Wychowywać przyjaciela- rozważania o prawach dziecka Renata Janiszewska Dużo mówi się ostatnio o Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, o Konwencji Praw Dziecka. Ale czy tak naprawdę wiemy, o co chodzi? Czy potrafimy znaleźć praktyczne odzwierciedlenie tych zapisów urzędowych? Przy okazji oglądania naszej strony internetowej pragnę zachęcić Państwa do rozmyślań na temat praw dzieci. Myślę, że nikomu nie trzeba przedstawiać postaci Janusza Korczaka - największego przyjaciela dzieci i twórcy praw dziecka, na długo przed powstaniem Konwencji Praw Dziecka. J. Korczak sądził, że uporządkowanie spraw świata trzeba zacząć od uporządkowania spraw dzieci. Twierdził, że zreformować świat, to znaczy zreformować wychowanie. Idea zreformowania wychowania, którą głosił Korczak jest moim zdaniem bardzo słuszna. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że wychowanie każdego nas - człowieka młodego, dorosłego , czy już w sędziwym wieku kiedyś się rozpoczęło. Szczęśliwi są ci ,których wychowanie zaczęło się możliwie najwcześniej. Bo wychowywać to nie tylko karmić i pielęgnować ciało, ale dbać o rozwój duchowy, o najlepsze cechy w dziecku, o wszystko to, co optymalnie przygotuje dziecko do życia. Przygotowanie do dorosłego, dojrzałego wieku rozpoczyna się od momentu urodzenia, albo, jeśli powołać się na autorytety- "wychowanie człowieka rozpoczyna się 20 lat przed jego urodzeniem" /Napoleon/. Uważam, że w tej myśli jest wiele prawdy. Bo czy są ludzie, matka i ojciec, którzy nie widzą w swoim postępowaniu wobec własnych dzieci zachowań swych rodziców? Myślę, że są to jedynie wyjątki. Tak wiec "łapiemy się" na powielaniu zachowań swych rodziców. Dobrze, jeśli są to pozytywne, szlachetne momenty, gorzej, jeśli skłaniamy się do pseudo wychowania wobec dzieci. Na przykład w chwilach zdenerwowania krzyczymy, mówimy przykre słowa, grozimy czymś nieprzyjemnym, a przecież dobrze pamiętamy, że dokładnie tego samego nie mogliśmy znieść w dzieciństwie. Mieliśmy żal do swoich rodziców. Pamiętamy to, bo swoją siłą wywarło na nas tak duży wpływ. Mówimy, że z dzieciństwa w pamięci naszej pozostają tylko chwile wspaniałe i bardzo złe. Postarajmy się więc, by nasze własne dzieci zachowały w pamięci obrazy dobrego dzieciństwa. Rolą dorosłych, którzy świadomie kierują procesem wychowania jest budowanie pewnego ładu społecznego. Mam tu na myśli uporządkowany układ, w którym stworzymy optymalne warunki życia. J. Korczak pisze: ." dziecko nie mniej, nie ubożej, nie gorzej myśli niż dorośli, ono inaczej myśli". Musimy się zgodzić z tym sądem, a byłabym skłonna dodać, że dziecko myśli lepiej, bardziej spontanicznie. Jego pomysły na rozwiązanie różnych spraw są czyste, nieobciążone doświadczeniami, niczym nie skrępowane. Dziecko myśli odważnie, ma dużo więcej ciekawych pomysłów niż człowiek dorosły - zmęczony codziennością, zniechęcony przykrymi doświadczeniami. Dla nas, dorosłych zwykłe tekturowe pudełko jest niepotrzebnym przedmiotem, lub co najwyżej miejscem na drobiazgi. Ale gdy spytamy dziecko, - "do czego to może służyć?" - usłyszymy mnóstwo ciekawych rozwiązań. Myślę, że dzieje się tak, dlatego, że wyobraźnia dzieci z upływem lat "wycisza się"- często pod wpływem krytyki starszych.. W swoim, może trochę zbyt długim wstępie chciałam wyrazić sąd o tym, jak ważne jest wczesne rozpoczynanie prawdziwego dobrego wychowania. Gdyby każdy z nas miał to szczęście to reforma świata nie byłaby konieczna. Dzieje się jednak inaczej. Wpływom wychowania poddawani jesteśmy zawsze. Nawet, jeśli rodzina stwarza optymalne warunki, to bywa, że starania rodziny psuje środowisko, które tworzą rówieśnicy nie obdarowani dobrodziejstwem wychowania przez Dobrych Wychowawców. Zreformować wychowanie to znaczy zreformować świat dziecka. Nie wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z istoty tego zdania. Myślę, że istotą tych słów jest potrzeba zreformowania tego, co już istnieje przedszkoli, szkół, domów dziecka, klubów, placów zabaw. Trzeba przystosować je do potrzeb dzieci, do ich zamiłowań i upodobań. Znaczy to także, że należy kontynuować i rozszerzać wspaniały dar Korczaka - mianowicie - PRAWA DZIECKA - upowszechniać je i respektować. Dlaczego nam, dorosłym tak łatwo przychodzi ich łamanie? Czyżby dlatego, że nie jesteśmy za to karani? Grzywna, mandat - jak za wykroczenie drogowe? Owszem, jesteśmy karani. Sami nie wiemy jak surowo. Wychowamy sobie bowiem społeczeństwo, którego będziemy się bać, na którego łaskę będziemy zdani. Jest kilka praw, które ustanowił Korczak, a które moim zdaniem wymagają omówienia i zdecydowanego wprowadzenia w życie dzieci. I jeśli nam się uda, może wtedy działanie takie można będzie z czystym sumieniem nazwać zreformowaniem świata dzieci..Z jednej strony wydaje się, że dzieci w obecnych czasach mają stworzone optymalne warunki życia - szkoły języków obcych, pływalnie, szkoły tańca, pracownie komputerowe i wiele innych. Z drugiej strony takie właśnie "uszczęśliwianie" na siłę jest gwałceniem praw dziecka, o których pisze J. Korczak. PRAWO DO WŁASNYCH SŁABOŚCI. Nie jest powszechnie uznawane. Dorośli nie respektują tego prawa. Dziecko musi zawsze chcieć, musi zawsze być do dyspozycji nauczyciela i rodziców, skoro oni tak się starają. Nie ma też PRAWA DO SMUTKU. - Dlaczego jest smutne, skoro ma wszystko, rodzice zapracowują się dla niego, a ono płacze. Nie ma prawa, krzyczymy "uspokój się natychmiast!" Kolejne prawo dziecka - PRAWO DO BYCIA SOBĄ.Dorośli nie uznają wśród dzieci i młodzieży wychodzenia poza ustalone reguły.Dotyczą one zarówno oblicza zewnętrznego, jak i psychiki dziecka. Każde wychylenie poza te reguły jest zagrożeniem spokoju dorosłych. Z pewnością jest to sprawa bardzo delikatna. Rodzice dla dobra dziecka kontrolują tę strefę, bowiem każdy drobiazg, ( kolczyk, tatuaż, nonszalancja w ubiorze i sposobie zachowania) może być sygnałem, że młody człowiek sam zaczął wyznaczać sobie drogę i że nie do końca wiadomo czy to dobra droga. Ale jeśli chcemy skupić się na dzieciach najmłodszych, sprawa rysuje się zupełnie inaczej. Maluch wygłupia się, skacze, biega, psoci. To oczywiście często przeszkadza dorosłym. Dziecko wędruje więc do kąta, albo " ma zakaz oglądania bajek" itp. A ono jest właśnie SOBĄ, ze swoją dziecięcą potrzebą ruchu, chęcią zwrócenia na siebie uwagi zapracowanych rodziców. Nie chce się kłaniać i mówić wierszyka, nie w głowie mu śpiewanie piosenki przy gościach. Ono właśnie wtedy pragnie się złościć, tupać, wiercić przy stole. Jest sobą! A my tego nie rozumiemy. Łamiemy kolejne prawo dziecka Często w życiu spotykamy się z faktem wybierania przez rodziców przyjaciół dla swoich dzieci. Nie pozwalamy bawić się, przyjaźnić z kimś, kto nam się nie podoba. Stwierdzamy tylko -" to nie jest kolega dla ciebie". Koniec, nie znosimy sprzeciwu! Łamiemy kolejne prawo - PRAWO DO PRZYJAŹNI. I jakby tego było mało, sprawdzamy czy wszystko jest w porządku, czytając pamiętniki dziecka, jego korespondencję. W świecie dorosłych jest prawo do oskarżenia osoby, która siłą wdziera się w czyjeś prywatne życie, łamie tajemnicę korespondencji. W świecie dzieci traktuje się to zwyczajnie, nie robi się z tego sprawy. Cytat: " Są jakby dwa życia: jedno poważne, szanowane, drugie pobłażliwe, tolerowane, mniej warte." /J. Korczak/. Niestety prawdą jest, że nie szanujemy dzieci i ich uczuć. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy. Lekceważymy dziecięce problemy, uznając je za błahe. Nie widzimy, jak ważne są one dla dzieci, jak często te "błahostki" są powodem dziecięcych lęków i frustracji. Odpowiedzmy sobie na podstawowe pytania: czy zawsze uważnie i z zainteresowaniem słuchamy tego, co mówi do nas dziecko? Czy staramy się mu pomóc, gdy ma problem? Droga Mamo, drogi Tato! Nie odpowiadajcie zbyt szybko, że tak. Bo nie uda się Wam oszukać samego siebie. Jak jest naprawdę? Prosty przykład: Zmęczony rodzic przychodzi po swoją pociechę do przedszkola. Nie widzieli się 8 - 10 godzin. Maluch skacze, "popisuje się" - (radość). Rodzic stara się go "przywołać do porządku", często klapsem. Dziecko opowiada o swoich przeżyciach, pojawia się w jego wdzięcznej paplaninie skarga i rozżalenie z powodu kolegi, który dziś zabierał mu zabawki. Rodzic nachylony nad dzieckiem mozolnie wciąga i sznuruje buciki. Czy słucha tego, co mówi mu dziecko? Słyszy. Ale czy słucha?....Potem szybko do domu. Po drodze zakupy. Dziecko drepcze swoimi małymi nóżkami, stara się dorównać kroku rodzicowi. Często "obrywa w ucho" za to, że się guzdrze, albo zagapi. Korczak porównał kiedyś dziecko i dorosłego. Napisał wówczas: "dziecko się zagapi, dorosły zamyśli". Jakże jaskrawo widać w tym zdaniu nierówne wartościowanie! Wymagamy od dzieci bezwzględnego posłuszeństwa, grzeczności i kultury. Tylko zapominamy, że to my przecież jesteśmy dla nich wzorem. Naśladują nas zarówno w tym, co dobre, jak i w tym, co złe. Naszą rolą jest dostarczyć dzieciom dobrych wzorców. Nie oczekujmy, że nasze dziecko będzie kulturalnie i grzecznie rozmawiać z innymi, jeśli wciąż słyszy rozkazujący ton poirytowanych rodziców. Nie spodziewajmy się, że nie będzie bić dzieci w przedszkolu, jeśli sami egzekwujemy posłuszeństwo za pomocą klapsów. To tylko kilka drobnych przykładów łamania praw dziecka. Tak naprawdę spotykamy się z tym na każdym kroku, nie zdając sobie sprawy, jak wysoką cenę zapłacimy w przyszłości. To my sami wychowamy sobie przyjaciół albo wrogów, którzy otoczą nas miłością i opieką albo pozostawią na pastwę losu w jesieni naszej egzystencji. Wypada więc nam - wychowawcom- zwrócić się z apelem do wszystkich dorosłych zreformujmy świat dziecka, tak, aby były w nim respektowane jego prawa, gdyż autorytet w tej dziedzinie - Janusz Korczak ostrzega: "SPRAWDZA SIĘ PRZEPOWIEDNIA: WALI SIĘ DACH, BO ZLEKCEWAŻONO FUNDAMENT BUDOWLI".