ISSN 1427-728X

advertisement
ISSN 1427-728X
ROK XII
Nr 2/2014 (107)
Luty 2014 r.
MIESIĘCZNIK
INFORMACYJNO–SZKOLENIOWY
STOWARZYSZENIA KULTURY FIZYCZNEJ
SPORTU I TURYSTYKI NIEWIDOMYCH
I SŁABOWIDZĄCYCH „Cross”
Adres redakcji:
00-216 Warszawa
ul. Konwiktorska 9, tel.: 22 635 57 94
tel. kom. 668 764 654,
666 725 040
e-mail: [email protected]
Redaguje zespół w składzie:
Marta Michnowska
Redaktor naczelna
Anna Baranowska
Zastępca redaktor naczelnej
Opracowanie graficzne:
Studio Graficzne Novelart
Skład, druk, oprawa i kolportaż:
EPEdruk Spółka z o.o.
ul. Konwiktorska 9, 00-216 Warszawa
Miesięcznik dofinansowuje
Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych
Redakcja nie zwraca tekstów niezamówionych
aaa
Spis treści:
Przed Soczi…
Monika Maniak-Iwaniszewska
Skromna ekipa na Soczi
Andrzej Szymański
Pucharowe zakończenie roku
Piotr Dudek
Wiadomości
Zmiany w przepisach gry
Konrad Andrzejuk
Poliglota w podróży
Renata Nowacka-Pyrlik
Magiczna wyspa
Teresa Dębowska
Klips w uchu
BWO
Na biegówki
Krzysztof Koc
Gramy w szachy
Ryszard Bernard
Gramy w warcaby
Jan Sekuła
Plebiscyt – Galeria sław polskich sportowców
z niepełnosprawnością
aaa
paraolimpiady
Przed Soczi…
Historia zimowych igrzysk paraolimpijskich jest krótsza niż letnich, ma
początek w 1976 w Skandynawii. Igrzyska paraolimpijskie, podobnie jak
letnie, organizowane są co 4 lata, po zakończeniu igrzysk olimpijskich.
Od igrzysk paraolimpijskich w Tignes-Albertville w 1992 roku odbywają się w
tym samym miejscu co igrzyska olimpijskie pełnosprawnych. W 1998 (Nagano) po
raz pierwszy opuściły Europę. W roku 2006 (Turyn) wprowadzono rewolucyjną
zmianę w przepisach dotyczącą klasyfikacji funkcjonalnej w narciarstwie alpejskim i
biegowym. W poszczególnych klasach zastosowano, mówiąc w uproszczeniu,
przeliczniki procentowe, w wyniku czego zawodnicy zostali podzieleni na trzy
startowe grupy: „stojąc”, „siedząc” i „niewidomi”. Ograniczyło to liczbę kompletów
medali do zdobycia, co zwiększyło rywalizację, widowiskowość zmagań i podniosło
wartość zdobytego medalu. Był to zdecydowany przełom w narciarstwie
niepełnosprawnych.
W igrzyskach zimowych polscy sportowcy niepełnosprawni biorą udział od
samego początku, czyli od 1976 roku (z przerwą w 1980). Na ich dotychczasowy
dorobek składają się 44 medale paraolimpijskie, w tym 11 złotych, 6 srebrnych i 27
brązowych.
Igrzyska w pigułce
Za niespełna miesiąc, w dniach 7-16.03.2014 roku, odbędą się w Rosji XI
Zimowe Igrzyska Paraolimpijskie Soczi 2014, które zostaną rozegrane pod
auspicjami Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego (IPC). W porównaniu z
letnimi, zimowe igrzyska mają zdecydowanie kameralny charakter. Program
igrzysk w Soczi obejmuje tylko 5 sportów, w których wystartuje łącznie blisko 700
zawodników z 45 krajów, w tym nasza symboliczna kilkuosobowa reprezentacja
narciarzy biegowych i alpejskich. Polska nigdy nie była i nie jest potęgą w sportach
zimowych. Na wysyp medali, tak chętnie dostrzeganych przez media, nie mamy co
liczyć. Podwójne złoto Katarzyny Rogowiec z 2006 roku wydaje się nie do
powtórzenia. Mimo to zawodnicy będą się starali wypaść jak najlepiej i z pewnością
dostarczą kibicom wielu emocji. Bardzo liczymy na udane starty Maćka Krężela w
narciarstwie alpejskim w kategorii słabowidzących, jeżdżącego z utalentowaną
narciarką przewodniczką Anną Ogarzyńską. Czołowe lokaty tej pary w ostatnich
zawodach IPCAS i w cyklu Pucharów Europy mogą świadczyć o rosnącej formie i
dobrym przygotowaniu do igrzysk. Oby tylko warunki pogodowe nie pokrzyżowały
ostatniej fazy przygotowań.
Program sportowy igrzysk obejmuje:
• narciarstwo alpejskie kobiet: slalom, slalom gigant, supergigant,
superkombinację, zjazd, snowboard cross;
• narciarstwo alpejskie mężczyzn: slalom, slalom gigant, supergigant,
superkombinację, zjazd, snowboard cross;
• narciarstwo biegowe kobiet: 1 km sprint, 5 km i 15 km (12 km –
kategorie na siedząco);
• narciarstwo biegowe mężczyzn: 1 km sprint, 10 km i 20 km (15 km –
kategorie na siedząco);
• narciarstwo biegowe (mieszane): sztafeta open 4 x 2,5 km, sztafeta
mix
4 x 2,5 km;
• biathlon kobiet: 6 km, 10 km, 12,5 km;
• biathlon mężczyzn: 7,5 km, 12,5 km, 15 km;
• hokej (w pozycji siedzącej na sledgach) – 8 drużyn męskich;
• curling na wózkach - 10 zespołów mieszanych.
W narciarstwie zjazdowym, biegowym i biathlonie zawodnicy startują w
trzech grupach schorzeń (osoby niewidome i słabowidzące, zawodnicy z
uszkodzeniami narządu ruchu startujący w pozycji stojącej, zawodnicy z
uszkodzeniami narządu ruchu startujący w pozycji siedzącej na specjalnym
sprzęcie typu sledge w narciarstwie biegowym), czy mono-ski w narciarstwie
zjazdowym czyli w danej konkurencji dostępne są tylko trzy komplety medali.
Nowy sport w programie zimowych igrzysk, ale wykazany jako konkurencja w
narciarstwie alpejskim – snowboard cross – rozgrywany będzie tylko w pozycji
stojącej.
Miejsca zawodów, ceremonii i usytuowanie wiosek:
Rejon Klaster Przybrzeżny
Stadion Olimpijski „Fiszt” – ceremonia otwarcia i ceremonia zamknięcia
igrzysk.
Centrum curlingowe „Ice Cube” – curling na wózkach (obiekt pomieści 3 tys.
widzów).
Arena lodowa „Szajba” – hokej na sledgach (7 tys. miejsc dla publiczności).
Wioska paraolimpijska dla zawodników hokeja i curlingu (dla ok. 350 osób).
Zajmuje obszar 72 hektarów. Położona 7 km od lotniska, 1 km od Parku
Olimpijskiego,
32 km od miasta Soczi i ok. 60 km od wioski górskiej. Obejmuje 47 budynków
wysokości od 1 do 4 pięter.
Rejon Klaster Górski
Kompleks sportowy „Laura” – narciarstwo biegowe i biathlon (1450 m n.p.m.,
widownia pomieści 9,6 tys. kibiców).
Centrum alpejskie „Roza Chutor” – narciarstwo alpejskie i snowboard cross
(widownia na 10 tys. widzów, finisz na wysokości 950 m n.p.m.).
Główna wioska paraolimpijska – dla zawodników narciarstwa alpejskiego (dla
ok. 700 osób). Będą się tu odbywać ceremonie powitania poszczególnych
reprezentacji narodowych i codzienne odprawy szefów misji. Wioska położona jest
na wysokości
1100 m n.p.m. i zajmuje 32 hektary. Usytuowano ją w odległości 56 km od lotniska i
3 km od centrum alpejskiego.
Nordic Sport Housing – miejsce noclegowe o charakterze hotelowym dla
zawodników narciarstwa biegowego i biathlonu (ok. 300 osób). 1450 m n.p.m., 1
km od obiektu „Laura”.
Telewizyjne przekazy z zawodów w Soczi będą transmitowane za
pośrednictwem amerykańskiej stacji NBC, brytyjskiego Channel 4 oraz EBU (na
Europę). Niedługo zostaną ogłoszone kolejne porozumienia. Międzynarodowy
Komitet Paraolimpijski zapowiedział najbardziej wszechstronny przekaz online w
historii zimowych igrzysk paraolimpijskich: przeszło 300 godzin sportu na żywo za
pośrednictwem strony
www.paralympic.org. Obejrzymy ceremonie otwarcia i zamknięcia oraz codzienne
przekazy na żywo jakości HD, dostępne na czterech niezależnych kanałach, z
których każdy poświęcony będzie jednemu sportowi; kolejny – piąty kanał – będzie
zawierał mieszankę sportów. Po zakończeniu każdego dnia zawodów będzie
można odtworzyć wydarzenia na www.youtube.com/Paralympic.SportTV (video on
demand). Będą też działać platformy społecznościowe – Facebook i Twitter.
Soczi – miasto igrzysk
Stolica igrzysk liczy około 400 tys. mieszkańców reprezentujących ponad 100
narodowości. Wchodzi w skład Kraju Krasnodarskiego, którego ludność to około
5,1 mln osób. Leży w unikatowej strefie klimatycznej nad Morzem Czarnym, u
podnóża gór Krasnej Polany. Terytorium Soczi obejmuje powierzchnię 200 tys.
hektarów, w tym 30 tys. hektarów dendrariów, ogrodów botanicznych i strzeżonych
rezerwatów przyrody z unikalną florą i fauną. Soczi znane jest z wyjątkowego
połączenia klimatu śródziemnomorskiego z alpejskim. Średnia grubość pokrywy
śnieżnej w górach wynosi 2 metry. W zimie temperatura utrzymuje się poniżej zera,
lecz silne mrozy bywają bardzo rzadko.
Igrzyska Soczi 2014 będą najbardziej kompaktowe w całej historii zimowych
igrzysk olimpijskich. Po raz pierwszy w historii olimpiad zimowych powstał jednolity
Park Olimpijski (Klaster Nadbrzeżny), mogący przyjąć jednocześnie około 75 tys.
gości. Dla wygody pieszych wszystkie obiekty do zawodów na lodzie leżą blisko
siebie. Natomiast obiekty Klastra Górskiego na Krasnej Polanie znajdują się w
odległości zaledwie 30 minut jazdy od Parku Olimpijskiego, a dojeżdża się do nich
nową linią kolejową. Są tam obiekty sportowe przeznaczone dla dyscyplin
rozgrywanych na śniegu, górska wioska olimpijska, hotele i inne budowle
infrastruktury.
Igrzyska w Soczi będą najbardziej innowacyjne i najbardziej „zielone” w całej
historii współczesnego ruchu olimpijskiego. Na jeden obiekt olimpijski przypada
około dziesięciu „zielonych” rozwiązań innowacyjnych. W projektach zastosowano
nowoczesne technologie oszczędzające energię i zasoby (systemy odzysku ciepła,
zwrotnego zaopatrzenia w wodę i wykorzystania wody deszczowej, technologie
podwójnego funkcjonowania ogrzewania/oziębiania, energooszczędnego
oświetlenia itp.). Olimpijskie obiekty budowlane przeszły obowiązkową certyfikację
na zgodność z międzynarodowymi „zielonymi” normami LEED i BREEAM.
Koszty organizacji igrzysk są rekordowe. Korporacja państwowa Olimpstroj,
odpowiedzialna za budowę aren sportowych i obiektów infrastruktury, szacuje, że
przekroczą one 1,5 bln rubli, czyli 50 mld dolarów. To prawie pięć razy więcej niż
zakładano w 2007 roku (12 mld USD). Żadna z dotychczasowych olimpiad – letnich
i zimowych – nie była tak droga. Nawet ta w Pekinie, której koszty nie przekroczyły
40 mld dolarów.
Ponad 1 bln rubli (33,3 mld USD) to pieniądze inwestorów. Duża część tych
środków została im jednak w różny sposób zrefundowana przez państwo. Eksperci
tłumaczą, że koszty igrzysk są tak wielkie, ponieważ inwestorzy zaliczają do
projektów olimpijskich wszystko, co budują w Soczi, nawet korporacyjne hotele.
W ramach przygotowań do igrzysk w Soczi powstało 235 obiektów. Wśród
nich 11 to nowe obiekty olimpijskie łącznie na 88,2 tys. miejsc. Przy ich budowie
pracowało ponad 50 tys. robotników i inżynierów. Do realizacji projektu
olimpijskiego zatrudniono przeszło 230 tys. osób. Igrzyska będzie obsługiwało 25
tys. wolontariuszy przeszkolonych w ośrodkach wolontariatu, utworzonych przy 26
czołowych wyższych uczelniach rosyjskich.
Oprócz obiektów olimpijskich powstały również:
• cztery uzdrowiska z narciarstwem zjazdowym, obliczone na 42 tys.
turystów, o ogólnej długości tras zjazdowych ponad 150 km;
• ponad 367,3 km dróg i mostów, ponad 201 km linii kolejowych, 22
tunele;
• 480 km gazociągów niskociśnieniowych oraz wysokociśnieniowy
gazociąg Dżubga-Soczi o długości 174 km, w tym 151 km na dnie morza;
• 4 elektrociepłownie i 1 centrala ciepłownicza, 18 podstacji o mocy
całkowitej ponad 1208 MW; ponad 550 km elektroenergetycznych linii
przesyłowych wysokiego napięcia;
• ponad 690 km sieci infrastruktury komunalnej, oczyszczalnie ścieków
gospodarczych i komunalnych o wydajności 255 tys. m3 na dobę;
• ponad 100 hoteli i obiektów do zakwaterowania gości igrzysk, a w nich
ponad 27,1 tys. pokoi.
• 74 obiekty edukacyjne, zdrowotne, kulturalne, kultury fizycznej i sportu;
2
• 566 domów i 967,4 tys. m nawierzchni drogowych i chodników dla
pieszych, 33 parkingi, w tym również wielopoziomowe.
Przeprowadzenie igrzysk olimpijskich i paraolimpijskich w Soczi będzie z
pewnością impulsem do dalszego rozwoju miasta, Kraju Krasnodarskiego i całej
Rosji. Nowo powstałe i zmodernizowane w ramach przygotowań do igrzysk obiekty
infrastruktury sportowej, komunalnej i komunikacyjnej mają ogromne znaczenie dla
poprawy jakości życia mieszkańców Soczi, jak również dla rozwoju społecznogospodarczego Kraju Krasnodarskiego.
Igrzyska 2014 roku mają pomóc w przekształceniu Soczi z uzdrowiska
letniego, popularnego raczej wśród Rosjan, w uzdrowisko całoroczne na poziomie
światowym.Zgodnie z rządowym planem utworzenia środowiska bez barier, zimowe
igrzyska paraolimpijskie 2014 roku w Soczi będą sprzyjać aktywnemu włączaniu
osób niepełnosprawnych do pełnowartościowego życia w społeczeństwie
rosyjskim. Igrzyska określą nowe normy planowania przestrzennego miast,
ponieważ wszystkie obiekty sportowe i infrastruktura powinny uwzględniać
potrzeby osób niepełnosprawnych.
Jednym z przykładów spuścizny igrzysk jest Rosyjski Międzynarodowy
Uniwersytet Olimpijski (RMUO), działający od września 2013 roku w Soczi. To
pierwsza tego typu placówka na świecie, a w założeniach jej absolwenci mają być
ekspertami w dziedzinie zarządzania sportem. W gronie 27 studentów z czternastu
krajów świata są także gwiazdy światowego sportu. Jedną ze studentek RMUO jest
Otylia Jędrzejczak, mistrzyni olimpijska w pływaniu. W programie studiów
przewidziano zajęcia z zakresu zarządzania i marketingu sportowego, historii
sportu i ruchu olimpijskiego, prawa sportowego, administrowania obiektami
sportowymi oraz organizacji imprez sportowych, ze szczególnym uwzględnieniem
igrzysk olimpijskich – podczas olimpiady w Soczi studenci mają zapewniony staż w
komitecie organizacyjnym imprezy.
Monika Maniak-Iwaniszewska
W czasie igrzysk do zdobycia będą 72 komplety medali:
(W kolejności poniżej podajemy liczbę medali: sport – mężczyźni,
kobiety, konkurencje mieszane, razem)
Narciarstwo alpejskie (zjazdowe) i snowboard cross – 16, 16, 0, 32
Biathlon i narciarstwo biegowe – 18, 18, 2, 38
Hokej na slegach – 0, 0, 1, 1
Curling na wózkach – 0, 0, 1, 1
Razem – 34, 34, 4, 72
Program XI Zimowych Igrzysk Paraolimpijskich Soczi2014
07.03.2014
Ceremonia otwarcia (Stadion Olimpijski Fiszt) godz.20:00
08.03.2014
Hokej na sledgach (Szajba Arena)
9:30-11:30
13:00-15:00
16:30-18:30
20:00-22:00
Curling na wózkach (Ice Cube)
09:30-12:30
15:30-18:30
Narciarstwo alpejskie (Roza Chutor)
M/K Zjazd wszystkie klasy
10:00-13:10
Biathlon (Laura)\\
M 7.5 km, K 6 km siedząc
10:00-11:35
Stojąc, niewidomi
12:00-15:00
09.03.2014
Hokej na sledgach (Szajba Arena)
09:30-11:30
13:00-15:00
16:30-18:30
20:00-22:00
Curling na wózkach (Ice Cube)
09:30-12:30
15:30-18:30
Narciarstwo alpejskie (Roza Chutor)
M supergigant
wszystkie klasy
10:00-12:35
Narciarstwo biegowe (Laura)
M 15 km siedząc
10:00-11:35
K 12 km siedząc
12:30-14:20
10.03.2014
Curling na wózkach (Ice Cube)
09:30-12:30
15:30-18:30
Narciarstwo alpejskie (Roza Chutor)
K supergigant, wszystkie klasy
10:00-11:35
Narciarstwo biegowe (Laura)
M 20 km techniką klasyczną
K 15 km techniką klasyczną
Stojąc niewidomi
10:00-15:20
11.03.2014
Hokej na sledgach (Szajba Arena)
09:30-11:30
13:00-15:00
16:30-18:30
20:00-22:00
Curling na wózkach (Ice Cube)
09:30-12:30
15:30-18:30
Narciarstwo alpejskie (Roza Chutor)
Superkombinacja, wszystkie klasy
09:30-12:00
15:30-18:10
Biathlon (Laura)\\
M 12.5 km, K 10 km sedząc
10:00-12:25
Stojąc niewidomi
13:00-16:25
12.03.2014
Hokej na sledgach (Szajba Arena)
Play-off 5-8
16:00-18:00
20:00-22:00
Curling na wózkach (Ice Cube)
09:30-12:30
15:30-18:30
Narciarstwo biegowe (Laura)
M/K 1 km, sprint techniką dowolną
Kwalifikacje wszystkie klasy, półfinały i finały
12:30-15:30
13.03.2014
Hokej na sledgach (Szajba Arena)
Półfinały
13:00-15:00
20:00-22:00
Curling na wózkach (Ice Cube)
09:30-12:30
15:30-18:30
Narciarstwo alpejskie (Roza Chutor)
M salom, wszystkie klasy
16:00-17:30
19:00-20:25
14.03.2014
Hokej na sledgach (Szajba Arena)
Mecz o 7-8 miejsce
13:00-15:00
Mecz o 5-6 miejsce
20:00-22:00
Curling na wózkach (Ice Cube)
09:00-12:00
14:00-17:00
19:00-22:00
Narciarstwo alpejskie (Roza Chutor)
M/K snowboard cross
10:00-12:20
W slalom wszystkie klasy
16:00-17:00
19:00-20:05
Biathlon (Laura)\\
M 15 km, K 12.5 km siedząc
10:00-12:00
Stojąc niewidomi
12:30-17:20
15.03.2014
Hokej na sledgach (Szajba Arena)
Mecz o brązowy medal
13:00-15:00
Mecz o złoty medal
20:00-22:00
Curling na wózkach (Ice Cube)
Półfinał
09:30-12:30
Mecze o brązowy i złoty medal
15:30-18:55
Narciarstwo alpejskie (Roza Chutor)
M slalom gigant, wszystkie klasy
09:30-11:30
13:00-15:00
Narciarstwo biegowe (Laura)
Sztafeta mieszana 4 x 2,5 km, wszystkie klasy
10:00-11:30
Sztafeta otwarta 4 x 2.5 km, wszystkie klasy
12:00-13:30
16.03.2014
Narciarstwo alpejskie (Roza Chutor)
W slalom gigant, wszystkie klasy
09:30-11:00
19:00-14:25
Narciarstwo biegowe (Laura)
M 10 km techniką dowolną
K 5 km techniką dowolną
Stojąc niewidomi
10:00-12:25
M 10 km, K 5 km siedząc
12:30-14:45
Ceremonia zamknięcia (Stadion Olimpijski Fiszt) godz.20:00
aaa
paraolimpiady
Skromna ekipa na Soczi
O nominacjach paraolimpijskich i przygotowaniach polskich
sportowców do igrzysk opowiada prezes PZSN „Start” Łukasz Szeliga.
– Panie Łukaszu, jak przebiegają przygotowania
niepełnosprawnych sportowców do igrzysk w Soczi?
– Realizowane są zgodnie z planem, choć zaistniało parę sytuacji, które nie
powinny się wydarzyć. Zakończyliśmy współpracę z trenerem alpejczyków –
Mateuszem Herdą. Jego obowiązki przejęła Ania Ogarzyńska, jednocześnie
przewodniczka Macieja Krężela. Ja również włączyłem się w pomoc trenerską. Z
powodu deficytu śniegu w kraju musieliśmy przenieść treningi na lodowiec w
Austrii. Biegaczom też to utrudniało przygotowania do igrzysk. Niestety, ze startu
zrezygnowała Kasia Rogowiec, nasza medalistka z Turynu i Vancouver. Pół roku
temu urodziła dziecko i nie zdążyła wrócić do formy, która by dawała wyniki, do
jakich Kasia nas przyzwyczaiła. W swoim oświadczeniu napisała, że jeździ na
zawody, by zwyciężać, a nie po to, by być tłem dla innych. Dla narciarzy biegowych
mamy dwa miejsca w Soczi. Najprawdopodobniej reprezentować nas będzie Witold
Skupień i Kamil Rosiek, liczymy na miejsca w pierwszej dziesiątce.
– Ilu alpejczyków znajdzie się w Soczi?
– Pięć osób, a kto – zobaczymy po zawodach w La Molina w Hiszpanii. Na
pewno zagwarantowane miejsce mają Krężel i Ogarzyńska. Maciek jest po
badaniach lekarskich i ma zweryfikowaną klasę sportową, czyli zostały rozwiane
wątpliwości co do jego grupy wzrokowej.
– A kto wystartuje z grupy niewidomych i słabowidzących?
– Jak wspomniałem wcześniej: Ogarzyńska i Krężel. Co do reprezentantki
„Crossu”: Ania Kosińska zrezygnowała z możliwości współpracy z kadrą narodową,
nie zgodziła się na zmianę przewodnika na bardziej doświadczonego w sportowej
jeździe niż jej dotychczasowy przewodnik. To spowodowało, że nie jest obecnie w
najwyższej formie i ma słabsze „race-punkty” od pozostałych alpejczyków
ubiegających się o miejsca w składzie na IP w Soczi. Będziemy mieli w Soczi
przedstawiciela nowej dyscypliny sportowej, która po raz pierwszy pojawi się w
programie zimowych IP – para-snowboardu. W tej konkurencji barw narodowych
będzie bronił Wojtek Taraba z Krakowa.
– Jak policzyłem, w ekipie może się znaleźć góra ośmiu sportowców.
– Na to wygląda. Oprócz nich wyjadą jeszcze trenerzy, serwisanci,
przewodnicy, fizjoterapeutka, lekarz (Wojciech Gawroński). Szefem ekipy będzie
Monika Maniak-Iwaniszewska. Wśród osób towarzyszących będę ja i prezes
PKPAR-u Longin Komołowski. W sumie niespełna 20 osób. Nominacje
paraolimpijskie zostaną wręczone 1 marca w Pałacu Prezydenckim, następnego
dnia wylatujemy, a wracamy z Soczi 18 marca.
– Czy zawodnicy poznali trasy zjazdowe i biegowe?
– Kilkoro z nich tam startowało. Biegał Rosiek i Skupień. Jeżeli chodzi o
alpejczyków, to poznaliśmy trasy podczas Pucharu Świata w 2013 roku, choć z
pięciu zaplanowanych konkurencji nie odbyły się trzy. Padał deszcz, trasy były zbyt
grząskie i miękkie. Jeżeli zastaniemy tam regularną zimę, to organizatorzy na
pewno dobrze przygotują stoki.
– Jakie mamy szanse na dobre miejsca?
– Kasia Rogowiec nie jedzie, więc o medal będzie trudno. Maciej Krężel
wystartuje w czterech konkurencjach: slalomie, slalomie gigancie, supergigancie i
superkombinacji. Liczymy na wysokie pozycje, łącznie z medalowymi. Andrzej
Szczęsny walczy o miejsce w czołowej ósemce. Jeżdżący na siedząco Igor
Sikorski i Rafał Szumiec mogą być w drugiej dziesiątce. W każdej z konkurencji
wystartuje po kilkudziesięciu zawodników, więc walka będzie zacięta.
– Cóż, wypada życzyć sportowcom jak najlepszych wyników, bo w to, że
będą dawać z siebie wszystko, nie wątpimy.
Z Łukaszem Szeligą rozmawiał Andrzej Szymański
aaa
kręgle
Pucharowe zakończenie roku
Puchar Łuczniczki, rozgrywany cyklicznie od wielu lat na kręgielni
klasycznej w Tucholi, przez dobre kilka miesięcy stał pod wielkim znakiem
zapytania z powodu problemu ograniczonych finansów, znanego wielu
organizatorom imprez sportowych. Upór i starania Ewy i Andrzeja Sargalskich
przyniosły w końcu efekt. Te tak oczekiwane zawody odbyły się tuż przed
zakończeniem roku i wyjątkowo – w nieco odmiennej formule.
Całość rozgrywek została podzielona na trzy etapy. Pierwsze dwa stanowiły
eliminacje w dwóch terminach, a ostatni – finał. Dzięki takiemu systemowi
rozwiązano problem nadmiaru uczestników, których gościnna Tuchola nie byłaby w
stanie jednorazowo pomieścić. W poprzednich latach turniej cieszył się tak dużą
popularnością, że często pojawiały się kłopoty z zakwaterowaniem i organizacją
posiłków dla wszystkich chętnych. Ponadto kręglarze dla jednej godziny gry musieli
czasami przebywać na miejscu nawet trzy doby.
Eliminacje rozgrywane były według tych samych, znanych niemal wszystkim
zawodnikom, zasad gry i regulaminu. Zaledwie kilka debiutujących na zawodach
osób należało poinstruować, aby turniej przebiegał płynnie. Zresztą nad tą sferą
czuwała sędzia główny – Ewa Iwicka. Zna ona doskonale środowisko niewidomych
i słabowidzących, gdyż prowadziła już wiele naszych zawodów na tutejszej
kręgielni.
Na pierwszy termin eliminacji przyjechali głównie zawodnicy okolicznych
klubów, mając w perspektywie kolejną podróż do Tucholi – powrót na finałową
rozgrywkę. Z 24 osób reprezentujących 6 klubów do finału mogła się
zakwalifikować jedynie trójka najlepszych w każdej kategorii. Z uwagi na liczbę
startujących, pewną klasyfikację do finału miały zawodniczki w kat. B1, B2 i B3. W
drugim terminie eliminacji sytuacja taka dotyczyła kategorii B1 i B2 mężczyzn
(startowało wówczas 20 zawodników z 9 klubów).
Oczywiście prawdziwa walka czekała zawodników podczas rywalizacji
finałowej. Najgorętsze zmagania tradycyjnie już toczyli zawodnicy kat. B2. Anna
Barwińska („Omega” Łódź) po raz kolejny nie dała szans swoim rywalkom. Jej
wynik 680 zbitych kręgli wystarczył z nawiązką. Tuż za nią uplasowała się Maria
Kieloch („Morena” Iława), trzecia zaś, za to aż z pięcioma dziewiątkami, była Maria
Harazim („Karolinka” Chorzów).
O poziomie gry grupy B2 kobiet niech świadczy fakt, iż wynik z piątego
miejsca w tej kategorii dałby złoto w B3. Wśród mężczyzn daleko w tyle rywali
pozostawił Władysław Wakuliński („Łuczniczka” Bydgoszcz). 717 p. dało mu sporą
przewagę nad wynikiem 656 zbitych kręgli aktualnego mistrza Europy Mieczysława
Kontrymowicza („Warmia i Mazury” Olsztyn). Mieczysław o swoje drugie miejsce
stoczył bój z Janem Smołą („Morena” Iława). Zadecydował ostatni rzut – na 120
oddanych. Aby znaleźć się na drugim stopniu podium, musiał przewrócić 7 kręgli.
No i udało się – zawodnik z Iławy przegrał zaledwie jednym punktem. W kategorii
B3, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, zabrakło większości liderów i rywalizacja
przebiegała bez rewelacji punktowych. Tuchola zmniejsza handicap dla tej kategorii
i stąd taki układ rezultatów. Przy dużej prędkości rzutu wykonywanego z rozbiegu
zanikają swoiste cechy tutejszej kręgielni i zaledwie mała pomyłka w kierunku
zmniejsza zdecydowanie liczbę spadających kręgli.
W kat. B1 kobiet zwyciężyła, bardzo dobrym wynikiem 605 p., Salomea
Walkowiak („Pogórze” Tarnów). Sukces Salomei jest tym bardziej wart
zauważenia, że pokonała większość faworytek tej kategorii. U mężczyzn, z
identycznym wynikiem, zwyciężył Piotr Dudek z „Pionka” Włocławek. Nie powiodło
się natomiast Grzegorzowi Lisińskiemu, również z „Pionka” – zdobył tylko 391 p.,
choć jego wynik z eliminacji wystarczyłby z nawiązką na złotą statuetkę w finale. W
kat. B1 stanął do rywalizacji również dawno niewidziany na kręgielniach prezes
klubu „Morena” Iława Stanisław Piasek. Ten doświadczony zawodnik potrafił
wcześniej, tutaj w Tucholi, zaskoczyć rywali, lecz tym razem zakończył rywalizację
bez sukcesu, choć z niezłym wynikiem.
Kolejne gry półfinałowe i finałowe obfitowały w ciekawe wyniki. Analiza
osiągnięć wskazuje, iż końcowe rezultaty były dalece nieprzewidywalne. Kręgielnia,
tak dobrze znana naszym zawodnikom, potrafi ich jednak zaskakiwać. Kto po
półfinałach czuł się pewnie, mógł się grubo pomylić. Wielu zwycięzców z eliminacji
poległo w ostatecznej rozgrywce.
Zawody w Tucholi okazały się ciekawą imprezą z odważną formułą. Czy w tej
postaci będą rozgrywane cyklicznie – jeszcze nie ma pewności. Jest to bez
wątpienia śmiałe poszukiwanie nowych rozwiązań, lepiej wpisujących się w
aktualne sportowe realia, i próba uatrakcyjnienia rywalizacji.
To, co zostało po dawnym Pucharze Łuczniczki, to obdarowywanie
zwycięzców statuetkami bydgoskiej „Łuczniczki” i dodatkowe nagrody dla
większości uczestników. Po zakończeniu i dekoracjach imprezę uświetniła
uroczysta kolacja i zabawa niemal sylwestrowa, bo tuż przed nadejściem nowego
2014 roku. W środowisku kręglarskim jak dotąd żadna impreza nie odbywała się na
przełomie lat. A przecież warto się spotkać w tym czasie i wypić lampkę szampana
za sukcesy i powodzenie w nowym roku, czego również życzę Czytelnikom
czasopisma „Cross”!
IX Puchar Łuczniczki 2013
29-31.12.2013 r., Tuchola, (finał)
Kobiety
B1
1. Salomea Walkowiak („Pogórze” Tarnów) 605 p.
2. Karolina Trojan („Łuczniczka” Bydgoszcz) 586 p.
3. Regina Szczypiorska („Morena” Iława) 561 p.
B2
1. Anna Barwińska („Omega” Łódź) 680 p.
2. Maria Kieloch („Morena” Iława) 669 p.
3. Maria Harazim („Karolinka” Chorzów) 650 p.
B3
1. Magdalena Kajzer („Karolinka” Chorzów) 622 p.
2. Zofia Sarnacka („Warmia i Mazury” Olsztyn) 591 p.
3. Łucja Grochowska-Pilzek („Jutrzenka” Częstochowa) 578 p.
Mężczyźni
B1
1. Piotr Dudek („Pionek” Włocławek) 605 p.
2. Jan Laskowski („Łuczniczka” Bydgoszcz) 576 p.
3. Mirosław Kolatowicz („Łuczniczka” Bydgoszcz) 485 p.
B2
1. Władysław Wakuliński („Łuczniczka” Bydgoszcz) 717 p.
2. Mieczysław Kontrymowicz („Warmia i Mazury” Olsztyn) 656 p.
3. Jan Smoła („Morena” Iława) 655 p.
B3
1. Tomasz Ćwikła („Morena” Iława) 676 p.
2. Janusz Polakowski („Zryw” Słupsk) 657 p.
3. Ireneusz Stankiewicz („Łuczniczka” Bydgoszcz) 631 p.
Piotr Dudek
aaa
wiadomości
Szachy
Turniej szachowy w Pradze
W dniach od 10 do 17 stycznia 2014 r. w stolicy Czech, w hotelu Olimpik,
odbył się licznie obsadzony otwarty turniej szachowy, będący częścią XIII
Międzynarodowego Festiwalu Szachowego CZECH TOUR 2013/2014. W turnieju A
wzięło udział 187 zawodników, w tym sześciu członków kadry Stowarzyszenia
„Cross”: Piotr Dukaczewski, Dawid Falkowski, Rafał Gunajew, Andrzej Migala,
Ryszard Suder i Jacek Stachańczyk. W turnieju B startowało 120 szachistów.
Najwyżej z naszych zawodników – na 28. miejscu – uplasował się Piotr
Dukaczewski. Mimo porażki w pierwszej rundzie ze słabszym przeciwnikiem, grał
równo i skutecznie. Także bardzo dobrze radził sobie Ryszard Suder. Rafał
Gunajew, nasz czołowy zawodnik, był w zdecydowanie słabszej formie. Zajął 64.
miejsce.
Wyniki końcowe:
1. im Sergei Sergienko(Rosja) 7 p.
2. im Ekaterina Atalik (Turcja) 7 p.
3. im Sergei Matsenko (Rosja) 7 p.
...
28. Piotr Dukaczewski 6 p.
38. Jacek Stachańczyk 5,5 p.
55. Ryszard Suder 5 p.
64. Rafał Gunajew 5 p.
75. Andrzej Migala 5 p.
111. Dawid Falkowski 4 p.
Biegi
Chomiczówka na dobry początek
Tradycyjnie już w trzecią niedzielę stycznia odbyło się w Warszawie
bielańskie święto biegania, na które złożyły się dwie coroczne imprezy: XXXI Bieg
Chomiczówki i IX Bieg o Puchar Bielan. W tym roku, wbrew pogodowym obawom
organizatorów, w obu biegach wystartowało łącznie ponad 1200 osób. Od
pierwszego biegu w 1984 roku do wyścigu na Chomiczówce stają zawodnicy z
klubu „Syrenka” Warszawa. Wiesiek Miech startuje od początku, po nim powoli
zaczęli przyłączać się inni – i tak od lat nasi biegacze są tu zawsze obecni. Cieszy
również, że zarazili pasją swoich znajomych i członków rodzin, którzy czasem
startują jako przewodnicy, czasem walczą w pojedynkę. Od kiedy częścią imprezy
stał się bieg o Puchar Bielan na 5 km, wybierają między dystansami. W tym roku
nasi zawodnicy zdecydowanie wybrali krótszy bieg, a z „15” zmierzył się tylko Jacek
Ziółkowski, który osiągnął czas 1:06:51. Jacek był też najlepszy wśród naszych
zawodników na dystansie 5 km, jego czas: 0:23:32. Do wyścigu stanęli prawie
wszyscy weterani biegania z „Syrenki”: drugi na mecie był Wiesiek Miech (0:26:51),
trzeci Heniek Groszkowski (0:28;22). Po nich w kolejności przybiegli Ryszard Sawa
z synem Jackiem, Piotr Jankowski, Maciej Dąbrowski z Aleksandrą Karaś i Jan
Michalik z przewodnikiem Zygmuntem Grzelakiem.
Sezon startowy naszych biegaczy możemy więc uznać za otwarty. Kolejny
bieg uliczny, w którym na pewno ich zobaczymy, to półmaraton w Wiązownie, który
odbędzie się 2 marca.
Adam Baranowski
Zaszczytne odznaczenia
Gala Mistrzów „Olimpu”
Zeszłoroczna Gala Mistrzów Związku Kultury Fizycznej „Olimp” odbyła się
dość szumnie... w dosłownym tego słowa znaczeniu. Szalejący nad całym krajem
orkan Ksawery skutecznie utrudnił lub wręcz uniemożliwił przyjazd wielu
zaproszonym gościom.
Hotel „Star-Dadaj” jak zawsze przywitał sportowców serdecznie, otwierając
szeroko swe mocno ośnieżone podwoje. Na szczęście Ksawery nie nękał zbyt
długo i obrał na swój cel południe Polski. Tak więc, zgodnie z planem, rozpoczęła
się kolejna już gala – święto tych, którzy swój pot, krew i łzy ronili na torach,
szosach i strzelnicach.
Wśród zaproszonych gości, obok zawodników i trenerów, znaleźli się
przedstawiciele Ministerstwa Sportu i Turystki oraz Państwowego Funduszu
Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych – głównych donatorów, dzięki którym ZKF
„Olimp”, pod wodzą Piotra Łożyńskiego, miał możliwość zorganizowania wielu
fantastycznych imprez sportowych. A było ich sporo, bo aż 14 konkurencji
mistrzowskich w kolarstwie torowym i szosowym, 12 imprez rangi mistrzowskiej w
strzelectwie laserowym i 10 w pneumatycznym. Na zawodach tych oraz innych
imprezach rangi międzynarodowej i krajowej trofea wywalczyło aż 71 zawodników.
Pięknymi statuetkami oraz burzą oklasków zostali nagrodzeni przede wszystkim
złoci medaliści mistrzostw świata w kolarstwie, które odbyły się w Kanadzie – Iwona
Podkościelna i Marcin Polak z klubu „Hetman” Lublin. Są to również posiadacze
pokaźnej kolekcji złotych medali zdobytych na krajowych szosach. Pomimo
nieobecności na gali także Anna Harkowska z olsztyńskiego klubu „Warmia i
Mazury” otrzymała gromkie brawa za zdobyte dwa kanadyjskie srebra. Wśród
nagrodzonych kolarzy znaleźli się również: Tomasz Olechno, Agata Broda, Marta
Pekar oraz Roger Głogowski. Przyszła też kolej na strzelców. Swój triumf święciły
świeżo upieczone „złotka” z „Warmii i Mazur”, które w drużynowych mistrzostwach
Polski po dwakroć – w pozycjach stojąc i leżąc – sięgnęły po najwyższe laury.
Razem z nimi świętowali ich klubowi koledzy, którzy mogą się poszczycić jednym
złotym medalem, bowiem drugi wywalczyła ekipa z Przemyśla. Pamiątkowe
statuetki trafiły także w ręce multimedalistów w strzelectwie pneumatycznym i
laserowym, między innymi Wiolety Zarzeckiej („Morena” Iława), Jerzego
Załomskiego („Pionek” Bielsko-Biała) i Adama Kielara („Podkarpacie” Przemyśl).
Listę nagrodzonych zamknęła Aleksandra Janczek, która ustrzeliła w tym roku
same złote medale. Wszyscy nagrodzeni otrzymali również upominki.
Ukoronowaniem wieczoru była uroczysta kolacja bankietowa przy dźwiękach
szlagierów serwowanych przez didżeja. Zabawa zakończyła się grubo po północy.
Adrian Hibner
aaa
goalball
Zmiany w przepisach gry
Według danych Światowej Federacji Sportu Niewidomych (IBSA)
goalball jest najbardziej rozpowszechnionym na świecie sportem
paraolimpijskim – uprawia się go w ponad 100 krajach świata. Mimo że
początki gry dzwoniącą piłką datuje się na 1946 rok, jej zasady wciąż
ewoluują. Dyscyplina nieustannie się rozwija – praktycznie co 4 lata
ogłaszane są nowe reguły gry. Po igrzyskach w Londynie z całego świata
wpłynęło ponad 100 propozycji zmian! Nic dziwnego, że opracowanie nowych
przepisów zajęło najtęższym głowom goalballowego środowiska dość dużo
czasu.
Pierwszy turniej, podczas którego testowano proponowane zmiany, odbył się
w styczniu 2013 roku w Finlandii. Ich opracowaniem zajmuje się Podkomitet
Goalballu przy IBSA, który po zakończeniu każdych igrzysk paraolimpijskich zbiera
sugestie dotyczące modyfikacji regulaminu. Na ostateczną wersję reguł przyszło
nam poczekać nie do września 2013, jak wcześniej zapowiadano, lecz aż do
początku stycznia bieżącego roku. Nowy regulamin obowiązuje do 2017 roku. W
obecnej postaci ma aż 60 stron! (Wersja obowiązująca do końca 2013 roku miała
ich 38). Wbrew obietnicom członków Podkomitetu Goalballu, którzy mieli dołożyć
starań, by usunąć nadmiar zbyt szczegółowych regulacji, gąszcz nowych zasad
może przyprawić o zawrót głowy nawet doświadczonych zawodników, trenerów i
sędziów. Warto zatem dokładniej przyjrzeć się świeżym zmianom, aby rozwiać
wątpliwości i nie popełnić na boisku gafy wynikającej z nieznajomości przepisów
gry.
Trzeci rzut
Chyba najpoważniejszą modyfikacją, którą przyniósł ze sobą nowy
regulamin, jest zniesienie ograniczenia, w myśl którego zawodnik mógł oddać
jedynie dwa rzuty z rzędu. Teraz wykonanie trzeciego i kolejnych rzutów nie
pociąga już za sobą sankcji w postaci rzutu karnego. Znika więc obowiązek liczenia
kolejnych rzutów, który spadał najczęściej na środkowego drużyny, znikają
taktyczne zagrania trenera, który widząc, iż jego zawodnik przygotowuje się do
oddania trzeciego rzutu, prosił o czas dla drużyny w celu przerwania
niebezpiecznej w skutkach akcji; znika wreszcie shot recorder (ang. rejestrujący
rzuty) – jeden z sędziów technicznych. Uproszczeniu uległy również protokoły
meczowe, w których nie zaznacza się już wszystkich oddanych rzutów – ułatwia to
znacząco pracę sędziego sekretarza.
Z jednej strony zniesienie tzw. trzeciego rzutu było postulowane od dawna –
wszak w żadnym sporcie nie istnieją ograniczenia dotyczące intensywności ataku.
Taki krok wymusiła postępująca profesjonalizacja goalballu. Przecież nie można
chronić przeciwników przed zbyt częstą ofensywą najsilniejszego gracza, a takie
zadanie miała ta regulacja. Z drugiej strony możliwość wykonania tylko dwóch
kolejnych rzutów ubarwiała grę, kazała zawodnikom i trenerom zachowywać
trzeźwy umysł i zmuszała do stosowania ciekawych rozwiązań taktycznych.
10 sekund
Inna reguła, której nieprzestrzeganie skutkuje rzutem karnym, została
natomiast zaostrzona! Mowa o zasadzie 10 sekund na oddanie rzutu, które ma
dana ekipa. Do tej pory czas ten był liczony od chwili pierwszego kontaktu drużyny
broniącej z piłką do momentu oddania rzutu przez zawodnika tej drużyny.
Modyfikacja przepisu polega na tym, że teraz stoper odmierzający 10 sekund jest
zatrzymywany dopiero wtedy, gdy piłka po rzucie przekroczy linię środkową boiska.
Zmiana ta ma przeciwdziałać grze pasywnej. Drużyna, której zależało na
utrzymaniu korzystnego dla siebie wyniku, często pod koniec dopuszczalnego
limitu czasu oddawała spowolniony rzut i zyskiwała cenne sekundy, podczas
których piłka leniwie zmierzała w kierunku bramki przeciwnika. Nowy regulamin
nieco utrudnia takie zagrania, gdyż piłka w ciągu 10 sekund musi opuścić połowę
boiska rzucającego, a więc nie może toczyć się zbyt wolno.
Tę zmianę należy ocenić bardzo pozytywnie, bo rozgrywka staje się
ciekawsza i bardziej emocjonująca. Regulacje przeciwdziałające grze pasywnej są
w regulaminach większości gier drużynowych.
Liczba dozwolonych zmian i przerw dla drużyny
Od początku 2014 roku w trakcie każdego meczu trener może poprosić o 4
przerwy dla drużyny oraz dokonać 4 zmian w składzie zespołu zamiast 3, jak było
dotychczas. Przywilej ten ogranicza reguła, która pozwala na wykorzystanie w
drugiej połowie pojedynku tylko 3 przerw i zmian. Jeżeli trener nie wykorzysta
jednej przerwy i jednej zmiany w pierwszej połowie meczu, drużyna je traci.
Pole drużyny
W poprzedniej wersji regulaminu terminem „pole drużyny” (ang. team area)
określano strefę rozciągającą się na 3 metry od linii bramkowej. Obecnie została
ona przedłużona o kolejne 3 metry. Konsekwencji, które pociąga za sobą ta
modyfikacja, jest kilka.
Po zmianach rzut karny za niedozwoloną obronę może być podyktowany
zawodnikowi, który broni piłkę, nie mając kontaktu ze strefą boiska rozciągającą się
na 6 metrów od bramki. Oznacza to, że dwukrotnie zwiększyło się pole, w którym
można przeprowadzać akcje defensywne. Zwiększa to szanse na obronę piłek
będących efektem kontry – szybkiego zagrania przeciwnika – gdyż można
próbować złapać piłkę na całym obszarze odpowiadającym strefie rzutu, bez
konieczności powrotu pod bramkę.
Z drugiej jednak strony zmienia się regulacja dotycząca tzw. krótkich piłek.
Dotychczas, jeżeli piłka po rzucie zatrzymała się przed strefą 3 metrów od bramki
rywali, przeciw drużynie atakującej był dyktowany rzut karny. Obecnie sankcja ta
obowiązuje tylko w sytuacji, gdy piłka nie osiągnie strefy 6 metrów. Jeżeli natomiast
zatrzyma się po rzucie w nowym, szerszym polu drużyny, nie dotykając wcześniej
żadnego z graczy ekipy broniącej, sędzia odgwiżdże piłkę martwą i przywróci ją do
gry.
Ball over
Kolejną poprawką zwiększającą widowiskowość gry, tym razem przez
zniechęcanie do zbyt asekuracyjnej obrony, jest rozszerzenie pojęcia „ball over”. Do
tej pory przepis miał zastosowanie w sytuacji, gdy piłka po obronie była odbijana
poza linię środkową boiska. Wówczas sędzia odbierał piłkę drużynie broniącej i
przekazywał ponownie zespołowi, który atakował. Nowy regulamin zakłada utratę
piłki również wtedy, kiedy jest wybijana przez obrońców na aut jeszcze na własnej
połowie, lecz w strefie neutralnej, czyli w odległości ponad 6 metrów od bramki.
Poza tym do utraty piłki wystarczy, by przeszła ona nie jak do tej pory całością, a
tylko większą częścią swego obwodu na połowę przeciwnika.
Zmiana ta stanowi jednak tylko łagodniejszą wersję proponowanej
modyfikacji. Zauważono, że wielu zawodników woli wybić piłkę na aut i czekać, aż
zostanie ona podana przez sędziów, zamiast próbować złapać odbitą piłkę na
boisku. Postulowano eliminowanie takiego wyręczania się sędziami i dyktowanie
rzutu karnego przeciw graczowi, który 5 razy wybił po obronie piłkę na aut.
Podkomitet Goalballu uznał jednak, że ta propozycja jest zbyt drastyczna, ale
niewykluczone, że w następnej wersji regulaminu pojawią się dalsze zaostrzenia
mające motywować zawodników do większej pracy na boisku.
Niesportowe zachowanie
Nowe reguły ostrzej sprzeciwiają się przejawom niesportowego zachowania.
Zmienione przepisy podają konkretne przykłady zakazanych działań i w razie ich
wystąpienia nakazują bezwzględne dyktowanie rzutów karnych. Do tej pory
sędziowie nie wiedzieli, jak postępować w sytuacji, gdy zawodnik zgniata piłkę,
odkształcając ją. Było to zakazane regułami, jednak nie wskazywały one, że należy
takie zachowanie karać rzutem karnym. Podobny problem dotyczył celowego
kopania piłki przez graczy. W goalballu piłkę należy rzucać rękoma, jednak w celu
pozbycia się jej, gdy czas na rozegranie akcji niebezpiecznie zbliżał się do końca,
zawodnicy często wykopywali piłkę w kierunku autu. Nowy regulamin wyraźnie
zaznacza, że takie działania będą skutkowały zasądzeniem rzutu karnego. To samo
dotyczy umyślnego pocierania piłki w celu zmoczenia jej, co ułatwia rzut niektórym
zawodnikom. Do tej pory przepisy gry milczały na ten temat. Od początku 2014
roku również takie zachowanie grozi rzutem karnym.
Doprecyzowano też procedury dotyczące wydalania z hali, w której
rozgrywane są zawody, nieodpowiednio zachowujących się zawodników i trenerów.
Wydaje się, że nowe przepisy dają sędziom podstawę do częstszego korzystania z
tej kary. Praktyka pokaże, czy rzeczywiście tak się stanie.
Ławka rezerwowych
Nowe reguły doprecyzowują położenie ławki rezerwowych. Jej krawędź ma
się znajdować na wysokości linii ograniczającej pole drużyny, więc w odległości 6
metrów od bramki. Ławka jest otoczona taśmą ze sznureczkiem, która wyznacza
strefę o długości 4 m i szerokości 3 m (zamiast 1 m w myśl poprzednio
obowiązujących zasad). Wszyscy członkowie zespołu nieprzebywający na boisku
muszą pozostawać podczas gry w tej strefie.
Rzuty karne
Ekipa wykonująca każdy drużynowy rzut karny będzie, w myśl nowych
regulacji, wybierać zawodnika drużyny przeciwnej, który ma bronić rzutu. Do tej
pory był to najczęściej zawodnik, który w ukaranej drużynie rzucał jako ostatni.
Zmiany dotyczą również samego wykonywania rzutów karnych. Nowy
regulamin stanowi, że gdy w wyniku wykonywania rzutu karnego drużyna wrzuci
piłkę do własnej bramki, nie jest to zaliczane jako gol samobójczy, lecz skutkuje
jedynie utratą piłki.
Sędziowie
Nowy regulamin wydłuża też drogę kandydatów na sędziów, jaką muszą
pokonać, aby gwizdać podczas międzynarodowych turniejów. To odpowiedź na
liczne głosy zawodników i trenerów, którzy skarżyli się na brak procedur
weryfikujących kompetencje i doświadczenie arbitrów (często zbyt małe).
Od początku 2014 r. licencję sędziego I stopnia może otrzymać osoba, która
ma co najmniej 3-letnie doświadczenie w sędziowaniu rozgrywek krajowych i
poprowadziła w tym okresie przynajmniej 20 meczów. Wydłużeniu uległy również
okresy, po których można się ubiegać o awans na kolejny stopień. Same egzaminy
sędziowskie też będą trudniejsze, z większym udziałem zadań praktycznych.
Miejmy nadzieję, że te zmiany wpłyną na podniesienie poziomu sędziowania. Rodzi
się jednak obawa, czy poprzeczka nie została postawiono zbyt wysoko i czy nie
zacznie brakować arbitrów spełniających wymagania niezbędne do prowadzenia
spotkań na najważniejszych zawodach?
Igrzyska paraolimpijskie i mistrzostwa świata
Nowe reguły ograniczają też liczbę drużyn uczestniczących w kluczowych
turniejach. W Rio de Janeiro zobaczymy tylko 10 męskich drużyn (wobec 12 w
Londynie). Jest to zmiana podyktowana dążeniem Międzynarodowego Komitetu
Paraolimpijskiego do zmniejszenia liczby uczestników igrzysk. Inne ograniczenie,
tym razem dotyczące kobiet, jest widoczne w liczbie drużyn rywalizujących o
mistrzostwo świata. W tych zawodach będzie brało udział tylko 12 ekip żeńskich
(zamiast dotychczasowych 16). Powinno to uczynić rywalizację wśród pań
ciekawszą, gdyż dotychczas widać było wyraźne różnice w poziomie gry. Dzięki
zmniejszeniu liczby zespołów będzie on bardziej wyrównany, a walka bardziej
zacięta i emocjonująca.
Zmiany ogólnie należy ocenić pozytywnie. Modyfikacje regulaminu wyraźnie
zmierzają w kierunku zbliżenia przepisów do standardów obowiązujących w innych
profesjonalnych dyscyplinach sportu, co zasługuje na uznanie. Nowe reguły przejdą
swój wielki test podczas najbliższych mistrzostw świata, które od 26 czerwca do 6
lipca będzie gościło fińskie Espoo. Miejmy nadzieję, że również na polskich
boiskach już wkrótce pojawi się okazja do przetestowania nowego regulaminu, a
organizatorzy krajowych turniejów będą czuwali nad stosowaniem aktualnych
regulacji. Jeżeli bowiem chcemy myśleć o rywalizacji z najlepszymi, musimy zacząć
od gruntownego poznania przepisów, aby nie dać się zaskoczyć nie tylko
przeciwnikom, lecz również sędziom.
Konrad Andrzejuk
aaa
sylwetki
Poliglota w podróży
Zawsze coś go pchało w nieznane. Dzięki temu, że mieszkał, pracował,
wypoczywał dłużej lub krócej w różnych miejscach, odwiedził aż 87 krajów!
Jeśli chodzi o Europę, nie zawitał jedynie do Albanii i Rosji. Zapraszamy na
spotkanie z Magdim Solimanem, którego życie obfitowało w liczne wojaże i –
jak sam mówi – było bardzo udane i ciekawe.
Urodził się w Aleksandrii nad Morzem Śródziemnym (Egipt), ale jego
niespokojna krew jest mieszanką wielu kultur i aż siedmiu narodowości. Po ojcu
bowiem ma korzenie egipskie, syryjskie i tureckie, po mamie – irlandzkie,
maltańskie, włoskie i francuskie. Może właśnie stąd wzięła się u niego łatwość
przyswajania języków obcych – pan Magdi doskonale posługuje się angielskim,
francuskim, włoskim i arabskim.
Z gośćmi małego mieszkania na warszawskim Żoliborzu rozmawia także po
polsku. Wraz z żoną Haliną i jej mamą mieszka tu już od 25 lat. Za oknem jego
pokoju bielą się ośnieżone drzewa i krzewy, które w upalne letnie dni dają ożywczy,
przyjemny cień. W zeszłym roku pan Magdi skończył 70 lat, niedawno całkowicie
stracił wzrok na skutek cukrzycy, z którą zmaga się już od 38 lat.
Niespokojny duch
Aleksandria – rodzinne, bliskie sercu miasto – kiedyś bardzo podobało się
Magdiemu. Za czasów jego dzieciństwa i młodości było kosmopolityczne (tzn. bez
podziałów polityczno-kulturowych i terytorialnych). Jednak z czasem, gdy w jego
kraju przybrały na sile ruchy islamistyczne, a władzę zaczęli przejmować
fundamentaliści, Magdi zaczął się dusić w tym pięknie położonym nadmorskim
ośrodku o wspaniałych tradycjach i niezwykłej historii. Dlatego po ukończeniu
studiów (chemii i biologii), a potem kursu języka angielskiego wyjechał do Anglii,
gdzie odbył praktyki, a następnie do Erytrei (wówczas w Etiopii, obecnie
samodzielne państwo), by tam podjąć swoją pierwszą pracę w przemyśle
spożywczym. Po paru miesiącach wrócił do Egiptu i przez dwa lata pracował w
szkole katolickiej jako nauczyciel języka angielskiego (1971-72). Ciekawostką jest
fakt, że w tym czasie poznał 17-letniego wówczas Dodi Al-Fayeda – syna
egipskiego miliardera, znanego później z romansu z księżną Dianą, z którą w 1997
roku przyszło mu zginąć w nieszczęśliwym wypadku. Gdyby Magdi nie był tak
dobrym nauczycielem, być może tych dwoje nie znalazłoby wspólnego języka i
nigdy nie doszłoby do tego niezwykłego spotkania…
Po tym szkolnym epizodzie los rzucił naszego bohatera do Kuwejtu,
następnie mieszkał i pracował kolejno we Francji, Anglii, Włoszech i na powrót w
Kuwejcie. Ponieważ współpracował wówczas jako korespondent z „Le Monde” –
znanym francuskim dziennikiem poświęconym międzynarodowej problematyce
społeczno-politycznej – żył w nieustannych rozjazdach. Gonił ze spotkania na
spotkanie, poznawał osobistości z pierwszych stron gazet, uczestniczył w wielu
medialnych wydarzeniach o międzynarodowym charakterze.
– Miałem bardzo ciekawe życie – podsumowuje ten okres z sentymentem.
– To był przypadek – wspomina pan Magdi. Kiedyś zdarzyło mu się poznać
dwie sympatyczne osoby z Polski, które zaprosiły go do Poznania. Po jakimś
czasie, a było to latem 1981 roku, postanowił skorzystać z tego zaproszenia –
przyleciał więc do Warszawy, a stamtąd do Poznania. Spędził ze znajomymi dwa
tygodnie, po czym wrócił do Warszawy, skąd miał wylecieć do Kuwejtu. Poczuł się
wówczas, głównie z powodu bariery językowej, bardzo zagubiony. Do wylotu
pozostały mu dwa dni, tymczasem w kilku znanych hotelach, w których próbował
się zatrzymać, zabrakło wolnych miejsc. Z trudem trafił wreszcie do hotelu Solec,
jakoś spędził tam czas do wyczekiwanego wylotu, po czym pojawił się problem z
dostaniem się na lotnisko. Z pomocą przyszła mu pracująca w hotelu Halina, która
jako jedna z nielicznych znała język angielski. Po powrocie do Kuwejtu Magdi
wysłał jej podziękowanie za okazane zainteresowanie i pomoc. W wyniku
podtrzymywanej znajomości korespondencyjnej po roku znów przyjechał do
Warszawy, pomimo że deklarował wcześniej: nigdy więcej! Po trzech latach (1985
rok) przypadkowa, wydawałoby się, znajomość zakończyła się ślubem i wspólnym
wyjazdem do Kuwejtu, a następnie do Egiptu.
Na stałe w kraju językowych zawiłości
W 1988 państwo Soliman wrócili do Warszawy – tym razem na stałe. Jak
wyglądało życie w nowym miejscu, w nowym kraju? Pan Magdi podjął pracę w
charakterze tłumacza i nauczyciela w dyplomatycznej szkole arabskiej. Pracował
też w szkole średniej i na Uniwersytecie Warszawskim, udzielał korepetycji, głównie
z biologii i języka angielskiego. W pewnym momencie poznał i zaprzyjaźnił się z
polskimi niewidomymi tłumaczami języka angielskiego: Ireneuszem Adachem,
nieżyjącym już Ludwikiem Rosiennikiem, a także pracującymi wówczas w PZN –
Magdaleną Ruścicką, Joanną Batorską, Teresą Dębowską, Sylwestrem Perytem.
Pamięć o tym okresie wciąż trwa, a zawarte wówczas przyjaźnie istnieją do dziś.
Pan Magdi bardzo mile wspomina również współpracę z paniami: Małgorzatą
Pacholec – wówczas dyrektor Mazowieckiego Okręgu PZN – i nieżyjącą już,
pracującą wtedy w okręgu Marią Miłkowską, które zachęciły go, a następnie
umożliwiły mu prowadzenie na zasadzie wolontariatu lekcji z języka angielskiego
dla członków PZN. Zajęcia te prowadził wspólnie z innym pasjonatem lingwistyki i
przyjacielem niewidomych i słabowidzących – Robertem Wekerem. Lekcje
sprawiały mu dużą przyjemność i dawały zadowolenie z pracy na rzecz innych.
Podobnie satysfakcjonujące okazały się spotkania z członkami PZN, do
prowadzenia których zaprosiła go przewodnicząca żoliborskiego koła PZN,
wspomniana już pani Maria Miłkowska. Podczas wieczorów ze słuchaczami
opowiadał o swoich wojażach i specyfice poznanych krajów.
Polska codzienność, ze swym niełatwym dla obcokrajowca językiem, nawet
dla takiego poligloty, łapiącego w lot nowe słownictwo, przynosiła różne
niespodzianki, a czasem zabawne sytuacje. Kiedyś, będąc w Ustroniu Morskim na
turnusie rehabilitacyjnym, chciał iść na basen. Okazało się jednak, że nie ma
czepka. Poszedł więc do kiosku i poprosił o „czopek”. Zdziwiona ekspedientka
poradziła, by udał się do apteki. Na szczęście przy pomocy gestów udało im się
„dogadać” i wymagany czepek został zakupiony. Innym razem, zamiast słowa
„właściciel” (chodziło o właściciela firmy), użył wyrazu „gwałciciel”. Spotkał się
wówczas ze zdecydowanym sprzeciwem i zapewnieniami, że „ten pan jest osobą
porządną”. Kolejna zabawna sytuacja miała miejsce w Łodzi, gdzie pan Magdi
tłumaczył z polskiego na arabski. Szukając wówczas ulicy Tuwima, zapytał
napotkaną starszą kobietę, gdzie jest „twoja wina”.
Entuzjasta południowych rytmów
Na pytania, jak najbardziej lubi spędzać wolny czas i co sprawia mu
największą przyjemność, bez wahania odpowiada, że jego największym hobby od
dawna jest taniec. Zwłaszcza rytmy latynoamerykańskie są mu bliskie. Pierwszą
kobietą, z którą tańczył, była jego mama. Wspomina, że jako młody chłopak był
bardzo nieśmiały i wstydliwy. To właśnie taniec sprawił, że stał się otwarty i
swobodniejszy. W Polsce uczył się tańca od pani Doroty Kisiel (instruktorka znana
wielu osobom niewidomym), kiedy jeszcze trochę widział. W zamian uczył ją
języka angielskiego. Taniec sprawia mu radość do dziś, relaksuje i nastraja
optymistycznie do życia. I choć bardzo chciałby aktywnie wrócić do tej formy
spędzania czasu, obecnie, wskutek dużych problemów ze zdrowiem, musiał to
marzenie zawiesić.
Pan Magdi bardzo mile wspomina też obóz żeglarski w Iławie pod
kierownictwem zapalonego pasjonata sportów wodnych – Stanisława Piaska,
turnusy rehabilitacyjne, wycieczki i nawiązane wówczas znajomości.
Plany, marzenia, ambicje
Obecna sytuacja pana Magdiego bardzo się zmieniła. Utrata widzenia i
dodatkowe problemy zdrowotne w bardzo poważnym stopniu utrudniają mu
codzienne życie i ograniczają samodzielne poruszanie się, choćby dobrze znaną
ścieżką do pobliskiego parku. Przytulne dotąd mieszkanie stało się w pewnym
sensie więzieniem, które może opuścić tylko z pomocą innych osób. W takiej samej
sytuacji znajduje się spora, wciąż rosnąca liczba osób. Co można zrobić, by
seniorzy, którzy na skutek różnych zdarzeń losowych utracili możność
samodzielnego funkcjonowania, mogli nadal żyć aktywnie, ciekawie i twórczo oraz
w dalszym ciągu czerpać radość z życia?
Wiadomo, że brak ruchu i siedząco-leżący tryb życia nasilają problemy
zdrowotne, sprzyjają depresji i izolacji społecznej. Stąd pomysł pana Magdiego, by
poszukiwać osób chcących pogłębiać znajomość wybranych obcych języków (z
kolei nieobcych jemu), które w zamian za konwersacje mogłyby wspólnie z nim
wyjść na półgodzinny czy godzinny spacer do pobliskiego parku. Osoby takie
wprawdzie pojawiają się, ale raczej na krótko.
Pewną pomocą w „wyjściu z domu” mogą być asystenci osób
niepełnosprawnych oraz instruktorzy rehabilitacji podstawowej czy orientacji
przestrzennej. A gdyby poszerzyć te działania, funkcjonujące już w świadomości
społecznej i uznane za sprawdzone i potrzebne, (na przykład w ramach
działalności klubów „Cross”) o usługi z zakresu kinezygerontoprofilaktyki (rekreacja
ruchowa ludzi starszych z uwzględnieniem zajęć o charakterze profilaktycznousprawniającym)? Stowarzyszenie „Cross” i trochę innych organizacji wyszkoliło już
pewną liczbę takich instruktorów. Kadra więc jest, nie brakuje też osób starszych,
uziemionych we własnych domach, nierzadko samotnych, zagubionych,
przerażonych bezradnością, zależnością od innych i czekających na życzliwy
kontakt ze znającymi ich potrzeby asystentami, rehabilitantami, instruktorami. Z
pewnością pomysł wart jest przedyskutowania i stopniowego wdrażania.
Renata Nowacka-Pyrlik
aaa
turystyka
Magiczna wyspa
Na Atlantyku, na północ od Wysp Kanaryjskich (około 570 km od
wybrzeży Afryki i 850 km od Europy) leży magiczna wyspa Madera. Turystów
oczarowuje łagodnym klimatem, określanym mianem „wiecznej wiosny”,
bujną roślinnością i różnorodnością krajobrazu. Wysokie góry i rozległe,
zielone doliny występują tu na przemian ze wspaniałymi lasami, tarasowo
ukształtowanymi polami i romantycznym, skalistym wybrzeżem. Jest to
wymarzone miejsce na urlop dla osób, które nie lubią utartych schematów i
wypoczynku ograniczonego tylko do korzystania z plaży. To także raj dla
miłośników przyrody i pięknych krajobrazów.
W maju ubiegłego roku zawędrował tu z aparatem fotograficznym i grupą
przyjaciół fotografów nasz redakcyjny kolega Włodek Karnkowski. Jego zdjęcia i
opowieść będą przewodnikiem po tej magicznej wyspie. Za bazę wypadową obrali
miejscowość Ponta Delgada na północnym wybrzeżu Madery i przez dwa tygodnie
wynajętym samochodem penetrowali i utrwalali na zdjęciach najpiękniejsze rejony i
szlaki.
Aby dotrzeć do interesujących ich miejsc, korzystali często ze starej sieci
komunikacyjnej wyspy. A stare i nowe drogi na Maderze to dwa odmienne światy.
Nowe są bardzo wygodne, szerokie, najczęściej usytuowane na ogromnych
wiaduktach (np. nad Funchal) lub poprowadzone nowoczesnymi tunelami. Stare są
wąziuteńkie, przyklejone do skał, bez zabezpieczenia nad urwistymi brzegami
oceanu. Tunele, którymi niekiedy prowadzą, są po prostu wykute w skałach. Często
kapie z nich woda i spadają kamienie. Są też klaustrofobicznie wąskie. Samochody
jadące naprzeciw siebie nie mogą się wyminąć. Jeden z nich musi cofnąć się do
wylotu. Jazda tymi tunelami nie należy do przyjemności.
Madera w pigułce
Madera, wraz z trzema mniejszymi wyspami: Pôrto Santo oraz
niezamieszkałymi Desertas i Selwagens, tworzy archipelag o łącznej powierzchni
801 km². Jest on niezależnym politycznie i posiadającym odrębną administrację
terytorium portugalskim. Oficjalna jego nazwa to Region Autonomiczny Madery.
Stolicą jest Funchal, główne miasto Madery.
Archipelag znany był Fenicjanom już w starożytności, ale zamieszkany i
zagospodarowany został dopiero w XV wieku. W roku 1418 trzej portugalscy
żeglarze – João Gonçalves Zarco, Tristão Vaz Teixeira i Bartolomeu Perestrelo –
wylądowali na Pôrto Santo, a w roku następnym na Maderze. Na wyspach
archipelagu osiedlali się głównie uciekinierzy z terenu Portugalii, prześladowani
Maurowie i hiszpańscy Żydzi oraz Holendrzy i Włosi.
Powierzchnia Madery (największej wyspy archipelagu) wynosi 741 km².
Wyspa ma 57 km długości i 22 km szerokości oraz około 140 km wybrzeża.
Najwyższym szczytem jest Pico Ruivo (1862 m n.p.m.). Średnia temperatura na
Maderze waha się od 16°C (w styczniu) do 22°C (w lipcu).
Wyspę porasta bogata roślinność podzwrotnikowa. Prastare lasy laurowe
(laurissilva) wpisane zostały na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i
Przyrodniczego UNESCO. Są one niezwykle ważne dla wyspy. Wydzielają
znaczne ilości wody, która wraz z wodą deszczową jest głównym źródłem słodkiej
wody na Maderze. Lasy laurowe kryją także znaną na całym świecie przyprawę –
liść bobkowy.
Głównymi źródłami dochodów mieszkańców wyspy są uprawy rolne,
produkcja win i turystyka. Uzupełniają je dochody z rybołówstwa, wikliniarstwa i
hafciarstwa. Tereny rolnicze rozciągają się głównie wzdłuż południowego,
słonecznego wybrzeża. Uprawia się tu winorośl, trzcinę cukrową, warzywa i owoce.
Północ Madery jest chłodniejsza, bardziej wilgotna i mniej zaludniona. Wyspa
znana jest z produkcji wina o tej samej nazwie. Częścią unikatowej metody
produkcji madery jest ogrzewanie jej do 45 stopni Celsjusza przez około trzy
miesiące. Metoda ta wywodzi się z czasów, kiedy żaglowce przewoziły wino z tej
wyspy przez tropiki. Stwierdzono wówczas, że było ono lepsze po odbyciu podróży
przez gorące morza. Najlepsze było to, które wyeksportowane do Indii i tam nie
sprzedane wracało na wyspę.
Od początków XX w. Madera stała się celem podróży turystycznych i dzięki
swemu łagodnemu klimatowi zyskała światową sławę. Miłośnicy plaż i opalania nie
będą jednak nią zachwyceni – plaże tu prawie nie istnieją. W większości zejścia do
oceanu są strome, a zamiast złotego piasku spotkamy skaliste, ostre klify, o które
obijają się wysokie fale. Są jednak miejsca przeznaczone dla typowych
plażowiczów – na przykład w Calheta, gdzie zejście do wody jest łagodne, a plaża
dobrze przygotowana. Pływać i wypoczywać można także w sztucznych basenach
nad Atlantykiem.
Lewady
W przeciwieństwie do plażowiczów, zachwyceni Maderą będą miłośnicy
pieszych wędrówek. Tylko tutaj można dotrzeć wysoko w góry, podziwiać
niesamowite widoki i nie zmęczyć się wspinaczką! Umożliwia to system lewad –
kanałów nawadniających, którymi woda z północnych, chłodniejszych stoków gór
przeprowadzana jest na nasłonecznione stoki południowe. Wykuwane były w
skałach pod niewielkim kątem, by woda mogła wolno spływać i nawadniać uprawy.
System lewad, tworzony od XVI wieku, liczy dziś wiele kilometrów i nie utracił
swego podstawowego przeznaczenia. Wraz z rozwojem turystyki lewady stały się
też atrakcją dla osób przybywających na wyspę i lubiących aktywny wypoczynek –
ścieżki wzdłuż kanałów (wykorzystywane do kontroli lewad) stały się szlakami
pieszych i rowerowych wędrówek.
Większość tras przechodzi przez góry. Istnieją różne stopnie ich trudności.
Czasem są szerokie i wygodne, czasem wąskie i prowadzą nad przepaściami lub w
tunelach. Na niektóre można wybierać się tylko z przewodnikami. Trudnym
szlakiem, wymagającym przewodnika, jest szlak Tres Picos wiodący przez trzy
najwyższe szczyty Madery – od Pico Arieiro do Pico Ruivo (wszystkie powyżej
1800 m n.p.m).
Dzięki lewadom można dotrzeć w głąb wyspy, gdzie czeka bogata dziewicza
przyroda. Można tam natknąć się na gatunki flory i fauny, które trudno znaleźć
gdziekolwiek indziej na świecie.
Atrakcje wyspy
– To wyspa inna niż wszystkie, magiczna – wspomina Włodek swój
ubiegłoroczny pobyt. – Jest stosunkowo niewielka, a oferuje tak wiele wrażeń i
atrakcji. Jej wielkim skarbem jest bogactwo roślin. Kwiaty, które w Europie hoduje
się w doniczkach (np. storczyki), na Maderze rosną w ogrodach, na ulicznych
klombach i w parkach.
Poznawanie uroków Madery rozpoczęliśmy od jej zachodniego krańca,
najmniej znanej i uczęszczanej części wyspy. Można tu podziwiać typowe wybrzeże
o skalistej linii brzegowej oraz spektakularne widoki z najwyższego klifu w Europie
– przylądka Cabo Girão mającego 580 metrów wysokości. Przylądek leży w pobliżu
miejscowości Camara de Lobos. W latach 50. ubiegłego wieku bawił tu Winston
Churchill. Od tego czasu ta malownicza wioska rybacka zyskuje na popularności.
Piękny widok na nią, ocean i klify roztacza się z punktu widokowego Pico de Torre.
Jadąc na północ od Camara de Lobos, dotrzemy do Doliny Zakonnic (Curral
de Freiras). To mała wioska, a zarazem dolina leżąca w samym sercu wyspy. Jest
to też najtrudniej dostępny zakątek Madery. Dolinę otaczają wysokie, posępne góry.
Wioskę założyły w XVI wieku zakonnice z klasztoru Santa Clara z Funchal, by
chronić się tam przed atakami piratów. W tamtym okresie podróż do doliny trwała
kilka dni. Była to ciężka i niebezpieczna wędrówka przez skaliste góry. Z tego też
względu miejsce to stało się idealnym schronieniem nie tylko dla zakonnic, ale w
późniejszym czasie również dla przestępców i innych osób szukających ukrycia
przed światem. Dziś do Doliny Zakonnic można się dostać krętymi drogami
usytuowanymi wzdłuż głębokich przepaści oraz tunelami wydrążonymi w skałach. Z
wioski prowadzi malowniczy szlak, którym można się wybrać na wędrówkę do
przełęczy Encumeada lub na szczyt Pico Ruivo.
Na południowym wybrzeżu, w pięknej zatoce otoczonej zielonymi wzgórzami
i głębokimi dolinami leży Funchal, stolica Madery, nazywana „małą Lizboną”.
Nazwa miasta pochodzi od kopru (po portugalsku funcho), który w znacznej ilości
rośnie na wyspie, szczególnie w okolicach stolicy. Funchal jest ciekawym i
ekscytującym miejscem, w którym każdy znajdzie dla siebie coś interesującego.
Nas zauroczyły stare uliczki i życie toczące się na nich. Dużą atrakcją było też
odwiedzenie słynnego zadaszonego targu rolników, którzy zjeżdżają tu z całej
wyspy. Marcado dos Lavradores to nie tylko zwyczajny targ owocowo-warzywny. To
miejsce wypełnione kolorami i zapachami sprzedawanych tu owoców o egzotycznie
brzmiących nazwach, warzyw i kwiatów. Sprzedawcy ubrani są w tradycyjne stroje,
a ściany targu zdobione portugalskimi kafelkami, które są równie kolorowe jak
prezentowane produkty. Znajdujący się tu także targ rybny zdumiewa brakiem
nieprzyjemnych zapachów. Bardzo nas to zaintrygowało. Okazało się, że usuwa je
woda płynąca cały czas po rybnych blatach.
W swych wędrówkach po stolicy nie mogliśmy pominąć muzeum fotografii
Vicente Gomesa da Silvy, które mnie osobiście zafascynowało. Swoje studio
fotograficzne da Silva założył na wyspie w roku 1848. Posiadał tytuł fotografa
dworu cesarskiego. W czerwcu 1979 roku rząd Madery przejął studio z całym
wyposażeniem: aparatami, elementami scenograficznymi, meblami i 400 tysiącami
negatywów (w większości płyty szklane), datowanych na lata 1884-1978,
dokumentujących pracę czterech pokoleń właścicieli studia. W 1982 roku studio
Vicente przemianowano na Photographia – Museum Vicentes.
Funchal tonie w kwiatach. Cały świat zna doskonale odbywający się tu w
maju festiwal kwiatów. Ich piękne kompozycje pojawiają się wtedy na ulicach
stolicy.
Fascynujący widok na miasto, zatokę i okoliczne doliny rozpościera się ze
wzgórza Monte (560 m n.p.m.). Można się tam dostać kolejką linową przebiegającą
ponad dachami stolicy. Stacja dolna znajduje się na Campo Almirante Reis. Na
wzgórzu jest malownicza wioska Monte. W XIX wieku było to uzdrowisko.
Kuracjuszy na szczyt wnoszono początkowo w hamakach, potem na metalowych
siedzeniach lub wciągano wołami. Dziś turystów przyciąga tu kościół Nossa
Senhora do Monte, w którym znajduje się figurka Matki Boskiej, patronki wyspy. Do
sanktuarium prowadzą 74 schody wykonane z drobnych kawałków czarnego
bazaltu. 15 sierpnia, w święto Wniebowzięcia, pielgrzymi pokonują je na kolanach.
Dumą Madery jest ogród botaniczny w Monte. To teren dawnej prywatnej
posiadłości, wykupiony w 1957 roku przez państwo. Na obszarze o powierzchni
ponad 35 tyś. m² rośnie ponad dwa tysiące gatunków egzotycznych roślin,
pochodzących ze wszystkich kontynentów. Na Maderze czują się one jak w swoich
naturalnych środowiskach. Zobaczymy tu różne rodzaje palm, sekwoi, drzew
laurowych, oliwek; kwitną orchidee, azalie i strelicje, które stały się symbolem
Madery.
Niezapomnianą atrakcją jest zjazd z Monte do centrum Funchal wiklinowymi
saniami, popychanymi i kierowanymi przez dwóch mężczyzn w białych koszulach i
kapeluszach. Do hamowania służą im buty ze specjalnymi podeszwami. Sanie jadą
wąskimi uliczkami po wyślizganym asfalcie. Czasami obracają się bokiem do
kierunku jazdy, czasem muszą przepuścić samochód. Jest to tradycyjny środek
lokomocji stosowany dawniej na wyspie.
Aby dostać się ze stolicy na północną część wyspy, do miejscowości
Santana, trzeba pokonać zajmujące jej centrum wysokie góry. To one decydują o
tutejszej pogodzie. Zatrzymują napływające z północy chmury i sprawiają, że
południowa część wyspy jest słoneczna, a po stronie północnej często nie można
liczyć na zachwycające widoki. To samo dotyczy położonego w zachodniej części
płaskowyżu Paul da Serra. Do Santany, leżącej na północnym wybrzeżu, turystów
przyciągają palheiros – tradycyjne trójkątne domki ze spiczastymi dachami,
budowane z kamienia i pokryte strzechą.
W czasie pobytu na wyspie warto też trochę czasu poświęcić na obejrzenie
pięknych quintas – dawnych domów władców, arystokratów, polityków i pisarzy.
Niektóre z nich znajdują się w okolicy Funchal.
Sławni ludzie na Maderze
Swój ślad na wyspie pozostawiło kilku znanych ludzi, którzy tu krócej lub
dłużej przebywali. W 1860 roku kilka miesięcy spędziła na Maderze cesarzowa
Austrii Elżbieta, zwana Sisi. Leczyła się z gruźlicy i depresji.
W ostatnich miesiącach życia mieszkał na wyspie Karol I Habsburg, cesarz
Austrii i król Węgier. Został tu wygnany po abdykacji w roku 1922. Wraz z rodziną
zamieszkał w pobliżu Funchal, w rezydencji Quinta do Monte – współcześnie
zwanej Quinta Jardins do Imperado. Zmarł sześć miesięcy po przyjeździe.
Pochowano go w pobliskim kościele, w Monte.
Od 21 grudnia 1930 roku do 23 marca następnego roku wypoczywał na
Maderze Józef Piłsudski. Jego pobyt upamiętnia tablica w willi Quinta Bettencourt
na przedmieściach Funchal.
Latem 1950 roku był tu również Winston Churchill. Polubił szczególnie
położoną pięć kilometrów od Funchal sielankową rybacką wioskę Camara de
Lobos. Była ona inspiracją do malowanych przez niego nadmorskich pejzaży.
Opracowała: Teresa Dębowska
aaa
zdrowie
Klips w uchu
– Cisza, aż w uszach dzwoni – mówimy, słysząc jakieś dźwięki, których
nie odbiera nikt w pobliżu nas. Najczęściej przypominają szum, mogą być też
podobne do pisku, gwizdu, syku uciekającego powietrza, cykania świerszczy
i wielu innych. Jeśli zdarza się to rzadko i trwa krótko, nie ma się co martwić.
Gdy dłużej niż pięć minut – warto udać się do lekarza, by zbadał nasz słuch.
Bo uszne problemy potrafią naprawdę uprzykrzyć życie.
Ucho to jeden z podstawowych narządów zmysłów, pełniący dwie ważne
funkcje: słuchową oraz kontroli równowagi. Umożliwia wychwytywanie fal
dźwiękowych ze środowiska zewnętrznego i przekształcanie ich w impulsy
nerwowe przekazywane do mózgu, gdzie są przetwarzane i analizowane. Efektem
jest odczucie przez nas doznań słuchowych. O tym, jak ważne jest poczucie
równowagi, wiemy wszyscy.
Trwałe zaburzenia słuchu stwierdza się już w okresie noworodkowym u 3-5
dzieci na 1000 urodzeń. Ponad jedna trzecia Polaków ma kłopoty ze słuchem, a
kiedy przekroczą 70-tkę – ponad trzy czwarte. Dzieje się tak dlatego, że coraz
mniej zwracamy uwagę na to, co szkodzi naszym uszom. Niewyleczone do końca
przewlekłe wysiękowe zapalenie ucha środkowego, dotyczące zwykle dzieci w
wieku przedszkolnym i szkolnym, nagminne słuchanie przez młodzież głośnej
muzyki przez słuchawki, w dyskotekach, podczas imprez sportowych, nadmiar
decybeli w kinie, na ulicy, a bywa, że i w plenerze, brak zabezpieczenia przy
wykonywaniu robót budowlanych i remontowych (świdry, młoty) – to wszystko
bardzo szkodzi naszym uszom. Lekceważenie tych spraw przez rodziców (60
procent ich ogółu nie jest świadomych tego, że ich dzieci mają problem ze
słuchem) powoduje, że najmłodsze pokolenie wchodzi w dorosłość już z gorszą
kondycją w tym względzie.
Z badań przeprowadzonych przez Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu wynika,
że szumy uszne odczuwa około 17 procent naszego społeczeństwa w wieku
powyżej 16. roku życia. Mogą im towarzyszyć inne dolegliwości: niedosłuch,
zaburzenia rozumienia mowy, uczucie pełności w uszach, zawroty głowy,
niepewność podczas stania albo chodzenia czy wreszcie tzw. nadwrażliwość
słuchowa. Jest to nieprzyjemne uczucie (a nawet ból) powstające w uszach pod
wpływem niekoniecznie zbyt głośnych dźwięków w otoczeniu, na przykład brzęku
naczyń podczas zmywania, rozmowy prowadzonej lekko podniesionym głosem czy
trzaśnięcia drzwiami. Nasilona nadwrażliwość słuchowa (obserwuje ją u siebie
co dziesiąty Polak) może bardzo zakłócać codzienne funkcjonowanie, a nawet
uniemożliwiać prowadzenie normalnego życia, zmuszając do rezygnacji z
dotychczasowego zawodu (nauczyciel, muzyk).
Czasem szumy uszne mogą być objawem choroby toczącej się albo w
sąsiedztwie ucha, albo w pobliżu nerwu słuchowego. Często powstają dlatego, że
w uchu zalega woskowina lub doszło do obrzęku trąbki słuchowej. Może to
zdiagnozować lekarz audiolog. Duża część osób z szumami usznymi, po
przeprowadzeniu badań i wykluczeniu chorób, które mogły je spowodować, po
pewnym czasie stopniowo przestaje zwracać na nie uwagę. Nasz układ słuchowy
przyzwyczaja się do wielu dźwięków obecnych stale w naszym otoczeniu, których
nie odbieramy w sposób świadomy. Na co dzień nie słyszymy świadomie lodówki,
zegara ściennego itp. Za każdym razem, jeśli zechcemy usłyszeć „życie” tych
przedmiotów, to je usłyszymy, ale na ogół ich odgłosy nie docierają do naszej
świadomości, choć przecież wpadają do naszych uszu. Podobnie dzieje się z
szumami usznymi. Z czasem nie zwracamy na nie uwagi. Ale nie wszystkim się to
udaje. Szumy uszne są ich udręką, uniemożliwiają zaśnięcie, skupienie uwagi,
pełne odprężenie. Często zmuszają do sięgania po leki uspokajające, nasenne czy
przeciwdepresyjne. Ci pacjenci wymagają natychmiastowej pomocy lekarzy
specjalizujących się w tego typu dolegliwościach.
Niekiedy zdarzają się nam niewielkie krwotoki z ucha. Mogą być wywołane
przez przebicie błony bębenkowej, na przykład na skutek uderzenia lub nagłej silnej
zmiany ciśnienia atmosferycznego (jak przy gwałtownym zanurzeniu się pod wodą
podczas nurkowania). Krwawienia z uszu nie należy jednak lekceważyć,
szczególnie jeżeli jest ono wynikiem urazu czaszki, gdyż może to świadczyć o
złamaniu jej podstawy.
Laryngologia w ostatnich latach poczyniła ogromne postępy we wczesnym
wykrywaniu i skutecznym leczeniu różnych wad słuchu. Polska jest w tej dziedzinie
liderem w skali światowej. Światowe Centrum Słuchu Instytutu Fizjologii i Patologii
Słuchu w Kajetanach pod Warszawą, kierowane przez prof. Henryka
Skarżyńskiego, od dawna prowadzi badania przesiewowe noworodków, bo
optymalnym okresem rozpoczęcia rehabilitacji słuchu jest wiek dziecka poniżej
szóstego miesiąca życia. Placówka ma na swoim koncie wiele udanych
nowatorskich metod operacyjnego leczenia słuchu (słynne implanty ślimakowe).
Dla uszu ważna jest odpowiednia higiena. Większość z nas czyści je
patyczkami z watą, dłubiąc wytrwale w przewodzie słuchowym. W ten sposób
jeszcze głębiej wciskamy woskowinę i brud do wnętrza ucha. Laryngolodzy
zalecają, by zamiast tego myć codziennie małżowinę uszną, zwracając uwagę na
wszystkie fałdy i zagłębienia pod nimi. Jeśli ucho zatka się czopem
woszczynowym, powoduje to utratę lub wyraźne ograniczenie słuchu. Należy
wówczas udać się do lekarza, który przeprowadzi płukanie ucha lub zastosuje inną
metodę bezpiecznego usunięcia czopa. Nie powinniśmy też wydmuchiwać nosa
zbyt silnie i gwałtownie, bo wydzielina z niego może się wtedy przedostać do ucha i
je zatkać. Jeżeli przez dłuższy czas przebywamy w hałaśliwym otoczeniu,
powinniśmy zaopatrzyć się w odpowiednie słuchawki chroniące ucho przed inwazją
decybeli.
Z upływem lat nasz słuch się pogarsza. Dzieje się to stopniowo, prawie
niezauważalnie. Słuchamy radia i nagle jakiś wyraz wymawiany przez spikera jakby
miał inną pierwszą zgłoskę, na przykład „Tosię” odbierzemy jako „Zosię”,
„miasteczko” jako „ciasteczko” itp. Na razie nas to nie niepokoi. Innym razem, kiedy
oglądamy w telewizji jakiś serial, uciekają nam już całe wyrazy wypowiadane przez
aktorów. Zwalamy winę na ich złą dykcję, tym bardziej że w filmach występują
często naturszczycy. Ale gdy za jakiś czas w kinie lub telewizji gubimy już całe
dialogi (zwłaszcza gdy towarzyszy im podkład muzyczny), a co za tym idzie –
zamazują się nam niektóre wątki akcji – zaczynamy dochodzić do wniosku, że to z
nami jest coś nie w porządku. Bardzo często wstydzimy się do tego przyznać.
Wielu przez lata żyje z niedosłuchem, udając, że wszystko jest w porządku i mając
nadzieję, że nikt się nie dowie o ich problemie. Tymczasem pogarszanie się słuchu
u jednego członka rodziny jest uciążliwe dla pozostałych domowników, bo naraża
ich na przebywanie w nadmiernym hałasie (na przykład bardzo głośne słuchanie
telewizji lub radia), co z czasem i u nich może spowodować niedosłuch.
Dlatego, zanim dojdziemy do stanu, kiedy w czasie konwersacji ze
znajomymi będziemy co rusz zadawać im pytania: „słucham?”, „proszę?”,
„przepraszam, czy mógłbyś powtórzyć?” itp., powinniśmy jak najszybciej udać się
na badanie słuchu, by w porę zapobiec katastrofie. W każdym mieście działają
gabinety audiologiczne, w których można je bezpłatnie zrobić. Na otrzymanym
audiogramie będzie pomiar ubytku naszego słuchu z zaznaczeniem, na ile
słyszymy dobrze tony niskie, a na ile wysokie. Jeśli z naszej – i lekarza – oceny
wynika, że jest kiepsko, możemy się przymierzyć do zakupu aparatu słuchowego. Z
tym jest na ogół problem. – Dobranie właściwego aparatu nie jest łatwe – mówią
zarówno laryngolodzy, jak i pacjenci. Na rynku jest obfitość tego typu urządzeń –od
prostych i tanich, po supernowoczesne znanych firm i bardzo drogie. Klient, o ile go
na to stać, wybiera, jak żartobliwie zauważa prof. Skarżyński, „mercedesy”, po
czym po kilku próbach lądują one najczęściej w szufladzie. Nie zawsze najdroższe
musi być najlepsze, dlatego rozsądnie jest zaczynać od aparatów z niższej półki i
nie zniechęcać się tym, że od razu nie spełniają naszych oczekiwań. To tak jak z
nowymi okularami: żeby się z nimi oswoić, potrzeba nawet kilku tygodni. W obu
przypadkach cierpliwość jest bardzo pożądana. Najtrudniej adaptują się do
aparatów słuchowych osoby z szumami usznymi.
Często trudna do pokonania jest bariera psychologiczna (dotyczy to
zwłaszcza kobiet) – obawa o zeszpecenie swojej urody. Producenci aparatów robią
wszystko, by były one dyskretne, nie rzucały się w oczy i bardziej przypominały
biżuterię (klips) niż protezę. Są już nawet całkiem niewidoczne, w formie
mikrofoniku wszczepianego pod skórę, ale ich użytkownicy, jedząc, kaszląc,
kichając, słyszą te odgłosy jako nadmiernie wzmocnione. Lekarze są zdania, że już
za dwa, trzy lata uda się skonstruować taki aparat słuchowy, który będzie łączył
wygodę z estetyką, a wówczas – kto wie – może stanie się modnym gadżetem.
BWO
aaa
ruszajmy się
Na biegówki
Narciarstwo biegowe to jeden z najzdrowszych, a jednocześnie łatwo
dostępnych sportów. W sezonie zimowym dla każdego z nas powinno być
dyscypliną numer jeden, uprawianą przede wszystkim dla siebie – własnego
dobrego samopoczucia i wzmocnienia zdrowia. To również bardzo przyjemna
forma rekreacji i turystyki. Co sprawia, że biegówki zyskują coraz więcej
fanów?
1. Wszechstronność
Narciarstwo biegowe to jeden z najbardziej wszechstronnych sportów. Z
jednej strony jest to na tyle prosty i naturalny ruch, że może się go nauczyć każdy.
Z drugiej jest na tyle wymagający, że w wielu aspektach pozytywnie oddziałuje na
nasze ciało. W pracę zaangażowane są wszystkie grupy mięśniowe, co ma
zbawienny wpływ również na układy oddechowy i krwionośny. Biegając na nartach,
poprawiamy też równowagę, wyrabiamy koordynację ruchową, czucie głębokie
mięśni, rytm oraz płynność ruchów. Poprawia się sylwetka, wzmacniają mięśnie
brzucha i pleców. Bieganie, lepiej niż inne sporty, pozwala zredukować nadmiar
tkanki tłuszczowej, przez co przeciwdziała otyłości. Wspaniale buduje kondycję.
Wysiłek na biegówkach ma charakter głównie tlenowy, co ma ogromne znaczenie
zdrowotne. Podczas biegu w urozmaiconym terenie ma jednak charakter mieszany,
ponieważ pracuje się w różnych zakresach intensywności – a taki wysiłek najlepiej
wyrabia wytrzymałość. Właściwie każdy ruch na biegówkach będzie mieć bardzo
pozytywny wpływ na nasz organizm. Co więcej – możemy tak sterować treningiem,
aby osiągać zamierzone efekty.
2. Intensywność
Narciarstwo biegowe to jeden z najbardziej wymagających, obciążających
fizycznie sportów. Obciążenie to ma jednak bardzo dobry wpływ na ciało – szybciej
je wzmacnia i rozwija. Kiedy jednak się nie ścigamy, ale biegamy w swoim
umiarkowanym tempie, nie odczuwamy dużego zmęczenia, a mimo to nadal silniej
wzmacniamy organizm niż w wielu innych sportach.
3. Bezpieczeństwo
Biegówki są bezpiecznym sportem. Wystarczy, że do zaplanowanej trasy
należycie się przygotujemy technicznie i fizycznie. Trzeba również dobierać szlak
odpowiednio do poziomu naszych umiejętności. Płaskie trasy są dostępne dla
każdego. Co prawda istnieje pewne ryzyko związane z upadkiem, ale jest ono
minimalne, gdyż przewracając się miękko na śniegu, na „elastyczne ciało”,
najprawdopodobniej nawet nic nie poczujemy.
4. Zdrowe stawy i kręgosłup
Jest jednym z nielicznych sportów, które nie niszczą stawów. Na biegówkach
nie ma obciążeń pionowych, które występują podczas biegania i skakania i są
elementem większości sportów. Na nartach suniemy płasko po śniegu i nasze
stawy i kręgosłup nie muszą amortyzować kroków. W niektórych przypadkach
biegówki mogą poprawić ustawienie stopy lub wręcz „prostować” nogi, ponieważ
narty prowadzimy równolegle do siebie, po linii prostej. Efekt ten jest szczególnie
wyraźny podczas biegania w torach narciarskich.
5. Mocne ciało
Narciarstwo biegowe usprawnia całe ciało. Wzmacniają się w podobnym
zakresie mięśnie nóg, w tym uda i pośladki, mięśnie brzucha i prostowniki grzbietu,
mięśnie górnej partii ciała: barków, ramion i rąk. Siła muskułów zwiększa się w
odpowiednim zakresie, nie powodując przy tym znacznego przyrostu masy
mięśniowej.
6. Zdrowe serce, wydolne płuca
Podczas takiego wysiłku pracuje prawie każdy mięsień, a wszystkie
potrzebują więcej energii i tlenu. To sprawia, że układy oddechowy i krwionośny, a
w szczególności serce, muszą pracować na najwyższych obrotach. Układy te z
czasem adaptują się do tego typu wysiłków i zwiększają swoją wydolność.
7. Zimowa alternatywa sportów wytrzymałościowych
Jest wiele osób, które kochają uprawiać różnego rodzaju sporty lub rekreację
latem, np. biegać lub jeździć rowerem. Często zimą rezygnują ze swojej pasji.
Biegówki to świetne rozwiązanie na sezonowy przestój. Biegi na nartach można
traktować również jako zimowe przygotowanie fizyczne dla osób trenujących
zawodniczo różne dyscypliny, takie jak triathlon czy piłka nożna.
8. Dostępność
Po sukcesach Justyny Kowalczyk biegówki stały się bardzo popularne.
Telewizja zaczęła transmitować więcej imprez związanych z tym sportem. W
ludziach zrodziła się chęć biegania, co pociągnęło za sobą rozwój tej formy
aktywności. Zaczęły powstawać nowe trasy, ośrodki, wypożyczalnie narciarskie. W
sklepach sportowych zaczął pojawiać się specjalistyczny sprzęt. Aktualnie w całej
Polsce są miejsca, w których świadczy się usługi dla chcących spróbować swoich
sił na biegówkach.
9. Otaczające piękno
Dużym atutem biegania na nartach jest możliwość obcowania z piękną
zimową przyrodą. Bajeczne krajobrazy podziwiać można zarówno w górach, jak i
na nizinach. W ośnieżonym, zmrożonym lesie, pośród białych łąk i pól poczujemy
magię prawdziwej zimy. Na biegówkach dotrzemy również w niedostępne tereny,
np. na zamarznięte bagna, które w inny sposób niełatwo spenetrować. Można
biegać po nieprzetartych i dzikich terenach lub na specjalnie przygotowanych i
przystosowanych trasach narciarskich. W sporcie tym każdy znajdzie coś dla
siebie.
10. Szybkość i adrenalina lub bezpieczeństwo i komfort
Na nartach biegowych możemy wybrać się na trasy zawodnicze, które
obfitują w strome podbiegi, szybkie zjazdy i ostre zakręty. Taka jazda jest
wymagająca, ale dostarcza dużo radości i satysfakcji. To styl osób lubiących ostre
wysiłki, szybkie reakcje, prędkość i adrenalinę. Jednocześnie to wspaniały sport dla
turystów i spacerowiczów, którzy wybierają trasy raczej płaskie, lubią jeździć
spokojnie, bezpiecznie i bez dużego wysiłku.
11. Tlen
Najlepszą formą aktywności jest ruch na świeżym powietrzu, który pozwala
na porządne dotlenienie organizmu. Na nartach najczęściej biega się przy
ujemnych temperaturach, powietrze jest wtedy bardzo czyste i suche. Podczas
wysiłku do organizmu trafiają duże ilości tlenu zawartego w świeżym powietrzu.
Uwaga! – po takiej sesji i dotlenieniu często pojawia się senność, niezależnie od
pory dnia.
12. Lepsza odporność
Wysiłek przy niskich temperaturach bardzo dobrze hartuje organizm. Ruch
dostarcza na tyle dużo ciepła, że nie powinniśmy się przeziębić. Z tego powodu na
trening ubieramy się lekko, by komfort termiczny czuć podczas biegu, a nie w
trakcie postoju. W grubym ubraniu podczas biegu najprawdopodobniej mocno się
przegrzejemy i spocimy, a mokre ciało jest bardziej podatne na wychłodzenie i
przeziębienie. Po sesjach biegówkowych w organizmie pojawi się więcej białych
ciałek krwi, które odpowiadają za walkę z czynnikami patogennymi. Dzięki temu
mniej będziemy chorować.
Mam nadzieję, że wszyscy przekonali się, iż warto spróbować swoich sił na
biegówkach. Kto odważy się zrobić pierwszy krok i opanuje technikę, nigdy nie
zrezygnuje z tej formy aktywności, bo sport to pasja!
Krzysztof Koc
aaa
szkolenie
Gramy w szachy
Cenne zwycięstwa w Dreźnie
Na październikowych mistrzostwach świata niepełnosprawnych w Dreźnie
polscy szachiści odnieśli kolejne sukcesy. Zostały one opisane w poprzednim
numerze czasopisma. Tutaj chciałbym zaprezentować kilka partii naszych
reprezentantów. Niektóre zwycięskie pojedynki mają historyczne znaczenie.
Partia hiszpańska
J. Stachańczyk (2229) – J. Mieszkow (Rosja – 2363)
1.e4 e5 2.Sf3 Sc6 3.Gb5 a6 4.Ga4 Sf6 5.0–0 S:e4 6.d4 b5 7.Gb3 d5 8.de5
Ge6 9.c3 Gc5 10.Sbd2 S:f2?! To oddanie dwóch lekkich figur za wieżę i pionka
stosował kiedyś z powodzeniem były mistrz świata Michaił Botwinnik. Częściej
jednak następowało to w lepszej wersji, bo ruch później: 10...0–0 11.Gc2 S:f2
12.W:f2 f6 13.ef6 G:f2+ 14.K:f2 H:f6 15.Sf1 Se5 Wtedy ewentualna wymiana
hetmanów i przejście do końcówki następuje przy przewadze dwóch pionków u
czarnych, np. 16.Ge3 Wae8 17.Gc5 Wf7 18.S1d2 Gg4 19.Kg1 S:f3+ 20.S:f3 G:f3
21.H:f3 H:f3 22.gf3 W:f3. Daje to czarnym więcej szans na wyrównanie 11.W:f2 f6
12.ef6 G:f2+ 13.K:f2 H:f6 14.Sf1 Se5 15.Gg5 Hf7 16.He2 S:f3 17.H:f3 Tutaj widać
skutki przedwczesnego zabicia na f2. Czarne muszą wymienić hetmany bez
zysków materialnych. W końcówce król w centrum czuje się bardzo dobrze,
ponadto białe dominują na czarnych polach 17...H:f3+ 18.gf3 Równie dobre było
18.K:f3 0–0+ 19.Kg3 18...c6 19.We1 Kd7 20.Sg3 Waf8 21.Se2 h6 22.Ge3 Gf5
23.Gc5 Wf7?! Lepsze 23...We8 24.Wa1! (Przy wieżach szanse na wygraną są
znacznie większe) 24...g5 25.Sd4 Gg6 26.a4 Wa8 24.Sd4 We8 25.Wa1?! Pionka
można było zabrać 25.W:e8 K:e8 26.S:c6 Wc7 27.Sd4. Pionek za wymianę wież to
była dobra transakcja. Przypuszczalnie białe były w niedoczasie, miały swój plan
gry i unikały komplikacji 25...Gd3 26.a4 ba4 27.G:a4 Wf6 Czarne skazane są na
pasywne wyczekiwanie 28.Wd1 Gb5 29.Gc2 g5 30.b3 Kc7 Groziło 31.c4 dc4
32.S:b5+ 31.h3 Wf4 32.Gf5 Kb7 33.Gd7 Wd8 34.Ge6 We8 35.Gd7 Powtórzenie
posunięć dla zyskania czasu do namysłu 35...Wd8 36.Gf5 We8 37.Wc1
37...W:f5 Rozpacz. Groziło 38.c4 dc4 39.bc4 Ga4 40.Wb1+ i król wpadał pod atak.
Po 37...We5 38.Gg4 Wf7 39.Gd6 czarnym wieżom trudno byłoby uciec przed
atakami lekkich figur 38.S:f5 We2+ 39.Kg3 h5 40.Sd6+ Kc7 41.c4 dc4 42.bc4 Ga4
43.Wa1 Realizacja przewagi materialnej jest już prosta 43...Gc2 44.W:a6 Kd7
45.Wa7+ Ke6 46.Se4 G:e4 47.We7+ Kf5 48.fe4+ Kf6 Lub 48...W:e4 49.W:e4 K:e4
50.Ge7 Kf5 51.Kf3 itd. 49.We8 Wc2 50.e5+ Kf7 51.We7+ Kg6 52.Ge3 W:c4
53.We8 Wc3 54.Kf3 Kf5 Jeśli 54...g4+ 55.hg4 hg4+, to 56.Ke4 55.e6 g4+
56.hg4+ hg4+ 57.Ke2 Ke4 58.Gd2 Wh3 59.e7 Wh2+ 60.Kd1 (60...Wh7 61.Gb4) i
czarne poddały się. To jest pierwsze, miejmy nadzieję przełomowe zwycięstwo
Polaka nad aktualnym mistrzem świata. Do tej pory Jurij Mieszkow był dla naszych
reprezentantów bardzo trudnym przeciwnikiem. Przeważnie wygrywał, a jeśli nawet
dostawał trudne pozycje (np. z Markiem Maćkowiakiem na mistrzostwach Europy w
2011 roku), to zawsze udawało mu się „uciec” na remis.
Obrona Caro-Kann
D. Szczerbin (Rosja – 2369) – P. Dukaczewski (2280)
1.e4 c6!? W praktyce Piotra Dukaczewskiego ten debiut pojawia się chyba
po raz pierwszy i został z powodzeniem wybrany przez trenera Jakubca „pod
przeciwnika” 2.d4 d5 3.ed5 cd5 4.Gd3 Sc6 5.c3 Sf6 6.Gg5 Teoretyczne 6.Gf4
wygląda naturalniej 6...Se4!? 7.Gf4 Gf5 8.g4?! Wstęp do awanturniczego planu.
Po 8.f3 Sd6 9.G:d6 G:d3 10.H:d3 H:d6 11.Se2 e6 czarne stały minimalnie lepiej.
Spokojną, równą pozycję dawało 8.Sf3 Hb6 9.Hc2 8...Gg6 9.h4? e5! Zgodnie z
zasadą „na atak skrzydłowy – kontruderzenie w centrum!” 10.de5?! Powstające
komplikacje są bardzo korzystne dla czarnych, np. 10.G:e5 Hb6 11.He2 S:e5
12.de5 S:f2!? 13.Gb5+! Kd8 14.H:f2 H:b5 czy 10.h5 S:f2! 11.K:f2 G:d3 12.H:d3 ef4,
ale w obu przypadkach przewaga czarnych nie była jeszcze decydująca 10...Hb6!
11.Sh3? Białe źle policzyły wariant i wybrany ruch prowadzi do szybkiej przegranej.
Trzeba jednak zaznaczyć, że i po 11.Hc2 S:f2! 12.G:g6 S:h1 czy 11.G:e4!? G:e4
12.f3 H:b2 13.fe4 H:a1 14.ed5 0–0–0 też trudno byłoby liczyć na ratunek 11...H:b2
12.Hb3
Do tej sytuacji na szachownicy dążył Rosjanin. Po wydawałoby się
wymuszonym 12...H:b3 13.ab3 wynik partii nie jest jeszcze przesądzony 12...Sc5!
Mała kombinacja wszystko wyjaśnia. Białe muszą ponieść duże straty materialne
13.H:b2 S:d3+ 14.Ke2 S:b2 Tu można już było złożyć broń, ale czarne „dla
przyzwoitości” wykonały jeszcze kilka posunięć 15.h5 Gd3+ 16.Kd2 Ge7 17.a4
Ge4 18.Wg1 Sc4+ 19.Ke2 d4 20.f3 d3+ 0–1
R. Suder (2131) – S. Kryłow (Rosja – 2297)
Białe: Kg1, Hd1, Wa1, We1, Gf3, Sc3, a4 b2, c2, d4, e3, f2, g2, h2
Czarne: Kg8, Hd, Wc8, Wf8, Gb7, Gg7, Sf6, a7, b6, c5, d5, c6, f7, g6, h7
Po ewentualnym 13…Se8 czy 13…Wfd8 pozycja miała wyrównany charakter.
Siergiej Kryłow, utytułowany Rosjanin, wielokrotny mistrz świata i Europy, popełnił
jednak niedokładność, po której wpadł w kłopoty 13...a6? 14.a5! b5 Do utraty
pionka prowadziło 14...cd4 15.H:d4 Se8 16.G:g7 S:g7 17.ab6. Jeśli 14...Hc6
15.ab6 H:b6?! to 16.Sa4. Niezbyt zachęcająco wygląda też i 14...ba5 15.Sa4 z
groźbami 16.Sb6 i 16.S:c5 15.dc5 b4? W przypadku 15...W:c5 16.G:f6 G:f6
17.Se4! He7 18.S:c5 H:c5 19.c3 czarne traciły jakość, ale właśnie w tej pozycji
należało szukać szans na ratunek – para czarnych gońców jest bardzo silna. Po
ruchu w partii ginie tylko pionek, ale białe figury pozostają bardzo aktywne i kłopoty
czarnych się nie kończą 16.Sa4 Hb5 17.Hd4 Se8 18.G:g7 S:g7 19.Ge2 H:a5 Lub
19...Hc6 20.H:b4 20.Sb6 H:c5 21.S:c8 W:c8 (21...H:c8 22.H:b4) 22.H:c5 W:c5
23.G:a6 Gc6 24.Gd3 Końcówka z jakością więcej jest łatwo wygrana. Polak
zrealizował przewagę bardzo precyzyjnie 24...Sf5 25.Wec1 Sd6 26.c3 b3 27.Wa3
Gb5 28.Wa5 Kg7 29.f3 Kf6 30.Kf2 Sc4 31.G:c4 dc4 32.Wd1 Ke7 33.e4 f5 34.Ke3
fe4 35.fe4 Wg5 36.g3 h5 37.Kf4 Kf6 38.Wd6 Wg4+ 39.Kf3 Ge8 40.h3 Wg5
41.W:g5 K:g5 42.W:e6 Gf7 43.h4+ Kh6 44.We7 Kg7 45.Kf4 i czarne poddały się.
To pierwsza wygrana Ryszarda Sudera nad rosyjskim mistrzem międzynarodowym.
Obrona Benoni
A. Anfinogenow (Rosja – 2035) – R. Gunajew (2296)
1.d4 c5 2.d5 Sf6 3.c4 e6 4.Sc3 ed5 5.cd5 Gd6!? Oryginalne, ale
niepozbawione sensu posunięcie. Standardową kontynuacją jest 5…d6 z dalszym
g6 i Gg7 6.e4 0–0 7.f4?! Ta próba obalenia wariantu prowadzi do skomplikowanej
pozycji, w której czarne nie stoją gorzej. Bezpieczniejsze i lepsze było 7.Sf3 We8
8.Gd3 7...S:e4! Praktycznie wymuszona ofiara figury 8.S:e4 We8 9.He2 Gf8
Niedobre było 9…f5?, bo 10.S:d6! W:e2+ 11.G:e2. Teraz już grozi 10...f5, a nie
wolno zagrać samemu 10.f5?, bo Hh4+ 10.g4 b6 Zasługuje na uwagę 10...d6, np.
11.f5 G:f5 12.gf5 Hh4+ 13.Kd1 W:e4 14.Sf3 Hg4 15.Gh3 W:e2 16.G:g4 We4
17.Gh5 g6 18.fg6 hg6 19.Sd2 Wd4, jak było w „zwariowanej” partii Hebden –
Hector (1987), która zakończyła się w końcu remisem 11.Sf3 Gb7 12.Hd3?!
„Rybka” podaje jako najlepsze 12.Gg2!? G:d5 13.Sfg5 h6 14.Hd3 G:e4 (14…Gc6?!
15.0-0!) 15.S:e4 c4!? (Słabsze 15…d5?! 16.0–0 de4 17.H:d8 W:d8 18.G:e4)
16.Hd5 Sc6 17.0–0 Sb4 18.Hd1 d5 ze złożoną, trudną do oceny pozycją 12...Sa6?!
Do przewagi prowadziło 12...He7! 13.Sfd2 Sa6, np. 14.a3?! c4 15.H:c4 Sc5 czy
14.Kd1 Sb4 15.Hg3 G:d5 13.Kf2 Sb4 14.Hb1 G:d5 15.Sc3 G:f3 16.K:f3 Hh4
17.Ge3? Prawidłowe było 17.Hf5! We1 (17...g6?! 18.Hg5) 18.Kg2 Wae8 19.Gc4 z
niejasną pozycją. 17...W:e3+! Wygrywające posunięcie. W gąszczu
skomplikowanych wariantów łatwo się jednak pogubić, zwłaszcza kiedy jest mało
czasu do namysłu. W dalszym toku gry obaj zawodnicy często grali niedokładnie,
łatwo jednak krytykować, mając włączony komputer z programem analitycznym…
18.K:e3 H:g4? Rozstrzygający atak dawało 18...We8+ 19.Kf3 h5 20.gh5 H:h5+
21.Kf2 c4 itd. 19.He4! d5! 20.S:d5 We8! 21.Sf6+ gf6 22.H:e8 Teraz obiektywnie
pozycja jest remisowa 22...Sc2+? Po szachu z drugiej strony 22...Sd5+ 23.Ke4
S:f4 24.Gd3 S:d3+ 25.K:d3 Hd4+ 26.Ke2 Hg4+ partia kończyła się „wieczniakiem”
23.Ke4? Po 23.Kd2! S:a1 24.Kc1 czarne powinny przegrać 23...S:a1 24.Gc4 Hg2+
25.Kd3 Hf3+ Teraz sytuacja znów jest remisowa 26.Kd2 H:f4+ 27.Kd1 Hd4+
28.Ke1? Przegrywający błąd. Po 28.Kc1 H:c4+ 29.Kb1 Hd4 30.K:a1 c4 pokojowe
zakończenie było najbardziej prawdopodobnym wynikiem 28...Sc2+ 29.Ke2 H:c4+
30.Kf2 Jeśli 30.Kd2, to Hd5+ 31.K:c2 H:h1 30...Hf4+ 31.Ke2 (31.Kg1 Se3)
31...Sd4+ 32.Ke1 Hc1+ 0–1
G. Vasquez (Francja – 2013) – M. Maćkowiak (2174)
Białe: Kg2, He2, Wa1, Wf1, Gd2, Sb7, a6, b2, d4, e3, e5, g3, h2
Czarne: Kg8, Hc8, Wa8, Wf8, Gg7, Se6, a7, b5, c4, c6, e7, f5, g6, h6
W debiucie białe niezbyt poprawnie poświęciły pionka. W pozycji na diagramie
Maćkowiak przechwycił inicjatywę, uzyskując również i pozycyjną przewagę
22...c5! 23.Hf3 Po 23.d5 Sg5 24.Gc3 Se4 ginął pionek e5. Całkowicie
antypozycyjne było 23.S:c5?! S:c5 24.dc5 H:c5 23...Hd7! Teraz na celowniku jest
pionek d4 24.Wad1 Jeśli 24.Gc3, to b4 24...cd4 25.ed4 H:d4 26.Gc3 Hb6 27.Hd5
Kh7 28.Gb4 Wfe8 29.Hd7 Białe rozpaczliwie szukają kontrszans. Czarne grają
jednak bardzo uważnie i powiększają zyski materialne 29...Sf8 30.Hd5 H:a6
31.Gc3 Wab8 32.Sc5 Hb6 33.e6 Wbc8 34.G:g7? Przyspiesza przegraną, ale i po
34.Sd7 Hc6 z wymianą hetmanów szans żadnych nie było 34...W:c5! 35.Hd4 S:e6
36.Hd7 S:g7 0–1
A. Migala (2057) – S. Czapalin (Rosja – 1975)
Białe: Kh2, Hd2, Wb1, Wf1, Ge3, Gg2, Sc3, Sd4, a4, b3, c4, e4, f2, g3, h3
Czarne: Kg8, Hd8, Wb8, Wf8, Gd7, Gg7, Sc5, Sd3, a5 b6, d6, e7, f7, g6,
h7
22...e5?! Teraz pionek d6 staje się bardzo słaby. Lepsze było wyczekujące
22...We8 lub 22...Wc8 23.Sdb5 Ge6 Więcej nadziei dawało 23...G:b5 24.S:b5 He7
z dalszym Wfd8 24.Wfd1 Hd7 25.Gf1 Sb4 26.H:d6 Hb7 27.Gg2 Dobre było
również 27.G:c5 bc5 28.H:c5, ale białe nie chcą rezygnować z pary gońców
27...Wfd8? Prowadzi do natychmiastowej porażki. Po 27...Wbc8 można było bronić
się dłużej 28.H:d8+ W:d8 29.W:d8+ Gf8 30.Gh6 Sd7 31.Wd1 1–0
Ryszard Bernard
aaa
szkolenie
Gramy w warcaby
W dniach 29.09-3.10.2013 r. rozegrano w Suwałkach XIV Ogólnopolski
Turniej
w Warcabach Stupolowych o Puchar Podlasia. Wzięło w nim udział 44 zawodników
i zawodniczek z 12 klubów Stowarzyszenia „Cross”. Zwyciężył Jan Sekuła z
„Crossu Opole”, który na dystansie 9 rund zgromadził 16 p. Drugi był Józef
Tołwiński z „Victorii” Białystok (14 p.). Trzecie miejsce zajął Tomasz Kuziel z
„Łuczniczki” Bydgoszcz (12 p.). W 5. rundzie doszło do spotkania głównych
kandydatów do zwycięstwa. Był to bardzo ważny pojedynek, gdyż po 4 rundach
liderem był Józef Tołwiński.
Józef Tołwiński („Victoria” Białystok) – Jan Sekuła („Cross Opole”)
1. 32-28 17-21 2. 34-30
Najczęściej gra się 2. 37-32. Białe wybierają wariant symetryczny.
2... 21-26 3. 30-25 16-21
Posunięcie mające na celu odejście od symetrii, gdyż białe nie mogą teraz
odpowiedzieć 4. 35-30.
4. 40-34 12-17 5. 44-40 17-22 6. 28x17 21x12 7. 50-44 11-17 8. 31-27
Czarne mogły przygotować plan wiązania długiego skrzydła białych, dlatego
białe od razu starają się uruchomić długie skrzydło.
8... 6-11 9. 27-21
Chcąc uniknąć komplikacji, białe zmierzają na pole 16, co jest na rękę
czarnym, które będą mogły zyskać +6 temp po wymianie tego kamienia.
9... 17-22 10. 21-16 11-17 11. 37-31 26x37 12. 41x32 7-11! 13. 16x7 2x11
Przewaga czarnych polega na kontrolowaniu centrum przy pomocy
aktywnych kolumn. Poza tym białe nie mogą zająć pól 28 i 30 z powodu grożącej
podwójnej wymiany po linii głównej, która dałaby czarnym przewagę +6 temp.
Ważnym planem dla białych jest wyprowadzenie kamienia 46.
14. 34-30?
To posunięcie pozwala czarnym uaktywnić długie skrzydło i jednocześnie
zyskać +6 temp, co w pozycji otwartej daje im sporą przewagę.
14... 19-24! 15. 30x19 14x23 16. 25x14 10x19
Białe zostały postawione w trudnej sytuacji. Grozi wymiana 22-28, po której
kamień 42 byłby rzucony na bok. Jedynym rozwiązaniem mogło być przejście do
klasyki po 17. 33-28 22x33 18. 39x28
17. 33-29? 23x34 18. 39x30
Bicie 18. 40x29 też jest niekorzystne z powodu układu 29-35
18... 5-10 19. 30-25?
Przedwczesne niepotrzebne odejście na bandę. Lepsze było wyprowadzenie
kamienia 46 lub zagranie 19. 44-39.
19... 10-14 20. 44-39 18-23!
Żeby nie pozwolić zagrać 21. 39-33, na co nastąpiłoby 22-28
21. 40-34
Białe przygotowują się do wymiany centralnego kamienia 23, więc czarne
muszą się przygotować do ponownego zajęcia tego pola.
21... 13-19! 22. 34-29 23x34 23. 39x30 19-23! 24. 36-31
Białe znajdują inny sposób zlikwidowania silnych centralnych kamieni 22 i 23.
24... 9-13 25. 31-27 22x31 26. 32-28 23x32 27. 38x36
Ta wymiana nie rozwiązała problemów białych. Czarne z dużą swobodą
znów mogą zajmować centralne pozycje na warcabnicy.
27... 18-23! 28. 46-41 12-18 29. 41-37 17-22 30. 36-31 11-17 31. 31-26 1-7
32. 37-32 8-12 33. 32-27!
Kosztem straty 2 temp białe przerzucają słabego kamienia z bandy na ważne
pole 37, wzmacniając pozycję długiego skrzydła.
33... 22x31 34. 26x37 17-22 35. 43-38 7-11?
Niedokładne wyczekujące posunięcie. Lepsze było 35... 15-20 z dalszym
36... 13-19 umacniającym centrum.
36. 49-44 11-17 37. 44-40 4-9 38. 48-43 15-20 39. 43-39
Czarne przystępują do akcji wykluczenia z gry białych kamieni na krótkim
skrzydle.
39... 14-19 40. 25x14 9x20! 41. 30-25 20-24!
Czarne ustawiły kolejną silną kolumnę. Teraz nie można zagrać 42. 39-33 2328
43. 33-29 24x33 44. 38x29 28-32 45. 37x28 22x24
42. 40-34 24-30! 43. 35x24 19x30
Do tej pozycji dążyły czarne. Białe nie mogą grać kamieniem 25 i przez to ich
swoboda gry na krótkim skrzydle została znacznie ograniczona. W partii białe
zagrały jednak:
44. 25-20?
Doprowadziło to do szybkiego rozstrzygnięcia wyniku partii.
44... 13-19 45. 34x25 19-24 46. 20x29 23x41 47. 47x36 18-23!
Bardzo ważne posunięcie, które ma na celu ograniczenie 2 białych kamieni.
48. 25-20 3-9
Pozycja jest już dla białych przegrana i inne warianty nie dają remisu. Na
przykład 48. 45-40 23-29 49. 40-35 3-9! 50. 25-20 29-34 (a jeśli 50. 35-30, to 9-14)
49. 45-40 23-29 50. 42-37 22-27
I białe poddały się.
Do niespodzianki doszło w pojedynku mistrzyni Polski Ewy Wieczorek z
zawodniczką „Łuczniczki” Bydgoszcz Ewą Grabską.
Ewa Grabska („Łuczniczka” Bydgoszcz) – Ewa Wieczorek („Victoria”
Białystok)
1. 32-28 19-23 2. 28x19 14x23 3. 37-32 10-14 4. 41-37 14-19 5. 46-41 5-10
6. 34-29 23x34 7. 39x30 10-14 8. 44-39
Rozegrano jeden z najbardziej znanych wariantów, który często spotyka się
na najsilniej obsadzonych turniejach.
8... 17-21 9. 32-27! 21x32 10. 37x28 16-21 11. 41-37 21-26 12. 37-32 26x37
13. 32x41 11-16
Lepsze było 13... 11-17 i następnie 14... 17-22
14. 41-37 16-21 15. 37-32 4-10? 16. 30-25! 20-24 17. 40-34
Z tym posunięciem nie należało się śpieszyć.
17... 24-30 18. 35x24 19x30 19. 50-44 13-19?? 20. 42-37?
Białe mogły wygrać kamień po 20. 34-29
20... 9-13 21. 47-42 6-11 22. 28-23
Lepsze było 22. 34-29 30-35 23. 29-24 19x30 24. 25x34, a następnie 25. 4440, co pozwalało uzyskać lepszą pozycję z silnym centrum.
22... 18x40 23. 44x24 19x30 24. 25x34 13-19 25. 45-40 12-18 26. 40-35 712 27. 33-29?
To zagranie pogarsza aktywność białych na krótkim skrzydle. Czarne mogły
odpowiedzieć 27... 14-20 i uzyskać przewagę.
27... 8-13 28. 38-33
W tej sytuacji konieczne było 28. 34-30
28... 19-23
W dalszym ciągu lepsze było 28... 14-20
29. 42-38 1-7 30. 37-31 11-16
Białe mają możliwość przejęcia inicjatywy.
31. 32-27! 21x32 32. 38x27
Przy pomocy kolumny 36-27 białe bardzo mocno ograniczyły grę czarnych.
32... 3-9 33. 31-26?
Nie należało rezygnować z kolumny tak skutecznie ograniczającej grę
czarnym. Po 33. 35-30 białe osiągnęłyby dużą przewagę.
33... 12-17 34. 48-42 14-19 35. 42-38 17-22 36. 38-32 22x31 37. 36x27 2-8
38. 33-28 15-20
Czarne mogły uwolnić się od związania po 38... 18-22
39. 39-33 10-15 40. 43-38 20-24 41. 29x20 15x24 42. 34-30 23-29 43. 28-22
7-11 44. 49-43
Czarne mają -4 tempa i powinny starać się utrzymać klasykę po 44... 8-12.
Na ewentualną odpowiedź białych 45. 32-28 można grać 45... 11-17 46. 22x11
16x7 i nie można 47. 28-23 19x48 48. 30x17 z powodu 48... 48-39 49. 17-12 39-25
50. 12x34 25x16. Po 45. 33-28 18-23 czarne w pełni kontrolują sytuację. W partii
było:
44... 11-17? 45. 22x11 16x7
Mając dodatnie tempo w otwartej pozycji, białe przechodzą do ataku na
osłabione krótkie skrzydło czarnych.
46. 26-21 8-12 47. 33-28! 18-23 48. 28-22 9-14 49. 21-16 14-20 50. 27-21!!
Białe decydują się na poświęcenie kamienia w zamian za atak na krótkim
skrzydle. Nie ma wygranej w wariancie 50. 30-25 29-34 51. 25x14 19x10 52. 43-39
(groziło 52... 24-30 i 53... 34-40) 52... 34x43 53. 38x49 10-14
50... 20-25 51. 22-17 25x34 52. 17x8 13x2 53. 21-17 2-8 54. 17-11?
Najpierw należało wymienić 54. 43-39 34x43 55. 38x49
54... 34-39 55. 11x13 39x48 56. 13-8 48-25 57. 32-27?
Nie można było zagrać 57. 16-11, gdyż po 57... 23-28 białe przegrywają. Nie
można było postawić damki. Po zagraniu w partii czarne kamienie wchodzą do gry.
57... 23-28 58. 8-3 28-33 59. 38-32 33-39 60. 3-26
Strata czasu. Należało grać 60. 16-11
60... 39-43 61. 16-11 43-48
Teraz białe nie mogą grać 62. 11-7, na co nastąpiłoby 62... 48-42 63. 26x48
29-34 64. 48x30 25x1
62. 11-6 48-42 63. 26x48 29-34 64. 48x30 25x34 65. 27-21
Można było postawić damkę.
65... 34-45 66. 21-16 24-29 67. 32-28 29-34 68. 28-22 34-39 69. 6-1 39-43??
I nie czekając na odpowiedź białych, czarne poddały się. Konieczne było 69...
45-50.
Jan Sekuła
aaa
Plebiscyt - Galeria sław polskich sportowców
niepełnosprawnością
Rozstrzygnięcie plebiscytu coraz bliżej!
Zakończył się I etap plebiscytu 40-lecia na 10 najwybitniejszych sportowców
z niepełnosprawnością – medalistów igrzysk paraolimpijskich w latach 1972-2012.
W drodze głosowania internetowego wyłoniono 40 paraolimpijczyków. Z tego
grona w II etapie plebiscytu kapituła, złożona z przedstawicieli świata sportu,
dziennikarzy sportowych oraz osób aktywnie działających na rzecz sportowców z
niepełnosprawnością, dokona wyboru 10 najwybitniejszych paraolimpijczyków. Ich
nazwiska zostaną ogłoszone podczas uroczystej gali 4 kwietnia br. w Centrum
Olimpijskim PKOl w Warszawie.
Pełną listę paraolimpijczyków wybranych w I etapie plebiscytu można
odnaleźć pod adresem http://sedeka.pl/plebiscyt-paraolimpijski
Fundacja Sedeka, podejmując działania skierowanie do sportowców z
niepełnosprawnością, pragnie zwrócić uwagę na istotną rolę sportu w powrocie do
sprawności fizycznej i aktywnego życia społecznego.
Plebiscyt wspierają: Polski Związek Sportu Niepełnosprawnych „Start”, Polski
Komitet Paraolimpijski, akademie wychowania fizycznego oraz organizacje
działające na rzecz osób niepełnosprawnych.
Download