Protokół z posiedzenia Komisji Rolnictwa, Gospodarki Komunalnej, Ochrony Środowiska, Spraw Społecznych i Zdrowia odbytego 16 czerwca 2015r. Tematem posiedzenia było omówienie sytuacji pszczelarstwa na terenie miasta i gminy oraz analiza problemów związanych z hodowlą pszczół- zatrucia pszczół. Obecni na posiedzeniu hodowcy poinformowali nas, że zjawisko wymierania pszczół nasila się w ostatnich latach. Jest wiele przyczyn tego stanu rzeczy. Wirusy, pasożyty i stosowanie środków chemicznych w rolnictwie. Z raportu Greenpeace wynika, że najwięcej ginie ich tam, gdzie jest najbardziej zmechanizowane rolnictwo, w którym stosuje się dużo chemii. Sytuacja owadów zależy od wielu czynników, m.in. chorób i obecności pasożytów. Odporność pszczół zależy natomiast m.in. od jakości pokarmu i kontaktu ze szkodliwymi substancjami. Dlatego zdaniem hodowców - zagrożeniem dla owadów zapylających i pszczół jest m.in. stosowanie w rolnictwie środków owadobójczych, które mają zwalczać szkodniki upraw, ale w rzeczywistości oddziałują również na inne grupy owadów. Nawet małe dawki tych środków, produkty rozpadu środków owadobójczych działają niekorzystnie na rozwój larw pszczół. Komisja Europejska zaproponowała, a Stały Komitet ds. Łańcucha Żywnościowego i Zdrowia Zwierząt przegłosował tymczasowy zakaz stosowania w Unii Europejskiej trzech najbardziej szkodliwych dla pszczół pestycydów: imidaklopridu i klotianidyny oraz tiametoksamu. Pszczelarze jednoznacznie stwierdzili, że pszczoły że z roku na rok są coraz słabsze, w związku z tym trochę zaczęli bić na alarm żebyśmy się jako społeczeństwo przebudzili. Aby im pomóc należy wykonywać zabiegi ochrony roślin zgodnie z przepisami. Na przykład opryskiwać rośliny wieczorem i w nocy, a nie w dzień, gdy pszczoły latają. Rano oprysk nie będzie już szkodliwy dla pszczół . Konsekwencją wymierania pszczół będzie nie tylko brak naturalnego miodu w naszych kuchniach. Poważne problemy mogą nastąpić w rolnictwie i sadownictwie, a ich efekty mogą dotknąć nas wszystkich. Pszczoły w ogromnym odpowiadają m.in. za zapylanie sadów. Pestycydy są bardzo ważnym, jednak nie najważniejszym czynnikiem ginięcia pszczół – a na pewno nie w naszym kraju. Do spektakularnych wytruć pszczół dochodzi najczęściej wskutek bezmyślnego stosowania pestycydów przez rolników. Jednak najważniejszą przyczyną pozostaje roztocz Varroa destrucor, powodujący warrozę. Warroza jest wciąż nieskutecznie leczona przez pszczelarzy. Nawet jeśli uda się ją wyeliminować, dochodzi do reinwazji – wyleczone pszczoły ponownie się zakażają od chorych. Walka z warrozą, to być albo nie być pszczelarstwa. Nie ma możliwości całkowitego jej wyeliminowania. Niszczona jest aktywna część populacji roztocza, która jednak się odnawia. Pszczelarze wiedzą, że muszą leczyć – jeśli pszczela rodzina nie jest leczona, ginie w ciągu roku, w najlepszym razie – trzech lat. Z drugiej strony trzeba edukować rolników, aby właściwie stosowali pestycydy. Jednak ich wyeliminowanie byłoby utopią. Bez pestycydów szkodniki tak by się rozmnożyły, że w ogóle nie byłoby plonów. Z drugiej strony plonów może nie być także wówczas, gdy rolnicy wytrują wszystkie pszczoły. Im szybciej zdadzą sobie z tego sprawę, tym lepiej będzie zarówno dla pszczół, jak i rolników Coraz częściej mówi się o pestycydach nowej generacji – tak zwanych neonikotynoidach. Stosowane w niskich dawkach, nie trują bezpośrednio pszczół, ale blokują ich pamięć. Pszczoła wylatuje z ula i nie wraca. To przede wszystkim problem krajów, które bardzo intensywnie stosują neonikotynoidy. W Polsce na szczęście nie są tak szeroko stosowane. Wydaje się, że większy problem mamy z pestycydami starej generacji – i rolnikami, którzy stosują je niezgodnie z obowiązującymi przepisami. Radny pan Piotr Pułkownik zapytał, a co z miodem importowanym na przykład z Chin? W tym kraju po pierwsze niefrasobliwie podchodzi się do stosowania antybiotyków i innych leków, które nie zostały dopuszczone do użytku w Unii Europejskiej. Miód może zawierać ich śladowe ilości. Hodowcy odpowiedzieli, że w Chinach, a także w Indiach nauczono się wytwarzać miód we ogóle bez udziału pszczół. Wyrabia się go z inwertowanych cukrów z barwnikami i dodatkami zapachowymi. Taki „miód”, który w ogóle nie widział pszczół jest najbardziej niebezpieczny – trudno go odróżnić od naturalnego nawet w dobrze wyposażonym laboratorium. Jeśli taki produkt trafia na rynek, zniechęca konsumentów. Brakuje jasnych regulacji, które wyeliminowałyby tego rodzaju miód z rynku – w tej chwili można dodać do niego 1-2 proc. naszego miodu i sprzedawać jako produkt pochodzący z krajów unii europejskiej i spoza niej. Jednak globalizacja i podobne zawirowania działają na korzyść pszczelarzy – polską specyfiką jest coraz częstsze kupowanie miodu bezpośrednio od pszczelarzy. Dzięki pominięciu pośrednika pszczelarz może uzyskać wyższą cenę. Pszczelarstwo w Polsce to z reguły świat ludzi „wcześniej urodzonych”, prowadzących pasieki hobbistyczne. W sprawozdaniach dotyczących ilości rodzin pszczelich w Polsce, czy produkcji miodu, niejednokrotnie wiele jest nieścisłości. Zarówno obecna sytuacja jak i w nadchodzącym roku nie napawa optymizmem. Z uwagi na choroby pszczół , na które praktycznie nie ma skutecznych leków, problemy z paszą, brak wsparcia ze strony rządu, pogarszającą się rentowność - pogłowie pszczół w Polsce będzie się zmniejszać, a stan rodzin produkcyjnych może spaść do 50% stanu ewidencyjnego. W następstwie takiej sytuacji na pewno produkcja miodu w Polsce, która już obecnie nie jest wystarczająca, ulegnie dalszemu zmniejszeniu. W innych krajach Europy sytuacja także nie jest dobra. Dlatego dla zaspokojenia polskiego i europejskiego rynku miodu importuje się wiele tysięcy ton miodu. Hodowcy poinformowali nas, że na naszym terenie zrzeszonych jest 46 członków, którzy zgłosili 1214 pni a należy przypomnieć, że pni było 1327. Dużych pszczelarzy nie ma na naszym terenie. Byli zdania, że pszczelarze powinni złożyć wniosek o powołanie komisji ds. szacowania szkód w pasiekach. Komisja ta powinna zając się również realizacja terminów oprysków, o których była mowa. Kierownik ref. ochrony środowiska UM p. Anna Malenda dodała, że faktycznie bardzo duże środki są potrzebne na badanie pszczół. Urząd dofinansowuje jedynie zakup matek i stara się sadzić drzewa miododajne wszędzie tam, gdzie jest kaka możliwość. Hodowcy byli zdania, że powinniśmy sobie zdać sprawę, że pszczoły oprócz miodu oferują nam: mleczko pszczele, pyłek, wosk, pierzgę, propolis czy jad - produkty, o rewelacyjnych właściwościach. Pyłek, mleczko czy pierzga to produkty nieskończenie bogate w witaminy, enzymy i mikroelementy zbawienne dla naszego organizmu. Propolis inaczej zwany kitem pszczelim jest przede wszystkim lekarstwem znakomicie gojącym rany. Jednak najważniejszym zadaniem pszczół w środowisku naturalnym jest zapylanie, gdyż to one muszą zapylić ponad 90% roślin owadopylnych, a ich praca ma bezpośredni wpływ na obecność ponad 80% wszystkich produktów spożywczych na naszych stołach! Wartość tej pracy jest 15-krotnie wyższa niż wartość samych produktów pszczelich. Wniosków nie zgłoszono. Na tym posiedzenie zakończono. Protokółowała Grażyna Kowalska