Heinrich Rickert Człowiek i kultura

advertisement
Heinrich Rickert
Człowiek i kultura
W gruncie rzeczy antropologię interesuje człowiek kultury, nie zaś człowiek natury.
Nie oznacza to, iż temu, co nazywamy życiem „naturalnym”, chcielibyśmy odmówić
wszelkiego znaczenia w kształtowaniu sensu naszego ludzkiego bytu. Sądzimy tylko,
że należy je w pewien sposób odnieść do sfery kultury, po to, by zyskało ono
znaczenie w odniesieniu do życia ludzkiego. Znaczenia tego trudno mu odmówić,
bowiem — o ile wiemy — nie istnieją w rzeczywistości „ludzie natury” wolni
zupełnie od uwikłań kulturowych. Możemy — co najwyżej — mówić o ubóstwie ich
kultury. Stąd też wszelkie społeczeństwa, jakimi zajmuje się antropologia, należy
traktować jako kulturowe.
Powstaje jednak pytanie, co w tym kontekście oznacza „kultura”, co zaś „natura”? Oba
te pojęcia rozumiane muszą być szeroko, tak by ujęły całe bogactwo naszych tu
przemyśleń, i najlepiej będzie, jeśli sięgniemy do ich pierwotnych znaczeń. Pojęcie
„natura” wywodzi się z terminu nasci. Wyraz ten określa to, co wzrosło, co powstało
samo z siebie, bez naszego udziału, to, co pozostawiliśmy jego własnemu rozwojowi.
Wówczas jest to coś czysto „naturalnego”. Kultura natomiast stanowi ogół tego, co
„pielęgnujemy”. Źródłem jest tu termin colere. Z etymologicznego punktu widzenia
nawiązać można by było przy tym do terminologii tyczącej uprawy roli. Płody kultury
to te, które człowiek pielęgnuje, którym w przeciwieństwie do płodów natury nie
pozwala na swobodny rozwój. Uogólniając tę opozycję uzyskać możemy ogólne
pojęcie natury i kultury.
Ważka filozoficznie jest przy tym inna jeszcze sprawa. Otóż temu, co naturalne,
pozwalamy na swobodny rozwój, bowiem nas nie „interesuje”. A co najwyżej zwraca
naszą uwagę jako „zielsko”, na które natykamy się w trakcie naszej działalności
kulturowej. To, co kultywujemy, pielęgnowane jest celem urzeczywistnienia w a r t o ś c i bądź stworzenia dóbr. Toteż w stwierdzeniu, iż antropologia ma w gruncie rzeczy
do czynienia z człowiekiem jako istotą kulturową, pojawia się ponownie znana nam
już kwestia. Oto kultura stanowi pojęcie z zakresu wartości, wyjaśnianie zaś sensu
życia dotyczy problemów wartości. Jeżeli tego, co wzrosło „w sposób naturalny”, nie
możemy uwzględnić jako czynnika stymulującego bądź hamującego rozwój kultury,
wówczas jako takie nie ma ono jeszcze dla nas sensu, który dałby się wyjaśnić co do
zawartości treściowej.
Wprawdzie już w pojedynczym organizmie zawarta jest pewna struktura poddająca się
rozumieniu, a zatem i pewien sens, przekształcający poszczególne części w elementy
całości, to jednak biologia nie musi troszczyć się o t r e ś ć sensu, jako nauka
przyrodnicza bowiem zwraca ona uwagę jedynie na sam fakt istnienia struktury
organicznej. Biologia dotyczy wyłącznie „życia naturalnego”. Natomiast zagadnienia
antropologii filozoficznej powiązane są bezwzględnie z pojęciem kultury. Dopiero w
odniesieniu do rzeczywistości, której nie pozostawiamy samej sobie i jej własnemu
rozwojowi, lecz w pewien sposób „pielęgnujemy”, mówić możemy o sensie pełnym
treści i o wartości tego tu bytu.
Trzeba przy tym zważyć, iż w sferze pojęć odróżniać należy opozycję między naturą a
kulturą od tego, co nazywamy opozycją między bytem cielesnym a duchowym. Naturę
przeciwstawia się chętnie „duchowi”. Powstaje przy tym częstokroć plątanina
wieloznacznych terminów. „Natura” może być bowiem rozumiana jako byt cielesny,
zaś „duch” — jako byt duchowy. A skoro tak, to nie istnieje najmniejsze merytoryczne
pokrewieństwo z rozważaną przez nas opozycją. Pod pojęciem „duch” rozumieć
można także byt mający sens, w odróżnieniu od bytu c z y s t o psychicznego,
indyferentnego wobec sensu. Jednakże wówczas powiedzielibyśmy bardziej
jednoznacznie, iż na oznaczenie interesującej nas tu kwestii pod pojęciem „duch”
rozumieć będziemy kulturę.
Możliwość zastąpienia słowa „duch” przez kulturę bierze się stąd, iż zgodnie z często
spotykaną tradycją językową, kulturę wiążemy ściślej z bytem duchowym niż z
cielesnym. Istota pozbawiona duszy niczego nie „pielęgnuje”, a zatem jej związek z
kulturą nie jest tak ścisły jak istoty duchowej. Nie powinno nas to jednak wprowadzić
w błąd. Z jednej bowiem strony byt duchowy równie dobrze jak byt cielesny traktować
można jako czystą, tj. pozbawioną sensu naturę, i tak przecież rzecz tę winna ujmować
psychologia. Z drugiej zaś strony pojęcie kultury daje się zastosować zarówno w
odniesieniu do bytu cielesnego, jak i duchowego.
By bliżej określić problemy antropologii, uwzględniając przy tym także pojęcie
kultury, sięgniemy [...] po kategorię całości. Uczonemu, który buduje ogólną
antropologię, łatwo przychodzi przyznanie priorytetu k o n k r e t n e j kulturze, w
ramach której prowadzi on swoją działalność naukową. A ponieważ jemu samemu
potrzebny jest przede wszystkim i n t e l e k t , toteż intelektowi jest on skłonny
przyznać szczególne miejsce w życiu kulturowym. I tak oto [...] wyłania się problem
intelektualnego (intellektualistischen) światopoglądu. Tam bowiem, gdzie
rozpowszechniony jest światopogląd intelektualny, myślenie ma charakter j e d n o s t
r o n n y . Sens życia ludzkiego upatruje się głównie w kulturze naukowej. Ba,
niekiedy nawet próbuje się wywieść stąd interpretację samej „istoty”' świata w jego
totalności.
Wpływy intelektualizmu greckiego sięgają najwyraźniej aż po czasy współczesne.
Tym bardziej więc należy pamiętać, iż życie „człowieka jako całości” to nie w y ł ą c z
n i e myślenie teoretyczne i że w związku z tym antropologia ogólna w żadnym razie
nie ma prawa do określania sensu ogółu kultury z punktu widzenia nauki. Teoretyk
winien raczej swą partykularną „egzystencję”, a zwłaszcza swą pracę naukową
świadomie podporządkować ogólnej całości kulturowej, w łonie której sam działa.
Winien sobie zatem zdać sprawę, iż poszukiwanie prawdy naukowej jest jedynie
pewnym f r a g m e n t e m życia kulturowego, w porównaniu z którym pozostałe
obszary kulturowe są równie ważne, a może nawet ważniejsze i za takie należy je
uznać w interesie myślenia uniwersalnego.
Download