WIARA KATOLICKA ® SERIA LUKE’A E. HARTA Jak Żyją Katolicy Część 1: Istota Moralności Katolickiej Rycerze Kolumba przedstawiają Dedykowaną Luke’owi E. Hartowi serię książeczek na temat podstawowych elementów wiary katolickiej Istota Moralności Katolickiej C Z Ę Ś Ć T R Z E C I A, S E K C J A P I E RW S Z A N A T E M AT W I A RY K ATO L I C K I E J W co wierzą katolicy? Jak są zasady kultu w Kościele katolickim? Jak żyją katolicy? w oparciu o Katechizm Kościoła Katolickiego autor: Peter Kreeft główny redaktor Ojciec Juan – Diego Brunetta, O.P. Dyrektor Katolicki Serwis Informacyjny Rada Najwyższa Rycerzy Kolumba Tłumaczenie: O. Janusz Pyda, O.P. Polska Prowincja Dominikanów ©2010 Rada Najwyższa Rycerzy Kolumba. Wszelkie Prawa Zastrzeżone. Polskie Tłumaczenie Katechizmu Kościoła Katolickiego © 2002 Pallottinum Poznań. Cytaty Pisma Świętego Zawarte w Niniejszym Dokumencie Są z Biblii Tysiąclecia ©2000. Okładka: Nicolas Colombel (1644-1717), Christ and the Samaritan Woman. Residenzgalerie, Salzburg, Austria. © Erich Lessing / Art Resource, New York. Catholic Information Service Knights of Columbus Supreme Council PO Box 1971 New Haven CT 06521-1971 www.kofc.org/cis [email protected] 203-752-4267 203-752-4018 (fax) O SERII: Ta książeczka jest jedną z trzydziestu książeczek przedstawiających w sposób prosty najważniejsze elementy nauki zawartej w Katechizmie Kościoła Katolickiego. Papież Jan Paweł II zlecił opracowanie nowego Katechizmu, który byłby wzorcowy dla wszystkich narodów i wszystkich kultur i zatwierdził jego opublikowanie w 1992 roku. Książeczki, które oferujemy, nie mają zastąpić Katechizmu, ale przybliżyć czytelnikowi jego treść. Książeczki są napisane w różnym stylu: poetyckim, potocznym, zabawnym i imaginacyjnym, ale treść ich jest zawsze zgodna z nauką Kościoła. Katolicki Serwis Informacyjny zachęca do przeczytania przynajmniej jednej książeczki w miesiącu, by pogłębiać i dojrzewać w Wierze. -iii- S E K C JA I I I : JA K Ż Y JĄ K ATO L I C Y ( M O R A L N O Ś Ć ) CZĘŚĆ 1: ISTOTA MORALNOŚCI KATOLICKIEJ 1. Rola moralności w wierze katolickiej Czerpiąc swą podstawę z wiary, niniejsza seria dzieli się na trzy części: 1) Jak myślą katolicy (teologia katolicka); 2) Jak modlą się katolicy (liturgia katolicka); 3) Jak żyją katolicy (moralność katolicka). Są to trzy elementy, które zawiera w sobie każda religia: wiara, życie duchowe i moralność; wyznanie wiary, kult (liturgia) i zasady postępowania; albo słowa, celebracja i uczynki. Powyższe trzy elementy odpowiadają trzem częściom ludzkiej duszy: umysłowi czyli części rozumnej, sercu i woli. Wszystkie te elementy w równym stopniu stanowią centralny punkt dla bycia katolikiem. Owe trzy elementy nie pojawiają się oddzielnie, ale wspólnie. Katolik nie decyduje najpierw w co wierzy, później skłania się ku modlitwie i oddawaniu czci, a dopiero wówczas, po tym wszystkim, zaczyna żyć moralnie. W rzeczywistości, porządek ten niekiedy ulega odwróceniu. Dlatego też, najpowszechniejszym źródłem utraty wiary jest niemoralne życie, a najpotężniejszym źródłem moralności jest -5- modlitwa i uczestnictwo w sakramentach. Im więcej modlitwy, tym więcej cnoty. Im więcej cnoty, tym więcej wiary. Te trzy elementy podobne są do trójnogu. Jego nogi mogą być słabe albo silne, długie, albo krótkie, ale jeśli nie ma ich trzech, wówczas nie możemy mówić o trójnogu. Człowiek nie jest katolikiem bez wiary w istotę tego, co Kościół naucza, jako objawionego przez Boga; albo bez szczerego wysiłku posłuszeństwa wobec tego, co Kościół naucza jako Bożych przykazań; albo bez stawania przed Bogiem na wspólnej modlitwie z Kościołem. Gdy odrzuca się wiarę, posłuszeństwo albo modlitwę, to nie jest się katolikiem. Gdy się słabo wierzy, słabo jest się posłusznym i słabo się modli, to jest się słabym katolikiem. Gdy się mocno wierzy, jest się mocno posłusznym i mocno się modli, to jest się dobrym katolikiem. Tylko Bóg jest zdolny osądzić kto jest słabym, a kto dobrym katolikiem. Ty jednak możesz i powinieneś być zdolny do wydania sądu, czy sam jesteś katolikiem, czy też nie. 2. Trzy części są częściami jednego Owe trzy części religii katolickiej – wiara, uczynki i modlitwa – są trzema aspektami, albo wymiarami jednej i tej samej rzeczywistości. Ta sama rzeczywistość, którą wyznajemy w Credo jest rzeczywistością, której jesteśmy posłuszni w przykazaniach i w której uczestniczymy przez sakramenty. Tą jedną rzeczywistością jest życie Chrystusa. Nie chodzi tu jedynie o naśladowanie życia Chrystusowego, ale o samo to życie; nie o kopiowanie jego wyobrażonej istoty, ale o udział w rzeczywistości życia Chrystusa. W najgłębszym sensie na tym właśnie polega bycie katolikiem. -6- Katechizm (z 1692 roku) powiada tak: „Co wiara wyznaje, tego sakramenty udzielają. Poprzez sakramenty powtórnych narodzin [przede wszystkim przez sakrament chrztu] chrześcijanie stają się ‘dziećmi Bożymi’ (J 1, 12; 1 J 3, 1), ‘uczestnikami Bożej natury’ (2 P 1, 4) (…). Chrześcijanie są wezwani od tego momentu do życia ‘godnego Ewangelii Chrystusowej’ (Flp 1, 27)”, ponieważ oznacza to prowadzenie moralnego życia przez uczestnictwo w życiu Chrystusa, które przyjmujemy w sakramentach i które wyznajemy w wierze. Jest to jedno i to samo życie. 3. Centralna pozycja Chrystusa w moralności katolickiej W naszym zapracowanym i skomplikowanym świecie Chrystus z pewnością powiedziałby do nas to samo, co powiedział do Marty w Ewangelii Łukaszowej (10, 41-42): „Marto, Marto martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tylko jednego”. Tym jednym, którego potrzebujemy, jest sam Jezus Chrystus. Podobnie jak Eucharystia nie jest zwykłą formą czy symbolem, ale samym Chrystusem, tak i życie moralne chrześcijan jest samym Chrystusem, który żyje swoim życiem w swoim ludzie. Jesteśmy Ciałem Chrystusa! Oczywiście, Chrystus jest obecny w naszym życiu moralnym w inny sposób, niż jest obecny w Eucharystii – chociażby ze względu na domieszkę ludzkiej niedoskonałości. Dlatego też, nie czcimy dobrych ludzi i dobrych uczynków tak, jak czcimy Eucharystię. Jednakże życie moralne chrześcijan nie jest też jedynie ludzkim wysiłkiem naśladowania Chrystusa. Jest raczej tym, co święty Paweł nazywał: „Chrystusem pośród was – nadzieją chwały” (Kol 1, 27). -7- Chrystus nie jest zwykłym nauczycielem kodeksu moralnego, ale samym Bogiem, jest Jedynym, z którego pochodzi wszelkie dobro. Dwiema bardzo dobrymi rzeczami są: prawo moralne i nasze jemu posłuszeństwo. Zatem, obie mają źródło w Chrystusie: On jest Bogiem, który dał prawo moralne Mojżeszowi (por. J 8, 58 i Wj 3, 14) oraz Bogiem, który daje nam łaskę, aby tym prawem żyć. Kiedykolwiek jesteśmy posłuszni przykazaniom, jesteśmy posłuszni samemu Chrystusowi, ponieważ są to Jego przykazania. Chrześcijańska moralność to nie zwykły środek do celu, jakim jest lepszy świat, pokój, sprawiedliwość czy harmonia społeczna (choć wszystko to są ważne dobra). Rzeczy te są względne wobec Chrystusa. Chrystus zaś nie jest względny wobec żadnej z tych rzeczywistości. Są one sposobami realizowania posłuszeństwa woli Chrystusowej. Są dobre, ponieważ od Niego pochodzą. Chrystus zaś nie dlatego jest dobry, że im służy. Katechizm wyraźnie deklaruje swój chrystocentryzm na początku każdej spośród większych części, jakie wchodzą w jego skład, włączając w to część poświęconą moralności: „Pierwszym i ostatecznym odniesieniem tej katechezy będzie zawsze sam Jezus Chrystus, który jest ‘drogą i prawdą i życiem’ (J 14, 6)” (KKK 1698)*. Ten sam paragraf Katechizmu cytuje jednozdaniowe streszczenie chrześcijańskiej moralności, dokonane przez św. Pawła: „Dla mnie bowiem żyć – to Chrystus” (Flp 1, 21). * KKK – Katechizm Kościoła Katolickiego. -8- Święty Paweł dodaje jeszcze: „a umrzeć – to zysk”. Jeśli bowiem naszym życiem jest Chrystus, wówczas śmierć oznacza jedynie więcej Chrystusa i więcej życia. 4. Praktyczne konsekwencje chrystocentryzmu Świadomość chrystocentrycznej natury moralności katolickiej nie tylko jest najlepszą drogą do zrozumienia tej moralności, ale także najbardziej efektywnym sposobem jej praktykowania oraz przekraczania naszych grzechów i słabości. Pierwsze słowa otwierające traktującą o moralności część Katechizmu dają wyjaśnienie tego związku: „’Chrześcijaninie! Poznaj swoją godność. Stałeś się uczestnikiem Boskiej natury, porzuć więc niegodne obyczaje przeszłego życia i już do nich nie wracaj. Pomnij, do jakiej należysz Głowy i jakiego Ciała jesteś członkiem.(…)’1” (KKK 1691). Nic analogicznego nie istnieje w świeckiej moralności. Żadna inna podstawa ludzkiej godności nie może konkurować z tym, że Bóg dał nam udział w swej własnej, Boskiej naturze poprzez włączenie nas w Ciało Chrystusowe. Na samym początku niniejszego wprowadzenia do moralności katolickiej, na początku każdego dnia i przed dokonaniem każdego wyboru moralnego powinniśmy dać sobie czas, aby uświadomić sobie ową kluczową prawdę, aby wsłuchać się w bicie serca moralności katolickiej. 1 Św. Leon Wielki, Sermones, 21, 3: PL 54, 192-193 (numer przypisu w KKK: 1). -9- 5. Personalizm moralności katolickiej Jaki jest obraz „moralności katolickiej” propagowany przez współczesny, świecki świat, zwłaszcza przez wpływowe media, które kształtują dzisiejsze umysły poprzez telewizję, filmy, dziennikarstwo i edukację publiczną? Jest to obraz pozbawionego radości, represywnego, odczłowieczającego, bezosobowego i ograniczonego systemu; czegoś obcego, nieludzkiego i często po prostu głupiego. Jakże odmiennie moralność katolicka wygląda od wewnątrz, z punktu widzenia kogoś, kto nią żyje, zwłaszcza świętych! Gdy media spotykają kogoś uważanego przez wielu za osobę świętą – takiego jak Matka Teresa z Kalkuty – szerzone przez nie stereotypy rozpadają się i giną. Właśnie moralność katolicka jest czymś, czego wewnętrzny i zewnętrzny obraz najbardziej się różni – wyłączając być może życie miłością. Nic nie jawi się głupszym dla tych, którzy nie kochają, a mądrzejszym i wspanialszym dla kochających. Moralność katolicka jest miłosnym związkiem z Chrystusem i Jego ludem – choć nie jest „romantyczną miłością”. Ma swoje prawa i zasady, podobnie jak miasto ma ulice. Są one czymś istotnym dla miasta, ale nie stanowią jego najgłębszej istoty. Nie służą również do tego, aby na nich żyć (jak, niestety, robią to „ludzie z ulicy”). Ulice są środkiem do celu, którym jest dom. To dom zaś jest tym miejscem, gdzie toczy się prawdziwe życie. Podobnie też, zasady moralne przypominają mapę, pomocną w osiągnięciu dobrego życia. Nie są jednak celem samym w sobie. Tym celem jest relacja miłości, taka jak w małżeństwie. Przymierze małżeńskie ma swoje prawa, podobnie jak ma je przymierze Boga z nami. Jednakże, mąż i żona są wierni -10- przede wszystkim sobie nawzajem, nie zaś prawom. Prawa określają i kierują ich wzajemną miłością. Zasady są dla ludzi, nie ludzie dla zasad. Moralność katolicka jest „personalistyczna”. W jej centrum znajduje się osoba, ponieważ moralność ta jest również chrystocentryczna, a Chrystus jest osobą, nie zasadą. Chociaż prawa są jedynie środkami do większego celu, którym jest dobro osób, to jednak mają istotne znaczenie. Podobnie jak nie możesz być inżynierem nie znając i nie respektując materialnych praw fizyki, tak też nie możesz być chrześcijaninem bez znajomości i respektowania duchowych praw moralności. Chrześcijaństwo jest ze swej istoty relacją miłości z osobami: Bogiem i bliźnimi. Co to znaczy kochać Boga? On sam dał odpowiedź na to pytanie: „Jeżeli mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14, 15). Chrystus nie przeciwstawia sobie prawa i miłości, ale łączy je w taki sposób, w jaki połączone są dusza i ciało. Miłość bez prawa przypomina duszę bez ciała – jest zjawą. Prawo bez miłości przypomina ciało bez duszy – jest trupem. 6. „Widząc wielki obraz” Nic nie jest bardziej konieczne w nowej ewangelizacji współczesnego człowieka, niż owa wizja ludzkiego życia, ów „wielki obraz” w katolickiej moralności – widzenie tego, co widzi Kościół. Jednym z głównych powodów dla których nie udaje nam się odpowiednio praktykować naszej moralności jest fakt, że jej odpowiednio nie rozumiemy. Nie dostrzegamy, że nasza moralność nie jest jedynie sposobem zachowania, ale sposobem istnienia. Nie chodzi jedynie o „prowadzenie dobrego życia”, ale o stanie się „nowym stworzeniem” (2 Kor -11- 5, 17), stanie się „małym Chrystusem”. Kiedy czytamy to, co święci mówią o doskonałej miłości, albo co sam Chrystus mówi poprzez osiem błogosławieństw jesteśmy zaskoczeni, widząc, jak bardzo ich wizja odbiega od powszechnych koncepcji moralności – jak bardzo jest wielka, święta, piękna i pełna radości. Jeśli zapomnimy o tym „wielkim obrazie”, owej najwyższej racji dla prowadzenia moralnego życia (jest nią wejście w życie i miłość samego Chrystusa), to nawet jeśli pamiętamy o całej reszcie – realizmie, racjonalności i sprawiedliwości moralności katolickiej – przegapimy jej piękno oraz radość płynącą z przygody, jaką jest jej podjęcie. Moralność katolicka nie oznacza bowiem jedynie postępowania w zgodzie z pewnymi prawami, ale postępowanie za Chrystusem. Bardziej przypomina podążanie za pędzącym samochodem, niż za zbiorem wskazówek. Moralność katolicka jest żywa! Annie Dillard powiada, że kiedy idziemy na Mszę świętą jesteśmy „jak dzieci bawiące się na podłodze zestawem małego chemika i mieszające trotyl, aby zabić czas w niedzielne przedpołudnie. To szaleństwo ubierać (…) aksamitne kapelusze, aby iść do kościoła. My wszyscy powinniśmy mieć na głowach kaski ochronne. Kościelni powinni rozdawać kamizelki ratunkowe i flary świetlne. Powinni nas przywiązać do ławek, w których siedzimy. Śpiący Bóg może się któregoś dnia obudzić i (…) pociągnąć nas tam, skąd nigdy już nie wrócimy”. Starożytni i współcześni poganie kochają dobroć w człowieku, tam, gdzie mogą ją dostrzec. Żydzi i muzułmanie, podobnie jak chrześcijanie, kochają dobroć także w Bogu, gdzie nie mogą jej dostrzec swoimi oczami. Chrześcijanie zaś kochają dobroć przede wszystkim tam, gdzie w pełni ukazała -12- się na ziemi – w Chrystusie. Jak w takim razie wygląda dobroć? Wygląda jak krzyż. Bóg umiłował nas aż po śmierć, do końca, niezależnie od tego, ile Go ta miłość kosztowała i niezależnie od tego, w jakim stopniu na nią zasłużyliśmy. Nie jest to „miłość do momentu, aż”, albo „miłość, o ile coś”, ale miłość bezwarunkowa. To ona stanowi żyjące źródło moralności katolickiej – źródło tak realne, jak ognisty, płonący krzew, w którym Mojżesz zobaczył Boga. To jest wizja moralności, która świętych uczyniła świętymi. Oni nie tylko ją naśladowali. Uczestniczyli raczej w jej życiu, jak latorośle będące częścią winnego krzewu (patrz: J 15, 5). 7. Relacja pomiędzy religia a moralnością. Czy możemy być dobrzy bez Boga? „Jeśli Bóg nie istnieje, wszystko jest dozwolone”, napisał Fiodor Dostojewski. Jeśli prawa moralne opierają się jedynie na ludzkiej woli, nie zaś na woli Boga, wówczas są one tak zmienne i przygodne jak zasady gry. Jeśli to my ustanowiliśmy zasady, my również możemy je zmienić albo znieść. Zniszcz religię, a zniszczysz moralność. Pomimo to, wielu żyjących przed Chrystusem wybitnych pogańskich myślicieli, takich jak Sokrates, Platon, Arystoteles, Cyceron, Konfucjusz i Laozi, poznało wiele z zawartości prawa moralnego oraz uznało jego obowiązujący charakter, choć nie miało wielkiej wiedzy o Bogu. Święty Paweł zaś napisał, że wszyscy ludzie, poganie tak jak i chrześcijanie, znają Boże prawo moralne dzięki rozumowi naturalnemu i sumieniu (Rz 1, 17-21). Paweł użył tej zasady wygłaszając swą mowę do pogańskich filozofów w Atenach (Dz 16). Może w takim razie istnieć prawdziwa moralność bez prawdziwej religii. -13- Zarówno Dostojewski jak i św. Paweł mają rację. Dostojewski ma słuszność, ponieważ jeśli nie istnieje Bóg, pierwsza przyczyna i najwyższe źródło prawa moralnego, to nie istnieje również obiektywnie prawdziwe i powszechnie obowiązujące prawo moralne. Ale św. Paweł również ma słuszność, ponieważ człowiek, zarówno w moralności jak i w naukach szczegółowych, może poznać skutki Bożego działania bez wyraźnej znajomości Boga jako ich przyczyny. Wszyscy ludzie znają to, co stworzone. Nie wszyscy zaś znają Stwórcę. Wszyscy ludzie znają prawo moralne. Nie wszyscy znają Prawodawcę. Jednakże, bez znajomości Prawodawcy i Jego przymiotów nie możemy poznać prawa moralnego równie dobrze co wówczas, gdy Go znamy. Nadprzyrodzone objawienie Boże wyjaśnia wiedzę moralną, którą posiadamy dzięki rozumowi naturalnemu. Koryguje też ono nasze błędy. Wiedza moralna upadłego człowieka nie jest bowiem nieomylna. Boże objawienie zaś takie jest. Praktyczna konsekwencja wynikająca z Pawłowego stanowiska, głoszącego, iż wszyscy ludzie dysponują wiedzą moralną dzięki naturalnemu rozumowi (sumieniu), pozwala nam argumentować przeciw takim błędom jak aborcja i eutanazja poprzez odwołanie do uniwersalnych, racjonalnych zasad, podobnie jak możemy argumentować przeciw niewolnictwu czy rasizmowi. Nie są to tylko „kwestie religijne” czy próby narzucenia specyficznej religijnej moralności ludziom niewierzącym. Do przykazania „Nie będziesz zabijał” nie jest dołączone post scriptum „tylko dla katolików”. Praktyczną konsekwencją stanowiska Dostojewskiego, głoszącego, iż bez Boga wszystko jest dozwolone, jest fakt, iż -14- bez Boga naprawdę nie możemy być dobrymi, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Kiedykolwiek ktoś jest dobry, jest tak dzięki działaniu Bożej łaski, niezależnie od tego, czy ów człowiek o tym wie, czy też nie. Bóg zasługuje na uznanie i dziękczynienie, ponieważ jest On źródłem „każdego dobra, jakie otrzymujemy i wszelkiego daru doskonałego” (Jk 1, 17), w szczególności zaś naszej naturalnej wiedzy moralnej i naszych dobrych wyborów moralnych. Są one naszymi wyborami i są wolne, ale są także łaską Boga, ponieważ łaska ta „uruchamia” naszą wolę, a nie ją wyłącza. 8. Po co być katolikiem, skoro i bez tego można wieść dobre życie moralne? Możesz być człowiekiem moralnym nie będąc katolikiem, nie będąc chrześcijaninem, nie będąc w ogóle religijnym. Możesz wieść również długie i zdrowe życie bez wiedzy czy praktykowania czegokolwiek, co dotyczy diety, ćwiczeń, czy medycyny. Ale to nie jest proste! Twoje szanse w jakiejkolwiek dziedzinie postępowania zawsze wzrastają w zależności od tego, ile wiesz na dany temat. A zatem, znacznie bardziej prawdopodobne jest, że będziesz prowadził dobre życie, jeśli, dzięki Bożemu objawieniu, będziesz miał lepszą wiedzę na temat tego, co owo „dobre życie” oznacza. Jednakże, możesz uczciwie być katolikiem jedynie wówczas, jeśli wierzysz, że katolicyzm głosi to, co prawdziwe. Nie możesz wierzyć w coś, co według ciebie jest nieprawdziwe, nawet jeśli sądzisz, że uczyni cię to dobrym człowiekiem. Nie wierzysz w św. Mikołaja, nawet pomimo tego, że kiedy byłeś dzieckiem, wiara ta czyniła cię dosyć grzecznym w każde Boże Narodzenie. Dlaczego zatem nie -15- wierzysz w św. Mikołaja? Ponieważ wiesz, że to nie jest prawda. „Po co być katolikiem, skoro i bez tego można wieść dobre życie moralne?”. Jeśli owo pytanie jest dla ciebie wymówką, aby nie zostać katolikiem, albo uzasadnieniem dla tego, by katolikiem przestać być, to w rzeczywistości mówisz, że nie interesuje cię prawda, a jedynie bycie dobrym. Ale nie jest to wcale prawdziwa szczerość i dlatego też nie jest to prawdziwe dobro. Dobro jest absolutnie ważne. Ale prawda również jest absolutnie ważna. Zarówno prawda jak i dobro stawiają nam absolutne wymagania. Nigdy nie jest słusznym przekreślić którekolwiek z nich. 9. Absolutna waga moralności w Piśmie Świętym Moralność katolicka (uczynki) zakorzeniona jest w katolickiej teologii (wierzeniach). Teologia uczy tego, co Bóg objawił. Podstawowe dane tego objawienia pochodzą z Pisma Świętego. Zaś Pismo Święte mówi nam o tej właściwej moralności, która jest głównym źródłem Bożego błogosławieństwa, nie zaś jedynie o właściwej teologii. Ten prosty punkt widzenia jest stale powtarzany w Piśmie Świętym – przez Mojżesza (Pwt 30), przez Dawida (Ps 1) i przez Chrystusa (Mt 25). Właściwa wiara („ortodoksja”) jest czymś kluczowym, ale właściwa praktyka („ortopraksja”) również jest konieczna. Ortodoksja jest niezbędna, ale nie istnieje sama dla siebie, ale dla dalszego celu, podobnie jak korzenie rośliny istnieją po to, aby mogła ona rodzić owoce. Faryzeusze dysponowali właściwą teologią, ale odrzucili Chrystusa, ponieważ w -16- moralności nie byli szczerzy czy też pokorni, a raczej hipokrytyczni i dumni. Obejmująca dwa tysiące lat historyczna narracja Starego Testamentu dowodzi ponad wszelką wątpliwość jednej jasnej zasady. Otóż, kiedykolwiek lud Boży był posłuszny Bożym prawom, wówczas otrzymywał błogosławieństwo. Kiedykolwiek Izraelici byli nieposłuszni – spotykała ich kara, mająca nakłonić ich do pokuty oraz posłuszeństwa, aby na powrót mogli zostać obdarzeni błogosławieństwem. Działanie tej samej zasady jest jasno widoczne w historii Kościoła – Nowego Izraela. W pierwszych wiekach swojego istnienia Kościół był Kościołem świętych i męczenników, i jako taki zwyciężał świat. Pierwotny Kościół nawrócił pogańskie Imperium Rzymskie do Chrystusa. Gdy katolicy wyróżniali się wśród innych, gdy bycie katolikiem kosztowało (często czyjąś krew!), wówczas Kościół kwitł i wciąż kwitnie tam, gdzie doświadcza przeciwności. Z kolei, na Zachodzie od kilku stuleci bycie katolikiem kosztuje bardzo niewiele, a katolicy zachowują się nie inaczej, niż zsekularyzowany świat i w ten sposób stale ów świat tracą. Statystyki pokazują, że w Ameryce, a więc w tym kraju zachodniego świata, w którym praktykowanie religii jest stosunkowo najczęstsze, katolicy popełniają cudzołóstwa, aborcje, zdrady małżeńskie, gwałty, morderstwa, eutanazje i samobójstwa nieomal tak często, jak wszyscy inni! 10. Rola moralności w decyzji o wierze W jaki sposób ludzie podejmują decyzję o tym, czy uwierzyć czy też nie w jakąś religię? Świadomie bądź nieświadomie, zazwyczaj dokonują tego ze względu na trzy jakości, których szukają: prawdę, -17- dobro i piękno. Są to również trzy przymioty Boże: Bóg jest nieskończoną prawdą, nieskończonym dobrem i nieskończonym pięknem. Człowieka zaś stworzył na swój obraz (Rdz 1, 27). Dlatego właśnie, człowiek w sposób naturalny poszukuje prawdy, dobra i piękna. Wszystkie religie świata, wszystkie ludzkie poszukiwania Boga ukierunkowane są na te właśnie trzy idee. Chrześcijaństwo stanowi ich wypełnienie, ponieważ chrześcijaństwo to nie ludzkie poszukiwanie Boga, ale Boże poszukiwanie człowieka; to nie droga człowieka ku górze, ale Boża droga w dół, to Boskie objawienie. To dlatego właśnie najwyższą prawdę, dobro i piękno znajdujemy w Chrystusie. Kościół katolicki jest w istocie kontynuacją obecności Chrystusa na ziemi. Katolickie chrześcijaństwo, kiedy pozostaje w zgodzie ze swą naturą, pociąga ducha ludzkiego poprzez prawdę, dobro i piękno, o ile tylko sam człowiek pozostaje w zgodzie ze swoją naturą. Dobro jest zazwyczaj najbardziej pociągające. Gdyby Kościół nie wydawał świętych, wówczas nawet jego najbardziej błyskotliwi teolodzy i jego najbardziej twórczy artyści nie przekonaliby człowieka, aby powierzył opiece Kościoła swoją duszę. Zaczynając od Najświętszej Maryi Panny, która jest jedyna w swoim rodzaju, poprzez wszystkich świętych aż do Matki Teresy z Kalkuty, świętość zawsze była najbardziej przyciągającą siłą w Kościele. Najbardziej powszechna ścieżka do Boga wiedzie przez dobro. Najpowszechniejszym argumentem na rzecz istnienia Boga jest argument prowadzący od dobra do prawdy, od wiarygodności świętych do wiarygodności ich wiary, od dobrych owoców do dobrego drzewa (Mt 7, 16). Dzieje się -18- tak, ponieważ prawda i dobro fundamentalnie nie mogą pozostawać ze sobą w sprzeczności. 11. Doniosłość moralności z historycznego punktu widzenia – nasze żydowskie dziedzictwo moralne Zarówno ludzki instynkt moralny (sumienie) jak i ludzki instynkt religijny inspirujący do oddawania czci, są człowiekowi wrodzone i naturalne. Stąd bierze się ich obecność we wszystkich czasach i miejscach ludzkiej historii. Jednakże tych dwoje oczu ludzkiej duszy nie zawsze wytwarza jeden obraz. Ich doskonała jedność została osiągnięta w starożytności tylko przez jeden lud – lud, który Bóg wybrał, aby był Jego zbiorowym prorokiem wobec świata, aby odkrył prawdziwy charakter Boga, Jego moralność, dobroć, świętość i pokazał, że Bóg wymaga świętości również od nas. Dzisiaj prawie połowa ludzkości zna tego Boga, ponieważ dwie największe religie świata – chrześcijaństwo i islam – dowiedziały się o Nim od Żydów. Ale przed Chrystusem jedynie Abraham i utworzony z jego potomków lud Boży znali prawdziwego Boga. Moralność nie stanowiła centrum religii pogańskich, jak miało to miejsce w judaizmie. Bogowie pogan byli tak samo niemoralni jak człowiek, który stworzył ich na własne podobieństwo. O ile w starożytności powszechnym błędem było oddzielanie religii od moralności, o tyle powszechnym błędem we współczesnych czasach jest sprowadzanie religii do moralności oraz odrzucanie lub ignorowanie nadprzyrodzonych elementów religii. Dwa główne motywy kryją się za tym „modernizmem”. Po pierwsze, chodzi o niczym nieusprawiedliwione zakłopotanie wobec nadprzyrodzoności jako czegoś przypuszczalnie -19- nienaukowego; po drugie, o usprawiedliwione zakłopotanie w obliczu historii wojen religijnych, prześladowań, nienawiści, które to zjawiska, zdaniem modernistów, biorą się ze sprzeczności pomiędzy różnymi teologiami oraz z wiary, że teologiczna ortodoksja jest czymś ważnym a prawda czymś obiektywnym. (W istocie wojna, nienawiść i prześladowanie biorą się z grzechu, nie zaś z wiary w obiektywną prawdę!). Jeśli zignorujemy dogmat w teologii i sprowadzimy religię do moralności – dowodzą moderniści – osiągniemy jedność i pokój pomiędzy różnymi religiami świata. Ale ów dobry cel nie usprawiedliwia nie do końca uczciwych środków. Nie możemy zignorować prawdy. Nie możemy odrzucić żadnej części tego daru, jakim jest Boże objawienie, ponieważ chodzi w nim o Bożą, niezmienną prawdę. Prawda jest niezmienna, ale nie oznacza to, że niezmienna jest nasza wiedza na jej temat. Kościół jest czymś żywym. Podobnie jak drzewo wypuszcza z siebie nowe gałęzie, tak też rozwija się nauczanie Kościoła, zarówno na płaszczyźnie teologii jak i moralności. Dokonuje się to w miarę, jak Kościół zgłębia „głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga” (Rz 11, 33), które Bóg objawił Kościołowi w „depozycie wiary” przejętym od Chrystusa, oraz w miarę, jak Kościół stosuje te niezmienne zasady do wciąż zmieniających się sytuacji. 12. Doniosłość moralności dzisiaj – kryzys moralny naszych czasów Patrząc z punktu widzenia chrześcijańskich standardów moralnych, musimy zauważyć, że zmiany, jakie dokonały się -20- w moralności od średniowiecza po czasy współczesne są zmianami zarówno na lepsze jak i na gorsze. Z jednej strony, dokonał się substancjalny postęp nie tylko w dziedzinie wiedzy przyrodniczej, ale i w dziedzinie wiedzy moralnej – na przykład, jeśli chodzi o wrażliwość na prawa człowieka, ludzkie traktowanie osób upośledzonych, nieomal powszechną niezgodę na tortury, okrucieństwo, niewolnictwo i rasizm. Z drugiej jednak strony, zwłaszcza od czasów tak zwanego „Oświecenia”, cywilizacja zachodnia podlega stopniowej sekularyzacji i dechrystianizacji – zarówno z punktu widzenia moralności jak i teologii czy eklezjologii. Próba zachowania chrześcijańskiej moralności bez katolickiej wiary, katolickiego autorytetu czy katolickich sakramentów nie udaje się. Dzisiejsze zsekularyzowane media, niszczyciele umysłów naszych czasów, są coraz bardziej sceptyczne wobec tradycyjnej moralności czy też wobec jakichkolwiek absolutnych zasad w moralności, a także wobec wizji moralności raczej jako Bożych przykazań, niż ludzkich ideałów. Bilans dwudziestego wieku jest daleko bardziej krwawy, niż bilans któregokolwiek innego stulecia. Po raz pierwszy w ludzkiej historii, najbardziej wpływowa cywilizacja na całej planecie przestała wierzyć w istnienie obiektywnego, realnego i powszechnie obowiązującego prawa moralnego. Ten kryzys dotyczy również samego Kościoła. W większości krajów europejskich, a także w Ameryce, wielu czy wręcz większość katolików przyznaje się do wiary w subiektywną i względną moralność. To jest coś nowego. W Kościele zawsze były kryzysy, ale te z przeszłości dotyczyły raczej teologii, niż moralności. Kościół w ciągu pierwszych -21- sześciu wieków swojego istnienia stawał wobec wielu herezji i wypracował naukę o Trójcy Świętej oraz o Wcieleniu. Kościół epoki średniowiecza dokonał tego samego, gdy idzie o sakramenty, kontrreformacja zaś – w kwestii nauki o zbawieniu i autorytecie Kościoła. Dzisiejsze kontrowersje dotyczą zaś prawie wyłącznie moralności. A zatem, krytykowanym nauczaniem Kościoła jest dziś nauczanie moralne, czyli to, co stanowi odpowiedź Kościoła na kryzys moralny zarówno w nim samym, jak i w świecie. 13. Nadprzyrodzony charakter moralności katolickiej Dzisiejszy kryzys wiary ma swoje korzenie w zaniku poczucia nadprzyrodzoności w teologii (np. „demitologizacji” cudów i zmartwychwstania Chrystusa), w liturgii (np. zastąpieniu „wertykalnej” formy celebracji poprzez „horyzontalną” wspólnotę ludzką) i w moralności (np. zamianie absolutnych przykazań Bożych we względne ludzkie wartości). Jednakże, chrześcijańska moralność jest nadprzyrodzona zarówno w swej istocie (por. niniejszy paragraf), w swoim źródle (por. paragraf 14), jak i ze względu na swój cel (por. paragraf 15). Istotą moralności chrześcijańskiej jest relacja z Bogiem i relacja do Jego woli, nie zaś jedynie ludzkie spełnienie, społeczeństwo czy też abstrakcyjne idee lub wartości – jakkolwiek te aspekty moralności nie byłyby ważne. Poszukiwanie osobistego szczęścia, społecznego pokoju i sprawiedliwości, a także wyższych i głębszych ludzkich wartości jest wciąż, na szczęście, całkiem popularne we współczesnej, zsekularyzowanej cywilizacji. Idea zaś podporządkowania się autorytetowi Bożemu i posłuszeństwo -22- Bożym prawom z pewnością popularne nie są. (Jaką spontaniczną reakcję wywołują takie słowa jak: podporządkowanie, autorytet, posłuszeństwo, prawo?). 14. Nadprzyrodzone źródło katolickiej moralności Moralność ma źródło nadprzyrodzone – Bożą prawdę, która przynależy do niezmiennej natury czy też charakteru Boga. Boża prawda stała się nam znana na dwa sposoby – po pierwsze, naturalnie, poprzez działanie rozumu i sumienia. Po drugie, w sposób nadprzyrodzony, dzięki specjalnemu objawieniu Boga danemu Abrahamowi, Mojżeszowi, prorokom Izraela, a dokonanego najpełniej w Chrystusie i w Kościele, który Chrystus ustanowił na „fundamencie Apostołów”, aby nauczał w Jego imieniu i na mocy Jego autorytetu (Łk 10, 16; Ef 2, 20). 15. Nadprzyrodzony cel moralności katolickiej Nadprzyrodzonym celem moralności jest wieczne szczęście w niebie. To właśnie w tym celu istniejemy tu, na ziemi; to właśnie dla osiągnięcia tego celu Bóg nas stworzył. Jest to najwyższy sens i cel ludzkiego życia: „Bóg bowiem stworzył nas, byśmy Go poznawali, służyli Mu, miłowali Go, i w ten sposób doszli do raju” (KKK 1721). Powszechnie znany i powszechnie kochany stary Katechizm z Baltimore tak się rozpoczyna: 1) Pytanie: Kto cię stworzył? Odpowiedź: Stworzył mnie Bóg 2) Pytanie: Dlaczego Bóg cię stworzył? -23- Odpowiedź: Bóg stworzył mnie, abym Go znał, kochał Go oraz służył Mu na tym świecie i radował się Nim na wieki w świecie przyszłym. „(…) Naturalne pragnienie szczęścia (…) ma Boskie pochodzenie; Bóg wszczepił je w serce człowieka, by przyciągnąć je do siebie, ponieważ tylko On może je zaspokoić” (KKK 1718). Święty Augustyn, w jednej z najsławniejszych sentencji chrześcijańskich pochodzących spoza Pisma Świętego, stwierdził: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie” (Wyznania I, 1). Katolicka moralność jest mapą na naszej ścieżce prowadzącej przez ten świat do nieba. Najważniejszym jej nauczaniem jest odpowiedź na życiowo najważniejsze pytanie: „Co jest najwyższym dobrem, ostatecznym celem i sensem życia?”. Oczywiście, odpowiedzią jest szczęście, ponieważ „’wszyscy chcemy żyć szczęśliwie i nie ma wśród ludzi nikogo, kto nie zgodziłby się na to, zanim by mu to nawet jasno przedstawiono’2” (Św. Augustyn; KKK 1718). Ale gdzie można znaleźć szczęście? To właśnie jest kluczowe pytanie. Kościół uczy nas, że „prawdziwe szczęście nie polega ani na bogactwie czy dobrobycie, na ludzkiej sławie czy władzy, ani na żadnym ludzkim dziele, choćby było bardzo użyteczne, jak nauka, technika, czy sztuka, ani nie tkwi w żadnym stworzeniu, ale znajduje się w samym Bogu, który jest źródłem wszelkiego dobra i wszelkiej miłości” (KKK 2 Św. Augustyn, De moribus ecclesiae catholicae, 1, 3, 4: PL 32, 1312 (nr przyp. w KKK: 16). -24- 1723). Można to też ująć zaledwie w trzech słowach: „’Jedynie Bóg nasyca’3” (św. Tomasz z Akwinu; KKK 1718). 16. Dwie drogi Jest wiele dróg życia, wiele ścieżek prowadzących przez ten świat. Ostatecznie jednak pozostają tylko dwie z nich. „Droga Chrystusa ‘prowadzi do życia’ (Mt 7, 14), droga zaś przeciwna ‘prowadzi do zguby’ (Mt 7, 13; por. Pwt 30, 15-20). Przypowieść ewangeliczna o dwóch drogach (…) wskazuje ona znaczenie decyzji moralnych dla naszego zbawienia. ‘Są dwie drogi: jedna – droga życia, a druga – śmierci; zachodzi jednak między nimi zasadnicza różnica’4” (KKK 1696). Antyteza powyższa, ów dualizm, owo „albo-albo”, ta wizja wyboru pomiędzy życiem a śmiercią, jest bardzo daleka od umysłowości współczesnego, zeświecczonego człowieka, ale jest bardzo bliska wszystkim innym kulturom. Najpowszechniejszym obrazem życia w świecie literatury jest ten przedstawiający je jako „drogę”. Drogi się rozwidlają, a na każdym rozwidleniu wędrowiec musi dokonać wyboru. Dlatego też istnieje potrzeba moralnej mapy drogowej. Istnieje przecież zła i dobra droga. Uczą tego Chrystus, Kościół i Pismo Święte, ale też rozum naturalny, sumienie i doświadczenie. To właśnie jest moralny realizm. W prawdziwym świecie wybory mają swoje prawdziwe konsekwencje. Niezależnie jak szczerze byś próbował, nie uda ci się dotrzeć z Warszawy nad Bałtyk jeśli swoje kroki skierujesz na południe. Subiektywna szczerość 3 4 Św. Tomasz z Akwinu, In Symbolum Apostolorum scilicet „Credo in Deum” expositio, 15 (nr przyp. w KKK: 18). Didaché, 1, 1 (nr przyp. w KKK: 19). -25- nie jest czymś wystarczającym. Musimy wybierać nie tylko we właściwym duchu, ale musimy także wybierać właściwe rzeczy. Mojżesz podsumował wszystkie Boże wymagania moralne w dwóch słowach „wybieraj życie” (Pwt 30), ponieważ wybór moralny jest w swej istocie sprawą życia i śmierci dla każdej jednostki, jak i dla każdej cywilizacji. Jeśli nasza cywilizacja staje się „cywilizacją śmierci” – jak zwykł ją określać papież Jan Paweł II – musimy zawrócić ją na ścieżkę życia zarówno ludzkiego, jak i Bożego. Ale najpierw sami musimy znaleźć tę ścieżkę i nią podążyć. 17. Szczęście Na owej drodze życia, Dekalog (Wj 20, 1-17) określa swoiste minimum, a zatem jedynie to, co konieczne; zaś „Osiem Błogosławieństw” (Mt 5, 1-8) określa swoiste maksimum, a więc to, co wystarczające. „Osiem Błogosławieństw” to opis szczęścia (doskonałości szczęścia i miłości). Owo szczęście jest nadprzyrodzone – przekracza ludzką naturę, ludzkie rozumienie i ludzkie siły. „Szczęście czyni nas ‘uczestnikami Boskiej natury’ (2 P 1, 4) i życia wiecznego5. Wraz z nim człowiek wchodzi do chwały Chrystusa6 i do radości życia trynitarnego” (KKK 1721). „Takie szczęście przekracza zrozumienie i siły tylko ludzkie. Pochodzi ono z darmowego daru Bożego. Dlatego właśnie nazywa się je nadprzyrodzonym (…)” (KKK 1722). 5 6 Por. J 17, 3 (nr przyp. w KKK: 24). Por. Rz 8, 18 (nr przyp. w KKK: 25). -26- Zaczyna się jednak już na tej ziemi – w istocie, początkiem tego szczęścia jest moment chrztu. Od tej chwili, każdy dokonywany przez nas dobry wybór moralny nie jest już tylko wyborem za czy też przeciw jakiemuś odległemu ideałowi, ale stanowi wybór za lub przeciw temu, kim dzięki Bożej łasce już jesteśmy, wybór za albo przeciw życiu Chrystusa w nas. To właśnie dlatego moralność jest czymś tak praktycznym: gdyż wybory, jakie dokonujemy pomiędzy dobrem i złem, są ostatecznie wyborami pomiędzy naszym własnym szczęściem a nieszczęściem. Ponieważ szczęście jest nam w sposób całkowicie wolny ofiarowane przez Boga, musi być przez nas również w sposób wolny wybierane. Dar musi być dawany w wolności i w wolności przyjmowany. To dlatego właśnie, „obiecane szczęście stawia nas wobec decydujących wyborów moralnych” (KKK 1723). Ze względu na to zaś, że wybory te dotyczą naszej wieczności, a moralność ma nadprzyrodzony cel, jest ona czymś nieskończenie dramatycznym. Ów nadprzyrodzony cel daje również katolickiej moralności większą nadzieję i większą radość, niż mógłby dać jakikolwiek inny, przyrodzony cel. Celem moralności katolickiej jest bowiem niebo, a „wszystkie drogi do nieba są niebem” – jak stwierdził jeden z wielkich świętych. Głęboka radość często towarzyszy świętości, która wyróżnia największych synów i córki Kościoła. To świecka i oddzielona od Boga moralność jest pozbawiona radości i nudna. Moralność katolicka jest pełniejsza radości, niż seks. Słusznie można ją nazwać „radością kochania”. -27-