośnicach Grudzień 06.12.2015 –Spotkanie z mikołajem 15.12.2015- Teatrzyk w zimowej szacie 18.12 2015 –Jasełka Bożonarodzeniowe Wigilia w przedszkolu Ależ tu bałagan czyli jak przekonać dziecko do robienia porządku. Zdarza się, że kilkulatek sam porządkuje swoje rzeczy i złości się, gdy ktoś odłoży jego zabawkę w inne miejsce niż to, które dla niej przeznaczył. Takie zachowanie to zwykle rzadki efekt współdziałania wpływów rodzica i specyficznych temperamentnych cech dziecka. W większości dzieci bałagan nie budzi tle niechęci, by spontanicznie nauczyły się porządkowania. Pomoc rodzica jest dla nich nieodzownym wsparciem. Zadbaj więc o to, by stworzyć malcowi warunki do nauki porządkowania. Zasada w świecie chaosu. Pokój małego dziecka to przede wszystkim świat zabawek: misie, lale, klocki, pluszami, samochodziki, piłki, gry planszowe, książki. Wszystkie te rzeczy potrafią się rozpanoszyć w pokoju, a nieraz i po całym domu, w zastraszająco szybkim tempie. Zamiast rzucać się do podnoszenia za dzieckiem każdej pozostawionej przez niego rzeczy, postaraj się nauczyć go zasad sprzątania po sobie.. Nauka segregacji. Jeśli dziecko ma tyle zabawek, że nie sposób ich ustawić na półkach, bo się nie mieszczą, zmień to. Samodzielne upychanie zabawek na półkach to dla kilkulatka zbyt duże wyzwanie. Odkładając jedną, zrzuci drugą i zniechęcenie gotowe. Ułatwieniem mogą być pojemniki czy szuflady, do których swobodnie można wrzucać zabawki. Ale to rozwiązanie ma też słabe strony. Za jakiś czas będziesz musiała popracować nad tym, by metoda ,,wrzucania jak leci” nie zmonopolizowała stylu wypełniania plecaka, szkolnych szuflad i szafy. Jeśli więc chcesz użyć pojemników, postaraj się, by maluch od początku uczył się segregowania zabawek. Maluch ma jednak jeszcze słabą pamięć, i może zapomnieć, które zabawki powinny znaleźć się w konkretnym pojemniku. Dlatego warto nakleić rysunki (najlepiej zrobione lub wykonane razem z dzieckiem) na pojemnik, by przypominały o docelowej zawartości. Ale pojemników nie powinno być zbyt dużo! Maluch straci orientację, ile i czego ma, i w efekcie będzie korzystał z jednego, góra dwóch lub przy każdej zabawie robił ,,przegląd” wszystkiego, co posiada! Umiejętne ograniczenie. Żadna piłka nie sprawi uciechy, jeśli jest trzynasta, a nawet najlepszy miś nie odegra swojej roli, jeśli będzie miał liczną konkurencję. Jak więc poradzić sobie z nadmiarem zabawek? Po pierwsze, można ustalić ich limit-choćby taki, by wszystkie swobodnie mieściły się na półkach. Po drugie, raz na miesiąc (kwartał) można zorganizować razem z dzieckiem przegląd zabawek i jakąś ich część przekazać innym dzieciom. Maluch nauczy się idei dzielenia się z innymi w zupełnie naturalny sposób. Inną część zabawek można przekazać do czasowego przechowywania w piwnicy czy na strychu. Kidy po jakimś czasie dostanie oddanego na przechowanie misia, jego radość z zabawy nim może być niemal taka, jak z otrzymania nowego pluszaka. Rotacyjna wymiana zabawek zapewni im atrakcyjność na dłużej. Warto przy tym pamiętać, aby dziecko miało stale pod ręką zabawki, które są mu najbliższe i nie nakłaniać go do oddawania na przechowanie wszystkiego, co dostało. Wasze rytuały. Ważne jest wprowadzenie konsekwentnie realizowanych zwyczajów dotyczących sprzątania. Możesz ustalić z dzieckiem zasadę, by odkładało na Pólki zabawki po każdej skończonej zabawie lub przed każdym kolejnym posiłkiem albo też wieczorem. Najważniejsze, abyście razem tej zasady pilnowali. Jeśli więc ustalicie, że maluch może oglądać dobranockę, kiedy jego pokój jest już przygotowany do tego, by w nim zasypiać, powinnaś być nieugięta, ale również troskliwa. Kilkulatek bowiem: Nie sprzątnie zabawek szybko-powiedz mu więc z wyprzedzeniem , że nadszedł czas sprzątania, by zdążył na dobranockę; Nie sprząta samodzielnie-znajdź więc czas, by razem z nim pójść do pokoju i wspierać jego wysiłki; Nie umie rozplanować sobie pracy-możesz więc podpowiedzieć mu, od czego można sprzątanie zacząć i pokazywać, na czym dana czynność polega; Ma w sobie mało wytrwałości- warto więc chwalić jego postępy i wykorzystywać okazję do tego, by do sprzątania wplatać nieco zabawy. Odkładanie zabawek może okazać się mniej nudne, gdy będziecie razem na przykład szukać wyłącznie zabawek w czerwonym kolorze albo trafić do pudła z kolorowymi piłkami z pewnej odległości. Ćwiczenie z szafą. Polem do ćwiczenia się dziecka w utrzymywaniu ładu może być jego własna szafa. Składanie ubrać to dla trzylatka zadanie nader trudne, ale pięciolatek ma już szanse na opanowanie tej sztuki. Każde dziecko w wieku przedszkolnym może za to nauczyć się odkładania złożonych ubrań na półki. Zamiast więc pośpiesznie samej odkładać wysuszone po praniu ubranka do jego szafy, znajdź czas na to, by zrobić to razem z nim. Jeśli jego półki będą na wysokości rączek dziecka, będzie mogło poczuć się dumne z tego, że ci pomaga. Warto też zadbać o to, by każdy typ ubrań (majtki, bluzki z długim rękawem, spodnie) odkładać na oddzielną półkę, kupkę czy do oddzielnej szafy. Dzięki temu dziecko będzie ćwiczyło się w odróżnianiu od siebie różnych części garderoby, co z kolei ułatwi mu naukę dobierania stroju i ograniczy proceder wyjmowania z szafy niemal wszystkiego, by znaleźć tą jedną potrzebną rzecz. Źródło: Jak wychować przedszkolaka. Poradnik dla rodziców nr1/2012 Znowu mokro! Co zrobić, gdy przedszkolak moczy się w nocy. Dwu-,trzylatki w ciągu dnia siusiają do nocnika, a w nocy mogą jeszcze spać z pieluchą. Ale dzieci, które kończą cztery lata, na ogół potrafią już bez problemu przespać na sucho całą noc. Dlatego wiek ten uważa się za umowną granicę. Przyjmuje się, że pięciolatek nie powinien moczyć się już w nocy ani popuszczać w dzień. Co robić, jeśli tak nie jest? Na nic się nie zda pokrzykiwanie na dziecko ani sadzanie na siłę na nocniku. Nie zawstydzaj malca i nie karego, bo moczenie nie jest jego winą. Nie traktuj też tej przypadłości jak wstydliwej sprawy, tylko jak najszybciej poradź się pediatry. Jak poradzić sobie z problemem? Zaburzenia czynnościowe: Zdarza się, że dziecko ma za mały pęcherz w stosunku do wytwarzanego moczu i dlatego moczy się w nocy. Mocno śpiąc, nie czuje, że chce mu się siusiu. Musiałoby wstawać nawet kilka razy w nocy. Maluchy mogą również popuszczać mocz na skutek zaburzonej pracy mięsni zwieraczy. Pomocne w postawieniu diagnozy jest badanie urodynamiczne. Wykonuje się badanie USG brzucha z oceną zalegania moczu w pęcherzu lub cystografię. Leczenie: Lekarz podpowie ci, jak ćwiczyć z dzieckiem, by pęcherz i zwieracze zaczęły właściwie pracować. Na przykład gdy dziecko zrobi siusiu, trzeba je zachęcać, aby jeszcze wycisnęło kropelkę. Albo przeciwnie, gdy zawoła ,,siusiu”, odwlec moment siadania na sedesie. Ćwiczyć trzeba przez długi okres, nawet parę miesięcy. Pediatra może zalecić lek, który zahamuje produkcję moczu i wyreguluje pracę pęcherza. W rezultacie przerwy w siusianiu wydłużają się i zwiększy się pojemność pęcherza. Atak bakterii. Jeśli maluch przesypiał całą noc na sucho i nagle zaczyna moczyć prześcieradło lub popuszczać w majtki, przyczyną może być zapalenie układu moczowego. Parcie na mocz jest tak silne, że dziecko siusia często, nawet bezwiednie. Może się skarżyć na pieczenie cewki, bóle w okolicy nerek i w dole brzucha. Ale nie zawsze występują wszystkie objawy. Czasem dziecko na nic się nie skarży, a jedynym sygnałem jest właśnie nietrzymanie moczu. Wstępnie można samemu zrobić dziecku test, który potwierdzi objawy, że doszło do zakażenia drób moczowych. Diagnozę trzeba potwierdzić badaniem moczu. Infekcję dróg moczowych potwierdza dodatki wynik posiewu, który pozwala tez zidentyfikować bakterie i ich wrażliwość na leki. Powtarzające się zakażenia często prowadzą do cofania się moczu z pęcherza do moczowodów i miedniczek nerkowych. Dzieje się tak wtedy, gdy zastawki, czy to na skutek zakażenia, czy wady wrodzonej, działają nieprawidłowo. Odpływ stwierdza się na podstawie USG albo cystografi. Leczenie: W przypadku zwykłej infekcji przez 10-14 dni podaje się antybiotyk dobrany na podstawie antybiogramu. Czasem jeszcze przez sześć-siedem tygodni trzeba stosować leki o działaniu przeciwzapalnym. Jeżeli zakażeniu towarzyszy odpływ pęcherzowo-moczowy, taka terapia może trwać nawet pół roku. Silne emocje. W ten sposób dziecko może reagować na rozstanie z mamą, chorobę, pójście do przedszkola, pojawienie się rodzeństwa, ale też na wyjazd na wakacje czy wyjście do teatrzyku. Tego rodzaju problemy mają też dzieci nadpobudliwe, agresywne, nieśmiałe. Leczenie: By znaleźć związek moczenia z codziennym życiem, obserwuj dziecko. Staraj się unikać sytuacji, które są powodem kłopotów. Wytłumacz maluchowi, że wszystkie dzieci chodzą do przedszkola, że nowa pani będzie równie miła jak poprzednia, że kochasz go tak samo jak młodszego braciszka. Zadbaj o to, żeby malec nie czuł się niepewny albo zestresowany. Poświęć mu jak najwięcej swojego czasu: poczytaj mu jego ulubione książeczki, wybierzcie się na długi spacer czy na lody. Jeżeli to nie przyniesie efektów, skorzystaj z pomocy psychologa, który dobierze odpowiednią terapię. Ale nie szukaj od razu pomocy u psychiatry dziecięcego. Podawanie leków uspokajających nie zlikwiduje bowiem problemu nocnego moczenia. Taka kuracja będzie w ogóle nieskuteczna, a dziecko będzie zmęczone i z poczuciem winy. Sprawa hormonalna. Sporadycznie zdarza się, że przysadka mózgowa produkuje za mało wazopresyny, hormonu, który jest odpowiedzialny za ciężar właściwy moczu. U zdrowego dziecka w nocy następuje wzrost wydzielania tej substancji, a to sprawia, że produkowany przez nerki mocz jest zagęszczony i dzięki temu pęcherz może utrzymać go do rana. U dzieci z niedoborem wazopresyny mocz nie zagęszcza się odpowiednio, dlatego jest go więcej. Na skutek tego pęcherz musi być częściej opróżniany, również w nocy. Aby rozpoznać schorzenie, trzeba zrobić ogólne badanie moczu i sprawdzić poziom tego hormonu we krwi. Leczenie: Lekarz może zapisać tabletki, które zagęszczą mocz. Źródło: Jak wychować przedszkolaka. Poradnik dla rodziców nr 1/2012 Bajka o kolorach jesieni Na skraju lasu stał wielki klon, a wśród jego liści malutki pajączek miał swój maleńki dom. Domek pajączka miał podłogę z zielonych liści, ściany z zielonych liści, nawet łóżeczko i kołderkę – także z zielonych liści. Dobrze się mieszkało pajączkowi w domku z zielonych klonowych listków. Chroniły go przed deszczem i mocnym słońcem, dlatego bardzo o niego dbał. – Zawsze tu będę mieszkał i nigdy się nie przeprowadzę, uwielbiam swój zielony domek. Codziennie w nim sprzątam i wycieram kurze delikatną ściereczką z mchu, aby zawsze było czysto i miło, i żeby liście miały piękny zielony kolor. Pewnego dnia pajączek spał dłużej niż zwykle. Jakoś nie chciało mu się wychodzić z łóżeczka. Zrobiło się zimniej i ciemniej niż do tej pory… Kiedy jednak otworzył w końcu oczy, aż podskoczył z wrażenia. – Ach, gdzie ja jestem? Co stało się z moim pięknym zielonym domkiem? Rozglądał się ze zdumieniem dookoła, bo jego domek zrobił się żółto-czerwono-brązowy. Wystraszony pajączek zaczął sprzątać swój domek. Wycierał ściereczką z mchu kolorowe ściany i mebelki, ale one wcale nie robiły się zielone, tylko dalej błyszczały jak złoto w słońcu. Pajączek zjechał po swojej pajęczynie z drzewa i postanowił poprosić kogoś o pomoc w rozwiązaniu tej zagadki. – Hej, lisku, nie wiesz, co stało się z moim domkiem? Spójrz, zrobił się cały żółto-czerwonobrązowy! – Jak to co?! – roześmiał się lisek. – Rozejrzyj się dookoła, a na pewno sam sobie odpowiesz na to pytanie. Pajączek spojrzał w prawo i w lewo, ale nic nie przychodziło mu do głowy. – Hej, jeżyku, mój przyjacielu, może ty mi pomożesz? Wiesz może, co się stało z moim domkiem? – Jak to co, pajączku?! Rozejrzyj się wokoło i na pewno sam się domyślisz, co takiego się stało. Jednak pajączek się nie domyślił. Czy to jakieś czary? A może niedokładnie sprzątał swój mały zielony domek? Opowiadanie ,,Leśny obchód” Marcin i Adaś od samego rana spoglądają przez szyby okna. Chociaż na dworze panuje sroga zima czeka ich wyprawa do lasu. - Idzie, idzie pan leśniczy! - woła Marcin. Postać mężczyzny zmierza w kierunku ich domu. Chłopcy zakładają ciepłe kurtki. - Jeszcze termos z gorącą herbatą i kanapki - mamusia pakuje wszystko do plecaka. - Dzień dobry - w drzwiach staje pan leśniczy. Spod oszronionych wąsów uśmiecha się przyjaźnie do całej rodziny. - No chłopcy, tak jak obiecałem zabieram was na codzienny obchód. Idą leśną drogą, wszędzie cicho i biało. - Przecież tutaj nikogo nie ma - odzywa się Adaś. - Ciicho - pan leśniczy daje znak ręką. - Popatrz tam - wskazuje małe kępki krzaków pokryte śniegiem. Najpierw pokazały się uszy, a po chwili widać zająca. Czujnie się rozgląda, powoli z trudem porusza się po śniegu. - Co on tutaj robi? Zginie z głodu! - On tutaj mieszka, las to jego dom i musi przetrwać w nim zimę. - tłumaczy leśniczy. - Najlepiej tym zwierzętom, które zapadają w sen zimowy - odzywa się Marcin. - Tak, to prawda - zatrzymują się na chwilę. - Na przykład borsuk w czasie jesieni wyszukuje sobie odpowiednie miejsce na zimowe legowisko. Kopie w bezpiecznym miejscu nory. Kiedy zbliża się zima zatyka szczelnie wejścia. Podobnie niedźwiedź. Jego legowisko to gawra, głęboka jama, otwór w skale, miejsce dobrze ukryte i zabezpieczone zdala od człowieka. Zwierzęta te mają pod gęstym futrem grubą warstwę tłuszczu, która stanowi zapas pokarmu dla organizmu. Nagle słychać trzask. Na leśną dróżkę spada kawałek złamanej gałązki. - Wiewiórka - spoglądają w górę. - Ona także zatyka dziuplę i zasypia. Budzi się jednak w czasie zimy, żeby coś zjeść - opowiada pan leśniczy. - Widocznie w dziupli nie ma już zapasów. Jesienią szyszkami i orzechami wypełnia jeszcze kilka innych dziupli. Pewnie postanowiła odwiedzić jedną z nich. Ruszają dalej. Śnieg przestaje prószyć. - Patrzcie ile śladów. - cała trójka bacznie przyglada się znakom na śniegu. - Rzeczywiście małe i duże, dokąd one prowadzą? -dziwią się chłopcy. - Myślę, że do paśnika. - ruszają w głąb lasu. - Paśnik? Co to takiego? - zastanawiają się idąc za swoim opiekunem. Nagle w oddali widzą drewniany domek. Ma tylko daszek, pod którym znajduje się siano, kasztany i żołędzie. Pan leśniczy podaje chłopcom lornetkę. - To właśnie jest paśnik. Zobaczcie ile kręci się koło niego zwierząt. - Ojej, skąd ich tutaj tyle - chłopcy są zaskoczeni. - Chyba są zadowolone, że mają pożywienie. A dla kogo te żołędzie? - dopytuje się Adaś. - Dla dzika i jego rodziny. Pewnie przyjdzie niebawem. Musi być bardzo głodny. Ziemia zamarznięta, pokryta śniegiem, ciężko wykopać z niej korzonki. - Lepiej odejdźmy, może być groźny - niepokoi się Marcin. - Może przyjdzie tutaj lis albo wilk? - Adaś spogląda pytająco na opiekuna. Pan leśniczy klepie go po ramieniu. - W tym lesie mieszkają dwa wilki. Przychodzą tutaj wczesnym rankiem. Ale masz rację, należy być ostrożnym, szczególnie tam gdzie jest ich sporo. Zimą kiedy są głodne mogą być niebezpieczne. - Pora wracać, dziwnie tutaj - odzywa się cicho Adaś. - Nie słychać świergotu ptaków, gdzie się podziały? - Część odleciała do ciepłych krajów, pozostałe żywią się nasionami i odwiedzają karmniki. Czują się bezpieczniej bliżej ludzi, bo łatwiej mogą zdobyć pożywienie. Po powrocie chłopcy opowiadają o swoich wrażeniach rodzicom. Następnego dnia przygotowują ziarno i słoninę, nalewają wody do poidełek, po czym wszystko umieszczają w karmniku. Radość nie ma końca kiedy po kilku minutach do karmnika przylatyją różne ptaki i wesoło podskakując zajadają zimowe smakołyki. Autor B.Forma Opowiadanie ,,Spacer w deszczu” Wesoło minął dzień w przedszkolu. - Za chwilę przyjdzie mama i pójdę do domu - stwierdziła Marta spoglądając na panią. - Zawsze idę z mamusią na spacer a dzisiaj? Jeszcze rano była ładna pogoda - z żalem spogląda na spływające po szybie krople deszczu. - Nie martw się - uśmiecha się pani Marzenka. W tej samej chwili w drzwiach pojawia się twarz dyżurnego. - Marta do domu. - Do widzenia - dziewczynka grzecznie zwraca się w kierunku pani i wychodzi z sali. - Córeczko skąd taka smutna mina - z daleka woła mamusia. - Zobacz co przyniosłam - Marta zagląda do dużej torby. Czerwone kalosze które dostała na urodziny i peleryna. Jest także kolorowy parasol. Twarz dziewczynki rozjaśnia uśmiech. - Ubieraj się idziemy do parku. - Po chwili zawartość torby została ułożona na ławeczce. - Hura! Co za niespodzianka. Krople deszczu miarowo uderzają o parasol. - Deszczowa pogoda też ma swoje uroki. Popatrz, w tafli kałuży odbijają się dwie postacie. - Jakie kolorowe - śmieje się Ola. - Przechodzenie przez kałużę to świetna zabawa - woła mamusia. - Tylko ostrożnie żeby woda nie wlała się do środka kaloszy, bo będziemy musiały wracać do domu. - Posłuchaj jak śmiesznie dzwonią krople deszczu - zatrzymuje się na chwilę Ola, wsłuchując się w miarowe dźwięki. - Śpiewają deszczową piosenkę - śmieje się mama i nuci. plim, plim, plum, plum, tralala, Ola dziś parasol ma. Ma kalosze pelerynę i zadowoloną minę. Słucha jak muzyka gra plim, plim, plum, plum, tra, la, la. Kiedy wróciły do domu, Ola wyjęła farby i na dużej kartce namalowała dziewczynkę w czerwonych kaloszach, pelerynie z rozłożonym kolorowym parasolem. Czy wiecie kto to taki? Autor B. Forma