Zdobyć Spietsbergen w żeńskim składzie

advertisement
Zdobyć Spietsbergen w żeńskim składzie
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/2029020,107881,10703853.html
Zdobyć Spietsbergen w żeńskim składzie
karola kołodziejczyk 2011-11-25, ostatnia aktualizacja 2011-11-24 15:45:11
Zostawiając dzieci, dom i pracę na blisko miesiąc, chcemy zmierzyć się z surowymi warunkami, z
niedźwiedziami, siarczystym mrozem dochodzącym do -40 C, z trudami poruszania się przez lodową pustkę.
Chcemy o własnych siłach, bez wsparcia z zewnątrz przemierzyć lody Spitsbergenu i zdobyć szczyt opowiada Katarzyna Siekierzyńska, jedna z czterech uczestniczek Spitsbergen Polish Female Expedition
2012.
Skąd pomysł na kobiecą wyprawę?
Pomysłodawczynią jest Dorota Horba, której marzeniem jest wyprawa na biegun. Jednakże najpierw trzeba zdobyć
wstępne doświadczenie polarne, a więc na początek coś łatwiejszego, czyli wyprawa na Spitsbergen. Co wcale nie
oznacza, że wyprawa będzie łatwa i przyjemna. Wyprawa kobieca dlatego, że w tamte rejony wyrusza niewiele kobiet,
szczególnie Polek. Chciałyśmy, aby nasza wyprawa wyróżniała się na tle innych i jednocześnie stanowiła dla nas
wyzwanie sportowe. Dorota wraz z Agnieszką napisały projekt wyprawy i złożyły w konkursie Alpinusa "Miej odwagę" w I
edycji Memoriału im. Piotra Morawskiego. Projekt został wyróżniony jako jeden z pięciu pośród ponad 100 innych
projektów. I w ten sposób jako pierwsze kobiety z Polski w wyłącznie żeńskim składzie pojedziemy na Newtontoppen.
Dlaczego akurat Newtontoppen? Przecież jest tyle różnych szczytów równie interesujących.
Tak, jest wiele ciekawych szczytów, choćby te z Korony Ziemi. Trzy z nas mają na swoim koncie kilka wejść m.in. na
wyższe szczyty Alp czy Kilimanjaro. Kasia zrezygnowała na rzecz wyprawy z wyjazdu na Aconcagua w lutym przyszłego
roku. Newtontoppen nie jest może największym wyzwaniem jako góra, nie jest bardzo trudną górą do zdobycia, ale jest
najwyższym szczytem Spitsbergenu, mierzy 1713 m. n.p.m., więc wybór jest jednoznaczny. Traktujemy to wejście w
kategoriach sportowych. Trudnością są warunki, z którymi musimy się zmierzyć, aby do niej dotrzeć a następnie wrócić
do punktu wyjścia.
Wasza ekipa liczy 4 osoby. Czy to dobra ilość jak na ten typ wyprawy?
Na początku były dwie dziewczyny, Dorota i Agnieszka, ale podróż w tamte rejony we dwie byłaby niebezpieczna, o ile w
ogóle możliwa, wobec czego dołączyła trzecia - Ania. Skład drużyny został oceniony przez wspierających nas polarników,
m.in. Wojtka Moskala jako wystarczający, aczkolwiek lepiej byłoby, gdyby były cztery dziewczyny. I w ten sposób
dołączyła Kasia. Jest to dość bezpieczny układ, gdyż są dwie pary, dwa zespoły w jednym większym zespole i w razie
potrzeby jedna para może zostać, a druga pójść przodem i wcześniej rozbić obóz. Jednak wiemy, że z uwagi na
bezpieczeństwo, nie powinnyśmy się od siebie oddalać poza zasięg wzroku.
Taka wyprawa to rozłąka z rodziną i przyjaciółmi, zmierzenie się z własnymi słabościami i jakby nie było także
igranie ze śmiercią. Czym dla Was jest wielodniowy marsz po lodowej pustyni i osiągnięcie zamierzonego
celu?
Ogromnym wyzwaniem. Nie tylko sportowym, ale takim ogólnym wyzwaniem, zmierzeniem się z trudnościami, z mrozem,
własnymi słabościami. Sprawdzianem naszych umiejętności zdobytych podczas dotychczasowych wyjazdów i treningów,
przebywania w warunkach nieograniczonej białej przestrzeni i jednocześnie ograniczonej ściankami namiotu. Zdobycie
szczytu będzie dla nas zdobyciem postawionego sobie celu. Każdy z nas stawia sobie jakieś cele do osiągnięcia na dany
czas, ma marzenia i stara się spełniać. Dla nas celem na najbliższy czas jest wejść na tę górę przemierzając po drodze
lody Spitsbergenu i powiedzenie sobie - udało się, osiągnęłyśmy sukces, swój własny, mały, kolejny sukces.
Co chcecie udowodnić zdobyciem najwyższej góry na Spitsbergenie?
Tak naprawdę niczego nie chcemy udowadniać. Przed nami, przemierzając lodową pustynię, było na tej górze już wiele
osób, również kobiety. Pierwsi zdobywcy udowodnili, że tam można dojść i wejść. Pozostali pokazali, że można powtórzyć
ten wyczyn. My również chcemy pokazać, że można tego dokonać, ale tym razem w wyłącznie żeńskim składzie. Chcemy
pokazać innym kobietom, że można i warto mieć odwagę, że "nie ma zbyt odważnych pomysłów" jak napisał w dedykacji
dla jednej z nas w swej najnowszej książce Tomek Michniewicz. Chcemy pokazać, że mimo zajmowania się domem,
dziećmi, rodziną, pracą zawodową, firmą można wstać i zrobić coś dla siebie, realizować swoje plany i marzenia.
Do wyprawy trzeba się przygotować. Jak wyglądają wasze treningi?
Trenujemy głównie poprzez bieganie, trzy z nas biegają w półmaratonach i maratonach, Ania ma na swoim koncie
życiówkę na maratonie w Rzymie z czasem 3.08, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Poza tym, chodzimy na siłownię,
ćwiczymy wytrzymałość, siłę. Niedawno byłyśmy na wyjeździe integracyjno-kondycyjnym w Tatrach, aby się lepiej poznać
i wspólnie przygotować do wyjazdu. W planach mamy jeszcze kolejny wyjazd w Tatry, może również w Góry Stołowe, w
styczniu planujemy biwak na zamarzniętej Zatoce Puckiej, w lutym udział w Winter Campie. Poza tym mamy przewidziane
szkolenia medyczne i przetrwania w trudnych warunkach, które mają nam pomóc w przygotowaniach do wyjazdu, a także
nauka strzelania, czyli obsługa broni myśliwskiej. Bez niej nie można wyjść na równiny Spitsbergenu z uwagi na
zwierzęta, głównie niedźwiedzie polarne.
Czy jest strach? Jeśli tak to przed czym?
Strach jest, musi być i cieszymy się, że jest. Nie jest to strach paraliżujący, ale mobilizujący do działania, do
przewidywania jak największej ilości możliwych zdarzeń, aby znaleźć ich rozwiązania. Jeśli jest strach podczas takich
działań, to te działania są rozważne. Tutaj nie ma miejsca na niepotrzebne ryzyko, na szaleństwo. Chcemy wrócić do
naszych domów, do rodzin i dzieci. Chyba najbardziej boimy się kontaktu ze zwierzętami, z niedźwiedziem polarnym. To
jest coś, czego nie umiemy przewidzieć i nie wiemy, jak my się zachowamy, gdy coś zacznie się dziać. Symulacji takiego
zdarzenia nie można wykonać.
Wyprawa już niebawem bo w marcu. Co już za wami a co jeszcze zostało wam do zrobienia z rzeczy
koniecznych?
Za nami jest zebranie większości niezbędnych informacji, głównie o sprzęcie i warunkach, również o zachowaniu
niedźwiedzi, zdobycie kontaktów do pomocnych i doświadczonych osób - przy okazji wszystkim serdecznie dziękujemy,
szczególnie Wojtkom, Michałowi i Jackowi Guzowskiemu, który również nas wspiera, choć wcale nas nie zna. Mamy
1z2
28.01.2014 21:45
Zdobyć Spietsbergen w żeńskim składzie
2z2
http://kobieta.gazeta.pl/kobieta/2029020,107881,10703853.html
sporządzoną listę sprzętu dla każdej z nas, zliczoną ilość jedzenia - proszę nam wierzyć, nie było to łatwe. Jesteśmy w
trakcie załatwiania ubezpieczenia, pozwoleń na broń i na wyprawę od Gubernatora Svalbardu, biletów lotniczych.
Najważniejsze, co nam pozostało to zdobycie głównego sponsora lub kilku sponsorów, którzy zechcieliby wesprzeć nasz
projekt. Dzięki sponsorom będziemy mogły zakupić niezbędny sprzęt wysokiej jakości, który pomoże nam przetrwać.
Najtrudniejszy element wyprawy to zmaganie się z reakcjami organizmu, ciężki plecak, czekanie, warunki
atmosferyczne, czy np. brak możliwości umycia głowy lub napicia się kawy?
Ciężki plecak nas nie czeka, gdyż sprzęt będziemy miały złożony na saniach, tzw. pulkach, będą ważyły ok 50-60 kg
każde z nich. Chyba najtrudniejsze będzie zmaganie się z własnym organizmem i jego ograniczeniami, pewnie również
czekanie na poprawę pogody, jeśli takie nam się przytrafi. Kwestie higieniczne odejdą na dalszy plan niestety i to również
może być przykre. Do tej pory miałyśmy "przyjemność" nie myć się przez kilka dni podczas niektórych wypraw, a teraz
będzie to znacznie dłuższy czas. Kosmetyków nie zabieramy z sobą. A kawa - będzie smakowała lepiej po powrocie, choć
prawdę mówiąc, kawa jest przewidziana w menu obok żywności liofilizowanej.
Czy góry pomagają poznać siebie? Czego można się dowiedzieć o sobie podczas wyprawy?
Różnych ciekawych rzeczy, często zaskakujących. Np. odkrywamy w sobie nagle, że potrafimy być z sobą samym, ze
swoimi myślami i wcale nam nie przeszkadza cisza. Do głosu dochodzą przygaszone przez zgiełk miejski zmysły słuchu,
dotyku i smaku, zauważamy też więcej. Poznajemy swoje granice, dowiadujemy się, do którego momentu jesteśmy w
stanie iść dalej, podjąć to ryzyko, a w którym momencie należy powiedzieć sobie "stop", ja tu jeszcze wrócę. Może się
nagle okazać, że jesteśmy bardziej tolerancyjne niż myślałyśmy do tej pory lub wręcz przeciwnie - ta tolerancja jest
bardzo ograniczona wobec zachowań innych na szlaku, w schroniskach, na stokach, w namiotach. Tak naprawdę każdy
dowiaduje się o sobie czegoś innego, gdyż każdy jest inny.
Podróże po świecie, zwłaszcza te ekstremalne, nie są tanie. Czy marzenia są w stanie się spełnić, jeśli
kieszeń jest pusta?
Aby spełniać marzenia trzeba ciężko pracować, w domu, zawodowo, we własnym środowisku. Trzeba wziąć sprawy w
swoje ręce i nie liczyć, że skreślony kupon przyniesie nam szczęście. Nie należy rozpaczać nad pustą kieszenią, tylko
znaleźć sposób na jej zapełnienie. Tak naprawdę czasem wystarczy uzbierać na bilet lotniczy, a całą resztę pozostawić
losowi. Odważnym i dobrym ludziom los sprzyja, przyciągają do siebie życzliwych ludzi, którzy pomogą. Jest wiele sposób
na tanie podróżowanie, wystarczy tylko poszukać. Kolejność spełniania marzeń jest taka: najpierw mam marzenie i
wówczas podejmuję działania, aby je spełnić, czyli zapełniam kieszeń. Pewnie, że łatwiej jest mieć pełne kieszenie od
początku, ale wówczas nie ma przygody i tego szczególnego uczucia - udało się.
Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia!
Pierwsza Polska Kobieca Zimowa Ekspedycja NEWTONTOPPEN (1713m npm), termin: 15.III - 10.IV.2012. Uczestniczki
wyprawy to: Dorota Horba Agnieszka Siejka Anna Arseniuk Katarzyna Siekierzyńska
Więcej informacji na
Polish Female Expedition oraz na Facebooku
Tekst pochodzi z portalu Gazeta.pl - www.gazeta.pl © Agora SA
28.01.2014 21:45
Download