20 października 36. ŚW. JANA KANTEGO* WSPOMNIENIE 1. Święty Jan z Kęt, teolog i jałmużnik. 2. Jedność życia. 3. Przybliżać wszystkich do Ojca. 36.1 Jan Kanty, jako profesor teologii Akademii Krakowskiej, utrzymywał się ze skromnej pensji profesorskiej, jednak swoim niewielkim dobytkiem zawsze dzielił się z potrzebującymi. W każdym człowieku, a szczególnie w potrzebujących pomocy, widział Chrystusa. Jego biografowie opisują pewne zdarzenie z akademickiej jadalni profesorskiej, kiedy podczas posiłku oznajmiono Janowi, że przyszedł żebrak. „Chrystus przyszedł” – zawołał św. Jan i natychmiast zaprosił go do stołu dzieląc się z nim skromnym posiłkiem. Na Akademii powstał odtąd zwyczaj pozostawiania przy stole jednego wolnego miejsca dla ubogiego (...). Ilekroć zaś rozlegało się wołanie Pauper venit – odpowiadano: Christus venit! I zapraszano do wspólnego stołu. Wielcy uczeni często sprawiają wrażenie oderwanych od rzeczywistości. Św. Jan Kanty wypielęgnował taki rodzaj mądrości, która – choć czerpana z ksiąg – prowadziła do doskonalenia człowieczeństwa i do troski o otaczający go świat. Nauki, które pobierał najpierw studiując dzieła wielkich filozofów, później teologów i mistyków, prowadziły go prosto 258 do serc wszystkich, z którymi się spotykał. Dostrzegał materialną nędzę, przestrzegał też przed duchową, dużo gorszą. „Jego wyciągnięte do każdego ręce, pochylenie się nad każdą biedą, zatroskanie o każde ludzkie szczęście, cała jego sylwetka duchowa, pochylona w geście miłości nad Chrystusem żyjącym w braciach – oto tajemnica jego umiejętności trafiania do każdego, zjednywania sobie powszechnej przyjaźni, dzięki czemu lud garnął się do niego jak do źródła ciepła i dobra”1. Jan Paweł II, jeszcze jako metropolita krakowski, z okazji 500-lecia śmierci Jana z Kęt przypomniał: „św. Jan z Kęt był profesorem i duszpasterzem. Był właśnie na swoje czasy tym, co się w naszych czasach wyraża w pojęciu duszpasterz akademicki. Można go ogłosić patronem duszpasterzy akademickich, i to na całym świecie. Nie wiem, czy znalazłoby się wiele postaci, które tak ściśle łączyłyby w sobie stanowisko profesorskie i równocześnie posłannictwo duszpasterskie”2. Chociaż od śmierci mistrza Jana minęło pięć wieków, jego nauka nie straciła na aktualności. Całym swoim życiem ukazywał, że praca przepojona modlitwą staje się drogą do Boga i tylko wtedy nabiera prawdziwego sensu. Ostatni rękopis, wieńczący czterdziestoletnią pracę pisarską, kończy św. Jan Kanty jak zwykle dziękczynieniem: „Panu Bogu uwielbienie, cześć i chwała z Maryją Dziewicą i wszystkimi świętymi i dzięki przez nieskończone wieki wieków. Amen” 3. Dziękujmy dzisiaj Bogu za wszystkie łaski, którymi nas obdarza, i pamiętajmy, że godziny pracy spędzone czasami przy żmudnym powtarzaniu tych samych czynności staną się W. Kasidło, Polscy święci, Warszawa, 1984, 3, 103. Tamże, 95. 3 W. Kasidło, dz. cyt. 3, 105. 1 2 259 wspaniałą Boską rzeczywistością, jeżeli ofiarujemy je naszemu Ojcu każdego dnia. 36.2 Czasy, w których żyjemy, są inne od tych, w których żył św. Jan Kanty, ale i dzisiaj Chrystus wzywa nas do uświęcenia się pośród świata i do dawania jasnego świadectwa wiary w różnych okolicznościach, mocnej jedności życia: życia Chrystusa w każdym z nas. Ta jedność wymaga wysiłku o zdobycie głęboko chrześcijańskiej głowy poprzez czytanie i ciągłe studiowanie wielkiego dziedzictwa doktrynalnego Kościoła, tak aby każdy chrześcijanin w wykonywaniu swego zawodu był w stanie szerzyć ducha Chrystusa. Nie ma nic bardziej sprzecznego z jednością życia niż oddzielenie wiary i nauki od poglądów, które każdy zdobywa w swojej pracy zawodowej. Nasze przekonania w kwestii różnych aspektów zajęć, którym się poświęcamy, muszą być oświecone światłem Chrystusa. Nie możemy być osobami pobożnymi w domu, a potem neutralnymi pracownikami, którzy nie umieją przyswoić sobie nauki o Bogu, o człowieku, o naszej misji i przeznaczeniu, którą objawił nam Chrystus, i przeniknąć nią swojej pracy – nauczania, interesów, literatury, medycyny itp. Szczególnie ci, którzy zajmują się nauczaniem i badaniami naukowymi na jakimkolwiek poziomie mają obowiązek ukazywać w swojej pracy integralną tożsamość chrześcijańską, bez strachu czy względów ludzkich. Uczmy się przenikać duchem chrześcijańskim wszystkie dziedziny, wykładać wielkie tematy życia ludzkiego w odniesieniu do Jezusa Chrystusa. Tylko Bóg daje pełną odpowiedź na pytania nauki i życia; i my, chrześcijanie, musimy to ukazać mówiąc bez ogródek o wielkich tematach filozofii, prawa, nauk o człowieku i nauk przyrodniczych, historii. Panu Bogu zależy, abyśmy pełni czystości intencji osiągnęli wysoki prestiż zawodowy, ponieważ na tym terenie rozgrywają się bitwy, 260 które potem mają wpływ na porządek społeczeństwa, tego naszego świata, i naprawdę zależy nam wszystkim na tym, żeby Prawda była obecna we wszystkich decyzjach. „Św. Jan Kanty nie stworzył żadnej własnej szkoły mistycznej, nie pisał dzieł ascetycznych, nie był też zakonnikiem (...). Nie ulega zaś wątpliwości, że dał przykład życia zakonnego poza klasztorem, co w Krakowie było wówczas rzeczą niespotykaną.” 4. Naszą „celą” dziś jest ulica, dom rodzinny, miejsce pracy. Wszędzie tam mamy zanieść Chrystusa, którego ukażemy innym dzięki jedności życia. Do umocnienia tej jedności pilnie potrzeba nieustannego rozważania Pisma Świętego – szczególnie Nowego Testamentu – na osobistej modlitwie. Wymaga to ducha umartwienia i spotkania z Panem w Sakramencie Pokuty, który nas obmywa i oczyszcza; wymaga też przede wszystkim zażyłego obcowania z Naszym Panem prawdziwie obecnym w Eucharystii. W ten sposób będzie się udoskonalać przyobleczenie w Chrystusa, które otrzymaliśmy na Chrzcie, aż do utożsamienia się z Nim, „ponieważ nie tylko staliśmy się chrześcijanami, ale samym Chrystusem” 5. 36.3 Każdy z nas powinien być Chrystusem, który przechodzi: tego chce Bóg i tego potrzebuje ludzkość. Nie wystarczy być uczciwym i chodzić do Kościoła, a w pracy czy w stosunkach rodzinnych i społecznych zachowywać się jak sól, która straciła smak. Dzięki łasce Ducha Świętego nasze postępowanie powinno uobecniać Chrystusa pośród ludzi, a z Nim i w Nim miłość Boga Ojca; miłość, którą inni powinni zauważyć z naturalnością: „Nonne cor nostrum ardens erat in nobis, dum loqueretur in via? – Czyż serce nasze nie pałało w nas, gdy rozmawiał z nami w drodze? Jeżeli jesteś apostołem, 4 5. W. Kasidło, dz. cyt., 3, 104-105. Św. Augustyn, Traktat o Ewangelii wg św. Jana, 21, 8. 261 takie same słowa, jak te uczniów z Emaus, powinny wyjść spontanicznie z ust twych towarzyszy w pracy, spotykających cię na drodze swego życia”6. Pan powołał nas do życia w tej epoce świata, żebyśmy zachowywali się jak prawdziwy zaczyn, w pełni uczestnicząc we wszystkich szlachetnych ludzkich działaniach, podzielając uczciwe ideały i troski ludzkości; żebyśmy budowali społeczeństwo i kulturę ręka w rękę z innymi osobami, takimi jak my. Zaprasza nas, abyśmy uczynili obecnym w tych zajęciach Chrystusa, ponieważ Pan umieścił nas tam „abyśmy byli jak lampy (...), żebyśmy działali jak zaczyn (...), żebyśmy byli nasieniem (...). Nie byłoby ani jednego poganina, gdybyśmy my byli prawdziwie chrześcijanami” 7. Jest to czas, by każdy z nas zadał sobie w duszy pytanie, które stawiał nam bł. Josemaría Escrivá: „Czy wokół ciebie szerzy się życie chrześcijańskie? Myśl o tym codziennie”8. Zbadajmy więc, czy osoby, które z nami obcują, mogą z łatwością odkryć w nas Chrystusa, czy też muszą się wysilać, żeby rozpoznać Go w naszym zachowaniu, ponieważ ukrywamy Go przez postawę lenistwa, egoizmu, złego charakteru... Czy jesteśmy dla tych ludzi światłem, pocieszeniem, ukojeniem, zachętą, pomocą? Czy staramy się pracować bądź uczyć tak, jak by to robił na naszym miejscu Chrystus, z doskonałością, z pragnieniem współodkupienia, z czystością intencji? Czy nasi towarzysze nauki bądź pracy otrzymują od nas światło Chrystusa, Jego wyrozumiałość i Jego wymaganie? Czy nasz odpoczynek jest przeniknięty duchem chrześcijańskim, troską o innych, czy też uleganiem zachciankom i poszukiwaniem samego siebie? Bł. Josemaría Escrivá, Droga, 917. Św. Jan Chryzostom, Homilia do Listu do Tymoteusza, 10, 3. 8. Bł. Josemaría Escrivá, Kuźnia, 856. 6. 7. 262 Uczmy się od św. Jana Kantego widzieć Chrystusa we wszystkich, z którymi obcujemy, w naszych przełożonych i w tych, których mijamy na ulicach. W tych, których nazywamy obcymi i w naszych najbliższych, których najłatwiej nam kochać. Naśladujmy go też w umiejętności dostrzegania potrzeb drugiego człowieka, nie tylko tych materialnych, ale i duchowych, i jak on stawajmy się dla innych drugim Chrystusem, samym Chrystusem. * Jan urodził się w Kętach w roku 1390. Studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a później został profesorem i wykładał teologię. Odznaczył się wielkim miłosierdziem wobec ubogich. Zmarł w Krakowie 24 grudnia 1473 roku.