TRANSKRYPCJA WYKŁADU DR WANDY PÓŁTAWSKIEJ WPROWADZENIE Teresa Mazan: Szanowni Państwo, z ogromną radością i poczuciem wielkiego zaszczytu, i jednocześnie zobowiązania, witamy Państwa na wykładzie „Uczcie się kochać: Jana Pawła II program dla człowieka”, na który zgodziła się przyjechać Doktor Wanda Półtawska. Za chwilę o niej dłużej opowie Pani Profesor Ryś, natomiast my mamy ogromne poczucie dumy, że Pani Profesor zechciała przyjechać tutaj, do nas. Podjęła ten wysiłek. Wykład ten odbywa się w ramach serii wykładów Memorial Lectures, które poświęcone są prowadzeniu nas wszystkich nie tylko w myśl Jana Pawła II, ale też w praktykę realizacji tej myśli. I tutaj dr Półtawska jest nieocenionym, nie tylko świadkiem, ale też wiernym nauczycielem i swoistym tłumaczem wskazań Jana Pawła II. Przekłada jego zalecenia na konkrety naszego życia. Jesteśmy zaszczyceni też obecnością wszystkich Państwa. Serdecznie witamy wszystkich tych, którzy oglądają nas przez relację online na kanale YouTube Centrum Myśli Jana Pawła II. Wiemy, że jest nas o wiele więcej niż obecnych tutaj, na tej sali. Witamy serdecznie też Państwa, i proszę Dyrektora Programowego Centrum Myśli Jana Pawła II o zabranie głosu. Dr Michał Łuczewski: Witam Państwa bardzo serdecznie. Chyba nie ma lepszego sposobu, piękniejszego sposobu niż spędzenie tego Dnia Papieża Jana Pawła II z nami, a przede wszystkim z Panią. Kiedy kilka lat temu przyszedłem do Centrum Myśli Jana Pawła II wiedziałem jedną rzecz: że Jan Paweł II pięknie żył, Karol Wojtyła pięknie żył, ale chciałem odkryć jeszcze jedną rzecz, to znaczy, odkryć tą tajemnicę, dlaczego on pięknie żył, co było tą wewnętrzną sprężyną, która poruszała jego życiem. I, tutaj, kluczem do zrozumienia, właśnie, życia Jana Pawła II to jest Wanda Półtawska, która powiedziała: trzeba rozumieć Karola Wojtyłę od wewnątrz. Trzeba czytać jego poezję . I po kilku latach, w gronie studentów, doktorantów (tutaj widzę już jednego doktora z tego grona) czytaliśmy właśnie poezję Jana Pawła II, czytaliśmy poezję Karola Wojtyły i odkrywaliśmy go od wewnątrz. Później zaczęliśmy czytać to, co on czytał. I znowu go odkryliśmy w inny sposób. Otworzyły się przed nami inne perspektywy. Na samym końcu zaczęliśmy czytać jego przyjaciół i zrozumieliśmy, jak ważni w jego życiu byli, właśnie, przyjaciele, jak ważna była przyjaźń. On jako bardzo młody kapłan powiedział, że trzeba sobie życie tak ułożyć, żeby wszystko Boga chwaliło. I tak też patrzył na przyjaźń. Przyjaźń dla niego była prawie sakramentem. Była widzialnym znakiem jedności, niewidzialnej łaski. I kiedy czytaliśmy jego przyjaciół, między innymi, „I boję się snów” Wandy Półtawskiej odkrywaliśmy, jednocześnie, też Karola Wojtyłę, bo Karol Wojtyła był w swoich przyjaciołach i jego przyjaciele są w Karolu Wojtyle. Powiedziałem na początku, że nie ma chyba piękniejszego sposobu niż przeżycie tego Dnia Papieża Jana Pawła II, właśnie, tutaj będąc. Powiedziałbym jeszcze mocniej, że chyba nie ma lepszego miejsca dzisiaj, w Warszawie, może w Polsce, może nawet na świecie, niż to, żeby się nauczyć pięknego życia. Bardzo Pani dziękuję, że Pani tutaj jest i wszyscy zamieniamy się w słuch, a oddaje głos Pani Profesor. Teresa Mazan: Jeszcze tylko chwileczkę. Techniczna uwaga organizacyjna. Proszę Państwa, ponieważ, żeby tego pięknego życia uczyć się w szczegółach, na pewno wielu z Państwa będzie chciało zadać pytanie Pani Profesor. Otóż, na prośbę Pani Profesor, formuła zbierania tych pytań będzie nieco odmienna niż zwykle, czyli bardzo prosimy – Państwo w każdym rzędzie macie kartki papieru, bardzo prosimy wyraźnie, drukowanymi literami, napisać swoje pytania. Te pytania w połowie, mniej więcej, wykładu zbierzemy i podsumujemy je w większe grupy. Połączymy tak, żeby można było odpowiedzieć na jak największą ilość tych zagadnień, które Państwa poruszają, nurtują, i w takiej formie zapisane, żeby Pani Profesor było dogodnie odczytać, będziemy je przekazywać. Dziękuję. SŁOWO WSTĘPNE Profesor Maria Ryś: Witam Państwa bardzo serdecznie. Witam Panią Doktor, Panią Profesor. Spotkał mnie ogromny zaszczyt przedstawienia bardzo krótkiego człowieka, który w moim życiu odegrał przeogromną rolę. Muszę powiedzieć, że były dwie osoby, które ukształtowały moją postawę wobec dziecka nienarodzonego. To była moja własne babcia i to była Pani Doktor Wanda Półtawska. Kiedy byłam małym dzieckiem, kiedy zapytałam mojej babci, zapytałam o znaczenie i wartość życia dzieci chorych, upośledzonych, moja babcia narysowała wielkie koło i w tym kole zrobiła taką maleńką kropeczkę. Mówi: dziecko, to co ludzie dodają do człowieczeństwa to jest ta maleńka kropeczka . Reszta to jest to, co każdy człowiek otrzymuje od Pana Boga . I ja, wtedy, jako małe dziecko, zrozumiałam, że każdy człowiek, niezależnie od tego, czy jest chory, słaby, upośledzony, to jest ten, który na wieczność ma życie darowane przez Pana. I drugą wielką postacią, która odegrała w moim życiu przeogromną rolę to, właśnie, była Pani Doktor Wanda Półtawska. Tak dzisiaj myślałam, 16 października, kiedy 38 lat temu usłyszeliśmy: habemus papam, dokładnie dzisiaj, 38 lat temu, ale wsłuchałam się w dzisiejsze czytania i muszę powiedzieć, że te czytania tak myślą pobiegły mi do Pani Doktor Wandy Półtawskiej: głoś naukę, nastawaj w porę, i nie w porę, w razie potrzeby – wybacz błąd [chyba coś słabo działa], poucz, podnieś na duchu, z całą cierpliwością, ilekroć nauczasz. To nastawanie w porę, i nie w porę, jeśli chodzi o godność człowieka, każdego człowieka, ten przykład dzielnej kobiety, która tak pięknie przez całe życie broniła godności każdego człowieka. Przykład człowieka, który, przede wszystkim, ujmował za serca młodzież. Wszyscy się zastanawiali, jak to jest, dorośli, nauczyciele, dzieci i młodzież słuchają Pani Doktor Wandy Półtawskiej. Ja myślę, że to jest takim jakimś pięknym przesłaniem: młodzież potrzebuje autorytetów. I takim autorytetem właśnie zawsze była Pani Doktor Wanda Półtawska. Ja każdego roku studentom wyświetlam film „Duśka”, i wtedy, zawsze, pada takie pytanie: niech nam Pani powie, czy Pani Doktor Półtawska, uzdrowiona cudownie na prośbę Ojca Pio, proszę powiedzieć, czy kiedyś czuła zapach fiołków, więc ja, kiedyś, dawno temu zapytałam Pani Doktor, czy czuła zapach fiołków. Powiedziała mi wtedy, że była u Ojca Pio, i że Ojciec Pio, uśmiechnął się i zapytał: teraz już dobrze, prawda?. Wydaje mi się, że trudno by było nauczanie, promowanie tak wspaniałego nauczania Jana Pawła II przełożyć na jedno życie. Mogło by powstać o życiu Pani Doktor Wandy Półtawskiej wiele filmów: o uczciwości, o godności człowieka, o pięknej miłości, o pięknej miłości ludzi młodych, i o tym, co można ująć w takim, chyba najprostszym, aforyzmie: nie ma łatwego szczęścia, łatwe jest tylko nieszczęście. Na szczęście na prawdziwe szczęście trzeba zapracować. I, tak naprawdę, myślę, że to, co Pani Doktor uczyniła wśród młodych to, przede wszystkim, zapala ich serca do czystej, pięknej miłości, i że, takiej właśnie miłości, tylko dla takiej miłości, warto oddać życie. Nie może być pięknej miłości, jeśli to nie będzie Boża miłość. I to, głębokie przesłanie, które zawsze płynęło przez te wszystkie lata, właśnie o godności, o miłości, o uczciwości, o pięknie kobiecości, o pięknie męskości, wtedy, kiedy jest realizowana zgodnie z Bożym powołaniem. Jakże piękne przesłanie. I, osobiście, jestem wdzięczna, szczególnie, za dwa przesłania: za przesłanie, którym Pani Doktor często kończy spotkanie z młodymi. Cytuje wtedy Jana Pawła II, który powiedział w Toronto do młodych ludzi: nie zadowalajcie się miernotą. Dążcie do ideału. A jeżeli nikt od Was tego nie wymaga, to Wy sami tego wymagajcie od siebie. Młodzież bardzo lubi zdobywać szczyty. Młodzież jest bardzo ambitna. I muszę powiedzieć, że apel do młodych ludzi o czystość serca, o piękno serca zawsze spotykał się z bardzo gorącym odzewem. I myślę, że takie specjalne moje podziękowania za to, że Pani Doktor nigdy nie godziła się na ukrywanie zła dla, tak zwanego, świętego spokoju. To nie jest ani spokój, ani święty. Natomiast, walcząc ze złem bardzo stanowczo, nigdy nie walczyła z człowiekiem. I to jest piękne. Człowieka zawsze zdobywała dla Pana Boga, ale ukazywała zła przez zło, które jest złem. Za to piękne przesłanie całego życia, za tą piękną służbę każdemu człowiekowi, za tą piękną przyjaźń z Janem Pawłem II, bardzo dziękujemy. To jest najpiękniejsze świadectwo życia i, dla mnie, ogromna wdzięczność i wielki zaszczyt, że mogę dzisiaj, publicznie, z całego serca, za to piękne, chociaż tak bardzo obdarzone krzyżem życie, z całego serca podziękować. Dziękuję bardzo. PRELEKCJA DOKTOR WANDY PÓŁTAWSKIEJ Doktor Wanda Półtawska: Dziękuję Państwu za wzruszenie, ale powiem tak, że jestem w sytuacji, właściwie, bardzo dla mnie trudnej. Hasło, które Państwo wysunęli: „uczcie się kochać” zakłada, że jak jest uczenie to są uczniowie i nauczyciel. Na dodatek, w normalnym układzie, to nauczyciel wie, jaką dostaje klasę na lekcję. Bo jednak trochę inny program jest dla przedszkola, a inny dla uniwersytetu. Nie wiem, czego Wy oczekujecie ode mnie, ale powiem, czego ja spodziewam się po Was. Mianowicie, jest to szczególne miejsce, które się legitymuje wielkim człowiekiem, wielkim świętym, genialnym uczonym, genialnym poetą, Janem Pawłem II. Święty Papież. Polak. Czyli przychodzą tu ludzie, po których spodziewamy się, że należą do tej samej grupy na świecie. Bo ludzie na świecie muszą się dzielić, z uwagi na ilość tych ludzi i miejsc, gdzie oni są. Więc zakładamy, pewnie, takie założenie, że tu będą ludzie, którzy przyznają się do Kościoła Rzymskokatolickiego. Więc spodziewam się, że jesteście ochrzczeni, tak? Słuchacze: Tak /przeciągle/. Doktor Wanda Półtawska: Bierzmowani? Słuchacze: Tak /kilkugłosowo/. Doktor Wanda Półtawska: Tym bardziej. Czyli nie ma z Wami potrzeby mówić o tym, że jest dziesięć przykazań, i że aborcja jest zamordowaniem nowego człowieka, czego Wam robić nie wolno. Natomiast, w takim razie, jak wszyscy wiecie, jaka ma być linia życiowa, bo Kościół Katolicki dyktuje normy etyczne, etyka jest przez samego Boga podyktowana, to nie będziemy o tym mówić i nie o to chodzi. Karol Wojtyła, ksiądz, nie dyskutował z młodzieżą nad tym, czy jest Pan Bóg, czy nie ma Pana Boga. Natomiast, klękał i modlił się, rozmawiał z Bogiem. Zakładał, że oni wszyscy to szanują. I tak było. Zakładam, że wszyscy Państwo wierzycie w to, że świat jest złożony, że mówicie: Credo, wierzę. Nie tylko to, ale jeszcze: w żywot wieczny. Więc, nie trzeba Wam przypominać, ale ja zawsze tak zaczynam lekcję do studentów, że jedno tylko o Was wiem na pewno: moi Państwo kochani, wszyscy, wszyscy, wszyscy umrzecie. Nie mam, co do tego, żadnych wątpliwości. I musicie mieć tę pewność, bo inaczej będziecie głupio żyć, ponieważ myśl o śmierci nadaje sens życiu. Masz dane do dyspozycji życie, które tenże człowiek, którego naukę ja Wam będę streszczać, bo ja te całe lata jak już nauczam, chociaż jestem lekarzem z zawodu, to jestem nauczycielem od początku, sześćdziesiąt parę lat, uczę jego filozofii, czyli antropologii Kościoła Katolickiego to nauczanie pokazuje prawdę o człowieku, taką właśnie. Na pierwszym spotkaniu z młodzieżą na światowym, to jest spotkania z młodzieżą, jak Państwo wiecie albo nie, wymyślił Papież Jan Paweł II. Przedtem nie było. Otóż na pierwszym powiedział: pamiętajcie Wy, wszyscy, życie tu, na ziemi, jest drogą. I tylko drogą. Niczym więcej. Drogą do nieba, bo człowiek nie jest stworzony dla ziemi, tylko dla nieba. I to sobie zapamiętajcie, choćby to jedno ze spotkania z Panią Półtawską. Umrę i mam iść do nieba, bo w niebie nie ma nieświętych, sami święci. I dlatego, Jan Paweł II […] uczy ludzi, że program na nowe tysiąclecie, dla wszystkich jednakowy, to jest świadome dążenie do nieba. Jak? Otóż teraz, tutaj, ja Wam się jawię jako człowiek doświadczony w dwóch sprawach. Po pierwsze, w nauczaniu tego filozofa, bo miałam takie szczęście, jak na studia przyjechałam do Krakowa, to on tam też przyjechał, już po studiach, z Rzymu i zajmował się studentami w ogóle, i szczególnie lekarzami. Przez cały czas miałam okazję słuchać wszystkiego, co mówił, czytać, co pisał i patrzeć, jak żyje. Żył w Krakowie, w Polsce, dwadzieścia lat, cały czas, między innymi, zajmując się właśnie, młodzieżą. Dlaczego? Dlatego, że taką pracę powierzył mu Kardynał Sapieha: ma się zająć ksiądz duszpasterstwem akademickim , więc zajmował się młodzieżą. I teraz dochodzimy do tego, czego on uczył, bo to jest jego hasło: uczcie się kochać. Otóż, przyglądał się młodym ludziom. Wszystkie wolne chwile, oprócz tego, że planowo się nimi zajmował, to swoje wolne chwile spędzał z młodzieżą. Kochał młodych ludzi i zabierał ze sobą, wszystko jedno, czy kajakiem, czy rowerem, czy na nogach, w świat. Pokazywał świat. Piękno, czy to jeziora, czy gór, czy lasu, czy morza. Pokazywał. Co? Piękno tego świata. Uczył podziwu świata i uczył, że to jest dzieło Stwórcy, że świat jest stworzony, czyli uczył młodych ludzi, że są stworzeniem zależnym od Stworzyciela, tak jak rzeźba jest zależna od rzeźbiarza. I co chcę, Państwu, jako punkt pierwszy dzisiaj przekazać? Czy jesteście pewni, że Bóg jest Stworzycielem? Macie ogłoszony Rok Miłosierdzia, hasło jest podróży było: Bóg jest miłością, ale powtarzacie: wierzę w żywot wieczny i wierzę w tego, który stworzył wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne , więc czy na pewno wierzysz, że Ciebie, Ciebie, Ciebie stworzył Bóg? Otóż ta wiara jest, jak gdyby, schowana. Dlaczego? Dlatego, że, przed chwilą, Pani powiedziała: to jest moja córka. Ja mówię, chwileczkę, to nie jest Twoja córka. Skąd Ty masz córkę? Żadna kobieta nie ma córki. Żaden mężczyzna nie ma ani córki, ani syna. To jest nieprawda. Człowiek nowy jest stworzony. A co ma do roboty ojciec i matka? A właśnie! I tu trzeba poprawkę zrobić, bo ludzie wszyscy, Wy też, uważacie. Ja jednego chłopca zapytam, powiedz mi, dlaczego jesteś chłopcem, w drugiej klasie gimnazjum, teraz, a on mi wzruszył ramionami i powiedział: bo się taki urodziłem. Ja mówię, wiesz, to jest i prawda, i tylko półprawdy, bo nie dlatego jesteś chłopcem, że się taki urodziłeś, tylko dlatego się urodziłeś, że byłeś chłopcem. Ktoś Cię stworzył chłopcem i, wtedy, urodziłeś się z mamusi, bo już byłeś duży i nie mogłeś się zmieścić w mamusi, i się urodziłeś. Twoim początkiem życia nie jest poród, że się urodziłeś, tylko, że Ciebie stworzył Pan Bóg. Wierzysz w Boga Stworzyciela? Gdzie Cię stworzył? W plenerze? W górach? Na łące? O widzisz! Masz podyktowane czwarte przykazanie. Dlatego masz czcić ojca i matkę, wszystko jedno jacy są, matka prostytutka, ojciec pijak, a Ty masz ich czcić. Dlaczego? Bo oni zostali użyci przez Boga Stworzyciela do pomocy, żeby Ciebie stworzyć, nowego człowieka. I dlatego, masz ich czcić. Więc trzeba sobie przyswoić świadomość: jestem dzieckiem Bożym, danym w depozyt mamie i tacie na wychowanie. I masz swoje własne życie, bez mamusi, bez tatusia. Umrzesz sam, nikt za Ciebie nie może przeżyć. Będziesz miał takie życie, jak będzie ta Twoja droga do nieba przez życie. Więc nie chodzi o to, żebyś żył, tylko chodzi o to, jak Ty masz żyć. Chciał nauczyć Karol Wojtyła potem Jan Paweł II młodych, jak żyć, żeby nie zmarnować życia. Słuchajcie, ja miałam piękne życie. Piękne życie. Wcelowałam w piękne życiorysy ludzi świętych, wspaniałych – i mężczyzn, i kobiet, i księży, i zakonnic, i ludzi, ale, równocześnie, miałam pełno studentów życie i pełno pacjentów, których obserwowałam od przed-urodzenia niekiedy i byłam przy śmierci. Mam cały życiorys. Drugie źródło mojej wiedzy to nie jest nauczanie Jana Pawła II, tylko moje, osobiste doświadczenie trzech poradni dla młodzieży. Młodzież doprowadziła mnie do rodziców. Równocześnie, do tego, gdzie spędzali połowę życia w młodości, do nauczycieli. I cały ten czas uczyłam, nauczycieli, rodziców i dzieci. Równocześnie. I tak idzie życie. I nie jest prawdą, że się wychowuje dzieci. Wychowuje się człowieka całe życie, ponieważ życie to nie jest: „stoję w jednym miejscu”. Życie płynie. Codziennie, co innego. Codziennie masz, co innego robić i ten dzień, dzisiaj, nigdy się nie powtórzy. Co więcej, tego dnia, co dzisiaj, nigdy nie zmienisz. Masz się nauczyć, że przeszłość jest nietykalna. Nikt z Was nie może zmienić tego, co było wczoraj. Żadna siła, ani ludzka, ani boska. Bóg nie anuluje tego, co było. Wszystko, co było, jest. Co będzie jutro nikt z Was nie wie, a kto wie, czy dzisiaj nie umrze. Więc, masz do dyspozycji dzisiejszy dzień. I, otóż, uczył Karol Wojtyła, żeby dzień każdy przeżyć tak, żebyś mógł dziś pójść do nieba, gdybyś, przypadkiem, umarł. Bo może umrzesz, może nie. Tę wiedzę, o tym, czym jest życie, masz sobie przyswoić. Jest nie byle czym. Jest zadaniem Tobie danym. I uczył Karol Wojtyła: takim się stajesz, jak Twoje czyny. Uczcie się kochać, to znaczy, uczcie się tak, żeby każdy dzień był dobrze przeżyty. Proszę Państwa, ja, w poradni pytam młodych ludzi, zawsze: powiedz mi, dziecko (do wszystkich mówię – „dzieci”, taka jestem stara, bo ja mam wnuki, prawnuki), co zrobiłeś dobrego wczoraj. Co zrobiłaś dobrego wczoraj? Ona milczy. Przedwczoraj? W tym tygodniu? Ty, Ty, Ty? I okazuje się, że to jest pytanie bez odpowiedzi. Bo młody człowiek wcale nie planuje, co ma dzisiaj dobrego zrobić, tylko, co ja mam sobie zaplanować, żeby mi było dobrze, żebym się dobrze bawił, ubaw był, udało mi się, poderwałem dziewczynę. Głupio ludzie żyją dzień każdy, i potem to się składa na głupie życie, i na marną śmierć, a ma być piękne życie, piękne czyny i piękna śmierć, przejście do Domu Ojca, bo Pan Jezus mówi, wręcz: w domu Ojca mieszkań wiele. Czeka na Ciebie mieszkanie. Może być puste, więc wbij sobie do głowy: żyjesz wyłącznie po to, żeby pójść do nieba. No tak, ale powiedzą mi, musimy mieć wzgląd na ateistów. Chwileczkę, proszę Państwa, nie ma żadnego podziału: ateiści – teiści. Jest jedna prawda. Nie ma innych ludzi, tylko Stworzenia Boże. Cały świat, czarny, biały, żółty to wszystko są Dzieła Boże. Tylko, są ludzie, którzy wiedzą o tym, że jest Pan Bóg i ich stworzył. Szczęśliwi. To Wy. Was nauczono, skąd się wzięliście, a cały szereg ludzi jest takich, że nie wie, skąd się wzięło i robi sobie jakieś próby tłumaczenia. Może się wydostałem z jakiegoś innego kształtu, może z kamienia, może z czegoś, jakaś siła, nie wiem co. Nie wie. Otóż, chodzi właśnie o wiedzę. Karol Wojtyła mówił: uczcie się kochać, to znaczy, nabieraj wiedzy o kochaniu. Jak można się uczyć kochać? No właśnie. Został przez Sapiehę skierowany do pracy naukowej, miał być wykładowcą. Był profesorem etyki na KUL-u i zaczął wykładać. I, zaraz, pierwszy monograficzny wykład na KUL-u został wydany książką: „Miłość i odpowiedzialność”. Ja jestem osobą, o której ksiądz Karol Wojtyła powiedział, że ja streszczam jego polską naukę na język polski, bo on pisze jak filozof, a ja, mówi, jak baba zwyczajna. On, Papież, pisze: światu brakuje mądrości, a ja mówię: światem rządzi głupota. Jesteście głupi. Przychodzi do mnie Pani i płacze, że mąż ją lekceważy, ja ją znam od urodzenia, pytam: co się stało, co Ci powiedział. - No wiesz, on to mi mówi, że jestem głupia. Ja mówię, no słuchaj, może jesteś głupia. A kto Ci powiedział, że jesteś mądra? Każdy głupi może mądrze coś zrobić, i każdy mądry może coś głupiego zrobić. Bo co to jest mądrość? To jest wiedza nabyta. Żadne niemowlę nie ma mądrości. Nikt z Was nie ma mądrości, bo mądrość osiąga się po życiu. Im bogatsze życie, tym większa mądrość. Nie możesz być mądry siedząc w domu i dłubiąc w nosie. Musisz coś czynić. I uczy Cię Jan Paweł II: taki się stajesz, jak Twoje czyny. To jest filozof. Karol Wojtyła. Personalizm. Persona ludzka jest taka, co z siebie uczyni. Persona humanae in fieri est, to znaczy, osoba ludzka w stadium stawania się. A Ty, młody człowieku, wcale nie myślisz, czy to, co dzisiaj robisz pomaga Ci stawać się mądrzejszym. Co mądrego zrobiłeś? No słuchajcie, zaczepiłam kiedyś chłopaka na Brackiej, bo szedł, taki, ja wiem, piętnastolatek, i kopał puszkę od piwa. Ja go zatrzymałam. Pytam: chłopak, po co Ty to robisz. Wzruszył ramionami. - A co Panią obchodzi? Ja mówię, widzisz, a ja jestem taka głupia, że mnie obchodzi, co Ty robisz. Bo robisz głupio. Po co Ty to robisz głupio? Nie jesteś pieskiem, tylko człowiekiem i możesz pomyśleć, co zrobić. Otóż, uczył Karol Wojtyła, że czyny to są wybory. Bez przerwy coś wybierasz. I chcesz wybierać, jak spędzić dzień, gdzie pójść, jak spędzić weekend, z kim pójść, co przeczytać, co wziąć, planujesz, planujesz, planujesz. Bardzo dobrze, ale on wymaga, że masz dokonać wyboru w sumieniu dobrze uformowanym, ponieważ każdy wybór musi oznaczać: coś zostawiam, czyli akceptacja rezygnacji. A Wy, młodzi, kochani ludzie, jesteście głupi, bo chcecie równocześnie. Jedno i drugie. Młoda żona skarży mi się, że męża w domu nie ma. Ja mówię: dziewczyno, sama słyszałam, jak powiedziałaś, że musisz mieć nową kuchnię, bo to jest do niczego. No to Twój mąż to słyszał i teraz wie, że ma zarobić na nową kuchnię. Jak Ty chcesz, żeby on zapracował na kuchnię, to jak będzie siedział z Tobą w domu? Cały szereg małżeństw rozbija się na tym, ona mówi: on mnie zaniedbuje, ja mówię: ale Ty go pchasz, bo Ty chcesz i to, i to, i to, bo Wy chcecie mieć własny dom, własne mieszkanie, i własny samochód, własne wakacje, a na to trzeba środków. Ty pchasz swojego męża w materializm. Karol Wojtyła uczył: nie jesteś ciałem. Masz ciało, ale jesteś duchem. Mało tego. Mówił: naucz swoje ciało być posłuszne duchowi. Co to znaczy: „posłuszne duchowi”? To znaczy, że Ty, który wiesz, że jest dziesięć przykazań to masz spełniać. Proszę Państwa, ostatnia wizyta Jana Pawła II w Polsce - cóż to było? Przypomnienie kochanym rodakom, że jest podyktowanych dziesięć przykazań, po jednym w każdym mieście, przypominał. Ty jesteś ochrzczony, Tobie nie wolno, ani kraść ani kłamać, ani nic, bo Ty jesteś ochrzczony na własne konto. Nie, ochrzcili Cię rodzice, ale bierzmowany już sam, więc jak jesteś bierzmowany, Ciebie obowiązuje. No to Ty masz to robić, co dyktuje Ci Pan Bóg. Pierwsza nauka miłości prawdziwej to jest, mówi Pan Jezus, nie ten, kto mówi: „Panie, Panie!”, tylko, kto pełni wolę Ojca Mego. Umiesz kochać, jeżeli spełniasz Wolę Bożą. Nie okłamałeś. Tak, proszę Państwa, mamy dowód namacalny w Polsce, czy Polacy naród ochrzczony od tysiącleci, ludzie bierzmowani, ludzie wierzący, uważający za katolików, wcale nie spełniają tego, co, rzekomo, deklarują. Jest rozbieżność między deklaracją wiary: jestem katolik, praktyką życia, więc Karol Wojtyła, stawszy się Papieżem, jak daje encyklikę na nowe tysiąclecie to mówi, że masz świadomie dążyć do świętości, i mówi, jaką metodą macie stać się świętymi: przez radykalizm wiary i realizm wiary. Nie wystarczy deklaracja: jestem katolik. Chwileczkę, to dlaczego mówisz: moja druga żona. I ta Polska, która ma takich ludzi, równocześnie, weź rocznik statystyczny, ja wzięłam, ostatnie dwadzieścia pięć lat w kochanej ojczyźnie, co roku więcej rozwodów. Kto? Ci sami Państwo, co w Kościele brali ślub dziesięć lat temu, dwa lata temu, pięć lat temu, trzydzieści lat temu. Dowiedziałam się w kurii, że Polska jest na trzecim miejscu ilości złożonych wniosków, że małżeństwo było nieważne. Przysięgam, ale chcę to anulować. I tu, w tej Polsce, dyskusja w Sejmie o to, tak – nie, zabijać, czy nie dziecka. Gdzie tu dyskusja? Piąte przykazanie: nie zabijaj. Szóste: nie cudzołóż. Koniec. Kropka. To nie do dyskusji. Dorośli, katolicy, działacze, politycy nasi, rząd, ludzie, którzy są na świecznikach, co robią? Deklarują, a nie realizują. Karol Wojtyła uczył realizmu wiary. Nie gadaj, tylko rób. A Chrystus co mówi na Górze w kazaniu? Jednoznacznie dyktuje, za co pójdziesz do piekła, za co do nieba. Dokładnie. Pytają się: Panie, kiedy Ci dałem chleb, kiedy Cię okryłem, kiedy Cię odwiedziłem? Cokolwiek zrobiłeś, komukolwiek z tych malutkich, mieście uczynili. Uczysz się miłości, nie deklarując, tylko czynami. Byłeś w szpitalu? Odwiedziłeś chorego? Byłeś w więzieniu? Sprawdziłeś co mu potrzeba? Zobaczyłeś, kto koło Ciebie płacze? Nie? Więc dbaj o czyny. Czyny Wasze Was sądzić będą – mówi Papież. Pan Jezus to samo. A oni co robią? No właśnie. Karol Wojtyła uczył: skarbcie sobie skarby w niebie, a oni chcą w banku. A bank zbankrutował. I przyszedł pan komornik i zabrał wszystko, co było. I płacze młode małżeństwo, wzięło pożyczkę i nie mogło spłacić i zbankrutowali. I co? Nagi się rodzisz z łona matki, nagi pójdziesz w śmierć. Czego się czepiasz materii? Uczył Karol Wojtyła że człowiek nie jest materią, tylko ma prawo do materii, posiada materię (ciało jest materialne), ale człowiek jest duchem. I tego właściwie, do tego dążył, żeby ludzie zrozumieli to, co Święty Paweł mówił: w nim żyjemy, w nim umieramy. W kim: „w nim”? W duchu. No, a gdzie jest duch? Otóż to. Które dzieci słyszą od ojca, od matki, że mają duszę, że duszę trzeba rozwijać? A Karol Wojtyła uczył: jesteś osobą. Osoba to jest człowiek, który ma ciało: piękne, wspaniałe, doskonale zbudowane i duszę. A co to jest to ciało? To Ci dane jest do użytku na czas jak jesteś na tej ziemi, bo potem pójdziesz dalej. Chociaż, proszę Państwa, jak Państwo sobie przypomną, co powiedział Jan Paweł II na procesie beatyfikacyjnym małej Kózkówny, to powiedział, że ciało Twoje, wprawdzie, rozsypie się w proch, ale nosi w sobie zalążek nieśmiertelności po zmartwychwstaniu, więc ciało ma swoją wartość. Ja przeżyłam, tu, w Warszawie, parę dni temu bardzo przykry pogrzeb. Patrzyłam, jak mi kogoś bliskiego, spalili do urny. Odczułam to jak świętokradztwo. I powiedziałam, słuchajcie, ja umrę niedługo, bo jestem stara, nie pozwalam się spalić. Koniec. Kropka. Nie pozwalam. Zapamiętajcie sobie i nie pozwólcie mnie spalić. Ciało ludzkie ma swoje zadania i Ty masz wobec ciała zadania, ale musisz je poznać i szanować ciało ludzkie, swoje i cudze. A co w tym ciele najbardziej szanować? Najbardziej szanować ten narząd, który Stwórca w Tobie stworzył dla siebie. Jest taki organ w ciele ludzkim, który jest Boży, o którym Jan Paweł II nauczał, że jest to sacrum. Świętość ciała ludzkiego. Narząd, który służy życiu dziecka, nie Twojemu. Bardzo jaskrawo to widać u kobiety, która nie ma narządu dla siebie, ale ma w sobie pokoik gościnny dla dziecka z klimatyzacją, z poduszeczką, z wszystkim przygotowanym. O tym pokoiku Karol Wojtyła, ksiądz, do młodzieży mówił: sanktuarium życia, a kobieta każda: strażniczka życia. Ma jedno zadanie: do tego pokoiku nie wpuścić nikogo, kto nie ma prawa wejść. A kto ma prawo wejść? Prawo ma mieć ten, kogo Stwórca przewidział, że będzie ojcem nowego dziecka, bo do tego, żeby było dziecko musi być ojciec, który da swoją część. I dla jednej kobiety, dla każdej kobiety, która ma powołanie do małżeństwa jest przeznaczony jeden mężczyzna, który będzie miał prawo. I ten, który dostanie to prawo wchodzi jako młody pan z orkiestrą [o, teraz było, niedawno, wspaniałe wesele moich przyjaciół, gdzie młodego pana z orkiestrą wprowadzili do panny młodej, a potem szli razem do Kościoła – taka piękna tradycja na wsi podhalańskiej]. I ten jeden, jedyny, jest gdzieś, i nie bądź głupia, nie myśl, że to każdy, którego spotkasz. Dobrze wybieraj, który to może być, żeby go wpuścić. Dziewczyny są głupie. Wpuszczają byle kogo, byle kiedy, byle gdzie. Dlaczego? Bo pragną być mamusią, chociaż o tym nie wiedzą. Wszystkie feministki tego samego pragnęły. Nie udało im się. Są sfrustrowane i reagują. Ponieważ kobieta została stworzona na strażniczkę życia i życie Swojego Syna Bóg składa w ręce kobiety i jedyna kobieta świata miała prawo być zaskoczona. Mówi Aniołowi: jakże się to stanie, kiedy męża nie znam? Anioł odpowiada: duch Cię otoczy. I to się dzieje w dziewczynie wtedy, kiedy będzie cud powstawania nowego życia, bo nowe życie powstanie w niej, w jej tym sanktuarium. Ale potrzebne są dwa fakty biologiczne, żeby był nowy człowiek: zjednoczenie narządowe ojca i matki mające narządy, właśnie, stworzone przez Boga do tego celu i co oni robią, to jest ich odpowiedzialność, oni wybierają siebie, wybierają dzień, wybierają miejsce, ich sprawa. Za to są odpowiedzialni, za działanie, nie za zapłodnienie, za dziecko. To nigdy nie jest dziecko. Żeby było dziecko z tego ich działania musi być drugi fakt biologiczny, że te elementy życia: komórka, maleńka komórka ojca, malusieńka i wielka komórka matki, w porównaniu, bo na komórkę matki można by użyć paru tysięcy komórek męskich. Jest taka dziwna proporcja, że mężczyzna, żeby być ojcem musi wyprodukować, jego organizm, mnóstwo komórek i potem wyścig: najlepszy, najzdolniejszy, najzdrowszy dogoni, zwycięży i ma prawo wejść do tego sanktuarium. Kiedy? Kiedy przy ołtarzu ten ojciec złoży wielką przysięgę, że będzie tę kobietę, wybraną, kochał, będzie jej wierny, nie opuści aż do śmierci. Wtedy ma prawo i ona może go spokojnie wpuścić bezpieczna, że jej nie skrzywdzi. No tak powinno być. Taki jest Boży plan, a ludzie robią z tego karykaturę. Ci właśnie, katolicy, ochrzczeni, bierzmowani, którzy deklarują, że są wierzący albo mówią: ja jestem wierzący, ale niepraktykujący . Ja mówię: to co Ty, człowieku, praktykujesz. Praktykujesz cudzołóstwo? No to oczywiście, że jesteś niewierzący. Bo w jakiego boga wierzysz? Bo nasz Bóg zabrania cudzołóstwa. Jest szóste przykazanie. Proszę Państwa, jest powszechny błąd wśród katolików polskich, Polaków, ja nie mówię co jest gdziekolwiek indziej, bo o wszystkim się nie da mówić, ale ogromna większość mężczyzn w Polsce uważa, że ma prawo do cudzołóstwa przedmałżeńskiego, bo mnóstwo dziewcząt ma prawo do tego samego, bo im się podoba to, co robią, bo to jest działanie, które nie daje bólu, tylko daje przyjemność. To jest nieprawda. Celibat wcale nie jest tylko zadaniem kapłanów, tylko każdego mężczyzny, który nie jest zaprzysiężonym mężem i nie ma powołania do małżeństwa. To jest zadanie dla wszystkich mężczyzn. Nie wolno Wam działać, nie wolno Wam działać tylko dlatego, że Wam się chce. No to co, że Ci się chce? Ile razy młody człowiek chciałby latać jako pilot, no, ale żeby być pilotem musi skończyć szkołę, musi mieć doświadczenie i musi mieć pozwolenie i tak dalej. A żeby być ojcem musi mieć jedno pozwolenie – Stworzyciela, który go stworzył, bo jest stworzeniem zależnym od Stwórcy, czyli zadaniem człowieka, który się uważa za katolika jest posłuszeństwo Bogu, nie żonie, nie kobiecie, nie dziewczynie, nie nauczycielom - Bogu. No, ale musi wiedzieć, co Bóg naucza, i dlatego jest tak cenna nauka Jana Pawła II, bo on ludziom jasno mówi, o co chodzi. Ludzie to jest proste. Mówił: świętość jest sposobem życia chrześcijanina. Asceza jest sposobem życia chrześcijanina. Dziesięć przykazań jest drogowskazem. Dlaczego się nie kłócisz, że postawili znak, że jest jednostronna ulica – w jedną stronę wolno jechać? I nikt się nie kłóci, nie awanturuje. Nie jedzie pod prąd, bo wie, że się rozbije. Tylko tutaj oni się kłócą. Pod prąd nie chcą dziesięciu przykazań. Dlaczego nie chcą? Dlatego, że nie mają zaufania do Boga – Stworzyciela. Gdyby mieli zaufanie, że ten Stworzyciel kocha ich lepiej niż może kochać dziewczyna, kobieta, czy matka, czy kobieta-córka, czy kobieta-siostra. Więc w radzie zaufania chodził Jan Paweł II i mówił: Bóg jest miłością. Uwierz w to. Wzbudź zaufanie do Boga. I stąd ten Rok Miłosierdzia ogłoszony jest tym programem aktualnego Papieża, który zrozumiał, że trzeba ludziom przywrócić wiarę, że Bóg ich kocha, bo oni nie wierzą, oni się boją tego, co będzie. Boją się śmierci. Człowiek wierzący nie powinien bać się śmierci. Powinien się przygotować do śmierci. Ba! Powinien być codziennie gotowym na śmierć, w razie czego. Bo nie to jest straszne, że śmierć może być nagła, tylko że niespodziewana. Bo nagła może… Słuchajcie, tu, parę dni temu mąż mi przeczytał, że dwa tysiące ludzi gdzieś tam zginęło, bo trzęsienie ziemi. W jednej chwili, więc śmierć była nagła, ale ci, co byli przygotowani to im wszystko jedno, czy dzisiaj umrą, czy za rok, czy za dziesięć lat, więc jest problem świadomego dążenia ludzi, którzy wiedzą, co czynią. Nie może tego wiedzieć dziecko. Dlatego, proszę Państwa, młodzież jest niewinna. Winni są wychowawcy – rodzice, nauczyciele i księża – ludzie, którzy mają obowiązek uczyć. Dlatego, ja próbuję, w moim pokoleniu żyjąc [Muszę Wam powiedzieć, że mi jest smutno, mi jest szkoda aktualnej młodzieży, bo moja młodość była piękna] nie było żadnych zabaw seksualnych. Nikomu do głowy nie przyszło sięgać do ciała. Przyjaźń to nie jest, wcale, potrzeba dotyku ciała i dotyk. Przyjaźń to jest „czynimy razem coś”, co nas łączyło. Mamy te same wartości, nam się podobają. Ja miałam jednego przyjaciela do jazdy na lodzie i tańczyłam na lodzie, z drugim na parkiecie, z trzecim na kajaku, z piątym szłam w góry, z szóstym na rowery – miałam pełno chłopaków-przyjaciół, pełno koleżanek-przyjaciółek. Żyliśmy wesołą młodością, pełną piękna, przeżyć pięknych. A teraz? Ja jestem specjalistka od matki samotnej. Słuchajcie, są tysiące porzuconych, biednych kobiet, które przegrały na tym, że uwierzyły, że chłopak, nawet nie powiedział, że kocha, bo chłopcy się wstrzymują, rzadko mówią: kocham. To ona mówi mi: no tak mnie całował, że myślałam, że mnie kocha . Stwarza pozory, że ją wybrał. Ona już idzie w jego ręce. No i co? Słuchajcie, mam kartotekę z sześćdziesięciu siedmiu lat mojej poradni młodzieżowej. Sto procent dziewczyn, sto procent dziewczyn, które przeszły przez moje ręce, które zamieszkały z chłopakiem, straciły dziewictwo, skończyły na cudzołóstwie. Nie wszystkie zaszły w ciąże, ale żadna nie przeżyła w dziewictwie. A osiemnaście lat skończyła dziewczyna, wyprowadza się z domu do żonatego mężczyzny. Co się z Wami dzieje? Przecież żaden chłopak nie żeni się z tą dziewczyną, którą pociągnął do łóżka, i którą pozbawił dziewictwa. To nieprawda jest. To jest wykorzystanie naiwnej dziewczyny, która chce być kochana. Ja nie wierzę w to, że dziewczyny chcą cudzołożyć i chcą, potem, zabierać dzieci. Nic podobnego. Ona chce być kochana. Chce mieć poczucie bezpieczeństwa, że nie jest sama, bo ona w tej cywilizacji dzisiaj nie pójdzie sama do lasu, nie pójdzie sama do teatru, nie pójdzie sama na dyskotekę, bo jest moda parami. Parami się idzie do ślubu, a młodość to ma być gromada wesoła. A puszczenie młodzieży – kto pozwala na to? Rodzice, którzy chodzą do Kościoła i są praktykujący, płacą za mieszkanie, że dziewczyna mieszka z chłopakami razem, bo jest: dwie dziewczyny, trzech chłopców albo odwrotnie, bo jest pustostan. Wynajmują całe mieszkanie w Warszawie, tutaj. Właśnie taką parę znam. Pół roku wytrzymała dziewczyna, a teraz jest w ciąży. Trzeba być naiwnym idiotą, żeby sobie wyobrazić, że oni będą mieszkali pod jednym dachem i nie zaczną współżyć, bo oni są żywi. Bo ciało ludzkie jest żywe i reaguje. Ciało męskie to jest receptor – odbiera bodźce. Jest bodziec to jest reakcja. Jest naiwnością brać zapałkę i strzelać w zapalniczkę. Trzeba używać rozumu do decyzji. Karol Wojtyła uczył: podejmuj decyzje w sumieniu dobrze uformowanym. To uformuj sumienie, bo teraz sumienie mówi. Sumienie jednego księdza do mnie powiedziało. Taką miałam rozmowę z kapłanem: Pani Doktor, ja właściwie to nie mam argumentów dla tych młodych, jak przychodzą i mówią: /no my się kochamy to my sobie świadczymy miłość/. Ja mówię, Księże kochany (młody człowiek), póki Ksiądz nie ma argumentów, proszę, nie siadaj do konfesjonału, bo Ksiądz krzywdzi młodzież, bo to jest śmiertelny grzech. To jest zbrodnia – odbierać dziewczynie dziewictwo. Ona ma tylko siebie do darowania. I tylko raz. Nie można siebie dać pięć razy. Nie można troszkę zostać dziewicą i troszkę cudzołożyć. Troszkę zabić dziecko i troszkę wskrzesić to dziecko, bo czyny ludzkie mają zawsze aspekt etyczny. Bo odnoszą się nie do ciała, tylko do osoby, więc zawsze do duszy i do ciała. I są albo dobre albo złe. I teraz, każdy dobry czyn ma skutek i każdy zły czyn ma skutek. Zły czyn, Pan Bóg jest miłosierny, tu są gdzieś kapłani - rozgrzeszą Was. Każdy, Pan Bóg jest miłosierny, odpuści wszystkie grzechy kapłan, najgorsze. Te gorsze musi dać pozwolenie biskup, ale odpuści. Tylko, że spowiedź nie gładzi skutków grzechów. Skutki zostają. Dziewczyna, która straciła dziewictwo nie odzyska nigdy. Dziewczyna, która pozwoliła zabić dziecko nie wskrzesi go nigdy. I sumienie będzie ją dręczyło do końca życia. Ja znam kobietę, która ma dziewięćdziesiąt lat i powiedziała mi, że cztery razy zabiła dziecko jak miała dziewiętnaście, osiemnaście lat. Pamięta całe życie i parę razy się z tego spowiadała, bo nie może uwierzyć, że Pan Bóg jej taką zbrodnię darował. Teraz rozumie, co zrobiła. Ludzie, nie róbcie nic zanim się nie zastanowicie. Uczył Karol Wojtyła modlitwy kontemplacyjnej. Zastanów się zanim zrobisz coś. Oni się zastanawiają potem, za późno. Ja to mam w poradni. Sześćdziesiąt pięć lat prowadzę poradnię małżeńską, mówię: ludzie, czemu żeście nie przyszli parę lat wcześniej do mnie? Przyszli teraz, jak on już zdradził, już ma dziecko ze zdrady, już ma dziecko, już są rozwiedzeni, już jest po rozwodzie cywilnym. Najpierw się zastanów, a potem rób. A oni wszyscy odwrotnie, bo młodzież spontaniczna. To nie jest spontaniczność, tylko głupota, więc jesteś głupi. Szukaj mądrości. Poczytajcie sobie poezje tego poety Karola Wojtyły. Pisał tylko Karol Wojtyła. Jan Paweł II nie pisał. Ja go namówiłam na ostatnią, jedną poezję, to jest ten „Tryptyk Rzymski”, bo było tak, że nagle mi kiedyś powiedział, czytaliśmy, tam, książkę Szczuckiej, że marzy o tym, żeby pisać wiersze. No to mówię: niechże usiądzie i pisze. I siadł. I napisał. Jest wiersz dla was. Jaki wiersz? O strumieniu…. I pisze, że jak chcesz znaleźć źródło czystej wody, to musisz iść pod prąd świata, nie z prądem. Buntował ks. Karol Wojtyła młodzież przeciwko dorosłym. Ja robię to samo: nie słuchaj, co mówi twój nauczyciel; nie słuchaj, co mówi ten dziennikarz; nie czytaj tego, co oni wydrukowali w tym piśmie; nie patrz na telewizję, na pornografię. Buntuję ich, bo to są trucizny, bo to jest błoto! Nie można wejść do błota i nie zabrudzić butów. No tak… ale oni mi mówią: dobrze Pani mówić, bo Pani ma łaskę wiary, a ja nie mam takiej łaski, to nie moja wina. Przepraszam. Karol Wojtyła uczył inaczej: tak, wiara jest łaską, ale ty masz rozum. Twój rozum ma ci podyktować, że ty jesteś i ty wiesz, że jesteś. Mało tego: to, że wiesz, że jesteś jest wartością, twoje życie jest wartością. To dlaczego nie wiesz, że wartością jest drugie życie? I dlaczego się nie zastanawiasz skąd się ono wzięło? Jeżeli się zastanowisz, to dojdziesz do tego, że Ktoś cię stworzył a nie ty. Ty nie zechciałeś urodzić się chłopcem. Dlaczego teraz się buntujesz? Nie podoba ci się i chcesz zapuszczać długie włosy i chcesz uciąć sobie ten narząd i przyczepić co innego. No człowieku! Zastanów się! – Skąd się to bierze? Bierze się z braku zaufania do Boga. Bo gdybyś wierzył, że ciebie stworzył Ktoś najmędrszy, najwspanialszy, który ciebie kocha, to byś mu zaufał . Więc uczył Karol Wojtyła kochać, to znaczy wierzyć drugiemu zarówno człowiekowi, jak Bogu samemu. Ludziom dzisiaj brakuje zaufania. Boi się dziewczyna mówić do koleżanki, bo ta koleżanka zaraz wszystko wypaple. Boi się nauczyciel uczniów, bo uczeń jest bezczelny. Panie nauczycielki boją się swoich uczniów. Rodzice są bezradni wobec swoich dzieci, bo ma 18 lat i mówi dziewczyna: to po co mnie urodziłaś? Ja ci się nie prosiłam. Brakuje ludzkiego obcowania. Trzeba ludzi uczyć nie to, że jesteś mężczyzną, nie to, że jesteś kobietą, ale: jesteś człowiekiem. I podobieństwo do Boga jest w człowieczeństwie. Prawdopodobnie przekroczyłam czas. Dlaczego ktoś nie pilnuje godziny lekcyjnej? Więc: uczcie się tego, co on nauczał. Zacznijcie czytać, a nie oglądać głupie komiksy i głupie telewizje i w komórkach się bawić… tylko wziąć dokument. Jaki? No taki, co napisał. Jest list do wszystkich dzieci (to pierwszy Papież, co napisał list do dzieci). Jest do wszystkich małżeństw list do rodzin – prosty, łatwy dokument. Wcale nie filozoficzne dzieło. Jest 5 dokumentów dla kobiet, żeby zrozumiały co to jest macierzyństwo. Dlaczego nie czytasz? Ja mam koleżanki, przyjaciółki, lekarki, panie docent, panie profesor, które nie znają żadnej encykliki Jana Pawła II. A on napisał wszystko. Recepty na miłość, recepty na świętość, recepty na szczęście… bo Pan Bóg stworzył człowieka dla szczęścia tu na ziemi i dla szczęścia w niebie. Bo chciał się szczęściem dzielić i dlatego zaczął w ogóle tworzyć ludzi. Z miłości powstałeś, dla miłości żyjesz, miłości masz się uczyć. Ale przecież was , młodych zaraz ustawiają: przygotowanie do miłości znaczy chłopak-dziewczyna. Nie. Małżeństwo nie jest dla młodych. To nie jest prawda. Żadne nastolatki nie mają się żenić. Małżeństwo jest dla dorosłych. Pierwszych 20 lat, to wara od ciała. To nie jest nic innego, jak okres wzrostu, tworzenia, rozwoju, uczenia. To nie jest czas miłości, która ma prawo używać organów rozrodczych, bo to są narządy dla dziecka. No i ciało powstało po to, by człowiek mógł być ojcem i matką. Więc ciało jest na jutro. A na dzisiaj? Słuchajcie, szkoły robią programy, edukacja naukowa… mnóstwo bzdur! Nie ma się jeszcze 12-latka uczyć o antykoncepcji, aborcji, eutanazji! Tylko o tym, że jest synem i może bratem. Jak kocha ojca i matkę? Jak nie miłuje ojca i matkę, brata i siostrę, to co on umie? Oni teraz się mają uczyć miłości bliźniego, miłości brata. Ojciec święty mówi: jesteście dzieci jednego Ojca – te Tego samego mówicie „Ojcze”. To jest klucz: moja siostra, mój brat – młodszy czy starszy. Miłości Ojczyzny, miłości Kościoła, miłości wszystkich ludzi. Masz – Chrystus podyktował wręcz „nieprzyjaciół”. To co wy szukacie od razu wychowanie seksualne? Prosiła mnie szkoła o lekcje wychowania. Ja mówię: Niech pani nie mówi głupot, bo nie istnieje wychowanie seksualne. Jest wychowanie człowieka, osobowe, które nie jest tylko seksem. Jak już się dopytujesz i interesujesz tym ciałem – ja mówię chłopakowi, to zainteresuj się jak działa wątroba: wiesz jak działa wątroba? Wątroba działa jak filtr: nie puszcza trucizny. Jak matka ma dziecko, a jednocześnie weźmie truciznę, to ta wątroba zatrzyma i nie puści, dziecko się nie otruje. Jest wspaniałe ciało ludzkie. Ma wspaniałe organa. A jakimż jest oko ludzkie?! A ja miałam doświadczenie z ks. Karolem Wojtyłą. Wyciągnęłam go w Tatry (nie lubił chodzić po twardych górach – tylko w zimie, bo mógł patrzeć na śnieg) i szliśmy prosto do góry, bardzo stromo i on nagle mówi: Boże! Co za wspaniałe stworzenie! ludzkie kolano! – Wiecie, co to jest kolano? Nieprawdopodobne! Tu zastawka, tu trzyma, tu to…. – no to się zapatrz: ciało jest wspaniałe! Ciesz się tym ciałem i naucz swoje ciało być ciałem brata; naucz swoje ciało być ciałem siostry. Bo jesteś bratem i siostrą a nie wcale mężem i żoną. Wara ci. I zwyczajnie chłopakom trzeba mówić: nie wolno. Ani nie mówi tego ojciec synowi. Ani starszy brat młodszemu bratu. Ani pan nauczyciel, ani nawet ksiądz. Boi się mówić „nie wolno” chłopcom. A Karol Wojtyła chciał, aby był a piękna miłość, uczył pięknej miłości, oblubieńczej. Oblubieńczy chłopak, to znaczy dziewica chłopak, który świętokradztwa nie używa, bo używanie narządów rozrodczych do zabawy to jest świętokradztwo, to jest grzech. Nie tylko piątemu przykazaniu, bo krzywdzi cieleśnie, ale to jest przeciwko szóstemu przykazaniu, bo to jest sanktuarium. Masz swoje ciało szanować, cenić – i cudze ciało. A te członki, które służą życiu św. Paweł nazywa członkami szczególnej troski, szczególnie ważne. Dbaj o to. A co się stało?: dziewczyny półnagie latają… Nie rozumieją, że nagość – nagość… nagi człowiek jest piękny; Pan Bóg stworzył nagiego człowieka. W raju nie znali wstydu, nie wiedzieli że są nago, bo nie byli świadomi, że mogą grzeszyć. Dopiero jak zobaczyli, że mogą popsuć, zobaczyli jakie to piękne. I to jest wartość, którą możesz ofiarować. Nagość żony jest darem dla męża. Jest darem, jeżeli tym wcześniej nie pohandlowała na plaży, albo w telewizji, albo na programie do pornograficznego filmu. Co robią ludzie z sobą? Kobiety? Sprzedają ciało, sprzedają swoją urodę. Chłopaki to kupują, za to płacą. I Potem co mówią? Nazywają to miłością. Ludzie! Ojciec święty mówi: Uwaga! Jak młodzi przychodzili do niego i mówili: wujku, (nazywaliśmy go wujkiem), my się kochamy. On mówił: Nie mówcie tak. – Wy też nie mówcie tak – nigdy! Mówicie inaczej: my uczestniczymy w Bożej miłości. Bo jeżeli nie uczestniczycie w Bożej miłości, to to nie jest miłość ani przed małżeństwem ani w małżeństwie. Tylko wtedy jest miłością, kiedy ma te warunki, o których mówił Karol Wojtyła w Miłości i odpowiedzialności i jest altruistyczna, sprawiedliwa i wymagająca – to jest miłość. To rzecz by się zakończyła, to gadanie do nie wiem kogo. Może do wierzących, może nie. Może do cudzołóżców, może nie. Ja nie wiem – Pan Bóg wie. Ale wiem o was jedno: umrzecie i jesteście kochani przez Boga. Więcej niż Jan Paweł II umiał was kochać, a kochał was, liczył na was, na młodych, że wy cywilizację, która jest (wstrętna cywilizacja śmierci i nienawiści) zmienicie w cywilizację miłości i życia. Ja też wierzę w młodych. Ale nie ma się kto wami zająć. Jesteście na ulicy. No ja się zajmuję, ale ja już schodzę z tego świata. Dziękuję za cierpliwość. - a tu są harcerki – tak? A harcerki namawiam, by po pierwsze wrócili do porządnej drużyny żeńskiej, odczepili się od koedukacji. Bo innego trzeba uczyć chłopaków, a co innego dziewczyny. I ktoś wreszcie musi uczyć kobiety być kobietami a nie byle kim. Więc harcerki, harcerze to jest młodzieżowa organizacja, która się sprawdziła. Słuchajcie, wychowała naprawdę wspaniałych obywateli Polski. A miałam okazję – moi przyjaciele z młodości poszli za Ojczyznę, oddali życie za Ojczyznę – boście przysięgali, żeście gotowi za Ojczyznę umierać. Metody wychowawcze są różne, ale tą, którą stosowała drużyna harcerska w Polsce: Bóg, Ojczyzna i honor harcerza – sprawdziła się, więc popieram wszystkich. Tylko, że teraz się znowu kłócą o harcerstwie… Ludzie, co się z wami stało? O wszystko się kłócicie. Nie wiem… Prawdopodobnie mówiłam o wiele za długo, ale to wasza wina. PYTANIA Teresa Mazan: Ależ bardzo dziękujemy za tę obfitość słów, wskazań i rad. Oczywiście już w czasie wykładu, a nawet wcześniej niektórzy przygotowali pytania do pani doktor. I to cała seria: 10 pytań jest. Wanda Półtawska: 1. Na co zwrócić uwagę wybierając męża? Teresa Mazan: - lub żony Wanda Półtawska: Postawić sobie pytanie: czy chciałabym mieć dzieci do niego podobne; czy chciałbym mieć dzieci do niej podobne. Bo czasem jest tak… - ja w poradni czasem zadaję pytanie takie chłopcu… Chłopak powiedział: nienawidzę ojca! Ja mówię: wiesz co, zróbmy taki eksperyment: wyobraź sobie, że jesteś swoim ojcem i masz takiego syna, to co byś ty zrobił? – Zabiłbym go! – No widzisz. A tata ciebie nie zabił… To jest kryterium, ale trzeba się przyjrzeć, co na niego patrzysz. Bo w ogóle Karol Wojtyła kazał podziwiać się wzajemnie. Na drugim spotkaniu w Paryżu powiedział, że chłopak i dziewczyna mają bazować na dwóch filarach: admiration i tendresse (podziw i czułość). Wybierz takiego, żebyś mogła go podziwiać. Ale: on musi być taki, że warto go podziwiać. Dziecko ma prawo podziwiać tatusia, podziwiać swojego nauczyciela, podziwiać księdza, bo bez podziwu nie można kochać, nie można mieć szacunku. Więc wybierz takiego, żebyś mogła podziwiać. Teresa Mazan: Dziękuję. Postaram się. 2. Jak dbać o czystość serca? Wanda Półtawska: Co to znaczy czystość w ogóle? Normalnie przyjmuje się, że jak coś jest czyste, to jest piękniejsze od nieczystego – prawda? Jest jedyne. Jak się mówi „czysty styl gotycki”, to nie domieszany. A w odniesieniu do dziewczyny. Jak się powie „czysta dziewczyna”, to się śmieją ludzie: co to znaczy? To jest to, co ty doskonale wiesz, bo to jest twoje sumienie. To nieprawda, że dziewczyna nie wie jak pilnować czystości serca. To jest tak samo, jak nieprawdą jest, że dziewczyna, która chce aborcji myśli, że to jeszcze nie jest dziecko. Doskonale wie, że nie chce dziecka. To jest zakłamanie siebie samej. T zrób porządny rachunek sumienia: jak wyglądał twój dzień? Czystość serca, to jeśli nie kłamiesz – to jest prawda: Prawda cię wyzwoli, jak nie okłamujesz siebie. Ale słuchajcie: bardzo łatwo siebie okłamać: no, ja byłem taki zmęczony, nie poszedłem do kościoła... bo taki byłem zmęczony… ale byś mógł to zmęczenie przezwyciężyć. To jest prawda, którą sobie się mówi – nie drugiemu człowiekowi. Czy robisz na pewno codziennie wieczorem takie resume jak wyglądał dzień? Bo trzeba sprawdzić: co w tym dniu było dobre – jutro powtórzyć; co było złe – nigdy więcej! Tego nikt nie wie: ludzie siebie okłamują, siebie samych. 3. Co powinniśmy czytać my, młodzi? Wszystko, co napisał Jan Paweł II. Nie gadaj, że to trudne! Ale. Dziewczynki mają inny sposób reagowania, więc dziewczynom nie polecam np. książki Karola Wojtyły Osoba i czyn. To dla chłopców, bo chłopcy są mądrzejsi. Autentycznie. O niej co innego ksiądz powiedział – ks. Karol Wojtyła – uważał, że kobieta ma szczególną władzę serca. Jak napisał List do kobiet, to napisał, że kobieta ma geniusz serca. Więc trzeba inną lekturę dziewczynie, inną chłopakowi. Chłopakowi rzeczowo, bo on chce konkret. Ja jestem żoną filozofa i nieraz miałam w domu filozoficzne rozmowy panów filozofów. I oni gadali trzy godziny, a ja mówię: wiecie co, wyście tu trzy godziny mówili, a ja to wiem bez tego mówienia. I to jest prawda: ona popatrzy i wie, a oni myślą, myślą, skąd się to wzięło?, do czego to prowadzi?, bo oni chcą wiedzieć, wiedzieć, wiedzieć. A ona czuje. I słuchajcie: dziewczyna siedzi tyłem do drzwi i wszedł chłopak, którego ona kocha i ona czuje na plecach jego wzrok. Chłopak nigdy nic nie poczuje. – Przychodzi do mnie pani do poradni. Trzy godziny mówi, jakiego ma okropnego męża. Ja wołam faceta. On siada i mówi: Pani doktor (zakłada nogę na nogę), ja nie widzę problemów. I nie ma problemów. Żadnych. Wszystko ona wymyśliła. Bo kobieta ma intuicję. Proszę Państwa, ja na kursie przedmałżeńskim do mężczyzn (osobno staram się mówić). Mówię: proszę panów, proszę nigdy nie mówić żonie, o której godzinie pan wróci do domu. Ale dlaczego?! Bo panu coś powiem: pan powiedział, że pan wróci o wpół do pierwszej. 5 po pierwszej ona patrzy na zegarek i nastawia zupkę. 10 po pierwszej ona się denerwuje, że jej się przypali, odstawia. 15 po pierwszej jest gotowa dzwonić na pogotowie, bo może miał wypadek. Pół godziny: i dzwoni na policję. Ma wyobraźnię, że coś się stało. No to co mam robić? Niech pan mówi tak: Kochana, wrócę jak tylko będę mógł najszybciej, bo cię kocham! – Koniec. Kropka. Żadnych dat konkretnych, godzin, bo inaczej one wyłażą ze skóry. W ogóle nauczcie się, że kobieta jest całkiem co innego, a mężczyzna wszystko co innego. I że on nie widzi. Np. do pani ja mówię: Kobieto: naucz się: on nie wie, co jest w lodówce. On wie, co jest na stole. – A gdzie to było? – W lodówce. – Gdzie? – no tam jest. – Nie wie. Zapytaj się swojego kolegi: Ty, była wiesz tam moja koleżanka. Jak była ubrana? A on powie: ładnie. Zapytaj się koleżanki, jak było ubrana? – A miała różowe skarpetki, zieloną kokardę i powie ci wszystkie szczegóły. On widzi wszystko – ona szczególiki. Ale tak jak zobaczyła szczególik, nie widziała wszystkiego. On jak widzi wszystko, nie widzi szczególików. Już się kłócą. Bo on nie rozumie. Ona nie rozumie. Mówię: nie rozumiesz żadnej kobiety, bo jesteś ślepy jak kret mężczyzna. Nie rozumiesz wcale mężczyzny i chcesz mieć za męża drugą babę, żonę. On nie jest babą. Zrozumcie: nie wymagajcie od siebie podobieństwa. Nie naśladujcie się. Bo to jest tak, jakby krokodyl chciał naśladować słonia albo odwrotnie. Nie ma być naśladowania, porównywania, tylko poznawanie odmienności. – Fascynujące, jaka ta kobieta jest inna! – Fascynujące, jak ten facet nic nie widzi! – Bo on nie udaje – on nie widzi. 4. Jak kształtować ducha, którego zaszczepił? Zaszczepił wam Ducha chrzest i wy nie kształtujecie nic. Jest co prawda olbrzymia odpowiedzialność rodziców zaniedbana dzisiaj. Zarówno mężczyźni zaniedbuję rolę ojca, jak i kobiety rolę matki. Dzieci są niewinne. I dlatego są zastępcy. Tworzą się rodziny rodzin. Tworzą się gromady ludzi, którzy zrozumieli o co chodzi. Popierajcie to. Karol Wojtyła popierał wszystkie: Rodziny Rodzin; Rodziny Emmanuel; wszystkie ruch świeckich, którzy chcą rozwijać ducha, duchowość swoją. Popierać, szerzyć i realizować, a jak się nie udało, wracać, szukać wzorców. Dlatego, że zadanie pt. rodzicielstwo jest bardzo odpowiedzialne. I zadanie pt. ja-człowiek jest równie trudne. Jest trudno być świętym człowiekiem, bo trzeba cierpliwości, wytrwałości, wyrozumiałości. Ale Karol Wojtyła mówił: rozwiązuje wszystko furtka pokory: uklęknij, powiedz „moja wina”. Póki szukasz winnego, nic nie zmienisz. I w małżeństwie. Jak oni się wzajemnie oskarżają, mówię: ludzie, wy się traktujecie jak prokurator. Niech ją pan traktuje chociaż jak obcego człowieka, tą żonę. Jak już nie potrafisz kochać, to przynajmniej bądź dobrze wychowany. Powiedzmy… co to znaczy „dobrze wychowany”, prawda? 5. Jakie wady miał Jan Paweł II? Powiedziałam mu, że nie pójdzie prosto do nieba dlatego, że jest za łagodny i nie egzekwuje. Bo należy tego, co mu kazał potem sprawdzić czy on to zrobił i ukarać go. A on nigdy. On mówił tak, jak Pan Jezus pokazuje: „niewiasto nikt cię nie potępił? – Nikt Panie. – Ja też cię nie potępiam”. Był za miękki. I sami jego klerycy, bo on do kleryków zawsze chodził zawsze przed Bożym Narodzeniem. Oni mu dawali takie wesołe prezenciki. Raz mu dali pejcz, żeby wziął i porządnie ich zbił. Nie był zadowolony. A ja mówiłam: trzeba dać lanie temu. Nie potrafił. Nie potrafił ukarać. Robił wszystko dla wszystkich. Jak się raz dowiedział, że dziewczyna zabiła dziecko. Bo było takie seminarium. Ja prowadziłam takie seminarium, bo robiłam szósty rok medycyny, szósty rok teologii razem spotykali się co tydzień razem. I raz zniknęła dziewczyna. On mówi: słuchaj nie było tej panienki (zawsze mówił grzecznie „panienka”). Ja mówię: no nie wiem, co się dzieje. – To poszukaj. – Dziewczyna była w klinice po krwotoku po aborcji. Wracam do niego i mówię. A on: Boże! Jaka biedna! Chodźmy do kaplicy pomodlić się za nią. Biedna. – Tak jak Chrystus kochał grzesznika. Potępiał grzech, a kochał grzesznika. I im trudniejsza była sytuacja, tym bardziej starał się zajmować. Różne dziwaki do niego przychodziły. On rozmawiał ze wszystkimi. Masony nie masony – wszystko jedno kto: człowiek. Raz go zapytałam (już był papieżem): czy Ojca świętego nie męczą te tłumy? A on się patrzy na mnie i mówi: jakie tłumy? O nie myślał tłumy – rzesza osób…. – Jest dziewczyna. Teraz miała 25-lecie ślubów zakonnych, która mi opowiedziała, że ona poszła do klasztoru dlaczego? Dlatego, że była na spotkaniu, jak pierwszy raz był Ojciec święty na Błoniach. Bardzo daleko i w ogóle do niego nie doszła, ale on popatrzył się na nią. Raz jeden. W niej się coś stało. Poleciała do klasztoru. Teraz miała 25lecie. Widział. Każdego osobno. I to jest zadanie wychowawcze. Ja mówię nauczycielce, która do mnie przyszła. Mówi mi: wie pani, ja mam taką słabą klasę. Ja mówię: Kobieto, co ty robisz?! Co ty mówisz!? Głupio! Nie wolno mówić „słaba klasa”! Nic takiego nie istnieje! Ile pani ma w tej klasie? – 42 osoby. – to co to znaczy? 42 słabych? Co pani głupoty mówi? Nie wolno nauczycielowi robić wszystkich pod jeden strychulec: dobra klasa, zła klasa; dobry uczeń… Ten dobry, ten taki… Nie wolno na mówić. Nigdy nie wolno nam sądzić ucznia. Jak uczeń uczy nauczyciel: proszę pani nie wolno pani sądzić. Karol Wojtyła mówił: nie sądźcie! – Mnie powiedział, że jak miał 14-15 lat, to wstrząsnęły nim słowa Chrystusa: nie sądźcie. Dwie rzeczy nim wstrząsnęły: te słowa Chrystusa i scena biczowania na Drodze Krzyżowej. To drugie zaowocowało całą teologią ciała. A to pierwsze nigdy, słuchajcie, nigdy nie słyszałam, sześćdziesiąt parę lat rozmawiałam z nim codziennie; dał mi pokoik w swoim apartamencie; siedziałam, bywałam ja jego Mszy św., u niego pracowałam. Później w tych watykańskich strukturach… Nigdy nie słyszałam, żeby powiedział negatywny sąd o jakimś człowieku, o nikim. Po prostu nie sądził. Tak samo jak nie mówił „moim zdaniem zrób tak i tak”. Mówił: „sprawdźmy, co tej sprawie mówi Pan Bóg”. I szukał w Piśmie świętym, co Pan Jezus powiedział. I to jest wskazówka dla wszystkich rodziców, nauczycieli. Nie masz uczyć tego, co tobie się wydaje, tylko co nauczał Pan Bóg. Teresa Mazan: Pani Doktor, tu są jeszcze cztery pytania. Wanda Półtawska: Dobra – idźcie sobie. Teresa Mazan: ale jeszcze mamy pytania. Czy możemy jeszcze chwileczkę? Wanda Półtawska: Tak? Że co chcesz? Teresa Mazan: Mamy jeszcze trzy pytania o nauczanie Jana Pawła II. Wanda Półtawska: Odłóż to i powiedz bez mikrofonu, bo ja czuję echo niestety w moim uchu. Teresa Mazan: mamy jedno pytanie osobiste. Wanda Półtawska: no właśnie. Teresa Mazan: tu jest pytanie osobiste do Pani Doktor. Wanda Półtawska: to co, mam na osobiste odpowiadać głośno? Tak? Teresa Mazan: no, jeśli Pani Doktor zechce. Wanda Półtawska: ta. Bardzo trudne pytanie, bo niezrozumiałe przez nikogo. Napisał do mnie kiedyś Ojciec święty, że ja za niego byłam w obozie w Ravensbruck. Miał takie przekonanie, że ludzie, którzy siedzieli w więzieniu, którzy byli katowani, a jemu to było oszczędzone, to jak gdyby przez to on zaciągnął dług wobec nich. Że jest jakaś odpowiedzialność każdego. Jest ta odpowiedzialność. Wierzył w ducha narodu. To, że była grupa, która walczyła o wolność Polski – to co czasem mówicie „pokolenie Kolumbów”, prawda – to to było w nim bardzo głębokie. On był patriotą, kochał Polskę. To on mówił: Ojczyzna – matka nasza, ukochana matka nasza. I to, że ja byłam w łagrze było moim atutem, bo on mnie wybrał. On był duszpasterzem lekarzy. Ja byłam lekarką. Chodziłam na jego spotkania, bo spotykał się z nami systematycznie. Ale on mnie jak gdyby wyłowił z tych wszystkich, bo widziałam więcej niż inni. Bo istotnie. Miałam doświadczenie, którego żadna z moich koleżanek nie miała, tylko jedna była też, która siedziała. Więc jest to w moim osobistym życiu moja premia, że ja jak gdyby w nagrodę za Ravensbruck Karola Wojtyłę, jako mojego mistrza, bo prowadził nas, był po prostu duszpasterzem służby zdrowia i zajmował się nami dopóki nie poszedł do Rzymu. A i potem lekarzami się zajmował. Więc to było tak, że ponieważ ja wiedziałam więcej o tym… bo cóż: mnie wyrzucili do trupów… Ja postanowiłam być lekarzem, żeby udowodnić, że ta lekarka, która mnie wyrzuciła do trupów nie miała racji, bo ja żyję. Miałam tę ciekawość, dlaczego lekarz nie wie, że myśli że nie żyje a on żyje. I potem ten cały problem transplantacji żywych części człowieka, gdzie lekarze potrafili powiedzieć, że facet nie żyje, żeby zabrać żywą wątrobę i uznali śmierć kliniczną, by transplantować…. To ja miałam wiedzę. I on uważał, że dzięki mojemu doświadczeniu, to ja mu się przydam. I przydałam mu się. Do poznania kobiety jako takiej; kobiety żony, matki i kobiety lekarki. Bo on był zafascynowany ciałem ludzkim, że takie wspaniałe. I zafascynowany kobiecością. Podziwiał kobiety. Dlatego, jak ktoś go zapytał, czy podobały mu się dziewczynki, odpowiadał: w klasie wszystkie mi się podobały, wszystkie były bardzo ładne. Dziennikarze bzdury pisali, że może on miał narzeczoną, że może żonę, że może rozwiedziony, że tyle wie o kobietach. Nie. On miał intuicję dzięki temu, że obcował z nami, bo się zajmował rzeczywiście kobietami. Przyczyniłam się do tego, bo nie ulega kwestii, że się cieszę, że jestem kobietą. Wiecie dlaczego? Powiem prywatne zdanie: bo nie muszę mieć żony. Bo z żadną babą bym nie wytrzymała. A z mężczyzną się da. Ale: naprawdę on bardzo sobie cenił wszystkie byłe więźniarki. I teraz ten ruch, który powstał w IPNie - dzięki Bogu – że jest w Bogatyni ten program, żeby się młodzież dowiedziała, co to był ten Ravensbruck i co to były te kobiety ofiarowane tam w Ravensbruck, harcerki, co były poddane tym doświadczeniom. To to też była zasługa Ojca świętego. Chciał, żeby ludzie nie zapomnieli. Przestroga dla młodych. To jest prawda, że mój życiorys mi ułatwia. Zresztą w ogóle ze mną było bardzo trudno walczyć tym wszystkim ateistom, nie ateistom, działaczom partyjnym, bo co mogli mi zrobić? Śmierci się nie boję, siedzieć siedziałam. Więc nie ma mnie czym ukarać, czym zastraszyć. I to tak głupio taką kobietę, co tyle lat siedziała w łagrze potem prześladować. Mnie nie prześladowali komuniści. Przeciwnie. Mnie przeszkadzali katolicy gorzej. Mnie bardziej boli, że kłócą się katolicy między sobą i robią głupoty zamiast walczyć z diabłem, to między sobą walczą. No ludzie, opamiętajcie się! Z kim walczycie!? Z kim macie walczyć? Z diabłem. To jest program diabelski realizowany w Europie. To się sprawdza. Na świecie. Nas obchodzi Europa. Jest w ogóle, proszę państwa, tak, że człowiek ma życie na zadanie. Nie ma być byle kim. To uczył Karol Wojtyła: no bądź święty! Świętość jest zwykłym sposobem życia chrześcijanina. I to jest szczęście. Walczyłam i walczę z młodzieżą o ich szczęśliwą młodość. Nie rozumie dziewczyna, bo ona myśli, że jest szczęściem, że on ją całuje. No jest przyjemnie, ale co z tego? Przyjemność, to nie jest szczęście. Przyjemność się kończy a szczęście ma trwać. Żaden pocałunek nie może trwać całe życie. No były jakieś konkursy jak długo można. Jakaś para ileś godzin trwała w pocałunku. No i co? Nie je, nie śpi i całuje się? Więc trzeba używać rozumu. Ja mówię do młodych: ludzie, nie dajcie się ogłupić, bo macie rozum. Naprawdę macie rozum, dziewczyny też nie tylko chłopcy. Więc używać rozumu na co dzień. Nie na jutro. Teraz pomyśl, co ty robisz. Amen. Dość. PODZIĘKOWANIE I ZAKOŃCZENIE Teresa Mazan: dziękujemy serdecznie Pani Doktor. Wanda Półtawska: teraz przepraszam. Co wy z tym zrobicie? Co z tego zapamiętacie? Żeby choć jedno zdanie zapamiętać: że myśl o śmierci jest myślą twórczą. Nie zapomnijcie, że umrzecie. To was poprowadzi. Teresa Mazan: zapamiętamy również o tym, by być mądrym. Że świat, jak Pani Doktor powiedziała, jest ogarnięty przez głupotę, czemu będziemy się starali przeciwstawić. Bardzo serdecznie dziękujemy Pani Doktor za poświęcony nam czas, za przyjazd tutaj, za te siły, których to wymagało i za te wszystkie słowa. Dziękuję serdecznie wszystkim Państwu, którzy przybyli na to spotkanie i dziękuję … Wanda Półtawska: a dlaczego ty dziękujesz a nie mężczyzna? Puść go do mikrofonu. Teresa Mazan: zostałam wyznaczona. Wanda Półtawska: Puść go do głosu, bo wszędzie wchodzą kobiety i nie dają żyć mężczyźnie. Michał Łuczewski: No bo tu jest konkurencja, kto będzie dziękował. I wygrała tę konkurencję kobieta. Ale tym niemniej dziękuję Państwu. I jeszcze dwie dziewczyny, ale mam nadzieję, że się podzielicie ze mną kwiatami. Mężczyźni w drodze ustają. Wanda Półtawska: a ja na dodatek potrzebuję teraz męskiej ręki żeby mnie prowadził. To jest teraz moja kara za grzechy, że muszę teraz mężczyzny szukać, żeby mnie prowadził. Michał Łuczewski: to żeby było nieco słodsza ta kara za grzechy, to jeszcze dla Pani kwiaty od Centrum Myśli Jana Pawła II. Wanda Półtawska: o, jakie ładne. Dziękuję bardzo. Ale trzymaj.