JAK ROZWIĄZYWAĆ TRUDNE SYTUACJE ZWIĄZANE Z DZIEĆMI Odpowiedzi na pytania rodziców Barbara Jakubowska Joanna Markiewicz Rodzice często zwracają się do psychologów z prośbą o pomoc w rozwiązaniu konkretnych, trudnych dla nich sytuacji związanych z ich dziećmi. Chcą wiedzieć, jak mają postąpić, aby ich dzieci poniosły jak najmniejsze koszty trudnych sytuacji, by to, co do nich mówią i co robią służyło dziecku i jego rozwojowi. W niniejszym opracowaniu przedstawione zostaną w formie pytań rodziców i odpowiedzi psychologów różne sytuacje, opisujące wybrane trudności. Jak być rodzicem i jakie zadania z tego wynikają dowiadujemy się z własnych doświadczeń związanych z byciem w roli dziecka oraz z obserwacji swoich rodziców lub osób ich zastępujących. To z jakim bagażem doświadczeń i umiejętności rozpoczynamy pełnienie tej roli jest w dużym stopniu dziełem przypadku, mniejszego czy większego szczęścia, bo zależy od tego w jakiej rodzinie urodziliśmy się i wychowaliśmy. Rodzice często czują się zagubieni, niepewni i przestraszeni. Niektórym trudno jest korzystać z pomocy czy wsparcia innych. Często myślą, że „powinni” sobie sami radzić, a korzystanie z pomocy, zwłaszcza profesjonalistów, to przyznanie się do klęski, naznaczenie nieudolnością, itp. Zdarza się też, że jedni rodzice krytykują innych, porównują ich sprawność i „wyniki” ich oddziaływań wychowawczych ze swoimi. To również zniechęca rodziców do dzielenia się wątpliwościami i szukania odpowiedzi na powracające pytania. A przecież wszyscy rodzice (a na pewno wszyscy poważnie traktujący swoje rodzicielstwo) przeżywają rozterki, chwile niepewności, trudne momenty od pierwszych chwil życia dziecka poprzez jego okres dojrzewania aż do dorosłości. Poczucie niepewności, lęk, złość czy poczucie winy pojawiające się w sytuacjach nietrafionych decyzji, muszą wpływać na funkcjonowanie rodzica i całej rodziny. Takie i inne nieprzyjemne i powracające uczucia sprawiają, że trudno przeżywać radość ze swojego rodzicielstwa. Drobne sprawy urastają do olbrzymich rozmiarów, w panice podejmowane decyzje często są nieracjonalne, a stale obecne napięcie prowadzi do zmęczenia, zniechęcenia, pogłębiania się złego nastroju czy utraty wiary w siebie i swoje możliwości rodzicielskie, a w skrajnych przypadkach do porzucenia roli rodzica. Korzystanie z innych, ich wsparcie pomaga uporać się z trudnościami oraz daje rodzicom możliwość odzyskania sił i zadowolenia ze swojego rodzicielstwa, co jest z kolei dla dzieci szansą na spokojne życie i możliwość rozwoju. Pierwszym, bezpiecznym krokiem skłaniającym do poszukiwania i korzystania z pomocy może stać się poznanie dylematów, obaw czy pytań innych rodziców. W niniejszym opracowaniu próbujemy odpowiedzieć na niektóre z nich. Należy jednak pamiętać, że odpowiedzi te nie biorą pod uwagę wszystkich indywidualnych uwarunkowań i specyfiki danej osoby czy rodziny. Dlatego też prezentowane tu odpowiedzi nie mogą zastąpić profesjonalnej pomocy udzielanej w odpowiedzi na dokładną i precyzyjną analizę funkcjonowania rodziny czy poszczególnych jej członków. Prezentujemy wyłącznie pytania i odpowiedzi dotyczące spraw i sytuacji dziecka w kontekście rodziny. Pytania i odpowiedzi podzielone są na cztery kategorie: I ŚWIAT DZIECKA Pytania, które mogą służyć i zachęcać do lepszego rozumienia sposobu przeżywania dziecka, do spojrzenia na siebie, świat i bliskich z perspektywy dziecka. II PROGI Pytania związane z rozpoczynaniem przez dziecko nowego okresu życia. Etapu, w którym konieczne jest dostosowanie z jednej strony swoich reakcji, a z drugiej pomoc dziecku w odnalezieniu sposobu na przejście przez pojawiające się trudności. Pomoc w dostosowaniu do zmieniającej się lub nowej sytuacji. Problemy związane mogą być np. z rozpoczynaniem nowego etapu życia społecznego – szkoła, przedszkole, a także eksperymentowaniem jakie towarzyszy okresowi dorastania. III ROZWODY i ROZSTANIA Pytania związane ze zmianami i kryzysami w życiu rodziny (rodzice przed, w trakcie i po rozwodzie, konflikty w rodzinie między rodzicami). IV UZALEŻNIENIA i PRZEMOC Pytania związane z obecnością w rodzinie uzależnień i przemocy I ŚWIAT DZIECKA fantazjowanie W wieku przedszkolnym bogaty zasób wyobrażeń i fantazji stanowi wewnętrzny obraz świata dziecka i przejawia się bogatą wyobraźnią. Częścią wyobrażeń są spostrzeżenia, a więc wszystko to, co dziecko obserwuje i rejestruje. Świat realny często mylony jest z fikcyjnym. Dzieci przeżywają baśniowe przygody tak, jakby im samym się one przydarzały, zmyślają nierealne zdarzenia, są bohaterami zdarzeń obserwowanych w życiu codziennym. Wszystko to są zachowania normalne, charakterystyczne dla dzieci w wieku przedszkolnym. pytanie Mój syn od pewnego czasu opowiada wymyślane przez siebie historie, przy czym od dwóch tygodni ich ilość z każdym dniem rośnie. Dotyczą one zwykle zachowań dorosłych dopasowanych do jego młodego wieku (np. że spieszy się do pracy, ma umówione ważne spotkanie, itp.) Sposób opowiadania wskazuje, że traktuje on te historie niezwykle poważnie. Jak powinniśmy traktować te zachowania ? Czy mogą one prowadzić do skłonności do kłamania? Dotychczas syn był bardzo szczerym dzieckiem. odpowiedź Ważne jest, czy te fantazje są dominującą formą aktywności i kontaktu ze światem zewnętrznym, czy też chłopiec obok takich zachowań prezentuje inne właściwe dla jego wieku. Czy potrafi kontaktować się z rodzicami, innymi dorosłymi czy dziećmi odpowiadając na to, co dzieje się aktualnie. Czy reaguje adekwatnie do tego co się dzieje „tu i teraz”, czy też ucieka od rzeczywistości, spędza dużo czasu w jakimś wymyślonym przez siebie świecie. Trzeba tu jeszcze dodać, że fantazjowania u dzieci w wieku przedszkolnym nie można nazywać kłamstwami. Jeżeli rodzice przeżywają niepokój związany z zachowaniami dziecka, jeżeli nagle te zachowania zmieniają się w sposób dla rodziców niezrozumiały, warto zgłosić się do psychologa dziecięcego, który będzie mógł lepiej rozpoznać źródło zachowań, wziąwszy pod uwagę różne elementy sytuacji, w jakiej żyje dziecko. mówienie ” nie” Dzieci by móc harmonijnie rozwijać się powinny uczyć się mówić „nie”, „nie zgadzam się”, „to mi się nie podoba” i mieć od dorosłych przyzwolenie na wyrażanie sprzeciwu. Ważne jest by rodzice wysłuchali ich argumentów, potraktowali je poważnie, nawet jeżeli nie będą mogli się z nimi zgodzić. Dorośli często mylą przyzwolenie na protest ze zgodą na działania szkodliwe, destrukcyjne. Warto wsłuchać się w sprzeciw dzieci, bo można dzięki temu lepiej zrozumieć, czego potrzebują, na czym im zależy i co jest dla nich najważniejsze. Własne zdanie daje dziecku szansę wpływania na podejmowane decyzje. Bywają przecież sprawy, w których można zmodyfikować proponowane przez dorosłych rozwiązania, wzbogacić je, a przy okazji uczynić dziecko ich współautorem. Łatwiej będzie dziecku stosować się do decyzji, w których to co myśli i czuje jest brane pod uwagę. W sprawach, które mogą pozostać w rękach dzieci – dajmy im możliwość samodzielnego podejmowania decyzji, nawet jeżeli wydają się one nie najlepsze. Osoby, którym w przeszłości pozwalano podejmować własne decyzje, nie koniecznie słuszne i nie zawsze akceptowane przez dorosłych, są lepiej przygotowane do odróżniania tego co dobre od tego co złe, kreowania własnego życia według własnych potrzeb i możliwości. pytanie Od pół roku mam problem ze swoim 10 - letnim synem. Na moje polecenia syn reaguje mówiąc „nie” ma zawsze pełno wyjaśnień, dlaczego czegoś nie zrobi, zawsze pyta dlaczego on ma to robić. "Nie, nie będę czytał, bo dzisiaj już czytałem, nie wyjdę z psem, bo byłem ostatnio" itd. Za kłótnie spadają na niego kary - m.in. dodatkowe obowiązki i zaczyna się błędne koło. Porównuje się do brata, który posłusznie spełnia wszystkie prośby, związane z prowadzeniem domu. Po sprzeczkach z synem nie mam już ochoty na wspólne zabawy, żarty, czy zwierzenia. Zawsze zaczynam spokojnym głosem – tłumaczę synowi, że nie może podnosić głosu ale to nie pomaga, jego ton jest ciągle podniesiony, wtedy też ja zaczynam coraz głośniej. W ciągu ostatnich kilku dni doszło do tego, że kilkakrotnie uderzyłam syna. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Jestem zniechęcona, mówię „Nie chce mi się już rozmawiać z tobą na ten temat, nie przynosi to efektów, nie chcę cię bić, ale boję się, że to się może znowu zdarzyć”. Od dwóch lat jestem rozwiedziona. Mieszkam z dziećmi i ze swoim nowym partnerem. On bierze czynny udział w życiu rodziny, ale w sytuacjach "krytycznych", wycofuje się z kłótni, albo wyznacza jakieś "kary" za złe zachowanie kończąc w ten sposób dyskusję lub przerzuca problem na mnie. Co robić?. odpowiedź Ważne jest, żeby zanim zaczniemy działać dobrze zrozumieć przyczyny takich zachowań. Poniżej kilka pytań, które mogą ułatwić bardziej trafne określenie tych przyczyn i wskazać kierunek działań. Z listu wynika, że w rodzinie pojawił się nowy partner mamy. To zawsze jest dla dziecka trudna sytuacja i trzeba włożyć dużo wysiłku w to, żeby nowy partner mamy odnalazł właściwe miejsce w systemie rodzinnym, nie zastępował ojca dzieci i raczej próbował być dla dzieci życzliwym dorosłym niż egzekutorem ustaleń i osobą rozliczającą je z zadań. Dzieci na pojawienie się nowego członka rodziny, nie zawsze reagują natychmiast. Czasami przyjęcie nowego partnera mamy jest pozytywny, dziecko wygląda na zadowolone. Problemy pojawiają się dopiero po pewnym czasie, kiedy dziecko dostrzega także zagrożenia i trudności. Bywają inne sytuacje, w efekcie których dzieci mogą zachowywać się podobnie. Jest tak np. kiedy w związku rodziców czy partnerów dzieje się coś trudnego i dziecko na to reaguje w trudny do zaakceptowania i zrozumienia sposób. Odciągając uwagę rodziców od konfliktu jaki między nimi jest skupia ją na sobie. I kolejna sytuacja: wymagania jakie rodzice czy opiekunowie stawiają dziecku są zbyt wysokie. Często zwracają dziecku uwagę i upominają je, nie oddzielając spraw naprawdę ważnych od błahych. Często krytykują dziecko, oceniając negatywnie jego osobę, bez odnoszenia się do konkretnej sprawy czy wydarzenia, wymagają całkowitego podporządkowania się i nie dopuszczają możliwości sprzeciwu. Warto w takich sytuacjach zastanowić się czy i w jakim stopniu dziecko ma wpływ na sprawy jego dotyczące. Czy nie jest porównywany z innym dzieckiem i czy nie stawia mu się za wzór „grzeczniejszego” brata. Czy rodzice akceptują go takim jaki jest, czy też uważają, że nie jest zbyt udanym dzieckiem i przekazują mu tą informację w różny sposób. Czy dziecko nie ma problemów w szkole, w relacji z rówieśnikami lub innych, o których nie bardzo decyduje się rozmawiać z rodzicami, bo to albo wywołuje ich irytację albo próbują działać nie wysłuchawszy uważnie tego, o czym dziecko mówi. Tak się dzieje, kiedy rodzice mają własne, gotowe rozwiązania. W sytuacji rozstania rodziców warto też zastanowić się, czy dziecko ma kontakt z drugim rodzicem i jaki ten kontakt jest. Czy osoba, która jest na co dzień z dzieckiem ma do tego kontaktu pozytywny stosunek i biorąc pod uwagę wszystkie ograniczenia potrafi oddzielić swoje uczucia do byłego partnera od tego, co potrzebne jest dziecku, pozostając jednym z dwojga rodziców, którzy nie są już parą, ale pozostają rodzicami i w tej sprawie potrafią współpracować. Czy w rodzinie przeżywanie i wyrażanie złości i niezadowolenia jest dozwolone (podniesiony głos może być wyrazem tych uczuć). Przeżywanie i wyrażanie złości w sposób nie krzywdzący tej osoby lub innych nie jest czymś nagannym. Dobrze, żeby dzieci także takie uczucia mogły wyrażać. Odpowiedź na w/w pytania i inne umożliwiające lepsze rozumienie dziecka pozwoli określić, jaka jest przyczyna złości, sprzeciwu, stałego poddenerwowania i niezadowolenia syna. Warto przyglądać się i słuchać uważnie. To często wystarczy, żeby zacząć lepiej rozumieć przyczyny trudnych zachowań dziecka. Kary i bicie niczego nie rozwiązują, wręcz przeciwnie, bo agresja rodzi agresję i im częściej rodzice będą się do takich metod uciekać, tym bardziej syn będzie zły, zawzięty i będzie mocniej się sprzeciwiać. Warto dużo z nim rozmawiać, przede wszystkim słuchając go i korzystając z każdego momentu, kiedy chce mówić o sobie i swoich sprawach, nie krytykując tego co mówi, doceniając jego własne myślenie i wyrażając zrozumienie dla uczuć, które przeżywa. Tylko w ten sposób można rozpocząć proces zmian zachowań trudnych dla rodziców i dla samego dziecka. o wstydzie Właściwie wszyscy mamy ten problem, jedni w większym inni w mniejszym stopniu. Kiedy przeżywamy wstyd, czujemy się niezręcznie, jesteśmy skrępowani i chcemy jak najszybciej uciec z tej sytuacji. Bardzo wcześnie uczymy się tłumić to uczucie, zachowywać się tak, jakbyśmy tego nie przeżywali. Wielu rzeczy nie robimy właśnie dlatego, że się wstydzimy. Niektórzy znacznie ograniczają swoje życie, żeby tylko nie wypaść głupio, nie ośmieszyć się, w nadziei, że unikną trudnej dla siebie sytuacji. Bardzo często, kiedy dziecko przeżywa i próbuje wyrażać to uczucie, inni wyśmiewają się z niego, umniejszają je, żeby samych siebie uchronić przed wstydem. Zdarzają się sytuacje, kiedy dziecko otwarcie mówi lub w inny sposób okazuje, że są ludzie, rzeczy czy sprawy, na których mu zależy, którymi się bardzo przejmuje i z tego powodu jest wyśmiewane czy ośmieszane. To mogą być tzw. dobre rady lub dowcipkowanie, czyli komentarz robiony przez dorosłego w żartobliwy sposób. Pewnie znasz takie sytuacje, kiedy rodzice komentują przy dzieciach to, co one robią w nieco złośliwy, ale dla otoczenia bardzo dowcipny i zabawny sposób. Dla dziecka to wiąże się z uczuciem lęku i osamotnienia. Uczy się zachowywania pozorów, np. że powinien wiedzieć jak się zachować i co robić, chociaż nie wie. pytanie O czym świadczy to, że moje dziecko nie śmieje się w cyrku z klaunów? Jest mu przykro, że klaunom nic się nie udaje, prawie płacze, gdy widzi ze ktoś się bardzo stara i mu nic z tego nie wychodzi. Porażki klaunów odbiera osobiście? odpowiedź Dziecko może mieć problemy z przeżywaniem i wyrażaniem uczucia wstydu. Komicy i klauni to jedyna sytuacja, kiedy normy społeczne pozwalają na odreagowanie wstydu. Klaun to ktoś prawdziwie śmieszny, a bycie śmiesznym oznacza odgrywanie powszechnego w naszej kulturze wstydu. Jednakże ponieważ wstydzimy się wstydzić, często nie jesteśmy w stanie patrzeć na to jak inni się ośmieszają, wstydzimy się za innych. Takie dziecko tak bardzo nie radzi sobie z tym uczuciem, że śmieszność klauna nie bawi go, a wzbudza w nim to uczucie. Jeżeli tak jest, pomocne dla dziecka może być, kiedy rodzic będzie różne sprawy traktował lekko, przerysowując je. Będzie to pomocne jednakże wyłącznie w sytuacjach, kiedy dorosły będzie umiał podejść do jakiejś sprawy w taki właśnie, lekki sposób (nic na siłę i wbrew sobie). W kontakcie z dzieckiem dorosły może wtedy samego siebie delikatnie ośmieszać, pokazywać jakim jest niezdarą. To pokazuje dzieciom, że dorosłym, podobnie jak dzieciom różne rzeczy się nie udają. Trzeba robić to bardzo delikatnie, nie przesadzając i sprawdzając, czy dziecko nie za mocno to przeżywa. Będzie to dla niego okazja do uczenia się w bezpieczny sposób korzystania z możliwości odreagowywania wstydu. Dziecko w takich momentach może protestować, a nawet płakać, nie trzeba się tego obawiać, a być wtedy przy nim i próbować je przytulić. tyrańskie dziecko By radzić sobie w życiu dzieci muszą poczuć się dobrze i bezpiecznie na świecie. Informacje o tym czy jest czy nie jest bezpiecznie dzieci otrzymują między innymi w sytuacjach, kiedy rodzice stawiają im wyraźne granice, czyli jasno określają co wolno a czego nie wolno, na co mają wpływ, a o czym decydują dorośli. Zwłaszcza niektóre dzieci, określane mianem małych tyranów bardzo tego potrzebują. Dzieci, które „przejęły władzę” w rodzinie, czyli stawiają warunki, określają, co i jak ma się dziać wokół nich, dowiedziały się, że są silniejsze od rodziców i zamiast doświadczać z ich strony oparcia i poczucia bezpieczeństwa, próbują je sobie zapewnić poprzez dominację „ Skoro oni mi tego nie dają muszę zapewnić sobie to sam”. Jedynym dostępnym i znanym im sposobem na złagodzenie pojawiającego się lęku przed utratą poczucia bezpieczeństwa jest sprawowanie władzy nad swoim otoczeniem. Jest to rozpaczliwa próba zyskania bezpieczeństwa w budzącym przerażenie świecie poprzez opanowanie go. W ten sposób dziecko broni się przed chaosem. Nieustanne panowanie, kontrola, prowokacje, stawianie się w centrum zainteresowania to typowe zachowania. Dzieci te odrzucają uczenie się różnych rzeczy, bo przy tej okazji mogłyby wyjść na jaw ich słabości. Są przez cały czas w stresie, który uzewnętrznia się niepokojem, napięciem, nadpobudliwością i brakiem koncentracji. Mali tyrani przeżywają przymus obrony przed przystosowaniem się do wymagań otoczenia. Przystosowanie staje się czymś narzuconym z zewnątrz, niebezpieczeństwem, przed którym należy się bronić. Żądne panowania dziecko bardzo chciałoby się bawić, lecz samo to sobie uniemożliwia. Nie jest zdolne do zabawy z innymi dziećmi, bo nie potrafi przystosować się do cudzych pomysłów, nie umie czekać, nie potrafi zrezygnować z potrzeby bycia w centrum zainteresowania i w żadnym wypadku nie może przegrać. Każda konfrontacja z trudnościami jest odczuwana jako pozbawienie władzy. A tego rodzaju konfrontacje są konieczne w procesie uczenia. Takie dzieci muszą przyswoić sobie umiejętności takie jak; czekanie, przystosowanie, znoszenie niepowodzeń, pokonywanie lęku. pytanie Nasz trzyletni syn od urodzenia jest bardzo aktywny, często agresywny, ma napady histerii z "byle powodu". Wieczorami nie może zasnąć, a rano nie można go obudzić. Nie znosi uczyć się piosenek i wierszyków, mówi niezrozumiale i niegramatycznie. Nie wiem jak mam traktować jego napady złego humoru, agresji czy histerii. Rozmowy i tłumaczenia nie skutkują. Siedmioletnia siostra boi się brata. Gdy mu się coś nie podoba jęczy, krzyczy lub histerycznie płacze i właściwie nie ma sposobu na uspokojenie go. „Czy to są objawy dziecka nadpobudliwego? Czy można to jakoś zmienić? Problem jest naprawdę poważny, gdyż czasami wydaje mi się, że nie potrafię zapanować nad swoimi nerwami i może się to źle skończyć. Często dochodzi na tym tle nawet do kłótni rodzinnych z udziałem męża, córki, dziadków, itp.. odpowiedź Warto tu powiedzieć o kilku sprawach. Pierwsza dotyczy sprawności dziecka, tego w jaki sposób rodzice reagują na te sprawność. Jeśli dziecko ma trudności z komunikowaniem się (w pytaniu jest mowa o problemach z mową) często doświadcza braku zrozumienia ze strony otoczenia, to budzić może silne emocje, w tym złość. Jeśli dodatkowo obserwuje, a czasami słyszy, że siostra jest sprawniejsza, to dodatkowo obciąża dziecko i wzmaga uczucie złości. Inną przyczyną takich zachowań może być brak jasnych zasad i granic. Tak reagować mogą dzieci rodziców, którzy z różnych powodów mają trudność z podejmowaniem roli rodzica. Rodzice, którzy maja trudność z mówieniem „nie” i konsekwentnym staniem przy swojej decyzji w ważnych sprawach. Zrezygnowali z tworzenia bezpiecznych ram, ustalania zasad i dbania o nie przekraczanie granic. Dziecko nie wie, na co może sobie pozwolić a co jest niewłaściwe i by zredukować niepokój przejmuje poprzez agresywne zachowania władzę w rodzinie. Obserwując bezradność rodziców ocenia, że jest silniejsze od nich. Brakuje mu oparcia i poczucia bezpieczeństwa, jakie dają silni rodzice, próbuje więc samo sobie je zapewnić poprzez dominację. Jedynym sposobem na złagodzenie pojawiającego się lęku przed niezrozumiałym światem jest kontrolowanie swojego otoczenia. W ten sposób dziecko broni się przed chaosem. Typowymi zachowaniami są: chęć panowania, stałej kontroli nad wszystkim, prowokacje, ciągłe zabiegi zmierzające do bycia w centrum zainteresowania. Takie dzieci mają trudności z nabywaniem nowych umiejętności, bo przy tej okazji mogłyby wyjść na jaw ich słabości. Są przez cały czas niespokojne, napięte, charakteryzują się nadpobudliwością i brakiem koncentracji. Nie są w stanie bawić się z innymi dziećmi, bo nie potrafią przystosować się do cudzych pomysłów, nie potrafią czekać ani zrezygnować z potrzeby bycia w centrum zainteresowania i w żadnym wypadku nie potrafią przegrywać. Każda konfrontacja z trudnościami jest odczuwana jako pozbawienie władzy. A przecież takie konfrontacje są nieodłącznym elementem procesu uczenia się. Dzieci „tyrańskie” muszą przyswoić sobie umiejętność czekania, przystosowania się do zmian i decyzji podejmowanych przez inne osoby, znoszenia niepowodzeń, pokonywania lęku. Najważniejsze w postępowaniu rodziców jest zaakceptowanie konieczności i konsekwentne stosowanie jasnych wymagań, stawianie wyraźnych granic. Pozostawienie w rękach dziecka to o czym mogą decydować dzieci, decydowanie w sprawach, które powinny pozostać w rękach dorosłych. Rodzice takich dzieci mają problemy z byciem „liderem”, przewodnikiem w rodzinie. Potrzebne jest im większe poczucie własnej sprawczości, siły i umiejętność stania prze swoich decyzjach. Ważne jest, żeby obok tych umiejętności pielęgnować w sobie i rozwijać umiejętność okazywania miłości, życzliwości i zrozumienia dla trudności dziecka. Jednym ze skutecznych, aczkolwiek niełatwych, sposobów pomocy dziecku jest tzw. przytrzymywanie. bić czy nie bić Dzieci wobec których stosuje się kary fizyczne dowiadują się, że trudne sprawy rozwiązuje się siłą, że warto mieć przewagę fizyczną, nad innymi, bo ten, kto ją ma dyktuje warunki, itp. Dla rodziców - jeśli nie są to osoby, dla których przemoc jest sposobem radzenia sobie z trudnościami dotyczącymi ich samych i otoczenia - bicie najbliższych, zwłaszcza tych całkowicie zależnych od nich osób jest na ogół wyrazem bezradności i przyznania się do porażki. Trzeba więc znajdywać inne sposoby wpływania na dzieci, uczenia ich co dla nich jest dobre i bezpieczne. Wymaga to więcej wysiłku i czasu, ale w przyszłości procentuje, bo dzieci wychowane bez bicia uczą się szacunku do siebie i innych. pytanie Jestem ojcem dwóch synów, sześcio i dziewięciolatka. Zastanawiam się, skąd moje dzieci mają takie dziwne pomysły? Ostatnio przeżywają fascynację zabawami na pobliskich budowach. Aż mi włosy dęba stają, jak pomyślę, co tam się może stać. Tłumaczymy z żoną, pilnujemy, ale zawsze jakoś się wymkną. W skórę dostają rzadko, ale dostają, ostatnio - wczoraj właśnie za to wchodzenie tam gdzie nie wolno. Na szczęście miejsce budowy jest zabezpieczone i zawsze wyprawa kończy się tym, że przyłapie ich stróż. Ciekaw jestem opinii na temat bicia dzieci – bić czy nie? I dlaczego?. odpowiedź Bicie nie rozwiązuje problemów. Z takich zachowań rodziców nie płynie nic dobrego, ani dla dzieci, ani dla samych rodziców. W sytuacjach o jakich mówi ojciec chłopców ważne jest zadbanie o dwie sprawy. Pierwsza to tak organizować sytuację, żeby dzieci nie miały możliwości znaleźć się w niebezpiecznym miejscu (bardziej je pilnować, poświęcić więcej czasu i uwagi zorganizowaniu im czasu wolnego). Druga sprawa to rozmawiać z nimi w sposób, który daje większą szansę dotarcia do nich. Nie oceniać, nie straszyć czy grozić, a opisać ich zachowania, powiedzieć o konsekwencjach tych zachowań i uczuciach jakie te konsekwencje budzą w rodzicach. Przykładem może być wypowiedź: „ Kiedy sami chodzicie na budowę bardzo się o was niepokoimy, bo te miejsca są niebezpieczne i może zdarzyć się, że.........(tu warto dać jakieś przykłady, ale nie nadmiernie przerażające), a ponieważ jesteście dla nas najważniejsi i bardzo was kochamy, nie chcemy dopuścić, żeby stała wam się krzywda.” To nie znaczy, że dzieci natychmiast zmienią swoje zachowanie, ale po pewnym czasie na pewno tak. Dodatkowo - będą lepiej rozumiały dlaczego to dla rodziców taka ważna sprawa. zazdrość o rodzeństwo Uczucie zazdrości jest powszechnie przeżywanym uczuciem. W naszej kulturze przeżywanie go a zwłaszcza okazywanie uważa się za coś niestosownego. Dzieciom, ze strony dorosłych, potrzebne jest zrozumienie i przyjęcie przeżywanych przez nie uczuć oraz uczenie ich wyrażania w sposób nikogo nie krzywdzący. Czasami wyrażenie zrozumienia dla przeżywanego przez dziecko uczucia pomaga mu odnaleźć właściwy sposób jego wyrażania i w efekcie poprawia sytuację. pytanie Mój 2,5 letni syn zachowuje się agresywnie w stosunku do swojej rocznej siostry. Syn przyjął narodziny siostry bardzo dobrze, wiemy, ze ją bardzo lubi, tuli się do niej i nie widać po nim oznak zazdrości. Problemy zaczynają się, gdy syn się nudzi. Dostaje wtedy „małpiego rozumu”, a niektóre z jego zachowań zaczynają być groźne - przewraca się na siostrę, przygniata ją, próbuje ją uderzyć. Ostatnio chciał uderzyć ją poduszką mówiąc, że ją zabije. Zaniepokoiło mnie skąd w ogóle przyswoił sobie to słowo, ale pewnie radio czy telewizja w tle robią swoje. Obawiamy się, czy przypadkiem synek nie staje się groźny dla swojej siostrzyczki i czy, bez świadomości skutków postępowania, nie zrobi jej nieodwracalnej krzywdy. Jak się zachować w takich sytuacjach? Czy zignorować takie oświadczenia, czy wyrazić oburzenie, czy cierpliwie tłumaczyć i jak. odpowiedź Dla każdego dziecka, zwłaszcza tak małego, zmiana sytuacji w związku z pojawieniem się nowego dziecka w rodzinie, jest ogromną zmianą. Przeżywa silne uczucie zazdrości. Przez blisko dwa lata był oczkiem w głowie swoich rodziców, najważniejszą i jedyną małą osobą. To skończyło się w momencie pojawienia się konkurencji. Wtedy to całe zainteresowanie zostało podzielone na niego i siostrę. Podzielone prawdopodobnie nierówno, bo siostra jako młodsza dostaje więcej uwagi, czułości i opieki. Co dla nas dorosłych jest oczywiste, a dla dzieci nie tak oczywiste i bardzo bolesne. Dzieci, a zwłaszcza pierwsze dzieci w rodzinie, kiedy pojawia się rodzeństwo przeżywają uczucie zazdrości i nie ma w tym nic niestosownego. Nie wszystkie dzieci przeżywają zazdrość w ten sam sposób, a ujawniają w zależności od tego, czy uczucie to jest akceptowane, tzn. czy w rodzinie nie uważa się go za niewłaściwe i brzydkie. Tak więc to, że dzieci przeżywają uczucie zazdrości jest naturalne, dobrze jest o tym wiedzieć, nie upominać i nie karać dziecko za to, że je przeżywa. Warto natomiast rozmawiać z nim o tym w jaki sposób można je wyrażać i zatrzymywać stanowczo, ale bez agresji, zachowania agresywne. Dzieci chcą mieć rodzeństwo, przed jego urodzeniem są zadowolone, że pojawi się partner do zabaw, ale potem, w miarę jak młodszy brat lub siostra zaczynają wchodzić na jego terytorium, zabierają coraz więcej praw dotąd tylko im przysługujących - przestają darzyć rodzeństwo wyłącznie pozytywnymi uczuciami. Inną sprawą jest uczenie starszych dzieci odpowiedniego traktowania młodszych, mniej sprawnych i posiadających mniejsze możliwości, pomoc przy włączaniu w niektóre aktywności starszych tych młodszych. Chłopiec może nie rozumieć tego, że siostra nie jest jeszcze partnerem do wszystkich zabaw. Nie trzeba oburzać się na to, co dziecko mówi. Wyraża w ten sposób swoją złość i zazdrość, tak jak umie. Dobrze jest wysłuchać tego i nazwać uczucia, które stać mogą za takimi słowami (przecież dorośli, w gniewie, również używają różnych słów). Najprawdopodobniej chłopiec czuje się odsunięty na bok. Dlatego warto dać mu możliwość spędzania czasu z którymś z rodziców, czasu poświęconego wyłącznie jemu. Tego czasu nie musi być bardzo dużo, ale dobrze, żeby chłopiec wiedział, że na pewno może na to liczyć i znał czas kiedy to nastąpi. Nie może czekać zbyt długo, bo jest małym dzieckiem i nie potrafi ocenić czasu. Nie można też zawodzić go w tej sprawie. Często zdarza się, że kiedy pojawia się drugie dziecko, pierwsze szybko zaczynamy traktować jak starsze niż w rzeczywistości jest. rozmowy o seksie pytanie Jestem mamą trzy i pół-letniej dziewczynki. Córka jak każde dziecko w tym wieku jest bardzo ciekawa świata, w tym własnych początków i tego, skąd wzięła się na tym świecie. Nigdy nie opowiadałam jej bajek o bocianie, córka wie, że ją urodziłam, że przedtem miałam ją w brzuchu, bo była bardzo maleńka. Wie też, że kiedyś wcale jej nie było. Domyślam się, że naturalne będą teraz coraz bardziej wnikliwe pytania dotyczące tego, w jaki sposób znalazła się w moim brzuchu itd. W jaki sposób i w jakim tempie przekazywać dziecku kolejne informacje, aby były dla niego jak najbardziej naturalne i dostosowane do jego rozwoju i jednocześnie całkowicie zgodne z prawdą? Kiedy (w jakim wieku) dziecko powinno znać wszystkie szczegóły dotyczące prokreacji, w tym anatomiczne i fizjologiczne? Chcę uniknąć przesady w jedną lub drugą stronę. Uważam, że dziecku należy takie rzeczy mówić, ale myślałam, że np. trzyletniemu dziecku na pytanie, skąd wzięło się na świecie, całkowicie wystarcza i je satysfakcjonuje odpowiedź, że mama je urodziła. odpowiedź Najlepszym sposobem jest odpowiadać tylko na to, o co pyta dziecko. Zaczynać od mniejszej porcji informacji, bez nadmiernej ilości szczegółów, bo bardzo małemu dziecku nie są one potrzebne i nie oczekuje ich. Czy odpowiedź jest wystarczająca dowiemy się szybko, bo jeśli nie, dziecko będzie próbowało dalej pytać. Wszystkie odpowiedzi na pytania powinny być rzetelne, czyli żadne bociany i kapusty. Temat seksu jest trudnym temat wyłącznie dla dorosłych. Dzieci traktują go normalnie, chcą się dowiadywać, ciekawe są tego, co dotyczy seksu, tak jak ciekawe są wielu innych spraw. To my dorośli, swoim skrępowaniem, zażenowaniem tym tematem, przekazujemy im informację, że to wstydliwy temat do rozmów i że lepiej nie pytać. Dziecko może przestać pytać widząc, że ten temat jest trudnym tematem dla rodziców, że rodzice zaczynają być niespokojni, odpędzają je lub strofują, albo zmieniają temat, kiedy ono zadaje pytanie. wrażliwe dziecko pytanie Moja ośmioletnia córka – jedynaczkajest bardzo wrażliwym dzieckiem. Ma problemy z samoakceptacją - bardzo często wini siebie za różne zdarzenia twierdząc, że innym dzieciom nie zdarzają się takie przypadki, jak jej (chodzi o błahe wydarzenia typu rozbity talerz czy wylana herbata)i że inne dzieci są lepsze. Niepokoją mnie jej reakcje ,córka nerwowo płacze, często wpada wręcz w histerię. Myślę, że nie ma powodów, aby czuła się niedowartościowana - wszyscy w rodzinie bardzo ją kochają, nie tylko my (rodzice), ale i dziadkowie, ciocie itp.. Nigdy nie była bita, problemy staramy się rozwiązywać rozmowami. Córka ma też swoje grono przyjaciół, koleżanek, chodzi na zajęcia pozalekcyjne i nie ma problemów z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami. Jednak jej zachowanie wskazuje, że ma jakieś problemy ze sobą - gdy coś jej się nie uda, potrafi np. bić się po głowie mówiąc, jaka jest głupia. Czy powinnam zdecydować się na wizytę u psychoterapeuty? Rodzina uważa, że przesadzam i wmawiam dziecku, że ma problemy. Ja z kolei myślę, że warto poszukać pomocy dla córki teraz, kiedy jest jeszcze mała, tak żeby jako nastolatka mogła dobrze sobie radzić ze sobą. odpowiedź Dzieci w wielu sytuacjach doświadczają swojej słabości i niemocy. Są przecież mniejsze, całkowicie zależne od dorosłych, mniej wiedzą o świecie, wszystkiego dopiero się uczą. Otrzymują od dorosłych różne komunikaty o tym jakie są i jak sobie radzą w różnych sytuacjach. Te komunikaty przekazujemy dzieciom nie tylko poprzez słowa, większość informacji płynie z przekazów poza słownych. Różne mogą być przyczyny tego, że dziecko czuje się nie dość dobre. Wśród wielu może być i taki, że dzięki prezentowaniu zachowań informujących, że czuje się źle, gorzej niż inni, otrzymuje coś, czego w inny sposób nie dostała, czy nie dostaje. Może z jakiegoś powodu i w jakimś momencie odkryła, że jest to sposób na otrzymanie tego czegoś (np. bardzo specjalnej uwagi otoczenia). Dobrym pomysłem jest skontaktować się z psychologiem, psychoterapeutą dziecięcym, który bardziej wnikliwie, wziąwszy pod uwagę wiele różnych czynników, które mogą mieć wpływ na zachowanie dziecka, dotrze do źródła problemu. Warto zaufać sobie i nie poddać się zniechęceniom otoczenia. Dlaczego, kiedy ktoś obserwuje u dziecka jakieś fizyczne dolegliwości, nikt się nie dziwi, że rodzice sięgają po pomoc specjalisty, a kiedy rodzice dostrzegają problemy natury psychologicznej, krewni i znajomi odradzają korzystanie z takiej pomocy. Jeżeli ten krok może uspokoić i pomóc rodzicowi i dziecku - dlaczego z tego nie skorzystać. II PROGI czy zmieniać szkołę pytanie Córka ma 13 lat, zaczęła właśnie naukę w gimanzjum i choć jest w swojej starej szkole to zmieniła klasę, nauczycieli. Jej koleżanki z przedszkola i szkoły podstawowej są w jednej z równoległych klas, ona ma same nowe koleżanki. Po dwóch pierwszych dniach lekcji po przyjściu do domu płacze, nie potrafi powiedzieć co jest problemem, ale jest bardzo rozżalona, zgaszona. Skarży się na bóle brzucha, jest stale poddenerwowana. Proponowaliśmy jej zmianę klasy tak aby była ze starymi koleżankami, ale ona zastanawia się jak to zostanie odebrane przez nowe koleżanki, mówi " No przecież muszę się do nich przyzwyczaić". Pierwszy raz dziecko się tak zachowuje, dotąd nie miała kłopotu z kontaktem z rówieśnikami, nie było takich sytuacji. Nie wiemy co robić, czy namawiać do zmiany klasy póki można to jeszcze zrobić, czy przeczekać te dni, czy zaprowadzić dziecko do szkolnego psychologa. odpowiedź Jeżeli dziewczynka sama chce jeszcze próbować i widzi, że to kwestia czasu, że będzie próbowała przyzwyczaić się do nowej klasy, dobrze jest pozwolić jej na to. Warto docenić jej dojrzałość, chęć zmierzenia się z trudnością i podjęcie samodzielnej decyzji. Rodzicom często trudno jest patrzeć na to jak ich dzieci zmagają się z przykrymi, trudnymi sytuacjami i chcieliby wtedy szybko działać, tak żeby usunąć przeszkodę pojawiającą się na ich drodze do szczęścia. Ale życie jest stałym zmaganiem się z trudnościami i w takich sytuacjach, jakich przykładem jest opisywana wyżej, dzieci uczą się przezwyciężać trudności, pokonywać własny lęk i stają się odporniejsze, silniejsze i bardziej gotowe do samodzielnych działań. Kiedy mają się tego uczyć, jeśli nie wtedy, kiedy są jeszcze w bliskim kontakcie z rodzicami i mogą liczyć na ich wsparcie i pomoc. To o co jest pomocne dla dziecka, to pozwolić mu dużo mówić o tej sytuacji, nie pokazując, że jego trudności przygnębiają rodziców. Wtedy będzie mogło zająć się sobą, nie uczuciami rodzica, będzie mogło lepiej sobie radzić i zwracać się do rodziców ilekroć będzie tego potrzebowało. Z przygnębionymi, zamartwiającymi się rodzicami dzieci nie dzielą się swoimi problemami. Nie chcą ich martwić i dodawać problemów. Oczywiście jeżeli rodzice wspólnie z dzieckiem ocenią, że płaci ono zbyt dużą cenę za pokonanie trudności, należy rozważyć możliwość zmiany. nastolatki Dzieci, mniej więcej w wieku 12 lat rozpoczynają okres, w którym wyraźnie oddzielają się od rodziców i „idą w stronę dorosłości”. Stawanie się dorosłym to proces, a nastolatki zanim staną się całkowicie odrębnymi, niezależnymi osobami przechodzą przez okres buntu i przeciwstawiania się dorosłym. W tym okresie dochodzi często do zerwania relacji z rodzicami. Jeśli rodzice rozumieją, to co dzieje się z dzieckiem i akceptują ten naturalny proces (chociaż wiem, jak bardzo jest to trudne i jak dużo wsparcia w tym okresie potrzebują rodzice) - to zerwanie relacji jest przejściowe i po pewnym czasie powraca, inna ale równie dobra relacja. Wiedza na temat tego okresu w życiu dziecka może pomóc rodzicom we wcześniejszych działaniach związanych z dbaniem o dobrą relacją z dzieckiem. Wszystko co najważniejsze w relacji dziecka z rodzicem tworzy się i buduje przed pojawieniem się tego „trudnego czasu”. odmowa kontaktu pytanie Mam ogromny problem z nastoletnią córką. Uczy się bardzo dobrze, jest w sumie bardzo dobrą dziewczyną, ma znakomity układ z mamą (moją żoną). Problemem jest jej układ ze mną. Jest to w tej chwili najpoważniejszy problem w rodzinie. Od kiedy córka miała 13 lat, przestała się w ogóle do mnie odzywać. Nie było kłótni ani nic podobnego, ale zaczęła mnie kompletnie ignorować. Nie mówiła ani cześć, ani dobranoc, ani w ogóle zupełnie nic. Jakbym nie istniał. Ja wtedy zawaliłem zupełnie. Zamiast pójść za poradą innych i cierpliwie to przeczekać jako normalny proces dojrzewania, ja zacząłem walczyć. Domagałem się od niej uwagi, robiłem awantury, sceny, starałem się ją kupić tym czy owym, obwiniałem żonę. Po prostu jej zimny i obojętny stosunek był dla mnie zbyt bolesny, i moje emocje wzięły górę nad rozumem. Trwało to cztery lata. To było piekło w rodzinie. Z tego powodu kilka razy o mało się nie rozwiedliśmy z żoną. W końcu córka dorosła, ma obecnie 17 lat, ma chłopaka, niedługo idzie na studia. Rozumie, że ta sytuacja jest już nienormalna. Jednak odmawia mi jakiejkolwiek rozmowy na ten temat. Kiedy ja chcę z nią rozmawiać, wychodzi z pokoju. Mówi sama, że nie jest w stanie się do mnie odezwać, że nie jest w stanie nawet wysiedzieć ze mną w jednym pokoju. Kiedyś nawet napisała mi, że ponieważ nie może ze mną rozmawiać, to przynajmniej napisze. Napisała, że ona sama chce zakończyć tą sytuację, że jak najbardziej mnie kocha, jednak prosi mnie abym jej dał parę miesięcy spokoju, żebym nic do niej nie mówił, omijał ją z daleka. Ona wtedy musi się nauczyć od początku ze mną komunikować. Widać, że miała dobrą wolę. Minęło od tego czasu ponad pół roku. Omijamy się w domu z daleka, udajemy, że się nie widzimy. Kiedy mamy coś sobie przekazać, używamy osoby trzeciej. Nie widać najmniejszej poprawy. Moje emocje są trudne do pohamowania, kilka razy prawie nie doszło do wybuchu. Ona też chyba jest bardzo napięta. Sytuacja jest nienormalna i nie widzę nadziei w najbliższych latach na jej poprawę. W końcu ona kiedyś wyjdzie za mąż i wyjdzie z domu. I co wtedy? Nie pójdę na ślub? Nie będę dziadkował jej dzieciom? Żona nigdy nie chciała interweniować w związku z tą sytuacją. Mówiła, że to nasz problem. Obwiniam ją o to do dzisiaj, chociaż wiem, że sporo winy jest też mojej. Mam też bardzo dobre stosunki z dwoma synami (14 lat i 7). Co mam zrobić? Czy jest jakieś wyjście z tego pata? odpowiedź Wiek, w którym była dziewczynka, kiedy zerwała kontakt z ojcem jest okresem, w którym dzieci rozpoczynają wyraźnie oddzielać się od rodziców. W relacji ojca z córką wydarzyło się dużo złego. Praca nad odbudową kontaktu jest długim i delikatnym procesem, wymaga cierpliwości, uważności i czasu. Nie można dziecka popędzać. Ojciec dziewczynki mówi, że rozumie swoje błędne reakcje na problemy związane z kontaktem z córką i wynikającą stąd niechęć córki do niego, ale równocześnie powraca do starych sposobów reagowania. Niecierpliwi się, obwinia innych, czeka, że córka coś zmieni. Wygląda na to, że w relacji ojca z córką nie było spokojnego czasu. W żadnym momencie ojciec nie zgodził się na to, żeby córka mogła mieć wpływ na to, jak ma wyglądać ta relacja. Warto spojrzeć na swoją relację z dzieckiem z jego perspektywy, nie obrażając się na nie, nie odrzucając go, akceptując je takim jakie jest i być przy tym cierpliwym, wyrozumiałym, uważnym i nie naciskać. Być może córka czuje się winna, że nie spełnia oczekiwań z nią związanych, a przecież ma prawo do własnych wyborów, rozwiązań, decyzji, nawet jeżeli rodzic się z tym nie zgadza. Warto skorzystać z obserwacji, wrażeń innych osób. To jest możliwe, jeśli potrafimy słuchać i przyjmować informacje o tym jak inni nas widzą. Pomocny może być w tym drugi rodzic, jeżeli tylko rodzice mają dobrą relację. Ważne też jest przyjrzeć się swojej relacji z drugim rodzicem. Być może dziecko wyraża, jakby „w zastępstwie” to, czego współmałżonek nie wyraził lub nie wyraża w stosunku do małżonka. Dzieci chętnie biorą na siebie zadania, które powinni rozwiązywać sami rodzice, robią to z miłości do nich. Jeśli za trudno jest rozmawiać ze współmałżonkiem o sytuacji rodziny i dziecka, można skorzystać ze spotkań z psychologiem, psychoterapeutą. Może potrzebna jest terapia rodzinna, żeby zrozumieć przyczynę problemów i zdecydować się na pracę nad zmianą. Zmiana jest możliwa, chociaż nie szybko i nie będzie to łatwe. nastolatek po alkoholu pytanie Jak zareagować gdy 16 letni syn wrócił pod wpływem alkoholu? odpowiedź Po pierwsze rozmawiać z nim, kiedy jest trzeźwy, a więc poczekać do następnego dnia. Po drugie sposób reagowania, jego siłę dostosować do rozmiaru wydarzenia. Można łagodniej rozmawiać, aczkolwiek stanowczo, kiedy zdarzyło się to pierwszy raz, ostrzej, gdy się to powtarza. Jest kilka elementów takiej rozmowy, które warto wziąć pod uwagę: - zamiast oceny wydarzenia, powiedzieć o tym, co zauważyłaś (objawy zewnętrzne i zachowanie, wskazujące na bycie pod wpływem alkoholu lub innych używek), następnie powiedzieć, dlaczego z nim o tym rozmawiasz „Jesteś dla mnie ważną osobą, kocham cię, to, co się dzieje mnie niepokoi...”, - przekazać komunikat: „Nie mogę się zgodzić na to, co się dzieje, jeżeli taka sytuacja powtórzy się podejmę działania…”. - przekazać informacje o konsekwencjach „brania” lub nadużywania alkoholu dla jego życia i zdrowia (ale bez tzw. „trucia”, krótko, konkretnie), - w sytuacji stwierdzenia poważnego zagrożenia uzależnieniem, powtarzających się incydentów nadużywania alkoholu lub innych środków – przedstawienie dziecku swoich decyzji, dotyczących między innymi : dokładnego określenia wyjść i powrotów, zatrzymania kieszonkowego, konsekwencji dalszego nadużywania. Warto również rozmawiać z dzieckiem dlaczego to się zdarzyło. Umieć rozmawiać, to również umieć słuchać. ROZWÓD i ROZSTANIE Bywa, że rozwód rodziców dzieci przeżywają trudniej niż oni sami. Rozpad rodziny szczególnie dramatycznie przeżywają młodsze dzieci. Są kompletnie zdezorientowane. Nie rozumieją dlaczego nagle ich tata, czy mama się wyprowadzają. Niewiedza sprawia, że fantazjują na ten temat i mają swoje własne dziecięce wizje. Obwiniają o to siebie — były niegrzeczne, nie były prymusami, robiły coś nie tak i dlatego tata, lub mama przestał je kochać. Gdy rodzice rozstają się ich dzieci potrzebują od nich wyjaśnienia sytuacji. To dotyczy obojga rodziców. Dobrze jest by postarali się o wspólną wersję zanim rozpoczną rozmowę z dzieckiem. O ile jest to możliwe warto tę rozmowę przeprowadzić wspólnie. Na chwilę zapomnieć o własnych żalach, urażonej dumie, wzajemnych pretensjach i przemyśleć sytuację emocjonalną dziecka oraz jej konsekwencje dla jego dalszego życia. To od nich zależy czy dziecko dowie się, że czasami ludzie przestają się kochać i jest to dla nich bardzo smutne czy też, że mężczyźni to dranie i nie można na nich liczyć. Dziecku nie potrzebna jest wiedza o tym, że tata zdradził mamę, że mama poznała innego mężczyznę. Jeżeli czegoś jest ciekawe zapyta o to. Chce zapewnień, że nadal jest kimś ważnym dla obojga rodziców. Podstawową informacją jaką dziecko powinno uzyskać to wyjaśnienie, że rozwód nie ma nic wspólnego z uczuciami rodziców wobec niego, że ta decyzja dotyczy jedynie wzajemnej relacji taty i mamy. Dziecko powinno wiedzieć, że to nie jego wina i żadne jego zachowania, czy słowa nie miały wpływu na tę decyzję. To trzeba bardzo wyraźnie podkreślać. Im młodsze dziecko tym mniej szczegółów powinno znać. Dla 4-5 latka wystarczy informacja: „Tata i mama postanowili już nie mieszkać razem. Nie zgadzamy się ze sobą w wielu sprawach i już nie kochamy się tak jak kiedyś. Staraliśmy się by było inaczej, ale to się niestety nie udało. Nadal bardzo cię oboje kochamy. Będziesz mieszkać z mamusią, ale tatuś choć mieszka oddzielnie będzie się często spotykał z tobą”. Można też dzieciom wyjaśnić, co tak naprawdę oznacza to straszne słowo „rozwód”. Wyjaśnić co to jest sąd i jakie tam zapadają decyzje, zwłaszcza te dotyczące bezpośrednio jego: „Sąd zadecydował, że będziesz mieszkać z mamą, ale nadal wspólnie jesteśmy odpowiedzialni za twoje wychowanie i wspólnie będziemy podejmować ważne dla twojego życia decyzje”. Bardzo prawdopodobne jest, że w czasie takiej rozmowy dziecko rozpłacze się. Ból to naturalna reakcja na to, że rodzina się rozpada. Podobnie jak gniew, złość, przerażenie. Dzieci różnie reagują na rozstanie rodziców. Niektóre uruchamiają magiczne myślenie „jeśli przestanę jeść, albo się uczyć będą musieli się mną zająć i wszystko będzie jak dawniej”, inne obrażają się na mamę, bo przez nią tata odszedł. Starajmy się nie reagować złością na tego typu oskarżenia, choć sprawiają ogromny ból. Trzeba dać się dziecku wykrzyczeć, wypłakać, wyzłościć. To jego prawo. Nie można wymagać od niego, by w tej sytuacji było dzielne, bo jemu też wali się cały świat. Dziecko powinno mieć możliwość okazania emocji i poczucie, że ma do tego prawo, że rodzice to rozumieją, że można z nimi o tym porozmawiać. Temat rozwodu nie powinien kończyć się na jednej rozmowie. Trzeba rozmawiać z dzieckiem o tym co myśli lub przeżywa, nawet jeśli udaje, że w ogóle go to nie obchodzi. Do niego podobnie jak do rodziców wciąż wracają różne pytania: „czy już naprawdę nigdy nie będziemy razem mieszkać”, „jak będą wyglądać teraz wakacje”, „jak często będę widywać tatę i czy mogę sam się z nim umawiać”. Jeśli nie będziemy o tym z nim rozmawiać, będzie tłumić w sobie ból, poczucie krzywdy, zagubienia. I tylko pozornie wszystko będzie w porządku. To nie może być temat tabu. Trzeba rozmawiać z dziećmi. Wyjaśniać, słuchać co mają do powiedzenia by poczuły się spokojniejsze. jak rozmawiać z dziećmi o rozstaniu rodziców pytanie Jestem ojcem dwójki dzieci. Syn ma 4 lata, córka 7. Od pewnego czasu myślę o rozstaniu z żoną. Chcę się wyprowadzić. Dzieci źle reagują na napiętą sytuację, ciągłe kłótnie. Syn budzi się w nocy, chodzi po domu, córka ma silne bóle brzucha, nie chce chodzić do szkoły. Z żoną nie układa się od dawna. Oboje chcemy rozwodu. Żona wie, że jestem z inną kobietą i chcę ułożyć sobie z nią życie. Zawsze byłem blisko z dziećmi, spędzałem z nimi dużo czasu, nawet więcej niż żona. Miałem dużo cierpliwości, lubiłem być z nimi. Bardzo zależy mi na tym, by nadal zajmować się dziećmi ale czuję się tak winny, że nie wiem co robić. Żona mi nie ułatwia. Ustaliliśmy, że jak najszybciej mam się wyprowadzić. Co powiedzieć dzieciom, jak przygotować je do tego, co się zdarzy? Czy one będą chciały takiego ojca? odpowiedź Twoje dzieci widzą co dzieje się między tobą a żoną i nic dziwnego, że okazują niepokój związany z waszą sytuacją rodzinną. Dla dzieci najważniejsze są miłość i bezpieczeństwo. I o to musicie razem z żoną zadbać, jeżeli chcecie, by ta sytuacja nie stała się dla dzieci zbyt trudna.. Miłość to przekazywanie im na różny sposób informacji, że są ważne, że jesteś zainteresowany ich sprawami, że cieszą cię wspólnie spędzone z nimi chwile, że mogą zwrócić się, kiedy będą przeżywać coś trudnego, że będziesz wtedy przy nich. Żeby czuły się bezpiecznie, ważne jest powiedzieć im jakie masz plany, co je czeka, jak będzie wyglądało ich /wasze/ życie po tym, jak się wyprowadzisz. Rozmawiaj z dziećmi o zmianach, wtedy, kiedy podejmiesz ostateczną decyzję o rozstaniu z żoną. W przeciwnym razie one mogą mieć nadzieję, że jeżeli się zmienią, będą grzeczniejsze to może zostaniesz. Trzeba im powiedzieć, że to nie ich wina, że nadal jesteś i zawsze będziesz ich ojcem. Dzieci często czują się winne. Tymi ich uczuciami warto się zająć. Mogą pokazywać, że wcale ich to nie obchodzi, być wściekłe, lub obrazić się na ciebie. Pozwól im na wyrażanie tych uczuć i bądź blisko. Nie daj się zniechęcić, odrzucić, nie obrażaj się. Nie zabiegaj też o to, by cię rozumiały lub akceptowały twoją decyzję. Sam musisz uporać się z tym, że możesz nie najlepiej się czuć. Poszukaj pomocy wśród przyjaciół ewentualnie udaj się do psychologa zajmującego się sprawami rodzinnymi. Ani dzieci ani żona nie będą, a na pewno nie mają obowiązku rozumieć cię i wspierać. Spróbuj po prostu powiedzieć dzieciom o swojej decyzji, o tym, że będziesz mieszkał oddzielnie. Nie jest jednak potrzebne na tym etapie mówienie im o nowym związku. Lepiej jest dzieciom przekazywać informacje o nowym związku, kiedy jesteśmy absolutnie pewni, że jest to poważny związek. Jeśli jest to kolejny, „świeży” związek, lepiej poczekać, ochłonąć, upewnić się, że jest to partner/partnerka na wspólne życie. Kiedy dzieci oswoją się ze zmianą w domu, powoli wprowadzisz je w swoje nowe życie. To oddzielny temat. Dzieci widzą, że między tobą a ich mamą nie układa się najlepiej i ten powód rozstania na pewno są w stanie zrozumieć. Raczej odpowiadaj na ich pytania niż sam mów zbyt wiele. Może zresztą w pierwszej chwili wcale nie będą chciały rozmawiać, wtedy bądź cierpliwy. Jeżeli twoja żona nie chce przeprowadzać tych rozmów z dziećmi wspólnie z tobą, zrób to sam. Nie jest konieczna wasza wspólna obecność. Powiedz im, jak często i w jaki sposób będziecie się widywali. To stworzy im ramy dla nowego życia. A potem dotrzymuj umów i terminów, bo po tym dzieci poznają, czy nadal są dla ciebie ważne. Bardzo łatwo stracić z nimi kontakt - nie będziesz z nimi jak dotychczas od rana do wieczora. To jak ułożą się wasze relacje jest w twoich rękach. nowa partnerka taty pytanie Mój mąż często w weekendy zajmuje się swoimi dziećmi z pierwszego małżeństwa. A właściwie, to ja jestem zmuszana do bycia z nimi. On umawia się z nimi, a potem na ogół nie ma czasu, ma coś pilnego do zrobienia lub w najlepszym przypadku oglądają razem telewizję. Mąż oczekuje, że ja będę obecna w domu, gdy są jego dzieci, ugotuję obiad, pobawię się z maluchami. A we mnie narasta irytacja i bunt. Dlaczego muszę w tym uczestniczyć, dlaczego cały wolny czas musimy poświęcać jego dzieciom. A gdzie nasze życie? Czuję, że dłużej tak nie dam rady. Mąż unika rozmów. Mówi, że przecież wiedziałam, że ma dzieci. Nie wiem, co mam zrobić. Nie chcę być jędzą ale czuję, że moje potrzeby w ogóle się nie liczą. odpowiedź Często trudno jest odnaleźć się w tego typu nowej sytuacji. Jeśli do tego partnerom trudno jest rozmawiać o problemach i potrzebach wszystkich stron, ta sytuacja staje się źródłem wielu konfliktów, a często w konsekwencji dochodzi do rozstania partnerów. Wizyty dzieci partnera, który ma dzieci z poprzedniego związku, są naturalnym elementem wspólnego życia nowego związku. Ważne, żeby obecna partnerka określiła swój stosunku do tej sprawy i znalazła swoją rolę jako partnerka ojca, który ma dzieci z poprzedniego związku. Warto spokojnie, z uwagą przyjrzeć się swoim potrzebom, swojemu miejscu w rodzinie, zastanowić się, co mi służy i na co jestem gotowa, a na co nie w moim związku. Poświęcanie się i spełnianie oczekiwań, na które nie mamy wewnętrznej zgody na dłuższą metę nie sprawdzi się. Poczucie zniechęcenia, złość, poczucie krzywdy, zazdrość mogą narastać i tworzyć coraz większy mur między partnerami. Partnerom potrzebna jest poważna, spokojna rozmowa, w której obydwoje zgodzą się na przyjęte rozwiązania. Nie jest właściwe ocenianie przez nowego partnera sposobu w jaki ten drugi zajmuje się swoimi dziećmi. Rolą rodziców jest ustalać normy i zasady, zaspakajać ważne potrzeby dzieci. Początek kontaktu dzieci z nowymi partnerami rodziców to także czas, kiedy wszyscy w tej nowej rodzinie uczą się wspólnego bycia i potrzebują czasu. Partnerzy mogą się wzajemnie wspierać, ale wychowaniem dzieci zajmuje się to z nich, które jest rodzicem. Dobrą drogą do budowania przez partnerkę ojca, dobrej, przyjaznej relacji z dziećmi może być spędzanie z nimi czasu w taki sposób, który obydwu stronom sprawi przyjemność. Nowa partnerka ojca nie musi być jego prawą ręką. Dobrze żeby budowała z dziećmi własną relację, w taki sposób jaki czuje, że dla niej jest najlepszy. Jeżeli partner - rodzic będzie potrzebował pomocy w czymś konkretnym lepiej niech o to poprosi wprost, nie posługuje się niejasnymi komunikatami. Jest wtedy szansa, że partner, który ma dzieci z poprzedniego związku weźmie w większym zakresie sprawy w swoje ręce i mniej będzie niezręcznych, niedookreślonych sytuacji, które wpływają na napięcia w nowym związku. Twój mąż powinien wiedzieć też o tym, że są sytuacje, które źle znosisz i pomóc Ci radzić sobie z nimi. Wasza sytuacja jest trudna, złożona, nowa i tylko omawianie jej na bieżąco, wyrażanie potrzeb i uczuć z nią związanych może spowodować, że wzbogaci was a nie rozdzieli. Różnica między tobą a twoim mężem polega między innymi na tym, że on ma zobowiązania, ty zaś możesz włączyć się w zajmowanie się dziećmi w takim zakresie, który sama sobie określisz. Wyznaczenie przez ciebie granic w tej sprawie może uzdrowić tą trudna dla ciebie sytuację, bo póki co ta sytuacja wygląda tak, jakby to inni (mąż, jego dzieci) określali tą sytuację, a ty starasz się spełnić ich oczekiwania lub uciekasz od nich czując się winna. Dzieci mogą wnieść w nasze życie ożywienie i radość ale tylko wtedy, gdy czują się dobrze i uczciwie traktowane. Oddają nam to, co od nas dostają. Nie jest ważne co razem robicie, ile czasu spędzacie wspólnie, ale to, jaka atmosfera temu towarzyszy, jak traktujecie siebie nawzajem. Jeżeli będziesz miała własne dzieci, te z poprzedniego małżeństwa twojego męża będą ich braćmi i siostrami, ich bliskimi. Czy tak się stanie zależy od was, dorosłych. pytanie Mój syn dotychczas przyjaźnie nastawiony do ojca, który wyprowadził się pół roku temu nagle oświadczył, że nie będzie się z nim spotykał. Michał powiedział mi w rozmowie, że tata chce się ożenić i będzie miał nowe dziecko. Kategorycznie odmówili udziału w jego ślubie. Przestraszyłam się, bo po raz pierwszy syn zareagował tak gwałtownie – płakał, rzucał przedmiotami, nie dawał się uspokoić. Może to chodzi o to, że mąż ostatnio ma mniej czasu dla syna, rzadziej się widują? Nie wiem co mam powiedzieć byłemu mężowi, jak rozmawiać z synem. Dotychczas ich kontakty układały się bardzo dobrze. odpowiedź Rzadsze kontakty nie powinny być przyczyną tak radykalnych zmian w relacji ojca z synami. To, że zakłada on nową rodzinę jest naturalną koleją rzeczy. Dzieci po rozstaniu i rozwodzie rodziców potrzebują dużo troski i uwagi, a także pomocy w przystosowaniu się do zmian. Taką zmianą jest to, że nie jesteście razem, że tata chłopców nie mieszka z nimi i widują go rzadziej. Następną zmianą jest to, że ich tata, dotychczas skupiony na nich i ich potrzebach zakłada nową rodzinę, a więc będzie dzielił swój czas pomiędzy nich i nową rodzinę. Takie są fakty i należy zrobić wszystko, by pomóc dzieciom odnaleźć się w nowej sytuacji. Potrzebują wsparcia ojca i zapewnienia o stałości jego uczuć, ale równie ważne jest to, jak do zmian w życiu ojca odniosą się dorośli w otoczeniu dzieci – ich mama, dziadkowie, ciotki, znajomi. Jeżeli dzieci będą słyszały krytykę i potępienie ojca („..nic dziwnego, że nie ma czasu dla was”) mogą przyjąć punkt widzenia mamy, by uniknąć uczucia rozdarcia. Solidaryzując się z mamą często wbrew swoim prawdziwym uczuciom odrzucą ojca. To pozwoli im odzyskać utraconą równowagę i nie uczestniczyć w sytuacjach pomiędzy mamą a ich ojcem, które mogą być dla nich zbyt bolesne. Czy tak się stanie, zależy od was, dorosłych. Jeżeli właściwie rozumiecie interes dzieci, zadbacie o zachowanie relacji dzieci z obojgiem rodziców, zrobicie wszystko co w waszej mocy, by te kontakty im umożliwić, będą mogły, w swoim tempie, powracać do równowagi. Mama może upewniać dzieci, że są dla ojca ważnymi osobami, że je kocha. Dzieci wtedy mają możliwość przy niej wyrażać gniew i niezadowolenie ze zmian, które zaszły. Dzieci wyrażają swoje uczucia przy tym z rodziców, który jest bezpieczną osobą, nie zaprzeczy, nie podważy, „nie zagada”. Przy tym, który będzie umiał wysłuchać, przyjąć ze zrozumieniem, to co mówi, czy prezentuje dziecko. Dzieci potrzebują tylko zrozumienia, że tak właśnie czasami myślą i czują. Może dopiero teraz, gdy ich ojciec zakłada nową rodzinę mogą sobie pozwolić na wyrażenie złości, żalu, tęsknoty związanego z tym, że ich opuścił. Przyzwolenie na wyrażenie tych różnych uczuć stwarza możliwość powrotu do dalszych kontaktów. To bardzo trudne zadanie. Przeszkadzać mogą zranione uczucia, tego rodzica, który czuje się „porzucony”, czuje, że jego nadzieje zostały zawiedzione. Często zdarza się, że takie osoby są tak bardzo ogarnięte uczuciami związanymi z rozstaniem, że nie mogą pomieścić w sobie uczuć, które przeżywają dzieci. Taki rodzic nie może pomóc swojemu dziecku. Ważne wtedy, żeby dziecko mogło zwrócić się ze swoimi uczuciami do innego bezpiecznego dorosłego. Najlepsze dla dziecka jest, kiedy obydwojgu rodzicom udaje się zadbać o potrzeby dziecka i kiedy rodzice, mimo rozpadu ich związku, obydwoje w podobnie zaangażowany sposób - pozostają rodzicami. To daje dziecku poczucie, że otaczają je oni miłością i troską. nowy partner mamy pytanie Chce się związać na stałe z rozwódką z 12-letnim synem, zakochałem się....ale mam wątpliwości. Mam wrażenie, że ona ciągle kocha swojego eks i może by do niego wróciła – z tego, co mówi nie może wymazać z pamięci dobrych chwil, których było wiele. Sądzę, że jest w stanie poświęcić swoje dobro dla dobra dziecka, które bardzo kocha. Swojego syna bardzo kocha i zrobi dla niego wszystko, „ponieważ ma On tylko Ją, nikogo więcej”. Mam wątpliwości czy jest mi w stanie dać tyle miłości ile potrzebuję, czy zawsze jej syn będzie na pierwszym miejscu? Zastanawiam się jak będzie się zachowywać w sytuacjach konfliktowych (nie wierzę, że takich nie będzie) i po czyjej stronie stanie: osoby, która ma rację czy zawsze syna, „który ma tylko ją”. Mam wątpliwości czy dam sobie radę i ułożę sobie stosunki z 12-letnim „facetem”. Po pierwsze nie mam żadnych doświadczeń z dziećmi (jestem kawalerem – 31 lat), a po drugie jest on zapatrzony w swojego ojca, który jest dla niego ideałem i wzorem do naśladowania (chyba naturalne dla chłopaka w tym wieku). Mam wątpliwości czy mnie naprawdę kocha (o czym mówi), czy myśli o „bezpieczeństwie” swoim i syna, o tym by mieć „bratnią duszę” przyjaciela i nie zostać samotną. odpowiedź Zdobycie zaufania dziecka, które przeżywa rozstanie rodziców może być trudnym zadaniem, bo wymaga dojrzałości, umiejętności radzenia sobie z odrzuceniem, otwartością na uczenie się rozpoznawania znaczenia zachowań dziecka i jego uczuć. Relacje między pozostającą samotnie, po rozstaniu z mężem, matką i jej synem mogą się różnie układać. Zależy to między innymi od tego, jak przebiegał proces jej rozstawania się z mężem i jak dawno to się wydarzyło oraz jak wcześniej wyglądała jej relacja z synem i jego miejsce w rodzinie. Zdarza się, że syn staje się „partnerem” mamy i wtedy nie ma już przy niej miejsca dla innego mężczyzny. Nie dotyczy to sfery seksu, ale miejsca jakie syn zajmuje, znaczenia tej relacji dla obydwojga, intensywności relacji, itp. Często też matki po rozpadzie małżeństwa stają się bardziej wyczulone na potrzeby dziecka, bywają nadopiekuńcze, to więc też może być źródłem obaw. Dla nowego partnera matki ważne jest przyjąć, że osoba, z którą się wiąże ma określoną historię i to będzie zawsze przy niej. Jest związana w pewny sposób z byłym mężem, ma z tamtego związku dziecko. Dziecko było zanim pojawił się kolejny partner i będzie zawsze pierwsze. To może być źródłem różnych trudnych sytuacji w nowej relacji. Ważne, żeby partnerzy, w nowym związku zachowali równowagę pomiędzy dbaniem o ich związek i dbaniem o potrzeby dziecka, w przyszłości być może również kolejnych dzieci W relacji z dzieckiem partnerki dobrze jest starać się być życzliwym, ciekawym go dorosłym. Jest duża szansa, że mama dziecka doceni to, że jej partner stara się w dobry sposób ułożyć swoje relacje z jej syna. To służyć będzie dobrej relacji partnerów. Fakt, że chłopiec ma dobrą relacje z ojcem może być pomocne, bo nowy partner mamy nie musi czuć się obciążony odpowiedzialnością za wszystkie aspekty życia dziecka. samotne macierzyństwo pytanie Czy kobieta, która pomimo młodego wieku (25lat) ma już za sobą nieudane małżeństwo i rozwód i mimo to szuka drogi do samorealizacji i spełnienia ma szanse? Czy to możliwe, żeby kobieta wychowująca samotnie dziecko dała mu poczucie bezpieczeństwa i szczęście? Niejednokrotnie mogłam się przekonać, że pogodzenie tych wszystkich rzeczy- macierzyństwa, rozwoju zawodowego, życia towarzyskiego - jest bardzo trudne, a w naszym społeczeństwie wydaje się tym trudniejsze. Dostrzegam brak tolerancji dla takich kobiet jak ja (jak mogła opuścić męża i przyczynić się do rozbicia rodziny!) lub ogrom współczucia, którego zresztą nie potrzebuję (biedna, jak ona sobie teraz sama poradzi bez mężczyzny!). Po rozwodzie spotykałam się już z kilkoma facetami i teraz wiem, że trudno jest się związać ponownie. Gdy doświadczamy czegoś złego od partnera mamy tendencję do przenoszenia urazów na innego partnera, który z tym pierwszym ma niewiele wspólnego. To samo jest ze mną i ciężko jest mi się otworzyć. Ale z drugiej strony, czy warto się męczyć i cierpieć z drugą osobą tylko po to by na siłę utrzymać w całości podstawową komórkę społeczną jaką jest rodzina? odpowiedź Czy można zapewnić dziecku poczucie bezpieczeństwa jeśli się jest samotnym rodzicem. Źródłem bezpieczeństwa dla dzieci jest przede wszystkim to, jakim jesteśmy rodzicem (czy rozumiemy to, co one przeżywają, czy umiemy ich słuchać, czy odpowiadamy na ich potrzeby i pozwalamy mówić o tym, co je boli). I choć dzieci po rozstaniu rodziców tracą pewność siebie, czują się winne, przeżywają lęk i niepewność - bywa, że lepszym rozwiązaniem dla dziecka jest rozwód rodziców niż stałe konflikty, jawna lub ukryta wrogość, czy życie obok siebie. Rozstanie rodziców to poważna trauma dla dziecka, ale jeżeli choć jeden dorosły potrafi przynajmniej częścią swojej uwagi towarzyszyć dziecku w tym co przeżywa, dzieci z czasem są w stanie przyjąć i pogodzić się z różnymi zmianami w ich życiu. Druga sprawa to trudność z pogodzeniem wszystkich obowiązków, (zajmowanie się domem, bycie matką, kobietą pracującą, która ma swoje ambicje, chce się realizować także poprzez pracę zawodową) z pragnieniem bycia kobietą w szczęśliwym związku, z kochającym partnerem. Tak, to jest trudne zadanie. Warto szukać źródeł pomocy i wsparcia. W osobach z rodziny, w innych osobach będących w podobnej sytuacji, otworzyć się na innych i przyjąć pomoc. Dziś sytuacja tzw. samotnych rodziców jest tak powszechna, że nie jest prawdą, że stosunek otoczenia do kobiet, które zdecydowały się na rozstanie z mężem jest negatywny. Myślenie w taki sposób może być związane bardziej z wewnętrznym obrazem dotyczącym samotnego macierzyństwa, niż z ogólnie przyjętym stosunkiem do tego zjawiska. nieobecny tata pytanie Były mąż opuścił mnie w 4-tym miesiącu ciąży i przyjechał zobaczyć synka po porodzie. W 1-wszym roku życia widział go 4 razy. Gdy mały miał 1,3 miesiące sąd orzekł rozwód. W drugim roku życia ojciec widywał się z synem ok.6 razy (dzieli nas odległość ok 400 km). Umówiliśmy się, że gdy dziecko skończy 3,5 roku ojciec będzie mógł wziąć go na 4 dni do siebie na "wakacje"(mieszka ze swoją matka, która miała pomóc). Dziecko płakało stęsknione po 4 dniach za mną, ojciec nie chciał go oddać, a gdy przywiózł go z powrotem mały znalazł się w szpitalu z powodu zatrucia przewodu pokarmowego (ojciec nawet nie raczył się pojawić, to ja spałam na podłodze przy dziecku). Jeszcze tylko raz odważyłam się pozwolić zabrać samo dziecko ojcu i sytuacja powtórzyła się. Od tego momentu nie chciałam już pozwalać na samodzielne wyjazdy i kontakty odbywały się w miejscu naszego zamieszkania raz na 1,5 miesiąca. Synek zaczął chodzić do przedszkola od 3 roku życia, bo ja musiałam pracować. Ojciec nie interesował się rozwojem dziecka, wydarzeniami w przedszkolu, kosztami, nie kupował żadnych ubrań, a poza tym uznał, że skoro mam dobrą pracę to obowiązki utrzymania dziecka spadają tylko na mnie - uchylał się od płacenia alimentów od urodzenia (oboje mamy takie same prawa rodzicielskie). Synek jednak ma świadomość, że to jego tata - ukochany, najdroższy, wytęskniony i ciągle pyta kiedy tata przyjedzie. Kiedy synek miał 3.5 roku poznałam innego mężczyznę, który zamieszkał z nami (to już 2 lata). Mały zaakceptował go, bardzo go lubi, przytula się do niego, naśladuje go we wszystkim, ale nie mówi do niego tato - tylko po imieniu. Mój partner średnio go akceptuje- twierdzi, że dziecko jest niegrzeczne, nadpobudliwe, rozpuszczone (partner w domu był chowany z apodyktycznym ojcem, który o wszystko miał do niego pretensje i się go czepiał). Były mąż odkąd zorientował się, że jest ktoś w naszym życiu zaczął przywozić dziecku stosy zabawek, ciągle przyjeżdżał, wypytywał dziecko o szczegóły naszego związku - po pół roku takiej egzystencji byliśmy wykończeni. Dziecko na wszystko miało argument -"bo tatuś mi pozwala, bo tatuś mi kupi, albo wręcz - „nienawidzę was, wyprowadzę się do tatusia"- wszystkie metody wychowawcze zawodziły. Ojciec nadal nie interesuje się utrzymaniem dziecka, ani jego rozwojem - jedyne czego żąda to kontaktów (po których dziecko jest bardzo trudne). Co robić?? Pozwolić na kontakt z ojcem, próbować się odciąć od ojca i dać możliwość dziecku stabilizacji emocjonalnej? Proszę o radę... odpowiedź Na pewno dobrze jest, kiedy dziecko ma kontakt z obydwojgiem rodziców, chyba, że któreś z nich jest osobą na tyle destrukcyjną i krzywdzącą dziecko, że przynosi to wiele szkód. Wtedy warto z uwagą to obejrzeć i podjąć stosowne decyzje. Twój były mąż głęboko cię zranił i jesteś, co zrozumiałe, źle do niego nastawiona. Nie wiem w jaki sposób dziś komunikujesz się z byłym mężem, czy jesteś w stanie rozmawiać z nim o waszym dziecku, o tym czego ono potrzebuje i jak mogą wyglądać spotkania syna z ojcem. Czy jesteś w stanie rozmawiać o innych niż finansowe sprawach, zobowiązaniach, problemach. Po pierwsze, zanim podejmiesz ważne decyzje w sprawach dalszego kontaktu synka z ojcem porozmawiaj z kimś o tym, żeby ktoś pomógł ci oddzielić to, co w twoim do niego stosunku jest konsekwencją urazu sprzed lat, a co wynika z troski o wasze dziecko. Zawsze trzeba pamiętać, że twój były mąż jest ojcem twojego syna i w jakiś sposób będzie zawsze obecny w jego życiu i w twoim, niezależnie od tego czy będą mieli fizyczny kontakt, czy pozostanie dla syna wyobrażonym obiektem (zawsze ważnym), o którym myśli się, z którym porównuje się, do którego odwołuje się, w którego ślady idzie. Jeżeli będziesz chciała pozbawić ojca możliwości kontaktu z dzieckiem sprawa prawdopodobnie oprze się o sąd. Takie sprawy są formalnie załatwiane, a w praktyce bardzo często bywa, że obydwoje lub jedno z rodziców stosują partyzanckie metody. To nie jest dobre ani dla rodziców ani dla dziecka. Dlatego myślę, że tak długo jak to możliwe lepiej, żeby rodzice próbowali dogadywać się między sobą. Może jest jeszcze coś do zrobienia w sprawie ułożenia sobie z byłym mężem poprawnych stosunków, tak żeby jego kontakt z dzieckiem był możliwy, a przy okazji można próbować ustalać z nim zasady tych kontaktów. Jeśli ty będziesz miała jasność czego chcesz i potrzebujesz w tej sprawie, będziesz miała siły, żeby stawić czoło najtrudniejszym wyzwaniom a twoje dziecko będzie spokojniejsze. Jeżeli nie masz osoby, z którą mogłabyś rozmawiać o tym, takiej, która jest bezstronna, nie udziela rad i pomoże ci w znalezieniu wyłącznie twojego rozwiązania tej sprawy - zwróć się do psychologa, psychoterapeuty, który wysłucha cię i pomoże. Nie są to nigdy proste sprawy, nie można całkowicie oddzielić się od byłych mężów, bo pozostają ojcami naszych dzieci. pytanie Sama wychowuję 12- letniego syna. Żadnych kontaktów z ojcem. Co ważnego powinnam wiedzieć na temat dojrzewania? Jakie wartości powinnam przekazać? Na co zwrócić szczególną uwagę, żeby czegoś nie przeoczyć (narkotyki, kleje, alkohol, papierosy, kradzieże, itd...).Proszę o porady. odpowiedź Zawsze ważne jest bycie w bliskiej relacji z dzieckiem. Ważne między innymi dlatego, że kiedy pojawia się coś trudnego w życiu dziecka, rodzice mają szansę szybko się o tym dowiedzieć. Bycie w bliskiej relacji nie znaczy bycie kumplem dziecka, to następna ważna sprawa. Dla dziecka ważne jest wiedzieć co należy do dziecka, a co jest w rękach dorosłego, czyli o czym decyduje dorosły, a w jakich sprawach on sam podejmuje decyzje. Chcieć i umieć słuchać dziecko, to jedna z umiejętności, która pozwala zachować dobrą z nim relację. Następna ważna sprawa to - wyraźne stawianie granic i mówienie “nie”, kiedy uznajemy, że wymaga tego jego dobro. To jest dla dorosłych często pole do nadużyć, bywa, że pod płaszczykiem “dobra dziecka” stawiają zbyt dużo zakazów i nakazów. Dostosować wymagania i swobodę do wieku dziecka to szczególnie ważne dla 12- latków, którzy nie są już małymi dziećmi, ale jeszcze nie dojrzałymi osobami, aspirują do młodzieży, a to jeszcze nie to. Następna bardzo ważna sprawa, która dotyczy tego wieku – to początek okres buntu i oddzielania się od rodziców (oczywiście dla jednych dzieci ten czas zaczyna się już w tym momencie, dla innych nieco później). Warto wiedzieć, że to bardzo ważny i cenny czas dla dziecka i nie obrażać się o to na nie, nie wymagać takiego rodzaju bliskości i otwartości jaki wcześniej był w relacji z dzieckiem, szanować jego prawo do własnych spraw i decyzji zachowując swoje prawo do wpływu. W tym czasie dzieci zaczynają robić trudne do przyjęcia dla dorosłych rzeczy, nie chcą z nimi rozmawiać, wolą towarzystwo rówieśników niż mamusi, obrażają się, protestują, czy walczą. Ważne, żeby nie obrażać się na nie, nie dać się odrzucić i nie odrzucić dziecka. To daje dzieciom bezpieczne podstawy do poszukiwań swojej drogi. W sytuacji, kiedy rodzice czują się źle traktowani, lekceważeni, czy właśnie odrzuceni przez swoje dzieci i oskarżają o to dziecko, popełniają najwięcej błędów, zatrzymują się przy sobie, swoich uczuciach i tracą z oczu dziecko. Kolejną ważną sprawą, zwłaszcza dla chłopca wychowywanego przez samą matkę jest sprzyjać pozytywnemu obrazowi ojca. Nawet, jeśli ojciec jest nieobecny, czy z różnych powodów niedostępny, ważne jest, żeby nie niszczyć obrazu, jaki ma dziecko. Ono ma prawo do własnego stosunku do ojca, do własnej oceny, do okazywania ojcu miłości, nawet w sytuacji, kiedy matki zdaniem ojciec jest złym czy niewystarczającym ojcem. Ważne dla chłopca jest mieć kontakt z męskim światem, jeśli nie może to być ojciec, niech będzie ktoś zaprzyjaźniony lub z dalszej rodziny. Od mężczyzny chłopiec będzie mógł uczyć się tego, co jest wpisane w tę rolę, tego co znaczy być mężczyzną. Dobrze kiedy wzorem jest żywa osoba, a nie fantastyczne, wyobrażone postacie. Jeśli na co dzień nie ma takiej możliwości, dobrze jest tworzyć je, kiedy to możliwe. Jeśli chodzi o wartości to przekazujemy je dzieciom stale, uczą się tego patrząc na to, jak żyjemy, co dla nas ważne, jak traktujemy innych, co wybieramy itd. pytanie Kilka lat temu rozstałam się z mężem. Mamy wspólne dziecko, 9 letniego Jasia. Bardzo szybko związałam się z nowym mężczyzną i teraz zaczynam tego żałować. Ale chyba jest za późno. Mój były partner się ożenił a ja z nowym będę miała dziecko. Wspomnienia tamtego czasu, z moim pierwszym mężem nie pozwalają mi żyć. Ciągle porównuję moich mężczyzn i wiem ,że podjęłam złą decyzję. Nie wiem co dalej. Nie chcę zostać sama z dziećmi. Może coś ze mną jest nie tak i powinnam zgłosić się na psychoterapię? odpowiedź Gdy związek rozpada się, potrzeba czasu, żeby uporządkować swoje myśli zaopiekować się swoimi uczuciami. Taki okres pożegnania i żałoby jest potrzebny. Gdy zbyt szybko wchodzimy w nowy związek nie widzimy dobrze swojego nowego partnera i kolejna decyzja o związku ma mniejsze szanse powodzenia. Taki nowy związek może być np. ucieczką przed samotnością. Decyzja o nowym związku może być zbyt pochopną, bo podejmowaną w sytuacji zamieszania w uczuciach, lęku, poszukiwania oparcia na zewnątrz, w nowej relacji. Prawdopodobnie dopiero teraz zobaczyłaś swojego partnera. Zamiast porzucać kolejny związek warto przyjrzeć się relacji z partnerem i pomyśleć, co można zmienić, poprawić w tej relacji, ułożyć tę relację od nowa. Jeżeli tego nie sprawdzisz za parę miesięcy lub lat znajdziesz się w podobnej do aktualnej sytuacji. Naprawa związku to często duże wyzwanie, ciężka praca, tak żeby możliwy był przepływ uczuć, uczenie się rozpoznawania i odpowiadania na potrzeby partnera bez zapominania o własnych. Pomocna w takiej sytuacji może być psychoterapia. W efekcie przyczynić się do odnalezienia własnej drogi, lepszego rozumienia swojego sposobu funkcjonowania, swoich wyborów. Może także pomóc w odbudowie związku albo pogodzeniu się z rozstaniem. Może, poprzez poznawanie siebie, uczyć bycia z samym sobą.