Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. PYTANIE NR 1 Teksty do analizy: „(5) Bo chociaż nawet są tak zwani bogowie, czy to na niebie, czy na ziemi, i dlatego jest wielu bogów i wielu panów, (6) wszakże dla nas istnieje tylko jeden Bóg Ojciec, z którego pochodzi wszystko i dla którego istniejemy, i jeden Pan, Jezus Chrystus, przez którego wszystko istnieje i przez którego my także istniejemy”. I List do Koryntian 8,5-6 (Biblia warszawska) „(5) Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, (6) który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, (7) lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, (8) uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. (9) Dlatego też Bóg wielce go wywyższył i obdarzył go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, (10) aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią (11) i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca”. List do Filipian 2,5-11 (Biblia warszawska) Pytanie: Jak refleksja Apostoła Pawła nad osobą Pana Jezusa Chrystusa modyfikuje jego żydowski monoteizm? W jaki sposób odnosisz się do rozwoju chrześcijańskiej refleksji o Bogu? Sugerowana literatura: T. Wright, Co naprawdę powiedział Paweł? Rozdział 4 (tłumaczenie dostępne w bibliotece EWST). 1 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. PYTANIE NR 2 Tekst do analizy: „(1) A gdy się Samuel zestarzał, ustanowił swoich synów sędziami nad Izraelem. (2) Starszemu jego synowi było na imię Joel, młodszemu zaś Abiasz. Byli oni sędziami w Beer-Szebie. (3) Lecz jego synowie nie chodzili jego drogami, gonili raczej za zyskiem, brali datki i naginali prawo. (4) Zebrali się tedy wszyscy starsi izraelscy, przyszli do Samuela do Ramy (5) i rzekli do niego: Oto zestarzałeś się, a twoi synowie nie chodzą twoimi drogami, ustanów więc nad nami króla, aby nas sądził, jak to jest u wszystkich ludów. (6) Ale Samuelowi nie podobało się to, że mówili: Daj nam króla, aby nas sądził. I modlił się Samuel do Pana. (7) A Pan rzekł do Samuela: Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi. (8) Zgodnie ze swoimi postępkami, jak postępowali ze mną od dnia, gdy wyprowadziłem ich z Egiptu, aż do dnia dzisiejszego, porzucając mnie, aby służyć innym bogom, tak postępują oni także z tobą. (9) Otóż teraz usłuchaj ich głosu. Ostrzeż ich jednak uroczyście i podaj im do wiadomości uprawnienie króla, który będzie nad nimi królował. (10) I powiedział Samuel wszystkie te słowa Pana ludowi, który domagał się od niego króla. (11) Rzekł więc: Takie będzie uprawnienie króla, który będzie nad wami królował: Będzie zabierał waszych synów i sadzał ich na swoich wozach i rumakach, aby biegali przed jego wozem, (12) aby byli mu dowódcami nad tysiącami i dowódcami nad pięćdziesiątkami, aby uprawiali jego rolę, sprzątali jego żniwo, sporządzali oręż i przybory do jego wozów wojennych. (13) Będzie zabierał wasze córki, aby sporządzały wonne maści, aby gotowały i piekły. (14) Najlepsze wasze pola i winnice, i gaje oliwne zabierze i da swoim sługom. (15) Z waszych plonów i winnic będzie pobierał dziesięcinę i dawał z niej swoim dworzanom i sługom. (16) Najlepsze wasze sługi i służebnice, i najlepsze wasze bydło, i osły zabierze i zatrudni w swojej gospodarce, (17) na wasze trzody nałoży dziesięcinę, a wy będziecie mu za sługi. (18) A jeśli kiedyś będziecie narzekali z powodu króla, którego sobie obraliście, Pan wam wtedy nie odpowie. (19) Lud jednakże nie chciał słuchać głosu Samuela, lecz odpowiedział: Nie tak, ale niech król będzie nad nami! (20) I my chcemy być takimi, jak wszystkie ludy, niech nas sądzi nasz król, niech nam przewodzi i niech on prowadzi nasze wojny! (21) Samuel wysłuchał wszystkich słów ludu i przedstawił je Panu. (22) Pan zaś rzekł do Samuela: Usłuchaj ich głosu i ustanów im króla! Samuel rzekł więc do mężów izraelskich: Idźcie każdy do swego miasta!” I Księga Samuela 8,1-22 (Biblia warszawska) Pytanie: Jak rozumiana jest kwestia ustanowienia króla w Izraelu w szerszym kontekście dzieła deuteronomisty – w szczególności w odniesieniu do Pwt 17,14-20 oraz do rządów Saula, Dawida i Salomona? Jak oceniasz ustrój monarchiczny w historii starożytnego Izraela? Sugerowana literatura: J. Bright, Historia Izraela. Warszawa 1994, s. 187-234. 2 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. PYTANIE NR 3 Tekst do analizy: „Po trzecie panowanie zostało nam przekazane i dlatego musi być odpowiedzialne. To znaczy, że panowanie nad ziemią nie należy nam się na podstawie prawa, a jedynie życzliwości. Ziemia »należy« do nas nie dlatego, że ją stworzyliśmy czy posiadamy, lecz dlatego, że jej Stwórca powierzył nam o nią troskę. Ma to niezwykłe konsekwencje. Jeśli myślimy o ziemi jako królestwie, to nie możemy uważać się za królów rządzących własnym terytorium, lecz jesteśmy wicekrólami władającymi nią z upoważnienia króla, ponieważ król nigdy nie abdykował. Jeśli natomiast myślimy o niej jak o majątku ziemskim, wtedy nie jesteśmy panami, lecz zarządcami, którzy ją uprawiają w imieniu właściciela. Bóg stworzył nas, w najbardziej dosłownym sensie, jako »dozorców« swojej posiadłości”. J. R. W. Stott, Chrześcijanin a problemy współczesnego świata. Katowice 2009, s. 161. Pytanie: Kwestie ochrony środowiska stają się przedmiotem sporu pomiędzy ekologami, a rozmaitymi grupami ewangelikalnych chrześcijan. Na podstawie tekstu Johna Stotta powiedz, co jest główną przyczyną tego napięcia w świadomości ewangelikalnych chrześcijan. Jak John Stott równoważy to stanowisko, przez co sprawia, że ewangelikalni nie mogą być obojętni na kwestie ekologiczne? Sugerowana lektura: J. Pieniek, Drzewa owocowe zakwitną wraz z trawą: ekoteologia Kościoła Anglii. Świdnica 2008, s. 140-163. 3 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. PYTANIE NR 4 Tekst do analizy: „Agnieszka ma 17 lat. Uczy się w liceum ogólnokształcącym. Ostatnio jest rozdrażniona i smutna. Ten stan nie znika nawet w czasie nabożeństw. Od trzech lat jest osobą świadomie wierzącą i chodzi do kościoła razem ze swoją mamą. Czuje się jednak źle, kiedy stale podkreśla się więź chrześcijanina z Bogiem jako Ojcem. Takie kazania przywołują u niej wspomnienia z dzieciństwa. Szczególnie dotyczą one ojca. Był bardzo surowy i gwałtowny. Kiedy wracał do domu pijany, bił mamę i ją. Rzucał wyzwiskami i groził, że je zabije. Często musiały w nocy uciekać z domu do sąsiadów. Gdy Agnieszka miała dwanaście lat, rozwiódł się z mamą i odszedł z domu. Od tego czasu Agnieszka nie śpi spokojnie w nocy, jest bardzo nerwowa. Z mamą nie ma dobrego kontaktu, stale się o coś kłócą. Ostatnio powiedziała mamie, że ma chłopaka i zapytała, czy mogłaby zaprosić go w niedzielę po nabożeństwie na obiad, by mama mogła go poznać. Rafał jest inny niż wszyscy chłopcy. Studiuje na politechnice i ma przed sobą dobrą przyszłość. Mama zareagowała bardzo ostro i powiedziała, że to nie jest dobry pomysł. Uważa, że Agnieszka uczy się i ma za dużo zajęć. Jest za młoda, żeby wiedzieć, czego chce w życiu i wiązać się z kimś na stałe. Zabroniła jej spotykać się z Rafałem. Nie chce go widzieć w domu i nie chce, żeby się z nim spotykała. Agnieszka wybiegła z domu, trzaskając drzwiami. Wróciła po kilku godzinach, ale atmosfera w domu była napięta. Nie rozmawia z mamą. Kocha ją, ale z drugiej strony jej nie rozumie i chciałaby już mieszkać osobno. Czuje się zagubiona, wewnętrznie rozdarta, samotna, rozczarowana wszystkimi, także sobą i swoim wyglądem. Nie jest pewna, czy Bóg ją kocha i do jakiej miłości mogłaby porównać Jego miłość. Przyszła do ciebie, żeby rozmawiać. Szuka pomocy, bo nie wierzy, że życie ma jakiś sens. Chciałaby, żeby coś się zmieniło, ale nie wie co i jak”. A. Wieja, Jak skutecznie pomagać innym? Cz. 5. Ustroń 2000, s. 25-26. Pytanie: Jakie działania należy podjąć poza samą rozmową z Agnieszką, aby pomóc jej wyjść z kryzysu, w jakim się znalazła? Uzasadnij swoje podejście. Sugerowana lektura: G. R. Collins, Poradnictwo chrześcijańskie. Warszawa 2005, s. 587-608, 635-658. 4 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. PYTANIE NR 5 Tekst do analizy: „Można przyjąć, że celem rozważań etycznych w ogóle jest poznanie dobra i zła. Natomiast pierwszym zadaniem etyki chrześcijańskiej powinno być usunięcie znajomości dobrego i złego. […] Etyka chrześcijańska uważa, że już sama możliwość znajomości dobra i zła dowodzi odpadnięcia od praźródła. Na początku człowiek znał tylko jedno: Boga. Tylko w jedności ze swoją wiedzą o Bogu znał drugiego człowieka, rzeczy, siebie samego i razem poprzez to wszystko – poznawał Boga. Natomiast znajomość dobrego i złego nabył wówczas dopiero, kiedy oderwał się od praźródła. […] Człowiek nie może jednak uwolnić się od swego praźródła. Skoro nie może widzieć go w Bogu, musi uznać za nie samego siebie. Patrząc zaś na siebie według własnych możliwości – to jest możliwości bycia dobrym lub złym – uważa też siebie za źródło dobra i zła. Oto … stał się jako jeden z nas znający dobre i złe – mówi Bóg (Rdz 3,22). Pierwotne podobieństwo do Boga zmienia się więc w zrabowaną równość Bogu. U swojego praźródła człowiek – jako obraz Boży – żył całkowicie w Bogu, natomiast z chwilą gdy stał Mu się równy, zapomniał, jaki był w swym praźródle i sam siebie zaczął uważać za stwórcę i sędziego, chcąc stać się tylko dzięki samemu sobie tym, co dał mu dar Boga. Lecz dar Boga jest w sposób istotny Bożym darem. Praźródło o nim przesądza, i z praźródłem dar się zmienia, a nawet właśnie praźródło jest darem. Dla człowieka bowiem, który jest na obraz i podobieństwo Boże, tym praźródłem jest sam Bóg. Lecz jednak gdy człowiek staje się równy Bogu, sam się nim czyni. Kradnąc tak praźródło, przejmuje jakąś tajemnicę Boga – Pismo Święte mówi o zjedzeniu zakazanego owocu – i to stanowi jego zgubę. Wie już odtąd, co jest dobre a co złe. Nie dodaje to jednak niczego do wiedzy, którą dotąd posiadał, odwraca ją tylko – i człowiek zatraca znajomość Boga jako swego praźródła. Posiadłszy wiedzę dobrego i złego, zna to, co znać może i powinno tylko samo praźródło – Bóg. […] Człowiek zrabował Bogu tajemnicę, bo sam chciał być praźródłem. Miast znać jedynie łaskawego sobie Boga, a w Nim – wszystko, zna teraz sam siebie jako źródło dobra i zła; miast godzić się na wybór i wybieranie przez Boga, chce wybierać sam, być źródłem wyboru, nosi więc jak gdyby sam w sobie tajemnicę predestynacji. Zamiast znać tylko tę rzeczywistość, w której Bóg go wybiera i kocha, musi znać możliwości dokonywania wyboru, bycia samemu początkiem dobra i zła. Stał się jako Bóg. Ale stał się taki przeciw Bogu. Na tym polega kłamstwo węża. Człowiek posiadł wiedzę dobra i zła, lecz ponieważ nie jest sam praźródłem (i wiedzę tę musi okupić oderwaniem się od Tego, który nim jest), dobro i zło, które zna teraz, nie jest dobrem i złem Boga, lecz dobrem i złem przeciw Niemu. Jest to dobro i zło z własnego wyboru – przeciw wiecznemu wyborowi Boga. Człowiek stał się »jako Bóg«, stając się zarazem »przeciw-Bogiem«.” D. Bonhoeffer, Wybór pism. Red. Anna Morawska. Warszawa 1970, s. 136-138. Pytanie: Bonhoeffer twierdził, że pierwszym zadaniem etyki chrześcijańskiej powinno być usunięcie znajomości dobrego i złego. W kontekście tego, co miał na myśli, gdy pisał, że znajomość dobra i zła oznacza odpadnięcie od Boga czyli od praźródła? Co to znaczy znać praźródło, oderwać się od praźródła, i jak to się ma do „pierwszego zadania etyki chrześcijańskiej”? Z jakich powodów 5 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. Bonhoeffer uważa, że znajomość drugiego człowieka, rzeczy, siebie samego jest możliwe tylko w jedności ze swoją wiedzą o Bogu? Sugerowana lektura: J. Stott, Chrześcijanin a problemy współczesnego świata. Katowice 2009, s. 19-46. J. Burnell, Etyka Królestwa Bożego wobec małżeństwa i rozwodu. W: Ekumeniczna wizja małżeństwa i rodziny. Szansa i życiowe problemy. Red. J. Lipniak. Wrocław 2015, s. 117-145. 6 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. Pytanie nr 6 Tekst do analizy: „Europejski absolutyzm oświeceniowy był ostatnią postacią religijnie uprawomocnionego monoteizmu politycznego. […] Rozwój nauki o Trójcy Świętej zgłębiającej pojęcia Boga może przezwyciężyć owo przełożenie monoteizmu religijnego na monoteizm polityczny oraz przełożenie monoteizmu politycznego na absolutyzm rzeczywiście tylko wówczas, gdy teologia trynitarna przezwycięży wyobrażenie o jednej światowej monarchii Boga Jedynego [tylko wówczas] władcy, dyktatorzy i tyrani nie odnajdą na ziemi żadnych usprawiedliwiających ich archetypów religijnych. […] Teologia polityczna, która świadomie przyjmuje opcję chrześcijańską i tym samym musi krytykować polityczny monoteizm, będzie pytać o odpowiedniki Boga na ziemi, czyli także w politycznym kształcie społeczności. Za niedorzeczne uznać trzeba próby odtworzenia jedności religii i polityki. Jedność taka oznaczyłoby bowiem wchłonięcie Kościoła przez Państwo. Należy jednakże pytać o opcje polityczne, które zgodne są z przekonaniami wiary chrześcijańskiej i nie przeciwstawiają się im. Powiedzieliśmy już: odpowiednikiem Boga Trójjedynego nie jest monarchia jednego władcy, lecz wspólnota ludzi bez przywilejów i poddaństwa. Oprócz swych przymiotów osobowych Trzy Osoby Boskie mają wszystko wspólne. W ten sposób Trójcy odpowiada wspólnota, w której osoby definiowane są przez wzajemne relacje oraz przez znaczenie dla siebie nawzajem, a nie przez władzę czy też posiadanie kierowane przeciwko sobie nawzajem. […] Bóg monoteistyczny jest »Panem świata«. Nie jest On określany przez swoją osobowość czy też osobowe relacje, lecz jedynie przez władzę dysponowania swoją własnością. Gdy przyjrzymy się temu uważnie, widzimy, że nie posiada On imienia, lecz tylko tytuły prawne. Bóg Trójjedyny jest za to niewyczerpalnym życiem, które posiadają wspólnie trzy osoby, w którym istnieją ze sobą, dla siebie i w sobie. To, co teologia trynitarna nazywa perychorezą, przez teologów dawnego Kościoła rozumiane było jako społeczność [Sozialität] Trzech Osób Boskich. Istniały zawsze dwie kategorie analogii odnoszących się do życia wiecznego Trójcy: kategoria osoby oraz kategoria wspólnoty. Od momentu wykształcenia przez Augustyna psychologicznej teologii trynitarnej na Zachodzie prymat zyskała kategoria pierwsza, podczas gdy Ojcowie Kapadoccy używali, a teolodzy prawosławni do dzisiaj używają kategorii drugiej. Skłaniają się oni ku wyrazistej społecznej teologii Trójcy Świętej i krytykują modalistyczne tendencje w osobowej teologii trynitarnej Kościoła zachodniego. Dla uzyskania jedności Trójcy Świętej chętnie używa się obrazu rodziny: trzy osoby – jedna rodzina. Analogia ta nie jest bynajmniej samowolna. Chce ona ukazać podobieństwo człowieka do Boga. Obrazem Boga nie jest jednak jednostka, lecz człowiek wraz z człowiekiem: Adam i Ewa, lub, jak objaśniał to Grzegorz z Nazjanzu, Adam, Ewa i Set. Są oni bowiem, przy całym ziemskim niepodobieństwie, obrazem i symbolem Trójjedyności, jako że są osobami konsubstancjalnymi. Taka trynitarna analogia pierwszej rodziny ludzkiej, przy wszelkich swych brakach, pokazuje, że obrazu Boga Trójjedynego nie należy szukać jedynie w ludzkiej indywidualności, lecz w równym stopniu w ludzkiej społeczności. Chrześcijańska nauka o Trójcy Świętej zapewnia środki intelektualne dla zrównoważenia kwestii osobowości i społeczności we wspólnocie ludzkiej, nie poświęcając jednej kosztem drugiej. Tymczasem w teologii trynitarnej Kościoła zachodniego wykształciło się przede wszystkim pojęcie osoby, co w dużym stopniu ukształtowało zachodnią antropologię. Jeśli dzisiaj rozumiemy osobę jako własne istnienie, niewymienne i nie do odstąpienia, zawdzięczamy to chrześcijańskiej nauce trynitarnej. Dlaczego jednak z podobną siłą nie zostało wykształcone pojęcie perychorezy, zgodności i 7 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. wspólnoty osób? W świecie zachodnim zanik społecznej nauki trynitarnej wytworzył przestrzeń dla rozwoju indywidualizmu, a zwłaszcza »indywidualizmu posesywnego«, w myśl którego każdy człowiek powinien realizować »samego siebie« – któż jednak urzeczywistni wspólnotę? To, że stosunki społeczne i społeczeństwo nie mają wynikać z tego samego źródła co osoba, jest typowo zachodnim, jednostronnym ujęciem.” J. Moltmann, Demokracja społeczna jako odzwierciedlenie Boga Trójjedynego. Tłum. E. Pieciul. W: Praeceptores: Teologia i teologowie języka niemieckiego. Red. E. Piotrowski i T. Węcławski. Poznań 2005, s. 539-543. (Oryg.: Trinität und Reich Gottes. Zur Gotteslehre, München 1980, s. 213-217] Pytanie: Moltmann pisze, że europejski absolutyzm powstał z przełożenia monoteizmu religijnego na monoteizm polityczny, a potem z przełożenia monoteizmu politycznego na absolutyzm. Dlaczego uważa, że tylko nauka o Trójcy Świętej może przezwyciężyć ten proces religijnego uzasadnienia rządów autorytarnych? Czym się różni wizja Boga monoteistycznego jako „Pana świata” od wizji Boga Trójjedynego, i jakie to ma przełożenie na pojęcie ustroju politycznego w państwie? Sugerowana lektura: D. Bonhoeffer, Ecce homo. W: Wybór pism. Red. Anna Morawska. Warszawa 1970, s. 159-167. C. Tietz, »Kościół jest granicą polityki«. Uwagi Bonhoeffera na temat zadania Kościoła w wymiarze politycznym. „Theologica Wratislaviensia” 2010, t. 5, s. 75-91. 8 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. PYTANIE NR 7 Tekst do analizy: „Tak należy wszystko czynić i mówić i o wszystkim myśleć, jakby się już miało odejść z życia. Odejść zaś od ludzi, jeżeli bogowie istnieją, niczym nie jest strasznym; nie wydaliby cię bowiem na pastwę zła. Jeżeli zaś ich nie ma lub jeżeli ich ludzie nic nie obchodzą, po cóż mi żyć w świecie pozbawionym bogów lub pozbawionym opatrzności? Aleć i oni są, i sprawy ludzkie ich obchodzą. I żeby człowiek nie wpadł w nieszczęścia istotne, od niego zupełnie zawisłym uczynili. A gdyby i poza tym było jakie zło, to i tak pamiętaliby o tym, aby od każdego człowieka to było zawisłe, by w nie nie popadł. Co zaś nie robi człowieka złym, jakże może uczynić życie człowieka złym? Ani więc nieświadomie, ani świadomie (a to wtedy, gdyby mogła ustrzec się błędu lub go naprawić) nie popełniłaby tego błędu wszechnatura, ani by tak dalece nie zawiniła, czy to wskutek niemocy, czy wskutek niezdarności, aby zło i dobro przypadało w udziale na równi i bez planu ludziom dobrym i złym. Ale śmierć i życie, sława i niesława, cierpienie i rozkosz, bogactwo i ubóstwo, wszystko to na równi przypada ludziom złym i dobrym, bo nie jest ani piękne, ani brzydkie. Nie jest to więc dobre ani złe”. Marek Aureliusz, Rozmyślania II 11. Kęty 2008. Pytanie: Myśl Horacego „carpe diem” posiada stoicki rodowód. Proszę na podstawie wskazanego fragmentu omówić znaczenie tej dewizy. Proszę wskazać możliwe podobieństwa i/lub różnice między potocznym rozumieniem zasady „carpe diem” a Twoją interpretacją. Sugerowana lektura: I. Dąmbska, Filozofja życia Horacego. „Filomata” 1933, t. 5, s. 295-299. „Nie stworzył wprawdzie Horacy oryginalnej nauki o szczęściu ani nie napisał systematycznego wykładu filozofji życia. Posiadał ją jednak a treść jej odtworzyć można na podstawie utworów, w których często obszernie swym poglądom na sens i wartość życia dawał wyraz. Oto krótki rys tej filozofji: Szczęście człowieka polega na pogodnem beztroskiem usposobieniu. Życie jest krótkie, trzeba więc umiejętnie korzystać z jego darów. Carpe diem, ciesz się radością, którą dzień ci niesie, urokiem przyjaźni, rozkoszą doznań estetycznych, weselem zabawy w gronie dobranych towarzyszy. Strzec się jednak należy we wszystkiem zbytku, i przesady, bo one niezgodne są z naturą, a tylko żyjąc zgodnie z naturą można żyć szczęśliwie. Jeżeli nawet w cnocie wystrzegać się trzeba przesady (Ep. I 6, 15). Prawdziwie szczęśliwy ten, kto zbytnio przywiązany do dóbr zewnętrznych, nie umiałby spokojnie znieść ich utraty. Sztuka życia to nietylko umiejętność korzystania z nadarzających się przyjemności i trafnego, rozumem kierowanego ich doboru, ale nadto i przedewszystkiem umiejętność panowania nad sobą, umiejętność zachowania równowagi umysłu w każdej sytuacji życiowej, w każdej dobrej czy złej doli (Oda II 3). Człowiekowi mądremu nic nie potrafi zakłócić wewętrznego spokoju. l taki tylko może być szczęśliwy […]. Tak się przedstawia w krótkim zarysie filozofji życia Horacego. Łączą się w niej harmonijnie dwie napozór krańcowo różne doktryny filozoficzne: stoicyzm i epikureizm. Oba te kierunki, znane 9 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. dobrze Horacemu, zrodziły się w Athenach na progu III stulecia przed Chr. […] Prawa przyrody są zarazem prawami rozumu. Natura wszechświata jest rozumna, boska i pełna harmonji. Człowiek jest cząstką wszechświata. Jest doskonały, jeśli żyje zgodnie ze swą naturą a tem samem zgodnie z naturą wszechrzeczy. Ponieważ istotą świata jest rozum, przeto żyć zgodnie z naturą, to żyć zgodnie z rozumem. Tylko ten, kto postępuje rozumnie jest człowiekiem dzielnym, tj. doskonałym. Rozum jest nietylko podstawą dzielności ale i szczęścia, ponieważ dzielność jest niezbędna i zarazem wystarcza do zapewnienia szczęścia. Aby być szczęśliwym, trzeba uniezależnić się wewnętrznie od wpływu tych rzeczy, które nie są w naszej mocy. Człowiek rozumny traktuje je jako obojętne. W naszej mocy jest tylko własne życie wewnętrzne, trzeba więc nauczyć się niem rządzić. Z chwilą, gdy człowiek pozna, że tzw. dobra zewnętrzne są od niego niezależne, uzna je za obojętne, przestanie przejmować się ich posiadaniem lub utratą i w każdej sytuacji życiowej zachowa spokój i niezamąconą pogodę umysłu. Prawdziwem dobrem, które od nas tylko zależy jest dzielność. O nią więc jedynie winien zabiegać człowiek mądry; poza nią i poza jej przeciwieństwem czyli złem, wszystko jest obojętne, nie powinno więc w nas budzić ani pożądania ani nienawiści. Źródłem zła, które polega na życiu niezgodnem z naturą, tj. z rozumem, są nieopanowane, gwałtowne uczucia. Są one bezrozumne, przeto przeciwne naturze ludzkiej. Zwalczać więc je trzeba, i opanowywać. Mędrzec − a tylko mędrzec jest naprawdę dzielny i szczęśliwy − jest beznamiętny, nie uczucia lecz rozum kierują jego życiem. Nie znaczy to, by mędrzec nie doznawał żadnych uczuć np. względem innych ludzi; panując nad bezrozumnemi afektami, mędrzec rozumie, że wszyscy ludzie podobnie jak on podlegają tym samym prawom natury, są cząstkami tej samej ludzkości i wszechświata. Stąd zaś płynie poczucie ogólnoludzkiej solidarności i poczucie obowiązków względem innych ludzi. Komuś, kto nie wmyśli się w założenia filozofji stoickiej, etyka stoicka wydawać się może ponurą etyką wyrzeczenia. Tak jednak nie jest: nakaz opanowywania uczuć, zasada traktowania jako obojętnych tzw. dóbr zewnętrznych w innem świetle ukaże się tym, którzy pamiętają, iż wedle stoików natura wszechrzeczy i natura człowieka jest rozumna. Żyć zgodnie z rozumem, który każe nam uwalniać się od uczuć i obojętnie patrzeć na dobra zewnętrzne, to żyć zgodnie z własną ludzką naturą a tem samem czuć się szczęśliwym. Jakiemi drogami iść do szczęścia, jak kształtować swoje życie wewnętrzne uczyli też wyznawcy epikureizmu, których szkoła, nazwana epikurejską od założyciela Epikura (341-270), powstała niemal równocześnie ze szkołą stoicką. Według Epikura dobro czyli szczęście polega na doznawaniu przyjemności, zło czyli nieszczęście na doznawaniu przykrości. Już sam brak cierpień jest przyjemnością i zapewnia człowiekowi szczęście. Życie wolne od cierpień jest największem dobrem człowieka. Radość życia, o ile polega na braku cierpień, nazywa Epikuros przyjemnością negatywną. Przeciwstawia się jej przyjemność pozytywna. Przyjemności pozytywne zjawiają się wówczas, gdy odczuwamy potrzeby i zaspokajamy je. Potrzeby dzieli Epikuros na konieczne (np. potrzeba odżywiania się), naturalne, niekonieczne (np. potrzeba obfitego posiłku) i na takie, które nie są ani naturalne ani konieczne (potrzeba zewnętrznych zaszczytów). Do szczęścia wystarcza zaspokajanie potrzeb koniecznych; zaspokajanie potrzeb niekoniecznych natrafia często na przeszkody, wywołuje cierpienie, nadto zaspokojenie ich miewa nieraz ujemne dla nas następstwa. Lepiej więc tych potrzeb się pozbywać. Wogóle im mniej potrzeba, tem mniej cierpień a tem więcej przyjemności negatywnej. Trzeba się starać przedewszystkiem o przyjemności negatywne, wśród pozytywnych zaś dokonywać umiejętnego wyboru. Wyborem tym kierować musi rozum. On to ma nas nauczyć sztuki życia wolnego od cierpień, trosk i strachów, pełnego wdzięku i trwałej pogody. Jedną z obaw nękających ludzkość jest obawa przed śmiercią. Ale człowiek rozumny śmierci się nie lęka, gdyż wie, że 10 Załącznik do uchwały Senatu Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej nr 1/04/2016 z dnia 20.04.2016 r. »największe zło śmierci nie dotyka nas ani trochę, gdyż póki jesteśmy, niema śmierci, a odkąd jest śmierć niema nas«. Rozum też poucza nas, że niema prawdziwej radości bez dzielności. Tylko życie sprawiedliwe i szlachetne obfitować może w przyjemności, tylko życie bowiem zapewnia nam trwałą pogodę ducha. Z przyjemności zaleca Epikuros przedewszystkiem te, które dać może życie pełne prostoty, oraz przyjemności, których źródłem jest przyjaźń. Między nauką epikurejczyków a nauką stoików, mimo daleko sięgające ich różnice, wykryć można wyraźny rys wspólny: przekonanie, że szczęście znaleźć można tylko w trwałej pogodzie umysłu, którą osiągamy żyjąc zgodnie z rozumem. Zaznaczyliśmy, że w filozofji Horacego łączą się elementy epikurejskie ze stoickiemi. Od epikurejczyków przejął Horacy pogląd, że życie samo przez się jest najwyższem dobrem, o ile tylko rozumnie uwalniamy się od cierpień i rozumnego wśród przyjemności dokonywamy wyboru. Ze stoikami łączy Horacego przekonanie, że szczęśliwy jest tylko ten, kto jest panem siebie, kto w każdej doli umie zachować niezamąconą pogodę ducha. Stoickie jest także hasło życia zgodnego z naturą i wiara w konieczność rządzącą światem, stoicka ocena dóbr zewnętrznych jako błahych i znikomych. Stoicka i epikurejska a może po prostu helleńska tylko jest wiara Horacego, że życie piękne i szczęśliwe, życie naprawdę godne bogów i ludzi wieść może tylko ten, kto siebie i swoje sprawy poddał kierownictwu myśli rozumnej”. [zachowano pisownię oryginalną] 11