Biuletyn Wielkanocny 2017 - Polska Misja Katolicka Münster

advertisement
Po co wierzyć?
2
„Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo.
Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując
Boga swego, Pana, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego” (Pwt 30,15-16).
Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu pragniemy wiedzieć
dokąd zmierzamy. W głębi serca chcemy mieć pewność, że nasze wysiłki
nie idą na marne, że w sumie w życiu nie chodzi jedynie o jedzenie, picie
i pracę.
Tak myślał człowiek biblijny i, powiedzmy, jeszcze człowiek
średniowiecza. Wówczas, przynajmniej teoretycznie, ludzie nie
wyobrażali sobie egzystencji bez Boga, który przenikał wszystkie
dziedziny życia. Założenie było proste: albo wierzysz, albo odwracasz
się plecami, ale musisz liczyć się z konsekwencjami.
Wielu współczesnych powiedziałoby, że skoro po śmierci nic nie ma, to po co angażować się
w życie religijne. Dlaczego?
Ponieważ powodzenie w nowoczesnym świecie w gruncie rzeczy zależy od nas. Jesteś
w kiepskim nastroju? Idź do apteki, bo brakuje ci magnezu. Pragniesz wyzdrowieć z ciężkiej
choroby? To tylko kwestia odpowiedniej sumy wręczonej ordynatorowi. Obawiasz się, że
wichura zerwie dach z domu? Ubezpiecz się. Chcesz zwiększyć urodzaj? Użyj sztucznych
nawozów. Kurczaki rosną za wolno? Dosyp hormonów do paszy. Nie możesz osiągnąć
sukcesu? Zmień otoczenie, które negatywnie wpływa na ciebie. Niemal na wszystko
znajdziemy jakąś receptę.
Po co wierzyć w jakiegoś boga, skoro w sumie nieźle nam idzie? Wystarczy dobrze się
rozejrzeć. W czym Bóg mógłby być nam jeszcze przydatny?
Jeśli już wierzyć w Boga, to tylko w takiego, który zabezpieczy nam płynne i w miarę
spokojne przepędzenie życia na ziemi. Jeśli, przeciwnie, Bóg kładzie nam kłody pod nogi
i nie spełnia naszych życzeń, nie warto sobie zaprzątać Nim głowy.
Bóg przez wieki objawiał prawdę o sobie, o życiu po śmierci, a to oznacza, że wychowuje nas
powoli. Nie chce niczego narzucać, zwłaszcza, że często nie jesteśmy gotowi do przyjęcia
Jego orędzia i niezdolni do wcielenia go w życie. Przez całe lata Bóg toleruje nasze
„nieprawdziwe” wyobrażenia, nie niszcząc ich. A równocześnie odsłania przed nami szerszy
horyzont, zapraszając do opuszczenia ciasnych i egoistycznych oczekiwań.
Jako chrześcijanie, paradoksalnie, nie powinniśmy wierzyć w Boga tylko ze względu na
obiecaną nagrodę albo niepewność co do jej otrzymania. Nie nagroda jest ważna, ale sam
Bóg, który w istocie jest naszą zapłatą. W wierze chodzi również o ziemską pomyślność.
Bóg działa już w tym świecie, a nie dopiero po śmierci. Dlatego świat jest czymś więcej niż
sceną, na której odgrywamy nasze role, by zostać ocenionymi. Stąd pytanie:
W jakim miejscu znajduję się w mojej wędrówce wiary?
Skąd czerpię motywację, aby wierzyć w Boga? Czy jest On dla mnie firmą ubezpieczeniową,
pogotowiem ratunkowym ratującym z każdej opresji?
A może kimś, kto pomimo mojego miotania się i traktowania Go po macoszemu, ciągle
zaprasza do zachwycenia się Jego pięknem? Bóg nie odwraca się od nas, nawet jeśli skrycie
myślimy, że Go już na tym świecie nie potrzebujemy.
Wielki Post
Spis treści
3
Wielki Post to czas, w którym warto postawić sobie większe wymagania.
40 dni poprzedzających Wielkanoc ma prowadzić nas do nawrócenia.
W tym okresie trzeba dokładniej przyjrzeć się swojemu życiu i
odpowiedzieć na pytanie, co jest w nim najważniejsze.
Na pustyni Jezus przebywał czterdzieści dni. W ten sposób "kontynuował"
tradycje liczby czterdzieści w historii zbawienia:
czterdzieści dni trwał potop oczyszczający ludzkość z grzechu;
czterdzieści lat wędrował Izrael przez pustynię do Ziemi Obiecanej;
czterdzieści dni o chlebie i wodzie szedł Eliasz na spotkanie z Bogiem na górę
Horeb. Liczba czterdzieści ma znaczenie symboliczne. Oznacza między innymi
czas dojrzewania, oczyszczenia; czas nawrócenia, pokuty, powrotu.
Kościół rozpoczynając okres Wielkiego Postu zaprasza również nas na pustynię:
Dlatego chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca (Oz 2, 16).
Czterdziestodniowy czas postu stanowi swoiste rekolekcje, które przypominają wędrówkę Izraela
przez pustynię. Bóg chciał, aby ten czas był dla Ludu Wybranego czasem oczyszczenia, pogłębienia
więzi, uświadomienia sobie szczególnego wybrania, głębszej miłości.
Tymczasem okazał się czasem odejść, niewierności, szemrania, wątpliwości, niewiary i kuszenia
Pana Boga.
2. Po co wierzyć ?
W naszej wędrówce przez pustynię życia jest podobnie.
Nie zawsze chcemy iść drogą, którą prowadzi nas Bóg,
wybieramy własny sposób na życie i szczęście. Brak nam
odwagi, wytrwałości, cierpliwości; brak szczerości, ufności
i wiary. Często idziemy przez pustynię życia samotnie, mnożąc
"krzyże" i uginając się pod nimi.
3. Wielki Post
4. Dla kogo post ?
5. 10 rad na Wielki Post
6. Ten cały katolicyzm
7. Spowiedź
8. Dlaczego chcę się nawrócić
W czasie łaski i zbawienia, który rozpoczynamy, Bóg chce nam
przypomnieć, że wędrówka przez pustynię życia nigdy nie jest
samotna. Bóg zawsze jest na niej obecny, towarzyszy,
prowadzi, wskazuje kierunek, upomina, bądź podtrzymuje
na duchu. Jest obecny podobnie jak był z Noem, Mojżeszem,
Eliaszem i Jezusem. Nawet gdy o Nim zapominamy,
odwracamy się tyłem i idziemy własną drogą.
9. Wielki Piątek
10. Myśli ks. Jana
11. Wielka Sobota
12. Obrzęd wielkanocny
13. Program Rekolekcji
17. Zmartwychwstanie
Jezus odniósł zwycięstwo dzięki mocy Bożej i słowom Pisma
świętego (o czym wspominają pozostali synoptycy).
Nie dyskutował z szatanem, ale odpierał jego pokusy
stanowczo, spokojnie i z godnością. Był pewny, silny,
odważny, miał w sobie wewnętrzny pokój, bo całkowicie
ufał Ojcu. Wiedział, że ma za sobą moc Ojca i Ducha Świętego.
18. Co jest twoim grobem
19. Alleluja. Chwalcie Pana
20. Kamień odsunięty
21. Duszpasterze i biuro
22. Msze Święte w Ośrodkach
Prośmy i my o moc Ojca i Ducha Świętego na czas W. Postu.
23. Paschalne życzenia
Dla kogo post?
4
Post jest szczególnie cenną praktyką religijną, ponieważ angażuje całego
człowieka – jego wolę, zmysły, duszę i ciało - przypomina ks. Henryk
Zieliński, redaktor naczelny tygodnika "Idziemy".
Renesans postu jako praktyki dietetycznej w bogatych krajach Zachodu
niewiele ma wspólnego z jakąkolwiek religią, a z chrześcijaństwem
szczególnie. Nawet kiedy niemieccy „Zieloni” zgłosili projekt ustawy wprowadzającej ogólnopaństwowy
zakaz spożywania mięsa przez jeden dzień w tygodniu, to chodziło im wyłącznie o ochronę cierpiących
zwierząt. Takim bezmięsnym dniem w całych Niemczech miałby być czwartek, bo piątkowy post mógłby się
kojarzyć z chrześcijaństwem, a tu chodziło o stworzenie „nowej świeckiej tradycji”. Ta zaś może się
inspirować buddyzmem, hinduizmem czy ruchem Kriszny, ale europejską tradycją chrześcijańską –
przenigdy.
Drugim znakiem naszych czasów jest popularność tzw. postu Daniela i innych prozdrowotnych form
ascezy. Specjalne turnusy organizują nawet katolickie klasztory i ośrodki rekolekcyjne. Chętnych nie
brakuje. Za wcale niemałe pieniądze uczestnikom serwuje się tam głównie warzywa i owoce. Efektem ma
być uwolnienie organizmu z toksyn, zmiana nawyków żywieniowych, zmniejszenie masy ciała i
podniesienie sprawności. Odkąd w dobie obfitości wzorcem dobrego wyglądu już są nie rubensowskie
kształty, ale szczupła sylwetka, coraz więcej osób gotowych jest na ciężkie wyrzeczenia. Bo dzisiaj, aby być
szczupłym, trzeba się naprawdę postarać: sięga się nie tylko po specjalne diety czy męczące praktyki w
klubach fitness, lecz także po farmakologię i chirurgię. To wszystko kosztuje. Ale czego się nie robi dla
zdrowia i urody? W dobie powszechnej erotyzacji życia i kultury troska o wygląd ciała, granicząca z jego
kultem, wydaje się wartością nadrzędną. Ci, którzy pod okiem specjalistów podejmują walkę ze swoją tuszą,
są traktowani jak prawdziwi bohaterowie słusznej sprawy.
Jak na tym tle wygląda nasz chrześcijański post? Czy fakt, że jest tradycyjny, sprawdzony i posiada
głębszą niż tylko estetyczną i zdrowotną motywację, ma przemawiać przeciwko niemu, czy właśnie za nim?
Bo jeśli można dumnie pościć z miłości do cierpiących zwierząt, to dlaczego nie miałby być powodem do
dumy post z miłości do cierpiącego Jezusa Chrystusa? Do tego trzeba jednak mieć wiarę, kochać Boga i
kochać bliźniego. Chrześcijański post ma bowiem również wymiar społeczny. Jednym z jego celów jest
jałmużna, czyli po to oszczędzamy na sobie, aby mieć czym dzielić się z potrzebującymi.
Post jest szczególnie cenną praktyką religijną, ponieważ angażuje całego człowieka – jego wolę, zmysły,
duszę i ciało. Dziś to ważny atut dla człowieka żyjącego w potwornym tempie, narażonego na codzienne
pokusy i duchowe otępienie. Zachowanie postu nie wymaga wygospodarowania dodatkowego czasu.
Przeciwnie, pozwala go zaoszczędzić. Nie wymaga też szczególnej koncentracji uwagi, bo postu nie niweczą
rozproszenia, które czasem przeszkadzają nam w modlitwie. Lekki głód, który czasem o sobie przypomina
w dniu postu, skłania nas do ciągłego odnawiania w sobie jego najgłębszej motywacji i pokornego składania
siebie w ofierze Chrystusowi i bliźnim. Pości się całym sobą.
Ciekawym doświadczeniem postu dzieli się Pietro Sarubbi, aktor grający Barabasza w „Pasji” Mela Gibsona.
W opublikowanej przed dwoma laty książce „Od Barabasza do Jezusa” zwierza się, że od swojego
prawdziwego nawrócenia, które przeżył na planie tego filmu, dwa razy w tygodniu pości o chlebie i wodzie.
I nie samo uczucie głodu jest dla niego w te dni najważniejsze, ale niczym niezmącony smak odrobiny
spożywanego wtedy chleba. Każdy kęs przypomina mu smak Eucharystii przyjmowanej na porannej Mszy
Świętej.
Być może to szczególne zjednoczenie w poście z Bogiem i z ludźmi, a być może ów wszechogarniający
charakter postu sprawiają, że jest on praktyką religijną szczególnie skuteczną przed Bogiem. Chrystus
mówił, że jest taki rodzaj złego ducha, którego wpływ na człowieka można przeciąć tylko modlitwą i
postem. Spraw, w których warto pościć w ostatnich dniach, nie brakuje. Odrobina postu w tym Wielkim
Poście niech się przysłuży dobru Kościoła i ludzi oraz zdrowiu naszej duszy i ciała. Warto do tej praktyki z
dumą powrócić – to naprawdę nic nie kosztuje.
Więcej niż 10 rad na Wielki Post
5
Czterdzieści dni Postu wydaje się wiecznością.
Zaczynam kombinować. No przecież niedziele
(jest ich pięć w Wielkim Poście) są wyłączone z
Postu, bo to dni święte, więc może wtedy
nadrobić zaległości? A właściwie, dlaczego
mamy pościć? Czy nie wystarczy być dobrym,
więcej się uśmiechać, dołożyć parę euro na
jałmużnę do tego, co zwykle? Czy Pan Jezus na
pewno chce tego ode mnie?
Ciekawą propozycję na Wielki Post przedstawił belgijski kardynał Godfried Danneels.
Mówi on o 10 radach, jak przeżyć okres Wielkiego Postu. Poniżej drukujemy te rady
zmodyfikowane o porady autorstwa ks. Ryszarda Gronia. Mamy nadzieję, że pomogą one
i nam w owocnym przeżywaniu Wielkiego Postu.
W sferze modlitwy
Poszukaj w niedzielnej Ewangelii krótkiego zdania, które będzie można rozważać przez cały
tydzień.
Postaraj się raz w tygodniu (np. w piątki) odmówić dziesiątkę różańca w intencji kogoś, kogo
nie darzysz sympatią.
Skorzystaj z nabożeństwa wielkopostnego (Gorzkich Żalów czy Drogi krzyżowej), by
ofiarować je w intencji pokoju na świecie i w twoim domu.
Adoruj Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie (bądź konkretny co do miejsca i czasu).
Odmawiaj każdego ranka „Ojcze nasz”, a każdego wieczora „Zdrowaś Maryjo”.
W sferze ascezy
Nie odpowiadaj komuś, kto ci powiedział coś niemiłego w ten sam sposób, ale lepiej
zamilknij.
Odchodź od stołu z niewielkim uczuciem głodu.
Tyle razy obiecałeś komuś, że zadzwonisz lub przyjdziesz — zrób to wreszcie.
Myśl z życzliwością o tych którzy cię ostatnio wyprowadzają z równowagi.
Prowadząc samochód zachowaj cierpliwość (nie przeklinaj, nie używaj pewnych gestów, nie
krzycz).
Daj odczuć swoim bliskim, że ci na nich zależy.
W sferze jałmużny
Jeśli od kwadransa bez powodzenia przełączasz kanały, wyłącz telewizor i weź książkę; albo
porozmawiaj z tymi, którzy mieszkają razem z tobą.
Zawsze, gdy kupujesz jakąś rzecz, której nie potrzebujesz do życia (artykuł luksusowy) daj
także coś ubogim lub organizacji dobroczynnej; ofiaruj im jakiś procent wydanej sumy;
nadmiar domaga się podzielenia.
Jeśli nigdy tego nie robiłeś, okaż wdzięczność swoim dobroczyńcom (rodzina, bliscy, koledzy
w pracy).
Nie dawaj się ciągle nabierać na reklamy z obniżkami cen; rzeczywiście są one o 30 %
mniejsze, ale twoja szafa z ubraniami pęcznieje również o 30 %.
Ten cały katolicyzm
6
Nie czarujmy się – wiara katolicka i związane z nią podążanie szlakiem wytyczonym
przez Magisterium Kościoła (pośrednio przez samego Jezusa) nie jest dla mięczaków i
nie każdy może dać sobie z tym radę. Problem zaczyna się już od podstaw: miłuj Boga i
bliźniego, jak siebie samego. Potem jest jeszcze bardziej pod górkę, a sam Dekalog to
już w ogóle nic tylko rzucanie nam pod nogi coraz większych kłód: dzień święty trzeba
święcić, nie kłamać, nikogo nie obgadywać, nikomu nic nie zabierać, nawet nie
pragnąć za bardzo czegoś, co ma bliźni! Gwoździem do trumny jest moralność
seksualna kształtowana na wzór podany przez Kościół: seks tylko po ślubie, pożycie
małżeńskie tylko w zgodzie z naturą, żadnej antykoncepcji.
Wszelkie możliwe zakazy, nakazy i inne drogowskazy dotyczące tego, jak żyć w zgodzie z sumieniem,
często są ponad ludzkie siły. Wydaje się, że Bóg bardzo wysoko ustawił poprzeczkę i człowiek nie dość,
że ciągle ją zrzuca, to czasem w ogóle nie może jej dosięgnąć. To z kolei prowadzi do zniechęcenia –
coraz trudniej jest nam podążać za katolickim nauczaniem, a w końcu i nawet do Boga, że chce nam
odebrać naszą wolność.
KOŚCIÓŁ TERRORYSTA
Wydaje mi się, że pierwszy problem polega na tym, że wielu ludzi postrzega zasady wyznaczone przez
Ewangelię jako zamach na wolność. Kościół traktowany jest tutaj jako wróg, który coś chce odebrać,
przywłaszczyć sobie. Zasady, zgodnie z którymi katolik powinien żyć, to nie tyle drogowskazy czy
instrukcje, ale bezlitosne komendy, które trzeba nam wypełniać.
WSZYSTKO MI WOLNO
UWAGA: Kościół niczego Ci nie zabrania! Potwierdzone info – możesz robić, co Ci się żywnie podoba, co
sobie wymyślisz, co tylko sobie zapragniesz. Cytując klasyka: „kochaj i rób co chcesz”, pamiętając o
złotej zasadzie, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka.
Idealnie oddaje to cytat z Listu do Koryntian: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść.
Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6, 12). To nie zakazy ograniczają
naszą wolność – sami ją sobie ograniczamy, będąc w niewoli naszych zmysłów i pożądliwości. Nie ma
przecież niczego tak zniewalającego człowieka, jak jego własne emocje. Złość, smutek, popęd seksualny,
chciwość – to one nierzadko trzymają człowieka w swoich szponach, nie chcąc wypuścić. To one
zniewalają i dyktują, co masz robić. One ciągle są niezaspokojone i w zaborczy sposób zawłaszczają
naszą wolność.
DAĆ SIĘ UKSZTAŁTOWAĆ
Cały szkopuł tkwi w tym, aby pozwolić się ukształtować. Kościół wyznacza nam ścieżkę, na którą albo
wejdziemy, albo nie – mamy wybór. Jest to ścieżka nieustannej pracy nad sobą, ścieżka wybitnie
trudna, bo wymaga od człowieka sporo wysiłku i nieraz zaparcia samego siebie. Dlatego trzeba
przyznać otwarcie: ten cały katolicyzm faktycznie trudny jest do przeżycia. Jest w tym wszystkim
jednak sposób, który prowadzi do doskonałości. Pracujemy nad swoimi namiętnościami, nad pokusą
hedonistycznego życia, które człowieka psuje od środka. Podążanie za sugestiami danymi nam przez
Kościół sprawia, że mamy szansę poznać siebie samego, podjąć refleksję nad swoim człowieczeństwem,
nad sferą umysłową. A finalnie „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24, 13).
Ja wiem – to wszystko brzmi jak puste slogany, jak dobry marketing, wciskany tylko po to, żeby coś
sprzedać. Problem w tym, że tutaj albo wejdziesz w to wszystko cały, albo nic z tego nie będzie. Tutaj
trzeba podjąć ryzyko. Nie ma się co czarować: będzie bardzo trudno. Problem jest też z naszym
otoczeniem. Bo chociaż sama obracam się w środowisku raczej katolickim, praktykującym, to nawet
wśród tych ludzi rodzi się bunt skierowany przeciwko Bożym zasadom. Bo jak tak można do kościoła
chodzić częściej niż raz w tygodniu, w niedzielę?
CO NAM SZKODZI
W takich chwilach zwykle przychodzi mi na myśl Zakład Pascala, w którym matematyk rozważa dwie
opcje: człowiek może wierzyć lub nie wierzyć w istnienie Boga. Pierwsza opcja sprawia, że na rzecz
modlitw i moralnego życia tracisz życie doczesne, ale zyskujesz życie wieczne. Natomiast druga droga
zapewnia zatrzymanie życia doczesnego, ale stratę życia wiecznego. Wniosek z tego taki, że skoro życie
ludzkie tu na ziemi i tak jest krótkie, to jednak wiara bardziej się człowiekowi opłaca, bo może
zagwarantować mu życie wieczne. Więc co nam właściwie szkodzi chociaż spróbować?
Spowiedź – Sakrament czy psychoanaliza
7
Mówienie współczesnemu człowiekowi o grzechu, o winie, o
nawróceniu jest co najmniej niesmaczne, a w niektórych
przypadkach nawet niegrzeczne czy niebezpieczne, bo można być
posądzonym od razu o sekciarstwo, lub nawet o fundamentalizm.
Współczesny człowiek tak bardzo nie lubi tego tematu, że
najchętniej słowa takie jak: grzech, wina, nawrócenie, pokuta,
spowiedź wymazałby ze wszystkich słowników.
Jest to jednak pewnego rodzaju symptom, znak tego, jak bardzo człowiek współczesny nie lubi, aby mu
przypominano i uświadamiano rzeczywistość jego grzechu. Jest w tym zarazem i pycha, i słabość, i fałszywy
humanizm, czy chora delikatność.
Ale jest w tym też i słabość, bo ktoś, kto ustawicznie twierdzi, że nie ma się z czego poprawiać, nigdy się nie
zmieni i nie rozwinie, uważając że jest już tak doskonały, że nic nie musi ulepszać, zmieniać, naprawiać w
swoim życiu. Co więcej, nawet z czysto psychologicznego punktu widzenia, człowiek, który spycha w
podświadomość poczucie winy i grzechu –twierdząc, że go nie ma- żyje w ustawicznym konflikcie z
własnym ja. Jest to sytuacja podobna do człowieka chorego na raka, który twierdzi, że nic mu nie jest, że jest
zdrowy. Takie zabiegi ani go nie leczą, ani nie pomagają zahamować rozwoju choroby.
W takiej sytuacji oczywistym jest, że mówienie o grzechu, o winie, o nawróceniu jest nie tylko niemodne,
ale nawet naganne, a co najmniej ośmieszane i lekceważone.
Chrześcijanin, żyjący w takim środowisku i poddawany takiej presji rzeczywiście zaczyna wierzyć, że
uznanie swoich grzechów i wad, przyznanie się (nawet przed samym sobą) do winy czy Spowiedź, to rzeczy
co najmniej niemodne i wstydliwe, to wyraz słabości i średniowiecznej mentalności.
Wymyśla się więc wszelkiego rodzaju usprawiedliwienia i enigmatyczne określenia czy eufemizmy, żeby
tylko człowiekowi nastawionemu na szybki i spektakularny sukces nie dokuczać poczuciem winy i pojęciem
grzechu. Odrzuca się Spowiedź, ale preferuje i zachwala psychoanalityczne seanse, które mają pomóc
takiemu –mimo wszystko- czasami sfrustrowanemu człowiekowi.
Co więcej - w takiej atmosferze - sama Spowiedź staje się czymś wstydliwym i niepopularnym, a nawet
wprost niepotrzebnym i nieludzkim. Tego rodzaju rozmydlanie i rozwadnianie służy zaś tylko jednemu –
stworzyć w człowieku najbardziej instynktowne i najbardziej nieuświadomione potrzeby, po to tylko, aby
na zaspokajaniu tychże można było robić dobre interesy. Przypomina mi to od razu wielkie magazyny
sklepowe, gdzie na półkach na wysokości oczu ustawia się najgorszy i najmniej wartościowy towar,
opatruje się go zachęcającymi reklamami i promocyjnymi chwytami tylko po to, żeby go jak najszybciej i
z największym zyskiem sprzedać. Podobne działania widać w dziedzinie szeroko rozumianej kultury i
formacji, czy raczej deformacji społecznej.
W okresie Wielkiego Postu mamy zazwyczaj okazję do zbliżenia się do konfesjonału i do wyznania swoich
grzechów, do usłyszenia słów samego Boga: „Ego te absolvo a peccatis tuis” – ja cię rozgrzeszam
(uwalniam) z grzechów twoich, bo tylko Bóg może rozgrzeszać. Warto jednak pamiętać, że podstawowym
warunkiem tego wybaczenia, rozgrzeszenia jest uznanie swoich grzechów i nawrócenie.
Jak bowiem pisze Papież Jan Paweł II w swojej książce „Przekroczyć próg nadziei”:
„Pierwszym bowiem warunkiem nawrócenia jest dla człowieka uświadomienie sobie własnej słabości i
grzeszności (...) a następnie uznanie tego przed Bogiem, który ze swej strony nie oczekuje niczego więcej
jak właśnie tego rozpoznania ludzkiej grzeszności, aby człowieka zbawić. A człowiek ze swej strony nie
uczy się inaczej, jak właśnie przez takie rozpoznanie i przyznanie się do swoich błędów”.
Nie odrzucajmy środków, które sam Bóg dał nam, abyśmy mogli żyć. A jednym z nich jest na pewno
sakramentalna Spowiedź.
Rekolekcje - Dlaczego chcę się nawrócić
8
Media na świecie i w Polsce adorują własną trójcę świętą:
Seks, Pieniądze i Władzę.
Przez pryzmat tej bałwochwalczej adoracji tworzą prymitywną,
zwykle hiperkrytyczną narrację o Kościele i religii, narrację,
która zdominowuje nie tylko debatę publiczną środowisk
antyklerykalnych, ale też – jak się wydaje – myślenie bardzo
wielu katolików i chrześcijan.
Autentyczny i „pełny” Bóg, i w dużym stopniu człowiek jako Jego obraz, jest nieobecny w przekazie
medialnym, a tym samym staje się coraz bardziej nieobecny w debacie i przeżyciu religijnym.
A tam, gdzie zanika obraz prawdziwego Boga, zanika też pełnowymiarowe myślenie i
doświadczania siebie oraz innego jako człowieka.
Fałsz medialnego obrazu Boga i człowieka odciska swoje piętno na każdym z nas, oferując
fałszywą ścieżkę nawrócenia – najczęściej poprzez „święte” potępienie innych - prowadzącą do
gorzkiej pustki.
Każdy z nas musi znaleźć najbardziej osobisty powód dla uczestnictwa w tych rekolekcjach.
Musi zadać sobie pytanie: Czy chcę nawrócić się? A jeśli tak, dlaczego jest to dla mnie tak ważne?
Gdy pytam o to siebie, słyszę w odpowiedzi trzy motywy-pragnienia: Po pierwsze, pragnę pokoju
ducha i siły, by sprostać trudom życia. Po drugie, pragnę przebaczenia i miłosierdzia. Po trzecie:
pragnę być lepszym człowiekiem. Każde z tych trzech pragnień przeniknięte jest świadomością
własnej niewystarczalności i pewnością, że autentyczny pokój, siłę, przebaczenie, świętość można
znaleźć jedynie w Bogu i poprzez Niego. Dlatego pragnę bliskości i przyjaźni z Nim.
Uświadamiając sobie motywy chęci nawrócenia, zauważam też dość jasno, że są one interesowne i
w dużym stopniu wyrażają moje pragnienia bycia obdarowanym przez Boga. W mojej chęci
nawrócenia jest słabo obecna bezinteresowna miłość Boga dla Niego samego, pragnienie adoracji i
uwielbienia. A moja chęć bycia lepszym człowiekiem jest dość mglista. Bardziej chyba w niej chodzi
o poczucie pewnego oczyszczenia z brudu i zła moralnego, niż o miłość bliźniego. Ale właśnie tak
jest i taki jestem: u progu rekolekcji staram się stanąć w prawdzie i wydobyć faktyczne motywy
mojej chęci nawrócenia. Z pokorą przyjmuję ich niedoskonałość i „niskość”. Ufam jednocześnie, że
Boże miłosierdzie uniesie wyżej te punkty duchowego zahaczenia, wlewając w moje serce więcej
bezinteresowności i czystej miłości.
Obok uświadomienia sobie jak najbardziej osobistych motywów nawrócenia bardzo pomocne jest
nakreślenie aktualnego kontekstu życia, osobistych trosk i radości, zawsze specyficznych i
związanych z tym, a nie innym momentem własnego życia. Taka kontekstualna świadomość z
jednej strony pozwala nam ukonkretnić proces i obszary swojego nawrócenia, a z drugiej strony
otwiera te – zwykle obolałe i zaciemnione – konteksty na promieniowanie łaski Bożej, która
uzdrawia.
Warto, by każdy z nas uświadomił sobie ten jak najbardziej osobisty, wręcz intymny kontekst życia
tu i teraz. To stanięcie w prawdzie uwolni nas od ciężaru ciemności, którym zagoniona codzienność
przyćmiewa sekret naszych upadków i niemożności.
Wielki Piątek - Bolesne ostrzeżenie
9
To było wielkie święto. W Jerozolimie zgromadziło
się kilkaset tysięcy pobożnych Żydów.
Wędrując w pielgrzymkach do świętego miasta
śpiewali psalmy, modlili się wielbiąc Boga.
Ludzi było więcej aniżeli na Jasnej Górze w dni
odpustowe. Każdy z tych pobożnych Żydów
odmawiał trzy razy dziennie: „Będziesz miłował
Pana Boga swego z całego serca, z całej duszy
swojej, ze wszystkich sił swoich”.
To byli pobożni Żydzi.
I w samym środku tego pobożnego zgromadzenia umierał na krzyżu Syn Boga.
Taka jest tajemnica Wielkiego Piątku. Ta śmierć Syna Bożego na podstawie wyroku
najwyższych kapłanów i Pilata, w środku rozmodlonego tłumu jest głośnym ostrzeżeniem
pod adresem wszystkich, w których został zabity duch. Taki jest wymiar Wielkiego Piątku.
Wielka uroczystość w Izraelu. A oto zupełnie w tajemnicy, w ludzkim ciele, zniszczony
i upokorzony do ostateczności umiera Boży Syn.
W poranek Wielkiej Niedzieli opuszcza grób. Robi to bardzo dyskretnie. Nikogo nie obudził
w Jerozolimie. Trochę strachu dla straży, która zobaczyła odsunięty kamień, i niepokoju
w sercu Marii i jej towarzyszki poszukujących ciała Pana.
Sam Bóg przyszedł na ziemię. Żył z nami ponad trzydzieści lat w ukryciu i wielkiej pokorze.
Zmartwychwstał i nawet wtedy nie objawił światu swojej chwały. Uczył miłości. Jego nauka
należy do najpiękniejszych, jakie słyszała ziemia. Jego przykład jest tak wzniosły, że nikt nie
potrafi Go idealnie naśladować.
Postawmy pytanie jasno. Jak doszło do tego, że pobożni ludzie w imię swojej religii w tak
straszliwy sposób rozprawili się z Synem samego Boga? Co stoi u podstaw tego
przerażającego błędu? Pycha, pycha i jeszcze raz pycha! Przez pychę człowiek jest niezdolny
do otwarcia się na prawdę. Tworzy sobie swój własny świat, łącznie z religijnym
wyobrażeniem. Dramat Wielkiego Piątku w pobożnej Jerozolimie jest ostrzeżeniem dla
wszystkich. Pycha morduje autentyczną Miłość. (Bóg jest Miłością).
Popatrzmy na siebie. Wszystkie kryzysy wewnętrzne wywodzą się z pychy. W nas istnieje
prawdziwa, autentyczna miłość Boga. Miłość, która bije w sercu dziecka, w sercu każdego
człowieka, który chce być uczciwym. Z tą autentyczną miłością Boga nieustannie walczy
nasza ambicja i pycha. Ona zmierza do tego, aby tę prawdziwą Miłość zamordować.
Dlatego w poranek wielkanocny trzeba nam wszystkim, abyśmy uwierzyli, że w nas jest
prawdziwa miłość, abyśmy podeszli do Chrystusa, by ją wskrzesił, by odwalił kamień
różnych ambicji, które tak nas zniewalają. Jeśli uwierzymy w te Miłość, którą Bóg zakodował
w naszych sercach, już nic nie potrafi nas zniewolić, a nasza wiara będzie pełna i żywa.
Żeby zmartwychwstać, trzeba umrzeć - myśli ks. Jana
10
Żeby zmartwychwstać, trzeba umrzeć, a żeby umrzeć, trzeba trochę
pocierpieć. I to w różnym wymiarze – mówi Ks. Jan Kaczkowski.
Nie na darmo mówiła Szymborska - choć nie podzielała naszej wiary że rodzimy się bez wprawy, umieramy bez rutyny. Te dwa wydarzenia
są do siebie bliźniaczo podobne. To jest coś bardzo indywidualnego,
przez co będziemy musieli sami przejść. I to nas napawa strachem, ale
i ciekawością połączoną z nadzieją. Trzeba pocierpieć fizycznie, bo nie
da się do końca umrzeć bez bólu albo dyskomfortu. Ból fizyczny nie
wydaje się mieć wartości etycznej, dlatego go uśmierzamy. Po za nim
będziemy mogli Panu Bogu ofiarować wiele innych cierpień i strat na
poziomie duchowym, relacji, samotności, tego, że umieramy zawsze zbyt szybko.
Jak więc mówić o zmartwychwstaniu w kontekście cierpienia?
Ile ludzi, tyle historii. Niedawno miałem spotkanie z Panią, która miała koszmarnie trudne życie - męża
pijaka, który ją katował, trójkę synów, z których jeden uległ bardzo poważnemu wypadkowi. Wiele
innych niezwykle trudnych doświadczeń z tymi wszystkimi hardcorowymi rzeczami, które się dzieją w
tych naszych "katolickich małżeństwach". Gdy mąż umarł, pomyślała, że w końcu sobie odpocznie.
Kilka miesięcy później ciężko zachorowała, jest już w stanie przedagonalnym, mimo to jest przytomna,
logiczna, żywo gestykuluje i jakoś dziwnie tryska życiem. Paradoksalnie, po tak trudnym życiu,
strasznie tęskni za śmiercią, a tym samym za zmartwychwstaniem. Była całe życie niezwykle pobożna,
mądrze pobożna. Nie dała się wpędzić w rolę ofiary. Ta jej stabilna i przemyślana strategia pozwoliła
nie tylko przeżyć, zachować radość życia, ale i uczepić się nadziei w niebie. I to jest piękne.
Bywa też zupełnie odwrotnie. Ludzie, którzy od siebie w życiu nie wymagali, odbierają swoje
odchodzenie jako najgorszą porażkę. Ich odchodzenie staje się w takich wypadkach typowo biologiczną
męką: "Jeszcze dzień! Jeszcze dwa! Czemu nic nie robicie?! Czemu nie ratujecie?!" Tak jakby można było
człowieka bez końca ratować, a przez to czynić go nieśmiertelnym.
Jeśli chodzi o zmartwychwstanie, to pamiętajmy, że mówimy też o zmartwychwstaniu ciała. Chociaż w
naszej teologii nie przywiązuje się specjalnej wagi do tego "ubranka", które po nas zostaje, to jednak
traktujemy je z szacunkiem, chowamy, nie rozsypujemy, nie stawiamy sobie na kominku spopielonych
zwłok. My wierzymy, że jakoś te ciała z powrotem otrzymamy. Jakie? Nikt tego do końca nie wie.
Prawdopodobnie takie, jak Chrystus po Zmartwychwstaniu. Jak Pan Bóg sobie z tym poradzi? Teologia
raczej milczy. Jestem pewien, że uda Mu się wskrzesić tych wszystkich, którzy zostali wrzuceni do pieca
hutniczego (zob. film "Jack Strong") albo zostali pożarci przez dzikie zwierzęta.
A jak ksiądz myśli, kogo spotkamy w niebie? Czy będą jakieś zaskoczenia?
To jest pytanie, które sobie cały czas zadaję. Dla mnie rzeczywistość nadprzyrodzona - zarówno
zbawienie i potępienie - jest rzeczywistością niezwykle dynamiczną. To nie będzie banalny sąd, w
rozumieniu ludzkiego trybunału, ani kotły ze smołą. Dla mnie to jest prześwietlenie sumienia przez
światło, dobro, prawdę i piękno Boga osobowego. Bóg jest światłością - mówi Ewangelia. Bóg nas
prześwietla. I to nie tyle On wydaje wyrok podnosząc albo opuszczając palec niczym antyczny władca.
To my widzimy, że do Boga pasujemy i w geometrycznym wręcz przyroście szczęścia się do Niego
przybliżamy.
Niestety z potępieniem jest analogicznie. Sami widzimy potworny dysonans pomiędzy naszymi
wyborami, a pięknem Boga. Nie możemy wytrzymać blasku światła i uciekamy w ciemność, samotność
i nienawiść.
Czyli jest nadzieja dla wszystkich?
Nadzieja oczywiście, ale, znowu, nie bądźmy zbyt zuchwali, sądząc, że piekło jest puste. To by przeczyło
wolności, a zatem godności człowieka.
Ks. Jan Kaczkowski - ur. 1977, ksiądz, doktor teologii moralnej i bioetyk, prezes Puckiego
Hospicjum pw. św. Ojca Pio. 1 czerwca 2012 r. zdiagnozowano u niego nowotwór mózgu.
Zmarł w Poniedziałek Wielkanocny w wieku 39 lat.
Wielka Sobota - Przesłanie paschalne
11
Od płomienia paschału, który rozprasza mroki
ciemności w noc paschalną, zapalają swoje świece
wszyscy uczestniczący w liturgii.
I oto zgromadzenie wiernych napełnia się
Chrystusowym światłem.
Podczas celebrowania wielkosobotniej liturgii
paschalnej w centralnym punkcie prezbiterium
kościoła znajduje się paschał, tj. poświęcona i okadzona przez kapłana duża woskowa
świeca symbolizująca Chrystusa zmartwychwstałego. To przy niej kapłan śpiewa radosny
hymn Exsultet – pochwalną starożytną pieśń przypisywaną św. Ambrożemu, a w obecnej
formie znaną już od VII wieku.
Od płomienia paschału, który rozprasza mroki ciemności w noc paschalną, zapalają swoje
świece wszyscy uczestniczący w liturgii. I oto zgromadzenie wiernych napełnia się
Chrystusowym światłem. Ja jestem światłością świata (J 8, 12). Czynimy to, abyśmy
poprzez ten czytelny znak chwalili Ojca i aby każdy chrześcijanin swoim życiem oddawał
Bogu cześć i był świadkiem wiary.
Światło płonącego paschału i zapalonych świec symbolizuje radość i wesele duszy
chrześcijanina, Chrystus bowiem zmartwychwstał a my razem z Nim zmartwychwstaniemy!
Bóg Ojciec przyjął ofiarę Syna i objawił to najpełniej w Jego zmartwychwstaniu. Jest to
największy znak mocy Ojca i zarazem odpowiedź Jego miłości na miłość Jezusa. Krzyż nie
jest już skandalem bez sensu, a życie i śmierć bezużytecznym absurdem. Duch
Zmartwychwstałego Chrystusa czyni z wierzącego nowego człowieka. Od tej chwili
pochodzimy od Jezusa, i nie jesteśmy synami i córkami grzechu, lecz łaski. A jeżeli mieszka
w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa
z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego
Ducha (Rz 8, 11). To główna tajemnica chrześcijaństwa! Ona nadaje sens całemu naszemu
życiu i historii zbawienia. Dlatego św. Paweł mógł wołać do Koryntian: To, co dawne,
minęło, a oto wszystko stało się nowe (2 Kor 5, 17b). Kiedy mówimy, że wierzymy w Jezusa
Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego, to wyznajemy, że wierzymy, iż umrzeć to
zmartwychwstać!
Radość chrześcijańska to nie ucieczka w zapomnienie, narkotyk od bólu czy znieczulenie,
mające pomóc zapomnieć o męce życia.
Radość chrześcijańska to pokój, nadzieja i przeświadczenie, że Bóg nas kocha i komunikuje
się z nami.
Tę radość odczuwali uczniowie i kobiety, gdy Pan się im ukazał po zmartwychwstaniu.
My też mamy niejako biec razem i tę radość przekazywać innym, aby tworzyć wspólnotę.
Św. Paweł pisał: Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam radujcie się!
(Flp 4, 4).
Obrzęd posiłku Wielkanocnego
12
Niedziela Zmartwychwstania to najważniejszy dzień
dla wszystkich chrześcijan.
Po porannej Mszy św. rodziny gromadzą się przy stole.
Uroczyste wielkanocne śniadanie rozpoczyna się
wspólną modlitwą.
Zmartwychwstał Pan Prawdziwie. Alleluja.
Odpowiadamy:
Bogu niech będą dzięki. Alleluja.
Odczytanie fragmentu Ewangelii wg. św. Łukasza (24, 36-43).
Krótkie wprowadzenie:
Kochani, wieść o zmartwychwstaniu Pana przemieniła Apostołów i napełniła
wszystkich ogromną radością. Tę radość przeżywają wszyscy uczniowie Chrystusa
przez wszystkie wieki. Niech ona będzie również i naszym udziałem.
Życzmy sobie tego, by Chrystus Zmartwychwstały stale był gościem naszego domu,
a pokój, który przez swoje zmartwychwstanie ogłosił całemu światu, by gościł stale
w naszych sercach.
Na znak wzajemnej życzliwości i miłości, która jednoczy nas we wspólnotę,
podzielmy się święconym jajkiem – symbolem życia. Ogarnijmy myślą cały świat i
prośmy naszego Boga:
Ojcze nasz...
Modlitwa przed posiłkiem:
Boże, Ty w dniu dzisiejszym pokonałeś śmierć i otworzyłeś nam bramy wieczności
przez Twojego Jednorodzonego Syna: spraw, abyśmy wraz z Nim zasiedli do uczty
niebieskiej w Twoim królestwie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Modlitwa po posiłku:
Za ten posiłek, za wszelkie dary, które spożyliśmy za radość wielkanocną, za miłość,
która nas zespala, oraz za wszystkie Twoje dobrodziejstwa i za powołanie nas do
życia wiecznego chwalimy Ciebie, Boże, dziękujemy Ci, Boże, przez
zmartwychwstałego Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Amen.
Program Rekolekcji Wielkopostnych
oraz Świąt Wielkanocnych AD 2017
M
Ü N S T E R
Sobota
(01.04.2017)
V Niedziela Wielkiego
Postu
(02.04.2017)
Poniedziałek (03.04.17)
Wtorek (04.04.2017)
Środa (05.04.2017)
Czwartek (06.04.2017)
Piątek
(07.04.2017)
Sobota
(08.04.2017)
Niedziela Palmowa
(09.04.2017)
Wielki Poniedziałek
(10.04.2017)
ST. ANTONIUS KIRCHE
ANTONIUSKIRCHPLATZ 11
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Gorzkie Żale
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Droga Krzyżowa
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Procesja i poświęcenie palm
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Gorzkie Żale
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Msza św. i zakończenie
rekolekcji
godz. 16.00 – 18.00
godz. 17.00
godz. 9.30
godz. 17.00
godz. 17.30
godz. 17.30
godz. 19.00
godz. 17.30
godz. 19.00
godz. 17.00
godz. 17.30
godz. 16.00 – 18.00
godz. 17.00
godz. 9.30
godz. 17.00
godz. 17.30
godz. 17.30
Uwaga! Podczas każdej Mszy św. – możliwość do Spowiedzi św.
Wielki Czwartek
(13.04.2017)
Wielki Piątek
(14.04.2017)
Wielka Sobota
(15.04.2017)
WIELKANOC
Zmartwychwstanie
(16.04.2017)
Poniedziałek
Wielkanocny
Msza św. Wieczerzy Pańskiej
godz. 19.00
Adoracja Najśw. Sakramentu
do godz. 22.00
Droga krzyżowa w plenerze
godz. 10.00
Koronka i Droga Krzyżowa
godz. 15.00
Liturgia Wielkiego Piątku
godz. 19.00
Adoracja Najśw. Sakramentu
do godz. 24.00
godz.10.00;10.30;11.00
Poświęcenie pokarmów
wielkanocnych
godz. 19.00
Liturgia Wielkiej Soboty
(ognia, światła, wody chrzcielnej)
do godz. 22.00
Adoracja Najśw. Sakramentu
Msza Święta Rezurekcyjna
godz. 07.00
z procesją wew. kościoła
Msza Święta Wielkanocna
godz. 17.30
Msza Święta Wielkanocna
godz. 09.30
Msza Święta Wielkanocna
godz. 17.30
B
Piątek
(07.04.2017)
Wielka Sobota
(15.04.17)
Poniedziałek Wielkanocny
(17.04.2017)
R
ST. JOHANNES
KAPUZINERSTR. 13
O R K E N
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Spowiedź św.
godz. 19.00
godz. 19.00
Poświęcenie pokarmów
godz. 13.00
Msza Święta Wielkanocna
godz. 09.00
ST. ELISABETH
WINDTHORSTR. 19
H E I N E
Sobota
(01.04.2017)
Sobota
(08.04.2017)
Wielka Sobota
(15.04.2017)
Wielkanoc
Zmartwychwstanie
(16.04.2017)
Poniedziałek
Wielkanocny
(17.04.2017)
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Poświęcenie pokarmów
wielkanocnych
godz. 18.45 – 20.00
godz. 19.00
godz. 18.45 – 20.00
godz. 19.00
Msza Święta Wielkanocna
godz. 12.00
Msza Święta Wielkanocna
godz. 12.00
IBBENBÜHREN
V Niedziela W. Postu
(02.04.2017)
Niedziela Palmowa
(09.04.2017)
Wielka Sobota
(15.04.2017)
Niedziela
Zmartwychwstania
(16.04.2017)
Poniedziałek
Wielkanocny
(17.04.2017)
godz. 13.30
ST. MICHAEL
AN DER MICHAELSKIRCHE 12
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Poświęcenie pokarmów
wielkanocnych
godz. 11.45– 13.00
godz. 12.00
godz. 11.45– 13.00
godz. 12.00
Msza Święta Wielkanocna
godz. 12.00
Msza Święta Wielkanocna
godz. 12.00
godz. 12.00
RECKLINGHAUSEN
ST. MARIEN - SEDANSTR. 27
Piątek
Msza św. i nauka rekolekcyjna
(07.04.17)
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Niedziela Palmowa
(09.04.17)
Poświęcenie palm
Wielki Poniedziałek
Msza św. i nauka rekolekcyjna
(10.04.17)
Wielki Wtorek
Msza św. i nauka rekolekcyjna
(11.04.17)
Wielki Czwartek
Msza św. Wieczerzy Pańskiej
(13.04.17)
Wielki Piątek
Droga krzyżowa w Haltern
Liturgia Wielkiego Piątku
(14.04.17)
Poświęcenie pokarmów
Wielka Sobota
(15.04.17)
Liturgia Wielkiej Soboty
Niedziela
Msza św. Rezurekcyjna
(po Mszy poświęcenie pokarmów)
Zmartwychwstania
(16.04.17)
Msza św. – SUMA
Poniedziałek Wielkanocny
Msza Święta Wielkanocna
(17.04.17)
godz. 19.00
godz. 12.30
godz. 19.00
godz. 10.00
godz. 17.00
godz. 12.00
godz. 17.00
godz. 12.00
godz. 17.00
godz. 07.00
godz. 12.30
godz. 12.30
Okazja do Spowiedzi św. w Recklinghausen w czasie trwania Rekolekcji na godzinę przed rozpoczęciem Mszy
św. a w Niedzielę na pół godziny przed Mszą św.
C
O E S F E L D
Niedziela Palmowa
(09.04.17)
Niedziela
Zmartwychwstania
(16.04.17)
Poniedziałek Wielkanocny
(17.04.17)
D
Ü L M E N
Sobota przed
Niedzielą Palmową
(08.04.17)
Niedziela
Zmartwychwstania
ST. JACOBI KIRCHE
RITTERSTR. 14
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
godz. 10.00
godz. 10.30
Msza Święta Wielkanocna
Poświęcenie pokarmów
godz. 10.30
Nie będzie Mszy Świętej
KLOSTER MARIA-LUDWIG-STIFT
COESFELDERSTR. 120
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
godz. 18.00
godz. 18.30
Nie będzie Mszy Świętej
(16.04.17)
Poniedziałek Wielkanocny
(17.04.17)
Msza Święta Wielkanocna
godz. 10.30
DORSTEN-WULFEN
Wielka Sobota
Poświęcenie pokarmów
(15.04.17)
D
Niedziela Palmowa
(09.04.17)
Wielka Sobota
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
godz. 15.30
godz. 16.00
Poświęcenie pokarmów
godz. 10.45
(15.04.17)
ST. MICHAEL- JUSTUS VON LIEBIGSTR.
A R L
Niedziela Palmowa
(09.04.17)
Niedziela Zmartwychwania
(16.04.17)
Poniedziałek Wielkanocny
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
Msza św.
i poświęcenie pokarmów
Msza św. wielkanocna
(17.04.17)
CASTROP-RAUXEL
HENRICHENBURG
Wielka Sobota
(08.04.17)
godz. 15.00
godz. 15.30
Poświęcenie pokarmów
godz. 12.00
O R K
ST. STEPHANUS - WEIHERSTR. 5
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
godz. 17.30
godz. 18.00
Poświęcenie pokarmów
godz. 13.30
(15.04.17)
B
godz. 13.30
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
(15.04.17)
Wielki Wtorek
(11.04.17)
Wielka Sobota
godz. 08.45
CLEMENS-AUGUST STR. 25
Wielka Sobota
SELM-B
godz. 08.45
ST. STEPHANUS
E C K U M
Sobota przed
Niedzielą Palmową
godz. 08.15
godz. 08.45
ST. LAMBERTUS KIRCHE
ALTER KIRCHPLATZ 5
Poświęcenie pokarmów
(15.04.17)
B
godz. 10.00
ST. MARIEN
AN DER MARIENKIRCHE 11
O R S T E N
M
ST. BARBARA - SURICK 215
O C H O L T
ST. AGNES KAPELLE
BARLOER WEG 125
Czwartek
(06.04.17 )
Spowiedź św.
Msza św. i nauka rekolekcyjna
godz. 17.30
godz. 18.00
Wielka Sobota
(15.04.17)
Poświęcenie pokarmów
godz. 12.00
Zmartwychwstanie to wydarzenie miłości
17
Życie pierwszych chrześcijan ukazuje nam, jak wiara w
zmartwychwstałego Pana może przemienić
różniących się od siebie ludzi we wspólnotę.
Wspólnota chrześcijańska jest nie tylko owocem Zmartwychwstania.
Jej posłannictwem jest przyjęcie i ukazanie światu nowego życia,
które Zmartwychwstały oferuje ludzkości i całemu stworzeniu.
Mamy nadzieję, że widząc nasze życie wspólnotowe, ludzie poznają,
że przyczyną, dla której jesteśmy razem, jest sam Jezus.
Czy w wierze, którą próbujemy żyć na co dzień, rzeczywiście dostrzec
można zmartwychwstałego Jezusa? Co sprawia, że wierzymy w
Zmartwychwstałego i że się z Nim spotykamy? Jakie czynniki wpływają na naszą wiarę w Jezusa?
Często, chcąc powiedzieć, że ktoś coś zrozumiał, mówimy: „Zobaczył wreszcie, że jest tak a tak”.
Mając na myśli rozumienie, mówimy metaforycznie o widzeniu. W Skrzypku na dachu Tewje,
mleczarz, pyta swoją żonę Golde: „Czy mnie kochasz?”, a ona odpowiada: „Po tylu latach gotowania,
prania… ty mnie jeszcze pytasz? Czy nie widzisz?”. Być może powinniśmy spytać siebie:
„Czy zobaczyłem Pana? Czy ludzie widzą, że Pan rzeczywiście we mnie zmartwychwstał?”.
Ktoś, kto kocha, widzi to, czego inni nie widzą. Miłość otwiera w nas zmysł, który William Johnston
nazwał okiem wewnętrznym lub trzecim okiem - oko serca, oko miłości. To trzecie oko widzi
jedynie dzięki miłości. Tak jest z nami wszystkimi. Gdy miłość w nas żyje, widzimy więcej, niż ci,
którzy nie kochają. Nim ich dzieci zdążą się na coś poskarżyć, rodzice już widzą, że coś jest nie tak.
Niektóre kobiety nie potrzebują dowodów niewierności swych mężów, gdyż, doświadczone przez
lata miłości, widzą, że w ich małżeństwie dzieje się coś niedobrego. Miłość zwiększa naszą
wrażliwość i spostrzegawczość, pozwalając nam dostrzec to, co wykracza poza zwykłe znaki i
prawdy.
To, co święty Paweł pisał o miłości w Liście do Koryntian, sprawdza się w Ewangelii Jana:
miłość „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko
przetrzyma” (1 Kor 13, 7). Gdy kochamy, wierzymy. Nie zawsze jest tak, że, by pokochać, musimy
najpierw uwierzyć. Niekiedy jest odwrotnie – miłość pogłębia wiarę. Przykład umiłowanego ucznia
dowodzi, że wiara w Chrystusa zmartwychwstałego jest odpowiedzią miłości w takim samym
stopniu, w jakim jest ona konsekwencją spotkania ze Zmartwychwstałym.
Kto zobaczy Zmartwychwstałego? Ten, kto miłuje Chrystusa. Wyznanie „Pan zmartwychwstał” jest
nie tylko wypowiadaną przez nas formułą wiary, lecz także wyznaniem miłości. Jest okrzykiem
miłującego – człowieka, który kocha Chrystusa.
Filozof Gabriel Marcel miał kiedyś powiedzieć: „Gdy wyznajesz komuś miłość, tak naprawdę
mówisz mu: «Nie chcę, byś umarł»”. Gdy kogoś kochamy, chcemy, by ukochana osoba żyła wiecznie,
by została z nami na zawsze. Dlatego nawet wówczas, gdy umrze, miłość skłania nas do nadziei, że
w rzeczywistości nie umarła. Śmierć może położyć kres życiu, lecz nie miłości, gdyż prawdziwa
miłość jest silniejsza niż śmierć. W obliczu śmierci ukochanej osoby utwierdzamy się w
przekonaniu, że ukochany nie umarł całkowicie. W naszym sercu będzie żyć zawsze. Nigdy nie
umrze! Z perspektywy Ewangelii zmartwychwstanie jawi nam się jako wydarzenie miłości.
Zadajmy sobie zatem pytanie: „Czy rzeczywiście widzę oczyma miłości Jezusa zmartwychwstałego?
Czy spotykam zmartwychwstałego Chrystusa w swojej miłości?
Co jest twoim grobem?
18
Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi,
że On ma powstać z martwych.
Uczniowie weszli do wnętrza grobu… Grób to pamiątka śmierci.
Przechowuje to, co zginęło. Grób jest symbolem straty, smutku, strachu.
Co jest twoim grobem, co już dawno temu pogrzebałeś w sobie?
Może są to rozczarowania, zawody, nieprzebaczenie, wątpliwości, niespełnione pragnienia,
kompleksy. Co jeszcze budzi w tobie lęk, smutek?
Jezus powiedział: „przyszedłem szukać i zbawić to, co zginęło”.
Bóg przyszedł, by pootwierać twoje groby.
Jezus chce tam wejść, aby wlać nowe życie, nowe spojrzenie, nowe siły.
Jezus chce wypełnić cię swoim miłosierdziem.
Siostra Faustyna pewnego razu wyznała Jezusowi: „Chociażbyś mnie zabił, ja Ci ufać będę”.
To znaczy choćby mnie zabiły okoliczności, w których żyję, choćby rzeczywistość wyglądała
jak grób, nie zwątpię w Ciebie, bo jesteś samym miłosierdziem. Nie możesz pragnąć dla mnie
niczego innego jak tylko pełni życia i szczęścia.
Doświadczyć Bożego miłosierdzia to odkryć, że jestem uczniem umiłowanym, że jestem
nieskończenie kochany pomimo wszystko i ze wszystkim, czym żyję.
Doświadczyć Bożego miłosierdzia to dostrzec ślady Zmartwychwstałego w pustym grobie.
Jeśli tego jeszcze nie doświadczyłeś, to zaproś Jezusa do grobów twojej duszy i poproś Go,
żeby w nich okazał swoją wyzwalającą moc. Bo jak mówiła św. Siostra Faustyna:
„Dusza, która wysławia dobroć swego Pana, jest przez Niego szczególnie umiłowana.
Jest zawsze bliska zdroju żywego i czerpie łaski z miłosierdzia Bożego” (Dz.1120).
Alleluja! Chwalcie Pana!
19
Ten znany wszystkim okrzyk,
jest jedną z niewielu formuł, jakie na stałe weszły do
naszego języka, choć nie zawsze zdajemy sobie sprawę,
co to słowo w istocie oznacza.
Poranek wielkanocny, który dla nas niesie przesłanie zwycięstwa Pana Jezusa nad śmiercią, otwierając
długi okres liturgicznego uniesienia i radości, dla apostołów nie był wcale czasem, w którym było im do
śmiechu. Zaledwie dwa dni wcześniej w okrutnych mękach skończył życie ich Nauczyciel, a oni dość
aktywnie się do tego przyczynili. Nie obeschły więc jeszcze łzy na ich policzkach, sumienia jeszcze wcale się
nie wyciszyły, a obawy o własne życie wydawały się nawet wzrastać. Co z nami teraz będzie? – pytali
niektórzy, wielu pewnie też szukało usprawiedliwienia, choć wszyscy chyba zdawali sobie sprawę, że w ich
sytuacji najlepsze, co mogliby zrobić, to milczeć, a milcząc, czekać, aż znów otworzą się niebiosa i znów
rozlegnie się z nich Boży głos. Ku zaskoczeniu wszystkich otworzyły się jednak nie niebiosa, ale… grób.
Nawet ten oczywisty znak nie od razu przywrócił wszystkim utraconą nadzieję, lecz początkowo stał się
powodem do jeszcze większego niepokoju: bo czy do całego nieszczęścia, jakim było zamęczenie na śmierć
naszego Boga, nie doszło i to, że ktoś zbeszcześcił Jego ciało?
Echa tych wszystkich niepokojów pobrzmiewają w Ewangeliach, których opisy jednoznacznie – zanim
przekonają nas do uznania tego cudu – jeszcze bardziej potęgują naszą trwogę. W końcu jednak, kiedy
uwierzymy aniołom, którzy mówią, iż nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, eksploduje w nas prawdziwa
radość. Wtedy właśnie, aby ją wyrazić, sięgamy do starożytnej formuły: Alleluja!
Ten znany wszystkim okrzyk, obok innego słowa, jakim jest judaistyczne Amen, jest jedną z niewielu
formuł, jakie na stałe weszły do naszego języka, choć nie zawsze zdajemy sobie sprawę, co to słowo w
istocie oznacza. Hebrajskie Hallelu-Jah (wysławiajmy Jahwe) jest więc zachętą do modlitwy. Jednak takiej
szczególnej, która rodzi się z uwielbienia Boga, uznania Jego mocy oraz z wynikającego stąd przekonania, że
nikt inny nie jest tak mocny, jak nasz Pan. Z tego powodu alleluja na kartach Biblii spotkać można przede
wszystkim w uroczystych, radosnych psalmach, wysławiających moc Boga, oraz w księdze Apokalipsy, w
tych miejscach, w których czytamy o ostatecznym zwycięstwie Boga nad złem i o początku wiecznego
królestwa światłości.
To właśnie z tej przyczyny okres Wielkiej Nocy rozbrzmiewa naszymi radosnymi okrzykami alleluja.
Świętujemy przecież zwycięstwo Pana Jezusa nad śmiercią. Triumf tak wielki, że nie można go porównać
do niczego innego. Dla nas jest to czas, w którym cieszymy się z tego, czego pierwsze owoce już posiadamy,
choć w pełni będziemy przeżywać to dopiero w wieczności.
Alleluja ma dla nas podwójne znaczenie:
– jest głośnym wezwaniem do modlitwy uwielbienia, a zatem naszym sposobem ewangelizowania świata i
przywracania ludziom nadziei – a wołamy alleluja właśnie dlatego, że sami doświadczyliśmy niepojętej
mocy Boga: wiemy o tym, poznaliśmy tę moc i teraz chcemy to ogłosić światu; wołając alleluja dzielimy się
naszą radością;
– samo to zawołanie jest naszą osobistą modlitwą – wzywając bowiem innych do radości, jednocześnie
mówimy Bogu, że wierzymy we wszystko, czego dokonał, i wielbimy Go za te wspaniałe cuda.
Mają więc rację ci, którzy w tym czasie przesyłają sobie życzenia: Wesołego Alleluja itp. Przecież to wołanie
alleluja samo z siebie jest radosne, a wysławianie Boga, dziękowanie Mu – jak wskazuje na to samo
znaczenie tego słowa – musi rodzić się z wdzięczności.
Niech zatem te nadchodzące święta będą dla nas okazją do odnowienia w sobie wiary w moc żyjącego Boga,
który sam powstał z martwych i obiecał także nas wprowadzić do swego królestwa. Alleluja!
Chwalmy Pana, który niewiarygodnych rzeczy dokonał na ziemi!
Kamień odsunięty od grobu
20
„A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym
rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria
Magdalena udała się do grobu i zobaczyła
kamień odsunięty od grobu”. (J 20,1)
Kamień odsunięty od grobu był dla Marii Magdaleny pierwszym znakiem mówiącym o tym,
że wydarzyło się coś niezwykłego. Maria zareagowała strachem i zaczęła natychmiast
działać. Dopiero później zrozumiała jak wielki cud wydarzył się w tę świętą noc
Zmartwychwstania. Kamień odsunięty od grobu można nazwać kamieniem nadziei.
Głaz, który miał być dla Piłata, arcykapłanów i faryzeuszów gwarantem, że nic nie stanie się
z ciałem Jezusa, został wedle opisu św. Mateusza po prostu odsunięty przez Anioła:
„Albowiem Anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim”
(Mt 28,2). Następnie Anioł siedząc na kamieniu objawił niewiastom radosną nowinę o tym,
że Jezus powstał z martwych i żyje. Widzimy więc, że dla Bożej potęgi ten kamień był tak
lekki, stał się przecież jednym ze znaków towarzyszących powstaniu Chrystusa z martwych.
Możemy jednak odczytać również symboliczne znaczenie tego znaku. Mówimy czasami,
kiedy na przykład znajdujemy jakieś korzystne rozwiązanie, albo wówczas, gdy problemy
się kończą – „kamień spadł mi z serca”. Kamień symbolizuje więc obciążenie, blokadę, albo
coś, co nas zniechęca do życia.
Ojciec Anselm Grün w następujący sposób opisuje znacznie największego cudu w historii
ludzkości: „Zmartwychwstanie oznacza życie bez blokady, zerwanie więzów, które nas
trzymają na uwięzi, a w końcu doświadczenie głębi nowego życia i niezwykłej wolności”.
Jeżeli więc Bóg odsunął kamień od grobu, może również odsunąć kamienie, które nam
przeszkadzają w życiu. Bezpośrednim owocem Zmartwychwstania jest odpuszczenie
grzechów, a więc uwolnienie z obciążenia.
Wszystko to dokonuje się wedle określenia Benedykta XVI w „Bożym stylu”. Chrystus
zostaje wskrzeszony przez Ojca. Z jednej strony to Wydarzenie jest tak dyskretne, pełne
tajemnic, z drugiej strony zaś jest to największy cud, jaki wydarzył się w historii ludzkości.
Suzanne de Diétrich pisała przed laty: „Osoba Pana objawia się nie przez jakiś ogólny znak,
który narzucałby się wszystkim, lecz przez znak intymny i szczególny, wiążący się każdemu
ze wspomnieniem jakiegoś poprzedniego spotkania. (…) Bóg nie tylko odsunął kamień
grobu Jezusa, odsunął On kamień grobu ludzkości” ( S. de Diétrich, Boży plan zbawienia,).
Tej samej mocy Bożej, która odsunęła kamień od grobu, doświadczamy w naszej wierze.
To moc wiary, moc z nieba może odsunąć wszelkie kamienie, które przygniatają nas w życiu.
Przezwyciężone słabości i obciążenia mogą tak jak kamień odsunięty od grobu stać się
znakami Zmartwychwstania, którego doświadczyłem dzięki obecności Jezusa w moim życiu.
"Oto dzień, który Pan uczynił, radujmy się w nim i weselmy!"
Duszpasterze i biuro
21
Polska Misja Katolicka
p. w. Św. Józefa
Antoniuskirchplatz 11
48151 Münster
Tel.: 02 51/5 50 99
Fax.: 02 51/5 59 59
www.polskamisjakatolicka.de
e-mail: [email protected]
PROBOSZCZ:
Ks. Kanonik Marian Wagner
Adres: j/w
Tel.: 02 51/5 59 58
WIKARIUSZ:
Ks. Rafał Swatek
Sauerländer Weg 18
48153 Münster
Tel.: 02 51/4 05 90
WIKARIUSZ:
Ks. Kanonik Zbigniew Mielcarek
Marienstr.160
45663 Recklinghausen
Tel.: 0 23 61/6 25 00
WIKARIUSZ:
Ks. Mgr Rafał Kowalczyk
Ovelgönnestr. 42
45663 Recklinghausen
Tel.: 0 23 61/ 9 38 99 90
Biuro:
P. Małgorzata Wójcik
Godziny urzędowania biura:
Poniedziałek - środa, piątek
czwartek
od godz. 9.00 do 13.00
od godz. 16.00 do 19.00
Büroöffnungszeiten:
Montag - Mittwoch, Freitag
Donnerstag
von 9.00 bis 13.00 Uhr
von 16.00 bis 19.00 Uhr
Nasza Szkoła Piątkowa im. św. Jana Bosko
Zajęcia odbywają się w każdy piątek (z wyjątkiem ferii szkolnych i dni świątecznych)
w salkach Parafialnych przy kościele St. Antonius w Münster. Zajęcia prowadzą:
- Grupa przedszkolna „Biedronki“
- Język Polski
- Religia
p. Aneta Markowska-Kluge i p. Kinga Socha
p. Renata Kaczmarek
tel. 0250 2901682
ks. Rafał Swatek
tel. 0251 40590
Msze święte w Polskiej Misji sprawowane są:
Münster
St. Antonius, Antoniuskirchplatz 11
- każda niedziela i święto
godz. 9.30 i 17.30
- poniedziałek, wtorek, środa,
czwartek i piątek
godz. 17.30
- sobota
godz. 17.00
Recklinghausen St. Marien Kirche, Marienstr. 27
- Süd - każda niedziela i święto
godz. 12.30
- wtorek
godz. 10.00
- piątek
godz. 19.00
- pierwsza sobota miesiąca
godz. 19.00
Dülmen
Marl
Kloster Maria-Ludwig-Stift, Coesfelderstr. 120
- każda niedziela i święto
godz. 10.30
St. Michael Kirche, Justus von Liebigstr.
- każda niedziela i święto
godz. 08.45
Ibbenbüren St. Michael Kirche, An der Michaelskirche 12
- każda niedziela i święto
godz. 12.00
Dorsten St. Marien Kirche, An der Marienkirche 11
- trzecia niedziela miesiąca
godz. 16.00
Dorsten-Wulfen St. Barbara Kirche, Surick 215
- czwarta sobota miesiąca
godz. 18.30
Coesfeld
St. Jakobi Kirche, Ritterstr. 14
- każda niedziela
godz. 10.30
Beckum St. Martin, Mühlenweg 3
- ostatnia sobota miesiąca
Rheine
godz. 16.00
St. Elisabeth Kirche, Windthorstr. 19
- każda sobota albo
godz. 19.00
(w dzień świąteczny)
godz. 12.00
Castrop-Rauxel St. Lambertus Kirche, Alter Kirchenplatz 5
(Henrichenburg) - czwarta niedziela miesiąca godz. 16.00
Selm-Bork St. Stephanus Kirche, Weiherstr. 5
- ostatnia niedziela miesiąca
godz. 12.30
Bocholt
St. Agnes- Kapelle, Barloer Weg 125
- każda druga sobota miesiąca
godz.17.30
Borken
St. Johannes Kirche, Kapuzinerstr. 13
- każda pierwsza niedzielę miesiąca godz. 9.00
22
Paschalne życzenia
23
Nie pozwólmy, aby ciemności i lęki
przyciągały wzrok duszy i zawładnęły sercem,
ale głośmy Pana „nie ma Go tutaj; zmartwychwstał;
On jest naszą największą radością,
jest zawsze obok nas i nigdy nas nie zawiedzie.
Niech ta radość i nadzieja przenika zawsze nasze serca!
Błogosławionych, radosnych, pełnych Bożego pokoju i miłości
Świąt Zmartwychwstania Pańskiego
życzą
Duszpasterze
Polskiej Misji Katolickiej
w Münster
Ks. Marian Wagner
Ks. Zbigniew Mielcarek
Ks. Rafał Swatek
Ks. Rafał Kowalczyk
oraz P. Małgorzata Wójcik
„Odwagi! Ja zwyciężyłem świat”
J 16,33
„Dzisiaj jest jaśniejący dzień
tego zwycięstwa, bo Chrystus
podeptał śmierć, a przez swoje
z m a r t w y ch w s t a n i e
przyniósł życie i nieśmiertelność”
2 Tm 1,10
On to nas wyprowadził
z niewoli do wolności,
ze smutku do radości,
z żałoby do świętowania,
z ciemności do światła,
z niewoli do odkupienia.
Więc mówmy przed Nim:
Alleluja
papież Franciszek
POLSKA MISJA KATOLICKA
Polnische Katholische Mission
Antoniuskirchplatz 11
48151 Münster
Tel. 0251/5 50 99
www.polskamisjakatolicka.de
Download