Księga życia i twórczości tom III BIOJURYSPRUDENCJA * Księga życia i twórczości * tom III BIOJURYSPRUDENCJA Księga pamiątkowa dedykowana Profesorowi Romanowi A. Tokarczykowi pod redakcją Zbigniewa Władka, we współpracy z Jerzym Stelmasiakiem, Włodzimierzem Gogłozą i Krzysztofem Kukurykiem Wydawnictwo Polihymnia Lublin 2013 Redakcja Zbigniew Władek, Jerzy Stelmasiak, Włodzimierz Gogłoza, Krzysztof Kukuryk Projekt okładki Jerzy Durakiewicz Skład i redakcja techniczna „Bez Erraty” Zbigniew Dyszczyk © by Roman Tokarczyk Okładka płyt na podstawie projektu Jerzego Durakiewicza ISBN 978-83-7847-096-0 Nagranie/powielenie płyt Wydawnictwo Muzyczne Polihymnia sp. z o.o. ul. Deszczowa 19, 20-832 Lublin, tel./faks 81 7469717, www.polihymnia.pl Roman Andrzej Tokarczyk Wstęp . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Kluczowe pojęcia biojurysprudencji (Roman A. Tokarczyk) . . . . . . . . . . . . . . . 11 Zarys przedmiotu biojurysprudencji (Roman A. Tokarczyk) . . . . . . . . . . . . . . 13 Deklaracja niepodległości biojurysprudencji (Stefan Symotiuk) . . . . . . . . . . . . 41 Biojurisprudence? A Comment to Professor Tokarczyk (Juha-Pekka Rentto) . . . . . 43 The Subject Matter of Biojurisprudence and Biolaw (Wenceslas J. Wagner) . . . . . . 47 Biojurysprudencja młodszą siostrą bioetyki (Anna Kołaczko) . . . . . . . . . . . . . 50 Biojurysprudencja Spis treści Posłannictwo biojurysprudencji w świecie (Olga Garbacka) . . . . . . . . . . . . . . 54 Бioюриспрудeнцiя – нoвий нaпрям в cучаcнiй нaуцi прaвa (Oлeкcaндp Mepeжкo) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 56 Biojurysprudencja nowym kierunkiem w naukach prawnych (Aleksander Mereżko) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 59 Biojurysprudencja ważną refleksją nad prawem (Paweł Łabieniec) . . . . . . . . . . . 62 Biojurysprudencja poszukiwaniem nowego oblicza prawa (Jerzy Jaskiernia) . . . . . 68 Biojurysprudencja – dom zbudowany na piasku czy na skale? (Oktawian Nawrot, Jerzy Zajadło) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77 The Conception of Bioiurisprudence (John C. Holmes) . . . . . . . . . . . . . . . . . 82 Koncepcja biojurysprudencji a rzeczywistość prawna (Ludwik Żukowski, Wojciech Maciejko) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 85 Biojusprudencja nowym nurtem prawoznawstwa (Anetta Breczko) . . . . . . . . . . 88 Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law (Mateusz Godawa) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 91 Biojurisprudence – nový pohled na právo nebo jen nový směr právní vědy? (Jan Filip) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 107 Biojurysprudencja w konfrontacji z ignorancją (Mariusz Weiss) . . . . . . . . . . . . 115 Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną (Edyta Sadowska) . . . . . . . . 120 Biojurysprudencja w ujęciu syntetycznym (Edyta Sadowska) . . . . . . . . . . . . . . 146 Polityka dla szczęścia społeczeństwa (Brunon Bartz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . 150 Wybrane problemy biojustanatologii – spór o zakres autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci (Anetta Breczko) . . . . . . . . . . . . . . . . 159 7 Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej (Mariusz Ciszek) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 171 Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności (Józef Bańka) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 195 Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy (Józef Jaroń) . . . . . . . . . . . . 210 Aksjologia biojurysprudencji a spór o wartości prawa (Jerzy Jaskiernia) . . . . . . . 229 Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II (ks. Stefan Kornas) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 238 Wokół dyskursu aborcyjnego (Małgorzata Król) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 281 Law and Elephant. Towards Integrative Theory of Law (Aleksander Mereżko) . . . . 297 Prawo do badań prenatalnych w świetle wyroków Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie R.R. przeciwko Polsce (Mirosław Nesterowicz) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 303 Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska (Maria Nowacka) . . . . . . . . 311 Prawo do omylnej normalności. Spojrzenie klinicysty (Tadeusz Tołłoczko) . . . . . . 327 Biojurysprudencja przeważa nad bioetyką prawniczą (Roman A. Tokarczyk) . . . . . 342 Biojurysprudencja w świetle ocen i polemik (Roman A. Tokarczyk) . . . . . . . . . . 353 O konieczności transformacji praw człowieka w prawa życia (Roman A. Tokarczyk) 379 Przegląd zebranych ocen biojurysprudencji . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 397 Informacje o autorach . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 417 Wykaz nazwisk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 418 8 Lege totum, si vis scire totum „Czytaj całość, jeśli chcesz znać całość” Niniejszy tom Biojurysprudencja jest częścią Księgi życia i twórczości jako Księgi pamiątkowej dedykowanej profesorowi Romanowi A. Tokarczykowi. Pozostałe tomy otrzymały tytuły: Człowiek, Twórczość, Filozofia, Prawo. Informacje o autorach tomu dostępne są w Internecie. Niniejszy tom otrzymał tytuł Biojurysprudencja. Jest dość typową antologią zawierającą wybór tekstów na temat biojurysprudencji opracowanych przez polskich i zagranicznych autorów i współautorów. Zamyka ją przegląd kilkudziesięciu zebranych ocen koncepcji biojurysprudencji i wykaz nazwisk w niej występujących. Większość tekstów wyrażona jest językiem polskim, trzy językiem angielskim, jeden językiem ukraińskim i jeden językiem słowackim. Znajomość języka angielskiego w Polsce jest obecnie już na tyle duża, że teksty angielskojęzyczne zostały przekazane czytelnikowi w oryginale. Tekst ukraińskojęzyczny występuje zarówno w wersji oryginalnej jak i w tłumaczeniu na język polski. Natomiast tekst słowackojęzyczny pozostawiono bez tłumaczenia z nadzieją, że jego lektura nie sprawi zbyt poważnych trudności Słowianom, a więc i Polakom. Teksty składające się na książkę, w zasadzie ułożone chronologicznie, są zróżnicowane pod wieloma względami. Wśród ich autorów przeważają prawnicy, niektórzy z nich otrzymali wykształcenie filozoficzne, a niektórzy politologiczne. Dominują teoretycy, ale wśród autorów kilku z nich łączy teorię z praktyką. Teksty są zróżnicowane pod względem merytorycznej jakości i objętościowej ilości. Jedne z nich odpowiadają formalnym wymaganiom naukowości, inne zaś przybrały formy bardziej luźnych esejów. Objętość niektórych tekstów jest znaczna, większości z nich mniejsza, a jednego nawet bardzo mała. O włączeniu tekstów do książki decydowała jednak nie ich objętość, lecz oryginalność spojrzenia na koncepcję biojurysprudencji. Podkreślają to nadane tekstom tytuły. Jak to niemal z reguły bywa w przypadku koncepcji nowatorskich, stosunek autorów tekstów do biojurysprudencji rozciąga się od entuzjastycznej niekiedy aprobaty aż po, w jednym przypadku, jej negacji. Koncepcję biojurysprudencji neguje filozof, bez zrozumienia sensu prawa i jurysprudencji. Gdy zostało to zauważone w odpowiedzi na jego napastliwą recenzję, redakcja periodyku „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” nie chciała, co raczej nietypowe w świecie nauki, tego opublikować. Zdecydowanie przeważają jednak umiarkowane oceny koncepcji biojurysprudencji. Ich autorzy rzetelnie i uczciwie wskazują zarówno na mocniejsze, jak i słabsze jej strony. W uwagach dotyczących szans jej rozwoju i akceptacji w praktyce prawniczej sceptycyzm przeplata się często z optymizmem. Wiadomo, że koncepcja biojurysprudencji obecnie zbyt bardzo jeszcze wyprzedza rzeczywistość prawną, aby mogła szyb- Biojurysprudencja Wstęp 9 ko i gruntowanie przeobrażać utrwaloną przez tysiąclecia tradycyjną jurysprudencję w nowoczesną biojurysprudencję a utrwalone wzory prawa w bardziej dostosowane do potrzeb współczesności bioprawo. W zebranych ocenach koncepcji biojurysprudencji, tworzących ostatnią część tomu, nie wspomina się o sprawach przykrych. Należy wszakże przynajmniej zaznaczyć, że koncepcja biojurysprudencji, w całym okresie jej rozwoju, napotykała trudności natury światopoglądowej. Uwzględnienie w niej wszystkich kultur świata raziło, o czym świadczy zachowana korespondencja, środowiska skrajnej ortodoksji religijnej. Bardziej ulotne były natomiast anonimowe telefony z pogróżkami, kierowane zarówno do autora, jak i do redakcji wydawnictw książek o biojurysprudencji. Niektóre periodyki naukowe drukowały nieprzychylne recenzje, odmawiając jednakże drukowania na nie odpowiedzi. Wikłano także autora w inne trudności. Przemilczano pionierski charakter biojurysprudencji w okresie powstawania i rozwoju polskiej bioetyki. Ocenę wspomnianych faktów, tekstów książki, i przede wszystkim samej koncepcji biojurysprudencji, należy jednakże pozostawić samym już czytelnikom. Wstęp Komitet Redakcyjny 10 Roman A. Tokarczyk UMCS w Lublinie Do kluczowych pojęć biojurysprudencji należą: biojurysprudencja, biojusterapia, biojustanatologia i bioprawo. Poniżej przytoczone są definicje tych pojęć w hasłowym ujęciu – autorstwa Romana Andrzeja Tokarczyka.1 BIOJURYSPRUDENCJA (gr. bios = życie + łac. iurisprudentia = wiedza, mą­drość prawnicza) – termin ten utworzy­łem jako nazwę dla nowego nurtu jurysprudencji, wskazując wprost na związki jej przedmiotu z biologią, jurysprudencją (utożsamianą tutaj z prawoznawstwem, teorią prawa, filozofią prawa, myślą prawną). Pośrednio biojurysprudencja jest powiązana z przedmiotem techniki – biotechniki umożliwiającej stosowanie osiągnięć bio­logii dla jej własnych potrzeb – biotech­nologii i potrzeb medycyny – biomedy­cyny. Przedmiot biojurysprudencji nie obejmuje całych przedmiotów biotechnologii, biotechniki i biomedycyny. Obejmuje te ich części, które dotycząc życia człowieka i życia przyrody, wymagają regulacji przy pomo­cy prawa – bioprawa, opartej na porów­nawczej znajomości norm religijnych i norm moralnych różnych kultur świata, w celu ich ochrony przed ryzykownymi eksperymentami i niepewnymi, nieprze­widywalnymi jeszcze skutkami. Zważywszy na naturalną rytmikę życia człowieka – poprzedzone poczęciem narodziny, ży­cie i śmierć – wyodrębniam trzy działy jurysprudencji: biojusgenezę, biojusterapię i biojustanatologię. BIOJUSGENEZA (gr. bios = życie + genesis = pochodzenie, źródło) – obejmu­ je zagrożenia dla życia człowieka wymagające ochrony prawnej od jego poczęcia do narodzin, z analogicznymi odniesieniami do życia przyrody. W dotychcza­sowym prawie ochrona tej fazy życia człowieka opiera się na przejętej z prawa rzymskiego fikcji prawnej zwanej nasciturus. Zgodnie z nią, dziecko poczęte, jeśli chodzi o jego dobro, traktowane jest przez prawo tak, jak dziecko urodzone (nasciturus pro iam natur bagetur quotiens de commodis eius agitur). Sztuczna ingerencja w fazę życia człowieka od poczęcia do narodzin, przy pomocy technologii i technik znanych inżynierii genetycznej, eugenice, medycznemu wspomaganiu prokreacji, diagnostyce prenatalnej, zapobieganiu poczęciu i narodzin wymaga regulacji kreującej przedmiot bioprawa, tworzonego i stosowane­go w oparciu o ustalenia biojusgenezy. Najbardziej dojrzałym koncepcyjnie wyrazem biojusgenezy w zakresie bioprawa jest instytucja prawa do narodzin. Przy pomocy biojusgenezy, instytucja prawa do narodzin porządkuje w jedną normatywną całość rozproszone dotychczas w różnych gałęziach prawa normy ochrony życia od poczęcia do na­rodzin. 1 Hasła te pochodzą z dzieła Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, redakcja naukowa Mariusz Ciszek, Polskie Towarzystwo Filozoficzne, Warszawa 2008, s. 32–34. Hasło „biojurysprudencja”, z uwzględnieniem związanych z nim wcześniej haseł, opracowała wnikliwie Edyta Sadowska, http://www.polis.edu.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1978&temid=70. Biojurysprudencja Kluczowe pojęcia biojurysprudencji 11 Roman A. Tokarczyk, Kluczowe pojęcia biojurysprudencji 12 BIOJUSTERAPIA (gr. bios = życie + łac. terapia = leczenie) – ogarnia niezwykle rozległą problematykę ochrony życia człowieka i życia przyrody od jego naro­dzin aż do śmierci. Do przedmiotu biojusterapii należy kontrowersyjna problematyka transplantacji niektórych komórek, tkanek i przede wszystkim organów w celu poprawiania jakości i ratowania życia czło­wieka, jak również innych gatunków istot ożywionych. Niemniej trudne problemy przed biojusterapią odsłania seksualizm w zakresie homoseksualizmu, biseksualizmu i głównie transseksualizmu. Liczne są problemy prawne intrygujące biojusterapię wynikające z zakażenia wirusem nabytego zespołu ludzkiego upośledzenia odporności, jako przyczyny choroby Acquired Immune Deficiency Syndrome – AIDS. Znaczną specyfiką demograficzną charakteryzują się normatywne aspekty polityki populacyjnej. Wiążą się z nimi bezpośrednio lub pośrednio zagadnienia sterylizacji i kastracji, zarówno ludzi, jak i zwierząt. Innym rodzajem specyfiki odznaczają się praktyczne zastosowania psychiatrii. Do biojusterapii należą np. normy regulujące steryliza­cję i kastrację ludzi. Ekologizm, jako rozległy nurt myślowy, obejmujący obok ekoprawa m.in. ekoteologię i ekoetykę, współkształtuje w znacznym stopniu skale ocen i hierarchie wartości biojusterapii jako działu biojurysprudencji. Najpełniejszym koncepcyjnie wyrazem biojusterapii w zakresie bioprawa jest instytucja prawa do życia, poszerzana stopniowo od prawa do życia ludzi poprzez prawo do życia zwierząt aż do postulatów prawa do życia całej ożywionej przyrody. BIOJUSTANATOLOGIA (gr. bios = życie + thanatos = śmierć) – interesuje się zwłaszcza normowaniem kresu życia człowieka – jego śmierci, i analogicznie śmierci innych gatunków istot ożywionych. Gdy tradycyjna jurysprudencja i oparte na niej prawo znała jedno pojęcie śmierci – śmierci biologicznej, biojustanatologia i bioprawo posługują się wieloma definicjami śmierci – biologicznej, klinicznej, mózgowej, socjologicznej. Każdy z tych rodzajów śmierci może wywoływać szereg wątpliwości wymagających, mimo wszystko, jednoznacznych rozwiązań prawnych. Wątpliwości te dotyczą głównie tego, kto, kiedy, gdzie, pod jakimi warunkami i dla jakich celów decyduje o śmierci człowieka. Biojustanatologia ocenia a bioprawo reguluje problemy aborcji, eutanazji, samobójstwa, stanów wyższej konieczności, obrony koniecznej, kary śmierci, zabijania ludzi podczas wojen, a także zabijania zwierząt. Coraz bardziej prawdo­ podobna staje się hipoteza, że bioprawo będzie się posługiwać wieloma definicjami śmierci, adekwatnymi dla różnych stanów faktycznych. Statyczna definicja śmierci, występująca dotychczas w jurysprudencji i prawie, ustępuje miejsca dynamicznej definicji śmierci, opisywanej przez biojustanatologię i wykorzystywaną w praktyce przez bioprawo. Kluczową instytucją kształtowaną przez biojustanatologię dla potrzeb bioprawa jest prawo do śmierci. BIOPRAWO (gr. bios = życie + łac. ius = prawo) – określa granice swojego przedmiotu zakresami ochrony prawnej życia człowieka i życia przyrody, zagrożonego sztuczną ingerencją nauki, techniki i medycyny w naturalne procesy życia. Już obecnie istnieje zadanie ujęcia w sposób całościowy, jednolity i spójny wszystkich norm prawnych dotyczących ochrony życia, wynikającej ze sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia, rozproszonych w wielu różnych gałęziach prawa krajowego i prawa międzynarodo­wego. Czyni to wprawdzie prawo me­dyczne, ale jedynie w odniesieniu do medycyny. Uznaję za szczególny paradoks, że prawo stworzone przede wszystkim dla ochrony życia, usunęło w swej termino­logii i systematyzacjach w cień właśnie życie. Dojrzewa potrzeba zmiany tego stanu rzeczy i podkreślenia prymatu życia jako głównego przedmiotu ochrony prawnej. Roman A. Tokarczyk UMCS w Lublinie Tekst opublikowany pierwotnie w: Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, Wydawnictwo UMCS, Lub­lin 2008 ELEMENTY PRZEDMIOTU Głównymi elementami przedmiotu biojurysprudencji jest jego nazwa, ontologia, aksjologia, epistemologia i metodologia. Nazwę „biojurysprudencja” utworzyłem, biorąc za jej podstawę greckie słowo bios, oznaczające życie, i łacińskie słowo iurisprudentia wyrażające wiedzę, czy też nawet mądrość prawniczą.1 Zważywszy na naturalny rytm wszelkiego życia, szczególnie życia człowieka – poprzedzone poczęciem narodziny, życie i śmierć – wyodrębniam trzy działy biojurysprudencji: biojusgenezę, biojusterapię i biojustanatologię. Biojusgeneza, jako słowo złożone z bio – życie, ius – prawo i geneza – początki, obejmuje pierwszy okres życia od poczęcia do narodzin, rozważany z punktu widzenia normatywnego, zwłaszcza religijnego, moralnego, głównie jednak prawnego, zwanego tutaj bioprawem – prawem życia. W dotychczasowej jurysprudencji, i opartym na niej prawie, ochrona prawna tego okresu życia człowieka opiera się na przejętej z prawa 1 O nazwie i przedmiocie biojurysprudencji zob. R. A. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Nowy nurt jurysprudencji, Lublin 1997 (tekst w języku polskim, rosyjskim, francuskim, niemieckim i angielskim). Tekst ten został przesłany na XVIII World Congress of the International Association for Philosophy of Law and Social Philosophy, odbyty w sierpniu 1997 roku w Buenos Aires. Nadto, tekst został opublikowany w formie odrębnych artykułów: Biojurisprudence: New Current in Jurisprudence, „Acta Juridica Hungarica” 1995/1996, 37, N. 1–2; Biojurysprudencja – nowy nurt jurysprudencji, „Nauka” 1996, nr 2; pod tym samym tytułem „Annales UMCS”, sectio G, vol. 43, 1996; [w:] Badania zmian i relacji międzykulturowych w Europie oraz jej pograniczach, red. K. J. Brozi, Lublin 1997; „Lo Straniero” 1997, May; „The Finnish Yearbook of International Law” 1997; [w:] Prawo i sowremiennost, Mińsk 1998; Biojurisprudenz. Eine Richtung der Jurisprudenz – Grundriss der Problematik, [w:] J. C. Joerden (Hrsg.), Der Mensch und seine Behandlung in der Medizin. Bloss ein Mittel zum Zweck?, Springer Verlag, Berlin–Heidelberg–New York 1999; [w:] Zmiany społeczne a zmiany w prawie. Aksjologia, konstytucja, integracja europejska, pod red. L. Leszczyńskiego, Wyd. UMCS, Lublin 1999; „Dialoque and Universalism” 2000, vol. 10, No 7–8, tam również Komentarz W. J. Wagnera; Tezy i hipotezy o przedmiocie biojurysprudencji i bioprawa, „Annales UMCS”, sectio G, vol. 46, 1999; Biojurisprudence – le noveau courant de la jurisprudence, [w:] Konstytucyjny ustrój państwa. Księga Jubileuszowa Profesora W. Skrzydło, Wyd. UMCS, Lublin 2000; Biojurysprudencja eksponentem życia w jurysprudencji, [w:] Filozofia, dialog, uniwersalizm. Księga dedykowana Profesorowi Januszowi Kuczyńskiemu, red. J. L. Krakowiak, W. Lorenc, A. Miś, Warszawa 2001; O potrzebie rozwijania nowej jurysprudencji, „Kwartalnik Historii Nauki i Techniki” 2002, R. 47, nr 1; Biojurysprudencja i bioprawo odpowiedzią na potrzeby ochrony życia w XXI wieku, „Doctrina” 2004, nr 1; Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, Lublin 2008; Biojurisprudence. Foundations of Law for the Twenty First-Century, Lublin 2008; por. również Prawa narodzin, życia i śmierci, wyd. XI, Warszawa 2012, zwłaszcza rozdział pierwszy Przedmiot biojurysprudencji. Biojurysprudencja Zarys przedmiotu biojurysprudencji 13 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji 14 rzymskiego fikcji prawnej zwanej nasciturus. Zgodnie z nią, dobro dziecka poczętego traktowane jest tak jak dobro dziecka już urodzonego (nasciturus pro iam natur bagetur quotiens de commodis eius agitur). Z powodu nadzwyczaj już rozwiniętych i nadal rozwijających się technik i technologii sztucznie ingerujących w naturalne procesy pierwszego okresu życia fikcja prawna nasciturus nie jest już wystarczająca. Potrzebę nowych regulacji normatywnych dla bioprawa, dostrzeganą i opisywaną przez biojurysprudencję, wymusza wręcz inżynieria genetyczna, eugenika, medyczne wspomaganie poczęcia i narodzin – prokreacji a także diagnostyka prenatalna. Najbardziej dojrzałym wyrazem biojusgenezy w zakresie bioprawa jest prawo do narodzin jako instytucja prawna porządkująca, w jednej normatywnej całości, rozproszone dotychczas normy ochrony życia od poczęcia do narodzin. Biojusterapia, jako słowo złożone z bio – życie i terapia – leczenie, ogarnia niezwykle rozległą problematykę ochrony życia i podnoszenia jego jakości, w szczególności człowieka, zwierząt i roślin, od narodzin aż do śmierci. Wśród zakresów biojusterapii znajduje się wiele wysoce kontrowersyjnych zagadnień. Należy do nich jakże doniosła problematyka przeszczepiania, transplantacji niektórych komórek, tkanek i przede wszystkim organów, w celu podnoszenia jakości i ratowania życia człowieka i innych gatunków istot żywych. Niektóre problemy stawiają przed biojusterapią pewne formy seksualności, a mianowicie homoseksualizm, biseksualizm i chyba głównie transseksualizm. Liczne są trudności normatywne, intrygujące biojusterapię, wynikające z narkomanii, alkoholizmu i zakażenia wirusem nabytego zespołu ludzkiego upośledzenia odporności jako przyczyny choroby Acquired Immune Deficiency Syndrome – AIDS. Znaczną specyfiką demograficzną charakteryzują się normatywne strony polityki populacyjnej. Wiążą się z nimi zagadnienia zapobiegania poczęciu, sterylizacji i kastracji zarówno ludzi, jak i zwierząt. Innym rodzajem specyfiki odznaczają się praktyczne zastosowania psychiatrii. Ekologizm, jako rozległy nurt myślowy, obejmujący obok ekoprawa m.in. ekoteologię i ekoetykę, współkształtuje w znacznym stopniu skale ocen i hierarchie wartości biojusterapii. Najpełniejszym ujęciem biojusterapii w zakresie bioprawa jest prawo do życia, poszerzane stopniowo, ale z dużymi przeciwnościami: od prawa do życia ludzi, poprzez prawo do życia zwierząt, aż do prawa do życia całej ożywionej przyrody. Biojustanatologia, jako słowo złożone z bio – życie i tanatologia – nauka o umieraniu, interesuje się normowaniem końca życia człowieka – jego śmierci i analogicznie śmierci innych gatunków istot ożywionych. Gdy tradycyjna jurysprudencja i oparte na niej prawo znają w zasadzie jedno pojęcie śmierci – śmierci biologicznej, biojurysprudencja i bioprawo posługują się już wieloma definicjami śmierci – biologicznej, mózgowej, mózgowo-rdzeniowej, socjologicznej. Każdy z tych rodzajów śmierci może wywoływać wiele wątpliwości wymagających, mimo wszystko, dość jednoznacznych ocen religijnych i moralnych, jako podstaw regulacji prawnych. Wątpliwości te dotyczą głównie tego, kto, kiedy, gdzie, pod jakimi warunkami i dla jakich celów decyduje o nienaturalnej śmierci człowieka. Biojustanatologia ocenia wartościująco, a bioprawo wskazuje możliwie najbardziej właściwe regulacje aborcji, eutanazji, samobójstwa, stanów wyższej konieczności, obrony koniecznej, kary śmierci, zabijania ludzi podczas wojen, a także zabijania zwierząt i wyniszczania flory. Coraz bardziej prawdopodobna staje się hipoteza, że bioprawo będzie zmuszone do posługiwania się wieloma defini- Biojurysprudencja cjami śmierci, dostosowanymi do zróżnicowanych jej stanów faktycznych. Statyczna definicja śmierci, występująca dotychczas w jurysprudencji i prawie, ustępuje dynamicznej definicji śmierci, opisywanej przez biojustanatologię i zalecaną przez bioprawo do stosowania w praktyce prawniczej. Kluczową instytucją prawną, kształtowaną przez biojustanatologię dla potrzeb bioprawa, jest prawo do śmierci. Wspomniany tutaj trójpodział biojurysprudencji jest uzasadniony różnicami jakości życia, zakresami i treściami jego ochrony normatywnej, opisywanymi przez biojusgenezę, biojusterapię i biojustanatologię.2 Nie kłóci się bynajmniej z koniecznością całościowego czy też holistycznego spojrzenia na człowieka w globalnych aspektach długotrwałych konsekwencji dążeń do ochrony coraz dłuższego jego życia o coraz wyższej jakości. Wręcz przeciwnie – poprzez dostrzeganie zróżnicowań ochrony i jakości życia w poszczególnych jego okresach umożliwia i ułatwia znajdowanie takich całościowych ujęć.3 Nie redukuje też życia człowieka do życia cielesnego, jakiegoś wąskiego biologizmu, ponieważ w poszukiwaniach ocen i uzasadnianiu hierarchii wartości biojurysprudencja uwzględnia porównawczo zarówno religijne, jak i moralne oceny i wartości. Dzięki temu oceny i wartości życia cielesnego człowieka może łączyć z ocenami i wartościami jego życia duchowego – psychicznego, racjonalnego i społecznego. O tym, co normy bioprawa mogą zalecać ciału człowieka, powinny przesądzać przede wszystkim normy dotyczące jego ducha – psychiki, rozumu, uspołecznienia. Przekonanie takie jest mocno ugruntowane i odpowiednio uzasadnione w tradycji myśli prawa natury, czy też prawa naturalnego, głównie jednak kultur prawnych Zachodu. Całościowe rozważanie zagadnień biojurysprudencji domaga się więc wręcz uwzględnienia problematyki sensu życia człowieka – religijnego, moralnego, prawnego. Religie sens ten upatrują w zbawieniu duszy, moralność – w czynieniu dobra, prawo – w sprawiedliwości. Normy bioprawa jednoczą te trzy sensy w aksjologiczną całość.4 ONTOLOGIA BIOJURYSPRUDENCJI Ontologia, słowo pochodzące z języka greckiego, ma swój synonim w innym greckim słowie – metafizyka. Oba oznaczają jeden z głównych działów filozofii, rozważa2 Podobny układ treści zastosowali J. L. Dolgin, L. L. Shepherd, Bioethics and Law, Aspen Publishers 2005. Por. również J. Menikoff, Law and Bioethics: An Introduction, Georgetown University Press 2002; B. J. Spielman, Bioethics in Law, Totowa, New Jersey 2007. Amerykańscy badacze, posługując się nazwami Bioethics and Law albo Bioethics in Law, nie wskazują jednoznacznie najgłębszego sensu tego przedmiotu, w odróżnieniu od nazwy „biojurysprudencja”; por. także W. J. Wagner, Remarks on Roman Tokarczyk’s Article „The Subject Matter of Biojurisprudence and Biolaw”, „Dialoque and Universalism” 2000, vol. 10, No 7–8. 3 Artykuł mojego autorstwa Biojurisprudence: A New Current in Jurisprudence opublikowało fińskie czasopismo naukowe „The Finnish Yearbook of International Law” 1996. Po lekturze jedynie tego tekstu, bez znajomości szerszego wyłożenia koncepcji biojurysprudencji w książce Prawa narodzin, życia i śmierci, J.-P. Rentto, fiński profesor prawa, nie mógł dostrzec holistycznego ujmowania w niej życia człowieka. Idem, Biojurisprudence? A Comment to Professor Tokarczyk, „Recent Developments and State Practice”, Helsinki 1999. Por. również komentarz innego fińskiego profesora prawa: J. Klebbers, Biojurisprudence?, „Religion, and Human Rights. An International Journal”, Helsinki 1999, No 20. 4 Główną inspiracją dla narodzin i rozwoju biojurysprudencji pozostaje bioetyka. Przedmiot bioetyki rozwinął się nadzwyczajnie wkraczając do nauk społecznych, przyrodniczych i medycznych. Dla studiujących zagadnienia bioetyki wręcz niezbędny jest Bioethics Research Guide, http://www.11.georgetown.edu/quides/bioethics. cfm. Zarys całości problematyki bioetycznej zawiera The Encyclopedia of Bioethics, ed. by S. G. Post, 3rd edition, vol. 1–5, New York 2004. 15 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji 16 jący różne strony pojęcia bytu. Słowo „ontologia” jest popularne w myśli niemieckojęzycznej, zaś słowo „metafizyka” w tradycji anglosaskiej i katolickiej.5 Do spornych problemów ontologii należy problem istnienia desygnatów pojęć ogólnych, tutaj jednak nieistotny, ponieważ ogólne pojęcie „życie” ma niezliczone liczby desygnatów. Podobnie spór dotyczący zmiany cech przedmiotu, jego identyczności w odniesieniu do realnego życia ma niewielkie znaczenie, gdyż bez wątpienia ulega ono zmianom. Całkiem nowe wątki do ontologii wnoszą ostatnio badania nad sztuczną inteligencją, konkurującą niejako z inteligencją naturalną, będącą ważnym składnikiem życia intelektualnego czy też umysłowego człowieka. Cechy ontologii, opisywane już tutaj na przykładzie życia, wskazują, że nie pretenduje ona do wyczerpującego opisu i katalogu wszystkich przejawów życia, lecz raczej ogólnej jego charakterystyki. Ontologia poszukuje istoty życia w samym życiu, a nie w jego subiektywnym poznawaniu – epistemologii. Zmierza do postrzegania przejawów życia na wszystkich jego poziomach i u różnych jednostek – od mikrojednostek w formie komórek aż po makrojednostki w formie ludzkości. Zróżnicowanie poziomów i jednostek życia uwidacznia istnienie wielu szczegółowych ontologii jako podstawy jednej ogólnej ontologii. Gdy ontologia, jako składnik filozofii, swoimi opisami życia rozwija jego taksonomię, to nauka określa relacje między różnymi przejawami życia, opierając się na procesach ich mierzenia. Zarówno jednak ontologia, jak i nauka są przydatne biojurysprudencji, jeśli zgodnie opisują życie jako różne sposoby realizowania się i procesy istnienia od momentu poczęcia aż do śmierci. Zgodność ta zanika w poszukiwaniach głównej zasady życia; religie dostrzegają ją w duszy, witaliści w sile życiowej, materialiści w materii, językoznawcy w pojęciach wyrażających życie, informatycy w artefaktach z ich własnymi cyklami życia nienaturalnego.6 Brak jednej powszechnie akceptowanej definicji życia nie kłóci się z utrwalonym przekonaniem, że „najważniejszą jego cechą jest ciągła wymiana materii i energii między żywym organizmem a jego otoczeniem oraz zdolność do replikacji, powielania się czy też rozmnażania [...] konieczny jest stały wkład wysiłku ze strony organizmu [...]. Istotną cechą życia, wywodzącą się z procesów metabolicznych, jest zdolność organizmów żywych do utrzymywania wyższego poziomu uporządkowania, a więc niższej entropii niż otoczenie, kosztem zużycia energii. Należy zwrócić szczególną uwagę, czy używa się pojęcia życia w charakterze rzeczownika, na określenie procesu, czy też przymiotnika, na określenie własności obiektu, gdyż pojęcia te są definiowane i rozumiane nieco inaczej”.7 Każdy organizm żywy charakteryzuje: odżywianie, oddychanie, wzrost, rozwój, samoistny ruch, pobudliwość w sensie reagowania na bodźce, rozmnażanie i wydalanie. Ze względu na poziomy organizacji wyróżnia się życie: komórkowe, organizmalne, społeczne. Dla biojurysprudencji istotne jest pogłębienie tych rozróżnień poprzez wyodrębnienie życia człowieka, z jego życiem duchowym, psychicznym, emocjonalnym, umysłowym, społecznym, od życia zwierząt i życia roślin. 5 Zarys ontologii opracowali m.in. T. Czeżowski, O metafizyce, jej kierunkach i zagadnieniach, Toruń 1948; W. Stróżewski, Ontologia, Kraków 2004. 6 Szerzej np. A. Siemianowski, Wartości i sens życia z punktu widzenia ontologicznego, tekst dostępny w Internecie. 7 Życie – Wikipedia, wolna encyklopedia, http://pl.wikipedia.org/wiki/Życie. Biojurysprudencja Życie człowieka to „wszystko obejmująca totalność”, jak zauważył znany filozof niemiecki.8 Owa totalność jest złożona z życia cielesnego i życia duchowego z jego dziedzinami życia psychicznego, emocjonalnego, uczuciowego, umysłowego, intelektualnego, społecznego. Wprawdzie o swoim losie życiowym decyduje przede wszystkim dojrzały człowiek, jednakże „życie jest jak jeden wielki teatr, codziennie wkładasz inną maskę”. „Kto pragnie cieszyć się najlepszym zdrowiem, łączy harmonijnie życie cielesne, psychiczne, uczuciowe i duchowe”. „Ciało i dusza przenikają się wzajemnie, w duchowej przestrzeni tworząc byt osobowy. Ciało wywiera wpływ na duszę”. Jeśli przyjmujemy jako prenormę wszystkich innych norm „Po pierwsze żyć!”, lepiej rozumiemy wartość długotrwałego, zdrowego życia o możliwie najwyższej jego jakości. Według Tomasza z Akwinu „człowiek nie jest duszą używającą ciała, lecz kompozycją duszy i ciała [...] życie duchowe więcej waży od życia cielesnego. Skoro więc karze się śmiercią zabójców, gdyż odbierają ludziom życie cielesne, tym bardziej na karę śmierci zasługują heretycy, odbierający ludziom życie duchowe”.9 Znajomość bytu ziemskiego odsłania jednoczesną obecność życia człowieka w różnych jego sferach, toteż mówi się o życiu: rodzinnym, plemiennym, narodowym, państwowym, międzynarodowym, zawodowym, religijnym, kulturalnym, naukowym, towarzyskim, gospodarczym i innym. Te sfery mają różne zadania, stoją obok siebie, splatają się razem, lecz nie wyłączają lub znoszą się wzajemnie. Powodem tego jest, że człowiek dąży do rozmaitych celów jednocześnie, dla urzeczywistnienia których potrzebne są rozmaite rodzaje łączenia się z ludźmi i organizacji tego łączenia.10 Regulacje prawne ujmują te sfery życia w trzy grupy: życia intymnego, prywatnego i publicznego. Człowiek, kierowany instynktem zachowawczym, troszczy się egoistycznie o własne życie. Socjalizacja, kształtująca altruizm, skłania niekiedy człowieka nie tylko do zatroskania o życie cudze, ale nawet stawiania go wyżej niż własne. Zatroskanie o życie, z jego stroną cielesną i stroną duchową, wymaga znajdowania odpowiednich środków. Utrzymywanie życia cielesnego wymaga pożywienia, odzienia, mieszkania i zdrowia zaś życia duchowego – wykształcenia, kultury, nierzadko wiary religijnej. Mają to na względzie prawa ustanawiane dla regulacji życia ludzkiego – religijne, moralne, legalne. Ontologia biojurysprudencji podejmuje niełatwe do jednoznacznego rozstrzygnięcia zagadnienia rozróżniania między „istotą ludzką” a „osobą”, odrzucając zamienne ich pojmowanie, czyli utożsamianie. Skłania się do poglądu, że jakkolwiek każdy człowiek powinien być traktowany jako cel sam w sobie, to samoświadomość tego może osiągać dopiero osoba dojrzała, ukształtowana z istoty ludzkiej. W długich dziejach myśli wskazywano na różne cechy odróżniające istotę ludzką od osoby ludzkiej, a jedną i drugą od zwierząt, roślin i rzeczy. Racjonalna dusza, opisywana już od Arystotelesa, nie jest przy tym wyłącznym wyróżnikiem człowieka wśród innych istot żywych. Obecnie zyskuje na uznaniu pogląd, że określenie rodzaju interesów, jakie ma dana istota żywa w zachowywaniu swojego życia, stwarza dostateczne uzasadnienie dla jej G.W. F. Hegel, Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969, s. 87. Tomasz z Akwinu, Summa teologiczna, London 1970, II qu, 11.3. 10 R. von Mohl, Encyklopedia umiejętności politycznych, Warszawa 2003, s. 15. 8 9 17 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji 18 ochrony normatywnej. Zapewne wspólnym interesem wszystkich istot żywych jest trwanie zdrowego, długiego, jakościowo wysokiego poziomu życia bez cierpienia.11 Wprawdzie ciało człowieka, jako materialny jego składnik, jest dla ontologii bardziej oczywiste niż niematerialny duch człowieka, jednakże wespół tworzą jego psychofizyczną jedność. Będąc swoistym mikrokosmosem, życie uduchowionego i rozumnego człowieka pozostaje w ścisłych i wielorakich związkach z życiem makrokosmosu, pozbawionego chyba jakiejś wewnętrznej duchowości i rozumności. Filozoficzne poglądy na psychofizyczną jedność człowieka kierują uwagę przede wszystkim ku jego umysłowi, osobowości, „ja”, subiektywności i podobnym pojęciom. Ze względu na wyjaśnienie relacji ciała do ducha owe poglądy dzielą się na dualistyczne, materialistyczne i personalistyczne. Dualizm traktuje ducha i ciało jako dwa odrębne, a nawet przeciwstawne sobie byty. Materializm zarówno duchowi, jak i ciału nadaje cech materii. Personalizm podkreśla jedność życiową duchowo-cielesnego człowieka. Myśl naukowa skłania się ku materialistycznemu pojmowaniu człowieka. Opiera się na założeniu, że życie człowieka tworzy podstawy całego jego życia jako materialnej całości i jedności, regulowanej empirycznymi prawidłowościami, opisywanymi przez nauki biologiczne. Traktowanie ciała człowieka jako wyłącznie biologicznego bytu naturalnego zostało podważone w końcu XX wieku ukazywaniem ciągłej jego zmienności, uwarunkowanej zróżnicowanymi czynnikami kulturowymi. Nauka podziela poglądy filozoficzne i religijne, że w cielesność człowieka wpisana jest jego płciowość, określająca różnice fizyczne i duchowe mężczyzny i kobiety, spotykających się jednak ze sobą w granicach życia seksualnego, małżeńskiego i rodzinnego. „Kobiecość odnajduje się w obliczu męskości, podczas gdy męskość potwierdza się przez kobiecość”. Owo odnajdowanie się regulowane jest zespołami różnych norm odnoszonych do przyjaźni, miłości, małżeństwa, pragnień drugiego człowieka, pociągu seksualnego, stawania się jednością duchową i (albo) cielesną. Unikalność cielesności każdego człowieka połączona jest najściślej z jego unikalnością duchową – obie uwarunkowane są czynnikami zróżnicowanych środowisk przyrodniczych i społecznych. Cielesność określa granice możliwości akcji ciała człowieka w jego percepcji i wyrazach dążeń, woli, życzeń, pragnień i innych przejawów ducha. Duchowość, na ogół, może być realizowana tylko poprzez ruchy ciała, mniej lub bardziej ekspresyjne, zależnie od temperamentu i uczuć. To cielesność jest materialną ramą duchowego sensu normatywnych nakazów nienaruszalności osobowości człowieka, jego intymności, prywatności, poufności, szacunku, zgody, integralności, godności. Psyche – psychika i soma – ciało są przy tym zawsze częściami nierozerwalnie posplatanej ze sobą unikalnej całości. Ową unikalność życia człowieka dostrzega zwłaszcza medycyna, łącząca wiedzę z praktyką, zmagając się stale z kwestiami wartości i norm. Medycyna rozważa ciało i ducha człowieka w różnorodnych kontekstach: budowy – anatomia, funkcjonowania – fizjologia, mechanizmów regulacyjnych – neurologia i immunologia, psychiki – psychiatria, systemów organów – kardiologia, immunologia, nefrologia i wiele jeszcze innych.12 11 1991. Por. opracowanie monograficzne E. J. Cassel, The Nature of Suffering and the Goals of Medicine, New York 12 Szerzej m.in. J. Troska, Moralność życia cielesnego, Poznań 1999; R. Hardcastle, Law and the Human Body. Property Rights. Ownership and Control, Hart Publishing 2007. 13 Podobnie N. Lenoir, Biotechnology, Bioethics and Law: Europe’s 21st Century Challenge, „Modern Law Review”, vol. 69, No. 1. Biojurysprudencja Wiele można by powiedzieć o zróżnicowaniu poglądów na ciało i ducha, czy też raczej duszę, i ich relacje w religiach. Na przykład buddyzm wysoko ceni życie cieles­ ne, większość jednak religii przeciwstawia ciało duchowi; to, co najbardziej istotne dla doczes­nego i pozaziemskiego życia człowieka, upatruje w duszy, a nie w ciele. Dusza, łącząc w sobie subtelnie chłodną rozumność i ciepłą uczuciowość, tworzy w religiach czystą, niezmienną i wysoko cenioną religijnie, moralnie i prawnie istotę człowieka. Natomiast ciało religie ukazują jako ordynarną, zmienną, nietrwałą i skorumpowaną formę materialnego bytowania człowieka, będąca więzieniem dla duszy. Aby osiągnąć swoje właściwe i ostateczne przeznaczenie, dusza musi być uwolniona z cielesnego więzienia. Niektóre ugrupowania fundamentalistycznych sekt chrześcijańskich wywołują wręcz zgorszenie odmawianiem chorym leczenia medycznego wierząc, że medycyna podważa wiarę w Boga, a choroba prowadząca do śmierci przyspiesza wyzwolenie duszy z ciała. Nawet niefundamentalistyczne grupy wierzących poprzez pryzmat relacji ciała i duszy człowieka, oceniają na przykład zastępcze macierzyństwo, klonowanie, aborcję, eutanazję. Jeżeli jednak ongiś wierzono, że sama wiara religijna jest w stanie leczyć człowieka z chorób, obecnie cudowne uzdrowienia dostrzegają jedynie fanatycy religijni. W czasach współczesnych ciało człowieka, niemniej niż jego duch, stało się nadzwyczaj atrakcyjnym fenomenem biznesu i kultury, zwłaszcza kultury konsumpcyjnej, podpowiadającej mu rozbudowane skale potrzeb i pragnień. Dzieje kultury ukazują, jak samozatroskanie człowieka przeszło długą drogę: od oczekiwania możliwie najszybszego pozaziemskiego zbawienia duchowego do doczesnego pragnienia zdrowia zadbanego ciała z jak najdłuższym jego żywotem. Troska o piękno ducha ustąpiła więc już miejsca trosce o piękno ciała, a więc o młody i pociągający wygląd. Na taką zmianę stosunku do ciała człowieka znaczny wpływ wywiera organizacja życia społecznego – nauki, pracy, wypoczynku, służby zdrowia. Organizacja ta wymaga odpowiedniego normowania, opartego na wartościach wyłaniających się z konkurowania, współistnienia czy też nawet dominowania tego, co religijne, moralne, prawne. Znacznie rozwinęły się już eksperymenty tworzenia imitacji żywego ciała człowieka w nieożywionych systemach ciał cybernetycznych – robotów – także domagających się jakiejś odpowiedniej regulacji moralnej i prawnej.13 Śmierć jest kresem życia cielesnego, tak jak narodziny jego początkiem. Jedynie idea reinkarnacji podtrzymuje wiarę w możliwość wielu żywotów cielesnych człowieka. O ile życie cielesne jest koniecznością, o tyle życie duchowe – możliwością. Owej konieczności sprzeciwiają się samobójcy. Nie można żyć samym życiem duchowym, ponieważ jest ono uwarunkowane życiem cielesnym. Cielesność człowieka jest łatwiej dostrzegalna niż duchowość przy określaniu jego tożsamości, opartym na znajomoś­ci płci i cech urody. Tworzy ona podstawy życia psychicznego, na które składają się procesy myślenia, wola, emocje, uczucia. Myślenie, czyli świadomość, jest pierwszorzędną cechą życia psychicznego. Obserwowanie własnego życia psychicznego przy pomocy samoświadomości to introspekcja. Świadomość kieruje wolą i uczuciami. Psychologia dostrzega trzy poziomy życia psychicznego: psychofizjologiczny, psychospołeczny 19 i racjonalno-duchowy.14 Psychologia fizjologiczna sprowadza życie psychiczne człowieka do fizjologicznych procesów systemu nerwowego. Socjologia odsłania psychospołeczne strony życia człowieka – życie społeczne. Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji Główne centrum psychiki to jaźń, ego jest tylko rdzeniem sfery świadomej, często uzurpującym sobie prawo do bycia osią całości życia psychicznego.15 20 W ontologii biojurysprudencji istotną rolę odgrywa odróżnianie zdrowia życia psychicznego od chorego życia psychicznego. Gdy zdrowie psychiczne jest naturalną normą warunkującą prawidłowe życie człowieka i życie społeczne, to choroba psychiczna, zakłócając te prawidłowości, stwarza poważne trudności normatywne. Stan życia psychicznego człowieka – zdrowy albo chory – ma wpływ na ogólny stan jego zdrowia, oddziałujący z kolei na stan życia społecznego. Zmiany stanu psychicznego człowieka wywołują różne czynniki. Szczególnie skutecznym czynnikiem zmiany stanu psychicznego człowieka bywa indoktrynacja pozbawiająca go samodzielności myś­ lowej i skłaniająca do całkowitego posłuszeństwa. Po lekach, narkotykach, alkoholu zmienia się zasadniczo życie psychiczne człowieka aż po jego dezintegrację – rozpad na oderwane od siebie elementy. Kształtowanie zdrowego stylu życia psychicznego, w przeciwieństwie do stylu chorego, jest jednym z celów biojurysprudencji. Do ontologii biojurysprudencji należy także życie społeczne z jego wielkim bogactwem segmentów życia: religijnego, moralnego, politycznego, gospodarczego, zawodowego, oświatowego, kulturalnego i jeszcze bardzo wielu innych. Ontologia życia społecznego objaśnia, z jakich części składa się społeczeństwo, jak one funkcjonują, w jakich relacjach ze sobą pozostają, jakim celom służą oraz kiedy i jak podlegają zmianom. Ontologia życia społecznego to ogólna teoria budowy, funkcjonowania i zmiany społeczeństw, regulowanych różnymi normami.16 Doskonałe życie społeczne, bez napięć i konfliktów, usuwałoby potrzebę jakiegokolwiek jego normowania, również rozważań biojurysprudencji i bioprawa. Podobnie jak inne nurty myśli normatywnej, biojurysprudencja wyrasta z niedoskonałości życia ludzi i życia społecznego. EPISTEMOLOGIA BIOJURYSPRUDENCJI Epistemologia albo gnoseologia, jako nazwy pochodzące z języka greckiego, mają swój polskojęzyczny odpowiednik w określeniu „teoria poznania”. Przedmiotem teorii poznania, lepiej byłoby nawet mówić – poznawania, wszak jest to ciągle otwarty i niezakończony proces, są przede wszystkim metody i granice poznawania. Epistemologia biojurysprudencji, posługując się różnymi metodami poznawania, zmierza do poznania życia w granicach potrzeby regulowania go normami prawnymi, w ich związkach z normami religijnymi i moralnymi. Specyfika poznawania życia w różnych jego aspektach polega na uwarunkowaniach owego poznawania właśnie życiem; jest to więc zawsze, przynajmniej w pewnym zakresie, poznawanie siebie. Oczywiście, Tak A. Cencini, A. Manenti, Psychologia a formacja, Kraków 2002, s. 19. P. Możdżyński, Środowisko a życie psychiczne, tekst dostępny w Internecie. 16 H. Waśkiewicz, Normy życia społecznego według encykliki „Pacem in terris”, „Chrześcijanin w Świecie” 1979, nr 5–6. 14 15 17 Problematyka biojurysprudencji została ujęta w formie projektów badawczych (Research Projects) m.in. przez Wydziały Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu w Białymstoku. Profesor Oktawian Nawrot z Wydziału Prawa i Administracji prowadzi seminaria magisterskie z zakresu Biojurysprudencja i filozofia prawa. 18 W anglojęzycznej literaturze naukowej jest to koncepcja finitude. Por. C. Rehmann-Sutter, M. Düwell and D. Mieth (eds.), Bioethics in Cultural Contexts. Reflections on Methods and Finitude, Springer 2006, s. 1 i n. Biojurysprudencja poznawanie nie może pomijać takich fundamentalnych kwestii, jak pojęcie prawdy, przyczynowości, faktu, fikcji itd.17 Biojurysprudencja opiera się na założeniu poznawczym, że życie jest prewartością i prenormą wszystkiego, co istnieje, szczególnie prawa. Jest prewartością, ponieważ ma wartość samoistną, pierwotną i fundamentalną wobec wszystkich innych wartości jako ich źródło. Jest prenormą, gdyż kształtuje siebie samo – samonormuje albo samo­ porządkuje – jednocześnie wskazując uwarunkowania i granice wszelkiego innego normowania. Owa prenorma jest dostrzegana najwyraźniej w myśli prawa naturalnego, które z poznawania natury życia człowieka, społeczeństwa, świata i wyobrażeń bóstw wysnuwa odpowiednie zestawy norm. Wszystkie inne nurty myśli prawnej skupiają przeto swoją uwagę na wtórnych zagadnieniach, nie wiązanych wprost z życiem jako prewartością i prenormą, co dostrzega i podkreśla biojurysprudencja. Gdy jednak myśl prawa naturalnego odznacza się wyraźnie filozoficznym charakterem, często spekulatywnym, biojurysprudencja opiera swoje poznawanie i jego rezultaty głównie na odkryciach naukowych. Naukowe odkrycia komparatystyki prawniczej wskazują na kontekstualizm jako niezbędny warunek epistemologii biojurysprudencji. Poznawcze znaczenie biojurysprudencji zależy bowiem od kontekstów, w jakich rozważane jest życie. Konteksty są nieodłączne od wszystkich zagadnień biojurysprudencji, ponieważ nie tylko określają rodzaj życia, ale i wskazują na jego otoczenie i uwarunkowania kulturowe. Zależność zagadnienia biojurysprudencji od kontekstu warunkuje poznawanie jego istoty treści i funkcji. Zróżnicowania kulturowe niemal wszystkich zagadnień biojurysprudencji pozwalają mówić o komparatystyce biojurysprudencji zarówno wewnątrzkrajowej, jak i międzynarodowej, aż do globalnej. Idee jednolitości kulturowej wciąż jeszcze należą do myśli nierealistycznej. Lokalne uwarunkowania decydują przeto głównie o wyborze rozważanych zagadnień, sposobach rozwiązywania i przyjmowania określonych rozstrzygnięć do praktycznej realizacji, z zamiarem przezwyciężania lub pogłębiania nierówności ludzi w ich dążeniach do utrwalania swojego możliwie najdłuższego i najlepszego życia. Biojurysprudencja tutaj uwzględnia konteksty wrażliwości lokalnych kultur na usuwanie głodu, nędzy, patologii, wojen, chorób, cierpienia, nienaturalnej śmiertelności. Sposoby poznawczego uprawiania bioetyki, a także biojurysprudencji inspirowanej jej powstaniem i rozwojem są różne, mianowicie: antropocentryczne i kosmocentryczne, teoretyczne i empiryczne, opisowe i wartościujące, narracyjne i normatywne. Wszystkie one mają określone granice, wyznaczane przez prewartości i prenormy życia oraz własne możliwości poznawcze. Wspólną ich granicą ostateczną jest skończoność w sensie kresu życia człowieka, zwierząt i roślin. Ograniczenia wynikają także z niedoskonałości ludzkiego poznania, nietrafności osądu czy też wartościowania religijnego i etycznego, wreszcie ułomności normowania życia jednostek, społeczeństw, świata.18 Rozmyślania nad skończonością i granicami są niezbędne dla metodologicz- 21 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji 22 nego opisywania i pogłębiania przedmiotu biojurysprudencji. Niewyobrażalne kiedyś dla tradycyjnej jurysprudencji postępy nauk biologicznych i medycznych obecnie przesuwają granice możliwości ingerowania w procesy życia poza obszar wiary religijnej i moralnej dopuszczalności. Nie tylko pomnożyły się definicje śmierci, ale i zatarły ostre dotychczas granice między życiem a śmiercią. Systemy aksjologiczne i normatywne z trudem i opóźnieniem podążają za nadzwyczajnymi osiągnięciami biotechnologii i biomedycyny. Skończoność, jako kategoria poznawcza, jest zaniedbywana w naukach praktycznych, również w tradycyjnej jurysprudencji i opartym na niej prawie. Dostrzegana i doceniana przez biojurysprudencję pozwala głębiej charakteryzować ontologiczną ograniczoność życia na pewnym gruncie doczesności. Pojęcie skończoności może wywoływać irytację wszystkich, dla których bolesna jest świadomość konieczności kresu własnego życia. Na gruncie wiary religijnej skończoności przeciwstawia się teologiczna idea życia wiecznego, ale przecież niedoczesnego i niepewnego. Przemilczanie skończoności życia, jako konstytutywnej cechy ludzkiej egzystencji, jest brakiem egzystencjalnej autentyczności, jak to trafnie określił Martin Heidegger. Śmierć jest niezbywalnym elementem, ontologiczną słabością, nieuchronną koniecznością, nierzadko tragiczną, nie zależy jednak od ludzkiego wyboru. Pojęcie skończoności wzbogaca świeckie narzędzia poznawcze biojurysprudencji bez konieczności polegania wyłącznie na przesłankach religijnych albo metafizycznych. Wskazuje dobitnie, że zarówno prewartość, jak i prenorma życia także mają swoje ostateczne granice. Dojrzała epistemologia biojurysprudencji powinna być otwartą refleksją o treś­ ciach, wartościach i normach różnych kultur naszego globu na wszystkich poziomach wiedzy i metodologii. Obok wielowymiarowego kontekstualizmu powinna ją charakteryzować wielość perspektyw poznawczych – wieloperspektywność.19 Jeśli ma być przydatna w praktyce, musi odkrywać to, co dobre i prawe w życiu ludzkim. Jako szczególna „fabryka praktycznej racjonalności”, pragmatycznej mądrości i użytecznej roztropności zakłada potrzebę zaangażowania zarówno w usuwanie przejawów zła godzącego w życie, jak i realizację dobrego i jeszcze lepszego życia. Gdy odrzuca niektóre osiągnięcia biotechnologii i biomedycyny, przyjmuje postawę utylitarystyczną, zwaną także konsekwencjalistyczną, oceniając porównawczo, że obawy przeważają nad nadziejami, albo postawę deontologiczną, uzasadniając obawy racjami religijnymi lub metafizycznymi. Przyjmując te osiągnięcia, pochwala wolność badań naukowych; wyraża zaufanie do naukowców i nauki; oddziela badania od zastosowań ich wyników; ogranicza zastosowania, ale nie badania; postęp i rozwój ludzkości łączy ściśle z postępami i rozwojem nauki. Biojurysprudencja, w odróżnieniu od myśli prawa naturalnego, nie opiera się na wyimaginowanych pojęciach natury i prawach naturalnych nieistniejących nawet w państwach liberalnych.20 W centrum jej poznawczej wieloperspektywności znajdują się idee autonomii, tolerancji i odpowiedzialności. 19 Jest to próba przyswojenia językowi polskiemu anglojęzycznego terminu pluriperspectivity. Por. ibidem, s. 5 i n. 20 O związkach myśli prawa naturalnego z biojurysprudencją por. R. Tokarczyk, Refleksje o życiu jako fenomenie kulturowym, [w:] Księga Jubileuszowa poświęcona Profesorowi Zdzisławowi Cackowskiemu, red. J. Dębowski, M. Hetmański, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2000, s. 311 i n. 21 Również poznawanie założeń biojurysprudencji, nawet przez poważnych myślicieli, wymaga pewnego wysiłku, czego chcieliby jakby uniknąć T. Twardowski i A. Michalska (Kontrowersje – Klonowanie, „Medycyna Wieku Rozwojowego” 2001, V, Suplement I do nr 1). 22 Por. Słownik etyczny, pod redakcją Stanisława Jedynaka. Tam też zwięzłe omówienie poglądów głównych przedstawicieli witalizmu, zwłaszcza J. M. Guyau. Biojurysprudencja Poznawanie istoty, pochodzenia i celów życia trwa od samych początków myślącego człowieka. Życie pozostaje w kręgu zainteresowań poznawczych niemal każdego poważnego myśliciela.21 W dziejach myśli filozoficznej rozwinęły się dwa główne, spokrewnione sensem, nurty filozofii życia – witalizm i naturalizm, zwany też biologiz­ mem. Znajomość uzasadnień życia w tych nurtach stwarza podstawy do tworzenia systemów normatywnych – etyki, bioetyki, biojurysprudencji. Witalizm zawdzięcza swoją nazwę łacińskiemu słowu vis vitalis – siła życiowa. Zapoczątkowany przez Paracelsusa, został rozwinięty przez fizjologów XVIII i XIX wieku. Rozwinął się z przekonania, że między organiczną przyrodą ożywioną a nieorganiczną przyrodą nieożywioną zachodzi zasadnicza różnica jakościowa. Polega ona na niemożliwości wyprowadzania życia z tego, co nieożywione. W każdym przejawie życia istnieje właściwa mu zasada życiowa nazywana przez różnych myślicieli inaczej – entelechią, dominantą, duszą komórkową, pędem życiowym, siłą życiową. Jedni myśliciele nadawali jej cechy duchowości, inni materialności, jednocześnie nie utożsamiając ani z duchowością, ani z materialnością. Wyrażając się w afirmacji oraz kulcie pełni i ekspansji wszelkich przejawów życia, ów witalizm ontologiczny jest przekładany na język witalizmu epistemologicznego, aksjologicznego, metodologicznego i normatywnego. Za przeciwieństwa każdego z tych witalizmów uznawany jest mechanicyzm. Wspomniane witalizmy zwalczane są od XX wieku przez neopozytywizm redukujący filozofię do logicznej analizy języka na podstawie doświadczenia.22 Naturalizm to nazwa pochodząca od łacińskiego słowa naturalis – naturalny, wrodzony, przyrodzony. Nazwa ta, zamiennie używana z nazwą biologizm, uznaje zachowania za dobre, słuszne i sprawiedliwe, gdy bronią życia, utwierdzają życie i dążą do zachowania długiego i dobrego życia gatunku ludzkiego. W naturalizmie – w odróżnieniu od witalizmu – podkreślenie naczelnej wartości życia ma jednocześnie na celu normatywną ochronę jego zachowywania. Herbert Spencer, jako jeden z głównych wyrazicieli naturalizmu, za główne kryteria dobra, słuszności i sprawiedliwości przyjmował egoistyczne zachowywanie własnego życia ludzkiego. Utożsamianie to uzasadnił treściami zaczerpniętymi z biologizmu, ewolucjonizmu, hedonizmu, relatywizmu, utylitaryzmu, przy jednoczesnym odrzuceniu absolutyzmu i ascetyzmu. W myśli Fryderyka Nietzschego postawa żywiołowej pełni życia – dionizyjska – została przeciwstawiona postawie apollińskiej – chorobliwych zwyrodnień ascetycznych idealistów. Naturalizm włączył do grona swoich przedstawicieli J. M. Guyau, Hobbesa, Helvetiusa, Rousseau i innych. Korzystał także z wcześniejszych poglądów – epikureizmu, stoi­ cyzmu, cyników, cyrenaików. Zarówno witalizm, jak i naturalizm zbyt jednostronnie jednak ujmują życie człowieka; dostrzegają głównie życie biologiczne człowieka, bez dostatecznego doceniania jego życia duchowego i społecznego. 23 Najbliższa współczesnym poglądom ochrony życia jest etyka czci dla wszelkiego życia, krzewiona przez Alberta Schweitzera. Według niego, tylko taka etyka jest etyką pełną, głęboką, wrażliwą, dojrzałą, poważną. Wyjaśnia on: Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji [...] etyka czci dla życia, wymagająca dobroci dla wszystkich istot żywych, odpowiada naturalnej wrażliwości myślącego człowieka. Przez etyczne zachowanie wobec wszelkiego stworzenia wchodzimy w duchowy kontakt z wszechświatem ... Przez cześć dla życia stajemy się religijni w sposób naturalny, głęboki i żywy [...]. Elementarnym, uświadamianym w każdym momencie istnienia faktem jest ten oto: jestem życiem, które chce żyć, pośród życia, które chce żyć [...]. Istotą dobra jest: utrzymywać życie, sprzyjać życiu, pomagać życiu, rozwinąć swe najwyższe wartości. Istotą zła jest unicestwiać życie, szkodzić życiu, hamować rozwój życia. Podstawową zasadą etyczną jest zatem cześć dla życia. Wszystko – co istocie żyjącej świadczę jako dobro, jest w ostatecznym rachunku pomocą, jakiej udzielam dla jej zachowania i polepszenia egzystencji. W tym, co najważniejsze cześć dla życia nakazuje to samo co etyczna zasada miłości. Z tą różnicą, że cześć dla życia zawiera w sobie uzasadnienie nakazu miłości i żąda współczucia dla każdego stworzenia.23 24 Biojusgeneza, obok biojusterapii i biojustanatologii, jest jednym z trzech elementów współtworzących przedmiot biojurysprudencji. Z tego względu dla biojusgenezy w szczególności, dla biojurysprudencji w ogólności pewne epistemologiczne znaczenie posiada filozoficzna, naukowa i religijna problematyka pochodzenia życia.24 W zakresie tej problematyki, wyrażanej pytaniem, jak powstał świat i człowiek, konkurują ze sobą dwie odpowiedzi – świecki ewolucjonizm z religijnym kreacjonizmem. Według ewolucjonizmu, teorii opracowanej przez Karola Darwina, droga, którą przebyło życie poszczególnych gatunków istot żywych po powstaniu Ziemi ma charakter długotrwałej ewolucji. Natomiast religie siłę sprawczą wszelkiego życia upatrują w jednorazowym akcie stworzenia dokonywanym przez różnie pojmowane bóstwa. O ile ewolucjonizm opiera się na materialistycznych podstawach, o tyle kreacjonizm nie ma realnego zmysłowo, dostrzegalnego przedmiotu badań, ponieważ odwołuje się do wiary religijnej. Ignorowanie przez kreacjonizm podstawowej zasady metodologii naukowej – posiadania realnego przedmiotu badań – nie pozbawia go jednak znaczenia dla biojurysprudencji. Znaczenie to wynika z poważnego wpływu religii na kształtowanie aksjologii normatywnej. Współistnienie wielu religii i wielu moralności stwarza dla liberalnych, demokratycznych, pluralistycznych społeczeństw poznawcze trudności wyborów aksjologicznych i normatywnych. Chodzi o wybór autorytetu upoważnionego do określania, co jest dobre, a co złe z moralnego punktu widzenia i co jest sprawiedliwe, a co niesprawiedliwe z prawnego punktu widzenia. Rola biojurysprudencji, w jej najściślejszych związkach z bioetyką, w publicznym poznawaniu, rozważaniu i dokonywaniu wyborów aksjologicznych i normatywnych, polega na dostarczaniu informacji niezbędnych dla tworzenia bioprawa ugruntowanego w przekonaniach bioetycznych społeczeństw. W kształtowaniu tych przekonań należałoby wskazać jakąś jedną ogólną zasadę albo 23 A. Schweitzer, Przemówienie wygłoszone w 1952 roku w Academic des Sciences Morales et Politiques w Paryżu, [w:] I. Lazari-Pawłowska, Schweitzer, przełożył K. Krzemień, Warszawa 1976, s. 226 i n. 24 Istniejące wprowadzenie do tej nadzwyczaj rozległej, szeroko i od dawna dyskutowanej problematyki opracowała m.in. D. Soczyńska, Nauka i filozofia o pochodzeniu życia, [w:] Wykłady z filozofii dla młodzieży, red. K. Łastowski, P. Zeidler, Poznań 2001, s. 19 i n. 25 Por. T. Beauchamp, J. Childress, Principles of Biomedical Ethics, New York 1979, 5th edition 2001. Biojurysprudencja więcej ogólnych zasad, z których można by było wyprowadzać szczegółowe normy. Za wskazaniem jednej zasady opowiada się podejście pryncypizmu (principist approach), zaś za więcej niż jedną zasadą – podejście czterech zasad (four principles approach). Oba podejścia poszukują takiej zasady lub zasad w kontekstach całego przedmiotu biojurysprudencji związanego z przedmiotem bioprawa. Biojurysprudencja wprawdzie opiera się na jednej zasadzie ontologicznej, aksjologicznej i normatywnej – pierwszeństwa życia jako prewartości i prenormy, jednakże dopiero poszukuje jakiejś jednej zasady epistemologicznej. Dotychczasowe poszukiwania takiej zasady w bioetyce nie miały powodzenia w społeczeństwach pluralis­ tycznych. Nawet poszukiwanie proceduralnej zasady konsensusu społecznego, co do materialnej zasady zasad wartości i normowania życia nie wykracza ponad poziom sporów. Istnieją też wątpliwości, czy zadanie dyscyplin akademickich – bioetyki i biojurysprudencji – polega na dążeniach do osiągnięcia konsensusu społecznego. Należałoby tutaj odróżniać pożądany konsensus poznawczy od – niemal zawsze budzącego jakieś wątpliwości – konsensusu dotyczącego praktycznego jego zastosowania. Mimo konsensusów poznawczych we współczesnym świecie wciąż ludzie jeszcze nie wiedzą w pełni, do czego nawzajem są zobowiązani w praktyce. Bioetyka i biojurysprudencja formułują w tym zakresie jedynie minimalne, chociaż najważniejsze, podstawy dla takich zobowiązań praktycznych. Podejście czterech zasad unika poszukiwania jednej najogólniejszej zasady, zmierzając do wyróżnienia zasad średniego zasięgu rządzących bioetyką i przydatnych biojurysprudencji. Oto te zasady: 1) szacunek dla autonomii człowieka; 2) nieczynienie zła; 3) dobroczynność; 4) sprawiedliwość.25 Jakkolwiek zasada druga i trzecia wyrażają w istocie to samo, tyle że w formie negatywnej lub pozytywnej, mogą być jednak one wszystkie przydatne kontekstualnym analizom bioetyki i biojurysprudencji. Bez potrzeby jakiegoś hierarchicznego narzucania poznawczej rangi ich znaczenia mogą być na równi pomocne przy kształtowaniu bardziej szczegółowych norm rozwiązywania konfliktów bioetycznych i biojurysprudencji. Autorzy podejścia czterech zasad wprowadzili też pojęcie „koherentyzm” (coherentism) i pojęcie „specyfika” (specification), należące do epistemologii bioetyki i biojurysprudencji. Koherentyzm albo „refleksyjne ekwilibrium”, jak to określił John Rawls, to proces dwukierunkowego dostosowywania ogólnych zasad do szczegółowych norm, a szczegółowych norm do ogólnych zasad. Specyfika natomiast odnosi się do ogólnych zasad tak, aby można było wysnuć z nich bardziej szczegółowe normy. Na użytek biojurysprudencji proponuję zasadę epistemologiczną oczywistości jako jednocześnie podstawę pewności poznawczej prawdy. Oczywistość bywa przyjmowana jako kryterium prawdziwości zaś pewność jest odróżniana od mniemania, przypuszczenia, opinii, prawdopodobieństwa. Przy definiowaniu oczywistości współwystępują warunki bezpośredniości i naoczności poznania – jako źródła uzyskiwania wiedzy, w naszym przypadku wiedzy o życiu. Spośród wielu czynności poznawczych, pretendujących do bezpośredniości, jedynie poznawanie swego życia wewnętrznego – duchowego czy też psychicznego – zwane introspekcją, nie budzi żadnych zastrzeżeń 25 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji co do jego bezpośredniości. Naoczność z pewnością charakteryzuje zmysłowe poznawanie życia; trudniej zaś mówić o naoczności w poznawaniu nawet własnego życia wewnętrznego, tym bardziej przejawów życia czysto intelektualnego. Nauka przyjmuje jednak, że jeśli ocenom poznawczym i związkom między nimi przypisuje się ich oczywistość wynikającą z bezpośredniości albo (i) naoczności, to tym samym potwierdza się ich prawdziwość albo fałszywość. Pojęcie oczywistości, bliskie pojęciu intuicji, odnosi się przede wszystkim do nieskomplikowanych, prostych treści poznawczych, tutaj – dotyczących życia. W odniesieniu do poznawania życia, podobnie jak poznawania innych fenomenów, istnieje tyle oczywistości, ile przejawów bezpośredniości i naoczności poznawanego życia. Istnieje zatem oczywistość zmysłowa, duchowa, emocjonalna, racjonalna, społeczna i inne. Teoretycy wyjaśniają te oczywistości w grupie oczywistości empirycznych albo asertorycznych i grupie oczywistości apriorycznych albo apodyktycznych. W obu tch grupach stwierdzenie oczywistości wyklucza wątpliwości, jak np. sławne zdanie Kartezjusza Cogito ergo sum. Współczesna epistemologia za oczywiste uznaje zdanie, które wystarczy zrozumieć, aby uzyskać przekonanie o jego prawdziwości albo fałszywości. W biojurysprudencji oczywistość ma najszersze zastosowanie dla ontologii i epistemologii, natomiast jej aksjologia i metodologia zapewne nigdy chyba nie osiągną tak szerokich zakresów zgodności w społeczeństwach pluralistycznych. Przechodząc do powiązań oczywistości z prawdą, nietrudno zauważyć, że są one uwarunkowane poziomem wrażliwości, zdolności, inteligencji, wykształcenia i socjalizacji. Oczywistość wówczas ma charakter oczywistości podmiotowej – umysłowej albo emocjonalnej, w odróżnieniu od oczywistości przedmiotowej – niezależnej od jej dostrzegania albo niedostrzegania przez poznający podmiot. W pogłębionych badaniach nad prawdą pewność bezwarunkowa albo absolutna (certitudo absoluta), zarówno empiryczna (asertoryczna), jak i aprioryczna (apodyktyczna), odróżniana jest od pewności warunkowej (certitudo conditionate) – także zarówno empirycznej, jak i apriorycznej.26 26 AKSJOLOGIA BIOJURYSPRUDENCJI Aksjologia biojurysprudencji jest elementem składowym przedmiotu biojurysprudencji, wzbudzającym bodajże najpoważniejsze i trudne do jednoznacznego rozstrzygnięcia spory dotyczące wartości prawa. Biojurysprudencja, zmierzając do usunięcia owych sporów, chociażby na podstawie zrozumiałej dla każdego zasady oczywistości, w życiu, a szczególnie życiu człowieka upatruje wartość pierwotną, najwyższą i podstawową. Życie, jako wartość pierwotna albo prewartość, stwarza naturalną pierwszą normę (prenormę) dla innych wartości prawa – sprawiedliwości, słuszności, porządku i innych, wyrażanych w normach prawnych. Życie, jako wartość najwyższa, jest wartoś­cią samą w sobie, warunkującą powstawanie, istnienie i realizację wszystkich innych wartości. Wreszcie, życie jest wartością podstawową dlatego, że z niego wynika cały świat ludzi, zwierząt i przyrody. Z tych niekwestionowanych względów życie 26 Szerzej por. m.in. S. Judycki, Szkic o oczywistości i pewności, tekst dostępny w Internecie. A. Siemianowski, Człowiek a świat wartości, Gniezno 1993. Wskaźniki te udostępnia Wikipedia na stronach Internetu. 29 Credo to opublikował jako pierwszy V. R. Potter (Bioethics. Bridge to the Future, New Jersey 1971, s. 196). Biojurysprudencja zasługuje na ochronę normatywną ze strony wszystkich systemów normatywnych, szczególnie zaś prawa, religii i moralności. Granice aksjologii biojurysprudencji przebiegają między afirmacyjną skrajnością kultu życia a destrukcyjną skrajnością kultu śmierci. Kult życia opiewały całe systemy filozoficzne, zwłaszcza epikureizm czy hedonizm. Natomiast kult śmierci występuje w uzasadnieniach poświęcania życia dla bóstw, narodu, rodziny i desperackiego odrzucania niskiej jego jakości. Kult życia skłania do traktowania go jako szczególnego daru, prawa, obowiązku, zaś kult śmierci odwołuje się do wartości wyższych niż życie pojedynczego człowieka. Tak więc „człowiek żyje nie tylko mocą swego ciała, nie tylko energią swego ducha, ale przede wszystkim sposobem oddania wartościom”.27 Wartości, nolens volens, przenikają całe życie człowieka, toteż nie sposób uciec od zagadnień aksjologicznych. Przenikają też całą myśl prawną i całe prawo, co dostrzega i podkreśla aksjologia biojurysprudencji. Życie człowieka jest wprawdzie wartością samą w sobie, ale poddawane jest wartoś­ ciowaniu przez różne koncepcje jego jakości. Do takich najbardziej dojrzałych koncepcji należą wskaźniki jakości życia (Quality of Life), opublikowane przez brytyjski tygodnik „The Economist”. Wskaźniki, które nadają aksjologii biojurysprudencji cech realistycznej mierzalności, to: sytuacja materialna, wyrażana produktem krajowym brutto (PKB) w przeliczeniu na jedną osobę w dolarach amerykańskich; zdrowie wraz z oczekiwaną długością życia; ocena stabilności politycznej i bezpieczeństwa; życie rodzinne oceniane wskaźnikiem rozwodów na 1000 mieszkańców; życie wspólnotowe, opisywane wskaźnikami częstotliwości uczęszczania do kościoła i członkostwa w związkach zawodowych; klimat i geografia przy rozróżnieniu klimatu gorącego od klimatu zimnego; bezpieczeństwo zatrudnienia, mierzone procentową stopą bezrobocia; wolność polityczna, skalowana od 1 do 7 między całkowitą wolnością a całkowitym jej pozbawieniem; równość płci, obliczana proporcją przeciętnych zarobków mężczyzn i kobiet.28 Aksjologia biojurysprudencji uznaje jakość życia za bardzo istotną cechę jego wartości, należącą do zakresów normowania, nie tylko prawnego. Aksjologia biojurysprudencji wspiera się na credo aksjologii bioetyki, złożonej z następujących powinności: warunkiem przeżycia ludzkości i warunkującej to przeżycie przyrody w świecie gnębionym kryzysami jest konieczność szerokiej współpracy międzynarodowej o zasięgu globalnym; każdy człowiek powinien troszczyć się nie tylko o polepszanie jakości swego życia, ale również o przetrwanie niegorszego życia przyszłych pokoleń; należy akceptować racje i emocje każdego człowieka do przejawiania swej niepowtarzalności, bez godzenia jednak w dobro grupy społecznej; nieuchronność występowania cierpienia w przyrodzie stwarza dla człowieka powinność jego łagodzenia i usuwania; akceptacja świadomości konieczności śmierci nie powinna kłócić się z szacunkiem dla życia, braterstwa między ludźmi i odpowiedzialnością wobec przyszłych pokoleń, zwierząt i przyrody.29 Są to powinności etyki globalnej, sprzyjające aspirowaniu biojurysprudencji do takiego zasięgu. Ontologia biojurysprudencji poszukuje odpowiedzi na pytanie, co to jest życie. Natomiast aksjologia biojurysprudencji stawia inne pytania: czy życie ma wartość, jeżeli 27 28 27 tak, czyje życie; jaką ma wartość w poszczególnych jego okresach – narodzin, młodoś­ ci, dojrzałości, starości i umierania; czy wartość życia człowieka zależy od oceny jego działań i zachowań. Zarówno ontologia, jak i aksjologia z trudem znajdują odpowiedzi na wspomniane pytania. Nie mniejsze trudności łączą się z próbami wysnuwania z ontologicznych definicji życia aksjologicznych przekonań o jego wartości. Na trudnościach tych ciąży koncepcja utrzymująca, że z opisu bytu nie wynikają wartości tego bytu, tutaj – życia, szczególnie życia ludzkiego, znana pod nazwą błędu naturalistycznego.30 Jeden z polskich zwolenników tej koncepcji napisał: Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji Życie jest koniecznym warunkiem istnienia i trwania innych wartości. Nie znaczy to jednak wcale, że coś, co jest koniecznym warunkiem istnienia innych wartości, nabiera przez to wartości szczególnej.31 28 Zwolennicy unikania błędu naturalistycznego odróżniają opisowy porządek logiczny myślenia o życiu od porządku aksjologicznego, nadającego mu wartość. Według nich logiczne opisy życia wskazują jedynie na obiektywne istnienie, nie przesądzając równocześnie o obiektywnej jego wartości; życie człowieka ma jedynie subiektywną wartość, zróżnicowaną uwarunkowaniami kulturowymi.32 Aksjologia biojurysprudencji odrzuca koncepcję błędu naturalistycznego w odniesieniu do zasadnej możliwości wysnuwania wartości życia człowieka z opisu jego życia. Wśród wszystkich wartości, wartość życia człowieka jest jedyną samoistną wartością, pierwotną i przez to wyjątkową, będącą źródłem, prenormą, sensem i w pełnym zakresie celem wszystkich innych wartości. Jako taka prewartość i prenorma życie nie może być stawiane na równi z innymi wartościami, które są wobec niego wtórne i najczęściej służą mu tylko jako środki. Przeto jedynie życie człowieka jest wartością autonomiczną, wszystkie natomiast inne wartości to – w relacji do niego – wartości instrumentalne. Odrywanie porządku ontologicznego od porządku aksjologicznego w odniesieniu do życia człowieka prowadzi wprost do paradoksalnego wniosku, że życie duchowe człowieka, szczególnie intelektualne, nie ma związków z jego życiem cielesnym. Usiłuje redukować wymiary życia do dwóch odrębnych światów – biologicznego i duchowego – wbrew zasadzie oczywistości, wskazującej na najściślejsze, nierozerwalne, trwałe i konieczne związki między nimi, zapewniające integralność osoby ludzkiej. Aksjologia biojurysprudencji jest ugruntowana mocno w większości kultur świata. Zatrzymajmy się nieco przy bardzo ogólnym przeglądzie poglądów dostrzegających w życiu ludzkim wyjątkową wartość. Pogląd nadający życiu człowieka najwyższą wartość, z racji tylko samej jego przynależności do gatunku homo sapiens, jest krytykowany przez przeciwników gatunkowizmu, dostrzegających podobne racje w nadawaniu wartości życiu również innych gatunków.33 Życie człowieka posiada wyjątkową wartość w tych poglądach religijnych, które uznają je za dar Boga, stwarzającego godJ. Searle, Jak wywieść „powinien” z „jest”, „Etyka” 1978, t. 16. Z. Szawarski, Wartość życia, [w:] W kręgu życia i śmierci, red. idem, Warszawa 1987, s. 56. 32 Szerzej m.in. R. Tokarczyk, Współczesne kultury prawne, wydanie 7, Warszawa 2008. 33 Na temat gatunkowizmu i jego analogii z rasizmem, nacjonalizmem i feminizmem, por. np. P. Singer, Etyka praktyczna, Warszawa 2003, s. 65 i n. 30 31 34 Wbrew powierzchownym interpretacjom religie te, szczególnie chrześcijaństwo, nie zawierają jednak wiary w wartość życia każdego człowieka. Oceniając zachowanie, dostrzegają wartość życia ludzi religijnych, moralnych i prawych, dopuszczając pozbawianie niewartościowego życia grzeszników, heretyków, wrogów w wojnie sprawiedliwej, w obronie własnej. Tak zwłaszcza Tomasz z Akwinu, Summa teologiczna ..., 2–2, qu. 64, a. 2. 35 I. Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, Warszawa 1984, s. 50. 51, 62. 36 Jest to także pogląd najwyraźniej ujęty przez Kanta (ibidem, s. 61 i n.). 37 Tak zwłaszcza J. Bentham, Wprowadzenie do zasad moralności i prawodawstwa, Warszawa 1958, s. 17 i n. 38 Pogląd ten rozwinął głównie P. Singer, w wielu swoich pracach, m.in. Animal Liberation, London 1975, s. 33 i n. 39 Por. T. Regan, The Case for Animal Rights, Berkeley 1983. 40 Z. Szawarski, Wartość ..., s. 70 i n. Biojurysprudencja nego szacunku człowieka na obraz i podobieństwo swoje, nadającego jego duszy cechę nieśmiertelności i zachowującego wyłączne prawo decydowania o końcu jego życia.34 Życie ludzkie ma wartość szczególną w świetle poglądów przypisujących mu niezbywalną, przyrodzoną godność, wyrażaną jego rozumem i wolną wolą. Jest to wartość autonomiczna, ujęta ogólnym, koniecznym, powszechnym i formalnym prawem imperatywu kategorycznego, sformułowanego przez Immanuela Kanta. Imperatyw kategoryczny ma trzy formuły: prawa powszechnego – „Postępuj tylko według takiej maksymy, dzięki której można zarazem chcieć, żeby stała się powszechnym prawem”; prawa przyrody – „Postępuj tak, jak gdyby maksyma twojego postępowania przez wolę twą miała stać się ogólnym prawem przyrody”; celu samego w sobie – „Postępuj tak, byś człowieczeństwa tak w twej osobie, jak też w osobie każdego innego używał zawsze zarazem jako celu, nigdy jako środka”.35 Humanitarny, ale zbyt ogólnikowy i bezwyjątkowy imperatyw kategoryczny ma niewielkie normatywne znaczenie praktyczne. Według poglądu odróżniającego osoby od rzeczy, te pierwsze mają wartość bezwzględną, te drugie zaś tylko wartość względną.36 Pogląd ten jest obarczany słabością niedostrzegania z jednej strony istnienia zwierząt z cechami osobowości (szympansy, delfiny), z drugiej zaś strony istnienia ludzi pozbawionych cech osoby (embriony, noworodki, ludzie w stanie komatozy). Na gruncie utylitaryzmu, opartego na zasadzie oceny porównawczej wartości przyjemnoś­ci i szczęścia z wartością cierpienia i nieszczęścia, uzasadniana jest tylko względna, a nie bezwzględna wartość życia ludzkiego.37 Jako uzasadnienie wartości życia podawane jest również samo pragnienie życia, wyjaśniające wprawdzie jakoś prawo do życia, ale nie uwzględniające przecież nieświadomych istot ludzkich i zwierząt.38 Mniej rozpowszechniony jest jeszcze pogląd, że o jakościowej wartości życia człowieka decyduje jego podmiot – sam człowiek.39 Wreszcie, należy wspomnieć o poglądzie uzasadniającym wartość życia człowieka występowaniem dyspozycji psychicznych, które cenią inni ludzie.40 Zakresy aksjologii biojurysprudencji obejmują także wartość życia zwierząt i roś­ lin, rozważaną szczegółowo w nurtach myśli ekologizmu. Odrębność tych nurtów zaznacza się zależnie od wyjaśniania przez nie relacji wartości życia człowieka do wartości życia zwierząt i innych składników przyrody. W kulturach Zachodu wartość życia człowieka wynoszona jest ponad wartość życia zwierząt i roślin. Począwszy od Arystotelesa poprzez Tomasza z Akwinu, do dzisiaj w kulturach tych dominuje pogląd, że życie roślin podporządkowane jest życiu zwierząt, a życie roślin i zwierząt życiu ludzkiemu. W kulturach Wschodu, szczególnie hinduizmie i buddyzmie, wszel- 29 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji 30 kie przejawy życia posiadają równą wartość. Istnieją też kultury aprobowane przez ekologizm, w których poszukuje się harmonijnego współżycia ludzi ze zwierzętami i roślinami. Kultury Zachodu opierają się na antropocentrycznym stosunku do oceny wartości życia zwierząt i roślin, występującym w wersji religijnej i świeckiej. Wersja religijna powołuje się na Biblię, wskazującą hierarchię istot ożywionych stworzonych przez Boga, poddanych władaniu człowieka dla jego użytkowych celów. Człowiek ma w niej przyzwolenie na zabijanie pozbawionych nieśmiertelnej duszy zwierząt, ale nie na ich okrutne traktowanie. Tym bardziej ma przyzwolenie na korzystanie z roślin. Otwarte jest pytanie, na ile biblijna idea dominacji człowieka nad przyrodą mogła przyczynić się do wyniszczająco-eksploatacyjnego stosunku do niej. Niektórzy współcześni interpretatorzy myśli Tomasza z Akwinu – neotomiści – podejmują próby łagodzenia idei bezwzględnego władztwa człowieka nad przyrodą. Dostrzegają, podobnie jak myś­ liciele ekologizmu, odrębność bogactwa życia zwierząt, będącego wielką wartością, nie tylko użytkową.41 W wersji świeckiej antropocentryzm rozwija się już od starożytnoś­ ci. Najwyższą wartość życia człowieka wśród wszystkich istot ożywionych uzasadnia jego rozumnością, jako najwyższego ogniwa ewolucji biologicznej, pozwalającego mu osiągnąć poziom życia społecznego. Antropocentryzm potępiają obrońcy praw zwierząt, zarzucając mu szowinizm gatunkowy – gatunkowizm, oceniający wartość życia wszystkich gatunków istot ożywionych ze względu na apodyktycznie przyjmowaną najwyższą wartość gatunku ludzkiego. Myśliciele ruchu wyzwolenia zwierząt domagają się praw dla wszystkich istot ożywionych, zdolnych do odczuwania cierpienia. Zmierzając do nowego ładu ekologicznego, za warunek przetrwania człowieka uznają przetrwanie zwierząt i roślin.42 Na gruncie myśli utylitaryzmu współczesnego rozważana jest porównawczo podmiotowość zwierząt z podmiotowością moralną i prawną człowieka. Różnice między w pełni zdrowym człowiekiem a zwierzętami, są wyraźne w zakresie zdolności do uzyskiwania praw, obowiązków i odpowiedzialności. Zanikają one niemal zupełnie, gdy mamy do czynienia z ludźmi chorymi, niezdolnymi do wyrażania swej podmiotowoś­ ci. Wówczas prawa tych ludzi wyrażają ich pełnomocnicy, którzy mogliby być także ustanawiani dla reprezentowania praw zwierząt. Inne uzasadnienie dla przyznawania praw zwierzętom wskazuje na istnienie interesów, potrzeb, dążeń, uczuć zwierząt, podobnie jak ludzi. Przeto zwierzętom powinno przysługiwać przynajmniej prawo do życia, wolności, własności, terytorium, humanitarnego, a nie okrutnego ich traktowania. Życie zwierząt, nawet gdyby miało mniejszą wartość niż życie ludzi, nie powinno być traktowane jako wartość wyłącznie instrumentalna.43 Antropocentryzm odrzuca pogląd uzasadniający równość ludzi i zwierząt, jako istot ożywionych. Twórca tego poglądu równość ową dostrzega w zdolności doznawania cierpienia44. Z tak pojmowanej równości wysnuwa wniosek o wartości życia zwierząt, zasługującej na ochronę normatywną – moralną i prawną. Pogląd równego akTak np. T. Ślipko, Granice życia. Dylematy współczesnej bioetyki, Warszawa 1988, s. 65 i n. L. Ferry, Nowy ład ekologiczny. Drzewo, zwierzę, człowiek, Warszawa 1995, s. 44 i n. 43 J. Feinberg, Obowiązki człowieka i prawa zwierząt, „Etyka” 1980, nr 18. 44 Jest nim P. Singer, O życiu i śmierci. Upadek etyki tradycyjnej, Warszawa 1997. 41 42 W ramach utylitaryzmu możliwe jest także inne podejście do kwestii wartości życia zwierząt. Jeśli użyteczność rozumiemy jako zwiększenie sumy szczęścia (przyjemności) w świecie, to zabicie istoty zdolnej do doznawania zmysłowego uznamy za złe, o ile powoduje zmniejszenie sumy przyjemności w świecie. Jeśli wprowadzimy jeszcze dodatkowe rozróżnienie wśród istot zdolnych do doznawania zmysłowego na: 1) istoty, które mają świadomość samych siebie oraz pragną żyć (człowiek i zwierzęta wyższe), 2) istoty, które tylko odczuwają przyjemność i ból, ale nie przejawiają pragnienia życia (zwierzęta niższe), oraz uznamy, że egzemplarze danego gatunku są wymienne, to wolno nam zabić istotę nie przejawiającą pragnienia życia, jeśli zamiast niej pojawi się inny egzemplarz tego samego gatunku. Najważniejsze jest tu bowiem to, by ogólna suma przyjemności w świecie nie zmniejszyła się. Zasada użyteczności w powiązaniu z zasadą wymienności pozwala usprawiedliwić moralnie zabijanie zwierząt niższych (np. kur) [...] może prowadzić do usprawiedliwiania np. dzieciobójstwa [...]. Nic więc dziwnego, że takie podejście budzi obawy.45 Biojurysprudencja sjologicznego i normatywnego traktowania cierpienia ludzi i zwierząt doznaje jednak wyjątku w przypadkach konfliktów interesów ludzi i zwierząt, przede wszystkim gdy istnieje konieczność wyboru między życiem człowieka a życiem zwierzęcia. Wówczas wyższą wartość należy przyznawać życiu człowieka. Jednakże wyjątek ten nie usuwa wątpliwości co należy czynić gdy konflikt interesów dotyczy ludzi znajdujących się na podobnym poziomie umysłowym jak poziom zwierząt. Z tego radykalnego poglądu wynikają poważne konsekwencje praktyczne: zakaz prowadzenia eksperymentów na zwierzętach, wegeterianizm, rezygnacja z hodowli zwierząt, zdecydowane potępienie myślistwa, gdy nie jest ono warunkiem przeżycia człowieka. Przeciwieństwem antropocentryzmu jest biocentryzm, dostrzegający wartość życia wszystkiego co żywe – ludzi, zwierząt, roślin – i domagający się ich ochrony. Podstawy biocentryzmu zawiera koncepcja czci dla życia, opracowana przez wspominanego już Alberta Schweitzera i przyjęta przez zwolenników ekocentryzmu. Olśnienia czcią dla życia doznał on, gdy podczas afrykańskiej podróży po rzece Ogawe, o zachodzie słońca, ujrzał stado hipopotamów. Czcią dla życia pragnął wyrazić pierwotne i uniwersalne pojęcie dobra moralnego. Cześć dla życia wynika, powtórzmy to, ze świadomości, że „[...] jestem życiem, które chce żyć, pośród życia, które chce żyć”. Prowadzi to do podstawowej zasady moralnej: Istotą dobra jest utrzymywać życie, sprzyjać życiu, pomagać życiu rozwinąć swe najwyższe wartości. Istotą zła jest: unicestwiać życie, szkodzić życiu, hamować rozwój życia.46 Cześć dla wszelkiego życia ma aksjologiczny i normatywny sens religijny, moralny, prawny, a nawet mistyczny. Wynika z niego, że zabijanie i szkodzenie życiu jest zawsze złem, które należy minimalizować i eliminować, wbrew antyhumanitarnym uzasadnieniom. Poza granice ochrony tylko przyrody ożywionej wykracza nurt myślowy ekologii głębokiej, przeciwstawiający się ekologii płytkiej.47 Gdy ta druga, antropocentryczna, D. Ślęczek-Czakon, Problem wartości i jakości życia w sporach bioetycznych, Katowice 2004, s. 51. A. Schweitzer, Problem etyki w wyższym stadium rozwoju ludzkiego myślenia, [w:] J. Lazari-Pawłowska, op. cit., Warszawa 1976, s. 232. 47 Szerzej por. zwłaszcza B. Devall, G. Sessions, Ekologia głęboka. Żyć w przekonaniu, iż Natura coś znaczy, Warszawa 1994. 45 46 31 ma na celu ochronę życia przyrody ze względu na ochronę życia człowieka, ta pierwsza, biocentryczna zmierza do ochrony całej przyrody – ożywionej i nieożywionej – mając na uwadze jej wewnętrzną wartość. Ekologia głęboka pragnęłaby przezwyciężyć wszelkie przejawy obecnych kryzysów poprzez ukształtowanie nowej świadomości ekologicznej, odrzucającej antropocentryzm, liberalizm i pragmatyzm. Nowa świadomość ekologiczna dostrzega równość powiązanych ze sobą wszystkich istot żywych, wymagających nie tylko ochrony siebie, ale i przyrody nieożywionej. W praktyce program taki oznacza m.in. ograniczenie populacji ludzkiej, ograniczenie ekspansywności człowieka, a także skali jego ingerencji w przyrodę, utrzymanie konsumpcji na niezbędnym poziomie, zachowanie dziewiczych obszarów ziemi, zmiany w sposobie produkcji rolnej i przemysłowej, zmiany w sposobie zarządzania oraz podejmowania decyzji, ekonomicznych, politycznych (zamiast scentralizowanej wspólnoty narodowej wspólnoty alternatywne, tj. bioregiony) [...]. Program ten u jednych rozbudza aprobatę [...] u innych zdecydowany sprzeciw [...] ekologia głęboka może prowadzić do fundamentalizmu, autorytaryzmu, totalitaryzmu.48 Nawet zwięzły przegląd uzasadnień wartości życia wskazuje na duże ich zróżnicowanie. Uzasadnienia te odgrywają ważną rolę w nauce, natomiast dla ludzi w myśleniu potocznym wystarcza tutaj dostrzeganie wartości życia na zasadzie oczywistości. Aksjologia biojurysprudencji szanuje każde uzasadnienie wartości życia, dostrzegając, że zakresy jego poszanowania wcale nie muszą wynikać tylko z ich naukowości. Należy zgodzić się z takim oto poglądem: Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji Jeśli zatem przypisujemy pewnym organizmom żywym określoną wartość, to nie dlatego, że są żywe, lecz dlatego, że przysługują im pewne określone cechy; w im większym stopniu są one rozwinięte i zdolne do wykształcenia określonych dyspozycji psychicznych, tym bardziej skłonni jesteśmy je cenić. Natomiast życie samo przez się, życie pozbawione wszelkich cech wartościotwórczych, jest co najwyżej koniecznym warunkiem życia, które warte jest, by je przeżyć, lub życia godnego człowieka.49 32 METODOLOGIA BIOJURYSPRUDENCJI Metodologia biojurysprudencji jest częścią składową biojurysprudencji, mającą za swój przedmiot metody naukowe, rozważane ze względu na ich znaczenie poznawcze, określane osiąganymi rezultatami. Jej przedmiot obejmuje: pojęcia, tezy, hipotezy, oceny, normy, zasady, teorie. Wśród podziałów metodologii główne miejsce zajmuje podział na metodologię ogólną albo logiczną, znaną wszystkim naukom, i metodologię szczegółową nauk. Biojurysprudencja należy do nauk społecznych, ale ma najściślejsze związki z innymi naukami, szczególnie biologicznymi i medycznymi. Dla jej potrzeb najbardziej odpowiednie są metody nauk społecznych – logiczna, opisowa, filologiczna, genetyczna, statystyczna, porównawcza i inne. Rozwijają się również metody dotyczące badania zasadniczej wartości i głównej normy biojurysprudencji, czyli życia.50 D. Ślęczek-Czakon, Problem..., s. 54 i n. Z. Szawarski, Wartość..., s. 76. 50 Por. np. Metodologia pomiaru jakości życia, pod red. W. Ostasiewicza, Wrocław 2002; E. Dolny, Metodologia budowy tablic trwania życia, [w:] Demografia i polityka ludnościowa, tekst dostępny w Internecie; także N. S. Jecker, A. R. Jonsen, R. A. Pearlman, Bioethics: An Introduction to the History, Methods and Practice, Jones and Bartlett Publishers 2007. 48 49 51 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Nowy nurt jurysprudencji, Lublin 1997, s. 11 i n. Biojurysprudencja Biojurysprudencja, jako nazwa nowego nurtu jurysprudencji, wskazuje wprost na związki jej przedmiotu z biologią, szczególnie bioetyką i jurysprudencją, utożsamianą tutaj z prawoznawstwem, filozofią prawa, teorią prawa, myślą prawną. Pośrednio biojurysprudencja jest powiązana z przedmiotem techniki – biotechniki, umożliwiającej stosowanie osiągnięć biologii dla jej własnych potrzeb – biotechnologii i potrzeb medycyny – biomedycyny. Przedmiot biojurysprudencji nie obejmuje całych przedmiotów biotechnologii, biotechniki i biomedycyny. Obejmuje te ich części, które dotycząc życia człowieka i życia przyrody, wymagają regulacji przy pomocy prawa – bioprawa, opartej na porównawczej znajomości norm religijnych i norm moralnych różnych kultur świata w celu ich ochrony przed ryzykownymi eksperymentami i niepewnymi oraz nieprzewidywalnymi jeszcze skutkami.51 Dociekanie istoty, źródeł i funkcji biojurysprudencji i bioprawa skłania do bliższego określenia ich charakteru w formie tez i hipotez. Jakkolwiek biojurysprudencja i bioprawo są najbardziej spektakularnymi fenomenami jurysprudencji, wprowadzonymi do nauki w ostatnich latach XX wieku, już skłaniają do ujęcia w świetle ich założeń całej historii jurysprudencji i całych dziejów prawa. Teza pierwsza. Życie, szczególnie życie człowieka i życie przyrody, określa najgłębszy sens całego przedmiotu jurysprudencji i całego przedmiotu prawa. Hipoteza pierwsza. Do czasu powstania koncepcji biojurysprudencji i bioprawa rozwój jurysprudencji i prawa, w ich najgłębszym sensie, wyznaczany był w zasadzie przez naturalne procesy życia człowieka i życia przyrody. Teza druga. Obecny rozwój nauk biologicznych (biotechnologii), wykorzystywanych przy pomocy techniki (biotechniki) przez medycynę (biomedycynę), polega w znacznym stopniu na sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia. Hipoteza druga. Skutki sztucznej ingerencji biotechnologii, biotechniki i biomedycyny w naturalne procesy życia, rozważane przez biojurysprudencję i regulowane bioprawem, określają obecne kontury przedmiotu jurysprudencji. Teza trzecia. Prawidłowości szybkiego rozwoju biotechnologii, biotechniki i biomedycyny wskazują na coraz szersze zakresy ich sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia. Hipoteza trzecia. Poszerzanie się zakresów sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia oznacza spadek znaczenia tradycyjnej jurysprudencji i dotychczasowego prawa, przy jednoczesnym wzrastaniu znaczenia biojurysprudencji i bioprawa. Teza czwarta. Skutki sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia poddawane są różnorodnym ocenom, przede wszystkim jednak ocenom religijnym, moralnym i prawnym. Hipoteza czwarta. Oceny religijne, moralne i prawne skutków sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia, w ujęciu komparatystycznym, stanowią ważny składnik przedmiotu biojurysprudencji i tradycyjnej jurysprudencji, mający poważny wpływ na praktykę tworzenia i stosowania prawa. Teza piąta. Z różnorodnych ocen sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia wynika przekonanie, że nie wszystko, co technicznie możliwe, jest aksjologicznie akceptowalne i powinno być normatywnie dozwolone. 33 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji 34 Hipoteza piąta. Przekonanie, że nie wszystko, co technicznie możliwe, powinno być normatywnie dozwolone, stwarza aksjologiczne ramy dla praktyki tworzenia i stosowania bioprawa. Teza szósta. W przeciwieństwie do spekulatywizmu wcześniejszych teorii biologii, techniki i medycyny, współczesna biotechnologia, biotechnika i biomedycyna mają na wskroś charakter praktyczny. Hipoteza szósta. Konsekwencją praktycznego charakteru biotechnologii, biotechniki i biomedycyny w jurysprudencji i prawie jest zdecydowanie praktyczna orientacja biojurysprudencji i bioprawa. Teza siódma. Trudno jeszcze w pełni ocenić, tym bardziej przewidywać, wszystkie, nadzwyczaj poważne, skutki sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia. Hipoteza siódma. Powaga skutków sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia może oznaczać konieczność całkowitej reorientacji rozwoju jurysprudencji, jak też zasad tworzenia i stosowania prawa. Teza ósma. Rozbieżności poglądów w jurysprudencji, jak też praktyce tworzenia i stosowania prawa wynikają z braku aprobaty życia jako prewartości i prenormy. Hipoteza ósma. Aprobata życia jako prewartości i prenormy stwarza mocną podstawę reinterpretacji całej historii jurysprudencji i całych dziejów prawa, poprzedzających powstanie i rozwój biojurysprudencji i bioprawa.52 Metodologia biojurysprudencji wychodzi od rzeczywistych przejawów życia, poddając je następnie ocenom, głównie religijnym i moralnym, aby na ich podstawie tworzyć normy, a z ogólnego sensu ich zespołów – zasady, instytucje i gałęzie prawa – bioprawa. Przedmiotem opisywania, wartościowania i normowania jest głównie życie człowieka, w mniejszym zakresie życie zwierząt i przyrody. Opisywaniem różnych stron życia zajmują się niemal wszystkie gałęzie wiedzy; jego istota pozostaje jednak domeną nauk biologicznych. Wartościowanie życia przyciąga szczególnie uwagę teologii i etyki. W niektórych naukach praktycznych, najwyraźniej chyba w medycynie i ekonomii, opisy i oceny życia splatają się w niemal nierozdzielne całości. Opisy życia są podstawą jego wartościowania, a to z kolei jego normowania moralnego i prawnego. Triada – opisywanie, wartościowanie i normowanie – wyrasta z rozbieżności poglądów dotyczących życia, których całkowicie nigdy zapewne nie da się usunąć.53 Oceny normatywne biojurysprudencji, dokonywane głównie na podstawie wybranych ocen religijnych i moralnych, wskazują wartość różnych aspektów życia człowieka, zwierząt i przyrody w kategoriach sakralności i dobra dla celów tworzenia i stosowania bioprawa. Wskazanie wartości określonego aspektu życia pozwala rozpoznawać naturalne granice jego normowania. Norma bioprawa jest sformułowaniem powinności postępowania zgodnego z dążeniem do ochrony i podnoszenia jakości określonego aspektu życia. Zespoły norm prawa tworzą instytucje bioprawa – prawa do narodzin, prawa do życia, prawa do śmierci. Opierając się na nich, można wyodrębniać gałęzie bioprawa; każda z nich regulowałaby określony aspekt życia człowieka, 52 Jest to zmodyfikowane ujęcie w porównaniu do ujęcia w: R. Tokarczyk, Prawa..., s. 19 i n.; Nazwą biojurys­ prudence posłużyła się przy rozważaniu podobnych zagadnień P. Binetti, Biotechnology and the birth of a third culture, tekst dostępny na stronach Internetu. 53 R. Tokarczyk, Triady dobra najwyższego, „Prawo i Życie” 2000, nr 2, s. 72 i n. 54 Bardziej rozwinięte ujęcie opracował T. Pietrzykowski, Etyczne problemy prawa, Katowice 2005, s. 15 i n. Biojurysprudencja zwierząt, przyrody, życia społecznego czy międzynarodowego. Gałęzie bioprawa, w ich logicznych związkach, można by nazywać systemem bioprawa, chociaż pojęcie systemu nie musi tutaj odgrywać tak znaczącej roli, jak w kulturze prawa stanowionego. Charakterystykę metodologii biojurysprudencji można pogłębiać poprzez przenoszenie na jej grunt wiedzy o czterech rodzajach wypowiedzi, istotnych dla opisu, oceny i normowania prawnego: opisowych (deskryptywnych), oceniających, powinnościowych (dyrektyw), dokonawczych (performatywnych).54 Wypowiedzi opisowe biojurysprudencji oddają istnienie określonych faktów biojurysprudencji, czyli jakichś aspektów życia. Przykładem takiej wypowiedzi może być zdanie: „Istnieje życie człowieka”. Wypowiedzi opisowe, pretendując do prawdziwości albo stwierdzania ich fałszywości, mają wartość logiczną, ponieważ prawdziwość lub fałszywość to kryteria poznawcze, którymi zajmuje się logika. Wprawdzie prawdziwość lub fałszywość opisu pozostaje w kręgu nieustających sporów filozoficznych i naukowych, jednakże nadal podstawowe znaczenie posiada klasyczna teoria prawdy Arystotelesa. Według niej prawdziwość polega na zgodności opisu w zdaniu z rzeczywistością (adequatio rei et intellectus). W przytoczonym przykładzie rzeczywistość potwierdza zdanie opisowe: „Istnieje życie człowieka”. Wypowiedzi oceniające biojurysprudencji uzewnętrzniają językiem oceniającego jego wewnętrzne przeżycia aprobaty lub dezaprobaty określonych aspektów życia. Różnorodność punktów widzenia dla ocen biojurysprudencji jest ogromna, podobnie jak rozległe są obszary życia, jednakże główną rolę odgrywają w niej oceny religijne i moralne w ich związkach z ocenami biotechnologii i biomedycyny. Ze względu na potrzeby normatywne – tworzenia i stosowania bioprawa – należy rozróżniać oceny zasadnicze (właściwe, autonomiczne) biojurysprudencji od ocen instrumentalnych (technicznych, utylitarnych) biojurysprudencji. Te pierwsze oceniają życie ze względu na nie samo, natomiast te drugie ze względu na inne wartości. Przykładem tych pierwszych może być wypowiedź: „Życie człowieka jest prewartością i prenormą”. Przykładem zaś drugich – wypowiedź: „Życie społeczne, we wszystkich jego przejawach, jest środkiem do utrzymywania i podnoszenia jakości życia człowieka”. Wypowiedzi kwalifikujące biojurysprudencji oceniają jako zasadniczą nie tylko wartość samego trwania życia, ale i jego zmienne jakości od poczęcia do śmierci. Wypowiedzi powinnościowe biojurysprudencji odgrywają kluczową rolę w językach religii i teologii, moralności i etyki, prawa i prawoznawstwa. Zawarte w tych wypowiedziach powinnności określają normatywne granice nakazów albo zakazów prawnego zachowania w danych okolicznościach. W biojurysprudencji wypowiedzi powinnościowe jednoznacznie określają stosunek do życia człowieka jako prewartości, tworząc dla niej prenormę utrzymywania i podnoszenia jego jakości. Relacje wypowiedzi oceniających z wypowiedziami powinnościowymi są obustronne: oceny mogą uzasadniać normy, zaś normy – oceny. Gdy jednak oceny podlegają aksjologicznym wyborom, normy pretendują już do niepodważalnej obowiązywalności w sensie praktycznego przejawiania swej normatywności. Wypowiedzi dokonawcze biojurysprudencji to takie wypowiedzi, które sam opis dokonania traktują jako równoznaczny z samym dokonaniem. Sama wypowiedź o do- 35 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji konaniu jest tutaj przyjmowana za równoczesną realizację dokonania. W zakresie biojurysprudencji można podawać liczne przykłady wypowiedzi dokonawczych. Oto niektóre: „Nadaję ci imię Jan”; „Akt ślubu czyni was małżeństwem”; „Przyjmuję twoją ofertę”; „Na podstawie aktu oskarżenia jesteś oskarżonym”; „Mocą wyroku skazującego stajesz się więźniem”; „Sąd orzeka skazanie za niebyłe”. Wypowiedzi dokonawcze w terminologii polskiego języka prawniczego zwane są czynnościami konwencyjnymi. Konwencja, czyli umowność, zapewnia takim wypowiedziom ich prawną siłę sprawczą – dokonywanie określonych zmian w życiu człowieka albo innych sferach życia. Wypowiedzi opisowe biojurysprudencji pozwalają mówić o biojurysprudencji opisowej, natomiast wypowiedzi oceniające, powinnościowe i dokonawcze współtworzą biojurysprudencję normatywną. Ta pierwsza może mieć charakter zarówno biojurysprudencji teoretycznej, jak i praktycznej, ta druga jest wyraźnie biojurysprudencją praktyczną. W zakresie myślowym biojurysprudencji znika poważna trudność nauk normatywnych, należy to powtórzyć, zwana błędem naturalistycznym, polegającym na wyprowadzaniu wypowiedzi powinnościowych z wypowiedzi opisowych – „powinien” z „jest”.55 Za błąd naturalistyczny uznaje się utożsamianie wartości ocenianego przedmiotu z opisanymi jego cechami empirycznymi. Skoro według biojurysprudencji empiryczne życie człowieka, jako warunek jego życia duchowego i życia społecznego, jest prewartością, ponieważ wynikają z niego wszystkie inne wartości, na zasadzie oczywistości, to nie ma potrzeby szerszego rozważania ani dowodzenia tego. Życie człowieka łączy w jedność sferę bytu i sferę powinności; utrzymywanie życia i poprawianie jego jakości jest powinnością wobec niego, dyktowaną zarówno instynktem samozachowawczym, jak i rozumnością człowieka świadomego wartości swego człowieczeństwa. Powinność ta napotyka jednak granice, gdy ocena jakości życia jest negatywna. Łączy się z tym problematyka wrongful life, samobójstwa, eutanazji, kary śmierci za zabójstwo. Biojurysprudencja, dostrzegając w życiu człowieka jednocześnie prewartość i prenormę, przezwycięża również spór o poznawalność wartości. Jest to spór między stanowiskiem utrzymującym poznawalność wartości – kognitywizmem a stanowiskiem opowiadającym się za niepoznawalnością wartości – nonkognitywizmem. Jeśli życie człowieka jest prewartością – źródłem i warunkiem wszystkich innych wartości, to poznawanie życia musi być oczywistym warunkiem jego utrzymywania i poprawiania jakości. W ostatecznym rozrachunku ku temu zmierza całe poznawanie wszystkich nauk społecznych i większości nauk biologicznych. Nawet nauki ścisłe i techniczne, pozornie niezwiązane bezpośrednio z ochroną i jakością życia człowieka, również dzięki jego życiu mogą istnieć i jemu jakimiś pośrednimi sposobami służyć. Wiadomo przy tym, że wiele stron życia człowieka jest dopiero głębiej poznawanych albo nawet jeszcze wcale nieznanych. Poznanie tych stron życia człowieka poszerzałaby i pogłębiałaby znajomość jego wartości.56 Według biojurysprudencji z życia człowieka, jako prenormy, wynika czteropoziomowa struktura normatywności, będącej podstawą bioprawa. Na pierwszym pozio55 36 56 Por. przypis 30. Por. T. Pietrzykowski, Etyczne..., s. 35 i n. 57 Por. D. P. Gushee, Ethical Method in Christian Bioethics: Mapping and Terrain, http://www.cbhd.org/resources/bioethics/qushee-2003-08-05.htm 58 A. R. Jonsen, S. E. Toulmin, The Abuse of Casuistry: A History of Moral Reasoning, Berkeley and Los Angeles 1988. 59 Tak T. Lovat, The Contribution of Proportionism to Bioethical Deliberation in Moderately Post Scientific Age, http://dlibrary.acu.edu/research/theology/ ejournal/Issue3/Lovat.htm Biojurysprudencja mie występują oceny poszczególnych spraw lub sytuacji, których dokonuje każdy rozumny człowiek. Na drugim szczeblu oceny te nabierają cech powinności w normach, które mogą mieć zastosowanie nie tylko dla jednej poszczególnej sprawy lub sytuacji, lecz również innych podobnych spraw lub sytuacji. Normy przekazują ich adresatom, co należy czynić, a czego nie należy. Na szczeblu trzecim pojawiają się zasady, które niekiedy trudno odróżnić od norm. Odróżnienie to jest oparte na dostrzeganiu większej ogólności i głębi zasad niż norm. Zasady nie wskazują konkretnie i szczegółowo, co należy czynić, a czego nie należy. Stwarzają podstawy do rozwijania i właściwego rozumienia norm jako stosowania zasad. Wreszcie, na poziomie czwartym znajdujemy jeszcze obszerniejsze i ogólniejsze niż zasady teorie normatywne w rodzaju prawa naturalnego, utylitaryzmu, deontologii Kanta, teorii cnót i inne. Teorie normatywne uogólniają zasady normatywne prowadzące do norm, a te do ocen poszczególnych spraw lub sytuacji.57 Dwa pierwsze poziomy struktury normatywnej biojurysprudencji należą do kazuis­tyki. Nazwa „kazuistyka” pochodzi od łacińskiego słowa case, oznaczającego sprawę, zdarzenie, sytuację. Liczba dzieł teologów, filozofów świeckich i prawników uzasadniających lub stosujących kazuistykę jest ogromna. Kazuistyka tworzy fundamenty wymiaru sprawiedliwości w kulturze common law. W XVIII stuleciu nazwa miała sens pejoratywny w opisach praktyk przez chrześcijańskich teologów, znanych jako „kazusy sumienia”. Od lat 70. XX wieku kazuistyka utrwala i rozwija swoje znaczenie w bioetyce58, a od lat 90. również w biojurysprudencji i bioprawie. Jest to metoda analizowania i rozstrzygania poszczególnych spraw poprzez interpretowanie zasad i teorii normatywnych w kontekstach ich okoliczności. Chodzi o łagodzenie napięcia pomiędzy ogólnymi normami, zasadami i teoriami a szczególnymi decyzjami, zwane proporcjonizmem.59 Proporcjonizm, nawiązując do zasady złotego środka Arystotelesa, zaleca unikanie skrajnych ocen, norm, zasad i teorii. Arystoteles utrzymywał też, że oceny etyczne nie należą do królestwa wiedzy naukowej, lecz są domeną praktycznej mądrości – roztropności (phronesis) – rozumnej percepcji faktów, a nie ogólników. Włączanie kazuistyki do metodologii jest zabiegiem niezbyt zgodnym z jej charakterem, ale przecież gdzieś musi być ona umiejscowiona w ramach przedmiotu biojurysprudencji. Kazuiści unikają ogólnych opisów sposobów ich działania, ponieważ są przekonani, że taki opis jest możliwy tylko w odniesieniu do poszczególnych spraw. Źródła kazuistyki tkwią bardziej w retoryce niż filozofii. Zarówno retoryka, jak i kazuistyka ostateczny cel działania upatrują w jego moralnym i prawnym charakterze. Z retoryki kazuistyka przejęła kategorię paradygmatu i analogii. Paradygmat wymaga, aby w polu dyskursu występowały niezmienne cechy, jak np. w etyce klinicznej należącej do zainteresowań biojurysprudencji: wskazania medyczne, preferowanie pacjenta, jakość życia, koszty leczenia, rozmieszczenie zasobów. Analogia polega na analizie i rozstrzyganiu określonej sprawy w kontekście wcześniejszych podobnych 37 Roman A. Tokarczyk, Zarys przedmiotu biojurysprudencji 38 spraw. Paradygmat odwołuje się do ogólnych zasad, analogia zaś dopuszcza wyjątki uzasadnione szczególnymi okolicznościami. Gdy paradygmat zmierza do pewności i określoności, analogia poprzestaje na poziomie prawdopodobieństwa – probabilizmie. Kazuistyka, utrzymując ścisły związek ocen ze sprawami, nie jest jednak inną nazwą sytuacjonizmu ani kontekstualizmu; może czerpać wybrane elementy z wielu różnych teorii, łącząc je w nowe całości, dostosowane do analizowanej i rozstrzyganej sprawy.60 W początkach rozwoju bioetyki kazuistyka nie cieszyła się jeszcze takim uznaniem jak zasady. Wspominani już Tom Beauchamp i James Childress, dostrzegając małą przydatność ogólnych teorii do analizowania i rozstrzygania poszczególnych spraw, zaproponowali zasady średniego szczebla (mid-level principles): autonomii, nieczynienia zła, dobroczynności i sprawiedliwości, żadnej z nich nie nadając priorytetu.61 Od angielskiego słowa princip – zasada, propozycja ta utrwaliła się w nauce pod nazwą principlism – pryncypizm.62 Zastępuje on edukację opartą na ogólnych teoriach poszukiwaniem związków między określoną sprawą i indukcyjnymi intuicjami moralnymi, wynikającymi ze zrozumienia zasad średniego szczebla. Pryncypizm jest krytykowany z różnych punktów widzenia, nie tylko przez zwolenników kazuistyki. Krytycy dostrzegają, że zasada nieczynienia zła i zasada dobroczynności są w gruncie rzeczy jedną zasadą, tyle że raz wyrażoną negatywnie, drugi zaś raz pozytywnie. Wytykają, że pryncypizm nie jest dostatecznie uzasadniony, ponieważ nie wyjaśnia, skąd pochodzą takie właśnie jego zasady i nie zawiera żadnych wskazówek co do rozstrzygania konfliktów samych tych zasad. Zarzucają pryncypizmowi partykularyzm zbliżony do amerykańskiego liberalizmu, skupionego na cielesnym „ja”, oderwanym od głębszej duchowości psychicznej.63 Jakkolwiek pryncypizm powinien być dostrzegany przez biojurysprudencję, to jednakże ustępuje wyraźnie bardzo rozwiniętej już wiedzy nauk prawnych na temat zasad prawnych, przydatnych jurysprudencji i praktyce prawniczej. Amerykańskiemu pryncypizmowi przeciwstawiono pryncypizm europejski. Kopenhaskie Centrum Etyki i Prawa opracowało Podstawowe zasady etyczne w europejskiej bioetyce i bioprawie, które stały się podstawą przyjętego w 1998 roku dokumentu zwanego Deklaracją barcelońską.64 W Deklaracji zdefiniowano cztery zasady: autonomii, godności, integralności, podatności na zranienie. Deklaracja współbrzmi zgodnie z założeniami biojurysprudencji podkreślającej jedność ciała i ducha (psychiki, jaźni) człowieka włączonego w społeczne relacje troski, solidarności i sprawiedliwości. Autonomia – według Deklaracji – to coś więcej niż tylko liberalne przyzwolenie na zabiegi Por. Encyclopedia of Bioethics..., vol. I, s. 374 i n. Por. przypis 25. 62 W polskojęzycznej literaturze naukowej nazwa ta występuje niekiedy jako pryncypializm, co jest błędem. Pryncypializm, jako zasada sama w sobie, nie obejmuje innych zasad, szczególnie wspomnianych zasad średniego szczebla. Tak błędnie podają m.in. B. Chyrowicz i K. Szewczyk (Debatujmy, poszukujmy, uprawiajmy, Internetowy Serwis Filozoficzny, Diametros). 63 H. R. Wulff, Against the Four Principles: A Normic View, [w:] Principles of Health Care Ethics, (ed.) R. E. Gillon, Chichester 1994, s. 697. 64 J. D. Rendtorff, Basic Ethical Principles in European Bioethics and Biolaw; Autonomy, Dignity, Integrity and Vulnerability – Towards A Foundation of Bioethics and Biolaw, „Medicine, Health Care and Philosophy” 2002, No. 5, s. 235-244. 60 61 65 Szerzej np. P. A. Martin, Bioethics and the Whole: Pluralism, Consensus and the Transmutation of Bioethics Method into Gold, „Journal of Law, Medicine and Ethics” 1999, vol. 27, No. 4. 66 Por. R. Tokarczyk, Global Meaning Values and Norms of Biojurisprudence, [w:] Values and Norms in the Age of Globalization, Hrsg. Ewa Czerwińska-Schupp, „Dia-Logos”, Bd./Vol. 9, Peter Lang, Frankfurt am Mein, Berlin, Bern, Bruxelles, New York, Oxford, Wien 2006, s. 397–413; Por. również B. Bennett, G. F. Tomossy (ed.), Globalization And Health: Challenges for Health Law and Bioethics, Springer Verlag 2006. 67 E. Zielińska, Rady bioetyczne i ich rola w rozwiązywaniu dylematów bioetyki, „Prawo i Medycyna” 4, vol. 1, 1999. Por. również wydanie specjalne tego pisma naukowego z 2004 roku, w całości poświęcone komisjom albo radom bioetycznym. Biojurysprudencja i eksperymenty. To nadto zdolność do: tworzenia idei i określania życiowych celów; moralnego wglądu w siebie dla samoregulacji prawnej i prywatności; namysłu i działania bez przymusu; ponoszenia osobistej odpowiedzialności i politycznej aktywnoś­ ci; udzielania zgody po poinformowaniu. Jedność wskazuje, że szacunek dla osoby jest powiązany najściślej z szacunkiem dla jej „żyjącego ciała”. Integralność polega na wzajemnych związkach i uwarunkowaniach życia cielesnego, życia duchowego i życia społecznego człowieka. Wreszcie, podatność na zranienie wyraża moralny nakaz opieki nad narażonym na zranienie, kruchym i obarczonym skończonością życiem człowieka. Zasady Deklaracji wskazują na ścisłe związki bioetyki z biojurysprudencją. Zarówno amerykańska, jak i europejska koncepcja pryncypizmu jest zgodna z elementami wielu ogólnych teorii normatywnych bioetyki. Główną rolę w bioetyce odgrywa utylitaryzm, deontologizm kantowski i etyka cnoty. Tutaj zaznacza się podobieństwo pryncypizmu do kazuistyki i ich odmienność od całych, poszczególnych, ogólnych teorii normatywnych bioetyki. O ile kazuistyka i pryncypizm przystają na kompromisy, uzasadniane charakterem analizowanych i rozstrzyganych spraw, o tyle żadna ze wspomnianych ogólnych teorii normatywnych bioetyki nie godzi się na nie. Każdą z tych ogólnych teorii charakteryzuje pryncypializm (odróżniany od pryncypizmu), czyli uporczywe trwanie tylko przy własnych poglądach.65 W odróżnieniu od ogólnych teorii etycznych i bioetyki w jurysprudencji następuje zbliżanie się do siebie odrębnych i skłóconych dotychczas ze sobą nurtów. Najbardziej właściwym tego przykładem jest zapewne zbliżanie się do siebie myśli prawa naturalnego z myślą pozytywizmu prawniczego, który aprobuje już „minimum wartości” skupionych wokół ochrony życia człowieka. Konkurowanie ze sobą wielu nurtów myśli na gruncie jurysprudencji przezwycięża biojurysprudencja, wskazując na wspólną ich wartość – prewartość życia i wspólną normę – prenormę życia. Dzięki temu biojurysprudencja już pretenduje do rangi uniwersalnej myśli prawniczej, natomiast bioetyka, podobnie jak tradycyjna jurysprudencja, ciągle jeszcze nie może wyjść ponad poziom wielu skłóconych i sprzecznych ze sobą nurtów.66 Regulacje prawne wymagają uzgodnienia różnych ocen i opinii, ponieważ powinny wyrażać jakiś przynajmniej względnie jednolity pogląd. Od lat 70. XX wieku w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i krajach Europy tworzone są w tym celu zespoły ekspertów zwane komitetami albo radami bioetycznymi. Należy do nich „formułowanie opinii w sprawie podstawowych dylematów etycznych, prawnych i społecznych, wyłaniających się w związku z postępem nauk biologiczno-medycznych oraz rozwojem technologii”.67 Takie zespoły działają również przy organizacjach międzynarodowych, jak UNESCO i Wspólnotowe Komisje Europejskie, swoje opinie wyrażając m.in. w Konwencji bio- 39 etycznej i Deklaracji o ochronie genomu ludzkiego. Mając na celu odzwierciedlenie pluralizmu światopoglądowego społeczeństw, złożone są z ekspertów nauk biologicznych, medycznych, filozoficznych, teologicznych, etycznych, prawnych i socjologicznych. Na wniosek określonej instytucji opracowują opinie lub rekomendacje i krzewią wiedzę dotyczącą aktualnie spornych tematów bioetycznych. Takie opinie i rekomendacje są wręcz niezbędne prawodawcom i stosującym prawo, ale nie mają dla nich wiążącego charakteru. Różnie usytuowane przy strukturach władzy danego państwa, wszędzie jednak działają na zasadzie całkowitej niezależności. Do kwestii spornych należy sposób powoływania członków takich zespołów, zobowiązanych do szybkiego ujawniania wyników swoich prac, nie zawsze spotykających się z aprobatą wszystkich ugrupowań społeczeństw pluralistycznych. Stefan Symotiuk UMCS w Lublinie Wprowadzenie do 4. wydania książki: R. Tokarczyk, Pra­ wa narodzin, życia i śmierci, Zakamycze 1997; stanowi integralną część wszystkich kolejnych wydań1 Nowe dyscypliny badawcze rozwijają się długo w postaci spontanicznej i przypadkowej, aż osiągną stan, gdy zdolne są ogłosić swoją „deklarację nie­podległości”. Przyjmujemy jednocześnie (za T. Kuhnem), że czyniąc to prze­noszą się z „peryferii” do „centrum” nauki. Na peryferiach wiedza jest żywa, ale nie steoretyzowana, w centrum „dojrzała” (choć już podatna na skostnie­nie). Biojurysprudencja powstała później niż „bioetyka” (prawo i prawoznawstwo zawsze są powolniejsze od moralności i etyki). Wśród jej twórców w Polsce od kilkunastu lat aktywny jest prof. Roman Tokarczyk. Jego wykła­dy otwarte w UMCS w 1995 roku osiągnęły jednak kulminację w tezie, iż biojurysprudencja stała się rzeczywistoś­ cią z „centrum” dyscyplin prawni­czych. W każdym razie mającą już rację bytu wśród uznanych dyscyplin i nurtów myślenia prawniczego. W jakim sensie deklarację tę można zrozumieć pozytywnie? „Nauki po­graniczne” łączą zazwyczaj odrębne sfery wiedzy odnoszącej się do różnych obszarów bytu. Tak „bioetyka” starała się określić, co jest złe i dobre, słuszne i niesłuszne w ingerencji człowieka w procesy życiowe (aborcja, sztuczne zapłodnienie, przeszczepy, inżynieria genetyczna, doping farmakologiczny itp.). Tradycyjna mglistość i intuicyjność refleksji etycznej pozostawiły jed­nak „bioetykę” na pograniczu wiedzy filozoficznej i przyrodniczej. Te same problemy na gruncie biojurysprudencji nabierają natomiast wyraźnej wymierności i przejrzystości. Tu konkret i abstrakcja, wartość i fakt, łączą się w sposób właściwy „nauce”. Lecz cóż znaczy „łączą się”? Życie jest wartością fundamentalną. Prawo – zdaje się – powinno mu służyć. Lecz prawo ma i swoje autonomiczne wy­mogi (dum lex sed lex) – bez nich zaistniałby relatywizm i sytuacjonizm kultu­rowy. Tu „łączyć” życie z „prokrustowym łożem” paragrafów musi nie tylko rozum teoretyczny, ale i praktyczny. Ten w tradycji antycznej i późniejszej zwany bywał roztropnością (prudentia). Roztropność to umiejętność i sztuka kompromisu, symetrii, umiaru. „Rozum praktyczny”, konstruowania i stoso­wania prawa, artykułowany w jurysprudencji, gdy obejmuje swoim działa­niem zagadnienia biologii i medycyny, nakazuje „to, co życiowe – oddać życiu, a co prawnicze – prawu”. Tak dałoby się wyrazić przesłanie bio­jurysprudencji. Pozornie proste, ale jakże trudne już dziś, a tym bardziej jutro – gdy może ludzie ze Por. R. Tokarczyk, Prawa narodzin, życia i śmierci, wydanie 11, Oficyna Wolters Kluwer, Warszawa 2012. 1 Biojurysprudencja Deklaracja niepodległości biojurysprudencji 41 chcą kopiować swoją tożsamość cielesną na dro­dze klonowania. Biologia, wraz z fizyką, należą u końca XX wieku do nauk, których rewelacje badawcze zapierają nam dech w piersiach. Chociaż Thomas Kuhn określiłby „biojurysprudencję jako naukę z po­granicza”, to inny wybitny naukoznawca – Ludwik Fleck (jeden z pierw­szych profesorów UMCS) – określiłby inaczej jej miejsce w architektonice nauk. Dowodził on, że nauki utrwalone w treści, skodyfikowane, „klasycz­ne”, są już „na obrzeżach” wiedzy żywej. W jej centrum jest zawsze to, co dopiero się tworzy, co jest nowe i świeże, inspirujące dla twórczych roz­wiązań i propozycji działania. Myślenie prawnicze, bardzo szacowne i „kla­syczne” w treści, musi być bliskie właśnie formułom Flecka. Gdy dziś czło­wiek „z prochu genów i tkanek” zaczyna tworzyć nowe postacie i kontury swojej egzystencji cielesnej, gdy wraz z „braniem w posiadanie” przyrody bierze we władanie również swój organizm, to myślenie takie jest właśnie najbardziej autentycznym i otwartym na przyszłość. Biojurysprudencja może być partnerem twórczej pracy biologów, lekarzy, zwiększających się potrzeb i aspiracji pacjentów. Jakkolwiek więc ustalimy miejsce nowego nurtu wśród dyscyplin prawoznawstwa, to wypada zgodzić się, że biojurysprudencja stoi w samym rdzeniu „paradygmatu prawa” i swoim wyodrębnieniem się jako samodziel­nej dziedziny, dowodzi ona duchowej mocy prawa, jako sfery kulturowo wrażliwej i otwartej na historię. Jest to znak, że jej przyszłość zapowiada się ciekawie i bogato. Juha-Pekka Rentto Uniwersytet w Turku, Finlandia Przedruk tekstu: J.-P. Rentto, Biojurispruden­ce? A Comment to Professor Tokarczyk, „Recent Development and State Practice”, Helsinki 1999, s. 1–3 The 1996 issue of this journal carried a curious article by Roman Tokarczyk, entitled Biojurisprudence: A New Current in Jurisprudence.1 It raised many questions. As a matter of fact it did not raise anything but questions, except perhaps a certain bewilderment at the author’s possible objective for publishing the piece. Surprise would not be the right word, as professor Tokarczyk has even before functioned as a channel of ideas from abroad into Poland: I am sure we all remember his work on Lon Fuller. Now he has made himself a channel for the bioethical and “biojurisprudential” preoccupation which is so fashionable in to-day’s Europe. As I am not familiar with the state of the bioethical discussion in Poland, and as I have not had the chance of getting acquianted with Tokarczyk’s book Prawa narodzin, życia i śmierci. I cannot evaluate the relevance of Tokarczyk’s work from a Polish perspective. But to the global discussion his present contribution seems to add very little. Most of what Tokarczyk says speaks for itself. He invents new branches of jurisprudence for which he – or his translator – coins, to say the least, odd names with rather distorted semantics: “biojusgenesis”, “biojustherapy”, and “biojusthanatology”. It should be obvious to everyone that such ciassifications, whatever they possibly mean, can hardly be practically useful, let alone scientifically accurate, or philosophically significant. And if one reads Tokarczyk’s text, it cannot escape the reader that the author’s own criteria for dividing “biojurisprudence” between these three fields are fluctuating. He fails to provide any reason for why such a division ought to be made, aside from the vague notion that they reflect the division of man’s life into birth, death and what is between the two.2 He spends many pages exploring the relationships of “biojurisprudence” to biology, medicine, morality and other branches of jurisprudence3 in a way which amounts to little more than a banal taxonomy of points of contact. Particularly weak in this context is his attempt at relating “biojurisprudence” to various idealized schools of jurisprudence, including jusnaturalism, legal positivism, the jurisprudence FYBIL 1996, pp. 341–351. p. 342. 3 pp. 344–350. Biojurysprudencja Biojurisprudence? A Comment to Professor Tokarczyk 1 2 43 Juha-Pekka Rentto, Biojurisprudence? A Comment to Professor Tokarczyk 44 of interest, sociological jurisprudence and others – with the all-embracing conclusion that they are all compatible with “biojurisprudence”.4 Why shouldn’t they, indeed? A few points in Tokarczyk’s exposition deserve a closer look. Perhaps his most basic starting point is that the modern developments of biomedical science have made it acutely necessary to pay more attention to how we should be allowed to manipulate the living world, and most notably the biological structure of man.5 I think this is an observation with which we can all agree. As Tokarczyk points out, one of the important problems to be overcome is the artificial segmentation of our different outlooks into human nature, caused by an ever increasing division of sciences into narrow fields of specialization. We need a holistic outlook6 which captures the whole man under the global aspect of long term consequences. Now this is precisely what we need, too. Nevertheless, I do not think it can be achieved by trying to look at man from all the specialized perspectives at once – or by inventing new ones, as Tokarczyk paradoxically suggests. More likely, what we need is an overall theory of the meaning of human life which we could apply to the various segments of human and natural sciences. The christian faith explicitly provides one such theory. I believe that what bioethics and “biojurisprudence” ought to do is precisely, contrary to what Tokarczyk says,7 to compete with religion in order to find the best theory and the best applications. Without serious competition, the religious theories remain the best ones, and the secular approach advocated by Tokarczyk fails to make sense: why protect life if it has no meaning? One important aspect of looking at the whole man is not to lapse into what Tokarczyk quite pertinently characterizes as biologism:8 man ought not to be reduced to an exclusively biological being. Many people in the biomedical branch of science represent the view that everything in man can be reduced to physiological processes. At the face of such an attitude, bioethics quite naturally appears as a discipline for defending the spiritual aspect of man, the human freedom, or the human soul, if one so will: something in us which is not merely body requires constraints or guidelines as to what we can do with our bodies. The relationship of man to biology is not merely biological, as also Tokarczyk points out,9 but rational. Therefore it needs to be disciplined by reason. Rather interesting is Tokarczyk’s claim that biologism is most patent in theories of natural law which derive moral claims from man’s biological nature.10 To be sure, we all know Ulpian’s classical definition according to which the law of nature is what nature has taught all animals. Nevertheless, this definition – which for a long time was considered authoritative alongside some other definitions – has much more often been a source of embarrassment rather than inspiration for jusnaturalists: an almost unanimous consensus has reigned among them ever since Aristotle coined the term “natural pp. 348–349. pp. 341–342. 6 p. 342. 7 p. 347. 8 p. 344. 9 p. 348 in context with josnaturalism. 10 p. 344. 4 5 11 When the catholic church condemns something, e.g. a method of assisted reproduction, as unnatural, it is wrong to assume that “unnatural” is equivalent to “artificial” or “incompatible with man’s biological nature”, for in the catholic context “naturę” has an Aristotelian meaning: it refers primarily to the rational nature of man as an end to be realized in the fullest possible extent. 12 p. 349. 13 p. 342, 348. Biojurysprudencja law” that the core of the law of nature refers to that part of man which separates him from other animals, namely his reason, with which he surpasses biology. Hence for e.g. Aquinas it was obvious that even the biological aspects of human nature, like life itself and procreation, are the subject matter of the law of nature not merely as such but inasmuch as they carry a purposive sense which the human reason can recognize and understand. From this viewpoint a “biologistic” theory of natural law could hardly be a relevant candidate for a sound jusnaturalism, and therefore it is difficult to see what Tokarczyk may have in mind. Someone might point at the claims of the catholic church regarding e.g. procreation which refer to a law of nature and give on a first reading an apparent impression of biologism. But such a reading is ill-informed, too, as I intend to show in a forthcoming study11 – and I am unable to believe that Tokarczyk, a citizen of one of the most catholic countries in the world, could be unaware of it. Even more interesting is that Tokarczyk’s own argument leads to a kind of biologism. He has a very narrow view of what bioethics is about: it is merely about protecting life against unjustified risks brought about by the recent advances in biosciences.12 As a consequence, “biojurisprudence” is also good for nothing but protecting life against the evil effects that can follow from risk-laden biomedical or environmental activities.13 Presumably, premature extinction and unjust suffering would be such evils par excellence. Tokarczyk complains that life does not enjoy a covering protection which would defend it in all its stages all the way from conception to natural death. His new branches of jurisprudence would correct this unhappy situation. What he fails to see is that these new branches of law would refer to life simply as life and protect it just because it is life, in abstraction from all and any meanings life may have in the human context. But if so, very little separates Tokarczyk from biologism. He calls for a new discipline which would provide a more comprehensive legal protection to life for life’s sake, while at the same time he forgets that all human laws exist for the purpose of promoting life. Human states have come about for the sake of human lives, and their legislation seeks to promote life among the citizens. Without human life there would be no need for laws, and if laws were not in the service of human life they would fail to make sense as human laws. But what is even more, already Aristotle was very clear on the notion that the state is not merely for the purpose of life but for the sake of good life, which consists in the citizens being good. And being good consists in not merely having good things like life and health but in knowing how to use them well for a good purpose. Having such a knowledge, a citizen is able to govern himself with reason and be free. Plato, on the other hand, argued repeatedly for the Socratic view that it is a small evil to suffer injustice with one’s body if one can thereby avoid the much greater evil of committing injustice oneself: even losing one’s bodily life is a small price for saving one’s soul and preserving one’s spiritual dignity. From their point of view – which is, I hope, the view- 45 Juha-Pekka Rentto, Biojurisprudence? A Comment to Professor Tokarczyk 46 point of European civilization – it would not make sense to demand protection for bodily life unless it were for the good of the soul, too. On this basis the main function of human laws ought to be to improve the citizens as moral persons and, consequently, to set them free in their capacity of persons capable of self-government. The objective of “biojurisprudence” should be the same, too: it should look away from biological manipulation qua biological manipulation and relate it to the meaning of human biology for the freedom of the human soul: the souls of the manipulator and the manipulated alike are equally imortant, not to forget the souls of the audience. Do the new methods of manipulation give us a new freedom which is better than the old one, or do they on the contrary enslave our souls in ways which were not possible before? Whether biomedical manipulations affect the bodily life of human beings is a question of good life merely in the quantitative sense of more or less life or health, and the state should not be satisfied with such a trivial preoccupation. But whether they affect the spiritual and moral life of citizens, too, is a question of good life in the full qualitative sense which is the very raison d’être of the state. Paradoxically enough, one of the fundamental causes for Tokarczyk’s legitimate concern for a holistic approach to man must be his awareness of the Cartesian dualism which is predominant in the West­ern mindset. Thanks to it is possible for us to conceive of the body as an accidental tool for our use rather than an integral part of ourselves. Given this, we can conclude that we can do anything we can with our bodies as long as it is useful, as the body has no value per se. Quite commendably Tokarczyk wants to reinstate the integrity of the body. Nevertheless, it is difficult for me to believe that such a reinstatement could be facilitated by a new field of jurisprudence which seeks to protect the body just for the sake of protecting the body. For that purpose, a restitution of the body as the throne and receptacle of the soul – and thereby an integral part of the man which is an end in itself – would be necessary. With a view to such a restitution Tokarczyk’s “biojurisprudence” which, contrary to its own starting points, can only deepen the Cartesian division between body and soul, is to little avail. Instead, a rediscovery of the law as a means of moral education in the service of the whole man – even in the sphere of biology – would be helpful. This, I think, is the single most important challenge which to-day’s and to-morrow’s lawmakers and jurisprudens are bound to face if they are to live up to their calling to the service of justice. Wenceslas J. Wagner Detroit University, Stany Zjednoczone Przedruk tekstu: Wieńczysław J. Wagner, Remarks on Roman Tokarczyk’s Article »The Subject Matter of Biojurisprudence and Biolaw«, „Dialogue and Universalism” 2000, no 7–8, s. 121–1231 Biojurysprudencja The Subject Matter of Biojurisprudence and Biolaw The author points out that with the spectacular development of medicine and technology dealing with the existence of humans, animals and the whole of nature, an ever greater volume of legal rules and judicial decisions are issued in address to problems which continually arise. He calls for the recognition and systematization of a branch of law called biolaw (and biojurisprudence). Key words: biolaw, biojurisprudence, universalism. Prof. Tokarczyk, one of the most prolific Polish writers in the field of law and political science, has proved once again that he does not hesitate to break new ground and present his fellow scholars with innovative ideas and theories. We all know that many secrets of birth, life, and death have recently been penetrated by an ever more intrusive technology whose development during our lifetime is unparalleled in history. What was sacred yesterday is made subject to unflinching scrutiny today. But at the same time, many causes of death and suffering have been eliminated or rendered less acute. The progress of any human activity calls for prompt regulation by law. A great number of statutes and judicial decisions have dealt in recent years with problems of birth, life, and death. Prof. Tokarczyk calls for a systematization of the legal response to the progress of technology, and he promotes the recogni­tion of a separate branch of the law under the name of biojurisprudence and biolaw. The author points out that the artificial interference into the natural process of life cannot be regulated by mere abstract, legal speculations. The invasion by the ever more investigative human mind of the hitherto impenetrable depths of creation, existence, and oblivion raises philosophical, moral, and religious problems from which it cannot be disassociated. We must agree with Prof. Tokarczyk that one of the most important tasks of legal regulation is the prohibition of risky experiments that may bring about unforeseeable results. In most cases, this will be linked with biology, medicine, and sometimes with psychia­try. In the hands of some immoral political governments, the 1 Komentowany przez autora tekst został opublikowany w tym samym numerze „Dialogue and Universalism”, s. 101–121. 47 Wenceslas J. Wagner, The Subject Matter of Biojurisprudence and Biolaw 48 legal norms they introduce may tend to discriminate against large groups of people for racial, national, ethnic, religious, or other reasons. While technological progress which does not interfere with the normal state of nature does not elicit our negative emotions and is usually applauded, human endeavors to change the course of events in the world which surrounds us in a way contrary to our reasonable expectations, to the established laws of nature, are frequently a source of heated discussions, criticism – sometimes praise. None of us is neutral facing such problems as the castration of men, sterilization of women, abortion, euthanasia, suicide, the death penalty, embryos in vitro, the establishment of sperm banks, hiring of the uterus, pregnancy in favor of another person, etc. Quite reasonably, the author does not take a stand with respect to these controversial problems. Their treatment will depend on the results of broad discussions in a given society, the concurrence of teams of experts, and subsequent confirmation by “social consensus”. If such an understanding cannot be reached, Prof. Tokarczyk warns against premature legislaitive intervention. Problems ready for regulation may either call for the enactment of general law principles or even more detailed rules. Technological intervention into the natural course of events may happen very early and precede birth. The creative mind of Prof. Tokarczyk suggests a division of biolaw into three segments: biojurisgenesis, biojuristherapy, and biojuristhanatology. The first one would deal “with threats to human life that require legal protection from the moment of conception until birth”. The author’s emphasis on the Roman legal principle, too frequently disregarded today, nasciturus pro nato habetur and on the right to be born, is commendable. The second “segment” would comprise “an extremely vast range of prob­lems related to the protection of human life from birth until death and of the natural environment”. Biojuristhanatology would relate to the “regulation by law of the end of human life: death and, by analogy, the death of other species of living beings”. It would deal with many definitions of death; biological, clinical, sociological, brain death, and would regulate problems of abortion, euthanasia, suicide, status of emergency, self-defense, the death penalty, war time killing, as well as killing animals. It cannot be denied that we are witness to human interference into all the above phases of existence. However, the propriety of splitting the new branch of the law into three separate sub-branches is doubtful. First, the borderline between them does not seem to always be clear. Second, the advantages to be derived from accepting such a new division and terminology are not readily apparent. Third, members of the legal profession are generally rather conservative and not willing to use new terms unless they are sure it is necessary. Even the suggestion of the great John Wigmore, expressed in his Panorama of World Legal Systems three quarters of a century ago, to the effect that comparative law should be split into sub-branches bearing impressive Greek names was never followed. A great service of Prof. Tokarczyk is his treatment of human problems against a wide background of the whole of nature. He justly refuses to disassociate the human race from the world of animals and plants, as many legal and other scholars do. The regulation of technological experiments and progress with respect only to humans Biojurysprudencja will not do. We are but a part of the world. The protection of our environment and the preservation of the wonders of nature for future generations are among the important objectives of universalism. One of the first legal scholars who advanced the rights of animals was Leon Petrażycki, founder of the psychological school of law. For him, law and morality were closely interwoven. The cruel treatment of a horse which has faith-fully served his master for many years would be immoral and should be recognized as contrary to the law. Recently, this problem has begun to be better understood in some countries. In various states, statutes have been enacted designed to protect animals, to prevent the extinction of endangered species, to prohibit hunting in some seasons, to provide for humane slaughter, and to penalize cruelty towards animals. Further regulations have been enacted to diminish the pollution of the air, water, and the very soil, as well as to preserve the ever diminishing areas of forests. Several international conventions have taken up these issues, but they have had a small impact on developments. In some countries endeavors to improve the ecological situation have brought moderate successes. In London, after an absence of many years, fish have appeared in the Thames river. In Cracow, the pollution of the air has subsided substantially. However, progress in some areas is offset by sad remnants of human greed and disrespect of nature, such as the devastation of forests on the Czech-Polish border due to air pollution, the cruel force-feeding of geese in France in order to produce the “foie-gras”, or the medieval bullfighting in Spain. The situation is much worse outside Europe. In Africa rare species of animals are continually becoming extinct, and in Brazil and Indonesia majestic rain forests with all their rich fauna are ever more devastated. This is due both to the indifference of governments and the difficulties in fighting poachers. Prof. Tokarczyk merits praise for his endeavor to draw the attention of the readers to timely and important problems and his call for the systematization of those issues stemming from technological incursions into biological processes. His observations give food for thought for lawyers, biologist, physicians, philosophers, psychologists, moralists, and religious thinkers. 49 Biojurysprudencja młodszą siostrą bioetyki Anna Kołaczko absolwentka UMCS w Lublinie Anna Kołaczko, Biojurysprudencja młodszą siostrą bioetyki A. Kołaczko, Biojurysprudencja – młodsza siostra bioetyki; eadem, Życie ludzkie w świetle biojurysprudencji – http:// rtokarcz.nazwa.pl/mail.html 50 Piątego lipca 1996 roku świat wyemitował niesamowitą wiadomość, dokonano cudu. Urodziła się słynna owieczka Dolly. Powstało nowe życie, sztucznie utworzone dzięki osiągnięciom inżynierii genetycznej. Razem z owieczką Dolly urodziło się pytanie czy prawdą jest, że życie jest darem od Pana Boga? Ludzkość zaskoczyła samą siebie, a owieczka Dolly stała się symbolem walki z Panem Bogiem. Osiągnięcia bioetyki stały się poważne. Powstała bioetyka teoretyczna, bioetyka kliniczna, bioetyka normatywna i bioetyka kulturowa. W związku z nimi pojawiła się nowa gałąź prawa – biojurysprudencja. Biojurysprudencja wyrosła dzięki staraniom bioetyków, dzięki adeptom etyki prawniczej. Na wstępie zatrzymam się nad rozróżnieniem etyki prawniczej od prawa etycznego .Uczynię to w związku z tytułem panelu: „Prawo bioetyczne de lege lata i de lege ferenda”. Termin „prawo bioetyczne” niech ulotni nam się na chwilę, abyśmy – o ironio – mogli odnaleźć jego prawdziwy sens. Nie będę więc na razie zajmować się rozważaniami nad prawem bioetycznym, natomiast poruszę problematykę prawa etycznego. Prawo etyczne powstało dzięki procesowi rozwoju etyki prawniczej w Stanach Zjednoczonych, gdzie etyka stała się praktyczną, immanentną częścią prawa. Normy jej stały się prawem i nie istnieją jako abstrakty oderwane od rzeczywistości, ale zyskują miano pragmatyzmu. Stają się czymś aktywnym, a nie uśpionymi regułami gry. Amerykański system normatywny obejmuje etykę, moralność, religię, obyczaje, etykietę i prawo. Etyka prawnicza staje się prawem etycznym. Różnica pomiędzy prawem etycznym a etyką prawniczą rozgrywa się na płaszczyźnie kulturowej. W kontynentalnym systemie prawa etyka i system normatywny to pojęcia rozłączne. Termin „prawo etyczne” powstał właśnie dzięki dojrzałemu umiejscowieniu teoretycznej etyki prawniczej w systemie normatywnym, w ten sposób wyodrębniła się etyka praktyczna. Należy wspomnieć o tym, że przestrzeganie chociaż w minimalnym stopniu etyki w systemie prawa amerykańskiego jest częścią amerykańskiego profesjonalizmu. Jeżeli etyka na gruncie prawa polskiego nie znajduje miejsca w systemie normatywnym, tak jak to jest w USA, czyli nie jest jego immanentną częścią, nie powinniśmy używać terminu „prawo etyczne”, a co za tym idzie, nie należy też stosować terminu „prawo bioetyczne”, chyba że mamy na myśli odniesienie sensu largo. W niniejszej pracy nie będę posłu- Biojurysprudencja giwać się terminem „prawo bioetyczne”, ale zastosuję pojęcia: „bioetyka”, „bioprawo” i „biojurysprudencja”. W sformułowaniu „prawo bioetyczne” zaciera się bowiem różnica pomiędzy prawem a moralnością. Czym jest biojurysprudencja? Termin „biojurysprudencja” wywodzi się z połączenia greckiego przedrostka bios – oznaczającego życie i łacińskiego słowa iurisprudentia – wyrażającego wiedzę czy nawet mądrość prawniczą. Połączenie to stanowi tym samym nową dziedzinę jurysprudencji, nową gałąź prawoznawstwa. Biojurysprudencja powstała pod wpływem wykorzystania odkryć biologicznych w celu sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia. Adekwatnie do trzech etapów życia człowieka, czyli narodzin, życia i śmierci biojurysprudencja rozwinęła swoje działy, a są nimi: biojusgeneza, biojusterapia i biojustanatologia. Biojurysprudencja przede wszystkim jest nauką dojrzałą. Jej przedmiot obejmuje opisy rodzajów sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia, analizę tych opisów, oceny poszczególnych rodzajów tej ingerencji i postulaty jej normowania bioprawem. Opisy tworzą ontologię biojurysprudencji, ich analiza epistemologię, oceny aksjologię, a metody metodologię. Należy zadać pytanie: jaka jest zasadnicza różnica między biojurysprudencją a bioprawem? Otóż bioprawo jest pojęciem wąskim w stosunku do biojurysprudencji, staje się jej narzędziem, owocem myśli biojurysprudencji, gdyż bioprawo to przełożenie myśli biojurysprudencji na prawo, to nurty biojurysprudencji przełożone na praktykę. Bioprawo to tworzenie, stosowanie, interpretowanie prawa zgodnie z nurtami biojurysprudencji rozwiniętej dzięki bioetyce. Zarówno termin „biojurysprudencja”, jak i termin „bioprawo” to pojęcia stworzone przez prawnika i filozofa – profesora Romana Tokarczyka, autora książki Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku. Biojurysprudencja opiera się na założeniu poznawczym, że życie jest prewartoscią i prenormą wszystkiego co istnieje. Jest prewartością, ponieważ ma wartość samoistną, pierwotną i fundamentalną. Biojurysprudencja zajmuje się ochroną życia, ochroną jego jakości. Dzisiejsze postępy nauk biologicznych przesuwają granice możliwości człowieka. Biojurysprudencja uważa życie za wartość najwyższą. Być może dzięki temu w przyszłości zdominuje ona inne sfery prawa. W końcu fakt antropocentrycznego ustawienia życia człowieka nie jest przypadkowy. Biojusterapia opierając się na życiu człowieka, tak samo jak biojusgeneza i biojustanatologia jest dziedziną szeroką. Obejmuje mianowicie ochronę i podnoszenie jakości życia od narodzin aż do śmierci, obejmuje praktyczne zastosowanie psychiatrii, zagadnienia zapobiegania poczęciu, sterylizacji, kastracji ludzi i zwierząt, narkomanię, alkoholizm, zakażenia wirusem HIV, przeszczepy, transplantacje oraz homoseksualizm, biseksualizm i transseksualizm. Nie sposób pominąć faktu, że unormowania bioprawa są wyrażone z jednej strony obawą, z drugiej nadzieją. Regulacje prawne Unii Europejskiej zakazują klonowania, ograniczają także możliwości legalnej modyfikacji genomu ludzkiego do medycznych celów prewencyjnych, diagnostycznych i terapeutycznych. Jednak regulacje prawa i orzeczenia sądowe w zakresie inżynierii genetycznej znajdują się dopiero na etapie początkowym, choć rozwijają się szybko. Nieprzemyślane rozwiązania mogą, i jest to bardzo prawdopodobne, przyczynić się do błędów, poprzez które powstanie albo większe cierpienie, albo brak jego wykluczenia. Prawodawstwo Unii Europejskiej ogranicza 51 Anna Kołaczko, Biojurysprudencja młodszą siostrą bioetyki 52 zakres prognozujących testów genetycznych do celów leczniczych i eksperymentów naukowych. Prawo międzynarodowe zaleca prawną ochronę embrionu, interwencje genetyczne zaś dopuszcza jedynie w celu poprawienia zdrowia przyszłego dziecka. Etyka medyczna, po stwierdzeniu wadliwego kodu genetycznego, decyzję o usunięciu ciąży pozostawia rodzicom. Według religii katolickiej zniszczenie embrionu równa się wykonaniu wyroku śmierci. Nie jesteśmy w stanie obiektywnie przesądzić czy powstałe unormowania prawne dla bioprawa są słuszne, być może niektóre z nich są zbyt restrykcyjne, albo wręcz przeciwnie – zbyt liberalne. Tematyka ingerencji w ludzkie życie wciąż wywołuje dużo emocji. Człowiek kieruje się obawą, albo pragnieniami, dawniej nieuchwytnymi, które dziś mają rację bytu. Czy rozwój biojurysprudencji jest konieczny? Czemu służą rozważania o bioetyce? Czemu służą ingerencje w naturalne procesy życia? Można zastanawiać się – na gruncie świeckim i religijnym – czy sztuczna ingerencja w naturalne procesy życia jest dobra czy zła. Niezależnie jednak od tego, czy rozważamy moralność przedmiotu biojurysprudencji na gruncie świeckim czy religijnym, powinniśmy unikać uogólnień, a myśleć w formie kazuistycznej. Wspólnym mianownikiem tych rozważań jest oczywista prawda o ludzkim pragnieniu szczęścia. Aby zbliżyć się do niego, proponujemy ulepszenie dzieła natury, czy inaczej, poprawianie Pana Boga. Rozwój biotechnologii otwiera Nową Erę, nie tylko nauki, ale i religii, dotychczasowe systemy odniesienia stają się nieaktualne, ludzie potrzebują nowej przestrzeni. Genetyka godzi w naturalistyczne prawo do życia, stawiając granice buduje nową przyszłość. Oby wyszło to nam na zdrowie. O tym, czy rozwój terapii genetycznej ogranicza cierpienie przekonają się następne pokolenia. Jednak bądźmy realistami: errare humanum est, albo – jak twierdzi Marie von Ebner-Eschenbach – pokornie stwierdźmy naszą ludzką niedoskonałość ujmując to w słowa: „Jak bardzo trzeba być mądrym, by zawsze być dobrym”. Realnie patrząc, ludzkość musi ponieść ofiarę niedoskonałych decyzji, które są nieuniknione, a zadaniem biojurysprudencji i bioetyki jest szukanie mądrości. Marzeniem ludzkości jest osiągnięcie takiego stanu, w którym staniemy się nieśmiertelni. Jednak owca Dolly zmarła... Ten fakt pokazuje jak bardzo jesteśmy daleko od nieśmiertelności. Ingerencja w naturalne procesy życia służy budowaniu szczęśliwszego świata, pytanie tylko czy jesteśmy w stanie go zbudować. Osiągnięciu tego stanu sprzyjałyby bardziej powszechna miłość i współczucie. Kanwą niniejszej pracy jest życie ludzkie w świetle biojurysprudencji, nowego nurtu prawa, uważającego życie ludzkie za podstawę, rdzeń, istotę i epicentrum organizowania rzeczywistości. Prawo jest dla ludzi, prawo walczy o prawdę, szuka mądrości, ale właśnie to samo prawo często spycha wartość człowieka na margines. Człowiek nie jest głównym podmiotem prawa, gdyż drugi człowiek antagonistycznie ogranicza jego wolność. Nie do zaprzeczenia jest fakt, że nieuregulowana materia, będąca zdrowiem i życiem nie przyniesie dobrych owoców, że nieograniczony popęd naukowców musi znaleźć ujście w optymalnych rozwiązaniach systemowych, że chaos nie doprowadzi do szczęścia, że potrzeba „poukładania” materii biojurysprudencji nieuchronnie nagli. Biojurysprudencja Profesor Roman Tokarczyk, autor książki Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku siłą słowa walczy o to, aby życie i zdrowie ludzkie uczynić prawdą nadrzędną, ustanowić jądrem w systematyce prawa. W ostatnich latach mieliśmy okazję obserwować raczkującą debatę z dziedziny życia i zdrowia ludzkiego, dotyczącą zmiany bądź ustąpienia dotychczasowych uregulowań ze sfery życie–śmierć. Obserwowaliśmy rozbieżne wypowiedzi mówiące „tak” lub „nie” rozwojowi nauki medycznej. Bez przeszkód, na podstawie palących nadal problemów należy zadać pytania, do których sprowadza się dyskusja wtajemniczonych mniej lub bardziej rozmówców: czy życie ludzkie jest wartością indywidualną czy powszechną i gdzie leży granica ludzkiej wolności. Od razu nasuwa się kolejne pytanie: czy pojedynczy człowiek może decydować o losach innych, czy nie ogranicza to praw jednostki? Mam tu na myśli odgórne wstrzymanie rozwoju postępującej coraz bardziej biotechnologii. Czy ewolucja homo sapiens już się zakończyła? Czy może dopiero rozpoczęła? Do tego zagadnienia postaram się odnieść w mojej pracy, traktując współczesny rozwój medycyny jako punkt wyjścia do rozwoju ludzkiego gatunku. Posłannictwo biojurysprudencji w świecie Olga Garbacka absolwentka UMCS w Lublinie Olga Garbacka, Posłannictwo biojurysprudencji w świecie Tytuł artykułu pochodzi o redaktorów Księgi; pierwodruk: http://rtokarcz.nazwa.pl/masz.html 54 Biojurysprudencja jest to ważna dziedzina nauki dla współcześnie kształcących się prawników. Nauka ta ma ścisłe związki z filozofią i moralnością, które powinny mieć związek z obecnie funkcjonującym oraz ze współcześnie tworzonym prawem. Prawo powinno chronić życie, pomagać poprawiać jego jakość. Nie może natomiast zezwalać na nienaturalne sposoby jego przerywania, tj. aborcję, eutanazję, karę śmierci. Każdy człowiek niezależnie od zawodu jaki wykonuje powinien traktować życie jako wartość najwyższą, a prawo naturalne stawiać ponad prawem stanowionym. Dla ludzi wierzących bowiem życie jest darem od Boga, którego człowiek odbierać sobie ani innym nie może, i to niezależnie od tego, jaką religię wyznajemy, ponieważ wszystkie religie świata sprzeciwiają się nienaturalnej śmierci. Śmierć była tematem rozważań filozofów i ludzi nauki od czasów najdawniejszych. Seneka Młodszy – „Śmierć nie jest złem, a jedynie prawem obowiązującym cały rodzaj ludzki”; Konfucjusz – „Jeśli dotąd nie znamy życia, jakże możemy znać śmierć”; Horacy – „Śmierć jednakowo zbiera swoje żniwo w chatach biedaków i pałacach królów”; Walter Flex – „Bóg widzi śmierć inaczej niż my. My widzimy ją jako ciemny mur. Bóg – jako bramę”; Léon-Joseph Suenens – „Chrześcijanin musi być w każdej chwili gotów na dwie rzeczy: na przyjęcie Komunii Świętej i na śmierć”; George Santayana – „Dla człowieka który spełnił swoje naturalne obowiązki, śmierć jest naturalna i mile widziana jak sen”. Profesor R. A. Tokarczyk w swojej publikacji Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku podkreśla, że życie ludzkie to szczególna wartość (prenorma), którą należy chronić. Ważne jest, aby zostało to zauważone przez legislatorów i polityków tworzących prawo. W moim odczuciu obecnie zbyt duży nacisk kładzie się na wymyślanie sposobów, sytuacji i usprawiedliwień dla doprowadzania do nienaturalnej śmierci, obchodzenie przepisów chroniących życie. Nauka i technika nie powinny koncentrować się na wymyślaniu nowych sposobów zabijania i udoskonalaniu współcześnie istniejących metod eutanazji, kary śmierci czy aborcji. Media nie powinny aprobować i upubliczniać (a czasem wręcz lansować) nagrań, na których jest pokazywana eutanazja – jest to zjawisko bardzo szkodliwe społecznie. Nauka i technika powinny przyczyniać się do poprawy ludzkiego życia i zdrowia, a nie na tym, w jaki sposób je unicestwiać. Zamiast zastanawiać się nad tym jak w „humanitarny” sposób odebrać komuś życie, należy ro- Biojurysprudencja bić wszystko, aby było ono godne, a przede wszystkim nie pozbawione opieki i poszanowania od momentu poczęcia do naturalnej śmierci – i to bez względu na stan zdrowia, rasę, płeć, status społeczny lub inne uwarunkowania polityczne czy kulturowe. Takie właśnie zadanie stawia przed moim pokoleniem współczesny świat, a w wytyczeniu przyszłych działań ukierunkowuje między innymi biojurysprudencja. Бioюриспрудeнцiя – нoвий нaпрям в cучаcнiй нaуцi прaвa Oлeкcaндp Mepeжкo Uniwersytet w Kijowie, Ukraina Oлeкcaндp Mepeжкo, Бioюриспрудeнцiя – нoвий нaпрям в cучаcнiй нaуцi прaвa Przedruk tekstu Aleksandra Mereżko, „Juridiczeskij Żurnał” 2008, nr 1, s. 135–136 56 В останні десятиліття у тих, хто спостерігає за розвитком сучасної науки права, могло скластися враження, що в цій науці бракує нових оригіналь­них ідей і методів дослідження матерії права. Іноді навіть видавалося, що в XX столітті було в основ­ному вичерпано творчий потенціал науки права і що в XXI навряд чи з’являться нові впливові те­оретичні концепції, які зможуть конкурувати з го­ловними досягненнями юридичної думки минуло­го століття. На щастя, це тимчасове затишшя стало лише прологом до нового етапу стрімкого розвою філо­софії та теорії права. Найбільш яскравим прикла­дом цього є оригінальний напрям науки права, який отримав досить незвичну назву – біоюриспруденція. Цей напрям можна також із цілковитою підставою назвати теорією епохи постмодерну, оскільки вона виходить за межі таких традиційних теорій права епохи модерна, як позитивізм і юснатуралізм. Біоюриспруденцію можна також назва­ти біоцентричною концепцією права, оскільки її центральним елементом, який визначає загальний образ права, є життя. Справжнім творцем теорії біоюриспруденції є відомий польський вчений, філософ права, про­фесор Університету імені Марії Кюрі-Складовської (м. Люб­ лін) Роман Токарчик, який виклав те­оретичні основи біоюриспруденції в свої книзі Закони народження, життя і смерті. Основи біоюриспруденції. Саму назву «біоюриспруденція» професор То­карчик створив на базі грецького слова bios, що означає життя і латинського слова iurisprudentia, який означає знання, мудрість права. Ця наз­ва нового напряму юриспруденції (науки права) вказує, на думку професора Токарчика, на її зв’язок не тільки з наукою права, але й також з біологією, біотехнікою і біомедициною в тих їх частинах, які безпосередньо стосуються життя лю­дини та природи. Професор Токарчик будує засади біоюриспруденції та біоправа на низці наступних тез і гіпотез, яка виражають суть цього наукового напряму. Теза перша. Життя, особливо життя людини та природи, визначає найглибший сенс предмета юриспруденції та предмета права. Гіпотеза перша. Розвиток юриспруденції та пра­ва в їх найглибшому сенсі визначався в принципі на­т уральними процесами життя людини та природи. Biojurysprudencja Теза друга. Сучасний розвиток біологічних на­ук (біотехнологій), які використовуються в біомедицині, полягає значною мірою в штучному втручанні в природні (натуральні) процеси життя. Гіпотеза друга. Наслідки штучного втручання біотехнології, біотехніки та біомедицини в при­родні процеси життя, які розглядає юриспру­денція, визначають контури предмета біоюриспруденції, а в практиці створення та застосування пра­ва – контури предмета біоправа. Теза третя. Тенденції розвитку біотехнології, біотехніки і біомедицини вказують на поступове розширення сфери їх штучного втручання в при­родні процеси життя. Гіпотеза третя. Розширення сфери штучного втручання в природні процеси життя означає падіння значення традиційної юриспруденції і тра­диційного права при одночасному посиленню значення біоюриспруденції та біоправа. Теза четверта. Наслідки штучного втручання в природні процеси життя піддаються різним оцінкам, насамперед оцінкам релігійним, мораль­ним та юридичним. Гіпотеза четверта. Релігійні, моральні та юри­дичні оцінки наслідків штучного втручання в природні процеси життя в сенсі компаративісти­ки становлять важливий складник предмета біою­риспруденції, які мають істотний вплив на прак­тику створення та застосування біоправа. Теза п’ята. З різноманітних оцінок штучного втручання в природні процеси життя випливає пе­реконання, що не все те, що є технічно можливим, повинно бути морально припустимим. Гіпотеза п’ята. Переконання, що не все те, що є технічно можливим, повинно бути морально при­пустимим створює аксіологічні рамки для практи­ки створення та застосування біоправа. Теза шоста. На відміну від спекулятивності де­яких напрямів традиційної біології, техніки і ме­дицини, сучасна біотехнологія, біотехніка і біомедицина мають цілком практичний характер. Гіпотеза шоста. Наслідком практичного характеру біології, біотехніки і біомедицини в юриспруденції та праві є рішуче практична орієнтація біоюриспруденції і біоправа. Теза сьома. Важко переоцінити і навіть передба­чити всі дуже серйозні наслідки штучного втру­чання в природні процеси життя. Гіпотеза сьома. Урахування наслідків штучного втручання в природні процеси життя може озна­чати необхідність повної переорієнтації напряму розвитку юриспруденції, так само як і засад ство­рення і застосування права. Зазначимо, що остання гіпотеза професора Токарчика має на увазі можливість і необхідність суттєвого перегляду ключових понять та інсти­т утів права, які, по суті, залишалися без зміни з часів римського права. Можна навіть сказати, що професор Токарчик у вигляді вартості життя знайшов ту точку опори, яка може перевернути на­уку права. Немає сумніву в тому, що біоюриспруденпія мог­ла з’явитися лише як міждисциплінарна теорія, що вимагало енциклопедичних і глибоких знань з бо­ку 57 Oлeкcaндp Mepeжкo, Бioюриспрудeнцiя – нoвий нaпрям в cучаcнiй нaуцi прaвa 58 її творця, який мусив охопити підстави не тіль­ки права, біології та медицини, але й також таких наук, як генетика, етнографія, антропологія, куль­т урологія, сексологія, євгеніка, екологія тощо. У цьому сенсі виникнення біоюриспруденції під­твердило тезу про те, що справжні наукові відкрит­тя і прориви можуть мати місце лише на перех­ресті різних наук. На нашу думку, біоюриспруденція суттєво змі­нила головний ракурс науки права, поставивши на центральне місце не норму права, як це робить позитивізм, навіть не природу людини, як пропо­нує юснатуралізм, а життя в цілому, життя як найвищу соціальну вартість. Саме життя є тією «тотальністю», в якому розкривається справжній зміст права, а також проблематики людини і суспільства. Варто також звернути уваги на те, що біоюрисп­руденція відкриває нові можливості для науки міжнародного права, в рамках якої вже сьогодні можна знайти елементи, які дозволяють говорити про суттєвий міжнародно-правовий сегмент біоюриспруденції. Йдеться, зокрема, про такі галузі міжнародного права, як міжнародний захист прав людини та міжнародне екологічне право. Крім то­го, на сьогоднішньому порядку денному стоїть на­гальне питання про розробку і прийняття універ­сальної міжнародної конвенції, присвяченої прин­ ципам міжнародного біоправа. Словом, створення міжнародного біоправа могло б стати логічним кроком подальшого розвитку біюриспруденції та біоправа. Стосовно теорії біоюриспруденції професора Токарчика залишається лише додати, що він го­т ує до друку англомовний варіант своєї книги, яка стане важливою науковою подією в англомовній науці права. Aleksander Mereżko Uniwersytet w Kijowie, Ukraina Tłumaczenie z języka ukraińskiego artykułu pod tym samym tytułem zamieszczonego w: „Juridiczeskij Żurnał” 2008, nr 1, s. 135–136 Przez ostatnie dziesięciolecia ci, którzy obserwują rozwój współczesnych nauk prawnych, mogli odnieść wrażenie, że w naukach tych brakuje nowych oryginalnych idei i metod badania materii prawa. Niekiedy nawet wydawać by się mogło, że w XX wieku wyczerpano właściwie twórczy potencjał nauk prawnych i że wątpliwe jest, aby w XXI powstały nowe wpływowe koncepcje teoretyczne, które mogłyby konkurować z głównymi osiągnięciami myśli prawnej ubiegłego stulecia. Na szczęście, ten tymczasowy zastój stanowił jedynie wstęp do nowego, prężnego rozwoju filozofii i teorii prawa. Najlepszym tego przykładem jest oryginalny kierunek nauk prawnych, który nosi dość niezwykłą nazwę – biojurysprudencja. Istnieją wszelkie podstawy, aby można było nazwać ten kierunek teorią epoki postmodernizmu, ponieważ wykracza on poza granice takich tradycyjnych teorii prawnych epoki modernizmu, jak pozytywizm i jusnaturalizm. Biojurysprudencja może także być nazwana biocentryczną koncepcją prawa, ponieważ centralnym jej elementem, wyznaczającym ogólny obraz prawa, jest życie. Rzeczywistym twórcą teorii biojurysprudencji jest znany polski naukowiec, filozof prawa, profesor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej (Lublin) Roman Tokarczyk, który przedstawił podstawy teoretyczne biojurysprudencji w swojej książce Prawa narodzin, życia i śmierci. Podstawy biojurysprudencji. Nazwę „biojurysprudencja” profesor Tokarczyk utworzył, wykorzystując greckie słowo bios oznaczające życie oraz łacińskie słowo iurisprudentia oznaczające wiedzę, prawniczą mądrość. Ta nazwa nowego kierunku jurysprudencji (nauki prawnej) wskazuje, zdaniem profesora Tokarczyka, na jej związek nie tylko z naukami prawnymi, ale także z biologią, biotechniką oraz biomedycyną w aspektach dotyczących bezpośrednio życia człowieka i natury. Profesor Tokarczyk buduje zasady biojurysprudencji i bioprawa na podstawie następujących tez i hipotez, które stanowią istotę tego kierunku naukowego. Teza pierwsza. Życie, a w szczególności życie ludzkie, wyznacza najgłębszy sens jurysprudencji oraz prawa. Hipoteza pierwsza. Rozwój jurysprudencji oraz prawa w ich najgłębszym sensie wyznaczany jest w zasadzie przez naturalne procesy życia człowieka i natury. Biojurysprudencja Biojurysprudencja nowym kierunkiem w naukach prawnych 59 Aleksander Mereżko, Biojurysprudencja nowym kierunkiem w naukach prawnych 60 Teza druga. Współczesny rozwój wykorzystywanych w biomedycynie nauk biologicznych (biotechnologii) polega w znacznej mierze na sztucznej ingerencji w naturalne procesy życiowe. Hipoteza druga. Rozpatrywane przez jurysprudencję skutki sztucznej ingerencji biotechnologii, biotechniki oraz biomedycyny w naturalne procesy życiowe, wyznaczają zakres działania biojurysprudencji, a w praktyce utworzenia i stosowania prawa – zakres działania bioprawa. Teza trzecia. Tendencje rozwoju biotechnologii, biotechniki i biomedycyny wskazują na postępujące rozszerzenie sfery ich sztucznej ingerencji w naturalne procesy życiowe. Hipoteza trzecia. Rozszerzenie sfery sztucznej ingerencji w naturalne procesy życiowe oznacza upadek tradycyjnej jurysprudencji i tradycyjnego prawa przy jednoczesnym wzroście znaczenia biojurysprudencji oraz bioprawa. Teza czwarta. Skutki sztucznej ingerencji w naturalne procesy życiowe poddawane są różnym ocenom, przede wszystkim ocenom religijnym, moralnym oraz prawnym. Hipoteza czwarta. Religijne, moralne oraz prawne oceny skutków sztucznej ingerencji w naturalne procesy życiowe w sensie komparatywistyki stanowią ważny składnik przedmiotu biojurysprudencji, mający istotny wpływ na stworzenie i zastosowanie bioprawa. Teza piąta. Z różnorodnych ocen sztucznej ingerencji w naturalne procesy życiowe wynika przekonanie, że nie wszystko to, co jest technicznie możliwe, powinno być moralnie dopuszczalne. Hipoteza piąta. Przekonanie, że nie wszystko to, co jest technicznie możliwe, powinno być moralnie dopuszczalne, tworzy aksjologiczne ramy dla utworzenia i zastosowania bioprawa. Teza szósta. W odróżnieniu od spekulatywności niektórych kierunków tradycyjnej biologii, techniki i medycyny, współczesna biotechnologia, biotechnika i biomedycyna mają całkowicie praktyczny charakter. Hipoteza szósta. Skutkiem praktycznego charakteru biologii, biotechniki i biomedycyny w jurysprudencji oraz prawie jest zdecydowanie praktyczna orientacja biojurysprudencji i bioprawa. Teza siódma. Ciężko jest przecenić i nawet przewidzieć wszystkie bardzo poważne skutki sztucznej ingerencji w naturalne procesy życiowe. Hipoteza siódma. Wzięcie pod uwagę skutków sztucznej ingerencji w naturalne procesy życiowe może oznaczać konieczność całkowitego przeorientowania kierunku rozwoju jurysprudencji, podobnie jak i zasad tworzenia i stosowania prawa. Należy zaznaczyć, że ostatnia hipoteza profesora Tokarczyka bierze pod uwagę możliwość i konieczność dokładnego przejrzenia pojęć i instytutów prawa, które pozostają właściwie niezmienione od czasów prawa rzymskiego. Można nawet powiedzieć, że profesor Tokarczyk w wartości życia znalazł ten punkt oparcia, który może odwrócić nauki prawne. Nie ma więc wątpliwości, że biojurysprudencja mogła powstać jedynie jako teoria interdyscyplinarna, co wymagało od jej twórcy obszernej wiedzy encyklopedycznej, konieczności opanowania podstaw nie tylko prawa, biologii i medycyny, ale także ta- Biojurysprudencja kich nauk jak genetyka, etnografia, antropologia, kulturologia, seksuologia, eugenika itp. W tym sensie powstanie biojurysprudencji potwierdziło tezę, że prawdziwe nau­ kowe odkrycia i skoki mogą powstać jedynie na skrzyżowaniu różnych nauk. Moim zdaniem, biojurysprudencja istotnie zmieniła główną perspektywę nauk prawnych, stawiając na pierwszym miejscu nie normę prawną, jak to czyni pozytywizm, nawet nie istotę człowieka, jak proponuje jusnaturalizm, ale życie jako całość, życie jako najwyższą wartość społeczną. Samo życie stanowi tę „totalność”, w której zawiera się prawdziwy sens prawa, a także problematyka człowieka i społeczeństwa. Warto także zwrócić uwagę na to, że biojurysprudencja otwiera nowe możliwości dla prawa międzynarodowego, w ramach której już dziś można odnaleźć elementy pozwalające mówić o znaczącym międzynarodowo-prawnym segmencie biojurysprudencji. Mowa zwłaszcza o takich gałęziach prawa międzynarodowego, jak międzynarodowa obrona praw człowieka oraz międzynarodowe prawo ekologiczne. Poza tym w chwili obecnej aktualna jest kwestia opracowania i przyjęcia uniwersalnej międzynarodowej konwencji poświęconej zasadom międzynarodowego bioprawa. Jednym słowem, stworzenie międzynarodowego bioprawa mogłoby stać się logicznym krokiem na drodze dalszego rozwoju biojurysprudencji oraz bioprawa. Jeśli chodzi o teorię biojurysprudencji profesora Tokarczyka, pozostaje jedynie dodać, że przygotowuje on do druku anglojęzyczną wersję swojej książki, która będzie ważnym wydarzeniem naukowym w prawie anglojęzycznym. Biojurysprudencja ważną refleksją nad prawem Paweł Łabieniec Uniwersytet Łódzki Paweł Łabieniec, Biojurysprudencja ważną refleksją nad prawem Recenzja książki R. Tokarczyka Biojurysprudencja. Podsta­ wy prawa dla XXI wieku, Lublin 2008 – opublikowana w: „Prawo i Medycyna” 2007–2008. Tytuł tekstu pochodzi od redaktorów Księgi 62 Nowa książka profesora Romana Tokarczyka opublikowana właśnie przez Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie stanowi podsumowanie kilkunastoletnich zabiegów autora o wyodrębnienie biojurysprudencji jako autonomicznej dyscypliny badawczej w ramach szeroko pojętego prawoznawstwa. Roman A. Tokarczyk jest najaktywniejszym propagatorem tej idei w Polsce. Poświęcił jej w ostatnim dziesięcioleciu kilkanaście publikacji krajowych i zagranicznych, wśród nich bardzo poczytną i wysoko cenioną książkę Prawa narodzin, życia i śmierci, która doczekała się ośmiu wydań. W pracy Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku Tokarczyk stawia tezę, że nadszedł już czas, by biojurysprudencja została uznana nie tylko za w pełni samodzielną dyscyplinę badawczą, ale wręcz za dyscyplinę, która „kładzie podwaliny myślowe do praktyki tworzenia i stosowania prawa”.1 Recenzowana praca jest zwięzła, liczy niewiele ponad sto stron. Składa się z czterech rozdziałów oraz zakończenia zatytułowanego Pro futuro. Jest zaopatrzona we Wprowadzenie autorstwa Stefana Symotiuka oraz indeks nazwisk. Warto podkreślić bardzo staranną stronę edytorską książki (co nadal nie jest w Polsce powszechne w odniesieniu do prac naukowych) oraz fakt, że została opublikowana jednocześnie w dwóch wersjach językowych: polskiej i angielskiej. Rozdział pierwszy zawiera charakterystykę przedmiotu biojurysprudencji, na który składają się nazwa, ontologia, aksjologia, epistemologia i metodologia. Etymologia nazwy omawianej dyscypliny badawczej wskazuje na życie jako przedmiot biojurysprudencji, element -jus- określa przedmiot formalny (aspekt) – prawo. Biojurysprudencja jest zatem wiedzą (lub nawet mądrością) prawniczą nakierowaną na poznanie życia, zwłaszcza życia człowieka. Ze względu na potrzebę rozróżnienia trzech istotnych etapów życia, które wzbudzają szczególne zainteresowanie biojurysprudencji, Tokarczyk odróżnia trzy jej działy: biojusgenezę (badającą początki życia ludzkiego od poczęcia do narodzin), biojusterapię (ogarniającą rozległą problematykę ochrony życia i podnoszenia jego jakości od narodzin aż do śmierci) i biojustanatologię (interesu1 R. A. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2008, s. 101. Ibidem, s. 9–11. Ibidem, s. 18–19. 4 Ibidem, s. 27–28. Biojurysprudencja jącą się normowaniem końca życia człowieka).2 W polu zainteresowania tak pojmowanej dyscypliny badawczej znajdują się wzbudzające silne kontrowersje zagadnienia inżynierii genetycznej, klonowania istot ludzkich, eugeniki, sztucznie wspomaganych technik zapłodnienia i narodzin, diagnostyki prenatalnej (biojusgeneza), transplantacji niektórych komórek, tkanek i całych organów, pewne formy seksualności, zwłaszcza homoseksualizm, biseksualizm i transseksualizm, zagadnienia narkomanii, alkoholizmu, zakażenia wirusem HIV, sterylizacji, kastracji, szereg zagadnień psychiatrii (biojusterapia), wreszcie eutanazji, aborcji, samobójstwa, zabijania w stanie wyższej konieczności lub obrony koniecznej, wykonywania kary śmierci (biojustanatologia). Wymienione zagadnienia są analizowane w aspekcie normatywnym z uwzględnieniem wątku moralnego, religijnego a zwłaszcza prawnego nazywanego przez autora bioprawem (prawem życia). Zdaniem Romana Tokarczyka najpełniejszym wyrazem każdej z dziedzin biojurysprudencji w zakresie bioprawa są trzy prawa podmiotowe przypisane odpowiednio biojusgenezie (prawo do narodzin), biojusterapii (prawo do życia) i biojustanatologii (prawo do śmierci). Ontologia biojurysprudencji poszukuje odpowiedzi na pytanie o istotę życia. Chodzi tu zarówno o odkrycie warstw egzystencji człowieka (życie cielesne, psychiczne, duchowe, społeczne, życie publiczne, prywatne i intymne), jak i zakresu czasowego życia (kiedy się rozpoczyna życie człowieka i jaki moment może być uznany za jego kres). Tak pojmowana ontologia biojurysprudencji musi zająć stanowisko wobec złożonych problemów metafizycznych podejmowanych przez filozofię, religię i naukę. W epistemologii biojurysprudencji kluczową rolę odgrywa założenie poznawcze, że życie jest prewartością i prenormą wszystkiego, co istnieje, w tym prawa. Taki punkt wyjścia zbliża epistemologię biojurysprudencji do teorii prawa naturalnego. Tokarczyk dostrzega jednak istotną różnicę między tymi dyscyplinami. O ile teorie prawa naturalnego kładą nacisk na poznanie filozoficzne, zwłaszcza spekulatywne, o tyle biojurysprudencja opiera swoje poznanie głównie na rezultatach odkryć naukowych.3 Istotnym narzędziem poznawczym biojurysprudencji jest komparatystyka i to zarówno komparatystyka prawnicza zajmująca się porównywaniem rozwiązań prawnych stosowanych w różnych systemach prawnych, jak i komparatystyka kulturowa porównująca podejście do zagadnień biojurysprudencji w różnych kulturach. Bardzo istotnym składnikiem biojurysprudencji jest jej aksjologia. Zdaniem Tokarczyka kluczową rolę odgrywa w niej prewartość życia. Jest to zarazem wartość najwyższa, pierwotna, podstawowa i oczywista sama w sobie. Jako taka jest podstawą innych wartości prawa jak sprawiedliwość, słuszność, porządek i innych. Taka pozycja życia pośród innych wartości relewantnych prawnie decyduje – zdaniem Tokarczyka – o kluczowej roli biojurysprudencji wśród nauk prawnych. Zarazem dzięki takiemu charakterowi życia jako prewartości biojurysprudencja uchyla się od zarzutu popełniania błędu naturalistycznego.4 Biojurysprudencja musi zająć stanowisko wobec opozycji między postawą antropocentryczną, dominującą w kulturze Zachodu a postawą biocentryczną – mającą swe korzenie w religiach Dalekiego Wschodu, zwłaszcza hin2 3 63 Paweł Łabieniec, Biojurysprudencja ważną refleksją nad prawem duizmie i buddyzmie, ale reprezentowaną również między innymi przez etykę „szacunku dla wszelkiego życia” Alberta Schweitzera. Różnica między tymi stanowiskami sprowadza się do kwestii, czy wartością podstawową jest jedynie życie człowieka, czy też równą wartość ma życie zwierząt, a nawet wszelkich organizmów żywych. Z metodologicznego punktu widzenia biojurysprudencję należy zaliczyć do nauk społecznych. Z tego względu za właściwe metody badawcze stosowane na jej gruncie uznać należy – zdaniem autora – metody nauk społecznych: logiczną, opisową, filologiczną, genetyczną, statystyczną, porównawczą. Ze względu na ścisłe związki biojurysprudencji z naukami biologicznymi i medycznymi z jednej strony, a bioetyką i jurysprudencją z drugiej, biojurysprudencja sięga również po metody badawcze właściwe dla tych dyscyplin. Specyficzny charakter mają stosowane na gruncie badań biojurysprudencji. Dopełnieniem charakterystyki metodologicznej omawianej dziedziny badawczej jest analiza rodzajów wypowiedzi, które na jej gruncie są formułowane. Są to wypowiedzi opisowe, oceniające, powinnościowe (dyrektywy) i dokonawcze (performatywy). Kluczowe znaczenie w koncepcji biojurysprudencji odgrywa teza, że z życia człowieka, jako prenormy, wynika czteropoziomowa struktura normatywności, będącej podstawą bioprawa. Na szczeblu pierwszym pojawiają się oceny pewnych sytuacji dokonywane w oparciu o rozumne kryteria. Na szczeblu drugim na podstawie tych ocen formułowane są normy ogólne wskazujące powinne zachowania w całych kategoriach spraw. Na szczeblu trzecim dokonuje się uogólnienia tych norm doprowadzając je do postaci zasad. Na szczeblu czwartym konstruowane są jeszcze bardziej ogólne teorie normatywne spajające w jedno zidentyfikowane na niższych szczeblach normy i zasady. Na dwóch pierwszych poziomach metodą znajdującą zastosowanie jest kazuistyka, która jest rozumiana jako metoda analizowania i rozstrzygania poszczególnych spraw poprzez interpretowanie zasad i teorii normatywnych w kontekstach ich okoliczności. Na tym poziomie szerokie zastosowanie znajduje również analogia i paradygmat. Pierwsza z tych metod polega na analizie i kwalifikowaniu określonej postawy w kontekście wcześniejszych podobnych spraw, druga natomiast odwołuje się do ogólnych zasad, które są aplikowane do konkretnego przypadku.5 Rozdział drugi przedstawia ontologię, epistemologię, aksjologię i metodologię biojurysprudencji na tle głównych nurtów prawoznawstwa. Zdaniem R. Tokarczyka teorie prawa natury są najbardziej zbliżone do założeń biojurysprudencji. Dotyczy to zwłaszcza warstwy ontologicznej i aksjologicznej. Natomiast metodologia teorii prawnonaturalnych posługuje się metodą racjonalnej dedukcji, często spekulatywnej, podczas gdy biojurysprudencja posługuje się szerokim wachlarzem metod badawczych jurysprudencji, które służą poznaniu prewartości i prenormy życia i bioprawa.6 Związki biojurysprudencji z pozytywizmem prawniczym są znacznie węższe. Dyscyplina ta posługuje się oczywiście metodami badawczymi stosowanymi przez pozytywistyczną jurysprudencję do badania prawa pozytywnego, jako że bioprawo jest również prawem pozytywnym. Tym, co biojurysrudencję różni od pozytywistycznego prawoznawstwa jest podejście do relacji między prawem a moralnością. O ile dla epistemologii pozyty Ibidem, s. 33–42. Ibidem, s. 47. 5 64 6 Ibidem, s. 57. 7 Biojurysprudencja wizmu prawniczego w różnych jego postaciach charakterystyczne jest akceptacja tezy o oddzieleniu prawa od moralności, o tyle biojurysprudencja tezę tę odrzuca opowiadając się zdecydowanie za głoszoną przez teorie prawa naturalnego zasadą niezbędnej zgodności prawa i moralności jako warunku uznania wiążącej mocy normy prawnej. Podobnie do realizmu prawnego biojurysprudencja odwołuje się do badań socjologicznych i psychologicznych, poszukuje poznania żywego prawa ze świadomością, że zarówno prawodawca jak i sędzia spełniają rolę inżyniera społecznego. Jednak najważniejszym czynnikiem przejmowanym przez biojurysprudencję z metodologii realizmu prawniczego jest zdrowy rozsądek (common sense) i intuicja jako metody najbardziej empiryczne i pragmatyczne, przydatne w praktyce prawnej.7 Związki biojurysprudencji z innymi nurtami prawoznawstwa (hermeneutyką prawniczą, analityczną filozofią prawa, teorią argumentacji, retoryką prawniczą, proceduralną teorią sprawiedliwości, ekonomiczną analizą prawa) są – zdaniem R. Tokarczyka – zdecydowanie słabsze. Rozdział trzeci przedstawia rolę mądrości w poznaniu teoretycznym i praktycznym, a w szczególności jej rolę w prawie. R. Tokarczyk sięga do starożytnej i nowożytnej tradycji filozoficznej, a także filozofii pozaeuropejskiej (zwłaszcza chińskiej i hinduskiej). Swoje rozważania opiera jednak w dużej mierze na dziele J. Bocheńskiego OP Podręcznik mądrości tego świata (Kraków 1994). Biojurysprudencja jest tu przedstawiona jako sztuka rozwiązywania praktycznych problemów w oparciu o generalne wskazania moralności i religii rozpatrywane jednak w sposób zindywidualizowany. Ostatni rozdział opisuje związki biojurysprudencji i bioprawa z dziedzinami pokrewnymi: biotechnologią, biomedycyną, bioterapią, bioantropologią, biopsychologią, a przede wszystkim swą „starszą siostrą” – bioetyką. R. Tokarczyk wyraża pogląd, że powstanie i rozwój bioetyki pobudziły powstanie i rozwój biojurysprudencji. Związki między tymi dyscyplinami są oczywiste, wszak biojurysprudencja poszukuje odpowiedzi na stawiane w jej ramach pytania o treść bioprawa w oparciu o rozstrzygnięcia etyczne, uwzględniające (lub nie uwzględniające w zależności od opcji) także religijny punkt widzenia. Recenzowana praca stanowi pierwszą w Polsce próbę metodologicznej charakterystyki biojurysprudencji i to już decyduje o jej wartości. Mamy tu prezentację nowej dyscypliny badawczej na bardzo szerokim tle dyscyplin pokrewnych. Podstawowa teza książki mówiąca o samodzielności biojurysprudencji jako dziedziny badań, może budzić pewne wątpliwości, ale ostatecznie jej uznanie zależy od tego, jakie kryteria zostaną uwzględnione przy ocenie, czy dana dziedzina badań dostatecznie się usamodzielniła. Jest to w dużej mierze sprawa konwencji. Warta zaaprobowania i podkreślenia jest teza autora, że prawo do życia stanowi prewartość i prenormę porządku prawnego i życia społecznego, a systematyczna refleksja nad zagadnieniami składającymi się na przedmiot bioetyki i biojurysprudencji jest bardzo potrzebna, zwłaszcza w czasach, gdy fundamentalne kwestie życia społecznego rozstrzygane są raczej za pomocą manipulacji niż w oparciu o wynik rzetelnego, prowadzonego fair dyskursu. Pojawia się również szereg pytań dotyczących zagadnień, o których traktuje recenzowana książka. Czy przedstawiona przez R. Tokarczyka dyscyplina badawcza, koncen- 65 Paweł Łabieniec, Biojurysprudencja ważną refleksją nad prawem trująca się na poszukiwaniu odpowiedzi o właściwy sposób regulowania kluczowych momentów ludzkiego życia jest rzeczywiście częścią jurysprudencji pojmowanej jako ogólna refleksja nad prawem czy może raczej jest częścią dynamicznie rozwijającej się legisprudencji – nauki o tworzeniu prawa. Oczywiście odpowiedź na to pytanie zależy w dużej mierze od tego, w jaki sposób zostanie ustalona relacja między jurysprudencją a legisprudencją. Do najbardziej kontrowersyjnych tez stawianych przez autora recenzowanej pracy należy bez wątpienia twierdzenie, że kluczową instytucją prawną, kształtowaną przez biojustanatologię [jako część biojurysprudencji – przyp. P.Ł.] dla potrzeb bioprawa, jest prawo do śmierci.8 Poważne zastrzeżenia – ze względów aksjologicznych – budzi zasadność wyodrębnienia takiego prawa. Ponadto – gdyby uznać istnienie takiego prawa – trudno byłoby ustalić, w jakiej relacji pozostaje ono do prawa do życia, uznawanego wszak przez R. Tokarczyka za fundament porządku prawnego. Sądzę, że refleksja mieszcząca się w ramach wyznaczonych dla biojustanatologii może być z powodzeniem uprawiana bez zakładania jako swej podstawy tak kontrowersyjnego prawa podmiotowego. Wśród celnych uwag dotyczących biojusgenezy zastrzeżenia budzi – chyba zanadto upraszczająca problem – teza, że religie opowiadają się za kreacjonistyczną tezą wyjaśniającą początek życia na Ziemi. Wydaje się, że współcześnie – przynajmniej w kręgu chrześcijaństwa – idea ewolucji jako drogi, na której doszło do powstania życia, jest dość powszechnie akceptowana i nie jest uważana za sprzeczną z ideą stworzenia świata przez Boga. Za teorią kreacjonistyczną opowiadają się jedynie stosunkowo nieliczne Kościoły protestanckie. Ponadto sądzę, że problem biogenezy – niezwykle ważny z punktu widzenia filozofii przyrody, dla biojurysprudencji nie jest aż tak istotny. Owszem, problem ten staje się współcześnie przede wszystkim w Stanach Zjednoczonym przedmiotem publicznej debaty związanej ze stanowieniem i stosowaniem prawa, ale jest to tylko jeden z frontów walki o sposób rozumienia religijnej neutralności państwa w takich sprawach, jak na przykład kształt szkolnych programów nauczania. Trudno mi się zgodzić także z postawioną w zakończeniu książki tezą (o ile ją dobrze rozumiem), że „biojurysprudencja upraszcza i rozjaśnia niepotrzebnie komplikowaną w praktyce stosowania prawa stanowionego problematykę wykładni prawa. [...] Biojurysprudencja bezpretensjonalnie odwołuje się do zasady oczywistości wszędzie tam, gdzie może mieć ona zastosowanie”. Obawiam się, że to właśnie bioprawo dostarcza niezwykle trudnych problemów interpretacyjnych i dlatego na gruncie biojurysprudencji znajduje zastosowanie cały prawniczy kunszt wykładni. To właśnie tutaj spór między zwolennikami tekstualizmu i oryginalizmu9 nabiera szczególnie ostrego charakteru wobec faktu, że tak kluczowe dla bioprawa wyrazy jak „życie”, „śmierć”, „człowiek”, „zdrowie” nie mają jednoznacznego charakteru, a ponadto sposób ich rozumienia zmienia się w różnych epokach nawet w obrębie tego samego kręgu kulturowego. Ibidem, s. 11. Na temat tego sporu patrz m.in. J. T. Molot, The Rise and Fall of Textualism, „Columbia Law Review” 2006, nr 1, s. 1–69. 8 9 66 Biojurysprudencja Poczynione wyżej uwagi nie umniejszają w niczym walorów recenzowanej pracy, lecz świadczą raczej o jej wartości jako pobudki do dyskusji. Uważam, że nowa książka profesora Tokarczyka, stanowiąca podsumowanie pewnego etapu badań, jest jednocześnie silnym bodźcem dalszego rozwoju biojurysprudencji jako ważnej części refleksji nad prawem. Biojurysprudencja poszukiwaniem nowego oblicza prawa Jerzy Jaskiernia Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach Jerzy Jaskiernia, Biojurysprudencja poszukiwaniem nowego oblicza prawa Artykuł recenzyjny książki R. Tokarczyka Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, Lublin 2008 – opublikowana w: „Państwo i Prawo” 2008, z. 11, s. 110–118. Tytuł tekstu pochodzi od redaktorów Księgi 68 Biojurysprudencja należy niewątpliwie do interesujących koncepcji współczesnej teorii prawa, stąd też najnowsze dzieło R. A. Tokarczyka zasługuje na analizę. ­Autor ten od wielu lat rozwija różne aspekty biojurysprudencji1, tym razem prezentując kompleksowe spojrzenie na to zagadnienie. Praca wpisuje się w nurt poszukiwań wartości etycznych i bioetycznych w odniesieniu do zjawisk, jakie niesie współczesny rozwój cywilizacji w różnych obszarach zastosowania biotechnologii.2 W rozdziale I przedstawiono zarys problemu biojurysprudencji. Zważywszy na naturalny rytm wszelkiego życia, szczególnie życia człowieka, Autor wyodręb­nia trzy działy jurysprudencji: biojusgenezę (obejmującą pierwszy okres życia – od poczęcia do narodzin, rozważany z punktu widzenia normatywnego, zwłaszcza re­ligijnego, moralnego, głównie jednak z punktu widzenia prawa, zwanego tu bioprawem – prawem życia); biojusterapię (ogarniającą rozległą problematykę ochro­ny życia i podnoszenia jego jakości, w szczególności człowieka, zwierząt i roślin, od narodzin aż do śmierci) oraz biojustanatologię (naukę o umieraniu, skupiającą się na normowaniu końca życia człowieka, a także śmierci innych gatunków istot ożywionych). Autor podkreśla, że trójpodział ten nie redukuje życia człowieka do cielesnego, wąskiego biologizmu, ponieważ w poszukiwaniach ocen i uzasadnieniu hierarchii wartości biojurysprudencja uwzględnia poznawczo zarówno religijne, jak i moralne oceny wartości (s. 9–12). Przy tym założeniu przedstawione zostają kolejno: ontologia biojurysprudencji (s. 12), epistemologia biojurysprudencji (s. 18), aksjologia biojurysprudencji (s. 25) i metodologia biojurysprudencji (s. 33). W rozdziale II zaprezentowany został problem: jurysprudencja a życie (s. 43). To ważne zagadnienie Autor omawia w kontekście: jurysprudencji prawa natury (s. 47), 1 Por. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Nowy nurt jurysprudencji, Lublin 1997: idem: Biojurysprudencja eksponentem życia w jurysprudencji, [w:] Filozofia, dialog, uni­wersalizm. Księga dedykowana profesorowi Januszowi Kuczyńskiemu. pod red. J. L. Krakowiaka, W. Lorenca, A. Misia, Warszawa 2001; idem, Biojurysprudencja i bioprawo odpowiedzią na potrzeby życia w XXI wieku, „Doctrina” 2004, nr 1. 2 Zob. B. Björkman, Virtue Ethics, Bioethics, and the Ownership of Biological Mate­rial, Stockholm 2008, s. 98; L. Escajedo San Epifanio, Biotechnologie, santé et environnement dans l’Union européenne: aspects politiques et juridiques, „Revue du Marché commun et l’Union européenne” 2008, nr 517, s. 161. Biojurysprudencja jurysprudencji pozytywizmu prawniczego (s. 49) oraz jurysprudencji re­alizmu prawniczego (s. 55). Poza szczegółową analizą pozostały natomiast nurty nieklasyczne: hermeneutyka prawnicza, analityczna filozofia prawa, teoria argu­mentacji prawniczej, retoryka prawnicza, proceduralna teoria sprawiedliwości oraz ekonomiczna analiza prawa. Autor ogranicza się jedynie do przytoczenia ich krótkiej charakterystyki (s. 57). W rozdziale III R. A. Tokarczyk odnosi się do zagadnienia: prawo a mądrość (s. 63). Uwzględnia tu mądrość osobistą (s. 66), mądrość społeczną (s. 69) oraz mądrość w kontekście moralności i religii (s. 75). Kluczowe znaczenie ma nastę­pujące spostrzeżenie: „Gdy nakazy moralne są kategoryczne, to nakazy mądrości – hipotetyczne. Nakazy mądrości, w świetle jurysprudencji, obowiązują pod warun­kiem dostrzegania w życiu pewnego poziomu jego jakości. Wyrażają przekonanie, że celowa jest ochrona życia moralnego i dostatecznie zdrowego” (s. 76). W rozdziale IV Autor koncentruje się na powiązaniach biojurysprudencji (s. 79). Dotyczą one: bioetyki i biojurysprudencji (s. 81), bioetyki i bioprawa (s. 85), biotechnologii i biojurysprudencji (s. 94). Zwraca uwagę, że rozwijają się też inne nauki, które w nazwie przyjmują przedrostek bio-, a więc tym samym pod­kreślają naczelne znaczenie życia: bioantropologia, biopsychologia, biomechanika i biostatystyka. Na zakończenie Autor formułuje uwagi pro futuro. Zauważa tam m.in.: „Biojurysprudencja, uwzględniając potrzeby XXI wieku, kładzie podwaliny my­ślowe pod praktyki tworzenia i stosowania prawa. Sedno tych podwalin upatruje w życiu jako naturalnej i oczywistej prewartości, stanowiącym jednocześnie prenormę – ogólną ramę wskazującą granice dla innych jednostek prawa. Dostrze­ganie w życiu zarówno prewartości, jak i prenormy uwalnia biojurysprudencję od wyspekulowanych trudności nękających bezpłodnie inne nurty juryspruden­cji”. W związku z tym Autor prezentuje postulat gruntownego przeglądu dotych­czasowych pojęć języka prawnego i prawniczego. Sugeruje bowiem, że „wiele z tych pojęć, dzięki przenikaniu do jurysprudencji nadzwyczajnych osiągnięć bio­technologii i biomedycyny, straciło swój pierwotny sens. Są już nieodpowiednie na oznaczenie tego, co tylko pozornie określają” (s. 101). Te daleko idące postulaty zachęcają do podjęcia ich analizy. Podstawowe zna­czenie ma identyfikacja cech biojurysprudencji. W wymiarze ontologicznym biojurysprudencja podejmuje niełatwe do jednoznacznego rozstrzygnięcia zagadnienie rozróżnienia między „istotą ludzką” a „osobą”, odrzucając zamienne ich pojmowa­nie, czyli utożsamianie. Skłania się do poglądu, że „jakkolwiek każdy człowiek powi­nien być traktowany jako cel sam w sobie, to samoświadomość tego może osiągnąć dopiero osoba dojrzała, ukształtowana z istoty ludzkiej” (s. 14). W wymiarze epistemologicznym biojurysprudencja opiera się na założeniu poznawczym, że „życie jest prewartością i prenormą wszystkiego, co istnieje, szczególnie prawa. Jest prewartością, ponieważ ma wartość samoistną, pierwotną i fundamentalną wobec wszystkich innych wartości jako ich źródło. Jest prenormą, gdyż wskazując siebie samo – samonormuje albo samoporządkuje – jednocześnie wskazując uwarunkowania i granice wszelkiego innego normowania” (s. 19). Z kolei w wymiarze aksjologicznym, wzbu­dzającym najpoważniejsze i trudne do jednoznacznego rozstrzygnięcia spory, „życie, jako wartość pierwotna albo prewartość, stwarza naturalną pierwszą normę (prenormę) dla innych wartości prawa – sprawiedliwości, słuszności, porządku i innych, wyrażanych 69 Jerzy Jaskiernia, Biojurysprudencja poszukiwaniem nowego oblicza prawa 70 w normach prawnych. Życie, jako wartość najwyższa, jest wartością samą w sobie, warunkującą powstawanie, istnienie i realizację wszystkich innych wartości. Wreszcie, życie jest wartością podstawową dlatego, że z niego wynika cały świat ludzi, zwierząt i przyrody. Z tych niekwestionowanych względów życie zasłu­guje na ochronę normatywną ze strony wszystkich systemów normatywnych, szcze­gólnie zaś prawa, religii i moralności” (s. 26). R. A. Tokarczyk określa biojurysprudencję „nowym nurtem jurysprudencji” (s. 33) i zaznacza, że „biojurysprudencja i bioprawo są najbardziej spekta­kularnymi fenomenami jurysprudencji, wprowadzonymi do nauki w ostatnich latach XX wieku” (s. 34). Znaczenie biojurysprudencji rozwija w postaci tez i hi­potez (s. 34 i n.). Teza pierwsza brzmi: „Życie, szczególnie życie człowieka i życie przyrody, określa najgłębszy sens całego przedmiotu jurysprudencji i całego przedmiotu prawa”. Hipoteza natomiast głosi: „Do czasu powstania koncepcji biojuryspru­dencji i bioprawa rozwój jurysprudencji i prawa, w ich najgłębszym sensie, wy­znaczany był w zasadzie przez naturalne procesy życia człowieka i życia przyro­dy”. Ze zderzenia obu twierdzeń nie rysuje się jednak jasno kwestia przełomu, jaki miałaby nieść biojurysprudencja. Na czym polega owa fundamentalna różnica między „życiem człowieka” a naturalnym procesem „życia człowieka”? Na to pytanie trudno odpowiedzieć również w oparciu o tezę drugą, nawiązu­jącą do „sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia”, skoro hipoteza mówi, że „skutki sztucznej ingerencji biotechnologii, biotechniki i biomedycyny w naturalne procesy życia, rozważane przez jurysprudencję i regulowane bioprawem”, określają kontury jurysprudencji. Na podobnej konstrukcji oparta jest teza trzecia, nawiązują­ca do coraz większego zakresu sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia, choć nie uzyskuje szerszego uzasadnienia hipoteza, że skutkiem tego następuje „spadek znaczenia tradycyjnej jurysprudencji i dotychczasowego prawa przy jednoczesnym wzrastaniu znaczenia biojurysprudencji i bioprawa”. Zastrzeżenie to dotyczy rów­nież tezy czwartej – wskazującej, że skutki sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia poddawane są różnorodnym ocenom, przede wszystkim religijnym, moralnym i prawnym, skoro (jak głosi hipoteza) były one ważnym składnikiem zarówno bio­jurysprudencji, jak i tradycyjnej jurysprudencji. Z kolei z tezy piątej, wskazującej, że „nie wszystko, co jest technicznie możliwe, jest aksjologicznie akceptowalne i po­winno być normatywnie dozwolone” (bo – jak głosi towarzysząca jej hipoteza – stwa­rza to „aksjologiczne ramy dla praktyki tworzenia i stosowania bioprawa”), nie wy­nika jednoznacznie różnica między biojurysprudencją a tradycyjną jurysprudencją. To samo można powiedzieć o tezie szóstej: „W przeciwieństwie do spekulatywizmu wcześniejszych teorii biologii, techniki i medycyny współczesna biotechnologia, biotechnika i biomedycyna mają na wskroś charakter praktyczny” – i hipotezie ak­centującej, że „konsekwencją praktycznego charakteru biotechnologii, biotechniki i biomedycyny w jurysprudencji i prawie jest zdecydowanie praktyczna orienta­cja biojurysprudencji i bioprawa”, chyba żeby przyjąć a contrario, że wcześniejsza jurysprudencja nie była oparta na „praktycznej orientacji”. Teza siódma akcentuje brak możliwości przewidywania wszystkich skutków sztucznej ingerencji w naturalne procesy, a zaostrza to hipoteza mówiąca, że „przewa- Por. Ethical Function in Hospital Ethics Committees, red. G. Lebeer, Amsterdam 2002. Por. Ethics of Biomedical Research in a Christian Vision: Proceedings of the Ninth Assembly of the Pontifical Academy for Life (Vatican City, 24–26 February 2003), red. J. de Dios Vial Correa, E. Sgreccia, Cittá del Vaticano 2004. 5 B. van Steenbergen, Man on the Throne of God?: the Societal Implications of the Bio-Medical Revolution, „Futures” 2002, nr 3, s. 693. Biojurysprudencja ga skutków sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia może ozna­czać konieczność całkowitej reorientacji rozwoju jurysprudencji, a także zasad tworzenia i stosowania prawa”. O wartości tej prognozy będzie można się prze­konać dopiero wówczas, gdy zdefiniowany zostanie kierunek tej reorientacji i je­go praktyczne skutki dla mechanizmów tworzenia i stosowania prawa. Wtedy to bowiem uwidoczni się ewentualnie kontrast z dotychczasową jurysprudencją. Istotne znaczenie ma teza ósma: „Rozbieżności poglądów zarówno w ju­rys­pru­ dencji, jak i w praktyce tworzenia i stosowania prawa wynikają z braku aprobaty życia jako prewartości i prenormy”, a także hipoteza: „Aprobata życia jako prewartości i prenormy stwarza mocną podstawę reorientacji całej historii jurysprudencji i całych dziejów prawa, poprzedzających powstanie i rozwój biojurysprudencji i bioprawa”. Kluczowy charakter ma pytanie: z jakiej przyczyny konstruowanie teorii biojurysprudencji jest zasadne i jakie niesie konsekwencje dla nauk prawnych? W poszukiwaniu cech identyfikacyjnych biojurysprudencji warto ją skon­frontować z jurysprudencją prawa natury. R. A. Tokarczyk trafnie bowiem zwra­ca uwagę, że „spośród klasycznych nurtów jurysprudencji jurysprudencja pra­wa natury jest najbardziej zbliżona do założeń biojurysprudencji” (s. 47). Autor pisze: „Jurysprudencja prawa natury zakłada dualizm prawa – istnienie prawa tworzonego obok prawa natury. Biojurysprudencja ujednolica prawo, uwzględ­niając krytyczne elementy ontologii i aksjologii prawa natury. Zgodnie z jurys­prudencją prawa natury, prawo natury jest prawem wyższym, nadrzędnym w stosunku do prawa tworzonego, jako jego źródło i miara oceny. Biojuryspruden­cja, sytuując bioprawo na poziomie możliwości zracjonalizowanej wolności życia ludzkiego, uzgodnionego z moralnością i często religią, nie musi już oceniać go na jakichkolwiek skalach wyższości albo niższości. Prawo natury jest niezależ­ne od państwowej aktywności prawotwórczej, natomiast bioprawo byłoby od niej zależne, ale jednocześnie uwarunkowane decyzjami komitetów czy też rad bioetycznych. To pierwsze ma charakter prawa niezmiennego, wiecznego i uniwer­ salnego, to drugie zaś prawa zmiennego, uchylanego i uniwersalnego w grani­cach prenormy życia dobrego. Zarówno według jurysprudencji prawa natury, jak i biojurysprudencji prawo złe, niesprawiedliwe, niesłuszne nie jest prawem (Lex iniusta non est lex)” (s. 48–49). Powstaje jednak wątpliwość, czy to „ujednolicenie prawa”, uwzględniające krytyczne elementy ontologii i aksjologii prawa natury, rozwiązuje wszystkie problemy, jakie dostrzegane były na tle relacji prawa stanowionego i prawa natury. Skoro bioprawo nie przestaje być prawem stanowionym, to czy zwolennicy prawa natury zaakceptują tezę, że nie podlega ono konfrontowaniu z prawem natury i za­dowolą się tu aktywnością komitetów i rad bioetycznych?3 Czy nie będą twierdzili, że prawo natury powinno stać „ponad” procesem decyzyjnym tych ciał?4 Czy nie pojawią się zarzuty, że – jak to ujął jeden z badaczy – „człowiek chce zasiąść na tro­nie Boga”?5 3 4 71 Jerzy Jaskiernia, Biojurysprudencja poszukiwaniem nowego oblicza prawa 72 Równie istotna jest konfrontacja biojurysprudencji z pozytywizmem prawniczym. R. A. Tokarczyk wskazuje, że „biojurysprudencja w swej ontologii aprobuje, z wieloma zastrzeżeniami, ontologię jurysprudencji pozytywizmu prawniczego, natomiast ontologię jurysprudencji prawa natury docenia bardziej w swej aksjologii. Zastrzeżenia ontologii biojurysprudencji odnoszą się do koncepcji pozytywi­zmu twardego Johna Austina, ograniczającej istnienie prawa do rozkazu suweren­nej władzy, zobowiązującego adresatów prawa do bezwzględnego jego normatyw­nego przestrzegania bez względu na treści. Ontologia biojurysprudencji zbliża się do ontologii pozytywizmu miękkiego, gdy ponad rozkaz suwerena przedkłada spo­łeczną akceptację prawa. W odróżnieniu jednak od ontologii pozytywizmu mięk­kiego biojurysprudencja kształtuje swoją ontologię, opierając się na synkretyzmie treści religijnych, moralnych i prawnych, podkreślanych w rozróżnieniu sakral­nych, moralistycznych i legalistycznych kultur prawnych” (s. 50). Zasadnicze zna­czenie ma tu spostrzeżenie, że „jurysprudencja pozytywizmu prawniczego opiera się na podstawowej dla niej tezie o rozdzielności, szczególnie aksjologicznej, praw od moralności w przeciwieństwie do jurysprudencji prawa natury i biojuryspru­dencji, uznającej ich wzajemne związki. Gdy dla jurysprudencji pozytywizmu prawniczego niezgodność prawa z moralnością nie przesądza o treści i obowiązy­waniu prawa, to dla jurysprudencji prawa natury i biojurysprudencji taka zgod­ność jest niezbędnym warunkiem” (s. 51). Interesujące wnioski wynikają też z konfrontacj biojurysprudencji z epistemologią jurysprudencji realizmu prawnego. „Aksjologia jurysprudencji re­alizmu prawnego dostrzega główną wartość prawa w jego roli narzędzia, instru­mentu, środka osiągania określonych celów jednostki ludzkiej i społeczeństwa. Biojurysprudencja sięga tutaj znacznie głębiej; nie kwestionując wartości in­strumentalnego znaczenia prawa, zasadniczą jego wartość upatruje jednak w możliwościach ochrony i podnoszenia jakości życia człowieka i społeczeństwa. W świetle aksjologii realizmu prawnego, podzielanej przez aksjologię biojurys­prudencji, instrumentalna wartość prawa potwierdzana jest jego skutecznością w organizowaniu życia społecznego, uzgadnianiu współżycia jednostek ludzkich, łagodzeniu i usuwaniu konfliktów między interesami życia jednostkowego a inte­resami życia społecznego. Gdy jednak aksjologia realizmu prawnego przyjmuje skuteczność za kryterium oceny wartości prawa, w aksjologii biojuryspruden­cji, obok skuteczności, w roli takich kryteriów współwystępuje również mądrość, użyteczność, ekonomiczność, nie wspominając już nawet o oczywistych kryte­riach sprawiedliwości i słuszności” (s. 56). W świetle tych obserwacji odnotować można daleko idącą zbieżność biojurysprudencji z jurysprudencją prawa natury, duże zbliżenie do ontologii po­zytywizmu miękkiego, a także głównych założeń aksjologii jurysprudencji re­alizmu prawnego. W nawiązywaniu do tych koncepcji trzeba jednak zachować miarę. Biojurysprudencja nie ma bowiem jeszcze rozwiniętych podstaw: ontologicznych, epistemologicznych i aksjologicznych. Nie jest przy tym w pełni jasne, czym zajmuje się biojurysprudencja, jakie stawia pytania (i czy tych pytań nie stawia się w naukach prawnych), jakie stosuje metody badawcze (i czym różnią się one od metod dotychczas stosowanych), a także, czy jest to nowa koncepcja prawa, czy też zbiór nowych problemów społecznych – tak doniosłych, że nauka prawa powinna je dostrzec i uczynić przedmiotem zainteresowania. Por. Biotechnology and International Law, red. F. Francioni, T. Scovazzi, Oxford 2006. Zob. H. Somsen, The Regulatory Challenge of Biotechnology, Cheltenham 2007, s. 239. 8 Zob. P. B. Thompson, Food Biotechnology in Ethical Perspective, Dordrecht 2007, s. 51. 9 Zob. J. Jaskiernia, Zagadnienie postępu, regresu i stagnacji w prawie konstytucyj­nym i praktyce ustrojowej państw, [w:] Progres – regres – stagnacja w naukach społecz­nych i humanistyce, „The Peculiarity of Man” 2005, vol. 10, s. 156. Biojurysprudencja R. A. Tokarczyk pisze, że w świetle biojurysprudencji „należałoby porzucić bezpłodne spekulacje dotyczące istoty normy prawnej i przepisu prawnego oraz ich wzajemnych relacji. Byłoby to możliwe po przyjęciu oczywistej prawdy, że norma prawna jest wypowiedzią konstruowaną wprawdzie na gruncie przepisów prawnych, jednakże zarówno ta norma, jak i przepis powinny być przede wszyst­kim wiernym odzwierciedleniem tego fragmentu życia jednostki [i] grupy ludz­kiej, którego dotyczą. To życie powinno być prius, zaś jego normatywne ujęcie tylko posterius, a nie odwrotnie” (s. 102). Na jakiej podstawie przyjęto to jednak założenie, że norma lub przepis nie są w tradycyjnym podejściu prawnym odzwierciedleniem życia jednostki czy grupy ludzkiej? Dlaczego ten czynnik miał­by tu być przesądzający dla kwestionowania kategorii teorii prawa, mających charakter porządkujący? W innym miejscu czytamy: „Typowe stosunki prawne, w obecnych nur­tach jurysprudencji, dzielone są na cywilnoprawne, publicznoprawne albo administracyjnoprawne, prawnokarne, mieszane. Według biojurysprudencji po­winny być określane jako stosunki z zakresu życia cywilnego, życia karnego i życia łączącego ich cechy. Na kanwie tych zakresów życia wyodrębnione są, dość konwencjonalnie, różne gałęzie prawa, takie jak prawo konstytucyjne, administracyjne, cywilne, rodzinne, pracy, finansowe. Zgodnie z założeniami biojurysprudencji gałęzie te należałoby nazywać gałęziami życia – konstytu­cyjnego, administracyjnego, cywilnego, rodzinnego, pracy, finansowego etc. Sama już bowiem nazwa danej gałęzi prawa powinna przypominać, że prawo jest tylko środkiem realizacji celów określonych w wyodrębnianym zakresie życia, a nie autonomiczną wartością” (s. 103). Czy jednak eksponowanie życia, charakterystyczne dla biojurysprudencji, musi prowadzić do deprecjonowania klasycznego pojęcia prawa? Czy podważa to wysiłki traktatowej regulacji bio­technologii w prawie międzynarodowym?6 Czy osłabia wyzwania, jakie niesie regulacja biotechnologii w prawie wewnętrznym?7 Przecież bioprawo nie prze­staje być przejawem prawa stanowionego, choć zorientowane jest na etyczną perspektywę.8 Posługiwanie się np. formułą „życia konstytucyjnego” zamiast „prawa konstytucyjnego” prowadziłoby do zatarcia różnicy między prawem ja­ko wzorcem normatywnym a praktyką ustrojową, dla której to prawo jest punk­tem odniesienia i wartościowania procesów ustrojowych w kategoriach postę­pu, regresu i stagnacji.9 R. A. Tokarczyk wskazuje, że „w bioprawie słabnie znaczenie hierarchii jednostek bioprawa, w porównaniu z obecnym prawem, ponieważ doceniana jest wartość nie tylko życia jednostek ludzkich, ale i niektórych gatunków zwierząt i określonych roś­lin. Osłabienie znaczenia owej hierarchiczności współbrzmi bardzo harmonijnie z przesłaniami ekologii, liberalizmu i demokratyzmu. Dążenie do niesprzeczności wewnętrznej systemu prawa, zupełnie nierealistyczne w obecnych systemach prawa, w bioprawie przestaje mieć większe znaczenie teoretyczne, dopóki nie zostaną usunięte sprzeczności w samym życiu, głównie życiu społecznym, regulowanym bioprawem. 6 7 73 Jerzy Jaskiernia, Biojurysprudencja poszukiwaniem nowego oblicza prawa 74 Biojurysprudencja obnaża również wręcz karykaturalne dążenia do zupełności prawa czy też wypełniania luk w prawie. Tysiąclecia doświadczeń systemów prawa stanowionego, pretendujących do niesprzeczności wewnętrznej i zupełności, wykazały, że nigdy nie jest to możli­we do osiągnięcia” (s. 104). Nie negując znaczenia bioprawa do tworzenia pew­nego ładu moralno-prawnego w społeczeństwie10, czy można jednak podważać znaczenie dążenia do niesprzeczności wewnętrznej systemu prawa czy do jego zupełności? Są to cele trudne do pełnego osiągnięcia i dotyczą pewnych stanów idealnych, do których może jedynie zbliżać się system prawny konkretnego pań­stwa. Czy jednak konstatacja tego faktu ma dezawuować znaczenie owych celów w warunkach obowiązywania prawa stanowionego? Czy ma podważać wysiłki do podnoszenia jakości procedur ustawodawczych? Czy ma kwestionować użytecz­ność trybunałów konstytucyjnych stojących na straży konstytucyjności prawa, a więc chroniących również jego jakość? Czy można nie dostrzegać, że w różnych systemach ustrojowych osiąga się tu zróżnicowane efekty, a więc nie jest tak, iż systemy prawne państw są „skazane” na niespójność i brak zupełności? Nie wiem w związku z tym, czy nie idzie nazbyt daleko ocena R. A. Tokarczyka, że „opisywane w nurtach obecnej jurysprudencji, szczególnie pozy­tywizmie prawniczym, językowo-logiczne rozumowania prawnicze i wykładnie prawa bardziej zaciemniają niż wyjaśniają to, co usiłują wyjaśnić. Jeśli chociaż na chwilę otrząśniemy się z wrażenia pozornej uczoności wywodów o rozumo­waniach prawniczych i wykładni prawa, bez trudu zauważymy ich werbalizm, pretensjonalizm i oderwanie od realiów życia. Biojurysprudencja bezpretensjo­nalnie odwołuje się do zasady oczywistości wszędzie tam, gdzie może mieć ona zastosowanie” (s. 104). Zwolennicy każdego nowego teoretycznego podejścia – a bez wątpienia należy do nich biojurysprudencja – są skłonni nadmiernie ekspo­nować czy wręcz przeceniać jego znaczenie. Są jednak, jak się wydaje, pewne ra­cjonalne granice takiej metody. Niewątpliwie koncepcja biojurysprudencji prezentuje nowe, oryginalne spojrzenie na kształtowanie się prawa, eksponując te problemy i wyzwania, które niesie współczesny rozwój cywilizacyjny. Musi być jednak zachowany, jak się wydaje, umiar w negowaniu dotychczasowych ustaleń jurysprudencji i ocenie dorobku nauki prawa. Biojurysprudencja otwiera spoj­rzenie na nowe obszary poznawcze, podporządkowując je aksjologii życia. Wnosi więc wkład w rozwiązywanie problemów moralnych i etycznych, jakie pojawia­ją się przy próbach regulowania rozwoju biotechnologii czy metod ingerowania w życie człowieka. Może być jednak traktowana jako jeden z nurtów jurysprudencji, a nie jako nowe oblicze prawa, podważające wszystkie zastane kategorie i metody analizy prawniczej. Aprobata dla głównych przesłanek biojurysprudencji nie musi być równoznaczna z twierdzeniem, że przestaje funkcjonować system prawa w takich ramach, jakie były postrzegane dotychczas. Nie nastę­puje tym samym automatycznie dyskwalifikacja metod analizy prawniczej. Do­strzegając ich niedoskonałość, trudno zarazem nie zauważyć, że torują one dro­gę stosowaniu prawa, które jest podstawą stabilizacji ustrojowej współczesnych państw demokratycznych. Sformułowane tu pytania i wątpliwości potwierdzają wartość książki R. A. Tokarczyka: stawiając ważny problem naukowy. Autor zachęca, a niekiedy nawet prowokuje Por. Ethics and Law in Biological Research, red. C. M. Mazzoni, The Hague 2002. 10 11 Por. Biotechnology, Law and Bioethics: Comparative Perspectives, red. C. M. Romeo Casabona, Bruxelles 1999; Biotechnology in Comparative Perspective, red. G. Fuchs, London 2003. 12 Zob. EU Policy on Biotechnology, Luxembourg 2006, s. 4. 13 Zob. G.-J. van de Kamp, The New Directive on the Legal Protection of Biotechnological Inventions, „European Environmental Law Review’’ 1998, nr 8–9, s. 236. 14 Por. Accessing Biological Resources: Complying with the Convention on Biological Diversity, red. N. P. Stoianoff, The Hague–London 2004. 15 „European Treaty Series” nr 164; polskie tłum.: Wybór konwencji Rady Europy, Warszawa 1999, s. 423. Por. C. Byk, La Convention sur la biomédecine et les droits de l’homme et l’ordre juridique international, „Journal du droit juridique international” 2001, nr 1, s. 49. 16 Polska nie ratyfikowała dotychczas tej konwencji. Następstwem ratyfikacji byłaby konieczność ustalenia: środków prawnych w celu zapewnienia skuteczności jej przepi­sów, ochrony sądowej w celu zapobieżenia bezprawnemu naruszaniu praw i zasad okre­ślonych w Konwencji oraz sankcji w przypadku naruszenia jej postanowień. Istotne kon­sekwencje ustawodawcze pociągnie też dopuszczenie pewnych rodzajów badań i doko­nywania zapłodnienia in vitro, zob. J. Lipski, Informacja prawna na temat Konwencji Biomedycznej z Oviedo i skutków jej ratyfikacji przez Polskę, „Zeszyty Prawnicze BAS” 2007, nr 4, s. 142. 17 Zob. M. Safjan, Wyzwania dla państwa prawa, Warszawa 2007, s. 181. 18 „European Treaty Series” nr 168. Por. M. Blumberg-Mokri, Convention de biomédicine et transplatation d’orgenes, „Les Petites affiches: La Loi” 2002, nr 130, s. 5. 19 Zob. N. Lenoir, Biotechnology, Bioethics and Law: Europe’s 21st Century Challenge, „The Modern Law Review” 2006, nr 1, s. 3. Biojurysprudencja do formułowania sądów polemicznych. Należy podkreślić, że w książ­ce zastosowano konstrukcję, gdzie każda sekwencja analizy poprzedzona jest gruntowną prezentacją uwzględnionych w niej kategorii teoretycznych. Składa się to na walor dydaktyczny opracowania. Praca, znamionująca erudycję Autora, napisana jest starannym, precyzyjnym językiem. Do rzadkości należą potknięcia (np. na s. 93 – Autor, pisząc, że we wszystkich państwach członkowskich Unii Europejskiej obowiązują regulacje prawne dotyczące biobezpieczeństwa, posługuje się przykładami Niemiec i... Australii). Można postulować, pod kątem przyszłych wydań pracy, by rozbudować wątki dotyczące normatywnych regulacji w zakresie biotechnologii i biojurysprudencji.11 Na większe wyeksponowanie zasługuje tu polityka12 i dorobek UE, zwłaszcza w kontekście dyrektywy o prawnej ochronie wynalazków biotechnolo­gicznych.13 Autor trafnie nawiązuje do Konwencji o różnorodności biologicznej, przyjętej przez ONZ14, ale pomija dorobek niektórych innych organizacji mię­dzynarodowych. Wskazać tu można zwłaszcza na Radę Europy. Nie ma uzasad­nienia pominięcie: Konwencji o ochronie praw człowieka i godności ludzkiej w odniesieniu do zastosowania biologii i medycyny; Konwencji o prawach człowie­ka i biomedycynie, otwartej do podpisu w Oviedo dnia 4 kwietnia 1997 r.15, która we­szła w życie 1 grudnia 1999 r.16, będącej pierwszą próbą ustalenia na gruncie prawa międzynarodowego instrumentu prawnie wiążącego, a nie jedynie deklaracji czy zalecenia.17 To samo dotyczy Protokołu dodatkowego do Konwencji, dotyczące­go zakazu klonowania istot ludzkich, przedstawionego do podpisu 24 stycznia 2002 r.18 (wszedł w życie 1 marca 2003). Przydałaby się też refleksja, jak koncepcja bjojurysprudencji wpłynęła na funkcjonowanie systemów prawnych i jaka jest jej percepcja w nauce. Skoro pojęcie to jest eksponowane od kilkunastu lat, to powstają już warunki, by dokonać takiej oceny. Dynamiczny rozwój technologii rodzi wyzwania bioetyczne, również dla procesu tworzenia prawa19, a bioprawo nie może abstrahować od problemów godności ludz- 75 kiej20, poszukując granic wolności naukowej.21 Dotyczy to np. klo­nowania zwierząt.22 Stosowanie biotechnologii generuje problemy w obszarze ochrony praw człowieka23, zwłaszcza w kontekście konfliktów zbrojnych24 i zja­wiska bioterroryzmu.25 Towarzyszą temu kontrowersje postrzegane w skali glo­balnej.26 W jakim stopniu w rozwiązywaniu tych problemów pomocna jest kon­cepcja biojurysprudencji? Książka R. A. Tokarczyka zapewne odbije się echem nie tylko wśród teo­retyków prawa, ale wśród wszystkich, którzy odpowiedzialni są za kreowanie systemów prawnych. Praca jest bowiem interesującym zaczynem do przewarto­ściowania myślenia o filozofii prawa i o współczesnych uwarunkowaniach jego tworzenia. Orientując nasze myślenie w kierunku wartości o podstawowym zna­czeniu, zachęca do refleksji o powinnościach współczesnej cywilizacji. Fakt, że ukazała się równolegle w języku angielskim, przyczyni się do tego, że koncepcja biojurysprudencji będzie mogła szerzej inspirować badaczy poszukujących for­muł odzwierciedlających dylematy prawa w dobie globalnych wyzwań. Zob. D. Beyleveld, R. Brownsword, Human Dignity in Bioethics and Biolaw, Oxford 2001, s. 29. Zob. B. Rappert, Biotechnology, Security and the Search for Limits: an Inquiry into Research and Methods, Basingstoke 2007, s. 173. 22 Por. The Ethical Aspects ofAnimal Cloning for Food Supply: Proceedings of the Round Table, Brussels, 24– 25 September 2007, Luxembourg 2008. 23 Por. Biotechnologies and International Human Rights, red. E Francioni, Oxford 2007. 24 Zob. M. L. Gross, Bioethics and Armed Conflicts, Cambridge 2006, s. 57. 25 Zob. M. Nestle, Safe Food: Bacteria, Biotechnology and Bioterrorism, Berkeley 2003, s. 47. 26 Por. Biotechnology: the Making of a Global Controversy, red. M. W. Bauer, G. Gaskell, Cambridge 2002. 20 Jerzy Jaskiernia, Biojurysprudencja poszukiwaniem nowego oblicza prawa 21 Oktawian Nawrot, Jerzy Zajadło Uniwersytet Gdański Przedruk tekstu Biojurysprudencja – dom zbudowany na pias­ ku czy na skale?, „Diametros” 2009, nr 22, s. 172–177 O ile przełom XIX i XX wieku, a także pierwszą połowę XX wieku, nazwać można okresem królowania fizyki, który doprowadził człowieka do uczynienia „świata sobie poddanym” w stopniu niespotykanym dotąd w dziejach ludzkości, łącznie z możliwością jego zniszczenia, o tyle druga połowa XX i pierwsze lata XXI wieku zdają się upływać pod berłem nauk medycznych. Po opanowaniu świata człowiek zwrócił się bowiem ku samemu sobie i zdaje się, iż obecnie pragnie uczynić własną naturę „sobie poddaną”. Media, niemalże każdego dnia, najczęściej w dosyć sensacyjnym tonie, donoszą o kolejnych odkryciach i udanych eksperymentach, które z jednej strony budzą wielkie nadzieje, tak świata nauki, jak i oczekujących na „cud” chorych, z drugiej natomiast wzbudzają niepokój u osób zdających sobie sprawę z potencjalnych, a coraz częściej także i aktualnych, niebezpieczeństw ingerowania w ludzką naturę. Jedną z pierwszych odpowiedzi na zagrożenia związane z nieskrępowanym rozwojem nauk medycznych była bioetyka. Owa, jak wielu chce, część etyki szczegółowej postawiła sobie za cel przeprowadzenie na szeroką skalę refleksji filozoficznej nad rozwojem nauk medycznych i jego konsekwencjami, a także wypracowanie ocen oraz norm moralnych dotyczących aktów ingerencji w życie człowieka – tak jego powstawanie (biogeneza), trwanie (bioterapia), jak i kres (tanatologia). Rychło jednak okazało się, że oceny i normy moralne, mimo iż z reguły niezwykle ważne w środowiskach medycznych, nie są w stanie wznieść wystarczających barier dla „podejrzanych” praktyk medycznych. Mit Frankensteina zaczął stawać się niepokojąco prawdopodobny. Konieczna tym samym okazała się reakcja ze strony prawodawców, którzy wyznaczyliby granice ingerencji w ludzką naturę, a także wskazali możliwości (nie)stosowania najnowszych technik medycznych. W tych właśnie celach zaczęto tworzyć różnego rodzaju komisje i komitety bioetyczne, a w następstwie ich prac ustanawiano stosowne akty prawne, z których kluczowym dla Europy wydaje się Konwencja o ochronie praw człowieka i godności istoty ludzkiej wobec zastosowań biologii i medycyny: Konwencja o prawach człowieka i biomedycynie przyjęta na forum Rady Europy dnia 4 kwietnia 1997 roku. Mimo powstawania wielu aktów prawnych, normujących kwestie związane z najbardziej newralgicznymi elementami ludzkiego życia, a nawet samą jego istotą, wydaje się, że teoria i filozofia prawa w dalszym ciągu nie poświęciły im wystarczającej uwagi. Biojurysprudencja Biojurysprudencja – dom zbudowany na piasku czy na skale? 77 Oktawian Nawrot, Jerzy Zajadło, Biojurysprudencja – dom zbudowany na piasku czy na skale? 78 Tworzone bowiem regulacje nadzwyczaj często są prostą odpowiedzią na pojawiające się problemy związane ze stosowaniem nowych technik medycznych, a tym samym brak w nich koherencji, tak na poziomie aksjologicznym, jak i antropologicznym. Zauważyć przy tym należy, że współczesne nurty jurysprudencji w coraz większym stopniu podlegają procesowi alienacji. Życie, nawet w wąskim znaczeniu – praktyka prawnicza, i teoria prawa już dawno poszły własnymi drogami. Współczesne teorie prawa stają się coraz bardziej wyrafinowane i abstrakcyjne, zaś papierkiem lakmusowym, którym ocenia się ich stopień „naukowości”, wydaje się niezrozumiałość. Rozejście się życia i teorii prawa wiąże się ponadto z dynamiką tego pierwszego i skostnieniem ostatniego. O ile życie wciąż przynosi i staje przed coraz to nowymi problemami, teoria prawa zdaje się bezustannie obracać wokół tych samych, wielokrotnie już analizowanych problemów. Zdecydowaną reakcją na zarysowany wyżej stan rzeczy są ostatnie publikacje Romana Andrzeja Tokarczyka Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku oraz jej anglojęzyczna wersja Biojurisprudence. Foundations of Law for the Twenty-First Century. W pracach tych autor z wielkim rozmachem kreśli zarys nowego nurtu jurysprudencji – biojurysprudencji. Sama nazwa, jak podkreśla autor, utworzona została z połączenia greckiego słowa bios, oznaczającego życie, oraz łacińskiej nazwy iurisprudentia, stosowanej na oznaczenie wiedzy, a nawet mądrości prawniczej. W samej tej nazwie zawarty jest podstawowy aksjomat, a zarazem przesłanie biojurysprudencji – życie stanowi prewartość i prenormę prawa. Jak rozumieć te słowa? Zdaniem autora życie określić można jako prewartość z tego powodu, iż jest ono wartością autoteliczną, pierwotną i fundamentalną – w istocie jest źródłem wszelkich innych wartości. Nazwać je zaś można prenormą z uwagi na jego autonomiczny charakter – ma ono bowiem zdolność samonormowania i jednocześnie wyznaczania granic wszelkiego innego normowania. Umieszczanie życia w centrum prawa, uczynienie z niego jego najgłębszego nerwu, skutkuje całkowitą zmianą perspektywy, w zestawieniu z dotychczasowymi nurtami jurysprudencji, swoistą rewolucją kopernikańską. Całe bowiem prawo, ze swoim rozbudowanym systemem, staje się bioprawem. Zdaniem autora zauważyć bowiem należy, że wszelkie normy prawne, w sposób bezpośredni albo pośredni, zawsze odnoszą się do określonych sfer życia. Zmiana nazwy z prawa na bioprawo przypominać zatem ma ten jakże oczywisty fakt – życie jest przedmiotem, preźródłem, prewartością i prenormą prawa. Podkreślić należy, że Tokarczyk na kartach obu książek przedstawia – mimo iż, jak sam zaznacza, oczekującą szczegółowego rozwinięcia – bardzo dojrzałą wizję biojurysprudencji. Przede wszystkim w ramach nowego nurtu jurysprudencji wyróżnia trzy działy: biojusgenezę, biojusterapię oraz biojustanatologię. Wspomniany podział bazuje na etapach naturalnego rytmu życia każdego żywego organizmu – narodzinach poprzedzonych poczęciem, życiu i jego śmierci. Biojusgeneza koncentruje się na problemach związanych z pierwszym okresem życia, rozpiętym pomiędzy poczęciem a narodzinami. Rozwój technik medycznie wspomaganej prokreacji, diagnostyki prenatalnej, inżynierii genetycznej etc. doprowadził do sytuacji, w której klasyczna jurysprudencja, operująca w zasadzie jedynie fikcją prawną nasciturus…, przestała być zdolna do dostarczenia bioprawu instrumentarium Biojurysprudencja niezbędnego dla rozwiązywania nowych problemów. Wysunięcie w biojusgenezie, jak i w całej biojurysprudencji, na plan pierwszy życia skutkuje tym, że prawo do narodzin staje się jej podstawową konstrukcją. Biojusterapia obejmuje swoim zakresem problematykę ochrony życia i podnoszenia jego jakości od narodzin do śmierci. Podkreślić przy tym należy, iż posługując się słowem życie autor nie ma na myśli jedynie życia ludzkiego, lecz wszelkie jego przejawy. Stąd też zasadniczym celem biojusterapii zdaje się być ewolucja instrumentów ochronnych poczynając od prawa do życia człowieka, a kończąc na prawie do życia całej przyrody ożywionej. Biojustanatologia koncentruje się na problematyce normowania fenomenów związanych z końcem życia – tak człowieka, jak i wszelkich istot ożywionych. Obok problemów takich, jak eutanazja, obrona konieczna, kara śmierci, samobójstwo itp., wspomniana gałąź biojurysprudencji w sposób szczególny odnosi się do problematyki prawa do śmierci. O ile bowiem klasyczna jurysprudencja posługuje się statyczną definicją śmierci, biojurysprudencja – dostrzegając różne jej rodzaje (obok śmierci biologicznej zwraca bowiem uwagę również na śmierć mózgową, mózgowo-rdzeniową oraz socjologiczną) – proponuje wprowadzenie do bioprawa jej dynamicznej wersji. Rozmach wizji i pracy Tokarczyka objawia się również w tym, iż obok naszkicowanej wyżej ogólnej charakterystyki biojurysprudencji i jej działów, opisuje także ontologię, epistemologię, aksjologię i metodologię nowego nurtu jurysprudencji. Autor dokonuje deskrypcji życia jako takiego oraz jego objawów. Następnie rozważa klasyczne problemy teorii poznania przenosząc je na grunt biojurysprudencji, gdzie kryterium prawdziwości sądu ma być jego oczywistość, która także stanowić ma fundament pewności poznawczej prawdy. W ramach aksjologii biojurysprudencji Tokarczyk na pierwszy plan wysuwa życie jako wartość samoistną, która także tworzy pierwszą normę (prenormę) dla wszystkich pozostałych norm prawa, wartość, która sama uzasadnia swoją ochronę i funduje cały gmach bioprawa. Warto w tym miejscu podkreślić, że w ten sposób biojurysprudencja zrywa całkowicie z koncepcją błędu naturalistycznego. Opisując metodologię biojurysprudencji autor przede wszystkim wskazuje na jej istotę, źródła i funkcje. W tym celu formułuje osiem tez i hipotez stanowiących niejako soczewkę, przez którą biojurysprudencja spogląda na konkretne fenomeny, aby następnie poddać je ocenom i w ten sposób wykreować określone normy, zasady, instytucje i gałęzie bioprawa. Ocena pracy Tokarczyka jest niezmiernie trudna. Oto bowiem staje się w obliczu dzieła, które niezwykle rzadko pojawia się w piśmiennictwie – w pełni ukształtowanej, dojrzałej, wewnętrznie spójnej i dobrze uargumentowanej koncepcji prawa. Co więcej, staje się wobec określonej wizji prawa i jej twórcy! Gdyby miało się do czynienia z uczniem, można by mu wyrzucać, że zboczył z określonej ścieżki, że źle zrozumiał słowa mistrza. Tu ma się jednak do czynienia z samym mistrzem. Krytyka biojurysprudencji siłą rzeczy musiałaby więc przypominać np. krytykę Arystotelesa za to, że miał takie, a nie inne poglądy. Można naturalnie określone poglądy akceptować lub nie, zgadzać się z daną wizją, bądź też nie, nie można jednak powiedzieć, że arystotelizm, bądź w tym wypadku biojurysprudencja powinna być inna. Poniższe uwagi należy więc traktować jako sugestie czytelnika, który pragnie lepiej zrozumieć określone myśli. 79 Oktawian Nawrot, Jerzy Zajadło, Biojurysprudencja – dom zbudowany na piasku czy na skale? 80 Jedną z konstytutywnych cech biojurysprudencji wydaje się jej otwartość. Oto bowiem biojurysprudencja zdaje się wprost asymilować różne nurty jurysprudencji, kultury świata, religie. Biojurysprudencja nie odrzuca w zasadzie żadnego stanowiska filozoficznego, zauważając, że wszelkie filozofie mówią o życiu, zwracają uwagę, czy też wysuwają na pierwszy plan, różne jego aspekty. Wypracowując określone normy biojurysprudencja porównuje treści zawarte w poszczególnych systemach religijnych, moralnych oraz prawnych wywodzących się z różnych kręgów kulturowych. Dostrzeżenie wyróżnionej pozycji życia, we wszystkich wspomnianych systemach, powoduje, że – zdaniem Autora – biojurysprudencja, jako dyscyplina ustanawiająca swoim rdzeniem właśnie życie, pretenduje do rangi uniwersalnej myśli prawniczej. W związku ze wspomnianą multicentrycznością biojurysprudencji pojawia się jednak pytanie o to, który z systemów należy uznać za wyróżniony w przypadku konfliktu norm, zakładając naturalnie, że wszystkie one chronią życie? Co począć w sytuacji, gdy poszczególne systemy posługują się różnymi ontologiami i w konsekwencji różnie ujmują życie? Pewne niejasności związane są również z epistemologią biojurysprudencji. Wyniesienie życia do rangi aksjomatu biojurysprudencji i potrzeba jego ochrony uzasadnione zostały poprzez odwołanie się do oczywistości. Rozwiązanie takie naturalnie znajduje swoje głębokie uzasadnienie w związku z kryzysem nauk teoretycznych, które w dobie postmodernizmu zamiast rozwiązywać problemy, zdają się je mnożyć. Pojawia się jednak obawa, że kryterium oczywistości może prowadzić do… stronniczoś­ ci. Zapytajmy bowiem jaka oczywistość/czyja oczywistość? Cechą charakterystyczną opisywanych prac Tokarczyka jest głęboki humanizm i wrażliwość na życie. Czy tego rodzaju wrażliwością odznaczają się jednak wszyscy albo chociaż większość?… Wydaje się, że w rozstrzyganiu niezmiernie trudnych problemów związanych np. z rozwojem technik medycznych kryterium oczywistości jest niewystarczające. Z pojęciem oczywistości nierozerwalnie wiążą się także terminy takie jak prawda, sprawiedliwość, dobro etc. Wszystko to są jednak wartości typowo proteuszowe, a zatem mogą być wielorako interpretowane. Jak zauważył Chaim Perelman, pozostają one przedmiotem zgody powszechnej tak długo, jak długo pozostają niedookreślone. Każda próba ich konkretyzacji prowadzi natychmiast do ujawnienia się różnych sposobów ich rozumienia i w konsekwencji konfliktu, z czym mamy do czynienia w związku z problematyką bioetyczną, np. wykonywaniem badań prenatalnych, praktyką macierzyństwa zastępczego, modyfikacjami genetycznymi etc. Problemu oczywistości bezpośrednio dotyczą szczegółowe kwestie poruszane w pracach. W świetle biojurysprudencji oczywisty bowiem jest związek zachodzący pomiędzy życiem a jego jakością. Tym samym życie, które stanowi ciężar dla określonej osoby, które jest jedynie źródłem cierpień, może zostać przez nią odrzucone. Wydaje się, że autor w takim przypadku byłby skłonny uznać prawo jednostki do dobrej śmierci. Poza uwagą, iż zapewne nie dla wszystkich tego rodzaju związek będzie oczywisty – o czym świadczy m.in. bardzo bogata literatura bioetyków katolickich – pojawia się wątpliwość dotycząca wprowadzenia stosownej normy, gwarantującej prawo do śmierci, do ustawodawstwa. Przypomnijmy w tym miejscu sprawę Diane Pretty, w której Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że cierpiąca na stwardnienie zanikowe boczne (chorobę przejawiającą się stopniowym paraliżem mięśni, pro- Biojurysprudencja wadzącym m.in. do zaniku mięśnia odpowiedzialnego za oddychanie i całkowitego uszkodzenia układu oddechowego) kobieta nie ma prawa do „dobrej śmierci”. Zdając sobie sprawę z beznadziejności sytuacji Diane, sędziowie Trybunału rozważyli konsekwencje uznania możliwości wywiedzenia z prawa do życia, chronionego przez normę zawartą w art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, prawa do śmierci. Ich zdaniem tego rodzaju interpretacja art. 2 mogłaby wprost prowadzić do obniżenia stopnia ochrony praw jednostek słabych, podatnych na wpływy, osób ze skłonnościami do depresji oraz niepotrafiących należycie ocenić konsekwencji swoich działań. Uznanie oczywistości związku między życiem a jego jakością mogłoby ponadto skutkować przyznaniem różnej ochrony prawnej nawet osobom znajdującym się w różnym wieku (stary organizm co do zasady jest mniej sprawny niż młody). Jednym z postulatów biojurysprudencji jest rozdzielenie regulacji badań od możliwości wykorzystywania ich wyników. W świetle założeń biojurysprudencji badania życia powinny być całkowicie wolne, natomiast ewentualne ograniczenia mogłyby dotyczyć zastosowań ich wyników. Historia faktycznie zna aż nadto przykładów, w których nauka doznawała ograniczeń, zaś naukowcy byli prześladowani za służbę prawdzie. Opór wobec limitowania badań z tej perspektywy wydaje się więc w pełni uzasadniony. Nie można jednak zapomnieć o tragicznych efektach eksperymentów pseudomedycznych dokonywanych np. w III Rzeszy, gdzie same badania okazywały się niegodziwe. Za słuszny zatem należy uznać pogląd Marka Safjana, zgodnie z którym wolność badań jest wartością istotną, ale w żadnym razie nie absolutną, a tym samym mogącą podlegać ograniczeniom. Szerszego omówienia z punktu widzenia czytelnika domaga się także problematyka błędu naturalistycznego. Ujęcie życia w kategoriach prewartości i prenormy prowadzić ma bowiem do stępienia ostrza zarzutu o braku związku pomiędzy zdaniami opisującymi „to, co jest” i „to, co powinno być”. Gdyby uznać istnienie tego rodzaju związku za coś oczywistego, jak tego chce autor, konieczna prawdopodobnie okazałaby się ochrona każdego życia, bez względu na stopień jego rozwoju, czy też jego jakość. W poprzednim akapicie wspomnieliśmy jednak, że sama biojurysprudencja dopuszcza różne stopnie ochrony życia. Czyżby zatem konsekwentnie prewartość była również stopniowalna? Rozmach problematyki pracy Romana Tokarczyka wywołuje lawinę myśli i pytań. Dowodzi to niewątpliwie faktu, iż autor dotknął spraw niezwykle istotnych – czym jest prawo, ochronie jakich wartości powinno służyć, w jaki sposób je poznajemy – to klasyczne, chociaż może we współczesnej rzeczywistości, nieco zapomniane już pytania. Biojurysprudencja, cechująca się humanizmem, racjonalnością oraz otwartoś­cią, stanowiąca reakcję na potrzeby i kryzys prawoznawstwa XXI wieku, udziela na te pytania odpowiedzi. Odrzucając bowiem bezkompromisowo balast jałowych sporów toczących się w ramach teorii prawa, dotyczących coraz bardziej wysublimowanych i abstrakcyjnych kwestii, sprowadza prawo do roli, którą w istocie zawsze pełniło – ochrony najwyższej wartości – życia. Czy ostatecznie jednak okaże się domem wzniesionym na piasku, czy na skale?… Czas pokaże. 81 The Conception of Bioiurisprudence John C. Holmes sędzia sądów amerykańskich, Stany Zjednoczone John C. Holmes, The Conception of Bioiurisprudence tytuł oryg.: Biojurisprudence: Foundations of Law for the Twenty-First Century by Professor R. A. Tokarczyk, Maria Cu­ rie-Skłodowska Press (2008), „The National Lawyer” 2009; http://rtokarcz.nazwa.pl/rec/jcholmes.html 82 The conception of biojurisprudence took shape in the author’s mind for decades, he claims, but the outline was first published in 1997. Biojurisprudence describes the foundation of law for democratic societies for the twenty-first century. The author, however, is not clear as to whether he is describing a hope for change, a prediction of what direction the law will take, a general philosophy of life, merely an exercise in terminology or a combination thereof. Professor Tokarczyk bases the need for a new approach to law and society on advancements made in technology, particularly in medicine. These issues are, for example, medical ability to prolong life, stem cell research and cloning. Further, abortion, animal and even plant life killing have not been given proper legal (as opposed to political) attention. The author addresses “jurisprudence and life” by discussing three approaches: natural law; legal positivism and legal realism. While not entirely rejecting the latter two, he believes natural law is a better starting point for developing biojurisprudence. Nevertheless, he states: “…[T]he epistemology of the jurisprudence of the natural law focuses on the cognition of the theoretical aspects of the value of law, while biojurisprudence also takes into account its practical aspects because of the needs of biolaw. The methodology of the jurisprudence of the natural law is essentially confined to methods of rational, often speculative deduction, unlike biojurisprudence which recognizes the cognative and practical usefulness of all methods, all trends in jurisprudence, if they serve the cognition of the prevalue and prenorm of life and biolaw”. As opposed to this lack of clarity, interestingly and troublingly the author is succinct in stating that both for natural law and biojurisprudence “..an unjust, unfair and bad law, is not a law.” In a chapter on “Law and Wisdom” the author discusses ambiquity, personal wisdom, social wisdom, morality and religion in more personal, understanding and human terms. In his value hierarchy the highest is wisdom, guided by prudence. Wisdom can be obtained through learning such as studying philosopher’s writings, but most profoundly and painfully by experience. The highest object of personal wisdom is to live a good life, without suffering, in affluence with pleasure, in nice surroundings, with Biojurysprudencja satisfactory work and in good relations with others. Wisdom encourages moderation and suggests that before every act is contemplated an individual assessment be made of benefit, convenience and profit compared with loss and inconvenience. Quoting Lord Chesterfield the author states: “[B]e wiser than most people if you can, but do not tell them so.” Similar advice is given with respect to the individual’s wise role toward and in society. The author suggests rare interference in other people’s affairs and only when warranted and limited friendliness to strangers. The wise man does not unnecessarily get into arguments with others, particularly employers, superiors, police officers and politicians, nor criticize others’ religion, nationality, family friends or occupations. On the other hand, it pays to win favor of the high and mighty, the rich and influential through normal politeness, nice behavior and justifiable praise. The author gives special attention to how a career in the law can lead to professional fulfillment despite the sometimes contradictory requirements to his definition of the good life. As to religion, love of God is preferable to God-fearing. The subject matter of biojurisprudence is as vast as are the scopes of different aspects of life. The author points to specific matters that have arisen almost exclusively in the twentieth century such as severe hazards to life caused by adverse effects of civilization; the possibility of transforming and creating human and animal life under laboratory conditions, i.e. artificial insemination, cloning, abortion and euthanasia; and plant genetic engineering; use of drugs. In connection therewith the author asks such questions as: who should determine the value of life?; Who should control the latest technological achievements? How to distribute among the people the limited access to medicine fairly? He gives some answers such as approving certain actions that have been taken, for example: European Union efforts to cooperate among its members to assess risk and provide intervention if necessary of international acts using biological agents (bioterrorism) culminating in the establishment of the Health Safety Commission in 2001; the World Medical Association’s Declaration of Helsinki Ethical Principals for Medical Research Involving Human Subjects adopted in 1964 and most recently amended in 2004; regulations concerning biosafety in laboratories passed in all European Union countries as well as by international organizations. On a more mundane level, the author believes animals should be killed only for warranted food and not for pleasure hunting. In the final, short chapter, Professor Tokarczyk again attempts to define his subject matter. “Biojurisprudence, taking the needs of the twenty-first century into consideration, lays the intellectual foundations for the practice of making and applying law. It sees the essence of these foundations in life as the natural and obvious prevalue; the source and goal of all other values, which is at the same time the prenorm – a general framework that shows the limits of other branches of law. The fact that it sees both the prevalue and prenorm in life relieves biojurisprudence of speculative difficulties that beset other trends of jurisprudence without effects.” He concludes: “The general assumptions of biojurisprudence await to be developed in greater detail.” Clearly, the author has obfuscated that which he allegedly has created and desires to elucidate, the definition, purpose and relevancy of biojurisprudence. That said, the 83 John C. Holmes, The Conception of Bioiurisprudence author should be praised for his tremendous efforts and reasonable success in raising issues of concern that involve technological developments, particularly in medicine, which may call for further legal recognition, legislative regulation and societal development in the United States and internationally. The author has, also, offered a philosophical basis and proposed life style for approaching modern life emphasizing values from ancient philosophers such as Aristotle. What connection there is between the two concepts, if any, is not adequately explained. (Does the author suggest, for example, that “wise individuals” should be those who establish the legal and moral answers to medical and other issues raised by biojurisprudence? If so, how are they to be found and annointed?) Moreover, much of his reasoning is difficult to follow. It is hoped that the author, who is Polish and a prolific author of books and articles in his own as well as other languages will continue to pursue further development of his theories. Should he desire further publication in English, he would be well advised to obtain a legally trained translator who could assist him in using language that would be better understood by his potential readers. Ludwik Żukowski, Wojciech Maciejko Uniwersytet Rzeszowski Recenzja książki R. A. Tokarczyka Biojurysprudencja. Pod­ stawy prawa dla XXI wieku, Lublin 2008, w: „Administracja. Teoria. Dydaktyka. Praktyka” 2009, nr 1, s. 233–236 Przedmiotem opracowania R. A. Tokarczyka, Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, Lublin 2008, s. 109 są teoretyczne podstawy biojurysprudencji, jako nowej, wyodrębnionej dziedziny nauki prawa. Biojurysprudencja łączy przedmioty zainteresowań doktryny prawniczej i biologii człowieka. Centrum jej zainteresowań sta­nowią normy prawne odnoszące się do biologicznych aspektów życia człowieka. W pracy sformułowano założenie, iż całokształt wiedzy objętej biojurysprudencją poddaje się klasyfikacji ze względu na kry­terium czasu, z punktu widzenia którego rozpatrywane jest życie człowieka. Kierując się tym kryterium wyodrębniono następujące działy tej dyscypliny naukowej: biojusgenezę, biojusterapię oraz biojustanatologię. Biojusgeneza bada normatywne aspekty życia płodowe­go człowieka, od poczęcia do urodzenia. Biojusterapia rozpatruje prawnie dopuszczalne metody ingerencji w zdrowie człowieka po­między jego narodzinami i śmiercią. Biojustanatologia interesuje się normowaniem schyłku życia człowieka (s. 9–11). Autor zwraca uwagę na rolę ontologii w kształtowaniu zakresu za­interesowań biojurysprudencji. Stwierdza, że ten dział filozofii, o ile odnosi się do bytu, jakim jest życie człowieka, staje się niezwykle użyteczny dla biojurysprudencji (s. 12). Można sądzić, że wywód obejmujący znaczenie terminu „życie” i jego wpływ na rozwój biojurysprudencji mogłyby być jeszcze bardziej interesujące, gdyby Autor odniósł się do normatywnego aspektu kształtowania życia na Ziemi, jako zjawiska przyrodniczego. Normatywny opis zjawisk przyrodni­czych (fizycznych i chemicznych), prowadzących do ukształtowania się życia (w tym człowieka) jest przedmiotem badań prowadzonych w dziedzinie synergetyki. Dla rozważań o normach prowadzących do zaistnienia człowieka w sensie biologicznym cenne wydawałoby się uwzględnienie tez zaprezentowanych np. przez prof. M. Tempczyka.1 Słusznie dostrzeżono w pracy, iż znaczne zasługi dla celów sta­wianych przed biojurysprudencją ma koncepcja prawa naturalnego. Myśl prawnonaturalna zakłada bowiem istnienie pewnego „minimum wartości”, pośród których naczelną rolę odgrywa M. Tempczyk, Ontologia świata przyrody, Kraków 2005, s. 170 i 171. 1 Biojurysprudencja Koncepcja biojurysprudencji a rzeczywistość prawna 85 Ludwik Żukowski, Wojciech Maciejko, Koncepcja biojurysprudencji a rzeczywistość prawna 86 życie człowieka (s. 28 i 48).2 W myśl tej koncepcji życie człowieka regulowane jest „od zewnątrz”, tj. za pomocą przepisów prawa, zwanych bioprawem (s. 49). Biojurysprudencja w odmienny sposób podchodzi do norma­tywnych aspektów wartości, jaką jest życie. Chroni je „od wewnątrz”, gdyż opiera się na założeniu, że życie samo w sobie stanowi dobro generujące własną prawną ochronę; jest „prewartością” dla tworzo­nych przez prawodawcę norm prawa pozytywnego. W podsumowaniu pracy zaznaczono interesujące związki biojurysprudencji z dyscyplinami wiedzy o charakterze praktycznym, w szcze­gólności z biotechnologią oraz biomedycyną (s. 79 i 90). Autor sfor­mułował trafną w pełni tezę, że sfery poznania ludzkiego zaopatrzone przedrostkiem bio- powstały w drugiej połowie XX wieku i podstawą ich kształtowania były niekorzystne oddziaływania rozwoju cywiliza­cji, głównie możliwość przekształcenia i tworzenia życia w warun­kach laboratoryjnych, a także dążenie do podnoszenia poziomu jako­ści życia. W końcowej części opracowania zabrakło, jak się wydaje, odwołania się do przykładów działalności polskich organów władzy publicznej w sferze bioprawa. Opracowanie byłoby chyba jeszcze bardziej atrakcyjne, gdyby wskazano w nim na przyczyny powstrzymywania się polskiego prawodawcy od prawnej ingerencji w status genomu człowieka3 oraz na orzeczenia polskich sądów rozpatrujących sprawy dotyczące kompetencji organów administracji publicznej w sferze laboratoryjnych ingerencji prowadzących do powstania życia człowieka.4 Być może wartościowe opracowanie R. A. Tokarczyka przyczyni się do zmiany wskazanej optyki. Autor przedstawił w swoim tekście pewien, oparty na szlachetnej wierze, model teoretyczny, który z całą pewnością nie powinien jedynie zaistnieć tzw. własnym życiem. Nieodparcie rodzi się pytanie kto po prezentowaną książkę sięgnie, uważnie ją przeczyta, zrozumie i wzbogaci swój intelekt. Snucie na postawie tak sformułowanych kwestii optymistycznych wizji jest mało prawdopodobne, a może na­wet nieuprawnione. Książka bez wątpienia zainteresuje akademickich teoretyków prawa w Polsce i za granicą. Trzeba w tym miejscu wspomnieć o cennej inicjatywie równoległej edycji pracy R. A. To­karczyka w języku angielskim (Biojurisprudence foundations of Law for the Twenty-First Century, Lublin 2008). Studenci prawa mogą być w różnorodny sposób zmotywowani do przeczytania pracy lub jej fragmentów. Prawnicy – praktycy (zwłaszcza sędziowie, prokurato­rzy, adwokaci oraz reprezentanci innych profesji prawniczych) do­strzegą pracę najpewniej w nielicznej grupie. Praca powinna stanowić lekturę obowiązującą dla tych, którzy tworzą prawo zasiadając w szczególności w polskim Sejmie i Senacie. Obawiamy się, iż tej grupy książka bądź zupełnie nie zainteresuje, najczęściej z tej przy­czyny, że nie będą mieli pojęcia o jej istnieniu, bądź z góry 2 W ramach teorii prawa naturalnego podkreśla się, że życie człowieka stanowi podstawową wartość we wszystkich społeczeństwach. Zob. J. Finnis, Prawo natu­ralne i uprawnienia naturalne, przeł. K. Lossman, Warszawa 2001, s. 95. 3 Zgodnie z art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 22 czerwca 2001 r. o organizmach gene­tycznie zmodyfikowanych, Dz.U. z 2007 r. Nr 36, poz. 233, ustawy tej nie stosuje się do modyfikacji genetycznych genomu człowieka. 4 Wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 30 sierpnia 2006 r., VII SA/Wa 997/06, z glosą W. Maciejko, Zeszyty Naukowe Są­downictwa Administracyjnego 2007, Nr 4, s. 123, dotyczący decyzji w sprawie refundacji kosztów procedury zapłodnienia in vitro. Biojurysprudencja ją zlekce­ważą z racji swoich ugruntowanych, jedynie słusznych, poglądów na prawo, zasady jego tworzenia oraz skutki oznaczonych działań pra­wodawczych. Zestawienie treści pracy R. A. Tokarczyka ze stanowionym w na­szym kraju prawem, co należy stwierdzić ze smutkiem, obnaża sta­nowczo zbyt częstą jego marną jakość, niezwykle odległą od modelo­wych standardów teoretycznych. Sporo pretensji można kierować pod adresem organów wymiaru sprawiedliwości rzadko podejmujących w stosowaniu prawa wyzwania ukazywane przez realną rzeczywistość oraz wypracowane przez szeroko pojmowaną naukę. Nie tu oczywi­ście miejsce na rozwijanie wyrażonego poglądu. Wyprzedzanie przez naukę prawa rzeczywistości prawnej jest zjawiskiem naturalnym; istota rzeczy tkwi w tym, by wskazane dwa elementy nie oddalały się od siebie ponad racjonalną miarę. Ufamy, że Autor zgodzi się z naszą ostatnią konkluzją. Biojusprudencja nowym nurtem prawoznawstwa Anetta Breczko Uniwersytet w Białymstoku Anetta Breczko, Biojusprudencja nowym nurtem prawoznawstwa Recenzja książki R. A. Tokarczyka Biojurysprudencja. Pod­ stawy prawa dla XXI wieku, Lublin 2008, w: „Przegląd Sejmowy” 2009, nr 2, s. 233–235. Tytuł tekstu pochodzi od redaktorów Księgi 88 Roman Tokarczyk uprawia od lat nowy nurt prawoznawstwa – biojusprudencję, której centralnym elementem, wyznaczającym ogólny obraz prawa, jest życie jako najwyższa wartość społeczna. Opublikował z tego zakresu wiele prac w kraju i za gra­nicą. Recenzowanie jego najnowszej książki pt. Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku1 stanowi dla mnie pewne wyzwanie. Jej materia dotyczy bowiem tere­nu moich osobistych naukowych zainteresowań związanych z problematyką podmio­towości prawnej człowieka w warunkach postępu biotechnologicznego. Na samym wstępie pragnę podkreślić, że R. Tokarczyk należy do autorów, którzy o trudnych sprawach potrafią pisać ciekawie i przystępnie. Lektura jego najnowszej monografii jest ciekawą przygodą intelektualną. Niewiele ma wspólnego z mozolnym przebijaniem się przez niedostępne dla przeciętnego czytelnika opracowania stricte naukowe, wymagające zaznajomienia się ze specyficznym językiem, dostępnym wy­ łącznie dla profesjonalistów. Okazuje się, że niezwykle ważne i zajmujące zagadnie­ nia filozoficzno-prawne można podawać w sposób przystępny i niezmiernie wciąga­ jący także przeciętnego odbiorcę, który nie posiada profesjonalnego przygotowania. Świadczą o tym również oceny studentów (wyrażane np. na forach internetowych), zafascynowanych polemikami związanymi ze stanami granicznymi życia ludzkiego, zwłaszcza pod wpływem lektur prof. Tokarczyka. Problemy poruszone w recenzowanej pracy są bardzo istotne, zwłaszcza z per­ spektywy rozważań na temat wyzwań dla państwa demokratycznego w XXI w. i jego podstaw prawnych. Daleko wykraczają poza obszar tradycyjnie rezerwowany dla re­ fleksji moralnej. Przekształcają się często nie tylko w spory naukowe, ale także w kon­ trowersje religijne i polityczne. Tym samym stają się fenomenem kulturowym współ­ czesnej cywilizacji. Lektura opracowania skłania do wniosku, że biotechnologia wpływa dziś nie tyl­ ko na jednostkowe życie każdego człowieka, ale ma także istotne konotacje związane z postrzeganiem polityki. Postęp biotechnologii odsłonił luki w systemach prawnych 1 Praca ukazała się też równolegle w w wersji angielskojęzycznej: Biojurisprudence. Foundations of Law for the Twenty First Century, Wyd. UMCS, Lublin 2008. Biojurysprudencja oraz w istniejącym systemie nadzorowania badań biomedycznych. Regulacja prawna musi zatem polegać na wytyczaniu kolejnych granic oddzielających działania legalne od zabronionych. Nie jest to jednak proste, zwłaszcza dlatego, że problemy, które po­jawiają się wraz z postępem biotechnologicznym, utraciły swój czysto biologiczny charakter. Rozwiązań dylematów bioetycznych należy więc szukać także w obszarach filozofii, teologii i etyki. W recenzowanej pracy autor przedstawia filozoficzne inspiracje prawa i prawni­ cze inspiracje filozofii w zakresie działań biomedycznych na ludzkim organizmie. Akcentuje rangę biojurysprudencji i bioprawa, uznając je za najbardziej spektakular­ne fenomeny myśli i praktyki prawniczej przełomu XX i XXI w. Zauważa, że rozwój nauk biomedycznych daje nadzieję na przezwyciężenie nie tylko wielu chorób, ale i problemów społecznych, które od tysiącleci gnębią ludzi. Jednak niekontrolowany postęp w tej sferze może zagrażać życiu na ziemi. Stąd akcentowana przez autora ko­nieczność ustosunkowania się prawa do tego typu problematyki. Każde prawo musi mieć u swojej podstawy określoną koncepcję człowieka i związaną z nią koncepcję wartości. Stanowi bowiem, jako część systemu społecznego, kontynuację dziedzictwa kulturowego i rezultat dążeń wielu pokoleń do realizacji określonych celów. W Biojurysprudencji zauważalne jest przywiązanie autora do wagi komparatystyki prawniczej. Dzięki niej możliwe staje się stworzenie oparcia aksjologicznego dla norm pra­wa stanowionego. Nie jest to proces łatwy, zwłaszcza w kraju mentalnie uwikłanym w tradycje, z jednej strony marksistowskie, z drugiej zaś – chrześcijańskie. Recenzowana praca poprzedzona jest krótkim wprowadzeniem, napisanym przez Stefana Symotiuka. który ocenia, iż biojurysprudencja leży dziś w samym rdzeniu „paradygmatu prawa”. Wyodrębnieniem się jako samodzielnej dziedziny dowodzi du­ chowej mocy prawa, tj. sfery kulturowo wrażliwej i otwartej na historię. W pierwszym rozdziale autor przedstawia zarys przedmiotu biojurysprudencji, skupiając uwagę na ontologii. epistemologii i aksjologii tego nowego nurtu prawznawstwa. Akcentuje, że istnieje potrzeba nowych regulacji normatywnych dla bioprawa. Wymusza ją chociażby inżynieria genetyczna, eugenika. medyczne wspoma­ganie prokreacji, a także diagnostyka prenatalna. Najbardziej dojrzałym wyrazem biojusgenezy w zakresie bioprawa jest prawo do narodzin, prawo do życia i prawo do śmierci. Normy biojurysprudencji jednoczą te trzy sensy w aksjologiczną całość. W rozdziale drugim R. Tokarczyk próbuje ukazać zróżnicowanie jurysprudencji, odnosząc się do prawa natury, pozytywizmu prawniczego, realizmu prawnego i in­nych nurtów. Zaznacza, że jurysprudencja prawa natury jest najbardziej zbliżona do założeń biojurysprudencji, zwłaszcza w sferze ontologii i aksjologii. Rozbieżności po­glądów na temat wartości podstawowych skłaniają do sporów doktrynalnych. Ich wy­razem jest antynomia między koncepcjami pozytywizmu prawniczego i koncepcjami prawno-naturalnymi. Autor podkreśla tu rolę sądów w interpretowaniu aktów praw­nych. Wskazuje na konieczność uwzględnienia także prawa ponadustawowego. W rozdziale trzecim czynione są rozważania na temat mądrości. To wielopłasz­ czyznowe pojęcie rozpatrywane jest zarówno z perspektywy osobistej, jak i społecz­nej oraz z punktu widzenia moralnego czy religijnego. Osiąganie mądrości polega przede wszystkim na konfrontowaniu racjonalności decyzji z doświadczeniem. 89 Anetta Breczko, Biojusprudencja nowym nurtem prawoznawstwa 90 Ostatni, czwarty, rozdział poświęcony jest powiązaniom biojurysporudencji. Autor przedstawia w nim różnorodne zależności, odnosząc się do bioetyki, bioprawa, biomedycyny i innych nauk. Podkreśla wagę bioetyki, skupiając się na najtrudniej­szych jej zagadnieniach. Wskazuje, że niełatwe zadania bioetyki wiążą się ze znajdo­waniem odpowiedniej metodologii rozwiązywania jej problemów, nigdy chyba niemożliwych do rozwiązania w sposób zadowalający wszystkich. Dowodem tego są chociażby liczne sprawy sądowe o wielkim rozgłosie, odgrywające ogromną rolę za­równo w dyskursie prywatnym i publicznym, jak i w rozwoju bioetyki. Autor podkre­śla tu wagę odpowiednich regulacji prawnych, które są uzasadnione ewentualnością braku samokontroli i odpowiedzialności samych biotechnologów. Zaznacza jednak, że normy, nawet najlepsze, nie są w stanie zapewnić pełnego biobezpieczeństwa. Koncentruje analizę na wątpliwościach etycznych przenikających całą medycynę. Zwraca też uwagę na jeszcze inne zależności pozaprawne, zwłaszcza kulturowe, reli­gijne i obyczajowe. Pracę wieńczy zakończenie pt. Pro futuro, w którym zawarte są ogólne progno­zy na temat kierunków rozwoju biojurysprudencji oraz jej wpływu na kształt syste­mów prawnych. Jak zauważa R. Tokarczyk, w badaniu prawa konieczne jest uwzględ­nienie wpływów natury i kultury. W ewolucji kultur świata dominuje dziś prawo do życia, a co z tym się wiąże – dążność do eliminowania prawa do zabijania. Lektura książki Romana Tokarczyka jest bardzo pouczająca. To tekst nie tylko in­ spirujący poznawczo, ale także mający swoje istotne implikacje praktyczne. Można powiedzieć, iż powyższa monografia jest lekturą dla każdego. Każdy z nas zaintere­ sowany jest tematyką związaną z postępem medycyny i perspektywami przyszłości człowieka, zastanawia się nad tak ważnymi sprawami, jak narodziny, życie oraz śmierć. Recenzowana praca dotyka jednak nie tylko spraw niezwykle ważnych z perspektywy pojedynczego człowieka, ale także całego społeczeństwa. Właśnie ze wzglę­du na wymiar społeczny książka ta powinna stać się lekturą obowiązkową dla polityków, którzy problemy bioetyczne zbyt często wykorzystują w walce wyborczej dla pozyskania jak najszerszego elektoratu. Niezaprzeczalnym walorem książki jest prezentowane w niej ujęcie unifikacyjne i komparatystyczne, które uwidacznia, iż na problemy biojusgenezy, biojusterapii i biojustanatologii należy patrzeć z perspektywy ogólnospołecznej, z uwzględnieniem panujących w danym kraju tendencji unifikacyjnych, ale i odśrodkowych. Nie można pomijać uwarunkowań społecznych w postaci norm religijnych, moralnych i obycza­ jowych. Autor, próbując znaleźć kompromis między realiami a prawem, przekonuje o pilnej potrzebie zwrócenia uwagi na człowieka jako podmiot prawa oraz o koniecz­ ności ustanowienia nowych ram ochrony życia. Nie narzuca jednak swojego zdania czytelnikowi, pozostawiając dyskusję otwartą. Polecam lekturę tej książki. Myślę, iż powinna ona stanowić fundament polskiej de­ baty bioetycznej w kwestiach związanych z narodzinami, terapią i śmiercią człowieka. Mateusz Godawa UMCS w Lublinie Przedruk tekstu Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law, [w:] Proceedings of the 8th International Conference on Human Rights: The Rights to Knowledge of Information in a Heterogenic Society, ed. by B. Sitek, J. J. Szczerbowski, A. W. Bauknecht, A. Kaczyńska, Cambridge Scholars Publishing 2009, s. 350–371. Biojurysprudencja Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law The very name of a branch of law should remember that the law is just the means of achieving the objectives which are defined in the separated field of life, rather than the value of an autonomous. Prof. dr hab. R. A. Tokarczyk When Professor Roman Tokarczyk, a distinguished Polish scholar, was creating a name biojurisprudence he took as the basis the Greek word bios, meaning “the life” and the Latin word iurisprudentia, meaning “knowledge”, “juridical wisdom”. Professor’s thought, absorbed by others, is currently the subject of numerous scientific papers, lives its own life and is being developed at many universities. “Biojurisprudence, as the name of the ‘new’ jurisprudence trend is directly connected with the matter of biology, jurisprudence (identified here with the theory of law, philosophy of law, legal thought). Indirectly biojurisprudence is associated with the technology – biotechnics, enabling the use of achievements of biology for its own needs – biotechnology and the needs of medicine – biomedicine. The matter of biojurisprudence does not cover the whole of biotech­nology, biomedicine and biotechnics. It includes those parts which are related to human life and the life of nature and are required regulation by law – biolaw, which is based on comparative knowledge of the religious and moral norms of different cultures in the world in order to protect them from risky experiments and uncertain, unforeseeable consequences.”1 The need, a man and time, determine the dimension of our scientific reality, which is characterized by interference in the life’s processes, especially the human life’s processes. The current development of Natural Science (biotechnology) is used by technics (biotechnics) and medicine (biomedi­cine). It means that natural processes are largely dependent on artificial interference. Professor distinguishes in the natural rhythm of life three components: birth preceded by conception, life and death. The answer to this components in jurisprudence are: biojusgenesis, biojustherapy and biojustanatology. R. Tokarczyk, Prawa narodzin, życia i śmierci, Zakamycze 2006, s. 20–21. 1 91 Mateusz Godawa, Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law 92 Biojusgenesis is concerned with the study of threats to life conceived, which requires legal protection until the birth. Genesis (beginning) is wording, which is unspecified – in the section’s title proposed by professor. The current legal and medical sciences are disputing about the factual moment in which life conceived could be really called a human. This dispute aimed at allocating certain rights to the unborn, future child – nasciritus and as a result extending legal protection of the most important of all rights – the right to preserve life. Many circles, including the religious environment take a keen interest in attempting to identify and systematizing this issue. Christians openly express their opposition to creationistic attitude of a contemporary man accusing him of building a civilization of death. This term is reflected in the Catholic Church, particularly in the Encyclical Evangelium Vitae written by Pope John Paul II. Unclear position of legislator causes many understatements. We could even attempt to declare that the cyclical discussions about life conceived and its protection provoke a legal pathology. An attempt to decide and choose the one legal version of “human being” is advantageous for the medical environment, because it would shift the responsibility for the steps taken to treat on the legislature, without incurring the risk of liability. The problem of conception is an example, which biojusgenesis consider as a whole, combining a lot of remote areas and rights. Life’s creation at this stage is not just about its interrupting or specification when it really is and when it does not. Embryo’s adoption, cloning, paternity, the determination of who is the mother (Baby M Case) or fertilization in vitro are also connected issues. This problems cause a great deal of controversies. However, conception of a life does not concerns only human. Nature is equally important topic for many environmentalists and ecoethicists, although it appears to be made less important. Environmentalists report many objections to research on animals, cloning them or using their embryos, cells, tissues and organs in the experiments, which may lead animals to death. Moreover, creating hybrids of animals or plants may cause lethal mutations. Biojustherapy falls within the great domain of issues of life. While biojusgenesis is focused on the initial phase of life, biojustherapy is concerned with all aspects of life until its end (e.g. transplantation of tissues or cells and keeping them for the future needs of the recipient). This could improve the quality of life for all of us by simple replacement diseased organ by healthy. Sexuality is equally important problem connected with biojustherapy. Until the 20th century this issue was quite forgotten by legislators. Obvious standards of marriage, femininity, masculinity and roles in sacramental union are no longer so clear in times of trans formation of morality and sexual revolution, which began in the middle of fifth decade of 20th century. Legal problems of homosexuality, bisexualism and transsexualism, which in Polish and global reality are stimulus for many attempts to regulate on the basis of the report- Biojurysprudencja ed drafts of legal rules (e.g. new vision of marriage, polygamy (bigamy), the marriage of same-sex or opposite-sex), are not easy to solution for legislator. On the other hand we have unsolved prob­lems with AIDS, the policy of regulating population, civilization diseases, viruses harmful to humans, which are accompanying us all the time. Biojusanatology adopted normative interest in ending the life. Classic jurisprudence and rights, which are based on it, defined only biological death. Biojurisprudence and biolaw use many terms connected with death: biolo­gical death, clinical death, brain death, sociological death. Biojusprudence achieves success at this stage, because it creates a dynamic definition of death and the right to death. “Biojustanatology evaluates and biolaw regulates the issue of abortion, euthanasia, suicide, states of higher necessity, self-defence, killing people during the war, death penalty and as well killing of animals.”2 Legal implications are recorded and put into practice since the date of death. It is obvious that they depend on the medical kinds of death and its legal distinctions. Natural or unnatural death as well as birth is recorded and starts the system’s “machine”, which regulates the process of burring the body, cremation, enbalming of corpses etc. Various branches of the law are concerned with “the deceased’s body”. For example, moving of a whole or partial organ from the deceased’s body to transplantation is regulated by the legal norms from many different branches of the law. Among the many scientific disputes also takes the one that concerns a name combining a theoretical and practical features of the law. Such names as “jurisprudence”, „theory of law”, „philosophy of law” compete with each other. “The wording jurisprudence has an international range. The name comes from the Latin word juris meaning ‘of law’ or ‘legal’ and prudentia meaning ‘know-ledge’, ‘wisdom’. Preserved in the culture of ‘common law’, embraces the two main trends of jurisprudence – analytical and normative.”3 The description of biojurisprudence is deepened and broadened by showing its connections with biology, technology, medicine, psychology, morality and jurisprudence. But if we want to include the philosophy of life into ours consideration, we must agreed that the name is less relevant. It does not include the whole meaning and it does not refer to it as biojurisprudence. As I mentioned earlier, the sense of differentiation of jurisprudence depends on the components like ideas, trends, philosophical schools and reasoning. Biojurisprudence as the original concept of knowledge was rising in the author’s mind for many years. It was finally developed in 1997 and released in its first published outline. The biggest influence on the aspect had bioethics, biomedicine and biopsychology. This branches of science are still affecting on the final shape of biojurisprudence. “Subjects such as biojurisprudence are associated with many other fields and are called interdisciplinary studies. However, it should be noticed, that the words with Ibidem, p. 22. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, p. 34. 2 3 93 Mateusz Godawa, Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law 94 the prefix ‘inter’ mean ‘between’ in Latin language, which wrongly suggest the lack of independence and only the ‘vicinity’ with other fields.”4 All disciplines with the prefix “bio” was developed in the second half of 20th century. The cause of this was the fact of countless disasters, which humanity has experienced in recent years: wars, genocides, regimes, lack of respect for human rights and risk of irreparable devastation of environment. Major threats to the life forced science to change its horizons and redirected to biohumanistic, long-term objectives. Fulfillment this aims should serve all people, ensure safety, sustain the species and also protect the environment as an ecosystem in which the man lives. Biotechnologists as first noted the possibility of creating life. They wanted to find a way to improve the quality of the resource by developing new vaccines which would modify genome and as a result relay information contained in genome to the next generation without undesirable contents. Biomedicine and biojurisprudence are connected with each other, although they are implementing in different ways. In spite of everything, they shift the responsibility for the protection of life conceived onto themselves. Biojurisprudence is drawing among from many sciences and it is not limited by jurisprudence. It is open to other sciences, which are concerned with life. This gives a sense of freshness to biojurisprudence. Despite this branch has moved from the periphery of science into the fossilized centre, it remains alive. Thanks to its unique construction it is conforming to the needs of experimental science. Ecosystem events sensitize the appetite of different scientists and researchers. Biothinkers, united under the flag “Vitae”, have developed a number of theses and hypotheses, which have arranged what has been said in recent years. Medicine, all alone, would not be able to bear responsibility of legislative being. It was a base for the inventors, who made the outline (casus in vitro) and showed the need of human, and on the other hand, a system of moral and legal standards. Medicine left biojurisprudence regulation of these norms. Information and knowledge – the first could be compared with an explosion, the second with a packaging in which the first one is enclosed. If we add to this area biojurisprudence, we will receive an unusual substance, which not only shapes, but also will shape the features of life, as a whole. Emergence and development of bioethics rouses senses of science. The same way as the figure is created with its taste and tone, bioethics stresses the taste of system of norms and values. Bioethics fulfilled its mission. It became a significant part of biojurisprudence, reinforcing its mainstream. Historically, American culture – “common law” influenced bioethics in a great extent. Culture of law, largely based on trust to the law as a means of resolving conflicts, reflected in the broad outline of bioethics and connec­ted with it – biolaw. Interaction between bioethics and law may rely on the nearly noticeable connection, which is a result of awareness and willingness to avoid errors. Errors are often high burdened, especially in the medical fields. They change the quality of life or simply breaks it off. Ibidem, p. 65. 4 Biojurysprudencja Law and information cross the structures of the system and sink in citizens and other recipients in different legal systems. Legislation is concerned with all aspects of private and public live. It has not been closed to bioethical issues concerning the fundamental choices usually based on axiology, which defines and valuates live. Bioethics struggles with the real problems of live and death. However, it is biolaw, which broke with the 19th and beginning of 20th century, when the law was considered to be the law – the norm and value of itself. Highly developed casuistry disseminated in different legal systems and languages a new legal doctrine – biolaw (in French – biodriot, in Italian – biodiritto, in Spanish – biojuridica).5 “Specialized branch of biolaw is medical law, which regulates the problems of bioethics and is the fastest developing and the most internally differential branch of law.”6 Medical law came into being due to the great development of medicine and health care in the sixties of 20th century in the United States. It is based on delictual structure and crosses many branches of law. Its main stream concerns penal law and civil law. It also regulates matters connected with the profession of doctor, nurses, hospital’s administration and other health care facilities. Philosophy of biojurisprudence divides into four aspects. The first one is ontology, a word derived from the Greek language, which synonym means “metaphysics”. Both means one of the main branches of philosophy, which considers different aspects of entity. The word “ontology” is popular in German philosophy and the word “metaphysics” in Anglo-Saxon and Catholic tradition.7 “The issue of ontology, which is disputed concern gen­eral concepts and their referents. Here it is unimportant, because the gen­ eral concept ‘life’ possesses innumerable amount of referents. The dispute connected with the change of characteristic features of concept and its identity with reference to real life is a matter of minor importance, because, without a doubt, it undergoes flux.” Study of artificial intelligence, which competes with the natural intelligence in some way, innovates the idea of ontology. It is an important component of human’s intellectual and mental life. “The characteristics of ontology in the example of life indicate, that it is looking for the essence of life in the life itself, not in its subjective cognition – epistemology. It aims at perceiving life in all its levels and units – from cells to international life. Differentiation of life’s levels and units shows the existence of many of their specific ontologies as a base for one, general ontology. When the ontology as a component of philosophy by its descriptions of life, develops taxonomy, science defines the relation between different forms of life and processes of its measuring.”8 Unquestionably, ontology and science are useful to the development of biojurisprudence, as they describe life as different processes of existence from the moment of conception until death. Unfortunately, they are no longer useful when they start 5 P. Borry, P. Schotsmans, K. Dierickx, How International is Bioethics? A Quantitative Retrospective Study, „Belgian Medical Center Medical Ethics” 2006, vol. 7. 6 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 72. 7 Zarys ontologii opracowali m.in. F. Czeżowski, O metafizyce, jej kierunkach i zagadnieniach, Toruń 1948; W. Stróżewski, Ontologia, Kraków 2004. 8 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 6. 95 Mateusz Godawa, Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law 96 to find the main principle of life; religions see it in soul, vitalists in the power of life, materialists in the matter, linguists in concepts which express life, computer scientists in artifacts of artificial life.9 The fact that there is not one, globally accepted definition of life, does not interfere conclusion that „the most important characteristic of life is continuous exchange of matter and energy between the living organism and its environment as well as the ability of replication, duplication or reproduction.... constant organism’s effort is necessary.... Another important charac­teristic of life, derived from metabolic processes, is the ability of living organisms to maintain a higher level of arrangement and therefore lower entropy than environment with the cost of energy consumption.”10 “Concept of life should be paid with particular attention, whenever it is use as a noun to define a process, or as an adjective to define features of object, because this concepts are defined and understood a little differently.”11 Every organism is characterized by: nutrition, breathing, growth, development, spontaneous movement, responding to stimuli, reproduction and excretion. Life is divided into three different levels of organization: cellular life, organic life and social life. Biojurisprudence introduces more sophisticated division: human life with its spiritual, mental, emotional, social life and animals’ or plants’ life. Hegel, well-known German philosopher used to say “Human life is totalness which includes everything.”12 This totalness is compound of physical life and spiritual life with its sections of psychological, emotional, intellectual and social life. It is said that mature man decides about his fate, but “Life is like one large theatre, every day you put different mask”. “Who wants to enjoy the best health, combine harmoniously carnal, mental, emotional and spiritual life.” “Body and soul penetrate each other, creating the personal being in spiritual space. The body has an impact on the soul.”13 If we assume as the base of all norms the prenorm: “First and foremost – to live” we will better understand the value of long-term, healthy and high quality life. According to Thomas Aquinas “man is not a soul that uses the body, but the composition of the body and soul. Spiritual life weighs more than physical life. Murderers are condemned to death, because they take away the bodily life from people, so much less heretics deserve to die, because they take away the spiritual life from people.”14 Ontology of biojurisprudence attempts to define concepts – “human being” and “person”, which are difficult to distinguish and can not be used interchangeably. It tends toward the view, that every man should be treated as an end in itself. Self-consciousness of it can be reached only by mature man who shaped from „human being”. In the long history of thought various characteristics, which distinguish human being from person and this both from animals, plants and objects, were indicated. 9 Szerzej np. A. Siemianowski, Wartości i sens życia z punktu widzenia ontologicznego, text available on the Internet. 10 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 6. 11 Życie – Wikipedia, wolna encyklopedia, http://pl.wikipedia.org/wiki %C5%Bbycie. 12 G. W. F. Hegel, Zasady filozofii prawa, Warszawa 1969, p. 87. 13 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 7. 14 Tomasz z Akwinu, Summa teologiczna, London 1970, II qu, 11.3. “Philosophical views on psychophysical unity of human primarily draw attention on human mind, personality, subjectivity and similar concepts. Explanations of body-spirit relation are divided into: dualism, materialism and personalism. Dualism treats the spirit and the body as two distinct and even opposing beings. Materialism gives both the spirit and the body characteristics of matter. Personalism stresses the unity of body and spirit in human life.”16 Biojurysprudencja Rational soul, described in texts since the times of Aristotle, is not a sole characteristic of man among other living beings. Currently, the view of identification the aims which lead living being to preservation of its life, generates sufficient justification for its normative protection. Undoubtedly, the common interest of all living beings is to conserve a healthy, long, high quality life, which would be devoid of suffering.15 For ontology more obvious is the human body possession than the spirit possession, but only together this two components can create psychophysical unity in human life. The life of soulful and intelligent man is a sort of microcosm, which stays in close and multiple relationships with macrocosm. On the other hand, macrocosm is devoid of some kind of spirituality and intelligence. The scientific thought tends toward materialistic understanding of human. It is based on the premise that human life creates a principle of life as a material entirety and unity, which can be described by empirical correctness of biological sciences. Consideration of human body as strictly biological, natural existence has been undermined in the end of 20th century. It was presented as an continuous changeability conditioned by the diverse cultural factors. Philosophical and religious views which relate to this issue, show that human carnality is inscribed in his sexuality. Sexuality defines the physical and spiritual differences between men and women. This differences meet with each other in the field of sexual, marriage and family life. “Femininity finds itself in the face of masculinity, while masculinity is confirmed by femininity.” This “finding itself ” is regulated by the categories of various norms which are related to friendship, love, marriage, the sex urge, needs of the other person and becoming the spiritual (or) carnal unity. It is absolutely amazing that the unique spiritual human being is connected with its carnality, which is conditioned by factors of varied, natural and social environments. Carnality defines the boundaries of the possibilities of human body in its perception, volitions, wishes, desires and other signs of the spirit. Fulfilling the spirituality can only be presented by more or less expressive movements of the body, depending on temperament and emotions. It is carnality which is the material frame of spiritual sense of normative orders, which regulate inviolability of human personality, its intimacy, privacy, confidentiality, respect, integrity and dignity. Psyche – the psychology and soma – the body are always parts of inseparable, unique whole. Uniqueness of human life is perceived from a long time by medicine, which combines knowledge and practice. It constantly struggles with the issues of norms and values. Medicine considers body and spirit in the context of construction Por. opracowanie monograficzne E. J. Cassel, The Nature of Suffering and the Goals of Medicine, New York 15 1991. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 7. 16 97 Mateusz Godawa, Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law 98 (anatomy), functioning (physiology), regulatory mechanisms (neurology and immunology), psychology (psychiatry) and systems of organs (cardiology, immunology, nephrology etc.).17 Much could be said about diversification of views on body and spirit or rather soul and their relation in religions. When Buddhism highly evaluate carnal life, most of religions oppose body to spirit. This, what is the most important for earthly and extraterrestrial life is perceived in the soul, not in the body. Soul, combining intelligence and honesty, creates in religions constant and highly valued religiously, morally and legally essence of man. In contrast, body is shown by religions as ordinary, variable and inconstant form of material existence of human. Body is a prison for soul. Soul must be released from carnal captivity to reach its final and appropriate destination. In modem times, human body or human spirit has becomes extremely attractive part of business and culture of consumption, which suggest needs and desires. “History of culture shows how preoccupation of human itself ‘walked’ a long way from expecting fast salvation to desire of possessing a beautiful body and living long. Concern about beauty of spirit has given up its place to the concern about beauty of body with an attractive appearance.”18 Changing the organization of social life has had a significant impact on learning, work, recreation, health care. It requires an appropriate normalisation, which would be based on the values emerging from competing, coexistence or even dominating religious, moral and legal aspects. Over the past years experiments of creating imitations of living human body in inanimate cybernetic systems (robots) has been developing. This new branch of science called cognitive science demands an adequate moral and legal regulations. Cognitive science is particularly drawing from philosophy, computer science and mathematical logic and is concerned with researches of Artificial Intelligence.19 Death is regarded as the end of human physical life-time, like the birth is it beginning. Only the idea of reincarnation maintains the belief in possibility of many human’s physical lives. “Human bodylines can be easier perceived than inwardness in determining its identity, which is based on knowledge of gender and attributes of beauty. It creates basis of mental life, which contains of processes of thinking, will, emotions, feelings. Thinking, that is consciousness is the prime feature of mental life.”20 Watching your own mental life, by means of consciousness is introspection. Consciousness or intellect manages will and feelings. Psychology distinguishes three levels of mental life: psychophysiological, psychosocial and rationally – spiritual.21 Physi17 Szerzej, m.in. J. Troska, Moralność życia cielesnego, Poznań 1999; R. Hardcastle, Law and the Human Body. Property Rights. Ownership and Control, Hart Publishing 2007. 18 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 9. 19 Podobnie N. Lenoir, Biotechnology, Bioethics and Law: Europe’s 21th Century Challenge, „Modern Law Review”, vol. 69, No. 1. 20 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 10. 21 Tak A. Cencini, A. Manenti, Psychologia a formacja, Kraków 2002, p. 19. Biojurysprudencja ological psychology brings human’s mental life to physiological processes of nervous system. Sociology reveals psychosocial aspects of human life – social life. “Main centre of psyche is self, ego is only the root of conscious area, very often usurps the right to be the pivot ofthe whole mental life”.22 Crucial role for the ontology of biojurisprudence, plays the division of healthy mental life and ill mental life. When metal health is natural norm which conditions correct human’s life and social life. Mental illness disturbs correct coexistence with the environment, at the same time creating normative difficulties. State of human’s mental life – healthy or ill – has an influence on the gen­eral state of his life, which in turn affects the state of social life.. Changes in human’s mental state are caused by various factors. The most effective factor of variation on metal state could be indoctrination, which deprives him of independence of thoughts and induce him to absolute obedience. After using medicines, drugs, alcohol human’s mental life changes basic-ally, even to his disintegration – dissolution into separate elements. Formation of healthy mental lifestyle, in opposition to ill lifestyle, is one of the aims of biojurisprudence.23 In the fields of ontology we include also social life with its large variety of lives: religious, moral, political, economic, occupational, educational, cultural and many more. Ontology of social life explains of what elements the society consists of, how it works, in what relations they are, what purpose they serve, and when and how they are subject to changes. Ontology of human’s social life is a general theory of construction, functioning and changes in societies, regulated by different norms.24 An ideal social life, therefore that in which there are no tensions and conflicts, would eliminate the need of any normalization, and also undermine the purposefulness of biojurisprudence and biolaw deliberations. Similarly as other trends of normative thoughts, biojurisprudence grows out of imperfection of human’s life and social life. “Epistemology or gnoseology, as names, which come from Greek, have its Polish equivalent in determining the epistemological theory. The subject of a epistemological theory, it would be better to say cognition, yet it is still open and unfinished process, first of all there are methods and boundaries of cogni­tion”.25 connected with cultural uniformity still belong to unrealistic thought. Therefore, local conditionings decide mainly the choice of considered issues, ways of resolving and acquiring definite adjustments to practical realizations, with intention of surmounting or deepening human’s inequal­ity in tendency to preserve your possibly the longest and the best life. Biojurisprudence takes into consideration contexts of local cultures P. Możdżyński, Środowisko a życie psychiczne, tekst dostepny w Internecie. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 10. 24 H. Waśkiewicz, Normy życia społecznego według encykliki „Pacem in terris”, „Chrześcijanin w Świecie” 1979, nr 5–6. 25 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 12. 22 23 99 Mateusz Godawa, Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law sensib­ility connected with elimination of starvation, pathology, wars and other disasters, whose occurrence can be justified by many factors. There are a lot of ways of practicing cognitive bioethics, as well as there are many methods of biojurisprudence cognition. Those ways are anthropocentric and cosmocentric, theoretical and empirical, descriptive and valuating , narrative and normative. All of them have defined boundaries, designated by border of prenorm and its life as well as its own cognitive abilities. Its final boundary is finiteness, understood as death of human, animals and plants. Some limits are results of imperfection of human cognition, erroneousness of judgment or religious and aesthetic valuation, finally imper­fection of normalization of lives of individuals, societies, world. Cognition category of finiteness is neglected in practical sciences, also in traditional biojurisprudence and law based on it. Biojurisprudence notices it and appreciate, permits to characterize deeper the ontological limited nature of life on some basis of temporality. 100 “Passing over in silence the finality of life, as human’s existence feature which can be continue, it is a lack of existential authenticity, how it was defined by Martin Heidegger. Death is unmarketable element, ontological weakness, inevitable necessity, Quito often tragic, beyond our control of choice. Notion of finitude makes our secular cognitive tools of biojurisprudence more rich, without the need of depending only on religious or metaphysical circumstances. Is clearly shows that both privacy and prenorm of life have their final boundaries.”26 For the need of biojurisprudence, professor Tokarczyk suggests that the principle of epistemological obviousness, simultaneously the basis of certainty of cognitive truth. Obviousness can be comprehend as a criterion of t truth whereas certainty is distinguished from opinion, assumption, belief, probability. Epistemology of biojurisprudence, makes use of various methods of cognition, heads for cognition of life within limits of need of regulating it by rule of law, with its connection with religious and moral norms. Specificity of experiencing life, in its different aspects, is based on conditioning this cognition exactly by life; so it is always, in some range, studying yourself. Obviously, in cognition we can not omit such fundamental issues like notion of truth, causality, fact, fiction etc.27 Studying biojurisprudence assumes that life is prevalue and prenonrm of everything what exists, especially truth. Prevalue means spontaneous value, original and fundamental to other values, being for them the source. It is prenorm because it norms and forms itself – simultaneously pointing conditioning and boundaries of each other regulation. Prenorm, about which I has written above is perceived the most clearly in the thought of natural law, which along with cognition of human’s life nature, society, Ibidem, p. 13. Problematyka biojurysprudencji została ujęta w formie projektów badawczych (Research Projects) m.in. przez Wydziały Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu w Białymstoku. Profesor Oktawian Nawrot z Wydziału Prawa i Administracji prowadzi seminaria magisterskie z zakresu Biojurysprudencja i filozofia prawa. 26 27 “Scientific discoveries of comparatistic of law indicates contextualism as necessary condition biojurisprudence epistemology. Cognitive meaning of biojurisprudence depends on contexts, in which we consider life. Contexts are inherent in all issues of biojurisprudence because, they not only define type of life, but also its environment and cultural conditionings. Dependence of biojur­isprudence issues on contexts are conditioning a cognition of its content and function”.28 The fact of such a big cultural variety allows us to talk about biojurispru­dence comparatistic, both national and international, up to global. Ideas The definition of obviousness – determines its coexistence of conditions of directness and object studying, a the source of getting knowledge – knowledge of life. Among many cognitive actions, which pretend to directness, only experiencing your own internal life so called introspection, do not cause any doubts. Characteristic of sensual cognition of life, is a subject of visibility; it is bard to talk about visibility in experiencing even your own internal life, more than the sign of clearly intellectual life. Biojurysprudencja world and image of deities draws appropriate set of norms. All the other trends in legal thought are focused on secondary issues, not directly connected with life as prevalue and prenorm, what is perceived and emphasized by biojurisprudence. Thought of natural law visibly stand out because of its character, very often speculative, while biojurisprudence bases its examination and its results mainly on scientific discoveries. “Yet, science accepts that if cognitive estimations and connections between them are attributed to their obviousness, resulted from directness or (and) vis­ibility, so it affirms their authenticity or falsity. The notion of obviousness, close to the notion of intuition, refers mainly to uncomplicated, simple cognit­ive matters, here they are related to life”.29 In relation to experiencing life, just as experiencing other phenomena, there are as much visibility as signs of directness and visibility of experienced life. Therefore there are sensual, spiritual, emotional, rational, social and other kinds of obviousness. Theorists explain those obviousness group of empirical obviousness or asetorical and in group of priori or domineering obviousnesses. In both groups, stating obviousness rules out doubts, e.g. famous sentence by Cartesian Cogito ergo sum. Contemporary epistemology considers as obvious sentences, which you have only to understand to get the conviction of its authenticity or falsity. In biojurisprudence, obviousness has the broadest application for ontology and epi­stemology, however, surely its axiology and methodology would never achieve so broad range of conformity in popularistic societies. Axiology of biojurisprudence is a constituent element of biojurisprudence subject, probably causing the most serious and the most difficult to unambiguous resolving of disputes related to the value of law. Biojurisprudence, which head for eliminating those arguments, based on comprehend by everyone principle of obviousness in life, mostly in human’s life it can notice primary value, the highest and basic. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 12. Ibidem, p. 13. 28 29 101 Mateusz Godawa, Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law Life, as a primary value of law – justice, rightness, order and other, important in law’s norms. Life, as the highest value, is the value in itself, conditioning creation, existence and realization all the other values. Finally, life is the basic value and because it results as the whole world of human, animals and nature. Because of those unquestionable reasons, life deserves a normative protection which is ensured by all normative systems, mainly by law, religion and morality. Boundaries of biojurisprudence axiology are put between affirmative extremity of cult of life and destructive extremity of death cult. The cult of life was extolled by whole thoughts tendencies, like especially Epicureanism either hedonism. Whereas the cult of death is present in explanations of sacrificing lives for deities, nation, family or desperate rejecting its low quality. The cult of life induces to treat it like special gift, right, duty while cult of death denotes to the values higher than life of individual. So “man lives not only by fore of his body, energy of his spirit but mainly by the way of his devotion to values.”30 Values, nolens volens, are present in whole human’s life there-fore it is impossible to escape from axiological issues. They are present in law thought and in whole law, what is perceived and underlined by axi­ology of biojurisprudence. Indeed, human’s life is the value in itself but it is exposed to valuation by various conceptions of its quality.31 Indicators – which give axiology of biojurisprudence the features of realistic measurements: material status which is reflected by grass domestic product (GDP) in conversion to one person in American dollars; health with expected length of life; estimation of political stability and security; family life valuated by the rate of divorces per 1000 inhabitants; life of community is described by the rate of frequency in church and member-ship in trade union; climate and geography in distinguishing between hot and cold climate; security of employment measured by interest rate of unemployment; political freedom scaled from 1 to 7 between complete freedom and its lack; equality of gender, calculated by proportion of com­plete earnings of man and women. “Axiology of biojurisprudence regards the quality of life as very important feature of its value, which belongs to normalization range, not only legal.”32 Axiology of biojurisprudence rests on the credo of axiology of bioethics, which consists of such duties: condition of humanity surviving and nature which determines this survival in the world tormented by crises, is necessity broad international cooperation of global range; every man should not only care of improving his life but also survival of equal quality of life of future generations; we need to accept the rights and emotions of every man to show his uniqueness. Ibidem, p. 13. Ibidem, p. 13. 32 Ibidem, p. 14. 30 31 102 33 J. Searle, Jak wywieść „powinien” z „jest”, „Etyka” 1978, t. 16. Por. np. Metodologia pomiaru jakości życia, pod red. W. Ostasiewicza, Wrocław 2002; E. Dolny, Metodologia budowy tablic trwania życia, [w:] Demografia i polityka ludnościowa, tekst dostepny w Intemecie; także N. S. Jecker, A. R. Jonsen, R. A. Pearlman, Bioethics: An Introduction to the History, Methods and Practice, Jones and Bartlett Publishers 2007. 34 Ibidem, p. 15. 35 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 19. 36 R. Tokarczyk, Triady dobra najwyższego, „Prawo i Życie” 2002, nr 2, p. 72 i n. Biojurysprudencja Obligations of global ethic which are favorable to aspire biojurisprudence are important factor without which it would be impossible to talk about existence or development of civilization. When it come to comparison, its attempt, ontology of biojurisprudence searches for the answer to the question what the life is, on the other hand-axiology of biojurisprudence, asks other question: does the life have value, if it is so, whose life; what values dose it have in its every period – birth, youth, maturity, old age and dying; does the value of human life depend on his actions and behaviors. Both ontology and axiology, with a great effort, are finding answers to those questions. Great obstacles are present in trying to eliminate in ontological definitions of life, axiological beliefs of its value. The conception, which claims that description of the existence, here life especially human life, does nor give us its values and is based on mentioned obstacies and is known as naturalistic error.33 Biojurisprudence methodology is the part of biojurisprudence, which subjects are scientific methods. Among the division of methodology the main place is occupied by the division into general and logical methodology, which is known by every fields of knowledge and methodology of details; every science. Biojuris­prudence belongs to social science, but it has the closest connections with other sciences, especially biological – medical. For this need the most appropriate are methods of social science – logical, descriptive, philological, genetic, statistical, comparative and other. Also methods related to examination of main value and main norm of biojurisprudence that is life, are growing up.34 Investigation of essence, sources and functions of biojurisprudence and biolaw head for the defining their character in form of theses and hypotheses. Although biojurisprudence and biolaw are the most spectacular phenomena of jurisprudence, introduced to the science in the last years of 20th century. In methodology of biojurisprudence it has to be mark that it comes from realistic signs of life, subsequently puts them to the estimation, especially religion and moral to create norms based on them, from the general sense of their group – principles, institutions and branches of law – biolaw. “The subject of describing, valuing and normalization is mainly human’s i life, to a lesser range life of animals and nature. Almost all branches of science deal with describing different aspects of life; but its essence is still domain of biological science. Valuing of life especially catches the attention of theology and ethics.”35 In some practical sciences such as medicine and economics, life and its descriptions intertwines and create inseparable whole. Moral and legal normalization depend largely on that. Triad – describing, valuing and normalizing life – grows out of discrepancy of life’s views, which perhaps are impossible to eliminate.36 103 Mateusz Godawa, Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law “Normative valuations of biojurisprudence, mainly are based on selected religious and moral valuations, indicate the value of various aspects of life of human, animals and nature in categories of sacrality and the good for purpose of creating and using biolaw. Indication of values of definite aspect of life allows to recognize natural boundaries of its normalization”.37 104 The norm of biolaw is an expression of obligation, which is connected with the actions consistent with a pursuance to secure and improving the quality of defined aspect of life. The groups of legal norms create institution of biolaw – right to birth, right to exist, right to death. Basing on them we can distinguish fields of biolaw; each of them would regulate defined aspect of life of human, animals, nature, society and intemational life. Logical relations between branches of law could be called biolaw system, although the notion of system does not matter like in culture of instituted law. Biojurisprudence takes into consideration unusual needs of 21st which are creating and using of law. Simultaneously, watching for the point of life, as a natural and obvious prevalue – the source and aim of all the other values which ate the same time form prenorm – general frame indicating the boundaries of other elements of law. Noticing in life prevalue as well as prenorm releases biojurisprudence from speculated difficulties which are harassing other sterile trends of jurisprudence. General assumptions of biojurisprudence are waiting for more detailed improvements. Professor Tokarczyk in his newest book, which is dealing with biojurispru­dence, claims that it is necessary to make a thorough review of hitherto concepts of legal and juridical language. He thinks that many of those concepts, thanks to penetration of remarkable achievements of biotechnology and biomedicine into biojurisprudence, lost theirs basic sense. Moreover, he claims that there are inadequate to describe this what they only apparently denotes. In searching of suitable concepts we should, as he thinks, still pay our attention to life as a prevalue and prenorm. Whole law, in the light of biojurisprudence, is a biolaw, so it is built in harmony with a natural course of life and is divided into three branches, characterized by biojusgenesis, biojustherapy and biojustanathology.38 Those three, mentioned branches of law denote to three main areas of life, as – public life, private life and personal life. It is obvious that they do not use up whole areas of life. Law should regulate only this should be regulated by it. If only moral regulations were sufficient, the law would be needless. Apart from areas of life, which is regulated simultaneously or only by law, morality and religion, there are broad areas of life, where any regulation by any means is needless. “If every norms, especially law norms, directly or indirectly denote to fixed areas of life, it is strongly supported to use the name ‘biolaw’ instead of ‘law’. Cause, the name ‘biolaw’ can still resemble what is its subject, presource, prevalue and prenorm”.39 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 19. A. Mereżko, Biojurisprudencja – nowyj napriam w suczasti nauci prawa, „Juridiczeskij Żurnal” 2008, nr 1, s. 136 i n. 39 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy..., p. 85. 37 38 Biojurysprudencja In spite of fixed views, as Tokarczyk claims, the original sources of law, or perhaps already biolaw, custom, agreement, precedent and constituting are not secondary to it but necessities of normalization the lives of individuals and their coexistence in various societies. Custom is a civil law, public law or administrative law, law-penal and varied. According to the subject of biojurisprudence, the custom should be defined as a relation of the area of civil life, public life or administrative life and penal life and life which links their features. Quite conventionally, basing on these areas, we can distinguish various branches of law, such as constitutional law, administrative law, civil law, family law, labour law, financial law. In agreement with assumptions of biojurisprudence we should call these areas, branches of life – constitutional, administrative, civil, family, labour, financial ect. “The name of the branch itself should remind us that the law is only the tool used to realization of specified aims which are separate in the area of life, but not an autonomous value.”40 Their fundamental division induces to distinguish between branch of normative protection of life and the branch of normative improving the quality of life. The system of biolaw, current law systems, creates together all the regulations of biolaw, law which is related to protection of life and improving the quality of human’s life and some species of animals. Links between each aspect of law regulations of biolaw systems – norms, rules, principles, branches – have been already defined by character of life and coexistence. They are standing out because of naturalness of processes and signs of life, fundamentally different than character of links, imposed by current conceptions of law. In biolaw, the significance of the biolaw entity hierarchies are getting weaker and weaker, in comparison to present law, because not only the value of individuals lives is appreciated but also some animals species and defined species of plants. Reduction of the significance of those hierarch­ies stays in harmony with a message of ecology, liberalism and democracy. “Aspiring to internal non-contradiction of law’s systems, fully unrealistic in the present law systems, in biolaw they started to have weaker theoretical meaning as long as the contradictions in life will be removed, mainly in social life, regulated by biolaw. Biojurisprudence reveals also, almost grotesque, aspiration to wholeness of the law, or filling the gaps in the law. Thousand years of experiences of using law systems of instituted law, pretending to internal non-contra­diction and entireness, indicated that it is impossible to achieve”.41 Closer to the processes of using the law, surely is the culture of common law, which limits irrationality of the culture of instituted law in a higher degree than instituted law culture, also in processes of creating as well as using law. The culture of instituted law have to deal with two long, and very complicated processes – firstly creating law, subsequently using law. In the culture of common law creation of law is at the same time, its using and the other way round, there are so many Ibidem, p. 86. Ibidem. 40 41 105 law, what really was created during life, what cannot be said about, very often remote from the culture of instituted law life. In spite of the magnitude, thick and stream of new law, it was impossible to state its fullness, sufficiency or entireness. Precedential law of the cul­ture of common law stands out because of virtue of permanence whereas the law of instituted law culture never keeps up with faster processes of life, faster even than the fastest amendment of law. Interpretation of law, which as we know is unnecessarily complicated in the practice of using law, is making simpler and brighter because of biojurisprudence. Mateusz Godawa, Biojurisprudence as an Original Concept of Knowledge and Information on the Law “This sense is seen by every prudent man, therefore it is almost useless to know about speculated legal thinking and complicated interpretations of law, more useful to barren considerations of critics than to practicing law. It is mak­ing brighter, because described in the present trends of jurisprudence, especially legal positivism, linguo-logical legal reasoning and interpretation of law, are making it rather obscure than showing what they want to explain. If only for a while we would shake of the impression of apparent charm connected with the legal reasoning and legal interpretations, we would easily see their verbalism, artificiality and their isolation from realities of life.”42 To conclude, biojurisprudence allows us to see better the variety of aspects of biolaw, than now so called variety of levels, or its integrative conceptions. Variety of aspects of biolaw, indicate in natural and obvious way, areas and contexts of life. Because, life comes into existence and it is used despite of law. However, variety of levels and integrative conceptions of examination the law have abstract character, as well as law of culture of instituted law, they are in isolation from realities of concrete signs of life, which are regulated by law or waiting for such regulations. The influence of nature and culture is unquestionable in the way of examination the subject of biojurisprudence, biolaw. Taking into comparative consideration, in case of biolaw, religious, moral and legal contents of various cultures, biojurisprudence derives from legal comparatistic and contributes to its development. “Comparatistic of world’s cultures indicates great domination of cultural conditionings over genetic conditionings, both about human’s and animal’s life protection and not killing them. When the protection of life states instinctive and human’s rational will of survival of almost every animated being, their murdering is conditioned by culture. Wars, genocide, terrorism, murders cause concern for survival of animated beings, using its all power to undermine the value of life as a prevalue.”43 For the survival of kind, stated by biojurisprudence rule of obviousness allows to sacrifice life of defined, belonging to its individuals. Although, m nature survival instinct is one of the greatest and most dominant and forming the kind, its individuals, human as well as animals, are always using instinct of their own survival. A survival of kind as a whole is governed by other laws. Ibidem, p. 87. Ibidem, p. 88. 42 106 43 Jan Filip Uniwersytet Masaryka w Brnie, Słowacja Pierwodruk: recenzja R. Tokarczyk, Biojurisprudence. Foundation of Law dor the twenty-First Century, Lublin 2008; J. Filip, Biojurispruden­ ce – nový pohled na právo nebo jen nový směr právní vědy? (recenzní článek), w: „Časopis pro právní vědu a praxi” 2009, Roč. 17, č. 2, s. 71–76 Biojurysprudencja Biojurisprudence – nový pohled na právo nebo jen nový směr právní vědy? Dějiny právní vědy před námi vstupují jako řada pokusů o nová řešení a nové přístupy, ať již z hlediska toho, čím by právo mělo být, co by mělo regulovat nebo jakým způsobem by mělo být poznáváno. Není to po­prvé, kdy je pociťována nedostatečnost jeho východi­sek, předmětu, pojmového aparátu a metodologického instrumentária. Podněty k přeměnám přicházely v histo­rii z různých stran. V 90. letech minulého století se v té­to souvislosti na podkladě bioetiky, která se rozvinula zhruba o 20 let dříve, začaly rýsovat pokusy o stanovení závazných pravidel (zejména oblast léčení a práv paci­entů) a brzy na tomto základě vznikly výukové před­měty. Netrvalo dlouho a objevil se pokus vybudovat na tomto základě nejen nový obor práva, nýbrž dokonce nový směr právní teorie.1 U jeho zrodu stál významný polský právní teoretik, axiolog a filosof Roman Tokarczyk, odborník na americké právo (studia u L. Fullera na Harvardu)2, právní filozofii, komparatistiku3 a v po­sledních letech právě na biojurisprudenci. Po řadě dal­ších pokusů v loňském roce vyšla další z jeho pionýr­ských a k zamyšlení provokujících prací. Autor se jí pokouší vymezit nové oblasti právní vědy a především nové přístupy k právu. K tomu zase nedochází tak často, a proto je třeba této nové práci věnovat speciální pozornost, protože bez ohledu na to, zda se prosadí názory v ní pertraktované, bude v každém případě vý­znamná nejen pro tradiční oblasti jako je zdravotnické či medicínské právo, regulaci výzkumné činnosti atd., nýbrž i pro pochopení rozvoje tak klíčové oblasti jako jsou základní lidská práva, svoboda, důstojnost, autono­mie člověka. Jak plyne již z názvu práce, jedná se pokus formulovat nová východiska, ze kterých by právní věda odpověděla na výzvy 21. století, kdy podle autora přestává platit řada tradičních právních pojmů. Autor dokonce naznačuje potřebu opustit samotný pojem * Prof. JUUr. Jan Filip, CSc., katedra ústavního práva a politologie. Právnická fakulta Masarykovy univerzity, Brno. 1 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Nowy Nurt Biojurysprudencji, Wyd. UMCS, Lublin 1997. 2 Viz jeho Prawa wierne naturze: krytyka doktryny Lona Luvois Fullera, Wydawnictwo Lubelskie, Lublin 1980, dále Prawo amerikańskie, 10. vyd., Wolters Kluwer Polska, Warszawa 2009. 3 Viz R. Tokarczyk, Komparatystyka prawnicza. 9. vyd., Wolters Kluwer Polska, Warszawa 2008. 107 Jan Filip, Biojurisprudence – nový pohled na právo nebo jen nový směr právní vědy? 108 práva a nahradit ho pojmem biopráva (biolaw), což umožní, aby mohl být sledován v kontextu nových oborů jako je bioetika, biomedicína, biotechnologie, biopsychologie. Stejně tak je třeba znovu promyslet a do nového systému zařadit pojmy jako je právní norma nebo právní ustanovení (norm and provision), které rovněž dostávají v jeho pojetí nový význam (s. 106). Jedná se tak podle mého soudu o pokus o ra­dikální odvrat od dogmatických přístupů k právu a o je­ho propojení s živými organismy všeho druhu v podobě koncepce nejen nového právního oboru, nýbrž o nový pohled na právo, který by měl nově definovat jeho východiska z hlediska předmětu, epistemiologie, me­todologie, axiologie. Autor zřejmě dospěl k názoru, že vývoj v uvedených „bio” oblastech již pokročil tak da­leko, že je možné shrnout dosavadní výsledky a formu­lovat pevné základy nového oboru. Nejde jistě o pokus ani první, ani poslední4, je to však pokus seriozní a je třeba mu věnovat patřičnou pozornost i u nás v České republice (na stránkách našeho časopisu)5, tak jako je tomu u prací R. Tokarczyka obvyklé v celém světě. Tokarzcyk ve své poslední práci shrnuje výsledky svých dlouholetých výzkumů a výuky vědního oboru, kjehož zakladatelům se počítá.6 V této rozsahem ve srovnání s jeho jinými pracemi7 sice relativně stručné studii činí pokus vytvořit systém právní vědy, která bu­de vycházet nikoli z bezplodných dogmat (jeho tvrze­ní), nýbrž z toho nejreálnějšího, čím je právě život, existence živých bytostí (lidí, zvířat, živé přírody). Ta­ková koncepce může vyvolat nejrůznější ohlasy8 od na­prosté skepse přes korektní kritiku až po naprostý nekri­tický obdiv. Protože však autor formuluje celou řadu závěrů výslovně pro ,,21. století“, je třeba blíže tento směr sledovat. Hned na počátku musím znovu připome­nout (viz výše), že nyní vyšlá práce je určitým shrnutím studií předchozích, bez kterých by nemohla vzniknout. Prezentuje se v ní kostra oboru, zatím co jeho konkrétní obsah najdeme v pracích předchozích.9 Název biojurisprudence, do češtiny obtížně přeloži­telný, je označení pro budovaný nový vědní obor na po­mezí více disciplín (viz níže)10, který se z pohledu prá­va zabývá přirozeným rytmem každé formy života. Z toho se vyvozují její tři základní části: 4 Konečně spolu s mými spolužáky jsem měl možnost poslou­chat v prvním ročníku (1969–1970) znovuotevřené právnické fakulty v Brně přednášky nezapomenutelného prof. V. Kube­še, který se pokoušel rovněž o nový přístup na základě kritic­ké ontologie Nicolaie Hartmanna s jeho pohledem na výstav­bu světa (anorganická, organická – duševní a duchovni skuteč­nost ěi vrstva bytí), ve které hraje zvláštní roli právo ve vzta­hu k člověku, která je právě oním středobodem vývoje (Krone děs Kosmos, Sinngeber der Welt). Mezitím vyšel i překlad Nové cesty ontologie. Bratislava: Pravda 1976. V Tokarczykově koncepci je východiskem život nejen člověka, což je za­se reakcí na různé „eko“ směry ve vědě a politice. 5 Česká republika je v práci zmíněna nepřímo pouze v před­mluvě z pera amerického profesora W. J. Wagnera jako pří­klad ničení lesů znečištěným ovzduším. 6 Výuka biojurisprudence jako samostatného výukového před­mětu začala právě v Lublinu. 7 Zejména Prawa narodzin, życia i śmierci, 8. vyd., Zakamycze 2006 (9. vyd. se připravuje v tomto roce); Etyka prawnicza, 3. vyd., Warszawa 2007; Historia filozofii prawa, 3. vyd., Kraków 2000; Współczesne kultury prawne, 7. vyd., Warszawa 2008; Filozofia prawa, 10. vyd., Lublin 2005 a další. 8 Počty vydání prací autora a reakce v celém odborném světě dokazuji, že se jedná o pokus, který se opírá se reálné pod­klady. 9 Především práce Prawa narodzin, życia i śmierci, 8. vyd., Za­kamycze 2006 je plná praktických problémů a příkladů jejich řešení. Zde je již rovněž obsažen přehled tezi a hypotéz no­vého vědního oboru (s. 19n.), v recenzované práce je však do­plněn a rozšířen (s. 36–39). 10 O novosti svědci i to, že nejnovější a nejobsáhlejší (1100 stran) polská učebnice ji ještě nezahrnula do svých výčtu teo­rií a směrů (srov. J. Oniszczuk, Filozofia i teoria prawa, C. H. Beck, Warszawa 2008). 11 Autor zde prezentuje kompartivní pohled nejen jako pouhý zdroj faktů a poznatků, nýbrž jako součást biojurisprudence (s. 109). Biojurysprudencja – biojusgeneze (první část života od početí po naro­zení), – biojusterapie (nejobsáhlejší část zahrnující ochranu života a zlepšení jeho kvality od narození po smrt) a konečně – biojustanatologie (problémy umírání člověka a zá­nik jiných druhů živých bytostí). Tím je vymezen základní přístup k předmětu, který dále autor demonstruje na jeho prvcích, kterými jsou jako u každého vědního oboru ontologie, epistemiologie, axiologie a metodologie biojurisprudence. Přede­vším ontologická část nás přesvědčuje, že se nejedná pouze o život z hlediska tělesnosti, nýbrž z hlediska všech jeho forem (buněčný, organismální a sociální), což má význam zejména u člověka (duchovní, psychic­ké, emoční, rozumové, sociální stránky) ve smyslu Hegelova chápání života jako všezahrnující totality (all-embracing totality, allumfassende Totalität v originál­ních textech Hegela). Důraz je kladen na odlišení pojmů „lidské bytosti“ a „osoby“, těla (které nyní vystupuje též jako fenomén obchodu a kultury) a ducha z pohledu různých kultur a náboženství (smrtelnost, reinkarna­ce).11 V případě člověka je zdůrazněn sociální život a jeho oblasti (náboženský, morální, politický, hospo­dářský, profesní, osvětový, kulturní atd.). Totéž se týká i smrti, její definice a druhů (včetně smrti biologické, mozkové, sociologické). Samotný předmět ještě nepředstavuje až tak zásadní odlišnost od tradičního pohledu právní vědy na její předmět. Pokud bychom ovšem chtěli vyjít z toho, že jde o nový pohled na právo, došlo by nepochybně k jeho zúžení. Odlišnosti vystupují v případě epistemiologie biojurisprudence, která vychází t toho. že život je právě pranormou a prahodnotou všeho co existuje (prevalue, prenorm). Na rozdíl od přirozeného práva, které staví často na spekulaci, biojurisprudence své poznání podle autora opírá o vědecké objevy (s. 23). Poznávací kategorií je zde proto pojem ontologické omezenosti života (finitude) oproti teologické myšlence života věčného. V této souvislosti autor rozebírá přístupy různých kultur, náboženství a vědních-oborů a dospívá k zásadním závěrům ohledně nového směru poznávám v právu. Biojurisprudence se podle něj může opírat o jedinou výchozí ontologickou zásadu prvotnosti života jako prahodnoty a pranormy, kdežto východisko své epistemiologie dosud nenašla. To nemůže nalézt ani v bioetice jako daleko rozvinutějším oboru, který zde hledá východiska např. pro rozhodování různých etických a medicínských rad a komisí. Připomeňme proto význam této otázky právě pro oblast práva, neboť na rozdíl od bioetiky (ale i jiných oborů jako např. politologie) právní praxe musí hledat nejen možná řešení, ale musí prakticky rozhodnout. Stačí připome­nout nedávné rozhodnutí (tuším ve Velké Británii) o tom, kterému z počatých dvojčat má být ukončen život, aby druhé mělo šanci na narození a přežití. Zde proto rozvoj medicíny a biotechnologií staví před právo úkol řešit problémy, nikoli jen spory, a to vše závazně regulovat. V tomto směru lze dát autorovi za pravdu v tom, že tradiční právní pojmy v takových případech zklamou a je třeba hledat nová východiska. To ale podle mne ne­ znamená zavržení původních, nýbrž pouze doplnění ar­zenálu práva o nový přístup. Pro právo to představuje nejen problém hledání řešení, nýbrž dokonce i hledání procedury, jak k nějakému vyhovujícímu řešení v tako­vé radě, etické komisi nebo dokonce 109 Jan Filip, Biojurisprudence – nový pohled na právo nebo jen nový směr právní vědy? 110 v soudním řízení dojít (a zda vůbec).12 Zatím se tak lze opřít o tzv. four principles approach13, který je založen na respektování čtyř zásad – autonomie člověka14, nečinění zla (nonmaleficence)15, činění dobra (beneficence)16 a spravedlnos­ti (fairness).17 Zejména poslední princip není třeba z hlediska téměř bojů o reformu našeho zdravotnictví snad ani rozvádět. Již to ukazuje, že nejspornější oblastí biojurisprudence bude její axiologie, jejíž hranice jsou logicky vymezeny dvěma krajnostmi – kultem života a kultem smrti. Život je sice pro biojurisprudenci prahodnotou, nicméně jej lze hodnotit na základě stupnice jeho jakosti.18 Není pominuta ani problematika Kantova kategorického imperativu, i když Tokarczyk s ohledem na jeho přílišnou obecnost v něm neshledává velký prakticky normativní význam. Co se týče práva na život, je zmíněna i otázka hodnota života zvířat a rostlin opět v komparativním pohledu s kritikou antropocen­trismu ve srovnání s biocentrismem A. Schweitzera. Zde se autor dotýká otázky právní subjektivity a mož­ností konstruováni práv zvířat. Zdůrazňuje rozdíl tvrdé (deep) a měkké ekologie (shallow ecology), když ta po­slední pouze chrání přírodu z důvodu ochrany životních podmínek člověka. V tomto kontextu vzniká rovněž otázka, co nového by mohla přinést metodologie takto budovaného nové­ho oboru. Zcela nepochybně, a autor si je toho vědom, to bude vazba na metody bioetiky, biotechnologie abiomedicíny.19 Zde autor formuluje celkem osm tezí a hypotéz20, které umožňují bližší pochopeni celkové koncepce biojurisprudence. Z nich plyne, že podle auto­ra do vzniku biojurisprudence byl rozvoj právní vědy určován jen přirozenými procesy života člověka a příro­dy, kdežto nyní je její předmět určován umělými zásahy biotechnologii, bioetiky a biomediciny. Tyto zásahy 12 Ani to není pro právo nový problém. Stačí poukázat na po­jem tzv. political question v podobě závěrů soudů, že určité otázky nejsou soudně judikovatelné a vymykají se soudní kognici (politické, ekonomické, umělecké, vědecké, lékařské). Z ústavního práva pak možno připomenout problém přípust­ného a nepřípustného předmětu referenda nebo tzv. riziko­vých rozhodnutí. Z mnohých prací na toto téma např. U. di Fabio, Risikoentscheidungen im Rechtsstaat, Mohr Sibeck, Tübingen 1994 nebo úvahy R. Alexyho (Verfassungsrecht und einfaches Recht – Verfassungsgerichtsbarkeit und Fachgerichtsbarkeit. Vereinigung der Deutschen Staatsrechtslehrer: Veroffentlichungen der Vereinigung der Deutschen Staatsrechtsiehrer; Bd. 61 Berlin; New York: de Gruyter 2002, s. 15n.) o strukturálních a epistemiologických prosto­rech (Spielräume) pro rozhodování. První jsou dány nejedno­ značnosti přikážu a zákazů, druhé problémy poznáni. 13 Podrobně lze odkázat právě na autory tohoto přístupu – viz T. L. Beauchamp, J. F. Childress, Principles of Biomedical Ethics, 5. vyd., Oxford 2001, s. 57–271. Autor se však ke kritériím v této praxi blíže nevy­jadřuje. Poukazuje pouze na shodnost druhého a třetí principu rozhodování, i když s tímto názorem lze souhlasit jen částeč­ně, jak plyne z právě citované práce (s. 114). 14 Zahrnuje otázky jako způsobilost rozhodnout, dobrovolnost (předběžné podmínky), objasněni, doporučeni, porozumění (prvky informační), rozhodnuti a jeho schválení (prvky sou­hlasu), problematiku náhradního souhlasu (surrogate decision) atd. 15 Je výrazem staré maximy primum non nocere zahrnuje řadu požadavků jako nepůsobit škodu, předcházet jí, odstraňovat ji a činit dobro, což konkrétně zahrnuje problémy jako dobro­volného a povinného léčení, neléčení, euthanasie, usmrcováni apod. 16 Jako tradiční problém etiky (souběžný je pojem benvolence) zahrnuje otázky patemalismu (k tomu tradiční řešení u J. S. Milla v díle O svobodě), zvažování dobra a prospěchu (problém utilitarismu) atd. 17 Zahrnuje takové prvky jako jsou férová šance, právo na při­měřenou (decent) minimální péči. pravidla přidělování léčeb­ných prostředků, stanoveni priorit při léčeni pacientů, nedo­statková péče atd. 18 Zde zatím autor nabízí klasifikaci podle takových kritérii jako hrubý domácí produkt, délka života, politická stabilita, bezpečnost, počet rozvodů, účast na občanském životě, klima, zeměpisná poloha, zaměstnanost, politická svoboda, rovnost pohlaví atd. 19 Nedovedu si představit, jak by se s tímto přístupem vyrov­nali klasikové normativní teorie. 20 V předchozí práci Prawa narodzin, życia i śmierci, 8. vyd., Zakamycze 2006, s. 19 jich uvádí sedm. 21 To považuji za jeden z klíčových závěrů a připomínám si zde diskuse např. nad problematikou budoucího § 167 nového trestního zákona (nedovolené nakládáni s lidským embryem a lidským genomem) či nad zákonem c. 227/2006 Sb., o výz­kumu na lidských embryonálních kmenových „buňkách a sou­visejících činnostech v souvislosti s Úmluvou na ochranu lids­kých práv a důstojnosti lidské bytosti v souvislosti s aplikací biologie a medicíny: Úmluva o lidských právech a biomedicíně (é. 96/2001 Sb.m.s.). 22 Příkladem může být Barcelonská deklarace z roku 1998, zpracovaná kodaňským Centrem etiky a práva, založená na zásadách autonomie, důstojnosti, integrity a zranitelnosti, kte­rá je považována za jedinečný příklad filosofické a politické dohody expertů z oblasti bioetiky a biopráva. Podrobně viz rozbor v práci P. Kemp, J. D. Rendtorff, The Barcelona Declaration. Towards an Integrated Approach to Basic Ethical Principles, „Synthesis Philosophica“ 2008, roč. 46, č. 2, s. 239–251 (dostupné na www.hrcak.sree.hr/file/ 58331). Biojurysprudencja jsou přitom stále větší, což vede k poklesu významu tradičních metod a růstu významu biojurisprudence a biopráva. Tyto zásahy jsou hodnoceny různě, takže hodnocení je důležitou složkou nového oboru. To má vést k tomu, že ne vše, co je technicky možné, je axiologicky akceptovatelné a normativně přípustné. To má podle autora klíčový význam z hlediska konstrukce nových přístupů k tvorbě (bio)práva a jeho aplikace (s. 38).21 To vede též k tomu. že se od původně spe­kulativních přístupů přechází ke zcela praktické orien­taci biojurisprudence. Protože však ještě nedokážeme dohlédnout všechny důsledky vývoje, může v budouc­nosti dojít k zásadní reorientaci právní vědy. Pevných východiskem musí být pojetí života jako prahodnoty a pranormy. Z těchto tezí a hypotéz je potom učiněn pokus vybudovat systém biopráva s odvětvím, která regulují určitý aspekt života člověka, zvířat a přírody (s. 39). Východiskem by měly být instituty (autor hovoří o institucích?) práva narození, života a smrti, ovšem samotná odvětví se od současných odvětví nijak ve skutečnosti neliší (ústavní, správní, finanční atd.). Jediný rozdíl jev tom, že autor nehovoří o odvětvích práva, nýbrž o odvětvích života (s. 107 – branches of life). Z hlediska kategorie života je též možno vyřešit spor o to, zde lze hodnoty poznat (kognitivismus) či nikoli. To vede k postupu, kdy docházíme k hodnocení, na jeho základě ke stanovení povinností, poté na vyšším stupni ke stanovení zásad a konečně k normativním teoriím (rozuměj v podobě např. přirozeného práva, utilitarismu, deontologie Kanta apod.). Zde je zejména zajímavé, jak autor srovnává americký přístup, který je skeptický vůči hledání obecných řešení22, s přístupem evropským, který se o to naopak snaží. Podle Tokarczyka je přitom významné, že zatímco přístupy v bioetice se liší a navzájem soupeří, v biojurisprudenci je tomu naopak. To je ovšem pochopitelné, protože na rozdíl od teologů, etiků či politologů se právníci nakonec vždy na nějakém řešení musejí shodnout a věc ve prospěch určitého výsledku rozhodnout. Proto nelze souhlasit s autorem, že je to v důsledku toho. že biojurisprudence uznává život za prahodnotu a pranormu (s. 45). Plyne ze samotné povahy a funkce práva, jehož aplikace musí přinést rozhodnutí. Jestliže přitom najde jednotné východisko, tím lépe. Konečně S. Symotiuk v předmlu­vě uznává, že právo má své autonomní požadavky (dura lex sed lex) a že bez toho by převládl kulturní re­lativismus a situacionalismus (s. 5). Na to autor navazu­je ve svých úvahách o roli bioetických rad a výborů, jejichž posláním je najít základní východiska a shodu v řešení složitých životních situací a současně hledat směrnice pro zákonodárce. Zde autor spatřuje (s. 55) zajímavou spojnici, když tvrdí, že přirozené právo je nezávislé na státní tvorbě práva, kdežto bioprávo je ovlivněno nejen státní tvorbou, ale právě také doporu­čeními oněch bioetických rad. 111 Jan Filip, Biojurisprudence – nový pohled na právo nebo jen nový směr právní vědy? 112 Druhá část práce (s. 47–65) je věnována dalšímu problému zmíněné deklarace nezávislosti, tj. vymezení se biojurisprudence vůči jiných právním směrům sou­časnosti jako jsou především přirozené právo, právní pozitivismus a právní realismus. Kromě toho autor uvá­dí ještě další směry jako jsou hermeneutika, analytická filosofie práva, teorie právní regulace, procesní teorie spravedlnosti a ekonomická analýza práva. Východis­kem je zde opět hledisko ontologie, epistemiologie, axiologie a metodologie. Kromě komparace těchto smě­rů je zajímavá např. kritika koncepce Kelsenovy vyspekulované Grundnorm (s. 55) jako transcedentálně-logické podmínky tvorby, platnosti a aplikace práva oproti pranormě biojurisprudence, která je imanentní a zřejmá pro každého rozumného člověka. Zatímco pro přirozené právo je typický dualismus práva přirozeného a stanoveného, biojurisprudence právo sjednocuje. Ontologicky vzato mají společný předmět, ale zatímco přirozené právo život chrání jako by zvnějšku, biojurisprudence jej chrání a zlepšuje zevnitř. Tato část zaujme nepo­chybně každého, neboť demonstruje autorovu tolikrát osvědčenou erudici v této oblasti. Naproti tomu část tře­tí (s. 67–81) nazvaná Právo a moudrost je spíše přeh­ledem různých koncepcí moudrosti a filosofických, mo­rálních a náboženských přístupů k ní. Sama o sobě představuje jen jakýsi úvod do problematiky toho, co musí bioprávo řešit a co zatím přesahuje možnosti naše­ho poznání. Není přitom pochyb, že klasifikace na mou­drost osobní, která určuje život jedince a moudrost so­ciální, která určuje skupinový život, má význam, stejně jako zásady rozvahy, diskrece, opatrnosti, solidnosti, solidarity. V této části popravdě bez vazeb na předmět biopráva hodně problémů spíše uniká. Z práce též neplyne, zda se jedná o nutnou část biojurisprudence d v jakém poměru k ní úvahy o moudrosti jsou.23 Více zaujme až část budovaná na autorově právnické etice, kde zkoumá jurisprudenci jako právnickou modrost a její předpoklady na pozadí statutu právnické profese. K vlastní problematice předmětu a metod se autor vrací opět v části čtvrté (s. 83– 104), ve které rozebírá velice zajímavě vazby biojurisprudence s jejími (těžko říci zda) pomocnými vědami, což jsou všechny vědní obory, které začínají předponou „bio“. Sleduje jejich předmět, vznik, strukturu a vztah k biojurisprudenci. Hlavní pozornost přitom věnuje zejména bioetice, což je pochopitelné, neboť pro právo jako celek slouží etika (pokud nejde o směr založený na axiologickém eticko-právním nihilismu)jako podnět pro rozvoj a hodnocení, ať již jde o etický redukcionismus – vazby jsou, ale být nemusí, normativismus — vazby jsou a jsou žádoucí nebo esencialismus – právo bez morálky není možné (s. 56). Na rozdíl od právního pozitivismu, který se řadí mezi první tři přístupy, biojurisprudence spolu s přiro­zeným právem stojí tedy na stanovisko esencialismu. Pro ni má pro bioetika zásadní význam, neboť jí jaksi předpracovává takové otázky jako utilitarismus, určení hodnoty života, kontroly techniky, lékařství, forem uvažováni o životě, hledáni hranic mezi fakty a hodno­tami. Stejně tak z ní bere biojurisprudence přirozené prameny, zatímco náboženství má své prameny v ně­čem nadpřirozeném. Zaujme též rozbor vztahu bioetiky a biopráva24, kde autor zdůrazňu23 Zde jen připomínám, že v posledních letech zavedl nás Ústavní soud při hodnoceni obecně závazných vyhlášek obcí test čtyř kroků, jehož poslední složkou je test rozumnosti. 24 Zde autor uvádí názor amerického badatele M. Caprona, podle kterého lze tento vztah znázornit tak, že bioetika je vlak s nákladem objevů biologie, techniky a lékařství, kdežto bio­právo je inženýrem kontrolujícím lokomotivu tohoto vlaku, který se pohybuje po kolejích určených etikou a nábožens­tvím. 25 Jen opět poznamenávám, že by si ovšem zasloužila náleži­tou pozornost judikatura Evropského soudu pro lidská práva k či. 8 Úmluvy o ochraně lidských práv a základních svobod, kterou se dohání problémy s bezprostřední aplikovatelností Úmluvy o biomedicíně (č. 96/2001 Sb.m.s.). 26 To ovšem znamená nutnost důkladné analýzy soudní judi­katury a rozlišování mezi politikou, právem a etickými otázkami.jak to činí např. práce J. L. Dolgin, L. L. Shepherd, Bioethics and the law, New York: Aspen Publishers, 2005 (v tomto roce vychází již 2. vydání rozšířené z<94 na 960 stran). 27 Zde jen připominám nedávno vyšlou vynikající práci J. Kerstena, Das Klonen von Menschen: eine verfassungs-, europa- und volkerrechtliche Kritik, Tübingen : Mohr Sibeck 2004, kde je podrobně rozebírána problematika biotechnologii včetně regulace v komunitámím právu a Chartě základních práv EU. 28 Zde se jedná o soubor pravidel pod zkratkou GMT (Good Microbiological Techniques) – viz např. v materiálech WHO Laboratory biosafety manuál, 3. vyd. Geneva 2004 na adrese http://whqlibdoc.who.int/publications/2004/9241546506_partl V.pdf. 29 Jen modul EU v rámci ASPI vykazuje více než sto pra­menů. 30 Tak označuje tuto práci v předmluvě S. Symotiuk. Biojurysprudencja je přednosti common law pro tuto oblast, zejména pro oblast regulace zdra­votnictví (medicínské právo).25 Zdůrazňuje zejména tu jeho přednost, že jeho aplikace je současně jeho tvorbou (s. 108), zatímco v kontinentálním systému jde o dva zdlouhavé procesy.26 Jiným takovým oborem je bio­technologie, s nesmírně dlouhou historií od fermentace, kvašení, hnití atd. přes molekulární biologii od konce 19. stolení k objevu struktury DNA, genetickému inže­nýrství, klonování, geneticky modifikovaným organis­mům atd.27 To vede k potřebě právní regulace jak na úrovni státní, tak zejména mezinárodní28 nebo Evropské unie.29 Obdobně je pojednána problematika biomedicíny a základních právních instrumentů v této oblasti. Kromě toho autor rovněž poukazuje na takové obory ja­ko bioantropologie, biopsychologie, biomechanika, biostatistika nebo z jiné stránky tzv. bioterorismus. Jaký bude další vývoj biojurisprudence? Závěrečná část obsahuje výhledy biojurisprudence do budoucnosti, kde se autor pokouší naznačit základní směry vývoje z hlediska její struktury, pramenů, bioprávních vztahů a struktury z hlediska odvětví (tzv. odvětví života). Popravdě ale nějaký rozdíl oproti klasickému právu zde není vidět (myslím tím strukturu systému odvětví biopráva), to se ale netýká např. názoru o bezdůvodném (unjustifiably) zúžení okruhu subjektů práva na fyzické a právnické osoby a úvahy o postavem alespoň někte­rých zvířat v této souvislosti (s. 107). Pochopitelně vytrženo z kontextu by takové tvrzení mohlo vzbudit odpor, v kontextu souboru poznatků, které nám práce R. Tokarczyka prezentují, to již vede k promýšlení no­vých konceptů. Teprve pokus o komplexní zpracování problematiky biopráva z pohledu biojurisprudence může přinést další odpovědi na množství otázek, které se při četbě této studie nabízejí. V čem tedy má tento nový pohled na právo spočívat a jedná se skutečně o de­klaraci nezávislosti nového oboru?30 Stačí k tomu nové výzvy současnosti z oblasti genetiky, sexuologie, tech­niky a biotechnologii, psychologie, medicíny? Ztratily již skutečně tradiční pojmy práva, subjektivních práv, právního vztahu a jeho prvků, právních odvětví (mají být nahrazena specifickými oblastmi života) svůj výz­ nam a je třeba budovat nový systém právní vědy, tedy biojurisprudence s předmětem života a prameny biopráva místo dosavadního práva? Co vše je spjato s pojmem života, když jeho práce o právu rození, života a smrti pomíjí množství tradičních právních témat? Jak bude vypadat např. ústavní právo nebo správní právo (tedy odvětví ústavního života nebo správního života) v no­vém systému? Nedostane se nový směr do stejných 113 Jan Filip, Biojurisprudence – nový pohled na právo nebo jen nový směr právní vědy? pro­blémů jako jeho opak, tedy normativní teorie, která se naopak snažila právní teorii očistit od života? Bude bio-právo národním právem nebo právem mezinárodním?31 To jsou otázky, na které bude třeba dát důkladnou odpověď. Zatím se jedná o pokus reagovat na civilizač­ní pokrok v uvedených oblastech. Pochopitelně pokus formulovat nový přístup v takové oblasti vede k závě­rům. které mohou vyvolávat pochybnosti (jsem skeptic­ký v ohledu zcela nového pojetí práva). Nepochybně biojurisprudence nevyřeší všechny problémy tvorby, interpretace a aplikace práva, když jsem přesvědčen, že bioprávo nebude nikdy pokrývat celou oblast právní regulace.32 Zejména je stěží přijatelný názor, že sjedno­cení východisek biopráva v pranormě a výchozí hodno­tě či prahodnotě života povede k odstranění dosud podle Tokarczyka chimérické snahy dosáhnout úplnos­ti, jednoty a vnitřní nerozpornosti práva (s. 108). Ko­nečně i prameny, ze kterých lze čerpat, ukazují, že se jedná zejména o filosofické, lékařské, přírodovědecké [...] 31 Problémy bioetiky, biomedicíny atd. ukazují, že bez sjedno­cováni legislativy jednotlivých států by mohlo být dosti bez­mocné na celé řadě úseků. To dokazuji již ranější práce z této oblasti jako např. sborník A legal framework for bioethics (C. M. Mazzoni, editor). Hague: Martinus Nijhoff Publishers 1998 nebo týž editor Ethics and law in biological research. Hague: Martinus Nijhoff Publishers 2002. V tomto směru lze očekávat především aktivní politiku ze strany Evropské unie. Jako příklad viz EU Policy on Biotechnology. 2. vyd.. Luxembourg 2006 (dostupné na ec.europa.eu/environment/ biotechnology/pdť’eu_policy_biotechnology.pdf), dále Life sciences and biotechnology – A stratégy for Europe. COM (2002) 27 (dostupné na ec.europa.eu/biotechnology/pdl7 com200227_en.pdf) a k tomu Sdělení Komise o střednědo­bém přezkumu strategie pro biologické vědy a biotechnologii (dostupné na ec.europa.eu/biotechnology/docs/com_2007_ 175_cs.pdf), které ukazuji ještě širší dosah problému. 32 V práci je bioprávo chápáno jako systém všech úprav, které se týkají ochrany života a zlepšení kvality života člověka a některých druhů zvířat a kde vazby norem, ustanovení, zá­sad a odvětví jsou dány charakterem života a soužiti (s. 107). Mariusz Weiss Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu Recencja książki R. A. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2008, ss. 109 w: „Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny” 2009, nr 3, s. 223–226 Bardzo szybki rozwój nauk biologicznych w ostatnim półwieczu, a także podążający za nim postęp biotechnologii przyniosły ze sobą zupełnie nowe wyzwania dla światowej społeczności. Wiążą się one z możliwościami postępowania, jakie ludzkość zyskała dzięki nowym technologiom. Możliwości te rodzą jednocześnie dylematy moralne, z którymi wcześniej nie mieliśmy do czynienia. Na łamach czasopism i gazet coraz częściej spotykamy specjalistyczną terminologię: „komórki macierzyste”, „zapłodnienie pozaustrojowe”, ,,badania prenatalne”, „stan wegetatywny”, co świadczy o tym, że nowe kwestie etyczne wywołują szeroką dyskusję społeczną. Systematyczne badania nad istotą nowych dylematów moralnych podjęła, powstała na początku lat 70., wyspecjalizowana dyscyplina etyki – bioetyka. Jest jasne, że nowe możliwości postępowania wymagają nowych regulacji prawnych (o czym świadczy głośny ostatnio przypadek Eluany Inglaro). Pojawili się też badacze, którzy uważają, że w obecnej sytuacji potrzebne jest nie tylko nowe prawo, lecz również nowa dyscyplina prawnicza. Do tych ostatnich należy profesor prawa z Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Roman Tokarczyk. Badacz ten od 1997 r. w szeregu publikacji proponuje (i promuje) powstanie nowej dyscypliny (szkoły?, koncepcji?) zwanej biojurysprudencją. Najnowszą z tych publikacji jest książka Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku. Praca ta zawiera wstęp autorstwa Stefana Symotiuka oraz cztery rozdziały, które określać mają przedmiot nowej dyscypliny (Zarys przedmiotu biojurysprudencji), jej powiązania z innymi koncepcjami teoretyczno-prawnymi (Jurysprudencja a życie), związki, jakie zachodzą między biojurysprudencją a rozmaicie pojmowaną mądrością (Prawo a mądrość) oraz relacje biojurysprudencji z innymi dyscyplinami naukowymi, w szczególności z bioetyką, biotechnologią i biomedycyną (Powiązania biojurysprudencji). Całość wieńczy zakończenie zatytułowane Pro futura. Jak widać, książka ma za zadanie dać pewien zarys projektowanej dyscypliny, jednakże czytelnik (prawnik, filozof, teoretyk prawa) niewiele się z niej dowie o samej biojurysprudencji. Praca R. Tokarczyka jest bowiem zbiorem luźnych rozważań na temat życia jako takiego, bądź ogólnych charakterystyk dyscyplin, którymi biojurysprudencja się inspiruje (resp. z którymi polemizuje). Jeśli coś na temat biojurysprudencji po lekturze książki można powiedzieć, to jedynie dzięki tym ostatnim charakterystykom. Biojurysprudencja Biojurysprudencja w konfrontacji z ignorancją 115 Mariusz Weiss, Biojurysprudencja w konfrontacji z ignorancją 116 Zacznijmy od pytania najważniejszego: co to jest biojurysprudencja? Dotychczas posługiwałem się terminem „dyscyplina”, ponieważ tak zostaje określona biojurysprudencja we Wstępie. Wydawało się też jasne, że chodzi tu o dyscyplinę prawoznawstwa. Znając zatem rodzaj, czytelnik poszukuje różnicy gatunkowej definiowanego terminu. Tymczasem lektura książki wskazuje, że to tylko jeden z możliwych genus poszukiwanej definicji. Rozdział I, który ma za zadanie opisać nam przedmiot, którym zajmuje się biojurysprudencja, wskazuje nam „elementy” tego przedmiotu, na który składają się: nazwa, ontologia, epistemologia, aksjologia i metodologia.1 Dotychczas byłem przekonany, że przez „przedmiot” danej dyscypliny należy rozumieć „to, co dana dyscyplina bada”, np. biologia bada zjawisko życia, historia zaś ludzkie dzieje. Być może więc biojurysprudencja to nazwa jakiejś koncepcji teoretycznoprawnej ,,równoległej” do pozytywizmu prawniczego czy koncepcji prawa natury? Tak można by sądzić, zwłaszcza że sam Autor uznaje, iż klasyczne koncepcje pojmowania prawa (takie jak wyżej wymienione) posiadają swoją ontologię, epistemologię itd. Tak więc do ontologii prawa natury należałoby twierdzenie, że istnieje prawo natury „jako fakt racjonalno-psychiczny, wysnuwany ze znajomości natury człowieka, społeczeństwa, świata, bóstwa” (s. 47), a ontologia pozytywizmu prawniczego ,,skłania się ku substancjalnemu rozumieniu prawa, ale empirycznego, indukcyjnego, realistycznego, naturalistycznego’’ (s. 50). Te mgliste formuły pozwalają jednak zrozumieć owe swoiste ontologie jako te fragmenty koncepcji, które służą odpowiedzi na pytanie o istotę prawa. Tymczasem ontologia biojurysprudencji poszukuje odpowiedzi na pytanie o istotę życia oraz rozpatruje rozmaite jego aspekty. Może więc mamy tu do czynienia z sui generis koncepcją filozoficzną, która ma uzasadniać takie, a nie inne rozwiązania prawne dotyczące wpływu biotechnologii na życie człowieka? Za tą ostatnią interpretacją przemawiałoby twierdzenie R. Tokarczyka, iż biojurysprudencja uznaje życie za ,,prewartość i prenormę wszystkiego, co istnieje, szczególnie prawa” (s. 19; Dziwić jednak może, że Autor uznaje to twierdzenie za wchodzące w zakres epistemologii, a nie aksjologii biojurysprudencji). Byłaby więc biojurysprudencja systemem filozoficznym analogicznym do – toutes proportíons gardées – tomizmu, który z systemu wywodzi sposób rozumienia prawa, a także konkretne postulaty dotyczące jego treści? Czytelnik jednak traci zupełnie rozeznanie tej kwestii, gdy dowiaduje się, że biojurysprudencję można podzielić na biojusgenezę (zajmującą się okresem życia od poczęcia do narodzin), biojusterapię (zajmującą się problematyką ochrony życia i podnoszenia jego jakości – zarówno ludzi, jak i zwierząt oraz roślin) oraz biojustanatologię (zajmującą się śmiercią człowieka oraz innych istot ożywionych). Owe działy biojurysprudencji zajmować się mają „normatywnym wymiarem” odpowiednich okresów życia, nie jesteśmy jednak w stanie domyślić się, czy mowa tu o badaniu obowiązujących regulacji 1 Tradycyjne i najogólniejsze znaczenie wskazanych terminów jest następujące: 1) ontologia to ogólna filozoficzna teoria bytu (tego, co istnieje), 2) epistemologia to filozoficzna teoria poznania (jego warunków i prawomocności), 3) aksjologia to filozoficzna teoria wartości, 4) metodologia to nauka o metodach lub rezultatach poznania naukowego. Szerzej zob. K. Ajdukiewicz, Zagadnienia i kierunki filozofii. Teoria poznania. Metafizyka, Wydawnictwo Antyk – Fundacja Aletheia, Warszawa 2003; A. Anzenbacher, Wprowadzenie do filozofii, przeł. J. Zychowicz, Wydawnictwo WAM, Kraków 2003; J. J. Jadacki, Człowiek i jego świat. Propedeutyka filozofii, Wydawnictwo Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej „Academica”, Warszawa 2007; A. B. Stępień, Elementy filozofii, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1986. Biojurysprudencja tych sfer, proponowaniu odpowiednich regulacji (tym zajmuje się bioetyka), czy też może o obu sferach jednocześnie. To semantyczne zamieszanie wokół terminu ,,biojurysprudencja” zostaje pogłębione przez wprowadzenie innego terminu: „bioprawo”. Podobnie bowiem, jak w przypadku biojursyprudencji, trudno odgadnąć jego znaczenie. Lektura książki R. Tokarczyka nasuwa co najmniej trzy możliwości: 1) bioprawo to obowiązujące prawo pozytywne dotyczące kwestii, związanych z rozwojem biotechnologii i medycyny i podejmowanych przez bioetykę (zob. np. s. 9); 2) bioprawo to obowiazujące prawo pozytywne dotyczące kwestii zwiazanych z rozwojem biotechnologii i medycyny i podejmowanych przez bioetyke, ale również rozmaite normy dotyczące tych dziedzin zawarte w tradycjach moralnych i religijnych (s. 49); 3) bioprawo to po prostu „całe prawo”, prawo bowiem wiąże się z „życiem” (s. 101). Oprócz nieudanych prób skonkretyzowania istoty i przedmiotu biojurysprudencji, praca zawiera jedynie luźne refleksje na temat mądrości ludzkiej, bez jakiegokolwiek związku z przedmiotem pracy oraz opis dziedzin zbliżonych do biojurysprudencji (jak np. bioetyka), których związki z nią są jednak zaznaczone wyłącznie deklaratywnie. Obok tego mamy jeszcze charakterystykę głównych koncepcji pojmowania prawa wraz z ,,krytyką” ich twierdzeń dokonywaną z perspektywy biojurysprudencji. Tak np. przewagą biojurysprudencji nad koncepcją prawa natury ma być to, że ta pierwsza odwołuje się do znacznie jaśniejszej kategorii „życia” wbrew niejasnej kategorii „prawa natury”. Jak widać, język książki jest niejasny. Dotyczy to nie tylko partii dotyczących zagadnień definicyjnych, ale również innych kwestii. Oto, gdy R. Tokarczyk uznaje za jedną z zasad metodologicznych biojurysprudencji „zasadę oczywistości”, opartą na „bezpośredniości i naoczności”, pisze np.: W odniesieniu do poznawania życia, podobnie jak poznawania innych fenomenów, istnieje tyle oczywistości, ile przejawów bezpośredniości i naoczności poznawanego życia. Istnieje zatem oczywistość zmysłowa, duchowa, emocjonalna, racjonalna, społeczna i inne. [...] Przechodząc do powiązań oczywistości z prawdą, nietrudno zauważyć, że są one uwarunkowane poziomem wrażliwości, zdolności, inteligencji, wykształcenia, socjalizacji. Oczywistość ma wówczas charakter oczywistości podmiotowej – umysłowej albo emocjonalnej, w odróżnieniu od oczywistości przedmiotowej – niezależnej od jej niedostrzegania przez poznający podmiot (s. 25). Czytelnik zachodzi w głowę, co to wszystko znaczy (jak np. możliwa jest „oczywistość” bez podmiotu poznającego lub co to jest „oczywistość duchowa”?) i jaki to ma związek z biojurysprudencją (co do której także nie wiemy jeszcze, czym jest). Czytelnika zaznajomionego nieco z problematyką filozoficzną razić muszą stwierdzenia zdające się świadczyć o niezrozumieniu przez Autora określonych zagadnień. R. Tokarczyk wygłasza np. następujące twierdzenie: Do spornych problemów ontologii należy problem istnienia desygnatów pojęć ogólnych, tutaj jednak nieistotny, ponieważ ogólne pojęcie „życie” ma niezliczone liczby desygnatów (s. 12). 117 Każdy, kto choć co nieco zna istotę i historię sporu o uniwersalia, wie, że istnienie wielu desygnatów danego terminu ogólnego nie jest rozwiązaniem, lecz punktem wyjścia tego problemu.2 Podobnie rzecz się ma, gdy Autor Biojurysprudencji „obala” zasadę Hume’a3 (niesłusznie zresztą określając ją jako błąd naturalistyczny) kwestionującą związek logiczny między wyrażeniami opisowymi a wyrażeniami ocennymi i normatywnymi, pisząc: W zakresie myślowym biojurysprudencji zanika poważna trudność nauk normatywnych [...] zwana błędem naturalistycznm polegającym na wyprowadzaniu wypowiedzi powinnościowych z wypowiedzi opisowych – „powinien” z „jest”. Za błąd naturalistyczny uznaje się utożsamienie wartości ocenianego przedmiotu z opisanymi jego cechami empirycznymi [już w tym określeniu mamy więc dwa rozumienia błędu naturalistycznego – przyp. M.W.]. Skoro według biojurysprudencji empiryczne życie człowieka, jako warunek życia duchowego i życia społecznego, jest prewartością, ponieważ wynikają z niego wszystkie inne wartości, na zasadzie oczywistości, to nie ma potrzeby szerszego rozważania, ani dowodzenia tego. Życie człowieka łączy w jedność sferę bytu i sferę powinności (s. 38). Nie można doprawdy dziwić się tej filozoficzno-analitycznej dezynwolturze ­ okarczyka, skoro posuwa się on również do takiego twierdzenia (tym razem z zakreT su teorii prawa): Mariusz Weiss, Biojurysprudencja w konfrontacji z ignorancją [...] opisywane w nurtach obecnej jurysprudencji, szczególnie w pozytywizmie prawniczym, językowo-logiczne rozumowania prawnicze i wykładnie prawa bardziej zaciemniają, niż wyjaśniają to, co usiłują wyjaśnić. Jeśli chociaż na chwilę otrząśniemy się z wrażenia pozornej uczoności wywodów o rozumowaniach prawniczych i wykładni prawa, bez trudu zauważymy ich werbalizm, pretensjonalizm i oderwanie od realiów życia. Biojurysprudencja bezpretensjonalnie odwołuje się do zasady oczywistości wszędzie tam, gdzie może ona mieć zastosowanie (s. 104). 118 Można oczywiście (i należy) być krytycznym wobec obecnych tendencji w prawie i prawoznawstwie, które objawiają się w coraz_większej hermetyczności języka prawnego i prawniczego oraz argumentacji prawniczych, co skutkuje coraz większym niezrozumieniem procesu stosowania prawa przez tzw. przeciętnego obywatela. Jest to niebezpieczne zwłaszcza w tych sytuacjach, w których w percepcji społecznej w trakcie stosowania prawa gubi się istota sprawiedliwości. Jednakże głównym winnym tego stanu rzeczy nie wydają się pozytywiści z ich metodami, lecz postępujące skomplikowanie stosunków społecznych, które znajduje swój refleks w systemach prawnych. Natomiast kłopot z powyższą krytyką R. Tokarczyka jest taki, że większość sformułowanych w niej zarzutów można by odnieść do niej samej. Wprost rzuca się w oczy jej werbalizm i brak jakichkolwiek uzasadnień dla głoszonych tez. Sama ,,zasada oczywistości” jest zupełnie nieoczywista. Wreszcie, last but not least, wiele do życzenía pozostawia przygotowanie redakcyjne książki. Brak wskazań źródłowych licznych zawartych w pracy cytatów. Wiele przypisów jest niepełnych (np. brak wyróżnionych stron), brak również oznaczeń (z nielicznymi wyjątkami) źródeł internetowych. 2 Zob. A. Lacey, Słownik filozoficzny, przel. R. Maruszewski, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznaň 1999, s. 307–310. 3 D. Hume, Traktat o naturze ludzkiej, t. II, przeł. Cz. Znamierowski, PWN, Warszawa 1963, s. 258–259. Biojurysprudencja Książka Romana Tokarczyka, choć ambitna w zamierzeniach, rewolucyjna dla prawoznawstwa się nie okaże. Odrzucając język tradycyjnych koncepcji teoretycznoprawnych nie proponuje zwartej nowej koncepcji, lecz luźny zbiór spekulacji i niejasnych twierdzeń, których związek z rozwojem cywilizacyjnym człowieka i problematyką, którą rodzi on dla nauk prawnych, pozostaje w sferze czystych deklaracji. Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną Edyta Sadowska Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną Fragment pracy magisterskiej pt. Biojurysprudencja jako nowy nurt w systemie prawnym, napisanej pod kierunkiem prof. Andrzeja Jaeschke, Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie, Wydział Humanistyczny, Instytut Politologii, kierunek: Politologia, Kraków 2011, s. 52–84 120 Życie ludzkie jest podstawowym przedmiotem ochrony prawnej zarówno w Polsce, jak i w innych krajach. Wiek XXI przyniósł ze sobą szybki rozwój nauk medycznych, biologii i fizyki, implikując przez to możliwość coraz to szerszego ingerowania w życie ludzkie – tak od strony ilościowej, jak i jakościowej. Ingerencje te zaznaczały się w każdej fazie życia ludzkiego począwszy od jego poczęcia, kończąc na dyskusji o śmierci. Odpowiedzią na wciąż powstające problemy i zagrożenia z nabierającym coraz bardziej realnych kształtów mitem Frankensteina1 stała się bioetyka, która podjęła się próby uregulowania podnoszonych kwestii w ramy imperatywów moralnych. Przeprowadzenie refleksji na płaszczyźnie filozoficzno-moralnej dało podstawy do utworzenia szeregu norm moralnych. Ożywienie na gruncie filozoficzno-moralnym dało podstawę do reakcji prawodawców na niewystarczające normy etyczne, skutkując pojawieniem się aktów prawnych objętych sankcjami, w coraz dokładniejszy sposób regulujących kwestie ingerencji w życie ludzkie. Konieczność utworzenia choćby minimalnej regulacji prawnej, która objęłaby w sferze przedmiotowej ochronę życia ludzkiego, stanowi priorytet współczesnej polityki, będąc jedyną możliwą i skuteczną ochroną przed niebezpieczeństwami, jakie niesie za sobą rozwój nauk medycznych. Profesor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, Roman Tokarczyk2 pod wpływem rozważań etyczno-prawnych utworzył zupełnie nową dziedzinę w prawie – biojurysprudencję. Interdyscyplinarny charakter nowej idei implikuje wzrost zainteresowania formułowaną ideą nie tylko przez twórców prawa, ale także przez duchownych, filozofów, etyków, lekarzy, naukowców czy nawet polityków. Biojurysprudencja zatem łączy się z innymi dyscyplinami naukowymi, jak również staje się przydatna dla przedstawicieli wielu gałęzi nauki, nabierając tym samym interdyscy1 O. Nawrot, Biojurysprudencja – dom zbudowany na piasku czy na skale?, „Diametros”, nr 22, grudzień 2009, on-line: http://www.diametros.iphils.uj.edu.pl/pdf/diam22nawrotząiadloen.PDF, [09.04.2011]. 2 Roman Tokarczyk – urodzony w 1942 r., z wykształcenia prawnik i filozof. W jego zakresie badawczym znajdują się: etyka, filozofia, historia doktryn politycznych i prawnych, filozofia prawa. Jest twórcą terminu „biojurysprudencja”. określającego nową gałąź w prawie, której przedmiotem jest określenie zagrożeń życia człowieka od poczęcia do jego śmierci. Biojurysprudencja jest jednym z najnowszych nurtów jurysprudencji, powstałych pod wpływem wykorzystywania odkryć biologicznych przy pomocy techniki, przez medycynę, w celu sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia, szczególnie życia człowieka.3 Biojurysprudencja określana jako myśl prawnicza i wynikająca z niej praktyka staje się – jak wspomina jej twórca – jednym z najbardziej spektakularnych fenomenów współczesnej jurysprudencji. Popularność terminu i sensu znaczeniowego biojurysprudencji wypełnia lukę, której dotychczasowe nurty myśli normatywnej nie mogły wypełnić. Biojurysprudencja staje się odpowiedzią na potrzebę utworzenia nowych norm prawnych, które w swej warstwie przedmiotowej określać będą granice rozwoju nauk medycznych i ingerencji w życie człowieka. Jako świeże spojrzenie stwarza nowe zarysy norm, korzystając z już istniejących systemów etycznych i moralnych, tworzy nową skalę wartości, której nie są obce najnowsze odkrycia medycyny, czy też biotechnologii. Chroniąc życie ludzkie jako wartość najwyższą i priorytetową, przy dotychczasowym rozwoju jurysprudencji związanym z naturalnymi procesami życiowymi, przy rozwoju sztucznej ingerencji w życie ludzkie, dotychczasowe normy prawne stają się nieużytecznymi, czy mówiąc łagodniej niewystarczającymi. Jednocześnie przy wciąż rozwijających się naukach medycznych i coraz szerszych procesach związanych z ingerencją człowieka w życie ludzkie, pozbawiając go niejako cech życia naturalnego, wzrasta znaczenie bioprawa, bioetyki i biojurysprudencji, powstałych na gruncie szerokich rozważań o naturze filozoficzno-religijno-moralnej.4 Początków biojurysprudencji jako nowego nurtu na istniejącej bazie jurysprudencji, dopatrywać można się w 1995 roku. Do najczęściej spotykanych określeń biojurysprudencji zaliczyć można: „nowy kierunek w jurysprudencji”5, „nowa gałąź prawodawstwa”6, „ nowy dział nauki w prawie”7, „specjalny nurt rozważań”8, „nowa dyscyplina badawcza”.9 Naukowcy określają ją jako nurt, dyscyplinę, nową gałąź. W zależności od tego, w jaki sposób podejdziemy do problemu, dla prawników biojurysprudencja staje się w myśli prawniczej nowym nurtem, nowym modelem teoretycznym. Dla nauczycieli akademickich staje się nową dyscypliną naukową, która – jak zauważa prof. Roman Tokarczyk – w ośrodkach akademickich na terenie kraju 3 R. Tokarczyk, Prawa narodzin, życia i śmierci, wyd. 9. rozszerzone, Oficyna Wolters Kluwer, Warszawa 2009. 4 Ibidem, s. 20. 5 Opinie zebrane na temat książki prof. R. Tokarczyka on-line: www.rtokarcz.nazwa.pl/opinia23.htm. [09.04.2011]. 6 K. Kukuryk, [w:] Opinie zebrane na temat książki prof. R. Tokarczyka on-line: www.rtokarcz.nazwa.pl/ opinia23.htm. [09.04.2011]. 7 W. Bołoz, [w:] Opinie zebrane na temat książki prof. R. Tokarczyka on-line: www.rtokarcz.nazwa.pl/opinia23.htm. [09.04.2011]. 8 J. Zajadło, Prawo kontra człowiek, [w:] Fascynujące ścieżki filozofii prawa, Warszawa 2008, s. 132. 9 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, Wydawnictwo Marii Curie-Skłodowskiej, Lublin 2008, s. 407. Biojurysprudencja plinarnego charakteru. Na szczególną uwagę zwracają jej filiacje z medycyną i etyką. W swoim dziele pt. Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku prof. Roman Tokarczyk formułuje podstawy dla nowej dziedziny prawa. Biojurysprudencję autor definiuje w najpełniejszy sposób: 121 przeżywa ogromny wzrost zainteresowania. Dla większości laików natomiast staje się po prostu nową koncepcją odpowiadającą na wyzwania współczesności. Ponadto biojurysprudencja jako nowy nurt wciąż się rozwija i poszerza o nowe desygnaty. Rozproszone w szerokim znaczeniu jurysprudencji poglądy i normy prawne pod szyldem biojurysprudencji mają zostać jeszcze raz zebrane, uporządkowane i wzbogacone o normy związane z rozwojem nauk medycznych. Biojurysprudencja ma za zadanie zrealizowanie potrzeb zmiany dotychczasowego stanu rzeczy związanego z ochroną życia i wytyczenia nowych kierunków w rozwoju bioprawa, o korzeniach biojurysprudencji. Rozwijająca się nauka niesie za sobą możliwość wystąpienia ryzyka. W celu jego zniwelowania konieczne staje się określenie norm prawnych, aby normy moralne związane z etyką lekarską, czy też etyką naukową mogły być w sposób ścisły chronione normami prawnymi uwzględniającymi odpowiednie sankcje za ich naruszenia.10 1. BIOJURYSPRUDENCJA – NOWY NURT Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną Jak tłumaczy Roman Tokarczyk w swoim dziele: Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku – termin biojurysprudencja powstał poprzez połączenie dwóch łacińskich zwrotów – bio – oznaczającego życie i iurisprudentia – oznaczające wiedzę prawniczą i mądrość. Sama nazwa wskazuje na połączenie biologii i życia ludzkiego, które staje się przedmiotem ochrony nowego nurtu w prawie. Biojurysprudencja staje się zatem odpowiedzią na postęp naukowy, mając na celu coraz to szerszą ochronę życia jako prewartości i prenormy. Biojurysprudencja zwraca uwagę na potrzebę należytej ochrony życia ludzkiego, jako na dominującą ideę prawoznawstwa.11 Jak słusznie zauważa Aleksander Mereżko: 122 Biojurypsrudencja istotnie zmieniła główną perspektywę nauk prawniczych, stawiając na pierwszym miejscu nie normę prawną, jak to czyni pozytywizm, nawet nie istotę człowieka jak to proponuje iusnaturalizm, ale życie jako najwyższą wartość społeczną.12 Biojurysprudencja staje się zatem nową autonomiczną dyscypliną badawczą, wyodrębnioną z szeroko pojętego prawoznawstwa.13 Autor sam zaznacza, że podstawowym celem biojurysprudencji jest wytworzenie podłoża do praktyki tworzenia prawa i jego stosowania.14 Jak zatem wskazuje R. Tokarczyk – biojurysprudencja określa życie w sposób dotąd nie znany i nie praktykowany, nie w ujęciu określonej filozofii, choć wspomagając się na niej, ale jako wartości absolutnej i definiującej się samej w sobie. Oczywiste jest, że najlepsze rozumienie zasad biojurysprudencji wynikałoby z połączenia w jedno tego, co z natury ludzkiej moralne i naturalne, z tym, co stanowią przepisy prawa. Normy wynikające z teorii prawnonaturalnych, a związanych Ibidem, s. 410. Ibidem. 12 Ibidem. 13 P. Łabieniec, Recenzja, [w:] R. Tokarczyk, Biojurysprudencja..., s. 109. 14 Ibidem, s. 101. 10 11 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja..., s. 101. 15 Biojurysprudencja z wpływem prawa naturalnego na kształt prawa stanowionego, najpełniej realizują się w społeczeństwie, odbijając jakby naturę i wolę ludu. Nie bez przyczyny obserwuje się ogromny wpływ idei prawnonaturalnych na kształt prawa stanowionego. Normy prawa naturalnego, choć pozbawione sankcji prawnych stają się niezwykle istotne w dyskursie społecznym, i – jak zaznacza szereg uczonych – mają ogromny wpływ na kształt przepisów prawa stanowionego. Biojurysprudencja w wolnym tłumaczeniu oznacza zatem mądrość prawniczą, dotyczącą życia w przedmiocie zarówno jego ochrony, jak i poprawy jakości. Jako, że jurysprudencja za podstawowy cel stawiała sobie ochronę życia samego w sobie, biojurysprudencja dodaje do tej teorii możliwość sztucznej ingerencji człowieka w naturalne procesy życiowe i ma na uwadze ciągły rozwój nauk medycznych i postęp technologiczny. Co istotne, dotyka przez to wielu dyskusyjnych w dzisiejszych czasach problemów związanych ze sztuczną ingerencją w życie ludzkie. Dotychczasowe ramy określające przedmiot zainteresowania jurysprudencji w świetle rozwoju medycyny i biotechnologii stały się niewystarczające. Braki występujące w dotychczasowej jurysprudencji, a w szczególności jej fragmentaryczność, w pełni uzasadnia, konieczność określenia nowych ram prawnych. Uwagę zwraca fakt, iż pomimo tak nowego podejś­ cia, z którego wyłoniła się biojurysprudencja, jako nurt posiada odrębną i wyraźnie zarysowaną ontologię, epistemologię i metodologię – zatem czynniki niezbędne w procesie tworzenia bioprawa.15 Autor w jednej ze swoich publikacji przedstawia logiczny i dobrze uargumentowany tok myślowy, którego prześledzenie staje się niezmiernie istotne w celu zrozumienia problemu związanego z powstaniem nowego nurtu w myśli prawniczej jakim jest biojurysprudencja. Autor jako pierwszą tezę stawia stwierdzenie, że podstawowym sensem dotychczasowych rozważań tradycyjnej jurysprudencji było życie ludzkie i życie przyrody. Warto jednak zwrócić uwagę na to, że dotychczasowe życie i trwanie w czasie przyrody było wyznaczane przez naturalne procesy życiowe, związane z narodzinami, dojrzewaniem, starzeniem się i śmiercią. W drugiej tezie autor zaznacza fakt rozwoju nauk medycznych i postęp techniki, co implikuje sztuczną ingerencję w życie ludzkie. Skutki, jakie wywołuje sztuczna ingerencja w naturalne procesy życiowe, tworzą ramy określane przedmiotem zainteresowania biojurysprudencji, a co za tym idzie tworzą pewne ramy konieczne przy tworzeniu bioprawa. Coraz szybszy rozwój nauk medycznych i postęp technologiczny będzie spychał tradycyjną jurysprudencję w tył, stawiając za nią normy wynikające ze współczesnej biojurysprudencji. Taki rozwój rzeczy powoduje redefinicje podstawowych wartości chronionych dotąd przez etykę, filozofię, czy też religię. W ujęciu komparystycznym oceny wynikające z osądów moralnych, etycznych czy też religijnych, stanowią istotny wskaźnik przy tworzeniu ram bioprawa. Rozwój nauk może doprowadzić w efekcie końcowym do konieczności całkowitej reorientacji przedmiotu i podstaw dotychczasowej jurysprudencji. 123 Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną 2. METODOLOGIA, ONTOLOGIA I EPISTEMOLOGIA BIOJURYSPRUDENCJI Ogólne zasady biojurysprudencji, jak zaznacza Roman Tokarczyk opierają się na kilku znaczących kwestiach. W szczególności na zasadach holizmu, wielokulturaliz­ mu, integracjonizmu, unifikacjonizmu, uniwersalizmu i globalizmu.16 Podstawą holizmu jest traktowanie rzeczy, wartości itd. jako całości. W przeciwieństwie do redukcjonizmu idea ta nie dzieli na składniki. Dlatego, co istotne w ujęciu holistycznym, pozwala na postrzeganie pewnych zjawisk całościowo, bez dzielenia i fragmentaryzowania, co budzi problemy niewidoczne w ujęciach redukcjonistycznych. Jak tłumaczy Roman Tokarczyk opisując holistyczną wizję życia, winno ono być rozpoznawane w całości, a nie w jej elementarnych składnikach. Medycyna holistyczna także traktuje człowieka jako całość, w którym – choć chory jest jeden organ – choruje on cały. Kolejną ważną zasadą konieczną do zrozumienia zasad metodologii w biojurysprudencji jest zasada wielokulturalizmu. Zasada ta polega na równym traktowaniu wszelkich systemów normatywnych istniejących na świecie. Twórcy teorii zaznaczają, że na gruncie epistemologicznym wszystkie kultury prawne są porównywalne, dyskusyjna staje się ich fraza aksjologiczna związana z rdzeniem kulturowym i religijnym twórców danego prawa. Prawo do życia we wszystkich kulturach prawnych jest stawiane na tym samym pierwszym miejscu. Sporne stają się dopiero aksjologiczne podstawy takiego stanu rzeczy, związane z określeniem wartości życia i jego źródła. Trzecia zasadą, którą wymienia profesor Roman Tokarczyk, jest zasada integracjonizmu. Opiera się ona na połączeniu powstałych zasad, opisów, norm w jedną całość tworząc przez to spójną ideę. Oznacza to, że niemożliwe staje się interpretowanie zasad biojurysprudencji jako idei samej w sobie. Koniczne jest – zgodnie z zasadą integracjonizmu – rozważanie wpływu, jaki na daną ideę wywołują inne nurty. Nie bez przyczyny w ramach biojurysprudencji znaleźć można idee związane z prawem naturalnym, etyką, bioetyką, bioprawem, które połączone tworzą jedną wspólną całość. Nie należy zapominać o zasadach unifikacjonizmu i uniwersalizmu, które niejako na pierwszy rzut oka pozostają w sprzeczności z zasadą integracjonizmu. Biojurysprudencja, jak tłumaczy Roman Tokarczyk, jest „jedynym nurtem jurysprudencji, który uwzględnia zasadę uniwersalizmu we wszystkich jej zasięgach: podmiotowym, przedmiotowym, czasowym i terytorialnym”.17 Życie ludzkie jako wartość podstawowa biojurysprudencji jest jednocześnie wartością podstawową, stając się głównym punktem odniesienia wszystkiego innego na świecie. Bez zagwarantowania ochrony życia ludzkiego niemożliwe staje się zagwarantowanie wszelkich pozostałych norm. Wszelkie prawa przysługujące człowiekowi wobec wartości, jaką jest życie, stają się wartościami służebnymi. Ontologia, zwana inaczej metafizyką, zajmuje się opisywaniem rzeczywistości taką, jaka jest. Mówiąc o ontologii biojurysprudencji skupić należy się na życiu ludzkim obejmującym każdą fazę życia. Podstawową zasadą staje się zasada ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci. Normatywny zakres regulacji obejmuje R. Tokarczyk, Biojurysprudencja..., s. 411. Ibidem, s. 414. 16 124 17 Biojurysprudencja w szczegółowy sposób każdy etap życia człowieka. W biojurysprudencji wyróżnia się następujące etapy: biojusgenezę, biojusterapię i biojustanatologię. Trójpodział ten wynikając z realiów życia człowieka, na stałe przyjął się w opisywaniu biojurysprudencji. Taki podział nie kwestionuje holistycznego pojmowania życia, a jedynie ułatwia jego rozumienie zarówno na gruncie nauk prawniczych, jak i medycyny. Epistemologia, zwana inaczej teorią poznania bądź gnoseologią, opisuje relacje pomiędzy poznaniem a rzeczywistością. W biojurysprudencji jedną z podstawowych zasad opisywania rzeczywistości jest właśnie zasada komparatywizmu. Otwartość na różne kultury prawne opierające się na różnych podstawach aksjologicznych (religia, systemy moralne, tradycja) gwarantuje szerokie rozumienie problemów i znalezienie uniwersalnego rozwiązania, co staje się jednym z podstawowych założeń biojurysprudencji. Biojurysprudencja jako nauka o charakterze interdyscyplinarnym czerpie i rozwija się na gruncie wielu dziedzin nauki. Zasada transdyscyplinarności pozwala na korzystanie z zasług, jakie do tej pory wytworzone zostały na gruncie innych nauk, w przypadku biojurysprudencji w szczególności: jurysprudencji, bioetyki, fizyki, biotechnologii, medycyny i rozwijającej się biomedycyny. Takie podejście do tworzenia biojurysprudencji gwarantuje szerokie spojrzenie i wykluczy rutynowość. Zarówno w warstwie ontologicznej, jak i aksjologicznej, najbliższe zasadom biojurysprudencji są zasady prawa naturalnego. Moralność i etyka, zarówno w ich odmianach religijnych, jak i świeckich, stanowią nieodłączny czynnik kształtujący normy biojurysprudencji. Bioetyka staje się niejako wzorem dla biojurysprudencji, a jej podstawy i wartościowanie biorą się właśnie z etyki i głęboko zakorzenionej w człowieku moralności związanej z prawem naturalnym. Biojurysprudencja ma za zadanie wytworzenie norm prawnych, opierających się na normach moralnych, których sankcja w rzeczywistości jest łagodniejsza i nie zapisana w żadnych regulacjach prawnych, a jedynie wynikająca z tradycji. 3. BIOJURYSPRUDENCJA A FAZY ŻYCIA CZŁOWIEKA Życie człowieka jest wyznaczane przez pewne naturalne etapy, na które składają się narodziny, dojrzewanie i starość kończąca się śmiercią. Każdy z tych etapów niesie za sobą odmienne problemy natury etycznej i moralnej. Roman Tokarczyk wyodrębnił trzy odmienne działy w których rozważany jest przedmiot biojurysprudencji a mianowicie: biojusgeneze, biojusterapię i biojustanatologię.18 3.1. Biojusgeneza – spór o początek Biojusgeneza jako jedna z części biojurysprudencji gromadzi wokół siebie wszelkie akty normatywne, których przedmiotem jest ochrona życia poczętego. Biojusgeneza nastręcza sporo trudności związanych z określeniem początku życia ludzkiego, próbując doprowadzić do kompromisu wartości różnych kultur i religii. Dyskusja nad R. Tokarczyk, Biojurysprudencja... 18 125 Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną 126 właściwym statusem embrionu i płodu ludzkiego ogniskuje w sobie cały szereg sporów o wartości fundamentalne społeczeństwa. Systemy prawne obowiązujące do tej pory opierały się na fikcyjnej, powstałej jeszcze w czasach rzymskich wizji nasciturusa. Podstawową rzymską zasadą było: Nasciturus pro iam natur bagetur quotiens de commodis eius agitur – co oznacza, że dziecko poczęte traktowane jest przez prawo jako dziecko narodzone. Jednakże problematyczne staje się uznanie wartości równej dla człowieka już narodzonego, a embrionu, który pod względem swej racjonalności i stopnia świadomości równy jest innym gatunkom ożywionym, niekoniecznie ludzkim. Dochodzi zatem do procesu stopniowalności wartości życia ludzkiego. Problematyczne staje się zrównanie potencjalności bytu i bytu samego w sobie. Podstawowe problemy dotyczące tej fazy życia człowieka związane są z wciąż rozwijającą się inżynierią genetyczną i eugeniką19, pozwalającymi na modyfikacje w kodzie genetycznym. Inżynieria genetyczna staje się niebezpieczna w procesie ewolucyjnym, gdyż w znacznej mierze może zakłócić jego naturalny stan. Ponadto zagadnienia obejmują także prawo płodu do życia, zagadnienia związane z kwestią zapłodnienia in vitro i embrionami nadliczbowymi, a także z problemem macierzyństwa zastępczego.20 Badania prenatalne, choć doprowadziły do polepszenia diagnostyki, doprowadziły do fali aborcji selektywnej, ze względu na wadliwy materiał genetyczny rozwijających się płodów. Prawo obejmujące swym zakresem przedmiotowym czas rozwoju prenatalnego dziecka winno w szczególności odwoływać się do prawa człowieka do wolności, bezpośrednio powiązanego z prawem do życia.21 Prawo do wolności oznacza w pierwszej kolejności prawo dziecka nienarodzonego do poczęcia in modo humano. Problematyczne staje się zatem poczęcie metodą in vitro, jako pozbawione czynnika aktu małżeńskiego22 i zastępującego go procesem technologicznym.23 Biojusgeneza zespala wszelkie regulacje prawne odnoszące się do praktyk związanych z zagrożeniami życia płodu ludzkiego. W oparciu o idee religijne, moralne, etyczne, filozoficzne i naukowe stara się wypracować podstawy prawa, które będzie prawem sprawiedliwym. Pomimo usilnych starań, osiągnięcie neutralności światopoglądowej24 przy tworzeniu prawa jest niezmiernie trudne w tak niedookreślonych kwestiach, jak prawo do życia nienarodzonego.25 Aborcja, a zatem świadome i celowe przerwanie życia, w świetle rozważań biojusgenezy, stanowi naruszenie podstawowego prawa, jakim jest prawo do życia. Aborcja 19 W dzisiejszym świecie coraz częściej mówi się o powstaniu nowej eugeniki zwanej kryptogalatonizmem, polegającej na realizowaniu teoretycznych założeń eugeniki, dzięki inżynierii genetycznej. 20 T. Biesaga (red.), Bioetyka polska, Kraków 2004, s. 112–117. 21 Jan Paweł II o prawie do wolności: „Są to dobra nierozdzielne: naruszenie jednego z nich prowadzi do naruszenia także drugiego”, EV 96. 22 Rozwój techniki doprowadził do możliwości poczęcia dziecka przy wykorzystaniu sztucznego zapłodnienia post mortem, co oznacza, iż dochodzi do niego po śmierci jednego z rodziców. Takie praktyki pozbawiają dziecka w sposób świadomy wychowywania się w pełnej rodzinie. Osierocenie dzieci w fazie embrionalnej jest efektem produkcji embrionów nadliczbowych, które poddawane są procesom kriokonserwacji. Niektórzy dopuszczają się użycia określenia globalnego osierocenia embrionów w sposób bardziej lub mniej świadomy. Ł. Szymański, In vitro, Wyd. Petrus 2008, s. 127. 23 Ibidem, s. 125. 24 Cyt. za Roman Tokarczyk: neutralność taka nie jest osiągalna, ponieważ, obok niemożliwości uwolnienia się od założeń aksjologicznych, sama idea neutralności światopoglądowej jest już określonym światopoglądem. 25 R. Tokarczyk, Prawo do..., s. 206. Biojurysprudencja staje się zaprzeczeniem prawa do integralności fizycznej, genetycznej i prawa do rozwoju. W myśl zasady prawa do rozwoju niedopuszczalna staje się kriokonserwacja polegająca na zamrożeniu nadliczbowych embrionów wytworzonych wskutek hiper­ owulacji w przygotowaniu do procesu sztucznego zapłodnienia. Zawieszenie embrionów w czasie bezpośrednio godzi w ich prawo do rozwoju.26 Biojusgeneza opierając się na prawie do integralności fizycznej staje w obronie embrionów ludzkich. Prawo to oznacza prawo do integralności genetycznej. W przypadku dopuszczenia do terapii w okresie preimplementacyjnym i prenatalnym łamane zostaje prawo człowieka do integralności i zachowania tożsamości genetycznej.27 Problemem staje się rozwiązanie kwestii związanych z tworzeniem w celach naukowych i w celach medycyny naprawczej chimer i hybryd.28 Biojusgeneza nadała prawu nowy rytm, wynosząc prawo do narodzin na pierwszy plan. Rozproszone do tej pory normy prawne regulujące status dziecka poczętego zostały zebrane w jednym prawie stanowiącym o prawie każdego dziecka poczętego do życia. Dzięki założeniom wynikającym z biojusgenezy instytucja prawa do narodzin umożliwi uporządkowanie dotąd rozproszonych norm prawnych w jednolitą normatywną całość. 3.2. Biojusterapia – right of living Biojusterapia obejmuje swoim prawodawstwem okres od narodzin człowieka do jego śmierci. Dział ten opiera się przede wszystkim na założeniach związanych z pojęciem right of living, oznaczającym jakość życia. Biojusterapia wiąże się w bezpośredni sposób z działalnością naukową. Każdy postęp nauk medycznych w bezpośredni sposób wiąże się z koniecznością empirycznego potwierdzenia pewnych założeń teoretycznych.29 Do podstawowych problemów będących przedmiotem zapisów aktów normatywnych biojusterapii zalicza się: problem transplantacji niektórych komórek i związany z tym bezpośrednio problem wykorzystywania w terapii wykształconych już komórek macierzystych. Wykorzystywanie komórek w celach leczniczych (najczęściej chodzi o terapie związane z chorobami genetycznymi) implikuje poważne dyskusje na gruncie etycznym i moralnym.30 Wszelakie rozważania związane z biojusterapią oscylują wokół dwóch podstawowych problemów, a mianowicie: integralności człowieka i tożsamości istoty ludzkiej. Symbolicznie pokusić można się do porównania tegoż problemu z symboliką „okrętu Tezeusza”.31 W literaturze mówi się o powstaniu nowego gatunku człowieka określanego jako homo artificialis – co oznacza technobionata, superrobota. Problemy związane z seksualnością człowieka (w głównej mierze Ł. Szymański, In vitro..., s. 118. M. Grzymkowska, Standardy bioetyczne w prawie europejskim, Warszawa 2009, s. 175. 28 Chimera – organizm wyposażony w ludzko-zwierzęce tkanki i organy. Hybryda – osobnik powstały ze skrzyżowania dwóch genetycznie różnych osobników. 29 A. Wnukiewicz-Kozłowska, Eksperyment medyczny na organizmie ludzkim w prawie międzynarodowym i europejskim, Warszawa 2004, s. 228. 30 A. Muszala (red.), Encyklopedia bioetyki. Personalizm chrześcijański, Głos Kościoła, Radom 2005, s. 244–248. 31 Okręt Tezeusza – oznacza problem ontologiczny, ilustrowany sytuacją: do brzegu dopływa okręt, po miesiącu odpada jedna deseczka, potem kolejna i kolejne odpadające deski są wymieniane na nowe. W ten sposób wymieniamy wszystkie elementy statku. Czy okręt odpływając od brzegu nadal będzie tym samym okrętem? 26 27 127 transseksualizm), ze zdrowiem psychicznym. Problemy będące przedmiotem biojusterapii wiążą się także z polityką populacyjną, a zwłaszcza z problemami przymusowej kastracji i sterylizacji, jako ingerencji w naturalne dążenia ludzkie. Przedmiotem biojusterapii staje się także praktyka lekarska objawiająca się w leczeniu chorych. Szczególnie niepokojące staje się przeciwieństwo sztuki dobrego leczenia lege artis, a mianowicie medical malpractice, związane bezpośrednio z eksperymentowaniem podczas leczenia pacjentów. Konieczne jest ustanowienie przez odpowiednie organa posiadające moc prawodawczą norm regulujących postępowanie lekarzy i ewentualne dopuszczanie ryzyka w innowacyjnych metodach leczenia. Roman Tokarczyk zwraca uwagę na istnienie prawa do życia określanego w ramach bioprawa, a zawierającego regulacje odpowiadające na problemy związane ze sztuczną ingerencją w naturalne procesy życiowe. Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną 3.3. Biojustanatologia – prawo do śmierci? 128 Biojustanatologia zajmuje się tym etapem życia, który w bezpośredni sposób związany jest z umieraniem człowieka. Dotychczas systemy prawne w swoim słowniku rozróżniały jedno pojęcie śmierci – śmierć biologiczną, oparte na koncepcji medycyny, związanej z zatrzymaniem akcji serca. Biojustanatologia doszukuje się innych wymiarów śmierci, takich jak: śmierć kliniczna, mózgowa, socjologiczna, próbując określić ramy w postępowaniu. Dział ten reguluje problemy związane z eutanazją. Problem regulacji prawnych w przypadku eutanazji wiąże się także z trudnościami w nazewnictwie.32 Reguluje też problemy związane z samobójstwem, karą śmierci, zabijaniem podczas wojny. Ważnym problemem w sporze jest także określenie granic sztucznego podtrzymywania życia, jako ingerencji medycznej w przedłużanie życia, także w stanach terminalnych33 i dyskusja nad tym, czy nie lepiej dopuścić do ortonazji, czyli zaprzestania sztucznej ingerencji w życie ludzkie. Istotny staje się spór pomiędzy prawem do życia a prawem do śmierci, wspieranym argumentami right of living kreującymi prawo do śmierci. Obrońcy powołują się na legislacyjne prawo do samostanowienia, prawo do prywatności i wolności. Reasumując, przedmiotem biojurysprudencji jest szersze postrzeganie wszelkich aspektów życia ludzkiego i określenie norm prawnych, mających na celu dokładniejszą regulację prawną sytuacji problematycznych i nie do końca zdefiniowanych. Debata 32 Eutanazja dobrowolna oznacza zadanie śmierci człowiekowi cierpiącemu na skutek współczucia i na jego wyraźne żądanie; eutanazja niedobrowolna oznacza, że pacjent nie wyraża jasnej prośby o eutanazję, a zatem jest nieświadomy skutków, do jakich prowadzą czynności stosowane przez lekarza; kryptanazja – zabicie człowieka po stwierdzeniu, że jego życie nie jest już wartościowe; eutanazja czynna polega na podaniu środków, które w bezpośredni sposób doprowadzą pacjenta do śmierci; eutanazja bierna polega na zaprzestaniu metod mogących podtrzymać w sposób sztuczny życie ludzkie; sadacja terminalna polega na podawaniu w fazie terminalnej dużych dawek leków przeciwbólowych i powstrzymaniu się od odżywiania i nawadniania pacjenta; dystanazja – określa sztuczne podtrzymywanie akcji serca i krążenia; terapia uporczywa – stosowanie środków leczniczych u chorego nie mającego szans na przeżycie; ortotanazja oznacza zaprzestanie sztucznego podtrzymywania w momencie, gdy są przesłanki, że organizm nie jest już sam zdolny do podtrzymywania życia. 33 W. Kwiatkowski, Medycyna i śmierć, [w:] M. Gałuszka, K. Szewczyk (red.), Narodziny i śmierć. Bioetyka kulturowa wobec stanów granicznych życia ludzkiego, Warszawa 2002, s. 206. 4. BIOPRAWO JAKO SKUTEK BIOJURYSPRUDENCJI Biojurysprudencja nad moralnością i etycznym wymiarem podnoszonych kwestii winna stać się przyczynkiem do powstania ram prawnych gwarantujących prawidłowe i właściwe wykorzystanie rozwoju biotechnologii (nauk medycznych).34 W szczególności chodzi o złe praktyki lekarskie określane jako medical malpractice, nie mające zbyt wiele wspólnego ze sztuką leczenia. Biojurysprudencja ma na celu utworzenie nowego systemu prawnego wrażliwego na poglądy etyczne, kwestie moralne i religijne, uznającego wartości fundamentalne (takie jak godność człowieka, jego tożsamość i integralność). Utworzona w ten sposób przestrzeń prawna winna regulować kwestie postępu w nau­ kach medycznych i ich wpływu na życie ludzkie. Biojurysprudencja ma za zadanie wytworzenie pewnej drogi dla kształtu bioprawa, zawierającego „normatywne określanie granic ryzyka”.35 W wyniku rozwoju biojurysprudencji na gruncie prawotwórstwa dochodzi do utworzenia nowych regulacji prawnych, odpowiadających wyzwaniom współczesnej medycyny. Biojurysprudencja ukazuje lukę w systemie prawnym, która musi zostać wypełniona przez odpowiednie normy prawa stanowionego poparte odpowiednimi sankcjami prawnymi. Powstałe bioprawo ma za zadanie utworzyć szereg regulacji prawnych dążących do ustanowienia granic legalizacji odkryć medycyny, biotechnologii itd. Bioprawo ma na celu odnalezienie legalnych metod dopuszczających sztuczną ingerencje w życie ludzkie. Przy tworzeniu norm bioprawa konieczne staje się utworzenie na nowo odpowiedniego języka prawniczego kompatybilnego z językiem, którym posługują się naukowcy. Może to doprowadzić do rozbicia się norm prawa ochraniającego życie ludzkie na wiele odmiennych gałęzi prawa, tworząc przy tym chociażby: prawo narodzin. Roman Tokarczyk w swojej pracy Biojuryprudencja. Kontury bioprawa zwraca uwagę na istnienie trzech dylematów niezwykle istotnych przy tworzeniu bioprawa. Przede wszystkim sygnalizuje problemy niedojrzałe do interwencji prawotwórczej, kolejno mówi o dojrzałości, ale oponując za utworzeniem norm ogólnych i po trzecie – o istnieniu dylematów dojrzałych do bardziej szczegółowych regulacji prawnych. Zatem po zasięgnięciu opinii na podstawie szerokiej debaty społecznej na tematy mające być poddane regulacji prawnej należy ocenić czy dotychczasowa wiedza daje prawo do tworzenia regulacji szczegółowych. Jeżeli posiadana wiedza nie jest wiedzą całkowitą, bądź jest niepewna, tworzenie szczegółowych regulacji może przysporzyć więcej problemów niż ich ewentualny brak. Doskonałymi przykładami bioprawa są akty międzynarodowe starające się regulować kwestie związane z rozwojem nauk. Dla przykładu należy podać akty prawa stanowionego europejskiego, takie jak: Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Godności Istoty Ludzkiej wobec Zastosowań Biologii i Medycyny, zwana także Konwencją o Pra34 T. Twardowski, A. Michalska, Dylematy współczesnej biotechnologii z perspektywy biotechnologa i prawnika, Toruń 2000, s. 9. 35 Szerzej w: R. Tokarczyk, Biojurysprudencja... 129 wach Człowieka i Biomedycynie z 1997 roku. Czy też akty prawa o charakterze ogólnoświatowym, np. Rezolucja Praw Człowieka a Bioetyka, uchwalona w 1993 roku przez Komisję Praw Człowieka ONZ i Powszechna Deklaracja w sprawie Genomu Ludzkiego i Praw Człowieka, przyjęta przez UNESCO w 1997 roku. 5. AKSJOLOGICZNE RAMY PRZY TWORZENIU BIOPRAWA Biojurysprudencja ma za zadanie – opierając się na kryteriach aksjologicznych – tworzyć bioprawo, które będzie ochraniać życie ludzkie przed sztuczną ingerencją w jego rytm. Formułowanie postulatów koniecznych do utworzenia w odpowiednim procesie legislacyjnym norm prawa pozytywnego, opiera się zatem na wartościach wytworzonych wcześniej. Biojurysprudencja korzystając z zasad wytworzonych przez bioetykę36, tworzy normy prawne określane bioprawem. Pytanie dla współczesnych etyków i normotwórców brzmi: jaką etykę i jakie moralne kryteria należy przyjąć dla oceny moralnej wszelkich aspektów biomedycyny. A zatem jaka etyka ma stać na usługach bioetyki.37 Biojurysprudencja swoje aksjologiczne podstawy czerpie zarówno z etyki, jak i z moralności, zarówno w świeckim, jak i religijnym wydaniu. Zaznacza się trwałe powiązanie norm moralnych z normami prawa stanowionego. Konieczność utworzenia ram normatywnych wynika z potrzeby istnienia sankcji prawnych. Jak słusznie zauważa R. Tokarczyk: Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną Ze względu na mniejszą skuteczność sankcji moralnych, niż sankcji prawnych, biojurysprudencja wyrosła z przekonania o konieczności wymuszania niektórych norm moralnych chroniących życie za pomocą norm prawnych.38 130 Biojurysprudencja czerpie swoje podstawy zarówno z religii, jak i systemów moralnych wytworzonych w świeckich społeczeństwach. Podstawą systemów religijnych będzie świętość życia ludzkiego, systemów świeckich zaś konieczność zwrócenia uwagi na jakość życia ludzkiego. Moralność religijna bierze swe źródło z samego Boga, natomiast moralność świecka opiera się na wartościach wykształconych w społeczeństwie. Biojurysprudencja nie wartościuje religii, ale zwraca uwagę na szczególne miejsce, jakie w religiach zajmuje człowiek i świętość jego życia. Nie zwracając uwagi na różnice w treściach religijnych poszczególnych systemów wierzeń, zaznacza obecność bożego pierwiastka w duszach ludzkich i święte połączenie duszy i ciała. Nie bez znaczenia pozostaje także filozoficzna myśl prawa natury, konstruująca uniwersalne normy, w których życie jest wartością absolutną. 36 Po raz pierwszy nazwy bioetyka użył Van Rensselaer Potter w artykule z roku 1970 pt. Bioethics: The Science of Survival (Bioetyka: nauka o przeżyciu). Autor zauważył, że bioetyka powinna być przede wszystkim nauką interdyscyplinarna tworzącą most pomiędzy wszystkimi współcześnie rozwijającymi się dziedzinami naukowymi, ponadto winna patrzeć w przyszłość i będzie stanowiła o przyszłości pokoleń przyszłych, a także stanie się nauką o charakterze globalnym. 37 ABC Bioetyki, on-line: http://mateusz.pl/ksiazki/ajk-abcb/aik-abcb-03.htm. [09.04.2011] 38 R. Tokarczyk, Prawo do..., s. 28. Biojurysprudencja Na kształt biojurysprudencji wpływają istotnie wartości, będące podstawą bioetyki, która – będąc nauką o charakterze interdyscyplinarnym – korzysta z metodologii wielu nauk. Utworzenie adekwatnego do bieżącego stopnia rozwoju nauk systemu prawa pozytywnego pozwoli ominąć problemy wynikające z niedomówień prawnych, występujących w dzisiejszym prawie.39 Doktryna amerykańskich etyków odnosząca się w bezpośredni sposób do zagadnień i dylematów, jakie niesie za sobą bioetyka, opiera się na tezie, że myślenie bioetyczne winno się koncentrować wokół czterech podstawowych i głównych zasad, a mianowicie: autonomii, czynienia dobra, zakazu szkodzenia i sprawiedliwości.40 Jak zauważa T. Biesaga, akty prawa etycznego powinny opierać się na tradycji i kulturze wykształconych na gruncie świata europejskiego. Kultura europejska, mająca swoje korzenie w chrześcijańskiej religii i posiadająca wielowiekową tradycję i doświadczenie, staje się doskonałym podłożem, na gruncie którego można tworzyć ramy aksjologiczne bioprawa.41 Ochrona życia ludzkiego, zgodnie z prawnonaturalnym porządkiem myśli, staje się prenormą i prewartością, stanowiąc podstawę do tworzenia jakichkolwiek norm prawa stanowionego. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wszystkie ważniejsze systemy normatywne uznają życie za wartość podstawową. Niezależnie na jakich poglądach oprze się rozważania, życie ludzkie przez wzgląd na swoje cechy szczególne takie jak: stworzenie na obraz i podobieństwo Boga, rozumność, uczciwość, godność, osobowość czy człowieczeństwo, traktowane jest w sposób najważniejszy42, dlatego cytując Romana Tokarczyka: Życie, jako wartość absolutna albo dobro absolutne, uzasadniane bywa zarówno argumentami religijnymi, jak i świeckimi.43 Życie wciąż jest poddawane ocenianiu, opisywaniu, wartościowaniu i normowaniu.44 Każda z wyżej wymienionych czynności jest pojęciem na tyle szerokim, że przechodzącym w badania o charakterze interdyscyplinarnym. Jak tłumaczy R. Tokarczyk: Opisy życia są podstawą jego wartościowania, a to z kolei jego normowania moralnego i prawnego. Podanie jednolitych aksjologicznie podstaw koniecznych w procesie tworzenia bioprawa w pluralistycznych społeczeństwach państw demokratycznych staje się praktycznie niemożliwe, problemy stwarza też określenie jednoznacznego katalogu i hierarchii wartości, o czym świadczy niekończący się dyskurs społeczny. Konieczne staje się jednak zaakceptowanie jednego systemu założeń aksjologicznych, wynikających Ibidem. A. Krajewska, Pojęcie godności w prawie europejskim i porządkach krajowych w kontekście rozwoju biomedycyny, „Problemy Współczesnego Prawa Międzynarodowego, Europejskiego i Porównawczego”, vol. IV, AD MMVI, s. 134. 41 T. Biesaga, Europejska Konwencja..., s. 25. 42 R. Tokarczyk, Prawo do..., s. 84. 43 Ibidem, s. 85. 44 Ibidem, s. 81. 39 40 131 z przyjętych koncepcji filozoficznych i religijnych, co doprowadzi do wykształcenia systemu normatywnego tożsamego zarówno dla prawa krajowego, jak i międzynarodowego.45 5.1. Godność człowieka jako cecha wartościująca życie ludzkie. Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną Wartością podstawową w kręgu cywilizacji europejskiej jest przyrodzona i niezbywalna godność człowieka. Na tejże wartości opiera się cały aksjologiczny system prawa moralnego.46 Rdzeniem wszelkich rozważań na gruncie dyskursu bioetyki jest kwestia godności człowieka, jego autonomii i prywatności.47 Współcześni prawodawcy szukając fundamentów dla szeroko pojętej aksjologii prawnej odwołują się do dwóch pojęć; tradycja anglosaska odwołuje się do świętości życia (sancity of live), natomiast tradycja europejska do godności ludzkiej (dignitas Humana, human dignity).48 Godność ludzka staje się wartością, do której w ostatecznej instancji odwołują się wszystkie akty prawa stanowionego.49 Również biojurysprudencja wyraża poszanowanie dla godności życia każdego człowieka. Godność ludzka w swojej historii sięga aż czasów starożytnych, kiedy to stoicy sformułowali podstawową do dziś tezę homo homini res sacra. Chrześcijaństwo do starożytnej idei godności dołożyło teorię człowieka jako imago Dei i partnera zdolnego do dialogu ze Stwórcą – capax Dei. Fakt stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boga implikuje jego godność na poziomie duchowym.50 Pierwszy list do Koryntian tłumaczy godność ciała ludzkiego: 132 Bóg zaś i Pana wskrzesił, i nas również swą mocą wskrzesi z martwych. Czyż nie wiecie, że ciała nasze są członkami Chrystusa? [...] Za wielką bowiem ceną zostaliście nabyci. Chwalcie więc Boga w waszym ciele!51 Ciało ludzkie tym różni się od ciała czysto biologicznego, podobnego ciałom zwierzęcym, że jest zdolne do wyrażania przez gest siebie – swego ducha w tym ciele. Ponadto godność ciała ludzkiego w bezpośredni sposób wiąże się z wiarą w zmartwychwstanie ciała po śmierci. Teoretyk średniowiecza mówi o człowieku jako o istocie najdoskonalszej spośród wszystkich istot żywych – homo est perfectissimus in entibus. Wielki teoretyk prawa naturalnego twierdzi, że tylko człowiek jest zdolny dzięki swej naturze do poznania dobra i zła. Immanuel Kant zsekularyzował dotychczasowe poglądy o zabarwieniu ontologicznym, kładąc nacisk na ideę rozumu i autonomii istot M. Safjan, Prawo i medycyna: ochrona praw jednostki a dylematy współczesnej medycyny, Warszawa 1998, 45 s. 10. 46 A. Zoll, Kultura i prawo, [w:] Uniwersyteckie wykłady na koniec starego i początek nowego tysiąclecia, red. E. Kamińska, Warszawa 2004, s. 48. 47 A. Breczko, Moralny i prawny niepokój wokół biotechnologii. Spór o granice badań naukowych w sferze medycyny..., s. 2. 48 M. Sadowski, Godność człowieka – aksjologiczna podstawa państwa i prawa, on-line: http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/21952/002.pdft09.04.2011], s. 1. 49 M. Środa, Idea godności w kulturze i etyce, Warszawa, 1993, s. 6. 50 ABC Bioetyki... 51 1 Kor 6, 14–15a.20. Biojurysprudencja rozumnych. Zeświecczoną ideę zaczęto wprowadzać do aktów normatywnych. Społeczno-polityczne, a w szczególności prawne zastosowanie tego terminu pozwoliło na jego wyjście poza granice filozofii. Godność ludzka we współczesnym prawodawstwie stanowi podstawę wszelkich aktów prawnych.52 Szczególnie wydarzenia związane z II wojną światową skłoniły prawodawców do stałej inkorporacji pojęcia godności do prawa pozytywnego. Pojęcie godności jest pojęciem ambiwalentnym, nie dającym się określić kilkoma aspektami znaczeniowymi. Odwołanie się w aktach prawnych do pojęcia godności skłania do otworzenia się na wartości pozaprawne i odwołania się do transcendentalnych wizji człowieczeństwa.53 Niemożliwe zatem wydaje się określenie przesłanek stanowiących naruszenie godności. Dlatego też prawodawcy określili elementy, które determinują zakwalifikowanie danej aktywności jako działania przeciwko godności ludzkiej (tortury, dyskryminacja – a zatem wszelkie postępowania, w których człowiek staje się zinstrumentalizowanym przedmiotem). Idea godności stała się przez szereg lat główną determinantą w procesie tworzenia prawa. Choć niezdefiniowana do tej pory w żadnym akcie normatywnym, stała się fundamentem podstawowych praw człowieka. Jest wartością uniwersalną, naczelną, stała się prawem niezbywalnym, przynależnym każdej osobie, wartością aksjologicznie pierwotną. Stała się metafizyką państwa i prawa, umiejscowiona została bowiem zarówno ponad państwem, jak i prawem pozytywnym. 5.2. Jakość życia i polityka populacyjna Prawo chroniąc życie broni go nie tylko przed atakiem na samo jego istnienie, ale ochrania także podstawowe wartości, jakie życie ludzkie winno spełniać. Współczesna medycyna w swoim założeniu podstawowym ma dążyć do poprawy jakości życia ludzkiego. Biojurysprudencja ma zatem stać na straży tej jakości rozumianej jako jakość ze względu na sens medyczny, socjalny i etyczny. Pod pojęciem „sens medyczny jakości życia” określa się potrzebę istnienia odpowiedniej opieki zdrowotnej, która w razie choroby ułatwi człowiekowi życie. Przy opisywaniu życia, medycyna wprowadza stan gorszego jakościowo życia związany bezpośrednio z chorobą, która przeszkadza jednostce w funkcjonowaniu i spełnianiu swych podstawowych funkcji życiowych. Sens socjalny jakości życia obejmuje możliwość dostępu do medycyny prewencyjnej, zapobiegającej chorobom, co w dalszym ciągu ma doprowadzić do znacznego polepszenia jakości życia i jego ewentualnego przedłużenia. Idea jakości życia staje w pewnym dysonansie z ideą świętości życia wymuszającej życie mimo wszystko. Jest ona ponadto niezwykle dyskusyjna, jeśli weźmiemy pod 52 Konstytucje: Kanady, Irlandii, Włoch, Szwecji, Portugalii, Grecji, Niemiec, Polski, Stanów Zjednoczonych. Godność ludzka jest też podstawowym pojęciem zawartym w Deklaracji Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych, Współczesnej Konwencji o Prawach Człowieka i Biomedycynie. 53 Transcendentne wizje człowieczeństwa zawierają się w kulturze europejskiej w szczególności w myśli judeochrześcijańskiej, ale odwołują się także do filozoficznych koncepcji rozumu, społecznych teorii indywidualiz­ mu i komunitaryzmu. A. Krajewska, Pojęcie godności..., s. 123. 133 uwagę osoby urodzone z wadami genetycznymi. Ponadto, na ideę jakości życia nierzadko powołują się zwolennicy eutanazji, jak to miało miejsce w przypadku Diane Pretty. Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną 5.3. Potencjalność istoty ludzkiej i kryteria człowieczeństwa w okresie prenatalnym i preimplementacyjnym 134 Współczesna medycyna sięga swą ingerencją w coraz wcześniejsze etapy życia ludzkiego. Lekarze i naukowcy wraz z przedstawicielami filozofów, bioetyków, teologów i polityków biorą ciągły udział w dyskursie otaczającym problem początku człowieczeństwa jako fazy rozwoju. Z uwagi na wielopłaszczyznowość dyskusji nad początkiem człowieczeństwa, począwszy od najwcześniejszych stadiów rozwoju ontogenetycznego54, należy rozważyć wiele definicji i wiele racji wytworzonych na tak interdyscyplinarnym polu. Konieczność określenia teorii, u podstaw których leży filozofia i etyka, wynikają z potrzeby podpory moralnej pod powstające prawo stanowione. Rozwijająca się biotechnologia, genetyka i medycyna zwracają uwagę na konieczność szukania norm etycznych, dających podstawę do oceny działań i regulacji prawnych obejmujących decyzje podejmowane względem embrionów i płodów ludzkich.55 Teorie zakazujące aborcji i sztucznej ingerencji w fazę płodową życia ludzkiego powołują się przede wszystkim na ideę potencjalności osoby ludzkiej. Argumentacja owa opiera się na dwóch założeniach. Po pierwsze, życie ludzkie w fazie płodowej jest potencjalną osobą ludzką, z czego bezpośrednio wynika teza druga, mówiąca o pozbawianiu życia potencjalnej istoty ludzkiej jako uczynkowi moralnie złemu. Zasada potencjalności uznawana jest przez większość systemów moralnych za najpełniej oddającą sposób postrzegania życia płodu. Ogólna zasada określająca podstawę tej argumentacji jest następująca: „Zapłodniona komórka jajowa dysponuje już pełną potencjalnością, aby rozwinąć się w ludzką egzystencję, której ludzkie życie zaczyna się wraz z tym stadium”.56 Pojęcie potencjalności życia ludzkiego opiera się na założeniu istnienia ściśle określonej drogi rozwoju kształtującej człowieka. Cytując K. V. Vilksa: „wszystkie brakujące im [zarodkom, płodom] warunki bycia osobą ludzką będą w przyszłości spełnione, nawet jeśli nie są spełniane w tym momencie”.57 Kolejną podstawą, na której opierać się mogą ewentualne nowe normy prawa stanowionego, jest ustanowienie pewnych kryteriów człowieczeństwa. Opis człowieka i istota człowieczeństwa występuje zarówno na płaszczyźnie biologicznej, jak również etycznej i filozoficznej, nierzadko sięgając do płaszczyzny religijnej. W określeniu 54 Rozwój ontygenetyczny – inaczej zwany rozwojem osobniczym, zajmuje się najwcześniejszymi etapami rozwoju organizmu. 55 J. Sak, P. Kiciński, Bioetyczne aspekty ochrony życia człowieka w okresie prenatalnym, [w] D. Probucka (red.). Etyka wobec sytuacji granicznych, OW Impuls, Kraków 2007, s. 176. 56 K. Smoderek, Potencjalna osoba – potencjalne istnienie. Argument potencjalności w określeniu statusu osobowego płodu, on-line: http://www.cecib.uksw.edu.pl/czytelnia/baza-artykuszytelnia-on-line-81/62-bazaartykus-2009roku/405-potencjalna-osoba-potencjalne-istnienie-arg-potencjalnoci-w-okreleniu-statusu-osobowego-podu, [09.04.2011] 57 Cyt. za: E. Klimowicz, Problem statusu moralnego ludzkich form prenatalnych, [w:] T. Szkołut (red.) Aksjologiczne dylematy epoki współczesnej, Lublin 1999. T. Biesaga, Status embrionu..., s. 257. Już Arystoteles w swoich rozważaniach O duszy twierdził, że człowiek złożony jest z duszy i ciała, co jest istotą jego człowieczeństwa. 60 Ł. Szymański, In vitro..., s. 64. 61 H. Dobiosh, Sztuczne zapłodnienie, Opole 1991, s. 14. 62 J.-M. Varaut, Możliwe, lecz zakazane. O powinnościach prawa, Warszawa 1996, s. 51. 63 R. Spaemann, Osoby. O różnicy między czymś a kimś, Warszawa 2001, s. 40. 64 „Nie ma osób potencjalnych. Osoby mają zdolności i potencje. Mogą się rozwijać, ale coś nie może stać się kimś. Osoba jest substancją, ponieważ jest sposobem, w jaki człowiek jest. Nie zaczyna istnieć później niż człowiek i nie przestaje istnieć wcześniej. [...] Bycie osobą nie jest wynikiem rozwoju, lecz zawsze jest charakterystyczną strukturą określonego rozwoju. Ponieważ osoby nie są zanurzone w swe każdorazowe stany, swój rozwój mogą rozumieć jako rozwój, a siebie samych jako ponadczasową jedność”. Cyt. za: R. Spaemann, Osoby..., s. 302. Biojurysprudencja człowieczeństwa podstawowym pytaniem staje się pytanie o czas, od którego mówi się o człowieku jako istocie ludzkiej. W tradycji etyki dominują dwie szkoły, które kolejno upatrują człowieczeństwa od początku istnienia lub wiążą istotę człowieczeństwa z wystąpieniem określonych okoliczności. Pierwsze kryterium, opowiadające się za uznaniem istoty człowieczeństwa od początku, jest związane z kryterium zapłodnienia – jest to kryterium genetyczne, związane z powstaniem genotypu jako unikatowego kodu przypisanego człowiekowi. Do podstawowych wartości, na jakich opiera się prawo do życia, należy prawo do ciągłości szlaku rozwojowego, opierające się na idei potencjalności, jak również fakt pochodzenia od rodziców należących do gatunku homo sapiens, co warunkuje bycie człowiekiem przez wzgląd chociażby na pochodzenie.58 Istota człowieczeństwa wiąże się w bezpośredni sposób z momentem zwanym animacją embrionu. Animacja embrionu polega na obdarzeniu embrionu duszą rozumną.59 Podobnie jak w dyskursie nad początkiem istoty ludzkiej, także i na płaszczyźnie dyskusji związanych z animacją dochodzi do sporów. Z jednej strony filozofia stara się udowodnić fakt istnienia animacji równoczesnej z momentem zapłodnienia, z drugiej strony stoją jednak zwolennicy teorii optującej za animacją opóźnioną, zwaną inaczej sukcesywną. Zwolennicy animacji równoczesnej tłumaczą: „Różne etapy rozwoju prenatalnego i postnatalnego nie zmieniają statusu ontycznego, antropologicznego i etycznego istoty ludzkiej, jaki posiada ona od początku”.60 Podobnego zdania jest również E. Blechschmidt: „Płód nie rozwija się by stać się człowiekiem, lecz jest nim od samego początku”.61 Genetycy niepodważalnie stają za argumentacją, iż coś co zrodzone jest z człowieka jest człowiekiem, w myśl formuły: Quod generator ab homine homo est. Cytując A. Paszewskiego: „z biologicznego punktu widzenia embrion ludzki jest po prostu młodym człowiekiem, ponieważ biologia nie dostarcza żadnych obiektywnych kryteriów, pozwalających na wyróżnienie w rozwoju człowieka jego przedludzkiej i ludzkiej fazy”.62 Stojąc w opozycji do teorii animacji i uznania istoty ludzkiej w fazie późniejszej, zwolennicy animacji bezpośredniej twierdzą, że utożsamiając bycie człowiekiem z określoną cechą, pozbawia się sensu teorię definicji osoby, która nie jest związana w żaden sposób ze stanem jakościowym.63 Opozycjoniści negują możliwość występowania procesu związanego ze stawaniem się, opowiadając się za teorią, że człowiekiem się po prostu jest, a nie staje się.64 Pełnej odpowiedzi udziela Erich Blechschmidt, który w jasny sposób wskazuje, że każdy człowiek bez względu na jego cechy jakościowe, 58 59 135 przystosowanie społeczne itd. jest człowiekiem od momentu poczęcia, aż do naturalnej śmierci.65 Nie sposób zatem oddzielić „bycie człowiekiem” od „bycia osobą”. Analizując teorie filozoficzne można wyodrębnić trzy zasady filozoficzne pomagające – zarówno na płaszczyźnie antycznej jak i antropologicznej – w określaniu pozycji embrionu ludzkiego: • zasadą św. Tomasza z Akwinu, zwolennika animacji sukcesywnej wyrażonej w stwierdzeniu: agere sequitur esse (nasze działania są przejawem naszego istnienia). Takie podejście oznacza, że to nie działania człowieka konstytuują jego istnienie, ale są wtórnikiem do istnienia, co oznacza, że wraz z rozwojem powstają i są efektem istnienia, bez którego nie mógłby się rozwijać; • zasadą G. Berkleya: esse est principere aut percipi – być to spostrzegać; • zasadą Kartezjańską wyrażoną w słowach: cogito ergo sum – myślę więc jestem. Zasady Berkleya i Kartezjusza opierają się na wskazaniu pewnych zachowań, które konstytuują człowieka. Myślenie staje się zatem momentem, od którego człowieczeństwo się rozpoczyna. Koncepcje te podlegają jednak częstej krytyce podpartej stwierdzeniem, iż zarówno res extensa, jak i res cogitans są wynikiem bycia człowiekiem, a nie jego determinantą.66 Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną 5.4. Tradycja filozoficzna 136 Filozofia opisując życie człowieka opiera się na założeniach o jednolitości wartości, jaką jest życie ludzkie. Życie ludzkie stanowi wartość podstawową, w której mieszczą się wszystkie pozostałe gatunki ożywione. Filozofia życia opiera się na głównych systemach: witalizmie, biologizmie i organicyzmie. Witalizm określa podstawowe różnice, jakie zachodzą pomiędzy światem ożywionym a nieożywionym. Ożywiony świat przyrody, w którym podstawowe i najwyższe miejsce w hierarchii zajmuje człowiek przepełniony jest materią ożywioną zwaną przez filozofów siłą życiową. „Owa swoista, niematerialna, nieuchwytna empirycznie zasada życiowa nadaje nowy kierunek i celowość wszystkim procesom biologicznym”.67 Organicyzm jest myślą opierającą się na zasadzie rozwoju części składowych organizmu tworząc w ten sposób rozwój organizmu jako całości. Teorie związane z organicyzmem są szczególnie istotne przy rozpatrywaniu kwestii związanych z eutanazją i obumieraniem poszczególnych komórek organizmu człowieka, co nie oznacza jego śmierci całkowitej. Biologizm natomiast jest teorią, w której za aksjologiczną podstawę uznaje się prymat życia ludzkiego nad pozostałymi wartościami. Życie ludzkie jest zarówno dobrem w znaczeniu indywidualnym, jak i społecznym. Podstawą w kwestiach rozważań filozoficznych odnoszących się do życia jest istota życia. Objawia się ona zgodnie z myślą filozoficzną poprzez: rozum, wolę, emocje. 65 „Człowiek nie staje się człowiekiem, lecz jest człowiekiem, nie rozwija się na człowieka, lecz jako człowiek. Do istoty człowieka, do jego personalności nie można niczego dodać. Nie istnieje żadna połowiczna personalność ani indywidualność, którą można by wyrazić w procentach”. Cyt. za: E. Blechschmidt, [w:] J. Piegsa, Człowiek – istota moralna, Opole 2000, s. 130. 66 T. Biesaga, Status embrionu..., s. 259. 67 R. Tokarczyk, Prawo do życia..., s. 58. A. J. Katolo, Moralny obowiązek pomocy dziecku nienarodzonemu, Lublin 2006, s. 64–97. Z. Szawarski, Problem statusu moralnego ludzkich form prenatalnych, [w:] T. Szkołut, Aksjologiczne dylematy epoki współczesnej. Studia etyczne i estetyczne, Lublin 1994. 70 „Zebrałem zasób danych naukowych, które przekonały mnie, że życie ludzkie zaczyna się od poczęcia, od zapłodnienia i od tego momentu poczęta osoba jest istotą ludzką. Nie ma żadnego miejsca w macicy, w którym mogłoby dojść do zmiany czegoś, co nie jest osobą w osobę. Nie ma żadnej nagłej zmiany w czasie rozwoju wewnątrzmacicznego i dlatego życie jest nieprzerwanym ciągiem od swojego początku aż do końca”. Warto zaznaczyć, że T. Noonan był początkowo gorącym zwolennikiem zabiegów aborcyjnych, w swoim życiu wykonał 75 000 aborcji, po czym przewartościowując swoje teorie stał się jednym z przodujących obrońców życia. Cyt. za T. Noonan, [w:] J. Sak, P. Kiciński, Bioetyczne aspekty..., s. 180. Biojurysprudencja Wszystkie te cechy w połączeniu ze sobą stanowią o istocie życia ludzkiego. Rozum ludzki stanowiący o oderwaniu człowieka z gatunku ssaków i uplasowaniu go na pozycji homo sapiens, stanowi podstawę człowieczeństwa, jako cecha przynależna wyłącznie gatunkowi ludzkiemu. Cytując Pascala powiedzieć można o człowieku: „jest tylko trzciną najwątlejszą w przyrodzie, ale trzciną myślącą”. Rozum ludzki, będący cechą gatunkową, pozwala człowiekowi na określanie tego co jest dla niego dobre i tego co jest złe. Ta umiejętność stwarza człowiekowi możliwość decydowania o planie swojego życia. Człowiek obdarzony rozumem i zdolny do artykułowania swej woli, obdarzony jest również emocjami i możliwością współodczuwania, cechami przynależnymi jedynie człowiekowi. Triada składająca się z możliwości rozumowania, decydowania (woli) i odczuwania tworzy pełnię życia człowieka. Filozofia, opowiadając się za statusem człowieka, a zwłaszcza jego początku i statusu embrionu opiera się na tych trzech podstawowych zasadach. Rozważania o początku życia ludzkiego należy rozpocząć od myśli filozoficznej wykształconej w starożytności, powołując się na myśl Arystotelesa. Twierdził on, że człowiek podlega animacji pomiędzy 40. a 80. dniem po zapłodnieniu. Zwolennikiem animacji sukcesywnej był także św. Tomasz z Akwinu. Twierdził on, że „gdy nadejdzie odpowiedni moment virtus creativa Boga wlewa w ciało embrionu duszę duchową”.68 Przeciwnikiem myśli chrześcijańskiej, opierającej się na animacji sukcesywnej, jest Tertulian, który uważał, że zarówno dusza i ciało ludzkie powstają w tym samym momencie i od tej pory stanowią nierozłączną całość, aż do śmierci. Jedna z bardziej skrajnych teorii głosiła, że animacja następuje dopiero w 7 roku życia. Według św. Tomasza z Akwinu – agere sequitur esse, co oznacza, że człowiek istnieje nie dzięki aktom spostrzeżenia, myślenia, ale są one wtórne do istnienia ludzkiego, stają się jego efektem, aktualizacją natury ludzkiej. Berkleyowska esse est percipere aut percipi i Kartezjańskie cogito ergo sum, zaznaczają istnienie pewnych aktów stanowiących o człowieczeństwie. Do podstawowych teorii leżących u podstaw filozofii i antropologii filozoficznej należy założenie, że wszystko co z człowieka jest człowiekiem. Przynależność do gatunku homo sapiens jest cechą uznawaną za moralnie istotną.69 U takiej podstawy opiera swoją naukę Kościół katolicki, tłumacząc że każdy byt wyposażony w ludzki kod genetyczny jest człowiekiem.70 Niezaprzeczalny staje się także związek bioetyki i szeroko rozumianej biojurysprudencji z metafizyką. Oczywiste jest, że problem określenia zygoty związany z nadaniem mu początku człowieczeństwa jest problemem czysto ontologicznym i metafi68 69 137 zycznym.71 Z. Szawarski twierdzi, że podstawowym celem zgłębiania tajemnic bioetyki staje się nabycie umiejętności poznawania i oceniania moralnego aspektu decyzji klinicznych (np. lekarza), przy jednoczesnym zrozumieniu i wydedukowaniu ich implikacji.72 Przy takim sposobie postępowania konieczne jest opowiedzenie się bądź za monizmem, u podstaw którego leży założenie, że istnieje tylko jedna właściwa teoria moralna, bądź za pluralizmem moralnym opowiadającym się za istnieniem konfliktu wartości. Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną 5.4.1. Znaczenie teorii prawnonaturalnych w interpretacji prawa do życia 138 Znaczenie teorii prawa natury dla całego nurtu jakim jest biojurysprudencja – jak zaznacza R. Tokarczyk – jest „nad wyraz doniosłe”.73 Prawo naturalne pozostaje w szerokim zainteresowaniu filozofów i teoretyków prawa. Lex naturalis – stanowią określone normy, obowiązujące całe społeczeństwo bez wyjątku, bez względu na fakt uznania ich przez odpowiedni organ legislacyjny. Teorie związane z prawem naturalnym zakładają, że każdy człowiek ma w sobie intuicyjne poczucie prawa – prawo naturalne, zgodnie z założeniem I. Kanta, jest niejako w nim. Odkrywanie norm prawa naturalnego pozostaje dążeniem do odkrycia norm wyższego rzędu, stojących ponad prawem stanowionym przez człowieka, będącym podstawową legitymizacją prawa pozytywnego. Podstawowym uprawnieniem naturalnym jest prawo do życia, stanowiące jądro przedmiotu biojurysprudencji. Źródła prawa naturalnego zależne są od teorii, w ramach której tworzona jest definicja. Teorie ontologiczne źródło prawa naturalnego dostrzegać będą w Bogu i w lex aetema, będącym prawem absolutnym, transcendentalnym. Odchodząc od klerykalnego rozumienia prawa naturalnego teoretycy umiejscawiają źródło tegoż prawa w rozumie ludzkim. Teorie gnoseologiczne określają rozum ludzki jako centralny ośrodek poznania. Jako że wykraczamy poza absolut i niezmienność boską, teorie gnoseologiczne dopuszczają zmienność prawa naturalnego, mówiąc o prawie naturalnym o zmiennej treści. Taka interpretacja prawa naturalnego i jego podstawowych norm pozwala na umiejscowienie niektórych współczesnych konfliktów prawa. O potrzebę istnienia prawa naturalnego upomniały się zwłaszcza pokolenia, które przeżyły lata wojny. Tragedie i bestialstwo tamtych lat skłoniły ludzkość do szukania pewnych uniwersalnych wartości. Procesy w Norymberdze, jak słusznie zauważa Filip Bednarski, stały się hasłem powrotu prawników ku prawu naturalnemu. Prawo do życia jest podstawowym uprawnieniem wynikającym z prawa naturalnego. Wynika ono bezpośrednio z godności każdej istoty ludzkiej. Jak słusznie zauważa Roman Tokarczyk, ochrona życia ludzkiego wynika z samej istoty koncepcji prawa naturalnego.74 Zgodnie z teoriami gnoseologicznymi zakładającymi dynamizm, uprawnień naturalnych nie ogranicza się jedynie do Mojżeszowego „nie zabijaj”, lecz wraz Z. Szawarski, Bioetyka a metafizyka, „Diametros” (grudzień) 2004, nr 2, s. 212–221. Ibidem, s. 212–221. 73 R. Tokarczyk, Prawa narodzin..., s. 30. 74 Idem, Biojurysprudencja..., s. 31. 71 72 Znaczenie myśli prawa natury dla całej jurysprudencji, szczególnie zaś dla biojurysprudencji jest nad wyraz doniosłe. Koncepcje prawa natury, wychodząc z różnych przesłanek filozoficznych, konstruują uniwersalne normy prawa natury, odnoszone do prawa stanowionego w charakterze jego ocen i postulatów. Ochrona życia wynika z samej istoty koncepcji prawa natury, pozostając również istotą biojurysprudencji. O ile jednak koncepcje prawa natury poprzestają na ogólnych ocenach i postulatach ochrony życia, biojurysprudencja nadaje im konkretności, umożliwiającej tworzenie i stosowanie norm bioprawa.75 5.5. Tradycja religijna Pomimo wysokiego poziomu rozwoju społeczeństwa zarówno pod względem technicznym, jak i moralnym (polegającym na pewnego rodzaju samoświadomości), najistotniejszym kryteriami i „wachlarzem moralnym” są wartości, których rdzeń bierze się z religii. Jeżeli weźmiemy pod uwagę trzy najważniejsze religie monoteistyczne współczesnego świata (judaizm, chrześcijaństwo i islam) zauważymy, że w każdej z nich życie ludzkie jako wartość zajmuje miejsce priorytetowe i fundamentalne. Często człowiek w religiach jest przedstawiany jako obraz Boga na ziemi, co dodaje mu wydźwięk sakralny i nakazuje chronić życie ludzkie. Pomimo iż dla wszystkich trzech religii monoteistycznych jądro wartości moralnych jest tożsame, istnieją pewne różnice w pojmowaniu procesów zachodzących w życiu człowieka. Podstawy w wyjaśnianiu miejsca, jakie zajmuje życie człowieka w określonym „wachlarzu wartości” wyznacza teologia, wspomagana aksjomatami o wiecznym życiu człowieka, jak również o szczególnym procesie jego tworzenia. Organizacja Kościoła poprzez swoje dogmaty, kult, wierzenia sprowadza życie ludzkie do roli sakralnego przedmiotu. Teologia jako nauka wyrażająca świadomość religijną człowieka przyjmuje za aksjomat dualizm składający się na rozdzielenie ciała od duszy i nadaniu człowiekowi ponadzwierzęcego wymiaru. Biojurysprudencja z rozwojem techniki sięgając do kwestii związanych z eutanazją, aborcją, badaniami prenatalnymi, eugeniką, inżynierią genetyczną. 5.5.1. Tradycja chrześcijańska Na gruncie tradycji chrześcijańskiej, wypływającej z religii judaistycznej, opiera się w praktyce cały kształt zapisów normatywnych w prawie europejskim, w którym nurt ów odcisnął szczególne piętno.76 Treści zawarte zarówno w Starym Testamencie (z którego wartości czerpie judaizm), jak i w Nowym Testamencie, tworzą jednolitą całość pojmowania i określania wartości życia. Chrześcijańskie korzenie stanowią rdzeń dla porządków prawa stanowionego w poszczególnych państwach. Skąd w chrześcijaństwie bierze się tak wielkie poczucie godności ludzkiej i wartości, jaką stanowi ży Ibidem. Z uwagi na ograniczony format niniejszej pracy, wybrano wyłącznie tradycję chrześcijańską, jako najbardziej reprezentatywną w społeczeństwie polskim. 75 76 139 cie ludzkie? Odpowiedź na powyższe pytanie odnaleźć można w starotestamentowym opisie stworzenia świata i człowieka. Podstawy w twierdzeniu o świętości i szczególnej wartości życia ludzkiego zawarte zastały już w starotestamentowych opisach stworzenia człowieka – gdzie wprost powiedziane jest, że jest on imago Dei – co oznacza „obrazem Boga”, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo. Księga Rodzaju w szczegółowy sposób opisuje proces stworzenia świata. W ciągu siedmiu dni Bóg–Stworzyciel w akcie stworzenia buduje świat. W ostatnim dniu skupia swoją uwagę na człowieku. Tworząc człowieka stwarza go na własny obraz i podobieństwo. Te słowa w istotny sposób wpływają na rozumienie wartości życia człowieka jako wartości imago Dei – obrazu Bożego. Wkładając w człowieka pierwiastek Boga Stwórcy, a zatem tchnienie świętości, autor podnosi wagę wartości człowieka do wartości priorytetowej. Nowotestamentowe opisy życia ludzkiego podnoszą jego wartość do rangi najwyższego szczęścia i najbardziej cennego dobra. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga jest zdolny do kontaktu ze swoim Stwórcą, karmiąc się jego pokarmem dla duszy. Do najważniejszych współcześnie postulatów zalicza się ogłoszoną w 1995 roku encyklikę Jana Pawła II Evangelium Vitae „o wartości i nienaruszalności życia ludzkiego”. Encyklika w całości opowiada się za życiem i za ochroną życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci. Tekst zwraca uwagę na potrzebę wytworzenia pewnej kultury ochrony życia w dzisiejszym społeczeństwie. We wprowadzeniu autorzy zwracają uwagę na pojawienie się nowych zagrożeń dla życia ludzkiego, skierowanych przede wszystkim przeciw istotom najbardziej bezbronnym. Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną Jesteśmy dziś świadkami deptania fundamentalnego prawa do życia wielkiej rzeszy słabych i bezbronnych istot ludzkich, jakimi są zwłaszcza dzieci jeszcze nie narodzone.77 Autorzy poddają krytyce prawodawstwo wielu państw, zaznaczając że prawo nierzadko nie karze, a nawet przyzwala na tego rodzaju zachowania. Medycyna w słowach encykliki nie spełnia już roli służebnej wobec życia ludzkiego, ale staje się „narzędziem czynów wymierzonych przeciw człowiekowi”.78 Współczesny Katechizm Kościoła katolickiego domaga się ochrony życia ludzkiego jako najwyższej wartości, domagając się poszanowania przez wzgląd na świętość życia ludzkiego, jako daru boskiego.79 Zaznacza, że życie ludzkie jest wyrazem najwyższego, bezcennego i nienaruszalnego dobra. Przez wzgląd na godność ludzką nie może być traktowane jako środek do osiągnięcia innych celów. Kościół katolicki staje w najbardziej konsekwentny sposób za ochroną życia ludzkiego w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Jan Paweł II, Encyklika „Evangelium Vitae”, Wprowadzenie. Ibidem. 79 R. Tokarczyk, Prawa narodzin..., s. 43. 77 78 140 Argumentacja przedstawiona dotychczas odwołuje się do określonych systemów wartości utworzonych czy to na kanwie wierzeń religijnych, czy też na gruncie nauk filozoficznych. Rodzi się zatem pytanie, w jaki sposób problemy bioetyczne przedstawić społeczeństwu laickiemu, skupionemu w pluralistycznym światopoglądowo społeczeństwie. Zakładając, że niezmienne i jednolite jądro aksjologiczne stanowiące podstawę do tworzenia analogii prawnych nie istnieje, etycy opierają się na dwóch możliwościach. Etyka laicka winna opierać się zatem na bazie empiryczno-racjonalnej, nie wspierając się w żadnym aspekcie na transcendentnym wymiarze życia. Z jednej strony mamy do czynienia z propozycją pragmatyczną. Propozycja ta zakładając, że nie jest możliwe wytworzenie jednomyślnej pozycji etycznej, proponuje na drodze konsensusu i dyskusji podjąć starania w kierunku utworzenia umowy wspólnej moralności.80 Zatem o tym czy cos jest moralnie słuszne, czy nie, decyduje wynik głosowania.81 Przeciwnicy tego typu rozwiązania opierają się przede wszystkim na możliwości pertraktacji zasad etyki. Taki sposób rozwiązywania sporów moralnych staje się polityką. Ponadto do takich debat dochodzi dopiero na płaszczyźnie norm prawa stanowionego, a zatem nie ma możliwości zapobiegania działaniom. Druga metoda opiera się na propozycji humanistycznej. Propozycja ta próbuje oprzeć się na fundamentalnych wartościach ukorzenionych w procesie cywilizacyjnym. Autorzy tej koncepcji odwołują się do grecko-rzymsko-judeo-chrześcijańskiej wizji człowieka – stanowiącego od zarania dziejów sacrum. Zawarte głęboko w naturze ludzkiej pojęcie świętości istoty ludzkiej,stało się priorytetem w tworzeniu nowego ładu moralnego po wydarzeniach II wojny światowej. Optuje się zatem, aby pojęcie godności zapisać jako pojecie uniwersalne. Poza tym w logicznej argumentacji, tworzonej nader często w społeczeństwach laickich, autorzy upatrują podstawę do twierdzenia o fundamentalnej wartości życia ludzkiego jako źródła istnienia innych praw z niego wypływających. Etyka laicka opiera się na koncepcjach: socjobiologizmu, nonkognitywizmu, utylitaryzmu i kontraktualizmu. Teorie związane z socjobiologizmem opierają się na idei dynamiki etyki i wartościowania. Wartości, wedle tej koncepcji, są związane w ścisły sposób z danym okresem historycznym i tylko w nim są rozpatrywane, gdyż kolejny okres może przynieść ewolucję, powodując zmiany w hierarchii wartości. Nonkognitywizm opiera się na alienacji jednostki ludzkiej ze społeczeństwa, wyłączenie z teorii wartościowania prawdy i skupienie się na subiektywnym osądzie moralnym. Utylitaryzm, nazywany inaczej eudajmonizmem społecznym, opiera się na przesłaniu „Jak najwięcej szczęścia dla jak największej ilości osób”. Ważne jest, co przynosi korzyści grupie, a nie to, co jest indywidualną korzyścią jednostki. Kontraktualizm natomiast opiera się na zgodzie społecznej, na pewnego rodzaju kompromisie pomiędzy jednostką a społeczeństwem w procesie wartościowania i tworzenia ocen moralnych. 80 G. Hołub, Jak rozwiązać problemy bioetyczne na forum społeczeństwa laickiego i pluralistycznego?; on-line: http://www.grzegorzholub.com/pdf/JakRozwiazywacPBFSLP.pdf, [09.04.2011] 81 Przeciwnicy tego poglądu opierają się na przywoływaniu doświadczeń Trzeciej Rzeszy i zbrodni, jakie za sobą przy niosła. Tam wola większości nie była moralna. Biojurysprudencja 5.6. Społeczeństwo laickie 141 Społeczeństwo laickie nie określa życia jako wartości samej w sobie. W zależności od koncepcji, życie ludzkie jest różnie pojmowane i w różny sposób wartościowane. I tak dla socjobiologów wartość życia ludzkiego jest zależna od ogólnego stadium ewolucji danego społeczeństwa, jak i od idei, jakie dane społeczeństwo wyznaje. Dla wyznawców koncepcji nonkognitywizmu wartość życia ludzkiego zależy od gotowoś­ci podejmowania decyzji przez jednostkę. Utylitaryści dopatrują się wartości w życiu od możliwości poprawy bytu całego społeczeństwa. Zatem, reasumując, społeczeństwo laickie nie przyznaje życiu wartości samej w sobie, wynikającej z samego faktu bytu, ale uzależnia je od cech takich jak: witalność i ewolucja gatunku, rozwoju pewnych określonych funkcji życiowych, zdolności do percepcji, rozumowania. Niestety tego rodzaju podejście związane z określeniem pewnych konkretnych kryteriów w jakich przynależność do gatunku ludzkiego jest określana, implikuje dyskryminację tych istot ludzkich, które ze względu na swoją ułomność nie spełniają wszystkich określonych warunków człowieczeństwa. Najlepszym przykładem selekcjonowania ludzi ze względu na określone cechy biologiczne stały się wydarzenia II wojny światowej: Hitler zarządził zabicie setek tysięcy ludzi, których zaszeregował do kategorii życia niepełnosprawnego. Jego kryteriami była przydatność dla życia gospodarczego i politycznego oraz wyhodowanie takiej rasy, jaka – jego zdaniem – nadawała się do jego celów.82 Brak moralnych granic może spowodować rozwój eugeniki prowadząc w bezpośredni sposób do inżynierii społecznej. Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną WNIOSKI Z analizy powyższych głównych idei filozoficznych i podstawowych nurtów religijnych, na kanwie których opierają się wszelkie współczesne systemy moralne, wynika kilka ogólnych założeń tożsamych dla każdej z nich. Podstawą dla wszystkich systemów moralnych, stanowiącą ich kręgosłup, jest uznanie życia ludzkiego za wartość nadrzędną, podstawową i priorytetową. Wartość życia jest określana na tym samym poziomie niezależnie od tego, czy wynika z tradycji filozoficznej biorącej pod uwagę tradycje prawa natury w szczególności w nurcie ontologicznym, czy też tradycje religijne wynikające głównie z trzech religii monoteistycznych. Oparcie się na boskości człowieka wynikające ze stworzenia go na wzór i podobieństwo do Boga–Stwórcy, a także przyznanie mu niepowtarzalnej wartości wśród innych gatunków zwierząt doprowadziło do wytworzenia systemu moralnego, etycznego, a w efekcie końcowym normatywnego wyłącznie dla człowieka. Systemy moralne stanowią swego rodzaju moralny kręgosłup tworząc ramy dla powstającego prawa stanowionego. Cytując Marię Szyszkowską: Praktyka społeczna odchodzi od norm prawa pozytywnego, lub kiedy jest wprawdzie z nimi zgodna, lecz same normy są sprzeczne z ludzkim poczuciem słuszności.83 B. Haring, W służbie człowieka, Warszawa 1975, s. 103. M. Szyszkowska, Teorie prawa natury w XXI wieku w Polsce, Warszawa 1982. 82 142 83 Proces w Norymberdze przeciw niektórym zbrodniarzom wojennym stal się dla wielu filozofów i prawników hasłem powrotu ku prawu naturalnemu.84 Kręgosłup moralny w prawie stanowionym odgrywa niezwykłą rolę. Wyższość prawa naturalnego i moralności wykształconej przez społeczeństwa stanowi w hierarchii aksjologicznej wartość wyższą ponad prawo pozytywne. Pozytywistyczna ideologia w czystej postaci postuluje przestrzeganie prawa pozytywnego jako wartości niezależnie od jego treści, co wiąże się z bezwzględnym nakazem przestrzegania prawa przez wszystkich adresatów. [...] Ideologia prawa natury jest ideologią krytyczną wobec prawa obowiązującego, formułuje kryteria jego oceny i przyznaje mu wartość pod warunkiem zgodności jego treści z regułami sprawiedliwymi prawa natury czy też z jego wartościami.85 Biojurysprudencja Szczególnego znaczenia nabrał powrót do filozofii i wartości religijnych po zakończeniu II wojny światowej, opieczętowanej tragedią holokaustu. Konieczność odwołania się do jakichś wartości wyższych doprowadziła do narodzenia się po raz kolejny prawa naturalnego przeżywającego w owym okresie swoiste odrodzenie, a także do systemów moralnych wyprowadzonych na kanwie religii. Zacytuję też kolejną wypowiedź M. Szyszkowskiej, będącej zwolenniczką teorii prawno-naturalnych: Prawo natury będąc ideałem o niezmiennej formie jest zarazem dyrektywą meta-prawną. Wskazuje pod jakimi warunkami prawa pozytywne są słuszne i sprawiedliwe.86 Współczesny rozwój nauk, a zwłaszcza medycyny, doprowadzający do odkryć opisanych we wcześniejszych rozdziałach, zmusił ustawodawców do pochylenia się nad filozofią prawa, ponownego odkrycia jego źródeł i ustanowienia najważniejszych warstw przedmiotowych i podmiotowych. ZAKOŃCZENIE. Trafnie postawione pytania wracają jak bumerang, domagając się ciągłego dookreś­ lania. Do tej grupy należy pytanie „kim jest człowiek?”. 5 lipca 1996 r. świat obiegła wiadomość o sklonowaniu owieczki Dolly. Początkowo nikt nie zdawał sobie sprawy, jakie skutki może przynieść tak daleko posunięta ingerencja człowieka w naturę. Współczesny świat opierający się na coraz szybszym rozwoju naukowym niesie za sobą cały szereg niebezpieczeństw i pułapek, które mogą w znaczący sposób zmienić dotychczasową cywilizację człowieka. Potrzeba rozwoju doprowadza często do braku poszanowania podstawowych wartości i zatracenia się w pędzie postępu. F. Bednarski, Dynamiczny charakter prawa naturalnego w ujęciu św. Tomasza z Akwinu, Rzym 1972. K. Opałek, J. Wróblewski, Prawo. Metodologia, filozofia, teoria prawa, Warszawa 1991, s. 92. 86 M. Szyszkowska, Teorie prawa..., s. 55. 84 85 143 Edyta Sadowska, Biojurysprudencja odpowiedzią na próżnię prawną Niniejsza praca stanowi próbę odpowiedzi na pytanie, czy współczesne prawo pozytywne, jako gwarant bezpieczeństwa zarówno jednostki jak i całego społeczeństwa, spełnia we współczesnej rzeczywistości swoją rolę. Analiza problemu ukazuje szereg problemów związanych z „bezradnością dotychczasowych nurtów myśli normatywnej wobec problemów dotyczących ochrony i jakości życia”.87 Konieczne staje się wytworzenie nowego języka, skali wartości, które umożliwią rzeczowy dyskurs społeczny, nie opierający się na słowach–wytrychach. Współczesna debata tocząca się zarówno na płaszczyźnie społeczeństwa, jak również wśród naukowców, etyków, filozofów, osób duchownych i polityków jest przepełniona masą niezdefiniowanych słów. Takie nasycenie językowe doprowadza do zamaskowania faktycznych problemów i kwestii, których owe słowa dotykają. Problemy, jakie niesie za sobą rozwój medycyny, a w szczególności: zapłodnienie pozaustrojowe (in vitro i in vivo), eugenika, inżynieria genetyczna, eutanazja, produkcja embrionów nadliczbowych, kriokonserwacja, eutanazja, tworzenie hybryd i chimer, badania na komórkach macierzystych itd. stanowią poważne wyzwanie dla współczesnych prawodawców. Pierwszą odpowiedź na pytania coraz częściej pojawiające się w dyskursie społecznym próbowała podać bioetyka. Szukając wartości uniwersalnych, opierając się na rozważaniach filozoficzno-religijnych próbowano utworzyć podstawową hierarchię wartości, w których życie ludzkie winno stanowić normę priorytetową. Niestety, wciąż rozwijająca się nauka nie zwracała uwagi na etyczne kwestie, biorąc pod uwagę jedynie kwestie postępu. Koniczne stało się zatem przeanalizowanie norm prawa stanowionego w celu określenia wszelkich niedopowiedzeń i ich wyartykułowania. Analiza aktów prawnych zmusiła prawników do pochylenia się nad wartością jaką jest życie ludzkie i rozpatrzeniu jej na płaszczyźnie rozwoju nauki. Konieczne stało się określenie nowych norm prawnych, gdyż dotychczasowe w aspekcie postępu stały się archaiczne. Niezwykle istotną rolę w kształtowaniu nowego podejścia do prawa odegrał prof. Roman Tokarczyk, twórca nurtu określanego biojurysprudencją. Niniejsza praca stanowi próbę ukazania znaczenia nowego nurtu w prawodawstwie zapoczątkowanego przez prof. Romana Tokarczyka. Dzieląc życie ludzkie na biojusgenezę, biojusterapię i biojustanatologię autor próbuje określić ramy, w jakich normy współczesnego prawa winny się znaleźć. Zwracając uwagę na poważne zagrożenie, jakie niesie za sobą pustka prawna w tak ważnych kwestiach jak życie ludzkie, postuluje za koniecznością zredefiniowania wartości i utworzenia nowego prawa. Koncepcje biojurysprudencji opisuje w publikacjach książkowych: Prawa narodzin, życia i śmierci. Etyczne problemy współczesności, jak również Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku. Jak twierdzą analitycy, dzieło R. Tokarczyka jest dziełem spójnym, dojrzałym do wykształtowania nowego nurtu w prawodawstwie.88 Rozmach i problematyka pracy Romana Tokarczyka wywołują lawinę myśli i pytań. Dowodzi to niewątpliwie faktu, iż autor dotknął spraw niezwykle istotnych – czym jest prawo, ochronie jakich wartości powinno służyć, w jaki sposób je poznajemy – to R. Tokarczyk, Prawo..., s. 17. O. Nawrot, Biojurysprudencja – dom zbudowany na piasku czy na skale?, „Diametros” (grudzień) 2009, nr 22. 87 88 144 Biojurysprudencja klasyczne, chociaż może we współczesnej rzeczywistości, nieco zapomniane już pytania. Biojurysprudencją, cechującą się humanizmem, racjonalnością oraz otwartoś­ cią, stanowiącą reakcję na potrzeby i kryzys prawoznawstwa XXI wieku, udziela na te pytania odpowiedzi. Odrzucając bowiem bezkompromisowo balast jałowych sporów toczących się w ramach teorii prawa, dotyczących coraz bardziej wysublimowanych i abstrakcyjnych kwestii, sprowadza prawo do roli, którą w istocie zawsze pełniło – ochrony najwyższej wartości – życia. Czy ostatecznie jednak okaże się domem wzniesionym na piasku, czy na skale?... Czas pokaże. Biojurysprudencja w ujęciu syntetycznym Edyta Sadowska Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie Źródło tekstu: http://www.polis.edu.pl/index.php?option=com _content&view=article&id=197:biojurysprudencja&catid= 45:polska&Itemid=70 W latach 90. ubiegłego wieku funkcjonował pewien stereotyp, głoszący że jeśli politycy wywołują kwestię aborcji, to na pewno tylko po to, by odwrócić uwagę od ważnych tematów lub podgrzać atmosferę na scenie politycznej. Obecnie wracają kwestie, które podgrzewają temperaturę na scenie, ale są ponadto ważnym problemem etycznym, filozoficznym, społecznym i oczywiście politycznym. Polis włącza się w ten dyskurs. Edyta Sadowska, Biojurysprudencja w ujęciu syntetycznym BIOJURYSPRUDENCJA 146 Amerykański futurolog Francis Fukuyama w 2004 roku wydając książkę Koniec człowieka zwrócił uwagę na konsekwencje, jakie niesie za sobą rewolucja biotechnologiczna. W swojej wizji tłumaczy: pojęcie wspólnego człowieczeństwa zatraca swój sens, ponieważ zmieszamy geny ludzkie z genami tak wielu gatunków, iż nie będziemy już dokładnie wiedzieć, czym jest człowiek.1 Na gruncie polskiego prawoznawstwa w połowie lat 90. XX wieku, pojawił się nowy nurt w teorii prawa, określany mianem biojurysprudencji. Roman Tokarczyk w swoich pracach naukowych, określając potrzebę nowego spojrzenia na rozwijający się świat zdominowany postępem technologicznym, stworzył podwaliny nowej gałęzi prawa stanowionego – bioprawa. Zwracając uwagę na problemy, jakie niesie za sobą rewolucja biotechnologiczna, która w swoich eugenicznych skrajnościach doprowadzić może do urzeczywistnienia „mitu Frankensteina”2, czy tragedii, jakie niósł za sobą faszyzm bądź nazizm, wyraził potrzebę odwrócenia się od tradycyjnego rozumienia prawa i określenia nowych jego ram. Roman Tokarczyk tworząc nowy nurt w teorii prawa założył całkowite oderwanie się od dotychczasowej jurysprudencji. Dodając przedimek bios (biojurysprudencja), nałożył ciężar na podstawowy aksjomat, stanowiący przesłanie biojurysprudencji, mówiący o życiu ludzkim jako prenormie i prewartości. Dzięki przeprowadzonej reflek1 F. Fukuyama, Koniec człowieka: konsekwencje rewolucji biotechnologicznej, przekł. B. Pietrzyk, Kraków 2004, s. 286. 2 O. Nawrot, Biojurysprudencja – dom zbudowany na piasku czy na skale?, „Diametros” (grudzień) 2009, nr 22, s. 175. R. Tokarczyk, Prawa narodzin, życia i śmierci, Oficyna Wolters Kluwer, Warszawa 2010, s. 20. Na przykład osoby chore lub ułomne psychiczne pozbawione możliwości życia społecznego. 5 A. Wnukiewicz-Kozłowska, Eksperyment medyczny na organizmie ludzkim w prawie międzynarodowym i europejskim, ABC Dom Wydawniczy, Warszawa 2004, s. 228. Biojurysprudencja sji na gruncie filozoficzno-moralnym wyodrębnione zostały podstawowe imperatywy etyczne, mające na celu wytworzenie regulacji chroniących w swej warstwie przedmiotowej życie ludzkie.3 Bioetyka przedstawiając pogłębioną analizę problemu, zaoferowała biojurysprudencji stabilne podłoże pod wytworzenie nowych norm prawnych, a podejście holistyczne uwolniło regulacje prawne od dotychczasowej fragmentaryczności i archaiczności myślenia. Biojurysprudencja staje się odpowiedzią na potrzebę utworzenia nowych regulacji prawnych, które w swej warstwie przedmiotowej okreś­ lać będą granice rozwoju nauk medycznych i ingerencji w życie człowieka. Podstawowym celem stało się uporządkowanie rozproszonych norm prawa stanowionego i poszerzenie ich o nowe desygnaty, w celu wytworzenia regulacji odpowiadających wyzwaniom współczesnego świata. Częste występowanie luk prawnych, skutkujące odwoływaniem się do Trybunałów w pełni uzasadniło konieczność ponownego pochylenia się nad istniejącymi systemami prawnymi. W celu lepszego poznania i zrozumienia problemów biojurysprudencji autor dokonał podziału ze względu na naturalne etapy życia ludzkiego wyróżniając: biojusgenezę, biojusterapię i biojustanatologię. Do podstawowych dylematów pozostających w zainteresowaniu biojusgenezy zalicza się: określenie statusu prawnego embrionu ludzkiego, ogniskujące w sobie cały szereg problemów natury moralnej, religijnej i etycznej nurtujące współczesne społeczeństwa. Do tej pory język prawniczy używając fikcji prawnej – nasciturusa określającego człowieka urodzonego, pozbawiał prawodawców instrumentarium niezbędnego dla pełnej ochrony gatunku ludzkiego, także w okresie rozwoju płodowego. W szerszej perspektywie problemy zawarte w ramach biojusgenezy dotyczą statusu prawnego sztucznego wspomagania prokreacji: metody in vitro i in vivo, a w szczególności związanej z nią produkcji embrionów nadliczbowych, ich przechowywania i ewentualnego wykorzystania. W ramach biojusgenezy mieści się usankcjonowanie prawne aborcji przy określeniu ewentualnego modelu wskazań i związana z nim polityka populacyjna. Podstawowymi założeniami, na jakich opiera się biojusgeneza, jest teoria związana z potencjalnością embrionu ludzkiego, zakładająca że każdy embrion ma wytyczony genetycznie szlak rozwoju, którego nie należy przerywać. Ponadto zgodnie z kryterium genealogicznym, embrion ludzki pochodząc od rodziców gatunku homo sapiens od pierwszych chwil istnienia pozostaje gatunkowo tożsamy, przez co wymaga należnej mu z racji gatunku ochrony. Biojusterapia obejmuje zagadnienia związane z zasadą right of living, określającą jakość życia ludzkiego. Problematyczne staje się podnoszenie wartości jakości życia, z uwagi na konsekwencje, które mogą doprowadzić do wykluczenia społecznego osób niespełniających określonych kryteriów.4 Biojusterapia wiąże się z prowadzoną przez lekarzy działalnością naukową, w której wielokrotnie niezbędne staje się empiryczne sprawdzenie wydedukowanych teorii.5 Dotychczasowe lege artis przechodząc w medical malpractice, oznacza sztukę złego leczenia, mającą na celu osiągnięcie jedynie 3 4 147 Edyta Sadowska, Biojurysprudencja w ujęciu syntetycznym 148 korzyści naukowych, nie zważając na dobro pacjenta. Problematyczna staje się szeroko pojęta transplantologia i związane z nią pojęcie homo artificialis, oraz problem „okrętu Tezeusza”.6 Problemy pozostające w ramach rozważań biojusterapii, ogniskują dwa pojęcia: integralności bytu ludzkiego i tożsamości człowieka jako gatunku, na nich opierając swe aksjologiczne dogmaty. Biojustanatologia koncentruje się na problematyce związanej w bezpośredni sposób ze śmiercią i stanami terminalnymi. Podstawowymi problemami rozważanymi na tej płaszczyźnie, są kwestie związane z dopuszczalnością eutanazji, określeniem praw dotyczących uporczywej reanimacji, czy dopuszczalności kary śmierci. Trudności w określeniu momentu śmierci, która niosłaby za sobą odpowiednie skutki prawne, wynikają z nadmiaru definicji7 i braku jednoznacznego podejścia do sporu pomiędzy prawem do życia a prawem do prywatności i prawem do samostanowienia. W dyskursie społecznym podnoszone jest prawo do godnej śmierci, mające dopuszczać przerywanie cierpień ludzkich. Zagrożenie budzi także wciąż rozwijająca się genetyka i związana z nią eugenika. Terapia genetyczna, modyfikowanie kodów DNA, polepszanie gatunku ludzkiego związane z rozwojem inżynierii genetycznej i eugeniką, nieuchronnie prowadzą do selektywnej aborcji, zmusza współczesnych prawodawców, do określenia ram dla tak prężnie rozwijającej się dyscypliny naukowej. Założenia krytyki wyselekcjonowanego społeczeństwa eugenicznego opierają się na podstawach rasistowskich, które w dłuższej i urzeczywistnianej realizacji podstawowych idei mogą doprowadzić do budzenia nienawiści jak miało to miejsce w nazistowskich Niemczech, gdzie higiena rasowa stanowiła podstawowy cel prowadzonej polityki populacyjnej. Biojurysprudencja opisywana przez Romana Tokarczyka w Prawie do życia, narodzin i śmierci, a także w dziele Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku jest wizją nowego systemu prawnego opierającego się na prymacie prawa do życia, rozumianego jako wartość naczelna, wokół której pozostałe wartości pełnią rolę służebną.8 Biojurysprudencja w swej perspektywistycznej wizji skupia poglądy etyków, filozofów, teologów czy nawet teoretyków prawa, stając się nauką o charakterze interdyscyplinarnym. Cytując: 6 Okręt Tezeusza – oznacza problem ontologiczny, ilustrowany sytuacją: do brzegu dopływa okręt, po miesiącu odpada jedna deseczka, potem kolejna i kolejna jest wymieniana na nową. W ten sposób wymieniamy wszystkie elementy statku na nowe. Czy okręt odpływając od brzegu nadal będzie tym samym okrętem? 7 Definicje: eutanazja dobrowolna – oznacza zadanie śmierci człowiekowi cierpiącemu na skutek współczucia i na jego wyraźne żądanie, eutanazja niedobrowolna – oznacza, że pacjent nie wyraża jasnej prośby o eutanazję, a zatem jest nieświadomy skutków, do jakich prowadzą czynności stosowane przez lekarza, kryptanazja – zabicie człowieka po stwierdzeniu, że jego życie nie jest już wartościowe, eutanazja czynna – polega na podaniu środków, które w bezpośredni sposób doprowadzą pacjenta do śmierci, eutanazja bierna – polega na zaprzestaniu metod, mogących podtrzymać w sposób sztuczny życie ludzkie, sadacja terminalna – polega na podawaniu w fazie terminalnej dużych dawek leków przeciwbólowych i powstrzymaniu się od odżywiania i nawadniania pacjenta, dystanazja – określa sztuczne podtrzymywanie akcji serca i krążenia, terapia uporczywa – stosowanie środków leczniczych u chorego nie mającego szans na przeżycie, ortotanazja – oznacza zaprzestanie sztucznego podtrzymywania w momencie gdy są przesłanki, że organizm nie jest już sam zdolny podtrzymywać życia. 8 R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2008, s. 19. O. Nawrot, J. Zajadło, Biojurysprudencja..., s. 175. 9 Biojurysprudencja Biojurysprudencja, cechująca się humanizmem, racjonalnością oraz otwartością, stanowiąca reakcję na potrzeby i kryzys prawoznawstwa XXI wieku, udziela na te pytania odpowiedzi. Odrzucając bowiem bezkompromisowo balast jałowych sporów toczących się w ramach teorii prawa, dotyczących coraz bardziej wysublimowanych i abstrakcyjnych kwestii, sprowadza prawo do roli, którą w istocie zawsze pełniło – ochrony najwyższej wartości – życia.9. Polityka dla szczęścia społeczeństwa Brunon Bartz Brunon Bartz, Polityka dla szczęścia społeczeństwa Wyższa Szkoła Administracji i Biznesu w Gdyni 150 Ewenementem badawczym wśród ekonomistów oraz dyskursu częściej politologów, aniżeli polityków stała się ostatnich latach w USA i Zachodniej Europie tematyka drogi do szczęścia członków społeczeństwa danego kraju. Chronologicznie rzecz ujmując, pierwszym na świecie krajem, który wpisał do dokumentu założycielskiego prawo dążenia do szczęścia były Stany Zjednoczone Ameryki (USA). O umieszczeniu klauzuli o prawie do szczęścia w Deklaracji Niepodległości (z 4 lipca 1776 r.) zdecydował późniejszy prezydent Thomas Jefferson. Posłużył się on jednakże słowami swojego rodaka Georga Masona, który wcześniej wprowadził podobny zapis do deklaracji prawnej stanu Virginia. Zobowiązanie do szczęścia zdobyło tak duże uznanie, że do roku 1900 większość (3/4) stanów przetransponowała je do swoich konstytucji. Powinniśmy jednak zdawać sobie sprawę, że w tych czasach treść pojęcia „szczęście” miała zgoła inny zakres niż dzisiaj. Transformacje znaczenia tego pojęcia zmieniały się mniej więcej w rytmie stuletnim, w zależności od tła historyczno-społecznego. W pierwszym wieku istnienia republiki USA było ono synonimem „szczęścia publicznego”. Rozumiano je jako prawo obywateli do partycypacji w kształtowaniu sprzyjającej rozwojowi rzeczywistości, czyli do politycznego uczestnictwa i publicznych debat. Założyciele USA przenieśli po prostu znaczenie zbliżonego słowa „szczęśliwość” z antyku. Wówczas był to obiektywny stan, który można było osiągnąć przez cnotliwe działanie, zorientowane dla dobra wspólnoty (w myśl przysłowia, że „najprawdziwsze i najpiękniejsze szczęście polega na odczuwaniu radości ze szczęścia innych”). Uważano wtedy, iż luksus, dostatek i chciwość szkodzi nie tylko dobru ogólnemu, ale także indywiduom (jak twierdził Seneka: „za duże szczęście niszczy ludzi”). Nieskromny i rozpasany człowiek nie był godny szczęścia, choćby dlatego, że sam nie potrafił się opanować lub powstrzymać przed niepotrzebną żądzą. Wraz z rozkwitem kapitalizmu w 2. połowie XIX w. wykładnia prawa dążenia do szczęścia uzyskała inny sens. Prawo obywatela do skupienia swojej aktywności na prywatnych interesach i zawieraniu zyskownych umów stało się ważniejsze, aniżeli cnotliwe działanie dla dobra ogólnego, nie mówiąc już o politycznym zaangażowaniu. Od tego czasu popierane były i podziwiane kariery od przysłowiowego pucybuta do milionera (czyli hołdowanie starożytnej zasadzie, którą wyraził casus, iż „każdy jest swego szczęścia kowalem”) I chociaż pojawiały się w mediach ironiczne i krytyczne interpretacje tego trendu, autoryzowane przez niektórych myś­ licieli i intelektualistów – w rodzaju, że jest to bezsensowne polowanie na bogactwo i zbytek – przeważająca liczba Amerykanów (od końca wojny domowej w 1865 r. do roku 1960 r.) tak właśnie pojęcie szczęścia rozumiała i praktykowała. Kiedy nadeszła era społecznej gospodarki rynkowej, uznano podpowiedź ekonomii politycznej, że to 10 L. Hinchman, The pursuit of happiness, „Neue Gesellschaft, Frankfurter Hefte” 2010, nr 11, s. 40. Biojurysprudencja państwo powinno się starać o szczęście swoich obywateli. Toteż wspierano obywateli amerykańskich (i wielu innych krajów rozwiniętych) w uczciwym kumulowaniu majątku i zalecano łączenie interesu prywatnego z dobrem publicznym. Wkrótce po tym, kiedy kręgi neutralnych naukowców zauważyły, że rynkowo-neoliberalny mechanizm nie przyczynia się do rozwiązywania nabrzmiałych problemów społecznych, szczęś­ cie stało się na powrót przedmiotem badawczym. To dociekliwi naukowcy uznali, że państwo powinno o tym pomyśleć, czy jego polityka czyni ludzi szczęśliwszymi, czy tylko bogatszymi. Według ostatniej amerykańskiej wersji, pojęcie szczęścia powinno odzwierciedlać i oznaczać sens życia, a nie dobrobyt. Odtąd politycy społeczni utworzyli nową subdyscyplinę – badanie szczęścia (happiness studies). Pierwsze badania10 tego zjawiska ustaliły m.in., że: wzrost gospodarczy USA w ostatnich 60 latach (1950–2010) nie przyniósł żadnego wymiernego postępu w subiektywnym poczuciu szczęścia; o ile w danym społeczeństwie przekroczony zostanie pułap dochodu krajowego w granicach 15 000 – 20 000 $ na głowę mieszkańca, dalszy wzrost Produktu Krajowego Brutto (dalej określanego PKB) nie przynosi prawie żadnego przyrostu szczęścia; USA i inne bogate kraje powinny pomagać tylko takim społeczeństwom, gdzie nie przekroczono jeszcze granicy 15 000 $. W społeczeństwach postindustrialnych państwa powinny maksymalizować ofertę takich dóbr, które powodują wzrost zadowolenia obywateli. Do takich należą m.in.: osobiste i socjalne bezpieczeństwo (więcej bólu powoduje utrata 100 $, aniżeli szczęścia przynosi wygrana 110 $), gwarancja stabilności rodziny i wspólnoty, lepsze zdrowie, rozbudowa partycypacyjnej demokracji jak również zaufanie do rządu. Brak zaufania do państwa koreluje z przyrostem liczby nieszczęśliwych ludzi, uczestnictwo obywateli w publicznych pytaniach wspiera poczucie szczęścia. Żyjemy jednak w integrującej się intensywnie Europie i podejście do podjętego tematu jest, jak w wielu innych kwestiach, narodowo zróżnicowane. Jak rozumieją szczęście w niektórych krajach europejskich niech świadczą obiegowe powiedzenia: „szczęśliwym jest ten, kto zapomni, czego nie można zmienić” (z Austrii), „nie ma żadnego szczęśliwego życia, są jedynie szczęśliwe dni” (z Portugalii), „szczęście nie pomaga tym, którzy sobie sami nie pomagają” i „nikt nie jest tak szczęśliwy, by mu niczego nie brakowało” (z Niemiec), „rzadko się wie co to jest szczęście, ale najczęściej się wie co uszczęśliwia” i „szczęście składa się z pięknego konta bankowego, dobrej kucharki i bezproblemowego trawienia” (z Francji). Europejczykom na pewno przydałyby się interesujące interpretacje szczęścia z wielkiego świata: „szczęście nawiedza dom, gdzie panuje miły nastrój” (z Japonii), „kto wymaga wiele od siebie, ten zazna wiele szczęścia” i „żaden zły człowiek nie jest szczęśliwym” (z Chin) oraz „kto ma strach przed nieszczęściem, nigdy nie zdobędzie szczęścia” (z Rosji). Empiryczne doniesienia stwierdzają jednoznacznie, że typowe w Europie (i nie tylko) dążenie do ustawicznego wzrostu PKB jako najistotniejszego miernika ekonomicznego i społecznego postępu jest chybione i zawodne oraz prowadzi do zjawisk negatywnych, wręcz uniemożliwiających odczuwanie szczęścia lub choćby codziennego zadowolenia. 151 Brunon Bartz, Polityka dla szczęścia społeczeństwa Dowodów na takie rozumowanie jest co nie miara. Kluczem do szczęścia jest wolność pojedynczego człowieka. Nie każdego jednak na nią stać i nie każdy potrafi z niej skorzystać. Do pełnej wolności potrzeba określonych warunków, które nie są dla wszystkich dostępne. Najszczęśliwszymi w Europie są mieszkańcy takich krajów jak Dania, Szwecja i Austria. Są oni zasobni, wykształceni, zdrowi i tylko wyjątkowo bezrobotni. Niemcy – według ekspertyzy Deutsche Bank11 – nie są niestety szczęśliwi, lecz coraz bardziej niezadowoleni. Politycy, ich zdaniem, zajmują się zanadto zbędnymi sprawami, podczas gdy szczęście koreluje dodatnio z zaufaniem do współmieszkańców, dobrze funkcjonującą demokracją, wolnością gospodarczą, efektywnością państwa, ogólnie dostępną przez całe życie, niezawodną oświatą, mniejszą korupcją i dostępem do kapitału. Gdyby politycy zajęli się tymi sferami, zadowolenie Niemców nie wypadłoby poniżej średniej w Europie. Wysokości dochodów respondenci tej ekspertyzy wcale nie wymienili, za to domagali się redukcji bezrobocia, jako ważniejszej od wysokich wynagrodzeń. W tej sytuacji, chyba tylko niepoprawni krytycy mogą pytać, dlaczego dzisiaj 10 razy więcej ludzi Zachodu choruje na depresję, aniżeli w roku 1945, kiedy panował na świecie największy głód. Szacuje się, że aktualnie w USA na ciężką depresję choruje od 35 do 40 mln ludzi. Według brytyjskiego ekonomisty, badacza szczęścia Layarda12 (doradcy Labour Party), który wierzy, że znalazł normatywną ideę dla lewicowego ruchu reform (o czym pisze w swej publikacji The New Happiness), mimo wzrostu przeciętnego wynagrodzenia w ostatnich 50. latach, mieszkańcy Europy nie stali się szczęśliwsi. Ekonomiś­ci tłumaczą to zjawiskiem nasycenia towarami, Layard natomiast przeobrażeniami w kategorii moralności. Do przyczyn tego stanu zalicza on eksplozywny indywidualizm, rozpadające się rodziny, egocentryczne myślenie o sukcesie, pęd do samorealizacji, zanikające więzi społeczne, rosnącą konsumpcję alkoholu i narkotyków, utratę zaufania oraz wysokie wskaźniki rozwodów i samotności. Jako przedsięwzięcia służące wyjściu z opresji proponuje upowszechnienie potrzeby zrozumienia, że dawanie jest lepsze aniżeli branie, że bardziej budujące jest działanie dla wspólnoty, niż tylko dla siebie, że powinno się znowu odczuwać i stosować przekonujące zasady, gdyż żyjemy przecież w moralnej próżni, a właściwie w społeczeństwie, które nie dysponuje żadną „jasną filozofią”, ani jakąkolwiek wspólną podstawą przydatną publicznej i prywatnej moralności. Stąd wywodzi się niebezpieczeństwo, że nasze życie opanowane zostanie przez zarazę nieujarzmionego egoizmu, gdyż pozbawione jakichkolwiek moralnych reguł. Tenże egoizm, moralny relatywizm, presja umownego myślenia czy pejoratywne oddziaływanie telewizji i innych komunikacyjnych środków przenikających naszą codzienność jest nam wszystkim znane, ale czujemy się wobec nich bezradni. W podtytule książki Layarda zawarte jest pytanie: czego możemy się nauczyć z badań zjawiska szczęścia? Riposta autora jest zaskakująca: „[...] tajemnicą szczęścia jest [...], aby nigdy nie orientować się na ludzi, którzy są efektywniejsi od nas. Szczęśliwszym, aniżeli tzw. maksymalizator (chcący permanentnie więcej i szybciej) będzie zawsze ten, który jest skromniejszy i potrafi być zadowolonym z tego co wystarcza”. 11 152 12 K. Priester, Mr Babbit und Realität, „Neue Gesellschaft, Frankfurter Hefte” 2010, nr 11, s. 25. Ibidem, s. 26. RÓWNOŚĆ SPOŁECZNA ALTERNATYWĄ DLA WZROSTU GOSPODARCZEGO Biojurysprudencja Z taką postawą wiąże się wymiar spirytualny, ponieważ szczęście można indywidualnie wytrenować (o czym w następnym przyczynku). Ekspansywny indywidualizm jest wprawdzie zły, a bezwzględna samorealizacja początkiem wszystkich napięć i obciążeń, ale w ostateczności człowiek jest „kowalem swego szczęścia” i może niezależnie od władzy faktycznych uwarunkowań, zostać szczęśliwym, jeżeli podejmie tylko pilny i poważny trening. W końcowej fazie dochodzenia do szczęścia Layard zaleca powrót do znanych już metod: wyboru adekwatnej do osobowości religii, jej solidne praktykowanie oraz ćwiczenie wiary w Boga, stosowanie mistycznych tradycji, kognitywnej terapii zachowania lub zwrócenie się do pozytywnej psychologii. Rozpatrując wartość sugerowanych recept, autor nie wyjaśnia, czy uznał je za „jasną filozofię”, nowy pakiet opium dla ludu, czy może identyfikuje się z najnowszymi na Zachodzie ideologicznymi grami partyjnymi. Istnieją też inne drogi prowadzące do szczęścia. Ludzie w Szwecji na przykład ufają sobie o wiele bardziej, aniżeli ludzie w Portugalii. Więzienia w Polsce i w Wielkiej Brytanii są przepełnione, podczas gdy w Austrii, Francji i Niemczech pustoszeją, gdyż liczba więźniów maleje. W ostatnich latach w USA żyje znacznie więcej ludzi z nadwagą niż w Japonii. Im większa różnica między biedniejszymi i bogatszymi warstwami ludności, tym większe są problemy społeczne. Czy myślimy o kryminalizacji, przemocy, nadużywaniu narkotyków (dopalaczy), ciążach w wieku dziecięcym, złym stanie zdrowia, nadwadze, podupadaniu oświaty, czy o długości życia, wszędzie okazuje się że „nierówne” pod względem dochodów społeczeństwa, rejestrują gorsze parametry społeczne (patrz wykres). Znaczy to, że pomnażanie samego materialnego dobrobytu nie sprawia poczucie szczęścia, lecz kształtuje je dopiero wyrównujący podział dóbr społecznych, obejmujący całą ludność danego państwa. Na koniec ubiegłego roku brytyjscy badacze społeczni (Richard Wilkinson i Kate Pickett) opublikowali książkę pt. Równość jest szczęściem, w której prezentują porównania i opinie o ponad 200 międzynarodowych i narodowych badaniach w dziedzinie polityki społecznej. W ten sposób dostarczyli oni empirycznej podstawy do obalenia panującej do dzisiaj teorii, a właściwie obowiązującego powszechnie przekonania, chyba jeszcze większości naukowców, iż wzrost gospodarczy generuje dobrobyt i tym samym zadowolenie społeczeństwa. Tymczasem wskaźniki zadowolenia i opieki społecznej przestały się poprawiać jedynie poprzez przyrost PKB. W czasie gdy społeczeństwa dobrobytu na całym świecie stawały się statystycznie coraz bogatsze, równolegle przybierały stany strachu i depresji ludności. Analogicznie wzrastała liczba i zakres problemów społecznych. To obecna generacja stała się pierwszą, która musi znaleźć rozwiązanie dla dylematu, jak można na trwałe podwyższać poziom życia. Do tej pory zadowolenie społeczeństwa rosło z reguły równomiernie ze wzrostem gospodarczym. Im bogatszym jest jednak przeciętnie dany kraj, tym mniej dodatkowy wzrost gospodarczy wpływa na uszczęśliwianie ludzi. W czasie badań 23. najbogatszych krajów świata Wilkinson13 doszedł do ustalenia swoistego paradoksu, że długość 13 F. P. Meyer, Alternative zum Wachstum, „Neue Gesellschaft, Frankfurter Hefte” 2010, nr 11, s. 29. 153 Brunon Bartz, Polityka dla szczęścia społeczeństwa Źródło: R. Wilkinson, K. Pickett, The Spirit Level (2009), opr. B. Bartz 154 życia w krajach o najwyższych przeciętnych dochodach nie była wcale najwyższa, lecz tam, gdzie bieda i bogactwo leżały obok siebie najbliżej. Podobny fenomen zauważyli badacze przy takich problemach społecznych jak stopień kryminalności, stopa bezrobocia, liczba niechcianych ciąż lub osób z nadwagą. Oznacza to, że wzrost gospodarczy nie jest już więcej żadnym pozytywnym antidotum i czynnikiem eliminującym lub redukującym problemy danego społeczeństwa, lecz w miarę równomierny podział wypracowanych ogólnie dochodów. Standaryzowaną konkluzją badaczy szczęścia jest dlatego następująca prawidłowość: od momentu, kiedy podstawowe potrzeby człowieka są zabezpieczone, rosnące dochody i oszczędności nie wpływają auto­ matycznie nadal na przyrost zadowolenia. Dochody stanowią jedynie jeden z siedmiu czynników korelujących dodatnio z zadowoleniem. Do pozostałych należą: stosunki rodzinne, satysfakcjonująca praca, sprzyjające środowisko społeczne, zdrowie, osobista wolność i praktykowanie religii. Znany ekonomista z Norymbergi Ruckriegel twierdzi, że materialna majętność ma tylko krótki wpływ na nasze zadowolenie. Nasze oczekiwania i roszczenia dopasowują się bardzo szybko do możliwości uzyskiwania wyższych dochodów, ale niekoniecznie muszą się przyczyniać do podwyższania poziomu poczucia szczęścia. Dlatego też klasyczna teoria ekonomiczna ma problemy z wyjaśnieniem paradoksu, dlaczego trzykrotny wzrost przeciętnego dochodu na 1 mieszkańca USA (w latach 1950–2010) nie spowodował proporcjonalnego wzros­tu liczby szczęśliwych Amerykanów. Przez ten cały okres czasu, czyli 60 lat, liczba ich utrzymywała się na tym samym, 30% poziomie (jest to tzw. paradoks Easterlina, odkryty przez ekonomistę Richarda Easterlina). Można stąd wyciągnąć wniosek, że ważniejsze niż pieniądze są sprzyjające konkretnej osobowości warunki społeczne i zdrowie. Odwrócenie się po prostu od społeczeństwa dobrobytu nie wydaje się być sposobem na rozwiązanie dylematu narastania materialnego zróżnicowania społecznego. Biojurysprudencja Nie tylko zresztą dążenie do dostosowania się, ale także do porównywania jest cechą naszej natury. Ludzie są zadowoleni wtedy, kiedy mogą osiągnąć więcej niż inni. Od tego motywu wyzwalają się tylko nieliczni i to też nie w zupełności. Pytanie, które stawiają nam badający poczucie szczęścia nie brzmi, czy chcemy więcej, lecz czego chcemy więcej? Jest to pytanie na czasie, gdybyśmy uwzględnili większość ludności Europy, ale nie dotyczy ono rzecz jasna ludności biednej, bezrobotnej i chorej (dla której obydwa pytania są nadal aktualne). Odpowiedzi można poszukiwać m.in. w długodystansowych decyzjach życiowych, różnorodnych opcjach konsumenckich i oszczędnościowych, ofertach edukacji i świata pracy, tudzież w sferze kulturowej i społecznej. Nigdy bowiem nie było tak wiele alternatyw i przestrzeni do wyboru. Modeli zadowolonego społeczeństwa jest tyle ile państw, partii, systemów politycznych. Trudno byłoby jednakże wybrać i przenieść receptę jednego kraju do naszego kraju. W tym przypadku liczba alternatyw staje się nagle bardzo ograniczona. Wyobraźmy sobie, że jakaś siła polityczna chciałaby przykładowo zmienić kulturę konsumpcji (np. ograniczyć podróże zagraniczne na rzecz krajowych, limitować spożycie mięsa dla ograniczenia emisji dwutlenku węgla i poprawy klimatu, regulować liczbę rejestracji samochodów w celu zmniejszenia liczby śmiertelnych wypadków itp.) lub wprowadzić takie stosunki wewnętrzne, które przynoszą zadowolenie w innych krajach. Powstałby prawdopodobnie strach przed utratą tego co zostało już osiągnięte: czym innym jest bowiem czegoś nie proponować, czego ludność dotychczas nie znała i nie miała, a czym innym jest coś odbierać lub ograniczać, do czego się przyzwyczaiła. Drogi do upowszechnienia zadowolenia w społeczeństwie są dlatego odmienne i specyficzne dla każdego kraju. Przykładem ze wszech miar pozytywnym jest Dania, jako nasz niedaleki sąsiad i członek UE. Od 1899 r. funkcjonuje tam system porozumienia miedzy związkami zawodowymi (do których należy 80% pracobiorców) i pracodawcami, służący do ekskluzywnej regulacji rynku pracy. W następstwie tego, zamiast prawa pracy, w rozstrzyganiu sporów pracowniczych działa umowa między taryfowymi partnerami. Cała Dania jest ekstremalnym przypadkiem modelu jednoczącego gospodarkę rynkową z silnym państwem, opartym na najwyższych podatkach (w tym od luksusu) w Europie. Duński system jest efektywny przede wszystkim dzięki temu, że społeczeństwo charakteryzuje się wysokim poziomem wykształcenia i całożyciowej edukacji (co koreluje z długotrwałą aktywnością zawodową, nawet w wieku emerytalnym) oraz konsensusem w elementarnych poglądach ekonomicznych. Nie bez znaczenia jest również ustawa imigracyjna, która reguluje surowo to, iż do Danii mogą przybywać tylko obcokrajowcy korzystni dla gospodarki. Jeżeli mały „duński raj” izoluje się pod tym względem od świata zewnętrznego, to świadczy to o tym, że sukcesu powszechnego zadowolenia nie da się tak łatwo naśladować, tym bardziej, że system ten wspierany jest przez wiele głęboko zakorzenionych tradycji. Aliści, chociaż dominuje jeszcze w Europie zasada, że każdy kraj najpierw myśli o swoim szczęściu, istnieją też kraje, które wydatniej niż inne stymulują i sprzyjają pożądanemu zadowoleniu. Po pierwsze, donoszą badacze przedmiotu, zajmują się one kształtowaniem szczęścia społeczeństwa na co dzień. Próbują bardziej, aniżeli inne, mierzyć warunki i trwałość codziennego życia swoich obywateli oraz włączać ich do publicznych decyzji organów administracyjnych. Można przyjąć, że tą metodą 155 Brunon Bartz, Polityka dla szczęścia społeczeństwa 156 udowadniają większą odwagę w kreowaniu pożądanej rzeczywistości. Jest to zbieżne z drugą prawidłowością, mianowicie: zadowolenie wzrasta, kiedy państwa stwarzają pojedynczym osobom więcej przestrzeni, by mogli swoje zadowolenie pomnażać. Pozwalają na szybkie przeobrażenia realności i nie cementują żadnych stanów posiadania. Równocześnie przychodzą w sukurs wyobrażeniom o lojalności i odpowiedzialności w spełnianiu zawartych umów i modernizują systemy zabezpieczenia socjalnego w synchronizacji z ekonomicznymi prawami o potrzebie wzrostu wydajności i jakości. Po 15 latach systematycznych badań fenomenu szczęścia i jego uwarunkowań, można i należy zapytać, dlaczego ten temat jest teraz tak intensywnie analizowany. Otóż generalnym powodem, z którym do tej pory nie liczył się cały świat zachodni, jest nowo odkryty paradygmat, że nasz niepodzielny dotychczas cel – jakim było i jest jeszcze zgromadzenie możliwie największego zabezpieczenia materialnego – nie ma prawie żadnego wpływu na poczucie szczęścia lub zadowolenia, i to ani indywidualnego, ani ogólnospołecznego. Udowodnili to empirycznie angielscy badacze i opisali w swoim dziele (The Spirit Level). Długość życia ludzkiego i odczucie szczęścia członków społeczeństwa nie rosną równolegle ze wzrostem majątku narodowego. Stwierdzenie to padło po raz pierwszy w ludzkiej historii.14 Wzrost gospodarczy odgrywa jeszcze pewną rolę w krajach rozwijających się, ale w krajach wysoko rozwiniętych wszystko wskazuje na to, że osiągnięto już szczytowy pułap rozwoju dochodu, po którym korzyści społeczne z jego dalszego kumulowania pomniejszają się. Jeżeli zatem wzrost gospodarczy nie stanowi gwarancji dla poprawy zdrowia, dłuższego życia, czy redukcji bezrobocia i odczuwania szczęścia przez wzrastająca liczbę ludności – to co czynić? Na takie pytanie autorzy ww. publikacji dają klarowną odpowiedź. W krajach wysoko rozwiniętych decydującym czynnikiem dla poprawy wskaźników polepszenia zdrowia i innych parametrów rozwoju społecznego jest podwyższenie stopnia równości materialnej ludności lub wyrażając tę zależność inaczej, pomniejszenie dystansu między bogatymi i biednymi. Trzeba w tym miejscu dodać, iż trwa jeszcze wśród ekspertów permanentna debata o tym, jak znacząca jest to korelacja między większym poczuciem szczęścia a stopniem równości. Nie ma natomiast wątpliwości, że według faktów i obserwowanych danych (w odróżnieniu od subiektywnego odczuwania szczęścia) nierówne materialnie społeczeństwa zmagają się ze znacznie dotkliwszymi problemami natury zdrowotnej i społecznej, aniżeli społeczeństwa o równiejszym statusie finansowym. Stąd też społeczeństwa o skrajnie zróżnicowanej strukturze dochodów płacą nie tylko ponadprzeciętnym udziałem ludzkiej nędzy w formie braku szans rozwoju i zdegradowanego życia, ale także pogarszającymi się wskaźnikami innych negatywnych zjawisk społecznych. Angielscy autorzy, niezadowoleni niepochlebną pozycją Wielkiej Brytanii, zaproponowali metodę na jej zmianę do wzorcowej rangi Danii lub Japonii. Obliczyli, że ich ojczyzna mogłaby zdobyć tę rangę, gdyby zmniejszyła nierówność dochodów społeczeństwa angielskiego o połowę. Reforma ta przyniosłaby dodatkowo następujące zalety: liczba morderstw zostałaby przepołowiona, liczba osób psychicznie chorych uległaby redukcji o 2/3, przeciętna nadwaga zmalałaby o połowę, kary więzienne ogra14 R. Wilkinson, K. Pickett, The Spirit Level: Why Equality is Better for Everyone, [w:] B. Kerry, Glück, Wohlergehen und Gleichheit, „Neue Gesellschaft, Frankfurter Hefte” (London) 2010, nr 11, s. 35. Biojurysprudencja niczono by o 4/5, a poziom ogólnego zaufania wzrósłby o 45%. Tego rodzaju zmiany przynoszą zazwyczaj znaczące polepszenie w systemie służby zdrowia, a te z kolei implikują i pobudzają dobre samopoczucie społeczne (państwo dba o nasze zdrowie). Ponadto zmiany takie są w warunkach demokracji europejskiej realistyczne i osiągalne, a nie utopijne. Dlaczego się ich nie wprowadza? Brakuje chyba powszechnej woli członków organów politycznych i państwowych. Nie podejmuje się problematyki społecznego zadowolenia i nie ustala mierników jego polepszania i pogarszania, prawdopodobnie z obawy przed ryzykiem, kompromitacją i utratą zdobytej funkcji. Tymczasem zasięg możliwych udoskonaleń jest ogromny. Korzyści wynikające z większej równości dotyczą niemal wszystkich, nawet tych zajmujących najwyższe szczeble materialne i społeczne. Nie można ich kojarzyć tylko z warstwami najbiedniejszymi. Prawie każdy może kumulować profity z równiejszego społeczeństwa. Bogaci dochodzą prędzej czy później do wniosku, że dzielenie się z ubogimi lub mniej zasobnymi przynosi radość i zadowolenie, gdyż ratuje ich przed niegodnym życiem i pomaga przetrwać lub nawet się normalnie rozwijać. Zresztą wszelcy bogaci mogą oczekiwać uznania i podziękowania wyłącznie od biedniejszych. Te fakty i obserwacje nie wykraczają przecież poza cele i przedmioty partii politycznych (ruchów społecznych, czy innych zorganizowanych grup). Tematykę tą nie byłoby trudno sformułować w postaci strategii i uzyskać w parlamentach wymaganą większość. W naszych dokumentach państwowych i partyjnych nie używa się niemal i nie precyzuje tak ważnych dla ludzi haseł jakimi są szczęście i zadowolenie człowieka, co było przecież głównym celem humanizmu europejskiego (na który notorycznie powołujemy się przy określaniu korzeni integracji europejskiej). Naturalnie, podstawy dla efektów większej równoś­ ci szczególnie w sferze zdrowia i ciągle pomnażających się problemów społecznych są niezwykle złożone i nie można ich powierzyć polityczno-partyjnym generalistom (którzy znają się na wszystkim i pasują do każdego ministerialnego fotela) lub zorganizowanym dyletantom, lecz specjalistom z dorobkiem naukowym i doświadczeniem zawodowym w określonej dziedzinie. Wyjaśnienia kompleksowych problemów społecznych należy poszukiwać w obszarze psychospołecznym, asocjującym z napięciami i niebezpieczeństwami, powstającymi w procesie konkurencyjnego funkcjonowania dzisiejszych społeczeństw. Panujące nierówności zaostrzają jeszcze te napięcia. W takich społeczeństwach ludzie czują, że na wszystkich szczeblach hierarchii, od dołu do góry, muszą się bardziej wysilać, aby zachować ich status społeczny. W środowisku, gdzie dominuje presja rywalizacji łatwiej o wytworzenie przewagi lub uległości, ale także o wywołanie poczucia rażącej krzywdy i niesprawiedliwości. Przy dyskryminacji, resentymentach i stygmatyzacji może dojść do frustracji, przemocy lub oszustwa. Badania medyczne udowodniły, że obciążenie spowodowane chronicznym stresem są szkodliwe dla zdrowia i jakości stosunków społecznych, zwłaszcza w rodzinie i środowisku pracy. Z tych rozważań można wysnuć konkluzję, że najlepszym środkiem na zredukowanie lub usunięcie napięć i obciążeń naszego życia w nierównym społeczeństwie jest uczynić to społeczeństwo równiejszym. Jeżeli tego stanu nie osiągniemy i co gorsza, nawet nie będziemy do niego dążyć, odwrotna alternatywa będzie nas, zarówno w ludzkim jak i finansowym wymiarze bardzo drogo kosztować. Trzeba będzie więcej szpitali, więcej policji, więcej sądów i więzień, więcej centrów dla alkoholików, narko- 157 Brunon Bartz, Polityka dla szczęścia społeczeństwa manów, psychicznie chorych, niepełnosprawnych i społecznie niezrównoważonych. Wszystkie te placówki będą oczywiście miały do dyspozycji odpowiednie budynki, wyposażenie i personel. Równocześnie, w polskich warunkach wzrastać będzie liczba nieaktywnych zawodowo oraz wcześniejszych emerytów i rencistów, których trzeba będzie odpowiednio zaopatrzyć i obsłużyć. Koszty systemów zabezpieczenia socjalnego będą w takiej sytuacji przyrastały w szybszym tempie, niż wzrost PKB. Jeśli ten ostatni, jak wykazały przytoczone badania, nie ma przełożenia ani na przedłużanie życia, ani na zwiększenie poczucia szczęścia, szczycenie się pozycją zielonej wyspy w okresowym przyroście PKB jest merytorycznie nieuzasadnione. Do szczęścia lub skromniej zadowolenia społecznego, prowadzą współcześnie zupełnie inne drogi. Anetta Breczko Uniwersytet w Białymstoku BIOJUSTANATOLOGIA – WPROWADZENIE W ramach refleksji bioetycznej wyłaniać się zaczęły z czasem dwa jej typy: bioetyka zorientowana na życie (bioetyka życia) i bioetyka zorientowana na śmierć (bioetyka śmierci).1 U podstawy bioetyki śmierci leży tanatologia, dziedzina wiedzy naukowej, która za główny przedmiot swoich badań obrała wielowymiarowe zjawisko umierania oraz różnorodne aspekty śmierci (od greckiego słowa thanatos – śmierć). Postęp w medycynie, farmakologii i reanimacji rozmył tradycyjną granicę pomiędzy trwaniem życia, a jego zanikiem. Refleksja nad umieraniem i śmiercią stała się nieodłącznym elementem bioetyki, przenikając także do rozważań szeroko pojmowanego prawoznawstwa i rzutując na rozwiązania prawne. Okazały się one szczególnie istotne w obliczu „próżni aksjologicznej” w odniesieniu do problemów związanych z kresem ludzkiego istnienia. Pustka taka cechuje czasy nowożytne. Wcześniej, prawo ludzkie było subsydiarne wobec prawa boskiego, czy prawa natury. Dzięki normom religijnym i obyczajowym, za sprawą rytuałów towarzyszących śmierci, proces transgresji (przejścia „na drugą stronę”) był zapewne łatwiejszy do zaakceptowania, zwłaszcza, że towarzyszyła mu wiara w Boga oraz nieśmiertelną duszę. Uzasadnienia sakralne dotyczące np. pochówku zmarłych okazywały się wystarczające. Pod wpływem ducha Oświecenia i wiary w potęgę rozumu ludzkiego podjęto próby racjonalizowania nawet tych zjawisk, które przekraczały granice ludzkiego poznania. Dotyczy to także procesu umierania i ­śmierci. Specyfika transdyscyplinarnych powiązań problematyki filozoficzno-prawnej z kwestiami medycznymi uwidoczniła potrzebę budowania odpowiedniej aparatury pojęciowej, także w dyskursie prawniczym. W Polsce szczególną rolę – w poszukiwaniu nowych dystynkcji pojęciowych, adekwatnych do nazwania problemów bioetyki życia i śmierci – odegrał wybitny filozof prawa – profesor Roman Tokarczyk, twórca terminu biojurysprudencja, celnie wskazującego na związki biologii (bios – życie) z wiedzą prawniczą (iurisprudentia). Uwzględniając naturalny rytm wszelkiego życia, szczególnie zaś życia człowieka, Roman Tokarczyk wyodrębnił trzy działy biojurysprudencji: biojusgenezę, biojusterapię i biojustanatologię.2 1 2 J. Stelmach, B. Brożek, M. Soniewicka, W. Załuski, Paradoksy bioetyki prawniczej, Warszawa 2010, s. 39. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI w., Lublin 2008, s. 9–12. Biojurysprudencja Wybrane problemy biojustanatologii – spór o zakres autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci 159 Anetta Breczko, Wybrane problemy biojustanatologii – spór o zakres autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci 160 Z perspektywy tematu tego opracowania szczególne znaczenie ma oczywiście ostatni ze wspomnianych działów. Zgodnie z definicją stworzoną przez Romana Tokarczyka „Biojustanatologia, jako słowo złożone z bio – życie i tanatologia – nauka o umieraniu, interesuje się normowaniem końca życia człowieka – jego śmierci”.3 Obok wielu innych istotnych problemów (takich jak np.: kara śmierci, eutanazja, upor­czywa terapia, samobójstwo), rozpatrywanych przez Tokarczyka wieloaspektowo – z perspektywy religii, filozofii, nauki, obyczajów, czy wreszcie prawa4 – do obszaru refleksji biojustanatologii przynależą także kwestie związane z granicami autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci. Warto przytoczyć tu słowa profesora, który podkreśla, że w odniesieniu do wszelkich zagadnień biojurysprudencji życie ludzkie stanowi wartość pierwotną […] i przez to wyjątkową, będącą źródłem, prenormą, sensem i w pełnym zakresie celem wszystkich innych wartości. Jako taka prewartość i prenorma, życie nie może być stawiane na równi z innymi wartościami, które są wobec niego wtórne i najczęściej służą mu tylko jako środki.5 W kontekście rozważań czynionych na gruncie biojustanatologii pojawia się fundamentalne pytanie: w jaki sposób pogodzić autonomię woli człowieka odnośnie do dysponowania ciałem po śmierci z godnością, przynależną z samej racji bycia człowiekiem; godnością, która trwa, wykraczając poza śmierć.6 Czy, i w jakim zakresie możliwe jest w ogóle uszanowanie woli wyrażonej za życia, dotyczącej sposobu postępowania z naszymi zwłokami, tak, by nie doszło do profanacji sacrum? KULTURA GRZEBALNA JAKO PODSTAWA PRAWNEJ TRADYCJI POSZANOWANIA ZWŁOK LUDZKICH Ze sposobem traktowania zmarłych wiąże się wiele dylematów natury religijnej, filozoficznej, medycznej i prawnej. Uwidaczniają się one szczególnie mocno w zglobalizowanym świecie. Są implikacją możliwości biotechnologicznych i różnic kulturowych. Człowiek – jako jedyna z istot żyjących – jest zdolny do refleksji na temat włas­ nej śmierci. Lęk przed przemijalnością i umieraniem stanowi jeden z najsilniejszych, pierwotnych lęków metafizycznych i towarzyszy mu od zawsze. Zgodnie z tradycyjną kulturą, szacunek dla zwłok stał się nakazem moralnym, stanowiącym jeden z wyznaczników człowieczeństwa. Przybrał postać kultu pamięci po osobie zmarłej. Antropolodzy od dawna uważali cmentarze i samo zjawisko kultury grzebalnej za symbol początku gatunku homo sapiens. Człowiek jako jedyny w przyrodzie, wyróżnia się obyczajem grzebania zmarłych, niespotykanym u innych żywych istot. Potwierdzają to groby i całe nekropolie sprzed kilkunastu tysięcy lat. Zaznaczyć przy tym trzeba, że w zależności od uwarunkowań kulturowych pochówek przybierał różne formy. Ibidem. Idem, Prawa narodzin, życia i śmierci. Podstawy biojurysprudencji, Warszawa 2010, s. 313–402; idem, Śmierć jako fenomen prawny, „Annales UMCS”, sectio G, vol. 47, 2000. 5 Idem, Biojurysprudencja…, s. 28. 6 A. Toynbee, Człowiek wobec śmierci, Warszawa 1973, s. 64. 3 4 Biojurysprudencja Najstarszą i najpowszechniejszą z nich było rzeczywiście grzebanie ciała zmarłego w ziemi (w pozycji leżącej, siedzącej, zgiętej, a nawet embrionalnej), ale spotykano też przypadki spopielania zwłok (kremacji) lub spuszczania ciała do wody. Prawo do pochówku od zawsze miało dwa wymiary: wewnętrzny i zewnętrzny. W wymiarze wewnętrznym stanowiło (i stanowi) prawo samej osoby zmarłej do bycia pochowanym zgodnie ze swoimi wymogami etycznymi i religijnymi. Wymiar zewnętrzny ujawnia się w kontekście zmarłego z otoczeniem i oznacza prawo najbliższych do godnego i właściwego pochowania osoby zmarłej. O doniosłości pochówku jako nakazu w kulturze greckiej, nakazu wyższego niż prawo państwa, wspominał już Sofokles w Antygonie. Nowy wymiar temu nakazowi nadała kultura chrześcijańska poprzez dogmat o zmartwychwstaniu Jezusa – zapowiedź zmartwychwstania ciał w dniu Sądu Ostatecznego. Kwestię tę rozważał św. Augustyn, sugerując w dziele O państwie Bożym, że ciała ludzkie zmartwychwstaną, niezależnie od wieku zmarłego, „w dojrzałej młodości” i zostaną uwolnione od ran, blizn i ułomności sprawionych przez życie. Ciało ludzkie, jako byt niższy wobec duszy, stanowi – w tym ujęciu – nieodzowny składnik osoby ludzkiej. W czasach późnego średniowiecza chrześcijaństwo nabrało wprawdzie pogardy dla ciała, traktując je niekiedy jako „worek nieczystości” krępujący duszę, jednak nawet najpodlejsza powłoka cielesna była traktowana jako projekcja ludzkiej osobowości. Barok nadał zwłokom ludzkim, czaszkom i kościotrupom znaczenie ostrzegawczego memento, ale nie odłączył ich od istoty człowieczeństwa. Można skonstatować, że cała nasza dotychczasowa tradycja oparta była na dowartościowaniu cielesności, a więc także i zwłok, jako atrybutu osoby ludzkiej. Tradycja ta burzy się przeciw traktowaniu ciała człowieka po śmierci jako półproduktu czy surowca, nadającego się do dalszego wykorzystania. Tradycji poszanowania zwłok ludzkich związanej z obowiązkiem pochówku, towarzyszyła od zawsze fascynacja, skutkująca próbami innego niż pochówek ich „zagospodarowania” (np. dla celów religijnych, artystycznych bądź naukowych). Doskonalona w starożytnym Egipcie sztuka mumifikacji zwłok była przecież swoistym naukowo-artys­tycznym eksperymentem dokonywanym pod wpływem religijnych wierzeń (wierzono, że dłuższe i pełniejsze życie pozagrobowe staje się możliwe, gdy ciało ludzkie po śmierci przetrwa jak najdłużej w stanie niezmienionym). W ciągu następnych kilkunastu stuleci w Europie zwłoki ludzkie lub choćby ich części służyły (najczęściej wbrew obowiązującemu prawu) artystom w trakcie studiów nad anatomią ludzką, a w szczególności nad układem fizjonomicznym oraz budową mięśni i kości. Interesowali się nimi również adepci sztuki lekarskiej.7 Z kulturą chrześcijańską, od samego jej początku, współ­egzystuje obyczaj wykorzystywania części ciał świętych jako relikwii. W podejściu do zwłok ludzkich od zawsze zauważalne były wielkie emocje: [...] zwłoki otacza chmura sprzecznych uczuć, przenikających się nawzajem i modyfikujących. Uczuciu żalu (zwłoki bliskiej osoby to coś drogiego) przeciwstawia się uczucie lęku (wszelkie zwłoki to coś niesamowitego), a uczuciu wstrętu (zwłoki są zawsze odpychające, a potem przez rozkład odrażające), uczucie czci (zwłoki ludzkie to coś świętego).8 O. Kańczugowski, Pozyskiwanie zwłok ludzkich dla celów naukowych, „Prawo i Medycyna” 2006, nr 4. B. Wolniewicz, Filozofia i wartości. Rozprawy i wypowiedzi: z fragmentami pism Tadeusza Kotarbińskiego, Warszawa 1993, s. 254–255. 7 8 161 Anetta Breczko, Wybrane problemy biojustanatologii – spór o zakres autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci 162 Emocje te towarzyszą nam także współcześnie. Pietyzm i szacunek miesza się z profanacją. Można jednak zauważyć ewolucję w ocenie moralnej i prawnej traktowania zwłok na przestrzeni dziejów. Przez wieki kontrowersje wywoływała np. praktyka ekshumacji, sekcji zwłok czy transplantacji, które poczytywano za naruszenie prawa do sprawowania kultu po zmarłym czy wręcz bezczeszczenie zwłok. Dziś, na płaszczyźnie międzynarodowych standardów prawnych i pozaprawnych (moralnych, religijnych) osiągnięto konsens, uznając że w pewnych sytuacjach są to działania moralnie i prawnie dozwolone, a czasem wręcz wskazane i oczekiwane. Dyskusja na temat ewentualnej profanacji wiąże się z postępem technologicznym i oscyluje wokół nowych możliwości postępowania ze zwłokami ludzkimi, takich jak np. kremacja, rezomacja, plastynacja, krionika, nekrobiżuteria etc. Powstaje pytanie, czy wykorzystanie tego typu technologii, aczkolwiek uzasadnione względami ekonomicznymi czy ekologią, a także wolą osoby zmarłej wyrażoną za życia, nie są przypadkiem przejawem profanacji zwłok? Czy tam, gdzie różnica między światem żywych i umarłych zostaje zatarta, gdzie zmarłych się już nie grzebie, a np. kremuje, rezomuje lub poddaje krionizacji, nie kończą się dzieje kultury homo sapiens, zaś następuje wkroczenie ludzkości na jakąś niebezpieczną drogę? Postawa profanacji wiąże się z medykalizacją współczesnego świata i obecna jest zwłaszcza w nowoczesnych szpitalach. Tam najbardziej wyraziste staje się zinstytucjonalizowanie śmierci. Ciała ludzkie poddawane są pewnym zrutynizowanym procedurom. Bywają traktowane rzeczowo, obojętnie czy wręcz niehumanitarnie. Coraz powszechniejsza jest dziś teza, że zauważalne tendencje komercjalizacji śmierci oraz zsekularyzowany stosunek do niej mogą skutkować depersonalizacją, „odosobowieniem człowieka” i traktowaniem ciała ludzkiego po śmierci jako eksponatu, rzeczy czy wręcz towaru. Wydaje się, iż istota sporu o sposób traktowania zwłok ludzkich tkwi współcześnie w starciu kultury tradycyjnej z kulturą „płynnego”, ponowoczesnego świata. Wartości tradycyjne są nieprzystawalne do pluralistycznej, globalnej rzeczywistości, opartej na indywidualizmie, autonomii, pluralizmie i racjonalizmie. Współczesna filozofia optymistycznego pragmatyzmu pozbawiona jest „przedłużenia transcendentalnego”. Głównym wyzwaniem staje się użyteczność, utylitarystyczny rachunek, wiara w sukces i potencjalne korzyści, dostępne każdej jednostce, pod warunkiem, że będzie dostatecznie dynamiczna, silnie zmotywowana, zdrowa i sprawna. Taka jednostka powinna mieć zagwarantowaną przez prawo autonomię, tak np. w sferze prokreacji, jak i sferze związanej z kresem człowieczeństwa. Człowiek ponowoczesny ma sam decydować nie tylko o tym jak żyć, ale także o tym, jak umrzeć. Użyteczność, racjonalność, ekonomika, ekologia, przeważają nad obszarem moralnym i filozoficznym. Zwolennicy optymistycznego pragmatyzmu podkreślają, że nie da się dziś wyznaczyć granic między czymś, co ma wartość i co jej wcale nie ma. Ich zdaniem, trudno przywiązywać zbytnią wagę do sposobu, w jaki traktowane są ciała zmarłych w sytuacji, gdy tak wiele do życzenia pozostawia traktowanie ciał żywych. Nowe podejście do zwłok ludzkich jest zatem konsekwencją pojawienia się nowych systemów wartości, opozycyjnych względem systemów tradycyjnych. Zauważalne są PRAWO POLSKIE ORAZ SPOSÓB TRAKTOWANIA ZWŁOK W KONTEKŚCIE STANDARDÓW MIĘDZYNARODOWYCH I UNIJNYCH Standardy prawne muszą zapewniać ciału zmarłego ochronę i należyte traktowanie, stać na straży praw rodziny zmarłego oraz gwarantować jej m.in. prawo do pietyz­ mu i zachowania dobrego imienia osoby, która odeszła. Regulacja prawna w tym zakresie jest niezbędna chociażby z perspektywy zagwarantowania integralności osoby zmarłej, a także poszanowania jej godności. Artykuł 21 Konwencji Bioetycznej stanowi, że ciało ludzkie i jego części nie mogą same w sobie stanowić źródła zysku. Brzmienie tego artykułu nie wyklucza, aby pod pojęciem części ciała ludzkiego rozumieć także zwłoki ludzkie. Nie wydaje się, aby zwłoki ludzkie miały być inaczej traktowane niż części ciała ludzkiego lub ciało ludzkie, skoro uznaje się je za czysto fizyczną pozostałość osoby.9 O znaczeniu rodzinnego wymiaru prawa do pochówku świadczy jedno z orzeczeń ETPCz. Trybunał interpretując art. 8 EKPC stwierdził, że gwarancje poszanowania praw rodziny wiążą się także z poszanowaniem praw zmarłych.10 Ich prawa do bycia pochowanym są skorelowane z prawami rodziny dotyczącymi możliwości domagania się gwarancji dla pośmiertnej godności i spokoju.11 Z punktu widzenia prawa polskiego chowanie osób zmarłych jest uregulowane przez ustawę o cmentarzach i chowaniu zmarłych.12 Sąd Najwyższy w wielu swoich orzeczeniach uznał, że prawo najbliższych do pochowania zmarłego stanowi dobro osobiste, chronione przepisami prawa.13 W prawie polskim obok pojęcia „zwłok ludzkich”, które odnosi się do ciała człowieka po śmierci, funkcjonuje także termin „szczątki”, odnoszony np. do popiołów otrzymanych w wyniku kremacji, czy po prostu odłączonych części człowieka. Prawo polskie przyznaje zwłokom odrębny od rzeczy status i ochronę. Zwłoki ludzkie nie mogą stanowić niczyjej własności i nie mogą być przedmiotem swobodnego obrotu. W świetle prawa polskiego od 2006 r. za zwłoki uważa się także ciała dzieci martwo urodzonych bez względu na okres trwania ciąży. Powyższe zmiany są niewątpliwie przejawem „humanizacji” postępowania w stosunku do płodów ludzkich i umożliwiają osobom uprawnionym ich pochowanie. Polskie prawo przewiduje szczególne rodzaje pochówku np.: pochówek zwłok osób wojskowych, osób, które zmarły w czasie epidemii, odbywania kary pozbawienia wolności, w trakcie konfliktów zbrojnych etc. Nie odnosi się jednak aprobująco do pochówku na terenie własnej nieruchomości, rozsypywania prochów zmarłych w tzw. „ogrodach pamięci”, plastynacji, rezomacji, krionizacji, nekrobiżuterii itp. Zauważalne 9 L. Bosek, Problem komercjalizacji ciała ludzkiego w świetle Konwencji o Biomedycynie, „Diametros. Internetowy Serwis Filozoficzny”, http://www.diametros.iphils.uj.edu.pl/index.php?l=1&p=lit3&m=103&ii=200 10 Pannullo i Forte przeciwko Francji, skarga nr 37794/97, wyrok z dnia 30 października 2001 r. 11 A. Wedeł-Domaradzka, Śmierć a prawa człowieka, Toruń 2010, s. 196. 12 Ustawa z dnia 31 stycznia 1959 r. (tekst jednolity Dz.U. z 2000 r., nr 23, poz. 295). 13 Wyrok SN z dnia 31 marca 1980 r., II RC 88/80. Biojurysprudencja też różnice intelektualne czy obyczajowe. Dotyczą one w szczególności stosunku do życia, śmierci i ciała ludzkiego. 163 Anetta Breczko, Wybrane problemy biojustanatologii – spór o zakres autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci 164 są też wyraźne luki prawne odnośnie do postępowania z relikwiami, pomimo funkcjonującej od dawna praktyki przekazywania ich parafiom. Analiza polskiego ustawodawstwa wskazuje na konieczność stworzenia kompleksowego prawa funeralnego, zgodnego z duchem czasów. Należałoby się zatem zastanowić nad sposobami przystosowania starej, bo mającej ponad 50 lat, regulacji prawnej dotyczącej pochówku zmarłych do wymogów współczesności, tak by możliwe stało się realizowanie autonomii jednostek odnośnie do postmortalnej sfery. Wydaje się, iż różnorodność mentalna oraz kulturowa dzisiejszych czasów powinna nakładać na państwa obowiązek ciągłego dostosowywania norm moralnych i prawnych do rzeczywistości, także wtedy, gdy chodzi o kwestie związane ze stosunkiem do zmarłych. Konieczne jest stałe wzbogacanie regulacji z uwzględnieniem nowych prądów światopoglądowych. Unormowania prawne z zakresu praw człowieka, określające ostatnie chwile jednostki, jej prawa oraz prawa najbliższych powinny przybierać wyraz uniwersalny. Nikt przecież nie może być w dzisiejszych czasach pewien, w jakich warunkach kulturowych i w jakim kraju przyjdzie mu umrzeć. W projektowanych regulacjach funeralnych należy przede wszystkim uwzględnić wolę osoby zmarłej wyrażoną za życia, co do sposobu postępowania z jej ciałem po śmierci. Nieodzowne zatem staje się uregulowanie prawne instytucji „testamentu życia”. To właśnie w takim formalnym oświadczeniu woli jednostka miałaby możliwość pozostawienia stosownych dyspozycji, czy chce po śmierci zostać pochowana tradycyjnie, czy też w jakiś inny sposób (np. poprzez kremację). DYSKUSJA NA TEMAT KREMACJI ZWŁOK W PRAWOZNAWSTWIE POLSKIM Kremacja zwłok ludzkich od wieków była znana różnym kulturom. Staje się ona coraz popularniejszym sposobem pochówku we współczesnym świecie. Za kremacją przemawia szereg racjonalnych argumentów ekonomicznych i ekologicznych. Wystarczy wspomnieć, że spalenie ciała w piecu kremacyjnym trwa około półtorej godziny, a proces jego mineralizacji (tj. integracji ze środowiskiem naturalnym) nawet 20 lat. Prochy pozostałe po kremacji są całkowicie neutralne, nie powodują sanitarnego ani epidemiologicznego zagrożenia. Ponadto kremacja jest szybsza i tańsza niż tradycyjny pochówek. Taka metoda obchodzenia się ze zwłokami bardziej odpowiada realiom współczesnego świata, w którym ludzie są mobilni i żyją na ogół w dużych miastach. Za kremacją zwłok przemawiają też względy psychologiczne. Ludziom często towarzyszy lęk przed pogrzebaniem żywcem albo organicznym rozkładem zwłok. Na świecie na kremację z każdym rokiem decyduje się coraz więcej osób. W Czechach np. kremowanych jest około 80% zwłok. W Polsce zauważyć można jednak silną presję Kościoła, by za normalną, ordynaryjną formę pogrzebu uznawać pochówek. „Chrześcijańska inhumacja” przeciwstawiana jest – nie do końca słusznie – „pogańskiemu ciałopaleniu”. Jak wykazują historycy, argument o pogańskim ciałopaleniu i chrześcijańskim chowaniu ciał jest historycznie wątpliwy.14 Niewątpliwie pod wpływem Kościoła kremowanych zostaje tylko kilka procent zwłok. 14 Wiele społeczności przedchrześcijańskich chowało część swoich zmarłych spalonych, a innych składały do grobu w całości. W Biblii nie ma jasnego zakazu ciałopalenia. W Starym Testamencie znajdziemy co najwyżej REZOMACJA – DOSŁOWNY PRZEJAW „PŁYNNEJ NOWOCZESNOŚCI”? Rezomacja (resomation) określana jest też mianem „zielonej kremacji”, albo „kremacji bez ognia”. Stanowi nową metodę obchodzenia się ze zmarłymi. Polega na tym, że naturalny proces rozpadu ciała zostaje maksymalnie przyspieszony. Ciało zmarłego umieszcza się w tzw. rezonatorze wypełnionym roztworem wody i wodorotlenku potasu pod wysokim ciśnieniem. Po trzech godzinach z urządzenia wypływa ciecz bogata w minerały. Implanty, a więc wypełnienia zębowe, korony, rozruszniki serca, oraz inne pozostałości, miażdży się na proch i przekazuje rodzinie. Szczątki zmarłego zamienione w ciecz można wykorzystać jako np. płynny nawóz, zwłaszcza że ta metoda całkowicie niszczy wszelki ślad tożsamości, włącznie z DNA. Jak dotąd rezomację zalegalizowało kilka stanów amerykańskich. W Szwajcarii toczy się już dyskusja czy nie wykorzystać niebawem rezomacji jako głównej metody pochówku. Przemawiają za tym względy ekonomiczne i argumenty ekologów.15 Zasadne staje się pytanie, jak do techniki rezomacji ma się tradycyjna monistyczna koncepcja człowieka? Co dzieje się z duszą ludzką w wyniku zastosowania tej metody? Upłynnia się? Można zaryzykować tezę, że chrześcijańska tradycja z jej monistycznym ujmowaniem człowieka jako substancjalnej jedności duszy i ciała nigdy nie da się pogodzić z takim traktowaniem zwłok ludzkich. Niewątpliwie lepszym uzasadnieniem możliwości zastosowania rezomacji w praktyce jest popularna na świecie kartezjańska, dualistyczna koncepcja człowieka, której także w krajach o dominującej religii chrześcijańskiej nie można odrzucać. Biojurysprudencja Pomimo rozlicznych tabu i niechęci wokół kremacji, krematoria w Polsce funkcjonują już od 1993 r. Jest ich obecnie trzynaście, a siedem znajduje się w budowie. Pierwsze krematorium powstało w Poznaniu. Polskie prawo dopuszcza kremację, ale wskazuje na szereg związanych z nią ograniczeń. W świetle regulacji prawnych urnę można pochować wyłącznie w tradycyjnym grobie ziemnym lub murowanym, albo w grobie urnowym przeznaczonym do pochówku urn (kolumbarium). Nie wolno rozsypywać prochów ani przechowywać urn w domu. Wskazane ograniczenia mogą budzić wątpliwości z punktu widzenia konstytucyjnie zagwarantowanych swobód obywatelskich i wiążą się nieraz z brakiem możliwości wypełnienia ostatniej woli zmarłego. PLASTYNACJA Technika plastynacji wiąże się z nowoczesną technologią konserwowania zwłok. Powstała za sprawą Gunthera von Hagensa, patomorfologa, kierującego Instytutem Plastynacji w Heidelbergu. Procesy gnilne wstrzymuje się poprzez wstrzyknięcie do przedstawienie palenia zwłok jako kary bądź przejawu barbarzyństwa. W prawodawstwie średniowiecznym kremacji zwłok zabrania jedynie ustanowiony przez Karola Wielkiego ok. 785 r. zbiór praw dla podbijanej właśnie Saksonii. Dopiero papież Leon XIII (1878–1903) ustanowił kanon nr 1203, w którym stwierdza się, że ciała wierzących muszą zostać pogrzebane, a ciałopalenie jest zakazane. Włączono go do kodeksu kanonicznego skodyfikowanego w 1917 r. przez Benedykta XV, ale Paweł VI usunął go, dając katolikom możliwość wyboru. 15 D. Ugrešić, Spojrzenie z roweru. Czy nasza dusza pod silnym naciskiem pary zostanie katapultowana do nieba niczym miniaturowa rakieta, czy po prostu wyparuje?, „Gazeta Wyborcza”, 7–8 stycznia 2012, s. 17. 165 Anetta Breczko, Wybrane problemy biojustanatologii – spór o zakres autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci 166 ciała formaliny przez tętnice. Następnie usuwa się skórę i tłuszcz umieszczając zwłoki w rozpuszczalniku (np. acetonie). Potem ciało przenosi się do komory próżniowej. W warunkach próżni aceton zostaje wyssany, a preparat impregnuje się kauczukiem silikonowym. Nadaje się mu żądaną pozę, np. koszykarza, narciarza, szachisty etc. W końcowym efekcie utwardza się ją, w następstwie czego preparat staje się wiecznie trwały, suchy i bezwonny. Cały proces zajmuje około 1500 godzin. W 2009 r. w Polsce ożyła dyskusja nad moralno-prawnymi aspektami, dotyczącymi wykorzystywania zwłok ludzkich dla celów artystycznych i naukowych. Bodziec do tej dyskusji dała wystawa Bodies... The Exhibition, która została zorganizowana w jednym z centrów handlowych w Warszawie. Organizatorem ekspozycji była działająca w Atlancie spółka Premier Exhibitions INC, która zasłynęła wystawianiem przedmiotów wydobytych z wraku Titanica. Wystawę Bodies..., opracował profesor anatomii uniwersytetu w Michigan, Roy Clover, a eksponaty preparowane metodą silikonową, pochodzą z jednego z chińskich uniwersytetów medycznych, któremu osoby zmarłe zapisały swoje zwłoki. Prezentowane w Warszawie zwłoki po raz pierwszy amerykańska spółka pokazała na Florydzie w 2005 r. Do tej pory wystawa gościła m.in. w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Londynie i Pradze. Mimo ogromnej popularności (obejrzało ją ponad 11 mln ludzi) budziła kontrowersje. Bywało, że władze lokalne nie dopuszczały do jej otwarcia, tak jak w niemieckiej Bawarii. W Nowym Jorku przeciwko twórcom wszczęto śledztwo, a władze Kalifornii i Waszyngtonu, choć zezwoliły na pokazywanie zwłok, rozpoczęły prace nad zmianą prawa, które zabraniałoby tego typu ekspozycji. W Polsce wystawa spotkała się z ogromnym medialnym odzewem. Pragmatycznie nastawieni lekarze i studenci medycyny byli nią na ogół zachwyceni, argumentując, że spreparowane zwłoki ludzkie spełniają absolutnie fenomenalną rolę edukacyjną i są nieporównywalne do preparatów sztucznych, z którymi adepci medycyny mają do czynienia na co dzień w procesie nauczania. Bardziej powściągliwi w swoich opiniach okazali się teologowie, bioetycy i prawnicy. Szczególnie istotne stały się publiczne wypowiedzi autorytetów prawa. M. Safjan, J. Stępień i A. Zoll w swoim oświadczeniu określili wystawę jako wyjątkowo brutalny zamach na godność ludzi, którzy pod pozorem działań artystycznych zostali sprowadzeni do roli przedmiotów. Podkreśli, że w naszej cywilizacji zwłoki człowieka są nienaruszalne, zaś wypreparowane ciała nie powinny być eksponatem, uznając tym samym wystawę za sprzeczną z zasadami współżycia społecznego. KRIONIKA Krionika jest szczególnym rodzajem kresu z wyboru. Polega na tym, że człowiek bliski śmierci wydaje dyspozycję, aby jego ciało na kilka chwil przed zgonem zostało stopniowo zamrożone i zachowane do czasu, kiedy medycyna znajdzie skuteczne środki na przywrócenie go do życia i zdrowia.16 Poprzez zabiegi krioniczne życie nie zostaje definitywnie przerwane, a jedynie zawieszone. Zabiegi te służą przezwycięże16 M. Adamkiewicz, Oblicza śmierci. Propedeutyka tanatologii, Toruń 2004, s. 339. Biojurysprudencja niu gnicia tkanki niegdyś ożywionej. Widoczne i spodziewane postępy w medycynie skłaniają do przekonania, że niedopuszczenie do zniszczenia tkanek organizmu wskutek zamrożenia pozwoli w przyszłości na przywracanie do życia dawno zmarłych ludzi (tzw. krionizacja).17 Koncepcja krioniczna znajduje swoje odzwierciedlenie w praktyce, w działalności firm krionicznych, które oferują możliwości przechowywania ciała ludzkiego w zamrożeniu. Pierwsza usługa „zawieszenia” ciała została dokonana w 1967 r. Chodziło o 75-letniego profesora psychologii – Jamesa Bedforda, chorego na raka. Procedurę „zawieszania w czasie” ludzkich ciał określa się fachowo jako PCI (Permafrost Cryponic Interment), co oznacza: „zmarzlina krionicznego pogrzebania”. Można więc zasadnie traktować ją jako swoistą formę pochówku. W przypadku niepowodzenia projektu, ciała zamrożonych ludzi należy uznać za pochowane, a tym samym pośmiertnie uczczone i należycie uhonorowane, podobnie jak ma to miejsce w zwykłej procedurze funeralnej.18 Zaznaczyć trzeba, iż pochówki takie są bardzo drogie. Kosztują około 10 tys. dolarów. Problem krionicznego pogrzebania dotyczy na razie tylko państw o najbardziej zaawansowanych technologiach, a w związku z tym z perspektywy polskiej może być traktowany na razie wyłącznie hipotetycznie. NEKROBIŻUTERIA Na targach funeralnych, na których swoje oferty prezentują przedsiębiorcy pogrzebowi i wytwórcy akcesoriów pogrzebowych, uwagę przyciąga biżuteria, której elementem są prochy zmarłego. Po kremacji odsypuje się odrobinę prochów z urny i umieszcza w takiej biżuterii. Dzięki temu można jakąś część najbliższej osoby mieć zawsze przy sobie: w pierścionku, medalionie czy broszce. I chociaż wolę posiadania przez kogoś części ukochanej osoby zmarłej można uzasadnić chrześcijańską zasadą miłości bliźniego, to jednak komercyjny charakter tego typu praktyk trudno jest na razie pogodzić z tradycyjną kulturą odnośnie do traktowania zwłok zmarłych. POCHÓWKI NA DNIE OCEANU Na światowym rynku funeralnym można odnotować działalność firmy Eternal ­Reefs (Wieczne Rafy), która oferuje usługę pochówku w oceanie, kiedy to odpowiednio przygotowana betonowa, dziurawa kula (przemieszana z prochami człowieka), ląduje na jego dnie, stając się częścią rafy koralowej. Cena usługi jest wysoka – około 7 tys. dolarów; przy czym im większa jest średnica kuli, tym większe stają się koszty pochówku. Ceremonia pożegnalna wiąże się z tym, że najpierw cała rodzina zmarłego uczestniczy w mieszaniu betonu ze skremowanymi zwłokami, a potem wypływa na „ostatni rejs”, kiedy to kulę wrzuca się do morza. Krewni dostają certyfikat z precyzyjną szerokością i długością geograficzną. Ta kontrowersyjna usługa funeralna łączy w sobie komercyjną działalność nowego rodzaju firmy rynkowej, którą można określić jako usługi betoniarsko-pogrzebowo-rejsowe. 17 18 Ibidem, s. 341. Ibidem, s. 344. 167 Anetta Breczko, Wybrane problemy biojustanatologii – spór o zakres autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci RELIKWIE 168 Kult relikwii (łac. reliquiae – resztki, szczątki) znany jest od IV w., gdy pielgrzymowano do grobów męczenników. Miasta, które nie miały „własnych” męczenników zaczęły importować relikwie. Do VII w. obowiązywała zasada niepodzielności relikwii. Wyprawy krzyżowe przyczyniły się do powstania rynku handlu relikwiami. W średniowieczu kult przybierał nieraz przerażające formy. Z ciała wybijano zęby i ucinano palce. W materiałach źródłowych można spotkać opisy makabrycznych scen: „Na przygotowane do pochówku ciało Elżbiety z Turyngii (zm. 1231) rzucili się nabożni, rwąc i ucinając jako relikwie jej szaty, paznokcie, a nawet palec i sutki”.19 Okazuje się, że ludzkie fragmenty mogą być z powodzeniem wykorzystywane jako narzędzie ewangelizujące także we współczesnym świecie. Kult relikwii rozwija się żywiołowo i oddolnie. Zaznaczyć trzeba, że katechizm Kościoła katolickiego prawie o kulcie tym nie wspomina. Nie ma też ustaleń, co do sposobów kontrolowania relikwii przez Episkopat. Popyt na relikwie dobrze tłumaczy rynkowa teoria religii autorstwa amerykańskich socjologów: R. Starka, W. Bainbridge’a, R. Linke’ego i ekonomisty L. Iannaccone’a. Opiera się ona na zastosowaniu praw ekonomii do interpretacji religii i religijności. W jej myśl kościoły i instytucje religijne traktowane są jak firmy, duchowni jak menedżerowie, wyznawcy jak klienci, a sama religia jak towar, na który oddziałują popyt i podaż. Potencjał reklamowo-marketingowy oraz oferta sprzedażowa dotycząca dóbr duchowych decyduje o pozycjonowaniu danej marki (Kościoła) na rynku religijnym. Z tej perspektywy świat staje się globalnym hipermarketem idei, emocji i różnego rodzaju produktów sakralnych. Oferta siłą rzeczy musi być dostosowana do współczes­ nego rynku, jednak jej elementem stają się też – w dalszym ciągu – relikwie.20 Najbardziej pożądane przez parafie są relikwie I stopnia, czyli np. krew, włosy, kości i inne części ciała świętego. Relikwie II stopnia to przedmioty, które należały do świętego, w tym np. ubrania. LUDZKIE ZWŁOKI JAKO OBIEKT BADAWCZY Badania na zwłokach ludzkich odgrywały i odgrywają znaczącą rolę, przyczyniając się do rozwoju nauki. W związku z rozważaniami o celowości wykorzystywania ich jako przedmiotu eksperymentu naukowego pojawia się pytanie: czy traktować je po prostu jako materiał biologiczny, czy też w jakiś inny, szczególny sposób? W obszarze medycyny zwłoki ludzkie wykorzystuje się głównie w przypadku oględzin i sekcji. Martwe ciała ludzkie wykorzystywane są także w ramach diagnostyki śmierci mózgowej oraz w terapii transplantacyjnej (ex mortuo). Służą one również dla celów edukacyjnych. Używa się ich w kształceniu przyszłych lekarzy w zakresie anatomii i patologii. Zabiegi ćwiczeniowe polegają m.in. na operacjach treningowych z wykorzystaniem chirurgii laserowej czy intubowaniu niedawno zmarłych. 19 J. Kracik, Relikwie, cyt za: K. Wiśniewska, Relikwie, czyli jak zdobyć papieża, „Gazeta Wyborcza”, 10– 11 grudnia 2011. 20 Z. Stachowski, Religia w stylu pop, „Przegląd”, 25 kwietnia 2011, s. 9–10. Biojurysprudencja Poza ścisłą medycyną na zwłokach przeprowadza się badania biomechaniczne (np. tzw. crash testy), stosowane w celu poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. Zwłoki wykorzystuje się także w kryminalistyce np. przy badaniach broni palnej (dla ustalenia trajektorii lotu pocisku). W związku z higieniczną kontrolą zakładów pogrzebowych przeprowadza się epidemiologiczne badania zwłok. Niewątpliwie fundamentalna – w podejściu do zwłok ludzkich jako materiału badawczego – jest zasada humanizmu. Generalną, prawną normę ingerencji w ludzkie zwłoki określa w Polsce ustawa transplantacyjna: „Komórki, tkanki, narządy mogą być pobierane ze zwłok ludzkich w celach diagnostycznych, leczniczych, naukowych i dydaktycznych”.21 Ponadto ważne są wypracowane na gruncie etyk zawodowych standardy moralne. Moralna dopuszczalność badań naukowych z wykorzystaniem zwłok w większości państw demokratycznych wiąże się ze zgodą przedśmiertną osoby, która ma być im poddana. Zgoda ta stanowi pierwszy i konieczny warunek etycznej akceptowalności takich działań, tym samym donacja przedśmiertna staje się standardem. W Polsce, która wykazuje poważne opóźnienie w tym zakresie, zasadniczym sposobem ustawowo wspieranego pozyskiwania ciał zmarłych pozostaje przekazywanie przez ośrodki medyczne zwłok osób samotnych i bezimiennych. Dopiero w 2008 r. jako alternatywę dopuszczono donację zwłok. W demokratycznych porządkach upowszechniły się określone standardy etyczne. Jednym z nich jest traktowanie niemożności uzyskania wyników w inny sposób, jako warunku sine qua non badań i eksperymentów na zwłokach. Ponadto kształtuje się praktyka, by badania i eksperymenty były przeprowadzane w taki sposób, aby unikać niepotrzebnego okaleczania ciał. W przypadku biomechaniki eksperci etyczni wskazują na zasadność zakazu powodowania widocznych zmian wyglądu zewnętrznego. Działań, które wiązałyby się z totalnym zniekształceniem, oszpeceniem oraz zdruzgotaniem zwłok nie można zaakceptować. Z ingerencją medyczną w zwłoki ludzkie wiąże się także postulat przywrócenia im poprawnego wyglądu. Przy badaniach i eksperymentach na zwłokach konieczne jest zachowanie zasad przyzwoitości, porządku i ciszy, oraz – w określonych sytuacjach – dyskrecji i anonimowości osoby dawcy.22 Polska rzeczywistość, o czym przekonujemy się najczęściej z doniesień medialnych, bardzo istotnie odbiega od tych standardów. PROBLEM „DZIECI POGROBOWCÓW” Współczesna medycyna oferuje możliwości sztucznej prokreacji człowieka w wyniku zastosowania inseminacji nasienia oraz metod zapłodnienia in vitro. Wraz z tym pojawia się szereg problemów związanych z możliwością wykorzystania materiału genetycznego osoby zmarłej do sztucznego zapłodnienia. W Polsce brakuje regulacji prawnych w tym zakresie. Na gruncie rozważań doktrynalnych przyjmuje się najczęś21 Art. 4 ustawy z dnia 1 lipca 2005 r. o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów (tekst jednolity Dz.U. z 2005 r., nr 169, poz. 1411). 22 P. Morciniec, Ludzkie zwłoki jako obiekt badawczy: dowolność działań czy normowanie?, „Diametros” (marzec) 2009, nr 19, s. 78–92. 169 Anetta Breczko, Wybrane problemy biojustanatologii – spór o zakres autonomii woli człowieka w dysponowaniu ciałem po śmierci 170 ciej, że inseminacja post mortem jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego i lekarz powinien odmówić dokonania zapłodnienia nasieniem zmarłego dawcy.23 Z regulacji międzynarodowych wynika, że każdy, kto jest zagrożony bezpłodnością lub innym niebezpieczeństwem mogącym zmniejszyć jego zdolności prokreacyjne ma prawo oddać do przechowania swoje komórki rozrodcze, w celu ich późniejszego, osobistego wykorzystania. W większości państw przyjmuje się, że jeśli dana osoba umrze, jej komórek rozrodczych nie powinno się wykorzystywać dla celów sztucznej prokreacji. Tym niemniej, w niektórych państwach (np. Wielkiej Brytanii i niektórych stanach amerykańskich) praktyka taka jest zgodnie z prawem realizowana, a jej podstawą staje się pisemna zgoda dawcy komórek wyrażona przed śmiercią. Wykorzystanie nasienia osoby zmarłej rodzi wiele pytań. Podstawowe brzmi: czy człowiek tworząc nowe życie z de facto zmarłego już ciała, nie przekracza pewnej granicy wymaganej przez szacunek dla rodzącego się życia? POSTULATYWNA WIZJA POŚMIERTNEGO WYMIARU PRAW CZŁOWIEKA Postmoralne ujęcie praw człowieka stanowi w prawie istotne novum, wyłaniając się dopiero z obszaru praw człowieka, w szczególności zaś z gwarancji, jakie na bazie tego systemu tworzą prawo do życia, prawo do godności, prawo do prywatności oraz prawo do posiadania własnych przekonań, wierzeń i wyznawania religii.24 Wydaje się, że tworzące się także w Polsce prawo funeralne powinno mieć charakter uniwersalny i uwzględniać nie tylko tradycyjne, chrześcijańskie podejścia do sposobów traktowania zwłok ludzkich, oparte na monistycznej koncepcji człowieka, ale także nowe trendy wypracowane przez współczesną filozofię pragmatyczną. Różnorodność sposobów traktowania zwłok ludzkich na świecie - przy zastosowaniu współczesnych technologii – wskazuje na uwzględnianie autonomii jednostki w zakresie sposobu decydowania o tym, co stanie się z jej ciałem po śmierci. I chociaż możemy nie akceptować pewnych komercyjnych form pochówku, odzwierciedlających „ducha czasów”, to jednak wolność człowieka w tej sferze musi odnaleźć swoje odzwierciedlenie i gwarancje w prawie. W pluralistycznym, zglobalizowanym, mobilnym świecie, jedna religia, nawet dominująca w danym państwie, nie powinna stawać się podstawą dla regulacji prawnych związanych z pochówkiem. 23 24 M. Nesterowicz, Prawo medyczne, Toruń 1996, s. 99. A. Wedeł-Domaradzka, Śmierć a prawa człowieka..., s. 14. (Wybrane zagadnienia z zakresu bioetyki, bioprawa i biobezpieczeństwa) Mariusz Ciszek Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach WSTĘP Biojurysprudencja Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej Bioetyka prokreacji to obecnie najbardziej popularny dział bioetyki. Dynamiczny rozwój nauk biomedycznych coraz częściej ingeruje również i w tę dziedzinę ludzkiego życia. Ten stan rzeczy rodzi wiele kontrowersji natury etycznej. Tłumaczy to fenomen zainteresowania etyków tego typu problematyką. Zagadnieniami tymi zajmują się zresztą nie tylko etycy. Należy tu wymienić także prawników, lekarzy, teologów i przedstawicieli innych dyscyplin naukowych. Bioetyka jest albowiem nauką multi­ dyscyplinarną. Jako przykład takiego uprawiania bioetyki należy przywołać osobę Profesora Romana A. Tokarczyka.1 Wspomniany uczony umiejętnie łączy dorobek prawa z filozofią i etyką w ramach własnej dyscypliny – biojurysprudencji, powiązanej z bioprawem.2 Obecnie związki bioetyki z prawem są coraz bardziej ścisłe. Wynika to z wagi problemów bioetycznych. Muszą być one ujęte nie tylko w normy o charakterze moralnym, ale i prawnym. Tylko takie podejście może zagwarantować ludzkości odpowiedni poziom bezpieczeństwa. Oprócz tradycyjnych problemów etycznych związanych w jakiejś mierze z etyką ludzkiej prokreacji (jak aborcja, czy niektóre problemy etyki seksualnej) – dochodzą nowe. Dotyczą one zwłaszcza ingerencji w same podstawy procesu przekazywania i rozwoju ludzkiego życia. Można tu na przykład wymienić zapłodnienie pozaustrojowe (IVF).3 Pozostawione po zabiegu zapłodnienia in vitro nadliczbowe embriony znacznie skomplikowały ocenę moralną tego typu zabiegów, niż miało to miejsce w przypadku sztucznego unasiennienia. Najwięcej jednak kontrowersji etyczno-prawnych budzą powszechnie techniki z pogranicza eugeniki, inżynierii genetycznej i medycyny (jak chociażby klonowanie). Stanowią one efekt technicznych możliwości, jakie daje rozwój biomedycyny molekularnej i komórkowej. Wiele z nich ocenianych jest jako szczególnie niebezpieczne dla zdrowia, życia i godności człowieka. 1 Por. M. Ciszek, Tokarczyk Roman Andrzej (hasło), [w:] Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, pod red. M. Ciszka, Warszawa 2008, s. 266. 2 Zob. R. Tokarczyk, Prawa narodzin, życia i śmierci: podstawy biojurysprudencji, Kraków 2002. 3 Zapłodnienie pozaustrojowe oceniane jest jako moralnie niegodziwe głównie z perspektywy etyki neotomis­tycznej. Etycy niezależni i utylitaryści na ogół nie podzielają takiej opinii w stosunku do tej metody (jak i innych odmian) sztucznej prokreacji. 171 Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej 172 W niniejszym opracowaniu skoncentrowano się na wybranych, najnowszych prob­ lemach bioetycznych z dziedziny ludzkiej prokreacji. Przedstawiono: eugenikę negatywną i pozytywną wspartą na osiągnięciach inżynierii genetycznej; przewidywany rozwój sztucznej prokreacji (eugeniki) wspartej na możliwoś­ ciach biologii molekularnej i komórkowej; klonowanie reprodukcyjne człowieka. Bioetykę w niniejszym opracowaniu pojmuje się zatem w aspekcie zawężonym tylko do kwestii z zakresu biomedycyny.4 Oceny wyżej wymienionych problemów dokonano z pozycji dwóch najbardziej popularnych obecnie nurtów bioetycznych – utylitaryzmu (zwłaszcza w ujęciu Petera Singera) i nawiązującego do neotomizmu – chrześcijańskiego personalizmu. Odniesiono się również do niektórych ocen formułowanych przez tzw. etyków niezależnych. W niniejszej pracy ma się również świadomość, że nie tylko bioetyka, ale także prawo (bioprawo) powinno chronić obywateli przed zagrożeniami w aspekcie dynamicznego rozwoju biomedycyny.5 Tylko wtedy będzie można zagwarantować obywatelom odpowiedni poziom bezpieczeństwa. Stan wolny od zagrożeń w obszarze biomedycyny będzie nazywany (specjalnie utworzonym na potrzeby pracy) terminem – „biobezpieczeństwo”. 1. BIOETYKA A BIOPRAWO I BIOBEZPIECZEŃSTWO Nie zagłębiając się w szczegóły z zakresu genezy bioetyki i jej różnych definicji, należy orzec, iż jest ona wyspecjalizowaną częścią etyki szczegółowej, formułującą oceny i normy moralne wobec sztucznych (biomedycznych) ingerencji w (biologiczne) życie ludzkie6. Dosłowne tłumaczenie terminu „bioetyka”7 (gr. bios = życie + gr. ethos = obyczaj, zwyczaj) oznacza „etykę życia” ujmowaną (w niniejszym opracowaniu) jako etykę medyczną, zwłaszcza zaś jako etykę biomedyczną.8 4 Termin „bioetyka” rozumiany w aspekcie węższym to etyka medyczna tudzież etyka biomedyczna (tzw. bioetyka czerwona). Natomiast w ujęciu szerszym zakres semantyczny tego pojęcia oprócz problemów moralnych medycyny, obejmuje również zagadnienia z zakresu etyki ochrony środowiska naturalnego (tzw. bioetyka zielona). 5 Większość treści zawartych w niniejszym opracowaniu stanowi skróconą wersję niektórych problemów przedstawionych w następującej monografii: M. Ciszek, Bezpieczeństwo i prawa człowieka w dziedzinie etycznych problemów ludzkiej prokreacji: studium bioetyczno-prawne, Toruń 2011. Do niniejszego tekstu wprowadzono jednak nowe treści związane z terminami: „bioetyka”, „biojurysprudencja” i „biobezpieczeństwo”. Uzupełniono także refleksje związane z analizą: klasycznej etyki utylitarystycznej i jej nowej wersji reprezentowanej przez Petera Singera. 6 Por. T. Brzeziński, Bioetyka (hasło), [w:] Słownik..., s. 31. Użyta tutaj definicja bioetyki ma charakter węższy odniesiony tylko do etyki medycznej mającej na uwadze dobro człowieka (pacjenta). Szeroka definicja bioetyki uwzględniająca nie tylko aspekt medyczny, ale i kwestie z zakresu ochrony środowiska przyrodniczego brzmiałaby nieco inaczej. W takim ujęciu bioetyka to wyspecjalizowana część etyki szczegółowej, formułująca oceny i normy moralne wobec sztucznych ingerencji w naturalne (biologiczne) procesy życia (por. R. A. Tokarczyk, Bioprawo (hasło), [w:] Słownik..., s. 34.). 7 Termin „bioetyka” sformułował i wprowadził do języka naukowego w 1970 r. Van Rensselaer Potter (1911–2001) – amerykański biochemik i onkolog pracujący w University of Visconsin w Madison (USA). 8 Obecnie w literaturze coraz częściej mówi się o etyce biomedycznej, niż medycznej. W ten sposób pragnie się podkreślić, iż etyka biomedyczna oprócz tradycyjnych problemów moralnych z zakresu medycyny obejmuje również te wynikające z rozwoju biologii i biotechnologii i ich fuzji z naukami medycznymi (por. M. Grzymkowska, Standardy bioetyczne w prawie europejskim, Warszawa 2009, s. 15–37). Jednak nie brakuje też autorów utożsamiających oba pojęcia – „etyka medyczna” i „etyka biomedyczna”, ewentualnie traktujących je jako terminy bliskoznaczne (por. J. Jaroń, Bioetyka: wybrane zagadnienia, Warszawa 1999; W. Słomski, Bioetyka: zagadnienia wybrane, Warszawa 2007, s. 35). Takie ujęcie jest także poprawne. Medycyna albowiem jest nierozerwalnie związana z biologią i innymi naukami pokrewnymi. 9 J. Jaroń, op. cit., s. 9. 10 M. Grzymkowska, op. cit., s. 11. 11 R. A. Tokarczyk, Bioprawo..., s. 34. 12 R. A. Tokarczyk, Biojurysprudencja (hasło), [w:] Słownik..., s. 32. Biojurysprudencja Przedmiot bioetyki ujmowanej w aspekcie stricte medycznym podejmuje m.in. problematykę: ochrony ludzkiego zdrowia biopsychicznego, inżynierii genetycznej (tudzież biotechnologii), poradnictwa i terapii genetycznej, eksperymentów medycznych, tanatologii (nauki zajmującej się ludzką śmiercią), eugeniki, transplantologii, aborcji, kary śmierci, eutanazji, problemów ludzi starych i niepełnosprawnych, sztucznych metod prokreacji, klonowania itp. Można stwierdzić, iż bioetyka zajmuje się różnymi przejawami ludzkiego życia, począwszy od samego początku, poprzez jego osobnicze trwanie, aż po śmierć. Naturalnie rozwój nauki powoduje, iż przedmiot bioetyki cały czas powiększa swój zakres badań9. Obecnie największej wagi nabierają moralne problemy medycyny w kontekście rozwoju i zastosowań biologii człowieka, czyli biomedycyny. Z perspektywy nauk medycznych i przyrodniczych – „biomedycynę” można zdefiniować jako młodą, wielodyscyplinarną dziedzinę naukowo-praktyczną łączącą wiedzę i metody z zakresu medycyny, biologii molekularnej i komórkowej, i jej zastosowaniami wobec człowieka. Obecnie doszło do fuzji pomiędzy biomedycyną a biotechnologią korzystającą z technik inżynierii genetycznej. Należy jednak zastrzec, iż „biotechnologia” jest pojęciem znacznie szerszym. Dotyczy ono wszelkich manipulacji genetycznych na żywych organizmach (nie tylko ludzkich), w celu uzyskania określonych korzyści10. Nietrudno zauważyć, iż problemy bioetyczne to nie tylko domena etyki. Doniosłość tej problematyki, która dotyczy przecież takich fundamentalnych wartości, jak zdrowie i życie człowieka, z konieczności musi być unormowana również w aspekcie prawnym. W taki sposób powstało bioprawo. Zdaniem Romana A. Tokarczyka termin ten „określa granice swojego przedmiotu zakresami ochrony prawnej życia człowieka i życia przyrody, zagrożonego sztuczną ingerencją nauki, techniki i medycyny w naturalne procesy życia. Już obecnie istnieje zadanie ujęcia w sposób całościowy, jednolity i spójny wszystkich norm prawnych dotyczących ochrony życia, wynikającej ze sztucznej ingerencji w naturalne procesy życia, rozproszonych w wielu różnych gałęziach prawa krajowego i prawa międzynarodowego”.11 Pomóc tu może stworzona przez profesora Tokarczyka subdyscyplina prawna – biojurysprudencja. Przypomnijmy, iż jej przedmiot badań obejmuje te aspekty biotechnologii, biotechniki i biomedycyny, które „dotycząc życia człowieka i życia przyrody, wymagają regulacji przy pomocy prawa – bioprawa, opartej na porównawczej znajomości norm religijnych i norm moralnych różnych kultur świata, w celu ich ochrony przed ryzykownymi eksperymentami i niepewnymi, nieprzewidywalnymi jeszcze skutkami”.12 173 Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej 174 Na podstawie powyższych ustaleń należy przyjąć, iż normy bioetyczno-prawne chronią również bezpieczeństwo człowieka (dobro człowieka) przed zagrożeniami wynikającymi z rozwoju biomedycyny. Ów pożądany stan braku zagrożeń ze strony dynamicznie rozwijającej się biomedycyny oraz innych dziedzin nauki i techniki można byłoby określić nazwą „biobezpieczeństwo”. Warto doprecyzować ten termin. Zdaniem autora niniejszego opracowania „biobezpieczeństwo” to pojęcie oznaczające brak zagrożeń wynikających ze sztucznych ingerencji w naturalne (biologiczne) procesy życia, a także poczucie takiego stanu13. Tak pojmowane biobezpieczeństwo stanowi nie tylko potrzebę ludzką (tudzież organizmów żywych14), ale i całych grup społecznych, społeczeństwa, narodu, a także państwa, czy organizacji międzynarodowych. Stanowi zatem jeden z ważnych mierników ich przetrwania i rozwoju.15 Biobezpieczeństwo dotyczy albowiem dwóch podstawowych wymiarów. Daje gwarancje nienaruszalnego przetrwania danego podmiotu (np. osobnika, społeczeństwa, państwa) oraz stanowi swobody jego rozwoju.16 Brak zaspokojenia tej potrzeby wyrządza szkodę określonemu podmiotowi destabilizując jego tożsamość i funkcjonowanie.17 Zapewnienie odpowiedniego poziomu biobezpieczeństwa stanowi przedmiot zainteresowania bioprawa i polityki państwa. Natomiast ocena kwestii etycznych związanych z tym zagadnieniem jest domeną bioetyki (w przypadku zagrożeń ze strony biomedycyny) tudzież etyki środowiskowej (w kontekście zagrożeń dla ochrony środowiska przyrodniczego). Wielu prawników i etyków jest zdania, iż obecnie szczególnej wagi nabrały zagrożenia dotyczące ingerencji biotechniki w obszar ludzkiej prokreacji. Natomiast medycy i biotechnolodzy zwracają uwagę, iż rozwój badań w tej dziedzinie może przynieść też bardzo dużo korzyści, z których nie należy zbyt pochopnie rezygnować. 2. BIOETYKA PROKREACJI – NADZIEJE I ZAGROŻENIA DLA LUDZKIEGO BEZPIECZEŃSTWA (BIOBEZPIECZEŃSTWA) W opinii znawcy przedmiotu profesora Tadeusza Brzezińskiego, główne zagadnienia ludzkiej prokreacji w ujęciu bioetyki dotyczą następujących problemów: przemian obyczajowych w odniesieniu do życia seksualnego; zapobiegania ciąży (antykoncepcji); sterylizacji; losów dziecka niechcianego; aborcji; Por. idem, Bioprawo..., s. 34. Być może nie wszystkie organizmy żywe (tak jak przedstawiciele gatunku homo sapiens) są w stanie odczuwać tego typu potrzebę (np. ze względu na niski stopień rozwoju ich świadomości). Nie ulega jednak wątpliwości, iż główne zagrożenia dla przetrwania ludzkiego gatunku dotyczą również innych organizmów zamieszkujących biosferę. 15 Por. J. Kunikowski, Bezpieczeństwo (hasło), [w:] idem, Słownik podstawowych terminów wiedzy i edukacji do bezpieczeństwa, Siedlce 2005, s. 12. 16 Por. J. Stańczyk, Współczesne pojmowanie bezpieczeństwa, Warszawa 1996, s. 18–20. 17 Por. R. Zięba, Bezpieczeństwo a terroryzm – aspekty teoretyczne, [w:] Terroryzm globalne wyzwanie, pod red. K. Kowalczyka i W. Wróblewskiego, Toruń 2006, s. 29. 13 14 18 19 T. Brzeziński, Etyka lekarska, Warszawa 2002, s. 145-177. W. Tulibacki, Bioetyka – przegląd problemów, „Humanistyka i Przyrodoznawstwo” 1995, nr 1, s. 157. Biojurysprudencja sztucznej inseminacji; zapłodnienia pozaustrojowego; instytucji matki zastępczej; diagnostyki prenatalnej; odchylenia od normy współżycia seksualnego (np. homoseksualizm).18 Problematyka ludzkiej prokreacji, zdaniem profesora Witolda Tulibackiego, to największy obecnie tematyczny obszar bioetyki.19 Taki stan rzeczy nie powinien nikogo dziwić. Zagadnienia związane z tą dziedziną działań od dawna podejmowane były w ramach refleksji etycznej. Za przykład można podać dla wielu filozofów fundamentalny problem etyki, jakim jest aborcja. Przekracza on ramy zarezerwowane tylko dla etyki życia seksualnego. Różne zagadnienia dotyczące etyki seksualnej znane były już przed powstaniem bioetyki. Obecnie oprócz tradycyjnych problemów związanych mniej lub bardziej z etyką ludzkiej prokreacji – dochodzą nowe. Ich ciężar gatunkowy jest bardzo duży. Można zaryzykować stwierdzenie, iż stanowią one najbardziej doniosły dział współczesnej bioetyki. Wynika to z faktu, iż dotyczą one sztucznych ingerencji w sam fundament procesu przekazywania i rozwoju życia. Za taki problem można uznać zapłodnienie pozaustrojowe (IVF). W porównaniu do „tradycyjnych” metod zapłodnienia medycznie wspomaganego (sztucznego unasiennienia), wprowadziło ono nowe dylematy etyczne. Dotyczą one nadliczbowych embrionów pozostałych po zabiegu zapłodnienia in vitro. W opinii etyków konserwatywnych rozwój zapłodnienia pozaustrojowego umożliwił rozwój badań związanych z klonowaniem człowieka. Najwięcej zastrzeżeń etyczno-prawnych budzą właśnie metody sztucznej prokreacji wspartej na osiągnięciach współczesnej medycyny i biotechnologii. Są one efektem rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej. Być może okażą się one w przyszłości nową formą eugeniki. Wymienionej powyżej problemy rodzą nie tylko dylematy moralne. Wiele z nich może okazać się bardzo groźnych dla zdrowia i życia człowieka. Dlatego też pojawia się coraz więcej inicjatyw mających na celu ustanowienie pewnych standardów prawnych w tej dziedzinie. Po to by chronić ludzkie dobro. Medycy zwracają uwagę, iż rozwój badań w tym obszarze jest nie do zatrzymania. Może albowiem przynieść bardzo dużo pożytku. W przypadku człowieka spodziewane korzyści z zastosowań biotechnologii dotyczą terapii wielu chorób. Rozwój biotechniki może na przykład pomóc w leczeniu niepłodności. W literaturze medycznej zwraca się uwagę, iż klonowanie embrionów ludzkich pozwoliłoby wytworzyć odpowiednie i identyczne pod względem genetycznym tkanki, prowadząc do rewolucji w dziedzinie transplantologii. Natomiast manipulacje genetyczne w obrębie komórki pozwoliłyby w przyszłości na rozwój terapii genowej. Biotechnologia może zatem przyczynić się do wyeliminowania wielu biozagrożeń, takich jak wspomniane schorzenia. Podsumowując, rozwój biomedycyny w obszarze ludzkiej prokreacji jest zjawis­ kiem bardzo skomplikowanym. Oprócz medycznej oceny rozwoju tego typu terapii i technologii, istnieje jednak inny rodzaj oceny – oceny moralnej. Ocena etyczna po- 175 szczególnych problemów i norm z dziedziny bioetyki prokreacji nie jest jednak jednolita. W dużej mierze zależy ona od zaaprobowanego kierunku etycznego. Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej 3. PODSTAWOWE NURTY UZASADNIANIA NORM BIOETYCZNYCH W opinii ks. profesora Wojciecha Bołoza uzasadnianie norm moralnych w bioetyce jest zadaniem pierwszoplanowym. Trzeba albowiem uzasadnić racje, które przemawiają na korzyść przestrzegania konkretnych reguł postępowania. Niewątpliwie w bioetyce nadrzędną wartością i normą powinno być życie i zdrowie człowieka. W polskiej literaturze przedmiotu nawiązuje się zwłaszcza do trzech sposobów uzasadniania norm bioetycznych: autorytetu Boga (etyki religijne); godności człowieka (personalizm); utylitaryzmu etycznego.20 Z pośród wyżej wymienionych sposobów uzasadniania norm bioetycznych, na uwagę zasługuje zwłaszcza personalizm i utylitaryzm. Do nich najchętniej odwołują się obecnie filozofowie. Autorytet Boga nie jest albowiem nurtem należącym etyki filozoficznej, lecz do teologii moralnej i doktryny religijnej. Wskazania etyki religijnej są pomocne w bioetyce, ale mają wartość przede wszystkim dla osób wierzących. Mogą się one okazać nie do przyjęcia z perspektywy odmiennych tradycji, czy światopoglądów. 3.1. Uzasadnienie personalistyczne Personalizm nie jest jednolitym kierunkiem filozoficznym. W zasadzie można mówić o wielu stanowiskach składających się na ten rozległy nurt. W niniejszym opracowaniu odwołano się do głównych założeń personalizmu nawiązującego do tradycji arystotelesowsko-tomistycznej (neotomistycznej). Etyka personalistyczna podkreśla, iż każdy człowiek jest osobą (łac. persona), której przysługuje specyficzna własność – godność. Godność jest, więc w tym nurcie etycznym uznana za wartość autoteliczną (nadrzędną). Z tego powodu powinniśmy dążyć do pełnego urzeczywistnienia ludzkiej godności i przyczyniać się do jej uznawania i zachowywania w drugim człowieku. Ten nasz akt afirmacji godności osobowej utożsamiany jest w personalizmie z miłością, która stanowić powinna główną intencję naszych działań.21 Personaliści są zdania, iż osoba jest podmiotem, posiadającym własną tożsamość i wartość niezależną od relacji do kogoś innego, lecz tylko ze względu na siebie. Osoba stanowi również indywiduum niepowtarzalne. Jest ona również bytem rozumnym, albowiem jej istota jest duchowa. „Rozumność” w takim ujęciu oznacza wszystkie wyższe zdolności właściwe człowiekowi, jak: inteligencja, zdolność do miłości, uczuć, rozróżniania dobra od zła, religijność itp. To wszystko powoduje, iż osobę należy 20 176 21 W. Bołoz, Życie w ludzkich rękach: podstawowe zagadnienia bioetyczne, Warszawa 1997, s.34-49. K. Szewczyk, Etyka i deontologia lekarska, Kraków 1994, s. 230. R. L. Lucas, Bioetyka dla każdego, przekład A. Wojnowski, Częstochowa 2005, s. 19–22. A. Szostek, Pogadanki z etyki, Częstochowa 1998, s. 94. 24 R. L. Lucas, op. cit., s. 17–18. 25 T. Biesaga, Antropologiczny status embrionu ludzkiego, [w:] Podstawy i zastosowania bioetyki, pod red. T. Biesagi, Kraków 2001, s. 109–110. 26 Por. R. L. Lucas, op. cit., s. 20–22. 27 J. Hartman, Bioetyka dla lekarzy, Warszawa 2009, s. 144. Biojurysprudencja uznać za byt najdoskonalszy ze wszystkich istniejących. Dlatego należy ją szanować i zabiegać o jej dobro.22 Sedno etyki personalistycznej można wyartykułować w zdaniu: człowieka należy traktować jako dobro samo w sobie, nigdy instrumentalnie. Dobro człowieka stanowi, więc normę moralną w tym kierunku etycznym. Wyraża się ono w stwierdzeniu, iż tylko takie czyny posiadają moralną wartość, które stanowią akt afirmacji osoby dla niej samej.23 Powodzenie człowieka powinno, zatem stanowić cel ludzkich działań, a nie środek doń prowadzący. Te główne zasady etyki personalistycznej wyrastają z klasycznej, arystotelesowsko-tomistycznej koncepcji człowieka, zakładającej, że materialne ciało (organizm biologiczny) i niematerialna (duchowa) rozumna dusza konstytuują osobę ludzką, która stanowi monolit (substancję). Te dwa elementy nie mogą istnieć oddzielnie, ponieważ składają się na istotę żyjącego człowieka, który jest specyficznym i indywidualnym bytem psychofizycznym (integrującym w jedność sferę fizyczną, psychiczną oraz duchową).24 Przedstawiciele bioetyki personalistycznej uważają, iż analizując byt ludzki należy przyjąć, iż jego przejawy są wtórne w stosunku do jego istnienia i jego natury. Podobnie opisując życie ludzkie, nie mówimy o życiu biologicznym czy psychicznym, lecz o istnieniu całego człowieka.25 Dokonując etycznej oceny zabiegów na człowieku należy wziąć pod uwagę tę prawidłowość, iż godność przysługuje każdemu z osobna bez względu na jego kondycję psychofizyczną. Z tego powodu należy uznać wartość ludzkiego życia od samego początku, tj. od zapłodnienia, ponieważ już zarodek posiada ludzką naturę, z której w przyszłości rozwiną się istniejące już osobowe właściwości, takie jak świadomość, inteligencja itp. Właściwości charakterystyczne dla osoby nie muszą przejawiać się w postaci zaktualizowanej, wystarczy, że istnieją jako zasadnicze zdolności zakodowane w naturze każdego z nas. Osobowość, bowiem nie jest tożsama z osobą, która należy do porządku ontycznego, lecz wyraża tylko jej właściwości. Dlatego za osoby należy uznać nie tylko w pełni dojrzałych i prawidłowo rozwiniętych ludzi, ale również tych upośledzonych, czy nienarodzonych (embriony, płody). Podobnie wartość życia ludzi starych i zniedołężniałych nie zmniejsza się, pomimo, iż z wiekiem tracą sprawność intelektualną i fizyczną, człowiek, bowiem na różnych etapach rozwoju swojego życia zachowuję tę samą, specyficzną tylko dla siebie tożsamość.26 Obecnie do tak pojmowanego personalizmu odwołują się zwolennicy filozofii klasycznej. Jednak jak zauważył profesor Jan Hartman wystarczy jednak nie podzielać przekonań metafizycznych tradycji arystotelesowsko-tomistycznej i wtedy pewność, co do określonych ocen na gruncie bioetyki, ustępuje poczuciu niepewności.27 Istnieje też zarzut natury metodologicznej wobec tego kierunku etycznego. Zwrócił na to uwa22 23 177 Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej gę profesor Kazimierz Szewczyk. Etyka personalistyczna wymagając od człowieka, aby dążył do tego, co już posiada jako swoją naturalną własność, przestaje być systemem etycznym. Przekształca się albowiem w antropologię filozoficzną, a więc teorię o istocie i własnościach człowieka.28 Przedstawiciele personalizmu muszą też uważać, aby nie popełnić błędu zbyt daleko idącego optymizmu w ocenie ludzkiej natury. Nie należy, bowiem zapominać o negatywnych stronach człowieka, które niechlubnie zapisały się w historii ludzkiego rodzaju. Realizm wymaga, aby wziąć pod uwagę również te gorsze skłonności, jakie tkwią w ludzkiej naturze.29 Bioetykę personalistyczną należy uznać za kierunek opozycyjny względem utylitaryzmu. W przeciwieństwie do personalizmu, ten kierunek etyczny nie ma charakteru metafizycznego. Poniżej przybliżono jego podstawowe założenia. 178 3.2. Uzasadnienie utylitarystyczne Jedną z bardziej popularnych teorii etycznych, do której nawiązują zwłaszcza etycy zagraniczni jest utylitaryzm (ang. utilitarianism, łac. utilitas – korzyść, pożytek, wygoda). Najwybitniejszymi przedstawicielami tej teorii etycznej byli brytyjscy filozofowie: Jeremy Bentham (1748–1832) i John Stuart Mill (1806–1873).30 Utylitaryzm w swej klasycznej wersji, można sprowadzić do naczelnej zasady uży­ teczności (łac. uti – używać, utilis – użyteczny). Reguła ta stanowi kryterium moralnej oceny czynów. W koncepcji J. S. Milla tylko takie ludzkie działania można uznać za słuszne, które są użyteczne w powiększeniu sumy szczęścia (przyjemności) jak największej liczby osób, w przypadku gdyby nie było to możliwe, należy za moralnie słuszne uznać takie działania, które prowadzą do zmniejszenia cierpienia (przykrości) ogółu (wyboru mniejszego zła)31. Zgodnie zasadą użyteczności wartość moralna czynu nie tkwi w nim samym, ani w intencjach towarzyszących ludzkiemu działaniu, lecz jedynie w jego przewidywanych skutkach dla społeczeństwa. W takim ujęciu dobro i zło mają charakter względny, ponieważ są one uzależnione od konkretnej sytuacji, w której np. kłamstwo może przyczynić się do ludzkiego szczęścia, zaś usunięcie ciąży czy eutanazja mogą okazać się przysłowiowym mniejszym złem dla zaangażowanych stron (np. dla członków rodziny). Dla etycznego absolutysty zabójstwo zawsze będzie moralnym złem, dla utylitarysty zaś w przypadku, gdyby czyn taki mógł pomnożyć sumę szczęścia jak największej liczby ludzi – czymś dobrym. Takie założenie implikuje Milla do przyjęcia tzw. zasady normy negatywnej, według, której ponosimy odpowiedzialność moralną również za to czego nie czynimy, w przypadku, gdyby nasze zaniechanie mogło przynieść negatywny skutek.32 K. Szewczyk, Etyka..., s. 230–231. Por. W. Bołoz, op. cit., s. 45–46. 30 W tej części opracowania, w której referuje się podstawowe założenia utylitaryzmu, autor nawiązuje do poglądów J. S. Milla. 31 Zob. J. S. Mill, O zasadzie użyteczności, przekład F. Mierzejewski, [w:] J. S. Mill, O wolności. O zasadzie użyteczności, przekład A. Kurlandzka, F. Mierzejewski, Warszawa 2003, s. 185. 32 K. Szewczyk, Etyka..., s. 246–247; K. Szewczyk, Dobro, zło i medycyna: filozoficzne podstawy bioetyki kulturowej, Warszawa–Łódź 2001, s. 157. 28 29 Zob. J. S. Mill, O zasadzie..., s. 185. J. Bentham natomiast zasadę użyteczności pojmował egoistycznie uznając za moralnie dobre te ludzkie działania, które przynoszę szczęście jednostce, w przeciwieństwie do tych – zasługujących na potępienie – które przyczyniają się do jej nieszczęścia. Natomiast J. S. Mill zmodyfikował tę regułę nadając jej wymiar społeczny (J. Galarowicz, Na ścieżkach prawdy: wprowadzenie do filozofii, Kraków 1992, s. 606). 35 Z. Wendland, Zarys historii filozofii: od szkoły jońskiej do Poppera, Warszawa 1999, s. 136. 36 T. L. Beauchamp, J. F. Childress, Zasady etyki medycznej, przekład W. Jacórzyński, Warszawa 1996, s. 65. 37 R. Gillon, Etyka lekarska: problemy filozoficzne, przekład A. Alichniewicz i A. Szczęsna, Warszawa 1997, s. 33–34. Biojurysprudencja Analizując utylitaryzm etyczny należy mieć na uwadze fakt, iż zarówno Bentham jak i Mill byli przedstawicielami tzw. utylitaryzmu hedonistycznego (gr. hedone – przyjemność, rozkosz). Uważali, bowiem, iż doświadczenie wskazuje, że ludzie dążą do osiągnięcia szczęścia polegającego na doznawaniu przyjemności i unikaniu cierpienia. W utylitaryzmie zresztą brakuje rozróżnienia między dobrem, szczęściem, przyjemnością czy złem i cierpieniem, gdyż terminy te traktuje się jako synonimy. Jak to wyraził Mill „szczęściem nazywa ta nauka [tj. utylitaryzm] przyjemność i niebytność cierpienia; przez nieszczęście rozumie cierpienie i niebytność przyjemności”.33 Warto jednak nadmienić, iż J. S. Mill przyjemność pojmował hierarchicznie. Najniżej oceniał przyjemności biologiczne. Przyjemności o charakterze psychicznym cenił wyżej. Natomiast za przyjemność najwyższą uznawał szczęście powszechne. Rzutuje to również na rozumienie zasady użyteczności, która dla zwolenników utylitaryzmu (nawiązujących do koncepcji J. S. Milla) posiada wymiar społeczny, a nie indywidualny.34 Nie mają oni na uwadze dobra jednostki, lecz największą ilość szczęścia (przyjemności) dla największej liczby istot. Należy podejmować tylko te czyny, których konsekwencje w danej sytuacji są użyteczne w pomnażaniu sumy szczęścia większości ludzi, przy zachowaniu założenia, iż szczęście jest możliwe do osiągnięcia każdemu człowiekowi z osobna.35 Utylitaryzm rezygnuje więc z absolutnego ustalenia moralnej słuszności i prawdziwości naszych czynów, lecz w sytuacji, która rodzi moralne wątpliwości, stara się znaleźć takie rozwiązanie, które zainteresowanym stronom może przysporzyć jak najwięcej pożytku (lub zmniejszyć moralne „szkody”). Nie brakuje etyków, którzy podkreślają pozytywne aspekty utylitaryzmu w bioetyce. W ich opinii dużą zaletą utylitaryzmu jest fakt, iż odwołuje się w programach polityki społecznej do zasady użyteczności. Postulaty obiektywnego ustalania ludzkich interesów i bezstronnego wyboru takich rozwiązań, które będą pomnażały dobre konsekwencje dla wszystkich zainteresowanych stron są wiarygodną podstawą dla skutecznej i sprawiedliwej polityki społecznej. W wielu sytuacjach prowadzi to bowiem do powiększania społecznego dobra. Z tego powodu nie można ignorować do końca teorii, które biorą pod uwagę konsekwencje naszych działań.36 Z drugiej strony utylitaryzm ma bardzo wiele słabych punktów w swojej teorii, co w opinii wielu etyków dyskredytuje ów nurt. Warto wymienić najważniejsze kwestie problematyczne. Podstawowe założenia utylitaryzmu, są nieostre, jak bowiem należy rozumieć stwierdzenie: „największa ilość przyjemności (szczęścia) dla największej liczby istot”. Czy należy dążyć do powiększania całkowitego szczęścia, jej średniej, a może jeszcze czegoś innego? W jaki sposób można dokonać pomiaru szczęścia ewentualnie cierpienia?37 33 34 179 Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej 180 Profesor Alasdair MacIntyre zwrócił uwagę, iż co do sposobu określenia największego szczęścia dla jak największej liczby ludzi istnieją nie tylko trudności natury teoretycznej, ale i praktycznej. Jest to spowodowane tym, iż „pojęcie największego szczęścia największej liczby ludzi stosować można w sposób moralnie uprawniony tylko w społeczeństwie, w którym obowiązują także nieutylitarystyczne normy przyzwoitego postępowania. Pojęcie szczęścia publicznego ma oczywiste prawomocne zastosowanie w społeczeństwie, w którym panuje zgoda co do tego, że szczęście publiczne składa się z większej liczby lepszych szpitali i szkół; jakie jednak zastosowanie może ono mieć w społeczeństwie, w którym szczęście publiczne polega na masowym mordowaniu Żydów? Jeżeli w społeczeństwie dwunastu ludzi dziesięciu to sadyści, którzy czerpią wielką przyjemność z poddawania torturom dwóch pozostałych, to czy zasada użyteczności zaleca, aby tych dwóch poddać torturom? Nic nie jest bardziej odległe od myśli Benthama i Milla. Ale ukazuje to jeszcze dobitniej, że nie są oni konsekwentnymi utylitarystami i że odwołują się implicite do innych norm, którymi posługują się w niejawny sposób, aby zdefiniować największe szczęście”.38 Obecnie najbardziej popularną wersją utylitaryzmu etycznego rozpatrywanego w aspekcie bioetycznym jest teoria zaproponowana przez Petera Singera. Australijski profesor filozofii Peter Singer jest utylitarystą, swoje poglądy wyłożył w dziele Etyka praktyczna.39 Wartością autoteliczną w jego systemie jest reguła rów­ nego traktowania (egalitaryzmu) wszystkich istot żywych zdolnych do odczuwania oraz posiadających świadomość.40 Uważa przy tym, iż naturalna troska o własną korzyść musi zostać rozszerzona na interesy innych. Takie podejście prowadzi go w konsekwencji do sytuacji, w której wyżej stawia interesy ludzi niż zwierząt, a następnie interesy odczuwających zwierząt41 wyżej od interesów głęboko upośledzonych płodów, noworodków lub ludzi trwale pozbawionych świadomości. Odrzuca, więc nieprzekraczalną granicę między ludźmi i zwierzętami. W ten sposób uzasadnia również wyżej prawa ludzi zdolnych do samoświadomości, tj. osób, od istot, które tej cechy są pozbawione.42 Oprócz świadomości Singer wymienia również inne ważne cechy konstytuujące osobę, takie jak: autonomia, zdolność do myślenia i nawiązywania kontaktów fizycznych oraz interpersonalnych, świadomą wolę trwania życia i zdolność cieszenia się przeżyciami. Wychodząc z takich założeń, ten kontrowersyjny etyk stwierdza, że nie każde życie jest święte, gdyż w jego koncepcji nie stanowi ono wartości obiektywnej. Uważa, iż wartość ludzkiego życia jest kategorią instrumentalną i można je rozpatrywać jedynie z punktu widzenia jego jakości. Wyrażając to inaczej życie stanowi wartość tylko ze względu na istoty czujące i posiadające świadomość. Ponieważ takich cech nie posiadają ludzie w stanach terminalnych czy embriony, dlatego też przerwanie ich życia 38 A. MacIntyre, Krótka historia etyki: filozofia moralności od czasów Homera do XX wieku, przekład A. Chmielewski, Warszawa 2000, s. 299–300. 39 Zob. P. Singer, Practical Ethics, Cambridge University Press 1990. 40 P. Aszyk, Konflikty moralne a etyka, Kraków 1998, s. 28–30. 41 Por. P. Singer, Zwierzęta i ludzie jako istoty równe sobie, „Etyka”, t. 18, Warszawa 1980, s. 49–61; idem, Wyzwolenie zwierząt, przekład A. Alichniewicz, A. Szczęsna, Warszawa 2004. 42 A. Alichniewicz, A. Szczęsna, Posłowie, [w:] P. Singer, O życiu i śmierci: upadek etyki tradycyjnej, przekład A. Alichniewicz, A. Szczęsna, Warszawa 1997, s. 265–275. P. Singer, O życiu..., s. 208. Por. M. Ciszek, Petera Singera relatywistyczna koncepcja bioetyki jako krytyka etyki tradycyjnej, „Filozofia Nauki” 2003, nr 3–4 (43–44), s. 116. 45 Nie każde życie jest święte (wywiad z P. Singerem), „Forum”, 3 XII 2001, nr 50, s. 9–10. Biojurysprudencja nie jest czymś niemoralnym, no chyba, że stanowi ono wartość np. dla najbliższych członków rodziny.43 Podsumowując poglądy Petera Singera, należy stwierdzić, iż nie uznaje on wszystkich istot ludzkich (ludzi) za osoby. Jest to stanowisko odmienne od personalizmu etycznego, który przyjmował, iż każdy człowiek (istota ludzka) bez wyjątku jest osobą. W stanowisku P. Singera płód czy człowiek w stanie terminalnym nie jest osobą – choć jest istotą ludzką (człowiekiem). Nie posiada albowiem ważnych cech, które – w jego opinii – konstytuują osobę. Co za tym następuje, istota taka nie ma również interesów, które mogłyby kształtować jakość jej życia. Interesy albowiem może mieć jedynie osoba. W przypadku, gdy ciężarna kobieta chce usunąć ciążę, to może to uczynić. Jej czyn nie jest niemoralny. Płód albowiem jako byt nieosobowy nie ma interesów. Życie jego pozbawione jest jakości. Powinien być zatem brany pod uwagę jedynie interes matki (czyli jej decyzja o poddaniu się aborcji, która ma wpływ na jakość jej życia). Matka albowiem w przeciwieństwie do płodu jest osobą. W takim ujęciu w ogóle nie ma kolizji sprzecznych interesów. Singer uważa bowiem, iż płód interesów po prostu nie ma, pozostaje jedynie interes matki. Podobnie należy postępować w sytuacji chorych w stanach terminalnych. Pacjent na trwale pozbawiony świadomości nie ma interesów ani jakości życia. Na tej podstawie można odłączyć go od aparatury podtrzymującej życie, w przypadku, gdyby mogła z tego skorzystać jakaś osoba lub społeczeństwo (np. w ten sposób można byłoby zaoszczędzić środki finansowe, z których następnie skorzystałoby społeczeństwo – złożone z osób). Na podobnej zasadzie rozpatrywane są sytuacje konfliktów interesów pomiędzy ludźmi, oraz pomiędzy nimi a zwierzętami. I tak interes dorosłej osoby przeważa nad interesem człowieka upośledzonego umys­ łowo, noworodka czy zwierzęcia. Ale już interes zwierzęcia (należącego na przykład do naczelnych) powinien przeważać nad interesem upośledzonego umysłowego człowieka czy noworodka (lub gorzej rozwiniętego zwierzęcia). Dzieje się tak ze względu na wyższy stopień rozwoju jego świadomości (co przekłada się też na wyższą jakość życia). Stanowi to moralne kryterium dla Singera. Trzeba przyznać, iż P. Singer w swoich książkach podejmuje się odpowiedzi na bardzo ważne pytania. Niewątpliwie stanowią one wyzwania dla współczesnych bioetyków. Jednak przesadne akcentowanie świadomości, jako czynnika moralnie wartoś­ ciującego, doprowadza australijskiego filozofa w wielu miejscach jego teorii, wręcz do szokujących konsekwencji, bo przecież nawet dzieci zaraz po urodzeniu nie posiadają w pełni cech dorosłych ludzi.44 W jego opinii narodziny co prawda mają już moralne znaczenie, iż od tej chwili niechciane dziecko może zostać oddane do adopcji, lecz mimo wszystko „nie można jednoznacznie powiedzieć: zabicie takiego dziecka jest taką samą zbrodnią, jak morderstwo dojrzałego, w pełni świadomego człowieka”.45 Kategoria jakości życia jest także kwestą problematyczną. Czyja albowiem jakość życia jest wyższa, zdrowego dziecka mającego nieodpowiedzialnych rodziców uzależnionych od alkoholu, czy dziecka chorego z zespołem Downa, ale posiadającego kocha43 44 181 Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej jących go rodziców, dbających o jego potrzeby? Ponadto, Singer często nie zauważa, iż „jakość życia” tudzież odpowiedni stopień rozwoju świadomości (inteligencji) jest kategorią medyczną a nie moralną. W ten sposób popełnia błąd naturalistyczny, utożsamiając fakty z dziedziny medycyny i biologii z wartością moralną. Reasumując, utylitaryzm rozpatrywany w płaszczyźnie bioetycznej wywołuje duże emocje. Przedstawiciele personalizmu uważają, iż literalne trzymanie się zasad takiej etyki spowodowałoby niekorzystne konsekwencje dla społeczeństwa, a to na dobrą sprawę zdaje się podważać istotę założeń utylitaryzmu, które mają przecież na celu doprowadzić do skutków powiększających społeczne dobro. Ten spór między zwolennikami personalizmu etycznego, a utylitaryzmu jest widoczny we współczesnej literaturze bioetycznej, zwłaszcza tej publikowanej w Polsce. Dotyczy on także zawiłości w ocenie poszczególnych problemów składających się na obszar bioetyki prokreacji. Również tych, które związane są z rozwojem biomedycyny molekularnej i komórkowej. 4. EUGENIKA W DOBIE INŻYNIERII GENETYCZNEJ Obecnie coraz więcej obaw budzi wizja fuzji sztucznych technik zapłodnienia, z dynamicznie rozwijającą się inżynierią genetyczną (biotechnologią). Może ono doprowadzić w przyszłości do eugenicznego „projektowania” dzieci na zamówienie, a nawet do klonowania. Warto przypomnieć, iż „eugenika” (gr. eugeneia – dobre, szlachetne urodzenie) to system poglądów mających na celu doskonalenie ludzkiego gatunku pod względem umysłowym i fizycznym. Współcześnie „ulepszanie” ludzkiej natury nabrało nowego wymiaru dzięki technikom manipulacji genetycznych, które pozwalają na niespotykane – jak dotąd – zmiany. Za „ojca” eugeniki uznaje się twórcę tego terminu – angielskiego przyrodnika, antropologa i lekarza Francisa Galtona.46 Wiek XX należy uznać za ważny okres, w kształtowaniu idei eugenicznych na masową skalę. W latach 1905–1930 amerykańscy eugenicy pod przewodnictwem Charlesa B. Davenporta zrzeszeni w światowym centrum ruchu eugenicznego pod nazwą Eugenics Record Office, opracowali program mający na celu polepszenie cech dziedzicznych u Amerykanów. Ich postulaty dały początek dwóm subkategoriom eugeniki, którą tradycyjnie dzieli się na: pozytywną i negatywną.47 Eugenika pozytywna polega na dążeniu do rozwoju pożądanych cech ludzkiej populacji poprzez dobór (kojarzenie) wartościowych par rodzicielskich o korzystnym uposażeniu genetycznym. Współcześnie pod tym terminem rozumie się działania zmierzające do wyposażenia jednostki w nowe geny ewentualnie udoskonalenie dotychczasowych, za pomocą technik inżynierii genetycznej (ta dziedzina nauki i techniki jest dopiero w początkowej fazie rozwoju). Manipulacje te mogą być przeprowadzone na komórkach somatycznych (dojrzałego organizmu) lub płciowych (linii zarodkowej), w tym drugim przypadku zmiany będą dziedziczone i mogą przyczynić się do zmian w całej populacji. 46 182 47 J. Jaroń, op. cit., s. 112–113; S. W. Ptaszek, Eugenika (hasło), [w:] Słownik..., s. 95. J. Jaroń, op. cit., s. 112. 48 Ibidem, s. 112–113; B. Chyrowicz, Eugenika (hasło), [w:] Encyklopedia bioetyki – Personalizm chrześcijański – Głos Kościoła, pod red. A. Muszali, Radom 2005, s. 148. 49 J. Jaroń, op. cit., s. 113. 50 Ibidem, s. 113–114. 51 Terapia genowa od strony technicznej najczęściej polega na „wprowadzeniu prawidłowej sekwencji DNA do komórki w celu zmodyfikowania sposobu funkcjonowania specyficznych komórek pacjenta” (T. Brzeziński, Terapia genowa (hasło), [w:] Słownik..., s. 265.). 52 Poradnictwo genetyczne nie budzi poważniejszych zastrzeżeń etycznych. Małżonkowie, co do których stwierdzi się realną możliwość przekazania letalnych genów, mają moralne prawo do rezygnacji z poczęcia dziecka. Naturalnie decyzji takiej nie można na nich wymusić, biorąc pod uwagę, iż istnieje różny stopień prawdopodobieństwa wystąpienia schorzenia u ich potomstwa (B. Chyrowicz, Eugenika, op. cit., s. 151). Biojurysprudencja Eugenika negatywna – prowadzi do wyeliminowania z populacji - za pomocą przymusowej sterylizacji tudzież zakazu zawierania małżeństw - tzw. dziedzicznych degeneratów, do których zaliczano ludzi upośledzonych fizycznie lub psychicznie, epileptyków, kryminalistów, nałogowych alkoholików, prostytutki, bezdomnych (włóczęgów) i żebraków z upodobania. Obecnie pod tym pojęciem rozumie się najczęściej terapię genetyczną (jest ona wciąż na etapie prób), a więc proces prowadzący do naprawienia wadliwie działających genów pacjenta (terapia komórek somatycznych) lub na całkowitym wyeliminowaniu genów chorobotwórczych u przyszłego potomstwa (a w efekcie prawdopodobnie z całej populacji) za pomocą terapii komórek płciowych (ewentualnie na komórkach embrionu we wczesnej fazie rozwoju).48 Warto zaznaczyć, iż postulaty amerykańskich eugeników utorowały drogę do rozpowszechnienia fałszywych idei rasistowskich głoszących hasła wyższości rasy białej nad pozostałymi oraz wyższości rasy nordyckiej nad innymi przedstawicielami białej rasy. Tego typu idee zostały następnie przeniesione na grunt hitlerowskich Niemiec, gdzie w imię ich realizacji doprowadzono do zagłady i sterylizacji wielu mniej „wartoś­ ciowych” obywateli.49 Tę tradycyjną eugenikę z perspektywy czasu uznano za praktyki wyjątkowo niegodziwe i sprzeczne z ludzką godnością – na co już na samym początku zwrócili uwagę papieże: Pius XI i Pius XII. Etyczny sprzeciw budzi traktowanie ludzi w kategoriach obiektu hodowlanego, nie wspominając już o samej negatywnej ocenie metod sterylizacji osób obciążonych genetycznie. Także poglądy F. Galtona uznano za nieobiektywne, gdyż uczony ten nie doceniał wpływu czynników środowiskowych (społecznych i kulturowych) opowiadając się za biologicznym determinizmem.50 Współcześnie jednak wielu naukowców z uznaniem odnosi się do tzw. nowej eugeniki wspartej na osiągnięciach inżynierii genetycznej. Mają oni na myśli współczesną wersję eugeniki negatywnej, która polega na naprawieniu defektu genetycznego będącego przyczyną (lub jedną z przyczyn) schorzenia za pomocą terapii genowej.51 Może się ona także odbyć na drodze profilaktycznej za pośrednictwem poradnictwa genetycznego dla przyszłych rodziców, pozwalając im uniknąć poczęcia dziecka ze schorzeniami genetycznymi.52 Terapia genowa może być przeprowadzona na komórkach somatycznych oraz płciowych (linii zarodkowej). O ile, ten pierwszy rodzaj manipulacji genetycznych nie budzi poważniejszych zastrzeżeń natury moralnej (za wyjątkiem ryzyka, które towarzyszy każdej terapii) – to w przypadku terapii genowej komórek rozrodczych istnieje obawa, że ewentualne, negatywne skutki takiej terapii mogą zostać przekazane 183 Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej 184 następnym pokoleniom. Pomimo tych zastrzeżeń trudno odmówić słuszności działaniom, które mogłyby na trwałe wyeliminować z populacji choroby genetyczne, które stały się przyczyną cierpienia wielu ludzi. Etycy katoliccy uznają terapię genową komórek somatycznych bez większych zastrzeżeń, natomiast w przypadku terapii komórek zarodkowych można spotkać się z rozbieżnymi opiniami, co nie powinno dziwić, gdyż ocena tego typu technik zależy od uwzględnienia wielu różnych czynników (np. zbyt wysokie ryzyko interwencji, naruszenie praw pacjenta i przyszłych pokoleń, użycie kontrowersyjnych środków, takich jak technika in vitro itp.). W. Bołoz – powołując się na naukę Jana Pawła II – uważa, że wbrew obiegowym opiniom, iż Kościół potępia terapię genową komórek rozrodczych – za to, iż rzutuje ona na przyszłe pokolenia – to w istocie jej ocena jest pozytywna, nie można bowiem embrionom, które są istotami ludzkimi we wczesnej fazie istnienia odmówić leczenia, które pozwoli im w przyszłości cieszyć się pełnią życia. Z zastrzeżeniem jednak, że spełnione będą pewne warunki: proces leczenia nie może naruszyć integralności osobowej oraz ludzkiego zdrowia, niedopuszczalne jest również niszczenie embrionów ludzkich i korzystania z niemoralnych technik „sztucznego” zapłodnienia; należy też rozważyć uboczne skutki tej metody leczenia dla przyszłych pokoleń.53 Należy jednak stwierdzić, iż w opublikowanej niedawno Instrukcji Kongregacji Nauki Wiary Diginitas personae, dotyczącej niektórych problemów bioetycznych (2008), potępiono terapię genową komórek zarodkowych, w przeciwieństwie do terapii komórek somatycznych, stwierdzając, iż „ryzyko z każdą manipulacją genetyczną jest wysokie i jak dotąd trudne do kontrolowania, przy obecnym stanie badań działanie powodu­ jące przechodzenie na potomstwo potencjalnych szkód, nie jest moralnie dopusz­ czalne. Rozważając hipotezę stosowania terapii genowej na embrionach, należy dodać, iż technikę tę można stosować jedynie w kontekście zapłodnienia in vitro, co pociąga za sobą wszelkie związane z tym obiekcje natury etycznej”54 (DA 26). Odrębnej oceny domagają się techniki eugeniki pozytywnej wsparte na inżynierii genetycznej (mogą one również ingerować w komórki somatyczne, jak i płciowe), które ukierunkowane są na podniesienie jakości poszczególnych ludzkich cech, np. pamięci, inteligencji, wzrostu, przedłużania ludzkiego życia, skrócenia czasu potrzebnego na sen, zwiększenia fizycznej tężyzny, eliminowania agresji itp. Należy je odróżnić od terapii genowej, nie mają one, bowiem na celu leczenia, chociaż przez niektórych medyków traktowane są na zasadzie genetycznych wzmocnień realizowanych w strukturze komórek somatycznych (np. w formie „genetycznych” szczepionek). Być może można byłoby takie ingerencje potraktować szerzej jako coś analogicznego do terapii, gdyż podnoszą one jakość życia człowieka. Profesor Barbara Chyrowicz zwraca jednak uwagę na wątpliwości natury moralnej w poprawianiu niektórych ludzkich właściwości – przykładowo „Jeśli wyjątkowo niski wzrost związany jest z chorobą, wtedy somatyczne wzmacnianie uznamy za usprawiedliwione, jeśli jednak chorobą nie jest, na jakiej podstawie mielibyśmy prawo sądzić, że lepiej jest dla kogoś, żeby był raczej wysoki niż niski?”.55 W. Bołoz, op. cit., s.64-65. Instrukcja Dignitas personae dotycząca niektórych problemów bioetycznych, Watykan 2008, par. 26. 55 B. Chyrowicz, Spór o poprawianie ludzkiej natury, [w:] Etyka i technika w poszukiwaniu ludzkiej doskonałoś­ ci, pod red. B. Chyrowicz, Lublin 2004, s. 58–59. 53 54 56 Por. J. Kopania, Czy człowiek ma prawo wyznaczać kierunki ewolucji?, „Biotechnologia.pl”, http://biotechnologia.pl/info/biotechnologia/30_bioetyka/4102_czy_czlowiek_ma_prawo_wyznaczac_kierunki_ewolucji_. html, (28.07.2005). 57 Por. M. Wichrowski, Etyka lekarska, „Etyka”, 1994, nr 27. 58 B. Chyrowicz, Eugenika, op. cit., s. 151. 59 Por. Z. Szawarski, Mądrość i sztuka leczenia, Gdańsk 2005, s. 241. Biojurysprudencja W przypadku, gdyby takie zabiegi przeprowadzić na komórkach linii zarodkowej, to w przyszłości cechy te (np. wyższa inteligencja, lepsza sprawność fizyczna itp.) byłyby dziedziczone i mogłyby zmienić ludzki genom. Pojawia się tutaj pytanie czy możemy narzucać przyszłym pokoleniom naszą wizję człowieka?56. Dodatkowo w takiej sytuacji ludzkość przekroczyłaby prawa ewolucji, i nie wiadomo, jakie skutki działania te miałyby dla przyszłości naszego gatunku (inni uczeni uważają, że nie ma tu zagrożeń dla populacji homo sapiens, ponieważ nadal działałby mechanizm doboru naturalnego natomiast geny sztucznie wprowadzone do genomu podlegałyby dalszym mutacjom57). Istnieje również możliwość, że techniki „uszlachetniania” ludzkich genów mogłyby zostać zarezerwowane tylko dla potomstwa pewnej wąskiej, uprzywilejowanej grupy społecznej, co mogłoby doprowadzić do nowej formy rasizmu – rasizmu genetycznego. Personaliści i tomiści na ogół uważają, iż rodzaj wszelkich ingerencji eugenicznych (a więc jej podział na odmianę negatywną: terapeutyczną i pozytywną: nieterapeutyczną) nie może być jedynym kryterium ich oceny etycznej. „Znacznie ważniejsze jest odniesienie danej ingerencji do rzeczywistego dobra człowieka, którego dana ingerencja dotyczy, konkretnie do wartości ludzkiego życia”58 – zauważa przedstawicielka polskiej, personalistycznej myśli bioetycznej B. Chyrowicz. Podsumowując, podnoszone wątpliwości uzasadniają potrzebę skorzystania z za­ sady większego bezpieczeństwa i akceptacji dla założenia, że w sytuacji poważnych i uzasadnionych wątpliwości, co do ewentualnych korzyści, jakie eugenika pozytywna mogłaby ludzkości przynieść, nawet za cenę błędu należy wprowadzić prawny zakaz takich genetycznych manipulacji na człowieku. Ta powyżej ukazana ocena eugeniki pozytywnej, jak i negatywnej inspirowana personalizmem chrześcijańskim, wydaje się być dostatecznie i racjonalnie uzasadniona. Należy stwierdzić, iż z punktu widzenia etyki niezależnej i utylitaryzmu można spotkać się z różnymi ocenami. Etycy liberalni i wielu medyków widzi wielkie nadzieje, jakie niesie rozwój biotechnologii w tej dziedzinie, zaś etycy umiarkowani zdają się w dużej mierze podzielać powyższe uwagi katolickich etyków, postulując, iż dla bezpieczeństwa ludzkiego gatunku należy „przyhamować” postęp w tym obszarze.59 Należy też stwierdzić, iż utylitaryzm etyczny zawodzi w ocenie manipulacji genetycznych na człowieku, gdyż są one do tego stopnia nieprzewidywalne, że trudno nawet w dużym przybliżeniu ustalić konsekwencje takich działań. Przedstawiciele utylitaryzmu na gruncie bioetyki, tacy jak P. Singer są raczej ogólnie pozytywnie ustosunkowani do rozwoju inżynierii genetycznej w aspekcie ludzkiej prokreacji, choć na pewno nie do wszystkich jej aspektów. Ostatnio można też spotkać się z zastrzeżeniami (wysuwanymi z pozycji różnych orientacji etycznych), iż terapia genowa na linii komórek rozrodczych (płciowych) może w przyszłości otworzyć drogę dla wielu groźnych dla człowieka praktyk (tzw. 185 argument „równi pochyłej”) poprzez ciągłe przesuwanie granicy od terapii (eugeniki negatywnej) do eugeniki pozytywnej, coraz głębiej ingerującej i modyfikującej ludzki genom, zmierzając w kierunku sklonowania człowieka. Tego typu interpretacje mają charakter futurologiczny, choć w opinii wielu filozofów, nie należy bagatelizować takich ocen. Problem ten stanowi zresztą wielkie wyzwanie nie tylko dla etyki, ale i prawa, na co zwrócił uwagę Marek Safjan: Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej „W chwili dokonywania pierwszych zabiegów zapłodnienia pozaustrojowego nikt nie przewidywał jeszcze dylematów związanych z rozdzieleniem rodzicielstwa genetycznego i biologicznego czy transferem embrionalnym i nie formułował prawa podmiotowego, aby urodzić się jako w pełni zdrowa i funkcjonalna jednostka. Z chwilą pierwszych udanych eksperymentów z wykorzystaniem terapii genetycznej nikt nie zakładał konieczności rozwiązywania dylematów cloningu istoty ludzkiej. [...] Milczenie prawa – co jest także swoistą reakcją – nie jest, jak się wydaje, najlepszym pomysłem na poradzenie sobie z tymi problemami”.60 186 5. SZTUCZNA PROKREACJA W KONTEKŚCIE ROZWOJU BIOLOGII MOLEKULARNEJ I KOMÓRKOWEJ O ile biotechnologia roślin czy zwierząt nie budzi poważniejszych kontrowersji etycznych, to jednak fakt sklonowania w 1996 roku owcy o imieniu Dolly zaszokował wielu ludzi na całym świecie, ponieważ zwrócił uwagę, iż w przyszłości prawdopodobnie dojdzie do prób klonowania także przedstawicieli naszego gatunku. Pomimo iż nic nie wskazuje na fakt, iż taka sztuczna forma prokreacji mogłaby się przyjąć w przyszłości na wielką skalę (ze względu na olbrzymie koszty i niską wydajność takich technik), to jednak warto poświęcić odrobinę miejsca ocenie etycznej klonowania ludzi oraz „ulepszania” ludzkiej natury przy pomocy technik inżynierii genetycznej na komórkach linii płciowej. Wielu etyków o personalistyczno-tomistycznej proweniencji wyznaje opinię, iż próby ingerencji biotechnologii w ludzkie życie, to efekt rozwoju technik zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro), który umożliwił naukowcom opracowanie jeszcze bardzie stechnicyzowanych form zapłodnienia. W ich opinii w przyszłości bioetycy będą się musieli zmierzyć z trudnymi do przewidzenia konsekwencjami zapłodnienia pozaustrojowego, które w fuzji z biotechnologią mogą otworzyć drogę np. do świadomego „projektowania” przez rodziców własnego dziecka, i to nie tylko jego płci (co już jest realne61), ale także, koloru włosów, oczu czy innych pożądanych cech fizycznych, 60 M. Safjan, Rozwój nauk biomedycznych a granice ochrony prawnej, [w:] Współczesne problemy bioetyki w obszarze regulacji prawnych. Materiały z konferencji zorganizowanej przez Komisję Nauki i Edukacji Narodowej pod patronatem Marszałek Senatu prof. dr hab. Alicji Grześkowiak 3 kwietnia 2001, Warszawa 2001, s. 39. 61 Zmiana płci za pośrednictwem technik manipulacji genetycznych jest jeszcze niemożliwa, aczkolwiek tego typu działania są już przeprowadzane za pomocą technik pośrednich polegających na selekcji plemników (X i Y) w ultrawirówce, albo na ich diagnozowaniu przy użyciu metod diagnostyki prenatalnej. W tym kontekście bardzo ciekawa jest uwaga B. Chyrowicz. Uczona zwróciła uwagę, iż „Cele preselekcji płci nie zawsze są typowo eugeniczne. W przypadku chorób sprzężonych z chromosomem X (np. hemofilii) rozważa się możliwość selekcji plemników w celu doprowadzenia do poczęcia raczej dziewczynek niż chłopców. Gamety nie stanowią jeszcze odrębnych ludzkich istot, nie mamy tu zatem do czynienia z manipulowaniem człowiekiem. Ocena preselekcji płci w celu zapobieżenia chorobie genetycznej dzieci będzie zatem zależała od tego, czy można przeprowadzić tego rodzaju preselekcję bez rezygnacji z naturalnego poczęcia, a jeśli nie, czy metody wspomaganej reprodukcji można w takiej sytuacji usprawiedliwić” (B. Chyrowicz, Bioetyka i ryzyko: argument „równi pochyłej” w dyskusji wokół osiągnięć współczesnej genetyki, Lublin 2000, s. 146–147). 62 Por. F. Fukuyama, Koniec człowieka: konsekwencje rewolucji biotechnologicznej, przekład B. Pietrzyk, Kraków 2004, s. 109–117. 63 B. Chyrowicz, Bioetyka..., s. 153. 64 J. Habermas, Przyszłość natury ludzkiej: czy zmierzamy do eugeniki liberalnej?, przekład M. Łukasiewicz, Warszawa 2003, s. 30. 65 Ibidem, s. 20–21, 27, 29. 66 Ibidem, s. 71. Biojurysprudencja a także psychicznych poprzez manipulacje genetyczne na komórkach rozrodczych dla celów eugenicznych.62 Zdaniem wspomnianych etyków techniki zapłodnienia in vitro prowadzą również do klonowania ludzkich zarodków, które „miałoby ułatwić poczęcie dziecka parom, które nie są w stanie dostarczyć wystarczającej ilości gamet (dzięki klonowaniu można by zwiększyć ilość implantowanych zarodków oraz uniknąć ponownego pobierania komórek jajowych)”.63 Na podstawie poczynionych wcześniej uwag należy stwierdzić, iż wykorzystanie inżynierii genetycznej do wybrania płci czy innych ważnych cech fizycznych dziecka, należy uznać za niemoralne, ponieważ nie mają one na celu terapii, lecz realizację subiektywnych upodobań rodziców. Należy podkreślić, iż sprzeciw wobec takich manipulacji zgłaszają nie tylko etycy i teolodzy katoliccy, ale nawet niezależni filozofowie, nie związani ze społeczną nauką Kościoła, którzy sprzeciwiają się ingerencjom biotechnologów w ludzką naturę. Warto przywołać celne, krytyczne uwagi niemieckiego myśliciela profesora Jürgena Habermasa, który uznał, iż stosowanie technik preimplantacyjnych prowadzi do naruszenia tożsamości gatunkowej, zawartej w ludzkiej naturze, i dlatego należy je zdecydowanie potępić. Nie można albowiem pozwolić, aby rodzice według mody czy własnej subiektywnej decyzji projektowali odpowiedni model dziecka. Mamy tu do czynienia z daleko idącym urzeczowieniem człowieka i ograniczeniem przysługującej mu wolności, podważając „zasadniczo symetryczne relacje między wolnymi i równymi osobami”.64 Egzystencja dziecka byłaby zatem zdeterminowana genetyczną manipulacją rodziców, poważnie ograniczającą jego własną odpowiedzialność za własne losy i dokonane życiowe wybory, naruszając ludzką godność.65 „Podobna zresztą jest sytuacja klona: modelujące spojrzenie na osobę i biografię przesuniętego w czasie »bliźniaka« pozbawia go własnej, otwartej przyszłości”.66 Autor ten z obawą patrzy w „biopolityczną przyszłość” przed jaką postawi nas liberalna eugenika wykorzystująca najnowsze osiągnięcia biotechnologii. Przeciwstawia się także etyce utylitarystycznej odwołującej się do ekonomicznie pojmowanej kalkulacji zysków i strat, która nie bierze pod uwagę ludzkiej godności, której nie sposób oszacować. Zwraca uwagę na niebezpieczeństwa, jakie zrodził postęp w dziedzinie zapłodnienia in vitro czy diagnostyki preimplantacyjnej, wspartych dodatkowo na biotechnologii, która prowadzi do prokreacji selektywnej. Podkreśla przy tym, iż teoretyczna granica między zapobieganiem przyjściu dziecka na świat a ulepszaniem ludzkich genów, zaczyna się zacierać. Zwraca także uwagę, iż terapia genowa na ko- 187 Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej 188 mórkach somatycznych pojmowana dotychczas jako dobrodziejstwo może doprowadzić w przyszłości do zgubnych manipulacji na komórkach płciowych. „Wówczas teoretyczny problem odgraniczenia profilaktyki i eugeniki stanie się przedmiotem politycznego ustawodawstwa. Jeśli dodatkowo wziąć pod uwagę, że medyczni outsiderzy już dziś pracują nad reprodukcyjnym klonowaniem człowieka, to stajemy wobec perspektywy, że gatunek ludzki wkrótce weźmie w swoje ręce sprawę własnej ewolucji”.67 Tej wątpliwości nie należy bagatelizować. Inni autorzy również sądzą, iż być może wraz z upowszechnieniem się technik inżynierii genetycznej, pojawi się techniczna możliwość i zarazem niebezpieczeństwo, zaludnienia społeczeństwa nowymi, genetycznie „ulepszonymi” pod kątem pewnych pożądanych cech, grupami ludzi.68 Wspomniany humanista zdaje sobie sprawę, iż współcześnie nikt nie zrezygnuje z technik inżynierii genetycznej w sferze medycznej, postuluje więc, aby ustawodawstwo państwowe ograniczyło tego typu ingerencje, do tej części natury ludzkiej, która odpowiada za naszą duchowość i moralność, gwarantując tym samym zachowanie ludzkiej podmiotowości. Należy więc zagwarantować każdemu człowiekowi prawo do nienaruszonego, genetycznego dziedzictwa69. Jak podkreśla, „W demokratycznym, pluralistycznym społeczeństwie, które każdemu obywatelowi przyznaje jednakowe prawo do autonomicznego układania sobie życia, eugenika ulepszająca nie może być prawowicie »znormalizowana«, ponieważ nie da się a priori oddzielić decyzji selekcjonującej pożądane dyspozycje od decyzji przesądzającej o określonych życiowych planach”.70 W podjętym kontekście powraca również obawa przed klonowaniem człowieka, na którą zwrócił uwagę ten wybitny niemiecki myśliciel, jak i inni uczeni. Na polskim gruncie – w aspekcie oceny etycznej zapłodnienia pozaustrojowego – uczynił to m.in. znany lekarz i bioetyk Tadeusz Brzeziński zadając następujące pytanie: „Czy w świetle możliwości wykorzystania jądra komórki somatycznej współmałżonka w celu powstania zygoty da się utrzymać zakaz klonowania istoty ludzkiej?”.71 6. OCENA MORALNA KLONOWANIA REPRODUKCYJNEGO CZŁOWIEKA W niniejszym opracowaniu odniesiono się tylko do oceny etycznej klonowania reprodukcyjnego. Pominięto natomiast zagadnienie klonowania terapeutycznego, ponieważ nie dotyczy ono wprost zagadnienia ludzkiej prokreacji. Ibidem, s. 27–28. T. Ślipko, Granice życia: dylematy współczesnej bioetyki, Kraków 1994, s. 131; A. Latawiec, Wpływ inżynierii genetycznej na bezpieczeństwo człowieka, [w:] Polityka – Ekologia – Kultura: społeczne przesłanki i przejawy kryzysu ekologicznego, pod red. A. Papuzińskiego, Bydgoszcz 2000, s. 73. 69 J. Habermas, op. cit., s. 34. 70 Ibidem, s. 74; por. S. Konstańczak, Liberalizm badań naukowych jako zagrożenia dla ludzkiej duchowości. Analiza poglądów Jürgena Habermasa i Francisa Fukuyamy, [w:] Bezpieczeństwo człowieka a proces transformacji systemowej, pod red. J. Dębowskiego, E. Jarmocha, A.W. Świderskiego, Siedlce 2006, s. 47. 71 T. Brzeziński, Etyka..., s. 173. 67 68 „Klon” w języku greckim znaczy tyle, co gałązka. W perspektywie nauk biologicznych przyjmuje się, iż jest to jeden lub więcej osobników, które pod względem genetycznym są tożsame z innym osobnikiem. Proces klonowania zachodzi także w naturze, np. rozmnażanie wegetatywne u roślin, drzew itp. – wykorzystywany jest również przez ogrodników dla celów przemysłowych, występuje w sposób naturalny u ludzi, w sytuacji podziału komórki jajowej, w wyniku, której powstają np. bliźnięta monozygotyczne. Naturalnie dezaprobatę moralną budzą techniki sztucznego klonowania człowieka. Za datę znamienną i historyczną należy uznać rok 1996, w którym w Roslin Institute, pod kierownictwem Iana Wilmuta, z materiału genetycznego pochodzącego z dorosłego osobnika (w tym wypadku samicy), sklonowano słynną już owcę Dolly. Jej narodziny zostały poprzedzone udanym eksperymentem sklonowania dwóch jagniąt Megan i Morag otrzymanych z 9-dniowego zarodka. Opinia publiczna zdała sobie sprawę, iż analogiczne metody, za pomocą których można klonować ssaki, mogłyby zostać zastosowane do reprodukcji człowieka. Tę metodę wykorzystano także w 1998 r. otrzymując klony wołu i świni. W tym samym roku naukowcy z uniwersytetu w Honolulu pod przewodnictwem R. Yanagimachi skopiowali myszy. Prace nad klonowaniem cały czas trwają, zaś media donoszą o nowych udanych próbach genetycznego powielania zwierząt.72 W opinii polskich naukowców – Jacka A. Modlińskiego i Jolanty Karasiewicz proces klonowania składa się z czterech etapów, na poziomie, których wykorzystywane są odpowiednie procedury: Usuwania wrzeciona II podziału mejotycznego z owulowanego oocytu. Zabieg ten określa się mianem wyjądrzenia lub enukleacji oocytów (komórek-biorców). Uzyskiwania dawców jąder komórkowych, które będą wprowadzane do enukleowanych oocytów (komórek-biorców). Wprowadzania jąder komórkowych do enukleowanych oocytów. Aktywacji zrekonstruowanych oocytów, komórek-biorców jąder.73 Nie zagłębiając się w techniczne szczegóły, powyższy proces w przypadku sklonowania owieczki Dolly, przebiegał według następującego scenariusza74: pobrano materiał genetyczny w postaci (jądra) komórki z nabłonka gruczołu mlecznego od owcy nr 1 oraz wykorzystano komórkę jajową z owcy nr 2, z której usunięto jednak jej własne jądro. W proces ten zaangażowano jeszcze trzecią owcę, która donosiła ciążę; po to, aby doszło do połączenia tych dwóch komórek w nowy twór umieszczono je na moment w silnym polu elektrycznym, które doprowadziło do przepro- T. Kraj, Klonowanie (hasło), [w:] Encyklopedia..., s. 233–234; J. Jaroń, Bioetyka..., s. 150–153. J. A. Modliński, J. Karasiewicz, Klonowanie ssaków: mity i rzeczywistość, [w:] Klonowanie człowieka: fantazje – zagrożenia – nadzieje, pod red. B. Chyrowicz, Lublin 1999, s. 55. 74 J. Jaroń, Bioetyka..., s. 152. Biojurysprudencja 6.1. Ogólna charakterystyka klonowania 72 73 189 gramowania jądra komórki uzyskanej z owcy nr 1, dzięki czemu było ono w stanie samodzielnie pokierować dalszym rozwojem organizmu przyszłej Dolly; zespoloną w ten sposób komórkę wszczepiono do macicy owcy nr 3, która donosiła ciążę. Klonowanie roślin i zwierząt naturalnie nie budzi większych zastrzeżeń etycznych. Inaczej jednak wygląda sytuacja w przypadku klonowania człowieka. Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej 6.2. Etyczne kontrowersje wokół oceny klonowania człowieka 190 Głównym zarzutem krytycznym wobec klonowania jest okoliczność, iż w przypadku, gdyby było ono możliwe, to odbieramy takiej sklonowanej osobie niepowtarzalność, skazując ją na życie w cieniu swego genetycznego pierwowzoru, którego jest zaledwie kopią. Klonowanie narusza ludzką godność, ponieważ powoduje, iż „stworzony” na tej aseksualnej drodze w laboratorium człowiek staje się pewnego rodzaju produktem – artefaktem, mającym na celu zaspokoić czyjeś gusta. Zarzut ten starają się oddalić zwolennicy ewentualnego klonowania ludzi, zwracając uwagę na zasygnalizowaną już wcześniej prawidłowość, iż nie ma możliwości identycznego skopiowania osoby. Dla powstałego na tej drodze dziecka – argumentują zwolennicy klonowania – najważniejsze powinno być to, że będzie miało ono możliwość korzystania z własnego rozumu i wolnej woli, będzie więc w pełni autonomiczną jednostką bez względu na okoliczność, że jej wygląd czy biologiczne właściwości organizmu zostały powielone. Jak stwierdza Farrokh B. Sekaleshfar: „Trzeba jednak pamiętać, że nikt nie potrafiłby przewidzieć wyglądu jakiegokolwiek człowieka stworzonego dzięki technikom klonowania. A gdyby nawet było to możliwe, w jaki sposób przeszkadzałoby to autonomii, a nawet – Kantowskiej autonomii klonu? Czy autonomia płodu jest zakłócona, jeśli rodzice dziecka mają ciemne włosy? Albo jeśli rodzice mają po dwa metry wzrostu? Albo jeśli rodzice cierpieli na choroby układu oddechowego?”.75 Ponadto, wspomniany autor zacytował następującą wypowiedź B. Benatara (wykładowcy z Wydziału Filozofii University of Cape Town w RPA): „Jeśli klonowanie niszczy godność ludzką, to rozmnażanie płciowe też jest obrazą dla godności [...] Jeśli zwykłe rozmnażanie nie zawsze oznacza traktowanie dzieci jako środków do osiągnięcia celu, to i klonowanie nie musi tego oznaczać”.76 Te dwie wypowiedzi – zwolenników klonowania – są jednak łatwe do podważenia. Prawdą jest, iż geny rodziców wpływają na biologiczną naturę człowieka, lecz mamy tu do czynienia z olbrzymią różnicą. Trzeba bowiem rozgraniczyć wpływ rodzicielskich genów na biologiczną konstytucję dziecka – która jednak zawsze będzie czymś indywidualnym i oryginalnym – od genetycznego determinizmu, jaki otrzymujemy 75 Zob. F. B. Sekaleshfar, Etyka klonowania. Czy klonowanie ludzi powinno być prawnie zakazane? Czy tworzenie genetycznych kopii człowieka jest sprzeczne z zasadami etyki?, przekład G. Nalepa, [w:] http://www. biologia.pl/artykuly/etyka_klonowania.phtml, (01.12.2005), s. 4. 76 Cyt. za: ibidem. Biojurysprudencja w przypadku sklonowanego dziecka. W ten sposób naruszamy jego indywidualność rezygnując „z zupełnie nowego potencjału genetycznych możliwości, jaki mógłby pojawić się w wyniku seksualnego poczęcia dziecka”.77 Należy także podkreślić, iż problem identyczności klonu – na który powołują się zwolennicy, jak i przeciwnicy dopuszczenia klonowania – choć ważny nie jest jednak jedynym i najważniejszym argumentem w ocenie etycznej klonowania. Aby w pełni ocenić ten proceder należałoby się odwołać do znacznie głębszych ustaleń z zakresu antropologii filozoficznej, co też czynią przedstawiciele nurtu personalistycznego na gruncie bioetyki. Barbara Chyrowicz, jak i inni przedstawiciele nurtu tomistyczno-personalistycznego, podkreślają, iż praktyka klonowania prowadzi do drastycznego naruszenia indywidualności każdej sklonowanej osoby, która będzie musiała dźwigać brzemię bycia czyjąś kopią. Taka świadomość może negatywnie wpłynąć na rozwój dziecka i kształtowanie się jego indywidualności. Prawidłowość taka nie zachodzi w przypadku bliźniąt jednojajowych, ponieważ nie miały one swojego pierwowzoru, zaś ich powielenie nie było niczyim celem. Nawet w sytuacji, gdyby sklonowany człowiek nigdy nie dowiedział się o tym fakcie ze swojej biografii, pozostanie na zawsze w pewnej mierze pozbawiony z możliwości bycia kimś niepowtarzalnym i wyjątkowym – naturalnie w granicach, jaką dla wyjątkowości człowieka odgrywa genetyczna „natura” człowieka.78 Tę negatywną ocenę dodatkowo wzmacnia jeszcze inna okoliczność, związana ze skazaniem sklonowanego dziecka na zaburzone relacje rodzinne, a ściślej na brak naturalnych rodziców. Klon albowiem nie jest naturalnym potomkiem któregoś ze swoich rodziców (a ściślej tego, który podarował jądro komórkowe), lecz – z biologicznego punktu widzenia – jego bliźniaczą siostrą – ewentualnie bratem, z tą różnicą, że jedno z nich byłoby dużo starsze od drugiego. Jak zauważono w dokumencie Papieskiej Akademii „Pro Vita” pt. Refleksje na temat klonowania (25 VI 1997): „Kobieta może być siostrą bliźniaczką swojej matki, nie mieć biologicznego ojca i być córką swojego dziadka. Już metoda FIVET (zapłodnienie in vitro) zaburzyła relacje rodzicielskie, ale klonowanie prowadzi do radykalnego rozerwania tego rodzaju więzów”.79 Co prawda często zdarza się, że dziecko jest sierotą, ale istnieje duża różnica pomiędzy sieroctwem spowodowanym przez niezamierzony, nieszczęśliwy splot wydarzeń, od zamierzonego działania.80 W takim przypadku dzieci „traktowane są jak artefakty. Rodzice powołują je do życia nie przez sam fakt tego, kim są, ale jako »produkt« własnych planów. Klonowanie jest pragnieniem uczynienia dziecka »na podobieństwo swoje«, bez najmniejszego liczenia się z jego podmiotową autonomią”.81 Interesujące są refleksje Wojciecha Bołoza na temat etyki klonowania, z jakimi podzielił się podczas wywiadu na łamach „Życia”. Uczony podkreśla, iż „[...] nigdy nie da się sklonować, ponieważ dostrzega bardziej twórcze sposoby utrwalenia siebie. Ale B. Chyrowicz, Klonowanie a identyczność osoby, [w:] Klonowanie..., s. 153. Ibidem. 79 Cyt. za: T. Kraj, op. cit., s. 240. 80 Ibidem, s.237. 81 B. Chyrowicz, Bioetyka..., s. 156. 77 78 191 samo poznanie i badanie genomu ludzkiego nie sprzeciwia się Bożym zakazom, wręcz przeciwnie – jest ono zgodne z biblijnym poleceniem czynienia sobie Ziemi poddaną. Jednym z wielu zagrożeń jakie niesie ze sobą klonowanie to nowy sposób sztucznej prokreacji. Trzeba sobie uświadomić – podkreśla – że klonowanie prowadzi do eugeniki pozytywnej, czyli do realizacji zamiarów tworzenia istoty idealnej, o optymalnych cechach, zdrowej i pięknej, pożytecznej społecznie. Dziecko to »produkt« o określonych parametrach, zaplanowany i zamówiony, podobnie jak auto ze specjalnym wyposażeniem. Aż strach pomyśleć, co będzie gdy produkt zawiedzie oczekiwania zamawiającego, »pójdzie chyba do kasacji«”82 – konkluduje W. Bołoz. Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej ZAKOŃCZENIE Kontrowersje etyczne wokół etyki ludzkiej prokreacji nie milkną. Można uznać, iż współcześnie etyka prokreacji to najdonioślejszy dział bioetyki. Autor niniejszego opracowania jest zdania, iż należy wystrzegać się takich rozwiązań, które mogłyby w przyszłości doprowadzić do instrumentalnego traktowania człowieka. Taka ocena jest więc zbieżna z podstawowymi ustaleniami personalizmu etycznego. Klasyczny utylitaryzm oraz ten w wydaniu P. Singera nie nadaje się do oceny wielu etycznych dylematów z zakresu manipulacji genetycznych na człowieku. Trudno albowiem oszacować, jakie będą skutki takich działań w przyszłości. Z punktu widzenia bezpieczeństwa ludzkiego gatunku należy dążyć do uchwalenia takiego prawa, które chroniłoby ludzkość przed nadmierną ingerencją biotechnologów, w struktury genetyczne człowieka. Tego typu wątpliwości pojawiają się również wśród etyków niezależnych. Choć ich ocena nie jest tak konserwatywna jak u przedstawicieli personalizmu, to jednak i oni zwracają uwagę na podobne zagrożenia. Jak zauważył profesor Zbigniew Szawarski: „Kant ma bez wątpienia rację, gdy powiada, że człowiek powinien być zawsze traktowany jako cel (wartość najwyższa), a nigdy jedynie jako środek. Kant nigdzie nie mówi, czy zygota jest człowiekiem, a jednak wyłącznie instrumentalne traktowanie zarodków ludzkich jako środka do zaspokojenia takich czy innych potrzeb lub pragnień jest sprawą moralnie niepokojącą”.83 W opinii wspomnianego autora dla przyszłości ludzkiego gatunku należy „przyhamować” ów wyścig techniki medycznej w dziedzinie ludzkiej prokreacji.84 BIBLIOGRAFIA Alichniewicz A., Szczęsna A., Posłowie, [w:] P. Singer, O życiu i śmierci: upadek etyki tradycyjnej, przekład A. Alichniewicz, A. Szczęsna, Warszawa 1997. Aszyk P., Konflikty moralne a etyka, Kraków 1998. Beauchamp T. L., Childress J. F., Zasady etyki medycznej, przekład W. Jacórzyński, Warszawa 1996. Nie dam się sklonować... Z ks. prof. W. Bołozem rozmawia Marta Stremecka, „Życie” 2001, nr 235. Z. Szawarski, op. cit., s. 241. 84 Ibidem. 82 83 192 Biojurysprudencja Bezpieczeństwo człowieka a proces transformacji systemowej, pod red. J. Dębowskiego, E. Jarmocha, A.W. Świderskiego, Siedlce 2006. Biesaga T., Antropologiczny status embrionu ludzkiego, [w:] Podstawy i zastosowania bioetyki, pod red. T. Biesagi, Kraków 2001. Bołoz W., Życie w ludzkich rękach: podstawowe zagadnienia bioetyczne, Warszawa 1997. Brzeziński T., Bioetyka (hasło), [w:] Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, pod red. M. Ciszka, Warszawa 2008. Brzeziński T., Etyka lekarska, Warszawa 2002. Brzeziński T., Terapia genowa (hasło), [w:] Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, pod red. M. Ciszka, Warszawa 2008. Chyrowicz B., Bioetyka i ryzyko: argument „równi pochyłej” w dyskusji wokół osiągnięć współczesnej genetyki, Lublin 2000. Chyrowicz B., Eugenika (hasło), [w:] Encyklopedia bioetyki – Personalizm chrześcijański – Głos Koś­ cioła, pod red. A. Muszali, Radom 2005. Chyrowicz B., Klonowanie a identyczność osoby, [w:] Klonowanie człowieka: fantazje – zagrożenia – nadzieje, pod red. B. Chyrowicz, Lublin 1999. Chyrowicz B., Spór o poprawianie ludzkiej natury, [w:] Etyka i technika w poszukiwaniu ludzkiej doskonałości, pod red. B. Chyrowicz, Lublin 2004. Ciszek M., Bezpieczeństwo i prawa człowieka w dziedzinie etycznych problemów ludzkiej prokreacji: studium bioetyczno-prawne, Toruń 2001. Ciszek M., Petera Singera relatywistyczna koncepcja bioetyki jako krytyka etyki tradycyjnej, „Filozofia Nauki” 2003, nr 3–4 (43–44). Ciszek M., Tokarczyk Roman Andrzej (hasło), [w:] Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, pod red. M. Ciszka, Warszawa 2008 Encyklopedia bioetyki – Personalizm chrześcijański – Głos Kościoła, pod red. A. Muszali, Radom 2005. Etyka i technika w poszukiwaniu ludzkiej doskonałości, pod red. B. Chyrowicz, Lublin 2004. Fukuyama F., Koniec człowieka: konsekwencje rewolucji biotechnologicznej, przekład B. Pietrzyk, Kraków 2004. Galarowicz J., Na ścieżkach prawdy: wprowadzenie do filozofii, Kraków 1992. Gillon R., Etyka lekarska: problemy filozoficzne, przekład A. Alichniewicz i A. Szczęsna, Warszawa 1997. Grzymkowska M., Standardy bioetyczne w prawie europejskim, Warszawa 2009. Habermas J., Przyszłość natury ludzkiej: czy zmierzamy do eugeniki liberalnej?, przekład M. Łukasiewicz, Warszawa 2003. Hartman J., Bioetyka dla lekarzy, Warszawa 2009. Instrukcja Dignitas personae dotycząca niektórych problemów bioetycznych, Watykan 2008. Jaroń J., Bioetyka: wybrane zagadnienia, Warszawa 1999. Klonowanie człowieka: fantazje – zagrożenia – nadzieje, pod red. B. Chyrowicz, Lublin 1999. Konstańczak S., Liberalizm badań naukowych jako zagrożenia dla ludzkiej duchowości. Analiza poglądów Jürgena Habermasa i Francisa Fukuyamy, [w:] Bezpieczeństwo człowieka a proces transformacji systemowej, pod red. J. Dębowskiego, E. Jarmocha, A.W. Świderskiego, Siedlce 2006. Kopania J., Czy człowiek ma prawo wyznaczać kierunki ewolucji?, „Biotechnologia.pl”, http://biotechnologia.pl/info/biotechnologia/30_bioetyka/4102_czy_czlowiek_ma_prawo_wyznaczac_ kierunki_ewolucji_.html, (28.07.2005). Kraj T., Klonowanie (hasło), [w:] Encyklopedia bioetyki – Personalizm chrześcijański – Głos Kościoła, pod red. A. Muszali, Radom 2005. Kunikowski J., Bezpieczeństwo (hasło), [w:] J. Kunikowski, Słownik podstawowych terminów wiedzy i edukacji do bezpieczeństwa, Siedlce 2005. Kunikowski J., Słownik podstawowych terminów wiedzy i edukacji do bezpieczeństwa, Siedlce 2005. Latawiec A., Wpływ inżynierii genetycznej na bezpieczeństwo człowieka, [w:] Polityka – Ekologia – Kultura: społeczne przesłanki i przejawy kryzysu ekologicznego, pod red. A. Papuzińskiego, Bydgoszcz 2000. 193 Mariusz Ciszek, Moralne dylematy ludzkiej prokreacji w aspekcie rozwoju biomedycyny molekularnej i komórkowej 194 Lucas L. R., Bioetyka dla każdego, przekład A. Wojnowski, Częstochowa 2005. MacIntyre A., Krótka historia etyki: filozofia moralności od czasów Homera do XX wieku, przekład A. Chmielewski, Warszawa 2000. Mill J. S., O wolności. O zasadzie użyteczności, przekład A. Kurlandzka, F. Mierzejewski, Warszawa 2003. Modliński J. A., Karasiewicz J., Klonowanie ssaków: mity i rzeczywistość, [w:] Klonowanie człowieka: fantazje – zagrożenia – nadzieje, pod red. B. Chyrowicz, Lublin 1999. Nie dam się sklonować... Z ks. prof. W. Bołozem rozmawia Marta Stremecka, „Życie” 2001, nr 235. Nie każde życie jest święte (wywiad z P. Singerem), „Forum”, 3 XII 2001, nr 50. Podstawy i zastosowania bioetyki, pod red. T. Biesagi, Kraków 2001. Polityka – Ekologia – Kultura: społeczne przesłanki i przejawy kryzysu ekologicznego, pod red. A. Papuzińskiego, Bydgoszcz 2000. Ptaszek S. W., Eugenika (hasło), [w:] Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, pod red. M. Ciszka, Warszawa 2008. Safjan M., Rozwój nauk biomedycznych a granice ochrony prawnej, [w:] Współczesne problemy bioetyki w obszarze regulacji prawnych. Materiały z konferencji zorganizowanej przez Komisję Nauki i Edukacji Narodowej pod patronatem Marszałek Senatu prof. dr hab. Alicji Grześkowiak 3 kwietnia 2001, Warszawa 2001. Sekaleshfar F. B., Etyka klonowania. Czy klonowanie ludzi powinno być prawnie zakazane? Czy tworzenie genetycznych kopii człowieka jest sprzeczne z zasadami etyki?, przekład G. Nalepa, [w:] http://www.biologia.pl/artykuly/etyka_klonowania.phtml, (01.12.2005). Singer P., O życiu i śmierci: upadek etyki tradycyjnej, przekład A. Alichniewicz, A. Szczęsna, Warszawa 1997. Singer P., Practical Ethics, Cambridge University Press 1990. Singer P., Wyzwolenie zwierząt, przekład A. Alichniewicz, A. Szczęsna, Warszawa 2004. Singer P., Zwierzęta i ludzie jako istoty równe sobie, „Etyka”, t. 18, Warszawa 1980. Słomski W., Bioetyka: zagadnienia wybrane, Warszawa 2007. Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, pod red. M. Ciszka, Warszawa 2008 Stańczyk J., Współczesne pojmowanie bezpieczeństwa, Warszawa 1996. Szawarski Z., Mądrość i sztuka leczenia, Gdańsk 2005. Szewczyk K., Dobro, zło i medycyna: filozoficzne podstawy bioetyki kulturowej, Warszawa–Łódź 2001. Szewczyk K., Etyka i deontologia lekarska, Kraków 1994. Szostek A., Pogadanki z etyki, Częstochowa 1998. Ślipko T., Granice życia: dylematy współczesnej bioetyki, Kraków 1994. Terroryzm globalne wyzwanie, pod red. K. Kowalczyka i W. Wróblewskiego, Toruń 2006. Tokarczyk R. A., Biojurysprudencja (hasło), [w:] Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, pod red. M. Ciszka, Warszawa 2008. Tokarczyk R. A., Bioprawo (hasło), [w:] Słownik bioetyki, biopolityki i ekofilozofii, pod red. M. Ciszka, Warszawa 2008 Tokarczyk R., Prawa narodzin, życia i śmierci: podstawy biojurysprudencji, Kraków 2002. Tulibacki W., Bioetyka – przegląd problemów, „Humanistyka i Przyrodoznawstwo” 1995, nr 1. Wendland Z., Zarys historii filozofii: od szkoły jońskiej do Poppera, Warszawa 1999. Wichrowski M., Etyka lekarska, „Etyka” 1994, nr 27. Współczesne problemy bioetyki w obszarze regulacji prawnych. Materiały z konferencji zorganizowanej przez Komisję Nauki i Edukacji Narodowej pod patronatem Marszałek Senatu prof. dr hab. Alicji Grześkowiak 3 kwietnia 2001, Warszawa 2001. Zięba R., Bezpieczeństwo a terroryzm – aspekty teoretyczne, [w:] Terroryzm globalne wyzwanie, pod red. K. Kowalczyka i W. Wróblewskiego, Toruń 2006. Józef Bańka Uniwersytet Śląski WSTĘP Biojurysprudencja Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności Autor artykułu wychodzi z założeń etyki prostomyślności, którą uprawia. Przez prostomyślność rozumie się tutaj zmysł słusznego rozumienia życia, który nie opierając się nawet na przesłankach naukowych jest intuicyjnie niezawodny. Natomiast przez etykę prostomyślności rozumie się system normatywny składających się ze wskazań „ciepłych”, apelujących do uczuć i wzruszeń podmiotu. Jest to postać etyki przedaksjomatycznej, która opiera się na wartościach odczuwanych jako oczywiste ze względu na towarzyszące im poręczenie moralne osób, które opierają swoje postępowanie na tych wartościach. Prostomyślność moralna z tej racji, że ma ścisły związek z uznawanymi wartościami, sama podlega ochronie. Jest ona „normą norm”, co oznacza, że nie jest przedmiotem wyboru – tak jak wartość prosta, bezpośrednia – a więc zajęcia wobec niej przez człowieka określonej podstawy, lecz przedmiotem obowiązywalności. Dopiero z chwilą jej osobistego przyjęcia, a więc poręczenia moralnego (norma sama przez się nie jest jeszcze moralna), powstaje inna, tj. pochodna norma, przybierająca postać poręczenia moralnego czyjegoś postępowania.1 Norma poręczona moralnie staje się w ten sposób podstawą poręczenia moralnego czynu. Ustaliliśmy w ten sposób, że system norm jest pochodny od naczelnej normy w etyce – normy prostomyślności. Stanowi ona rodzaj pierwotnego „sita aksjologicznego”, wmontowanego w naturę ludzką, jakkolwiek zostałby rozstrzygnięty spór co do sposobu jej definiowania. „Sito aksjologiczne” byłoby tu podobne zatem do normy prosto* Józef Bańka – ukończył Wydział Filozofii KatolickiegoUniwersytetu Lubelskiego w roku 1962. Słuchał wykładów m.in. K. Wojtyły, S. Świeżawskiego, M. A. Krąpca i S. Kamińskiego. Doktoryzował się w 1965 r. na Uniwersytecie Poznańskim, gdzie również uzyskał habilitację w r. 1969. Był członkiem Komitetu Nauk Filozoficznych PAN, a od wielu lat jest prezesem Oddziału Katowickiego Polskiego Towarzystwa Filozoficznego. Tytuł profesora nadzwyczajnego otrzymał w 1985 roku, a profesora zwyczajnego w 1993 roku. W latach 1977–1999 pełnił funkcję dyrektora Instytutu Filozofii Uniwersytetu Śląskiego, a następnie przez dwie kadencje funkcję dziekana Wydziału Nauk Społecznych. Jest samodzielnym, niezależnym i oryginalnym myślicielem, twórcą wszechstronnie opracowanego systemu filozoficznego, którego rdzeń wyznaczają: recentywizm (teoria czasu), eutyfronika (filozofia cywilizacji) i etyka prostomyślności. Poglądy swoje wyłożył w ponad 400 pracach naukowych, w tym 70 samodzielnych książkach autorskich, wydanych w języku polskim i angielskim. 1 W. Brzeziński, Nowe typy norm prawnych w prawie administracyjnym, „Państwo i Prawo” 1966, z. 9. 195 Józef Bańka, Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności myślności. W naszym pojęciu jest to specyficzne „sito aksjologiczne” skierowane przeciw postawie łżeczłowieka i wywodzi się z naturalistycznej interpretacji moralności. W jej ramach sfera psychiki i relacji międzyludzkich jest traktowana jako pochodna tego, co zmysłowe.2 W tym kontekście pierwotne „sito aksjologiczne”ustala zbiór i hierarchię wartości, których przestrzeganie decyduje o pewności, iż nasze postępowanie jest moralne. Chodzi tu o pewność swoistą – bezpośrednią i niezależną od dyskursu. Ze względu bowiem na sposób zdobywania pewności, winniśmy odróżnić pewność bezpośrednią człowieka prostomyślnego od pewności pośredniej łżeczłowieka. Pewność bezpośrednia występuje wówczas, gdy uznajemy sąd za prawdziwy, nie uciekając się do pośrednictwa innych sądów. Samo zrozumienie podmiotu i orzeczenia, tudzież ich relacji wystarcza do uznania owego sądu za zgodny ze stanem rzeczowym, a więc za prawdziwy. Sąd dopuszczający takie zrozumienie i wymuszający uznanie z naszej strony nazywa się sądem „samo-przez-się-zrozumiałym”. Może to być sąd empiryczny (np. „woda jest wilgotna”) lub intelektualny (np. „całość jest większa niż część”). W tego typu sytuacjach zdobywamy pewność samorzutnie lub na podstawie refleksji, pewność bowiem może towarzyszyć naszemu poznaniu, nie będąc następstwem refleksji. Stanowisko to wyznaczało także linię demarkacyjną między wiedzą a pseudowiedzą, prowadząc do zakwestionowania naukowości twierdzeń metafizyki, w tym twierdzeń religijnych.3 Co do nas, nie zgłaszamy akcesji do tego stanowiska, gdyż uważamy, że funkcjonują jako równoprawne oba typy pewności – refleksyjna i spontaniczna. Ta ostatnia na przykład towarzyszy nam wtedy, kiedy poznajemy istnienie świata. Z właściwą dla tej pewności prostomyślnością idziemy przez życie, wydając sądy wyrażające oceny praktyczne w sprawach prostych i niezawiłych. Pewność spontaniczna może jednak ulec zachwianiu po namyśle, gdy bliżej i dokładniej nasze sądy potoczne rozważymy, biorąc pod uwagę nabytą wiedzę teoretyczną o rzeczywistości. Nie wynika z tego, że pewność spontaniczna, oparta na prostomyślności naszych sądów o rzeczywistości, jest pozbawiona wartości – zwłaszcza kiedy sama dotyczy wartości. Może ona ulec zakwestionowaniu w procesie refleksyjnym, ale tylko wówczas, gdy przedmiotem oceny są nie wartości, lecz rzeczy. W tych bowiem sprawach, które dotyczą wartości – uznawanych i odczuwanych – pewność spontaniczna okazuje się niezawodna, stanowi cechę istotną poręczenia moralnego. W tym wypadku – jak to ujął L. Wittgenstein – użycie języka dla wyrażenia sądów moralnych odnosi nas do czegoś, co wychodzi poza sam język, dotyczy bowiem „sposobu życia”.4 Sposób życia wymaga decyzji, której prostomyślność wyraża się w postaci sądu praktycznego, iż „dobro należy czynić, a zła unikać”. Afirmacja tego oto dobra wyraża prostomyślność człowieka jednopojawieniowego, natomiast partycypacja tego dobra we „wspólnym dobru” wyznacza skierowanie prostomyślności jednostki na człowieka wielopojawieniowego, na człowieka kultury. Nie „wspólne dobro” jednak, lecz „dobro osobiste” dotyczy pewności spontanicznej i jest intymnym motorem zrodzenia się w nas poręczenia moralnego wartości. Por. J. Herbut, Naturalizm, [w:] Leksykon filozofii klasycznej, red. J. Herbut, Lublin 1997, s. 379. Por. S. Wszołek, Wprowadzenie do filozofii religii, Kraków 2004, s. 11. 4 Por. L. Wittgenstein, Dociekania filozoficzne, przekł. B. Wolniewicz, Warszawa 2000, s. 23. 2 3 196 Aby odpowiedzieć na postawione pytanie, warto wrócić myślą do Sokratesa, dla którego przyroda przestaje być głównym przedmiotem zainteresowań, a sprawy ludzkie, należące do sfery thymos – mimo ich wątpliwej rozstrzygalności na gruncie intelektu, tj. sfery phronesis – nabierają ważności i uzyskują podstawową kodyfikację moralną. Od czasów Sokratesa do głównych zadań filozofii moralności należy wyrażanie przeświadczeń społeczeństwa, tak by stały się przedmiotem racjonalnych dociekań.5 Nie o przemianę człowieka jednak chodziło (ludzie są w swej naturze niezmienni), ale o zmianę ich samowiedzy moralnej. Celem ładu moralnego nie jest przecież przydanie człowiekowi nowych jakości, lecz obrona wartości, bez których owa jakość byłaby z całą pewnością wątpliwa, a więc obrona prywatności i intymności życia osobistego przed inwazją łżeczłowieka. Cnota jest bowiem o tyle wartością, o ile jest poręczeniem moralnym prawa człowieka do intymności i prywatności życia osobistego. Przegląd literatury prawniczej świadczy o tym, że na świecie toruje sobie drogę tendencja do poręczenia człowiekowi takiego prawa.6 Za podstawę wyróżnienia rozmaitych sfer życia osobistego przyjmuje się stopień, w jakim jednostka ma możność odosobnienia się od społeczeństwa w zakresie życia prywatnego. Jednakże człowiek, który żyje w społeczeństwie, kontaktuje się z nim i musi się z nim kontaktować, a nawet w pewnym sensie „informować” go o swej postawie. Kto wie, czy nie dla owego „informować” zagubiliśmy (trudno zaprzeczyć, że zbyt pochopnie) filozofię życia (albo filozofię w życiu), przede wszystkim w imię nieokreślonej integracji i globalizacji. To prawda, obdarzony zdolnościami integracyjnymi człowiek cywilizacji globalnej staje przed zadaniem zespolenia docierających doń przez Internet informacji naukowych i technicznych o świecie otaczającym i o możliwościach wprowadzania nowych systemów audio-wizualnych w jego życie. Starając się zespalać informacje dopływające doń „z sieci” w sensowną całość, człowiek wiąże się za pomocą zdobywanych informacji z przeszłością i zarazem przez tę syntezę przygotowuje się do czekającej go jakoby świetlanej (lepiej powiedzieć: przezroczystej) przyszłości.7 Porównuje dawne sposoby życia ludzi, zestawia je ze swoimi, próbuje przenosić swoje spostrzeżenia na przyszłość. W zależności od stopnia, w jakim udaje mu się tego dokonać, osiąga poczucie tożsamości społecznej – doznaje poczucia obecności w swojej epoce i identyfikuje się z warunkami oraz pragnieniami, jakie powodują w nim zmiany techniczne i naukowe, uczy się na nowo patrzenia na świat i myślenia o nim w wymiarze identyfikacyjnym, tj. w poczuciu tego, kim jest, gdzie był i dokąd zmierza. Jeśli jednak na skutek braku zdolności, wykształcenia a także trudnych warunków jednostka doznaje stanu zagubienia w cywilizacji informatycznej i nie osiąga poczucia silnej tożsamości osobistej, następuje pomieszanie ról – roli człowieka prostomyślnego z rolą wyuczoną łżeczłowieka cywilizacji. 5 A. MacIntyre, Czy patriotyzm jest cnotą?, przekł. T. Szubka, [w:] Komunitarianie. Wybór tekstów, wybrał i wstępem opatrzył P. Śpiewak, przekł. P. Rymarczyk i T. Szubka, Warszawa 2004, s. 285. 6 A. Kopff, Koncepcja praw do intymności i do prywatności życia osobistego, „Studia Cywilistyczne” 1972, t .20, s. 3–40. 7 A. Chmielewski, Dwie koncepcje jedności. Interwencje filozoficzno-polityczne, Bydgoszcz–Wrocław 2006. Biojurysprudencja CZYM JEST OCHRONA PRAWA DO INTYMNOŚCI I PRYWATNOŚCI ŻYCIA? 197 Oczywiście przedstawiona sytuacja charakteryzuje się brakiem poręczenia moralnego wartości, którym jednostka chciałaby pozostać wierna, ale wobec których nie może się odnaleźć. W najgorszym wypadku mamy do czynienia z wszelkim brakiem dążenia do tożsamości, ale nawet wówczas pomieszanie (rozmycie) ról jest wartością „pozytywną” w porównaniu z nieposiadaniem żadnej, ale to żadnej tożsamości. Cywilizacja informatyczna żąda od człowieka dynamicznej tożsamości pozytywnej, ponieważ ludzie, którzy osiągnęli poczucie silnej tożsamości osobistej, mogą je stracić w miarę toksycznego działania komplikującej się cywilizacji na ich osobowość.8 Tym jednak, co mogą utracić przede wszystkim, jest ich sfera intymności. Józef Bańka, Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności CZEMU SŁUŻY SFERA INTYMNOŚCI? 198 Sfera intymności służy przede wszystkim wewnętrznemu bezpieczeństwu człowieka. Obejmuje ona zakres faktów dotyczących jednostki i jej przeżyć, w zasadzie przez nią nie ujawnianych nawet osobom najbliższym i którego odsłonięcie przed kimkolwiek wywołuje zawsze – z przyczyn czysto psychologicznych – uczucie wstydu, zakłopotania i udręki.9 O wkraczaniu w tę sferę należy mówić w wypadkach samowolnego zaznajamiania się z faktami i przeżyciami nią objętymi, w razie rozpowszechniania tych faktów, a także w wypadku uniemożliwienia komukolwiek swobodnego kształtowania życia w jej obrębie. Jest to sfera, dla której człowiek domaga się bezwzględnie poręczenia moralnego i której nie można przeciwstawić nawet tzw. dobra nauki (eksperymentu naukowego), jeżeli nie chcemy się narazić na miano łżeczłowieka. „Ciebie boli to mniej niż mnie” – oto zasada naruszających tę sferę w imię wyimaginowanych wyższych celów. Człowiek cywilizacji informatycznej uczynił ten świat jakby ze szkła, ale nadal usiłuje tym szczelniej poczuć się w szaty odzianym. Podzielił swoją psyche na ciąg lustrzanych sal, jakby widział się w wielokrotnym odbiciu luster, ale czy stał się bezpieczny? Sytuacja niemożliwa, tym bardziej że nie we wszystkich wypadkach wiadomo, kiedy zjawisko należy do jednej, a kiedy do drugiej sfery. Przypomina to trochę starą historię o zwiewnej psyche i ożywczej thymos, które starożytni przeciwstawili sobie, by odmalować przejrzysty świat Hadesu – widomy, ale niedotykalny. Późniejsza filozofia – najwyraźniej pod wpływem chrześcijaństwa – związała istotę człowieka z pojęciem psyche, które wszakże w klasycznej filozofii miało pomniejsze, akcydentalne znaczenie ustępując pojęciu thymos, stanowiącemu właściwy empiryczny ośrodek poczucia życia (bios). U starożytnych psyche ogranicza się do tego, co zaledwie jest wizerunkiem człowieka, wcale nie identycznym z jego ja; do tego, co odchodzi z człowieka w chwili śmierci i udaje się w świat cieni. Ma ona charakter bardziej mitologiczny niż filozoficzny: psyche to cienie zmarłych, z którymi rozmawia Odyseusz i jego towarzysze podróży.10 Psyche pełni więc funkcję podrzędną, jest symptomem łżeczłowieka, zaledwie 8 J. Zdybel, Między powinnością a wolnością. Filozofia polityczna Isajaha Berlina i Alasdaira MacIntyre’a, Lublin 2005. 9 A. Kępiński, Lęk, Warszawa 1977, s. 222. 10 Zob. Homer, Odyseja, Warszawa 1965. Biojurysprudencja służącym do odróżnienia człowieka żywego od człowieka, który utracił świadomość, ponieważ jego psyche odeszła do Hadesu. Właściwa koncepcja człowieka i jego życia psychicznego – w dzisiejszym rozumieniu tego słowa – zaczyna się dopiero tam, gdzie w grę wchodzi phronesis jako siedlisko sądzenia (rozum), ośrodek niepodzielnego doświadczenia życiowego. Przedłużeniem tej koncepcji jest – komplementarna w stosunku do phronesis – thymos, oznaczająca świadomość, ośrodek poczucia życia wyrażany obecnie terminem „ja”. Rozmawiać z własnymi myślami, pogrążać się we własną intymność to odbywać rozmowę ze swoją thymos – ze swym „ja”. Phronesis jest wobec niego jakby lustrem racjonalnym, naszym sumieniem, czy – jak chcą inni – prasumieniem (synderesis). Dialektyczny związek tych sfer sprawia, iż w człowieku realnym brak jest ścisłego podziału między światem zewnętrznym a wewnętrznym. Dostrzegając te sfery w człowieku, dostrzegamy jedną w drugiej, a ich ogniwem jest itimitas, która kojarzy świecką i sakralną sferę życia w jednym bycie ludzkim – z tym tylko, że ta sfera „sakralna” jest całkiem świecka, pilnie strzeżona, niedostępna aż do szczytu samotności.11 Może dlatego chroni się sama? SFERA PRYWATNOŚCI ŻYCIA Włącza ona w zakres poręczenia moralnego życie rodzinne i sąsiedzkie oraz życie w gronie przyjaciół, a także stosunek do partnerów w zakładzie pracy. Sfera ta obejmuje również tę część życia jednostki, która jest sama w sobie dostępna innym ludziom, ale której dostępność stanowi rezultat włączenia życia człowieka w środowisko instytucjonalnie zorganizowane.12 Nie wszystko bowiem, co jest ex re dostępne innym ludziom, dotyczy ich i usprawiedliwia zainteresowanie drugim człowiekiem. Sfera ta nie podlega ochronie tak ścisłej, jak sfera intymności, np. gdy w grę wchodzi dobro nauki lub społeczeństwa. Jest ona jednak również narażona na wścibskość łżeczłowieka i z tej racji podlega ochronie. Zwłaszcza w cywilizacji informatycznej, która dysponuje wieloma środkami przenikania w życie osobiste człowieka, niezależnie od przegród, które ludzi dzielą. Istnieje w świadomości człowieka współczesnego coś takiego, jak kanon indywidualnych praw do sekretnego traktowania niektórych sytuacji i uwarunkowań życia. Powstała w latach siedemdziesiątych XX wieku nauka zwana eutyfroniką zaleca właśnie te uwarunkowania honorować jako istotne komponenty życia z techniką. Chodzi o ochronę sfery psychicznej człowieka przed alienacyjnym i frustracyjnym wpływem techniki elektronicznej. Oczywiście mowa tu o zaleceniach, jako że obecność osobowa człowieka w świecie techniki napotyka wiele trudności i ograniczeń zewnętrznych. Obecność obu elementów układu człowiek–technika jest obecnością wzajemnie niezupełną: powstaje swoista „reszta niezupełności”, którą stanowi właśnie psychika ludzka, prywatna osobowość człowieka. Obecność osobowa bowiem jest nie tylko obecnością 11 M. Chałubiński, Religia jako etyka. Wprowadzenie, [w:] E. Fromm, Psychoanaliza a religia, przekł. J. Karłowski, Poznań 2000, s. 5–25. 12 J. Raz, Autorytet prawa, przekł. P. Maciejko, Warszawa 2000, s. 122–146. 199 Józef Bańka, Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności 200 dwu elementów obok siebie, blisko siebie, a więc obecnością człowieka prostomyślnego i łżeczłowieka, lecz stanem, w którym te elementy są obecne wobec siebie nawzajem – w sposób osobowy – tzn. uwarunkowane cechami komunikacji opartej na poręczeniu moralnym. Technologie jako takie zachodzą z racji zaistnienia kontaktu: automatycznie jest w nich dany wzajemny wpływ – przyciąganie, akcja, reakcja i w takich okolicznościach muszą się one wyrażać. Tymczasem tej algorytmicznej konieczności przeciwstawia się w obecności osobowej intymny charakter komunikacji.13 Co więcej, pojawia się tutaj tautologia wymian między – by tak ogólnie powiedzieć – życiem życiem „w” (z jednej strony w realności życia codziennego, z drugiej w świecie ułudy życia wirtualnego) a życiem „z” (człowiekiem realnym lub rozmówcą wirtualnym), przy czym tautologia ta uwikłana jest ab ovo w symbole wartości. Z technicznego punktu widzenia środki komunikacji, takie jak przekaz elektroniczny, wiadomość, wyrażają kontakt przestrzenny na odległość, a więc obecność. Element osobowy pojawia się w tej obecności wraz z poręczeniem moralnym, tj. dopiero wtedy, gdy obiekty te zdobywają nowy i głębszy sens jako symbole komunikujące obecność osobową, gdy stają się wartością, komunikatem, a nie tylko jednostką informacji. Oba te elementy są w takim przypadku równie niezbędne i muszą się uzupełniać.14 Obecność przestrzenna jest niejako zaproszeniem do obecności osobowej, szczególnie w warunkach industrializacji i urbanizacji, gdy ludzie są często obecni dla siebie tylko przestrzennie i cierpią na miejską samotność – podejrzewają obecność innych o to, że jest obecnością łżeczłowieka. Zaproszenie do obecności osobowej pozostaje jednak tylko zaproszeniem i wszelka inwazja, włamanie w intymne życie człowieka innego – poza tym „zaproszeniem” – jest naruszeniem jego sfery prywatności życia. SFERA POWSZECHNEJ DOSTĘPNOŚCI Nie zamierzam wdawać się tutaj w drobiazgowe definiowanie tej sfery życia ludzkiego, której przysługuje powszechna – także w sensie technicznym – dostępność. Nie uniknę zatem banalnego stwierdzenia, że sfera ta ma wyraźnie dwa zakresy. Pierwszy to zakres poręczenia moralnego, określającego możność zaznajamiania się z faktami objętymi sferą prywatności, bez uprawnienia jednak do ich publicznego rozpowszechniania za pomocą środków masowego przekazu. Drugi – to zakres możności takiego rozpowszechniania przy użyciu środków technicznych przekazu. Możliwość technicznego rozpowszechniania stanowi tu bowiem ostrą granicę prywatności informacji, poza którą zaczyna się sfera łżeczłowieka, która zawsze daje możliwość usid­ lenia prawdy persyflażem, ucharakteryzowania wszystkiego na obiektywny wytwór informacji. Możliwości te zrodził rozwój techniki elektronicznej (sieciowej), rozwój środków „docierania” do wszelkich tajemnic – z wyłączeniem wtajemniczenia niewtajemniczonego.15 G. Chrzanowski, Boga życie pośmiertne, „Znak” 1999, nr 1, s. 160–167. B. Szlachta, Demokracja a rządy prawa, [w:] Oblicza demokracji, red. R. Legutko, J. Kłoczkowski, Kraków 2002, s. 81–105. 15 G. Weigel, Katedra i sześcian. Europa, Stany Zjednoczone i polityka bez Boga, przekł. I. i P. Zarębscy, Warszawa 2005, s. 38. 13 14 Biojurysprudencja Jest rzeczą znamienną, że – jak wskazuje ostatnio wrzawa wokół tak zwanego projektu „Acta” – w tych krajach, gdzie sukcesy techniki internetowej są największe, rodzą się obawy jej nadużycia i pozbawienia człowieka osłony poręczenia moralnego, którą gwarantowały tradycyjne systemy komunikowania. Główne miejsce zajmują tu różnorodne aparaty podsłuchowe i podglądowe, umożliwiające ingerencję w życie osobiste obywateli. Notuje się zwłaszcza znaczące udoskonalenia techniczne urządzeń podglądających. Są już one produkowane masowo i względnie łatwo dostępne nie tylko dla instytucji specjalnych, stanowiąc tym samym zagrożenie prostomyślności człowieka i jego prawa do intymności życia. Milcząco uznaje się prawo państw do posiadania własnych źródeł informacji. Wątpliwości budzi już pytanie, czy podobne przyzwolenie można rozciągać na wielkie firmy i organizacje przemysłowe, a także religijne, skoro w kategoriach religijnych próbuje się rozważać także współczesny globalizm.16 Nie budzi sprzeciwu telewizja zainstalowana w domu towarowym w celu odstraszania złodziei, ale możliwe jest instalowanie ukrytych mikrofonów w warsztatach, których właściciele chcą znać treść rozmów obsługi z klientem, co oznaczałoby kompletny brak zaufania do pracownika. To, co tu istotne to fakt, że informacje te, raz zapisane, nie zostaną zapomniane (wymazane); w ten sposób każda pomyłka życiowa wlokłaby się za człowiekiem do końca życia. Istnieje, co prawda, możliwość „wymazywania” danych dotyczących wykroczeń, z których delikwent się poprawił, ale marna to pociecha w sytuacji, w której nie mamy poręczenia moralnego, czy dane te nie zostały „zmagazynowane” w duplikacie pamięci komputera lub – co gorsza – sprzedane komuś innemu w ramach tzw. przetwarzania danych osobistych. Można to określić krótko – istnieje obawa, że komputery będą wiedziały zbyt dużo o człowieku i że sfera wolności prywatnej, wolności od stosowania środków technicznych, służących inwigilacji życia osobistego została w sposób istotny zagrożona. Jedyną kryjówką, w której jeszcze można się będzie ukryć, stanie się „Witkiewiczowska masa”. Stąd rodzą się głosy – w tym także w ramach uprawianej przeze mnie eutyfroniki – podnoszące konieczność sformułowania i kodyfikacji (oczywiście w innym duchu niż. tzw. „Acta”) nowych praw i nowych obowiązków, a także wolności, które skutecznie chroniłyby ludzi przed ujemnymi następstwami postępu technicznego w sferze psychicznej człowieka. A także – przed ujednolicającym, sprowadzonym do ruchu elektronów w komputerze, marszu wszystkich, dla których z dawnego sztandaru rewolucji „Liberte! Egalite! Fraternite!” pozostało tylko jedno jedyne hasło – „Egalite!”, egalitaryzm. Jeśli wierzyć Witkiewiczowi, czeka nas prymat organizacji państwowej nad jednostką, prymat masy nad osobowością twórców. Oto co głoszą Szewcy Witkiewicza, poprzednicy dzisiejszych uczestników marszu przeciw projektowi „Acta”: „My nie potrzebujemy rządu kapłanów pod maską mdłej demokracji. My stworzymy włas­ny samorząd prawdziwy. My się obejdziemy bez parlamentu, organizując związki zawodowe prawdziwych leniwców. My stworzymy prawdziwy raj na ziemi bez żadnych wodzów i bez pracy. My! Jednolita, szara, lepka, śmierdząca, potworna masa: nowe Istnienie Poszczególne, na przekór całej metafizyce, opartej na pojęciu indywiduum i hierarchii! Nie ma indywiduów! Precz z osobowością! Niech żyje jedna, jednolita MASA!”.17 Por. P. Jaroszyński, Globalizm nową religią. Ocalić polskość!, Warszawa 2003. S. I.Witkiewicz, Szewcy, [w:] idem, Dramaty, t. 2, Warszawa 2002. 16 17 201 To prawdziwa proklamacja masy niepracującej, która zastępując klasę próżniaczą twórców odwołała się do „fałszywej prostomyślności”, tak jak niegdyś odwołał się F. Engels do „fałszywej świadomości” ideologów niemieckich. Tym, co w obu wypadkach zostało zakwestionowane, to psychologiczny składnik poręczenia moralnego wartości. Józef Bańka, Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności SKŁADNIK PORĘCZENIA MORALNEGO WARTOŚCI Poszanowanie prawa do prywatności oraz intymności życia osobistego stanowi konsekwencję przyjęcia w etyce prostomyślności poręczenia moralnego jako składnika wartości. To właśnie niedostrzeganie roli zasady osobistego poręczenia moralnego (vide: podpis własny) i zastąpienie jej zasadą „poręczenia elektronicznego” (vide: podpis elektroniczny) w układzie człowiek–cywilizacja techniczna prowadzi do postawy łżeczłowieka, żyjącego złudzeniem, iż problemy ludzkie można uczynić zdatnymi do rozwiązania na poziomie czysto elektronicznym, jeśli tylko zlikwiduje się moralny składnik tych problemów. Ignorowanie składnika moralnego w środowisku ukształtowanym przez technikę elektroniczną powoduje kurczenie się rzeczywistości ludzkiej do samego tylko produktu, tj. do rezultatu działań. Tymczasem tam, gdzie dostrzega się tylko efekt, natomiast nie widzi się intencji, dochodzi do tego, że nie zauważając wartości popada się w odrażającą klęskę nudy i staje przed obliczem Mai – bogini bezsensowności wszystkiego. Tak bowiem charakteryzował to zjawisko Cz. Miłosz w swoich Widzeniach nad zatoką San Francisco, gdy pisał: „Istnieje słowo prawie nigdy dzisiaj nie wymawiane, bo uchodzi za obrażające: nuda. Kto się zwyczajnie nudzi, nigdy do tego się nie przyzna, natomiast skwapliwie będzie chwytać się zapewnień, że jest alienowany, odtrącony, samotny, sfrustrowany itd. Jednakże nuda, znana też jako taedium vitae, czy poznanie Mai, tj. bezsensowności wszystkiego, czy mirovaja skorb, czy mal du siècle, jest potęgą i nie należy jej pojmować trywialnie”.18 Spostrzeżenie poety zawiera sugestię, iż zjawisko „nudy” jest zjawiskiem powszechnym, występującym wszędzie tam, gdzie brakło składnika poręczenia moralnego, który jest zarazem składnikiem normy prostomyślności i sam w sobie nie ma charakteru teoretycznego, toteż jest przedmiotem prostego odczucia. Przypomnijmy, że etyki teoretyczne próbują większość szczegółowych postaw przyporządkować jakiemuś ogólnemu modelowi dyrektyw, który stanowiłby system i zawierałby z góry ustaloną hierarchię wartości. Etyki tego rodzaju wzorują się w większym stopniu na hipotetycznych uogólnieniach naukowych niż na systemach filozoficznych, ponieważ twórcy tych etyk żywią przekonanie, iż filozofia nie spełniła pokładanych w niej nadziei i jako taka – na co gotowi są przysiąc postmoderniści – należy do „kultury odpadów”.19 Zakwestionowane zostało przede wszystkim pojęcie intencji, które należy do głównych kategorii etyki prostomyślności i jest filarem odpowiedzialności moralnej. Cz. Miłosz, Widzenia nad zatoką San Francisco, Kraków 2000, s. 171. Por. Z. Bauman, Życie na przemiał, przeł. T. Kunz, Kraków 2004. 18 202 19 Problem odpowiedzialności istnieje dla mnie jedynie wtedy, gdy w postępowaniu swoim muszę się opierać na danych w stosunku do mnie zewnętrznych, ale w moim działaniu – jeśli ma ono być moim działaniem, tak jak to jest pomyślane w owym słynnym „zakładzie Pascala” – muszą stać się intencjonalnym zapleczem postawy, którą przyjmuję.20 Związanie odpowiedzialności z Pascalowskim poręczeniem moralnym przyjętej postawy nie oznacza jej związanie z realizacją praktycznej treści tej postawy. Odpowiadamy za intencje, jeśli jest to odpowiedzialność moralna, a nie za skutki rea­ lizacyjne działania, za które odpowiada ktoś inny (w „zakładzie Pascala” tym Innym jest Bóg). Ten drugi typ odpowiedzialności odsyła nas tylko do wolności i wolność tę zakłada, ale jej nie konstytuuje. Odpowiedzialność za intencje (libertas specificationis) różni się od odpowiedzialności za skutki (libertas exercitii) tym właśnie, że jest poręczeniem moralnym tej drugiej i tę drugą odpowiedzialność wyprzedza, a także prowokuje. Nie jesteśmy zdeterminowani przynajmniej do chcenia tego właśnie a nie innego dobra, toteż miara owego niezdeterminowania jest miarą naszej odpowiedzialności za intencje. W gruncie rzeczy nie chodzi o pozorną swobodę wyboru dróg działania, wynikającą z nieznajomości czynników determinujących to działanie, lecz o stan predecyzji, dla którego wszelka wiedza nie ma znaczenia, skoro to my – jak w przypadku „zakładu Pascala” – podejmujemy się wyboru. W większości sytuacji wyboru mamy do czynienia nie z prawdopodobieństwem ostrym, ujmowalnym za pomocą pojedynczej precyzyjnej funkcji probabilistycznej21, lecz z prawdopodobieństwem niewyraźnym (rozmytym), dostępnym jedynie intuicji człowieka prostomyślnego. Umysł łżeczłowieka może posłusznie (dyspozycyjnie) układać racje logiczne, przemawiające za przyjęciem skutków każdego działania jako etycznie godziwych, ponieważ wybór nie pochodzi od niego. Umysł człowieka prostomyślnego jest zdeterminowany do określonego wyboru kierunku działania, ponieważ wybór ten może być przez niego poręczony moralnie, a inny nie. Jest to wybór między poręczeniem a nieporęczeniem, nie zaś – między tym przedmiotem a innym. Pamiętajmy o tym, do jakiej wspólnoty należy Pascal dokonujący wyboru. Wybór pochodzi od niego, a poręczenie moralne, mimo że jest jego podmiotowym aktem, stanowi także akt posłuszeństwa wobec wspólnoty etycznej, której oddziaływania w sobie doświadcza. I w tym sensie jest aktem odpowiedzialnym – odpowiedzią na wezwanie do poręczenia moralnego. Jeśli tak, to prostomyślność świadomości charakteryzuje się poprzez to, na co (lub na kogo) się otwiera. A nie jest to bezpośrednia otwartość na wszystko. Taka otwartość przekształciłaby świadomość w pewnego rodzaju refleks absolutny. Tymczasem prostomyślność świadomości, rozumiana jako jej otwartość, pozostaje nieograniczona (resp. nieodpowiedzialna) tylko de iure, natomiast de facto świadomość otwarta jest tylko na prostomyślność i skierowana (z wyboru, a więc odpowiedzialna) na to lub owo. Otwarte zostają kwestie, jakie cele warte są tego, aby do nich dążyć, natomiast J. Jordan, Pascal’s Wager. Pragmatic Arguments and Belief in God, New York 2006. A. Hájek, Objecting Vaguely to Pascal’s Wager, „Philosophical Studies” 2000, vol. 98, s. 4. Biojurysprudencja ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA INTENCJE JAKO ODPOWIEDZIALNOŚĆ MORALNIE PORĘCZONA 20 21 203 pytanie, jakie problemy winny być rozwiązywane umykają z pola widzenia, ponieważ nie wchodzą w treść normy.22 Akt świadomości wychodzi więc „poza” przedmiot w taki obszar podmiotu, który utożsamia się z obszarem poręczenia moralnego wartości konstytuowanych w tym akcie. Wychodząc „poza” przedmiot, podmiot porzuca sferę działania przyczynowo-skutkowego, a wchodzi w sferę wartościowania intencjonalnego kultury, w której obrębie obowiązującym wzorem społecznie staje się wartość „wspólna”, a wzorem działania obranym indywidualnie – wartość „nie-wspólna”, wszakże owej wspólnocie pokrewna i przez nią poręczona moralnie. Józef Bańka, Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności ODPOWIEDZIALNOŚĆ W TYPIE DZIAŁANIA PRZYCZYNOWO-SKUTKOWEGO Prawdę mówiąc, nie zamierzam tu przedstawiać systematycznego wykładu odpowiedzialności, obejmującej tyleż środki, co kwalifikacje, od których zależy sprawność w wykonaniu zamierzonego dzieła. Chodzi mi raczej o zasadniczy typ odpowiedzialności, który wiąże się z poręczeniem moralnym ze strony człowieka działającego w sytuacjach jednorazowych, a więc poza powtarzalnością przyczyn i skutków. I tego typu odpowiedzialność kojarzę z prostomyślnością moralną czynu. Jest to spojrzenie jakby z góry, metaetyczne, które próbuje ukazać zasadnicze elementy właściwego (słusznego) myślenia o sprawach moralnych.23 Porządek przyczynowo-skutkowy wiąże przyczynowość z prawidłowością, a prawidłowość z powtarzalnością (ilekroć A, tylekroć B). Jeśli jednak odpowiedzialność moralna dotyczy sytuacji jednorazowych, w których człowiek sam siebie determinuje (ręczy za siebie) treścią poznawczą swego sądu (osądu), to można powiedzieć, że zachodzi w nim raczej autodeterminacja (przyczyna i skutek są w jednym podmiocie) niż związek przyczynowo-skutkowy (przyczyna i skutek są od siebie oddalone). Tu własny osąd jest gwarancją (poręczeniem) poczucia obowiązku, zaś normy byłyby związane z ewentualną „dodaną” z zewnątrz chwalebnością czynu. Norma bowiem to nie tylko nakaz lub zakaz, ale także to, co ten nakaz uzasadnia.24 I właśnie ta autodeterminacja – pozostawanie przyczyny i skutku w jednym i tym samym podmiocie – jest podstawą poręczenia moralnego odpowiedzialności. Autodeterminacja stanowi więc formę prostomyślności działania w tym sensie, iż poza człowiekiem jako autorem czynu nie ma już żadnej instancji decydującej o uprawnieniu jego przekonań o godziwości czynu. Wynika stąd, że wszystkie stosunki, do których będę się odwoływał w ocenie odpowiedzialności, aby sprecyzować źródła jej poręczenia moralnego, zawsze okażą się nieadekwatne do powiązań przyczynowo-skutkowych, którymi rządzą się innowacje. Na przyswojeniu bowiem innowacji przez jednostkę musi się każdorazowo odbić to, że w sferze życia publicznego nie zawsze są one ukierunkowane na zharmonizowanie interesów indywidualnych i zbiorowych, lecz cel ich sprowadza się często do efektywności czysto ekonomicznej i doraźnych skutków. Większość innowacji (nowinek) technicznych narusza np. tradycyjny układ wśród pracowników, w rezultacie czego Por. P. Davies, Norms of Nature. Naturalism and the Nature of Functions, Cambridge, Massachusetts 2001. M. Uliński, Studia nie tylko metaetyczne, Kraków 2005. 24 A. Podsiad, Słownik terminów i pojęć filozoficznych, Warszawa 2000. 22 23 204 Biojurysprudencja czują się oni wytrąceni z normalnego toku spraw i przyjmują postawę łżeczłowieka. Człowiek, który nie ma czasu na przystosowanie się, nigdy nie może niczego spokojnie przemyśleć i popada w rozdrażnienie: nie odczuwa radości ani smutku, natomiast odczuwa presję aktualnej sytuacji, która jest jakby ponad nim – także poza jego odpowiedzialnością. Uczucie zagrożenia rodzi się bowiem w sytuacjach nowych dla człowieka, któremu nowe doświadczenie nie daje poręki sprostania sytuacji nowej, ale odeń niezależnej. Zarówno sytuacja nowa, jak i poręczenie pomyślnych zachowań, w tej sytuacji znajduje się poza człowiekiem. Jest to coś w rodzaju przewidywania sytuacji, w której nie będzie wiadomo, co dobre. Pierwszą przesłankę dalszego wartościowania w tej sytuacji Max Scheler widział w „teorii wzorów”, które wiążą się z jądrem kultury danej wspólnoty lub z jej religijnymi korzeniami.25 Ten stan prowadzi wielu teoretyków do porównania naszego systemu obrony immunologicznej, chroniącego przed atakami bakterii czy wirusów, do reakcji psychicznych na innowacje w naszych życiu. W jednym wypadku chodzi o integralność fizyczną, w drugim – o psychiczną. W dziedzinie immunologii mówi się o tolerancji oraz o odrzuceniu. W sferze psychicznej jest to odrzucenie odpowiedzialności. PORĘCZENIE MORALNE I „NIEWOLNOŚĆ WOLI” Odrzucenie odpowiedzialności z powodu niemożności zapanowania nad przyczynowo-skutkowym biegiem rzeczy nie tyle oddaje, ile zdradza podstawową tendencję w ocenach etycznych współczesnego człowieka. Oto odpowiedzialności związanej z poręczeniem moralnym czynu przeciwstawia się odpowiedzialność łżeczłowieka – człowieka abstrakcyjnego, pozbawionego autodeterminacji. Człowiek taki ulega determinantom, nad którymi rzekomo nie może zapanować. Każdy zatem nasz czyn stanowi w tym ujęciu odprysk czynu gatunkowego („ta siła fatalna...”), który ma cechę indywidualną czynu „niewolnego”, moralnie nieporęczonego. Najlepiej jeżeli człowiek postawiony w tej sytuacji poszukuje dla siebie „wzoru osobowego”, który reprezentuje ludzką postać, będącą przedmiotem jego aspiracji i gwarantem poręczenia moralnego przyjętej postawy.26 W przeciwnym razie ulegnie naciskowi różnorodnych czynników koniecznych, które stopniowo i niepostrzeżenie „zdecydują” za niego, tak iż jedyną jego „odpowiedzialnością” będzie opór wobec sił nieuchronnych i strata, jaką w rezultacie tak nieopatrznego oporu (w rodzaju głupoty) musi ponieść. Innym refleksem (nie)odpowiedzialności łżeczłowieka, człowieka abstrakcyjnego, jest odpowiedzialność zbiorowa, wykluczająca poręczenie moralne z życia człowieka jednostkowego na rzecz rozumienia historii i jej fatalnych przeznaczeń. Odpowiedzialność łżeczłowieka funkcjonuje w takim obrazie świata, w którym szczęścia nie przeżywają konkretni ludzie, czynów nie dokonują konkretne jednostki, lecz szczęśliwa jest ludzkość, a dzieła dokonuje społeczeństwo jako całość. Koncepcja ta podporządkowuje żywych ludzi pojęciom ogólnym, takim jak „ludzkość”, „grupa”, „tłum”, co dobrze ilustruje klasyczna już psychologia tłumu Gustawa Le Bona.27 Według tej koncepcji Ł. Trzciński, Mit bohaterski w perspektywie antropologii filozoficznej i kulturowej, Kraków 2006. M. Ossowska, Ethos rycerski i jego odmiany, Warszawa 2000, s. 10–11. 27 G. Le Bon, Psychologie des Foules, P 1963. 25 26 205 Józef Bańka, Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności w tłumie niektórzy ludzie mogą osiągnąć stan zbliżony do hipnotycznego, z podwyższoną wrażliwością emocjonalną, podatnością na sugestie przywódców oraz zanikiem kontroli i opanowania. Proces ten wzmaga się jeszcze przez nastrój oczekiwania na dalsze, jeszcze wyższe emocje. Ludzi w tłumie łączy bowiem spotęgowana gotowość do reakcji psychicznej – każdy myśli i czuje podobnie, a raczej podobnie wyzwala swe emocje. Jest to niejako spontaniczna wzajemność przyzwolenia na „niewolność woli”, wzajemność przyzwolenia na zakazane formy zachowania, właściwe łżeczłowiekowi. Badania wykazują, że to wzajemne przyzwolenie na „niewolność woli” jest tym silniejsze, im większa doskwierała jednostce samotność w tłumie, który kiedy indziej szedł „pokojowo”. Jeszcze raz okazuje się, że człowiek jest istotą społeczną, że brak więzi z innymi może być przyczyną stanu, który wiele lat po Gustawie Le Bon, Julia Kristeva opisała jako „otchłań smutku”, ból nieznośny dla tego, kto go odczuwa.28 Tłum nie wytwarza niczego nowego, czego nie było w nim przedtem, nie potrzebuje poręczenia moralnego, ułatwia tylko wyzwalanie się hamowanych poprzednio impulsów – otchłań smutku zamienia na otchłań wolności „nie własnej”. Słowem – w dużych grupach ludzie zachowują się tak, jakby nie mogli się w żadnym przypadku zachowywać indywidualnie, gdy pozostawali pod wpływem krępującej ich odpowiedzialności zdrowego rozsądku. Tożsamość czynu pochwalanego, poręczonego moralnie, zostaje wyparta wskutek braku tożsamości czynu nagannego. „Ja” zlewa się w uniwersalne „my”, wszelki czyn jest wolny – jest poza swoim sprawcą, jak topór, który wypadł z ręki drwala. Oto model „woli niewolnej” współczesnego człowieka, któremu „sieć” zastąpiła uliczny tłum. WOLNOŚĆ CZYNU, KTÓRY WYRASTA PONAD SWEGO SPRAWCĘ Opisana zatrata prostomyślności w sugestii tłumu stanowi przykład niebezpiecznej ucieczki ludzkiego cogito w społeczne cogitamus, które tu łatwo możemy zamienić na sieciowe „my” – astronauci internetowego pacyfiku. Utrata poręczenia moralnego wiąże się tu z transcendencją moralną czynu wirtualnego, poprzez który niejako wypróbowujemy naszą zdatność do czynu realnego. Często do tego drugiego już nie dochodzi, kiedy pochłania nas „otchłań sieci”. Praktyczny rezultat wynikający z tego schematu zależy od rozwiązania problemu stosunku między wirtualną koniecznością (oczywistością wynikania) a realną przypadkowością (oczywistością wyniku). Jeśli przyjąć – w koncepcji człowieka prostomyślnego – że czynniki osobowościowe są subiektywne w tym znaczeniu, że osoba jest podmiotem działania, to poręczenie moralne czynu stanowi rezultat wolności realnej sprawcy, nie zaś wolności wirtualnej. Wolność wirtualna polega na tym, że człowiek wykracza poza to, co aktualnie dane, i wciąga się w nieustanny rozwój. Jest to stawanie się w „niestawaniu się” kimś innym. Trzeba jednak powiedzieć, że proces ten został w człowieku zainicjowany także na gruncie tradycyjnej, meliorystycznej filozofii życia. Jak bowiem pisał Georg Simmel: Por. J. Kristeva, Czarne słońce. Depresja i melancholia, przeł. M. P. Markowski i R. Ryziński, Kraków 2007, 28 206 s. 5. Paradoksalnie, we współczesnej cywilizacji informatycznej ten „stopień wyższy” został obdarzony rangą konieczności i przeniesiony do „sieci”, gdzie stracił osobowość i poręczenie moralne, natomiast stopień równy pozostawiony został życiu realnemu, zachowując poręczenie moralne i jednocześnie podlegając przypadkowości. W tym ujęciu sprawca nie jest już autorem swoich działań, lecz tylko „miejscem” ich wirtual­ nego zajścia. Jest także ich wirtualnym obserwatorem. Tak to już jest, że w świecie wirtualnym działamy według reguły koniecznej, a po jego opuszczeniu potykamy się o przypadek realny. Jeżeli przypadkowe mogą być osobowości uczestników świata wirtualnego, a wszystko poza nimi jest koniecznością, to czyn człowieka abstrakcyjnego – uczestnika w świecie wirtualnym – byłby poza nim, a co za tym idzie – pozbawiony poręczenia moralnego. Na współczesnym polu walki czyn realny i wirtualny cechowałyby się tożsamością rezultatu, lecz nie tożsamością sprawcy, w którym pozostałość czynu byłaby częścią psyche jego sprawcy. Łżeczłowiek miałby prawo „nie przyznać się” do takiego czynu: „tu” (we mnie) nie oznacza bowiem „moje”. W świecie wirtual­ nym wolność staje się dla jego uczestnika zbytkiem, a odpowiedzialność – czystą scholastyką. W świecie dzisiejszej cywilizacji informatycznej z nie pozbawioną podstaw rezerwą odnosimy się do homo electronicus, który godzi się na przyjmowanie pewnej roli, ale chce ją zagrać tylko jako artysta, bez szczególnej identyfikacji z powierzoną sobie do odegrania postacią. Tymczasem w społeczeństwie tradycyjnym przyjmowanie na siebie określonej roli stanowiło doniosły aspekt wartości życia człowieka. Bo to właśnie o tym realnym, a nie tylko wirtualnym świecie Szekspir pisał: Biojurysprudencja „Życie ma swoją istotę, swój proces stawania się bardziej-życiem i więcej-niż-życiem. Jego stopień równy stanowi jednocześnie jako taki jego stopień wyższy”.29 Świat jest teatrem, aktorami ludzie, Którzy kolejno wchodzą i znikają; Każdy tam aktor niejedną gra rolę.30 Przypomnijmy, że dążenie do osobistego (intymnego) przeżycia tego, co się dzieje wokół nas, a więc dążenie do identyfikowania się z określoną rolą, by przeżyć świat realnie, jak aktor swoją główną rolę przeżywa, doprowadziło już w starożytności do powstania teatroterapii, w której funkcje terapeutyczne przypisuje się szczególnie ekspresji dramatycznej i plastyce. W swojej Poetyce Arystoteles pisze, że widzowie poprzez uczęszczanie na teatralne widowiska znajdują ujście dla swych uczuć, uszlachetniają swoje wnętrze, doznając zjawiska oczyszczenia (katharsis).31 Niestety, w rzeczywistości symulowanej wirtualnie mamy do czynienia ze swoistą mistyfikacją: podniesieniem dowolnie wybranych zdarzeń do roli urzeczywistnień osobowości indywidualnej, przy czym te halucynogenne elementy stanu zdarzeniowego zostają jakby nominalnie G. Simmel, Filozofia życia. Cztery rozdziały metafizyczne, przeł. M. Tokarzewska, Warszawa 2007, s. 35. W. Szekspir, Jak wam się podoba, [w:] idem, Dzieła dramatyczne. Komedie, t. 2, przeł. L. Ulrich, Warszawa 1980, s. 226. 31 Arystoteles, Poetyka, przeł. H. Podbielski, Wrocław–Warszawa 1983. 29 30 207 uświęcone, nie uzyskując wszakże cech poręczenia moralnego.32 W świecie wirtualnym bowiem życie człowieka, to zaledwie sekundowe oczekiwanie na jakiś bodziec (happen electronic) z sieci, który by je zabarwił i przywołał na krótko (bardzo krótko) do istnienia. Tu droga do transcendencji wiedzie u operatora Internetu od wewnątrz, a czyn tylko zewnętrzny jest sam w sobie pusty. Józef Bańka, Poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia w cywilizacji technicznej w świetle etyki prostomyślności ZAKOŃCZENIE Na czym więc w istocie polegałoby poszanowanie prawa do intymności i prywatności życia osobistego jednostki, żyjącej w społeczeństwie globalnym i obdarzonej przez to społeczeństwo formalnie całkowitą wolnością? Odpowiedź jest, powierzchownie rzecz biorąc, prosta. Człowiek w społeczeństwie realnym dążył do zrzucenia z siebie winy za własne czyny na siły transcendentne (funkcjonujące w jego psychice jako mit, „siła fatalna”), a więc do odmowy poręczenia moralnego swych czynów z powodu ich nieprzejrzystości dla zdrowego rozsądku. Przyjmował wzorzec łżeczłowieka za podstawę oceny swego postępowania. Odrzucenie wolności jako „wolności realnej” i przyjęcie perspektywy wirtualnej jest rzeczywistym odrzuceniem odpowiedzialności – przynajmniej odpowiedzialności, za którą stoi poręczenie moralne. Współczesny łżeczłowiek zastąpił transcendencję religijną sił nadprzyrodzonych transcendencją sił wirtualnych, kierujących nim niczym demon, który nie zamieszkał w Hadesie, lecz w kierowniczej phronesis jego umysłu. Uwierzył w historię, której nikt nie widział, dlatego odczuł swoje życie jako usprawiedliwione „z zewnątrz”, ale pozbawione „osobistości”, pozbawione własnego poręczenia moralnego. Co więcej, historia stała się dla niego przyjazna tylko w swojej głębi, w odległości bezpiecznej, w której widoczne jest powinowactwo miedzy „teraźniejszością” i tym, co odległe i pierwotne. To, co pierwotne, uchodzi za bardziej prostomyślne, mniej popsute, słowem – uchodzi za lepsze.33 Przeciwnie, świat wirtualnie dotykalny stał się „zbyt obecny”, mniej prostomyślny i bardziej abstrakcyjny, został bowiem oddany w ajencję technikom i technokratycznej koterii. Zamiast szanować wiarę, którą wyznaje człowiek prostomyślny w swoim ukrytym, intymnym wnętrzu, przyjął wiarę, którą wyznaje jego nowy partner życiowy – właściciel portalu. Reszta jest tylko sprawą logiki: skoro bowiem homo informaticus przestał się angażować osobiście w poręczenie moralne swego życia i powierzył się zdepersonalizowanym instytucjom, które z definicji pełnią swe funkcje bezosobowo, to z konieczności dał swoje placet na ich autonomię. Myśl, że postęp techniczny stał się komfortową niewolą, ponieważ uwolnienie człowieka od niedostatków okazało się dzięki niemu realne, stała się główną tezą Herberta Marcusego, autora głośnej niegdyś książki Eros i cywilizacja (Boston 1955).Według niego, współczesny łżeczłowiek, szukając wolności w cywilizacji technicznej poniósł mimo woli klęskę. Wolność myśli, słowa i sumienia stanowią o istocie, o naturze człowieka społecznego, ale one właśnie zostały we współczesnych społeczeństwach zinstytucjonalizowane, zatracając swój pierwotnie psychiczny charakter na rzecz konwencji, J. Bańka, Przeciw szokowi przyszłości, Katowice 1977, s. 144–145. J. Habermas, Filozoficzny dyskurs nowoczesności, przeł. M. Łukasiewicz, Kraków 2007, s. 148. 32 208 33 Biojurysprudencja swoją funkcję krytyczną – na rzecz funkcji integrującej tak jakby trędowaty przez sam fakt, że zdecydował się żyć w grupie trędowatych ,miał odzyskać zdrowie. Jeśli wolno mi w tym miejscu dokonać pewnego kalamburu powiedziałbym, że gdyby dziś Marcuse pisał swoją książkę, mogłaby ona mieć tytuł Acta i cywilizacja. Miejsce Erosa zajęłyby tu Internet i sieć . Komputer stał się wielką szansą dla człowieka, kto wie czy nie owocem nowej jego ewolucji. Głównym problemem komputeryzacji jest jego impakt w codzienne życie człowieka. Gdy stało się wiadome, jak przekazać jakąś umiejętność drugiemu, stało się zarazem jasne, że można go całkiem od niej uwolnić – wszystko zostawić maleńkiemu mikroprocesorowi, ledwie dostrzegalnemu gołym okiem. A najlepiej, gdyby został on przed ludzkim okiem ukryty. Za tym wszystkim kryje się być może wciąż ta sama koncepcja: zbudowania świata bez człowieka, powołania nowego mikrokosmosu, w którym można by ująć wszystko, co jest racjonalne, z którego można by wyeliminować to, co jest ludzkie, jak pisał F. Nietzsche „nazbyt ludzkie”. Łatwo dostrzec dookoła to, co potwierdza wielu poważnych badaczy współczesności, że „coraz szersze szlaki przecierać sobie zaczyna pochód głupoty jako przeciwieństwo heglowskiego pochodu rozumu. Zwłaszcza pochód głupoty politycznej, głupoty w stosunkach międzynarodowych i międzyludzkich, w polityce ekologicznej, w społecznym podziale dóbr i bogactw itp.”.34 To, co w tym „pochodzie głupoty” zostało zatracone, to przede wszystkim prostomyślność moralna – zmysł słusznego rozumienia życia, który nie opierając się nawet na przesłankach naukowych jest intuicyjnie niezawodny. Prezentowany tu tok obrony mimo wszystko „człowieka prostomyślnego” sugerowałby jednak etyczny sens cywilizacji technicznej, przez pesymistów określany niesłusznie jako utopijny. Prezentując takie ujęcie, czujemy się po trosze jak prostomyślny szlachcic Don Kichote z Manczy, w nasz wiek XXI przeniesiony. Ale jeśli czasami nie poczujemy się nim choć trochę, będziemy być może niezadługo żyć w świecie, w którym żyć wprawdzie łatwo, ale w którym żyć nie warto. 34 J. Szmyd, Odczytywanie współczesności. Perspektywa antropologiczna, etyczna i edukacyjna, Kraków 2011, s. 253. 209 Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy Józef Jaroń 210 Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Kielcach „Zjawiskiem szczególnie ważnym jest ożywienie refleksji etycznej wokół życia: powstanie i coraz szerszy rozwój bioetyki sprzyja refleksji i dialogowi – między wierzącymi i niewierzącymi, a także między wyznaniami różnych religii – o podstawowych problemach etycznych, związanych z ludzkim życiem” Jan Paweł II, Encyklika „Evangelium vitae”, [w:] Encykliki Ojca Świętego Jana Pawła II, Kraków 2002, s. 878. GENEZA BIOETYKI Przytoczona opinia o bioetyce w encyklice Ewangelia życia (j. polski) pochodzi z 25 marca 1995 r. i świadczy o całkowitej akceptacji przez Głowę Kościoła Rzymskokatolickiego tej nowej dziedziny wiedzy. Encyklika ta w całości poświęcona jest ważnym i niezmiernie trudnym zagadnieniom bioetycznym. Wspomnieć wypada, że Kard. Karol Wojtyła przed wyborem go na Papieża w latach 1954–1978 wykładał etykę na KUL. Nic więc dziwnego, że do końca swego żywota interesował się wszelkimi dziedzinami etyki. Bioetyka do końca minionego wieku była traktowana jako część etyki normatywnej. Obecnie jest ona różnie pojmowana. Gdyby chcieć uzyskać odpowiedź na pytanie, jakie główne czynniki przyczyniły się do powstania oraz intensywnego rozwoju bioetyki, to można by całą kwestię ująć w taki sposób: Tymi czynnikami są: 1 – zastosowanie bomb atomowych (termojądrowych) – wkrótce po zakończeniu II wojny światowej – w dwóch miastach w Japonii, w wyniku czego zginęło multum osób i wiele tysięcy ludzi zostało napromieniowanych uszkadzając ich zdrowie, 2 – rozwój nanotechniki, która ustawicznie wyszukuje tzw. „mikrourządzenia”, mogące być wykorzystane w nowoczesnej wojnie, 3 – niehumanitarne eksperymenty medyczne na ludziach w Niemczech hitlerowskich i na terenie byłego Związku Radzieckiego, 4 – bujny rozwój robotyki, dzięki której jej produkty mogą i są stosowane w medycynie i produkcji nowoczesnej broni wojskowej, 5 – gwałtowna zmiana panoramy demograficznej po II wojnie światowej w skali całego globu, w wyniku czego nastąpił przyrost ludzkości – szczególnie w Azji, Afryce W. Bołoz, Życie w ludzkich rękach. Podstawowe zagadnienie bioetyczne, Warszawa 1997, s. 223. O. Spengler, Zmierzch Zachodu, Warszawa 2001. Dzieło tego niemieckiego uczonego (1880–1936) zapoczątkowało rewizję koncepcji europocentryzmu. 3 J. Jaroń, Wkład katolickich ośrodków naukowych w rozwój bioetyki w Polsce, [w:] ks. E. Jarmoch, J. Jaroń, H. Piluś, Człowiek darem i tajemnicą w nauczaniu Jana Pawła II, Siedlce 1999, s. 50. Biojurysprudencja oraz Ameryce Południowej. W wyniku tych przeobrażeń nastąpiła dewastacja środowiska przyrodniczego na wszystkich kontynentach. W wielu ośrodkach naukowych w USA, Europie, Kanady oraz niektórych krajach azjatyckich zaczęto poszukiwać przyczyn przewidywań przeobrażeń klimatycznych (niebezpieczne skutki ocieplania całej kuli ziemskiej, łącznie z obszarami podbiegunowymi), 6 – wzrost chorób psychicznych w wielu krajach, spowodowanych między innymi intensywnymi lękami przed nowymi jednostkami chorobowymi – typu AIDS, choroby Parkinsona i Alzheimera a także przed III wojną światową, 7 – zauważalny wzrost liczby samobójstw, zwłaszcza wśród ludzi młodych, 8 – rozpad tradycyjnych form rodziny, który spowodował spędzanie żywota w samotności, gdzie komputer i Internet przyczyniły się do pojawienia się tzw. choroby komputerowej, 9 – obawy przed skutkami nowej dziedziny naukowej – biotechnologii, która zajmuje się hodowlą różnych organizmów transgenicznych (roślin, ryb, ssaków), a także sztuczną inseminacją. Wywołała ona na świecie niemałe zdziwienie, kiedy 25 lipca 1978 roku urodziła się w Anglii dziewczynka Louise Browne jako pierwsze dziecko z probówki (do r. 1997 przy pomocy sztucznej inseminacji przyszło na świat – w USA 100 000 dzieci, a w Wielkiej Brytanii 10 000). Podobnie było i jest obecnie w innych krajach wysoko rozwiniętych technicznie i pod względem ekonomicznym1; 10 – niezmiernie duże zmiany w medycynie przemysłowej, profilaktycznej, za­ pobiegawczej, kosmicznej, medycynie pracy, społecznej (badającej związek między stanem zdrowia ludności a warunkami życia społecznego). Oczywiście przytaczane czynniki sprawcze bioetyki nie obejmują wszystkich zjawisk technicznych i społecznych. W różnych opracowaniach z zakresu ekologii, ekofilozofii podkreśla się, że do intensywnego rozwoju bioetyki przyczyniły się też cztery zjawiska naukowe: filozofia techniki, której twórcą był niemiecki uczony F. Dessauer; koncepcja O. Spenglera, który przed końcem I wojny światowej przewidział negatywne skutki dla człowieka, intensywnie rozwijającej się cywilizacji technicznej. Jest on autorem światowej sławy dzieła o zmierzchu cywilizacji zachodniej2; przemyślenia teologa, humanisty, lekarza i ekofilozofa A. Schweitzera, zawarte w publikacji Filozofia kultury z 1923 r. Stwierdził on, że osiągnięcia techniczne stały się nieszczęściem dla człowieka ze względu na przepaść między postępem materialnym a moralnym3; publikacje od lat sześćdziesiątych XX w. Raportów „Klubu Rzymskiego”, z których wynikały wnioski o przejawach katastrofalnego stanu naszego globu z następujących względów: zanieczyszczenia środowiska przyrodniczego, nie­ korzystnych zmian klimatycznych, w różnych regionach świata; z kryzysu 1 2 211 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy „kultury zachodniej”; supremacji konsumpcyjnego i merkantylnego stylu życia nad wartościami duchowymi oraz dehumanizacji stosunków między­ ludzkich, a także szerzenia się w wielu krajach azjatyckich i afrykańskich głodu i groźnych epidemii (malarii, cholery itp.). Badania nad zagadnieniami bioetyki zaczął prowadzić amerykański Institute of Society, Ethics and the Life Sciences, założony w 1969 r. w Hastings (stan New York). Instytut ten publikuje wyniki swych badań z dziedziny bioetyki, w wychodzącym od 1971 r. dwumiesięczniku „Hastings Center Report”. Twórcą bioetyki był holenderski onkolog pracujący w USA, w University of Winsconsin w Madison van Rensselaer Potter, który w 1971 r. użył po raz pierwszy tego terminu w książce Bioethics: to the Future (Bioetyka – pomost do przyszłości). Wyraził w niej opinię, że mostem wiodącym ludzkość ku przyszłości jest nowa dyscyplina naukowa, która łączy znajomość biologii z wiedzą dotyczącą wartości ludzkich.4 R. Potter stwierdził, iż duży wpływ na zainteresowanie jego bioetyką wywarli C. H. Waddington (profesor genetyki), Margaret Mead i Theodosius Dobzhansky. Cytowany ks. Bołoz wspomina, że pojęcie „bioetyka” pojawiło się również w 1971 r. w Instytucie Kennedy’ego przy Georgetown University, założonym przez holenderskiego ginekologa André Hellegersa. Zaczęto wówczas rozważać, kto właściwie pierwszy raz użył terminu bioetyka. R. Potter wyjaśnił, że problematyką tej nowej dyscypliny zaczął zajmować się już od 1962 r. i że w 1970 r. użył dwukrotnie określenia bioetyka w swych publikacjach.5 Nazwa bioetyka wywodzi się z greki: bios – życie. Uproszczona definicja tej nowej dyscypliny naukowej brzmi: bioetyka to „etyka życia”. Szerszych definicji jest z pewnością ponad dziesięć. W sensie historycznym — pierwsze wzmianki refleksji bioetycznych wywodzą się z antyku. Dla przykładu, filozof grecki Platon (prawdziwe nazwisko Arystokles) wypowiadał się na temat eugeniki. Znany filozofujący lekarz Hipokrates rozprawiał o aborcji i eutanazji, a przede wszystkim o etyce lekarskiej. Filozofowie – stoicy grecko-rzymscy zabierali głos w sporach na temat samobójstwa. Szereg wypowiedzi o ochronie życia ludzkiego zawiera chrześcijańska Biblia ( np. „wszystko co uczyniliście jednemu z tych braci najmniejszych, Mnieście uczynili”) Mt 25,40. Św. Tomasz z Akwinu, dla którego autorytetem był Arystoteles, podejmował różne tematy odnoszące się do ciała ludzkiego. Skupiał się na problemach kary śmierci, samobójstwa, biczowania, uwięzienia osób, a także na ocenie moralnej ochrony zdrowia. Wymienione kwestie podejmował w Sumie teologicznej, w kontekście rozważań o cnocie i sprawiedliwości. Prekursorem bioetyki był patron ekologów – św. Franciszek z Asyżu (1182–1226), który ze szczególną troską odnosił się do praw przyrody.6 W okresie odrodzenia tomistycznego (XVI–XVII wiek), tymi zagadnieniami zajmowali się myśliciele – Molina, Soto i . Warto zauważyć, że w roku 1600 jezuita J. Azor opublikował pierwszy podręcznik kazuistycznej teologii moralnej, w którym ustosunkował się do życia cielesnego W. Bołoz, Życie w ludzkich rękach..., s. 26. Ibidem, s. 27. 6 J. Jaroń, Bioetyka. Wybrane zagadnienia, Warszawa 1999, s. 27. 4 5 212 „Kończący się wiek XX jest czasem ludobójstwa. Szacunkowe dane pozwalają stwierdzić, że w skali światowej zabito w mijającym stuleciu 167–175 milionów ludzi. Znaczną część tych przestępstw przeciwko życiu ludzkiemu szacuje się na około 17 milionów. Po otwarciu archiwów radzieckich liczbę ofiar komunizmu ocenia się na 60 milionów ludzi”.8 Wreszcie – do powstania bioetyki przyczyniły się olbrzymie postępy nauk biomedycznych obserwowane po II wojnie światowej. KRÓTKA CHARAKTERYSTYKA BIOETYKI I BIOJURYSPRUDENCJI ROMANA TOKARCZYKA Biojurysprudencja w aspekcie piątego przykazania „dekalogu”. Z kolei Thomas Percival w swym dziele Medical Ethics z 1803 r. zamieścił trzy zasady, których winien przestrzegać lekarz: „żyć godziwie, nie szkodzić (primum non nocere), oddawać każdemu, co mu się należy”.7 W. Bołoz sugeruje, że istotnym czynnikiem w sensie historycznym, który przyczynił się do powstania bioetyki, był dramatyzm i tragizm minionego XX wieku. Pierwsze krótkie definicje bioetyki w piśmiennictwie polskim pojawiły się w 1976 i 1983 r. Autorem drugiej był znany kryminolog Brunon Hołyst, który zamieścił następującą opinię: „Nowe zagadnienia wyłaniają się z ciała osoby uznanej za zmarłą oraz przy sztucznym przedłużaniu i podtrzymywaniu życia. W związku z tym wyłoniła się nowa dyscyplina naukowa – bioety­ ka. Poza wskazanymi już zagadnieniami chodzi o zakres interwencji genetycznej, eutanazję, metody terapii osób psychicznie chorych, samobójstwa, dokonywanie eksperymentów na ludziach itp.”9 Definicja pierwsza została uwzględniona w pierwszym wydaniu Encyklopedii katolickiej. Bioetyka została potraktowana, jako „wiedza normatywna obejmująca problematykę moralną wynikającą ze struktur związanych z rozwojem nauk biomedycznych”.10 Pierwszą natomiast książkę o bioetyce opublikował R. Tokarczyk z UMCS w 1984 roku.11 Tytuł publikacji był z punktu metodologicznego nader trafnie sformułowany. Problematyka narodzin, życia i śmierci – to są sytuacje graniczne, dotyczące egzystencji homo sapiens. Nie wszystkie porody od dawien dawna kończyły się pomyślnie (noworodki martwe, bez mózgu itp.). Sam przebieg życia bardzo różnie upływa poszczególnym ludziom, wypadki, podczas których osoby tracą sprawność psychofizyczną, panoszące się epidemie groźnych lub nieuleczalnych chorób itp. Wreszcie zjawisko śmierci jest dla większości osób tragicznym lub dramatycznym przeżyciem. Szkoda tylko, że autor pionierskiej książki w podtytule nie użył terminu – bioetyka. W. Bołoz, Życie w ludzkich rękach..., s. 40. Ibidem, s. 23–24. 9 B. Hołyst, Samobójstwo – przypadek czy konieczność, Warszawa 1983, s. 159. 10 Encyklopedia katolicka, t. II (BAR–CENTURIONES), pod red. F. Gryglewicza, Poznań 1976, s. 568–570. Autor hasła: Ludwik Kastro (dodruk: Lublin 1989). 11 R. Tokarczyk, Prawa narodzin, życia i śmierci. Etyczne problemy współczesne, Lublin 1984, ss. 364. 7 8 213 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy Publikacja R. Tokarczyka zredagowana została w konwencji interdyscyplinarnej, charakterystycznej wówczas w USA i niektórych państwach zachodniej Europy. Ponadto wymieniony naukowiec oprócz pobytu w uczelniach amerykańskich odbywał „wędrówki” naukowe we Włoszech, Austrii, NRF, Francji, Finlandii, Islandii, Danii, Izraelu i Hiszpanii. Dzięki pobytom w wielu krajach R. Tokarczyk miał możliwość uzupełniania swej edukacji z różnych pozycji książkowych – merytorycznych, politycznych i światopoglądowych. Takich naukowców w dobie PRL było niewielu. Roman Tokarczyk w sposób harmonijny łączy zainteresowania naukowe jako prawnik, filozof, etyk, politolog i bioetyk. Wymieniona jego pionierska publikacja oddana do druku w 1982 r. składa się z trzech części. Pierwsza zatytułowana jest Narodziny i obejmuje pięć rozdziałów: I – etyka a rozrodczość, II – etyka a genetyka, III – etyka a eugenika, IV – zapobieganie narodzinom, V – etyka populacyjna. Tytuł części drugiej to Życie. Część ta również składa się z pięciu rozdziałów: I – etyka a ekologia, II – etyka a nauka, III – etyka a technika, IV – transplantacja a etyka, V – etyka seksual­na. Trzecia część książki nosi tytuł Śmierć. Rozważania na temat śmierci również zawarte są w pięciu rozdziałach: I – o sensie śmierci, II – prymitywizm a śmierć, III – religie a śmierć, IV – filozofia a śmierć, V – samobójstwo a eutanazja. We wprowadzeniu do swej publikacji R. Tokarczyk wyraził swego rodzaju naukowe confessiones: „Poszczególne gałęzie wiedzy o człowieku obejmowały zwykle drobną jej cząstkę. Tradycyjnie uprawiana etyka wyraźnie ignoruje naturę cielesną. Także natury – rozumna i społeczna nierzadko analizowane są w oderwaniu od siebie. Wyłania się potrzeba rozwinięcia jakiejś etycznej scienza nuova, zdolnej do ogarnięcia i scalenia wszystkich istotnych stron natury człowieka. Próby takie podejmowali zwolennicy naturalizmu etycznego, twórcy niektórych doktryn prawa natury i pionierzy nowych gałęzi nauki – biomedycyny, bioantropologii, antropoetyki, antropopolityki, biopolityki, bioprawoznawstwa. W ostatnich latach szczególnie wiele zainteresowania rozbudziła bioetyka”.12 Zdaniem R. Tokarczyka postępy wiedzy, których skutki i konsekwencje są w zasadzie nieprzewidywalne, zmuszają do wypracowania odpowiednich norm moralnych mających na celu ochronę zdrowia ludzi. „Bioetyka nie tworzy systemu nowych zasad etycznych. Podejmując odwieczne problemy, ukazuje je w świetle możliwie najnowszych wiadomości o biologicznej naturze człowieka. Bioetyka nie przecenia bynajmniej cielesnej, biologicznej natury, jak to mogłaby sugerować jej nazwa”.13 Z perspektywy trzydziestu kilku lat, od ukazania się książki R. van Pottera nasuwa się uwaga, co do opinii R. Tokarczyka, iż „bioetyka nie tworzy systemu nowych zasad etycznych”. Można rzec, że ilościowo tego typu nowych norm etycznych, mających chronić życie ludzi jest bardzo dużo. Trzeba natomiast podkreślić trafną diagnozę lubelskiego naukowca, który powołując się na rozprawę E. Morina Zagubiony paradygmat – natura ludzka (Warszawa 1977, s. 160) zauważa, iż de facto najbardziej nieodgadnioną jest natura człowieka. Po Ibidem, s. 10. Ibidem. 12 214 13 R. Tokarczyk, Prawa narodzin, życia i śmierci, Kraków 2006. Jurysprudencja (hasło), [w:] Encyklopedia PWN, t. 7 (indoc–karpi), Warszawa 2007, s. 497. Biojurysprudencja ruszane we Wprowadzeniu do rozprawy na temat naturalizmu etycznego (s. 15–16), praw natury (s. 17–20), fenomena życia (s. 20–25), jakości życia (s. 25–28) oraz nie­ uchronności śmierci (s. 28–29). R. Tokarczyk potwierdza aktualność tej opinii. Z przedstawionych wyżej wymienionych zagadnień wynika wniosek, iż R. Tokarczyk dobrze znał zawartość książki R. Van Pottera Bioetyka: pomost do przyszłości. Refleksje R. Tokarczyka w jego publikacji z 1984 r., dotyczące aż 15 problemów należy ocenić w samych superlatywach. Do takiej pochlebnej opinii upoważniają następujące kwestie: niezwykle stosownie przemyślana konstrukcja całości, jasność i przejrzystość języka (bez niepotrzebnych wtrętów, ozdobników itp.), a ponadto zadziwiająca umiejętność posługiwania się zasadą interdyscyplinarności. Z doświadczeń własnych, na podstawie obserwacji filozofów, etyków, socjologów, zatrudnionych w szkolnictwie wyższym wynika, iż nie wszystkich wykładowców zdołał przekonać on do szybkiego zajęcia się bioetyką. Ten pewnik nie jest niczym dziwacznym, bowiem przekonanie jakiegoś pioniera do nowej dyscypliny naukowej nie odbywało się i nie odbywa się w czasach współczesnych „z dnia na dzień”. Pozytywnym zjawiskiem, w warunkach polskich było pojawienie się w wybranych uczelniach entuzjastów bioetyki. Byli to z reguły nauczyciele akademiccy, którzy mieli odpowiednie kompendium wiedzy z zakresu ekologii (sozologii), etyki ekologicznej oraz filozofii techniki. Mianowicie od początku lat 80. minionego wieku pojawiła się grupa wykładowców (około 100 osób), którzy spotykali się corocznie na konferencjach naukowych, podczas których wygłaszano referaty z bardzo aktualnych i frapujących zagadnień z ekologii. Uczestnicy tych konferencji z czasem zaprzyjaźniali się ze swoimi kolegami i w miarę możliwości organizowali w swych uczelniach sympozja naukowe. Były to następujące uczelnie: Uniwersytet Śląski w Katowicach, Uniwersytet Jagielloński, Uniwersytet M.K. w Toruniu, Uniwersytet M.C. Skłodowskiej w Lublinie, Akademia Podlaska (obecnie Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny) w Siedl­ cach, Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Piotrkowie Trybunalskim, Akademia Teologii Katolickiej (obecnie Uniwersytet im. Kard. S. Wyszyńskiego) w Warszawie, Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Słupsku, Wojskowa Akademia Polityczna (Wydział Pedagogiczny), Akademia Obrony Narodowej w Warszawie oraz Wojskowa Akademia Techniczna w Warszawie i Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Bydgoszczy. W międzyczasie R. Tokarczyk ustawicznie rozszerzał pierwszą wersję Praw narodzin, życia i śmierci. Kolejne wydania tej pozycji rozszerzone zostały o nową subdys­ cyplinę – biojurysprudencję. Ta dziedzina została zawarta w VIII wydaniu książki (na s. 19–39).14 W wydaniu tym autor zamieścił 23 rozdziały, a więc o 8 więcej aniżeli w pierwszym wydaniu. R. Tokarczyk pojęcie biojurysprudencji zaczerpnął od terminu łacińskiego jurysprudencja, które oznaczało „naukę prawa”, „prawoznawstwo”. Do rozwoju jurysprudencji przyczynili się tacy naukowcy jak: J. Austin, R. Ihering, Ph. Heck, M. Rumelin, R. Pound, B. Windscheid, G.F. Pucht.15 14 15 215 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy 216 Sam R. Tokarczyk stwierdził, iż do opracowania biojurysprudencji zachęcił go prof. Stefan Symotiuk (również pracownik UMCS).16 Ta nowa dziedzina to prawna obrona życia ludzkiego. Przypomniał ponadto o Międzynarodowych Konferencjach: w Chorwacji (2001), Watykanie (2005), podczas których dyskutowano o różnych wątkach biojurysprudencji.17 Całość wątków biojurysprudencji R. Tokarczyk rozważał w następujących kwestiach: a) tezy i hipotezy, b) kontury biojurysprudencji, c) biologia a biojurysprudencja, d) technika a biojurysprudencja, e) psychiatria a biojurysprudencja, f) moralność a biojurysprudencja, g) jurysprudencja a biojurysprudencja, h) biojurysprudencja praktyczna, i) kontury bioprawa, j) wnioski i konkluzje, k) wybrana literatura.18 W opinii R. Tokarczyka do powstania biojurysprudencji przyczyniły się w poważnym stopniu skutki sztucznej ingerencji biotechnologii, biotechniki oraz biomedycyny w naturalne procesy życia. Kwestie te określają istotę przedmiotu biojurysprudencji, a w praktyce tworzenie i stosowanie prawa – nazywanego bioprawem.19 Autor wyróżnił trzy działy biojurysprudencji: biojusgenezę, biojusterapię i bio­ justanatologię.20 B i o j u s g e n e z a zajmuje się zagrożeniami życia ludzkiego, które wymagają skutecznej ochrony prawnej, od poczęcia do narodzin. Owa opinia R. Tokarczyka zasługuje na szczególną uwagę z tej racji, iż wśród bioetyków są tacy jej przedstawiciele, którzy twierdzą, że ochrona prawna winna dotyczyć życia homo sapiens dopiero od narodzin. Opinie podzielone na ten temat można spotkać bezustannie od prawie pięćdziesięciu lat, w różnych krajach. Zadaniem b i o j u r y s t e r a p i i jest ochrona życia od narodzin do śmierci. Chodzi tu między innymi o niezmiernie kontrowersyjną tematykę transplantacji komórek, tkanek lub całych organów, w celach ratowania życia i poprawy jego jakości. „Nie mniej trudne problemy przed biojurysterapią stawiają pewne formy seksualności, a mianowicie homoseksualizm, biseksualizm i (głównie) transseksualizm. Liczne są problemy prawne intrygujące biojurysterapię, a wynikające z zakażenia wirusem nabytego zespołu ludzkiego upośledzenia odporności, jako przyczyny choroby Acquired Immune Deficiency Syndrome – AIDS”. Znaczną specyfiką demograficzną charakteryzują się normatywne aspekty polityki populacyjnej. Wiążą się z nimi bezpośrednio lub pośrednio zagadnienia sterylizacji i kastracji, zarówno ludzi, jak i zwierząt. Innym rodzajem specyfiki odznaczają się praktyczne zastosowania psychiatrii”.21 B i o j u s t a n a t o l o g i a (od łac. tanatologia – nauka o śmierci) dotyczy zagadnień aborcji, eutanazji, samobójstwa, obrony koniecznej w różnych sytuacjach, kary śmierci, zabójstwa ludzi podczas wojen oraz zabijania zwierząt. R. Tokarczyk, Prawa narodzin, życia i śmierci..., wyd. VIII, s. 15. Ibidem, s. 17. 18 Ibidem, s. 19–39. 19 Ibidem, s. 19. 20 Ibidem, s. 21–22. 21 Ibidem. 16 17 Biojurysprudencja Wyliczone zagadnienia wykorzystywane są przez różne ugrupowania polityczne, w okresach przedwyborczych, samorządowych, parlamentarnych i prezydenckich prawie na wszystkich kontynentach. R. Tokarczyk nie wymienił z przyczyn obiektywnych zjawiska samobójców terrorystów, które rozprzestrzeniło się na nasz cały glob od 2001 r. Omawiając poszczególne kwestie, dotyczące biojurysprudencji R. Tokarczyk wydzielił wyspecjalizowane działy bioetyki: a) bioetykę teoretyczną, zajmującą się podstawami tej dziedziny, b) bioetykę kliniczną, która skupia główną uwagę na zastosowaniach wiedzy teoretycznej w nauce i medycynie, c) bioetykę normatywną, formułującą zasady i normy moralne, niezbędne do funkcjonowania bioprawa, d) bioetykę kulturową, bazującą na metodach kompatarystyki kulturowej, wykazując wpływy różnych kultur na bioetykę.22 R. Tokarczyk dokonuje rozróżnienia między bioprawem a biojurysprudencją. Bio­ prawo nie może być sprzeczne z prawami człowieka i prawem międzynarodowym, to znaczy z Konwencją o Prawach Człowieka i Biomedycynie z 1997 r. Biojuryspruden­ cja zaś zajmuje się niekiedy kwestiami jeszcze niedojrzałymi do interwencji prawodawczej.23 Rozróżnienia te nie są przedstawiane w sposób jasny, zwłaszcza dla czytelnika nie mającego niezbędnych wiadomości z medycyny i prawa. Autor opracował oddzielną, dużą szerszą od pierwszej wersji, książkę o biojurys­ prudencji, która ukazała się w 1997 roku.24 Kończąc te lakoniczne uwagi, dotyczące wkładu R. Tokarczyka w rozwój bioetyki w Polsce można odwołać się do opinii Marii Ossowskiej, iż „prawo to minimum moralności”.25 WYBRANE ZAGADNIENIA ROZWOJU BIOETYKI W POLSCE Po opublikowaniu Praw narodzin, życia i śmierci R. Tokarczyka rozpoczął się w naszym kraju żywiołowy rozwój tej nowej dyscypliny naukowej. Między innymi bioetykę zaczęli propagować profesorowie: Zbigniew Szawarski (UW), ks. Tadeusz Ślipko (ATK), ks. Stanisław Olejnik (ATK). Grupa pierwszych bioetyków w Polsce była dosłownie rozproszona, działała w „pojedynkę” bez jakiejś aprobaty ze strony władz uczelni czy centralnej administracji szkolnictwa wyższego. Wspomniani już w niniejszym artykule entuzjaści bioetycy mieli już spory zasób wiedzy z filozofii techniki, ekologii i ekofizyki i zaczęli przekazywać informacje bioetyki na zajęciach z przedmiotów: filozofia i etyka. Minęło już od tamtej pory dwadzieścia parę lat i tylko w niektórych uczelniach kościelnych istnieje bioetyka jako odrębny przedmiot nauczania. Na ten stan rzeczy składa się wiele przyczyn organizacyjnych, finansowych itp. Ibidem, s. 29. R. Tokarczyk, Biojusrysprudencja. Nowy nurt jurysprudencji, Lublin 1997. 24 Ibidem. 25 M. Ossowska, Podstawy nauki o moralności, Wrocław–Warszawa 1994, s. 136–137. 22 23 217 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy Z. Szawarski, po odbyciu uzupełniających studiów etycznych w Wielkiej Brytanii w 1986 r., opublikował artykuł o bioetyce w „Problemach”.26 Przypomniał w nim o van Rensselaerze Potterze, pisząc, iż bioetyka to taka dyscyplina, która wykorzystując zdobycze biologii ustala i rekomenduje odpowiednie działania, zmierzające do poprawy, jakości ludzkiego życia.27 Dla Szawarskiego tak pojmowana bioetyka była rodzajem biologii stosowanej. 218 „Współcześnie – kiedy używa się terminu »bioetyka«, traktowanego zamiennie z terminem »etyka biomedyczna« lub »etyka medyczna« – ma się na myśli nie tylko określoną dyscyplinę nauki, lecz raczej refleksję moralną nad szczególnymi problemami, jakie niesie ze sobą rozwój współczesnych nauk o życiu. I w tym rozumieniu bioetyka nie jest sensu stricte częścią nauki, lecz stanowi prawną dyscyplinę filozoficzną, mianowicie tę część filozofii moralnej, która zajmuje się moralnymi problemami biologii i medycyny”.28 Definicja bioetyki moralnej Z. Szawarskiego zbieżna jest raczej z propozycją Lud­ wika Kostro aniżeli Romana Tokarczyka. Do zakresu bioetyki włącza Szawarski całą problematykę stosunku człowieka do zwierząt. Pierwszy podręcznik na poziomie akademickim z bioetyki ogłosił – w cztery lata po ukazaniu się książki R. Tokarczyka – ks. Tadeusz Ślipko (jezuita).29 Jego zdaniem: „[...] bioetyka [...] stanowi dział filozoficznej etyki szczegółowej, która ma ustalić oceny i normy (reguły) moralne w dziedzinie działań (aktów) ludzkich, polegających na ingerencji w granicznych sytuacjach powstania życia, jego trwania i śmierci”.30 Ostatecznie bioetyka jest integralną częścią etyki normatywnej, jako zastosowanie ogólnych norm etycznych do dramatycznych sytuacji życia ludzkiego. Z kolei Ignacy Stanisław Fiut z UJ wyeksponował aspekt ekologiczny bioetyki. Bioetyka to po prostu etyka człowieka, żyjącego harmonijnie z przyrodą i społeczeństwem. Autor uważa, że naczelną normą bioetyki winno być hasło: „bądź czujny na to, co łączy sferę bytu człowieka z przyrodą”. Taki pogląd autora pomija całą sferę biomedyczną człowieka.31 Witold Tulibacki z byłej Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie identyfikuje się z definicją bioetyki R. Tokarczyka. Sądzi on, że nowa dyscyplina naukowa narodziła się na styku filozofii, teologii, medycyny i prawa.32 Cytowany już ks. W. Bołoz podkreśla, że istnieje wiele definicji bioetyki. Wszystkie ukazują tę dyscyplinę, jako naukę normatywną. Różnią się one natomiast ze względu na zakres problematyki. Socjologiczną definicję bioetyki zaproponowała prof. Zdzisława Piątek z UJ, opierając się poglądach E. O. Wilsona, zawartych w jego książce O naturze ludzkiej. Wed­ Z. Szawarski, Bioetyka, „Problemy” 1986, nr 4. Ibidem, s. 32. 28 Ibidem, s. 22. 29 Ks. T. Ślipko SJ, Granice życia. Dylematy współczesnej bioetyki, Warszawa 1988. 30 Ibidem, s. 16. 31 I. S. Fiut, Idea bioetyki, [w:] Ochrona środowiska świetle filozofii wartości. Materiały II Jagiellońskich Sympozjów Etycznych na temat „Aksjologiczne aspekty współczesnej ekologii” (5–6 czerwca 1989), Kraków 1992, s. 55. 32 W. Tulibacki, Etyka i nauki biologiczne, Olsztyn 1994, s. 113. 26 27 „Bioetyka – stosunkowo młoda gałąź nauki z pogranicza antropologii, filozofii, etyki, prawa, medycyny i filozofii techniki. Głównym jej zadaniem jest dokonywanie ocen moralnych i ustanowienie zasad etycznych, wynikających z postępu nauk przyrodniczych”.34 Ks. R. Otowicz jest zwolennikiem bioetyki w ujęciu eklezjalnym (pedabioetyki): „Bioetyka może być programem wychowania i uwrażliwienia człowieka na wartość życia ludzkiego w epoce dominacji techniki nad etyką. Zestawiając koncepcję bioetyki Pottera i bioetykę Jana Pawła II można dostrzec podobieństwo w podejściu do życia biologicznego. Zarówno bioetyka globalna Pottera, jak i ewangelia życia Ojca Świętego są apelem o bezwzględny szacunek dla sakralnego charakteru życia biologicznego, o poszanowanie telosu natury i ochronę ekologii ludzkiej”.35 Biojurysprudencja ług niej, bioetyka winna dopasować normy moralne do naturalnych skłonności człowieka.33 Autor mniejszego artykułu jest zwolennikiem szerszej definicji bioetyki: Według wykładowcy Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie Lesława Niebrója można wyróżnić cztery rodzaje bioetyki: 1) bioetykę filozoficzną – uprawianą, jako dział filozofii, 2) bioetykę teologiczną – umiejscowioną w strukturze teologii, 3) bioetykę prawną – będącą dziedziną prawa, 4) bioetykę popularną – uprawianą najczęściej przez lekarzy i biologów, jako mieszankę wymienionych jej trzech rodzajów.36 Po okresie żywiołowym rozwoju bioetyki w Polsce, w sposób znaczny przyczyniło się do jej systematyzacji ogłoszenie w 1994 r. w języku polskim wykazu subdyscyplin bioetycznych, którymi zajmuje się Ośrodek Bioetyki i Instytutu Etyki Josepha i Rosy Kennedych w Waszyngtonie.37 W poniższym wykazie dodano kilka nowych subdyscyplin, które w miarę upływu czasu poszerzyły zakres zagadnień bioetycznych: 1) historia etyki i medycyny (programy bioetyki), 2) filozofia biologii, 3) filozofia medycyny, pielęgniarstwa i innych zawodów medycznych, 4) nauka – technika a społeczeństwo (ocena techniki, społeczna kontrola nad nauką i techniką), 5) kodeks etyki medycznej, 6) socjologia medycyny (edukacja medyczna), 7) stosunki między personelem medycznym a pacjentem, 8) opieka zdrowotna, 9) seksualność, 33 Z. Piątek, Współczesna filozofia biologii, „Studia Filozoficzne” 1989, nr 1, s. 43–44 (V Zjazd Filozofii Polskiej). 34 J. Jaroń, Bioetyka (hasło), [w:] Słownik etyczny, pod. red. S. Jedynaka, Lublin 1990, s. 27–28. 35 R. Otowicz, Etyka życia. Biomedyczny i teologiczny kontekst problematyki życia poczętego, Kraków 1998, s. 274. 36 L. Niebrój, U początków ludzkiego życia, Kraków 1997, s. 10. 37 Bioetyka „Ethos” – Kwartalnik Instytutu Jana Pawła II, KUL, Lublin 1994, nr 25–26, s. 83–87. 219 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy 10) antykoncepcja, 11) aborcja, 12) sztuczne technologie rozmnażania, 13) genetyka, 14) biologia molekularna, 15) etyka ekologiczna, 16) eksperymenty medyczne, 17) eugenika, 18) inżynieria genetyczna, 19) biotechnologia, 20) tanatologia (nauka o śmierci), 21) eutanazja, 22) suicydologia (nauka o samobójstwach), 23) jurysprudencja (kwestie prawne wchodzące w zakres bioetyki), 24) transplantologia, 25) zdrowie psychiczne, 26) etyka osób niepełnosprawnych, 27) problem wojen, 28) międzynarodowe i polityczne wymiary biologii i medycyny, 29) etyka kosmonautów, 30) ochrona zdrowia seniorów (ludzi starych), 31) etyczny wymiar terroryzmu. Przypuszczalnie w nadchodzących latach wykaz przedstawionych subdyscyplin bioetycznych będzie stopniowo się poszerzał. Pojawiają się takie zagadnienia, co do ochrony życia ludzkiego, o których obecnie nie mamy pojęcia. Ponadto dokładne opisanie wyliczonych dziedzin z bioetyki zajęłoby z pewnością kilkanaście pokaźnych objętościowo tomów. Z przyczyn więc technicznych omówione zostaną zaledwie tylko niektóre kwestie, niezmiernie ważne dla funkcjonowania ludzkiego organizmu w trudnych warunkach trwającego od lat kilku zauważalnego kryzysu ekonomicznego i moralnego, w skali całego naszego globu. Zacząć więc wypada od etyki ekologicznej, która dotyczy niezmiernie kontrowersyjnej opinii na temat wdrażania zasad tej etyki. Ta kontrowersyjność wynika z różnorodności opinii na temat skutków ocieplenia się klimatu, a także wpływu populacji ludzkiej na to niebezpieczne zjawisko. Niedocenianym wśród gremiów naukowych i centralnej administracji szkolnictwa wyższego w naszym kraju jest prof. Henryk Skolimowski, który będąc w USA przeistoczył się z filozofa analitycznego w ekologa i ekofilozofa. To ten nasz uczony o wymiarze międzynarodowym przyczynił się do szybkiego rozwoju uprawianych przez niego dziedzin naukowych. Ekoetyka H. Skolimowskiego zawarta jest w następujących jego publikacjach (przetłumaczonych na język polski): Medytacje o prawdziwych wartoś­ ciach człowieka, który poszukuje sensu życia38, Filozofia życia, ekofilozofia jako drzewo H. Skolimowski, Medytacje o prawdziwych wartoś­ciach człowieka, który poszukuje sensu życia, Wrocław 38 220 1991. Idem, Filozofia życia, ekofilozofia jako drzewo życia, Warszawa 1993. Idem, Technika a przeznaczenie człowieka, Warszawa 1995. 41 Idem, Ocalić ziemię, Warszawa 1991. 42 Idem, Święte siedlisko człowieka, Warszawa 1999. 43 Idem, Wizje nowego Millenium, Kraków 1999. 44 Ibidem, s. 35. 45 M. Bonenberg, Etyka środowiskowa. Założenia i kierunki, Kraków 1992. 46 P. Mastalerz, Ekologiczne kłamstwa ekojowników, wyd. I, Wrocław 2010. Biojurysprudencja życia39, Technika a przeznaczenie człowieka40, Ocalić ziemię41, Święte siedlisko człowieka42, Wizje nowego Millenium43. Poglądy H. Skolimowskiego spotkały się z krytyką tych, którzy uważali, że powiela w swych utworach poglądy panteistyczne. Uzyskał on doktorat w Oxfordzie w Anglii a następnie wykładał na Uniwersytecie Południowej Kalifornii oraz na Uniwersytecie Arbor w Michigan. Według niego nowy model etyki, który będzie dominował w XXI wieku musi odpowiedzieć na pytanie: jak żyć? Uważa też, że kosmocentryczna etyka ekologiczna winna opierać się na czterech wartościach: rewerencji, odpowiedzialności, właściwym stylu życia i sprawiedliwości. „Te cztery wartości wzajemnie się wspierają i współdefiniują. Etyka ekologiczna jest dobrym kandydatem na etykę globalną”.44 Funkcjonujące na Zachodzie różne koncepcje etyki ekologicznej przybliżył Marek Bonenberg z UJ w książce z 1992 r.45 Jest tych koncepcji dziewięć: Toma Regana, Robina Attfelda, Paula Taylora, Aldo Leopolda, Arne Naessa, Holmse’a Rolstona, Jamesa Lovelocka, Edwarda Goldsmitha i Henryka Skolimowskiego. Podczas „Szczytu Ziemi” w Rio de Janeiro w 1992 r. opracowano aż dwadzieścia siedem zasad ekologicznych, których nie sposób wymienić, bo by to znacznie zwiększyło objętość niniejszego artykułu. Zasady te zostały zakwestionowane przez profesorów ekologów, którzy od pewnego czasu zwalczają tzw. ekojowników. Na grunt polski wprowadził ten termin chemik i klimatolog z Uniwersytetu Wrocławskiego, który przebywał w obu Amerykach – Przemysław Mastalerz. Naukowiec ten opublikował w 2000 r. książkę, której sam tytuł wywołał niezwykłe oburzenie ze strony naukowców – zwolenników „dziury ozonowej”, ocieplania klimatu, które jest spowodowane przez samych ludzi, którzy non stop wykorzystują różne techniczne urządzenia, które umożliwiają stężenie dwutlenku węgla (CO2) w dolnej, przyziemnej części atmosfery.46 Pub­likacja Ekologiczne kłamstwa ekojowników była na tyle bulwersująca, że większość naukowców ją zlekceważyła. Tylko nieliczni ekolodzy poznali jej treść. P. Mastalerz postanowił odsłonić tajemnicę powiązań całej plejady ekologów zachodnich z wpływowymi politykami oraz dziennikarzami. Przy okazji ocenił w sposób bezpardonowy rezolucje „Szczytu Ziemi” w Rio de Janeiro (1992), w Kioto (1997) i w Nowej Zelandii (Auckland) (2000). Ocena ta dotyczyła m.in. odrębnych Raportów, opracowanych przez nieprzekupnych naukowców, wykazujących fałszywe oceny i wręcz kłamstwa na temat „ocieplania klimatu”. Raporty te z powodów polityczno-finansowych nie mogły dotrzeć do szerszego grona naukowców, z całego globu. P. Mastalerz zarzucił „ekojownikom” brak elementarnej wiedzy z dziejów Ziemi, to jest z geologii historycznej, wysuwanie fałszywych, pochopnych wniosków z pozornych obserwacji i doświadczeń naukowców, uzależnienie się od biznesmenów i nie bardzo rozgarniętych (intelektualnie) polityków. Głównym zaś grzechem eko39 40 221 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy 222 jowników jest umiejętne manipulowanie sprytnymi dziennikarzami (z tzw. działów naukowych) oraz całymi warstwami społecznymi. Mimo nienagannej argumentacji P. Mastalerza, w dalszym ciągu świat naszej „małej wioski” jest święcie przekonany, że głównym czynnikiem „destrukcji klimatycznej” jest za duża ilość CO2 w atmosferze. Nazwę „ekojownik” zaczerpnął P. Mastalerz z książki Dave’a Foremana z 1991 roku – Confessions of an Eco-Warrior.47 Publikacja P. Mastalerza podjęła niezwykle trudną próbę pozbywania się lęków ludzi, którzy od trzydziestu przynajmniej lat „wierzyli” w powiększającą się dziurę ozonową, zwiększanie się w atmosferze dwutlenku węgla, które w sposób nagły zwiastują przykre skutki „ocieplania się całego globu”, a zwłaszcza strefy podbiegunowej i umiarkowanej, w której pędzą żywot Polacy. Walkę o konieczne zmniejszenie się dwutlenku węgla obserwują ostatnio wszyscy i bardzo różnie oceniają zawetowanie Polski (jako członka Unii Europejskiej) dokumentu z marca 2012 r., który przewidywał zmniejszenie CO2 o 80%. Lektura książki P. Mastalerza jest niezmiernie trudna dla filozofów, którzy w większości przypadków nie mają dostatecznej wiedzy biochemicznej, by móc poważnie dyskutować o ociepleniu klimatu, o powiększającej się „dziurze ozonowej” itp. Nie ulega jednakże wątpliwości, że argumenty przez niego użyte, dotyczące zlodowaceń i interglacjalów z epok, kiedy nie było jeszcze ani świata roślinnego, ani zwierzęcego na naszym globie, zasługują na poważne studia. Jeśli przyjmie się funkcjonującą od pewnego czasu chronologię dziejów naszego globu na 4,6 miliarda lat, to fakty przytaczane przez wrocławskiego uczonego są przekonywające: „Ślady pozostawione przez lodowce w minionych erach geologicznych dowodzą, że na naszej planecie w ciągu ostatnich dwóch miliardów lat było pięć epok lodowych, a szósta trwa jeszcze w tej chwili. Żyjemy zatem w epoce lodowej, o czym szczególnie powinni pamiętać ci, którzy boją się ocieplenia. Epoki zlodowacenia trwały po kilkadziesiąt milionów lat, czyli w sumie nie więcej niż 10–20% historii Ziemi i były przedzielone długimi okresami ociepleń. W okresach ociepleń Ziemia była całkowicie wolna od lodu nawet w okolicach okołobiegunowych, a średnia temperatura była znacznie wyższa od obecnej. Na przykład świat dinozaurów był tropikalnie ciepły, z temperaturą o 10°C wyższą od panującej obecnie. Ostatnie zlodowacenie, trwające do dziś, zaczęło się około dwóch milionów lat temu. Od tego czasu panuje na Ziemi zimny klimat z grubymi na tysiące metrów czapami lodowymi wokół biegunów. Nie jest to jednak okres o ustabilizowanym, niezmiennym klimacie. Wręcz przeciwnie, geologiczne ślady pozostawione przez przesuwające się lodowce świadczą o tym, że zlodowacenia miały zmienny zasięg, co dowodzi występowania okresów cieplejszych i zimniejszych. W okresach cieplejszych lodowce cofały się w stronę biegunów, a w zimniejszych zwiększały swój zasięg przesuwając się w kierunku równika. Okresy cieplejsze nazywamy interglacjałami. Ocieplenia i oziębienia powtarzały się cyklicznie po kilka razy na milion lat. Charakterystyczne jest to, że interglacjały były krótkie i trwały tylko po kilkanaście tysięcy lat, podczas gdy okresy zimne były kilkakrotnie dłuższe. Obecnie żyjemy w kolejnym interglacjale, który zaczął się około 11 tysięcy lat temu. Jedna z największych słabości współczesnej klimatologii wyraża się między innymi w tym, że nie potrafimy przewidzieć, kiedy skończy się nasz interglacjał. Nie musimy jednak się obawiać, że potężny lodowiec niebawem przykryje północną i środkową Polskę, jak kiedyś bywało, bo powstawanie lodowców, tak jak ich topnienie, wymaga tysięcy lat. [...] 47 P. Mastalerz, Ekologiczne kłamstwa wojowników, wyd. II, Wrocław 2005, s. 2. Uczony ten jest autorem ponad stu prac naukowych i podręczników akademickich, głównie z chemii organicznej i biochemii. P. Mastalerz kwestionuje opinie tych „uczonych”, którzy twierdzą, że główną przyczyną zmieniającego się „ozonu” jest CO2. Nawiasem mówiąc, przed dziewięciu laty znaleźli się tacy klimatolodzy, którzy twierdzili, iż najistotniejszym czynnikiem zmniejszającej się dziury ozonowej jest związek chemiczny metanu (CH4), który zawarty jest m.in. w odchodach bydlęcych (Indie, Brazylia, Argentyna). Z naukowych dywagacji P. Mastalerza wynika wniosek, iż nie wiadomo ostatecznie, czy północną półkulę globu czeka ocieplenie czy też ochłodzenie. Warto więc to niewielkie dzieło przestudiować. Innym, do naszych czasów aktualnym, jakże spornym problemem są eksperymen­ ty medyczne.49 Wzrost zainteresowań tym zagadnieniem pojawił się tuż po zakończeniu I i II wojny światowej. O niedozwolonych doświadczeniach medycznych po I wojnie światowej raczej milczano, mimo że przeprowadzano je w Turcji, USA, na Hawajach. „Istniała wokół tej sprawy jak gdyby zmowa milczenia”.50 W tym czasie dokonano (między innymi na więźniach) następujące eksperymenty: 1) 800 więźniów (ochotników) z trzech więzień amerykańskich w stanie Illinois zakażono sztucznie malarią; 2) dużą liczbę skazanych na śmierć w Turcji zakażono durem plamistym; 3) w Manili wykonano doświadczenia z osłabionymi szczepami zarodków dżumy na 900 przestępcach skazanych na śmierć; 4) na Hawajach zakażono trądem przestępcę skazanego na śmierć, który wyraził na to zgodę; karę śmierci przestępcy darowano, ale zakażony zmarł w 2 dni później; 5) w USA wstrzyknięto 25 więźniom paciorkowce (po ich dobrowolnym zgłoszeniu się); 6) w Manili badano na więźniach działania nowych leków, wypłacając im odpowiednie kwoty pieniężne; 7) w Nowym Jorku badano działanie haszyszu na 77 więźniach; 8) u 12 więźniów w USA wywołano pelagrę, po przyrzeczeniu darowania im winy.51 W dobie II wojny światowej dokonywano eksperymentów w hitlerowskich obozach, wśród lekarzy byli też profesorowie medycyny III Rzeszy. Oskarżono ich o do Ibidem, s. 144–146. W. Kiedrzyńska, Ravensbrück, Warszawa 1969. 50 G. Rejman, Odpowiedzialność karna lekarza. Warszawa 1991, s. 261 51 J. Bogusz, Zasady deontologiczne związane z postępami wiedzy lekarskiej, [w:] Etyka i deontologia lekarska, pod. red. T. Kielanowskiego, Warszawa 1985, s. 78. Biojurysprudencja Najcieplej było 7 tysięcy lat temu. W następnym ciepłym okresie najwyższa temperatura panowała 4500 lat temu, gdy powstawały pierwsze cywilizacje. Kolejne ocieplenia wystąpiły w czasie rozkwitu imperium rzymskiego i w średniowieczu, a ostatnie zimne okresy miały miejsce w czasach wędrówek ludów po upadku Cesarstwa Rzymskiego oraz w latach 1400–1800. Podczas średniowiecznego ocieplenia maksymalne temperatury wystąpiły w latach 1000–1100. Ocieplenie było wtedy tak duże, że umożliwiło założenie ludzkich osad na Grenlandii i uprawę winorośli w Anglii, a nawet w Polsce. Po średniowiecznym ociepleniu nastąpiło oziębienie klimatu, które trwało kilkaset lat i było tak dotkliwe w środkowej i północnej Europie, że zostało nawet nazwane »małą epoką lodową«. Szkoda, że w szkołach nie uczą tego, że w XVII wieku bywały tak ostre zimy, że z Polski do Szwecji podróżowano saniami [...] Przeciwnicy efektu cieplarnianego są przez klimatologów [...] nazywani małą grupką uczonych i oskarża ich się, że są opłacani przez przemysłowe koncerny”.48 48 49 223 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy 224 konywanie zbrodniczych czynów na ludziach, przez co pogwałcili podstawowe zasady etyki lekarskiej.52 W wielu niemieckich obozach przeprowadzono pseudomedyczne eksperymenty. Wieści o nich szybko przedostawały się na zewnątrz i wywoływały lęk potencjalnych ofiar. Dochodziło wówczas do otwartych protestów, np. ze strony więźniarek w Ravensbrück.53 Eksperymenty, dotyczące różnych lęków i chorób, dokonywane były także w Oświęcimiu, Dachau, Buchenwaldzie, Sachsenhausen, Natzweiler i Stutthofie. O operacjach doświadczalnych na Polkach w Ravensbrück cenne wiadomości przekazała wspom­ niana Wanda Kiedrzyńska.54 Do eksperymentów wybierano Polki, głównie z wrześniowego transportu lubelskiego lub z Warszawy. Operowane kobiety skazano na karę śmierci. „Łamano dłutem i młotkiem kości podudzia po ich uprzednim operacyjnym odsłonięciu”.55 Stanisław Sterkowicz – autor monografii o eksperymentach medycznych wylicza następujące ich rodzaje: 1) doświadczenia z dziedziny chorób zakaźnych, 2) doświadczenia z dziedziny gruźlicy, 3) eksperymenty z zakresu problematyki rasowej (doświadczenia nad sterylizacją i kastracją za pomocą promieni rentgenowskich; badania antropologiczne oraz badania genetyczne nad dziedzicznością), 4) eksperymenty z zakresu medycyny wojennej (z gazami bojowymi, wodą morską, z fosgenem, owrzodzenia), 5) eksperymenty z zakresu żywienia (diety bezbiałkowe), 6) eksperymenty farmakologiczne, 7) eksperymenty z zakresu nowotworów złośliwych, 8) eksperymenty w zakresie zabiegów operacyjnych (odbywały się w siedmiu obozach), 9) badania nad chorobą głodów, 10) eksperymenty terapeutyczne (odnowa mięśni, kości, przeszczepy kostne, ropowice).56 Lekarzom niemieckim wytoczono proces w Norymberdze przed Amerykańskim Trybunałem Wojskowym (od 25 X 1946 do 20 VII 1947). Skazano wówczas 16 oskarżonych, w tym 7 profesorów uniwersyteckich, trzech z nich skazano na karę śmierci przez powieszenie. Zostało uniewinnionych tylko siedmiu lekarzy.57 W uzasadnieniu wyroku, Amerykański Trybunał Wojskowy sformułował 10 zasad dopuszczalności eksperymentów na ludziach. Zasady te następnie zostały rozszerzone i uzmysłowione w Deklaracji Helsińskiej z 1964 roku. Ibidem, s. 78. K.Godorowski, Psychologia i psychopatologia hitlerowskich obozów koncentracyjnych, Warszawa 1985, 52 53 s. 74. W. Kiedrzyńska, Ravensbrück..., s. 188–190. Ibidem, s. 215. 56 S. Sterkowicz, Zbrodnie hitlerowskiej medycyny, wyd. II, Warszawa 1990, s. 39–227. 57 J. Bogusz, Zasady deontologiczne związane z postępami wiedzy lekarskiej, [w:] Etyka i deontologia lekarska, pod red. T. Kielanowskiego, Warszawa 1985, s. 79. 54 55 REFLEKSJE KOŃCOWE W sposób uporządkowany i wysoce kompetentny początki i rozwój bioetyki w USA i Europie Zachodniej przedstawił w języku polskim ks. prof. Tadeusz Biesaga.59 Oprócz wspomnianych już: Instytutu Kennedy’ego na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie, kierowanego przez Jezuitów oraz Instytucie Etyki w Hastings (stan New Jork), które rozpoczęły intensywne badania nad bioetyką zaczęły powstawać podobne ośrodki w Europie. Pierwsze programy studiów akademickich z bioetyki zostały opracowane przez Wydziały: Filozoficzny i Medyczny Uniwersytetu Waszyngtońskiego w 1971 r. Uniwersytet ten ma uprawnienia nadawania stopni naukowych z bioetyki. W 1978 r. Instytut Kennedy’ego opublikował w języku angielskim pierwszą encyklopedię w czterech tomach: Encyclopedia of Bioethics. Ukazała się ona pod redakcją W.T. Reicha, który rozpoczął też opublikowanie roczników „Bibliography of Bioethics”, zawierających pełną bibliografię z bioetyki. W Europie, pierwsze centrum bioetyczne zostało zorganizowane w Hiszpanii – w Barcelonie na Wydziale Teologicznym, w ramach którego zaczął działać Institut Borja de Bioetica. Następne centra bioetyczne powstały we Włoszech. W latach osiemdziesiątych minionego wieku powołano bioetyczne centra we Francji, w Lille, Lyonie i Paryżu. W stosunkowo szybkim tempie duży rozgłos zdobył Comité Consultatif National d’Éthique, którego dyrektorem został znany naukowiec Jean Bernard, który zaczął propagować opinię, iż bioetyka w XXI w. zastąpi dotychczasową etykę filozoficzną. W Wielkiej Brytanii dyskusje nad wybranymi zagadnieniami bioetycznymi rozpoczęły się w 1962 r. w London Medical Group (oczywiście pojęcie nowej dyscypliny nie było jeszcze używane). Ten londyński ośrodek został następnie przekształcony w Institute of Medical Ethics. Warto zauważyć, że w Londynie powstał również The Catholic Bioethics Centre in London (zwany The Linacre Centre). W latach osiemdziesiątych XX w. zaczęło działać centrum bioetyczne w Bostonie pod nazwą The Pope John Paul II Center, które następnie zmieniło nazwę na The National Catholic Bioethical Center. We Włoszech powstały następujące samodzielne placówki bioetyczne: w Mediolanie – La Scuola di Medicina e Scienze Umane dell’Istituto di San Raffaele, w Rzymie – Istituto e Centro di Bioetica dell’Università Cattolica del Sacro Cuore, w Palermo – Istituto Siciliano di Bioetica. W 1994 r. Jan Paweł II powołał Papieską Akademię „Pro Vita” (dla życia). Zadaniem głównym tej Akademii jest studiowanie ważnych zagadnień medycznych i praw Ks. S. Kornas, Współczesne eksperymenty medyczne w ocenie etyki katolickiej, Częstochowa 1986. T. Biesaga, Bioetyka (hasło), [w:] Encyklopedia bioetyki. Personalizm chrześcijański. Głos Kościoła, pod. red. A. Muszali, Radom 2005, s. 56–58. Biojurysprudencja W sposób należyty zostały przedstawione zagadnienia z zakresu eksperymentów medycznych przez ks. S. Kornasa.58 Omówienie pozostałych subdyscyplin bioetycznych nie jest możliwe w jednym artykule. 58 59 225 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy 226 nych, których istotą jest ochrona życia ludzi. Systematycznie raz w roku odbywają się sympozja w Akademii, w których biorą udział teolodzy, genetycy, embriolodzy, filozofowie. Podczas sympozjów naukowcy dzielą się swoimi wynikami badań, które w istocie przyczyniają się do rozwoju bioetyki personalistycznej. Wyliczone centra i ośrodki bioetyczne tylko w niewielkim stopniu odzwierciedlają obecny stan placówek bioetycznych w wymiarze międzynarodowym. Z dostępnych źródeł można wnioskować, że wzrasta ilość ośrodków bioetycznych. W USA, Australii, Kanadzie oraz w Europie Zachodniej istnieją „komitety bioetyczne” w placówkach medycznych na szczeblu centralnym, regionalnym oraz samorządowym. Celem komitetów – od lat siedemdziesiątych XX w. jest edukacja poszczególnych warstw społecznych w zakresie najważniejszych, ale i kontrowersyjnych, sytuacji granicznych, dotyczących narodzin, egzystencji i śmierci ludzkiego gatunku. Brak jest niestety wiarygodnych danych o działalności takich komitetów w Europie Środkowej i Wschodniej. Komitety bioetyczne istnieją przy parlamentach państwowych a także przy Parlamencie Europejskim. Spośród deklaracji, konwencji, rezolucji kodeksów prawnych i etycznych dotyczących problematyki biomedycznej można wymienić tę najważniejszą: Europejską Konwencję Bioetyczną z 4 kwietnia 1997 roku – Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Godności Istoty Ludzkiej w Kontekście Zastosowań Biologii i Medycyny. Do tego dokumentu dołączono dodatkowy Protokół o klonowaniu. W Konwencji podkreślono wagę komitetów bioetycznych przy szpitalach, gdzie podejmuje się rozstrzyganie trudnych poczynań medycznych. Tym poczynaniom muszą towarzyszyć prawidłowe wybory pod względem moralnym. Chodzi głównie o decyzje lekarzy w kwestii sposobów leczenia pacjentów. W Polsce lata osiemdziesiąte minionego wieku to okres pojawienia się ruchu związkowego „Solidarność”, upadku ekipy E. Gierka, destabilizacji politycznej i gospodarczej, wprowadzenia w grudniu 1981 r. „stanu wojennego”, restrykcji ekonomicznych wobec naszego kraju oraz zaniepokojenia byłego ZSRR: „co się jeszcze w tej Polsce może wydarzyć”. Wszystkie te okoliczności wpływały negatywnie na stan i sytuację szkolnictwa wyższego. Do wymienionych okoliczności doszło jeszcze „rozwiązanie PZPR” i początek rekonstrukcji ustrojowej. Nowy ład w Polsce miał przypominać państwa zachodnie, w których istnieje „wolny rynek”, liberalizm polityczny i ideologiczny. Jednym słowem od 1989 r. zaczęto powtórnie budować w Polsce ustrój kapitalistyczny oparty na tzw. nowym ładzie. Nic więc dziwnego, że w takich warunkach powstanie i rozwój bioetyki musiał być żywiołowy, bez zaplecza w postaci chociażby jednego „Centrum bioetycznego”. Zresztą takie Centrum nie istnieje do tej pory, mimo iż minęło już 28 lat od ukazania się pierwszej książki bioetycznej R. Tokarczyka. Jak już wspomniano, propagowanie bioetyki rozpoczęli w Polsce entuzjaści tej dyscypliny, którym wypadało badać jej kwestie. Byli oni rozproszeni w różnych regionach kraju. Praktyka wykazała, że tylko w kilku uczelniach istnieje odrębny przedmiot „bioetyka”: na Uniwersytecie im. Kard. Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, w Papieskiej 60 W 1995 r. Eugeniusz Rejnat obronił na tymże Uniwersytecie pracę doktorską pt. Rozwój bioetyki w Polsce 1970–1993. Promotorem doktoranta był autor tegoż artykułu. 61 W 2001 r. Tadeusz Szczurek (obecnie Prorektor Wojskowej Akademii Technicznej) uzyskał doktorat na UMCS za pracę Bioetyczne aspekty wojny. Promotorem tej pracy był również autor niniejszego artykułu. Biojurysprudencja Akademii Teologicznej w Krakowie oraz na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i w uczelni jezuickiej „Bobolanum” w Krakowie. Pierwsza Katedra Bioetyki utworzona została w Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie, a po jej przekształceniu w Uniwersytet powołano Instytut Ekologii i Bioetyki. W Papieskiej Akademii Teologicznej istnieje Międzywydziałowy Instytut Bioetyki i Katedra Bioetyki. Wymienione uczelnie nadają stopnie naukowe z bioetyki. Doktoraty z zakresu bioetyki nadają: Uniwersytet Śląski w Katowicach60, Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie61, Uniwersytet w Poznaniu, Uniwersytet w Zielonej Górze. Momentem przełomowym w rozwoju bioetyki w Polsce stał się VI Zjazd Filozofów Polskich w Toruniu w 1995 r., podczas którego obradowała jako odrębna Sekcja Bioetyki, skupiająca wykładowców i uczonych uczelni katolickich i świeckich. Warto dodać, że sporo ciekawych materiałów z bioetyki jest w następujących periodykach: „Studia Christianae Philosophicae” (UKSW), lubelski „Ethos”, krakowski „Znak” oraz poznańska „Droga”. Szkoda, że do tej pory brak jest periodyku ogólnopolskiego, który byłby poświęcony zagadnieniom bioetycznym. Nie wiadomo kto za to uchybienie odpowiada. Wśród wydanych do tej pory pozycji książkowych w języku polskim znajdują się książki średniej jakości, dobre i niezwykle cenne. Ilościowo wciąż ich przybywa. Dla nauczycieli akademickich można przytoczyć niektóre publikacje z zakresu suicydologii (nauki o samobójstwach): Zapobieganie samobójstwom (Poradnik dla nauczycieli i innych pracowników szkoły), Warszawa 2007 (praca zbiorowa); Émile Durkheim, Samobójstwo, Warszawa 2006; Jan Marx, Idea samobójstwa w filozofii – od antyku do współczesności, Warszawa 2003; Brunon Hołyst, Suicydologia, Warszawa 2002; Hanna Malicka-Gorzelańczyk, Opinie młodzieży o samobójstwie, Bydgoszcz 2002; Maciej Zimny, Terroryzm samobójczy, Warszawa 2006; Isabelle Bricard, Leksykon śmierci wielkich ludzi, Warszawa 1998; Małgorzata Szeroczyńska, Eutanazja i wspomagane samobójstwo na świecie, Kraków 2002; Stefan Chwin, Samobójstwo jako doświadczenie wyobraźni, Gdańsk 2010; Friedrich Weissensteiner, Najsłynniejsze samobójstwa świata, Warszawa 2002; Erwin Ringel, Gdy życie traci sens. Rozważania o samobójstwie, Warszawa 1987; Piotr Sarzyński, Leksykon samobójstw, Warszawa 2002; ks. Tadeusz Ślipko SJ, Życie i płeć człowieka. Przedmałżeńska etyka seksualna. Etyczny problem samobójstwa”, Kraków 1978; Stanisław Kijaczko, Wobec bycia. Filozoficzny problem samobójstwa, Opole 2005; Maria Jarosz, Samozniszczenie: samobójstwo, alkoholizm, narkomania, Wrocław–Gdańsk 1980. Niniejszy wykaz książek winien skłaniać nas do refleksji, że znajomość (nawet pobieżna) bioetyki jest niezbędna dla wszystkich nauczycieli akademickich i nie tylko po to, by móc lepiej poznać i zrozumieć mentalność studentów i współkolegów – akademików. 227 Józef Jaroń, Problematyka rozwoju bioetyki w Polsce z uwzględnieniem roli prof. Romana Tokarczyka w rozpoczęciu tej dziedziny wiedzy 228 W 2008 r. w Polsce został powołany przez parlament Zespół do spraw Bioetyki, w skład którego weszli62: przewodniczący – Jarosław Gowin; członkowie: prof. Andrzej Zoll (prawnik), prof. Eleonora Zielińska (prawnik), prof. Włodzimierz Wróbel (prawnik), prof. Maria Grzymkowska (prawnik), dr Leszek Bosek (prawnik), prof. Andrzej Paszewski (biolog), prof. Ewa Bartnik (biolog, lekarz), prof. Jacek Zaremba (lekarz), dr Jerzy Umiastowski (lekarz), prof. Barbara Chyrowicz (etyk), prof. Krzysztof Marczewski (lekarz), prof. Jacek Hołówka (etyk), prof. Zbigniew Szawarski (etyk), pastor Marcin Hinz (teolog), ks. prof. Franciszek Longchamps de Berier. Do tej pory niewiele wiadomo o działalności tego Zespołu, który m.in. miał przygotować projekt Ustawy o zapłodnieniach pozaustrojowych (in vitro). Naukowcy różnych krajów, a w tym i Polski, zainteresowani są problematyką klonowania człowieka. Można przypomnieć, że w połowie pierwszego dziesięciolecia XXI w. ukazywały się przeróżne informacje na ten temat. Chodziło głównie o poczynania włoskiego ginekologa Antinoriego Severino i jego małżonki, którzy współpracowali z naukowcem Panayiotisem Zavosem z Cypru i mieli zamiar doprowadzić do pojawienia się klonu człowieka. Z upływem czasu Zavos zerwał współpracę z małżeństwem z Rzymu i opuścił Italię. W tym samym czasie szef sekty Raelian – Claude Vorilhon z Francuzką Brigitte Boisselier również pracowali nad klonowaniem ludzi. Próby klonowania człowieka dokonywali uczeni z Korei Południowej. Ogłoszono nawet, iż otrzymali już jeden klon. Wobec jednak światowego sprzeciwu, problem klonowania homo sapiens został do tej pory wyciszony, ale nie wiadomo czy „porzucony”. Zagadką do tej pory nierozszyfrowaną jest absurdalny stosunek naukowców pozalubelskich wobec roli profesora UMCS Romana Tokarczyka, jako inicjatora rozwoju bioetyki w Polsce. Oczywiście nie można rzec, iż wszyscy naukowcy, których zainteresowała bioetyka pomijali nazwisko profesora z Lublina. Można tylko domyślać się, iż ze względu na „zawiść” zawodową tak się działo, że w większości publikacji o początkach bioetyki w naszym kraju w ogóle nie pojawia się tytuł pionierskiej pracy Prawa narodzin, życia i śmierci. Tego typu przypadki pojawiają się w nauce od 25. wieków. „Rzeczpospolita”, 9 IV 2008, nr 84. 62 Jerzy Jaskiernia Uniwersytet Jana Kochanowskiego w Kielcach UWAGI WSTĘPNE W bogatym dorobku naukowym Profesora Romana Andrzeja Tokarczyka szczególne miejsce zajmuje teoria biojurysprudencji.1 Nowe dyscypliny naukowe rozwijają się przez dłuższy czas w postaci spontanicznej i przypadkowej, aż osiągną stan, gdy zdolne są ogłosić swe „deklaracje niepodległości”. Biojurysprudencja powstała później niż bioetyka (prawo i prawoznawstwo zawsze są pełniejsze od moralności i etyki). Wśród jej twórców w Polsce od kilkunastu lat aktywny jest prof. R. A. Tokarczyk. Jego wykłady otwarte na UMCS w 1995 roku osiągnęły kulminację w tezie, iż biojurys­prudencja stała się rzeczywistością, trafiając do „centrum” dyscyplin prawniczych. W każdym razie ma już rację bytu wśród uznanych dyscyplin i nurtów myślenia prawniczego.2 Książka R.A. Tokarczyka Biojurysprudencja. Podstawy prawa dla XXI wieku, która ukazała się równolegle – co warte jest szczególnego podkreślenia – w języku angielskim, stanowi istotne źródło wiedzy w procesie poznania zasad, ontologii i aksjologii tej teorii.3 Spotkała się ona z dużym zainteresowaniem polskiego i zagranicznego środowiska naukowego.4 1 Por. m.in.: Prawo ochrony człowieka, „Forum Akademickie” 1995, nr 16; Biojurisprudence: New Current in Jurisprudence, „Acta Juridica Hungarica” 1995/1996, nr 1–2; Biojurysprodencja – nowy nurt jurysprudencji, „Nauka” 1996, nr 2; Zręby nowej jurysprudencji dla epoki nowego człowieka, „Wiadomości Uniwersyteckie UMCS” 1999, nr 2;Tezy i hipotezy w przedmiocie biojurysprudencji i bioprawa, „Annales UMCS”, sectio G, vol. 46, 1999; Biojurisprudence – le novoau courant de la jurisprudence, [w:] Konstytucyjny ustrój państwa. Księga jubileuszowa Profesora W. Skrzydło, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2000; Biojurysprudencja eksponentem życia w jurysprudencji, [w:] Filozofia, dialog, uniwersalizm. Księga dedykowana Profesorowi Januszowi Kuczyńskiemu, red. J. L. Krakowiak, W. Lorenc, A. Miś, Warszawa 2001; Biojurysprudencja i bioprawo odpowiedzią na potrzeby ochrony życia w XXI wieku, „Doctrina” 2004, nr 1; Global Meaning Values and Norms of Biojurisprudence, [w:] Value and Norms in the Age of Globalization, ed. E. Czerwińska-Shupp, „Dia-Lagos”, vol. 9, Peter Lang, Frankfurt AM Main–Berlin–Bruxelles–New York–Oxford–Wien 2006; Prawo do zycia i jakość życia jako fundamenty biojurysprudencji, [w:] Prawo do zycia a jakość życia w wielokulturowej Europie, red. B. Sitek, G. Dammacco, M. Sitek, J. J. Szczerbowski, Olsztyn–Bari 2007. 2 Zob. S. Symotiuk, Wprowadzenie, [w:] R. A. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Postawy prawa dla XXI wieku, Wydawnictwo UMCS, Lublin 2008, s. 7. 3 Zob. R. A. Tokarczyk, Biojurysprudence. Foundations of Law for the Twenty-First Century, Maria CurieSkłodowska University Press, Lublin 2008. 4 Por. m.in. A. Mereżko, Biojurisprudencja – nowyj naprom w suszczastii naući prawa, „Juridiczeskij Żurnał” 2008; J. Jaskiernia, Biojurysprudencja – nowe oblicze prawa? (artykuł recenzyjny), „Państwo i Prawo” 2008, z. 11, s. 110–118; M. Godawa, Biojurisprudence as an original koncept of knowledge and information on the Law, [w:] Proceedings of the 8th International Conference on Human Rights. The Rights to Knowledge and Information in a Heterogenic Society, red. B. Sitek, J.J. Szczerbowski, A.B. Bauknecht, A. Kaczyńska, Cambridge Scholars Publi­ shing, Cambridge 2009; J. Filip, Biojurisprudence – nový pohleb na právo nebo jen nový smér právni védy, „Časopis Biojurysprudencja Aksjologia biojurysprudencji a spór o wartości prawa 229 Należy odnotować, że od połowy XX stulecia następuje przesunięcie zainteresowań w aksjologii, polegające m.in. na przechodzeniu od badań metaetycznych do etyki normatywnej, a w oparciu o jej założenia – do etyki stosowanej. Wyrazem tego są takie dyscypliny naukowe jak bioetyka, biojurysprudencja, etyki zawodowe, etyka środowiska, etyka biznesu etyka techniki i inne. Wszystkie te nowe dyscypliny nie poprzestają już tylko na wyjaśnianiu abstrakcyjnych problemów metaetycznych, lecz poszukują rozwiązań realnych problemów. Wyjaśniają, że dociekanie istoty życia „ja” (the self) i tożsamości życia grupowego (collective identity) jest możliwe dzięki uwzględnieniu przez nauki normatywne osiągnięć nauk pozanormatywnych – biologii, medycyny, psychologii i innych. W tym kontekście kluczowe pytania tych dyscyplin, mające fundamentalne znaczenie dla jurysprudencji, są następujące: od kiedy rozpoczyna się życie człowieka?; od kiedy można mówić o człowieczości, a kiedy już o człowieku i osobowości?; jakie są granice autonomii człowieka w kreowaniu życia ludzkiego, utrzymywaniu własnego życia, ograniczaniu jego i decydowaniu o własnej śmierci?; kiedy chronić matkę a kiedy embrion, płód, noworodka?; gdzie są granice opiekuńczości i humanitaryzmu, w przeciwieństwie do nie zawsze humanitarnego eksperymentowania leczniczego i badawczego?5 Spośród różnych aspektów, jakie można rozpatrywać w kontekście jurysprudencji, jest kwestia jej aksjologii. Ma to istotne znaczenie dla odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu biojurysprodencja stanowi nową, nowatorską koncepcję w sferze jurysprudencji, a jakim jedynie powiela wartości, jakie już wcześniej występowały w prawoznawstwie. Jerzy Jaskiernia, Aksjologia biojurysprudencji a spór o wartości prawa POJĘCIE AKSJOLOGII PRAWA 230 Pojęcie aksjologii prawa wiąże się z systemem wartości, któremu ono służy.6 Mówi się w tym kontekście o „aksjomatyzacji teorii prawa”.7 Może dotyczyć całych obszarów prawa, w rozumieniu prawa wewnętrznego i prawa międzynarodowego.8 W tym ostatnim kontekście można badać systemy aksjologiczne organizacji międzynarodowych, np. Rady Europy, Unii Europejskiej i Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. Można też pytać, jak organizacje te oddziałują na systemy aksjologiczne państw członkowskich.9 Popravni Védu a Praxi” 2009, č. 2; O. Nawrot, J. Zajadło, Dom zbudowany na piasku czy na skale?, „Diametros” 2009, nr 22. 5 Zob. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja jako podstawa dla jurysprudencji XXI wieku, [w:] Księga jubileuszowa z okazji 5-lecia Wydziału Prawa Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Legnicy, t. II, red. N. Szczęch, Wyższa Szkoła Menedżerska w Legnicy, Legnica 2010, s. 384. 6 Zob. T. Barankiewicz, Aksjologiczna problematyka prawa, „Roczniki Nauk Prawnych” 2004, t. 14, s. 45. 7 Zob. J. Wróblewski, Aksjomatyzacja teorii prawa, „Studia Prawno-Ekonomiczne” 1971, t. 6, s. 234. 8 Zob. J. Zajadło, Aksjologia prawa międzynarodowego a filozofia prawa (uwagi na marginesie doktryny Res­ ponsibility to Protect), [w:] Aksjologia współczesnego prawa międzynarodowego, red. A. Wnukiewicz-Kozłowska, Uniwersytet Wrocławski, Wrocław 2011, s. 308; R. Kwiecień, Aksjologia prawa międzynarodowego a siła zbrojna w perspektywie historycznej, [w:] Świat współczesny wobec użycia siły zbrojnej. Dylematy prawa i polityki, red. J. Kranz, EuroPrawo, Warszawa 2009, s. 14; J. Menkes, O ewolucji aksjologicznej podstawy prawa humanitarnego konfliktów zbrojnych, „Studia Prawnicze KUL” 2009, nr 1, s. 49. 9 Zob. J. Jaskiernia, Wpływ Rady Europy na jedność aksjologiczną systemu prawa w rozwijających się państwach demokratycznych Europy, [w:] Jedność aksjologiczna systemu prawa w rozwijających się państwach demokratycznych Europy, red. S. L. Stadniczeńko, Uniwersytet Opolski, Opole 2011, s. 87. 10 Zob. W. Łączkowski, Czy państwo i prawo mogą być aksjologicznie neutralne?, „Prawo – Administracja – Kościół” 2000, nr 1–2, s. 64 11 Zob. S. L. Stadniczeńko, Państwa aksjologicznie neutralne czy oparte na demokracji wartości, [w:] Jedność aksjologiczna…, s. 10. 12 Zob. D. Dudek, Aksjologia państwa republikańskiego, [w:] Jedność aksjologiczna..., s. 318. 13 Zob. J. Jaskiernia, Normalność czy kryzys – przesłanki aksjologiczne oceny funkcjonalności systemu politycznego RP, [w:] Normalność i kryzys. Jedność czy różnorodność. Refleksje filozoficzno-prawne i ekonomiczno-społeczne w ujęciu aksjologicznym, red. J. Oniszczuk, SGH, Warszawa 2010, s. 188. 14 Zob. M. Piechowiak, W sprawie aksjologicznej spójności Konstytucji RP. Dobro wspólne czy godność człowieka? [w:] Jednolitość aksjologiczna…, s. 111. Por. także zawarte w tej książce opracowania dotyczące aksjologii konstytucji Ukrainy (W. Basaj, Aksiologija (sistema cennostej) Konstitucii Ukraini, s. 251), Rumunii (I. Ganfalean, The Axiology of Romania’s Constitution, s. 271), Słowacji (S. Sagan, Aksjologia Konstytucji Republiki Słowackiej, s. 288). 15 Zob. B. M. Lepeško, Aksjologia w prawe: k ponimanu ierarhii cennostiej, [w:] Jednolitość aksjologiczna..., s. 230. 16 Zob. W. Gromski, Podstawowy aksjologiczny dylemat konstytucyjnej koncepcji źródeł prawa, [w:] Prawo w służbie państwu i społeczeństwu. Prace dedykowane Profesorowi Kazimierzowi Działosze z okazji osiemdziesiątych urodzin, red. B. Banaszak, M. Jabłoński, S. Jarosz-Żukowska, Uniwersytet Wrocławski, Wrocław 2012, s. 224; J. Jaskiernia, Przesłanki aksjologiczne postulatów wprowadzenia do systemu ustrojowego RP rozporządzeń z mocą ustawy, [w:] Zasady naczelne Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 r., red. A. Bałaban, P. Mijal, Uniwersytet Szczeciński, Szczecin 2011, s. 375. 17 Zob. M. Gliganič, Axiological Thinking and Freedom within the Context of Human Rights, [w:] Prawa człowieka i świat wartości, red. R. Moń, A. Kobyliński, UKSW, Warszawa 2011, s. 285. 18 Zob. J. Bartczak, Aksjologia równowagi praw i obowiązków człowieka, [w:] Prawa człowieka i świat wartości, jw., s. 323. 19 Zob. B. Liżewski, Standardy ochrony praw człowieka w Europie jako konsekwencja między innymi dywergencji aksjologicznej, [w:] Konwergencja czy dywergencja kultur i systemów prawnych?, red. O. Nawrot, S. Sykuna, J. Zajadło, Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2012, s. 232. 20 Zob. P. Mazurkiewicz, Aksjologia polskiej polityki zagranicznej w sferze praw człowieka, [w:] Prawa człowieka w polskiej polityce zagranicznej, red. A. Bieńczyk-Missala, R. Kuźniar, PISM, Warszawa 2007, s. 16. 21 Zob. R. Stefanicki, Racjonalne tworzenie prawa, „Prawo Spółek” 1998, nr 5, s. 47. 22 Zob. W. Lang, Aksjologia polskiego systemu prawa w okresie transformacji ustrojowej, [w:] Zmiany społeczne a zmiany w prawie. Aksjologia, konstytucja, integracja europejska, red. L. Leszczyński, UMCS, Lublin 1999, s. 48; K. Pałecki, O aksjologicznych zmianach w prawie, ibidem, s. 16. 23 Zob. J. Wróblewski, Epistemologiczne i aksjologiczne uwarunkowania tworzenia prawa, „Studia Prawno-Ekonomiczne” 1979, t. 22, s. 9. Biojurysprudencja Kontekst aksjologiczny występuje w odniesieniu do charakterystyki państw10, m.in. prowadząc do wyodrębnienia państw „aksjologicznie neutralnych”.11 Można zidentyfikować aksjologię typów państw, np. państwa republikańskiego.12 Można też określać przesłanki aksjologiczne oceny funkcjonalności systemu politycznego.13 Aspekt aksjologiczny znajduje szerokie zastosowanie przy badaniu konstytucji jako ustawy zasadniczej, gdzie może być podnoszony problem jej „aksjologicznej spójnoś­ ci”.14 Ma tu zastosowanie aksjologii jako „systemu wartości”.15 Wymiar aksjologiczny występuje w odniesieniu do kreowania systemu źródeł prawa.16 Istotny kontekst aksjologiczny występuje w odniesieniu do systemu ochrony praw człowieka.17 Aksjologia może być odnoszona do równowagi praw i obowiązków człowieka.18 Standardy praw człowieka mogą być postrzegane w konsekwencji m.in. dywergencji aksjologicznej.19 Można tez identyfikować aksjologię polityki zagranicznej państwa w odniesieniu do praw człowieka.20 Kontekst aksjologiczny może odnosić się do tworzenia prawa21, zwłaszcza w okresie transformacji ustrojowej.22 Mówi się tu o epistemologicznych i aksjologicznych uwarunkowaniach tworzenia prawa.23 Dotyczy także do procedur. Aspekt systemowy procedur łączy się z pojęciem legitymizacji proceduralnej. Natomiast aspekt aksjolo- 231 Jerzy Jaskiernia, Aksjologia biojurysprudencji a spór o wartości prawa giczny wiąże się ze sprawiedliwością proceduralną.24 Dylematy aksjologiczne mogą być identyfikowane w odniesieniu do prawa antykryzysowego.25 Istotne dylematy aksjologiczne dotyczą też stosowania prawa26, zwłaszcza w okresie tranzycji ustrojowej.27 Akty instrumentalizacji prawa mają też swój wymiar „kulturowy”, a nie tylko wyłącznie „techniczny”. Kulturowy charakter aktów instrumentalizacji prawa wiąże się przede wszystkim z tym, że działania składające się na takie akty regulowane są w trybie subiektywno-racjonalnym określane przez przekonania normatywne i dyrektywalne, należące do sfery kultury, w tym przypadku do sfery techniczno-użytkowej. Schemat aksjologicznego wyznaczania granic prawa na podstawie aktów instrumentalizacji prawa ulega przy tym licznym komplikacjom.28 Wreszcie aksjologię możemy analizować w odniesieniu do poszczególnych instytucji prawnych29 i do systemów prawnych30, a także ich stosowania31, również w kontekście ich ograniczeń.32 Dotyczy to m.in. systemu prawa unijnego33, zjawiska europei­ zacji systemów prawnych34 oraz zapewnienia aksjologicznej skuteczności stosowania prawa unijnego.35 Można to też dostrzegać w odniesieniu do zagadnienia konwergencji w prawie analizowanej w związku ze zjawiskiem uniwersalizacji aksjologii prawnej.36 Można też dostrzegać partykularyzm i uniwersalizm wartości wyrażanych przez prawo w kontekście konwergencji i dywergencji kultur i systemów prawnych.37 232 24 Zob. J. Helios, Aspekt systemowy i aksjologiczny „procedur”, „Przegląd Prawa i Administracji”, red. B. Banaszak, t. LXXVII, s. 109. 25 Zob. H. Dębska, Tworzenie prawa antykryzysowego – dylematy aksjologiczne, Archiwum FPiFS, 2011, nr 2, s. 35. 26 Zob. W. Łączkowski, Aksjologiczne problemy stosowania prawa, „Roczniki Nauk Prawnych” 1993, nr 3, s. 63. 27 Zob. K. Pałecki, Zmiany w aksjologicznych podstawach prawa jako wskaźnik jego tranzycji, Zeszyty Naukowe UJ. Prace z Nauk Politycznych, 1994, nr 53, s. 11. 28 Zob. W. Gromski, Anatomia prawa i aksjologiczne uwarunkowania aktów jego instrumentalizacji, [w:] Prob­lemy bezpieczeństwa prawnego z perspektywy teorii i filozofii prawa, red. J. Jabłońska-Bonca, „Gdańskie Studia Prawnicze”, t. IV, 2002, s. 225 i 227. 29 Zob. A. Tęcza-Paciorek, Aksjologiczne podstawy obowiązywania zasad domniemania niewinności, „Ius Novum” 2010, nr 2, s. 82. 30 Zob. M. Piechowiak, Aksjologiczne podstawy polskiego prawa, [w:] Prawo polskie. Próba syntezy, red. T. Guz, J. Głuchowski, M.R. Pałubska, Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2009, s. 86. 31 Zob. D. Szenkowski, Aksjologia stosowania prawa w kontekście dyferencjacji ocen (wartości) na przykładzie mediacji (legalizm a skuteczność), [w:] Dobre prawo, złe prawo – w kregu myśli Gustawa Radbrucha, red. P. Mochnaczewski, A. Kociołek-Pęksa, WSZiP im. H. Chodkowskiej, Warszawa 2009, s. 217. 32 Zob. W. Łączkowski, Aksjologiczne ograniczenia prawa stanowionego, [w:] Prawo w XXI wieku. Księga pamiątkowa 50-lecia Instytutu Nauk Prawnych PAN, Wydawnictwo Naukowe „Scholar”, Warszawa 2006, s. 492 33 Zob. T.T. Koncewicz, Aksjologia unijnego kodeksu proceduralnego, Wydawnictwo C.H. Beck, Warszawa 2010, s. 34. 34 Zob. T. Biernat, Aksjologiczne podstawy europeizacji systemów prawnych [w:] Jednolitość aksjologiczna..., s. 341. 35 Zob. A. Kalisz, Orzekanie z udziałem zasad ogólnych jako droga do zapewnienia aksjologicznej skuteczności stosowania prawa unijnego – uwagi teoretyczno-prawne na tle wyroku Kücükdeveci, [w:] Zapewnienie efektywności orzeczeń sądów międzynarodowych w polskim porządku prawnym, red. A. Wróbel, Wolter Kluwers, Warszawa 2011, s. 466. 36 Zob. L. Leszczyński, Konwergencja w prawie a uniwersalizacja aksjologii prawnej. Przykład recepcji prawa i dialogu orzeczniczego, [w:] Konwergencja czy dywergencja..., s. 104. 37 Zob. J. Maśnicki, Partykularyzm i uniwersalizm wartości wyrażanych przez prawo w kontekście konwergencji i dywergencji kultur i systemów prawnych [w:] Konwergencja czy dywergencja..., s. 393. Jednym z zagadnień, które zachęca do debaty naukowej, jest kwestia aksjologii biorurysprudencji. Zachodzi potrzeba, by – w oparciu o dzieła R. A. Tokarczyka – dokonać rekonstrukcji rozumienia aksjologii biojurysprudencji.38 R. A. Tokarczyk dostrzega, że jest ona elementem „składowym przedmiotu jurysprudencji, wzbudzającym bodajże najpoważniejsze i trudne do jednoznacznego rozstrzygnięcia spory dotyczące wartości prawa”.39 Zarazem dodaje, że „biojurysprudencja, zamierzając do usunięcia owych sporów, chociażby na podstawie zrozumiałej dla każdego zasady oczywistości, w życiu, a szczególnie w życiu człowieka upatruje wartość pierwotną, najwyższą i podstawową. Życie, jako wartość pierwotna albo prewartość, stwarza naturalną pierwszą normę (prenormę) dla innych wartości prawa – sprawiedliwości, słuszności, porządku i innych, wyrażonych w normach prawnych. Życie, jako wartość najwyższa, jest wartością samą w sobie, warunkującą powstawanie, istnienie i realizację wszystkich innych wartości. Wreszcie, życie jest wartością podstawową dlatego, że z niego wynika cały świat ludzi, zwierząt i przyrody. Z tych niekwestionowanych względów życie zasługuje na ochronę normatywną ze strony wszystkich systemów normatywnych, szczególnie zaś prawa, religii i moralności”.40 Biojurysprudencja REKONSTRUKCJA MODELU AKSJOLOGII JURYSPRUDENCJI Istotne jest wskazanie: „[że] granice jurysprudencji przebiegają między skrajnością kultu życia a destrukcyjną skrajnością kultu śmierci. Kult życia opiewały całe systemy filozoficzne, zwłaszcza epikureizm czy hedonizm. Natomiast kult śmierci występuje w uzasadnieniach poświęcenia życia dla bóstw, narodu, rodziny i desperackiego odrzucenia niskiej jego jakości. Kult życia skłania do traktowania jako szczególnego daru, prawa, obowiązku, zaś kult śmierci odwołuje się do wartości wyższych niż życie pojedynczego człowieka”.41 Tak więc „człowiek żyje nie tylko mocą swojego ciała, nie tylko energią swego ducha, a przede wszystkim sposobem oddania wartościom”.42 Wartości więc, nolens volens, przenikają całe życie człowieka, toteż nie sposób uciec od zagadnień aksjologicznych. Przenikają też całą myśl prawną i całe prawo, co dostrzega i podkreśla aksjologia biojurysprudencji. Życie człowieka jest wprawdzie wartością samą w sobie, ale poddawane jest wartościowaniu przez różne koncepcje jego jakości. Do najbardziej dojrzałych koncepcji należą wskaźniki jakości życia (Qua­ lity of Life), opublikowane przez „The Economist”. Wskaźniki, które nadają aksjologii jurysprudencji cech realistycznej mierzalności, to: sytuacja materialna, wyrażona produktem krajowym brutto (PKB) w przeliczeniu na jedna osobę w USD; zdrowie wraz z oczekiwana długością życia; ocena stabilności politycznej i bezpieczeństwa; życie rodzinne, oceniane wskaźnikiem rozwodów na 1000 mieszkańców; życie wspólno38 Zob. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja w świetle ocen i polemik, [w:] Myśl i polityka. Księga pamiątkowa dedykowana Profesorowi Jackowi Marii Majchrowskiemu, red. B. Szlachta, Oficyna Wydawnicza AFM, Kraków 2011, s. 483 39 Idem, Biojurysprudencja. Podstawy prawa…, s. 25. 40 Ibidem, s. 25–26. 41 Ibidem, s. 27. 42 A. Siemianowski, Człowiek a świat wartości, Gniezno 1993. 233 Jerzy Jaskiernia, Aksjologia biojurysprudencji a spór o wartości prawa 234 towe, opisywane wskaźnikami częstotliwości uczęszczania do kościoła i członkostwa w związkach zawodowych; klimat i geografia przy rozróżnieniu klimatu gorącego od klimatu zimnego; bezpieczeństwo zatrudnienia, mierzone procentową stopą bezrobocia; wolność polityczna, skalowana od 1 do 7 między całkowitą wolnością a całkowitym jej pozbawieniem; równość płci, obliczana proporcją przeciętnych zarobków mężczyzn i kobiet. Aksjologia biojurysprudencji uznaje jakość życia za „bardzo istotną cechę jego wartości, należącą do zakresów normowania nie tylko prawnego”.43 Aksjologia biojurysprudencji wspiera się na credo44 aksjologii bioetyki, złożonej z następujących powinności: warunkiem przeżycia ludzkości i warunkującej to przeżycie przyrody w świecie gnębionym kryzysami jest konieczność szerokiej współpracy międzynarodowej o zasięgu globalnym. Każdy człowiek powinien troszczyć się nie tylko o polepszenie jakości swego życia, ale również o przetrwanie niegorszego życia przyszłych pokoleń. Należy akceptować racje i emocje każdego człowieka do przejawiania swej niepowtarzalności, bez godzenia jednak w dobro grupy społecznej. Nieuchronność występowania cierpienia w przyrodzie stwarza dla człowieka powinność jego łagodzenia i usuwania. Akceptacja świadomości dotyczącej usuwania konieczności śmierci nie powinna kłócić się z szacunkiem dla życia, braterstwa między ludźmi i odpowiedzialnością wobec przyszłych pokoleń, zwierząt i przyrody. Są to „powinności etyki globalnej, sprzyjające aspirowaniu biojurysprudencji do takiego zasięgu” (s. 27). Biojurysprudencja wyraża poszanowanie dla godności człowieka jako wartości normatywnej, a ponadto postuluje rozszerzenie jej zakresu na inne gatunki istot ożywionych. To poznawanie i rozszerzenie uznaje się za obowiązek prawodawców i władz państwowych. Uznaje się przy tym, ze głównym źródłem zagrożeń dla godności ludzi i zwierząt jest w czasach obecnych technika oraz eksperymenty naukowe i medyczne. W świetle biojurysprudencji także myślistwo i łowiectwo uprawiane tylko dla przyjemności i wyczynu jawi się współcześnie jako przejaw okrucieństwa wobec zwierząt, otępiałej wraz chciwości, irracjonalnego sadyzmu łączącego w sobie cechy kata, rzeźnika i grabarza. Biojurysprudencja wyraża też nadzieje, by przeciwstawiane wielkim zagrożeniom wynikającym z szybkiego rozwoju technik biotechnologicznych i biomedycznych, umożliwiających prokreację człowieka poza organizmem kobiety, ingerowanie w informację genetyczną wskazującą tożsamość jednostki, dokonywanie selekcji genetycznej, niszczenie gatunków, klonowanie, sztuczne przedłużanie funkcjonowania żywych organizmów. Podtrzymuje też zasadę antropocentryzmu, ale uzgodnionego w duchu nieortodoksyjnego humanitaryzmu z zasadą biocentryzmu.45 Biojurysprudencja zmierza do uzgodnienia zasad antropocentryzmu i humanitaryzmu z zasadą biocentryzmu głoszącą hasło przyrodzonej równej wartości różnych gatunków istot ożywionych ze względu właśnie na posiadaną przez nie cechę życia. W tej sytuacji różnym składnikom biosfery należałoby przyznać nie tylko równe prawo do życia, rozwoju, samorealizacji, ale i zapewnić ochronę normatywną. Biojurys­ prudencja odrzuca zasadę gatunkowego, apodyktycznego wynoszenia wartości gatun43 44 s. 196. 45 R.A. Tokarczyk, Biojurysprudencja. Podstawy prawa…, s. 26–27. Jest to nawiązanie do credo, które przedstawił V.R. Potter: Bioethics. Bridge to the Future, New Jersey 1971, Zob. R. Tokarczyk, Biojuryspridencja jako podstawa…, s. 385. Ibidem, s. 385–386. Ibidem, s. 386. 48 Ibidem. 49 Ibidem, s. 387. Biojurysprudencja ku ludzkiego ponad inne gatunki istot żywych ze względu tylko na ich użyteczność dla człowieka. Hasłem biojurysprudencji jest ekologizacja jurysprudencji, przezwyciężająca jej antropoizację, przede wszystkim przez kształtowanie świadomości zrównoważonego rozwoju bezpiecznego dla środowiska (sustainable development) i obnażania impotencji regulacji prawa ochrony środowiska. Według bowiem tego prawa przyroda to jedynie „środowisko” (environment) dla egocentrycznego człowieka, a nie równoprawny z nim element systemu biologicznego. Biojurysprudencja, poprzez zasadę biocentryzmu, nakłania do reorientacji systemów normatywnych świata, zwłaszcza kulturowego Zachodu, w kierunku ochrony wszelkiego życia, jeśli to jest możliwe. W razie jednak konfliktu wartości elementów biosfery kieruje się najpierw ku ochronie życia ludzkiego, zgodnie z zasadą In dubio pro vita humana.46 Biojurysprudencja skłania się ku zasadzie permisywizmu – tolerancji opisów, norm i wartości odbiegających od ich utrwalonych wzorów. Jest to bowiem niezbędny warunek wszelkiego rozwoju i postępu społecznego. To, co stare, musi, naturalną koleją rzeczy, ustępować miejsca temu, co nowe, a to, co już przeżyte, temu co dopiero rozpoczyna swój żywot. Zasada permisywizmu na gruncie jurysprudencji nie jest wszakże zasadą bezgranicznej wolności i tolerancji. Jej granice wyznacza bowiem dążenie do ochrony życia i podnoszenia poziomu jego jakości. Niekiedy jednak ten permisywizm przybierać może kontrowersyjne oblicza, jak to ma miejsce na przykład w odniesieniu do aprobowanej niekiedy eutanazji, altruistycznego samobójstwa czy też utrzymywania obowiązywania kary śmierci.47 Biojurysprudencja stawia nie tylko na ochronę życia, ale i na podnoszenie jego poziomu. Jakość życia (quality of life) ma trojaki sens: medyczny, socjalny i etyczny. Biojurysprudencja łączy w swoim przedmiocie opisowy, poddawany weryfikacji charakter nauki, z preskryptywnym, powinnościowym charakterem etyki, szczególnie bioetyki, a więc wymagającym uzasadnienia. Nasuwa się przeto wniosek, ze sama nauka jest etycznie neutralna, natomiast zastosowanie jej rezultatów takimi nie są. Tylko tak zwana czysta nauka może zachowywać neutralność etyczną, którą traci zwykle jednak, gdy staje się nauką stosowaną. Nauki o życiu, jako podstawa jurysprudencji, nie mogą być w pełni neutralne, gdyż ze swej istoty uwikłane są w fundamentalne spory o wartości. Biojurysprudencja, dostrzegając ten brak neutralności, stwarza jednak swoim trans­ dyscyplinarnym i komparatystycznym charakterem płaszczyznę nie tylko dla rzeczowego dyskursu o wartościach życia, ale i znajdowania porozumienia w spornych kwestiach, stwarzających duże trudności w podejmowaniu decyzji przez jednostki ludzkie, prawodawców i władze państwowe. Jakość życia rozważana jest w kontekstach medycyny i ochrony zdrowia, gdzie wpływy choroby mogą obniżać „jakość życia związaną ze zdrowiem” (health-related quality of life).48 Sens medyczny jakości życia nabiera sensu socjalnego jakości życia, gdy podejmowane są decyzje ekonomiczne dotyczące zasad dostępu do medycyny prewencyjnej i medycyny terapeutycznej, zapobiegającej chorobom i leczącej choroby. Sens socjalny jakości życia jest często konsekwencją określonej koncepcji sprawiedliwości, ściśle łącząc się z przedmiotem biojurys­prudencji.49 46 47 235 Jerzy Jaskiernia, Aksjologia biojurysprudencji a spór o wartości prawa 236 Sens etyczny jakości życia odnosi się do zasad etycznych wykorzystywanych do ocen jakości życia, której doświadcza osoba, lub ma nadzieję doświadczyć, jako podstawy do podejmowania dotyczących kontynuacji lub ograniczenia długości życia. Zwykle tak pojmowany etyczny sens życia jest pojmowany jako przeciwieństwo lub w opozycji do etyki świętości życia.50 R. Tokarczyk uznaje, że między koncepcją świętości życia a koncepcją jakości życia rysuje się antynomia, której nie można przezwyciężyć. Stanowisko to aprobuje Danuta Ślęczek-Czakon. Ta pierwsza, typowa dla systemów religijnych (zwłaszcza katolicyzmu) domaga się objęcia ochroną moralną i prawną całego życia ludzkiego (od poczęcia do naturalnej śmierci) i cechuje ją rygoryzm. Natomiast świecka koncepcja jakości życia podtrzymuje zakaz zabijania, ale zakres ochrony życia ludzkiego jest mniejszy i nie tak rygorystyczny, dopuszcza się bowiem wiele wyjątków.51 Biojurysprudencja nie utożsamia bezwarunkowo każdego życia człowieka z życiem świętym. Zamiast statycznego określenia „świętość życia”, za bardziej odpowiednie uważa określenie dynamiczne – „uświęcanie życia”. To pierwsze bowiem sugeruje błędnie, że każdy człowiek jest święty i nie skłania do moralnego doskonalenia się52. Uwarunkowania jakości życia, jako kluczowej wartości – prewartości jurysprudencji, są wielorakie – naturalne i socjalizacyjne. Czynnikami naturalnymi są: płeć człowieka i wysokim stopniu cechy jego osobowości. Są to czynniki: chromosomalne, gonadalne i fototypiczne. „Błędy” naturalne w zróżnicowaniu płci mogą się objawiać hermafrodytyzmem, obojnactwem, pseudohermafrodytyzmem, transpłciowością, transseksualizmem, mającym duży wpływ na jakość życia człowieka. Charakter socjalizacji człowieka w rodzinie, szkole, świątyni, grupie społecznej ma również wpływ na jakość życia człowieka. Obniżają bez wątpienia jakość życia takie czynniki jak niewłaś­ ciwy tryb życia rodziców, mogący powodować wrodzoną niepełnosprawność dzieci (inwalidztwo, kalectwo, upośledzenie umysłowe), warunkowaną rozwojem w okresie embrionalnym pod wpływem toksyczności ciąży i w jej trakcie na jakość życia płodu, warunkowaną zażywaniem różnych trucizn – nikotyny, palenia biernego, alkoholu, kokainy, marihuany, kofeiny, co niesie w konsekwencji nerwowość, stres, traumę i inne silne emocje.53 UWAGI KOŃCOWE Nie ulega wątpliwości, że aksjologia biojurysprudencji ma istotne znaczenie dla postrzegania tej kategorii prawoznawstwa. Wyeksponowanie „życia” ma w niej znaczenie fundamentalne i nie jest przez analityków biojurysprudencji kwestionowane. Niewątpliwie stanowi ono podstawowy czynnik identyfikujący. Zbliża to biojurysprudencję do teorii prawa natury, zwłaszcza w warstwie ontologicznej i aksjologicznej. Zarazem istotną cechą jest otwartość biojurysprudencji, która zdaje się asymilować różne nurty jurysprudencji, kultury świata i religie. Nie odrzuca przy tym żadnego Ibidem. Zob. D. Ślęczek-Czakon, Problemy wartości i jakości życia w sporach bioetycznych, Katowice 2004, s. 238. 52 Zob. R. Tokarczyk, Biojurysprudencja jako podstawa…, s. 387. 53 Ibidem, s. 387–388. 50 51 54 Biojurysprudencja stanowiska filozoficznego, zauważając, że wszelkie filozofie mówią o życiu i zwracają uwagę, czy też wysuwają na pierwszy plan różne jego aspekty.54 Biojurysprudencję należy jednak postrzegać jako nową koncepcję prawa, nawiązującą do zbioru nowych problemów społecznych, tak doniosłych, że nauka prawa powinna je dostrzegać i uczynić przedmiotem zainteresowania w formie odrębnego, nowego nurtu jurysprudencji, jakim jest właśnie biojurysprudencja. W swej aksjologicznej istocie biojurysprudencja niesie wartości, których nie sposób kwestionować. Jej zastosowanie będzie się jednak w praktyce zderzało z uwarunkowaniami procesu stosowania prawa. Biojurysprudencja nawiązuje bowiem do potrzeby ochrony życia, ale nie przesądza kategorycznie, jaki realny kształt powinna ta ochrona przyjąć. Biojurysprudencja eksponuje jakość życia, ale nie może przesądzać – co oczywiste – jakie konkretne instrumenty mają prowadzić do osiągnięcia tej wartości, bo inaczej musiałaby zbyt głęboko wkroczyć w dylematy decyzyjnego procesu politycznego. Biojurysprudencję, w warstwie aksjologicznej, należy więc postrzegać jako humanistyczną syntezę wartości, które nie powinny zejść z pola widzenia twórców prawa i programów politycznych. Zachęca ona do tego, by wartość w postaci ochrony życia towarzyszyła wszystkim posunięciom. Jednocześnie otwarta jest na nowe trendy wskazując zarazem, jakie niebezpieczeństwa mogą one nieść. Można się wiec spodziewać, że biojurysprudencja będzie wzbudzała coraz większe zainteresowanie teoretyków prawa. Nie stanowi ona alternatywy dla dotychczasowych koncepcji prawoznawstwa, ale jest ich wzbogaceniem. W miarę, jak będzie narastała wiedza o poszczególnych aspektach jurysprudencji, można się spodziewać, że dialog wokół niej zejdzie z poziomu ogólnych, niejednokrotnie abstrakcyjnych rozważań, a będzie koncentrował się na próbach wykorzystania teorii biojurysprudencji do rozwiązywania współczesnych dylematów i wyzwań, jakie stają przed państwem i prawem. O. Nawrot, J. Zajadło, op. cit., s. 175. 237 Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II ks. Stefan Kornas Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Kielcach ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II WPROWADZENIE 238 Dziękuję Komitetowi Redakcyjnemu z Katedry Teorii i Organizacji i Kierownictwa Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie za propozycję napisania artykułu do przygotowywanej Księgi Pamiątkowej z okazji 70. urodzin Pana Profesora Romana A. Tokarczyka. Miło mi będzie znaleźć się w gronie autorów w Księdze Jubileuszowej poświęconej Osobie znanej i cenionej w środowis­ kach naukowych krajowych i zagranicznych. Jubilat bowiem zawsze z wielką radością dzielił się swoją wiedzą i doświadczeniem z młodzieżą akademicką w różnych uczelniach. W licznych zaś publikacjach przekazywał ważne refleksje dotyczące etycznych problemów współczesności oraz dokonywał niezwykle interesującego przeglądu doktryn prawa natury wraz z charakterystyką ich przedstawicieli. Pan Profesor jako wnikliwy obserwator istniejącej rzeczywistości, w ubiegłym już wieku podjął refleksję na temat zawsze aktualny, a mianowicie: Prawa narodzin, życia i śmierci. W formie książkowej zostały one opublikowane w 1984 roku w Lublinie. W następnych latach Autor pogłębiał i rozszerzał te problematykę i ogłaszał kolejne wydania swojej rozprawy, cieszącej się dalej zainteresowaniem u wielu czytelników niezależnie od opcji światopoglądowej. Jestem przekonany, że Pan Profesor w okresie pracy uniwersyteckiej spotykał się z ks. Karolem Wojtyłą – filozofem, etykiem, personalistą z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i prowadził z nim dyskusje naukowe. Prawdopodobnie owa więź intelektualna między Panem Profesorem R. Tokarczykiem a Profesorem kard. K. Wojtyłą powstała w okresie ich pracy uniwersyteckiej dalej trwała, ale po wyborze jego na urząd Piotra inaczej się wyrażała. Przypuszczać można, że kiedy K. Wojtyła jako Papież odwiedzał Ojczyznę i przyjmował na wielu audiencjach profesorów polskich wyższych uczelni, w ich gronie był też Pan Profesor R. Tokarczyk, reprezentujący wraz z innymi osobami dobrze znany i bliski Ojcu Świętemu Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Wspomnieć tu należy, że Pan Profesor T. Tokarczyk został zaproszony przez Profesora K. Imielińskiego na zorganizowane 11 maja 1990 roku na Zamku Królewskim w Warszawie sympozjum pt. Miłość i śmierć w koncepcjach człowieka. Wygłosił on wtedy referat na temat Etyka miłości i śmierci. To wystąpienie, jak wszystkie inne, a było ich kilkanaście, zostały zamieszczone w książce: Miłość i śmierć, opracowanej przez Biojurysprudencja K. Imielińskiego. Została ona wkrótce wydana przez Wydawnictwo Spółdzielczej Agencji Reklamowej „Spar” w Warszawie. W swoim referacie i artykule Pan Profesor zainteresował słuchaczy i czytelników też pojęciem bioetyki. Nazwał ją nową nauką, uzasadnił jej celowość i użyteczność we współczesności. Treść tego wystąpienia stała się dla mnie inspiracją do refleksji dotyczącej bioetyki i jej wielu problemów, która mam nadzieję, że znajdzie swoje miejsce w Księdze Pamiątkowej. Ponadto zagadnienia bioetyczne były również przedmiotem uwagi pasterskiej błogosławionego Jana Pawła II. Z tego powodu w niniejszym artykule zostaje przypomniane nauczanie Papieża o bioetyce i jej niektórych problemach, bo wydaje mi się, że Pan Profesor darzył go wielkim szacunkiem jako naukowca i najwyższego zwierzchnika Kościoła katolickiego. Dlatego po wstępie, w pierwszej części rozważania skupimy się na bioetyce: historii, definicjach, rodzajach i wybranych problemach, a w drugiej zaś części będzie przedstawione nauczanie dotyczące samej bioetyki i jej niektórych problemów. BIOETYKA 1. Wstęp W ostatnim i naszym stuleciu dokonał się ogromny rozwój badań biologicznych i przyrodniczych. Szczególnie jest widoczny w poznawaniu wielu żywych organizmów, zwłaszcza człowieka. Ten zaś nie tylko potrafi zmieniać i przekształcać otaczające go środowisko, ale jeszcze otwarła się przed nim, dotąd nieznana, fascynująca możliwość, a mianowicie: dzięki opanowaniu niezbędnej wiedzy swobodnie ingeruje w procesy życiowe oraz struktury i funkcje komórek. Zdolny on jest również do przejęcia kontroli w momencie jego rozwoju aż do śmierci włącznie.1 Ten pozytywny sam w sobie przejaw rozwoju i postępu niesie jednak wielorakie zagrożenia dla życia ludzkiego. Przede wszystkim prowadzi do naruszenia samej istoty medycyny i szacunku należnego ludzkiej godności. To realne niebezpieczeństwo wynikające dla człowieka z działań w zakresie techniki medycznej, chociaż nie powinno podważać godnego podziwu wysiłku naukowców i lekarzy przyczyniających się do rozwoju wiedzy medycznej, musi jednak rodzić niepokojące pytania. Mówił o nich kilkanaście lat temu kard. J. Ratzinger jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary. Podczas inauguracji działalności Zespołu ds. Bioetyki w rzymskim Instytucie Chorób Skórnych im. Niepokalanej 25 czerwca 1991 r. wygłosił konferencję na temat: Bioetyka w perspektywie chrześcijańskiej. Według niego, wszyscy podejmujący decyzje medyczne ambiwalentne, a dotyczące życia ludzkiego, oczekują odpowiedzi na następujące pytania: „W jakim zakresie można przyjąć dopuszczalność ingerencji lekarza w dziedzinie prokreacji zmierzających do zaradzenia bezdzietności jakiegoś małżeństwa? Jakie granice etyczne należy zakreślić genetyce człowieka, która szuka nie tylko sposobów „radykalnego” leczenia niektórych chorób, ale może również ulepszać, a przynajmniej zmieniać indywidualny charakter człowieka? 1 Por. M. Dąmbska, Zasady deontologii w zakresie stosunku do życia ludzkiego i godności osoby ludzkiej, [w:] Refleksje nad etyką lekarską, red. K. Osińska, Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 1990, s. 34. 239 Jakimi kryteriami należy oceniać stosowanie nadzwyczajnych środków wobec pacjentów znajdujących się w stanie krytycznym, bądź agonii? Jak reagować w takich sytuacjach na ból? Jaką zająć postawę wobec możliwości prenatalnego diagnozowania anomalii, których leczenia jeszcze nie jest się w stanie podjąć? Do jakich kryteriów odwołać się w przypadku przeszczepów organów i tkanek, zwłaszcza w kwestii respektowania woli dawcy?”.2 Co zatem z etycznego punktu widzenia można, a czego nie wolno robić w stosunku do człowieka, który stał się przedmiotem doświadczenia lekarskiego? Odpowiedzi na te i podobne konkretne pytania, zadaniem etyków, należy szukać w filozoficzno-moralnej refleksji nad nowymi możliwościami nauk biologicznych i medycznych, a taką zawiera nowa dyscyplina naukowa – bioetyka. ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 2. Historia bioetyki 240 Znani w naszym kraju teologowie i filozofowie piszący o bioetyce zgodnie stwierdzają, że jej współczesna historia zaczęła się w ubiegłym stuleciu w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej.3 W. T. Reich, inicjator wielotomowej encyklopedii bioetyki wyjaśnił, że jej geneza była ściśle związana z dwoma ośrodkami naukowymi, w których rozpoczęto naukowe opracowania nowej dyscypliny i popularyzację jej osiągnięć. Pierwszym ośrodkiem był McArdle Laboratory for Cancer Research Uniwersytetu Wisconsin, drugim zaś Georgetown University w Washington DC w Stanach Zjednoczonych. Skupiały one nie tylko etyków i teologów, ale także prawników, biologów i lekarzy. Prowadzili oni wszechstronne studia nad problematyką bioetyczną. Jednym z pracujących w Uniwersytecie Wisconsin w Madison (USA) był lekarz onkolog V. R. Potter. Przyjaźnił się on z bioetykiem C. H. Waddingtonem – profesorem genetyki zwierzęcej, który dostrzegał i rozumiał potrzebę nauki opartej na biologii. Pod jego wpływem oraz kontaktów naukowych z przyrodnikami M. Mead i T. Dob­zhanskym, Potter w 1970 roku w czasopiśmie „Perspectives in Biology and Medicine” (nr 14, s. 135), zamieszcza artykuł zatytułowany: Bioethics: The Science of Survival (Bioetyka: wiedza o przetrwaniu). Zawierał on refleksję moralną nad naukami biologicznymi i medycznymi oraz użył w nim autor po raz pierwszy neologizmu bioetyka. W następnym roku Potter wydał książkę Bioethics: Bridge to the Future (Englewood Cliffs, New Jersey 1971; Bioetyka: most ku przyszłości), w której przeprowadził rozważania nad metodologicznymi podstawami wyodrębnionej dyscypliny. ‚Wyjaśnił jednocześnie, że bioetyka „jest mostem wiodącym ludzkość ku przyszłości”, bo łączy 2 Cyt. za: G. Schmidt, [w:] Bioetyka – naglące pytania, red. P. Aszyk SJ, Wydawnictwo Rhetos, Warszawa 2005, s. 9–10. 3 Por. W. Bołoz, Początki bioetyki jako samodzielnej dyscypliny naukowej, „Studia Theologica Varsaviensia” 34 (1966), nr 2, s. 247–254; idem, Życie w ludzkich rękach. Podstawowe zagadnienia bioetyczne, Wydawnictwa Akademii Teologii Katolickiej, Warszawa 1997, s. 26 i n.; R. Otowicz SJ, Etyka życia. Bioetyczny i teologiczny kontekst problematyki życia poczętego, Wydawnictwo WAM. Księża Jezuici, Kraków 1998, s. 15 i n.; T. Ślipko SJ, Granice życia. Dylematy współczesnej bioetyki, Akademia Teologii Katolickiej, Warszawa 1988, s. 10; T. Biesaga SDB, Bioetyka, [w:] Encyklopedia bioetyki. Personalizm chrześcijański, red. A. Muszala, Polskie Wydawnictwo Encyklopedyczne Polwen, Radom 2007, s. 65–68. 4 „Bioethics is advanced as new discipline that combines biological knowledge with a knowledge of human value systems [...]. I choose bio-to represent biological knowledge, the science of living systems; and I chooseethics to represent knowledge of human value systems”. V. R. Potter, Bioethics: Bridge to the Future, Englewood Cliffs, New Jersey 1971, s. 2. 5 Por. W. Bołoz, Życie w ludzkich rękach..., s. 28. 6 Por. G. Russo, Storia della Bioetica della origini, [w:] Storia della Bioetica, Le origini, il significato, le istituzioni, Acireale 1995, s. 36. 7 Por. R. Otowicz SJ, Etyka życia..., s. 32. Biojurysprudencja znajomość biologii z wiedzą dotyczącą wartości ludzkich. Jego zdaniem, nazwa bioetyka odzwierciedla to połączenie dwu dziedzin wiedzy.4 Według tej koncepcji, bioetyka będąca symbiozą biologii i moralności byłaby zarazem wiedzą dotyczącą globalnego przetrwania i powinna służyć rozwiązywaniu problemów biologicznych.5 Potter uważał za bardzo ważną u ludzi znajomość kryzysu ekologicznego, która powinna zapobiec całkowitemu załamaniu się ziemskiego ekosystemu. Według niego, niezbędnej wiedzy o warunkach przetrwania gatunku ludzkiego powinna dostarczać bioetyka. Chciał też, by ona była środowiskowa i mogła przyczyniać się do zapobiegania chorobom. Dlatego nazywa się ją potterowską bio­ etyką globalną. Drugim ośrodkiem amerykańskim skupiającym specjalistów różnych dyscyplin, a jednocześnie będącym miejscem powstania bioetyki jako nauki stał się The Joseph and Rose Kennedy Institute for the Study of Human Reproduction and Bioethics. Dzięki wsparciu rodziny Kennedych katolik holenderskiego pochodzenia A. Hellegers, lekarz, fizjolog i embriolog założył w 1971 r. przy Uniwersytecie Gergetown w Waszyngtonie Instytut Kennedy’ego. Celem utworzonej placówki była dydaktyka, praca badawcza oraz usługi na rzecz instytucji publicznych w zakresie zagadnień dotyczących zagadnienia bioetyki oraz reprodukcji ludzkiej. Ponadto w Instytucie istniały trzy odrębne części organizacyjne: centrum bioetyczne, centrum badań demograficznych i laboratoria badań nad biologią reproduktywną.6 Po śmierci A. Hellegersa w 1987 r. Instytut otrzymał nazwę Kennedy Institute of Ethics, którą prawdopodobnie nosi do dnia dzisiejszego. Instytut od początku swego powstania stanowił akademickie centrum bioetyki przy wybitnej współpracy filozofów medycyny, takich jak: L. Walters, T. L. Beauchamp, J. F. Childress, W. T. Reich i E. D. Pellegrino oraz uczonych chrześcijańskich, a byli nimi: B. Haring, R. McCormick, P. Ramsey, Ch. Curran i J. Fuchs. W placówce tej wydano w 1978 roku pod redakcją Warrena T. Reicha Encyclopedia of Bioetics w czterech tomach, publikowano roczniki „Bibliography of Bioetics” i wiele czasopism, w których przeważała problematyka etyki medycznej. W następnych latach, gdy dyrektorem Instytutu został R. M. Veatch, prawie całkowicie zarzucono religijny i teologiczny aspekt refleksji bioetycznej na rzecz opartego na laickim humanizmie programu Buisness Innovative Research, mającego dać większą szansę na prowadzenie bioetycznego ekumenizmu. Zmiana kierunku ideowego w działalności Instytutu odbiegła od koncepcji bioetyki, którą miał jego założyciel A. Hellegers.7 Owa zmiana sprawiła jednak, że bioetyka w skali światowej stała się prawie wyłącznie odmianą etyki medycznej skupiającej się na problematyce nowych 241 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 242 biotechnologii, zwłaszcza w zakresie prokreacji i inżynierii genetycznej. Z tego więc powodu tę etykę medyczną nazwano hellerowską bioetyką medyczną. Zainteresowanie bioetyką przeniosło się z Ameryki do Europy. W latach sześćdziesiątych w Anglii znane były dyskusje bioetyczne w London Medical Group. Ośrodek ten potem został przekształcony w Institute of Medical Ethics, który w 1975 roku wydawał „Journal of Medical Ethics”, a od 1985 roku „Bulletin of Medical Ethics”. Z inicjatywy biskupów angielskich powołano do istnienia The Catholic Bioethics Centre in London zwane The Linacre Centre. W Hiszpanii w 1975 roku w Barcelonie powstało pierwsze europejskie centrum bioetyczne. Jezuita O. M. Cuyas SJ stworzył na Wydziale Teologicznym tamtejszego uniwersytetu Instituto Borja de Bioetica.8 Podobne placówki naukowe powstawały w wielu innych krajach europejskich, włącznie z naszym. Na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie w latach dziewięćdziesiątych utworzono na Wydziale Filozofii Chrześcijańskiej Katedrę Bioetyki Człowieka, a po przekształceniu tej uczelni w Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego powstał Instytut Bioetyki i Ekologii. W Krakowie w Papieskiej Akademii Teologicznej został zorganizowany Międzynarodowy Instytut Bioetyki i Katedra Bioetyki. Dawna Akademia od kilku lat jest Uniwersytetem Jana Pawła II. W świecie nieustannie wzrasta liczba ośrodków zajmujących się bioetyką oraz liczba organizacji, komitetów, komisji etycznych, lokalnych, regionalnych, narodowych, jak i międzynarodowych tworzonych przy parlamentach, nawet przy Parlamencie Europejskim. Ogłaszane są deklaracje, konwencje, rekomendacje, rezolucje oraz kodeksy etyczne i prawne obejmujące różne problemy bioetyczne. 19 listopada 1966 roku Komitet Ministrów Wspólnoty Europejskiej przyjął Konwencję o prawach człowieka i biomedycynie, którą podpisano w Oviedo 4 kwietnia 1997 roku i została zatytułowana Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Godności Istoty Ludzkiej wobec Zastosowań Biologii i Medycyny. Do niej dołączono Protokół Dodatkowy do Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Godności Istoty Ludzkiej wobec Zastosowań Biologii i Medycyny w sprawie Zakazu Klonowania Istot Ludzkich. Ponadto państwa członkowskie UNESCO na 29 sesji Konferencji Generalnej 11 listopada 1997 roku jednogłośnie przyjęły Powszechną Deklarację o Genomie Ludzkim i Prawach Człowieka. Deklaracja stała się pierwszym międzynarodowym dokumentem w dziedzinie biologii. Autorzy połączyli w niej zagadnienia poszanowania praw i podstawowych swobód człowieka z koniecznością zapewnienia wolności badań naukowych. Poprzez przyjęcie tej Deklaracji „państwa podjęły po raz pierwszy moralne zobowiązania o charakterze międzynarodowym dotyczące etyki badań naukowych”.9 Wszystkie przypomniane dokumenty stanowią nie tylko syntezę wielu deklaracji i konwencji biotycznych ale są przede wszystkim wyrazem prawdziwej troski o zdrowie, życie i godność ludzi współczesnych i przyszłych pokoleń. 8 Por. T. Biesaga SDB, Początki bioetyki, jej rozwój i koncepcja, [w:] Podstawy i zastosowania bioetyki, red. T. Biesaga SDB, Wydawnictwo Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 2001, s. 15 i n. 9 Por. Zastosowanie biologii w medycynie a godność osoby ludzkiej: aspekty etyczne i prawne, red. T. Mazurczak, Wydawnictwo Naukowe PAN, Warszawa 2003, s. 83. Zarys historii bioetyki, oczywiście bardzo wybiórczy z konieczności, rzucił pewne światło na ciągle aktualne pytanie: dlaczego dalej nie mamy powszechnie zaakceptowanej jej definicji? Odpowiedź wydaje się być możliwa jedna, a mianowicie: istnieją poważne różnice w rozumieniu samej bioetyki. Wprawdzie wszystkie obiegowe jej określenia uznają bioetykę za naukę normatywną, ale jednak różnią się one między sobą zakresem problemów, jakie powinny być podejmowane przez bioetykę. Dlatego zostaną teraz podane różne najczęściej spotykane jej definicje. Prezentacja ich pozwoli lepiej poznać ważną rolę, jaką odgrywa bioetyka we współczesności, gdyż zagadnienia, którymi się zajmuje, dotyczą każdego życia, szczególnie życia ludzkiego. Tadeusz Ślipko SJ, który pierwszy wprowadził do polskiego języka filozoficznego pojęcie bioetyki jako nauki, zauważa, że: „[...] potocznie rozumiany jej sens koncentruje się wokół dwu składowych członów tego terminu: bios – życie i etos – obyczaj, co oznacza, jakąś etykę życia ludzkiego zaktualizowaną przez osiągnięcia współczesnych nauk biologicznych i medycznych”.10 Biojurysprudencja 3. Definicje bioetyki Sformułował on też szczegółową definicję bioetyki. Określa ją jako „[...] dział filozoficznej etyki szczegółowej, która ma ustalić oceny i normy (reguły) moralne ważne w dziedzinie działań (aktów) ludzkich polegających na ingerencji w granicznych sytuacjach powstawania życia, jego trwania”.11 Jego zdaniem trójfazowa rytmika życia ludzkiego obejmująca jego powstanie, trwanie i śmierć może służyć za najogólniejsze kryterium podziału zagadnień bioetyki na trzy wielkie działy: biogenezy, bioterapii i tanatologii. Podobnie ujmuje bioetykę jeden z pierwszych teoretyków tej dyscypliny we Włoszech, Elio Sgreccia. Bioetyka według niego, to: „[...] część filozofii moralnej, która rozważa godziwość lub niegodziwość interwencji w życie ludzkie, szczególnie tych, które są związane z praktyką i rozwojem nauk medycznych i biologicz­ nych”.12 Znacznie odbiegająca od dwóch poprzednich jest definicja redaktora pierwszej Encyclopedia of Bioethics W. T. Reicha. Napisał w niej: „Bioetyka jest systematycznym studium postępowania ludzkiego w obszarze nauk o życiu i troski o zdrowie, które to postępowanie winno być oceniane w świetle wartości i zasad moralnych”.13 W środowiskach bioetycznych znana jest definicja bioetyki zamieszczona w Encyklopedii katolickiej, którą wydaje Katolicki Uniwersytet Lubelski. Autor tego hasła L. Kostro określa ją następująco: T. Ślipko SJ, Granice życia..., s. 10. Ibidem, s. 16. 12 E. Sgreccia, Manuale di bioetica, t. 1, Fondamenti ed etica biomedica, Milano 1994, s. 50–55. 13 W. T. Reich (ed.), Encyclopedia of Bioethics, Introduction, New York 1978, s. XIX. 10 11 243 „bioetyka to wiedza normatywna obejmująca problematykę moralną wynikającą ze struktur związanych z rozwojem nauk biomedycznych”.14 To określenie bardzo odbiega od wspomnianych definicji bioetyki oraz nie wskazuje wyraźnie zakresu problematyki tej nauki. Z tego powodu bioetyka w takim ujęciu może być zarówno etyką medyczną, jak i etyką ekologiczną. Dzisiaj najczęściej spotykaną definicją bioetyki i akceptowaną przez gremia filozoficzno-medyczne jest definicja T. Biesagi SDB: ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II „[bioetyka jest to] wyspecjalizowana część filozoficznej etyki szczegółowej ustalająca oceny i normy moralne w stosunku do ingerencji w życie ludzkie w granicznych sytuacjach jego powstawania (biogeneza), trwania (bioterapia) i śmierci (tanatologia)”.15 244 Bioetyka ujmowana jako dyscyplina filozoficzna nie jest filozofią biologii czy medycyny. Jest ona etyką stosowaną (rozumianą jako poszukiwanie szczegółowych odpowiedzi na konkretne pytania w tej dziedzinie będącą w wewnętrznym związku z moralnością, wiedzą o ludzkim działaniu jako wypełnienia ostatecznego sensu wolności). W koncepcji tej bioetyka nie tylko formułuje oceny i normy moralne wytyczające właściwe wykorzystywanie nauk biologicznych i medycznych, ale jeszcze podejmowane w nich działania poddaje ocenie pod kątem ich godziwości lub niegodziwości. Tak pojmowana bioetyka nie utożsamia się z żadną etyką zawodową, ale normy bioetyki porządkują działania w każdej dziedzinie aktywności, które powinny służyć integralnemu dobru człowieka. Refleksję skoncentrowaną na definicjach bioetyki zakończy fragment wykładu, niedawno zmarłego ks. prof. dr hab. K. Szczygła, który nie tylko w 1987 roku założył pierwszy w Polsce Międzywydziałowy Instytut Bioetyki w Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i był jego dyrektorem do roku 2000, ale także zainicjował w 1996 roku powstanie Studium Bioetyki przy Wyższym Seminarium Duchownym w Kielcach. Na sesji w tejże Uczelni zatytułowanej Spotkania z bioetyką akcentował interdyscyplinarność w uprawianiu bioetyki. Mówił: „Bioetyka jest dziedziną interdyscyplinarną, korzysta bowiem z osiągnięć nauk przyrodniczych, społeczno-ekonomicznych, prawa, a nade wszystko z antropologii filozoficznej i teologicznej. Wskazuje ona medycynie, polityce, prawu, ekonomii i społeczeństwu te zasady moralne, które winny kształtować ludzkie działania. Jeżeli refleksja bioetyczna ma być skuteczna, musi głęboko tkwić w ontologicznej prawdzie o ludzkiej istocie, która jest stworzona przez Boga na Jego obraz i podobieństwo i odkupiona przez Jezusa Chrystusa. Dlatego ważny wkład w badania biotyczne wnosi Objawienie i Nauka Kościoła”.16 Takie rozumienie bioetyki można i trzeba uznać za jej katolicką definicję. Ks. profesor K. Szczygieł to swoje określenie, niejako w testamencie naukowym, pozostawił polskim bioetykom. Jako lekarz specjalista chirurgii onkologicznej, kapłan i absolwent 14 L. Kostro, Bioetyka (hasło), [w:] Encyklopedia katolicka, t. 2, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1985, s. 568. 15 T. Biesaga SDB, Bioetyka..., s. 63–64. 16 Ks. K. Szczygieł, Spotkania z bioetyką, [w:] Spotkania z bioetyką, red. M. Renkielska, Wydawnictwo Jedność, Kielce 1996, s. 8. 4. Rodzaje bioetyki Pluralizm światopoglądowy współczesnych społeczeństw uniemożliwia przyjęcie w bioetyce jednolitego systemu etyczno-antropologicznego. W związku z tym, tyle jest bioetyk, ile jest etyk. W etyce filozoficznej powszechnie wyróżnia się trzy ujęcia etyki: 1) eujdamonis­ tyczne – istotą dobra moralnego jest szczęściodajność czynu, albo utylitarystyczne – to jest dobre, co przynosi korzyść; 2) deontonomiczne – to jest dobre, co jako obowiązek nakaże autonomiczny podmiot albo pracodawca; 3) personalistyczne – to jest dobre moralnie, co jest afirmacją godności osoby.18 W piśmiennictwie dotyczącym bioetyki, w którym uwzględnia się sposoby uzasadniania postępowania w tej dyscyplinie, mówi się zasadniczo o dwóch rodzajach bioetyki, a mianowicie bioetyce chrześcijańskiej i laickiej.19 Pierwsza bazuje na personaliz­mie chrześcijańskim i związanej z nim antropologii chrześcijańskiej. Jest to bioetyka personalistyczna: chrześcijańska i katolicka. Druga to bioetyka laicka mająca założenia utylitarystyczne i faktycznie utylitarystyczna. Początki jej sięgają połowy lat osiemdziesiątych. We Włoszech wówczas powstał spór pomiędzy ujęciem teologicznym i filozoficznym bioetyki. Dotyczył on przede wszystkim roli, jaką powinny pełnić wartości religijne w refleksji nad ludzkim życiem. Myśliciele chrześcijańscy pod kierownictwem E. Sgreccii związani z Centrum Bioetycznym Katolickiego Uniwersytetu Sacro Cruore w Rzymie głosili etykę świętości życia, w której człowiek posiada absolutny obowiązek wobec tego życia i nie może nim dysponować ani w nie ingerować w dowolny sposób. Natomiast grupa filozofów analitycznych, tworzących tak zwane Centrum Politea w Mediolanie, a wśród nich U. Scarpelli, E. Lecaldano i M. Mori twierdzili, że człowiek posiada pewne kompetencje moralne, uprawniające go do takich ingerencji, jak: eutanazja, aborcja, samobójstwo, sztuczna prokreacja.20 W Polsce ten rodzaj bioetyki reprezentują, między innymi J. Hołówka i Z. Szawarski, profesorowie Uniwersytetu Warszawskiego. Biojurysprudencja studiów specjalistycznych z bioetyki w USA miał żywą świadomość, że fundamentem bioetyki powinna być antropologia filozoficzna oświecona przez wiarę, oparta na transcedentnej godności człowieka. Właściwą odpowiedzią na tę godność, według niego, jest afirmacja osoby: „Osoba ludzka jest i powinna być zasadą, podmiotem i celem wszelkich badań naukowych”.17 5. Bioetyka personalistyczna Postawienie w centrum niniejszej refleksji pojęcia osoby pozwala na sformułowanie koncepcji bioetyki personalistycznej. Dla personalistów osoba jest jednostkowym Ks. K. Szczygieł, Rola bioetyki we współczesnej nauce, [w:] Podstawy i zastosowania..., s. 96. Por. T. Biesaga SDB, Początki bioetyki..., s. 21. 19 19) M. Mori określa bioetykę laicką jako: „1’ultima tappa di quel processo di secolarizzazio della vita socio-culturale tipico del pensiore moderno che porta alla dissoluzione del devore assoluto”. M. Mori, La novita della bioetica, [w:] Questioni di bioetica, red. S. Rodotà, Roma–Bari 1993, s. 400. 20 G. Hołub SDB, Utylitaryzm we włoskiej bioetyce laickiej, [w:] Podstawy i zastosowania..., s. 55–56. 17 18 245 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II bytem substancjalnym. Substancja zaś to sposób istnienia człowieka. Osoba jest jednostką o samoistnej naturze. Posiadana przez nią natura ma charakter metafizyczny i jest podstawą racjonalności oraz źródłem działania. Każda osoba jest niepowtarzalnym indywiduum. Na indywidualność danej osoby składa się „zespół tych wszystkich cech danej jednostki (indywiduum), które sprawiają, że jej sposób zachowania się, myś­lenia i wyrażania własnych myśli, jej historia życia, przysłowiowy »sposób na życie« jest niepowtarzalny, a tym samym odrębny od innych jednostek”.21 To pojęcie osoby jest pojęciem nie biologicznym, ale filozoficznym – antropologicznym. Osoba zatem to wartość specyficznego rodzaju, która jest zapodmiotowana w naturze człowieka, ale chociaż między naturą a osobą nie ma sprzeczności, to jednak „normatywnie moralna jest osoba”.22 Jest ona podstawą tego, że „wszelkie działania nabierają [...] osobowego charakteru”.23 Osoba jest zawsze „kimś”, nigdy zaś „czymś”. Jej specyficzny status ontyczny wyznacza specjalny sposób odniesienia do niej. „Osoby domagają się bezwarunkowego, moralnego respektu”24, dlatego „wartość osoby stanowi cel ludzkiego działania, któremu zostają podporządkowane wszelkie akty realizujące dobro dla osoby”.25 Wspomnieć jeszcze tu należy, że tę szczególną pozycję osoby w istniejącym świecie, określa się terminem „godność osoby”. Według F. Bellino, „szacunek dla godności osoby jawi się jako zasada moralna powszechnie akceptowana przez tradycję etyczną zachodniego świata”.26 Wynika to, z tego, że 246 „[...] natura człowieka odróżnia go od innych bytów nie tylko w sensie czysto opisowym, ale i aksjologicznym; z racji tego, kim jest, człowiek jest cenniejszy niż inne byty na ziemi. Cenność tę [...] określa się mianem godności osobowej”.27 Dlatego bioetyka skupiająca się wokół pojęcia osoby i jej godności opiera się na antropologii, która precyzuje naturę osoby i jej obiektywne dobra. Personalistyczne poszukiwanie obiektywnego dobra dla osoby, zdaniem T. Biesagi, może uchronić biotechnologię i medycynę przed dehumanizacją, a także wieloma techno-totalitarnymi tendencjami, w których człowiek stałby się niewolnikiem swoich technicznych wytworów.28 Uznanie zatem osoby i jej godności za podstawową i fundamentalną wartość etyczną oznacza faktycznie normę personalistyczną. Bioetycy personaliści opierając się na niej formułują szczegółowe zasady będące aplikacją tej normy do poszczególnych aspektów życia ludzkiego i aktywności, szczególnie w kontekście ingerencji bio B. Chyrowicz, Bioetyka i ryzyko, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2000, s. 300. Eadem, Zamiar i skutki. Filozoficzna analiza zasady podwójnego skutku, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1997, s. 208. 23 Eadem, Bioetyka i ryzyko..., s. 247. 24 Ibidem, s. 248. 25 Eadem, Zamiar i skutki..., s. 208. 26 Cyt. za: G. Hołub SDB, Personalizm a inne propozycje bioetyki, [w:] Bioetyka personalistyczna, red. T. Biesaga SDB, Wydawnictwo Naukowe Papieskiej Akademii Teologicznej, Kraków 2006, s. 19. 27 A. Szostek, Wokół godności, prawdy i miłości. Rozważania etyczne, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 1998, s. 46. 28 T. Biesaga, Personalizm a pryncypializm w bioetyce, [w:] Podstawy i zastosowania bioetyki..., s. 48. 21 22 6. Bioetyka chrześcijańska Bioetyka chrześcijańska to bioetyka personalistyczna, ale wzbogacona o światło, jakim Objawienie Boże rozświetla tajemnicę człowieka, jego powołanie i odpowiedzialność. Reprezentantami jej są przede wszystkim myśliciele i teologowie różnych wyznań chrześcijańskich. Oto niektórzy z nich: ks. W. Bołoz – teolog katolicki, profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie; J. Fletcher – profesor teologii pastoralnej i etyki chrześcijańskiej w Episkopalnej Szkole Teologicznej w Cambridge i Massachusetts; P. Ramsey – myśliciel religijny, profesor religioznawstwa na Uniwersytecie Princeton; R. A. McCormick SJ, katolicki teolog, wykładowca teologii w Seminarium Jezuitów w West Baden w Stanie Indiana na terenie Stanów Zjednoczonych. Wszyscy oni uznawali osobę ludzką za wartość, która rodzi imperatyw i powinna być celem moralnego działania. W swoich bioetycznych rozważaniach odwoływali się zwykle do antropologii biblijnej i pewnych systemów filozoficznych. Opierając się na tej wiedzy konstruowali własną koncepcję człowieka będącego przedmiotem różnych działań biomedycznych ocenianych przez bioetykę. Dla jednych bioetyków człowiek był bytem wolnym i odpowiedzialnym. Uważali wybór i odpowiedzialność za serce etyki i warunek sine qua non moralnego statusu człowieka, dlatego – ich zdaniem – życie moralne powinno opierać się na osobistej odpowiedzialności, a nie podlegać określonym regułom. Za ważną uznali też biblijną koncepcję agape – miłości Boga do człowieka, która powinna kształtować religie międzyludzkie, naturalne na płaszczyźnie miłości.31 Inni bioetycy nie tylko zaakceptowali tę koncepcję miłości, ale jeszcze ją rozwinęli o pojęcie przymierza Boga z rodzajem ludzkim. Opowiedzieli się również za augustyńską interpretacją miłości, wyrażającą się w zasadzie: „kochaj i czyń co chcesz”, którą zastąpiono dwoma ważnymi wskazaniami, a mianowicie: „wszystko jest nakazane, co miłość nakazuje”.32 W rezultacie przyjętych założeń teologicznych i filozoficznych powstała koncepcja, w której „człowiek jest świętością w porządku społecznym i politycznym, tak samo jak jest świętością w porządku naturalnym, biologicznym. Jest świętością w swoim życiu cielesnym. Jest osobą która w środowisku cielesnym wyma Por. G. Hołub SDB, Personalizm..., s. 20. Cyt. za: ibidem, s. 24. 31 Por. G. Hołub SDB, Teolodzy chrześcijańscy u początków współczesnej bioetyki, [w:] Podstawy i zastosowanie..., s. 30 i n. 32 Ibidem, s. 33. Biojurysprudencja medycznych.29 Godność osoby jako naczelna norma moralności zawsze determinuje treść szczegółowych norm moralnych, które dotyczą zwłaszcza początków życia, jego trwania i końca. Obligatoryjny jej charakter powinien być decydujący przy rozstrzyganiu wszelkiego rodzaju konfliktów z zakresu biomedycyny. Dotychczasowe rozważanie o bioetyce personalistycznej zakończą słowa jednego z wybitnych jej przedstawicieli z Włoch E. Sgreccia: „osoba ludzka jest dla bioetyki wartością fundamentalną, kryterium oceny, celem samym działania moralnego”.30 29 30 247 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 248 ga naszej opieki. Jest wcieloną duszą lub uduchowionym ciałem. Dlatego jest świętością w chorobie i umieraniu. Jest świętością w owocach procesu rodzenia”.33 Są tacy bioetycy, którzy szukając kryteriów umożliwiających dokonanie ocen działań na terenie bioetyki odwołują się bezpośrednio do Objawienia Bożego, które przekazuje nam Biblia. Według niej Bóg jest źródłem wszelkiego życia – także ludzkiego. Jest ono zawsze darem samego Boga, Pana życia, od początku aż do końca. Nikt w żadnej sytuacji, nie może rościć sobie prawa do bezpośredniego zniszczenia niewinnej istoty ludzkiej. Każde życie ludzkie od samego początku domaga się twórczego działania Boga i pozostaje na zawsze w specjalnym odniesieniu do Stwórcy, dlatego jest święte i nienaruszalne. Stanowi ono podstawową wartość człowieka, którą chroni norma – przykazanie „Nie zabijaj”. Prawdziwa natura człowieka, czyli osoby ludzkiej, to „zjednoczona całość” cielesno-duchowa. Ciało ludzkie na mocy substancjonalnego zjednoczenia z duszą rozumną staje się częścią istotną osoby, która przez to ciało objawia się i wyraża. Ta natura cielesna i duchowa osoby ludzkiej jest „określana jako rozumny porządek, według którego człowiek jest powołany przez Stwórcę do kierowania i regulowania swoim życiem i swoim działaniem, a w szczególności do używania i dysponowania swym ciałem”.34 Stąd interwencja dokonywana przez kogokolwiek na organizmie ludzkim dotyczy zawsze osoby i pociąga za sobą odpowiedzialność moralną. Zwrócił na to uwagę Jan Paweł II w przemówieniu do uczestników 35. Zgromadzenia Ogólnego Światowej Organizacji Lekarskiej 29 października 1983 roku. Powiedział wówczas: „Każda osoba ludzka w swej niepowtarzalnej wyjątkowości nie jest złożona tylko z ducha, lecz także i ciała, i dlatego w ciele i poprzez ciało dociera do samej osoby w jej konkretnej rzeczywistości. Szacunek dla godności człowieka pociąga w konsekwencji obronę owej tożsamości człowieka – corpore et anima unus – jedność ciała i duszy”.35 7. Bioetyka katolicka Bioetyka personalistyczna i chrześcijańska uzupełniona nauczaniem Kościoła katolickiego na temat życia ludzkiego i jego godności w relacji do nauk biologicznych i medycznych nazywa się bioetyką katolicką. Nauki papieży i dokumenty Stolicy Apostolskiej wydawane przez właściwe Kongregacje, a dotyczące człowieka, jego życia i godności są oparte na Piśmie Świętym i Tradycji. Stanowią one podstawowe źródło dla wszelkich refleksji bioetycznych. Za prekursora katolickiej bioetyki z dużą dozą słuszności uważa się Papieża Piusa XII (†1958). W ciągu swego pontyfikatu zabierał głos w dyskusjach wokół najbardziej Ibidem, s. 35. Jan Paweł II, Familiaris consortio – Posynodalna adhortacja apostolska o zadaniach rodziny chrześcijańskiej w świecie współczesnym, 22 I 1981, nr 92. 35 Cyt. za: Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania, Kongregacja Nauki Wiary, Watykan 1987, s. 8. 33 34 36 Oto niektóre: Ogólnopolska Sesja Naukowa Lekarzy i Teologów w Krakowie (8–9 lutego 1975 r.) poświęcona „Specjalistycznym aspektom problemu przerywania ciąży” pod patronatem kard. K. Wojtyły, metropolity krakowskiego; Międzynarodowa Konferencja Bioetyki zorganizowana przez Institut Pre Delsie Vzedlavecnie Pracovnikov, Bratysława (wrzesień 1995 r.); Konferencja „Praimplatationsodiagnostik” zorganizowana przez Wydział Teologiczny Uniwersytetu w Opolu przez naukowców uniwersytetów niemieckich, Opole (marzec 1998 r.). 37 Por. J. Brusiło OFMConv, Znaczenie dokumentów bioetycznych Kościoła katolickiego, [w:] Historia i przyszłość bioetyki, red. J. Brusiło OFMConv, Wydawnictwo Naukowe Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie, Kraków 2009, s. 79 i n. 38 Idem, Bioetyka i etyka lekarska Krzysztofa Szczygła, [w:] Bioetyka polska, red. T. Biesaga SDB, Wydawnictwo Naukowe PAT, Kraków 2004, s. 27. Biojurysprudencja wówczas aktualnych problemów, które dzisiaj określane są jako bioetyczne. Jego nauka dotyczyła między innymi: sztucznej inseminacji i zapłodnienia pozaustrojowego, antykoncepcji chemicznej, użycia środków znieczulających w chorobach śmiertelnych, etycznych zasad kształtujących stosunek lekarz–pacjent itp. Wszystkie te problemy i podobne, w następnych latach były przedmiotem nauczania kolejnych papieży i tematem wielu konferencji i sympozjów z udziałem różnych filozofów, teologów, prawników i lekarzy.36 Z myślą o szerokiej edukacji i popularyzacji zagadnień bioetycznych i deontologii lekarskiej oraz właściwej formacji w zakresie bioetyki katolickiej środowiska medycznego i duchowieństwa, od którego zwłaszcza oczekuje się odpowiedzi na pytania związane z życiem i śmiercią, Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej Biblos w Tarnowie wydało W trosce o życie, zbiór wybranych dokumentów Stolicy Apostolskiej. Poświęcone są one sprawom ochrony życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci oraz jego różnym zagrożeniom w ramach rozwoju naukowo-technicznego i najnowszych technologii biomedycznych. Redaktorem pierwszego tomu ogłoszonego sprzed 20 laty był ks. profesor hab. Krzysztof Szczygieł, obecnie drugiego tomu jest Jerzy Brusiło OFMC onv. Wartość źródłowa zbioru jest wyjątkowo cenna, bo zawiera nie tylko całość wielu tekstów z ponadtrzydziestoletniej refleksji bioetycznej Kościoła katolickiego, ale również na tym, że są w nim oryginalne tłumaczenia dokumentów, które dotąd nie były znane w języku polskim. Redaktorzy publikacji zatroszczyli się również o indeks pojęć, między innymi z zakresu medycyny, biologii, etyki, teologii w odniesieniu do wybranych dokumentów bioetycznych Magisterium – Urzędu Nauczycielskiego Koś­cioła. Dodatkowa ich praca bardzo ułatwia poznanie treści nauczania papieskiego i wielu najważniejszych instytucji związanych ze Stolicą Apostolską, które wypowiadały się na tematy bioetyczne.37 To wydane kompendium katolickiego nauczania bioetycznego pozwala zainteresowanym postępem biologii i medycyny określić własne stanowisko w sprawach tak istotnych dla każdego człowieka jak: powstawanie życia ludzkiego, troska o jego zdrowie – kondycję i akceptacja konieczności śmierci. Korzystanie z tej kościelnej refleksji bioetycznej nie zwalnia żadnego bioetyka z rozwijania swoich badań w kontekście myś­li filozoficznej i teologicznej oraz w biomedycynie. Dobrym przykładem symbiozy filozoficzno-teologicznej z nauką bioetyczną katolicką i medyczną była bioetyka ks. prof. Krzysztofa Szczygła.38 Analizując rolę bioetyki we współczesnej nauce, napisał: 249 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II „Wraz z rozwojem techniki i nauki rośnie także wiedza o człowieku [...], [która] podlega konfrontacji [...] z prawdą o człowieku. Aby to spotkanie przyniosło jakikolwiek rezultat, trzeba uwzględnić zagadnienia metafizyczne i moralne. Nie mogą być one obce żadnemu naukowcowi, bowiem »nauka sama nie może uzurpować sobie prawa do orzekania o transcendentnym pochodzeniu życia ludzkiego« (Jan Paweł II). [...] Antropologia chrześcijańska poucza, że człowiek różni się od całego świata istot żyjących poprzez swą świadomość, a tym samym ujawnia sobie i zarazem potwierdza się wobec świata jako »osoba«. Człowiek jako podmiot poznania odkrywa prawdę o sobie jako podmiocie wolności, wybiera ją, gdy efektywnie odpowiada wolnym wyborem naprawdę o swojej godności. Człowiek posiada wolną wolę, autentycznie rządzi sobą samym [...] jest autonomicznym podmiotem, gdy afirmuje aktem wolnego wyboru tę prawdę o sobie [...] w swej tajemnicy jest czymś więcej niż zespołem cech biologicznych. Jest podstawową jednością, której aspekt biologiczny nie może być oderwany od wymiaru duchowego, rodzinnego i społecznego, gdyż stwarzałoby to poważne niebezpieczeństwo pominięcia tego, co stanowi samą naturę osoby ludzkiej i sprowadzania jej do roli zwykłego przedmiotu analizy. [...] wartość osoby ludzkiej winna być dla każdego naukowca tą wartością naczelną uzależniającą jego postępowanie, gdy w grę wchodzi człowiek jako przedmiot jego doświadczenia [...]. Każdy człowiek ma bowiem prawo do bycia tym kim jest i do decydowania o swoim dziedzictwie genetycznym bez względu na różnice biologiczne, kulturowe, społeczne czy religijne. [...] Miarą oceny moralnej każdego postępu jest autentyczne dobro, jakie niesie on człowiekowi postrzeganemu w jego podwójnym wymiarze: cielesnym i duchowym”.39 Bioetyka K. Szczygła, według jego uczniów, jest polską bioetyką katolicką, która „w bardziej szczegółowych klasyfikacjach rozciąga się pomiędzy katolicką bioetyką personalistyczno-ontologiczną E. Sgreccii a bioetyką Ewangelii życia Jana Pawła II.40 Jej oryginalność polegała na tym, że wyrosła z praktyki lekarskiej wyrażającej się wielką troską o każde życie ludzkie, które bywało poświęcane w kręgach naukowych dla postępu wiedzy biologicznej czy medycznej. K. Szczygła cechowała jeszcze głęboka i żywa świadomość godności każdego człowieka – osoby ludzkiej. Przy różnych okazjach mówił: „Osoba bowiem jest takim bytem, że właściwe i pełnowartościowe odniesienie do niej stanowi miłość. Aby człowieka kochać mądrze, potrzebne jest jego poznanie, dokładna wiedza o nim”.41 Odkrył on również potwierdzenie dla swojej koncepcji bioetyki w nauczaniu Papieża Benedykta XVI zawartym w Encyklice Caritas in veritate – O integralnym rozwoju ludzkim w miłości i prawdzie (29 czerwca 2009 r.). Papież napisał: „Pierwszym i kluczowym polem walki kulturowej między absolutyzmem techniki a odpowiedzialnością moralną człowieka jest dzisiaj bioetyka, na terenie której rozgrywa się kwestia integralnego rozwoju ludzkiego. Chodzi o bardzo delikatną i decydującą sferę, w której dochodzi do głosu z dramatyczną mocą sprawa fundamentalna: czy człowiek jest wytworem samego siebie, czy też zależy od Boga. Odkrycia naukowe na tym polu oraz możliwości interwencji technicznej wydają się tak bardzo zaawansowane, że skłaniają do wyboru między dwiema kategoriami racjonalności: rozumu otwartego na transcendencję albo racjonalności rozumu zamkniętego w immanencji. Stajemy wobec decydującego albo – albo” (nr 74). Ks. K. Szczygieł, op. cit., s. 95–96. Por. J. Brusiło OFMConv, Bioetyka i etyka..., s. 33. 41 K. Szczygieł, Spotkania z bioetyką..., s. 9. 39 40 250 „Tu już nie wystarczy spokojna debata obrońców życia ludzkiego ze zwolennikami nieograniczonego postępu w naukach biomedycznych, papież Benedykt mówi o »walce kulturowej« w »sprawach fundamentalnych«, która będzie decydować o przyszłości cywilizacji. W tej wojnie o Bogu i o człowieku, który chce być bogiem, bioetyka zawarta w dokumentach Kościoła katolickiego jest najważniejszym orężem w trosce o ludzkie życie: godne, niezwykłe i nienaruszalne od poczęcia”.42 8. Bioetyka laicka – utylitarystyczna Najbardziej rozpowszechnionym rodzajem bioetyki laickiej – świeckiej jest niewątpliwie bioetyka utylitarystyczna. Utylitaryzm (od łacińskiego słowa utile – użyteczny) jest teorią etyczną zapoczątkowaną w XVIII wieku w Anglii przez J. Benthama i J. S. Milla, według której najwyższym dobrem jest pożytek jednostki lub społeczeństwa, a celem wszelkiego działania powinno być „największe szczęście największej liczby ludzi”. Inaczej mówiąc, zasadniczą tezą utylitarystów jest zawsze maksymalizacja przyjemności, minimalizacja cierpienia oraz poszerzanie sfery wolności jednostki dla największej liczby osób. Istnieje utylitaryzm czynu i reguł. Pierwszy oznacza, że etyczna ocena postępowania uzależniona jest od bilansu korzyści i strat dla danej społeczności, dokonanego na podstawie analizy konsekwencji konkretnego czynu w określonej sytuacji. Drugi zaś uprawomocnia normę etyczną na podstawie spodziewanych skutków będących konsekwencją jej aplikacji w konkretnym przypadku.43 Tę różnicę współcześni utylitaryści tak wyjaśnili: Biojurysprudencja Przejmująco brzmiący głos Papieża, Krzysztof Szczygieł tak interpretuje: „Utylitarysta czynów widzi w regułach rodzaj użytecznego kompasu, prowadzącego nasze działania w określonym kierunku, gotów jest jednak uchylić ich obowiązywanie, jeśli w pewnych szczególnych okolicznościach reguły te przestają powiększać użyteczność. W przeciwieństwie do niego utylitarysta reguł sądzi, że o słuszności czynu decyduje jego zgodne z regułą (opartą na zasadzie użyteczności) i że nawet w szczególnych okolicznościach, gdy utrzymanie reguły w mocy nie maksymalizuje użyteczności, należy jej przestrzegać”.44 Użyteczność społeczna i dobro większości ma większą rangę i jest bardziej pożądane niż dobro jednostki. Chodzi tu zatem o sformułowanie takiej normy moralnej, która mogłaby przysporzyć jak najwięcej korzyści i szczęścia w życiu społecznym, choćby to niekiedy pociągało za sobą poświęcenie dobra i szczęścia jednostki. Jest to więc etyka rachunku korzyści kosztów i skutków, konsekwencji działania ludzkiego i normy w perspektywie przewidywalnego szczęścia i dobra społecznego.45 Oznacza to, że decydującym kryterium dopuszczalności jakiegoś działania stanowi bilans przewidywanych korzyści i strat. 42 Idem, Przedmowa, [w:] W trosce o życie. Wybrane dokumenty Stolicy Apostolskiej, t. 2, red. J. Brusiło, Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej Biblos, Tarnów 2012, s. 17. 43 Por. R. Otowicz SJ, Etyka życia..., s. 44. 44 T. L. Beauchamp, J. F. Childress, Zasady etyki medycznej, tł. z ang. W. Jacórzyński, Wydawnictwo „Książka i Wiedza”, Warszawa 1996, s. 60. 45 Por. R. Otowicz SJ, Etyka życia..., s. 45. 251 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II Utylitaryści wykluczają istnienie absolutnie obowiązujących reguł. Nawet norma zakazująca zabijania może zostać zawieszona, jeśli utylitarystyczny rachunek wykaże, że na przykład zabijanie beznadziejnie chorych, eutanazja dzieci kalekich czy ich aborcja po rozpoznaniu u nich wad genetycznych, może przynieść wymierne korzyści określonej rodzinie lub społeczeństwu. Dzięki takim działaniom pomnoży się suma społecznego dobra. Życie osoby ludzkiej uznawane jest za wartość względną, to znaczy, czy podlega prawu do ochrony decyduje jakość życia, a nie jego wartość.46 Utylitaryzm prezentowany przez Benthama i Milla wprawdzie akceptuje formalną zasadę uniwersalności normy moralności, jednakże u jej podstaw stawia on przyjemność, korzyść, pomyślność, szczęście ludzkości.47 Osiągnięcie takich celów wskazuje na konieczność uwzględnienia rachunku strat i zysków, z którego wynikną dopiero wskazania dla nas, co mamy czynić. Przed wielu już laty, poglądy etyczne utylitaryzmu przeniesiono na teren bioetyki. Dokonano tego najpierw w świecie anglosaskim. Tam od dawna podejmowano starania zmierzające do zastąpienia etyczno-religijnego punktu widzenia szerszą perspektywą widzenia problemów, jakie otwierała laicka i liberalna analiza rzeczywistości. Z tego względu propagowano racjonalną refleksję wokół takich problemów bioetycznych, jak życia człowieka. Odwoływano się przy tym do jego laickiej koncepcji, całkowicie odmiennej od personalistycznej i chrześcijańskiej. Pod wpływem właśnie takich laickich inspiracji wielu bioetyków odrzuciło dotąd głoszone poglądy o człowieku. Tak je charakteryzował D. C. Thomasma: 252 „[...] spora część dziedzictwa bioetyki, dotycząca obowiązku względem własnego życia, obowiązku jego przedłużania i świętości tego życia, czy też problemów związanych z wycofaniem czy kontynuowaniem opieki, uwarunkowana jest założeniami chrześcijańskiej teologii w odniesieniu do życia jako daru od Boga, którym należy się cieszyć i go strzec”.48 Laiccy bioetycy zerwali z tym dziedzictwem bioetyki i wyznaczyli jej całkowicie inny kierunek. Miała ona, według nich, wypracować program pomnażania użyteczności nowych odkryć naukowych i technicznych mających przynosić korzyści społeczności. Bioetykę też wprowadzono do socjobiologii. Naukę tę zapoczątkował w 1975 r. E. O. Wilson – amerykański ekolog i kontynuował R. Dawkins, a jej celem było wyjaśnianie zjawisk społecznych przez badania genetyczne. W tej właśnie pionierskiej dyscyplinie bioetyka miała być naukowym badaniem zachowań ludzkich. W niej, jak stwierdza A. Pardo, naturę ludzką zredukowano do zespołu cech, które charakteryzują ciało ludzkie, a zachowanie ludzkie do zdeterminowanych mechanizmów. Odrzucono, jako przesąd, pojęcie natury ludzkiej jako czegoś niezmiennego. Cele postępowania człowieka zredukowano do celów użyteczności biologicznej, do przetrwania i zachowania gatunku.49 46 Por. B. Chyrowicz, Bioetyka i konsens, „Prawo i Medycyna”, kwartalnik, wydanie specjalne, Wydawca Abacus Biuro Promocji Medycznej Sp. z o.o., Warszawa 2004, s. 59. 47 Por. A. Rudziewicz, Współczesne metody selekcji eugenicznej a norma personalistyczna, [w:] Bioetyka personalistyczna..., s. 238. 48 Cyt. za: G. Hołub SDB, Teolodzy chrześcijańscy..., s. 29. 49 Por. A. Pardo, Bioetyka a utylitaryzm, „Ethos”, kwartalnik Instytutu Jana Pawła II (KUL – Lublin) i Fun- Biojurysprudencja Utylitaryzm znalazł dość szerokie zastosowanie w bioetyce stosowanej, to znaczy przeprowadzany rachunek strat i korzyści w skomplikowanych sytuacjach medycznych pozwalał rozstrzygać wątpliwości, co należy czynić, albo czego zaniechać. Pamiętać jeszcze należy, że utylitaryzm traktuje osobę na sposób rzeczy, którą można użyć dla bliżej nieokreślonej korzyści gatunku ludzkiego, cywilizacji, dobrobytu. Redukuje wartości osoby do jej właściwości biologicznych, genetycznych czy społecznych, czyli właściwie do jakości jej życia. Ilustracją tego może być teza Światowej Organizacji Zdrowia (WHO, Lizbona 1981), że w różnych przypadkach: „aborcja leży w interesie przyszłego dziecka, które będzie kaleką”.50 Dla uszczegółowienia kryterium moralności w bioetyce zostały sformułowane pewne zasady, pomocne dla norm szczegółowych, i do rozwiązywania konkretnych sytuacji. Bioetycy utylitarystyczni przyjmują trzy zasady: autonomii, dobroczynności i sprawiedliwości. Powołując się na nie, a odrzucając godność osoby ludzkiej i niepowtarzalną wartość jej życia, usprawiedliwiają eutanazję, aborcję, samobójstwa, sztuczną prokreację. Do znanych bioetyków i zwolenników z powodów utylitarystycznych ingerencji medycznych w powstające życie ludzkie, trwające i umierające, zalicza się naukowców: R. Hare, P. Singera, M. Tooleya, J. Glovera, Z. Szawarskiego i M. Hołówkę.51 Respektują oni normę „nie zabijaj”, ale nie uznają jej bezwarunkowości. Dla nich jakość życia ludzkiego decyduje o jego wartości. Jest ono tym cenniejsze, im bardziej może się przysłużyć realizacji celów społeczności. 9. Problemy bioetyki Nasze czasy nazywane są erą biologii i genetyki, charakteryzują się przede wszystkim fantastycznymi możliwościami biomedycyny i biotechnologii. Wyzwalają one zrozumiałą nadzieję, że współczesna medycyna wraz z naukami pokrewnymi pozwoli ludziom uporać się z wieloma chorobami śmiertelnymi i uratować ich życie, albo przynajmniej poprawić jego kondycję psychofizyczną na dalszą egzystencję oraz zapewnić im godne umieranie. Niektóre jednak działania podejmowane w obszarze medycyny wywołują niepokój i lęk. Wynika on ze świadomości istnienia pewnych zagrożeń i takich, których nie da się przewidzieć, przynajmniej na obecnym etapie. Chodzi tu między innymi: o przenoszenie mutacji i genów, inżynierię genetyczną poprawiającą rasę ludzką, modyfikację genomu ludzkiego w kreowaniu różnorodnych grup ludzi, eksperymenty na komórkach somatycznych i rozrodczych czy interwencje prowadzące do zmiany płci lub innych cech. Nie ulega wątpliwości, że te niektóre ryzykowne przedsięwzięcia biologów i lekarzy stanowią przedmiot zainteresowania bioetyki chrześcijańskiej i laickiej. Wspomniane czynności i podobne inicjują dyskusję o niezwykle ważnych prob­ lemach biologicznych dotyczących naszego pokolenia i wielu następnych. Dlatego dacji Jana Pawła II (Rzym), 25/26(1994), s. 102–123. 50 Por. T. Biesaga SDB, Początki bioetyki..., s. 22. 51 Idem, Bioetyka utylitarystyczna Zbigniewa Szawarskiego, [w:] Bioetyka polska..., s. 145–146; Por. P. Duchliński, Poglądy bioetyczne Jacka Hołówki, [w:] ibidem, s. 165–196. 253 zarówno my, jak i ci, którzy po nas będą, chcemy poznać stanowisko bioetyków w tej sprawie. Wymaga ono, oczywiście, pełnej i rzetelnej informacji o konsekwencjach takich działań w stosunku do poszczególnej osoby, jak i społeczności. W sformułowaniu takiego przekazu informacyjnego godna uwagi jest następująca propozycja K. Rahnera: ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II „Nowe praktyczne możliwości pojawiają się przed nami jedna po drugiej w sposób relatywnie szybki, a każda niesie ze sobą szerokie i daleko sięgające skutki. Istnieje jakiś dziwny czynnik dialektyki naszej nabierającej przyspieszenia historii, sprawujący, że szybciej się poznaje te nowe możliwości, niż ma się możność zweryfikować w praktyce ich skutki. Właśnie dlatego jest tak ważne, by ludzkość wypracowała zdolność obrony przed fascynacją nowymi możliwościami”.52 Postulat niemieckiego teologa wydaje się, że znajduje swoje miejsce w chrześcijańskiej bioetyce personalistycznej. W niej mamy przede wszystkim akceptację osiągnięć współczesnej medycyny, jednak pod warunkiem przyjęcia określonych założeń antropologicznych, a mianowicie: powinna być zachowana niepowtarzalna odrębność i tożsamość każdego indywiduum – osoby ludzkiej. Człowiek winien być rozpatrywany zawsze jako wolny podmiot, a nigdy traktowany jako przedmiot służący różnym celom naukowców i badaczy.53 Diametralnie inaczej ocenia się człowieka i jego pozycję w działaniach medycznych, według bioetyki laickiej i utylitarystycznej. W niej integralne dobro życia ludzkiego sprowadza się do stanu biologicznego. Dlatego wartość istnienia osoby ludzkiej uzależnia się od jej uposażenia i funkcjonowania biologicznego. Kiedykolwiek uposażenie to i funkcjonowanie organizmu jest niższe od oczekiwanego, proponuje się selekcję prenatalną czyli aborcję, albo selekcję postnatalną, czyli eutanazję terminalnie chorych. Człowiek zatem w medycynie staje się obiektem, dzięki któremu rozwija się biotechnologia przynosząca zyski koncernom farmaceutycznym, a jej produkty mogą pełnić rolę terapeutyczną. Wyjątkowa pozycja człowieka jako istoty duchowo-cielesnej w otaczającym go świecie i przysługująca mu z tego tytułu szczególna godność domaga się, aby on, gdy będzie przedmiotem ingerencji medycznych, nie został uprzedmiotowiony, potraktowany jako środek czy narzędzie do jakiegoś celu stojącego poza nim. Powinien być celem każdej uzasadnionej etycznie decyzji lekarskiej. W świetle zasadniczych różnic jakie istnieją na temat: kim jest człowiek, osoba ludzka, jej godność w relacji do wielu współczesnych działań medycznych, usprawied­ liwiające refleksje dotyczące takich problemów bioetycznych, jak: terapia genowa i selelekcjoeugeniczna, status embrionu ludzkiego i prawo do godnej śmierci. a) Terapia genowa Termin pochodzi od słowa greckiego genetes – rodzic, ojciec, zrodzony. Genetyka jest „nauką zajmującą się badaniem dziedziczności organizmów”.54 Za twórcę genety Cyt. za ks. T. Kraj, Nauka, postęp, moralność, [w:] Podstawy i zastosowania..., s. 83. Por. L. Archer SJ, Terapia genowa w myśli katolickiej, [w:] Bioetyka – naglące pytania..., s. 127. 54 Encyklopedia popularna PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2004, s. 265. 52 53 254 Por. L. Archer SJ, Terapia genowa..., s. 127. Por. J. Styma, Granice genetycznego ulepszania człowieka, [w:] Evangelium vitae – most ku przyszłości, red. J. Brusiło OFMConv, ks. A. Świerczek, Uniwersytet Papieski Jana Pawła II w Krakowie, Kraków 2011, s. 65–69. Biojurysprudencja ki uważa się czeskiego przyrodnika i zakonnika G. Mendla (1822–1884). Zawdzięczamy mu odkrycia i opisanie podstawowych praw dziedziczenia – praw genetycznych zwanych prawami Mendla. Cechy dziedziczne każdego organizmu są następstwem przekazu informacji genetycznej w wyniku reprodukcji i zapewniają przystosowanie środowiskowe oraz ewolucję. Nośnikami zaś dziedziczonego materiału genetycznego są chromosomy, w których znajdują się zlokalizowane geny, będące materialną jednostką dziedziczenia, decydującą o przekazywaniu potomstwu poszczególnych cech organizmu. Są to odcinki kwasu dezoksyrybonukleinowego (DNA), w którym kolejność ułożenia nukleotydów stanowi informację genetyczną o zdolności organizmu do syntezy określonych białek. Z nukleotydów właśnie są zbudowane kwasy nukleinowe. Współczesne rozumienie genetyki weszło w powszechne użycie dzięki W. Batesonowi i E. R. Saunders (1902), którzy opisali alkaptonurię – dziedziczne zaburzenie metabolizmu białek – blok metaboliczny nazywany chorobą czarnego moczu. Polega ona na tym, że aminokwasy fenoloalanina i tyrozyna nie są całkowicie rozkładane i w moczu wykrywany jest kwas homogentyzynowy (mocz taki ciemnieje na powietrzu, a także pod wpływem zasad). Badania naukowe z zakresu genetyki, zainicjowane przez G. Mendla, kontynuowali uczeni w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Dzięki ich wysiłkom: wyjaśniono strukturę chemiczną tak zwaną „podwójną helisę” DNA, sformułowano zasady i rozszyfrowano kod genetyczny, poznano genom człowieka i jego mapę oraz rozpoczęto doświadczenia z zakresu inżynierii genetycznej – najnowszej dziedziny genetyki. Inżynieria genetyczna stosowana u ludzi dzieli się na cztery kategorie: 1) terapię genową komórek somatycznych; 2) terapię genową komórek rozrodczych; 3) inżynierię genetyczną podnoszącą jakość; 4) inżynierię genetyczną poprawiającą rasę ludzką (eugeniczna inżynieria). Dwie ostatnie kategorie nie mają charakteru terapeutycznego, ale bywają podejmowane w celach badawczych. W obydwu rodzajach zmierza się przez transfer genowy do zwiększenia lub polepszenia specyficznych cech organizmu, albo do zmiany lub poprawy złożonych cech ludzkich, takich jak inteligencja, charakter itp.55 Inżynieria podnosząca jakość i inżynieria eugeniczna rodzą zasadnicze etyczne wątpliwości: czy spodziewane korzyści z planowanej zmiany genowej zmierzającej do podniesienia jakości organizmu ludzkiego i ewentualnej zmiany jego określonych cech przewyższają podejmowane ryzyko dla jedności cielesno-duchowej człowieka? Czy gen wprowadzony do zdrowego organizmu nie zachwieje całej równowagi właściwej jemu, oraz czy może doprowadzić do wtórnych nieprzewidywalnych konsekwencji? Wydaje się, że odpowiedź na tak sformułowane pytania jest niemożliwa. Wciąż bowiem za mało znamy różne mechanizmy organizmu człowieka, aby w imię jego integralnego dobra można było zaakceptować takie działania genetyczne – taką terapię. Terapia genowa komórek somatycznych koryguje defekt genetyczny przez przenoszenie prawidłowych kopii genu do komórek somatycznych pacjenta, u którego gen podlegający wymianie jest uszkodzony.56 Pozwala ona nie tylko na kompensację bra55 56 255 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II kującego ważnego czynnika, spowodowanego mutacją genu poprzez wprowadzenie do komórek licznych kopii genu prawidłowego, ale także można przy jej pomocy wyciszyć ekspresję genu wadliwego i naprawić zmutowany fragment genu, a nawet dodać do genomu komórki nowe geny nie występujące w nim wcześniej, tak aby zyskała ona nowe cechy, na przykład oporność na niektóre leki, czy wyeliminować wadliwe komórki, na przykład takie, które uległy transformacji nowotworowej lub zostały zakażone wirusem HIV. Dlatego ta terapia cieszy się powszechną aprobatą bioetyków. Terapia genowa komórek rozrodczych służy natomiast do naprawy wady genetycznej w komórkach rozrodczych pacjenta, co spowoduje, że jego potomstwo powinno urodzić się zdrowe. W wielu laboratoriach przeprowadzane są doświadczenia w kierunku poszukiwania różnych nowych technik, takich jak: przenoszenie genu do komórek prekursorowych spermy za pośrednictwem pseudowirusów, mikroinjekcja genów do przedjądrza męskiego w świeżo in vitro zapłodnionym jaju i szereg innych podobnych.57 Wszystkie tego rodzaju ingerencje genetyczne być może w przyszłości uzyskają społeczną aprobatę, ale obecnie budzą powszechny sprzeciw i dezaprobatę. Naruszają bowiem autonomię i pełne dobro pojedynczej osoby, które powinno być rozciągnięte do nieokreślonej liczby osób z kolejnych pokoleń. Stawką tutaj w grze jest genetyczna dziedziczność i dobro ludzkości. Stosowanie tej terapii będzie etyczne dopiero wtedy, gdy zostaną poznane ewentualne skutki uboczne indywidualne i społeczne. 256 b) Selekcja eugeniczna Mija 100 lat od śmierci Franciszka Galtona, angielskiego naukowca, pioniera w dziedzinie zastosowania metod statystyki matematycznej w badaniach biologicznych i ojca eugeniki. To właśnie on pierwszy wprowadził do języka naukowego termin eugenika (od greckiego słowa eugenos – dobrze urodzony). Nazwał nim odrębną dyscyplinę głoszącą możliwość doskonalenia biologicznego i psychicznego rozwoju ludzkiego oraz zapobiegania jego degradacji. Dzisiaj eugenika opiera się na wynikach i twierdzeniach genetyki i embriologii. Idee eugeniczne były już znane w starożytności. Na przykład Platon, filozof grecki, żyjący kilka wieków przed narodzeniem Chrystusa, głosił potrzebę dobierania partnerów pod kątem jak najlepszej kondycji biologicznej potomstwa oraz eksterminację ułomnych dzieci. W średniowieczu zaś i w czasach nowożytnych wiele rodów arystokratycznych troszczyło się o kojarzenie małżeństw w oparciu o czystość krwi i jakość potomstwa. Zaobserwowano również, że małżeństwa zawierane w bliskim pokrewieństwie prowadzą do patologicznych zmian organicznych u potomstwa, które zagrażają ich życiu. W 1972 r. trzem amerykańskim uczonym: Merrill, Geierowi i Petruccianiemu udało się ulepszyć chore komórki ludzkie dotknięte dziedziczną chorobą (galaktozemią). Dokonali oni transdukcji, czyli przeniesienia za pośrednictwem bakteriofagów nietkniętego genu z komórki bakteryjnej do dziedzicznie chorej komórki ludzkiej i w ten sposób uzyskali jej wyleczenie. Por. H. J. Bogen, Biotechnika, osiągnięcia i perspektywy, tł. z niem. W. ByczkowskaSmyk, Warszawa 1979, s. 245–250. 57 Por. L. Archer SJ, op. cit., s. 126 i n. P. Morciniec, Medycyna predykatywna (hasło), [w:] Encyklopedia bioetyki..., s. 366. 58 Biojurysprudencja Galton wnikliwie analizował różne zjawiska, jakie występowały w ludzkiej populacji. Efektem tego rozpatrywania zmian wynikających z faktu dziedziczenia była jego praca pod tytułem Dziedziczny geniusz. W niej sformułował swoje różne idee eugeniczne. Wyrażały one jego przekonanie, że „to, co natura robi ślepo, wolno i bezlitoś­ nie, człowiek mógł zrobić w sposób bardziej pomyślny, szybszy i łagodniejszy”. Te idee przejęli i rozwinęli jego następcy. Jeden z nich, K. Pearson podjął próbę nadania intuicjom Galtona ram matematycznych, czyli ujęcia zasad dziedziczenia odkrytych przez G. Mendla, w prawa matematyczne. Z tych idei w XX wieku szeroko rozwinął się ruch eugeniczny z wieloma jego przerażającymi współczesnymi konsekwencjami, takimi jak: sterylizacja mężczyzn i kobiet, testy genetyczne na embrionach i ich selekcja w celu dobrania najbardziej pożądanych przez rodziców cech, czyli zaprojektowania wymarzonego dziecka, począwszy od jego płci aż po właściwości społeczne, użyteczne dla zachowania jakości ludzkiego gatunku. Eugenika zazwyczaj dzieli się na dwie kategorie: pozytywną i negatywną. Pierwsza ma na celu wyposażenie jednostki w nowe geny lub udoskonalenie już posiadanego przez nią genetycznego uposażenia. Druga zmierza do eliminacji wadliwych genów, czyli szeroko rozumianej terapii. Ze względu na zakres eugenicznych projektów jeszcze wyróżnia się makroeugenikę (obejmuje grupy i populacje na przestrzeni kilku pokoleń) oraz mikroeugenikę (odnosi się do wąskiego kręgu rodziny i pokrewieństwa). Powszechnie do działań eugeniki pozytywnej zalicza się: klonowanie, preselekcję płci – wcześniejszy jej wybór, selekcję embrionów na poziomie preimplantacyjnym i prenatalnym oraz łączenie in vitro gamet pod kątem pożądanych cech i ewentualne manipulacje na ludzkich liniach zarodkowych prowadzące do powstania nowych struktur. W eugenice negatywnej dąży się poprzez sterylizację do uniknięcia przekazywania potomstwu chorób dziedzicznych, a stosując różne przedurodzeniowe czynności diag­ nostyczne uśmierca się dzieci obarczone schorzeniami bądź defektami genetycznymi. Jeśli zaś owa diagnostyka prenatalna służyłaby terapii, jest ona pożyteczna i godna pochwały, czyli byłaby etyczna. Eugenika może więc realizować swoje cele dzięki osiągnięciom genetyki medycznej i powstaniu medycyny predykatywnej (łac. praedicare – prognozować, przepowiadać). Jest to nowa gałąź medycyny „dysponująca badaniami genetycznymi, które dają możliwość rozpoznania dziedzicznych predyspozycji chorobowych jeszcze przed pojawieniem się symptomów klinicznych, lub przewidywania prawdopodobieństwa wystąpienia choroby”.58 Wspomnieć jeszcze należy, że okolicznością sprzyjającą rozwojowi idei eugenicznych była popularna w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku liberalna polityka społeczna. Niektóre jej tezy zostały wprowadzone także do etyki medycznej, a mianowicie odejście od paternalizmu w relacji lekarz–pacjent, a przejście do autonomii pacjenta, który podejmuje samodzielną, autonomiczną decyzję o swojej terapii albo z niej rezyg­nuje. Ten model wolnego wyboru od lat realizują rodzice w sferze prokreacji. 257 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 258 Wielu z nich, poznawszy mechanizmy odpowiedzialne za rozwój dziecka od poczęcia do narodzenia, z obawy urodzenia dziecka genetycznie obciążonego, upośledzonego czy niepełnosprawnego, rezygnują z jego poczęcia i swego naturalnego rodzicielstwa. Oczywiście mają takie prawo. Są jednak i tacy rodzice, którzy swoją decyzję o urodzeniu poczętego dziecka uzależniają od tego, czy specjalistyczne badanie u niego wykluczyło istnienie choroby lub wady genetycznej. Z danych ONZ wynika, że 45 państw na świecie dopuszcza zabicie dziecka poczętego ze względu na wykryte poważne schorzenie albo głęboką anomalię.59 Znamienne jest w tym to, że zezwala na to 84% krajów bogatych i 32% krajów biednych. Jeszcze bardziej dramatyczne są dysproporcje przyzwolenia na aborcję: 87% krajów zamożnych i 19% krajów biednych. Bardzo niepokojące jest to, a nawet przerażające, że w krajach, gdzie ekonomiczne możliwości ratowania życia są większe, ochrona człowieka nienarodzonego jest mniejsza. Na taką negatywną postawę do dzieci nieurodzonych, a prawdopodobnie obciążonych określoną jednostką chorobową, na pewno wpływa wiele czynników. Za najważniejszy uznać trzeba obsesję liberalną różnych autorytetów, głoszących prawo każdego do orzekania o wartości indywidualnej i społecznej życia ludzkiego. Na początku miało ono kształt troski eugenicznej o zapobieganie „złym” urodzeniom60, aby potem stało się obligatoryjnym prawem eugenicznym. Przykładem tej „ewolucji” eugenicznej jest prawodawstwo w USA. W nim istnieje zapis o prawie do urodzenia się „jako w pełni zdrowa i funkcjonalna jednostka”. Konsekwencją tego prawa były roszczenia z tytułu „złego urodzenia”, skierowane przeciw lekarzom, którzy nie uprzedzili rodziców o możliwości wystąpienia wady genetycznej.61 W kilku krajach europejskich, włącznie z naszym, wystąpiły podobne zjawiska społeczne. Między innymi w Polsce, rodzice skierowali przeciw szpitalom i lekarzom pisma zawierające wnioski o wszczęcie procesu sądowego o odszkodowanie, niekiedy bardzo wysokie. Jako przyczynę pozwu podawali: zaniechanie badania dziecka poczętego, u którego podejrzewali istnienie poważnej wady, pozwalającej w świetle polskiego prawa do pozbawienia go życia; albo rozpoznawano u dziecka w okresie przedurodzeniowym defekt genetyczny, ale z różnych powodów nie dokonano jego zabicia. W obu przypadkach urodzone dzieci zostały kalekami. Rodzice, jak mniemać można, uznali ich życie z kalectwem za większe zło niż gdyby były zamordowane. Wynika stąd, że uniemożliwienie w tak okrutny sposób przyjścia na świat dzieciom, można usprawiedliwić i uznać za akt słuszny. 59 Por. ks. J. Zabielski, Osoba ludzka jako normatyw ochrony życia, [w:] Otoczmy troską życie. Materiały z Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Białymstoku w dniach 14–15 X 2011 r., Białystok 2011, s. 28. 60 Termin „złe, krzywdzące życie”, angielskie pojęcie wrongful life, został sformułowany w toku sprawy sądowej prowadzonej przez Sąd Najwyższy Stanu Illinois (USA) w 1963 r. Do sądu sprawę skierował syn przeciw ojcu. W swoim pozwie napisał, że byłoby dla niego lepiej, gdyby nigdy nie zaistniał. Oskarżył go o to, że jego urodzenie nie dokonało się w środowisku rodzinnym. Por. G. Hołub SDB, Życie niewarte przeżycia? Wokół zasady wrongful life, [w:] Bioetyka personalistyczna..., s. 205. 61 Od tego faktu amerykańskiego zrodziła się idea niesprawiedliwego życia, która głosi, że dziecko może być skrzywdzone, jeśli powołuje się je do życia związanego z tego rodzaju fizyczną bądź psychiczną kondycją, której ani ono, ani jego otoczenie nie mogłoby uznać za satysfakcjonujące. Por. A. Rudziewicz, Współczesne metody..., s. 231. Biojurysprudencja Postępowanie to oznacza, że w świadomości tych rodziców dokonała się jakaś przerażająca, niepojęta dla przeważającej większości społeczeństwa zmiana. Przestali bowiem oni widzieć człowieczeństwo swojego nienarodzonego dziecka, a zaczęli w nim dostrzegać dobrze lub źle biologicznie funkcjonujący organizm. To radykalnie utylitarystycznie stanowisko bardzo przypomina poglądy etyczne P. Singera. Według niego, bardziej cenić należy dobrze rozwinięte zwierzę niż noworodki z bezmózgowiem czy zespołem Downa.62 W tej koncepcji silny i sprawnie funkcjonujący biologicznie przestępca ma pełnię praw ludzkich, a niewinny, niepełnosprawny biologicznie lub ciężko chory człowiek, jest ich pozbawiony i staje się materiałem do użycia dla innych.63 Biologiczne traktowanie człowieka jest zawsze jego totalną degradacją, a może stać się też subtelną metodą eugeniczną prowadzącą do zniszczenia. Jeśli będzie on posiadaczem takich właściwości psychofizycznych, jakich oczekuje i potrzebuje dana społeczność, otrzyma szansę życia i swego dalszego rozwoju. W przeciwnym razie, gdy zamiast wzbogacać społeczność swoimi posiadanymi przymiotami stanie się dla niej obciążeniem ekonomicznym i socjalnym, wówczas jego egzystencja stanie się wątpliwa, albo tylko możliwa w obrębie instytucji charytatywnych.64 Pamiętać dzisiaj należy, że w różnych działaniach eugenicznych bardzo ważne znaczenie posiada ekonomia. Wiele już lat temu, Pan Profesor R. Tokarczyk zwracał na tę sprawę uwagę w swojej publikacji Prawa narodzin, życia i śmierci. Nie ulega żadnej wątpliwości, że współczesna selekcja negatywna i pozytywna jest inspirowana ideami utylitaryzmu. c. Status embrionu ludzkiego Embrion ludzki (od słowa greckiego embryon – zarodek) to „rozwijająca się ludzka istota w pierwszej fazie jej istnienia, to znaczy od zapłodnienia, poprzez stadium zygoty, moruli i blastocysty, wytworzenie embrioblastu i trofoblastu oraz zagnieżdżenie w macicy, aż do ukształtowania organów czyli do końca 8 tygodnia ciąży”.65 Po tym czasie nazywa się go już płodem. Status wczesnego embrionu ludzkiego, czyli status antropologiczny początków życia ludzkiego należy do najintensywniej dyskutowanych problemów bioetycznych. Jest przedmiotem refleksji nauk empirycznych, biologii, embriologii i genetyki, różnych filozofii oraz teologii.66 Dzięki osiągnięciom nauk technicznych i biomedycznych, zwłaszcza biologii i embriologii, stała się możliwa obserwacja: komórek rozrodczych, żeńskiej – komórki jajowej i męskich – plemników z haploidalną liczbą chromosomów, momentu zbliżania się tych gamet, co doprowadza do tak zwanego zaplemnie- 62 Por. P. Singer, O życiu i śmierci. Upadek etyki tradycyjnej, przeł. A. Alichniewicz i A. Szczęsna, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1997, s. 63 i n. 63 Por. T. Biesaga SDB, Personalizm a pryncypializm..., s. 49. 64 Por. T. Kraj, Eutanazja a eugenika we współczesnej praktyce medycznej, [w:] Systemy bioetyki, red. T. Biesaga SDB, Wydawnictwo Naukowe PAT, Kraków 2003, s. 203. 65 M. Machinek, Embrion ludzki, [w:] Encyklopedia bioetyki..., s. 167. 66 Por. T. Biesaga SDB, Antropologiczny status embrionu ludzkiego, [w:] Podstawy i zastosowania..., s. 101 i n. 259 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 260 nia, a potem zapłodnienia, w którym w wyniku połączenia gamet męskiej i żeńskiej powstaje zygota o diploidalnej liczbie chromosomów. Pamiętać trzeba, że „zapłodnienie jest złożonym wieloetapowym procesem, który rozpoczyna się w momencie zbliżenia plemnika do komórki jajowej, a kończy się połączeniem komórek i wymieszaniem chromosomów, matczynego oraz ojcowskiego”.67 Tak więc „od momentu zapłodnienia rozpoczyna się okres rozwoju nowego ustroju. Można go też uznać za początek ciąży, chociaż niektórzy autorzy uważają, że ciąża zaczyna się dopiero po uzyskaniu trwałego połączenia implantacyjnego blastocysty z błoną śluzową macicy”.68 W fazie blastocysty w embrioblaście pojawiają się komórki macierzyste. Są one na tyle wyspecjalizowane, że nie są totipotencjalne (nie może z nich powstać indywiduum), ich zaś pluripotencjalność umożliwia powstanie poszczególnych narządów całego organizmu.69 Wszystkie komórki totipotencjalne mają możliwość przekształcania się we wszelkie możliwe tkanki oraz łożysko, natomiast komórki pluripotencjalne (multipotencjalne) mają zdolność przekształcania się w poszczególne tkanki i narządy, a więc w poszczególne rodzaje komórek somatycznych.70 Przy tej okazji należy wspomnieć, że odkrycie istnienia komórek macierzystych oznacza historyczny przełom w sferze biomedycznej. Wyodrębnienie rzadkiego rodzaju komórki, której zadaniem jest tworzenie, zachowanie integralności i funkcjonowania oraz, ewentualnie, naprawa tkanek naszego organizmu, radykalnie zmieniło punkt widzenia co do możliwości leczenia wielu chorób śmiertelnych i nieuleczalnych. Ponadto, możliwość wykorzystania komórek macierzystych w badaniach nad procesem starzenia otwiera niewyobrażalne perspektywy dotyczące poprawy jakości i długości życia ludzkiego. I wreszcie, znajdują one zastosowanie w badaniach z zakresu toksykologii nad lekami. W ostatnim czasie znaczna większość zespołów, które pracowały w przeszłości na ludzkich embrionach, zdecydowała się na stosowanie nowych i lepszych metod, pozwalających na uzyskiwanie komórek analogicznych do embrionalnych komórek macierzystych bez konieczności tworzenia embrionów. Ten obiecujący kierunek badań nad komórkami macierzystymi i pierwsze sukcesy w tym zakresie rodzą realną perspektywę ich wykorzystania w różnych dziedzinach, przede wszystkim w terapii, której nie poprzedzą działania niszczące ludzkie embrionalne komórki macierzyste.71 Naukowców cieszą odkrycia dotyczące komórek macierzystych i powszechnie akceptują wiedzę embriologiczną o początkach życia ludzkiego. Natomiast nie udało się im do tej pory dokładnie określić, od którego momentu rozwoju embrion staje się H. Bartel, Embriologia, PZWL, Warszawa 2002, s. 72. Ibidem, s. 75. 69 Por. B. Wójcik, Status embrionu ludzkiego – stanowisko redukcjonistyczne, relatywistyczne, [w:] Bioetyka polska..., s. 251. 70 Por. A. Sikora, Komórki macierzyste, [w:] Encyklopedia bioetyki..., s. 302–303. 71 Por. A. L. Vescovi, Badania nad embrionalnymi komórkami macierzystymi i wojna na patenty, „L’Osservatore Romano”, wydanie polskie, 30(2009) nr 9, s. 58. W 2006 r. S. Yamaka i K. Takashi przeprogramowali komórki naskórka dorosłego człowieka w taki sposób, aby nabyły one cech podobne do tych, jakie mają komórki embrionalne, ale bez produkowania zarodków. W następnych doświadczeniach uzyskano potwierdzenie początkowego odkrycia, poprawiono skuteczność i niezawodność metody. Ponownie uzyskano wyniki w badaniach z zastosowaniem ludzkich komórek i coraz pewniejszych narzędzi do przeprogramowania. Ibidem, s. 59. 67 68 Por. J. Styma, op. cit., s. 68. Por. Z. Szawarski, Etyka i przerywanie ciąży, [w:] W kręgu życia i śmierci, red. Z. Szawarski, Wydawnictwo Książka i Wiedza, Warszawa 1987, s. 169. 74 Por. M. Machinek, op. cit., s. 168. 75 Por. P. Aszyk SJ, Antropologiczne podłoże sporów etycznych dotyczących zapłodnień pozaustrojowych, [w:] Bioetyka – naglące pytania..., s. 102. 76 Por. A. J. Katolo, Embrion ludzki – osoba czy rzecz?, Wydawnictwo Diecezjalne w Sandomierzu, Lublin– Sandomierz 2000, s. 182, 230–232. Biojurysprudencja osobą.72 Dyskusja nad początkiem życia ludzkiego i jego statusem antropologicznym trwa od wieków i nie ma nadziei na jej zakończenie. Przedstawiciele nauk medycznych skupiają się w zasadzie na opisie kolejnych etapów życia człowieka, począwszy od zapłodnienia – poczęcia poprzez rozwój embrionu i płodu aż do jego przyjścia na świat. Filozofowie zaś optują za określoną koncepcją antropologiczną. W rezultacie w obszarze zagadnień związanych z początkiem życia ludzkiego mamy dwie przeciwstawne antropologie: laicką – naturalistyczną i materialistyczną i spirytualistyczną – personalistyczną. Zwolennicy pierwszej, laickiej antropologii, sytuują człowieka w obrębie świata widzialnego, w którym wyróżnia się on spośród reszty istot żyjących swoistym psychizmem, stawiającym go ponad innymi organizmami materialnymi. Embrionowi ludzkiemu całkowicie odmawiają szczególnego statusu, a posługując się pojęciem decydują o człowieczeństwie embrionu i płodu. Opowiadają się jednak za przyznaniem embrionowi stopniowej ochrony, oczywiście uzależnionej od jego rozwoju. To znaczy, że owa ochrona byłaby coraz większa w miarę jego rozwoju i zwiększania się szans przeżycia. Pozwalają na przerywanie ciąży, które porównują do zabiegu kosmetycznego czy wycięcia wyrostka robaczkowego.73 W konsekwencji prawa każdego embrionu byłyby podporządkowane prawu matki do samostanowienia o ciąży, prawu społeczeństwa do selekcji eugenicznej embrionów uszkodzonych oraz rozwijania nowych terapii i poszerzania wiedzy.74 Embrion – płód zaś status osobowy istoty ludzkiej może osiąg­nąć dopiero po narodzinach. Całkowicie odmienne na ten temat jest stanowisko spirytualistyczne i personalis­ tyczne. Opiera się ono przede wszystkim na antropologii, według której osoba ludzka jest istotą cielesno-duchową. Wprawdzie w swojej embrionalnej fazie nie przypomina ona istoty ludzkiej, ale ta faza stanowi jej pierwszy etap rozwojowy. Przedstawiciele tej orientacji dzielą się jednak na dwie grupy. Różni ich pogląd dotyczący momentu połączenia duszy z ciałem – animacji, rozpoczynającego istnienie nowej osoby. Jedni mówią o animacji równoczesnej, która uznaje, że zygota jest osobą. Argumentację swoją opierają na osiągnięciach genetyki, zgodnie z którymi zygota ma zawartą w swym kodzie genetycznym całą informację dotyczącą rozwoju danej jednostki, co wystarcza do przyjęcia pierwiastka duchowego.75 Od tej chwili organizm rozwija się własnym życiem z właściwą sobie indywidualną dynamiką.76 Drudzy – opierając się na faktach z biologii – dostrzegają trudności w przyjęciu poglądu o animacji równoczes­nej, dlatego głoszą animację sukcesywną, to znaczy opowiadającą się za oddaleniem w czasie momentu animacji poza moment zapłodnienia, czyli do czasu zagnieżdżenia się w macicy. 72 73 261 Reasumując można powiedzieć, że w opinii jednych zygota jest osobą, zanim zagnieździ się w łożysku macicy, w opinii innych zaś moment ten następuje później. To oznacza, że organizm ludzki we wczesnej fazie rozwoju przed animacją jest bytem wyłącznie przyrodniczym.77 Takie przesunięcie człowieczeństwa ze stadiów początkowych na późniejsze może pozwolić wielu badaczom i lekarzom potraktować zarodek ludzki jako materiał biologiczny oraz dokonywać na nim eksperymentów i manipulacji genetycznych. Ponadto z takich działań mogą czerpać korzyści dla siebie poszczególni ludzie i koncerny techniczno-naukowe.78 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II d) Prawo do godnej śmierci 262 Dzisiaj więcej niż dawniej w naukach medycznych, filozoficznych i teologicznych poświęca się uwagi śmierci człowieka, będącej końcem jego obecnego życia. Stanowi ona bowiem jeden z podstawowych faktów antropologicznych nierozerwalnie związanych z ludzkim życiem, stanowiących jego kres.79 Wspomnieć też trzeba, że w naszej kulturze europejskiej spotyka się dwa zasadniczo różne spojrzenia na śmierć człowieka. Dla jednych oznacza ona koniec istnienia, totalne jego unicestwienie; dla drugich jest „bramą”, przez, którą człowiek przechodzi do nowego, innego istnienia, ale zawsze tajemniczego.80 Wnikliwą analizą zjawiska śmierci zajmuje się tanatologia (od słów greckich thanatos – śmierć, logos – słowo), nauka interdyscyplinarna. Poddaje ona refleksji wszelkie kliniczne aspekty śmierci i umierania, ich etapy, oraz psychiczne i duchowe przeżycia ludzi umierających.81 Umieranie w medycznym ujęciu oznacza proces rozciągły w czasie bezpośrednio poprzedzający zgon. W medycynie wyróżnia się następujące etapy: agonia – znaczne osłabienie krążenia i oddychania, śmierć kliniczna – ustanie krążenia i oddychania, śmierć osobnicza – nieodwracalne ustanie czynności mózgu i śmierć biologiczna – całkowite i nieodwracalne ustanie wszystkich czynności życiowych organizmu.82 Pojęcie „prawo do śmierci” zrodziło się w USA, a jej protagonistą była organizacja Euthanasia Society of America, potem przekształciła się w Society for the Right to Die.83 Jej członkowie prawdopodobnie swoją ideę prawa do śmierci zaczerpnęli od Por. P. Aszyk SJ, Antropologiczne..., s. 106. Por. T. Biesaga SDB, Antropologiczny status..., s. 107. Firma Senomyx na zlecenie koncernu PepsiCo prowadziła badania nad ulepszeniem smaku wykorzystując do tego celu linie komórkowe pochodzące z ludzkich embrionów. Według „National Catholic Register” w specjalnym artykule R. Taylor, specjalistka z zakresu biologii molekularnej, wymieniła wiele firm i koncernów wykorzystujących do produkcji leków, szczepionek czy kosmetyków embrionalne linie komórkowe oraz komórki od kilkudniowych nienarodzonych dzieci. 79 Por. T. Kielanowski, Medyczne i moralne problemy umierania i śmierci, [w:] W kręgu życia i śmierci..., s. 251. 80 Por. R. A. Tokarczyk, Etyka miłości i śmierci, [w:] Miłość i śmierć, red. K. Imieliński, Wydawnictwo Spółdzielcza Agencja Reklamowa „Spar”, Warszawa 1990, s. 76–81. 81 Por. B. Mielec, Śmierć, [w:] Encyklopedia bioetyki..., s. 544. 82 83) A. Bartoszek, Umieranie, [w:] ibidem, s. 609. Por. L. Watson, Biologia śmierci, przeł. M. Streszewska, Podsiedlik–Raniowski i Spółka, Poznań 1992, s. 15–34. 83 Por. W. Bołoz, Eutanazja w kontekście praw człowieka, [w:] Bioetyka personalistyczna..., s. 353. 77 78 84 Por. L. R. Kass, Life, Liberty and the Defense of Dignity, The Challenge for Bioethics, San Francisco 2002, s. 204. 85 J. Dziedzic, Eutanazja, [w:] Encyklopedia bioetyki..., s. 188. 86 Por. Ph. Schmitz SJ, Prawo do umierania?, [w:] Bioetyka – naglące pytania..., s. 175. 87 Por. W. Bołoz, Eutanazja..., s. 357. 88 Taka sytuacja występuje w książce Ch. Bernarda, Godne życie i godna śmierć, przeł. J. K. Kelus, Wydawnictwo J. Santorski, Warszawa 1996. Autor, światowej sławy kardiolog i kardiochirurg, postuluje, aby prawo do godnej śmierci było realizowane w eutanazji i samobójstwie. 89 Por. J. Brusiło OFMConv., Prawo do śmierci czy prawo dla śmierci?, [w:] Podstawy i zastosowania..., s. 120. 90 Ibidem, s. 124. Biojurysprudencja Th. Hobbesa (†1697) angielskiego filozofa i myśliciela. Głosił on między innymi, że człowiek ma prawo do nieograniczonej wolności, która pozwala mu na odebranie sobie życia i nikt nie może mu w tym przeszkodzić.84 W oparciu o tę koncepcję, zwolennicy eutanazji (od słów greckich eu – dobry, łagodny, godny, thanatos – śmierć), czyli postępowania sprowadzającego śmierć człowieka z litości w celu uwolnienia go od bólu85‚ uznali decyzję o śmierci jako ostatni etap jego wolności i dysponowania sobą samym. Z ich punktu widzenia śmierć jest ostatecznym dopełnieniem, ostatnim czynem człowieka, końcową decyzją jego wolności86, ponieważ jest on istotą rozumną, posiadającą możliwość samookreślania się, samokontroli, a to oznacza autonomię, w której zawiera się prawo i możliwość dowolnego wyboru, dlatego może decydować o swoim życiu. Tak rozumianej autonomii człowieka wysoką rangę przypisuje na przykład Niemieckie Towarzystwo Humanitarnej Śmierci. Osoby do niego należące uważają, że współczesny człowiek oczekuje od społeczeństwa, w którym żyje, że umożliwi ono jego członkom swobodne decydowanie o sobie aż po śmierć. Nietrudno zauważyć, iż ten kierunek myślenia i działania87 otwiera szeroki wachlarz możliwości wyboru czasu swojej śmierci dla wielu ludzi, a zwłaszcza potencjalnych samobójców, upośledzonych umysłowo czy stygmatyzowanych z powodu defektów psychicznych lub fizycznych. Autonomia, która wyłamuje się spod wszelkiej normy, powinna być nazwana „autonomią fałszywą, bo wyraźnie prowadzi i służy eutanazji określanej terminami „zabijanie z litości” lub „śmierć z godnością”.88 Eutanazja nie jest tutaj przedmiotem refleksji, ale prawo do dobrej śmierci. Zdarza się dość często, że właśnie to prawo rozważa się w kontekście eutanazji.89 Prawo do godnej śmierci może funkcjonować w dwóch znaczeniach, a mianowicie: prawo do godnej śmierci realizowane w eutanazji, oraz prawa do godnego, niezakłóconego przez medycynę i człowieka, naturalnego umierania. Istniejąca zatem dwuznaczność semantyczna wyrażenia „prawo do śmierci”, zdaniem J. Brusiło, wymaga pewnego uściś­lenia. Obecnie prawo do śmierci może oznaczać: a) prawo do zadania sobie śmierci w akcie eutanazji i samowolnego skrócenia życia poprzez samobójstwo; b) prawo do godnego umierania bez jakiejkolwiek ingerencji ludzkiej. Dlatego J. Brusiło zaproponował, aby to pierwsze znaczenie prawa do śmierci dalej utrzymywać w języku filozoficznym i medycznym, natomiast drugie – prawo do godnego umierania, zastąpić prawem do śmierci. W tym określeniu zawiera się prawda, że śmierć jest ważniejsza od prawa, bo sama w sobie jest ustanowiona ponad człowiekiem. Każdy podlega śmierci jako prawu naturalnemu, jako procesowi nieodwracalnemu, niezależnemu od ludzkiej woli i samowoli, bez względu na moment, kiedy chce umrzeć.90 263 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II Dzisiaj powszechnie prawo do śmierci oznacza zabieg eutanatyczny (czynny czy bierny) związany z usuwaniem nieznośnego cierpienia, w sytuacji gdy osoby towarzyszące choremu uzurpują sobie prawo do skrócenia życia celem wyeliminowania cierpienia lub sam chory uważa, że ma prawo poprosić o skrócenie swojej bolesnej egzystencji. Obecne możliwości ingerowania w życie ludzkie w różnych jego etapach i dalszy rozwój technik biomedycznych stwarzają całkiem realną nadzieję, że życie biologiczne człowieka będzie dowolnie wydłużane. Ponadto różnorodne działania lekarskie w zakresie intensywnej terapii i metod resuscytacyjnych (reanimacyjnych), stanowią dość skuteczną interwencję w naturalny proces ludzkiego umierania. Wreszcie istnieje współczesna terapia chorych w stanach terminalnych posuniętych w latach – geriatrycznych. W tej sytuacji prawo człowieka do godnej śmierci wydaje się być przynajmniej iluzoryczne. Dlatego nic nie straciły na aktualności spostrzeżenia bioetyka z Uniwersytetu Medycznego Łódzkiego, K. Szewczyka. Oto ich fragment: 264 „skutkiem nagminnego stosowania przez lekarzy »heroicznej i uporczywej reanimacji« człowiek [...] poczuł się pozbawiony prawa do własnej śmierci. Zauważmy, nie prawo do życia, lecz prawo do śmierci, która wszakże dla naszego stulecia jest nicością. Dlatego też walka o to prawo przebiega początkowo pod hasłem prawa do godnego umierania. Umieranie stechnicyzowane, anonimowe, dziejące się w szpitalnych salach reanimacyjnych jest umieraniem niegodnym. Techniki ożywiania wyrodnieją w świadomości społecznej w techniki przedłużania agonii, a nawet »wentylowania ­zwłok«.91 [...] Pojęcie dobrej śmierci jest wstępnym etapem zaczynającego się obecnie procesu uprzedmiotowienia (substancjalizacji) śmierci [...]. Rola medycyny ogranicza się [...] do zapewnienia pacjentowi umierania możliwie bez cierpień fizycznych i psychicznych, najlepiej w otoczeniu osób bliskich i przyjaznych. Ideałem dobrej śmierci jest wyprowadzenie umierania ze szpitala już nie tylko do hospicjów, ale – i przede wszystkim – do rodzinnych domów umierających”.92 Wszyscy wiemy, że śmierć jest częścią życia i bez względu na to, jak udoskonalimy techniki podtrzymujące życie, czy skorzystamy dla jego ratowania z najbardziej kosztownych i nowoczesnych terapii, życie nawet bez określonej choroby, zakończy się. Z tego powodu należy w postępowaniu leczniczym oddać pierwszeństwo prawu chorego do godnego i niezakłóconego umierania93, oczywiście wtedy, gdy podejmowane zabiegi powodują jedynie nietrwałe i bolesne przedłużanie życia w kontekście nieuchronnej i bliskiej śmierci.94 Prawo do godnej śmierci oznacza zatem obowiązek rodziny lub lekarzy otoczenia właściwą opieką ciężko chorego człowieka, czyli stworzenia mu możliwie ludzkich warunków umierania i naturalnej śmierci. Wszyscy tacy chorzy oczekują respektowania od otoczenia swojego prawa do śmierci naturalnej zawsze poprzedzonej wszechstronną opieką.95 91 K. Szewczyk, Lęk, nicość i respirator. Wzorce śmierci w nowożytnej cywilizacji Zachodu, [w:] Umierać bez lęku. Wstęp do bioetyki kulturowej, red. M. Gałuszka, K. Szewczyk, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa– Łódź 1996, s. 38. 92 Ibidem, s. 39–40. 93 Por. J. Brusiło OFMConv., Prawo do śmierci..., s. 132. 94 Por. T. Ślipko SJ, Zarys etyki szczegółowej, t. 1, Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy, Kraków 1982, s. 257. 95 Por. P. Sporken, Postępowanie z umierającymi, [w:] Z pomocą umierającym, tł. z niem. S. Szczyrbowski, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1989, s. 12–96. Karol Wojtyła (1920–2005) – błogosławiony papież Jan Paweł II był największym autorytetem moralnym przełomu XX i XXI wieku. Powszechnie uznawany jest za pos­ tać wyjątkową i takim był Jego pontyfikat, „który zmienił oblicze ziemi”. Cechowała Go niezwykła dynamiczność, odwiedził 131 krajów podczas 104 podróży apostolskich. Posiadał niepowtarzalny dar i szczególną umiejętność przekazywania katolickiej nau­ ki. Napisał 14 encyklik i adhortacji, kilkanaście konstytucji i kilkadziesiąt listów apos­ tolskich oraz wygłosił bardzo wiele tysięcy przemówień i homilii.96 Całe Jego apostolskie nauczanie charakteryzowało się znajomością spraw ludzkich, które stawały się przedmiotem modlitwy i wnikliwych refleksji. Na wszystkie palące pytania współczesności próbował odpowiadać w swoich dokumentach i przemówieniach. Będąc personalistą, głosił personalizm prospołeczny, a zarazem etyczny. Jako fundament etyki i istotę moralności Papież uczynił normę personalistyczną, gdyż w jej dopiero świetle odsłania się godność i wartość osoby. Godność osoby odróżniał od godności osobowościowej i godności osobistej. Godność osobista jest wartością „ontyczną, egzystencjonalną, przynależną ludzkiej naturze, a także nieutracalną i stanowiącą wartość wartości”.97 W papieskim nauczaniu norma personalistyczna swoim zakresem obejmowała każdą osobę, każdego człowieka niezależnie od jego stanu rozwoju, zdrowia, użyteczności czy przynależności społecznej. Błogosławiony Jan Paweł II jako najwyższy Nauczyciel w sprawach wiary i moralności, któremu zawsze towarzyszyła specjalna asystencja Ducha Świętego, przy wielu okazjach dokonywał krytycznej refleksji etyczno-moralnej na temat bioetyki i jej prob­ lemów. Zostaną one zaprezentowane w formie syntetycznej, a dotyczyć będą samej bioetyki i jej niektórych problemów, a mianowicie genetyki i eugeniki, oraz statusu embrionu ludzkiego i prawa do godnej śmierci. Biojurysprudencja NAUCZANIE BŁOGOSŁAWIONEGO JANA PAWŁA II 1. Bioetyka Papież w każdej swojej wypowiedzi na temat bioetyki zwracał uwagę na człowieka, będącego widzialnym obrazem Boga i Jego reprezentantem obdarzonym szczególnym posłannictwem. Przyjmując na audiencji uczestników sympozjum zorganizowanego przez Papieską Akademię Nauk na temat genomu ludzkiego, powiedział między innymi: „Ludzki rozum z jego niezliczonymi możliwościami i zdolnością do różnorodnych działań, jest zarazem rozumem naukowym i rozumem etycznym. Potrafi wypracować procedury doświadczalnego poznawania rzeczywistości stworzonej, a zarazem przypominać sumieniu o nakazach prawa moralnego, służących ludzkiej godności”.98 96 Por. K. Stopa, Humanizacja medycyny w świetle nauczania Jana Pawła II i Karty Pracowników Służby Zdrowia, „Życie i Płodność” 4(2010), nr 1, s. 73. 97 T. Biesaga SDB, Elementy etyki lekarskiej, Wydawnictwo Medycyna Praktyczna, Kraków 2006, s. 54. 98 Jan Paweł II, Etyczne problemy genetyki. Przemówienie do uczestników sympozjum Papieskiej Akademii Nauk, Watykan 20 XI 1993 r., „L’Osservatore Romano”, wydanie polskie, 15(1994), nr 2, s. 37. 265 Przypomniał, że: „Każda ludzka istota powinna być rozpatrywana i »szanowana jako osoba od momentu poczęcia« – osoba złożona z ciała i duchowej duszy oraz obdarzona wewnętrzną wartością (por. Jr 1,5) [...]. Godność ludzkiej osoby nie wynika z jej obecnych lub przyszłych działań ani też z tego, czym może się stać, a co można powiedzieć na podstawie genomu, wynika natomiast z jej cech istotowych, ze zdolności związanych z samą jej naturą”.99 Do pojęcia natury Ojciec Święty powrócił kilka lat później, podczas obecności na sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk. Powiedział wówczas: ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II „Gdy pojęcie natury zostanie zastosowane do człowieka, najdoskonalszego stworzenia, zyskuje szczególne znaczenie [...]. Jedyna istota na ziemi, której Bóg pragnął dla niej samej, posiada godność wynikającą z jej natury duchowej, w której dostrzec można znamię Stwórcy, jako że człowiek został stworzony na Jego »obraz i podobieństwo« (Rdz 1,26) i obdarzony najwyższymi zdolnościami, jakie może posiadać stworzenie: rozumem i wolą. Zdolności te pozwalają mu decydować swobodnie o sobie i nawiązywać łączność z Bogiem, aby odpowiedzieć na Jego wezwanie i urzeczywistnić samego siebie zgodnie z własną naturą. Człowiek bowiem, mając naturę duchową potrafi otworzyć się na rzeczywistości nadprzyrodzone i osiąg­nąć szczęście wieczne, bezinteresownie ofiarowane mu przez Boga”.100 266 Ojciec Święty rozumiał trudną sytuację uczonych przeprowadzających badania nau­kowe z zakresu biomedycyny, bo wielu z nich dokonując różnych ingerencji w organizm człowieka redukowało go do roli przedmiotu, służącego jakimkolwiek celom stojącym poza nim. Oczywiście wszystkie takie działania wprost lub ubocznie zagrażały życiu ludzkiemu. Dlatego w celu jego obrony błogosławiony Jan Paweł II ustanowił w 1994 roku Papieską Akademię „Pro Vita” i powierzył jej studiowanie podstawowych problemów medycyny i prawa, mających znaczenie dla promocji i obrony życia, zwłaszcza w ich bezpośrednim powiązaniu z chrześcijańską moralnością i wskazaniami Magisterium Kościoła, a także szerzenia wiedzy o nich i informacji w tej dziedzinie. Akademia poprzez coroczne zapraszanie wybitnych genetyków, embriologów, filozofów i teologów oraz publikacje zgromadzonych w ten sposób tematycznych badań rozwijała chrześcijańską bioetykę personalistyczną. Papież również przy każdej sposobności podkreślał, że życie człowieka dorosłego, jak i dopiero co poczętego, zdrowego, jak i chorego, w tym również egzystującego zaledwie na poziomie procesów wegetatywnych (na przykład płód anencefaliczny), mającego przed sobą perspektywę długiego życia, jak i skazanego na nieustanną egzystencję lub stojącego już na progu nieuchronnej śmierci. Wartość życia ludzkiego nie łączy się bowiem z parametrami jakościowymi struktury cielesnej i psychicznej człowieka, czy też z możliwościami aktywnego uczestnictwa w życiu społecznym, ale z jego niezbywalną godnością. Ibidem. Jan Paweł II, Wkład uczonych dla zrozumienia Boga, człowieka i stworzenia. Przemówienie do uczestników sesji plenarnej Papieskiej Akademii Nauk, Watykan 27 X 1998 r., „L’Osservatore Romano”, wydanie polskie, 20(1999), nr 2, s. 48–50. 99 100 „Życie zostaje powierzone człowiekowi jako skarb, którego nie wolno mu roztrwonić, i jako talent do wykorzystania. Człowiek musi się z niego rozliczyć”.101 Nienaruszalność życia ludzkiego i obowiązek poszanowania godności człowieka, według nauczania papieskiego, nie odnosi się tylko do całości jego bytu – organizmu, ale również do poszczególnych elementów jego struktury duchowo-cielesnej. Stąd niedopuszczalne jest jakiekolwiek manipulowanie nimi, jak na przykład narzucane komuś w sposób niedopuszczający sprzeciwu okaleczenie. Wyjątek stanowią ingerencje służące do ocalenia osobowej godności pacjenta, oraz motywowane miłością solidarną przekazanie bliźniemu w zabiegu transplantacji koniecznie potrzebnych komórek, tkanek czy narządu. Taki jednak akt nie może pozbawić dawcy zdolności do dalszego normalnego życia. We wspomnianej Encyklice Ojciec Święty stwierdza: Biojurysprudencja Z prawdy o godności osobowej człowieka i świętości jego życia wynika imperatyw etyczny obowiązku poszanowania życia. Dlatego w Encyklice Evangelium vitae (25 marca 1995 r.) stwierdził: „Należy z zadowoleniem powitać także wzrost zainteresowania jakością życia oraz ekologią [...]. Zjawiskiem szczególnie ważnym jest ożywienie refleksji etycznej wokół życia: powstanie i coraz szerszy rozwój bioetyki sprzyja refleksji i dialogowi – między wierzącymi i niewierzącymi, a także między wyznawcami różnych religii – o podstawowych problemach etycznych związanych z ludzkim życiem” (EV nr 27). Błogosławiony Jan Paweł II korzystając z okazji, że Centrum Bioetyki przy Wydziale Medycyny i Chirurgii Katolickiego Uniwersytetu Sacro Cruore zorganizowało w Rzymie międzynarodowy kongres poświęcony bioetyce, wygłosił szczególnie ważne przemówienie do jego uczestników. Oto niektóre jego fragmenty: „Człowiek przekonuje się coraz bardziej, że etyczne zasady, dotyczące badań naukowych nad życiem, stanowią cenne dziedzictwo, od którego zależy samo jego istnienie. [...] Bioetyka, ze względu na swoje usytuowanie na skrzyżowaniu wielkich ludzkich rzeczywistości – takich jak osoba, rodzina, sprawiedliwość społeczna, ochrona środowiska – musi podejmować zagadnienia dotykające najdalszych granic życia, aby zagwarantować poszanowanie natury zgodnie z etycznymi nakazami kultury humanistycznej [...] bioetyka ma wskazywać medycynie, polityce, ekonomii i społeczeństwu jako całości te zasady moralne, które winny kształtować ludzkie działanie i plany na przyszłość [...]. W bioetyce konieczne jest zatem pogłębianie refleksji nad ontologicznymi i antropologicznymi korzeniami zasad, który winny kierować decyzjami o tak decydującym znaczeniu [...]. Ważny wkład wnosi w badania bioetyczne Objawienie oraz Magisterium Kościoła, które jest jego stróżem i interpretatorem [...]. Szlachetnym celem bioetyki jest zabezpieczenie istnienia i rozwoju ludzkości, zagrożonego przez ogromne przemiany, spowodowane postępem nauki i techniki: dlatego jest ona terenem szczególnie sprzyjającym szerzeniu i owocnemu dialogowi między Kościołem a nauką. Właśnie bowiem w prawdzie o człowieku i w jego ontologicznej godności, postrzeganej przez rozum i objawionej przez Chrystusa, można znaleźć właściwe odpowiedzi na pytania etyczne, 101 Idem, Encyklika Evangelium vitae – O wartości i nienaruszalności życia ludzkiego 25-03-1995 r., [w:] Encykliki Ojca Świętego Jana Pawła II, t. 2, Wydawnictwo św. Stanisława B.M. Archidiecezji Krakowskiej, Kraków 1996 267 związane z genetyką, procesami prokreacji, z umieraniem i z problemami środowiska naturalnego i przyszłości człowieka”.102 Nauczanie błogosławionego Jana Pawła II na temat bioetyki można zreasumować w trzech „dogmatach” bioetycznych, a mianowicie: niemoralne i niedopuszczalne jest: zabójstwo niewinnej istoty ludzkiej (por. E V 57); bezpośrednie to znaczy zamierzone jako cel lub jako środek przerwania ciąży (por. E V 62), oraz każda forma eutanazji (por. E V 65). ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 2. Genetyka 268 Nauka o dziedziczności poprzedników na urzędzie Piotrowym naszego rodaka, zwłaszcza Piusa XI i Piusa XII, znalazła ważne miejsce w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II. W jego przemówieniach i dokumentach można dostrzec ambiwalentną ocenę wysiłków wielu uczonych, którzy zajmowali się genetyką człowieka. Z jednej strony wiedzy medycznej, która – jak wyrażał nadzieję – umożliwi tworzenie nowych metod terapii, być może dopiero skutecznych dla przyszłych pokoleń. Z drugiej strony, w podejmowanych już działaniach lub planowanych w genetyce zauważał niebezpieczeństwo uprzedmiotowienia człowieka i zredukowania go do jego genomu, a to niosłoby zagrożenie dla zdrowia i życia ludzkiego. Dlatego podczas jednej z audiencji generalnych w 1982 roku powiedział: „Poczuwam się też do obowiązku przypomnienia, że badania naukowe nie wyczerpują wszystkich aspektów rzeczywistości, lecz przeciwnie [...] wymagają one zintegrowania z prawdami objawienia Bożego, przyjętego w wierze”. Spotkawszy się zaś z członkami Włoskiej Akademii Nauk w Castel Gandolfo przypomniał im: „Dzisiaj, jak nigdy dotąd, nauka winna przyczyniać się całą swoją mocą do prawdziwego postępu człowieka i winna oddalać ciążącą groźbę zbrodniczego użycia jej odkryć: narzuca się zatem konieczność, aby wspólnota naukowców, wiedząc, że nauka stanowi istotny element ludzkiego rozwoju, czuwała nad uczciwym stosowaniem jej odkryć w służbie człowiekowi”.103 W 1984 roku w Watykanie uroczyście obchodzono 100-lecie śmierci Grzegorza Mendla, ojca genetyki. Zebranych w Auli Synodu, Ojciec Święty ostrzegał: „Człowiek zaczyna dzisiaj brać do rąk moc kontrolowania własnej ewolucji. Miara i wyniki, dobre lub nie, tej kontroli będą zależały nie tyle od jego wiedzy, ile raczej od jego m ­ ądroś­ci”.104 102 Jan Paweł II, Korzenie bioetyki. Przemówienie do uczestników międzynarodowego kongresu poświęconego bioetyce, Watykan 17-02-1996 r., „L’Osservatore Romano”, wydanie polskie, 17(196), nr 9, s. 45. 103 Jan Paweł II, Zadania stojące przed akademiami nauk. Przemówienie do uczestników zjazdu z okazji 200-lecia założenia Włoskiej Akademii Nauk, Castel Gandolfo 21–09–1982 r., [w:] Jan Paweł II o nauce (1978–2005), red. A. Wieczorek, Szkoła Wyższa im. Bogdana Jasińskiego, Warszawa 2009, s. 255. 104 Idem, Grzegorz Mendel: twórca genetyki. Przemówienie z okazji obchodów w Watykanie stulecia Grzegorza Mendla, Watykan, 10–03–1984 r., [w:] Jan Paweł II o nauce..., s. 308. „Dziedzictwo genetyczne jest skarbem należącym lub mogącym należeć do określonej istoty, która ma prawo do życia i do pełnego rozwoju. Dowolne manipulacje dokonywane na gametach lub embrionach w celu modyfikacji określonych sekwencji genomu, które są noś­nikami cech gatunkowych lub jednostkowych stawiają ludzkość przed ogromnym ryzykiem mutacji genetycznych prowadzących do naruszania integralności fizycznej i duchowej nie tylko tych istot, u których dokonano tych modyfikacji, ale także u ludzi przyszłych pokoleń”.105 Powszechnie uważa się przemówienie papieskie skierowane do członków Akademii „Pro Vita” za najważniejszy dokument dotyczący genetyki. W nim mamy krytyczną analizę badań nad genomem ludzkim. Oto jego fragmenty: „Cieszę się, że skupiliście uwagę na temacie: »Genom ludzki: osobowość człowieka a społeczeństwo przyszłości«. W swym zdumiewającym dążeniu do poznania wszechświata umysł ludzki dokonuje w ostatnich latach w dziedzinie genetyki szczególnie fascynujących odkryć, które odsłaniają przed nim najgłębsze tajniki jego własnej cielesności. Genom ludzki jest jak gdyby ostatnim odkrywanym kontynentem [...]. Dzisiaj uczeni dzięki zdobyczom genetyki i biologii molekularnej poznają najgłębsze struktury życia oraz mechanizmy, które kształtują indywidualne cechy jednostek, gwarantując trwałość żyjących gatunków. W naszej epoce występuje jedna wyraźna tendencja do zdobywania coraz większej wiedzy nie po to, aby podziwiać i kontemplować rzeczywistość, ale umocnić władzę nad nią. Wiedza i władza splatają się coraz ściślej, tworząc mechanizm, który może skrępować wolność samego człowieka. W odniesieniu do wiedzy o ludzkim genomie ten mechanizm mógłby prowadzić do interwencji w wewnętrzną strukturę życia człowieka, a w perspektywie do poddania selekcji i manipulacji ludzkiego ciała i ostatecznie ludzkiej osoby i przyszłych pokoleń [...]. Genom jest elementem określającym strukturę ciała – zarówno jego cechy indywidualne, jak dziedziczne: wyznacza i warunkuje przynależność do gatunku ludzkiego, utrzymuje więź dziedziczności oraz określa cechy biologiczne i cielesne jednostki. Wywiera decydujący wpływ na strukturę istoty cielesnej od pierwszej chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Właśnie ta prawda wpisana w genom obecna w nim już w momencie prokreacji, kiedy to następuje połączenie dziedzictwa ojca i matki, kazała Kościołowi wystąpić w obronie ludzkiej godności, każdej osoby od pierwszej chwili poczęcia. Głębsza refleksja antropologiczna prowadzi nas bowiem do przekonania, że ze względu na istotową jedność ciała i ducha ludzki genom ma nie tylko wymiar biologiczny ale jest wyposażony w godność antropologiczną, osadzoną na fundamencie duszy duchowej, która go przenika i ożywia. Dlatego niedopuszczalne są jakiekolwiek interwencje w genom, których celem nie jest dobro osoby, rozumianej jako jedność ciała i ducha, niedopuszczalna jest też dyskryminacja ludzkich jednostek na podstawie ewentualnych defektów genetycznych wykrytych przed narodzeniem lub później [...]. Kościół katolicki [...] zachęca [...] ludzi nauki, aby służyli dobru człowieka przez badania naukowe, których celem jest opracowanie odpowiednich terapii także w dziedzinie genetyki, tam gdzie ich zastosowanie jest możliwe w praktyce i nie wiąże się z nadmiernym ryzykiem [...] odnosi się to do interwencji terapeutycznych w genom komórek somatycznych, jednak nie w genom komórek rozrodczych oraz embrionu we wczesnym stadium rozwoju”.106 Idem, Etyczne problemy genetyki. Przemówienie..., s. 37–38. Jan Paweł II, Badania nad genomem ludzkim. Przemówienie do uczestników zgromadzenia plenarnego Papieskiej Akademii „Pro Vita”, Watykan, 24–02–1998 r., „L’Osservatore Romano”, wydanie polskie, 19(1998), nr 4, s. 36–37. Biojurysprudencja Do tej myśli Papież nawiązał w roku 1993, gdy spotkał się w Rzymie z uczestnikami sympozjum na temat „Aspekty prawne i etyczne badań nad genomem ludzkim”. Skierował do nich takie słowa: 105 106 269 Rozważanie dotyczące stosunku błogosławionego Jana Pawła II do genetyki można zakończyć następującymi Jego słowami, które skierował po raz ostatni do członków Akademii „Pro Vita”: „Ponawiam gorący apel, aby celem badań naukowych i biomedycznych, dalekich od wszelkich pokus i manipulacji człowiekiem, było szukanie metod i środków chroniących ludzkie życie, umożliwiających leczenie chorób i rozwiązywanie pojawiających się nieustannie nowych problemów w sferze biomedycyny. Kościół szanuje i popiera badania naukowe, które mają nastawienie prawdziwie humanistyczne i nie traktują człowieka w sposób instrumentalny ani nie działają na jego szkodę oraz zachowują niezależność od interesów politycznych i ekonomicznych.107 3. Eugenika ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II Błogosławionemu Janowi Pawłowi II zapewne znana była treść wykładu jego przyjaciela i sekretarza Kongregacji Nauki Wiary kard. J. Ratzingera. Wygłosił go w 1988 roku do ponad 1500 osób zgromadzonych w auli Wydziału Medycznego i Chirurgii Katolickiego Sacro Cruoe w Rzymie. Na jego początku stwierdził: 270 „Prawdziwe niebezpieczeństwo zagłady świata nie stanowią rakiety interkontynentalne, lecz deptanie wartości moralnych [...]. Nie ulega wątpliwości, że rakiety są zagrożeniem dla świata, ale niebezpieczeństwo występuje wtedy, gdy zaczyna się zacierać granica między dobrem a złem”.108 Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że nasze czasy zarażone są mentalnością eugeniczną, która promuje jakość życia człowieka, a nie jego wartość. Z tego powodu bywają przeprowadzane selekcje eugeniczne prenatalne i postnatalne, służące wyeliminowaniu z populacji osób upośledzonych, będących ciężarem społecznym. Dlatego prawidłową była diagnoza dawnego wysokiego urzędnika Stolicy Apostolskiej, a obecnego papieża Benedykta XVI, że największym współczesnym niebezpieczeństwem jest „zacieranie granicy” norm odnoszących się do ludzkiego życia – jego rozumienia i poszanowania. Ponadto w naukach biomedycznych podejmowane są różnorakie ingerencje w naturę cielesno-duchową człowieka, traktowanego często jako przedmiotu eksperymentów biologicznych, a to prowadziło do jego degradacji, a nawet zniszczenia, zamiast należnego mu prawdziwego szacunku i troski o integralne dobro. Rozwój nauk biologicznych i medycznych, oraz cieszące się coraz bardziej popularnością idee liberalne i utylitarystyczne, stanowiące poważne zagrożenie dla życia i zdrowia poszczególnego człowieka a nawet ludzkości, zajmowały centralne miejsce w apostolskim nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II – nieustraszonego i niezmordowanego apologety każdej osoby ludzkiej. Uważał, że z samego faktu istnienia osobie ludzkiej przysługuje godność i ona zasługuje na pełny szacunek. Z racji tej godności 107 Idem, Badania biomedyczne w świetle rozumu i wiary. Przemówienie do uczestników zgromadzenia ogólnego Papieskiej Akademii „Pro Vita”, Watykan 24–02–2003 r., „L’Osservatore Romano”, wydanie polskie, 24(2003), nr 6, s. 34. 108 Podaję za: H. Witczak, Echa wydarzeń, świadectwa, poglądy, „Znaki czasu. Kwartalnik religijno-społeczny” (Roma) 13(1989), s. 175. „Mam pełne zaufanie do światowej wspólnoty uczonych [...], że dzięki nim postęp w badaniach biologicznych, jak zresztą i we wszystkich innych badaniach naukowych, będzie się dokonywał przy pełnym poszanowaniu norm moralnych i zachowaniu godności ludzi, ich wolności i równości. [...]. Człowiek jest także dla was ostatecznym celem badań naukowych, cały człowiek, duch i ciało, [...] ze wszystkimi swymi narządami i tkankami. Ciało ludzkie nie jest niezależne od ducha, tak jak duch nie jest niezależny od ciała, ze względu na głęboką jedność i wzajemny związek, który między nimi istnieje [...]. Nie mam więc żadnego powodu, by obawiać się tych eksperymentów biologicznych, które są prowadzone przez uczonych, mających [...] głęboki szacunek dla osoby ludzkiej, ponieważ jestem pewny, że przyczyniają się one do integralnego dobra człowieka. Z drugiej strony potępiam, w sposób najbardziej jednoznaczny i formalny, eksperymentalne manipulowanie ludzkim embrionem, ponieważ istota ludzka od chwili poczęcia aż do śmierci nie może być wykorzystywana dla jakiegokolwiek celu [...] bo człowiek jest jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego [...]”. Biojurysprudencja powinny być wykluczone stosowane wobec niej kryteria różnicujące na podstawie rozwoju biologicznego, psychicznego, kultury czy stanu zdrowia. Przypomniane zostaną tu fragmenty papieskiego nauczania mówiące o niepowtarzalnej wartości każdego człowieka, o jego osobowej godności. Błogosławiony Jan Paweł II w ten sposób próbował przeciwdziałać zagrożeniom, jakie dla poszczególnych osób i całej ludzkości powstają z różnych poczynań dzisiejszych eugeników. Z okazji Tygodnia Studiów zorganizowanego przez Papieską Akademię Nauk, Papież powiedział: Wyraził przy tym nadzieję, że „[...] nowe techniki modyfikacji kodu genetycznego, w szczególnych przypadkach chorób pochodzenia genetycznego lub chromosomowego, będą źródłem nadziei dla wielkiej liczby osób dotkniętych tymi schorzeniami. Można też sądzić, że dzięki transferowi genów można będzie leczyć niektóre specyficzne choroby, takie jak na przykład niedokrwistość sierpowata. [...] dzięki postępowi w eksperymentach biologicznych. Badania nowoczesnej biologii pozwalają żywić nadzieję, że transfer i mutacje genów mogą polepszyć stan zdrowia osób dotkniętych schorzeniami chromosomowymi; w ten sposób najmniejsze i najsłabsze spośród istot ludzkich będą mogły być leczone w okresie życia wewnątrzmacicznego czy też bezpośrednio po urodzeniu”.109 W nauczaniu Papieża dotyczącym eugeniki niezwykle ważne było przemówienie jakie wygłosił do uczestników sympozjum zorganizowanego przez Papieską Akademię Nauk, które było poświęcone aspektom prawnym i etycznym badań nad genomem ludzkim. Powiedział wówczas: „Prace zmierzające do odczytania sekwencji genomu ludzkiego i zbadania jego struktury molekularnej, co ma pozwolić na sporządzenie genetycznego rysopisu każdego człowieka, dostarczają lekarzom i biologom wiedzy, której pewne zastosowania mogą wyjść poza sferę medycyny; człowiek staje zatem wobec poważnych zagrożeń. Wystarczy tu wspomnieć o różnych formach eugeniki lub dyskryminacji, związanych z możliwościami medycyny predykatywnej. Odpowiedzialność za to, by nowe badania naukowe nie naruszały szacunku należnego osobie, spoczywa na całym społeczeń109 Jan Paweł II, Eksperymenty w biologii. Przemówienie do uczestników Tygodnia Studiów, Watykan, 23–10– 1982 r., [w:] Jan Paweł II o nauce..., s. 257–259. 271 stwie. W ramach właściwych sobie kompetencji różne społeczności duchowe, moraliści, filozofowie, prawnicy i władze polityczne powinny czuwać nad tym, by wszelkie badania naukowe respektowały nienaruszalność ludzkiej istoty, co jest bezwarunkową koniecznością”. Przypomniał: ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II „Jeśli eksperymenty na człowieku, które w pierwszej chwili mogą się wydawać wielkim osiągnięciem nauki, nie są podporządkowane dobru człowieka, mogą prowadzić do degradacji autentycznego sensu i wartości człowieczeństwa. Kryterium moralności badań naukowych pozostaje bowiem zawsze człowiek jako istota zarazem cielesna i duchowa. Zmysł etyczny wymaga rezygnacji z udziału w badaniach, które uwłaczają godności człowieka i uniemożliwiają jego integralny rozwój”.110 Z powyższych tekstów wynika, że Jan Paweł II uznaje za dopuszczalne i etyczne takie działania na organizmie ludzkim z zakresu eugeniki pozytywnej i negatywnej, które respektują wszystkie właściwości cielesno-duchowe człowieka. Celem tych eugenicznych działań powinno być zawsze integralne dobro człowieka, obejmujące również jego całą sferę płciowości. Z tego powodu niedopuszczalne i niegodziwe jest ubezpłodnienie, które niestety dalej jest praktykowane. Dzisiaj stosuje się w wielu krajach sterylizację jako metodę służącą doskonaleniu u ludzi pożądanych cech dziedzicznych i ich przekazywaniu, oraz pozwalającą uniemożliwiać przekazywanie potomstwu chorób dziedzicznych i obciążeń genetycznych, a nawet traktuje za skuteczny środek antykoncepcyjny służący regulacji urodzin i zapobieganiu aborcji. Konieczna jest tu informacja, że w niektórych państwach ubezpłodnieniem posługują się kręgi polityczne, przy wsparciu agencji międzynarodowych w celu rozwiązywania kwestii demograficznych. Przypuszczalne dane skali stosowania ubezpłodnienia u mężczyzn i kobiet oscylują w granicach kilkuset milionów. Reasumując nauczanie błogosławionego Jana Pawła II dotyczące eugeniki, możemy stwierdzić, iż Papież popierając i zachęcając uczonych do takich działań, domaga się, by miały one zawsze na celu dobro integralne osób im się poddających, ewentualnie mogły w przyszłości służyć takiemu dobru innych ludzi. 2. Status embrionu ludzkiego Włoski pisarz G. Testori, znający dobrze działalność naukową i pasterską kardynała Karola Wojtyły w Lublinie i Krakowie, po jego wyborze na papieża stwierdził, iż pontyfikat Jana Pawła II będzie pontyfikatem obrony życia i macierzyństwa.111 W 26 lat później inny włoski dziennikarz C. Casini potwierdził stanowisko swego rodaka w artykule opublikowanym w „L’Osservatore Romano”: Jan Paweł II Papieżem życia. Przypomniał w nim słowa, jakie skierował Ojciec święty do Kolegium Kardynalskiego 22 grudnia 1980 roku: „[...] trzeba głośno przypomnieć o świętości małżeństwa, o wartości rodziny, o nienaruszalności życia ludzkiego. Będę nieustannie wypełniał tę misję, którą uważam za niecierpiącą zwłoki, wykorzystując podróże, spotkania, audiencje, orędzia”.112 Idem, Etyczne problemy genetyki, Przemówienie..., s. 37–38. P. Duchliński, Status embrionu ludzkiego w ujęciu Jana Pawła II, [w:] Bioetyka personalistyczna..., s. 173. 112 Cytuję za: ibidem. 110 111 272 Biojurysprudencja Program ten realizował przez cały swój pontyfikat do ostatnich dni życia. Za jego urzędowania na stolicy św. Piotra, powstało też najwięcej dokumentów, adhortacji, listów i przemówień do wiernych, wyrażających wielką troskę Kościoła katolickiego o wartość życia każdego człowieka, od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci. Apologia życia ludzkiego zajmująca centralne miejsce w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II obejmowała: Jego własne i kongregacji dokumenty dotyczące życia; listy, przemówienia i apele do przywódców państw i naukowców, by stawali się obrońcami życia; spotkania publiczne i prywatne, audiencje z osobami zainteresowanymi życiem człowieka na wszystkich etapach egzystencji, oraz ustanawianie nowych specjalistycznych instytucji mających swoją działalnością przyczyniać się do rozpowszechniania „Ewangelii życia”. Taką nową instytucją powstałą w 1994 roku była Papieska Akademia „Pro Vita”, która miała służyć studiowaniu podstawowych problemów medycyny i prawa, mających znaczenie dla promocji i obrony życia. Ponadto, na jego polecenie, Kongregacja Nauki Wiary opracowała dokument pod nazwą: Instrukcja Donum vitae – O szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o gotowości jego przekazywania.113 Treść instrukcji otrzymała papieską aprobatę. Stwierdza się w niej: „Od momentu, w którym jajo zostaje zapłodnione, rozpoczyna się nowe życie, które nie jest ojca lub matki, lecz nowej istoty ludzkiej rozwijającej się niezależnie od nich. Nie stałaby się ona nigdy istotą ludzką, jeśliby nią nie była od początku [...]. Od pierwszej ma ustalony program tego, czym będzie ta istota żyjąca: człowiekiem, tym człowiekiem – konkretnym ze swymi cechami charakterystycznymi już dobrze określonymi. Od momentu zapłodnienia, którego każda z różnych zdolności wymaga czasu dla swego rozwoju i działania”.114 Zatem embrionowi ludzkiemu – jako istocie ludzkiej – osobie – należy się szacunek od pierwszej chwili istnienia. Dalej czytamy: „Medyczne badania powinny powstrzymać się od zabiegów na embrionach żywych, chyba że mamy pewność moralną nie wyrządzania szkody ani życiu, ani integralności płodu i jego matce pod warunkiem, że rodzice dobrze poinformowani wyrazili zgodę na taką interwencję”.115 Znajdujemy tu też wyraźne orzeczenie: „[...] embriony, jeśli są one żywe, zdolne do przeżycia lub nie, powinny być uszanowane jak każda osoba ludzka; doświadczenia dokonywane na embrionach nie w bezpośrednim celu leczniczym są niegodziwe”.116 Przypomnieć trzeba, że jeszcze przez ogłoszeniem wspomnianej instrukcji, na ten temat wypowiedział się Papież w przemówieniu do uczestników Sympozjum Papies­ kiej Akademii Nauk w 1982 roku w następujących słowach: 113 Kongregacja Nauki Wiary, Instrukcja o szacunku dla rodzącego się życia ludzkiego i o godności jego przekazywania. Odpowiedzi na niektóre aktualne zagadnienia, Watykan 1987, s. 41. 114 Ibidem, nr 1. 115 Ibidem, nr 4. 116 Ibidem. 273 „Potępiam w sposób zdecydowanie wyraźny i oficjalny manipulacje eksperymentalne dokonywane na embrionach ludzkich, ponieważ istota ludzka, od chwili swego poczęcia aż do śmierci nie może być wykorzystywana z żadnego powodu”.117 W Encyklice Evangelium vitae Papież stwierdził jednoznacznie: „Istota ludzka powinna być szanowana i traktowana jako osoba od chwili swojego poczęcia i dlatego od tej samej chwili należy jej przyznać prawa osoby, a wśród nich nade wszystko nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty ludzkiej” (nr 60). W tejże encyklice przypomniał, że ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II „Kościół zawsze nauczał i nadal naucza, że owoc ludzkiej prokreacji od pierwszego momentu swego istnienia ma prawo do bezwarunkowego szacunku, jaki moralnie należy się ludzkiej istocie w jej integralności oraz jedności cielesnej i duchowej” (ibidem). Zwrócił też uwagę na eksperymenty na embrionach w ramach badań biomedycznych, które powinny służyć ich leczeniu, poprawie stanu zdrowia lub ratowaniu zagrożonego życia, ale jeśli byłyby wykorzystywane jako przedmioty eksperymentów stanowiłoby to „przestępstwo przeciw ich godności istot ludzkich, które mają prawo do takiego samego szacunku jak dziecko już narodzone i jak każdy człowiek” (nr 63). W dokumentach oraz wielu przemówieniach błogosławionego Jana Pawła II oprócz zasady godności osoby pojawia się także zasada świętości życia. Papież, kiedy starał się podkreślać znaczenie zasady świętości życia, odwoływał się do argumentów teologicznych i filozoficznych. Te ostatnie bazują na racjach rozumowych, które wskazują, że każdy myślący człowiek posiada poczucie wartości życia. Wartość, według niego, jest realną „daną” fenomenologiczną, którą uzyskuje się na podstawie doświadczenia. Każdy człowiek niezależnie od wyznania, koloru skóry i statusu społecznego doświadcza wartości życia – rozumie swoje istnienie. Świętość życia ludzkiego od strony teologicznej uzasadniał Papież następująco: życie ludzkie jest święte, gdyż „pochodzi od Boga, jest Jego darem. Jego obrazem i odbiciem, udziałem w Jego ożywczym tchnieniu. Dlatego Bóg jest Panem tego życia: człowiek nie może nim rozporządzać” (Encyklika Evangelium vitae, nr 39).118 W swoim nauczaniu o statusie embrionu ludzkiego zauważył pilną potrzebę określenia jego miejsca w prawach cywilnych. Znajdują się w nich deklaracje o wrodzonym każdej osobie prawie, a zarazem wzrasta liczba odtrąconych ludzi słabych, potrzebujących pomocy, przeprowadza się eksperymenty na embrionach i płodach ludzkich i legalizuje eutanazję. Doszło do takiej sytuacji, w której „pierwotne i niezbywalne prawo do życia staje się przedmiotem dyskusji lub zostaje wręcz zanegowane na mocy głosowania parlamentu lub z woli części społeczeństwa choćby nawet liczebnie przeważającej” (EV nr 20). Przyczynę tego groźnego zjawiska widzi Papież w odrzuceniu koncepcji prawa naturalnego, które powinno być fundamentem wszystkich praw człowieka. Rezygnacja w prawie od założeń antropologicznych i etycznych, prowadzi do Jan Paweł II, Eksperymenty w biologii. Przemówienie..., s. 258. Por. P. Duchliński, Status embrionu..., s. 196–198. 117 274 118 d) Prawo do godnej śmierci Prawo do godnej śmierci w żadnym wypadku nie oznacza eutanazji. W niej bowiem spełnia się życzenie czy prośbę osoby o zadanie jej śmierci, albo bez jej zgody dokonuje się tego aktu zabójstwa otoczenia z motywów sobie wiadomych. Błogosławiony Jan Paweł II katolicką naukę na ten temat sprecyzował w Encyklice Evangelium vitae. Jednoznacznie stwierdził: „Nigdy nie wolno zabić drugiego człowieka: nawet gdyby sam tego chciał, gdyby wręcz o to prosił i stojąc na granicy między życiem i śmiercią błagał by pomóc mu w uwolnieniu duszy, która zmaga się z więzami ciała i pragnie się z nich wyrwać i nie wolno nawet wówczas, gdy chory nie jest już w stanie żyć” (nr 66). „Nikt nie może się domagać aby popełniono akt zabójstwa wobec niego samego lub wobec innej osoby powierzonej jego pieczy, nie może też bezpośrednio ani pośrednio wyrazić na to zgody. Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać ani na to pozwalać” (Ibidem, nr 57). Biojurysprudencja relatywizmu i pozytywizmu prawnego, uzależniającego uznanie podmiotowości prawnej embrionowi ludzkiemu od władzy.119 W nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II i całego Kościoła katolickiego embrion ludzki jest człowiekiem – osobą równą w godności każdej żyjącej osobie. Jednoznacznie negatywne stanowisko Papieża na temat eutanazji i uznanie jej za postępowanie absolutnie niedopuszczalne (ibidem, nr 81), kategorycznie jest odrzucane przez zwolenników takich działań. Wszyscy oni akceptują ją w imię wyzwolenia człowieka od cierpienia, które sprawia u niego wielorakie dolegliwości psychofizyczne i poważnie zakłóca osobowość, a nawet prowadzić może do krańcowej degradacji osoby.120 Ojciec Święty rozumiał różnorodne niebezpieczeństwa, jakie zagrażają nieuleczalnie chorym i umierającym, którzy przeżywają lęk, napięcia, a czasem rozpacz wywołane doświadczeniem intensywnego i przedłużającego się bólu. Ponadto zauważa wokoło atmosferę kulturową, która nie dostrzegała żadnego znaczenia czy wartości cierpienia, uważając je za zło samo w sobie, które należy za wszelką cenę wyeliminować z codziennego życia (ibidem, nr 15). Wobec powszechnej negacji sensu cierpienia, a przez to wymiaru transcendentnego życia ludzkiego, wydał specjalny dokument o cierpieniu w świetle nauki Kościoła i o jego zbawczej wartości.121 Według niego, owa wartość wyraża się w solidarności z Chrystusem cierpiącym oraz w nadprzyrodzonej miłości. Także sam cierpiący przez Chrystusowe zaproszenie do cierpienia zyskuje nadzieję duchowego odrodzenia i zdobycia pełnej dojrzałości wewnętrznej.122 Jest to zarazem wejście w nową rzeczywistość Idem, s. 196. Por. P. Bortkiewicz TChR, Mentalność eutanastyczna w świetle Encykliki Evangelium vitae, „Collectanea Theologica” 66(1996), nr 3, s. 91 i n. 121 Jan Paweł II, List apostolski o chrześcijańskim sensie ludzkiego cierpienia – Salvifici doloris, [w:] W trosce o życie. Wybrane Dokumenty Stolicy Apostolskiej, red. K. Szczygieł, Wydawnictwo Diecezji Tarnowskiej, Biblos, Tarnów 1998. 122 Por. ibidem, nr 26. 119 120 275 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 276 Ewangelii życia, które znajduje się w samym centrum orędzie Chrystusa Pana. Ewangelia cierpienia w nauczaniu Papieża stała się zatem integralną częścią życia. Dlatego konsekwentnie przy każdej sposobności promował kulturę życia, którą traktował jako „ewangelię miłości Boga do człowieka, ewangelię godności osoby ludzkiej” (por. nr 2). Z tej godności przysługującej każdemu człowiekowi od poczęcia aż do naturalnej śmierci, wyprowadzał jego prawo do wolności. Ona była dla niego niezależnością w działaniu i decyzji dotyczącej samego siebie i relacji z innymi ludźmi. Wolność ta jednak nie upoważnia człowieka do rozporządzania dobrowolnie swoim życiem, ponieważ jest tylko użytkownikiem, a nie jego właścicielem. Tylko Bóg może decydować o życiu człowieka w sposób absolutny. Z tego powodu nikt nie może sobie odebrać życia, ani kogoś upoważnić do takiego działania, nawet w obliczu krańcowego cierpienia.123 Wydaje się, że najważniejszy, a zarazem najtrudniejszy egzamin z korzystania ze swego prawa wolności człowiek zdaje u kresu życia, gdy staje w obliczu tajemnicy śmierci. Bo życie ludzkie ma naturalne, nieodłączne granice. Gdy je osiągamy, nić życia, nawet bez jakiejś określonej choroby czy wypadku, po prostu się urywa.124 Świadomość tego faktu jako nieuniknionego i nieodłącznego od życia, jest powszechnie znana i z konieczności akceptowana. Moment jednak śmierci, niekiedy poprzedzony umieraniem, jest w zasadzie niewiadomy, gdy jest procesem naturalnym.125 Od niego wyjątek stanowi wykonanie wyroku śmierci na osobie, której taką karę wymierzył sąd. „Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod słońcem. Jest czas rodzenia i czas umierania” napisał w starożytności autor biblijny (Kohelet, 3,1–3). Współczesna medycyna potrafi opóźnić czas umierania, to jest sztucznie przedłużyć życie chorych nieuleczalnie, czasem bardzo cierpiących. Zgodnie z wolą danej osoby lub za zgodą rodziny wolno zrezygnować z takiej nieefektywnej terapii. Błogosławiony Jan Paweł II wyraźnie o tym napisał w Encyklice Evangelium vitae: „Od eutanazji należy odróżnić decyzję o rezygnacji z tak zwanej uporczywej terapii, to znaczy z pewnych zabiegów, które przestały być adekwatne do realnej sytuacji chorego, ponieważ nie są już współmierne do rezultatów, jakich można by oczekiwać, lub też są zbyt uciążliwe dla samego chorego i dla jego rodziny. W takich sytuacjach, gdy śmierć jest bliska i nieuchronna, można w zgodzie z sumieniem zrezygnować z zabiegów, które spowodowałyby jedynie trwałe i bolesne przedłużenie życia, nie należy jednak przerywać normalnych terapii, jakich wymaga chory w takich przypadkach” (nr 65). Papież szczegółowo omówił tę terapię podczas spotkania z uczestnikami Międzynarodowego Kongresu Lekarzy Katolickich 20 marca 2004 roku w Rzymie. Obradowali na temat: „Terapie podtrzymujące życie a stany wegetatywne: postępy nauki i dylematy etyczne”. W swoim przemówieniu w bardzo jasny sposób potwierdził dotychczasowe nauczanie Kościoła odnoszące się do terapii podtrzymujących życie. Powiedział między innymi: Por. J. Dziedzic, Etyka chrześcijańska wobec sporu o eutanazję, [w:] Bioetyka personalistyczna..., s. 252. Por. ks. W. Zuziak, Śmierć i medycyna – o eutanazji inaczej, [w:] Podstawy i zastosowania..., s. 146. 125 Por. W. Półtawska, Lęk czy nadzieja?, [w:] Medycyna i teologia o życiu i śmierci, red. M. Renkielska, Wydawnictwo Naukowe PAT, Kraków 1997, s. 39–56. 123 124 Zwrócił też uwagę „na konieczność postawienia właściwej diagnozy, która zwykle wymaga długotrwałej i uważnej obserwacji w specjalistycznych ośrodkach, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę liczne i udokumentowane przypadki błędów diagnos­ tycznych”. Przypomniał też: „[...] dość licznym pacjentom dzięki właściwemu leczeniu i trafnym programom rehabilitacyjnym udaje się wyjść ze stanu śpiączki. Wielu innych natomiast pozostaje niestety w tym stanie. Właśnie dla określenia sytuacji pacjentów, którzy znajdują się w stanie wegetatywnym przez okres dłuższy niż rok, wprowadzono termin »trwały stan wegetatywny«. W rzeczywistości jednak określenie to nie wiąże się z odrębną diagnozą, ale jedynie umowną prognozą wynikającą z faktu, że przebudzenie pacjenta jest ze statycznego punktu widzenia, tym mniej prawdopodobne, im dłużej trwa stan wegetatywny”. Biojurysprudencja „Kościół z głębokim podziwem i [...] nadzieją popiera wysiłki ludzi nauki, którzy [...] prowadzą działalność naukową i badawczą, mającą na celu zwiększenie możliwości diagnostycznych, terapeutycznych, prognostycznych i rehabilitacyjnych w odniesieniu do pacjentów w pełni zależnych od opiekujących się nimi osób i od lekarzy”. Zauważył przy tym, że medycyna jak na razie nie jest w stanie orzec z pewnością, który ze znajdujących się w tym stanie pacjentów powróci do zdrowia, a który nie. Mówiąc o pacjentach znajdujących się w tym stanie klinicznym z całą mocą podkreślił, że: „istotna wartość i osobowa godność każdego człowieka nie ulegają zmianie nigdy, niezależnie od konkretnych okoliczności jego życia. Człowiek, nawet ciężko chory lub niezdolny do wykonywania bardziej złożonych czynności, jest i zawsze pozostanie człowiekiem, nigdy zaś nie stanie się »rośliną« czy zwierzęciem. Ci, którzy znajdują się w klinicznym stanie »wegetatywnym«, w pełni zachowują swą ludzką godność. Nadal spoczywa na nich miłujące spojrzenie Boga Ojca, który postrzega ich jako swoje dzieci potrzebujące szczególnej opieki. W stosunku do tych osób [...] lekarze i personel medyczny, społeczeństwo i Kościół mają określone obowiązki moralne [...]. Znajdujący się w stanie wegetatywnym pacjent w oczekiwaniu na przebudzenie lub na swój naturalny kres, ma prawo do podstawowej opieki zdrowotnej (odżywianie, podawanie płynów, higiena, zachowanie odpowiedniej temperatury itd.) oraz do leczenia zapobiegającego komplikacjom, które pociąga za sobą stan obłożny. Ma też prawo do odpowiedniej rehabilitacji oraz do uważnej obserwacji i klinicznych oznak ewentualnego przebudzenia”. Ponadto zachęcił uczestników Kongresu, aby gorliwie przestrzegali zasady, według której prawdziwym zadaniem medycyny jest „w miarę możliwości leczyć, a zawsze zapewnić opiekę”.126 W okresie całego swojego pontyfikatu błogosławiony Jan Paweł II nie tylko nauczał o konieczności troski o życie człowieka od pierwszej do ostatniej jego fazy, ale również podejmował wielorakie działania będące realizacją wspomnianych zasad medycyny. Między innymi w 1985 roku ogłosił specjalny dokument Motu proprio „Dolentium Hominum” o ustanowieniu Papieskiej Rady do spraw Duszpasterstwa Służby Zdrowia. W następnych latach powołana przez niego Rada z jego polecenia przygotowała i ogłosiła w 1995 roku Kartę Pracowników Służby Zdrowia. Została ona uznana za 126 Jan Paweł II, Człowiek chory zawsze zachowuje swą godność. Przemówienie do uczestników Międzynarodowego Kongresu Lekarzy Katolickich, 20-05-2004 r., [w:] Trosce o życie..., s, 295–296, 297. 277 ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 278 Magna Charta Kościoła katolickiego w zakresie bioetyki.127 W niej jest podane również nauczanie naszego Rodaka dotyczące opieki nad chorym do naturalnego końca, oraz prawa do godnej śmierci, czyli umierania z godnością. Oto niektóre stwierdzenia128: „służba życiu oznacza [...] opiekę nad nim aż do naturalnego końca. Życie jest w rękach Boga i On jest jego panem i tylko On ustala jej końcową chwilę” (nr 114); „Śmiertelnie chory jest więc osobą potrzebującą ludzkiej i chrześcijańskiej opieki [...] umierając zaś człowiek powinien być uznany i traktowany jak żyjący. Nigdzie jak w bliskości śmierci i w samej śmierci należy celebrować i wywyższać życie. Powinno ono być w pełni szanowane, chronione i wspomagane także w tym, kto przeżywa jego naturalne zakończenie [...]. Postawa wobec śmiertelnie chorego jest często bankiem prób zmysłu osądu i miłości, godności ducha, odpowiedzialności i zdolności zawodowej” (nr 15); „Śmierć należy do życia jako ostatnia faza. Powinna być szanowana jako jego ostatnia chwila. Domaga się więc odpowiedzialności [...] tak jak każda inna chwila życia ludzkiego. Umierający nie tylko nie powinien być traktowany jako nieuleczalny i porzucony w swoją samotność i zdany na rodzinę, ale powinien być powierzony opiece lekarzy i pielęgniarek. Ta opieka [...] pozwala umierającemu akceptować śmierć i przeżywać ją. Pomagać osobie w umieraniu oznacza pomagać jej w przeżyciu śmierci jako ostatniego doświadczenia życia. Gdy to jest możliwe i zainteresowany to akceptuje, powinno dać się mu możliwość zakończenia swojego życia w rodzinie z odpowiednią opieką sanitarną”. (nr 116) „Śmiertelnie choremu powinny być zastosowane zabiegi lecznicze, które pozwolą zmniejszyć ciężar śmierci” (nr 117); „Wobec tajemnicy śmierci człowiek jest bezsilny, zostają zachwiane jego ludzkie pewniki. I właśnie w takiej sytuacji bezsilności wiara chrześcijańska [...] staje się dlań źródłem duchowej pogody i spokoju [...]. To, co wydawało się pozbawione znaczenia, nabiera sensu i wartości [...]. Gdy w życiu osoby dokonuje się takie »przejście«, w tej decydującej godzinie jej życia, świadectwo wiary i nadziei Chrystusa pracownika służby zdrowia ma decydujące znaczenie [...] Doświadczenie uczy, że ponad ludzką pociechą największą pomocą dla umierającego jest wiara w Boga i nadzieja na życie wieczne” (nr 118); „Prawo do życia ukonkretnia się u śmiertelnie chorego jako prawo do umierania w spokoju, z zachowaniem godności ludzkiej i chrześcijańskiej. Nie może ono oznaczać prawa do zadania sobie śmierci lub zadawania śmierci, ale do przeżywania śmierci po ludzku i po chrześcijańsku oraz nie uciekania przed nią za wszelką cenę” (nr 119). Nauczanie Papieża z Karty Pracowników Służby Zdrowia znalazło pełne potwierdzenie w jego heroicznej biografii. Zostaną tu przypomniane dwa zdarzenia z jego życia. Zakończą one również niniejszą refleksję dotyczącą prawa do godnej śmierci. 127 Por. J. Brusiło OFMConv, Lekarz wobec kresu życia ludzkiego w nauczaniu Kościoła i w dokumentach świeckich. Wydawnictwo PAT, Kraków 2004, s. 219 i n. 128 Karta Pracowników Służby Zdrowia. Papieska Rada do Spraw Duszpasterstwa Służby Zdrowia, Watykan 1995, ss. 128. „Bardzo charakterystyczny dla postrzegania przez Jana Pawła II choroby i cierpienia był drugi pobyt w Klinice Gemelli. Wobec propozycji wypisu ze szpitala z zachowaną przetoką odbytniczą Papież zwołał konsylium opiekujących się nim profesorów i w płomiennej mowie trwającej około pół godziny wyjaśnił, że domaga się przeprowadzenia zabiegu pozwalającego usunąć to ograniczenie. Mówił o stosunkach między chorym a lekarzem, lekarz nie powinien być wyrocznią, która z wysoka ogłasza swoje decyzje. Decyzje winny być podejmowane za obopólną zgodą jeśli z jednej strony jest umiejętność i wiedza medyczna, to z drugiej jest to wszystko, co osoba ludzka wie o sobie i zna z doświadczenia [...] stale musi walczyć, by ją odzyskać i stać się raczej podmiotem swej choroby, aniżeli przedmiotem leczenia”.129 To drugie zdarzenie odnosiło się do ostatnich dni życia błogosławionego Jana Pawła II. W latach 2005–2006 światowe media: gazety, radio, telewizje i Internet spekulowały na temat, czy udręczonego chorobą i umierającego Jana Pawła II nie poddano eutanazji. Burzę wokół „eutanazji Papieża” spowodowała L. Pavanelli – włoska lekarka, specjalistka anestezjologii. W dwutygodniku „MicroMega” napisała, że Jan Paweł II umierał z wycieńczenia, bo na własne życzenie nie był karmiony, czyli wybrał „łagodną słodką śmierć – eutanazję”. Pogląd swój oparła na analizie ogłaszanych w czasie choroby biuletynów lekarskich. Wynikało z nich, że w ostatnich tygodniach życia Jan Paweł II nie był wystarczająco odżywiany, co doprowadziło do utraty wagi, wyczerpania i wyniszczenia organizmu oraz zaniku energii immunologicznej – odpornościowej. W rezultacie to stało się przyczyną infekcji – zakażenia całego organizmu i wstrząsu septycznego powodującego śmierć. Jej zdaniem, zastosowanie dopiero na trzy dni przed śmiercią, to jest 30 marca, sztucznego odżywiania za pomocą sondy nosowo-żołądkowej było już zbyt późne. Stolica Apostolska w tej sprawie nie wydała żadnego komunikatu. Wypowiedzi sekretarzy Papieża: kardynała Stanisława Dziwisza i ks. abp. Mieczysława Mokrzyckiego oraz lekarza osobistego Renato Buzzonettiego nie pozwoliły definitywnie rozstrzygnąć wątpliwości, czy lekarze wobec Papieża stosowali uporczywą terapię i nie weszli w konflikt z jego autonomią? Wydaje się, że nie, gdyż po zabiegu tracheotomii, który przedłużył życie o 37 dni, Jan Paweł II powiedział: „No i cóż mi zrobili? Ja jednak zawrze jestem »totus tuus«”. A przed podłączeniem respiratora wypowiedział ostatnie słowa: „Pozwólcie mi odejść do domu Ojca”. Kilka godzin później stracił przytomność. Dopiero przed śmiercią, gdy wystąpiła niewydolność sercowo-naczyniowa, spadło ciś­ nienie krwi, oddech stał się płytki, ale jeszcze miał na tyle świadomości, żeby czuwającym u okien pielgrzymom przekazać słowa: „Szukałem was, teraz przybyliście do mnie i za to wam dziękuję”. 129 A. Ekiert, E. Murawska, Uporczywa terapia, [w:] Materiały z Konferencji zorganizowanej przez Warszawskie Hospicjum Społeczne i Zakład Pielęgniarstwa Klinicznego Wydziału Nauki o Zdrowiu Akademii Medycznej w Warszawie, Warszawa 9.11.2007 r., s. 42. Biojurysprudencja Dr Z. Bogdan kilka lat temu wygłosił do środowiska lekarskiego wykład Śmierć Jana Pawła II (katecheza do końca). Przypomniał w nim wydarzenie, które miało miejsce w 1981 roku, podczas kolejnej hospitalizacji papieża, w którym Jan Paweł II jako pacjent wystąpił w obronie swoich praw. Oto fragment wykładu: 279 Przypomniane okoliczności śmierci Papieża, pozwalają przypuszczać, iż lekarze w okresie jego stanu terminalnego, zastosowawszy respirator – najważniejsze urządzenie w uporczywej terapii, faktycznie kontynuowali jakieś jej zabiegi. Wszelkie działania terapeutyczne zespołu medycznego otaczającego Jana Pawła II, a podejmowane dla ratowania życia i jego przedłużenia, były zgodne z nauką, którą on głosił, czyli respektującą prawo każdego człowieka do naturalnej śmierci. Po fali publikacji w prasie i Internecie na ten temat, głos zabrał przewodniczący Papieskiej Rady Duszpasterstwa Pracowników Służby Zdrowia kard. J. L. Barragan. Uczestnicząc w Mediolanie w konferencji„Eutanazja w onkologii” powiedział, że Jan Paweł II odrzucił uporczywą terapię jako „kurację nieproporcjonalną i niepotrzebną”. Przypomniał jednocześnie, że 30 marca 2005 roku Jan Paweł II nie chciał ponownie jechać do polikliniki Gemelli, gdzie w ciągu kilku tygodni był dwa razy. Papież zapytał wówczas lekarzy: „Jeśli zawieziecie mnie do Gemelli, będziecie w stanie mnie wyleczyć?” Kiedy usłyszał negatywną odpowiedź, powiedział: „Zostanę tutaj, zawierzam się Bogu”.130 Ks. S. Kornas, Prawo do naturalnej śmierci w dokumentach Kościoła katolickiego, [w:] ibidem, s. 45–46. ks. Stefan Kornas, Bioetyka i jej problemy w nauczaniu błogosławionego Jana Pawła II 130 280 Małgorzata Król Uniwersytet Łódzki UWAGI WSTĘPNE 1. W ostatnich dwudziestu latach nasiliła się w krajach rozwiniętych dyskusja związana z aborcjami dokonywanymi nie tylko ze wskazań medycznych. Dokonywanie tego typu aborcji ma w tych krajach związek z wieloma czynnikami, wśród których rozwój medycyny, łatwiejszy przeciętnie dostęp do usług medycznych, wzrost dobrobytu, wyższe aspiracje zawodowe i społeczne kobiet, ale także przewartościowanie ocen i zmiana skali wartości, oddziałują na podejmowane decyzje w tym zakresie. Dyskurs aborcyjny, obok takich jak odnoszące się do eutanazji, zapłodnienia in vitro, planowania płci dziecka, czy eksperymentów medycznych, w tym klonowania ludzi, ma związek z jednym z najbardziej fundamentalnych zagadnień współczesnych społeczeństw: czy aborcja jest dopuszczalna? Z problemem tym wiąże się wiele kontrowersji, ale także mitów, stereotypów, przesądów, ideologii i uprzedzeń, które same w sobie mogłyby stanowić obszerny materiał badawczy.1 2. Termin „dyskurs” jest wieloznaczny i sam jest przedmiotem wielu analiz i dociekań naukowych. W niniejszym artykule zagadnienie to nie stanowi jednak głównego wątku rozważań i wystarczy przyjęcie ogólnej konwencji terminologicznej w tym zakresie. A zatem przyjmuję, że dyskurs jest każdym publicznym wydarzeniem komunikacyjnym, sytuacją socjo-lingwistyczną2, w której uczestnicy w sposób wolny (nieskrępowany) i szczery argumentują dla osiągnięcia porozumienia (komunikacji) i konsensusu. Przymiot upublicznienia dyskursu rozumiem w tym kontekście jako przeciwieństwo jego prywatności, czyli dyskusji albo monologu toczonego na własny, prywatny użytek.3 Upublicznione wydarzenie komunikacyjne to zdarzenie, które ma zasięg szerszy niż krąg rodziny, przyjaciół i znajomych, oddziałuje więc na osoby, które nie znają się wzajemnie, i które często same nie uczestniczą czynnie w danym momencie w tym zdarzeniu, ale istnieje potencjalna możliwość takiego uczestniczenia i nawiązania relacji odwracalnej typu „ja–ty”. Zamiarem uczestników dyskursu jest 1 Por. np. J. M. Bocheński, Sto zabobonów, Kraków 1992; R. Barthes, Mit i znak. Eseje, Warszawa 1970; C. G. Jung, Archetypy i symbole. Pisma wybrane, Warszawa 1981; T. Biernat, Mit polityczny, Warszawa 1989. 2 Por. np. T. Gizbert-Studnicki, Język prawny z perspektywy socjolingwistycznej, Warszawa–Kraków 1986; M. Zirk-Sadowski, Prawo a uczestniczenie w kulturze, Łódź 1998, s. 73 in.; K. Płeszka, Communicative Approach To Legal Policy – Possibilities and Limitations, [w:] Politics of Law and Legal Policy. Between Modern and Post-Modern Jurisprudence, Wolters Kluwer Polska Sp. z o.o. 2008, s. 217 i n. 3 M. Zirk-Sadowski pisze: „…dialog jest pewną sekwencją aktów mowy, realizującą wspomnianą relację »ja – ty«, przy czym jest to relacja odwracalna (konwers), […]. Przeciwieństwem dialogu jest zatem monolog, który charakteryzuje się przede wszystkim tym, że jego spójność ogranicza się do jednej wypowiedzi, a relacja »ja – ty« nie jest odwracalna”. – Prawo a uczestniczenie…, s. 77. Biojurysprudencja Wokół dyskursu aborcyjnego 281 Małgorzata Król, Wokół dyskursu aborcyjnego 282 przedstawienie własnych poglądów dla uzyskania ich zrozumienia, akceptacji i ewentualnie przyjęcia przez innych uczestników dyskursu oraz uzyskanie porozumienia na płaszczyźnie dyskutowanego zagadnienia albo przynajmniej zrozumienia zwerbalizowanych w toku polemiki argumentów. Powinien on zbliżać ludzi, służyć kohabitacji społecznej.4 W powyższym sensie możemy też mówić o dyskursie odnoszącym się do kontrowersyjnej kwestii aborcji. Swego rodzaju przeciwieństwem dyskursu w powyższym rozumieniu jest monolog wewnętrzny. Przeciwieństwo to odnosi się do typu relacji, która nie jest odwracalna tak jak rozumie ją M. Zirk-Sadowski5, co nie zmienia faktu, że monolog ma także genezę społeczną i takiż charakter. Na użytek niniejszej pracy przyjmuję, że jest on prowadzony przez podmiot dla samego siebie, dla „zebrania myśli”, zwerbalizowania argumentów, przygotowania się do podjęcia decyzji. W tym sensie możemy mówić o „wewnętrznym monologu aborcyjnym”, który przygotowuje do podjęcia decyzji w sprawie aborcji. Zakładam, że jest on prowadzony w celu podjęcia decyzji co do kontynuacji albo przerwania ciąży. 3. Terminy „ciąża”, „kobieta ciężarna”, „kobieta brzemienna”, i ich odpowiedniki w rozmaitych językach, odnoszą się do fizycznego stanu kobiety, jej stanu odmiennego, i nie wykazują związku z nienarodzonym i jego stanem6; z kolei idiomy takie jak np. spodziewać się dziecka, oczekiwać dziecka, dziecko przyjdzie na świat, powiększy się rodzina7, odnoszą się do sytuacji rodzinnej czy społecznej. Te ususy językowe – w różnych zresztą językach naturalnych – ilustrują naszą naturalną skłonność do postrzegania ciąży jako stanu fizjologicznego kobiety bądź jej sytuacji rodzinnej związanej z ciążą, natomiast nie zawierają sugestii „człowieczeństwa” zarodka albo płodu.8 4. Z kolei termin aborcja, abort (łac. abortus9, abortio) to tyle, co poronienie i określa stan fizyczny kobiety ciężarnej, która „roni”, czyli traci; termin ten nie odnosi się do zarodka/płodu, lecz do kobiety. Zgodnie z polskim medycznym ususem językowym rozróżnia się poronienie samoistne (naturalne) – do 22 tygodnia ciąży (potem – przedwczesny poród), oraz sztuczne poronienie, czyli przerwanie ciąży, nazywane aborcją. Aborcja to zamierzone i przedwczesne zakończenie ciąży w wyniku interwencji zewnętrznej, które prowadzi do śmierci zarodka lub płodu.10 Istotnym zatem kryterium rozróżnienia poronienia naturalnego i aborcji jest to, że w przypadku poronienia samoistnego zarodek/płód jest już wcześniej obumarły, zaś zabieg przerwania ciąży odnosi się do żyjącego zarodka albo płodu. Niespecjalistycznymi, potocznymi 4 Dyskurs jest formą interakcji społecznej, w toku której konstruowane są wspólne symbole i znaczenia, pozwala wypracowywać porozumienie – por. np. M. Zirk-Sadowski, Wprowadzenie do filozofii prawa, Zakamycze 2000, rozdz. 7. 5 Por. przypis 3. 6 Słownikowo ciąża to „stan kobiety lub samicy zwierząt ssących od chwili zapłodnienia do urodzenia płodu; brzemienność” – Mały słownik języka polskiego, PWN, Warszawa 1993, s. 93; w innych językach – np. grossesse – etat d’une femme enceinte, enceinte (d’une femme), qui est en etat de grossesse, elle est enceinte de trois mois, pregnacy, gravidanza, gestazione, diventare gravida, restare incinta. 7 Tak w różnych językach np. to be on the family way. 8 Przeciwnie np. w wyrażeniu: developpement du produit de la fecondation. 9 Abortus – ‘płód przedwcześnie wydany, nieżywy’ od aboriri – ‘zniknąć, poronić’ – W. Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem, wyd. XXV, Warszawa 2000, s. 16. 10 Por. np. dr M. Stoppard, Kobieta. Wszystko o…, Warszawa 1995, s. 157, 183; Domowa encyklopedia medyczna, Ossolineum 1991, s. 29. 11 Por. np. R. Paradowski, Pro choice i pro life – rozbieżne dyskursy, Racjonalista.pl na Facebooku, publikacja z dnia 21.12.2006 i powołana tam literatura; dwa przeciwstawne stanowiska: P. Singer, Etyka praktyczna, wyd. II, Warszawa 2007; E. Picker, Godność człowieka a życie ludzkie, tłum. J. Merecki, Warszawa 2007. 12 Por. np. 15 argumentów na rzecz dopuszczalności przerywania ciąży należących do różnych nurtów pro choice, w tym np. argument o zgodności aborcji z naturą, zgodności z kulturą i rozumem, argument z przeludnienia, ale też z jakości życia, wolności i godności kobiety, argument odwołujący się do teorii i praktyki Unii Europejskiej i Starego Testamentu, losu dziecka niechcianego, stanu psychicznego kobiety, argument z działania przeciwko przyjemności życia seksualnego i z charakterystyki polityków przeciwnych aborcji – tekst opracowany przez Stowarzyszenie Na Rzecz Jakości i Godności Ludzkiego Życia, publikacja Racjonalista.pl na Facebooku, publikacja z dnia 5.04.2007. 13 O sporze etycznym między dwoma zapoznanymi etykami: P. Singerem i E. Pickerem – vide M. Szymczyk, Singer pokonany?, „Diametros” (marzec) 2008, nr 14, s. 94–96. Autorka słusznie zauważa, że wątpliwe jest prowadzenie dyskusji przez oponentów poruszających się w ramach różnych paradygmatów, czyli podstawowych założeń bazowych: paradygmatu świętości życia i jego ochrony od poczęcia aż do naturalnej śmierci i paradygmatu utylitarystycznego, zmierzającego do zaoszczędzania cierpienia gdzie tylko jest to możliwe. 14 Por. R. Paradowski, op. cit. Autor jest zdania, że debata aborcyjna toczy się wokół pojęcia człowieczeństwa z jednej strony i etycznej kompetencji jednostki (w szczególności kobiety) do rozstrzygania co jest dobre, a co Biojurysprudencja synonimami terminu aborcja są: usunięcie ciąży, spędzenie płodu, łyżeczkowanie, zabieg, skrobanka, ale także zabicie dziecka poczętego. Aborcja może być postrzegana w rozmaity sposób. Przede wszystkim jako sprawa prywatna albo jako kwestia publiczna, a ponadto jako problem li tylko kobiety albo niezależny od płci. Głoszone są w tej mierze zróżnicowane poglądy, o czym niżej. 5. Powyższe konwencje terminologiczne pozwalają zatem przyjąć, że dyskurs aborcyjny jest publiczną dyskusją nad dopuszczalnością przerywania ciąży w ogóle bądź w określonych sytuacjach. W światowym dyskursie aborcyjnym, który nasilił się w Polsce poczynając od lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, ukształtowały się w latach sześćdziesiątych XX wieku dwa główne stanowiska, które w ślad za rozważaniami na ten temat w literaturze anglojęzycznej obrazowo określane są jako pro life oraz pro choice.11 Stanowisko pierwsze opowiada się „za życiem”, czyli przeciwko aborcji, i jest wyrazem przekonania o prawie nasciturusa do przyjścia na świat w ślad za przekonaniem o prawie człowieka do życia od poczęcia do naturalnej śmierci; wiąże się także najczęściej z uznaniem problemu aborcji za kwestię publiczną i przypisaniem sprawcy aborcji formalnej odpowiedzialności za jej dokonanie. Drugie natomiast stanowisko optuje „za wyborem”, czyli za prawami człowieka do wolności i prywatności, w tym za prawem kobiet do dokonywania aborcji w związku z przekonaniem, że kobiecie ciężarnej przysługuje prawo do decydowania o urodzeniu dziecka, jako że jest to sprawa prywatna kobiety, optuje tym samym za depenalizacją aborcji, uznaje zarodek/płód w łonie matki za jej część, nie zaś za samodzielną istotę ludzką. W ramach każdego ze stanowisk wyróżnić można rozmaite nurty. Zwolennicy stanowiska pro choice sytuują się zasadniczo w obrębie nurtu liberalnego i wolnościowego, do którego zaliczyć można także nurt feministyczny, który – jeśli przybiera formę skrajną – powinien być wyodrębniony; stanowisko pro choice może także mieć postać nurtu laickiego i ekologicznego.12 Stanowisko pro life wyraża się zasadniczo jako nurt religijny, ale przejawiać się także może jako laicki lub laicko-ekologiczny. Wskazane poglądy kształtują się przede wszystkim wokół i ze względu na przyjmowane skale wartości13, jak również szereg innych założeń, tworzących ich „zaplecze” i punkt wyjścia.14 Po z górą dwudziestu latach toczonych w Polsce dyskusji, polaryzacja poglądów 283 jest wyraźna, zaś temperatura sporu staje się coraz bardziej gorąca.15 O aborcji dyskutuje się szeroko i niekiedy niezwykle emocjonalnie, z wykorzystaniem rozmaitych ukrytych i jawnych strategii perswazyjnych i nierzadko z zastosowaniem niestandardowych figur retorycznych.16 II Małgorzata Król, Wokół dyskursu aborcyjnego 1. Określenie „dyskurs aborcyjny” jest nieprecyzyjne, ponieważ można wskazać wiele takich dyskursów. I tak, toczy się aborcyjny dyskurs medyczny, biologiczny, psychologiczny, filozoficzny, w tym etyczny, religijny, a także polityczny, ekonomiczny, socjologiczny i prawny, w tym filozoficznoprawny - w zależności od tego kto, w jakim celu i jak go prowadzi. Dyskursy te są prowadzone za pośrednictwem mediów, z ambon kościelnych, w gabinetach lekarskich, ministerialnych, w aptekach, na posiedzeniach Parlamentu, na zebraniach naukowych i na seminariach. Są one zróżnicowane socjolingwistycznie, charakteryzuje je rozmaitość stylów wypowiedzi (style of discourse), jak i wykorzystanie różnorodnych modułów (trybów) dyskursu (mode of discourse). Choć ich zakres tematyczny ujęty generycznie odnosi się w każdym przypadku do problematyki aborcji, pole dyskursu (field of discourse) w każdym przypadku jest wyznaczone zakresem sytuacji komunikacyjnej, w której dyskurs ten się toczy. I tak, inne będzie meritum dyskurów aborcyjnych odbywanych w konfesjonale, w gabinecie ginekologa albo w zaciszu gabinetu filozofa. Dyskursy te są zatem zróżnicowane sytu- 284 złe – z drugiej, przy czym stanowisko pro life przypisuje szczególną wagę temu pierwszemu zagadnieniu, zaś pro choice – drugiemu; według mnie, pierwotny jest jednak spór o życie człowieka i jego początek, ponieważ dopiero po zdefiniowaniu człowieczeństwa możemy przejść do rozważań etycznych na temat prawa do zabicia człowieka i warunków, które taki czyn usprawiedliwiają. 15 Na świecie i w Polsce organizowane są Marsze dla Życia i Rodziny, a z drugiej strony „manify” zwolenników wolności aborcyjnej, pikietowane są kliniki ginekologiczne, w których dokonuje się aborcji, a jednocześnie organizuje się „pływające statki aborcyjne” dla ułatwienia dostępności do zabiegów, atakowani bywają lekarze i personel medyczny zaangażowany w zabiegi przerywania ciąży, skłócone środowiska bezwzględnie wykorzystują do własnych celów ideologicznych takie przypadki jak ciężarnej małoletniej dziewczyny z Lublina w czerwcu 2008 r., czy przypadek Alicji Tysiąc do nachalnej propagandy pro life albo pro choice. 16 „III wojna światowa: wojna ta toczy się od dłuższego czasu i wciąż zbiera swe krwawe żniwo. W ciągu ostatnich 10 lat pochłonęła prawie miliard ofiar, samych tylko dzieci zabitych przez aborcję. Pamięć o Holokauście powinna inspirować chrześcijan do większej troski o życie nienarodzonych” – mówił brytyjski biskup w dniu Pamięci o Holokauście, Internet – Forum Aborcja; 11 kwietnia 2012 r. o godz. 16.00 na Forum Aborcja znalazłam następujący wpis: „Mam takie pytanie. Moi rodzice chcą dokonać zabiegu aborcji – nie wiem czemu mnie nie chcą. Nie mam im tego za złe, chcę tylko wiedzieć czy będzie mnie bolało? Eh, z pewnością będzie Cię bolało… najpierw wyzsią twoje kończyny a później zmiażdżą Twoją głowę… Niestety Twoja mamusia myśli, że Ty nie masz jeszcze rąk, nóg, głowy, że w ogóle nie przypominasz człowieka tylko zlep komórek, że wyglądasz tak, jak galaretka...” [pisownia oryginalna]; jak doniosła „Gazeta Wyborcza” z 9 stycznia 2012 r., papież Benedykt XVI stwierdził podczas noworocznego spotkania z dyplomatami, że liberalne wartości, w tym liberalne prawo aborcyjne zagraża ludzkości; M. Środa dla Wirtualnej Polski: kto broni życia? 2009-03-09 (06:00) wp.pl – przy okazji strajku w przemyśle zbrojeniowym napisała: „Telewizyjny news o przemyśle, którego celem jest zabijanie narodzonych już, żywych ludzi, nie był nigdzie zaopatrzony komentarzem obrońców życia. Nie widać było ani posła Gowina, który jest tak wrażliwy na wartość życia, że nie może spać z powodu krzyku mordowanych zarodków, ani wielkiego kościelnego działacza Terlikowskiego, którego biografia naznaczona jest aktami obrony niewinnych płodów; nie było też widać żywiołowych jak zawsze manifestacji Młodzieży Wszechpolskiej (lub innej narodowej młodzieży), którą do aktywności pobudzają głównie feministki, broniące praw kobiet, a nie zbrojeniówka broniąca praw do zysków z zabijania”. 17 Por. M.A.K. Halliday, The Users and Uses of Language, [w:] Readings in Sociology of Language, The Hague– Paris 1968, s. 139–169. 18 Por. R. Paradowski, op. cit. 19 L. Kostro i M. Gajewska piszą na s. 5 artykułu Nowa antropologia rodząca się w Kościele katolickim w kontekście osiągnięć nauki opublikowanego bacon.umcs.lublin.pl/lukasik/konferencja: „Jednak nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę i formułują definicję osoby ludzkiej w oparciu tylko o jedną dyscyplinę. Dzisiaj, na przykład wielu powołuje się na tzw. genetyczną definicję osoby ludzkiej. Mamy wtedy do czynienia z poważnym nieporozumieniem metodologicznym. Definiowanie osoby ludzkiej nie leży bowiem w kompetencjach metodologicznych genetyki. Przekracza to jej możliwości metodologiczne. Przy pomocy jej metod nie da się zdefiniować osoby ludzkiej, chociaż jej osiągnięcia muszą być uwzględnione przez antropologię naukową. Osoba ludzka jako taka nie jest przedmiotem badań genetyki. Pomimo tego spotykamy się z następującą definicją: »Osobę definiuje bez reszty ludzki genotyp, fakt przynależności do gatunku ludzkiego. Według tej definicji fakt posiadania genotypu ludzkiego stanowi kryterium rozpoznawcze czy coś jest osobą ludzką czy też nie. Pomimo pozorów definicja ta jest bardziej filozoficzna niż genetyczna, bo sama genetyka nie zajmuje się definiowaniem osoby ludzkiej, chociaż stwierdza np. że zygota ludzka posiada kompletny ładunek genów ludzkich, tj. genotyp ludzki. Samo posiadanie genów ludzkich nie decyduje jeszcze o tym, że coś jest osobą ludzką. Stosując kryterium definicji genetycznej trzeba byłoby uznać za osobę ludzką każdą żywą komórkę ludzką, np. białą krwinkę w ludzkiej krwi, posiada ona bowiem kompletny genotyp ludzki”. 20 Ibidem, s. 10: „Zgadzamy się na to (zgadza się na to także Kościół), aby za moment śmierci człowieka uznać chwilę ustania bioelektrycznej aktywności mózgu. Jej ustanie oznacza zgon osoby ludzkiej, mimo faktu, że w ciele przebiegają jeszcze inne procesy życiowe, np. bije serce, wolno już pobierać organy do robienia przeszczepów. Dlaczego nie przyjąć, że z początkiem życia osobowego człowieka mamy do czynienia wówczas, gdy zaczyna się bioelektryczna aktywność mózgu? Ma to miejsce w 8 tygodniu ciąży, tj. pod koniec drugiego miesiąca, lub jeszcze inaczej mówiąc, około 50 dnia życia”. Biojurysprudencja acyjnie, są niesymetryczne względem siebie oraz mogą być uznane w nawiązaniu do koncepcji M.A.K Hallidaya za odmianę językową określaną jako rejestry.17 Dyskursy te toczą się według reguł przyjętych ze względu na daną sytuację komunikacyjną z zastosowaniem specyficznej terminologii i z użyciem określonego typu argumentacji – charakterystycznych dla poszczególnych odmian sytuacyjnych: rejestru naukowego, politycznego, religijnego itd. Każdy jednak z wymienionych typów dyskursu zorientowany jest wprost albo przez zaprzeczenie, wyraźnie albo nie - na trzy podstawowe wartości: życie człowieka, godność człowieka, wolność jednostki. 2. Pierwotnym i w rzeczywistości często niewerbalizowanym problemem dopuszczalności aborcji jest pojęcie życia człowieka i jego początku, czyli zdefiniowanie człowieczeństwa.18 Każdy człowiek ma niezbywalne prawo do życia, postrzeganego jako tak cenne, że w niektórych bioetykach ujmowane jest w kategoriach świętości – w koncepcjach nie tylko zresztą o nastawieniu religijnym; literatura na ten temat jest niesłychanie obszerna, poczynając od opracowań starożytnych, np. prezentujących tę tematykę w konwencji rozmaitych ethosów, w tym pochodzącego od Hipokratesa, poprzez katolicką naukę społeczną, w tym personalizm chrześcijański, aż po opracowania współczesne. We wszystkich dyskursach aborcyjnych czyni się – najczęściej milczące – założenie dotyczące początku życia człowieka, wokół którego to założenia i ze względu na które, nawet jeśli nie jest to zwerbalizowane eksplicytnie – formułowane są odpowiednie strategie argumentacyjne.19 Założenie o początku życia ludzkiego20 może mieć rozmaite źródła: naukowe albo metafizyczne, mitologiczne albo ideologiczne. Często pytaniu o początek życia towarzyszą kwestie bardziej szczegółowe i specjalistyczne, z jednej strony biologiczne i fizjologiczne, czy neurofizjologiczne, jak choćby kwestia odczuwania bólu przez 285 Małgorzata Król, Wokół dyskursu aborcyjnego zarodek lub płód21, z drugiej strony psychologiczne i filozoficzne jak np. niesłychanie kontrowersyjna kwestia początku istnienia człowieka jako osoby ludzkiej ujmowanej w sensie psychologicznym lub filozoficznym.22 Laickie i religijne idee początku życia człowieka oferują szerokie spectrum „możliwości” w tym zakresie: moment zapłodnienia, różne fazy rozwojowe zarodka i płodu, chwila przyjścia na świat, a nawet później. Niektóre koncepcje wyraźnie różnicują procesy życiowe w znaczeniu czysto biologicznym zarodka lub płodu ludzkiego (układu ludzkich komórek) oraz życie osoby ludzkiej, przypisując im niejednakową wartość.23 Przy takim podejściu następuje przesunięcie akcentu w dyskusji o początku życia ludzkiego ze ściśle biologicznego na filozoficzny lub psychologiczny: człowiek w znaczeniu gatunkowym a człowiek jako osoba ludzka.24 Buduje się ponadto teorie osobowości człowieka; spotkać także można przekonania, że nie każda osoba jest osobowością.25 Wskazuje się na możliwość stopniowania pojęcia osobowości, ustalania „poziomów” osobowości.26 Koncepcje osobowości człowieka i osoby ludzkiej w dyskursach aborcyjnych służą do konfrontacji osobowości matki i dziecka poczętego. W ślad za tym koncepcje z kręgu pro choice uznają, że życie zarodka/płodu jako nieosoby nie jest godne (nie wymaga) ochrony w tym samym stopniu, co życie osoby ludzkiej. Konsekwentnie zwolennicy tego ujęcia nie traktują aborcji (w różnych jednak fazach rozwoju ciąży, przy czym najczęściej do 12 tygodnia) jako czynu zabronionego przeciwko życiu i zdrowiu człowieka. Zwolennicy psychologicznych kryteriów osobowościowych życia człowieka posługują się tą 286 21 Uważa się, że najprawdopodobniej płód nie odczuwa bólu aż do trzeciego trymestru ciąży ze względu na niecałkowite wykształcenie układu nerwowego. Wikipedia (hasło: odczuwanie bólu przez płód) podaje, że „W 2010 r. raporty zamówione przez Departament Zdrowia Wielkiej Brytanii stwierdzają, że przed upływem siódmego miesiąca ciąży płód znajduje się w stanie stałego braku przytomności, przypominającego sen lub narkozę, oraz że jest widoczne, że połączenia nerwowe z korą mózgową są nierozwinięte, a ponieważ większość neurochirurgów wierzy, że kora mózgowa jest niezbędna do odczuwania bólu, można wnioskować, że płód nie może odczuwać żadnego bólu do tej fazy rozwoju. Wcześniejsza praca przeglądowa badaczy z University of California w San Francisco, opublikowana w 2005 roku na łamach JAMA, podobnie podsumowywała stan wiedzy medycznej dotyczącej możliwości nocyceptywnych płodu. Autorzy uznali, że mało prawdopodobnym jest, aby płód odczuwał ból przed trzecim trymestrem ciąży. Coraz powszechniejszy wśród neurobiologów, zajmujących się rozwojem ośrodkowego układu nerwowego, staje się pogląd, że kluczowym dla wykształcenia zdolności odczuwania bólu przez płód jest wykształcenie odpowiednich połączeń wzgórzowo-korowych, które ma miejsce około 26. tygodnia ciąży. Ponieważ na zdolność odczuwania bólu wpływają czynniki zmysłowe, emocjonalne i poznawcze, określenie dokładnego momentu uzyskania tej zdolności w rozwoju człowieka może być niemożliwe”. 22 W ujęciu filozoficznym vide zwłaszcza poglądy z zakresu personalizmu chrześcijańskiego i niechrześcijańskiego – tytułem przykładu wskazać można w języku polskim: J. Maritain, Trzej reformatorzy. Luter. Kartezjusz. Rousseau, Warszawa–Ząbki 2005 s. 51; Ch. Taylor, Pojęcie osoby, [w:] Filozofia podmiotu, wybór i wstęp J. Górnicka-Kalinowska, Warszawa 2001, s. 401; ks. W. Granat, Osoba ludzka. Próba definicji, Lublin 2006, s. 13; dr E. Podrez, Osoba ludzka, [w:] Słownik Katolickiej Nauki Społecznej, pod red. naukową ks. prof. dr hab. W. Piwowarskiego, Warszawa 1993, wydanie internetowe; M. A. Krąpiec, Człowiek jako osoba ludzka, Lublin 2005, s. 269; J. F. Crosby, Zarys filozofii osoby. Bycie sobą, przeł. B. Majczyna, Wydawnictwo WAM, Kraków 2007; ponadto liczne prace z zakresu psychologii humanistycznej i psychologii społecznej; 23 Por. np. P. Singer, op. cit. 24 Por. M. A. Krąpiec, op. cit. 25 O koncepcji osoby – osobowości fenomenologa Dietricha von Hildebranda – vide K. Stachewicz, Być osobą – być osobowością. Uwagi na marginesie koncepcji Dietricha von Hildebranda, http://www.tezeusz.pl/cms/tz/ index.php?id=2176 26 Teoriami osobowości i poziomami osobowości zajmowało się wielu wybitnych psychologów: S. Freud, E. H. Erikson, C. G. Jung, K. Horney, H. Murray, E. R. Gurthie, J. Dollard, H. J. Eysenck i G. W. Allport (teoria wielkiej piątki), E. Berne (koncepcja analizy transakcyjnej AT) i inni. 27 Por. M. Sadowski, Godność człowieka – podstawa aksjologiczna państwa i prawa, http://www.bibliotekacyfrowa.pl/Content/21952/002.pdf i podana tam literatura, np. I. Kant, Uzasadnienie metafizyki moralności, przeł. M. Wartenberg, Warszawa 1953, s. 70; F. J. Mazurek, Godność osoby ludzkiej jako wartość absolutna, „Rocznik Nauk Społecznych”, (Lublin) 1993, s. 266; M. A. Krąpiec, Ja – człowiek. Zarys antropologii filozoficznej, Lublin 1974, s. 54;. J. Maritain, Humanizm integralny, Kraków 1967, s. 64; R. Rorty, Human Rights, (w:) Truth and Progress, Papers, vol. 3, Cambridge 1998, s. 183; A. Redelbach, Prawa naturalne – prawa człowieka – wymiar sprawiedliwości. Polacy wobec Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, Toruń 2000, s. 78–79; J. Raz, Autorytet prawa. Eseje o prawie i moralności, Warszawa 2000, s. 211; M. Środa, Idea godności w kulturze i etyce, Warszawa 1993, s. 6. 28 Por. G. Kulik, Godność człowieka, http://www.kns.gower.pl/filozofia/godnosc.htm 29 Por. G. Grzybek, Etyka, rozwój, wychowanie, wyd. ATH, Bielsko-Biała 2007, s. 10. Biojurysprudencja koncepcją do uzasadniania stanowiska pro choice w dyskursach aborcyjnych. Inne zaś koncepcje zasadniczo z kręgu pro life z pozycji fundamentalistycznych przyjmują swego rodzaju zero jedynkową koncepcję życia ludzkiego, którego wartość jest niezmiennie godna ochrony od poczęcia, a wówczas za naganne i przestępcze uznają wszelkie działania przerwania ciąży. Uznają zatem płód w łonie matki za istotę ludzką i wartość życia tego płodu za wartość życia człowieczego. Wyrażenie „życie”, a tym bardziej „życie człowieka” jest zatem kontrowersyjne i niejednoznaczne. Odnosić się ono może do samych procesów biologicznych zachodzących w danym organizmie ludzkim (genotyp ludzki), ale w niektórych koncepcjach do uznania tych procesów za znamionujące życie człowieka wymaga się spełnienia jeszcze innych kryteriów, takich jak psychologiczne, czy społeczne. Nie dysponujemy więc ogólną definicją początku życia ludzkiego, której zawartość akceptowana by była na gruncie nauki, w tym różnych dyscyplin badawczych, tak przyrodniczych jak i humanistycznych, tym bardziej zaś obowiązujących w obszarze moralności czy religii. W związku z powyższym – skoro nie ma ustalonej definicji życia ludzkiego, nie wiemy kiedy życie ludzkie – obiektywnie rzecz biorąc – się zaczyna. Kwestia ta może być w takim razie przedmiotem rozmaitych koncepcji, wierzeń, przesądów, czy mitów. Formułowane są czasem opinie, odnoszące się do potrzeby prawnej deregulacji aborcji: zostawmy tę kwestię sumieniu i moralności tych, którzy znajdą się w sytuacji konieczności dokonania wyboru w tym zakresie; argumentuje się ponadto, że nikt nie dokonuje aborcji, jeśli nie jest do tego zmuszony okolicznościami życiowymi. 3. Dalszą kwestią, jaka wiąże się z zagadnieniem aborcji, jest godność człowieka oraz jego prawo do godnego życia. Kwestia ta ma przede wszystkim wymiar filozoficzny, którym zajmowano się od zarania dziejów, a aktualny jest po dzień dzisiejszy27, ale praktycznie wyraża się w sferze prawnej, społecznej, ekonomicznej i psychicznej, których analiza przekracza ramy tego opracowania. Godność może być rozmaicie rozumiana – przede wszystkim w ujęciu filozoficznym – jako przymiot każdego człowieka, jego przyrodzona, niezbywalna cecha osoby ludzkiej.28 Wyraziście ujął to Kant, że człowiek zawsze jest celem, nigdy zaś środkiem do celu. Godność może być także rozumiana jako cecha jednostkowa człowieka, cecha etyczna osobowości.29 Oczywiście w dyskursach aborcyjnych na ogół chodzi o dignitas hominis jako pojęcie z zakresu antropologii filozoficznej. W tym kontekście toczy się ostry spór o to, jaki jest zakres znaczeniowy tego pojęcia, do jakich podmiotów ono się odnosi, jeśli ma charakteryzować człowieka, czy osobę ludzką. Wydaje się, że punktem wyjścia dla sformułowania odpowiedzi na to pytanie będzie zawsze definicja człowieka i jego życia, względem 287 którego godność ludzka jawi się jako wtórna. Za wielkie osiągnięcie w rozwoju myśli społecznej i prawnej uznać należy fakt, że godność człowieka jest co do zasady przedmiotem ochrony prawnej zarówno na gruncie prawa międzynarodowego, jak i w krajowych systemach prawnych niezależnie od typu kultury prawnej.30 W kontekście aborcji godność człowieka – osoby ludzkiej ma dość zasadnicze znaczenie jako argument w sporze o prawo do aborcji. Na gruncie stanowiska pro life godność ludzką uznaje się za właściwość osoby ludzkiej – nasciturusa, która przejawia się w jego niezbywalnym prawie do życia oraz prawie do przyjścia na świat. Zwolennicy stanowiska pro choice albo w ogóle odmawiają tej właściwości nienarodzonemu, albo wyżej cenią ludzką godność kobiety ciężarnej w różnych wymiarach tej godności. 4. Bezpośredni związek z godnością ludzką ma kwestia wolności.31 Godność ludzka ma wymiar wolnościowy. Człowiek wolny ma prawo decydować o sobie, o przebiegu swojego życia, o swoim ciele, ma niezbywalne prawo do samostanowienia. Wolność jednostki jest fundamentalną wartością nurtów liberalnych, odnoszoną do niemal wszystkich sfer życia ludzkiego. W ślad za Isaiahem Berlinem w wymiarze społecznym i politycznym można mówić o wolności pozytywnej: wolności do – wyborów, zgromadzeń, słowa, wyznania, itd. (gwarantowanej w ustrojach demokratycznych), oraz wolności negatywnej: wolności od – nacisków i przymusu, ingerencji państwa w życie prywatne, itd. (która jest fundamentem liberalizmu konserwatywnego)32. Tę właśnie, wolność negatywną, uznawał Berlin za prawdziwą wolność, upatrując w demokracji niebezpieczeństwo dla prawdziwej wolności. B. Sygulska-Polanowska pisze: „Niemniej w efekcie historycznego rozwoju idea wolności pozytywnej odeszła od idei wolności negatywnej. Akceptacja przez tę pierwszą metafizycznego rozszczepienia jaźni doprowadziła do utożsamienia »wolności do« z apoteozą autorytetu […] Esej Berlina jest de facto dramatycznym apelem o ochronę wolności negatywnej, która, jako wpisana w każdy akt wyboru, stanowi gwarancję zachowania człowieczeństwa”.33 Małgorzata Król, Wokół dyskursu aborcyjnego Wolność musi mieć jednak swoje ograniczenia ze względu na potrzeby innych i konieczność zagwarantowania ładu społecznego. Zgodnie z koncepcją J. S. Milla granicą 288 30 Por. np. Powszechna Deklaracja Praw Człowieka proklamowana przez Zgromadzenie Ogólne Organizacji Narodów Zjednoczonych w dniu 10.12.1948 r. głosi w preambule: „Zważywszy, że uznanie przyrodzonej godności oraz równych i niezbywalnych praw wszystkich członków wspólnoty ludzkiej jest podstawą wolności, sprawiedliwości i pokoju świata...”; Karta Praw Podstawowych Unii Europejskiej uchwalona mocą Traktatu Lizbońskiego z 13.12.2007 r. z mocą wiążącą od 1.12.2009 stanowi w preambule: „Świadoma swego duchowo-religijnego i moralnego dziedzictwa, Unia jest zbudowana na niepodzielnych, powszechnych wartościach godności osoby ludzkiej…”; Konstytucja RP z 2.04.1997 r. w art. 30 stanowi: „Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych”. 31 Wartości godności i wolności na ogół wymieniane są razem, zaś tradycja takiego ich ujmowania sięga czasów humanizmu renesansowego; w swojej słynnej Oratio de hominis dignitate – Mowie o godności człowieka, (wyd. IFiS PAN, 2010), manifeście humanizmu – Giovanni Pico della Mirandola (1463–1494) przekonywał, że o wielkości i godności człowieka decyduje jego wolność wyboru, wolna wola. 32 Por. I. Berlin, Cztery eseje o wolności, red. H. Hardy, Warszawa 1994; idem, Dwie koncepcje wolności, tłum. D. Grinberg, [w:] Dwie koncepcje wolności i inne eseje, red. J. Jedlicki, Warszawa 1991; B. Polanowska-Sygulska, Wprowadzenie, [w:] Filozofia wolności Isaiaha Berlina, Kraków 1998; eadem, Pluralizm wartości i jego implikacje w filozofii prawa, Kraków 2008, s. 71 i n; D. Wiktor, Wolność: Isaiaha Berlina głos w dyskusji, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s, 2343; M. Szyszkowska, O wolności, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2343 33 B. Polanowska-Sygulska, Pluralizm wartości…, s. 72. 34 Za początek second wave feminism uznaje się publikację w 1963 r. książki Amerykanki Betty Friedan pt. Feminine Mystique. 35 Por. np. R. Putnam Tong, Myśl feministyczna. Wprowadzenie, PWN, Warszawa 2002; K. Ślęczka, Feminizm. Ideologie i koncepcje społeczne współczesnego feminizmu, Książnica, Katowice 1999. 36 „Korporalne” – z ang. cielesne, por. E. Hyży, Kobieta, ciało, tożsamość. Teorie podmiotu w filozofii feministycznej końca XX wieku, Kraków 2003, s. 7 – corporeal feminism jako szczególny nurt feminizmu; teolożka feministyczna M. Zuber napisała na swoim blogu w dniu 22.06.2008 r. http://she-who-is.blogspot.com/2008/06/ koniec-z-dualizmem.html: „Filozoficzna dewaluacja ciała ma poważne konsekwencje polityczne, szczególnie dla kobiet, jako tych, które były i są definiowane jako bardziej korporalne niż mężczyźni. Przypisywanie hiperkorporalności kobietom, mocno zakorzenione w podstawowym dualizmie umysłu i ciała, łączy się z pokrewnymi dualizmami formy/materii, aktywności/bierności, rozumu/uczucia i kultury/natury. W połączeniu z tymi dychotomicznymi rozróżnikami kategorii, umocniła się hierarchiczność dychotomii męski/żeński i wpłynęła na sytuacje, w których kobiety, tylko z powodu swej kobiecości, były traktowane jako intelektualnie i społecznie (praktycznie) upośledzone”. I dalej: „Wieloletni dialog między feministkami doprowadził do wielu teorii podmiotu, w tym do tzw. korporalnego feminizmu, który jest wspólnym szyldem wielu feministycznych koncepcji odwołujących się do szeroko rozumianej tradycji postmodernizmu”. 37 Słynna amerykańska feministka i propagatorka kontroli urodzin, aborcji i eugeniki Margaret Sanger (nazywana przez przeciwników Aniołem Śmierci) była założycielką w 1921 r. American Birth Control Leage, mającą złą sławę popierania eksterminacji osób „nieprzystosowanych” i propagowania idei czystej rasy; Liga ta została przemianowana po II wojnie światowej dla uniknięcia złych skojarzeń z ideologią nazistowską na International Planned Parenthood Federation; M. Sanger była też animatorką i propagatorką tabletki antykoncepcyjnej w USA oraz swobodnego stosowania metod aborcyjnych zgodnie z ideą wyzwolenia kobiet. 38 Por. Z. Rau, Liberalizm. Zarys myśli politycznej XIX i XX wieku, Warszawa 2000; idem, Zapomniana wolność, Warszawa 2008. 39 W. Kopaliński, Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych z almanachem, Warszawa 2000, s. 160. Biojurysprudencja wolności jest wolność innych, granice nieszkodzenia innym, co może stanowić ważny argument w sporach aborcyjnych ukierunkowanych przeciwko aborcji. Wolność dokonywania aborcji jest przedmiotem zainteresowania zwolenników liberalizmu w różnych formach jego występowania – zarówno w odniesieniu do liberalizmu politycznego ze względu na prawne regulacje aborcji, jak również liberalizmu społecznego, a w szczególności etycznego i kulturowego ze względu na wartość samostanowienia jednostek o sobie, jak również wartość wolności od ingerencji państwa w prywatne sprawy podmiotów prawa. Niejednokrotnie rozważaniom w tym duchu towarzyszy afirmacja wartości feministycznych, w tym zasadnicza kwestia nie tylko formalnego ale i faktycznego równouprawnienia płci, w tym również w zakresie swobody wyboru i stanowienia o sobie (jest to zwłaszcza aktualne w drugiej światowej fali feminizmu34 oraz piątej w Polsce). Feminizm jako ideologia kobiet35, które czasem określa się jako bardziej „korporalne”36 niż mężczyźni, w oczywisty sposób odnosi się do kwestii aborcji.37 Liberalizm a także feminizm liberalny, wspierany i rozwijany przez Betty Friedan, założycielkę w 1966 r. wpływowej i słynnej NOW – Narodowej Organizacji Kobiet (National Organization of Women), popierał żądania kobiet w zakresie ich równouprawnienia w wymiarze prawnym i społecznym, podkreślał prawo kobiet do korzystania z wolności, do rozwijania swoich aspiracji zawodowych, walkę o równe płace, ale nade wszystko nurt ten uznaje wolność za sztandarową wartość w panteonie wartości liberalnych.38 5. Dopełniającym poprzednie rozważania wątkiem dyskursów aborcyjnych – niezwykle rzadko werbalizowanym wyraźnie w tych dyskursach, lecz mających praktycznie bardzo duże znaczenie w wewnętrznych monologach aborcyjnych, jest wątek eugeniczny zabiegów przerywania ciąży. Termin „eugenika” (z greckiego eugenes – „dobrze urodzony”39) autorstwa Francisa Galtona, ma współcześnie zdecydowanie 289 Małgorzata Król, Wokół dyskursu aborcyjnego negatywne konotacje i kojarzy się w najwyższym stopniu pejoratywnie. Eugenika ma długą, bo sięgającą czasów starożytnych historię, a współcześnie odkryto ją na nowo pod koniec XIX w. wraz z ideami selektywnej reprodukcji człowieka Thomasa Malthusa oraz na kanwie strachu przed przeludnieniem świata. Długa historia eugeniki w wymiarze politycznym, społecznym, ideologicznym, czy filozoficznym40 formalnie rzecz biorąc wydaje się być rozdziałem zamkniętym w Europie wraz z zakończeniem szwedzkiego projektu eugenicznego w drugiej połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku41; w Stanach Zjednoczonych, gdzie w I połowie XX wieku promowano i praktykowano eugenikę42 – do dziś, jak postrzegają to niektórzy, stosuje się zasady kryptoeugeniki pod pretekstem świadomego macierzyństwa i programów planowania rodziny. Na świecie historia eugeniki tu i ówdzie jeszcze się toczy.43 W Polsce nurt ten wyraźnie obecny był w I połowie XX wieku. Od 1922 r. istniało Polskie Towarzystwo Eugeniczne, skupiające entuzjastów i propagatorów, takich jak Tadeusz Boy-Żeleński, Ludwik Krzywicki, czy Oskar Bielawski. Nigdy jednak nurt eugeniczny nie był w Polsce szczególnie wpływowy, zaś po doświadczeniach II wojny światowej jako skompromitowany nie występuje otwarcie i w sposób formalny.44 Głoszone są jednak na świecie poglądy, upatrujące w działaniach promujących świadome macierzyństwo i stosowanie badań prenatalnych, jak również realizujących programy naukowe takie jak Human Genome Project czy pozwalające na modyfikacje genetyczne człowieka – za zjawiska kryptoeugeniczne.45 We współczesnych czasach postęp nauki, w tym nauk medycznych i techniki, pozwala na bardzo wczesnym etapie rozwoju płodu ludzkiego uzyskiwać wiedzę co do jego wad rozwojowych. Badania prenatalne pozwalają je diagnozować bardzo wcześnie między innymi po to, by je leczyć, jeśli tylko nauka umie im zaradzić, chociaż nie zawsze jest to możliwe albo ze względu rodzaj wady albo ze względu na niedostatek wiedzy co do stwierdzonych wad. Zdiagnozowane nieuleczalne upośledzenie płodu ma niejednokrotnie wpływ na decyzję o przerwaniu ciąży. Zwolennicy poglądów pro life oceniają w takiej sytuacji decyzję o aborcji jako podjętą z pozycji eugenicznych, mając na myśli eugenikę negatywną, zmierzającą do eliminacji osobników mniej 290 40 Por. bardzo interesujący artykuł K. Marulewskiej, Eugenika w świetle idei postępu. Rozważania wokół fundamentów filozoficznych, „Dialogi Polityczne” 2008, nr 10, s. 63–83, dostępny także: http://www.dialogi.umk.pl/ archiwum/10/05_marulewska.pdf; 41 Szwedzki program sterylizacji osób „niepożądanych”, mający na celu dbałość o „higienę rasy”, rozpoczęto „pod auspicjami” państwa opiekuńczego w 1936 r., a zakończono 40 lat później, zaś ujawnił go mieszkający w Szwecji dziennikarz Maciej Zaremba-Bielawski w 1997 r; program ten realizowany był też w USA, Trzeciej Rzeszy, Japonii - por. M. Zaremba-Bielawski, Higieniści. Z dziejów eugeniki, Wydawnictwo Czarne 2011. 42 Por. przypis 38. 43 Np. współczesne Chiny ze swoją partyjno-rządową polityką demograficzną są tego przykładem. 44 Jako zabieg kryptoeugeniczny powinien być jednak potraktowany przypadek upośledzonej psychicznie pacjentki Wioletty Woźnej ze wsi koło Szamotuł, o czym szeroko informowały wszystkie media, którą w 2009 r. bez jej wiedzy lekarze w trakcie porodu pozbawili płodności, dokonując sterylizacji, ponieważ „nie radziła sobie” z dziećmi, które już posiadała; 45 O. Nawrot, Demokratyczne państwo prawa wobec rozwoju biologii i medycyny, „Forum Prawnicze”, maj 2012, nr 2 (10), s. 26–27 – podaje przykłady selektywnej eugeniki pozytywnej stosowanej na świecie, kiedy to rozwój medycyny wykorzystywany jest w celach prokreacji na zamówienie, a także eliminacji zarodków z wadami wrodzonymi, i pisze: „Możliwość wyboru zdrowego zarodka z uwagi na pewne pożądane cechy, jak np. płeć, kolor włosów, możliwy wzrost przyszłego dziecka, zakwalifikować bowiem jednoznacznie należy jako akt godzący w godność istoty ludzkiej i ją uprzedmiatawiający”. Ibidem, s. 29. Vide http://www.hli.org.pl/drupal/pl/node/1393 Biojurysprudencja wartościowych lub gorszych. Świadczą o tym argumenty powoływane przez nich na różnych forach dyskusyjnych, porównujące dokonanie aborcji w takiej sytuacji z eksterminacją przez nazistów w czasie II wojny światowej ludzi chorych psychicznie czy w inny sposób upośledzonych. W rzeczywistości przyczyny dokonania aborcji ze względu na wady rozwojowe płodu mogą być jednak rozmaite. W szczególności mogą mieć związek z wartością godności życia człowieka, nieskazywania go na nieuleczalny ból i cierpienia. Ale mogą też mieć związek z wygodą czy ambicjami rodziców. W literaturze przedmiotu podkreśla się, że dopuszczenie przerywania ciąży przez ustawodawcę polskiego w art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, jeśli badania prenatalne wskazują na prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu, świadczy o aksjologicznej niespójności polskiego systemu prawa, mając na względzie wartości konstytucyjne ujawniane w orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego. O. Nawrot pisze: „Innymi słowy ustawodawca polski uznał, iż życie dziecka poczętego, którego jakość nie odpowiada określonym standardom, stanowi wartość odmienną od tej, jaką stanowi wartość życia dziecka poczętego wolnego od rzeczonych defektów46 [podkreślenie autora – M.K.]. 6. Pojawia się kolejne pytanie, czy dyskursy aborcyjne są w różnych aspektach ich występowania zorientowane ze względu na płeć. W szczególności, czy zajmowane stanowisko w kwestii aborcji zależy od płci biologicznej, albo także od postrzegania roli kulturowej i społecznej kobiety, oraz czy przedstawiciele obu płci mają równe „prawa” do głoszenia poglądów i wypowiadania się na temat aborcji. Na pierwsze z postawionych pytań odpowiedź mogłyby dać stosowne badania empiryczne. W Polsce nigdy nie podejmowano takich tematów; natomiast w latach 70. ubiegłego wieku w Stanach Zjednoczonych socjolog Arthur B. Shostak, po zabiegu przerwania ciąży dokonanym przez jego żonę, której towarzyszył w klinice aborcyjnej, zwrócił swoje zainteresowania naukowe w kierunku wpływu aborcji na mężczyzn i ich doświadczeń w tej materii. Wynikiem tych zainteresowań jest szereg artykułów Shostaka oraz znana książka pt. Men and Abortion: Lessons, Losses and Love, opublikowana w USA w 1984 r., w której autor relacjonuje odczucia i uczucia tysiąca mężczyzn czekających na swoje partnerki w 32 klinikach aborcyjnych w 8 stanach na terenie USA.47 Drugie z pytań jest znacznie bardziej zaangażowane aksjologicznie, ale także filozoficznie. Wydaje się, że możliwe odpowiedzi na to pytanie mają związek z ujęciem aborcji albo jako prywatnej kwestii kobiety, jej sfery wolności i samostanowienia, nie mającej wszakże związku z moralnością, albo jako sprawy z obszaru moralności i porządku publicznego oraz przypisywanej kobiecie roli społecznej i kulturowej. I tak, aborcja jako prywatna sprawa kobiety wiąże się z nieuznawaniem nasciturusa za indyviduum ludzkie, lecz część kobiety, jakkolwiek nie pochodzący tylko od niej samej, a w ślad za tym za taki aspekt jej życia, co do którego ona sama ma prawo decydować, nie łamiąc przy tym żadnych norm ani zasad prawnych, moralnych, czy społecznych. W takim ujęciu za uprawnione podmioty do podejmowania decyzji aborcyjnych mogą być moim zdaniem uznane tylko kobiety, analogicznie do podejmowania decyzji do46 47 291 Małgorzata Król, Wokół dyskursu aborcyjnego 292 tyczących operacji plastycznych, czy zabiegów medycznych, którym mają się poddać. Mężczyzni mogę mieć głos doradczy i pomocniczy, ale ciężar decyzji z natury rzeczy spoczywa na kobietach i tylko na nich. Zatem – przy takich założeniach – nie sposób by było wywieść roszczenia mężczyzny względem partnerki o podjęcie przez nią decyzji w sprawie aborcji bez uwzględnienia jego stanowiska w tej mierze albo wbrew temu stanowisku. Wydaje się, że tak postrzegają ten problem zwolennicy stanowiska pro choice i stanowiska orientacji dyskursu aborcyjnego ze względu na płeć żeńską. Literatura feministyczna jest w tym przypadku przykładem dyskursu głównie kobiet, o kobietach, o ich prawach i wolności wyboru, dyskursu z odniesieniami genderowymi. Z kolei przy założeniu podmiotowości (osobowości) zarodka/płodu dyskurs aborcyjny nie ma „płci”, obejmując sferę moralną i prawną, staje się sprawą publiczną. W jednakowym stopniu kompetencje prawne jak i etyczne48 potępiania aborcji – bo przy przyjęciu założenia nasciturusa jako istoty ludzkiej tylko taka postawa wchodzi w rachubę – mają zarówno kobiety jak i mężczyźni. W tym przypadku z pola widzenia schodzą problemy kobiet i ich prawa, w zamian natomiast pole dyskursu zajmują zagadnienia dziecka poczętego i jego praw. 7. Cechą współczesnych dyskursów aborcyjnych jest ich mediatyzacja, co oddziałuje na ich charakter. Po pierwsze, dzięki powszechnie dostępnym mediom problematyka aborcyjna stała się bardzo nośna społecznie. Po drugie, problematyka ta docierając do szerokich rzesz społecznych, z natury rzeczy niejednokrotnie przejawia się w dyskusjach znacznie mniej wyrafinowanych argumentacyjnie, uproszczonych, w pewnym sensie zero-jedynkowych, czasem zbanalizowanych. Można zaryzykować tezę o wykształceniu się specyficznego językowego medialnego rejestru aborcyjnego. Po trzecie, ogromne na pewnym etapie dyskusji zaangażowanie społeczne w tę problematykę zaowocowało ufundowaniem wielu organizacji rządowych i pozarządowych zajmujących się zawodowo albo na zasadach wolontariatu samą problematyką aborcyjną – i jej otoczeniem merytorycznym; pochłania to niemałe środki społeczne, ale jednocześnie aktywizuje spore grupy osób, tworzy zręby społeczeństwa obywatelskiego. Po czwarte, mediatyzacja dyskursów tego typu znacznie przyczyniła się do zwrócenia uwagi w różnych kręgach społecznych i politycznych na prawa obywatelskie kobiet, i niejednokrotnie dawała impuls do walki o ich realizację (np. przypadek Alicji Tysiąc). Jednocześnie działalność tego typu organizacji zwraca także uwagę na prawa osób nienarodzonych, przyczynia się do zwiększenia świadomości i wiedzy na temat prenatalnego okresu życia człowieka. Media wypełniają tym samym – nolens volens – posłannictwo krzewienia wiedzy o prawie i podstawowych wolnościach obywatelskich. Po piąte, obecny etap mediatyzacji dyskursów aborcyjnych, polegający na łatwej i bardzo powszechnej dostępności do informacji i jej transmisji, przyczynia się do upowszechniania ogromnej brutalności wypowiedzi, organizowania rozmaitych akcji społecznych – z jednej strony feministycznych „manif ”, z drugiej demonstracji pod szpitalami ginekologicznymi dokonującymi aborcji, które ostro się zwalczają.49 Vide przypis 14; Znane są akcje zwolenników i przeciwników aborcji, tych ostatnich także organizujących się w Parlamencie; organizowane są wystawy, produkowane są drastyczne filmy antyaborcyjne, np. słynny Niemy krzyk, zrealizowany przez Amerykanina B. Nathansona, ukazujący aparatem ultrasonograficznym zabieg przerwania ciąży itp. 48 49 1. Aborcyjny monolog wewnętrzny uzupełniony argumentacją formułowaną w toku prowadzenia dyskursów pozwala podjąć decyzję dotyczącą trwania ciąży. Jest sprawą oczywistą w tym kontekście, że można postawić pytanie o racjonalność takiej decyzji. Zasadniczo ludzkie wybory w rozmaitych sferach życia mogą prowadzić do podejmowania decyzji intersubiektywnie uznawanych za racjonalne ze względu na zróżnicowane koncepcje racjonalności50, abstrahując naturalnie od osobniczych możliwości racjonalnego myślenia, które są zróżnicowane. Właściwie panuje dziś w nauce zgoda co do tego, że nie ma jakiejś jednej powszechnie obowiązującej reguły racjonalności, działającej niczym przysłowiowy wzorzec metra w Sevres pod Paryżem.51 Warto zatem zastanowić się, czy istnieją warunki uznania decyzji aborcyjnej za racjonalną. Odpowiedź na to pytanie jest o tyle kłopotliwa, że decyzja ta ma oczywiście bezpośredni związek z określonym otoczeniem aksjologicznym towarzyszącym temu zagadnieniu. 2. Monologi aborcyjne mają za swój przedmiot między innymi wartości, które są ważne z punktu widzenia ciąży, aborcji i ich skutków, jak również odpowiedzialności za podjętą decyzję. Wartości, które przede wszystkim liczą się w powyższej sytuacji, mają z jednej strony charakter zasadniczy, światopoglądowy, zobiektywizowany, z drugiej zaś – charakter konkretno-sytuacyjny, jednostkowy, czyli ważny podmiotowo. Te pierwsze to wspomniane wyżej takie wartości podstawowe jak życie ludzkie, godność i wolność. W procesie swojego monologowania podmiot przede wszystkim przyjmuje założenie – najczęściej nieuświadamiane albo przynajmniej niewerbalizowane - odnoszące się do życia zarodka lub płodu jako człowieka (dziecka) czy osoby: czy życie to zaczyna się z chwilą zapłodnienia, czy później, a jeśli później – to kiedy? Wydaje się, że jest to punkt odniesienia, który w zasadniczy sposób może decydować o dalszym przebiegu procesu podejmowania decyzji. Wraz z innymi argumentami może on przybierać postać stanowiska pro life albo pro choice. Równie wyjściową wartością w procesie decyzyjnym jest dobro kobiety, w tym życie i zdrowie własne kobiety, jeśli jest zagrożone w związku z ciążą. Dylematy te wyraźnie widoczne były w dwóch skrajnych przypadkach znanych powszechnie z mediów, takich jak casus Alicji Tysiąc oraz casus Agaty Mróz.52 Najbardziej dramatyczne wybory odnoszą się do skonfrontowania i oszacowania życia zarodka/płodu oraz życia/zdrowia matki: czyje życie jest więcej warte? Równie trudne wybory wiążą się z pozostałymi wartościami, czyli godnością ludzką i wolnością a życiem osoby ludzkiej. Problem, jaki się w tym kontekście pojawia, sprowadza się do pytania, czy wartości te – i wszystkie inne mogące wchodzić Por. M. Zirk-Sadowski, Rozumienie ocen w języku prawnym, Łódź 1984, s. 114 i n. Nie obowiązujący już, notabene, od kilku dekad. 52 W 2000 r. Alicja Tysiąc nie uzyskała zgody na dokonanie aborcji uzasadnionej stanem zdrowia związanym z wysoką krótkowzrocznością – ciąża stanowiła zagrożenie dla jej zdrowia, polegające na niebezpieczeństwie doprowadzenia do zwiększenia krótkowzroczności albo utraty wzroku; publicysta Tomasz Terlikowski zarzucił jej „moralną obrzydliwość” i porównał do hitlerowskiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna – donosiły media 25 kwietnia 2012 r.; Agata Mróz, dwukrotna mistrzyni Europy w siatkówce, przez kilka lat walcząc z białaczką, odsunęła w czasie decyzję o przeszczepie ratującym życie, gdy dowiedziała się że zostanie matką, zmarła 4 czerwca 2008 r. – dwa miesiące po urodzeniu córki. Biojurysprudencja III 50 51 293 Małgorzata Król, Wokół dyskursu aborcyjnego w rachubę w związku z problematyką aborcyjną – dają się uszeregować na skali według ich ważności, czy według jakiejś innej miary. Pojawia się zatem niesłychanie kontrowersyjna co do znaczenia i występowania kwestia nie/współmierności wartości. Zjawisko nie/współmierności zauważone zostało w literaturze niejako przy okazji rozwijania koncepcji liberalizmu społecznego i pluralizmu etycznego53 i na dobre zagościło w naukach humanistycznych takich jak etyka, nauki polityczne, a także filozofia prawa. Generalnym pytaniem, jakie stawia się w związku ze zjawiskiem nie/współmierności wartości jest, czy wartości są porównywalne w taki sposób, aby można je było porządkować na jakiejś skali według jakiejś cechy, stopnia ważności, nasilenia, cenności. A zatem, czy jedne wartości można oceniać i „ważyć” z punktu widzenia innych. Czy można mianowicie ustalić przykładowo, która wartość jest bardziej godna ochrony: życie nienarodzonego, czy życie matki, przyjście na świat czy życie godne itp. Jedni dostrzegają zjawisko niewspółmierności wartości, inni zaprzeczają występowaniu tego zjawiska54. Pojawia się pytanie, czy przyjęcie tezy o występowaniu niewspółmierności wartości, prowadzi do trudnych konsekwencji światopoglądowych, aksjologicznych, prawnych, a przede wszystkim metodologicznych – jak dokonywać racjonalnych wyborów wartości, czy wybory takie są w ogóle możliwe, czy są one intersubiektywnie uzasadnialne, czy można je oceniać z punktu widzenia jakiejś racjonalności.55 Joseph Raz, argumentując za niewspółmiernością wartości, dostrzegł ważne ze społecznego, prawnego i moralnego punktu widzenia zjawisko niewspółmierności konstytutywnej. Jest to tego typu sytuacja aksjologiczna, w której dla niektórych wartości nie tylko nie sposób znaleźć wspólnej miary, ale co więcej – dokonywanie tego typu porównań nie wchodzi w rachubę z założenia, ponieważ uważamy, że takich porównań nie godzi się czynić co do zasady i pod żadnym pozorem ze względu na przyjęty ład prawny, społeczny i moralny.56 Z kolei wartości ważnych podmiotowo jest bardzo wiele, mogą być mocno zróżnicowane, mają charakter zmienny i układają się w różne konfiguracje. Spośród takich wartości wskazać można np. posiadanie potomstwa, ale także bezdzietność, życie małżeńskie albo samotne, dobrą pozycję społeczną, i inne. Na pozycję społeczną składa się z kolei status zawodowy, ale także cywilny, towarzyski, rodzinny, ekonomiczny. Fakt zajścia w ciążę może według mniemania kobiety w negatywny sposób oddziaływać 294 53 Por. M. Zirk-Sadowski, Rozumienie ocen w języku prawnym, Łódź 1984; A. Chmielewski, Niewspółmierność, nieprzekładalność, konflikt. Relatywizm we współczesnej filozofii analitycznej, Wrocław 1997; B. Polanowska-Sygulska, Pluralizm wartości i jego implikacje w filozofii prawa, Kraków 2008; S. Wojtczak, O niewspółmierności wartości i jej konsekwencjach dla stosowania prawa, Łódź 2010. 54 Por. A. Chmielewski, op. cit., s. 60 i n.; D. Zienkiewicz, Niewspółmierność teorii naukowych, http://www. zut.edu.pl/fileadmin/pliki/human/Do_pobrania/Publikacje/Niewspolmiernosc_teorii_naukowych_-_Dariusz_ Zienkiewicz.doc pisze: „Podsumowując ten krótki szkic historii niewspółmierności należy stwierdzić, iż chociaż na przestrzeni dwudziestego wieku owa idea zyskiwała na precyzji, to nadal daleko jej do zadowalającej egzemplifikacji. Z drugiej jednak strony dotychczasowe próby zakwestionowania niewspółmierności, wyrażające się na różne sposoby, takie jak: powoływanie się na empiryczne przykłady z historii nauki (Bilikiewicz); konsekwencje dla teorii poznania (Bilikiewicz); kwestionowanie sensowności samego pojęcia (Davidson); unieważnienie problemu (Rorty), także nie wzbudzają zaufania. Pozostaje zatem przekonanie, iż kategoria niewspółmierności nadal jest wyzwaniem dla filozofów nauki”. Por. także S. Wojtczak, op. cit., część I. 55 Por. S. Wojtczak, op. cit., s. 173 i n. 56 Por. J. Raz, Morality of Freedom, Oxford, Clarendon Press, 1986, s. 340 in.; B. Polanowska-Sygulska, Pluralizm wartości..., s. 107–110, 266; S. Wojtczak, op. cit., s. 131–173. 57 Dobrostan psychiczny (SWB: subjective well-being) jest pojęciem z zakresu psychologii pozytywnej i oznacza poznawczą i emocjonalną ocenę własnego życia, obejmującą doświadczenie przyjemnych emocji, niski poziom negatywnych nastrojów i wysoki poziom zadowolenia ze swojego życia – por. E. Diener, S. Oishi, R. E. Lukas, Subjective Well-Being: The Science of Happiness and Life Satisfaction, „Oxford Handbook of Positive Psychology”, ed. by C. R. Snyder, S. J. Lopez, 2nd ed., Oxford University Press 2009, rozdz. 17. 58 Zajmuje się tym zagadnieniem filozofia, etyka, metodologia, psychologia i socjologia. 59 Por. A. MacIntyre, Dziedzictwo cnoty. Studium z teorii moralności, przekł. A. Chmielewski, Warszawa 1996, s. 30 i n.; A. Chmielewski, op. cit., s. 73 i n. Biojurysprudencja na jej pozycję społeczną, powodując zagrożenie utraty pracy, perturbacje związane z wykonywaniem zawodu, komplikacje rodzinne, zagrożenie pogorszenia jej sytuacji ekonomicznej. Może ona zatem rozważać przerwanie ciąży, monologując z pozycji pro choice. Z drugiej strony ciąża – zdaniem innej kobiety – może przyczynić się do zbudowania jej wyższej pozycji społecznej, wyższego statusu rodzinnego, towarzyskiego itp., skłaniając ją do utrzymania ciąży. Wśród wartości ważnych podmiotowo znajdą się także te związane z momentem zapłodnienia, w szczególności zaistniałym w związku z przestępstwem takim jak zgwałcenie, kazirodztwo, czy bardzo młodym wiekiem matki. W tym przypadku możliwa argumentacja może iść w kierunku za albo przeciwko przerwaniu ciąży w zależności od postawy pro choice lub pro life, kształtowanych w najogólniejszym zakresie przez wartości podstawowe. Wartości ważne podmiotowo mają za swój przedmiot, generalnie rzecz biorąc, dobro kobiety ciężarnej. Pytanie, które jest jednak decydujące to – jakiego typu dobro: zdrowie, wygoda, spokój psychiczny, bogactwo, czy ogólnie dobrostan kobiety, decydujący o jej zadowoleniu z życia.57 Zobiektywizowana wartość poszczególnych dobr może odbiegać in plus albo in minus od ich wartości subiektywnej. Wartości ważne podmiotowo tworzą łącznie z przyjętymi w konkretnej sytuacji psycho-socjologicznej wartościami podstawowymi – „rodziny wartości”. Na jednym biegunie znajduje się więc rodzina wartości związana z ideologią pro life, na przeciwległym – ta, związana z ideologią pro choice. Sądzę, że wymienione wyżej rodziny wartości zasadniczo nie poddają się uwspółmiernieniu. Jednakże warto zauważyć, że dyskursy aborcyjne nie mają w zasadzie na celu porządkowania i budowania skal podstawowych dóbr takich jak ludzkie życie, godność, czy wolność, wokół których się toczą. Uczestnicy dyskursów aborcyjnych przystępują na ogół do dyskusji mając ustalone przekonania i poglądy aksjologiczne, do których pragną przekonać innych (co się chyba nie zdarza). Natomiast odmiennym kontrowersyjnym zagadnieniem jest to, jak do nich dochodzą, co próbuje się ustalić na gruncie różnych dyscyplin badawczych.58 Przyjmuję zatem, że dyskursy aborcyjne podejmowane ze względu na wskazane rodziny wartości skupione wokół postawy pro life i pro choice nie są w stanie doprowadzić ich uczestników do consensusu, ponieważ poszczególne wartości podstawowe nie są współmierne.59 To może być jedną z przyczyn reguły respektowania klauzuli sumienia w odniesieniu do pracowników medycznych, w tym przede wszystkim lekarzy, a ostatnio także farmaceutów, zrzeszonych w Stowarzyszeniu Katolickich Farmaceutów Polskich. Natomiast można przyjąć, że w obrębie jednej rodziny wartości tworzą w miarę spójny, współmierny zbiór dóbr nie pozostających ze sobą w relacji niezgodności 295 i w jakimś stopniu uporządkowany na przyjętej podmiotowo skali.60 Pozwala to, jak sądzę, na podejmowanie podmiotowo racjonalnej decyzji w sprawie aborcji, która to decyzja może być także intersubiektywnie akceptowalna w ramach określonej rodziny wartości. Ta sama decyzja – ze względu na inną rodzinę wartości może zostać uznana nie tylko za nieracjonalną, ale wręcz niezrozumiałą, czy oczywiście nieakceptowalną. Podsumowując, sądzę, że to, co przeszkadza uczestnikom dyskursów aborcyjnych w dochodzeniu do względnego consensusu to przede wszystkim zjawisko niewspółmierności wartości, wokół których formułowane są podstawowe argumenty uczestników tej społecznej interakcji, a po drugie niesymetryczność dyskursów, która wyraża się w prowadzeniu ich w odmiennych rejestrach językowych. Ponadto nie bez znaczenia są także wartości ważne podmiotowo, występujące łącznie z wartościami podstawowymi w ramach poszczególnych rodzin wartości. Małgorzata Król, Wokół dyskursu aborcyjnego IV 296 U podstaw procesów decyzyjnych odnoszących się do aborcji leżą rozmaite czynniki. Przede wszystkim z obszaru wiedzy – niezbędna jest baza teoretyczna – całokształt wiedzy na temat człowieka, jego życia, początkach życia oraz walorach tego życia – godności i wolności, ale też wiedza z zakresu prawa i jego regulacji co do ochrony życia poczętego. Poza tym, potrzebna jest wiedza o sobie samym, podmiocie podejmującym decyzję aborcyjną, świadomość własnych postaw moralnych i prawnych, świadomość własnych przekonań i dążeń, celów życiowych, aspiracji. Czynniki te stanowią swego rodzaju bazę argumentacyjną w procesie podejmowania decyzji. Oprócz niej potrzebne jest zaplecze aksjologiczne – reguły moralne, które stają się kryteriami etycznymi podejmowanej decyzji. Szczególna rola w kontekście decyzji aborcyjnej może przypaść obowiązującemu prawu, które oddziałuje niejako podwójnie – informacyjnie z racji wiedzy o jego zapisach, a także etycznie – wzmacniając interesowną albo bezinteresowną motywację etyczną, szczególnie, jeśli prawo jest opresywne w przypadku dopuszczenia się przestępstwa przerwania ciąży. Interesującym pozostaje fakt, że choć na gruncie prawa obowiązującego nie dysponujemy definicją legalną życia człowieka i jego początkowego momentu – obowiązuje zakaz dokonywania aborcji z paroma wyjątkami. Z tego płynie wniosek, że polski ustawodawca nie zawierza moralności ludzi w tym zakresie, penalizując co do zasady przerywanie ciąży. Widać, wychodzi z założenia, którego autorem jest Zygmunt Bauman, że moralność nie zawsze jest odporna na wygodę. 60 Przykładowo, na gruncie etyki katolickiej najwyższą wartością jest życie ludzkie występujące w każdej postaci – od zapłodnienia do naturalnej śmierci – a zatem pozostałe wartości z rodziny pro life są dobru temu podporządkowane i mu ustępują, z kolei poglądy liberalne pozwolą ustalić wolność jako wartość podstawową i podporządkować jej inne wartości; Aleksander Mereżko Uniwersytet w Kijowie, Ukraina One of the key questions of contemporary science is whether legal science, or jurisprudence, can be considered authentic science, having a definite research objective and specific methodology. For many centuries lawyers, philosophers, and politicians have had endless discussions on the question of what law really is; what is the essence of law. As Kant ironically remarked in his famous Critique of Pure Reason of 1781, “jurists are still searching for a definition of their concept of law”.1 Regrettably, this still remains the case in jurisprudence today. The difference is only that we now have more definitions of law than in the time of Kant. It stands to reason that without a clear-cut and unanimous understanding of the law as a specific phenomenon of social life, we cannot claim a truly scientific status for legal science. To put it differently, without a uniform understanding of the law, jurisprudence turns into nothing more than a mosaic of subjective, sometimes even exotic, views on the nature of law. Everyone is talking about the law as something objective, but each has his or her own understanding of this phenomenon. In addition, without a uniform understanding of law we cannot assume that it is effectively being applied to and efficiently regulating social relations. On the other hand, paradoxically, people who are not in the legal profession, on a practical level, somehow in most life situations are abiding by law, despite very often not knowing its specific content, or rather having only vague understanding of it. For example, although the majority of people never read criminal law statutes, they nevertheless intuitively abide by criminal law. When one comes to think of this really amazing fact, it becomes quite clear that, by and large, people live by “intuitive law”, as Leon Petrażycki would call it, rather than legal texts. Sometimes legal theorists and philosophers remind us the Indian fable, Six Blind Sages, about several blind sages who are researching an elephant from different perspectives. As this fable explains: six blind sages, having never been near an elephant, suddenly had an opportunity to touch one. After touching the flat, flappy ear of the animal, one blind sage exclaimed that the elephant was like a fan. The pachyderm’s tail and leg induced two others to conclude that the elephant was like a rope and a tree trunk. Other descriptions included: “...like a wall”, “...like a snake”, “...like spears”. With each blind man espousing a different story, a heated argument ensued. Soon, the elephant’s owner was awakened by the ruckus and came out to quiet the group. After 1 1 st ed., p. 731. Biojurysprudencja Law and Elephant. Towards Integrative Theory of Law 297 Aleksander Mereżko, Law and Elephant. Towards Integrative Theory of Law 298 each blind man explained his case, the owner responded: “The elephant is a very large animal. Its side is like a wall. Its trunk is like a snake. Its tusks are like spears. Its legs are like trees. Its ears are like fans. And its tail is like a rope. So you are all right. But you all are also wrong. For each of you touched only one part of the animal. To know what an elephant is really like, you must put all those parts together”. This fable might serve as a neat metaphor explaining the current dilemma surrounding understanding contemporary jurisprudence. Similarly, contemporary theorists and philosophers research law in what may be considered a reductionist approach, because they reduce a complicated and socially dynamic phenomenon, in this case the law, to its concrete manifestations. If, for example, legal positivists reduce it to norms or legal texts, containing those norms, naturalists insisting on nature as the source of law, whereas legal realists view law as a kind of, or result of, politics. These are only a few perspectives of the understanding of law that exist in the ocean of different legal theories. In my view, in order to comprehend the essence of law, we should first look at it from a basic, realistic perspective; an almost even childish perspective, which asks the question where we can find law, where it is located, rather than trying to describe what law is, as such. From this “basic” perspective, let us take a look at the typical legal situation when a judge in the court announces his or her decision. Where can we “find” or “locate” the law in this situation? Firstly, we can assume that the law might be hiding in a book which the judge is reading and referring to when he makes a decision. Secondly, the law resides in the head of the judge, which is perhaps a more Platonic idea. Thirdly, the law might exist in the relationship between judge and the other people in the courtroom, who react to his words in a particular way. And lastly, the law can reside in something else, which is not visible, but which puts all this processes in motion. Converting all these answers into scientific language, we may argue that the phenomenon of law can be viewed as simultaneously existing in four dimensions. First of all, the law is a system of legal signs and symbols, which are studied by legal semiotics and legal hermeneutics. This is the objective element of law; objective in the sense of Carl Popper’s theory of an “objective world”. This approach, putting emphasis on legal text, is mostly associated with legal positivism. As a set of signs and symbols, the law continuously influences the human consciousness and sub-consciousness. Secondly, the law is the content of the human psyche (mentality), i.e., “legal emotion” (impulsion), as described in the psychological school of thought of Leon Petrażycki. This is the subjective element of the law, which has a bilateral, “attributiveimperative” character. Aleksander W. Rudziński explains that Petrażycki’s concept of legal “emotions” are “complex psychological imperative-attributive experiences, having a double passive (stimulus) and active (reaction) nature. The image of an observed or imagined action releases an emotional repulsion or attraction and a conviction that actor A is obliged to behave in a certain manner (duty impulse), and that the behavior of actor A is due to person B as his right. Actors A and B may be both extraneous and observed, or 2 A. W. Rudziński, Petrazycki’s Significance for Contemporary Legal and Moral Theory, “The American Journal of Jurisprudence”, 1976, p. 113. 3 G. Balandier, Gurvitch, Harper & Row, Publishers, New York, Evanston, San Francisco, 1974, p. 19. 4 See: J. R. Searle, The Construction of Social Reality, The Free Press, New York 1995. Biojurysprudencja imagined by the person experiencing a legal emotion, or the experiencing person may be one of the two (A or B). The kind of action or behavior may be physical or even psychical in nature”.2 From the standpoint of Petrażycki’s theory, legal symbols are non-psyche signs of legal character by means of which legal psyche is getting objectified and symbolized. Legal signs are sort of carriers conveying legal emotions. From this perspective, the law is studied by legal psychology and is congruent with the theory of natural law, which is understood as the theory of human’s nature, i.e., the psychological nature of human beings. It is also noteworthy that the psychology of human beings is embedded in the “collective sub-consciousness”, which, according to Carl Gustav Jung, contains archetypes, some which may serve as a basis for legal psychology. The psychological approach by Petrażycki has become a starting point for his disciples and followers to develop the sociology of law based on his approach. Petrazycki’s followers include Nikolai Timashev, George Gurvitch, Pitirim Sorokin, and Mikhail Reisner. At the same time, Petrażycki’s theory could be developed further with the help of more contemporary theories of psychology, such as psychoanalysis and behaviorism. In terms of psychoanalysis, the law is in represented in human psyche as the Freudian “Super-Ego”, being a sphere from which feelings of obligation grow, where the “Id” becomes a source of feelings of rights. The “ego”, consciousness, is trying to reconcile instincts and urges, on the one hand, and requirements of society, on the other, trying to maintain a conscious balance between individual rights and social obligations. In its sphere, legal emotions obtain a conscious form. The relationship between psychic life and social life are closely intertwined. As Georges Gurvitch wrote, “there are psychic elements in the social, and social in the psychic”.3 It is also interesting to note, speaking on the foundations of legal psychology, that there has appeared a new legal science, neurojurisprudence, which studies relations between legal emotions (impulsions) and state of brain, and nowadays can be studied using modern computer technology. Thirdly, the law is a social relation, or, to be more precise, social communication, studied by legal sociology. This is neither an objective, nor subjective element of law. This approach, rather, is an inter-subjective element of the law, which can be described as a “communication of minds”, or, in terms of theory of John R. Searle, a kind of social fact created by social agreement.4 From this perspective, the law is a product of society (ubi jus, ibi societas) and an expression of social consciousness. We could also notice here that the law is a psycho-social phenomenon, which stresses inseparability, but not identity, of individual consciousness and society. In support of this approach, we could recall the concept of custom in international law, which is made up of practice and opinio juris. The latter is often referred to as a psychological element 299 Aleksander Mereżko, Law and Elephant. Towards Integrative Theory of Law 300 of international custom, i.e., a perception of international society, made up of the subjects of a legally binding practice of international law – a norm of international law. To put it differently, we might say that international customary law, historically being the primary source of international law, is simply what is considered to be international law by the international community. This is to say, in the simplest and briefest from, we could argue that the law is merely something that is regarded as law by society at a certain point of its historical development. It is also important to recall the sociological theory of Niklas Luhman, according to whom social systems are systems of communication and society is the most encompassing social system. His theory also highlights the point that being the social system that comprises all (and only) communication, today’s society is a world society. As a social communication, the law operates on two, different communicable levels: 1) inter-individual communication (within one legal culture or between different legal cultures); and 2) inter-group communication (within one legal culture or between different legal cultures). This communication is teleological and has a definite goal: the redistribution of rights and duties between subjects of a given society (e.g., family, state, political party, church, world community). In the final analysis, the law is fundamentally about the distribution of rights and duties. All social groups can be subdivided into two categories: 1) natural – i.e., driven by instinct (e.g., family); 2) artificial – i.e. driven by a common goal (e.g. state). Finally, law is a system of values, sort of legal metaphysics, having transcendental, rather than empirical character. This is an axiological element of law, which is closely related to the theory of natural law. The axiological approach to law is mostly associated with “idealism”. Unlike “realism”, which holds that there is but one world, in particular the world of reality that is related to empirical cognition, idealism holds that there is another world of values related to normative cognition. In other words, if realism locates law in the world of social facts, idealism holds that law must be located in the world of values. From our vantage point, the integral theory of law presupposes including the world of reality in world of values, because values ostensibly influence human behavior, and in this way, influence social reality. To put differently, social reality belongs to everything that has an effect on it. The typical example of the axiological approach is a famous thesis written by the legal philosopher Gustav Radbruch. According to Radbruch’s thesis law, by its nature, is a “will to justice”. From this perspective, law is a constant non-stop process aiming at achieving certain goals, which in Kantian terms, could be called “regulative ideas”, such as justice, peace and freedom and equality. The overarching goal of law is justice. But how could we define justice? According to Petrażycki, justice is nothing but intuitive law. In this view, intuitive law is not so much as justice, as it is rather a subjective image of objective justice in the individual human psyche (mentality). To put differently, intuitive law of an individual is subjective justice. In addition to the aforementioned explanation of justice, another level of justice also exists, called “inter-subjective justice”, which is expressed in collective consciousness as the intuitive law of a specific social group. 5 See: Plato’s dialog Gorgias <http://classics.mit.edu/Plato/gorgias.html> Biojurysprudencja At the same time, apart from subjective and inter-subjective justice, we should recognize the existence of objective justice as well. Objective justice refers to the ideal state of legal relations in a given social group, which is string to be attained via the legal system. But what would be this ideal state of legal relations within a certain society? If we take, as an example, only one legal relation between two subjects, the ideal, i.e. just, state of this legal relation would be a state when each subject has an equal amount of rights and duties. In other words, not one of them would have more rights and less duties than the other. Here we should have a stable balance between rights and duties, because someone’s right is inescapably the other’s duty (obligation), and the law appears here as an instrument for establishing this balance between mutual rights and duties. It is obvious that if although one legal relation is relatively easy to establish, and maintain such a balance in this legal micro-order, in the case of a multitude of legal relations within a legal macro-order, it would be by far more difficult to balance and maintain this order because of the diversity of its legal relations and subjects. Nevertheless, it is the primary function of law to constantly try to establish this ideally just order. Otherwise there might exist a growing gap between intuitive and positive law and, as a result, disintegration of society. Talking about justice, we should keep in our mind that it is a dialectical phenomenon. From Plato’s philosophy we know that there is natural justice, mostly associated with freedom, and conventional justice, associated with equality.5 We could even say that justice is freedom limited (constrained) by equality. The art of law is to create and maintain a balance between freedom and equality in a given society. From a political point of view we could see in every social order forces striving to preserve freedom (e.g., political movements professing ideology of liberalism), on the one hand, and forces trying to establish more equal, egalitarian society (socialist movements). Taken to extremes, ideas of freedom and equality destroy society. For example, society based upon freedom without equality in the long run brings about a polarization between rich and poor, between strong and week, which, in turn, eventually leads to freedom for privileged classes and slavery for the rest of society. On the other hand, extreme equality not only stifles freedom, but also dialectically leads to inequality, when a privileged class emerges that is supposed to effectuate equality in a society. To summarize, the law is a dynamic process of social communication aimed at the just redistribution of rights and duties within given society, taking place in four dimensions: 1) semiotic, 2) psychological, 3) sociological and 4) axiological. All these dimensions of law are intertwined, interconnected and inseparable. As a matter of fact, we cannot have one without all others. The law, as a complex social system, is: 1) emergent; 2) autopoietic; 3) evolutionary and 3) synergetic. By emergency of law we mean that its patterns arise out of multiplicity of relatively simple interactions. Law’s existence spontaneously emerges from a multitude of social communications, rather than being intentionally constructed from above. In this respect, 301 the law is derived from our consciousness, which arises out of the interactions of myriads of neurons. The self-organizing system law is autopoietic because its existence and functioning, in principle, correspond to the definition of autopoiesis, which is defined by Humbert Maturana and Francisco Varela as: “an autopoietic machine is a machine organized (defined as a unity) as a network of processes of production (transformation and destruction) of components which: (i) through their interactions and transformations continuously regenerate and realize the network of processes (relations) that produced them; and (ii) constitute it (the machine) as a concrete unity in space in which they (the components) exist by specifying the topological domain of its realization as such a network”.6 Law is a result of the evolution of humankind. The law develops in the process of historical and psychological evolution. Law is also a synergetic, social phenomenon because it is a complex self-organizing system that emerges as a social order from the chaos of human interactions. To sum up, all the above mentioned dimensions of law’s existence make it complicated and interesting phenomenon for further scientific research. Aleksander Mereżko, Law and Elephant. Towards Integrative Theory of Law 6 H. R. Maturana, F. J. Varela, Autopoiesis and Cognition. The Realization of the Living, Kluwer 1980, p. 78. Mirosław Nesterowicz Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu PRAWO DO BADAŃ PRENATALNYCH WEDŁUG PRAWA POLSKIEGO Prawo kobiety do badań prenatalnych zostało unormowane w ustawie z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży (Dz.U. Nr 17, poz. 78). Artykuł 2 ust. 2a ustawy wprowadza obowiązek organów administracji rządowej oraz samorządu terytorialnego do zapewnienia kobiecie w ciąży opieki prenatalnej oraz „są zobowiązane zapewnić swobodny dostęp do informacji i badań prenatalnych, szczególnie wtedy, gdy istnieje podwyższone ryzyko bądź podejrzenie wystąpienia wady genetycznej lub rozwojowej płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu płodu”. Obowiązek państwa stworzenia dostępu do genetycznych badań prenatalnych (w okresie ciąży oraz przed poczęciem dziecka, podejmowanych w celu wykrycia zagrożeń dla zdrowia przyszłego dziecka, potwierdzenia lub wyłączenia uszkodzenia indywidualnego embrionu lub płodu) wynika również z Rekomendacji Komitetu Ministrów Rady Europy Nr R/90/13 z 21 czerwca 1990 r. dotyczącej prenatalnych badań genetycznych lub badań przesiewowych, prenatalnych genetycznych badań diagnostycznych oraz związanego z tym poradnictwa. Rekomendacja głosi, że „nie powinno się stosować jakichkolwiek dyskryminujących warunków wobec osób, które poszukują możliwości poddania się badaniu przesiewowemu lub badaniu diagnostycznemu...” (zasada 10).2 Jest oczywiste, że obowiązek badań prenatalnych ma być realizowany przez publiczne zakłady opieki zdrowotnej, dla których organy administracji rządowej lub samorządu terytorialnego są organami założycielskimi. Kobieta w ciąży ma prawo do badań bezpłatnych, niezależnie od tego, czy Fundusz (kasa chorych) wprowadził tu jakieś limity i od tego, czy jest ubezpieczona (art. 2 ust. 1 pkt 3 i art. 13 ustawy z 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, Dz.U. Jedn. tekst z 2008 r., Nr 164, poz. 1027). Za świadczenia udzielone nieubezpieczonym zapłaci budżet państwa (rozporządzenie Ministra Zdrowia z 10 października 2011 r. w sprawie sposobu i trybu finansowania z budżetu państwa świadczeń opieki zdrowotnej, Dz.U. Nr 225, poz. 1355). 1 Case of R.R. v. Poland C app. no. 27617/04/ orzeczenie z 26 V 2011 r. – zob. do tego wyroku glosę B. Gronowskiej, „Palestra” 2011, nr 9–10, s. 126 i n. 2 Por. J. Kapelańska-Pręgowska, Prawne i bioetyczne aspekty testów genetycznych, Warszawa 2011, s. 213. Biojurysprudencja Prawo do badań prenatalnych w świetle wyroków Sądu Najwyższego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie R.R. przeciwko Polsce1 303 Mirosław Nesterowicz, Prawo do badań prenatalnych w świetle wyroków Sądu Najwyższego... 304 Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 21 XII 2004 r. w sprawie zakresu świadczeń opieki zdrowotnej, w tym badań przesiewowych, oraz okresów, w których badania te są przeprowadzane – zał. nr 3 (Dz.U. Nr 276, poz. 2740) ograniczyło wykonywanie badań prenatalnych do 22 tygodnia ciąży. Można było mieć wątpliwości, czy rozporządzenie to nie narusza Konstytucji, ograniczając prawa pacjenta, przyznane mu przez ustawy, a w szczególności prawa kobiety w ciąży do niezbędnej diagnostyki (na co trafnie zwrócił uwagę Sąd Najwyższy w wyroku z 12 VI 2008 r., III CSK 16/08), a także czy jest to medycznie uzasadnione. Wiele z tych badań prenatalnych to procedury nieinwazyjne bądź badania cytogenetyczne i molekularne, natomiast ryzyko badań inwazyjnych powikłań ciąży lub dla płodu ocenia się na 0,3–1%.3 Cytowana wyżej Rekomendacja Rady Europy ograniczeń czasowych do wykonywania badań prenatalnych nie przewiduje. W nowym rozporządzeniu Ministra Zdrowia z 30 VIII 2009 r. (Dz.U. Nr 140, poz. 1148) ograniczenie to nie występuje. Zgodnie z Załącznikiem do tego rozporządzenia (oraz Zarządzenia Prezesa NFZ nr 57/2009/DSOZ) zapewnia się bezpłatne badania pacjentkom spełniającym przynajmniej jedno z następujących kryteriów: 1) wiek matki powyżej 35 lat, 2) wystąpienie w poprzedniej ciąży aberracji chromosomowej płodu lub dziecka, 3) stwierdzenie wystąpienia strukturalnych aberracji chromosomowych u kobiety ciężarnej lub u ojca dziecka, 4) stwierdzenie znacznie większego ryzyka urodzenia dziecka dotkniętego chorobą uwarunkowaną monogenetycznie lub wieloczynnikową, 5) stwierdzenie w czasie ciąży nieprawidłowego wyniku badania USG i/lub badań biochemicznych wskazujących na zwiększone ryzyko aberracji chromosomowej lub wady płodu. Trzeba też wskazać na art. 9 ust. 2 ustawy z 26 XI 2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz.U. z 2009 r., Nr 52, poz. 417), który stanowi, że pacjent, w tym małoletni, który ukończył 16 lat, lub jego przedstawiciel ustawowy mają prawo do uzyskania od lekarza przystępnej informacji o stanie zdrowia pacjenta, rozpoznaniu, proponowanych oraz możliwych metodach diagnostycznych i leczniczych, dających się przewidzieć następstwach ich zastosowania albo zaniechania, wynikach leczenia oraz rokowaniu.4 Korelatem tego prawa pacjenta jest obowiązek lekarza udzielenia takich informacji (art. 31 ust. 1 ustawy z 5 XII 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, Dz.U. Jedn. tekst z 2008 r., Nr 136, poz. 857). Powołanie się przez lekarza na „klauzulę sumienia” (art. 39 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty) dla odmowy skierowania na badania prenatalne jest naruszeniem prawa, godzi w prawa pacjenta do informacji oraz otrzymania świadczeń diagnostycznych. Badania te nie muszą prowadzić do zabiegu przerwania ciąży (na co powołują się lekarze odmawiając wydania skierowania na te badania), lecz do le3 Zakres i harmonogram ciążowych badań diagnostycznych został określony w Rekomendacjach Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego z 20–21 V 2005 r. w zakresie opieki przedporodowej w ciąży o prawidłowym przebiegu – zob. J. Haberko, Cywilnoprawna ochrona dziecka poczętego a stosowanie procedur medycznych, Warszawa 2010, s. 197 i n. 4 Por. M. Świderska, [w:] E. Bagińska, M. Śliwka, M. Świderska, M. Wałachowska, Ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Komentarz, red. M. Nesterowicz, Warszawa 2009, s. 78 i n.; D. Karkowska, Ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Komentarz, Warszawa 2010, s. 148 i n. Biojurysprudencja czenia dziecka w okresie płodowym albo szybko po urodzeniu (takie też jest stanowisko Trybunału, o czym dalej). Nie można też zapominać, że według art. 38 ust. 3 Kodeksu Etyki Lekarskiej „Lekarz ma obowiązek zapoznać pacjentów z możliwościami współczesnej genetyki lekarskiej, a także diagnostyki przedurodzeniowej. Przekazując powyższe informacje, lekarz ma obowiązek poinformować o ryzyku związanym z przeprowadzeniem badań przedurodzeniowych”. Diagnostyka przedurodzeniowa obejmuje zarówno PND (genetyczną diagnozę prenatalną), jak i PGD (genetyczną diagnozę preimplantacyjną).5 Lekarzowi nie wolno także dezinformować pacjentów, że wykonał określone badania, skoro ich nie wykonał6, gdyż może wówczas być zobowiązany do zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę na skutek zawinionego naruszenia praw pacjenta (art. 4 ust. 1 ustawy o prawach pacjenta w zw. z art. 448 k.c.), niezależnie od tego, czy pacjent poniósł jakąś szkodę.7 Naruszenie przez lekarzy prawa kobiety w ciąży do badań prenatalnych, skutkiem czego jest niemożność podjęcia przez nią decyzji co do legalnej aborcji i urodzenie dziecka z ciężkim i nieuleczalnym upośledzeniem, może być podstawą do roszczeń odszkodowawczych z tytułu wrongful birth.8 Przykładem tego jest tzw. „sprawa łomżyńska”, rozstrzygnięta ostatecznie przez SN w wyroku z 13 X 2005 r. (IV CSK 161/05)9 i SA w Białymstoku w wyroku z 4 VII 2008 r. (I A Ca 278/08).10 Sąd ten uwzględniając powództwo rodziców dziecka o odszkodowanie i zadośćuczynienie w uzasadnieniu powiedział: „1. W sytuacji, gdy badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu, rodzice mają prawo do świadomego podjęcia decyzji, czy chcą i mogą obciążyć siebie i swoją rodzinę skutkami urodzenia upośledzonego dziecka; mają prawo w takiej sytuacji podjąć decyzję o przerwaniu ciąży; 2. Uniemożliwienie rodzicom wykonania tych praw prowadzące do urodzenia, wbrew ich woli, dziecka upośledzonego, rodzi po stronie podmiotu odpowiedzialnego obowiązek zapłaty odpowiedniego zadośćuczynienia na podstawie art. 448 k.c. za doznaną krzywdę w wyniku naruszenia ich dóbr osobistych; 3. Rodzice mogą też żądać wyrównania uszczerbku majątkowego wynikającego z konieczności poniesienia dodatkowych kosztów utrzymania i wychowania, związanych z upośledzeniem dziecka, których nie planowali, nie godzili się ponosić i nie musieliby ponosić, gdyby nie zostało naruszone ich prawo do planowania rodziny i podjęcia decyzji o przerwaniu ciąży”. Por. J. Kapelańska-Pręgowska, op. cit., s. 246. Jak np. w sprawie, w której lekarz wprowadził w błąd kobietę ciężarną twierdząc, że wykonuje badanie serca płodu, choć takiego badania nie wykonał (na płycie DVD nie było takiego badania) – zob. Opis przypadku, „Echo Płodu. Polska Kardiologia Prenatalna” 2011, nr 2, s. 22 i n. (autorka opisu przypadku Narażenie na niebezpieczeństwo noworodka dr K. Janiak oraz komentarze ekspertów prof. M. Respondek-Liberskiej i prof. M. Nesterowicza). 7 Por. M. Wałachowska, [w:] Ustawa o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta. Komentarz, red. M. Nesterowicz), s. 11; M. Nesterowicz, Prawo medyczne, wyd. IX, Toruń 2010, s. 29. 8 Zob. M. Nesterowicz, Odpowiedzialność cywilna lekarza i szpitala za „wrongful conception”, „wrongful birth”, „wrongful life” w orzecznictwie europejskim (2000–2005), „Prawo i Medcyna” 2007, nr 3; T. Justyński, Poczęcie i urodzenie się dziecka jako źródło odpowiedzialności cywilnej, Kraków 2003, s. 163 i n. 9 OSP 6/2006, poz. 71, z glosą M. Nesterowicza, oraz „Państwo i Prawo” 2006, nr 7, z glosą T. Justyńskiego. 10 „Prawo i Medcyna” 2009, nr 2, z glosą M. Nesterowicza, oraz „Prawo i Medcyna” 2009, nr 4, z glosą T. Justyńskiego. 5 6 305 Mirosław Nesterowicz, Prawo do badań prenatalnych w świetle wyroków Sądu Najwyższego... II. PRAWO DO BADAŃ PRENATALNYCH – WYROK SN Z 12 VI 2008 R. (III CSK 16/08)11 306 U powódki będącej w 18. tygodniu ciąży podczas badania USG w dniu 20 lutego 2002 r. lekarz B. szpitala w T. stwierdził nieprawidłowości mogące wskazywać na wystąpienie wady rozwojowej w postaci zespołu Turnera i zlecił dalsze konsultacje medyczne. 28 lutego 2002 r. konsultacje u prof. S. w Łodzi potwierdziły to podejrzenie, w związku z czym Profesor wskazał na celowość przeprowadzenia prenatalnych badań genetycznych. Po tej konsultacji powódka zwróciła się do lekarza B. o dokonanie zabiegu przerwania ciąży, czego odmówił uznając, że zespół Turnera nie uzasadnia przerwania ciąży. Inni lekarze i szpitale też odmówili, choć w świetle ustawy z 7 I 1993 r. o planowaniu rodziny można uważać, że potwierdzony zespół Turnera, stanowiący ciężkie i nieodwracalne upośledzenie płodu, daje podstawę do aborcji. Szpital uniwersytecki w Krakowie powołał się na pozaprawny argument, że nie dokonał zabiegu przerwania ciąży od 150 lat. Potem już powódka „krążyła” pomiędzy prywatnymi gabinetami, szpitalami i klinikami w Tarnowie, Łodzi i Krakowie domagając się wydania skierowania na prenatalne badania genetyczne. Lekarze odmawiali, choć wiedzieli, że tylko te badania mogą w sposób pewny ustalić lub wykluczyć istnienie zespołu Turnera, oraz określić stopień tej wady. Jednocześnie wykonywali inne badania, całkowicie zbędne w tej sytuacji, a także kierowali powódkę na obserwacje szpitalne (odbyła 16 wizyt lekarskich, pięć badań USG, dwa kilkudniowe pobyty w szpitalu) zamiast do poradni genetycznej. Dopiero dnia 26 marca 2002 r., będąc w 23 tygodniu ciąży, gdy na skutek wybiegu jako pacjent w stanie nagłego zagrożenia życia powódka dostała się do szpitala w Łodzi, dokonano tam testów prenatalnych. Wyniki tych testów potwierdzających istnienie zespołu Turnera otrzymała ona dnia 9 kwietnia 2002 r. Było już za późno na dokonanie aborcji, gdyż płód osiągnął zdolność życia poza organizmem matki. W dniu 11 lipca 2002 r. powódka urodziła córkę z zespołem Turnera. Ponadto lekarz B. naruszył sferę życia prywatnego powódki ujawniając w wywiadzie prasowym objęte tajemnicą lekarską informacje dotyczące jej ciąży, leczenia, ojca dziecka, za co został skazany w postępowaniu karnym. Twierdził też, że rodzice są nieodpowiedzialni, zaniedbują narodzone dziecko, co nie okazało się prawdą. W procesie cywilnym powódka dochodziła od lekarza B. zadośćuczynienia pieniężnego za naruszenie jej sfery życia prywatnego, od lekarzy i szpitali zadośćuczynienia za naruszenie jej dóbr osobistych i praw pacjenta przez pozbawienie prawa do informacji o stanie zdrowia płodu w wyniku nieskierowania na prenatalne badania genetyczne i pozbawienie jej prawa do świadomego podjęcia decyzji o przerwaniu ciąży oraz uniemożliwienie wykonania tego zabiegu przez celowe przewlekanie procedur medycznych. Sąd Okręgowy zasądził jedynie pierwsze roszczenie przyznając powódce od lekarza B. kwotę 10 000 zł tytułem zadośćuczynienia, a pozostałe roszczenia oddalił; apelacje stron Sąd Apelacyjny oddalił. Sąd Najwyższy rozpatrując skargę kasacyjną powódki orzekł, że: OSN 3/2009, poz. 48 oraz glosa M. Nesterowicza, „Przegląd Sądowy” 2009, nr 4, s. 116 i n. 11 Skutkiem tego SN uchylił sprawę do ponownego rozpoznania. Podkreślił, że powódka miała prawo do rzetelnej i przystępnej informacji, a przede wszystkim prawo do skierowania jej na bezpłatne badania genetyczne, z których mogła skorzystać lub nie. Każdy z pozwanych lekarzy miał obowiązek wydać powódce skierowanie na badania prenatalne, zwłaszcza że istniało uzasadnione podejrzenie choroby genetycznej, a nie kierować jej na inne badania, które nic nie wnosiły, ani kierować ją do innego szpitala, co tylko procedurę przedłużało. Stwierdził, że „działania i zaniechania pozwanych lekarzy były celowe i miały wydłużyć postępowanie medyczne do czasu, gdy z powodu zaawansowania ciąży nie będzie już dopuszczalne wykonanie zabiegu przerwania ciąży z przyczyn genetycznych”. Biojurysprudencja „Uprawnienie do przeprowadzenia badań prenatalnych wynika z prawa kobiety w ciąży do informacji o stanie płodu, jego ewentualnych schorzeniach i wadach oraz o możliwościach ich leczenia w okresie płodowym (art. 4a ust. 1 pkt 2 w zw. z art. 2 ustawy z dnia 7 I 1993 r. o planowaniu rodziny...). Należy je oddzielić od prawa do legalnego przerwania ciąży z przyczyn określonych w cyt. ustawie”. Ponownie rozstrzygając sprawę Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z 30 X 2008 r. przyznał powódce od lekarza B. zadośćuczynienie w kwocie 20 000 zł za nieskierowanie jej na badania genetyczne i kierowanie na inne zbędne badania oraz podwyższył do 30 000 zł kwotę zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych powódki w wywiadzie prasowym, a także zasądził odpowiednio kwoty w wysokości 5000 zł i 10 000 zł od pozwanych szpitali. Stwierdził, że ten drugi szpital uniwersytecki ma wyższy poziom referencyjny, jego odpowiedzialność powinna więc być poważniejsza; powódka miała prawo oczekiwać, że otrzyma tu badania diagnostyczne i zabiegi lecznicze o wyższej jakości, podczas gdy faktycznie doszło do nieuzasadnionego przewlekania terminu. III. WYROK EUROPEJSKIEGO TRYBUNAŁU PRAW CZŁOWIEKA Z 26 V 2011 R. Sprawa się na orzeczeniach polskich sądów nie skończyła. Powódka złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zarzucając Polsce naruszenie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Podstawowych Wolności poprzez odmowę dostępu w odpowiednim czasie do genetycznych badań prenatalnych, do których była uprawniona, brak odpowiednich informacji i celowe przewlekanie postępowań, skutkiem czego upłynął termin do dokonania legalnej aborcji i w następstwie urodzenie dziecka cierpiącego na zespół Turnera. Jako podstawę podała art. 3, 8 i 13 Konwencji. Trybunał stwierdził, że skarżąca nie otrzymała satysfakcjonującej w stosunku do doznanej krzywdy rekompensaty (35 000 zł) od polskich sądów i przyjął skargę, mimo że przedstawiciel Polskiego Rządu oponował uważając, że zadośćuczynienie, które otrzymała skarżąca kończyło sprawę i straciła ona status osoby pokrzywdzonej. Skarżąca podniosła, że w każdym razie zadośćuczynienie, które otrzymała nie powinno być traktowane jako środek uniknięcia przez Państwo wypełnienia zobowiązań wynikających z Konwencji. Trybunał wnikliwie rozpatrzył skargę analizując stan faktyczny, 307 Mirosław Nesterowicz, Prawo do badań prenatalnych w świetle wyroków Sądu Najwyższego... 308 prawo polskie (art. 38 i 47 Konstytucji RP; art. 4a ustawy z 1997 r. o planowaniu rodziny, rozporządzenie Ministra Zdrowia z 21 XII 2004 r. w sprawie zakresu świadczeń opieki zdrowotnej, w tym badań przesiewowych – zał. nr 3 dotyczący badań prenatalnych, prawa pacjenta w świetle art. 19 ust. 2 ustawy z 1991 r. o zakładach opieki zdrowotnej, prawa i obowiązki lekarzy w świetle ustawy z 1996 r. o zawodzie lekarza, przepisy karne – art. 152 § 1 i 157(a) k.k.; odpowiedzialność za szkodę wyrządzoną czynem niedozwolonym – art. 415 i n., art. 444, art. 448 k.c. i orzecznictwo Sądu Najwyższego w podobnych sprawach oraz przepisy niekonwencyjne wiążące Polskę (rekomendację No. R/90/13 Rady Europy dotyczące badań prenatalnych, Rezolucję 1607 (2008) Parlamentu Europejskiego o dostępie do bezpiecznej i legalnej aborcji w Europie, art. 5 i 10 Europejskiej Konwencji Bioetycznej, a także raporty Narodów Zjednoczonych dotyczące Polski).12 Uznał, że w tej sprawie poprzez postępowanie lekarzy i szpitali zostało naruszone polskie prawo, a także inne, wymienione wyżej źródła prawa. Następnie Trybunał badał skargę pod kątem naruszenia Konwencji Praw Człowieka. Orzekł, że został naruszony art. 3 (zakaz nieludzkiego i poniżającego traktowania) i art. 8 (prawo do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego). Odnosząc się do naruszenia art. 3 Trybunał podniósł, że skarżąca znajdowała się w sytuacji szczególnej podatności na pokrzywdzenie. Jak każda inna kobieta w ciąży w jej położeniu była głęboko zestresowana informacją, że płód mógł być dotknięty zniekształceniem, chciała uzyskać potwierdzenie prawidłowości początkowej diagnozy, natomiast przez przedłużające się procedury żyła w niepewności co do zdrowia płodu, przyszłości jej i rodziny oraz dziecka cierpiącego na nieuleczalną chorobę, znosiła ostre bóle i udręki na myśl, jak zabezpieczy wychowanie i opiekę medyczną dziecka. Trybunał podkreślił, że zbyt długi czas (6 tygodni) upłynął od badania USG wskazującego na podejrzenie istnienia zespołu Turnera do przeprowadzenia genetycznych badań prenatalnych. Nie było żadnych rzeczywistych przeszkód, aby testy genetyczne były dokonane w odpowiednim czasie, takich jak brak sprzętu medycznego, lekarzy specjalistów czy funduszy, a obowiązkiem państwa było zabezpieczenie dostępu do informacji medycznej i badań prenatalnych. Gdy skarżąca otrzymała wyniki testu, potwierdzającego zespół Turnera, było już za późno, aby mogła powziąć decyzję co do kontynuacji ciąży lub aborcji; została pozbawiona prawa do tej decyzji. Gdy chodzi o naruszenie art. 8 Trybunał przywołał sprawę Tysiąc v. Poland (2007)13, gdzie wskazywał, że prawo polskie nie przewiduje efektywnych procedur 12 Charakterystyczne są dotyczące Polski raporty Komitetu Praw Człowieka Narodów Zjednoczonych (2004) i Komitetu Przeciwdziałaniu Dyskryminacji Wobec Kobiet (2007), które wskazywały na nieosiągalność aborcji w praktyce nawet wtedy, gdy prawo na to pozwala, np. w razie ciąży wynikającej z gwałtu albo na skutek braku informacji ze względu na odwoływanie się przez lekarzy do klauzuli sumienia i odmawianie dokonania zabiegów aborcji, dozwolonych przez prawo. Podkreślano, że zbyt restrykcyjne prawo skłania kobiety do poszukiwania niebezpiecznej, nielegalnej aborcji, stanowiącej ryzyko dla ich życia i zdrowia; wezwano państwo do zabezpieczenia dostępu do legalnej aborcji nie ograniczanej poprzez stosowanie przez lekarzy klauzuli sumienia. 13 W sprawie Alicji Tysiąc przeciwko Polsce, rozstrzygniętej przez Trybunał w orzecz. z 20 III 2007 r. (no. 5410/03) skarżąca twierdziła, że lekarze odmówili jej prawa do aborcji w sytuacji, gdy urodzenie dziecka poprzez cesarskie cięcie (co było konieczne ze względów medycznych) stanowiło dla niej ze względu na myopię (daleko posuniętą krótkowzroczność) poważne zagrożenie zdrowia (prawie całkowitą utratę wzroku). Ta sytuacja była dla niej przyczyną niepewności, niepokoju i stresu, związanych z rozważaniem możliwego wpływu ciąży i urodzenia dziecka na jej zdrowie. Trybunał uznał, że Polska naruszyła art. 8 Konwencji i zasądził na jej rzecz kwotę 25 000 euro (skarżąca przedstawiła dowody, że po urodzeniu dziecka jej wzrok uległ poważnemu pogor- szeniu i jest prawie niewidoma); zob. glosy do tego wyroku: M. Królikowski, „Przegląd Sejmowy” 2007, nr 3; M. Gałązka, K. Wiak, ibidem, oraz I. Kamiński, „Europejski Przegląd Sejmowy” 2008, nr 4. 14 Po sprawie Tysiąc v. Poland unormowano prawo odwołania się pacjenta od opinii lub orzeczeń lekarskich w ustawie o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (2008). Art. 31 tej ustawy przewiduje, że pacjent lub jego przedstawiciel ustawowy mogą wnieść sprzeciw wobec opinii albo orzeczenia określonych w art. 2 ust. 1 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty, jeżeli opinia albo orzeczenie ma wpływ na prawa lub obowiązki pacjenta wynikające z przepisów prawa. Sprzeciw wnosi się do Komisji Lekarskiej, działającej przy Rzeczniku Praw Pacjenta w terminie 30 dni od wydania opinii albo orzeczenia przez lekarza orzekającego o stanie zdrowia pacjenta. Sprzeciw rozstrzyga Komisja Lekarska w składzie trzech lekarzy, powołana przez Rzecznika Praw Pacjenta, niezwłocznie nie później niż w terminie 30 dni od dnia sprzeciwu. Sprzeciw wymaga uzasadnienia, w tym wskazania przepisu prawa, z którego wynikają prawa i obowiązki (zob. też rozporządzenie Ministra Zdrowia z 10 III 2010 r. w sprawie sposobu działania Komisji Lekarskiej przy Rzeczniku Praw Pacjenta, Dz.U. Nr 41, poz. 244). Wydaje się jednak, że nie jest to odpowiednia realizacja orzeczenia Trybunału. Przepis jest zbyt sformalizowany, wymaga wskazania przepisu prawa, który został naruszony, a nadto termin rozstrzygnięcia do 30 dni jest zbyt długi, powinien być skrócony do 14 dni. Budzi też wątpliwości skład komisji, złożonej z samych lekarzy, przewodniczącym Komisji Lekarskiej powinien być sędzia, aby zapewnić większą bezstronność decyzji i uniknąć podejrzeń o „solidarność zawodową” – por. M. Śliwka, [w:] Komentarz (red. M. Nesterowicz), cyt. wyżej, s. 210 i n. 15 Por. B. Gronowska, cyt. glosa, s. 130. Biojurysprudencja pozwalających stwierdzić, czy istnieją warunki dla dokonania legalnej aborcji w sytuacji zagrożenia zdrowia matki.14 Tu skarżącej chodziło na pierwszym miejscu o dostęp do genetycznych badań prenatalnych, co państwo, które dozwala na legalną aborcję z powodu wady płodu, powinno zagwarantować w odpowiednim czasie, a czego nie uczyniło. Badania te służą diagnostyce ciąży, mogą pozwolić na potwierdzenie lub rozwianie podejrzenia, że płód jest dotknięty wadami, na prenatalne leczenie bądź na podjęcie świadomej decyzji co do dokonania lub niedokonania aborcji. Według Trybunału tego wymaga skuteczne stosowanie art. 4a ust. 1 pkt 2 ustawy o planowaniu rodziny. Polskie prawo nie ma efektywnych procedur, które umożliwiłyby skarżącej wyegzekwowanie dostępu do prenatalnych badań genetycznych. Trybunał odrzucił stanowisko przedstawiciela polskiego rządu, że zagwarantowanie prawa do badań prenatalnych jest w istocie zapewnieniem dostępu do aborcji, uznając, że kobiety w ciąży mają prawo do informacji o stanie zdrowia swoim i płodu. W procesie przed Trybunałem wystąpiły w charakterze stron trzecich aż trzy podmioty, co wskazuje na wagę sprawy15: 1) Specjalny Sprawozdawca Biura Wysokiego Komisarza Praw Człowieka ONZ do spraw prawa każdej osoby do korzystania z najwyższego z osiągalnych standardów zdrowia fizycznego i psychicznego; 2) przedstawiciel Międzynarodowego Programu Prawnego Reprodukcji i Zdrowia Seksualnego z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Toronto; 3) Międzynarodowa Federacja Ginekologii i Położnictwa (FIGO). Wszystkie te podmioty opowiedziały się za prawem kobiety w ciąży do informacji o stanie zdrowia swoim i płodu, a w tym kontekście do prenatalnych badań genetycznych, co wchodzi w zakres prawa do prywatności. Prawo to uznają liczne międzynarodowe konwencje. Prywatność jest szczególnie ważna w przypadku seksualnej i prokreacyjnej opieki zdrowotnej, która musi być zgodna z prawami kobiet do osobistej autonomii. Realizacja prawa do informacji medycznej jest obowiązkiem zarządzających systemami opieki zdrowotnej (państwa). Zaprzeczenie kobiecie prawa do autonomii prokreacyjnej przez obstrukcję terminu do prenatalnych testów diagno- 309 Mirosław Nesterowicz, Prawo do badań prenatalnych w świetle wyroków Sądu Najwyższego... stycznych narusza art. 3 Konwencji. Kobieta nie może być uzależniona od funkcjonariuszy państwa w dostępie do diagnostyki prenatalnej, kiedy prawo dozwala jej na wybór aborcji czy urodzenia dziecka. Prawo kobiety do planowania rodziny nie może pozostawać w dyspozycji pracowników czy instytucji służby zdrowia. Przymusowa kontynuacja ciąży, która legalnie może być zakończona i urodzenie ciężko upośledzonego dziecka jest formą nieludzkiego i poniżającego traktowania. Zwrócono uwagę, że lekarze mogą wykorzystywać swój zawodowy autorytet do leczenia kobiet zgodnie ze swoimi przekonaniami i seksualnymi stereotypami niż z aktualnymi potrzebami pacjentek, mogą nadużywać swojego sprzeciwu sumienia do podawania pacjentkom błędnej diagnozy lub przyczyn klinicznych zamiast odpowiednich badań. W konsekwencji Trybunał stwierdzając naruszenie art. 3 i 8 Konwencji zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz skarżącej kwoty 45 000 euro tytułem zadośćuczynienia za doznaną krzywdę oraz 15 000 euro tytułem zwrotu kosztów procesowych. Maria Nowacka Uniwersytet w Białymstoku Koniec XVII i początek XVIII wieku jest czasem intensywnego rozwoju medycyny, w dużej mierze dzięki filozofii Kartezjusza, zgodnie z którą w badaniach przyrody należy odrzucić jałową spekulację i zdać się wyłącznie na doświadczenia dokonywane w sferze materialnej jako jedynej interesującej badacza, a niepodlegającej wpływom przyczynowo-skutkowym ze strony sfery duchowej. Ukształtowały się dwie przeciwstawne postawy w kwestii rozumienia istoty życia: mechanicystyczna i witalistyczna. Na gruncie medycyny te dwie postawy realizowane były w dyskusjach i sporach między jatrofizykami, czyli zwolennikami czysto mechanicznego pojmowania organizmu, i jatrochemikami, czyli zwolennikami wyjaśniania zasad działania organizmu przez odwołanie się do jego funkcji nie-mechanicznych. Jatrofizycy powoływali się na mechanistyczną filozofię Kartezjusza, ale wkrótce pojawili się tacy, którzy kierowali się wskazaniami fizyki Newtona, przy czym te dwa stanowiska były względem siebie wyraźnie konkurencyjne. Witaliści natomiast znaleźli inspirację w filozofii Leibniza i na jej gruncie wyjaśniali procesy życiowe odwołując się do koncepcji „siły życiowej” (vis vitalis), od czego wzięła się nazwa tego kierunku. Poniższe uwagi są omówieniem wskazanych dwu stanowisk jatrofizyków. Biojurysprudencja Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska I Typowym przedstawicielem postawy jatrofizycznej w medycynie przełomu XVII i XVIII wieku był niemiecki lekarz Friedrich Hoffmann (1660–1742), profesor uniwersytetu w Halle, bardzo znany i uznany w swoim czasie nauczyciel medycyny.1 Zainteresowania badawcze miał dość szerokie: zajmował się m.in. fizjologią, chorobami dzieci, działaniem regulacyjnym systemu nerwowego, chemią w jej aspekcie farmakologicznym, analizował skład chemiczny wód mineralnych. Jego pojmowanie fizjologii było wyraźnie mechanistyczne – chorobę uważał za skutek rozregulowania mechanizmu ciała. Jeżeli ruch elementów ciała jest normalny, regularny, to organizm znajduje się w stanie zdrowia. Gdy ruch ten zostanie zakłócony, gdy następuje rozerwanie połączeń między jakimiś elementami ciała, czyli zaburzenie napięcia (tonus) ciała, wówczas organizm wchodzi w stan choroby. Leczenie polega zatem na działa1 Zob. L. S. King, Stahl and Hoffmann. A Study in Eighteenth-Century Animism, „Journal of the History of Medicine and Allied Sciences” 1964, 19, 2, s. 118–130; idem, Medicine in 1695. Friedrich Hoffmann’s Fundamenta Medicinae, „Bulletin of the History of Medicine” 1969, 43, 1, s. 17-29. 311 Maria Nowacka, Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska 312 niach zmierzających do przywrócenia normalnego ruchu ciała za pomocą środków tonizujących. Podstawą tego rozumienia była wypracowana przez Hoffmanna koncepcja eteru równomiernie rozprzestrzenionego w całym wszechświecie; eter jest wdychany przez wszystkie organizmy, gromadzi się w mózgu i wytwarza pneumę, czyli fluid nerwowy. To właśnie pneuma jest regulatorem napięcia ciała, a jej zaburzenia są źródłowymi przyczynami chorób. Hoffmann nie oddziałał swoją teorią, lecz konkretnymi badaniami i praktyką medyczną, a także działalnością dydaktyczną. Uzasadnienie filozoficzne postawy jatrofizycznej wymagało jednak przede wszystkim filozoficznego wyjaśnienia, dlaczego byt ludzki może być pojęty wyłącznie jako mechanizm organiczny, a więc wykazania, że jedynie filozofia mechanistyczna pozwala właściwie ująć człowieka poprzez zredukowanie go do czysto materialnego mechanizmu. Użyteczność paradygmatu kartezjańskiego musiała doprowadzić do sytuacji, w której teza o substancjalności ludzkiej duszy stawała się zbędna, a nawet wręcz szkodliwa. Takie przekonanie zaczęto wyrażać już za życia Kartezjusza, a głosili je głównie właśnie przyrodnicy i medycy2. To właśnie oni zaczęli podchodzić do filozofii kartezjańskiej z nastawieniem bardzo pragmatycznym. Najbardziej radykalnym wyrazicielem takich postaw w XVIII stuleciu był francuski lekarz i filozof Julien Offray de La Mettrie (1709–1751), autor m.in. dziełka Człowiek– maszyna, które samym tytułem wyraża jego stanowisko.3 Studiował filozofię, nauki przyrodnicze i medycynę. Był lekarzem wojskowym w latach 1743–1745. W roku 1745 uczestniczył w bitwie pod Fontenoy, w której Francuzi odnieśli zwycięstwo nad Anglikami i Holendrami, ale okupili je wielką liczbą zabitych i rannych. Musiało to zrobić na nim wstrząsające wrażenie, skoro w jednym ze swych tekstów filozoficznych napisał: „Widziałem (co za smutny widok!) tysiące żołnierzy umierających w wielkich szpitalach wojskowych, które powierzono mi we Flandrii podczas ostatniej wojny”.4 Radykalizm poglądów, jak też trudny charakter i zamiłowanie do prowokowania otoczenia sprawiały, że w każdym środowisku przysparzał sobie wrogów. La Mettrie doszedł do swych poglądów bardziej na podstawie własnej praktyki lekarskiej, niż drogą rozważań filozoficznych. Podobno do przyjęcia stanowiska skrajnie materialistycznego doprowadziła go obserwacja samego siebie podczas choroby – odkrył mianowicie istnienie zależności myślenia od stanu gorączki. Był zresztą przekonany, że jedynie lekarze są kompetentni w wyjaśnianiu istoty człowieka. „Jedynie lekarze zbadali i wyjaśnili labirynt, jakim jest człowiek. Tylko oni odsłonili owe sprężyny utajone pod powłoką ukrywającą przed naszym wzrokiem tyle cudów. [...] Tylko lekarze, powtarzam raz jeszcze, mają prawo zabierać głos w tej sprawie”.5 2 Zob. J. Kopania, Wstęp do: R. Descartes, Listy do Regiusa. Uwagi o pewnym pisemku, tłum. J. Kopania, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1996. 3 O życiu i twórczości La Mettrie’ego zob. B. A. Laska, La Mettrie i Sztuka odczuwania rozkoszy. Portret odsuniętego myśliciela, www.lsr-projekt.de/poly/pllmsex.html [dostęp: 09.01.2012]. Zob. także A. Bednarczyk, Filozofia biologii europejskiego Oświecenia. Albrecht von Haller i jego współcześni, PWN, Warszawa 1984, s. 65–119; K. Wellman, La Mettrie. Medicine, philosophy, and Enlightenment, Duke University Press, Durham and London 1992, s. 59. 4 J. O. de La Mettrie, System Epikura, w: idem, Dzieła filozoficzne, tłum. M. Skrzypek, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 2010, s. 164. 5 J. O. de La Mettrie, Człowiek–maszyna, tłum. S. Rudniański, PWN, Warszawa 1984, s. 17. Kathleen Well- „[..człowiek jest tylko zwierzęciem lub mechanizmem złożonym z nakręcających się wzajemnie sprężyn [...]. Sprężyny te różnią się między sobą tylko położeniem i stopniem siły, nie zaś samą istotą. Dusza jest zatem tylko pierwiastkiem poruszającym, czyli wrażliwą częścią materialną mózgu, którą bez obawy popełnienia błędu można uważać za główną sprężynę całego mechanizmu. Wywiera ona widoczny wpływ na pozostałe sprężyny, a nawet została – zdaje się – utworzona najpierw, tak że wszystkie pozostałe są może tylko jej emanacją”.6 La Mettrie, idąc za Kartezjuszem, uznaje, że owa maszyna organiczna dysponuje własną, immanentną siłą, ale w konsekwencji, wbrew Kartezjuszowi, odrzuca duszę jako odrębną, niezależną od ciała substancję – kategoria duszy staje się po prostu niepotrzebna, ponieważ niczego nie wyjaśnia. To, co tradycyjnie nazywamy duszą, istnieje jako siła poruszająca, ale jest to siła organiczna, immanentna właściwość ciała, nie zaś jakaś odrębna siła duchowa: Biojurysprudencja A lekarskie badanie organizmu ludzkiego dowodzi, że: „Ciało ludzkie jest maszyną, która nakręca sama swoje sprężyny; jest to żywy obraz perpetuum mobile. Pokarm podtrzymuje to, co ciepło spala. Bez pokarmu dusza marnieje, wpada w szał i umiera z wyczerpania”.7 Można zapewne powiedzieć, że wedle La Mettrie’ego dusza jest funkcją ciała. La Mettrie wyrasta z kartezjanizmu i jest jednym z najskrajniejszych jego przedstawicieli; jest wręcz zafascynowany Kartezjuszem: „W końcu pojawił się Descartes. To jemu było dane dokonanie rewolucji w naukach”.8 Ale kartezjanizm La Mettrie’go ma postać skrajną w jednym tylko aspekcie – w doprowadzeniu do ostatecznych konsekwencji materialistycznych aspektów tej filozofii. La Mettrie przyjął w zasadzie wszystko to, co Kartezjusz mówi o ciele, i odrzucił wszystko to, co mówi o duszy. Uznał, że wszelkie rozważania o duszy muszą być z natury rzeczy spekulacjami i Kartezjusz wdając się w nie, zaczął spekulować także na gruncie nauk przyrodniczych, dochodząc do tez, które nie znajdowały, gdyż znajdować nie mogły, potwierdzenia empirycznego. Naśladujący go przyrodnicy, a także lekarze, zamiast trzymać się sprawdzalnego gruntu doświadczenia, zaczęli wikłać się w niesprawdzalne dywagacje i dochodzić do arbitralnych tez. „Oddając się najbardziej błahym hipotezom [Descartes] opóźnił postępy fizyki po tym, jak wydobył ją z prochów scholastyki. […] Zamiłowanie Descartesa do hipotez zaraziło i zgubiło medycynę. Po nim lekarze zajęli się – idąc za przykładem fizyków – jedynie chimerycznymi spekulacjami albo arbitralnymi wyjaśnieniami”.9 man podkreśla, że La Mettrie był przeświadczony, iż to właśnie medycyna zbuduje podstawy „nowego rozumienia natury ludzkiej”; tejże, La Mettrie. Medicine, philosophy, and Enlightenment..., s. 59. 6 J. O. de La Mettrie, Człowiek–maszyna..., s. 73–74. 7 Ibidem, s. 22. 8 Idem, Robótka Penelopy albo Machiavelli w medycynie, [w:] idem, Dzieła filozoficzne..., s. 558. 9 Ibidem, s. 558–559. 313 Tym, co genialne u Kartezjusza, jest jego metoda („Arcydziełem Descartes’a jest jego metoda”10). Wzorowana na geometrii metoda kartezjańska umożliwia dynamiczny rozwój nauk przyrodniczych i na tym polega wiekopomna zasługa filozofa. Ale on sam zaczął ją stosować – z wątpliwym skutkiem – także poza sferą przyrody. I faktycznie zaczął od własnej metody odchodzić: „Przyjmuje idee wrodzone; w ciałach widzi jedynie siłę bożą. Pokazuje zbyt mało rozsądku odmawiając odczuć zwierzętom, bądź też przyjmując wątpienie niepraktyczne, niepotrzebne, mało istotne; bądź też przyjmując fałsz za prawdę; pozostając często w niezgodzie z samym sobą; odchodząc od własnej metody…”.11 W istocie La Mettrie zarzuca Kartezjuszowi, że w ogóle przyjął istnienie sfery odrębnej od materii. Gdyby uznał, że sfera materialna jest jedyną rzeczywistością, uchroniłby się od jałowych spekulacji i niewątpliwie dokonałby jeszcze bardziej znaczącego postępu w naukach przyrodniczych. La Mettrie domniemywał zresztą, że „Descartes mówił o duszy, bo został do tego zmuszony”12, tzn. nie był w stanie przeciwstawić się presji oficjalnej ideologii religijnej. Maria Nowacka, Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska „Descartesowi wystarczyło nie odrzucać najbardziej uderzających własności materii i przenieść na duszę definicję, którą sformułował wobec materii, a wtedy uniknąłby wielu błędów; my zaś nie bylibyśmy pozbawieni wielkich postępów, jakie ten doskonały umysł mógł zrobić, gdyby zamiast oddać się próżnym systemom, trzymał się ciągle nitki geometrii i nie odchodził od swojej własnej metody”.13 314 I taką właśnie postawę przyjmuje La Mettrie. Uznając, że wszystkie czynności, które zwyczajowo przypisujemy duszy, są w istocie rezultatami ruchów cielesnych, La Mettrie uznaje tym samym, że nie istnieje dusza pojmowana jako substancja niematerialna. A to prowadzi go z kolei do wniosku, który jeśli nawet nie jest przez niego wypowiedziany wprost, to jednak jest wyraźnie obecny w jego rozważaniach. Otóż La Mettrie faktycznie twierdzi, że poznajemy człowieka – jego naturę, możliwości, skłonności itp. – poprzez poznawanie jego ciała. A skoro tak, to oczywiście najbardziej uprawnionymi do tego rodzaju działań poznawczych są lekarze, ponieważ to oni badają ludzkie ciało, usuwają jego dolegliwości, naprawiają je. „Doświadczenie i obserwacje winny być tu zatem jedynymi naszymi przewodnikami. Jest ich bardzo wiele w kronikach lekarzy, którzy byli zarazem filozofami, nie ma natomiast wcale u filozofów, którzy nie byli lekarzami. Jedynie lekarze zbadali i wyjaśnili labirynt, jakim jest człowiek. Tylko oni odsłonili owe sprężyny utajone pod powłoką ukrywającą przed naszym wzrokiem tyle cudów. Tylko oni, obserwując spokojnie naszą duszę, podpatrzyli ją po tysiąckroć zarówno w nędzy jak w świetności, nie gardząc nią w jednym stanie ani nie podziwiając jej w drugim. Tylko lekarze, powtarzam raz jeszcze, mają prawo zbierać głos w tej sprawie”.14 Idem, Naturalna historia duszy, [w:] idem, Dzieła filozoficzne..., s. 64. Ibidem, s. 66. 12 J. O. La Mettrie, Systemy filozoficzne w skrócie dla ułatwienia zrozumienia „traktatu o duszy”, [w:] idem, Dzieła filozoficzne..., s. 109. 13 Ibidem. 14 Idem, Człowiek–maszyna..., s. 16–17. 10 11 „Ile temperamentów, tyle umysłów, charakterów i rozmaitych obyczajów. Już Galenus znał tę prawdę, którą Kartezjusz […] posunął aż do twierdzenia, że przy pomocy samej medycyny można, zmieniając ciało, zmienić umysł, a także obyczaje”.16 To przeświadczenie podzielał wówczas Boerhaave, mistrz La Mettrie’ego, a także wielu oświeceniowych myślicieli. Francuski filozof Paul-Henri d’Holbach (1723– 1789), konsekwentny materialista, widział prostą zależność między jakością ciała a stanem moralnym człowieka. Biojurysprudencja La Mettrie głosi, że stan duszy zależy od stanu ciała, ale z jego wywodów przebija teza mocniejsza – że mianowicie dusza jest swoistym wytworem ciała.15 To cechy ciała danego człowieka decydują o tym, jakim ten człowiek jest. I w tym kontekście odczytuje La Mettrie przeświadczenie Kartezjusza, że medycyna będzie mogła w przyszłości czynić ludzi lepszymi. „Pracujmy nad stroną fizyczną człowieka, uczyńmy mu ją miłą, a zobaczymy wkrótce, że jego strona moralna stanie się lepsza i bogatsza, gdyż jego dusza odzyska spokój i pogodę, a wola skieruje się ku cnocie, powodowana naturalnymi i realnymi motywami, jakich mu dostarczymy. Troskliwość, jaką ustawodawca otoczy stan fizyczny obywateli, stworzy ludzi zdrowych, silnych, dobrze zbudowanych, którzy – czując się szczęśliwymi – poddadzą się użytecznym impulsom, jakie zechce się nadać ich duszom. Dusze te zawsze będą występne, gdy ciała będą cierpiące, a narody nieszczęśliwe”.17 Ta mocna wiara, że można będzie podnosić moralność jednostek, modyfikując ich ciała, u Kartezjusza i La Mettrie’ego związana jest z medycyną jako działaniem skierowanym na jednostki18, u Holbacha zaś jest nadto związana z zaleceniem prowadzenia odpowiedniej polityki społecznej, choć nie rozwija on szerzej tego wątku. Nie znaczy to jednak, że La Mettrie nie dostrzegał społecznego wymiaru medycyny; wręcz przeciwnie, w jego rozumieniu lekarz działa w określonym kontekście społecznym i w konsekwencji poziom jego umiejętności zawodowych jest istotny nie tylko dla jednostki, czyli pacjenta, lecz także dla całego społeczeństwa. Widział ten problem w dwu aspektach – światopoglądu lekarza i poziomu jego wiedzy zawodowej. Przyjmując metodologię kartezjańską, La Mettrie uznał ją nie tylko jako wzorowany na 15 Dusza w sensie La Mettrie’ego jest więc pojęciem szerszym, niż w sensie Kartezjusza: nie jest tylko myśleniem, lecz czysto materialną siłą ożywiającą materialny organizm i kierującą nim. Andrzej Bednarczyk wskazuje, że La Mettrie traktuje i ruch, i myślenie jako atrybut materii. „Myślenie w takim przypadku byłoby jedną z realizujących się niekiedy potencji materii, jak świadczą o tym wywody autora przy rozważaniu możliwości, iż myślą również minerały i rośliny”; A. Bednarczyk, Filozofia biologii europejskiego Oświecenia..., s. 80. Autor sądzi, że La Mettrie przyjmuje w istocie postawę pozytywistyczną: zamierza badać dane w doświadczeniu fakty i dlatego nie czyni ogólnych dywagacji na temat związku między organizacją materii a myśleniem. 16 J. O. La Mettrie, Człowiek–maszyna..., s. 18–19. 17 P.-H. d’Holbach, System przyrody, czyli prawa świata fizycznego i moralnego, tłum. J. Jabłońska i H. Suwała, PWN, Warszawa 1957, t. I, s. 146. Niektórzy badacze twierdzą, że La Mettrie wywarł w tym aspekcie znaczący wpływ na Holbacha i innych myślicieli oświeceniowych; zob. K. Wellman, op. cit., s. 241. 18 Materialistyczne i mechanistyczne rozumienie natury ludzkiej prowadziło La Mettrie’ego do wyznawania etyki będącej rodzajem hedonizmu w sensie epikurejskim. Charles T. Wolfe określa tę postawę jako „medyczny epikureizm”. Zob. Ch. T. Wolfe, A happiness fit for organic bodies: La Mettrie’s medical Epicureanism, http://philomtl.files.wordpress.com/2006/10/la-mettries-epicureanism.pdf [dostęp 01.10.2012]. Zob. także K. Wellman, op. cit., s. 213–245. 315 geometrii sposób prowadzenia badań naukowych, ale także jako postulat nie wychodzenia w procesie badawczym poza ramy samej przyrody, czyli akceptowania w nauce jedynie przyczyn naturalnych. Jednak wyprowadzał z tego daleko idącą konsekwencję, której nie mógłby zaakceptować Kartezjusz: skoro nie możemy wyjść w badaniu przyrody poza nią samą, to musimy uznać, że poza nią nic nie istnieje. Taka teza nie jest już tezą kartezjańską; jest uznaniem, że istnieje tylko rzeczywistość przyrodnicza, a więc nie istnieje Bóg. Zdaniem La Mettrie’ego: „[...] tylko nieznajomość tych [= materialnych] przyczyn [...] sprawiła, że uciekliśmy się do pojęcia Boga”.19 Maria Nowacka, Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska Wynikało mu z tego, że dobrze wykształcony lekarz musi być ateistą. „Pierwsze lata studiów medycznych są pierwszym krokiem ku niewierze lekarzy”.20 Religią lekarza jest wiedza medyczna. Ten ateizm, będący konsekwencją zdobywania wiedzy przyrodniczej, a szczególnie medycznej, ma zarazem pewien istotny wymiar moralny, ponieważ dobrze wyszkolony i ciągle doskonalący się zawodowo medyk będzie na pierwszym miejscu stawiał dobro chorego. 316 „Dobre studia mogłyby zapobiec najbardziej groźnym chorobom i tysiącom nadużyć. Dobry lekarz nie będzie szukał za wszelką cenę sławy przed czasem, nie będzie dążył do zbyt wczesnego pozyskiwania sobie zaufania, aby tym lepiej móc sprostać oczekiwaniom we właściwym czasie; będzie w stanie poświęcić część swojej ojcowizny, aby dogłębnie zbadać tajniki swojej sztuki; wreszcie uruchomi – by tak rzec – swój handel dopiero wtedy, gdy zgromadzi w dobrze zaopatrzonym sklepie towary najwyższej klasy. Taki człowiek, który zacznie praktykować medycynę, dysponuje nie tylko pobożnością, której ignorant jest pozbawiony, ale będzie wyznawał jedyną religię, którą poważają zacni ludzie, jedyną – twierdzę – w cieniu której uniknie zniewag i pogardy, bo będzie uchodził zawsze za uczciwego człowieka i dobrego obywatela, podczas gdy dewot zaślepiony fanatyzmem, jak również własną sztuką, burzy państwo prosperujące dzięki dużej liczbie poddanych”.21 Ta generowana przez postawę ateistyczną uczciwość lekarska – oparta na sumieniu, nie zaś na niesprawdzalnych dogmatach religijnych – mieć będzie także konsekwencje społeczne, ponieważ doprowadzi do lepszego stanu zdrowotnego społeczeństwa. „Prawdziwa religia, ta, która powstała razem z uczciwym człowiekiem, polega na nie czynieniu niczego wbrew światłu własnego sumienia. Otóż lekarz, który nie zna dobrze medycyny, a popełni tysiące podłości, aby wśliznąć się do takiego czy innego domu, aby usunąć stamtąd bardziej biegłego od siebie konkurenta, nosi w sobie samym poczucie swej niedoskonałości. […] Funkcje złego lekarza ignoranta, który nie robi niczego, by przestać nim być, który wątpi w pożyteczność swojej sztuki, który uważa ją za bardziej niebezpieczną i niepewną niż za pewną i zbawienną […] winny być zakazane podobnie jak funkcje księdza, które zresztą są same w sobie bardziej obojętne. […] Winno się go […] odsunąć od łóżka chorego, od kontaktu z uczciwymi lekarzami i od społeczeństwa. Taki człowiek jest w królestwie gorszy od zarazy”.22 J. O. La Mettrie, Człowiek–maszyna..., s. 60. Idem, Robótka Penelopy albo Machiavelli w medycynie..., s. 548. 21 Ibidem, s. 554. 22 Ibidem, s. 556. 19 20 23 24 Zob. K. Wellman, op. cit., s. 89–98. La Mettrie, System Epikura, [w:] idem, Dzieła filozoficzne..., s. 156. Biojurysprudencja Działalność lekarza ma zatem wpływ nie tylko na poszczególne jednostki, lecz także na całe społeczeństwo, a tym samym poziom jego moralności ma znaczenie społeczne. W konsekwencji więc społeczeństwo powinno eliminować lekarzy nieuczciwych. Działalność pisarska La Mettrie’ego miała na celu nie tylko propagowanie własnych ustaleń w środowiskach lekarskich, lecz także i może przede wszystkim szerzenie wiedzy medycznej w jak najszerszych kręgach społecznych, a sposób rozumienia zadań medycyny czyni zeń jednego z najbardziej znaczących prekursorów medycyny społecznej.23 Podkreśla, że medycyna ma być użyteczna nie tylko jako umiejętność leczenia chorób, lecz także jako dyscyplina dostarczająca sposobów zapobiegania chorobom, jako że lepiej jest zapobiec chorobie, niż zwalczać ją, choćby i skutecznie. Dlatego informacja medyczna powinna być jak najszerzej rozpowszechniana, aby ludzie byli coraz lepiej uświadomieni i mogli wybierać najlepsze sposoby i zapobiegania, i leczenia. Ma to także znaczenie dla samej medycyny, ponieważ obecny stan medycyny wymaga zasadniczych reform, te zaś będzie można przeprowadzić tylko wówczas, jeśli samo społeczeństwo skłoni lekarzy do zmiany nastawienia i zmusi ich do ciągłego dokształcania się. Jedynie uświadomione medycznie społeczeństwo może sprawić, że nieuczciwi lekarze zaprzestaną stosowania nieskutecznych albo wręcz szkodliwych środków. A La Mettrie bardzo surowo oceniał zarówno stan współczesnej mu medycyny, jak i poziom ówczesnych lekarzy. Medycyna nie stała się jeszcze, jego zdaniem, rzetelną dziedziną wiedzy. „Tak jak medycyna jest najczęściej tylko nauką o środkach, których nazwy są godne podziwu, tak samo filozofia jest jedynie nauką o pięknych słowach”.24 Zarówno filozofia, jak i medycyna sprowadzają się do pięknie i uczenie brzmiących, ale pustych słów, którymi pokrywa się niewiedzę i co gorsza brak chęci zdobywania wiedzy. Co powodowało La Mettrie’em, że wystawił tak surową ocenę i medykom, i medycynie? Kartezjańskie pojmowanie organizmu jako maszyny, które już w XVII wieku stymulowało rozwój medycyny, miało też tę konsekwencję, że zwiększało rolę i znaczenie chirurgów. Stary konflikt między lekarzami a chirurgami coraz bardziej zmierzał w kierunku pożądanym przez tych drugich, ponieważ rozwój badań anatomicznych ukazywał, że w procesie leczenia istotne znaczenie mają umiejętności bezpośredniego naprawiania uszkodzeń organicznego mechanizmu, czyli umiejętności chirurgiczne. Od początku wieku XVIII spór między lekarzami a chirurgami uzyskuje nową jakość – nie chodzi już tylko o uznanie jednych i drugich jako równych sobie co do pozycji zawodowej, a nawet nie tylko o to, kto jest bardziej skuteczny w leczeniu. Teraz w grę wchodzi kwestia zasadnicza, dotycząca charakteru samej medycyny jako nauki i sztuki. Problem wyrazić można w pytaniu, czy medycyna jest w swej istocie dziedziną biologiczną, wykorzystującą w praktyce leczniczej swoje osiągnięcia badawcze, czy raczej jest dziedziną praktyczną, umiejętnością naprawiania mechanizmu ludzkiego ciała, która z jednej strony korzysta z ustaleń biologii, z drugiej jednak poprzez swoje osiągnięcia praktyczne wnosi wkład w jej rozwój. Spór lekarzy z chirurgami był więc sporem dwu postaw badawczych i pociągał za sobą spór kolejny, mianowicie o sposób 317 Maria Nowacka, Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska 318 nauczania medycyny – chirurdzy coraz bardziej stanowczo żądać zaczęli, aby uniwersyteckie kształcenie lekarzy opierać nie na egzegezie starych ksiąg medycznych, lecz na ćwiczeniach anatomicznych i praktyce chirurgicznej. Spory nie tylko były bardzo ostre i gwałtowne, ale przenosiły się na forum publiczne i wyrażane były także w formie satyr i pamfletów. W tym kontekście należy widzieć stosunek La Mettrie’ego do medycyny i jego krytykę postaw moralnych lekarzy25. W 1724 roku wydany został we Francji edykt królewski wprowadzający w dużym zakresie chirurgię do uniwersyteckiego kształcenia lekarzy. Chirurdzy jako grupa zawodowa zostali tym samym uznani za pełnoprawnych lekarzy, mimo że ogół lekarzy uniwersyteckich, niechętnych zmianom i opierających się wyłącznie na tekstach starożytnych, długo jeszcze starał się będzie ich ignorować. La Mettrie w czasie swych studiów medycznych w Paryżu opowiadał się po stronie lekarzy, uznając chirurgów za ignorantów, ale późniejsze studia w Lejdzie zmieniły jego nastawienie – po powrocie do Francji zaczął zdecydowanie krytykować lekarzy i uzasadniać, że jedynie praktyka chirurgiczna daje rzeczywistą znajomość organizmu i stanowi podstawę leczenia. Swoje stanowisko wyrażał w utworach satyrycznych26 i szybko uznany został przez środowisko lekarskie za zdrajcę i renegata. Opowiadając się po stronie chirurgów, charakteryzował środowisko lekarzy jako bierne, nastawione na własny interes kosztem pacjenta, opierające się wyłącznie na teoriach rodem ze starożytności, bez jakiegokolwiek oparcia na doświadczeniu. Przeciwstawiał im chirurgów jako tych, którzy nie odwoływali się do autorytetów, lecz do doświadczenia, doskonalili swoje umiejętności, a w rezultacie nieśli rzeczywistą pomoc swym pacjentom. O ile lekarze starają otaczać swój zawód tajemniczością, nie udzielają pacjentom informacji na temat zaordynowanych leków i ich działania, o tyle chirurgów cechuje otwartość wobec pacjenta, informują go oni o zastosowanych środkach i przedsięwziętych czynnościach. La Mettrie nie wątpił, że postępowanie lekarzy ma na celu ukrycie ich niewiedzy, podczas gdy postawa chirurgów jest świadectwem ich dążenia do powiększania swej wiedzy i umiejętności. Właśnie taka postawa ma być wzorcem postępowania lekarskiego. Prawdziwy lekarz powinien, zdaniem La Mettrie’ego, dbać o interes publiczny, nie zaś o interes własny. A ponieważ lekarz jest tak dobry, jak dobre jest wykształcenie, które otrzymał, więc społeczeństwo powinno we własnym interesie doprowadzić do zasadniczej reformy studiów medycznych.27 W ujęciu La Mettrie’ego medycyna ma zatem niejako podwójny charakter społeczny. Po pierwsze, od jej jakości zależy nie tylko jakość zdrowia jednostki, ale także całej społeczności. Po drugie zaś, wpływ medycyny na społeczeństwo jest tak duży i znaczący, że samo społeczeństwo powinno troszczyć się o poziom studiów medycznych i jakość pracy lekarzy. Zob. K. Wellman, La Mettrie. Medicine, philosophy, and Enlightenment..., s. 9–59. Twórczość satyryczną La Mettrie’ego omawia K. Wellman, op. cit., s. 34-59. A. Bednarczyk zwraca uwagę, że pisma La Mettrie’ego odznaczają się lekkością i błyskotliwością stylu, wartką argumentacją, barwnością obrazów, swadą polemiczną. Jest to zaletą w pamfletach i polemikach, ale staje się wadą w przekazie poglądów filozoficznych, skutkując brakiem ścisłości i systematyczności wykładu. Zob. A. Bednarczyk, Filozofia biologii europejskiego Oświecenia..., s. 69. 27 Por. K. Wellman, op. cit., s. 57. 25 26 Biojurysprudencja Pojmowanie zdrowia i choroby przez La Mettrie’ego wynikało z jego rozumienia organizmu jako maszyny.28 Ponieważ jest to bardzo delikatna maszyna, więc najdrobniejsze szkodliwe oddziaływania dochodzące z zewnątrz mogą zakłócić jej funkcjonowanie. Ale też naprawa tego mechanizmu jest stosunkowo łatwa, jeśli tylko uda się ustalić właściwą przyczynę. I tak na przykład przyczyn zachorowań na ospę La Mettrie upatrywał w maleńkich zjadliwych cząsteczkach, które z wdychanym powietrzem dostają się do płuc, a stamtąd do krwi i krążą po całym ciele. Dlatego właściwym postępowaniem jest zmierzanie do wydalenia owych cząsteczek z organizmu. Stąd La Mettrie polemizował z tymi, który twierdzili, że należy leczyć ospę środkami nasercowymi jako wzmacniającymi organizm. Argumentował, że środki te nie tylko nie poprawiają kompozycji krwi, lecz właśnie wzmagają cyrkulację szkodliwych cząstek. La Mettrie zalecał puszczanie krwi jako działanie usuwające rzeczywistą przyczynę choroby. Podobnie wyjaśniał przyczynę biegunki dostaniem się do organizmu jadów, które rozprzestrzeniają się w organizmie na tej samej zasadzie, na jakiej w naczyniu z płynem mechanicznie rozchodzi się dolany inny płyn. Należy więc jedynie ustalić i wyprowadzić owe jady poza organizm. Z kolei zasadniczą trudność sprawiało La Mettrie’emu wyjaśnienie przyczyn powstawania zawrotów głowy. Przyjmował, że albo zakłócone zostaje działanie włókien w mózgu, w szczególności nerwu optycznego, albo w jakiś sposób samo działanie wyobraźni powoduje zaburzenie percepcji. La Mettrie opisując organizm jako maszynę, tym samym mechanistycznie wyjaśnia stany zdrowia i choroby. Jednak zarazem pojmuje ciało jako kompozycję elementów stałych i płynnych pozostających w stanie doskonałej równowagi, której zaburzenie powoduje chorobę. Kathleen Wellman wskazuje na paradoksalność tej postawy. „Wygląda to dość ironicznie, że takie rozumienie choroby oraz sposób, w jaki ustalane jest właściwe remedium, zdaje się pociągać za sobą ten sam sposób myślenia, na którym oparty jest system Galena. Można powiedzieć, że chociaż w swych pismach medycznych La Mettrie jedynie wzmiankuje o medycynie Galena jako całkowicie niedorzecznym micie z przeszłości, to jednak jego myślenie o chorobie wygląda znacząco podobnie do systemu Galenowego, w którym choroba była rezultatem humoralnej nierównowagi między zbyt dużą lub zbyt małą ilością jednej z czterech substancji. W medycynie La Mettrie’ego przyczyny są zarazem bardziej złożone i bardziej mechaniczne. Jest zbyt dużo albo zbyt mało krwi czy fluidów nerwowych; może pojawić się gorączka, która powoduje, że płyny krążą zbyt szybko albo równowaga fluidów w ciele zostaje zaburzona; może być zbyt wiele krwi w tętnicach, a za mało w żyłach”.29 Uwagi te są niewątpliwie słuszne, można jednak spojrzeć na postawę La Mettrie’ego także z innego punktu widzenia. Odwoływanie się do zaburzeń równowagi w organizmie jako przyczyny sprawczej chorób można interpretować jako faktyczne akceptowanie funkcjonującej od samych początków medycyny teorii, wedle której zdrowie polega na równowadze elementów w organizmie, a zatem choroba jest zaburzeniem tej równowagi. Teraz jednak znaczenie zasadnicze sposób wyjaśniania, ten zaś jest meZob. ibidem, s. 98–106. K. Wellman, op. cit., s. 102–103. Kathleen Wellman widzi w tej postawie wpływ Hermanna Boerhaave, jego nauczyciela w czasie studiów medycznych w Lejdzie, który usiłował pogodzić i wykorzystać stanowiska jatrofizyków i jatrochemików; jej zdaniem sam La Mettrie był przeświadczony, że podąża za swym holenderskim mistrzem, nie zaś za Galenem i jego zwolennikami. 28 29 319 Maria Nowacka, Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska 320 chanistyczny. Choroba jest uszkodzeniem mechanizmu cielesnego, to zaś spowodowane być może zarówno jego wewnętrznym rozstrojem, jak i działaniem czynników zewnętrznych. Poszczególne elementy organizmu pozostają względem siebie w określonych relacjach, które należy opisywać nie w kategoriach równowagi, lecz w kategoriach powiązań i zależności funkcyjnych. La Mettrie rzeczywiście nie widzi żadnych zbieżności między podawanymi przez siebie wyjaśnieniami a wyjaśnieniami dawanymi przez zwolenników medycyny galenowej, ponieważ dla niego brak lub nadmiar jakiegoś elementu w organizmie nie jest zachwianiem równowagi, lecz zaburzeniem funkcjonalności. Organizm jest takim samym co do struktury materii mechanizmem, jak np. urządzenie hydrauliczne, w którym nadmiar czy brak wody albo dostanie się do niej jakichś szkodliwych elementów nie tyle powoduje zachwianie równowagi urządzenia, ile po prostu zakłóca jego prawidłowe działanie. W warstwie słownej opisu można odnieść wrażenie tożsamości z tradycyjnym rozumieniem stanu zdrowia i stanu choroby, ale faktycznie jest to inne ujęcie, oparte nie na kategorii równowagi, lecz na kategorii mechanicystycznie pojętej funkcjonalności. La Mettrie’ego pojmowanie organizmu i sposób wyjaśniania przezeń przyczyn chorób wskazują, że na gruncie mechanicyzmu starożytne rozumienie zdrowia i choroby traci swój sens. Mechanicystyczna postawa La Mettrie’ego wzmacniana była jego zdecydowaną niechęcią wobec prób zastosowania chemii w medycynie. Chemię uważał za wiedzę teoretyczną, która rości sobie nieuzasadnione pretensje do wyjaśnienia natury materii, sama zaś jest niesprawdzalna, gdyż zakłada istnienie jakichś tajemniczych, niepoddających się empirycznej weryfikacji czynników, które tłumaczyć mają procesy fizjologiczne. Za ojca chemii uważał Paracelsusa i krytykował go tak samo zdecydowanie, jak bliższych mu czasowo przyrodników, takich jak Johann Baptist van Helmont czy François Sylvius de la Boë. „Można powiedzieć, że La Mettrie uważał chemię za metafizykę nauk przyrodniczych”.30 Wyjaśnianiu chemicznemu przeciwstawiał wyjaśnianie mechanistyczne, czyli dokonywane w terminach mechaniki. Zarazem jednak podkreślał, podobnie jak Boerhaave, że opis procesów fizjologicznych w kategoriach mechaniki jest jedynie zastosowaniem analogii, nie zaś prostym utożsamieniem zjawisk fizjologicznych z działaniem systemu mechanicznego.31 La Mettrie nie zaznaczył się żadnymi odkryciami w medycynie czy w przyrodoznawstwie. Jego rola polegała raczej na czynieniu pewnego fermentu intelektualnego poprzez propagowanie skrajnie materialistycznej wersji kartezjanizmu i odnoszenie jej do medycyny. Medycynie przyznawał tak wielką rolę w objaśnianiu świata i przede wszystkim człowieka, jak nikt przed i nikt po nim nie czynił. Kathleen Wellman pisze, że La Mettrie dokonał medykalizacji metafizyki i medykalizacji przyrody. Trzeba jednak do tego dodać, że z perspektywy czasów o dwa i pół stulecia późniejszych La Mettrie jawi się także jako jeden z prekursorów medycyny społecznej. Był tym, który zrobił następny krok w kierunku medykalizacji społeczeństwa, wskazując, że od poziomu wychowania medycznego społeczeństwa zależy poziom wiedzy i kompetencji lekarzy. Ibidem, s. 116. K. Wellman wskazuje, że uznawanie La Mettrie’ego za konsekwentnego i skrajnego mechanicystę, według którego zasady mechaniki w zupełności wystarczają do wyjaśnienia wszystkich aspektów rzeczywistości przyrodniczej, jest zbyt daleko posuniętym uproszczeniem; zob. ibidem, s. 120. 30 31 Julien Offray de La Mettrie akceptując z filozofii Kartezjusza jedynie jej aspekt matematyczny i mechanistyczny, a odrzucając całkowicie aspekt metafizyczny, zapewne nieświadomie głosi pogląd, który jednego z najwybitniejszych fizyków wszechczasów doprowadził do odkryć, które zasadniczo zwiększyły nasze rozumienie przyrody. Angielski uczony Izaac Newton (1643–1727) znał pisma Kartezjusza i był zafascynowany jego odkryciami z zakresu geometrii, fizyki i optyki. Ale zarazem odrzucał zdecydowanie filozoficzny kontekst, w jakim Kartezjusz umieszczał fizykę, przede wszystkim w swym dziele Zasady filozofii. Newton uznał, że prawa fizyki rządzące światem mają naturę matematyczną i powinny być opisywane wyłącznie językiem matematyki. Swe główne dzieło Philosophiae naturalis principia mathematica, wydane w 1687 roku, tak właśnie zatytułował, podkreślając opozycję do łacińskiego tytułu dzieła Kartezjusza: Principia philosophiae. To przeświadczenie, że mechanizm wszechświata należy opisywać i wyjaśniać wyłącznie matematycznie, nie zaś filozoficznie, doprowadziło Newtona do odkrycia m.in. prawa powszechnego ciążenia oraz praw ruchu leżących u podstaw mechaniki klasycznej.32 Można powiedzieć, że to od Newtona zaczyna się współczes­na nauka.33 Nie znaczy to, że Newton odrzucał w ogóle istnienie rzeczywistości nadprzyrodzonej – wręcz przeciwnie, prowadził bardzo szerokie, częściowo ezoteryczne, rozważania teologiczne i zakładał istnienie Boga jako przyczyny pierwszej i koniecznej świata. We wstępie do swoich Principia pisał: Biojurysprudencja II „Bez najmniejszych wątpliwości to świat, tak zróżnicowany co do form i ruchów, które potrafimy w nim rozpoznać, nie mógł się wyłonić z niczego innego, jak tylko z doskonale swobodnej woli Boga, kierującego i przewodzącego wszystkiemu”.34 Ale właśnie dlatego, że powstanie i zasady działania wszechświata są rezultatem swobodnej woli Boga, nie zaś skutkiem ślepej konieczności, bezzasadne i jałowe jest usiłowanie, by na drodze filozoficznej dojść, jakimi motywacjami kierował się Bóg. „Nie powinniśmy więc snuć niepewnych domysłów w poszukiwaniu owych prawd, lecz poznawać je poprzez obserwację i eksperymenty”.35 A językiem opisu i wyjaśniania zjawisk przyrodniczych ma być matematyka. Ukazanie się fundamentalnego dzieła Newtona Principia mathematica było przełomem w badaniu przyrody, wywołało też ogromny rezonans w środowiskach naukowych. Jest rzeczą znamienną, że wokół Newtona zgromadził się krąg związanych z nim lekarzy, zafascynowanych jego fizyką i dostrzegających możliwość wykorzystania jej 32 Bardzo przystępne wprowadzenie w dzieło Newtona znaleźć można w: M. White, Izaak Newton. Jak jeden z najwybitniejszych matematyków zmienił nasz pogląd na wszechświat, tłum. G. Woyda, Czytelnik, Warszawa 1993. 33 „Wiele osób uważa Izaaka Newtona za pierwszego »prawdziwego naukowca«, ponieważ stosował starannie opracowane metody i wykorzystywał matematykę do opisywania zbadanych doświadczalnie odkryć. Był pierwszym uczonym, który postępował w taki sposób, i dlatego uchodzi w oczach wielu specjalistów za twórcę współczesnej nauki w dzisiejszym tego słowa znaczeniu”; ibidem, s. 40. 34 Cytowane za: A. Koyré, Od zamkniętego świata do nieskończonego wszechświata, tłum. O. i W. Kubińscy, słowo/obraz/terytoria, Gdańsk 1998, s. 243. 35 Ibidem. 321 Maria Nowacka, Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska w poznawczych i praktycznych działaniach medycznych.36 Zastosowanie do organizmu ludzkiego metod badawczych stosowanych względem wszechświata faktycznie nawiązywało do starej tradycji dostrzegania analogii między makrokosmosem a mikrokosmosem. Nadto zaś postawa badawcza Newtona mogła wydać się bliską postawie badawczej lekarzy, ponieważ wielki fizyk zajmował się także alchemią i stosując ścisłe metody matematyczne w opisie praw przyrody, zarazem doszukiwał się we wszechświecie i w strukturze materii działania sił będących emanacją mocy boskiej.37 Jest więc zrozumiałe, że w kręgu medyków znających bezpośrednio czy pośrednio Newtona pojawiły się próby opisu działania organizmu żywego w sposób, który on stosował do opisu działania wszechświata. Główne postacie należące do tego kręgu to Richard Mead38, James Keill39, James Jurin40, Henry Pemberton.41 Obok nich wymienić należy lekarzy wprawdzie nie związanych z Newtonem kontaktami osobistymi, ale zafascynowanych jego zmatematyzowaną fizyką, takich jak wspomniany już Archibald Pitcairne42, William Cockburn43 czy George Cheyne.44 Wszyscy oni należeli do najznamienitszych medyków swoich czasów, niektórzy byli członkami Royal Society, i wszyscy pozostawali pod ogromnym wrażeniem teorii Newtona. Postawę tych lekarzy-matematyków dobrze wyraża stanowisko, jakie zajmował Archibald Pitcairne.45 Był najstarszym z wymienionych medyków i wszyscy oni w jakimś stopniu podążali jego śladami; niektórzy z nich byli jego kolegami ze studiów w Lejdzie. Odrzucał zdecydowanie wszystkie dotychczasowe stanowiska w medycynie jako fałszywe, ponieważ były z natury filozoficzne i jedynie hipotetyczne, podczas gdy jego stanowisko było prawdziwe, ponieważ było oparte o matematykę. Odrzucał zarówno stanowiska jatrofizyczne, jak i jatrochemiczne, uznając, że jedynie taka teoria medyczna jest uprawniona, która swym stopniem pewności zbliża się do wzorca Principiów 322 36 Zob. T. M. Brown, Medicine in the shadow of the „Principia”, „Journal of the History of Ideas” 1987, 48, 4, s. 629–648; A. Guerrini, James Keill, George Cheyne, and Newtonian physiology, 1690–1740, „Journal of the History of Biology” 18, 2, 1985, s. 247–266. 37 Zob. B. J. T. Dobbs, Newton’s Alchemy and His Theory of Matter, „Isis” 73, 4, 1982, s. 511–528. 38 Richard Mead (1673–1754), przyjaciel Newtona i jego osobisty lekarz. Zasłużył się szczególnie badaniem chorób zakaźnych. 39 James Keill (1673–1719), szkocki lekarz, fizjolog i anatom, młodszy brat Johna, matematyka i fizyka, ucznia Newtona. Wielu obserwacji fizjologicznych dokonał na sobie samym. 40 James Jurin (1684–1750), angielski lekarz, badał m.in. funkcjonowanie naczyń włoskowatych; propagował metodę wariolizacji. 41 Henry Pemberton (1694–1771), angielski lekarz i literat, autor wielu eksperymentów z zakresu chemii i farmacji; Newton powierzył mu nadzór nad trzecią, ostateczną edycją Principia. 42 Archibald Pitcairne (1652–1713), szkocki lekarz, założył po 1690 roku szkołę medyczną w Edynburgu. Jako lekarz działał w Szkocji i w Niderlandach. Prowadził intensywne badania anatomiczne; lecząc za darmo biedaków, uzyskał od władz Edynburga zgodę na wykorzystywanie do sekcji ciał zmarłych ubogich, nie posiadających rodziny. Autor dzieła Dissertationes medicae, wydanego w 1701 roku (wydanie II w 1713 r.). Tworzył także poezje w języku łacińskim. 43 William Cockburn (1669–1739), szkocki lekarz, uczeń Archibalda Pitcairne’a, autor wielu książek medycznych, lekarz marynarki królewskiej, pod koniec życia lekarz szpitala w Greenwich. 44 George Cheyne (1671–1743), szkocki lekarz i matematyk, uczeń Archibalda Pitcairne’a, autor prac na temat gorączki, chorób nerwowych i sposobów odżywiania się. Propagował dietę wegetariańską, sprzeciwiając się okrucieństwu wobec zwierząt. 45 Zob. T. M. Brown, Medicine in the shadow of the „Principia”..., s. 630-633; A. Guerrini, Archibald Pitcairne and Newtonian medicine, „Medical History” 1987, 31, 1, s. 70–83. Zob. także A. Guerrini, James Keill, George Cheyne, and Newtonian physiology, 1690–1740..., s. 249–253. Cyt. za: T. M. Brown, op. cit., s. 632. Ibidem. 48 Zob. A. Cunningham, Sydenham versus Newton: The Edinburgh fever dispute of the 1690s between Andrew Brown and Archibald Pitcairne, „Medical History” Supplement 1, 1981, s. 71–98. 49 Por. ibidem, s. 79. Biojurysprudencja Newtona. I za taką właśnie uważał swoją teorię, ponieważ terminy, w jakich była ona skonstruowana, takie jak: „płyny ustrojowe”, „prędkości krążenia” czy „wymiary naczyń krwionośnych”, mają charakter mechanistyczny, są matematyzowalne i są bytami zasadniczo poddającymi się obserwacji. W swych pismach medycznych rozwinął zestaw postulatów, definicji i aksjomatów, z których zamierzał wyprowadzić cały system medycyny – logiczny, ścisły, a przez to prawdziwy. Głosił, że „życie polega na krążeniu krwi wytwarzanym przez serce i tętnice”.46 Chorobę natomiast określał jako „zbytnio zwiększony lub zmniejszony ruch okrężny krwi”.47 Był całkowicie przeświadczony, że ze skonstruowanej w ten sposób prawdziwej teorii wynikać będzie skuteczna praktyka medyczna, i wierzył, że tworzy w taki dedukcyjny sposób nową, rewolucyjną medycynę – medycynę newtonowską. Wydawać by się mogło, że tak uprawiana medycyna opiera się na kartezjańskim mechanicyzmie, jest po prostu próbą zastosowania metod matematycznych do opisu i wyjaśniania maszyny organicznej. Jednak w istocie przeciwstawiała się ona ujęciu kartezjańskiemu, uznając je za jedynie nową odmianę metafizycznej spekulacji – aby mechanistyczne pojmowanie organizmu miało sens empiryczny, należy ująć je matematycznie, tak jak Newton ujął matematycznie zasady działania mechanizmu wszechświata. Dobrze widać to na przykładzie pewnego sporu, który miał miejsce w ostatniej dekadzie XVII wieku w szkockim Edynburgu i toczył się z udziałem Archibalda Pitcairne’a. Spór ten przyspieszył tworzenie się medycyny matematycznej, a został wywołany działalnością i poglądami medyka, który początkowo nie miał nawet ukończonego uniwersyteckiego wykształcenia.48 Andrew Brown (ok. 1640–ok. 1720) praktykował jako chirurg i aptekarz, co pozwalało dyplomowanym lekarzom traktować go z poczuciem wyższości. W 1681 roku powstał w Edynburgu Royal College of Physicians, założony przez miejscowych lekarzy między innymi po to, aby przeciwdziałać praktykom lekarskim takich ludzi, jak Brown. Ten zaś naraził się bardzo miejscowemu środowisku, ponieważ promował samego siebie jako bardziej skutecznego w działaniach terapeutycznych, szczególnie w leczeniu gorączek; głosił przy tym, że swoje sukcesy medyczne zawdzięcza rozwijaniu metod Sydenhama. Przeciwnicy Browna zmierzali do zakazania mu praktyki medycznej, a szczególna okazja po temu nadarzyła się, gdy w trakcie leczenia zmarł jego pacjent, Lord Creichton, osoba znana i znacząca. Brown zdecydował się bronić swej reputacji, wydając w 1691 roku Vindicatory Schedule, w której uzasadniał, że właściwie prowadził leczenie Lorda; przede wszystkim jednak opisał swoje metody działania i scharakteryzował postawy medyczne, na których się opierał. Publikacja ta zapoczątkowała burzliwą dyskusję. Andrew Brown w swej apologii wyraźnie i wprost głosi słuszność kartezjańskiego rozumienia organizmu i jego fizjologii.49 Ciało należy uważać za maszynę – gdy maszyna jest sprawna, stan ten nazywamy zdrowiem, a gdy pojawiają się jakiś mechaniczne problemy, wówczas mamy stan choroby. Różnice między chorobami biorą się 46 47 323 Maria Nowacka, Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska 324 z różnego umiejscowienia uszkodzenia lub z różnych kombinacji uszkodzeń. Uszkodzenia te powodowane są czynnikami wewnętrznymi, jako że ostatecznym poziomem organizacji organizmu jest niewidzialna, ale mechanistycznie pojmowana struktura. W przeciwieństwie do medycyny Galenowej, która odwołuje się do wielości rozmaitych „własności” i „mocy”, medycyna mechanistyczna używa tak mało kategorii wyjaśniających, jak tylko to jest możliwe – idealna sytuacja metodologiczna jest wtedy, gdy używane są jedynie dwie: materia i ruch. Wszystkie wyjaśnienia dokonywane być powinny w terminach cząstek materii poruszających się względem innych cząstek materii składających się na strukturę ciała. Nawet odkryte przez Harveya krążenie krwi należy wyjaśniać w taki mechanistyczny sposób. To kartezjańskie podejście było już wówczas bardzo rozpowszechnione i środowis­ ko lekarskie Edynburga również je podzielało. Jednak Brown głosił je w wersji skrajnej, argumentował, że wszelkie ustalenia medyczne należy interpretować ściśle mechanis­ tycznie, czego nie rozumieją lekarze edynburscy. Dyskusja, a raczej ostry spór, bardziej wyznaczany względami osobistymi niż merytorycznymi, zapewne nie wykraczałaby poza ramy metodologii kartezjańskiej, gdyby głosu nie zabrał Archibald Pitcairne. O ile przeciwnicy Browna motywowani byli chęcią wyeliminowania konkurenta reklamującego się, że jako praktyk jest skuteczny, w przeciwieństwie do nich, którzy jedynie teoretyzują, o tyle Pitcairne został zainspirowany problemem, czy rzeczywiście postawa kartezjańska w medycynie ma wartość wyjaśniającą. Dla Pitcairne’a stawało się coraz bardziej oczywiste, że kartezjańskie wyjaśnianie zagadnień fizjologicznych jest pozorne i błędne; że tak jak Newton stworzył fizykę znoszącą fizykę kartezjańską, tak należy stworzyć nową fizjologię, prostującą błędy fizjologii kartezjańskiej.50 Inaczej mówiąc, tak jak stworzona została fizyka newtonowska, tak też stworzona być powinna medycyna newtonowska. Włączenie się w spór z Brownem dało Pitcairne’owi dodatkową sposobność wypracowania i rozpropagowania własnego stanowiska. Jego dyskusja z Brownem nie była już sporem między lekarzem uznanym przez środowisko a praktykiem-outsajderem, lecz stała się wstępem do rozwijania nowej metodologii badań medycznych – medycyny matematycznej. Uczniem Pitcairne’a był William Cockburn, który pierwszy zaczął propagować w Londynie idee swego nauczyciela.51 Głosząc medycynę „matematyczną”, skupiał swe zainteresowania m.in. na problemie właściwego dozowania leków przeczyszczających i wymiotnych. Posługując się argumentami, które uważał za niezbite, twierdził, że medycyna powinna uznać dwa „postulaty”. Po pierwsze, że środki lecznicze tylko wtedy mogą działać, gdy są zmieszane z krwią; po drugie, że z reguły zmiana „usposobienia” danej osoby jest powodowana jedynie zmianą w hydraulice krążenia płynów w jej organizmie. Na tej podstawie dochodził do wniosku, że dawki leków koniecznych do wywołania określonego skutku powinny być proporcjonalne do ilości krwi; tak więc jeżeli przy ilości krwi a należy zastosować dawkę leku b, to przy ilości krwi xa należy dać dawkę xb leku. Cockburn wierzył, że dzięki takim algebraicznym proporcjom le50 „Tak jak Principia Newtona były w dużej mierze inspirowane pragnieniem sprostowania błędów fizyki Descartes’a, tak pisma medyczne Pitcairne’a w dużej mierze skoncentrowane były na wykazaniu tego samego względem Descartes’a fizjologii”; ibidem, s. 88–89. 51 Zob. T. M. Brown, op. cit., s. 633–634. 52 Zob. ibidem, s. 634–635; A. Guerrini, James Keill, George Cheyne, and Newtonian physiology, 1690–1740..., s. 259–265. 53 Zob. T. M. Brown, op. cit., s. 635–636. 54 Zob. T. M. Brown, op. cit., s. 636–641; F. M. Valadez, C. D. O’Malley, James Keill of Northampton, physician, anatomist and physiologist, „Medical History” 1971, 15, 4, s. 317–335. Zob. także A. Guerrini, James Keill, George Cheyne, and Newtonian physiology, 1690–1740..., s. 253–259. 55 Zob. F. M. Valadez, C. D. O’Malley, op. cit., s. 326–327. James Keill pozostawał w tym względzie pod dużym wpływem swego starszego brata Johna, ucznia Newtona. „Jak sugerował John Keill, wydzieliny organizmu są najlepszym przykładem działania fizjologicznych sił przyciągających i James Keill poświęcił temu zagadnieniu większą część swej książki”; A. Guerrini, James Keill, George Cheyne, and Newtonian physiology, 1690–1740..., s. 256. Wzmiankowana w cytacie książka Keilla to Account of Animal Secretion, wydana w 1708 roku. 56 Zob. T. M. Brown, op. cit., s. 641–644. Biojurysprudencja karz zawsze będzie przepisywał właściwe dawki leku i uniknie błędów w leczeniu. Jeszcze bardziej zmatematyzowaną wersję medycyny propagował George Cheyne, inny szkocki uczeń Pitcairne’a.52 Napisał m.in. dzieło Principia medicinae theoreticae mathematica, które samym tytułem wskazywało, że autor chce stosować w medycynie fizyczne ustalenia Newtona. W jego pismach medycznych poszczególne zagadnienia wyjaś­ niane są poprzez układanie stosownych proporcji i relacji matematycznych między elementami organizmu czy procesami fizjologicznymi zachodzącymi w organizmie. Szczególną rolę wśród tych lekarzy-matematyków odgrywał Richard Mead, przyjaciel Newtona i jego osobisty lekarz.53 Bliska znajomość z Newtonem niewątpliwie sprawiała, że jego poglądy przyjmowane były ze szczególną uwagą, a usiłowania, by całą medycynę przedstawić w sposób analogiczny do przedstawienia fizyki przez Newtona, traktowane były z uznaniem. Nawet, gdy podjął próby zastosowania Newtona analizy przypływów morskich do fizjologii, doszukując się wpływu spowodowanych przez księżyc „przypływów powietrznych” na procesy zachodzących w ciele, uznano to za ciekawe i odkrywcze. Rozgłos, jaki zyskiwał Mead, sprawił, że wielu lekarzy poszło w jego ślady. Wyróżnił się pod tym względem James Keill, lekarz również związany, choć nie tak blisko, z Newtonem.54 Przeprowadził wiele eksperymentów badając procesy fizjologiczne, przy czym metoda ich przeprowadzania odznaczała się starannością, dokładnością pomiarów i ścisłością rozumowań. Sposób, w jaki opisywał i wyjaśniał zjawiska fizjologiczne, polegał na stosowaniu metod matematycznych w analogiczny sposób, jak stosuje je fizyk opisujący i wyjaśniający zjawiska fizyczne. Nikt przed nim nie stosował w takim zakresie i tak szczegółowo metod opisu matematycznego w fizjologii; Keill może być uważany za twórcę brytyjskiej „szkoły” fizjologii newtonowskiej (co prawda dość krótko istniejącej). Omawiając w swych pismach zagadnienia fizjologiczne, starał się wykazać, że najlepszą metodą ich badania jest dokonywanie pomiarów i stosowanie matematyki, ponieważ tylko w ten sposób można ustalić siłę przyciągającą między cząstkami materii; odwoływał się wyraźnie do rozważań Newtona nad siłą przyciągania.55 Naśladowali Keilla dwaj lekarze, bliżej nawet niż on związani z Newtonem, mianowicie James Jurin i Henry Pemberton.56 Pierwszy z nich był nawet dość krytyczny wobec Keilla, uznając, że nie całkiem poprawnie stosował metody matematyczne i mechanistyczne, gdyż niewłaściwie zrozumiał pewne tezy Newtona. Również drugi z nich korygował pewne ustalenia Keilla, w szczególności te dotyczące matematycznego opisu i wyjaśniania fizjologii mięśni. 325 Maria Nowacka, Medycyna Kartezjańska a medycyna Newtonowska 326 Opis organizmu żywego, jego struktury i fizjologii, dokonywany w sposób mający być dokładnym odwzorowaniem matematycznego opisu zjawisk fizycznych dokonanego przez Newtona, był jedynie epizodem w historii nauki i nie odegrał znaczącej roli w rozwoju medycyny. Można powiedzieć, że „medycyna w cieniu Principiów” skończyła się wraz ze śmiercią Newtona w 1727 roku. Wprawdzie ukazywały się jeszcze pis­ ma medyczne nawiązujące do mechaniki newtonowskiej, ale nie było już w nich tego, co stanowiło istotę medycyny matematycznej, mianowicie matematycznego wnioskowania z przesłanek o charakterze ilościowym. Niektórzy lekarze-matematycy, jak np. George Cheyne, przyznawali, że posunęli się zbyt daleko na drodze owej matematyzacji medycyny.57 Krótki epizod medycyny newtonowskiej jest jednak znaczący, ponieważ wskazuje, że medycyna inspirowana kartezjańskim rozumieniem organizmu musiała w pewnym momencie dojść do kresu swych możliwości poznawczych. Traktowanie organizmu żywego jako maszyny zdynamizowało rozwój nauk przyrodniczych, w tym także medycyny, ponieważ pozwalało badać organizm w sposób czysto empiryczny, bez odwoływania się do jakichś sił niematerialnych. Jednak po jakimś czasie uczonym o postawie empirycznej, nastawionym na doświadczalne badanie przyrody, mechanicyzm musiał zacząć jawić się jako po prostu inna forma spekulacji, nowa metafizyka, nie dająca już żadnych inspiracji badawczych. Pojawianie się fizyki Newtona zrodziło nadzieję, że oto medycyna dostaje nową metodę, ścisłą, precyzyjną i niezawodną, która uczyni z niej naukę o tej samej wartości poznawczej i tej samej skuteczności, co fizyka.58 Jak głosił Archibald Pitcairne, należało kartezjańską „poetyczną maszynerię” zastąpić ścisłym opisem matematycznym, gdyż dopiero wówczas medycyna stanie się nauką.59 To nadzieja okazała się złudna, jednak epizod medycyny matematycznej spełnił swoją rolę – ukazał, że wprawdzie w jednym ze swych aspektów organizm żywy rzeczywiście jest rodzajem mechanizmu i traktowanie go jako takiego daje dobre rezultaty w terapii, a szczególnie w chirurgii, jednak jatromechanika nie może być uznana za ogólną teorię medyczną. Tym samym coraz większe nadzieje zaczęto wiązać ze stanowiskiem jatrochemicznym, z witalizmem.60 57 W swych późniejszych pracach Cheyne skłania się ku witalizmowi; zob. A. Guerrini, James Keill, George Cheyne, and Newtonian physiology, 1690–1740..., s. 260–265. 58 T. M. Brown, The College of Physicians and acceptance of iatro-mechanism in England, 1665–1695, „Bulletin of the History of Medicine” 1970, 44, 1, s. 12–30. 59 Zob. A. Guerrini, Archibald Pitcairne and Newtonian medicine..., s. 74. 60 Zob. T. M. Brown, From mechanism to vitalism in eighteenth-century English physiology, „Journal of the History of Biology” 1974, 7, 2, s. 179–216. Tadeusz Tołłoczko1 Uniwersytet Medyczny w Warszawie nil mirari, nil indignari, sed intellegere nie dziwić się, nie oburzać, ale zrozumieć WSTĘP Biojurysprudencja Prawo do omylnej normalności. Spojrzenie klinicysty W celi więziennej Konrad z II Części Dziadów, rzuca Panu Bogu wyzwanie: „A Ty jak zawsze mądrze rządzisz, mądrze sądzisz i mówią, że Ty nie błądzisz”. Pomimo że uznaje Boską mądrość, to jednak równocześnie nie ma pewności, czy ta mądrość jest związana z nieomylnością. Wyspiański tłumaczy się: „Czyniłem co czynić mogą ludzie / błądziłem ludzką przewiną”. Rabindranath Tagore twierdził, że „Jeżeli zamkniesz drzwi przed wszelkim błędem, to prawda pozostanie za drzwiami”. Errare humanum est. A przecież Medicus homo est. W starożytności Teognis z II wieku p.n.e. stwierdził, że „pomyłki są nieuchronne między śmiertelnymi”. A teraz? Uznaje się, że wprawdzie pomyłki i błędy wśród śmiertelnych są możliwe, ale popełniają je wyłącznie inni. W lotnictwie, gdzie łatwiej jest sterować prawami fizyki niż w medycynie prawami patofizjologii, w trosce o bezpieczeństwo pasażerów przyjęto zasadę errare humanum est i instaluje się złożony system blokad i automatów. W ochronie zdrowia, wbrew zdrowemu rozsądkowi, zasada errare humanum est jest nieuznawana, a nawet nietolerowana. Czy wynika to z troski o bezpieczeństwo chorego? Gdyby tak było, to zwracano by bardziej uwagę na rozwój metod zapobiegawczych niż na łapanie domniemanego winnego. Jest to więc błąd, czy podstęp? Ażeby ubiec zarzut bagatelizowania problemu błędów lekarskich, stwierdzam że nie oczekuję bezkarności dla lekarzy za zaniechania i zaniedbania, lecz jawności i kultury w ujawnianiu, wyjaśnianiu i ocenie błędów lekarskich oraz odróżnienia lekarskiego błędu od „błędów cudzych”. Istota problemu polega nie tylko na zapewnieniu bezpieczeństwa choremu i lekarzowi, ale również na kulturze tego bezpieczeństwa. Nie zamierzam podjąć się roli advocatus diaboli, lecz zajmę raczej stanowisko advocatus angeli, taką bowiem właśnie rolę w rzeczywistości spełniają lekarze „tańczący z trudnościami” i niezrozumieniem. Pomimo służebnej roli wobec społeczeństwa, jakże często to właśnie oni stają się adresatem zmasowanych, ale za to bezzasadnych Prof. emer. dr hab. Tadeusz Tołłoczko, Warszawski Uniwersytet Medyczny, były Kierownik Kliniki Chirurgii Naczyń i Transplantologii AM w Warszawie, były Rektor Akademii Medycznej w Warszawie (1990–1996), były President of the International Hospital Federation (1987–1989). 327 oskarżeń. Zdaję sobie jednak sprawę, że jednak były i są również i anioły upadłe. To tym właśnie różnimy się między innymi od przedstawicieli wielu innych zawodów, którym wydaje się, że są nieomylni i że mają patent na doskonałość – w szczególności moralną, zwłaszcza, gdy dotyczy to ich samych. W sposób szczególny bezbłędnymi są u nas są osoby cieszące się stygmatem immunitetu i niekaralności. PRZESZŁO PÓŁ WIEKU CHIRURGII Przez przeszło pół wieku byłem aktywnym chirurgiem. Z pozycji a posteriori wyznać muszę, że tylko przez przypadek i szczęśliwy zbieg okoliczności nie byłem w kraju ani sądzony, ani karany. Przez przypadek też nie byłem ofiarą polityczno-ekonomicznego oraz dziennikarskiego zapotrzebowania na lekarski proces, choć wyznam, że dziś podjąłbym wiele odmiennych decyzji niż to kiedyś uczyniłem. Przypadki te w najdrobniejszych szczegółach pamiętać będę do końca życia, bowiem rygory moralne lekarzy są znamiennie bardziej surowe od prawnych. Tadeusz Tołłoczko, Prawo do omylnej normalności. Spojrzenie klinicysty „Lekarskie czucie” 328 Kiedy przed laty po raz pierwszy zostałem powołany do sądu w charakterze bieg­ łego zwróciłem się do mego ówczesnego szefa, wspaniałego chirurga prof. T. Butkiewicza o radę, która brzmiała: „Niech kulega zapamięta sobie na całe życie – w sądzie kłamać ni wolno! Broń Boże!!!. Nu, podkłamać to czasami i trzeba, bo widzi kulega, oni dużo wiedzą, nu czucia lekarskiego to oni nie mają. Ot co.” W miarę upływu lat coraz bardziej doceniałem głęboki sens tej wypowiedzi zwłaszcza w odniesieniu do niezrozumienia wpływu pozalekarskich uwarunkowań na powstawanie błędu, bo przecież sędziowie nie stanowią reprezentatywnej grupy, dla społeczności lekarskiej. PRAWO Przez ponad pół wieku nie zdarzyło mi się, aby jakiś chory spytał się mnie, czy ja znam prawo medyczne. Zaufania do mnie chorzy nie budowali na mojej znajomości prawa. Współcześnie, kiedy normy etyczne zastępowane są przez normy prawne, znajomość prawa staje się konieczna, ale w procesie obrony przed oskarżeniami. Ponadto od lekarzy oczekiwać należałoby raczej znajomości zasad postępowania lekarskiego i „ducha prawa” (ratio legis), a nie powszechnej znajomości paragrafów i cytowania z pamięci ich numeracji. Podczas operacji nigdy nie zastanawiałem się ani nad pięknem życia wiecznego, ani nad marnością życia więziennego z tytułu niedostosowania się do jakiegoś paragrafu, lecz zawsze myślałem o życiu i zdrowiu chorego będącego jego najwyższym dobrem. O „czystym błędzie” popełnianym przez człowieka można mówić w rachunkach. Ktoś, kto się myli w dodawaniu i odejmowaniu popełnia oczywisty błąd. Medycyna jednakże to nie matematyka i 2+2 niestety, ale rzadko równa się 4. Czasami równa się 3,999, ale czasami zero. Oczywiście, w miarę postępu i stosowania coraz bardziej precyzyjnej technologii 2 + 2 w medycynie asymptotyczne zbliża się do 4. Toteż różnica pomiędzy wartością oczekiwaną (wyzdrowienie) a rzeczywistą (powikłanie) nie stanowi dowodu zaniedbania, zaniechania czy też lekarskiego błędu. Ponadto Non enim omnis error stultitia est dicendus (nie każdy błąd jest też wyrazem ignorancji). Tzw. chochlik drukarski to przykład czystego błędu. Pamiętam tytuł w gazecie: Przemówienie tow. Gomułki na temat gospodraki narodowej. Jakże często mówi się o błędzie natury, o błędzie genetycznym. Niektórzy mówią nawet, że człowiek jest błędem Natury. Tak czy inaczej, wszyscy musimy się z nimi pogodzić. Okazuje się, że nawet generatory liczb losowych mylą się i mogą dawać matematycznie przewidywalne wyniki. Z kolei postęp polega również na wykrywaniu dotychczas przeoczonych błędów. Biojurysprudencja BŁĄD BŁĄD LEKARSKI Błąd lekarski rozważać należy jako problem etyczny, związany z przekroczeniem deontologicznego nakazu: primum non nocere. Za błąd uznajemy takie postępowanie, które jest sprzeczne z powszechnie uznanymi zasadami wiedzy i praktyki medycznej w zapobieganiu, rozpoznaniu i leczeniu. W rozumowaniu swoim z pojęcia błędu wyłączam zaniedbanie i zaniechanie. Istnieje powszechne przekonanie, że wszystkie powikłania w przebiegu procesu leczenia są wynikiem lekarskiego błędu, pomimo, że wystąpić one mogą również w postępowaniu lege artis. Nawet śmierć oceniana bywa jako błąd techniczny. Dlatego funkcjonuje zasada: Communis error facit ius – powszechne przekonanie bywa uznawane jako prawo. Błędy systemowe Powołam się na wiarygodne źródło, jakim jest wypowiedź sprzed kilku lat p. prof. R. Krajewskiego (byłego Przewodniczącego Naczelnego Sądu Lekarskiego), że „co najmniej 80 proc. błędów jest powodowanych niewłaściwą organizacją”. Można więc twierdzić, że błędy te byłyby do uniknięcia, gdyby organizacja ochrony zdrowia była sprawna. Dlaczego więc za te 80% przypadków oskarża się tylko lekarzy, a nie sprawców organizacyjnego chaosu? 329 Causa causae... Jednoznacznego potępienia wymagają przypadki zaniedbania i zaniechania. Przypadki kryminalne powinny z natury rzeczy podlegać deontologicznej i prawnej ocenie w duchu sprawiedliwości pod warunkiem, że skutków błędu w organizacji i finansowaniu ochrony zdrowia nie będzie się uznawać jako błąd lekarski, a pomyłkę wynikłą z braku nowoczesnego wyposażenia nie oceni się jako zaniedbanie. Pomimo, ze od wieków znana jest rzymska zasada causa causae etiami causa causati (przyczyna przyczyny jest przyczyną skutku), to jednak logika tego stwierdzenia w odniesieniu do tzw. błędów lekarskich współcześnie nie znajduje zastosowania. Błąd organizacyjny czy finansowa niewydolność materializują się dopiero na styku miedzy lekarzem a chorym. Brak myślowej uczciwości i nieumiejętność przyczynowego myślenia sprawiają, że oczywistym i jedynym winowajcą wynikłych z tego powodu zagrożeń staje się lekarz. Administratorzy natychmiast orzekną, że gdyby przestrzegano wydanych przez nich zarządzeń (czasami typu zabrania się robienia błędów), to do niepomyślnego zdarzenia by nie doszło. Nie dodają natomiast, że to oni nie stworzyli warunków umożliwiających realizację tych zarządzeń. W ochronie zdrowia istnieje nierównowaga miedzy obowiązkami a możliwościami wykonawczymi. Łatwiej jednak i bezpieczniej jest zrzucić odpowiedzialność na lekarza niż wykazać błąd ministerialnych i parlamentarnych decyzji. Tadeusz Tołłoczko, Prawo do omylnej normalności. Spojrzenie klinicysty Limity 330 Zakres limitów jest miarą niewydolności opieki zdrowotnej. Limity to nic innego jak wydłużanie kolejek do lekarza i szpitala, to obniżenie jakości świadczeń i ich dostępności. Są to czynniki nie tylko sprzyjające powstawaniu błędu, ale wręcz doprowadzające do jego powstania. Jeśli uwarunkowania ekonomiczne zmuszają do obniżenia standardu świadczeń aż do poziomu limitów w medycynie rodzinnej, logicznym i naturalnym obowiązkiem decydentów powinno być opracowanie i przedstawienie lekarzom okoliczności, w jakich powstawać mogą zagrożenia dla chorego, jak im zapobiegać i jak je naprawiać. Lekarze powinni być przygotowani do nowych zadań i wykrywania nowych zagrożeń w nowych warunkach organizacyjnych, a nie uczyć się na błędach. Brak takich opracowań to podstawowy błąd. Zrzucanie odpowiedzialności za skutki niedopracowanych decyzji na lekarza jako bezpośredniego winowajcę jest oczywistym błędem kolejnym. Zniesienie limitów oznaczałoby zadłużenie i bankructwo nie szpitali, a NFZ. Postąpiono racjonalnie tj. zadeklarowano, że finansowanie jest wystarczające a odpowiedzialność za skutki takiego pozorowanego działania przerzucono z siebie na pracowników najniższego szczebla wykonawczego. Powtórzę zasadę Causa causae, etiam causa causati a więc przyczyna przyczyny, jest przyczyną skutku, bowiem każdy błąd w skali makro musi się kiedyś i gdzieś zmaterializować się w skali mikro. I tak błąd w skali makro materializuje się na poziomie chorego. OBIEKTYWIZACJA BŁĘDU W przypadku błędu dążyć należy do pełnej jego obiektywizacji i wyjaśnienia okoliczności i przyczyn jego wystąpienia, a nie ograniczać się do poszukiwania winnego. Pełna obiektywizacja błędu byłaby możliwa jednak tylko wówczas, gdyby i objawy kliniczne, i wyniki wszelkich badań dawały jednoznaczną odpowiedź „tak” lub „nie” i gdyby nie było wyników „fałszywie dodatnich” i „fałszywie ujemnych”, które generować mogą „fałszywie dodatnie i ujemne lekarskie decyzje” – nazywane potem błędami lekarskimi. Jakże często postępowanie lekarskie bywa próbą rozwiązania równania o wielu niewiadomych i zmieniających się w czasie parametrach. Biojurysprudencja Nieznane mi są natomiast przypadki, aby którakolwiek z Wysokich i Najwyższych Instytucji Prawnych dopatrzyła się błędu organizacji ochrony zdrowia, lub niedostatecznego finansowania jako rzeczywistej przyczyny zaistniałego uszczerbku na zdrowiu chorego. Osądza się pojedyncze przypadki i zdarzenia a nie niewydolny system opieki i błędy w organizacji, wyposażeniu i możliwościach diagnostycznych i leczniczych a nawet trudności dostępu do świadczeń. Nawet tak oczywiste trudności dostępu do lekarza i świadczeń nie są brane pod uwagę w ocenie ich wpływu na zdrowie chorego. Najprościej i najbezpieczniej jest obarczyć winą lekarza ubarwiając oskarżenie sloganami o powinnościach moralnych lekarzy. Osądza się skutki, a nie przyczyny. LEK DOPASOWANY DO CHOREGO, A NIE DO CHOROBY Różnorodność biologiczna chorych dla lekarzy od zawsze była empirycznie udowodnioną oczywistością. Jednakże społeczeństwo a w tym i prawnicy traktują co najmniej często wszystkich chorych jako grupy jednorodne nie różniące się reakcjami biologicznymi. Współcześnie rozwój medycyny personalizowanej sprawił, że podejmuje się decyzje terapeutyczne w oparciu o genetycznie uwarunkowane indywidualne cechy biologiczne chorego. W wyniku tego skuteczność stosowanej terapii została zmaksymalizowana, a występowanie objawów ubocznych zminimalizowane. Obecnie rozwijają się możliwości dopasowywania leku do chorego, a nie do choroby. Tych możliwości bezpieczeństwa i skuteczności dawniej nie było. Tak, więc postęp jednoznacznie przyznał rację lekarzom, choć społeczeństwa do końca jeszcze nie przekonał. ARS MEDICA VS. ARS TECHNICA Gdyby, nie było różnorodności biologicznej to rola szpitala sprowadzałaby się do zadań warsztatu naprawczego, a lekarza do roli mechanika.. Wystarczałaby sama znajomość technologii naprawczych. Pojęcie ars medica – byłoby pojęciem opacznym. Pozostałaby, bowiem tylko ars technica. Różnorodność biologiczna sprawia, że bardzo często decyzje lekarskie oparte być muszą tylko na największym prawdopodobieństwie, w sytuacji braku dowodu określa- 331 jącego właściwe rozpoznania. Dodatkowa trudności wynika z konieczności uwzględnienia różnorodności i wielowartościowości wielu zmiennych. Pomimo identycznych parametrów klinicznych u różnych chorych uzyskujemy zmienne wyniki terapeutyczne. Tak, więc prawa biologii w medycynie klinicznej nie posiadają wartości absolutnej. POPEŁNIĆ BŁĄD I BŁĄDZIĆ W wielu sytuacjach klinicznych problem polega na rozwiązaniu zadania o nieokreś­ lonej i niezliczonej liczbie zmiennych w czasie niewiadomych. Problem wyraża cytat z wiersza: „Błądzą wędrowcy i choć w jednym lesie / każdego błąd przeciwny w inną stronę niesie”. Goethe wyraził to zwięźle: „Błądzi człowiek póki dąży” (Es irrt der Mensch solang’ er strebt). Zdarza się jednak i tak, że podobnie jak zagubieni wędrowcy w lesie lekarze szukają wyjścia – błądzą i błądzą, aż w końcu... się zagubią. Bez nowoczesnych technologii w klinicznej medycynie nie da się zmniejszyć liczby lekarskich „zbłądzeń”, a nie zawsze są one dostępne. Tadeusz Tołłoczko, Prawo do omylnej normalności. Spojrzenie klinicysty Przykład 332 W okresie epidemii grypy zgłasza się do lekarza do tej pory w pełni zdrowa osoba z powodu kaszlu, podwyższonej temperatury i dreszczy. Lekarz rozpoznaje grypę i przepisuje odpowiednie leczenie. Choroba jednak postępuje nadal i w końcu ustalone zostaje rozpoznanie np. wirusowego zapalenia wątroby. Najbardziej prawdopodobne rozpoznanie robocze okazuje się więc być błędne. Najłagodniejsza opinia brzmiałaby, że „lekarz się nie poznał”. Przez noc droga do świtania Przez wątpienie do poznania Przez błądzenie do mądrości Przez śmierć do nieśmiertelności Roman Zamorski (1822–1867) INTUICJA, SPECYFIKA Większość badań diagnostycznych nie posiada pełnej czułości i specyficzności. Dlatego – wprawdzie coraz rzadziej – w sytuacji zagrożenia życia, wobec braku dowodów pozwalających na ustalenie właściwego rozpoznania, lekarze zmuszeni są do przyjęcia „rozpoznania roboczego” na podstawie swego doświadczenia, intuicji i prawdopodobieństwa. Jednakże błąd może być tego naturalnym następstwem. Tak, więc brak możliwości uzyskania obiektywnego dowodu potwierdzającego przyjęte rozpoznanie może stać się przyczyną błędu. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w przypadku zakażeń ran w postępowaniu odszkodowawczym nie uwzględnia się czynników niezależnych od chirurga, takich jak zmienność sił odpornościowych u poszczególnych chorych, zmienność wirulencji bakterii i ich wrażliwości na zastosowane antybiotyki. Tylko dowód nieprzestrzegania zasad aseptyki i antyseptyki oraz brak postępowania profilaktycznego upoważnia do obarczenia lekarza odpowiedzialnością za zakażenie szpitalne rany. Lekarz odpowiadać ma za prawidłowe zastosowanie środków leczniczych, a nie za wynik leczenia. Mamy tu więc do czynienia z myślowym zaniechaniem, bowiem siły odpornościowe każdego człowieka są różne i zmienne zwłaszcza w przypadku ciężkiego przebiegu choroby. Uśrednianie danych z leczenia dużych grup klinicznych nie upoważnia do ich uogólniania. Ponadto statystyka mówi, w jakim procencie przypadków dane powikłanie występuje, ale nie jest w stanie przewidzieć, u kogo. Biojurysprudencja ZAKAŻENIE OPERACYJNE DELIKT NIEDBALSTWA Z pojęcia błędu wyłączam delikt niedbalstwa, który jest najczęstszą przyczyną oskarżeń. Zachowanie ostrożności obowiązuje w każdym przypadku, jednakże stopień ostrożności zależny jest od jakości uzyskanych informacji, ryzyka przeprowadzanej procedury oraz posiadanych możliwości zapobiegawczych i leczniczych. W każdej, nawet rutynowo wykonywanej procedurze, wystąpić może niespodziewane powikłanie przekraczające przynależny stopień przewidywalności. Niekiedy prawdopodobieństwo wystąpienia jakiegoś powikłania jest tak znikome, że w roboczym rozumowaniu klinicznym i w podręcznikach nie bierze się go pod uwagę, a jednak w wyjątkowym przypadku ujawnić się może. W ocenie odpowiedzialności lekarza porównuje się umiejętność przewidywalnoś­ ci prawdopodobieństwa wystąpienia powikłania do oceny stopnia przewidywalności przez „modelowego” czy „wzorcowego” lekarza. Zarzut niestaranności zawsze można zredagować, ale najczęściej tylko w ocenie a posteriori. Wszystkich możliwych powikłań w oparciu o racjonalne przesłanki przewidzieć się nie da. Wzorcowy lekarz Dla celów procesowych operuje się pojęciem „modelowego” czy „wzorcowego” lekarza i rozważa się, czy taki wzorcowy lekarz popełniłby omawiany błąd. Ale ten „modelowy-wzorcowy” lekarz byłby tworem sztucznym, bo zaprogramowanym zgodnie z oceną i wyobraźnią programisty i opartym na informacjach uzyskanych a posteriori, a nie tych, które posiada lekarz w momencie podejmowania decyzji. Czy taki wzorcowy lekarz byłby w stanie przewidzieć wszystkie okoliczności, które przyczyniły się do powstania błędu? Zależałoby to od zastosowanego programu. 333 GRANICA WIEDZY A BŁĄD Proszę też sobie też wyobrazić, że jeszcze przed wykryciem AIDS korzysta u nas z opieki lekarskiej powracający z Afryki chory z opryszczką zwykłą lub przeziębieniem, zapaleniem oskrzeli, nawracającym zapaleniem płuc, i który – według prasowych doniesień – już „nie pomimo leczenia, ale w wyniku niewłaściwego leczenia” umiera np. na jedną z tych chorób, np. na przeziębienie. Specjaliści od dezinformacji nie mieliby żadnego kłopotu ze sformułowaniem zarzutów – od zaniedbania, zaniechania, do błędu w sztuce. Wyobrażam sobie, ileż to wzniosłych epitetów padłoby pod adresem nieszczęsnego lekarza niezależnie od wyroku sądu. ZDARZENIE LOSOWE I PRZYPADEK Powszechnie tylko poza medycyną kliniczną uwzględnia się „zdarzenia losowe”, a przecież tylko w wirtualnym świecie nie ma miejsca na los i przypadek. Przypadek i „zdarzenie losowe” to nic innego jak incydent o nieprzewidywalnie niskim stopniu prawdopodobieństwa jego wystąpienia. Sytuacja, w której nie ma miejsca na los, incydent, wypadek z nieprzewidzianych a priori przyczyn, jest niezgodny z rzeczywistą naturą życia i jest założeniem błędnym. Przecież jakość i treść naszego życia zależy w bardzo dużej mierze od przypadku, chociażby od przypadkowego zbioru genów i tego, kto ocenia zdarzenie. Tadeusz Tołłoczko, Prawo do omylnej normalności. Spojrzenie klinicysty RYZYKO PROCEDUR I OCEN 334 Ryzyko, to perspektywy korzyści bez gwarancji sukcesu, ale za to z możliwością niepowodzenia. Ryzyko oznacza jednak nie tylko zagrożenie, ale i szansę. Ryzyko można obiektywnie ocenić, ale nie można przewidzieć wyniku. Czy jest jednak społecznie i prawnie określony stopień ryzyka, którego lekarz przekroczyć nie może? Nikt w sposób precyzyjny nie określił dopuszczalnego poziomu ryzyka. Dopiero z pozycji a posteriori anatomopatolodzy, prawnicy, dziennikarze i rodzina chorego mają wystarczającą wiedzę, by według własnych kryteriów ocenić, że ryzyko w przypadku niepomyślnego przebiegu choroby było zbyt duże. W przypadku natomiast stwierdzenia przeciwwskazań do operacji usłyszymy zarzut, że przecież tylko operacja stwarzała szansę na przeżycie, a lekarz z niej nie skorzystał. Jeżeli zoperuję 10 chorych w krytycznym stadium np. zapalenia otrzewnej i tylko jeden po operacji wyzdrowieje, to w świat pójdzie odpowiednio zabarwione oburzenie, że śmiertelność wśród leczonych przeze mnie chorych wynosi 90%. Ten interpretacyjny fałsz nabierze rumieńców skandalu i przestępstwa. Ja zaś będę świadomy, że uratowałem jedno życie opłacone kosztem osobistego przeżycia związanego ze zgonem 9 innych chorych podczas lub po operacji. Ostatnie pokolenia wychowały się na „cudach medycyny”. Niewłaściwa popularyzacja wielkich odkryć wpoiła przekonanie, że życie musi być wolne i od bólu, i od śmierci. Chcą mieć kontrolę nie tylko nad własnym życiem, ale i nad śmiercią. Dlatego jakże często oczekują nie tylko wyleczenia, ale i uzdrowienia. Toteż wszystko, co znajdzie się w przestrzeni miedzy oczekiwaną doskonałością, a rzeczywistą niedoskonałością, z założenia więc oceniane jest jako błąd, zaniedbanie. Codzienna praktyka jakże często potwierdza zasadę, że winą za niespełnione nadzieje i oczekiwania chorego wbrew rzeczywistości obarcza się lekarza. Toteż z codziennego, praktycznego punktu widzenia chorego i jego rodziny błąd lekarski zdefiniować można jako niezgodność miedzy rzeczywistością a wyobrażeniem o niej, a oczekiwania zawsze przewyższają rzeczywiste możliwości. Nagła śmierć lub ciężka choroba kogoś bliskiego zwłaszcza młodego, jest nie tylko przerażająca, ale i porażająca – porażająca także logiczny tok rozumowania. Za takie nieszczęście ktoś musi być winien. Kto? Pan Bóg, los, układ genów? Te ewentualne przyczyny są nieosiągalne, a wiec trudno je obarczyć winą. Zawsze ktoś jednak musi być winny. Pod ręką jest lekarz, który do chorego się dotykał. A więc to on! Nieuzasadnione, naciągane procesy o odszkodowania sprowadzą układ lekarz– chory do układu handlowego klient–sprzedawca, a szpital do funkcji supermarketu. Dalsze odhumanizowanie medycyny będzie tego nieuchronnym następstwem. Biojurysprudencja LEKARZ–PACJENT NAGANIACZE Naganiacz, to osoba naganiająca zwierzynę łowną w kierunku myśliwego. Aktywność „myśliwych” i ich „naganiaczy” rozdających wizytówki nie jest motywowana dochodzeniem do prawdy i wyjaśnianiem przyczyn nieszczęścia. Łatwo się domyślić, dlaczego ci „naganiacze” nie budzą ani prawnych, ani moralnych zastrzeżeń i dlaczego jakoś dziwnie tylko w szpitalach nie są ścigani z urzędu przez prawo i twórców opinii publicznej. W innych zaś zawodach „naganiacze” to nikczemnicy, a ich działalność to oczywista nikczemność i przestępstwo. Wobec nich, używane są zwrotu typu „bandy naganiaczy” np. na cmentarzach. MEDYCYNA OBRONNA Każda akcja wywołuje reakcję. W ramach zabezpieczania się przed oskarżeniami typu „ na wszelki wypadek” i procesami, z których około 10% kończy się wynikiem skazującym rozwinęła się defensive medicine – obronna medycyna. Jest to forma samoobrony wobec prawników i prawa. Według szeregu doniesień, około 93% respondentów w USA potwierdziło swoje assurance behavior. Doprowadzono więc do sytuacji, w której lekarz, podejmując się leczenia ciężko chorego o dużym ryzyku okołooperacyjnych powikłań, musi się zastanawiać „jak siebie ratować”. Jest to metoda polegająca między innymi na zlecaniu badań i konsultacji „na wszelki wypadek”, niewykonywania 335 operacji o dużym stopniu ryzyka. Operacje takie wykonują chirurdzy ubezpieczeni na bardzo wysokie sumy wpływające bezpośrednio na wysoki koszt leczenia, a pośrednio na mniejszą dostępność do optymalnego leczenia i obniżenie jakości świadczeń. PRIMUM NON NOCERE Zasada ta, mając charakter uniwersalny, powinna obowiązywać wszystkich i wszelkie zawody – nie tylko lekarzy. Powinna być ona mottem działania zapobiegawczego, a nie narzędziem pomówień. Bardzo zastanawiają nagłaśniane narzekania niektórych pism, że zarówno sądy lekarskie, jak i powszechne, w zbyt małym stopniu w stosunku do zgłoszonych skarg uznają lekarza winnymi błędu. Okazuje się więc, że orzeczenia sądów nie spełniają życzeń i zapotrzebowania głoszących takie opinie. Nie chodzi tu więc o prawdę, lecz o karanie i nagłaśnianie. Jaka „norma” wyroków skazujących usatysfakcjonowałaby i spełniła życzenia narzekających i na jakim poziomie moralnej i merytorycznej kompetencji byłaby wówczas oparta? Okazuje się więc, że sędziowie nie wypracowują norm ustalanych przez niektórych publicystów. Niezadowolonym z wyroków sądowych w tych sprawach radziłbym dostosować się do zasady primum non tangere – nie dotykać. Primum non nocere powinno być mottem działania, a nie tylko szyldem różnorodnych organizacji. Tadeusz Tołłoczko, Prawo do omylnej normalności. Spojrzenie klinicysty Media 336 Niestety, ale przestajemy widzieć media w moralnym aspekcie. Jakże często reporterzy stają się w jednej osobie śledczymi, prokuratorami, sędziami i egzekutorami o amatorskich kwalifikacjach w zakresie klinicznej medycyny. Popełnianych błędów lekarskich, przypadków zaniedbania i zaniechania ukrywać nie można i nie wolno. Społeczeństwo powinno być w pełni o tym informowane. Społeczeństwu należy się jednak uczciwa i rzeczowa informacja dotycząca przebiegu i wyniku procesu sądowego, a nie dowolnie zaprogramowana opinia dziennikarza. Trzeba jednak zadać sobie pytanie, jaką wartość stanowią redagowane w sposób „skandalizujący” audycje i artykuły. Oczywistą sprawą jest, że chorzy miotają się między strachem a zaufaniem. Jaką korzyść odnoszą chorzy z obejrzenia takiej standardowo skandalizującej audycji? A przecież z założenia chyba miały one chorym pomóc. Czy audycja pomaga przezwyciężyć strach? Nie. Wręcz przeciwnie. A więc może audycja zwiększa zaufanie do lekarza? Nie. Wręcz przeciwnie, bowiem z założenia zwiększa strach, który jest złym doradcą, zwłaszcza przed podjęciem życiowych decyzji. Intencje skandalizowania wchodzą więc w kolizję co najmniej z interesem chorego. Nie mówię o moralności. Jednym z wiodących programów badawczych US Institute of Medicine, jak i celem intensywnej promocji w łączności z organizacjami ochrony zdrowia jest wprowadzanie nonpunitive, or blame-free systemu analizy popełnianych błędów lekarskich. Metoda ta dotyczy tylko przypadków, w których lekarz sam ujawnia swój błąd, przed jego wykryciem.. Przyznanie się do b