Apostołowie Czasów Ostatecznych - W obronie Wiary i Tradycji

advertisement
APOSTO£OWIE CZASÓW OSTATECZNYCH
U DE MONFORTA I DZIŚ
Tłumaczenie zezwolenia kościelnego ze strony obok:
Diecezja Ibarra
Zgodnie z kan. 827 par. 3, czcigodny ojciec Andrea D’Ascanio OFM Cap.
przedstawił do mojej oceny napisaną przez siebie książkę „Apostołowie czasów
ostatecznych u de Monforta i dziś”. Zapoznawszy się uważnie z treścią tego dzieła,
przejrzanego przez prof. Stefano De Fiores, nie znajduję w nim nic przeciwnego
wierze i moralności Kościoła katolickiego.
Przy tym uważam, że książka może pomóc skutecznie upowszechniać
nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy według pism św. Ludwika Marii Grignion de
Monforta, a także dać pozytywny wkład w sporne tematy mariologii i eschatologii,
gdzie nierzadko dochodzi do zamieszania wśród wiernych.
W oparciu o powyższe stwierdzenia chętnie udzielam zezwolenia na publikację tej
książki.
Ibarra, 9 grudnia 2004
Julio Terán Dutari
Biskup Ibarry
„Wtedy też Matatiasz zaczął w mieście wołać donośnym głosem: ‘Niech idzie za mną
każdy, kto płonie gorliwością o Prawo i obstaje za przymierzem’” (1 Mach 2,27).
„Wszyscy dobrzy kapłani rozproszeni po chrześcijańskim świecie, zarówno ci, którzy
dotąd znajdują się w pełnej walce, jak i ci, którzy wycofali się z boju na pustynie i w
samotność, niechaj przyjdą i przyłączą się do nas. Stwórzmy razem, pod sztandarem
krzyża zastępy gotowe do batalii, aby atakować zwartych nieprzyjaciół Boga, którzy
już podnieśli alarm” (Św. Ludwika Maria Grignion de Monforta Płomienna modlitwa
29).
Wprowadzenie
Św. Ludwik Maria Grignion de Monfort (1673-1716) należy do nielicznych
świętych, którzy [tak wyraźnie] spoglądają w przyszłość, a może nawet jest jedynym.
Nikt inny przed nim ani po nim nie mówił o apostołach czasów ostatecznych, którzy
przygotują chwalebny powrót Jezusa, staczając ostatnią batalię apokaliptyczną, która
poprzedzi nadejście Królestwa, o które Jezus każe nam prosić w Ojcze Nasz.
Uznaliśmy za pilną konieczność zgłębienie tego zagadnienia przez odczytanie
pism de Monforta w świetle Pisma Św. w tych fragmentach, które mówią o czasach
ostatecznych, zestawiając je z wydarzeniami Fatimy i nauczaniem Jana Pawła II,
najznamienitszego orędownika poświęcenia się Chrystusowi za pośrednictwem
Maryi.
Z tych refleksji wypłynęło kilka wspaniałych, a zarazem niepokojących pytań, na
które staraliśmy się udzielić odpowiedzi:
– Maryja „zetrze głowę diabła i sprawi, że Jezus Chrystus zatriumfuje” za
pośrednictwem swojej „pięty” , czyli „Jej pokornych niewolników i Jej biednych
1
„…Jej piętę, to znaczy na wierne Jej dzieci i pokorne Jej sługi, które Ona do walki z nim wzbudzi. W oczach
świata będą oni mali i biedni, poniżeni, prześladowani i uciskani, podobnie jak pięta w porównaniu do reszty
członków ciała” (PN I.III.3).
dzieci”. Pojęcie użyte przez de Monforta to „enfant”, które można tłumaczyć jako
„syn” i „dziecko”. Czy dzieci także zostają włączone między tych „apostołów czasów
ostatecznych”?
– Czy czasy, w których żyjemy, są „czasami ostatecznymi”, o których de Monfort
wspomina w Traktacie o prawdziwym nabożeństwie, mówiąc o „ ostatnich okrutnych
prześladowaniach szatana” ?
– Według de Monforta na końcu czasów Jezus powróci z mocą w „potopie ognia”
Ducha Świętego, który odmieni ludzkość wewnętrznie (PM 16). Jednocześnie mówi
też o innym ogniu, „który całą ziemię zamieni w popiół” (PM 17). Czy chodzi o dwa
przejawy następujące bezpośrednio po sobie: jeden ustanawiający duchy, a drugi
niszczący materię? Czy też chodzi o inne przyjście, które ostatecznie unicestwi
ziemię, jak utrzymują niektórzy teologowie? Czy też wszystko skupi się w jednej tylko
interwencji Miłosierdzia, które nie zniszczy ziemi, ale raczej ją odrodzi, realizując
„nowe niebo i nową ziemię” (Iz 65,17; 2P 3,13)?
Składam serdeczne podziękowanie profesorowi Stefano De Fiores, który okazał
cierpliwość, prowadząc mnie w moich poszukiwaniach i refleksjach.
Skróty
Oznaczenia przyjęte przy cytowaniu dzieł de Monforta:
CTM Do Członków Towarzystwa Maryi
MOM Miłość Odwiecznej Mądrości
L
Listy
LPK List do Przyjaciół Krzyża
PM
Płomienna Modlitwa
RM
Reguła Kapłanów Towarzystwa Maryi
CTR Cudowna Tajemnica Różańca św.
TM
Tajemnica Maryi
PN
Traktat o Prawdziwym Nabożeństwie do Maryi
Rozdział I
„CZASY OSTATECZNE”
WED£UG ŚW. LUDWIKA MARII GROGNION DE MONFORTA
1. „Czasy ostateczne” w pismach de Monforta
Ojciec Lhomeau w swej książce napisanej w 1919 r., komentując rolę apostołów
czasów ostatecznych według de Monforta, tak streszcza to, co Kościół rozumie jako
„czasy ostateczne”: „W nomenklaturze chrześcijańskiej ‘czasami ostatecznymi’
nazywa się okres niewątpliwie nieokreślony, który może obejmować lata albo wieki,
w których katastrofy czy wszelkiego rodzaju wydarzenia, zwłaszcza ból Kościoła,
jego upadki i w końcu triumfy – wszystko będzie miało charakter skrajny, można
powiedzieć krańcowy, który przygotuje drugie przyjście Chrystusa […]. To właśnie
nazywamy paruzją. Ten powrót Chrystusa jest przedmiotem naszej wiary, a sam
Nauczyciel polecił nam czuwać i oczekiwać […]. Data tego powrotu jest Bożą
2
„Do tych właśnie ostatnich i okrutnych prześladowań szatana, które wzmagać się będą z dnia na dzień aż do
przyjścia Antychrysta, odnosi się głównie owa pierwsza i sławna przepowiednia i owo przekleństwo, które Bóg
rzucił na węża w raju ziemskim” (PN I.III.3).
3
A. Lhomeau, La Vierge Marie et les Apôtres des derniers temps d’apres le B. Louis-Marie de Monfort, Tours,
Mame 1919.
tajemnicą” .
De Monfort, prorok o orlim spojrzeniu, którzy bardzo przypomina ewangelistę św.
Jana, „widział” i dramatycznie przeżył w duchu te wydarzenia i uczynił z nich
podstawę swojej teologii i apostolstwa: „Bóg zatem chce Maryję, arcydzieło rąk
swoich, w onych czasach ostatnich objawić i odsłonić” (PN I.III.2). Tak w Traktacie o
prawdziwym nabożeństwie rozpoczyna się sekcja dotycząca działania Maryi,
przygotowującej przyjście Królestwa Jezusa.
Jak Jezus zaprowadził swoich wybranych uczniów na Górę Przemienienia, aby
otworzyć im horyzont ducha, tak Maryja prowadzi swego apostoła na szczyt subtelnej
„góry”, którą jest Ona sama, aby przeżyli przemieniające doświadczenie apostołów
czasów ostatecznych .
Na szczycie tej „Góry” de Monfort zostaje włączony w wymiar ognia proroków
Starego i Nowego Testamentu, zwłaszcza Daniela i apostoła św. Jana. Tak jak on
widział walkę aniołów na niebie (Ap 12,7-9), tak de Monfort widzi i z dramatyczną
rzeczywistością przeżywa walkę ludzi na ziemi: „rodu Beliala” z „potomstwem Maryi”
(PM 15). Jest to ostatnia walka Maryi i Kościoła ze „smokiem mającym siedem głów i
dziesięć rogów” (Ap 12,3), która zakończy się zwycięstwem Chrystusa i Maryi nad
„wielkim przeciwnikiem” oraz nadejściem Królestwa Ojca.
Jan Chrzciciel przygotował drogę Jezusowi. Św. Ludwik Maria Grignion „przez
Maryję, z Maryją, w Maryi i dla Maryi” (PN VIII.II) w czasach ostatecznych
przygotowuje drogę na drugie przyjście Jezusa „z wielką mocą” (Mt 24): „moc” jest
specyficznym atrybutem Boga Ojca, a w Płomiennej modlitwie de Monfort zwraca się
bezpośrednio do Niego w imieniu całego stworzenia, prosząc Go o interwencję:
„Czyż Twoja wola nie musi wypełnić się na ziemi jak w niebie i nie musi nastać Twoje
Królestwo? Czyż już od dawna nie objawiłeś komuś z Twoich przyjaciół przyszłego
odnowienia Kościoła? Czyż żydzi nie muszą uznać prawdy? Tego wszystkiego
oczekuje Kościół. Wszyscy święci w niebie wołają: czyż nie okażesz
sprawiedliwości? Wszyscy sprawiedliwi ziemi błagają: «Amen. Przyjdź, Panie!»
Wszyscy ludzie, nawet najmniej wrażliwi, jęczą pod ciężarem niezliczonych zbrodni
Babilonu i wzywają Twego przyjścia, które wszystko odnowi – dobrze bowiem
wiedzą, że całe stworzenie jęczy…” (PM 5).
2. Ciągłość i nowość perspektyw
Przyszła perspektywa Kościoła i świata nie pojawia się u de Monforta
niespodziewanie, ale stopniowo utwierdza się i uściśla.
W Miłości Odwiecznej Mądrości (1703) de Monfort wcale nie mówi o czasach
ostatecznych, a w konsekwencji nie mówi też o roli, jaką w nich odegrają Duch
Święty i Maryja, czyni tylko aluzję do Mądrości, „którą będzie poprzedzał Krzyż i która
będzie sądzić świat z Nią i dla Niej” (MOM 172). Mimo to pewne tematy są tam już
obecne, np. wypowiedź o apostołach,. Jest o nich mowa jako o tych, w których
zamieszkuje Mądrość, która „czyni ich całkowicie ogniem, pobudza w nich wielkie
przedsięwzięcia na chwałę Boga i dla zbawienia dusz […] i aby uczynić ich bardziej
godnymi Siebie, dostarcza im okazji do wielkich walk i przewiduje dla nich sprzeciwy i
przeszkody we wszystkim, czego się podejmują” (MOM 99 i 100).
W Tajemnicy Maryi (1710?) de Monfort mówi o „drugim przyjściu Chrystusa”,
4
5
Tamże, 10.
„O znaczeniu ośmiu błogosławieństw. Na tej Bożej górze zostaną przemienieni z Chrystusem jak na Taborze;
umrą z Nim jak na Kalwarii, wstąpią do nieba z Nim jak na Górze Oliwnej” (PM 25).
aby wszędzie królował oraz sądził żywych i umarłych. Do tego mówi o „wielkich
ludziach napełnionych Duchem Świętym i Maryją”, którzy zniszczą grzech i
ustanowią Królestwo Chrystusa (TM 58-59).
W Płomiennej Modlitwie (1712-1713) Święty nie wspomina o drugim przyjściu
Jezusa, ale podkreśla duchowy wymiar przyszłych czasów oraz możne działanie
apostolskie misjonarzy Towarzystwa Maryi.
W Traktacie o Prawdziwym Nabożeństwie (1712) mówi o nich wyraźnie (PN
I.II.5 – 22; I.III.2 – 37; I.III.3 – 40; I.III.3 – 46), opisując dzieło i duchowość apostołów
czasów ostatecznych, drugie przyjście Chrystusa i Jego Królestwa na świat, rolę
Ducha Świętego i Maryi. Wcale nie wspomina o potopie ognia, ale jest on niejako
zinterioryzowany i widziany w jego rezultatach: apostołowie są niczym płonący ogień
i ogarnięci Duchem Świętym.
W innych fragmentach tego samego dzieła perspektywa przyszłości pojawia się
znowu w innych formach. Mówi o różnicy między pierwszym a drugim przyjściem
Jezusa (PN: Maryja w planie Bożym – 1, 7-8; I.II.1 – 15; V.V.3 – 147-148), opisuje
uczestniczenie świeckich, mężczyzn i kobiet, w walce z diabłem i w przygotowaniu
Królestwa Chrystusa (PN III.I.3 – 103, 104). Przewiduje cenny czas, kiedy Maryja
będzie królowała w sercach, „by je zupełnie poddać panowaniu swego wielkiego i
jedynego Jezusa” (PN VII.V – 208-209) .
3. Scenariusz czasów ostatecznych
Wizja de Monforta, dotycząca czasów ostatecznych, rozwija się na czterech
etapach, których cechy charakterystyczne możemy ukazać schematycznie. Pojęcia
początku i końca każdego etapu nie są dokładnie określone, ale raczej mają
skłonność do ewoluowania, wpływając na siebie wzajemnie.
Nie interesuje go opisywanie chronologicznych etapów tego procesu
eschatologicznego. Raczej leży mu na sercu potrząśnięcie braćmi, ażeby zajęli się
walką ze złem, które jest coraz bliższe i nieuchronne.
Pierwszy etap: Święty widzi tragiczną sytuację, w jakiej znajduje się Kościół, i
prosi Boga o ingerencję, zanim „wszystko zostanie zniszczone”: „Czyż większość
chrześcijan nie sprzeniewierza się wierności obiecanej Chrystusowi na Chrzcie św.?
Skąd pochodzi to ogólne rozprzężenie moralne?” (PN IV.II.2 – 119). „Czas na
działanie zgodnie z Twoją obietnicą. Pogwałcili Twoje prawo, Twoja Ewangelia
została opuszczona, potoki bezbożności zalewają świat i wciągają nawet Twoje sługi.
Cała ziemia znajduje się w opłakanym stanie, nikczemność siedzi na tronie, Twoje
sanktuarium jest sprofanowane, a obrzydliwość doszła do Miejsca Świętego. Panie,
Boże sprawiedliwy, czy w swej gorliwości pozwolisz, aby wszystko uległo
zniszczeniu? Aby wszystko stało się w końcu jak Sodoma i Gomora? Czy zawsze
będziesz milczał i okazywał cierpliwość?” (PM 5).
Drugi etap: przejście od królestwa grzechu do królestwa Jezusa Chrystusa dzięki
Bożej interwencji. Jest to centralna część wizji de Monforta, o której szeroko mówi w
Traktacie o prawdziwym nabożeństwie: królestwo Jezusa Chrystusa dokona się tu,
na ziemi, dzięki działaniu Ducha Świętego, Maryi i apostołów czasów ostatecznych:
„Moc Maryi nad wszystkimi szatanami zabłyśnie przede wszystkim w czasach
ostatecznych, kiedy to szatan czyhać będzie na Jej piętę, to znaczy na wierne Jej
dzieci i pokorne Jej sługi, które Ona do walki z nim wzbudzi. […] Będą bogaci w łaski
Boże, których im Maryja obficie udzieli; będą wielcy i możni przed Bogiem; w
6
Por. S. De Fiores, „Derniers temps” w: Dictionnaire de spiritualité monfortaine, sous la direction de S. De
Fiores, Novalis, Ottawa, 1994, 346-347.
świętości zostaną wyniesieni ponad wszelkie stworzenie przez swą gorącą żarliwość,
a Bóg tak potężnie podtrzymywać ich będzie swoją mocą, że wraz z Maryją głęboką
swą pokorą miażdżyć będą głowę diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa
Chrystusa” (PN I.III.3, 43-44).
Trzeci etap: drugie przyjście i królowanie Jezusa Chrystusa, które z Maryją i
przez Maryję dokona się zasadniczo „w sercach”, w głębi każdego człowieka:
„Królestwo Jezusa Chrystusa istnieje głównie w sercu i we wnętrzu człowieka,
według słów Pisma Świętego: «Królestwo Boże pośród was jest». Podobnie i
Królestwo Najświętszej Dziewicy rozwija się głównie we wnętrzu człowieka, to znaczy
w jego duszy” (PN I.II.7 – 28). „Wcześniej czy później Najświętsza Dziewica będzie
mieć więcej dzieci, sług i niewolników z miłości niż kiedykolwiek i skutkiem tego
Jezus Chrystus, ukochany Pan mój, będzie bardziej niż kiedykolwiek panował w
sercach” (PN III.I.3 – 103-104); „Kiedyż nadejdą owe czasy szczęśliwe – powiedział
pewien wielki czciciel Maryi – kiedyż nadejdą owe czasy szczęśliwe, kiedy Maryja
będzie królować jako Pani i Władczyni w sercach, by je zupełnie poddać panowaniu
swego wielkiego i Jedynego Jezusa?” (PN VII.V – 208).
Czwarty etap: w dziele de Monforta dostrzega się dwie perspektywy dotyczące
czasów ostatecznych:
– chrystologiczną (w Tajemnicy Maryi i w Traktacie): „Przez Maryję Najświętszą Bóg
przyjdzie drugi raz, jak oczekuje cały Kościół, aby wszędzie królować i sądzić żywych
i umarłych” (TM 58);
– pneumatologiczną (w Płomiennej modlitwie), gdzie jest mowa o Duchu Świętym,
który uruchomi „potop ognia i sprawiedliwości”.
Wiele mówiło się o znaczeniu, jakie należy nadać wyrażeniom de Monforta,
dotyczącym drugiego i ostatecznego przyjścia Jezusa, które teologowie odczytywali
na różne, czasami sprzeczne, sposoby.
Opierając się na zdaniu najgłębszego komentatora de Monforta , chodzi o dwa
potopy: „ognia czystej miłości”, który nawróci wszystkich, każdego człowieka, a
następnie o „Boży ogień Jego gniewu”, który „obróci w popiół całą ziemię”:
„Wyjątkowe królestwo Boga Ojca trwało aż do potopu i zakończyło się potopem
wody. Królestwo Jezusa Chrystusa zakończyło się potopem krwi. Ale Twoje
królestwo, Duchu Ojca i Syna, trwa dotąd i zakończy się potopem ognia miłości i
sprawiedliwości. Kiedyż nadejdzie ten potop ognia czystej miłości, jaki musisz
rozpalić na całej ziemi – tak słodki i gwałtowny, że rozpali i nawróci nawet
muzułmanów, pogan i żydów? Nic nie ujdzie przed jego żarem. Niechaj się rozpali
się ten Boży ogień, jaki Jezus Chrystus przyszedł przynieść na ziemię, zanim
wybuchnie ogień Twego gniewu, który obróci w popiół całą ziemię” (PM 16-17).
Naszym zdaniem wyrażenia de Monforta można odczytać w inny sposób: „Boży
ogień gniewu, który obróci w popiół całą ziemię”, zostanie odwołany w przypadku,
gdy apostołowie czasów ostatecznych wywołają „potop ognia” czystej Miłości. Nieco
dalej powiemy o tym szerzej.
4. Działanie Ducha Świętego i Maryi w końcowym okresie historii
Teologowie współcześni na ogół wolą nie zatrzymywać się na zagadnieniach
7
Por. S. De Fiores, Lo Spirito Santo e Maria negli ultimi tempi secondo S. Luigi Maria Grignion de Monfort w:
Quaderni Monfortani 4, 1986, 33; tenże, hasło “Ultimi tempi”, Dictionnaire de spiritualit montfortaine, dz.
Cyt., 350.
8
K. Rahner, Il Dio Trino come fondamento originario e trascendente della storia della salvezza w: Mysterium
salutis, t. VIII, Brescia, 1969, s. 414; K. Barth, Die KirchlicheDogmatik I/&, Monachium 1932, s. 360; B. Forte,
właściwych de Monfortowi (koniec czasów, trójpodział historii itp.). Nie rozpatrują
eschatologii jako czegoś, co dotyczy okresu po śmierci, po sądzie, ale są skłonni
odnosić ją do wydarzeń bliższych nam w czasie. Jednakże w ten sposób nie
podejmują bezpośrednio zagadnienia radykalnej i niezwykłej transformacji Kościoła i
ludzkości, dokonanej przez Ducha Świętego i Maryję, co de Monfort wyraźnie opisał
w Płomiennej modlitwie (PM 16) i w Traktacie (PN 217).
Mariologowie na ogół nie podejmują tematu roli Maryi na ostatnim etapie historii,
ale co najwyżej patrzą na Maryję – jak Laurentin i inni – jako na „w pełni
zaangażowaną w dynamiczną historię zbawienia i w eschatologiczny rozmach
Kościoła”. Dochodzą do wniosku, że „nie może być Ona obca końcowej
eschatologii” . I choć Lumen Gentium 62 mówi, że „macierzyństwo Maryi […] trwa
nieustannie […] aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich wybranych”,
to de Monfort jest mniej ogólnikowy, wyraźnie precyzując, że Maryja będzie działała
w wyjątkowy sposób w czasach ostatecznych, kiedy to „dusze wybrane staną się
żywymi obrazami Maryi” (por. PN VII.V – 209) dzięki działaniu Ducha Świętego: „Bóg
Duch Święty pragnie w Maryi i przez Maryję kształtować sobie wybranych i mówi do
Niej: «Umiłowana Oblubienico moja, między moimi wybranymi zapuść korzenie
wszystkich Twych cnót, aby wzrastali z cnoty w cnotę, z łaski w łaskę (…). Odradzaj
się zatem i odtwarzaj w Mych wybranych, bym w nich z upodobaniem dostrzegał
korzenie Twej niezłomnej wiary, Twej głębokiej pokory, Twego bezgranicznego
umartwienia, Twej wzniosłej modlitwy, Twego żarliwego miłosierdzia, Twej silnej
nadziei i wszystkich cnót Twoich»” (PN I.II.6 – 25).
Według de Monforta owymi „wybranymi” będą apostołowie czasów ostatecznych,
którzy – dzięki potopowi miłości Ducha Świętego, który będzie rezultatem ich
poświęcenia Maryi – podniosą jakość życia przez głębszą świętość i będą
rozpowszechniać Ewangelię po całej ziemi. Dzięki nim królestwo grzechu zostanie
przekształcone w królestwo Jezusa Chrystusa.
Jakie będą „znaki”, charakteryzujące te „czasy ostateczne”? Pismo Święte za
znaki poprzedzające paruzję: uznaje ekspansję Kościoła (Mt 24,14), nawrócenie
Izraela (Rz 11,25-26), oziębienie wiary (£k 18,8) i pojawienie się Antychrysta (2 Tym
2,3-11).
De Monfort do znaków tych zaliczy też, przede wszystkim w Traktacie o
prawdziwym nabożeństwie, szczególną obecność dwojga niebieskich Protagonistów:
Maryi i Ducha Świętego, jako odpowiedź Boga na gwałtowne działanie szatana.
Ziemskimi protagonistami będą apostołowie czasów ostatecznych, którym Maryja
przekaże – przez ich poświęcenie się Jej – pełnię ognia Ducha Świętego. Maryja
„odrodzi się” w nich (PN 34) z całą swą mocą, która zniszczy zło.
Rozdział II
Trinit
come storia. Cinisello Balsamo, 1985; H. Mülen, Una mystica persona. La Chiesa come il mistero dello
Spirito Santo in Cristo e nei cristiani: una persona in molte persone, Rzym, 1968.
9
R. Laurentin, Structure et teologie de Luc I-II, Paryż, 1957; A. Feuillet, Jésus et sa M re d’apr s les récits
lucanines de l’enfance et d’apr s saint Jean, Paryż 1974; X. Pikaza, El Espíritu Santo y Maria en la obra de s.
Lucas w: Ephemerides mariologicae 28 (1978); Touron Del Pie, Maria en la escatología de Lucas w: Ephemerides
mariologicae 31 (1981); H.U. von Balthasar, Teodrammatica t. 3: Le persone del dramma, Mediolan, 1983.
10
11
Por. Etude mariales 40 (1984) 35-90.
Tamże, 89.
DUCH ŚWIĘTY I MARYJA – NIEBIESCY PROTAGONIŚCI –
W CZASACH OSTATECZNYCH
„Duch Maryi jest Duchem Boga” (PN VIII.II.1 – 239), a w konsekwencji Ich
działanie w czasach ostatecznych jest „jedno”. Aby poznać myśl de Monforta na
temat szczególnego działania każdego z dwojga niebieskich Protagonistów, dobrze
będzie zbadać, jak on Ich opisuje w swoich dziełach, zwłaszcza w Traktacie o
prawdziwym nabożeństwie.
1. Duch Święty i jego relacja do Maryi w dziełach de Monforta
Kim jest Duch Święty w dziełach de Monforta? Jest sprawcą wzniosłej świętości,
która doprowadzi do rozkwitu Kościoła i przemieni świat z królestwa grzechu w
królestwo Jezusa Chrystusa, za pośrednictwem dzieci pełnych Jego ognia, które
zrodzi przez Maryję.
W sposób oryginalny de Monfort mówi o Duchu Świętym, że o ile „w Bogu nie jest
płodny” (w Bogu nie daje początku żadnej Osobie Boskiej), o tyle w Dziewicy
wprowadza w czyn swoją płodność (PNI.I - 13-14) rodząc Chrystusa, swoje
„Arcydzieło” – Boga, który stał się człowiekiem. Tak samo w Maryi Duch Święty rodzi
wszystkich członków Ciała Mistycznego (PN V.II – 130).
Ażeby łaska mogła kształtować ludzi, trzeba przede wszystkim, by uznali oni
swoją słabość i niegodność. Jest to możliwe jedynie dzięki światłu Ducha Świętego
(PN II.III.2 -72-74), który działa tym skuteczniej, im dusza jest bardziej podobna do
pokornej Maryi. Na tym polega wartość nabożeństwa do Maryi: „Z pomocą światła,
którego udzieli ci Duch Święty przez Maryję, drogą swą Oblubienicę, poznasz swoją
skażoną naturę i niezdolność do wszystkiego co dobre […]. Wtedy to pokorna Maryja
pozwoli ci brać udział w swej głębokiej pokorze i sprawi, że będziesz sobą gardził, że
nie będziesz nikogo lekceważył, że ukochasz uniżenie” (PN VII.I - 201-202).
W takiej mierze, w jakiej człowiek uzna swoje ograniczenia, Duch Święty rozwinie
w nim, jak wcześniej w Maryi, swoje głębokie i ciche działanie, nastawione
zasadniczo na kształtowanie wnętrza człowieka. Nie wszyscy będą zdolni przyswoić
je sobie aż do najgłębszych pokładów, większość zatrzyma się na stronie
zewnętrznej, na „pierwszym stopniu” (PN III.II.2 – 110). Tylko ci, których Bóg wybrał i
powołał, dojdą do szczytu świętej góry i zamieszkają tam na stałe.
Pan Jezus mówi o pierwszym z apostołów: „Błogosławiony jesteś, Szymonie,
synu Jony, albowiem nie objawiły ci tego ciało i krew, lecz Ojciec mój, który jest w
niebie” (Mt 16,17). Tylko jemu – a w nim pierwszym apostołom Kościoła – Ojciec daje
poznać Bożą „tajemnicę” zamkniętą w Synu.
O każdym z apostołów czasów ostatecznych de Monfort mówi: „To ten, komu
Duch Jezusa Chrystusa odsłoni tę tajemnicę”. Tą „tajemnicą” jest doskonałe
nabożeństwo do Maryi: „Duch Święty sam poprowadzi wierną duszę, by postępowała
z cnoty w cnotę, z łaski w łaskę, ze światła w światło, aż do przeistoczenia jej w
Jezusa Chrystusa, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni
Chrystusa” (PN III.II.2 – 110).
Ci, którzy aż do końca będą posłuszni działaniu Ducha Świętego, zawsze będą
działać przez Maryję, pozwalając się prowadzić w każdym swym uczynku nie własnej
woli, ale „duchowi Bożemu” (PN VIII.II.1 – 239). Będą oni nowymi apostołami, w
których zawsze i wszędzie będzie się spełniała wola Ojca, i żywymi narzędziami
potężnego zbawczego działania Ducha Świętego.
2. Maryja w tekstach de Monforta
Kiedy de Monfort mówi o Maryi, nie znajduje pojęć, które odzwierciedliłyby pełnię
tego co ma w sercu, dlatego często ucieka się do języka symbolicznego, stosując
odniesienia do symboli Pisma Świętego i Ojców Kościoła oraz tworząc nowe. Mówiąc
o Niej, ucieka się do ponad czterdziestu obrazów figuratywnych, które w różnych
odmianach powtarza aż 102 razy. „Mimo to niemożliwe jest pełne
scharakteryzowanie osobowości Maryi – to tajemnica niepojęta i niewypowiedziana,
na którą składają się przede wszystkim trzy czynniki: godność Matki Boga,
wynikająca z niej świętość, Jej coraz powszechniej uznawana rola zbawcza” .
Tworzenie symboli, wyrażających życie duchowe, zakłada percepcję
rzeczywistości obiektywnej, która przekracza możliwość wyrażenia pojęciowego i
ruchu ku tej rzeczywistości” – pisze C. Bernard . Autorzy piszący o eschatologii
często uciekają się do symboliki: eschatologiczna przyszłość jest postrzegana
intuicyjnie, gdy bierze się za punkt wyjścia przeżywaną i doświadczaną
rzeczywistość, gdyż symboliczny obraz przypomina rzeczywistość transcendentną,
nie ograniczając jej do pojęć i koncepcji, ale ubogacając ją ludzkim doświadczeniem.
De Fiores grupuje maryjne symbole, używane przez de Monforta, według
„dominant” ich funkcji: „Symbole odnoszone do Maryi ukazują, że dla de Monforta
Najświętsza Dziewica odgrywa wieloraką rolę: jest formą i łonem rodzącym Boga i
dzieci Boże (dominanta cykliczna), macierzyńskim i opiekuńczym środowiskiem
duchowego wzrastania (dominanta karmienia), konsekrowaną i jaśniejącą
przestrzenią, która unosi ku Bogu (dominanta wertykalizmu), dynamiczną ścieżką na
spotkanie z Chrystusem (dominanta drogi)” .
Różne obrazy, jakich używa Święty, biorą początek z jego doświadczenia
duszpasterskiego. Częściej jednak ucieka się do innych obrazów, należących już do
tradycji, nadając im nową moc według swojej osobistej intuicji: „Są to myśli i
wyrażenia Ojców” – mówi on sam w Miłości Odwiecznej Mądrości (207).
Inne symbole, cierpliwie przepisane z jego Zeszytu Przypisów, pochodzą od
autorów średniowiecznych, a wykorzystuje je po to, aby wyjść naprzeciw kulturze
ludowej, nie troszcząc się zbytnio o wskazanie źródeł: „Gdybym przemawiał do
współczesnych «uczonych», starałbym się wszystko, co tu w prosty sposób podaję,
ściśle udowodnić […]. Lecz ponieważ przemawiam przeważnie do ludzi ubogich i
prostych […], poprzestaję na prostym przedstawieniu prawdy, nie zatrzymując się
długo nad cytatami, których by i tak nie rozumieli” (PN I.II.1 – 17).
Zatem różne tytuły, jakie de Monfort odnosi do Maryi oraz symbole, jakimi się
posługuje do naszkicowania Jej postaci, poświadczają nie tylko głębokie
przygotowanie biblijne i teologiczne bretońskiego misjonarza, ale przede wszystkim
jego wielką miłość do Najświętszej Dziewicy oraz gorące pragnienie podzielenia się
entuzjastycznym odkryciem łaski, związanej z prawdziwym nabożeństwem –
źródłem, z którego wypłynie moc ognia Ducha Świętego.
Maryja, „relacja do Boga” (PN VII.VII – 215) jest „cudownym echem Boga, które
odpowiada nie inaczej jak „Bóg”, kiedy zawoła się „Maryja” (TM 21). Przemienia Ona
w ofiarę miłości wobec Trójcy Świętej wszystko, co się Jej oddaje, a spotkanie z Nią
staje się spotkaniem z Bogiem.
Śledząc bardzo spójny i ważny nurt w historii Kościoła, który rozciąga się od św.
Ireneusza do św. Bernarda, św. Bonawentury, aż po Bérulle’a, de Monfort nie
12
13
S. De Fiores. La figura di Maria nel Trattato della Vera Devozione w: MI 10 (1983), s. 54.
Bernard Ch.A., „Simboli spirituali” w: Nuovo Dizionario di spiritualit , red. Stefano De Fiores i Tullo Gofii,
Edizioni Paoline, Rzym, 1982, ad vocem, s. 1475.
14
S. De Fiores, tamże, 59-61.
ogranicza się do przedstawienia udziału, jaki Maryja miała w historycznym przyjściu
Chrystusa, ale chce wychwycić zbawcze znaczenie, jakie Jej obecność i Jej rola
odgrywa w historii zbawienia świata i każdego człowieka.
Zbawienie pochodzi od Jezusa, „drogi” prowadzącej do Ojca: „Maryja jest
najpewniejszym, najkrótszym i najdoskonalszym środkiem, by dojść do Jezusa
Chrystusa (PN I.III.3 – 44). Jest to fundamentalne pojęcie, które nieustannie powraca
w Traktacie .
De Monfort z naciskiem powraca do Maryi „skarbniczki”, a zatem „pośredniczki” i
„szafarki łask” : pełnia łask, jakie Bóg na Nią wylał, czyni Ją również obrończynią
Bożych praw i przewodniczką „predestynowanych” w apokaliptycznej batalii z
„diabłem i nieprzyjaciółmi Boga” .
Już Ojcowie Kościoła i liturgia do Maryi odnosili obraz świątyni i miasta Boga w
jego głównych figurach: zamknięta brama wschodnia – symbol Jej dziewictwa;
Święte Świętych i zamknięte tam skarby – symbole Jej świętości i zażyłości z
Bogiem . Jednakże de Monfort powraca do tych obrazów, odświeża je i przyjmuje
według swojego oryginalnego stylu, nastawionego na nawrócenie, przenikniętego
wizją bardziej moralną niż doktrynalną .
De Monfort wiele miejsca poświęca obrazowi Maryi jako Matki nowego
15
„Maryja jest drogą, którą Jezus Chrystus przyszedł do nas po raz pierwszy (…) jest środkiem pewnym, drogą
prostą i niepokalaną, by dojść do Chrystusa i znaleźć Go niezawodnie” (PNI.III.2 – 38); „Drogą prowadzącą do
Chrystusa” (PN II.II.6 -68); „Jest doskonałym środkiem, jaki Pan Jezus wybrał, aby połączyć się z nami” (PN IV.I.2
– 117); „Ostatecznym celem, tajemniczym polem i łatwym środkiem dojścia do Niego” (PN VIII.II.4 – 247).
16
„Bóg Ojciec zebrał wszystkie wody i nazwał je (…) morzem. Utworzył On też zbiornik wszystkich łask swoich i
nazwał go Maryją” (PN I.II.1 – 15); „Bóg Syn (…) uczynił Ją Szafarką tego wszystkiego, co Mu Ojciec dał w
dziedzictwie (…). Maryja jest Jego tajemniczym kanałem, przewodem, przez który łagodnie a obficie płyną
bogactwa Jego miłosierdzia” (PN I.II.1 – 16); „Bóg Duch Święty (…) uczynił Ją Szafarką wszystkiego, co posiada”
(PN I.II.1 – 16); „Skarbnicą swoich bogactw, Szafarką łask, Sprawczynią wielkich cudów, Pośredniczką ludzi” (PN
I.II.3 – 20); „Maryja (…) jest „Skarbcem Pana”. z którego pełności bogactwa spływają na ludzkość” (PN I.II.1 - 1516); „strażniczka wszelkich dóbr natury i łaski” (PN V.VIII – 164); „Skarbniczka i powszechna Szafarka zasług i
cnót swego Syna Jezusa Chrystusa” (PN VI.IV.1 – 192); „Skarbniczka i Szafarka łask Najwyższego” (PN VI.IV.2 195); „jest Ona twym skarbem” (PN VII.IV – 207).
17
Maryja jest „Hetmanką Bożych zastępów (…), Zagładą nieprzyjaciół Boga i wierną Towarzyszką Jego chwały i
Jego triumfów” (PN I.II.3 – 20); „największą nieprzyjaciółką, jaką Bóg przeciwstawił szatanowi” (I.III.3 – 41).
18
„Dom Modlitwy, aby można tam było odmawiać wszystkie modlitwy do Boga bez obawy, że zostanie się
odepchniętym; Wieża Dawidowa, gdzie można schronić się przed wszystkimi nieprzyjaciółmi; zapalona Lampa,
aby oświecała całe wnętrze i zapalała je Bożą miłością; święte Tabernakulum, by widzieć w Niej Boga; w końcu
Maryja będzie dla duszy jej jedynym wszystkim wobec Boga i jej powszechnym schronieniem” (TM 47.2).
19
Por. G. Gharib, Presentazione di Maria w: Nuovo Dizionario di mariologia, red. Stafano De Fiores i Salvatore
Meo, ad vocem, Cinisello Balsamo, 1986, 1039-1045.
20
Maryja jest „świątynią Boga, miejscem odpoczynku Trójcy Świętej, tronem Boga, miastem Bożym, ołtarzem
Boga, światem Boga” (PN Wstęp – 2-3); „prawdziwa świątynia Salomona i tajemnicze miasto Boże” (PN I.II.10 34); „brama wschodu, przez którą arcykapłan Jezus Chrystus wchodzi na świat i wychodzi” (PN VIII.II.3 – 244);
„miejsce spoczynku Boga i arka Jego świętości” (PN Podczas Komunii świętej – 252); „mieszkanie duchowe dusz
najbardziej uduchowionych i chwalebny tron największych książąt wieczności (…); Dom złoty, mocny jak Wieża
Dawidowa, czysty jak Wieża z kości słoniowej” (PN V.VIII – 169); „łono Maryi jest przybytkiem tajemnic Bożych”
(PN VIII.II.3 – 246); „łono Maryi jest przybytkiem tajemnic Bożych, tronem miłosierdzia, szczodrobliwości i
chwały Bożej; tronem chwały dla Boga Ojca” (PN VIII.I.4 – 231).
stworzenia i ogrodu pojednania : „Bóg Syn zstąpił do Jej łona dziewiczego jako nowy
Adam do swego ziemskiego raju” (PN I.I – 11). Maryja jest ziemią dziewiczą i
niepokalaną, na której wyrasta prawdziwe Drzewo ¯ycia.
Maryja-„forma Boga” jest może najbardziej ulubionym obrazem de Monforta,
którym on sam się rozkoszuje („Jakież to piękne i prawdziwe porównanie”: PN VII.VI
– 212), gdyż dobrze wyraża działanie Ducha Świętego, który „odbija” Maryję w tych,
którzy się Jej powierzają: „Forma Dei, forma Boża” (PN VII.VI – 211); „wielka i jedyna
forma Boża, zdolna tworzyć w sposób łatwy i w krótkim czasie żywe odbicie Boga”
(PN VIII.II.2 – 242).
Pilna konieczność nowej i wyższej świętości dla Kościoła i dla świata rodzi się z
działania Ducha Świętego, który z Maryją i w Maryi ukształtuje „w krótkim czasie”
mistrzów świętości, będących w stanie, jak nigdy w przeszłości, dokonywać rzeczy
po ludzku niemożliwych.
Bilans maryjnej symboliki w Traktacie o prawdziwym nabożeństwie pokazuje, że
de Monfort przeżył głębokie i osobiste doświadczenie więzi z Maryją, którego nie
można sprowadzić do idei czy zasad.
3. Wyjątkowa obecność Maryi i działanie Ducha Świętego w czasach
ostatecznych
De Monfort, wychodząc od zasady, że Maryja i Duch Święty blisko
współpracowali w pierwszym przyjściu Jezusa na świat (we Wcieleniu), mówi, że
Jego drugie przyjście dokona się w tej samej dynamice: „Przez Najświętszą Maryję
Pannę przyszedł Jezus Chrystus na świat i przez Nią też chce w świecie panować”
(PN Wstęp – 1).
Jest to temat nośny Traktatu (zob. Wstęp – 8; I.II.1 – 15; I.III.1 – 36; V.V.3 – 146;
VII.V – 208; VIII.II.3 – 244) i wszystkich dzieł de Monforta. Po tej samej linii pójdzie
Redemptoris Mater Jana Pawła II .
Jezus przyszedł po raz pierwszy w uniżeniu, a Maryja dała swój zasadniczy
wkład, pozostając w poczuciu własnej małości i w ukryciu. W drugim przyjściu będzie
uczestniczyła w chwalebnym objawieniu się Syna, jaśniejąc „miłosierdziem, siłą i
łaską” (PN I.III.2 – 39), „by przez Nią Chrystusa poznano, kochano i Mu służono” (PN
I.III.1 – 37).
21
Maryja jest „rajem ziemskim nowego Adama, światem Boga, wspaniałością Najwyższego” (PN Wstęp – 3);
„prawdziwym drzewem, który nosi owoc życia” (PN I.II.9 - 31-32); „rajem ziemskim, czyli ową ziemią dziewiczą i
błogosławioną, z której Adam i Ewa zostali wypędzeni po grzechu” (PN I.II.9 – 32); „drzewem życia, miejscem
świętym i najświętszym, gdzie kształtują się święci” (PN VII.VI – 210); „prawdziwym ziemskim rajem nowego
Adama. W tym Bożym miejscu znajdują się drzewa zasadzone ręką Boga i podlewane Jego rosą, które wydały i
codziennie wydają owoce o Bożym zapachu. Są tam ukwiecone klomby wspaniałych i różnorodnych kwiatów
cnót, które wydają taki zapach, że upajają nawet aniołów. Są tam zielone łąki nadziei, niezdobyte wieże
męstwa, urocze domy ufności… Tylko Duch Święty może dać poznać prawdę ukrytą w tych figurach spraw
materialnych. W tym miejscu znajduje się nie zanieczyszczona woda czystości, piękny dzień bez nocy świętej
ludzkości, piękne słonce bóstwa bez cienia, zawsze płonący piec miłości, gdzie rozpala się żelazo i zamienia w
złoto, rzeka pokory, która wypływając z ziemi dzieli się na cztery odnogi – cztery cnoty kardynalne – i nawadnia
całe to cudowne miejsce” (podane jako PN, ale nie znalazłam).
22
„W tajemnicy wniebowzięcia wyraża się ta wiara Kościoła, że Maryja jest zjednoczona z Chrystusem węzłem
ścisłym i nierozerwalnym, ponieważ jeśli jako dziewicza Matka była szczególnie z Nim zjednoczona w Jego
pierwszym przyjściu, to poprzez stałą z Nim współpracę będzie tak samo zjednoczona w oczekiwaniu drugiego
przyjścia; odkupiona zaś w sposób wznioślejszy ze względu na zasługi Syna swego, ma też to zadanie, właśnie
Matki, pośredniczki łaski, w tym ostatecznym przyjściu, kiedy będą ożywieni wszyscy, którzy należą do
Chrystusa, kiedy jako ostatni wróg zostanie pokonana śmierć” (Jan Paweł II, Redemptoris Mater 41).
Ten sam Duch Święty, który utrzymywał w cieniu postać Maryi w czasie Jej
ziemskiego życia i w początkach Kościoła, teraz zamierza wywyższyć Ją bez
zastrzeżeń (PN I.III.2 – 37-38). Maryja uwielbiła Pana przez pokorne przylgnięcie do
Jego planu; teraz Pan, zgodnie z obietnicą, spogląda na małość swojej Służebnicy,
„arcydzieło rąk Bożych” (PN I.III.2 – 37), i wywyższa Ją, czyniąc uczestniczką swojej
płodności w rodzeniu „wszystkich członków Jego ciała mistycznego” (PN I.I – 11):
„Podobnie jak w porządku naturalnym i cielesnym dziecko ma ojca i matkę, tak w
porządku nadprzyrodzonym i duchowym mamy Ojca – Boga i Matkę – Maryję.
Wszystkie prawdziwe dzieci Boże i wybrani mają Boga za Ojca, a Maryję za Matkę, a
kto nie ma Maryi za Matkę, ten nie ma Boga za Ojca” (PN I.II.4 – 20-21).
W czasach ostatecznych Duch Święty „potopem ognia i czystej miłości”
ukształtuje w Niej mistrzów „wzniosłej świętości”, którzy odnowią oblicze ziemi i
zreformują Kościół (PM 17). Działanie Maryi nie ogranicza się jednak do jednego
pokolenia, do Niej również należy działanie formujące apostołów czasów
ostatecznych: „Kształtowanie i wychowywanie owych wielkich świętych, którzy
wówczas nastaną, Jej jest zastrzeżone, bo tylko Maryja, ta Przedziwna i Cudowna
Dziewica, w łączności z Duchem Świętym zdziałać może rzeczy niezwykłe i
nadzwyczajne” (PN I.II.6 – 26); „Ona jest górą, którą wzniosłeś na szczycie
najwyższych gór, Jej fundamenty są na górach świętych. Błogosławieni, bardzo
błogosławieni kapłani przez Ciebie wybrani i przeznaczeni do zamieszkania z Tobą
na tej urodzajnej i świętej ziemi” (PM 25). „Ci święci ludzie, których Bóg wskrzesi u
końca czasów” (TM 59), „miażdżyć będą głowę diabła” (PN I.III.3 – 44) w ostatecznej
i decydującej batalii, jaką stoczą w orszaku „władczyni wojsk Boga” (PNI.II.3 – 20).
Charakterystyczny jest obraz Maryi (Pnp 6,4), która nigdy, jak w tych czasach
ostatecznych, nie była „groźna jak zbrojne zastępy”, aby uniemożliwiać działanie
nieprzyjaciela, który, „świadom że mało ma czasu” (Ap 12,12), „podwajać będzie
codziennie swe wysiłki i zakusy, niezadługo rozpocznie okrutne prześladowanie i
pocznie straszne zastawiać zasadzki na wierne sługi i na prawdziwe dzieci Maryi”
(PN I.III.2 – 30-40).
Burzenie królestwa zła idzie w parze z budowaniem nowej rzeczywistości, jaką
realizują w tych swoich dzieciach Duch Święty i Maryja: „Wielkie te dusze […] jedną
ręką będą walczyć […], a drugą ręką będą budować prawdziwą świątynię Salomona i
tajemnicze miasto Boże” (PN I.II.10 – 31-32). W ten sposób dokona się ekspansja
Kościoła z nawróceniem nawet muzułmanów, pogan i żydów: „Poślij Panie na ziemię
tego Ducha, będącego w całości ogniem, i stwórz kapłanów będących w całości
ogniem! Niechaj ich posługa odnowi oblicze ziemi i zreformuje Twój Kościół” (PM 17).
Zatem dobrze będzie zgłębić rysy tych bohaterów czasów ostatecznych,
uprzywilejowanych narzędzi nowego i cudownego działania łaski.
Rozdział III
„APOSTO£OWIE CZASÓW OSTATECZNYCH”
WED£UG ŚW. LUDWIKA MARII GRIGNIONA DE MONFORTA
Ogólny kontekst, z którego wypływa potrzeba apostołów czasów ostatecznych, to
powszechny bałagan, jaki de Monfort widzi w Kościele i w świecie (PM 17) i któremu
stara się zaradzić, ofiarując całą swoją działalność ludzką i kapłańską. Dobrze wie
jednak, że sam nie da rady i w „Płomiennej modlitwie” prosi o dar innych apostołów,
lecz wszystkich maryjnych: biednych i wolnych jak św. Franciszek, mężnych
wojowników jak św. Ignacy, zdeterminowanych do prowadzenia ostatecznej wielkiej
batalii pod znakiem Tej, która „groźna jak zbrojne zastępy” (Pnp 6,4) prowadzi
swoich bohaterów przeciwko „nieprzyjaciołom Boga” (PN I.III.2 – 39).
Dzięki tym apostołom nastąpi skok jakościowy Kościoła w podniesieniu świętości
(PM 5,17) i jego wzrost ilościowy przez nawrócenie żydów, schizmatyków,
mahometan itp. (PI 5,17,35; PN I.II.10 – 34; I.III.2.6 – 39; I.III.4 – 47).
Będą oni mieli misję zniszczenia grzechu, doprowadzając ludzi do radykalnego
nawrócenia i ustanawiając „królestwo Jezusa”. Nie będzie to niespodziewana akcja
niszczenia zła i budowania królestwa, ale będzie prowadzona w określonym czasie i
szybko przez „wielkie dusze pełne łaski i gorliwości […], które jedną ręką będą
walczyć, a drugą budować” (PN I.II.10 – 33-34).
1. „Kim będą ci słudzy, niewolnicy i dzieci Maryi?”
Są tymi, których Chrystus wybrał, ażeby w czasach ostatecznych „Jego świętą
Matkę znano, czczono i kochano bardziej niż kiedykolwiek” – kiedy zakończy się
odwieczna walka między Niewiastą a wężem, między Jej rodem a rodem węża (Rdz
3,15). Wtedy podkreślona zostanie władza Maryi, kiedy to szatan będzie starał się
uderzyć Ją w „piętę”, czyli w „Jej pokorne sługi i Jej biedne dzieci”, którym Ona
przekaże całą swoją łaskę.
To wielcy święci czasów ostatecznych „głęboką swą pokorą miażdżyć będą
głowę diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa Chrystusa” (PN I.III.3 – 44).
Główną ich cechą będzie głębokie życie wewnętrzne: na wzór Jana „przebywają oni
stale w domu z Matką” (PN VI.III. 182), oddając się modlitwie na wzór i w
towarzystwie Tej, która zawsze lubiła skupienie i modlitwę. Będą oni pochłonięci
głównie rozwojem swojej wewnętrznej doskonałości, „w porównaniu z którą każde
inne dzieło jest dziecinną zabawą” (PN VII.VI ?).
Będą żyć pierwszym i największym przykazaniem miłości, szukając Boga całym
sercem, całym umysłem, wszystkimi siłami, jak pierwsi mnisi i anachoreci, którzy
porzucali świat, aby realizować całkowite zjednoczenie z Bogiem. Z tego głębokiego
napięcia wertykalnego wypłynie napięcie horyzontalne jako naturalna konsekwencja:
pójdą na świat tylko po to, aby wypełnić obowiązki swojego stanu w przywiązaniu do
woli Boga – ich Ojca i Maryi – ich Matki.
Apostołowie czasów ostatecznych będą kamieniami węgielnymi nowego
królestwa: „Ponadto należy wierzyć, że przy końcu czasów, może szybciej niż się
uważa, Bóg wskrzesi wielkich ludzi napełnionych Duchem Świętym i duchem Maryi,
przez których niebieska Królowa dokona wielkich cudów na świecie, aby zniszczyć
grzech i ustanowić królestwo Jezusa Chrystusa, swego Syna, nad zepsutym
światem. A ci święci ludzie staną na czele wszystkiego właśnie przez to nabożeństwo
do Maryi Dziewicy, które zarysowałem jedynie niejasno z powodu mojej nieudolności”
(TM 58).
Kiedy de Monfort mówi o apostołach czasów ostatecznych, pozwala wybuchnąć
wulkanowi płonącemu w jego sercu, uciekając się, jak wcześniej w przypadku Maryi,
do symboli. Zaskakuje ich ilość (na jednej tylko stronie gromadzi ich ponad 20),
różnorodność, bogactwo i szybkość zasypywania nas nimi. Wiele z nich ma
pochodzenie biblijne (strzały, zapach, grzmiące chmury, tchnienie, deszcz, skrzydła,
miecz obosieczny itp.) […].
Pierwszą konieczną cechą tych apostołów – conditio sine qua non – jest to, że
„poświęcą się całkowicie Jej służbie jako poddani i niewolnicy z miłości […] i oddadzą
się Jej z duszą i ciałem, niepodzielnie i bez zastrzeżeń” (PN I.III.3 – 44). W zamian
Maryja odda się całkowicie tym duszom, w których Duch Święty, „znajdując
odzwierciedloną ukochaną swą Oblubienicę, zstąpi na nie z całą obfitością i napełni
je swymi darami, zwłaszcza darem mądrości, by przez nie dokonywać cudów łaski”
(PNVII.V – 208-209).
Pierwszym darem Ducha Świętego będzie całkowite oczyszczenie: „Będą jako
synowie pokolenia Lewi dobrze oczyszczeni ogniem wielkich utrapień” (PN II.III.4 –
45). Oczyszczeni „w krótkim czasie” „ogniem” cierpienia (PN II.III.4 – 76; V.V.2 – 144;
V.VI.4 – 157; VII.VI – 210-211; VIII.II.2 – 241-242) apostołowie ci, wraz z Maryją
która w nich żyje, sami staną się „ogniem”: „Będą ogniem gorejącym […], nosić będą
złoto miłości w sercu, kadzidło modlitwy w duchu i mirrę umartwienia w ciele” (PN
I.III.4 – 45).
De Monfort, nie zdając sobie z tego sprawy, przeprowadza głęboki przegląd
własnej duchowości i stawia siebie – już dokładnie ukształtowanego według „formy”
Maryi – za wzór przyszłym apostołom, w wertykalizmie bez zastrzeżeń, który jako
jedyny może uczynić ich wolnymi. Wolność wewnętrzna jest jego wielkim
pragnieniem, które gwałtownie wyraża w Płomiennej modlitwie (PM 7-12). Ten
największy ideał, któremu Święty zawsze pozostał wierny, często słono za to płacąc,
powierza teraz „swoim” kapłanom, którzy ożywią jego ducha w czasach ostatecznych
– tym, którzy będą całkowicie WOLNI – „LIBEROS”.
„LIBEROS!” – bez funkcji i ludzkich interesów: „bez złota i srebra i tego, co się
najbardziej liczy… nie przywiązując się do niczego […], bez trosk i nikomu nie
patrząc w oczy; […] bez trosk pośród innych kapłanów, duchowieństwa i kleru…”
[…], nie oszczędzając, nie naśladując i nie lękając się żadnego śmiertelnika, jak
bardzo możnym by nie był […]; niczemu się nie dziwiąc ani niczym się nie
martwiąc…”.
„LIBEROS!” – nie mając już więcej związków z ciałem, krwią, światem… umarli
sobie, a odrodzeni przez Maryję; złączeni całkowicie z Bogiem, stając się
„prawdziwymi szafarzami w Panu […], prawdziwymi apostołami czasów ostatecznych
[…], prawdziwymi uczniami Jezusa Chrystusa, podążającymi śladami Jego ubóstwa,
pokory, pogardy od świata, miłości”. Będą mogli szybować w niebiosach Boga na
całkowitej służbie Ducha, którym napełni ich Maryja: „Będą obłokami uniesionymi z
ziemi (PM 9), będą jak chmury gromonośne, które za najmniejszym powiewem
Ducha Świętego polecą hen […], będą mieli srebrzące się skrzydła gołębicy, by z
czystą intencją [pracy dla] chwały Bożej i zbawienia dusz pójść wszędy, dokąd Duch
Święty zawoła” (PN I.III.4 – 45-46).
Odrodzeni przez Maryję, napełnieni Duchem Świętym, będą mogli ukierunkować
ku braciom tę olbrzymią moc „ognia” zamkniętą w ich sercu i poprowadzą swoją
batalię, wymachując „obosiecznym mieczem słowa Bożego” (PN I.III.4 – 46),
straszliwą bronią, jaką da im „Pan zastępów” i która zawiera „siłę dokonywania
cudów i odnoszenia świetnych zwycięstw nad Jego nieprzyjaciółmi” (PN I.III.4 – 46).
Tym mieczem „przeszyją na życie lub śmierć wszystkich, do których Najwyższy ich
pośle”, niszcząc w ludziach królestwo szatana, a jednocześnie budując w nich
królestwo Boże.
Zniszczą królestwo szatana, ponieważ „grzmieć będą przeciwko grzechowi,
huczeć przeciwko światu, uderzą diabła i jego wspólników…; dla wielkich zaś tego
świata, dla bogaczy i pysznych, będą wonią śmierci”; dla biednych i maluczkich będą
dobrą wonią Chrystusową, by rozsiewać słowo Boże i nieść życie wieczne […].
Prawdziwi naśladowcy Chrystusa „na ramionach nieść będą zakrwawiony
proporzec krzyża”, czyli będą działać pod znakiem wielkich cierpień, które przyjmą
godnie i mężnie, czyniąc z nich jedyną chwałę i „będą nauczali, jak iść wąską drogą
do Boga, w świetle czystej prawdy, tj. wedle Ewangelii, a nie według zasad świata”.
23
Ga 6,14: „Co do mnie zaś, to nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana
naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”.
Zatem ich przepowiadanie będzie zasadnicze i realistyczne , połączone z życiem,
które odzwierciedla „skromność i umartwienie Jezusa Chrystusa”; poparte też będzie
niesionym „w prawej ręce krucyfiksem, różańcem w lewej” – konkretnymi znakami,
które na zewnątrz wyrażają wielką miłość do Jezusa i Maryi.
Apostołowie czasów ostatecznych odzwierciedlą w swoim życiu różne style życia
wewnętrznego, jakie w dziejach Kościoła wypracowali święci, ale uczynią to w
sposób nigdy przedtem nie widziany: „zwłaszcza przy końcu świata, i to wkrótce,
Najwyższy wraz z Najświętszą Matką swoją winien ukształtować wielkich świętych,
którzy swą świętością przewyższą innych świętych tak dalece, jak cedry Libanu
niskie przewyższają krzewy” (PN I.II.10 – 33). „Takimi oto będą owi wielcy mężowie,
którzy się pojawią, a których Maryja ukształtuje i wyposaży na rozkaz Najwyższego,
by królestwo Jego rozprzestrzeniali nad krainą bezbożnych, bałwochwalców i
mahometan” (PN I.III.4 – 47).
Z tego pozostawionego przez Monforta opisu apostołów i ich działania wyraźnie
widać, że ta walka dokona się w całości w głębi serc, jak to wyraził już wielokrotnie
(PN I.II.7 – 28) – bez kosmicznych katastrof.
2. „Tajemnica” tak obfitej łaski leży w poświęceniu
Cała moc apostołów czasów ostatecznych będzie w ich poświęceniu się
Chrystusowi przez Maryję (TM 50): „Cała nasza doskonałość polega na tym, by
upodobnić się do Jezusa Chrystusa […]. A ponieważ ze wszystkich ludzi Najświętsza
Maryja Panna najbardziej podobna jest do Pana Jezusa, stąd wynika, że spośród
wszystkich innych nabożeństw nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny duszę
naszą najbardziej jednoczy z Panem Jezusem i sprawia, że staje się Jemu
najbardziej podobna. Im bardziej dusza poświęcona jest Maryi, tym bliższa jest Panu
Jezusowi. I dlatego doskonałe poświęcenie się Panu Jezusowi nie jest niczym innym,
jak doskonałym i całkowitym poświęceniem się Najświętszej Dziewicy. I takie właśnie
jest nabożeństwo, które głoszę i które w istocie swej jest tylko doskonałym
odnowieniem ślubów i przyrzeczeń złożonych na Chrzcie św.” (PN IV – 111-112).
Konkretnie nabożeństwo to polega na oddaniu najświętszej Dziewicy naszego
ciała, naszej duszy, naszych zewnętrznych i wewnętrznych dóbr, nawet naszych
zasług, cnót i dobrych uczynków minionych, obecnych i przyszłych, tego
wszystkiego, co mamy w porządku natury i łaski, bez żadnych zastrzeżeń (PN IV.I.1
– 113). Poświęcenie pozwoli Maryi „odbić” się w duszach w taki sposób, aby były w
pełni otwarte na działanie Ducha Świętego, który „zstąpi na nie z całą obfitością i
napełni je swymi darami, zwłaszcza darem mądrości, by dokonać cudów łaski” (PN
VII.V – 208-209).
W rezultacie poświęcenie się Najświętszej Dziewicy i Jezusowi Chrystusowi
odpowiada pozwoleniu Duchowi Świętemu, aby działał w głębi i w całości naszego
jestestwa, aż po dokonanie w nim całkowitego utożsamienia z Chrystusem.
„Królestwo Ojca, królestwo Maryi” nadejdzie tylko wtedy, gdy to nabożeństwo
wszyscy poznają i będą praktykować, pozwalając, aby duch Maryi zastąpił naszego,
by radować się w Bogu, Jej Zbawicielu: „Niech dusza Maryi będzie w każdej duszy,
by wielbić Pana; niech duch Maryi będzie w każdej duszy, by cieszyć się w Bogu”
(PN VII.V – 208).
Maryja to uczyniła i nadal czyni dziś w tych, którzy na wzór Jej „Totus tuus”
poświęcają się Jej, otwierając na oścież Bogu bramy swojego serca . Jest rzeczą
24
Św. Franciszek z Asyżu, Reguła, 9: „głosząc grzechy i cnoty, karę i chwałę w krótkich kazaniach”.
25
J.Ś. Jan Paweł II, przemówienie z 22 października 1978 „Spalancate le porte a Cristo!”, Libreria Editrice
logiczną, że wielki przeciwnik wybuchnie przeciwko temu „błogosławionemu
pokoleniu Maryi”: „Pobudzą oni świat cały słowem i przykładem do prawdziwego
nabożeństwa do Najświętszej Panny, co im wprawdzie mnóstwo przysporzy
nieprzyjaciół, ale też wyjedna dużo zwycięstw i wiele chwały dla Boga” (PN I.II.10 –
34). „To prawda, wielki Boże! Jak zapowiedziałeś, szatan będzie zastawiał wielkie
pułapki na piętę tej tajemniczej Niewiasty, czyli na małe towarzystwo Jej dzieci, które
nadejdą u końca świata” (PM 13).
3. Ustanowienie „Towarzystwa”
De Monfort jest przekonany, że tylko z tymi nowymi apostołami Kościół może
osiągnąć zwycięstwo nad złem, które coraz bardziej go niszczy. Już w 1700 roku, tuż
po święceniach, pisał do Leschassiera, swojego kierownika duchowego: „Odczuwam
wielkie pragnienie, aby uczyć kochać naszego Pana i Jego Świętą Matkę, iść w ubogi
i prosty sposób uczyć katechizmu biedaków ze wsi i zachęcać grzeszników do
nabożeństwa do Najświętszej Dziewicy […]. Widząc potrzeby w Kościele nie mogę
powstrzymać się, aby prosić nieustannie, jęcząc, o małe i ubogie towarzystwo
dobrych kapłanów, którzy wypełnialiby to zadanie pod sztandarem i opieką
Najświętszej Panny” (Listy 5).
W ten sposób próbuje stworzyć „Towarzystwo” wraz z tymi, których Boża
Opatrzność postawi na jego drodze, i usiłuje przekazać im wzniosły ideał walki i
poświęcenia. Jednak choć dokłada starań, nie udaje mu się zrealizować tego
projektu, który – jak odczuwa – został mu powierzony. Jego zwolennicy: Pietro de
Basti res, Gabriele Olivier, Gabriel Francesco Grignion, Pietro Keatying, Tommaso
Le Bourhis i inni, z różnych powodów stopniowo wycofują się, gdyż „ideał Ludwika
przeraża: im bardziej ten uparty misjonarz podąża swoją drogą, tym bardziej
przygodni pomocnicy… schodzą ze sceny” .
Kiedy uświadamia sobie swoją bezsilność, dla zrealizowania tego projektu całą
swoją niebywałą energię wewnętrzną skierowuje ku Najświętszej Trójcy, ażeby
pozwoliła wypłynąć bezpośrednio ze swego serca temu „towarzystwu”. To
„Płomienna modlitwa”, gorączkowe wołanie do Bożego Giganta: „Panie, zrealizuj
swoje plany miłosierdzia. Wzbudź ludzi Twojej prawicy […]. Pamiętaj, Boże
Wszechmogący, o tym towarzystwie! […] Odnów znaki i dokonaj innych cudów;
spraw, abyśmy czuli pomoc Twojego ramienia. Ty, który z nieociosanych kamieni
możesz wyprowadzić synów Abrahamowi, wypowiedz tylko jedno Boże słowo i poślij
dobrych robotników na swoje żniwo oraz dobrych misjonarzy do Twojego Kościoła”
(PM 2,3).
Aż do ostatnich chwil swego życia nadal będzie prosił Boga, aby powstali ci
„ludzie Jego prawicy”. W tym celu w marcu 1716 roku zorganizuje pielgrzymkę do
Matki Bożej z Saumur razem z 33 Białymi Pokutnikami, „aby uzyskać od Boga za
wstawiennictwem Najświętszej Dziewicy dobrych misjonarzy, którzy pójdą śladami
apostołów w całkowitym zdaniu się na Bożą Opatrzność i w praktykowaniu
wszystkich cnót pod opieką Matki Bożej” (RSP 1).
Czy de Monfort zobaczy za życia powstanie „swojego” Towarzystwa apostołów?
Nie takie, jakie on je sobie wyobraża , gdyż „stanie się to zwłaszcza przy końcu
Vaticana, 1998.
26
B. Papasogli, Monfort un uomo per l’ultima Chiesa, Rzym 1991, 39.
27
Umiera w wieku czterdziestu trzech lat, przeciążony rytmem swojego wyścigu apostolskiego (…) w gołych
rękach nie niesie nawet radości ukończonej fundacji (…) tego towarzystwa misjonarzy, dla którego krwawymi
świata”; brakuje jeszcze czasu, choć jest przekonany, że będzie to „wkrótce” (PN
I.II.10 – 33). Postrzeganie widzianych w proroctwie wydarzeń jako bardzo bliskich
jest rzeczą normalną w świecie ducha. Z wysokości góry, na jakiej Duch Święty
umieścił de Monforta, widzi on hordę ucieleśnionych szatanów, która zalewa Kościół i
prosi Boga o towarzyszy, którzy rzucą się wraz z nim do boju, wydając okrzyk „Któż
jak Bóg?”. Wydaje się jednak, że Niebo nie odpowiada.
Czy to możliwe, aby Bóg nie przyjął zbolałej prośby, jaką kieruje do Niego Maryja
w tym swoim proroku, w którym żyje i z którym w pełni się utożsamia? Jeszcze nie
nadszedł czas. Maryja podtrzyma zapalony przed ołtarzem Trójcy Świętej ten krzyk
ognia, jaki Jej sługa wznosi w imieniu Kościoła i ludzkości, a jego rezultaty będą
widoczne w najtrudniejszych chwilach Kościoła ostatnich czasów.
Święty Ludwik Maria płaci najwyższą cenę proroka, który w duchu przeżywa
dramatyczne dzieje końcowej walki między dobrem a złem. Zrozumiał, że aby
zrealizować zbawczy plan, „Najwyższy wraz z Najświętszą Matką swoją winien
ukształtować wielkich świętych, którzy świętością innych świętych przewyższą” (PN
I.II.10 – 33) i całą mocą swojego jestestwa domaga się od nich jego realizacji.
To rozpaczliwe napięcie jest Getsemani, w którym Święty się miota i ociera o
rozpacz. Jest to agonia: „Wolałbym po tysiąc razy śmierć! Przyślij mi pomoc z nieba
albo odbierz mi życie!” (PM 14).
Jak Jezus w Ogrodzie Oliwnym, tak i on przezwycięża ludzki lęk aktem wiary i
nadziei w działanie Ojca: „Gdybym nie miał nadziei, że prędzej czy później
wysłuchasz tego biednego grzesznika w interesie Twej chwały, jak wysłuchałeś tylu
innych, niczym prorok prosiłbym Cię bez ociągania się: weź moje życie!” (PM 14).
De Monfort pokonuje swoją „agonię”, czyli swoją życiową batalię duchową,
przyjmując wolę Bożą. Ale w tym „weź moje życie” jest całe jego ledwie żywe
człowieczeństwo.
Jest to odwieczne starcie między życiem a śmiercią29, jakie rodzi się w człowieku. Jeżeli
damy pierwszeństwo profilowi psychologicznemu, będziemy musieli określić dwie
tendencje, które są w człowieku sprzeczne, a nawet samą istotę człowieka jako
sprzeczność tych dwóch żywotnych rzeczywistości: człowiek biologicznie jest
nastawiony ku życiu, ale psychologicznie posiada przeciwny potencjał, który sprawia,
że pragnie unicestwienia siebie jako rozwiązania alternatywnego.
Na płaszczyźnie duchowej możemy odczytać potężny pojedynek życia ze
śmiercią, jakiemu Jezus stawił czoła w Getsemani i zwyciężył w nim za wszystkich,
zostawiając to zwycięstwo jako dziedzictwo dla każdego, kto pójdzie za Nim.
Ojciec pochyla się nad tym swoim bohaterem, jak to już uczynił z Jezusem.
Pomaga mu pić kielich goryczy jego „porażki” i daje mu nową siłę, aby wrócił do
walki: „Ale ufność w Twoje miłosierdzie każde mi oświadczyć za innym prorokiem:
Nie umrę, pozostanę przy życiu i będę głosił dzieła Pana, dopóki będę mógł wołać za
Symeonem: Teraz pozwól Panie, aby Twój sługa odszedł w pokoju, bo moje oczy
ujrzały Twoje zbawienie” (PM 14).
literami napisał swoją „Płomienną modlitwę”, nadzieję i jedyne pragnienie swego życia, nie ma niczego poza
zalążkiem, czyli regułą, kilkoma braćmi i dwoma kapłanami, którym pozostawia on w spuściźnie, umierając, w
suchym i bez emocji testamencie, narzędzia swojego misyjnego trudu”. B. Papasogli, Introduzione generale w:
Opere, św. Ludwik Maria di Monfort, t. I, Rzym, 1990, s. XXXVII.
28
Por. PN VII.IV – 206: „Udzieli ci Ona swych cnót, przyodzieje cię swymi zasługami tak, że z ufnością możesz
powiedzieć: Oto Maryja, Twoja służebnica: niech mi się stanie według słowa Twego”.
29
Por. E. Fromm, „Anatomia della distruzione umana”, Mediolan 1973.
Święty jest przekonany, że „płomienna modlitwa” została wysłuchana, i z rzadką
umiejętnością przekładania na konkrety wymyślonych w duchu planów, z
odnowionym przekonaniem pisze Regułę Misjonarzy Towarzystwa i wezwanie Do
Członków Towarzystwa Maryi. Ma na celu naszkicowanie drogi przyszłych
apostołów, których dzieli na dwie kategorie: „Towarzystwo”, które tworzą „wszyscy
dobrzy kapłani rozproszeni po chrześcijańskim świecie” (PM 29), a o których żarliwie
prosi Trójcę Świętą w „Płomiennej modlitwie”, oraz „liczny zastęp odważnych i
dzielnych żołnierzy Chrystusa i Maryi” (PN III.I.3 – 264), składający się ze świeckich
obu płci.
4. Kapłani „Towarzystwa Maryi”
Kiedy de Monfort kieruje swoją „Płomienną modlitwę” do Trzech Osób Bożych,
myśli przede wszystkim o „towarzystwie” zakonników, którzy ożywieni tym samym
duchem będą prowadzić ostateczną batalię na rzecz końcowego triumfu Maryi nad
wielkim przeciwnikiem.
Napisane dla Księży Misjonarzy Towarzystwa Maryi Reguły mają pewne punkty
oryginalne, które można zrozumieć tylko w perspektywie tajemniczego proroctwa już
od pierwszego paragrafu: „1) Do tego Towarzystwa przyjmuje się tylko już
uformowanych w seminariach kapłanów; dlatego są z niego wykluczeni klerycy przed
święceniami kapłańskimi”.
W żadnej regule zakonnej nie ma takiej normy, a nawet założyciele zmierzają do
posiadania własnych seminariów, w których można lepiej kształtować powołania
według zasad własnej duchowości. To dziwne zalecenie, jasne i stanowcze,
umieszczone właśnie na początku, świadczy o tym, jak bardzo ten temat leżał na
sercu de Monfortowi.
Jakie są tego motywacje? Możemy postawić hipotezy:
– widzi on bardzo bliskie czasy i nie ma czasu na długie lata formacji w seminarium;
– skoro chodzi o kapłanów już wyświęconych, siłą rzeczy muszą oni być włączeni w
jakąś strukturę, diecezjalną lub zakonną, z którą nie potrafią już się identyfikować,
ponieważ odczytują w swoim duchu pragnienie wejścia na drogę wyższych i
wymagających czegoś więcej obowiązków. Być może są to „kamienie odrzucone”,
które szukają swojego miejsca wraz z innymi, mającymi to samo napięcie
wewnętrzne.
De Monfort zaostrza swój sokoli wzrok, aby znaleźć w niebiosach Boga innych
podobnych do siebie, wielkiego prześladowanego , którzy odzwierciedlaliby niepokój
jego ducha: „Kto jest za Panem, do mnie! (Wj 32,26). Wszyscy dobrzy kapłani,
rozproszeni po chrześcijańskim świecie, zarówno ci, którzy dotąd znajdują się w
pełnej walce, jak i ci, którzy wycofali się z boju na pustynie i w samotność, niechaj
przyjdą i przyłączą się do nas. Stwórzmy razem, pod sztandarem krzyża, zastępy
gotowe do batalii, aby atakować zwartych nieprzyjaciół Boga, którzy już podnieśli
alarm […]. Ocknij się, dlaczego śpisz, Panie? Przebudź się! (Ps 44,24). Panie
powstań! Dlaczego udajesz, że śpisz? Powstań z całą swoją wszechmocą,
miłosierdziem i sprawiedliwością. Stwórz wybrane towarzystwo przybocznej straży,
aby strzec Twojego domu, bronić Twojej chwały i ocalić dusze, aby nastało jedno
tylko stado i jeden tylko pasterz, a wszyscy aby mogli wychwalać Cię w Twojej
świątyni. Amen”.
Członkowie Towarzystwa muszą być wolni od wszelkich stałych zadań, bez
30
Od przełożonych i biskupów de Monfort otrzymał wiele sankcji i odrzucenia z poleceniem, aby nie wracał do
różnych diecezji. Por. B. Papasogli, dz. cyt.
żadnych dóbr doczesnych (a gdyby je posiadali, są zobowiązani pozbyć się ich przed
wstąpieniem do Towarzystwa), oddani wyłącznie ewangelizacji, „instabiles” (bez
stałego zamieszkania) i nie „habitatores quietis” (nie rozmiłowani w spokojnym życiu).
Muszą cieszyć się dobrym zdrowiem i być niezbyt posunięci w latach (do
sześćdziesięciu), współpracując z braćmi świeckimi silnymi i posłusznymi, którzy
będą dla nich wsparciem.
Ponadto muszą co roku, przez pięć kolejnych lat, odnawiać śluby ubóstwa i
posłuszeństwa. Co do tych dwóch ślubów Święty jest skrajnie wymagający: tylko
prawdziwe ubóstwo czyni lekkimi i gotowymi do tego, aby biec wszędzie, gdzie Duch
Święty wezwie przez posłuszeństwo.
De Monfort buduje swoją Regułę, czerpiąc z zasad fundacji tych świętych, których
darzy największym szacunkiem: ma to być ubóstwo św. Franciszka z Asyżu, duch
misyjny św. Pawła, św. Wincentego Ferreriusza i św. Franciszka Ksawerego, misje
wśród ubogich „na wzór prowadzonych przez kapłanów księdza Wincentego”, hart
walki Ignacego Loyoli, a przede wszystkim posłuszeństwo. Formalne i uporczywe
nieposłuszeństwo przełożonemu jest największym przestępstwem, jakiego można
dopuścić się w Towarzystwie i jedynym, jakie zasługuje na wykluczenie ze Wspólnoty
(RM 25). Można doskonale zrozumieć tę stanowczość wobec wymogów
posłuszeństwa, gdyż jest ono sercem poświęcenia, które polega na całkowitym
zaparciu się swojej woli.
Rytm życia misjonarza wyznacza intensywna modlitwa: przynajmniej pół godziny
modlitwy myślnej rano, odmówienie całego Różańca i małej koronki do Najświętszej
Panny, przynajmniej półgodzinne dziękczynienie po każdej Mszy świętej, cały
brewiarz odmawiany możliwie razem, kwadrans rachunku sumienia przed obiadem w
klimacie nieustannego milczenia i skromności. Dużo czasu należy przeznaczyć na
słuchanie spowiedzi.
W tym pierwszym okresie nie mówi o pokutach – tak bardzo modnych w XVIII w.
– ale o „ogniu”, działającym w głębi przez cierpienie. Jest to duchowość „fiat”
właściwego Maryi, które Ona przekazuje i któremu pozwala żyć w swoich „sługach,
niewolnikach i synach” – bezwarunkowe zdanie się na Boga i przyjmowanie z
radością „wielkiego ucisku”, a przy tym pozostawienie otwartego pola dla „ognia”
Ducha Świętego, jedynego sprawcy naszego uświęcenia.
Ci poświęceni Maryi bohaterowie składają Jej w ofierze swoje kapłaństwo i stają
się, jak apostoł Jan, Jej kapłanami i świadkami: „[…] et ex illa hora accepit eam
discipulus in sua”. W swoim życiu i w swoich dobrach, jakie św. Jan wskazuje
słowami „in sua” (ze sobą), miał on przede wszystkim na myśli swoje kapłaństwo,
które złożył Maryi i oddał Jej na służbę. Jednym słowem stał się kapłanem Maryi” .
Czy będą to kapłani gorejący tym samym ogniem i członkowie zgromadzenia de
Monforta, któremu dał podwaliny i które wyrosło z jego duchowości? A może należy
je raczej odnieść do nowej struktury kościelnej, całkowicie poświęconej Maryi, po linii
„totus tuus” Jana Pawła II? To drugie przypuszczenie zdaje się lepiej współgrać z
wielkością ducha Ludwika Marii jako proroka i człowieka Kościoła: „Potomstwo
duchowe de Monforta przekracza znacznie ramy jego fundacji zakonnych […] i jest
wezwane – chodzi o czcicieli Maryi oraz Jej uczniów – do tego, by nie pozostawać na
marginesie historii, lecz wpływać na odnowę Kościoła i świata pod działaniem Ducha
Stwórcy. Kiedy Kościół będzie „Maryją”, Chrystus będzie mógł na nowo rodzić się i
31
„(…) i od tej chwili uczeń wziął Ją do siebie” (J 19,27).
32
A. Lhomeau, dz. cyt, s. 78.
panować na świecie” .
5. „Inni kapłani, którzy się do nich przyłączą…”
Wokół tego pierwszego jądra, które „w pełnym wymiarze” stanowi Towarzystwo
Maryi, de Monfort widzi zgromadzonych innych kapłanów, którzy nie przyłączając się
do niego definitywnie, w całości przyjmują jego ideał walki. Ten nowy „święty Michał”
w czasach ogólnego zamieszania i buntu wobec Boga bierze w swoje ręce rząd
dusz, zaniepokojony przemocą nieprzyjaciela chrześcijaństwa. Nie ma czasu na
organizowanie kontrofensywy według zwykłych schematów, do gromadzenia się
wzywa wszystkie ukryte siły, jakie przygotowała Maryja. W duchu wielkich biblijnych
wojowników zaczyna kontratak, przy ogólnym powołaniu pod broń: „Wszyscy dobrzy
kapłani, rozproszeni po chrześcijańskim świecie, zarówno ci, którzy dotąd znajdują
się w pełnej walce, jak i ci, którzy wycofali się z boju na pustynie i w samotność,
niechaj przyjdą i przyłączą się do nas. Stwórzmy razem, pod sztandarem krzyża,
zastępy gotowe do batalii, aby atakować zwartych nieprzyjaciół Boga, którzy już
podnieśli alarm” (PM 29).
Będą to „kapłani zapaleni ogniem”, którzy stoczą batalię czasów ostatecznych i
poprowadzą Kościół do zwycięstwa.
6. „Zastęp odważnych i dzielnych żołnierzy Chrystusa i Maryi”
Obok kapłanów Towarzystwa i „innych kapłanów, którzy do nich się przyłączą”, de
Monfort stawia trzecią kategorię: świeckich, którzy jednak swoją przynależność do
Towarzystwa Maryi będą przeżywać tak samo intensywnie.
Na pierwszy rzut oka przychodzi na myśl trzeci zakon, jak te już istniejące. Ale ten
„zastęp” znacznie wykracza poza małą strukturę, ogarnia całą ludzkość. Są to
świeccy, którzy poświęcili się Maryi zgodnie ze wskazówkami „Traktatu o
prawdziwym nabożeństwie” – „pisemka”, które formuje i przemienia powołanych.
Wraz z „kapłanami ognia” zniszczą oni szatana, który wystąpi przeciwko nim, aby
„pożreć ich swoimi diabolicznymi zębami” (pr. Ap 12,4).
„Przewiduję, jak wiele drapieżnych zwierząt porwie się w istnym szale, by
szatańskimi swymi zębami rozedrzeć to pisemko lub przynajmniej ukryć je w
ciemnościach jakiejś skrzyni, aby się nigdy nie ukazało. Będą one nawet napadać i
prześladować tych, którzy będą je czytać i zawarte w nim prawdy wprowadzać w
czyn. Lecz mniejsza o to! Owszem, tym lepiej! Przeczucie to budzi we mnie nadzieję
i dodaje mi odwagi, że wielkie będzie jego powodzenie, że powstanie liczny zastęp
odważnych i walecznych rycerzy Chrystusa i Maryi, rycerzy obojga płci, którzy w
nadchodzących, niebezpiecznych czasach podbiją i zwyciężą świat, szatana i
skażoną naturę! Kto czyta, niech rozumie. Kto może pojąć, niech pojmuje!” (PN III.I.3
– 104).
Zbawienie osiągnie swoją pełnię dopiero wtedy, gdy wola Ojca spełni się we
wszystkich ludziach. Dopiero wówczas niebieskie Jeruzalem zstąpi na ziemię i
zajmie miejsce obecnego Babilonu. Kiedy to się stanie?
„Drogi bracie, kiedyż nadejdą owe czasy szczęśliwe, ów wiek Maryi, kiedy dusze
wybrane i przez Maryję wyproszone u Najwyższego, zatapiając się w przepaścistych
głębiach wnętrza Maryi, staną się żywymi Jej obrazami, by kochać i wielbić Jezusa
33
34
S. De Fiores, „Lo Spirito Santo e Maria”, s. 48.
„Wtedy też Matatiasz zaczął w mieście wołać donośnym głosem: Niech idzie za mną każdy, kto płonie
gorliwością o Prawo i obstaje za przymierzem” (1 Mach 2,27).
Chrystusa? Czasy te nadejdą dopiero wtedy, gdy ludzie poznają i praktykować będą
nabożeństwo, którego nauczam. Niech przyjdzie Królestwo Maryi, Panie, aby
przyszło Królestwo Twoje” (PN VII.V – 209).
Prorocze słowa de Monforta dziś bardziej niż kiedykolwiek realizują się w
tajemniczy sposób. Moc łaski, zamknięta w Traktacie, przejawia się w jego
cudownym rozprzestrzenianiu za sprawą tego „zastępu”, którego członków już nie
można policzyć.
„Prorok” de Monfort również w tym wyprzedza swoje czasy, że przyznaje
świeckim czynne uczestnictwo w zbawczym dziele Ducha Świętego, które zostanie
przyjęte przez Kościół i oficjalnie uznane na Soborze Watykańskim II .
Rozdział IV
AKTUALIZACJA NAUCZANIA DE MONFORTA O CZASACH OSTATECZNYCH
Zatem drugie przyjście Jezusa dokona się nie poprzez pojawienie się Jego w
świecie, ale w głębi serc, dzięki działalności Towarzystwa kapłanów i zastępu
świeckich całkowicie zjednoczonych z Maryją, „Jej pokornych niewolników i biednych
dzieci”, którzy zdepczą głowę węża.
„Pokorni niewolnicy” to „Towarzystwo” kapłanów, którzy dobrowolnie wyrzekli się
swojej wolności zgodnie z duchem „Prawdziwego nabożeństwa”. „Biedne dzieci” to
„zastęp” świeckich, „pięta” Maryi, czyli kategoria najsłabszych: wszelkiego rodzaju
cierpiących i dzieci, „infima mundi” (jak ich określi papież Benedykt XV ), w pełni
poświęconych Maryi.
Zbawcza wartość cierpienia to temat oczywisty i podstawowy dla duchowości
katolickiej, od „dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele” świętego Pawła
(Kol 1,24) po Salvifici Doloris Jana Pawła II.
Natomiast nowe jest włączenie do wielkiego projektu odkupienia dzieci, choć
różne fragmenty Pisma Świętego są w tej kwestii wymowne. Pod pojęciem „dzieci”
powinniśmy rozumieć dorosłych, którzy zaparli się siebie , umierając i odradzając
się w duchu , i rzeczywiste dzieci : tylko dzieci mogą wejść do królestwa
35
„Od Europy po Afrykę, od Ameryk po Azję i Oceanię: często odkrywamy obecność ludzi i grup, które
przeżywają poświęcenie Jezusowi Chrystusowi przez Maryję według metody nauczonej przez de Monforta,
zanim jeszcze w te okolice przybył misjonarz, zanim zorganizował się tam Kościół. To awangarda Ewangelii, to
Duch Święty, który popycha Jego Kościół coraz dalej, to Maryja, która niesie Jezusa w łonie, jeszcze ukrytego, ale
przeznaczonego, aby później objawił się jako światło i zbawienie świata”, B. Cortinovis, Presentazione delle
Opere di S. Luigi Maria da Monfort, Rzym 1990.
36
„Święty Sobór, pragnąc uczynić gorliwszą apostolską działalność ludu Bożego, zwraca się z troską do wiernych
świeckich” (Dekret Apostolicam actuositatem, 1).
37
Osservatore Romano, 30 lipca 1916.
38
List apostolski, 11 lutego 1984.
39
„Jeśli kto chce pójść za Mną, nich się zaprze samego siebie” (Mt 16,24).
40
„Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mt 16,25).
„Zaprawdę powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego” (£k
41
18,17).
42
„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im: do takich bowiem należy królestwo Boże”
(£k 18,16).
niebieskiego, czyli w wymiar ducha.
1. Dzieci w duchu
Są to ci wszyscy, którzy poszli za Jezusem i którzy muszą dostosować się do
warunków postawionych przez Nauczyciela: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie
jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 18,3). Są to dorośli, których
Maryja odradza i do których de Monfort odnosi pojęcie „enfanter”, które wielokrotnie
pojawia się w jego dziełach (PN I.II.5; I.II.7; CTR 57; LPK 4) i które oznacza rodzenie
– wyraża działanie Maryi, która rodzi do życia nadprzyrodzonego, a następnie karmi i
wychowuje.
Potwierdzenie tego możemy znaleźć w innych fragmentach dzieła de Monforta, w
których lepiej wyjaśnia działanie rodzenia przez Maryję, którą Ojciec zechciał uczynić
Matką swego Jednorodzonego, jak też wszystkich ludzi, choć w inny sposób: co do
Jezusa – Jego zrodzenie nie spowodowało bólu („Niech błogosławiony będzie owoc
Twojego łona […], który nosiłaś bez cierpienia i zrodziłaś bez bólu” – CTR 57) – w
przeciwieństwie do ludzi, „dzieci cierpienia i prawa, zrodzonych w Jej bolejącym
sercu” – LPK 4).
Tak więc Maryja otrzymała bardzo wyjątkową łaskę, aby rodzić do życia duchem
„predestynowanych” (tzn. przeznaczonych do życia wiecznego). Oni nie mogą
zrodzić się inaczej, jak dla Niej, stając się dziećmi, które od swej Matki czerpią życie i
pokarm (TM 14,8; PN I.II.5). W nich może Ona „uczynić sobie stały przybytek” (PN
I.II.4 – 20), współpracując zawsze nierozerwalnie z Duchem Świętym. Bóg Ojciec, jak
dał Jej władzę nad swoim Synem, tak dał ją również nad tymi „dziećmi” (PN I.II.7), a
w nich nad całym Kościołem, który Ona wychowuje w coraz bardziej zobowiązującej i
heroicznej, a zarazem wyzwalającej świętości, ponieważ ukazuje im prawdziwe
oblicze Ojca .
„Traktat o prawdziwym nabożeństwie” jest kuźnią tej najwyższej świętości, w
której Maryja obrabia ogniem Ducha Świętego „swoje biedne dzieci”, z którymi
prowadzi ludzkość do zbawienia, do Ojca, do „stada”, do którego wchodzi się przez
„bramę”, a tą jest Jezus (J 10,9).
Tradycja katolicka od zawsze podkreślała to odradzające działanie Maryi. Nowość
leży we włączeniu dzieci do szeregu walczących. Czy zdecydowane włączenie ich do
walki może być „najmniej oczekiwanym przez ludzi sposobem”, w jaki dokona się
tajemniczy plan Boga, realizowany przez Maryję (TM 58 )?
De Monfort mówi o „krótkiej drodze” (PN V.V). Rozważa on działanie Ducha
Świętego w dorosłych, którzy zanim zostaną „odrodzeni”, muszą umrzeć sobie. Może
się to dokonać dopiero po tym, jak zostanie się „unicestwionym” w dziele
oczyszczenia, które wymaga swego czasu, choć skróconego w stosunku do
przeszłości.
Dzieci dzięki swej niewinności już są w świecie ducha (Mt 19,14), a to dzieło
43
Maryja, Matka pięknej miłości, wyzwoli twe serce z wszelkiego niepokoju sumienia i z wszelkiego zniewolenia
lękiem. Maryja twe serce otworzy i rozszerzy tak, że będziesz biegł po drodze przykazań Jej Syna ze świętą
swobodą dzieci Bożych. Maryja wprowadzi do twego serca czystą miłość, której skarb jedynie Ona posiada.
Odtąd w twym postępowaniu będziesz się kierować już nie obawą, lecz czystą miłością ku Bogu, który sam jest
Miłością. Będziesz Go uważał za najlepszego Ojca, któremu bezustannie będziesz się starał podobać, do którego
będziesz mógł swobodnie przylgnąć jak dziecko do ukochanego ojca” (PN VII.III – 204-205).
44
„Ja jednak wiem doskonale, że Bóg, którego myśli są odległe od naszych o wiele bardziej, niż niebo jest
odległe od ziemi, przyjdzie w czasie i w sposób najmniej oczekiwany przez ludzi, nawet przez najbardziej
wykształconych i najbardziej obeznanych z Pismem świętym, które w tej kwestii jest bardzo niejasne” (TM 58).
oczyszczenia, choć konieczne , jest o wiele szybsze i łatwiejsze.
Wydarzenia kościelne, które obecnym czasom nadały wyraźnie Maryjne piętno,
pozwalają nam dostrzec pewien przebłysk światła w tym „bardzo niejasnym” planie
Boga, ukierunkowując nasze spojrzenie właśnie na dzieci.
2. „Najmniej oczekiwany przez ludzi sposób”
Pierwsi cenzorzy dzieła de Monforta, badając jego pisma, byli zakłopotani jego
sposobem opisu działania Maryi w „czasach ostatecznych”. Dziś wizja de Monforta,
uwiarygodniona wydarzeniami XX wieku, nabiera coraz bardziej wyrazistego kształtu:
„Dziś musimy powiedzieć – opierając się na solidniejszych podstawach, niż mieli je
rzymscy obrońcy z 1853 roku i ojciec Lhomeau w 1919 roku – że historia rozwija się
w kierunku przewidzianym przez de Monforta. Charyzmatyczna odnowa w Duchu
Świętym i odkrycie pneumatologii w obecnej teologii katolickiej, połączone z
objawieniami Maryjnymi i kształtowaniem się kultu Maryjnego w Kościele, są
‘znakami czasu i przestrzeni’, zgodnymi z ujęciami de Monforta i stopniowym
objawieniem Maryi w epoce Ducha Świętego” .
Nigdy w dziejach Maryja nie była tak bardzo obecna w świecie, jak w tych
naszych czasach, w których miał miejsce cały ciąg następujących po sobie i
dopełniających się nawzajem objawień Maryjnych: „Paradoksalnie, podczas gdy
teolodzy i pisarze z zakresu duchowości zepchnęli objawienia między adiaphora ,
rozpoczyna się okres wielkich objawień, które odbiją się szerokim echem w Kościele
[…]. Jeżeli przejrzymy bibliografię dotyczącą objawień, zauważymy, że ich mnożenie
się i wzrost badań nad nimi postępują równym krokiem. Z listy przygotowanej przez
B. Billeta, który w latach 1928-1975 doliczył się 232 niezwykłych zjawisk,
prawdziwych lub domniemanych, w 32 krajach, wynika, że szczytowy punkt osiągają
w latach 1947-1954, kiedy to mamy ich łącznie 105 […]. W latach 80-tych, zwłaszcza
dzięki stałej obecności objawień w Medziugorju, ich liczba z poprzednich lat zostaje
obficie przekroczona, osiągając rekord kilku tysięcy objawień” .
Większość tych Maryjnych objawień w dwóch ostatnich wiekach jest skierowana
do dzieci, spośród których niektóre zostały potem ogłoszone przez Kościół świętymi
(La Salette 1846, Lourdes 1864, Poitmain 1871, Fatima 1917, Beauring 1932,
Banneux 1933, Trzy Fontanny w Rzymie 1944, Medziugorje 1980, Civitavecchia
1994 itd.). De Monfort nie mógł sobie wyobrażać takiego masowego zaangażowania
dzieci przez Niebo, jakie nigdy wcześniej nie miało miejsca w Kościele.
Tak samo prorocze słowa ostatnich papieży i współczesnych nam świętych
kierują nas ku dzieciom, jako zaangażowanym w dzieło zbawienia. Nie dziwi to, jeśli
przyjrzymy się Pismu Świętemu. W najbardziej dramatycznych momentach historii
Izraela Bóg zawsze przychodził z pomocą swemu ludowi, posługując się „dziećmi”,
czyli środkami po ludzku słabymi: „Usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, na
45
W szkole Anioła Portugalii (św. Michała, opiekuna tego narodu) dzieci realizują to oczyszczenie przez dużo
modlitwy i dobrowolne ofiary, jak wyraźnie opisuje £ucja w swoich Wspomnieniach (Memorias de Sor Lucia, dz.
cyt. 63-65).
46
S. De Fiores, tamże, 33.
47
„Adiaphora”: coś, co mędrzec uważa za mało ważne, obojętne.
S. De Fiores, Le apparizioni all’incrocio degli studi teologico-interdisciplinari. Stato della questione nell’odierna
riflessione culturale, w: Actas do Congresso Internacional de Fátima (9-12 de Outubro de 1997). Fenomenologia
48
e teologia das Apareçoes, Santuário de Fátima 1998, 31.
przekór Twym przeciwnikom, aby poskromić nieprzyjaciela i wroga” (Ps 8).
Już u de Monforta jest obecny promyk światła w tym „jakże niezrozumiałym”
sposobie działania Boga, kiedy porównuje Jego apostołów do „nowych Dawidów”:
„[…] Niechaj zrealizują Twoje plany i powalą wszystkich Twoich wrogów niczym nowi
Dawidowie z kijem krzyża w ręku i procą różańca” (PM 8) .
Goliat jest symbolem szatana, który zniewala na ziemi lud Boży i któremu żadna
siła nie może przeszkodzić. Uderzając w ludzi, zamierza on uderzyć i upokorzyć
Boga, ale to Bóg go upokarza posługując się „dzieckiem”, któremu udziela swojej
mocy (1 Sam 17,42-46).
Taki jest styl działania Boga, który wybiera Maryję właśnie ze względu na Jej
„małość” (£k 1,48). Czy więc nie byłoby zgodne z tą biblijną logiką, gdyby Bóg „z
Maryją, w Maryi i przez Maryję” (PN VIII.II) wystąpił przeciwko wszechwładzy pychy
dzisiejszego człowieka, posługując się najmniejszymi spośród swoich dzieci?
3. „Piętą” Maryi są też dzieci
„Ale moc Maryi nad wszystkimi szatanami zabłyśnie przede wszystkim w czasach
ostatecznych, kiedy to szatan czyhać będzie na Jej piętę, to znaczy na wierne Jej
dzieci i pokorne Jej sługi, które Ona do walki z nim wzbudzi” (PN I.III.3 – 43).
Dzieci poświęcone Maryi wychodzą na pierwszą linię pomiędzy „liczny zastęp
odważnych i walecznych rycerzy Chrystusa i Maryi, rycerzy obojga płci, którzy w
nadchodzących, niebezpiecznych czasach podbiją i zwyciężą świat, szatana i
skażoną naturę!” (PN III.I.3 – 104).
De Monfort nie mówi wyraźnie o dzieciach jako protagonistach ostatecznej walki.
Jak już zauważyliśmy, nie mógł on przewidzieć tego, co Matka Boża miała ukazać
trójce dzieci dwa wieki później w Fatimie, 13 maja 1917 roku, streszczając w tym
pierwszym spotkaniu wszystkie elementy, jakie on szkicuje w „Prawdziwym
nabożeństwie”:
1. Poświęcenie rozumiane jako ofiarowanie życia („Czy chcecie ofiarować się
Bogu…”);
2. Przyjęcie cierpienia, elementu nośnego Prawdziwego nabożeństwa („…aby znosić
wszystkie cierpienia, jakie Bóg zechce na was zesłać…”);
3. Zwycięstwo apostołów czasów ostatecznych, którzy pokonają wielkiego
nieprzyjaciela zagnieżdżonego w ludziach („…w akcie błagania o nawrócenie
grzeszników…”).
4. Powszechny wymiar tej walki, która doprowadzi do całkowitego wyzwolenia
ludzkości i do nowego stworzenia („…o pokój na świecie?”).
W jednym błysku, podczas kilkuminutowego spotkania, trójka dzieci wypowiada
swoje „tak” i widzi się zanurzona w „Bożą formę”, którą jest Maryja, i zostaje
całkowicie odrodzona przez ogień Ducha Świętego, jakim emanuje Maryja („Pani
otworzyła dłonie, przekazując nam tak intensywne światło, że […] przeszywało nas w
piersiach i w najdalszej głębi duszy, dając nam zobaczyć siebie samych w Bogu,
49
„Ale ja doskonale wiem, że Bóg, którego myśli są odległe od naszych o wiele bardziej, niż niebo jest odległe od
ziemi, przybędzie w czasie i na sposób najmniej oczekiwany przez ludzi, nawet przez najbardziej wykształconych
największych znawców Pisma Świętego, które jest w tej kwestii bardzo niejasne” (TM 58). Należy pamiętać, że
we wszystkich sześciu objawieniach w Fatimie Dziewica wzywała dzieci do odmawiania różańca, a £ucja Dos
Santos oświadczy później: „Nie ma ani osobistego, ani rodzinnego, ani narodowego czy międzynarodowego
problemu, którego nie można byłoby rozwiązać przy pomocy różańca”.
który był tym światłem…” ).
De Monfort mówi o „krótkim czasie” (PN V.V): kontempluje on działanie Ducha
Świętego w dorosłych, którzy muszą umrzeć sobie, zanim zostaną „odrodzeni”. A to
może się dokonać tylko po tym, jak zostało zniszczone ich własne „ja” w dziele
oczyszczenia, które wymaga swojego czasu, choć krótszego niż przedtem. Dzieci
dzięki swej niewinności już są w świecie ducha (Mt 19,14) i to dzieło oczyszczenia,
choć konieczne , jest o wiele szybsze i łatwiejsze.
Św. Pio z Pietrelciny, który w 1918 roku, wkrótce po objawieniach w Fatimie,
otrzymał stygmaty, i który swoje kapłaństwo przeżywał w najczystszym duchu
„ofiary”, „widzi” ten tajemniczy plan Boga i wielokrotnie mówi, że „dzieci zbawią
świat”.
Jego Świątobliwość Benedykt XVI w komentarzu teologicznym do orędzia z
Fatimy, który przygotował jeszcze jako prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, tak się
wyraża: „Być może pozwala to zrozumieć, dlaczego właśnie dzieci są
uprzywilejowanymi adresatami takich objawień: ich umysł nie jest jeszcze zbyt
zniekształcony, ich wewnętrzna zdolność postrzegania nie została jeszcze
nadmiernie uszczuplona. «Nawet usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę» –
odpowiada Jezus słowami psalmu 8 (w. 3) na zarzuty arcykapłanów i starszych,
którzy oburzali się na dzieci wołające «hosanna!» (Mt 21,16)” .
De Monfort przeczuwa, że w Bożym planie jest coś tajemniczego, co mu się
wymyka, ale nie jest w stanie tego zidentyfikować: „Kto jednak może wiedzieć, kiedy i
jak to się stanie? Jednakże dobrze wiem, że Bóg, którego myśli są odleglejsze od
naszych bardziej, niż niebo jest odległe od ziemi, przybędzie w czasie i w sposób
najmniej oczekiwany przez ludzi, nawet najbardziej uczonych i biegłych w Piśmie
Świętym, które w tej materii jest bardzo niejasne” (TM 58).
My dziś w świetle Ewangelii, licznych objawień Maryi dzieciom, ostatniego
nauczania Magisterium Kościoła, możemy spokojnie włączyć dzieci jako heroldów
tych wspaniałych zastępów Maryi, które stoczą ostatnią apokaliptyczną batalię ze
złem dla wyzwolenia całej ludzkości .
3. „Dzieci ocalą świat”
Maryja wskazała ten „najmniej oczekiwany przez ludzi sposób” w swoich licznych
objawieniach dzieciom tych ostatnich dwóch wieków. Potwierdzi to Jan Paweł II:
„Słowa orędzia zostały skierowane do dzieci w wieku od 7 do 10 lat. Dzieci, jak
Bernadeta z Lourdes, są szczególnie uprzywilejowane w tych objawieniach Matki
Bożej” . „Pokorna Służebnica Pańska bardzo chętnie powierza swoje orędzie
ewangeliczne, a zarazem macierzyńskie, prostym i czystym duszom: trójce dzieci.
Miało to miejsce właśnie w Fatimie, a wcześniej w Lourdes, „Ponieważ do nich
należy królestwo niebieskie” (Mt 19,14), zgodnie ze słowami Pana. Jakże nie być
50
51
Wspomnienia siostry £ucji, dz. cyt. 162.
W szkole Anioła Portugalii (św. Michał, opiekun tego narodu) dzieci realizują to oczyszczenie przez dużo
modlitwy i dobrowolne ofiary, jak wyraźnie opisuje £ucja w swoich Wspomnieniach (tamże, dz. cyt. 63-65).
52
53
Kongregacja Nauki Wiary, Orędzie Fatimy. Komentarz teologiczny, Rzym 1000.
De Monfort wyprzedzając czasy, w Regule dla księży z Towarzystwa Maryi zwraca wielką uwagę na
ewangelizację dzieci („Zadanie katechety jest najważniejsze w misji” RM 79).
54
J.Ś. Jan Pawłe II, Homilia, 13.05.1982, Fatima, Portugalia.
zdumionym?” .
W tych prośbach Maryi mamy ewolucję i narastanie: w La Salette (1846) prosi o
modlitwę; w Lourdes (1854) prosi o modlitwę i pokutę; w Fatimie (1917) prosi o
najwięcej, zapraszając dzieci, aby poświęciły się Ojcu, ofiarując swoje życie.
Przez Bernadetę daje nowy oddech duchowy Francji, zaatakowanej przez
pozytywizm; przez £ucję, Franciszka i Hiacyntę przemienia masońską Portugalię w
„swoją” ziemię, chroni ją przed drugą wojną światową i przed błędami komunizmu i
otwiera dla całej ludzkości długą perspektywę pokoju.
W Fatimie Dziewica obiecuje trojgu pastuszkom, którzy Ją przyjęli, że ocali ich
ojczyznę przed drugą wojną światową, co też się stało. Jeżeli przez „tak” tej trójki
dzieci Maryja mogła ocalić naród przed wojną i komunizmem, to co będzie mogła
zrobić wspólnie z zastępami dzieci, które wypowiedzą totalne „tak” Ojcu na Jej wzór?
Ocali świat, jak wielokrotnie zapowiadał św. Pio z Pietrelciny.
Od początków XX wieku Duch Święty prowadzi papieży w tym kierunku: św. Pius
X w swoim dekrecie Quam Singulari z 1910 roku obniża wiek Pierwszej Komunii
dzieci do wieku używania rozumu mówiąc, że „wśród dzieci będą święci”. Benedykt
XV, który obejmuje tron Piotrowy tuż po św. Piusie X […], w lipcu 1916 roku zwraca
się do wszystkich dzieci Europy, zachęcając je do przyjmowania Komunii, ażeby
ustała trwająca straszliwa wojna, a ich modlitwę nazywa „wszechmogącą”: „Tej
wszechmocy dzieci zaufaliśmy” . 15 kwietnia 1945 roku Pius XII tak się zwraca do
dzieci: „[…] Pragniemy ponownie wezwać dzieci, zwłaszcza niewinne dzieci, ażeby
wybłagały u Boskiego Odkupiciela, za pośrednictwem Jego Najświętszej Matki, by
ludy ogarnięte niezgodą, walką i wszelkiego rodzaju nieszczęściami, mogły w końcu
zostać uwolnione od żałoby i długich niepokojów”, a 18 grudnia 1947 roku nalega:
„W obecnych strapieniach pokładamy wielką ufność w modlitwach niewinnych dzieci,
które Boski Odkupiciel w szczególny sposób przyjmuje i przedkłada”. 17 lutego 1968
roku Paweł VI tak mówi: „Jeżeli wy, dzieci, modlicie się, niewątpliwie Pan was
słucha. Wasz niewinny głos ma siłę przyciągania większą niż dorosłych”.
W 1989 roku Jan Paweł II podczas audiencji dla 10 tysięcy dzieci Białej Armii
55
J. Ś. Jan Paweł II, Audiencja generalna, 15 maja 1991, Citt del Vaticano.
„.Drżąc zatem o zbawienie rodzaju ludzkiego, ale jednak nie wątpiąc we współczucie Tego, który uczynił
możliwe do naprawienia narody, poszukujemy schronienia w myśli i życzeniu, ażeby spodobało się
wielkodusznej dobroci Boskiego Ojca odwołać się bardziej do niewinności dzieci niż do pokuty dorosłych.
Dlatego zwróciliśmy się do was, o dzieci, abyście tak, jak przyjmujecie całą miłość waszych rodziców, łagodzicie
ich cierpienia i stwarzacie dla nich przyszłość, tak samo przyjęli wyjątkową miłość Ojca wierzących, osłodzili Jego
gorycze, stanowili nadzieję. Spoglądając na was, drogie dzieci, a w was spoglądając na wszystkie dzieci, które
dziś na całym świecie przybliżyły się do Pokarmu Eucharystycznego, w tysiącach twarzy widzimy ten sam obraz
Boga odbity w czystym zwierciadle waszej czystej duszy naznaczonej tą wszechmocą, jaka jest właściwa
waszym błagającym wargom. Wszechmoc, która po pierwsze jest dzieckiem waszej niewinności, gdyż przed
Bogiem jest o wiele skuteczniejszy akcent zawsze czystego serca niż akcent serca pokutującego i oczyszczonego.
Po drugie wszechmoc, która jest towarzyszką waszej słabości, skoro Autor wszelkiej władzy dla zmieszania
złudnej siły świata wybiera nie co innego, jak infima mundi (…). Tej wszechmocy zaufaliśmy, dzieci, skoro w
rocznicę tak smutnych wspomnień skierowaliśmy do was zaproszenie, abyście wszyscy przyszli do Niebieskiego
Stołu (…). Stąd, niczym przy stole potopu postanowiliśmy uciec się do wzywania Bożej pomocy przez
56
wszechmocny środek waszej niewinności”. Osservatore Romano z 30 lipca 1916.
57
J. Ś. Pius XII, Encyklika Communium interpretes.
58
J. Ś. Pius XII, Encyklika Optatissima pax.
59
J. Ś. Paweł VI, Ai fanciulli vincitori delle gare per il miglior presepio, 12.2.1968, Citt
del Vaticano (Rzym).
powiedział: „Drogie dzieci, bardzo się cieszę, widząc was tak licznych i świętujących,
i wszystkich pozdrawiam z miłością. Należycie do tego szczególnego stowarzyszenia
modlitwy i apostolstwa, które nazywa się Białą Armią, ponieważ jest poświęcone
Najświętszej Maryi Dziewicy […]. Znacie obowiązki waszego stowarzyszenia:
poświęcić się Bogu Ojcu i Maryi, zobowiązując się do odmawiania Różańca ze
szczególnym zadaniem zadośćuczynienia w modlitwie, ażeby wielu nawróciło się do
chrześcijańskiego orędzia. […] Pomagajcie Kościołowi w jego misji Nauczyciela
Prawdy, Matki łaski. Pomagajcie mu też w rozszerzaniu wiary […], bądźcie
prawdziwymi apostołami Jezusa [… ]. I jeszcze: „Nie możemy zapominać o roli
dzieci w Kościele. […] Prawdę mówiąc, już w Starym Testamencie pewne znaki
wskazują na to, że dzieci traktowane były ze szczególną uwagą. W pierwszej
Księdze Samuela (1 Sam 1-3) opisany jest epizod powołania chłopca, któremu Bóg
powierza orędzie i misję dla narodu. Dzieci uczestniczą w kulcie, w modlitwie
zgromadzonego ludu. Czytamy u proroka Joela (Jl 2,16): „Zbierzcie dzieci i ssących
piersi”. W Księdze Judyty (Jdt 4,10-11) znajdujemy przebłagalną modlitwę, w której
uczestniczą wszyscy „z żonami i dziećmi”. […] Obecną katechezę, poświęconą
apostolstwu świeckich, pragnę zakończyć wymownymi słowami mojego poprzednika,
św. Piusa X. Uzasadniając obniżenie wieku, w którym można przystępować do
pierwszej Komunii św., mówił: ‘Będziemy mieli świętych pośród dzieci’. I rzeczywiście
mieliśmy takich świętych. Dzisiaj możemy dodać: Będziemy mieli apostołów pośród
dzieci” .
Tematy te raz jeszcze zostaną podjęte w „Liście do dzieci” na Boże Narodzenie
1994, pierwszym dokumencie papieskim adresowanym do nich bezpośrednio:
„Prawdą jest, że Pan Jezus i Jego Matka wybierają właśnie dzieci, ażeby powierzać
im sprawy wielkiej wagi dla życia Kościoła i ludzkości […]. Odkupiciel ludzkości czeka
bardzo na ich modlitwę. Jakże ogromną siłę ma modlitwa dziecka! […] Pragnę
powierzyć waszej modlitwie, drodzy mali przyjaciele, nie tylko sprawy waszej rodziny,
ale także wszystkich rodzin na świecie. I nie tylko to. Mam jeszcze wiele innych
spraw, które chcę wam polecić. Papież liczy bardzo na wasze modlitwy. Musimy się
razem wiele modlić, ażeby ludzkość, a żyje na ziemi wiele miliardów ludzi, stawała
się coraz bardziej rodziną Bożą, ażeby mogła żyć w pokoju. […] Postanowiłem prosić
was, drogie dzieci, abyście wzięły sobie do serca modlitwę o pokój” .
A w 2002 roku, podczas modlitwy Anioł Pański w uroczystość Trzech Króli Jan
Paweł II dał dzieciom niejako szczególne zlecenie: „Kościół powierza dziś zadanie
ewangelizacji w szczególny sposób dzieciom” . To samo zadanie Jezus przed
odejściem do nieba powierzył apostołom (Mt 28,19; Mk 16,15).
Co mają robić dzieci, aby pozwolić Duchowi Świętemu realizować w nich swój
plan? Przede wszystkim mają poświęcić się Ojcu „w Maryi, z Maryją i przez Maryję”.
5. Poświęcenie
De Monfort tak przedstawia tękwestię w Prawdziwym nabożeństwie:
„Wspomniane nabożeństwo polega na zupełnym oddaniu się Najświętszej Dziewicy,
aby przez Nią należeć całkowicie do Pana Jezusa (św. Jan Damasceński). Trzeba
60
J.Ś. Jan Paweł II, Audiencja specjalna dla dzieci z Białej Armii, 27.5.89, Citt
61
J.Ś. Jan Paweł II, Audiencja generalna 17.5.1994.
62
J.Ś. Jan Paweł II, List do dzieci w Roku Rodziny, 13.12.1994, Citt
63
J.Ś. Jan Paweł II, Angelus, 6 stycznia 2002, Citt
del Vaticano (Rzym).
del Vaticano (Rzym).
del Vaticano (Rzym).
Jej oddać: 1) nasze ciało ze wszystkimi jego zmysłami i członkami; 2) naszą duszę
ze wszystkimi jej władzami; 3) nasze dobra zewnętrzne, czyli majątek, który obecnie
posiadamy, jak i ten, który w przyszłości posiądziemy; 4) nasze dobra wewnętrzne i
duchowe, to znaczy nasze zasługi, cnoty i dobre uczynki, zarówno dawne, jak
teraźniejsze i przyszłe; słowem – wszystko, co posiadamy w porządku natury i łaski”
(PN IV.I.1 – 113).
To wszystko zostało maksymalnie uproszczone w zaproszeniu, jakie Maryja
kieruje do trójki dzieci, zapraszając je do „ofiarowania siebie” bez zastrzeżeń Ojcu
niebieskiemu.
W encyklice Redemptoris Mater Jan Paweł II wyraźnie odnosi się do „Traktatu o
prawdziwym nabożeństwie”: „W tym względzie miło mi przypomnieć – wśród wielu
wyznawców i nauczycieli tej duchowości – postać św. Ludwika Marii Grigniona de
Monfort, który zachęca chrześcijan do poświęcenia się Chrystusowi przez Maryję,
widząc w tym skuteczny sposób wiernego realizowania w życiu zobowiązań chrztu
świętego” (48).
W swoich wypowiedziach w Fatimie 12 i 13 maja 1982 roku już o tym wspomniał.
Jego przemówienia z tych dwóch dni, z wyraźnymi akcentami osobistymi, są żywą
kroniką jego osobistego poświęcenia się Maryi, przeżywanego „bez żadnych
zastrzeżeń”. Upłynął dokładnie rok od zamachu, który postawił go na krawędzi
śmierci, ale też i otworzył przed nim nieograniczoną perspektywę oświecenia:
„widział” – a powtórzy to 13 maja 2000 roku – w swojej osobie papieża „uderzonego”,
opisanego przez Hiacyntę Marto i de Monforta ; „widział” i uwierzył, że „Niewiasta
obleczona w słońce” przyszła na ziemię, a zatem nadszedł czas Jej objawienia;
„widział” obecną moc i pilną konieczność poświęcenia według de Monforta,
doprecyzowanego w perspektywie orędzia Fatimy: „Poświęcić świat Niepokalanemu
Sercu Maryi – to znaczy przybliżyć się, za pośrednictwem Matki, do samego Źródła
¯ycia, które wytrysło na Golgocie [...]. Poświęcić świat Sercu Maryi, Niepokalanemu
Sercu Matki – to znaczy wrócić pod krzyż Syna. To znaczy więcej: odnaleźć ten świat
w przebitym Sercu Zbawiciela. Potwierdzić jego odkupienie u samego źródła [...].
Poświęcić się Maryi – to znaczy przyjąć Jej pomoc, by oddać nas samych i ludzkość
Temu, który jest Święty, nieskończenie Święty; przyjąć Jej pomoc – uciekając się do
Jej matczynego serca, otwartego pod krzyżem miłością do każdego człowieka, do
całego świata, aby oddać świat i człowieka, i ludzkość, i wszystkie narody Temu,
który jest Nieskończenie Święty [...]. Matka Odkupiciela wzywa nas, zaprasza i
pomaga nam zjednoczyć się z tym poświęceniem i oddaniem świata. Wtedy bowiem
znajdziemy się najbliżej Serca Chrystusa, przebitego na krzyżu. Treść wezwania
Pani z Fatimy jest tak głęboko zakorzeniona w Ewangelii i całej Tradycji, że Kościół
czuje się tym orędziem wezwany” .
Dlaczego poświęcenie ma aż taką – niemożliwą do zastąpienia – wartość,
64
Ze Wspomnień Siostry £ucji, dz. cyt. S.11: „Pewnego dnia (pisze £ucja) poszliśmy spędzić godziny sjesty przy
studni moich rodziców. Hiacynta usiadła na cembrowinie studni (…). Po pewnym czasie Hiacynta woła mnie.
„Czy widziałaś Ojca Świętego?”. Nie!”. „Nie wiem, jak to się stało! Widziałam Ojca Świętego w bardzo dużym
domu, klęczącego przed stołem, z głową w rękach, płaczącego. Na zewnątrz domu było dużo ludzi, niektórzy
rzucali kamieniami, inni złorzeczyli i wypowiadali wiele przekleństw. Biedny Ojciec Święty! Musimy dużo modlić
się za niego!”.
65
PM 28: „Ratunku! Zabijają naszego brata! Ratunku! Mordują nasze dzieci! Ratunku! Biją naszego dobrego
ojca!”.
66
J.Ś. Jan Paweł II, Homilia, 13.5.1982, Fatima, Portugalia.
przeczuwaną już i opisaną przez de Monforta, a potwierdzoną przez Dziewicę w
Fatimie? Ponieważ wraz z nim odnawia się „tak” ze Zwiastowania, które pozwala
Maryi kontynuować Jej macierzyńską rzeczywistość w tych, którzy się Jej
poświęcają, a Duchowi Świętemu „odnawiać oblicze ziemi” za ich pośrednictwem:
„Jeśli będziesz wierny praktykom tego nabożeństwa, dusza Najświętszej Dziewicy
zjednoczy się z duszą twą, by wielbić Pana; Jej duch ducha twego ogarnie, by
radować się w Bogu, swym Zbawicielu [...]. Wtedy to staną się rzeczy cudowne na
tym padole, gdy Duch Święty, znajdując ukochaną swą Oblubienicę jakby
odzwierciedloną w duszach, zstąpi na nie z całą obfitością i napełni je swymi darami,
zwłaszcza darem mądrości, by dokonać cudów łaski [...].Czasy te nadejdą dopiero
wtedy, gdy ludzie poznają i praktykować będą nabożeństwo, którego nauczam:
„Niech przyjdzie królestwo Maryi, Pani, aby przyszło królestwo Twoje” (PN VII.V –
208-209).
W przypadku dorosłych poświęcenie wymaga drugiego i zobowiązującego,
przynajmniej miesięcznego przygotowania ; w przypadku dzieci wszystko jest
niezwykle szybkie. Maryja może w nich ponowić cud Nazaretu w kilka chwil, jak to
plastycznie pokazała w Fatimie, 13 maja 1917 roku, zrywając zasłonę z „bardzo
niejasnego” planu Boga i ukazując Bożą dynamikę, która może doprowadzić cały
Kościół do totalnego i szybkiego odrodzenia. Aby podkreślić podobieństwa między
dwoma cudownymi wydarzeniami, pokrótce zestawimy opowiadanie św. £ukasza z
opowiadaniem £ucji dos Santos:
Anioł i Maryja
Maryja i dzieci
w Ewangelii św. £ukasza
w opisie pierwszego objawienia
(£k 1,26-38)
w Fatimie
68Wysłannik z nieba ukazuje się ziemskiemu stworzeniu
„Posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Przybywszy w pobliże wielkiego dębu, który rósł w tym
Nazaret do Dziewicy [...], której było na imię Maryja.
miejscu, zobaczyliśmy następny błysk, a po kilku krokach
zobaczyliśmy nad dębem Panią ubraną na biało, jaśniejszą
niż słońce.
Zaniepokojenie człowieka
Ona zmieszała się…
Zatrzymaliśmy się zaskoczeni zjawiskiem.
Wysłannik z nieba uspokaja
Anioł rzekł do Niej: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem Matka Boża powiedziała nam: „Nie lękajcie się, nie uczynię
łaskę u Boga”.
wam nic złego”.
Propozycja Boga
„Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię „Czy chcecie ofiarować się Bogu, aby znosić wszystkie
Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem cierpienia, jakie zechce na was zesłać, w akcie
Najwyższego [...]. Duch Święty zstąpi na ciebie i moc zadośćuczynienia za grzechy, jakimi jest On obrażany, i
Najwyższego okryje cię cieniem. Dlatego też Święte, które prośby o nawrócenie grzeszników?”.
się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym”.
Odpowiedź człowieka
Na to rzekła Maryja: „Oto ja, służebnica Pańska, niech mi „Tak, chcemy”.
się stanie według słowa Twego”.
67
PN VIII.I.1: „Ci, którzy chcą poświęcić się temu szczególniejszemu nabożeństwu [...], powinni przynajmniej
przez dwanaście dni pracować nad tym, by wyzbyć się ducha tego świata [...]; dalej: powinni poświęcić ze trzy
tygodnie, by napełnić się Jezusem Chrystusem przez Najświętszą Dziewicę”.
68
Opowiadanie o pierwszym objawieniu Dziewicy w Fatimie (13 maja 1917) zaczerpnięte ze Wspomnień Siostry
£ucji, dz. cyt. S. 160.
Działanie Ducha Świętego
Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego okryje cię Pani otworzyła dłonie udzielając nam tak mocnego
cieniem. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie Światła, pewnego rodzaju odbicia, jakie z nich wychodziło
nazwane Synem Bożym” [...] Dla Boga bowiem nie ma nic i przenikało nam do piersi i w najgłębsze zakamarki duszy,
niemożliwego”.
pozwalając nam zobaczyć samych siebie w Bogu, który
był tym Światłem”.
W Nazarecie anioł udaje się do Maryi i zachęca Ją, aby oddała się Bogu, by Bóg mógł się wcielić. Maryja
wypowiada swoje „tak”, Duch Święty „okrywa Ją cieniem”, a Syn Boży staje się Synem Człowieczym.
W Fatimie Dziewica udaje się do £ucji, Franciszka i Hiacynty i zachęca ich, aby oddali się Bogu tak jak Ona.
Trójka dzieci odpowiada całkowitym „tak” i za pośrednictwem Maryi wnika w nie Duch Święty. Jest to drugie
macierzyństwo Maryi opisane przez de Monforta, które Duch Święty realizuje w poświęconych sobie ludziach: „Duch
Święty, który Najświętszej Panny nie potrzebuje koniecznie, chciał jednak użyć Jej pośrednictwa dla okazania swej
płodności, kształtując w Niej i przez Nią Jezusa Chrystusa i Jego członki” (PN I.I – 14).
Tak samo Jan Paweł II, idąc po linii de Monforta, wyraźnie mówi o dwóch macierzyństwach Maryi: Boskim i
duchowym: „Wydając na świat Syna Bożego, który przyjął ciało, Maryja jest powołana w pewnym sensie do drugiego
macierzyństwa, czyli do rodzenia dzieci ludzkich jako przybranych dzieci Boga”
.
6. Święci ukształtowani „w bardzo krótkim czasie” według „formy” Bożej, jaką
jest Maryja
Ciekawe jest odczytanie proroczych słów de Monforta: „Proszę zwrócić uwagę
na to co powiedziałem, że święci kształtują się w Maryi. Jest bowiem wielka różnica
między wyciosaniem posągu za pomocą młota i dłuta a odlaniem go w formie.
Rzeźbiarze ciężko się napracują i dużo zużyją czasu, zanim wyrzeźbią posąg dłutem
i młotem. Natomiast by odlać posąg w gotowej formie, mało potrzeba pracy i czasu.
W jednym z kazań św. Augustyn nazywa Najświętszą Maryję Pannę „Forma Dei”,
„Formą Bożą” – właściwą formą do kształtowania i urabiania „bogów”. Kogo
wrzucono do tej Bożej Formy, ten od razu zostaje ukształtowany w Jezusie
Chrystusie, a Jezus Chrystus w nim. Małym kosztem i w krótkim czasie będzie on
przebóstwiony, ponieważ wrzucono go do tej samej Formy, która ukształtowała
Boga” (PN VII.VI – 210-211).
Przykładem tego są Franciszek i Hiacynta, którzy w niecałe dwa lata w szkole
Maryi osiągnęli pełnię świętości. Sam Ojciec Święty mówi o tym w Fatimie 13 maja
2000 roku, odwołując się również do „Traktatu”: «Ostatnie słowa kieruję do dzieci.
Drodzy chłopcy i dziewczęta [...], poproście swoich rodziców i wychowawców, aby
oddali was do „szkoły” Matki Bożej, aby nauczyła was być takimi, jak pastuszkowie,
którzy starali się czynić wszystko, czego Ona od nich żądała. Zapewniam was, że
„większy czyni się postęp przez krótki czas posłuszeństwa i uległości wobec Maryi,
niż przez całe lata osobistych wysiłków, podejmowanych wyłącznie własnymi siłami”
(PN V.V.2 – 144). [...] Poddając się wielkodusznie kierownictwu tak dobrej
Nauczycielki, Hiacynta i Franciszek rychło osiągnęli szczyty doskonałości» .
Ojciec Święty przytacza konkretne przykłady: «W życiu Franciszka dokonuje się
przemiana, którą moglibyśmy nazwać radykalną; przemiana z pewnością niezwykła u
dziecka w jego wieku. Podejmuje on głębokie życie duchowe, które wyraża się w
wytrwałej i żarliwej modlitwie, osiągającej szczyt prawdziwego zjednoczenia
mistycznego z Bogiem. To ona też prowadzi go do stopniowego oczyszczenia
69
J.Ś. Jan Paweł II, Przemówienie z 6.2.1996, Miasto Gwatemala (Gwatemala).
70
J.Ś. Jan Paweł II, Homilia, 13 maja 2000, Fatima, Portugalia.
duchowego poprzez wyrzekanie się przyjemności, a nawet niewinnych zabaw
dziecięcych. Zniósł bez żadnej skargi dotkliwe cierpienia spowodowane przez
chorobę, która doprowadziła go do śmierci, a zdawało mu się, że to wszystko za
mało, aby pocieszyć Jezusa. Umarł z uśmiechem na ustach. W małym Franciszku
wielkie było pragnienie wynagrodzenia za winy grzeszników, dlatego starał się być
dobry i ofiarowywał swoje wyrzeczenia i modlitwy. Również jego siostra Hiacynta,
prawie dwa lata młodsza od niego, żywiła takie same pragnienia [...]. Mała Hiacynta
głęboko odczuwała i przeżywała tę boleść Matki Bożej, heroicznie składając samą
siebie w ofierze za grzeszników. Pewnego dnia, kiedy zapadła już razem z
Franciszkiem na chorobę, która przykuła ich do łóżka, Maryja Panna odwiedziła ich w
domu, jak opowiada sama Hiacynta: „Matka Boża przyszła nas odwiedzić i
powiedziała, że już wkrótce wróci, aby zabrać Franciszka do nieba. Mnie zaś
zapytała, czy chcę nawrócić jeszcze więcej grzeszników. Odpowiedziałam, że tak”. A
gdy zbliżała się chwila odejścia Franciszka, Hiacynta poleca mu: „Pozdrów ode mnie
serdecznie Naszego Pana i Naszą Panią i powiedz Im, że będę cierpiała tyle ile
zechcą, aby nawrócić grzeszników”. Hiacynta była tak głęboko poruszona wizją
piekła, jaką ujrzała podczas objawienia 13 lipca, że żadne umartwienie ani pokuta nie
wydawały jej się zbyt wysoką ceną za zbawienie grzeszników. Słusznie mogła wołać
razem ze św. Pawłem: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w
moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest
Kościół (kol 1,24). [...] Pewna kobieta, która gościła Hiacyntę w Lizbonie, słysząc
dobre i roztropne rady, jakich udzielała jej dziewczynka, zapytała, kto ją tego nauczył.
„Matka Boża” – odparła Hiacynta. Poddając się wielkodusznie kierownictwu tak
dobrej Nauczycielki, Hiacynta i Franciszek rychło osiągnęli szczyty doskonałości» .
W 1997 roku św. Teresa od Dzieciątka Jezus została ogłoszona doktorem
Kościoła. Jej nauką jest „mała droga”, zaproponowana przez Ducha Świętego tym,
którzy naśladują Maryję, aby stać się „Jej biednymi dziećmi”. To znamienne, że
Ojciec Święty wskazał duchowość Teresy jako światło na te nasze czasy: «Być
dzieckiem, stać się jak dziecko – to znaczy wejść w samo centrum największej misji,
do jakiej powołany został człowiek w Chrystusie, misji idącej przez samo serce
człowieka. O tym doskonale wiedziała Teresa” [...]. „Ta młoda karmelitanka [...]
czuje, że to w niej spełniły się słowa Pisma: „Kto jest maluczki, niech przyjdzie do
Mnie [...]; miłosierdzie zostaje udzielone maluczkim”. Wie, że dane jej było poznać
naukę miłości, zakrytą przed mądrymi i roztropnymi, którą Boski Nauczyciel zechciał
jej objawić tak, jak objawia ją maluczkim» .
Ogłoszenie św. Teresy doktorem Kościoła, beatyfikacja pierwszych w historii
dzieci, coraz częstsze objawienia Maryi dzieciom, nauczanie ostatnich papieży i
proroctwa de Monforta są „gwiazdą”, prowadzącą nas coraz wyraźniej nie tylko ku
duchowi dziecięctwa, ale ku konkretnym dzieciom. Jest to „wino ostatniej godziny”,
jakie Ojciec zachował, aby na ciemnym niebie obecnych czasów wybuchło światło
Jego Miłosierdzia.
Jeśli sto lat temu wiek Dominika Savio (15 lat) wydawał się przeszkodą prawie nie
do pokonania, aby doszło do jego kanonizacji, która była możliwa dopiero w 1954
roku, to teraz wiek świętych dzieci stopniowo się obniża: Antonietta Meo, zwana
71
Tamże.
72
J.Ś. Jan Paweł II, Homilia, 2.6.1980, Lisieux, Francja.
J.Ś. Jan Paweł II, List apostolski z okazji ogłoszenia św. Teresy od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza
73
Doktorem Kościoła powszechnego, 19.10.1997.
Nennoliną , która przeżyła sześć i pół roku, została ogłoszona służebnicą Bożą w
1972 roku; Laura Vicu a , 9-letnia, została beatyfikowana w 1988 roku; Mari
Carmen Gonzáles Valerio , 9-letnia służebnica Boża (1996); Hiacynta i Franciszek
Marto, 9 i 11 lat, beatyfikowani w 2000 roku.
Wszystkie te dzieci ofiarowały swoje życie Bogu za braci, dając dowód
niezwykłego męstwa, odwrotnie proporcjonalnego do ich wieku. Istnieją liczne
świadectwa innych dzieci, które, choć jeszcze nie zostały włączone do księgi
Świętych, okazały zaskakujące przejawy łaski, urzeczywistniając prorocze słowa św.
Piusa X i Jana Pawła II.
Konsekwencją wiedzy o tych coraz częstszych przejawach łaski u dzieci jest
wzrastające zainteresowanie nimi aktualnej teologii i nauk psychologicznych .
Rozdział V
„CZASY OSTATECZNE” U DE MONFORTA I W PIŚMIE ŚW.
Czy dwie perspektywy , jakie dostrzega się w dziele de Monforta –
pneumatologiczna, w której „Boży gniew wszystko zamieni w popiół” (PM 16-17) i
chrystologiczna, w której „Bóg przyjdzie, aby wszędzie panować i aby sądzić żywych
i umarłych” (TM 58) – można widzieć jako jeden przejaw ognia miłości Ducha
74
(1930-1947). Włoszka, w wieku pięciu lat został u niej wykryty rak w kolanie. Pisała „liściki” do Jezusa, do
Boga Ojca i do Ducha Świętego, które później zostały zebrane i opublikowane. Amputowano jej jedną nogę, a
ona ofiarowała swoje cierpienia w intencji zakończenia wojny w Abisynii: dwa dni po jej śmierci zakończyła się
wojna. L. Borriello, Con occhi semplici, Antonietta Meo, Nennolina, Libreria Editrice Vaticana, Citt del
Vaticano, 2001.
75
(1891-1902). Chilijka. Matka bez ślubu żyła z bogatym argentyńskim obszarnikiem. Wychowawczyni
dziewczynki, siostra Rosa, pozostawiła takie świadectwo: „kiedy po raz pierwszy wyjaśniałam sakrament
małżeństwa Laura zemdlała, niewątpliwie dlatego, że wówczas odkryła, że jej mama żyła w stanie grzechu”.
Ofiarowała swoje życie za nawrócenie matki. Po śmierci córki mama powróciła do swego kraju, a salezjanin, ks.
Zaccaria Genghini, który był jej spowiednikiem, powiedział: „dopiero w niebie będziemy mogli ocenić zasługi tej
kobiety”, a druga córka, Amanda, powiedziała: „zawsze wierzyłam, że moja mama była świętą”. J. Aubry, Laura
Vicu a, Elledici, seria Testimoni, Leumann Turyn 2004.
76
(1930-1939). Hiszpanka. Podczas wojny domowej w Hiszpanii z rozkazu Manuela Diaza Aza a, szefa
komunistycznego rządu, został zamordowany jej ojciec. Zaledwie sześcioletnia dziewczynka, kiedy się o tym
dowiedziała, powiedziała mamie: „Mamo, czy Aza a się zbawi?”. Mama odpowiedziała: „Zbawi się, jeśli
będziesz ofiarowała umartwienia i modliła się za niego”. Dziewczynka ofiarowała życie Bogu w tej intencji.
Zaczęły dręczyć ją straszliwe cierpienia, które zakończyły się trzy lata później wraz ze śmiercią 17 lipca 1939
roku. Rok później umarł we Francji jako wygnaniec Manuel Aza a, któremu towarzyszył kapłan, składając takie
świadectwo: „Aza a umarł w pokoju z Bogiem po tym, jak z pełną świadomością przyjął sakramenty święte”.
12 stycznia 1996 roku Jego Świątobliwość Jan Paweł II ogłosił Mari Carmen „czcigodną służebnicą Bożą”. P.
Risso, Mari Carmen, figlia di un martire e vittima w: Messaggero di Ges Bambino di Praga, rok XCVIII (2002),
nr 1.
77
Istnieje wiele publikacji na ten temat, przytoczymy tylko niektóre: K. Rahner, Per una teologia dell’infanzia w:
Presenza Pastorale 39 (1969) 3; A. Frossard, Non ci sono che i bambini che siano dei veri metafisici w: Le Figaro
10 sierpnia 1970; M. Montessori, I bambini viventi nella Chiesa, Morano, Neapol 1922; S. Gallano, Genesi del
sentimento religioso nell’infanzia, Ed. Paoline. Rzym 1955; J.M. Arago-Mijans, Psicologia religiosa e morale del
bambino e del fanciullo, LDC, Turyn Leumann 1970; P. Alberoa Algarra, Una experiencia educativa religiosa en
ni on de cero e cinco a os, praca magisterska obroniona na Uniwersytecie Salezjańskim w Rzymie w 1971; R.
Vianello, La religiosit infantile, Giunti Barbera, Florencja 1976; B. Coles, La vita spirituale dei bambini. Il senso
religioso nell’esperienza infantile, Mediolan, 1992; M. Aletti, La religiosit
78
Por. S. De Fiores, „Dernier temps” w: Dictionnaire, dz. cyt. 346-367.
del bambino, Leumann (Turyn) 1993.
Świętego?
De Monfort, powtarzając często, że ostateczna walka dokona się przede
wszystkim w głębi człowieka, proponuje nam klucz do lektury, który spróbujemy
zastosować także do innych kart Pisma Świętego, które mówią o czasach
ostatecznych. W tym ujęciu zbadamy pokrótce 24 rozdział Ewangelii św. Mateusza
oraz Drugi List św. Piotra, aby mieć kompletną panoramę zagadnienia.
1. Czasy ostateczne w Ewangelii św. Mateusza i w pismach de Monforta
„Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku;
gwiazdy zaczną spadać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas
ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie
narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach niebieskich z
wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i
zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od krańca do krańca nieba” (Mt
24,29-31).
Na „niebie”, czyli w wymiarze ducha, „słońce”, którym jest Bóg, „zaćmi się”. To
konsekwencja wieku ateizmu teoretycznego i praktycznego, którego zwolennicy
domagali się odrzucenia Boga, ponawiając na ziemi „non serviam”, które już
wybrzmiało [u bramy] nieba. To straszliwe „milczenie Boga”, którego tak bardzo
obawiał się naród Izraela.
W konsekwencji „księżyc nie da swego blasku”: Kościół, który odbija światło
„słońca” – Boga – wejdzie w głęboki kryzys, którego najbardziej oczywistym
przejawem będą „gwiazdy, które zaczną spadać z nieba”. Na Bożym niebie
„gwiazdami” są kapłani („Wy jesteście światłem świata” Mt 5,14). Od czasów Soboru
do dziś około 100 tys. kapłanów porzuciło swoją posługę, a odejścia zdają się nie
kończyć.
„Moce niebios zostaną wstrząśnięte”… „Niebiosa” to duchy ludzi, którzy będąc
sierotami, gdyż utracili Ojca i Matkę, znajdą się w głębokim chaosie moralnym i
duchowym. Ta sytuacja jest również dość oczywista.
„Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać
wszystkie narody ziemi”.
Jedynym znakiem Syna Człowieczego jest krzyż. Ten znak pojawi się wypalony
ogniem na każdej duszy. W cierpieniu każda dusza zrozumie swoją niewdzięczność i
zapomnienie o Ukrzyżowanej Miłości, uderzy się w piersi i zostanie ocalona.
W Dives in misericordia czytamy: „Ten syn, który otrzymuje od ojca przypadającą
mu część majątku i z tą częścią opuszcza dom, aby w dalekich stronach wszystko
roztrwonić żyjąc rozrzutnie, to poniekąd człowiek wszystkich czasów” , który
zrozpaczony, przygotowuje się do powrotu do domu Ojca.
Czasy ostateczne to czasy największego upadku moralnego, jakie przeżywamy i
jakich prorokiem jest de Monfort. Wizja ta sprawia, że z jego serca wypływa wielka
prośba do Boga Ojca Wszechmogącego: „Wspomnij, Panie, na tę wspólnotę, aby
przeprowadzić swoją sprawiedliwość [...]. Czy wszystko stanie się na końcu niczym
Sodoma i Gomora? Czy Twoja wola nie ma się dokonywać na ziemi tak jak w niebie,
i czy nie ma nastać Twoje królestwo? Czyż nie objawiłeś już od dawna każdemu ze
swoich przyjaciół przyszłej odnowy Kościoła? Czy żydzi nie muszą uznać prawdy?
Tego wszystkiego oczekuje Kościół. Wszyscy święci nieba zawołają: czyż nie
okażesz sprawiedliwości? Wszyscy sprawiedliwi ziemi będą błagać: Amen. Przyjdź,
Panie!” (PM 5).
79
J.Ś. Jan Paweł II, Dives in Misericordia 5.
„I ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką
mocą i chwałą”. Przyjście Syna „z mocą” jest odpowiedzią Ojca, który przybędzie z
sobie właściwą mocą: mocą stwórczą, odradzającą, mocą miłości, mocą światła…
Jasne, że nie przyjdzie niszczyć, gdyż Ojciec stwarza, nie niszczy. Nie przyjdzie
karać, ponieważ jest Ojcem Miłosierdzia. Nie przyjdzie, aby do ciemności dodać
ciemność, ponieważ jest On Ojcem Światła, który rodzi i daje Światło.
Przyjdzie i „zedrze zasłonę zapuszczoną na twarz wszystkich ludów i całun, który
okrywał wszystkie narody” (Iz 25,7) i który uniemożliwiał ludziom widzieć Go, a więc i
kochać. Syn Człowieczy objawi się z „mocą” ognia swego Ducha, który jest
Miłosierdziem („ta miłość, która jest potężniejsza niż grzech, zło i śmierć” ) i zapali w
każdym człowieku ogień swojej miłości.
„Pośle On swoich aniołów z wielką trąbą i zgromadzą wszystkich Jego wybranych
z czterech wiatrów, od jednego krańca niebios do drugiego”. Czy tymi „aniołami”
mogliby być kapłani, o których mówi de Monfort, „ludzie podobni do obłoków
podniesionych z ziemi i sytych niebieską rosą, gotowych poszybować wszędzie,
gdzie je popchnie tchnienie Ducha Świętego” (PM 9)? Czy będą to kapłani-aniołowie,
„kapłani Pańscy, co jak ogień gorejący rozpalać będą wszędzie żar miłości Bożej”
(PN I.III.4 – 45), gromadzić „wybranych z czterech wiatrów”, o których mowa w
Ewangelii św. Mateusza? Z tego, co zostało powiedziane w Płomiennej modlitwie,
wydawać by się mogło, że tak: „Gromadź, wzywaj, zbieraj ze wszystkich stron
Twojego królestwa Twoich wybranych, aby uczynić z nich armię przeciwko Twoim
nieprzyjaciołom” (PM 26).
2. „Potop ognia” u de Monforta i „deszcz ognia” w Drugim Liście św. Piotra
Potop ognia de Monforta bardzo przypomina deszcz ognia z Drugiego Listu św.
Piotra (2 P 3,7-10): „Wyjątkowe królestwo Boga Ojca trwało do potopu, a zakończyło
się potopem wody. Królestwo Jezusa Chrystusa zakończyło się potopem krwi. Ale
Twoje królestwo, Duchu Ojca i Syna, trwa dotąd i zakończy się potopem ognia
miłości i sprawiedliwości [...]. Nic się nie oprze jego ciepłu. Niechaj więc zapłonie ten
Boży ogień, który Jezus Chrystus przyszedł przynieść na ziemię, zanim wybuchnie
Twój gniew, który w popiół zamieni całą ziemię. Poślesz swojego Ducha i wszyscy
zostaną stworzeni, i odnowisz oblicze ziemi. Poślij na ziemię tego Ducha będącego
ogniem i stwórz kapłanów będących ogniem! Niechaj ich posługa odnowi oblicze
ziemi i zreformuje Twój Kościół” (PM 16,17).
Słowa „zanim wybuchnie Twój gniew, który w popiół zamieni całą ziemię”
pozwoliły słusznie przypuszczać, że de Monfort przewidział katastrofalny koniec
świata, kosmiczną Sodomę i Gomorę. Ale czy tego „zanim” nie można rozumieć jako
„jeśli”, które spotykamy często w Piśmie Świętym, kiedy zapowiadane jest wielkie
nieszczęście, uwarunkowane jednak odpowiedzią człowieka, jak na przykład w
przypadku Sodomy i Gomory , Niniwy , w Ewangelii św. £ukasza 13 itp.? W tym
przypadku, jeżeli przeznaczeni przyjmą zaproszenie Maryi do całkowitego
poświęcenia się Bogu, ziemia nie zostanie zamieniona w popiół z winy człowieka, a
80
81
Tamże, VIII,15.
„Jeżeli znajdę w Sodomie pięćdziesięciu sprawiedliwych, przebaczę całemu miastu przez wzgląd na nich” (Rdz
18,26).
82
83
Por. Jon 3.
„Jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zgniecie” (£k 13,3).
nawet zostanie odrodzona przez Ogień Ducha Świętego, który wypłynie z tych
bohaterów Maryi. „Koniec świata” będzie jedynie „końcem świata zła”, a wszystko
przerodzi się w pozytywny horyzont światła i życia.
Ten opis, tchnący nadzieją i radością, które de Monfort wiąże ze skutkami „potopu
ognia” w czasach ostatecznych, wiąże się z „deszczem ognia”, o jakim mówi św.
Piotr w swoim Drugim Liście: „Ówczesny świat zaginął w wodzie zatopiony. A to
samo słowo zabezpieczyło teraz niebo i ziemię, zachowując je dla ognia na dzień
sądu i zguby bezbożnych ludzi. Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to
jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie
zwleka Pan z wypełnieniem obietnicy – jak niektórzy są przekonani, że Pan zwleka –
ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale
wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień
Pański, w którym niebo z szumem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia
i dzieła na niej zostaną odnalezione” (2P 3,6b-10).
Ma się wrażenie, że de Monfort i św. Piotr wyrażają ten sam przekaz życia,
opisując w różnych pojęciach potężne działanie, które w czasach ostatecznych Duch
Święty wyrazi w niemożliwej do wyobrażenia Pięćdziesiątnicy. Wiele elementów
pozwala nam dostrzec w wyrażeniach św. Piotra przebłyski tej Pięćdziesiątnicy,
przede wszystkim pojęcie „obietnicy”: ‘obietnica” zniszczenia, mówiąc dosłownie i
biblijnie, jest niepojęta. Wg słownika „obiecać” znaczy „dawać nadzieję, żywić
nadzieję dobra”. W Piśmie Świętym. „obietnica” zawsze niesie ze sobą nadzieję
(która w Bogu jest pewnością) czegoś pięknego, życia, radości. Wszystko
negatywne, jak śmierć czy cierpienie, są zapowiadane nie jako obietnica, ale jako
zagrożenie.
Dla potwierdzenia tej prawdy weźmy pod uwagę kilka z tych najbardziej znanych
„obietnic”:
– po grzechu Adama i Ewy Bóg obiecuje odkupienie (Rdz 3,14-15);
– Kainowi obiecuje ochronę również po zabójstwie Abla (Rdz 4,15);
– Abrahamowi, który nie posiada dzieci, obiecuje potomstwo liczne jak pył ziemi i
gwiazdy na niebie (Rdz 12,2n; Rdz 15,5);
– podobną obietnicę kieruje do Hagar, aby pocieszyć ją po doznanym ze strony Sary
złym traktowaniu (Rdz 16,10);
– w Mojżeszu obiecuje narodowi żydowskiemu zaprowadzenie go do „kraju mlekiem i
miodem płynącego” (Wj 3,17), czyli „ziemi obiecanej”;
– przez proroków obiecuje Odkupiciela, najwyższy znak swojej wierności, swojego
przymierza, swojej miłości.
– Kiedy Jezus ma wrócić do Ojca, widząc swych uczniów zasmuconych i
zagubionych, pociesza ich również obietnicą: „Nie zostawię was sierotami. Przyjdę
do was… będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na
zawsze, Ducha Prawdy” (J 14,15-18).
Pismo Święte zawiera wzmaganie się coraz to bardziej jaśniejących obietnic,
które Bóg „wierny” wypełnia w całości: wyzwolenie z niewoli egipskiej, ziemia
obiecana, Mesjasz i wyzwolenie z grzechu i z niewoli piekła. Bóg jest z nami, Bóg
mieszka w nas – to wszystko są dowody potężnego działania Ojca, który postępuje
naprzód w odzyskiwaniu miłości swoich dzieci, swojego stworzenia, całego świata.
„Obietnica” niszczącego ognia wydaje się nam nie do pogodzenia z tym coraz to
szerszym obrazem miłości.
Ten „deszcz ognia” będzie, ale taki, o jaki prosi Kościół: „Emitte Spiritum tuum et
creabuntur, et renovabis faciem terrae”.
A św. Piotr, który doskonale zna działanie Ducha Świętego, ze względu na
„obietnicę” powszechnej Pięćdziesiątnicy, może spokojnie zapewniać o rezultacie:
„Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których
zamieszka sprawiedliwość” (2 P 3,13).
Ta powszechna Pięćdziesiątnica nie mogła dokonać się w czasie, kiedy św. Piotr
pisał swoje listy, gdyż trzeba było, aby przedtem wszyscy ludzie byli gotowi do jej
przyjęcia, ponieważ Bóg „jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem
niektórych zgubić, ale wszystkich chce doprowadzić do nawrócenia” (2P 3,9).
Widzi to de Monfort, kiedy pisze: „Ale Twoje królestwo, Duchu Ojca i Syna, trwa
dotąd i skończy się potopem ognia miłości i sprawiedliwości. Kiedyż przyjdzie ten
potop ognia czystej miłości, który masz rozpalić na całej ziemi w sposób tak łagodny i
gwałtowny, że rozpali i nawróci nawet muzułmanów, pogan i żydów?” (PM 17).
Znamy rezultat zstąpienia Ducha Świętego na Jego pierwszych uczniów: ogień
Ducha przenika ich i przemienia, odbiera strach, lęk o szacunek u ludzi, mgłę
niewiedzy, a oni nie ociągają się stawiać czoła biczom i starać się dawać świadectwo
Prawdzie.
Jeszcze bardziej przemieniający rezultat będzie miał On na ludzi czasów
ostatecznych, opisanych przez de Monforta, zupełnie odrodzonych w duchu i na ciele
(„niebo i ziemia”) przez Boży Ogień: „Owi naśladowcy apostołów będą nauczać z
taką siłą, tak wielką i spektakularną, że poruszą wszystkimi duchami i sercami,
dokądkolwiek się udadzą. Im bowiem dasz swoje słowo, a nawet swój język i
mądrość, którym żadem przeciwnik nie będzie się mógł oprzeć” (PM 22-24).
Może też nam pomóc spojrzenie na „mniejszą Pięćdziesiątnicę”, o której jest
mowa w Dziejach Apostolskich: „Po tej ich modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli
zebrani, a wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo
Boże” (Dz 4,31-32).
Dz 4,32: „Jeden duch i jedno serce ożywiało wszystkich, którzy uwierzyli”.
2 P 3,12: „Dzień Boży sprawi, że niebo, płonąc, pójdzie na zagładę”.
Topienie się metali dokonuje się za sprawą ognia, który jako jedyny może je
rozpuścić, oczyścić, zespolić. Ale „stopienie się” ludzi jest dziełem właściwym i
specyficznym dla „ognia” Ducha Świętego. Tłum, który miał „jednego ducha i jedno
serce”, jest zaledwie pierwociną tego „Ut unum sint”, o które Jezus modlił się i
ofiarował samego siebie: „Ojcze, aby tak jak My, stanowili jedno” (J 17,11).
Kiedy przyjdzie „dzień Pański”, dzięki działalności ostatnich apostołów widzianych
przez de Monforta i o których prosił, na ludzkość zostanie wylana taka moc Ognia, że
wszyscy ludzie stworzą doskonałą jedność między sobą i z Bogiem, będą „jednym
duchem, jednym sercem” (Dz 4,32).
Jest to triumf Serc Jezusa i Maryi, oglądany i upragniony przez św. Ludwika Marię
Grigniona de Monforta: „Kiedyż nadejdą owe czasy szczęśliwe [...], kiedy Maryja
królować będzie jako Pani i Władczyni w sercach, by je zupełnie poddać panowaniu
swego wielkiego i jedynego Jezusa?” (PN VII.V – 208).
Jest to realizacja wielkiej „obietnicy” św. Piotra: „Skoro to wszystko w ten sposób
ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności,
gdy oczekujecie i staracie się przyspieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że
niebo, płonąc, pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy
jednak, według obietnicy, nowego nieba i nowej ziemi, w których zamieszka
sprawiedliwość” (2 P 3,11-13).
Jest to królestwo Jezusa Chrystusa, przewidywane przez de Monforta: „Mój miły
Jezus zstąpi w swej chwale po raz drugi na świat, by na nim panować [...]. Różnica
między Jego pierwszym a ostatnim przyjściem będzie ta, że pierwsze Jego przyjście
było utajone i ukryte, gdy tymczasem drugie będzie chwalebne i jawne. Wszelako
oba sposoby przyjścia Chrystusa są doskonałe, bo oba dokonują się przez Maryję”
(PN V.V.3 – 148).
Jest to realizacja „obietnicy”, złożonej przez Najświętszą Dziewicę w Fatimie: „W
końcu światu zostanie udzielony długi okres pokoju… moje Niepokalane Serce
zatryumfuje!” .
Zakończenie
Te refleksje starają się ukazać te nasze czasy w świetle wolności człowieka, który
poprzez swoje decyzje może zmienić bieg dziejów: „Patrz! Kładę dziś przed tobą
życie i szczęście, śmierć i nieszczęście [...]. Kładę przed wami życie i śmierć,
błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze
potomstwo” (Pwt 30,15n).
Idąc po tej linii Jan Paweł II, przedstawiwszy dokonujące się zło i skrajne
niebezpieczeństwa, na jakie narażona jest ludzkość, dał nam Dives in Misericordia.
Tak samo i de Monfort proroczo „widział” i opisał zło tych naszych czasów. Jego
„negatywna” diagnoza jest w pełni aktualna. Teraz oczekujemy potwierdzenia
„pozytywnego” jego proroctw, czyli powstania „Towarzystwa” kapłanów ognia i
„zastępów” nowych apostołów, którzy „wraz z Maryją miażdżyć będą głęboką swą
pokorą głowę diabła i staną się sprawcami triumfu Jezusa Chrystusa” (PN I.III.3 –
44).
W duchowej przeciętności, w jakiej żyjemy, będzie to najbardziej niesłychane
objawienie się Ducha, a zarazem triumf Maryi i Jej „pokornego sługi i biednego
dziecka”, które z Nią, Matką i Królową, uplasuje się wśród największych proroków
chrześcijaństwa.
Apostołowie czasów ostatecznych będą nowym winem wesela w Kanie, które
Maryja wyprowadzi z Serca Ojca, kiedy już w Kościele zamierać będzie Światło
Ducha Świętego . Oni „przewyższą w świętości większość innych świętych, jak cedry
Libanu przewyższają krzewy…, podłożą wszędzie ogień Bożej miłości…, rozciągną
panowanie Najwyższego nad bezbożnymi, bałwochwalcami i mahometanami…,
pokorą swojej pięty, w łączności z Maryją, zgniotą głowę diabła i sprawią, że
zatriumfuje Jezus Chrystus”.
Czy ich działalność wystarczy, aby zablokować „gniew, który zamieni w popiół
całą ziemię”? My nie mamy wagi św. Michała, aby móc zważyć działanie £aski,
jednakże „triumf Jezusa Chrystusa”, o jakim mówi de Monfort, wydaje nam się mieć
niewiele wspólnego z Jego „gniewem, który zamieni w popiół całą ziemię”. Są to dwie
przeciwstawne rzeczywistości, na które możemy patrzeć tylko rozłącznie: albo potop
Ognia Miłosierdzia, który przemieni i odrodzi, albo deszcz ognia gniewu, który
wyniszczy i spopieli – w wymiarze światowym, podobnie jak w Sodomie i Gomorze.
Nie do nas należy przesadne podkreślanie miłosierdzia Boga, ale mamy
obowiązek, jako uległe dzieci Kościoła, wierzyć oficjalnym słowom Papieża i
realizować je: „Im bardziej świadomość ludzka, ulegając sekularyzacji, traci poczucie
sensu samego słowa „miłosierdzie” – im bardziej oddalając się od Boga, oddala się
od tajemnicy miłosierdzia – tym bardziej Kościół ma obowiązek odwoływać się do
Boga miłosierdzia ‘wołaniem wielkim’. Takim wielkim wołaniem winno być wołanie
Kościoła naszych czasów do Boga o miłosierdzie, którego pewność głosi on i
wyznaje w Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym – czyli w tajemnicy
84
85
Wspomnienia siostry £ucji, dz. cyt. 168.
„Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie na ziemi wiarę, gdy przyjdzie?” (£k 18,8).
paschalnej. Tajemnica ta niesie w sobie najpełniejsze objawienie miłosierdzia – czyli
tej miłości, która jest potężniejsza od śmierci, potężniejsza od grzechu i zła każdego
– miłości, która dźwiga człowieka z najgłębszych upadków i wyzwala z największych
zagrożeń” (Dives in misericordia 15).
Pozbądźmy się jałowej polemiki, a zanośmy „wielkie wołanie”, ażeby w tych
czasach ostatecznych Maryja dała Kościołowi „Towarzystwo” i „zastęp”,
zapowiadane przez de Monforta. Kto do nich wejdzie? Zachęta Ojca Świętego jest
skierowana do wszystkich: każdy z nas – dając posłuch głosowi Pasterza – jest
zaproszony do realizacji królestwa Ojca, stając się apostołem miłosierdzia.
„Ze wzrokiem utkwionym w Chrystusie,
Podtrzymywani nadzieją, która nie zawodzi,
Wspólnie postępujmy
Drogami nowego tysiąclecia:
Wstańcie, chodźmy!”
(Jan Paweł II)
Download