楌散浵传靧湬歯穳慴掸授e - Liceum Ogólnokształcące im. Mieszka I

advertisement
Liceum Ogólnokształcące
im. Mieszka I
w Zawadzkiem
Czy w dobie kultury audiowizualnej
hermeneutyka ma przed sobą przyszłość?
Pracę przygotował: Andrzej Ochman
Praca przygotowana pod kierunkiem
Zdzisława Źuchowskiego
Zawadzkie 2003
Spis treści:
Wstęp
1. Co to jest hermeneutyka? Na jakim polu działa?
2. „Na początku było słowo”
3. O tym bez czego żyć nie można (?)
3a. Wczoraj, dzisiaj...jutro (?) telewizji
3b. Internet jak narkotyk?
4. Szkic ku telewizyjnej filozofii czuwania
Zakończenie
Wstęp
2
Jedną z bardzo ciekawych nauk, która pojawiła się w naszych czasach, jest
hermeneutyka. Warto pomyśleć tutaj o pracach przygotowujących teren, dokonanych
przez znanych filozofów tej miary co Martin Heidegger, Paul Ricoeur i Georg
Gadamer.
W niniejszej pracy temat: „Czy w dobie kultury audiowizualnej hermeneutyka
ma przed sobą przyszłość?” chciałbym rozwinąć opierając się o kilka rozdziałów. Ale
jak to będzie wyglądało w praktyce? Otóż, rozpocznę od wyjaśnienia czym zajmuje
się hermeneutyka I gdzie moźemy spotkać sie z nią w codziennym źyciu ( problem
tenbędę się starał rozwijać przez całą moją pracę). Następnie postaram się dojść
prawdy o gałęzi hermeneutyki, która jako pierwsza zainteresowała się tym
kierunkiem filozoficznym. Będzie to egzegeza biblijna. Kolejne zaś dwa rozdziały
poświęciłem najbardziej chyba rozpowszechnionym w dzisiejszym świecie
technologiom, z którymi niewątpliwie mogą wiązać się uzaleźnienia. Chodzi tu
przede wszystkim o kulturę masową (telewizja, internet, komputer…). Natomiast w
samym zakończeniu dokonam podumaowania mych rozwań, na podstawie których
spróbuję odpowiedzieć na pytanie zawarte w temacie.
„Problematyka hermeneutyczna pojawia się wszędzie tam, gdzie staje przed
nami zadanie interpretacji mniej lub bardziej wieloznaczącego tekstu. Tekstem do
interpretacji może być to, co nosi jakiś „polifoniczny” sens, a zatem: słowo, głoszone
przez ludzi poglądy, postępowanie człowieka w jakiejś sytuacji, wiara religijna,
filozofia, czy nawet marzenie senne lub na wpół świadome czynności omyłkowe.
Hermeneutyka jest teorią poznania tekstu, którego znaczenie jest pod jakimś
względem ukryte. Jej podstawowym zamiarem jest uchwycenie tezo, co tekst
naprawdę mówi i o czym naprawdę mówi.”1
Chciałbym wytłumaczyć się jeszcze z powodów, dla których zająłem się tym
tematem pisząc o hermeneutyce. Podejmując tą kwestię chciałem dać wyraz tym
zagadnieniom, które intrygują mnie w najwyższym stopniu; a temat ten – tak pojemny
– zawiera przecież w sobie problematykę wzajemnych relacji pomiędzy
hermeneutyką a filozofią nauki, religią chrześcijańską a masmediami, tradycja
(książka) a kulturą audiowizualną (komputer, telewizja...). Teorię lub umiejętność
interpretacji nazywano niekiedy w czasach Odrodzenia ars interpretandi, zwyciężył
jednak jej grecki odpowiednik „hermeneutyka”.
Jestem tylko młodym człowiekiem, dlatego zestawienia niektórych autorów
lub problemów mogą wydać się czasem niefachowe, zbyt chaotyczne i nie zawsze
bezpieczne. Mam świadomość, jak wiele zawdzięczam intuicjom interpretacyjnym
subiektywną mądrość. Jednocześnie daleki jestem od ograniczania się jakimś
konkretnym systemem. Taka postawa, nazywana przez Bergsona „nomadyzmem
pojęciowym” przypomina raczej dryfowanie niż dążenie w jakimś określonym celu.
Wierzę jednak, że gwarantuje to głębsze doświadczanie świata.
Porozumienie człowieka z człowiekiem jest jak wspólny taniec. Gra muzyka, jej rytm
zapada w głąb świadomości, przenika w ciało i przejawia się wspólnym,
harmonijnym ruchem. Tańczyć to przemieniać muzykę w ruch. Aby porozumieć
się z drugim człowiekiem w tańcu, nie potrzeba słów, wystarczy
„otworzyć się” na muzykę, nasycić nią i otworzyć na tego, w którym muzyka
dokonuje podobnej przemiany. Kto tańczy, nie potrzebuje mówić
1
Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982
3
o tańcu. Podobnie, kto żyje „w porozumieniu”, nie ma potrzeby o tym rozprawiać.
Porozumienie staje się problemem, gdy ulega zakłóceniu. Porozumienie to jądro
wspólnego uczestnictwa w jednej i tej samej sferze wartości. Hermeneutyka uczy,
że przeciwstawiane sobie subiektywności dochodzą do porozumienia dzięki
wspólnemu „horyzontowi rozumienia”. Porozumienie zakłada „zmieszanie
horyzontów” - mojego i twojego. Oznacza to stałą możliwość wymiany „punktów
widzenia” na sprawy tego świata. Ja mogę spojrzeć na świat z twojego punktu
widzenia, dzięki czemu świat stanie się naszym wspólnym światem - światem
zobiektywizowanym. „Obiektywne” jest to, co jest takie jakie jest, nie tylko dla
mnie i nie tylko dla ciebie, ale także dla nas. Świat obiektywny nie oznacza jednak
świata „absolutnego” - takiego, „jakim naprawdę jest”. Do tego świata możemy się
jedynie przybliżać.Platon rozumiał to chyba najlepiej.
„Rzeczywiste mówienie jest jednak czymś więcej niż wyborem środków do
osiągnięcia określonych celów komunikacyjnych. Żyjemy w języku, który
opanowujemy, to znaczy: to, co chciałoby się zakomunikować nie jest znane inaczej
niż w językowej postaci”2
Mając do czynienia z dziełem otwartym odbiorca wie, że mieści ono w sobie
wiele znaczeń, które powinien odkryć. Zgodnie ze swoim nastawieniem
wewnętrznym, może on wybrać taką interpretację, która mu najbardziej odpowiada.
W starożytności i średniowieczu owa swoboda nie oznacza jeszcze
nieskończonych możliwości w odczytaniu dzieła. Jest tylko pewną liczbą rozwiązań z
góry
określonych,
poza
które
nie
można
wychodzić.
Dopiero barok stanowił ilustrację otwartego charakteru sztuki w nowoczesnym
znaczeniu tego słowa. Był on negacją owej statycznej i jasnej formy renesansu,
odejściem od przestrzeni zorganizowanej wokół osi centralnej, wyznaczonej przez
linie symetryczne i zbiegające się koncentrycznie, sugerujące odbiorcy trwałość bytu.
Forma baroku była dynamiczna, tworzona przez grę pełni i pustki, światła i cienia,
krzyżowanie planów, ruch. Zmuszało to do oglądania dzieła w coraz to inny sposób, z
innego punktu widzenia. Człowiek po raz pierwszy wyzwolił się z uświęconych na
wieki kanonów zagwarantowanych niezmiennością bytu i ładem kosmosu. Nie szukał
już w dziele oczywistego i łatwego piękna, ale zobaczył w nim tajemnicę godną
zgłębienia.
Proces interpretacji otwartej opisał interesująco Husserl. Stwierdził on, że każdy
stan świadomości posiada własny horyzont, który zmienia się odpowiednio do zmiany
jego związków z innymi stanami świadomości i w miarę upływania faz własnego
rozwoju. Na przykład w procesie każdej zewnętrznej percepcji te strony przedmiotu,
które są naprawdę percypowane, odsyłają do stron jeszcze nie percypowanych, a
jedynie antycypowanych - jakby oczekiwanych, nawet jeszcze nie w intuicji - jako
aspekty, które mają się pojawić w percepcji. Jest to rodzaj stałego rozszerzenia
(protensji), które w każdej nowej fazie percepcji nabiera odmiennego znaczenia.
Ponadto horyzonty percepcji wskazują na inne jeszcze możliwości, jakie otworzyłyby
się przed nami, gdybyśmy pokierowali inaczej odbywającym się procesem percepcji,
gdybyśmy na przykład spojrzeli inaczej niż przed chwilą, robiąc krok naprzód lub w
bok.
Husserl traktuje więc przedmiot jako formę skończoną, dającą się
zindywidualizować, a jednak otwartą. Pisze dalej, że nie możemy na przykład określić
tych stron sześcianu, których w danej chwili nie widzimy, a jednak percypujemy go
2
H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979
4
jako sześcian, wespół z jego barwami, kształtem itd., zanim jeszcze inne jego cechy
staną się dla nas widoczne, przy czym każde określenie, które go charakteryzuje, jest
zawsze otwarte na inne cechy, które aktualnie pozostają nieokreślone. To
pozostawianie bez określenia pewnych cech - zanim zostaną one ujęte w percepcji, co
zresztą może nigdy nie nastąpić - stanowi element konstytutywny samej świadomości
percepcyjnej, czyli jest tym, co tworzy horyzont." Wnioskujemy stąd, że ta
wieloznaczność nie jest niedoskonałością świadomości czy egzystencji, ale jest jej
definicją.
Podejście barokowe, do którego opis Husserla idealnie pasuje, było odmienne nie
tylko od statycznego podejścia renesansowego, ale też od tego, które wszechobecne
było we wspomnianym już średniowieczu, z jego koncepcją wszechświata jako raz na
zawsze ustalonego hierarchicznie porządku. Struktura monocentryczna, perspektywa
linearna, oto jak przekładano na język sztuki światopogląd współczesnych i stan
wiedzy.
Dla ilustracji można tu wskazać obraz przedstawiający Chrystusa na Majestacie z
Biblii Karola Łysego. Chrystus jest postacią największą, Ewangeliści trochę mniejsi,
prorocy jeszcze mniejsi a symbole jeszcze mniejsze. Chrystus siedzi w samym
środku, frontalnie, Ewangeliści uzupełniają narożniki, a prorocy są przedstawieni
tylko jako popiersia umieszczone w lukach pomiędzy Ewangelistami. Jakże typowe
dla średniowiecza. Autor obrazu tak go skonstruował, że nie mamy wątpliwości, kto
na nim jest najważniejszy i jak dzieło należy tłumaczyć.
„Hermeneutyka wkracza (...) tam tylko, gdzie zakłócony został proces
porozumiewania między ludźmi i porozumienia z samym sobą”3
Czy człowiekowi dzisiaj potrzebna jest hermeneutyka? Czy w świecie
globalizacji, rozwoju informatycznego przekazu człowiek może czuć się zagubiony?
Posród tak ogromnej masy informacji stoimy przed problemem ich interpretacji, ale
czy jesteśmy wstanie zrobić to dobrze? Staliśmy się ludżmi, którzy nie potrafią, a
może nie chcą, zrozumieć tego co się czyta, mówi, słucha… Bardzo często stajemy
się ofiarami nadinterpretacji lub dosłownej interpretacji tekstu, co staje się przyczyną
powstawania mnóstwa sekt. Satliśmy się wygodni, albowiem cała treść informacji w
dzisiejszym świecie opiera się na krótkich hasłach reklamowych, piśmie obrazkowym
I do większości z nas tylko taki sposób przemawia. Na jakim polu powinna zatem
działać hermeneutyka I w jaki sposób powiina ingerować w nasze codzienne źycie?
Na te oraz wiele innych pytań postaram się odpowiedzieć w trakcie moich rozwaźań.
Co to jest hermeneutyka?
Na jakim polu działa?
3
H.G. Gadamer „Rozum, sowo, dzieje” Warszawa 1979
5
„0 ile w pierwszym z wyróżnionych sensów hermeneutyka zajmowała się
mniej lub bardziej ogólnymi zagadnieniami interpretacji, o tyle jako hermeneutyka
filozoficzna ukazuje ważność wymiaru hermeneutycznego dla całego naszego
rozumienia świata we wszystkich formach tegoż rozumienia. Opisuje nie tyle to, co
dzieje się niekiedy, lecz coś, co stałe ma miejsce w toku naszej praktyki. Z kolei
filozofia hermeneutyczna jest określeniem filozofii, która w całości rozumie się jako
hermeneutyczna, co stanowi świadectwo rozszerzenia dawniejszej hermeneutyki.”4
Trzeba tu sięgnąć do historii hermeneutyki. Hermeneutyka w tradycyjnym
rozumieniu jest metodą objaśniania, tłumaczenia tekstów, które są symbolicznym
przekazem „myśli” Boga, tzw. hermeneutyka teologiczna. Tłumaczono, i czyni się to
po dzień dzisiejszy w kulturze europejskiej, przede wszystkim Biblię i Nowy
Testament.
Interpretacji poddawano też dzieła literackie, przestrzenne dzieła sztuk
plastycznych, ale też ustawy prawne. Z biegiem czasu wszystko, co jako „trwale
zarejestrowany wyraz ludzkiej egzystencji” niemożliwe było do jednoznacznego
zrozumienia, co było uwarunkowane czasem historycznym i wewnątrzkulturowymi
powiązaniami danej epoki. W treści „tekstu”, który można było czytać, znalazło się
też ludzkie życie jako takie, ludzkie gesty, zachowania, obyczaje, sytuacje. W tym
również sytuacje wychowawcze. Każda z nich zanurzona w konkretnym czasie
historyczno-kulturowym, wpisana w konkretne życiorysy jest możliwa do odczytania
tylko w ich horyzoncie. W ich horyzoncie odsłaniany jest jej sens lub bezsens.
Zarazem jednak żadne odczytanie nie jest ostateczne, lecz odsłaniające tylko pewien
horyzont. Każde zarazem jest czynione przez jakiegoś człowieka. a ten posiada pewne
już własne przedrozumienie, własne światło rozumienia, własne „okulary”. W tej
sztuce interpretacji proces rozumienia nie ma swego zakończenia, pozostaje otwarty
na horyzonty nowych czytelników, nowe konteksty, nowe perspektywy. Spirala
hermeneutyczna rośnie, rozumienia nadbudowują się nad sobą, rozbijają stereotypy i
muszą znów krytycznie patrzeć na nową postać zinterpretowanego. Dzieje się tak
dlatego, że język, a raczej słowo zawiera w sobie nieskończone możliwości
interpretacyjne. Każda wypowiedź niesie znaczenie również swoją konstrukcją. Stąd
hermeneutyka oznacza również bardzo uważną i staranną pracę ze słowem.
Rosner charakteryzuje hermeneutykę:
„dyscyplina zajmująca się krytycznym badaniem, objaśnianiem i wewnętrzną
interpretacją źródeł pisanych, w celu ustalenia ich prawidłowego tekstu i właściwego
sensu; wyrosła z egzegetycznych badań nad tekstami biblijnymi; w okresie renesansu
korzystała z dorobku filologicznych badań nad spuścizną literacką antyku; w XIX w.
uzyskała w pracach F.E.D. Schleiermachera rangę uniwersalnej nauki, zarazem stała
się wzorem szeroko rozumianej sztuki interpretacji, stosowanej we wszystkich
naukach humanistycznych, zwłaszcza w nurcie tzw. humanistyki rozumiejącej (W.
Dilthey); na rozwój XX-wiecznej hermeneutyki literaturoznawczej największy wpływ
wywarły założenia poznawcze fenomenologii egzystencjalnej. W XX w. ukształtował
się odrębny nurt filozofii hermeneutycznej; jako filozofia hermeneutyka oznacza
sposób ustalania sensów polegający na uzgodnieniu ujęć obiektywnych
z subiektywnymi za pomocą myślenia paradoksalnego (z pominięciem zasady
4
Włodzimierz Lorenc „W poszukiwaniu filozofii humanistycznej” Warszawa 1998
6
niesprzeczności); jest różnie rozumiana, np. jako: 1) metoda interpretacji (rozumienia)
ludzkich wytworów występujących poza psychiką, przeciwstawiana obiektywnej
analizie zjawisk przyr. (W. Dilthey); 2) refleksja filoz. dotycząca wszelkich form
ekspresji, np. mitów, symboli rel., dzieł sztuki (P. Ricoeur); 3) analiza rozumienia
egzystencji jako swoistego sposobu bycia człowieka w świecie (M. Heidegger, H.G.
Gadamer).”5
Zasadniczo hermeneutyka współcześnie rozumiana jest trojako:
.
 jako najbardziej fundamentalny sposób istnienia-bycia człowieka w świecie.
Człowiek jest rozumiejąc. Jest to aspekt egzystencjalny pretendujący do
ontologicznego, fundujący zarazem metodologiczną kondycję wszelkich nauk
(Heidegger, Gadamer);
 jako sposób poznawania świata i siebie, jako pewien proces a zarazem
postawa badawcza, która występuje obok procesu wyjaśniania, która jest
charakterystyczna dla nauk o duchu, oraz sposób poznania filozoficznego. Jest
to aspekt metodologiczny ugruntowany w konkretnej epistemologii (Gadamer,
Ricoeur);
 jako metoda interpretacji szeroko rozumianego tekstu (Schleiermacher,
Dilthey), w której chyba najwyraźniej widać strukturę hermeneutycznej
spirali, w której dochodzenie sensu polega na wzajemnym współgraniu części
i całości. Zrozumienie całości staje się możliwe tylko z perspektywy jej
części, ale nie jako niezależnych składowych, lecz jako swoistego związku,
swoistej wspólnoty konstytuującej całość. Wzajemnie, całość jako pewna
jakość zapewnia horyzont interpretowania poszczególnych części, zapewnia
sensowność ich występowania ze względu na nią samą.
„Aby tekst mógł się nam zaprezentować i przemówić do nas, musimy bowiem być
świadomi własnych przesądów i uprzedzeń. Przesądy nie są więc przeszkodą, lecz
stanowią warunek rozumienia: Dzieje - tak jak prawdziwe życie – przemawiają do nas
tylko wtedy, gdy apelują do naszego powziętego wcześniej, sądu o rzeczach, ludziach
i czasach. Rozumienie czegoś, co ma znaczenie, zawsze zakłada tego rodzaju
przesądy. Heidegger określił ten stan rzeczy jako koło hermeneutyczne. Rozumiemy
tylko to, co już wiemy, możemy wyczytać tylko to, cośmy w tekst włożyli.”6
Każde rozumienie jest osadzone, zakorzenione w czasie. Ma więc charakter
historyczny. Każde jest też splecione z kulturą. Rozumienie historii wydarzeń
pedagogicznych nie tylko tekstów to umiejętność również postrzegania siebie jako
istoty historycznej (Gadamer). Nie jest obojętne to, czego szukam w historii to czym
jest ona dla mnie. Czy to ledwie relikt przeszłości, który badam kierowany
ciekawością i który odkładam jak niepraktyczny przedmiot do lamusa? Czy to nośnik
przesłań ważnych i dla mnie, człowieka innego zgoła przecież historycznego czasu?
Te pytania wskazują na dodatkowe jeszcze perspektywy badawcze, a przede
wszystkim na metodologiczny cel badań oraz ustalenie relacji pomiędzy badającym
podmiotem a badanym przedmiotem. Współczesna hermeneutyka (Gadamer,
Ricoeur) zwraca uwagę, że sens rozumianego tekstu nie leży po stronie jego twórcy
ani też jednoznacznie po stronie czytającego. Sens tkwi w samym tekście, w języku i
w tym, co ten język wyraża, często w sposób symboliczny. I jakkolwiek sam sens
(być może) jest w swej istocie niezależny, niezawisły, to zaczyna żyć dopiero w
świetle czytającego. I tu byłoby naiwnością sądzić. że w procesie rozumienia badacz
jest wolny od wszelakich znaczeń. Rozumienie badacza tak jak każdego innego
5
6
K. ROSNER Hermeneutyka jako krytyka kultury, Warszawa 1991
Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991
7
człowieka, jest uwikłane we własne przed-rozumienie. Ustalenie tego, co na nie się
składa jest jego pierwszym i podstawowym zadaniem, a też zadaniem hermeneutyki.
Ale czy można dotrzeć też do najbardziej podstawowego sensu tekstu? W
prowadzeniu konkretnych badań sprawa dotyczy sprecyzowania celu. Czy rozumienie
układu historycznego ma być rozumieniem przeszłości w jej indywidualnym kształcie
i znaczeniu, przeszłości jaką była ona sama w sobie, czy też ma odsłaniać jego sens,
to znaczy ukierunkowanie na cel. Tu cel można rozumieć jako przesłanie sensu, który
jest ważny dla mnie jako zakorzenionego w historii, ale zarazem w konkretnej
sytuacji danego mi do uczestniczenia czasu.
„Semantyka opisuje pole językowych danych jakby z zewnątrz, poddając je
zewnętrznej obserwacji; rezultatem takiego ujęcia jest klasyfikacja sposobów
postępowania ze znakami. Zawdzięczamy je amerykańskiemu badaczowi Charlesowi
Morrisowi. Hermeneutyka natomiast zajmuje się wewnętrznym aspektem użycie tego
świata znaków, lepiej: wewnętrznym procesem mówienia, który widziany z zewnątrz
jest jakby „wzięciem-w-użycie” jakiegoś świata znaków. Tematem hermeneutyki –
podobnie jak semantyki – jest całość językowego dostępu do świata. Obie poszukują
tej całości w wielości języków, którymi mówimy.”7
Największymi myślicielami zajmującymi się hermeneutyką byli wcześniej już
wspomniani Gadamer, Ricoeur Heidegger czy Dilthey. Nie mam jednakże zamiaru
analizować filozofii wszystkich tych filozofów, skoncentruję się jednak na jedym z
nich, moim zdaniem najwybitniejszym: Hans-Georg Gadamer.
Gadamer swą koncepcję hermeneutyki wyłożył w sposób systematyczny w "Wahrheit
und Methode" (Prawda i metoda) z 1960 r., gdzie podjął głęboką i powiązaną z
refleksją nad kulturą, krytykę współczesnej świadomości naukowej i filozoficznej.
Zatrzymam się tylko nad jednym aspektem jego hermeneutyki - problemem
rozumienia widzianym w perspektywie ogarniania przez nie całości człowieka ze
światem. Wybór ten jest podyktowany przejrzystymi racjami praktycznymi, choć
gadamerowskie pojmowanie rozumienia nie prowadzi do określonej metody
postępowania z tekstem, a raczej sugeruje ogólny sposób pojmowania interpretacji i
jej celu. Rozumienie nie jest dla niego tylko jednym z zachowań podmiotu wobec
przedmiotu, lecz sposobem bycia w świecie właściwym człowiekowi.
„Znaczenie tekstu stanowi więc reprezentację przeszłości w teraźniejszości.
Gadamer powiada, że zadaniem hermeneutyki jest rozumieć sam tekst, a nie autora
czy pierwotnego odbiorcę. To „rzeczywiste znaczenie tekstu” nie zależy od
indywidualności autora czy swoistości sytuacji odbiorczej, jaka określała jego sens
dla pierwotnego odbiorcy; jest ono natomiast zawsze w części zdeterminowane przez
historyczną sytuację interpretującego i tym samym przez całość procesu
historycznego. „Nie czasem, lecz zawsze znaczenie tekstu wykracza poza znaczenie,
jakie miał on dla swego autora. Dlatego rozumienie nie jest tylko rekonstrukcją. lecz
także wytwarzaniem.” 8
Kolejne fundamentalne stwierdzenie, którego refleksy można odnaleźć już w
wielu wypowiedziach o dziele literackim, dotyczy sensu tekstu. Jest on zależny od
interpretacji, która go nie tylko ujawnia, ale i zarazem kształtuje, tak iż brak mu
niezawisłej tożsamości. Bez zapoznania się z gadamerowską koncepcją
doświadczenia hermeneutycznego trudno się pogodzić z myślą tak sprzeczną z
tradycyjnymi wyobrażeniami o istocie przedmiotów naszych polonistycznych
zainteresowań.
7
8
H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979
Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991
8
Tezy wyjściowe są następujące:
- interpretacja zawsze opiera się na jakichś założeniach,
- badanie humanistyczne nigdy nie spełnia naukowych wymagań obiektywności, z
natury obcych historycznej istocie rozumienia. Doświadczenie hermeneutyczne
dotyczy przede wszystkim tradycji dostępnej za pośrednictwem tekstów z
przeszłości (bliższej lub dalszej) zawsze podlegających interpretacji, co tę
ostatnią pozwala z powyższym doświadczeniem utożsamiać. Na zasadzie koła
hermeneutycznego interpretacja tekstu rozpoczyna się od wyjściowej koncepcji
jego znaczeniu, która jest następnie korygowana, rozwijana i pogłębiana.
Dokładnie tak, jak w toku lektury i zgodnie z dynamiką zarysowującego się sensu
wstępne hipotetyczne jego wykładnie korygujemy w konfrontacji z następnie
ujawnionymi możliwościami, by wreszcie osiągnąć zadowalającą wizję
całościową, która znaczenia tekstu czy utworu raz na zawsze nie przesądza, nie
wyczerpuje możliwości odczytań, a tylko zdaje sprawę z właśnie rozegranego z
nim spotkania.
Wyobrażenia i oczekiwania poprzedzające lekturę, przeświadczenia i osobiste gusty
są mniej lub bardziej wyraźnie określone przez czynniki historyczne, środowiskowe
itp. oraz stanowią warunek rozumienia, które apeluje do naszych wcześniejszych
sądów o rzeczach i ludziach. "Rozumiemy tylko to, co już wiemy, możemy wyczytać
tylko to, cośmy w tekst włożyli". Gdyby przy tej paradoksalnej prawdzie pozostać
traktując ją dosłownie, wszelki przyrost wiedzy, odebranie informacji, zrozumienie
czegokolwiek byłoby po prostu nieosiągalne.
Poglądy Gadamera na temat interpretacji odnoszą się przede wszystkim do
tekstów, których więzi ze współczesnością interpretującego osłabił dystans czasowy,
choć istotna jest tu - jak się zdaje - nie historyczna odległość, lecz brak z góry
ustalonych przeświadczeń co do przesłania uzyskiwanego w interakcji z tekstem.
Okazja do rozszerzenia naszego Ja możliwa jest właśnie w spotkaniu z
niezrozumiałym, kiedy bez ustalonych z góry przeświadczeń, a raczej świadomie je
eliminując, otwieramy się na to, co odpowiednio potraktowany tekst będzie miał nam
do powiedzenia. Początkowa niezrozumiałość, brak tradycji interpretacyjnej, która by
nam podsuwała gotowe wykładnie, nie stanowi przeszkody, lecz warunek
doświadczenia poznawczego.
Zadaniem interpretacji hermeneutycznej nie jest uprzedmiotawiająca
rekonstrukcja pierwotnego znaczenia tekstu - jest to bowiem niewykonalne, lecz
przyswojenie tekstu czy nawiązanie z nim dialogu, tak by mógł on przekazywać
prawdę, która będzie dla nas ważka, która poszerzy naszą samoświadomość - nasze
rozumienie siebie i naszego świata. W takim ujęciu dość istotnej zmianie ulega
sytuacja komunikacyjna lektury. Partnerem staje się już nie nadawca, lecz sam
komunikat, którego znaczenie dla odbiorcy powinno wszakże oddawać wpisane weń
intencje nadawcy. Tak przynajmniej to sobie wyobrażamy, gdy utwór pojmujemy
jako adresowane do nas przesłanie, a do komunikacji literackiej stosujemy model
rzeczywistej korespondencji.
Pewne, że dla Gadamera sens dzieła-komunikatu nie jest czymś gotowym do
rozpoznania, przedmiotem zewnętrznym wobec interpretacji. Własny model
interpretacji konstruuje on na zasadzie opozycji wobec dwu modeli tradycyjnych:
- historycznego ,w którym usiłuje się dotrzeć do pierwotnego znaczenia, jakie tekst
mógł mieć dla współczesnych mu odbiorców,
- psychologicznego - dominantą staje się usiłowanie dotarcia do jego twórcy, a
utwór jest traktowany jako wyraz jego intencji.
9
Modelom tym odpowiadają liczne i rozmaite koncepcje interpretowania dzieł
literackich, jakie funkcjonują w nauce o literaturze. W pierwszym wypadku
charakterystyczne jest dążenie do rekonstruowania pierwotnej sytuacji
komunikacyjnej, kontekstu społeczno-historycznego, udokumentowanych lub
przypuszczalnych odczytań dzieł choćby sprzecznych z zamierzeniami autora.
W drugim - dociekanie znaczeń intencjonalnych skłania do przywoływania
różnorodnej dokumentacji biograficznej. Od wiedzy o przeszłości dominującej w
modelu historycznym - w psychologicznym punkt ciężkości przenosi się na intuicję
interpretatora, jego zdolność wczuwania się w domniemane intencje twórcy.
Gadamer zdecydowanie odrzuca obydwa typy postępowania, uznając ich cele
za nieosiągalne. Interesują go nie pierwsi odbiorcy czy autor, lecz zrozumienie tekstu,
ale odrzuca także np. strukturalistyczne interpretacje immanentne. Rozumienie
według niego z zasady narusza ramy zakreślone intencją twórcy. Węzłowe problemy
rozpoznawane w tekście odbiorca powinien móc uznawać za własne. Winny być
zarazem odpowiedzią na ważne dla niego pytania, ale to powoduje zmianę
pierwotnego horyzontu tekstu, jego zespolenie z własnym, a więc horyzontem czasu i
miejsca interpretującego. Tylko te pytania - nieprzewidywalne dla twórcy i naturalną
koleją rzeczy różne od stawianych przez poprzednich i pierwszych odbiorców - są
rzeczywiste z perspektywy konkretnego aktualnego aktu odbioru. Ujmowanie sensu w
odniesieniu do własnego pytania oznacza jednak wyjście poza pierwotne znaczenie
tekstu i podaje w wątpliwość autonomię dzieła.
Tak więc, aby utwór literacki przemówił do nas, musimy być otwarci na jego
przesłanie, musimy odnieść go do naszego świata i czasu, zawiesić kategoryczność
własnych przeświadczeń i być gotowi do ich konfrontacji z przeświadczeniami
znajdowanymi w odczytywanym tekście. Z tego, co istnieniem swym i postacią ów
tekst zaświadcza, powinniśmy przenieść uwagę na to, co potrafi ważnego powiedzieć
nam. Wpływ interpretatora na rezultat jego zabiegów jest nie do wyeliminowania i nie
trzeba wcale do tego dążyć. Znaczenie przestaje być czymś rozpoznawanym czy
rekonstruowanym i danym jako przedmiot poznania, lecz powstaje w trakcie
interpretacji. Mówi coś o czymś, wymaga wiec odniesienia i to do rzeczywistości
interpretatora, skoro ma być prawdą ważną dla niego. Odniesienie tekstu do sytuacji,
w której jest przez kogoś rozumiany, jest według Gadamera stałym składnikiem
interpretacji hermeneutycznej i sprawą o zasadniczym znaczeniu. Przez odniesienie to
konkretyzują się znaczenia i staje się możliwe przyswojenie konstruowanej z nich
prawdy.
W dotychczasowych teoriach i procedurach interpretacji zwykle akcentowano
właściwe rozpoznanie własności dzieła jako obiektu, Gadamerowi zależy na
rozszerzeniu wiedzy o nas samych, a za wartościowe uznaje doświadczenie kontaktu,
które przeobraża tego, kto w nim uczestniczy. Hermeneutyczna koncepcja
interpretacji w wersji Gadamerowskiej bliska jest nieprofesjonalnym sposobom
odbioru literatury i je poniekąd uprawomocnia.
„Wyobraźmy sobie konkretną sytuację. Oto znajdujemy się wśród dobrze nam
znanych przedmiotów we własnym pokoju. Żaden z nich nie stanowi dla nas
tajemnicy: oto lampa, aparat radiowy, oto książka. Wiemy, do czego owe przedmioty
służą, i wiemy także to co my, konkretnie ja mogę z tymi przedmiotami zrobić:
zapalić lampę, słuchać radia, czytać książkę. Rozumiem mój pokój. Ale „rozumiejąc”
w ten sposób przedmioty, rozumiem także w jakimś zakresie samego siebie. Widzę
siebie jako tego, kto m o ż e zapalić lampę, może słuchać radia, może czytać książkę.
Widzenie otaczającego świata jest jednocześnie współwidzeniem siebie, ale i na
10
odwrót: widzenie siebie jest jednocześnie współwidzeniem świata. Nie ma poznania
świata w izolacji od jakiegoś współwidzenia siebie w nim.”9
Hermeneutyka, a może hermeneutyki? Dziś bowiem określa się tym mianem
zarówno jedną z dyscyplin filologicznych zajmującą się badaniem źródłowych
tekstów pisanych, ustalaniem ich poprawnej wersji, objaśnianiem i interpretacją, jak
też niektóre współczesne metodologie interpretacji dzieł literackich. W pierwszym
wypadku chodzi o naukę pomocniczą historii (także historii literatury) wywodzącą się
przede wszystkim z dociekań nad tekstami biblijnymi i ze sporów, jakie wywoływała
ich wykładnia. W drugim - o nurt filozoficzny bez dokładnie zarysowanych (granic
inspirujący podejścia do utworów podobne, ale i na tyle różne, ze mówi się np. o
hermeneutyce Gadamera czy Ricoeura.)
Dziś istnieje ogólne przekonanie, że tekst z przeszłości mówi zawsze więcej
niż autor chciał powiedzieć. Tekst sam w sobie jest otwarty na przyszłość. W procesie
interpretacji współczesny myśliciel wnosi do tekstu własne pytania. Czyta on tekst
zawsze z jakimś przedrozumieniem, z jakimś założeniem na temat natury
rzeczywistości. Naturalnie, interpretator konfrontuje swoje przedrozumienie z tym, co
tekst mówi. Tak więc nie wszystkie interpretacje są jednakowo możliwe; interpretator
musi modyfikować swe przedrozumienie w świetle tego, co tekst mówi. Otwarcie
tekstu na przyszłość i odpowiadająca mu przemiana interpretatora w świetle tekstu
jest tym, co nazywa się kręgiem hermeneutycznym. Krąg hermeneutyczny jest
otwarty. Wewnątrz niego zachodzi rozumienie. Jednym słowem, zadaniem
hermeneutyki jest zrozumienie przeszłości, ale nie w jej niepowtarzalnej faktyczności.
Interpretator pragnie zrozumieć przeszłość raczej w jej otwartości na przyszłość, albo,
innymi słowy, w świetle teraźniejszości i w świetle własnych pytań.
„Na początku było Słowo“
9
Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982
11
„Filozofia musi stać się interpretacją, to znaczy musi zawrzeć w sobie wyniki
metod i domniemań wszystkich nauk, które próbują odszyfrować i zinterpretować
wytwory kultury, owe znaki ludzkiej egzystencji.”10
Przedmiotem niniejszych rozważań będzie zastosowanie współczesnej nauki
hermeneutycznej do interpretacji dogmatów Kościoła i Pisma Świętego. Dlaczego
właśnie chcę zająć się tą gałęzią hermeneutyki? Jest to bowiem kierunek (jak już
wspomniałem we wstępie), który zaczął pierwszy zajmować się egzegezą tekstu.
A co za tym idzie? Musieli znaleźć się ludzie, którzy zajęli się wyjaśnianiem Pisma
Świętego I zasadami jego interpretacji ( co będzie głównym tematem tych
przemyśleń),
Wyjaśnijmy krótko w pojęcie hermeneutyki biblijnej: jest to dziedzina nauk
teologicznych, której celem jest stworzenie filologiczno-historycznych podstaw
egzegezy biblijnej i refleksji teologicznej, tj. ustalenie sensu tekstu, najbardziej
zgodnego z jego brzmieniem i prawdopodobnym zamierzeniem autora.
Jej pierwsze zasady wypracowali starożytni uczeni chrześcijańscy, m.in.: Orygenes,
św. Hieronim, św. Augustyn, Kasjodor. Rozwinęła się szczególnie w XVI w.,
w związku z głoszoną przez reformację koniecznością powrotu do biblijnych źródeł
wiary.
Na hermeneutykę biblijną składały się tradycyjnie trzy grupy zagadnień, tworzące
trzy jej poddyscypliny:
- teoria różnych znaczeń Pisma Św., czyli noematyka,
- metodologia odkrywania owych znaczeń w tekstach, czyli heurystyka,
- nauka o formach ich wykładania, czyli proforystyka.
Współczesna hermeneutyka biblijna korzysta obficie z osiągnięć nauk
humanistycznych, zwłaszcza językoznawstwa, literaturoznawstwa, filozofii, historii,
archeologii, teorii kultury. Istnienie filozofii hermeneutycznej po dziś dzień budzi
jednak wiele wątpliwości. „Czymś zadziwiającym okazuje się to, że nazwa odnoszona
kiedyś do pomocniczej dyscypliny uprawianej na użytek teologii służy dziś do
oznaczania jednego ze znaczących sposobów filozofowania. Ponadto fakt tracenia
przez hermeneutykę dystansu do życia, w związku z pełnieniem przez nią nie tylko
roli tłumacza, lecz także sędziego tego, co dzieje się w ludzkim świecie, oznacza dość
istotną zmianę w dotychczasowym rozumieniu filozofii.”11
Gdy studiujemy dogmaty Kościoła z przeszłości, musimy zadać sobie
następujące pytania:
- Jakie konwencje literackie i metafory zostały użyte do jego sformułowania?
- Jaką wizję świata dogmat zakłada?
- Jakie pojęcia filozoficzne zostały założone jako narzędzia do sformułowania
tego, co autorzy chcieli powiedzieć?
- Na jakie pytanie usiłowali oni odpowiedzieć przez sformułowanie dogmatyczne?
- Czy możemy zauważyć ślady ideologii lub grzeszności wpływające na sposób
wyrażenia nauki?
Tylko na tyle możemy powiedzieć, co znaczy dziś dogmat dla nas, na ile będziemy w
stanie odpowiedzieć na postawione pytania.
Rozpoczynając rozważania na temat hermeneutyki należy określić jej miejsce:
Ustalenia dotyczące kanonu, krytyka tekstu i krytyka historyczna to jakby trzy bloczki
fundamentowe, na których opiera się egzegeza. Studium kanonu ustala liczbę ksiąg
10
11
Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991
Włodzimierz Lorenc „W poszukiwaniu filozofii humanistycznej” Warszawa 1998
12
natchnionych, krytyka tekstu ustala słowa tych ksiąg, krytyka historyczna daje nam
ich tło. Hermeneutyka zaopatruje nas w reguły interpretacji, egzegeza jest
zastosowaniem tych reguł do poszczególnych ksiąg,
Hermeneutyka również to nauka i sztuka interpretacji biblijnej. Jest to nauka,
ponieważ kierują nią reguły obowiązujące wewnątrz pewnego systemu i jest to
sztuka, ponieważ zastosowanie tych reguł wymaga umiejętności, a nie mechanicznej
imitacji. Hermeneutyka jako taka stanowi jedną z najważniejszych dyscyplin
teologicznych. Jest to prawdą szczególnie w odniesieniu do konserwatywnego
protestantyzmu, który traktuje Biblię jako sola fidei regula (czyli jedyna reguła
wiary), a nie jedynie jako prima fidei regula (czyli pierwsza reguła wiary). Sola fidei
regula to stanowisko reformacji, według którego Biblia jest jedynym autorytatywnym
głosem Boga skierowanym do człowieka.
Potrzebujemy hermeneutyki z dwóch powodów: (1) aby poznać to, co Bóg
powiedział, i (2) aby pokonać przepaść lingwistyczną, kulturową, geograficzną i
historyczną, która oddziela naszą umysłowość od umysłowości pisarzy biblijnych
Fakt, że Bóg przemówił w Piśmie Świętym, stanowi fundament naszej wiary. Bez tej
pewności bylibyśmy pozostawieni relatywności i wątpliwościom poznania ludzkiego.
Bóg przemówił! Lecz co powiedział?
Tutaj napotykamy na główną i podstawową jednakże przyczynę wskazującą na
potrzebę hermeneutyki: otóż musimy stwierdzić to, co Bóg powiedział w Piśmie
Świętym, ustalić znaczenie Słowa Bożego. Nie będziemy mogli skorzystać z tego, że
Bóg przemówił, jeżeli nie będziemy wiedzieli, co w istocie powiedział. Dlatego nasze
zadanie polega na ustaleniu znaczenia tego, co Bóg podał nam w Piśmie Świętym.
Biblia jest mową Boga do człowieka. Co w niej uderza, to rozmaitość tej mowy.
Czegoż w Biblii nie ma? Są opowieści, pieśni, kroniki, aforyzmy, opisy
rzeczywistych wydarzeń i przypowieści, które mniej troszczą się o historyczną
prawdę, a bardziej o wnioski moralne i zbudowanie słuchacza. Co mamy z tym
bogactwem począć? Czy może unicestwić je, przekładając język Biblii na język nauki
i czystego rozumu? Czy zachować je, narażając się na zarzuty „baśniowości”?
Jan Paweł II pisze w związku z tym: „Bóg Biblii nie jest Bytem absolutnym, który
druzgocąc wszystko, czego się tknie, niweczyłby wszelkie różnice i wszelkie
odcienie. Jest on przeciwnie Bogiem stwórcą, który stworzył zdumiewającą
różnorodność bytów 'każdego wedle jego rodzaju', jak mówi i powtarza opowieść
księgi Genesis12. Daleki od unicestwiania różnic, Bóg szanuje je i docenia13.Gdy
wyraża się w języku ludzkim, nie nadaje każdemu wyrażeniu jednakowej wartości,
lecz z nadzwyczajną giętkością wyzyskuje jego możliwe odcienie, akceptując
jednocześnie wszelkie jego ograniczenia. Sprawia to, że zadanie egzegetów jest tak
złożone, tak konieczne i tak pasjonujące!” 14
Uwaga Jana Pawła II stawia nas przed poważnym problemem. Jak powinna wyglądać
„nowa” teologia, wrażliwa na bogactwo biblijnego języka i szanująca jego
różnorodność? Czy będzie to teologia oparta na języku jednego systemu myślowego z pewnością systemu filozoficznego - odpowiednio ujednoliconego, wyrażającego
aktualnie obowiązujący ideał racjonalności? Czy ideałem dla teologii będzie
12
por.: Gen, 1
por.: 1 Kor. 12,18.24.28
14
Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp
Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994.
13
13
matematyka - nauka, która jest ideałem każdej z nauk przyrodniczych? Czy może
ideałem będzie któraś z nauk humanistycznych, nauka o literaturze czy poezji, w
której tropi się przede wszystkim to, co niepowtarzalne, niezwykłe, swoiste, a dopiero
potem usiłuje się wydobyć z tego ogólny sens?
Trudno odpowiadać na te pytania. Częściowo odpowiada już na nie samo życie.
Powstała już i zyskuje coraz bardziej na znaczeniu nowa gałąź teologii, zwana
teologią biblijną. Przypomina ona częściowo naszą naukę o literaturze, a częściowo
naukę zwaną historią idei. Trudno dziś odpowiedzieć, jakie będą dalsze losy owej
nauki. Jedno jest jednak pewne: jej metodologiczną podstawę stanowić będzie
hermeneutyka.
Ustalenie tego, co powiedział Bóg, jest wzniosłym i świętym posłannictwem. Każdy
powinien zwracać szczególną uwagę na metodę interpretacji biblijnej, jaką przyjmuje.
Na właściwej interpretacji Biblii opiera się nasza nauka o zbawieniu, uświęceniu,
eschatologii i chrześcijańskim życiu.
W 1993 roku ukazał się dokument Papieskiej Komisji Biblijnej pt.:
"Interpretacja Biblii w Kościele". Jest on czymś w rodzaju skróconego podręcznika
hermeneutyki tekstu literackiego. Na jego podstawie można zobaczyć, w jakich
punktach i w jaki sposób metody badań literackich krzyżują się z metodami badań
biblijnych.
Dokumenty Komisji Biblijnej budzą zawsze żywe reakcje w środowiskach teologów.
Nie są to co prawda dokumenty sygnowane bezpośrednio przez papieża, jak na
przykład encykliki, ani tym bardziej wypowiedzi dogmatyczne, w których papieże
korzystają z przywileju nieomylności, niemniej wytyczają one granice
dopuszczalnych w Kościele interpretacji Biblii. Ktokolwiek przekroczy te granice, nie
może być uważany przez Kościół za teologa Kościoła katolickiego. Kościół na ogół
nie zakazuje takiemu uczonemu prowadzenia badań, ale zakazuje ich publikacji pod
szyldem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Wiemy, jak ważną sprawą jest dla
teologii interpretacja Biblii. Różnice w sposobie interpretacji leżą u źródeł
największych podziałów chrześcijaństwa. W ramach samej teologii katolickiej do
dnia dzisiejszego możemy natrafić na dwa style interpretacji: augustyński i
tomistyczny. Pierwszy - zresztą pod wpływem platonizmu - ma wyraźną skłonność do
interpretacji alegorycznej i symbolicznej (później do tego nawiążę), drugi - pod
wpływem arystotelizmu - ma skłonność do realizmu. Można w uproszczeniu przyjąć,
że interpretacja katolicka wciąż szuka złotego środka między błądzeniem w chmurach
wieloznaczności a uwięzieniem w bezpłodnej dosłowności.
Trzeba mieć respekt dla bogactwa języka jest wyrazem wiary, że Bóg nie daje
się zamknąć w żadnym języku, lecz w każdym wyraża jakąś cząstkę swego bogactwa.
Stąd trzeba zachować ogromną ostrożność, gdy dążymy do „unaukowienia” języka
religii. Tymczasem pewne „unaukowienie” jest rzeczą konieczną. Już samo istnienie
teologii jako nauki systematycznej pociąga za sobą taką zmianę.
Jednym z wielkich teologów zajmujących się hermeneutyką Biblii jest ks.
Prof. Dr. Hab. Józef Tischner. Inspiracją dla niego była filozofia Paula Ricoeura.
Mam na myśli to, co Tischner tak dobrze odsłania w „Sporze o istnienie człowieka”,
jego wspaniałe analizy „ziemi obiecanej”, „ziemi odmówionej” tzn. przeklętej, na
której człowiek czuje się okłamany i zdradzony przez Boga. Wszystko to przecież jest
refleksja
nad
symboliką
biblijną,
nad
wielkim
mitem
biblijnym.
Właśnie dziedzictwo Ricoeurowskie wymyka się z tej niebezpiecznej dychotomii
teologia–filozofia poprzez fakt, że jest to hermeneutyka symboli. Myśl Tischnera
także można czytać przez pryzmat wielkiej hermeneutyki symboli chrześcijańskich,
niezbędnej, żeby zrozumieć człowieka. To jest w końcu inna strona teologicznego
14
sformułowania Jana Pawła II, że „bez Chrystusa nie zrozumie się człowieka”. Dla
Tischnera jednak nie jest to teologizacja filozofii, ale dodanie – dzięki hermeneutyce
– nowego rejestru interpretacyjnego.
Biblia mówi nie tylko o Bożych sprawach, ma również Boże pochodzenie:
Bóg jest Bogiem przemawiającym. Jego Słowo powołało do istnienia wszechświat.
On rozmawiał bezpośrednio z Mojżeszem15. Słowa, wizje i sny pochodzące od Niego
wypełniały usta i głowy proroków. On otworzył oczy i uszy Salomona i późniejszych
mędrców, aby dostrzegli mądrość Boga w stworzeniu16.Autor Listu do Hebrajczyków
rozważa te sposoby i umieszcza Chrystusa na samym szczycie. „Wielokrotnie i
wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków.
Ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna”17. Paweł potwierdził Boskie
pochodzenie Biblii, kiedy napisał: „Całe Pismo przez Boga jest
natchnione”18.Tłumaczenie słowa natchnione może sugerować, że Bóg zainspirował
człowieka — pisarza
Biblia nie jest księgą dogmatyczną, lecz historyczną, pełną dramatycznych
wydarzeń. Mam tu na myśli to, że Biblia nie jest katechizmem zawierającym wykład
teologii systematycznej starannie ułożonej według kategorii logicznych, lecz jest
inspirowaną przez Boga interpretacją odkupienia. Tak jak Boża realizacja odkupienia
rozwija się nieustannie przez kolejne epoki historyczne, tak Biblia idzie na początek
w relacjonowaniu odkupienia, zmierzając do centralnego punktu, którym jest
przyjście Jezusa Chrystusa, „lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu”19.
Znamy hermeneutykę jako teorię interpretacji tekstu literackiego. Wiemy, że
rozwinęła się ona w związku z potrzebami rozumienia Biblii. Wiemy też, że jej
zasady określał już wcześniej Arystoteles. W wieku XX jednak hermeneutyka nabrała
szczególnego znaczenia. Filozofia - przede wszystkim fenomenologia i kierunki
wywodzące się z fenomenologii - zaczęła traktować cały byt ludzki jako rodzaj
„tekstu” zadanego do interpretacji. Okazało się, że metoda, która służyła do badań
wytworów ducha ludzkiego, w szczególności dzieł literackich, jest również metodą
służącą do badania ducha. Wniosek, jaki z tego wypłynął, daje się ująć następująco:
nie można badać tekstu, nie badając szerszego kontekstu, w skład którego wchodzą
autor i adresat tekstu. Tekst jest projekcją ludzkiej egzystencji skierowaną ku innej
egzystencji. Jeśli tekst jest śpiewem, trzeba zapytać, kto śpiewa, dlaczego śpiewa.
"Współczesna hermeneutyka filozoficzna sprawiła, że oczywiste stały się założenia
subiektywności poznania, szczególnie poznania historycznego”. 20
Dokument Kościoła, o który wspomniałem wcześniej wymienia zasługi Friedricha
Schleiermachera, Wilhelma Ditheya, a przede wszystkim Martina Heideggera twórców współczesnej hermeneutyki, o których dotychczasowa teologia katolicka
raczej nie potrafiła mówić dobrze. Szczególnie jednak wskazuje na tych, którzy
przyczynili się do przeniesienia osiągnięć hermeneutyki filozoficznej na grunt nauk
biblijnych: Rudolfa Bultmanna, Hansa-Georga Gadamera i Paula Ricoeura.
15
por.:IV Mojż 12,8
por.: Przyp. 2,6
17
Hebr. 1,1-2
18
2 Tym 3,16
19
Gal. 4,4
20
Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp
Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994.
16
15
O Gadamerze czytamy, że „...podkreśla historyczny dystans między tekstem a
tłumaczem. Podejmuje i rozwija teorię koła hermeneutycznego. Uprzedzenia i
wstępne nastawienia, które wyciskają [swe piętno] na naszym rozumieniu, pochodzą z
tradycji, która nas niesie. Polega ona na całokształcie danych historycznych i
kulturalnych, konstytuujących nasz życiowy kontekst, nasz horyzont rozumienia.
Tłumacz powinien wejść w dialog z rzeczywistością, o której jest mowa w tekście.
Rozumienie dokonuje się poprzez zmieszanie różnych horyzontów tekstu i czytelnika
tekstu (Horizonverschmelzung). Nie jest ono możliwe, jeśli nie ma przynależności
(Zugehörigkeit), czyli podstawowego pokrewieństwa między tłumaczem i jego
przedmiotem. Hermeneutyka jest procesem dialektycznym: rozumienie tekstu jest
zawsze poszerzoną interpretacją siebie”. 21
W jednym punkcie można by uzupełnić przytoczoną charakterystykę. Gadamer,
podkreślając dystans historyczny między tekstem a jego tłumaczem (interpretatorem,
którym w gruncie rzeczy jest każdy czytelnik), przeciwstawia się tym poglądom,
które głoszą, że historyczny dystans nie sprzyja rozumieniu. Aby dotrzeć do
właściwego znaczenia tekstu, należy więc przezwyciężyć czas i stanąć jak najbliżej
mówiącego autora. Trzeba wtedy pytać: co autor miał na myśli, gdy pisał to, co pisał?
Gadamer jest innego zdania. Czas nie przeszkadza, lecz sprzyja rozumieniu. Aby
zrozumieć dany tekst, trzeba przyjrzeć się wszystkim interpretacjom, jakie tekst
wywołał w ciągu historii. Każda z interpretacji rzuca światło na znaczenie tekstu. Stąd
wniosek: dzięki historii jesteśmy w stanie rozumieć tekst lepiej niż rozumiał go autor,
gdy tworzył tekst. Intencja autora przestała być celem rozumienia.
Motyw znaczenia czasu dla rozumienia tekstu jest obecny również u Ricoeura. Od
tego punktu zaczyna się w Dokumencie charakterystyka znaczenia jego myśli dla
hermeneutyki biblijnej: „Z myśli hermeneutycznej Ricoeura wydobędziemy najpierw
uwypuklenie funkcji dystansowania jako koniecznej przesłanki właściwego
przyswojenia tekstu. Pierwszy dystans zachodzi między tekstem a jego autorem,
ponieważ [tekst], gdy już został stworzony, uzyskał pewną autonomię w stosunku do
autora; zaczyna karierę sensu. Inny dystans powstaje między tekstem a następującymi
po sobie czytelnikami; ci muszą uszanować świat tekstu w jego inności. Do
interpretacji jest więc konieczne zastosowanie metod analizy historycznej i literackiej.
Jednakże nigdy nie może być w pełni dany, jeśli nie jest aktualizowany w przeżyciu
czytelników, którzy sobie go przyswajają. Ci, wychodząc ze swoich sytuacji, są
powołani do wyodrębnienia nowych znaczeń, [leżących] na przedłużeniu
podstawowego sensu, wskazanego przez tekst. Poznanie biblijne nie powinno
zatrzymywać się na języku, lecz powinno zmierzać do osiągnięcia rzeczywistości, o
której mówi tekst. Religijny język Biblii jest językiem symbolicznym, który daje do
myślenia, językiem, który wciąż odsłania bogactwa sensu, który kieruje się ku
rzeczywistości transcendentnej i który jednocześnie budzi osobę ku wymiarowi głębi
jej bytu.”22
21
Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp
Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994.
22
Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp
Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994.
16
Ricoeura dokonał ogromnego dzieła: odzyskał dla poważnej, naukowej refleksji
mitologię ludzkości. Mit przestał już znaczyć tyle, co baśń, legenda, przesąd. Mit ma
swą prawdę, do której możemy dotrzeć dzięki hermeneutyce. Od czasu Ricoeur'ea
stwierdzenie, że Biblia przynależy do wielkiej mitologii ludzkości nie oznacza
poniżenia, lecz wywyższenie.
Przejdę teraz do zagadnienia interpretacji, czyli wyjaśnienia i zrozumienia
tekstu biblijnego przez współczesnego odbiorcę. Umyślnie używam tutaj słowa
„odbiorca”, gdyż nie chodzi tylko o czytelnika, ale także o słuchacza, widza czy
naśladowcę. Słowo biblijne, wyrażone w ludzkiej mowie, podlega procesowi
przekazu: jako komunikat, zaopatrzony w odpowiedni kod językowo-literacki, jest
skierowany do odbiorcy również współczesnego. Takie jest prawo teorii komunikacji
i słowo biblijne doskonale w nim się mieści.
Biblia powstawała w czasie, nasiąkała różnymi kulturami. Była to kultura egipska,
mezapotamska, ugarycka, grecka ... Hermeneutyka biblijna pozwalała niemal
równocześnie z pojawieniem się tekstów, które miała wyjaśniać. Już Biblia hebrajska
miała swoich hermeneutów- takimi interpretatorami byli między innymi tłumacze
Septuaginty. Autorzy pism Nowego Testamentu interpretowali pisma Starego
Testamentu. Wczesne wieki chrześcijaństwa miały wspaniałych interpretatorów w
osobach tak znakomitych teologów, jak Orygenes, Hieronim, Augustyn i tylu innych.
Średniowiecze rozwinęło interpretację Biblii w kierunku teologii spekulatywnej.
Czasy nowożytne przyniosły renesans hermeneutyki jako osobnej dyscypliny
obejmującej wszystkie działy wiedzy i kultury.
Sobór Watykański II wypracował pojęcie „hierarchii prawd”23 i wysunął je
jako zasadę hermeneutyczną dla interpretacji dogmatów wiary istniejących w
Kościele rzymskokatolickim
Stąd potrzeba odpowiedniej hermeneutyki rozumianej „jako sztuka interpretacji i
właściwego przekazu prawd zawartych w Piśmie Świętym oraz w dokumentach
Kościoła: tekstach liturgicznych, decyzjach soborowych, pismach Ojców i doktorów
Kościoła, różnych dokumentach zawierających autoryzowane nauczanie Kościoła, jak
również w tekstach ekumenicznych”24. Hermeneutyka jest nie tylko umiejętnością
interpretacji tekstów. To nie tylko sztuka wyjaśniania i reinterpretacji formuł i
dokumentów przeszłości. Zarówno poznanie, jak i interpretacja dotyczą także
konkretnych i żywych ludzi, którzy wierzą inaczej, żyją zgodnie z innymi nieco
zasadami i zdążają własną drogą ku ostatecznemu spełnieniu.
Współczesna hermeneutyka biblijna korzysta wiele z modeli lingwistycznych,
socjologicznych czy kulturowych. Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej proponuje
szereg modeli interpretacyjnych, jakie mogą być użyteczne w analizie tekstu
biblijnego. Do takich modeli należy model antropologii kulturowej/ the cultural,
socjal anthropology/. Obecność paradygmatów antropologicznych w tkankach
kulturowych Biblii czyni ją zapisem uniwersalnym choć powstały w różnych
kulturach, poprzez odpowiedni proces interpretacyjny jest aktualny dla każdej kultury
każdego czasu.
Hermeneutyka prowadzi do jasnego przedstawiania podstawowego nauczania
doktrynalnego. Każda prawda może bowiem być przedstawiana na różne sposoby.
Nie oznacza to istotowo zmiennego podejścia do interpretacji prawdy, ale jedynie
potwierdzenie możliwości istnienia wielości form jej wyrażania. Zachodzi więc
potrzeba hermeneutyki, która pozwoli dostosować niezmienną prawdę Bożą do
23
24
DE, 11
EF, 11
17
zmieniających się warunków egzystencji. Musi ona uwzględniać zmieniające się
formy w wyrażaniu tej samej myśli. Jest to szczególnie ważne, gdy dotyczy
interpretacji niezmiennych w swej istocie prawd. Kształtowanie hermeneutyki
uwzględniającej odnowę myślenia, czucia, języka i zachowań wydaje się być
niezbędne na drodze by „można było przekazywać współczesnemu człowiekowi
ewangeliczne orędzie w jego niezmiennym sensie” 25.
Jan Paweł II w swym nauczaniu podkreśla wciąż korelację pomiędzy religią a
kulturą. Objawienie Boże nie jest zawieszone w próżni, lecz opiera się na kulturze w
tym podstawowym znaczeniu, jakim jest rozumna ludzka działalność. W ten sposób
rodzi się interakcja pomiędzy Biblią, która przekazuje transcendentne przesłanie, a
odbiorcami, którzy przejmują to przesłanie na miarę swej pojemności kulturowej.
Można więc mówić o interakcyjnej hermeneutyce biblijnej, która wychodząc od
analizy tekstu dochodzi do sytuacji życiowej – a zatem i kulturowej – współczesnego
człowieka.
Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden moment, który niewątpliwie
zasługuje na obszerniejsze omówienie niż to można uczynić dzisiaj. Tym momentem
niezmiernie dziś aktualnym jest Biblia w kontekście globalizacji. „Ludzkość
wkraczająca w erę globalizacji nie może się już dłużej obejść bez wspólnego kodeksu
etycznego. Nie ma to być jeden wspólny system społeczno-ekonomiczny czy kultura,
która narzuci etyce swoje wartości i kryteria. Zasad życia społecznego trzeba szukać
we wnętrzu człowieka jako takiego, w uniwersalnej naturze ludzkości, jaka wyszła z
rąk Stwórcy. Takie poszukiwanie jest konieczne, jeśli globalizacja nie ma się stać
jeszcze jedną formą absolutnej relatywizacji wartości, uniformizacji stylów życia i
kultur. Przy całej różnorodności form kultury istnieją uniwersalne wartości ludzkie,
które należy wyrażać i stawiać na pierwszym planie jako wiodącą siłę wszelkiego
postępu rozwoju i postępu”26. Biblia nie może być manipulowana w interpretacji
kulturowej jako medium pro lub contra. Inaczej stanie się rodzajem „political
correctness”. Zwycięzcą w procesie interpretacji kulturowej Pisma św. winna być cała
ludzkość, a nie tylko bogata elita kontrolująca naukę, technikę, środki łączności i
zasoby ze szkodą dla ogromnej większości jej mieszkańców.
Przejdę teraz do symboliki Pisma Świętego (o czym wcześniej wspomniałem),
której używa się i w celu ilustrowania i objaśniania doktryny. „Symbol religijny jest
przede wszystkim symbolem aksjologicznym: stoi on w pewnej szczególnej,
wymagającej odrębnego opisu relacji do różnego typu i rzędu wartości („witalnych”,
„duchowych”, „moralnych”), wśród których naczelne miejsce zajmuje Sacrum, jako
wartość najwyższa i zarazem podstawowa. Na istnienie owego Sacrum zwraca uwagę
fenomenologia religii już od dawna. Podkreśla ona jednocześnie (np. M. Eliade), że
Sacrum z racji przysługującej mu „tajemniczości”, „wieloznaczności”,
„niewyczerpalności” nie może być tematem opisu dla żadnego innego języka,
wyjąwszy język symboliczny. Język religii jest z tej racji językiem symbolicznym,
ponieważ jest zarówno próbą opisu, jak i „terenem ekspresji” transcendentnego
Sacrum. Nie znaczy to oczywiście, by poza religią taki język był niemożliwy lub by
na gruncie religii nie wyrażał także pierwiastka przeciwnego Sacrum — demoniczności.”27
25
US, 38
słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II 24 IV 2001 roku do uczestników VII
Sesji Plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych w Watykanie
27
Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982
26
18
Na przyklad, Pan Jezus jest "Barankiem Paschalnym". Symbolizm Paschy
Żydowskiej idealnie ilustruje doktrynę zbawienia, lecz my nigdy nie opieramy
doktryny zbawienia na symbolizmie. Symbolizm ilustruje doktrynę, która sama
przedstawiona jest wyraźnie w innych miejscach Pisma Świętego.
W gnostycznym świecie myślenia greckiego dzieje się to odwrotnie. Gnostycy
twierdzą, że otrzymali subiektywne, mistyczne wejrzenie w symbolikę - zwane
gnosis. Następnie reinterpretuja oni proste znaczenie tekstu w świetle owego gnosis.
Dla gnostyków, symbolizm jest podstawą ich doktryny, w przeciwieństwie do
starożytnych metod hebrajskich.
Metody te rozpoczęły wślizgiwać się do Kościoła poprzez ludzi, którzy ulegli
wpływom żydowskiego pisarza Philo. Jego nauki progresywnie przedostawały się do
Rzymsko Katolicyzmu do tego stopnia, ze Augustyn wypowiadał się mówiąc, że
"Jeżeli Bóg użył przemocy, aby nawrócić Pawła, wówczas Kościół ma również prawo
stosowania przemocy, żeby nawracać ludzi", co doprowadziło do wypraw
krzyżowych, Hiszpańskiej Inkwizycji itd. Czytali oni księgę hebrajska, jak gdyby
była to księga grecka. To był duży błąd.
„We współczesnej hermeneutyce symbolu problematyka „rozumienia przybrała dwie
formy, wyznaczone dwoma podstawowymi pytaniami egzegezy bultmannowskiej.
Pierwsze pytanie brzmi w przybliżeniu następująco: jakie było rozumienie kerygmy
Jezusa przez pierwszą gminę chrześcijan? Pytanie drugie daje się sformułować: jakie
jest lub jakie być powinno nasze rozumienie zarówno kerygmy Jezusa, jak rozumienia
Jezusa przez pierwszą gminę wyznawców?”28
W Biblii można wskazać na wiele przykładów symboliki. Poniżej wymieniam
kilka.
Jezus, który mieszka pośród nas wskazuje na koniec Świątyni i na własne ciało
będące „Świątynią” Boga, która miała być odbudowana w trzy dni 29.Później, na
podstawie danego przez Jezusa Ducha Świętego Paweł mógł mówić o fizycznym
ciele każdego chrześcijanina30, jak i o zbiorowym ciele złożonym z wierzących 31jako
o świątyni Boga. Piotr wyraził tę samą prawdę wskazując, że adresaci są jak żywe
kamienie budujące się w duchowy dom32. Kulminacją tego motywu jest Nowe
Jeruzalem i głos Boga usłyszany przez Jana: „Oto przybytek Boga między ludźmi! I
będzie mieszkał z nimi...”33.Tak więc obecność Boga w Starym Testamencie
antycypuje dzieło Chrystusa, a Jego obecność w Nowym Testamencie nie ogranicza
się tylko do wcielenia Jezusa, lecz dotyczy Jego przyszłej centralnej pozycji w
Nowym Jeruzalem jako Baranka Bożego, który zaspakaja całkowicie potrzebę
świątyni34.
Jednakże czas podsumować moje przemyślenia.
Interpretując Biblię musimy być świadomi swoich ograniczeń. Więc przede
wszystkim wszelkie wątpliwości językowe sprawdzamy w oryginale, a nie w innych
przekładach.
„Prawdę świadomości hermeneutycznej jest mianowicie prawda przekładu. Wyższość
tej prawdy polega na tym, że daje ona możliwość przyswojenia czegoś obcego;
28
Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982
por.: J 2,19-21
30
por.: 1 Kor 6,19
31
por.: 1 Kor. 3,16 - 17
32
por.: 1 P 2,5
33
Obj 21,3
34
Obj 21,22
29
19
prawdziwy przekład nie dokonuje bowiem tylko krytycznej destrukcji, ani nie
odtwarza czegoś bezkrytycznie, lecz interpretuje posługując się własnymi pojęciami
w swym własnym horyzoncie.”35
Staramy się dociec sensu wyrazowego (historycznego), gdyż on jest podstawą
wszelkiej dalszej interpretacji Biblii. W tym celu musimy uwzględniać różnicę
gatunków literackich Biblii i trzymać się kontekstu. Trudniejsze fragmenty
tłumaczymy w świetle fragmentów bardziej oczywistych i z uwzględnieniem tekstów
paralelnych. Na całość patrzymy z perspektywy tego, co objawił NT, gdyż "Zakon
bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa
Chrystusa"36 "który śmierć zniszczył, a żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł
przez ewangelię"37. Stąd w tym wszystkim nie możemy zapominać, co jest głównym
celem Biblii. Jest nim osoba Chrystusa i zbawienie człowieka.
Jako chrześcijanie wierzymy, że Bóg, którego niebiosa, ani niebiosa niebios,
nie mogą ogarnąć 38zechciał zniżyć się do człowieka i objawić mu Swoją wolę za
pomocą słów i języka,39 które potem zostały spisane w księdze - Biblii. Nie sposób
ogarnąć całokształtu wpływu Biblii na poszczególne dziedziny kultury: literaturę,
sztukę, muzykę, film, teatr i wszystko co należy do kultury.
Ale kulturotwórcza rola Biblii polega nie tylko na statystyce przekładów i kolportażu.
Na przykładzie polskich tłumaczeń Pisma św. możemy stwierdzić ogromny wpływ
biblizmów na język polski. Pod pojęciem biblizmów rozumiemy wyrazy oraz
utrwalone związki frazeologiczne pochodzące z języka polskich przekładów
biblijnych lub powstanie pod wpływem Biblii. We współczesnym polskim języku
literackim, w różnych jego odmianach, funkcjonuje 36 wyrazów i okło 330 związków
frazeologicznych I przysłów pochodzenia biblijnego. Np. Niewierny Tomasz, trąba
jerychońska, syn marnotrawny, grzechy młodości karze Bóg w starości. Liczba ich
jest otwarta: jedne stają się przestarzałe i wychodzą z językowego obiegu, a w ich
miejsce pojawiają się nowe.
Jednakże z smutkiem muszę dodać, iż głos Pisma Świętego staje się coraz
słabszy w zwiastowaniu i nauczaniu Kościoła oraz w świadomości chrześcijan. Cisza
staje się dostrzegalna nawet u tych, którzy są najbardziej stanowczy w swoim oddaniu
się wobec Pisma.
Zakończyć chciałbym taką optymistyczą refleksją jednago z naszych wiekich
polskich poetówna temat Pisma Świętego: „Nad to nic nie mamy ważniejszego – nic,
nigdzie i nigdy, ani w wiedzy, ani w Kościele żadnym – albowiem to jest świadectwo
Boga o Bogu”40.
O tym bez czego żyć nie można (?)
35
H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979
J 1,17
37
2Tym 1,10
38
por.:1Krl 8,27; 2Krl 6,18
39
por.: Ex.19:19
40
fragment listu Cypriana Norwida do Józefa Bohdana Zaleskiego /kwiecień 1869/
36
20
„Światłem ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało
będzie w świetle. Lecz jeśli będzie chore, twoje ciało będzie również w ciemności.”41
Obecnie żyjemy w społeczeństwie informacyjnym. Po wielkiej rewolucji
przemysłowej, na świecie nastaje rewolucja informacyjna, przynosząca łatwy i tani
dostęp do środków informacji oraz najnowszych technologii komputerowych.
Komputer odgrywa kluczową rolę w niemal każdej dziedzinie życia, umożliwiając i
pracę i rozrywkę przed monitorem. Nie tylko komputer staje się domowym bożkiem,
ale także telewizor, w którego szklany ekran wpatrujemy się całymi godzinami.
Wczoraj, dzisiaj...jutro (?) telewizji
Trudno sobie dziś wyobrazić życie bez telewizji. Jest dla większości z nas
głównym źródłem informacji i najpopularniejszym "dostarczycielem" rozrywki. Fakty
mówią same za siebie: przeciętny Polak ogląda telewizję niemal cztery godziny
dziennie. Czy to dużo? Owszem, sporo. To więcej niż połowa czasu przeznaczonego
na sen w ciągu doby. Pomyślmy - obejrzenie jedynie wieczornych "Wiadomości " i
filmu fabularnego, to już dwie godziny spędzone przed ekranem tv. A są tacy, którzy
dzień rozpoczynają od spotkania z gospodarzami porannego programu "Kawa czy
herbata?", a zasypiają dopiero po "zaliczeniu" nocnego filmu. Telewizja towarzyszy
nam na co dzień. Jest wszechobecna. Dociera do niemal każdego domu, ma wpływ na
poglądy zarówno dorosłych, młodzieży, jak i dzieci. Można odnieść wrażenie, że tak
było zawsze. Tymczasem jest tak od bardzo niedawna.
W telewizji zaciera się granica między fikcją i rzeczywistością. Oglądamy
thrillery, gdzie bez przerwy się mordują - fikcja, i oglądamy trupy w Bośni, czy
Somalii i to jest jak gdyby to samo, na jednakowych prawach. I już nie odróżniamy,
zaciera się ta granica.
Tu musimy postawić sobie pytanie: czy jesteśmy skazani, jako telewidzowie, na to, że
będzie w nas, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok narastała bierność, obojętność,
społeczna "znieczulica"? Nie! Myślę, że tak być nie musi i nie może! Przecież, po
pierwsze, możemy dokonywać selekcji programów; możemy i powinniśmy wybierać
te, które uważamy za wartościowe, które mogą nas czegoś dobrego i mądrego
nauczyć. Nikt nie zmusza nas do oglądania programów złych, ogłupiających,
szkodliwych.
Jeśli wchodząc do domu automatycznie włączamy telewizor i gra on na
okrągło
do późnego wieczora, jeśli przyjmując gości pozostawiamy telewizor włączony, i
konwersujemy wpatrując się w ekran, jeśli nie wyobrażamy sobie świąt bez telewizji i
właściwie nie mamy czasu na rozmowy przy stole, ani na wyjście z rodziną na
dłuższy spacer, bo musimy obejrzeć super atrakcyjny program przygotowany przez
TV na święta, to jest z nami już niedobrze. Jesteśmy chorzy na telemanię. Nasza
psychika została zniewolona magią szklanego ekranu. Prawdopodobnie niewiele
mamy już własnych poglądów; za swoje przyjmujemy poglądy prezentowane w
telewizji. Trzeba nam teraz zadać sobie jeszcze jedno, bardzo ważne pytanie. Czy to,
co
pokazuje
nam
telewizja,
to
prawda?
Niestety, nie mogę na to pytanie odpowiedzieć twierdząco. Nie chodzi o to, że
telewizja kłamie. Ale podaje niepełną prawdę. Ukazuje świat w krzywym zwierciadle.
41
Łk 11, 34
21
Po pierwsze - wyolbrzymia jedne, a pomniejsza inne sprawy. Ponieważ najważniejszą
dla TV cechą informacji jest jej atrakcyjność, a nie ważność, czy pożyteczność.
Telewizja, która chce być atrakcyjna, zniekształca obraz rzeczywistości. Po drugie program telewizyjny tworzą ludzie, którzy mają określone poglądy, upodobania,
zapatrywania i zawsze to, co "nakręcą" ma charakter subiektywny. O kształcie i treści
filmu, reportażu, wywiadu decyduje to, jakich przemyśleń, jakich przewartościowań
dokonał ich autor, jakie są jego poglądy polityczne, światopogląd, doświadczenia,
wiedza, a także jego fachowość, rzetelność, uczciwość, etc. Podobnie, na ogólny
kształt telewizyjnego programu rzutują bez wątpienia poglądy i preferencje
światopoglądowe i polityczne kierownictwa telewizji. Po trzecie – telewizją rządzi
pieniądz. Produkuje się więc programy tak, by zainteresowały masowego telewidza,
bo gdy ich oglądalność będzie wysoka, zgłoszą się ci, którzy będą chcieli zamieścić w
trakcie tych programów, lub w ich sąsiedztwie, swoje reklamy. Na tej zasadzie
właśnie działa cała machina telewizji komercyjnej. I pamiętajmy, że jeśli chcemy
dociekać prawdy, jeśli chcemy jej szukać w mediach, w telewizji, w radiu, w prasie,
czy, szerzej, w literaturze, kinie, teatrze, muzyce, sztuce, to musimy sobie zdać
sprawę, że z wielości nurtów myślowych, kulturowych, filozoficznych, wyłania się
dominująca teza, że prawd jest wiele, że wszystko jest relatywne, względne, że nie ma
prawdy obiektywnej, absolutnej. Ale jeśli przyjmiemy, jeśli wierzymy
(ja tak wierzę), że jest jedna, absolutna, obiektywna prawda, na której wspiera się cały
system wartości, i że dzięki temu nasze życie ma sens i cel, wtedy będziemy odnosili
do tej prawdy wszelkie podawane nam informacje, wszelkie przekazywane nam
myśli. Wierzę, że prawdą tą jest Bóg, objawiający się nam w Jezusie Chrystusie. Żeby
uzasadnić, dlaczego tak wierzę, powiem bardzo krótko: Jezus jest tym, którego słowa
i życie ukazują mi całą pełnię miłości. Jest tym, który powstał z martwych i może
powiedzieć o sobie, jako jedyny, słowa obiektywne, wieczne: „Ja jestem drogą,
prawdą i życiem”. Zderzenie prawd biblijnych ze sposobem przekazu tak
specyficznym, jak telewizyjny, jest niezwykle ciekawe i dramatyczne. Bardzo trudno
jest zrealizować program, który by językiem telewizji mówił o Bogu i był mądry,
ciekawy, autentyczny. Nawet filmy ukazujące losy bohaterów biblijnych, na
szklanym ekranie wydają mi się czasem jakby nieprawdziwe, sztuczne.
Już całkiem na koniec chcę postawić jeszcze jedno ważne i ciekawe pytanie.
Czy jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka będzie przyszłość telewizji, przyszłość
mediów w ogóle? Teoretycy mediów uważają, że era dominacji telewizji już niedługo
się skończy. Przewidują, że telewizor zostanie wyparty przez telekomputer.
Najbliższe lata będą czasem ekspansji sieci multimedialnych, biorących swój
początek od dzisiejszego Internetu. Skończy się era gotowych, jednakowych dla
wszystkich produktów, wytwarzanych przez wielkie sieci telewizyjne. Zatrze się
podział na konsumentów i producentów. Ludzie, posługujący się interkomputerem
sami będą tworzyć i współtworzyć programy, porozumiewając się ze sobą
bezpośrednio, dostępni dla siebie w każdej chwili. Wizję nowej ery, określa się jako
świat rzeczywistości wirtualnej. Możemy tylko, obserwując przyśpieszenie, z jakim
dokonują się zmiany cywilizacyjne, sterowane rewolucją elektroniczno informatyczną stwierdzić, że z punktu widzenia techniki wszystko to jest już
właściwie teraz wydaje się bardzo prawdopodobne i że te zmiany cywilizacyjne pójdą
w tym kierunku. Czy nabiorą jeszcze większego przyśpieszenia, niż teraz? Era
„galaktyki Gutenberga” trwała kilka stuleci, era „globalnej wioski” trwa kilkadziesiąt
lat. Czy nastanie era telekomputera? Jak długo będzie trwała? A co będzie potem?
Wydaje się, że choć pytania te są ekscytujące, bo zawsze fascynują nas pytania o to
jaka będzie przyszłość, najważniejsze jest, byśmy byli świadomi, że zmierzamy ku
22
rzeczywistości, która nastąpi na pewno. Będzie to rzeczywistość, w której zobaczymy
i usłyszymy to, czego dotąd ucho ludzkie nie słyszało i oko ludzkie nie widziało.
Hermeneutyka musi wkroczyć w obszar masmediów i skupić się na pojęciach
medialnych, zacząć kreować, tłumaczyć fakty. Dzisiaj takie słowa jak śmierć,
cierpienia mają zupełnie inny wymiar. Gdy słyszymy w telewizyjnych
„Wiadomościach” o wielkich tragediach samochodowych, kolejowych czy
zamachach terrorystycznych prezenter podaje ilu zginęlo, ilu zostało rannych. Dla
zwykłego odborcy są to jednak jedynie puste liczby, za którymi niestety kryją się
cierpiący ludzie.
Programy i kanały publicystyczne odbierane są nie jako nośnik informacji, ale
jako „burzę mózgów”. Spotykają się w nich ludzie często róźnych poglądach zarówno
politycznych, społecznych, jak i religijnych. W takim wypadku rola prowadzącego
ogranicza się jedynie do podsycania ognia, prowadzenia do konfrontacji osób
biorących udział w dyskusji. W podobny sposób moźemy spojrzeć na tak popularne
dzisiaj reality show. Z dnia na dzień mnożą się programy typu „Big Brother”, „Bar”
czy „Dwa światy”. W pomieszczeniach zamykani są doprowolnie ludzie, których non
stop, dwadzieścia cztery godziny na dobę obserwują kamery każdy ich ruch. Bardzo
często w wypowiedzach tych ludzi słyszymy, iż zachowują się oni w sposób
naturalny. Naprawdę ich postępowanie jest sztuczne, gdyź są być może skrępowani
obecnością tychźe kamer albo też uzyskują polecia od reźysera programu, co mają
powiedzieć czy też zrobić. Tak np. wiele było wątpliwości co do tego czy ślub
Grzegorza i Izy z programu „Bar” nie był wyreżyserowany. Jest to bardzo
prawdopodobne, gdyż w mediach chodzi jedynie o nakręcanie koniunktury. Człowiek
rząda w telewizji rzeczywistości, a co otrzymuje? Ogląda on pięknie wyreżyserowany
show, który nie ma nic wspólnego z prawdą.
Dziś hermeneutyka została ogranoczona do interpretacji obrazów. A dlaczego?
„Era Gutenberga” powoli odchodzi, książka staje się zbędnym elementem życia
(Polak czyta średnio rocznie zaledwie jedną książkę!!!), zastępuje to telewizja
(obraz), reklama, gdzie zostaje nam podana już zinterpretowana informacja
(subiektywna, gdyż podana nam przez jedną, grupę osoób o określonych poglądach).
Ludzie rozumieją gesty, wyrazy twarzy nie zastanawiając się nad przyczynami, a jest
ona prosta – pieniądz.
Z mojej niefachowej perspektywy, przyczyny tego stanu rzeczy upatrywać
należy w zamęcie koncepcji, dotyczących drugiego człowieka, w atropologicznej
dziurze, w której zagubił się bliźni. Czy wobec konsumenta obowiązują jakieś
powinności? Czy istnieje zasada, źe klient ma zawsze rację? Ludzie często nie wierzą
w ważność wyznawanych ideałów więc mówią drugiemu: „Rób, jak uważasz, bo ja
nie wiem”. Czy nie podobnie dzieje się w kulturze? Czy twórcy nie mówią dzisiaj:
„Wybierajcie co chcecie, bo my nie wiemy co jest dobre”. Cały ten zamęt pojawił się
w chwili, kiedy stało się jasne, źe będziemy żyli w społeczeństwie wielkich liczb,
czyliw masie.
Internet jak narkotyk?
Ile nocy zdarzyło nam się zarwać, bo „zagadaliśmy się” na IRC? Ile razy nie
zdążyliśmy lub spóźniliśmy się na zajęcia, do pracy czy na spotkanie, bo znaleźliśmy
na jakimś serwerze coś, co koniecznie i natychmiast musieliśmy sobie ściągnąć?
Co mówi twoja rodzina, kiedy zabierasz swój obiad z kuchennego stołu i idziesz jeść
przed monitorem?
23
Z terminem uzależnienie najczęściej utożsamiane jest wprowadzanie do
organizmu substancji powodujących szkodliwe zmiany somatyczne bądź psychiczne.
Jednak uzależniającym czynnikiem mogą stać się także czynności. Wielu ludzi
uzależnionych jest od hazardu, oglądania telewizji czy komputera.
Technika komputerowa tak głęboko wdarła się do naszego życia, że praktycznie bez
tych maszyn współczesny człowiek nie byłby w stanie funkcjonować. Tysiące osób
spędzają całe godziny przed monitorami ponieważ na tym polega ich praca. Są jednak
ludzie, dla których nic poza tym się nie liczy. Problem pojawia się wtedy gdy w życiu
zanikają kontakty z żywymi ludźmi a pozostaje jedynie kontakt z obiektem.
Uzależnienie od INTERNETU jest specyficznym rodzajem uzależnienia od
komputera. „Globalna Pajęczyna” proponuje swoim użytkownikom bardzo bogatą
ofertę. Można błyskawicznie przesłać informację na dowolną odległość (e-mail),
można poznawać nowych ludzi lub porozmawiać ze znajomymi (ICQ, IRC), zrobić
zakupy nie ruszając się z domu oraz skorzystać z nieprzebranego bogactwa
wiadomości jakie znajduje się na tysiącach serwerów rozsianych po całym globie
(WWW) oraz wiele, wiele innych. Internet jest wykorzystywany do zdobywania
informacji, do pracy, do zabawy, a także do nawiązywania kontaktów i to już przez
najmłodszych obywateli świata. Od kilku lat także w Polsce Internet staje się coraz
bardziej dostępny w szkołach, w miejscach pracy, w kafejkach internetowych czy w
domach. Pojawiła się nowa szansa porozumiewania się ludzi, nawiązywania
kontaktów, nieporównywalna z żadną dotychczas znaną formą komunikacji.
Dopóki przebywanie w sieci ma obiektywną i uzasadnioną przyczynę to bez
względu na ilość spędzanego w niej czasu nie możemy mówić o uzależnieniu.
Problem pojawia się z chwilą utraty kontroli nad czasem i sposobem użytkowania
tego medium.
Kubey i Csikszentmihalyi mówią, że: „coraz większej liczbie ludzi życie w
cyberprzestrzeni wydaje się często ważniejsze, bardziej bezpośrednie i intensywne niż
życie realne. Zachowanie kontroli nad sposobem korzystania z mediów jest dziś
trudniejsze niż kiedykolwiek.”42
Osoba będąca siecioholikiem odczuwa silne pragnienie lub wręcz przymus
surfowania po oceanie informacji. Co więcej, ma upośledzoną zdolność kontroli nad
zachowaniem związanym ze swoim nałogiem. Oznacza to w praktyce, że nie panuje
nad jego rozpoczynaniem, kończeniem oraz poziomem „użycia”. Sieć jest
„przyjmowana” w dużych ilościach lub przez czas dłuższy niż zamierzony. Nasz
biedny nieszczęśnik trawiony jest uporczywym pragnieniem przyjmowania coraz
większych dawek informacji i jego wysiłki zmierzające do zmniejszenia lub
kontrolowania używania kończą się fiaskiem. Siecioholik jest silnie pochłonięty
tematyką związaną z jego uzależnieniem. Kiedy nie jest on-line to często o tym myśli
bądź mówi, czyta książki o sieci itp. Następuje istotna zmiana dotychczasowych
zamiłowań i zainteresowań. W dodatku istnieje poważne zagrożenie popadnięcia w
nałogi towarzyszące. Jeśli spędziliśmy w sieci całą noc a jeszcze choć trochę zależy
nam na pracy czy szkole to musimy wspomóc wyczerpany organizm. I tu zaczyna się
sięganie po środki pobudzające. Zaczyna się od kawy a kończy na jakiś paskudnych
wynalazkach.
A jakie są skutki takiego postępowania. Zacznę od fizycznych. Siecioholik
spędza mnóstwo czasu w pozycji siedzącej przed komputerem. Z pewnością trochę
pogorszy mu się wzrok. Ale nie tylko. Nie używane mięśnie zaczną z wolna słabnąć i
zanikać. Po jakimś czasie zaszwankuje kręgosłup, który nie będzie już w stanie
42
Kubey, R., Csikszentmihalyi, M. (2002). Telemania - nowy nałóg. Świat Nauki, 4
24
dźwigać ciężaru ciała na zwiotczałych mięśniach. I bez poważnej interwencji
specjalistów od rehabilitacji można będzie zapomnieć o wyjściu na spacer (ale po co
to komu, przecież w sieci jest fajniej). Czasem zmiany mogą być nieodwracalne. Nie
ma też czasu na racjonalne odżywianie. Jedzenie „na telefon” nie zapewni
zrównoważonej diety. A przecież jesteśmy w dużej mierze tym co jemy. I tutaj
wpędzamy się w błędne koło. Uciekamy w sieć, bo czujemy się niedowartościowani i
gorsi. Nałóg rujnuje nasze ciało (i umysł) więc jeszcze bardziej wycofujemy się z
relacji z „żywymi” ludźmi. A co z psychiką. Uzależnienie od Internetu nie różni się
od innych. Z postępującą głębokością nałogu coraz więcej uwagi poświęcone jest
sieci. W odstawkę idzie rodzina i przyjaciele. Dawne zainteresowania i aktywności
sprawiające przyjemność są wypierane na rzecz godzin spędzanych przed monitorem.
Redukcja zainteresowań w konsekwencji prowadzi do spadku wydolności
intelektualnej. Nic przyjemnego. Istota, która z siebie zrobił siecioholik staje się
odrzucana wszędzie poza siecią.
Internet ma wiele twarzy. Ftp, WWW, grupy dyskusyjne, bazy danych, gry,
IRC, e-mail itd. Czy każdy rodzaj usługi sieciowej jest równie niebezpieczny jeśli
chodzi o ryzyko popadnięcia w nałóg? Otóż nie. Najbardziej uzależniające są te
formy korzystania z sieci, które są substytutem kontaktów interpersonalnych. IRC,
wirtualne kawiarenki, ICQ to usługi, które gromadzą największą liczbę osób nie
mogących żyć bez sieci. I co ciekawe, siecioholicy spędzają na takim symulowanym
kontakcie z bliźnim więcej czasu niż ludzie obcujący ze sobą w tradycyjny sposób.
Świadczy to tylko o tym jak bardzo strach przed kontaktami interpersonalnymi
miesza się u nich z ogromnym głodem drugiego człowieka.
Kolejną usługą-pułapką są gry on-line. Moim prywatnym zdaniem jest to nie tyle typ
uzależnienia od sieci ale raczej od gier komputerowych. Przypuszczam, że gdyby nie
było możliwości grania przez sieć to najprawdopodobniej ludzie ci nie zapuszczaliby
się do Internetu. Spędzaliby tyle samo godzin grając z komputerem. Wyższością gier
w sieci jest tylko (a może aż) fakt, że jak na razie ludzie są lepsi od elektronicznych
przeciwników i gra z drugim człowiekiem jest bardziej pasjonująca.
Czy świat wirtualny jest nierzeczywisty? Nie, przecież nie jest tworem czyjejś
wyobraźni. Co dzień miliony osób przeżywa swoje życie w tym „nierzeczywistym”
świecie. Tam uczą się, rozmawiają, dyskutują, bawią, robią zakupy, szukają
informacji.
Już wynalezienie telefonu dało człowiekowi możliwość porozumiewania się na
odległość, teraz stał się on nieodzownym „gadżetem” niemal każdego człowieka. Tak
jak telefon jest jedną z form komunikacji, tak Internet jest jednym z rodzajów
komunikacji. Gdy nie możliwy jest kontakt twarzą w twarz Internet jest chyba
najlepszą i najszybszą metodą porozumiewania się.
Jako rzecz pozytywną można dostrzec również możliwość uczenia się
prowadzenia
rozmowy dla osób nieśmiałych, którym trudno przychodzi nawiązywanie znajomości
w rzeczywistym świecie. Tutaj nikt ich nie widzi, mogą uczyć się przezwyciężać
swoje słabości. Można się uczyć wyrażać swoje uczucia, co może być łatwiejsze, gdy
nikt nas nie widzi.
Na pewno zaletą jest również ponowny powrót do formy pisanej, poprzez emaile, czat, ICQ. W rozmowie internetowej mowa funkcjonuje jako pismo.
Nieodłącznie wiąże się jednak z tym fakt, iż w poczcie elektronocznej czy też w
sms’ach nie musimy używać formy literackiej. Piszemy bez jakiegokolwiek stylu,
uźywająć skrótów myślowych, określeń potocznych. Nasz zasób słów staje się ubogi,
25
ponieważ często zamist wyrazów używamy zastępczo omownych znaków I symboli
np.: ;) – z przymrużeniem oka,  - jestem uśmiechnięty…
Internet to nowa forma komunikacji, która wymaga „okiełznania” i ustalenia
zasad z jego korzystania. Wymagane jest dlatego wkroczenie hermeneutyki jako
nauki do tej sfery technologii i porozumiewania.
Od dawna poznajemy nowych znajomych, przyjaciół czy towarzysz życia w
szkole, w pracy, na dyskotece czy balu, przez znajomych, na ulicy, w tramwaju czy
sklepie i to specjalnie nie dziwi, także sieć dla wielu nadal wydaje się miejscem
niepewnym do nawiązywania kontaktów, chociaż coraz mniej dziwi. Ludzie coraz
częściej wybierają wirtualny sposób komunikacji. Może trzeba przyjąć fakt, że jest to
nieuchronne w dobie tak szybkiego rozwoju e-mediów, jaki obserwujemy od lat. Być
może niektóre znane od dawna miejsca zapoznawania znajomych, przyjaciół czy
towarzyszy życia będą powoli przechodzić do lamusa. Jeśli będzie to tylko
alternatywa dla innych sposobów komunikacji prawdopodobnie nie trzeba się
obawiać spłycenia kontaktów ludzkich. Warto przyjąć, że jest to nowy sposób
porozumiewania się ani zły ani dobry, po prostu inny, a na pewno szybki. Jeśli jednak
ograniczymy zaspokojenie potrzeb społecznych do kontaktów wirtualnych, może się
okazać, że prawdziwy dotyk stanie się tak silny, że będzie bolał.
Zresztą, na sam koniec należy dodać, iż w miejsce korzystania z Internetu, czy
telewizji można wpisać wiele innych czynności, które niektórym pochłaniają cały
wolny (i nie tylko) czas i stają się przyczyną wielu problemów. Czy mówimy o
uzależnieniu od wędkarstwa, sprzątania, podnoszenia swojej atrakcyjności fizycznej
czy innych ciekawych i pochłaniających zajęć? A przecież żyją pośród na osoby,
które całymi dniami wpatrują się w spławik na nieruchomej tafli wody; popadają w
panikę na widok niedomytego zlewu; wydają ostatnie pieniądze na rzadki egzemplarz
znaczka albo nie wychodzą z domu bez makijażu.
Szkic ku telewizyjnej filozofii czuwania
Charakterystyczna dla lat ostatnich "eksplozja informacyjna", kto wie, czy nie
groźniejsza od "eksplozji demograficznej" i "energetycznej", odznacza się nie tylko
umasowieniem środków przekazu, ale i ich uintensywnieniem, działaniem szokowym,
atakującym coraz bardziej bezwzględnie odbiorcy. Obrazowe stereotypy, konwencje,
symbole otaczają nas zewsząd, napierają, informują i zwodzą, zachęcają i
przestrzegają.
Źyjemy w czasach "inwazji informacyjnej" opartej na wymiarze wizualnym,
audiosferze, a wraz z nią audiowizualności. Co dzień rośnie znaczenie przekazów
wizualnych w życiu współczesnego człowieka: płyty kompaktowe, magnetowidy,
kasety wideo, telewizja satelitarna, kamery cyfrowe, komputery, Internet, systemy
DVD...
26
Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że na współczesną kulturę, czy, szerzej rzecz
ujmując, na współczesną cywilizację w zasadniczy sposób wpływa dynamicznie
rozwijająca się technologia ruchomego obrazu, a wraz z nią kultura audiowizualna,
zorientowana przede wszystkim na komunikowanie się, kultura w coraz większym
stopniu uniwersalna, masowa. Błyskawiczny rozwój rozmaitych form jej przekazu,
powszechność dostępu do telewizji, wideo, telewizji satelitarnej, kina nowej
generacji, rosnąca powszechność dostępu do Internetu w sposób znaczący i zarazem
nieodwracalny zmieniają oblicze kultury naszych czasów.
„W esejach z lat czterdziestych największe zagrożenie dla człowieka współczesnego
stanowi nie technika jako typ działania, lecz to, z czego ona wyrasta i co stanowi jej
istotę. Technika jest poprzez swą istotę udziałem w dziejach bycia, którego prawda
pozostaje w zapomnieniu. Z drugiej strony jednak [...] wtrąca człowieka w
niebezpieczeństwo porzucenia jego wolnej istoty, właśnie w tym ostatecznym
niebezpieczeństwie ujawnia najwnętrzniejsza, niezniszczalna przynależność
człowieka w Przyzwalające. Inaczej mówiąc, dostrzeżenie istoty techniki ukazuje
samego człowieka jako tego którego potrzeba dla ochrony istoty prawdy wskazuje na
szansę, że zagrożenia, jakie niesie technika, wskażą ponownie drogę ku bardziej
pierwotnym sposobom odkrywania.”43
Dla pokolenia urodzonego w Polsce w latach pięćdziesiątych literatura była,
wprawdzie nie jedynym, ale wyjątkowym ze względu na swą pozycję, źródłem
inicjacji kulturalnej. W następnych pokoleniach sprawa bardzo się skomplikowała.
Literatura zaczęła ustępować miejsca środkom audiowizualnym, które mogą być
także źródłem przekazu treści literackich. Mówiąc najprościej - obecność
"dźwięczącego słowa" i ruchomego obrazu zmieniła i wzbogaciła nasze
doświadczenia percepcyjne, zmieniła sposób artykulacji świata i przeobraziła kulturę
werbalną w kulturę audiowizualną. Kultura audiowizualna z kolei tworzy zupełnie
nową jakość, oznacza nowe wyzwania i odsłania zupełnie nowe problemy przed
badaczem kultury, literaturoznawcą, psychologiem, socjologiem, historykiem,
prawnikiem, językoznawcą... Nigdy dotychczas kamera telewizyjna czy filmowa nie
wkraczała tak głęboko w intymną sferę życia człowieka. Nigdy dotąd język potoczny
nie wchłaniał takiej ilości nowotworów językowych, gadżetowych wyrażeń i zwrotów
frazeologicznych pochodzących z reklamy telewizyjnej czy reality show. Nigdy dotąd
przemoc nie dominowała w takim stopniu nad ekranowym wizerunkiem świata.
Nie ulega więc wątpliwości, że skutków tej najnowszej (szczególnie agresywnej w
ostatniej dekadzie) inwazji kultury audiowizualnej nie może ignorować ani
psycholog, ani socjolog, historyk, pedagog czy polonista. Czy tego chcemy, czy nie,
ekspansja "dźwięczącego obrazu" w istotny sposób wpływa na charakter
współczesnej humanistyki, a wpisana w nasze życie codzienne audiowizualność
kultury - traktowana jako jej pierwszorzędnie ważny wyznacznik - sprawia, że coraz
bardziej potrzebne są badania i poszukiwania o charakterze intermedialnym i
interdyscyplinarnym.
Główną cechą nowych mediów - która odróżnia je od tradycyjnego słowa i
obrazu - jest ich immanentny związek z techniką, to że powstają przy współdziałaniu
człowieka z maszyną. A jest tak nie tylko wtedy, gdy chodzi o powielanie gotowego
już przekazu czy też o jego rozpowszechnienie, jak było już w przypadku druku.
Tutaj maszyna niezbędna jest przede wszystkim do powstania przekazu. Taką
pierwszą maszyną był aparat fotograficzny (1839), uznany przez zdecydowaną
43
Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991
27
większość ówczesnych myślicieli za wynalazek zagrażający uznanej tradycji. Od
początku został okrzyknięty mechanizmem eliminującym człowieka z procesu
twórczego, narzucającym mu własne reguły i podporządkowującym go sobie.
Maszyna dyktuje swoje warunki, wymusza określone przez siebie postępowanie,
uzależnia człowieka. O ile pędzel, pióro czy flet są narzędziami, nad którymi
człowiek panuje i potrafi je sobie podporządkować, o tyle wszelkie technologie
mechaniczne czy elektroniczne zdobywają nad ludźmi władzę.
Szczególna rola, jaka przypadła do spełnienia technice fotografii, polega również na
tym, że jako pierwsza z całej serii nowych mediów zaczęła być postrzegana w
kontekście sztuki. Wprawdzie wygląda na to, że proces emancypacji fotografii
początkowo podporządkowanej wszechwładnemu malarstwu trwa nadal, niemniej
można mówić o znaczących sukcesach techniki, której dziś już niewielu odmówi
pierwiastka artystycznego.
Co ciekawe, kluczowa rola fotografii nie uległa wyczerpaniu wraz z wytracaniem
impetu przez analogowe środki przekazu i wraz z pojawieniem się pierwszych
zwiastunów rewolucji informatycznej medium rejestrujące obraz rzeczywistości tym
razem na sposób cyfrowy, nie analogowy, zdaje się przeżywać drugą młodość.
Fotografia odgrywa niebagatelną rolę w rozwoju środków przekazu i dokonującej się
z ich udziałem zmianie kulturowej. Ta technika reprodukcji rzeczywistości jako
pierwsza ustaliła relację władzy między bezduszną maszyną a człowiekiem
starającym się dać wyraz swoim jednostkowym doświadczeniom.
Dziś, kiedy cały świat wartości w kulturze uległ przynajmniej zawirowaniu w
obszarze tzw. „kultury wysokiej” nastąpił wyraźny impas. Mówiąc topornie
wszystkie uformowane dyscypliny sztuki w przeciągu ostatnich lat kilkunastu (czy
może kilkudziesięciu) doszły do stanu wyczerpania. Czy warto przytaczać przykłady
na to, że powieść już się nie rozwija tylko po prostu powtarza, że poezja tak
zdziwaczała, że – poza nielicznymi wyjątkami – nikt z dobrej woli jej nie czyta?
Czytają i piszą o niej dla chleba ci, którzy wybrali taki zawód.
Jak świat światem, przyjęto opłakiwać minioną świetność sztuki oraz
pomstować na upadek obyczajów i postępujące barbarzyństwo. Przypuszczam, że
takie głosy towarzyszyły ginącej sztuce iluminowania rękopisów, kiedy technologia
Gutenberga pozwoliła tłoczyć książki szybko, tanio i bez emocjonalnego
zaangażowania. Dziś zaś przychodzi opłakiwać książkę. Przypomnę przez przekorę,
ile głupstw zdołano rozpowszechnić dzięki wynalazkowi druku i w jak niewielkiej
proporcji pozostają dzieła wartościowe.. Podobnie można dzisiaj spostrzec, że
inwazja technik audiowizualnych sprzyja zarówno powstawaniu arcydzieł, jak i
głupkowatych
seriali.
I tu znów drobne spostrzeżenie. Do dziś w europejskim systemie nauczania króluje
literatura. Poświęcamy jej wiele godzin, od szkoły podstawowej do liceum, a wiemy,
że w życiu dorosłym ogromna większość społeczeństwa nie przeczyta więcej żadnej
książki. Nie mam wątpliwości, że historyczny dorobek literatury zasługuje na naukę
w szkole, ale pomyślmy, że jedynym żywym i powszechnym językiem współczesnej
komunikacji masowej jest język audiowizualny, który nie wszedł do tej pory do
szkoły. W rezultacie czy odbiorca telewizji jest zwykłym analfabetą?
Przykro mi mnożyć przykłady na dowód, że to wszystko, co do niedawna było
wykwitem dojrzałych dyscyplin sztuki, na naszych oczach jałowieje. Trzeba
zauważyć, źe w naszym źyciu zaczyna odgrywać nowa moda – świat hamburgerów,
Coca Coli, MTV, seriali, filmów grozy, bezmyślnych okrucieństw.
Tak zwana „kultura wysoka” jest pozorem, gdyż w swojej masie stała się
nagle pisana niezrozumiałym językiem. W swoich największych dokonaniach
28
potrafiła zawrzeć niebosiężne wzloty ducha, ale dziś przestała się odnawiać – nowe
dzieła, przyrządzone według tej samej receptury, są już pozbawione siły. Czy to
koniec? Czy raczej „nihil novi sub sole” – przecież wszystkie style wyczerpały się
kiedyś. Wszystkie dyscypliny obumierały i odżywały – istota poezji, muzyki, teatru
czy plastyki pozostaje niezmieniona nawet wtedy, gdy zmieniają się okoliczności.
Myślę, że w tak przez nas pogardzanej kulturze masowej są wartości analogiczne do
tych, których szukamy na próżno w skostniałych formach wyższej sztuki. „E.T.” czy
„Park Jurajski” mówią w języku nowych mitów coś, co można porównać do dzieł
wyższej kultury – tyle, że w wersji popularnej wartości są jakby rozwodnione – często
pełne nieczystych domieszek. W filmach grozy znajdziemy metafizyczne tęsknoty i
obawy, programy o przemocy często dotykają najgłębszych egzystencjalnych lęków
prostego odbiorcy, w rockowej piosence żyje jakaś poezja.
W opakowaniu towaru, na okładkach żurnali, czy w reklamówkach telewizyjnych
znajduje się plastyka naprawdę żywa, choć niewątpliwie bardzo prosta...
Przed nastaniem kultury audiowizualnej marzenia znajdujące się w każdym
z nas, były naszą indywidualną, prywatną sprawą, czyniły z nas jednostkowe
przypadki. Z całą mocą podkreślał ten indywidualizm Bergson, wskazując na Ja
głębokie jako jego źródło. Natomiast w kulturze audiowizualnej fantazmaty tworzą
z nas wspólnotę. Nie chodzi tutaj o to, że w ramach życia społecznego następuje
stereotypizacja fantazmatów czy standaryzacja marzeń. Ten proces towarzyszył
kulturze od jej zarania. Pisał o nim Bergson, kiedy analizował cechy Ja
powierzchniowego. Współcześnie kultura audiowizualna przy pomocy ekranów
i dzięki ich rozpowszechnieniu (w życiu prywatnym i zawodowym) całkowicie
ujednolica fantazmaty i marzenia.
Ekran, odbijając rzeczywistość nie sprzed oczu widza, separuje go od obecności
i realnej rzeczywistości. W zamian podsuwa widzowi symulację obecności, która
pochłania go, działa na jego nieświadomość i ciało. Nie pozwalając na dystans
podmiotu uniemożliwia mu racjonalny namysł, samodzielną ocenę. W konsekwencji
pojawia się rzeczywistość jako fikcja, podsuwanie fikcji (a więc mitologii, ideologii,
propagandy) jako rzeczywistości do zaakceptowania. W tym kryje się masowość
kultury audiowizualnej.
Cała kultura audiowizualna znalazła się dziś w nowej sytuacji, zarówno
technologicznej, jak i antropologicznej. Można ją określić mianem syndromu
"pomiędzy", a więc próbować opisać na przykład za pomocą kategorii interfejsu miejsca przecięcia analogowości z cyfrowością, fotochemii z elektroniką, kultury
ekranu z kulturą monitora. Tzn. kultury opartej na informacji "naturalnej", czyli
takiej, która odbija energię ze świata rzeczywistego, wedle fortunnego określenia
Paula Levinsona, z kulturą kodowaną za pomocą abstrakcji, czyli liczb. Można
powiedzieć, iż jej zasadniczym wątkiem są przemiany zachodzące w sposobach
reprezentowania świata przez maszyny widzenia, jak i w samych tych maszynach, na
drodze od analogowej reprezentacji do cyfrowej kalkulacji - od analogowego kina do
światów wirtualnych i Internetu. To "pomiędzy" mediami znaczy bowiem także, iż
nieustannie ewoluuje ontologia współczesnej ikonosfery: od obrazu pojmowanego
jako „odcisk rzeczywistości”, do matrycy cyfrowej, od fotochemii do
matematycznych opozycji binarnych, które nie przechowują już „śladów wydarzeń”,
ale znaki cyfr, od bycia do pozoru.
29
Zakończenie
Reasumując wszystkie rozważania zawarte w tejże pracy należy stwierdzić, iż
nawet tak pobieżnie przedstawiony tu zarys problemu jednoznacznie wskazuje na to,
że w procesie kształcenia współczesnego człowieka szczególny nacisk położony
zostanie nie tylko na rozwijanie wiedzy ogólnej (takiej jak matematyka, sztuka,
humanistyka...), ale również wiedzy o filmie, telewizji i kulturze medialnej.
Wszechstronne przygotowanie filologiczne studenta, poparte jego wiedzą na temat
literatury, języka i kultury polskiej oraz znajomością rozmaitych dziedzin sztuki i
kultury artystycznej, umożliwi mu po ukończeniu studiów swobodną adaptację do
wymogów stawianych pracownikom współczesnych mediów.
Rodzaj zdobytego w trakcie studiów wykształcenia otwiera przed absolwentem
szansę wykonywania rozmaitych zajęć: od profesji filmowych (takich jak animator
kultury filmowej, krytyk filmowy, scenarzysta, konsultant literacki, dialogista,
pracownik dystrybucji filmowej
i in.), poprzez telewizyjne (reporter, redaktor, prezenter, doradca programowy,
komentator, krytyk telewizyjny, lektor), reklamowe (pracownik agencji reklamowej,
copywriter, twórca scenopisów obrazkowych, scenarzysta przekazów reklamowych),
rzecznika do spraw kontaktu z mediami, specjalistę w dziedzinie public relations, aż
do grupy zawodów przydatnych w działalności nowoczesnych firm (projektant
wizerunków medialnych, redaktor informacji wizualnych i audiowizualnych).
Możliwości są więc ogromne.
„Jeśli zadaniem hermeneutyki ma być pokonywanie duchowego dystansu
między ludźmi albo między epokami historycznymi, to doświadczenie sztuki wydaje
się odległe od jej dziedziny.”44
Zadajmy sobie pytanie: Czy to koniec ery Gutenberga? To wielkie koncerny
medialne głoszą ten koniec, zainteresowane tworzeniem koniunktury na towar, jaki
mają do sprzedania. Słyszymy więc“ Książki są nieważne”, “Słowo drukowane jesy
przeżytkiem”. Hasła te mają napędzać nowym mediom klientelę.
Wieszczenie końca epoki Gutenberga związane jest z myśleniem, iż kultura
audiowizualna całkowicie zastąpi kulturę słowa drukowanego. Otóż w historii
ludzkości nie jest znane zjawisko, aby jakaś inna forma kultury wyeliminowała drugą.
Jej koniec ogłaszano już wiele razy. Słyszeliśmy, że pojawienie się radia zlikwiduje
druk, potem, źe kino zniszczy literaturę itd. Przecieź kultura jest bardzo pojemna I
mieści w sobie przeróżne formy, które nie muszą wcale jedna grugiej usuwać, na
odwrót – one mogą się wzajemnie wzbogacać.
"Jest zawsze pewna miara, jest wszędzie granica, która słuszności ramy
wyraźnie wyznacza" ("Est modus in rebus, sunt certi denique fines quos ultra citraque
nequit consistere rectum").
Hermeneutyka jest czynnikiem nizbędnym w mediach jak i w życiu
codziennym. Żyjemy w świecie pełnym symboli, alegorii, metafor I nie zawsze są one
dla nas zrozumiałe.
Człowiek żąda prostej rozrywki, nie potrafii już zrozumieć tak wielkich dzieł
jak Pendereckiego, woli raczej posłuchać muzyki tworzonej przez Beatles’ów.
I tutaj pojawia się kwestia interpretacji sztuki współczesnej jako „sztuka dla sztuki”.
Większość powstających utworów jest trudna i przeznaczona głównie dla uczonych
poszczególnych dzidzin nauki. Mało kto z dobrej woli sięga dzisiaj po fachową
44
H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979
30
lekturę. Raczej ograniczamy się do czasopism, magazynów, gazet, które podają nam
prostą, zinterpretowaną informację. Ale nie jest to niestety tekst literacki.
„Hermeneutyka kryje swoiste „koło”. Autor wyraża je następująco: „Trzeba
rozumieć, by wierzyć, ale trzeba też wierzyć, aby rozumieć”. Bo „nigdy ten, kto
interpretuje, nie zbliży się do tego, co mówi tekst, jeżeli nie będzie żył w aurze
interpretowanego tekstu” Dźwięczą tu echa postawy Pascala. Sprawa jest o
najwyższym znaczeniu. Istota leży w tym, że nieodzownym składnikiem rozumienia
tekstu jest... egzystencjalna decyzja, przez którą hermeneuta czyni jego treść swoją
własnością. Jednakże decyzja ta jest ze swej strony niemożliwa bez jakiegoś uprzedniego rozumienia.
Co to ostatecznie znaczy?
Znaczy to, że hermeneuta, prowadząc interpretację ryzykuje sobą, własnym życiem,
istnieniem. Może on się bowiem stać tej interpretacji zarówno owocem, jak ofiarą.
Oto dlaczego z tak bezwzględnym autentyzmem musi on podejmować swoje
pytania.”45
Hermeneutyka winna być wykorzystywana w egzegezie teologicznej. Dzieje się tak,
jednak nie zawsze jest ona stosowana w właściwy sposób. Często w takich
wypadkach spotykamy się z nadinterpretacją tekstu lub też wogóle nie rozumiemy
tego co czytamy i bierzemy świat przedstawiony w sposob dosłowny. Jest to
powodem powstawania wielu odłamów religijnych, a najczęściej sekt, które są
wielkim zagrożeniem. A dlaczego tak się dzieje? Otóź wynika to z braku
podstawowej umiejętności, nazwałbym to „czytaniem między wersami”. Chrystus
będąc na ziemi
nauczał, ale czynił to w sposób obrazkowy opowiadając
przypowieści. Człowiek posiada bowiem bardzo ogranoczoną zdolonośc pojmowania,
a że Objawienie nie jest rzeczą prostą do zrozumienia, dlatego w jakiś sposób musiał
przemówić do ludu. I tak np. przypowieści o siewcy nie można trktować dosłwnie,
gdyż ziarno- Słowo Boże, siewca – Bóg, a różnego rodzaju glaba, to ludzie o różnych
charakterach. Gdyby nie interpretować tej przypowieści, to okazałoby się, źe jest to
bardzo dobry poradnik dla rolników. Całe Pismo Święte jest jedną wielką metaforą!
Powstaje coraz więcej słów i zwrotów, co zawdzięczamy rozwijającej się
technice. To właśnie rozwój technologii komputerowej, a zwłaszcza internetu
przyczynił się do tworzenia niecodziennych połączeń wyrazowychi nieoczekiwanych
znaczeń. Połączenie rzeczownuka „strona” z przymiotnikiem „domowa” nie
występowało jeszcze do niedawna w języku polskim. „Strony domowe” tylko w
pewnym stopniu mogłyby się kojarzyć ze stronami rodzinnymi, ojczystymi, ale nie o
to tu przecież chodzi. Stoimy przed wielkim problemem, gdyż nie sposób, aby ludzki
rozum wszystkie je potrafił wchłonąć. Trudno dziś być zarazem tak jak np. Mikołaj
Kopernik astronomem, lekarzem, wynalazcom...
A co z telewizją? Ma ona ogromny wpływ szcególnie młodych ludzi,
kształtując ich poglądy. Dziś tworzymy sobie swoistą świecką religię, która
kierowana jest postępem. Idola nie szukamy już pośród wspaniałych pisarzy,
sportowców, świętych, muzyków, ale zaczynamy ubóstwiać prazenterów
telewizyjnych, dyktatorów mody...
Źyjemy w świecie, w którym wszystkiego jest coraz więcej. Przede wszystkim
jest więcej ludzi, jest więcej dobra i zla, więcej samochodów i telewizorów, technik i
narzędzi, więcej pól myślenia, więcej biedy i bogactwa. Świat nie kurczu się, ale
rozrasta i okazuje się, że może wchłonąć w siebie wszystko. Coraz więcej rzeczy
współistnieje z sobą, coraz więcej zjawisk i wydarzeń zachodzi w tym świecie.
45
Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982
31
Niestety źyjemy też w świecie pogłębiających się różnic cywilizacyjnych i
społecznych.
Na planecie, która wciąż jest planetą Gutenberga nie ma ośrodka myśli
funkcjonującego poza nią. Nie mamy też wielu oznak na to, że kończy się czas
wynalazku Johannesa Gutenberga. Odwrotnie, jak wiadomo, liczba książek na
świecie rośnie, wydawnictw i księgarń przybywa, kryzysy, taj jak w każdej
dziedzinie są okresowe. Wszystko wprawdzie się przekształca, wszystko ulega
zmianom, ale zmiana nie musi oznaczać likwidacji. A książki nic nie może zastąpić!
Bibliografia:
32
1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
Biblia Tysiąclecia
Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982
H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979
Włodzimierz Lorenc „W poszukiwaniu filozofii humanistycznej” Warszawa
1998
Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991
Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp
Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994.
DE, 11
EF, 11
Kubey, R., Csikszentmihalyi, M. (2002). Telemania - nowy nałóg. Świat
Nauki, 4
33
Download