Z historii Rosji i Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej

advertisement
Z historii Rosji i Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej (1)
Jak Matka Boża uratowała Rosję w latach 1941-45 II Wojny Światowej
WERSJA POSZERZONA
…Wiele razy zwracałem się do Matki Bożej Kazańskiej, prosząc Ją, by chroniła i
prowadziła oddany Jej naród rosyjski oraz by przybliżyła chwilę, w której wszyscy
uczniowie Jej Syna, uznając się za braci, będą potrafili w pełni odbudować naruszoną
jedność. Od samego początku pragnąłem, by ta święta ikona powróciła na ziemię
rosyjską, gdzie — według wiarygodnych świadectw historycznych — była przez wiele lat
przedmiotem głębokiej czci całych pokoleń wiernych. Wokół ikony Matki Bożej
Kazańskiej kształtowała się historia tego wielkiego narodu. (z Homilii Ojca Świętego
Jana Pawła II, wygłoszonej w Auli Pawła VI w dniu 25.8. 2004 z okazji
przekazania ikony Matki Bożej Kazańskiej Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej)
…. Matko prawosławnego ludu, obecność w Rzymie Twego świętego wizerunku
kazańskiego mówi nam o głębokiej jedności między Wschodem i Zachodem, która wciąż
trwa pomimo historycznych podziałów i błędów ludzi. (z Modlitwy do Matki Bożej
Kazańskiej – Jan Paweł II, 25.8.2004 r.)
Słowo wstępne
Temat powyższy jest niezwykle ciekawy, dotyczy wydarzeń II Wojny Światowej, o których w
zasadzie nic nie wiemy. W polskim Internecie jest prawie nieobecny. Znaleziono jedynie kilka
informacji o opisywanych tu wydarzeniach. Przez kilka lat w rosyjskim Internecie pasjonowałem się
tym tematem, śledziłem nowe wpisy i zachwycałem niepojętą Miłością Pana Boga i Bogurodzicy do
nas, ludzi. W wielu opisywanych wydarzeniach wyłania się niezwykła macierzyńska Miłość naszej
Niebieskiej Mamy, która spieszyła z pomocą do tych, którzy Ją o to prosili. Prosili w słowach
niezdarnych, prostych, nie mając wiary, nie znając modlitw i …byli wysłuchiwani. Bardzo
wzruszające są to opisy. W końcu pomyślałem, że trzeba tą wiedzą o cudownych wydarzeniach z
czasów wojny w Rosji podzielić się z innymi, a nie zatrzymywać dla siebie. Niech wiedza o Miłości
Matki Bożej i Jej Pomocy modlącym się Jej dzieciom dociera do jak najszerszego kręgu ludzi i
przyczynia się do wzrostu naszej miłości do Królowej Nieba i Ziemi, do wzrostu czci, ufności i
uwielbienia dla Niej i Pana Boga. Pamiętajmy też, że Ona jest tą samą Najświętszą Bogurodzicą czy to
w wizerunku Matki Bożej Kazańskiej czy Matki Bożej Częstochowskiej, MB Tichwińskiej czy MB
Ostrobramskiej, MB z Lourdes, Fatimy, Gwadelupe, czy w wizerunku MB Władimirskiej czy MB
Augustowskiej… To jest ta sama Maryja, Matka Boga i nas wszystkich.
W systemie komunistycznym w ZSRR temat objawień, cudów, proroctw był zakazany. Jeszcze
wiele lat po wojnie Cerkiew Prawosławna była prześladowana i tępiona, nie miała swoich
wydawnictw, za rozpowszechnianie Pisma Świętego i literatury religijnej wsadzano na długie lata do
więzień i łagrów. W 1966 roku zamknięto Peczorską Ławrę w Kijowie, zabroniono używać dzwonów
cerkiewnych, wprowadzono obowiązkową rejestrację chrztów, zaczęły się sądowe procesy
pozbawiające praw rodzicielskich wierzących rodziców, wprowadzono zaostrzone artykuły w
kodeksie karnym za religijne wychowanie dzieci, za organizowanie zebrań religijnych, za
rozpowszechnianie słuchów o cudach. Rozmowy o Cudzie w Bitwie o Moskwę były karane wyrokami
sądowymi. Po „pierestrojce” i „głasności” (przebudowie i jawności) w latach Gorbaczowa sytuacja
zmieniła się na korzyść. Zaczęły się pojawiać w druku materiały o najnowszej historii, pisane nie
przez komunistycznych ideologów i posłusznych im zaprzedajnych historyków, pisarzy, dziennikarzy,
a przez ludzi, którzy osobiście doświadczyli okrucieństw wojny, którzy przez lata pisali do szuflady i
dopiero w naszych czasach pojawiła się możliwość wydrukowania ich wspomnień, świadectw i
zapoznania z nimi szerszego grona czytelników. Prawda zawsze wypłynie na wierzch, nigdy nie
udawało się jej ukryć na zawsze. I Bogu niech za to będą dzięki!
Pytanie: „Jak Matka Boża uratowała Rosję?” jeszcze obecnie w wielu kręgach w Rosji
wywołuje uśmieszki, i spotyka się nawet z ordynarnym szyderstwem. Jaka Matka Boża? Takie
1
myślenie - to ciemnota, legendy średniowieczne, mity prawosławne – mówi się. Przecież zwycięstwo
w II Wojnie Światowej zapewniło niespotykane bohaterstwo i męstwo żołnierzy niezwyciężonej Armii
Czerwonej, bezprzykładny wysiłek ludzi pracy na tyłach oraz mistrzostwo dowodzenia sowieckich
dowódców, generałów i marszałków. Pomija się już w wypowiedziach naszych czasów słowa, że
zwycięstwo to zostało osiągnięte „pod przewodnictwem partii komunistycznej i dzięki geniuszowi
Naczelnego Wodza Generalissimusa Józefa Stalina”.
Jedną z takich nowości wydawniczych jest książka znanego prawosławnego pisarza Mikołaja
Błochina „Rubież” (2011 r.), który w ostatnim czasie został zakonnikiem w klasztorze na dalekim
Wschodzie. Przeor Sreteńskiego (Oczyszczenia NMP) Klasztoru Archimandryta Tichon (Szewkunow)
nazwał tę książkę „prawosławną wersją wojny”. Różni się ona zasadniczo od wszystkiego, co do tej
pory napisano o Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Sednem „wersji” jest twierdzenie, że zwycięstwo nad
niemieckim faszyzmem zapewniły nie komunistyczna partia, nie Stalin, nie sowiecka broń, a Pan Bóg,
Najświętsza Bogurodzica i prawosławni Święci po modlitwach wierzących ludzi.
I taką też wersję starano się przedstawić w niniejszym opracowaniu. W miarę pisania objętość
jego powiększała się, dochodziły nowe tematy, informacje. Postanowiłem zatem zrobić dwie wersje:
- poszerzoną (na 51 stronach), z przedstawieniem sytuacji wojskowej, stosunku sił walczących
stron i bardzo pobieżnych ocen współudziału Stalina i Cerkwi Prawosławnej w Dziele Bożej Pomocy
Rosji,
- skróconą (na 28 stronach), bez danych o uzbrojeniu walczących stron oraz ocen współudziału
Stalina i Cerkwi – dla tych, co niezbyt lubią czytać długich opracowań lub którzy nie są
zainteresowani, np. wiedzą o uzbrojeniu i działaniach wojennych (tu pomyślałem o kobietach),
- oraz krótką (na 15 stronach) informację o tym, jak Matka Boża uratowała Moskwę,
zawierającą opisy cudów, które zaistniały w Bitwie o Moskwę i które być może zachęcą czytających
do sięgnięcia po obszerniejsze opracowanie.
Opracował i tłumaczył:
Andrzej Leszczyński
8 grudnia 2012 roku
<[email protected]>
Sytuacja na początku wojny rosyjsko – niemieckiej 1941 - 1945 r.,
stosunek sił obu stron
Przed przedstawieniem nieznanych i niezwykłych wydarzeń z lat 1941-1945, kiedy Maryja,
Matka Boża, uratowała Rosję w wojnie z Niemcami, należałoby zapoznać się z sytuacją na początku
tej wojny i poznać siły obu stron.
Kiedy się kogoś ratuje? Wtedy, gdy jego życiu zagraża śmierć. W takiej właśnie sytuacji
znalazła się Rosja już w pierwszych trzech miesiącach wojny. Sytuacja na frontach wojny była
katastrofalna dla Rosji. Powszechne było przekonanie, że to koniec, że nie ma już ratunku. Dlatego
chcemy w opracowaniu przedstawić tę tragiczną sytuację. Wtedy będzie łatwiej przyjąć prawdę, że
gdyby nie Pomoc Boga, to upadek Rosji byłby nieunikniony.
Do chwili obecnej nie ma jednak wiarygodnych źródeł informacji o stanie liczebnym i
uzbrojeniu walczących stron, szczególnie, gdy chodzi o ZSRR (obecnie Rosję). Nadal dane te są
skrzętnie ukrywane przed narodem rosyjskim. Naród rosyjski nie ma prawa wiedzieć: jakimi siłami (w
ludziach i uzbrojeniu) dysponowała Rosja w tym czasie, jak duże straty w rannych i zabitych poniosła
Armia Czerwona w wielkich bitwach np. o Moskwę, Leningrad, Stalingrad. Oraz jak duże były straty
wśród ludności cywilnej. W setkach wydanych wspomnień, pamiętników wybitnych dowódców
wojskowych, opracowań instytutów historycznych, organizacji i jednostek naukowych nie ma tych
2
danych. Najczęściej zamiast konkretnych liczb podaje się w nich procenty, nie odnoszące się do
danych liczbowych z poprzedniego okresu. Gdy np. podaje się, że w 1941 r. nastąpił 2-krotny wzrost
sił brygad powietrzno-desantowych w porównaniu z rokiem 1940, to czytelnik może tylko nieznany
stan tych wojsk „x” pomnożyć przez 2, otrzymując wynik „2x”, a jego wiedza po tym zabiegu jest taka
sama jak na początku. Wychwalane pod niebiosa 700-stronicowe „Wspomnienia i refleksje” marszałka
G. Żukowa nie zawierają dokładnych danych o uzbrojeniu Armii Czerwonej (ilości czołgów,
samolotów, dział czy żołnierzy). Wygląda na to, że ten „genialny” marszałek po prostu nie wiedział
nic o Armii Czerwonej. Natomiast podaje dokładne dane o przeciwniku, armii hitlerowskiej. A może
wiedział, tylko nie powiedział.
Po zakończeniu wojny w ZSRR podejmowano 3-krotną próbę wydania historii wojny rosyjskoniemieckiej. Jako pierwszą wydano 6-tomową „Historię Wielkiej Wojny Narodowej Związku
Radzieckiego 1941-1945”, opracowaną przez Instytut Marksizmu – Leninizmu przy KC KPZR.
W Polsce „Historię” wydano w latach 1964 – 67). Okazała się klapą, operowano procentami, a nie
liczbami, ilościami. Drugą próbą była już 12-tomowa „Historia Drugiej Wojny Światowej 1939-1945”.
W Polsce wydana w latach 1976-1985. O ile poprzednia „Historia” była chruszczowowską wizją
wojny, to ta z kolei była breżniewowską. Znów przyznano historykom ogromne nagrody, ale historii
wojny nadal nie było. I oto w okresie „pierestrojki i głasnosti”, gdy do władzy doszedł M. Gorbaczow,
podęto 3-cią próbę napisania Historii II Wojny Światowej w 10-ciu tomach. Powołano Główną
Komisję Redakcyjną, której podlegało z kolei mnóstwo innych komisji. Oczywiście, w pracach miały
uczestniczyć dziesiątki instytutów i jednostek naukowych, które brały już udział przy pisaniu
poprzednich wersji „Historii” ale też zupełnie nowe instytucje. Do każdego tomu był powołany
odrębny zespół redakcyjny. Ale cała ta rzesza uczonych stanęła znowu przed zamkniętymi drzwiami.
Wojna – to tajemnica państwowa, a naród nie ma prawa nic o niej wiedzieć. Dlatego i tym razem
skończyło się na kompromitacji i żałosnym fiasku. Więcej prób nie podejmowano.
Wszystkie kraje (również agresorzy) już dawno napisały historię wojny. Oficjalną historię mają
Niemcy, mają też Japończycy (96 tomów!!!). Tylko Rosja jej nie ma.
UWAGA: II Wojna Światowa w Rosji jest zwana jako Wielka Wojna Ojczyźniana, ponieważ
za początek II Wojny Światowej większość historyków rosyjskich uważa do tej pory napaść Niemiec
na Związek Radziecki w dniu 22.6.1941 r., a nie dzień 1.9.1939 r., datę napaści tych samych Niemiec
hitlerowskich na Polskę. Dlaczego? To jest proste. Ponieważ przyjęcie daty 1.9.1939 roku za datę
rozpoczęcia II Wojny Światowej byłoby przyznaniem się do współudziału w rozpętaniu najkrwawszej
wojny w historii świata, współudziału w kolejnym rozbiorze Polski przy boku sojusznika, z którym
Rosja miała zawarty układ o przyjaźni i nieagresji. Sojusznicy ci byli bliscy sobie pod względem
głoszonych i realizowanych ideologii: Stalin głosił i budował w Związku Radzieckim socjalizm
radziecki, Hitler – socjalizm narodowy. Nazwa partii hitlerowskiej NSDAP to potwierdza. Była to
Narodowo Socjalistyczna Partia Pracy Niemiec.
Związek Radziecki do II Wojny Światowej przystąpił 17 września 1939 roku, a więc w dwa
tygodnie po ataku Niemiec, realizując zawarty 23 sierpnia 1939 r. pakt Ribbentrop - Mołotow.
Wszyscy pamiętamy powody napaści Armii Czerwonej na Polskę, które głosili wówczas przywódcy
radzieccy. Chodziło według nich m.in. o wyzwolenie z pod panowania polskich panów narodów
słowiańskich Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy i przyłączenie ich do braterskiej rodziny
narodów Związku Sowieckiego. Historia dotąd nie ujawniła prawdy o tych i wielu innych faktach.
Jak dziwna jest ta historia do chwili obecnej i jak dziwne są przyjęte przez świat tzw. „fakty” i
„niepodważalne prawdy” niech świadczy chociażby taka sprawa: Niemcy napadły na Polskę, więc
uznano, że rozpętały wojnę. Związek Sowiecki uczynił to samo w tym samym miesiącu, a mimo to do
chwili obecnej nie uchodzi za najeźdźcę. Ale to jeszcze nic. Uważa się, że w latach 1939-1941, w
dwóch latach II Wojny Światowej, Związek Sowiecki nie brał w tej wojnie udziału. Naprawdę dziwne.
Ale wróćmy do daty 22.6.1941 r. W tym dniu na swego sojusznika i wielkiego przyjaciela
napada Hitler. Przyjaciel na przyjaciela! Dlaczego? Przecież nie było między nimi żadnych konfliktów.
Do ostatniego dnia przed rozpoczęciem tej wojny do Niemiec z Rosji szły bez przerwy transporty ze
zbożem, rudą żelaza i innymi surowcami, potrzebnymi gospodarce i ludności Niemiec. Przecież celem
3
jednego i drugiego było zniszczenie kapitalistycznego świata i wprowadzenie socjalizmu na całej
ziemi. Tak, ale jeden chciał budować socjalizm czerwony, a drugi brunatny. Nie mogli się porozumieć
i doszło do wojny? Odpowiedzi na te pytania próżno szukać w opracowaniach współczesnych
„poprawnych” historyków. Szokujące odpowiedzi na te pytania przedstawia w swych książkach
Wiktor Suworow, obecnie rosyjski pisarz i historyk. Były oficer wywiadu GRU, który w 1978 r. uciekł
do Anglii i napisał dotąd kilkanaście książek – bestsellerów.
Wg niego mimo początkowych sukcesów militarnych Niemcy przegrali wojnę, ponieważ nie
byli przygotowani do jej prowadzenia w Rosji, w ciężkich warunkach (długotrwałe deszcze (błoto) i
silne mrozy (do -52 st.C), przy braku dobrych dróg, mając sprzęt i uzbrojenie nie przystosowane do
tych warunków. Nie mieli ani jednego z 6 mln. kożuchów (i innej ciepłej odzieży) dla żołnierzy.
Paliwo do niemieckich czołgów i samochodów zamarzało już przy temperaturze -10 czy -14 st.C. Poza
tym popełniono wiele błędów operacyjnych: np. zamiast koncentrować się na realizacji strategicznych
planów natarcia (kierunek na Leningrad, Moskwę i Ukrainę – Kijów) przerzucano wiele jednostek
wojskowych, w tym głównie pancernych, na inne kierunki, przez to słabło tempo natarcia i w
konsekwencji zaplanowane pokonanie Rosji w ciągu 3 miesięcy nie zostało wykonane. Zgodnie w tym
nierealnym planem stratedzy niemieccy nie zakładali potrzeby wyposażenia armii niemieckiej w
zimowe umundurowanie. Na rozległych terytoriach rosyjskich mieli poza tym ogromne problemy z
zaopatrzeniem w paliwo, amunicję, naprawę i wymianę zużytego i uszkodzonego sprzętu wojskowego.
Trzeba wymienić jeszcze jedną przyczynę klęski Wermachtu. Do upadku Hitlera przyczyniła
się też jego rasistowska polityka. Na wielu terenach, szczególnie Ukrainie oraz w nowopowstałych
republikach: litewskiej, łotewskiej i estońskiej naziści witani byli jak wybawiciele – chlebem i solą i
kwiatami, budowano im powitalne łuki i bramy triumfalne. Jednak wojska Hitlera mordowały tych
swoich potencjalnych sprzymierzeńców, paliły wsie i zrównywały je z ziemią. Wywołało to naturalny
sprzeciw ludności, której pomoc mogła przyczynić się do zwycięstwa Hitlera. Powstał szybko ruch
partyzancki, którego działania dawały się we znaki wojskom niemieckim przez okres całej wojny.
Znaczący udział w klęsce Wermachtu miała też pomoc militarna państw alianckich,
szczególnie USA i Anglii, skąd szły ogromne dostawy uzbrojenia i żywności. Starsi ludzie pamiętają
tzw. słynną mięsną „tuszonkę” z USA, spożywaną jako suchy prowiant przez czerwonoarmistów.
A któż nie pamięta niezwykle trwałych i mocnych samochodów ciężarowych z USA marki Studebaker,
używanych w Armii Czerwonej? Z 200.000 wyprodukowanych samochodów ponad 100.000 trafiło do
ZSRR. Można zadać pytanie, dlaczego wojska niemieckie nie zdobyły Leningradu i nie przecięły linii
zaopatrzeniowej z Murmańska, do którego szły non stop konwoje alianckie z zaopatrzeniem? Przez
900 dni stały u wrót Leningradu licząc, że miasto samo padnie i podda się z powodu strasznego głodu.
Dlaczego nie weszli do miasta? Na to pytanie będzie odpowiedź w dalszej części opracowania.
Krytyczne analizy i oceny obu sojuszników Wiktora Suworowa do dziś wyśmiewają w
zasadzie wszyscy historycy zachodni i rosyjscy (nawet komuniści) twierdząc: po co Hitlerowi były
potrzebne kożuchy, skoro zamierzał pokonać Rosję w ciągu 3 miesięcy?. Ale współcześni obrońcy
Hitlera nie potrafią odpowiedzieć na pytanie: to dlaczego Hitler nie zrobił defilady zwycięstwa w
Moskwie w dniu 21 września 1941 roku, po 3 miesiącach wojny? Błoto, o którym piszą i mówią ci
pseudo historycy, było przecież w miesiącu październiku, a słynne mrozy przyszły w listopadzie. Co
mu przeszkodziło, aby wejść do Moskwy? A może Kto?
Popatrzmy teraz na drugiego przyjaciela, na Związek Sowiecki. Dlaczego w pierwszych
miesiącach wojny ponosił tak sromotne, druzgocące klęski? Do niedawna odpowiedzi na to pytanie nie
można było się dowiedzieć ani z opracowań naukowych, ani z pamiętników wybitnych dowódców
wojskowych czy Wikipedii. I to obojętne: zachodnich czy wschodnich. Do dziś panuje bowiem
powszechna opinia, że przyczyną porażek Armii Czerwonej w początkowej fazie wojny był nagły,
niespodziewany atak wojsk niemieckich na słabo uzbrojone, nie spodziewające się ataku wojska
sowieckie. Niespodziewana napaść na pokojowy Kraj Rad, bez wypowiedzenia wojny. Jednak nic nie
jest wieczne. I prawda zawsze, prędzej czy później, wychodzi z ukrycia. Już można zobaczyć, jak
4
opisy historyczne o wojnie niemiecko-rosyjskiej 1941-45 w ostatnich latach zaczynają się zmieniać.
Książki wymienionego wyżej W. Suworowa i innych uczciwych historyków (chociażby Władimira
Bieszanowa) zawierają niezbite dowody i przedstawiają obraz wojny w zupełnie innym świetle.
Jednak dowody te są do dziś strzeżone w Rosji klauzulą najwyższej tajności. Ale do czasu.
Zapoznajmy się chociaż z niektórymi z nich:
1. Związek Sowiecki był faktycznie nie przygotowany do wojny obronnej po napaści Hitlera.
Dlaczego? Ponieważ od chwili zawarcia paktu Ribbentrop - Mołotow o przyjaźni i nieagresji z
23.8.1939 r. cała strategia wojskowa Rosji była ukierunkowana na przygotowanie ataku na Niemcy.
Tak, do ataku, a nie do obrony! Stalin przygotowywał Armię Czerwoną do wojny ofensywnej. Po
opanowaniu Niemiec wojska radzieckie miały przeć dalej, aż do Atlantyku, ustanawiając w
opanowanych państwach ustrój na wzór sowieckiego. Stalin żył ideą wprowadzenia rewolucji
socjalistycznej w całym świecie i chciał ją zrealizować teraz, w sytuacji, gdy Rosja miała bezpośrednią
granicę z Niemcami, co ułatwiało atak. Stalin czekał na tę chwilę od ponad 20 lat, kiedy Armia
Czerwona idąc na podbój Europy, poniosła porażkę pod Warszawą w sierpniu 1920 roku. W Bitwie
Warszawskiej, zwanej Cudem nad Wisłą, zwycięstwo odniosło Wojsko Polskie dzięki pomocy Matki
Bożej Łaskawej, patronki Warszawy. W wyniku tego Cudu plan wprowadzenia ustroju
komunistycznego w Europie nie został zrealizowany. Ale Stalin o nim nie zapomniał.
Drugie, jeszcze potężniejsze uderzenie, miało iść na Rumunię, aby odciąć Niemcy od jedynego
źródła dostaw ropy, rumuńskiej ropy. Gdy Hitler był zajęty na Zachodzie wojną z Francją i Wielką
Brytanią, w maju i czerwcu 1940 roku Stalin podejmuje kolejną kampanię wyzwolicielską, przyłącza
do ZSRR Besarabię i Północną Bukowinę, aby jak najbliżej zbliżyć się do granic Rumunii.
Przygotowując się do wojny z Niemcami, Stalin i dowództwo Armii Czerwonej polecili zgromadzić
wojska i odwody tuż przy granicy zachodniej z Niemcami oraz na kierunku Lwów - Kraków. Pełna
koncentracja miała się dokonać do dnia 6 lipca 1941 roku, w którym miała się rozpocząć operacja
„Burza”: ofensywa na Niemcy. Zajęcie Besarabii i Bukowiny przeraziły Hitlera, zrozumiał bowiem, że
jego sojusznik zamierza zająć Rumunię, by pozbawić go jedynego źródła ropy, niezbędnej do
prowadzenia wojny. Bez ropy lotnictwo, wojska pancerne, samochody stałyby się bezużyteczne. Po
zajęciu Rumunii ZSRR byłby niekwestionowanym zwycięzcą, bez ropy wojska niemieckie byłyby
zmuszone podpisać natychmiastowy akt kapitulacji. W czasie, gdy Hitler podbijał kolejne państwa
zachodnie, nie miał absolutnie zamiaru atakować ZSRR. Niemcy w ogóle nie planowali prowadzenia
wojny przeciwko ZSRR. Dzięki dobremu wywiadowi Hitler dowiedział się o planach strategicznych
Stalina oraz dacie ofensywy sowieckiej i uprzedził swego przyjaciela o 2 tygodnie, uderzając jako
pierwszy – 22.6.1941r. Można powiedzieć, że atak Hitlera na Związek Sowiecki był wymuszony:
chodziło o „być albo nie być” dla Niemców. Dlatego rozpoczął wojnę z Rosją, chociaż Wermacht nie
był w tym czasie do niej należycie przygotowany. Z dniem 22.6.41r. plan prowadzenia wojny
ofensywnej Stalina rozpadł się w proch. Dowodami na przygotowania Rosji do wojny ofensywnej są:
a) - podciągnięcie do zachodniej granicy ogromnej ilości wojsk wszystkich rodzajów, a
szczególnie lotnictwa i dywizji pancernych. Niektóre lotniska były ulokowane w odległości zaledwie 2
km od granicy. Po ataku Niemców o świcie 22.6.41r. na lotniskach zniszczona została ogromna ilość
samolotów, które nie zdołały nawet wystartować, albowiem stały one blisko siebie i ogień przerzucał z
jednego palącego się samolotu na drugi. Według meldunków liczba zniszczonych pierwszego dnia
samolotów wynosiła około 1.200 sztuk. Ogromne straty poniosły również wojska pancerne, piechota,
jednostki tyłowe, sztaby. Wszystkie były zgromadzone tuż przy granicy. Zapanował chaos, panika i
bezładne wycofywanie się na wschód, często kończące się okrążeniem, albowiem niemieckie kolumny
pancerne posuwały się z dużą szybkością na wschód (niektóre nawet do 90 km pierwszego dnia
wojny). Największe „kotły”, w których okrążono setki tysięcy sowieckich żołnierzy, to tzw. kotły
białostocki, miński, kijowski, pod Wiaźmą itd.. Należy jeszcze dodać, że ogromne straty w pierwszych
dniach wojny wynikły na skutek rozkazu Stalina i Naczelnego Dowództwa Armii Czerwonej, aby na
ataki armii niemieckiej nie odpowiadać ogniem (pod karą śmierci), albowiem ataki te mogą być
prowokacją ze strony niemieckiej. Nieliczni dowódcy, ryzykując życie, wydali rankiem 21.6. rozkazy,
aby na ataki niemieckie odpowiadać ogniem. Stalin był w szoku i w głębokiej depresji po
zaatakowaniu terytorium ZSRR, nie wierzył dziesiątkom meldunków (m.in. od uciekinierów –
5
komunistów z armii niemieckiej) o mającym nastąpić za kilka godzin ataku Hitlera. Mógłby przecież
też wykonać atak wyprzedzający na zgrupowane tuż przy granicy wojska niemieckie. Ale wierzył w
lojalność swego przyjaciela i nie wydał tego rozkazu. Pierwsze przemówienie do narodu radzieckiego
wygłosił dopiero w dniu 3 lipca 1941 roku.
b) - w chwili wybuchu wojny ZSRR posiadał 1 milion świetnie wyszkolonych spadochroniarzy:
200-krotnie więcej niż wszystkie kraje Europy łącznie z Niemcami. Czy ktoś rozbudowuje tak wojska
powietrzno- desantowe na potrzeby wojny obronnej? Nigdy. Tylko na potrzeby operacji ofensywnej.
c) - w przededniu wojny zlikwidowano strefę bezpieczeństwa. Kraj, który przygotowuje się do
obrony, nie gromadzi wojsk na samej granicy. Wycofuje wojska w głąb kraju, jednostki tyłowe,
kwatermistrzostwo, a w pasie przygranicznym wojska inżynieryjne budują strefę zaporową, tzw.,
strefę bezpieczeństwa, najeżoną zasiekami, umocnieniami, przeszkodami, polami minowymi. W pasie
tym nie lokuje ani obiektów komunikacji, przemysłu, magazynów. Zawczasu minuje mosty, tunele,
ważne drogi, nasypy, wieże ciśnień. Mimo gorzkich doświadczeń z wojny rosyjsko-fińskiej, z walk w
świetnie umocnionym, ufortyfikowanym, zaminowanym terenie, Szef Sztabu Generalnego Armii
Czerwonej rozkazał, aby zlikwidować strefę bezpieczeństwa na zachodniej granicy, rozwiązać grupy
saperskie, rozminować teren, zrównać z ziemią wszystkie zapory i umocnienia; na zdobytych terenach
(w Polsce) nie budować strefy bezpieczeństwa; przerzucić główne strategiczne odwody Armii
Czerwonej z głębi kraju i obsadzić wzdłuż zachodniej granicy itp. Nocą 22.6.41r. wszystkie mosty (nie
zaminowane) zostały opanowane przez Niemców. Zarząd Inżynieryjny zapotrzebował 120.000 min
kolejowych opóźnionego działania. Otrzymał tylko 120 sztuk. Produkcję min wstrzymano bowiem po
ustanowieniu granicy z Niemcami.
d) - zbudowane na zachodnich rubieżach ZSRR w latach 30-tych 13 umocnionych rejonów,
tzw. Linia Stalina, ogromnym kosztem i wysiłkiem dwóch pierwszych 5-latek na rozkaz Stalina
została zlikwidowana, zdemontowano wyposażenie, usunięto zapory, miny, załogi przerzucono na
inne obszary bliżej granicy z Niemcami. Potężne schrony i bunkry w dużej mierze wysadzono w
powietrze lub oddano w użytkowanie kołchozom. Każdy rejon rozciągał się na długości 100 do 180
km i 30 do 50 km głębokości i liczebnie odpowiadał brygadzie, a siłą ognia korpusowi czy nawet armii.
Umocnienia te ciągnęły się od morza do morza. W ciągu jednego roku wzniesiono np. ponad tysiąc
betonowych schronów i bunkrów.
e) - na potrzeby wojny ofensywnej wyprodukowano ogromną ilość potężnych szybowców do
przerzucania sprzętu i desantów na teren wroga, a nawet skonstruowano latające czołgi, posiadające
skrzydła, które po wylądowaniu na tyłach wroga odczepiano i czołg był gotowy do akcji. Po wybuchu
wojny czołgi te, szybowce oraz milion spadochroniarzy stały się bezużyteczne.
f) - na potrzeby walk ofensywnych wyprodukowano ok. 1900 czołgów typu BT
(„bystrochodnyj tank” – „szybki czołg”) typu kołowo-gąsienicowego. Mógł on być przydatny tylko na
terytorium Niemiec z dobrymi drogami (autostradami), na których mógł rozwijać szybkość do 100
km/godz. (podobnego typu czołgów nie było w żadnej armii świata). Zdjęcie gąsienic trwało około 30
minut, po tym czasie czołg mógł pędzić na szosie z zawrotną (na owe czasy) szybkością. Na
bezdrożach Rosji czołg ten był zupełnie nieprzydatny i został po wybuchu wojny wycofany z użycia.
2. Drugim ważnym dowodem nie przygotowania Związku Sowieckiego do wojny był brak
kadry oficerskiej, szczególnie dowódców wyższego szczebla (korpusów, armii, dywizji). Zostali oni
wymordowani przez NKWD w latach „czystek” (1937-38) według niektórych źródeł nawet w 90%. W
opracowaniach naukowych podaje się, że w 1941 roku było 100 tys. wakatów oficerskich. Jak można
prowadzić wojnę bez kadry dowódców?. Stąd nieprawdopodobne wręcz klęski Armii Czerwonej w
pierwszych tygodniach i miesiącach wojny. Nowo mianowani dowódcy dopiero w trakcie wojny
uczyli się, nabierali doświadczeń w prowadzeniu walk. I popełniali karygodne, uczniowskie wręcz
błędy. Zginęły miliony żołnierzy. Danych na temat strat rosyjskich próżno szukać w publikacjach
historycznych Rosji. Nadal stanowią one pilnie strzeżoną tajemnicę. Wg najnowszych opracowań
niezależnych historyków sowieckie wojska lądowe w czasie 4 lat wojny utraciły około 2 milionów
oficerów. Straty te były ogromne, niemożliwe do odtworzenia w krótkim czasie.
Niech za przykład nieudolności działania Armii Czerwonej posłuży ten oto epizod z
pierwszych miesięcy wojny. Na początku października 1941 r. wojska niemieckie wykonały potężne
6
uderzenie, doszły do Dniepru i do Wiaźmy. Zostały otoczone 4 armie: 19, 20, 24, 32 i poszczególne
jednostki Frontu Zachodniego. Wojska sowieckie zostały całkowicie rozgromione. Danych oficjalnych
o stratach do chwili obecnej nie opublikowano. Ze źródeł niemieckich wiadomo, że 660 tysięcy
czerwonoarmistów dostało się do niewoli, a liczba poległych wyniosła około 1, 5 miliona. Łącznie w
jednej bitwie Armia Czerwona utraciła więc 2.160 tys. żołnierzy. To jedna z największych klęsk Armii
Czerwonej, znana jest jako „Kocioł pod Wiaźmą”. Dla porównania przypomnijmy, że Hitler do ataku
na Polskę skierował około 1.860 tys. żołnierzy. Czyli w jednej bitwie wyeliminowano więcej żołnierzy
sowieckich, niż łącznie ich było w całej niemieckiej armii, która zaatakowała Polskę. A takich
„kotłów” było więcej.
Wojska Wehrmachtu, po rozgromieniu zgrupowań wojsk radzieckich pod Wiaźmą i Brańskiem,
zbliżyły się w listopadzie na odległość 27 km do stolicy ZSRR!!!.
Inny „kocioł”. Grupa Armii „Środek” dowodzona przez feldmarszałka Fedora von Bocka,
odniosła wielki sukces już na początku walk w pierwszym tygodniu kampanii, okrążając główne siły
radzieckiego Frontu Zachodniego w kotłach białostockim i mińskim. W ciągu zaledwie siedmiu dni 2
Grupa Pancerna Guderiana i 3 Grupa Pancerna Hotha pokonały 325 km i połączyły się w pobliżu
Mińska, tworząc wspomniane kotły. Chociaż ich likwidacja wymagała kolejnych 10 dni zwycięskich
walk, radziecki Front Zachodni stracił podczas dwóch pierwszych tygodni dwie trzecie swoich sił,
wliczając w to 2500 czołgów i ponad 300 tys. żołnierzy wziętych do niewoli, (liczby zabitych nigdzie
nie podano). Dowodzącego Frontem Zachodnim gen. Dmitrija Pawłowa wezwano do Moskwy, gdzie
następnie został stracony.
Stosunek sił obu stron
Wiemy już ze wstępu, że dane o licznie żołnierzy, czołgów, samolotów Armii Czerwonej są
zakłamane, niewiarygodne. Z kolei liczebność wojsk niemieckich oraz liczby dotyczące uzbrojenia
najczęściej są zawyżone po to, aby uzasadnić kompromitujące porażki Armii Czerwonej na początku
wojny. We wszystkich źródłach historycznych, wspomnieniach i dokumentach z czasów wojny
wymienia się, że przewaga sił niemieckich nad radzieckimi była kilkakrotnie większa: 5-cio, 6-cio
krotna lub większa. W rzeczywistości było inaczej. Popatrzmy na kilka porównań stanu obu stron,
podanych w kilku źródłach:
NIEMCY
ROSJA
1. Wg II Wojna Światowa – Okres niemieckich sukcesów – Ściąga.pl
żołnierzy
2,4 mln
2,6 mln.
czołgów
3.700 sztuk
1.800 sztuk
samolotów
5.000 sztuk
1.500 sztuk
2. Wg Wikipedii. pl
żołnierzy
4.733.990
czołgów
3.612
samolotów
2.937
5.373.000*
20.000-25.000
20.000
3. Wg Marszałka G.Żukowa (z książki „Wspomnienia i refleksje”)
żołnierzy
nie podano
5.000.000 **
czołgów
3.712
7.000*** (wg W. Suworowa - 23.106)
samolotów
4.950 (2.510 – wg Suworowa)
ponad 17.745**** (wg W. Suworowa
– 21.130)
*/ - bez brygad specjalnych i wojsk NKWD
**/ - Na str.277 „Wspomnień” (wyd. polskie) napisano, że na dzień 1.1.1941 r. stan sił zbrojnych
ZSRR wynosił ponad 4.200.000 żołnierzy. Na str. 263 natomiast podano, że w I półroczu 1941 r.
Stalin pozwolił na 2-krotne powołanie rezerwistów: wpierw 500.000, a później jeszcze 300.000.
7
Razem stan armii wynosiłby 5.000.000. Nie wliczano do tego stanu żołnierzy z brygad specjalnych i
wojsk NKWD.
***/ Na str. 265 „Wspomnień” (wyd. polskie) podano, że od stycznia 1939 r. do 22.6.1941 r. jednostki
Armii Czerwonej otrzymały ponad 7.000 czołgów. A przecież Armia Czerwona otrzymywała czołgi
również przed 1939 r. Mimo ogromnych, niewyobrażalnych wprost strat w sprzęcie pancernym, jakie
poniosła Armia Czerwona na początku kampanii 1941 roku, a które wyniosły, według najnowszych
danych, 18.285 czołgów w walce i 790 niebojowo; razem – 19.075 wozów (do 5 XII 1941 r.) (oraz
20.500 sztuk do końca 1941 r.) zdołała ona utrzymać na przełomie 1941/2 r. park czołgowy w stanie
dość dobrym, co pozwalało nawiązać walkę z niemieckimi szybkimi dywizjami. Na początku 1941 r. z
taśm schodziły co miesiąc olbrzymie ilości sprzętu. Świadczą o tym następujące dane statystyczne: w
styczniu 1941 r. produkcja czołgów wyniosła 4861 sztuk, w lutym – już 6317, w marcu – 6490, w
kwietniu – 6778. Jak to się ma do podanych 7.000 sztuk przez G. Żukowa, niech oceni sam czytelnik.
Wg W. Suworowa stan wojsk pancernych ZSRR na początku wojny wynosił 23.106 czołgów. Nie
obejmował on czołgów w składzie korpusów powietrzno-desantowych, dywizji wojsk NKWD, wojsk
ochrony pogranicza, szkół wojskowych i jednostek szkolnych.
Wg Wikipedii. pl same bataliony rozpoznania radzieckich dywizji strzeleckich posiadały więcej
czołgów niż cały Wehrmacht.
Natomiast wg W. Bieszanowa na początku wojny 22.6..1941 r. Armia Czerwona miała 28.000
czołgów, znacznie nowocześniejszych niż czołgi niemieckie. „Tygrysy” i „Pantery” weszły na
uzbrojenie dopiero w 1942/43 roku. A i tak sowiecki czołg T-34 okazał się najlepszym czołgiem w
całej II Wojnie Światowej. Gdzie się podziały te tysiące czołgów? I czemu tak sromotne porażki
ponosiły sowieckie wojska pancerne?
****/ - Na str. 271 „Wspomnień” (wyd. polskie) Żukow podaje: „Wg zweryfikowanych danych
archiwalnych od 1.1.1939 r. do 22.6.1941 r. na uzbrojenie Armii Czerwonej przemysł przekazał
17.745 samolotów bojowych”. Liczba 4.950 samolotów niemieckich, podana przez Żukowa bez
wskazania jakichkolwiek źródeł, jest znacznie zawyżona. Na froncie wschodnim Niemcy mieli ich w
dniu 22.6.1941 r. 2.510 sztuk. Suworow wymienia liczbę 21.130 samolotów, które były wtedy na
stanie wojsk lotniczych ZSRR.
Kilka ciekawych liczb według Wikipedii.pl: Armia Czerwona 22.6.1941 r. posiadała 20.000
samolotów. Produkcja w 1944 r. wyniosła 40.241 samolotów, a w czasie całej wojny 157.261, z czego
125.655 – to samoloty myśliwskie i bombowe.
Pochodząca od Żukowa wersja o pięcio - , sześciokrotnej przewadze niemieckiej w czołgach,
artylerii i samolotach przylgnęła na dobre do historii rosyjskiej. Nawet wiele lat po wojnie członekkorespondent Wojskowej Akademii Nauk generał-major M. Biełow pisząc o „Zbawczym geniuszu
Żukowa” („Krasnaja Zwiedza” z 19.4.1996 r.) wymienia już 8-krotną przewagę Niemców w broni
pancernej. Jak można z podanych wyżej liczb czołgów: niemieckich 3.612 i 23.106 czołgów
radzieckich wyciągnąć wniosek o 8-krotnej przewadze Niemców?. Niepojęte są to działania
arytmetyczne. Wg zasad szkoły podstawowej z danych tych wynika ponad 6-krotna przewaga wojsk
pancernych, ale ZSRR! A gdy się weźmie do obliczeń liczbę 28.000 czołgów, podanych przez
Bieszanowa? Podobnie jest z wojskami lotniczymi (2.510 samolotów niemieckich oraz 21.130
samolotów radzieckich), tutaj przewaga była by 8-krotna, i też po stronie radzieckiej.
Takie są fakty. Mając ogromną przewagę w najważniejszych rodzajach broni, decydujących o
sukcesie militarnym, marszałek Żukow i inni dowódcy wojskowi wraz ze Stalinem tak poprowadzili
kampanię wojenną, że 5-milionowa armia została błyskawicznie rozgromiona i wzięta do niewoli, a
tysiące czołgów, samolotów zostało zniszczonych. 25.000 wagonów amunicji (tak, tak! – 25 tysięcy
wagonów amunicji, czyli co najmniej 500 pociągów), ogromne zapasy żywności, umundurowania i
wszelkiego sprzętu wojskowego znalazły się w rękach niemieckich już w pierwszych dniach wojny.
8
31 października 1941 r. NOWY KURIER WARSZAWSKI podał, że do końca sierpnia 1941 r.
Armia Czerwona utraciła co najmniej 4,5 do 5 mln. żołnierzy w zniszczonych 209 dywizjach, w tym:
148 dywizji strzeleckich, 39 dywizji pancernych, 10 dywizji kawaleryjskich, 8 dywizji górskich, 2
dywizje obrony ludowej i 2 brygady wojsk spadochronowych wraz z cała masą sprzętu wojennego,
artylerii, czołgów, broni piechoty, koni i pojazdów.
W ostatnich latach jednak obserwujemy w Rosji zmiany na lepsze. Do głosu zaczyna
dochodzić nowe pokolenie historyków, które jest zainteresowane prawdą historyczną, ukrytą w
dokumentach, a nie mitami, które z „rzeźników” i masowych zabójców sowieckich robią bohaterów.
Ci niezależni historycy usiłują przedstawić prawdziwy przebieg tej wojny, bez zakłamania i mitów,
wymyślonych przez partyjnych ideologów partii komunistycznej i posłusznych ich wskazówkom
dowódców i historyków rosyjskich.
Jedną z takich książek (poza książkami W. Suworowa) jest „Pogrom pancerny 1941 roku”
Władimira Bieszanowa, która stała się szybko światowym bestsellerem. Autor, znany historyk
militariów, przedstawia w niej genezę bezprzykładnej i niemal druzgocącej klęski, jaką w
początkowym okresie wojny niemiecko-radzieckiej poniosły rosyjskie wojska pancerne. Po raz
pierwszy w Rosji wyszła książka w redakcji autorskiej, bez poprawek i skrótów. Obala ona
podstawowe sowieckie mity Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Autor udowadnia, że twierdzenia
sowieckiej propagandy o „technicznej przewadze” Wermachtu w początkowym okresie wojny są
niezgodne z rzeczywistością. Przeciwnie, latem 1941 roku wojska pancerne Armii Czerwonej miały
absolutną przewagę nad Pancerwaffe zarówno według ilości oraz jakości broni pancernej. Już
pierwsze potyczki sowieckich korpusów zmechanizowanych z dywizjami pancernymi Wermachtu
zamieniły się w prawdziwy pogrom pancerny Armii Czerwonej, w sposób oczywisty udowadniając, że
liczebna i techniczna przewaga jeszcze nie gwarantuje zwycięstwa – o wiele ważniejszym jest tę
technikę mądrze zastosować. Niekompetencja wyższego dowództwa Armii Czerwonej, niewybaczalne
błędy planowania operacyjnego, przygotowania wojskowego i organizacji zaopatrzenia doprowadziły
do pancernego pogromu 1941 roku, strasznych porażek w początkowym okresie wojny i kolosalnych
ofiar ze strony armii sowieckiej.
W. Bieszanow w swojej książce zamieszcza wydany w połowie stycznia 1942r. przez wywiad
niemiecki Biuletyn pt. „Doświadczenia wojny na Wschodzie”, który zawierał uogólnioną
charakterystykę ataków rosyjskich. Z Biuletynu dowiadujemy się o nieludzkiej pogardzie dla życia
prostych żołnierzy, idących na rozkaz sowieckich dowódców do ataku. Nie przejmowano się w ogóle
ich życiem. Żołnierzy nie oszczędzano. Oto krótki wyjątek z tego Biuletynu:
„ Z reguły ataki Rosjan odbywają się według raz na zawsze przyjętego schematu – wielkimi
masami ludzkimi – i są powtarzane wielokrotnie bez jakichkolwiek zmian. Nacierająca piechota
zwartymi grupami opuszcza pozycje wyjściowe i z dużej odległości rusza do ataku z okrzykiem
„Urrra”. Oficerowie i komisarze idą z tyłu i strzelają do zwalniających kroku. […] Odpierane ataki są
powtarzane, bez oszczędzania sił i bez żadnych zmian.
[…] Prowadzenie działań bojowych przez Rosjan, zwłaszcza w natarciu, charakteryzuje się
wykorzystaniem dużej ilości siły żywej i sprzętu, które dowództwo wprowadza często do walki
bezmyślnie i uparcie, ale mimo wszystko osiąga powodzenie. Rosjanie zawsze słynęli ze swojej
pogardy śmierci, reżym komunistyczny jeszcze bardziej rozwinął tę cechę…Przeprowadzony
dwukrotnie atak będzie powtórzony po raz trzeci i czwarty, bez względu na ponoszone straty, przy
czym trzeci i czwarty zostaną wykonane z takim samym uporem i zimną krwią. Dzięki przewadze
liczebnej metoda ta pozwala uzyskać wiele poważnych sukcesów ….
Teren przed frontem broniących się w mgnieniu oka nagle wypełnia się Rosjanami. Pojawiają się
dosłownie jak spod ziemi i wydaje się, że nie sposób powstrzymać nadciągającej lawiny. Ogromne
wyrwy, powodowane naszym ogniem natychmiast się wypełniają - fale piechoty toczą się jedna za
drugą i dopiero, kiedy rezerwy ludzkie się wyczerpią, mogą zacząć się cofać. Często jednak się nie
cofają, ale niepowstrzymanie prą naprzód. Odparcie takiego ataku zależy w mniejszym stopniu od
naszego sprzętu, a bardziej od tego, czy wytrzymają nerwy. Tylko zahartowani w walkach żołnierze są
w stanie przezwyciężyć strach, który ogarnia każdego.
9
Dla Niemców tego rodzaju taktyka przekraczała granice pojmowania, dlatego też rosyjskie
ataki wryły się w pamięć dosłownie każdego, któremu udało się przeżyć. We wspomnieniach
niemieckich dowódców wojskowych opisano przypadki, gdy żołnierze podczas tego rodzaju ataków
piechoty sowieckiej wariowali (dostawali pomieszania zmysłów) i byli odsyłani na tyły w celu
leczenia.
We „Wspomnieniach” (wydanie w języku rosyjskim) G. Żukowa przy opisie Bitwy
Stalingradzkiej zamieszczono panoramiczne, na dwie strony zdjęcie, na którym widać nieprzerwane,
ciągłe stosy trupów, utworzone z wielu warstw, miejscami na wysokość metra. W polskim wydaniu
nie ma tego zdjęcia. Nie wiadomo, do jakiej armii należeli polegli żołnierze. Prawdopodobnie do
rosyjskiej. Armia Czerwona nacierała według tego schematu aż do 1945 roku włącznie.
W sierpniu 1945 r. marszałek G. Żukow oszołomił generała Dwighta Eisenhowera opowieścią
o sowieckiej metodzie forsowania pól minowych: „Kiedy zbliżamy się do pola minowego, nasza
piechota przeprowadza atak, jakby tego pola nie było. Straty, które wojska ponoszą z powodu min
przeciwpiechotnych, uważane są za takie same, jakie ponieślibyśmy od ognia artylerii i karabinów
maszynowych… Atakująca piechota nie powoduje eksplozji min przeciwpancernych. Kiedy dociera do
drugiego końca pola, powstaje przejście, którym idą saperzy i zdejmują miny przeciwpancerne, żeby
można było puścić czołgi”.
Czołgi również rzucano w taki sam sposób na pola minowe. Na przykład, w czasie
kontrofensywy pod Stalingradem 422 Dywizja Strzelecka została wzmocniona batalionem czołgów.
Podczas natarcia batalion stracił na polach minowych 24 z 28 posiadanych czołgów.
Podczas dowodzenia wojskami w Mandżurii Żukow w ciągu 104 dni podpisał 600 wyroków
śmierci. We wojsku nazywany był jako „мясник” czyli „rzeźnik” lub ”marszałek – śmierć”.
Przy okazji, warto zwrócić uwagę na motto Żukowa, które powtarzał bardzo często: „Солдат
не жалеть, бабы еще нарожают!”, czyli: „Żołnierzy nie żałować, baby jeszcze narodzą”!.
Były Szef Sztabu Generalnego Armii Czerwonej gen. M. A. Mojsiejew niedawno ujawnił kilka
liczb o broni pancernej. Wg niego sowieckie wojska pancerne traciły ponad 20.000 czołgów rocznie, a
przez całą wojnę 1941-45 przemysł wyprodukował około 95.000 czołgów. Obala to twierdzenia
sowieckie o ogromnej przewadze Niemców w czołgach.
Na koniec chociaż w kilku zdaniach dane o stratach ogólnych. Dokładnych danych o stratach
ludzkich nie podano do dziś. Wątpliwe, czy podliczano je kiedykolwiek. Komu to potrzebne? Stalin
podał straty – 7 milionów. Siedem, to siedem. Chruszczow powiedział: - dwadzieścia milionów. A
Gorbaczow – dwadzieścia siedem. Dokładność porażająca!
Według książki B. Sokołowa o Żukowie ogólne straty ZSRR wynoszą 22 – 23 mln., nie licząc
4 mln. jeńców sowieckich, którzy zginęli w niemieckich obozach. Do tych liczb należy dodać 10 - 12
mln. ludności cywilnej, która zginęła podczas działań wojennych, z głodu, chorób, prac katorżniczych,
zarówno w niemieckiej strefie okupacyjnej jak i na tyłach sowieckich. W ten sposób II Wojna
Światowa pochłonęła około 40 mln. mieszkańców ZSRR. A Niemcy? Straty Wermachtu wskazać jest
prościej dzięki niemieckiej dokładności, ponieważ Niemcy liczyli swoich zabitych. Straty frontowe
wynoszą 2,2 mln. ludzi i około 3 mln. ludności, zabitej w czasie bombardowań amerykańsko –
brytyjskich. Stosunek strat bojowych wojsk niemieckich i sowieckich wynosi więc jak 1:10. W ciągu
całej swojej poprzedniej historii Rosja nie zaznała takich strat.
Reasumując, rok 1941 był dla Związku Sowieckiego najtrudniejszym rokiem wojny. W ciągu
trwającej 5,5 miesiąca letnio-jesiennej kampanii Wermacht zdobył kraje nadbałtyckie, Białoruś,
Mołdawię, większą część Ukrainy, tereny w Karelii i kilka okręgów Federacji Rosyjskiej. Związek
Sowiecki utracił ważne gospodarczo rejony, w których mieszkało ok. 40% ludności kraju, gdzie
produkowano 58% stali, 68% żeliwa, 60% aluminium, wydobywano 63% węgla, zbierano 38% zbóż.
Niemcy zdołali okrążyć i zablokować Leningrad, podejść pod samą Moskwę, opanować Charków,
znaczną część Zagłębia Donieckiego i Krymu.
Pod koniec 1941 roku ogólne straty niemieckie na Wschodzie wyniosły 831.000 ludzi. Straty
wojsk sowieckich w zabitych, rannych i wziętych do niewoli wg najnowszych źródeł wyniosły około 8
milionów ludzi – 2/3 ogólnej liczby wprowadzonych na początku wojny do walki żołnierzy. Z tych 8
10
mln. prawie połowa trafiła do niewoli – 3,9 mln. szeregowych i dowódców. Właściwie nie była to już
wojna, tylko generalna kapitulacja Armii Czerwonej.
W części dalszej zobaczymy dzięki czyjej pomocy Rosja, ponosząc straszliwe, druzgocące
klęski w początkowym okresie wojny, jednak zwyciężyła armię niemiecką i wygrała wojnę.
Jak Matka Boża uratowała Rosję w latach 1941-45 II WojnyŚwiatowej
Zimą 1941 roku, kiedy Niemcy parli na Moskwę, Rosja stanęła na krawędzi katastrofy. Wtedy
prawie nikt już nie wierzył w zwycięstwo. Wszędzie była panika, strach i zniechęcenie. W
dokumentach rosyjskich podaje się, że 2 grudnia Niemcy byli osiem kilometrów od Moskwy, ale nie
mieli już sił, by iść dalej. 8 km! Nie mieli sił… O tym będzie w dalszej części opracowania.
Z Moskwy ewakuowano urzędy centralne i ministerstwa, w zakładach, produkujących na
potrzeby wojny, brakowało ludzi, ponieważ każdy, kto mógł i czym mógł starał się opuścić miasto. Na
dworcach w dantejskich scenach ludzie usiłowali zdobyć miejsce w pociągach. Do Kujbyszewa
ewakuowano mumię Lenina z mauzoleum. Hitlerowcom wydawało się, że wraz ze zdobyciem
Moskwy zostanie osiągnięty ostateczny cel „Blitzkriegu” – rozgromienie Rosji.
Najważniejsze wydarzenia, które wpłynęły na losy Rosji, zostały zapisane w proroctwach.
Niezależnie od rodzaju cudów, były one w ten czy inny sposób prorockimi przepowiedniami klęsk i
chwały Rosji. Te niezwykłe zjawiska były obserwowane również w latach, poprzedzających straszne
doświadczenia II Wojny Światowej. Oto dwa z takich proroctw.
1. Na początku 1941 roku mnich - starzec z klasztoru Wałaam podczas swojej służby w
świątyni miał 3 następujące wizje.
W pierwszej wizji objawiła mu się Matka Boża, Jan Chrzciciel, Święty Mikołaj oraz mnóstwo
świętych, modlących się do Zbawiciela o ratunek dla Rosji. Zbawiciel powiedział, że Bóg już nie
może dłużej tolerować w Rosji tak wielkiej obrzydliwości bezprawia, zepsucia poglądów i obyczajów,
upadku wiary i pobożności. Ale Święci wraz ze Świętą Bożą Rodzicielką nadal modlili się do Niego
ze łzami i wreszcie Zbawiciel powiedział: "Nie zostawię Rosji".
W drugiej wizji Matka Boża i Święty Jan Chrzciciel stali przed tronem Boga Zbawiciela i
prosili Go o zbawienie Rosji. Odpowiedział On (tak jak w pierwszej wizji): "Nie zostawię Rosji".
W trzeciej wizji Matka Boża, stojąc przed Jej Synem ze łzami w oczach prosiła go o
uratowanie Rosji mówiąc: "Przypomnij, mój Synu, jak stałam przez Twym Krzyżem i chciałam
uklęknąć przed Nim". Zbawiciel odpowiedział: "Nie trzeba, ja wiem, jak bardzo kochasz Rosję i przez
Twoje słowa, nie zostawię jej. Ukarzę, ale zachowam".
Mnich - starzec, który miał wizje, zakończył życie w Pskowsko – Peczerskim Klasztorze w
wieku około stu lat.
2. W opisie żywota wielkiego Świętego Rosji XX wieku Serafima Wyryckiego (Серафима
Вырицкого), jest opis niezwykłego czynu modlitewnego tego ojca zakonnego z klasztoru o
najsurowszej regule, który zajmuje szczególne miejsce nie tylko w historii Cerkwi, ale i w ziemskiej
historii Rosji. Otóż ojciec ten w czasie wojny lat 1941-45 w ciągu tysiąca dni i nocy na kamieniu
modlił się o ratunek dla Rosji, naśladując czyn swego niebiańskiego orędownika – czcigodnego
Serafima Sarowskiego. Po wojnie, w 1947 roku Eliasz (Ilja) Karam, Metropolita Gór Libańskich,
przyjechał do Rosji i opowiedział o tym, jak przez wstawiennictwo Matki Bożej została uratowana
Rosja w czasie tej wojny. Przy czym Najświętsza Bogurodzica Sama odkryła Metropolicie imiona
niektórych świątobliwych, przez modlitwy których Pan Bóg ulitował się nad Rosją. Spośród nich jako
pierwszego Niepokalana wymieniła starca - ojca zakonnego Serafima Wyryckiego.
W tym miejscu stosownym będzie przytoczenia faktu proroctwa Serafima Wyryckiego, który
jeszcze w 1927 roku mówił arcybiskupowi Aleksijowowi (Aleksemu) Hutyńskiemu (Siemańskiemu) o
"straszliwej wojnie światowej, która doprowadzi naród Rosji do Boga". Kiedy arcybiskup Aleksij,
uciekając przed zbliżającym aresztowaniem lub nawet rozstrzelaniem przez NKWD, odwiedził ojca
Serafima, ten powiedział: "Wiele osób teraz chce wyjechać za granicę. A komu zostawić Rosję?
11
Niczego nie bójcie się Władyko, jesteście potrzebni Rosji. Będziecie Patriarchą całej Rosji i będziecie
rządzić przez 25 lat. Po Jego Świątobliwości Partiarsze Tichonie długo nie będzie patriarchy.
Metropolita Siergij (Sergiusz) nawet przez rok nie będzie Patriarchą, potem Wy będziecie Patriarchą.
Będzie wojna, wojna straszna, światowa, ona doprowadzi naród Rosji do Boga. I u nas ci sami władcy
będą otwierać świątynie, chociaż teraz je zamykają."
Następnym wydarzeniem, które miało dla Rosji, a może i dla całego świata ogromne znaczenie
jest sprawa Ikony Kazańskiej Matki Bożej, która czczona w tym wizerunku, kolejny już raz uratowała
Rosję od zagłady, tym razem przez modlitwy Metropolity Gór Libanu Eliasza (Ilji) Karama.
Prawdziwych przyjaciół Rosja miała wtedy niewielu. W tym czasie również w Rosji byli ludzie
wielkiej modlitwy, świątobliwi starcy – ojcowie klasztorów, ale nikt nie mógł być pewny, że Stalin w
trakcie realizacji „bezbożnej 5-latki” zechce wysłuchać chociaż jednego z nich. Być może, dlatego
przewodnikiem Słowa Bożego został wybrany prawdziwy przyjaciel Rosji – Metropolita Eliasz.
Na samym początku II Wojny Światowej (zwanej w Rosji Wielką Wojną Ojczyźnianą,)
Patriarcha Antiochii Aleksander III, zwrócił się z apelem modlitewnym do chrześcijan na całym
świecie o pomoc modlitewną i materialną dla Rosji. Po apelu Aleksandra III Antiocheński Metropolita
Eliasz (Ilja) Karam zaczął się żarliwie modlić o ratowanie Rosji przed zagładą. Postanowił on prosić
Matkę Bożą o otworzenie i wskazanie drogi ratunku dla Rosji. W tym celu zszedł on do kamiennej
piwnicy klasztoru, w której nie było nic oprócz ikony Matki Bożej. Eliasz zamknął się w niej bez
jedzenia i picia, nie spał, ale bez przerwy, gorąco modlił się przed Ikoną Matki Bożej. Codziennie rano
Metropolicie przynoszono zestawienie z podaniem liczby zabitych na frontach i o tym, jak daleko
doszli Niemcy. Wreszcie, po trzech dniach czuwania i modlitwy objawiła mu się w słupie ognia
Bogurodzica i powiedziała, że jako prawdziwy orędownik i przyjaciel Rosji, został on wybrany
do przekazania narodowi rosyjskiemu Woli Bożej. Jeżeli wszystko, co zostało przez Pana Boga
ustalone, nie będzie spełnione, to Rosja z pewnością zginie. Matka Boża przekazała Eliaszowi
następujące warunki:
1. "W całym kraju powinny być otwarte świątynie, klasztory, seminaria i
akademie duchowne
2. Kapłani powinni wrócić z frontu, łagrów i z więzień i zacząć pełnić służbę w
świątyniach
3. Teraz przygotowuje się poddanie Leningradu - oddawać go nie można. Niech
wyniosą cudowną Ikonę Matki Bożej Kazańskiej i przejdą z nią w procesji
Drogi Krzyżowej wokół miasta, to żaden wróg nie stanie na jego świętej ziemi.
Jest to miasto wybrane
4. Przed Ikoną Matki Bożej Kazańskiej należy odprawić nabożeństwo w
Moskwie
5. Następnie ikona powinna być w Stalingradzie, poddawać którego wrogowi
nie można
6. Ikona Kazańska powinna iść z wojskiem do granic Rosji
7. Kiedy wojna się skończy, Metropolita Eliasz powinien przyjechać do Rosji i
opowiedzieć o tym, jak została ona uratowana"
Metropolita Antiocheński Eliasz skontaktował się z przedstawicielami Rosyjskiej Cerkwi
Prawosławnej i Rządem Radzieckim i przekazał im wszystko, co zostało podane w objawieniu. Stalin
wezwał do siebie Metropolitów z Leningradu Aleksija i Siergija (Aleksego i Sergiusza) i obiecał
wykonać wszystko, co przekazał Metropolita Eliasz, ponieważ nie widział już żadnej szansy na
uratowanie sytuacji. Wszystko odbyło się zgodnie z przepowiedniami. Sił, aby zatrzymać wroga, już
nie było.
Ze stron internetowych i materiałów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej wynika, ze wraz w
wybuchem wojny 22.6.1941 r. zaprzestano propagandy antyreligijnej. Zmienił się radykalnie stosunek
12
Stalina do Cerkwi i na jego polecenie też stosunek władz. Są informacje, że już w lipcu 41 r. nastąpiło
pierwsze krótkie spotkanie Stalina z Metropolitą Siergijem, z którego, jak twierdzi się, obaj byli
zadowoleni. Natomiast przed wojną, dobierając bibliotekę do swojej daczy (domu za miastem, gdzie
mieszkał) Stalin napisał do wiadomości wykonawców te słowa: „Proszę, żeby nie było żadnej
makulatury ateistycznej”. Powszechnie znany i wiarygodny jest fakt, że Stalin czasami lubił cytować
Biblię, którą znał doskonale.
Od jesieni 1941 r. zamknięto antyreligijne organizacje, niektóre ateistyczne muzea, rozwiązano
„Sojusz Wojujących Bezbożników”. Przed październikiem 1941 r. zaprzestano druku antyreligijnych
wydawnictw, w tym słynnego czasopisma „Pod sztandarem marksizmu”. Zlikwidowano antyreligijną
sekcję przy Instytucie Filozofii Akademii Nauk ZSRR, a Centralne Muzeum Historii i Ateizmu
wyrzucono na ulicę.
Istotny zwrot państwa twarzą do religii nastąpił po spotkaniu Metropolity Siergija i Stalina w
dniu 4 września 1943 r. na Kremlu. Stalin spotkał się z najważniejszymi hierarchami Rosyjskiej
Cerkwi Prawosławnej. Zezwolił na przeprowadzenie Soboru i wybranie Patriarchy we wrześniu 1943
roku i organizowanie życia cerkiewnego. Już po 4 dniach od spotkania na Kremlu zebrał się Sobór
Arcybiskupi. Wielu Arcybiskupów, którzy w nim uczestniczyli, zostali dostarczeni do Moskwy z
łagrów i zesłań. Dozorca Ołtarza Patriarchalnego Metropolita Siergiej został jednogłośnie wybrany
Patriarchą Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Sobór wybrał także Święty Synod.
14 września 1943 r. Stalin podpisał rozporządzenie „O utworzeniu Rady do spraw Rosyjskiej
Cerkwi Prawosławnej”, której Przewodniczącym został wyznaczony pułkownik NKWD G. Karpow.
Stalin dał mu taką instrukcję: „Rada powinna realizować związki między rządem a Patriarchą. Sama
Rada decyzji nie podejmuje, a o wszystkim melduje rządowi i od rządu przekazuje decyzje państwowe
dla Cerkwi”. Rada ściśle śledziła, aby nie dochodziło do administracyjnego prześladowania Cerkwi
przez władze miejscowe. Główny nacisk zestal zrobiony na przestrzeganie prawodawstwa o kultach
religijnych.
Warto przytoczyć i taki fakt historyczny. Niedawno dokumentaliści Niemiec, Austrii i Francji
wspólnie z rosyjską firmą „Ostankino” zrealizowali film pt. „Kreml od wewnątrz”, który w 2000 roku
z powodzeniem długo był przedstawiany na Zachodzie. Jeszcze niedawno – mówi się w tekście poza
kadrem - wydarzenia tego w Kremlu nie można było sobie wyobrazić. I rzeczywiście, osobisty
ochroniarz Stalina wskazuje miejsce, gdzie w Wielkim Moskiewskim Pałacu jest maleńka cerkiewka.
W czasach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, według jego słów, Józef Wissarionowicz często „spełniał
tutaj swoje potrzeby duchowe”. Do kogo się modlił?
Wkrótce zostało otwartych 20 000 prawosławnych świątyń (wydaje się, że liczba ta obejmuje
również świątynie otwarte na terytoriach okupowanych przez Niemców, wystarczy porównać tę liczbę
z ilością świątyń w 1945 roku w całym ZSRR). Wtedy modliła się cała Rosja! Modlił się nawet Józef
Stalin (są o tym świadectwa). Marszałek B. M. Szaposznikow, były carski generał, nie ukrywający
swoich przekonań religijnych, całymi godzinami rozmawiał ze Stalinem i wszystkie jego rady (w tym,
aby wojska ubrać w stare mundury carskiej armii z naramiennikami („pagonami”) zostały przyjęte.
Marszałek A. W. Wasilewski, wg zalecenia Szaposznikowa został wyznaczony zamiast niego Szefem
Sztabu Generalnego, był synem kapłana prawosławnego (popa) i jego ojciec jeszcze wtedy żył.
Poczytamy o nim jeszcze przy opisie wydarzeń z bitwy o Königsberg (Królewiec).
Cerkiew pobłogosławiła Wielką Wojnę Ojczyźnianą narodu rosyjskiego i błogosławieństwo to
zostało zatwierdzone w Niebie. Zakaz religii na pewien czas przestał obowiązywać, o zwycięstwo
modliła się cała Rosja. Dla żołnierzy na froncie zwracanie się najwyższego dowództwa o pomoc Boga
szybko przestało być tajemnicą. Ogromna liczba wyższych oficerów, nie wspominając o zwykłych
żołnierzach, otwarcie modliła się przed bitwą. Wielu dowódców, a nawet sam marszałek Żukow, przed
walką mówił: "Z Bogiem!". Opowiadają świadkowie, że marszałek Żukow pod obiciem na dachu
swego samochodu woził przez całą wojnę kopię Kazańskiej Ikony Matki Bożej. Jeden oficer, który
miał kontakt radiowy z pilotami podczas misji bojowych, opowiadał, że często słyszy w słuchawkach,
jak piloci palących się rosyjskich samolotów krzyczeli: "Panie, weź z pokojem duszę moją!...”.
W tym czasie zostały otwarte seminaria i akademie duchowne, otwarto Ławrę Trójcy Świętej
pw. Św. Sergiusza (Siergija), Kijowsko – Peczorską Ławrę i wiele innych klasztorów. Postanowiono
przenieść relikwie św. Aleksego (Aleksija), metropolity Moskiewskiego i Wszechrusi do katedry
Objawienia Pańskiego, gdzie przez całą wojnę znajdowała się ta sama cudowna ikona Matki Bożej
13
Kazańskiej, która była z pospolitym ruszeniem w 1612 roku. Nadszedł czas powrotu Wiary na ziemię
rosyjską, zgodnie z przepowiedniami rosyjskich świętych.
Kapłani, zwalniani z więzień, łagrów i odsyłani z frontu, rozpoczęli służbę w świątyniach.
Ikona Matki Bożej Kazańskiej rozpoczęła zgodnie z poleceniem Bogurodzicy pochód po ziemi
rosyjskiej. Towarzyszmy tym niezwykłym wydarzeniom.
Blokada Leningradu (obecnie Sankt Petersburga)
W 1941 roku wszystko stało się tak, jak się tego spodziewano. Nie było już sił, aby zatrzymać
wroga. W Leningradzie straszny głód tysiącami kosił każdego dnia mieszkańców oblężonego miasta,
ale wiara w zwycięstwo życia jeszcze była.
Zgodnie z poleceniem Matki Bożej, przekazanego Metropolicie Eliaszowi z Libanu, z Soboru
Władimirskiego północnej stolicy Rosji wyniesiono Ikonę Kazańskiej Matki Bożej i w procesji Drogi
Krzyżowej (tzw. „Крестный ход”) Metropolita Aleksij (Simański), przyszły Patriarcha Moskiewski i
Wszechrusi obniósł ją dookoła Leningradu i miasto wytrwało 3,5 roczną blokadę. Miasto zostało
uratowane, przeżyło, chociaż wiele osób nadal nie rozumie, dzięki czemu utrzymał się Leningrad,
przecież praktycznie pomocy dla niego nie było: to, co dowożono, było kroplą w morzu. Ale miasto
nie upadło. Ponownie potwierdziły się słowa wypowiedziane przez Arcypasterza Mitrofana
(Woroneżskiego), Carowi Piotrowi Pierwszemu o tym, że miasto Świętego Apostoła Piotra zostało
wybrane osobiście przez Matkę Bożą i dopóki Jej Ikona Kazańska znajduje się w tym mieście i są
modlący się, wróg nie może wejść do miasta. Oto dlaczego mieszkańcy Petersburga tak czczą
Kazańską Ikonę Matki Bożej, również dzisiaj.
W dziesięciu świątyniach miasta rozpoczęły się wtedy regularne nabożeństwa. W jednym z
muzeów miejskich przechowywany jest rozkład nabożeństw w miesiącu grudniu 1941 roku w Soborze
Objawienia Pańskiego p.w. Św. Mikołaja, gdzie kolumny w tym rozkładzie były wypełniane każdego
dnia. Zdjęcia z tych lat zarejestrowały tłok wiernych wewnątrz soboru i przy jego wejściu. Według
relacji naocznych świadków, ludzie nie wychodzili nawet w czasie bombardowania.
I stała się rzecz niezwykła. Hitler zmienił swoje plany i kazał zatrzymać czołgi przed samym
Leningradem, choć wejście do umęczonego miasta nie przedstawiało wielkiego wysiłku. Dowództwo
Wermachtu postanowiło zadusić miasto głodem, chłodem, nieustającym ostrzałem artyleryjskim i
bombardowaniami lotniczymi. Z każdym dniem rosła śmiertelność. Zarejestrowano, że w październiku
1941 roku zginęło 7,3 tysiąca mieszkańców, w listopadzie – 11 tysięcy, w grudniu – 52,8 tysiąca.
Wróg nie przekroczył linii, nakreślonej przez procesję wokół oblężonego miasta. Można zadawać
pytanie: dlaczego w czasie prawie 3 lat oblężenia Hitler nie próbował wejść do miasta?
W opisach wojny sowiecko – niemieckiej podaje się wiele przypadków niezwykłych,
widzialnych zjawisk (znaków) na Niebie. Jeden z takich znaków, Krzyż, pojawił się w październiku
1941 roku na Niebie przed Teatrem Dramatycznym w Leningradzie. Wielu tłumaczy, że Krzyż
zwiastował 900-dniową blokadę miasta, nadejście czasów niepojętych cierpień, wyrzeczeń i śmierci.
Znaki niebieskie obserwowano też nad innymi miastami Rosji. Będziemy o nich mówić w dalszej
części opracowania. W tym miejscu zamieszczamy jedno świadectwo o Cudzie nad Leningradem,
podczas którego świadek widział Obraz Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Znaleziono je na stronie
<Просите, и дано будет вам. Образ Спасителя в небе> (Proście, a otrzymacie. Obraz Zbawiciela
w niebie). Na stronie tej jest opisanych wiele cudów, dotyczących pomocy Niebios w przypadkach
indywidualnych. A oto wypowiedź świadka Cudu:
… Na front trafiłem w 1941 roku. Jako 22 – letni młodzieniec. Byłem łącznościowcem.
Uczestniczyłem w obronie Leningradu. Niemcy rwali się do miasta, było one okrążone. Chcąc zdobyć
go za wszelką cenę, Niemcy rzucili na nas lawinę ognia. Jeden po drugim ginęli moi przyjaciele. I oto
podczas jednego bombardowania, kiedy huragan ognia spadł na miasto i wydawało się, że rozpoczął
koniec świata, wydarzył się prawdziwy cud. Nocne niebo naraz rozświetliło się różowym światłem i na
różowym niebie pojawił Obraz Zbawiciela. Z niespodzianki wszyscy żołnierze w okopie, bez
umawiania się, upadli na kolana i zaczęli żegnać się… Obraz Zbawiciela znikł. Niebo stało się zwykłe,
14
ale prawdziwe piekło ustało. Długo jeszcze nie mogliśmy dojść do siebie…. Od tamtego czasu
uwierzyłem w Boga. Z tą wiarą przeszedłem całą wojnę i po Zwycięstwie w 45 roku wróciłem do domu
bez żadnej rany. Obraz Chrystusa na zawsze pozostał w mojej pamięci.
Blokada Leningradu trwała 900 dni, od 8 września 1941 roku do 27 stycznia 1944 roku. Zimą
roku 1941-42 w mieście nie było ogrzewania, wody, były przerwy w dostawach elektryczności i
niedobór żywności. W styczniu 1942 roku, w środku niezwykle mroźnej zimy, najmniejsze racje
żywnościowe wynosiły zaledwie 125 gramów chleba dziennie. Styczeń i luty 1942 zapisały się jako
najcięższe miesiące w oblężonym Leningradzie. Codziennie w mieście umierało około 3-4 tys. ludzi.
Wiele zwłok nie zostało pochowanych, ponieważ służby miejskie nie nadążały z kopaniem grobów.
Matki codziennie gotowały dla dzieci gazety… Żeby oszukać głód… Zdarzały się przypadki
kanibalizmu. W archiwach zachowały się dokumenty dotyczące 2.200 rozpraw sądowych o
kanibalizm z czasów blokady. A ile było nieujawnionych przypadków, któż to wie…
Zaledwie w ciągu dwóch miesięcy, w styczniu i lutym 1942 roku, 200 tysięcy ludzi (!!!) zmarło
w Leningradzie z zimna i głodu. Ale część przemysłu zbrojeniowego nadal pracowała i miasto nie
poddawało się. Kilka tysięcy ludzi ewakuowano z miasta przez jezioro Ładoga, słynną „Drogą Życia”
("Дoрога жизни») – jedyną drogą, jaka łączyła oblężone miasto z resztą kraju. W wyniku głodu,
mrozu, bombardowań i ostrzału artyleryjskiego w mieście zmarło lub zginęło ponad milion osób.
Większość z nich pochowano w grobach masowych na cmentarzach miasta. Cmentarz – Mauzoleum
Piskariowskoje, gdzie spoczęło prawie 500 tysięcy osób, stał się jednym z największych pomników
poświęconym pamięci ofiar wojny. W oblężonym mieście Dymitryj Szostakowicz napisał swoją
siódmą „leningradzką” symfonię.
Blokada została przerwana w dniu obchodów Świętej (równej Apostołom) Niny, krzewicielki
wiary w Gruzji. Leningrad, ówcześnie 2,5 milionowe miasto, położone między Zatoką Fińską a
jeziorem Ładoga, oddalone w 1941 około 100 km od granicy z Finlandią, był obok zajęcia Moskwy i
Kaukazu jednym z trzech głównych celów niemieckiego planu Barbarossa.
Po zakończeniu wojny, w 1947 roku Stalin zaprosił Metropolitę Gór Libanu Eliasza do Rosji.
Z Moskwy Metropolita Eliasz przyjechał do Leningradu (było to w pierwszych dniach listopada 1947
roku). Rano 9 listopada 1947 r. Metropolita Eliasz odprawił Liturgię w katedralnym Nikolskim
Soborze i podarował świątyni cząstkę relikwii Arcypasterza Mikołaja. Nazajutrz w Soborze
Władimirskim odbyła się niezwykła uroczystość. Wszystkie ulice, przylegające do soboru były
wypełnione ludźmi. Przed świątynią stało 200 tys. osób, zatrzymano ruch uliczny, wszystkie przejścia
zostały zablokowane. Naoczny świadek opowiada, że po wielkich trudnościach, dzięki znajomemu
staroście soboru, udało mu się dostać do środka. Przy samym podwyższeniu ołtarza stało 42 członków
rządu sowieckiego. Odprawiono nabożeństwo wieczorne, po którym Władyka Eliasz ukoronował
bardzo kosztowną koroną Kazańską Ikonę Matki Bożej. Następnie wszystko opowiedział: jak objawiła
mu się Matka Boża i co Ona mu przekazała.
Do zebranych powiedział te oto słowa: „Modliłem się za wasze piękne miasto i jestem bardzo
wdzięczny Panu Bogu, że pozwolił mi przybyć tutaj i modlić się wraz z wami. Zobaczyłem, że Matka
Boża nie zostawiła Swych dzieci. Podarowano mi Krzyż z kamieniami z całej ziemi rosyjskiej,
panagię*/ i Ikonę Kazańskiej Matki Bożej. Krzyż ten położę na stole ofiarnym soboru katedralnego w
Libanie i obiecuję wam, drodzy, Krzyż z Rosji będzie zawsze leżał na ołtarzu, dopóki ja będę żył na
ziemi. I moją ostatnią wolą będzie, aby również po mojej śmierci Krzyż pozostał na ołtarzu. Ikona
Kazaskiej Matki Bożej będzie zawsze znajdować się w Prezbiterium i będzie mi przypominać w czasie
nabożeństw o Rosji. Wybaczcie mi, moi drodzy, że nie mogę każdego z was pobłogosławić i objąć!
Posyłam Błogosławieństwo Boże na was wszystkich i zawsze, dopóki jestem żywy, będę się modlił za
was!”.
__________
*/ „panagia” – mały obrazek (ikonka, do kilkunastu cm wysokości) z metali szlachetnych (złota lub
srebra lub też pokryty tymi metalami), ozdobiony drogocennymi kamieniami z wizerunkami Osób
Boskich, Matki Bożej lub Świętych, noszony przez wysokich dostojników cerkiewnych (Patriarchów,
Arcybiskupów, Metropolitów…) na łańcuchu na piersiach.
15
Naoczny świadek mówi: „Oczywiście, mówił on przez tłumacza, ale prawie wszyscy w świątyni
płakali. Tego nie można zapomnieć. I oto wszyscy zaśpiewali: "Заступница усердная..."
(„Orędowniczka gorliwa…”). Niemożliwym jest przekazanie uczuć podczas tego śpiewu. Wydawało
się, że śpiewa cała świątynia, a cały naród uniósł się w powietrze. Kiedy ludzie wyszli ze świątyni,
pieśń wielbiącą Matkę Bożą w Ikonie Kazańskiej, zaczęli śpiewać wszyscy obecni na placu, na
przyległych ulicach,, przy stadionie – dziesiątki – dziesiątki tysięcy, wszyscy śpiewali: "Заступница
усердная...". Ludzie płakali i modlili się do prawdziwej Orędowniczki i Wybawicielki Rosji”.
Na zakończenie należy podkreślić rolę, jaką odegrała Cerkiew w życiu obleganego miasta.
Zwrot do Cerkwi miał charakter masowy i znaczniejszy w porównaniu do innych regionów kraju. To,
że wycieńczeni ludzie jednak zapełniali świątynie podczas blokady, mówi o tym, że Wiara
Prawosławna w tym tragicznym okresie stała się życiowo niezbędną częścią życia narodu, była
źródłem, z którego wielu obrońców i mieszkańców miasta czerpało swe siły. Czynnik religijny odegrał
bardzo ważną rolę w obronie miasta. Czynne przez cały okres blokady świątynie aktywnie sprzyjały
mobilizacji duchowych sił mieszkańców. Tego nie mogły nie uwzględnić władze miejskie: ich
polityka cerkiewna zaczęła się zmieniać jeszcze przed radykalną zmianą ogólnopaństwowego kursu.
Cerkiew zaczęła wtedy szybko się odradzać, umacniać swój autorytet i rozszerzać wpływ. Mobilizując
moralne i duchowne siły ludzi, pomagała mieszkańcom Leningradu nie tylko przeżyć, ale i
kontynuować walkę z wrogiem. Wniosła przez to niemały wkład w sprawę obrony Leningradu.
Obecnie cudowna Ikona Kazańskiej Matki Bożej znajduje się w Soborze Władimirskim SanktPetersburga z koroną Metropolity Gór Libanu Eliasza, ofiarowaną w podziękowaniu za uratowanie
Rosji w latach 1941-45 i nadal jest znakiem Błogosławionej Opieki Bogurodzicy. I dopóki Ikona
Kazańska znajduje się w mieście i wierni modlą się do Matki Bożej, dopóty miasto będzie żyło.
Bitwa o Moskwę
Kiedy Niemcy podeszli pod samą Moskwę, Stalin chciał opuścić stolicę, już był gotów pociąg
do ewakuacji. 15.10.1941r. wydał rozporządzenie, aby zaminować wszystkie ważne obiekty i aby rząd
sowiecki się ewakuował z Moskwy. Jest świadectwo z tych czasów, ze ziomek błogosławionej
Matrony Moskiewskiej, niewidomej, (obecnie już świętej, kanonizowanej w 1999 roku w Cerkwi
Prawosławnej), pracownik do spraw ekonomicznych (zaopatrzenia) na Kremlu, zaproponował w tym
krytycznym momencie Stalinowi, żeby odwiedził tę starą kobietę. Powiedział Stalinowi: „Józefie
Wissarionowiczu, jest tutaj jasnowidząca, która wszystko wie, co będzie”. „Dobrze, jedziemy do niej”
– odpowiedział Stalin. I pojechali. Błogosławiona Matrona*/ powiedziała wodzowi, aby z Moskwy
nie wyjeżdżał, ponieważ Niemcy Moskwy nie zdobędą i że Rosja
zwycięży Niemcy.
Ikona Matki Bożej Kazańskiej
Z Sankt-Petersburga
Ikona Matki Bożej Kazańskiej
przekazana w 2004r. Rosji
Ikona Matki Bożej Tichwińskiej
przez Jana Pawła II
16
Metropolita Gór Libanu Eliasz w rosyjskim
kłobuku (kapicy mnisiej) w czasie pobytu
w Rosji w 1947 roku
Ikona św. Matrony Moskowskoj
W innym źródle mówi się, że w październiku 1941 roku Stalin jeździł do Carycyna do staruszki
Matrony (Nikonowej), Świętej Prawosławnej, która powiedziała mu: „Czerwony kogut zwycięży.
Zwycięstwo będzie z tobą. Z kierownictwa tylko ty jeden nie wyjedziesz z Moskwy”. („Opowieść o
życiu staruszki Matrony”. Oprac. Z. W. Żdanow. Klasztor Świętej Trójcy w Nowym Gołutwinie. 1994
r. s.26-27). Tak też się stało. Stalin uwierzył Matronie, nie opuścił Kremla, nie wyjechał z Moskwy.
Wg innej wersji Matrona uderzyła piąstką w czoło wodza i powiedziała: „Moskwy nie oddawaj,
pomyśl-pomyśl, a jak przyjdzie Aleksander Newski, to wszystkich za sobą poprowadzi”. I Stalin
wydał marszałkowi Żukowowi rozkaz wykonania kontruderzenia w dniu 6 grudnia 1941 roku, właśnie
w dniu, poświęconym pamięci Aleksandra Newskiego!.
I może jeszcze jeden przekaz związany ze Świętą Matroną, w którym mówi się, że: … „zimą
1941 roku Stalin zaprosił do siebie na Kreml duchowieństwo dla modlitw o wyjednanie zwycięstwa”.
I dalej: Po odwiedzeniu Św. Matrony Stalin w swym gabinecie usłyszał od Pana Boga takie słowa:
„Otworzysz we Włodzimierzu Uspieński Sobór – pójdziesz do natarcia. Otworzysz inne świątynie –
zwyciężysz Niemcy. Otwieraj świątynie, proście Boga o zwycięstwo”. Matka Boża również
sugerowała w myślach Stalinowi, aby przywołał Marszałka Żukowa do Moskwy. I Stalin to wykonał.
Wydarzenia powyższe opisano we wspomnieniach zakonnicy Siergiji (Klimenko). („Przeszłość
rozwija zwój…” Moskwa, Wyd-wo Patriarchii Moskiewskiej, „Błago”, 1998. s.118-119), w których
mówi: … „w 1941 roku, kiedy Niemcy byli już w Chimkach, (przedmieście miasta) z Moskwy
zamierzano wywieźć relikwie Świętego Księcia Daniela (Daniiła). Relikwie Św. Sergiusza (Siergija)
Radoneżskiego zostały już wywiezione wcześniej przez Towarzystwo Historyczno-Archeologiczne w
inne miejsce w celu przechowania. W nocy na 23 listopada (wg starego kalendarza) Książe (Kniaź)
Daniił (Daniel) Moskiewski sam się objawił Stalinowi (przy Stalinie Kreml był w nocy oświetlony i
wszyscy pracowali) i powiedział: „Jestem gospodarzem Moskwy, nie ruszajcie mnie, zostawcie,
inaczej będzie z wami źle”. O tym, że Stalin widział Św. Kniazia Daniiła Moskiewskiego,
opowiedział Archimandryta Jeremiasz (Lebiediew, 1885r. – 1.3.1953r.), skarbnik Patriarchy Aleksija.
Relikwie pozostawiono.
17
__________
*/ Św. Matrona Moskowskaja – (Matrona, niekiedy używa się imienia Maтрёна, Dimitrijewna
Nikonowa) urodziła się w 1881 roku w Tulskiej Gubernii, na wsi, w pobliżu Pola Kulikowego, gdzie
miała miejsce w 1380 roku słynna bitwa między wojskami ruskimi i tatarskiej Złotej Ordy. Rodzice byli
wierzącymi chłopami, w rodzinie było czworo dzieci. Matrona była najmłodszą. Żyli w wielkiej biedzie.
Matka, gdy była w ciąży, postanowiła oddać dziecko do przytułku księcia Golicyna w sąsiedniej wiosce
Buczałki. Miała proroczy sen. Nienarodzona córka objawiła się matce jako biały ptak z ludzką twarzą,
zamkniętymi oczami i usiadła jej na prawą rękę. Przyjmując sen za Znak Boży bogobojna kobieta
odrzuciła myśl o oddaniu dziecka do przytułku. Córka urodziła się jako ślepa, ale matka bardzo ją
kochała.
O Bożym wybraństwie dziewczynki mówią takie fakty: gdy kapłan opuszczał dziecko podczas
chrztu do wody, wszyscy obecni zobaczyli nad dzieckiem obłok przyjemnie pachnącego dymu; na
dziecku był też cielesny, zewnętrzny znak – na piersi była wypukłość w kształcie krzyża, w miejscu,
gdzie nosi się krzyżyk. Kapłan, który udzielał chrztu powiedział, że wiele miał chrztów, ale czegoś
podobnego w swoim życiu nie widział i według niego to będzie wielka święta. Matrona była nie tylko
ślepą, ona nie miała gałek ocznych, oczodoły były szczelnie zamknięte powiekami tak, jak u ptaka we
śnie matki. Przyjaciółka matki wspomina, jak ta skarżyła się, że Matrona w wieku niemowlęcym w
środy i piątki nie chciała ssać piersi, w te dni spała przez 24 godziny bez przerwy i obudzenie jej było
niemożliwe. Byłby to nieopisany w żadnych źródłach fakt postu kilkumiesięcznego dziecka?
Dzieci wyśmiewały z Matrony i dokuczały jej, smagały ją pokrzywą, wiedząc, że i tak ich nie
rozpozna. Wrzucały do jamy i z zaciekawieniem obserwowały, jak wydostaje się po omacku i idzie do
domu. Dlatego Matrona przeważnie siedziała w domu. Gdy miała 7- 8 lat objawił się u niej dar
przepowiadania i leczenia chorych. Bliscy zaczęli zauważać, że zna nie tylko ludzkie grzechy,
przestępstwa, ale i myśli. Wyczuwała zbliżające się niebezpieczeństwa, przewidywała klęski żywiołowe
i społeczne. Po jej modlitwach ludzie odzyskiwali zdrowie i pocieszenie w nieszczęściach. Zaczęli się
schodzić i zjeżdżać chorzy i potrzebujący nie tylko z okolicznych wiosek i miast, ale i z innych
zakątków Rosji. Leżący chorzy, których dziewczynka stawiała na nogi lub których uzdrowiła z
nieuleczalnych chorób przynosili, przywozili i zostawiali rodzicom artykuły spożywcze i podarunki.
Tak dziewczynka, zamiast stać się ciężarem dla rodziny, stała się jej główną karmicielką.
W wieku kilkunastu lat miała możliwość podróżowania z córką miejscowego obszarnika do
różnych znanych klasztorów, miast i świętych miejsc w Rosji, a nawet za granicę, np. do Jerozolimy.
Zachował się przekaz o spotkaniu Matronuszki ze Świętym Janem Kronsztadzkim (Иоанном
Кронштадским), który poprosił zgromadzone tłumy, aby się rozstąpiły przed podchodzącą 14-letnią
Matroną do podwyższenia przed ikonostasem i powiedział: „Matronuszka, chodź, chodź do mnie. Oto
idzie moja zmiana – ósmy słup Rosji”. Potem przez chwilę ze sobą rozmawiali. Znaczenia słów Św.
Jana Kronsztadzkiego o 8-ym słupie i treści rozmowy Matrona nikomu nie wyjaśniła.
W 17-ym roku życia odmówiły jej posłuszeństwa nogi i do końca życia przez 50 lat pozostawała
w pozycji siedzącej. Nigdy nie narzekała, pokornie niosła swój krzyż, dany przez Boga.
Przepowiedziała będąc w młodym wieku rewolucję 1917 roku, opowiadała jak będą rabować i
niszczyć cerkwie, gnębić naród rosyjski, dzielić ziemie.
Gdy bliska jej osoba współczuła, że Matrona nie widzi piękna otaczającego świata, ta
odpowiedziała: „Bóg pewnego razu otworzył mi oczy i pokazał świat oraz Dzieła Swoje. I słoneczko
widziałam i gwiazdy na niebie, i wszystko, co jest na ziemi, piękno ziemskie: góry, rzeki, zieloną
trawę, kwiaty, ptaki…”.
Od 1925 roku przebywa w Moskwie kątem u różnych ludzi, bez zameldowania, cudem unikając
aresztu. W tym czasie uratowała wielu ludzi od śmierci duchowej. Życie jej przebiegało jednostajnie:
w dzień – przyjęcia ludzi, w nocy – modlitwa. Nigdy nie kładła się spać: leżała zwinięta na boku i
drzemała, z głową na zaciśniętej pięści.
Miała dar bilokacji, duchowo przebywała w różnych miejscach, przestrzeń dla jej duchowego
wzroku nie istniała. Często mówiła, że przebywa na polach walk, pomaga rosyjskim żołnierzom.
Wszystkim zapowiedziała, że do Tuły Niemcy nie wejdą. I tak się stało.
W 1940 roku zapowiedziała wybuch wojny. Uczyła nie osądzać bliźnich, poddawać się Woli
Bożej, żyć z modlitwą, jak najczęściej nakładać na siebie i otaczające przedmioty znak krzyża,
zagradzając w ten sposób działanie złych sił. Radziła przystępować jak najczęściej do Spowiedzi i
18
Komunii Świętej. Uczyła, aby boleści znosić z cierpliwością. Aby nie interesować się kapłanami i ich
życiem, nie zwracać uwagi na sny, bo sny są czasem od złego ducha.
W 1941 roku odwiedzał ją Stalin, (opisy kontaktów ze Świętą podaliśmy wyżej).
Przed śmiercią mówiła: „Wszyscy, wszyscy przychodźcie do mnie i opowiadajcie jak żywej
wszystko o swoich boleściach, a ja będę was słyszeć, i widzieć, i pomagać wam. Wszystkich, kto
będzie się zwracał do mnie o pomoc, będę spotykać przy ich śmierci, każdego. I wszyscy, którzy
powierzą siebie i swoje życie memu wstawiennictwu do Pana Boga, uratują się”.
Odeszła do Pana 2 maja 1952 roku. Po śmierci jej mogiła na Cmentarzu Daniłowskim stała się
jednym ze świętych miejsc prawosławnej Moskwy, dokąd ze wszystkich krańców Rosji i z zagranicy
przyjeżdżają ludzie ze swymi chorobami i kłopotami i są wysłuchiwani. Uzdrawiające właściwości ma
piasek z jej grobu.
W 1999 roku Rosyjska Cerkiew Prawosławna uznała ją za świętą i godną czci w Diecezji
Moskiewskiej, a w 2004 roku została zaliczona (kanonizowana) do grona świętych całej Rosji.
Sytuacja Moskwy była rzeczywiście beznadziejna. Poniżej zamieszczamy historię o
powołanym przez Stalina do obrony Moskwy Marszałku Żukowie. Jest to świadectwo Siergieja
Krawcowa, uczestnika walk o Moskwę: „Droga na Moskwę była otwarta. W tej tragicznej sytuacji na
Dowódcę Frontu Zachodniego Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej skierowało generała armii G.
Żukowa. Przybył on do niewielkiego miasteczka, gdzie rozmieszczony był sztab armii. Spotkał się z
pilotem, który podał mu wiadomość o przerwaniu obrony na szosie możajskiej i o desancie niemieckiej
kolumny składającej się z transporterów opancerzonych, ciężarówek z żołnierzami i 54 czołgów, które
parły prosto na Moskwę. Po wejściu do sztabu Żukow zwrócił się do obecnych dowódców:
„Przygotować desant!”. „Nie ma spadochronów” – powiedział jeden z pilotów. „Przygotować
desant” – powtórzył Żukow i powiedział: „Gdy jechałem tutaj, widziałem maszerujący tylko co
przybyły świeży pułk Sybiraków niedaleko lotniska, zatrzymać go i skierować do samolotów”.
„Bracia!” – zwrócił się Żukow do rekrutów: - „Kolumna niemieckich czołgów przerwała naszą
obronę i szybko będzie w Moskwie. Nie mogę wam rozkazać wykonania tego zadania, ja proszę was…
Potrzebni tylko ochotnicy. Podaję zadanie, równego któremu nie było w historii wojen i chyba nie
będzie… W koszącym locie, nad samą ziemią należy zrzucić desant w głęboki śnieg przed kolumną
czołgów i zatrzymać ją. Trzeba będzie skakać bez spadochronów – ich nie ma… Ochotnicy! Trzy kroki
naprzód!” Cały pułk wykonał trzy kroki. Nie pozostał ani jeden żołnierz. „Z Bogiem! Takich żołnierzy
nie ma w żadnej armii świata. I nigdy nie będzie!”… I Żuków nisko pokłonił się żołnierzom. Gdy
ostatni samolot oderwał się od ziemi, Żukow ścisnął małą ikonę Matki Bożej, którą nosił ze sobą od
samego początku wojny i wyszeptał słowa modlitwy. Potem się przeżegnał i ciężkimi krokami
skierował do samochodu. Siadając, powiedział kierowcy: „Nie mogę sobie wyobrazić ani
Amerykanina, ani Anglika, ani nawet Niemca, który dobrowolnie skacze bez spadochronu”.
Historia szokująca, niemożliwa do wymyślenia, więc tym bardziej można przyjąć, że jest
prawdziwa. Nigdzie, w żadnych źródłach nie ma wzmianki o ciągu dalszym tej historii. Czy
zwariowany pomysł marszałka przyniósł powodzenie i w jakim stopniu przyczynił się do obrony
Moskwy? Ilu rezerwistów zdołało wylądować bez spadochronu z lecących samolotów? A ilu połamało
nogi lub straciło życie? I czy zatrzymali kolumnę, w której było 54 czołgów, mając tylko broń osobistą,
czyli automaty „pepeszki” lub powszechnie używane jednostrzałowe karabiny Mosina.
A jednak jest ciąg dalszy tej historii. W internecie rosyjskim znaleziono powieść Nikołaja
Szachmagonowa pt. „ Wściekłość szlachetna” (Николай Шахмагонов „ЯРОСТЬ БЛАГОРОДНАЯ”
– pоман), w której opisano przebieg tego desantu. Z małymi poprawkami: wg autora na Moskwę
posuwała się kolumna 60 czołgów (a nie 54) i że pomysłodawcą desantu bez spadochronów był Stalin
ze swym osobistym pilotem Gołowanowem, tym samym, który dokonał 3-krotnego oblotu granic
Moskwy z Ikoną Matki Bożej Tichwińskiej na pokładzie. Desant Możajski (taką nazwę otrzymał)
wykonano w 2-ch rzutach po 15 samolotów, z których każdy zabierał 30 żołnierzy z rusznicami
przeciwpancernymi (po dwóch żołnierzy na jedną rusznicę), granatami ppanc. i bronią osobistą.
Podczas „desantowania” (z samolotów lecących na wysokości 5-10 m) straty wynosiły około 20%. Z
pierwszego rzutu z 450 żołnierzy od razu zabiło się 90-ciu. Ile czołgów zostało podbitych – nie
wiadomo. Autor pisze, że wiele. Jednak desant ten zatrzymał na pewien czas kolumnę, co umożliwiło
19
przerzucenie artylerii. Następnie wspólnymi siłami artylerii i piechoty Niemcy zostali odrzuceni na
pozycje wyjściowe, straciwszy 51 czołgów, 60 samochodów ciężarowych i 5 pułków piechoty. Nie
wiadomo, czy liczba ta stanowi wspólną ilość zniszczonych czołgów przez desant i artylerię. W
książce wspomina się jeszcze, że reszki ocalałych czołgów, spychając palące się samochody i czołgi
na bok, uciekały z pola walki.
Jeszcze ciekawostka. W 1946 roku w Niemczech wyszła książka o doświadczeniach wojsk
powietrzno-desantowych. Wskazano w niej na możliwość dokonywania w krytycznych sytuacjach
desantów bez spadochronów do głębokiego śniegu z samolotów lecących na bardzo małej wysokości.
Do czasów Pierestrojki znana była historia 28 Panfiłowców z 316 Dywizji Piechoty gen Iwana
Panfiłowa, którzy 16.11.1941 r. w czasie walk o Moskwę, na którą szła kolumna niemieckich czołgów
w liczbie 54 zniszczyli 18 niemieckich czołgów i zabili 70 żołnierzy. Gdy skończyły się pociski do
armat przeciwpancernych, sowieccy żołnierze przywiązywali do pasa wiązki granatów ppanc. i rzucali
się pod gąsienice. Wszyscy polegli, ale natarcie Niemców powstrzymali. To wtedy miało paść owo
słynne zawołanie komisarza kompanii: „Rosja jest wielka, ale cofać się nie ma dokąd – za nami
Moskwa!”. O wydarzeniu tym uczono w szkołach, był też wpis o tym w 6-tomowej Historii Wielkiej
Wojny Ojczyźnianej. W czasach Pierestrojki ujawniono, że była to historia nieprawdziwa, wymyślona
przez korespondenta gazety. Chodziło o to, aby podnieść morale żołnierzy sowieckich. Zastanawia
liczba 54 czołgów, tyle samo występuje w poprzedniej historii.
We wspomnieniach generała Reinehardta załączony jest list oficera z niemieckiego sztabu,
adresowany do krewnego w Niemczech. Opisuje w nim ogólny nastrój niemieckich wojsk w tym
czasie: „Dziesięć minut temu wróciłem ze sztabu naszej dywizji piechoty, do której zawoziłem rozkaz o
ostatnim natarciu na Moskwę. Za kilka godzin natarcie to rozpocznie się. Widziałem ciężkie działa,
które przed wieczorem zaczną ostrzeliwać Kreml. Widziałem pułk naszej piechoty, który jako pierwszy
przejdzie po Placu Czerwonym. To już koniec, dziadku. Moskwa jest nasza, Rosja jest nasza. Rano
napiszę do ciebie z Moskwy” (wg W. Kożinow. Rosja. Wiek XXIII (1939-1064). Moskwa. 1999. s.88).
Do wojsk zostały dostarczone ordery za zdobycie Moskwy i specjalne umundurowanie dla
uczestników Defilady Zwycięstwa. Generał Halder, Szef Sztabu Wermachtu winszował już Hitlerowi:
„Sieg, mein Führer, Sieg!“ („Zwycięstwo, mój Wodzu, Zwycięstwo!“).
29 listopada Hitler ogłosił w radio o zajęciu Moskwy i że wojna w zasadzie została już
wygrana. Szosa Wołokołamska była odkryta, nie broniona i niemieccy motocykliści bez przeszkód
dojeżdżali do przedmieść miasta. W jednym z artykułów rosyjskich opisano, że do Moskwy wkroczył
batalion niemieckich czołgów, który następnie się wycofał. Czemu się wycofał? Czemu za nim nie
poszły inne czołgi? Znany pułkownik SS Otto Scorzenny (ten, który dokonał brawurowego uwolnienia
uwięzionego Mussoliniego) w swoich wspomnieniach pisze, ze przez lornetkę z dzwonnicy cerkwi
obserwował życie na ulicach wewnętrznych rejonów Moskwy. Do Czerwonej Polany (16 km od
Moskwy) Niemcy dostarczyli 300 milimetrowe działa, które mogły z powodzeniem ostrzeliwać Kreml.
Wyżej wspomnieliśmy, że po odwiedzeniu Św. Matrony Stalin w swym gabinecie usłyszał od
Pana Boga takie słowa: „Otworzysz we Włodzimierzu Uspieński Sobór…” I oto w tych dniach na
początku grudnia wysyła on telegram do Włodzimierza, aby otwarto Sobór Uspieński. Równocześnie
wydaje Marszałkowi Żukowowi rozkaz wykonać kontruderzenie w dniu 6 grudnia 1941 roku, właśnie
w dniu pamięci Aleksandra Newskiego. W tym też czasie, 8 grudnia, Ikona Matki Bożej Tichwińskiej
3-krotnie oblatuje na samolocie granice Moskwy. W źródłach cerkwi Prawosławnej nie ma
jednoznacznego stwierdzenia: kiedy Ikona Matki Bożej Kazańskiej została obniesiona dookoła
Moskwy. Należy jednak przypuszczać, że zarówno Cerkiew jak i Stalin nie ośmieliliby się zignorować
polecenia Bogurodzicy, przekazanego przez Metropolitę Eliasza. Polecenie oblotu Ikony Matki Bożej
Tichwińskiej wydał osobiście Stalin. O Ikonie Tichwińskiej Matka Boża w Libanie nic nie mówiła.
W opublikowanych wspomnieniach Walentyna Gieorgijewicza Władimirowa, który w czasie
wojny ochraniał rząd i mieszkańców przed bandami dezerterów i kryminalistów, którzy zalali miasto.
Wspomina on: … „pewnego razu, gdy stałem na warcie przy Wrotach Borowickich, obok przejechał
20
samochód z trzema kapłanami z brodami i krzyżami. Potem wyjaśniło się, że samolot „Douglas”
wystartował z Ikoną Kazańskiej Matki Bożej i 3-krotnie obleciał Moskwę. Następnie odbyła się
procesja Drogi Krzyżowej z Ikoną Kazańskiej Matki Bożej wokół pozycji obronnych”.
Możemy tutaj natychmiast sprostować, że na samolocie Douglas była na pewno Ikona Matki
Bożej Tichwińskiej, a nie Kazańskiej (mówił o tym sam generał Gołowanow, który pilotował samolot).
Ale wypowiedź powyższa potwierdza fakt, że Ikona Kazańskiej Matki Bożej była też obniesiona
dookoła Moskwy. Tak jak w Leningradzie. W Moskwie Ikona Kazańska Matki Bożej znajdowała się
w Soborze Objawienia Pańskiego na Kremlu, skąd później przewieziono ją do Stalingradu.
Na innych portalach prawosławnych wspomina się, że Stalin wydał polecenie dokonania oblotu
Ikony Matki Bożej dookoła granic Leningradu, Moskwy oraz Stalingradu. I żadnego z tych miast
Niemcy mimo wielkich wysiłków nie zdobyli.
Może Stalin chciał, aby dwie cudowne Ikony Matki Bożej Kazańskiej i Tichwińskiej broniły
Moskwy?. Bo wtedy moc działania Bogurodzicy byłaby podwojona? A przecież to była ta sama
Bogurodzica, Maryja, na jednym i drugim wizerunku.
Zatem 8 grudnia cudowna Ikona Tichwińska obleciała samolotem „Douglas” dookoła Moskwy.
Samolot pilotował osobisty pilot Stalina, późniejszy marszałek wojsk powietrznych Aleksander
Gołowanow. O tym niezwykłym locie Aleksander Gołowanow opowiadał jeszcze żyjącym obecnie
świadkom. Jeden z nich, pisarz prawosławny Mikołaj Błochin, obecnie kapłan, zakonnik, tak napisał o
tym locie: „Ten lot był jednym z najbardziej niezwykłych lotów w burzliwym życiorysie odważnego
pilota. Pogoda wówczas była absolutnie nielotna. Huraganowy, porywisty wiatr z zamiecią i
temperatura minus 50 st. C uniemożliwiały zarówno start jak i lądowanie. Ale eliminujący wszelkie
zastrzeżenia rozkaz Stalina i jego pełna ufność w sukces niezwykłego lotu, zaszczepiły optymizmem
również pilota. Cudownej Ikonie na pokładzie samolotu towarzyszyli kapłan prawosławny i trzy
śpiewające kobiety, zakonnice. W czasie tego trudnego lotu hałasu silników prawie nie było słychać,
chociaż pracowały one bez zarzutu całą mocą. Za to bardzo dobrze pilot zapamiętał śpiewanie
akafistu (litanii prawosławnej). Pilot dokonał 3-krotnego oblotu granic Moskwy”. I Matka Boża
Moskwę uratowała.
Stwierdzenia o tym, że siły nieprzyjaciela wyczerpały się, nie są zgodne z rzeczywistością.
Sztab Generalny Armii Czerwonej nie miał złudzeń. Jak wynika z materiałów, opublikowanych w
Niemczech po wojnie, przewaga Wermachtu była wtedy 1,5 krotna w sile żywej i technice. Dlatego
Naczelne Dowództwo Armii Czerwonej wydało na początku grudnia dyrektywę o kontrataku wcale
nie z powodu, że Niemcy osłabli, lecz z obawy, aby wróg nie podjął kolejnych prób przerwania linii
obrony, podobnych do tego z 1-go grudnia, który o mało co nie okazał się katastrofą dla sowieckich
wojsk i Moskwy. Naczelne Dowództwo miało nadzieję, że uda się przez kontruderzenie wyprzedzić
kolejne natarcie przeciwnika i zlikwidować niebezpieczeństwo, zagrażające Moskwie. Sztab
Generalny stale w swych działaniach uwzględniał fakt przewagi wojsk niemieckich.
Niebezpieczeństwo było tek wielkie, że Dowództwo nie czekało na pełne przybycie rezerw i wojska
dosłownie z marszu zostały skierowane rano 6 grudnia do kontruderzenia.
Z zachowanych rozmów Żukowa ze Stalinem wynika, że rozmawiano wyłącznie o tym, jak
zatrzymać przeciwnika i utrzymać Moskwę. Potwierdza to dyrektywa Naczelnego Dowództwa o
zadaniach kontruderzenia. Uderzenie miało iść w trzech kierunkach: na północ i południe od Moskwy
oraz na skrzydło i tył wojsk Guderiana. Zadanie kontruderzenia było jedno: zatrzymać nieprzyjaciela.
To minimum i maksimum. W dyrektywie nie ma ani jednego słowa o podejmowaniu natarcia.
Sukces kontruderzenia przekroczył wszelkie oczekiwania. Moskwa została cudownie
uratowana. Rozgromienie niemieckich wojsk pod Moskwa - to był prawdziwy cud, który nastąpił
dzięki modlitwom wiernych i wstawiennictwu Matki Bożej. W cerkwiach wierni nieustannie się
modlili o uratowanie Rosji i modlitwa została wysłuchana, mnóstwo świętych rosyjskich i Sama
Królowa Niebios przyszli na pomoc wojsku rosyjskiemu. Nastąpił cud: wojska niemieckie zatrzymał
straszny mróz, dochodzący do minus 52 st. C oraz bardzo obficie padający śnieg. Dla Niemców była
to prawdziwa klęska. Niemcy nie byli przygotowani na tak ekstremalne warunki pogodowe.
Zamarzało wszystko: technika, paliwo, smary, ludzie. Nie można było uruchomić silników i trzeba
21
było porzucać technikę (czołgi, samochody). Rozpoczęło się cofanie Niemców na całym froncie pod
Moskwą. Niemcy uciekali w panice, pędzeni przerażeniem, rzucając broń; to była pierwsza poważna
klęska Wehrmachtu, uznawanego dotąd za niezwyciężonego. Na drogach zalegały stosy porzuconej
techniki bojowej i nikt z rosyjskich generałów nie mógł pojąć, co się wydarzyło. Przecież nic nie
przeszkadzało Niemcom wejść do Moskwy po szosie Wołokołamskiej.
Dlaczego Niemcy uciekali w panice, pędzeni przerażeniem, rzucając broń?. Dlaczego nikt
z rosyjskich generałów nie mógł pojąć, co się wydarzyło? Przecież wykonując kontruderzenie siły
rosyjskie były 1,5 krotnie słabsze. Nikt przy zdrowych zmysłach nie rozpoczyna operacji ofensywnej
nie mając przewagi liczebnej. Nie mając przewagi, można tylko zorganizować dobrą obronę, okopać
się i bronić. Więc co się stało?
Niech odpowiedzią na te pytania będą wypowiedzi starych niemieckich generałów, którzy w
piszą w swych pamiętnikach następujące słowa: „Nas Madonna nie wpuściła do Moskwy.
Widzieliśmy Ją na obłokach z Aniołami i cofnęliśmy się”. Tak, to siła Boża zatrzymała Niemców.
Sytuację tę, która wytworzyła się po kontruderzeniu 6-go grudnia 41r., najlepiej przyrównać do
walki bokserów na ringu. Otóż pierwszy bokser (Niemcy) cały czas ma inicjatywę, atakuje, zadając
ciężkie ciosy. Drugi (Rosja) wciąż się cofa, słania się na nogach i tylko od czasu do czasu wyprowadza
cios kontrujący, aby uprzedzić przeciwnika, by ten nie zadał nokautującego ciosu. Pierwszy bokser jest
już pewien swego zwycięstwa. I oto nagle po zadaniu kontry przez słabszego boksera, ten drugi,
mający zdecydowaną przewagę po wszystkich rundach, rzuca się do lin, zeskakuje z ringu i z wielkim
strachem i przerażeniem na twarzy ucieka z miejsca walki. Wszyscy są zaszokowani i zdumieni:
sędziowie, trenerzy, kibice i ten, prawie pokonany bokser. Nie mogą pojąć, co się stało?.
My wiemy, co się stało, dzięki wspomnianym pamiętnikom niemieckich generałów. Szkoda, że
w historiografii Cerkwi Rosyjskiej nie podano dotąd szczegółowego opisu tego cudu. Miejmy nadzieję,
że niedługo to nastąpi. Coraz więcej ukrytych prawd wychodzi na światło dzienne.
W wydanej w 2005 r. książce pt. „Przeszłość rozwija zwój…” zakonnicy Siergiji (Klimenko,
1901-1994, lekarza-ftyzjatry i filologa z wykształcenia) tak pisze o tym Cudzie Objawienia Matki
Bożej: …” Poczytajcie historię wojny: 23 listopada (wg starego kalendarza), w dniu Święta pamięci
dostojnego Księcia Aleksandra Newskiego, rozpoczęło się nasze natarcie i rozpoczęło nasze
zwycięstwo. Rozgromienie Niemców pod Moskwą – to prawdziwy cud. Wojskowi mówią: jak myśmy
zwyciężyli, tego pojąć nie możemy. … Niemcy nagle zawrócili do tyłu i pobiegli. A potem od
niemieckich jeńców dowiedzieli się, że widzieli oni Matkę Bożą (Madonnę) i Ona pokazała im
kierunek na zachód”.
8 grudnia Ikona Tichwińska obleciała 3-krotnie Moskwę, a 9-go grudnia wyzwolono Tichwin.
(Паламарчук П.Г. Сорок сороков. Т. 1. М. 1992. С. 16) (wg Pałamarczuka P.G. „Czterdzieści
czterdziestek” tom.1, Moskwa, 1992 r. s.16). Z lotem Ikony oraz tym miastem związane są kolejne
niezwykłe cuda. Postaramy się w tym miejscu wymienić i w skrócie opisać te cudowne wydarzenia.
a)
niebywałe o tej porze roku mrozy (do minus 52st.C) i obfite opady śniegu. A jeszcze przed
tym niezwykle obfite deszcze i nie do przebycia błoto na bezdrożach Rosji. „Wróg pokonany” –
ogłosił Hitler na początku miesiąca października 1941 roku. Za naszymi wojskami jest terytorium 2krotnie przekraczające wielkość Reichu w 1933 roku”. Niemcy nadal nacierali, ale już w wysiłkiem –
po rozmokłych od jesiennych deszczy potwornych rosyjskich drogach, z tonącą w błocie techniką.
Przed połową października okres błota się skończył i pierwsze mrozy oznajmiły o nadejściu zimy.
Wydawało się, że teraz czołgi i środki transportowe będą mogły po zmrożonej ziemi poruszać się bez
przeszkód. Ale rozpoczął się cud mrozu i śniegu. Gwałtownemu oziębieniu towarzyszyły obfite opady
śniegu. Cud ten jest przypisywany Świętemu prawosławnemu Barłaamowi Hutyńskiemu, który żył
800 lat temu. Niezwykle silny mróz pod Moskwą nastał właśnie w dniu Barłaama Hutyńskiego
(Варлаама Хутынского) 19 listopada. Mróz o sile minus 52 st.C wmroził w ziemię żołnierzy
niemieckich oraz ich czołgi. Taki cud mógł się wydarzyć tylko w wyniku modlitw tego Świętego,
nazywanego na Rusi „rządcą pogody” («управителем погоды»). Swego czasu urządził on mróz w …
22
lipcu. Rozmnożyła się wtedy ogromna ilość „kleszczy”, które objadały rośliny i zanosiło się, że
zniszczą cały urodzaj. Barłaam Hutyński pomodlił się i naraz spadł śnieg i nastał mróz. Ale niewielki,
minus 2-3 stopnie C. Zboża wytrzymały ten mróz, ale „kleszcze” wyzdychały. Potem wyszło słońce,
śnieg się roztopił, woda z niego nasyciła ziemię, a zdechłe owady stały się nawozem W wyniku tego
urodzaj był 3-krotnie wyższy niż zwykle. (Przyp. A.L.- nie wiadomo, co to były za owady, te
szkodniki, nazywane „kleszczami”).
Stalin, który czytał żywoty świętych, oczywiście zrozumiał, że „rządca pogody” może w
listopadzie urządzić taki mróz, od którego Niemcy pod Moskwą wymrą jak „kleszcze” 800 lat temu.
Nie wiadomo, czy Stalin modlił się do Świętego. Ale w pierwszej kolejności rozkazał otworzyć
świątynię Barłaama Hutyńskiego.
b)
- cuda z silnikami czołgowymi. Jak wspomniano, 19 listopada temperatura spadła do minus 52
st. C. W wyniku tego w wojskach Guderiana pod Tułą udało się uruchomić zaledwie 50 czołgów, a u
Höpnera pod Moskwą jeszcze mniej. 4-ta Armia Höpnera została przerzucona spod Leningradu i
skierowana na Moskwę. I prawdopodobnie zajęłaby stolicę Rosji, gdyby nie nastały te silne mrozy.
Stalinowi doniesiono w tym czasie, że wszystkie sowieckie czołgi uruchomiono i on doskonale
zrozumiał, Kto chroni Moskwę. Przecież uczył się w seminarium.
Ile więc czołgów było wtedy pod Moskwą u Niemców i Rosjan? Z 800 czołgów Guderiana udało się
uruchomić 50. Na 60 czołgów generała Katukowa uruchomiono wszystkie. W ten sposób wyrównały
się siły przeciwników, nawet powstała niewielka przewaga u Rosjan. Ktoś powie: no tak, ale
konstrukcja silników czołgów rosyjskich była dostosowana do silnych mrozów, a niemieckich nie była.
Jak wytłumaczyć wtedy taki fakt: Niemcy mieli wiele czołgów rosyjskich, które przechwycili na
początku wojny i używali je z powodzeniem jako własne, tylko zamiast gwiazd na pancerzach
wymalowali krzyże. Otóż tych czołgów Niemcom również nie udało się uruchomić. A po stronie
rosyjskiej dokładnie takie same czołgi uruchomiły się wszystkie.
c)
- fatamorgana (halucynacja) z widokiem 200 rosyjskich czołgów przed miastem Tichwin.
Wystąpił wtedy klasyczny cud, podobny do tego, który był w roku 1591, kiedy chan Bora Gazy Girej
doszedł do Moskwy i zajął Góry Worobiowe (Wróblowe). Wtedy po modlitwach Cara Fiodora
Iwanowicza do Najświętszej Bogurodzicy, Tatarzy zobaczyli wielkie wojsko rosyjskie, którego w
rzeczywistości nie było. Wystraszyli się i uciekli. Kiedy zapytano wziętego do niewoli jeńca: dlaczego
uciekali, ten odpowiedział: „Jak było nie uciekać, skoro na nas takie wojsko nacierało”. „Ale jego nie
było” – odpowiadali Rosjanie. „Było, było” – uparcie głosił tamten.
Coś podobnego wydarzyło się przed Tichwinem 350 lat później. Generałowi Buschowi,
dowódcy 16-tej Armii doniesiono, że naciera na nich doskonale widocznych 200 rosyjskich czołgów.
W rzeczywistości, w 4-tej Armii, która stała naprzeciw Buscha i którą dowodził gen. Miereckow, nie
było ani jednego czołgu. Kiedy Busch usłyszał o natarciu „rosyjskiej armady”, nieoczekiwanie
rozkazał bez walki opuścić miasto Tichwin, aby potem obejść go z obu stron i zamknąć w „worku”.
Miereckow zgłupiał, kiedy mu doniesiono, że Niemcy dobrowolnie wycofują się z Tichwina.
Wprowadził wojska do miasta i zorganizował obronę. O tym, jak Niemcy uciekali od „dwustu
rosyjskich czołgów” opowiadała rosyjskim zwiadowcom miejscowa kobieta. Zapytana, skąd znała
język niemiecki, odpowiedziała, że w czasie jak wojska rosyjskie uciekały na Wschód, wszyscy tutaj
dowiedzieli się, co znaczy: „zwei hundert russische panzer” (dwie setki rosyjskich czołgów). Nie ulega
wątpliwości, że ta masowa halucynacja, podczas której Niemcy widzieli 200 nacierających czołgów
rosyjskich i która doprowadziła do wyzwolenia miasta, nastąpiła po modlitwach Matki Bożej.
dwa cuda podczas lotu samolotu „Douglas” z Ikoną Matki Bożej Tichwińskiej
Na początku opisu Bitwy pod Moskwą w skrócie podano relację pisarza prawosławnego
Mikołaja Błochina (obecnie kapłana, zakonnika) o starcie samolotu „Douglas” z Ikoną Matki Bożej
Tichwińskiej podczas wyjątkowo złej, nielotnej pogody. Natomiast w swym wywiadzie Błochin
opisuje dokładnie ten lot. Opis tego lotu podajemy zgodnie z jego wypowiedzią w wywiadzie. O
szczegółach lotu usłyszał on sam bezpośrednio z ust pilota Aleksandra Gołowanowa, Głównego
Marszałka Sił Lotniczych Rosji w obecności jeszcze czterech innych osób na hipodromie: ojca i matki
pisarza, którzy pracowali na hipodromie, generała – pułkownika Michaiła Gromowa i Wasilija Stalina,
d)
23
syna Wodza, który był dowódcą Sił Lotniczych Okręgu Moskiewskiego w stopniu generała – dywizji.
Otóż Wasilij Stalin potwierdzał historię o oblocie Moskwy z cudowną Ikoną, o której opowiadał
Gołowanow. Prawdopodobnie słyszał o tym od ojca lub jego bliskich współpracowników. Gołowanow
był prawdziwym komunistą, nie podatnym na religijne „opium”, jednak opowiadał o tym, co się stało,
jako o Cudzie Bożym. Gdy otrzymał od Stalina rozkaz wykonania lotu wokół Moskwy, to bardzo się
zdziwił, bo była silna zamieć, na kilka metrów nie było nic widać. Ale Stalin powiedział, że pogoda
jest bardzo dobra, a będzie jeszcze lepsza. I powiedział przy tym następujące zdanie, które było
kluczem do opisywanych wydarzeń: „Barłaam Hutyński jak już raz urządził, to jeszcze urządzi”.
Potwierdza to, że Stalin wiedział o pomocy, którą kiedyś okazał Rosji ten Święty. Lecieć nie można
było absolutnie, nie było nic widać. Ale rozkaz, to rozkaz. Gołowanow postanowił nie brać nawigatora,
który i tak był niepotrzebny, skoro nie było żadnej widoczności. Jak się samolot rozbije, to lepiej, gdy
tylko on zginie. Na pokład wszedł kapłan z Ikoną i trzy kobiety z chóru cerkiewnego. Gołowanow
powiedział do kapłana, że lot jest nieprzewidywalny. Na to kapłan odpowiedział: „Jak to, przecież z
nami jest Królowa Niebieska!”. I poprosił, aby silniki podczas lotu nie huczały tak głośno, bo to
przeszkadzać im będzie w śpiewie. Gołowanow na to tylko się roześmiał. Wystartował i nagle
zauważył, że w samolocie jest niezwykle cicho. Patrzy: silniki pracują pełną mocą, a hałasu prawie nie
ma, stało się tak, jak prosił kapłan. To byłby pierwszy cud, eliminujący hałas silników. Bardzo dobrze
było słychać głosy kapłana i śpiewających kobiet: „Królowo moja Najdobrotliwsza, Nadziejo moja,
Bogurodzico…” («Царица моя преблагая, надежда моя, Богородице...»). A z Kremla rozległ się
głos Stalina przez radio w samolocie: „Sasza, (zdrobnienie imienia Aleksandra, pilota), zrób
głośniej…”. Stalin lubił śpiewy cerkiewne, o tym mówili jego bliscy.
Niezwykłe są dalsze słowa Gołowanowa. Mówi on: „Patrzę, a przez przednią szybę samolotu mam
wspaniały widok, dookoła zamieć, a przed samolotem widać wszystko aż do horyzontu.” W sposób
cudowny pilot widział, dokąd leci, przez „jasny tunel”, do którego nie przenikała zamieć. Zamieć
szalała poza granicami tego „promienia”, dlatego z ziemi samolot był niewidoczny i nikt nie mógł go
zestrzelić. To tak jak w nocy reflektory jadącego samochodu oświetlają tylko wycinek terenu na
drodze jazdy. Może ten drugi cud „jasnego tunelu” czy „świetlistego promienia” miał na myśli Stalin,
mówiąc o dobrej pogodzie podczas tego lotu? Ale skąd o tym wiedział, oto jest pytanie?
Pilot bez przeszkód trzykrotnie okrążył granice Moskwy. Marszałek Gołowanow, który przedtem był
poza religią, stwierdził, że ten lot, w tak okropną pogodę – to był prawdziwy Cud Boży.
e)
objawienie się Matki Bożej na Niebie w otoczeniu Aniołów. Cud ten jest niewątpliwie
największym cudem z opisywanych. Widziały go tysiące żołnierzy niemieckich. Spowodował on
paniczny strach w ich sercach, porzucenie broni i bezładną ucieczkę z pola bitwy. W opisach
dziesiątków podobnych cudów, związanych z objawieniem się Mieszkańców Nieba, podkreśla się
właśnie niekontrolowany, paniczny strach. Żołnierze, mimo dobrze znanych im rozkazów o czekającej
ich karze śmierci za wycofanie się z linii obrony lub porzucenia broni, w chwili zaistnienia Cudu z
ukazującymi się Osobami Chrystusa, Matki Bożej czy Świętych nie myślą o rozkazach i kierują się
jedynym pragnieniem, aby jak najszybciej i jak najdalej uciec od tego Zjawiska.
Może jeszcze jeden cud, dotyczący już nie spraw całej Rosji, ale żołnierzy i ich rodzin. Przed
zmianą polityki wobec Cerkwi, w Moskwie jedną z nielicznych świątyń był Sobór Jełochowski, w
którym parafianie modlili się do Męczennicy Św. Fiokły (św. Tekli) o to, aby dzieci, bracia, mężowie,
którzy poszli na wojnę, wrócili do domu żywi. I ci, za których się modlono, rzeczywiście wrócili –
wszyscy co do jednego, nikt z parafian nie otrzymał zawiadomienia o śmierci. W 80-ch latach o tym
opowiadał pisarzowi Błochinowi świadek tego cudu protojerej Siergij, który na jesieni 1941 roku
zaproponował swoim duchownym dzieciom, aby się modlili do Świętej Tekli. Teraz ci ludzie i sami
tego już nie ukrywają.
Wniosek jest jeden: w Bitwie o Moskwę wystąpił Cud Boży (i to nie jeden!). Wojska rosyjskie
otrzymały Pomoc Bożą. Dzięki tej Pomocy Niemcy przegrali bitwę o miasto, chociaż wszyscy oni
wierzyli w bliskie zwycięstwo. A dowódcy sowieccy zrozumieli, że dla zwycięstwa nad wrogiem
należy przerwać prześladowania Cerkwi, która będzie tę Pomoc u Boga wyjednywać. Oto dlaczego
Stalin gwałtownie zmienił stosunek Państwa do Cerkwi. W wyniku tego naród rosyjski otrzymał
24
najpewniejszą broń – możliwość wyznawania prawosławia, które we wszystkich czasach zapewniało
Rosji zwycięstwo nad wrogami.
Tego tematu jednak dotąd cała historiografia sowiecka w ogóle nie podejmowała. Mało tego,
dokonywano wiele prób, aby obalić historię o tym, że na rozkaz Stalina był dokonany oblot Moskwy z
Ikoną Tichwińską. Również obecnie wielu pseudohistoryków neguje pomoc Nieba dla Rosji w czasie
wojny. Nawet wysocy dostojnicy cerkiewni biorą w tym udział, aby ośmieszyć te wydarzenia, zasiać
do nich nieufność, podważyć fakty historyczne i świadectwa świadków. Niektóre z przedstawianych
argumentów są wręcz śmieszne. Na przykład, twierdzi się, że opisywane spotkanie Stalina z
przedstawicielami Cerkwi już w lipcu 1941 roku jest nieprawdą, albowiem odnaleziono dokument o
takim kontakcie, ale pochodzący dopiero z 1943 roku. A przecież wiadomo, że Stalin często nie
pozwalał wykonywać z ważnych, tajnych narad (tym bardziej z przedstawicielami Cerkwi!) żadnych
notatek czy protokołów. Powinni też pomyśleć o tym, że po śmierci Stalina do boju ruszyli czyściciele
dokumentów historycznych w archiwach. Tak było za czasów Chruszczowa i Breżniewa i tak jest do
dziś. Chodziło o to, aby zwycięstwo w wojnie przypisać Partii Komunistycznej, genialnym dowódcom,
generałom i Naczelnemu Wodzowi oraz dzielnym i odważnym żołnierzom sowieckim. Twierdzi się do
dziś, że cuda – to są mity prawosławne, bajki, legendy średniowieczne. Neguje się np. pomoc
Patriarchatu Libanu, podjętą dla ratowania Rosji, neguje się sam przyjazd Metropolity Eliasza, jego
pobyt w Moskwie i Leningradzie. Wyśmiewa się 52 stopniowe mrozy w listopadzie 41 roku,
przytaczając „dowody” w postaci wpisów w pamiętnikach Guderiana, że zanotował on mróz tylko
minus 35 stopni, ale nie podają daty, kiedy ten wpis był dokonany. Krytykuje się działania Boga, że
duże mrozy dokuczały też żołnierzom sowieckim, albo po co były mrozy 20-25 stopni np. w Odesie,
dalekiej od rozgrywanej Bitwy o Moskwę, gdzie ludzie zamarzali od zimna, nie przyzwyczajeni do
takich mrozów. Pan Bóg powinien był działać wybiórczo: mrozić Niemców, a nie szkodzić Rosjanom.
W wywiadzie z pisarzem prawosławnym Mikołajem Błochinem wspomniano o sakralnym
posiedzeniu Naczelnego Dowództwa (z 18 na 19 października 1941 r.). Właśnie na tym posiedzeniu
zdecydowano o radykalnej zmianie stosunku Partii do Cerkwi. Po posiedzeniu Stalin ogłosił, że
nigdzie nie wyjedzie z Moskwy i że „będziemy otwierać świątynie i Bóg nam pomoże”. Jego najbliżsi
współpracownicy byli w szoku, gdy o tym usłyszeli, gdyż do tej pory oni prześladowali Cerkiew
właśnie na jego rozkazy. Raptowna zmiana polityki wobec Cerkwi wywołała straszne zdenerwowanie
w partyjnych szeregach. Kiedy czytali w „Prawdzie” artykuł Stalina, w którym zażądał on w żadnym
przypadku nie zamykać świątyń, to nie wiedzieli, co robić: czy wykonywać partyjne decyzje o
wykorzenieniu religii jako „opium narodu”, czy zgodnie z nowym wezwaniem Wodza, zaprzestać
prześladowań Cerkwi?. Wiedzieli bowiem, że jeżeli Stalin coś postanowił, to na pewno to zrealizuje. I
co teraz mają robić oni, którzy jeszcze niedawno wysadzali w powietrze świątynie i rozstrzeliwali
kapłanów, wygłaszali na zebraniach płomienne mowy o szkodliwości „opium narodu”. Czymże jest
teraz religia – „opium”, czy też nie jest? Ale kiedy nastąpiły liczne prawosławne cuda, to nawet
wrogowie Cerkwi zaczęli „odzyskiwać” wzrok.
W 1947 roku Stalin spełnił swoją obietnicę i w październiku zaprosił Metropolitę Eliasza do
Rosji. On bał się niewykonania poleceń Matki Bożej, ponieważ wszystkie proroctwa, które mu
przekazano, spełniły się. Przed przyjazdem gościa Stalin zawezwał Metropolitę Aleksija, który w tym
czasie był już Patriarchą, i zapytał: „Czym może odwdzięczyć się Metropolicie Eliaszowi Rosyjska
Cerkiew?”. Patriarcha zaproponował podarować Ikonę Kazańskiej Matki Bożej, krzyż z
kosztownościami i panagię*/, ozdobioną drogocennymi kamieniami ze wszystkich obszarów kraju,
żeby cała Rosja uczestniczyła w tym darze. Według polecenia Stalina najbardziej wytrawni jubilerzy
wykonali panagię i krzyż.
_________
*/ „panagia” – mały obrazek (ikonka, do kilkunastu cm wysokości) z metali szlachetnych (złota lub
srebra lub też pokryty tymi metalami), ozdobiony drogocennymi kamieniami z wizerunkami Osób
Boskich, Matki Bożej lub Świętych, noszony przez wysokich dostojników cerkiewnych (Patriarchów,
Arcybiskupów, Metropolitów) na łańcuchu na piersiach.
25
Metropolita Eliasz przybył do Moskwy, gdzie powitano go bardzo uroczyście. Wręczono mu
ikonę, krzyż i panagię. „Jestem szczęśliwy, - powiedział Metropolita Eliasz – było mi dane stać się
świadkiem odrodzenia Wiary Prawosławnej na Świętej Rusi i zobaczyć, że Pan Bóg i Matka Boża nie
zostawiły waszego kraju, a przeciwnie – zaszczyciły ją szczególną Życzliwością. Z wielką
wdzięcznością przyjmuję te dary od całej ziemi Rosyjskiej, jako pamiątkę o ukochanym przeze mnie
kraju i jego narodzie. Życzę wam, moi drodzy, i mam nadzieję, że według słów wielkiego Świętego
ziemi Rosyjskiej – wielebnego Serafima Sarowskiego – w środku lata zaśpiewacie „Chrystus
Zmartwychwstał!. Jakaż wielka radość będzie na całej ziemi”.
W tym samym czasie rząd sowiecki nagrodził go Premią Stalinowską za pomoc Rosji w czasie
Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Wysokość jej wynosiła 100.000 rubli. Była to wtedy wielka kwota.
Metropolita Eliasz przyjęcia Premii odmówił tłumacząc, że mnichowi pieniądze nie są potrzebne i sam
przekazał 200 tys. dolarów, zebranych w Libanie, na pomoc dzieciom – sierotom, których rodzice
zginęli podczas wojny. Z Moskwy Metropolita Eliasz pojechał do Leningradu. Do ZSRR przyjeżdżał
w sumie 5 razy.
Bitwa Stalingradzka
Następnie Kazańska Ikona została przewieziona do Stalingradu. Tam odbywały się przed nią
nieprzerwane służby – nabożeństwa i apele ku pamięci poległych żołnierzy, które następowały jedno
po drugim. Ikona stała pośród rosyjskich sił na prawym brzegu Wołgi i Niemcy nie byli w stanie
przeprawić się przez rzekę, mimo ogromnych wysiłków z ich strony. W zasadzie Stalingrad w 1942
roku został przez Niemców zdobyty. Był czas, kiedy obrońcy miasta zostali zepchnięci na mały
skrawek prawego brzegu Wołgi, ale Niemcy nie byli w stanie zepchnąć rosyjskich żołnierzy do rzeki,
ponieważ była z nimi Ikona Kazańskiej Matki Bożej.
Bitwa Stalingradzka - jedna z decydujących batalii II Wojny Światowej, rozgrywała się w
okresie między 22 lipca 1942, a 2 lutego 1943r. (czyli ponad 0,5 roku). Celem wojsk niemieckich było
zdobycie miasta Stalingrad nad Wołgą (dziś Wołgograd), ważnego ze względu na plany zajęcia
Kubania i Kaukazu.
Rosjanie ginęli tysiącami. Średnia długość życia szeregowca w tym mieście, kompletnie
zniszczonego przez artylerię, wynosiła 24 godziny. Nigdy nie podano rzeczywistej liczby ofiar bitwy
stalingradzkiej. Podobno Stalin bał się, że jeżeli prawda wyjdzie na jaw, to zbuntują się wszyscy
żołnierze. Dopiero niedawno ogłoszono szacunkowe liczby. Z odtajnionych dokumentów wynika, że
w walkach o Stalingrad zginęło ok. 8 mln. żołnierzy radzieckich. Nie wiadomo do końca, czy ta
niewiarygodna liczba jest przesadzona. W oficjalnych sowieckich dokumentach podano, że z pola
bitwy zebrano ciała 46.700 poległych radzieckich żołnierzy i oficerów; wskutek nalotów oraz walk
życie straciło 42.750 cywilnych mieszkańców miasta oraz uciekinierów; na skutek represji
niemieckich zginęło 3.345 cywilów; na roboty przymusowe Niemcy wywieźli 64.220 cywilów. Z
kotła stalingradzkiego w okresie do 24 grudnia 1942 r. ewakuowano drogą lotniczą około 34 tysiące
specjalistów i rannych. Do wiarygodności dokumentów i statystyk sowieckich każdy będzie miał
poważne wątpliwości. Porównajmy tę liczbę (46.700 poległych) z liczbą 8 mln., podaną wyżej.
Bitwa o Stalingrad rozpoczęła się nabożeństwem przed Ikoną Kazańskiej Matki Bożej i dopiero
po tym został dany sygnał do ataku. Następnie Ikona była przywożona na najtrudniejsze odcinki frontu,
gdzie sytuacja była szczególnie rozpaczliwa oraz do miejsc, gdzie przygotowywano ofensywę.
Kapłani odprawiali nabożeństwa i kropili żołnierzy wodą święconą.
W rejonie Stalingradu 23 listopada 1942 Rosjanie zamknęli w kotle 6 Armię Polową generała
Friedricha Paulusa, część 4 Armii Pancernej oraz jednostki rumuńskie (łącznie 364.000 żołnierzy).
Niemieckie próby odblokowania stalingradzkiego kotła nie powiodły się. Dowództwo niemieckie
odrzuciło propozycję kapitulacji. Bitwa zakończyła się klęską dla Niemiec i olbrzymimi stratami. Była
ona przełomem w wojnie na froncie wschodnim. Inicjatywę przejęła Armia Czerwona. Mimo iż dzień
wcześniej Paulus otrzymał nominację na feldmarszałka, nie popełnił jednak samobójstwa, czego
spodziewał się po nim Hitler, lecz 2 lutego 1943 roku poddał swoje wojska. W tym samym dniu
toczyła się konferencja w Wolfschanze, gdzie führer zapowiedział, iż w tej wojnie nie będzie już
26
nowych feldmarszałków. Postawa Friedricha von Paulusa była wg niego niegodną żołnierza. Paulusa
umieszczono w dosyć komfortowej kwaterze na przedmieściach Moskwy, gdzie pozostawał do końca
wojny. Włączył się w działalność komunistycznego Komitetu Wolne Niemcy i po klęsce III Rzeszy
występował w charakterze świadka oskarżenia podczas Procesów Norymberskich. W 1953 roku wrócił
do Niemiec i rozpoczął pracę w policji Republiki Demokratycznej. Zmarł cztery lata później.
Straty, jak wspomniano, były ogromne. W listopadzie 1943 roku Stalin ogłosił, że zebrano i
spalono ciała 146.300 Niemców. Liczba wziętych do niewoli jest podawana różnie: od 91 tys. do 108
tys. Jednocześnie w wielu źródłach podaje się, że tylko w dniach od 30 stycznia do 2 lutego 1943 r. do
niewoli poddało się 91 tysięcy żołnierzy). Zróbmy więc sami podliczenie: jeżeli liczbę zebranych z
pola walki i spalonych Niemców (146.300) odejmiemy od 364 tys. żołnierzy, którzy brali udział na
początku walk, to uzyskamy liczbę 217.700 żołnierzy, którzy dostali się do niewoli. 20.000 z nich
pozostawiono do odbudowy Stalingradu. Resztę jeńców, głównie pieszo, ewakuowano do obozów
internowania w Uzbekistanie (rejon Taszkientu), skąd trafili do łagrów. Podaje się, że w drodze do
obozów jenieckich podczas 40 st. mrozów i w niewoli (tyfus, niedożywienie) – zmarło około 102
tysięcy Niemców. Według naszych wyliczeń wynika, że jeńców niemieckich zmarło dużo więcej.
Ostatni jeńcy powrócili do Niemiec dopiero po interwencji kanclerza Republiki Federalnej Konrada
Adenauera, w roku 1955. Przeżyło ich około pięciu tysięcy (wg niektórych źródeł 6 tys.). Tylu
Niemców pozostało z 364.tys. armii. Jeszcze straszniejszy był los Rosjan z oddziałów pomocniczych,
którzy jako kolaboranci byli traktowani dużo gorzej niż Niemcy. Prawdopodobnie większość z nich
została szybko rozstrzelana, i najpewniej żaden nie przeżył niewoli.
Uważa się, że właśnie Bitwa Stalingradzka stała się przełomową w toku całej II Wojny
Światowej. Taką samą ocenę wystawia się Bitwie o Moskwę i Bitwie pod Kurskiem.
A teraz o pomocy Matki Bożej rosyjskim żołnierzom pod Stalingradem. Pisaliśmy już o tej
pomocy pod Moskwą i Leningradem. O Cudzie pod Stalingradem pisze „Православная народная
газета” «Русь Державная» (Prawosławna Gazeta Ludowa „Ruś Można”) i inne wydawnictwa.
11 listopada 1942 roku Niemcom po zażartych walkach udało się przerwać obronę wojsk
sowieckich i dojść do rzeki Wołgi także na tym odcinku linii obrony. Obrona ta została rozcięta na trzy
części. I oto w najbardziej krytycznym momencie walk żołnierze całej jednostki wojskowej generała
Czujkowa zobaczyli na Niebie zjawisko, które później otrzymało nazwę „Znak Stalingradzki”
(«Сталинградское знамение»). Stało się to podczas bitwy, wieczorem, kiedy już ściemniało się. Na
jesiennym nocnym Niebie pojawił się Znak, który wskazywał na „uratowanie miasta, armii i na
szybkie zwycięstwo sowieckich wojsk”. Jednostka wojskowa generała Czujkowa, która oglądała Cud
nad Stalingradem została po zaistnieniu Cudu wycofana z Frontu Stalingradzkiego i przerzucona na
Ukrainę (?). Dlaczego, kto podjął taką decyzję – nie wiadomo.
Krótka uwaga do tematu. W pewnych środowiskach Cerkwi Prawosławnej pojawiła się moda
dyskredytowania cudów prawosławnych. Dzieje się to w czasach, kiedy nareszcie po dziesiątkach lat
wiedza o pomocy Nieba dla Rosji w czasach II Wojny Światowej zaczęła przebijać się do mediów.
Niestety, wiedza ta jest niewygodna dla znanych również w innych kościołach chrześcijańskich
wilków w owczych skórach. Pomijamy milczeniem wypowiedzi ateistów, komunistów i innych
„bezbożników”. Mówili o tym i walczyli zajadle z Cerkwią przez dziesiątki lat, czemu teraz mieli by
być inni?. Ale teraz z krytyką cudów Cerkwi Prawosławnej występują znani teolodzy, profesorowie
wyższych uczelni Cerkwi Prawosławnej, których wypowiedzi są nagłaśniane przez usłużne media,
walczące z wiarą chrześcijańską. Taki np. Ojciec, Protodiakon Andriej Kurajew, teolog, wykładowca
moskiewskiej uczelni teologicznej, stawia pod wątpliwość Cud Zstępowania Błogosławionego Ognia
w Jerozolimie, największy cud chrześcijaństwa. Wydrukował on artykuł „O pobożnych bajkach”, w
którym „demaskuje” i „obala” niektóre wydarzenia z czasów Wojny Ojczyźnianej, m.in. o Objawieniu
się w 1941 roku Najświętszej Bogurodzicy Metropolicie Gór Libanu Eliaszowi i o procesjach Drogi
Krzyżowej z Ikonami Matki Bożej dookoła Moskwy, Leningradu i Stalingradu. Kurajew również
demaskuje „łatwowierność”, z jaką „prawosławne babcie” («православные бабушки ») odnoszą się
do opowiadań o Objawieniu się Najświętszej Bogurodzicy na Niebie nad Stalingradem.
27
Drugim takim krytykiem jest protojerej Wsiewołod Czaplin, zwierzchnik Synodalnego
Wydziału ds. Stosunków Cerkwi ze Społeczeństwem. Na niektórych blogach prawosławnych uważa
się ich za prawosławnych heretyków. Obaj są pochodzenia żydowskiego.
Otóż, gdyby teolog Kurajew zechciał poszukać w dostępnych źródłach informacji o tych
wydarzeniach, to nie pisałby tych bezpodstawnych opinii i szyderstw z łatwowierności „бабушeк”.
Powszechnie znany jest fakt znalezienia w archiwach Rady ds. Religii przy Radzie Ministrów ZSRR
dokumentu, potwierdzającego wiarygodność tego „Stalingradzkiego Znaku”. Dokumentem tym jest
sprawozdanie Pełnomocnika Rady ds. Religii Rosyjskiej Prawosławnej Cerkwi na Ukrainie tow.
Chodczenki, adresowany do Przewodniczącego rady tow. G.G. Karpowa. W sprawozdaniu tym
etatowy ateista, walczący z religią, donosi wyższemu kierownictwu o … Cudzie,
Znaku, który
wskazywał na „uratowanie miasta, armii i na szybkie zwycięstwo sowieckich wojsk”. Było to
niezgodne z jego własnymi poglądami i przekonaniami, którego świadkiem była jednostka wojskowa
generała Czujkowa. Ale jako lojalny oficer podał dowództwu informację o niezwykłym wydarzeniu.
Co dokładnie widzieli żołnierze i oficerowie – o tym w sprawozdaniu swym Chodczenko, niestety, nie
podaje. Jednak lukę tę uzupełniają świadectwa świadków, których zeznania zebrał A. Farberow, autor
książki «Спаси и сохрани» (Uratuj i zachowaj). Są to świadectwa weteranów, ludzi wiarygodnych.
Zachowały się świadectwa około dziesięciu świadków. Oto kilka z nich:
* - Oficer kontrwywiadu wojskowego G.I.Gołubiew, który dostarczał w tym czasie tajne
dokumenty i nie był naocznym świadkiem Cudu, od współpracownika usłyszał: …”Widzieliśmy coś
niezwykłego – Matka Boża była na Niebie! Wyprostowana, w całej okazałości i z Dzieciątkiem Jezus!
Teraz na pewno będzie porządek!”.
* - Pracownica muzeum – panoramy „Bitwa Stalingradzka” Ż.N.Szirikowa przechowuje
unikatowy wpis, dokonany w 2001 roku. Jeden z obrońców Stalingradu, mieszkaniec Rostowa nad
Donem, opowiedział jej: „Jak zobaczyłem w Niebie Matkę Bożą w całej okazałości, dusza była w
podniosłym stanie. Od razu zrozumiałem, że nie zginę i żywy wrócę do domu. Wiara w zwycięstwo już
więcej mnie nie opuszczała. Widzenie stojącej Matki Bożej na jesiennym Niebie Stalingradu, jak tarczę
przeniosłem przez swe życie na froncie”.
* - Podobne świadectwo innego uczestnika bitwy i świadka Znaku, który wówczas walczył na
terytorium zakładu „Krasnyj Oktiabr’” (Czerwony Październik), przechowywane jest u Dyrektora
Muzeum Obrony Stalingradu W.M.Jewdokimowej.
* - W książce umieszczone jest wspomnienie jeszcze jednego świadka – zwiadowcy o
nazwisku Wieliczko: „Wszystko zaczęło się od pojawienia się w czasie bitwy jasnego pasa. Obie
strony przerwały ostrzał… Pas światła stawał się coraz jaśniejszy i jaśniejszy, aż stał się całkiem
jaskrawy… Świadka z grupą zwiadowców dowódca wysłał, aby rozpoznali źródło światła. Zobaczyli
oni Kobietę w bieli, od której pochodziło to światło. Widzenie trwało niecałą godzinę.
Po tygodniu od tego Objawienia, które zostało odebrane przez naocznych świadków jako dobry
znak, zaczęło się natarcie wojsk sowieckich. Zakończyło się klęską i kapitulacją Armii Paulusa.
Na blogu „ЧУДЕСА НА ВЕЛИКОЙ ОТЕЧЕСТВЕННОЙ ВОЙНЕ” („Cuda na Wielkiej
Wojnie Ojczyźnianej) opisany jest cud, podobny do przedstawionego wyżej, tylko prawdopodobnie
widziany z innego miejsca i zawierający więcej szczegółów.
Плач Богородицы (Płacz Bogurodzicy)
Oto relacja świadka: W tym dniu walka była szczególnie zacięta. Ziemia niczyja między
okopami walczących stron była pokryta ciałami zabitych – Niemców i Rosjan. Walka ucichła dopiero
pod wieczór. W pewnym momencie ziomek opowiadającego, Iwan Bożkow, powiedział cicho: „Pietia,
tam kobieta płacze…”. – To ci się wydawało, skąd miałaby tutaj wziąć kobieta? – odpowiedział
świadek. Ale kiedy ze strony Niemców ucichły strzały, wszyscy usłyszeli, że gdzieś rzeczywiście płacze
kobieta. Bożkow wylazł z okopu i mówi: „Tam mgła się kłębi. A we mgle po ziemi niczyjej w naszą
stronę idzie kobieta… Pochyla się nad zabitymi i płacze. Boże! Ona podobna jest do Bogurodzicy!...
Bracia! Przecież nas Bóg wybrał dla tej pamiętnej chwili, na naszych oczach dokonuje się cud! Przed
28
nami Święte Widzenie!...” Ostrożnie wyjrzeliśmy z okopu i widzimy: Po niczyim pasie ziemi w kłębach
mgły szła kobieta w ciemnych, długich szatach. Pochylała się nad ziemią i głośno płakała. Ktoś mówi:
„A Niemcy również na Widzenie patrzą. Oto ich hełmy sterczą nad okopami… Tak, tutaj coś nie tak.
Popatrz, jaka Ona wysoka, dwa razy wyższa od zwykłej kobiety…”. Boże, jak Ona płakała, po prostu
w duszy wszystko się przewracało! W czasie, gdy patrzeliśmy na Widzenie, dziwna mgła pokryła
większą część pasa niczyjej ziemi. Pomyślałem: „To tak, jakby całunem nakrywała zabitych.” A
kobieta, tak podobna do Bogurodzicy, naraz przestała płakać, odwróciła się w stronę naszych okopów
i ukłoniła. – „Bogurodzica w naszą stronę się ukłoniła! Zwycięstwo będzie nasze!” – głośno wtedy
powiedział Bożkow.
Znak Stalingradzki wskazuje wyraźnie, że Opatrzność Boża nie zostawiła narodu rosyjskiego w
najbardziej krytycznym momencie jego historii. Po zaistnieniu Cudu dowódca armii generał Czujkow
(później marszałek) zaczął otwarcie bywać na prawosławnych nabożeństwach. Można było go
zobaczyć w cerkwiach, jak stawiał świece przed ikonami. Zapewne przypominał wtedy noc przed
bitwą i przedziwny Obraz Bogurodzicy, który się ukazał na jesiennym niebie. Pewna kobieta, która
wiele lat pracowała z żoną marszałka Czujkowa powiedziała, że …”Wasilij Iwanowicz (Czujkow)
opowiadał nam, że właśnie Kazańska Ikona była wtedy na Niebie”.
Kazańska Ikona Matki Bożej stała na prawym brzegu Wołgi pośród wojsk rosyjskich i przed
nią były nieustannie odprawiane nabożeństwa modlitewne i pogrzebowe. Nie można zapominać, że
przed tą Ikoną odprawione zostały nabożeństwa modlitewne zarówno przed rozpoczęciem natarcia jak
i po zakończeniu Bitwy Stalingradzkiej. Po bitwie podczas nabożeństwa dziękczynnego pierwszą
świecę zapalił generał Czujkow.
Są też jeszcze świadkowie tego, jak marszałek Żukow w prostej chłopskiej chacie na lewym
brzegu Wołgi modlił się o zwycięstwo. W rozmowie z pisarzem Jurijem Bondariowym Żukow
opowiadał, że w tych dniach odbył się oblot wzdłuż linii frontu Ikony Kazańskiej Matki Bożej.
W kazaniu na temat pomocy Matki Bożej dla Rosji w czasie II Wojny Światowej Archimadryta
P. Kuczera powiedział, że …niebieska pomoc została okazana po modlitwach, a w sierpniu 1942 roku
Radzie Wojennej Frontu Stalingradzkiego na czele z marszałkiem Żukowem przed rozpoczęciem
wielkiej Stalingradzkiej Bitwy objawił się Św. Mikołaj Cudotwórca i nakazał odprawić Liturgię, co
zostało spełnione i Stalingrad został uratowany.
Nieprzypadkowo w centrum Stalingradu niezniszczonym okazał się tylko jeden budynek –
właśnie świątynia Kazańskiej Matki Bożej.
Fakty świadczą, że w tych dniach o pomoc z Nieba do Boga modlili się i duchowieństwo, i
mieszkańcy miasta oraz jego obrońcy. Pisarz A.Farberow tak pisze o tym: „Właśnie w te tragiczne
miesiące 1942 roku żołnierze, oficerowie i liczni generałowie walczącej armii, ochrzczeni w okresie
niemowlęcym, uczestniczący w nabożeństwach w dzieciństwie i latach młodości, przypomnieli o Bogu.
Do nich, którzy przez wiele lat żyli w atmosferze ateizmu, na froncie – w krwi i błocie, pośród
okropności wojny – zaczęła powracać wiara ojców... Tak już jest urządzony człowiek rosyjski – im
groźniejsze niebezpieczeństwo, tym mocniej on chwyta się za koło ratunkowe świętej wiary,
przypomina, wydawałoby się na zawsze zapomniane modlitwy”.
Bóg wysłuchał modlitwy Orędowniczki Ziemi Rosyjskiej – Bogurodzicy i obdarzył Rosję
zwycięstwem. Uczestnicy tamtych walk i świadkowie Objawionego Znaku nie mieli żadnych
wątpliwości. Natomiast niegodziwym jest, gdy wątpią w to ich potomkowie.
Bitwa Kurska
Bitwa na Łuku Kurskim uważana jest za jedną z największych bitew pancernych w historii. W
2012 roku w Rosji obchodzono 69 rocznicę Bitwy Kurskiej, którą uważa się za przełomową w toku II
Wojny Światowej. Przy opisie Bitwy Stalingradzkiej również użyliśmy tych samych słów. Znany
29
pisarz prawosławny Mikołaj Błochin, obecnie mnich, uważa jednak, że zarówno Bitwa Stalingradzka
jak i Bitwa pod Kurskiem nie były przełomowymi w czasie wojny. Za przełomową uważa on Bitwę
pod Moskwą, gdzie złamano dumę Wermachtu, armii niemieckiej, uważanej dotąd za niezwyciężoną.
Pognębiono, upokorzono teutońską pychę tej armii. Porażka Wermachtu pod Moskwą zapoczątkowała
serię jego porażek. Mimo prób Wermacht już nie odzyskał przewagi strategicznej aż do 1945 roku.
W Bitwie na Łuku Kurskim wzięło udział około dwóch milionów żołnierzy, 6 tys. czołgów, 4
tys. samolotów. Straty sowieckie wyniosły około 500 tys. poległych.
Największa bitwa odbyła się w pobliżu Prochorowki. Na polach tej miejscowości doszło 12
lipca 1942 r. do bitwy spotkaniowej około 1,5 tys. czołgów i dział samobieżnych. To, co się tam działo,
uczestnicy walk i miejscowi mieszkańcy nazywali prawdziwym piekłem. Czerwonym płomieniem
paliła się cała ziemia. Drgania ziemi były tak silne, że obniżyły się podziemne wody i w studniach
Prochorowki i okolicznych wiosek zginęła woda. Nad polem bitwy, w niebie, setki samolotów
nieustannie prowadziły walki powietrzne. Powietrze było czarne od palących się czołgów, nie było
czym oddychać, a i dzień był upalny… Załogi podbitych maszyn podejmowały walki na śmierć i życie;
gdy skończyły się naboje z broni osobistej – pistoletów, w ruch szły łopatki saperskie, noże, bagnety,
jakieś kawałki żelastwa, a w końcu zostawały gołe pięści…
Duże sukcesy w tej bitwie odnosiły wprowadzone „Pantery” i „Tygrysy”. „Tygrysy” miały
armatę kalibru 120 mm i mogły razić rosyjskie T-34 już z odległości 2 km, co było nieosiągalne dla
rosyjskich czołgów, które starały się zatem jak najszybciej zbliżyć się do niemieckich. Straty
rosyjskich czołgów w Bitwie Kurskiej były jak 1:4. Za każdy niemiecki czołg Rosjanie oddawali
cztery swoje. Poza tym T-34 brał udział w 1 – 3 walk, natomiast niemiecki czołg – w 5 – 12 walkach.
Tłumaczy się to lepszym wyszkoleniem niemieckich załóg.
W prawosławnej gazecie „BŁAGOWIEST” proboszcz świątyni „Znaku Matki Bożej” Diecezji
Kurskiej Piotr Paszkiewicz opowiada, że właśnie w tym czasie nad polem bitwy, nad rozpaloną od
ognia ziemią, nad czołgami i tysiącami poległych i żywych żołnierzy, objawiła się Ona, Bogurodzica.
Zachował on do naszych czasów wypowiedź już śp. świadka, uczestnika tych walk. Oto wypowiedź
tamtego świadka Cudu: „Kiedy jeszcze nie było wiadomo, kto zwycięży, Matka Boża w niebie
machnięciem ręki pokazała kierunek – od Moskwy na Zachód. Widzieli Ją nasi. I popędzili faszystów w
tę stronę, którą pokazała w niebie Najczystsza Maryja Dziewica, bezwiednym wysiłkiem woli byli
posłuszni machnięciu Jej ręki…
Wielu weteranów Prochorowki wspominając o widocznym w tym dniu Cudzie mówi, że
mówienie o nim zostało natychmiast zabronione przez „odpowiednie organa”.
W naszych czasach dziennikarze w rozmowach ze starymi mieszkańcami wioski Prochorowka
słyszą niezwykłe opowiadania. Mówią oni, że podczas walki na niebie na pewien czas pojawił się
Obraz Matki Bożej, jak na Ikonie „Znak”. Widzieli go dziesiątki mieszkańców wioski. Po walce
mieszkańcy Prochorowki widzieli drabinę, która opuszczała się z nieba, po której wstępowali wzwyż
dusze poległych żołnierzy. Widzenie to powtarzało się kilka razy i w różnych miejscach walki.
Najdziwniejsze jest to, że w końcu lat 80-tych (40 lat później od bitwy czołgów) grupa
chłopców i dziewcząt, którzy spacerowali po głównej ulicy Prochorowki, zobaczyli drabinę, która
prowadziła do niebios. Zobaczyli też wszystko to, o czym opowiadali starcy i babcie we wiosce.
Dziewczyny wystraszyły się. Ktoś przypomniał, że w takich wypadkach należy się przeżegnać.
Żegnali się i tarli oczy, myśląc, że jest to halucynacja. Ale widzenie trwało kilka minut i było jasne i
wyraźne.
Jeszcze dziwniejsze i wręcz niesamowite są informacje na jednym z rosyjskich blogów,
że …”w niemieckich wspomnieniach można przeczytać, jak nagle ożywali i zaczynali prowadzić ogień
uważane za podbite rosyjskie czołgi; jak objęte płomieniami „trzydziestkiczwórki” szły na śmiertelny
30
taran „Tygrysów” i ich załogi pozostawały żywe!... Szczegółów lub potwierdzeń tych niezwykłych
informacji nie zdołano odnaleźć.
Natomiast na stronie „Русский Дом” Aleksander Walentynowicz Trubin opisuje wydarzenia
związane z tematyką Bitwy Kurskiej. Niezwykłe. Wynikają z nich wnioski, że oprócz Matki Bożej w
czasie wojny Rosji pomagali również jej wielcy Święci. Oto dwa świadectwa na ten temat:
1. O człowieku, który chodził po niebie. Wydarzyło się to tuż przed Bitwą Kurską w 1943 roku:
„W tym czasie żyliśmy na Ukrainie, na granicy z Rosją, obok już było województwo kurskie. To
był rok 1943. Byłem wtedy, oczywiście małym chłopcem. Naszą wioskę spalili Niemcy i przesiedliliśmy
się do innej wioski. Połowa wioski była wypalona, druga połowa została. Nie było ani prądu, ani radia,
Byliśmy wtedy odcięci od świata i nie wiedzieliśmy, co w danej chwili dzieje się na froncie. W tym
czasie szły przygotowania do Bitwy Kurskiej, ale my wtedy o tym nie wiedzieliśmy. Pewnego razu
wchodzi do domu ojciec i mówi do mamy: „Matka, wyjdź na ulicę, popatrz, co się dzieje! I wy też
idźcie” (to do nas, do dzieci). Wychodzimy wszyscy razem na ulicę, ojciec wyciąga rękę i mówi: „Oto,
patrzcie!”… Patrzymy w kierunku jego ręki i naraz widzimy, że po niebie chodzi człowiek!
Zobaczyliśmy w niebie człowieka, jak i on go przedtem zobaczył. Zebrała się cała wioska, przyniesiono
lornetki, przez które było dobrze widać, jak po niebie chodzi człowiek w czarnej mnisiej odzieży, siwy,
z krzyżem na piersi i kadzielnicą w ręku. Chodzi i kadzi. Chodził on tak dość długo. Potem zawrócił w
stronę Rosji i odszedł, stopniowo zamieniając się w maleńką czarną kropkę, a następnie zupełnie znikł
z pola widzenia, tak że nawet przez lornetkę nie można było go zobaczyć. Potem się dowiedziałem, że
było to akurat w przeddzień bitwy czołgowej na Łuku Kurskim.
Skończyła się wojna, wyjechałem do Leningradu, skończyłem szkołę, instytut. I tam i tam było
zwykłe ateistyczne wychowanie. Nawet musiałem zaliczać „Naukowy ateizm”. Nauczali, że Boga nie
ma. Ale ja już wiedziałem, że to nieprawda, dobrze pamiętałem tego człowieka w niebie z 1943 roku”.
2. Druga opowieśc tego samego świadka jest jakby ciągiem dalszym poprzedniej:
Ten przypadek z mojego dzieciństwa opowiadałem czasem niektórym ludziom. Pewnego razu
opowiedziałem go młodym pracownikom w pracy. Po jakimś czasie przynoszą oni mi wspomnienia
pewnego generała, uczestnika Bitwy Kurskiej i czytam tam niezwykłą rzecz!. Okazuje się, że przed
bitwą był taki moment, kiedy niemieckie czołgi już były gotowe do walki, a czołgi rosyjskie dopiero co
przywieźli koleją i stały one nie rozładowane na stacji na platformach kolejowych. Niemcom
wystarczyło tylko podjechać i wystrzelać naszą technikę ogniem na wprost, na stacji. Ale w ciągu 40
minut ani jeden niemiecki czołg bez jakiejkolwiek widocznej przyczyny nie można było uruchomić!.
Tego czasu wystarczyło, aby wyładować nasze czołgi, ustawić je w szyku bojowym i rozpocząć tę
największą w historii bitwę czołgową, w której uzyskaliśmy zdecydowane zwycięstwo! Gdy to
przeczytałem, zrozumiałem znaczenie mego dziecięcego widzenia w przeddzień bitwy.
A kim był ten człowiek w niebie? – pyta świadek i odpowiada: wiele czasu myśleliśmy i
rozmawialiśmy o tym z Ojcem Alipijem (Woronowem), przeorem Peczerskego Klasztoru w Pskowie i
doszliśmy do wniosku, że był to Wielebny Sergiusz Radoneżski (Сергий Радонежский), Przeor Ziemi
Rosyjskiej, przez którego modlitwy Rosja została uratowana w czasach Smuty, i w 1812 roku oraz w
tym czasie 43 roku, gdy objawił się jako jej Orędownik.
Jeszcze kilka przykładów pomocy Matki Bożej w latach wojny
Opowieść o pomocy Matki Bożej w wydostaniu się z okrążenia:
Z kolei ten sam Ojciec Alipij (Woronow), Archimadryta Peczerskiego Klasztoru w Pskowie
opowiedział epizod z wojny, w którym Matka Boża pomogła mu wydostać się z okrążenia.
Oto jego świadectwo:
W młodości był człowiekiem niewierzącym. Gdy zaczęła się wojna, jego, jako oficera,
powołano na front (na wojnę). Na pożegnanie matka dała mu ikonkę (obrazek) Matki Bożej i nakazała:
„Synku, kiedy będzie ci trudno, wydostań ikonkę, pomódl się do Bogurodzicy – Ona ci pomoże!”.
Pożegnalne słowo matki nie wytarło się z pamięci, ogrzewało, dawało nadzieję. Pewnego razu z grupą
31
swych żołnierzy został otoczony w lesie, był ranny. Z trzech stron byli Niemcy, a z czwartej – bagna,
trzęsawisko. W tej chwili przypomniał sobie o matczynym nakazie. Odszedł trochę od żołnierzy na bok,
wyjął ikonkę i jak umiał, zaczął się modlić: „Bogurodzico Dziewico, jeżeli jesteś – pomóż!”. Pomodlił
się i wraca do swoich, a obok nich stoi staruszka i zwraca się do nich tymi słowami: „Co, synkowie,
zabłądziliście?. Chodźcie, pokażę wam ścieżynkę!”. I wyprowadziła wszystkich z okrążenia przez
bagna do swoich. Ojciec Alipij znów odłączył się nieco do tyłu i mówi do staruszki: „No, matko, nie
wiem, jak mam ci podziękować!”. A „staruszka” odpowiada mu: „A ty Mi jeszcze całe swoje życie
będziesz służyć!” – i znikła, jak gdyby jej wcale nie było. W tej chwili przypomniał pożegnalny nakaz
matki i zrozumiał, kim była ta „staruszka!”. Słowa Jej okazały się prawdziwe, potem przez całe swoje
dalsze życie służył Matce Bożej – przez długie lata był Przeorem Świętego Uspieńsko – Peczerskiego
Klasztoru w Pskowie.
Z podanych opisów wynika, że Bogurodzica pomagała nie tylko w wielkich bitwach,
decydujących o losach całej wojny, ale przychodziła z pomocą zwykłym śmiertelnikom, będącym w
potrzebie, jak też broniła swoich świątyń. O pomocy niewierzącemu żołnierzowi świadczy
zamieszczone powyżej świadectwo Ojca Alipija.
Z kolei jak Bogurodzica objawiła się niemieckiemu oficerowi i uratowała życie mieszkańcom
całej wioski – w poniższym opisie:
Jak Maryja, ukazując się niemieckiemu oficerowi uratowała życie mieszkańcom całej wioski:
Mieszkańcy wioski Rożkowka na Białorusi we wrześniu 1942 roku o mało co powtórzyliby
smutny los znanej wioski Hatyń (przez wiele lat propaganda sowiecka wmawiała, że Katyń – to ta
wioska Hatyń, mieszkańców której Niemcy podczas okupacji spalili żywcem. Organizowano do tej
wioski wycieczki, szczególnie zza granicy; chciano Hatyniem – przez podobieństwo nazw - zastąpić i
utajnić miejscowość Katyń, miejsce likwidacji tysięcy polskich oficerów). Tereny, na których była ta
wioska, pokryte lasami, bagnami okazały się idealne do prowadzenia walk partyzanckich. Niemcy, nie
mogąc sobie poradzić z długotrwającym ruchem partyzanckim, postanowili zniszczyć bazy
partyzantów, czyli wioski. Ofiarą takich pacyfikacyjnych akcji stała się wioska Hatyń i 186 innych
wiosek białoruskich. We wrześniu 1942 roku wioska Rożkowka powiatu Kamienieckiego była
przewidziana do spalenia. Wioska była już otoczona ze wszystkich stron, mieszkańców spędzono do
dużego dołu na rozstrzelanie. Jeszcze chwila i wyrok zostałby wykonany. Nagle na polu wylądował
samolot. Niemiecki major poprosił wstrzymać egzekucję na 4 godziny. Po upływie tego czasu
tajemniczy pilot powrócił z ułaskawieniem w ręku. Kilka godzin później cała wioska dowiedziała się o
przyczynie swego cudownego uratowania. Jak się okazało, w czasie lotu niemieckiemu pilotowi
ukazała się Dziewica Maryja w niebieskiej szacie. Major, zobaczywszy ten znak z Nieba, postanowił
uchylić wyrok rozstrzelania wioski. A po pewnym czasie przywiózł namalowany przez siebie obraz
Dziewicy Maryi. Historię tę przekazuje się teraz z pokolenia na pokolenie. Na pamiątkę wszystkich
poległych w czasie wojny na rożkowskim polu ustawiono pomnik. A sama Wybawicielka obecnie
znajduje się na samym honorowym miejscu w wiejskiej cerkwi pod wezwaniem Kazańskiej Matki Bożej.
Po 70 latach Ikona Rożkowskiej Matki Bożej wcale się nie zmieniła. Farby są nadal tak samo jaskrawe,
a chcących pokłonić się Jej z każdym rokiem przybywa coraz więcej.
Jak Matka Boża uratowała i nie pozwoliła bezcześcić swoją Świątynię. Russkaja Madonna
Opowiada protojerej Walentyn Biriukow: „O tym wstrząsającym wypadku pamiętają wszyscy w
Żyrowicach, gdzie w Klasztorze Uspieńskim na Białorusi służy mój syn, Piotr. Kiedy w czasie Wielkiej
Wojny Ojczyźnianej Niemcy stali w klasztorze, w jednej ze świątyń składowano broń, materiały
wybuchowe, automaty. Zarządzający składem był poruszony, kiedy zobaczył, jak zjawiła się Kobieta,
ubrana jak mniszka i powiedziała po niemiecku: „Idźcie stąd, inaczej będzie z wami źle…”. On chciał
Ją chwycić, ale nie udało się. Kobieta weszła do cerkwi i on też wszedł za Nią. Zdziwił się, że nigdzie
Jej nie ma. Słyszał, widział, jak weszła do świątyni, ale jej Nie ma. Zrobiło mu się nieswojo, nawet
przestraszył się i zameldował swemu dowódcy. A ten mówi: „ To partyzanci, oni są bardzo sprytni! Jak
się pojawi jeszcze raz – wziąć!. Dał mu dwóch żołnierzy. Czekali-czekali i zobaczyli, jak znów
wychodzi Ona ze świątyni i powtarza te same, co poprzednio słowa: „Idźcie stąd, inaczej będzie z
wami źle…”. I znów odchodzi do cerkwi. Niemcy chcieli Ją schwycić, ale nie mogli nawet ruszyć się z
32
miejsca, nogi były jakby unieruchomione magnesem. Kiedy znikła Ona za drzwiami Świątyni – rzucili
się za Nią, ale znów nie znaleźli. Zarządzający składem znów zameldował dowódcy, i ten dał jeszcze
dwóch żołnierzy i powiedział: „Jeżeli się pojawi, to strzelać po nogach, tylko nie zabijać – my Ją
wypytamy”. Spryciarze jedni! Kiedy po raz trzeci spotkali Kobietę, to zaczęli strzelać po nogach. Kule,
było widać, jak uderzają po nogach, po sukni, a Ona jak szła, tak i idzie dalej i krwi nigdzie nie widać,
ani kropli. Człowiek nie wytrzymałby takich serii z automatów – od razu by upadł. Wtedy przelękli się.
Zameldowali dowódcy, a ten mówi: „Russkaja Madonna!”. Madonną Niemcy nazywają Niebieską
Królową. Zrozumieli, Kto kazał im opuścić zbezczeszczoną świątynię w Jej klasztorze. I Niemcy
usunęli ze świątyni skład broni i materiałów wybuchowych.
Matka Boża przez Swe Orędownictwo ochroniła również ten Uspieński Klasztor przed
bombardowaniem. Kiedy samoloty rosyjskie zrzucali bomby na jednostki niemieckie, rozmieszczone na
terenie klasztoru, to bomby spadały, ale żadna z nich nie wybuchła na terytorium klasztoru. I potem,
kiedy przepędzono faszystów i w klasztorze rozmieścili się żołnierze rosyjscy, to niemiecki pilot, który
2-krotnie bombardował ten teren, widział, że bomby spadły dokładnie i wybuchły wszędzie, tylko nie
na terytorium klasztoru. Kiedy wojna się skończyła, ten pilot przyjechał do klasztoru, aby zrozumieć,
co to za terytorium, co to za miejsce, które on 2-krotnie bombardował i ani jedna bomba na nim nie
wybuchła. Miejsce to jest błogosławione. Omodlone, i Pan Bóg nie dopuścił, aby była zniszczona
wyspa wiary. A gdybyśmy wszyscy byli wierzącymi – cała nasza Mateczka Rosja, Ukraina i Białoruś –
to żadna bomba by nas nie dotknęła! I „bomby” z zarazą duchowną również by zła żadnego nam nie
wyrządziły”.
Niezwykłe cuda! Ten pierwszy jest podobny do opisanego w Ewangelii wydarzenia w Świątyni
Salomona w Jerozolimie, kiedy Pan Jezus powyrzucał z niej przekupniów i bankierów, aby nie robili
targowiska z Domu Jego Ojca. W opisanym przypadku Niepokalana nie dopuściła, aby bezczeszczono
świątynię, poświęconą Jej Imieniu.
Bitwa o Königsberg (Królewiec, po wojnie Kaliningrad)
67 lat temu, 9 kwietnia 1945 roku wojska rosyjskie przypuściły szturm na Królewiec i zdobyły
go. Niemcy uważali to miasto za najlepszą twierdzę niemiecką w całej historii swego kraju. Hitler
nazywał go „absolutnie nieprzystępnym bastionem ducha niemieckiego”. Zarówno podczas I-ej jak i II
Wojny Światowej Niemcy bronili tylko dwóch swoich miast: Berlina i Königsberga. Po prostu nie
chcieli, aby niemieckie miasta zostały podczas działań wojennych zrujnowane, aby zniszczono ich
zabytki. Podczas II Wojny Światowej Niemcy bronili się w miastach, zamieniając je na twierdze (np.
Wrocław, Poznań w Polsce – nie myśląc o zabytkach, bo nie były to miasta niemieckie). Obrona
organizowana w tych dwóch wymienionych twierdzach była bardzo skuteczna. Wiadomo na przykład,
że podczas obrony Berlina w 1945 roku tylko kilkunastoletni chłopcy z Hirlerjugend zniszczyli na
ulicach miasta za pomocą „Panzerfaustów” 1000 czołgów T-34. (!).
Szturm Königsberga rozpoczął się 6 kwietnia. Cechowało go szczególne zacięcie. W trakcie
tego szturmu wojska radzieckie dowodzone przez marszałka Wasilewskiego po raz pierwszy uciekły
się do zastosowania taktyki rozpoczęcia ataku piechoty przed zakończeniem przygotowania
artyleryjskiego. Szturm trwał faktycznie trzy dni i trzy noce. 9 kwietnia nad wieżą Der Dohna, gdzie
obecnie mieści się muzeum bursztynu, zatknięto czerwony sztandar, co oznaczało faktycznie koniec
historii niemieckiej tego miasta. Komendant twierdzy generał Otto von Lasch poddał się razem ze
stutysięcznym garnizonem. Wojska radzieckie przejęły ponad 3,5 tysiąca dział i moździerzy, blisko
130 samolotów i 90 czołgów.
Hitler się wciekł, gdy dowiedział się o zdobyciu Królewca. Było to miasto jego bożyszcza –
pruskiego króla i dowódcy wojskowego Fryderyka Wielkiego — jego portret Führer zawsze miał przy
sobie. Wobec tego jego zemsta była straszna – kazał wykopać i rozwiać na wietrze zwłoki zmarłych
krewnych generałów i oficerów, którzy poddali miasto, a ich wszystkich zaocznie skazał na karę
śmierci.
Również w bitwie o Königsberg objawiła się cudowna pomoc Matki Bożej. Opowiadania o
cudach słyszano od licznych żołnierzy na froncie, w tym również od niewierzących.
33
Oto co opowiada oficer, który był w samym środku bitwy o miasto: „Rosyjskie oddziały były
już zupełnie wyczerpane, a Niemcy byli jeszcze silni, straty były ogromne. Szala wagi zwycięstwa
przechylała się raz w jedną, raz w drugą stronę. I oto przybył Dowódca Frontu marszałek Wasilewski
wraz z oficerami i ... kapłanami z ikoną. Wielu żołnierzy żartowało: "Oto popów przywieźli, zaraz oni
nam pomogą". Ale Dowódca Frontu szybko przerwał żarty, rozkazał wszystkim ustawić się w szeregu i
zdjąć czapki. Kapłani odprawili nabożeństwo i udali się z ikoną na pierwszą linię ognia. Od strony
Niemców w kierunku wojsk rosyjskich szła dosłownie ściana morderczego ognia z ołowiu. Ze
zdumieniem patrzyliśmy: dokąd oni idą? Przecież zaraz ich wszystkich wybiją!. Ale kapłani spokojnie
szli wyprostowani w ten ogień. I nagle, ostrzał ze strony niemieckiej ustał, jakby się urwał. Wtedy
został wydany sygnał i rosyjskie wojska rozpoczęły ogólny szturm Królewca od strony lądu i morza.
Nastąpiła rzecz niewiarygodna: Niemcy tysiącami ginęli i tysiącami oddawali się do niewoli. Potem
jeńcy opowiadali jednym głosem, jak przed szturmem ujrzeli na Niebie Madonnę i zacięły się im na 15
minut bez wyjątku wszystkie rodzaje broni - nie byli w stanie wykonać ani jednego strzału. I wtedy
rosyjskie oddziały, łamiąc silne fortyfikacji miasta - twierdzy, z łatwością pokonali opór i zajęli miasto,
które dotąd było nie do zdobycia. Widząc objawienie Matki Bożej Niemcy padali na kolana, wielu z
nich zrozumiało: Kto pomaga Rosjanom”.
Podobna jest relacja Wasilija Grigorjewicza Kazanina, który uczestniczył w walkach o
zdobycie Królewca. Przytaczamy ją z blogu <Скорбящих радость, обидимых Покровительница.
Чудеса Пресвятой Богородицы> (Cierpiących radość, skrzywdzonych Opiekunka. Cuda
Najświętszej Bogurodzicy), na którym opisane są Cuda Matki Bożej („Kto pomaga ruskim”?):
W wojnie brał udział od 1941 r. Często chodził na zwiady, pięć razy był ranny. Jedna z kul
przeszyła jego ciało na wylot, w kilku centymetrach poniżej serca. Niemcy w Królewcu siedzieli w
betonowych schronach. Pociski armatnie odskakiwały jak piłeczki od kamiennych bastionów.
Wojska sowieckie ponosiły ogromne straty. Potem przyniesiono Ikonę Kazańskiej Matki Bożej.
Kapłani odprawili nabożeństwo i w procesji Drogi Krzyżowej wyruszyli wyprostowani do przedniej
linii walki. Od strony Niemców szedł silny ostrzał. Naraz strzelanina ustała, tak jakby przeciwnik
został sparaliżowaany. Wojska rosyjskie rozpoczęły szturm Królewca. Niemcy wychodzili ze swoich
schronów i tysiącami oddawali się do niewoli. Później jeńcy opowiadali, że odmówiły im
posłuszeństwa wszystkie rodzaje broni, a na Niebie objawiła się Niepokalana i oni zrozumieli, Kto
pomaga Rosjanom… Po wojnie Wasilij Kazanin, czując powołanie duszy, wstąpił do PskowskoPeczerskiego Klasztoru, gdzie służył jako mnich, przestrzegający najsurowszej reguły, ścisłej ascezy,
przyjmując imię Irynarcha.
Do tego samego klasztoru, w którym służył Ojciec Alipij (Woronow).
Głęboko symbolicznym jest i ten fakt, że Kijów - matka rosyjskich miast - zostało wyzwolone
22 października – jest to dzień czci Matki Bożej Kazańskiej (wg kalendarza cerkiewnego lub 4
listopada wg kalendarza cywilnego). Było to doniosłe wydarzenie: przecież od tego miasta poszła
Ziemia Rosyjska, tutaj nastąpił Chrzest rosyjskiego narodu, który wybrał Prawosławną Wiarę.
Stalin. Czy się nawrócił? Do kogo modlił się w czasie wojny?
W przedstawionych wyżej wydarzeniach postać Józefa Stalina przedstawia się w pozytywnym
świetle. W publikowanych źródłach cerkiewnych przestrzega się przed jednoznacznymi ocenami
Stalina. I chyba słuszne jest takie stanowisko. Nie można stosować wielkich słów o całkowitym
nawróceniu Józefa Stalina lub generalnie potępiać go, twierdząc, że nawrócenie jego było udawane,
koniunkturalne, aby w lepszym świetle przedstawić się narodowi rosyjskiemu, zdobyć jego zaufanie i
osiągnąć zwycięstwo nad Niemcami. Ponieważ przegrana wojna byłaby też jego przegraną, przegraną
całego życia. Musiałby uciekać z Kremla i chronić się przed zemstą zwyciężcy, Hitlera.
Po napaści Niemiec w dniu 22.6.1941 r. Stalin przez wiele dni przebywał w głębokiej depresji,
nie mógł uwierzyć, że przyjaciel Hitler zniweczył jego plany. Komunikat o wojnie odczytał Mołotow.
Stalin do narodu zwrócił się dopiero w dniu 3 lipca 41r. Obywateli ZSRR nazwał w swym wystąpieniu
nie tylko „towarzyszami”, ale też „braćmi i siostrami”, co było zwrotem chrześcijańskim, na pewno
nie sowieckim. 3-krotnie nazwał wojnę Ojczyźnianą. Było to niezwykła wypowiedź w ustach
34
komunistycznego, ateistycznego ideologa. Słowo „Отечество” („Ojczyzna”) w języku staroruskim
oznaczało kraj przodków (ojców), ale także „ród” i „kraj wybrany”. Przedziwny był to powrót wodza
partii, która przed wielu laty wyrzekła się poprzedniego dziedzictwa duchowego do słów drogich
każdemu Rosjaninowi. W Manifeście Partii Komunistycznej (K.Marks, - F.Engels, 1848 r.)
powiedziane jest przecież dosłownie: „Robotnicy nie mają ojczyzny”.
Musimy pamiętać, że Stalin otrzymał dobre wychowanie religijne: (w latach 1888 – 1894
ukończył szkołę duchowną z wyróżnieniem, najlepszym wynikiem – 1-go stopnia, co dawało mu
możliwość przyjęcia do Tyfliskiego Seminarium Duchownego z bezpłatnym zamieszkiwaniem w
internacie i wyżywieniem w stołówce. W seminarium tym uczył się w latach 1894-1899. W 1899 r.
został usunięty z seminarium, gdyż nie przystąpił do egzaminów. W tym czasie związał się z ruchem
rewolucyjnym. To są dane z oficjalnej biografii Stalina.
Może też lata spędzone na poznawaniu Boga i wiary chrześcijańskiej w chwili, gdy Niemcy
stali u wrót Moskwy, obudziły w jego duszy wiarę w to, że to Pan Bóg jest Władcą świata i od Niego
wszystko zależy, w tym ratunek dla Rosji oraz jego los. Znane jest powiedzenie: ”Jak trwoga – to do
Boga!”. Może też w tym przypadku tak było.
Wydaje się, że dobrze będzie przedstawić w skrócie fakty, wskazujące na jego zbliżenie do
Boga, a z drugiej strony fakty, dokumentujące jego walkę z Bogiem oraz czyny, których dokonywał po
„nawróceniu”, przeczące temu.
Najpierw fakty o jego nawróceniu:
* już w pierwszym przemówieniu 3 lipca 41 r. do narodu po wybuchu wojny Stalin używa
chrześcijańskich określeń: „Bracia i Siostry”, które zdumiały partyjnych aparatczyków i bardzo
pozytywnie zostały odebrane przez prosty lud rosyjski, i które wzbudziły nadzieję, że zanosi się na
zmianę stosunku partii i rządu do Cerkwi i wiary prawosławnej,
* w lipcu 41 r. Stalin organizuje spotkanie z wysokimi przedstawicielami Cerkwi, od których
otrzymuje zapewnienie o podjęciu modlitw o ratunek dla Rosji i zwycięstwo w wojnie,
* wyraża zgodę na wszystkie warunki, przedstawione przez Matkę Bożą Metropolicie Libanu,
przekazane Rosyjskiej Cerkwi, od których zaakceptowania zależała Pomoc Boża dla Rosji,
* natychmiast wydaje polecenie otwarcia świątyń w kraju; otwarto w sumie ponad 20.000
świątyń (prawdopodobnie liczba ta obejmuje również świątynie otwarte na terytoriach okupowanych
przez Niemców, wystarczy porównać tę liczbę z ilością świątyń w lipcu 1945 roku (10.242 świątynie)
w całym ZSRR), zwolnienia kapłanów z więzień, łagrów i wojska, aby mogli podjąć służbę w
świątyniach; na wyzwolonych terytoriach nie zakazywał zamykania świątyń, które zostały otwarte
podczas okupacji przez Niemców,
* radykalnie zmienił się stosunek Stalina i władz do Cerkwi, zaprzestano propagandy
antyreligijnej, zamknięto antyreligijne i ateistyczne organizacje, wydawnictwa, muzea, rozwiązano
„Związek Wojujących Bezbożników” i ukarano śmiercią jego przewodniczącego, zaprzestano druku
czasopism i wydawnictw antyreligijnych; gazeta „Prawda” zaczęła drukować słowo „Bóg” dużą literą,
czego nie było przez cały czas istnienia gazety;
* ogłoszenie radykalnej zmiany stosunku partii do Cerkwi nastąpiło na posiedzeniu Naczelnego
Dowództwa w dniu 18/19 października 1941 r. Stalin oświadczył, że „nigdzie z Moskwy nie wyjedzie,
że będziemy otwierać świątynie i Bóg nam pomoże”. Czyż nie jest to wyznanie wiary w Pana Boga?
Obecni na posiedzeniu byli w szoku, gdy usłyszeli te słowa; do tej pory prześladowali przecież
Cerkiew na rozkazy Stalina,
* na wiosnę 1942 roku po raz pierwszy od wielu lat w Moskwie władze pozwoliły wierzącym
świętować Wielkanoc (Paschę). Hitler był zdumiony, gdy w sowieckiej kronice usłyszał bicie
dzwonów moskiewskich soborów i wezwanie Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej do odparcia wroga,
zobaczył procesje prawosławnych kapłanów w szatach liturgicznych. Wyniki raptownej „zmiany
kursu” stały się zaiste oszałamiające;
* jesienią 1943 roku rząd sowiecki poprzez gazety zwrócił się z prośbą do narodu o podjęcie
modlitw o zwycięstwo nad najgorszym wrogiem – niemieckim faszyzmem («Просим молиться за
победу над злейшим врагом — германским фашизмом»),
35
* zezwolił na zorganizowanie Soboru Cerkwi i wybór Patriarchy Wszechrusi, Siergija,
zapewniając, że ze strony rządu nie będzie żadnych przeszkód,
* wydał rozporządzenie o utworzeniu Rady ds. Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, która miała
śledzić, aby nie dochodziło do prześladowań Cerkwi przez władze miejscowe,
* zaczęto otwierać seminaria i akademie duchowne, klasztory, otwarto Ławrę Kijowsko –
Peczerską i Ławrę Św. Trójcy św. Sergiusza; zezwolono na przeniesienie relikwii Arcypasterza
Aleksija, Metropolity Moskiewskiego i całej Rosji do Soboru Objawienia Pańskiego,
* wojnę zaczęto oficjalnie nazywać Wielką Ojczyźnianą, a w hymnie wojny «Вставай страна
огромная…» („Wstawaj kraju ogromny…”) nazwano ją nawet Świętą,
* w 1943 roku słowo «Отечество» („Ojczyzna”) pojawiło się w nowym hymnie Związku
Sowieckiego, który zamienił Internacjonał, nawołujący, aby zniszczyć stary świat do podstaw,
* Stalin ustanowił niedzielę jako powszechny dzień odpoczynku w Rosji, dotąd pracowano
cały tydzień, a w soboty i niedziele, w tzw. „subotniki” i „woskresniki” podejmowano czyny na rzecz
wykonania dodatkowych zobowiązań na rzecz planów 5-latki,
* zarejestrowano wiele świadectw o podejmowaniu przez Stalina praktyk religijnych, modlił
się, chodził często do małej cerkiewki na Kremlu (wg świadectwa ochroniarza J. Sołowiowa), niekiedy
wchodził do soboru na Kremlu i przebywał tam ok. 15 minut, a nawet do pół godziny; spowiadał się
(wg świadectwa wnuka Stalina A. Burdońskiego); w gronie bliskich współpracowników (Mołotow,
Woroszyłow, Mikojan) po obiedzie śpiewał cerkiewne pieśni (a nawet pieśni białogwardyjskie);
wszyscy trzej byli kiedyś w chórach cerkiewnych, Stalin miał dobry słuch i nieźle śpiewał; Mikojan
(1895-1978) podobnie jak Stalin, również był seminarzystą, ukończył Tyfliskie Seminarium
Duchowne i uczył się w Akademii Duchownej; Stalin bardzo lubił śpiewy cerkiewne, jako były
seminarzysta znał i pamiętał je wszystkie; szczególnie lubił śpiewać „Niech się spełni modlitwa moja”
(«Да исправится молитва моя»), którą wykonywano podczas każdego spotkania przy
akompaniamencie pianina; i wówczas naznaczone wielkim profesjonalizmem, wielką serdecznością i
przejęciem niosły się słowa: „Chrystus powstał z martwych, śmiercią śmierć podeptał…” («Христос
воскресе из мертвых, смертию смерть поправ...»); swoją religijność publicznie nie demonstrował,
* za nadgorliwość religijną wręcz można uznać rozkaz Stalina zamknięcia we wrześniu 1941 r.
Metropolity Siergija Stragorodzkiego wraz z zakonnikiem w Uspienskim Soborze Kremla, aby ten
przez 3 dni modlił się przed cudowną Ikoną Matki Bożej Władimirskiej; (jest to świadectwo sekretarza
Patriarchy Aleksija I); była by to analogia do 3-dobowej modlitwy Metropolity Eliasza z Gór Libanu o
pomoc Matki Bożej dla Rosji, opisanej wyżej, którą Stalin chciał powtórzyć w Moskwie,
* natomiast 22 września 1943 roku podczas spotkania Stalina z wysokimi przedstawicielami
Cerkwi: wspomnianym wyżej Metropolitą Siergijem Stragorodzkim, Metropolitą Aleksijem
Simańskim i Metropolitą Nikołajem Jaruszewiczem, gdy pod koniec rozmów Metropolita Sergij był
strasznie zmęczony, to Stalin, jak prawdziwy subdiakon, wziął go pod rękę i delikatnie sprowadził po
schodach na dół do wyjścia i powiedział na pożegnanie: ”Władyko, to jest wszystko, co w chwili
obecnej mogę dla Was zrobić”; tymi słowami zyskał uznanie Metropolity, który mówił potem, że
Stalin jest dobrym człowiekiem; rzeczywiście był to godny szacunku dobry uczynek w stosunku do
starego, cierpiącego człowieka,
* za nadgorliwość religijną można by też uznać polecenie 3-krotnego oblecenia granic Moskwy
z Ikoną Matki Bożej Tichwińskiej, wydane osobistemu pilotowi generałowi Gołowanowi; o co nie
występowała ani Cerkiew Rosyjska, ani Matka Boża w Libanie. Niezwykłe jest to, że dodatkowe
polecenie Stalina zostało zaakceptowane w Niebie dwoma cudami: cudem wyciszenia warkotu
silników samolotowych podczas modlitw w czasie lotu oraz cudem tunelu (promienia), przez który
było widać dokładnie teren na kierunku lotu aż do horyzontu, mimo szalejącej śnieżycy; niezwykłym
jest i to, że Stalin był przekonany o wspaniałej pogodzie, która będzie panowała podczas lotu wokół
Moskwy, o czym przekonywał pilota; czyżby Stalin miał jakieś informacje z góry (?),
* niezwykłe też jest świadectwo Mołotowa (wieloletniego Ministra Spraw Zagranicznych, to
on podpisał pakt Ribbentrop -Mołotow) o Marszałku Wasilewskim (przypominamy go z Bitwy o
Königsberg - Królewiec) i o jego ojcu, wiejskim kapłanie, z którym Wasilewski nie utrzymywał
kontaktów (bał się, wstydził?). Pewnego razu Stalin zaprosił Mołotowa i Wasilewskiego i zaczął
wypytywać o rodziców. Do Wasilewskiego powiedział: „Nieładnie jest zapominać o rodzicach” i
następnie: „A pan, nawiasem mówiąc, długo się ze mną nie rozliczy”. Potem wyjął z sejfu plik
36
przekazów pocztowych. Okazało się, że Stalin regularnie wysyłał pieniądze ojcu Wasilewskiego i
starzec myślał, że to od syna. „Nie wiedziałem, co odpowiedzieć” – mówił wtedy Wasilewski. Może i
mały, ale jednak ludzki gest. Przypominają się słowa: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci
moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Ew.Mat. 25,40).
Podanych niżej kilka zdjęć wskazuje na jakąś nostalgiczną potrzebę narodu rosyjskiego (jak
również niektórych kręgów cerkiewnych) do wynoszenia na ołtarze takich ludzi jak Stalin, Rasputin
czy Putin. Ikonę Stalina ze św. Matroną Moskiewską wystawiono w jednej ze świątyń pod SanktPetersburgiem. Po interwencji biskupa proboszcz ikonę schował za ołtarzem. Ikona z Putinem,
czczona w jednej ze sekt podobno zaczęła płakać („zamirotocziła” – zaczęła wydzielać, czyli „toczyć”
„mirro” – pachnący olejek; w chwili obecnej „mirotoczienije” ustało).
Ikona Św. Matrony ze Stalinem
Rasputin z Carewiczem
Aleksiejem
Ikona Putina
Czyny niegodziwe, obciążające jego sumienie:
* od samego początku po podporządkowaniu sobie aparatu bezpieczeństwa (GPU, NKWD)
Stalin zmierzał do władzy dyktatorskiej, wprowadzając okrutny terror, którego celem była eliminacja
rywali, wprowadzenie posłuszeństwa i niespotykanego strachu w narodzie, organizowanie ciągłych
„czystek”, w wyniku których zostały wymordowane dziesiątki milionów ludzi,
* podczas „czerwonego terroru” za czasów jego rządów rozwiązano wszystkie partie,
wprowadzono cenzurę, masowe aresztowania, sądy doraźne, pozbawiono praw politycznych
37
właścicieli ziemskich, kupców, fabrykantów; urzędy mogli obejmować tylko członkowie Rosyjskiej
Partii Komunistycznej (bolszewików),
* Stalin wprowadził rządy, oparte na systemie jednopartyjnym, w którym nie było wolnego
parlamentu, ani wolnej prasy, nie było wolnych związków zawodowych. System opierał się na
rozbudowanym aparacie politycznym, zmilitaryzowanym społeczeństwie i scentralizowanej
gospodarce;
* w okresie komunizmu wojennego wprowadzono nacjonalizację przemysłu i handlu,
obowiązkowe kontyngenty ze wsi, kartki żywnościowe, początki kolektywizacji (odbieranie ziemi
chłopom na wspólne użytkowanie), obowiązek morderczej pracy na rzecz ZSRR – skutkiem
komunizmu wojennego była katastrofa głodu (około 5 mln. ofiar),
* w latach 1932-33 doprowadził do straszliwej klęski głodu na Ukrainie, w wyniku której na
najbardziej żyznych ziemiach Europy zmarło około 10 mln. Ukraińców,
* dla zastraszenia społeczeństwa wprowadzono procesy pokazowe, do obozów pracy i łagrow
wywieziono miliony ludzi; zmieniono kodeks karny, aby dopuścić wykonywanie wyroków śmierci na
dzieciach od 12 roku życia; za współwinnych i wrogów społeczeństwa uważano członków rodziny
skazanych (odpowiedzialność zbiorowa), aresztując również ich żony z dziećmi (nawet niemowlętami)
oraz krewnych,
* o skali prześladowania Cerkwi i kapłanów prawosławnych niech zaświadczą dane Rządowej
Komisji ds. Rehabilitacji Ofiar Represji Politycznych: w 1937 roku aresztowano 136.900 kapłanów
prawosławnych, z których rozstrzelano 85.300, w 1938 roku aresztowano 28.300, rozstrzelano –
21.500, w 1939 roku aresztowano 1.500, rozstrzelano – 900, w 1940 roku aresztowano 5.100,
rozstrzelano – 1.100, w 1941 roku aresztowano 4.000, rozstrzelano – 1.900. Na wiosnę 1938 roku
władze uznały, że Rosyjska Cerkiew Prawosławna została fizycznie zlikwidowana i nie ma już
konieczności utrzymywania specjalnego aparatu państwowego do nadzorowania Cerkwi i
wprowadzania w życie represyjnych rozporządzeń. 16.4.1938 r. Prezydium Rady Najwyższej SSR
postanowiło zlikwidować Komisję ds. kultów. Z 25.000 cerkwi w 1935 r. po 2 latach prześladowań w
latach 1937 i 1938 w sowieckiej Rosji pozostało zaledwie 1277 świątyń,
* w latach 1936-38 nasilił terror, stosując czystki w aparacie władzy i wojsku na podstawie
sfabrykowanych dowodów, zadając cios wszystkim środowiskom, związanym z reżimem (na których
przecież opierała się jego władza), rozprawił się z Marszałkiem Tuchaczewskim i więcej niż z 30.000
oficerów, stanowiących około 50% całej kadry oficerskiej, w tym 80% pułkowników i generałów, z
których większość została rozstrzelana w ciągu 24 godzin od chwili aresztowania; w samym tylko w
1937 roku zabił 3 tysiące wyższych oficerów tajnej policji i 90% prowincjonalnych oskarżycieli
publicznych,
* w 1929 z polecenia Stalina rozpoczęto walkę z religią i Cerkwią Prawosławną, której efektem
końcowym miało być całkowite wykorzenienie wiary prawosławnej w narodzie rosyjskim; utworzono
organizację propagującą ateizm: „Związek Wojujących Bezbożników”, która w kilkunastu następnych
latach zajmowała się planowym niszczeniem obiektów sakralnych, cmentarzy, przedmiotów kultu
religijnego, a także przekazywaniem służbom bezpieczeństwa ZSRR list kapłanów, przeznaczonych
do wymordowania. Cerkwi odebrano prawa i przystąpiono do rabunku majątku cerkiewnego,
bezcennych dzieł sztuki, ikon, sprzętów liturgicznych na astronomiczne sumy, wysyłając je za granicę.
Pod koniec 1929 nakazano konfiskatę dzwonów kościelnych, a od 1930 wszystkim popom
prawosławnym podniesiono podatki o 1000 procent i pozbawiono ich praw obywatelskich (co
spowodowało utratę praw do świadczeń medycznych i pomocy żywnościowej). W następnych latach
większość z nich aresztowano, wypędzono lub zesłano do obozów. Do 1.3.1930 r. zburzono 6.715
cerkwi prawosławnych. Do 1936 r. liczba duchownych w ZSRR zmniejszyła się o ok. 85 procent (z
ponad 66.000 kapłanów wg stanu z 1917 r.),
* zatwierdzona przez Stalina „bezbożna pięciolatka” planowała na 1943 rok zamknięcie w
kraju ostatniej cerkwi i rozstrzelanie ostatniego kapłana (!),
* w 1931 roku na posiedzeniu rządu sowieckiego Stalin osobiście wydał polecenie, aby usunąć
(wysadzić w powietrze) Świątynię Chrystusa Zbawiciela i na jego miejscu wybudować „główny
budynek kraju” – tzw. „Pałac Sowietów”; zamiast rozbierania świątyń od 1929 roku najczęściej
wysadzano je w powietrze,
38
* w dniu 22.6.1941r. zaplanowano wysadzenie Świątyni Narodzenia Bogurodzicy w Putinkach,
zbudowanej w latach 1649 - 1652 przy Carze Aleksieju Michajłowiczu. Następnym miał być Sobór
Zmartwychwstania Chrystusa Zbawiciela - na Krwi w Leningradzie, zbudowany na pamiątkę
śmiertelnego zamachu (stąd wyraz „na krwi” wskazuje na krew Cara). Świątynię jako pomnik Cara –
Męczennika zbudowano za środki zebrane w całej Rosji. Realizacji zbrodniczych planów przeszkodził
w tym dniu (22.6.) wybuch wojny; tysiące ludzi przyszło do świątyń na modlitwy i wysadzenie ich
stało się niemożliwe,
* po zawarciu sojuszu z III Rzeszą wydał rozkaz rozpoczęcia inwazji na Polskę 17 września
1939 roku, a następnie w 1940 roku deportacji Polaków w głąb ZSRR (Sybir, Kazachstan, północ
Rosji, Daleki Wschód, Jakucja),
* odpowiedzialny za wymordowanie w 1940 roku polskich oficerów w Katyniu,
*/ - Świątynia Chrystusa Zbawiciela – główna Świątynia Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej została
zbudowana jako wyraz dziękczynienia Panu Bogu za pomoc w pokonaniu wojsk Napoleona w 1812
roku i jako pomnik męstwa narodu rosyjskiego. Wg planów bolszewików w miejscu świątyni miał
powstać Pałac Sowietów, gigantyczna „wieża babilońska”, zakończona ogromną statuą Lenina,
wskazującego drogę do świetlistej przyszłości. Pałac był projektowany jako najwyższy budynek nie
tylko w Moskwie, ale i w całym świecie – jego wysokość miała wynosić 415 m (4-krotnie więcej od
wysokości zniszczonej świątyni). Uznano, że tylko niewielką ilość sprzętów cerkiewnych, fragmenty
malowideł i kilka płaskorzeźb ma wartość artystyczną. Resztę wyposażenia przeznaczono do
zniszczenia. Marmurami ze świątyni wyłożono ściany dwóch stacji metro, ławki ustawiono na jeszcze
jednej stacji. Płyty z imionami bohaterów wojny 1812 roku pokruszono i wysypano dróżki w
moskiewskich parkach, a część przeznaczono do wykończenia budynków miejskich. Aby móc szybko
przystąpić do budowy Pałacu Sowietów, postanowiono świątynię wysadzić w powietrze. Pierwszą
próbę wysadzenia świątynia wytrzymała. Po ponownym założeniu ładunków 5 grudnia 1931 roku o
godz. 12.00 świątynia została zniszczona. Jak opowiadają ”moskowskije babuszki” (babcie
moskiewskie) w tym momencie świątynia uniosła się w górę, jakby chciała iść do nieba, zatrzymała się
w powietrzu, a następnie runęła w dół. Otwarcie Pałacu Sowietów planowano w 1933 roku, ale samo
usunięcie gruzów świątyni trwało 1,5 roku. Początek budowy nastąpił w 1937 roku, do 1939 roku
założono tylko fundamenty, a w 1941 r. konstrukcje metalowe do budowy Pałacu zużyto do wykonania
zagród (tzw. jeży) przeciwczołgowych i budowy mostów kolejowych. W 1960 roku zaprzestano prac
przy Pałacu. Na miejscu wysadzonej świątyni, gdzie przez wiele lat była potworna ogromna jama,
powstał podczas bezbożnej chruszczowowskiej „odwilży” odkryty basen. W potocznej mowie
mieszkańców Moskwy wydarzenie to oceniono następującymi słowami: „Wpierw była świątynia,
potem- rupieciarnia, a teraz – wstyd” ("Сперва был Храм, потом - хлам, а теперь - срам").
Za czasów prezydentury Borysa Jelcyna w 1989 r. podjęto decyzję o odbudowie Świątyni
Chrystusa Zbawiciela dokładnie wg projektu, na podstawie którego został on zbudowany w XIX w. W
1994 roku rozpoczęto rozbiórkę basenu, a po 3 miesiącach założono pierwszy kamień do fundamentów
Świątyni. W 2000 roku wszystkie prace związane z wykończeniem zewnętrznym i wewnętrznym zostały
ukończone. Patriarchat Rosji dokonał poświęcenia świątyni. Odbudowana na nowo świątynia może
pomieścić 10 tys. modlących się. Ogólna powierzchnia budowy wynosi 34.135 m2. Wysokość sklepień
przekracza 103 m, wysokość ikonostasu – 27 m. Świątynię zdobili najbardziej znani malarze.
Malowidła ornamentalne i tematyczne zajmują powierzchnię ponad 22 tys. m2.
39
Świątynia Chrystusa Zbawiciela Projekt sowieckiej „Wieży Świątynia Chrystusa Zbawiciela
przed zburzeniem w 1931 r.
Babel” – Pałacu Sowietów
po odbudowie w 2000 r.
Świątynia Narodzenia Bogurodzicy w
Sobór Zmartwychwstania Chrystusa
Putinkach, przewidziana do wysadzenia Zbawiciela na Krwi (Спас-на-Крови)
w powietrze w dniu 22.6.1941 roku
był następnym w kolejce do wysadzenia
Czy Stalin się nawrócił? Po pierwszych miesiącach od wybuchu wojny w 1941 roku widać
zdecydowaną zmianę stosunku Stalina i rządu sowieckiego do Cerkwi Prawosławnej. Można mówić
wręcz o nawróceniu się Stalina. Oprócz faktów, wskazujących na faktyczną zmianę polityki Stalina
wobec Cerkwi (wymienionych wyżej) spójrzmy na fakty, przeczące temu twierdzeniu:
*- na sobór biskupi w 1943 roku zdołano zebrać około dwudziestu cudem ocalałych biskupów,
a gdy Metropolita Siergij Stragorodzki podał Stalinowi spis cerkiewnych hierarchów z prośbą, aby
uwolnić ich z łagrów i więzień, aby mogli powrócić na opustoszałe diecezje, to okazało się, że
większość hierarchów z tego spisu już zostało rozstrzelanych (dzieje się to po 2-ch latach od
rzekomego zaniechania prześladowania Cerkwi); w sumie ze 130 hierarchów Cerkwi pozostało 3!,
*- w czasie wojny 1941-45 aresztowania duchowieństwa trwały nadal. W 1943 roku
aresztowano ponad 1.000 kapłanów prawosławnych, rozstrzelano z nich 500. W latach 1944-46 ilość
wykonywanych wyroków śmierci na kapłanach wynosiła co roku ponad 100,
*- w latach 1944-45 wg informacji Rady ds. Religii ZSRR wpłynęło 5.770 wniosków o
otwarcie cerkwi, z których do 21 września 1945 r. pozytywnie załatwiono 414 (tylko 414!).
Tymczasem na okupowanych terytoriach Niemcy bardzo sprzyjali otwieraniu cerkwi (w czasie wojny
40
łącznie otwarto 10.000 cerkwi, wg innych danych 6.500). W pierwszych latach po wyzwoleniu tych
ziem cerkwie te nie były zamykane. Nastąpiło to w kilka lat później, kiedy znów podjęto
prześladowania Cerkwi,
*- 1.12.1944 r. rząd sowiecki podjął decyzję o zamykaniu od 1945 r. świątyń, otwartych bez
jego zezwolenia. W czasie wojny Niemcy przekazywali Cerkwi nie tylko budynki świątynne, ale też
do celów modlitewnych pomieszczenia typowo świeckie – kluby, szkoły, domy dziecka oraz
przebudowane przed wojną na cele kulturalne byłe pomieszczenia cerkiewne (łącznie 1.701
budynków). Zaraz po wyzwoleniu nastąpiło zabieranie tych budynków od wspólnot religijnych, które
podczas okupacji były wykorzystywane jako domy modlitewne, pod pretekstem konieczności ich
zwrotu organom sowieckim. Do 1949 r. Cerkwi zabrano 1.150 budynków, które podczas wojny
służyły do celów modlitewnych,
*- w lipcu 1945 roku na terytorium ZSRR działały 10.242 świątynie (o połowę mniej niż
podaje się w wielu źródłach, że ilość otwartych świątyń wynosiła 20.000 - po zaakceptowaniu przez
Stalina warunków Bogurodzicy, przekazanych przez Metropolitę Libanu Eliasza Karama;
prawdopodobnie chodzi tu nie o świątynie, tylko o wspólnoty parafialne). W powyższej ilości w
Rosyjskiej SFRR ilość świątyń wynosiła 2.300, na Ukrainie – 6.072, w Białorusi – 633, kraje
nadbałtyckie – 343, Mołdawia – 615,
*- we wszystkich latach po wojnie trwały aresztowania prawosławnych kapłanów; wg raportu
GUŁAGU w dniu 1.X.1949 roku we wszystkich łagrach na terenie Rosji ilość kapłanów
prawosławnych wynosiła 3.523,
*- wielokrotne próby Patriarchy, aby się spotkać ze Stalinem i omówić sprawy Cerkwi
kończyły się fiaskiem; Stalin również nie chciał się spotkać z Metropolitą Libanu Eliaszem, który do
Rosji przyjeżdżał 5-krotnie; zamiast tego wprowadzono zakaz organizowania procesji krzyżowych
(tzw. „крестные ходы”) oprócz wielkanocnych, zakaz wyjazdów duchowieństwa w teren w celach
duszpasterskich, zakaz obsługi przez jednego kapłana kilku świątyń, co przy braku kapłanów
doprowadzało do ich zamknięcia; w 1951 r. podniesiono podatki dla diecezji, zobowiązując do ich
zapłaty za 2 lata wstecz,
* -po wojnie kontynuowano zamykanie świątyń; wg stanu na dzień 1.1.1952 r. w kraju było
13.786 świątyń, z których 120 nie funkcjonowało, ponieważ były wykorzystane do przechowywania
ziarna,
*- od 1948 do 1953 roku nie została otwarta ani jedna świątynia, (!!!). Od 1948 roku zatem
można przyjąć koniec „odwilży” dla Cerkwi Prawosławnej i powrót do „normalności”,
* ilość kapłanów i diakonów zmniejszyła się w tym czasie do 12.254, zostało tylko 63
klasztory; w samym 1953 r. zamknięto 8 klasztorów.
*- czy nawrócony Stalin mógłby podpisać wraz z Mołotowem, Żukowem i innymi dowódcami
rozkaz Nr 270 z 16 sierpnia 1941 roku, który pozbawiał zasiłków państwowych (kartek
żywnościowych) rodziny żołnierzy, którzy dostali się do niewoli niemieckiej i który oznaczał
niechybną ich śmierć głodową oraz nakazywał aresztowanie rodzin dowódców, którzy dostali się do
niewoli i wysyłanie tych rodzin z dziećmi do łagrów?. Mógł, bo podpisał,
*- czy nawrócony Stalin mógłby podpisać rozkaz niszczenia (palenia) bez wyjątku wszystkich
miejscowości, z których wycofywała się Armia Czerwona, aby przeciwnik nie mógł ich wykorzystać?.
Podpisał. W wyniku tego rozkazu ludność rosyjskich wiosek zamarzała na drogach podczas 40stopniowych mrozów. Hitler, kiedy wojna przyszła na tereny Niemiec, nie zdecydował się niszczyć
przy wycofywaniu się niemieckich wiosek i miast, ponieważ rozumiał, że jest to jego niemiecka
ziemia i jego niemiecki naród,
*- czy nawrócony Stalin mógłby wydać decyzję, aby żołnierzy, którzy dostali się do niewoli
uważać za „zdrajców Ojczyzny” i świadomie pozwolić na ich umieranie z głodu w obozach dla
jeńców wojennych (w których głodowali tylko Rosjanie, bo pozostali otrzymywali pomoc z
Czerwonego Krzyża), a po wyzwoleniu żołnierzy rosyjskich zamiast na wolność z tych obozów
wysyłano ponownie do łagrów?. Mógł. Takie decyzje podejmował Stalin,
*- czy nawrócony Stalin mógłby prowadzić wojnę ojczyźnianą i mieć na tyłach w łagrach i
więzieniach 5-10 mln. swoich współrodaków?. Cóż to za wojna ojczyźniana, gdy do ataku pędzono
oddziały zaporowe i bataliony karne, za którymi podążali komisarze, strzelający w plecy do tych,
41
którzy nieco zwalniali? Cóż to za wojna ojczyźniana, gdy uzyskuje się możliwość wyznawania wiary
swoich ojców – prawosławne chrześcijaństwo, dopiero po przyjściu wojsk okupacyjnych?.
*- czy nawrócony Stalin mógłby wydać zarządzenia, celem których było poniżenie godności i
szacunku do samych siebie ponad 2 mln żołnierzy-inwalidów wojny*/? Mógł. Wydał zarządzenia
znoszące Święto Dnia Zwycięstwa – 9 maja, zniósł „pieniądze za odznaczenia” – za medale i ordery
(niektórzy jeszcze u nas wiedzą, co to znaczy „dodatek chlebowy”), podjął decyzję o wysiedleniu z
Moskwy i większych miast ZSRR ciężkich inwalidów wojennych (bez rąk, bez nóg, ślepych),
zlikwidował szereg ulg i zasiłków socjalnych dla byłych żołnierzy, skazując ich na nędzę, żebractwo i
poniewierkę, „dziękując” w ten sposób tym, którzy na wojnie walczyli idąc do ataku z okrzykiem „ За
Родину, за Сталина” („Za Ojczyznę, za Stalina”), nie żałując krwi, a nieraz i swego życia,
*- po zakończeniu wojny nadal prowadził politykę bezwzględnego terroru (m.in. deportacje
całych narodów - Czeczenów, Inguszów, Tatarów na Syberię i do Kazachstanu),
*- inicjator narzucenia państwom Europy Środkowo – Wschodniej (także Polsce) sowieckiego,
bezbożnego modelu ustrojowego i zależności ideologicznej, politycznej i ekonomicznej od ZSRR,
________
*/- inwalidzi wojenni – Było ich wg danych statystycznych (w „В статистическом исследовании
"РОССИЯ И СССР В ВОЙНАХ XX ВЕКА. ПОТЕРИ ВООРУЖЕННЫХ СИЛ") - 2.576.000.
Z danych tych (w uwadze zaznaczono, że są one zaniżone) wynika, że podczas II Wojny Światowej z
Armii Czerwonej ubyło ze względu na rany, choroby i wiek 3.798.200 żołnierzy, z których 2.576.000
stanowili właśnie żołnierze, inwalidzi-zwycięzcy.
Po wojnie sowieckie miasta były przepełnione ludźmi, którym na wojnie udało się ujść z
życiem, ale którzy w walkach za Ojczyznę i Stalina utracili nogi lub ręce. Setki tysięcy inwalidów,
którzy utracili rodziny, mieszkania, byli nikomu niepotrzebni, bez pieniędzy, ale o piersiach
obwieszanych medalami i orderami. Przebywali oni na ulicach, aby pokazywać ocalałym nie tylko
swoje ordery, ale i rany. Ludzie pamiętają jeszcze jak tuż po 1945 roku nieznani bohaterowie bez nóg
poruszali się na wykonanych domowym sposobem „wózkach” ze sklejki, płyty lub desek na łożyskach
kulkowych i popychaczami podobnymi do „пресс-папье” (suszki, przycisku na biurko). Żebrali na
dworcach, w pociągach, przed sklepami, barami, prosząc o pieniądze na wódkę, na piwo, kawałek
kiełbasy; mieszkali pod schodami, w bramach, na podwórkach, ziemiankach. Ci bezdomni, głodni
bohaterowie, prosili jałmużny u tych, dla kogo wywalczyli pokój.
Począwszy od 1946 roku na tych inwalidów-bohaterów wojny milicja z udziałem organów
służby bezpieczeństwa (NKWD) i wojska zaczęła przeprowadzać systematyczne obławy. Inwalidów
wyłapywano głównie z dużych miast części europejskiej ZSRR. W maju 1946 roku przeprowadzono
skoordynowaną akcję oczyszczania dużych miast sowieckich z tych ludzkich „kadłubów”. W ciągu
jednej nocy we wszystkich miastach specjalne oddziały milicji i NKWD wyszukiwali ich i przewozili
na stacje kolejowe, ładowali do wagonów do przewozu więźniów i wysyłali do tzw. domówinternatów w klasztorach Kiryło-Biełozierskim, Goryckim, Aleksandro-Swirskim, Wałaamskim i
innych, na Wyspy Sołowieckie, pod Charkowem do osady Wysokiej, w Streleczjem, pod
Bachczysarajem, w Omsku, w Barnaule, na Sachalinie, w Armenii i innych miejscowości. Cały kraj
był pokryty siecią podobnych internatów. Inwalidom zabrano paszporty, książeczki wojskowe –
faktycznie nadano im status więźniów. Internaty te były w gestii milicji, niekiedy GUŁAG-u.
Śmiertelność podczas przewozów była ogromna; takie same przewozy w okresach
kolektywizacji czy akcji „rozkułaczania” ludzi w zasadzie zdrowych również charakteryzowały się
dużą ilością zgonów, ale w porównaniu do tych, nie ma porównania. Są też wspomnienia i świadectwa,
że inwalidów po prostu w drodze tysiącami rozstrzeliwano. I nikt dotąd o nich się nie upomniał…
Na niektórych stronach Internetu rosyjskiego mówi się, że tę akcję zorganizował osobiście
Marszałek Żukow, ten sam, który pędził piechotę, aby własnymi nogami rozminowywała pola minowe
i który wraz z innymi dowódcami „naprodukował” tysiące tych bohaterów-inwalidów. Czyżby miał
wyrzuty sumienia i w ten sposób chciał pozbyć się ich? Pozbywając się dowodów swoich zbrodni?
Opowiada się też, że Stalin, jadąc pewnego razu po wojnie samochodem ulicami Moskwy,
wyraził niezadowolenie z powodu mnóstwa inwalidów na ulicach. To zostało „właściwie zrozumiane”
przez jego podwładnych i stało się jedną z przyczyn usunięcia inwalidów z Moskwy…
42
W znanym filmie „Bunt oprawców” («Бунт палачей») jest następująca wypowiedź: „ W 1942
r., przed obchodami 70 – lecia urodzin Stalina w ZSRR zostali rozstrzelani inwalidzi wojenni. Państwo
nie potrafiło zapewnić im nawet elementarnego istnienia i po prostu zlikwidowało ich. Część z nich
rozstrzelano, a część wywieziono na dalekie wyspy Północy lub w głuche zakątki Syberii”…
Ojczyzna nagrodziła ich za ból, cierpienia i odwagę orderami i medalami, ale po krótkim czasie
– mieli zniknąć, aby swoją nędzą i wyglądem w imię szczęśliwego obrazu powojennego życia nie
zasmucali wzroku i nie dawali powodu do myślenia o obowiązku Ojczyzny wobec swoich zbawicieli.
Bo te swojej roboty wózki, na których śmigały między nogami przechodniów ludzkie „kadłuby”, kule
i protezy bohaterów wojny psuły błogi obraz światłego socjalistycznego dzisiaj.
Kraj Sowietów karał swych inwalidów-zwycięzców za ich rany, za utratę przez nich rodzin,
dachu nad głową, rodzinnych gniazd,, zniszczonych przez wojnę. Karał nędzą, samotnością,
beznadziejnością.
Wysyłano nie wszystkich beznogich, bezrękich i ślepych, a tylko tych, którzy żebrali i nie mieli
gdzie mieszkać. Tych, co mieszkali u rodziny – zostawili. I oto pewnego ranka sowieccy obywatele
obudzili się i nie usłyszeli znajomego turkotu „wózków” i skrzypienia protez. W ciągu jednej nocy
inwalidzi znikli z miast. Tysiące, tysiące inwalidów zostało załadowanych do eszelonów i wysłano na
Wyspy Sołowieckie, bez udowodnienia winy, bez sądu, bez śledztwa. Żeby swoim wyglądem nie
„peszyły” obywateli. Opowiadano, że inwalidzi próbowali się bronić, rzucali na tory, ale podnoszono
ich, wrzucano do wagonów i wywożono. Wywożono nawet tzw. „samowarów” – ludzi bez rąk i bez
nóg. Na Sołowkach niekiedy wynoszono ich pooddychać świeżym powietrzem, podwieszając na
linach na drzewach. Niekiedy zapominano i tamci zamarzali. Byli to głównie 20-to, 20-kilkuletni
chłopcy.
Na paradach weteranów wojny od tej pory nie było już inwalidów. Po prostu, zabrano ich, jak
niepotrzebne wspomnienie. I Ojczyzna już nigdy więcej nie wspominała swoich najlepszych synów.
W niebyt odeszły nawet ich imiona. Jakich słów użyć, aby opisać zmarnowane życie 20-letniego
chłopca, którego Ojczyzna wykorzystała jako mięso armatnie, a później zutylizowała jako
niepotrzebny rupieć. Ci samotni chłopcy – bez nóg i bez rąk zostali po prostu żywcem pochowani na
Sołowkach i w innych internatach.
W budynkach klasztornych na Wałaamie umieszczono ponad 1000 inwalidów. Wg opisów
wyżywienie było bardzo skąpe, a i tak było prawie w całości rozkradane przez obsługę i straże.
Śmiertelność była nieprawdopodobnie duża. Gdy w latach pierestrojki jeden z dziennikarzy tam
pojechał, nie było już nikogo. Na „cmentarzu”, poza murami klasztoru zobaczył tylko dwie zbutwiałe,
pochylone deseczki z nazwiskami pochowanych, nie do odczytania. Dziesiątki tysięcy inwalidów –
bohaterów znikły w tamtej ziemi.
Zatem pytanie: „Czy Stalin się nawrócił?” pozostaje otwarte. Nie mamy prawa osądzać, czy
został zbawiony lub potępiony. Należy to do Pana Boga. Na pewno w początkowym okresie wojny,
kiedy bliski był koniec Rosji i jego władzy, wydaje się, że Stalin się nawrócił. Świadczą o tym jego
czyny. Spowiadał się, przystępował do Komunii św. Zmienił się jego stosunek do Prawosławia, do
Cerkwi. Ale nawrócenie nie jest procesem jednorazowym. Nawracać powinniśmy się codziennie, aż
do ostatniego dnia życia. Po 1946 roku Stalin (po wygranej wojnie) nie potrzebował już modlitw
Cerkwi, wierzących Rosjan i pomocy Bogurodzicy. Nie otwarto w tym czasie ani jednej cerkwi. Nie
chciał nawet spotkać się ani z Patriarchą Rosji, ani Metropolitą Libanu Eliaszem.
Do kogo się modlił? Na to też można odpowiedzieć podobnie. W okresie wojny, gdy się
nawrócił, modlił do Pana Boga. A potem? Czy się w ogóle modlił? Tylko Bóg o tym wie…
Ostatnie lata, a szczególnie ostatnie chwile Stalina związane są z misją Marii Teresy Carloni*/,
apostołką prześladowanego Kościoła (o której Stalin oczywiście nie wiedział). Życie i misja Marii
Carloni opisano w książce „Alberto di Chio, Luciana Mirri: Maria Teresa Carloni – apostołka
prześladowanego Kościoła”, (Wydawnictwo Sióstr Loretanek, Warszawa 2009).
_____________
*/- Maria Teresa Carloni, włoska mistyczka-stygmatyczka, została wybrana przez Boga, aby nieść
pomoc Kościołowi prześladowanemu na Wschodzie. Jej misja jest dowodem na to, że modlitwa i ofiara
43
człowieka w zjednoczeniu z męką Jezusa Chrystusa może uruchomić wydarzenia cudowne. Otrzymala
stygmaty – znaki ran Pana Jezusa i dar bilokacji. Dzięki bilokacji mogła znaleźć się w różnych
miejscach odosobnienia, gdzie więziono księży, biskupów oraz wiernych, którzy w danym momencie
potrzebowali duchowego wsparcia po doznanych udrękach albo mieli ważne informacje do
przekazania. Maria Teresa, wezwana „głosem” (Pana Jezusa, który sam to oznajmił), nigdy nie
odmówiła swego udziału, a zjawisko bilokacji zaczęło być u niej coraz częstsze. Polegało ono na tym,
że Maria Teresa, pozostająca fizycznie w swoim mieszkaniu w Urbanii (we Włoszech), była
dostrzegana w swej cielesnej postaci gdzie indziej (nieraz w miejscu odległym o tysiące kilometrów).
Tam rozmawiała, czyniła różne rzeczy ponadnaturalne, na przykład przechodziła przez zamknięte
bramy i zasieki z drutu kolczastego. Była widoczna tylko dla tych osób, do których została posłana.
Każdy przypadek bilokacji był wynikiem wyraźnej interwencji nadprzyrodzonej. Podejmowała
dobrowolne cierpienia w piątki, uczestnicząc w 3-godzinnej agonii Chrystusa, uzyskując niezwykle
łaski dla pojedynczych osób (księży, pasterzy Kościoła oraz osób, wskazanych przez „Głos”, czyli
Pana Jezusa). Jedną z takich osób był Józef Stalin.
Poniżej przedstawiono opis próby ratunku duszy Józefa Stalina, jaką podjął Bóg, tuż przed jego
śmiercią w pierwszych dniach marca 1953 roku.. Niepojęta jest dla nas Miłość, z jaką Bóg kocha
każde swoje dziecko i jak walczy o duszę tego dziecka.
Oddajmy znów głos spowiednikowi Marii Carloni, o. Campany: „Na początku marca podano
wiadomość, że Stalin został dotknięty paraliżem i był bliski śmierci. W następny piątek, zanim zaczęło
się trzygodzinne cierpienie, »ten sam głos« powiedział do mnie: »Teraz cię o coś poproszę, jeśli na to
pozwolisz i jeśli zgodzi się ta istota. Zanim Stalin umrze, pomimo jego zbrodni chcę dać mu
możliwość zbawienia, tak samo jak wszystkim duszom odkupionym. Jeśli wyrazicie zgodę, proszę cię
o ofiarowanie tych trzech godzin za duszę Stalina. Ale niech nie przerażą ciebie cierpienia tej istoty«.
Zapytałem Marię Teresę, czy zechce złożyć tę ofiarę: zgodziła się. Trzygodzinne cierpienie miało
miejsce, jak zwykle, w tym samym ustronnym pokoju. Było to po południu. Przez cały czas byłem przy
tym obecny. Nigdy nie zapomnę tych trzech godzin. Nigdy więcej nie widziałem podobnego cierpienia...
także w sensie fizycznym... Płakałem z przerażenia i miałem ochotę krzyczeć: »Dosyć! Dosyć!«”.
„Czy Stalin skorzystał z tej ostatniej łaski?” – pytał ks. Campany. Do ostatnich chwil życia Bóg daje
człowiekowi możność żalu za grzechy i zwrócenia się do miłosierdzia Bożego. Otoczeniu może się
wydawać, że nie ma z chorym żadnego kontaktu, ale Bóg ma swoje niewidoczne drogi. „Miłosierdzie
Boże – pisała w swym Dzienniczku św. s. Faustyna – dosięga nieraz grzesznika w ostatniej chwili, w
sposób dziwny i tajemniczy. Na zewnątrz widzimy, jakoby wszystko było stracone, lecz nie tak jest;
dusza, oświecona promieniem silnej łaski Bożej ostatecznej, zwraca się do Boga w ostatnim momencie
z taką siłą miłości, że w jednej chwili otrzymuje od Boga przebaczenie win i kar. O, jak niezbadane jest
miłosierdzie Boże. Ale, o zgrozo! Są też dusze, które dobrowolnie i świadomie tę łaskę odrzucają i nią
gardzą. Chociaż już w samym skonaniu, Bóg miłosierny daje duszy ten moment jasny wewnętrzny, że
jeżeli dusza chce, ma możność wrócić do Boga. Lecz nieraz u dusz jest zatwardziałość tak wielka, że
świadomie wybierają piekło, udaremniają wszystkie modlitwy, jakie inne dusze za nimi do Boga
zanoszą i nawet same wysiłki Boże” (Dz. 1698).
I jeszcze na koniec relacja Swietłany, córki Stalina:
Relację z ostatnich chwil Stalina przekazała w swoich pamiętnikach jego córka Swietłana.
Mieszkała w tym samym co ojciec apartamencie na Kremlu, ale kontaktu z nim nie miała łatwego, gdyż
Ławrientij Beria, szykujący się do objęcia władzy po Stalinie, otaczał go pierścieniem ochrony tak
ciasnym, że nawet córka nie mogła widywać ojca. Gdy dotarła do niej wieść, że jest poważnie chory,
zdobyła się na odwagę i pokonawszy – groźbą, prośbą, a jak trzeba było, to również przy użyciu siły –
poszczególne posterunki, dotarła do łoża ojca. Zaraz się zorientowała, że stan chorego jest bardzo
ciężki. Stalin był nieprzytomny, oczy miał zamknięte. Swietłana usiadła przy jego łóżku i postanowiła
nie ruszyć się stamtąd aż do końca. W pewnym momencie zauważyła, że umierający otworzył oczy i
spojrzał na nią. I wtedy dostrzegła w tych oczach tak obłędny strach, że sama zmartwiała. Kilka chwil
potem Stalin nie żył.
44
Udział Cerkwi w Bożym Dziele ratowania Rosji w latach 1941-45
Po wybuchu wojny w 1941 roku w zasadzie Cerkiew już dogorywała. Funkcjonowało tylko
150 parafii, liczba ocalałych kapłanów wynosiła 6.370 (w 1917 roku było 80.800 świątyń i kaplic oraz
ponad 66.000 kapłanów). Liczba przedstawicieli wyższego duchowieństwa zmalała ze 130 do 4-ch.
W 1917 roku było 1025 klasztorów, 35.000 szkół i 34.500 bibliotek. W wojnie ze świątyniami było
kilka wielkich bitew: pierwsza w latach 1917-1923, druga w 1932-1941. Wg założeń ostatniej przed
wojną 5-latki w roku 1943 planowano zniszczyć ostatnią świątynię i rozstrzelać ostatniego kapłana.
Mimo niespotykanych prześladowań wiara w pomoc Bogurodzicy dla Rosji wśród kapłanów
Cerkwi Prawosławnej nie zanikła, i kapłani wiarę tę głosili wiernym. Oto kilka przykładów:
*/ Dzień 18 lutego 1935 roku. Ostatnie nabożeństwo w moskiewskiej świątyni Przesławnego
Zbawienia („Воскресения Словущего”) w Jużyńskim Zaułku, w której była cudowna Ikona Matki
Bożej „Ocalenie ginących” («Взыскание погибших»). Następnego dnia świątynia została zamknięta i
wkrótce wysadzona w powietrze. Nabożeństwu przewodniczył Metropolita Siergij (Stragorodski).
Uczestniczący w koncelebrze Metropolita Trifon (Turkiestanow), głoszący w tym dniu kazanie,
wskazał na obraz Matki Bożej i powiedział: „Jakby nie było nam trudno w życiu, jakbyśmy nie byli
bliscy zguby zarówno duchowej jak i cielesnej, to święcie wierzmy, że Bogurodzica nas ochroni i
uratuje od zguby…”.
**/ 22 czerwca 1941 roku (pierwszego dnia wojny), pierwszymi słowami Metropolity Siergija,
który się dowiedział o wybuchu wojny były : „Bóg Miłosierny i Opieka Najświętszej Dziewicy
Bogurodzicy, nieustającej Orędowniczki Ziemi Rosyjskiej, pomogą naszemu narodowi przeżyć czasy
ciężkich doświadczeń i zakończyć wojnę naszym zwycięstwem”.
***/ Odprawiający potajemnie w te dni w Siergijewym Posadzie (Сергиевом Посаде –
Siergijewym Przedmieściu) znany katakumbowy kapłan archimandryta Serafim (Batiukow, zm.
19.2.1942 r.) na zadawane mu przez przychodzących pytanie: „Kto zwycięży?” odpowiadał: „Zwycięży
Matka Boża”.
Po przyjęciu w całości przez Stalina warunków Matki Bożej, przekazanych Cerkwi Rosyjskiej
przez Metropolitę Libanu Eliasza, od wprowadzenia których uzależniona była Pomoc Boża dla Rosji,
następuje zmiana kursu Stalina i rządu sowieckiego w stosunku do Cerkwi. Zaczęto otwierać świątynie,
klasztory, seminaria i akademie duchowne, zwalniać z łagrów, więzień i pola walki kapłanów, by
mogli oni rozpocząć służbę w świątyniach. Otwarto 85 klasztorów, 8 seminariów duchownych i 2
akademie duchowne. Na stronach wielu prawosławnych blogów mówi się, że zostało otwartych
20.000 (a nawet 22.000 – jak podają inne) świątyń. Na jednym tylko blogu uściślono, że chodziło o
wspólnoty (czyli parafie). Liczba 20.000 świątyń jest nieprawdopodobnie wysoka, ponieważ nawet po
wojnie, liczba otwartych świątyń wynosiła w całym ZSRR 10.242 świątynie. O wiele więcej świątyń
otwarto na terytoriach okupowanych przez Niemcy; w kilka miesięcy po zajęciu tych terenów otwarto
tysiące świątyń ( w sumie Niemcy pozwolili na otwarcie 10.000 – wg niektórych źródeł „tylko” 6.500
świątyń). Jakiż to niezwykły paradoks: wiarę swoich ojców i dziadów można było wyznawać dopiero
po zagarnięciu rodzinnych ziem przez okupanta – wojska niemieckie! Często ziemie te przed
wyzwoleniem przez Armię Czerwoną mieszkańcy z kapłanami opuszczali wraz z cofającymi się
Niemcami. Bo wiedzieli, że z przyjściem Armii Czerwonej znów powróci zakaz wyznawania wiary
chrześcijańskiej. Opuszczali wraz z kapłanami, a cerkwie zamykano.
W licznych publikacjach na temat Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej w latach wojny 1941-45
zarzuca się jej współpracę i kolaborację z bezbożnym, ateistycznym rządem sowieckim. Trudno temu
zaprzeczyć. W latach tych Patriarchat, pasterze Cerkwi i kapłani nawoływali do walki z okupantem i
popierali odezwy Stalina i rządu. Szczególnie nieprzejednani w wystawianiu ocen o współpracę dla
Cerkwi są autorzy zza granicy. Owszem, im nic nie groziło, mogli tak pisać. Może zupełnie inaczej
wypowiadaliby się, gdyby przyszło im żyć w ówczesnych warunkach w latach wojny na terenie Rosji.
Pomyślmy tylko: ze 130 hierarchów Cerkwi zostało tylko 4-ch (w tym jeden w Estonii, a więc poza
władzą Stalina i NKWD, mógł więc wypowiadać się inaczej niż ci trzej, będący w zasięgu Stalina).
Zostało więc trzech. A 126-ciu straciło życie. Prawdopodobnie nie chcieli podjąć współpracy. Przecież
45
gdyby wyrazili chęć współpracy, Stalin i władza sowiecka wykorzystaliby ich do swoich celów. Nie
możemy się zatem dziwić, że Cerkiew popierała bolszewików, że przymilała się do bezbożnej władzy,
modliła za nią, za Stalina! Miała jednak jeden nadrzędny cel: zachować wiarę w narodzie rosyjskim,
dać możliwość ludowi jej wyznawania, możliwość przystąpienia do Spowiedzi i Komunii św., do
chrztu, zawarcia ślubu sakramentalnego, godziwego chrześcijańskiego pochówku…
Czy ci nieliczni ocalali pasterze Cerkwi mogli zwrócić się do wiernych z apelem, aby ci podjęli
walkę z bezbożną władzą sowiecką, rządem…?.Aby współpracowali z Niemcami, walczyli razem?.
To byłby absurd i samozagłada. Przecież nie przeżyliby ani jednego dnia dłużej po takim apelu. Wtedy
Cerkiew na pewno przestałaby istnieć.
Dlatego przy ocenie Cerkwi w tamtych latach trzeba brać pod uwagę wszystkie
uwarunkowania, w których ona działała: zarówno na terenach okupowanych jak i pod władzą Stalina.
Wydaje się, że podejmowana współpraca zarówno z władzami sowieckimi, jak i okupowanymi
powinna być usprawiedliwiona nadrzędnym celem ratowania dusz wiernych. Ktoś powiedział, że
jeżeli komuś udało się uratować chociaż jednego człowieka od wiecznego potępienia, doprowadzić do
jego nawrócenia, to warto było mu się narodzić…
Współpracę z Niemcami (głównie przez głoszenie antysowieckich deklaracji) Metropolita
Siergij (Woskresienskij) , który pozostał w Estonii, wykorzystywał do odrodzenia życia cerkiewnego i
przede wszystkim do otwarcia świątyń. Przed wojną w Pskowie i województwie pskowskim
funkcjonowało tylko 5 świątyń. Z początkiem 1942 roku (po pół roku od początku wojny) na ziemiach
Pskowszczyzny było już 221 świątyń i 84 kapłanów. Kapłanów brakowało, dlatego jeden kapłan
obsługiwał 2-3 parafie.
Popatrzmy na zjawisko masowych chrztów na terenach okupowanych przez Niemców w 1942
roku. Na przykład w stanicy Kuszczewskiej Kubańskiej obłasti w czasie takich licznych chrztów na
pytanie przeora klasztoru Gieorgija :”Dlaczego tak się spieszycie?” dawano następującą
charakterystyczną odpowiedź: „ Każdy dzień jest drogi, ojczulku, może wcześniej, nim przybędzie stały
kapłan, znów nasi przyjdą i znów będzie koniec cerkwi…”.
W Rosji wiele powiedziano na temat Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, ale nikt nie mówi o
decydującym czynniku Zwycięstwa – o Bogu, o Bożej Pomocy narodowi rosyjskiemu w tej strasznej
wojnie. Po zwyciężeniu faszyzmu, władze sowieckie i naród zwycięstwo przypisali wyłącznie sobie,
nie podziękowawszy Bogu za Jego wszechmocną pomoc. A w dawnych czasach przodkowie narodu
rosyjskiego zawsze sławili Boga i dziękowali Mu, kiedy odnosili zwycięstwa. Za zwycięstwo nad
Francuzami w roku 1812 wdzięczni przodkowie wznieśli Świątynię Chrystusa Zbawiciela w Moskwie.
Natomiast władze sowieckie i naród rosyjski po zwycięstwie nad faszyzmem, na defiladzie
Zwycięstwa przynieśli bojowe sztandary rozgromionej armii niemieckiej nie do podnóżka Boga, a do
podnóżka mauzoleum- świątyni satanisty Lenina. Rzeczywisty Zwycięzca Pan Bóg nie został wpisany
do spisów nagrodzonych i nie oddano Mu honorów. Podobnie zapomniano o pomocy Bogurodzicy
Maryi.
Przypomnijmy zatem prawosławną wersję wojny ojczyźnianej, wyrażoną w powieści pisarza
prawosławnego Nikołaja Błochina „Rubież” (wspomnianą w słowie wstępnym), której istotą jest
twierdzenie, że zwycięstwo nad niemieckim faszyzmem zapewniły nie komunistyczna partia, nie
Stalin, nie sowiecka broń, a Pan Bóg, Najświętsza Bogurodzica i prawosławni Święci po modlitwach
wierzących ludzi. Wojnę wygrali rosyjscy święci i Matka Boża, modlitwy których usłyszał Pan Bóg.
W wywiadzie z tym pisarzem, który niedawno stał się kapłanem- zakonnikiem na Dalekim
Wschodzie zapytano go, dlaczego pisze o takich wydarzeniach, o których dotąd nikt nie pisał. Pisarz
odpowiada: „Większa część kłamstw o wojnie, które leżą na półkach księgarskich, została napisana
dlatego, że za te kłamstwa płacono, czegoś innego nie publikują zamawiający historycznego łgarstwa.
Już od dawna piszę po prostu dla siebie, nie mając nadziei, że zostanie to opublikowane po mojej
śmierci. Piszę, dlatego, że znam prawdę, którą powinienem donieść do potomnych. Oczywiście, jestem
okropnym człowiekiem, ale każdy wiersz piszę po modlitwie i przeżegnaniu się”.
46
Nie będziemy zajmować się losami Cerkwi po wojnie. Sam Stalin po wygranej wojnie nie
potrzebował już ani Cerkwi, ani modlitw wierzących Rosjan, ani pomocy Bogurodzicy. Od 1948 roku
następuje powrót do prześladowania Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. Po śmierci Stalina szczególny
terror i prześladowania, zamykanie świątyń, klasztorów, seminariów i akademii duchownych następują
podczas rządów Chruszczowa, nieco mniejsze - za rządów Breżniewa. Dopiero po dojściu do władzy
Gorbaczowa i Jelcyna można mówić o normalizacji stosunków Państwo – Cerkiew. To Prezydent
Jelcyn w krótkim czasie spowodował odbudowanie Świątyni Chrystusa Zbawiciela, wysadzonej w
powietrze na rozkaz Stalina w 1931 roku.
Kończąc opis niezwykłej Pomocy Bożej dla Rosji w latach 1941-45 za przyczyną Bogurodzicy
Maryi i Świętych narodu rosyjskiego zastanawiamy się nad niepojętymi dla nas działaniami Pana
Boga. Dlaczego Bóg, mając przed sobą dwie bezbożne armie: sowiecką i niemiecką, dwa
antychrześcijańskie totalitaryzmy, udzielił pomocy bolszewikom, a nie nazistom… Żołnierze
niemieckiej armii na swych pasach nosili napis „Gott mit uns” („Bóg z nami”), żołnierze armii
sowieckiej – gwiazdy, satanistyczno-masońskie pięcioramienne gwiazdy (pentagramy). Pan Bóg
udzielił pomocy tym z gwiazdami Lucyfera. Dlaczego?. Nasze plany nie są planami Boga i nasze
myśli nie są myślami Boga. Ale Pan Bóg wiedział, że według planu Stalina w 1943 roku zamierzano
zlikwidować ostatniego kapłana i zniszczyć ostatnią świątynię Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej. I Pan
Bóg do tego nie dopuścił, Cerkiew nie umarła i zaczęła się odradzać. Wobec tej Cerkwi, wschodniego
płuca Kościoła Chrystusowego, Pan Bóg ma prawdopodobnie swoje dalsze plany, które będą
realizowane w przyszłości.
Opracował i tłumaczył:
Andrzej Leszczyński
8.12.2012 r.
<[email protected]>
Wykorzystana literatura i elektroniczne źródła informacji:
Krótka historia II wojny światowej
Artur Micek
http://www.militis.pl/1939-1945/krotka-historia-ii-wojny-swiatowej-dp1
Atak Niemiec na ZSRR
http://pl.wikipedia.org/wiki/Atak_Niemiec_na_ZSRR
II wojna światowa - Okres niemieckich sukcesów
http://www.sciaga.pl/tekst/39899-40-ii_wojna_swiatowa_okres_niemieckich_sukcesow
Wojna radziecko - niemiecka 1941 roku.
Sowieckie armie pancerne 1942 – 1945
www.his.umk.pl/wydzial/studenci/kolanaukowe/sknmdoiuw/referaty/...
Organizacja armii pancernych RKKA (Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona - RKKA)
Krzysztof Kwiatkowski
http://www.his.umk.pl/wydzial/studenci/kolanaukowe/sknmdoiuw/referaty/sowapanc.htm
Wojna - październik 1941 (Nowy Kurier Warszawski)
http://www.rodman.most.org.pl/Archiwum/2WS/pazdziernik_1941.htm
Bitwa pod Moskwą
http://ortografia4.appspot.com/wiki/Bitwa_pod_Moskw%C4%85#Ku_przedpolom_Moskwy
47
«Троицкий паломник» - Вязьма „Troickij pielgrzym” - Wiaźma
http://palomnik.su/index.php?option=com_content&task=view&id=1317&Itemid=93
Просите, и дано будет вам. Образ Спасителя в небе
http://golden-ship.ru/knigi/n_prosite_i_dano_budet_.htm#образсвн
Kazanie Archimadryty P. Kuczery o pomocy Matki Bożej Rosji
ПОКРОВ БОЖИЕЙ МАТЕРИ СВЯТОЙ РУСИ, ЗАЩИТА ОТ ГНЕВА БОЖИЯ И ОТ ЗЛА
НАШИХ ВРАГОВ
http://rusfront.ru/2426-pokrov-bozhiey-materi-svyatoy-rusi-zaschita-ot-gneva-bozhiya-i-ot-zla-nashihvragov.html
9 kwietnia 1945 roku: szturm Królewca: Głos Rosji
polish.ruvr.ru/2010/04/08/7087336.html
Как была спасена Россия в Великой Отечественной войне 1941-1945
Молитвенный подвиг Серафима Вырицкого (Николай Конохов)
Jak została uratowana Rosja w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-1945. Czyn modlitewny Serafima
Wyryckiego (Mikołaj Konochow)
http://asp-k.at.ua/publ/nikolaj_konokhov/1-1-0-126
Как была спасена Россия в Великой Отечественной войне 1941 - 1945 годов.
Jak została uratowana Rosja w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej 1941-1945.
http://svyato.info/new/797-kak-byla-spasena-rossija-v-voine.html
Рукоять меча Божьего (Наш современник N6 2001) (”Rękojeść Miecza Bożego”)
Игорь Ростовцев
http://lib.rus.ec/b/278024/read
С кем был бог в годы ВОВ? Часть II
http://kuzhist.narod.ru/Religia/Religia2.html#9
Место религии в Великой Отечественной Войне
http://jesuschrist.ru/forum/280435,,all.php
Русская Православная Церковь в XX веке
http://stud24.ru/history/russkaya-pravoslavnaya-cerkov-v-xx/148667-435515-page1.html
Русская Православная Церковь на Северо-Западе в 1941–1945 годах. Часть 1
http://www.pravoslavie.ru/arhiv/34155.htm
Православная вера на фронтах Великой Отечественной войны
http://www.pokaianie.ru/article/stalin/read/15319
Л.Н.Аруева. Русская Православная Церковь в годы Великой Отечественной войны
http://krotov.info/history/20/1940/arueva_01.htm
Священная война. Беседа с д. и. н. Вадимом Якуниным о взаимоотношениях Церкви и
советского государства в годы Великой Отечественной войны
http://www.pravoslavie.ru/smi/38269.htm
Война, Церковь, Сталин и великий молитвенник за Русь Православную митрополит Гор
Ливанских Илия (Карам)
48
Автор Сергей Фомин
http://stalinism.ru/Stalin-i-TSerkov/Voyna-TSerkov-Stalin-i-mitropolit-Iliya.html
Кому молился Сталин в годы войны
http://expertmus.livejournal.com/64888.html
Легенда Великой Отечественной: Богоматерь спасла Москву
http://www.svetly.ru/drugoe/4557-legenda-velikojj-otechestvennojj-bogomater-spasla.html
Дар Божий
http://pravznak.msk.ru/blog.php?user=Anders&date_start=1320091200&date_end=1322683200
«Минувшее развертывает свиток...» Монахиня Сергия (Клименко)
„Przeszłość rozwija zwój…” Zakonnica Siergija (Klimenko)
ZAO „Prawosławnaja Inicjatiwa”, 2005
Явление Святого князя Даниила Сталину
http://www.le-eparchy.ru/node/767
О советско-германской войне
http://www.center-rne.org/forums/showthread.php?t=849
Николай Блохин: «Я вижу в этом только волю Божию…»
Mikołaj Błochin: Widzę w tym tylko Wolę Bożą (wywiad z 6 maja 2012 r.)
http://www.pravmir.ru/nikolaj-bloxin-ya-vizhu-v-etom-tolko-volyu-bozhiyu/
Николай Шахмагонов „ЯРОСТЬ БЛАГОРОДНАЯ” (Роман) (Wściekłość szlachetna” - powieść)
http://www.kadet.ru/lichno/Shahm/Yarost1.htm
Bitwa Stalingradzka 23 sierpień 1942r. – 2 luty 1943r.
http://chomikuj.pl/hildahasz/Historii+kawa*c5*82ek/Historia+pa*c5*84stw/Rosja/BITWA+STALIN
GRADZKA+-+23+sierpie*c5*84+1942+r.+-+2+luty+1943+r.,1449377050.pdf
Чудеса в годы войны. Часть 1
http://www.pravmir.ru/chudesa-v-gody-vojny-chast-1/
Скорбящих радость, обидимых Покровительница. Чудеса Пресвятой Богородицы.
Cierpiących radość, skrzywdzonych Opiekunka. Cuda Najświętszej Bogurodzicy
http://www.logoslovo.ru/forum/all/topic_3923/
ЧУДЕСА НА ВЕЛИКОЙ ОТЕЧЕСТВЕННОЙ ВОЙНЕ
Знамение над Сталинградом, Плач Богородицы
Исторический музей Наша Эпоха
http://www.nashaepoha.ru/
Historia Rosji - serwis historyczny
http://www.rosja.osman.livenet.pl/art/stalingrad.html
Храм-памятник битве под Москвой 1941 года
http://mosoborona.ru/?page_id=248
Время прозрения – Czas Przejrzenia (Bitwa Kurska) „BŁAGOWIEST” - Православная газета
http://www.cofe.ru/blagovest/article.asp?heading=28&article=5867
49
Курская битва: Было страшно, никто не хотел умирать
http://www.kurskcity.ru/news/firstline/86047
Экскурсия: Коренная пустынь-Белгород-Прохоровское поле
http://kontinent-tur31.ru/trips/50.html
Мы здесь стояли за тебя стеною... (Bitwa Kurska)
http://www.souzveche.ru/news/detail.php?ID=4957
Рождение танковой нации (fb2)
http://lib.rus.ec/b/344356/read
"Сперва был храм, потом – хлам, а теперь – срам". Новая история Храма Христа Спасителя
http://3rm.info/23162-sperva-byl-hram-potom-hlam-a-teper-sram-novaya-istoriya-hrama-hristaspasitelya.html
Храм Христа Спасителя: снос и история возрождения. Справка
http://ria.ru/1812_spravki/20120614/673149473.html?id=
РАЗРУШЕНИЕ - Храм Христа Спасителя
http://xxc.ru/destruct/
MARIA TERESA CARLONI CZ. II
http://boze-slady.blogspot.com/2012/07/maria-teresa-carloni-cz-ii.html
Maria Teresa Carloni (a J. Stalin)
http://adonai.pl/swieci/?id=345
Блаженная Матрона Московская
http://days.pravoslavie.ru/Life/life4629.htm
Житие блаженной старицы Матроны
http://www.pokrov-monastir.ru/?include=static&page_id=78
О святости Сталина. Блаженная Матрона и Сталин
http://www.pokaianie.ru/article/stalin/read/8781
Как святая Матрона «благословила» Сталина
http://www.sovsekretno.ru/magazines/article/2754
Książka, Autor: Анна Чуднова „Вам поможет святая блаженная Матрона Московская”
http://www.e-reading.org.ua/bookreader.php/126191/Chudnova__Vam_pomozhet_svyataya_blazhennaya_Matrona_Moskovskaya.html
О чём умалчивает современная Церковь (РПЦ).
http://www.odintsovo.info/white/blog.asp?id=6934
Чудотворные иконы на Руси. Гришечкина Наталья Васильевна
Глава 3. Знамения о России в годы Великой Отечественной войны
http://www.bibliotekar.ru/rusIcon2/39.htm
Prawosławny Partyzant. O Prawosławnej Cerkwi Chrystusowej i odstępcach w owczej skórze
Najpierw świątynia, poźniej graciarnia a teraz sromota. Nowa historia Świątyni Chrystusa Zbawiciela
50
http://prawoslawnypartyzant.wordpress.com/2012/04/17/najpierw-swiatynia-pozniej-graciarnia-ateraz-sromota-nowa-historia-swiatyni-chrystusa-zbawiciela/
ГОНЕНИЯ НА РУССКУЮ ПРАВОСЛАВНУЮ ЦЕРКОВЬ В СОВЕТСКИЙ ПЕРИОД
Autor: Игумен Дамаскин (Орловский)
http://tapirr.narod.ru/ekklesia/history/1917gonen_damas.htm
Судьбы Русской церкви в годы войны: до и после встречи с генералиссимусом Сталиным
Autor: Барабаш Т.А.
http://www.ateismy.net/content/spravochnik/history/zerkov_v_godi_voini.html
Paradoksy wiary Stalin wierzył w Boga - wybrane fakty historyczne
http://www.tajemnicamilosci.pl/paradoksy-wiary/stalin-wierzyl-w-boga-wybrane-faktyhistoryczne.html
Они сражались за Родину... (o bohaterach – inwalidach)
http://maxpark.com/?next=%2Faccount
Как это было. Очерки истории инвалидного движения в России и создания ВОИ
М., «Сопричастность», 1998. 224 с.
http://index.org.ru/journal/28/kakbylo.html
Как власть истребляла фронтовиков (inwalidów)
http://www.dislife.ru/flow/theme/15365/
Печаль войны (o bohaterach-inwalidach)
http://www.novayagazeta.ru/society/5880.html
Józef Stalin
http://pl.wikipedia.org/wiki/J%C3%B3zef_Stalin
Wiktor Suworow – „Samobójstwo” (Wyd-wo Adamski i Bieliński, W-wa 2004)
Wiktor Suworow – „Lodołamacz” (Wyd-wo Editions Spotkania 1992)
Г.К.Жуков – „Воспоминания и размышления” (Изд. Агенства Печати Новости, Москва, 1969 г)
Gieorgij Żukow – „Wspomnienia i refleksje” (Wyd-wo Min. Obrony Narodowej, W-wa, 1970 r.)
Б. Соколов - «Маршал Жуков. Портрет без ретуши»,
Władimir Bieszanow – „Танковый погром 1941 года” („Pogrom pancerny 1941 roku”)
http://militera.lib.ru/research/beshanov_vv04/index.html
Николай Владимирович Блохин „РУБЕЖ” - роман
Luciana Mirri, Chio Alberto Di, Maria
Teresa Carloni apostołka prześladowanego Kościoła, 2009 r.
51
Download