Dlaczego dzieci chorują? PROFILAKTYKA Czy dziecko w przedszkolu i żłobku musi chorować? Lekarze są zgodni co do jednego: dziecko rozpoczynając uczęszczanie do jakiejkolwiek grupy dzieci jest bardziej narażone na kontakt z wirusami i bakteriami. Tylko w ten sposób jest w stanie wytworzyć swoją własną odporność i chorować mniej w wieku szkolnym i później w dorosłym życiu. Kwestia odporności jest również sprawą bardzo indywidualną. Są dzieci, które chorują raz w semestrze, są takie, które co chwila zapadają na różnego rodzaju infekcje. Nie można również przewidzieć w jaki sposób nasze dziecko zareaguje na kontakt z grupą. O tym możemy się dowiedzieć jedynie w praktyce wysyłając już dziecko do przedszkola/żłobka. Dzieci mają zdolność do szybszej regeneracji. Możemy też się postarać, by ich odporność na ataki wirusów była wyższa. Chowanie w cieplarnianych warunkach sprawi, że układ odpornościowy malucha utraci zdolność do samoistnego zwalczania atakujących go zarazków. Warto o tym pamiętać, szczególnie w czasie zimowej aury. Szczelnie zawiniętego w szaliki i grube swetry malucha spacer nie ucieszy, ale udręczy. Badania wykazują, że dzieci, które już pierwsze miesiące życia spędzały poza domem, przebywając z innymi rówieśnikami, np. w żłobku lub przedszkolu rzadziej chorują w późniejszych latach życia niż ich rówieśnicy wychowywani w domu bez kontaktu z innymi dziećmi - informuje lek. med. MAŁGORZATA BIJAK, pediatra reumatolog z Rzeszowa. CO NAJCZĘŚCIEJ ŁAPIE MALUCH? Maluchy najczęściej chorują na infekcje górnych dróg oddechowych, zapalenia gardła, krtani, najczęściej o podłożu wirusowym, anginy, zapalenia oskrzeli, grypę, biegunki wirusowe. CO MOŻEMY ZROBIĆ? Wychowując dzieci i patrząc na ich beztroskie dzieciństwo, zastanawiamy się jak i kiedy świat pokaże im swoje prawdziwe oblicze. Najchętniej nie wypuścilibyśmy naszych pociech z ramion. Muszą jednak stawić czoła temu światu i zagrożeniom, jakie on kryje. Możemy je na to trochę przygotować. Poprawiając funkcjonowanie układu opornościowego możemy sprawić, że przechodzone infekcje będą łagodniejsze, a poza tym nie będzie groźnych powikłań. Po pierwsze od urodzenia stymulujmy układ immunologiczny, na początku poprzez karmienie piersią. Pokarm kobiecy to źródło cennych przeciwciał, które chronią bezbronnego noworodka przed drobnoustrojami. Często wychodźmy z dzieckiem na spacery na świeżym powietrzu, zapewniajmy dużo ruchu maluszkowi. To pomaga przede wszystkim nawilżyć śluzówkę górnych dróg oddechowych i wspomóc ruch rzęsek, które znajdują się w śluzówce nosa, a które pełnią ważną funkcję, bo usuwają drobnoustroje i zanieczyszczenia. Powietrze pomaga łagodzić również objawy alergii skórnych. Nie bójmy się zarazków w otoczeniu do tego stopnia, że dziecku ograniczamy poznawanie świata. Po to natura wymyśliła dziecięcą ciekawość, żeby wkładając różne rzeczy do buzi i zjadając czasem okruszki z podłogi, dziecko mogło mieć kontakt z różnymi drobnoustrojami. Pamiętajmy, że jeżeli układ immunologiczny nigdy nie „widział” pewnych drobnoustrojów, to jeżeli wtargną one do organizmu ze zdwojoną siłą, również nie rozpozna zagrożenia. Dbajmy o dobre i zbilansowane odżywianie. Dziecko powinno jeść regularnie i mieć urozmaicone posiłki. Pilnujmy szczepień obowiązkowych, a jeżeli to możliwe zastosujmy szczepienia zalecane. No i oczywiście otoczmy nasze dzieci miłością i dajmy im piękne dzieciństwo i poczucie bezpieczeństwa, bo człowiek szczęśliwy, to człowiek zdrowy. Stan umysłu ma ogromny wpływ na pracę wszystkich układów i narządów, a w tym układu immunologicznego. Źródło: edula.pl O budowaniu odporności u dziecka mówi dr nauk medycznych KRZYSZTOF SZUBER, laryngolog z Rzeszowa. Każde dziecko czy to w żłobku, przedszkolu czy szkole ma kontakt z infekcjami u rówieśników i samo też takie infekcje (najczęściej wirusowe) musi przejść. Musielibyśmy odciąć nasze dziecko od świata zewnętrznego, aby odizolować je od infekcji. Ale to przecież nierealne. Spacer - to jako "zimny wychów”. Organizm oswaja się z różnicami temperatur i staje się mniej podatny na infekcje. Można tę sytuację z rośliną ze szklarni wystawioną na mróz. Na pewno padnie, nie wytrzyma tak odmiennych warunków. Organizm stopniowo i regularnie zaś oswajany z niskimi temperaturami uodparnia się na infekcje, które najczęściej pojawiają się przy nagłym oziębieniu organizmu. Nie przegrzewać, hartować przy każdej możliwej sposobności i spędzać jak najwięcej czasu na spacerach i zabawach na świeżym powietrzu. Ubiór - to problem nie tylko dzisiejszych opiekunów dzieci. Ważne, aby dzieci były tak ubrane, by nie zmarzły, ale również tak, żeby się nie przegrzały i nie spociły. Jeśli dojdzie do drugiej sytuacji - infekcja murowana. Dziecko z gorączką 38-39 stopni C powinno leżeć w łóżku, ale dziecko bez gorączki może spokojnie wyruszać na spacer. Wyjdzie mu to na zdrowie. Większość infekcji w okresie jesienno-zimowym to infekcje wirusowe. Wystarczy dziecko zostawić w domu, dać leki przeciwzapalne, dużo płynów i poczekać 24-48 godzin. Jeśli dziecko nie gorączkuje, nie wymiotuje - można czekać. Jeśli wystąpi wysoka temperatura, kaszel, wymioty, brak łaknienia - należy udać się do lekarza. Obserwujemy powszechnie, iż rodzice z banalnymi infekcjami biegną do lekarza. Wtedy dość często, choć na szczęście coraz rzadziej, dziecko dostaje antybiotyk. Dalej idąc, organizm nie wytwarza mechanizmów obronnych i koło się zamyka. Dodatkowo bardzo wielu rodziców zbyt troskliwie opiekuje się dziećmi w myśl zasady: "Jasiu, nie biegaj, bo się spocisz", bądź też "proszę zwolnić moje dziecko z wychowania fizycznego, bo...”. Alternatywą dla ruchu jest zaś czas spędzany przez dzieci przed telewizorem lub komputerem. Należy również pamiętać, że u dzieci początkowo banalne infekcje wirusowe mogą kończyć się zapaleniami uszu, zatok i dolnych dróg oddechowych. Nawracające infekcje sprzyjają również przerostom migdałków podniebiennych i migdałka gardłowego (tzw. trzeciego), co często niestety wymaga leczenia operacyjnego. Dlatego postępujmy racjonalnie z naszymi pociechami, zapewniajmy im odpowiednią dietę, dużo ruchu i świeżego powietrza, uprawiajmy razem z nimi różne sporty i nie trzymajmy "pod kloszem”. To stwarza szansę, że będą się prawidłowo rozwijać i niestraszne im będą katary i grypy. Źródło: nowiny.pl