1. „TARCZA I MIECZ RZYMU”: FABIUSZ I MARCELLUS Kwintus Fabiusz Maksymus (ok. 273–203 p.n.e.) Marek Klaudiusz Marcellus (271–208 p.n.e.) Kiedy Fabiusz Maksymus stanął naprzeciwko Hannibala (…), postanowił nie podejmować wielkiego ryzyka i skupić się na obronie Italii; w ten sposób zyskał przydomek „Zwlekacza” i wielką sławę jako generał1. W listopadzie 218 roku p.n.e. Hannibal przeszedł Alpy i wkroczył do pół- nocnej Italii. Rzymianie byli wstrząśnięci śmiałością i nagłością tego ataku, tak niepodobnego do ostroŜnej strategii stosowanej przez Kartaginę w czasie pierwszej wojny punickiej. Drugą wojnę punicką zapoczątkował atak Hannibala na Saguntum, hiszpańskie miasto sprzymierzone z Rzymem, i to właśnie w Hiszpanii rzymski senat spodziewał się konfrontacji z kartagińskim wodzem. Jeden z dwóch konsulów urzędujących w 218 roku miał wyruszyć z armią do Hiszpanii, a jego kolega udał się na Sycylię, aby przygotowywać inwazję na północną Afrykę, co byłoby bezpośrednim zagroŜeniem dla samej Kartaginy. Taka strategia była agresywna, bezpośrednia i typowo rzymska, lecz wróg przejrzał ją niemal natychmiast. Kiedy Scypio, konsul, który maszerował do Hiszpanii, zatrzymał się w Massilii (Marsylii), dowiedział się, Ŝe Hannibal z wielką armią niedawno minął miasto w drodze na wschód. Kompletnie zaskoczeni Rzymianie rozpaczliwie próbowali przystosować się do nowej sytuacji. Dla rzymskich dowódców inwazja Hannibala była wprost wymarzoną okazją do zdobycia chwały dzięki pokonaniu tak groźnego przeciwnika. KaŜdy z nich aŜ się palił, by spotkać się z kartagińską armią i walczyć z nią – gdziekolwiek i w kaŜdych okolicznościach. Scypio popędził z powrotem, by objąć dowodzenie nad legionami, które w dolinie rzeki Po walczyły z tubylczymi plemionami Galów. Ze swoją kawalerią i lekką piechotą ruszył na spotkanie Hannibalowi, lecz mająca przewagę liczebną i znacznie bitniejsza jazda punicka pokonała go z dziecinną łatwością nad rzeką Ticinus. W grudniu dopiero co przybyły kolega Scypiona, Semproniusz Longus, dowodzący połączonymi rzymskimi armiami, stoczył tak wytęsknioną bitwę, ponosząc cięŜkie straty oraz sromotną klęskę. W czerwcu następnego roku konsul Flaminiusz zanadto zbliŜył się do wroga, próbując sprowokować go do walki. Zanim dotarł jego współkonsul, wpadł w zasadzkę i zginął razem z 15 000 swoich ludzi2. Ogrom rzymskich strat w tych pierwszych kampaniach był poraŜający, a jeszcze większym upokorzeniem był fakt, Ŝe wszystkie klęski miały miejsce na italskiej ziemi. Wydawało się, Ŝe nic nie jest w stanie zatrzymać wroga; niektóre późniejsze źródła twierdzą, Ŝe Hannibal panował nad siłami natury i miaŜdŜył wszystko na swej drodze. Na tym etapie wojny Kartagińczycy mieli całkowitą przewagę. Hannibal był bezsprzecznie jednym z najzdolniejszych wodzów staroŜytności i dowodził armią pod kaŜdym względem przewyŜszającą niedoświadczone legiony, które musiały stawić jej czoło. Nie była to tak naprawdę armia Kartagińczyków, którzy pełnili w niej tylko funkcje wyŜszych oficerów, lecz stanowiła mieszankę wielu narodów – Numidyjczyków i Libijczyków z Afryki, Iberów, Celtyberów i Luzytanów z Hiszpanii, a z czasem równieŜ Galów, Ligurów i mieszkańców Italii. Jej trzon stanowiły oddziały, które od dawna walczyły w Hiszpanii pod rozkazami rodziny Hannibala – doświadczone, pewne siebie i bardzo zdyscyplinowane. W porównaniu z armią Hannibala legiony przemieszczały się niezdarnie i w czasie bitew większe zaufanie pokładały w waleczności i nieustępliwości jednostek niŜ w taktyce3. Zaciekłość ataku Hannibala oszołomiła Rzymian do tego stopnia, Ŝe groziła im totalna klęska. Jednak w jakiś sposób zdołali nie tylko przetrwać kolejne poraŜki, z których kaŜda wystarczyłaby do zmuszenia jakiegokolwiek współczesnego państwa do kapitulacji, ale ostatecznie zwycięŜyć. JuŜ wówczas doceniono wielkość tego osiągnięcia, a później wysławiano je jako początek dominacji Rzymu nad całym światem śródziemnomorskim. W połowie II wieku p.n.e. Polibiusz, który pragnął wytłumaczyć greckim czytelnikom, jak doszło do tak szybkiego wzrostu potęgi Rzymu, rozpoczął drobiazgową relację zawartą w swoich Dziejach od drugiej wojny punickiej. On i późniejsi autorzy mieli znacznie ułatwione zadanie, poniewaŜ wojna ta zainspirowała samych Rzymian do pisania prozy historycznej. Pierwsze z tych dzieł, autorstwa Fabiusza Pictora, zostało napisane po grecku, ale juŜ na początku II wieku Kato Starszy stworzył swe Origines po łacinie. Obaj brali udział w wojnie z Hannibalem i szczegółowo opisali ten konflikt, dzięki czemu, choć ich dzieła przetrwały do naszych czasów tylko we fragmentach, właśnie od tego momentu znajdujemy pełniejsze, bardziej wiarygodne źródła, które pozwalają analizować kampanie prowadzone przez rzymskich wodzów. Dwaj bohaterowie tego rozdziału byli pod wieloma względami wyjątkowi. Przez długie lata dowodzili armią, co aŜ do czasów późnej republiki zdarzało się niezmiernie rzadko. Obaj jeszcze przed drugą wojną punicką zajmowali wysokie urzędy i obaj doszli do znacznych wojskowych godności; co więcej, osiągnęli wiek męski i pełnili chwalebną słuŜbę w czasie pierwszej wojny punickiej. W 218 roku p.n.e. Fabiusz i Marcellus zbliŜali się do sześćdziesiątki, co według rzymskich standardów było podeszłym wiekiem dla wodza. Jednak przez większą część wojny prowadzili legiony przeciwko wojskom Hannibala i choć Ŝadnemu nie udało się zadać Kartagińczykom decydującej klęski, uniknęli zmiaŜdŜenia przez najeźdźców, co samo w sobie było duŜym osiągnięciem. Ich zwycięstwa były najczęściej drobne i niemal zawsze odnosili je nad sojusznikami Hannibala, stopniowo osłabiając jego potęgę. Cunctator (Zwlekacz): dyktatura Fabiusza Maksymusa, 217 rok p.n.e. „Zostaliśmy pokonani w wielkiej bitwie” – brzmiało powaŜne, pozbawione emocji oświadczenie wygłoszone na Forum, kiedy do Rzymu dotarła wieść o rozgromieniu armii Flaminiusza nad Jeziorem Trazymeńskim. Jak opowiada Liwiusz, mimo kamiennej twarzy pretora miejskiego Marka Pomponiusza ludzi ogarnęła rozpacz i panika, zwłaszcza gdy kilka dni później nadeszła wiadomość, Ŝe cały oddział 4000 konnych wysłany na pomoc Flaminiuszowi przez jego współkonsula wpadł w zasadzkę i wszyscy ludzie zostali zabici lub wzięci do niewoli. Jedna armia została praktycznie unicestwiona, druga zaś była daleko, w dodatku osłabiona utratą jazdy – wyglądało na to, Ŝe juŜ nic nie powstrzyma Hannibala od uderzenia na miasto. W tym krytycznym momencie senat postanowił mianować dyktatora – urzędnika, któremu przysługiwało najwyŜsze imperium. Po ten środek sięgano rzadko, gdyŜ podstawowa zasada rzymskiej polityki głosiła, Ŝe jeden człowiek nie powinien mieć tak wielkiej władzy; dlatego od ponad 30 lat nie zdarzyło się, by komuś przyznano władzę dyktatorską. Zazwyczaj dyktatora mianował jeden z konsulów, ale Ŝe Flaminiusz zginął, a jego współkonsul nie chciał lub nie mógł dotrzeć do Rzymu, postanowiono wyłonić kandydata w drodze wyborów. Urzędnik powołany w taki sposób powinien nosić tytuł prodictatora, lecz zakres władzy miał taki sam, jak kaŜdy inny dyktator. Kandydatem wyłonionym przez głosowanie w comitia centuriata, zgromadzeniu ludu rzymskiego podzielonego na grupy odpowiadające funkcjom w archaicznej armii, był Kwintus Fabiusz Maksymus4. Fabiusz miał 58 lat i naleŜał do jednego z patrycjuszowskich rodów, które tworzyły najstarszą rzymską arystokrację. W czasach Fabiusza patrycjusze musieli dzielić się wpływami z pewną liczbą bogatych i znaczących klanów plebejskich, lecz wciąŜ mieli moŜliwość robienia błyskotliwych karier. Fabiusz dwukrotnie piastował urząd konsula, w 233 i 228 roku p.n.e., a w 230 roku był cenzorem. Rodzina zyskała przydomek „Maksymus” dzięki osiągnięciom militarnym jego pradziada, Kwintusa Fabiusza Rullianusa (konsula w 322 i dyktatora w 315 roku), który walczył z Samnitami. Ród przyjął ten przydomek na stałe, gdyŜ senatorska arystokracja nie przepuszczała Ŝadnej okazji do publicznego przypominania o wielkich czynach swoich przodków, by w ten sposób zapewnić sukcesy wyborcze obecnym i przyszłym pokoleniom. Równie charakterystyczne dla Rzymian było nadawanie poszczególnym senatorom przydomków, często nawiązujących do ich wyglądu zewnętrznego. Pomagało to rozróŜnić członków rodziny o podobnych lub identycznych imionach, ale chyba więcej wspólnego miało z rzymskim, dość nieskomplikowanym, poczuciem humoru. Z powodu duŜej brodawki na wardze młody Kwintus Fabiusz został nazwany Verrucosus (Plamiasty). W późniejszych relacjach został opisany jako powaŜne, ostroŜne dziecko, którego zdolności nie od razu się ujawniły. Dzięki nieustannym ćwiczeniom w młodości jako dorosły okazał się sprawnym oficerem i utalentowanym mówcą – kolejny raz znajdujemy potwierdzenie, Ŝe w Ŝyciu publicznym Rzymu wojna i polityka odgrywały równie istotną rolę. Nie wiemy wiele o karierze politycznej Fabiusza przed drugą wojną punicką. W czasie pierwszego konsulatu walczył przeciwko Ligurom, Ŝyjącym w luźnej organizacji i mającym silne poczucie niezaleŜności góralom z północnej Italii. Wydaje się prawdopodobne, Ŝe wojna z Ligurami miała połoŜyć kres najazdom na terytoria Rzymu i jego sprzymierzeńców w północnej Etrurii. Fabiusz zaatakował górali, pokonał w bitwie i – przynajmniej na jakiś czas – powstrzymał ich łupieŜcze wyprawy. Za to zwycięstwo został nagrodzony triumfem. Doświadczenie zdobyte w czasie walk w trudnym terenie z przeciwnikiem wyspecjalizowanym w zastawianiu zasadzek nauczyło Fabiusza, jak wielkie znaczenie ma utrzymywanie ścisłej kontroli nad armią i podejmowanie walki tylko w wybranych przez siebie okolicznościach i czasie. Podczas wojny z Hannibalem były to główne zasady rządzące jego postępowaniem5. Pierwszym zadaniem Fabiusza Maksymusa po objęciu dyktatury było przywrócenie choćby pozorów normalności i porządku w samym Rzymie. Przygotowano fortyfikacje na wypadek, gdyby Hannibal przypuścił bezpośredni atak, zmobilizowano i zorganizowano dwa nowe legiony, zadbano teŜ, by rzymska armia była odpowiednio zaopatrywana. Jednak nowy dyktator poświęcił się przede wszystkim sprawom religijnym. Przyczynę klęski Flaminiusza upatrywano bowiem w fakcie, Ŝe przed wyruszeniem na wojnę nie odprawił stosownych rytuałów. Zasięgnięto rady Księgi Sybilli – zbioru staroŜytnych przepowiedni – aby mieć pewność, Ŝe zostaną odprawione wszystkie potrzebne ceremonie i złoŜone ofiary, które pozwolą Rzymowi odzyskać przychylność bogów. Polibiusz, jako Grek, uwaŜał wiele aspektów rzymskiej religii za zwykłe zabobony i twierdził, Ŝe wielu senatorów traktuje je jako środek pozwalający kontrolować emocje ciemnej biedoty. Choć podobne opinie głosili ludzie tacy jak Cycero czy Cezar u schyłku republiki, nie wydaje się, aby podzielali je Fabiusz i jemu współcześni. W czasie swoich długich dyskusji senatorowie podkreślali, Ŝe odtąd wszelkie sprawy publiczne będą prowadzone w odpowiedni sposób. Fabiusz od samego początku dał jasno do zrozumienia, Ŝe spodziewa się być traktowany z całym szacunkiem naleŜnym dostojeństwu jego urzędu. Towarzyszyło mu 24 liktorów noszących fasces, pęki rózeg obwiązanych wokół topora, symbolizujące przysługujące dyktatorowi prawo wymierzania kar cielesnych, z karą śmierci włącznie. Z chwilą mianowania dyktatora imperium innych urzędników zostało zawieszone (a właściwie podporządkowane dyktatorowi). Udając się na spotkanie z jedynym Ŝyjącym konsulem, Fabiusz wcześniej poinstruował go, Ŝe powinien odprawić swoich liktorów, zanim zobaczy się z dyktatorem6. Porozumiawszy się z konsulem i przejąwszy kontrolę nad jego armią, Fabiusz miał do dyspozycji cztery legiony i niemal na pewno dwie ale sprzymierzeńców, które je zazwyczaj wspierały. Źródła nie podają Ŝadnych informacji na temat liczebności tej armii, ale w normalnych warunkach liczyłaby od 30 do 40 000 Ŝołnierzy. Była to siła potęŜna jak na rzymskie standardy, lecz nadzwyczaj wątpliwej jakości. Armię konsula tworzyli przede wszystkim ci, którzy ocaleli z klęski pod Trebią, więc choć słuŜyli w wojsku od ponad roku, mieli doświadczenie wyłącznie w poraŜkach. Legiony i przypisane do nich ale były niemal pozbawione jazdy, która została rozgromiona nad Jeziorem Trazymeńskim. Pozostali Ŝołnierze słuŜyli w armii od zaledwie kilku tygodni, toteŜ nie znali jeszcze ani siebie nawzajem, ani swoich oficerów. Nie było teŜ czasu ani okazji, by zintegrować te dwa składniki armii i stworzyć jedną siłę mogącą sprawnie współdziałać. Dlatego, chociaŜ armia Fabiusza wyglądała imponująco, nie mogła się równać z zaprawionymi w bojach weteranami Hannibala. Nieprzyjaciel miał teŜ prawdopodobnie znaczną przewagę liczebną, a – co szczególnie istotne – zarówno liczniejsza, jak i nieporównanie lepsza była jego kawaleria. O tym wszystkim powinniśmy pamiętać, analizując kampanię prowadzoną przez dyktatora. Jako obdarzony najwyŜszą władzą, dyktator nie miał równorzędnego urzędnika, lecz zastępcę, noszącego tytuł dowódcy jazdy (magister equitum). Tytuł ten wywodzi się zapewne z najdawniejszej historii Rzymu, kiedy o sile armii decydowała falanga hoplitów i dyktator dowodził cięŜką piechotą, podczas gdy jego zastępcy podlegała kawaleria. Prawo surowo zabraniało dyktatorowi nawet dosiadania konia w czasie kampanii, lecz Fabiusz zaŜądał przed opuszczeniem Rzymu, aby uczyniono dla niego wyjątek od tego zakazu, i tak teŜ się stało. Wódz poruszający się pieszo nie mógłby skutecznie kontrolować armii złoŜonej z czterech legionów i dlatego względy praktyczne wzięły górę nad staroŜytną tradycją. Zwykle sam dyktator wybierał swego dowódcę jazdy, lecz wobec niezwykłych okoliczności powołania Fabiusza zdecydowano, Ŝe wyborcy wskaŜą równieŜ jego zastępcę. Wybrano Marka Minucjusza Rufusa, który pełnił urząd konsula w 221 roku p.n.e. Jak się wydaje, nie łączyły go przyjazne stosunki z Fabiuszem, a miał się wykazać podobną brawurą, jak Scypio, Semproniusz i Flawiniusz7. Po bitwie nad Jeziorem Trazymeńskim Hannibal ruszył na wschód, przekroczył Apeniny i dotarł na Ŝyzne równiny nad Adriatykiem. Większa część jego armii chorowała – ludzie cierpieli na szkorbut, a konie na świerzb – gdyŜ tempo narzucone przez Hannibala nie dawało czasu na odpoczynek i odzyskanie sił po morderczym marszu do Italii. Spokojny okres kampanii bardzo korzystnie wpłynął na kondycję armii, choć nie wiemy, jak długo trwał. Pod koniec lata Fabiusz rozbił obóz w odległości około 15 kilometrów od Hannibala, w pobliŜu miasteczka Aecae (według Liwiusza Arpi). Kartagińczyk natychmiast postanowił stoczyć decydującą bitwę i ustawił swoich ludzi w szyku bojowym, chcąc sprowokować Rzymian do walki. Rzymska armia pozostała jednak w obozie i po kilku godzinach Hannibal wycofał się, zapewniając swoich ludzi, Ŝe jest to dowód, iŜ Rzymianie się ich boją. Kolejne próby sprowokowania Fabiusza do walki lub wciągnięcia go w zasadzkę równieŜ się nie powiodły, poniewaŜ dyktator postanowił unikać starcia. Po kilku dniach armia Hannibala odmaszerowała, pustosząc ziemie, przez które przechodziła. Fakt, Ŝe mogli sobie na to pozwolić dosłownie na oczach armii dyktatora, był dla Rzymian wielkim upokorzeniem. Legioniści rekrutowali się przede wszystkim spośród rolników, dla których szczególnie bolesna była świadomość, Ŝe nie są w stanie przeszkodzić Kartagińczykom w plądrowaniu pól swoich krewnych i sprzymierzeńców. Fabiusz podąŜał krok w krok za wrogiem, pozostając zawsze o dwa dni marszu za armią punicką i unikając bezpośredniego kontaktu. Poruszał się ostroŜnie, utrzymując w armii ścisłą dyscyplinę i wykorzystując znajomość terenu, aby przemieszczać się z jednej dogodnej pozycji na drugą. Starał się trzymać wyŜej połoŜonych terenów, a unikał otwartych równin, gdzie kawaleria wroga stanowiła większe zagroŜenie. Hannibal nie zamierzał atakować armii Fabiusza, kiedy Rzymianie mieli korzystniejszą pozycję. Troska Fabiusza o przygotowanie odpowiedniej ilości zwierząt transportowych i zapasów teraz przynosiła efekty, gdyŜ mógł się przemieszczać wtedy, gdy chciał, i nie musiał nieustannie wędrować w poszukiwaniu Ŝywności. Kiedy wysyłał oddziały zwiadowcze, zawsze dawał im silną osłonę jazdy i lekkiej piechoty, aby uniknąć zasadzek. W niewielkich potyczkach między takimi patrolami i wysuniętymi oddziałami obu armii Rzymianie zyskiwali przewagę. Zarówno Liwiusz, jak i Plutarch twierdzili, Ŝe Hannibala niepokoiła niemoŜność sprowokowania Fabiusza do podjęcia walki. Z pewnością w myśl standardów ówczesnej sztuki wojennej dyktator postępował prawidłowo. Znaczna część literatury przedmiotu dotyczyła okoliczności, w jakich wódz powinien stoczyć decydującą bitwę. Mógł podjąć takie ryzyko tylko wtedy, gdy widział duŜe szanse zwycięstwa i kiedy zapewnił swoim ludziom wszelkie moŜliwe – nawet drobne – punkty przewagi. Po zwycięstwach pod Trebią i nad Jeziorem Trazymeńskim morale Ŝołnierzy Hannibala było nadzwyczaj wysokie. Armia dyktatora, mniejsza i niedoświadczona, niemal na pewno poniosłaby klęskę w kaŜdym starciu stoczonym na równych warunkach. W takich okolicznościach Fabiusz, jak dobry wódz z wojskowych podręczników, unikał bitwy i starał się obrócić na swoją korzyść wszelkie przeciwności. Zdobywając doświadczenie w trakcie kampanii, armia rzymska była coraz skuteczniejsza; drobne zwycięstwa odnoszone w potyczkach podnosiły jej morale, a nieprzyjaciel powoli stawał się coraz bardziej wycieńczony. Otrząśnięcie się po początkowych poraŜkach i stworzenie armii zdolnej przeciwstawić się Hannibalowi bez wykorzystywania dogodnej pozycji wymagało sporo czasu, lecz Fabiuszowi udało się zapoczątkować ten proces8. Strategia przyjęta przez dyktatora była prawidłowa według ówczesnych teorii militarnych, choć nie wiemy, czy Fabiusz zdawał sobie z tego sprawę, czy teŜ postępował w sposób, który uwaŜał za najbardziej odpowiedni w danej sytuacji. Rzymska armia wciąŜ była doraźnie formowaną milicją, a nie profesjonalną siłą, jaką dysponowały inne wielkie państwa. Nie wydaje się, by znajomość teorii militarnych była powszechna wśród senatorów, spośród których rekrutowali się dowódcy, dlatego rzymskim metodom prowadzenia wojny często brakowało subtelności; sprowadzały się do agresji i brutalnej siły. Tak było nad Ticinus, pod Trebią i nad Jeziorem Trazymeńskim, lecz nawet poniesione wtedy poraŜki nie osłabiły w rzymskich elitach instynktownej skłonności do podejmowania walki z wrogiem najszybciej, jak to moŜliwe. Przyjęta przez Fabiusza metoda podąŜania za Kartagińczykami nie cieszyła się popularnością w armii, zwłaszcza wśród wyŜszych oficerów, z dowódcą jazdy na czele. W miarę rozwoju kampanii jego sprzeciw wobec takiej strategii stawał się coraz bardziej donośny. Fabiusza zaczęto nazywać pedagogiem Hannibala, od określenia niewolnika, który towarzyszył rzymskiemu chłopcu w drodze do szkoły, nosząc za nim podręczniki i inne przybory9. Hannibal nieubłaganie posuwał się na zachód, aŜ w końcu dotarł do Kampanii i splądrował ager Falernus (Równinę Falerneńską) – Ŝyzny obszar, na którym rosła winorośl, później wysławiana przez Horacego. Maszerując przez te tereny, miał nadzieję albo zmusić Rzymian do konfrontacji, albo pokazać ich sprzymierzeńcom, Ŝe Rzym nie jest juŜ dość silny, by ich bronić. MoŜliwe, Ŝe Kartagińczyk miał nadzieję skłonić mieszkańców Kampanii do przejścia na jego stronę. Mimo nalegań Minucjusza i innych oficerów Fabiusz nadal trzymał się wyŜyn otaczających kampańską równinę, obserwował przeciwnika i nie dawał się sprowokować. Liwiusz opowiada jednak, Ŝe patrol złoŜony z 400 konnych sprzymierzeńców pod dowództwem Lucjusza Hostiliusa Mancinusa złamał rozkaz i dał się wciągnąć w potyczkę, w której niemal wszyscy zginęli lub trafili do niewoli10. W końcu Fabiusz uznał, Ŝe nieprzyjaciel popełnił błąd. Domyślił się, Ŝe Hannibal będzie się starał wycofać tą samą przełęczą, przez którą dostał się na równinę, i udało mu się tam dostać wcześniej niŜ Kartagińczykowi. Pod koniec dnia oddział w sile 4000 ludzi rozbił obóz na samej przełęczy, a reszta armii zajęła stanowiska na pobliskim wzgórzu. Była to bardzo dogodna pozycja i Fabiusz miał nadzieję, Ŝe jeśli wrogowie będą starali się przedrzeć przez przełęcz, poniosą cięŜkie straty i porzucą znaczną część łupów, jakie zgromadzili. Armia Hannibala została odcięta od swojej bazy w Hiszpanii i od sojuszników w Galii Zaalpejskiej, a poniewaŜ nie miała dostępu do Ŝadnego portu, nie mogła teŜ komunikować się z Kartaginą. Nawet drobna poraŜka byłaby dla niej powaŜnym ciosem, gdyŜ rozwiałaby mit niepokonanej armii ukształtowany dzięki początkowym zwycięstwom i zniechęciła sojuszników Rzymu do przejścia na stronę przeciwnika. Wrogie armie obozowały w odległości około 3 kilometrów. Liwiusz twierdzi, Ŝe Hannibal próbował wziąć przełęcz szturmem, ale został odparty. Bardziej wiarygodny Polibiusz o tym nie wspomina. Wszystkie dostępne źródła są natomiast zgodne co do tego, co się zdarzyło później, był to bowiem jeden z klasycznych przykładów uŜycia podstępu w staroŜytnej strategii. Hannibal polecił Hazdrubalowi, oficerowi odpowiedzialnemu między innymi za nadzorowanie taboru z zaopatrzeniem, zgromadzić wielką ilość suchego drewna. Szczapy przywiązano do rogów 2000 zaprzęgowych wołów wybranych z ogromnego stada zdobycznego bydła. W nocy słudzy mieli zapalić tak przygotowane pochodnie i przeprowadzić woły przez przełęcz. Wraz z nimi szła doświadczona lekka piechota, dbająca, by zwierzęta się nie rozpierzchły. Reszta Ŝołnierzy, którzy wcześniej na wyraźny rozkaz odpoczywali i poŜywiali się, sformowała kolumnę marszową z doborowymi oddziałami piechoty – prawdopodobnie Libijczykami – na czele. Rzymscy legioniści, widząc ognie, uznali, Ŝe zbliŜa się ku nim kartagińska armia, i ruszyli do ataku. Zapanował chaos, a bezładną bijatykę przerwały oszalałe ze strachu woły, które przegalopowały przez walczących. Droga przez przełęcz stała teraz otworem przed armią Hannibala, która przeszła, nie napotykając Ŝadnego oporu. Fabiusz z główną częścią rzymskiej armii nie zrobił nic i aŜ do świtu pozostał w obozie. Wśród chaotycznie poruszających się świateł i odgłosów bitwy nie sposób było się zorientować, co się dzieje, a dyktator wolał nie ryzykować podejmowania walki bez dokładnego rozpoznania sytuacji, gdyŜ mógłby zostać wciągnięty w zasadzkę. W świecie staroŜytnym rzadko walczono nocą – zwłaszcza duŜe armie, poniewaŜ ich dowódcom trudno było zapanować nad ludźmi i Ŝołnierze łatwo mogli stracić orientację lub wpaść w panikę. Prawdopodobnie Fabiusz zdawał sobie sprawę, Ŝe jego armia byłaby w bardzo niekorzystnym połoŜeniu, gdyby w takich okolicznościach musiała stawić czoło lepiej wyszkolonym i bardziej doświadczonym Ŝołnierzom Hannibala. Kiedy wstał świt, większa część wojsk Hannibala, wraz z taborami, była juŜ daleko za przełęczą. Kartagińczykowi udało się nawet wysłać z powrotem oddział hiszpańskich piechurów, którzy rozprawili się z lekką piechotą, zabijając około 1000 Rzymian11. Ucieczka kartagińskiej armii stanowiła kolejny dowód jej skuteczności i geniuszu jej wodza, a dla Fabiusza była cięŜkim upokorzeniem. Tymczasem lato zbliŜało się ku końcowi i Hannibal zaczął się rozglądać w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do przezimowania. Rzymska armia podąŜała w ślad za nim, lecz Fabiusz musiał wrócić do Rzymu, aby nadzorować pewne obrzędy religijne, i na ten czas przekazał dowodzenie Minucjuszowi. Hannibal zdobył i złupił miasto Gerudium w Lucerii, po czym rozesłał spore oddziały w poszukiwaniu poŜywienia, chcąc zgromadzić dostateczną ilość zapasów na nadchodzącą zimę. Kiedy większa część jego armii była rozproszona, a Hannibal nie chciał wdawać się w powaŜniejsze starcie, dowódca jazdy zaatakował i odniósł zwycięstwo w bitwie, która rozegrała się na obrzeŜach miasta. Do Rzymu, od dwóch lat złaknionego jakichkolwiek dobrych wieści, natychmiast wysłano entuzjastyczny raport o tym wydarzeniu. Na fali powszechnego entuzjazmu – i podobno przy sprzeciwie jednego tylko senatora – Minucjuszowi przyznano władzę równą dyktatorskiej, przywracając w ten sposób normalną sytuację: rządy dwóch konsulów o takich samych prerogatywach, a nie jednego człowieka mającego władzę absolutną. Po powrocie dyktatora Fabiusz i Minucjusz podzielili armię na dwie równe części. Rozbili osobne obozy, bo dyktator podobno odrzucił propozycję, aby kaŜdy z nich dowodził całą armią co drugi dzień. Krótko później Hannibal wciągnął Minucjusza w zasadzkę. Tylko przybycie z odsieczą ludzi Fabiusza sprawiło, Ŝe odwrót nie przerodził się w kolejną katastrofę. Dowódca jazdy poprowadził swoich Ŝołnierzy do obozu Fabiusza i tam powitał dyktatora nie jak dowódcę, lecz jak ojca. Był to nadzwyczaj emocjonalny gest jak na rzymskie standardy, gdyŜ ojciec miał ogromną władzę nad dziećmi i było rzeczą nie do pomyślenia, by syn sprzeciwił się ojcu w sprawach politycznych. Krótki eksperyment z dwuosobowym dowództwem został przerwany, a reszta sezonu walk przebiegła bez większych starć. Pod koniec szóstego miesiąca urzędowania Fabiusz złoŜył władzę dyktatora i wrócił do Rzymu. Udało mu się zdobyć dla Rzymian czas na złapanie oddechu i odzyskanie sił. W następnym roku konsulowie dowodzili największą armią, jaką kiedykolwiek republika wysłała na wojnę. Mimo to spotkała ją katastrofa jeszcze większa niŜ jej poprzedniczkę12. Bohater w starym stylu: Marek Klaudiusz Marcellus Drugiego sierpnia 216 roku p.n.e. prawie 50 000 Rzymian i ich sprzymierzeńców zostało zmasakrowanych na wąskiej równinie leŜącej na północ od zrujnowanego miasteczka Kanny. Wysiłki Fabiusza poszły na marne, lecz klęska nie była nieunikniona i z pewnością Rzymianie się jej nie spodziewali. Nie powinniśmy bezkrytycznie przyjmować późniejszych twierdzeń Liwiusza i innych autorów, Ŝe były dyktator chciał nakłonić konsulów 216 roku do kontynuowania jego strategii unikania starcia. Jeszcze raz na czas kryzysu Rzymianie mianowali dyktatora wojskowego, Marka Juniusza Perę, który rozpoczął Ŝmudny proces odbudowywania potęgi Rzymu. Po Kannach Hannibal nie pomaszerował na Rzym, czego Rzymianie nie potrafili zrozumieć, i choć zdarzały się chwile paniki, jego poczynania dały im czas na odzyskanie równowagi i tradycyjnego przeświadczenia, Ŝe wojna moŜe się kończyć tylko ostatecznym zwycięstwem. Sytuacja jednak była nadzwyczaj trudna, poniewaŜ przed końcem roku większa część południowej Italii opowiedziała się po stronie Kartagińczyków13. Konsulami wybranymi na 215 rok p.n.e. byli Lucjusz Postumiusz Albinus i Tyberiusz Semproniusz Grakchus. Jednak kilka miesięcy po Kannach pierwszy z nich wpadł w zasadzkę i zginął wraz z większą częścią swojej armii w Galii Zaalpejskiej, co było straszliwym ciosem dla Rzymian. Na jego miejsce został wybrany Marek Klaudiusz Marcellus, lecz kiedy objął urząd 15 marca 215 roku, zauwaŜono niepomyślne znaki i wybory zostały uniewaŜnione. MoŜe miał z tym coś wspólnego Fabiusz Maksymus, bo po pospiesznie zorganizowanych dodatkowych wyborach właśnie on objął wakujące stanowisko. Jednym z argumentów przeciwko wyborowi Marcellusa było to, Ŝe zarówno on, jak i Grakchus są plebejuszami, podczas gdy jeden z konsulów powinien być patrycjuszem. Bardzo trudno jednak odtworzyć szczegóły ówczesnych zakulisowych rozgrywek. Niezwykłą cechą drugiej wojny punickiej było to, Ŝe w Rzymie nawet w czasach najcięŜszego kryzysu Ŝycie polityczne toczyło się właściwie normalnym torem, a senatorowie zaciekle walczyli o moŜliwość odegrania waŜnej roli w walkach. MoŜe zdaniem Fabiusza Marcellus był zbyt agresywny i nie nadawał się na wodza w ówczesnej sytuacji, ale Ŝe i tak otrzymał dowództwo jako prokonsul, nie wydaje się to prawdopodobne. Kiedy Fabiusz czuwał nad wyborami na następny rok i głównymi kandydatami zostali dwaj ludzie niemający Ŝadnego doświadczenia, zaŜądał, aby głosujący jeszcze raz przemyśleli swój wybór. Ostatecznie konsulami zostali Fabiusz i Marcellus, choć nie potrafimy ustalić, do jakiego stopnia był to wolny wybór14. Marcellus w 214 roku miał 57 lat i wcześniej pełnił urząd konsula w 222 roku, a w 224 i 216 był pretorem. Jako młodzieniec walczył na Sycylii w pierwszej wojnie punickiej, heroicznymi czynami zyskując wiele zaszczytów i sławę. Zdobył co najmniej jeden wieniec obywatelski (corona civica), najwyŜsze rzymskie odznaczenie, które obywatel wręczał drugiemu jako znak, Ŝe ten ocalił mu Ŝycie. Marcellus otrzymał je od swego brata Otaciliusa. Pod wieloma względami przypominał Achillesa, Hektora i innych szlachetnych wojowników z Iliady Homera, albo dawnych rzymskich bohaterów – tak jak oni, w walce wykazywał się śmiałością, odwagą i uporem. Był to dość staroświecki styl prowadzenia wojny, bardziej kojarzący się z walkami plemiennymi niŜ z operacjami prowadzonymi przez regularne armie, lecz Marcellus nie zrezygnował z niego, nawet gdy objął naczelne dowództwo. W 222 roku p.n.e. wraz ze swoim współkonsulem Gnejuszem Korneliuszem Scypionem rozpoczął inwazję na terytorium Insubrów w Galii Zaalpejskiej. Rok wcześniej Flaminiusz zadał temu plemieniu cięŜką klęskę, ale Marcellus i Scypio tak bardzo pragnęli wyruszyć na wojnę, Ŝe nakłonili senatorów do odprawienia galijskich posłów, którzy przybyli negocjować warunki kapitulacji. Konsulowie rozpoczęli kampanię oblęŜeniem połoŜonego na wzgórzu miasteczka (oppidum) Acerrae. W odpowiedzi Insubrowie wraz ze sprzymierzonymi i wynajętymi wojownikami z terenów na północ od Alp, zwanymi Gesatami, otoczyli Clastidium – wieś sprzymierzoną z Rzymem. Pozostawiwszy Scypiona z większą częścią armii, Marcellus zabrał 2/3 jazdy i 600 Ŝołnierzy lekkiej piechoty, aby zmierzyć się z nowym zagroŜeniem. Bitwę, która się wtedy rozegrała, opisał poeta Newiusz, choć nasza relacja pochodzi z późniejszego źródła15. Gdy Rzymianie zbliŜali się do Clastidium, wyszli im naprzeciw Galowie pod wodzą króla Britomarusa. Podobno ich armia liczyła 10 000 wojowników, lecz ta liczba moŜe być zawyŜona. Kawaleria w galijskiej armii, podobnie jak w rzymskich legionach, składała się wtedy z najbogatszych przedstawicieli plemiennej arystokracji, których stać było na konia i odpowiedni ekwipunek. Galijska jazda była generalnie lepiej wyposaŜona – Rzymianie później skopiowali od Galów wiele elementów końskiej uprzęŜy i róŜne aspekty szkolenia – i nadzwyczaj waleczna, choć pod względem taktycznym niezbyt wyrafinowana. Ludzie ci musieli usprawiedliwić swoją uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie wyjątkowymi aktami odwagi na wojnie. Mając na czele Britomarusa, wyglądającego prawdziwie po królewsku w bogato złoconym i posrebrzanym pancerzu, plemienni jeźdźcy runęli na Rzymian, nad którymi mieli wyraźną przewagę liczebną. Marcellus równieŜ dąŜył do starcia, ale Plutarch twierdzi, Ŝe jego koń spłoszył się i zaczął zawracać. Nie chcąc wzbudzać niepokoju wśród swoich ludzi, konsul oznajmił, Ŝe celowo zawrócił konia, aby pomodlić się do słońca. Umiejętność przedstawienia w korzystnym świetle incydentu, który mógłby zostać uznany za zły omen, była jeszcze jedną cechą dobrego dowódcy z podręczników sztuki militarnej. Podobno Marcellus ślubował poświęcić najwspanialsze uzbrojenie zdobyte na wrogu Jowiszowi Feretriusowi, jeśli bóg da Rzymianom zwycięstwo. Dlatego, doszedłszy do wniosku, Ŝe najbardziej imponujący pancerz nosi sam Britomarus, wyrwał się przed swoich ludzi, aby osobiście dopaść króla. Dwaj wodzowie spotkali się pomiędzy liniami obu armii. Marcellus cisnął włócznią w Gala, zrzucił go z konia, dobił drugim i trzecim ciosem, po czym zsiadł z wierzchowca, aby zedrzeć z niego pancerz. Jeśli wierzyć Plutarchowi, Ŝołnierze obu armii byli daleko od miejsca, gdzie się to wszystko rozegrało. Potem rzymski jeździec wrócił do swoich i po zaciekłej walce pokonano Galów16. Kiedy Marcellus dołączył do Scypiona, Acerrae upadło i Rzymianie ruszyli na Mediolanum (dzisiejszy Mediolan), największe miasto Insubrów, które w końcu po cięŜkich walkach udało im się zdobyć. Po powrocie do Rzymu Marcellus przypieczętował swój triumf, ofiarując spolia maxima w świątyni Jowisza Feretriusa na Kapitolu. Był trzecim w dziejach Rzymu człowiekiem, którego spotkał taki zaszczyt. Pierwszym był Romulus, który ustanowił tradycję kaŜącą zwycięskiemu wodzowi odprawiającemu rytuał nieść uzbrojenie pokonanego rywala zawieszone na dębowej gałęzi17. Mimo swego wieku Marcellus niemal nieprzerwanie piastował kolejne stanowiska dowódcze od początku drugiej wojny punickiej. Jako pierwszy rzymski generał starł się z kartagińską armią kilka miesięcy po bitwie pod Kannami. Bitwy, które stoczył pod koniec 216 i w 215 roku p.n.e. niedaleko miasteczka Nola, były prawdopodobnie tylko drobnymi potyczkami, lecz rozegrały się w okresie, kiedy Rzym rozpaczliwie potrzebował choćby najmniejszych sukcesów militarnych. Ukształtowanie terenu w tym regionie nie było korzystne, brakowało otwartych przestrzeni, gdzie armie mogłyby rozwinąć prawidłową formację bojową. Relacja Liwiusza o tych walkach jest pełna dramatyzmu, ale nawet on powątpiewał, czy liczba ofiar była naprawdę tak duŜa, jak podawały źródła, z których korzystał. Marcellus dowodził wojskiem w charakterystyczny dla siebie agresywny sposób, lecz chęć zaatakowania wroga nie przeszkodziła mu w starannym wybraniu moŜliwie najkorzystniejszych okoliczności, w jakich miało to nastąpić. Hannibal nie mógł go zaskoczyć ani przechytrzyć, co przychodziło mu nader łatwo w przypadku innych rzymskich dowódców. Pod tym względem style dowodzenia – ostroŜny Fabiusza i brawurowy Marcellusa – były podobne, gdyŜ obaj zachowywali całkowitą kontrolę nad swoimi wojskami. W czasie przemarszu nie pozwalali ludziom oddalać się od jednostek, a kolumna przemieszczała się pod osłoną wysuniętych posterunków, po drodze wcześniej dokładnie rozpoznanej przez patrole zwiadowców, często dowodzone przez samego wodza. Miejsca obozów były zawsze starannie wybrane, a walkę rozpoczynano tylko wtedy, gdy tego sobie Ŝyczył dowódca. Takie środki ostroŜności mogą się wydawać oczywiste, wręcz trywialne, lecz w przeszłości rzymskie armie często je ignorowały. Gotowość rzymskich obywateli do słuŜenia w zorganizowanych jednostkach rządzonych surowym wojskowym prawem nie zmienia faktu, Ŝe legiony były w gruncie rzeczy pospolitym ruszeniem. Niezdarność, z jaką wykonywały manewry w początkach wojny, była typowa dla tamtych czasów, podobnie jak częstotliwość, z jaką wpadały w zasadzki lub niespodziewanie natykały się na oddziały wroga. Długa słuŜba, a zwłaszcza zwycięskie kampanie, stopniowo zwiększały skuteczność rzymskiej armii, lecz nabycie nawet podstawowych umiejętności wymagało czasu, a musiały minąć lata, zanim osiągnęła ona standard zbliŜony do zawodowych wojsk. Doświadczenie zdobyte we wcześniejszych kampaniach i wrodzone talenty odróŜniały Fabiusza i Marcellusa od innych współczesnych im dowódców, a ich styl dowodzenia zbliŜał bardziej do hellenistycznych ideałów18. O ile wiadomo, Fabiusz i Marcellus umieli skutecznie współpracować, kiedy zachodziła taka potrzeba. Trzeba podkreślić, Ŝe niechęć Fabiusza do konfrontacji z Hannibalem nie obejmowała mniejszych oddziałów kartagińskiej armii, a zwłaszcza italskich wojsk, które przeszły na stronę wroga. Fabiusz unikał bitwy z armią, w której pokonanie nie wierzył, lecz regularnie atakował wroga pośrednio, mając nadzieję stopniowo go osłabić. Zarówno Fabiusz, jak i Marcellus bardzo dbali równieŜ o zachowanie lojalności sprzymierzeńców Rzymu, zwłaszcza gdy owa lojalność wydawała się słabnąć. Obu dowódcom, jak opowiadano, udało się przekonać wybitnego Ŝołnierza armii sprzymierzeńców, który uwaŜał, Ŝe jego zasługi nie zostały docenione, i zamierzał przejść na stronę wroga. W 214 roku p.n.e. konsulowie połączyli siły, aby odzyskać miasto Casilinum, zdobyte przez Hannibala rok wcześniej. Początkowo oblęŜenie nie przebiegało pomyślnie i według Liwiusza tylko dzięki zdecydowaniu Marcellusa Rzymianie nie odstąpili, ale nie ma Ŝadnych dowodów na to, by między konsulami doszło do nieporozumień. Obaj postępowali jak wzorowi rzymscy arystokraci, nawet nie zastanawiając się nad moŜliwością przegrania wojny. Hannibal podobno był juŜ zmęczony entuzjazmem, z jakim Marcellus wracał do akcji, nawet jeśli poprzedniego dnia poniósł klęskę. Według zaginionej relacji greckiego historyka Posidoniosa Fabiusz i Marcellus, z racji ich odmiennego podejścia do wojny, zostali nazwani „tarczą i mieczem Rzymu”. Cokolwiek sądzilibyśmy o róŜnicy ich temperamentów, a być moŜe i o ambicjach politycznych, określenie to oddaje charakter relacji między nimi, opartych na współpracy i wzajemnym uzupełnianiu się w czasie walki z Kartagińczykami19. Największym osiągnięciem Marcellusa w czasie drugiej wojny punickiej było zdobycie po długim oblęŜeniu Syrakuz na Sycylii. Gdy pierwsza próba bezpośredniego szturmu zakończyła się poraŜką, po części z powodu wymyślnych maszyn oblęŜniczych zaprojektowanych przez Archimedesa, który był mieszkańcem Syrakuz, Rzymianie postanowili rozpocząć blokadę. Wreszcie w 212 roku p.n.e. atak z zaskoczenia pozwolił Rzymianom przedrzeć się przez zewnętrzny pierścień fortyfikacji, a w ciągu następnego roku reszta miasta została zdradzona i zdobyta lub skapitulowała. Przeciwnikom Marcellusa w senacie, twierdzącym, Ŝe kampania nie została dokończona, udało się nie dopuścić do przyznania mu prawa odbycia triumfu. Przejechał więc z łupami po ulicach miasta konno zamiast w rydwanie. Wśród dóbr, które Marcellus przywiózł z Syrakuz, były liczne dzieła sztuki hellenistycznej, wcześniej stanowiące w Rzymie wielką rzadkość. W 209 roku p.n.e., kiedy w czasie swego piątego konsulatu po raz ostatni dowodził armią, Fabiusz Maksymus odbił Tarent dzięki podobnemu połączeniu podstępu i siły. Marcellus został konsulem po raz czwarty w 210 roku – odniósł wtedy niewiele znaczące zwycięstwo nad Hannibalem pod Numistro – a w 208 roku po raz piąty. Jeszcze raz starając się sprowokować Kartagińczyków do podjęcia decydującej bitwy, wraz z drugim konsulem osobiście poprowadził w 202 roku konny zwiad na wzgórze pomiędzy dwoma obozami. Patrol wpadł w pułapkę, gdyŜ Hannibal kazał swoim ludziom ukryć się na wzgórzu, domyślając się, Ŝe Rzymianie będą próbowali je zająć. Marcellus zginął z mieczem w ręku. Drugiemu konsulowi i synowi Marcellusa udało się uciec, lecz obaj zostali ranni – konsul śmiertelnie. Utrata obu konsulów była potęŜnym ciosem dla rzymskiej dumy, lecz kiedy w końcu Marcellus został przechytrzony przez kartagińskiego wodza, nie pociągnął przynajmniej za sobą ku zgubie całej armii. Polibiusz, który uwaŜał, Ŝe nie była to celowo zastawiona zasadzka, ale przypadkowe spotkanie z numidyjskim oddziałem, był bardzo krytycznie nastawiony wobec generała, który naraŜał własne Ŝycie, prowadząc patrol. Jak się jednak przekonamy, wielu rzymskich generałów decydowało się podjąć takie ryzyko20. To właśnie pokoleniu, które dorastało w czasach pierwszej wojny punickiej, pokoleniu ludzi takich jak Fabiusz i Marcellus, udało się przeprowadzić Rzym przez cięŜkie czasy drugiej wojny. Ale w ostatnich latach tego konfliktu zwycięstwo dla Rzymu wywalczyło juŜ następne pokolenie. Byli to Ŝołnierze tacy jak Gajusz Klaudiusz Nero, który bardziej niŜ ktokolwiek inny przyczynił się do pokonania brata Hannibala, Hazdrubala, i kolejnej armii najeźdźców nad Metaurusem w 207 roku p.n.e. Najwybitniejszym z tych młodych dowódców – a takŜe najmłodszym z nich – był Publiusz Korneliusz Scypio.