Trypolis, miasto na Dzikim Wschodzie Jean Aziz Dla rozniecenia wojny domowej w Libanie potrzeba pewnych uwarunkowań religijnych, historycznych, ekonomicznych i społecznych. Wszystkie je można odnaleźć i to pod dostatkiem, w Trypolisie. Drugie co do wielkości miasto Kraju Cedrów (ok. pół miliona mieszkańców) i stolica północnego Libanu wydaje się ucieleśniać nazwę swego greckiego imiennika, gdyż ‘Tripolis’ po grecku oznacza ‘trójmiasto’, a libański Trypolis podzielony jest na trzy strefy: ciasną dzielnicę alawitów, rozrośniętą dzielnicę sunnitów i strefę demarkacyjną, która zaledwie cztery lata temu codziennie po zachodzie słońca zamieniała się w obszar działań wojennych. Podczas walk sunnitów z alawitami, sierpień 2012. Trypolis stanowi w zasadzie miniaturę konfliktu w Syrii: wojna alawickiej mniejszości (ok. 50 tys. mieszkańców) z sunnicką większością (80% mieszkańców), krwawe waśnie powodowane fundamentalistycznymi względami religijnymi, konflikt, który zaczął się kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset lat temu. Co więcej, strefa oddzielająca dzielnicę alawitów od dzielnicy sunnitów nosi nazwę ulicy Syryjskiej, co bardzo przypomina sytuację, w której Zielona Linia, rozdzielająca w czasie piętnastoletniej wojny domowej muzułmańskie i chrześcijańskie dzielnice Bejrutu, przebiegała wzdłuż ulicy Damasceńskiej. Ot, takie semantyczne zbieżności, pełniące niezbędną funkcję poznawczą, kiedy zawodzi ludzka pamięć. Trypolis to jedyne miasto w Libanie, a być może w całym regionie, które nadal świętuje rocznicę przybycia tu mameluków i ich ortodoksyjnej wersji islamu sunnickiego oraz wyparcie stąd krzyżowców na początku XIII wieku. Miasto zamieszkiwali przedstawiciele wszystkich ruchów sufickich i salafickich znanych na Bliskim Wschodzie, również tych, które później przeniosły się do Turcji i Afryki Północnej. Jest to miasto naznaczone cierpieniem i ubóstwem – dwie trzecie jego ludności żyje poniżej minimum socjalnego. Trypolis może się „poszczycić” wysoce łatwopalną mieszanką biedy, fundamentalizmu religijnego, zaniedbania ze strony państwa i żywo pozostających w pamięci wojen toczonych z pobudek religijnych. Wojna w Syrii, która z każdym dniem zakrada się tu coraz bliżej, ma wszystko, czego trzeba, żeby zdetonować ten niebezpieczny ładunek. Trypolis przechodził przez podobne doświadczenia w czasie poprzedniej wojny w Syrii, która rozpoczęła się od wywołanego przez Bractwo Muzułmańskie powstania i trwała do połowy lat 80 XX wieku. Podczas tej wojny sunniccy fundamentaliści, urodzeni w Libanie bądź pochodzący z syryjskich miast Homs i Hama, walczyli na ulicach Trypolisu. W 1983 roku prowadzone przez Bractwo powstanie w Syrii zostało niemal stłumione, co skłoniło sunnickich fundamentalistów do proklamowania islamskich emiratów w każdej dzielnicy i na każdej niemal ulicy. Emiraty te korzystały ze wsparcia palestyńskiego w walce przeciwko reżimowi poprzedniego syryjskiego prezydenta Hafeza al-Assada, którego wojska stacjonowały w niemal całym Libanie. Jednak kiedy Assad pokonał miasta Homs i Hama, a zbrojny opór Arafata został stłumiony przez siły izraelskie w czerwcu 1982, syryjski prezydent miał w Trypolisie całkowitą swobodę działania. Jego wojska weszły do miasta i zadały definitywną klęskę sunnickim fundamentalistom. Pamięć o krwawych walkach i publicznych egzekucjach nadal jest tutaj żywa. Od dwóch lat Trypolis to beczka prochu, stale grożąca wybuchem. Świadczy o tym seria wydarzeń w mieście, które wydaje się nie podlegać już libańskiej władzy państwowej czy w ogóle jakiejkolwiek władzy. Wymieńmy kilka z nich. 10 lutego 2012 Trypolisem wstrząsnęła potężna eksplozja. Płonął magazyn składujący broń i amunicję, które miały być wykorzystane na miejscu lub wysłane za granicę. Jedna osoba zginęła, trzy zostały ranne. Poza tym nie ujawniono żadnych szczegółów: Kto był właścicielem magazynu? Skąd pochodziło to ciężkie uzbrojenie i dokąd miało zostać wysłane? 27 kwietnia 2012 roku libańska armia ogłosiła, że we współpracy z siłami ONZ stacjonującymi w południowym Libanie przechwyciła duży ładunek broni znajdujący się na pokładzie statku zmierzającego do portu w Trypolisie. Statek noszący nazwę Lutfullah II załadowany był trzema kontenerami z bronią i dużą ilością amunicji. Chociaż od incydentu minęło już 11 miesięcy, władze libańskie nie ujawniły żadnych bliższych szczegółów dotyczących owego transportu. 13 maja 2012 roku służby bezpieczeństwa w Libanie ogłosiły, że otrzymały od zachodnich służb wywiadowczych informacje o obecności na terytorium kraju osób powiązanych z Al-Kaidą i zamieszanych w działalność terrorystyczną. Jedną z nich, niejakiego Shadiego Mawlawiego, zatrzymano właśnie w Trypolisie. Aresztowanie stało się pretekstem do starć, w których zginęły trzy osoby, a 19 zostało rannych. 22 maja Mawlawiego wypuszczono dzięki naciskom pochodzącego z Trypolisu byłego premiera Libanu Najiba Mikatiego, nie czekając na wynik dochodzenia. Tymczasem saudyjski ambasador w Bejrucie wystosował do prezydenta Libanu notę, w której napisał, że „Król Arabii Saudyjskiej jest głęboko zaniepokojony rozwojem wypadków w Trypolisie, w szczególności faktem, że ich ofiarą pada duża grupa stanowiąca tkankę społeczną Libanu” – mowa tu oczywiście o sunnitach. 15 marca 2013 roku prokuratura sporządziła akt oskarżenia przeciwko Mawlawiemu, domagając się ponownego osadzenia go w areszcie. Jednak podejrzany za pośrednictwem mediów ogłosił, że nie podlega libańskiej władzy sądowniczej. Procedury formalne zostały wstrzymane. 18 stycznia 2013 roku uzbrojeni fundamentaliści sunniccy próbowali zamordować Faisala Karamiego, ministra ds. młodzieży i sportu, pochodzącego z Trypolisu. Otworzyli ogień w kierunku jego samochodu, a następnie kontynuowali pościg ulicami miasta. Jeden z zamachowców, ranny w wymianie ognia, został aresztowany. Jednak 24 lutego sunniccy rebelianci wtargnęli do szpitala, w którym leżał ich kompan i uwolnili go. Dzięki pośrednictwu salafickiej starszyzny więzień został zwrócony policji, pod jednym wszakże warunkiem: żaden ze sprawców ataku, który zarejestrowały szpitalne kamery, nie zostanie postawiony przed sądem. Oprócz tej serii niezwykłych wypadków nadal trwają starcia w strefie demarkacyjnej oddzielającej alawitów od sunnitów. Doszło tam w ciągu ostatnich czterech lat do 15 zbiorowych aktów przemocy, w których życie straciło 123 osoby, a około 920 zostało rannych. Ponad 20 osób zginęło, a 150 zostało rannych w odosobnionych, indywidualnych przypadkach – jest to naturalna konsekwencja chaosu panującego w tym mieście. Niedawne wydarzenia wywałały eskalację napięcia w Trypolisie, doprowadzając miasto niemal do stanu wrzenia. Niektóre czynniki zapalne mają związek z wojną w Syrii i pogarszaniem się sytuacji w regionach z nią graniczących. Inne związane są z obcymi siłami, które dostarczają broń syryjskiej opozycji. Wielu obawia się, że broń ta trafiać będzie również do Libanu. Niektórzy obawiają się również użycia i rozprzestrzeniania broni chemicznej, zwłaszcza w świetle doniesień, że tego rodzaju broni użyto w syryjskim Aleppo. Jest jeszcze jeden czynnik: wezwania do czystek w samym Trypolisie. 18 marca jeden z najbardziej prominentnych salafickich szejków, Salem al-Rafii, powiedział tłumowi swych zwolenników: „Pomoc rebeliantom w Syrii w osiągnięciu zwycięstwa jest dżihadem i obowiązkiem podyktowanym przez prawo szariatu”. Wezwał ich „do czynienia przygotowań, ponieważ wielka bitwa jest blisko. Będzie to bitwa prawdy z siłami zła, w której wysoko podniesiemy sztandar islamu”. Zwracając się do nie-sunnitów i nie będących fundamentalistami sunnitów w Trypolisie, Rafii powiedział: „Powiem wam, że istnieją wrogowie bardziej niebezpieczni niż Amal i Hezbollah (ugrupowania szyickie). To nasi rodacy, którzy siedzą i jedzą razem z nami. To ci sunnici, którzy spiskują przeciwko nam i przeciwko krajowi, którzy przygotowują się do walki z nami. To są nasi wrogowie. Oni umożliwili działanie Amalowi i Hezbollahowi w krajach sunnickich”. Kończąc swe przemówienie szejk powiedział: „Jeśli walka się rozpocznie, nie zacznie jej Jebel Mohsen (dzielnica alawitów) przeciwko Hezbollahowi i Amalowi; zaczniemy od tych, którzy zdradzają Allacha i jego posłańca, od tych, którzy twierdzą, że są sunnickimi szejkami”. Już w kilka godzin po tej przemowie na nowo wzrosło napięcie, rozległy się strzały z ukrycia i rozgorzały starcia na oświetlonych księżycową poświatą ulicach Trypolisu. Każda mijająca noc to wielki sukces, ponieważ oznacza noc, w czasie której kraj nie pogrążył się jeszcze w wojnie. Tłumaczenie: Rolka Źródło: http://www.al-monitor.com/pulse/originals/2013/03/tripoli-cocktail-fundamentalism.html ———————————— Jean Aziz publikuje teksty w libańskiej sekcji portalu Al-Monitor i w gazecie Al-Akhbar; jest gospodarzem politycznego talk show w stacji telewizyjnej OTV, a także wykładowcą w American University of Technology i The Université Saint-Esprit De Kaslik w Libanie.