styczeń 2006 Karol Pogorzelski Gilbert Ryle "Co to jest umysł" Streszczenie rozdziału I Abstrakt Autor zajmuje się charakteryzowaniem istoty umysłu ludzkiego. Rozpoczyna od zreferowania popularnej doktryny ciała i umysłu, nazwanej przez niego mitem kartezjańskim. Następnie przechodzi do przedstawienia kontrargumentów przeciwko mitowi kartezjańskiemu. Na końcu przedstawia własną tezę, iż przedmioty psychiczne nie są substancjami, ani nie mają substancjalnego podłoża, ale są cechami dyspozycyjnymi do wykonywania pewnego rodzaju działań. Swoją koncepcję uzasadnia analizą wielu wyrażeń języka naturalnego z nazwami przedmiotów psychicznych, oraz faktem, że jego teoria unika trudności, w które wpada mit kartezjański. Mit kartezjański W micie tym zakłada się, że istnieją 2 niezależne od siebie substancje (rzeczy): materialna i niematerialna. W związku z tym umysł nie może być postrzeżony zmysłami, z czego dalszy wniosek, że psychikę poznajemy za pomocą introspekcji, czyli nie jesteśmy w stanie poznać psychiki innych ludzi, innymi słowy, odróżnić ich od robotów. Źródłem tej doktryny jest historyczny fakt odkrycia mechanistycznej fizyki przez Newtona, a wraz z nią pojawienia się problemu determinizmu. Kartezjusz chciał uniknąć pesymistycznego wniosku Hobbse'a, że człowiek nie różni się niczym od innych zwierząt, oprócz stopnia złożoności. Chciał tez uniknąć determinizmu, z powodów religijnych. W związku z tym wprowadził ideę drugiej niematerialnej substancji, która rządziłaby się innymi, niemechanistycznymi regułami. Problemy, jakie się wiążą z kartezjańską teorią umysłu są następujące: (1) nie wiadomo, w jaki sposób te dwie różne substancje oddziałują na siebie. (2) teoria ta nie wyjaśnia faktu, że ludzie z sukcesem posługują się nazwami procesów psychicznych, zarówno w odniesieniu do siebie, jak i do innych. Fałszywość mitu Kartezjańskiego i tej fałszywości przyczyny Wyżej opisana doktryna, jest fałszywa, gdyż zrównywanie statusu ontologicznego umysłu i ciała jest błędem kategorialnym. Powyższe nie implikuje jednak tego, że procesy fizyczne są psychicznymi lub vice versa. Kontrargumenty przeciwko mitowi kartezjańskiemu są następujące: (1) Jednym z fundamentów kartezjańskiej teorii umysłu jest twierdzenie, że pierwotną funkcją umysłu (duszy, psychiki) jest myślenie i że jest ono dokonywane wewnętrznie, prywatnie, i milcząco. Wbrew temu, myślenie nie jest jedyną funkcją psychiki, niekoniecznie też najważniejszą, przy czym odbywa się ono często równolegle z rysowaniem, kreśleniem, symbolizowaniem na kartce itp. Myślenie wewnętrzne, bez udziału zewnętrznych bodźców jest trudną sztuką, której się trzeba nauczyć, a nie jest dla psychiki czymś naturalnym. (2) Ważnym składnikiem wzmiankowanego powyżej mitu intelektualistycznego, jest twierdzenie, że teoria jest ważniejsza od praktyki i z konieczności ją poprzedza. Jednak wbrew temu, czym innym jest "wiedzieć że" (teoria) a czym innym "wiedzieć jak" (praktyka), czyli umieć. Można nauczyć się umiejętności całkiem niezależnie od znajomości twierdzeń teoretycznych na ten temat. Innymi słowy, można działać inteligentnie (roztropnie) niezależnie od świadomości i znajomości zasad tego działania, czyli bez stosownej wiedzy, lub inteligencji. Co więcej myśleć można też poradnie lub nieporadnie, inteligentnie lub nieinteligentnie? Można się nawet tego nauczyć. Świadczy to, że działania umysłowe nie różnią się przynajmniej pod tym względem od innych (fizycznych) działań. (3) Jedną z przyczyn popularnego rozróżniania przedmiotów fizycznych oraz przedmiotów psychicznych pochodzi z mylenia działań oraz dyspozycji do działań a także nawyków (nieświadome) oraz umiejętności (świadome). Ludzie są skłonni podziwiać dowcipność i traktować ją jako przedmiot psychiczny, podczas gdy jest to po prostu dyspozycja do działań dowcipnych i jako taka należy do kategorii logicznej (powinno być ontologicznej, ale Ryle z nieznajomych mi przyczyn nadużywa terminu "kategoria logiczna") różnej od przedmiotu. Często też przedmioty i działania wyobrażeniowe, brane są za przedmioty psychiczne, jak w przypadku wyrażenia "liczyć w myśli, w głowie" (G.Ryle zbytnio bierze na poważnie terminy języka potocznego: po polsku mówi się "liczyć w pamięci" a to nie sprawia filozoficznych dylematów). (4) Kartezjańska koncepcja umysłu zmusza do uznania, iż nie niedostępne są nam umysły innych ludzi. W szczególności, nie jesteśmy w stanie odróżnić ludzi od robotów. A w skrajnym przypadku filozofowie popadali w solipsyzm. Ale to kłóci się z oczywistymi faktami. Można się pomylić w ocenie stanów psychicznych innych ludzi, ale z faktu, że możemy się pomylić wynika, iż czasem możemy wiedzieć dobrze. Argument ten jest w istocie z języka potocznego. Ludzie używają słowa: "źle kogoś zrozumieć" a takie wyrażenie zdaje się implicite zakładać, że można czasem dobrze innych zrozumieć. (5) To, co bywa brane za czynność umysłu: np. "monolog wewnętrzny", "liczenie w pamięci", "obmyślanie w głowie" odbywa się w istocie w wyobraźni, na co wskazuje analiza powyższych wyrażeń. G.Ryle'a twierdzenie o przedmiotach psychicznych Przedmioty psychiczne są to pod względem kategorii ontologicznej cechy działań ludzkich, w szczególności cechy dyspozycyjne do wykonywania działań w pewien szczególny sposób. Takie ich rozumienie pozwala uniknąć trudności, w jakie uwikłana jest teoria Kartezjusza. Na przykład: o istnieniu i cechach cudzych umysłów możemy się dowiedzieć na podstawie obserwacji działań innych osób: czy są wykonywane w sposób rozumny, itp. Za takim też rozumieniem przemawia analiza potocznych wypowiedzi z użyciem nazw przedmiotów psychicznych. Moje uwagi Przeciwko G.Ryle'owi świadczą dwie rzeczy. To, że autor ucieka od problemu statusu przedmiotów niematerialnych analizując tylko te, które da się zinterpretować, jako cechy dyspozycyjne działań, pomija natomiast te, które trudno tak zinterpretować, a których istnienie świadczy o istnieniu władzy, która je wytworzyła - niematerialnego umysłu ludzkiego - na przykład idee, pomysły, przeżycia psychiczne, duchowe itp. Nie odnosi się też do problemu determinizmu, który to problem, jak słusznie Ryle zauważa, wiąże się z odróżnieniem substancji materialnych i niematerialnych. Ponadto autor zbytnio skupia się na analizie języka potocznego, w szczególności angielskiego, przez co zatraca on uniwersalność swoich argumentów.