Przesądy i horoskopy pod jakiego jesteś znaku? Niejednokrotnie nawet ludzie wierzący szukają odpowiedzi, najczęściej pociechy na nurtujące ich pytania nie w Bogu i w zdrowym rozsądku, lecz w horoskopach i u wróżek. Osoby te są zniewolone przez przesądy. Podejmując jakąś decyzję, sprawdzają najpierw horoskop na dany dzień lub układają karty Tarota. Zawierając nową znajomość pytają: "spod jakiego jesteś znaku?". Problem okultyzmu, magii, przesądów, horoskopów, a w konsekwencji zniewoleń i opętań jest coraz bardziej widoczny. Stacje telewizyjne reklamują różnej maści wróżbitów, w radiu słychać odczytywane horoskopy, operatorzy sieci komórkowych i portale internetowe proponują płatne serwisy astrologiczne. Także w produkcjach filmowych, współczesnych bajkach i grach komputerowych roi się od duchów, czarodziejek, tajemniczych zaklęć, potworów i bestii. Wiele znanych osobistości, m.in. aktorów, piosenkarzy, polityków w udzielanych wywiadach przyznaje się do wiary w przesądy. Z drugiej strony świadectwa egzorcystów dowodzą, jak wielki wpływ ma szatan, gdy człowiek otwiera mu dostęp do swego życia, swej psychiki i duszy poprzez okultystyczne praktyki. Horoskopy a religia Niechaj się stawią, by cię ocalić, owi opisywacze nieba, którzy badają gwiazdy, przepowiadają na każdy miesiąc, co ma się z tobą wydarzyć. Oto będą jak źdźbła słomiane, ogień ich spali. Nie uratują własnego życia z mocy płomieni (Iz 47,1314).Na płaszczyźnie religijnej warto zaznaczyć, że każdy, kto czyta i wierzy w horoskopy, uważa Chrystusa za mówiącego nieprawdę. I odwrotnie, każdy, kto uważa, że Jezus jest Prawdą i mówi prawdę, będzie uważał horoskopy za oszukaństwo. Dlaczego? Otóż Chrystus zapewnia, że nawet włosy na naszej głowie są policzone (por. Mt 10,30) i nic bez woli kochającego Boga nie może się nam stać. Tak więc - albo wierzę, że jest Boża Opatrzność, że poprzez modlitwę, pracę nad sobą mogę i powinienem wypraszać dla siebie i innych łaski, albo wierzę, że Pan Bóg nie ma tu nic do powiedzenia, a to, co mnie spotka w przyszłym tygodniu, z kim się pogodzę, a z kim pokłócę, zależy od ułożenia bezrozumnych planet na tle bezdusznych gwiazd w momencie mego urodzenia. Jednego z drugim pogodzić się nie da! Właściwa postawa stworzenia wobec Stwórcy wyraża się ufnością i zawierzeniem. Wówczas pokazuję Bogu, że uznaję swą zależność od Niego; pokazuję Mu, że to w Nim szukam pomocy, ratunku, a nie w swoim sprycie, cwaniactwie czy układach. Wiara w horoskopy jest grzechem przeciw wierze, jest drwiną z kochającego i wszechmocnego Boga. Problem ten dotyczy wszystkich przesądów i zabobonów. Pismo Święte przewidywało nawet karę śmierci za czary (por. Wj 18,9-12; 22,17). Saul, który radził się wróżek, a nie Pana, zmarł (por. 1 Krn 10,13-14). Księga Kapłańska wyraźnie zabrania zwracania się do wywołujących duchy i do wróżbitów (por. Kpł 19,31; 20,6-7). W Księdze Powtórzonego Prawa czytamy m. in.: Gdy ty wejdziesz do kraju, który ci daje Pan, Bóg twój, nie ucz się popełniania tych samych obrzydliwości jak tamte narody. Nie znajdzie się pośród ciebie nikt, kto by [...] uprawiał wróżby, gusła, przepowiednie i czary; nikt, kto by uprawiał zaklęcia, pytał duchów i widma, zwracał się do umarłych. Obrzydliwy jest bowiem dla Pana każdy, kto to czyni. (Pwt 18,9-12; KKK 2116-2117). Uzależnienie od przesądów i horoskopów Często dochodzi do chorobliwego uzależnienia się od wiary w przesądy czy przeznaczenie. Niejednokrotnie nawet ludzie wierzący szukają odpowiedzi, najczęściej pociechy na nurtujące ich pytania nie w Bogu i w zdrowym rozsądku, lecz w horoskopach i u wróżek. Osoby te są zniewolone przez przesądy. Podejmując jakąś decyzję, sprawdzają najpierw horoskop na dany dzień lub układają karty Tarota. Zawierając nową znajomość pytają: "spod jakiego jesteś znaku?". W dużej mierze człowiek jest w stanie uwierzyć i przejąć się jakimś przesądem do tego stopnia, iż popada w paranoję i zadręcza się psychicznie. Dla ilustracji posłużmy się pewnym przykładem. Grupa młodych osób idących przez park spotyka kobietęwróżkę, która zatrzymuje ich i chce im powróżyć. Jedna z dziewczyn wyśmiewa wróżbitkę, która w odwecie podniesionym głosem wypowiada słowa: "We wrześniu umrzesz!". Złowroga przepowiednia wzbudziła uśmiech u młodej dziewczyny. Wszak myślała sobie: przecież nikt nie wie, kiedy umrę, a już na pewno nie jakaś wróżbitka. Mijały tygodnie i miesiące. Młoda osoba zapomniała o swym "wyroku". Jednak wierzyła w przesądy i gdy skończyły się wakacje wspomnienie owego wydarzenia powróciło, z dnia na dzień potęgując poczucie niepokoju. W połowie września przestała normalnie funkcjonować. Nie chciała o tym myśleć, ale im bardziej pragnęła oddalić od siebie ową myśl, tym usilniej ona powracała. W nocy miewała lęki i koszmary, w dzień stany lękowe, dźwięk telefonu czy odgłos klaksonu dochodzący z ulicy powodował paraliżujący strach, nie mogła się uczyć, odpoczywać. Minął wrzesień, wszystkie złowrogie symptomy ustąpiły. Jednak za rok horror się powtórzył. Za pięć lat we wrześniu dziewczyna umiera na zawał serca. Rządzą planety czy pogańscy bożkowie? Zauważmy, iż mówiąc o wpływie planet, tak naprawdę mówimy o pogańskich bożkach. Etymologia nazw planet pochodzi z mitologii. Nadano imiona pogańskich bóstw np. czwarta planeta od Słońca, której skorupa zawiera dużo tlenków żelaza i na ziemskim niebie wygląda jak czerwona plamka, otrzymała imię pogańskiego boga wojny, Marsa. Podobnie najjaśniejsza na ziemskim niebie planeta otrzymała imię bogini płodności i urody, czyli Wenus. Analogicznie jest z pozostałymi planetami. Charls Strohmer, który porzucił astrologię po ośmiu latach jej praktykowania, zauważa, iż mimo naukowego bełkotu, odwoływania się do wyliczeń dotyczących położenia planet, astrologowie nie mówią o wpływie danej planety (która ma taką a taką masę, gęstość, budowę wewnętrzną, właściwości grawitacyjne, itp.), ale w gruncie rzeczy mówią o wpływie danego bóstwa, od którego imienia dana planeta nosi nazwę! Widać więc dobitnie, iż astrologia (nie mylić z astronomią!) nie jest żadną nauką - mimo że sprawia jej pozór! Dlatego wspomniany autor wysuwa wniosek, iż pod każdym publikowanym horoskopem winna znajdować się uwaga: "Poniższe rady oparte są na mitologii". Tak, więc ci, którzy stawiają horoskopy, jak i ci, którzy w nie wierzą, odwołują się do pogańskich bożków. Uznają, iż to one wywierają wpływ na ich życie. A jak wiemy, poza Bogiem jedynym, Stwórcą całego wszechświata i Prawodawcą nie ma żadnych innych bożków. To kompromitacja, że w XXI wieku tylu wykształconych (zdawałoby się) ludzi wierzy w pogańskich bożków i ich oddziaływanie na swoje życie. Horoskopy a nauka Aby uzmysłowić sobie, jak wielki poziom nienaukowości wykazują horoskopy, odwołajmy się do kilku faktów. Astrolog, który wyznacza horoskopy, czyni to z układu planet. Położenie każdej z nich na tle odpowiednich gwiazdozbiorów w momencie urodzenia człowieka ma - według astrologów - wpływać na całe dalsze życie. Uwierzyć w to może ktoś, kto w ogóle nie ma najmniejszego pojęcia o otaczającym nas wszechświecie. Odległości między planetami mierzy się w milionach i miliardach kilometrów. Najbliższe Ziemi - Wenus i Mars są odległe (w zależności od położenia na orbicie) o ok. 50 - 500 milionów kilometrów. Rodzi się pytanie: jak planeta odległa ode mnie o np. 100 milionów kilometrów może spowodować to, że w danym tygodniu zawrę ciekawą znajomość czy też odniosę sukces w pracy? Ale to jeszcze nic. Astrologia powołuje się na dalsze planety, np. Neptuna i Plutona, które są odległe od Ziemi o ok. 4 - 7 miliardów kilometrów. Ale i to jeszcze nie wszystko. Astrologowie odwołują się również do gwiazd. Podobno i one mają wpływać na nasze życie. Czy ich układ może decydować, co nas spotka? Aby odpowiedzieć na to pytanie, wystarczy uprzytomnić sobie, iż najbliższa gwiazda (poza Słońcem) jest odległa od Ziemi o 4,3 lat świetlnych. Cyfra ta być może nie robi większego wrażenia, ale gdy uświadomimy sobie, iż promień świetlny w ciągu 1 sekundy przebywa odległość prawie 300 000 km, czyli przez 1 sekundę około 7 razy okrąży Ziemię na równiku i mimo tej zawrotnej prędkości musi biec do nas od tej gwiazdy ponad 4 lata, wówczas odległość ta zaczyna działać na naszą wyobraźnię. Statek kosmiczny, który podróżowałby z prędkością 50 km/sek. musiałby podróżować do najbliższej gwiazdy ok. 25 800 lat. Pragnę przypomnieć, iż jest to najbliższa gwiazda. Gwiazdy, na które powołuje się astrologia, są znacznie dalej od Ziemi. Ich odległości są rzędu 100 czy 1000 lat świetlnych. Tę odległość nasz statek pokonałby dopiero po ok. 2 580 000 lat, każdej sekundy przemierzając 50 km! Ponadto gwiazdę oddaloną od Ziemi o 1000 lat świetlnych widzimy taką, jaką była 1000 lat temu. Co więcej, widzimy ją tam, gdzie była 1000 lat temu. Gdyby przestała istnieć, my na naszym niebie jeszcze przez tysiąc lat będziemy ją obserwować. Oczywiście, to wszystko astrologom nie przeszkadza, by stawiać ludziom, podobno bardzo naukowe, horoskopy i przez ludzką naiwność nabijać sobie portfele. Horoskopy a logika W myśl astrologii, by horoskop był dokładny, astrolog musi wziąć pod uwagę położenie wszystkich planet w dniu mego urodzenia. Dzieje się tak, ponieważ - jak twierdzi sama astrologia - każda planeta za coś w życiu odpowiada. Gdyby astrolog jakąś planetę pominął, automatycznie horoskop byłby niedokładny. I tak przez tysiące lat astrolodzy byli dobrze sytuowanymi i wpływowymi ludźmi. Niektórzy z nich zajmowali uprzywilejowane miejsce na dworach królewskich i cesarskich. Władcy (choć nie tylko) często się ich radzili. Astrolodzy niezmiennie powtarzali: "Królu, wziąłem pod uwagępołożenie wszystkich planet i wyszło mi, że powinieneś zrobić to i to". Nawet w przypadku błędnego horoskopu, który zdarzał się najczęściej, astrolog dzięki sprytowi i zabobonnemu lękowi władców "spadał na cztery łapy". To trwało do XVIII wieku. Wówczas okazało się, że istnieje więcej niż sześć powszechnie znanych planet. Odkryto bowiem Uran. Tak więc w myśl twierdzeń samych astrologów, iż należy znać położenie wszystkich planet, by horoskop był dokładny, miliony wcześniejszych horoskopów należy uznać za warte jedynie wyrzucenia do kosza. Jednak astrologowie nie rezygnują: "Rzeczywiście mówią - wcześniej znano tylko sześć planet, ale my mamy już teleskopy, odkryliśmy siódmą z nich i nasze horoskopy są już naprawdę dokładne". Zdawałoby się, iż nikt już nie da się oszukać. Niestety, ludzie dalej chodzili do wróżek i astrologów, dalej się ich radzili, często za to słono płacąc. Przyszedł wiek XIX, odkryto siódmą planetę układu słonecznego - Neptuna. Historia się powtórzyła. Astrologowie, aby ratować swe zakłamane racje, odkurzyli stare kłamstwo, twierdząc, że już teraz to na pewno są wszystkie planety i ich horoskopy są superdokładne. Po tych wydarzeniach ludzie nadal nie zaprzestawali z korzystania z ich usług. Nadszedł w końcu rok 1930. Odkryto dziewiątą planetę - Plutona. I znów gorące zapewnienia astrologów okazały się stekiem kłamstw. No, ale w wieku XXI, gdy nauka i ludzki rozum ma takie osiągnięcia, nikt chyba - kolejny już raz - na tę samą śpiewkę nie da się złapać. Jakież jest moje zdziwienie, gdy widzę niemalże w każdym czasopiśmie horoskop na pół czy całą stronę. Mało tego, na całych stronach są ogłoszenia typu: "Wróżka prawdę ci powie, tylko zadzwoń 0-700...". Mamy już wręcz specjalizację na rynku horoskopów: horoskop od miłości, biznesu, nauki itp. W miastach, szczególnie większych widnieją ogłoszenia: "Wróżka przyjmuje od... do ...", "Tarot wyjawinajwiększe twoje problemy". Być może, już niedługo ogłoszenia będą oferowały bardziej kompleksowe usługi typu: "Oczy, które widzą przyszłość; Ręce, które leczą; Uszy, które skaczą" itp. Wniosek? Skoro opłaca się reklamować, to tylko dlatego, że znajduje się dziś armia naiwnych, która w oszukaństwa i zabobony jest w stanie nie tylko uwierzyć, ale i za nie zapłacić. Buntowałem się, gdy ktoś mówił: "Głupich nie trzeba siać - sami rosną". Jednak chyba miał dużo racji. Bowiem częstoludzie z tytułami, zdawałoby się wykształceni, wierzą i korzystają z takich podejrzanych usług. A przecież wystarczy tylko trochę logicznie pomyśleć… Ale mi się sprawdza… Warto w tym miejscu odnieść się do wielu głosów mówiących o sprawdzeniu się tego czy innego horoskopu. Niejednokrotnie przywołuje się postać francuskiego Żyda Nostradamusa, czyli Michela de Nostre-Dame (1503 - 1566), który w roku 1550 wydał kalendarze astrologiczne zwane Centuries Astriologiques. Zawarte tam czterowiersze dzięki swej wieloznaczności, ogólnikowości i nieokreśloności można w każdej epoce dopasować do wielu wydarzeń i zjawisk twierdząc, iż Nostradamus miał na myśli akurat to, co nam pasuje. Zwróćmy uwagę, iż horoskopy gazetowe także układane są w formie ogólników, często całkowicie sprzecznych ze sobą. W jednej z gazet, horoskop na dany tydzień informuje, iż spotka cię rozczarowanie związane z pracą i bliską osobą, inna zaś bezpodstawnie zapewnia, że podjęta przez ciebie praca spełni twe oczekiwania. Przy takiej dozie ogólnikowości zawsze coś się komuś spełni na zasadzie prawdopodobieństwa. Przemilcza się przy tym fakty tysięcy chybionych horoskopów stawianych różnym ludziom bądź dotyczących wydarzeń, które miały się rzekomo rozegrać w przyszłości. Przykładem jest wybitny włoski matematyk, Girolamo Cardano (1501 - 1576), wynalazca zawieszenia i przegubu, wału, bez których dziś trudno wyobrazić sobie rozwój motoryzacji, prekursor teorii liczb urojonych, który był też zwolennikiem astrologii. Postawił sobie horoskop, w którym przewidział datę swej śmierci. Gdy wyznaczony dzień nadszedł, a nic nie wskazywało na śmierć, Cardano…popełnił samobójstwo!Istnieją dziś tzw. zawodowi astrologowie. Przyznają oni, iż horoskopy gazetowe są karykaturą prawdziwej astrologii, która, traktuje każdego człowieka indywidualnie. Otrzymałem przed laty książkę wydaną w roku 1991. Zawodowy astrolog - Leon Zawadzki, o którym na obwolucie napisano, iż jest "profesjonalnym" astrologiem, doradcą, powiernikiem, tworzy kierunek, który sam nazywa astrologią świątynną". W swej książce Końca świata nie będzie opisuje, ileż to już wydarzeń przewidział: między innymi dowiadujemy się, (s.33) iż przepowiedział wybuch w Czarnobylu, zamach na premier Indii Indirę Gandi (s. 34, 35). Co prawda, ten "profesjonalista" trochę się zagalopował, gdyż napisał: "Jeszcze przed końcem stulecia zobaczymy Indie zwaśnione i w końcu niefortunnie podzielone". Jak wiemy, stulecie minęło, a Indie, choć targane konfliktami od dziesiątków lat, nie podzieliły się. Stronę dalej "wieszcz" zauważa, iż w tym czasie miał miejsce zamach na premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher. Sprytnie odpiera zarzut swych przyjaciół, którzy pytali: dlaczego zatem nie ostrzegł? - wszak, kto by uwierzył jakiemuś polskiemu astrologowi? Ale przecież wszystkie te wydarzenia dotyczyły faktów zaistniałych po wydaniu książki. Czytając ją śledziłem, czy astrolog świątynny zechce pokusić się o ujawnienie jakichś konkretnych wydarzeń z przyszłości. Wśród mnóstwa ogólników pojawia się długo oczekiwany konkret. Czytamy tam: "Ale jeśli już tak bardzo jesteśmy żądni sensacji, to proszę: w roku 1993 zostanie po raz pierwszy od 1945 r. użyta broń jądrowa w wojnie lokalnej na Bliskim Wschodzie…"; dalej padają ogólniki. Poczekałem cierpliwie, aż minie rok 1993 i co?… NIC! Astrolog świątynny, profesjonalny, zawodowy i jak by go jeszcze nie nazwać - przegrał z kretesem. Jezus zwyciężył! Przychodziło też wielu wierzących, wyznając i ujawniając swoje uczynki. I wielu też z tych, couprawiali magię, przynosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. Wartość ich obliczono na pięćdziesiąt tysięcy denarów w srebrze. Tak potężnie rosło i umacniało się słowo Pańskie (Dz 19,18-20). Tak oto reagowali ci, którzy usłyszeli o Jezusie Chrystusie i w Niego uwierzyli. I choć wiedza magiczna w starożytności była ogromnie dochodową (por. Dz 16,16n) i wpływową dziedziną, to w zestawieniu z Chrystusem i Jego dziełem okazała się warta garści prochu. Zgoła odmienna jest postawa niektórych chrześcijan dzisiaj, którzy nie znajdując czasu na modlitwę czy czytanie Pisma Świętego., bezkrytycznie zachwycają się różnymi magicznym praktykami czy przepowiedniami, poświęcając im swe pieniądze i czas. Tymczasem Bóg, który stworzył świat, oczekuje, iż człowiek, patrząc na rozgwieżdżone niebo, góry i morza, oraz to, co go otacza, zachwyci się Stwórcą. Oczekuje, bo jest Miłością, która szanuje wolną wolę człowieka. Oczekuje, bo chce go obdarzyć prawdziwym pokojem i szczęściem, które przenosi go w szczęśliwą wieczność. Poznając Chrystusa i Jego Ewangelię dostrzeżemy, iż na tym tle wszelka tzw. wiedza tajemna: horoskopy, przepowiednie, różdżkarze i magowie są tylko żałosną imitacją wobec tego, co oferuje Chrystus w swoim słowie, w swych sakramentach i w swoim jedynym Kościele. Od Ciebie zależy, po której stronie staniesz! Andrzej Wronka