Liceum Ogólnokształcące im. Mieszka I w Zawadzkiem Czy w dobie kultury audiowizualnej hermeneutyka ma przed sobą przyszłość? Pracę przygotował: Andrzej Ochman Praca przygotowana pod kierunkiem Zdzisława Źuchowskiego Zawadzkie 2003 Spis treści: Wstęp 1. Co to jest hermeneutyka? Na jakim polu działa? 2. „Na początku było słowo” 3. O tym bez czego żyć nie można (?) 3a. Wczoraj, dzisiaj...jutro (?) telewizji 3b. Internet jak narkotyk? 4. Szkic ku telewizyjnej filozofii czuwania Zakończenie Wstęp 2 Jedną z bardzo ciekawych nauk, która pojawiła się w naszych czasach, jest hermeneutyka. Warto pomyśleć tutaj o pracach przygotowujących teren, dokonanych przez znanych filozofów tej miary co Martin Heidegger, Paul Ricoeur i Georg Gadamer. W niniejszej pracy temat: „Czy w dobie kultury audiowizualnej hermeneutyka ma przed sobą przyszłość?” chciałbym rozwinąć opierając się o kilka rozdziałów. Ale jak to będzie wyglądało w praktyce? Otóż, rozpocznę od wyjaśnienia czym zajmuje się hermeneutyka I gdzie moźemy spotkać sie z nią w codziennym źyciu ( problem tenbędę się starał rozwijać przez całą moją pracę). Następnie postaram się dojść prawdy o gałęzi hermeneutyki, która jako pierwsza zainteresowała się tym kierunkiem filozoficznym. Będzie to egzegeza biblijna. Kolejne zaś dwa rozdziały poświęciłem najbardziej chyba rozpowszechnionym w dzisiejszym świecie technologiom, z którymi niewątpliwie mogą wiązać się uzaleźnienia. Chodzi tu przede wszystkim o kulturę masową (telewizja, internet, komputer…). Natomiast w samym zakończeniu dokonam podumaowania mych rozwań, na podstawie których spróbuję odpowiedzieć na pytanie zawarte w temacie. „Problematyka hermeneutyczna pojawia się wszędzie tam, gdzie staje przed nami zadanie interpretacji mniej lub bardziej wieloznaczącego tekstu. Tekstem do interpretacji może być to, co nosi jakiś „polifoniczny” sens, a zatem: słowo, głoszone przez ludzi poglądy, postępowanie człowieka w jakiejś sytuacji, wiara religijna, filozofia, czy nawet marzenie senne lub na wpół świadome czynności omyłkowe. Hermeneutyka jest teorią poznania tekstu, którego znaczenie jest pod jakimś względem ukryte. Jej podstawowym zamiarem jest uchwycenie tezo, co tekst naprawdę mówi i o czym naprawdę mówi.”1 Chciałbym wytłumaczyć się jeszcze z powodów, dla których zająłem się tym tematem pisząc o hermeneutyce. Podejmując tą kwestię chciałem dać wyraz tym zagadnieniom, które intrygują mnie w najwyższym stopniu; a temat ten – tak pojemny – zawiera przecież w sobie problematykę wzajemnych relacji pomiędzy hermeneutyką a filozofią nauki, religią chrześcijańską a masmediami, tradycja (książka) a kulturą audiowizualną (komputer, telewizja...). Teorię lub umiejętność interpretacji nazywano niekiedy w czasach Odrodzenia ars interpretandi, zwyciężył jednak jej grecki odpowiednik „hermeneutyka”. Jestem tylko młodym człowiekiem, dlatego zestawienia niektórych autorów lub problemów mogą wydać się czasem niefachowe, zbyt chaotyczne i nie zawsze bezpieczne. Mam świadomość, jak wiele zawdzięczam intuicjom interpretacyjnym subiektywną mądrość. Jednocześnie daleki jestem od ograniczania się jakimś konkretnym systemem. Taka postawa, nazywana przez Bergsona „nomadyzmem pojęciowym” przypomina raczej dryfowanie niż dążenie w jakimś określonym celu. Wierzę jednak, że gwarantuje to głębsze doświadczanie świata. Porozumienie człowieka z człowiekiem jest jak wspólny taniec. Gra muzyka, jej rytm zapada w głąb świadomości, przenika w ciało i przejawia się wspólnym, harmonijnym ruchem. Tańczyć to przemieniać muzykę w ruch. Aby porozumieć się z drugim człowiekiem w tańcu, nie potrzeba słów, wystarczy „otworzyć się” na muzykę, nasycić nią i otworzyć na tego, w którym muzyka dokonuje podobnej przemiany. Kto tańczy, nie potrzebuje mówić 1 Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982 3 o tańcu. Podobnie, kto żyje „w porozumieniu”, nie ma potrzeby o tym rozprawiać. Porozumienie staje się problemem, gdy ulega zakłóceniu. Porozumienie to jądro wspólnego uczestnictwa w jednej i tej samej sferze wartości. Hermeneutyka uczy, że przeciwstawiane sobie subiektywności dochodzą do porozumienia dzięki wspólnemu „horyzontowi rozumienia”. Porozumienie zakłada „zmieszanie horyzontów” - mojego i twojego. Oznacza to stałą możliwość wymiany „punktów widzenia” na sprawy tego świata. Ja mogę spojrzeć na świat z twojego punktu widzenia, dzięki czemu świat stanie się naszym wspólnym światem - światem zobiektywizowanym. „Obiektywne” jest to, co jest takie jakie jest, nie tylko dla mnie i nie tylko dla ciebie, ale także dla nas. Świat obiektywny nie oznacza jednak świata „absolutnego” - takiego, „jakim naprawdę jest”. Do tego świata możemy się jedynie przybliżać.Platon rozumiał to chyba najlepiej. „Rzeczywiste mówienie jest jednak czymś więcej niż wyborem środków do osiągnięcia określonych celów komunikacyjnych. Żyjemy w języku, który opanowujemy, to znaczy: to, co chciałoby się zakomunikować nie jest znane inaczej niż w językowej postaci”2 Mając do czynienia z dziełem otwartym odbiorca wie, że mieści ono w sobie wiele znaczeń, które powinien odkryć. Zgodnie ze swoim nastawieniem wewnętrznym, może on wybrać taką interpretację, która mu najbardziej odpowiada. W starożytności i średniowieczu owa swoboda nie oznacza jeszcze nieskończonych możliwości w odczytaniu dzieła. Jest tylko pewną liczbą rozwiązań z góry określonych, poza które nie można wychodzić. Dopiero barok stanowił ilustrację otwartego charakteru sztuki w nowoczesnym znaczeniu tego słowa. Był on negacją owej statycznej i jasnej formy renesansu, odejściem od przestrzeni zorganizowanej wokół osi centralnej, wyznaczonej przez linie symetryczne i zbiegające się koncentrycznie, sugerujące odbiorcy trwałość bytu. Forma baroku była dynamiczna, tworzona przez grę pełni i pustki, światła i cienia, krzyżowanie planów, ruch. Zmuszało to do oglądania dzieła w coraz to inny sposób, z innego punktu widzenia. Człowiek po raz pierwszy wyzwolił się z uświęconych na wieki kanonów zagwarantowanych niezmiennością bytu i ładem kosmosu. Nie szukał już w dziele oczywistego i łatwego piękna, ale zobaczył w nim tajemnicę godną zgłębienia. Proces interpretacji otwartej opisał interesująco Husserl. Stwierdził on, że każdy stan świadomości posiada własny horyzont, który zmienia się odpowiednio do zmiany jego związków z innymi stanami świadomości i w miarę upływania faz własnego rozwoju. Na przykład w procesie każdej zewnętrznej percepcji te strony przedmiotu, które są naprawdę percypowane, odsyłają do stron jeszcze nie percypowanych, a jedynie antycypowanych - jakby oczekiwanych, nawet jeszcze nie w intuicji - jako aspekty, które mają się pojawić w percepcji. Jest to rodzaj stałego rozszerzenia (protensji), które w każdej nowej fazie percepcji nabiera odmiennego znaczenia. Ponadto horyzonty percepcji wskazują na inne jeszcze możliwości, jakie otworzyłyby się przed nami, gdybyśmy pokierowali inaczej odbywającym się procesem percepcji, gdybyśmy na przykład spojrzeli inaczej niż przed chwilą, robiąc krok naprzód lub w bok. Husserl traktuje więc przedmiot jako formę skończoną, dającą się zindywidualizować, a jednak otwartą. Pisze dalej, że nie możemy na przykład określić tych stron sześcianu, których w danej chwili nie widzimy, a jednak percypujemy go 2 H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979 4 jako sześcian, wespół z jego barwami, kształtem itd., zanim jeszcze inne jego cechy staną się dla nas widoczne, przy czym każde określenie, które go charakteryzuje, jest zawsze otwarte na inne cechy, które aktualnie pozostają nieokreślone. To pozostawianie bez określenia pewnych cech - zanim zostaną one ujęte w percepcji, co zresztą może nigdy nie nastąpić - stanowi element konstytutywny samej świadomości percepcyjnej, czyli jest tym, co tworzy horyzont." Wnioskujemy stąd, że ta wieloznaczność nie jest niedoskonałością świadomości czy egzystencji, ale jest jej definicją. Podejście barokowe, do którego opis Husserla idealnie pasuje, było odmienne nie tylko od statycznego podejścia renesansowego, ale też od tego, które wszechobecne było we wspomnianym już średniowieczu, z jego koncepcją wszechświata jako raz na zawsze ustalonego hierarchicznie porządku. Struktura monocentryczna, perspektywa linearna, oto jak przekładano na język sztuki światopogląd współczesnych i stan wiedzy. Dla ilustracji można tu wskazać obraz przedstawiający Chrystusa na Majestacie z Biblii Karola Łysego. Chrystus jest postacią największą, Ewangeliści trochę mniejsi, prorocy jeszcze mniejsi a symbole jeszcze mniejsze. Chrystus siedzi w samym środku, frontalnie, Ewangeliści uzupełniają narożniki, a prorocy są przedstawieni tylko jako popiersia umieszczone w lukach pomiędzy Ewangelistami. Jakże typowe dla średniowiecza. Autor obrazu tak go skonstruował, że nie mamy wątpliwości, kto na nim jest najważniejszy i jak dzieło należy tłumaczyć. „Hermeneutyka wkracza (...) tam tylko, gdzie zakłócony został proces porozumiewania między ludźmi i porozumienia z samym sobą”3 Czy człowiekowi dzisiaj potrzebna jest hermeneutyka? Czy w świecie globalizacji, rozwoju informatycznego przekazu człowiek może czuć się zagubiony? Posród tak ogromnej masy informacji stoimy przed problemem ich interpretacji, ale czy jesteśmy wstanie zrobić to dobrze? Staliśmy się ludżmi, którzy nie potrafią, a może nie chcą, zrozumieć tego co się czyta, mówi, słucha… Bardzo często stajemy się ofiarami nadinterpretacji lub dosłownej interpretacji tekstu, co staje się przyczyną powstawania mnóstwa sekt. Satliśmy się wygodni, albowiem cała treść informacji w dzisiejszym świecie opiera się na krótkich hasłach reklamowych, piśmie obrazkowym I do większości z nas tylko taki sposób przemawia. Na jakim polu powinna zatem działać hermeneutyka I w jaki sposób powiina ingerować w nasze codzienne źycie? Na te oraz wiele innych pytań postaram się odpowiedzieć w trakcie moich rozwaźań. Co to jest hermeneutyka? Na jakim polu działa? 3 H.G. Gadamer „Rozum, sowo, dzieje” Warszawa 1979 5 „0 ile w pierwszym z wyróżnionych sensów hermeneutyka zajmowała się mniej lub bardziej ogólnymi zagadnieniami interpretacji, o tyle jako hermeneutyka filozoficzna ukazuje ważność wymiaru hermeneutycznego dla całego naszego rozumienia świata we wszystkich formach tegoż rozumienia. Opisuje nie tyle to, co dzieje się niekiedy, lecz coś, co stałe ma miejsce w toku naszej praktyki. Z kolei filozofia hermeneutyczna jest określeniem filozofii, która w całości rozumie się jako hermeneutyczna, co stanowi świadectwo rozszerzenia dawniejszej hermeneutyki.”4 Trzeba tu sięgnąć do historii hermeneutyki. Hermeneutyka w tradycyjnym rozumieniu jest metodą objaśniania, tłumaczenia tekstów, które są symbolicznym przekazem „myśli” Boga, tzw. hermeneutyka teologiczna. Tłumaczono, i czyni się to po dzień dzisiejszy w kulturze europejskiej, przede wszystkim Biblię i Nowy Testament. Interpretacji poddawano też dzieła literackie, przestrzenne dzieła sztuk plastycznych, ale też ustawy prawne. Z biegiem czasu wszystko, co jako „trwale zarejestrowany wyraz ludzkiej egzystencji” niemożliwe było do jednoznacznego zrozumienia, co było uwarunkowane czasem historycznym i wewnątrzkulturowymi powiązaniami danej epoki. W treści „tekstu”, który można było czytać, znalazło się też ludzkie życie jako takie, ludzkie gesty, zachowania, obyczaje, sytuacje. W tym również sytuacje wychowawcze. Każda z nich zanurzona w konkretnym czasie historyczno-kulturowym, wpisana w konkretne życiorysy jest możliwa do odczytania tylko w ich horyzoncie. W ich horyzoncie odsłaniany jest jej sens lub bezsens. Zarazem jednak żadne odczytanie nie jest ostateczne, lecz odsłaniające tylko pewien horyzont. Każde zarazem jest czynione przez jakiegoś człowieka. a ten posiada pewne już własne przedrozumienie, własne światło rozumienia, własne „okulary”. W tej sztuce interpretacji proces rozumienia nie ma swego zakończenia, pozostaje otwarty na horyzonty nowych czytelników, nowe konteksty, nowe perspektywy. Spirala hermeneutyczna rośnie, rozumienia nadbudowują się nad sobą, rozbijają stereotypy i muszą znów krytycznie patrzeć na nową postać zinterpretowanego. Dzieje się tak dlatego, że język, a raczej słowo zawiera w sobie nieskończone możliwości interpretacyjne. Każda wypowiedź niesie znaczenie również swoją konstrukcją. Stąd hermeneutyka oznacza również bardzo uważną i staranną pracę ze słowem. Rosner charakteryzuje hermeneutykę: „dyscyplina zajmująca się krytycznym badaniem, objaśnianiem i wewnętrzną interpretacją źródeł pisanych, w celu ustalenia ich prawidłowego tekstu i właściwego sensu; wyrosła z egzegetycznych badań nad tekstami biblijnymi; w okresie renesansu korzystała z dorobku filologicznych badań nad spuścizną literacką antyku; w XIX w. uzyskała w pracach F.E.D. Schleiermachera rangę uniwersalnej nauki, zarazem stała się wzorem szeroko rozumianej sztuki interpretacji, stosowanej we wszystkich naukach humanistycznych, zwłaszcza w nurcie tzw. humanistyki rozumiejącej (W. Dilthey); na rozwój XX-wiecznej hermeneutyki literaturoznawczej największy wpływ wywarły założenia poznawcze fenomenologii egzystencjalnej. W XX w. ukształtował się odrębny nurt filozofii hermeneutycznej; jako filozofia hermeneutyka oznacza sposób ustalania sensów polegający na uzgodnieniu ujęć obiektywnych z subiektywnymi za pomocą myślenia paradoksalnego (z pominięciem zasady 4 Włodzimierz Lorenc „W poszukiwaniu filozofii humanistycznej” Warszawa 1998 6 niesprzeczności); jest różnie rozumiana, np. jako: 1) metoda interpretacji (rozumienia) ludzkich wytworów występujących poza psychiką, przeciwstawiana obiektywnej analizie zjawisk przyr. (W. Dilthey); 2) refleksja filoz. dotycząca wszelkich form ekspresji, np. mitów, symboli rel., dzieł sztuki (P. Ricoeur); 3) analiza rozumienia egzystencji jako swoistego sposobu bycia człowieka w świecie (M. Heidegger, H.G. Gadamer).”5 Zasadniczo hermeneutyka współcześnie rozumiana jest trojako: . jako najbardziej fundamentalny sposób istnienia-bycia człowieka w świecie. Człowiek jest rozumiejąc. Jest to aspekt egzystencjalny pretendujący do ontologicznego, fundujący zarazem metodologiczną kondycję wszelkich nauk (Heidegger, Gadamer); jako sposób poznawania świata i siebie, jako pewien proces a zarazem postawa badawcza, która występuje obok procesu wyjaśniania, która jest charakterystyczna dla nauk o duchu, oraz sposób poznania filozoficznego. Jest to aspekt metodologiczny ugruntowany w konkretnej epistemologii (Gadamer, Ricoeur); jako metoda interpretacji szeroko rozumianego tekstu (Schleiermacher, Dilthey), w której chyba najwyraźniej widać strukturę hermeneutycznej spirali, w której dochodzenie sensu polega na wzajemnym współgraniu części i całości. Zrozumienie całości staje się możliwe tylko z perspektywy jej części, ale nie jako niezależnych składowych, lecz jako swoistego związku, swoistej wspólnoty konstytuującej całość. Wzajemnie, całość jako pewna jakość zapewnia horyzont interpretowania poszczególnych części, zapewnia sensowność ich występowania ze względu na nią samą. „Aby tekst mógł się nam zaprezentować i przemówić do nas, musimy bowiem być świadomi własnych przesądów i uprzedzeń. Przesądy nie są więc przeszkodą, lecz stanowią warunek rozumienia: Dzieje - tak jak prawdziwe życie – przemawiają do nas tylko wtedy, gdy apelują do naszego powziętego wcześniej, sądu o rzeczach, ludziach i czasach. Rozumienie czegoś, co ma znaczenie, zawsze zakłada tego rodzaju przesądy. Heidegger określił ten stan rzeczy jako koło hermeneutyczne. Rozumiemy tylko to, co już wiemy, możemy wyczytać tylko to, cośmy w tekst włożyli.”6 Każde rozumienie jest osadzone, zakorzenione w czasie. Ma więc charakter historyczny. Każde jest też splecione z kulturą. Rozumienie historii wydarzeń pedagogicznych nie tylko tekstów to umiejętność również postrzegania siebie jako istoty historycznej (Gadamer). Nie jest obojętne to, czego szukam w historii to czym jest ona dla mnie. Czy to ledwie relikt przeszłości, który badam kierowany ciekawością i który odkładam jak niepraktyczny przedmiot do lamusa? Czy to nośnik przesłań ważnych i dla mnie, człowieka innego zgoła przecież historycznego czasu? Te pytania wskazują na dodatkowe jeszcze perspektywy badawcze, a przede wszystkim na metodologiczny cel badań oraz ustalenie relacji pomiędzy badającym podmiotem a badanym przedmiotem. Współczesna hermeneutyka (Gadamer, Ricoeur) zwraca uwagę, że sens rozumianego tekstu nie leży po stronie jego twórcy ani też jednoznacznie po stronie czytającego. Sens tkwi w samym tekście, w języku i w tym, co ten język wyraża, często w sposób symboliczny. I jakkolwiek sam sens (być może) jest w swej istocie niezależny, niezawisły, to zaczyna żyć dopiero w świetle czytającego. I tu byłoby naiwnością sądzić. że w procesie rozumienia badacz jest wolny od wszelakich znaczeń. Rozumienie badacza tak jak każdego innego 5 6 K. ROSNER Hermeneutyka jako krytyka kultury, Warszawa 1991 Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991 7 człowieka, jest uwikłane we własne przed-rozumienie. Ustalenie tego, co na nie się składa jest jego pierwszym i podstawowym zadaniem, a też zadaniem hermeneutyki. Ale czy można dotrzeć też do najbardziej podstawowego sensu tekstu? W prowadzeniu konkretnych badań sprawa dotyczy sprecyzowania celu. Czy rozumienie układu historycznego ma być rozumieniem przeszłości w jej indywidualnym kształcie i znaczeniu, przeszłości jaką była ona sama w sobie, czy też ma odsłaniać jego sens, to znaczy ukierunkowanie na cel. Tu cel można rozumieć jako przesłanie sensu, który jest ważny dla mnie jako zakorzenionego w historii, ale zarazem w konkretnej sytuacji danego mi do uczestniczenia czasu. „Semantyka opisuje pole językowych danych jakby z zewnątrz, poddając je zewnętrznej obserwacji; rezultatem takiego ujęcia jest klasyfikacja sposobów postępowania ze znakami. Zawdzięczamy je amerykańskiemu badaczowi Charlesowi Morrisowi. Hermeneutyka natomiast zajmuje się wewnętrznym aspektem użycie tego świata znaków, lepiej: wewnętrznym procesem mówienia, który widziany z zewnątrz jest jakby „wzięciem-w-użycie” jakiegoś świata znaków. Tematem hermeneutyki – podobnie jak semantyki – jest całość językowego dostępu do świata. Obie poszukują tej całości w wielości języków, którymi mówimy.”7 Największymi myślicielami zajmującymi się hermeneutyką byli wcześniej już wspomniani Gadamer, Ricoeur Heidegger czy Dilthey. Nie mam jednakże zamiaru analizować filozofii wszystkich tych filozofów, skoncentruję się jednak na jedym z nich, moim zdaniem najwybitniejszym: Hans-Georg Gadamer. Gadamer swą koncepcję hermeneutyki wyłożył w sposób systematyczny w "Wahrheit und Methode" (Prawda i metoda) z 1960 r., gdzie podjął głęboką i powiązaną z refleksją nad kulturą, krytykę współczesnej świadomości naukowej i filozoficznej. Zatrzymam się tylko nad jednym aspektem jego hermeneutyki - problemem rozumienia widzianym w perspektywie ogarniania przez nie całości człowieka ze światem. Wybór ten jest podyktowany przejrzystymi racjami praktycznymi, choć gadamerowskie pojmowanie rozumienia nie prowadzi do określonej metody postępowania z tekstem, a raczej sugeruje ogólny sposób pojmowania interpretacji i jej celu. Rozumienie nie jest dla niego tylko jednym z zachowań podmiotu wobec przedmiotu, lecz sposobem bycia w świecie właściwym człowiekowi. „Znaczenie tekstu stanowi więc reprezentację przeszłości w teraźniejszości. Gadamer powiada, że zadaniem hermeneutyki jest rozumieć sam tekst, a nie autora czy pierwotnego odbiorcę. To „rzeczywiste znaczenie tekstu” nie zależy od indywidualności autora czy swoistości sytuacji odbiorczej, jaka określała jego sens dla pierwotnego odbiorcy; jest ono natomiast zawsze w części zdeterminowane przez historyczną sytuację interpretującego i tym samym przez całość procesu historycznego. „Nie czasem, lecz zawsze znaczenie tekstu wykracza poza znaczenie, jakie miał on dla swego autora. Dlatego rozumienie nie jest tylko rekonstrukcją. lecz także wytwarzaniem.” 8 Kolejne fundamentalne stwierdzenie, którego refleksy można odnaleźć już w wielu wypowiedziach o dziele literackim, dotyczy sensu tekstu. Jest on zależny od interpretacji, która go nie tylko ujawnia, ale i zarazem kształtuje, tak iż brak mu niezawisłej tożsamości. Bez zapoznania się z gadamerowską koncepcją doświadczenia hermeneutycznego trudno się pogodzić z myślą tak sprzeczną z tradycyjnymi wyobrażeniami o istocie przedmiotów naszych polonistycznych zainteresowań. 7 8 H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979 Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991 8 Tezy wyjściowe są następujące: - interpretacja zawsze opiera się na jakichś założeniach, - badanie humanistyczne nigdy nie spełnia naukowych wymagań obiektywności, z natury obcych historycznej istocie rozumienia. Doświadczenie hermeneutyczne dotyczy przede wszystkim tradycji dostępnej za pośrednictwem tekstów z przeszłości (bliższej lub dalszej) zawsze podlegających interpretacji, co tę ostatnią pozwala z powyższym doświadczeniem utożsamiać. Na zasadzie koła hermeneutycznego interpretacja tekstu rozpoczyna się od wyjściowej koncepcji jego znaczeniu, która jest następnie korygowana, rozwijana i pogłębiana. Dokładnie tak, jak w toku lektury i zgodnie z dynamiką zarysowującego się sensu wstępne hipotetyczne jego wykładnie korygujemy w konfrontacji z następnie ujawnionymi możliwościami, by wreszcie osiągnąć zadowalającą wizję całościową, która znaczenia tekstu czy utworu raz na zawsze nie przesądza, nie wyczerpuje możliwości odczytań, a tylko zdaje sprawę z właśnie rozegranego z nim spotkania. Wyobrażenia i oczekiwania poprzedzające lekturę, przeświadczenia i osobiste gusty są mniej lub bardziej wyraźnie określone przez czynniki historyczne, środowiskowe itp. oraz stanowią warunek rozumienia, które apeluje do naszych wcześniejszych sądów o rzeczach i ludziach. "Rozumiemy tylko to, co już wiemy, możemy wyczytać tylko to, cośmy w tekst włożyli". Gdyby przy tej paradoksalnej prawdzie pozostać traktując ją dosłownie, wszelki przyrost wiedzy, odebranie informacji, zrozumienie czegokolwiek byłoby po prostu nieosiągalne. Poglądy Gadamera na temat interpretacji odnoszą się przede wszystkim do tekstów, których więzi ze współczesnością interpretującego osłabił dystans czasowy, choć istotna jest tu - jak się zdaje - nie historyczna odległość, lecz brak z góry ustalonych przeświadczeń co do przesłania uzyskiwanego w interakcji z tekstem. Okazja do rozszerzenia naszego Ja możliwa jest właśnie w spotkaniu z niezrozumiałym, kiedy bez ustalonych z góry przeświadczeń, a raczej świadomie je eliminując, otwieramy się na to, co odpowiednio potraktowany tekst będzie miał nam do powiedzenia. Początkowa niezrozumiałość, brak tradycji interpretacyjnej, która by nam podsuwała gotowe wykładnie, nie stanowi przeszkody, lecz warunek doświadczenia poznawczego. Zadaniem interpretacji hermeneutycznej nie jest uprzedmiotawiająca rekonstrukcja pierwotnego znaczenia tekstu - jest to bowiem niewykonalne, lecz przyswojenie tekstu czy nawiązanie z nim dialogu, tak by mógł on przekazywać prawdę, która będzie dla nas ważka, która poszerzy naszą samoświadomość - nasze rozumienie siebie i naszego świata. W takim ujęciu dość istotnej zmianie ulega sytuacja komunikacyjna lektury. Partnerem staje się już nie nadawca, lecz sam komunikat, którego znaczenie dla odbiorcy powinno wszakże oddawać wpisane weń intencje nadawcy. Tak przynajmniej to sobie wyobrażamy, gdy utwór pojmujemy jako adresowane do nas przesłanie, a do komunikacji literackiej stosujemy model rzeczywistej korespondencji. Pewne, że dla Gadamera sens dzieła-komunikatu nie jest czymś gotowym do rozpoznania, przedmiotem zewnętrznym wobec interpretacji. Własny model interpretacji konstruuje on na zasadzie opozycji wobec dwu modeli tradycyjnych: - historycznego ,w którym usiłuje się dotrzeć do pierwotnego znaczenia, jakie tekst mógł mieć dla współczesnych mu odbiorców, - psychologicznego - dominantą staje się usiłowanie dotarcia do jego twórcy, a utwór jest traktowany jako wyraz jego intencji. 9 Modelom tym odpowiadają liczne i rozmaite koncepcje interpretowania dzieł literackich, jakie funkcjonują w nauce o literaturze. W pierwszym wypadku charakterystyczne jest dążenie do rekonstruowania pierwotnej sytuacji komunikacyjnej, kontekstu społeczno-historycznego, udokumentowanych lub przypuszczalnych odczytań dzieł choćby sprzecznych z zamierzeniami autora. W drugim - dociekanie znaczeń intencjonalnych skłania do przywoływania różnorodnej dokumentacji biograficznej. Od wiedzy o przeszłości dominującej w modelu historycznym - w psychologicznym punkt ciężkości przenosi się na intuicję interpretatora, jego zdolność wczuwania się w domniemane intencje twórcy. Gadamer zdecydowanie odrzuca obydwa typy postępowania, uznając ich cele za nieosiągalne. Interesują go nie pierwsi odbiorcy czy autor, lecz zrozumienie tekstu, ale odrzuca także np. strukturalistyczne interpretacje immanentne. Rozumienie według niego z zasady narusza ramy zakreślone intencją twórcy. Węzłowe problemy rozpoznawane w tekście odbiorca powinien móc uznawać za własne. Winny być zarazem odpowiedzią na ważne dla niego pytania, ale to powoduje zmianę pierwotnego horyzontu tekstu, jego zespolenie z własnym, a więc horyzontem czasu i miejsca interpretującego. Tylko te pytania - nieprzewidywalne dla twórcy i naturalną koleją rzeczy różne od stawianych przez poprzednich i pierwszych odbiorców - są rzeczywiste z perspektywy konkretnego aktualnego aktu odbioru. Ujmowanie sensu w odniesieniu do własnego pytania oznacza jednak wyjście poza pierwotne znaczenie tekstu i podaje w wątpliwość autonomię dzieła. Tak więc, aby utwór literacki przemówił do nas, musimy być otwarci na jego przesłanie, musimy odnieść go do naszego świata i czasu, zawiesić kategoryczność własnych przeświadczeń i być gotowi do ich konfrontacji z przeświadczeniami znajdowanymi w odczytywanym tekście. Z tego, co istnieniem swym i postacią ów tekst zaświadcza, powinniśmy przenieść uwagę na to, co potrafi ważnego powiedzieć nam. Wpływ interpretatora na rezultat jego zabiegów jest nie do wyeliminowania i nie trzeba wcale do tego dążyć. Znaczenie przestaje być czymś rozpoznawanym czy rekonstruowanym i danym jako przedmiot poznania, lecz powstaje w trakcie interpretacji. Mówi coś o czymś, wymaga wiec odniesienia i to do rzeczywistości interpretatora, skoro ma być prawdą ważną dla niego. Odniesienie tekstu do sytuacji, w której jest przez kogoś rozumiany, jest według Gadamera stałym składnikiem interpretacji hermeneutycznej i sprawą o zasadniczym znaczeniu. Przez odniesienie to konkretyzują się znaczenia i staje się możliwe przyswojenie konstruowanej z nich prawdy. W dotychczasowych teoriach i procedurach interpretacji zwykle akcentowano właściwe rozpoznanie własności dzieła jako obiektu, Gadamerowi zależy na rozszerzeniu wiedzy o nas samych, a za wartościowe uznaje doświadczenie kontaktu, które przeobraża tego, kto w nim uczestniczy. Hermeneutyczna koncepcja interpretacji w wersji Gadamerowskiej bliska jest nieprofesjonalnym sposobom odbioru literatury i je poniekąd uprawomocnia. „Wyobraźmy sobie konkretną sytuację. Oto znajdujemy się wśród dobrze nam znanych przedmiotów we własnym pokoju. Żaden z nich nie stanowi dla nas tajemnicy: oto lampa, aparat radiowy, oto książka. Wiemy, do czego owe przedmioty służą, i wiemy także to co my, konkretnie ja mogę z tymi przedmiotami zrobić: zapalić lampę, słuchać radia, czytać książkę. Rozumiem mój pokój. Ale „rozumiejąc” w ten sposób przedmioty, rozumiem także w jakimś zakresie samego siebie. Widzę siebie jako tego, kto m o ż e zapalić lampę, może słuchać radia, może czytać książkę. Widzenie otaczającego świata jest jednocześnie współwidzeniem siebie, ale i na 10 odwrót: widzenie siebie jest jednocześnie współwidzeniem świata. Nie ma poznania świata w izolacji od jakiegoś współwidzenia siebie w nim.”9 Hermeneutyka, a może hermeneutyki? Dziś bowiem określa się tym mianem zarówno jedną z dyscyplin filologicznych zajmującą się badaniem źródłowych tekstów pisanych, ustalaniem ich poprawnej wersji, objaśnianiem i interpretacją, jak też niektóre współczesne metodologie interpretacji dzieł literackich. W pierwszym wypadku chodzi o naukę pomocniczą historii (także historii literatury) wywodzącą się przede wszystkim z dociekań nad tekstami biblijnymi i ze sporów, jakie wywoływała ich wykładnia. W drugim - o nurt filozoficzny bez dokładnie zarysowanych (granic inspirujący podejścia do utworów podobne, ale i na tyle różne, ze mówi się np. o hermeneutyce Gadamera czy Ricoeura.) Dziś istnieje ogólne przekonanie, że tekst z przeszłości mówi zawsze więcej niż autor chciał powiedzieć. Tekst sam w sobie jest otwarty na przyszłość. W procesie interpretacji współczesny myśliciel wnosi do tekstu własne pytania. Czyta on tekst zawsze z jakimś przedrozumieniem, z jakimś założeniem na temat natury rzeczywistości. Naturalnie, interpretator konfrontuje swoje przedrozumienie z tym, co tekst mówi. Tak więc nie wszystkie interpretacje są jednakowo możliwe; interpretator musi modyfikować swe przedrozumienie w świetle tego, co tekst mówi. Otwarcie tekstu na przyszłość i odpowiadająca mu przemiana interpretatora w świetle tekstu jest tym, co nazywa się kręgiem hermeneutycznym. Krąg hermeneutyczny jest otwarty. Wewnątrz niego zachodzi rozumienie. Jednym słowem, zadaniem hermeneutyki jest zrozumienie przeszłości, ale nie w jej niepowtarzalnej faktyczności. Interpretator pragnie zrozumieć przeszłość raczej w jej otwartości na przyszłość, albo, innymi słowy, w świetle teraźniejszości i w świetle własnych pytań. „Na początku było Słowo“ 9 Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982 11 „Filozofia musi stać się interpretacją, to znaczy musi zawrzeć w sobie wyniki metod i domniemań wszystkich nauk, które próbują odszyfrować i zinterpretować wytwory kultury, owe znaki ludzkiej egzystencji.”10 Przedmiotem niniejszych rozważań będzie zastosowanie współczesnej nauki hermeneutycznej do interpretacji dogmatów Kościoła i Pisma Świętego. Dlaczego właśnie chcę zająć się tą gałęzią hermeneutyki? Jest to bowiem kierunek (jak już wspomniałem we wstępie), który zaczął pierwszy zajmować się egzegezą tekstu. A co za tym idzie? Musieli znaleźć się ludzie, którzy zajęli się wyjaśnianiem Pisma Świętego I zasadami jego interpretacji ( co będzie głównym tematem tych przemyśleń), Wyjaśnijmy krótko w pojęcie hermeneutyki biblijnej: jest to dziedzina nauk teologicznych, której celem jest stworzenie filologiczno-historycznych podstaw egzegezy biblijnej i refleksji teologicznej, tj. ustalenie sensu tekstu, najbardziej zgodnego z jego brzmieniem i prawdopodobnym zamierzeniem autora. Jej pierwsze zasady wypracowali starożytni uczeni chrześcijańscy, m.in.: Orygenes, św. Hieronim, św. Augustyn, Kasjodor. Rozwinęła się szczególnie w XVI w., w związku z głoszoną przez reformację koniecznością powrotu do biblijnych źródeł wiary. Na hermeneutykę biblijną składały się tradycyjnie trzy grupy zagadnień, tworzące trzy jej poddyscypliny: - teoria różnych znaczeń Pisma Św., czyli noematyka, - metodologia odkrywania owych znaczeń w tekstach, czyli heurystyka, - nauka o formach ich wykładania, czyli proforystyka. Współczesna hermeneutyka biblijna korzysta obficie z osiągnięć nauk humanistycznych, zwłaszcza językoznawstwa, literaturoznawstwa, filozofii, historii, archeologii, teorii kultury. Istnienie filozofii hermeneutycznej po dziś dzień budzi jednak wiele wątpliwości. „Czymś zadziwiającym okazuje się to, że nazwa odnoszona kiedyś do pomocniczej dyscypliny uprawianej na użytek teologii służy dziś do oznaczania jednego ze znaczących sposobów filozofowania. Ponadto fakt tracenia przez hermeneutykę dystansu do życia, w związku z pełnieniem przez nią nie tylko roli tłumacza, lecz także sędziego tego, co dzieje się w ludzkim świecie, oznacza dość istotną zmianę w dotychczasowym rozumieniu filozofii.”11 Gdy studiujemy dogmaty Kościoła z przeszłości, musimy zadać sobie następujące pytania: - Jakie konwencje literackie i metafory zostały użyte do jego sformułowania? - Jaką wizję świata dogmat zakłada? - Jakie pojęcia filozoficzne zostały założone jako narzędzia do sformułowania tego, co autorzy chcieli powiedzieć? - Na jakie pytanie usiłowali oni odpowiedzieć przez sformułowanie dogmatyczne? - Czy możemy zauważyć ślady ideologii lub grzeszności wpływające na sposób wyrażenia nauki? Tylko na tyle możemy powiedzieć, co znaczy dziś dogmat dla nas, na ile będziemy w stanie odpowiedzieć na postawione pytania. Rozpoczynając rozważania na temat hermeneutyki należy określić jej miejsce: Ustalenia dotyczące kanonu, krytyka tekstu i krytyka historyczna to jakby trzy bloczki fundamentowe, na których opiera się egzegeza. Studium kanonu ustala liczbę ksiąg 10 11 Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991 Włodzimierz Lorenc „W poszukiwaniu filozofii humanistycznej” Warszawa 1998 12 natchnionych, krytyka tekstu ustala słowa tych ksiąg, krytyka historyczna daje nam ich tło. Hermeneutyka zaopatruje nas w reguły interpretacji, egzegeza jest zastosowaniem tych reguł do poszczególnych ksiąg, Hermeneutyka również to nauka i sztuka interpretacji biblijnej. Jest to nauka, ponieważ kierują nią reguły obowiązujące wewnątrz pewnego systemu i jest to sztuka, ponieważ zastosowanie tych reguł wymaga umiejętności, a nie mechanicznej imitacji. Hermeneutyka jako taka stanowi jedną z najważniejszych dyscyplin teologicznych. Jest to prawdą szczególnie w odniesieniu do konserwatywnego protestantyzmu, który traktuje Biblię jako sola fidei regula (czyli jedyna reguła wiary), a nie jedynie jako prima fidei regula (czyli pierwsza reguła wiary). Sola fidei regula to stanowisko reformacji, według którego Biblia jest jedynym autorytatywnym głosem Boga skierowanym do człowieka. Potrzebujemy hermeneutyki z dwóch powodów: (1) aby poznać to, co Bóg powiedział, i (2) aby pokonać przepaść lingwistyczną, kulturową, geograficzną i historyczną, która oddziela naszą umysłowość od umysłowości pisarzy biblijnych Fakt, że Bóg przemówił w Piśmie Świętym, stanowi fundament naszej wiary. Bez tej pewności bylibyśmy pozostawieni relatywności i wątpliwościom poznania ludzkiego. Bóg przemówił! Lecz co powiedział? Tutaj napotykamy na główną i podstawową jednakże przyczynę wskazującą na potrzebę hermeneutyki: otóż musimy stwierdzić to, co Bóg powiedział w Piśmie Świętym, ustalić znaczenie Słowa Bożego. Nie będziemy mogli skorzystać z tego, że Bóg przemówił, jeżeli nie będziemy wiedzieli, co w istocie powiedział. Dlatego nasze zadanie polega na ustaleniu znaczenia tego, co Bóg podał nam w Piśmie Świętym. Biblia jest mową Boga do człowieka. Co w niej uderza, to rozmaitość tej mowy. Czegoż w Biblii nie ma? Są opowieści, pieśni, kroniki, aforyzmy, opisy rzeczywistych wydarzeń i przypowieści, które mniej troszczą się o historyczną prawdę, a bardziej o wnioski moralne i zbudowanie słuchacza. Co mamy z tym bogactwem począć? Czy może unicestwić je, przekładając język Biblii na język nauki i czystego rozumu? Czy zachować je, narażając się na zarzuty „baśniowości”? Jan Paweł II pisze w związku z tym: „Bóg Biblii nie jest Bytem absolutnym, który druzgocąc wszystko, czego się tknie, niweczyłby wszelkie różnice i wszelkie odcienie. Jest on przeciwnie Bogiem stwórcą, który stworzył zdumiewającą różnorodność bytów 'każdego wedle jego rodzaju', jak mówi i powtarza opowieść księgi Genesis12. Daleki od unicestwiania różnic, Bóg szanuje je i docenia13.Gdy wyraża się w języku ludzkim, nie nadaje każdemu wyrażeniu jednakowej wartości, lecz z nadzwyczajną giętkością wyzyskuje jego możliwe odcienie, akceptując jednocześnie wszelkie jego ograniczenia. Sprawia to, że zadanie egzegetów jest tak złożone, tak konieczne i tak pasjonujące!” 14 Uwaga Jana Pawła II stawia nas przed poważnym problemem. Jak powinna wyglądać „nowa” teologia, wrażliwa na bogactwo biblijnego języka i szanująca jego różnorodność? Czy będzie to teologia oparta na języku jednego systemu myślowego z pewnością systemu filozoficznego - odpowiednio ujednoliconego, wyrażającego aktualnie obowiązujący ideał racjonalności? Czy ideałem dla teologii będzie 12 por.: Gen, 1 por.: 1 Kor. 12,18.24.28 14 Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994. 13 13 matematyka - nauka, która jest ideałem każdej z nauk przyrodniczych? Czy może ideałem będzie któraś z nauk humanistycznych, nauka o literaturze czy poezji, w której tropi się przede wszystkim to, co niepowtarzalne, niezwykłe, swoiste, a dopiero potem usiłuje się wydobyć z tego ogólny sens? Trudno odpowiadać na te pytania. Częściowo odpowiada już na nie samo życie. Powstała już i zyskuje coraz bardziej na znaczeniu nowa gałąź teologii, zwana teologią biblijną. Przypomina ona częściowo naszą naukę o literaturze, a częściowo naukę zwaną historią idei. Trudno dziś odpowiedzieć, jakie będą dalsze losy owej nauki. Jedno jest jednak pewne: jej metodologiczną podstawę stanowić będzie hermeneutyka. Ustalenie tego, co powiedział Bóg, jest wzniosłym i świętym posłannictwem. Każdy powinien zwracać szczególną uwagę na metodę interpretacji biblijnej, jaką przyjmuje. Na właściwej interpretacji Biblii opiera się nasza nauka o zbawieniu, uświęceniu, eschatologii i chrześcijańskim życiu. W 1993 roku ukazał się dokument Papieskiej Komisji Biblijnej pt.: "Interpretacja Biblii w Kościele". Jest on czymś w rodzaju skróconego podręcznika hermeneutyki tekstu literackiego. Na jego podstawie można zobaczyć, w jakich punktach i w jaki sposób metody badań literackich krzyżują się z metodami badań biblijnych. Dokumenty Komisji Biblijnej budzą zawsze żywe reakcje w środowiskach teologów. Nie są to co prawda dokumenty sygnowane bezpośrednio przez papieża, jak na przykład encykliki, ani tym bardziej wypowiedzi dogmatyczne, w których papieże korzystają z przywileju nieomylności, niemniej wytyczają one granice dopuszczalnych w Kościele interpretacji Biblii. Ktokolwiek przekroczy te granice, nie może być uważany przez Kościół za teologa Kościoła katolickiego. Kościół na ogół nie zakazuje takiemu uczonemu prowadzenia badań, ale zakazuje ich publikacji pod szyldem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Wiemy, jak ważną sprawą jest dla teologii interpretacja Biblii. Różnice w sposobie interpretacji leżą u źródeł największych podziałów chrześcijaństwa. W ramach samej teologii katolickiej do dnia dzisiejszego możemy natrafić na dwa style interpretacji: augustyński i tomistyczny. Pierwszy - zresztą pod wpływem platonizmu - ma wyraźną skłonność do interpretacji alegorycznej i symbolicznej (później do tego nawiążę), drugi - pod wpływem arystotelizmu - ma skłonność do realizmu. Można w uproszczeniu przyjąć, że interpretacja katolicka wciąż szuka złotego środka między błądzeniem w chmurach wieloznaczności a uwięzieniem w bezpłodnej dosłowności. Trzeba mieć respekt dla bogactwa języka jest wyrazem wiary, że Bóg nie daje się zamknąć w żadnym języku, lecz w każdym wyraża jakąś cząstkę swego bogactwa. Stąd trzeba zachować ogromną ostrożność, gdy dążymy do „unaukowienia” języka religii. Tymczasem pewne „unaukowienie” jest rzeczą konieczną. Już samo istnienie teologii jako nauki systematycznej pociąga za sobą taką zmianę. Jednym z wielkich teologów zajmujących się hermeneutyką Biblii jest ks. Prof. Dr. Hab. Józef Tischner. Inspiracją dla niego była filozofia Paula Ricoeura. Mam na myśli to, co Tischner tak dobrze odsłania w „Sporze o istnienie człowieka”, jego wspaniałe analizy „ziemi obiecanej”, „ziemi odmówionej” tzn. przeklętej, na której człowiek czuje się okłamany i zdradzony przez Boga. Wszystko to przecież jest refleksja nad symboliką biblijną, nad wielkim mitem biblijnym. Właśnie dziedzictwo Ricoeurowskie wymyka się z tej niebezpiecznej dychotomii teologia–filozofia poprzez fakt, że jest to hermeneutyka symboli. Myśl Tischnera także można czytać przez pryzmat wielkiej hermeneutyki symboli chrześcijańskich, niezbędnej, żeby zrozumieć człowieka. To jest w końcu inna strona teologicznego 14 sformułowania Jana Pawła II, że „bez Chrystusa nie zrozumie się człowieka”. Dla Tischnera jednak nie jest to teologizacja filozofii, ale dodanie – dzięki hermeneutyce – nowego rejestru interpretacyjnego. Biblia mówi nie tylko o Bożych sprawach, ma również Boże pochodzenie: Bóg jest Bogiem przemawiającym. Jego Słowo powołało do istnienia wszechświat. On rozmawiał bezpośrednio z Mojżeszem15. Słowa, wizje i sny pochodzące od Niego wypełniały usta i głowy proroków. On otworzył oczy i uszy Salomona i późniejszych mędrców, aby dostrzegli mądrość Boga w stworzeniu16.Autor Listu do Hebrajczyków rozważa te sposoby i umieszcza Chrystusa na samym szczycie. „Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków. Ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna”17. Paweł potwierdził Boskie pochodzenie Biblii, kiedy napisał: „Całe Pismo przez Boga jest natchnione”18.Tłumaczenie słowa natchnione może sugerować, że Bóg zainspirował człowieka — pisarza Biblia nie jest księgą dogmatyczną, lecz historyczną, pełną dramatycznych wydarzeń. Mam tu na myśli to, że Biblia nie jest katechizmem zawierającym wykład teologii systematycznej starannie ułożonej według kategorii logicznych, lecz jest inspirowaną przez Boga interpretacją odkupienia. Tak jak Boża realizacja odkupienia rozwija się nieustannie przez kolejne epoki historyczne, tak Biblia idzie na początek w relacjonowaniu odkupienia, zmierzając do centralnego punktu, którym jest przyjście Jezusa Chrystusa, „lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu”19. Znamy hermeneutykę jako teorię interpretacji tekstu literackiego. Wiemy, że rozwinęła się ona w związku z potrzebami rozumienia Biblii. Wiemy też, że jej zasady określał już wcześniej Arystoteles. W wieku XX jednak hermeneutyka nabrała szczególnego znaczenia. Filozofia - przede wszystkim fenomenologia i kierunki wywodzące się z fenomenologii - zaczęła traktować cały byt ludzki jako rodzaj „tekstu” zadanego do interpretacji. Okazało się, że metoda, która służyła do badań wytworów ducha ludzkiego, w szczególności dzieł literackich, jest również metodą służącą do badania ducha. Wniosek, jaki z tego wypłynął, daje się ująć następująco: nie można badać tekstu, nie badając szerszego kontekstu, w skład którego wchodzą autor i adresat tekstu. Tekst jest projekcją ludzkiej egzystencji skierowaną ku innej egzystencji. Jeśli tekst jest śpiewem, trzeba zapytać, kto śpiewa, dlaczego śpiewa. "Współczesna hermeneutyka filozoficzna sprawiła, że oczywiste stały się założenia subiektywności poznania, szczególnie poznania historycznego”. 20 Dokument Kościoła, o który wspomniałem wcześniej wymienia zasługi Friedricha Schleiermachera, Wilhelma Ditheya, a przede wszystkim Martina Heideggera twórców współczesnej hermeneutyki, o których dotychczasowa teologia katolicka raczej nie potrafiła mówić dobrze. Szczególnie jednak wskazuje na tych, którzy przyczynili się do przeniesienia osiągnięć hermeneutyki filozoficznej na grunt nauk biblijnych: Rudolfa Bultmanna, Hansa-Georga Gadamera i Paula Ricoeura. 15 por.:IV Mojż 12,8 por.: Przyp. 2,6 17 Hebr. 1,1-2 18 2 Tym 3,16 19 Gal. 4,4 20 Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994. 16 15 O Gadamerze czytamy, że „...podkreśla historyczny dystans między tekstem a tłumaczem. Podejmuje i rozwija teorię koła hermeneutycznego. Uprzedzenia i wstępne nastawienia, które wyciskają [swe piętno] na naszym rozumieniu, pochodzą z tradycji, która nas niesie. Polega ona na całokształcie danych historycznych i kulturalnych, konstytuujących nasz życiowy kontekst, nasz horyzont rozumienia. Tłumacz powinien wejść w dialog z rzeczywistością, o której jest mowa w tekście. Rozumienie dokonuje się poprzez zmieszanie różnych horyzontów tekstu i czytelnika tekstu (Horizonverschmelzung). Nie jest ono możliwe, jeśli nie ma przynależności (Zugehörigkeit), czyli podstawowego pokrewieństwa między tłumaczem i jego przedmiotem. Hermeneutyka jest procesem dialektycznym: rozumienie tekstu jest zawsze poszerzoną interpretacją siebie”. 21 W jednym punkcie można by uzupełnić przytoczoną charakterystykę. Gadamer, podkreślając dystans historyczny między tekstem a jego tłumaczem (interpretatorem, którym w gruncie rzeczy jest każdy czytelnik), przeciwstawia się tym poglądom, które głoszą, że historyczny dystans nie sprzyja rozumieniu. Aby dotrzeć do właściwego znaczenia tekstu, należy więc przezwyciężyć czas i stanąć jak najbliżej mówiącego autora. Trzeba wtedy pytać: co autor miał na myśli, gdy pisał to, co pisał? Gadamer jest innego zdania. Czas nie przeszkadza, lecz sprzyja rozumieniu. Aby zrozumieć dany tekst, trzeba przyjrzeć się wszystkim interpretacjom, jakie tekst wywołał w ciągu historii. Każda z interpretacji rzuca światło na znaczenie tekstu. Stąd wniosek: dzięki historii jesteśmy w stanie rozumieć tekst lepiej niż rozumiał go autor, gdy tworzył tekst. Intencja autora przestała być celem rozumienia. Motyw znaczenia czasu dla rozumienia tekstu jest obecny również u Ricoeura. Od tego punktu zaczyna się w Dokumencie charakterystyka znaczenia jego myśli dla hermeneutyki biblijnej: „Z myśli hermeneutycznej Ricoeura wydobędziemy najpierw uwypuklenie funkcji dystansowania jako koniecznej przesłanki właściwego przyswojenia tekstu. Pierwszy dystans zachodzi między tekstem a jego autorem, ponieważ [tekst], gdy już został stworzony, uzyskał pewną autonomię w stosunku do autora; zaczyna karierę sensu. Inny dystans powstaje między tekstem a następującymi po sobie czytelnikami; ci muszą uszanować świat tekstu w jego inności. Do interpretacji jest więc konieczne zastosowanie metod analizy historycznej i literackiej. Jednakże nigdy nie może być w pełni dany, jeśli nie jest aktualizowany w przeżyciu czytelników, którzy sobie go przyswajają. Ci, wychodząc ze swoich sytuacji, są powołani do wyodrębnienia nowych znaczeń, [leżących] na przedłużeniu podstawowego sensu, wskazanego przez tekst. Poznanie biblijne nie powinno zatrzymywać się na języku, lecz powinno zmierzać do osiągnięcia rzeczywistości, o której mówi tekst. Religijny język Biblii jest językiem symbolicznym, który daje do myślenia, językiem, który wciąż odsłania bogactwa sensu, który kieruje się ku rzeczywistości transcendentnej i który jednocześnie budzi osobę ku wymiarowi głębi jej bytu.”22 21 Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994. 22 Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994. 16 Ricoeura dokonał ogromnego dzieła: odzyskał dla poważnej, naukowej refleksji mitologię ludzkości. Mit przestał już znaczyć tyle, co baśń, legenda, przesąd. Mit ma swą prawdę, do której możemy dotrzeć dzięki hermeneutyce. Od czasu Ricoeur'ea stwierdzenie, że Biblia przynależy do wielkiej mitologii ludzkości nie oznacza poniżenia, lecz wywyższenie. Przejdę teraz do zagadnienia interpretacji, czyli wyjaśnienia i zrozumienia tekstu biblijnego przez współczesnego odbiorcę. Umyślnie używam tutaj słowa „odbiorca”, gdyż nie chodzi tylko o czytelnika, ale także o słuchacza, widza czy naśladowcę. Słowo biblijne, wyrażone w ludzkiej mowie, podlega procesowi przekazu: jako komunikat, zaopatrzony w odpowiedni kod językowo-literacki, jest skierowany do odbiorcy również współczesnego. Takie jest prawo teorii komunikacji i słowo biblijne doskonale w nim się mieści. Biblia powstawała w czasie, nasiąkała różnymi kulturami. Była to kultura egipska, mezapotamska, ugarycka, grecka ... Hermeneutyka biblijna pozwalała niemal równocześnie z pojawieniem się tekstów, które miała wyjaśniać. Już Biblia hebrajska miała swoich hermeneutów- takimi interpretatorami byli między innymi tłumacze Septuaginty. Autorzy pism Nowego Testamentu interpretowali pisma Starego Testamentu. Wczesne wieki chrześcijaństwa miały wspaniałych interpretatorów w osobach tak znakomitych teologów, jak Orygenes, Hieronim, Augustyn i tylu innych. Średniowiecze rozwinęło interpretację Biblii w kierunku teologii spekulatywnej. Czasy nowożytne przyniosły renesans hermeneutyki jako osobnej dyscypliny obejmującej wszystkie działy wiedzy i kultury. Sobór Watykański II wypracował pojęcie „hierarchii prawd”23 i wysunął je jako zasadę hermeneutyczną dla interpretacji dogmatów wiary istniejących w Kościele rzymskokatolickim Stąd potrzeba odpowiedniej hermeneutyki rozumianej „jako sztuka interpretacji i właściwego przekazu prawd zawartych w Piśmie Świętym oraz w dokumentach Kościoła: tekstach liturgicznych, decyzjach soborowych, pismach Ojców i doktorów Kościoła, różnych dokumentach zawierających autoryzowane nauczanie Kościoła, jak również w tekstach ekumenicznych”24. Hermeneutyka jest nie tylko umiejętnością interpretacji tekstów. To nie tylko sztuka wyjaśniania i reinterpretacji formuł i dokumentów przeszłości. Zarówno poznanie, jak i interpretacja dotyczą także konkretnych i żywych ludzi, którzy wierzą inaczej, żyją zgodnie z innymi nieco zasadami i zdążają własną drogą ku ostatecznemu spełnieniu. Współczesna hermeneutyka biblijna korzysta wiele z modeli lingwistycznych, socjologicznych czy kulturowych. Dokument Papieskiej Komisji Biblijnej proponuje szereg modeli interpretacyjnych, jakie mogą być użyteczne w analizie tekstu biblijnego. Do takich modeli należy model antropologii kulturowej/ the cultural, socjal anthropology/. Obecność paradygmatów antropologicznych w tkankach kulturowych Biblii czyni ją zapisem uniwersalnym choć powstały w różnych kulturach, poprzez odpowiedni proces interpretacyjny jest aktualny dla każdej kultury każdego czasu. Hermeneutyka prowadzi do jasnego przedstawiania podstawowego nauczania doktrynalnego. Każda prawda może bowiem być przedstawiana na różne sposoby. Nie oznacza to istotowo zmiennego podejścia do interpretacji prawdy, ale jedynie potwierdzenie możliwości istnienia wielości form jej wyrażania. Zachodzi więc potrzeba hermeneutyki, która pozwoli dostosować niezmienną prawdę Bożą do 23 24 DE, 11 EF, 11 17 zmieniających się warunków egzystencji. Musi ona uwzględniać zmieniające się formy w wyrażaniu tej samej myśli. Jest to szczególnie ważne, gdy dotyczy interpretacji niezmiennych w swej istocie prawd. Kształtowanie hermeneutyki uwzględniającej odnowę myślenia, czucia, języka i zachowań wydaje się być niezbędne na drodze by „można było przekazywać współczesnemu człowiekowi ewangeliczne orędzie w jego niezmiennym sensie” 25. Jan Paweł II w swym nauczaniu podkreśla wciąż korelację pomiędzy religią a kulturą. Objawienie Boże nie jest zawieszone w próżni, lecz opiera się na kulturze w tym podstawowym znaczeniu, jakim jest rozumna ludzka działalność. W ten sposób rodzi się interakcja pomiędzy Biblią, która przekazuje transcendentne przesłanie, a odbiorcami, którzy przejmują to przesłanie na miarę swej pojemności kulturowej. Można więc mówić o interakcyjnej hermeneutyce biblijnej, która wychodząc od analizy tekstu dochodzi do sytuacji życiowej – a zatem i kulturowej – współczesnego człowieka. Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jeden moment, który niewątpliwie zasługuje na obszerniejsze omówienie niż to można uczynić dzisiaj. Tym momentem niezmiernie dziś aktualnym jest Biblia w kontekście globalizacji. „Ludzkość wkraczająca w erę globalizacji nie może się już dłużej obejść bez wspólnego kodeksu etycznego. Nie ma to być jeden wspólny system społeczno-ekonomiczny czy kultura, która narzuci etyce swoje wartości i kryteria. Zasad życia społecznego trzeba szukać we wnętrzu człowieka jako takiego, w uniwersalnej naturze ludzkości, jaka wyszła z rąk Stwórcy. Takie poszukiwanie jest konieczne, jeśli globalizacja nie ma się stać jeszcze jedną formą absolutnej relatywizacji wartości, uniformizacji stylów życia i kultur. Przy całej różnorodności form kultury istnieją uniwersalne wartości ludzkie, które należy wyrażać i stawiać na pierwszym planie jako wiodącą siłę wszelkiego postępu rozwoju i postępu”26. Biblia nie może być manipulowana w interpretacji kulturowej jako medium pro lub contra. Inaczej stanie się rodzajem „political correctness”. Zwycięzcą w procesie interpretacji kulturowej Pisma św. winna być cała ludzkość, a nie tylko bogata elita kontrolująca naukę, technikę, środki łączności i zasoby ze szkodą dla ogromnej większości jej mieszkańców. Przejdę teraz do symboliki Pisma Świętego (o czym wcześniej wspomniałem), której używa się i w celu ilustrowania i objaśniania doktryny. „Symbol religijny jest przede wszystkim symbolem aksjologicznym: stoi on w pewnej szczególnej, wymagającej odrębnego opisu relacji do różnego typu i rzędu wartości („witalnych”, „duchowych”, „moralnych”), wśród których naczelne miejsce zajmuje Sacrum, jako wartość najwyższa i zarazem podstawowa. Na istnienie owego Sacrum zwraca uwagę fenomenologia religii już od dawna. Podkreśla ona jednocześnie (np. M. Eliade), że Sacrum z racji przysługującej mu „tajemniczości”, „wieloznaczności”, „niewyczerpalności” nie może być tematem opisu dla żadnego innego języka, wyjąwszy język symboliczny. Język religii jest z tej racji językiem symbolicznym, ponieważ jest zarówno próbą opisu, jak i „terenem ekspresji” transcendentnego Sacrum. Nie znaczy to oczywiście, by poza religią taki język był niemożliwy lub by na gruncie religii nie wyrażał także pierwiastka przeciwnego Sacrum — demoniczności.”27 25 US, 38 słowa wypowiedziane przez Jana Pawła II 24 IV 2001 roku do uczestników VII Sesji Plenarnej Papieskiej Akademii Nauk Społecznych w Watykanie 27 Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982 26 18 Na przyklad, Pan Jezus jest "Barankiem Paschalnym". Symbolizm Paschy Żydowskiej idealnie ilustruje doktrynę zbawienia, lecz my nigdy nie opieramy doktryny zbawienia na symbolizmie. Symbolizm ilustruje doktrynę, która sama przedstawiona jest wyraźnie w innych miejscach Pisma Świętego. W gnostycznym świecie myślenia greckiego dzieje się to odwrotnie. Gnostycy twierdzą, że otrzymali subiektywne, mistyczne wejrzenie w symbolikę - zwane gnosis. Następnie reinterpretuja oni proste znaczenie tekstu w świetle owego gnosis. Dla gnostyków, symbolizm jest podstawą ich doktryny, w przeciwieństwie do starożytnych metod hebrajskich. Metody te rozpoczęły wślizgiwać się do Kościoła poprzez ludzi, którzy ulegli wpływom żydowskiego pisarza Philo. Jego nauki progresywnie przedostawały się do Rzymsko Katolicyzmu do tego stopnia, ze Augustyn wypowiadał się mówiąc, że "Jeżeli Bóg użył przemocy, aby nawrócić Pawła, wówczas Kościół ma również prawo stosowania przemocy, żeby nawracać ludzi", co doprowadziło do wypraw krzyżowych, Hiszpańskiej Inkwizycji itd. Czytali oni księgę hebrajska, jak gdyby była to księga grecka. To był duży błąd. „We współczesnej hermeneutyce symbolu problematyka „rozumienia przybrała dwie formy, wyznaczone dwoma podstawowymi pytaniami egzegezy bultmannowskiej. Pierwsze pytanie brzmi w przybliżeniu następująco: jakie było rozumienie kerygmy Jezusa przez pierwszą gminę chrześcijan? Pytanie drugie daje się sformułować: jakie jest lub jakie być powinno nasze rozumienie zarówno kerygmy Jezusa, jak rozumienia Jezusa przez pierwszą gminę wyznawców?”28 W Biblii można wskazać na wiele przykładów symboliki. Poniżej wymieniam kilka. Jezus, który mieszka pośród nas wskazuje na koniec Świątyni i na własne ciało będące „Świątynią” Boga, która miała być odbudowana w trzy dni 29.Później, na podstawie danego przez Jezusa Ducha Świętego Paweł mógł mówić o fizycznym ciele każdego chrześcijanina30, jak i o zbiorowym ciele złożonym z wierzących 31jako o świątyni Boga. Piotr wyraził tę samą prawdę wskazując, że adresaci są jak żywe kamienie budujące się w duchowy dom32. Kulminacją tego motywu jest Nowe Jeruzalem i głos Boga usłyszany przez Jana: „Oto przybytek Boga między ludźmi! I będzie mieszkał z nimi...”33.Tak więc obecność Boga w Starym Testamencie antycypuje dzieło Chrystusa, a Jego obecność w Nowym Testamencie nie ogranicza się tylko do wcielenia Jezusa, lecz dotyczy Jego przyszłej centralnej pozycji w Nowym Jeruzalem jako Baranka Bożego, który zaspakaja całkowicie potrzebę świątyni34. Jednakże czas podsumować moje przemyślenia. Interpretując Biblię musimy być świadomi swoich ograniczeń. Więc przede wszystkim wszelkie wątpliwości językowe sprawdzamy w oryginale, a nie w innych przekładach. „Prawdę świadomości hermeneutycznej jest mianowicie prawda przekładu. Wyższość tej prawdy polega na tym, że daje ona możliwość przyswojenia czegoś obcego; 28 Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982 por.: J 2,19-21 30 por.: 1 Kor 6,19 31 por.: 1 Kor. 3,16 - 17 32 por.: 1 P 2,5 33 Obj 21,3 34 Obj 21,22 29 19 prawdziwy przekład nie dokonuje bowiem tylko krytycznej destrukcji, ani nie odtwarza czegoś bezkrytycznie, lecz interpretuje posługując się własnymi pojęciami w swym własnym horyzoncie.”35 Staramy się dociec sensu wyrazowego (historycznego), gdyż on jest podstawą wszelkiej dalszej interpretacji Biblii. W tym celu musimy uwzględniać różnicę gatunków literackich Biblii i trzymać się kontekstu. Trudniejsze fragmenty tłumaczymy w świetle fragmentów bardziej oczywistych i z uwzględnieniem tekstów paralelnych. Na całość patrzymy z perspektywy tego, co objawił NT, gdyż "Zakon bowiem został nadany przez Mojżesza, łaska zaś i prawda stała się przez Jezusa Chrystusa"36 "który śmierć zniszczył, a żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł przez ewangelię"37. Stąd w tym wszystkim nie możemy zapominać, co jest głównym celem Biblii. Jest nim osoba Chrystusa i zbawienie człowieka. Jako chrześcijanie wierzymy, że Bóg, którego niebiosa, ani niebiosa niebios, nie mogą ogarnąć 38zechciał zniżyć się do człowieka i objawić mu Swoją wolę za pomocą słów i języka,39 które potem zostały spisane w księdze - Biblii. Nie sposób ogarnąć całokształtu wpływu Biblii na poszczególne dziedziny kultury: literaturę, sztukę, muzykę, film, teatr i wszystko co należy do kultury. Ale kulturotwórcza rola Biblii polega nie tylko na statystyce przekładów i kolportażu. Na przykładzie polskich tłumaczeń Pisma św. możemy stwierdzić ogromny wpływ biblizmów na język polski. Pod pojęciem biblizmów rozumiemy wyrazy oraz utrwalone związki frazeologiczne pochodzące z języka polskich przekładów biblijnych lub powstanie pod wpływem Biblii. We współczesnym polskim języku literackim, w różnych jego odmianach, funkcjonuje 36 wyrazów i okło 330 związków frazeologicznych I przysłów pochodzenia biblijnego. Np. Niewierny Tomasz, trąba jerychońska, syn marnotrawny, grzechy młodości karze Bóg w starości. Liczba ich jest otwarta: jedne stają się przestarzałe i wychodzą z językowego obiegu, a w ich miejsce pojawiają się nowe. Jednakże z smutkiem muszę dodać, iż głos Pisma Świętego staje się coraz słabszy w zwiastowaniu i nauczaniu Kościoła oraz w świadomości chrześcijan. Cisza staje się dostrzegalna nawet u tych, którzy są najbardziej stanowczy w swoim oddaniu się wobec Pisma. Zakończyć chciałbym taką optymistyczą refleksją jednago z naszych wiekich polskich poetówna temat Pisma Świętego: „Nad to nic nie mamy ważniejszego – nic, nigdzie i nigdy, ani w wiedzy, ani w Kościele żadnym – albowiem to jest świadectwo Boga o Bogu”40. O tym bez czego żyć nie można (?) 35 H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979 J 1,17 37 2Tym 1,10 38 por.:1Krl 8,27; 2Krl 6,18 39 por.: Ex.19:19 40 fragment listu Cypriana Norwida do Józefa Bohdana Zaleskiego /kwiecień 1869/ 36 20 „Światłem ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli będzie chore, twoje ciało będzie również w ciemności.”41 Obecnie żyjemy w społeczeństwie informacyjnym. Po wielkiej rewolucji przemysłowej, na świecie nastaje rewolucja informacyjna, przynosząca łatwy i tani dostęp do środków informacji oraz najnowszych technologii komputerowych. Komputer odgrywa kluczową rolę w niemal każdej dziedzinie życia, umożliwiając i pracę i rozrywkę przed monitorem. Nie tylko komputer staje się domowym bożkiem, ale także telewizor, w którego szklany ekran wpatrujemy się całymi godzinami. Wczoraj, dzisiaj...jutro (?) telewizji Trudno sobie dziś wyobrazić życie bez telewizji. Jest dla większości z nas głównym źródłem informacji i najpopularniejszym "dostarczycielem" rozrywki. Fakty mówią same za siebie: przeciętny Polak ogląda telewizję niemal cztery godziny dziennie. Czy to dużo? Owszem, sporo. To więcej niż połowa czasu przeznaczonego na sen w ciągu doby. Pomyślmy - obejrzenie jedynie wieczornych "Wiadomości " i filmu fabularnego, to już dwie godziny spędzone przed ekranem tv. A są tacy, którzy dzień rozpoczynają od spotkania z gospodarzami porannego programu "Kawa czy herbata?", a zasypiają dopiero po "zaliczeniu" nocnego filmu. Telewizja towarzyszy nam na co dzień. Jest wszechobecna. Dociera do niemal każdego domu, ma wpływ na poglądy zarówno dorosłych, młodzieży, jak i dzieci. Można odnieść wrażenie, że tak było zawsze. Tymczasem jest tak od bardzo niedawna. W telewizji zaciera się granica między fikcją i rzeczywistością. Oglądamy thrillery, gdzie bez przerwy się mordują - fikcja, i oglądamy trupy w Bośni, czy Somalii i to jest jak gdyby to samo, na jednakowych prawach. I już nie odróżniamy, zaciera się ta granica. Tu musimy postawić sobie pytanie: czy jesteśmy skazani, jako telewidzowie, na to, że będzie w nas, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok narastała bierność, obojętność, społeczna "znieczulica"? Nie! Myślę, że tak być nie musi i nie może! Przecież, po pierwsze, możemy dokonywać selekcji programów; możemy i powinniśmy wybierać te, które uważamy za wartościowe, które mogą nas czegoś dobrego i mądrego nauczyć. Nikt nie zmusza nas do oglądania programów złych, ogłupiających, szkodliwych. Jeśli wchodząc do domu automatycznie włączamy telewizor i gra on na okrągło do późnego wieczora, jeśli przyjmując gości pozostawiamy telewizor włączony, i konwersujemy wpatrując się w ekran, jeśli nie wyobrażamy sobie świąt bez telewizji i właściwie nie mamy czasu na rozmowy przy stole, ani na wyjście z rodziną na dłuższy spacer, bo musimy obejrzeć super atrakcyjny program przygotowany przez TV na święta, to jest z nami już niedobrze. Jesteśmy chorzy na telemanię. Nasza psychika została zniewolona magią szklanego ekranu. Prawdopodobnie niewiele mamy już własnych poglądów; za swoje przyjmujemy poglądy prezentowane w telewizji. Trzeba nam teraz zadać sobie jeszcze jedno, bardzo ważne pytanie. Czy to, co pokazuje nam telewizja, to prawda? Niestety, nie mogę na to pytanie odpowiedzieć twierdząco. Nie chodzi o to, że telewizja kłamie. Ale podaje niepełną prawdę. Ukazuje świat w krzywym zwierciadle. 41 Łk 11, 34 21 Po pierwsze - wyolbrzymia jedne, a pomniejsza inne sprawy. Ponieważ najważniejszą dla TV cechą informacji jest jej atrakcyjność, a nie ważność, czy pożyteczność. Telewizja, która chce być atrakcyjna, zniekształca obraz rzeczywistości. Po drugie program telewizyjny tworzą ludzie, którzy mają określone poglądy, upodobania, zapatrywania i zawsze to, co "nakręcą" ma charakter subiektywny. O kształcie i treści filmu, reportażu, wywiadu decyduje to, jakich przemyśleń, jakich przewartościowań dokonał ich autor, jakie są jego poglądy polityczne, światopogląd, doświadczenia, wiedza, a także jego fachowość, rzetelność, uczciwość, etc. Podobnie, na ogólny kształt telewizyjnego programu rzutują bez wątpienia poglądy i preferencje światopoglądowe i polityczne kierownictwa telewizji. Po trzecie – telewizją rządzi pieniądz. Produkuje się więc programy tak, by zainteresowały masowego telewidza, bo gdy ich oglądalność będzie wysoka, zgłoszą się ci, którzy będą chcieli zamieścić w trakcie tych programów, lub w ich sąsiedztwie, swoje reklamy. Na tej zasadzie właśnie działa cała machina telewizji komercyjnej. I pamiętajmy, że jeśli chcemy dociekać prawdy, jeśli chcemy jej szukać w mediach, w telewizji, w radiu, w prasie, czy, szerzej, w literaturze, kinie, teatrze, muzyce, sztuce, to musimy sobie zdać sprawę, że z wielości nurtów myślowych, kulturowych, filozoficznych, wyłania się dominująca teza, że prawd jest wiele, że wszystko jest relatywne, względne, że nie ma prawdy obiektywnej, absolutnej. Ale jeśli przyjmiemy, jeśli wierzymy (ja tak wierzę), że jest jedna, absolutna, obiektywna prawda, na której wspiera się cały system wartości, i że dzięki temu nasze życie ma sens i cel, wtedy będziemy odnosili do tej prawdy wszelkie podawane nam informacje, wszelkie przekazywane nam myśli. Wierzę, że prawdą tą jest Bóg, objawiający się nam w Jezusie Chrystusie. Żeby uzasadnić, dlaczego tak wierzę, powiem bardzo krótko: Jezus jest tym, którego słowa i życie ukazują mi całą pełnię miłości. Jest tym, który powstał z martwych i może powiedzieć o sobie, jako jedyny, słowa obiektywne, wieczne: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem”. Zderzenie prawd biblijnych ze sposobem przekazu tak specyficznym, jak telewizyjny, jest niezwykle ciekawe i dramatyczne. Bardzo trudno jest zrealizować program, który by językiem telewizji mówił o Bogu i był mądry, ciekawy, autentyczny. Nawet filmy ukazujące losy bohaterów biblijnych, na szklanym ekranie wydają mi się czasem jakby nieprawdziwe, sztuczne. Już całkiem na koniec chcę postawić jeszcze jedno ważne i ciekawe pytanie. Czy jesteśmy w stanie przewidzieć, jaka będzie przyszłość telewizji, przyszłość mediów w ogóle? Teoretycy mediów uważają, że era dominacji telewizji już niedługo się skończy. Przewidują, że telewizor zostanie wyparty przez telekomputer. Najbliższe lata będą czasem ekspansji sieci multimedialnych, biorących swój początek od dzisiejszego Internetu. Skończy się era gotowych, jednakowych dla wszystkich produktów, wytwarzanych przez wielkie sieci telewizyjne. Zatrze się podział na konsumentów i producentów. Ludzie, posługujący się interkomputerem sami będą tworzyć i współtworzyć programy, porozumiewając się ze sobą bezpośrednio, dostępni dla siebie w każdej chwili. Wizję nowej ery, określa się jako świat rzeczywistości wirtualnej. Możemy tylko, obserwując przyśpieszenie, z jakim dokonują się zmiany cywilizacyjne, sterowane rewolucją elektroniczno informatyczną stwierdzić, że z punktu widzenia techniki wszystko to jest już właściwie teraz wydaje się bardzo prawdopodobne i że te zmiany cywilizacyjne pójdą w tym kierunku. Czy nabiorą jeszcze większego przyśpieszenia, niż teraz? Era „galaktyki Gutenberga” trwała kilka stuleci, era „globalnej wioski” trwa kilkadziesiąt lat. Czy nastanie era telekomputera? Jak długo będzie trwała? A co będzie potem? Wydaje się, że choć pytania te są ekscytujące, bo zawsze fascynują nas pytania o to jaka będzie przyszłość, najważniejsze jest, byśmy byli świadomi, że zmierzamy ku 22 rzeczywistości, która nastąpi na pewno. Będzie to rzeczywistość, w której zobaczymy i usłyszymy to, czego dotąd ucho ludzkie nie słyszało i oko ludzkie nie widziało. Hermeneutyka musi wkroczyć w obszar masmediów i skupić się na pojęciach medialnych, zacząć kreować, tłumaczyć fakty. Dzisiaj takie słowa jak śmierć, cierpienia mają zupełnie inny wymiar. Gdy słyszymy w telewizyjnych „Wiadomościach” o wielkich tragediach samochodowych, kolejowych czy zamachach terrorystycznych prezenter podaje ilu zginęlo, ilu zostało rannych. Dla zwykłego odborcy są to jednak jedynie puste liczby, za którymi niestety kryją się cierpiący ludzie. Programy i kanały publicystyczne odbierane są nie jako nośnik informacji, ale jako „burzę mózgów”. Spotykają się w nich ludzie często róźnych poglądach zarówno politycznych, społecznych, jak i religijnych. W takim wypadku rola prowadzącego ogranicza się jedynie do podsycania ognia, prowadzenia do konfrontacji osób biorących udział w dyskusji. W podobny sposób moźemy spojrzeć na tak popularne dzisiaj reality show. Z dnia na dzień mnożą się programy typu „Big Brother”, „Bar” czy „Dwa światy”. W pomieszczeniach zamykani są doprowolnie ludzie, których non stop, dwadzieścia cztery godziny na dobę obserwują kamery każdy ich ruch. Bardzo często w wypowiedzach tych ludzi słyszymy, iż zachowują się oni w sposób naturalny. Naprawdę ich postępowanie jest sztuczne, gdyź są być może skrępowani obecnością tychźe kamer albo też uzyskują polecia od reźysera programu, co mają powiedzieć czy też zrobić. Tak np. wiele było wątpliwości co do tego czy ślub Grzegorza i Izy z programu „Bar” nie był wyreżyserowany. Jest to bardzo prawdopodobne, gdyż w mediach chodzi jedynie o nakręcanie koniunktury. Człowiek rząda w telewizji rzeczywistości, a co otrzymuje? Ogląda on pięknie wyreżyserowany show, który nie ma nic wspólnego z prawdą. Dziś hermeneutyka została ogranoczona do interpretacji obrazów. A dlaczego? „Era Gutenberga” powoli odchodzi, książka staje się zbędnym elementem życia (Polak czyta średnio rocznie zaledwie jedną książkę!!!), zastępuje to telewizja (obraz), reklama, gdzie zostaje nam podana już zinterpretowana informacja (subiektywna, gdyż podana nam przez jedną, grupę osoób o określonych poglądach). Ludzie rozumieją gesty, wyrazy twarzy nie zastanawiając się nad przyczynami, a jest ona prosta – pieniądz. Z mojej niefachowej perspektywy, przyczyny tego stanu rzeczy upatrywać należy w zamęcie koncepcji, dotyczących drugiego człowieka, w atropologicznej dziurze, w której zagubił się bliźni. Czy wobec konsumenta obowiązują jakieś powinności? Czy istnieje zasada, źe klient ma zawsze rację? Ludzie często nie wierzą w ważność wyznawanych ideałów więc mówią drugiemu: „Rób, jak uważasz, bo ja nie wiem”. Czy nie podobnie dzieje się w kulturze? Czy twórcy nie mówią dzisiaj: „Wybierajcie co chcecie, bo my nie wiemy co jest dobre”. Cały ten zamęt pojawił się w chwili, kiedy stało się jasne, źe będziemy żyli w społeczeństwie wielkich liczb, czyliw masie. Internet jak narkotyk? Ile nocy zdarzyło nam się zarwać, bo „zagadaliśmy się” na IRC? Ile razy nie zdążyliśmy lub spóźniliśmy się na zajęcia, do pracy czy na spotkanie, bo znaleźliśmy na jakimś serwerze coś, co koniecznie i natychmiast musieliśmy sobie ściągnąć? Co mówi twoja rodzina, kiedy zabierasz swój obiad z kuchennego stołu i idziesz jeść przed monitorem? 23 Z terminem uzależnienie najczęściej utożsamiane jest wprowadzanie do organizmu substancji powodujących szkodliwe zmiany somatyczne bądź psychiczne. Jednak uzależniającym czynnikiem mogą stać się także czynności. Wielu ludzi uzależnionych jest od hazardu, oglądania telewizji czy komputera. Technika komputerowa tak głęboko wdarła się do naszego życia, że praktycznie bez tych maszyn współczesny człowiek nie byłby w stanie funkcjonować. Tysiące osób spędzają całe godziny przed monitorami ponieważ na tym polega ich praca. Są jednak ludzie, dla których nic poza tym się nie liczy. Problem pojawia się wtedy gdy w życiu zanikają kontakty z żywymi ludźmi a pozostaje jedynie kontakt z obiektem. Uzależnienie od INTERNETU jest specyficznym rodzajem uzależnienia od komputera. „Globalna Pajęczyna” proponuje swoim użytkownikom bardzo bogatą ofertę. Można błyskawicznie przesłać informację na dowolną odległość (e-mail), można poznawać nowych ludzi lub porozmawiać ze znajomymi (ICQ, IRC), zrobić zakupy nie ruszając się z domu oraz skorzystać z nieprzebranego bogactwa wiadomości jakie znajduje się na tysiącach serwerów rozsianych po całym globie (WWW) oraz wiele, wiele innych. Internet jest wykorzystywany do zdobywania informacji, do pracy, do zabawy, a także do nawiązywania kontaktów i to już przez najmłodszych obywateli świata. Od kilku lat także w Polsce Internet staje się coraz bardziej dostępny w szkołach, w miejscach pracy, w kafejkach internetowych czy w domach. Pojawiła się nowa szansa porozumiewania się ludzi, nawiązywania kontaktów, nieporównywalna z żadną dotychczas znaną formą komunikacji. Dopóki przebywanie w sieci ma obiektywną i uzasadnioną przyczynę to bez względu na ilość spędzanego w niej czasu nie możemy mówić o uzależnieniu. Problem pojawia się z chwilą utraty kontroli nad czasem i sposobem użytkowania tego medium. Kubey i Csikszentmihalyi mówią, że: „coraz większej liczbie ludzi życie w cyberprzestrzeni wydaje się często ważniejsze, bardziej bezpośrednie i intensywne niż życie realne. Zachowanie kontroli nad sposobem korzystania z mediów jest dziś trudniejsze niż kiedykolwiek.”42 Osoba będąca siecioholikiem odczuwa silne pragnienie lub wręcz przymus surfowania po oceanie informacji. Co więcej, ma upośledzoną zdolność kontroli nad zachowaniem związanym ze swoim nałogiem. Oznacza to w praktyce, że nie panuje nad jego rozpoczynaniem, kończeniem oraz poziomem „użycia”. Sieć jest „przyjmowana” w dużych ilościach lub przez czas dłuższy niż zamierzony. Nasz biedny nieszczęśnik trawiony jest uporczywym pragnieniem przyjmowania coraz większych dawek informacji i jego wysiłki zmierzające do zmniejszenia lub kontrolowania używania kończą się fiaskiem. Siecioholik jest silnie pochłonięty tematyką związaną z jego uzależnieniem. Kiedy nie jest on-line to często o tym myśli bądź mówi, czyta książki o sieci itp. Następuje istotna zmiana dotychczasowych zamiłowań i zainteresowań. W dodatku istnieje poważne zagrożenie popadnięcia w nałogi towarzyszące. Jeśli spędziliśmy w sieci całą noc a jeszcze choć trochę zależy nam na pracy czy szkole to musimy wspomóc wyczerpany organizm. I tu zaczyna się sięganie po środki pobudzające. Zaczyna się od kawy a kończy na jakiś paskudnych wynalazkach. A jakie są skutki takiego postępowania. Zacznę od fizycznych. Siecioholik spędza mnóstwo czasu w pozycji siedzącej przed komputerem. Z pewnością trochę pogorszy mu się wzrok. Ale nie tylko. Nie używane mięśnie zaczną z wolna słabnąć i zanikać. Po jakimś czasie zaszwankuje kręgosłup, który nie będzie już w stanie 42 Kubey, R., Csikszentmihalyi, M. (2002). Telemania - nowy nałóg. Świat Nauki, 4 24 dźwigać ciężaru ciała na zwiotczałych mięśniach. I bez poważnej interwencji specjalistów od rehabilitacji można będzie zapomnieć o wyjściu na spacer (ale po co to komu, przecież w sieci jest fajniej). Czasem zmiany mogą być nieodwracalne. Nie ma też czasu na racjonalne odżywianie. Jedzenie „na telefon” nie zapewni zrównoważonej diety. A przecież jesteśmy w dużej mierze tym co jemy. I tutaj wpędzamy się w błędne koło. Uciekamy w sieć, bo czujemy się niedowartościowani i gorsi. Nałóg rujnuje nasze ciało (i umysł) więc jeszcze bardziej wycofujemy się z relacji z „żywymi” ludźmi. A co z psychiką. Uzależnienie od Internetu nie różni się od innych. Z postępującą głębokością nałogu coraz więcej uwagi poświęcone jest sieci. W odstawkę idzie rodzina i przyjaciele. Dawne zainteresowania i aktywności sprawiające przyjemność są wypierane na rzecz godzin spędzanych przed monitorem. Redukcja zainteresowań w konsekwencji prowadzi do spadku wydolności intelektualnej. Nic przyjemnego. Istota, która z siebie zrobił siecioholik staje się odrzucana wszędzie poza siecią. Internet ma wiele twarzy. Ftp, WWW, grupy dyskusyjne, bazy danych, gry, IRC, e-mail itd. Czy każdy rodzaj usługi sieciowej jest równie niebezpieczny jeśli chodzi o ryzyko popadnięcia w nałóg? Otóż nie. Najbardziej uzależniające są te formy korzystania z sieci, które są substytutem kontaktów interpersonalnych. IRC, wirtualne kawiarenki, ICQ to usługi, które gromadzą największą liczbę osób nie mogących żyć bez sieci. I co ciekawe, siecioholicy spędzają na takim symulowanym kontakcie z bliźnim więcej czasu niż ludzie obcujący ze sobą w tradycyjny sposób. Świadczy to tylko o tym jak bardzo strach przed kontaktami interpersonalnymi miesza się u nich z ogromnym głodem drugiego człowieka. Kolejną usługą-pułapką są gry on-line. Moim prywatnym zdaniem jest to nie tyle typ uzależnienia od sieci ale raczej od gier komputerowych. Przypuszczam, że gdyby nie było możliwości grania przez sieć to najprawdopodobniej ludzie ci nie zapuszczaliby się do Internetu. Spędzaliby tyle samo godzin grając z komputerem. Wyższością gier w sieci jest tylko (a może aż) fakt, że jak na razie ludzie są lepsi od elektronicznych przeciwników i gra z drugim człowiekiem jest bardziej pasjonująca. Czy świat wirtualny jest nierzeczywisty? Nie, przecież nie jest tworem czyjejś wyobraźni. Co dzień miliony osób przeżywa swoje życie w tym „nierzeczywistym” świecie. Tam uczą się, rozmawiają, dyskutują, bawią, robią zakupy, szukają informacji. Już wynalezienie telefonu dało człowiekowi możliwość porozumiewania się na odległość, teraz stał się on nieodzownym „gadżetem” niemal każdego człowieka. Tak jak telefon jest jedną z form komunikacji, tak Internet jest jednym z rodzajów komunikacji. Gdy nie możliwy jest kontakt twarzą w twarz Internet jest chyba najlepszą i najszybszą metodą porozumiewania się. Jako rzecz pozytywną można dostrzec również możliwość uczenia się prowadzenia rozmowy dla osób nieśmiałych, którym trudno przychodzi nawiązywanie znajomości w rzeczywistym świecie. Tutaj nikt ich nie widzi, mogą uczyć się przezwyciężać swoje słabości. Można się uczyć wyrażać swoje uczucia, co może być łatwiejsze, gdy nikt nas nie widzi. Na pewno zaletą jest również ponowny powrót do formy pisanej, poprzez emaile, czat, ICQ. W rozmowie internetowej mowa funkcjonuje jako pismo. Nieodłącznie wiąże się jednak z tym fakt, iż w poczcie elektronocznej czy też w sms’ach nie musimy używać formy literackiej. Piszemy bez jakiegokolwiek stylu, uźywająć skrótów myślowych, określeń potocznych. Nasz zasób słów staje się ubogi, 25 ponieważ często zamist wyrazów używamy zastępczo omownych znaków I symboli np.: ;) – z przymrużeniem oka, - jestem uśmiechnięty… Internet to nowa forma komunikacji, która wymaga „okiełznania” i ustalenia zasad z jego korzystania. Wymagane jest dlatego wkroczenie hermeneutyki jako nauki do tej sfery technologii i porozumiewania. Od dawna poznajemy nowych znajomych, przyjaciół czy towarzysz życia w szkole, w pracy, na dyskotece czy balu, przez znajomych, na ulicy, w tramwaju czy sklepie i to specjalnie nie dziwi, także sieć dla wielu nadal wydaje się miejscem niepewnym do nawiązywania kontaktów, chociaż coraz mniej dziwi. Ludzie coraz częściej wybierają wirtualny sposób komunikacji. Może trzeba przyjąć fakt, że jest to nieuchronne w dobie tak szybkiego rozwoju e-mediów, jaki obserwujemy od lat. Być może niektóre znane od dawna miejsca zapoznawania znajomych, przyjaciół czy towarzyszy życia będą powoli przechodzić do lamusa. Jeśli będzie to tylko alternatywa dla innych sposobów komunikacji prawdopodobnie nie trzeba się obawiać spłycenia kontaktów ludzkich. Warto przyjąć, że jest to nowy sposób porozumiewania się ani zły ani dobry, po prostu inny, a na pewno szybki. Jeśli jednak ograniczymy zaspokojenie potrzeb społecznych do kontaktów wirtualnych, może się okazać, że prawdziwy dotyk stanie się tak silny, że będzie bolał. Zresztą, na sam koniec należy dodać, iż w miejsce korzystania z Internetu, czy telewizji można wpisać wiele innych czynności, które niektórym pochłaniają cały wolny (i nie tylko) czas i stają się przyczyną wielu problemów. Czy mówimy o uzależnieniu od wędkarstwa, sprzątania, podnoszenia swojej atrakcyjności fizycznej czy innych ciekawych i pochłaniających zajęć? A przecież żyją pośród na osoby, które całymi dniami wpatrują się w spławik na nieruchomej tafli wody; popadają w panikę na widok niedomytego zlewu; wydają ostatnie pieniądze na rzadki egzemplarz znaczka albo nie wychodzą z domu bez makijażu. Szkic ku telewizyjnej filozofii czuwania Charakterystyczna dla lat ostatnich "eksplozja informacyjna", kto wie, czy nie groźniejsza od "eksplozji demograficznej" i "energetycznej", odznacza się nie tylko umasowieniem środków przekazu, ale i ich uintensywnieniem, działaniem szokowym, atakującym coraz bardziej bezwzględnie odbiorcy. Obrazowe stereotypy, konwencje, symbole otaczają nas zewsząd, napierają, informują i zwodzą, zachęcają i przestrzegają. Źyjemy w czasach "inwazji informacyjnej" opartej na wymiarze wizualnym, audiosferze, a wraz z nią audiowizualności. Co dzień rośnie znaczenie przekazów wizualnych w życiu współczesnego człowieka: płyty kompaktowe, magnetowidy, kasety wideo, telewizja satelitarna, kamery cyfrowe, komputery, Internet, systemy DVD... 26 Dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że na współczesną kulturę, czy, szerzej rzecz ujmując, na współczesną cywilizację w zasadniczy sposób wpływa dynamicznie rozwijająca się technologia ruchomego obrazu, a wraz z nią kultura audiowizualna, zorientowana przede wszystkim na komunikowanie się, kultura w coraz większym stopniu uniwersalna, masowa. Błyskawiczny rozwój rozmaitych form jej przekazu, powszechność dostępu do telewizji, wideo, telewizji satelitarnej, kina nowej generacji, rosnąca powszechność dostępu do Internetu w sposób znaczący i zarazem nieodwracalny zmieniają oblicze kultury naszych czasów. „W esejach z lat czterdziestych największe zagrożenie dla człowieka współczesnego stanowi nie technika jako typ działania, lecz to, z czego ona wyrasta i co stanowi jej istotę. Technika jest poprzez swą istotę udziałem w dziejach bycia, którego prawda pozostaje w zapomnieniu. Z drugiej strony jednak [...] wtrąca człowieka w niebezpieczeństwo porzucenia jego wolnej istoty, właśnie w tym ostatecznym niebezpieczeństwie ujawnia najwnętrzniejsza, niezniszczalna przynależność człowieka w Przyzwalające. Inaczej mówiąc, dostrzeżenie istoty techniki ukazuje samego człowieka jako tego którego potrzeba dla ochrony istoty prawdy wskazuje na szansę, że zagrożenia, jakie niesie technika, wskażą ponownie drogę ku bardziej pierwotnym sposobom odkrywania.”43 Dla pokolenia urodzonego w Polsce w latach pięćdziesiątych literatura była, wprawdzie nie jedynym, ale wyjątkowym ze względu na swą pozycję, źródłem inicjacji kulturalnej. W następnych pokoleniach sprawa bardzo się skomplikowała. Literatura zaczęła ustępować miejsca środkom audiowizualnym, które mogą być także źródłem przekazu treści literackich. Mówiąc najprościej - obecność "dźwięczącego słowa" i ruchomego obrazu zmieniła i wzbogaciła nasze doświadczenia percepcyjne, zmieniła sposób artykulacji świata i przeobraziła kulturę werbalną w kulturę audiowizualną. Kultura audiowizualna z kolei tworzy zupełnie nową jakość, oznacza nowe wyzwania i odsłania zupełnie nowe problemy przed badaczem kultury, literaturoznawcą, psychologiem, socjologiem, historykiem, prawnikiem, językoznawcą... Nigdy dotychczas kamera telewizyjna czy filmowa nie wkraczała tak głęboko w intymną sferę życia człowieka. Nigdy dotąd język potoczny nie wchłaniał takiej ilości nowotworów językowych, gadżetowych wyrażeń i zwrotów frazeologicznych pochodzących z reklamy telewizyjnej czy reality show. Nigdy dotąd przemoc nie dominowała w takim stopniu nad ekranowym wizerunkiem świata. Nie ulega więc wątpliwości, że skutków tej najnowszej (szczególnie agresywnej w ostatniej dekadzie) inwazji kultury audiowizualnej nie może ignorować ani psycholog, ani socjolog, historyk, pedagog czy polonista. Czy tego chcemy, czy nie, ekspansja "dźwięczącego obrazu" w istotny sposób wpływa na charakter współczesnej humanistyki, a wpisana w nasze życie codzienne audiowizualność kultury - traktowana jako jej pierwszorzędnie ważny wyznacznik - sprawia, że coraz bardziej potrzebne są badania i poszukiwania o charakterze intermedialnym i interdyscyplinarnym. Główną cechą nowych mediów - która odróżnia je od tradycyjnego słowa i obrazu - jest ich immanentny związek z techniką, to że powstają przy współdziałaniu człowieka z maszyną. A jest tak nie tylko wtedy, gdy chodzi o powielanie gotowego już przekazu czy też o jego rozpowszechnienie, jak było już w przypadku druku. Tutaj maszyna niezbędna jest przede wszystkim do powstania przekazu. Taką pierwszą maszyną był aparat fotograficzny (1839), uznany przez zdecydowaną 43 Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991 27 większość ówczesnych myślicieli za wynalazek zagrażający uznanej tradycji. Od początku został okrzyknięty mechanizmem eliminującym człowieka z procesu twórczego, narzucającym mu własne reguły i podporządkowującym go sobie. Maszyna dyktuje swoje warunki, wymusza określone przez siebie postępowanie, uzależnia człowieka. O ile pędzel, pióro czy flet są narzędziami, nad którymi człowiek panuje i potrafi je sobie podporządkować, o tyle wszelkie technologie mechaniczne czy elektroniczne zdobywają nad ludźmi władzę. Szczególna rola, jaka przypadła do spełnienia technice fotografii, polega również na tym, że jako pierwsza z całej serii nowych mediów zaczęła być postrzegana w kontekście sztuki. Wprawdzie wygląda na to, że proces emancypacji fotografii początkowo podporządkowanej wszechwładnemu malarstwu trwa nadal, niemniej można mówić o znaczących sukcesach techniki, której dziś już niewielu odmówi pierwiastka artystycznego. Co ciekawe, kluczowa rola fotografii nie uległa wyczerpaniu wraz z wytracaniem impetu przez analogowe środki przekazu i wraz z pojawieniem się pierwszych zwiastunów rewolucji informatycznej medium rejestrujące obraz rzeczywistości tym razem na sposób cyfrowy, nie analogowy, zdaje się przeżywać drugą młodość. Fotografia odgrywa niebagatelną rolę w rozwoju środków przekazu i dokonującej się z ich udziałem zmianie kulturowej. Ta technika reprodukcji rzeczywistości jako pierwsza ustaliła relację władzy między bezduszną maszyną a człowiekiem starającym się dać wyraz swoim jednostkowym doświadczeniom. Dziś, kiedy cały świat wartości w kulturze uległ przynajmniej zawirowaniu w obszarze tzw. „kultury wysokiej” nastąpił wyraźny impas. Mówiąc topornie wszystkie uformowane dyscypliny sztuki w przeciągu ostatnich lat kilkunastu (czy może kilkudziesięciu) doszły do stanu wyczerpania. Czy warto przytaczać przykłady na to, że powieść już się nie rozwija tylko po prostu powtarza, że poezja tak zdziwaczała, że – poza nielicznymi wyjątkami – nikt z dobrej woli jej nie czyta? Czytają i piszą o niej dla chleba ci, którzy wybrali taki zawód. Jak świat światem, przyjęto opłakiwać minioną świetność sztuki oraz pomstować na upadek obyczajów i postępujące barbarzyństwo. Przypuszczam, że takie głosy towarzyszyły ginącej sztuce iluminowania rękopisów, kiedy technologia Gutenberga pozwoliła tłoczyć książki szybko, tanio i bez emocjonalnego zaangażowania. Dziś zaś przychodzi opłakiwać książkę. Przypomnę przez przekorę, ile głupstw zdołano rozpowszechnić dzięki wynalazkowi druku i w jak niewielkiej proporcji pozostają dzieła wartościowe.. Podobnie można dzisiaj spostrzec, że inwazja technik audiowizualnych sprzyja zarówno powstawaniu arcydzieł, jak i głupkowatych seriali. I tu znów drobne spostrzeżenie. Do dziś w europejskim systemie nauczania króluje literatura. Poświęcamy jej wiele godzin, od szkoły podstawowej do liceum, a wiemy, że w życiu dorosłym ogromna większość społeczeństwa nie przeczyta więcej żadnej książki. Nie mam wątpliwości, że historyczny dorobek literatury zasługuje na naukę w szkole, ale pomyślmy, że jedynym żywym i powszechnym językiem współczesnej komunikacji masowej jest język audiowizualny, który nie wszedł do tej pory do szkoły. W rezultacie czy odbiorca telewizji jest zwykłym analfabetą? Przykro mi mnożyć przykłady na dowód, że to wszystko, co do niedawna było wykwitem dojrzałych dyscyplin sztuki, na naszych oczach jałowieje. Trzeba zauważyć, źe w naszym źyciu zaczyna odgrywać nowa moda – świat hamburgerów, Coca Coli, MTV, seriali, filmów grozy, bezmyślnych okrucieństw. Tak zwana „kultura wysoka” jest pozorem, gdyż w swojej masie stała się nagle pisana niezrozumiałym językiem. W swoich największych dokonaniach 28 potrafiła zawrzeć niebosiężne wzloty ducha, ale dziś przestała się odnawiać – nowe dzieła, przyrządzone według tej samej receptury, są już pozbawione siły. Czy to koniec? Czy raczej „nihil novi sub sole” – przecież wszystkie style wyczerpały się kiedyś. Wszystkie dyscypliny obumierały i odżywały – istota poezji, muzyki, teatru czy plastyki pozostaje niezmieniona nawet wtedy, gdy zmieniają się okoliczności. Myślę, że w tak przez nas pogardzanej kulturze masowej są wartości analogiczne do tych, których szukamy na próżno w skostniałych formach wyższej sztuki. „E.T.” czy „Park Jurajski” mówią w języku nowych mitów coś, co można porównać do dzieł wyższej kultury – tyle, że w wersji popularnej wartości są jakby rozwodnione – często pełne nieczystych domieszek. W filmach grozy znajdziemy metafizyczne tęsknoty i obawy, programy o przemocy często dotykają najgłębszych egzystencjalnych lęków prostego odbiorcy, w rockowej piosence żyje jakaś poezja. W opakowaniu towaru, na okładkach żurnali, czy w reklamówkach telewizyjnych znajduje się plastyka naprawdę żywa, choć niewątpliwie bardzo prosta... Przed nastaniem kultury audiowizualnej marzenia znajdujące się w każdym z nas, były naszą indywidualną, prywatną sprawą, czyniły z nas jednostkowe przypadki. Z całą mocą podkreślał ten indywidualizm Bergson, wskazując na Ja głębokie jako jego źródło. Natomiast w kulturze audiowizualnej fantazmaty tworzą z nas wspólnotę. Nie chodzi tutaj o to, że w ramach życia społecznego następuje stereotypizacja fantazmatów czy standaryzacja marzeń. Ten proces towarzyszył kulturze od jej zarania. Pisał o nim Bergson, kiedy analizował cechy Ja powierzchniowego. Współcześnie kultura audiowizualna przy pomocy ekranów i dzięki ich rozpowszechnieniu (w życiu prywatnym i zawodowym) całkowicie ujednolica fantazmaty i marzenia. Ekran, odbijając rzeczywistość nie sprzed oczu widza, separuje go od obecności i realnej rzeczywistości. W zamian podsuwa widzowi symulację obecności, która pochłania go, działa na jego nieświadomość i ciało. Nie pozwalając na dystans podmiotu uniemożliwia mu racjonalny namysł, samodzielną ocenę. W konsekwencji pojawia się rzeczywistość jako fikcja, podsuwanie fikcji (a więc mitologii, ideologii, propagandy) jako rzeczywistości do zaakceptowania. W tym kryje się masowość kultury audiowizualnej. Cała kultura audiowizualna znalazła się dziś w nowej sytuacji, zarówno technologicznej, jak i antropologicznej. Można ją określić mianem syndromu "pomiędzy", a więc próbować opisać na przykład za pomocą kategorii interfejsu miejsca przecięcia analogowości z cyfrowością, fotochemii z elektroniką, kultury ekranu z kulturą monitora. Tzn. kultury opartej na informacji "naturalnej", czyli takiej, która odbija energię ze świata rzeczywistego, wedle fortunnego określenia Paula Levinsona, z kulturą kodowaną za pomocą abstrakcji, czyli liczb. Można powiedzieć, iż jej zasadniczym wątkiem są przemiany zachodzące w sposobach reprezentowania świata przez maszyny widzenia, jak i w samych tych maszynach, na drodze od analogowej reprezentacji do cyfrowej kalkulacji - od analogowego kina do światów wirtualnych i Internetu. To "pomiędzy" mediami znaczy bowiem także, iż nieustannie ewoluuje ontologia współczesnej ikonosfery: od obrazu pojmowanego jako „odcisk rzeczywistości”, do matrycy cyfrowej, od fotochemii do matematycznych opozycji binarnych, które nie przechowują już „śladów wydarzeń”, ale znaki cyfr, od bycia do pozoru. 29 Zakończenie Reasumując wszystkie rozważania zawarte w tejże pracy należy stwierdzić, iż nawet tak pobieżnie przedstawiony tu zarys problemu jednoznacznie wskazuje na to, że w procesie kształcenia współczesnego człowieka szczególny nacisk położony zostanie nie tylko na rozwijanie wiedzy ogólnej (takiej jak matematyka, sztuka, humanistyka...), ale również wiedzy o filmie, telewizji i kulturze medialnej. Wszechstronne przygotowanie filologiczne studenta, poparte jego wiedzą na temat literatury, języka i kultury polskiej oraz znajomością rozmaitych dziedzin sztuki i kultury artystycznej, umożliwi mu po ukończeniu studiów swobodną adaptację do wymogów stawianych pracownikom współczesnych mediów. Rodzaj zdobytego w trakcie studiów wykształcenia otwiera przed absolwentem szansę wykonywania rozmaitych zajęć: od profesji filmowych (takich jak animator kultury filmowej, krytyk filmowy, scenarzysta, konsultant literacki, dialogista, pracownik dystrybucji filmowej i in.), poprzez telewizyjne (reporter, redaktor, prezenter, doradca programowy, komentator, krytyk telewizyjny, lektor), reklamowe (pracownik agencji reklamowej, copywriter, twórca scenopisów obrazkowych, scenarzysta przekazów reklamowych), rzecznika do spraw kontaktu z mediami, specjalistę w dziedzinie public relations, aż do grupy zawodów przydatnych w działalności nowoczesnych firm (projektant wizerunków medialnych, redaktor informacji wizualnych i audiowizualnych). Możliwości są więc ogromne. „Jeśli zadaniem hermeneutyki ma być pokonywanie duchowego dystansu między ludźmi albo między epokami historycznymi, to doświadczenie sztuki wydaje się odległe od jej dziedziny.”44 Zadajmy sobie pytanie: Czy to koniec ery Gutenberga? To wielkie koncerny medialne głoszą ten koniec, zainteresowane tworzeniem koniunktury na towar, jaki mają do sprzedania. Słyszymy więc“ Książki są nieważne”, “Słowo drukowane jesy przeżytkiem”. Hasła te mają napędzać nowym mediom klientelę. Wieszczenie końca epoki Gutenberga związane jest z myśleniem, iż kultura audiowizualna całkowicie zastąpi kulturę słowa drukowanego. Otóż w historii ludzkości nie jest znane zjawisko, aby jakaś inna forma kultury wyeliminowała drugą. Jej koniec ogłaszano już wiele razy. Słyszeliśmy, że pojawienie się radia zlikwiduje druk, potem, źe kino zniszczy literaturę itd. Przecieź kultura jest bardzo pojemna I mieści w sobie przeróżne formy, które nie muszą wcale jedna grugiej usuwać, na odwrót – one mogą się wzajemnie wzbogacać. "Jest zawsze pewna miara, jest wszędzie granica, która słuszności ramy wyraźnie wyznacza" ("Est modus in rebus, sunt certi denique fines quos ultra citraque nequit consistere rectum"). Hermeneutyka jest czynnikiem nizbędnym w mediach jak i w życiu codziennym. Żyjemy w świecie pełnym symboli, alegorii, metafor I nie zawsze są one dla nas zrozumiałe. Człowiek żąda prostej rozrywki, nie potrafii już zrozumieć tak wielkich dzieł jak Pendereckiego, woli raczej posłuchać muzyki tworzonej przez Beatles’ów. I tutaj pojawia się kwestia interpretacji sztuki współczesnej jako „sztuka dla sztuki”. Większość powstających utworów jest trudna i przeznaczona głównie dla uczonych poszczególnych dzidzin nauki. Mało kto z dobrej woli sięga dzisiaj po fachową 44 H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979 30 lekturę. Raczej ograniczamy się do czasopism, magazynów, gazet, które podają nam prostą, zinterpretowaną informację. Ale nie jest to niestety tekst literacki. „Hermeneutyka kryje swoiste „koło”. Autor wyraża je następująco: „Trzeba rozumieć, by wierzyć, ale trzeba też wierzyć, aby rozumieć”. Bo „nigdy ten, kto interpretuje, nie zbliży się do tego, co mówi tekst, jeżeli nie będzie żył w aurze interpretowanego tekstu” Dźwięczą tu echa postawy Pascala. Sprawa jest o najwyższym znaczeniu. Istota leży w tym, że nieodzownym składnikiem rozumienia tekstu jest... egzystencjalna decyzja, przez którą hermeneuta czyni jego treść swoją własnością. Jednakże decyzja ta jest ze swej strony niemożliwa bez jakiegoś uprzedniego rozumienia. Co to ostatecznie znaczy? Znaczy to, że hermeneuta, prowadząc interpretację ryzykuje sobą, własnym życiem, istnieniem. Może on się bowiem stać tej interpretacji zarówno owocem, jak ofiarą. Oto dlaczego z tak bezwzględnym autentyzmem musi on podejmować swoje pytania.”45 Hermeneutyka winna być wykorzystywana w egzegezie teologicznej. Dzieje się tak, jednak nie zawsze jest ona stosowana w właściwy sposób. Często w takich wypadkach spotykamy się z nadinterpretacją tekstu lub też wogóle nie rozumiemy tego co czytamy i bierzemy świat przedstawiony w sposob dosłowny. Jest to powodem powstawania wielu odłamów religijnych, a najczęściej sekt, które są wielkim zagrożeniem. A dlaczego tak się dzieje? Otóź wynika to z braku podstawowej umiejętności, nazwałbym to „czytaniem między wersami”. Chrystus będąc na ziemi nauczał, ale czynił to w sposób obrazkowy opowiadając przypowieści. Człowiek posiada bowiem bardzo ogranoczoną zdolonośc pojmowania, a że Objawienie nie jest rzeczą prostą do zrozumienia, dlatego w jakiś sposób musiał przemówić do ludu. I tak np. przypowieści o siewcy nie można trktować dosłwnie, gdyż ziarno- Słowo Boże, siewca – Bóg, a różnego rodzaju glaba, to ludzie o różnych charakterach. Gdyby nie interpretować tej przypowieści, to okazałoby się, źe jest to bardzo dobry poradnik dla rolników. Całe Pismo Święte jest jedną wielką metaforą! Powstaje coraz więcej słów i zwrotów, co zawdzięczamy rozwijającej się technice. To właśnie rozwój technologii komputerowej, a zwłaszcza internetu przyczynił się do tworzenia niecodziennych połączeń wyrazowychi nieoczekiwanych znaczeń. Połączenie rzeczownuka „strona” z przymiotnikiem „domowa” nie występowało jeszcze do niedawna w języku polskim. „Strony domowe” tylko w pewnym stopniu mogłyby się kojarzyć ze stronami rodzinnymi, ojczystymi, ale nie o to tu przecież chodzi. Stoimy przed wielkim problemem, gdyż nie sposób, aby ludzki rozum wszystkie je potrafił wchłonąć. Trudno dziś być zarazem tak jak np. Mikołaj Kopernik astronomem, lekarzem, wynalazcom... A co z telewizją? Ma ona ogromny wpływ szcególnie młodych ludzi, kształtując ich poglądy. Dziś tworzymy sobie swoistą świecką religię, która kierowana jest postępem. Idola nie szukamy już pośród wspaniałych pisarzy, sportowców, świętych, muzyków, ale zaczynamy ubóstwiać prazenterów telewizyjnych, dyktatorów mody... Źyjemy w świecie, w którym wszystkiego jest coraz więcej. Przede wszystkim jest więcej ludzi, jest więcej dobra i zla, więcej samochodów i telewizorów, technik i narzędzi, więcej pól myślenia, więcej biedy i bogactwa. Świat nie kurczu się, ale rozrasta i okazuje się, że może wchłonąć w siebie wszystko. Coraz więcej rzeczy współistnieje z sobą, coraz więcej zjawisk i wydarzeń zachodzi w tym świecie. 45 Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982 31 Niestety źyjemy też w świecie pogłębiających się różnic cywilizacyjnych i społecznych. Na planecie, która wciąż jest planetą Gutenberga nie ma ośrodka myśli funkcjonującego poza nią. Nie mamy też wielu oznak na to, że kończy się czas wynalazku Johannesa Gutenberga. Odwrotnie, jak wiadomo, liczba książek na świecie rośnie, wydawnictw i księgarń przybywa, kryzysy, taj jak w każdej dziedzinie są okresowe. Wszystko wprawdzie się przekształca, wszystko ulega zmianom, ale zmiana nie musi oznaczać likwidacji. A książki nic nie może zastąpić! Bibliografia: 32 1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. Biblia Tysiąclecia Józef Tischner „Myślenie według wartości” wyd. Znak, 1982 H.G. Gadamer „Rozum, słowo, dzieje” Warszawa 1979 Włodzimierz Lorenc „W poszukiwaniu filozofii humanistycznej” Warszawa 1998 Katarzyna Rosner „Hermeneutyka jako krytyka kultury” Warszawa 1991 Papieska Komisja Biblijna, Interpretacja Pisma Świętego w Kościele, tłum. bp Kazimierz Romaniuk, Pallotinum, 1994. DE, 11 EF, 11 Kubey, R., Csikszentmihalyi, M. (2002). Telemania - nowy nałóg. Świat Nauki, 4 33