Po co wierzyć? 2 „Kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Boga swego, Pana, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego” (Pwt 30,15-16). Wszyscy w mniejszym lub większym stopniu pragniemy wiedzieć dokąd zmierzamy. W głębi serca chcemy mieć pewność, że nasze wysiłki nie idą na marne, że w sumie w życiu nie chodzi jedynie o jedzenie, picie i pracę. Tak myślał człowiek biblijny i, powiedzmy, jeszcze człowiek średniowiecza. Wówczas, przynajmniej teoretycznie, ludzie nie wyobrażali sobie egzystencji bez Boga, który przenikał wszystkie dziedziny życia. Założenie było proste: albo wierzysz, albo odwracasz się plecami, ale musisz liczyć się z konsekwencjami. Wielu współczesnych powiedziałoby, że skoro po śmierci nic nie ma, to po co angażować się w życie religijne. Dlaczego? Ponieważ powodzenie w nowoczesnym świecie w gruncie rzeczy zależy od nas. Jesteś w kiepskim nastroju? Idź do apteki, bo brakuje ci magnezu. Pragniesz wyzdrowieć z ciężkiej choroby? To tylko kwestia odpowiedniej sumy wręczonej ordynatorowi. Obawiasz się, że wichura zerwie dach z domu? Ubezpiecz się. Chcesz zwiększyć urodzaj? Użyj sztucznych nawozów. Kurczaki rosną za wolno? Dosyp hormonów do paszy. Nie możesz osiągnąć sukcesu? Zmień otoczenie, które negatywnie wpływa na ciebie. Niemal na wszystko znajdziemy jakąś receptę. Po co wierzyć w jakiegoś boga, skoro w sumie nieźle nam idzie? Wystarczy dobrze się rozejrzeć. W czym Bóg mógłby być nam jeszcze przydatny? Jeśli już wierzyć w Boga, to tylko w takiego, który zabezpieczy nam płynne i w miarę spokojne przepędzenie życia na ziemi. Jeśli, przeciwnie, Bóg kładzie nam kłody pod nogi i nie spełnia naszych życzeń, nie warto sobie zaprzątać Nim głowy. Bóg przez wieki objawiał prawdę o sobie, o życiu po śmierci, a to oznacza, że wychowuje nas powoli. Nie chce niczego narzucać, zwłaszcza, że często nie jesteśmy gotowi do przyjęcia Jego orędzia i niezdolni do wcielenia go w życie. Przez całe lata Bóg toleruje nasze „nieprawdziwe” wyobrażenia, nie niszcząc ich. A równocześnie odsłania przed nami szerszy horyzont, zapraszając do opuszczenia ciasnych i egoistycznych oczekiwań. Jako chrześcijanie, paradoksalnie, nie powinniśmy wierzyć w Boga tylko ze względu na obiecaną nagrodę albo niepewność co do jej otrzymania. Nie nagroda jest ważna, ale sam Bóg, który w istocie jest naszą zapłatą. W wierze chodzi również o ziemską pomyślność. Bóg działa już w tym świecie, a nie dopiero po śmierci. Dlatego świat jest czymś więcej niż sceną, na której odgrywamy nasze role, by zostać ocenionymi. Stąd pytanie: W jakim miejscu znajduję się w mojej wędrówce wiary? Skąd czerpię motywację, aby wierzyć w Boga? Czy jest On dla mnie firmą ubezpieczeniową, pogotowiem ratunkowym ratującym z każdej opresji? A może kimś, kto pomimo mojego miotania się i traktowania Go po macoszemu, ciągle zaprasza do zachwycenia się Jego pięknem? Bóg nie odwraca się od nas, nawet jeśli skrycie myślimy, że Go już na tym świecie nie potrzebujemy. Wielki Post Spis treści 3 Wielki Post to czas, w którym warto postawić sobie większe wymagania. 40 dni poprzedzających Wielkanoc ma prowadzić nas do nawrócenia. W tym okresie trzeba dokładniej przyjrzeć się swojemu życiu i odpowiedzieć na pytanie, co jest w nim najważniejsze. Na pustyni Jezus przebywał czterdzieści dni. W ten sposób "kontynuował" tradycje liczby czterdzieści w historii zbawienia: czterdzieści dni trwał potop oczyszczający ludzkość z grzechu; czterdzieści lat wędrował Izrael przez pustynię do Ziemi Obiecanej; czterdzieści dni o chlebie i wodzie szedł Eliasz na spotkanie z Bogiem na górę Horeb. Liczba czterdzieści ma znaczenie symboliczne. Oznacza między innymi czas dojrzewania, oczyszczenia; czas nawrócenia, pokuty, powrotu. Kościół rozpoczynając okres Wielkiego Postu zaprasza również nas na pustynię: Dlatego chcę ją przynęcić, na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca (Oz 2, 16). Czterdziestodniowy czas postu stanowi swoiste rekolekcje, które przypominają wędrówkę Izraela przez pustynię. Bóg chciał, aby ten czas był dla Ludu Wybranego czasem oczyszczenia, pogłębienia więzi, uświadomienia sobie szczególnego wybrania, głębszej miłości. Tymczasem okazał się czasem odejść, niewierności, szemrania, wątpliwości, niewiary i kuszenia Pana Boga. 2. Po co wierzyć ? W naszej wędrówce przez pustynię życia jest podobnie. Nie zawsze chcemy iść drogą, którą prowadzi nas Bóg, wybieramy własny sposób na życie i szczęście. Brak nam odwagi, wytrwałości, cierpliwości; brak szczerości, ufności i wiary. Często idziemy przez pustynię życia samotnie, mnożąc "krzyże" i uginając się pod nimi. 3. Wielki Post 4. Dla kogo post ? 5. 10 rad na Wielki Post 6. Ten cały katolicyzm 7. Spowiedź 8. Dlaczego chcę się nawrócić W czasie łaski i zbawienia, który rozpoczynamy, Bóg chce nam przypomnieć, że wędrówka przez pustynię życia nigdy nie jest samotna. Bóg zawsze jest na niej obecny, towarzyszy, prowadzi, wskazuje kierunek, upomina, bądź podtrzymuje na duchu. Jest obecny podobnie jak był z Noem, Mojżeszem, Eliaszem i Jezusem. Nawet gdy o Nim zapominamy, odwracamy się tyłem i idziemy własną drogą. 9. Wielki Piątek 10. Myśli ks. Jana 11. Wielka Sobota 12. Obrzęd wielkanocny 13. Program Rekolekcji 17. Zmartwychwstanie Jezus odniósł zwycięstwo dzięki mocy Bożej i słowom Pisma świętego (o czym wspominają pozostali synoptycy). Nie dyskutował z szatanem, ale odpierał jego pokusy stanowczo, spokojnie i z godnością. Był pewny, silny, odważny, miał w sobie wewnętrzny pokój, bo całkowicie ufał Ojcu. Wiedział, że ma za sobą moc Ojca i Ducha Świętego. 18. Co jest twoim grobem 19. Alleluja. Chwalcie Pana 20. Kamień odsunięty 21. Duszpasterze i biuro 22. Msze Święte w Ośrodkach Prośmy i my o moc Ojca i Ducha Świętego na czas W. Postu. 23. Paschalne życzenia Dla kogo post? 4 Post jest szczególnie cenną praktyką religijną, ponieważ angażuje całego człowieka – jego wolę, zmysły, duszę i ciało - przypomina ks. Henryk Zieliński, redaktor naczelny tygodnika "Idziemy". Renesans postu jako praktyki dietetycznej w bogatych krajach Zachodu niewiele ma wspólnego z jakąkolwiek religią, a z chrześcijaństwem szczególnie. Nawet kiedy niemieccy „Zieloni” zgłosili projekt ustawy wprowadzającej ogólnopaństwowy zakaz spożywania mięsa przez jeden dzień w tygodniu, to chodziło im wyłącznie o ochronę cierpiących zwierząt. Takim bezmięsnym dniem w całych Niemczech miałby być czwartek, bo piątkowy post mógłby się kojarzyć z chrześcijaństwem, a tu chodziło o stworzenie „nowej świeckiej tradycji”. Ta zaś może się inspirować buddyzmem, hinduizmem czy ruchem Kriszny, ale europejską tradycją chrześcijańską – przenigdy. Drugim znakiem naszych czasów jest popularność tzw. postu Daniela i innych prozdrowotnych form ascezy. Specjalne turnusy organizują nawet katolickie klasztory i ośrodki rekolekcyjne. Chętnych nie brakuje. Za wcale niemałe pieniądze uczestnikom serwuje się tam głównie warzywa i owoce. Efektem ma być uwolnienie organizmu z toksyn, zmiana nawyków żywieniowych, zmniejszenie masy ciała i podniesienie sprawności. Odkąd w dobie obfitości wzorcem dobrego wyglądu już są nie rubensowskie kształty, ale szczupła sylwetka, coraz więcej osób gotowych jest na ciężkie wyrzeczenia. Bo dzisiaj, aby być szczupłym, trzeba się naprawdę postarać: sięga się nie tylko po specjalne diety czy męczące praktyki w klubach fitness, lecz także po farmakologię i chirurgię. To wszystko kosztuje. Ale czego się nie robi dla zdrowia i urody? W dobie powszechnej erotyzacji życia i kultury troska o wygląd ciała, granicząca z jego kultem, wydaje się wartością nadrzędną. Ci, którzy pod okiem specjalistów podejmują walkę ze swoją tuszą, są traktowani jak prawdziwi bohaterowie słusznej sprawy. Jak na tym tle wygląda nasz chrześcijański post? Czy fakt, że jest tradycyjny, sprawdzony i posiada głębszą niż tylko estetyczną i zdrowotną motywację, ma przemawiać przeciwko niemu, czy właśnie za nim? Bo jeśli można dumnie pościć z miłości do cierpiących zwierząt, to dlaczego nie miałby być powodem do dumy post z miłości do cierpiącego Jezusa Chrystusa? Do tego trzeba jednak mieć wiarę, kochać Boga i kochać bliźniego. Chrześcijański post ma bowiem również wymiar społeczny. Jednym z jego celów jest jałmużna, czyli po to oszczędzamy na sobie, aby mieć czym dzielić się z potrzebującymi. Post jest szczególnie cenną praktyką religijną, ponieważ angażuje całego człowieka – jego wolę, zmysły, duszę i ciało. Dziś to ważny atut dla człowieka żyjącego w potwornym tempie, narażonego na codzienne pokusy i duchowe otępienie. Zachowanie postu nie wymaga wygospodarowania dodatkowego czasu. Przeciwnie, pozwala go zaoszczędzić. Nie wymaga też szczególnej koncentracji uwagi, bo postu nie niweczą rozproszenia, które czasem przeszkadzają nam w modlitwie. Lekki głód, który czasem o sobie przypomina w dniu postu, skłania nas do ciągłego odnawiania w sobie jego najgłębszej motywacji i pokornego składania siebie w ofierze Chrystusowi i bliźnim. Pości się całym sobą. Ciekawym doświadczeniem postu dzieli się Pietro Sarubbi, aktor grający Barabasza w „Pasji” Mela Gibsona. W opublikowanej przed dwoma laty książce „Od Barabasza do Jezusa” zwierza się, że od swojego prawdziwego nawrócenia, które przeżył na planie tego filmu, dwa razy w tygodniu pości o chlebie i wodzie. I nie samo uczucie głodu jest dla niego w te dni najważniejsze, ale niczym niezmącony smak odrobiny spożywanego wtedy chleba. Każdy kęs przypomina mu smak Eucharystii przyjmowanej na porannej Mszy Świętej. Być może to szczególne zjednoczenie w poście z Bogiem i z ludźmi, a być może ów wszechogarniający charakter postu sprawiają, że jest on praktyką religijną szczególnie skuteczną przed Bogiem. Chrystus mówił, że jest taki rodzaj złego ducha, którego wpływ na człowieka można przeciąć tylko modlitwą i postem. Spraw, w których warto pościć w ostatnich dniach, nie brakuje. Odrobina postu w tym Wielkim Poście niech się przysłuży dobru Kościoła i ludzi oraz zdrowiu naszej duszy i ciała. Warto do tej praktyki z dumą powrócić – to naprawdę nic nie kosztuje. Więcej niż 10 rad na Wielki Post 5 Czterdzieści dni Postu wydaje się wiecznością. Zaczynam kombinować. No przecież niedziele (jest ich pięć w Wielkim Poście) są wyłączone z Postu, bo to dni święte, więc może wtedy nadrobić zaległości? A właściwie, dlaczego mamy pościć? Czy nie wystarczy być dobrym, więcej się uśmiechać, dołożyć parę euro na jałmużnę do tego, co zwykle? Czy Pan Jezus na pewno chce tego ode mnie? Ciekawą propozycję na Wielki Post przedstawił belgijski kardynał Godfried Danneels. Mówi on o 10 radach, jak przeżyć okres Wielkiego Postu. Poniżej drukujemy te rady zmodyfikowane o porady autorstwa ks. Ryszarda Gronia. Mamy nadzieję, że pomogą one i nam w owocnym przeżywaniu Wielkiego Postu. W sferze modlitwy Poszukaj w niedzielnej Ewangelii krótkiego zdania, które będzie można rozważać przez cały tydzień. Postaraj się raz w tygodniu (np. w piątki) odmówić dziesiątkę różańca w intencji kogoś, kogo nie darzysz sympatią. Skorzystaj z nabożeństwa wielkopostnego (Gorzkich Żalów czy Drogi krzyżowej), by ofiarować je w intencji pokoju na świecie i w twoim domu. Adoruj Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie (bądź konkretny co do miejsca i czasu). Odmawiaj każdego ranka „Ojcze nasz”, a każdego wieczora „Zdrowaś Maryjo”. W sferze ascezy Nie odpowiadaj komuś, kto ci powiedział coś niemiłego w ten sam sposób, ale lepiej zamilknij. Odchodź od stołu z niewielkim uczuciem głodu. Tyle razy obiecałeś komuś, że zadzwonisz lub przyjdziesz — zrób to wreszcie. Myśl z życzliwością o tych którzy cię ostatnio wyprowadzają z równowagi. Prowadząc samochód zachowaj cierpliwość (nie przeklinaj, nie używaj pewnych gestów, nie krzycz). Daj odczuć swoim bliskim, że ci na nich zależy. W sferze jałmużny Jeśli od kwadransa bez powodzenia przełączasz kanały, wyłącz telewizor i weź książkę; albo porozmawiaj z tymi, którzy mieszkają razem z tobą. Zawsze, gdy kupujesz jakąś rzecz, której nie potrzebujesz do życia (artykuł luksusowy) daj także coś ubogim lub organizacji dobroczynnej; ofiaruj im jakiś procent wydanej sumy; nadmiar domaga się podzielenia. Jeśli nigdy tego nie robiłeś, okaż wdzięczność swoim dobroczyńcom (rodzina, bliscy, koledzy w pracy). Nie dawaj się ciągle nabierać na reklamy z obniżkami cen; rzeczywiście są one o 30 % mniejsze, ale twoja szafa z ubraniami pęcznieje również o 30 %. Ten cały katolicyzm 6 Nie czarujmy się – wiara katolicka i związane z nią podążanie szlakiem wytyczonym przez Magisterium Kościoła (pośrednio przez samego Jezusa) nie jest dla mięczaków i nie każdy może dać sobie z tym radę. Problem zaczyna się już od podstaw: miłuj Boga i bliźniego, jak siebie samego. Potem jest jeszcze bardziej pod górkę, a sam Dekalog to już w ogóle nic tylko rzucanie nam pod nogi coraz większych kłód: dzień święty trzeba święcić, nie kłamać, nikogo nie obgadywać, nikomu nic nie zabierać, nawet nie pragnąć za bardzo czegoś, co ma bliźni! Gwoździem do trumny jest moralność seksualna kształtowana na wzór podany przez Kościół: seks tylko po ślubie, pożycie małżeńskie tylko w zgodzie z naturą, żadnej antykoncepcji. Wszelkie możliwe zakazy, nakazy i inne drogowskazy dotyczące tego, jak żyć w zgodzie z sumieniem, często są ponad ludzkie siły. Wydaje się, że Bóg bardzo wysoko ustawił poprzeczkę i człowiek nie dość, że ciągle ją zrzuca, to czasem w ogóle nie może jej dosięgnąć. To z kolei prowadzi do zniechęcenia – coraz trudniej jest nam podążać za katolickim nauczaniem, a w końcu i nawet do Boga, że chce nam odebrać naszą wolność. KOŚCIÓŁ TERRORYSTA Wydaje mi się, że pierwszy problem polega na tym, że wielu ludzi postrzega zasady wyznaczone przez Ewangelię jako zamach na wolność. Kościół traktowany jest tutaj jako wróg, który coś chce odebrać, przywłaszczyć sobie. Zasady, zgodnie z którymi katolik powinien żyć, to nie tyle drogowskazy czy instrukcje, ale bezlitosne komendy, które trzeba nam wypełniać. WSZYSTKO MI WOLNO UWAGA: Kościół niczego Ci nie zabrania! Potwierdzone info – możesz robić, co Ci się żywnie podoba, co sobie wymyślisz, co tylko sobie zapragniesz. Cytując klasyka: „kochaj i rób co chcesz”, pamiętając o złotej zasadzie, że moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Idealnie oddaje to cytat z Listu do Koryntian: „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. Wszystko mi wolno, ale ja niczemu nie oddam się w niewolę” (1 Kor 6, 12). To nie zakazy ograniczają naszą wolność – sami ją sobie ograniczamy, będąc w niewoli naszych zmysłów i pożądliwości. Nie ma przecież niczego tak zniewalającego człowieka, jak jego własne emocje. Złość, smutek, popęd seksualny, chciwość – to one nierzadko trzymają człowieka w swoich szponach, nie chcąc wypuścić. To one zniewalają i dyktują, co masz robić. One ciągle są niezaspokojone i w zaborczy sposób zawłaszczają naszą wolność. DAĆ SIĘ UKSZTAŁTOWAĆ Cały szkopuł tkwi w tym, aby pozwolić się ukształtować. Kościół wyznacza nam ścieżkę, na którą albo wejdziemy, albo nie – mamy wybór. Jest to ścieżka nieustannej pracy nad sobą, ścieżka wybitnie trudna, bo wymaga od człowieka sporo wysiłku i nieraz zaparcia samego siebie. Dlatego trzeba przyznać otwarcie: ten cały katolicyzm faktycznie trudny jest do przeżycia. Jest w tym wszystkim jednak sposób, który prowadzi do doskonałości. Pracujemy nad swoimi namiętnościami, nad pokusą hedonistycznego życia, które człowieka psuje od środka. Podążanie za sugestiami danymi nam przez Kościół sprawia, że mamy szansę poznać siebie samego, podjąć refleksję nad swoim człowieczeństwem, nad sferą umysłową. A finalnie „kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24, 13). Ja wiem – to wszystko brzmi jak puste slogany, jak dobry marketing, wciskany tylko po to, żeby coś sprzedać. Problem w tym, że tutaj albo wejdziesz w to wszystko cały, albo nic z tego nie będzie. Tutaj trzeba podjąć ryzyko. Nie ma się co czarować: będzie bardzo trudno. Problem jest też z naszym otoczeniem. Bo chociaż sama obracam się w środowisku raczej katolickim, praktykującym, to nawet wśród tych ludzi rodzi się bunt skierowany przeciwko Bożym zasadom. Bo jak tak można do kościoła chodzić częściej niż raz w tygodniu, w niedzielę? CO NAM SZKODZI W takich chwilach zwykle przychodzi mi na myśl Zakład Pascala, w którym matematyk rozważa dwie opcje: człowiek może wierzyć lub nie wierzyć w istnienie Boga. Pierwsza opcja sprawia, że na rzecz modlitw i moralnego życia tracisz życie doczesne, ale zyskujesz życie wieczne. Natomiast druga droga zapewnia zatrzymanie życia doczesnego, ale stratę życia wiecznego. Wniosek z tego taki, że skoro życie ludzkie tu na ziemi i tak jest krótkie, to jednak wiara bardziej się człowiekowi opłaca, bo może zagwarantować mu życie wieczne. Więc co nam właściwie szkodzi chociaż spróbować? Spowiedź – Sakrament czy psychoanaliza 7 Mówienie współczesnemu człowiekowi o grzechu, o winie, o nawróceniu jest co najmniej niesmaczne, a w niektórych przypadkach nawet niegrzeczne czy niebezpieczne, bo można być posądzonym od razu o sekciarstwo, lub nawet o fundamentalizm. Współczesny człowiek tak bardzo nie lubi tego tematu, że najchętniej słowa takie jak: grzech, wina, nawrócenie, pokuta, spowiedź wymazałby ze wszystkich słowników. Jest to jednak pewnego rodzaju symptom, znak tego, jak bardzo człowiek współczesny nie lubi, aby mu przypominano i uświadamiano rzeczywistość jego grzechu. Jest w tym zarazem i pycha, i słabość, i fałszywy humanizm, czy chora delikatność. Ale jest w tym też i słabość, bo ktoś, kto ustawicznie twierdzi, że nie ma się z czego poprawiać, nigdy się nie zmieni i nie rozwinie, uważając że jest już tak doskonały, że nic nie musi ulepszać, zmieniać, naprawiać w swoim życiu. Co więcej, nawet z czysto psychologicznego punktu widzenia, człowiek, który spycha w podświadomość poczucie winy i grzechu –twierdząc, że go nie ma- żyje w ustawicznym konflikcie z własnym ja. Jest to sytuacja podobna do człowieka chorego na raka, który twierdzi, że nic mu nie jest, że jest zdrowy. Takie zabiegi ani go nie leczą, ani nie pomagają zahamować rozwoju choroby. W takiej sytuacji oczywistym jest, że mówienie o grzechu, o winie, o nawróceniu jest nie tylko niemodne, ale nawet naganne, a co najmniej ośmieszane i lekceważone. Chrześcijanin, żyjący w takim środowisku i poddawany takiej presji rzeczywiście zaczyna wierzyć, że uznanie swoich grzechów i wad, przyznanie się (nawet przed samym sobą) do winy czy Spowiedź, to rzeczy co najmniej niemodne i wstydliwe, to wyraz słabości i średniowiecznej mentalności. Wymyśla się więc wszelkiego rodzaju usprawiedliwienia i enigmatyczne określenia czy eufemizmy, żeby tylko człowiekowi nastawionemu na szybki i spektakularny sukces nie dokuczać poczuciem winy i pojęciem grzechu. Odrzuca się Spowiedź, ale preferuje i zachwala psychoanalityczne seanse, które mają pomóc takiemu –mimo wszystko- czasami sfrustrowanemu człowiekowi. Co więcej - w takiej atmosferze - sama Spowiedź staje się czymś wstydliwym i niepopularnym, a nawet wprost niepotrzebnym i nieludzkim. Tego rodzaju rozmydlanie i rozwadnianie służy zaś tylko jednemu – stworzyć w człowieku najbardziej instynktowne i najbardziej nieuświadomione potrzeby, po to tylko, aby na zaspokajaniu tychże można było robić dobre interesy. Przypomina mi to od razu wielkie magazyny sklepowe, gdzie na półkach na wysokości oczu ustawia się najgorszy i najmniej wartościowy towar, opatruje się go zachęcającymi reklamami i promocyjnymi chwytami tylko po to, żeby go jak najszybciej i z największym zyskiem sprzedać. Podobne działania widać w dziedzinie szeroko rozumianej kultury i formacji, czy raczej deformacji społecznej. W okresie Wielkiego Postu mamy zazwyczaj okazję do zbliżenia się do konfesjonału i do wyznania swoich grzechów, do usłyszenia słów samego Boga: „Ego te absolvo a peccatis tuis” – ja cię rozgrzeszam (uwalniam) z grzechów twoich, bo tylko Bóg może rozgrzeszać. Warto jednak pamiętać, że podstawowym warunkiem tego wybaczenia, rozgrzeszenia jest uznanie swoich grzechów i nawrócenie. Jak bowiem pisze Papież Jan Paweł II w swojej książce „Przekroczyć próg nadziei”: „Pierwszym bowiem warunkiem nawrócenia jest dla człowieka uświadomienie sobie własnej słabości i grzeszności (...) a następnie uznanie tego przed Bogiem, który ze swej strony nie oczekuje niczego więcej jak właśnie tego rozpoznania ludzkiej grzeszności, aby człowieka zbawić. A człowiek ze swej strony nie uczy się inaczej, jak właśnie przez takie rozpoznanie i przyznanie się do swoich błędów”. Nie odrzucajmy środków, które sam Bóg dał nam, abyśmy mogli żyć. A jednym z nich jest na pewno sakramentalna Spowiedź. Rekolekcje - Dlaczego chcę się nawrócić 8 Media na świecie i w Polsce adorują własną trójcę świętą: Seks, Pieniądze i Władzę. Przez pryzmat tej bałwochwalczej adoracji tworzą prymitywną, zwykle hiperkrytyczną narrację o Kościele i religii, narrację, która zdominowuje nie tylko debatę publiczną środowisk antyklerykalnych, ale też – jak się wydaje – myślenie bardzo wielu katolików i chrześcijan. Autentyczny i „pełny” Bóg, i w dużym stopniu człowiek jako Jego obraz, jest nieobecny w przekazie medialnym, a tym samym staje się coraz bardziej nieobecny w debacie i przeżyciu religijnym. A tam, gdzie zanika obraz prawdziwego Boga, zanika też pełnowymiarowe myślenie i doświadczania siebie oraz innego jako człowieka. Fałsz medialnego obrazu Boga i człowieka odciska swoje piętno na każdym z nas, oferując fałszywą ścieżkę nawrócenia – najczęściej poprzez „święte” potępienie innych - prowadzącą do gorzkiej pustki. Każdy z nas musi znaleźć najbardziej osobisty powód dla uczestnictwa w tych rekolekcjach. Musi zadać sobie pytanie: Czy chcę nawrócić się? A jeśli tak, dlaczego jest to dla mnie tak ważne? Gdy pytam o to siebie, słyszę w odpowiedzi trzy motywy-pragnienia: Po pierwsze, pragnę pokoju ducha i siły, by sprostać trudom życia. Po drugie, pragnę przebaczenia i miłosierdzia. Po trzecie: pragnę być lepszym człowiekiem. Każde z tych trzech pragnień przeniknięte jest świadomością własnej niewystarczalności i pewnością, że autentyczny pokój, siłę, przebaczenie, świętość można znaleźć jedynie w Bogu i poprzez Niego. Dlatego pragnę bliskości i przyjaźni z Nim. Uświadamiając sobie motywy chęci nawrócenia, zauważam też dość jasno, że są one interesowne i w dużym stopniu wyrażają moje pragnienia bycia obdarowanym przez Boga. W mojej chęci nawrócenia jest słabo obecna bezinteresowna miłość Boga dla Niego samego, pragnienie adoracji i uwielbienia. A moja chęć bycia lepszym człowiekiem jest dość mglista. Bardziej chyba w niej chodzi o poczucie pewnego oczyszczenia z brudu i zła moralnego, niż o miłość bliźniego. Ale właśnie tak jest i taki jestem: u progu rekolekcji staram się stanąć w prawdzie i wydobyć faktyczne motywy mojej chęci nawrócenia. Z pokorą przyjmuję ich niedoskonałość i „niskość”. Ufam jednocześnie, że Boże miłosierdzie uniesie wyżej te punkty duchowego zahaczenia, wlewając w moje serce więcej bezinteresowności i czystej miłości. Obok uświadomienia sobie jak najbardziej osobistych motywów nawrócenia bardzo pomocne jest nakreślenie aktualnego kontekstu życia, osobistych trosk i radości, zawsze specyficznych i związanych z tym, a nie innym momentem własnego życia. Taka kontekstualna świadomość z jednej strony pozwala nam ukonkretnić proces i obszary swojego nawrócenia, a z drugiej strony otwiera te – zwykle obolałe i zaciemnione – konteksty na promieniowanie łaski Bożej, która uzdrawia. Warto, by każdy z nas uświadomił sobie ten jak najbardziej osobisty, wręcz intymny kontekst życia tu i teraz. To stanięcie w prawdzie uwolni nas od ciężaru ciemności, którym zagoniona codzienność przyćmiewa sekret naszych upadków i niemożności. Wielki Piątek - Bolesne ostrzeżenie 9 To było wielkie święto. W Jerozolimie zgromadziło się kilkaset tysięcy pobożnych Żydów. Wędrując w pielgrzymkach do świętego miasta śpiewali psalmy, modlili się wielbiąc Boga. Ludzi było więcej aniżeli na Jasnej Górze w dni odpustowe. Każdy z tych pobożnych Żydów odmawiał trzy razy dziennie: „Będziesz miłował Pana Boga swego z całego serca, z całej duszy swojej, ze wszystkich sił swoich”. To byli pobożni Żydzi. I w samym środku tego pobożnego zgromadzenia umierał na krzyżu Syn Boga. Taka jest tajemnica Wielkiego Piątku. Ta śmierć Syna Bożego na podstawie wyroku najwyższych kapłanów i Pilata, w środku rozmodlonego tłumu jest głośnym ostrzeżeniem pod adresem wszystkich, w których został zabity duch. Taki jest wymiar Wielkiego Piątku. Wielka uroczystość w Izraelu. A oto zupełnie w tajemnicy, w ludzkim ciele, zniszczony i upokorzony do ostateczności umiera Boży Syn. W poranek Wielkiej Niedzieli opuszcza grób. Robi to bardzo dyskretnie. Nikogo nie obudził w Jerozolimie. Trochę strachu dla straży, która zobaczyła odsunięty kamień, i niepokoju w sercu Marii i jej towarzyszki poszukujących ciała Pana. Sam Bóg przyszedł na ziemię. Żył z nami ponad trzydzieści lat w ukryciu i wielkiej pokorze. Zmartwychwstał i nawet wtedy nie objawił światu swojej chwały. Uczył miłości. Jego nauka należy do najpiękniejszych, jakie słyszała ziemia. Jego przykład jest tak wzniosły, że nikt nie potrafi Go idealnie naśladować. Postawmy pytanie jasno. Jak doszło do tego, że pobożni ludzie w imię swojej religii w tak straszliwy sposób rozprawili się z Synem samego Boga? Co stoi u podstaw tego przerażającego błędu? Pycha, pycha i jeszcze raz pycha! Przez pychę człowiek jest niezdolny do otwarcia się na prawdę. Tworzy sobie swój własny świat, łącznie z religijnym wyobrażeniem. Dramat Wielkiego Piątku w pobożnej Jerozolimie jest ostrzeżeniem dla wszystkich. Pycha morduje autentyczną Miłość. (Bóg jest Miłością). Popatrzmy na siebie. Wszystkie kryzysy wewnętrzne wywodzą się z pychy. W nas istnieje prawdziwa, autentyczna miłość Boga. Miłość, która bije w sercu dziecka, w sercu każdego człowieka, który chce być uczciwym. Z tą autentyczną miłością Boga nieustannie walczy nasza ambicja i pycha. Ona zmierza do tego, aby tę prawdziwą Miłość zamordować. Dlatego w poranek wielkanocny trzeba nam wszystkim, abyśmy uwierzyli, że w nas jest prawdziwa miłość, abyśmy podeszli do Chrystusa, by ją wskrzesił, by odwalił kamień różnych ambicji, które tak nas zniewalają. Jeśli uwierzymy w te Miłość, którą Bóg zakodował w naszych sercach, już nic nie potrafi nas zniewolić, a nasza wiara będzie pełna i żywa. Żeby zmartwychwstać, trzeba umrzeć - myśli ks. Jana 10 Żeby zmartwychwstać, trzeba umrzeć, a żeby umrzeć, trzeba trochę pocierpieć. I to w różnym wymiarze – mówi Ks. Jan Kaczkowski. Nie na darmo mówiła Szymborska - choć nie podzielała naszej wiary że rodzimy się bez wprawy, umieramy bez rutyny. Te dwa wydarzenia są do siebie bliźniaczo podobne. To jest coś bardzo indywidualnego, przez co będziemy musieli sami przejść. I to nas napawa strachem, ale i ciekawością połączoną z nadzieją. Trzeba pocierpieć fizycznie, bo nie da się do końca umrzeć bez bólu albo dyskomfortu. Ból fizyczny nie wydaje się mieć wartości etycznej, dlatego go uśmierzamy. Po za nim będziemy mogli Panu Bogu ofiarować wiele innych cierpień i strat na poziomie duchowym, relacji, samotności, tego, że umieramy zawsze zbyt szybko. Jak więc mówić o zmartwychwstaniu w kontekście cierpienia? Ile ludzi, tyle historii. Niedawno miałem spotkanie z Panią, która miała koszmarnie trudne życie - męża pijaka, który ją katował, trójkę synów, z których jeden uległ bardzo poważnemu wypadkowi. Wiele innych niezwykle trudnych doświadczeń z tymi wszystkimi hardcorowymi rzeczami, które się dzieją w tych naszych "katolickich małżeństwach". Gdy mąż umarł, pomyślała, że w końcu sobie odpocznie. Kilka miesięcy później ciężko zachorowała, jest już w stanie przedagonalnym, mimo to jest przytomna, logiczna, żywo gestykuluje i jakoś dziwnie tryska życiem. Paradoksalnie, po tak trudnym życiu, strasznie tęskni za śmiercią, a tym samym za zmartwychwstaniem. Była całe życie niezwykle pobożna, mądrze pobożna. Nie dała się wpędzić w rolę ofiary. Ta jej stabilna i przemyślana strategia pozwoliła nie tylko przeżyć, zachować radość życia, ale i uczepić się nadziei w niebie. I to jest piękne. Bywa też zupełnie odwrotnie. Ludzie, którzy od siebie w życiu nie wymagali, odbierają swoje odchodzenie jako najgorszą porażkę. Ich odchodzenie staje się w takich wypadkach typowo biologiczną męką: "Jeszcze dzień! Jeszcze dwa! Czemu nic nie robicie?! Czemu nie ratujecie?!" Tak jakby można było człowieka bez końca ratować, a przez to czynić go nieśmiertelnym. Jeśli chodzi o zmartwychwstanie, to pamiętajmy, że mówimy też o zmartwychwstaniu ciała. Chociaż w naszej teologii nie przywiązuje się specjalnej wagi do tego "ubranka", które po nas zostaje, to jednak traktujemy je z szacunkiem, chowamy, nie rozsypujemy, nie stawiamy sobie na kominku spopielonych zwłok. My wierzymy, że jakoś te ciała z powrotem otrzymamy. Jakie? Nikt tego do końca nie wie. Prawdopodobnie takie, jak Chrystus po Zmartwychwstaniu. Jak Pan Bóg sobie z tym poradzi? Teologia raczej milczy. Jestem pewien, że uda Mu się wskrzesić tych wszystkich, którzy zostali wrzuceni do pieca hutniczego (zob. film "Jack Strong") albo zostali pożarci przez dzikie zwierzęta. A jak ksiądz myśli, kogo spotkamy w niebie? Czy będą jakieś zaskoczenia? To jest pytanie, które sobie cały czas zadaję. Dla mnie rzeczywistość nadprzyrodzona - zarówno zbawienie i potępienie - jest rzeczywistością niezwykle dynamiczną. To nie będzie banalny sąd, w rozumieniu ludzkiego trybunału, ani kotły ze smołą. Dla mnie to jest prześwietlenie sumienia przez światło, dobro, prawdę i piękno Boga osobowego. Bóg jest światłością - mówi Ewangelia. Bóg nas prześwietla. I to nie tyle On wydaje wyrok podnosząc albo opuszczając palec niczym antyczny władca. To my widzimy, że do Boga pasujemy i w geometrycznym wręcz przyroście szczęścia się do Niego przybliżamy. Niestety z potępieniem jest analogicznie. Sami widzimy potworny dysonans pomiędzy naszymi wyborami, a pięknem Boga. Nie możemy wytrzymać blasku światła i uciekamy w ciemność, samotność i nienawiść. Czyli jest nadzieja dla wszystkich? Nadzieja oczywiście, ale, znowu, nie bądźmy zbyt zuchwali, sądząc, że piekło jest puste. To by przeczyło wolności, a zatem godności człowieka. Ks. Jan Kaczkowski - ur. 1977, ksiądz, doktor teologii moralnej i bioetyk, prezes Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. 1 czerwca 2012 r. zdiagnozowano u niego nowotwór mózgu. Zmarł w Poniedziałek Wielkanocny w wieku 39 lat. Wielka Sobota - Przesłanie paschalne 11 Od płomienia paschału, który rozprasza mroki ciemności w noc paschalną, zapalają swoje świece wszyscy uczestniczący w liturgii. I oto zgromadzenie wiernych napełnia się Chrystusowym światłem. Podczas celebrowania wielkosobotniej liturgii paschalnej w centralnym punkcie prezbiterium kościoła znajduje się paschał, tj. poświęcona i okadzona przez kapłana duża woskowa świeca symbolizująca Chrystusa zmartwychwstałego. To przy niej kapłan śpiewa radosny hymn Exsultet – pochwalną starożytną pieśń przypisywaną św. Ambrożemu, a w obecnej formie znaną już od VII wieku. Od płomienia paschału, który rozprasza mroki ciemności w noc paschalną, zapalają swoje świece wszyscy uczestniczący w liturgii. I oto zgromadzenie wiernych napełnia się Chrystusowym światłem. Ja jestem światłością świata (J 8, 12). Czynimy to, abyśmy poprzez ten czytelny znak chwalili Ojca i aby każdy chrześcijanin swoim życiem oddawał Bogu cześć i był świadkiem wiary. Światło płonącego paschału i zapalonych świec symbolizuje radość i wesele duszy chrześcijanina, Chrystus bowiem zmartwychwstał a my razem z Nim zmartwychwstaniemy! Bóg Ojciec przyjął ofiarę Syna i objawił to najpełniej w Jego zmartwychwstaniu. Jest to największy znak mocy Ojca i zarazem odpowiedź Jego miłości na miłość Jezusa. Krzyż nie jest już skandalem bez sensu, a życie i śmierć bezużytecznym absurdem. Duch Zmartwychwstałego Chrystusa czyni z wierzącego nowego człowieka. Od tej chwili pochodzimy od Jezusa, i nie jesteśmy synami i córkami grzechu, lecz łaski. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha (Rz 8, 11). To główna tajemnica chrześcijaństwa! Ona nadaje sens całemu naszemu życiu i historii zbawienia. Dlatego św. Paweł mógł wołać do Koryntian: To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe (2 Kor 5, 17b). Kiedy mówimy, że wierzymy w Jezusa Chrystusa umarłego i zmartwychwstałego, to wyznajemy, że wierzymy, iż umrzeć to zmartwychwstać! Radość chrześcijańska to nie ucieczka w zapomnienie, narkotyk od bólu czy znieczulenie, mające pomóc zapomnieć o męce życia. Radość chrześcijańska to pokój, nadzieja i przeświadczenie, że Bóg nas kocha i komunikuje się z nami. Tę radość odczuwali uczniowie i kobiety, gdy Pan się im ukazał po zmartwychwstaniu. My też mamy niejako biec razem i tę radość przekazywać innym, aby tworzyć wspólnotę. Św. Paweł pisał: Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam radujcie się! (Flp 4, 4). Obrzęd posiłku Wielkanocnego 12 Niedziela Zmartwychwstania to najważniejszy dzień dla wszystkich chrześcijan. Po porannej Mszy św. rodziny gromadzą się przy stole. Uroczyste wielkanocne śniadanie rozpoczyna się wspólną modlitwą. Zmartwychwstał Pan Prawdziwie. Alleluja. Odpowiadamy: Bogu niech będą dzięki. Alleluja. Odczytanie fragmentu Ewangelii wg. św. Łukasza (24, 36-43). Krótkie wprowadzenie: Kochani, wieść o zmartwychwstaniu Pana przemieniła Apostołów i napełniła wszystkich ogromną radością. Tę radość przeżywają wszyscy uczniowie Chrystusa przez wszystkie wieki. Niech ona będzie również i naszym udziałem. Życzmy sobie tego, by Chrystus Zmartwychwstały stale był gościem naszego domu, a pokój, który przez swoje zmartwychwstanie ogłosił całemu światu, by gościł stale w naszych sercach. Na znak wzajemnej życzliwości i miłości, która jednoczy nas we wspólnotę, podzielmy się święconym jajkiem – symbolem życia. Ogarnijmy myślą cały świat i prośmy naszego Boga: Ojcze nasz... Modlitwa przed posiłkiem: Boże, Ty w dniu dzisiejszym pokonałeś śmierć i otworzyłeś nam bramy wieczności przez Twojego Jednorodzonego Syna: spraw, abyśmy wraz z Nim zasiedli do uczty niebieskiej w Twoim królestwie. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen. Modlitwa po posiłku: Za ten posiłek, za wszelkie dary, które spożyliśmy za radość wielkanocną, za miłość, która nas zespala, oraz za wszystkie Twoje dobrodziejstwa i za powołanie nas do życia wiecznego chwalimy Ciebie, Boże, dziękujemy Ci, Boże, przez zmartwychwstałego Pana naszego Jezusa Chrystusa. Amen. Program Rekolekcji Wielkopostnych oraz Świąt Wielkanocnych AD 2017 M Ü N S T E R Sobota (01.04.2017) V Niedziela Wielkiego Postu (02.04.2017) Poniedziałek (03.04.17) Wtorek (04.04.2017) Środa (05.04.2017) Czwartek (06.04.2017) Piątek (07.04.2017) Sobota (08.04.2017) Niedziela Palmowa (09.04.2017) Wielki Poniedziałek (10.04.2017) ST. ANTONIUS KIRCHE ANTONIUSKIRCHPLATZ 11 Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna Msza św. i nauka rekolekcyjna Gorzkie Żale Msza św. i nauka rekolekcyjna Msza św. i nauka rekolekcyjna Msza św. i nauka rekolekcyjna Msza św. i nauka rekolekcyjna Msza św. i nauka rekolekcyjna Droga Krzyżowa Msza św. i nauka rekolekcyjna Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna Procesja i poświęcenie palm Msza św. i nauka rekolekcyjna Gorzkie Żale Msza św. i nauka rekolekcyjna Msza św. i zakończenie rekolekcji godz. 16.00 – 18.00 godz. 17.00 godz. 9.30 godz. 17.00 godz. 17.30 godz. 17.30 godz. 19.00 godz. 17.30 godz. 19.00 godz. 17.00 godz. 17.30 godz. 16.00 – 18.00 godz. 17.00 godz. 9.30 godz. 17.00 godz. 17.30 godz. 17.30 Uwaga! Podczas każdej Mszy św. – możliwość do Spowiedzi św. Wielki Czwartek (13.04.2017) Wielki Piątek (14.04.2017) Wielka Sobota (15.04.2017) WIELKANOC Zmartwychwstanie (16.04.2017) Poniedziałek Wielkanocny Msza św. Wieczerzy Pańskiej godz. 19.00 Adoracja Najśw. Sakramentu do godz. 22.00 Droga krzyżowa w plenerze godz. 10.00 Koronka i Droga Krzyżowa godz. 15.00 Liturgia Wielkiego Piątku godz. 19.00 Adoracja Najśw. Sakramentu do godz. 24.00 godz.10.00;10.30;11.00 Poświęcenie pokarmów wielkanocnych godz. 19.00 Liturgia Wielkiej Soboty (ognia, światła, wody chrzcielnej) do godz. 22.00 Adoracja Najśw. Sakramentu Msza Święta Rezurekcyjna godz. 07.00 z procesją wew. kościoła Msza Święta Wielkanocna godz. 17.30 Msza Święta Wielkanocna godz. 09.30 Msza Święta Wielkanocna godz. 17.30 B Piątek (07.04.2017) Wielka Sobota (15.04.17) Poniedziałek Wielkanocny (17.04.2017) R ST. JOHANNES KAPUZINERSTR. 13 O R K E N Msza św. i nauka rekolekcyjna Spowiedź św. godz. 19.00 godz. 19.00 Poświęcenie pokarmów godz. 13.00 Msza Święta Wielkanocna godz. 09.00 ST. ELISABETH WINDTHORSTR. 19 H E I N E Sobota (01.04.2017) Sobota (08.04.2017) Wielka Sobota (15.04.2017) Wielkanoc Zmartwychwstanie (16.04.2017) Poniedziałek Wielkanocny (17.04.2017) Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna Poświęcenie pokarmów wielkanocnych godz. 18.45 – 20.00 godz. 19.00 godz. 18.45 – 20.00 godz. 19.00 Msza Święta Wielkanocna godz. 12.00 Msza Święta Wielkanocna godz. 12.00 IBBENBÜHREN V Niedziela W. Postu (02.04.2017) Niedziela Palmowa (09.04.2017) Wielka Sobota (15.04.2017) Niedziela Zmartwychwstania (16.04.2017) Poniedziałek Wielkanocny (17.04.2017) godz. 13.30 ST. MICHAEL AN DER MICHAELSKIRCHE 12 Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna Poświęcenie pokarmów wielkanocnych godz. 11.45– 13.00 godz. 12.00 godz. 11.45– 13.00 godz. 12.00 Msza Święta Wielkanocna godz. 12.00 Msza Święta Wielkanocna godz. 12.00 godz. 12.00 RECKLINGHAUSEN ST. MARIEN - SEDANSTR. 27 Piątek Msza św. i nauka rekolekcyjna (07.04.17) Msza św. i nauka rekolekcyjna Niedziela Palmowa (09.04.17) Poświęcenie palm Wielki Poniedziałek Msza św. i nauka rekolekcyjna (10.04.17) Wielki Wtorek Msza św. i nauka rekolekcyjna (11.04.17) Wielki Czwartek Msza św. Wieczerzy Pańskiej (13.04.17) Wielki Piątek Droga krzyżowa w Haltern Liturgia Wielkiego Piątku (14.04.17) Poświęcenie pokarmów Wielka Sobota (15.04.17) Liturgia Wielkiej Soboty Niedziela Msza św. Rezurekcyjna (po Mszy poświęcenie pokarmów) Zmartwychwstania (16.04.17) Msza św. – SUMA Poniedziałek Wielkanocny Msza Święta Wielkanocna (17.04.17) godz. 19.00 godz. 12.30 godz. 19.00 godz. 10.00 godz. 17.00 godz. 12.00 godz. 17.00 godz. 12.00 godz. 17.00 godz. 07.00 godz. 12.30 godz. 12.30 Okazja do Spowiedzi św. w Recklinghausen w czasie trwania Rekolekcji na godzinę przed rozpoczęciem Mszy św. a w Niedzielę na pół godziny przed Mszą św. C O E S F E L D Niedziela Palmowa (09.04.17) Niedziela Zmartwychwstania (16.04.17) Poniedziałek Wielkanocny (17.04.17) D Ü L M E N Sobota przed Niedzielą Palmową (08.04.17) Niedziela Zmartwychwstania ST. JACOBI KIRCHE RITTERSTR. 14 Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna godz. 10.00 godz. 10.30 Msza Święta Wielkanocna Poświęcenie pokarmów godz. 10.30 Nie będzie Mszy Świętej KLOSTER MARIA-LUDWIG-STIFT COESFELDERSTR. 120 Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna godz. 18.00 godz. 18.30 Nie będzie Mszy Świętej (16.04.17) Poniedziałek Wielkanocny (17.04.17) Msza Święta Wielkanocna godz. 10.30 DORSTEN-WULFEN Wielka Sobota Poświęcenie pokarmów (15.04.17) D Niedziela Palmowa (09.04.17) Wielka Sobota Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna godz. 15.30 godz. 16.00 Poświęcenie pokarmów godz. 10.45 (15.04.17) ST. MICHAEL- JUSTUS VON LIEBIGSTR. A R L Niedziela Palmowa (09.04.17) Niedziela Zmartwychwania (16.04.17) Poniedziałek Wielkanocny Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna Msza św. i poświęcenie pokarmów Msza św. wielkanocna (17.04.17) CASTROP-RAUXEL HENRICHENBURG Wielka Sobota (08.04.17) godz. 15.00 godz. 15.30 Poświęcenie pokarmów godz. 12.00 O R K ST. STEPHANUS - WEIHERSTR. 5 Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna godz. 17.30 godz. 18.00 Poświęcenie pokarmów godz. 13.30 (15.04.17) B godz. 13.30 Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna (15.04.17) Wielki Wtorek (11.04.17) Wielka Sobota godz. 08.45 CLEMENS-AUGUST STR. 25 Wielka Sobota SELM-B godz. 08.45 ST. STEPHANUS E C K U M Sobota przed Niedzielą Palmową godz. 08.15 godz. 08.45 ST. LAMBERTUS KIRCHE ALTER KIRCHPLATZ 5 Poświęcenie pokarmów (15.04.17) B godz. 10.00 ST. MARIEN AN DER MARIENKIRCHE 11 O R S T E N M ST. BARBARA - SURICK 215 O C H O L T ST. AGNES KAPELLE BARLOER WEG 125 Czwartek (06.04.17 ) Spowiedź św. Msza św. i nauka rekolekcyjna godz. 17.30 godz. 18.00 Wielka Sobota (15.04.17) Poświęcenie pokarmów godz. 12.00 Zmartwychwstanie to wydarzenie miłości 17 Życie pierwszych chrześcijan ukazuje nam, jak wiara w zmartwychwstałego Pana może przemienić różniących się od siebie ludzi we wspólnotę. Wspólnota chrześcijańska jest nie tylko owocem Zmartwychwstania. Jej posłannictwem jest przyjęcie i ukazanie światu nowego życia, które Zmartwychwstały oferuje ludzkości i całemu stworzeniu. Mamy nadzieję, że widząc nasze życie wspólnotowe, ludzie poznają, że przyczyną, dla której jesteśmy razem, jest sam Jezus. Czy w wierze, którą próbujemy żyć na co dzień, rzeczywiście dostrzec można zmartwychwstałego Jezusa? Co sprawia, że wierzymy w Zmartwychwstałego i że się z Nim spotykamy? Jakie czynniki wpływają na naszą wiarę w Jezusa? Często, chcąc powiedzieć, że ktoś coś zrozumiał, mówimy: „Zobaczył wreszcie, że jest tak a tak”. Mając na myśli rozumienie, mówimy metaforycznie o widzeniu. W Skrzypku na dachu Tewje, mleczarz, pyta swoją żonę Golde: „Czy mnie kochasz?”, a ona odpowiada: „Po tylu latach gotowania, prania… ty mnie jeszcze pytasz? Czy nie widzisz?”. Być może powinniśmy spytać siebie: „Czy zobaczyłem Pana? Czy ludzie widzą, że Pan rzeczywiście we mnie zmartwychwstał?”. Ktoś, kto kocha, widzi to, czego inni nie widzą. Miłość otwiera w nas zmysł, który William Johnston nazwał okiem wewnętrznym lub trzecim okiem - oko serca, oko miłości. To trzecie oko widzi jedynie dzięki miłości. Tak jest z nami wszystkimi. Gdy miłość w nas żyje, widzimy więcej, niż ci, którzy nie kochają. Nim ich dzieci zdążą się na coś poskarżyć, rodzice już widzą, że coś jest nie tak. Niektóre kobiety nie potrzebują dowodów niewierności swych mężów, gdyż, doświadczone przez lata miłości, widzą, że w ich małżeństwie dzieje się coś niedobrego. Miłość zwiększa naszą wrażliwość i spostrzegawczość, pozwalając nam dostrzec to, co wykracza poza zwykłe znaki i prawdy. To, co święty Paweł pisał o miłości w Liście do Koryntian, sprawdza się w Ewangelii Jana: miłość „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13, 7). Gdy kochamy, wierzymy. Nie zawsze jest tak, że, by pokochać, musimy najpierw uwierzyć. Niekiedy jest odwrotnie – miłość pogłębia wiarę. Przykład umiłowanego ucznia dowodzi, że wiara w Chrystusa zmartwychwstałego jest odpowiedzią miłości w takim samym stopniu, w jakim jest ona konsekwencją spotkania ze Zmartwychwstałym. Kto zobaczy Zmartwychwstałego? Ten, kto miłuje Chrystusa. Wyznanie „Pan zmartwychwstał” jest nie tylko wypowiadaną przez nas formułą wiary, lecz także wyznaniem miłości. Jest okrzykiem miłującego – człowieka, który kocha Chrystusa. Filozof Gabriel Marcel miał kiedyś powiedzieć: „Gdy wyznajesz komuś miłość, tak naprawdę mówisz mu: «Nie chcę, byś umarł»”. Gdy kogoś kochamy, chcemy, by ukochana osoba żyła wiecznie, by została z nami na zawsze. Dlatego nawet wówczas, gdy umrze, miłość skłania nas do nadziei, że w rzeczywistości nie umarła. Śmierć może położyć kres życiu, lecz nie miłości, gdyż prawdziwa miłość jest silniejsza niż śmierć. W obliczu śmierci ukochanej osoby utwierdzamy się w przekonaniu, że ukochany nie umarł całkowicie. W naszym sercu będzie żyć zawsze. Nigdy nie umrze! Z perspektywy Ewangelii zmartwychwstanie jawi nam się jako wydarzenie miłości. Zadajmy sobie zatem pytanie: „Czy rzeczywiście widzę oczyma miłości Jezusa zmartwychwstałego? Czy spotykam zmartwychwstałego Chrystusa w swojej miłości? Co jest twoim grobem? 18 Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych. Uczniowie weszli do wnętrza grobu… Grób to pamiątka śmierci. Przechowuje to, co zginęło. Grób jest symbolem straty, smutku, strachu. Co jest twoim grobem, co już dawno temu pogrzebałeś w sobie? Może są to rozczarowania, zawody, nieprzebaczenie, wątpliwości, niespełnione pragnienia, kompleksy. Co jeszcze budzi w tobie lęk, smutek? Jezus powiedział: „przyszedłem szukać i zbawić to, co zginęło”. Bóg przyszedł, by pootwierać twoje groby. Jezus chce tam wejść, aby wlać nowe życie, nowe spojrzenie, nowe siły. Jezus chce wypełnić cię swoim miłosierdziem. Siostra Faustyna pewnego razu wyznała Jezusowi: „Chociażbyś mnie zabił, ja Ci ufać będę”. To znaczy choćby mnie zabiły okoliczności, w których żyję, choćby rzeczywistość wyglądała jak grób, nie zwątpię w Ciebie, bo jesteś samym miłosierdziem. Nie możesz pragnąć dla mnie niczego innego jak tylko pełni życia i szczęścia. Doświadczyć Bożego miłosierdzia to odkryć, że jestem uczniem umiłowanym, że jestem nieskończenie kochany pomimo wszystko i ze wszystkim, czym żyję. Doświadczyć Bożego miłosierdzia to dostrzec ślady Zmartwychwstałego w pustym grobie. Jeśli tego jeszcze nie doświadczyłeś, to zaproś Jezusa do grobów twojej duszy i poproś Go, żeby w nich okazał swoją wyzwalającą moc. Bo jak mówiła św. Siostra Faustyna: „Dusza, która wysławia dobroć swego Pana, jest przez Niego szczególnie umiłowana. Jest zawsze bliska zdroju żywego i czerpie łaski z miłosierdzia Bożego” (Dz.1120). Alleluja! Chwalcie Pana! 19 Ten znany wszystkim okrzyk, jest jedną z niewielu formuł, jakie na stałe weszły do naszego języka, choć nie zawsze zdajemy sobie sprawę, co to słowo w istocie oznacza. Poranek wielkanocny, który dla nas niesie przesłanie zwycięstwa Pana Jezusa nad śmiercią, otwierając długi okres liturgicznego uniesienia i radości, dla apostołów nie był wcale czasem, w którym było im do śmiechu. Zaledwie dwa dni wcześniej w okrutnych mękach skończył życie ich Nauczyciel, a oni dość aktywnie się do tego przyczynili. Nie obeschły więc jeszcze łzy na ich policzkach, sumienia jeszcze wcale się nie wyciszyły, a obawy o własne życie wydawały się nawet wzrastać. Co z nami teraz będzie? – pytali niektórzy, wielu pewnie też szukało usprawiedliwienia, choć wszyscy chyba zdawali sobie sprawę, że w ich sytuacji najlepsze, co mogliby zrobić, to milczeć, a milcząc, czekać, aż znów otworzą się niebiosa i znów rozlegnie się z nich Boży głos. Ku zaskoczeniu wszystkich otworzyły się jednak nie niebiosa, ale… grób. Nawet ten oczywisty znak nie od razu przywrócił wszystkim utraconą nadzieję, lecz początkowo stał się powodem do jeszcze większego niepokoju: bo czy do całego nieszczęścia, jakim było zamęczenie na śmierć naszego Boga, nie doszło i to, że ktoś zbeszcześcił Jego ciało? Echa tych wszystkich niepokojów pobrzmiewają w Ewangeliach, których opisy jednoznacznie – zanim przekonają nas do uznania tego cudu – jeszcze bardziej potęgują naszą trwogę. W końcu jednak, kiedy uwierzymy aniołom, którzy mówią, iż nie ma Go tu, bo zmartwychwstał, eksploduje w nas prawdziwa radość. Wtedy właśnie, aby ją wyrazić, sięgamy do starożytnej formuły: Alleluja! Ten znany wszystkim okrzyk, obok innego słowa, jakim jest judaistyczne Amen, jest jedną z niewielu formuł, jakie na stałe weszły do naszego języka, choć nie zawsze zdajemy sobie sprawę, co to słowo w istocie oznacza. Hebrajskie Hallelu-Jah (wysławiajmy Jahwe) jest więc zachętą do modlitwy. Jednak takiej szczególnej, która rodzi się z uwielbienia Boga, uznania Jego mocy oraz z wynikającego stąd przekonania, że nikt inny nie jest tak mocny, jak nasz Pan. Z tego powodu alleluja na kartach Biblii spotkać można przede wszystkim w uroczystych, radosnych psalmach, wysławiających moc Boga, oraz w księdze Apokalipsy, w tych miejscach, w których czytamy o ostatecznym zwycięstwie Boga nad złem i o początku wiecznego królestwa światłości. To właśnie z tej przyczyny okres Wielkiej Nocy rozbrzmiewa naszymi radosnymi okrzykami alleluja. Świętujemy przecież zwycięstwo Pana Jezusa nad śmiercią. Triumf tak wielki, że nie można go porównać do niczego innego. Dla nas jest to czas, w którym cieszymy się z tego, czego pierwsze owoce już posiadamy, choć w pełni będziemy przeżywać to dopiero w wieczności. Alleluja ma dla nas podwójne znaczenie: – jest głośnym wezwaniem do modlitwy uwielbienia, a zatem naszym sposobem ewangelizowania świata i przywracania ludziom nadziei – a wołamy alleluja właśnie dlatego, że sami doświadczyliśmy niepojętej mocy Boga: wiemy o tym, poznaliśmy tę moc i teraz chcemy to ogłosić światu; wołając alleluja dzielimy się naszą radością; – samo to zawołanie jest naszą osobistą modlitwą – wzywając bowiem innych do radości, jednocześnie mówimy Bogu, że wierzymy we wszystko, czego dokonał, i wielbimy Go za te wspaniałe cuda. Mają więc rację ci, którzy w tym czasie przesyłają sobie życzenia: Wesołego Alleluja itp. Przecież to wołanie alleluja samo z siebie jest radosne, a wysławianie Boga, dziękowanie Mu – jak wskazuje na to samo znaczenie tego słowa – musi rodzić się z wdzięczności. Niech zatem te nadchodzące święta będą dla nas okazją do odnowienia w sobie wiary w moc żyjącego Boga, który sam powstał z martwych i obiecał także nas wprowadzić do swego królestwa. Alleluja! Chwalmy Pana, który niewiarygodnych rzeczy dokonał na ziemi! Kamień odsunięty od grobu 20 „A pierwszego dnia po szabacie, wczesnym rankiem, gdy jeszcze było ciemno, Maria Magdalena udała się do grobu i zobaczyła kamień odsunięty od grobu”. (J 20,1) Kamień odsunięty od grobu był dla Marii Magdaleny pierwszym znakiem mówiącym o tym, że wydarzyło się coś niezwykłego. Maria zareagowała strachem i zaczęła natychmiast działać. Dopiero później zrozumiała jak wielki cud wydarzył się w tę świętą noc Zmartwychwstania. Kamień odsunięty od grobu można nazwać kamieniem nadziei. Głaz, który miał być dla Piłata, arcykapłanów i faryzeuszów gwarantem, że nic nie stanie się z ciałem Jezusa, został wedle opisu św. Mateusza po prostu odsunięty przez Anioła: „Albowiem Anioł Pański zstąpił z nieba, podszedł, odsunął kamień i usiadł na nim” (Mt 28,2). Następnie Anioł siedząc na kamieniu objawił niewiastom radosną nowinę o tym, że Jezus powstał z martwych i żyje. Widzimy więc, że dla Bożej potęgi ten kamień był tak lekki, stał się przecież jednym ze znaków towarzyszących powstaniu Chrystusa z martwych. Możemy jednak odczytać również symboliczne znaczenie tego znaku. Mówimy czasami, kiedy na przykład znajdujemy jakieś korzystne rozwiązanie, albo wówczas, gdy problemy się kończą – „kamień spadł mi z serca”. Kamień symbolizuje więc obciążenie, blokadę, albo coś, co nas zniechęca do życia. Ojciec Anselm Grün w następujący sposób opisuje znacznie największego cudu w historii ludzkości: „Zmartwychwstanie oznacza życie bez blokady, zerwanie więzów, które nas trzymają na uwięzi, a w końcu doświadczenie głębi nowego życia i niezwykłej wolności”. Jeżeli więc Bóg odsunął kamień od grobu, może również odsunąć kamienie, które nam przeszkadzają w życiu. Bezpośrednim owocem Zmartwychwstania jest odpuszczenie grzechów, a więc uwolnienie z obciążenia. Wszystko to dokonuje się wedle określenia Benedykta XVI w „Bożym stylu”. Chrystus zostaje wskrzeszony przez Ojca. Z jednej strony to Wydarzenie jest tak dyskretne, pełne tajemnic, z drugiej strony zaś jest to największy cud, jaki wydarzył się w historii ludzkości. Suzanne de Diétrich pisała przed laty: „Osoba Pana objawia się nie przez jakiś ogólny znak, który narzucałby się wszystkim, lecz przez znak intymny i szczególny, wiążący się każdemu ze wspomnieniem jakiegoś poprzedniego spotkania. (…) Bóg nie tylko odsunął kamień grobu Jezusa, odsunął On kamień grobu ludzkości” ( S. de Diétrich, Boży plan zbawienia,). Tej samej mocy Bożej, która odsunęła kamień od grobu, doświadczamy w naszej wierze. To moc wiary, moc z nieba może odsunąć wszelkie kamienie, które przygniatają nas w życiu. Przezwyciężone słabości i obciążenia mogą tak jak kamień odsunięty od grobu stać się znakami Zmartwychwstania, którego doświadczyłem dzięki obecności Jezusa w moim życiu. "Oto dzień, który Pan uczynił, radujmy się w nim i weselmy!" Duszpasterze i biuro 21 Polska Misja Katolicka p. w. Św. Józefa Antoniuskirchplatz 11 48151 Münster Tel.: 02 51/5 50 99 Fax.: 02 51/5 59 59 www.polskamisjakatolicka.de e-mail: [email protected] PROBOSZCZ: Ks. Kanonik Marian Wagner Adres: j/w Tel.: 02 51/5 59 58 WIKARIUSZ: Ks. Rafał Swatek Sauerländer Weg 18 48153 Münster Tel.: 02 51/4 05 90 WIKARIUSZ: Ks. Kanonik Zbigniew Mielcarek Marienstr.160 45663 Recklinghausen Tel.: 0 23 61/6 25 00 WIKARIUSZ: Ks. Mgr Rafał Kowalczyk Ovelgönnestr. 42 45663 Recklinghausen Tel.: 0 23 61/ 9 38 99 90 Biuro: P. Małgorzata Wójcik Godziny urzędowania biura: Poniedziałek - środa, piątek czwartek od godz. 9.00 do 13.00 od godz. 16.00 do 19.00 Büroöffnungszeiten: Montag - Mittwoch, Freitag Donnerstag von 9.00 bis 13.00 Uhr von 16.00 bis 19.00 Uhr Nasza Szkoła Piątkowa im. św. Jana Bosko Zajęcia odbywają się w każdy piątek (z wyjątkiem ferii szkolnych i dni świątecznych) w salkach Parafialnych przy kościele St. Antonius w Münster. Zajęcia prowadzą: - Grupa przedszkolna „Biedronki“ - Język Polski - Religia p. Aneta Markowska-Kluge i p. Kinga Socha p. Renata Kaczmarek tel. 0250 2901682 ks. Rafał Swatek tel. 0251 40590 Msze święte w Polskiej Misji sprawowane są: Münster St. Antonius, Antoniuskirchplatz 11 - każda niedziela i święto godz. 9.30 i 17.30 - poniedziałek, wtorek, środa, czwartek i piątek godz. 17.30 - sobota godz. 17.00 Recklinghausen St. Marien Kirche, Marienstr. 27 - Süd - każda niedziela i święto godz. 12.30 - wtorek godz. 10.00 - piątek godz. 19.00 - pierwsza sobota miesiąca godz. 19.00 Dülmen Marl Kloster Maria-Ludwig-Stift, Coesfelderstr. 120 - każda niedziela i święto godz. 10.30 St. Michael Kirche, Justus von Liebigstr. - każda niedziela i święto godz. 08.45 Ibbenbüren St. Michael Kirche, An der Michaelskirche 12 - każda niedziela i święto godz. 12.00 Dorsten St. Marien Kirche, An der Marienkirche 11 - trzecia niedziela miesiąca godz. 16.00 Dorsten-Wulfen St. Barbara Kirche, Surick 215 - czwarta sobota miesiąca godz. 18.30 Coesfeld St. Jakobi Kirche, Ritterstr. 14 - każda niedziela godz. 10.30 Beckum St. Martin, Mühlenweg 3 - ostatnia sobota miesiąca Rheine godz. 16.00 St. Elisabeth Kirche, Windthorstr. 19 - każda sobota albo godz. 19.00 (w dzień świąteczny) godz. 12.00 Castrop-Rauxel St. Lambertus Kirche, Alter Kirchenplatz 5 (Henrichenburg) - czwarta niedziela miesiąca godz. 16.00 Selm-Bork St. Stephanus Kirche, Weiherstr. 5 - ostatnia niedziela miesiąca godz. 12.30 Bocholt St. Agnes- Kapelle, Barloer Weg 125 - każda druga sobota miesiąca godz.17.30 Borken St. Johannes Kirche, Kapuzinerstr. 13 - każda pierwsza niedzielę miesiąca godz. 9.00 22 Paschalne życzenia 23 Nie pozwólmy, aby ciemności i lęki przyciągały wzrok duszy i zawładnęły sercem, ale głośmy Pana „nie ma Go tutaj; zmartwychwstał; On jest naszą największą radością, jest zawsze obok nas i nigdy nas nie zawiedzie. Niech ta radość i nadzieja przenika zawsze nasze serca! Błogosławionych, radosnych, pełnych Bożego pokoju i miłości Świąt Zmartwychwstania Pańskiego życzą Duszpasterze Polskiej Misji Katolickiej w Münster Ks. Marian Wagner Ks. Zbigniew Mielcarek Ks. Rafał Swatek Ks. Rafał Kowalczyk oraz P. Małgorzata Wójcik „Odwagi! Ja zwyciężyłem świat” J 16,33 „Dzisiaj jest jaśniejący dzień tego zwycięstwa, bo Chrystus podeptał śmierć, a przez swoje z m a r t w y ch w s t a n i e przyniósł życie i nieśmiertelność” 2 Tm 1,10 On to nas wyprowadził z niewoli do wolności, ze smutku do radości, z żałoby do świętowania, z ciemności do światła, z niewoli do odkupienia. Więc mówmy przed Nim: Alleluja papież Franciszek POLSKA MISJA KATOLICKA Polnische Katholische Mission Antoniuskirchplatz 11 48151 Münster Tel. 0251/5 50 99 www.polskamisjakatolicka.de