Naród żydowski został wymyślony

advertisement
Naród żydowski został wymyślony
Dodaj komentarz Przejdź do komentarzy
Od wielu lat żadna książka tak silnie nie wstrząsnęła światem żydowskim jak „Wymyślenie
żydowskiego narodu” Szlomo Sanda, profesora historii z prestiżowego Uniwersytetu
Telawiwskiego. Z profesorem Szlomo Sandem rozmawia Piotr Zychowicz
Rabini ze społeczności etiopskich Żydów w Izraelu podczas ich święta Sigd
Od wielu lat żadna książka tak silnie nie wstrząsnęła światem żydowskim jak „Wymyślenie
żydowskiego narodu” Szlomo Sanda, profesora historii z prestiżowego Uniwersytetu
Telawiwskiego. Izraelski naukowiec o polskich korzeniach przez jednych został określony
jako wariat i antysemita, który kala własne gniazdo. Inni uważają go za wizjonera, który nie
bał się wystąpić przeciwko największemu żydowskiemu tabu i złamać zmowę milczenia.
Jak wskazuje tytuł książki, profesor Sand uważa, że… naród żydowski został wymyślony. W
Izraelu jego naukowa rozprawa spotkała się z wielkim zainteresowaniem czytelników i –
rzecz niemal bez precedensu dla prac naukowych – trafiła na listę bestsellerów, na której
znajdowała się nieprzerwanie przez 19 tygodni. Podobny sukces odniosła we Francji, gdzie
zdobyła prestiżową nagrodę Prix Aujourd’hui.
W październiku książka wyszła po angielsku i trafiła do Wielkiej Brytanii i Stanów
Zjednoczonych, wywołując kolejną falę polemik i prasowych sporów. Krytyczną recenzję
książki opublikował niedawno „Financial Times”. Gazeta uznała ją za prowokację. Federacja
Syjonistyczna Wielkiej Brytanii i Irlandii zaś ostrzegła, że lansowanie podobnych tez „może
się przyczynić do wzrostu incydentów na tle antysemickim”. Autor książki – według
organizacji – szuka zaś taniej sensacji.
Rz: Kto wymyślił naród żydowski?
Żydowscy historycy żyjący w Niemczech w drugiej połowie XIX wieku. To był okres
kształtowania się nowoczesnych nacjonalizmów w Europie. Mieszkańcy Starego Kontynentu
zaczęli wtedy myśleć kategoriami wspólnot etnicznych. Rodziły się narody: niemiecki, polski,
francuski. Żydowscy historycy w Niemczech byli ludźmi swoich czasów i działali pod
wpływem dominujących w nich prądów. Wzorowali się na nacjonalistach państw
europejskich, głównie Niemcach, i w taki sposób powstał syjonizm, a wraz z nim naród
żydowski.
Jak to „powstał”?
Powstał, bo wcześniej nie istniał.
Przecież Żydzi mieszkali w Europie od dwóch tysięcy lat. Odkąd zostali wygnani przez
Rzymian z Palestyny.
Nic takiego się nie stało. To mit. Rzymianie wcale nie wypędzili Żydów z Palestyny, a Żydzi
wcale nie przybyli do Europy. System kar, jaki Rzymianie stosowali wobec ujarzmionych
nacji, nie przewidywał masowych wysiedleń. Wyrzucenie całego narodu z jego ziemi to
bardzo skomplikowana operacja, której wykonanie stało się możliwe dopiero w XX wieku
wraz z rozwojem niezbędnej infrastruktury, np. linii kolejowych. Nawet Trzecia Rzesza miała
spore problemy z takimi operacjami, a co dopiero Imperium Rzymskie. Rzymianie byli
oczywiście brutalni. Mogli zabić wielu ludzi, spalić miasto, ale nie wypędzali całych
narodów.
Ale przecież to fakt powszechnie znany…
Oczywiście, że powszechnie znany. O wypędzeniu napisano w deklaracji niepodległości
Izraela z 1948 roku, a nawet na naszych banknotach. Do tego bowiem sprowadza się mit
założycielski Państwa Izrael: wyrzucili nas z naszej ziemi dwa tysiące lat temu, ale teraz
wróciliśmy, aby ją odebrać. Nawet ja – zawodowy historyk od kilkudziesięciu lat –
bezkrytycznie w to wierzyłem. Dopóki dziesięć lat temu nie postanowiłem zbadać tego
problemu…
Co się okazało?
Zacząłem od literatury przedmiotu. Ku mojemu zdumieniu okazało się, że nie ma ani jednej
książki naukowej na temat wypędzenia Żydów z Palestyny. Wyobraża pan to sobie? Jedno z
najważniejszych wydarzeń w historii narodu, a nikt nie napisał na ten temat opracowania
historycznego!
To jeszcze nie dowód, że to nieprawda.
Bądźmy poważni. Mamy do czynienia z wielką mistyfikacją. Mit o wypędzeniu Żydów to
wytwór chrześcijańskiej propagandy z IV wieku. Miała to być kara za zabicie Syna Bożego.
Właśnie do tego mitu nawiązali syjoniści w XIX wieku. Aby zbudować naród, trzeba było
spreparować jego pamięć. Francuscy nacjonaliści odwoływali się do starożytnych Galów,
włoscy do Juliusza Cezara, a niemieccy do Teutonów. Żydzi wzięli z nich przykład. Ogłosili,
że Rzymianie wypędzili ich przodków z Palestyny, ci rozeszli się po całej ziemi, ale teraz
muszą znowu połączyć się w jeden naród.
Ale przecież to jest fakt – w Europie, Afryce i w Azji istniały lub nadal istnieją skupiska
Żydów.
Tak, ale wszyscy ci ludzie nie są wcale potomkami wypędzonych Żydów z Palestyny. Mało
tego, w sensie etnicznym wcale nie są Żydami. To przedstawiciele rozmaitych innych ludów i
narodów, których przodkowie przed wiekami nawrócili się na religię judaistyczną. Żydzi
znaleźli się na całym świecie nie dzięki jakiejś mitycznej wędrówce ludów, tylko dzięki
masowemu nawracaniu! Bycie Żydem w Europie czy Afryce nie miało nic wspólnego z
narodowością. Żydami byli po prostu wyznawcy judaizmu.
Judaizm jest jednak ściśle powiązany z tożsamością etniczną.
Teraz tak. Ale wystarczy przestudiować starożytne źródła arabskie, wczesnochrześcijańskie,
pogańskie czy żydowskie (z Talmudem na czele), aby się przekonać, że religia judaistyczna
długo była religią nawracającą. Od II wieku przed narodzeniem Chrystusa aż do IV wieku
naszej ery judaizm był najważniejszą monoteistyczną religią na świecie, której celem było
pozyskanie jak najwięcej nowych wyznawców. Przekonanie pogan, że powinni wierzyć w
jednego Boga, co robiono zresztą bardzo skutecznie. I stąd na świecie wzięło się tylu Żydów.
Ale przecież większość Żydów w Polsce wyglądała zupełnie inaczej niż Polacy. Nie mogli
to być nawróceni na judaizm Słowianie.
Na judaizm nie nawracali się tylko poszczególni ludzie, ale – tak samo jak w przypadku
chrześcijaństwa – całe królestwa. Na przykład w Jemenie czy Afryce Północnej. Podobnie
stało się z leżącym pomiędzy Morzem Kaspijskim a Morzem Czarnym królestwem
Chazarów. W XII wieku ten nawrócony na judaizm turecki lud zaczął być jednak spychany
przez Tatarów i Mongołów Dżyngis-chana na zachód. Zatrzymali się we wschodniej Polsce.
Odpowiedź na pańskie pytanie jest więc prosta:
75 procent polskich Żydów wygląda inaczej niż Polacy, gdyż jest pochodzenia chazarskiego.
W Polsce panuje przekonanie, że Żydzi przyszli do nas z Zachodu, a nie ze Wschodu.
Ta teoria pojawiła się dopiero w latach 60. XX wieku. Wcześniej wszyscy wielcy historycy –
począwszy od Ernesta Renana, aż po Marca Blocha – uważali, że Żydzi przybyli do Polski z
Chazarii. Zdanie to podzielali zresztą badacze syjonistyczni, choćby jeden z najważniejszych
żydowskich historyków międzywojnia Icchak Shipper z Warszawy. Oni mylili się tylko w
jednym. Twierdzili, że Żydzi najpierw przyjechali do Chazarii z Palestyny, a dopiero potem
do Polski.
W Polsce panuje przekonanie, że Żydzi osiedlali się u nas, uciekając przed
prześladowaniami na Zachodzie. Polska miała być ostoją religijnej tolerancji.
Miło o tym mówić, a jeszcze milej słuchać. Obawiam się jednak, że muszę sprowadzić
Polaków na ziemię. Z demograficznego punktu widzenia nie da się wytłumaczyć istnienia tak
wielkiej populacji Żydów w Polsce jako rezultatu emigracji z Niemiec czy z Hiszpanii.
Tamtejsze społeczności były na to zbyt małe. Swoją drogą, czy pan wie, jak niemieccy Żydzi
nie znosili polskich Żydów? Nazywali ich pogardliwie Ost-Juden. Uważali ich za półdzikich,
brudnych Azjatów, z którymi nie chcieli mieć nic wspólnego. Takim terminem określali na
przykład moich pochodzących z Łodzi rodziców.
Powiedział pan, że potomkami Chazarów było 75 procent polskich Żydów. A reszta?
Moja mama miała osiem sióstr. Pięć miało kruczoczarne włosy i semickie rysy – tak jak ja –
ale trzy były blondynkami i miały niebieskie oczy. Do dziś wielu Żydów pochodzących z
Polski ma europejski wygląd. Dlaczego? Otóż, królestwo Chazarów podbiło ziemie
zamieszkane przez Słowian. Mniej więcej w okolicach Kijowa. 25 procent polskich Żydów to
potomkowie tych Słowian, którzy przyjęli judaizm od swoich chazarskich władców.
A może to efekt mieszanych małżeństw?
Oczywiście, to też się zdarzało, ale nie na jakąś wielką skalę. Tak czy inaczej w efekcie tego
podczas okupacji Niemcy mieli poważne kłopoty z rozróżnieniem Polaków od Żydów. Ojciec
opowiadał mi, że podczas pierwszych miesięcy okupacji, które przeżył w Łodzi, Niemcy
bezskutecznie próbowali identyfikować Żydów na oko. W efekcie wielu Żydów, którzy mieli
idealnie aryjskie rysy, chodziło sobie swobodnie po ulicach. Niemcy – choć bardzo tego
chcieli – nie mogli więc w Polsce dokonać Holokaustu na podstawie swoich teorii rasowych,
pomiarów i tym podobne. Zagłada Żydów w Polsce została dokonana na podstawie
dokumentów: spisów ludności, dowodów osobistych, świadectw urodzenia.
Skoro nie było takiego wydarzenia jak wypędzenie Żydów z Palestyny, to gdzie się ci
Żydzi podziali?
Nigdzie. Nadal mieszkają na swojej ziemi w Palestynie. Potomkowie starożytnych Żydów to
dzisiejsi Palestyńczycy. Ludzie ci zostali bowiem zarabizowani po tym, gdy w VII wieku
Palestyna została podbita przez Arabów. Nie ma się im zresztą co dziwić. Arabowie ogłosili,
że każdy, kto uzna Mahometa za proroka, zostanie zwolniony od podatków. Myślę, że gdyby
ktoś coś takiego zaproponował dzisiejszym Izraelczykom, zapewne duża część z nich też by
się nawróciła na wiarę Allaha. (śmiech)
Ale Palestyńczycy wyglądają przecież jak Arabowie. Nie różnią się od Egipcjan czy
Irakijczyków.
Trudno, żeby po tylu stuleciach taki mały naród zachował etniczną czystość. Palestyńczycy
często pytają mnie: czyli to my jesteśmy prawdziwymi Żydami? Nie, odpowiadam, jesteście
tylko ich potomkami. Żyjecie bowiem w miejscu świata, przez które przechodziło wielu
zdobywców i wszyscy zostawiali tu swoją spermę. Podbój arabski był również podbojem
biologicznym. Nie zmienia to jednak faktu, że członek Hamasu z Hebronu jest bliżej
spokrewniony z antycznymi Żydami niż izraelski żołnierz, z którym walczy.
Palestyńczycy nie są chyba zachwyceni, gdy mówi im pan, że w ich żyłach płynie
żydowska krew?
Rzeczywiście, nie lubią o tym słuchać. (śmiech) To chyba najlepszy dowód na to, że nie
jestem agentem Hamasu i nie napisałem swojej książki na zlecenie Arabów.
Wróćmy do kwestii żydowskiej tożsamości. Stosunek do Palestyny zawsze miał chyba
także wymiar religijny.
Tak, i co ciekawe w religijnej tradycji żydowskiej wypędzenie miało wymiar metafizyczny, a
nie realny. Przeciwieństwem „wypędzenia” zawsze było „odkupienie”. Dopiero rewolucja
syjonistyczna przeformowała odwieczną judaistyczną formułę „wypędzenie” – „odkupienie”
na „wypędzenie” – „powrót do ojczyzny”. Żydzi przez wieki uważali, że powrócą do Ziemi
Obiecanej, dopiero gdy przyjdzie Mesjasz i rozpocznie się sąd ostateczny. Powrócą jednak w
sensie duchowym, po śmierci.
Czy dlatego wielu religijnych Żydów do dziś nie popiera syjonizmu i Państwa Izrael?
Nie popiera? Oni uważają, że jego istnienie jest obrazą Boga i bluźnierstwem. Proszę zwrócić
uwagę, że przez całe wieki Żydzi wcale nie pchali się do Ziemi Obiecanej, to się zaczęło
dopiero w XX stuleciu. Żydzi w Babilonie żyli przecież w odległości czterech dni jazdy
wielbłądem od Palestyny! I wcale nie chcieli się tam przeprowadzić.
Czyli wszystko zaczęło się od syjonizmu?
Tak, ale nawet gdy ta ideologia już istniała, większość Żydów wcale nie paliła się do wyjazdu
na Bliski Wschód. Gdy pod koniec lat 80. XIX wieku w Rosji zaczęły się wielkie pogromy,
wśród Żydów zawrzało. Część, jak Róża Luksemburg, stała się rewolucjonistami, część
poparła socjaldemokrację, ale większość głosowała nogami. Zaczęła się masowa migracja do
Ameryki. W latach 20. USA uznały jednak, że mają wystarczająco dużo Żydów, i zamknęły
przed nimi drzwi. Wtedy nie było już wyboru – ludzie zaczęli osiedlać się w Palestynie.
Kolejna fala przybyła z Niemiec po dojściu Hitlera do władzy w latach 30. A potem już
poszło. II wojna światowa, Holokaust i ostateczne zwycięstwo syjonizmu, jakim było
powstanie Izraela. Swoją drogą oglądał pan kiedyś słynne żydowskie filmy kręcone w
Nowym Jorku w latach 20.? Jak pan myśli, jaki kraj przedstawiano w nich jako ukochaną
ojczyznę, o jakim kraju mówiono z nostalgią i miłością?
Domyślam się, że nie o Palestynie.
O Polsce! To była dla Żydów prawdziwa ojczyzna. Mój ojciec, umierając w Izraelu, mówił
właśnie o Polsce! Kraju, do którego tęsknił i uważał za swoją prawdziwą ojczyznę. Tak
mówił o Polsce stary Żyd umierający w państwie żydowskim, w Ziemi Obiecanej. Ciekawe,
co?
Pański ojciec przetrwał zagładę w Polsce?
Nie, w grudniu 1939 roku uciekł z niemieckiej strefy okupacyjnej do sowieckiej. Wziął mamę
i siostrę (ja urodziłem się już po wojnie w obozie przejściowym w Austrii) i przedostał na
teren opanowany przez Armię Czerwoną. Co ciekawe, ojciec przed wojną był działaczem
komunistycznym, ale Sowietom się do tego nie przyznał. Bał się, że NKWD go zamorduje,
tak jak zamordowała wielu innych działaczy KPP w latach 30. Moja rodzina uratowała się
więc dlatego, że byliśmy Żydami, a nie komunistami. Wywieźli ich do Uzbekistanu i tam
przetrwali wojnę.
Mam wrażenie, że czasami prowokuje pan swoich rodaków. Powiedział pan kiedyś, że
powstanie Izraela było aktem gwałtu.
Zostałem wtedy zaproszony przez uniwersytet na terytoriach okupowanych. Po wykładzie
Palestyńczycy zapytali mnie, dlaczego – choć jestem zwolennikiem takiej teorii historycznej
– nadal usprawiedliwiam istnienie Państwa Izrael. Odpowiedziałem, że nawet dziecko
zrodzone w wyniku gwałtu ma prawo do życia. Potem opisały to palestyńskie gazety i zrobiło
się sporo szumu. Ale ja to podtrzymuję. Uważam, że Izrael ma prawo do egzystencji na
Bliskim Wschodzie.
Ale nie z powodu bajek o powrocie do ziemi przodków, ale dlatego, że próba zniszczenia go
doprowadziłaby do niewyobrażalnej tragedii.
Ale obecny kształt tego państwa panu nie odpowiada?
Nie. Mój sprzeciw wzbudza to, że Izrael oficjalnie nazywa się państwem żydowskim, a na
naszej fladze jest gwiazda Dawida. Sprawia to, że ćwierć populacji kraju [tak zwani izraelscy
Arabowie, nie mylić z Palestyńczykami mieszkającymi na terytoriach okupowanych
– przyp. red.] traktowana jest jak obywatele drugiej kategorii. Izrael powinien porzucić swój
żydowski charakter i stać się świeckim państwem Żydów i Arabów.
Czy to nie utopia? Wielu Izraelczyków uważa, że w sytuacji, gdy kraj znajduje się w
morzu wrogich Arabów, oznaczałaby to samobójstwo.
Jest dokładnie odwrotnie! Izrael czeka katastrofa, jeżeli się nie zmieni. Prędzej czy później
dojdzie tu do masowej rewolty. Nie wybuchnie ona w Autonomii Palestyńskiej, ale na
północy Izraela, w Galilei, której większość mieszkańców stanowią Arabowie. Galilea będzie
izraelskim Kosowem. Kosowo zaczęło separować się od Serbii, gdy kraj ten stał się
państwem plemiennym, nacjonalistycznym. Choć zamieszkane przez Albańczyków, nie
chciało przyłączyć się do biednej, zapóźnionej Albanii i zdecydowało się na samodzielność.
To samo stanie się z Galileą. Izraelscy Arabowie nie będą chcieli wejść w skład zacofanej
Autonomii Palestyńskiej, ale długo już w państwie żydowskim nie wytrzymają.
Żydzi i Arabowie mieliby stworzyć razem jedno państwo? Przecież nienawiść jest tak
wielka…
I kto to mówi? Polak! A czy między wami a Niemcami nie było wielkiej nienawiści? I ten
wasz konflikt nie trwał 60 lat, tylko 1000! A teraz jakoś jesteście świetnymi sąsiadami i
znaleźliście się w jednej federacji! A Polacy doznali od Niemców tyle krzywd. Ja akurat
jestem jednym z tych Żydów, którzy nie zapomnieli, że w Polsce podczas wojny nie zginęły
tylko trzy miliony polskich Żydów, ale również trzy miliony Polaków. Pamięta pan film
Claude’a Lanzmanna „Szoah”? Dzięwięciogodzinny dokument, większość nagrana w Polsce,
i ani słowa o tym, że Polacy też ginęli w obozach.
Jaka przyszłość czeka Izrael?
Bardzo ponura. Obawiam się, że w dalekiej perspektywie nie ma żadnej szansy, żeby
przetrwał na Bliskim Wschodzie jako państwo żydowskie. Należy zerwać z tym nonsensem i
porozumieć się z Arabami. Przyjąć wreszcie do wiadomości rzecz oczywistą: że jesteśmy
wielokulturowym, wieloetnicznym społeczeństwem, a nie żadnym plemiennym monolitem,
który może się separować od Arabów. Proszę się przespacerować ulicami Tel Awiwu. Jaki
pluralizm! Ile ludzkich typów! Żydzi europejscy, Żydzi bliskowschodni, Polacy, Rosjanie,
Etiopczycy! I ci wszyscy ludzie uparcie powtarzają, że w ich żyłach płynie jedna krew.
Rzeczywiście trudno uwierzyć, żeby etiopscy Żydzi byli potomkami Żydów z Palestyny.
Trudno uwierzyć? Przecież to są Murzyni! Najgorsze jest w tym to, że ci dorośli ludzie
całkowicie na poważnie, bez mrugnięcia okiem twierdzą, że są potomkami króla Salomona.
Żydami, którzy zgubili się przed wiekami w Afryce, ale już całe szczęście się odnaleźli i
wrócili do domu. Są momenty, w których wydaje mi się, że świat zwariował. Jedna z
największych tragedii ludzkości polega na tym, że ludzie patrzą, ale nie widzą. Żyjemy w
oparach ideologii, które lansują najbardziej karkołomne teorie, a my bezrefleksyjnie je
przyjmujemy i uważamy za prawdę objawioną.
Pańska teoria również wzbudza wiele kontrowersji. Jest pan nawet oskarżany o
antysemityzm.
Polityka Państwa Izrael przyczyniła się do znacznie większego wzrostu antysemityzmu niż
moja książka. Gdy ktoś mówi coś niewygodnego, najłatwiej jest go oskarżyć o antysemityzm.
Ja nie dam sobie zamknąć ust i dalej będę się starał obalić niebezpieczny mit, że Izraelczycy
są wspólnotą etniczną. Doprowadza on bowiem do szaleństwa, jakim jest udawanie, że ćwierć
populacji naszego kraju nie istnieje. Jak długo jeszcze można utrzymywać tę iluzję?
Obiecałem sobie, że nie będę szedł na żadne kompromisy z ideologią, jak robi to wielu innych
badaczy. Mówić półgębkiem czy posługiwać się aluzjami. Jestem na to za stary. Mówię
prawdę, bo niedługo może już być za późno. Ten sam mit, na podstawie którego narodził się
Izrael, może się okazać mitem, który go zniszczy.
Źródło: http://www.rp.pl/galeria/61991,1,398485.html
Historia w służbie nacjonalizmu. Jak wymyślono
naród żydowski
Każdy Izraelczyk żywi
niezachwianą pewność, że naród żydowski istnieje niezmiennie od czasów, gdy na górze
Synaj otrzymał od Boga Torę[1], a on sam jest jego potomkiem w prostej linii. Panuje
przekonanie, że naród izraelski po ucieczce z Egiptu osiadł na „ziemi obiecanej”, gdzie
stworzył wspaniałe królestwo Dawida i Salomona, które z czasem podzielone zostało na
Judeę i Izrael. Każdy Izraelczyk wie również doskonale, że naród żydowski dwukrotnie
doświadczył wygnania: po zburzeniu pierwszej świątyni w VI w. p.n.e. oraz po upadku
drugiej świątyni, w 70 r. n.e. Potem nastała trwająca prawie dwa tysiące lat tułaczka, a lud
żydowski rozproszył się od Jemenu i Maroka, przez Hiszpanię, Niemcy i Polskę, po najdalsze
krańce Rosji. Rozrzuconym po świecie społecznościom żydowskim udało się jednak
zachować więzy krwi. Jedność ludu żydowskiego nie została w żaden sposób naruszona.
Wreszcie pod koniec XIX w. sytuacja dojrzała na tyle, by żydzi mogli wrócić do odwiecznej
ojczyzny. Gdyby nawet nie doszło do nazistowskiego ludobójstwa, miliony żydów w
naturalny sposób wróciłyby do Eretz Israel (ziemi Izraela) – czekały na to przecież od
dwudziestu wieków. Nietknięta Palestyna natomiast przez dwa tysiące lat czekała, aż jej lud
powróci i zamieni ją znów w krainę mlekiem i miodem płynącą. Należała przecież bezspornie
do żydów, nie zaś do owej pozbawionej historii mniejszości, która zamieszkała tu jedynie
przez przypadek. Słuszne były zatem wojny prowadzone przez zbłąkany lud, który pragnął
odzyskać swoją ziemię, zaś zbrojna opozycja lokalnej ludności nie była niczym innym niż
działaniem zbrodniczym.
Skąd wzięła się taka interpretacja żydowskiej historii? Obowiązuje ona od drugiej połowy
XIX w., gdy rekonstruktorzy przeszłości obdarzeni bujną wyobraźnią, bazując na
fragmentarycznej żydowskiej i chrześcijańskiej pamięci religijnej, „odtworzyli” nieprzerwany
ciąg pokoleń narodu żydowskiego. Bogata historiografia judaizmu mieści w sobie oczywiście
wiele różnych interpretacji. Jednak żadne głębokie polemiki nie zakwestionowały nigdy
koncepcji opracowanych pod koniec XIX i na początku XX w. Niemal bez echa przeszły
kolejne odkrycia mogące zakłócić ten klarowny obraz linearnej przeszłości. Narodowy
imperatyw zmusza do milczenia i nie pozostawia miejsca na fakty, które w jakikolwiek
sposób kłóciłyby się z oficjalnie obowiązującą wersją. Specjalne instytucje odpowiedzialne za
szerzenie wiedzy na temat żydowskiej przeszłości – wydziały zajmujące się wyłącznie
„historią narodu żydowskiego”, odcięte całkowicie od wydziałów historii (dla odróżnienia
zwanej w Izraelu „historią ogólną”) – w dużej mierze przyczyniają do takiego skostnienia.
Nawet rozważania prawne wokół kwestii „kto jest żydem” w żaden sposób nie wpłynęły na
stanowisko tych historyków, według których żydem jest każdy potomek ludu wygnanego z
Palestyny przed dwoma tysiącami lat.
Ci „licencjonowani” badacze pozostali obojętni na dysputy toczone od końca lat 80. przez
„nowych historyków”. Większość uczestników tej publicznej dyskusji reprezentowała inne
dyscypliny nauki bądź środowiska pozauniwersyteckie. Socjologowie, orientaliści, lingwiści,
geografowie, specjaliści nauk politycznych, literaturoznawcy oraz archeolodzy prowadzili
rozważania na temat żydowskiej i syjonistycznej przeszłości, wysuwając nowe tezy. Było
wśród nich wielu naukowców z zagranicy. „Wydziały historii żydowskiej” nie uczestniczyły
w tej debacie, trzymając się twardo ustalonych pojęć i apologetycznej retoryki. Jednym
słowem, wersja historii narodowej w ciągu ostatnich 60 lat nie zmieniła się niemal zupełnie i
niewielkie są szanse na to, że ewoluuje w najbliższej przyszłości. A przecież ujawniane przez
kolejne badania fakty każdego rzetelnego historyka powinny postawić przed szeregiem
fundamentalnych pytań.
Czy Biblię można uznać za źródło historyczne? W pierwszej połowie XIX w. prekursorzy
nowożytnej historii żydów, tacy jak Marcus Jost czy Leopold Zunz, postrzegali ją całkiem
inaczej. W Starym Testamencie widzieli raczej tekst o charakterze teologicznym, który miał
spajać żydowskie społeczności religijne po zburzeniu pierwszej świątyni. Dopiero w drugiej
połowie XIX w. pojawili się historycy tacy jak Heinrich Graetz, dla których Biblia nabrała
charakteru „narodowego”. Opowieści o wędrówce Abrahama do Kanaanu, o wyprowadzeniu
z Egiptu i zjednoczonym pod berłem Dawida i Salomona królestwie przekształcili oni w
kluczowe elementy prawdziwie narodowej przeszłości. Od tamtej pory syjonistyczni
historycy nie przestają przypominać „biblijnych prawd”, które na stałe zagościły w
programach edukacji narodowej.
W latach 80. nastąpiło jednak trzęsienie ziemi, które pogrzebało w gruzach izraelskie mity
założycielskie. Nowe badania archeologiczne zaprzeczyły, jakoby w XIII w. p.n.e. miało
dojść do wielkiego exodusu z Egiptu. Mojżesz nie mógł też wyprowadzić Hebrajczyków z
Egiptu i przywieść ich do „ziemi obiecanej” z tej prostej przyczyny, że w owym czasie
znajdowała się ona w rękach Egipcjan. Nie ma zresztą nigdzie żadnej wzmianki o buncie
niewolników w królestwie faraonów, ani też o podboju krainy Kanaan przez obcych
najeźdźców. Nie istnieją również żadne ślady istnienia wspaniałego królestwa Dawida i
Salomona. Dokonane w ciągu ostatniej dekady odkrycia wskazują, że istniały dwa niewielkie
królestwa: Izrael (większe) oraz Judea. Mieszkańcy Judei nie byli zmuszeni do ucieczki w VI
wieku p.n.e., jedynie polityczne i intelektualne elity zostały zesłane na wygnanie do Babilonu.
To właśnie spotkanie z kulturą perską przyczyniło się do narodzin żydowskiego monoteizmu.
A czy w 70 r. n.e. rzeczywiście doszło do wygnania? Paradoksalnie, nie powstała żadna praca
badawcza na temat tego kluczowego dla historii żydów wydarzenia, które miało dać początek
diasporze. Przyczyny są bardzo prozaiczne: Rzymianie nigdy nie wysiedlili żadnego ludu ze
wschodniego wybrzeża Morza Śródziemnego. Po zburzeniu drugiej świątyni mieszkańcy
Judei, za wyjątkiem jeńców, z których uczyniono niewolników, pozostawali niezmiennie na
swojej ziemi. Część z nich w IV w. przyjęła chrześcijaństwo, większość zaś w czasie podboju
arabskiego w VII w. przeszła na islam. Fakty te potwierdzało wielu syjonistycznych
ideologów. Icchak Ben-Zwi, przyszły prezydent Izraela, czy Dawid Ben Gurion, twórca
państwa żydowskiego, pisali o tym do roku 1929, kiedy to wybuchło wielkie powstanie
Palestyńczyków. Obydwaj wielokrotnie potwierdzali, że ówcześni mieszkańcy Palestyny są
potomkami ludu zamieszkującego Judeę w czasach starożytnych[2].
Skoro jednak nie doszło do wielkiego exodusu z będącej prowincją Rzymu Palestyny, to skąd
wzięli się żydzi zamieszkujący – już w czasach starożytnych – w pozostałych krajach basenu
Morza Śródziemnego? Pod mitami historiografii narodowej ukrywa się zaskakująca prawda
historyczna: otóż judaizm był pierwszą religią prozelicką, działającą prężnie od czasów
powstania Machabeuszy w II w. p.n.e. aż po powstanie Bar-Kochby w II stuleciu n.e. Już
Hasmoneusze siłą nawrócili Edomitów z południowej Judei oraz Iturejczyków z Galilei,
którzy stali się częścią „ludu Izraela”. Judaizm zdobywał wyznawców na całym Bliskim
Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego, wykraczając szeroko poza granice żydowskohellenistycznego królestwa. Na terytorium dzisiejszego Kurdystanu na przykład powstało w I
wieku n.e. żydowskie królestwo Adiabene. Było ono zresztą jednym z wielu królestw poza
granicami państwa żydowskiego, które uległy judaizacji. Pisma Józefa Flawiusza nie są
jedynym świadectwem żydowskiego prozelityzmu. Obawy przed ekspansją judaizmu znalazły
odbicie w pismach wielu autorów łacińskich, takich jak Horacy, Seneka, Juwenal czy Tacyt.
Zarówno Miszna, jak i Talmud[3] dopuszczają konwersję, choć wobec rosnącej presji
chrześcijaństwa uczeni w pismach zaczęli wyrażać wobec niej pewne zastrzeżenia.
Zwycięstwo religii Jezusa na początku VI w. nie kładzie kresu ekspansji judaizmu, a jedynie
spycha żydowski prozelityzm na obrzeża świata kultury chrześcijańskiej. I tak w V w.
powstaje na terytorium dzisiejszego Jemenu prężne żydowskie królestwo Himjarytów,
których potomkowie, mimo ekspansji islamu na tamtych terenach, zachowali wiarę żydowską
po czasy współczesne. Kronikarze arabscy wspominają o istnieniu w VII w. zjudaizowanych
plemion berberyjskich. W epoce arabskiej ofensywy, która uderzyła w Afrykę Północną pod
koniec VII stulecia, pojawiła się legendarna żydowska królowa Dahia al-Kahina, która
próbowała powstrzymać najeźdźców. Wyznający judaizm Berberowie wzięli udział w
podboju Półwyspu Iberyjskiego, gdzie przyczynili się do rozkwitu hispanoarabskiej kultury
opartej na szczególnej żydowsko-muzułmańskiej symbiozie. Do największej masowej
konwersji doszło na terenach leżących między morzami Czarnym i Kaspijskim: miała ona
miejsce w VIII w. w potężnym królestwie Chazarów. Ekspansja judaizmu z Kaukazu na
północny wschód przyczyniła się do powstania na terytoriach dzisiejszej Ukrainy licznych
społeczności żydowskich, które najazd mongolski w XIII stuleciu zepchnął do Europy
Wschodniej. Tam wraz z żydami przybyłymi ze słowiańskiego południa Europy stworzyły
fundament bogatej kultury jidysz[4].
Przekaz o niejednorodnych korzeniach społeczności żydowskich funkcjonował mniej lub
bardziej wyraźnie w syjonistycznej historiografii do lat 60. Później był stopniowo spychany
na margines, aby wreszcie całkowicie zniknąć ze społecznej pamięci Izraela. Zdobywcy
miasta Dawida w 1967 r. woleli widzieć w sobie bezpośrednich spadkobierców mitycznego
królestwa, nie zaś – uchowaj Boże – potomków Berberów czy Chazarów. Przybrali więc pozę
narodu wybranego, który po trwającej dwa tysiące lat tułaczce wraca do Jerozolimy, swojej
odwiecznej stolicy.
Narzędziem zwolenników tak linearnie pojmowanej przeszłości społeczności żydowskiej jest
nie tylko nauka historii – staje się nim również biologia. Od lat 70. prowadzone są w Izraelu
kolejne badania „naukowe”, które wszelkimi możliwymi sposobami potwierdzić mają
genetyczne podobieństwo między żydami z całego świata. „Poszukiwanie narodowych
korzeni” stanowi dziś nieodłączny element biologii molekularnej, a męski chromosom Y stał
się nieodłącznym towarzyszem żydowskiej Klio w szaleńczych poszukiwaniach wspólnych
dla całego „narodu wybranego” korzeni. Cały problem w tym, że ta koncepcja historyczna
wyznacza dziś kierunek polityki tożsamościowej prowadzonej przez państwo Izrael. Stanowi
ona podstawę esencjalistycznego i etnocentrycznego rozumienia żydowskości i wprowadza
segregację na żydów i nie-żydów – Arabów, rosyjskich imigrantów czy też robotników
imigranckich.
60. lat po swoim powstaniu Izrael nadal nie jest republiką, w której miejsce dla siebie
znaleźliby wszyscy obywatele. Prawie jedną czwartą z nich stanowią nie-żydzi, a zatem –
zgodnie z duchem izraelskiego prawa – Izrael nie jest ich państwem. Mimo to nieodmiennie
widzi w sobie państwo żydów z całego świata, nawet jeśli nie są już oni prześladowanymi
uchodźcami lecz pełnoprawnymi obywatelami państw, w których żyją. Etnokracja, dla której
nie istnieją granice polityczne, prowadzi politykę dyskryminacji części obywateli,
przywołując na usprawiedliwienie tej praktyki mit odrodzonego odwiecznego narodu, który
powraca na ziemie przodków.
Napisanie nowej, uwolnionej od syjonistycznego pryzmatu historii żydów nie będzie łatwym
zadaniem. A przecież wszędzie na świecie żydzi stanowili zawsze społeczności religijne,
które tworzyły się najczęściej na drodze konwersji, a co za tym idzie, nie były „narodem” o
wspólnych korzeniach, rozproszonym po świecie w czasie trwającej dwadzieścia wieków
tułaczki. Jak wiadomo, cała nowożytna historiografia przeżywała etap zachłyśnięcia ideą
narodu. Kosztowało to w XIX i połowie XX w. miliony ludzkich istnień. Jednak pod koniec
XX stulecia założenia tej historiografii zaczęły chwiać się w posadach. Liczni naukowcy i
analitycy brali pod lupę i demontowali wielkie narodowe mity, szczególnie zaś mit o
wspólnych korzeniach. Tożsamościowe widma przeszłości ustąpią kiedyś miejsca innym
koncepcjom tożsamości. Podobnie jak każda istota składająca się z różnych i ewoluujących
jaźni, tak i historia ulega nieustannym przeobrażeniom.
Szlomo Sand – historyk izraelski, profesor Uniwersytetu w Tel Awiwie, autor książki Jak
wymyślono naród żydowski, która wywołała dużą debatę w Izraelu, a wkrótce ukaże się we
Francji nakładem wydawnictwa Fayard.
tłum. Ewa Cylwik
[1] Tora (od hebrajskiego rdzenia jara – nauczać) stanowi podstawowy dla judaizmu tekst i
składa się z pierwszych pięciu ksiąg Biblii zwanych inaczej Pięcioksięgiem: Księgi Rodzaju,
Wyjścia, Kapłańskiej, Liczb oraz Księgi Powtórzonego Prawa.
[2] Por. Dawid Ben Gurion i Icchak Ben-Zwi, Eretz Izrael w przeszłości i czasach obecnych,
1918 (w jidysz), Jerozolima 1980 (po hebrajsku) oraz Icchak Ben-Zwi, Nasza ludność w
kraju, Warszawa, Komitet Wykonawczy Związku Młodzieży i Żydowski Fundusz Narodowy,
1929 (po hebrajsku).
[3] Miszna, uznawana za pierwsze dzieło literatury rabinicznej, powstała w I-II wieku n.e.
Talmud stanowi syntezę rabinicznych rozważań odnośnie prawa, obyczajów oraz historii
żydów. Istnieją dwie wersje Talmudu: palestyńska, powstała między III a V wiekiem, oraz
babilońska, której redakcję zakończono pod koniec V wieku.
[4] Język jidysz, którym posługiwali się żydzi z Europy Wschodniej, jest mieszanką
niemieckiego i języków słowiańskich z elementami hebrajskiego.
Za: http://palestyna.wordpress.com/
Za: http://www.kampania-palestyna.pl/index.php/2010/02/06/423/#_edn1
Download