Ewolucjonizm czy kreacjonizm Andrzej Maryniarczyk SDB Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II Dlaczego kreacjonizm? P odejmowanie na terenie filozofii dyskusji na temat kreacjonizmu i ewolucjonizmu celem wykazania oraz zważenia racjonalnych i zasadnych argumentów na rzecz jednej czy drugiej interpretacji dotyczącej początków świata i człowieka wdawałoby się czymś normalnym. Od tego przecież są uniwersytety, by formułowane teorie, a zwłaszcza tak nośne egzystencjalnie dla człowieka, jak kreacjonizm i ewolucjonizm, przedyskutowywać i osadzać w pełnej wolności badawczej. W pierwszej połowie XXI wieku, kiedy hasła: „wolność słowa”, „wolność badań naukowych” wypisywane są na fasadach uczelni i instytutów naukowych, okazuje się, że jednak nie wszystkim badaniom i dociekaniom naukowym przysługuje prawo do prowadzenia wolnego dyskursu poznawczego. Spod tego prawa chce się wyjąć teorię dotyczącą kreacjonizmu. Ponadto w wieku XXI, w wieku rewolucji naukowych, kiedy niemal „co chwilę” jesteśmy świadkami nowych odkryć, kiedy upadają różne teorie i hipotezy naukowe, a formułowane są nowe – ogłaszanie jakiejś teorii jako „jedynie naukowej”, „absolutnie prawdziwej”, „niepodważalnej”, „niekwestionowalnej” jest czymś absurdalnym i mitologicznym i powinno być okrzyknięte jako przejaw fundamentalizmu i dogmatyzmu naukowego. Okazuje się jednak, że i takie przypadki potrafi zaakceptować umysł współczesnego scjentysty i bez żenady i cienia wątpliwości głosić, że 41 Andrzej Maryniarczyk SDB ewolucjonizm to „nadteoria”, która nie podlega żadnej falsyfikacji i musi być na prawach „dogmatu” przez wszystkich i obowiązkowo przyjęta i wyznawana. Współcześni zwolennicy, a właściwie wyznawcy teorii ewolucji uznali, że zamknęli już ostatecznie dyskusję dotyczącą problemu początków świata i człowieka, i rozstrzygnęli raz na zawsze, że świat jako całość i poszczególne byty, a w tym człowiek, mają rację swego powstania w „bogu-ewolucji”. Stąd wszelkie próby kwestionowania tej teorii należy administracyjnie tępić i rugować ze świadomości ludzkiej jako przejaw „zacofania”, „nienaukowości”, „wstecznictwa” i zamachu na „rozum scjentystyczny”. Do takich kuriozalnych wniosków można dojść po zapoznaniu się z apelem Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (ZPRE), skierowanym w 2007 roku do instytucji oświatowych, aby owe instytucje „ostro sprzeciwiły się próbom przedstawiania kreacjonizmu jako dyscypliny naukowej”1. „W przyjętej znaczną większością głosów rezolucji członkowie Zgromadzenia nie zgadzają się, aby teorie kreacjonistyczne były przedstawiane w innym kontekście niż religijny”2. ZPRE żąda natomiast – czytamy w komunikacie – aby »propagować nauczanie ewolucji, jako podstawowej teorii naukowej w programach edukacyjnych”. „Jeśli nie będziemy czujni, kreacjonizm może stać się zagrożeniem dla praw człowieka” – ostrzegli Europę deputowani Zgromadzenia (!!). 1 Już samo nazwanie kreacjonizmu „dyscypliną naukową” świadczy o ignorancji formułujących taki wniosek, skoro nie potrafią odróżnić dyscypliny naukowej od teorii naukowej. 2 W ten sposób Parlament Europejski chce zabronić filozoficznych dociekań dotyczących początków świata, zapominając o tym, że to jest właśnie pierwszorzędnym przedmiotem filozofii (metafizyki), a nie nauk przyrodniczych. Problem zaś kreacjonizmu „na życzenie” Komisji Parlamentu Europy ma być przedmiotem wiary. A wierzyć może sobie każdy, w co chce. Jedni wierzą w istnienie elfów, inni w Ufo, a jeszcze inni w stworzenie itd. 42 Dlaczego kreacjonizm? Pod koniec maja – informuje komunikat – komisja ds. nauki i edukacji Rady Europy przyjęła raport dotyczący niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą kreacjonizm. „Kreacjonizm [...] przez długi czas był jedynie niemal wyłącznie fenomenem amerykańskim” – podkreśla RE. „Dziś idee kreacjonistyczne zdają się znajdować drogę do Europy, a ich rozpiętość oddziałuje na kilka krajów członkowskich Rady Europy”3. Komunikat ten odsłania kilka bardzo niepokojących rzeczy, które powinny dać każdemu do myślenia i powinny zostać upublicznione. Po pierwsze, komunikat Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy jest próbą powrotu do czasów cenzury państwowej i „upadku wolnego rozumu” wśród parlamentarzystów. Po drugie, odsłania on dążenie do ideologizacji nauki i podporządkowania jej określonej opcji politycznej (próba upaństwowienia poznania). Po trzecie, parlamentarzyści podejmujący taką inicjatywę wpisują się w nurt instytucjonalnej ateizacji i laicyzji już nie tylko kultury, ale świata natury4. Po czwarte, komunikat odsłania dekadencję wolnego dyskursu naukowego, europejskich instytucji5. Mimo tego problematyka kreacjonizmu nie mieści się w political correctness „europejskiego” naukowca, musi być jednak na nowo podjęta i poddana pod dyskusję w kontekście ewolucjonizmu. 3 Taką informację zamieścił portal internetowy WIRTUALNA POLSKA 21 października 2007 (http:// wiadomości.wp.pl/kat, 1356, wid, 9267067, wiadomosc. html). 4 Parlamentarzyści chcą arbitralnie orzec, że świat natury jest i musi pozostać laicki (ateistyczny), bo tak chcą europejscy parlamentarzyści. 5 Walczenie z kreacjonizmem przez ogłaszanie deklaracji profesorów uniwersytetów potępiających zwolenników kreacjonizmu, jak to miało miejsce w 2006 r. w Polsce (grupa profesorów przyrodników z Uniwersytetu Warszawskiego, grupa filozofów przyrody z KUL – w Lublinie i PAT w Krakowie) świadczy o tym, że zwolennikom teorii ewolucji jest także daleko do naukowej argumentacji, skoro uciekają się do formy potępień i próbują zamknąć usta dyskutującym na ten temat. 43 Andrzej Maryniarczyk SDB Wpierw jednak należy uświadomić sobie, że kultura europejska (grecko-rzymsko-chrześcijańska) wypracowała różne dziedziny nauk, a wśród nich filozofię i teologię oraz całą plejadę nauk przyrodniczo-matematycznych i humanistycznych. Wszystkie one posługują się właściwą sobie metodą, która wyznacza granice kompetencyjnie tych nauk i określa zasięg formułowanych twierdzeń. Zatem problematyka badania początków istnienia świata osób i rzeczy oraz poszukiwania dla nich ostatecznych przyczyn istnienia i działania zawsze leżała i leży w kompetencji nauk filozoficznych, a ściślej metafizyki. Nauki zaś przyrodnicze, które posługują się odpowiednią dla badanego aspektu metodą, nie mają kompetencji do formowania tak ogólnych teorii, z jakimi spotykamy się dziś na terenie nauk biologicznych czy fizykalno-kosmologicznych, a jedną z takich teorii jest teoria ewolucji. Formowanie ogólnych teorii świata w ramach nauk przyrodniczych jest więc ewidentnym nadużyciem kompetencji metodologicznych. Tego typu metodologiczne nadużycia legły u podstaw casusu Galileusza czy Kopernika i innych. Warto też pamiętać, że zanim pojawił się darwinowski ewolucjonizm, zanim powstał amerykański ruch kreacjonistów, Europa już w XIII wieku wypracowała filozoficzną teorię stworzenia świata ex nihilo. Teoria ta ma swoje racjonalne uzasadnienie i jak dotąd nie została w żaden sposób „sfalsyfikowana”, tylko „wygnana” z obszaru badań filozoficznych i skazana na zapomnienie i administracyjny ostracyzm. W pierwszej części artykułu zostaną przedstawione przyczyny zamieszania, które powstało wokół kreacjonizmu w związku z pojawieniem się ruchu amerykańskich kreacjonistów. Następnie zostaną przywołane głosy przyrodników (a także filozofów) domagające się poddania pod dyskusję narzucanej „administracyjnie” teorii ewolucji pretendującej do „nadteorii” ze względu na pozyskiwane współcześnie nowe wyniki badawcze, uzyskiwane dzięki doskonalszym metodom i narzędziom. Będą też przywołane oficjalne teksty 44 Dlaczego kreacjonizm? wypowiedzi papieskich, które często są przez zwolenników ewolucjonizmu nadinterpretowane. W drugiej części artykułu zostanie przedstawiona w ogólnym zarysie filozoficzna teoria kreacjonizmu, sformułowana w XIII wieku przez św. Tomasza z Akwinu i wynikające z niej konsekwencje dla rozumienia rzeczywistości. I. Przyczyny powstania ruchu „kreacjonistów” w Ameryce i pierwsze kompetencyjne nieporozumienia W roku 1981 sędzia stanu Arkansas (USA) William Overton orzekł, że creation science is not science („nauka o stworzeniu nie jest teorią naukową”). W uzasadnieniu wyroku sędzia odwołał się do dwóch argumentów: po pierwsze, dyscyplina, która chce uchodzić za naukową, musi zostać zidentyfikowana w kategoriach „pięciu istotnych cech”6, tymczasem nauce o stworzeniu brakuje tych właśnie istotnych cech; po drugie, nauka o stworzeniu jest pochodną dosłownej interpretacji opowiadania z Księgi Rodzaju i dlatego jej nauczanie stanowi wykładnię wiary religijnej. Całe to wydarzenie poprzedziła szeroka dyskusja, jaka toczyła się w ostatnich trzydziestu latach XX wieku w Stanach Zjednoczonych, dotycząca KREACJONIZMU. Źródłem tej dyskusji był 6 Współcześni filozofowie nauki na pewno nie byliby zadowoleni z tego kryterium. Dziś wielu filozofów nauki stoi na stanowisku, że poszukiwanie tzw. „zasady demarkacji” między nauką a nie-nauką, co było właściwe dla lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, zakończyło się niepowodzeniem. Nie można bowiem ustalić czegoś takiego, jak „zbioru istotnych cech” dla nauki, i powątpiewa się, by taki zbiór mógł kiedykolwiek istnieć. Zob. P. Quinn, The Philosopher of Science as Expert Witness, w: Science and Reality, ed. J. T. Cushing [et al.], Notre Dame: University of Notre Dame Press 1984, ss. 32–53; L. Laudan, Science at the Bar: Causes for Concern, “Science, Technology and Human Values” 7 (1982), nr 41, ss. 16–19. 45 Andrzej Maryniarczyk SDB literalna (dosłowna) biblijna interpretacja faktu stworzenia, którą przyjmowali wyznawcy różnych wyznań protestanckich wraz z Żydami na terenie Ameryki, oraz publiczny system szkolnictwa oparty na Konstytucji. Wniesione poprawki do Konstytucji głosiły, że edukacja ma być neutralna i wyklucza się z niej nauczanie takich kwestii, jak istnienie Boga czy przeznaczenie człowieka. Gdy jednak w systemie szkolnym pojawiło się nauczanie teorii ewolucji, którą zaczęto traktować jako wrogą wobec prawd wiary mówiących o pochodzeniu człowieka (a także i świata), pojawiły się kolejne problemy. I tak stan Arkansas jeszcze w roku 1968 w swoich księgach statutowych miał prawo zabraniające nauczania w szkołach publicznych teorii ewolucji (choć później zostało ono zakwestionowane przez poprawkę konstytucyjną). Podobny konflikt pojawił się w Kalifornii, kiedy rodzice zaniepokojeni nauczaniem teorii ewolucji jako jedynego opisu sposobu powstania świata, a szczególnie człowieka, uznali to jako „zamaskowany sposób nauczania ateistycznego”. Wysiłki protestujących rodziców zakończyły się wydaniem przez Ministerstwo Szkolnictwa w roku 1968 zarządzenia o możliwości alternatywnego nauczania w szkole także biblijnej teorii stworzenia. Jednak w 1974 roku Ministerstwo zostało zmuszone do zmiany tej decyzji. W ten sposób na terenie Ameryki Północnej narodził się ruch „kreacjonistów”. Dodatkowy problem, jaki wyłonił się z tych dyskusji, sprowadzał się do tego, że kreacjoniści, działając w zgodzie ze swoimi religijnymi przekonaniami, nie tyle bronili kreacjonizmu w ogóle, czyli prawdy o stworzeniu świata, ile obstawiali przy ściśle literalnej interpretacji biblijnego obrazu stworzenia świata i człowieka, z jakim spotykamy się w Księdze Rodzaju7. Interpretacja ta, która rzeczywiście nie może być utrzymana w tej 7 E. McMullin, Ewolucja i stworzenie, tłum. J. Rodzeń, Kraków: OBI PAT 1993, ss.93–94. 46 Dlaczego kreacjonizm? wersji, stała się dla przyrodników, zwolenników ewolucji, dobrą okazją do zwalczania i ośmieszania teorii kreacjonizmu w ogóle. 1. Problem przekraczania kompetencji i mieszania płaszczyzn Przykład dyskusji i potępień amerykańskich kreacjonistów jest ewidentnym świadectwem przekraczania kompetencji metodologicznych i mieszania porządków naukowych. Sąd, który rozpatrywał tę sprawę – jak można łatwo zauważyć – nie kwestionował kreacjonizmu w ogóle (takich kompetencji nie miał), lecz tylko określoną biblijną interpretację opisu stworzenia świata i człowieka. Dziś można by zapytać, czy sąd w rozsądzaniu tej sprawy nie przekroczył swoich kompetencji. Prawo bowiem orzekania o poprawnej lub błędnej interpretacji Biblii nie przysługuje żadnemu sądowi, lecz teologom (biblistom) i magisterium Kościoła. Tak samo orzekanie o tym, czy jakaś interpretacja jest naukowa, czy nie, także nie jest w jurysdykcji sądów, lecz w gestii gremiów specjalistów naukowych i uniwersytetów. Ponadto, włączenie sądów do rozstrzygania, która teoria jest naukowa, a która nie, jest kolejnym świadectwem przekroczenia kompetencji i prowadzi bezpośrednio do zniewolenia ludzkiego myślenia oraz poznania i poddania go pod polityczną lub ideologiczną kontrolę. Jeśli współcześni bibliści i teologowie odrzucają amerykańską wersję kreacjonizmu, nie oznacza to, że odrzucają w ogóle biblijną prawdę o stworzeniu świata – jak to próbuje się często dziś przedstawiać – lecz odrzucają oni tylko błędną interpretację, zgodnie z którą opis powstania świata i człowieka, z jakim spotykamy się w Księdze Rodzaju, miałby być literalnym sprawozdaniem z tego wydarzenia8. DYSKUSJE Z KREACJONISTAMI AMERYKAŃSKI8 Dla chrześcijanina – jeśli pozostajemy na płaszczyźnie teologicznej – dalej niepodważalna pozostaje prawda o stworzeniu świata ex nihilo jako prawda 47 Andrzej Maryniarczyk SDB MI NALEŻĄ DO KOMPETENCJI TEOLOGÓW I BIBLISTÓW, a zatem nie przyrodników i filozofów (o czym zapominają współcześni przyrodnicy i filozofowie)9. 1.1. Potrzeba określenia płaszczyzn dyskusji i porządków Zwolennicy ewolucjonizmu, którzy naruszając kompetencje metodologiczne nauk przyrodniczych, teorię tę rozciągają na całą rzeczywistość (a więc i na człowieka), winni wpierw odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczywiście stoją na gruncie „czystej teorii biologicznej”, czy dokonują filozoficznej interpretacji biologii, gdyż w ten sposób ewolucjonizm przestał być teorią biologiczną, a stał się teorią filozoficzną z domieszką biologii10. Objawiona. Z tej racji krytycy kreacjonizmu (tak teologowie, jak i bibliści oraz filozofowie) muszą wpierw uświadomić sobie, że krytykując kreacjonizm w wersji amerykańskiej i na tej podstawie odrzucając kreacjonizm w ogóle (czyli prawdę o stworzeniu świata i człowieka przez Boga), wylewają przysłowiowe „dziecko z kąpielą”, a postulując tzw. chrześcijański ewolucjonizm, tworzą hybrydę typu „kwadratowe koło”. 9 Kreacjonizm amerykański jest teorią religijną, dlatego i płaszczyzna dyskusji winna być religijna (czyli interpretacja biblijnego opisu). Stąd bibliści (protestanccy, żydowscy, katoliccy) winni toczyć spór między sobą o poprawną interpretację biblijnego opisu stworzenia świata, a NIE FILOZOFOWIE, BIOLODZY CZY PRZYRODNICY. JEST TO BOWIEM POMIESZANIE KOMPETENCJI. Filozofowie przyrody i inni, wyruszając do boju z amerykańskimi zwolennikami kreacjonizmu lub do dyskusji z religijnymi teoriami kreacjonizmu, przypominają tych, z którymi by chcieli walczyć o teologiczną koncepcję Boga, z punku filozoficznego ją zwalczać. 10 Z tej racji potrzeba postawić na samym początku dyskusji pytanie o status naukowy amerykańskiej teorii ewolucji i amerykańskiego kreacjonizmu, i analogicznie takie samo pytanie przenieść na obszar filozofii europejskiej, pytając o status naukowy propagowanej teorii ewolucji i teorii creatio ex nihilo (filozoficznego kreacjonizmu). 48 Dlaczego kreacjonizm? Podejmując zasadną i racjonalną dyskusję na temat kreacjonizmu i ewolucjonizmu, należy pamiętać, że stoimy na stanowisku, iż obie te teorie mają postać teorii filozoficznych. Bowiem na terenie filozofii realistycznej operujemy już od XIII wieku filozoficzną teorią kreacjonizmu, zaś darwinowska biologiczna teoria ewolucji gatunków dopiero została przez jej zwolenników przekształcona w filozoficzną i dziś mamy do czynienia nie z jedną, ale wieloma filozoficznymi teoriami ewolucjonizmu. Podejmowana przez Parlament Europejski, a także przez grupy filozofów i przyrodników, próba administracyjnego, politycznego i ideologicznego blokowania dyskusji na temat niepodważalnej naukowości i prawdziwości ewolucjonizmu jest – w czasach dokonywania się prawie na co dzień „rewolucji” teorii naukowych – postawą, której nie można przyjąć i zaakceptować. II. Ewolucjonizm czy kreacjonizm? – Problem otwarty 1. Głosy współczesnych przyrodników Należy uświadomić sobie, że na terenie współczesnych nauk przyrodniczych operujemy pozytywistycznym modelem nauki. Przejawia się to w tym, że każde twierdzenie uznane za naukowe, a także każda teoria naukowa muszą mieć empiryczną weryfikowalność. Z tej racji wszystkie teorie i twierdzenia nieweryfikowalne empirycznie są rugowane z obszaru teorii i twierdzeń naukowych. W takim modelu naukowości, który wszechpotężnie panuje, mało kto zwraca uwagę, że także tezy teorii ewolucji, dotyczące zarówno powstawania gatunków, jak i powstania życia w ogóle, a człowieka w szczególności, jak również cała teoria ewolucjonizmu (jako teoria uniwersalna), nie są empirycznie weryfikowalne. Są to tylko hipotezy, które próbuje się empirycznie uprawdopodobnić (wy49 Andrzej Maryniarczyk SDB starczy wspomnieć, że do dnia dzisiejszego nie ma empirycznie potwierdzalnego dowodu na istnienie form przejściowych pomiędzy światem zwierząt a ludzi, że nie ma zweryfikowanego empirycznie przejścia z materii nieożywionej w ożywioną itd.). Dziś jednak coraz odważniej daje się słyszeć głos przyrodników, stawiających pod znakiem zapytania niepodważalność i naukowość ZASAD przyjętych przez zwolenników teorii ewolucji. I tak kwestionuje się kilka zasad ogłoszonych i uznawanych dotąd za OCZYWISTE i niepodważalne dla teorii ewolucji, które urosły prawie do mitu lub naukowego „zabobonu”11. 1.1. Kwestionowanie „mitu” ZASADY CIĄGU EWOLUCYJNEGO Zasada ta głosi, że poszczególne okazy powstające w procesie ewolucji pojawiają się jako etapy postępującego ciągu ewolucyjnego. Tymczasem badacze współcześni (np. H. Zillmer) zaczynają zwracać uwagę, że najnowsze odkrycia naukowe dostarczają dowodów o RÓWNOCZESNYM występowaniu dinozaurów i ludzi, o współwystępowaniu szczątków kopalnianych organizmów podobno należących do różnych er geologicznych oraz o występowaniu zupełnie niezmienionych organizmów w wielu rzekomo bardzo odległych czasowo warstwach kopalnych. Badacze dostarczają też zdjęć żyjących obecnie ludzi o czaszkach zupełnie takich, jak u neandertalczyków, oraz zdjęcia czaszek 11 Przywoływane opinie są ze strony zwolenników teorii ewolucji odrzucane (a nawet ośmieszane), co jednak nie przekreśla faktu problematyczności głoszonych przez ewolucjonistów zasad, jak również potrzeby przemyślenia na nowo zakresu eksplanacyjnego tej teorii. Przywołane przykłady autorów i dyskutowanych problemów pochodzą częściowo z raportu Macieja Giertycha dotyczącego zorganizowanego „wielogłosu na temat nauczania ewolucji w szkołach Europy” w Parlamencie Europejskim w dniu 11 października 2006 roku. 50 Dlaczego kreacjonizm? małp o kształcie takim jak australopiteki. Wszystko to STAWIA PO ZNAKIEM ZAPYTANIA tezę ewolucjonistów o ciągu ewolucyjnym od małp do ludzi. Wniosek, jaki stąd wyprowadzają przyrodnicy, brzmi: nie ma ciągu ewolucyjnego od małp do ludzi, tylko odrębnie istnieją małpy, a odrębnie ludzie i ulegają różnym zmianom w zależności od otoczenia, w którym żyją. 1.2. Kwestionowanie „mitu” ZASADY DATOWANIA POWSTAWANIA WARSTW OSADOWYCH Kolejny głos krytyczny dotyczy powstawania skał osadowych i czynników warunkujących ich powstawanie (G. Berthault). Okazuje się, że po zmieszaniu rtęci, wody i oleju w laboratoriach uzyskuje się wyraźne warstwy osadowe, nie dlatego, że rtęć jest stara, a olej młody, tylko dlatego, że różnią się ciężarem właściwym. Podobnie jest z powstawaniem skał osadowych. Skały osadowe nie spadają z nieba. Najpierw jest erozja, potem transport, a następnie osadzanie. W czasie transportu cząstki ocierają się o siebie i porządkują w zależności od ciężaru właściwego, wielkości i kształtu. Transport ten odbywa się najczęściej z udziałem wody, choć może to być też wiatr czy obsuw ziemi. Dziś prowadzi się obserwacje tego typu zjawiska za szybą, w olbrzymich laboratoriach hydraulicznych, w których woda niesie mieszaniny różnych materiałów. Obserwuje się w tych laboratoriach, w których przeprowadza się symulacje powstawania określonych sekwencji stratygraficznych, powstawanie równoczesne wielu warstw. Na podstawie tego typu doświadczeń zaczyna się kwestionowanie całego datowania stratygraficznego. Badania i eksperymenty dowodzą, że aby powstały warstwy, potrzeba przede wszystkim dużo wody niosącej materiał pochodzący z erozji (a nie z upływu czasu). Nie potrzeba więc jakichś milionów lat. Wystarczy tylko parę minut, godzin czy dni, aby uformowały się określone warstwy. 51 Andrzej Maryniarczyk SDB 1.3. Kwestionowanie „mitu” zasady ciągu postępu w ewolucyjnym DOSKONALENIU BYTÓW Pojawiają się głosy i argumenty przyrodników (np. J. Mastropaolo), iż empirycznie da się wykazać, że istnieje raczej dewolucja niż ewolucja. Argumentem na to jest między innymi fakt, że: świat spala się energetycznie; zasoby biosfery ciągle się kurczą; gatunki stale wymierają, a powstawania nowych nie obserwujemy w ogóle. Ponadto, pogłębia się obciążenie genetyczne, o czym świadczy fakt, że wzrasta liczba defektów genetycznych w populacjach organizmów ludzkich, zagrażających istnieniu naszego gatunku. Zatem możemy dowieść i udokumentować, że proces rozwoju świata ma odwrotny kierunek niż ewolucja, że dokonuje się DEWOLUCJA. Na ewolucję, która miałaby być procesem doskonalącym, niestety dowodów naukowych nie posiadamy. 1.4. Kwestionowanie „mitu” zasady bezwzględnej PRAWDZIWOŚCI I UNIWERSALNOŚCI TEORII EWOLUCJI Przyrodnicy zwracają uwagę, że w odniesieniu do pojawienia się człowieka nie można do końca wyjaśnić jego istnienia, odwołując się do przypadku (np. G. Chapouthier). Tymczasem zasada przypadku rządzi teorią ewolucji. Z tej racji postuluje się, by przyjąć dodatkowo dwie zasady: zasadę zestawienia i integracji (Chapouthier). Przyrodnicy sygnalizują, że przypadek wszystkiego nie tłumaczy. „Systemy żyjące – wyjaśnia Chapouthier – czyli na przykład komórki czy części organizmów mają tendencję do grupowania się w zespoły identycznych elementów (jest to zasada zestawiania), a potem do różnicowania, by w końcu stworzyć zespoły różnych elementów (np. różne komórki w jednym organizmie, różne osobniki w jednej kolonii insektów) – to jest zasada 52 Dlaczego kreacjonizm? integracji. „[...] te dwie ogólne zasady [...], które nie są wynikiem przypadku, można zaobserwować w całym żyjącym świecie”12. Zapytany zaś Chapouthier: Czy obecnie pojawiają się nowe gatunki? – odpowiedział: „W tej chwili trudno dać przykład gatunku, który pojawiłby się ostatni, z tej prostej przyczyny, że nikt nie dysponuje kompletnym spisem wszystkich gatunków [...]”13. Z kolei na pytania: Jak dalece teoria ewolucji jest tylko hipotezą, a w jakim stopniu znajduje potwierdzenie w faktach naukowych? Czy dyskusja na temat prawdziwości lub nieprawdziwości w ogóle ma sens? – Chapouthier odpowiedział. „Teoria ewolucji jest hipotezą opartą na faktach naukowych. W sensie ogólnym jest niepodważalna. Ale kiedy przychodzimy do szczegółów, znajdujemy sporo hipotez, które nie mają ostatecznej podbudowy naukowej. O teorii ewolucji trzeba dyskutować, i to bardzo dogłębnie [...]”14. Odnośnie do ewolucyjnej teorii całego świata dowiadujemy się, że jest ona „najbardziej rozpowszechnioną obecnie hipotezą – ale wciąż tylko hipotezą – jest teoria »Wielkiego Wybuchu«. Teoria ta dość dobrze tłumaczy powstanie gwiazd, atomów, molekuł. Ale przejście do zespołu „zintegrowanych” molekuł węgla, czyli żywych komórek zdolnych do reprodukcji, to już przedmiot wielu spekulacji” – wyjaśniał Chapouthier15. 12 Ewolucja czy kreacja. Rozmowa Beaty Zubowicz z prof. G. Chapouthierem (Rzeczpospolita, nr 287, 9–10 grudzień 2006, s. A7, A10). 13 Zapytany G. Chapouthier: Czy w teorii ewolucji jest miejsce na Boga albo na Inteligentnego Stwórcę? Czy Bóg mogły być siłą sprawczą procesów ewolucyjnych? – odpowiedział, że nie. „Ewolucjonizm jest teorią czysto naukową i opiera się wyłącznie na dowodach materialnych. Nauka nie daje odpowiedzi na żadne pytania natury metafizycznej. To jest rola religii albo filozofii, w których jest miejsce dla Boga albo Inteligentnego Stwórcy. Nie należy mieszać dwóch różnych dziedzin” (Tamże, A7, A10). 14 Tamże, A10. 15 Tamże, A7. 53 Andrzej Maryniarczyk SDB Potrzebę rzetelnej i dogłębnej dyskusji na temat teorii ewolucji potwierdza lista osób utworzona przez przedstawicieli różnych przyrodniczych dyscyplin naukowych, którzy zwracają uwagę na pojawiające się nowe wyniki badań naukowych, stawiające pod znakiem zapytania proponowane przez teorię ewolucji wyjaśnienia dotyczące powstawania nowych form gatunkowych oraz fenomenu życia16. 2. Głosy współczesnych filozofów W ostatnim stuleciu wokół teorii ewolucji narosło wiele „mitów”, wśród nich najbardziej rozpowszechniany jest mit o tym, że teoria ewolucji to więcej niż hipoteza, więcej niż teoria, to po prostu fakt. W „micie” tym mamy pomieszanie dwóch spraw: po pierwsze faktem jest zjawisko zmiany i wpływu środowiska na zmieniające się organizmy. Jednak żadnym faktem nie jest jakaś teoria wyjaśniająca tego typu zmiany. Teoria pozostaje tylko teorią! Dziś hipotetyczną teorię ewolucjonizmu absolutyzuje się jako jedyną teorię do wyjaśniania zjawiska zmiany i podnosi do faktu. Tymczasem faktem jest zmiana, a nie teoria zmiany, czyli ewolucjonizm. 2.1. Obalanie „mitu” o CZYSTEJ NAUKOWOŚCI TEORII EWOLUCJI Czy ewolucjonizm nie jest teorią – jak utrzymują zwolennicy – ale faktem? A z faktami się nie dyskutuje – stwierdza B. Zubowicz 16 Lista osób sięga obecnie około 5.000 nazwisk i poprzedzona została znamiennym wstępem: „We are skeptical of claims for the ability of random mutation and natural selection to account for the complexity of life. Careful examination of the evidence for Darwinian theory should be encouraged”; zob. http://www.dissentfromdarwin.org. 54 Dlaczego kreacjonizm? prowadząca rozmowę z J. Seifertem na temat ewolucjonizmu. W odpowiedzi J. Seifert – rektor międzynarodowej Akademii Filozoficznej w Księstwie Liechtenstein, wykładowca Papieskiego Uniwersytetu w Santiago (Chile) – wyjaśnia: „Przedstawianie ewolucji jako faktu naukowego jest SKANDALEM. Sam termin »teoria ewolucji« jest niejasny i dwuznaczny. Naprawdę pod tym pojęciem kryje się kilka znaczeń. Cztery z nich to w czystej postaci filozofia – dodajmy fałszywa – której najważniejszym celem jest eliminacja poglądu, że świat został stworzony przez Boga”. Co mówi ta filozofia? – pyta dalej rozmówczyni Seiferta17. „Po pierwsze – wyjaśnia Seifert – świat powstał samoistnie, co wyklucza jakąkolwiek interwencję Stwórcy i woli boskiej w akcie stworzenia. Po drugie, że wszystkie gatunki istot żywych są przypadkowym produktem powstałym w sekwencji zmian z materii nieożywionej. Po trzecie, że prosty termin »ewolucja« wyjaśnia zasadnicze różnice istniejące między roślinami, zwierzętami i ludźmi. Po czwarte, że różne gatunki istot żywych powstały zgodnie z takimi regułami, jak dobór naturalny czy przeżywanie najsilniejszych i najlepiej przystosowanych osobników. Te rzekome reguły to w istocie niemądra teoria, która nie jest w stanie wyjaśnić powstania najprostszej choćby molekuły, a co dopiero wyżej zorganizowanych organizmów. Dobrze rozumieli to Platon, Arystoteles, św. Tomasz z Akwinu i wielu innych myślicieli. Tak więc powtarzam to, że TAKA TEORIA PRZEDSTAWIANA JAKO FAKT NAUKOWY JEST SKANDALEM”18. Ale sam pan profesor pisał przecież, że Kościół może zaakceptować teorię ewolucji – stwierdza rozmówczyni. Seifert komentuje to następująco: „W jednym albo w dwu ze swych znaczeń teoria 17 Zamysł Stwórcy. Rozmowa Beaty Zubowicz z prof. Josefem Seifertem („Rzeczypospolita” 9–10 grudzień 2006, s. A7). 18 Tamże. 55 Andrzej Maryniarczyk SDB ewolucji z filozoficznego punktu wiedzenia jest możliwa. Z drugiej jednak strony jest nieprawdopodobna. Nie dość, że nie da się jej naukowo udowodnić, to na dodatek zawiera wiele sprzeczności”. Na przykład? „Możemy powiedzieć, że wszystkie stworzenia – od najprostszych form poczynając, takich jak bakterie, poprzez słonie i myszy – mają wspólnego przodka i powstały one w naturalnej sekwencji zmian – wchodzą w to także mutacje międzygatunkowe – z woli inteligentnego stwórcy, którego istnienie może być filozoficznie dowiedzione. Tak pojmowana teoria ewolucji z filozoficznego punktu widzenia nie jest niemożliwa. Ale od razu rodzi się pytanie: Dlaczego Stwórca miałby wybrać akurat taką metodę, która wymaga milionów lat czekania na przypadkowe zmiany? To tak, jak gdyby Michał Anioł miał czekać setki lat, aż wiatr, deszcz albo trzęsienie ziemi spowoduje, że części kopuły na Bazylice św. Piotra złożą się w jedną pożądaną całość. To dość absurdalne założenie. Z tą koncepcją są i inne trudności. Co zrobić na przykład z brakującymi ogniwami w łańcuchu ewolucyjnym? Teoria mówi, że bliskie sobie gatunki zwierząt ewoluują, zmieniają się albo krzyżują i tworzą nowe gatunki. I w niektórych przypadkach można tę koncepcję przyjąć, zwłaszcza jeśli przyjrzymy się współczesnej inżynierii genetycznej, która jest wytworem człowieka. Ale i tu natykamy się na kłopoty. Nie pokazuje nam ona bowiem, czy takie krzyżówki były możliwe w warunkach naturalnych i jak często do nich dochodziło”19. Ale niektórzy wskazują, że już ponad pięćdziesiąt lat temu Pius XII w encyklice Humani generis dopuścił istnienie ewolucjonizmu, a w 1986 roku Jan Paweł II uznał, że jest to „coś więcej niż koncepcja”. Humani generis – odpowiada profesor – w żadnym punkcie nie broni teorii ewolucji, przeciwnie, przestrzega przed jej bezkrytycznym przyjmowaniem. Po drugie, sprzeciwia się założeniu, że teoria ewolucji wyjaśnia genezę [...] ludzkiej duszy. 19 Tamże. 56 Dlaczego kreacjonizm? Podobnie sprawa wygląda z listem Jana Pawła II o Darwinie, w którym papież wyraźnie odrzuca wszelkie ewolucjonistyczne koncepcje dotyczące powstania ludzkiej duszy. Oprócz tego list papieża nie jest żadnym kościelnym dokumentem, dogmatem ani obowiązującym nauczaniem Kościoła. Kościół stwierdził tylko, że jedna z teorii ewolucji może być prawdziwa, ale nie powiedział nigdy, że jest to prawda”20. Może nie warto mieszać nauki z religią? – pyta Zubowicz. „Czysto empiryczne nauki przyrodnicze same przez się nie mówią o Bogu – odpowiada J. Seifert. Nie dowodzą jego istnienia ani mu zaprzeczają. Jednak ich rezultaty mogą odzwierciedlać istnienie Boga z filozoficznego albo teologicznego punktu widzenia. I na tym poziomie nie powinno być konfliktu między prawdą naukową a prawdą filozoficzną lub teologiczną. Ale teoria ewolucji w 99 procentach nie jest nauką, tylko filozofią, a w 1 procencie wątpliwą hipotezą naukową. Toteż w ogóle nie ma tu mowy o mieszaniu jednego z drugim. Poza tym początek całemu zamieszaniu dał Darwin i jego kontynuatorzy, bo to darwinowska teoria została przedstawiona jako dogmat, do którego nikt nie ma prawa zgłaszać zastrzeżeń”21. Czy to znaczy – zdaniem pana – że pogodzenie neodarwinizmu i nauki Kościoła nie jest możliwe? Seifert odpowiada: „Darwinizm i neodarwinizm zawierają podstawowy błąd. Przyznają, że w przyrodzie istnieje cel, ale swoją teorię stworzenia świata chcą wyjaśnić, posługując się takimi regułami jak dobór naturalny alba zasada o przeżywaniu najsilniejszych gatunków. Darwinizm i neodarwinizm nie tłumaczą ani celowości wszechświata, ani jego przyczyny ani zamysłu”22. Tak widzi problem obalania „mitu” czystej naukowości teorii ewolucji prof. J. Seifert. 20 21 22 Tamże. Tamże. Tamże. 57 Andrzej Maryniarczyk SDB 2.2. Przezwyciężania „mitu” UNIWERSALNOŚCI TEORII EWOLUCJI Najczęściej biorący w dyskusji udział przyrodnicy: biologowie, fizycy, kosmologowie popełniają błąd „cząstkowego myślenia”. Pierwszy błąd polega na tym, że z faktu, iż organizmy w swoim cyklu rozwojowym zmieniają się i ulegają adaptacji do środowiska, wyprowadzają wniosek, że „prawo zmieniania się i adaptowania” jest prawem rządzącym bytowaniem całego wszechświata oraz że jedyną stałą tego procesu jest owa zmienność i przystosowalność23. Ci, którzy popełniają ów „błąd cząstkowego myślenia”, bronią z jednej strony oczywistego faktu rozwoju organizmów, co jest czymś naturalnym. Faktu tego wcale nie odkryła teoria ewolucji i próbuje się z tej prawidłowości uczynić „pryncypium” bytowania organizmów, a nie przejaw ich rozwoju, który kierowany jest jednak określonym celem. Podobnie popełnia się „błąd cząstkowego myślenia”, gdy broni się faktu przystosowania organizmów ze względu na warunki, w których żyją i rozwijają się, co także już przed teorią ewolucji widziano i wyjaśniano. Tu jednak z faktu „przystosowywania” do przypadkowych warunków chce się utworzyć ogólną zasadę wyjaśniania determinacji gatunkowych 23 Przykładem jest polemika ks. Jacka Tomczyka (UKSW) z artykułem Ewy Polak-Pałkiewicz zamieszczonym w tygodniku „Niedziela”. Autor zatytułował artykuł: Czy spory wokół ewolucji są uzasadnione? W odpowiedzi dowiadujemy się, że nie!! Dlaczego? „Teoria ewolucji Darwina ma zastosowanie we wszystkich działach biologii , dziwię się więc Autorce – pisze ks. J. Tomczyk – która przyznając się do przyrodniczego wykształcenia, równocześnie kontestuje zdanie ks. prof. Michała Hellera, że »teoria ewolucji wraz z genetyką to rdzeń nauki«. Bez teorii ewolucji nie da się zrozumieć istoty jakiegokolwiek zjawiska biologicznego. Jest ona najbardziej ogólną teorią biologii, o właściwościach takich jak inne teorie nauk przyrodniczych” („Niedziela”, Nr 49, 3 grudnia 2006, s. 28). 58 Dlaczego kreacjonizm? czy rodzajowych bytów żywych. Stąd formułuje się twierdzenie, że „teoria ewolucji wraz z genetyką to rdzeń nauki” wypowiadającej się na temat całości świata żywego i nieżywego. Przy czym nie dostrzega się, że problem dyskusji dotyczy ekstrapolowania tego typu „wycinkowego zjawiska” na całą rzeczywistość. To prawda, że „teoria Darwina – jak słusznie zauważa jeden z dyskutantów – nie opisuje przebiegu zdarzeń ewolucyjnych, lecz jedynie ich mechanizmy”, ale ów dyskutant zdaje się nie dostrzegać tego, że to nie ten fragment teorii Darwina jest wykorzystywany przez neodarwinizm i przez zwolenników teorii ewolucji. Wykorzystywane jest EKSTRAPOLOWANIE tego mechanizmu na całą rzeczywistość (nie tylko organiczną, ale i nieorganiczną np. ewolucja kosmosu), a co najważniejsze wyprowadza się z tego i KONSTYTUUJE teorię powstania świata i człowieka. A to jest już NADUŻYCIEM naukowym, gdyż tego typu twierdzenia przekraczają kompetencje metod ewolucji biologicznej i genetyki. Drugi „błąd cząstkowego myślenia”, który często popełniają zwolennicy tzw. chrześcijańskiej wersji ewolucjonizmu, polega na tym, że wychodząc z krytyki amerykańskiego kreacjonizmu, który ma podbudowę w błędnej interpretacji biblii, i który jest teorią religijną, negują bezzasadnie kreacjonizm w ogóle oraz tę bezzasadną krytykę przenoszą na filozoficzny kreacjonizm, który jest teorią metafizyczną, zasadną i racjonalnie uprawioną, gdyż dotyczy odpowiedzi na pytanie o powszechną przyczynę powstania wszechrzeczy. Kompetencje zaś do stawiania tego typu pytań i udzielania na nie odpowiedzi ma na terenie nauk jedynie metafizyka. Ewolucjonizm, który propagowany jest czy to w Ameryce, czy w Europie (jak mogliśmy tego doświadczyć w czasach ideologizacji nauczania szkolnego przez ateistyczny marksizm), nie jest „czysto” biologiczną hipotezą (ze względu na ekstrapolację na całość rzeczywistości). Jest w 99% błędną filozofią, a tylko w nikłym, 59 Andrzej Maryniarczyk SDB bo w 1% (jak to określił J. Seifert) teorią biologiczną. Stąd spór musi być przeniesiony na płaszczyznę filozoficzną i to w dodatku METAFIZYCZNĄ. Tymczasem głos rozstrzygający w tej kwestii uzurpują sobie najczęściej, oprócz biologów, fizyków czy kosmologów, filozofowie przyrody lub filozofowie biologii, fizyki czy kosmosu, którzy problematykę tę jeszcze bardziej komplikują i gmatwają, zamiast ją objaśniać. Chcą bowiem z jednej strony zachować prawdziwość opisu mechanizmów przebiegu zmian w organizmach przy pomocy narzędzi teorii ewolucji, z drugiej zaś, zmuszeni do formowania ogólnych tez, ekstrapolują ten opis na całą rzeczywistość, jej dzieje i formują tzw. NAUKOWĄ TEORIĘ EWOLUCJI, która w takim wydania jest „mitem”, gdyż jest mieszanką błędnej (pełnej absurdów filozofii) i fragmentarycznej wiedzy o mechanizmach zmian organizmów. Współcześni zwolennicy teorii ewolucji często zapominają, że z biologicznej teorii ewolucji, która jest fragmentaryczną teorią zmiany, przechodzą do filogenezy, czyli teorii powstawania gatunków, czy do filozofii, czyli powstawania bytów. I nie zawsze wiedzą, na jakiej filozofii w swoich interpretacjach się opierają. 3. Nadinterpretacje oficjalnych dokumentów Kościoła i tekstów papieskich Nadinterpretacje tekstów dokumentów papieskich, zwłaszcza ostatniego tekstu Jana Pawła II są stałym elementem dyskusji zwolenników tzw. „chrześcijańskiego ewolucjonizmu”. Można odnieść niekiedy wrażenie, że zwolennicy tzw. „chrześcijańskiego ewolucjonizmu” chcą postawić tę teorię prawie na równi z dogmatami wiary, co prowadzi do zupełnego absurdu i pomieszania porządków. J. Kozłowski, profesor i członek PAN, w artykule pt: Teoria ewolucji: czy konflikt między nauką i wiarą jest nieunikniony?, 60 Dlaczego kreacjonizm? opublikowanym w kwartaliku PAN „Nauka” (2005), analizując wypowiedzi dwóch encyklik papieskich i przesłania Jana Pawła II do członków Papieskiej Akademii Nauk, zwraca uwagę na zgłaszane w tych dokumentach zastrzeżenia i obwarowywania w odniesieniu do ewolucjonizmu i staje jakby w poprzek bezkrytycznym entuzjastom „chrześcijańskiego ewolucjonizmu”24. Autor artykułu nazywa zastrzeżenia oficjalnych dokumentów Kościoła dotyczące teorii ewolucji przysłowiową „łyżką dziegciu w beczce miodu”. W ten sposób przyczynia się w sposób pośredni do obalenia MITU o definitywnej akceptacji przez oficjalne nauczanie Kościoła teorii ewolucji. Warto przywołać owe „łyżki dziegciu”, by ci, którzy propagują tzw. chrześcijańską teorię ewolucji, zaczęli być bardziej krytyczni. 3.1. Łyżka dziegciu w encyklice Leona XIII Pierwszą z oficjalnych wypowiedzi na temat ewolucji jest encyklika Leona XIII z 1893 roku Providentissimus Deus25. Czytamy w niej: Nigdy nie może być prawdziwej niezgody między teologiem a przyrodnikiem, o ile każdy z nich będzie się trzymał swoich granic i przestrzegał za radą św. Augustyna, „aby niczego nie twierdzić lekkomyślnie i gdy coś jest niepewne, nie głosić tego za pewne”. Jeżeliby zaś zdarzył się konflikt, to według tego samego doktora, reguła postępowania dla teologa ma być następująca: „Wszystko to, mówił, co by uczeni, posługując się poważnymi dowodami, zdołali wykazać o naturze rzeczy, wykażemy, że nie sprzeciwia się Pismu św.; gdyby zaś przedstawili w swych dziełach rzeczy 24 J. Kozłowski, Teoria ewolucji: czy konflikt między nauką i wiara jest nieunikniony? „Nauka” 3 (2005), s. 49–62. 25 Encyklika Papieża Leona XIII. Providentissimus Deus, Kraków: Wydawnictwo Koła Biblistów 1934. Autorem przekładu jest J. Archutowski. Znajduje się na stronie: www.jezuici.krakow.pl, a także www.biblia.wiara.pl. 61 Andrzej Maryniarczyk SDB sprzeczne z Pismem św., to jest z wiarą katolicką, wtedy, jeżeli możemy, udowodnijmy albo wierzmy bez żadnego wahania, że te poglądy są błędne”26. Przysłowiowa „łyżka dziegciu” – zdaniem J. Kozłowskiego – kryje się w zakończeniu cytowanego zdania: gdyby zaś przedstawili w swoich dziełach rzeczy sprzeczne z Pismem św., to jest z wiarą katolicką, wtedy, jeżeli możemy, udowodnijmy albo wierzmy bez żadnego wahania, że te poglądy są błędne27. Tak więc negacja prawdy o stworzeniu świata i to ex nihilo, o czym poucza ludzi wierzących Objawienie, na rzecz głoszenia przez katolickich filozofów „chrześcijańskiego ewolucjonizmu”, jest stanowiskiem zawierającym wewnętrzną sprzeczność. 3.2. Łyżka dziegciu w wypowiedzi Piusa XII Drugim oficjalnym dokumentem kościelnym jest encyklika Humani Generis opublikowana w 1950 roku. Czytamy w niej: Kościół nauczający nie zabrania uczonym i teologom polemiki nad doktryną ewolucjonizmu, według dzisiejszego stanu nauk przyrodniczych i teologicznych. Gdy się mianowicie bada problem pochodzenia ciała ludzkiego z materii istniejącej uprzednio i organicznej; bo uznanie bezpośredniego stworzenia dusz przez Boga nakazuje nam wiara katolicka. Swoboda jest dopuszczalna pod warunkiem wszakże, że będzie się z należną powagą, umiarem i opanowaniem rozważać i oceniać dowody i zwolenników i przeciwników ewolucjonizmu. [...] Tej jednak swobody roztrząsań naukowych niektórzy nadużywają lekkomyślnie, tak sprawę stawiając, jak gdyby pochodzenie ciała człowieka z materii organicznej było już z pewnością udowodnione z materiałów dotychczas znale26 27 Tamże, n. 121; Kozłowski, Teoria ewolucji, s. 55. J. Kozłowski, Teoria ewolucji, s. 55. 62 Dlaczego kreacjonizm? zionych i z wniosków z tychże materiałów wypływających i jak gdyby z drugiej strony źródła Objawienia nic nie zwierały, co by wymagało w tej sprawie wielkiego umiaru i ostrożności. Jeśli zaś chodzi o inną hipotezę, mianowicie poligenizm, to synowie Kościoła wcale już nie mają podobnej wolności”28. Ten tekst zawiera już więcej niż poprzedni przysłowiowych „łyżek dziegciu”. Wzywa się w nim badaczy chrześcijańskich do umiaru, do równouprawnienia w dyskusji głosów na rzecz kreacjonizmu, przypomina dokument, w którym pisano, że to teorie ewolucjonistyczny mają status tylko teorii i hipotez, i że żadnych pewników w tych teoriach nie posiadamy itd. 3.3. Łyżka dziegciu w wypowiedzi Jana Pawła II Najnowsza wypowiedź papieska Jana Pawła II na temat teorii ewolucji pochodzi z października 1996 roku. Jest to jednak wypowiedź, która nie ma statusu oficjalnego dokumentu Kościoła. Jest to przesłanie skierowane przez Jana Pawła II do członków Papieskiej Akademii Nauk. Papież w przesłaniu tym nawiązał do encykliki Humani Generis. Zdanie, które wzbudziło entuzjazm wśród współczesnych zwolenników tzw. „chrześcijańskiego ewolucjonizmu”, było ową 28 Pius XII, Encyklika Humani Generis, Warszawa: Te Deum, 2002, cz. 3, n.1. Dalszy tekst encykliki głosi: „Nie wolno bowiem wiernym przyjmować opinii, której zwolennicy twierdzą, że po Adamie istnieli na ziemi ludzie nie pochodzący od niego, jako prarodzica, drogą naturalnego rozmnażania się, lub że Adam oznacza pewną liczbę prarodziców. Okaże się bowiem całkiem niemożliwe, jakby się dało pogodzić taką teorią z nauką źródeł prawdy Objawionej i dokumentów Kościoła Nauczającego o grzechu pierworodnym, który pochodzi z grzechu rzeczywiście popełnionego przez jednego Adama i przeszczepiany rodzeniem na wszystkich jest zarazem wrodzonym grzechem własnym każdego człowieka (Rz 5, 12–19, Sobór Trydencki, seria V, kan. 1–4). 63 Andrzej Maryniarczyk SDB przysłowiową „beczką miodu”. Brzmi ono: „Dzisiaj, prawie pół wieku po publikacji encykliki, nowe zdobycze nauki każą nam uznać, że teoria ewolucji jest czymś więcej niż hipotezą. Zwraca uwagę fakt, że teoria ta zyskiwała stopniowo coraz większe uznanie naukowców w związku z kolejnymi odkryciami dokonywanymi w różnych dziedzinach nauki. Zbieżność wyników niezależnych badań – bynajmniej nie zamierzona i nie prowokowana – sama w sobie stanowi znaczący argument na poparcie tej teorii”29. Co zatem było w wypowiedziach Jana Pawła II ową przysłowiową „łyżką dziegciu”? Było nią pytanie, które postawił Papież odnośnie do zasięgu teorii ewolucji: Jaki zasięg ma ta teoria? Kwestia ta należy do dziedziny epistemologii. Teoria jest konstrukcją metanaukową, odrębną od rezultatów obserwacji, ale zgodną z nimi. [...]. Teoria okazuje się słuszna w takiej mierze, w jakiej pozwala się zweryfikować; jest nieustannie oceniana w świetle faktów, kiedy przestaje uwzględniać fakty, ujawnia swoje ograniczenia i nieprzydatność. Wymaga wówczas ponownego przemyślenia. Ponadto sformułowanie teorii takiej jak ewolucjonizm wymaga nie tylko przestrzegania zgodności z danymi uzyskanymi z obserwacji, ale także zapożyczenia pewnych pojęć z filozofii przyrody. Kolejna łyżka dziegciu kryje się w tym, że Jan Paweł II przypomina, iż teoria ewolucji nie jest teorią czysto przyrodniczą oraz że nie można mówić o jakiejś JEDNEJ teorii ewolucji. W rzeczywistości – mówi Jan Paweł II – należy mówić nie tylko o teorii, co o teoriach ewolucji. Ich wielość wynika z jednej strony z różnych sposobów wyjaśniania mechanizmu ewolucji, z drugiej – z różnych filozofii, które stanowią ich punkt odniesienia. Istnieją mianowicie interpretacje materialistyczne i redukcjonistyczne, a także interpre29 Magisterium Kościoła wobec ewolucji. Przesłanie Ojca świętego do członków Papieskiej Akademiii Nauk, „l’ Oservatore Romano” 1 (1997), s. 18–19. 64 Dlaczego kreacjonizm? tacje spirytualistyczne. Ich ocena należy do kompetencji filozofii, a dalej – do kompetencji teologii30. Dalej czytamy w wypowiedzi Jana Pawła II: W konsekwencji, te teorie ewolucji, które inspirując się określoną filozofią, uważają, że duch jest wytworem sił materii ożywionej lub prostym epifenomenem tejże materii, są nie do pogodzenia z prawdą o człowieku. Co więcej, nie są w stanie uzasadnić godności człowieka. Kolejna łyżka dziegciu, która kryje się w wypowiedzi Jana Pawła II do naukowców, zawiera się w następującej uwadze: „W przypadku człowieka mamy zatem do czynienia z różnicą natury ontologicznej, można wręcz powiedzieć – ze „skokiem” ontologicznym. Czy jednak głosząc tę tezę o nieciągłości ontologicznej, nie negujemy owej 30 Tamże. Dalej czytamy: Magisterium Kościoła jest bezpośrednio zainteresowane kwestią ewolucji, ponieważ dotyka ona koncepcji człowieka, o którym Objawienie poucza nas, że został stworzony na obraz i podobieństwo Boże (por. Rdz. 1, 28–29)). Soborowa konstytucja Gaudium et Spes wspaniale przedstawiła tę doktrynę, stanowiącą jeden z fundamentów myśli chrześcijańskiej. Przypomniała, że człowiek jest »jedynym na ziemi stworzeniem, którego Bóg chciał dla niego samego« (n.24). Ujmując to inaczej, jednostka ludzka nie może być podporządkowana gatunkowi ani społeczeństwu jako środek czy narzędzie, gdyż ma samoistną wartość. Jest osobą. Dzięki swej inteligencji i woli jest zdolna tworzyć z bliźnimi więzi wspólnoty i solidarności, potrafi złożyć dar z siebie. Św. Tomasz zauważa, że o podobieństwie człowieka do Boga stanowi zwłaszcza jego inteligencja spekulatywna, ponieważ relacja między człowiekiem a przedmiotem jego poznania przypomina relację, jaka istnieje między Bogiem a Jego dziełem (Summa Theologiae, I–II, q.3, a.5, ad 1). Ponadto człowiek jest powołany do połączenia się więzią poznania i miłości z samym Bogiem i ta relacja zostanie w pełni urzeczywistniona poza czasem, w wieczności. W tajemnicy Chrystusa zmartwychwstałego została nam objawiona cała głębia i wielkość tego powołania (por. Gaudium et Spes, 22). Cały człowiek, włącznie z ciałem, jest obdarzony taką godnością, ponieważ posiada dusza duchową. Pius XII zwrócił uwagę na tę istotną kwestię: jeśli ciało ludzkie bierze początek w istniejącej wcześniej materii ożywionej, dusza duchowa zostaje stworzona bezpośrednio przez Boga: »animas enim a Deo immediate creari catholica fides nos retinere iubet« (Humani generis, AAS 42 [1950], 575)” (tamże). 65 Andrzej Maryniarczyk SDB ciągłości fizycznej, która wydaje się stanowić nić przewodnią badań nad ewolucją, podejmowanych na płaszczyźnie fizyki i chemii? Analiza metody stosowanej w różnych dziedzinach wiedzy pozwala pogodzić ze sobą dwie wizje, które mogłyby się wydawać całkowicie sprzeczne. Nauki doświadczalne z coraz większą dokładnością badają i opisują wielorakie przejawy życia, umieszczając je na skali czasowej. Moment przejścia do sfery duchowej nie jest przedmiotem obserwacji tego rodzaju. Może ona jednak ujawnić – na płaszczyźnie doświadczalnej – cały zespół bardzo ważnych oznak specyficzności istoty ludzkiej. Natomiast DOŚWIADCZENIE POZNANIA METAFIZYCZNEGO, samośwadomości i zdolności do refleksji, sumienia i wolności czy wreszcie doświadczenie estetyczne i religijne należą do sfery analizy i refleksji filozoficznej, podczas gdy teologia odkrywa ich sens ostateczny, zgodny z zamysłem Stwórcy”31. Lektura zarówno tekstów oficjalnych dokumentów Kościoła, jak i wypowiedzi Jana Pawła II do członków Papieskiej Akademii nie pozwala na to, aby wyprowadzić z nich tezę, że Kościół opowiada się za teorią ewolucji. Stawianie takiego zadania Kościołowi jest kolejnym nieporozumieniem. Teoria ewolucji nie należy do depozytu wiary, by miała być przedmiotem doktryny Kościoła32. Dziś coraz bardziej staje się to widoczne i przekonujące, że jednym z głównych zadań współczesnej filozofii chrześcijańskiej 31 Tamże. Autor artykułu na temat ewolucji: prof. J. Kozłowski kończy ostrzeżeniem: „List Jana Pawła II jest też przykładem, jak ostrożni musimy być przy czytaniu tłumaczeń: l’esprit francuskiego oryginału został w wersji polskiej przetłumaczony jako »duch«, ale w wersji angielskiej jako »mind«, czyli rozum (umysł). Kwestionowanie pochodzenia ducha od materii nie budzi zastrzeżeń przyrodnika, lecz kwestionowanie pochodzenia umysłu od materii już tak. A przecież dyskusja toczy się głównie w języku angielskim” (J. Kozłowski, Teoria ewolucji, s. 60). Myślę, że takich ostrzeżeń nie tylko przed błędnymi tłumaczeniami tekstu przesłania Jana Pawła II, ale i jego interpretacjami można sformułować więcej. 32 66 Dlaczego kreacjonizm? jest przypomnieć na nowo prawdę o stworzeniu świata ex nihilo. W przeciwnym razie świat współczesnej kultury zapełni się „demonami i potworami”, które, karmione irracjonalną gnozą i nihilizmem, zaczną wypełzać ze wszystkich zakamarków świata. Tryumfy będą święcić wszelkie ruchy spirytystyczny i scjentologiczne, a ślepa przepowiednia horoskopu będzie jedynym drogowskazem dla człowieka. Takie zdanie dla współczesnej metafizyki realistycznej zostało sformułowane przez kardynała Józefa Ratzingera w rozmowie z Vittorio Messorim, w wywiadzie opublikowanym w 1986 roku: Raport o stanie wiary33. 4. Czy współczesny filozof przyrody jest skazany na ewolucjonizm? Współcześni Philosophantes, czyli filozofujący biolodzy, fizycy, kosmolodzy, filozofowie przyrody, znaleźli się w ślepej uliczce, z której nie widać wyjścia. Nie uprawiając autonomicznej filozofii przyrody, która miałaby autonomiczny przedmiot, metodę i cel, z konieczności muszą uprawiać, zgodnie z pozytywistyczną koncepcją filozofii, filozofię biologii, fizyki, kosmosu, posiłkując się przy tym instrumentarium metodologicznym zapożyczonym od tychże nauk. Jednym z takich instrumentariów metodologicznym jest przejęta z nauk przyrodniczych TEORIA EWOLUCJI. Nie mając innego narzędzia, filozofujący przyrodnicy nie mogą obejść się bez tez teorii ewolucji, chcąc wyjaśniać zjawisko zmiany i różnorodnych przemian. Co zatem im zostaje? Jedni, którzy filozofują w nurcie tradycji chrześcijańskiej, starają się ją „ochrzcić”, dokonując jej spirytualizacji, jak to uczynił P. Theilhard de Chardin. Inni podejmują próbę teologizacji fizyki lub biologii. A jeszcze inni szukają 33 Raport o stanie wiary z ks. Kardrynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Vittorio Messori, Kraków-Warszawa 1986, s. 128 67 Andrzej Maryniarczyk SDB jakiegoś kompromisu typu: ciało tak, dusza nie (jest to najczęściej spotykana postawa). Zatem współcześnie filozofowie przyrody, jeśli nie przekroczą i nie przezwyciężą swego metodologicznego samoograniczenia, wynikającego z zapożyczonych od nauk przyrodniczo-matematyczych metod, skazani są na EWOLUCJONIZM. Jest to jednak skazanie, która sami sobie wybrali. Czy jest jednak jakieś wyjście z tego zaułku? Tak! Jest nim zmiana sposobu uprawiania filozofii przyrody. Należy powrócić do autonomicznej filozofii przyrody, która ma swój własny przedmiot, metodę i cel. Wówczas filozofia przyrody jest metafizyką bytu materialnego ożywionego lub nieożywionego. W tak uprawianej filozofii przyrody pojawi się na nowo problematyka substancji i form substancjalnych, jako punkt odniesienia do dyskusji na temat gatunków i rodzajów34. Dalej pojawi się dusza, która na terenie filozofii została odkryta jako zasada życia, przemian i ruchu i będzie stanowić punkt odniesienia w dyskusjach na temat życia. Pojawi się też teoria aktu i możności wyjaśniająca naturę zmian i przemian itd. Tak uprawiana filozofia przyrody będzie mogła odzyskać „sama siebie” i wypracować sobie właściwe narzędzia, które pozwolą jej na formułowanie odpowiednich twierdzeń o określonym stopniu ogólności oraz formułować teorie o odpowiednim zasięgu opisu rzeczywistości. 5. Problem kompetencji metodologicznych nauk przyrodniczych i ich granic Kompetencje do formułowania ogólnej teorii rzeczywistości, trzeba przypomnieć filozofom fizyki, biologii, kosmosu, a także filozofom 34 Warto tu wspomnieć, że to właśnie odrzucenie substancji i form substancjalnych, a także teorii aktu i możności przez empirystów (między innymi D. Hume i J. Locke) utorowało drogę teorii ewolucji. 68 Dlaczego kreacjonizm? przyrody, przysługują jednak METAFIZYCE i tylko jej! A zatem potrzeba przenieść ową dyskusję na temat początków świata i życia, a także początków bytów, na płaszczyznę METAFIZYKI. To metafizyka pyta o byt, o przyczynę jego powstania, o jego naturę i strukturę. Ten porządek kompetencji i analiz należy na nowo przywrócić i na nowo ożywić, by stał dla nas się bardziej zrozumiały świat bytów ożywionych i nieożywionych, a szczególnie świat osób. Na terenie filozofii teoria creatio ex nihilo została w XIII wieku odkryta, sformułowana i odpowiednio uargumentowana. Jednak obecnie jest ona większości współczesnych przyrodników nieznana i z tej racji nie mogą oni wchodzić z nią w dyskusję. Filozoficzną w sensie metafizyczną teorię „stworzenia z niczego” (ex nihilo) należy odróżnić od przyrodniczych teorii kreacjonistycznych. Teorie te, choć są obecne we współczesnej literaturze filozoficznej, a szczególnie przyrodniczo-kosmologicznej, są teoriami cząstkowymi (dotyczą świata materialnego) i nie mogą być, ze względu na ograniczenia metodologiczne i zasięg twierdzeń, traktowane jak teorie w sensie ścisłym metafizyczne typu metafizyczna teoria creatio ex nihilo. 6. Filozoficzna teoria creatio ex nihilo jako punkt zwrotny w filozofii Prawda ta została odkryta w XIII wieku przez Tomasza z Akwinu wraz z odkryciem prawdy o istnieniu bytu i była świadectwem geniuszu rozumu ludzkiego, który o swych naturalnych siłach doszedł do odkrycia pierwszej przyczyny świata jako IPSUM ESSE oraz prawdy o przygodnościowym (a więc stworzonym) świecie. Prawda ta odsłania najgłębsze rozumienie świata osób, roślin, zwierząt i rzeczy, którego brak współczesnemu człowiekowi, a które 69 Andrzej Maryniarczyk SDB stanowi podstawę doboru zasad dla właściwego działania i postępowania. Nie oznacza to jednak, że wcześniej na terenie filozofii nie pojawiła się jakaś forma nauki o stworzeniu, jak to było w I wieku przed Chrystusem, w przypadku Filona z Aleksandrii. Są to jednak teorie teologiczne, które zostały przeniesione na teren filozofii. Pojawiły się one w formie deklaratywnej bez wykazania jakichkolwiek podstaw metafizycznych. Tomaszowa teoria kreacjonizmu nie tylko ukazuje ostateczne podstawy istnienia, racjonalności i celowości świata, lecz również podaje filozoficzne (metafizyczne) ich uzasadnienie. Jednak owa prawda o świecie stworzonym niedługo „gościła” w świadomości filozofów i przyrodników. Została ona od czasów nowożytnych wyrugowana z filozofii i zepchnięta do teologii. Zaczęto ją zatem traktować nie jako interpretację, która jest dostępna rozumowi ludzkiemu, lecz jako prawdę wiary. Sytuację tę znamionują słowa M. Lutra, który pisał: articulus de creatione rerum ex nihilo defficilor est creditu quam articulus de incarnatione („prawda o stworzeniu rzeczy z niczego jest trudniejsza do wierzenia niż prawda o wcieleniu”)35, a także wypowiedzi niektórych filozofów, którzy przyjmowanie na terenie filozofii teorii kreacjonizmu uważają za przejaw filozoficznej desperacji lub podstawowy błąd (Grundirrtum) metafizyki (Fichte). Filozoficzna teoria stworzenia świata z niczego sformułowana przez św. Tomasza z Akwinu głosi, że świat nie powstał z wcześniej istniejącego substratu (jakiejś materii, energii, idei, chaosu), lecz został powołany do istnienia przez Stwórcę w całości (a więc i wraz z materią). Termin „stworzenie” (gr. κτισις [ktisis], γενεσις [genesis], ποιεσις [poiηsis], łac. creatio) w swym podstawowym filozoficznym 35 M. Luther, Tehsen zur Promotionsdisput. von P. Hegemon (1545), w: Weimarer Ausgebe, w: 39\2, 340. 70 Dlaczego kreacjonizm? znaczeniu wskazuje między innymi na następujące elementy: akt twórczego działania o specyficznej mocy (gr. ktidzoo); czynność formowania czegoś i tworzenia; specyficzny akt działania zapoczątkowujący i przyczynujący coś nowego; akt wyprowadzający do istnienia całość bytu z niczego (creatio ex nihilo). Słowo „stworzenie” jest jednym z tych, które przynależą do uniwersalnych wyrażeń tak religijnych, jak i filozoficznych. Od początku narodzin filozofii występuje w jej języku. Teoria stworzenia (creatio ex nihilo) głosząca powołanie do istnienia świata osób i rzeczy z niczego (ex nihilo) była nieobecna w interpretacjach filozofów starożytnych i średniowiecznych. Wynikało to z obowiązywalności zasady, że z niczego nic nie powstaje (ex nihilo nihil fit), oraz powszechnego przekonania o odwiecznym istnieniu świata, będącego swoistym a priori filozoficznym. Okrycie i wyodrębnienie na terenie filozofii przyczyny sprawczej stwórczej jako ostatecznej przyczyny istnienia świata (co nastąpiło dopiero w XIII wieku) dało podstawę do sformułowania filozoficznej teorii creatio ex nihilo i otwarło drogę do prawdziwościowych wyjaśnień na terenie filozofii. 6.1. Sformułowanie i uzasadnienie filozoficznej teorii kreacjonizmu Tomasz arystotelesowskie generatio pojął jako mutatio (zmianę), którego nie można utożsamić z creatio. Generatio zakłada a priori odwieczne istnienie materii i form gatunkowych zawartych potencjalnie w preegzystującej materii. Tymczasem creatio nie jest przemianą substancji, lecz całkowitym powołaniem jej do bytu (istnienia)36. Zarówno zmiana (mutatio), jak i rodzenie (genera36 Zob. Thomae Aquinatis, Summa contra Gentiles, ed. P. Marietti, Taurini: Marietti 18822, lib. II, c.16 (dalej cyt. CG). 71 Andrzej Maryniarczyk SDB tio) muszą być zapodmiotowane w jakimś istniejącym wcześniej substracie. Akt stwarzania nie może być zatem określany w kategoriach ruchu37. Główną jednak podstawą do sformułowania filozoficznej teorii stworzenia było odkrycie nowych złożeń bytowych: istoty i istnienia, dzięki którym rzeczy bytują, oraz dowiedzenie faktu ich nietożsamości. Okazało się bowiem, że przy zakwestionowaniu tezy o odwiecznym istnieniu świata i materii pierwszej ani sama materia, ani forma, ani ich złożenie nie są dostateczną racją istnienia konkretnej rzeczy. Z tej racji tak powstawanie rzeczy, jak i ich aktualne bytowanie nie może być wyjaśniane teorią przejścia z możności do aktu. Ruch i zmiana nie mogą być utożsamiane z aktem stwarzania, a zatem i przyczyną ruchu z przyczyną istnienia. Wszystko to dało podstawę do odkrycia przyczyny sprawczej-stwórczej, która jest ostateczną i jedyną racją wyjaśniającą fakt istnienia świata, niekoniecznego i przygodnego. 6.2. Kontekst odkrycia prawdy o stworzeniu świata ex nihilo Biblijna nauka o stworzeniu świata ex nihilo była dobrze znana Tomaszowi. Także poglądy ojców Kościoła i filozofów żydowskich oraz arabskich (Mojżesz Majomindes, Awicenna i inni) stanowiły bez wątpienia element inspiracji oraz bodziec do postawienia pytania po adresem Arystotelesa o zasadność jego twierdzenia o wieczności pierwszych niebios i pierwszej materii. Pozwoliło to także poddać rewizji nienaruszalną dotychczas filozoficzną zasadę, że ex nihilo nihil fit (z niebytu nie może powstać byt). Pociągnęło to za sobą konieczność przemyślenia na nowo podstaw racjonalności i inteligibilności (poznawalności świata). Stąd 37 Zob. CG, lib. II, c.19. 72 Dlaczego kreacjonizm? pojawiło się pytanie o to, czy poszczególne byty (rzeczy, rośliny, zwierzęta i ludzie) realizują w swym istnieniu jakąś myśl (zamysł), czy tylko są ślepym (nieposiadającym w sobie żadnej myśli) budulcem świata, cieniem i odbiciem innej rzeczywistości lub jednostkami bytującymi na rzecz gatunków i rodzajów, czy tylko „bezimienną masą”, którą dopiero rozum ludzki określa i racjonalizuje. Ponownej odpowiedzi domagało się pytanie o celowość poszczególnych rzeczy, jak i całego świata. Został też na nowo postawiony problem doskonałości świata. Formułowana przez Tomasza filozoficzna teoria creatio ex nihilo pojawiła się wbrew powszechnie obowiązującej wizji świata, zgodnie z którą rzeczy powstają z preegzystującej od wieków materii. Teoria ta jest świadectwem filozoficznej odwagi Tomasza z Akwinu i bezkompromisowego poszukiwania prawdy. Do świadomości średniowiecznych filozofów i przyrodników dociera powoli faktyczny (a nie pozorny) problem istnienia świata, który dotąd nie został rozwiązany. Przeszkodą ku temu było przyjęcie przekonania jako swoistego a priorii o wieczności świata. 6.3. Kontekst uzasadnienia Tomasz rozpoczyna wykład teorii kreacjonizmu od przeciwstawienia się opinio communis, zgodnie z którą świat jako całość jest odwieczny, a rzeczy powstają z niezniszczalnego substratu. Jest to dla niego problem bardzo delikatny. Sam bowiem odwołuje się często do powszechnego przekonania (opinio communis) przy różnorodnych argumentacjach i w nim upatruje rację przeciwko sceptycyzmowi i agnostycyzmowi. Z drugiej jednak strony jest świadom, że musi doprowadzić do odrzucenia opinio communis odnośnie do przekonania o odwiecznym istnieniu świata. Tomasz wskazał wpierw na naturę intelektu, który nastawiony jest na poznanie prawdy, dzięki czemu wszyscy ludzie nie tylko 73 Andrzej Maryniarczyk SDB dążą do poznania prawdy, ale i prawdę tę osiągają. Fakt ten potwierdzają powszechne przekonania (opinio communis), do jakich ludzie dochodzą odnośnie do różnych spraw w różnych czasach i kulturach. Dlatego „to, co wszyscy mówią nie może być całkowicie fałszywe”38. Gdyby tak nie było, świadczyłoby to o jakiejś stałej ułomności naszego umysłu. Wszelkie jednak ułomności są czymś przypadłościowym i nie mogą być zawsze i we wszystkim. Sąd, który jest wydany przez wszystkich, nie może być fałszywy. „Jest zaś powszechnym przekonaniem wszystkich filozofów, że z niebytu nie może powstać byt” – jak pisał Arystoteles w I księdze Fizyki, a o czym przypomniał Tomasz39. Tomasz nie zamierzał podważyć roli opinio communis w poznawaniu naukowym (prawdziwościowym). Z tej racji opinio communis swoich poprzedników, dotyczącą wieczności świata i materii, uznał za prawdziwą i obowiązującą pod jednym wszak warunkiem, a mianowicie, że przyjmie się kontekst myślowy starożytnych filozofów, w którym powstała, i metodę, którą posługiwali się przy wyjaśnianiu powstawania rzeczy. Starożytni filozofowie – zauważa Tomasz – powstawanie rzeczy jako takie traktowali jako czynność przypadłościową, a nie istotną. „Stąd ci – wyjaśniał Tomasz – którzy poszukiwali początku rzeczy jednostkowych, rozważali tylko powstawanie konkretnych bytów, badając, w jaki sposób, czy to ten ogień, czy ten kamień powstaje. I dlatego pierwsi, rozważając powstawanie rzeczy ze strony zewnętrznej, bardziej niż to należało czynić, twierdzili, że rzeczy powstają tylko według pewnych przypadłościowych stanów, jak rzadkość, gęstość i tym podobne, mogli mówić, co za tym idzie, że powstawanie nie jest niczym innym jak zmianą, dlatego, iż rozumieli, że wszystko powstawało z ak38 39 CG, lib. II, c. 34 CG, lib. II, c. 34. 74 Dlaczego kreacjonizm? tualnego bytu”40. Kiedy jednak zaczęto rozważać powstawanie rzeczy od wewnątrz, a więc jako aktualizację możności filozofowie utrzymywali, że „rzecz nie musi pochodzić od bytu aktualnego, chyba przypadłościowo, lecz że pochodzi sama przez się od bytu w możności. Takie zaś stawanie się, mianowicie jakiegoś bytu, z jakiegokolwiek bytu, jest powstawaniem bytu szczegółowego, który powstaje jako ten byt, jak na przykład człowiek lub ogień, nie zaś jak byt jako byt. Stąd twierdzili, że był jakiś byt wcześniejszy, który się na ten byt zamienia”41. Tego typu rozumienie powstawania i obrana metoda wyjaśniania legła, zdaniem Tomasza, u podstaw uformowania się powszechnego przekonania (opinio communis), że przy powstawaniu zawsze coś powstaje z czegoś innego. W wyjaśnianiu powstawania rzeczy ograniczano się do wskazywania przyczyn najbliższych dla tego oto bytu, a nie dociekano przyczyn ostatecznych i powszechnych powstawania tak bytów, jak i całego świata w ogóle. Badanie zaś „tego rodzaju początku rzeczy – napisze Tomasz - nie należy do filozofa przyrody, lecz do metafizyka, który bada byt jako byt i to, w czym nie ma ruchu”42. Pierwsza grupa argumentów, po które sięgnął Tomasz, miała na celu wykazanie, że wśród rzeczy danych nam w doświadczeniu nie znajdujemy ani jakiegoś bytu, ani elementu (materia czy forma), z którymi istnienie byłoby koniecznie związane i utożsamione. Następnie przechodzi do wskazania nietożsamości istoty i istnienia w rzeczach złożonych oraz niesprowadzalności i niewyczerpywalności istnienia w ramach jakiegoś jednego typu bytowania czy jakiegoś jednego bytu. Tylko jednostkowy i autonomiczny akt istnienia nietożsamy z treścią bytu czy układem tej treści może być podstawą 40 41 42 CG, lib. II, c. 37. CG, lib. II, c. 37. CG, lib. II, c. 37. 75 Andrzej Maryniarczyk SDB autentycznego pluralizmu. Odrzucenie nietożsamości istoty i istnienia w bytach rodzi tak paradoks monizmu (wszystko ma tę samą naturę), jak i panteizmu (wszystko jest tym samym istnieniem). Świat, konkluduje Tomasz, oraz poszczególne byty nie mogą istnieć z konieczności i odwiecznie, gdyż odkrywamy ich przygodność. To zaś, co nie jest przyczyną samego siebie i nie istnieje samo z siebie, nie może od siebie samego mieć istnienia43. Druga grupa argumentów ma na celu wykazać, że nie można pogodzić istnienia Absolutu i równocześnie przyjmować odwiecznego istnienia świata i wiecznej materii. Absolut, jako taki, musi być nie tylko celem ruchu, ale przede wszystkim przyczyną sprawczą istnienia świata. By to wykazać, Tomasz w dyskusji z poglądami poprzedników przenosi akcent z problemu wieczności na problem zależności w istnieniu. Można bowiem przyjąć, że świat istnieje odwiecznie, tak jak odwiecznie istnieje ślad ze stopą na piasku, nie oznacza to jednak, że świat w swym istnieniu jest niezależny od Stwórcy, tak jak nie można przyjąć, że ślad na piasku jest niezależny od stopy i dowodzić, że był przed stopą. Analizując rozumienie przyczyny stwórczej, Tomasz podkreśla, że do istoty Stwórcy należy to, iż działa świadomie i wolnie. Skutki zaś przez Niego wywoływane otrzymują początek istnienia44. Absolut powołuje rzeczy do bytu poprzez rozum i wolę. Stąd pomiędzy wolą i rozumem nie ma nic pośredniego, co poruszałoby wolę do działania. Skutek wynika jedynie z rozstrzygnięcia umysłu i woli. Jak umysł określa dla rzeczy stworzonej każdy warunek, tak też określa i czas. Nic więc nie przeszkadza, by działanie Boga było od wieków, skutek zaś nie był od wieków, „lecz w tym czasie, w którym Stwórca od wieków to rozporządził”45. 43 44 45 CG, lib. II, c. 31. CG, lib. II, c. 35. CG, lib. II, c. 35. 76 Dlaczego kreacjonizm? Ponadto – wyjaśnia Tomasz – „gdy się przyjmuje wystarczającą przyczynę, przyjmuje się jej skutek, lecz nie przyjmuje się skutku poza tą przyczyną; pochodziłoby to bowiem z niewystarczalności przyczyn, jak na przykład gdyby rzecz ciepła nie ogrzewała. Właściwym zaś skutkiem woli jest, by było to, czego wola chce; jeśliby zaś było coś innego, niż to, czego chce wola, nie byłby to skutek właściwy przyczynie, lecz skutek dla niej obcy. Wola zaś, jak powiedziano, jak chce, by coś było takim a takim, tak chce, by to było w tym a tym czasie. Stąd do tego, by wola była wystarczającą przyczyną, nie potrzeba, by był skutek wtedy, gdy jest wola, lecz by był wtedy, gdy wola skutek wyznaczy”46. Przed początkiem stworzenia nie można też przyjmować jakiejś różnicy w trwaniu. Niebyt bowiem nie ma ani miary, ani trwania. Trwanie zaś Stwórcy, który jest wieczny, nie ma części. Jest niezłożone i nie ma części ani przedtem, ani potem. Nie należy więc porównywać początku wszelkiego stworzenia do jakichś części, które istnieją w jakiejś uprzednio ustalonej mierze. Stwórca równocześnie powołuje do istnienia i skutek, i czas. Można się co najwyżej zastanawiać, dlaczego Stwórca dał początek stworzeniu, a nie dlaczego nie uczynił tego wcześniej czy później. Postępując bowiem tą drogą, musielibyśmy iść w nieskończoność i przyjąć wieczność czasu47. Celem woli Stwórcy jest Jego dobroć. I nie działa On, by ten cel powołać do bytu, tak jak to czyni człowiek, który powołuje rzeczy i przez to doskonali swą dobroć. Stwórca nie potrzebuje doskonalić swej dobroci, jest ona wieczna i niezmienna i nic nie można do niej dodać. Jeśli działa dla celu, to w ten sposób, że powoduje skutek, by uczestniczył on w celu. Z tego więc, że skutek pozostaje w koniecznym związku z celem, nie należy wy- 46 47 CG, lib. II, c. 35. Zob. CG, lib. II, c. 35. 77 Andrzej Maryniarczyk SDB ciągać wniosku, że skutek jest wieczny, ale co najwyżej, że skutek nie może być bez celu48. Trzecia grupa argumentów nabudowana jest na analizie natury bytów. Tomasz chce wykazać, że sama natura bytów domaga się wskazania na rację ich istnienia, gdyż do ich natury nie należy konieczność ich istnienia. Dotyczy to tak bytów materialnych, jak i niematerialnych. Ponadto konieczność porządku, z jakim się spotykamy się wśród rzeczy, nie pociąga za sobą konieczności istnienia tego, co jest uporządkowane. Dlatego z tego na przykład, że w substancji nieba nie ma możności do niebytu (corruptio), gdyż jest niematerialne, nie wynika jednak że jest ono wieczne z konieczności, lecz że jest wieczne na mocy swej natury, która jako taka została powołana do istnienia49. Tym, którzy utrzymywali, że gatunki rzeczy muszą być wieczne, gdyż tylko w ten sposób może być zachowana natura bytów, którą realizują poszczególne indywidua, Tomasz odpowiada, że argument ten wychodzi od istnienia już powołanych do bytu gatunków50. Czwartą grupę argumentów stanowią analizy samego rozumienia procesu stwarzania. Jedno z najczęściej przywoływanych przez filozofów zastrzeżeń głosiło, że każda rzecz, która na nowo zaczyna istnieć, jest już w innym stanie, niż była przedtem. Musi to nastąpić poprzez ruch czy zmianę. Ruch zaś czy zmiana muszą być zawsze w jakimś podmiocie. Zatem musiał istnieć wcześniej jakiś podmiot zmiany51. Odnośnie do tego argumentu Tomasz zwraca uwagę, że stworzenie tylko przenośnie możemy nazwać zmianą czy ruchem. A mianowicie w tym sensie, o ile rzecz stworzona ma byt po niebycie. 48 49 50 51 Zob. CG, lib. II, c. 35. Zob. CG, lib. II, c. 36. Zob. CG, lib. II, c. 36. Zob. CG, lib. II, c. 34. 78 Dlaczego kreacjonizm? Mówi się też przenośnie, że jedna rzecz powstaje z drugiej, tam gdzie rzecz jedna nie przemienia się w drugą, a tylko gdy jedna rzecz następuje po drugiej (np. dzień po nocy). Podobnie z analizy ruchu też nic nie wynika. Skoro bowiem nic nie istnieje (wcześniej), nie można więc przyjmować jakiegoś wcześniejszego stanu i nie można wnioskować, że gdy ruch zaczyna być, to jest w innym stanie teraz i przedtem52. Proces powstawania rzeczy należy rozumieć przede wszystkim jako powoływanie czegoś do bytu w ogóle. Stąd nie ma potrzeby, by akt ten wyprzedzała jakaś możność bierna53. W tych zaś rzeczach, które powstają w wyniku ruchu czy zmiany, powstawanie nie jest równoznaczne z ich istnieniem. Tam zaś, gdzie powstanie nie jest rezultatem ruchu, tam stawanie się nie wyprzedza istnienia54 . Tomasz wydobywa właściwe rozumienie przyczyny wszechrzeczy. Musi ona być pierwsza w stosunku do tych rzeczy, które powstają z racji jej działania55. Stworzenie oznacza bowiem, że byt nie powstał z czegoś, i że otrzymał byt po niebycie56. W powoływaniu zaś rzeczy z niebytu do istnienia widzi Tomasz wyraz najwyższej mocy i dobroci Stwórcy. Stąd na pytanie, dlaczego świat powstał, odpowiedź dla Tomasza jest jedna – nie powstał z żadnej konieczności. Jest on świadectwem i znakiem miłości i wolnej woli Stwórcy. 7. Czym jest stwarzanie? Charakteryzując filozoficzną teorię stworzenia ex nihilo, należy zwrócić uwagę na dwa kluczowe sformułowania, którymi posługuje 52 53 54 55 56 Zob. CG, lib. II, c. 37. Zob. CG, lib. II, c. 37. Zob. CG, lib. II, c. 37. Zob. CG, lib. II, c. 38. Zob. CG, lib. II, c. 37. 79 Andrzej Maryniarczyk SDB się Tomasz. Pierwsze z nich to określenie stworzenia jako „tworzenia z niczego” (productio ex nihilo), a drugie, że „stworzenie jest czystą zależnością istnienia od swego początku” (creatio ut ipsa dependentia esse creati ad principium). Na pierwszy rzut oka czasownik producere jest słabszy w odniesieniu do czasownika creare. Jednak ta, wydawać by się mogło, niewielka „podmiana” słowa, ma zasadnicze znaczenie. Termin „creatio” i jego grecki odpowiednik „ktisis”(gr.) czy „genesis” (gr.) wskazują przede wszystkim na moc i potęgę Stwórcy. Moc ta wyrażać się może w porządkowaniu chaosu, wyprowadzaniu czegoś z możności do aktu, projektowaniu itp. Stąd wielu filozofów godziło teorię stworzenia z równoczesnym przyjęciem przekonania o odwiecznym istnieniu świata. Stworzenie pojmowali oni jako akt tworzenia, a więc czynność organizowania, kształtowania. Wyrażenie „producere ex nihilo”, którym Tomasz się posługuje, zrywa z obciążonym błędną interpretacją terminem „creare”. Sięgając po słowo „produco” (-ere, -duxi, -tum), Tomasz chce zwrócić uwagę na fakt, że stworzenie jest wprowadzaniem (ducere pro) czegoś do bytu, czego jeszcze nie było. Najbardziej nośnym obrazem i pojęciem, z którymi łączono w historii stworzenie, jest platońska metafora „pracy rzemieślnika” wzięta z Timajosa. W pracy tej budulec-tworzywo nie podlega stwarzaniu. Sam zaś budulec-tworzywo pojmowano różnorodnie: czy to jako materię, czy jako ciemność, czy jako nieporządek, czy jako bezkres. Sam moment kreacji wiązano z porządkowaniem, kształtowaniem czy formowaniem czegoś w wiecznym tworzywie. Tomasz, w związku z tym zakorzenionym rozumieniem, postawi jasną tezę, że Stwórca „nie powołał rzeczy do istnienia z czegoś co wcześniej już istniało, jak na przykład z materii”57. 57 CG, lib. II, c. 16. 80 Dlaczego kreacjonizm? 7.1. Stwarzanie jako „wprowadzenie czegoś do istnienia” Pierwszy z argumentów na rzecz rozumienia stwarzania jako productio ex nihilo oparty został na analizie relacji skutek – przyczyna i uwzględnieniu zasady niemożliwości regresus in infinitum przy wskazywaniu przyczyn pierwszych. Stwórca, wywołując skutki, nie potrzebuje jakiejś istniejącej uprzednio materii, na którą by działał. W przeciwnym razie dla tak pojętej materii pierwszej należałoby szukać kolejnych racji i tak w nieskończoność albo przyjąć, że materia pierwsza jest Bogiem, a to prowadzi to panteizmu. Zatem tylko Stwórca jest początkiem i źródłem istnienia wszechrzeczy58. W innym argumencie odwołuje się on do rozróżnienia pomiędzy przyczyną jednostkową a przyczyną powszechną. Wskazuje przy tym, że sprawca, który do działania potrzebuje z konieczności jakiejś istniejącej uprzednio materii, przez którą działa (wprowadza bowiem formę), jest przyczyną szczegółową. Stwórca zaś jest przyczyną i sprawcą powszechnym, to znaczy jest przyczyną tak poszczególnych rzeczy, jak i wszystkiego. Nie potrzebuje więc On w swym działaniu istniejącej uprzednio materii, lecz wyprowadza rzeczy do bytu ex nihilo59. Kolejny argument oparty jest na analizie przyczyny ruchu i przyczyny istnienia. Tomasz wskazuje, że przyczyna istnienia (bytu) jest bardziej powszechna niż przyczyna ruchu. Nie wszystko bowiem, co istnieje, porusza się. Potrzeba więc, by ponad przyczyną, która jest tylko przyczyną ruchu i zmiany, była przyczyna, która jest przede wszystkim przyczyną istnienia bytu. Każda zaś przyczyna, która w wyniku ruchu i przemiany może powoływać rzeczy do bytu z uprzednio istniejącej materii, jest przyczyną wtórną do tej, 58 59 Zob. CG, lib. II, c. 16. Zob. CG, lib. II, c. 16. 81 Andrzej Maryniarczyk SDB która może powoływać byt do istnienia i czynić to bez uprzedniej materii60. Inny argument dotyczy ontycznego pierwszeństwa przyczyny istnienia w stosunku do przyczyny ruchu. To bowiem, co działa jedynie przez ruch i zmianę, nie jest właściwym dla przyczyny powszechnej, która jest przyczyną tak pojedynczej rzeczy, jak i wszystkiego co jest. Przez ruch i przemianę nie powstaje byt z nicości w sensie absolutnym, lecz tylko ten byt z innego bytu61. W kolejnym argumencie odwołuje się Tomasz do odpowiedniości działania i działającego. Każdy działa odpowiednio do tego, jak i przez co aktualnie istnieje. Udzielanie formy istniejącej już materii jest właściwe dla bytu, który został zaktualizowany przez tkwiącą w nim formę, i taki byt może być przyczyną bytów materialnych, a nie samych form. To może uczynić tylko byt, którego właściwym sposobem działania jest powoływanie do istnienia całej rzeczy, który istnieje sam przez się i nie potrzebuje w swym działaniu istniejącej wcześniej materii. Dlatego stwarzanie to wyprowadzanie (pro-ducere) bytu do istnienia ex nihilo62. Dalszy argument jest nabudowany na analizie podmiotu działającego. Materię przyrównuje się bowiem niekiedy do podmiotu działającego, który przyjmuje lub wyprowadza z siebie działanie. Jest ona podmiotem i źródłem działania. Z niej wyprowadzane są działania i ona też doznaje działań (ut in quo i ut a quo). Samo zaś działanie jest właściwością działającego. Stąd każdy działający potrzebuje materii, z której wychodzi działanie, i która przyjęłaby jego działanie. Tymczasem twórcze działanie nie jest jakąś właściwością Boga. Bóg bowiem nie działa jakimś działaniem, które tkwi w nim jako podmiocie, i które musi być przyjęte przez jakiś inny przedmiot. Jego bowiem 60 61 62 Zob. CG, lib. II, c. 16. CG, lib. II, c. 16. Zob. CG, lib. II, c. 16. 82 Dlaczego kreacjonizm? działanie jest Jego istotą i substancją. By więc wywołać skutek, nie potrzebuje wcześniej istniejącej materii, lecz wszystko wyprowadza do bytu z niczego63. Inny z argumentów oparty został na analizie pojęcia materii. Tomasz zwraca w nim uwagę na fakt, że nie ma jakiejś jednej materii, która mogłaby być wspólna dla wszystkiego, co jest. Inna jest bowiem materia w bytach materialnych, a inna w bytach duchowych, jeszcze inna w bytach zmiennych i bytach niezmiennych. Widać to na podstawie występowania różnorodnych typów działania i doznawania. W rzeczach materialnych jest ono właściwością materii, w bytach duchowych jest ono umysłowe (rozum przyjmuje idee rzeczy poznawanych), ciała niebieskie, podlegając zmianie, nie zmieniają się, lecz zmieniają tylko miejsce. Nie istnieje więc jakaś jedna materia, która byłaby pratworzywem dla wszystkich bytów64. Wśród argumentów pojawia się także argument oparty na analizie porządku. Jeśli bowiem w przyrodzie pomiędzy rzeczami dostrzegamy jakiś ład i uporządkowanie, to musi jedna rzecz pochodzić od drugiej lub obydwie od jakiejś trzeciej i musi w jednej rzeczy być wyznaczony porządek, który odpowiadałby drugiej. Inaczej tak proporcja, jak i porządek oraz ład byłyby czymś przypadkowym. Tym bardziej musi to dotyczyć tego, co uznawane jest za pierwsze. W przeciwnym razie wszystko pochodziłoby w drodze przypadku. Jeśli więc istnieje jakaś materia pierwsza proporcjonalna do stwórczego działania, to tylko Bóg sam może być jej przyczyną. Inaczej nie byłby pierwszym bytem i pierwszą przyczyną65. Innym ważnym argumentem jest pierwszeństwo aktu w stosunku do możności. Akt jest wcześniejszy z natury w stosunku 63 64 65 Zob. CG, lib. II, c. 16. Zob. CG, lib. II, c. 16. Zob. CG, lib. II, c. 16. 83 Andrzej Maryniarczyk SDB do możności. Stąd tylko byt w akcie sprowadza możność do aktu. Materia jest właśnie bytem w możności. Musi więc Bóg, który jest pierwszym i czystym aktem (qui est actus primus et purus), być wcześniejszym od niej, a więc i jej przyczyną66. Tomasz jest świadomy rewolucji, jaką wprowadza na terenie filozofii w pojmowaniu przyczyny istnienia świata, tak w odniesieniu do Arystotelesa, jak i Platona oraz szerokiej tradycji patrystycznej. Podstawą tej świadomości są przywołane przez niego metafizyczne argumenty na rzecz tej teorii creatio ex nihilo. 7.2. Stwarzanie jako konstytuowanie pierwszych relacji Stwarzanie rozumiane jako productio ex nihilo to przede wszystkim „ustalenie pierwszych relacji i zależności”67. W tym sformułowaniu tkwi oryginalność Tomaszowego ujęcia istoty aktu stwarzania. Stwarzanie bowiem – dowodzi Tomasz – nie jest aktem ruchu ani też żadnego rodzaju zmianą, pojętą jako aktualizacja możności jako takiej, ani składaniem czy emanowaniem68. Każdy ruch czy zmiana jest aktem czegoś, co istnieje w możności69. Przedmioty krańcowe zmiany i ruchu (extrema motus vel mutationis) należą zawsze do tego samego porządku co ruch i zmiana lub współuczestniczą w jednej i tej samej możności (np. brak i forma w rodzeniu i rozpadzie). Tymczasem stwarzanie nie jest aktualizacją możności ani też nie jest działaniem skierowanym do czegoś70. W każdym ruchu lub zmianie musi być coś „przed” i „teraz”. Tymczasem stwarzanie jest powołaniem do bytu całej substancji rzeczy71. Tylko ze względu 66 67 68 69 70 71 Zob. CG, lib. II, c. 16. CG, lib. II, c. 18. Zob. CG, lib. II, c. 17. Zob. CG, lib. II, c. 17. Zob. CG, lib. II, c. 17. Zob. CG, lib. II, c. 17. 84 Dlaczego kreacjonizm? na nasz sposób poznania akt stwarzania może być pojmowany jako „czynność” czy „zmiana” (secundum modum intelligendi tantum), lecz nie na sposób działania. Rozum poznaje akt stwarzania jako coś, czego wpierw nie było, a następnie pojawiło się, a więc jako coś, co po czymś nastąpiło. Rozum nasz „przyjmuje jedną i tę samą rzecz jako wpierw nieistniejącą, a następnie istniejącą”72. Stwarzanie, będąc aktem myśli i woli Stwórcy, a więc specyficznym działaniem, nie jest niczym zdeterminowane: żadną naturą ani żadną materią. Akt stwarzania jest ustalaniem „samej zależności istnienia od swego źródła-początku, od którego powstało” (ipsa dependentia esse creati ad principium a quo instituitur)73. Stworzenie jest więc ukonstytuowaniem samej zależności, czyli relacji bytu stworzonego od Stwórcy, dzięki któremu on zaistniał. Relacja ta wpisuje się w określony podmiot-byt, który wyraża sobą treść tej relacji. Z tej racji relacja (zależność) ta będzie wpisywana po stronie tego, co stworzone, a nie po stronie Stwórcy. Owo odniesienie „do” odkrywamy umysłem w rzeczach stworzonych i tylko w nich jest ono realnie obecne. Po stronie bowiem Stwórcy jest samą myślą. Myśl ta jest wpisana w konkretne rzeczy pod postacią zamysłu (projektu) Stwórcy, który one realizują w sobie. Owa relacja określana przez rozum i wolę Stwórcy wpisuje się w bytach wraz z powołaniem ich do istnienia jako ich prawda i dobro74. Sam więc akt stwarzania jest ustalaniem przez intelekt i wolę Stwórcy pierwszej relacji bytowej, byty zaś stwarzane są korelatami, które tę myśl i wolę Stwórcy w sobie niosą i realizują. Skutek stwarzania jest realnie widoczny po stronie rzeczy stwarzanej. Dlatego tego typu relacja (odniesienie) musi istnieć wraz ze stworzoną rzeczą i jest czymś realnym (oportet huiusmodi relationem esse 72 73 74 CG, lib. II, c. 18. CG, lib. II, c. 18. Zob. CG, lib. II, c. 18. 85 Andrzej Maryniarczyk SDB rem quamdam)75. Podmiot owej relacji – i przypadłości, i formy (istoty) – jest powoływany do bytu wraz z ową myślą o nim. „Przypadłości i formy – wyjaśnia Tomasz – jak nie istnieją same przez się, tak i same przez się nie są stwarzane; ponieważ stworzenie jest tworzeniem bytu (productio entis); i tak jak one są w czymś drugim, tak są też w innych stworzeniach stwarzane”76. Stwarzanie obejmuje więc również całe uposażenie bytu, czyli jego naturę, istotę, materię i przypadłości. Tomasz nie pozostawia żadnego cienia wątpliwości, że stwarzanie dotyka całego bytu. Stwarzanie bowiem to productio rzeczy konkretnych, indywidualnych. Konkretna i określona musi być relacja konstytuowana przez myśl i wolę Stwórcy. Istnieć może tylko realnie to, co w swej naturze jest treściowo określone. Ważnym osiągnięciem Tomaszowej interpretacji aktu stwarzania jako „powoływania pierwszych relacji” jest ukazanie przyporządkowania każdego bytu do myśli i woli Stwórcy. Dzięki temu rozum ludzki spotyka się w bytach z zamysłem i wolą Stwórcy, które może odczytać. Relacja bowiem nie odnosi się do innej relacji, lecz jej treść jest rozpoznawana sama w sobie, a ściślej tam, gdzie została ona złożona. Złożona zaś została w stworzonym bycie pod postacią jego racji wewnętrznych (materialnych i formalnych) i zewnętrznych (sprawczych i celowych), których poznanie stanowi podstawę rozumienia bytu. Gdyż – jak wyjaśnia Tomasz – „relacja nie odnosi do innej relacji” (realtio non refertur per aliam relationem) [...], lecz odnosi się sama do siebie, ponieważ w swej istocie jest relacją” (sed per seipsam refertur, quia essentialiter relatio est)77. Dlatego treść tej relacji może być odczytana i rozpoznana w bycie razem z bytem, gdyż tam właśnie się znajduje. 75 76 77 Zob. CG, lib. II, s. 18. CG, lib. II, c. 18. CG, lib. II, c. 18. 86 Dlaczego kreacjonizm? Z tej racji w wyjaśnianiu powstania świata unikamy postępowania w nieskończoność (abire in infinitum). Świat jawi się dla człowieka jako księga, w której Stwórca zapisał prawdę o naturze rzeczy i o Sobie. 8. Konsekwencje poznawcze teorii, które pociąga za sobą kreacjonizm W dziejach formowania się filozoficznego rozumienia rzeczywistości odkrycie prawdy o niekoniecznościowym (przygodnym) istnieniu świata i sformułowanie w związku z tym przez św. Tomasza z Akwinu filozoficznej teorii stworzenia świata STANOWI BEZ WĄTPIENIA PRZEŁOMOWY PUNKT w filozofii i kulturze. Przełomowość i wyjątkowość tego wydarzenia wyrazi się między innymi w następujących faktach: 1. Po raz pierwszy pojawi się w filozofii problematyka istnienia (świata i człowieka) jako główny problem do wyjaśnienia. Do świadomości filozofów dotrze faktyczna (a nie pozorna) problematyka istnienia świata, która dotąd nie została postawiona i rozwiązana. 2. Świat zostanie odkryty jako racjonalny, to znaczy realizujący w swym istnieniu zamysł Stwórcy oraz inteligibilny, to znaczy poznawalny. Przy wyjaśnianiu początku istnienia świata został wykluczony element absurdu (wyjaśnianie bytu niebytem) oraz demoniczny sceptycyzm i agnostycyzm, każący traktować świat materialny jako „dzieło demona”, który nas mami i nie może być „księgą poznania prawdy”. 3. Świat jawi się jako dobry i celowy. Tak cały świat, jak i poszczególne byty mają w sobie wpisany cel, którego realizacja stanowi o ich dobru. W istnienie więc zarówno świata materialnego, jak i poszczególnych bytów wpisany jest cel. Cel bytów i całego świata jest rzeczom zadany, a nie przez kogoś dopiero ustalony. Pociągnęło 87 Andrzej Maryniarczyk SDB to za sobą odrzucenie przypadku, bezcelowego ciągu ewolucyjnego jako zasady istnienia i działania świata. 4. I wreszcie zostanie też odkryte, że istniejący świat jest światem doskonałym. Byty bowiem są nośnikami piękna, a piękno to synteza dobra i prawdy; i w tym się objawia doskonałość tak poszczególnych bytów, jak i całego świata. Świat mógłby być inny, ale to nie znaczy, że mógłby być doskonalszy niż ten, który jest. Byty bowiem, jak i cały świat są w swej naturze doskonałe. Odkrywamy, że są one nośnikami piękna. 5. Zostaje też ostatecznie zniesione twierdzenie o niepoznawalności i przypadkowości świata. W każdym bowiem bycie wraz z powołaniem go do istnienia zastały złożone przez Stwórcę myśl i cel. Cele więc, podobnie jak i prawdy, dla poszczególnych rzeczy nie są ustalane, postulowane czy nadawane przez człowieka, lecz będąc złożone w bytach przez Stwórcę, są inteligibilne i dla umysłu ludzkiego czytelne (racjonalne). Ich odczytanie pozwala odkryć sens poszczególnych rzeczy – ich prawdę, a także prawdę całej rzeczywistości oraz zdeterminować ludzki rozum (recta ratio) i wolę (recta voluntas) do właściwego działania. Przywołane przykładowo „elementy” rozumienia świata osób i rzeczy staną się zaczynem nowego i rewolucyjnego rozumienia rzeczywistości. Należy też zaznaczyć, że jak w filozofii Arystotelesa problem Absolutu wyrastał naturalnie z poznania filozoficznego i był jego zwieńczeniem (zwornikiem), a nie czymś przetransportowanym z religii czy teologii do filozofii, tak również teoria stworzenia świata ex nihilo nie została przeniesiona z teologii do filozofii, lecz wyrasta z filozoficznego (metafizycznego) poznania świata i jest zwornikiem rozumienia rzeczywistości. Z tej racji wszelkie teorie przyrodniczo-kosmologiczne, a także i semifilozoficzne, bazujące na metodach nauk przyrodniczo-matematycznych, odrzucając teorię creatio ex nihilo (kreacjonizmu) 88 Dlaczego kreacjonizm? na rzecz własnych teorii i hipotez, które pretendują do bycia teoriami o zasięgu powszechnym, kryją w sobie błąd „niekompetencji metodologicznej”. Polega on na tym, że bezpodstawnie wygłaszają tezy dotyczące ostatecznych i powszechnych przyczyn powstania świata, gdyż metody, którymi się posługują pozwalają im na wygłaszanie tez dotyczących jedynie przyczyn najbliższych. Na to właśnie zwrócił uwagę Tomasz, dyskutując ze swymi poprzednikami, w tym widział źródło nieporozumienia przy wyjaśnianiu początków istnienia świata w ogóle, a bytu ludzkiego w szczególności. Wyjaśnianie bowiem problemu powstawania rzeczy „nie należy do filozofa przyrody, lecz do metafizyka, który bada byt jako byt i to, w czym nie ma ruchu”78. Why the creationism? Summary In the history of all philosophical approaches to the reality the discovery of truth about an unnecessary (contingent) existence of world, followed by a theory of creation of the world formulated by St. Thomas Aquinas, was undoubtedly a decisive point in the philosophy and culture. Its decisiveness and uniqueness would be expressed inter alia in following facts: 1. For the first time in philosophy the problem of existence (of the world and man) would appear as a principal question to be answered. Philosophers realized an actual (non-virtual) issue of world’s existence, a problem that had not been posed or resolved before. 2. The world would be discovered as rational, i.e. intelligible (cognizable) and realizing a design of Creator in its existence. In the explanation of origin existence of world an element of absurdity (explaining entity by nonentity) as well as demoniac skepticism and agnosticism, making treat 78 CG, lib. II, c. 37. 89 Andrzej Maryniarczyk SDB the material world as „a work of demon” (which deceives us) and cannot be „a book of cognition of truth”, were excluded. 3. The world appears as good and purposeful. All the world as well as individual beings have an intrinsic purpose which realized determines their goodness. Then in the existence of both material world and individual things there is a purpose inscribed in them. The purpose of beings, and all the world as well, is their natural assignment, but not prescribed by human decision. It would be followed by the rejection of chance – a random evolutional course as a rule of world’s existence and activity. 4. Finally it would be discovered that the real world is a perfect world. For beings are bearers of beauty, and the beauty is a synthesis of good and truth, and in this way the perfection of beings, and all the world as well, appears. The world could be different, but it does not mean that it would be more perfect than the present. For beings and all the world are perfect in their nature. And we discover that they are all bearers of beauty. 5. Ultimately there also is denied a statement about unknowableness and randomness of the world. For by creating a new being the Creator has deposited a thought and purpose in it. So purposes and truths of individual things are not fixed, postulated or prescribed by man, but – being deposited in beings by their Creator – they are intelligible, i.e. readable (rational) for the human mind. Once read they enable to know a sense of individual things (their truth, and the truth of all reality), and to determine the human mind (recta ratio) and will (recta voluntas) to a proper activity. Then showing exemplar „elements” of understanding of the world of persons and things would become a leaven of new and revolutionary understanding of the reality. It should be underlined that as in Aristotle’s philosophy the problem of Absolute has risen naturally from the philosophical cognition as its finial (keystone), and it has not been transported from a religion or theology to the philosophy, so also the theory of creation of the world ex nihilo is not transferred from a theology to the philosophy, but it rises from the 90 Dlaczego kreacjonizm? philosophical (metaphysical) cognition of the world, and it is a keystone of understanding of the reality. Therefore all natural, cosmological, or semi-philosophical theories, which base on methods of natural and mathematical sciences and reject the theory of creatio ex nihilo (creationism) in favor of their own theories or hypotheses which claim to be theories of general range, include an error of methodological „incompetence”. This error consists in putting forward an unjustified argument concerning final and general causes of the world’s origin, because their methods enable them to put forward arguments concerning nearest causes only. Just there St. Thomas Aquinas, discussing with his antecedents, saw a source of misunderstanding in explaining the origin of world’s existence, or human existence particularly. For the explanation of world’s existence is not a proper assignment of the philosopher of nature, but of the metaphysician who investigates being qua being, and what does contain no motion. 91