Spis treści Dlaczego właśnie Słońce

advertisement
Spis treści
Rozdział 1
Dlaczego właśnie Słońce?  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .     7
Rozdział 2
Katastrofa klimatyczna nie nadchodzi.
Najważniejsze w skrócie  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .    17
Rozdział 3
Pulsujące Słońce  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .    33
Wykład gościnny: prof. Nir J. Shaviv
Uniwersytet Hebrajski w Jerozolimie
Rola Słońca w zmianach klimatycznych XX wieku  . . . . . . . . . . .    73
Rozdział 4
Krótka historia temperatury:
tak funkcjonował klimat w przeszłości  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .    81
Wykład gościnny: prof. Nicola Scafetta
Duke University, Durham, NC
Zapomniany naturalny cykl 60-letni  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   113
Rozdział 5
Czy IPCC jeszcze nad tym wszystkim panuje?  . . . . . . . . . . . . . .   119
Wykład gościnny: prof. Henrik Svensmark
Institut for Rumforskning og -teknologi, Kopenhaga
Promieniowanie kosmiczne i chmury:
eksperymenty i obserwacje  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   173
Rozdział 6
Niezrozumiane wzmacniacze zjawisk klimatycznych  . . . . . . . . .   181
Zimne Słońce
Wykład gościnny: prof. Werner Weber
Technische Universität, Dortmund
Niespodziewany atmosferyczny wzmacniacz
aktywności słonecznej  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   217
Rozdział 7
Spojrzenie w przyszłość  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   223
Rozdział 8
Jak klimatolodzy próbują zmieniać społeczeństwo  . . . . . . . . . . .   269
Rozdział 9
Powstaje nowa agenda ds. energii  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .  279
Przypisy. Wykaz źródeł i literatury  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   303
Spis skrótów i glosariusz  . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .   383
Rozdział 1
Dlaczego właśnie Słońce?
Pojęcie „zmiana klimatu” wzbudza w wielu z nas silne emocje. Łańcuch doniesień o katastrofach wydaje się nie mieć końca. Z miesiąca
na miesiąc słyszymy o kolejnych negatywnych rekordach związanych
z klimatem. Mówi nam się, że człowiek i wytwarzany przez niego dwutlenek węgla mają dramatyczny wpływ na zmianę klimatu. Że mamy
przed sobą ekstremalnych temperatur, huraganów, powodzi, masowej
śmierci i wielu innych okropności jak jeszcze nigdy. Że jeśli szybko nie
podejmiemy nadzwyczajnych starań, system klimatyczny dozna nieodwracalnych szkód, a katastrofy klimatycznej praktycznie nie da się już
zatrzymać. Już za kilka lat może być za późno – tak właśnie brzmią
powtarzane wciąż ostrzeżenia. Proponowane środki zaradcze są kosztowne, bardzo kosztowne. Ale na to słyszymy, że spodziewane szkody
klimatyczne będą jakoby o wiele droższe, tak że nie ma innej alternatywy niż aktywne działanie. Na polityków wywiera się presję. W związku
z podobnymi ostrzeżeniami dotyczącymi klimatu uchwalono już regulacje prawne o długofalowych skutkach na przyszłość i podjęto wielomiliardowe decyzje finansowe.
Bez wątpienia kierunek działań jest właściwy. Będziemy musieli wydajniej obchodzić się z energią i będziemy potrzebowali nowych technologii, żeby w jak największym stopniu zastąpić wyczerpujące się źródła
ropy, gazu i węgla. Energia odnawialna staje się jednym z istotnych filarów zaopatrzenia w energię. Wątpliwość wszakże wyraża się w pytaniu:
ile naprawdę czasu mamy na tę głęboką przebudowę społeczeństwa?
Klucz do odpowiedzi na to pytanie mają nauki specjalizujące się
w zagadnieniach klimatycznych. Chodzi o wyjaśnienie kwestii, jaki
rzeczywisty udział w obserwowanych zmianach klimatycznych ma
działalność człowieka, a w jakim stopniu do zmian tych przyczyniają się naturalne procesy klimatyczne. Świat zdążył się już podzielić na
dwa obozy: jedni są święcie przekonani o tym, że to człowiek ze swoją
przemysłową emisją dwutlenku węgla w ogromnej mierze wpływa na
zmianę klimatu, inni uważają, że powodują ją czysto naturalne zmiany warunków klimatycznych. W ferworze dyskusji umyka gdzieś fakt,
że natura rzadko poddaje się takim czarno-białym scenariuszom. Wiele
Rozdział 1
wskazuje na to, że nasze Słońce odgrywa na scenie klimatycznej istotniejszą rolę niż CO2, że oba czynniki mogą się wzajemnie wzmacniać,
ale też mogą działać przeciw sobie nawzajem.
Bardzo różne powody skłoniły nas do tego, by zbadać bliżej rolę
Słońca i procesów przyrodniczych w powodowaniu niekorzystnych
zmian warunków klimatycznych. Jeden z nas (Sebastian Lüning) jest
naukowcem specjalizującym się w naukach o Ziemi i od niemal dwudziestu lat bada zawodowo historię klimatu oraz Ziemi. Ciągle zadawał
sobie jedno pytanie: jak to się mogło dziać, że siły przyrody potrafiły
w przeszłości tak bardzo zdominować zjawiska klimatyczne, skoro teraz zdaniem większości klimatologów są niemal bez znaczenia? Czy
takie założenie jest realistyczne?
Drugi z nas (Fritz Vahrenholt) został w grudniu 2009 roku poproszony przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ – IPCC
(Intergovernmental Panel of Climate Change), by jako ekspert zweryfikował projekt raportu o energiach odnawialnych. Ja (FV) znalazłem
293 błędy i braki w 1000-stronicowym raporcie, a 1 lutego 2010 roku
w Waszyngtonie na spotkaniu ekspertów IPCC stwierdziłem, że nie
podważono poczynionych przeze mnie uwag. Zadałem sobie pytanie:
a może w kluczowej kwestii ochrony klimatu postępowano w podobnie powierzchowny i błędny sposób? Nie jestem klimatologiem, ale
poczuwam się do posiadania sporej wiedzy o energiach odnawialnych.
Wypowiedziom związanym z ochroną klimatu ufałem dotąd bez zastrzeżeń. Strach pomyśleć, jeśli w tej dziedzinie postępowano w równie
nienaukowy sposób jak w przypadku raportu dotyczącego energii odnawialnych. Do tego czasu dzielnie przyjmowałem wszelkie raporty IPCC
i wynikające z nich daleko idące zalecenia.
Dodatkowo jeszcze mnożyły się oznaki braku konsensu odnośnie do
raportów IPCC. Ostrzeżenie, że lodowce himalajskie roztopią się do 2035
roku, było opinią raportu z 2007 roku, która wzbudziła ogromne zainteresowanie, nie znalazła jednak potwierdzenia w badaniach przeprowadzonych przez indyjskie Ministerstwo Ochrony Środowiska. Przewodniczący
Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu Rajendra Pachauri zrazu
określił ustalenia Ministerstwa jako „naukowość voo-doo”, ale dwa lata
później był zmuszony przyznać, że rzekome topnienie lodowców wzięło
się z wywiadu telefonicznego z naukowcem Syedem Hasnainem, który
jednak podobno określił tę wypowiedź jako czystą spekulację. Ów wywiad telefoniczny został zacytowany przez World Wildlife Fund (WWF)
i w ten sposób dostał się do raportu w 2007 roku. W styczniu 2010 roku
Pachauri w końcu wyraził ubolewanie z powodu tego błędu.
Dlaczego właśnie Słońce?
Jeszcze większa niepewność zapanowała w związku ze skandalem
„climategate”, kiedy to na skutek publikacji tysięcy maili powstało wrażenie, że angielski Instytut Badawczy ds. Zmian Klimatu CRU (Climatic
Research Unit) zmodyfikował serie pomiarów temperatury – wykorzystywane także przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu – w taki
sposób, by wykazać tendencję rosnącego ocieplenia. Szef CRU Phil Jones, który zaprzeczał, jakoby nastąpiły jakiekolwiek nieprawidłowości,
podał się do dymisji podczas późniejszej kontroli. Kontrole potwierdziły wprawdzie naruszenia naukowej rzetelności w zakresie udostępniania danych innym naukowcom, wykluczyły jednak próbę manipulacji.
Wszystkie te wydarzenia wzbudziły moją nieufność. Nie pozostawało mi
nic innego, niż intensywniej zająć się klimatologią, a zwłaszcza odmiennymi stanowiskami, które nie znalazły dostępu do oficjalnych raportów.
Drugi powód, dla którego zająłem się Słońcem i wpływem zjawisk
przyrodniczych na klimat, wiązał się ze sferą działań mojej firmy. Na
początku 2008 roku zostałem prezesem zarządu gremium prowadzącego sprawy spółki RWE Innogy. Przez całe dziesięciolecia RWE zaniedbywała inwestowanie w energie odnawialne. W głównej mierze udział
tego piątego co do wielkości europejskiego dostawcy prądu w rynku
opierał się na węglu brunatnym i kamiennym. W obliczu europejskiego
handlu certyfikatami stało się jasne, że od 2013 roku koncern będzie
w związku ze swoimi emisjami CO2 ponosił stale miliardowe koszta,
o ile nie uda mu się obniżyć poziomu tych emisji. Nowy prezes zarządu
Jürgen Großmann zdecydował, że poza zastąpieniem starych elektrowni nowymi, wydajniejszymi elektrowniami węglowymi i gazowymi,
jak również wydłużeniem czasu pracy elektrowni jądrowych przeciętną
emisję CO2 koncernu powinien obniżyć również ambitny program inwestowania w energie odnawialne. Od tego czasu co roku inwestowano
około 1,2 mld euro rocznie w elektrownie wiatrowe, elektrownie na biomasę oraz elektrownie wodne. Po trzech latach powstał godny podziwu
portfel nowych inwestycji, w sieci było 2300 MW mocy z odnawialnych źródeł energii elektrycznej.
Jednak ku naszemu zaskoczeniu wydajność elektrowni wiatrowych
plasowała się znacznie poniżej oczekiwań wskutek zbyt słabego wiatru
w półroczu zimowym. W 2009 roku brakowało 10% tej energii, w 2010
nawet 20%, w 2011 około 10%. Stwierdziliśmy, że we wszystkich krajach północnoeuropejskich (Anglia, Holandia, Niemcy i Polska) wiatr
zrobił sobie przerwę. Jako wieloletniemu prezesowi zarządu spółki pozyskującej energię z wiatru REpower Systems AG, bardzo dobrze było
mi znane pojęcie wolatylności wiatru. Jednakże aż taki wymiar zmian
10
Rozdział 1
w ciągu tych kilku lat był czymś nowym także dla mnie. Czy były to
pierwsze oznaki zmiany klimatu wywołane przez ocieplenie antropogeniczne, czyli takie, za które odpowiedzialność ponosi człowiek? Czy
warunki wiatrowe w Europie uległy trwałej zmianie?
Musieliśmy odkryć przyczyny tego stanu rzeczy, ponieważ w ciągu
następnych pięciu lat mieliśmy zamiar zainwestować prawie 5 mld euro
w elektrownie wiatrowe onshore (na lądzie), jak również offshore (na
morzu). Mieliśmy tym samym stać się jednym z największych inwestorów offshore na Morzu Północnym i dlatego musieliśmy mieć pewność, że paliwo, jakim był wiatr, który miał napędzać te elektrownie,
nie wyschło. W komunikatach Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian
Klimatu nie znalazłem odpowiedzi na to pytanie. A potem przypadkowo natrafiłem na publikację Michaela Lockwooda o związku między
zimnymi zimami, europejskim typem wiatru oraz nasłonecznieniem1.
To mnie zafascynowało! Wiedzieliśmy, że ilekroć panowały zimne warunki pogodowe ze wschodnim wiatrem, wydajność energii wiatrowej
dramatycznie spadała. Natomiast ciepłe, silne wiatry zachodnie wiejące
znad Atlantyku prowadziły do dobrego obciążenia naszych elektrowni
wiatrowych.
To, czy będą u nas wiały zachodnie, czy wschodnie wiatry, zależy
w dużym stopniu od różnicy w ciśnieniu atmosferycznym między Gren­
landią a Azorami. Te fluktuacje ciśnienia atmosferycznego określa się
mianem „oscylacji północnoatlantyckiej”, w skrócie NAO. Pozytywna
faza NAO oznacza dużą różnicę między tymi dwoma ośrodkami ciśnienia (silny niż islandzki i silny wyż azorski), negatywna faza NAO oznacza mniejszą różnicę (słaby niż islandzki i słaby wyż azorski). Podczas
negatywnej fazy NAO silne wiatry zachodnie wypierane są na południe,
a w północnej Europie częściej panują wówczas warunki pogodowe ze
słabszym wschodnim wiatrem znad Syberii. Zimy są wówczas zimne
i niezbyt wietrzne (rys. 1).
Ale co takiego kieruje oscylacją północnoatlantycką? Lockwood dostarczył decydującego klucza do rozwiązania tej zagadki. Powiązał NAO
i brytyjskie temperatury zimowe z aktywnością słoneczną. Stwierdził
przy tym, że aktywność Słońca zdecydowanie spadła pod koniec ostatniego dziesięciolecia. Udało mu się stworzyć statystycznie pewną korelację między aktywnością słoneczną, NAO i chłodem brytyjskich zim1.
Jego wnioski zelektryzowały mnie: mimo globalnego ocieplenia Ziemi
Anglia i Europa muszą liczyć się w bliskiej przyszłości z chłodniejszymi zimami1,2. W tym czasie można już było śledzić te współzależności
także na podstawie modeli klimatycznych3,4.
11
Dlaczego właśnie Słońce?
Rys. 1: Roczna wydajność energetyczna wiatru w Niemczech jest ściśle skorelowana
z oscylacją północnoatlantycką, naturalną oscylacją klimatyczną, na którą wpływ wywiera
również najwyraźniej aktywność Słońca
U Lockwooda po raz pierwszy wyczytałem, że jedenastoletni cykl
słoneczny wpływa na naszą pogodę i klimat. Potem zajmowałem się
plamami na Słońcu i natknąłem się na zadziwiające zależności między
aktywnością słoneczną a zmianami klimatycznymi zarówno w historii
Ziemi, jak i w najnowszej historii ludzkości. Dowiedziałem się o zależnościach, o jakich nigdy nie czytałem w raportach IPCC: że istnieją cykl 210-letni (Suessa / de Vriesa), cykl 87-letni (cykl Gleissberga)
oraz cykl jedenastoletni (cykl Schwabego). Aktywność Słońca oscyluje
w zależności od tych cyklów. Z zaskoczeniem stwierdziłem, że wśród
naukowców panuje zgoda co do tego, że obok zjawisk wulkanicznych
i wielkiego, trwającego 100 tysięcy lat cyklu Milankovića, z którym
wiązały się zlodowacenia i regresje lądolodu, cykle te miały wpływ na
zjawiska klimatyczne w przeszłości.
Im bardziej zagłębiałem się w tej materii, tym wyraźniejsza stawała się
rozbieżność między moją wiedzą historyczną a tym, co od lat przedstawiałem w swoich wykładach jako „kij hokejowy” [hockey stick]. „Kij hokejowy” stanowi rekonstrukcja temperatur wynikająca z raportu IPCC, która
charakteryzuje się prawie tysiącletnim przebiegiem bez żadnych zmian,
a następnie zdecydowanym wzrostem w ciągu ostatnich stu lat (rys. 26).
Przez cały okres, kiedy piastowałem urząd ministra środowiska w Hesjii,
kiedy byłem menedżerem Shella ds. energii odnawialnych, prezesem zarządu przedsiębiorstwa wytwarzającego energię wiatrową REpower Systems i kiedy prowadziłem sprawy spółki RWE Innogy, w setkach prezentacji, przemówień i wykładów wyrażałem przekonanie o nadzwyczajnej
wyjątkowości globalnego ocieplenia od połowy XX wieku.
12
Rozdział 1
Korzystałem przy tym z modelu „kija hokejowego” opracowanego
przez Michaela Manna, chociaż właściwie powinienem był mieć świadomość, że stosunkowo ciepła Grenlandia z XI wieku nie bez powodu tak się nazywała [Grünland – zielony kraj], i że przecież pamiętam
średniowieczną małą epokę lodową na obrazach Bruegla. W tej chwili
istnieje już wiele badań, które pokazują, że średniowieczny okres międzylodowcowy w XI wieku charakteryzował się poziomem temperatur podobnym do dzisiejszych, a klimat w okresie małej epoki lodowej
z XVI wieku był w porównaniu z dzisiejszym chłodniejszy o prawie
jeden stopień5 (rys. 26).
Sebastian Lüning polecił mi książki, które wprost połknąłem w ciągu
kilku dni: The Hockey Stick Illusion Andrew Montforda6 oraz Der lange
Zyklus Salomona Kroonenberga7. U Montforda przeczytałem następujący cytat z Davida Deminga, który otrzymał od pewnego naukowca
z IPCC maila następującej treści: „Musimy pozbyć się średniowiecznego ciepła” („We have to get rid of the mediewal warmth”). Kiedy
prześledziłem triki, za pomocą których stworzono „kij hokejowy”, by
stworzyć mistyfikację wzrostu globalnego ocieplenia w ostatnich dziesięcioleciach, jaki rzekomo nie wystąpił do tej pory, poczułem gniew.
Czułem się wystrychnięty na dudka.
W celu wywołania szerokiej dyskusji wokół w oczywisty sposób błędnego postępowania IPCC napisałem artykuł, który ukazał się w czasopiśmie „Die Welt”. Opisałem w nim podjętą przez klimatologów z IPCC
próbę zbagatelizowania naturalnej zmienności klimatu, gdyż tylko w ten
sposób można było działaniu emisji gazu cieplarnianego CO2 przypisać
wyłączny wpływ na klimat w przyszłości. Takie uproszczenie było najwyraźniej niezbędne, by przydać koniecznej siły przebicia politycznym
żądaniom zmian w światowym zaopatrywaniu w energię.
Reakcja tradycyjnych klimatologów była przerażająca. I tak na przykład Stefan Rahmstorf, kierownik działu w Poczdamskim Instytucie
ds. Badań Skutków Klimatycznych [Potsdam-Institut für Klimafolgenforschung] oraz współautor 4. Raportu Klimatycznego IPCC, określił
mój artykuł pod tytułem Die kalte Sonne [Zimne Słońce] jako „nadzwyczajny majstersztyk pod względem przeinaczania faktów naukowych”.
W artykule zwracałem uwagę na to, że globalne ocieplenie nie postępuje
od 1998 roku. Zostało to przedstawione przez Rahmstorfa jako przeinaczenie, ponieważ wszystkie uznane światowe zbiory danych klimatycznych wykazują jakoby tendencję wzrostową8. Sprawdźmy to i przyjrzyjmy się bliżej temperaturom w ostatnich dziesięciu latach. Rezultat jest
następujący: od razu widać, że dwa ważne zbiory danych (HadCRUT
Dlaczego właśnie Słońce?
13
oraz RSS) wskazują na tendencję ochłodzenia (rys. 2). Wzrost w innych
zbiorach danych był natomiast minimalny w porównaniu z fazą silnego
globalnego ocieplenia w latach 1977 do 2000.
Rys. 2: Zmiany temperatury i trendy w ostatnich dziesięciu latach na podstawie trzech
uznanych globalnych zbiorów danych (stacje naziemne i pomiary satelitarne). Globalne
ocieplenie nie postępuje od 2000 roku. Temperatury oscylują w granicach stabilnej wartości średniej
Ta konfrontacja spowodowała przynajmniej tyle, że wraz z Sebastianem Lüningiem intensywniej zająłem się naturalnymi przyczynami
zmian klimatu, by ustalić rzeczywisty wymiar zagrożenia związanego
z emisją gazu cieplarnianego CO2. Niniejsza książka opowiada o wyniku tych poszukiwań i o wielu konsultacjach z paleontologami, astrofizykami, badaczami Słońca, oceanografami oraz naukowcami specjalizującymi się w fizyce teoretycznej.
Od ponad roku prowadziliśmy rozmowy z wieloma naukowcami na
całym świecie, którzy reprezentują bardzo różne przekonania, wymienialiśmy z nimi informacje lub zwracaliśmy się z prośbą o nowsze wyniki badań.
Są to: dr David Archibald, dr Raimund Brunner, prof. Joachim Curtius, prof. Don
Easterbrook, dr Martin Enghoff, prof. Klaus Hasselmann, prof. Reinhard Hüttl, dr Natalie A. Krivova, dr Ben Laken, prof. Mojib Latif, dr Rainer Link, prof. Horst-Joachim
14
Rozdział 1
Nasze wnioski są w najwyższym stopniu bulwersujące ze społeczno- .
-politycznego punktu widzenia. Nie ma wątpliwości, że CO2, metan
i in­ne gazy cieplarniane mają ograniczony wpływ ogrzewający na nasz
klimat. Nie ma jednak również wątpliwości co do tego, że istotną część
stwierdzonego do tej pory ocieplenia można przypisać zjawiskom naturalnym. Największy wpływ ma tu Słońce.
Słońce wchodzi obecnie w długotrwałą fazę słabszej aktywności9,10,
co przyniesie nam kilkudziesięcioletni okres ochłodzenia. Stąd też wziął
się tytuł niniejszej książki: Zimne Słońce. Zimne Słońce da nam czas
na taką modyfikację systemu zaopatrywania się w energię, żeby opierał
się on na trwałej podstawie, zamiast kwestionowania osiągniętego dobrobytu naszej cywilizacji przez nieadekwatne, krótkowzroczne środki
zaradcze. Z wielu powodów musimy w sferze zaopatrzenia w energię
wyzwolić się z długofalowej zależności od kopalnych źródeł energii.
Musimy badać nowe technologie trwałego zaopatrzenia w nią i możemy
uczynić z energii odnawialnych gospodarczą alternatywę wobec obecnych źródeł energii. Proces tych zmian będzie trwał dziesięciolecia. Ale
zimne Słońce da nam czas, by zrobić to w rozsądny sposób.
Dlaczego zaś IPCC i wielu klimatologom oraz politykom udało się
uznać CO2 za jedynego sprawcę globalnego ocieplenia w drugiej połowie ostatniego stulecia? Jak wykażemy, naturalnych przyczyn jest
cała mnogość – na przykład zmienna intensywność promieniowania
słonecznego w ramach wielkich cyklów słonecznych, pole magnetyczne Słońca w połączeniu z promieniowaniem kosmicznym, oscylujące
procesy ocieplające i wychładzające na Pacyfiku i Atlantyku, stratosferyczny ozon, zawartość pary wodnej w atmosferze czy do tej pory nie
zrozumiane do końca dodatkowe przyczyny antropogeniczne jak sadza
i aerozole. Pokażemy w naszej książce, że zjawiska klimatyczne na Ziemi zależą od wielu procesów przyrodniczych, które są ze sobą powiązane w nadzwyczajnie skomplikowany sposób i odpowiadają za znaczną
część globalnego ocieplenia w ostatnich trzydziestu latach XX wieku.
Uznanie jednego tylko czynnika – a mianowicie CO2 – za wyłączną
przyczynę zmian klimatycznych jest wątpliwym wyczynem politycznej i naukowej komunikacji. Wyprowadzany bowiem stąd wniosek jest
w najwyższym stopniu zwodniczy: wystarczy „tylko” zredukować emisję CO2 produkowanego przez człowieka, a już wszystko będzie znoLüdecke, prof. Ullrich Müller, prof. Ron Prin, dr John Reilly, prof. Nicola Scafetta, prof.
Nir Shaviv, prof. Fred Singer, prof. Sami K. Solanki, dr Leif Svalgaard, prof. Henrik
Svensmark, dr Ilya Usoskin, prof. Hans von Storch, prof. Jan Veizer, prof. Werner Weber, dr Richard Willson.
Dlaczego właśnie Słońce?
15
wu w porządku. Tak brzmiało proste przesłanie ochoczo podchwycone
przez media i polityków. Stało się motywem przewodnim każdej toczonej prywatnie lub publicznie dyskusji na temat klimatu. Opisywanie
systemu klimatycznego Ziemi za pomocą tego uproszczonego równania
jest łatwe i dla każdego zrozumiałe. Jest wszakże, jak pokażemy, błędne. Na fizykę i przyrodę nie da się wywierać wpływu prostymi przesłaniami. Od przełomu wieków widać coraz wyraźniej, że proste równanie
klimatyczne z udziałem CO2 nie jest już możliwe. Mimo nadal rosnących emisji CO2 temperatura na świecie nie wzrasta już od trzynastu
lat. Słońce słabnie i ukazuje swoje zimne oblicze, a dekadalna oscylacja
pacyficzna – ukazująca zmiany obszarów wody ciepłej i zimnej w północnej części Pacyfiku – dokonuje reszty.
W następnym rozdziale przedstawimy w skrócie najważniejsze fakty i zależności w sposób zrozumiały dla czytelnika, który sam nie ma
czasu ich szukać. Analiza niezliczonych wyników badań naukowych
pozwoliła nam dojść do wniosku, że zmiany temperatur ostatniego stulecia można jedynie w mniejszym stopniu przypisywać CO2. I, co ważniejsze, że z dużym prawdopodobieństwem w tym stuleciu nie zostanie
przekroczona granica dwóch stopni, powtarzana jak mantra w debacie
politycznej i stawiana w odniesieniu do celów polityki energetycznej.
Mamy nadzieję, że Zimne Słońce przyczyni się do rozpoczęcia pilnie
niezbędnej, otwartej i szerokiej dyskusji politycznej wokół określenia
nowych regulacji polityki klimatycznej, podjęcia badań dotyczących
naturalnych przyczyn zmian klimatu, nowego ukierunkowania polityki
energetycznej na politykę wydajności energetycznej oraz rozsądnej alokacji olbrzymich środków finansowych na naprawdę palące problemy
socjalne, społeczne i ekologiczne dziewięciomiliardowej ludzkości.
Download