Jerzy Vetulani „Polityka” 03 marca 2008 Lustrzana moralność U schyłku XX w. nauka zaczęła pytać o problemy uważane dotąd za domenę filozofii, w tym także o zmysł moralny powodujący, że wszystkie ludy świata wiedzą, co dobre, a co złe. I wiedzą to nie dlatego, że inni tak mówią, ale jakoś same z siebie. Czy zmysł moralny jest późnym osiągnięciem ewolucji? Przekaz biblijny nie pozostawia wątpliwości. Zgodnie z nim człowiek został stworzony bez tego zmysłu, a zdolność do odróżniania złego od dobrego zdobył spożywając zakazany owoc drzewa poznania dobra i zła. Okupił to utratą niewinności i nieśmiertelności, ale w zamian posiadł wiedzę, co dobre, a co złe. Małych wyborów moralnych dokonujemy stale, praktycznie nieświadomie, bo są dla nas oczywiste. Czasem jednak pojawiają się sytuacje, w których każda decyzja jest niedobra i musimy wybrać mniejsze zło. Czy udzielić pomocy rannemu, plamiąc sobie ubranie krwią? Czy dać żebrakowi pieniądze, uszczuplając zawartość własnego portfela, a na dodatek ryzykując, że padamy ofiarą oszusta? Dylematy moralne są czasem znacznie bardziej dramatyczne. Spotyka się je w praktyce lekarskiej, gdy trzeba decydować na przykład, której z dwóch ofiar wypadku udzielić pomocy, podczas gdy uratować można tylko jedną. Marc Hauser z Uniwersytetu Rockefellera bada w Internecie, jak ludzie rozwiązują dylematy moralne oparte na schemacie, w którym w wyniku katastrofy musi zginąć pewna liczba osób, ale twoje działanie może uratować niektóre. Amerykańska metafizyczka i filozofka moralności Judith Thomson zanalizowała dwa dylematy: zwrotnicy i mostka. W obu jesteś w sytuacji, w której możesz uratować od śmierci pięć osób, poświęcając jedną. W dylemacie zwrotnicy (ryc. 1) po szynach nadjeżdża rozpędzony wagon. Stoisz przy zwrotnicy ustawionej tak, że wagon pojedzie prosto i zabije pięć nieznanych ci osób idących po torze. Jeżeli nie uczynisz nic – wszyscy zginą, ale możesz przestawić zwrotnicę. Wówczas wagon skręci na boczny tor, na którym stoi jeden, również nieznany ci człowiek. Przestawiając zwrotnicę ratujesz życie pięciu osobom, ale zabijesz tę jedną. Czy przestawisz zwrotnicę? Większość pytanych mówi, że tak by postąpiła. Sytuację matematycznie identyczną przedstawia dylemat mostka (ryc. 2). Niby podobna – tor, rozpędzony wagon, pięć osób na torze, które bez twojej interwencji nie unikną śmierci. Ale faktycznie jest inna – tor biegnie prosto pod mostkiem, na którym stoisz z nieznanym ci człowiekiem, podobnym do tych na torze. Jeżeli zepchniesz go w odpowiednim momencie, to jego ciało padając na tor spowoduje zatrzymanie wagonu, ale on sam niechybnie zginie. Czy to zrobisz? W tym wypadku większość badanych odpowiada, że tego nie uczyni – nie zabije prawie własnoręcznie człowieka, nawet nieznanego. Wybiera zazwyczaj postępowanie bardziej emocjonalne niż racjonalne. Rys. Mirosław Gryń Skąd tak różne decyzje w sytuacji, gdy ostateczny skutek wyboru jest identyczny? W obu wypadkach nasza decyzja ma charakter etyczny i wymaga pogwałcenia norm moralnych, które nie pozwalają zabić człowieka. Istnieje jednak między tymi przykładami zasadnicza różnica. W dylemacie zwrotnicy pogwałcenie norm jest bezosobowe – zabijamy pośrednio, bez kontaktu z ofiarą. W przypadku mostka pogwałcenie to ma charakter osobowy – krzywdzimy człowieka, zabijamy bezpośrednio, własnymi rękoma spychając go pod wagon. Znakomita większość ludzi godzi się na bezosobowe pogwałcenie norm moralnych, ale odrzuca pogwałcenie osobowe. Tę niechęć do pogwałcenia osobowego norm moralnych, do dobrowolnego spowodowania śmierci lub poważnego urazu innej osoby dzielimy z innymi wyższymi naczelnymi – małpami. Nasza niechęć do osobowego pogwałcenia norm moralnych i łatwiejsza akceptacja działania nieosobowego powoduje, że współczesne konflikty zbrojne stają się tak krwawe: znacznie trudniej jest przebić mieczem poddającego się przeciwnika, niż zrzucić bombę na szpital czy odpalić rakietę wycelowaną w wielomilionową metropolię. Najciekawszym wynikiem badań Hausera było nie tyle stwierdzenie, że znakomita większość ludzi, niezależnie od rasy, wyznania, płci i cywilizacji, tak samo rozwiązuje dylematy moralne, ale że badani często bardzo różnie tłumaczą swój wybór. Działamy moralnie i próbujemy to racjonalizować, lecz naprawdę nie bardzo wiemy, dlaczego tak postępujemy. Każdy znający angielski może znaleźć testy Hausera na stronie: moral.wjh.harvard.edu/index2. html, i sprawdzić swój zmysł moralny. Nowe techniki obrazowania pracy mózgu, PET i fMRI, pozwalają badać na bieżąco, które jego części aktywują się podczas rozwiązywania różnych problemów. Stosując je wykazano, że aktywują się wtedy zarówno struktury odpowiadające za procesy racjonalne, jak i emocjonalne, często ze sobą rywalizując. Decyzja o wyrządzeniu osobowej krzywdy jest poprzedzona wzrostem aktywności w obszarach kontrolujących emocje, natomiast wiele obszarów kory czołowej i ciemieniowej – nasza ostatnia zdobycz ewolucyjna umożliwiająca nam racjonalne i abstrakcyjne myślenie – wzmaga swą aktywność w czasie podejmowania wyboru utylitarnego. Osobowe pogwałcenie norm moralnych powoduje przemożnie negatywne odpowiedzi społeczno-emocjonalne, które sprawiają, że ludzie rozwiązania takie uważają za niewłaściwe. Wobec tego, aby zawyrokować, że naruszenie osobowych norm moralnych stanowi mniejsze zło, musimy przezwyciężyć bardzo silną tendencję przeciwstawną. Widać to zwłaszcza przy bardzo trudnych dylematach moralnych, takich jak znany, a przejmująco opisany przez Erikę Jong w książce „Pamięć dopisze”. W jej opowieści dziejącej się w carskiej Rosji Żydzi we wsi chronią się w stodole przed pogromem. Koło stodoły kręcą się Kozacy. Nagle dziecko narratorki zaczyna płakać. Matka zasłania mu dłonią usta. Mimo to niemowlę nadal usiłuje wrzeszczeć. Jeżeli Kozacy usłyszą krzyk, wpadną do stodoły i wymordują wszystkich, łącznie z jej synkiem. Jeżeli matka dalej będzie dziecku zatykać usta, małe udusi się. Jak ma postąpić? W powieści dziecko zostało uduszone. Był to szczególnie trudny problem moralny, ponieważ w grę wchodzi z jednej strony uratowanie życia wielu ludziom i sobie, ale z drugiej konieczność własnoręcznego popełnienia dzieciobójstwa. Obrazowanie mózgu osoby rozważającej ten dylemat wykazuje, że odpowiedzialna za racjonalne myślenie kora mózgowa jest bardzo silnie aktywowana w momencie, w którym podejmujemy decyzję o uduszeniu dziecka. Natomiast jeżeli decydujemy, że nie możemy tego uczynić, aktywność w korze mózgowej prawie całkiem zanika, a aktywują się struktury odpowiedzialne za emocje: dokonujemy wyboru wbrew rozsądkowi. Rozwiązania osobowych dylematów moralnych są napędzane przede wszystkim przez odpowiedzi emocjonalno-społeczne, podczas gdy rozwiązania dylematów bezosobowych są sterowane przez procesy poznawcze, rozumowe, często przeciwstawne emocjonalnym. Badacze małp człekokształtnych zgodnie twierdzą, że prowadzą one intensywne życie społeczne kierowane przez takie emocje jak empatia, gniew, wdzięczność, zazdrość, radość, miłość, a nawet poczucie sprawiedliwości. I wszystko to pod nieobecność rozumowania. Tak zapewne żyli też nasi wspólni przodkowie. W ewolucji człowieka rozwinęła się zdolność do rozumowania abstrakcyjnego i została ona wprzęgnięta w proces podejmowania decyzji moralnych. Ale rozumowanie skomplikowało nam rozwiązywanie dylematów moralnych – znikły proste rozwiązania czysto emocjonalne. Ewidentnie istnieje wyraźna równoległość z przekazem biblijnym. Nasi przodkowie zostali stworzeni emocjonalni i niewinni. Zdobywszy rozum – po spożyciu fatalnego jabłka – straciliśmy niewinność i wpadliśmy w typowo ludzkie konflikty moralne. Nasi przedludzcy przodkowie byli, nie wiedząc o tym, moralni. Ich moralność nie wynikała z przyczyn rozumowych (jak o podstawach moralności sądzili Arystoteles, Kant czy Mill), ale z uczuciowych. Adam Smith, który oprócz dzieł ekonomicznych stworzył traktat „The Theory of Moral Sentiments” (1759 r.), pisał, że „moralność wypływa ze zrozumienia innych ludzi i z sympatii do nich”. Ponad 200 lat później odkryto neurobiologiczne mechanizmy zrozumienia uczuć innych – neurony lustrzane. Odkrycie to było dziełem przypadku Giacomo Rizzolattiego z Uniwersytetu w Parmie. Badając, jak reagują neurony kory ruchowej, gdy małpa wykonuje określony ruch, wszczepiał on w nie elektrody, których pobudzenie rejestrowano akustycznie, i znalazł neurony reagujące tylko wtedy, gdy małpa chwytała orzeszek. Pewnego razu, kiedy małpa obserwowała pokój, jeden z badaczy chwycił orzeszek. Ku zdumieniu wszystkich neuron w mózgu małpy zadźwięczał – neuron w mózgu zwierzęcia zareagował na cudzy ruch jak na własny! Odkrycie neuronów lustrzanych może stać się dla psychologii tym, czym było odkrycie DNA dla genetyki. Jedną z najważniejszych ich funkcji jest rozpoznawanie nastrojów, uczuć i myśli innych. Dzięki nim większość z nas dobrze potrafi czytać nastroje i myśli z twarzy rozmówców. Neurony lustrzane pozwalają też na uczenie się – obserwacja ruchów drugiej osoby wywołuje naśladowanie ich, co zwłaszcza widać u dzieci. Obserwując innych bezwiednie naśladujemy ich mimikę, wywołujemy u siebie aktywację analogicznych neuronów i budzimy w sobie analogiczne uczucia. Dowodem na to może być zaraźliwość śmiechu czy ziewania. Oglądanie złych, gniewnych, agresywnych twarzy jest dla nas niemiłe i budzi w nas gniew. Powinni o tym pamiętać politycy. Dla problemu moralności neurony lustrzane pełnią ważną rolę jako podstawa zachowań empatycznych. Współczucie i pomoc w biedzie innym to cecha wykazywana już przez małpy (które przecież mają neurony lustrzane). Tania Singer, profesor uniwersytetu w Zurichu, badała aktywność mózgu dziewczyny w czasie, kiedy zadawano ból jej lub jej przyjacielowi, i stwierdziła, że obserwacja cierpiącego kolegi (współczucie) pobudza obszary mózgu reagujące również na ból własny. Ewidentnie poglądy Smitha na znaczenie uczuć dla kształtowania moralności nie były bezpodstawne. Z braku miejsca pomijam tu takie fascynujące zagadnienia jak istnienie wspólnej wszystkim gramatyki moralności, problem przydatności moralności w walce o byt i wiele innych. Trudno jednak nie zapytać o relacje między moralnością a religijnością. Fakt, że człowiek, podobnie jak jego wygasły kuzyn neandertalczyk, jest gatunkiem religijnym (o czym świadczą groby), wskazuje, że nasz mózg został tak ukształtowany czy stworzony, iż religijność wypływa z jego budowy. Teoria lewopółkulowego interpretatora – układu tłumaczącego nam racjonalnie rzeczy niewyjaśnione – sugeruje, że normy etyczne i moralne wytworzone w procesie ewolucji były wcześniejsze niż wierzenia religijne, które powstały właśnie dla racjonalizacji naszej moralności. Ale to tylko jedna z hipotez niewykluczająca zresztą prawdziwości różnych wierzeń religijnych. Tym już jednak nie zajmuje się neurobiologia.