Sławomir Czech Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach CZY MODEL SZWEDZKI BYŁ REALNĄ ALTERNATYWĄ DLA POLSKIEJ TRANSFORMACJI? STRESZCZENIE W 1989 roku otworzyła się dla Polski nowa karta. Wciąż zmagając się z najnowszą historią Polacy mogli jednak sami decydować o przyszłości swojego kraju i społeczeństwa. W kwestii systemu gospodarczego zdecydowano się na przeprowadzenie terapii szokowej, która miała szybko, choć dla wielu boleśnie, przeprowadzić kraj przez trudny proces gospodarczej transformacji. Jej efekty podzieliły jednak ekonomistów i obserwatorów na dwa obozy. Według pierwszego z nich zmiany te były konieczne i okazały się sukcesem w skali ponadnarodowej, nawet jeśli trzeba było zapłacić za to określoną cenę. Według drugiego szok rzeczywiście miał miejsce, natomiast z terapią już gorzej. I choć pozytywne rezultaty są widoczne, to koszty społeczne i ekonomiczne transformacji raczej przeważają nad korzyściami w skali ogólnospołecznej. Jednym z najbardziej przekonanych krytyków polskiego modelu transformacji był prof. Tadeusz Kowalik zmarły w lipcu 2012 roku1. Prof. Kowalik był jednocześnie gorącym orędownikiem wykorzystania szwedzkich doświadczeń w budowie polskiego nowego porządku społeczno-gospodarczego. Tegoroczna rocznica dwudziestopięciolecia polskiej transformacji oraz wydanie obszernego wyboru dzieł profesora przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne2 skłania do refleksji czy aby rzeczywiście szwedzka droga – tak odmienna od polskiej ścieżki ewolucji społecznej i ekonomicznej – była realną alternatywą dla terapii szokowej okresu transformacji? Profesor Kowalik był realistą i zdawał sobie sprawę z tego, że proste i bezrefleksyjne przeniesienie szwedzkich rozwiązań na polski grunt jest nierealne. Można czerpać nauki ze ścieżki rozwoju innych krajów, ale nie można ich kopiować. Traktując szwedzki porządek gospodarczy jako punkt odniesienia, Kowalik zwięźle i ściśle wyłożył swoje stanowisko w artykule z 1993 roku opublikowanym w czasopiśmie „Dissent”3. Wyszczególnił tam cztery punkty, którymi Polska powinna się kierować w budowaniu nowego ładu: 1. Powinniśmy celować w możliwie najszerszą partycypację społeczną w procesach decyzyjnych. 2. Powinniśmy odrzucić tezę o niemożności pogodzenia efektywności gospodarowania z umiarkowanym egalitaryzmem dochodowym. 3. Powinniśmy żądać interwencji państwa w gospodarkę, w tym przede wszystkim w zakresie aktywnej polityki rynku pracy oraz na rynku kapitałowym. 1 Zob. T. Kowalik: www.polskatransformacja.pl. Wydawnictwo MUZA, Warszawa 2009. T. Kowalik: O lepszy ład społeczno-ekonomiczny. PTE/INE PAN, Warszawa 2013. 3 T. Kowalik: Can Poland Afford the Swedish Model? „Dissent”, winter 1993, s. 88-96. 2 4. Powinniśmy w sposób pragmatyczny podchodzić do form własności czynników produkcji w miejsce prostej dychotomii prywatny vs. państwowy. Poglądy Kowalika nie zdobyły jednak popularności nie tylko wśród decydentów tamtego okresu, ale także wśród opinii publicznej. Było ku temu kilka powodów, zarówno politycznych, jak i ekonomicznych. Polska transformacja przypadła na czasy dominacji nurtu neoliberalnego w teorii i praktyce gospodarczej. Świat zachłysnął się neoliberalizmem, tak więc i Polska wychodząc zza żelaznej kurtyny i otwarcie aspirując do grona krajów Zachodu najwyraźniej nie miała innego wyjścia. Wraz z upadkiem Związku Sowieckiego intelektualnie zdyskredytowano planowanie i interwencję państwa w gospodarkę, a wolny rynek uznano za instytucję samoistnie rozwiązującą wiele problemów, nie tylko tych ekonomicznych. Jednocześnie Szwecja przeżywała w latach 1991-1993 najgłębszy kryzys gospodarczy od czasów wielkiego kryzysu okresu międzywojennego. Wielu obserwatorów twierdziło, że model szwedzki oto ostatecznie znalazł się na „łożu śmierci”, z którego już się nie podniesie. Wzorowanie się na schyłkowym modelu nie miało rzecz jasna sensu, skoro przyszłość należała do neoliberalnej alternatywy, która nie zdążyła ukazać jeszcze swoich ciemniejszych stron. Podobnie gdyby porównać dojrzałość i strukturę gospodarek Polski i Szwecji tamtego okresu, były to dwa różne światy. Model szwedzki ewoluował przez blisko pół wieku i charakteryzował się następującymi cechami4. Nacisk polityki gospodarczej położono na podporządkowanie całej gospodarki sukcesowi eksportowemu. Produkowano dobra renomowane, zaawansowane technologicznie, wysokiej jakości, często niszowe, które sprzedawano na całym globie po wysokich cenach. Wewnętrzną politykę gospodarczą można określić mianem perspektywicznego radykalizmu nastawionego na celową eliminację z gospodarki branż o niskiej wydajności produkcji. Państwo miało być aktywne w oddziaływaniu na procesy gospodarcze, a jednocześnie wspierać egalitaryzm społeczny i dochodowy. I wreszcie podążano za strategią sił równoważących żywioł kapitału z zasobem pracy. Trudno zatem oczekiwać, że model, który kształtował się i docierał przez wiele dekad, miałby stać się drogą dla Polski, która nie miała tyle czasu i potrzebowała szybkiego odbicia koniunktury po kilku latach spadku dochodu narodowego. Nikt też nie był w stanie przewidzieć jak potoczą się losy szwedzkiej gospodarki pogrążonej w trudnym kryzysie. Forsowanie wówczas rozwiązań modelu szwedzkiego w Polsce oznaczałoby tak naprawdę podważenie zwycięstwa nad systemem totalitarnym, ponieważ konstrukcja tak złożonego ładu społeczno-gospodarczego wiązałaby się z powrotem autorytaryzmu i zapewne zamknięcia gospodarki. Jeśli zmiana miałaby się dokonać szybko, to doszlusowałby do tego również technokratyzm zupełnie obcy rozwiązaniom szwedzkim. Z kolei zmiany powolne, szeroko uzgadniane groziły rozmyciem reform lub ich ostatecznym zaniechaniem. W pierwszej połowie lat 90. model szwedzki nie był zatem realną alternatywą, czego nie można jednak powiedzieć o późniejszych latach, kiedy to powoli, po ustabilizowaniu się nowego porządku, ogólny kierunek zmian można było dostosowywać do bardziej konsensualnej i inkluzywnej wersji kapitalizmu. Zob. szerzej o modelu szwedzkim: S. Czech: Gospodarka w służbie idei. Rzecz o modelu szwedzkim. Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach, Katowice 2013. 4 Wszystkie cztery wyżej wymienione postulaty prof. Kowalika zostały jednak odrzucone lub zignorowane czy to ze względów doktrynalnych, czy politycznych. To, że szwedzka ścieżka nie była realną alternatywą 25 lat temu nie oznacza wszakże, że nie może stać się alternatywą dzisiaj w nowych już uwarunkowaniach politycznych. Coraz wyraźniej widać niedomagania neoliberalnej wersji kapitalizmu oraz nawarstwianie się problemów społecznych w krajach transformacji, podczas gdy Szwecja po kilku trudnych latach ponownie stała się obiektem podziwu ekonomistów i komentatorów z całego świata. Z jednej strony przyjęto bardzo liberalne warunki gospodarowania osiągając godne pozazdroszczenia rezultaty, lecz z drugiej utrzymano w mocy uniwersalne państwo opiekuńcze wychodząc z założenia, że to gospodarka ma służyć społeczeństwu, a nie na odwrót. Wydaje się jednak, że szwedzka lekcja leży nie tyle w sferze gospodarczej, co w sferze społecznej, a więc dokładnie tam, gdzie polski ład szwankuje najsilniej. Nastawienie na realizację pełnego zatrudnienia, kooperacyjny ład instytucjonalny, redukcja nierówności społecznych, prowadzenie szerokiego dialogu społecznego, inkluzywność obywatelska i polityczna wszystkich grup społecznych stanowią nie tylko o dobrobycie tamtejszego społeczeństwa, ale również składają się na sukcesy szwedzkiej gospodarki, w której czynnik kapitału ludzkiego odgrywa kluczową rolę.