Teksty Drugie 2007, 1-2, s.144-156 Nie ma społeczeństwa! „Nasi mniejsi bracia”, społeczne studia nad nauką oraz etyczne zaangażowanie Bruno Latoura. Ewa Bińczyk http://rcin.org.pl Ewa BINCZYK Nie ma społeczeństwa! „Nasi mniejsi bracia”, społeczne studia nad nauką oraz etyczne zaangażowanie Bruno Latoura Jeśli tancerz przestaje tańczyć, taniec jest skończony. (L a to u r 2005: 37) Jedna z najoryginalniejszych filozoficznych propozycji pojęciowych XX w ie­ ku - teoria aktora-sieci (Actor-Network Theory, ANT) - nigdy wcześniej nie była przedm iotem system atycznego w prow adzenia. K siążka Reassembling the Social. A n Introduction to Actor-Network-Theory (Latour 2005) w ypełnia tę w łaśnie lukę. B ru­ no L atour adresuje ją przede w szystkim do socjologów. A N T zostanie wyłożona tym razem jako alternatyw na teoria społeczna. W arto dodać, iż jej korzenie sięga­ ją s p o ł e c z n y c h s t u d i ó w n a d n a u k ą i t e c h n o l o g i ą , które określić m ożna jako n u rt w obrębie niekłasycznej socjologii w iedzy (por. Bińczyk 2002). Teoria aktora-sieci bywa też (niesłusznie, jak w skazuję w dalszych p artiach tekstu) etykietow ana jako s p o ł e c z n y konstruktyw izm . N ie jest ona także kolejnym w cieleniem filozofii postm odernistycznej, rozum ianej często w uprosz­ czony sposób jako radykalna krytyka dla samej krytyki, bez prezentow ania pozy­ tyw nych alternatyw. Jak pisze francuski badacz, A N T nie m a nic wspólnego z dek onstrukcją, gdyż zaw iera postulaty politycznie pozytywne (L atour 2005: 12)'. N ie jest chyba niczym szczególnie zaskakującym fakt, iż pojaw iła się potrzeba system atycznego w prow adzenia do teorii aktora-sieci. D otyczy to także Polski, ^ 2 ' Jak sądzę, najbardziej usystem atyzow aną ich prezentację zawiera książka Politics of Naturę (L ato u r 2004, por. B ińczyk 2006). http://rcin.org.pl Bińczyk Nie ma społeczeństwa! gdzie koncepcja ta zyskuje na popularności^. P rzedstaw ienie system atycznej i ja­ snej p rezentacji A N T nie jest jednak prostym zadaniem . N ie jestem naw et pewna, czy sam em u twórcy tego n u rtu w om awianej tu książce się to w p ełn i udało. Powo­ dów potęgującycłi trudności jest zapew ne kiłka. Jednym z nicłi jest z całą pew no­ ścią oryginalność i rzadko spotykana śmiałość proponow anych przez autora roz­ w iązań. Sytuują się one poza założeniam i tradycyjnej epistem ologii oraz ontologii (m am y tu bow iem do czynienia z projektem konsekw entnie antyesencjalistycznym , co podkreślałam już we wcześniejszych tekstach na tem at ANT). Kolejny pow ód to herm etyczny język. W swoich książkach L atour dość sw obodnie w pro­ wadza nowe słow niki, uaktu aln ia i wzbogaca narzędzia artykulacji omawianej tu teorii. N ie ułatw ia to lektury czytelnikom przypadkow ym , nieznającym jego prac. W reszcie, pam iętać należy, że dyskutow ane tu stanow isko nie wzięło się znikąd, lecz m a rozległe w sparcie w licznych case studies z obszaru społecznych b ad ań n ad nau k ą i technologią czy najnow szych badaniach n ad histo rią nauki. N u rt ten po­ siad a już p o n a d trz y d z ie s to le tn ią trad y c ję i jego u sta le n ia stan o w ią św ietne w ypełnienie dla szkieletu m etodologiczno-filozoficznego zaw artego w teo rii aktora-sieci^. Jak sądzę, p ytanie nurtu jące czytelnika, który jeszcze nie w padł w sidła „m rów­ czej” m etodologii ANT, b rzm i m niej więcej tak: dlaczego w ogóle w arto podejm o­ wać cały ten pojęciowy i m etodologiczny trud? Korzystając z w ybranych przykła­ dów i stw ierdzeń L atoura z kaiuzki Reassembling the Social, poszukam y na pytanie to odpow iedzi, próbując tym razem przekonać socjologów, że napraw dę w arto pod­ jąć tego typu próbę. Poniższa prezentacja, tak jak zresztą każda inna, jest zapew ne selektyw na, zainfekow ana preferencjam i czy innym i ulubionym i le k tu ram i au ­ torki. M am jednak nadzieję, że okaże się ona inspirująca, szczególnie w kontekś­ cie nam ysłu n ad kondycją społeczeństw a współczesnego oraz jego przyszłością. Pom im o w cześniejszych utyskiw ań, auxov Pandora’s Hope postanaw ia pozostać p rzy nazw ie „teoria aktora-sieci” (ANT). E tykietka ta jest na tyle niezgrabna i dez­ orientująca, że, paradoksalnie, w łaśnie dlatego w arto ją zachować. Przypom nę tyl­ ko, iż w tekście On Recalling A N T (L atour 1999) L atour usiłował bronić teo rii aktora-sieci przed niewłaściw ym i, opacznym i in terpretacjam i. U bolewał wówczas, iż wszystkie elem enty etykietki „A N T”: „ak to r”, „teoria”, „sieć”, a naw et dywiz 2 A utoram i opracow ań w języku polskim szerzej odnoszących się do A N T są: A briszew ski (w d ru k u ), Sojak (2004: 233-266), Bińczyk (2003, 2004, 2005, 2006, w druku). ^ Co może okazać się szczególnie inspirujące i co podkreśla sam L atour, ANT znajduje m ocnego sojusznika w postaci badań nad tak zwanym rozproszonym poznaniem (ang. distributed cognition, situated mind). B adania te rozw ijają się dynam icznie, często w pow iązaniu z cognitive science. W d niach 16-18 listopada 2006 roku na UM K w T oruniu odbyła się konferencja poświęcona ustaleniom tego nurtu, zatytułow ana Embodied and Situated Cognition: from Phenomenology to Neuroscience and Artificial Intelligence. Praw dopodobnie w przyszłym roku odbędzie się kolejne tego typu spotkanie. http://rcin.org.pl lo Prezentacje m iędzy nim i, zostały odczytane w m ylący sposób. Sform ułow anie „alstor-sieć” nie m iało przypom inać znanycłi w socjologii duałizm ów, jals jednostlsa-społeczeństw o, d ziałanie-strulstura, m ilsro-malsro. L atourow i nie cłiodziło bynajm niej o opowie­ dzenie się po Istórejś ze stron powyższycłi opozycji, ani naw et o przelsraczanie duałizm ów. Uważał on raczej, że założenia filozoficzne leżące u ich podstaw n ale­ ży całlsowicie zignorować. Posiadają swoją histo rię i jalso takie są po p ro stu przygodne"^. P onadto, francuslsi badacz podkreślał, iż byłoby lepiej, gdyby postrzegano A N T nie tyle jako „teorię” społeczną, co raczej jako m etodę. Podobnie jak etnom etodologia, teoria aktora-sieci m a stanow ić zestaw m etodologicznych w skazó­ wek co do tego, w jaki sposób szukać dostępu do określonych obszarów b ad ań (L atour 1999: 20). W arunkiem jest tutaj agnostyczne zawieszenie w łasnych im putacji ontologicznych. Program badaw czy nie pow inien już z góry przesądzać re ­ zultatów badań, nie pow inien a dookreślać n atu ry badanych obiektów. A za­ tem , nazwa A N T jest właściwa, poniew aż niczego nie dookreśla. M oże jedynie tyle, że badacze A N T {ant znaczy „m rów ka” w języku angielskim ) podobni są do m rów ek, pieczołow icie i pracow icie śledząc detale ustanaw ianych powiązań. Główna teza pracy zapew ne zabrzm i absurdalnie: nie m a społeczeństwa! N ie istnieje w edle L atoura taki obiekt - tak zwane „społeczeństw o”, „stru k tu ra spo­ łeczna”, „kontekst społeczny”, „k u ltu ra” to jedynie hipostazy, artefakty. K w alifi­ kow anie, substancjalizow anie, reifikow anie sfery społecznej m oże okazać się śle­ pą ścieżką i niebezpiecznym rozw iązaniem dla n au k społecznych. Teoria aktora-sieci jest wobec tego a-socjologią, zaprzeczając sensowności i potrzebie tw orze­ nia nau k i o „społeczeństw ie”. Jest ona jednak także socjologią związków, asocjacji (ang. associology). A N T bada bow iem ustanaw ianie związków, relacji, stabilizow a­ nie pow iązań: to, co socjologia nazyw ała dotąd procesam i instytucjonalizow ania. Pisząc o tym , co społeczne, francuski badacz m a na m yśli wszystko, co do tej pory zostało zebrane, zwołane, zgrom adzone (ang. assemblied), aby działać jako pewna całość (L atour 2005: 43). N iew ażne, jaka jest r z e c z y w i s t a n a t u r a tego, co udało się zgrom adzić (L atour 2005: 1). N au k i społeczne będą em piryczne, jeśli usuniem y hipostazę „społeczeństw a”. Socjologia stanie się wówczas m etan au k ą opisującą ustanaw ianie relacji w dowolnych obszarach, tak ich jak nauka, prawo, zarządzanie, polityka, technologia, gospodarka czy religia (L atour 2005: 8). Poza w ym ienionym i wyżej, zawsze k onkretnym i obszaram i, nie m a niczego więcej, n i­ czego ontologicznie specyficznego. Notabene, w arto w tym m iejscu zwrócić uwagę na niebagatelną rolę społecznych studiów n ad nauką i technologią, obszaru, z którym najbliżej zw iązany był fra n ­ cuski m yśliciel od początku swojej kariery. Społeczne stu d ia n ad n au k ą także zyskały na em piryczności w łaśnie w m om encie, gdy zignorow ano hipostazę obiek­ tywnej, ahistorycznej, danej a priori Przyrody (por. Bińczyk 2004). Z d aniem Latou4 Por. niezwykle w yrafinow aną argum entację z książki Radosław a Sojaka Paradoks antropologiczny (2004), w której autor pokazuje, że rozw iązanie L atoura to jedyne zbaw ienne wyjście z pułapki tytułowego paradoksu. http://rcin.org.pl Bińczyk Nie ma społeczeństwa! ra, zarówno Przyrodę, jak i Społeczeństwo w ynałeziono w XVII w ieku głównie dła cełów połem icznycłi oraz połitycznycłi (por. L atour 1993)^. Doniosłość społecznycłi studiów nad nauką połega na tym , że dzięki n im m am y w reszcie szansę, aby dokonać dem ontażu tradycyjnej socjołogii jako n au k i o spo­ łeczeństw ie. Dotycłiczasowe teorie społeczne, w szczegółności socjołogia wiedzy, która prezentow ała w yjaśnienia fenom enu nau k i poprzez odw ołanie do k ontekstu społecznego, interesów grupowycłi, sił kłasowycłi, poniosły w o p in ii L atoura cał­ kow ite fiasko. O kazały się one nieem piryczne, a prezentow any przez nie obraz nie był właściwy. Stało się bow iem jasne, iż uw arunkow ania społeczne nie m ogą sta­ nowić nieprobłem atycznego narzędzia w yjaśniania. To, co nazyw am y zd eterm in o ­ w aniem społecznym czy ideołogicznym i interesam i okreśłonycłi grup, także wy­ m aga w yjaśnienia, również konstytuuje się w okreśłonycłi procesacłi. Procesy te czekają dopiero na icłi opisanie. Socjołogia zaw iodła radykałnie, nie radząc sobie z diagnozą m ecłianizm ów rządzącycłi obszarem nau k i oraz tecłm ołogii. M ożem y zasadnie podejrzew ać, iż nie radzi sobie ona w ogółe z zad an iem opisu m ecłianizm ów w spółczesnego społeczeństwa głobałnego. A rgum entacja w książce Reassembling the Social skupiona jest wokół następującycłi p ięciu zagadnień: 1) n a tu ra tak zwanycłi grup społecznycłi oraz aktorów; 2) pojm ow anie działania; 3) roła obiektów /rzeczy/przedm iotów ; 4) n atu ra tak zwanycłi faktów i roła nau k i w procesacłi fabrykow ania obiektyw ności; 5) niejasności zw iązane z e m p i r y c z n y m cłiarakterem bad ań społecznycłi oraz n a tu rą sa­ tysfakcjonującego w yjaśnienia socjołogicznego (L atour 2005: 22). K oncentrując się na zadaniu w ykazania różnic pom iędzy dotycłiczasową socjołogią a teorią aktora-sieci, L atour uznaje powyższe zagadnienia za godne ponow nego przedysku­ tow ania. Przyjrzyjm y się zatem w ybranym ełem entom tej dyskusji. W edłe autora We H ave Never Been Modern to, co nazyw am y g ru p am i społecz­ nym i bądź też aktoram i sceny społecznej, nigdy nie jest gotowym, stabiłnym obiek­ tem . G rupy społeczne wym agają kosztow nycłi wysiłków stabiłizow ania, aktorzy zaś ustaw icznie się konstytuują. W spółne interesy oraz cełe grupowe są na bieżąco re-definiow ane, docłiodzi do pow oływ ania nowycłi i rozm ontow yw ania starycłi tożsam ości. Procesy te są niezw ykłe płynne. K onstytuow anie się g ru p to zarazem „dełegowanie przedstaw iciełstw a”, potrzebni są rzecznicy zabierający głos w icłi im ieniu. W ystarczy prześłedzić pubłikacje w jakiejkołw iek gazecie, a natycłim iast uderzy nas kakofonia rzeczników reprezentującycłi rozm aite, konstytuujące się na naszycłi oczacłi byty. Usłyszymy tu wiełe sprzecznycłi głosów, jak „niezadowołeni przedsiębiorcy”, „agresyw ni kibice”, „frakcja łib e rałn a”, „przeciw nicy Giertycłia”, bezustannie otwierającycłi kontrow ersje i podającycłiw w ątpłiw ość wybrane W edle L atoura, podczas debaty pom iędzy T hom asem H obbesem a Robertem Boyle’m w ykute zostały reguły politycznej de facto reprezentacji. D zięki argum entacjom Boyle’a, eksperci nauki stali się rzecznikam i posiadającym i prawo wypow iadania się w im ien iu niem ych faktów przyrodniczych. N atom iast H obbes ukuł ideę politycznej reprezentacji ludzi pod postacią Suwerena. http://rcin.org.pl Prezentacje fakty. Z resztą, w arto dodać, że przecież sam i socjologowie do tak ich rzeczników należą. O ni także, zabierając glos, w spółtw orzą ontologię oraz p aram etry zbioro­ wości, którą stanowimy. D ziałanie, a tym sam ym bycie aktorem jest w spóldefiniow ane oraz w spólkonstytuow ane przez innych aktorów. D ziałania byw ają otw arte, „społecznie niedodeterm inow ane” (ang. under-determinated), pisze Latour. C zasem byw am y zasko­ czeni niespodziew anym i konsekw encjam i łub sk u tk am i ubocznym i tego, co zosta­ ło zgrom adzone. Środki użyte do stabilizacji, zadzierzgania sieci to nie zwykłe p ośredniki (ang. intermediary), które łączą, nie dokonując transform acji, ałe raczej m ediatorzy. M ediatorzy przekształcają właściwości tego, co ze sobą w iążą, poja­ wia się zatem kluczow a niepew ność co do rez u ltatu uzyskanego na wyjściu. W aso­ cjacjach uzyskujem y czasem nową jakość, zupełnie nowe kom petencje, zm odyfi­ kow ane m ożliwości oraz nowe alternatywy. W iąże się to z pew nym i zjaw iskam i nu rtu jący m i społeczeństwo współczesne chodzi o ryzyko oraz nieprzew idyw alność. Ze w zględu na w zrastającą złożoność i globalność pow iązań, każda kolejna transform acja zbiorowości m oże spowodo­ wać rozległe, nieznane i niem ożliw e do przew idzenia skutki uboczne. O bszary in ­ tensyw nej p rodukcji innow acji, a tym sam ym obszary destabilizujące zbiorowość na szeroką skalę, to nauka oraz technologia. Rynek z kolei stanow i efektyw ną n i­ szę ich rozprow adzania. N au k i społeczne nie m ogą już dłużej ignorować zjawiska ryzyka oraz nieprzew idyw alności, istnieje wobec tego potrzeba w prow adzenia k a­ tegorii pozw alających na ich opisanie oraz zrozumienie'^. K ategorii tych dostarcza ANT. W obrębie teorii aktora-sieci pojęcie aktora jako p o dm iotu działania p o trak ­ tow ane jest niezw ykle szeroko. D ziałanie nie m usi wcale być intencjonalne. N a­ wet zwykły czajnik m oże być działającym aktorem , pisze Latour. U m ożliw ia on i ułatw ia zrobienie herbaty. Pewne kom petencje zostały do niego oddelegowane, jest on efektem końcow ym szeregu wysiłków podejm ow anych w przeszłości, re­ zultatem całej sieci zadzierzgniętych pow iązań. N aw et płot czy pow iedzm y m ur zaprojektow any i w ykonany z cegieł oraz zapraw y m oże być św ietnym p rzy k ła­ dem aktora. Blokuje on pew ne działania, inne zaś um ożliw ia. W budow ano weń intencjonalność. N a skutek ustabilizow ania pew nych relacji, połączenia innych aktorów (jak cegły, narzędzia, m urarze) pow stała nowa jakość. Tego typu aktor m oże być efektem końcowym sieci relacji etycznych czy politycznych, na przykład - w spierać instytucję w łasności pryw atnej. N ie jest on jednak jedynie sym bolem w ładzy czy uległości. N ie chodzi o samo z n a c z e n i e płotu, o w arstw ę czysto sym boliczną, ale po pro stu o płot. Zarów no norm y etyczne, jak i podziały społecz­ ne czy dom inacja m ogą być „zaklęte” w rzeczach. M ożliwa jest zatem naw et zm aW swej książce U lrich Beck przedstaw ia koncepcję społeczeństw a ryzyka (Beck 2002, zob. też Beck 2005), na tem at analogii pom iędzy teorią aktora-sieci a koncepcją Becka zob. L atour 2003, por. też B ińczyk 2006 na tem at powyższych podobieństw. http://rcin.org.pl Bińczyk Nie ma społeczeństwa! terializow ana nierów ność społeczna (odwołajm y się do przyłsładów środłsów łsom uniłsacji miejsłsiej w spierającycłi segregację rasową, ławełs na dworcacłi u tru d niającycłi spanie na nicłi czy też bogatycłi osiedli odgrodzonycłi m u ram i, gdzie b ezdom ni nie m ogą spacerować). O taczające nas rzeczy, „nasi m niejsi b rac ia”, jałs nazywa je francusłsi badacz (por. L atour 1992: 8), blokują niektóre działania, inne autoryzują, zachęcają, w a­ ru n k u ją. Jak m ogliśm y dotąd ignorować ich rolę?^ N ależałoby w zasadzie na nowo n apisać historię ludzkości uw zględniając rolę rzeczy oraz innow acji technologicz­ nych, takich jak koło, alfabet, druk, okulary, m aszyna parow a, b ro ń palna, m ik ro ­ skop, in te rn et czy upraw a niektórych roślin, jak zboża, herb ata, chinina. Częścio­ wo tego typu w ysiłki są podejm ow ane (por. np. Goody 1978; E riksen2003; H obhouse 2001), jednak niew ielu badaczy trak tu je pow ażnie postu laty L atoura co do po­ trzeby tw orzenia socjologii przedm iotów czy ustanow ienia p arlam en tu rzeczy^. K iedy proces konstrukcji danego aktora zostaje dokonany, a zw iązki u stan o ­ w ione, kontrow ersja zam knięta, odnosim y czasem w rażenie, że jest to tylko m ate­ rialn y przedm iot, „nagi fak t”, niem y oraz bierny. Wówczas m am y do czynienia „tylko” z rzeczą, która nie może być zasadnie nazw ana podm iotem działania. W edle L ato u ra jest to efekt w ym azania h isto rii fabrykow ania, konstytuow ania. K iedy nie w idzim y detali, nie śledzim y procesów ustanaw iania pow iązań, świat wydaje n am się „wyrobem gotow ym ”. Ignorancja historyczna leży u podstaw m yślenia esencjalistycznego. Tym czasem naw et ludzie, którzy dotąd uchodzili za jedynych pełnopraw nych aktorów sceny społecznej, okazują się pozbaw ieni możliw ości d ziałania, b iern i i niem i, jeśli nie pozw olim y na zadzierzganie sieci i ustanaw ianie szerszych rela­ cji. N a szerszą skalę pojedynczy ludzie także nie odgrywają znaczącej roli. N ie oddziałują, jeśli nie m ają reprezentantów , bez rzeczników pozostają niem i, a ich in teresy nie są artykułow ane. Jeśli nie eksternalizują oni swoich wysiłków, nie delegują ich w m aterialn e obiekty, efekty ich działań okazują się prowizoryczne. N ie m ając ustalonej, gotowej listy aktorów zaludniających zbiorowość, którą tworzymy, m ożem y sw obodnie śledzić budow anie pow iązań, zadzierzganie sieci relacji, tw orzenie sojuszy, w zględnie trw ałych koalicji, stabilizow anie związków. O kazuje się wówczas, że w ięzi konstytuujące to, co określam y jako „społeczeń­ stwo” nie są w yłącznie ludzkie, społeczne, ale heterogeniczne, zarazem społeczne, m aterialn e, jak i znarratyw izow ane. Rzeczy, narzędzia, m ateriały, akty praw ne, b u d y n k i, dokum enty, podtrzym ują to, co społeczne. S tabilizują one świat, przed- O dpow iedź na to pytanie nie pow inna nastręczyć kłopotu tym, którzy choćby pobieżnie znają zm agania D u rk h eim a m ające na celu ufundow anie dyscypliny zwanej socjologią. W ykuwając w łasną tożsam ość, walcząc o swoją niezależność wobec fizyki oraz psychologii, socjologia w ykluczyła rzeczy, legitym izując się jako nauka o faktach społecznych. N a tem at socjologii przedm iotów oraz h istorii nieantropocentrycznej, uw zględniającej rzeczy, zob. np. Krajew sld 2004, 2005; D om ańska 2006. http://rcin.org.pl 2 Prezentacje o LO łużają istnienie grup i rozszerzają zasięg ich działania. Bez przedm iotów nie ma społeczeństwa. N a przylsładzie naczełnych, zwłaszcza pawianów, m ożem y zaobserwować, czym byłoby czyste społeczeństwo, gdybyśm y nie stabilizow ali pow iązań p rzy pom ocy czynnilsów pozałudzlsich, rzeczy lub narzędzi - tw ierdzi w spółtwórca ANT. N a ­ czelne podtrzym ują swój porządek społeczny, h ierarch ie i relacje ogrom nym kosz­ tem ciągłych interakcji, walk, iskania, kooperacji. Ich stru k tu ra społeczna jest chaotyczna, prow izoryczna, nietrw ała. Paw iany nie potrafią delegować działania czy kom petencji do otoczenia. Ich poznanie nie może być rozproszone w obiek­ tach, nie m a tu na przykład języka, pism a, nie m a więc m ożliwości „składow ania”, k um ulacji i obróbki wiedzy. Jak z tego w ynika, podstaw owym obszarem , gdzie krystalizują się p aram etry naszego świata jest cyrkulacja, pow staw anie stabilnych relacji, delegow anie ich i eksternalizow anie w obiekty. Ułatwia nam to w zajem ną synchronizację. D zięki sieciom pow iązań, tak im jak kable, środki tran sp o rtu , in tern et, rynki finansow e zbudow aliśm y społeczeństwo globalne. D okonało się to także dzięki m echanizm om eksternalizacji tego, co nieuchw ytne i abstrakcyjne w kon k retn e p rzedm ioty (ze­ garki i strefy czasowe, które eksternalizują czas, p ieniądz i sieci banków, eksternalizujące w artość, etc.). N aw et w iedza cyrkuluje zawsze pew nym kosztem . N a p rzykład ustabilizow a­ nie takiego obiektu, jak stru k tu ra języka w lingw istyce wymaga istn ien ia w spiera­ jącego otoczenia, wysiłków, pokojów w budynk u , kserokopiarek, kawy, badaczy, notatek, archiwów. S tru k tu ra języka jest pieczołow icie fabrykow ana, wydobywana z m ilionów aktów mowy. N ie byłoby jej jako stabilnego obiektu, gdyby nie zbiory danych, kartoteki, pism o, szkoły publiczne. S tru k tu ra języka nie jest p u n k te m wyjścia tych procesów, ale rezultatem . U niw ersalność i jednolitość reguł g ram aty­ ki są osiągnięciem , m usi to być podtrzym yw ane, odstępstw a zaś trzeba system a­ tycznie korygować. Platynow y wzorzec kilogram a znajdujący się w Sèvres pod Paryżem to św iet­ ny, niem al dydaktyczny przykład tego, co L atour nazywa hybrydą. Zarów no nasza zbiorowość, jak i otaczające nas obiekty m ają n atu rę hybrydalną. W zorzec ten jest z a r a z e m obiektem m aterialnym , konwencją, m iędzynarodow ą instytucją, a tak ­ że m odelem , w edle którego w ykonywane są kopie. Jest on z a r a z e m lokalny, konkretny, jak i globalny, rozciągnięty na świat. K onstytuuje on uniw ersalność pom iaru, dzięki tem u, że jest używany i funkcjonuje we w spierającym go otocze­ niu. Stał się standardem , jednak wymaga to podjęcia i ciągłego podejm ow ania pew­ nych wysiłków. U niw ersalność jest zatem zadaniem do w ykonania. Świat w ykuwa­ ny jest w pew nym w ysiłku zbierania, grom adzenia, jego kształt m usi być także podtrzym ywany. Zawsze bow iem m ożna rozm ontow ać jakiś fakt jako iluzję lub uczynić z niego ponow nie kontrow ersję. W edle propozycji L atoura socjologia może okazać się m etan au k ą o szczegól­ nym statusie. Pozwala nam ona opisywać cyrkulację, samo ustanaw ianie relacji, w iązanie elementów, które nigdy nie są czysto społeczne, ale raczej przyziem ne. http://rcin.org.pl Bińczyk Nie ma społeczeństwa! dostępne, często m aterialne, na w yciągnięcie ręki. C hodzi o konk retn e rzeczy, sło­ wa, form ularze, łudzi. N ie m a tu ostensyw ności (przedm iot ostensji nie istnieje), łecz perform atyw ność - obiekt znika bow iem , gdy nie jest perform owany. Poza k o n k retnym i obiektam i, relacjam i, ludźm i nie m a społeczeństwa. „Jeśli tancerz przestaje tańczyć, taniec jest skończony”, pisze L atour (L atour 2005: 37). Słownik A N T pow inien pozostawać agnostyczny, um ożliw iając badaczom przem ieszcza­ nie się w raz z badanym i aktoram i od jednej ram y odniesienia do drugiej (Latour 2005: 30). N ależy pozwolić aktorom na to, aby sam i dookreślali, czym jest k o n ­ tekst ich otaczający. „Po pro stu idż z p rąd e m ” - tak form ułuje główną regułę m e­ todologiczną francuski m yśliciel (L atour 2005: 237). D zięki tej specyficznej m e­ todologii, A N T przedstaw ia obraz w ięzi społecznych bardziej realistyczny niż ten zaw arty w dotychczasowej socjologii (Latour 2005: 75). W tekstach L atoura znajdziem y w niektórych m iejscach m etafory konstruktyw istyczne. Zapew ne nie jest już dla C zytelnika zaskakujące, iż nie akceptuje on jednak określenia „konstruktyw izm s p o ł e c z n y ” (z w iadom ych względów chodzi o odżegnanie się od redukcjonizm u socjologicznego). Choć „konstrukcja” w w ielu dziedzinach, takich jak technologia, inżynieria, arch itek tu ra, kojarzy się z czymś solidnym , porządnym , stabilnym (L atour 2005: 91), to, niestety, epitet „solidnie skonstruow any” nie uchodzi za kom plem ent w obszarze nauki. Tutaj konstruow anie, fabrykow anie często wiąże się z produkow aniem iluzji, artefaktu, czegoś nierealnego. Jedn ak naw et w nauce, im solidniej obiekt jest fabrykowany, jeśli opiera się na rozleglej szych sieciach, tym bardziej jest realny. Jako konse­ kw entny antyesencjalista, L atour nie w idzi różnicy pom iędzy odkryciem n au k o ­ wym a innow acją technologiczną^. W każdej solidnej kon stru k cji m aterialn e rze­ czy m uszą odgrywać rolę, dlatego żadna czysto społeczna relacja nie m oże być trw ała, zawsze będzie ona prow izoryczna i kosztowna, jak to obserw ujem y w spo­ łeczeństw ie naczelnych. To przedm ioty stabilizują relacje. D latego socjologia m usi uw zględniać ich rolę. K siążka Reassembling the Social zaw iera ciekawą redefinicję m ak ro stru k tu r oraz m ik ro in terakcji. Z jednej strony to, co globalne, wymaga stabilizacji. O kazuje się to niem ożliw e bez lokalnych w cieleń i w spierającego otoczenia „w odw ecie” na w szelki wypadek. Tak zwany kontekst globalny m usi się wcielać w detale, rozcią­ gać w szczegóły. Łatwo to zaobserwować na w ielu przykładach, tak ich jak system y podatkow e, biurokracja, edukacja, M icrosoft i jego w cielenia. Bycie aktorem glo­ baln y m wiąże się z wysokim i kosztam i, ale także rozm ontow anie takiego aktora jest dużo trudniejsze. O taczające nas wkoło obiekty globalne produkow ane przez n au k i społeczne, śm iałe uogólnienia, takie jak „społeczeństwo ryzyka” Becka, „zde­ rzenie cyw ilizacji”, „historia em ancypacji” to także pew ne artefakty, końcowe re­ zu ltaty rozległych procesów. Sytuują się one na tym sam ym poziom ie ontologicz^ N iestety w niniejszym tekście nie m a m iejsca na rozw inięcie w szystkich tez zaw artych w ANT. O braz technonauki prezentow any w ram ach tego ujęcia jest jed nak niezwykle w yrafinow any i inspirujący, zob. głównie L atour 1987, 1999. http://rcin.org.pl LO Prezentacje nym , co detale je w spółtw orzące. L atour uznaje je za w artościow e jedynie o tyle, o ile ułatw iają nam one polityczne zadanie kom ponow ania wspólnego, pokojow e­ go świata. Z drugiej strony, to, co lokalne także uznaje L ato u r za efekt końcowy stabilizo­ w ania sieci, a tym sam ym pew ną abstrakcję czy artefakt. Każda lokalna interakcja jest kształtow ana przez elem enty obecne już w kontekście, poprzedzające ją. Swo­ ją histo rią sięgają one tego, co globalne. A utor Pandora’s Hope podaje przykład sali w ykładowej, z której korzysta. Jej konkretność i lokalność jest pew nym złudze­ niem . Czym byłby w ykład gdyby nie drzw i, okna, izolacja od hałasu, odpow iednia architek tu ra, norm y obow iązujące studentów , język, klam ki, zam ki, tablica? Tę realność w ykuwano latam i, szeroki obszar histo rii krystalizuje się w tym jednym k onkretnym m iejscu. Sala wykładowa jest efektem końcowym w ielu procesów, jest to zm aterializow any wysiłek m inionych pokoleń. L atam i delegowano działania, reguły, ograniczenia, ułatw ienia, aby zapew nić obecną wygodę jej użycia. Podobnie autonom iczna jednostka okazuje się m item i abstrakcją. Jest ona efek­ tem cyrkulacji. Czysta subiektyw ność, podm iotow ość, osobowość, wymaga w spie­ rających ją technologii, czynników pozaludzkich, stabilizujących jej tożsam ość, takich jak dokum enty, konta bankow e, k arty kredytow e, NIP. Bez w spierającego otoczenia podm iot jest tylko abstrakcją. Co więcej, jednostka także nie jest „wyro­ bem gotow ym ”, ale stopniowo nabywa kom petencje, ton głosu, charakterystyczne gesty, przekonania, styl, idiosynkratyczne uprzedzenia, wyuczone naw yki, zesta­ wy reakcji, wzory poruszania się. Socjologia nazywa ten sztafaż habitusem. Jego internalizacja nie dokonuje się w próżni, to dzięki stabilizacji różnego typu po­ w iązań anonim ow e ciała stają się osobami. O stanie z zagadnień dyskutow anych przez francuskiego badacza to kw estia em piryczności nau k społecznych. Z atrzym ajm y się tu na chwilę. Odczytywany jako antyrealista'® lub też radykalny konstruktyw ista, swoje stanow isko nazywa L ato­ ur przekornie nową w ersją em piryzm u (L atour 2005: 115), naiw nym realizm em (L atour 2005: 156), pozytyw izm em (!), em piryczną m etafizyką bądź też em pirycz­ ną filozofią. Jak pow inniśm y rozum ieć te, dość niespodziew ane chyba, etykietki? A N T m a być m etodologicznie lepiej dostosowana do diagnozy zbiorowości niż inne teorie. M a ona dawać bardziej realistyczny obraz tego, co nas łączy, pozw ala­ jąc na operacjonalizację em piryczną w ielu zależności, m a ona ułatw iać lokalizację kluczow ych m echanizm ów świata współczesnego. Jak sam pisze, L atourow i „zale­ ży na dobrej nauce” (L atour 2005: 52), na tym , aby rejestrow ać bez uprzedniego przefiltrow yw ania czy dyscyplinow ania. Filozofia czy też m etafizyka w obrębie A N T pozostaje em piryczna, gdyż m etoda ta pozwala potraktow ać pow ażnie m eta­ fizykę czy tez filozofię sam ych aktorów, na przykład uznać za realne byty, które sam i aktorzy uznają za istniejące. N ie dokonuje się tu wobec tego odgórnego im ­ putow ania, przede w szystkim nie wyklucza się rzeczy oraz innow acji technolo- łN ^ Por. np. rozdział z książki Pandora’s Hope, którego ty tu ł brzm i Do you believe in reality, poniew aż takie w łaśnie pytanie często słyszał L atour (L atour 1999). http://rcin.org.pl Bińczyk Nie ma społeczeństwa! gicznycłi z obszaru zainteresow ań nauls społecznycłi. Wszystłso może się ołsazać daną em piryczną dla socjologa. Z adzierzgane przez aktorów pow iązania pozw ala­ ją się prześledzić, rejestrow ać em pirycznie. Stabilizow anie sieci jest bow iem kosz­ towne, a koszta te są widoczne, możliwe do zrekonstruow ania. W Reassembling the Social autor pyta, co to znaczy podać nietryw ialne, satysfak­ cjonujące w yjaśnienie socjologiczne? Zapew ne to pytanie n u rtu je także innych socjologów. Postulow ane dotąd nieco na wyrost obiekty, takie jak siły klasowe, interesy grup, stru k tu ra społeczna nie m ogą zdaniem L atoura dostarczyć satys­ fakcjonujących w yjaśnień. Są one po pro stu nazbyt abstrakcyjne, anonim ow e, n ie­ uchw ytne, tru d n e do em pirycznego zoperacjonalizow ania, przekonującego zloka­ lizow ania. Jeśli m am y podać satysfakcjonujące w yjaśnienia jakiegokolw iek feno­ m enu, okazuje się nagle, że m usim y wykonać mrówczą pracę opisania jak najszer­ szej sieci pow iązanych ze sobą elementów. Okażą się one heterogeniczne, jeśli bez u p rzedzeń uw zględnim y każdą m ożliwą dom enę ontologiczną. Jeżeli n atom iast ograniczym y się tylko do „społeczeństw a”, czy „kontekstu społecznego”, praw ie zawsze będzie to oznaczać, że w ybraliśm y drogę na skróty, że zbyt szybko zakoń­ czyliśm y nasze w yjaśnianie. Czy nas to satysfakcjonuje, pyta Latour, jeśli przeczy­ tamy, że treść teorii Ludw ika Pasteura zależy od faktu, iż przejaw iał on skłonności reakcjonistyczne? Będzie to zbyt abstrakcyjne i nieprzekonyw ające. Podać zasad­ ne w yjaśnienie oznacza rozszerzyć opis o detale. „[D obra] socjologia m usi być dobrze n ap isan a”, czytam y (L atour 2005: 124). Pisząc dobre teksty, najgen ialn iejsi socjologowie nigdy nie zaczynali b ad ań od ustabilizow anych rezultatów. Problem atyzow ali obiekty posiadające status „fak­ tów ”, śledzili pieczołowicie ich historię. Jak tw ierdzi Latour, najw ygodniej zrobić to w obszarze nau k i oraz technologii. W idać tu jak na dłoni tru d negocjow ania i fabrykow ania obiektywności. Staje się jasne, z jakim w ysiłkiem konstruow ane są realia naszego świata. W idać, że in fra stru k tu ra w ykuw ana w laboratoriach rozcią­ ga się następnie poza ich ściany. O d tego zależy sukces i poziom obiektyw ności fak tu naukow ego". W złym tekście nic nowego się nie dzieje, odtw arza on tylko to, co i tak już zostało wcześniej zebrane. K ażdy dobry tekst pow inien być zatem osiągnięciem , fabrykacją czegoś nowego, ustanow ieniem nowych pow iązań. Tekst nie rep rezen ­ tu je sieci, on ją tworzy. K ażda książka jest także eksperym entem . O bszar tek stu to lab o rato rium w naukach społecznych, dokonuj e się w nim symulacj i, prób sił (z te­ go w zględu naw et prozę science fiction m ożem y potraktow ać jako tekst socjologicz­ ny). Skoro nau k i społeczne kreu ją realia i w spółtw orzą przyszłość zbiorowości, zawsze posiadają one niezbyw alny w ym iar praktyczny, etyczno-polityczny. D o ­ k ładnie to samo dotyczy jednak nau k i oraz technologii. N aukow cy oraz inżyniero­ wie są profesjonalistam i w dziedzinie m obilizacji czynników pozaludzkich, głów­ nie dzięki infrastru k tu rze instrum entów , eksperym entów oraz laboratoriów . N a ­ il W tym kontekście w arto w spom nieć tytuł jednego z najlepszych artykułów Latoura: Give Me a Laboratory and I Will Raise the World (L atour 1983). http://rcin.org.pl LO Prezentacje ukow cy-eksperci p rezentują alternatyw ne możliwości i zam ykają kontrow ersje sta­ bilizując fakty. Kom pleks technonauki to obszar, gdzie na szeroką skalę dokonuje się zawiązywanie nowych sieci, socjalizow anie rzeczy. N astępnie, często dzięki m e­ chanizm om rynkowym , są one w prow adzane w obręb zbiorowości, któ rą tw orzy­ my. Jednak w szelkie m odyfikacje destabilizują także p aram etry świata globalne­ go, w zm agając ryzyko. N iektóre z innow acji m ają wszak niebagatelne, n iespodzie­ w ane konsekw encje we w szystkich dziedzinach: praw nej, gospodarczej, etycznej. D ziedziny te nie są niezależne. N iestety, n au k i społeczne pozostaw ały dotąd ślepe na rolę rzeczy oraz hybry­ dalną n atu rę świata, który nas otacza. U trudniało to adekw atne rozpoznanie w ie­ lu m echanizm ów . Jed n ak dzięki m ediom oraz edukacji, kontrow ersje naukow e i ścieranie się ekspertyz stają się publicznie widoczne. E ksperci, którzy stoją po obu stronach kontrow ersji, profesjonalnie redefin iu ją, podw ażają i rozm ontow u­ ją „nagie fakty” oponentów. W dzisiejszym świecie dżentelm eni dyskutują już o fak­ tach. W edle L atoura procesy te pow inniśm y naw et w zm ocnić i uzupełnić o wy­ m iar etyczny - fakty oraz innow acje pow inny jak najszybciej stać się obiektam i troski i debaty publicznej. Społeczeństwo globalne dość beztrosko eksperym entuje na tem at tego, z czego m a składać się nasz świat. W arto jednak, jeszcze p rzed d okonaniem innow acji {mc post factum , kiedy będzie już za późno), postaw ić p ytanie o to, jak wiele nas już jest w obrębie zbiorow ości i czy nie rozpadnie się ona po kolejnej m odyfikacji. D iagnozując kondycję społeczeństwa w spółczesnego, nie w arto narzucać ontolo­ gicznych rozróżnień a priori. Jeśli to robim y, wówczas tru d n o dostrzec, iż zm iany technologiczne m ają w ym iar etyczny, polityczny, gospodarczy. W prow adzanie rze­ czy, stabilizow anie faktów m oże nieodw racalnie zainfekow ać inne obszary, p rze­ kształcając ich funkcjonow anie. W edle autora We H ave Never Been M odem , bez n au k społecznych pozostajem y bezradni, nie wiem y bow iem , co nas łączy, nie wiemy, co m am y wspólnego. Gdyby nie hum anistyka, nie bylibyśm y też św iadom i historycznych procesów, w których negocjowano param etry naszego świata. N au k i społeczne pozw alają wreszcie na artykulację troski o przyszłość ludzkości. Socjologia w edle L atoura w inna zatem porzucić społeczeństwo, stając się n a u k ą ż y c i a w e w s p ó l n o c i e . Bibliografia ^ K. A briszew ski Poznanie, zbiorowość, polityka. Analiza Teorii Aktora-Sieci, Oficyna W ydawnicza, W arszawa, w druku. U. Beck Społeczeństwo ryzyka. W drodze do innej nowoczesności, przeł. S. Cieśla, Wy­ daw nictw o N aukow e Scholar, W arszawa 2002. U. Beck Władza i przeciwwładza w epoce globalnej. Now a ekonomia polityki światowej, przeł. J. Ł oziński, W ydawnictwo N aukow e Scholar, W arszawa 2005. http://rcin.org.pl Bińczyk Nie ma społeczeństwa! E. Bińczyls W stronę programów nieklasycznych. Ewolucja socjologii wiedzy, „Z agad­ n ienia N aulsoznawstwa” 2002 n r 3, s. 399-414. E. Bińczyls, rec. z: B. L atour Jj/W er - ou les tourments de la parole religieuse (Les E m pêclieurs de Penser en Rond, Paryż 2002), „Przegląd Religioznaw czy” 2003 n r 1, s. 175-180. E. B iń c zyk „Antropologia nauki” Bruno Latoura na tle polemik, „Z agadnienia N aukoznaw stw a” 2004 n r 1, s. 3-22. E. Bińczyk Antyesencjalizm i relacjonizm w programie badawczym Bruno Latoura, „E r(r)go” 2005 n r 10, s. 91-102. E. Bińczyk Bruno Latour i jego remedium na bolączki świata współczesnego, „Studia Socjologiczne” 2006 n r 1, s. 155-171. E. Bińczyk Obraz, który nas zniewala. Współczesne ujęcia języka wobec esencjalizmu i problemu referencji, U niversitas, Kraków, w druku. E. D om ańska Ku historii nieantropocentrycznej, w: tejże Historie niekonwencjonalne. Refleksja o przeszłości w nowej humanistyce. W ydawnictwo Poznańskie, Po­ znań 2006, s. 104-127. T H . E riksen Tyrania chwili. Szybko i wolno płynący czas w erze informacji, przeł. G. So­ kół, PIW, W arszawa 2003. J. Goody TTie Domestication o f the Savage M ind, CUP, C am bridge 1978. H. H obhouse Ziarna zmian. Sześć roślin, które zmieniły oblicze świata, przeł. M arek Eedyszak, W ydawnictwo L iterackie M U ZA SA, W arszawa 2001. M. K rajew ski W stronę socjologii przedmiotów, w: W cywilizacji konsumpcyjnej, red. M. Gołka, UAM, Poznań 2004. M. K rajew ski (red.) W stronę socjologii przedmiotów, UAM, Poznań 2005. B. L ato ur Give M e a Laboratory and I will Raise the World, w: Science Observed: Per­ spectives on the Social Study o f Science, ed. by K. K norr-C etina, M. M ulkay, SAGE Publications, L ondon 1983, s. 141-170. B. L ato u r Science in Action: H ow to Follow Scientists and Engineers Through Society, H arvard U niversity Press, C am bridge MA 1987. B. L a to m Aramis ou l’amour des techniques. La D écouverte, Paris 1992. B. L ato u r We H ave Never Been M odem , H arvester W heatsheaf, N ew York 1993. B. L atour Pandora’s Hope. Essays on the Reality o f Science Studies, H arvard U niversi­ ty Press, C am bridge 1999. B. Latour OnRecalling A N T ,w : Actor Network Theory and After, ed. by J. Law, J. H a­ sard, Blackwell Publishers, O xford 1999a, s. 15-25. B. L atour Zs Re-modernization Occuiring - A n d I f So, H ow to Prove It? A Commentary on Ulrich Beck, „Theory, C u ltu re & Society” 2003 Vol. 20 (2), s. 35-48. B. Latour Politics o f Nature. H ow to Bring the Sciences into Democracy, trans, by C. Por­ ter, H arvard U niversity Press, C am bridge, M assachusetts, L ondon 2004. B. L ato ur Reassembling the Social. A n Introduction to Actor-Network-Theory, O xford U niversity Press, O xford, N ew York 2005, s. 301. R. Sojak Paradoks antropologiczny. Socjologia wiedzy jako perspektywa ogólnej teorii społeczeństwa. W ydawnictwo U niw ersytetu W rocławskiego, W rocław 2004. http://rcin.org.pl LO LO Prezentacje Abstract Ewa BIŃCZYK, Nicolaus Copernicus University (Toruń) There’s no such thing as society! Bruno Latour’s ‘our younger brothers’, social studies on science and ethical involvement T h e present text discuses selected theses of Bruno Latour’s book Reassem bling the Social. An Introduction to Actor-Network-Theory, intended as a systematic introduction to the A cto r-N etw o rk T h e o ry (A N T ). A N T is an extrem ely philosophically innovative concept, rooted in a tradition, m ore than thirty years old now, o f so-called social studies on science w hich can be defined as a current within non-classical sociology o f know ledge. A N T is presented as an alternative social metatheory, or, a specific methodology. T h e A uth or re­ jects a hyposthasis o f (the) Society w hich has been preventing social sciences from an ade­ quate recognition o f several mechanisms, particularly those characteristic to a global risk society. T h e essay highlights that A N T is not yet another version o f a social constructivism. For the co-auth or of this position, it is important that it be em pirical as well, and that social sciences appreciate the role o f objects, things, referred to as b u r younger bro thers’. >0 LO http://rcin.org.pl