Ksiądz Piotr Natanek wyraźnie gotów jest na wszelkie konsekwencje jakie może ponieść za to, co mówi, łącznie ze śmiercią. Wiec w jego postawie widzę taką gotowość poniesienia każdej ofiary dla prawdy, dla dobra. I chociaż w jego orędziu ta prawda, którą głosi, to dobro, które wyraża – miłości do Kościoła i do Ojczyzny są powiązane z pewnymi dodatkami, których wolałbym tam nie słyszeć, nie widzieć i z nich orędzie księdza Natanka jakoś oczyścić, uwolnić, to jednak ta jego gotowość złożenia ofiary, choćby za to co ostatnio mówił, przecież może go ktoś po prostu zabić, stawia mnie po stronie obrońców księdza Natanka a nie po stronie tych, którzy księdza Natanka w sposób niweczący to dobro, które w orędziu ks. Natanka się zawiera prowadzą. Dlatego mając z jednej strony ks. Dziwisza, którego oceniam – tj. jego nie oceniam – „nie sądźcie abyście nie byli sądzeni”, ale oceniam jego decyzje, jego wypowiedzi, jego postawę jeszcze wcześniej, jak był w Watykanie i teraz jako szkodliwą dla Kościoła i dla Polski, więc cała moja sympatia jest jednak po stronie ks. Natanka (z pewnymi oporami, zastrzeżeniami) a nie po stronie ks. Dziwisza. Jeżeli ks. Natanek odwoła się do Watykanu i spotka się z potwierdzeniem suspensy, to dalsze sankcje mogą przyjść, łącznie z ekskomuniką i redukcją statum laikalem i chyba ks. Piotr Natanek jest tego świadom. Najpierw chcę powiedzieć, że jest to kapłan boży, który głosi wiarę w Chrystusa, który jest oddany Kościołowi i Ojczyźnie, który ma wybitny talent kaznodziejski i rekolekcyjny, który umie pociągnąć do wiary, do modlitwy wielu ludzi. Niewielu jego nauk słuchałem ale pamiętam taką bardzo dobrą naukę do kobiet w czasie rekolekcji, naukę stanową wygłoszoną. Kapłan, który wiele wie i wiele widzi i ma szereg mądrych przemyśleń w duchu wiary odnoszących się do naszej Ojczyzny i sytuacji obecnej. Czyli z jednej strony jestem pełen podziwu i przyjaźni dla niego osobiście i dla tego co mówi i co czyni. Natomiast, gdy chodzi o kwestię intronizacji zauważam pewną chwiejność i niekonsekwencję i pewną taką widowiskowość spektakularnych działań bez wystarczającego pogłębienia teologicznego i takie – tworzenie rycerstwa Chrystusa Króla, intronizacja owiec, przeprowadzana bardzo tak spektakularnie na Polach Grunwaldzkich w swoim czasie, różne publikacje, wydawnictwa, znaki, jakieś symbole, którymi się chętnie posługuje ks. Natanek i robi to z takim dużym rozmachem, w sposób taki bardzo skuteczny i pociągający wielu dla tej sprawy ale ta sprawa powinna mieć mocne oparcie teologiczne. Więc ks. Natanek przechodził pewne wahania, jakby nie rozróżniał kilka lat temu intronizacji Jezusa na Króla Polski, intronizacji Chrystusa Króla Wszechświata Pewne jego symbole, którymi się posługuje czy wypowiedzi też świadczyły o tym, że nie rozróżniał ściśle intronizacji Serca Bożego i intronizacji Jezusa jako Osoby, choć teraz ma nauki i wypowiedzi w duchu intronizacji Jezusa jako osoby. Jednak do tego dążenia intronizowania Jezusa dodaje pewne działania i wypowiedzi, które intronizacji nie służą. Zwłaszcza chętne, prędkie powoływanie się na przesłania, które otrzymują osoby z jego kręgu m.in. Agnieszka, Małgorzata, ale szereg też innych osób, osoby zaprzyjaźnione z nim, które wciąż rozmawiają z Matką Bożą, z Panem Jezusem. Te przesłania notują, ks. Natanek je publikuje, powołuje się w kazaniach, choćby w kazaniu niedzielnym z 17 lipca, powołuje się na niedawne przesłania, które otrzymała jego znajoma od Matki Najświętszej. Treść tych przesłań jest najczęściej słuszna, natomiast pewna taka skwapliwość i łatwowierność gdy chodzi o przyjmowanie tych przesłań w całości, a są tam pewne elementy dziwne, dziwaczne, zwłaszcza personalne (jeżeli Pan Jezus zapytany o ks. Arcybiskupa Józefa Życińskiego po jego śmierci – gdzie jest Arcybiskup – odpowiada: w piekle i jeszcze to tak obrazowo jakoś rysuje: tam przykuty łańcuchem i wyje, albo wije się nagi czy coś w tym rodzaju) to nie zgadza mi się z wszelkimi przesłaniami od Jezusa od wielu stuleci, z którymi się jakoś zapoznałem czy o których wiedzą moi znajomi duchowni czy świeccy, i w których nie zdarzyło się żeby po imieniu, po nazwisku Pan Jezus mówił czy Matka Najświętsza – że ta i ta osoba jest w piekle, chociaż i ze słów Jezusa i ze słów Matki Najświętszej, zwłaszcza z przesłań, które Ona przekazała choćby w Fatimie wynika, że piekło nie jest puste. Że w piekle prócz demonów są również potępieni. I piekło jest tą możliwością kategorycznego i ostatecznego sprzeciwu wobec Boga, wobec woli Bożej, wobec królowania Boga, wobec miłości Bożej. Ale to, co się dzieje w życiu człowieka, zwłaszcza w tej ostatniej chwili przejścia z doczesności do wieczności jest dla nas tajemnicą. Czyli o ile można powiedzieć i Bóg daje takie znaki - cuda, że ktoś jest niebie, że ktoś jest w święty o tyle nie można kategorycznie powiedzieć, że ktoś jest potępiony. W tym niedawnym kazaniu sprzed kilku dni ks. Natanek umieszcza zresztą Arcybiskupa Życińskiego w piekle obok Mahometa, który też jest przykuty łańcuchem w jakiejś tam komnacie piekielnej. To jednak wykracza poza sposób jakim Bóg komunikuje się z nami, gdy chce poprzez świętych czy Matkę Najświętszą mówić nam o pewnych sprawach szczegółowych, mieszczących się w nauce Pisma Świętego i w Nauce Kościoła. W sprawach lokalnych, szczegółowych, nieraz nawet i personalnych, ale nie do tego stopnia, żeby mówić, że ten i ten jest potępiony. Ponadto pewną nieroztropnością jest atak na Mahometa, który może pociągnąć za sobą fatwę, wyrok śmierci i jakiś muzułmanin może za nadzieją eschatologiczną, że będzie w niebie jako męczennik, czy jakiś wykonawca opłacony po prostu ks. Piotra Natanka zabić. Za tego jednego Mahometa. Te dodatki, które ks. Natanek łączy ze sprawami słusznymi, których broni – a broni Ojczyzny, broni Ducha, sprzeciwia się tym hierarchom, którzy uwikłani byli czy może są jeszcze w jakąś współpracę agenturalną, ale znowu jest mało precyzyjny. Jeżeli zarzuca jakiemuś hierarchowi nie wymieniając jego nazwiska, że współpracował z NKWD, no to powinien przynajmniej to powinien to skorygować, raczej z GRU współpracował a nie z NKWD, bo NKWD jest to sprawa historyczna. Z GRU czy z KGB. No więc jest tam taka nonszalancja, gdy chodzi o szczegóły, i taka wielka pewność siebie wsparta ogromnie pozytywnym odzewem nie tylko tych tzw. „natankowców” ale również innych komentatorów, którzy – jak wiem od znajomych, którzy korzystają z internetu – bardzo pozytywnie odbierają postawę i nauczanie, działalność ks. Natanka, w duchu troski o Ojczyznę i w duchu sprzeciwu wobec tchórzliwych, koniunkturalnych postaw niektórych hierarchów, których może być mniejszość ale niestety nadają pewien ton bo w imię jedności hierarchowie o przekonaniach patriotycznych nie chcą się tamtym sprzeciwić ani wykazać ich także teologicznych błędów, choćby zawartych w sprzeciwie wobec intronizacji Jezusa na Króla Polski. Sprawę intronizacji Jezusa na Króla Polski podnosi i propaguje w sposób mocny, jednoznaczny i teologicznie podbudowany ks. Tadeusz Kiersztyn. O ile wiem w przeszłości przez pewien czas ks. Natanek, znacznie młodszy zresztą, z ks. Tadeuszem Kiersztynem współpracował. Ich drogi rozeszły się. Ks. Kiersztyn zarzuca ks. Natankowi właśnie takie chwiejne i nieprecyzyjne widzenie intronizacji, o ile mi wiadomo, i dodawanie różnych wypowiedzi i działań, które sprawie szkodzą. O ile wiem, ks. Natanek zwrócił się niedawno do ks. Kiersztyna z propozycją pojednania. Uzasadnił to tak, że Pan Jezus powiedział Agnieszce, Agnieszka powtórzyła jemu, że obaj kapłani powinni się pojednać. Uzasadnienie można powiedzieć wątpliwe jeżeli przyjmie się, że samo przesłanie, które przyjmuje Agnieszka, jest wątpliwe. Ale ks. Tadeusz Kiersztyn podjął tę propozycję, udał się do ks. Natanka do Grzechyni i przedstawił pewne warunki. Pojednanie – tak, ale pojednanie w prawdzie. Znaczy dobrze będzie jeżeli kapłani zgodnie będą służyli sprawie intronizacji, ale należy intronizację widzieć w sposób precyzyjny, jednoznaczny i pozbawić ją tych dodatków, które sprawie szkodzą i które mogą być wyciągnięte przez przeciwników intronizacji i być łatwym pretekstem i dla władzy politycznej i dla władzy kościelnej i dla mediów, wręcz w kierunku ośmieszania sprawy. I o ile wiem, ks. Natanek tego warunku nie przyjął a z tych jego ostatnich wypowiedzi w Internecie wynika, że te właśnie dodatki, te przesłania, które otrzymują jego znajome czy znajomi chętnie cytuje i daje im wiarę. Czyli łącząc sprawę intronizacji ze sprawami trzeciorzędnymi a niekiedy wątpliwymi, a niekiedy wręcz błędnymi. I zasadniczy sprzeciw władzy kościelnej wobec ks. Natanka obawiam się, że dotyczy jednak sprawy intronizacji a nie tych dodatków. Te dodatki są bardzo dobrym pretekstem, żeby ks. Natanka suspendować, jakoś odtrącić, marginalizować czy wezwać wiernych, żeby wpłynęli na ks. Natanka, żeby odwrócili się od niego, żeby wpłynęli na niego aby się nawrócił ku władzy kościelnej, no więc posłuszeństwo ks. Natanka, tak jak i każdego kapłana, wobec biskupa obowiązuje, także w sprawie suspensy, ale pytanie czy przełożony kościelny ma czystą intencję wobec ks. Natanka i tego co ks. Natanek mówi i tego co ks. Natanek czyni. Niezależnie od podporządkowania się pewnym decyzjom przełożonego można, nie odrzucając jego władzy, jakikolwiek jest ten przełożony, to przecież władzę otrzymał od Kościoła, od Ojca Świętego i jest w ramach sukcesji apostolskiej przecież – biskupem; więc nie odrzucając jego władzy jednak o motywy decyzji, a decyzje biskupów przecież bywają błędne, przecież są przypadki, gdy biskup kogoś suspendował a potem ta osoba jest wynoszona na ołtarze, są przypadki gdy biskupi skazali na śmierć przez spalenie na stosie Joannę d’Arc, a następnie ona została kanonizowana, więc pewne decyzje, motywy decyzji i treść decyzji może być poddana refleksji krytycznej, chociaż ktoś poddany danej władzy konsekwencje tych decyzji, nieraz bardzo bolesne, ponosi. Otóż kardynał Dziwisz w zasadniczej sprawie intronizacji z ks. Natankiem a także ze mną, z ks. Kiersztynem i z tymi, którzy głoszą intronizację Jezusa na Króla Polski się różni. I teraz można się zastanawiać - dlaczego? Jakie są motywy tego sprzeciwu.