NOWOCZESNA ENCYKLOPEDIA ZDROWIA Opracowali: ' P rof. D r C IE SZ Y Ń SK I A n ton i, P rof. D r D EM B O W SK I Jan, P rof. D r D M O C H O W SK I A n ton i, D yr. DUC H O W ICZ B ro n isła w , D r FIU M EL A n ton i, D r G A R TK IEW IC Z S ta n isła w , P rof. D r G Ą D ZIK IE W IC Z W i­ told , D r GÓ RK A E dw ard, D r G R O M SK I M arceli, D r HUM M EL H en ­ ryk, P ro f. D r JA K O W IC K I W ła d y sła w , P rof. D r JA N IS Z E W S K I T o­ m asz, D r K A M IŃ SK I W łodzim ierz, D oc. D r K A P U Ś C IŃ S K I S ta n isła w , P rof. D r L U B IE N IE C K I H en ryk , D r M A CK IEW ICZ S ta n isła w , P rof. D r M E LA N O W SK I W ła d y sła w , D r M ESTER A d o lf, D r M IC H A Ł E K G R O D Z K I S ta n isła w , P rof. D r M ICH AŁO W ICZ M ieczy sła w , D r M IE R ZEC K I H en ryk , D r M ISIEW ICZ Jan in a, D r N U S B A U M Józef, D r O P A C K I K azim ierz, P rof. D r P IA S E C K I E u gen iu sz, D r R Z Ą ŚN IC K I A d olf, D oc. D r S A B A T O W S K I A n ton i, D oc. D r ST Ę P O W SK I B ron i­ sła w , D r ST Y P U Ł K O W S K I S ta n isła w , D oc. D r SZ E R SZ Y Ń SK I B ro n i­ sła w , P rof. D r SZM UR ŁO Jan , D r S Z O K A L S K I K azim ierz, D oc. D r SZULC G ustaw , P rof. D r SZ U M O W SK I W ład ysław , P rof. D r SZ Y ­ M A N O W SK I Z ygm un t, D r ŚW IT A L S K A Ju lia , P rof. D r V E N U L E T F ran ciszek, P rof. D r W ACH HOLC L eon , D r W Ą SO W IC Z S ta n isła w , D r W ERN IC L eon, D oc. D r W ĘGIERKO Jakub, D r W R O C ZY ŃSK I C zesław , D r Z A K R Z E W SK I Z ygm u n t i inni. P o d red ak cją Dra A D O L F A RZĄ ŚN ICK IEG O T O M IV W Y D A W N IC T W O „ M IN E R W A “ CZ. ŻEBRO W SKI WARSZAWA, CHMIELNA 10. C O PYR IG H T 1939 B Y W y d a w n ictw o „M INERW A“ W arszaw a. W s ze lk ie p r a w a p r z e d r u k u w c a ło śc i lub c zę śc io w o z a s tr z e ż o n e . Druk. W . Duchiński, W arszaw a, W olność 2, tel. 11.64-10. Spis I rzeczy C H O R O B Y P S Y C H IC Z N E D r W ł o d z im ie r z K a m i ń s k i Str. O g ó l n e p o j ę c i e o c h o r o b i e p s y c h ic z n e j U U w a g i w stęp n e M ania M elan ch olia C h w iejn ość u czu ciow a A u tyzm U rojen ia H a lu cy n a cje Ilu zje N iezborność m y ślo w a M ajaczenie „Z esp ół organ iczn y“ C horoba a zd row ie P rzy czy n y chorób p sy ch iczn y ch L eczn ictw o p sy ch ia try czn e — l 3. 14 16 17 — 21 23 24 — 25 26 27 28 P r z e g l ą d c h o r ó b p s y c h ic z n y c h P sy ch o zy in fek cy jn e K iła (s y filis ) m ózgu i p ora żen ie p ostęp u jące A lk o h o lo w e chorob y p sy ch iczn e M orfinizm , k ok ain izm i in n e n ark om an ie O rganiczne p sych ozy w ie k u p o d eszłeg o P sy ch o zy n a tle zaburzeń w y d zie la n ia w ew n ętrzn eg o N iedorozw ój u m y sło w y P sych ozy rea k ty w n e P sych oza m a n ia k a ln o -d ep resy jn a . S ch izo fren ia Z d row y odpow ied n ik : c y k lo ty m ia i sch izo ty m ia (sy n to n ia i sch izoid ia) P sy ch o za m a n ia k a ln o -d ep resy jn a S ch izo fren ia P aran oia P ad aczk a (E p ilep sja, choroba św . W alen tego, m orb u s sa cer) P sy c h o p a tia 32 — 34 42 50 51 54 55 58 60 — 65 87 79 82 87 Spis 4 II rzeczy P S Y C H O N E R W IC E D r W ł o d z im ie r z K a m i ń s k i S tr. O gólne p ojęcie N eu rasten ia H isteria In n e p sych on erw ice P sych oterap ia CHOROBY OCZU 92 95 — 96 100 P r o f . D r W ł a d y s ł a w M e la n o w s k i U w a g i w s tę p n e 107 C h o r o b y o c z o d o łu 108 O dm a p o w iek i oczod ołu R op ow ica oczodołu W ytrzeszcz tętn ią cy N o w o tw o ry oczodołu C h o ro b y p o w ie k C horoby k raw ęd zi p o w iek Jęczm yk G radów ka B rod aw k i p ow iek R ak p ow iek K ęp k i żó łte p o w iek P o d w in ięcie i w y w in ię c ie p o w iek O pad nięcie p o w ie k i górnej N ied om yk aln ość p o w iek C h o r o b y s p o jó w e k N ieży t sp ojów ek O stre zap alen ie sp o jó w ek gon o k o k o w e Z ap alen ie p rzew le k łe sp o jó w ek Z ap alen ie p ryszczy k o w e sp o jó w ek i rogów ek Z ap alen ie sp o jó w ek g ru źlicze K iła (s y filis ) sp o jó w ek Ja g lica (T rach om a) . N ieży t w io sen n y sp o jó w ek Z esch n ięcie sp ojó w ek T łu szczyk S k rzyd lik U razy sp ojów k i C iała obce w ork a sp o jó w k i O parzenia sp ojó w k i C h o r o b y n a r z ą d u łz o w e g o C h o ro b y ro g ó w k i Wrzód rogów k i n ie ż y to w y W rzód p ełza ją cy ro g ó w k i Z ap alen ie m iąższo w e rogów k i Ł u k sta rczy — — 106 HO 111 112 113 — 114 — — 115 116. 117 113 119120 122 126 124 125 126 127 126 .— — 12Eł — 130 131 133 — — 135 — Spis 5 rzeczy S tr. 136 — — 137 R ogów k a k u lista S tożek ro g ó w k i R ogów k a o lb rzym ia C iała ob ce rogów k i C h o ro b y tw a rd ó w k i 138 C h o r o b y tę c z ó w k i , c i a ł k a r z ę s k o w e g o i n a c z y n i ó w k i — Z ap alen ie sw o iste tęczó w k i Z ap alen ie w sp ó łczu ln e b ło n y n a czy n io w ej oka Z ap alen ie rop n e b ło n y n a czy n io w ej oka R ozsiane za p a len ie b ło n y n a czy n io w ej ok a — 139 140 141 J a s k r a ( o s t r a , p r z e w l e k ł a , j a s k r a w i e k u d z ie c ię c e g o , j a s k r a dokonana) 142 C h o ro b y so czew k i 145 Z aćm a (w rod zona, u razow a, sta rcza ) N a d w ich n ięcie i z w ic h n ię cie so czew k i C h o ro b y s ia tk ó w k i i n e r w u w z ro k o w e g o O d w arstw ien ie sia tk ó w k i Z w y ro d n ien ie b a rw ik o w e sia tk ó w k i Z ap alen ie sia tk ó w k i n e rk o w e i cu k rzy co w e O b jaw y oczne ciężk ich chorób n erek T arcza zastoin ow a Z ap alen ie n erw u w zro k o w eg o Z anik n erw u w zrok o w eg o G lejak sia tk ó w k i W a d y w z ro k u — 148 149 152 153 154 155 156 — 157 K rótkow zroczność N adw zroczność N iezb orn ość S tarczow zroczność 158 159 — D a lto n iz m 160 Z e z i p o r a ż e n ia m ię ś n i o c z n y c h 161 T J ra z y o c z u 164 U razy o czu od p rysk am i U razy tęp e oka O parzenia oka Z ranien ia n arządu w zrok u (k łu te, cięte, p ostrza ło w e, w y b u ch o w e ) H ig ie n a n a r z ą d u w z r o k u — l®5 — 166 167 C H O R O B Y N O SA , JA M Y U S T N E J, G A R D Ł A , K R T A N I I U S Z U P ro f. D r J a n S z m u rło C h o ro b y n o sa U w a g i fizjo lo g iczn e B a d a n ie n osa S k r zy w ien ie przegrod y n o so w ej 183 — 185 187 6 Spis rzeczy Str. 188 — 191 193 194 199 196 196 199 201 — 204 — 206 207 208 209 P rzerost m a łżow in n o so w y ch O stry n ie ż y t nosa O stre za p alen ie zatok b oczn ych n osa N ie ż y t sien n y nosa P rz e w le k ły n ie ż y t nosa P r zew lek ły cu ch n ą cy za n ik o w y n ie ży t nosa (O z e n a ) P r z ew lek łe zap a len ie zatok b oczn ych n osa G ruźlica n osa T w ard ziel Trąd P o lip y n osow e P olip m łod zień czy R ak nosa K rw a w ien ia noso w e C iała obce w n o sie C horoby za w od o w e nosa U w a g i h ig ien iczn e C h o ro b y ja m y u s tn e j i g a rd ła U w a g i z d zied zin y fiz jo lo g ii i p a to lo g ii ja m y ustnej: B ad an ie ja m y ustnej W ielk a w arga W ielk i języ k D łu g ie w ęd zid ełk o ję zy k o w e W ędzidełko k rótk ie O stre za p a len ie ja m y ustnej Z ap alen ie d ziąseł w rzo d zieją ce czy li D zięgn a Z ap alen ie u st p ry szczy k o w e, in aczej A fty ja m y ustnej: Jaszczur - P ryszczy ca O stre za p a len ie d zią seł rtę c io w e R opień p od język o w y albo rop ień dna ja m y u stn ej R opow ica głęb ok a szy i (A n g in a L u d w ik a ) Z gorzel u st i p oliczk a oraz m a łżo w in y u szn ej, inaczej N om a albo R ak w o d n y P rz e w le k ły n ieży t ja m y u stn ej Ł u szczyca języ k a P le śn ia w k i ja m y u stn ej i g ard ła R ak języ k a K a m ien ie ślin ia n k o w e C horoby gardła K ilk ą u w a g o b u d o w ie ,i czy n n o ści gard ła B ad an ie gard ła C horoby zap aln e m ig d a łk ó w c z y li A n g in y A n gin a b łon iasto -w rzo d zieją ca (A n g in a P la u t-V in c e n ta ) R op ień o k ołom ig d a łk o w y R op ień ty ln ogard ło w y R op ień p o d sta w y ję z y k a P rz e w le k ły n ieży t m ig d a łk ó w p od n ieb ien n y ch 210 — 212 213 — 214 — — 216 217 218 219 220 221 ’ — 222 223 224 225 226 227 — 239 231 234 236 237 238 239 S p i s r z e c z y , ,i P rzerost m ig d a łk ó w p o d n ieb ien n y ch i m ig d a łk a g ard łow ego P rzym io t (k iła, s y filis ) ja m y u stn ej i gard ła G ruźlica u st i gard ła W ady i zboczenia m o w y U w a g i h ig ien iczn e d o ty czą ce u st i gard ła C h o ro b y k r ta n i K ilk a u w a g o czyn n ości k rta n i n orm aln ej i p atologiczn ej B ad an ie k rta n i O stry n ie ż y t k rtan i O stre b łon icze zap a len ie k rta n i cz y li krup (d ła w ie c ) k rta n i D ła w iec rzek om y O stry obrzęk k rta n i P r z e w le k ły n ieży t k rta n i G ru źlica k rtan i N o w o tw o ry krtani C iała obce w k rta n i Skurcz k rtan i P o ra żen ie n erw ó w k rta n io w y ch U w a g i h ig ien iczn e C h o ro b y u sz u K ilk a u w a g z d zied zin y fizjo lo g ii i p a to lo g ii ucha B ad an ie u cha K rw iak m a łżo w in y usznej O dm rożenie m a łżo w in y O d zięb ien ie W yp rysk (eg zem a ) m a łż o w in y usznej i p rzew od u zew n ętrzn eg o R op n ie przew od u zew n ętrzn eg o (czy ra k i) Czop w oszczk o w y C iała obce w uchu Z atk an ie trąb ki E u stach iu sza O stre rop n e zap alen ie ucha środ k ow ego O stre ropn e zap a len ie w y ro stk a su tk o w eg o . P r z e w le k ły ropotok u szn y P r z e w le k ły n ieży t ucha środ k ow ego i trąbki słu ch o w ej O toskleroza O stre zap alen ie uch a w ew n ętrzn eg o G łu ch on iem ota Choroba M en iere‘a S tarcza tęp ość słu ch u G ruźlica ucha P rz e w le k łe za p a len ie n erw u słu ch o w eg o U raz ucha U w a g i h ig ien iczn e 7 Str. 240 243 244 245 250 253 — 256 257 259 260 261 262 264 266 270 271 272 274 275 — 230 283 284 — 285 286 287 288 289 291’ 294 295 297 298 300 301 310 311 — 312 313 314 C H O R O B Y U Z Ę B I E N I A I S Z C Z Ę K P r o f . D r A n t o n i C ie s z y ń s k i U w a g i w s tę p n e 319 W yrzyn an ie się zęb ów m leczn y ch 322 Spis 8 rzeczy W yrzyn an ie się zęb ó w tr w a ły ch C zynnik śro d o w isk o w y C zynnik d ziedziczn ości N iep ra w id ło w o ści b u d o w y szczęk Z aburzenia rozw o jo w e szczęk C h o ro b y zęb ó w Str. 323 324 327 — 334 337 P ró ch n ien ie zęb ów C horoby m ia zg i C horoby ozębnej — 347 351 C h o ro b y szczęk 356 R op ow ice szczęk o w e P rzetok i lic o w e (p o lic z k o w e ) P o w ik ła n ia p rzy w y rzy n a n iu się d oln ego zęba m ąd rości Z ap alen ie k o ści szczęk o w ej W y ję c ie z ę b a — 358 — 359 360 L e c z e n ie z a p a l e n i a o z ę b n e j s z c z y to w e j z z a c h o w a n ie m z ę b a O d c ię c ie s z c z y tu k o r z e n i a . R e p l a n t a c j a z ę b a Z a k a ż e n i e u s t n e ( o g n is k o w e ) ( O r a l S e p s is , F o c a l I n f e c t i o n ) 364 306 S p r a w y z a p a ln e w y c h o d z ą c e o d z ę b ó w i o d d z ia ły w a n ie ic h n a o k o i j a m ę s z c z ę k o w ą . B ó l e n e u r a l g i c z n e 368 P rz y z ę b ic e (P a ro d o n to z y ) 370 N o w o tw o ry 373 N o w o tw o ry ła g o d n e szczęk <torb iele, sz k liw ia k i, d ziąślak i, w łó k n ia k i ślu z o w a te ) N o w o tw o ry zło śliw e (r a k i) szczęk P ro m ie n ic a — — 375 — Z ła m a n ia i o b ra ż e n ia sz c z ę k o w e 37* N e u r a lg ie n e r w u tr ó jd z ie ln e g o H ig ie n a z ę b ó w 377 37* S C H O R Z E N IA G O ŚĆ C O W E I R Z E K O M O G O Ś Ć C O W E D r A d o lf M e s t e r U w a g i w stęp n e 385 O stry gościec (reu m a ty zm ) sta w o w y — O stre zap alen ia sta w ó w rzek o m o g o śćco w e 391 O stry i p rzew le k ły g o ściec m ię śn io w y 392 G ościec n e rw ó w 394 P r z e w le k ły g ościec sta w o w y 395 P r z e w le k ły g o ściec sta w o w y zn iek szta łca ją cy 400 S ch orzen ia go śćco w e k ręg o słu p a 401 P r z e w le k łe n ieg o ść co w e zap alen ia sta w ó w 402 W skazania h ig ie n ic zn e___________________________________________________ __ Dr WŁODZIMIERZ KAMIŃSKI (Warszawa) I CHOROBY PSYCHICZNE II PSYCHONERWICE L ': ' W V W {A : V , u I CHOROBY PSYCHICZNE O G Ó L N E P O J Ę C IE O C H O R O B IE P S Y C H IC Z N E J IIW AGI WSTĘPNE Lęk przed obłędem, przed obłąkanym , przed szpitalem dla psy­ chicznie chorych jest to coś zgoła innego niż zwykły strach przed cho­ robą. N ikt nie wierzy, by obłęd był cierpieniem jak każde inne. W sz y ­ scy w głębi duszy myślą, że jest to coś całkiem odmiennego i tajemni­ czego. Stosunek do choroby psychicznej jest to afekt zagadkow y i nie­ mal mistyczny. Jakby pozostałość po daw nej wierze, że choroba psy­ chiczna jest opętaniem przez złe moce i karą za grzechy. „ N ie ma nic straszniejszego niż o b łę d !“ — pow iadają, a prze­ cież trąd albo rak nie jest bardziej łagodnym cierpieniem. M im o to człowiek woli wszelkie inne choroby, naw et śmiertelne. „L epsza śmierć niż obłęd“ — takie zdanie nieraz słyszy psychiatra. Choroba cielesna jest w najgorszym w ypadku drogą do śmierci, umysłowa zaś, to jakoby taka sama zagadka, jak śmierć. Człowiek dotknięty choiobą psychiczną rzekomo przestaje być człowiekiem, sobą — a więc niejako od razu przestaje istnieć. Stosunek do chorób psychicznych jest irracjonalny, w ygłaszane sądy są pozbawione obiektywnych podstaw . Z a chwilę postaram y się wykazać, że choroba psychiczna nie jest bynajm niej otchłanią. W ie ­ le tajemnic istnieje w psychice zarówno zdrow ej, jak chorej; nie prze­ szkadza to, że chory umysł nie różni się od zdrow ego więcej, niż cho­ re ciało od zdrow ego ciała*). *) „Choroba u m y s ło w a “ je st to term in oczyw iście n ieścisły (pow inno się raczej m ów ić jak psychiatra: „choroba p sy c h ic zn a “). N ie je st jednak przypad­ kiem ani w yrazem ignorancji. W szyscy rozum iem y, że człow iek obłąkany nie tylko źle m yśli, ale też niepraw idłow o czuje i działa: że w chorobie tej w y ­ stępują także zaburzenia w o li, uczuć m oralnych itd. R ozum iejąc to niegorzej od psychiatry laik jednak uporczyw ie nazyw a chorobę ca łej p s y c h ik i choroba um ysłow a. W yraża się w tym fakcie pow szechne przecenianie życiow ej wartości um ysłu. 12 CHOROBY P SYCH ICZNE N a poparcie tej tezy przypom nijm y sobie pewien stan, który wszyscy znają z widzenia, a wielu i z własnych przeżyć. M am na myśli upicie się. N ie przyszłoby pewnie nikomu do głowy, że jest to choroba psychiczna. Z a n a d to przyzw yczailiśm y się do widoku pija­ nych i zbyt prędko człowiek trzeźwieje. Innych różnic nie m a. N iby w praw dziw ej psychozie*) cierpią tu wszystkie w ładze duszy. B ez na­ ukowego wgłębiania się, prostym odczuciem wiemy, że w pijanym zmieniło się wszystko: uczucia, rozum, w ola, działanie. W y p ił „na dobry nastrój“ , „ d la zalania robaka“ , „ d la dodania gazu.“ T e po­ pularne zwroty trafnie i barw nie określają zmianę uczuciow ą: zm ia­ nę przyjem ną. B yw a i odw rotna reakcja: niektórzy upijają się prze­ cie na smutno. G dyby solidnemu obyw atelow i powiedzieć po koleżeńskiej pija­ tyce, że przez parę godzin b ył umysłowo chory — bardzo by go to przeraziło. I słusznie, bo nie zrobił przecie nic strasznego, tylko to, co w ogóle robią pijani: tańczył na ulicy, zaczepiał obcych ludzi, śpie­ w a ł w taksówce, nie mógł trafić do domu. Brzm i to wszystko dość wesoło, ale nie dajm y się sugerować pozorom . W prow adźm y do tego obrazu jedną tylko zmianę. W y o b ra ź ­ m y sobie, że człowiek, który się w taki sposób zachow uje, n i e j e s t p i j a n y . W takim razie jest umysłowo chory! D ziałanie intelektu zmienia się w sposób rażący. Psychologow ie tw ierdzą, że praca myśli idzie gorzej, mniej sprawnie, mniej precyzyj­ nie, choć szybciej, pamięć pogarsza się, uw aga słabiej się koncentru­ je, wnioskowanie jest powierzchowne, naw et po m ałych ilościach alko­ holu, gdy człowiek zachow uje się przytomnie. A le i bez książek wie­ my, że mocno pijany po prostu „mówi od rzeczy“ : ten sam zwrot, którym ogół określa mowę psychicznie chorych. Czynność intelektu jest tak dalece zakłócona, że biegu myśli nie m ożna zrozumieć albo je st przeciwny sensowi. T o , co nazyw am y w olą, zmieniło się chorobli­ wie: po pijanem u człowiek daje się nakłonić do postępków, których potem żałuje przez lata. W reszcie łatw o znajdziem y tu jeszcze jedną z w ażnych cech choroby psychicznej: wyzwolenie się i ujawnienie pierwotnych instynktów i popędów, np. seksualnych. S tą d różne eksce­ sy albc częsty fakt zdobyw ania w odurzeniu alkoholowym choroby w enerycznej. W y b u ch y popędów wrogich znam y z każdej gazety: *) Psychoza — choroba psychiczna. CHOROBY PSYCH ICZNE 13 „po pijanem u pobił żonę...“ , „zrobił aw anturę w restauracji“ etc. elc. A teraz zobaczym y, czy objaw y praw dziw ych chorób psychicz­ nych rzeczywiście są tak zasadniczo odmienne od zjawisik zdrow ej psychiki. B ędzie to zarazem przegląd podstaw owych objaw ów obłą­ kania. PO D STAW O W E O B JA W Y OBŁĄKANIA M A N IA N az w a ta może w prow adzić pewne nieporozumienie. „M an ią" potoczny język nazyw a szczególne zboczenie myśli, obracające) się wciąż dokoła jednego tem atu, np. m ania prześladow cza lub wielko­ ściowa. W psychiatrii zaś — i to trzeba dobrze zapam iętać — „m a­ nia“ albo „stan m aniakalny“ oznacza chorobliwe zaburzenie n a ­ s t r o j u . Bez żadnych zew nętrz­ nych pow odów chory czuje się szczęśliwy, wesoły, silny, m ądry. O bojętne zdarzenia przeżyw a jako przyjemność. N a troski i nieszczę­ ścia pozostaje nieczuły, co szcze­ gólnie razi otoczenie. U zdrowego człowieka, który jest w dobrym nastroju, całe życie psychiczne ma bieg żywy i pomyśl­ ny; tak samo i w stanie m aniakal­ nym chorzy m ają uczucie łatwości myślenia, szybko decydują się, ru ­ chy są raźne i energiczne, pacjent czuje ciągłą potrzebę działalności, Lekki stau mauiakalDy. zbiorów musi ciągle w yładow yw ać nadm iar K lin ik i P s y c h ia try c z n e j U n iw ersytesiły życiowej. Niew iele by się to ftz p - w W a rsza w ie ). wszystko różniło od zdrow ia. M ożnaby raczej zapytać, czy stan ma­ niakalny nie jest więcej w art niż przeciętny ludzki nastrój. W esołość, energia, szybkość myśli: czego więcej trzeba? N iestety, w manii cen­ ne te właściwości w ybiegają daleko poza ram y normalne. Energia, przedsiębiorczość i potrzeba w yładow ania urasta u tych chorych d o nieustannej, atakującej wszystko ruchliwości. Z nadm iaru wesela cho­ rzy tańczą, śpiew ają (w nocy te ż ! ), biorą się do wszelkiej roboty, jak a im w pada w rękę, żeby ją za chwilę rzucić i zacząć znowu co in­ 14 CHOROBY P SYCH IC ZN E nego. Są w tym trochę podobni... do m ałp: ta sama ruchliwość, ten sam brak wytrwałości. Z a n a d to dobry nastrój prow adzi do przece­ niania samego siebie, a czasem do urojeń wielkościowych (p. d a le j). Żyw y bieg myśli, w cięższych przypadkach, przybiera postać t. zw. g o n i t w y m y ś l o w e j . Chory w yrzuca z siebie potok słów M ów i nie dlatego, że ma coś do powiedzenia, tylko — że musi mó­ wić, myśli rozsadzają go. I to nie uporządkow ane myśli zdrowego człowieka, ale bezcelowy prąd, m knący tam , gdzie go przypadek po­ niesie. Przypadkiem jest jakiekolwiek powierzchowne skojarzenie. M niej więcej tak, jak u gadatliw ych osób, które nie um ieją utrzym ać się przy jednym temacie — tylko sto razy silniej. „ P a n ie doktorze, czy mogę wyjść do o g r o d u ? A wie pan, mój ojciec miał ogród pod W o ł o m i n e m . W ołom in to straszna dziura, nie to co W a r ­ s z a w a . J a k b o l s z e w i c y oblegali W arszaw ę, to ja byłem w a r ­ t y l e r i i i strzelałem do aeroplanów. A eroplan, oho, albo r a d i o — to w ynalazki! E d i s o n , M a r c o n i , kino dźwiękowe, stratosfera...“ i tak dalej bez końca. W ciągu pół minuty chory zdążył od spaceru po ogrodzie dojść do stratosfery. Z b y t dobre samopoczucie prow adzi łatw o do gniewu i nieporo­ zumień. Choremu w ydaje się, że wszystko wie i wszystko potrafi. R o ­ dzina jest innego zdania. Chory uw aża, że jeśli piec dymi, to trzeba go natychm iast rozebrać i postawić na nowo. N iedość tego: bierze się do roboty i zaczyna wyjm ować kafle. R odzina protestuje, chory w pa­ d a w gniew i wynika aw antura. W najcięższych przypadkach ruchliwość sięga szału, a gonitwa myśli jest tak szybka, że przekształca się w niezrozum iałą mieszani­ nę słów. M E LA N C H O L IA Słow a tego psychiatra i laik używ a w podobnym znaczeniu. W życiu m elancholia jest przeciwieństwem wesołości, w psychiatrii — przeciwieństwem manii. R óżni się od normalnego smutku wielką siłą, długim trwaniem i brakiem uzasadnionych motywów. W y o b ra ź ­ my sobie stan człowieka, któremu niedaw no um arł ktoś najbardziej kochany; rozciągnijmy ten stan na długie miesiące, a będziemy miel', ■coś podobnego do melancholii. Podstaw ow ym objawem jest tu więc obniżone samopoczucie: s m u t e k , r o z p a c z . Ja k w manii na tle wzmożonego samopoczu­ CHOROBY PSYCH1C7.SE 15 cia w yrasta często gniew, tak m elancholia łączy się praw ie zawsze z l ę k i e m . Uogólnić to można w ten sposób, że stan m aniakalny z a ­ wiera w sobie uczucia e k s p a n ­ s y w n e , jednoznaczne ze wzm o­ żeniem energii psychicznej, niejako zdobyw cze; stan depresyjny — odwrotnie — jest kapitulacją uczu­ ciową. Cokolwiek dzieje się naokoło chorego, w ydaje mu się smutne, pełne ciężkich perspektyw na przy­ szłość, napełniające obaw ą. N ie ­ zbyt zaaw ansow ani melancholicy są podobni do owych pesymistów, k tó ­ rzy wszystko w idzą w czarnych b a r­ wach. Ciężkie depresje idą w tym samym kierunku, ale smutek jest tak wielki, że pociąga za sobą cały bieg myśli, rozpaczliwie przekształ­ ca całą rzeczywistość. Poniew aż realny stan rzeczy nie odpow iada nastrojowi, więc psychika tworzy d e p r e s j a . (Z r zb io ró w K lin ik i P sg u r o j e n i a . "Wszystko, co jest dla c h ia try c zn e j U niw . J. P. w W a rczłowieka najw ażniejsze, przybiera sz a w ic ). w nich kształt tragiczny, więc przyszłość m aterialna, zdrowie, opinia o samym sobie. Chory jest zrujnow any, skazany na nędzę. Ciężka, nieuleczalna choroba (syfilis, rak, ale nigdy nie m elancholia!) za parę miesięcy położy kres jego życiu. W szystko to będzie kara boska za ohydne grzechy. P rz e z niego cierpieć musi niewinnie rodzina, dzieci um ierają z głodu, zaraziły się chorobą ojca, odziedziczyły jegc wstrętny charakter. M a tk a przypom ina sobie, że dała się przekonać nowoczesnym prądom i w ystaw iała niemowlę na balkon — a więc oczywiście teraz dziecko kaszle, ma rozpadow ą gruźlicę. U rzędnik jest pewien, że stracił pamięć i nie będzie już nigdy mógł pracować. U czony ma się za pretensjonalnego głupca. Religijni ludzie w idzą piekło za grzechy; niereligijni po prostu uw ażają się za łajdaków , szu ­ brawców', którym nikt nie powinien ręki p o d aw ać* ). Egoiści boją się *) NB w tych stanach dziw nie często niew ierzący intelek tu aliści wra­ cają do dziecięcych w yobrażeń religijnych. 16 CHOROBY P SYCH ICZNE o siebie; ci, którzy w zdrow iu myśleli dużo o innych — i w chorobie troszczą się o swoich bliskich. T e żałosne urojenia są czasem aż tra ­ gikomiczne : chora widzi przez okno pogrzeb i pow iada, że jest jego spraw czynią; inna znów bierze na siebie winę za podbój Abisynii. W stanie m aniakalnym bieg myIli był przyśpieszony; w depresji myśl wlecze się wolno, z trudnością, monotonnie obraca się dokoła nie­ szczęścia. C hory rozumie nasze p y ­ tanie i nie odm aw ia odpowiedzi, ale trzeba bez końca czekać, aż się zdobędzie na w ydanie głosu. T o z a h a m o w a n i e myślowe uw aża, rzecz prosta, za nieuleczalną głu­ potę i dalej karmi tym swoją roz­ pacz. P odobnie jak myśli, tak i ruLĘK. (W g T o u t le corps h u m a in ). chy są ociężałe, powolne, w ykony­ w ane z uczuciem wielkiego wysiłku. Przew ażnie chorzy siedzą lub leżą nieruchomo. D ecyzja w najprost­ szych spraw ach jest zadaniem nad siły. Chory chce w yjść z pokoju; wstaje, wlecze się ku drzw iom i tam zastanaw ia się przez trzy kw a­ dranse, bo drzw i jest dw oje: nie wiadom o, którymi wyjść i czy w ogó­ le w arto wychodzić. Jeśli w yszedł, zaraz zaczynają się samooskarżenia, że zrobił źle, i obaw y, co strasznego stąd wyniknie. Biedni są napraw dę ludzie dotknięci m elancholią. I w innych stanach chorobowych chorzy nieraz bardzo cierpią — ale w depresji m ę k a jest i s t o t ą c h o r o b y . O pis manii i melancholii odpow iada na często stawiane p sy ­ chiatrom pytanie: „C zy umysłowo chory jest bardzo nieszczęśliwy?“ M ania i m elancholia stanowią dw a krańce: stan m aniakalny — to w e­ sołość, w melancholii -— nędza człowieka nie ma sobie podobnej; w innych zaś obrazach chorobowych byw a rozmaicie, z d arza się z a ­ równo wesołość, smutek, jak i stępienie uczuciowe i apatia. C HW IEJNOŚĆ U CZUC IO W A W depresji nastrój jest smutny, w manii — wesoły. W obu przy­ padkach m a na ogół określony kierunek. A fe k t zaś chwiejny łatw o CHOROBY P SYCH ICZNE 17 się zmienia — od śmiechu przechodzi do płaczu, od gniewu do ra­ dości. Zm ienność ta zdarza się u zdrow ych jako cecha wrodzona i występuje w niektórych psychozach. AUTYZM M usimy zapam iętać ten termin, który oznacza zaburzenie bardzo częste u psychicznie chorych. A utyzm jest to odcięcie się od realnego świata i zatopienie we własnym świecie w ew nętrznym *). Ju ż sama ta definicja wskazuje, że chorobliwość jest tylko kwestią stopnia. P o ­ trzeba samotności, która od czasu do czasu nachodzi myślącego czło­ wieka, będzie zjawiskiem nie tylko zdrowym, ale często twórczym. U trata wszelkich zainteresowań ze­ wnętrznych i zerwanie kontaktu ze światem będzie to objaw choroby. W zaaw ansow anych stadiach au­ tyzmu chorzy chow ają się po ką­ tach, milczą albo mówią do siebie; żyją w fikcyjnym świecie spełnio­ C ałkowite odcięcie się od św iata zew ­ nych m arzeń lub urojeń prześlą nętrznego. Chory biernie pozw ala po­ dowczych. sadzić się do fotografii, ale nic otw ie­ Źródło chorobliwego autyzmu ra oczu i wyrazem tw arzy ujaw nia leży zatem w zmianie kierunku absolutna obojętność na to, co z nim pewnej grupy uczuciowej: grupy robią. (Ze zb io ró w P a ń stw . S zp ita la dla p sych . ch. w T w o rka ch ). zainteresowań. Św iat zew ­ nętrzny przestaje być budzącym je bodźcem , zainteresowanie kieruje się do wew nątrz. U R O JE N IA Potoczny język nazyw a je „m anią“ . Jeszcze raz podkreślamy, że w terminologii psychiatrycznej „m ania“ oznacza stan wesołości, gonitwę myślową i nadm ierną ruchliwość. Ju ż w rozdziale o depresji musieliśmy zahaczyć o urojenia. M elancholik, w brew oczywistym dla każdego faktom, uw aża się za *) Autos znaczy po grecku „sam“. .18 c n o n o n y p s yc h ic zn e śmiertelnie chorego, nędzarza skazanego na śmierć głodową, grzeszni­ ka, zbrodniarza. T e ra z sięgnijmy po inny przykład: Pan B-ski, urzędnik biurowy, zaczyna zam ykać na klucz w szyst­ kie papiery, ilekroć odchodzi od biurka. G dy pisze, zakryw a tekst ręką albo buduje od strony sąsiada piram idę z książek. R zu ca na ko­ legów ukradkow e spojrzenia. P rzychodzi do biura przed wszystkimi, choć dawniej tego nie czynił. P o skończeniu pracy kreśli jakieś znaki na papierach i wybiega prędko, jakby chciał uniknąć towarzystwa. Z nikim nie rozmawia. Pow szechną sensację w yw ołała prośba, żeby schować na noc do kasy ogniotrwałej kilka zwykłych listów handlo­ wych. Z a c zy n a mieć nieporozumienia: pokłócił się z sąsiadem, że mu zagląda do kałam arza. Pew nego dnia w ybuchł skandal z szefem kancelarii. B-ski wystąpił doń z pretensjam i: jest traktow any jak pies, zw ala się nań najcięższą robotę itd. M iędzy innymi dziw ne twierdzenie, że szef „podsuw a mu“ błędy ortograficzne. O d pretensji doszło do w y­ mysłów i w rezultacie, po wielu jeszcze incydentach, urzędnik zn a­ lazł się przed komisją dyscyplinarną. Broniąc się, zaczął oskarżać: od dłuższego czasu panuje dokoła niego jakaś dziw na atmosfera. K o ­ ledzy patrzą nań z niezrozum iałą ironią. Często sarkastycznie uśmie­ chają się i przenoszą wzrok z jego biurka na drzw i gabinetu szefa. P apiery, które zostawił odchodząc na chwilę, po powrocie były ja ­ kieś inne. Z a c z ą ł się pilnować. P o kilku dniach ktoś mu porobił śred­ niki tam, gdzie on — pam ięta dobrze — miał postawione przecinki. Kierownik daw ał mu najtrudniejsze spraw y, tak że na jeden lisi upływ ała godzina i w końcu trzeba było zabierać robotę do domu. D ziw ne zjaw iska trw ały dalej. K toś w płynął na atram ent w kała­ marzu tak, że przy pisaniu same robią się kleksy. K oleżanki w yraź­ nie drwiły z niego, strojąc do siebie miny. M ina była zawsze taka sama i oznaczała, że B-ski straci posadę i jest onanistą. N a właściwy sens tego wszystkiego naprow adziło go prow okacyjne zachowanie się szefa: nie tylko nie chciał dopomóc i schować papierów do kasy og­ niotrwałej, ale otwarcie dał mu do zrozumienia gestem ręki — „tak, jak N eron“ — że niedługo zrobi się z nim koniec. O d tego czasu grę prow adzono otwarcie. Podsuw anie błędów ortograficznych do­ pełniło m iary, B-ski postanowił położyć kres tym m achinacjom, po­ szedł do szefa i nawym yślał mu. Dziś, praw dę powiedziawszy, tego żałuje: słyszał parę dni temu rozmowę telefoniczną kierownika i w y­ raz „zlikw idow ać“ wypow iedziany służalczym głosem. T e ra z rozu­ mie, że szef tylko spełniał rozkazy. W łaściw a sprężyna siedzi w M i­ CHOROBY PSYCHICZNE 19 nisterstwie. M asoni. Praw dopodobnie chodzi o to, że kilkanaście lat temu, w szkole, w ydaw ał antysemickie pisemko. P o tym przemówieniu oczywiście B-skiego szybko oddano do szpitala. W umyśle pacjenta oddźwięk był taki, że komisja dyscypli­ narna jest również narzędziem masonów. Um yślnie podaliśmy ten opis urojeń prześladow czych ze w szy­ stkimi drobiazgam i, bo tylko w tedy staje się zrozum iała cała w a­ ga życiowa takich zdarzeń. Człowiek spokojny, jak nasz p. B-ski, zrozumiał słowo „zlikw idow ać“ jako „w yrzucić z posady“ . P o d ­ świadomość 'bardziej drapieżna usłyszałaby w nim wyrok śmierci. T rzeb a być w pogotowiu, chory zaczyna nosić rewolwer i w końcu zabija kolegę, który zbyt raptownie sięgnął do kieszeni. Cóż to jest urojenie? B-ski sądzi, że masoni go prześladują. A więc urojenie jest błędnym sądem ? — T a k , ale nie każdy błędny sąd jest urojeniem. M urzyn australijski myśli, że słońce krąży nad płaską ziemią. C zy to będzie urojenie? U rojenie jest to błędny sąd, nie dający się skorygować. N aszem u pacjentow i nikt nie w ytłu­ m aczy, że masoni w ogóle nie w iedzą o istnieniu jakiegoś drobnego urzędniczka nazwiskiem B-ski. — A le dzikiemu z A ustralii także nie podobna w yłożyć teorii K opernika. P rzeszkadza mu niski poziom umysłowy, B-skiemu zaś przeszkadza afekt. B-ski boi się czegoś, c z u j e , że coś się dokoła niego zmieniło, że coś mu grozi. Z tego uczucia musi wyrosnąć urojenie; przeciw komu się ono skieruje — kwestia przypadku. I tu doszliśmy do ją d ra sprawy. U rojenie jest to nie dający się skorygować błędny sąd, k t ó r y S v y r a s t a n a g r u n c i e c h o r o b l i w e g o a f e k t u . W idzieliśm y już wyżej, jak uczucie rozpaczy tw orzy u melancholików urojenia, że są chorzy, zrujnowani, nic nie warci moralnie. A teraz poszukajm y urojeń u zdrowego człowieka. K a ż d y za­ bobon, ludowy czy inteligencki, jest obiektywnie bezsensowny, nie daje się wykorzenić i pochodzi z takiego czy innego uczucia, najczęś­ ciej ze strachu. W eźm y choćby głębokie przekonanie lotnika, że fo­ tograf przynosi katastrofę. W ia ra w czarownice, złe oko, urok, zam a­ wianie, była skutkiem bezbronności człowieka wobec życia i przyrody. Dogm aty jakiejś sekty amerykańskiej — dla nas typowe urojenia, i to dziw aczne. Gdybyśm y naszym współczesnym umysłem byli obecni przy pierwszych m anifestach M ahom eta albo B uddy — nie odróżni­ libyśmy ich od produkcji umysłowo chorych. 20 CHOROBY PSYCIIICZKR Z drobniejszych codziennych urojeń: przypom nijm y sobie, ja ­ keśmy przyszli na wizytę źle ogoleni i czuli wyraźnie, że wszyscy na nas patrzą. A lbo cywil, który pierwszy raz w łożył m undur i wy­ szedł na ulicę. Przeżycia te niewiele się różnią od w rażeń B-skiego, który w idział sarkastyczne uśmie­ chy i ironiczne spojrzenia kolegów skierowane w jego stronę. A jakie są skutki „uprzedzenia się do ko­ goś“ — szereg fałszywych sądów o tej osobie, które w ynikają tylko« stąd, że jej nie lubim y; a więc mylność ich w yrasta na gruncie afektu. I na koniec nie można tu pom i­ nąć wielkiej choroby psychicznej zdrowego człowieka — miłości. T ru d n o o lepszy dowód, że skłon­ ność do urojeń jest cechą człowieka w ogóle, a nie tylko chorego czło­ wieka. Z akochanem u nie można przemówić do rozsądku. W szystko, co dotyczy kochanej osoby, prze­ staje mieć kształt realny, a przy­ biera taki, jakiego w ym aga uczucie. Chora z urojeniam i prześladow czy­ A fe k t w ykreśla z rzeczywistości mi. W yraz tw arzy a zw łaszcza oczu wszystko to, co mu przeszkadza, a zdradza n ieufny, wrogi stosunek do stw arza fikcje, bez których nie otoczenia. (Ze zb io ró w S zp ita la J a ­ na Bożego w W a r sza w ie ). mógłby się obejść. N p. Sw ann, u P rousta, kocha półinteligentną kokotkę, prow adzi z nią dyskusje o teorii muzyki i boi się ją pocało­ wać, żeby nie urazić zbytnią obcesowością. A le — zapyta czytelnik — czym w końcu różni się urojenie chorobliwe od „zdrow ego“ ? U ludzi zdrow ych źródłem urojeń jest afekt normalny, u chorych — uczuciowość chora. Patologicznie wzmożone samopoczucie pow oduje urojenia wielkościowe; patolo­ gicznie obniżone — idee sam oponiżenia; patologiczna podejrzliwość— urojenia prześladowcze. T reść urojeń u psychicznie chorych byw a różna. D o tąd zapo­ znaliśmy się z urojeniami depresyjnymi i prześladowczym i. W ielkoś­ ciowe poznam y później. CIIOnOHY P SYCH ICZNE 21 H A L U C Y N A C JE Są to zjawiska na pozór może najosobliwsze, a jednak, jeśli do­ brze poszukać, znajdziem y je u każdego zdrowego człowieka. W czasie wizyty lekarskiej asystent szpitalny dow iaduje się od pielęgniarzy, że pacjentka nie chce jeść obiadu. N iedość tego, na­ biera łyżkę zupy, bierze ją do ust — i nagle z obrzydzeniem biegnie do spluw aczki; w raca na swoje miejsce, ale zamiast jeść, w ciąż za­ gląda pod stół; wreszcie odnosi zupę na okno. L ekarz dopytuje się. Z początku w ym ijające odpow iedzi, wreszcie rzecz się w yjaśnia: przy każdej łyżce zupy chora słyszy spod stołu głos daw nego narze­ czonego. Głos mówi: „nie jedz rozwolnienia“ , — „W ię c czy ja mogę jeść, P a n ie D o k to rze ? !“ Inny obraz, tym razem tragiczny, w yjęty z aktów sądowych. M łody gospodarz wiejski od pewnego czasu zaczął się zachow yw ać nieco dziwnie, nikomu jednak nie przyszło do głowy, żeby to była choroba psychiczna. Pew nego dnia nagle zam ordow ał m atkę noży­ cami, zad ając jej kilkanaście ran. P o morderstwie sam udał się na posterunek policji i zeznał, że zjaw iło mu się jakieś straszydło rogate, schwycił więc nożyczki i rzucił się na owego potwora. G dy potwór upadł na ziemię, była to już zabita staruszka. W pierwszym z opowiedzianych przypadków chora m iała ha­ lucynacje słuchowe, w drugim — przyczyną zabójstw a był omam*) wzrokowy. D efinicja nasuwa się teraz sam a: są to postrzeżenia, którym nie odpow iada zew nętrzna rzeczywistość. Chory widzi lub słyszy coś, czego nie ma. B yw ają także halucynacje innych zmysłów, choć rza­ dziej: pacjenci w dychają fikcyjne zapachy, czują węże pełzające im po ciele, w ytrząsają z nogawek nierzeczywiste robaki. Ciekawe są halucynacje czucia organów wew nętrznych, t. zw. „cenestetyczne . Choremu coś „przekręca“ wątrobę, „wysysa mózg, „parzy płuca, chora czuje, że jest w ciąży. D alej mówić będziemy o halucynacjach słuchowych i wzrokowych, jako najczęstszych. T reść halucynacyj bierze się z rzeczywistości: chorzy halucynują rzeczy, które mogliby faktycznie widzieć lub słyszeć. Podobnie jak w fantazji malarskiej lub poetyckiej, różne elementy kojarzą się swobodnie. Człowiek może mieć pysk wilka, głowa jednej osoby m o ­ że siedzieć na tułowiu innej. Ja k rzeczywiste w rażenia, tak i halu­ *) Tak w podręcznikach p sychiatrii spolszczono nazw ę „halucynacja « 22 CHOROBY PSYCHICZNE cynacje są niejednakowo silne i w yraźne: od strzału armatniego aż po ledwie słyszalny szept, od oślepiającej jasności aż do mglistego cienia. H alucynacje są dla chorych rzeczywistością, i to rzeczyw i­ stością wielkiej wagi. Jeżeli fakt i halucynacja przeczą sobie, — cho­ ry przeczy faktowi i w przeróżny sposób dociąga go do halucynacji. Z lampy słychać głos brata — a więc jest tam zainstalowany mikro­ fon. Jeśli rozbierzemy lampę i pokażem y, że żadnego mikrofonu nie ma, chory uzna to, ale w ytłum aczy sobie głos brata niew idzialną in­ stalacją radiow ą. M oże najw aż­ niejszy i najciekawszy jest fakt, że halucynacje rzadko są obojętne d la chorego. Przeciw nie, przejm ują gotysiącem uczuć i popychają dowszelakich działań. Pochodzi tostąd, że halucynacja jest — pozor­ nie przychodzącą z zew nątrz — p o d ś w i a d o m o ś c i ą chorego i w yraża jego ukryte afekty i p o p ę ­ dy. Z tej to przyczyny chorzy tak łatwo słiichają rozkazów daw anych im przez głosy, choćby to były roz­ kazy nieprzyzwoite, m ordercze al­ bo grożące śmiercią. Głos diabła ze ściany pow iada: „zabij m ęża“ .. I chora zabija, bo powodem, który Chora z lękiem przygląda się swym wyzwolił u niej psychozę, była. w izjom . (W g D ide ct G uirand „ l'sy c h ia tr ie " ). właśnie tragiczna miłość do kogo innego. D la tej samej przyczyny halucynacje nieraz d a ją chorym dobre rady, ostrzegają przed nie­ bezpieczeństwami, pow strzym ują od samobójstw. Ł atw o zrozu­ mieć np. to ostatnie. Z d ro w y człowiek zdecydow any jest otruć się; ale w psychice nie ma nigdy jednolitości popędu: jedne tendencje idą w tę stronę, inne w przeciwną. O czynach decyduje, który popęd przew aży. W ostatniej chwili przew ażyło przyw iązanie do życia i człowiek rozbił butelkę z cjankiem. U chorego zaś instynkt samo­ zachow aw czy wcielił się w halucynację, np. w powstrzym ujący głos matki. Innym razem głosy w ym yślają, lżą, w ypom inają grzechy i błę­ dy życiowe; postacie robią drw iące miny, przedrzeźniają. Jest to w yraz ukrytego uczucia niedowartościowości. Byw a wreszcie halucyna- CHOROBY PSYCHICZNE 23 cyjna przeróbka ś w i a d o m y c h procesów psychicznych, np. t. zw. słyszenie myśli“ : cokolwiek choremu przejdzie przez głowę — słyszy z zewnątrz, powtórzone przez gło­ sy. Stw arza to nieznośne uczucie ciągłego obnażenia duchowego. Jakkolw iek dziw ne mogą się nam w ydać wizje i głosy, są one tylko chorobowym przesunięciem zwykłych właściwości ludzkich. N ie wątpimy, że śpiąc człowiek nie w pada w chorobę psychiczną — a przecież marzenie senne jest sze­ regiem halucynacyj wszystkich zmysłów. W idzim y ludzi, mieszka­ nia, krajobrazy, dotykam y przed­ miotów, słyszymy rozmowę. Chory halucynuje na jawie, zdrow y — we śnie. Sporadycznie zresztą h a ­ lucynacje na jaw ie zdarzają się i u najzdrowszych ludzi. Z nam y jesz­ cze inny stan, w którym u normal­ Chory słucha „głosów “. (W g T o n i le corps h u m a in ). nego człowieka w ystępują h alu cy ­ nacje: stan hipnozy. M ożem y n a ­ kazać osobie zahipnotyzow anej nie tylko, żeby w idziała lub słyszała coś, czego nie ma, ale i odwrotnie, np. wykreślić z jej postrzegania praw dziw ą ścianę. B ędzie gwałtem chciała przez nią przejść. IL U ZJE O halucynacji mówi się w tedy, jeżeli chory słyszy, widzi lub czuje coś, czego w ogóle nie ma. I l u z j ą zaś nazywam y chorobli­ we zafałszow anie rzeczywistego postrzeżenia. Cytow any przypadek, kiedy to m atka zmieniła się choremu w potw ora, jest właśnie przy­ kładem iluzji. Iluzje jeszcze bliższe są przeżyciom zdrowego czło­ wieka, niż właściwe halucynacje. H alucynacje występują we śnie lub hipnozie, iluzje każdy przeżyw a przy pełnej świadomości. Id ąc nocą przez las, dziecko widzi groźne postacie zamiast pni drzewnych. Z w ykłe przesłyszenie się jest iluzją i tak samo nieraz przybiera kształt dogodny dla afektu. Chw iejący się finansowo bankier usłyszał przez telefon: ,,....stw o‘\ a do jego świadomości doszło „bankructw o“ . 24 CHOROBY PSYCHICZNE NIEZBORNOŚĆ M Y ŚLO W A Urojenie jest to patologiczny sąd. M oże być wypow iedziane w całkiem sensowny sposób, tak jakby zdrow y człowiek mówił o swo­ ich bolączkach: kojarzenie ogniw myślowych może być normalne. M yśl niezborna zaś składa się z ogniw skojarzonych chorobliwie. Chorobliwość jest tu głębsza, niż zwykłe przyśpieszenie myśli (w manii) albo zwolnienie (w depresji). T a m każde przejście od ogniwa do ogniwa nie różniło się od kojarzeń zdrowego, a tylko tych przejść było za wiele lub za mało. T u przejścia są dziw aczne, ude­ rzają niezwykłością, często w ogóle zrozumieć ich nie można. D e ­ cydują o nich ciemne, nieświadome mechanizmy. Z d ro w a psychika nie rozumie tych mechanizmów, ale nie ma praw a uw ażać ich za coś sobie obcego, skoro sama rządzi się nimi w e śnie. K to zad a sobie trochę trudu, żeby przez parę nocy notować słowa, które będą mu brzmieć w uszach w półsennym momencie przechodzenia do jaw y — • ten zobaczy całą gamę, od całkiem rozsądnych zdań aż do zupeł­ nego dziw actw a i najdzikszego nonsensu. P rzy k ład y zdań sennych: „ Ja k okiem sięgnąć owies rośnie w W arszaw ie“ . „ N a przekąskę gwizda zupę kryształ“ . P rzy k ład y kojarzenia patologicznego: 1. „ P a n doktór K-wicz jest potężny, pan dr K-wicz jest pięk­ ny, mało w ęgla m a pan dr K-w icz, rowerem jest pan dr K -w icz“ . 2. „ P a li się, pożar, nędza, wojna, M oskw a spalona, m ordować. Pius, pożar, zakonnica krzyczy, grzeczno*), piersijonek*), daj buzi, twój W ładysław , ru o ża * ), róża, słońce, rozpuściła, wypuściła, p o ­ kazała, k azała“ . W przykładzie 1. rozumiemy poszczególne zdania, niezrozu­ miały zaś jest ich związek i nie wiadomo, dlaczego dr K-wicz ma być rowerem. P rz y k ła d 2. zaw iera bezładną mieszaninę słów. W id a ć tylko dw a ogólne w ątki: w pierwszych 10 w yrazach — w ątek mor­ derczy, w ostatnich 13 — erotyczny. M A JA C ZE N IE N azw ą tą oznaczam y stany zamroczeń świadomości, w których występują halucynacje, urojenia i niezborność myślowa. Bezładny potok różnych wizji, głosów, uryw ków myśli, które w yrażają m arze­ nia, nadzieje, obawy — i często są urojone. Z azw y czaj uderza ży­ *) Oba przykłady są kojarzeniam i schizofrenika; „grzeczno“, „piersijonck“ i ..ruoża“ to nie błędy drukarskie, ale chorobliw e dziw actw a. CHOROBY P SYCH ICZNE 25 wiołowo silna i wciąż zm ieniająca się gra afektów. D oprow adza ona do w yładow ań m chow ych: krzyk, gestykulacja, paniczna uciecz­ ka przed rzekomym niebezpieczeństwem, rzucanie się z pięściami na urojonego wroga. Bezładność jest cechą istotną. Stany m ajaczeniowe m ożnaby porównać ze snem (zaćmienie świadomości, halucynacje, urojenia, dziw aczny bieg skojarzeń), ale żaden sen nie ma tak silnej gry uczuć, myślenie w nim nie jest na ogól tak postrzępione i nie zmienia się tak szybko; nie ma we śnie w yładow ań ruchowych. N a j­ bardziej znanym przykładem są m ajaczenia podczas tyfusu albo biała gorączka (będzie o niej mowa w jednym z dalszych rozdziałów ). „ZESPÓ Ł O R G A N IC Z N Y “ Jest to zespół kilku objaw ów, wyodrębniony dlatego, że cechuje określoną grupę chorób, mianowicie te, które pow stają przy w yraź­ nych zm ianach w mózgu. Choroby takie nazyw am y „organicznym i“ . Z espół ten tw orzą trzy objaw y: 1) zanik pamięci, 2) ubóstwo myśli x 3 ) chwiejność uczuciowa. P am ięć cierpi w sposób szczególny: daw ne fakty chorzy pamię­ ta ją nieźle, wszystko nowe przechodzi przez świadomość jak w oda przez sito, praw ie nie zostawiając śladu. Podobnie dzieje się u zdro­ wego starca, który „jak dziś“ pamięta, w co był ubrany 40 lat temu synek do pierwszej komunii, a zapomniał, że był przed godziną na poczcie. U chorych psychicznie zanik pamięci nowych faktów przy­ biera miarę tak wielką, że pacjent nie może dać sobie rady w naj­ prostszych rzeczach. C iekaw a jest reakcja na ten przykry stan: cho­ rzy często nie przyznają się, że czegoś zapomnieli, tylko tw orzą na ten tem at bajeczkę. N azyw am y to „konfabulacjam i“ . K onfabulacje id ą nieraz w kierunku życzeń: chory np. całe rano gracow ał ścieżki i zapomniał o tym. G dy go zapytać, odpowie, że spędził poranek na załatw ianiu wspaniałych tranzakcji handlow ych. D rugą cechą zespołu organicznego jest upośledzenie inteligencji; ■chory ma za mało myśli, żeby móc nimi trafnie operować. W y b ó r z tych niewielu odbyw a się pod wpływem uczucia. W hem y, że i u zdro­ wego afekt podnieca jedne myśli, a gasi mne, które mu przeszka­ dzają. U chorych to „gaszenie“ następuje szczególnie łatw o. S tąd różne głupie wybryki. C hora lubi czekoladki więc kradnie w skle­ p ie na oczach pięciu ludzi i starannie chowa pod okryciem. N a chłod­ n o może by, choć z trudem , wykom binowała, że ją przyłapią: afekt w ygasił wszystkie te myśli. 26 CHOROBY PSYCH ICZNE Chwiejność uczuciowa organików*) podobna jest do dziecięcej. U czucie szybko, silnie się zapala i szybko gaśnie, aby przejść w inne. Chory plącze rzewnymi Izami, bo mu się zapalniczka zepsuła. Z w ra ­ camy mu uwagę, jaki ładny dzień. N atychm iast w pada w zachw yt, że „tak pięknie będzie spacerował po ogrodzie“ . Z an ik pamięci i ubóstwo myśli możemy określić jednym słowem: otępienie. W ten sposób upraszczam y sobie zespół organiczny, który będzie się teraz składał z otępienia i chwiejności afektywnej. P o tych cechach zawsze rozpoznamy organiczną chorobę umysłową. Otępienie pochodzi z zaniku tych elementów kory m ózgow ej, które są niezbędne do pam iętania i myślenia. Chwiejność uczuciowa m a te same powody, tylko inny m echanizm : zanik kory osłabia ha­ mulce, niszczy dyscyplinę afektów, która u zdrowego nie pozw ala im zanadto bujać. K ażd y człowiek nieraz chętnie by się rozpłakał nad zepsutą zapalniczką, ale nie pozw ala mu na to tysiące m echa­ nizmów wewnętrznego opanowania. Chory ich nie posiada, więc płacze. CHOROBA A ZDROWIE Często zdarza się słyszeć psychiatrze w czasie towarzyskiej roz­ m owy: „ D la pana, panie doktorze, pewnie wszyscy jesteśmy trochę w ariatam i?“ . P ytan ie to jest fałszywie postawione. „ D o k o ł a c h o ­ roby psychicznej nie ma m u r u g r a n i c z n e g o , tak s a m o j a k n i e m a go d o k o ł a ż a d n e j i n n e j c h o r o b y ^ U każdego z nas od czasu do czasu osiedli się prątek gruźlicy; nie­ które z nich nawet zaczną się rozm nażać. Ja k a ilość bakterii wystar­ cza, żeby człowieka nazw ać gruźlikiem? Ile tkanki płucnej m a ulec zniszczeniu? A lb o kiedy skłonność do gruźlicy mamy nazw ać chorob­ liwą, a kiedy jeszcze nie? N ikt nie będzie chciał odpow iadać na ta ­ kie pytania. Jeszcze bardziej bezcelowe jest pytać „zdrów czy chory“" tam, gdzie nie chodzi o czynnik zewnętrzny, jak zarazek, ale o pro­ ste odchylenie od normy. G dzie jest granica między „zdrow ą“ głu­ potą, a chorobliwym niedorozwojem ? G dzie — między norm alnym i nadnorm alnym wzrostem ? A jeśli nie ma granicy, to istnieją całe wielkie dziedziny, w których pojęcia „zdrów “ i „chory“ w ogóle n ie m ają zastosowania. T a k samo nie można podzielić pól zdjęcia f o t o *) Organik — cierpiący na organiczną chorobę psychiczną. CHOROBY PSYCHICZNE 27 ' graficznego na czarne i białe: niektóre z nich są, mianowicie, szare*). N ie ma granicy m iędzy chorobą a zdrowiem. O pewnej, nie­ wielkiej, liczbie ludzi nie umielibyśmy powiedzieć, czy są zdrowi psy­ chicznie, czy chorzy. N ie znaczy to, że „każdy jest po trochu w aria­ tem“ . O gól jest zdrow y, bo gdyby było inaczej — nie istniałaby choroba. K ażd y zdrow y człowiek nosi w sobie jakąś pojedynczą, właściwość, spotykaną i w chorobach psychicznych, a mimo to pozostaje zdrowym człowiekiem. Choroba — to nie jeden objaw , ale zespół'’ wielu objaw ów, i to objaw ów bez porównania silniejszych, niż ich; zdrowe odpowiedniki. P R Z Y C Z Y N Y CHORÓB PSYCHICZNYCH Życie psychiczne jest bezpośrednio związane z czynnościami mózgu. Jaki jednak jest właściwie stosunek m aterialnych procesówmózgowych do zjawisk duszy — nie wiemy. N ie umiemy wyobrazić sobie przejścia od procesu cielesnego do psychicznego. Filozofowietw ierdzą, że jest to niejako ten sam fakt, m ający dw a oblicza: cie­ lesne i duchowe. Interpretacja taka w yraża jednak raczej świadomość,, że pewien stosunek faktów istnieje, niż — jaki on napraw dę jest. Podobnie fizyk abstrakcyjnym rozumowaniem udow adnia nam egzy­ stencję czwartego wym iaru, ale nie potrafi poznać ani wyobrazić so­ bie jego istoty. Jeśli więc nie znamy ostatecznej przyczyny zjawisk duchowych,, to i przyczyna chorobliwych procesów psychicznych pozostaje tajem ­ nicą. M im o to mówi się ciągle w psychiatrii o przyczynach. Niedość tego: znalezienie „przyczyny“ jest główną troską psychiatrycznego b a ­ dacza. M a do tego praw o, bo rozumie ją nie w zasadniczym sensie, alew znaczeniu praktycznym : nic innego, tylko nadużycie alkoholu w y­ wołuje białą gorączkę — a więc alkohol jest jej przyczyną. Z tego. punktu widzenia rozróżnić można dwie zasadnicze grupy przyczyn. Jedne leżą po stronie cielesnej: działanie m aterialnych szkodliwych, czynników na mózg, a więc trucizny chemiczne (alkohol, m orfina e tc .), bakterie, stany zapalne i nowotworowe w mózgu itd. D rugą grupę sta­ nowią zmiany w samej psychice, jak np. silne wzruszenie, nagły prze­ strach, ciosy życiowe, błędy wychowawcze. W reszcie istnieje kilka chorób, których przyczyny do dziś nie znamy i które właśnie w e współczesnej psychiatrii są przedmiotem usilnych badań. Choroby te.*) Bleuler „I.ehrb. d. „P sychiatrie“. 28 CHOROBY PSYCH ICZNE nazw ano „endogennym i“ czyli „w ew nątrzpochodnym i“ . N azw a ta w yraża przypuszczenie, że sam organizm w jakiś niewiadomy dotąd •sposób w ytw arza chorobę bez szkodliwych działań z zewnątrz. LECZNICTWO PSYCHIAT RY CZN E M etody lecznicze właściwe dla poszczególnych chorób opiszemy ■omawiając te choroby. T u zaś mowa będzie o m etodach nie swoistych, lecz, jak to nazywam y, „objaw ow ych“ . W medycynie bardzo w ażne Psychiatra francuski P in el otw iera now a epokę w p sych iatrii, osw obadzająe ■chorych z kajdan, w jak ie ich niegdyś zakuw ano. (W g T o u t le corps h u m a in ). są środki, które w zm agają siły obronne organizmu i przynoszą ulgę chorem u. Stosuje się takie i w psychiatrii. T u jednak m ają one pewien odcień specjalny. W ogólnej medycynie praw ie tylko przy chorobach zakaźnych lekarz ma przed sobą dw a równorzędne cele: pomóc cho­ remu i zabezpieczyć zdrow e otoczenie; innymi słowy — dobro pacjen­ ta i dobro społeczeństwa. W psychiatrii ten drugi punkt występuje szczególnie wyraźnie. Pierw szą rzeczą, o której myślimy w idząc obłąkanego — jest konieczność umieszczenia go w szpitalu. N ie znaczy to jednak, że wszyscy psychicznie chorzy powinni być oddaw ani do szpitala. B yw a­ ją spokojni, którzy nikomu nie szkodzą, w imię czego więc pozba­ w ia ć ich domu. B yw ają i tacy, którym atm osfera szpitalna nie pom aga, CHOROBY PSYCH ICZNE 29' ale szkodzi. R zeczą lekarza jest ocenić, czy zakład psychiatryczny ko­ rzystnie wpłynie na samą chorobę. Obow iązkiem zaś rodziny jest zastanowienie się nad ż y c i o w y m i s k u t k a m i oddania lub nie­ oddania do szpitala. Spraw a więcej niż poważna. Z b ro d n ią społeczną jest, jeżeli cała rodzina m arnuje sobie życie, nie ma spokojnego dnia ani nocy — a nie może się zdecydow ać na internowanie ojca czy m at­ ki. Błędem zaś będzie dla w ygody oddać chorego do szpitala, choć lekarz zapewnił, że choroba jest uleczalna, krótkotrw ała i nadaje się do leczenia w domu. Jeśli jednak trzeba chorego w szpitalu umieścić, pow staje kwestia natury technicznej. P ersw azja rzadko osiąga skutek. A więc podstępalbo siła? N ie ; pozostaje jeszcze środek nasenny — sposób najlepszy. Jeżeli zaś z jakichś w zględów nie może być zastosowany, nie wolnow żadnym razie uciekać się do kłam stw w rodzaju: „jedziem y na w y­ cieczkę za miasto“ . Przynajm niej jeżeli umieszcza chorego rodzina albo lekarz, który później będzie go leczył. Chorem u nie jest wszystkojedno, czy go oszukują czy nie. Oszustwo utrudnia rodzinie przyszły kontakt z chorym, a naw et może zaciążyć na stosunkach po w yzdro­ wieniu; lekarzowi utrudnia kurację. W takich w ypadkach trzeba użyć siły. T o chory w ybacza o wiele łatwiej. Im większa przew aga, tymwiększe szanse na spokojne załatwienie sprawy. Jako tako przytom ny chory zwykle ustępuje albo opiera się raczej dla zasady. N ajlepsze jest postępowanie następujące: kilku (4 — 5 ) silnych ludzi stoi w po­ gotowiu u drzw i chorego. L ekarz albo ktoś, kto kieruje akcją, szybko wchodzi w raz z nimi. Energicznym głosem oświadcza choremu, że dla własnego dobra musi być umieszczony w szpitalu; jeśli nie dobrowol­ nie, to stanie się to siłą. K rótki czas do namysłu — i ew entualna akcja. T E R A P IA P R A C Y W szpitalu leczy się chorych, którzy d a ją się wyleczyć. A co z nieuleczalnymi? D ążym y do tego, żeby uczynić im życie bardziej znośnym i jednocześnie choć częściowo zrobić z nich ludzi pożytecz­ nych, w ychow ać z powrotem i uspołecznić. O siąga się to najlepiej organizując dla chorych systematyczną pracę: w arsztaty, roboty rol­ ne, gospodarstwo. Spora część gospodarki w wielkich szpitalach psy­ chiatrycznych odbyw a się pracą samych pacjentów ; pozw ala to na tańsze kalkulowanie cen szpitalnych, a więc zdejm uje ze społeczeńst­ w a część ciężaru. P ra c a chorych musi być specjalnie zorganizow ana i wielką sztuką jest stopniowo przyuczyć do niej pacjentów . D la spo­ kojnych chorych szpitale organizują pracę poza zakładem , np. u oko- 30 CHOROBY PSYCHICZNE licznych chłopów. P oucza się ich specjalnie, jak m ają postępować ze swoimi pupilami, i oczywiście stale się kontroluje. W stosunku do nie- N iespokojna chora w kaftanie bezpieczeństw a. (Ze zb io ró w K lin ik i P sy c h ia try c z­ n e j U niw . ] . P. w W arszaw ie!. uleczalnych praca ma powyższe zadania wychow aw cze i uspołecz­ niające. W chorobach, które d ają się wyleczyć, jest w ażnym czynni­ kiem leczniczym, zwłaszcza u re ­ konwalescentów. N ie każdego chorego można puścić do w arsztatu lub na pole. T rz eb a sobie radzić i z ostrymi, nie­ raz niebezpiecznymi. P o z a właści­ wym leczeniem staramy się postępo­ w ać tak, żeby jak najmniej się w y ­ czerpyw ali krzykiem i miotaniem się, nie zatruw ali życia innym, spo­ kojniejszym, i żeby można było ob­ służyć ich jak najm niejszą liczbą środki nasenne stosu jem y w prósz- pielęgniarzy (a więc znowu dobro kach, p łyn ie, a bardzo niespokojnym chorego i Cele Społeczne). Szeroko chorym podajem y je w zastrzykach, stosowana jest m etoda stałego le­ żenia w łóżku. U spokaja ona wielu chorych w ykluczając bodźce, które pow stają, gdy pacjent m a moż­ ność ruchu i konfliktów z innymi chorymi. N ie doprow adza do utraty kontaktu i do zdziczenia, bo przecież łóżka stoją na wspólnej dużej sali. T y lk o najbardziej gwałtownych pacjentów czasowo zam yka się Fragment pracowni dla chorych. (Ze zbiorów Szpit. Jana Bożego w Warszawie). Spokojni chorzy podczas przerwy w precy. (Ze zbiorów Szpif. Jana Bożego w Warszawie). 32 CHOROBY PSYCH ICZNE w izolatkach. Jest to o wiele humanitarniejsze niż kaftany bezpieczeń­ stwa. T e ostatnie zakładam y tylko chorym kaleczącym się i zryw ają­ cym opatrunki albo zmuszeni jesteśmy je stosować w braku izolatek. D obrym środkiem uspokajającym jest wodolecznictwo. N ie sto­ sujemy dziś w psychiatrii zimnej w ody, natomiast długotrw ałe ciepłe kąpiele działają świetnie. Ł atw o to sobie wyobrazić, jeśli pomyślimy, jak osłabia i rozm arza każdego pół godzinki ciepłej wanny. C hory trudniej się poddaje, ale też trzymamy go w kąpieli godzinami. W resz­ cie — środki nasenne. N ie leczą one, co praw da, ale jeśli np. pacjent przez miesiąc krzyczy w nocy zamiast spać — nie jest to fakt pożą­ dany ani dla niego, ani d la sąsiadów. W ielu chorych po prostu zgi­ nęłoby z w yczerpania, gdybyśmy nie stw arzali im sztucznego snu. PRZEGLĄD C H O R Ó B P S Y C H IC Z N Y C H CHOROBY PSYCHICZNE POWSTAJĄCE WSKUT EK DZIAŁANIA FIZYCZNYCH CZ YNN IK ÓW SZKODLIWYCH CZYNNIK SZKODLIWY NAPADA DOJRZAŁY ORGANIZM OD ZEWNĄTRZ W rozdziale tym mowa będzie o chorobach psychicznych, któ­ rych przyczyna tkwi w czynniku szkodliwym przychodzącym z zew­ nątrz, ze świata otaczającego. P SY C H O Z Y IN F E K C Y JN E P r z y c z y n y . Psychozy infekcyjne są wyw oływ ane przez zarazki i ich jady. N ie znaczy to, że znamy jakieś specjalne bakterie choroby psychicznej. Chodzi tu o psychiczne powikłania zwykłych cho­ rób zakaźnych. Ja k wiadomo, infekcje dzielimy na przew lekłe, roz­ w ijające się powoli i długo trw ające, np. gruźlica lub kiła — i ostre, krótkotrw ałe, z wysoką gorączką i burzliwymi objaw am i, jak .n p . dur (tyfus) albo grypa. Psychozy infekcyjne są powikłaniem tych ostat­ nich. Jaki jest mechanizm pow staw ania psychoz infekcyjnych? Ż eby zachorow ał jakiś organ cielesny, potrzebne jest na ogół osiedlenie się w nim zarazków . N p . prątki E b erth a w yw ołują w rzody tyfusowe w jelicie. O prócz tego działania lokalnego drobnoustroje w yw ierają jeszcze działanie ogólne, w ydzielają toksyny, t. j. jady, które przecho- CHOROBY PSYCHICZNE 33 dzą do krwi i krążą po organizmie. M iędzy innymi trafiają i do móz­ gu. M ózg jest organem niezmiernie wrażliwym i łatw o poddaje się ich działaniu. Z akłócona przez jad y czynność m ózgowa ujaw nia się ob­ jawami psychozy. Psychoza jest więc tu swoistym z a t r u c i e m . J a ­ dy bakteryjne odgryw ają w jej powstaniu podobną rolę, jak np. alkohol w stosunku do objaw ów upicia się. O b j a w y i przebieg. N ajprostszym przykładem psychozy infekcyjnej będzie zwykłe m ajaczenie gorączkowe. O kreśla­ jąc z grubsza: chory rzuca się, ma różne wizje i mówi bez sensu. Treść zaś wew nętrzną oznaczyć możemy terminem „m ajaczenie“ , który niedawno określiliśmy. M ajaczenie może być rozmaicie nasilone. T a k np. chory miewa przejściowe stany zamroczenia i halucynacje, jest niespo­ kojny, smutny albo lękliwy, myśli kojarzą się nie zawsze z sensem. M ów iąc doń można go jeszcze „obudzić“ . K iedy indziej panuje w psy­ chice dziki wir splątanych przeżyć i żadna siła nie przyw róci kontaktu ze światem rzeczywistym. B yw ają i inne psychozy, jakby bardziej uniezależniające się od choroby, która je wyw ołała. M ogą zjaw iać się już po ustąpieniu go­ rączki i trw ać mimo normalnej tem peratury. M ajaczenie gorączkowe jest częstym zjawiskiem, psychozy trw ające bez gorączki są względnie rzadkie. Psychozy infekcyjne mogą być kom plikacją każdej ostrej cho­ roby zakaźnej. Z w ykłym zjawiskiem są np. przy tyfusie plamistym. T rw a ją zawsze krótko, kilka godzin, kilka dni, najw yżej parę miesię­ cy. S ą z reguły uleczalne, oczywiście jeżeli sama choroba zakaźna ma pomyślny przebieg. Leczenie. P rzyczyną są zarazki i ich jady, trzeba je więc usunąć. Innymi słowy, jeżeli wyleczymy chorobę zakaźną, to i psy­ choza prędzej czy później ustąpi. Leczy internista, a rzeczą psychiatry jest przede wszystkim doradzenie, jak pielęgnować nieprzytomnego chorego oraz jakie środki uspokajające są skuteczne w danej psycho­ zie. Z rzadka jedynie zajść może konieczność umieszczenia chorego w szpitalu psychiatrycznym. W pielęgnacji zasadniczą rzeczą jest zapewnienie choremu bez­ pieczeństwa: ciągły nadzór, często nawet przyw iązanie do łóżka. Cho­ ry przecież zryw a się, ucieka, nie poznaje otoczenia i może np. wypaść oknem myśląc, że wychodzi przez drzwi. M oże też spowodować ja ­ kieś nieszczęście, np. pożar. 34 CHOROBY PSYCH ICZNE K IŁ A (S Y F IL IS ) MÓZGU I PO R A ŻEN IE P O ST Ę PU JĄ C E Psychozy infekcyjne są skutkiem nagłego, krótkiego i od razu silnie objaw iającego się zakażenia. Podobnie jak zakażenie, i psycho­ za ma przebieg gwałtowny i krótki. Inaczej jest z infekcjami przew lek­ łymi. T e nie zadow alają się krótkotrw ałym zaatakowaniem mózgu. Jeśli go w ogóle atakują, szkodzą mu przez swoje długie działanie silniej i przypraw iają o szkody groźniejsze i trudniejsze do usunięcia. P r z y c z y n y . D la psychiatrii główne znaczenie ma tu ki­ la (syfilis). W innych rozdziałach „ N .E .Z .“ czytelnik znajdzie do­ kładniejsze' informacje o czterech jej stadiach. Pierwsze, i drugie sta­ dium, praktycznie biorąc, nie gra wielkiej roli. W a żn e jest trzecie, a najw ażniejsze — czwarte. W trzecim zarazki osiedlają się w na­ czyniach krwionośnych mózgu i jego opon. Stam tąd szerzą szkodliwe działanie na sąsiadującą tkankę, albo naw et tw orzą całe guzy, zwane kilakami, które napierają na mózg i uszkadzają go. Z drugiej strony zarazek w ydziela jad y i może nimi zakłócać czynności wielu okolic mózgu. Przypom ina to działanie toksyn w ostrych psychozach infek­ cyjnych, tyle tylko, że zarazki nie znajdują się daleko, gdzieś w jeli­ cie lub m igdałkach, lecz w samym mózgowiu. Skutki mogą być dw oja­ kie: albo zaatakow ane są tylko te miejsca mózgu, które zarządzają ruchami ciała lub którymś ze zmysłów albo czuciem — psychika mo­ że być nietknięta, albo też proces atakuje także „psychiczne“ okolice mózgu. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z chorobą nerwową, w drugim — z chorobą psychiczną*). K iła (s y filis ) m ó z g u O b j a w y. K iła mózgu objaw ia się tak rozmaitymi zaburze­ niami cielesnymi i psychicznymi, że niesposób ich tu opisać. N aw et psychiatra nie rozpoznaje kiły mózgowej tylko na podstawie objaw ów psychicznych, ale kieruje się objaw am i nerwowymi, a m. in. dodatnim odczynem W asserm anna we krwi i płynie mózgowo-rdzeniowym. L e c z e n i e kiły mózgu jest takie samo, jak kiły innych or­ ganów : należy zniszczyć zarazki. P rzeprow adza się energiczne lecze­ *) Trzeba w yraźn ie odgraniczyć od siebie te dwa pojęcia, które często byw aj a m ieszane. Choroba nerw owa jest to cierpienie nerw ów, rdzenia kręgo­ wego albo tych części m ózgu, które nie m aja nic w spólnego z psychika: choroba cielesna, jak każda inna. Np. porażenie połow icze albo paraliż dziecięcy. Oczy­ w iście jednak w chorobach nerw owych m ożem y spotkać i zaburzenia psychicz­ ne, jak rów nież w chorobach psychicznych — cielesne zaburzenia nerwowe. CHOROBY PSYCHICZNE 35 nie przeciw kiłow e: zastrzyki neosalwarsanu, bizmutu, rtęci etc. P o ­ wodzenie kuracji zależy od tego, czy drobnoustroje nie zdążyły jeszcze wyrządzić w mózgu zbyt wielkich szkód. Chory zaś musi zrozumieć, że konieczne jest pow tarzanie tego leczenia od czasu do czasu — tak długo, dopóki lekarz nie oświadczy, że uw aża kurację za skończoną. W mniej pomyślnych przypadkach musimy się zadowolić tym, żeśmy zatrzym ali proces zniszczenia i osiągnęli częściową popraw ę. O tym, czy kurację przeciwkiłową należy przeprow adzić w szpitalu, czy w domu, decyduje zwykle stan psychiczny chorego. Spokojnych moż­ na zostawić pod opieką rodziny, podnieconych i niebezpiecznych by­ łoby rzeczą ryzykow ną, a czasem wręcz niemożliwą trzym ać w do­ mu. Z naczne podniecenie nieraz w ym aga dodatkow ych sposobów lecz­ niczych, jak środki nasenne i hydroterapia. P o ra ż e n ie p o s tę p u ją c e (p a r a liż p o s tę p u ją c y ) Porażenie postępujące („paraliż postępujący“ ) jest chorobą dość pospolitą i dlatego opiszemy je szczegółowiej. N ie ma ono nic wspól­ nego z „paraliżem “ w popularnym znaczeniu tego słowa, t. j. z utratą w ładzy w kończynach. T a k zwany „paraliż“ jest to choroba cielesna, nerwowa, porażenie zaś postępujące jest cierpieniem przede wszyst­ kim psychicznym. Spośród objaw ów omówimy najpierw te, które właściwe są wszystkim przypadkom porażenia postępującego. Objawy. N a terenie cielesnym porażeniec ujaw nia typowe zmiany kształtu źrenic i ich reakcji na światło. N orm alna źrenica jest okrągła i zw ęża się szybko, gdy ją oświetlić. Źrenica paralityka jest zniekształcona i zwęża się wolno albo w ogóle nie reaguje. Chory mózg nie umie już jak zdrow y precyzyjnie koordynować ruchów mięśniowych. W grubszych czynnościach, np. chodzeniu, za­ znacza się to słabo i późno. W cześnie zaś występują zaburzenia mowy i pisma. M ow a staje się jakby zam azana, niew yraźna, chory potyka się na trudniejszych zgłoskach. Jeżeli potoczna mowa nie w ykazuje zaburzeń, możemy jeszcze je stwierdzić, każąc pacjentowi pow tarzać trudne szeregi słów, np. „czterdziesta czw arta artyleryjska brygada“ , „kratkow any flanelowy kaftaniczek“ itp. Pismo jest drżące, nierów­ ne, litery fałszywie zarysowane. Napięcie mięśni tw arzy i ich gra mi­ miczna słabnie, tw arz staje się jakby obwisła i przybiera szczególny, tępy w yraz. N iektórzy chorzy m iewają od czasu do czasu t. zw. ata­ ki paralityczne: napady drgaw ek, po których czasem pozostają krót- 36 CHOROBY PSYCHICZNE kotrw ałe porażenia lub niedow łady (o porażeniu i niedow ładzie — patrz t. III, str. 355— 3 5 9 ). W reszcie we krwi i płynie m ózgowo-rdze­ niowym mamy dodatni odczyn B ordet-W asserm anna, a w płynie szereg typowych zmian, które mogą interesować tylko specjalistę. PISMO CHOREGO NA PORAŻENIE POSTĘPUJĄCE. Pierw sze dwa w iersze — p is­ mo sam orzutne—m aja oznaczać: z powodu ruiny domu jestem w szpitalu. Ostat­ ni w iersz — podyktow any: będę niedługo zdrowy. Daje się odczytać: w pierw szym w ierszu — „...ny domu“, w drugim w ierszu — „ses im sptlu“, w trzecim w ier­ szu — „benedc niego zdroy“. (Ze zbiorów Kliniki Psychiatrycznej Uniw. J. P. w W arszaw ie). O bjaw y cielesne paraliżu postępującego z rzadkimi wyjątkam i występują u wszystkich paralityków. O ne decydują o rozpoznaniu w wątpliw ych przypadkach. W śró d psychicznych objaw ów możemy stwierdzić zawsze omó­ wiony już wyżej „zespół organiczny“ . Odmiany. G dy choroba osłabia intelekt i siły, którymi czło­ wiek opanowuje swe pierwotne popędy — na jaw w ychodzą prymi­ tywne skłonności. T a k dzieje się i w porażeniu postępującym. Z a le ż ­ nie od rodzaju tych skłonności pow staje taka lub inna odm iana obra­ zu chorobowego. Z asadniczo rozróżnić można trzy postacie: eufo­ ryczną, m elancholiczną i otępienną prostą. Jeżeli człowiek jest na ogół skłonny do optymizmu — tendencje te ujaw nią się nastrojem e u f o r y c z n y m . „E u fo rią“ nazywam y właśnie bardzo dobre samopoczucie i zadowolenie ze wszystkiego, nie usprawiedliwione żadnym radosnym zdarzeniem życiowym. Z d ro w y człowiek z jednej strony niejako nie pozw ala sobie na zbyt wylewne samozadowolenie, z drugiej życie — za pośrednictwem intelektu — CHOROBY PSYCHICZNE 37 dostarcza mu aż nazbyt wiele przykrości przeczących wrodzonemu optymizmowi. P arality k jest zbyt otępiały, żeby dostrzegać to, co przeszkadza. Niedość tego, sam przetw arza sobie rzeczywistość w kie­ runku własnej euforii: tworzy u r o j e n i a , oczywiście urojenia o przy­ jemnej treści, najczęściej w i e l k o ś c i o w e . Ż e zaś rozum mu nie dopisuje, przeto nie może się zdobyć na „rozsądne“ urojenie, jak nie­ którzy inni chorzy (patrz „paranoia“ w jednym z dalszych rozdzia­ łów) . W ielkościowe idee parali­ tyka zdrad zają jego tępotę: cho­ ry ma trzy miliony pociągów, a każdy pociąg po milionie platform złota; jest prezesem królów, B o­ giem, N adbogiem etc. — co mu nie przeszkadza pocałow ać lekarza w rękę i poprosić o papierosa (po prostu nie stać go na konsekwentne zachowanie się jako Boga czy p re ­ zesa k ró ló w ). E uforia paralityczna jest oczy­ wiście uczuciem pokrewnym w eso­ łości m aniaka. R óżni się od nie; przede wszystkim swym otępiennym charakterem , a poza tym jest w niej COŚ bezwładnego, niedołężnego, brak Żywości 1 inicjatywy. N ie ma przyśpieszenia procesów myślowych, bieg skojarzeń jest nieraz rai czej powolny. Chory na porażenie postępujące Uderza m askowatość, brak wyrazu, zatarcie rysów m im icznych, które w idzim y u kaidego A row ego. B leulera „ P sych ia trie“). (W y O dm iana euforyczna tak dalece przew aża pośród postaci poraże­ nia postępującego, że podejrzew ając tę chorobę, od razu pytam y cho­ rego, czy jest bogaty, potężny, m ądry. Czasem zd arzają się formy w yraźnie m aniakalne z gonitwą w yobrażeń i wielką ruchliwością; i tu tępe urojenia wielkościowe zdradzają ciężkie upośledzenie inteligencji. Jeśli proces mózgowy wyzwolił depresyjne tendencje psychiki, obraz jest podobny do tego, jakiśmy opisali w rozdziale o melancholii. Chwiejność uczuciową przy stanie euforycznym albo depresyj­ nym trzeba rozumieć w ten sposób, że euforia lub melancholia jest uczuciem zasadniczym , przew ażającym , a na jej tle pow stają w a­ hania. 38 CHOROBY PSYCHICZNE Dość częsta jest postać otępienna prosta. Chory staje się coraz bardziej tępy i bezradny. P o z a tym chwiejność uczuciowa i zwykłe objaw y cielesne. Z m i a n y w mózgu. N ie uchwyciliśmy jeszcze pro­ cesów mózgowych, które odpow iadają wahaniom zdrowej psychiki. T y m bardziej pouczające będzie wiedzieć, że otępieniowe defekty u chorego na paraliż postępujący m ają swój odpowiednik w w yraź­ nych uszkodzeniach mózgu. M ózg jest mniejszy, skurczony wskutek zaniku dużej części tkanki nerwowej. N aczynia krwionośne w ykazu­ ją wyraźne objaw y przewlekłego stanu zapalnego. Przebieg. Cierpienie w ybucha w kilkanaście i więcej lat po zarażeniu się kiłą. Z anim wystąpią w yraźne objaw y, chory często przechodzi t. zw. stadium neurasteniczne. Stadium to może być tylko skutkiem obaw chorego albo jest już przejaw em organicznej choroby mózgu; ciągnie się kilka lat. P o nim nieraz występuje jeszcze bardziej niecharakterystyczne stadium, które m ożnaby nazw ać „okresem zmia­ ny charakteru“ . Człowiek nie w ydaje się umysłowo chory, ale jednak jakiś „nie ten sam“ . Z m iana zwykle jest niepomyślna: troskliwa m at­ ka zaczyna zostawiać małe dzieci bez opieki; dobry nauczyciel robi się sadystycznym tyranem ; porządny człowiek daje się uwikłać w prze­ stępczą aferę. O kres neurasteniczny i stadium zmian charakteru razem wzięte mogą trw ać dobry dziesiątek lat. O b raz psychiczny nie m a jeszcze wiele wspólnego z przyszłym porażeniem postępującym, ale już w tedy stw ierdza się zmiany cielesne (np. słabą reakcję źrenic), które do­ świadczonego lekarza mogą naprow adzić na właściwe rozpoznanie. W y k o n a on w takim przypadku nakłucie lędźwiowe dla zbadania płynu mózgowo-rdzeniowego, pobierze krew i podda badaniu na od­ czyn Bordet-W asserm anna. Jeżeli w płynie zmiany są już w yraźne, wczesne rozpoznanie staje się faktem. W ielk ą zasługą rodziny będzie, jeśli już w tym stadium skieruje chorego do lekarza. K uracja w tak wczesnym okresie ma największe widoki powodzenia. Przebieg choroby zilustrujemy na konkretnym przykładzie eufo­ rycznej formy porażenia postępującego. Gdzieś na P odlasiu gospodaruje drobny rolnik L-ski. B rał udział w wojnie polsko-bolszewickiej i nabaw ił się choroby na pozór całkiem niewinnej — jakiegoś bezbolesnego wrzodu. Zrobiono mu serię za­ strzyków, mówiono, że później trzeba kurację pow tarzać, ale nic nie bolało, więc choroba poszła w zapomnienie. Ż ona zachodziła CHOROBY PSYCHICZNE 39 sześć razy, lecz tylko jedno dziecko żyje: troje poroniła, dw óje um ar­ to w niemowlęctwie. O d jakichś ośmiu lat coś się psuje w tym gospo­ darstwie. Czy to, że L-ski trochę pił wódkę, czy coś się z nim stało — myśleli sobie sąsiedzi — dość, że zaczyna być leniwy i lekkomyślny. Siano raz zostawił w stogach, choć deszczu tylko było patrzeć, innym razem nie chciało mu się pojechać do miasta i wieprzka handlarze ku­ pili za psie pieniądze. Żonie też dokucza jak nigdy daw niej: dogodzić mu nie można, wciąż wymyśla i ma pretensje. T a k trw a ze sześć lat. Żona — dzielna kobieta, więc gospodarstwo jako tako pcha naprzód, a L-ski się nie przejmuje. A ż tu od dw u lat now a zm iana: jak przed­ tem mało co go obchodziło, tak teraz zaczyna m artwić się byle czym, chodzi po sąsiadach i sklamrzy, że co to będzie, że wszystko na nic. G łow a go boli, ,,w sobie“ go boli, wszystko go boli, na pewno jest ciężko chory. P o nocach źle sypia, łazi po izbie i płacze. P rzedtem był grubiański i o nic nie dbał, teraz nie można w ytrzym ać ciągłych lamentów. T a k przechodzi znów dw a lata. Jednego dnia L-ski rano nie może wstać z łóżka. T w a rz ma wykrzywioną, praw a noga i ręka w drgaw kach, mowę mu „odjęło“ . A ta k przeszedł, wszyscy się w y­ straszyli, ale potem zaczęli się cieszyć. O d tego czasu L-ski więcej nie lamentował, zrobił się wesoły i jakiś bardzo energiczny, mówił, że ma w miasteczku pieniądze i kupi świniaka. Czasem co praw da śmiał się jakoś głupkowato, ale na to nikt nie zwrócił uwagi. W krótce ra ­ dość rodziny przeszła w niepokój. L-ska zauw aża, że m ąż, który się teraz rwie do każdej roboty, nasypał koniowi do żłobu... kartofli. P la n y snuje coraz szersze, już nie tylko świniaka dokupi, ale i gruntu od sąsiada. Coś jest nie w porządku. A może rzeczywiście skądś m a pieniądze? A ż tu pewnego razu, na targu w miasteczku, do L-skiej przybiega chłopiec i mówi, żeby szła prędko, bo m ąż robi krzyki w skle­ pie. O kazało się, że poszedł do szewca, zażądał 40 par długich bu­ tów i zaczął aw anturow ać się, gdy mu powiedziano, że nie ma. Ż o ­ na zastaje zbiegowisko i m ęża — w ykrzykującego, że będzie we wsi robił wojsko, że jest generałem, że wszyscy m ają przed nim stać na baczność itp. D októr w miasteczku mówił, że trzeba zaraz do szpitala, ale jak to na wsi, pieniędzy nie było, chory nie robił nic tak znów strasz­ nego, więc zostawiono go w domu. K iedy się zanadto aw anturow ał, w iązali i wynosili do komórki. Ż ył jeszcze dw a lata. Pom ału całkiem ogłupiał, w ydaw ało mu się, że jest już nie generałem, ale królem, to znów „największym sołtysem na całym świecie“ , miał własny złoty kościół, mówił, że kupi „całą A m erykę albo naw et W arsz a w ę “ itd. M ow a zrobiła się zam azana i bełkotliwa. D o końca zostało mu tępe 40 CHOROBY PSYCHICZNE zadowolenie z siebie. P rz e d śmiercią w ychudł strasznie, zanieczyszczał się, miał wielkie gnijące w rzody (odleżyny), które nie spraw iały mu żadnych bólów. U m arł w ataku konwulsji. Leczenie. Przedstaw iliśm y przebieg nie leczonego pora­ żenia postępującego. Jeszcze niedawno temu była to choroba nieule­ czalna. W ciągu paru lat chory umierał. Leczenie przeciwkiłowe nie pom agało, zarazki bowiem ukryte są tak głęboko w tkance mózgowej, że nasze środki nie mogły do nich dotrzeć. D opiero wiedeński psy­ chiatra W agner-Jauregg otworzył nową epokę w lecznictwie i w pły­ nął decydująco na losy paralityka, w prow adzając leczenie zimnicą (m alarią). Pom ysł na pierwszy rzut oka niemal niesamowity: do­ tkniętemu jedną ciężką chorobą zaszczepiamy jeszcze drugą. Dziś m etoda ta jest dla każdego lekarza bardzo prosta, a naw et zupełnie zrozum iała dla laika. Pom yślm y jednak, jak wielkiej odwagi trzeba było, żeby ją po raz pierwszy zastosować! Zim nica, jak wiadomo, przenosi się za pośrednictwem komarów. W szpitalach szczepimy ją sztucznie: pobiera się z żyły chorego na zimnicę trochę krwi i wstrzykuje pod skórę lub do żyły porażeńca. M niej więcej po 10 dniach w ybucha m alaria. G dy minie 8— 10 na­ padów gorączkowych, przerywam y ją podając choremu chininę. N ie każdy chory daje się wyleczyć tą m etodą, ale zawsze około trzeciej części wyleczonych — to już bardzo wiele, jeśli wziąć pod uwagę, że przed wprowadzeniem leczenia zimnicą śmiertelność wyno­ siła 100% . Słusznie też W agner-Jauregg otrzym ał nagrodę N obla. Obow iązkiem każdego przy tym jest wiedzieć, że l o s p a r a l i t y ­ ków w bardzo dużym stopniu zależy od szyb­ kości z a sto s o w a n ia zimniey. N asuw a się pytanie, na czym działanie m alarii polega, jak w pły­ wa ona na mózg, jak w alczy z chorobą. Niestety, dotychczas spraw a la nie jest jeszcze wyjaśniona. O bracam y się jedynie w sferze p rzy ­ puszczeń: może pobudza odporne siły organizmu do lepszej obrony, może atakuje zarazki, do których z jakiejś przyczyny ma lepszy do­ stęp niż nasze lekarstwa. W śró d chorych leczonych samą tylko zimnicą jest mniejszy pro­ cent w yzdrowień, niż wśród takich, którym zastosowano zimnicę, a po­ tem zwykłe leczenie przeciwkiłowe. A więc po m alarii leczenie to działa, choć bez niej pozostaje całkiem bezskuteczne. S tąd wniosek, że zimnica niejako toruje drogę środkom przeciwsyfilitycznym. D la ­ tego po jej przebyciu zawsze stosujemy jeszcze kurację przeciwkiiową. CHOROBY PSYCHIC ZNE 41 Leczenie m alaryjne można przeprow adzać tylko w szpitalach. O tym, czy po kuracji wskazany jest powrót do domu czy pobyt w za­ kładzie, musi każdorazow o zdecydow ać lekarz. Rekonwalescent, rów­ nie dobrze jak spokojny, otępiały, nieuleczalny paralityk — może zostać pod opieką rodziny. Niebezpieczny albo niedołężny, zanie­ czyszczający się — powinien przebyw ać w zakładzie. Świeże przy­ padki muszą bezwarunkowo być kierowane do szpitala. Pom inąw szy naw et konieczność leczenia, pamiętać musimy, że porażenie postępu­ jące ma przebieg kapryśny i chory może nagle stać się źródłem p o ­ ważnego niebezpieczeństwa. N ieraz w ażną kwestią jest wczesne zabezpieczenie praw ne m a­ jątku. E uforyczny i ogłupiały paralityk może w ciągu tygodnia zruj­ nować najlepiej prosperujące przedsiębiorstwo. T rz eb a go ubezwłas­ nowolnić. Pow tarzam y tu raz jeszcze, że społecznie n i e o d z o w n e jest jak najwcześniejsze usuwanie paralityków ze stanowisk, na któ­ rych mogą latami szerzyć krzyw dy albo spowodować jakąś jednora­ zow ą katastrofę. Początkow e objaw y często rozw ijają się powoli, nie są dziw aczne ;i uderzające, dlatego paralityk latami zostaje przy pracy, dopóki nagłe obostrzenie nie skłoni otoczenia do umieszczenia go w szpitalu. Z w ykły widok w psychiatrycznej izbie przyjęć: wprost z jakiegoś urzędu albo biura przyprow adzają pacjenta, który oświad­ cza, że jest królem i ma dw a miliardy złotych. U d erza to w zesta­ wieniu ze schizofrenikami (p. dalej, rozdz. o schizofrenii), którzy na długo przed dostaniem się do zakładu już są uważani za poszwankow anych na umyśle lub co najmniej dziw aków — i tym samym są mniej szkodliwi. Z a p o b i e g a n i e . P rzyczyną paraliżu postępującego jest kiła, a więc pierwszym wskazaniem zapobiegawczym będzie w alka z syfilisem pojęta jako szeroka akcja społeczna. D ruga spraw a to zapobieganie przyszłemu wybuchowi paraliżu postępującego u tych ludzi, którzy już się zarazili. P rzed e wszystkim kuracja przeciwkiłow a musi być przeprow adzona gruntownie, to znaczy pow tarzana tyle razy, ile lekarz-wenerolog uzna za właściwe. Co pewien czas, w cza­ sie leczenia i po nim należy poddaw ać badaniu płyn m ózgow o-rdze­ niowy. W płynie bowiem jeszcze na długo przed wystąpieniem cho­ roby znajdujem y znaki ostrzegawcze. W takim przypadku lekarz stosuje odpowiednią kurację zapobiegawczą. W cześnie zastosowana m alaria może tu odegrać rolę doniosłą. O gólne zalecenia higieniczne dla ludzi, którzy przeszli kiłę, bę­ 42 CHOROBY PSYCHICZNE d ą następujące: unikać należy wszystkiego, co osłabia i w yczerpuje mózg, a więc nocnego czuwania, pracy w denerw ujących zaw odach etc. Bezwzględnie zakazane jest picie: alkohol zmniejsza odporność mózgu i toruje drogę chorobie. ALK OH OLOW E C H OROBY P SY C H IC Z N E Sprzyjające porażeniu postępującemu działanie alkoholu napro­ w adza nas na tem at szkodliwości tej trucizny w ogóle. N ie tylko ja ­ dy zarazków mogą atakow ać mózg. Bakterie — to obca siła, niewi­ dzialny wróg, który napada organizm z zew nątrz. G orzej, kiedy człowiek sam dobrowolnie przyw ołuje napastnika. A nie inaczej, tyl­ ko dobrowolnym wydaw aniem się w ręce w roga musimy nazw ać pi­ jaństwo. D la mózgu ja d alkoholowy groźniejszy jest nieraz, niż jad bakteryj. A lk o h o liz m p r z e w l e k ł y A lkoholizm przew lekły jest to stałe nadużyw anie alkoholu, które wyw ołuje w człowieku określone zaburzenia psychiczne i cielesne. P r z y c z y n y . Społeczną przyczyną są tu przede wszyst­ kim obyczaje, nastręczające na każdym kroku okazje do pijaństw a, a także łatwość, z jak ą m ożna dostać alkohol w dowolnej ilości. Indy­ widualne przyczyny są rozmaite. P rzew ażnie — najróżnorodniejsze wew nętrzne rozterki, które korzeniami swymi tkwią w samym cho­ rym, w jego charakterze, a podsycane są przez warunki życiowe. T a k np. ktoś upija się, bo na trzeźw o jest nieśmiały i skrępowany. T e przyczyny alkoholizmu noszą często charakter psychonerwic. Czasem zwykłe przyzw yczajenie, wspierane słabą wolą, np. u pracowników restauracyjnych; czasem towarzyski, wesoły charakter, który ciągnie do ludzi, do rozrywek, a więc szczególnie wystawiony jest na niebez­ pieczeństwo pijackich obyczajów. A lkoholizm przew lekły spotyka się znacznie częściej u m ężczyzn niż u kobiet. O byczaj nie zmusza kobiet do picia, przeto trzeba bar­ dziej anormalnego charakteru, większej psychopatii, żeby kobieta stała się nałogow ą pijaczką. O b j a w y psychiczne. A lkoholizm przew lekły jest organiczną chorobą mózgu i doprow adza do zwyrodnienia psychicz­ nego. A lkohol brutalnie uszkadza tkankę mózgową, podobnie jak bak­ terie i jady bakteryjne. N ic więc dziwnego, że i objaw y alkoholizmu CHOROBY PSYCHIC ZNE 43 są w zasadzie podobne do objaw ów organicznych. Stwierdzam y tu tylko pew ną odwrotność obrazu; u chorego np. na porażenie postę­ pujące uderzają przede wszystkim ubytki intelektualne, u pijaka zaś— uczuciowe. A fek ty pijaka są c h w i e j n e , zmienne. D ziała on bez zastano­ wienia, pod wpływem tych zmiennych uczuć. Skutki pijaństw a (ruina m aterialna i degradacja społeczna) w ystaw iają alkoholika na ciągłe urazy psychiczne: pretensje rodziny, pogardę otoczenia itd. P o d ich wpływem budzą się i w yzw alają drzemiące w naturze ludzkiej w ro­ gie, antyspołeczne instynkty i w rezultacie alkoholik często pozw ala sobie na postępki gruboskórne, gwałtowne — zwłaszcza w stosunkach rodzinnych — a niekiedy naw et zbrodnicze. S tąd też np. znana drażliwość, skłonność do kłótni. P ijak nie zawsze i nie ciągle jest obo­ jętny na los rodziny, przeciwnie, chwilami potrafi nań reagow ać sil­ niej, niż kto inny. Cóż z tego, kiedy za chwilę zapomina o wszystkim i beztrosko siedzi przy kieliszku. S tąd znana obojętność pijacka na rzeczy w ażne i drażliw ość na drobiazgi. Zm ienność afektów wiedzie za sobą niezdolność do system atycz­ nego, celowego działania, niszczy wszelki plan życiowy, prow adzi do tego, co nazyw am y brakiem woli i wytrwałości. O prócz chwiejności uczuciowej mamy w alkoholizmie jeszcze je­ dną cechę afektu, całkiem podobną do paralitycznej: euforię. N ie jest ona, oczywiście, tak tępa, jak u paralityków , niemniej pokrewień­ stwo tych stanów jest niewątpliwe. Pijakow i wszystko zabarw ia się przyjemniej, weselej niż zdrowemu, naw et nędza nie w ydaje mu się — póki m a wódkę — tak znowu straszna. H um or pijacki (nie mylić z wesołością normalnego człowieka po podpiciu) pochodzi właśnie 7. tego euforycznego nastawienia. E uforia w zm aga jeszcze lekkomyśl­ ność, dostatecznie w ynikającą ze zmienności uczuciowej. Z m iany w afektach nie pozw alają oczywiście pijakowi porządnie myśleć, tak samo jak nie może on planowo działać.- Z drugiej strony alkohol wyw iera w końcu i bezpośredni w pływ na zdolności umysło­ we. Skutki są zbliżone do otępienia paralitycznego, tylko na ogół słabsze: osłabienie pamięci, i to pamięci świeżych faktów, powierz­ chowne, płytkie myślenie — w ogóle osłabienie inteligencji. U kobiet alkoholiczek zaznaczają się w obrazie psychicznym pewne różnice, których jednak tutaj omawiać me będziemy. W szystkie te zmiany doprow adzają w końcu alkoholika do nę­ dzy i poniewierki. Niestety, rodzina musi mu tow arzyszyć na tej dro­ dze. W te d y niełatwo przypisze winę samemu sobie, przeciwnie, bę­ 44 CHOROBY PSYCHICZNE dzie twierdził, i e musi pić, bo jest w nędzy, bo w domu go nie ro­ zumieją, bo mu żona urządza sceny. T o , co jest skutkiem pijaństwa, przedstaw ia jako jego przyczynę. D o destrukcji rodziny pijaka przyczyniają się też często alkoho­ lowe urojenia zazdrości. A lkoholik bezzasadnie oskarża żonę o zdra­ d ę i dopatruje się w obojętnych spraw ach dow odu dla swoich urojeń. M om entem prowokującym jest fakt, że ma zwiększone pożądanie płciowe, a obniżoną potencję. Stosunek staje się więc bardzo przykry d la kobiety. Ż ona zaczyna wym awiać się, w mężu pow stają podej­ rzenia. Z m i a n y cielesne. A lkohol działa nie tylko na mózg, ale i na wszystkie inne organy. T e , które u danego człowieka są naj­ bardziej wrażliwe, najwięcej zapadają. „Jeden przepija w ątrobę albo nerki, inny serce, trzeci regulację przem iany materii, czw arty — wszystko razem “ . N ajtypow sze są tu przewlekłe katary żołądka, pro­ w adzące do rannych wymiotów. Często spotyka się zapalenie pni nerwowych. Czasem — alkoholowe napady drgaw ek, podobne do epileptycznych. P r z e b i e g z natury rzeczy jest zawsze powolny, co w y­ raża już sama nazw a. Alkoholizm rozw ija się chronicznie, natomiast psychozy, które często pow stają na jego tle, mogą być ostre i burzliwe'. P s y c h o z y n a t l e a l k o h o liz m u p r z e w l e k ł e g o B iała gorączka (D elirium tremens) P r z y c z y n y . Psychoza ta zjaw ia się na tle długoletniego alkoholizm u chronicznego. Czynnikiem w yzw alającym byw a czasem jakiś przypadkow y powód, np. choroba cielesna (często zapalenie p łu c), wstrząs uczuciowy itp .; często psychoza w ybucha po silniej­ szej niż zwykle libacji. O b j a w y psychiczne. Jest to stan zamroczenia świadomości, w którym chorzy m ają obfite halucynacje, przeważnie wzrokowe i dotykowe. Z w y k le w idzą i czują przedm ioty liczne, małe i ruchliwe, często zwierzęta i ow ady: myszy, pluskwy etc., albo też m ałe skaczące diabełki. Częste są halucynacje przedm iotów cienkich i długich: sznury, nitki, druty, węże. W zro k i dotyk halucynują ra­ zem : chory czuje na ręku łażące pluskwy, spogląda na dłoń, widzi je, strząsa na ziemię i depcze. A lb o skarży się, że mu ktoś napchał do ust ości od śledzia, w yjm uje je bez przerw y, ogląda i w yrzuca; zbiera CHOROBY PSYCHIC ZNE 45 z ziemi nierzeczywiste pieniądze i chowa do nieistniejącego pudefka, B yw ają i wszelkie inne halucynacje, choć mniej często. Chory słyszy np. jak ktoś dobija się do drzwi, potem widzi wchodzącego. Jak w ogóle w stanie majaczeniowym, pacjent nie orientuje się, gdzie jest; leżąc w łóżku szpitalnym myśli, że znajduje się w swoim w ar­ sztacie; okno bierze za drzw i i może runąć na ulicę myśląc, że idzie do drugiego pokoju. Uczuciowo delirium cechuje się swoistą m iesza­ niną strachu i euforii, ruchowo — nieustannym niepokojem. Chory rzadko jest napastliwy, ale za to nie podobna go utrzym ać w łóżku, ciągle coś „robi“ , porządkuje w rzeczywistym albo urojonym miesz­ kaniu, ubiera się i rozbiera, walczy z wizyjnymi robakam i, „napra­ w ia“ przedmioty etc. Często widzimy „m ajaczenie zaw odow e“ : szo­ ferowi w ydaje się, że prowadzi taksówkę, m ularz układa niewidzialne cegły. Bezsenność jest w rozwiniętej białej gorączce całkowita. O b j a w y cielesne. Cieleśnie przede wszystkim u d e­ rza ciągłe d r ż e n i e , od którego choroba wzięła swoją łacińską naz­ wę. N aczynia krwionośne i serce są w podupadłym stanie i w ym a­ gają dużej uwagi ze strony lekarza (strach w białej gorączce nie jest bez związku z osłabieniem serca). Ciepłota zwykle lekko, czasem znacznie podwyższona. P o z a tym — zwykłe cechy alkoholizmu prze­ wlekłego. Przebieg. B iała gorączka w ybucha raptownie i trw a parę dni, zwykle nie dłużej niż pięć. N a ogół kończy się dość nagle dłu­ gim snem, czasem ustępuje powoli. N iew ielka część chorych umiera z pow odu osłabienia serca albo chorób przypadkow ych, które wyw o­ łały wybuch delirium, np. wskutek zapalenia płuc. H alucynoza pijaków Objawy. Jest to dość rzadka choroba. Opisujemy ją ze w zględu na wysoce interesujące objaw y. W dużej mierze stanowi przeciwieństwo białej gorączki: chory jest przytom ny, zorientowany, spokojny, nie ma halucynacji r ó ż n y c h zmysłów, jak w delirium, lecz tylko słuchowe. H alucynacje nie są bezładne, ale pow iązane w pewien zrozumiały łańcuch, w pewną akcję. W ogóle nie m a się do czynienia z majaczeniem, które przyrównyw am y do snu, ale ze stanem, który możemy sobie wyobrazić jako własne przeżycie na ja ­ wie. Chory słyszy głosy wielu ludzi, przybierające dram atyczną for­ mę rozmów, mniej więcej jak słuchowisko radiowe. W iz je białej go­ rączki rzadko pozostają w jakimś stosunku do osoby samego chorego; 46 CHOROBY PSYCH ICZNE diabełki nie muszą być jego wrogami, a druty przez pokój nie ko­ niecznie są poprzeciągane po to, żeby mu zrobić krzyw dę. P rzeciw ­ nie w halucynozie: głosy z a w s z e mówią o chorym. R ozm aw iają, jaki on jest podlec, pijak, rzucają nań różne oszczerstwa, naradzają się, jaką mu przygotow ać śmierć, obm yślają tortury. Z reguły mówią tylko między sobą, rzadziej kierują się do chorego z różnymi wymys­ łami i inwektywami. N iektóre z głosów biorą stronę pacjenta i bronią go. W tej sytuacji zrozum iały jest ciągły strach, jaki chory odczuwa. G rożące mu głosy uw aża przecie za rzeczywistość. Strach (tu za­ w iera się jedno z nielicznych podobieństw z białą gorączką) pod­ barwiony jest często humorem. Lęk prow adzi chorych do imania się różnych sposobów ucieczki lub obrony, jak np. w yjazd lub pójście na policję. Błędne byłoby w szakże myśleć, że kolejność jest tak prosta: potężni wrogowie grożą, więc chory boi się i ucieka do innego mia­ sta. H alucynacje są tu raczej w y r a z e m chorobliwego afektu. W skutek zatrucia przez alkohol chory czuje się zagrożony, a uczu­ cie to ujaw nia się w formie halucynacyj. N a gruncie chorobliwego afektu pow stają halucynacje, tak jak u naszego urzędnika B-skiego (patrz rozdział o urojeniach) powstały urojenia. U czucie grożącego niebezpieczeństwa nie jest ich skutkiem, ale jedną z przyczyn. Inna spraw a, że raz pojawiwszy się halucynacje potęgują pierwotny lęk; w tym sensie chory rzeczywiście boi się głosów. Sam o ich istnienie chorzy tłum aczą sobie urojeniowo: wrogowie m ają m aszyny, którymi mówią do nich, albo posiadają sposoby stawa nia się niewidzialnymi: chory przecie słyszy głos, a nie widzi czło­ wieka. Przebieg. H alucynoza w ybucha n a g le ; trw a od paru ty­ godni do kilku miesięcy; znika zawsze powoli. D la życia nie jest groźna. T a k jak przy białej gorączce i wszystkich innych psycho­ zach alkoholowych, po przejściu ostrego epizodu pozostaje alkoho­ lizm przewlekły. Psychoza Korsa1(orva O b j a w y psychiczne. Ju ż raz mówiliśmy o podo­ bieństwach alkoholizmu i porażenia postępującego. W psychozie K orsakow a punkty styczne ujaw niają się najdobitniej. I tu pojaw ia się zespół organiczny czyli otępienie i chwiejność uczuciowa. P rz y tym zasadniczym podobieństwie różnice polegają na rozmaicie silnym za­ akcentowaniu poszczególnych objaw ów i innym przebiegu choroby. U paralityka upośledzenie inteligencji jest olbrzymie, większe nawet CHOROBY P SYCH ICZNE 47 niż upośledzenie pamięci. W ra z z głębokimi zmianami afektu przy­ czynia się ono do wystąpienia bezsensownych urojeń wielkościowych. W psychozie K orsakow a odwrotnie, na pierwszy plan w ybija się zu­ pełny zanik pamięci ś w i e ż y c h f a k t ó w , upośledzenie inteligencji natomiast jest znacznie mniejsze i nie tak silnie są zaznaczone zmiany afektu. D latego tępe urojenia wielkościowe są niezbyt częste, choć i tu można je od czasu do czasu obserwować. Z aburzenie pamięci tych chorych — to coś jedynego w swoim rodzaju. Chory momentalnie zapomina, gdzie był, co robił, kogo wi­ dział. N ie w praw ia go to wcale w zakłopotanie, bo natychm iast ra­ dzi sobie kom ponując fantazje. „K onfabuluje“ tak samo jak parali­ tyk, tylko m ocniej: w psychozie K orsakow a konfabulacje są wprost gigantyczne. N ie pam iętając nic, chory oczywiście nie wie, gdzie jest, w jakim domu ani w jakim mieście, nie potrafi podać daty ani nawet roku. W łasne nazwisko pamięta, bo ono nie należy do n o w y c h faktów. O b j a w y cielesne. W śró d zmian cielesnych najczęst­ sze jest zapalenie pni nerwowych z bólami, porażeniami i niedow ła­ dami. W początkach zdarzają się czasem napady podobne do epilep­ tycznych. Przebieg. Choroba często zaczyna się od białej gorączki, która nie znika jak zwykle, tylko przeciąga się i powoli przechodzi w psychozę K orsakow a. T rw a długo, około roku, potem następuje częściowa popraw a, pozostaje jednak mniejsze lub większe otępienie. Część chorych umiera w czasie stadium białej gorączki. Dipsomania T a k nazywam y okresowe pijaństwo. Co pewien czas (parę ty­ godni — wiele miesięcy) człowiek odczuw a nieprzeparty pociąg do alkoholu, pije przez kilka dni na umór, w końcu zapada w sen, z któ­ rego budzi się wolny od pijackiego popędu. T łem są tu okresowo pojaw iające się ciężkie psychopatyczne „nastroje , które człowiek zw alcza alkoholem tak długo, aż mu się ów nastrój na stałe skojarzy z potrzebą picia. Upojenie patologiczne Stan ten występować może równie dobrze u alkoholików prze­ wlekłych, jak i u ludzi, którzy na ogół w cale nie piją. W upojeniu patologicznym z jednej strony uderza gwałtowność reakcji uczucio­ wych. N ie są to reakcje altruistyczne, nadm iar sympatii do świata, ale 48 CHOROBY P SYCH ICZNE przeciwnie — wybuchy gniewu albo napady lękowe. Z drugiej strony charakterystyczne są stany zamroczeń, w których człowiek przedsta­ wia sobie sytuację zupełnie fałszywie, ma różne urojeniowe nastawie­ nia, halucynuje. Z tych zmian świadomości w ynikają ekscesy po­ zornie nie m ające żadnego sensu. P ijan y rzuca się z nożem na jakąś nieznaną osobę. D laczego? D latego, że gość barow y nagle w ydał mu się bandytą albo po prostu diabłem. Z reakcji uczuciowych i z a ­ burzeń świadomości splatają się różne obrazy, których wspólną cechą jest to, że pod wpływem alkoholu człowiek zaczyna się zachow yw ać w sposób gwałtowny, agresywny i niezrozumiały dla otoczenia. W y ­ buch następuje nagle. U pojenie patologiczne trw a rozmaicie długo, czasem parę minut, przew ażnie kilka a naw et kilkanaście godzin. K oń­ czy się snem, z którego chory w staje nie pam iętając, co robił (taką niepamięć nazywam y am nezją) . L e c z e n ie alkoholizm u przew lekłego i psychoz alkoholow ych Alkoholizm przewlekły Leczenie alkoholizmu przewlekłego jest to spraw a bardzo trudna. Pierw szym i zasadniczym środkiem będzie przym usowa trzeźwość. P ija k a trzeba skierować do zakładu na długie miesiące, nieraz rok i dwa. A lkohol odejm ujem y od razu, nie zaś stopniowo, jak morfinę. Sam a abstynencja jednak nie zawsze w ystarcza. A b y skutek leczenia był trw ały, lekarz musi wniknąć w duchowe przyczyny alkoholizmu, zorientować się, co gnębi chorego, postarać się w płynąć na psychikę pacjenta, wyrównać to, co w niej nie harm onizuje, dodać choremu otuchy, czasem doradzić zmianę w arunków życiowych. Słowem — leczenie musi być psychoterapeutyczne*). (Psychoterapia ma tu m. in. w yraźny charakter w ychow aw czy). N ie m ożna zadowolić się usunię­ ciem przyczyn alkoholizmu, trzeba także zająć się skutkami. A lk o ­ holik przyzw yczaił się do tego, że praw dziw a przyjemność wiąże się Lylko z wódką. N ależy mu rozbić to skojarzenie, trzeba go przyzw y­ czaić do faktu, że istnieją inne, szlachetniejsze przyjemności, np. za­ dowolenie z dobrze wykonanej roboty, praca ideowa, szacunek ludzki. A lkoholik odzwyczaił się od systematycznej pracy, od opanowyw ania się w przykrościach, od racjonalnej rezygnacji z części egoizmu na *) W ybór m etody zależy od tego, jak ie b y ły przyczyny alkoholizm u i jaka jest w ogóle psychika pacjenta. Tak np. u inteligentnego neurotyka przepro­ w adzam y nieraz psychoanalizę, u analfabety ograniczym y się do ogólnego w pływ u w ychowawczego. CHOROBY PSYCHICZNE 49 korzyść współżycia z innymi — trzeba go do tego wszystkiego przy­ zwyczaić. Słowem — wychowanie charakteru od nowa. N iełatw a to rzecz. L ekarz prow adzący leczenie alkoholików musi być lekarzem z powołania. R odzina chorego powinna swym wpływem wspierać lekarza, a nie, jak to często byw a, przem ycać choremu wódkę. Z asadnicze znaczenie ma tu jedna okoliczność: a l k o h o l i k a t r z e b a w y ­ c h o w a ć d o z u p e ł n e j a b s t y n e n c j i , nie do „norm alnego” picia! Pośrednia droga nie istnieje: „przeciętne“ picie zawsze spro­ w adza nawrót nałogu. Psychozy alkoholowe Psychozy alkoholowe mogą być leczone tylko w zakładzie. P o d ­ stawową rzeczą jest odjęcie alkoholu, inne środki są tylko pomocnicze. P ijak wyleczony z psychozy pozostaje nałogowym pijakiem. N astęp­ nym więc etapem jest zawsze leczenie alkoholizmu przewlekłego. Biała gorączka P rz y białej gorączce podupadły stan cielesny, zw łaszcza słabe serce w ym aga ciągłej uwagi, ewentualnie odpowiednich lekarstw. Pielęgnujący musi o tym wiedzieć, czujną opieką otaczać chorego i donosić lekarzowi, jeśli coś jest nie w porządku, np. chory nagle osłabł. D ie t a : zwykłe lekkostrawne pokarm y i dużo mleka. Halucynoza Chorzy na halucynozę nieraz popełniają samobójstwa i dlatego umieszczanie ich w szpitalu jest konieczne. Upojenie patologiczne U pojenie patologiczne nieraz już było przyczyną poranień i mor­ derstw. T o te ż przed przybyciem lekarza należy zwołać kilku ludzi, obezwładnić i zw iązać chorego. Pam iętajm y przy tym, że im większa przew aga liczebna, tym mniejsze szamotanie się i większe szanse na uniknięcie nieszczęścia. Persw azje nic tu nie pom agają. U nieszkodli­ wiwszy pijanego należy zwrócić się do lekarza, który zastosuje odpo­ wiednie środki. Z a p o b i e g a n i e a l k o h o liz m o w i A lkoholizm rujnuje chorego moralnie, jest klęską dla rodziny i społeczeństwa, degeneruje przyszłe pokolenia, sprzyja przestępczości. 50 CHOROBY PSYCHICZNE prostytucji, włóczęgostwu. Zapobieganie alkoholizmowi jest w ażniej­ sze niż samo leczenie. W a lk a z alkoholizmem musi być prow adzona w płaszczyźnie społecznej. K onieczna jest planow a, na szeroką skalę zakrojona akcja propagandow a i wychow aw cza (uświadam ianie w szkołach, przez ra­ dio, przez ośrodki zdrow ia, przez prasę) ; poza tym — akcja drogą zarządzeń praw nych, adm inistracyjnych itp. W a ż n ą rolę w walce z al­ koholizmem spełniają tow arzystw a przeciwalkoholowe. M O R FIN IZM , K O K A IN IZ M I IN N E N A R K O M A N IE I st ot a i p r zyc zyny. W treści pojęcia narkomanii zawiera się kilka cech : 1) narkom an stale używ a narkotyków, 2) uży­ w a ich z wewnętrznej, psychicznej potrzeby, a nie np. z powodu raka niszczącego mu żołądek, 3 ) okazuje swoistą degenerację cielesną i du­ chową. N arkom anie są o wiele mniej rozpowszechnione, niż pijaństwo. N ie są bowiem uświęcone zwyczajem — tak jak picie alkoholu. W e ź ­ my jako przykład morfinizm: nie istnieje pojęcie normalnego „morfinizmu“ . K to czasem pije, nie jest jeszcze pijakiem, ale kto bierze mor­ finę bez wskazania lekarza — jest już morfinistą. N arkom ania me stanowi tytułu do chluby, jak „m ocna głow a“ , ale w yraźne upośledze­ nie społeczne. D latego też przyczyny zewnętrzne morfinizmu są inne niż pijaństw a, bardziej przypadkow e: zwykle choroba, podczas której długotrw ałe bóle zm uszają do zastrzyków. P o kilku miesiącach czło­ wiek przyzw yczaja się i bierze dalej, choć bóle już przeszły. Czasem namowa morfinistów, którzy lubią wciągać zdrow ych ludzi. Przyczyny psychiczne są zupełnie podobne do przyczyn alkoho­ lizmu. O b j a w y morfinizmu są w najogólniejszych zarysach podob­ ne do alkoholowych. W szczegóły wchodzić tu nie będziemy. N a ogół można powiedzieć, że trucizna ta szybciej rujnuje organizm niż alk o ­ hol; moralnie i społecznie narkom an stacza się jeszcze niżej od alkoho­ lika; mofiniści częściej ocierają się o kryminał. Pochodzi to raz stąd, że w — słusznej — opinii ogółu morfinizm sam w sobie jest czymś w ro­ dzaju występku, po wtóre, że trzeba być cięższym psychopatą, żeby te­ mu nałogowi się poddać. L e c z e n i e narkomanii jest zasadniczo takie samo, jak alko­ holizmu. R óżnica polega tylko na tym, że odzw yczajenie od narkoty­ CHOROBY PSYCHIC ZNE 51 ku przeprow adza się zwykle stopniowo: nagłe odjęcie morfiny czasem byw a niebezpieczne. CZYNNIK SZKODLIWY" ISTNIEJE W SAMYM ORGANIZMIE O R GANICZNE PSY C H O ZY W IE K U PO D ESZŁEG O O t ę p i e n i e s t a r c z e i m ia ż d ż y c o w e ( s k l e r o t y c z n e ) P r z y c z y n y . W psychozach tych następuje zanik i zwy­ rodnienie kory mózgowej. N ie jest ono jednak wywołane przez jakiś zewnętrzny szkodliwy czynnik, np. alkohol albo ja d syfilityczny. P o ­ wstaje w samym organizmie jako w yraz jego wewnętrznego upadku. W otępieniu starczym — to samo zjawisko co normalny zanik kory mózgowej u starców, tylko z niewiadomych przyczyn bardzo silnie występujące. W otępieniu sklerotycznym przyczyną jest m iażdżyca (stwardnienie, skleroza) tętnic, która może wyw oływ ać różne objaw y: może uszkadzać serce, wątrobę itd. W naszym przypadku osiedla się w tętnicach mózgu i uszkadza jego komórki. Otępienie starcze O b j a w y i przebieg. W otępieniu starczym dominu­ je upośledzenie pamięci i inteligencji. Osłabienie pamięci, jak zawsze u organików, dotyczy świeżych wspo­ mnień, ale „świeżość“ jest bardzo w zględna. W początkowych sta­ diach chorzy nie pam iętają zdarzeń rzeczywiście nowych. Im dalej p o ­ suw a się choroba, tym bardziei wstecz sięga niepamięć, tak że w końcu chorzy zapom inają niekiedy całe swoje życie i żyją w dzieciń­ stwie, którego wspomnienia odży­ w ają w nich z wyrazistością real nych faktów. P rz y takim zwężeniu m ateriału pamięciowego chorzv oczywiście nie orientują się ani Chora na otępienie starcze żyje we gdzie są, ani jaki jest dzień, rok. naw et stulecie. Rów nolegle słabnie w spom nieniach dzieciństw a i bawi się lalka. (W g T o u t le corps h u m a in ) , zdolność myślenia, która zresztą upośledzona jest i przez sam brak m ateriału pamięciowego. U czu cio ­ wość, oprócz zwykłej organicznej chwiejności, zmienia się w rozm a­ 52 CHOROBY PSYCHICZNE itych kierunkach, zwłaszcza w depresyjnym i lękowym. Stan afektu decyduje o zachowaniu się: np. depresyjni są powolni, ociężali i bez. inicjatywy. Z ależnie od tych przesunięć afektyw nych tw orzą się czę­ sto urojenia, nieraz niemniej bezsensowne, niż w paraliżu postępują­ cym. W późniejszych stadiach choroby pojaw ia się niepokój, zw ła­ szcza nocą, i nocne stany m ajaczeniowe. Chorzy, jak powiedzieliśmy, przebyw ają pamięciowo w daw nych czasach, a więc i treść halucyna­ cji biorą nie z bieżącego życia, ale z młodości. Choroba rozw ija się powoli i jest nieuleczalna. N a długość życia nie wpływa. L e c z e n i e — wyłącznie objawowe, to znaczy ma na celu usunięcie takich lub innych objaw ów, np. dokuczliwych nocnych m a­ jaczeń. T u decyduje lekarz i trudno podać jakieś ogólne wskazówki. Czy umieszczać w szpitalu — to zależy całkowicie od zachow ania się chorego. Z a sa d ą ogólną jest, żeby raczej chory pozostawał w domu i miał jakieś zajęcie. W stanach granicznych m iędzy otępieniem star­ czym a zw ykłą starczą bezradnością przedwczesne odebranie człow ie­ kowi normalnych bodźców życiowych przyśpiesza wystąpienie w yraź­ nej choroby. R zeczą bardzo w ażną jest zapobiec lekkomyślnym po­ sunięciom życiowym otępiałego starca. Otępienie m iażdżycow e ( sklerotyczne) O b j a w y. Otępienie m iażdżycow e również cechuje się „ze­ społem organicznym “ czyli zaburzeniam i pamięci i inteligencji oraz zmiennością afektów i chorobliwymi nastrojami. T o , co nadaje tej cho­ robie charakter swoisty, dałoby się ująć w punkty następujące: 1. O prócz zaburzeń psychicznych w ystępują cielesne objaw y m iażdżycy tętnic: bezsenność, bóle, zawroty i ucisk w głowie, szum w uszach, ewent. groźniejsze — jak porażenie połowicze itp. 2. N ajczęstszym nastrojem jest smutek i lęk. Chorzy m artwią sie swymi cielesnymi — rzeczywiście przykrym i i groźnymi — dolegli­ wościami; oprócz tego czują, że są niezdolni do pracy, że im ciężko myśleć etc. T o pogłębia depresję, która istnieje sama przez się. N a tle depresji i lęku m ogą pow staw ać znane nam już depresyjne urojenia, a także ostre stany majaczeniowe. 3. Otępienie jest tutaj na ogół mniejsze, niż w poprzedniej cho­ robie i nosi t. zw. „w ysepkow aty“ charakter. Z n aczy to, że nie cały m ateriał intelektualny cierpi jednakow o. P aralityk albo chory z otępie­ niem starczym jest mniej więcej jednakow o zniedołężniały w zakresie CHOROBY PSYCHICZNE 53 wszystkich czynności intelektualnych. Sklerotyk zaś może dobrze pa­ miętać jedne rzeczy, a całkiem nie wiedzieć innych, w ypow iadać traf­ ne sądy na jeden temat, a wybitnie niedołężne na drugi. 4. W związku z poprzednim stosunkowo m ała jest zmiana osobo­ wości. W paralityku np. uw ażającym się za m iliardera i kupującym w sklepie „milion łokci sukna ze złotym brzegiem“ — trudno rozpoz­ nać dawnego referenta ministerialnego. Sklerotyk zaś — powiedzmy — nie całkiem od razu pojmie, co się do niego mówi, rozpłacze się opow iadając, że go ciągle głowa boli, ale to zawsze jest ten sam co dawniej starszy pan, który troszczy się o swoje dzieci, chciałby wrócić do biura, boi się, że go zemerytują i z niepokojem czeka na wynik me­ czu Brazylii z Polską. Przebieg. Choroba ma zwykle charakter przew lekły, c z a ­ sem przebiega skokami. N ie umiemy całkowicie powstrzym ać rozwoju sklerozy; troskliwa opieka lekarska i rodzinna może jednak przez d łu ­ gie lata utrzym ać chorych w stosunkowo dobrym stanie, chyba że ja ­ kaś nagła katastrofa, np. atak apoplektyczny, położy kres życiu chore­ go w parę tygodni. P rzypadki takie na szczęście nie są zbyt częste. Leczenie. Z jednej strony jest ono cielesne i skierowane przeciw sklerozie, a także dąży do ogólnego wzmocnienia organizmu i podtrzym yw ania serca. Chory powinien unikać przem ęczania się i silnych wzruszeń. N ie może pozostawać całkiem bez ruchu, np. w łóżku (oczywiście z wyjątkiem jakichś ostrych pogorszeń cieles­ n y c h ). Z drugiej strony leczenie musi być psychoterapeutyczne, za­ równo ze strony lekarza, jak i rodziny. Chory jest przygnębiony, nie­ szczęśliwy, trzeba więc stworzyć mu atmosferę spokojną, pogodną i p o ­ cieszającą. R zeczą bodaj najw ażniejszą jest powrót chorego do pra­ cy. R zecz prosta — nie takiej, jak w czasie zdrow ia, bo nie podołałby i zanadto się męczył. A lbo daw na praca w zmniejszonym zakresie, albo jakieś inne zajęcie. Pam iętajm y: chory m artwi się, uw aża się za skończonego człowieka. Bezczynność pogłębia te myśli — a nie jest to t y l k o urojenie. W reszcie zwalczać należy poszczególne objaw y psychiczne, jak np. lęki, co jest rzeczą lekarza, który m. in. czasem zaordynuje uspokajające lekarstwa. Z wszystkich tych uw ag jasno wynika, że umieszczenie w szpi­ talu albo ubezwłasnowolnienie byłoby ciężkim ciosem, który może bardzo pogorszyć stan chorego. Uciekam y się też do jednego z tych środków jedynie w przypadkach absolutnej konieczności (np. próby samobójcze albo ostre napady m ajaczeniow e). D la finansów rodziny 54 CHOROBY PSYCHICZNE sklerotycy nie stanowią zbyt wielkiego niebezpieczeństwa, gdyż są przygnębieni i bez inicjatywy. Niebezpieczna byw a tu tylko łatw a podatność pod obcy wpływ, gdyby oszust jakiś chciał to w ykorzy­ stać. P SY C H O ZY N A TLE Z A B U R Z E Ń W Y D Z IE L A N IA W EW NĘTRZNEG O P s y c h o z y c ią ż o w e , p o p o r o d o w e . P s y c h o z y w i e k u p r z e k w i t a n i a T ego typu psychozy są dość rzadkie, dlatego nie będziemy ich dokładniej opisywać. N a ogół są krótkotrw ałe i uleczalne. W wieku przekw itania, jeśli w ogóle dochodzi do psychoz, przybierają one często postać depresyjną. Ciekawe jest, jak te psychozy powstają. Ja k wiadomo, organizm posiada szereg gruczołów dokrew nych czyli w ew nątrzw ydzielniczych (gruczoły płciowe, przysadka, tarczyca, nadnercze i in .), z których każdy spełnia nader doniosłą funkcję. G ruczoły te są ściśle ze sobą powiązane, dopełniają się i rów now ażą nawzajem . Jeśli więc jakiś gruczoł źle działa, organizm cierpi na tym podw ójnie: raz przez to, że gruczoł nie spełnia swej właściwej funkcji (np. tarczyca nie w y­ dziela dość tyroksyny), po wtóre, że wykoleja wszystkie inne gruczoły w ew nątrzw ydzielnicze. N ad to układ gruczołowy jest nierozłącznie zw iązany z u k ł a d e m n e r w o w y m w e g e t a t y w n y m . M ów iąc oddzielnie o systemie gruczołów i układzie nerwowym w egetatyw nym mamy właściwie na myśli tylko ich różne rozmieszczenie w organiz­ mie. Funkcjonalnie oba układy stanowią jeden wielki narząd d o krewno-wegetatywny. N a rz ą d ten odgryw a rolę decydującego regulatora niezależnych od woli czynności ustrojowych (krążenie krwi, trawienie, odnow a tk a ­ nek, wzrost itd .). W p ły w zaś, i to bardzo pow ażny, wyw iera na wszystkie bez w yjątku procesy w organizmie. M iędzy innymi pobudza lub ham uje czynności psychiczne, a zw łaszcza uczucia. D latego też jest rzeczą zrozum iałą, że zaburzenia w funkcjach gruczołów dokrew ­ nych mogą mieć skutki nie tylko cielesne, ale i psychiczne. W p ły w ten jest zresztą wzajem ny i również psychika — zw łaszcza wzruszenia — w pływ ają na czynności wew nątrzw ydzielnicze. Choroby wymienione w tytule rozdziału zaw dzięczają swe poja­ wienie się pewnej anarchii ze strony gruczołów płciowych. P rzekw itanie, ciąża i poród są zjawiskami normalnymi, ale w ym agają niejako ostrego pogotowia ze strony całego narządu dokrewno-wegetatywnego. N a rz ąd ten, a za nim i reszta organizmu, musi się p r z y s t o s o w a ć CHOROBY PSYCHIC ZNE 55 do funkcji jajnika, całkowicie innej niż przedtem. Czasem przystoso­ wanie się nie ud aje; stąd pochodzą różnorakie choroby, między in­ nymi i psychiczne. O b r z ę k ś lu z a k o w a t y i m a t o ł e c t w o ( k r e t y n i z m ) Choroby te zostały już omówione szczegółowo w o schorzeniach gruczołów do ■ krew nych*). N as interesować tu będą jedynie zaburzenia psy­ chiczne. O tóż w obrzęku śluzakowatym oprócz swoistego obrzęku na ciele stwierdzamy, że chory zaczyna my­ śleć niezmiernie wolno, a zwłaszcza wolno decyduje się. Pam ięć ulega znacznemu pogorszeniu. Pow olne tempo procesów myślowych spra­ wia wrażenie upośledzenia inteli­ gencji. Chorzy zd ają sobie sprawę z tych zaburzeń i są przygnębieni. W matołectwie, występującym rozdziale już od wczesnego dzieciństwa, ani KRETYNI. (W g K raepelina „Psuciało, ani umysł nie rozw ijają się c h ia trie "). dostatecznie. O bok karłowatości wzrostu i szeregu zaburzeń cielesnych kretyni ujaw niają więc także niedorozwój umysłowy**). NIEDOROZWÓJ UMYSŁOWY I st ot a i przyczyny. W e wszystkich cierpieniach, które opisywaliśmy dotychczas — z wyjątkiem m atołectwa — rozwi­ nięta normalnie psychika zostaje niejako uszkodzona i zaczyna oka­ zyw ać anomalie, których zespół nazywam y psychozą. Istotą zaś nie­ dorozw oju jest uszkodzenie tak wczesne, że przeciętna ludzka ducho­ wość w o g ó l e n i e p o w s t a j e . Braki intelektualne na ogół prze­ w ażają tu nad uczuciowymi tak dalece, że nazw a „niedorozwój u m y s ł o w y “ mało odbiega od ścisłości. *) P. tom III, str. 269— 274. **) 0 leczeniu obrzęku śluzakowatego i kretynizm u — p. w rozdziale o schorzeniach gruczołów dokrewnych (t. III, str. 273). 56 CHOROBY P SYCH ICZNE P rzyczyną jest tu najczęściej dziedziczność albo kila lub alko­ holizm rodziców, albo wreszcie jakieś uszkodzenie mózgu w okresie płodow ym lub w pierwszych latach dziecięctwa: zapalenie mózgu i opon, urazy (np. w czasie ciężkiego porodu) lub różne inne choroby. Kretynizm , o którym mówiliśmy niedawno, jest jed n ą z odmian niedo­ rozwoju umysłowego. Objawy. Żeby łatwiej orientować się w materiale, podzie­ lono niedorozwój na trzy stopnie: idiotyzm, głuptactwo i debilizm. idiotyzm jest najgłębszym , debilizm — najsłabszym stopniem niedo­ rozw oju. W najcięższych przypadkach mamy przed sobą twory sto­ jące niżej od inteligentnego zwie­ rzęcia. W lżejszych (lekki idiota, głuptak, debil) — całą skalę u p o ­ śledzeń, które kończą się aż na „og­ raniczoności“ i bez ostrej granicy przechodzą w „zdrow ą“ głupotę. W e wszystkich postaciach głównym defektem jest n i e d o r o z w ó j i n­ teligencji. Z akres zaintereso­ wań — bardzo szczupły, brak f a n ­ tazji, brak krytycyzm u; słaby ro­ zum nie panuje nad uczuciowością, oligofrenik*) nie orientuje się w sy­ tuacji — i w ybucha tam, gdzie nie ma o co. T ępość myśli utrudnia M łodociany idiota. (Ze zb io ró w K li­ lub uniemożliwia mu opracowanie n ik i P sy c h ia try c z n e j U niw . J. P. nagrom adzonego m ateriału pamię­ w W a r sza w ie ). ciowego i tworzenie pojęć ogólnych, oderw anych. Średnio zaaw ansow any oligofrenik posiada np. praw i­ dłow e pojęcia: „policjant“ , „ksiądz“ , „generał“ — ale nie wie, co to jest „ rz ą d “ . Bez abstrakcji nie ma myślenia, toteż właśnie myśle­ nie oligofreników szwankuje najbardziej — choćby ich pamięć prze­ chow yw ała miliony konkretnych w yobrażeń, pow iązanych konkretny­ mi skojarzeniami. Pam ięć byw a rozm aita, niekiedy bardzo dobra, cza­ sem zdolna do fenomenalnych wprost wyczynów, np. do reprodukcji słowo w słowo półgodzinnego przemówienia. P r z e b i e g jest siłą rzeczy przew lekły: albo już w pierw­ szych miesiącach po urodzeniu w idać, że niemowlę nie zw raca na nic *) Oligofrenia — grecka nazwa niedorozw oju um ysłow ego. CHOROBY PSYCHICZNE 57 uwagi, nie chw yta przedmiotów, leży tępe i bezw ładne; albo zdrowe dziecko przestaje się rozwijać psychicznie po zapaleniu mózgu lub opon; albo lżejszy niedorozwój przez szereg lat byw a niezauważony TYPY OLIGOFRENIK6W. (Ze zbiorów Państw owego chorych w Tworkach). Szpitala dla psychicznie i wychodzi na jaw dopiero w szkole, w zaw odzie; ba, byw a nawet i tak, że debilicy z wybitną pamięcią zdobyw ają dyplomy uniwersy­ teckie. P o s t ę p o w a n i e z chorymi. Leczyć niedorozwoju nie można. Z a to w ażne jest wychowanie i kształcenie. N aw et wielu idiotów da się przyuczyć do łatwej pracy fizycznej. Otoczenie do­ mowe rzadko jednak ma dość cierpliwości, a nigdy kwalifikacyj. N a j­ lepiej oddać dziecko do specjalnego zakładu wychowawczego dla nie­ dorozwiniętych. Lżejsze formy niedorozwoju powinny być kształcone w szkołach specjalnych. W zwykłej szkole nie mogłyby dorównać innym dzieciom i na każdym kroku czułyby swoje upośledzenie. G dy dziecko ukończy szkołę specjalną — trzeba pomyśleć o jakimś łatwym zajęciu. W reszcie najlżejsze stopnie niedorozwoju przechodzą przez zw y­ kłe szkoły i kwestia pedagogiczna powstaje dopiero przy wyborze za- 58 CHOROBY P SYCH IC ZN E wodu. T u znów trzeba umieć poham ow ać rodzicielskie ambicje, gdyż w przeciwnym razie wykoleja się i unieszczęśliwia człowieka. N iektórzy głuptacy i debile byw ają niebezpieczni. W takich przypadkach pozostaje jedyna droga — umieszczenie w szpitalu psy­ chiatrycznym. CHOROBY PSYCHICZNE POWSTAJĄCE WSKUT EK DZIAŁ ANIA PSYCHICZNYCH CZYNNIKÓW SZKODLIWYCH P SY C H O Z Y R EA K TY W NE P sychiatra słyszy czasem pytanie, czy zdrow y człowiek może za­ chorować psychicznie pod wpływem silnego wstrząsu. W zruszenie wybitnie silne istotnie może czasem u zdrow ej i nieobciążonej osoby wyw ołać psychozę. M oże np. zachorować człowiek, któremu bandyci zam ordow ali żonę i wszystkie dzieci, zm uszając go, żeby na to pa­ trzał. Będzie to psychoza r e a k t y w n a (bo stanowi reakcję) — cho­ roba dająca się uleczyć i krótkotrw ała. P rzy p ad k i takie są jednak w y­ jątkowe. Z w y k le choroba pojaw ia się u danej jednostki pod wpływem przeżyć, które inni znieśliby bez szkody. P otrzebna więc jest pewna osobista skłonność, pewna jakby ukryta „gotowość“ do choroby. I tu odróżnić musimy dwie rzeczy; pierw sza: człowiek nosi w sobie ukry­ te jedno z cięższych cierpień psychicznych, o których dalej będzie mo­ wa, np. schizofrenię. W takim przypadku wzruszenie odgryw a rolę drugorzędną — jest jedynie czynnikiem w yzw alającym . Choroby, któ­ ra się pojaw iła, nie nazwiemy w cale psychozą reaktyw ną. D ruga możliwość: człowiek m a słabą, bezradną, w rażliw ą duszę, ale skłon­ ności do pow ażnych chorób psychicznych w sobie nie kryje. T a k ie właśnie byw a podłoże psychoz reaktyw nych; w tedy też możemy po­ wiedzieć, że wzruszenie wyw ołało psychozę. O prócz takiej wrodzonej i psychicznej skłonności byw a także skłonność przypadkow a i cieles­ n a: jakikolwiek stan nadw erężenia organizmu. W yobraźm y sobie np., że wiadomość o śmierci kochanego m ęża zastanie kobietę na drugi dzień po porodzie. Reasum ując przyczyny psychoz reaktyw nych powiemy więc, że są to jednorazow e lub pow tarzające się silne wzruszenia, które p a d a ją na grunt podatny — na organizm psychicznie lub cieleśnie słaby. Objawy. K rótko ująć objaw y jest trudno, gdyż są bardzo rozmaite. Ł atw o to zrozumiemy uprzytomniwszy sobie, ile najróżno- CHOROBY PSYCHICZNE 59 rodniejszych sytuacji życiowych może się stać bodźcem do psychozy i jak różny oddźwięk znajdują one w duszach. Z gruba uogólniając, m ożna podzielić m ateriał na 2 grupy: jedni (przypadki dość rzadkie1) reagują chorobliwą zmianą afektu, najczęściej depresją; inni (najczęst­ sza postać) — zamroczeniami świadomości, w których zazw yczaj poja­ w iają się urojenia. Porów najm y dw a obrazy, jeden „zdrow y“ , drugi „chory“ : m at­ ka otrzym uje z frontu wiadomość o zaginięciu syna w okolicznościach, dających 9 9 % prawdopodobieństwa, że został zabity. M om entalnie w wyobraźni swojej wyklucza te 9 9 % i — przy całej męce niepewnoś­ ci — traktuje dziecko jako żywe, wierzy, że zostało wzięte do niewoli; aż dopiero druga, konkretna w ia­ domość o śmierci zmusza ją do p o d ­ dania się. D rugi obraz: inną matkę wezwano do syna, który przybył z frontu ciężko ranny. Um iera przy niej. N azaju trz kobieta zaczyna tańczyć i śpiewać. Oburzeni domo­ wnicy dow iadują się od niej, że za tydzień przyjeżdża syn, jest lekko ranny i dostał przez protekcję przy ­ dział do intendentury. R óżnica ob­ razów polega tylko na tym, że pierwsza m atka odrzuciła realny praw ie fakt i oparła się na prawie nierealnych nadziejach; druga zlik­ widow ała rzeczywisty fakt i zreali­ Stan zam roczenia św iadom ości z uro­ zow ała niemożliwe nadzieje. T akie jeniam i prześladowczym i w przebie­ spełnienie przez psychozę konkret­ gu psychozy reaktyw nej. (W g Dide nych pragnień jest cechą większości et G uiraud „ P sychiatrie"). reaktyw nych chorób psychicznych. D o zaburzeń świadomości, zmian afektu i urojeń dołączają się często różne dodatkow e objaw y: halucynacje,' stany majaczeniowe i in. S ą to jednak objaw y drugorzędne. Przebieg. Psychozy po wstrząsie psychicznym trw ają krótko, najw yżej kilka miesięcy — do roku. D łuższy przebieg zawsze nasuwa podejrzenie jakiejś poważniejszej choroby psychicznej . Leczenie. K uracja w przypadkach pow tarzających się urazów psychicznych polega na ich usunięciu. W pozostałych — le­ czenie objawowe. 60 CHOROBY PSYCH ICZNE CHOROBY PSYCHICZNE O NIEWIADOMEJ PRZY CZY NI E (T. ZW. ENDOGENNEJ PSYCHOZA MANIAKALNO-DEPRESYJNA. SCHIZOFRENIA ZDROW Y O D PO W IED NIK : C YK LO TY M IA I SC H IZO TY M IA (S Y N T O N IA I SC H IZ O ID IA ) W rozdziale o podstaw owych zespołach i objaw ach psychopatologicznych niejednokrotnie podkreślaliśmy, że każdy objaw psychozy ma swój odpowiednik w zdrowej psychice. T u będziemy mogli rozsze­ rzyć tę tezę pokazując, i e nie tylko poszczególne symptomy, ale i całe zespoły objawów, całe obrazy chorobowe mogą powstawać na tle okre­ ślonej k o n s t y t u c j i p s y c h i c z n e j normalnego człowieka. (K on­ stytucją nazywam y zespół cech odziedziczonych i odziedziczalnych: to, co człowiek przynosi ze sobą na świat rodząc się i co oddaje następ­ nym pokoleniom ). K ażdy zna pewien charakterystyczny typ budow y ciała ludzkie­ go, typ t. zw. „jam ow ców “ , odznaczających się obszerną jam ą brzusz fią i klatką piersiową: niezbyt dużego wzrostu, nie otyli, ale zwykle z w arstw ą tłuszczu na brzuchu, co nadaje im swoisty „pękaty“ w y­ gląd. R ęce i nogi dość krótkie, dłonie, stopy — małe i szerokie, twarz również szeroka, nieraz okrągła. L udzie tacy są dobroduszni, życzli­ wi, łatw o dostosowują się do każdego otoczenia, łatw o zżyw ają się, rozum ieją innych; m ają zmysł życia, który im pozw ala realnie (w d o ­ datnim sensie) patrzeć na każdą sprawę, nie stw arzają niepotrzebnych trudności sobie i innym; nie m ają do nikogo pretensji bez pow odu; gdy im kto dokuczy, naw ym yślają mu, ale nie grom adzą urazy; „ul­ żywszy sobie“ m ogą naw et sami przeprosić; m ają w sobie jakieś wew­ nętrzne ciepło, które przyciąga do nich ludzi; wszyscy jakoś intuicyj­ nie w yczuw ają ich życzliwość. Jeśli tak dobrze w spółdźwięczą ze śwwtern, to jest rzeczą zrozum iałą, że samotność nie dostarcza im przyjem ­ ności: są towarzyscy, grzeją się niejako we własnym cieple, odbitym od serc ludzkich. W iększość ma przy tym na ogół optymistyczne, we­ sołe, ruchliwe usposobienie, hum or; rysem charakterystycznym takich ludzi jest też wielomówność, szybkość w pracy. U niektórych od czasu do czasu występuje okres jakiegoś zesmutnienia, spowolnienia, utraty zwykłej dobrej myśli, ale i w tedy, choć m ało mówią, czuje się tych sa­ m ych dobrodusznych, życzliwych ludzi. W takim melancholijnym okresie również nikogo nie winią, nie oskarżają; obcy im jest agresyw­ ny pesymizm tych, którzy zawsze w iedzą na pewno, że wszystko źle CHOROBY PSYCHICZNE 61 się skończy, „bo przecież porządny człowiek (oni!) nigdy nie może znaleźć uznania.“ Z d a rz a ją się ludzie tego typu i z odwrotnym układem faz: do­ broduszna melancholijność jest ich zwykłym stanem, a tylko czasem m iewają okresy wesołości. W szystko inne pozostaje to samo. W reszcie są tacy, u których w rozmaity sposób zmieniają się okresy wesołości, smutku i przeciętnego nastroju. Istotne są dwie rzeczy: współdźwięczenie ze światem i fazowość. Bardzo zaś różna bywa kolejność i czę­ stość, z jaką fazy następują po sobie. M oże być naw et i tak, że czło­ wiek całe życie jest ruchliwym optymistą i tylko raz, dajm y na to w okresie przekw itania, staje się na pewien czas smutny — lub od­ wrotnie. A teraz terminologia. Budowę cielesną takich typów nazyw am y p y k n i c z n ą , a człowieka — p y k n i k i e m . Ich duchowy kształt i barw ę określamy słowami s y n t o n i ą lub c y k 1o t y mi a.*) O d a a ją one wspóldźwięczenie ze światem i fazowość, któreśmy tylko co pod­ kreślili. W dużej mierze przeciwieństwo syntonika stanowi inny znów typ ludzki: postać długa i cienka, niekoniecznie wysoka, ale chuda. Jeśli pyknik przypom inał stojącą elipsę, to ten drugi typ kojarzy się po pro­ stu z linią. R ęce i nogi długie i cienkie, stopy i dłonie długie i wąskie („arystokratyczne“ ) , tw arz en face w zdłuż wyciągnięta, z boku czę­ sto przypom ina profil ptaka: nos stanowi kąt z brodą („profil kątow aly“ ) . Brzuch zapadły, klatka piersiowa długa i wąska. O d g r a n i c z a n i e się od ś wi a ta jest podsta­ wową cechą tego typu, który cieleśnie nazyw a się l e p t o s o m e m * * ) . a psychicznie — s c h i z o i d e m . „Ściana“ stoi między nim a nami. Z a ścianą zaś czuje się chłodnego, suchego człowieka, który żyje w e własnym świecie i którego my, podchodzący doń, nic właściwie nie obchodzimy. N ie przeszkadza mu to bardzo żywo interesować się nami, jeśli jesteśmy dlań narzędziem lepszego zażyw ania jego własnych, wew­ nętrznych przyjemności, np. umiemy słuchać w ykładów z dziedziny pracy schizoida, opowiadań o jego planach; ale spróbujmy tylko p o ­ wiedzieć takiemu przyjacielow i: „ A wiesz, ja... — odpowie grzecz­ nie „aha, tak, rzeczywiście, owszem, bardzo...“ , zamknie nam usta bra- *) Słow a te pochodzą z greckiego. „Pyknik“ — „człow iek gruby“ ; „syntonia44 — „w spółdźw ięczenie“ ; „cyklotym ia“ — „okresowość uczuć4’. **) „Leptosom“ — „człowiek chudy, delikatny44. CHOROBY P SYCH ICZNE 62 kiem zainteresowania i po chwili zacznie mówić o sobie. „Ściana“ dzia­ ła autom atycznie. P rz y ja ź ń takich ludzi jest, uczuciowo biorąc, zawsze pasożytnicza. Życiowo niekoniecznie: schizoid może w yśw iadczać nam największe przysługi, nie dlatego, byśmy go obchodzili, jako my, ale że jest wierny zasadom : „praw dziw ych przyjaciół poznajem y PYKNIK LEPTOSOM w biedzie“ etc., że podświadomie boi się stracić powiernika, wreszcie — przez wdzięczność za doznane w tym jednostronnym obcowaniu przyjemności. Schizoid jest chłodny i suchy, powiedzieliśmy — tak, ale chłodny i suchy dla nas. W e w nętrzu swym może kryć całe w ulkany afektu i olbrzymie ładunki energii, tylko nie dla ludzi, którzy się z nim sty­ kają, a dla pracy społecznej, zbawienia dusz, państw a, elektryfikacji czy jakiejkolwiek innej idei. N as, realnych ludzi, schizoid w imię tej idei spokojnie każe spalić na stosie. Jeżeli zaś tego będzie potrzeba — sam pójdzie na śmierć. W banalniejszych przypadkach afekty po pro­ stu obracają się dokoła interesu, korzyści. Schizoid niekoniecznie jest egoistą, a syntonik altruistą w życiowym znaczeniu. Schizoid może ca­ łe życie najofiarniej oddaw ać się pracy dla ludzkości, syntonik — sprze • daw ać wędliny. A le syntonik zauw aży i zatroska się, że klientkę gło­ CHOROBY P SYCH ICZNE 63 w a boli, schizoid zaś przez 5 miesięcy nie domyśli się, że jego ideowa współpracownica nie m a za co zjeść obiadu. R ezultat jest taki, że schizoid nie zżyw a się z ludźmi, którzy przecie lubią, żeby na nich też troszkę zw racać uwagę. M oże mieć paru przyjaciół, na których uczu­ ciowo pasożytuje, a którzy trzym ają się go z różnych powodów (po­ dziw dla intelektu i osiągnięć, po­ trzeba opiekowania się, którą za­ spokaja niezaradny schizoid, sno­ bizm, zw ykła interesowność itd .). T ow arzyski nie jest, bo żeby się d o ­ brze czuć wśród ludzi, trzeba się ni­ mi interesować. W o li samotność i własne myśli — czy to są genialne odkrycia, czy marzenie o nowym li­ noleum w warsztacie. Schizoid na ogół nie posiada zmysłu życia, „zdrow ego rozsądku“ . N ie może go mieć, skoro się konkretnym światem nie interesuje. Z ajm u je wobec wszystkiego postawę raczej teore­ tyczną i zwłaszcza lubi zasady i re­ „P rofil kątow aty“. (Ze zb io ró w K li­ guły — przesłanki do abstrakcyjnej n ik i P sy c h ia try c z n e j Uniw. J. P. w dedukcji. B rak mu tego, co możnaW a r s z a w ie ) . by nazw ać „poczuciem szczegółu“ : poczuciem konkretnego drobiaz­ gu. Jakiś lekarz np. świetnie zna ogólną organizację szpitala i potrafiłby naszkicować projekt reformy, ale stanie bezradny, gdy go zapytają, kto m a zastąpić chorego pielęgniarza. (P oczucie szczegółu ma syntonik, nie­ raz ze szkodą dla szerszego spojrzenia). Stuprocentowy schizoid nig­ dy więc nie będzie dobrym organizatorem i kierownikiem w konkret­ nej akcji, może być za to dostarczycielem idei i kierownikiem r a m o ­ w y m . N a takiego nadaje się jeszcze i z tej przyczyny, że jego ener­ gia nie rozprasza się w drobnych kontaktach z ludźmi, koło których przechodzi obojętnie. D zięki temu cały afekt i wolę może skierować w jakimś jednym kierunku, który dla niego pozostaje abstrakcyjną ideą, a kształt realny przybiera dopiero w rękach współpracowników. Jednakże, jak zobaczym y później, z takiego układu rzeczy w końcu niewiele płynie korzyści, a praw dziw ie dobrzy organizatorzy (właści­ ciel sklepu czy Juliusz C ezar) są typam i mieszanymi. W spomnieliśmy już w yżej, że schizoid nie w yczuw a realnej sytu- 64 CHOROBY P SYCH ICZNE acji — dlatego też nie umie się w niej znaleźć. N ie potrafi na ogół odpowiedzieć trafnie na zaczepkę, nawym yślać i zapomnieć. N ie umie „ulżyć sobie“ , jak syntonik, lecz urazy gromadzi. Jest też niezadowo­ lony, że nie zareagow ał i niezadowolenie to jeszcze pogłębia urazę; karmi się więc i zatruw a złością na siebie i innych. W szystko to odby­ w a się na wpół lub całkiem w podświadomości. Schizoid kiedyś w y­ buchnie w najmniej odpowiednim momencie, a zawsze już odnosi się do faktów nie tak, jakby należało; widzi je bowiem nie takimi, jakie są, lecz jakimi mu je przedstaw ia ukryta uraza lub strach przed no­ wym atakiem. N azyw am y to skłonnością do „kom pleksów“ .*) Kompleksy i nierealny stosunek do życia spraw iają, że nigdy nie wiadomo, czego oczekiwać od schizoida. Niekoniecznie musi to być człowiek narw any o przesadnych reakcjach, ale nie umie patrzeć na rzeczy w sposób prosty, komplikuje życie, m a nagłe pretensje bez do­ statecznego powodu. Pow odem jest taki czy inny kompleks: w biurze np. urzędniczki kpią z koleżanki, że nie umie się porządnie uczesać; ta nie zdobyw a się nigdy na poskromienie napadów , a za to po pół roku robi wielką scenę komuś, kto w dobrej wierze pochwalił jej fry­ zurę. Schizoid jest więc często podejrzliw y i nastawiony nieufnie. F akt ten ma swe źródło nie tylko w nagrom adzonych urazach i lęku przed nowymi ciosami. Korzeniam i swymi tkwi w samej psychice schizoida: schizoid taki już jest, nieufność leży w jego naturze. A fe k t schizoida zasadniczo nie ulega takim wahaniom, jak u cyklotymików. Pew nego jednak odpowiednika dla cyklotymicznej fazowości można się dopatryw ać w kompleksowych nagrom adzeniach, prze­ sunięciach i niespodziewanych Wybuchach. A fe k t syntonika i jego w a­ hania idą linią falistą o wielkich falach, schizoida — zygzakiem. O braz syntonii i schizoidii naszkicowaliśmy z dw óch pow odów : primo — ponieważ na gruncie syntonii w yrasta psychoza m aniakalnodepresyjna, a na gruncie schizoidii — schizofrenia; secundo — zeby pokazać zbieżność tych typów psychicznych z cielesnymi: z pyknicznyrn i leptosomicznym. Z azn aczy ć należy, że typ leptosomiczny odpow iada typowi schi­ zoidalnem u często, ale nie zawsze. Schizoidalna psychika może się mie­ ścić także w ciele o budowie typu a t l e t y c z n e g o (nazw a zupełnie dobrze go charakteryzuje). P o z a tym w typologii trudno o ścisłość *) Kompleks — splot m y śli siln ie przepojony afektem , z którego czło w iek zw ykle niedostatecznie zdaje sobie sprawę. CHOROBY P SYCH ICZNE 65 m atem atyczną; leptosomowi czy atletykowi odpow iada psychicznie schizoid, a pykmkowi — syntomk uderzająco często, ale nie zawsze. I w końcu już w obrębie samej psychiki syntonię lub schizoidię moż­ na rozumieć jako kardynalne c e c h y człowieka. W tym sensie są one ogólnoludzkie i zn ajdą się w każdym osobniku. Jeśli zaś idzie o k o n ­ k r e t n y c h l u d z i , to czysty syntonik i czysty schizoid są dwoma krańcami i jako tacy nie mogą być najczęstsi. W iększość ludzi stanowi typy mieszane z przew agą jednego lub drugiego zespołu. P raktycznie jest to bardzo pomyślne. Jako typy krańcowe, syn tonią i schizoidia m a­ ją ujemne strony każdej krańcowości. W mieszaninie się uzupełniają. T a k np. dobry badacz ma syntoniczne wyczucie realności, a schizoi­ dalną skłonność do abstrakcji i szerokie spojrzenie; dobry dyrektor fabryki — syntoniczny „zm ysł szczegółu“ , a schizoidalną ramowość i wolę. P SY C H O Z A M A N IA K A L N O -D E P R E SY JN A Przypom nijm y sobie rozdziały „ M an ia “ i „M elancholia“ oraz niedaw ny opis cyklotymii. M ania lub m elancholia jest patologicznym wyolbrzymieniem wesołości lub smutku. Przebieg choroby — to zw yk­ ła cyklotymiczna falowość i tylko wśród fal normalnych z d arzają się od czasu do czasu wielkie wzniesienia i spadki. Okresy zdrow ia mogą być długie, fale choroby — krótkie i nieczęste. D la przeżyć chorego ważne jest, czy wśród napadów psychozy przew aża melancholiczna mę­ ka czy m aniakalna wesołość. Byw a, że chory w ciągu całego życia p rze­ chodzi tylko kilka miesięcy manii, a i w zdrow iu miewa w ahania raczej ku górze niż ku dołowi, inny znów praw ie wszystkie swoje lata spędza na myślach, jak oszukać pielęgniarzy i popełnić samobójstwo. M iędzy tymi biegunami mieszczą się przypadki pośrednie, o zwykłym przebiegu: kilka do kilkunastu napadów choroby w ciągu całego życia, rozkład manii i melancholii —- rozm aity (sam e stany m aniakalne lub melancholiczne, mania i m elancholia na przem ian e tc .). N a p a d trw a zw ykle od paru miesięcy do roku. N a p a d y m ijają nie zostaw iając żadnych śla­ dów w psychice; w okresach przerw y chorzy są pełnowartościowymi ludźmi, a nieraz naw et wznoszą się ponad normę: nierzadkie uzdolnie­ nia artystyczne. W melancholii częste są samobójstwa. O b j a w y chorobowe d ad zą się streścić jako stan m aniakalny lub melancholiczny w połączeniu z syntonią. W manii towarzyskość i kontakt z ludźmi jest aż zanadto dobry, ale naw et u najbardziej umę­ czonego melancholika nie w yczuw a się „ściany“ . Inteligencja i pamięć zachow ana, a tylko myślenie jest powierzchowne wskutek nadmiernej 66 CHOROBY P SYCH ICZNE szybkości albo utrudnione wskutek zaham ow ania przez smutek. W bar­ dzo ciężkich stanach m aniakalnych gonitwa m yślowa przekształca się w dziki wir. P rz y zupełnym zaham owaniu depresyjnym lub silnym łę­ ku chory właściwie nic nie myśli, tylko cierpi. Co do zachow ania się chorych, dodać należy, że w prze­ ciwieństwie do nieruchliwości typów z przew agą czystego smutku, melancholicy l ę k o w i byw ają niespo­ kojni: płaczą, jęczą, biegają, chcą gdzieś uciekać, kurczowo chw ytają się ludzi. Bezsenność w depresji jest regułą tak samo, jak w stanie maniakalnym. P r z y c z y n y . Choroba jest dziedziczna. U kobiet choroba występuje częściej. N ie zdziwi nas to, gdyż, jak już wiemy, psychoza m aniakalno-depresyjna jest chorobą afektu: w duszy kobiety afekt odgryw a wszak większą rolę niż u męż­ M elancholia w przebiegu psychozy m aniakalno-dcpresyjncj. (W g Kraeczyzny. pclina „ P sy c h ia trie "). Jakie jest tło cielesne choroby — nie wiemy. Dzisiejszymi metodami nie możemy w ykryć w mózgu żad­ nych odchyleń od normy. P o s t ę p o w a n i e z chorym. W pielęgnowaniu cho­ rego uwzględnić należy następującą kardynalną spraw ę: m e l a n c h o l i k z a w s z e c h c e u m r z e ć i w tym jednym kierunku rozw ija ini­ cjatyw ę, która oszukać może najsumienniejszego opiekuna. D e p r e ­ s y j n y c h c h o r y c h n i e w o l n o t r z y m a ć w d o m u ! T y lk o w szpitalu psychiatrycznym personel jest wyszkolony w tym kierunku i zna podstępy melancholików. M aniakalni również powinni przeby­ w ać w szpitalach; nie są niebezpieczni dla siebie ani otoczenia, ale w domu m ają zbyt wiele podniet, no i za bardzo zakłócają wszystkim spokój. Słabe znów stany manii prow adzą do tysięcy ciężkich kompli­ kacji, jak robienie katastrofalnych interesów, u kobiet zachodzenie w cią­ żę, głupie m ałżeństwa itp. W szystko to nie pochodzi oczywiście z otę­ pienia, jak u paralityków , tylko z nadm iaru energii, lekkomyślności i braku krytycyzm u, na który nie pozw ala wzmożone samopoczucie CHOROBY PSYCHICZNE 67 i gonitwowy bieg myśli. W szpitalu chory powinien pozostaw ać raczej z a długo, niż za krótko. Stan chorych przedwcześnie wypuszczonych .z zakładów znów się pogarsza, odwrotnie niż w schizofrenii. L e c z e n i e — objawowe. U m aniaków uspokajające: środki .nasenne, hydroterapia, izolacja w oddzielnym pokoju; u depresyjnych: środki nasenne, pobudzanie apetytu, w alka ze stałym zaparciem . N ieikiedy trzeba chorych karmić zgłębnikiem. W lekkich stanach depre- C hora na psychozę m aniakalno-depresyjną. Z lew ej strony: chora w stan ie m a­ niakalnym , z praw ej: w stan ie m elancholicznym . (W g Dide et G uiraud). syjnych należy dostarczyć choremu niew ytężającej pracy i zw łaszcza d b ać o to, żeby nie był zmuszany do żadnych decyzji, naw et w dro­ biazgach. R ozryw ki nic nie pom agają, a często szkodzą, szczególnie w cięższych stanach przygnębienia. M aniakalno-depresyjni nie powin­ ni palić, gdyż są skłonni do wczesnej sklerozy; odnosi się to oczywiś­ c ie i do okresów zdrowia. SC H IZ O FR EN IA I s t ot a i p r zyc zyny. Jest to najczęstsza z psychoz, o wiele częstsza niż m aniakalno-depresyjna — tak samo schizoidów spotykam y częściej, niż syntoników. Schizofrenia jest dziedziczna. N ie w yw ołuje zbyt wielkich zmian w m ózgu; przez niektórych autorów naw et te niewielkie są kwestiono­ w a n e . M am y praw o uw ażać schizofrenię za organiczną chorobę móz­ gu raczej dlatego, że jeśli długo trw a, doprow adza psychikę do ruiny. T o nasuw a przypuszczenie, że jej przyczyną jest jakiś wyraźny 68 CHOROBY PSYCH IC ZN E szkodliwy czynnik, podobnie jak w innych organicznych chorobach. D ziedziczność nie w yklucza konkretnego czynnika szkodliwego, po­ nieważ dziedziczy się nie chorobę, lecz skłonność do niej. Jaki jest ten przypuszczalny czynnik — nie wiadomo (nieznana infekcja, wew­ nętrzne zatrucie?). O b j a w y. „Schizofrenia“ znaczy po grecku „rozszczepienie psychiczne“ . N azw a w yraża istotę rzeczy. W psychice wyobrażenia i pojęcia łączą się trw ale z innymi wy obrażeniami i pojęciami, tw orząc m ateriał dla myśli i wiedzę. ( U wszykich ludzi słońce kojarzy się z wyobrażeniem ciepła, u wszystkich P o ­ laków G órny Śląsk — z P o lsk ą ). U czucia skojarzone są trwale z my­ ślami, pozw alając ludziom podobnie reagow ać na podobne rzeczy. (M yśl o dobrej kolacji budzi przyjemność, myśl o katastrofie kolejo­ wej — stra c h ). R ów nież całe wielkie zespoły psychiczne łączą się z in­ nymi zespołami. Rusztow anie tych trw ałych połączeń stanowi to, co jest wspólne w duszach wszystkich ludzi, a także to, co jest w człowieku osobiste, ale utrw alone na stałe. N a tym rusztowaniu tw orzy się niezliczona ilość zw iązków przejściowych. W iązan ia psychiczne mogą być mocne lub wiotkie. Cyklotymik rodzi się z m ocnym i; wszystko w jego duszy solidnie trzym a się w so­ bie. Schizoid ma wiotsze w iązania i skłonny jest do tego, by związki trw ałe zastępować przypadkow ym i*) : np. zamiast przeciętnego ludz­ kiego stosunku do jakiejś rzeczy — przypadkow y „kompleks“ **). T a k np. schizoid może w padać w gniew, gdy go zapraszają na dobrą kolację — bo dziesięć lat temu na pewnym przyjęciu został sromotnie pokonany w dyskusji. W schizofrenii znaczna ilość zasadniczych w ią­ zań psychicznych pęka. T o właśnie nazyw am y „rozszczepieniem “ (d la schizofrenika G órny Śląsk może być jednym z pierścieni S a tu rn a ). Ja k już zaznaczyliśm y, nowe w iązania, pojaw iające się na miej­ sce zniszczonych, są przypadkow e. P rzy p ad ek trzeba rozumieć w ten *) Nazwa „schizoid“ jest to neologizm utw orzony z greckiego „schizo“ — „rozszczepiam “. Możnaby ja przetłum aczyć jako „człow iek skłonny do roz­ szczepień“. **) W iązania przypadkowe, raz zajaw szy m iejsce zasadniczych, moga utrzym yw ać się z w ielka uporczyw ością. Schizoid może być przez całe ży cie fanatykiem ja k iejś jednej idei, scliizofrenik może np. powtarzać jak iś jeden zw rot (pew ien chory przez dwa lata pow tarzał zdanie: „D żentelm en G ałązka w szystkich zam orduje“). CHOROBY PSYCHICZNE 69 sposób, że związek jest niezrozum iały, przypadkow y d l a z d r o w e ­ g o c z ł o w i e k a . W gruncie rzeczy tylko część nowopow stających połączeń możemy uznać za napraw dę przypadkow e. Z większością ma się rzecz inaczej: w procesie zniszczenia ginie to, co jest najsłabsze; słabe zaś jest to, co w rozw oju najpóźniej powstało, a więc najw yższe warstw y świadomej psychiki. N a miejsce jej zrujnow anych w iązań w chodzą pierwotne myśli, uczucia, instynkty i popędy; takie, jakie by­ ły kiedyś duszą prazw ierzęcia i człowieka jaskiniowego, a u nas są ukryte w najgłębszych ciemniach podświadomości i na ogół opa­ nowane przez świadome „ ja “ . U jaw n iają się w chwilach sparaliżo­ w ania świadomej psychiki przez afekt, np. na wojnie. W id a ć je u nie­ mowlęcia i małego dziecka, bo wyższe w arstw y świadomej psychiki jeszcze się nie w ytw orzyły. Spostrzegam y je we śnie, którego istotą jest przecież rozluźnienie w yższych warstw. Schizofrenik zaś ujaw nia to wszystko w codziennym życiu. M ożna go nazw ać współczesnym czło­ wiekiem jaskiniowym. W pewnej mierze jest podobny do wszystkich psychicznie chorych, a naw et do zdrowego, kiedy się upije, ale w żad ­ nej chorobie w ynurzanie się prymitywnej duchowości nie jest tak jas­ kraw e, jak właśnie w schizofrenii. D latego to schizofrenik m aże się kałem (niem ow lę!), tłucze szyby, zabija bez powodu. D latego koja­ rzenia schizofrenika są podobne do kojarzeń sennych. O siow a właściwość schizoidii — to słaby kontakt z ludźmi. S ła­ bość kontaktu jest rów noznaczna z brakiem zainteresowania. Z a in te ­ resowanie światem — to uczuciowy stosunek do niego, trw ały związek rzeczywistości z afektem . U schizofrenika następuje paraliż lub nie­ dow ład tego związku. Jest to pierwszy, podstaw ow y objaw r o z s z c z e p i e n n y . A fekt, który nie wiąże się z rzeczywistością zew nętrz­ ną, musi się zwrócić do w ew nątrz. O dciąw szy się od św iata realnego schizofrenik żyje we własnym świecie duchowym. Spotykam y tu więc zjaw isko a u t y z m u (p. rozdział o podstaw ow ych objaw ach obłą­ kania) . W najcięższych przypadkach chorzy siedzą nieruchomi, nie in­ teresują się niczym ; robią pod siebie, bo im jest wszystko jedno; jedzą, bo im się kładzie do ust. Ignorują pytania nie dlatego, by mieli dc tego jakiś powód, ale — że ich nic nie obchodzi. M ilczą nieraz lata­ mi. G dyby im przyprow adzić najukochańszą niegdyś osobę — nawet nie spojrzą. A utyzm w schizofrenii istnieje zawsze, ale nie musi być tak zupełny, jak w tych najcięższych obrazacn. Inni chorzy np. lubią być sami, chow ają się po zakam arkach, bo im ludzie jeszcze przeszka­ d z a ją (tam tym już n ie). S ą i tacy, których zachow anie mało odbie­ ga od normy. P orozm aw iają ze starym przyjacielem o pogodzie i woj- 70 CHOROBY P SYCH ICZNE nie chińskiej, d ad zą mu do zrozumienia, że może już iść — i ów sta­ ry przyjaciel nigdy się nie dowie, jaką rolę odegrał. A był mianowi­ cie pośrednikiem potężnych protektorów chorego; słowo „pogoda“" oznaczało, że chory ma „pogodzić się“ ze swoim przeznaczeniem , a „w ojna“ — że m a się szykować do objęcia w ładzy. Przyjaciel, jakotaki, nie istnieje wcale i rzeczywistość ma znaczenie tylko na tym od­ cinku, na jakim się zazębia z urojeniami. Energia psychiczna nie jest bez granic. U czucie musi się karmić, i pokarmem jego są bodźce ze świata. Schizofrenik odciął sobie te bodź­ ce, został sam ze swoim zapasem afektu. Z a p a s w ystarcza na dłużej lubkrócej i powoli w yczerpuje się. W pierwszych latach chłód uczuciowy może być tylko p ozorny: afekt odwrócił się od ludzi. Z początku umie­ jętna prow okacja ujaw nia bogaty świat przeżyć: żywe fantazje, m a­ rzenia, urojenia, halucynacje. P o latach panuje już praw ie tylko pust­ ka: skorupa sięgnęła do jąd ra (zupełnego zaniku uczuć co praw da, nigdy się nie w id z i). Chory m a z daw nych czasów urojenie, że go k a­ zał wbić na pal prezydent O ktaw ian A ugust, który jest też dyrektorem szpitala — ale mu to absolutnie wszystko jedno. Stan taki nazyw a­ my o t ę p i e n i e m u c z u c i o w y m . Ja k każda właściwość schizofrenika, może ono w ahać się w bardzo szerokich granicach — od opi­ sanych tu krańców do najlżejszego osłabienia. U zdrow ego afekt można porów nać do melodii: ma pew ną to­ nację, ale zmienia się, w aha i m oduluje. Z a le ż y to od bodźców zew­ nętrznych i od biegu myśli. O tóż u schizofreników afekt odszczepiony jest nie tylko od świata, ale w pewnej mierze również i od własnegointelektu: myśli, wspomnień, idei. Bez bodźców, potrącających go w tęi ow ą stronę, staje się jednostajny, jak się to mówi „sztyw ny“ . Schizo­ frenik pozostanie taki, jaki był, czy mu przyniesiemy wiadomość o śmier­ ci matki, czy o wielkiej w y g ran ej; i również z jednakow ym afektem będzie w ypow iadał różne myśli, które d la każdego innego byłyby po­ wodem do całej gamy uczuć. A więc: o d s z c z e p i e n i e a f e k t u od rzeczyw istości z a ró w n o zewnętrznej, jak in­ telektualnej i „sztywność“ uczuciowa. Klasycznym przykładem rozluźnienia w iązań zasadniczych i w ej­ ścia na ich miejsce czegoś innego jest t. zw. p a r a t y m i a . U czu cie odszczepia się od w yobrażeń, które się z nim zw ykle łączą, a kojarzy z innymi, nieraz przeciwnymi. N iektórzy schizofrenicy będą p łak a ć przy jedzeniu ulubionej potraw y, a śmiać się przy wyryw aniu zęb a. D o tej samej kategorii należy też przyjemność znajdow ana w obrzyd­ liwościach, np. w zjadaniu ekskrementów. CUÓliOBY P SYCH ICZNE 71 Słabszym stopniem paratym ii jest nieproporcjonalne zabarwienie myśli afektam i: jedna za silnie, druga za słabo. N a żądanie, żeby w ró­ cił z ogrodu, schizofrenik w ybucha wściekłością; na wiadomość o w y ­ pisaniu ze szpitala ledwo się uśmiechnie. Jest to karykatura schi­ zoidalnej kompleksowości. Inny częsty rys schizofrenii s ta ­ nowi d w u k i e r u n k o w o ś ć af e k t u . . Z d a rz a się ona i u zdro­ wego (,,J a kocham cię i nienaw i­ d zę“ — jak śpiew ają w piosence), ale w psychice zdrowej przeciwne uczucia tw orzą zwykle mieszaninę, w której człowiek sam się nie ro­ zeznaje; wskutek tego nie może po­ w ziąć decyzji (dwukierunkowość uczuć nazyw am y „am biw alencją“ , N ieruchom y patetyczny wyraz tw a ­ a niemożność powzięcia decyzji — rzy zdradza „sztyw ność“ afektu schi­ „am bitendencją“ ) . W schizofrenii zofreniczki. (Ze z b io ró w K li n ik i P s y ­ c h ia try czn e j Uniw. J. P. w W - w ie ). oba uczucia istnieją jednocześnie i oddzielnie. Schizofreniczka kocha dziecko jako swoje i nienawidzi jako pochodzącego od męża— szatana. D w ukierunkowość w ypływ a stąd, że obiekt uczucia r o z s z c z e p i ł się na dw a. Dziecko dzieli się w umyśle chorej na dw oje dzieci: ko­ cha jedno, a nienawidzi drugiego. D oprow adza nas to do następne] grupy objaw ów rozszczepiennych: do rozszczepień w zakresie inte­ lektu. Porozum iew anie się ludzi jest możliwe, jeżeli o zasadniczych rze­ czach wszyscy myślą tak samo. K row a to dla wszystkich musi być zwierzę, a nie dla jednego diabeł, a dla drugiego macierzyństwo. T o ­ kio musi leżeć w Japonii, a nie w wątrobie. U schizofreników właśnie krowa może być diabłem, a T okio częścią organu i dlatego z nim czę­ sto nie m ożna się porozumieć. Z am iast normalnych skojarzeń wystę­ pują inne, dla nas niezrozumiałe. W krańcow ych przypadkach prow a­ dzi to do zupełnej niezborności myślowej, w lżejszych — do wszelkie­ go rodzaju dziw actw . M ożem y je zrozumieć, ale nigdy byśmy nie w padli na pomysł takiego skojarzenia rzeczy. Chory np. oświadcza, że zmuszony jest zrzec się „płaszcza“ . L ekarz pomyślał przez chwilę, że chodzi o praw dziw y płaszcz szpitalny, ale coś go uderzyło w uro­ czystym tonie choreeo. W y p y tu je więć poważnie o przyczyny tak de- 72 CHOROBY P SYCH IC ZN E cydującego kroku i wreszcie udaje mu się bez kompromitacji dojść, co oznacza „płaszcz“ . Jest to mianowicie symbol w ładzy — płaszcz królewski. Chory chciał przez to powiedzieć, że zrzeka się swoich do­ tychczasowych uprawnień. Istnieją różne rodzaje zaburze­ nia kojarzeń. D la ilustracji powie­ my kilka słów o s y m b o l i c e P rz y k ła d poprzedni; istota jego po­ lega na tym, że pacjent rzeczywiś­ cie ma na myśli realny płaszcz i j e d n o c z e ś n i e w ładzę, której D ziw aczne m yślenie schizofrenika ujaw nia sic w jego pracy: chory się zrzeka. W innych przypadkach w w arsztacie szpitalnym zbudow ał byw a i tak, że chorzy całkiem za­ model sam ochodu ciężarowego; na tracają abstrakcyjne znaczenie sym­ platform ie stoi dziw ny twór, podob­ bolu i odczuw ają go tylko realnie ny do karuzeli czy jak iejś niesam o­ T a k np. pacjent dochodzi do wnio­ w itej w ieży. (Ze zb io ró w Szpita la Jana Iioiego w W arsza w ie) sku, że powinien „wznieść się nad poziom y“ — i kupuje bilet na sa­ molot. P rz y daleko posuniętej niezbor­ ności jedyną sprężyną, która, przy­ najmniej dla obserw atora, kieruje skojarzeniami, są afekty. B ardzo pow ażnym objawem są t. zw. z a t a m o w a n i a czyli na­ gle występujące przerw y w czyn­ ności myślowej. Chory zatrzym uje się w połowie zdania i więcej mó­ wić nie może. W idzim y tutaj roz­ szczepienie myśli, przy czym w y­ tworzonej luki nie wypełnia chwi­ lowo żadne inne ogniwo. T rz e b a to dobrze odróżniać od z a h a m o w a ­ n i a . W idzieliśm y je np. u melanD ziw aczne rysunki i pism o schizofre­ cholików: jest tylko zwolnieniem nika. n i r<7 B irn b a u m a „Die W e lt des biegu myśli. Z ew nętrznie mogą być G eisteskran ken”) . bardzo podobne: melancholik mó­ wi wolno, bo wolno myśli, schizofrenik — bo mu co chwila przeszkadza ją przerw y myślowe — zatam ow ania. N ag ła pustka intelektualna może CHOROBY PSYCHICZNE 73 wystąpić w czasie jakiejś czynności i przeryw a ją. Chora przestaje szyć, trzym a igłę w bitą w m ateriał; po chwili zaczyna na nowo. P o długim czasie trw ania choroby pojaw ia się otępienie. Jest to wynik ostatecznej i utrwalonej dezorganizacji procesów myślowych. N ie cofa się nigdy, musimy je więc przypisać trw ałym zmianom w móz­ gu. O d otępienia w innych organicznych psychozach różni się zew nętrz­ nie dziwacznością lub zupełnym bezładem biegu myśli (myślenie pa­ ralityka może być szczytem niedołęstwa, ale je rozumiemy: „M ilion pociągów złota“ albo „prezes królów“ to nie jest dziw aczne, tylko nie­ poradnie głupie). D alej różni się swą nierównomiernością: w jednych punktach — całkow ita ruina, w innych — dobre lub naw et więcej niż dobre osiągnięcia (pewien skądinąd otępiały schizofrenik zdobyw ał się często na świetne, celowe dowcipy i pam iętał numery kluczy dwustu pielęgniarzy). W paraliżu itp. proces atakuje skojarzenia niejako sys­ tem atycznie, niszczy precyzyjniejsze, delikatniejsze, później nabyte, zo­ staw ia zaś przez długi czas te, które są starsze, lepiej utrw alone, doty­ czą mniej skomplikowanych procesów myślowych. W ten sposób u pa­ ralityka do późna pozostaje jeszcze rusztowanie, które mu pozw ala np. mówić w ogólnie zrozum iały sposób. W schizofrenii choroba m a nieja­ ko mnóstwo punktów rozsianych bez wyboru po całej psychice i ataku­ jących również bez wyboru wszystkie skojarzenia. Psychikę parality­ k a m ożnaby porównać do tkaniny złożonej z nitek mocniejszych i słab­ szych, którą ktoś położył w wilgoci: słabsze zgniją, mocniejsze zostaną. Psychikę schizofrenika — do tej samej tkaniny, w której mole w ygryz­ ły tysiące d ziurek*). M ów iąc o zjaw iskach rozszczepiennych w dziedzinie intelektu opuściliśmy (jako rzadsze) r o z s z c z e p i e n i e o s o b o w o ś c i i s y ­ t u a c j i . Zrozum iem y je najlepiej, gdy wyszukam y u zdrowego czło­ wieka coś, co by im odpow iadało. W eźm y rozszczepienie osobowości cudzej. Jakiś znajom y w ydaje nam się raz taki, raz inny, zależnie od w arunków , w których go widzimy. R a z czuły ojciec, drugi raz — ty­ ran w biurze. „ T o jakiś inny człowiek“ mówimy w tedy. Schizofrenik nie tylko tak mówi, ale dla niego r z e c z y w i ś c i e jest w tym czło­ wieku dwóch ludzi. Rozszczepienie własnej osobowości ma całkiem podobny mecha­ nizm. W czo raj nic nam się nie udaw ało i mieliśmy o sobie najgorsze w yobrażenie; dziś jesteśmy energiczni, m ądrzy, dowcipni. „D ziś je­ stem innym człowiekiem“ . Schizofrenik też czuje w swej duszy kilka :*) Jest to naturalnie tylko obraz, a nie żadna naukowa hipoteza. 74 CHOROBY PSYCHIC ZNE sprzecznych skłonności; tyle tylko, i e nie myśli: „ W y g lą d a tak, jak ­ bym miał w sobie trzech ludzi“ — ale ma ich rzeczywiście. Jeden — daw ny p. W aw rzyniak i dw u nowych: św. P io tr (bo w yparł się daw ­ nej w iary) i Mussolini (bo zdobędzie świat starożytny). Rozszczepienie sytuacji na rzeczywistą i urojeniow ą: pacjent pę­ dzi w e „własnym N autilusie“ między gwiazdam i, a j e d n o c z e ś n i e wie, że jest na sali szpitalnej. I ten mechanizm zdarza się także u zdro­ wych. D ziecko, które jedzie okrętem nie tracąc j e d n o c z e ś n i e świadomości, że znajduje się w pokoju; „przeżyw ający“ aktor; pisarz, Na lew o: U rojenia w ielkościow e. Na praw o: Schizofreniczka w dziw acznym u b io­ rze, przez nią sam ą z różnych odpadków sporządzonym . Ubiór ten p ozostaje w zw iązku z urojeniam i. (Zc z b io ró w P. Szp. dla ps. ch. w T w o r k a c h ) . który przenosi się całkowicie w akcję swojej powieści; zw ykły człowiek 7. silną w yobraźnią, kiedy leży sobie na traw ie i m arzy etc. etc. C hory różni się od zdrow ego tym, że nieraz całkowicie żyje w takich rozszcze­ pionych fantazjach i nie rozumie ich fantastycznego charakteru. R ó ż ­ nica sprow adza się więc do autyzm u i braku samokrytyki. Obficie w ystępują w schizofrenii halucynacje, zarów no w ostrych stanach podniecenia, jak i w spokoju. Często halucynacje czucia organów w ew nętrznych (np. prąd przechodzi przez k isz k i). N ajczęstsze są halucynacje słuchowe. CHOROBY PSYCHICZNE 75 U rojenia prześladow cze i wielkościowe są w schizofrenii najróżnorodniejsze i najdziwaczniejsze. T a dziwaczność odróżnia je od wszel­ kich innych. Pochodzi z dziw actw w kojarzeniu, i jeszcze z innej przy­ czyny: schizofrenik nic sobie nie robi z życiowego praw dopodobieńst­ wa. M yśli irrealnie jak dziecko słuchające bajki o kiju sam obiju; ja k człowiek śniący, kiedy unosi się nad dom am i; albo — jak człowiek pierwotny, który wierzy, że dla czarownika wszystko jest możliwe. Schi­ zofrenik myśli „m agicznie“ . M agiczne myślenie i dziw actw o skojarzeń n a d a ją urojeniom schizofrenika z daleka poznaw alny charakter i niezwykłe, aw anturnicze kształty. Chory już 15 razy umarł, a teraz jest w brzuchu matki, ma 6 miesięcy i narodzi się jako Chrystus. M oże, wyciągnąw szy palec, poruszyć dzw ony kościelne. K rew ny z A m eryki falami radiowym i za­ biera mu jego własne myśli i poddaje inne — nieprzyzwoite. D ziw acz­ ność i nierealność urojeń może być bardzo rozmaitego stopnia. T a k np. nasz urzędnik B-ski (patrz rozdział o urojeniach) zd rad za schizofre­ niczny charakter swoich urojeń tylko jednym dziw actwem („gest N e ­ rona“ ) i dwom a „magicznym i“ ogniwami (pióro samo robi kleksy, szef podsuw a błędy ortograficzne). Pozostaje jeszcze wspomnieć o objaw ach k a t a t o n i c z n y c h . Istotę ich określić można jako pewnego rodaju unieruchomienie psychi­ ki, zatrzym anie w jednym punkcie, bądź w nieruchomości, b ą d ź w jed ­ nym i tym samym ruchu, jak m aszyna, w której zepsuto motor, albo bez sensu puszczono na stałe. Chorzy nie poruszają się, stoją czy siedzą, zachow ując ciągle jedną i tę sam ą pozę, nieraz wysoce niew ygodną i dla zdrow ego w ogóle niemożliwą (np. jedna ręka w ciąż podniesio­ na do g ó ry )* ); nie połykają śliny, która wobec tego w ycieka z ust. N ie mówią, nie odpow iadają na pytania. O dw rotny objaw : stany ciąg­ łej, bezcelowej ruchliwości, jak w owej maszynie, do której bezcelow o i ciągle dopływ a energia. K iedy indziej tym jednym punktem, na któ­ rym stanęła psychika, nie jest ogólna ruchliwość, ale jakiś jeden ruch, monotonnie pow tarzany przez miesiące i lata, np. pocieranie brody dło­ nią. A lbo t. zw. „m aniery“ czyli dłuższe czynności, które chory lata­ mi jednakow o pow tarza, np. ciągle ten sam szereg grymasów. D a le j: opór przeciw jakiejkolwiek zmianie stanu, w jakim się chory zn ajd u je; albo odwrotnie — autom atyczne, bezw ładne wykonywanie wszelkich, najbezsensowniejszych naw et rozkazów. Pow tarzanie jak echo wszyst­ kiego, co słyszy, albo naśladow anie ruchów, które widzi. P o zy , stere­ *) Objaw ten nazyw am y katalepsją. 76 CHOROBY P SYCH ICZNE otypie i maniery często w yrażają jakiś afekt, np. chory przez lata utrzy­ muje pozę N apoleona albo na odw rót — jakąś zgiętą pozycję w yra­ żającą pokorę. T o pozw ala przypuszczać, że również i uczucia w tych w ypadkach jakby zatrzym ały się w jednym punkcie. Odmiany. W schizofrenii ,,prostej" widzimy głównie za­ sadnicze objaw y schizofreniczne, t. j. autyzm , chłód uczuciowy lub aber­ racje uczuciowe, zaburzenia koja­ rzeń aż do zupełnej niezborności i otępienie po dłuższym czasie. W schizofrenii „ paranoidalnej“ (,,z urojeniam i“ ) na pierwszy plan w ystępują urojenia i halucy­ nacje, rozw ijające się oczywiście na tle zasadniczych anomalii schiżofrenicznych. W reszcie — n> postaci katatonicznej schizofrenia najbardziej ujaw nia charakter organicznej cho­ roby mózgu. Szereg odchyleń cie­ lesnych, jak zaburzenia w krążeniu krwi, w przemianie materii etc. D o­ minują objaw y katatoniczne (n ie­ które z nich, np. katalepsja, w ystę­ POZA KATATONiCZNA. Głowa schypują poza tym także w cielesnych łona prawdopodobnie jest wyrazem ¡chorobach, np. w śpiączkowym za­ jakichś uczuć niedow artościow ości e zy sam ooskarżeń (Ze zbio ró w K lin i­ paleniu m ó zg u ). ki P sy c h ia try c z n e j Uniw. J. P. Podkreślić należy płynność od­ w W a r s z a w ie ) . mian schizofrenii: byw ają postacie mieszane, a także jedna postać może po paru łatach przejść w inną. Podobnie jak wielobarwność objaw ów, właściwa jest schizofrenii i ró ż ­ norodność przebiegu. P r z e b i e g byw a bardzo rozmaity. W każdym stadium roz­ wój choroby może się zatrzym ać. W bardzo wczesnych okresach cho­ rzy mogą naw et wrócić do zdrow ia — częściej uspokajają się tylko, są łatwiejsi do pielęgnacji i podatniejsi na terapię w ychow aw czą. ChoToba trw ać może parę miesięcy albo i całe życie. P rz y dłuższym trw a­ niu przechodzi w schizofreniczne otępienie. O sobno wspomnieć należy o t. zw. schizofrenii okresowej. Podob- OBJAWY KATATONICZNE Poza katatoniczna i stereotypow y mdły uśm ieszek. (W g T. te. c. h u m .). POZA KATATONICZNA. (W y P ienie­ n i ..P sychiatrie”) . Poza, w której pacjentka ustaw iała się przez szereg m iesięcy, gdy trzeba było ję podnieść z łóżka. (Ze zb io ró w K li n ik i P sy c h ia try c z n e j Uniw. J. P.). Zawsze jednakow y, jak maska, w y ­ raz tw arzy pacjentki z ryciny sąsied­ niej. (Ze z b io ró w K li n ik i P sy c h ia t­ r y c z n e j Uniw. J. P J . 78 CHOROBY P SYCH ICZNE nie jak w psychozie m aniakalno-depresyjnej, następują po sobie okre­ sy choroby i zdrow ia. Z w y k ła schizofrenia tylko po bardzo krótkim trw aniu może nie zostawić śladu. W okresowej schizofrenii naw et po szeregu napadów psychika pow raca do normy. Podobieństw a z psy­ chozą m aniakalno-depresyjną są w yraźne. Być może w yrasta ona na tle mieszanych konstytucji, w których składniki syntoniczne są tak sa­ m o silne, jak schizoidalne. Śmierć następuje z pow odu chorób przypadkow ych. P rzy k ład pewnego odcinka przebiegu podaliśmy już w yżej (schizofrenia paranoidalna). W yczerp u jącą ilustrację wszystkich odmian dać trudno: zbyt wielka jest ich rozmaitość. Leczenie. W obec nieznajomości przyczyn choroby lecze­ nie kroczyć musi drogą praktyczną, dośw iadczalną. W e wszystkich ga­ łęziach m edycyny jest dużo w ażnych i skutecznych metod, które po­ w staw ały w ten sposób. T eoria podąża tu dopiero za praktyką. N a te­ renie schizofrenii należą do nich różne procedury „w strząsow e“ . W strząsem w znaczeniu lekarskim nazyw a się każda nagła zmiana nor m alnego biegu życia w organizmie, raptow ne naruszenie zwykłego to­ ru. W strząsem jest każda choroba gorączkowa, w strząs możemy w y­ w ołać sztucznie, np. zastrzykując pod skórę białko lub inne środki. W strz ąs, jak to się mówi, „przestraja“ organizm. M oże go czasem prze­ stroić tak dalece, że zlikwiduje jakiś czynnik, który w yw ołał chorobę. Zim nica, zaszczepiona paralitykow i, być może działa na same za­ razki syfilityczne. K iedy jednak stosujemy ją przeciw schizofrenii, co się czasem robi, jest czystą m etodą wstrząsu. B ardzo ważnym środkiem wstrząsowym jest insulina (produkt trzu stk i), po zastrzyknięciu której obniża się poziom cukru we krwi. K re w schizofrenika zaw iera przeciętną ilość cukru. D u ż a daw ka insu­ liny zmniejsza ją raptownie, stw arza więc stan anorm alny. Organizm reaguje nań głębokim snem, obfitymi potam i, nieraz w ystępują drgawki itd. T o nagłe i silne zaburzenie jest właśnie wstrząsem insulinowym. K u ra c ja składa się z długiego szeregu takich wstrząsów. Chorzy w y­ m ag ają ciągłej i bardzo czujnej opieki lekarskiej, leczenie m ożna więc przeprow adzać tylko w specjalnie zorganizow anym szpitalu. Inną m etodą wstrząsową jest leczenie „ drgaw kow e“ cardiazolem. C ardiazol w wielkich daw kach w yw ołuje napady podobne do epileptycznych. Leczenie polega na wyw ołaniu szeregu takich napa-dów. O pisane dotychczas metody lecznicze d ziałają na cały organizm. CHOROBY PSYCH ICZNE 79 Bezpośrednio na psychikę staramy się w płynąć przy pomocy terapii prac]), dążącej do naw iązania utraconego kontaktu ze światem i uspo­ łecznienia chorego. Ja k już wspominaliśmy, organizuje się ją w szpita­ lach. N ie w yłącza to bynajm niej możliwości stosowania jej w domu i właśnie w schizofrenii bardzo często korzysta się z tej drugiej ewen­ tualności. N asuw a się więc pytanie, kiedy należy oddaw ać schizofrenika do szpitala. Pow odem do internowania może być — oprócz kuracji — z je­ dnej strony w zgląd na dobro chorego: takie warunki domowe, że opieka i zorganizow anie pracy są niemożliwością; z drugiej — interes rodziny i społeczeństwa. T u należą przede wszystkim chorzy niebez­ pieczni, a dalej ci, którzy wnoszą destrukcję do zdrowego życia: drą, niszczą, hałasują, robią pod siebie. D o najniebezpieczniejszych należy schizofrenia paranoidalna. Niesposób przewidzieć, kiedy na pozór spo­ kojny chory rzuci się z nożem na urojonego prześladow cę. O cena jest spraw ą psychiatrów. D la ulżenia ciężkiej odpowiedzialności le­ k arza powiedzieć musimy, że stan chorych się zmienia i absolutnej gw arancji bezpieczeństwa nie ma nigdy, ani w schizofrenii, ani w in­ nych chorobach. P sychiatra zmuszony jest opierać się na praw dopo­ dobieństwie. Inaczej musielibyśmy wszystkich chorych trzym ać już nie tylko w szpitalu, ale każdego oddzielnie pod kluczem. Z tej samej przyczyny od czasu do czasu muszą zdarzać się nieszczęśliwe w ypad­ ki naw et w zakładach psychiatrycznych i nie dyskw alifikuje to ich kierownictwa. P A R A N O IA Jest to cierpienie, w którym chory afekt powoli w ytw arza nie­ w zruszalny system u r o j e n i o w y . P o z a systemem psychika pozo­ staje nietknięta. P rzy czy n a zdaje się leżeć w dziedziczności. Ob j awy . O b łęd polega na urojeniach. W idzieliśm y już, ż e i w schizofrenii paranoidalnej urojenia odgryw ają w ażną rolę. P o ­ dobieństwo nie jest przypadkow e: współczesna psychiatria paranoię traktuje jako chorobę pokrew ną schizofrenii. M echanizm jej jest jed ­ n ak bliższy odczuciu zdrowego człowieka. Jeśli ktoś nam powie, że mu sąsiedzi przez okno radem w ypalają w ątrobę — taka idea w yda nam się od razu chorobliw a; ale jeśli paranoiczny w ynalazca w tajem ­ niczy nas w m achinacje, jakimi go prześladuje urząd patentow y nieraz mu uwierzym y. Paranoik różni się od zdrow ego tylko tym, że go właśnie nikt me prześladuje i że zdrow em u na jego miejscu taka 80 CHOROBY PSYCH IC ZN E myśl wcale nie przyszłaby do głowy. Zilustrow aliśm y w ten sposób w ażną cechę paranoi: urojenia bliższe są rzeczywistego życia, nie ma w nich nic dziwacznego, na pozór są rozsądne, logicznie zgadzają się ze sobą i logicznie w ypływ ają z „faktów “ . T ylko, że „ fak ty “ nie są faktam i: rozumowanie dobre, ale przesłanki fałszywe. T reść urojeń byw a rozm aita. Co sobie konkretnie uroi paranoik — jest wynikiem tysiąca okoliczności psychicznych i zewnętrznych. Inży­ nier będzie w ynalazcą, pobożny chłop — prorokiem, założycielem sekty; zawiedziona erotycznie ko­ bieta — miłością króla angielskie­ go, oddzieloną od kochanka przez intrygi dyplomatów. Cegły do budowy swego systemu urojeniowego paranoik zbiera z wszelakich spostrzeżeń „ksobnych“ , to znaczy wiążących obojętne rze­ czy z jego własną osobą. K ontakt z życiem istnieje i tu: paranoik-w ynalazca może rzeczywiście być in­ żynierem; niegdyś miał zdrow e am ­ bicje wyróżnienia się w swoim fa ­ chu. W ynalazki były marne, nie zy­ skały uznania. Z d ro w a duchowość zdobyłaby się na rezygnację albo wzięła do innej roboty. Psychika „PROROK“. (W g T. le c. h u m . ) . j i dysponowana do paranoicznego w y­ życia się w fikcji reaguje in aczej.T rw a w’ przekonaniu, że jest genial­ na, a odpowiedzialność za klęskę przerzuca z siebie na świat — świat, z którym zresztą nigdy nie w s p ó ł d ź w i ę c z a ł a . R aczej zaw sze była doń w niechętnej rezerw ie*). Przerzucenie dokonało się, czło­ wiek poczuł dokoła siebieatmosferę wrogą jego najdroższym ambi­ cjom. D alszy ciąg jest tylko poruszaniem się po z góry zdeterm inowa­ nym torze choroby. K to się do kogoś uprzedził, dostrzega złe intencje *) Wrogie przeciw staw ianie się paranoikn św iatu stanow i w łaśn ie jego pokrew ieństw o ze schizofrenią. Zdolność zaś do w yżyw an ia się w- fik cji —- to przecież kardynalna cecha człow ieka, cecha, bez której życie byłoby n iem o żli­ we, oręż w w alce z rzeczyw istością. W paranoi cecha ta jest chorobliw ie w y ­ olbrzym iona. CHOROBY P SYCH IC ZN E 81 w najniewinniejszych postępkach. Paranoik uprzedził się do świata. Intelekt ma nienaruszony, więc wie, że jego wrogami nie mogą być wszyscy. Z a c zy n a (podśw iadom ie) szukać. Proces jest podobny do perypetii urzędnika B-skiego (p atrz rozdział o urojeniach) , tylko bez nonsensów i dziw actw . K olega w fabryce kaszle akurat wtedy, gdy w ynalazca wchodzi w drzw i; dyrektor w kłada okulary akurat wtedy, gdy w ynalazca zjaw ił się w gabinecie. Człowiek z początku nie zwra­ ca na to uwagi, ale potem, nazajutrz czy po paru dniach „połapał się“ : dlaczego właśnie „ak u rat w te d y ? !“ . Ją d ro już jest. Z a c zy n a się te­ raz (częściowo na drodze rozum owej) szukanie, co za zamiary mogą mieć ci panowie — i zbieranie nowego „m ateriału“ . U rojeniow y de­ tektyw idzie, rzecz prosta, w kierunku uczuć nieuznanego geniusza. Z n a jd u je się jasne wytłum aczenie: dyrekcja chce mu w yszantażować wynalazek. M nożą się obserwacje, rozszerza się krąg zdemaskowa­ nych, um acnia się ogólna koncepcja. Z dyrektora fabryki podejrzenia i stw ierdzenia przenoszą się n a dyrekcję koncernu, stam tąd idą do mi­ nisterstwa itd. A rtykuły w gazetach „m ają n a myśli“ w ynalazcę, roz­ porządzenie ministra pośrednio dotyczy jego osoby. T o powolne roz­ budow anie systemu urojeniowego coraz szerzej i w yżej jest równie w ażną cechą paranoi, jak logiczność. L eży w naturze afektu: drob­ nych wrogów m ogą mieć drobni ludzie; genialny w ynalazca ma prze­ ciw sobie cały ciężki przemysł. Pr zeb ie g. N a rozbudow ę systemu upływ ają długie lata. Człowiek, który pierwsze „dziw ne rzeczy“ spostrzegł w wieku lat około 3 0 , zaczyna zdradzać na zew nątrz chorobę psychiczną dopiero koło czterdziestki. Cierpienie jest nieuleczalne, urojenia trw ają do śmierci, a tylko starzejąc się paranoik traci energię, jak każdy czło­ wiek, i rezygnuje z walki. Z tą w alką byw a rozmaicie, zależnie od temperamentu. M ało energiczny, lękliwy osobnik nie m a siły i cofa się. K apitulacja następuje tak : chory szybko spostrzega, że jego idee są uw ażane za chorobliwe (ak cja w ro g ó w !), chow a je w sobie i może całe życie na pozór spokojnie przeżyć, jako ślusarz czy profesor uni­ wersytetu. Inny, bardziej bojowy, będzie w alczył do upadłego, wcho­ dził w konflikt za konfliktem, w ytaczał spraw y sądowe, realnie prze­ śladow ał urojonych prześladow ców, — aż go to wreszcie zaprow adzi do szpitala, często poprzez więzienie. T a c y ludzie w defenzywie lub ataku, „ d la wielkiej spraw y“ , posuw ają się czasem aż do zabójstwa i innych środków kryminalnych. T u tkwi niebezpieczeństwo paranoi. Odmiany. W systemie urojeniowym praw ie zawsze istnieje zarówno moment prześladow czy, jak wielkościowy. R a z jeden, raz 82 CUĆ R O B Y PSYCH ¡C//.SE drugi wysuwa się na pierwszy plan. Z ależy to od bardziej pesymi­ stycznego i podejrzliwego lub raczej optymistycznego, pogodniejszego usposobienia. Dzielim y więc systemy paranoiczne z gruba na prześla­ dowcze i wielkościowe (nasz w ynalazca należy do paranoików „prze­ śladow anych“ ) . P unkty styczne ze schizofrenią są wyraźne w postaciach prześla­ dowczych, mniej jasne w wielkościowych (wielkościowi paranoicy są raczej syntoniczni). M ożna powiedzieć, że paranoia w yrasta raz na gruncie charakteru schizoidalnego, kiedy indziej — mieszanego z syntonicznym. PADACZKA (Epilepsja, choroba św. Walentego, morbus sacer*) O pis padaczki podany już został w tomie III Encyklopedii, w ar­ tykule o chorobach nerwowych (str. 3 7 1 — 3 7 5 ), ograniczym y się tu przeto do omówienia zaburzeń psychicznych, jakie na jej tle występują. N a wstępie jednak jeszcze słów parę poświęcimy przyczynom napadu epileptycznego. Z rozdziału o fizjologii mózgu czytelnicy w iedzą, że wszelkimi ruchami ciała zarządza pewna określona okolica m ózgowa, t. zw. zawój środkowy przedni i jego sąsiedztwo. Podrażnienie tej okolicy wyw ołuje ruchy rąk, nóg, głowy etc. — zależnie od tego, w którym miejscu działa bodziec drażniący. D rażnienie zaw oju środkowego le­ wej półkuli mózgu ujaw ni się ruchami praw ej połowy ciała i odw rot­ nie. T a k będzie, jeżeli nasz bodziec jest niezbyt silny. Jeżeli zaś p o ­ działam y jakimś gwałtownym, brutalnym bodźcem — nastąpi równie gwałtowne i brutalne w yładow anie ruchowe c a ł e g o c i a ł a . O tóż maksymalne w yładow anie, to jest właśnie napad drgaw ek. W iem y to z niezliczonych doświadczeń na zwierzętach i tak samo jest u czło­ wieka. M ożnaby więc stąd wnioskować, że epilepsja jest skutkiem jakiegoś silnego podrażnienia sfery ruchowej mózgu. Z d a ją się to po­ tw ierdzać przypadki padaczki objaw ow ej*"), w której przyczyny choroby są w yraźne (zatrucia ostre i chroniczne, np. alkoholem, za*) Ciekawy jest ten daw ny term in łaciń sk i „morbus sacer“ — „św ięta choroba“. Napad padaczkowy m a w sobie coś tak tajem niczego i groźnego, że daw ni ludzie uw ażali epileptyków za naw iedzanych boską siłą , a w cale nie za chorych. **) R ozróżnienie padaczki sam oistnej i objaw ow ej — p. w rozdziale o cho­ robach nerw owych (t. III, str. 371). CHOROBY P SYCH ICZNE 83 palenie mózgu i opon, nowotwory mózgowia, blizny uciskające na m ózg). Blizny bowiem, w yw ołujące ataki padaczkow e, zawsze mieszczą się w okolicy zaw oju środkowego przedniego. N ie jest to jednak wcale takie jasne, jakby się zdaw ało: blizna istnieje przecież zaw sze, a napad padaczki zdarza się tylko od czasu do czasu. Samo podrażnienie przez bliznę nie może więc być jego przyczyną. Jeszcze lepiej w idać to na przykładzie zatruć. T rucizna krążąca we krwi chronicznego alkoholika działa przecież na cały mózg, a nie tylko na •sferę ruchową. Ż e właśnie cały mózg jest zaatakow any, jasne jest też choćby stąd, iż jeszcze przed pojawieniem się drgaw ek chory traci przytomność. N a poparcie tej tezy przytoczym y jeszcze t. zw. p a ­ daczkę cardiazolową. C ardiazol w wielkich daw kach drażni bardzo silnie mózg. U przytom nijm y sobie tę spraw ę: leży przed nami pacjent, który ni­ gdy w życiu nie miał ataków , w którego mózgu nie ma żadnych blizn, żadnych śladów po przebytych zapaleniach etc., w ogóle nic, co by -stwarzało skłonność do epilepsji. W strzykujem y mu do żyły wielką •dawkę cardiazolu. U pływ a krótki moment, fala krwi niosąca go zd ą­ ży ła 20— 30 razy przepłynąć przez organizm. M ózg nasycił się cardiazolem (cały mózg, a nie tylko zawój środkowy p rze d n i!). N agle chory traci przytomność, sztywnieje, i w końcu pojaw iają się drgaw ki zupełnie podobne do praw dziw ego napadu epileptycznego. N a p a d epileptyczny jest to reakcja c a ł e g o m ó z g u na ude­ rzający weń bodziec. Bodźcem takim przy padaczce cardiazolow ej jest lekarstwo sztucznie wprow adzone, przy epilepsji samoistnej — przypuszczam y — trucizna, która w ytw orzyła się w organizmie (sam ozatrucie). O b j a w y psychiczne. Ja k wiemy, napad epilep­ tyczny nie ogranicza się do krótkiego okresu od upadku na ziemię do ustąpienia drgaw ek, lecz trw a o wiele dłużej. M ożem y więc rozsze­ rzyć pojęcie napadu i nazw ać tak nie drgaw ki epileptyczne, ale cały okres, w którym przeżycia i zachow anie się epileptyka odbiega od normy. T a k rozszerzony napad zaczyna się od przeróżnych zjawisk. N ajczęstsze są chorobliwe c z u c i a . Chory czuje, że coś dmu­ cha mu w tw arz, że boli go dziw nie w plecach, choć tam nie m a żad ­ nych zmian chorobowych, że mu ziębnie jedna ręka, że w ustach ma jakiś niezwykły posmak. K iedy indziej znów początkiem napadu są h a l u c y n a c j e , często straszne. D o chorego powoli zbliża się jakaś postać i z każdym krokiem olbrzymieje, jak w koszmarach sennych. G d y już praw ie dotyka piersi, jest wielka jak góra; chory w tedy w y- 84 CHOROBY PSYCHICZNE daje przeraźliw y krzyk strachu i p ad a bez przytomności. Inni znów epileptycy przeżyw ają nagłe zmiany uczuciowe, np. nagły bezprzed­ miotowy lęk; inni czują, że im się myśli plączą; inni biegną przed sie­ bie nie w iedząc dlaczego etc. etc. P o ustaniu drgaw ek chory bynajm niej nie od razu w raca do nor­ my. U jednych widzi się tyle tylko, że przytomność w raca powoli, myśli kojarzą się z początku bez sensu, potem coraz bardziej w chodzą na normalny tor. U innych w ystępują zam roczenia lub majaczenia-, z licznymi halucynacjam i. N ajciekaw sze, a często najgroźniejsze są napady epileptyczne rozgryw ające się na terenie samej psychiki: epileptyczne stany zam roczeniowe. Podobne są do jakiegoś strasznego snu; bardzo często chory widzi obraz piekła albo pożar, potoki krwi itp. Pobudzenie uczuciow e jest gw ałtow ne: strach, wściekłość, impulsy m ordercze. N ajd zik sze zbrodnie są popełniane w takich stanach. O to np. chory gospodarz wi­ dzi się w piekle, czuje się osaczony przez diabłów, chw yta widły, broni się i w ybija ich do nogi. Tragicznym zbiegiem okoliczności zamrocze­ nie wybuchło w stodole, w czasie młócki. D iabłam i byli parobcy, a w i­ dły były realne. ( N . B. epileptyk łatw o w ybucha wściekłością naw et w tedy, kiedy jest przytom ny. W id a ć stąd, że to nie halucynacje w y­ w ołują w zamroczeniu jego gniew, ale raczej charakter epileptyka kształtuje przebieg jego zam roczeń). R zadsze są zamroczenia w po­ staci ekstaz, w których m ieszają się halucynacje i afekty religijne z seksualnymi. W początkowych latach choroby epileptycy różnią się od nor­ m alnych ludzi tylko tym, że m iew ają napady. Im dłużej trw a cier­ pienie, tym bardziej zaczynają się uw ydatniać różne anormalności. P rzy czy n ą ich są w edług wszelkiego praw dopodobieństw a zm ianyv jakie pow stają w mózgu pod wpływem ciągłych napadów , toteż z bie­ giem lat zaburzenia przybierają na sile. W tym sensie musimy uw ażać padaczkę samoistną za chorobę organiczną — choć nie wiemy jesz­ cze dokładnie, jaka jest jej przyczyna. U pow ażnia nas to do doszu­ kiw ania się w psychicznych zaburzeniach epileptyków tego, co nazw a­ liśmy „zespołem organicznym “ — a wiec otępienia intelektualnego, i zaburzeń afektu. Otępienie epileptyczne rozw ija się powoli i jest w yraźne dopiero po latach. W cześniej zjaw ia się i ważniejsza jest chorobliwa u c z u ­ c i o w o ś ć . U zdrowego człowieka uczucie w znacznym stopniu p rzy ­ stosowuje się do rzeczywistości: śmierć dziecka wyw oła rozpacz, zgu­ bienie 3 złotych jest tylko przykre. W ielki smutek trw a długo, p rz y - CHOROBY P SYCH ICZNE 85 ■krość szybko przechodzi; uczucia m ają pewien „przeciętny“ czas trw ania, odpow iadający ważności sprawy. M ówiliśmy już nieraz, że afekty organików są c h w i e j n e , to znaczy nie przystosowują się do rzeczywistości, zmieniają kierunek z pow odu drobiazgów . T o jest wspólne wszystkim organikom. Co się zaś tyczy czasu trw ania afektu, w spólne jest tylko to, że czas nie jest „przeciętny“ : najczęściej za krótki — uczucie łatw o powstaje i szybko przechodzi w inne. N a śnia­ danie nie dali kaw y — pacjent płacze; po pięciu m inutach w pada w zachw yt, bo dostał rogalik z m arm oladą. T o jest typow a, najczęst­ sza chwiejność afektu; może być jednak odw rotnie: przez drobiazg w yw ołana fala silnego uczucia toczy się za długo. T a k ie są właśnie reakcje epileptyków — silne i długotrwałe. E pileptyk nie znajduje się praw ie nigdy w średnim „codziennym “ nastroju, zawsze m a nadm iar afektu, czy to jest zadowolenie, czy gniew na kogoś, czy uczucie krzyw dy (bardzo często). Byle drobnostka może afekt wyzwolić, ale ? d y raz powstał, trw a długo, nie zm ieniając się ani pod wpływem drob­ nych, ani w ażnych rzeczy. Jakiś pacjent szpitalny przez figiel schował epileptykow i szczoteczkę do zębów. L ekarz karci go. E pileptyk za­ czyna uwielbiać lekarza za jego dobroć i sprawiedliwość; przez dw a tygodnie przeżyw a stan intensywnego zadow olenia z doktora, siebie, szpitala, wszystkich. A ż tu pewnego razu ten sam lekarz miał nie­ ostrożność w czasie obchodu odwrócić się do pacjenta tyłem. N astę­ p u je now a fala : obraza, gniew, uczucie krzyw dy — świat jest zły i niesprawiedliwy, nie w arto żyć. C ała paradoksalność afektu epilep­ ty k a tkwi właśnie w tym, że lada drobiazg w ystarczy, aby powstał i toczył się dalej w niezmienionym kierunku i że nowy drobiazg skie­ row uje go całkiem inaczej. T a k jakbyśm y mogli palcem popchnąć tonnę ołowiu i palcem ją znów zatrzym ać. P rzy czy n a leży oczywiście w podświadom ych przem ianach uczuciowych. P o d koniec jednej fali afek tu zaczynają się przeobrażenia, które przygotow ują przejście do 'fali następnej. N a ogół epileptycy skłonni są raczej do optymizmu, wdzięczności, sympatii. Ż eby dobrze ułożyło się z nimi współżycie, trzeba tylko taktu i cierpliwości — ale rozgniewany epileptyk to najstraszniejsze zjaw i­ sko, z jakim miewa się do czynienia w psychiatrii. Otępienie rozw ija się u epileptyków zaw sze: u jednych wolniej, \i innych szybciej. Ja k wiemy, otępienie paralityczne nie jest takie sa­ mo, jak starcze lub alkoholowe; podobnie i u epileptyków ma ono sw oje charakterystyczne oblicze: pojęcia stają się niejasne, zacierają się cechy różniące jedno szczegółowe pojęcie od drugiego, tak że w 86 CHOROBY P SYCH ICZNE końcu cały szereg stapia się w jedno ogólne. M yślenie epileptyka jest nieokreślone, mgliste. Pam ięć stopniowo się pogarsza; w przeciwień­ stwie do innych organików świeże fakty nie' zacierają się łatwiej niż dawne. Epileptyk mówi rozwlekle, pow tarza się, w raca po kilkanaście razy do tego samego tematu, bo stały silny afekt nie pozw ala mu g o porzucić. M ow a jest powolna, ospała, uboga w myśli, a obfita w w y­ rażenia uczuć, krąży dokoła osoby samego chorego. Epileptyk jest nudny, uciążliwy i męczący w pożyciu, drobiazgow y i pedantyczny. Jednakow o troszczy się o to, czy jego choroba ma widoki na w y le­ czenie, jak o to, żeby w szufladzie czerwony ołówek leżał na praw o, guma w środku, a czarny ołówek na lewo. Słynna jest i we wszystkich podręcznikach cytow ana owa chusteczka do nosa, którą epileptyk, n a­ wet w zupełnym zamroczeniu, trzym a w ręku starannie złożoną. W y ­ wodzi się to wszystko stąd, że chory nie odróżnia rzeczy w ażnych e d nieważnych, a ciągły silny afekt jednakow o intensywnie zabarw ia mu drobnostki i wielkie zdarzenia. Epileptyk jest, jak się to mówi, „przylepny“ : długo nie wypusz­ cza podanej ręki, jakby nie mógł się oderw ać uczuciowo od człowieka, którego lubi; „klei się“ do ludzi, nam aszcza ich afektem. Jest to bez­ radne oparcie się o innych, zrozumiałe u istoty, która czuje swą małowartościowość. O piera się o nich z całą siłą uczucia; nie rozumie, że komuś może to być uciążliwe, i że uczucia nie trzeba ujaw niać wciąż i w każdym drobiazgu. Epileptyk jest drobnostkowy nawet w w yrazie afektu. Swoistą formę przylepności stanowi dew ocja epileptyków. P o ­ trzeba oparcia się o wszechpotężną a życzliwą siłę jest wszak jednym ze źródeł uczuć religijnych. Epileptyk czyni to, jak wszystko inne, 7 całym wylaniem, drobiazgowo i pedantycznie. M a przerost „zm ysłu m oralnego“ , ciągle zajm uje się kwestią, czy z mm „sprawiedliwie“ postępują, ciągle ocenia: to jest grzeszne a tam to cnotliwe. * ♦ ♦ Pow olniejsze posuwanie się wyżej opisanych zmian psychicznych udaje się nieraz osiągnąć dzięki racjonalnie przeprowadzonem u lecze­ niu*). Leczenie w pływ a bowiem na zmniejszenie ilości napadów , a tym samym opóźnia też powstawanie zmian w mózgu. *) Szczegóły o leczeniu padaczki — p. w rozdziale o chorobach n erw o­ w ych w tom ie III. CHOROBY PSYCHICZNE 87 PSYCHOPATIA U W A G I OGÓLNE Choroba psychiczna jest to zespół anormalności, które w sposób r a ­ żący różnią człowieka od innych ludzi i przew ażnie uniemożliwiają mu prow adzenie zwykłego, normalnego życia. Choroba psychiczno zjaw ia się wcześnie czy późno, ale z j a w i a s i ę u człowieka przed­ tem zdrowego. Inaczej jest z psychopatią. Osobnik psychopatyczny lóżni się od zwykłych ludzi, to pewne, ale nie odcina się rażąco, nie wym aga ciągłej opieki innych. Jego koleje są często dziwne, zmienne, linia życia niekonsekwentna i kręta, ale jednak przew ija się wśród nor­ malnego świata. Psychopata może zmienić pięć razy zaw ód, co parę miesięcy rzucać posady, wykoleić się, zejść na „dno“ — ale jednak jakoś żyje z ludźmi. R oku czy okresu, w którym u kogoś pojaw iła się psychopatia, w ogóle dostrzec nie jesteśmy w stanie: odchylenia od normy widzi się od dzieciństwa, psychopata n i e s t a j e s i ę psycho­ patą, ale r o d z i s i ę n i m. Psychopatia*) jest to w rodzona anormalność psychiczna, znaj­ dująca się na pograniczu między chorobą a zdrowiem. U jej podsta­ wy leży niezrównoważenie uczuciowe. Określenie to jest bardzo sze­ rokie, ale dokładniejszego dać nie m ożna; przez psychopatię utarło się rozumieć właśnie zespół takich cech wrodzonych, które odbiegają w praw dzie od normy, me mogą być jednak uw ażane za objaw y wy­ raźnie chorobowe. T y p y psychopatyczne dzielimy na pewne grupy, ale podział ten jest dość dowolny. NIEZRÓW NOW AŻENIE UCZUCIO W E Term in „niezrównoważenie uczuciowe trzeba rozumieć dosłow­ nie. U zdrowego człowieka rozmaite uczucia r ó w n o w a ż ą s i ę wzajemnie i to właśnie pozw ala mu na „norm alne zachowanie się, na przetrzym yw anie ciosów i utrzym anie jednolitej linii życiowej. P o ­ trzeba radości rów now aży smutek niedostatku m aterialnego i zwycię­ ża depresję po największych naw et klęskach. Z d ro w a am bicja prze­ ciwstawia się upokorzeniom. Zainteresow anie realnym życiem hamuje skłonność do „bujania w obłokach“ . R acjonalna daw ka podejrzliwo­ ści nie pozw ala pożyczyć stu złotych znajomemu z pociągu. K iedy ©'CSi/s r,'. *) N aukowy term in: „psychopatia konstytucjonalna“ . ' ■ ■: , 88 CHOROBY PSYCHICZNE uczucia są zrównoważone, rozum może być faktycznym doradcą ży­ ciowym. U psychopaty jest inaczej: jedne uczucia w yrastają nadm ier­ nie, inne są za słabe. Z asó b wesela nie w ystarcza: po utracie posa­ dy psychopata w pada w melancholię i nie zdobyw a się na poszukiwa­ nie nowej. W ybujałej ambicji nie mogą zniechęcić żadne upokorze­ nia a człowiek słynny jest jako zarozumialec i bufon. Bezkrytyczne z a ­ ufanie i bezsensowna podejrzliwość na przem ian biorą górę w jego psychice. U niektórych afekt idzie zawsze w tym samym kierunku. U innych panuje wieczna zmienność i nigdy nie wiadomo, czego od nich oczekiwać. T a k czy inaczej, intelekt, choćby b ył najmocniejszy, nie potrafi się przeciwstawić panującem u uczuciu i schodzi na drugi plan. Człowiek kieruje się afektem i nie na wiele się przyda przem a­ wiać mu do rozumu. Osobę, która w języku potocznym nazyw a się niezrównoważoną, psychiatria określa jako psychopatę. I przyznać trzeba, że to język potoczny, a nie naukowy trafia w sedno rzeczy. Przechodzim y z kolei do pobieżnego bodaj zorientowania się wśród ogromnej rozmaitości typów psychopatycznych. T Y P Y PSY C H O PA T Y C Z N E Zamaskowane choroby umysłowe W pierwszej grupie umieścimy ludzi, którzy są właściwie chorzy psychicznie, ale w tak słabym stopniu, że jakoś przebijają się przez żyde. Z godnie z określeniem psychopatii, będziem y tu mieli na my­ śli przede wszystkim choroby psychiczne dziedziczące się, głównie schizofrenię i psychozę m aniakalno-depresyjną. Nadmierna wrażliwość i wybuchowość W drugiej grupie znajdą się ludzie, których w życiu nazyw am y „nerwowym i“ , „narw anym i“ etc. N ie stw ierdza się u nich stałej prze­ wagi jakiegoś afektu, a tylko nadmiernie silne reakcje uczuciowe, za­ równo o zabarwieniu ujemnym, jak i dodatnim . Bodźcem jest życie zewnętrzne. D robne niepowodzenie wyw ołuje wielką rozpacz, sprzecz­ ka w dom u zmienia się w aw anturę, zarobione 5 złotych w yw ołują entuzjazm i rodzą plany założenia własnego przedsiębiorstwa. S iła uczucia oczywiście nie w ystarcza na długo, pojaw ia się nowy bodziec i nowa reakcja, nieraz wprost przeciwna. S tąd stała zmienność. W o la jest za słaba albo wprost nie m oże sobie poradzić z taką ciągłą zmia­ ną stanów uczuciowych; intelekt może być najw ybitniejszy, ale także nie podoła w alce ze zmiennym afektem. CHOROBY PSYCHICZNE 89 Nietrwałość uczuć N orm alny człowiek potrafi przez długi czas w ytrw ać w dążeniu ■do celu, który sobie obrał. Zdolność do w ytrw ania nie zależy od ro­ zumu, lecz od woli, która właściwie jest afektem nastawionym w jed ­ n y m kierunku i nie zmieniającym się mimo przeciwności. U niektórych psychopatów uczucia są anormalnie nietrwałe, prędko się wyczer* ipują. Skoro wygasł jeden afekt, okoliczności zewnętrzne w yw ołują drugi, tak samo krótkotrw ały. D o uczuć dostosowują się czyny. E fek t jest taki sam, jak u nadw rażliw ych i wybuchow ych, tylko pochodzi 7. innych przyczyn. T am ci są igraszką w ybujałych i zmiennych afek­ tó w , ci po prostu nie potrafią na żaden bodziec zareagow ać trwalszym ■uczuciem i zmienia się ono szybko zależnie od przypadkow ych oko­ liczności. Przerost ambicji Rysem psychopatycznym jest też przerost ambicji. B yw ają zwykdi zarozum ialcy, których zadowolenie z siebie jest tak wielkie, że nie .potrafią mówić o niczym innym, tylko o własnych sukcesach, choćby w rzeczywistości byli pośmiewiskiem świata. T a c y ludzie wbrew "wszelkiemu sensowi im ają się rzeczy, do których brak im jakiegokol­ w ie k uzdolnienia. D o tej grupy w ypadnie zaliczyć uporczyw ych graio m an ó w ; ludzi, którzy płodzą prace „naukow e“ , choć nadaw aliby s ię raczej do jakiejś posady w biurze, itp. Inny typ ludzi z przerosła miłością w łasną musi zawsze mieć ra'cję. Ci m ają dużo energii. Z życia codziennego znam y ich dobrze: k łócą się do upadłego o byle c o ; potrafią np. na poczcie z błahej spra­ w y miejsca w ogonku uczynić zagadnienie państwowe, w domu są tyranam i, użerającym i się o drobiazgi. N a większą m iarę zakrojem , psychopaci ci stają się praw ie plagą społeczną: wiecznie toczą spory honorowe, wnoszą skargi do sądów itd. D aw ny polski szlachcic-piemiacz w pewnej mierze należał do tego typu. Pseudologia fantastyczna Z wzm ożoną am bicją może być połączona wielka fantazja i po­ k rew n a aktorskiej zdolność do w żyw ania się w fikcyjne sytuacje. P o ­ w staje w tedy t. zw. pseudologia fantastyczna. Człowiekowi nie w y­ s ta rc z a zw ykłe życie, w którym gra podrzędną rolę. N ie w ystarcza mu •także m arzenie o jakimś innym życiu. O n realizuje to marzenie. Bo­ g a ta fantazja pozw ala mu wymyślić dziesiątki skomplikowanych sy­ tu a c ji, w których jest bogaty, ma własne auto, w hotelu mu się nisko 90 CHOROBY PSYCH ICZNE kłaniają, pan minister miał właśnie dziś z nim konferencję. N ie są to wcale urojenia wielkościowe. Pseudolog w każdej chwili m oże „wrócić do przytomności“ , jeśli rzeczywistość w nader widoczny spo­ sób zada kłam jego fantazjom. S ą to, jak powiedzieliśmy, tylko fan­ tazje przeżyw ane bardzo silnie, tak silnie, że człowiek zaczyna reali­ zować fikcyjną sytuację, zachow uje się jak wielki przemysłowiec lub minister, a ponieważ w tej chwili sam wierzy w swą rolę, więc i inni często weń wierzą. N a jak długo mu się to udaje — zależy już od inteligencji i talentu. Czy zaś potrafi w niebezpiecznej chwili w ycofać się i uciec, to znów jest spraw a, w jakim stopniu zachow ał resztki zdrowego krytycyzm u. Z azn aczy ć przy tym należy, że pseudolog; zwykle gra swą rolę jedynie dlatego, że mu to spraw ia przyjemność* nie kierują nim żadne cele uboczne (np. chęć zdobycia pieniędzy itp .) . Jeśli jednak ma uczucia etyczne niedość silnie rozwinięte, co się często, zdarza, zaczyna napraw dę wyzyskiwać sytuację i praktycznie zrów­ nywa się z oszustem, choć pobudki, które go do tego doprowadziły* są inne. T o te ż końcowym etapem „kariery“ zaaw ansow anego pseudologa jest często więzienie. O prócz takich pseudologów, że tak powiem, „orkiestrowych“ , s^ i drobniejsi. Ci po prostu kłamią na wszystkie strony bez powodu i bez­ interesownie. Morał insanity: niedorozwój uczuć etycznych Niezrów noważenie psychopatyczne .może polegać na chwilowym lub stałym p r z e r o ś c i e jakiegoś uczucia. W rozdziale „ N ie trw a łość uczuć“ widzieliśmy rzecz odw rotną: szybkie w yczerpyw anie się afektu, jego n i e d o s t a t e c z n o ś ć . T a m słabość uczuciowa obej­ mowała wszelkie możliwe afekty, zaś w „m orał insanity“ — jest wy­ raźnie ograniczona do sfery m oralnej: uczucia altruistyczne są słabe: lub nie istnieją. D otyczy to zarów no odczuw ań w stosunku do jednost­ ki (przykrość zrobienia komuś k rzy w d y ), jak do grupy (dodatnie afekty dla społeczeństwa, klasy społecznej, przyw iązanie do kolegów w zaw odzie itd. itd .). T o jest właściwa podstaw a moralności i tego. właśnie brak w mora! insanity. K iedy nie ma jednego zespołu uczu­ ciowego, inne, przeciwstawne, działają bez hamulca. Jeśli brak miło­ ści do człowieka, zaczynają działać instynkty wrogie, destrukcyjne.. Pow stają bandyci, m ordercy, świadomi bezlitośni wyzyskiwacze, lich­ wiarze, w ogóle wszelkiego rodzaju „źli ludzie“ , niezależnie od tego* czy weszli w kolizję z kodeksem karnym czy są tak m ądrzy, że po­ trafią w yładow ać swoje anty ludzkie instynkty w ram ach obow iązu- CHOROBY PSYCU1C.7.SE 91 jących przepisów. Jeśli afekt do żywego człowieka nie ucierpiał zą bardzo, a osłabły uczucia socjalne, w tedy zjaw iają się ludzie, którzy krzyw dzą bardziej porządek społeczny, niż określoną istotę ludzką i działają nie tyle pod wpływem instynktów destrukcyjnych, ile nor­ m alnych ludzkich uczuć, zw łaszcza chęci wzbogacenia się: kasiarz okra­ dający wielkie banki, defraudant w urzędzie państwowym , przemysło­ wiec, który spekuluje na giełdzie, nie troszcząc się o dobro ogółu. W szyscy ci ludzie mogą być poza tym w osobistych stosunkach bar­ dzo dobrzy, serdeczni, naw et zdolni do poświęceń. O bie kategorie niedorozwojów etycznych często m ieszają się ze sobą, a człowiek, któ­ ry z łatwością skrzyw dzi człowieka, zwykle nie będzie miał sentymen-. tów i dla społeczeństwa. T rz e b a sobie dobrze uprzytom nić, że mówi­ my tu o brakach w r o d z o n y c h . N ie każdy złodziej jest psycho­ patą, bardzo wielu przestępców weszło na tę drogę z pow odów czysto społecznych. Jeśli dziecko wychowało się wśród złodziei, istnieją wszel­ kie szanse na to, że może zostać złodziejem. P R Z E B IE G I LECZENIE P S Y C H O P A T II P sy ch o p atia, jako anormalność w rodzona, trw a całe życie; ob­ jaw y mogą się -tylko nasilać lub słabnąć. Leczenie jest wyłącznie p s y c h o t e r a p e u t y c z n e . Z m ierza ono do tego, żeby przystoso­ w ać psychopatę do życia, a więc nauczyć opanow yw ania w ybujałych afektów lub odwrotnie, podtrzym yw ania świadomą wolą niedostatecz­ nych impulsów uczuciowych. Jest to psychoterapia pedagogiczna, po-dobna do zwykłego w ychow ania dzieci, tylko o wiele trudniejsza, skoro w alczyć musimy i z tym, co jest wrodzone, i z tym, co wyrobi­ ło życie. li PSYCHONERWICE OGÓLNE PO JĘCIE Psychoneurotycy*) są to ludzie, których n a pierwszy rzut oka łiikt nie odróżni od zdrow ych. N a pozór nic nie zakłóca normalnego biegu ich życia — chodzą do pracy, utrzym ują dom, korzystają z n aj­ rozm aitszych rozrywek kulturalnych, spotyka się ich w teatrze i w ki­ nie; dolegliwości psychiczne m ają niejako na własny użytek. W śró d psychoneurotyków jest wielu w ybitnych i zasłużonych ludzi. N a czym polega istota psychonerwic? Psychonerw ica jest r e ­ a k c j ą na szkodliwe wpływy psychiczne św iata zewnętrznego. N ie Tna w niej upośledzeń intelektualnych ani pow ażnych cierpień ciała. M echanizm pow staw ania objaw ów nerwicowych polega na tym, że szkodliw e bodźce świata rozbijają uczuciową jednolitość psychiki, sta­ w iają przeciw sobie uczucia, stw arzają rozterkę i walkę. W tej walce ■afektów niektóre zostają zepchnięte w podświadomość, żyją w niej •samodzielnie i w yw ierają właściwe sobie działania. W y razem tych •działań afektu uwięzionego w podświadomości tą objaw y psychoneurotyczne**). M ogą one przypom inać defekty umysłowe a naw et rze­ komo ciężkie choroby cielesne. *) P sychonerw ica — inaczej „psychoneuroza“. Cierpiący na psychoner­ w ic ę będzie się w ięc n azyw ał „psychonerw icow cem “ albo „psychoneurotykiem “ . LJżywamy też skrótów : „nerwica“, „neuroza“ , „neurotyk“ zam iast „psychoner­ w ic a “, „psychoneuroza“, „psychoneurotyk“. **) Każdy człow iek przechodzi chw ile u traty rów now agi uczuciow ej, w a lk i i rozterki psychicznej. U zdrowego jednak w alki te są św iadom e, u p sy■choneurotyka rozgryw ają się w nieśw iadom ości. Na tym polega różnica. Psychopata rów nież cierpi na brak harm onii uczuciow ej. T yle tylko, że 2 grubsza biorąc, brak harm onii nie jest rów noznaczny z p o d ś w i a d o m ą w a l k ą . Chory na m orał in sa n ity nie b oleje nad sw ym brakiem su m ien ia i nie spycha tej bolączki w głębie nieśw iadom ości. Psychopata o zm iennych afektach po prostu działa tak, jak m u te afekty nakazują. Może być dużo k on flik tów ze św iatem , ale nie m a pow ażniejszego k on flik tu w ew nętrznego, i to n ieśw iad o­ m eg o , jak u neurotyków . P SY C H O N E R W IC E 93 Człowiek zdrow y także kryje w sobie najróżnorodniejsze afekty: może być zdolny do zabijania ludzi na froncie i do najczulszych uczuć dla żony, dziecka, przyjaciela. U człowieka jednak zdrowego afek­ ty są zrównoważone. W yczucie tej harmonii świadomości i nieświa­ domości, harmonii całej psychiki stw arza poczucie jednolitego ,,ja“ ,. które jest podstaw ą spokoju wewnętrznego i pewności w działaniu. U czucia w yłaniają się i chow ają: każde z nich jest naszym własnym uczuciem, do którego się przyznajem y i za które odpow iadam y. T a k i jest zdrow y człowiek ,,na co dzień“ . W niezw ykłych momentach cięż­ kich decyzji i konfliktów m oralnych harm onia znika, sprzeczne uczu­ cia w alczą ze sobą, ale człowiek jest ś w i a d o m tej w alki i świa­ domie kończy ją, dochodząc do takiej lub innej decyzji, która przy­ w raca mu równowagę i spokój*). O bjaw y nerwicowe również rodzą się z konfliktu i rozterki. P sy ­ chonerwica powstaje, gdy jakieś afekty w chodzą w zatarg z sumie­ niem, ambicją lub innymi zasadniczymi dążnościami i gdy człowiek nie likwiduje tego zatargu świadomie, ale wypiera ze świadomości je­ den z w alczących afektów. K ażdem u człowiekowi nieraz „nie chce się myśleć“ o jakimś upokorzeniu, którego doznał, albo o jakimś nie­ takcie, którego się dopuścił. N ie powstaje stąd psychonerwica, bo do. niej potrzeba uczuć mocnych i długotrw ałych. W yobraźm y sobie np.,. że słabowity, lękliwy, ale patriotycznie usposobiony i ambitny m łodzie­ niec znalazł się na froncie. Ciągły strach, niemożność przystosowania się do w arunków wojennych i kpiny kolegów stw arzają stan nie do. zniesienia. Silniejszy charakter zlikwidowałby go „biorąc się w garść“ ; m łodzieńca na to nie stać. D la c a ł e j p s y c h i k i sytuacja staje się tragiczna, bez wyjścia. D la p o s z c z e g ó l n y c h p o p ę d ó w w yj­ ście istnieje. Z e strachu przed śmiercią i lęku przed trudam i rodzi się drugi afekt: chęć ucieczki. A m bicja i patriotyzm z jednej strony, strach i pragnienie uciecz­ ki — z drugiej. A fekty obu grup należą do najsilniejszych. Skoro nie m a drogi do pogodzenia tych uczuć — jednolitość psychiki zostaje zachw iana: powstaje konflikt. Sprzeczne uczucia zm agają się ze sobą: popędy dezercyjne nie mogą pomieścić się w świadomości 'azem z p a ­ triotyzmem, ambicją, szacunkiem dla samego siebie. D ezercja — to *) Nie pragniem y w cale upraszczać spraw y tak dalece, b yśm y odm aw iali nieśw iadom ym popędom w pływ u na ludzkie postępow anie. Chodzi o to, czy człow iek jest igraszką nieznanych i nieopanow anych im pulsów , czy też płyniez prądem, póki to je st pożyteczne, a zaczyna sterować, gdy dostrzega niehez^. pieczeóstw o. 94 P S YCH O NE R W IC E hańba. Coś musi zniknąć. Ja k ? W ogóle przestać istnieć? T o niem oż­ liwe. Pozostaje jedyna droga: zepchnięcie w podświadomość. O tóż w takich przypadkach zawsze w świadomości zostaje to, co jest zgod­ ne z moralnymi ideałami człowieka i z jego miłością w łasną, zepchnię­ te zaś musi być to, co im przeczy. Świadomie młody człowiek nadal jest patriotą spełniającym swój obowiązek, w nieświadomości tenden­ cje ucieczkowe czekają na okazję. I oto okazja się znalazła: w po­ bliżu w ybucha granat. Chłopiec p ad a na ziemię (choć nie doznał żad ­ nego szw anku), nie może wstać, trzęsie się (norm alne objaw y silnego s tra c h u ). Podśw iadom ość orientuje się szybko — żołnierz, który drży i nie może mówić ani chodzić, nie n adaje się przecież do frontu. U su­ wany ze świadomości popęd do ucieczki przetw arza się w pragnienie choroby. Podtrzym uje ono przejściowe objaw y strachu i czyni z nich trw ały zespół objaw ów nerwicowych: młody człowiek do końca w oj­ ny chodzi tylko o kulach, cierpi na ciągłe drżenie i mówić może tyl­ ko szeptem. Świadomość ma tu pełną satysfakcję — być inw alidą wo­ jennym to przecie zaszczyt. W szystko to byłoby nieetyczne tylko w takim razie, gdyby nasz m łodzieniec świadomie oszukiwał. W tym przypadku jednak żadna ocena m oralna w ogóle nie może mieć miejsca, gdyż mamy do czynie­ nia z chorobą. D odać należy, że nerwice pow stają przew ażnie u ludzi słabego charakteru, którzy nie potrafią sprostać konfliktow i; byw a jednak i na o dw rót: bardzo silna Wola może zdław ić jakieś mocne uczucia, zepchnąć je do podświadomości i również stworzyć warunki dla psychonerwicy. P rz y k ła d nasz nie ilustruje, rzecz jasna, naw et w znikomej czę­ ści istniejących psychonerwic, zaw iera jednak to, co w nerwicach jest wspólne. Pow tórzm y jeszcze raz pokrótce: W arunki zewnętrzne w yw ołują konflikt duchowy, uczuciowa jednolitość psychiki zostaje rozbita, ale niebawem afekty niepożąda­ ne, zepchnięte z pola walki wewnętrznej, giną pozornie w m rokach nie­ świadomości; nagrom adzone tam, nie mogą się zw ykłą drogą w yła­ dow ać, bo przeszkadzają im uczucia przeciwne a świadome (np. mo­ ralność) — i w ychodzą na jaw jako objaw y psychonerwicy. Z aznaczam y tu jeszcze, że w powstawaniu nerwic bardzo często w spółdziałają czynniki płciowe, a dalej, że psychonerwice w ybucha­ ją, gdy człowiek zetknie się z życiem, ale przygotow ują się jeszcze W dzieciństwie. D latego też doniosłe znaczenie ma racjonalne wycho­ w anie. N ie m ożna zaprzeczyć, że istnieje u niektórych osób pewna wro- P S Y C H O N E R W IC E 95 dzona skłonność do psychonerwic.*) Jedni ludzie przecież jakoś d a ­ j ą sobie radę z najgorszym wychowaniem i największymi wstrząsami psychicznymi, inni przy znacznie słabszych urazach już stają się neu­ rotykami. N E U R A ST E N IA Term inem tym określano dawniej „w yczerpanie nerw ów“ . S ą ­ dzono, że po długich i wielkich wysiłkach umysłu nastąpić może stan zmęczenia komórek mózgowych, które przejaw ia się niemożnością pracy intelektualnej, przejściowym osłabieniem pamięci, apatią i róż­ nymi innymi drobniejszymi objawam i. D ziś wiemy, że taka choroba w ogóle nie istnieje. Komórki nerwowe nie męczą^się wcale tak łatwo, największe i najdłuższe wysiłki, np. w czasie wielkiej wojny, nie w y­ w oływ ały wcale wyczerpania. D ziś wiemy, że w praw dzie wielu ludzi po „przem ęczeniu“ w pada w „neurastenię“ , ale że jest to taka sama psychonerwica, jak wszystkie inne i powstaje na tle różnych konflik­ tów uczuciowych, a nie z w yczerpania mózgu. N iezdolność do pracy jest zwykle w neurastenii ucieczką od trudności życiowych, podobnie jak trzęsienie się i słabe nogi były w naszym przykładzie ucieczką od frontu. H IST E R IA O dróżnić trzeba histeryczny charakter i histerię jako wyraźne cierpienie. N ie jest w nauce rozstrzygnięte, w jakiej mierze histerycz­ ny charakter się dziedziczy, a w jakiej jest on wynikiem różnych zew­ nętrznych wpływów , np. w dzieciństwie. O soba o histerycznym cha­ rakterze czyli — popularnie mówiąc — „histeryczka“ lub „histeryk“ zawsze odróżnia się od innych, ale może nigdy nie chorow ać na ostrą histerię. T ak ich jest sporo (histeryczek więcej niż histeryków ). W niektórych tylko przypadkach na tle charakteru histerycznego w y­ bucha histeria jako choroba. W reszcie wiedzieć należy, że poszczę» gólne cechy histeryczne nieraz przyłączają się do najrozm aitszych in­ nych psychonerwic. Istota histerii H isterycy, w brew wszelkim pozorom, niezdolni są do praw dzi­ wie głębokiej radości i praw dziw ego smutku. M ożnaby powiedzieć: ■') Tak sam o każda praw ie cecha psychiczna częściow o pochodzi z d zie­ dziczności, a częściowo rozw inęła się w ciągu życia. 96 P S Y C H O N E R W IC E nie czują „sm aku“ życia. D olega im, nieświadomie, stały niedosyt uczuciowy. Głównym punktem tego niedosytu jest miłość własna. H i­ sterykowi brak spokojnego przekonania o własnej wartości i zdrow ej,, realnej ambicji. T a k ie samopoczucie jest nie do zniesienia i musi być czymś zrównoważone. H isteryczny charakter równoważy je stałym udawaniem , stałą pozą wobec innych, a z w ł a s z c z a w o b e c sie­ b i e s a m e g o : pozą, że jest czymś lepszym, m ądrzejszym , w ybit­ niejszym, niż to odpow iada rzeczywistości i, naturalnie, niż wszyscy ludzie otaczający. H isteryczka wobec siebie samej wciąż gra swoją rolę, a od innych wciąż żąda, żeby na nią zw racano uwagę, w yróż­ niano, otaczano szczególną opieką. Z takiego nastawienia w ynika za­ sadnicza cecha osobników histerycznych: c o ś n i e s z c z e r e g o , n a ­ ciągniętego, t e a t r a l n e g o w ich s p o s o b ie bycia. P łytkie uczucia w yrażają się w przesadny sposób, stąd pozór wiel­ kiej siły w histerycznych w ybuchach afektu. Słaby związek uczucio­ wy ze światem, powierzchowne przeżyw anie wszystkiego, co daje ży­ cie, pociąga za sobą z m i e n n o ś ć a f e k t y w n ą : różnych bodź­ ców jest wszak dużo, histeryczka żadnego nie przeżyw a głęboko i trw a­ le ■ — a więc reaguje na wszystkie po kolei, nie odróżniając rzeczy w ażnych i drobnych; czasem naw et silniej reaguje na te drobne. H i­ steryk zd rad za więc zasadnicze w ady złego aktora: nie umie w ro li podkreślić rzeczy istotnych, myli się w akcentach. O statnia wreszcie z podstaw ow ych cech charakteru histeryczne­ go — s u g e s t y w n o ś ć — w yw odzi się także z niedomogi uczu­ ciowej. H isteryczka poddaje się byle jakim wpływom , daje sobie byle co wmówić albo odwrotnie — przeciw staw ia się uparcie, choćby jej tłum aczono najoczywistszą spraw ę; reakcja jej bowiem zależy nie od tego, c o jej persw adują, tylko k t o to robi i na jaki humor natrafiL N ie trudno odgadnąć przyczynę: sugestia to jest w pływ u c z u c i o ­ w y ; oprzeć się jej i pójść po własnej linii może ten, kto m a dosta­ tecznie silne i pow ażne własne afekty, własne życie uczuciowe, w łasny uczuciowy stosunek do świata. H isteryk tego nie posiada, więc pod­ daje się sugestii. P aradoksalne jest przy tym to, że źródłem sugestii może być równie dobrze ktoś obcy, jak i sam histeryk. Pow iedzieli­ śmy: „w łasny uczuciowy stosunek do św iata“ . Odm ówiliśm y histe­ rykowi powagi i głębi w tym stosunku, to praw da, ale choć w ew nętrz­ nie zakłam any, stosunek ten jednak istnieje, a jest nim ciągła kurczo­ w a potrzeba zw racania na siebie uwagi. T a m , gdzie ona w chodzi w grę, histeryk umie sugerować innym i, co ważniejsze, samemu so­ bie. U m ie sobie wmówić wszystko, co jest potrzebne do „roli“ . A uto- P S YC H O N E R W IC E 97 sugestia*) nie odbyw a się nigdy bez współudziału podświadomości. W przypadkach zaś, gdy na tle charakteru histerycznego w yrasta ostra psychonerwica — samowmówienie sięga szczególnie głęboko w nieświadome i jest główną sprężyną mechanizmu histerii. D o niej teraz przechodzimy. O bjaw y histerii, podobnie jak każdej psychonerwicy, są reakcją na jakieś szkodliwe bodźce psychiczne świata zewnętrznego. P ow stają tam, gdzie w ytw orzyła się duchow a rozterka, której człowiek nie po­ trafi opanować inną drogą, jak zepchnięciem w nieświadomość jedne­ go z w alczących afektów. Specjalnością zaś histerii jest to, że w y­ wodzi się z potrzeby zw racania na siebie uwagi, a pow staje na dro- W ielki psychiatra- francuski Charcot dem onstruje na w yk ład zie historyczkę Chorg podtrzym uje asystent Charcota — Babiński (P o la k ). (W g T o u t le corps h u m a in ) . dze autosugestii. K onflikty wyw ołujące są szczególnie często konflik­ tami am bicyjnym i; histeria może jednak być reakcją na każdy kon­ flikt życiowy, a tylko histeryk reaguje nań tak, że jednocześnie znaj­ duje upust dla tendencji do wysuwania własnej osoby na pierwszy plan. Ściślej więc m ówiąc: psychonerwica powstać może z różnych powodów, z potrzeby zaś zw racania na siebie uwagi wynika to, że przybiera postać histerii. *) Sam ow m ów ienie. 98 P S Y C H O N E R W IC E H isteria ma tedy nieświadomy cel i cel ten w pewnym sensie osiąga. M usi przeto posiadać jakiś sposób łatw y i dostępny dla każ­ dego. Z w rócić na siebie uwagę niezwykłymi czynami nie każdy po­ trafi; nie każdy umie być silny, za to każdy łatw o sięgnąć może po w łasną słabość. T ę też drogę w ybiera nerwica. H isteria przejaw ia się pod postacią jakiegokolwiek znanego ogółowi poważnego cierpie­ nia. N ie m a praw ie w medycynie takiej choroby, która by nie była „w ykorzystana“ przez histeryczki. Podkreślić jednak musimy, że histeryczka nie jest oszustką, dziata w dobrej wierze, nie udaje ś w i a ­ d o m i e . Podśw iadom e udaw anie oczywiście nie tylko istnieje, ale stanowi sedno rzeczy, tak samo jak w całym życiu histeryków. O bjaw y histeryczne w yłaniają się z p o d ­ świadomości, pacjentki nie z d ają sobie spraw y z ich istotnego znaczenia. H isteria nie jest symu­ lacją, ale chorobą, która objaw ia się nieświadomym udawaniem innej choroby. K ażdem u z nas zapew ne zd a­ rzyło się już zetknąć z człowiekiem, któremu robi się niedobrze, kiedy tylko ma jakiś kłopot. T o są „po­ kojow i“ histerycy. D o tej grupy w ypadnie zaliczyć bohaterki dawH istcryczne rzekome skrzyw ienie kręgoslupa. (W g Rock „ H a u sa rzt") . , . , . , , , , nych powieści, które CO krok m dlały: taka była w owych cza­ sach moda. W poważniejszych okolicznościach zjaw iają się poważne choroby. W yliczym y kilka pospolitszych: nagła utrata mowy, p ara­ liż, zesztywnienie i przykurcz kończyny, niemożność chodzenia i na­ wet stania, choć w łóżku nogi poruszają się dobrze, konwulsje, róż­ nego rodzaju bóle, ataki sercowe, wymioty, brak apetytu, uczucie „kuli“ duszącej w gardle etc. etc. W reszcie, jak powiedzieliśmy, wszelka choroba, z którą pacjentka zetknęła się w życiu, książce lub opowiadaniu — może być podświadomie odtw orzona podczas napadu histerii. P S YCH O NE R W IC E 99 Mechanizm objawów histerycznych H isteria jest pięknym przykładem wpływu zjawisk psychicznych n a zjaw iska cielesne. O bjaw y histeryczne należą najw yraźniej do dziedziny ciała (paraliż, wymioty e tc .), a źródłem ich jest psychika. P a ra liż histeryczny nie różni się tak bardzo istotnie od porażenia po­ łowiczego po apopleksji: tu krwotok zniszczył na stałe pew ną oko­ licę mózgową, tam siła wyobraźni chwilowo zaham ow ała jej czyn­ ność. G dy histeria przybiera kształt choroby jakiegoś organu wew­ nętrznego, np. serca lub żołądka — mózg działa na ten organ za po­ średnictwem narządu dokrewno-wegetatywnego. T ajem nica tkwi w tym, że świadoma wola ma dość ograniczoną możność oddziały­ w ania na ciało, i tylko w w yjątkow ych przypadkach albo po specjal­ nym treningu (jogowie hinduscy) potrafi w płynąć np. na ruch jelit albo czynność serca. Podśw iadom y świat leży niejako bliżej ciała i może wyw ierać na nie w pływ bezpośredni. O bjaw y histeryczne po­ w stają na drodze samowmówienia, które tylko nikłym odblaskiem się­ ga do świadomości, całą zaś swoją masą ciąży z podświadomego na organizm cielesny. S tąd tak wielka potęga histerii w panowaniu nad cjałem. M oglibyśmy zazdrościć histerykowi tej w ładzy, gdyby nie to, że potrafi on w praw dzie „psychicznie“ wymiotować albo mieć drgaw ki, ale nie umie spojrzeć w oczy trudności życiow ej; jest w pew­ nym sensie panem własnego ciała, ale nie jest panem s i e b i e . IN N E PSYC H O NER W ICE Jest ich bardzo wiele, więc ograniczymy się tylko do kilku przy­ kładów . Zaczniem y od t. zw. nerwicy „lękow ej“ (fo b ia ). N eurotyk te­ go typu me może np. jeździć windą, bo dostaje bicia serca, ogarnia go lęk podobny do zmory sennej, chce czym prędzej wyjść na wol­ niejszą przestrzeń lub przynajmniej otworzyć drzwi. Z d a je mu się, że jeżeli tego me zrobi •— stanie się cos strasznego. Inni znow •— boją się miejsc szerokich i otwartych, nie mogą przejść przez środek placu, przem ykają się pod ścianami dokoła. T a k ą dolegliwość miał np. wielki polski pisarz — Bolesław Prus. Inaczej objaw ia się postać psychonerwicy, zwanej „nerw icą na­ tręctw “ . Dotknięci nią ludzie muszą np. ciągle myśleć o jednej rze­ czy, np. czy drzw i od mieszkania są aby zamknięte. N iektórzy znów m uszą przymusowo wykonyw ać pewne czynności, np. nie mogą po­ 100 P S Y C H O N E R W IC E wstrzym ać się od tego, żeby nie liczyć przejeżdżających taksówek. Jeżeli nie policzą, to nachodzi ich lęk, jak koszmar senny. Często byw a, że funkcjonariusz jakiegoś urzędu publicznego podlega drobnemu w ypadkow i i staje się niezdolny do pracy; smutny, drażliw y, skarży się na osłabienie pamięci, bóle głowy, różne doleg­ liwości cielesne. W szystko to przypisuje przebytem u w ypadkow i; do­ m aga się, aby go uznano za całkowicie niezdolnego do pracy i przyznano pełną emeryturę. T a k ą chorobę m ożnaby nazw ać „nerw icą em erytalną“ . P SY C H O T E R A P IA Psychoterapia jest to leczenie cierpień za pomocą w pływ u psy­ chicznego. W tym sensie pocieszający w pływ lekarza internisty na przygnębionego pacjenta, w pływ , który pom aga wyzdrowieniu czę­ sto niemniej od lekarstw — jest psychoterapią. T a k ą niesystematycz­ ną psychoterapię stosuje każdy lekarz, każdy pedagog, m atka, w ogó­ le każdy człowiek, gdy sytuacja tego wym aga. T em atem tego roz­ działu będzie jednak nie ta przygodna, lecz s y s t e m a t y c z n a , planow a psychoterapia, przeprow adzana przez fachow ca w celu le­ czenia cierpień nerwicowych. Choroby psychiczne często w ym agają w pływu psychoterapeutycznego, na ogół jednak jest to w ich leczeniu rzecz drugorzędna. K lasycznym terenem dla psychoterapii są nerwice. W leczeniu tym nie m a i nie może być reguły ogólnej. C harak­ ter każdego człowieka jest inny i przyczyny nerwic byw ają różne, stąd też i leczenie musi być rozmaite, dostosowane do każdego pa­ cjenta. T a kardynalna zasada obowiązuje w całym lecznictwie, w psychoterapii jednak — więcej niż gdziekolwiek. Ż ad n e ze scho­ rzeń w ew nętrznych nie m a takiej wielokształtności i wielobarwności, jak najprostsza z nerwic. L ekarz musi wczuć się w świat duchowy pacjenta i zdecydow ać, jaki dobór m etod będzie najlepszy. M etody te moglibyśmy podzielić na dwie grupy: takie, które działają niejako od strony świadomości i — odwrotnie — te, których celem jest dotrzeć do nieświadomych przyczyn psychonerwicy i usu­ nąć je. Powiedzieliśm y, że każda nerw ica pow staje wskutek p o d ­ ś w i a d o m y c h odchyleń uczuciowych. Z tego jednak nie wynika, żeby nie m ożna było jej leczyć zwykłym wrpływem psychicznym, który pacjent śwńadomie przyjm uje. T a k np. „nerw ica em erytalna“ zazw yczaj znika, gdy chory dowie się, że nie ma żadnych nadziei na otrzym anie emerytury. Z asadniczą m etodą „św iadom ą“ jest „psychagogika“ czyli psychoterapia wychow aw cza. Z m ierza ona do tego,. P S Y C H O N E R W IC E 101 żeby odpowiednio uregulować życie pacjenta i odpowiednio zmienić jego świadome nastawienia, tak żeby z czasem w pływ tych zmian sięgnął do głębi duszy, a więc w nieświadomość, i zniszczył uczucio­ we przyczyny nerwic. Potem musimy w taki sam sposób zaatakow ać szkodliwe przyzw yczajenia neurotyka. N ieraz trzeba przy tym usu­ nąć różne szkodliwości (alkohol, nadm iar nikotyny), często wpłynąć na zmianę niewłaściwego tow arzystw a, dobrać lekturę itp. Czasem, d la wyczerpanych mieszczuchów dobry będzie wypoczynek, zw łasz­ cza na wsi, na łonie przyrody. Czasem, odwrotnie, nie wypoczynek, a w yładow anie we wszelkiego rodzaju sportach. D odatkow e zabiegi, w spom agające wypływ psychiczny: kąpiele ciepłe, kiedy chcemy uspokajać nerwy, kąpiele rzeczne, kiedy chcemy je hartow ać. D la każdej „św iadom ej“ czy „podśw iadom ej“ psychoterapii w ażne jest o d ­ ciąganie myśli od szkodliwego grzebania się w sobie, a skierowywanie ich do wyższych idei albo do praktycznej działalności. Ż a d n a psychoterapia nie obyw a się bez racjonalnej s u g e s t i i . Sugestia zużytkow uje leczniczo ludzką skłonność do „przyjm ow ania na w iarę“ . Lekarz, który pozyskał zaufanie pacjenta, stał się dlań autorytetem , może mu wielu rzeczy nie m otyw ow ać; wystarczy go­ łosłowne stwierdzenie, że np. bóle głowy już są o wiele mniejsze, że­ by pacjent w to uwierzył i żeby bóle wkrótce znikły. H ipnoza jest dziś bardzo mało stosowana w psychoterapii, toteż mówić o niej nie będziemy. M etodą starającą się dotrzeć do nieświadomych przyczyn ner­ wicy jest p s y c h o a n a l i z a a także leczenie a d l e r o w s k i e . Z azn aczy ć należy od razu, że i w psychoanalizie stosuje się wpiyw w ychow aw czy, w pływ ten jest jednak uzupełnieniem, w psychagogice zaś — rzeczą podstawową. Psychoanaliza, stworzona przez wiedeńskiego uczonego, F r e u d a, zapatruje się w specjalny sposób na powstawanie nerwic. W iele z tych poglądów przesiąkło już do umysłów wszystkich badaczy, nie­ które są bardzo zwalczane. T o te ż zreferujem y tu w wielkim skrócie całą zasadniczą konstrukcję myślową fręudyzm u, choć o niektóre te­ zy zahaczyliśmy już niejednokrotnie w toku dotychczasowego wy­ kładu. Człowiek tylko we własnym mniemaniu kieruje się rozumem. W gruncie rzeczy o postępkach jego decyduje w alka dw u wew nętrz­ nych światów : nieświadomego i świadomego. P o jednej stronie splą­ tane rojowisko prymitywnych sił, które niewiele się różnią od popę­ dów człowieka pierwotnego. S ą tam siły erotyczne, a więc twórcze — 102 P S YCH O NE R W IC E i siły destrukcyjne, niszczycielskie. Z drugiej strony — świadomej — w ym agania rzeczywistości i nakazy etyczne. W a lk a tych sił jaw nych z utajonym i toczy się od najm łodszych lat. U silnej jednostki prow a­ dzi do opanowania popędów i zharm onizowania ich: zharm onizowa­ nia zarówno na wew nątrz, jak ze światem otaczającym . U w rażli­ wych, nieodpornych natur w alka ta może doprow adzić do zdław ienia tych lub owych popędów, może zam knąć im drogi, którymi norm al­ nie ujaw niają się i zaspokajają, skierować na inne, fałszywe tory i naj­ częściej zabarw ić lękiem. T ak ie wykolejenie popędu w końcu spra­ wia, że sytuacje życiowe, które dla zdrow ego człowieka są obojętne albo przyjemne, stają się źródłem lęku i bólu. P ow staje psychoner­ wica. Proces ten, jak mówiliśmy, najczęściej rozpoczyna się w dzie­ cięctwie. T ak ie jest źródło choroby. Psychoanaliza leczy ją sondując w głąb podświadomości. N asuw a się pytanie, jak m ożna w ogóle do nieświadomości dotrzeć? O tóż lekarz po prostu przez długie miesiące słucha zwykłych kojarzeń myślowych pacjenta i ciągłych opow iadań 0 tym, co się w jego życiu dzieje. N ie twierdzimy przecież, że pod­ świadomość jest hermetycznie oddzielona od świadomych myśli, uczuć i postępków ; wręcz na odw rót — ciągle do nich przenika i ciągle na nie w pływ a. Inaczej nie byłoby wszak psychonerwicy. C hodzi tylko o to, że człowiek nie zdaje sobie spraw y z tego przenikania 1 w pływu, nie dom yśla się nawet, że jakaś nagła „głupia“ myśl, która mu strzeliła do głowy, na pozór zupełnie bez sensu, jakaś zdrożna fantazja, jakiś horendalnie bezsensowny albo nieetyczny popęd — że to wszystko są znaki daw ane przez podświadomość. N ie tylko nie zdaje sobie spraw y, ale czym prędzej odrzuca od siebie te wszystkie nonsensy i niemoralności, spycha je z powrotem w podświadome. Nonsensy — dlatego, że m a przesadne pojęcie o rozsądku człowieka, niemoralności — bo nie może przecież z zadowoleniem obserwować u siebie np. nagłej fantazji, że jego rodzony ojciec leży na katafalku. Lekarz-psychoanalityk stw arza pacjentow i warunki, w których by mógł najlepiej zagłębić się w siebie: przyciemniony pokój, pacjent leży z zamkniętymi oczyma na otomanie, lekarz nie patrzy na mego, żeby nie miał w rażenia, że jest badany i obserwowany. Pow oli przy­ ucza się pacjenta do tego, że na seansie psychoanalizy m a nie być rozsądnym , myślącym, opanowanym człowiekiem, ale mówić, co mu tylko do głowy czy do serca przyjdzie, choćby to było najdziksze i najgłupsze. W te d y właśnie „znaki“ nieświadomości nie będą stra­ cone, ale do jd ą do uszu lekarza, który potrafi je zrozumieć i w yzy- P SY C H O N E R W IC E 103 skać. O d czego m a się zacząć głośne myślenie pacjenta? P sychoana­ liza ułatw ia sobie tę sprawę, w ykorzystując s n y . Sen jest przecież 0 wiele bardziej bezpośrednim wyładowaniem nieświadomych sił, niż zw ykła gra myśli i uczuć. P a c je n t więc notuje własne sny i opowiada psychoanalitykowi. Śniło mu się np., że w idział m atkę w oknie w a­ gonu, odjeżdżającą. L ekarz korzysta z tego, jako z punktu wyjścia. P y ta : „co panu przychodzi na myśl, kiedy pan wyobrazi sobie od­ jeżdżającą m atkę?“ P a c je n t w tedy zaczyna głośno myśleć na ten temat. T a k się to technicznie odbyw a. Im dalej, tym takie swobodne myślenie dociera do głębszych, od dziesiątków lat nie odw iedzanych jaskiń podświadomości. Cel jest tylko częściowo badaw czy: żeby le­ karz zorientował się w punkcie wyjścia objaw ów neurotycznych. Głów ne zadanie polega na tym, że docierając do głębokich w arstw nieświadomego, pełnych wszelakiego rodzaju stłumionych uczuć — psychoanaliza toruje tym uczuciom drogi na zew nątrz. W ten sposób usuwa ich szkodliwe parcie na psychikę. Uśw iadom ione popędy częś­ ciowo tylko znikają, rozw iew ają się. Część ich teraz swobodnie się spełnia (np. dajm y na to, że neurotyczny pseudoim potent m a kobietę, która go k o cha). Część przetw arza się w pęd do jakiejś realnej dzia­ łalności: nauka, praca kulturalna, sztuka, a równie dobrze: wycho­ wanie dzieci, organizacja sklepu kolonialnego czy jakakolw iek pizydatna społecznie spraw a. T a k ą przemianę energii pierwotnego p o p ę ­ du w pożyteczną pracę nazywam y s u b 1 i m a c j ą. Sublim ować się mogą zarów no popędy erotyczne, jak destrukcyjne. Św iadom a sublim acja jest w yładow aniem zw łaszcza tych uczuć, które bezpośrednio w yładow ać się nie m ogą ze w zględów społecznych lub osobistych (np. psychoneurotyk uświadomił sobie z przerażeniem , że pożąda krwawej zemsty na kimś ze swoich krew nych). T a k i popęd, jeżeli nie rozwieje się po uświadomieniu, musi ulec świadomej sublimacji. N a początku psychoanalizy lekarz kieruje stopniowym w yłania­ niem się podświadomości. Im bliżej końca, tym bardziej leczenie za­ barw ia się psychagogiką (np. w pływ na kierunek sublim acji). K u ­ rację psychoanalityk uw aża za udaną i skończoną dopiero w tedy, gdy pacjent w ystarczająco dla normalnego życia stał się panem swych popędów : potrafi w yładow yw ać te, których dawniej się obawiał, 1 opanow ać te, których się już nie boi, ale które uw aża za niemożliwe do realizacji lub szkodliwe. Innymi słowy, psychoanaliza stara się sztucznie poprow adzić ewolucję podobną do tej, jak a u zdrow ego człowieka dokonywa się drogą naturalną. D ru g ą m etodą, o której wspominaliśmy, jest t. zw. „ p s y e h o- 104 P S YC H O N E R W IC E l o g i a i n d y w i d u a l n a “ A d lera. A dleryzm wyrósł z teorii Freu­ d a i przejął od niej wiele zasadniczych rzeczy: w alkę pobudek nie­ świadomych i świadom ych; anomalie w tej walce, jako źródło cho­ roby; podstaw owy zabieg leczniczy — uświadamianie pacjentow i ciemnych mechanizmów nieświadomości; wreszcie — doszukiwanie się zaw iązków choroby w dzieciństwie. G łów na zaś różnica (opiócz techniki) tkwi w tym, j a k i e nieświadome motory uw aża za naj­ ważniejsze Freud, a jakie A dler. Freudow skie zasadnicze siły — to instynkty erotyczne i niszczycielskie. M ożnaby to wyrazić nieco me­ tafizycznie i powiedzieć: miłość i w alka, dobro i zło, Bóg i szatan. A d le r zaś widzi jądro rzeczy w „woli m ocy“ — w ludzkiej potrze­ bie w yw yższenia się, w ambicji. „ W o la m ocy“ jest to naturalna ludzka skłonność. A d le r w y­ w odzi ją z w arunków wychowania. P rz ez długie lata dziecko musi słuchać rodziców, wychow aw ców, nauczycieli; jest od nich niższe, zależne. Podśw iadom ość pam ięta to i żąda zadośćuczynienia. P o d ­ świadomy plan życiowy każdego człowieka w ypływ a z potrzeby w y­ niesienia się nad innych. T o jest zwykłe.. Choroba zaś powstaje w te­ dy. gdy psychika jest krucha, nieodporna — i przy wielkich błędach w ychow aw czych. W te d y dzieciństwo może stać się zbyt dużym cio­ sem dla ambicji. Późniejsza dążność do w yw yższenia się przybiera formy nienormalne, często żąda od życia zbyt wiele i w końcu obja­ w ia się jako psychonerwica. W rażliw e dziecko np. jest stale poniżane przez despotyczną, nietaktow ną m atkę i nigdy nie potrafi się jej prze­ ciwstawić. Później, jako m ężczyzna, boi się kobiet i cierpi na rzeko­ m ą impotencję. Kom prom itacje seksualne w ypływ ają ze strachu. D o przypadku tego inaczej by się odniósł freudysta, inaczej zwo­ lennik A d lera. Psychoanalityk zadałby sobie pytanie, d l a c z e g o pacjent się boi. A dlerysta zapyta „ p o c o ? “ . Jaki ukryty cel ma ten strach? O dpow iedź brzm iałaby: dla podświadomości chorego ko­ chana kobieta — to m atka. S trach ma go obronić przed zetknięciem się z nią, zetknięciem, które zawsze doprow adzało do porażki. L e­ czenie adlerowskie polega na wykryw aniu takich celowości. T rz eb a w ydobyć z podświadom ych głębin przeciwny życiu plan życiowy pacjenta, a potem dopomóc mu do stworzenia sobie innego, realnego planu. W tym nowym planie am bicja nie będzie się już obracać w chorobę, ale w konkretną działalność, która przyniesie pożytek społeczeństwu i zadowoli ambicję. CHOROBY OCZU Prof. Dr WŁADYSŁAW MELANOWSKI (W arszaw a) UWAGI WSTĘPNE N a rz ąd wzroku w znacznej swej części znajduje się praw ie na po­ wierzchni ustroju i przeto więcej jest narażony na zakażenia i urazy. Jednakże do przyczyn cierpienia oka obok zakażeń zewnętrznych i ura­ zów należą również ogólne stany i cierpienia całego ustroju. O to przykłady: 1) D o mieszkania wniesiono kwitnące prymulki. Spośród paru mieszkańców jedna tylko osoba zachorow ała na oczy: wystąpił obrzęk i przekrwienie powiek, silny światłowstręt i łzawienie w raz z zapale­ niem spojówek. D ow odzi to z jednej strony zewnętrznej przyczyny cierpienia, a z drugiej w ykazuje pewną osobliwość — pewne usposo­ bienie, uczulenie osoby, która zachorowała, podczas gdy inne pozosta­ ły zupełnie zdrow e na oczy. 2 ) Z azw yczaj jednakow y uraz pow oduje podobny odczyn n a ­ szych tkanek w ogóle i tkanek ocznych w szczególności, jednak w za­ leżności od mniej lub więcej wyrażonej odporności tkanek różnice n a­ tężenia odczynu będą często bardzo różne. 3 ) W szczególności dotyczy to odczynu na zakażenie zew nętrz­ ne, który będzie u jednych osób cięższy, u innych słabszy, a u niektó­ rych może naw et nie wystąpić wcale. Z ak ażen ia mogą być miejscowe, gdy w ystępują w miejscu zet­ knięcia się ustroju z czynnikiem chorobotwórczym, a więc w danym razie w narządzie wzroku — dotyczą w tedy często np. tylko jednego oka, lub mogą być następstwem ogólnej choroby ustroju, np. ropne zapalenie obu oczu w przypadku zakażenia ogólnego u chorego. Część wreszcie chorób oka może być przypisana czynnikom dzie­ dzicznym, należą tu w szczególności rozmaite postacie niedorozwoju oka, zez i niektóre cięższe choroby, np. barw ikow y zanik siatkówki. R ozpatrzym y tu ważniejsze choroby poszczególnych tkanek na­ rządu wzroku, dalej omówimy w ady wzroku i urazy oczu. 108 CHOROBY OCZU CHOROBY OCZODOŁU O czodoły są to zagłębienia w czaszce, w których mieszczą się obie gałki oczne z dodatkow ym i swymi narządam i. O czodół m a postać stożka, u wierzchołka którego, w głębi, przez kanał nerwu wzrokowe­ go przechodzi idący od gałki powrózek-nerw wzrokowy. W około ka­ nału nerwu wzrokowego znajdują się przyczepy taśm owatych prostych mięśni gałki ocznej. P ró cz tego z głębi czaszki do oczodołu przenika­ ją naczynia krwionośne oraz nerwy czuciowe i ruchowe oczu. ODM A PO W IE K I OCZODOŁU O czodoły przylegają od góry, od strony nosa i od dołu do jam powietrznych nosa, znajdujących się w kościach czołowych, sitowej i klinowej. K ażd y większy wstrząs lub uraz spowodować może prze­ nikanie powietrza z jam obocznych nosa b ą d ź do w nętrza oczodołu, bą d ź do powiek. W razie przeniknięcia pow ietrza do powiek, powieki stają się obrzękłe, nie przekrwione i niebolesne. P rz y ucisku słychać dość typowe trzeszczenie, przypom inające tarcie wyprawionej skóry. O brzęk spowodowany odm ą powiek przeszkadza rozwarciu powiek. Czasem w okolicy oczodołu i nosa w idać sinoczerwone miejsce ura­ zu — siniak. W przypadku odmy oczodołu rozwarcie szpary powiekowej b ę ­ dzie dość łatw e, a nieraz naw et szpara powiekowa będzie szersza, oko zaś nieco wysunięte ku przodowi. Czasem wokoło rogówki w idać będzie pourazow e podbiegnięcie krw aw e, jako ciemnokrwawą plamę. P rz y ucisku gałki tak samo usłyszymy i poczujemy typowy chrzęst, przypom inający tarcie suchej skóry. Podkreślim y tu jako typowe na­ głe wystąpienie obrzęku po urazie, a nieraz po silnym kichnięciu lub po nadęciu się. Skóra i okolica nie są zw ykle przekrwione zapalnie i są niebolesne. T y p o w a pastowatość i chrzęst przy ucisku dopełniają całości obrazu. Spokojne zachowanie, unikanie nadym ania się (szczególnie ostrożne wycieranie n o sa !), opaska wilgotna i spokój zwykle w ystar­ czają, by spraw a po kilku dniach uległa poprawie. RO PO W IC A OCZODOŁU Jest to cierpienie zapalne, czasem przerzutow e, przenoszące się z prądem krwi, częściej przechodzące ze schorzałych zapalnie zatok obocznych nosa. W ystępuje najczęściej po płonicy lub po odrze. CHOROBY OCZU 109 Z w y k le wśród objaw ów zapalnych, nieraz ogólnej gorączki, w y­ stępuje przekrwienie i obrzęk bolesny powiek, wytrzeszcz, a nieraz unieruchomienie gałki ocznej. Czasami spraw a przechodzi sama po otwarciu się ropowicy do nosa lub po przebiciu się ropy przez skórę powiek. Częściej jednak schorzenie pozostawione sobie ulega znacz­ Na lewo — przypadek ropowicy oczodołu. Na prawo •—- ten sam przypadek w tydzień po w yleczeniu. nemu nasileniu — stan zapalny może przejść na nerw wzrokowy i bło­ ny wewnętrzne oka. O ko w tedy ślepnie bezpowrotnie. W innych znów ciężkich przypadkach wytrzeszcz oka się zwiększa, powieki nie domy­ kają, oko wysycha, rogówka ulega owrzodzeniu, przebiciu i oko ginie. Leczenie. A b y nie dopuścić do tych smutnych następstw, konieczne jest wczesne skierowanie chorego do okulisty, który w cięż­ szych przypadkach dokona rozcięcia powłok oczodołu i wypuszcze­ nia ropy. W przypadkach lżejszych wystarczyć m ogą okłady wilgotne, np. z rozczynu płynu Burowa (łyżeczka na pół szklanki ciepłej w o d y ). O kłady zmieniamy 2— 3 razy dziennie. W YTRZESZCZ T ĘT N IĄ C Y Cierpienie to występuje najczęściej po pęknięciu podstaw y czasz­ ki lub po przebiciu oczodołu jako następstwo uszkodzenia głębokiej gałęzi tętnicy szyjnej w obrębie wierzchołka oczodołu, gdzie ta tętni- 110 CHOROBY o c z u ca przechodzi przez zatokę tylną jamistą. (Jeden ze zbiorników krwi tylnej podstaw y czaszki, znajdujący się u w ierzchołka oczo d o łu ). U ra z ten pow oduje przepełnienie żył i powiększenie naczyń oczodołu z wyraźnym szumiącym drżeniem — tętnieniem oczodołu i gałki, oraz występowanie gałki ocznej ku przodowi. Szum tętnienia słychać zwykle po przyłożeniu ucha do okolicy oczodołu. Czasem wytrzeszcz tętniący zdarzyć się może u osób starszych w następstwie schorzenia naczyń krwionośnych wierzchołka oczodołu. Z w y k le obok tętnienia stw ierdzam y rozszerzone i pokręcone naczynia skórne powiek i gałki ocznej oraz pew ną jej nieruchomość. P o ucisku tętnicy szyjnej na szyi zw ykle tętnienie w oczodole ustępuje i w ytrzeszcz zmniejsza się widocznie. O b jaw ten może być przez le­ karza wyzyskany odpowiednio i do leczenia przypadku. Cierpienie bez leczenia zwykle postępuje, zwiększa się w y ­ trzeszcz, rogówka może ulec wyschnięciu i przebiciu, prócz tego ta ­ kie skupienie krwi w powstałej jam ie czyli tętniak może ulec pęknię­ ciu i spraw a z pow odu wykrwienia, czyli zbyt wielkiej utraty krwi, może skończyć się śmiercią chorego. L e c z e n i e polega na możliwie szybkim skierowaniu cho­ rego do chirurga, który operacją podw iązania tętnicy szyjnej na szyi może nieraz uratow ać i oko, i życie chorego. P rz e d skierowaniem chory powinien unikać większych wysił­ ków, gdyż mogą one znacznie pogorszyć stan oka i zagrozić jego życiu. N O W O TW O RY OCZODOŁU N ow otw ory oczodołu mogą być w rodzone lub nabyte. Z wro­ dzonych wymienimy s k ó r z a k — tw ór kulisty, zwykle znajdujący się w górnym odskroniowym, a czasem i odnosowym kącie oczodołu. Skórzak zazw yczaj przylega do kości brzegu oczodołu, nie zmniej­ sza się przy ucisku, skóra nad nim jest nie zmieniona i swobodnie się przesuwa. T w ó r dochodzi na ogół do wielkości orzecha laskowego, a czasem do wielkości śliwki; zwykle mało rośnie i stw ierdzany jest już od wczesnego niemowlęctwa jako uwypuklenie pod skórą powie­ ki górnej. N ow otw ory nabyte oczodołu, jak w ogóle nowotwory, dzielą się na niezłośliwe i złośliwe. N ow otw ory niezłośliwe rosną powoli i nig­ dy nie pow odują ogólnego cierpienia i wyniszczenia chorego. Now otw ory złośliwe szybko rosną, przerastają i niszczą otaczające tkanki, łatwo ulegają rozpadow i, pow odują wynaczynienia, nieraz krwotoki, a zwy- CHOROBY OCZU 111 kle przenosząc się czy to falą krwi, czy tokiem limfy rozsiewają się po ustroju czyli d a ją przerzuty. W reszcie pow odują stopniowe chud­ nięcie chorego, jego wyniszczenie i śmierć wśród ogólnego charłactw a. Z nowotworów niezłośliwych oczodołu wspomnieć należy o k o s t n i a k a c h , które zwykle um iejscawiają się w górnym kącie nosowym oczodołu. N ow otw ór ten rośnie bardzo powoli. O bm acy­ wanie pozw ala w yczuć tw ardą, kulistą wyrośl nieprzesuw alną i odsu­ w ającą gałkę oczną w stronę skroni i w dół. O ko jest dość dobrze ru­ chome i nie w ykazuje żadnych zmian. B adanie promieniami R en t­ gena w ykaże zaciemnienie i typow ą budow ę kostną nowotworu. D o nowotworów niezłośliwych oczodołu, spotykanych w jego głębszych częściach, należą n a c z y n i a k i , które też charakteryzu­ je stopniowo i powoli występujący wytrzeszcz. N ow otw ory złośliwe oczodołu charakteryzują się przede w szyst­ kim szybkim rozrostem i szybko występującym wytrzeszczem, a nie­ raz rozpadem , krwawieniem, przerzutam i i ogólnym wyniszczeniem — zatruciem chorego. Czasem do oczodołu przenikają przerzu­ ty i z innych tkanek ustroju. W ogóle zagadnienie rozpoznania nowo­ tw oru jest bardzo w ażne, gdyż nowotwór złośliwy musi być możliwie wcześnie rozpoznany, aby w porę podjętym leczeniem m ożna było uratow ać oko, a nieraz i życie chorego. N ow otw ory powiek, jako powierzchowne, dość łatw o rozpoz­ nać oględzinami, a w razie potrzeby lekarz dokonyw a wycięcia ka­ w ałka nowotworu celem zbadania drobnowidowego i ustalenia isto­ ty choroby. N ow otw ory głębszych tkanek rozpoznać o wiele trudniej, dla­ tego też w każdym przypadku nagłego niezapalnego i zapalnego po­ większenia się zawartości oczodołu chory możliwie szybko powinien być skierowany do specjalisty, gdyż dłuższa zwłoka może mieć tra­ giczne d la chorego następstwa. L e c z e n i e rurgiczne. większości nowotworów oczodołu — tylko chi­ CHOROBY POWIEK Pow ieki są to fałdy skóry ruchome i odpowiednio przystosowa­ ne do ochrony przedniej powierzchni oka. W ydzielim y choroby kraw ędzi, choroby powłok skórnych po­ wiek oraz zmiany w sprawności ruchowej powiek. 112 CHOROBY OCZU C H OROBY K R A W Ę D Z I PO W IE K K raw ędź powieki przylegająca do oka jest stosunkowo ostra i rów na, co sprawia, że powieka ślizga się po powierzchni gaikowej i przy zwarciu się szpary powiekowej obie powieki, szczelnie p rz y ­ legając, zam ykają zupełnie worek spojówki — tym bardziej, że szpa­ rę powiekową uszczelnia jeszcze lepka wydzielina łojow a g r u c z o ­ ł ó w M e i b o m a oraz krzyżujące się wzajem nie rzęsy. T e w ażne czynności kraw ędzi powiekowych ulegają zaburzeniu w schorzeniu gruczołów łojow ych powiek i rzęs — t. zw. łojotoku. Czasem stany zapalne kraw ędzi powiekowych w yw ołane są przez pasożyty, a mianowicie przez g n i d y w s z y ł o n o w y c h i sa­ me wszy (m ędow eszki). P rz y staranniejszych oględzinach kraw ędzi powiek zobaczym y gnidy pod postacią drobnych szarych kulek po 3— 4 nanizanych na każdej rzęsie u jej podstaw y. W y k łu te m łode weszki znajdziem y w tedy często wczepione w kraw ędzie rzęs. Licz­ ne przeczosy oraz podrażnienie skóry i kraw ędzi powiek będą następ­ stwem takiej inwazji, od której uwolnimy chorego za pom ocą szarej maści kilkakrotnie na parę godzin w tartej w chore okolice powiek. M aść w raz z pasożytam i i strupkami zmywamy potem ciepłą w odą z mydłem. Często zapalenie kraw ędzi powiek będzie w yw ołane przez inne rozliczne czynniki drażniące. Szczególnie uporczyw y jest łojotok i prze­ krwienie kraw ędzi powiek w przypadkach nie popraw ianych szkłami w ad wzroku, w nadwrażliw ości skóry u blondynów, u osób m ających zepsute zęby itd. S praw a jest zwykle bardzo uporczyw a i nie leczo­ na albo leczona niedostatecznie, trw a lata całe i naw et ulega pogor­ szeniu, prow adząc do owrzodzenia kraw ędzi powiekowej, w ypadania rzęs, wyłysienia kraw ędzi -— kaprawości i zaokrąglenia kraw ędzi po­ wiekowych. P rz y zniekształceniu kraw ędzi powiek zmniejsza się zdol­ ność uszczelniająca kraw ędzi, łzy przelew ające się przez kraw ędź prow adzą do dalszej m aceracji skóry powiek — słowem, do dalszych ciężkich powikłań. Czasem zapalenie kraw ędzi powiek ze skłonnością do zmacerowania z d arza się w cukrzycy. W te d y zasadnicze leczenie, a w szczególności zastosowanie diety dopiero sprow adza popraw ę. L e c z e n i e . W uporczyw ym zapaleniu kraw ędzi powiek oku­ lista nieraz przepisze odpowiednią dietę, która może tu odgryw ać w ydat­ ną rolę; zw łaszcza unikać należy zw ykle wszelkich dań ostrych, moc­ nych używ ek, zw racać uw agę na regularność wypróżnienia. Doniosłe znaczenie m a możliwie wczesne zwrócenie się chorego CHOROBY OCZU 113 do okulisty, który często zaleci poprawienie szkłami istniejących w ad w zroku, staranne mycie rąk, nierozcieranie oczu, oczyszczanie kraw ę­ dzi powiekowych czystą oliwą lub 3 % ciepłym rozczynem boraksu, używanie maści białej rtęciowej 2 % , 3 % kseroformowej itp. JĘCZM YK N az w ą tą oznaczam y ropne zapalenie gruczołu łojowego rzę­ sy. W o b ec tego, że rzęs w powiece górnej jest około 150 do 200, a w powiece dolnej około 100, łatw o zrozumiemy, że k ażd a rzęsa, posiadająca przeciętnie po 2 gruczoły łojowe, może być dwukrotnie ośrodkiem procesu ropnego. D latego też przez szereg lat zdarzające się naw roty jęczm yków nie należą do rzadkości. W kącie zewnętrz­ nym oka jęczm yk, blokując naczynia lim fatyczne i krwionośne, pro­ w adzi do znacznego obrzęku powiek i spojówki gałkowej. Jęczm yk, jako zapalenie ropne gruczołu łojowego, jest dość bolesny, z począt­ ku zaznacza się przekrwieniem i obrzękiem, zwykle ograniczonym, potem na wierzchołku obrzęku zjaw ia się żółtaw e wypuklenie — wierzchołek ropnia, pęzez który przebija się ropa; po trzech-czterech dniach spraw a ulega wyleczeniu. ( P a tr z ryc. na tablicy 1. barw nej). Leczenie. W okresie tworzenia się jęczm yka zalecić moż­ na ciepłe wilgotne okłady z rozczynu octanu glinu czyli płynu Burowa (łyżeczka na szklankę w o d y ). W razie uporczyw ych nawrotów nieraz konieczne jest leczenie swoistą szczepionką. Czasami pom agają okłady z zawiesiny świeżych drożdży. GRADÓW KA G radów ka jest przew lekłym zapaleniem gruczołu łojowego po­ wieki i w przeciwieństwie do jęczm yka bardzo rzadko ulega zropieniu. T w o rzy ona zw ykle kulisty guzek, znajdujący się w tarczce po­ wiekowej. O d strony powieki zwróconej ku oku spojówka wypukła się, jest zaczerwieniona i aksam itowata, w kraw ędzi odpowiedni punk­ cik w ydzielniczy gruczołu jest powiększony i ciemniejszy, od po­ wierzchni skóry w idać wypuklenie pokryte skórą nie zaczerwienioną. P rz y dotyku twór jest niebolesny. Często gradów ka trw a lata całe i tylko operacyjnie m ożna ją usunąć. Leczenie. W yjątkow o pom aga czasem m asaż lub w ygriatanie zawartości gradówki przez lekarza przy zachowaniu wszelkich warunków aseptyki. CHOROBY OCZU 114 P rz e d nawrotam i gradówki chroni należyta, zastosowana przez okulistę, popraw a w ad wzroku oraz staranne leczenie stanów zapal­ nych w orka spojówki. B R O D A W K I PO W IE K B rodaw ki powiek m ają w ygląd drobnych, owalnych, czasem ku­ listych, sutkow atych wyrośli, o powierzchni nierównej, zwykle po­ dzielonej szczelinami. Jest to powoli rozrastająca się na niewielkiej przestrzeni w arstw a brodaw kow ata skóry w raz ze zgrubiałą warstw ą rogowaciejącą. U osób starszych brodaw ki łatwiej łuszczą się na po­ wierzchni. L e c z e n i e — tylko operacyjne. R A K PO W IE K Czasami rozrost powierzchownych w arstw skóry staje się inten­ sywniejszy i w skórze zjaw ia się tw arda guzow ata masa z łuszczą­ cym się, a często i krw aw iącym zagłębieniem w środku. Z w ykle owrzodzenie takie stopniowo się powiększa i doprow adza nieraz do rozległych ubytków tkanki skutkiem przeżarcia w głąb, najczęściej w okolicy kąta wewnętrznego oka. W około owrzodzenia, które nie­ raz trw a lata całe, widzimy tw ardą m odzelow atą*) tkankę, wcią­ gającą nieraz w głąb skórę powiek i prow adzącą do znacznego znie­ kształcenia okolicy oka. W szystko to wskazuje, jak w ażne jest wczes­ ne zwrócenie się do specjalisty lekarza, gdyż pozornie mało groź­ nie w yglądająca brodaw ka, leczona domorosłymi sposobami, może się przeobrazić w nowotwór złośliwy, drążący tkanki powiek, a nie­ raz i niszczący oko. Leczenie. R a k powiek w ym aga możliwie wczesnego wy­ cięcia bądź też leczenia radem lub promieniami R entgena. Z an ied b a­ ne przypadki drążących ow rzodzeń rakow ych nieraz mogą być bar­ dzo trudne do leczenia, a czasem naw et nieuleczalne. K Ę P K I ŻÓŁTE PO W IE K U kobiet w okresie przekw itania i w wieku starszym spotykamy czasami w okolicy kąta wewnętrznego powiek od góry i od dołu po­ woli rosnąęe zgrubienia na powierzchni skóry, żółtobrunatne, o wy*) O m odzelach — p. w rozdziale o chorobach skóry. CHOROBY OCZU 115 •gładzie irchy. W skórze w tym miejscu spostrzegamy ogniska ko­ m órek typu tłuszczowych. T w o ry te właściwie niczym nie grożą, two­ rzą jedynie plam y na skórze powiek, czasem o zarysach okularów. Leczenie. T y lk o ze względów kosmetycznych kępki żół­ te powiek są usuwane operacyjnie. P O D W IN IĘ C IE I W YW INIĘCIE PO W IE K P r z y c z y n y tych nieprawidłowości w ustawieniu powiek m ogą być mechaniczne, np. zbliznowacenie skóry, względnie worka -spojówki, lub też nerwowe — porażenie nerwów. P o d w i n ię c ie p o w ie k P rz ez podwinięcie powiek rozumiemy taki stan powieki, kiedy kraw ędź powiekowa jest skierowana ku oku, a rzęsy trą i drażnią przedni odcinek oka, zdzierając powierzchnię rogówki, pow odując jej stan zapalny, owrzodzenie wraz ze światłowstrętem i łzawieniem. S tan ten u starców (w yjątkow o u dzieci) w yw ołany być może wiotkością skóry i zadrażnieniem spojów ki i rogówki — w tedy mó­ wim y o skurczowym podwinięciu pow iek; bliznowate podwinięcie po­ wiek zdarza się znacznie częściej i zależy od zbliznowacenia spo­ jówki powiekowej bądź w na­ stępstwie oparzeń, bądź też, i to Podw inięcie pow ieki dolnej z po­ najczęściej — wskutek zastarzałej drażnieniem spojów ki i rogówki. jaglicy. (Wg Tout le corps h u m ain ). Pow ieki m ają w tedy czasami w ygląd bezrzęsy wskutek podwinię­ c ia kraw ędzi rzęsowej, a wtórne owrzodzenia rogówki w yw ołują ból oczu i łzawienie. Częste usuwanie — w yrywanie rzęs nie na wiele się przyda, gdyż już w ciągu tygodnia w miejsce w yrw anej zjaw ia się no­ w a rzęsa, aczkolwiek cieniutka i jasna — przeto mniej w idoczna, tym niemniej dokuczliwa i trudniejsza do usunięcia. L e c z e n i e polega najczęściej na zabiegach operacyjnych, które utrudniają i uniemożliwiają podwijanie się kraw ędzi rzęsowej. O peracje te wykonyw ane być muszą przez doświadczonego specja- CHOROBY OCZU 116 listę — szczególnie gdy chodzi o bliznowate podwinięcie, które w y­ m agać będzie przeszczepienia śluzówki z ust. Z a p o b i e g a n i e sprow adza się do możliwie wczesnegoi starannego leczenia spojówek i powiek. Wywinięcie powiek W yw inięcie powiek może być c z a s o w e , spowodowane ostry­ mi zapaleniam i spojówki, np. rzeżączką lub też skurczem powiek u osób starszych, może też występować wywinięcie powiek s t a ł e — w następstwie blizn skóry po oparzeniu albo też po porażeniu nerwu twarzow ego. W idzim y w tedy czerwone, mięsowate masy obrzękłejspojówki otaczające oko łzaw iące, ropiejące i zadrażnione. G dy oglę­ dziny przekonają nas o prawidłowości skóry, w tedy przyczyną wyw i­ nięcia będzie znaczny obrzęk spojówkowej części powiek. W przy­ padku zmian w skórze, b ąd ź to wskutek oparzenia, b ą d ź ow rzodze­ nia (najczęściej gruźliczego — toczeń, w ilk), stwierdzimy przedewszystkim bliznowate skrócenie powłok skórnych powiek, które bę­ dzie przyczyną wywinięcia. W te d y bez przeszczepienia skóry nie ma możności przyw rócenia powiekom w zględnie praw idłowego w yglądu. L e c z e n i e wywinięcia powiek jest najczęściej operacyjne.. Z a p o b i e g a n i e skóry powiek. polega na możliwie starannym leczeniu O PA D N IĘ C IE PO W IE K I GÓRNEJ O padnięcie powieki górnej zaznacza się całkowitym zamknię­ ciem albo częściowym zwężeniem szpary powiekowej, przy czym po­ wieka górna, która zwykle w okre­ sie czuw ania pokryw a zaledw ie / y górnej części rogówki, przesłania je j górną połowę lub naw et całą ro ­ gówkę. S praw a ta może być wro­ dzona i w tedy często jest obustron­ na, szpara powiekowa jest przy tym często m ała, skóra powieki górnej C ałkow ite opadnięcie pow ieki górnej mało sfałdow ana. W takich przy­ prawego oka. padkach często widzimy pozio­ me bruzdy na czole, a nieraz i uniesienie ku górze łuków brwi. L u ­ dzie dotknięci tym cierpieniem, żeby móc patrzeć, nieraz zadzierają głowę ku górze. P rzy p ad k i nabytego opadnięcia powieki górnej czę- CHOROBY OCZU 117 ściej są jednostronne. Częściowe opadnięcie powieki zależeć może od porażenia nerwu wspólczulnego; wtedy szpara powiekowa po stronie porażonej będzie tylko zwężona, a rogówka przesłonięta tylko do po­ łow y — przy czym źrenica będzie zwężona i oko nieco zapadnięte, ale praw idłowo ruchome. P rz y całkowitym porażeniu zazw yczaj po- Na lew o — częściow e opadnięcie pow ieki górnej prawego oka na skutek pora­ żenia nerwu w spólczulnego. Na prawo — ten sam przypadek po leczeniu. "wieka górna jest zamknięta. T akie opadnięcie powieki górnej zależy •od porażenia nerwu okoruchowego, który unerwia jeszcze i mięśnie ok a: górny prosty, wewnętrzny prosty, dolny prosty i dolny skośny, -a oprócz tego i zwieracz źrenicy. T o też kiedy uniesiemy opadłą po­ wiekę, stwierdzimy często, że źrenica porażonego oka będzie szeroka i nieruchoma, a oko ustawione ku skroni i ku dołowi na skutek prze­ w agi czynnych mięśni, zewnętrznego prostego i górnego skośnego. Cierpienie to zależy zwykle od choroby ogólnej, jak śpiączka, kiła itp., lub też od urazu. L e c z e n i e . D obór metody leczniczej zależy od typu opad­ nięcia powieki. W przypadku opadnięcia wrodzonego zazw yczaj po­ m aga tylko operacja, która polega na utworzeniu zespolenia powieki •z mięśniem unoszącym łuk brwi, albo też z mięśniem górnym prostym — co jest wykonalne jedynie przez specjalistę w w arunkach szpital­ nych. Jeżeli porażenie spowodowane jest chorobą, leczenie zmierzać pow inno do usunięcia przyczyny zasadniczej. NIEDO M YK ALNO ŚĆ POW IEK Jeśli przyjrzym y sie oczom w w arunkach czuwania, stwierdzi­ m y, że normalnie powieki zam ykają się odruchowo około 5 razy na 118 CHOROBY OCZU minutę w celu pokrycia rogówki świeżą w arstw ą łez oraz ułatwie­ nia zsunięcia z powierzchni drobnych cząsteczek pyłu. P ró cz tego, w razie podrażnienia z zew nątrz lub też gdy zagraża dostanie się d o oka ciała obcego, oko natychm iast mruga, szpara powiekowa się z a ­ m yka, a powieki osłaniają przednią powierzchnię oka. Pow ieka gór­ na często przy tym zgarnia ciało obce, które nieraz znajdujem y na jej wewnętrznej powierzchni. Uniemożliwienie odruchów powiek i prze­ słaniania oka może być albo porażenne, t.j. wyw ołane porażeniem nerwu twarzow ego, albo też bliznowate— na skutek uszkodzenia i ściąg­ nięcia powiek bliznami. D łuższe trw anie niedomykalności powiek koń­ czy się owrzodzeniem powierzchni rogówki na skutek urazów i ze­ schnięcia tej powierzchni. L e c z e n i e doraźne polega przede wszystkim na osłonięciu oka — najlepiej szkiełkiem zegarkowym , przym ocowanym do kraw ę­ dzi oczodołu przylepcem . D alsze leczenie musi już przeprow adzać le­ karz specjalista, który obierze różną drogę zależnie od przyczyny;, w bliznow atych postaciach będzie musiał dokonać szeregu przeszczepień skóry, a w porażeniu — zastosuje leczenie możliwie przyczy­ nowe. CHOROBY SPOJÓWEK P rzy leg ająca do oka w ew nętrzna część powiek i zew nętrzna p o ­ wierzchnia oka pokryta jest spojówką — błoną o własnościach ślu­ zówki, zaopatrzoną w komórki w ydzielające śluz i w gruczoły łzowe. W ogóle worek spojówkowy w stanie praw idłow ym zaw iera pew ną ilość płynu potrzebnego do życia komórkom przednich w arstw rogówki. P ły n ten obok zawartości soli kuchennej ( 0 ,8 % ) , niewiel­ kiej ilości białka i śluzu zaw iera ferment — l i z o z y m , zabijający niektóre drobnoustroje szkodliwe dla oka. Choroba spojówek, prow adząca do zniszczenia powierzchownych choćby komórek spojówki, zakłóca życie powierzchni rogówki. W na­ stępstwie więc dojść może do upośledzenia jej przejrzystości, a wsku­ tek głębszego zadziałania naw et do zupełnego jej zmętnienia, a za­ tem znacznego upośledzenia w idzenia lub nawet ślepoty. Cierpienie spojówki może być powierzchowne lub głębokie, za­ leżnie zwykle od stopnia szkodliwości zarazków i innych czynników chorobotwórczych. Om ówim y przede wszystkim schorzenia powierzchowne spojó­ wek czyli nieżyty spojówek. CHOROBY OCZU 119 N IEŻY T SPOJÓW EK Stan nieżytowy spojówki wyw ołany być może zadrażnieniem przez kurz, dym, ciała obce oraz zarazkam i chorobotwórczymi. Z w y k le spojówka dotknięta tym cierpieniem staje się więcej prze­ krwiona, obrzękła i pokryta śluzem, który szczególnie wieczorem lub po przespanej nocy gęstnieje i ścinając się zlepia rzęsy i szpary powie­ kow e; po rozw arciu oczu pozostawia przylegające do kraw ędzi po­ wiek skorupki. O ile warunki, które spowodowały nieżyt spojówek, trw ają, ilość wydzieliny stopniowo się zwiększa, przekrwienie i obrzęk spojówek postępują i spojówki powiek przybierają nieraz w ygląd aksam itowaty. Czasem spraw a ta prow adzi do okresowych owrzodzeń rogówki i do znaczniejszego upośledzenia w idzenia; zw ykle jednak obecność śluzu pow oduje tylko czasowe upośledzenie widzenia, prze­ chodzące przy m ruganiu. (P a trz ryc. na tablicy 1. b arw nej). L e c z e n i e polega przeważnie na usunięciu przyczyny za­ palenia, a więc na zastosowaniu szkieł chroniących oczy od pyłu, na należytym przew ietrzaniu miejsca pracy oraz na wydaleniu zarazków z w orka spojówki. W y d alan ie zarazków odbyw a się przede wszystkim dzięki sprawnej czynności gruczołów łzowych, toteż czasem następu­ je samowyleczenie — tym bardziej że, jak zaznaczyliśm y, śluzotok zwiększając w ydzielanie gruczołów spojówki zaopatrzy worek spo­ jówki w znaczną ilość lizozymu, fermentu zabijającego niektóre z a ­ razki, np. zarazki zapalenia płuc (pneum okoki). Jednak nie wszyst­ kie zarazki łatw o ustępują, nieraz więc konieczne będzie zastosowa­ nie do w orka spojówki różnych leków b ąd ź w postaci bakteriobój­ czych surowic, b ąd ź niektórych chemicznych środków pod postacią kropel ocznych, np. 0 ,5 — 1% kropel z siarczanu cynku, 0,5— 2 % i więcej lapisu itd. R acjonalne leczenie nieraz wym agać będzie zbadania bakterio­ logicznego wydzieliny spojówki. Z a p o b i e g a n i e . W ielkie znaczenie w schorzeniach oczu ma zapobieganie. Częste mycie rąk, jak najrzadsze dotykanie oczu najlepiej chroni oczy i spojowki od zakażenia. Jeśli już koniecznie mamy dotknąć powiek, np. podczas pracy, to przede wszystkim po­ winniśmy przedtem najstaranniej umyc ręce i dotykać powiek najle­ piej grzbietową stroną dłoni lewej ręki, jako najmniej narażoną na wszelkie zanieczyszczenia. P a lce praw ej ręki, jako najwięcej czynne, sa najbardziej narażone na zanieczyszczenie zarazkam i. Przecieranie oczu chusteczką od nosa często prowadzi do zakażeń. P ró c z tego do 120 CHOROBY OCZU środków zapobiegawczych należą szerokie i muszlowe okulary ochron­ ne. D o d a ć tu należy, że te same zarazki m ogą mieć różne właściwości zależnie od różnego stopnia jadowitości i nieraz od wieku chorego. T a k np. zarazki zapalenia płuc w wieku m łodym rzadko pow odują ciężką chorobę oczu i co najw yżej w yw ołują kilkunastodniowy nieżyt spojówek; natom iast u starców te same zarazki prow adzą do uporczy­ wego przewlekłego zapalenia spojówki z przeżarciem rogówki i są jedną z częstych przyczyn ślepoty. ( P a tr z d alej: „ W rz ó d p ełzają­ cy rogówki“ ) . OSTRE Z A P A L E N IE SPO JÓ W EK GO NO KO KO W E Schorzenie to występuje najczęściej pod postacią: 1) r o p o t o k u g o n o k o k o w e g o n o w o r o d k ó w i 2) ropotoku* g o n o k o k o w e g o d o r o s ł y c h . śluzośluzo- Śluzoropotok gonokokowy noworodków Z akażenie śluzoropotokiem gonokokowym noworodków od­ byw a się przede wszystkim w czasie przedostaw ania się now orodka przez zakażone drogi rodne matki. W te d y w okresie typowym , prze­ ważnie po upływie 3 dni, oczy now orodka, dotąd czyste, zaczynają czerwienić się, ropieć, powieki obrzm iew ają, sklejają się, a po ich roz­ warciu ze szpary powiekowej nieraz na dość daleką odległość', w y­ tryska ropa. P rz y oględzinach, o ile oglądający nie będzie m iał oku­ larów dostatecznie osłaniających oczy, ropa może zakazić mu oczy i nieraz narazić na niechybną ślepotę. O brzęk powiek i ich zaczerwienienie oraz ilość wydzieliny za­ zwyczaj stopniowo zwiększa się; 5— 7 dnia ilość wydzieliny będzie znaczna, a wydzielina, która z początku m a barw ę i konsystencję śmie­ tanki, staje się więcej żółta wskutek domieszki krwi. W ydzielina gonokokowa przeżera tkankę spojówki, może łatw o uszkodzić rogówkę i doprow adzić szybko do jej ow rzodzenia i zniszczenia. T o te ż ślu­ zoropotok rzeżączkow y nie leczony bardzo prędko prow adzi do śle­ poty — w ciągu paru dni trw ania choroby, po przeżarciu rogówki, zobaczymy w ypadnięcie tęczówki, soczewki i zniszczenie oka, a po­ tem następuje jego zanik. Z a p o b i e g a n i e . N atychm iast po urodzeniu dziecka i po jego kąpieli należy obm yć tw arz i powieki świeżą w odą (nie u żyw a­ ną do kąpieli ciała) i wkroplić noworodkowi do obu oczu 2 % rozczyn lapisu. Sposób ten, t. zw. z a b i e g C r e d e rgo, wiele cezu CHOROBY OCZU 121 uchronił od ciężkiego cierpienia i od ślepoty. Lapis wyw ołuje pewne podrażnienie w orka spojówki, nigdy jednak żadnej krzyw dy nie w y­ rząd za, natom iast przeszkadza rozwojowi rzeżączki spojówek. R zecz jasna, że dotykając oczu noworodka, niemowlęcia, dziecka i dorosłe­ go pam iętać zawsze należy o uprzednim starannym umyciu rąk ; nie ■wolno też pod żadnym pozorem dotykać oczu gąbeczkami, kaw ałka­ m i w aty lub szmatkami, które były używ ane do zm yw ania lub wycie­ rania innych chorych, lub chociażby chorej matki dziecięcia. P i e l ę g n o w a n i e c h o r e g o d z i e c k a musi spo­ cz y w a ć w rękach doświadczonego okulisty, gdyż zawsze spraw a gro­ mić może ślepotą, i to obuoczną. L e c z e n i e . W razie zakażenia tylko jednego oka — doibrze jest drugie, zdrowe, osłonić szklaną lub celofanow ą płytką o zajy sa c h m uszlowych (szalkow ych) należycie um ocowaną przylepcem . •Oko chore leczy się obfitymi przemywaniami różowym rozczynem n a d ­ m anganianu potasu, wyciskanym z czystej, zwilżonej w tym płynie w a ty higroskopijnej. P rzem yw ając oko chore należy ostrożnie roz­ wierać palcam i szparę powiekową i odwrócić głowę chorego w stronę ■odpowiadającą przem ywaniu oka, żeby płyn z chorego oka nie w le­ w a ł się do drugiego. Podobnie postępujemy przy leczeniu lapisem .2— 5 % ; leczenie to powinien przeprow adzać lekarz, gdyż chodzi tu ■o staranne wywinięcie powiek; ma się rozumieć, samo odwijanie po­ wiek musi być tak wykonane, by nie podrapać rogówki, a przy tym ."należycie wynicować całe spojówki i cały załamek. R o k o w a n i e . O ile rzeżączka spojówek now orodka jest w porę leczona, spraw a kończy się zwykle wyleczeniem. W przy p ad ­ k a c h , w których leczenie podejmie się po wystąpieniu owrzodzenia ro­ gów ki lub też po jej przebiciu, rokowanie będzie znacznie gorsze i na­ w e t staranne leczenie nieraz nie będzie w stanie zapobiec ślepocie. Śluzoropotok gonokokowy dorosłych Z ap alen ie rzeżączkow e spojówek dorosłych ma zw ykle o wie<le cięższy przebieg i częściej kończy się owrzodzeniem i przebiciem rogówki oraz ślepotą. P r z y c z y n y . N ajczęściej przyczyną jest tu zakażenie rę­ kami nie mytymi lub też nienależycie mytymi albo korzystanie ze wspól­ n y c h ręczników. D alej jedną z przyczyn jest sypianie w e wspóbiycn łóżkach, gdzie dorośli razem z dziećmi bardzo łatw o wym ieniają się nożnymi chorobami zakaźnymi. 1 22 CHOROBY OCZU O b j a w y i przebieg. W 3— 4 dni po zakażeniu występuje z początku przekrwienie spojówek z wydzieliną śluzow ą lub śluzowo-ropną, potem wydzielina ropna w większej ilości, zlepia­ jąca szparę powiekową, następnie wydzielina staje się żółta, krw aw a i w tedy tworzy się często najpierw ognisko zamglenia na powierzchni rogówki, a potem następuje jej przeżarcie z wypadnięciem czarnych mas tęczówki. W ów czas już oko jest często stracone, gdyż naw et za­ rośnięcie blizny kończy się zablokowaniem dróg odpływ u z oka, oko* staje się tw arde, blizna w rogówce w ypukła się, a nieraz, szczególnie u osobników młodych, całe oko ulega rozdęciu, powiększeniu, a w zrok jest stracony, gdyż oko takie nie ma naw et poczucia światła. Z a p o b i e g a n i e chorobie — to zachow ywanie najskru­ pulatniejszej czystości osobistej, nieużywanie cudzych ręczników ant podejrzanych szmat do ocierania powiek. Skrupulatne mycie rąk, nierozcieranie oczu rękami, korzystanie z okularów ochronnych przy opa­ tryw aniu chorych. W szystko to ma pierwszorzędne znaczenie, gdyż. zachorowanie na rzeżączkę spojówek osoby dorosłej bardzo często, kończy się ślepotą oka; konieczne jest też osłonięcie zdrowego oka szkłem zegarkowym. O k r e s r e k o n w a l e s c e n c j i jest bardzo ważny* gdyż zaraźliwość przypadku m aleje w miarę zmniejszania się ilości gonokoków w wydzielinie. W przypadkach nie badanych przez leka­ rza lepiej uw ażać, że zakażenie otoczenia jest możliwe i praw dopo­ dobne dopóty, dopóki utrzym uje się wydzielina. Z A P A L E N IE PRZEW LEK ŁE SPOJÓ W EK N iektóre zarazki, przenikając do worka spojówki bądź z ze­ w nątrz, b ąd ź z dróg łzowych, pow odują przew lekły stan zapalny, po­ legający na przekrwieniu, łuszczeniu się nabłonka spojówki, a czasent skóry i kraw ędzi powiek, czemu towarzyszy występowanie w ydzieliny śluzowej nieraz dość lepkiej. Cierpienie trw ać może nieraz miesiącamu i latam i; zwykle oszczędza ono rogówkę, tak że upośledzenie wzroku; jest tylko czasowe i nieznaczne, a .objaw y podmiotowe ograniczają siędo swędzenia i uczucia piasku pod powiekami. P r z y c z y n y . Jak o przyczyny wymienić należy pobyt: w kurzu, np. pracę w różnych w arsztatach wśród oparów ostrych lub* żrących, oraz niektóre zakażenia bakteryjne. Z a p o b i e g a n i e polega na należytej wentylacji zakła­ dów pracy, na stosowaniu szkieł ochronnych dla zabezpieczenia przed! CHOROBY OCZU 125 kurzem, na utrzym ywaniu czystości pomieszczeń, należytym myciu rąk i unikaniu rozcierania oczu. L e c z e n i e odbyw ać się powinno pod kierunkiem dośw iad­ czonego specjalisty, który korzystając z należytych stężeń soli róż­ nych metali, jak cynku, miedzi czy też innych leków, zakrapianych parę razy dziennie, zazw yczaj nawet w uporczyw ych przypadkach, zdoła osiągnąć całkowite wyleczenie. Z A PA L E N IE PRYSZCZYK O W E SPOJÓ W EK I ROGÓW EK Cierpienie to dotyczy najczęściej dzieci w wieku od 5— 15 roku życia. Częściej chorują na nie dziewczynki niż chłopcy. S praw a po­ lega na występowaniu krostek — pryszczyków', zazw yczaj na spojów­ ce gałkowej i częściej w okolicy rąbka rogówki, a nieraz i na rogówce. Pryszczyki często są wielkości ziarnka piasku, czasem są nieco więk­ sze i dochodzą do wielkości ziarnka prosa. Z w y k le w ystępują one. w większej ilości, w yjątkow o — pojedyńczo. Pryszczyki w okolicy rąbka rogówki i pryszczyki rogów'ki w yw ołują w ydatny światłowstręt i łzawienie. W cięższych przypadkach pryszczyków rogówki nieraz dość szybko rogówka ulega głębszemu owrzodzeniu, a naw et przebi­ ciu. W te d y może dojść do znacznego upośledzenia widzenia, a nawet do utraty wzroku. (P a trz ryc. na tablicy 1. b arw nej). P r z y c z y n y . Pryszczykow e zapalenie spojówki i rogów­ ki zdarza się zwykle u dzieci słabych, zołzow atych. D robne urazy,, pobyt na wietrze, kurzu w raz z niedostatecznym odżywianiem i złymi warunkami higienicznymi, jak duszność i wilgoć pomieszczenia, sprzy­ jają nawrotom pryszczykowego zapalenia spojówki i rogówki. O b j a w y i przebieg. Jak wspomnieliśmy, cierpieniewystępuje u dzieci zołzowatych, bladych, z w ydatnie obrzmiałymi gruczołami szyi, skłonnych do nawrotów nieżytu nosa, m ających czę­ sto nadżerki w kącikach szpary powiekowej, okolicach nozdrzy i ust. N aw roty choroby zaznaczają się w ydatnym łzawieniem, światłowstrętem. upośledzeniem widzenia. W te d y uw ażne oględziny chorego mogą. być utrudnione skutkiem zaciskania powiek, a nieostrożne uciskanie powiek przy ich rozwieraniu przez oglądającego może łatw o uszko­ dzić oko. T o te ż lepiej chorego możliwie szybko powierzyć opiece oku­ listy, zwłaszcza że nieraz taki napad bolow oczu i swiatłowstrętu za­ leżeć może od obecności ciała obcego, które okulista, względnie le­ karz nie-specjaiista usunie. 124 CHOROBY OCZU Dieta. W zołzow atych zapaleniach spojówki i rogówki na­ leży zapew nić choremu dostateczną ilość witamin przez podaw anie surowych owoców — obok diety mieszanej, pełnowartościowej, skła­ dającej się z dostatecznej ilości białka, tłuszczu i węglowodanów. Leczenie. Ja k już wskazaliśmy, leczenie ogólne polega na podniesieniu ogólnego stanu chorego przez popraw ę jego w arun­ ków bytu, usunięcie z wilgotnego, ciasnego, źle przew ietrzanego mie­ szkania a zapewnienie mu usłonecznionego pomieszczenia i oddzielnej, czystej pościeli. D oustnie bardzo pożyteczny jest tran i actitran. M iejscow e leczenie maścią żółtą i innymi lekami, zależnie od przypadku, musi być stosowane pod kierunkiem doświadczonego, le¿karza. Z A P A L E N IE SPO JÓ W EK GRUŹLICZE Stan zapalny spojówek na tle gruźliczym prow adzi najczęściej 'd o typowych wyrośli o w yglądzie powierzchni koguciego grzebienia i ow rzodzeń spojówki, a nieraz i kraw ędzi powiek. Schorzenie to jest bardzo uporczywe, trw a całym i latami, a nieraz, d rążąc w głąb, po­ w oduje łatw o krw aw iące ubytki spojówki oraz powieki, w następstwie •czego pow staje niedomykalność powiek. Cierpienie to w przeciwstawieniu do pryszczykowego zapalenia z d arza się zwykle u osobników w okresie dojrzew ania płciowego i nieco ■starszych, a dotyczy spojówki powiek i załam ków. O b j a w y i przebieg. C harakterystycznym objawem ■są albo w rzody — ubytki o ostrych i zatoczystych brzegach, b ą d ź też w ydatne brodaw kow ate rozrosty — wyrośla z łatw o krwawiącym i ow rzodzeniam i u podstaw y. Cierpienie trw a długo, prow adzi nieraz •do w ydatnego zadrażnienia zapalnego oka, niedomykalności powiek, -a czasami do następczych bielm. C hory nieraz m a przy tym powiększone gruczoły szyjne, czasa'mi stwierdzam y podniesioną ciepłotę ciała oraz inne objaw y obecności 'w ustroju zarazków gruźliczych. P i e l ę g n o w a n i e chorego. K onieczna jest opieka 'doświadczonego lekarza, zw łaszcza że choroba jest uporczyw a i trw a nieraz lata całe. C hodzi tu przede wszystkim o dobre w arunki higie­ niczne i należyte odżywianie. W szczególności w skazane jest światłoJecznictwo. L e c z e n i e musi być przeprow adzane pod kierunkiem w y­ traw nego specjalisty, gdyż często konieczne tu będą zabiegi opera­ CHOROBY OCZU 125 cyjne, polegające na przeszczepieniach i innych operacjach plastycz­ nych. D alej pożyteczne będzie miejscowe leczenie lam pą kw arcow ą, promieniami R entgena itp. Z e względu na ciężki na ogół przebieg cierpienia szczególnie doniosłe znaczenie m a tu zapobieganie. Z a p o b i e g a n i e polega przede wszystkim na unikaniu przez zdrow ych naw et, ale m łodych i m ało odpornych osobników zetknięcia z chorymi na gruźlicę, a w szczególności na gruźlicę otw artą., K IŁ A (S Y F IL IS ) SPOJÓW EK Schorzenie kiłowe spojówek wystąpić może b ąd ź pod postacią, nacieku początkowego, zwanego wrzodem tw ardym , b ą d ź też w po-~ staci późniejszej, jak grudki lub późne nacieki kiłowe — kilaki. W rz ó d tw ardy spojówek zaznacza się jako ograniczone, tw ardei przekrwione zgrubienie spojówek powiek lub też spojówki gałkowej z zagłębieniem pośrodku. Z w rócić należy przy tym uwagę na tw arde, niebolesne powięk­ szenie gruczołów chłonnych: przyusznego — w razie nacieku w po­ wiece górnej, i podszczękowego — w przypadku w rzodu tw ardego, powieki dolnej. W rz ó d tw ardy spojówek pow staje najczęściej w na­ stępstwie pocałunku (osobnika zarażonego syfilisem) i badanie w y­ dzieliny z tego owrzodzenia w ykaże zw ykle zarazki syfilisu, t. zw. krętki blade. Czasem zakażenie to może być skutkiem karygodnego, sposobu w ydobyw ania ciała obcego z w orka spojówki za pom ocą w y­ lizywania — ma się rozumieć przez syfilityka. N aciek pojaw ia się zazw yczaj w 3— 4 tygodnie po zakażeniu. W okresie późniejszym wystąpić może przew lekłe zapalenie spojówek, najczęściej typu grud­ kowego — z szeregiem krostek na powierzchni, połączone nieraz z wypadnięciem rzęs i brwi. N ależyty w yw iad, zbadanie krwi i sta­ ranne zbadanie chorego przez lekarza w ykażą istotę cierpienia i skie-rują leczenie na właściwe tory. Często właśnie kiłą okazuje się cier­ pienie, w którym każda próba leczenia środkami ostrymi wyw ołujeznaczne podrażnienie i pogorszenie stanu chorego narządu. D o kiłowych cierpień spojówki zaliczam y też głębsze i rozleglejsze nacieki i zbliznowacenia, dotyczące tarczek powiekowych. W kile w rodzonej, odziedziczonej po matce, czasem spotykam y się jeszcze z tak zw aną pęcherzycą spojówek — cierpieniem zd a rz a ją ­ cym się najczęściej u noworodków, których rodzice cierpieli na syfilis. O bok pęcherzy rozrzuconych po skórze, a w szczególności skórze fałd szyi, kończyn, zdarzać się może i występowanie pęcherzy na spojówce,, prow adzące potem do blizn i powiekozrostów. 126 CHOROBY OCZU P r z y c z y n ą choroby jest zakażenie kiłą; jeżeli zaczęło się ono od powiek i spojówek, spraw a przybiera postać w r z o d u t w a r d e g o s p o j ó w e k l u b p o w i e k i ; gdy zakażenie nastąpiło inną drogą, na spojów kach (lub w innych częściach oka) stwierdzi­ my czasem w miesiąc po zakażeniu lub i nieco później grudki-krostki, a w okresach późniejszych — kilaki, nacieki kiłowe. W kile wrodzonej spotkam y pęcherzycę u noworodków, a potem, w wieku około 10 lat ■ — zapalenie miąższowe rogówki z zapaleniem tęczówki. Pr zebi eg. Schorzenia kiłowe spojówek, należycie rozpo znane i leczone, zw ykle ustępują szybko. Leczenie musi być oczywiś­ cie przeprow adzone przez lekarza specjalistę. L e c z e n i e — zwykle musi dotyczyć całego ustroju, a prze­ prow adzać je należy systematycznie i w ytrw ale. P olegać ono będzie n a stosowaniu przetw orów rtęciowych, zw ykle kom binowanych z biz­ mutem, salwarsanem itp. Z a p o b i e g a n i e . U nikanie pocałunków osób chorych na syfilis i staranne leczenie ogólne w przypadku dostrzeżonej kiły. JA G L IC A (T R A C H O M A ) Jaglica spojówek jest cierpieniem przew lekłym , występującym w bardzo wczesnym wieku dziecięcym. Z a c z y n a się ono od łzawienia, zaczerwienienia spojówek i pojaw iania się niewielkiej wydzielm y. Później w ystępują już nacieki kulkow ate w podspojówce. Cierpienie obejm uje stopniowo spojówkę powiek, spojówkę załam ka i przez spo­ jów kę gałkow ą w postaci nacieków przenika pod nabłonek do głęb­ szych w arstw rogówki. W następstwie, zw ykle po kilkunastu latach trw ania, po zniszczeniu gruczołów spojówki i gruczołów łzow ych, ja ­ glica prow adzi do zmętnienia rogówki na skutek nacieków jagliczych i naw rotów owrzodzenia, i w tedy spraw a kończy się znacznym upo­ śledzeniem w idzenia, a nieraz i ślepotą. (P a trz . ryc. na tabl. 1. b a rw .). P r z y c z y n y . D o tąd nieznany jest zarazek jaglicy, ale uw ażać należy to cierpienie za zakaźne. Jako czynniki usposabiające wymienić należy złe odżywianie, ciasnotę, brudne i wilgotne m ieszka­ nie, no i unikanie w ody z mydłem. O b j a w y i przebieg. N a początku stwierdzam y u dziecka uporczyw e objaw y nieżytowe spojówek ze łzawieniem, prze­ krwieniem i w ydzieliną śluzową lub śluzowo-ropną. P otem pojaw iają się grudki — krostki w załam kach spojówek i na spojówce tarczek. W okresie późniejszym na spojówkach powiek i załam ków wadzimy -blizny, pow odujące nieraz podwinięcie kraw ędzi rzęs i zadrażnienie CHOROBY OCZU 127 rogówki. P ró cz tego w tym okresie stwierdzam y nacieki jaglicze w ro­ gówce i naw roty jej owrzodzeń, pow odujące znaczne upośledzenie widzenia. W reszcie zbliznowacenie worka spojówki i jej gruczołów w raz ze zbliznowaceniem rogówki daje już ostateczne najcięższe po­ wikłanie — zeschnięcie i zeskórnienie spojówki i powierzchni oka. L e c z e n i e musi być bardzo staranne i trw a lata całe. Z początku leczymy uporczywe nieżyty — zapalenia w orka spojówki, potem w alczyć musimy z naciekami jagliczymi, wreszcie w końcowych okresach chodzi nam już tylko o zachow anie możliwie przejrzystej rogówki oraz o zaopatrzenie w orka spojówkowego w dostateczną ilość płynu odpow iadającego łzom. Leczenie musi być stosowane ko­ niecznie pod kierunkiem doświadczonego lekarza, który zainteresować się musi warunkam i życia chorego, jego higieną, odżywianiem, a przede wszystkim postara się on w płynąć na wyrw anie go ze szkodliwego środowiska, zapewni mu warunki korzystania obficie z wody i m ydła, oraz oddzieli w większych skupieniach chorych od zdrow ych. Staranne i w ytrw ałe leczenie od samych początków choroby zaw ­ sze kończy się popraw ą i uchroni przed ciężkimi późniejszymi powi­ kłaniami i ślepotą. N IEŻY T W IO SEN N Y SPOJÓW EK Chorzy, zw łaszcza w ciepłej porze roku, a więc wiosną i latem, cierpią na silny światłowstręt, świąd w oczach, kłucie i łzawienie. O ględziny wewnętrznej strony po­ wiek, a w szczególności górnych, w ykażą na bladej powierzchni z lekka opalizujące występy — wyrośla tw arde, przypom inające w y­ glądem jezdnię brukow aną kam ie­ niem polnym. Czasem wokoło rogówki spo­ strzegam y z lekka fioletowawyopalizujący wał, również o charak­ terze tw ardych wyrośli. P r z y c z y n a tego cierpie­ Nieżyt w iosenny spojówek. (W g Tout nia — nie jest jeszcze dostatecznie le corps h u m a in ) . wyjaśniona. O b j a w y i przebieg. Cierpienie występuje zwykle u chłopców do 20 lat życia, w ykazuje nasilenie wiosną i latem i po 128 cH onoBy o c zu 4— 6 latach przechodzi bez śladu. R ozpoznanie często byw a bardzo trudne i wym aga dużego doświadczenia. Leczenie. Z a le c a się zwykle ochronnych żółtozielonkawych, m ożna przy słabe krople cynkowe z adrenaliną. W szelkie mi i żrącymi jest przeciw w skazane i znacznie Z ESC H N IĘC IE korzystanie ze szkieł' tym w kraplać do oczu leczenie środkami ostry­ pogarsza sprawę. SPO JÓ W EK Cierpienie to zdarza się bądź wskutek znacznego upośledzenia; odżyw iania (aw itam inozy), b ąd ź w następstwie chorób prowadzącychdo znacznego i głębokiego zbliznowacenia w orka spojówki, np. pobłonicy, po oparzeniu spojówek i po jaglicy. Spojów ka miast lśnią­ cej i wilgotnej staje się sucha i m atow a, w cięższych postaciach w y­ glądem przypom ina skórę. O ko zwykle w tych przypadkach jest ślepe i żadne leczenie nie pomaga. Z a p o b i e g a n i e . O dżyw ianie z dostateczną ilością owo­ ców i surowizn zapobiega zeschnięciu spojówek typu awitaminozy. Z apobieganie oparzeniom i należyte leczenie błonicy oraz jaglicy prze­ ciw działa w znacznej mierze zbliznowaceniu worka spojówki i znisz­ czeniu jego gruczołów. T ŁU SZ C Z Y K W rąbku rogówki od strony odnosowej lub też od strony odskroniowej spotkamy nieraz u osób starszych lekko w ypuklający się żółtawoszary guzek dochodzący do wielkości ziarnka prosa — jest to tłuszczyk. G uzek ten nie rośnie i nie przeszkadza w idzeniu, toteż leczenia nie wym aga. SK R Z Y D L IK U osób pracujących w kurzu często spotykam y w kącie we­ wnętrznym a czasami i zewnętrznym oka biegnącą od rąbka a nieraz naw et od środka rogówki fałdę spojówki, pół przezroczystą, w yglą­ dem przypom inającą nieco skrzydło ow adu. Czasem owrzodzenie, opa­ rzenie lub zranienie rogówki wyw ołać m oże bliznow ate fałdy spo­ jów ki przypom inające skrzydlik. Z a p o b i e g a n i e polega na noszeniu szkieł ochronnych, przy pracy w kurzu. L e c z e n i e — operacyjne. CHOROBY OCZU 129 U R A Z Y SPOJÓ W KI Jeden z częstych przypadków urazu okolicy oka — to p o d ­ b i e g n i ę c i e k r w a w e p o d s p o j ó w k o w e , które ma nieraz w ygląd ciemnokrwawej plam y, otaczającej rogówkę. ( P a tr z ryc. na tablicy 1. b arw nej). P r z y c z y n y . O bok bezpośredniego urazu, np. uderzenia tępym narzędziem lub pięścią, albo też i podrapania okolicy oka, przyczyną wynaczynienia podspojówkowego może być silniejszy ucisk lub nadęcie się — w przypadkach większej kruchości naczyń krwio­ nośnych. W reszcie obustronne podbiegnięcie krw aw e spojówki gał­ kowej zdarzyć się może po większym urazie, np. upadku na tył gło­ wy, i w tedy może świadczyć o pęknięciu podstaw y czaszki. D robne wybroczynki spojówkowe i podspojówkowe są czasami w yrazem wzmożonego ciśnienia krwi w zapaleniu nerek lub schorze­ nia ścian naczyń w gnilcu i w innych chorobach krwi. Leczenie. Niepowikłane wynaczynienie podspojówkowe przechodzi zwykle bez leczenia, jednak każdy podobny przypadek powinien być zbadany przez lekarza, by ustalić istotną jego przy­ czynę i znaczenie. C IA Ł A OBCE W O RKA SPO JÓ W K I W każdym przypadku nagłych bólów oka połączonych ze światłowstrętem należy się zwrócić do okulisty, gdyż konieczne jest możliwie dokładne obejrzenie worka spojówki i powierzchni rogówki. P r z y c z y n y . W szczególności znaczny światłowstręt i ból oka wyw ołany jest najczęściej obecnością ciała obcego: drobnego ka­ w ałka węgla, ziarnka piasku, lotki ow adu lub samego ow adu, ułam ka włosa lub włoska gąsienic, łuski rybiej itp. O b j a w y i przebieg. Z w ykle bóle oczne zm uszają do zaciskania oka, dlatego też uważniejsze oględziny przy dobrym świetle mogą być bardzo utrudnione. D opiero po zakropieniu 1% lub 2 % kokainy lekarz dostrzeże przede wszystkim zdrapanie rogów­ ki. Z d rap an ie to nieraz będzie jedynym śladem i następstwem dosta­ nia się do w orka spojówki ciała obcego, które po zdrapaniu rogówki z falą łez zostało usunięte z powierzchni oka. Częściej jednak ciało obce b ąd ź tkwi w rogówce, bądź zostało zgarnięte powieką górną do t. zw. rowka podtarczkow ego w spojówce powieki górnej lub też do górnego załam ka. D łuższa obecność ciała obcego w worku spojówki zaznaczy się śluzoropotokiem, a nieraz i znacznym owrzodzeniem ro­ gówki z silnym zadrażnieniem oka. 130 CHOROBY OCZU Leczenie. C hory możliwie najspieszniej powinien być skierowany do okulisty, który obok oględzin starannych przedniego odcinka oka musi wynicować i dokładnie obejrzeć cały worek spojów­ kowy, spojówki tarczkow e, fałdy półksiężycowate itd. N ieraz dopiero po bardzo dokładnych oględzinach można ciało obce usunąć i tym w yleczyć chorego. Inaczej wszelkie leki, krople, maści będą niece­ lowe i nie przeszkodzą nieraz ciężkiemu schorzeniu oka. W przypad­ kach przebicia powłok oka zawsze pam iętać należy o możliwości obecności w oku ciała obcego. Im wcześniej oko otrzym a należytą po­ moc, tym większe b ęd ą szanse wyleczenia i zachow ania wzroku. O P A R Z E N IA SPO JÓ W K I W o rek spojówki i przednia powierzchnia oka są łatw o dostępne nie tylko dla urazów , ale i dla oparzeń b ąd ź to suchym żarem, bądź gorącymi czy też żrącymi płynami, jak kwasy i ługi. Objawy. O parzenie spojówki, podobnie jak oparzenie skóry, może być albo p o w i e r z c h o w n e — w tedy mamy tylko większe zaczerwienienie z wydzieliną śluzową, albo g ł ę b o k i e , a w tedy zam iast praw idłow ej i względnie przekrwionej spojówki zo­ baczym y rozłażącą się, szaraw ą masę, krw aw iącą w głębi. Pow ierz­ chowne oparzenia suchym żarem, niezbyt gorącą w odą lub słabymi kwasami czy słabymi rozczynami ługów mogą się kończyć względnie szczęśliwie, natomiast głębsze i rozleglejsze oparzenia gorącymi lub żrącymi płynam i zazw yczaj prow adzą do bardzo pow ażnych na­ stępstw; o ile spraw a dotyczy obu oczu, kończy się z reguły zupełną ślepotą. Leczenie. W razie oparzenia powierzchownego w ystar­ czy do w orka spojówki zakroplić trochę oliwy lub założyć np. bornej wazeliny. N atom iast oparzenia stężonym kwasem lub ługiem w ym a­ gają natychm iastowej fachowej pomocy. M ożna w takim przypadku uratow ać oczy przede wszystkim przez natychm iastowe szybkie spłu­ kanie w orków spojówkowych dużą ilością 1% rozczynu sody — przy oparzeniu kwasami, a 2 % rozczynu kwasu bornego lub 1% octo­ wego — w razie oparzenia ługami. W przypadku oparzenia wapnem najlepiej przem yć oczy mlekiem lub śmietanką i po odwróceniu i wynicowaniu powiek, pędzelkiem albo kawałkiem w aty zwilżonym w oli­ wie usunąć resztki w apna z w orka i załam ków spojówki. Z a p o b i e g a n i e polega na zachow aniu zasad ostrożno­ ści przy obchodzeniu się z żarem i ze środkami żrącymi. CHOROBY OCZU 131 CHOROBY NARZĄDU ŁZOWEGO CHOROBY GRUCZOŁÓW ŁZO W YCH Gruczoły łzowe m ają za zadanie zaopatrzenie powierzchni oka w płyn, um ożliwiający życie i przejrzystość powierzchownych warstw rogówki. P r z y c z y n y . W szelkie choroby w yniszczające, w szcze­ gólności szkorbut oraz zniszczenie worka spojówki przez oparzenie lub też przez jakiekolwiek uporczywe cierpienie — np. jaglicę, w y­ wołać może zniszczenie gruczołów łzowych i objaw y wysychania po­ wierzchni oka bądź w postaci łagodniejszej — okresowo w ystępują­ cych ow rzodzeń rogówki, bądź też w cięższej postaci zeschnięcia, a naw et zeskórnienia powierzchni oka, które ma w tedy w ygląd m a­ towy, suchy, jakby było pokryte skórą. O b j a w y i przebieg. Chorzy skarżyć się mogą na okresowo lub stale występujące objaw y pieczenia, okresowe prze­ krwienie spojówki, połączone z zamgleniem widzenia. W cięższych przypadkach dochodzi do znacznego zmatowienia i zmętnienia po­ wierzchni rogówki skutkiem wysychania i owrzodzenia jej powierzchni. Postępujące wysychanie i owrzodzenie rogówki nieraz prow adzi do znacznego upośledzenia widzenia, a naw et do ślepoty. Leczenie. Przypadki skłonności do wysychania oczu spo­ wodow ane brakam i w odżywianiu (aw itam inozą) leczyć należy o d ­ powiednią dietą — z podawaniem dostatecznej ilości surowizn, owo­ ców, tranu, surowych jaj itp. W ysychanie oczu będące następstwem choroby miejscowej, a więc zniszczenia i schorzenia spojówki, jak np. zbliznowacehia pojagliczego, wym agać będzie od początku zw al­ czania wysychania powierzchni oczu. Stosować więc należy szkła ochronne, zwłaszcza podczas przebyw ania na wietrze, zakrapianie niedrażniących a przypom inających łzy płynów ; w szczególności wskazane tu będą: 1% rozczyn soli kuchennej, świeże białko ku­ rze itd. Pam iętać jednak należy, że każdy taki przypadek naw et dla specjalisty może być trudny do rozpoznania — toteż laik najlepiej zrobi, jeśli podobne przypadki od samego początku powierzy doświad­ czonemu okuliście. Z a p o b i e g a n i e . W szelkie nieumiejętne samoleczenie oczu, w szczególności środkami żrącymi, może uszkodzić oczy, a co za tym idzie, doprow adzić do wysychania rogówki. Podobnie nie- 132 CII OHO li Y OCZU leczenie lub też nieodpowiednie leczenie jaglicy, zamiast pomóc, na­ razić może oczy na najgorsze i najcięższe z powikłań jaglicy — w y­ sychanie a nawet zeskórnienie rogówki. CHOROBY DRÓ G O D PŁY W U ŁEZ Ł zy zaw ierają czynnik bakteriobójczy, a prócz tego działając przy pomocy pewnej ilości płynu obm yw ają i oczyszczają powierzch­ nię oka. D o należytego obiegu płynu na powierzchni oczu służy w o­ rek spojówkowy i drogi łzowe, a mianowicie: kanaliki łzowe, w ore­ czek łzowy i kanał nosowo-łzowy. Objawy. Już samo zniekształcenie powiek, a zw łaszcza ich kraw ędzi może powodow ać przelew anie się łez przez brzegi kra­ wędzi powiek na policzki — będzie to t. zw. ł z a w i e n i e . Z nacznie uporczywsze łzawienie zdarza się w następstwie scho­ rzenia kanału nosowo-łzowego, odprow adzającego łzy do nosa. Z a ­ każenie dróg łzowych, często w y ­ wołane zarazkiem zapalenia płuc, może prow adzić do zamknięcia k a ­ nału nosowo-łzowego i zapalenia woreczka łzowego. Z apalenie o charakterze śluzowym lub ropnym pociąga za sobą zakażenie przed­ niej powierzchni oka. Z akażenie to jest niejako ukryte do czasu jakie­ gokolwiek choćby drobnego zranie­ nia rogówki — wówczas zaczyna się ciężkie, ropne owrzodzenie ro­ Ropne zapalenie woreczka łzow ego gówki, kończące się ślepotą. Z a p a ­ z przetokg. lenie ropne w oreczka łzowego w y­ razi się obrzękiem w okolicy poniżej kąta wewnętrznego szpary po­ wiekowej. P rz y ucisku tej okolicy z punkcików łzowych zwykle w y­ tryska ropa. P i e l ę g n o w a n i e chorego. Chory cierpiący na łzawicę i śluzoropotok w oreczka powinien leczyć to cierpienie, a do czasu wyleczenia nosić szkła ochronne i strzec oczu przed urazam i, gdyż najmniejszy uraz może łatw o doprow adzić do ciężkiego owrzo­ dzenia rogówki, zwykle kończącego się ślepotą. L e c z e n i e zapalenia w ręku w ytraw nego specjalisty. dróg łzow ych powinno spoczywać CHOROBY OCZU 133 CHOROBY ROGÓWKI WRZÓD ROGÓW KI N IEŻYTOW Y P raw idłow a czynność spojówki jest bardzo w ażna dla życia po­ wierzchni rogówki. T o też nieraz, jak już zaznaczyliśmy, choroba spojówki prow adzić może do powierzchownego, a naw et i głębokiego owrzodzenia rogówki. T a k zwany wrzód nieżytowy rogówki — to łuszczenie się zapalne powierzchownych warstw rogówki, zwykle w okolicy przyrąbkow ej, t. j. na brzegu rogówki. P i e l ę g n o w a n i e chorego. W wielu przypadkach już stosowanie okularów ochronnych, częste przem ywanie oczu nieżrącymi wodam i ocznymi, np. 1% rozczynem soli kuchennej, słabym różowym rozczynem nadm anganianu potasu wystarczy, by uniknąć tego typu owrzodzenia lub by uleczyć je w samych początkach. P rz e ­ bieg tego cierpienia jest łagodny, spraw a kończy się zwykle szybkim wyleczeniem. L e c z e n i e polega na unikaniu środków żrących i na sto­ sowaniu maści ocznych, np. 3 % ksero formowej, czasem ciepłych okła­ dów , oraz na noszeniu okularów ochronnych. WRZÓD P EŁ Z A JĄ C Y ROGÓW KI Jak zaznaczyliśmy już w opisie zapalenia kanału nosowo-łzowego, zapalenie dróg łzowych może być przyczyną ciężkiego wrzodu rogówki, który szczególnie często wywołany jest zarazkiem zapalenia płuc. P r z y c z y n y . Najm niejsze zranienie powierzchni rogówki prow adzić może do uporczywego jej owrzodzenia z jednoczesnym zapaleniem tęczówki i ropą w komorze przedniej — będzie to t. zw. w rzód pełzający rogówki. Szczególnie często cierpienie to zdarza się u naszego ludu na skutek przypadkow ego zranienia oka przy pracy w polu, źdźbłem zboża wbitym w oko lub nawianym przez pęd po­ wietrza. O b j a w y i p r z e b i e g. Z początku zadrażnienie oka i ból może być nieznaczny i dopiero po paru dniach oko ulega zaczer­ wienieniu, a w miejscu zranienia widać na powierzchni rogówki ubytek o szarym dnie i zatoczystych, nierównych brzegach. Źrenica chorego oka jest zwykle węższa. P o upływie jeszcze paru dni w rzód - ubytek roz­ szerza się, przekrwienie oka staje się większe, widzenie gorsze i uważ- 134 CHOROBY OCZU ne badanie w ykaże w dolnych częściach rogówki, w komorze przed­ niej, białoszaraw e pasemko skupienia ropy. Skupienie ropy w ciągu następnych paru dni stopniowo się zwiększa, widzenie upośledza i wreszcie komora przednia w ypeł­ nia się ropą. P otem w ogóle ro­ gówka ulega przebiciu, stan chorego oka stopniowo się pogarsza i spra­ wa kończy się jego ślepotą. Cier­ pienie jest tym tragiczniejsze, że często chorzy tacy kolejno w ten sam sposób tracą oba oczy. Czasem w rzód rogówki lub też jej zołzowe schorzenie kończy się blizną — biel­ mem. W zro k w tedy jest upośledzo­ ny na stałe i jedynie zabarwieniem m ożna osiągnąć popraw ę w yglądu Wrzód pełzający rogówki. (W g Toul chorego oka. M a się rozumieć, że le corps h u m a in ) . pomóc tu może jedynie specja­ lista. Z a p o b i e g a n i e . W przypadku łzaw icy, to jest stałego łzaw ienia, nieraz połączonego z ropieniem woreczka łzowego, oczy przy pracy zawsze powinny być osłaniane szkłami ochronnymi. N a j­ lepiej jednak, nie czekając na wystąpienie tej ciężkiej choroby oka, leczyć każde zapalenie dróg łzowych możliwie wcześnie i starannie u specjalisty. L e c z e n i e już rozwiniętego wrzodu pełzającego rogówki jest bardzo trudne i musi być przeprow adzane w szpitalu ocznym. Na lew o — bielm o rogówki po ow rzodzeniu. Na prawo — w ygląd chorego oka po zatatuow aniu bielm a. W szelkie próby leczenia domowego zw ykle kończą się nieszczęśliwie i prow adzą do ślepoty, podobnie jak przypadki zbyt późno skiero­ wane do leczenia szpitalnego. Leczenie polega na wyłuszczeniu cho­ CHOROBY OCZU 135 rego w oreczka łzowego i na stosowaniu środków bakteriobójczych przeciw zarazkom zapalenia płuc — najczęściej w yw ołującym pełza­ jący w rzód rogówki. Z A P A L E N IE M IĄŻSZOW E ROGÓW KI Schorzenie to występuje zwykle na tle kiły wrodzonej u osób w wieku od 8— 20 lat. Z asadnicze cierpienie — kiła w rodzona za­ znacza się zwykle bladością powłok skórnych, szczególną wydatnością guzowatości czołowych, zapadłym nosem, ustami o licznych promie­ nistych bliznach, głuchotą. O b j a w y oczne zaczynają się zwykle od światłowstrętu, zamglenia rogówki, przekrwienia okołorogówkowego i stopniowo zwiększającego się upośledzenia widzenia. Spraw a z początku doty­ czy jednego oka, potem rozw ija się i w drugim. W okresie rozw oju schorzenia rogówka może zmętnieć zupełnie i będzie w tedy m iała barw ę porcelanową. Później zaczyna się unaczynienie rogówki, czę­ sto pod postacią czerwonych mięsowatych plam , a w końcu, szczegól­ nie po zastosowaniu odpowiedniego leczenia, naczynia sprzyjają w chła­ nianiu się nacieków zapalnych i sprawa kończy się znacznym prze­ jaśnieniem rogówki i popraw ą widzenia. Choroba trw a zwykle parę miesięcy — do roku. Dieta. Chory powinien być dobrze odżyw iany przez cały czas leczenia, gdyż bez tego popraw a nie jest możliwa. L e c z e n i e musi być ogólne i miejscowe, stosowane koniecz­ nie pod kierunkiem specjalisty, gdyż wszelkie samolecznictwo zwykle kończy się niepowodzeniem. P rz y odpowiednim leczeniu często mo­ żemy uzyskać bardzo dobre wyniki ogólne w raz ze znaczną popraw ą wzroku. N iektóre postacie miąższowego zapalenia w yw ołane być mo­ gą nie kiłą, lecz innymi schorzeniami, jak gruźlica, zimnica itd. ŁUK STARCZY T . zw. łuk starczy ma w ygląd dwóch łukow atych pasemek szarobiałych, otaczających rogówkę blisko jej rąbka. ( P a tr z ryc. na ta­ blicy 1. b arw nej). Z d a rz a się on przeważnie u osób starszych. P r z y c z y n y . Łukow ate pasemka spowodowane są sku­ pieniem tłuszczu w głębszych warstw ach rogówki. Z m iany te nie w y­ w ołują upośledzenia wzroku ani żadnych zaburzeń czynności n arzą­ du wzroku i leczenia nie wym agają. 136 CHOROBY OCZU ROGÓW KA K U L IS T A S praw a w yraża się jako znaczniejsze wypuklenie rogówki, któ­ ra jest przy tym często zmętniała. P r z y c z y n y . W ypuklenie się rogówki zwykle jest wy­ nikiem zwiększonego ciśnienia śródocznego oraz zwiotczenia i zw yrod­ nienia samej tkanki rogówki b ąd ź to skutkiem jaglicy, b ą d ź miąższo­ wego lub zołzowego jej zapalenia. O b j a w y i przebieg. W zro k zwykle jest straco­ ny, a oko ma w ygląd osobliwy wskutek znacznego w ypuklenia się mętnej rogówki, które może w zm agać się stale, aż spraw a kończy się pęknięciem i zanikiem oka. Czasem wypuklenie się nie zwiększa, stan taki trw a w tedy całe lata. L e c z e n i e — chirurgiczne. STOŻEK ROGÓW KI Jest to cierpienie zw iązane z nieprawidłowym kształtem i wypukleniem się rogówki pośrodku w następstwie jej ścieńczenia. Obj awy . Zniekształcenie takie rogówki objaw ia się często osobliwym lśnieniem jej powierzch­ ni, przy tym z profilu nieraz uda nam się stwierdzić stożkowate za­ rysy rogówki. Zniekształcenie to postępuje, zwiększa się i prow adzi zwykle do znacznego upośledzenia widzenia. Leczenie. W niektórych przypadkach pom aga leczenie pi­ lokarpina, czasem udaje się wyrówStożek rogówki. , *j , . Ł . '. . . nac w adę wzroku odpowiednimi okularam i, kiedy indziej drogą dopasowania szkieł kontaktow ych*), a nieraz może pomóc i operacja. ROGÓW KA O LBRZY M IA R ogów ka dorosłego człowieka w stanie praw idłow ym m a śred­ nicę około 1 1 mm. W niektórych przypadkach całe oko lub tylko *) Szkła kontaktow e m aja w ygląd szklanych szalek o średnicy około 18 mm z w ypukloną nieco częścią środkową, odpow iadającą rogówce. Szkła ta­ kie nakłada się na pow ierzchnię oka. CHOROBY oczu 137 jego przedni odcinek w raz z rogówką i tęczówką ulega powiększeniu i w tedy średnica rogówki może dochodzić do 13 mm i więcej. W ó w ­ czas mówimy, że oko jest olbrzymie. O b j a wy . Z w y k le taka rogówka olbrzym ia zdarza się ra­ zem z powiększeniem całego oka; tw ardów ka (białków ka) będzie w tedy ścieńczona i przeświecać przez nią będzie błona naczyniowa — co nada tw ardów ce barw ę niebieską. Z azw y czaj w takich przypad­ kach widzenie będzie bardzo upośledzone, a w ygląd oczu będzie w y­ razem wodoocza czyli jaskry wieku dziecięcego (patrz niżej) ; cza­ sem stan ten nie będzie spowodowany jaskrą, oczy będą dość dobrze w idzieć i w tedy ta osobliwość będzie tylko dziedzicznym powiększe­ niem rogówki. Leczenie. O ile sprawa spowodowana jest jaskrą, ko­ nieczne jest leczenie przeciwjaskrowe (patrz niżej) ; o ile zaś mamy do czynienia z rogówką olbrzymią, spraw a ta leczenia nie wym aga. W każdym razie podobny przypadek powinien zawsze być skierowa­ ny do okulisty celem dokładnego zbadania. C IAŁA OBCE ROGÓW KI R ogów ka czasami ulega urazom, a zwłaszcza często w jej po­ wierzchni utkwić może ciało obce, które wyw ołuje zadrażnienie oka, łzawienie, a po pewnym czasie i objaw y zapalne. O b j a w y i przebieg. Już samo zdrapanie po­ wierzchni rogówki prowadzi do obnażenia zakończeń nerwowych i w y­ w ołuje łzawienie, światłowstręt, bóle i uczucie obecności ciała obcego. Z w y k le zdrapanie oka narzędziem lub ciałem obcym nie zakażonym po paru dniach ulega samo wy leczeniu. Jednak naw et i takie zranie­ nie w razie obecności zarazków w worku spojówkowym — szczegól­ nie przy zakażeniu woreczka łzowego — może w parę dni prow adzić do ciężkiego owrzodzenia oka, do t. zw. w rzodu pełzającego i potem skończyć się ślepotą. W przypadku obecności ciała obcego w rogówce w ykryją je zazw yczaj uważne oględziny. T u samowyleczenie następu­ je już rzadziej, częściej zadrażnienie i stan zapalny mogą się zwięk­ szyć i oko jest w tedy zagrożone. L e c z e n i e polega na możliwie szybkim usunięciu ciała ob­ cego po uprzednim znieczuleniu rogowki. Czasem udaje się to zicbic za pom ocą czystego, najlepiej świeżo przegotowanego kaw ałka w aty. 138 CHOROBY OCZU Jednakże najlepiej możliwie wcześnie, nie czekając cięższych na­ stępstw, skierować chorego do okulisty, który starannie przypadek zba­ d a i udzieli należytej pomocy. CHOROBY TW A R D Ó W K I Z A P A L E N IE TW ARDÓ W KI P r z y c z y n y . Cierpienie to występuje zazw yczaj w na­ stępstwie ciężkich chorób ogólnych, a w szczególności gruźlicy, dny i kiły. O b j aw y i przebieg. Choroba jest uporczyw a i d a ­ je często nawroty, trw ające nieraz całe miesiące. Z w y k le wokoło ro­ gówki w tw ardów ce spostrzegamy ograniczone ogniska czerwone, cza­ sami w ypuklające się ponad powierzchnię rogówki. O ko nieraz boli i łzawi. W idzenie zazw yczaj nie jest upośledzone. Z resztą głębsze zapalenie tw ardów ki prow adzić może i do zapalenia błony naczynio­ wej oraz do znacznego upośledzenia wzroku, a naw et ślepoty. Szcze­ gólną uporczywością odznaczają się gruźlicze zapalenia twardów ki. L e c z e n i e musi być stosowane pod kierunkiem dośw iadczo­ nego specjalisty, który ustali przyczyny i zastosuje racjonalne lecze­ nie zależnie od przypadku. N ajczęściej obok leczenia ogólnego bar­ dzo pomocne jest leczenie światłem, a nieraz i promieniami R entgena. CHOROBY TĘCZÓWKI, CIAŁKA RZĘSKOWEGO I NA CZY NI ÓW KI Z A P A L E N IE SW O ISTE TĘCZÓW KI Tęczów ka tworzy ruchomą przesłonkę, której otwór czyli źre­ nica zw ęża się na świetle i rozszerza w ciemności. W przypadku za­ palenia tęczówki przede wszystkim wystąpi w ydatnie skłonność do zwężenia źrenicy, a nieraz i do zjaw iania się wysięku na powierzchni soczewki w obrębie źrenicy. P r z y c z y n y . D o przyczyn zapalenia należeć m ogą: go­ ściec, dna, rzeżączka, kiła i gruźlica. Ob jawy i przebieg. W o b ec znacznego unaczynienia tęczówki i ciałka rzęskowego oraz obecności licznych nerwów, zw ykle w tych przypadkach spostrzegać będziemy przekrwienie okoli­ cy około rogówkowej (inaczej zwanej okolicą rzęskow ą), a nieraz i bó­ le, szczególnie występujące wieczorem. W dalszym ciągu wystąpi pew ­ CHOROBY OCZU 139 ne zamglenie widzenia, czasami stopniowo potęgujące się skutkiem zjaw ienia się wysięku w obrębie źrenicy. O ile oko takie nie będzie wcześnie leczone, nastąpi zarośnięcie źrenicy, nieraz ze wzmożeniem napięcia śródocznego i nieuleczalną ślepotą. P o wpuszczeniu do cka atropiny źrenica się zazw yczaj rozszerza nierównomiernie i nieraz przy­ biera kształt gwiazdkowaty. L e c z e n i e musi bezwarunkowo spoczywać w ręku specja­ listy. Z azw y czaj chory powinien leżeć w łóżku; konieczne jest przy tym staranne leczenie środkami nie dopuszczającym i do zarośnięcia źrenicy, a więc atropiną lub skopo­ laminą. S ą to jednak środki silnie działające i mogą być zalecone je­ dynie przez lekarza, który rozpozna chorobę i należycie zorientuje się w przypadku. N ajczęściej konieczne też będzie leczenie ogólne, gdyż, jak już wspomniałem, choroba oka zależy zwykle od schorzenia na­ tury ogólnej, w szczególności od gruźlicy, kiły, gośćca stawowego, z a p a l e n i e tę c z ó w k i. w yglaa rzeżączki, dny itd. T ylko staranne oka po wpuszczeniu atropiny’ zbadanie i należyte leczenie przyczynowe i miejscowe zdoła uratować oko i doprow adzić do zupełnego wyleczenia. Z A PA L E N IE W SPÓŁCZULNE B ŁO N Y N A C ZY N IO W E J O K A Jest to nieropne schorzenie błony naczyniowej obu oczu — wy­ wołane najczęściej zranieniem oka w okolicy ciałka rzęskowego; nie­ raz zdarzyć się może po rozleglejszych uszkodzeniach tęczówki, a na­ wet po operacjach. O b j a w y i przebieg. Choroba polega na przew lek­ łym i uporczywym zapaleniu tęczówki i ciałka rzęskowego. O bjaw ia się ona niewielkim łzawieniem i bólem, czemu tow arzyszy jednak znaczne upośledzenie widzenia, najpierw w oku zranionym. O kolica zraniona jest tkliwa na dotyk, źrenica wąska, rysunek tęczówki za­ tarty. Czasem oko jest przy tym twarde. P o pewnym czasie chory spo­ strzega, że i drugie oko, którym dotąd widział dobrze, zaczyna wi­ dzieć gorzej, szczególnie z bliska. Potem i to oko ulega przekrwieniu, 140 CHOROBY OCZU źrenica zwężeniu, oko łzawi, zaczyna widzieć coraz gorzej i chory nieraz ostatecznie i nieodwołalnie ślepnie, często wśród' bólów, zmu­ szających do wyłuszczenia obu oczu. P r z y c z y n a istotna cierpienia — dotąd mało zbadana. Z w y k le jednak pamiętać należy, że wszelkie ciężkie i rozległe zra­ nienia przedniego odcinka oka, a w szczególności ciałka rzęskowego, mogą po upływie miesiąca, a nieraz i później prow adzić do ciężkie­ go i uporczywego zapalenia błony naczyniowej i ślepoty drugiego oka. Z tego w ypływ a wniosek, że dla celów zapobiegawczych, w przy­ padkach rozległych uszkodzeń oka nie należy nigdy zachow yw ać re­ sztek zupełnie ślepego a zanikającego i bolesnego oka zranionego, lecz możliwie wcześnie zgodzić się na jego wyłuszczenie, gdyż może ono sprow adzić ślepotę zupełną skutkiem zapalenia współczulnego drugie­ go oka. Leczenie. K ażdy przypadek zranienia oka winien być le­ czony przez okulistę, który bardzo schorzałe oko zaleci w czas usu; nąć. D łuższe — ponad trzy tygodnie po urazie zwlekanie może do­ prow adzić do zapalenia drugiego oka. R ozw inięte już w drugim oku zapalenie nieraz bardzo trudno będzie wyleczyć. Leczenie polega na zakrapianiu atropiny, stosowaniu okładów gorących, wcierek szaruchy, środków napotnych, salwarsanu. Leczenie musi być szpitalne, gdyż spraw a jest groźna dla całego narządu wzroku. Z A P A L E N IE R OPNE B Ł O N Y N A C ZY N IO W E J O K A Choroby ogólne, a w szczególności zapalenie płuc, zakażenie krwi oraz zranienie bezpośrednie oka wnieść może zarazki i wywołać zropienie całej błony naczyniowej oka. Z apalenie takie po zranieniu tylko w w yjątkow ych przypadkach przenieść się może potem do drugie­ go oka. N atom iast choroby ogólne czasem prow adzić mogą do ciężkie­ go zapalenia ropnego błony naczyniowej obu oczu. O b j a w y i przebieg. S praw a zaczyna się od ra ­ zu znacznym przekrwieniem oka (lub obu o c z u ), łzawieniem, bolesnością i znacznym upośledzeniem widzenia, które już w ciągu paru dni prow adzi do zupełnej ślepoty. Z głębi źrenicy prześwieca żółtozielonkawy odblask wysięku. O ko jest bolesne przy ruchach, nieraz zaznacza się lekki wytrzeszcz. P o dłuższym trw aniu spraw a koń­ czy się ślepotą, czasem przebiciem i zanikiem oka. O ile choroba oczu jest w yw ołana ogólnym zakażeniem ustroju lub zapaleniem płuc, cho­ ry zw ykle umiera. Jeżeli chory pozostaje przy życiu, oczy stopniowo, CHOROBY OCZU 141 wśród bólów, ulegają zanikowi, co pociąga za sobą oczywiście nie­ odw ołalną ślepotę. Leczenie. W szelkie próby leczenia ropnego zapalenia błony naczyniowej okazują się zazw yczaj bezowocne. W celu więc uniknięcia takiego zapalenia, każde zranione oko powinno być od sa­ mego początku starannie leczone. Z naczne jednak zakażenie nie za­ wsze pozwoli uratow ać oko. W praw dzie choroba ogólna naw et cięż­ ka, lecz w porę leczona, może nieraz nie doprow adzić do ropnego za­ palenia błony naczyniowej oczu, ale raz już rozwinięte zapalenie rop­ ne błony naczyniowej zwykle nieodwołalnie prow adzi do ślepoty i za­ niku oka. R O Z SIA N E Z A PA LE N IE B ŁO N Y N A C ZY N IO W E J OK A Przew lekły stan zapalny naczyniówki zdarza się najczęściej w na­ stępstwie gruźlicy lub kiły, czasem duru powrotnego, i prow adzi do ognisk zapalnych w naczyniówce, przeważnie w okolicy równika oka. O b j a w y i przebieg. W początkow ych okresach zapalenie naczyniówki zaznacza się zmętnieniem rozlanym w ciałku szklistym. Z biegiem czasu męty ustępują i w tedy lekarz okulista b a ­ d ając dno oczne znajdzie szereg nacieków i ubytków w schorzałej naczyniówce. Z azw yczaj w począt­ kowych okresach dość długo (oko­ ło miesiąca, a nieraz i więcej) pac­ jent widzi chorym okiem jak przez mgłę — potem stopniowo widzenie się popraw ia i co najw yżej pozosta­ je pewne zwężenie pola w idze­ nia skutkiem zniszczenia naczy­ niówki na obwodzie. N ieraz spra­ w a kończy się po paru miesiącach zupełnym wyleczeniem. P i e l ę g n o w a n i e cho­ rego. Chory powinien poddać się leczeniu domowemu lub szpi­ Badanie dna ocznego w ziernikiem zw ykłym . talnemu pod kierunkiem doświad­ czonego specjalisty. Leczenie. M iejscowo obok szkieł ochronnych mogą być pożyteczne krwiopusty za pomocą pijawek zwykłych albo sztucznych z okolicy skroni lub poza uszami. W ażniejsze jednak jest leczenie 142 CHOROBY OCZU ogólne — bądź przeciwgruźlicze, bądź przeciw durowi powrotnemu, lub też przeciwkilowe — zależnie od pochodzenia przypadku. Z a p o b i e g a n i e polega na możliwie starannym leczeniu chorób ogólnych, a zwłaszcza tak ciężkich, jak gruźlica i kiła. JASKRA P rz ez jaskrę rozumiemy chorobę zw iązaną ze zbytnią tw ardo­ ścią oka. JA S K R A O ST R A Jest to cierpienie przew ażnie wieku starszego (z wyjątkiem wodoocza, które dotyczy wieku dziecięcego). Istota choroby polega na nagłym wzmożeniu się ciśnienia śródocznego (oko staje się na dotyk tw a rd e ), doprow adzającym do wstrzym ania krwiobiegu w siatków­ ce z czasowym upośledzeniem widzenia, a nieraz i ślepotą na stałe. O b j a w y i przebieg. W okresie zwiastunów chory często m a przem ijające bóle głowy, nudności, zamglenie wzroku, a nie­ raz wokoło źródła światła widzi on koła tęczowe. O b jaw y te częściej w ystępują wieczorem lub rano, po nieprzespanej lub źle przespanej nocy, na czczo. P o przyjęciu posiłku, po odpoczynku spraw a ustę­ puje — żeby nagle pojaw ić się znowu, ale często w znacznie cięższej postaci. W ystępują w tedy silne bóle głowy, nieraz wymioty, znacz­ ne zamglenie widzenia pod postacią ciemnej mgły. O ględziny oka wy­ k ażą w tedy silne przekrwienie okołorogówkowe, połączone czasami z obrzękiem spojówki gałkowej, zamglenie rogówki i znaczne rozsze­ rzenie źrenicy. O ko przy tym jest nieraz tw arde jak kam ień; czasem podczas takiego napadu, który może dotyczyć obu oczu, w ciągu pa­ ru godzin wzrok jest stracony. W innych znowu przypadkach, szcze­ gólnie w razie wczesnego i należytego leczenia, uda się wzrok urato­ w ać zupełnie, albo też pozostanie on nadal nieco upośledzony. P i e l ę g n o w a n i e chorego. P rz ed e wszystkim nie należy w tych przypadkach powierzać leczenia nie-specjaliście. W ra­ zie braku w danej okolicy okulisty, lekarz praktyk w zasadzie po­ winien rozpoznać cierpienie i należycie przypadkiem pokierować. N ie­ raz cierpienie byw a niesłusznie rozpoznane jako niestrawność, której zresztą nigdy nie tow arzyszy upośledzenie widzenia, lub jako migre­ na, która również nie daje żadnego z opisanych objaw ów . Leczenie źle rozpoznanego cierpienia proszkami, zimnymi okładam i na głowę CnOROBY oczu 143 itp. jest zwykle stratą drogiego czasu. Choremu przede wszystkim po­ trzeba opieki doświadczonego okulisty. L e c z e n i e polega na zakrapianiu co 2 godziny rozczynu pi­ lokarpiny oraz na możliwie wczesnym dokonaniu operacji przeciwjaskrowej, a mianowicie t.zw. przeciwjaskrowego wycięcia kaw ałka tę­ czów ki; zabieg ten, zastosowany w porę, uratuje oko, względnie oczy, a tym samym uchroni od utraty wzroku. O k r es r e k o n w a l e s c e n c j i . I w tym okresie na­ d al konieczna jest opieka specjalisty, gdyż mogą jeszcze występować okresowe wzmożenia napięcia oka, w ym agające odpowiedniego lecze­ nia. Z w y k le w ciągu paru miesięcy po operacji musi być kontrolo­ w ane ciśnienie śródoczne i badana sprawność narządu wzroku, która może ulegać jeszcze zaburzeniom. Z a p o b i e g a n i e . W wieku starszym unikać należy nisoględnego zalecania chorym atropiny i innych środków rozszerzających źrenicę. Czasem naw et doustne stosowanie tych środków wyw ołać może ostry napad jaskry. JA SK R A PRZEW LEK ŁA Jaskra przew lekła występuje bądź pod postacią pow tarzających się napadów o różnym nasileniu, podobnych do opisanej jaskry ostrej, bą d ź też rozw ija się zupełnie skrycie, bez objaw ów kół tęczowych, bez bólów głowy, ujaw niając się jedynie jako stopniowe, postępujące upo­ śledzenie widzenia. W te d y tylko uważne zbadanie przez specjalistę może dać praw idłow e rozpoznanie cierpienia. O b j a w y i przebieg. Często oczy w ydają się zupeł­ nie praw idłow e, chory odczuwa tylko stopniowe zmniejszanie się po­ la w idzenia od strony nosa. Z d a rz a się nawet, że nieuważny chory nie spostrzega stopniowej i zupełnej utraty widzenia jednego oka i zw ra­ ca się do lekarza dopiero wtedy, kiedy wzrok w drugim oku zacznie się pogarszać. Szczególnie szybko nastąpić może upośledzenie w idze­ nia u chorych cierpiących na niedomogę ogólnego krążenia z obni­ żeniem ciśnienia krwi — bądź to skutkiem niedokrwistości, b ąd ź na skutek kiły itp. P i e l ę g n o w a n i e chorego. C hory powinien pozo­ staw ać pod stałą opieką specjalisty, a nieraz i lekarza wewnętrznego. N ależyte odżywianie, umiejętne leczenie i oszczędzanie układu krwio­ nośnego obok leczenia narządu wzroku może w wielu z tych przypad­ ków wzrok uratować. CHOROBY OCZU 144 Leczenie. Poniew aż samo cierpienie jest bardzo uporczy­ we i przew lekłe — leczenie również musi być staranne i trw ać możli­ wie najdłużej. O bok częstego stosowania (nieraz co 2 godziny) pi­ lokarpiny w kroplach, konieczne będzie podaw anie środków nasercow ych (nie naparstnicy), unikanie większych wysiłków i zmęczenia. Czasem też nieuniknione będzie leczenie operacyjne. W ogóle choro­ ba wym aga dłuższej, 2 do 3 miesięcy trw ającej obserwacji i lecze­ nia chorego w szpitalu ocznym. Z a p o b i e g a n i e . I w okresie rekonwalescencji, i potem chory powinien nadal pozostawać pod opieką lekarską, unikać trun­ ków i tytoniu, jak również strzec się leków typu atropiny, zarówno w formie kropel ocznych, jak i w postaci środków doustnych. JA S K R A W IE K U DZIECIĘCEG O (W O DO OCZE) W odoocze w yw ołane jest cierpieniem zapalnym , zwykle swo­ istym, np. w rodzoną kiłą lub niedorozwojem oka. R ozw ija się wcześnie, nieraz w niemowlęctwie lub w 2— 3 roku życia. O b j a w y i przebieg. Cierpienie to w ystępuje pod postacią jednostronnego albo i obustronnego powiększenia oka, tak że nieraz średnica rogówki dojść może do 13— 15 mm. T w ard ó w k a również ulega rozstrzeni (rozszerzeniu) i ścieńczeniu, a w tedy prześwie­ cająca przez nią naczyniówka nadaje jej zabarw ienie niebieskie. Ź re­ nica zwykle jest szeroka, tęczów ka m a zarysy zatarte, soczewka nie­ raz ulega zmętnieniu i zwichnięciu, a w tedy komora przednia staje się głęboka. T a k zmienione oko zw ykle jest ślepe. U dziecka 2 — 3 letniego ustalić to możemy naw et drogą wyw iadów . D ziecko na ogół by­ w a niespokojne z powodu łzaw ienia, bólów oka. Czasem w wodooczu mogą występować napady wymiotów, jako skutek podrażnienia ukła­ du współczulnego. W miarę rozw oju choroby po pewnym czasie w rogówce mogą się zjaw ić ogniska zmętnienia i zwapnienia, może również zdarzyć się pęknięcie oka, czemu tow arzyszą bardzo silne bó­ le. W te d y oko ulega zanikowi. Czasem, jak to zaznaczyliśm y, w odo­ ocze może być następstwem kiły (syfilisu) w rodzonej. P i e l ę g n o w a n i e chorego. W razie stwierdzenia powiększania się oka, objaw ów niepokoju dziecka, łzaw ienia oczu, nudności i wymiotów — konieczne jest możliwie wczesne pokazanie dziecka okuliście dla szybkiego rozpoznania schorzenia. Leczenie. W przypadkach rozpoznanych w porę leczenie CHOROBY OCZU 145 zakrapianiem pilokarpiny lub operacyjne może zaham ow ać postęp choroby i uratow ać oko. Jeżeli występują objaw y syfilisu, konieczne jest jednoczesne staranne leczenie swoiste. JA S K R A D O K O N A N A Jest to właściwie zejście nie leczonej jaskry. Z m iany chorobowe wyw ołane w oku przez jaskrę w yrażają się zupełną ślepotą oka, czę­ sto zmętnieniem i brakiem wrażliwości rogówki, owrzodzeniam i ze skłonnością do nawrotów , a niekiedy i białymi plamami złogów w ap­ niowych. O ko jest tw arde, naczynia krwionośne spojówki ciemne i po­ kręcone. Często oko takie boli, a nieraz pow oduje nudności i wymioty. L e c z e n i e . Czasem udaje się przy pomocy zastrzyku alko­ holu za chore oko (wykonanego przez specjalistę) uśmierzyć ból i oko ocalić. N ajczęściej jednak oko takie, jako bolesne i ślepe, nale­ ży usunąć — tym bardziej, że nieraz w takim oku może naw et kryć się nowotwór złośliwy (np. czerniak). Z a p o b i e g a n i e . Staranne leczenie chorób ocznych, a w szczególności jaskry zapobiega powstaniu tak ciężkich i niepożą­ danych następstw, jak jaskra dokonana. CHOROBY SOCZEWKI O dróżniam y zmiany w samej soczewce od zmian w jej n arzą­ dzie więzadłowym , czyli w umiejscowieniu soczewki. D o ważniejszych zmian chorobowych, spotykanych w soczewce ocznej, należy jej zmętnienie — t. zw. z a ć m a (k a ta ra k ta ). Z m ia ­ ny w w ięzadłowym narządzie soczewki w drażają się t. zw. zwichnię­ ciem soczewki. ZAĆMA Zm ętnienie soczewki może być wrodzone, mamy w tedy z a ć m ę w r o d z o n ą , poza tym zmętnienie może być w yw ołane urazem , po­ łączonym z pęknięciem lub przebiciem torebki soczewki, będzie to z a ć m a u r a z o w a ; może również zaćm a zdarzać się u osób starszych, zapew ne na tle jakichś nie zawsze zbadanych zmian w układzie naczyniowym i dokrewnym ustroju, będzie to t. zw. z a ć m a s t a r ­ c z a . W reszcie zmętnienie soczewki, nieraz połączone z jej zwapnię- 146 CIIOIIOBY OCZU niem, zdarzyć się może w przypadku znacznego schorzenia układu naczyniowego oka — będzie to t. zw. z a ć m a p o w i k ł a n a (w a­ pienna) . Zaćma wrodzona Z aćm a w rodzona występuje we wczesnym dzieciństwie; wtedy często stwierdzam y jednocześnie kruchość szkliwa zębów, szczególnie uw ydatniającą się obecnością poprzecznych row ków na siekaczach górnych i znaczną kruchością kłów. Często przy tym chorzy są niskie­ go wzrostu, m ają szabliste skrzywienie nóg i tym podobne objaw y krzywicy. O b j a w y i p r z e b i e g . Z aćm a w rodzona zwykle me postępuje. Zm ętnienia dotyczyć mogą albo przedniej torebki soczewki, albo tylnej, albo też najwięcej zm ętniała jest środkowa, t. zw. jądrow a część soczewki, przy czym w otaczających jądro w arstw ach również w idać promieniste pasem ka zmętnienia. T e n ostatni typ nazyw am y z a ć m ą w a r s t w o w ą . W idzenie w zaćmie wrodzonej może być m a­ ło upośledzone albo też upośledzone bardzo znacznie. Czasem obwo­ dow e części soczewki są przejrzyste i wieczorem, kiedy źrenica się roz­ szerzy lub kiedy ją rozszerzym y, na przykład przez zakropienie atropi­ ny, chory widzi znacznie lepiej. R ozlegle zmętnienie soczewki spowodu­ je oczywiście znaczne upośledzenie widzenia. O gniska zmętnienia z a ­ znaczają się jako białe lub biaław e plam y w obrębie źrenicy. W zać­ mie przy tym zawsze chory powinien widzieć światło i w skazać na kierunek św iatła — o ile poza tym siatkówka jest bez zmian. L e c z e n i e . O ile widzenie nie jest upośledzone, zacina w ogóle żadnego leczenia nie wym aga. W przypadku gdy rozszerze­ nie źrenicy w pływ a na znaczną popraw ę widzenia, wskazane będzie wycięcie tęczówki, dzięki któremu nieraz zwiększy się znacznie ostrość wzroku. W znaczniejszym jeszcze upośledzeniu w idzenia konieczne będzie usunięcie soczewki, którego u osobników m łodszych dokony­ w a się często przez rozcięcie torebki soczewkowej — w tedy masy so­ czewkowe dość szybko pęcznieją i ulegają wchłonięciu. O peracje zać­ my w ykonyw a się przew ażnie w znieczuleniu miejscowym, t. j. po zakropieniu do w orka spojówki rozczynu kokainy lub po zastrzyku pozagałkow ym 2 % nowokainy i polokainy. Jest to operacja niebolesna i zazw yczaj daje bardzo dobre wyniki. O peracji tej dokonywa się zw ykle w szpitalu ocznym lub w innym zakładzie leczniczym, cza­ sem i w dom u chorego. Z aw sze jednak w ykonać ją musi specjalista. C hory w ym aga potem opieki lekarskiej od 10 dni do 2 miesięcy. CHOROBY OCZU 147 Zaćma urazowa Jest to zmętnienie soczewki spowodowane uszkodzeniem torebki soczewkowej po urazie lub przebiciu oka. U osobnika młodego zwykle przez przebity otwór w torebce soczewki do komory przedniej prze­ chodzą białe, w atow ate masy, pęczniejące i częściowo rozpuszczają­ ce się w cieczy wodnistej. Z b y t szybkie pęcznienie mas soczewkowych w yw ołać może wzmożone ciśnienie śródoczne, bóle i wymioty. S pra­ w a nie rozpoznana i nie leczona może skończyć się ślepotą oka. L e c z e n i e polega na wypuszczeniu mas soczewkowych, co najlepiej dokonać w znieczuleniu miejscowym, w w arunkach szpi­ talnych. U osób starszych zmętnienie pourazow e i pęcznienie soczewki następuje znacznie wolniej i wzmożenie napięcia zdarza się o wiele rzadziej. Zaćma starcza Jest to zmętnienie soczewki rozw ijające się stopniowo po czter­ dziestym roku życia, a nieraz i znacznie później. Z asadniczo zmętnie­ nie dotyczyć może albo — przede wszystkim — obwodow ych części soczewki — będzie to t. zw. z a ć m a k o r o w a , albo środko­ wych mas — z a ć m a j ą d r o w a . Z aćm a jądrow a częściej się zd a­ rza u osób krótkowzrocznych. (P a trz ryc. na tablicy 1. barw nej). O b j a w y i p r z e b i e g . Z początku chorzy zaczynają •odczuwać pewną zmianę w widzeniu i nieraz osoby starsze, które nie mogły już bez szkieł czytać z bliska, zaczynają widzieć źle z daleka, a dobrze z bliska skutkiem napęcznienia soczewki w początkach zać­ my i wystąpienia przem ijającej krótkowzroczności, po której już na­ stępuje zwiększające się upośledzenie widzenia. Jeżeli zmętnienie so­ czewki zaczyna się od obwodu, chorzy długo nieraz w idzą dob-ze przy dobrym świetle dziennym, a źle wieczorem, kiedy widzenie w y­ m aga szerszej źrenicy i udziału obwodowych części soczewki. W za­ ćmie jądrow ej natomiast oko widzi gorzej, kiedy źrenica się zwęża skutkiem silnego światła, a lepiej, kiedy się rozszerza przy słabym świe­ tle, gdyż wtedy oko jako tako jeszcze widzi przez względnie przezro­ czyste obwodowe części soczewki. Później, kiedy soczewka cała ule­ gnie zmętnieniu, chory widzi już tylko światło, jest więc w praktycznym sensie ślepy na oko dotknięte zaćmą. Zew nętrznie stwierdzimy, że przy ■oświetleniu takiego oka źrenica się zwęża, przy ściemnieniu — rozszerza i pomimo mętów białawoszarych w obrębie źrenicy oko odróżnia światło od cienia i rozpoznaje nawet barw ę i kierunek światła. R oz- 148 CHOROBY OCZU poznać i ustalić typ zaćm y musi jednak lekarz specjalista, zw łaszcza że obok typowej zaćmy starczej zdarza się nieraz podobna do niej t. zw. z a ć m a p o w i k ł a n a , w której zmętnienie soczewki następuje n a skutek głębszego schorzenia oka. Z a ć m a taka będzie zazw yczaj kredow obiała, czasem jednak w ygląd jej niewiele się różni od zwykłej zaćm y starczej, a tylko w idać zrosty tęczówkowe i inne objaw y wska­ zujące na schorzenie błony naczyniowej oka. O ko w tedy jest bardzomiękkie i w cale nie odróżnia światła od ciemności. L e c z e n i e . O ile pomimo pewnego zmętnienia soczewki chory choćby ze szkłami widzi dobrze, lekarz zaleci odpowiednie szkła. W przypadku kiedy widzenie jest już niedostateczne i chory nie może kierować się widzeniem przy ruchach, pomoc okulistyczna powinna zazw yczaj polegać na usunięciu zmętnionej soczewki i zasto­ sowaniu odpowiednich szkieł. O peracja w ydobycia zaćmy musi być w ykonana w edług zasad sztuki lekarskiej i przede wszystkim w w a­ runkach bezw zględnej czystości, t. j. jałowości rąk operatora, narzę­ dzi, opatrunków oraz miejsca, w którym dokonywa się zabiegu ope­ racyjnego. K onieczne jest staranne uprzednie zbadanie i należyte przygotowanie chorego. D latego też okulista kieruje zwykle chorego doodpowiednio urządzonego zakładu. O ko podczas operacji rozcina się w górnej części rąbka i przez utw orzoną w ten sposób ranę w ydoby­ w a się zm ętniała soczewkę. Gojenie pooperacyjne oka trw a około 10— 12 dni. P o miesiącu, kiedy rana pooperacyjna należycie się skonsoliduje i oko wróci do praw idłowego kształtu, dobieram y szkła — jedne do w idzenia z daleka, a drugie do pracy z bliska. Z a p o b i e g a n i e . N ieraz zaćm a może być w yw ołana pracą w bardzo wysokiej tem peraturze, będzie to t. zw. z a ć m a h u t ­ n i c z a . P rz y takiej pracy konieczne jest zabezpieczenie oczu p rz td przegrzew aniem za pomocą odpowiednich szkieł ochronnych. N A D W IC H N IĘC IE I ZW ICHNIĘCIE SOCZEW K I Soczewka jest umiejscowiona poza tęczów ką tak, by otwór w tę­ czówce przypadał na środkowe, najlepsze w sensie optycznym czę­ ści soczewki. W należytej pozycji utrzym ują soczewkę w ięzadła so­ czewkowe Z in n a, składające się z włókienek ułożonych w parę rzę­ dów i biegnących promienisto od równika torebki soczewki. W przy­ padku większego urazu oka niektóre z tych włókienek, albo i w szyst­ kie mogą zostać poszarpane i w tedy soczewka ulec może nadw ich- CHOROBY OCZU 149 nięciu lub naw et całkowitemu zwichnięciu. Czasem nadwichnięcie so­ czewki może być wrodzone. O b j a w y i p r z e b i e g . P raw ie zawsze zwichnięcie a naw et nadwichnięcie soczewki zaznacza się upośledzeniem w idze­ nia. W przypadku silnego urazu nadwichnięciu i zwichnięciu będzie nieraz towarzyszyło wynaczynienie śródoczne lub naw et i pęknięcie oka; pęknięcie to zdarza się zwykle w obrębie przyrąbkow ym rogów­ ki od góry i skroni. W te d y ponad miejscem pęknięcia tw ardów ki w śród mas krw aw ych zobaczymy żółtawe wygórowanie (w ypuklenie) wielkości dużego ziarna sago; będzie to soczewka w ypchnięta z oka pod spojówkę. K om ora przednia i całe oko będą wypełnione m asa­ mi krw aw ym i; oko najczęściej będzie dla widzenia stracone i nieraz trzeba potem będzie je wyłuszczyć. W razie zwichnięcia soczewki bez pęknięcia powłok oka, komora przednia będzie głęboka, t. zn. że odległość rogówki od przednich w arstw tęczówki będzie dość znaczna, np. 5— 6 mm i tęczówka przy ruchach oka będzie drżała. Czasem soczewka może być zwichnięta do komory przedniej, w tedy oko może znacznie stwardnieć. O ko albo nie widzi w tedy wcale, albo w idzi tylko większe przedmioty z bliska, przy czym musi mieć zasto­ sowane odpowiednie szkła. P rzy nadwichnięciu soczewki źrenica bę­ dzie nieco zniekształcona i zazw yczaj przemieszczona ku dołowi. P o ­ za tym komora przednia będzie różnej głębokości w części górnej i dolnej, a soczewka będzie drżała przy ruchach oka. W zwichnię­ ciu wrodzonym spraw a dotyczy zwykle obu oczu. M am y tu do czy­ nienia z niedorozwojem więzadeł soczewkowych i znacznym nieraz niedowidzeniem . Osoby dotknięte tym cierpieniem m ają często oso­ bliwy w ygląd: są wysokiego wzrostu, pochyłe, o długich rękach i no­ gach oraz wydłużonych, cienkich palcach. L e c z e n i e . K ażdy przypadek zwichnięcia b ąd ź nadwichnięcia soczewki ocznej powinien byc zbadany i w razie potrzeby le­ czony przez doświadczonego specjalistę. CHOROBY SIA TKÓ WK I I NERWU WZROKOWEGO Siatków ka, jak wiemy, stanowi właściwy narząd widzenia. W yściela ona wnętrze oka wypełnione ponad nią galaretow atym cia­ łem szklistym, przed którym znajduje się soczewka osłonięta od przo­ d u ruchom ą przesłonką tęczówki. P rz ed tęczówką, oddzieloną od niej w ypełnioną cieczą wodnistą komorą przednią, znajduje się kopułow a ta i przejrzysta rogówka. Rogów ka i soczewka tw orzą w a z z cie- A PA R A T O DBIO RCZY W R A Ż EŃ ŚWIETLNYCH. RO ZG AŁĘZIEN IE NERW U W Z R O K O W EG O NA DNIE O KA. W ysyłane przez źró­ dło światła promienie (a) skupiają się w soczewce ocznej (b), po czym padają na wyścielającą dno oka siałkówkę (c) i pobudzają czułe na światło komórki nerwowe, zwane czopkami i pręcikami. Stąd pobudzenie przenosi się przez warstwę środkową komórek dwubiegunowych do komórek zwojowych, od których zaczynają się włókna nerwu wzrokowego (e). Włókna przewodzą bodziec świetlny do mózgu, gdzie przetwarza się on na wrażenie światła i barwy. (W g F. K AH NA)- J A K PRZEBIEGA PROCES N A SZEG O W ID ZEN IA . Obraz klucza przez uk­ ład soczewkowy oka dociera do czułej na światło siatkówki rozpiętej w ty ln e j części oka. Stąd nerw wzrokowy (1) przewodzi obraz świetlny na w z g ó re k wzro­ kowy (2) w mózgu. Tu dokonywa się spostrzeżenie obrazu, po czym przez inny ośrodek nerwowy obraz dociera do optycznego ośrodka świadomości w tylnej części mózgu (3). Z tą chwilą zaczynają działać skojarzenia (4) i następuje roz­ poznanie przedmiotu. Jednocześnie z rozpoznaniem obrazu wynurza się automa­ tycznie również obraz słowa „klucz" w o śro d k u m o w y (5). Jeżeli chcem y przed­ miot nazwać, przesyłamy dalej obraz słowny klucza poprzez o śro d e k ru ch o w y (6) oraz o d n o śn e s z la k i n e rw o w e (7), przetwarzając go na odpowiednie ruchy fonacyjnego a p a ra tu k rta n io w e g o (8), wreszcie przy p o m o c y ust (9) tworzymy z powstałych tu dźwięków słowo: KLUCZ (W g F. K A H N A ). 152 CHOROBY OCZU cza wodnistą i ciałem szklistym narząd ogniskujący oka, a siatków­ ka, w yścielająca tylny odcinek oka od w ew nątrz, stanowi narząd odczuw ający, niejako kliszę światłoczułą w ciemni optycznej oka. Siatków ka jest przejrzysta i od strony zewnętrznej odgrodzona od naczyniówki w arstw ą barw ikow ą. P rzy leg ająca do w arstw y barw i­ kowej w arstw a czopków i pręcików — to właściwy narząd widzenia, rozpoznaw ania — stąd bodziec przenosi się przez środkow ą warstwę komórek dwubiegunowych do komórek zwojowych najbliższych, od których zaczynają się w łókna nerwu wzrokowego. W łó k n a te tw o­ rzą w arstw ę w ew nętrzną siatkówki, przylegającą do ciała szkliste­ go. W a rstw a czopko-pręcikowa przylega do błony naczyniowej i przy jej pomocy się odżywia. W arstw y wew nętrzne siatkówki m ają własny układ naczyniowy. P raw idłow e segregowanie w rażeń wzrokowych przede wszystkim zależy od praw idłow ego przylegania siatkówki do dna ocznego. K ażd e sfałdow anie tej błony zw iązane jest przede wszystkim ze zniekształceniem widzianych obrazów , a potem nieraz z zupełną ślepotą skutkiem zaburzeń w odżywianiu pręcików i czop­ ków. P o z a tym siatkówka ulega rozm aitym schorzeniom bądź miej­ scowym, sobie tylko właściwym, bądź występującym na skutek cho­ rób całego ustroju. Choroby ogólne oraz choroby mózgu często od­ b ijają się i na siatkówce, i na nerwie wzrokowym , który jest właści­ wie szlakiem włókien mózgowych, idącym od komórek wzrokowych siatkówki do w nętrza mózgu. O D W A R ST W IE N IE SIA T K Ó W K I Cierpienie to polega na sfałdow aniu i odstaw aniu siatkówki od dna ocznego b ąd ź to na skutek urazu, b ą d ź na skutek zwyrodnienia tej błony przy jednoczesnym kurczeniu się ciała szklistego. Z arów no uraz, jak i zwyrodnienie, prow adzące do odwarstw ienia siatkówki, po­ łączone są zwykle z przedarciem lub naw et z licznymi przedarciam i tej błony. O b j a w y i p r z e b i e g . C hory zazw yczaj nagle spo­ strzega trw ałe upośledzenie widzenia, najczęściej od góry, gdyż zw ykle największe sfałdow anie zdarza się w dolnych częściach siat­ kówki. O ko chore jest miękkie i niezadrażnione. W ynaczynienia podsiatkówkowe po urazie często m ogą być nieznaczne i początkowe upo­ śledzenie widzenia niewielkie. W przypadkach nie leczonych wzrok pogarsza się stale. Często występuje zmętnienie soczewki (zaćm a w tó rn a), któremu tow arzyszy niepewne lub złe rozpoznaw anie świat­ ła i wreszcie po dłuższym trw aniu cała spraw a kończy się ślepotą. TABLICA i Jęczmyk Ostry nieżyt spojówek Jaglica Łuk starczy i zaćmo Pryszczykowe zapalenie spojówek Wylew krwawy podspojówkowy CHOROBY OCZU 153 P i e l ę g n o w a n i e c h o r e g o polega na ułożeniu go w łóżku, ograniczeniu ilości podaw anych płynów, zaleceniu okularów ochronnych płytkow ych z dziurkami po środku (okulary szczelino­ w e) w celu sprow adzenia do minimum ruchów oka przy patrzeniu. R zecz jasna, że od samego początku chory w ym aga opieki specja­ listy. L e c z e n i e . D okonyw a się zabiegu operacyjnego, który ma na celu zabliźnienie przedarcia (dziury) w siatkówce i doprow adze­ nie siatkówki do ponownego przylegania do dna ocznego. Leczenie trw a około miesiąca i w połowie przypadków osiąga się dzięki niemu w ydatną popraw ę. ZW YR O D NIEN IE BARW IK OW E SIA TK Ó W K I Jest to w rodzony i dziedziczny postępujący zanik siatkówki. O b j a w y i p r z e b i e g . Choroba występuje najczęściej około 12 roku życia i w yraża się znacznym upośledzeniem widzenia 0 zmroku i w ogóle przy gorszym oświetleniu. Stopniowo, bardzo po­ woli wzrok się pogarsza wskutek postępującego zaniku siatkówki i ner­ wu wzrokowego, tak że osobniki dotknięte tym cierpieniem koło 40 roku życia praw ie zupełnie już nie w idzą. Badanie dna ocznego we wczesnym okresie cierpienia w ykaże obecność na obwodzie licznych czarnych ognisk o w yglądzie gwiaździstym, zwężenie naczyń krwio­ nośnych siatkówki, a potem i woskowoblady odcień zanikłego nerwu wzrokowego. W następstwie nieraz rozw ija się w takich oczach i zać­ ma, która ostatecznie już upośledza widzenie. Choroba dotyczy zw ykle obu oczu. P i e l ę g n o w a n i e c h o r e g o . J u ż od wczesnych lat zw racać należy uwagę na należyte odżywianie chorego, który jest zazw yczaj blady i słabowity. Pożyteczne jest podaw anie tranu i in­ nych przetw orów zaw ierających witaminy. P o z a tym chory powinien unikać znacznego zmęczenia, dużych wysiłków, które upośledzać będ ą sprawność jego układu naczyniowego. Przygotow anie takiego chorego do życia polega na zaleceniu wyboru zaw odu nie w ym aga­ jącego dobrego w idzenia*). Leczenie. O bok podaw ania różnych przetworów zaw iera­ *) Przegląd zawodów dla żle w idzących podałem w mej książce „Higiena 1 ochrona narządu wzroku“, wyd. Instytutu Spraw Społecznych, W arszawa, 1936, str. 171. 154 CHOROBY OCZU jących witaminy często zaham ow ać może rozwój choroby obniżenie na­ pięcia śród gałkowego, podaw anie doustnie lub podskórnie przetworów strychniny. Oczywiście i tu leczenie musi się odbyw ać pod kierunkiem lekarza specjalisty. Z a p o b i e g a n i e . Osobom pochodzącym z rodzin, w któ­ rych zdarza się barwikowe zwyrodnienie siatkówki, należy odradzać rozród — a już bezwzględnie m ałżeństwa w rodzinie. Z A P A L E N IE SIA T K Ó W K I NERKO W E I CUKRZYCOW E S ą to właściwie zwyrodnienia siatkówki występujące w daleko posuniętych postaciach chorób ogólnych. Z apalenie nerkowe siatkówki i nerwu wzrokowego jest w yra­ zem bardzo daleko posuniętych zmian chorobowych w całym ustro­ ju, a w szczególności w jego układzie krwionośnym. Choroba nerek może przy tym rozw ijać się bardzo skrycie i tylko czasami przejaw iać się nawrotam i bólów głowy, zmniejszoną (a nieraz właśnie zwiększoną) ilością moczu, częstym występowaniem w ybroczyn skórnych i podśluzówkowych. O bok tych wszystkich objaw ów w ydatne w tym scho­ rzeniu znaczenie m ają objaw y oczne. O B JA W Y OCZNE CIĘŻKICH CHORÓB N ER EK W schorzeniach nerek spostrzegamy często drobne wybroczyny w spojów kach powiek i gałki, naw roty ślepoty obuocznej bez więk­ szych zmian na dnie oka (w siatkówce i nerwie w zrokow ym ). T a k ie napady ślepoty będą po pewnym czasie ustępować bez śladu. S ą one zazw yczaj wyrazem daleko posuniętego zatrucia ustroju wskutek nie­ domogi czynnościowej nerek — prow adzącego najczęściej dość szyb­ ko do zejścia śmiertelnego. U kobiet ciężarnych w czasie połogu i po urodzeniu dziecka również zdarzyć się może podobna czasowa śle­ pota, która w krótkim czasie ustępuje bez śladu. R okow anie ogólne w takich przypadkach jest stosunkowo dobre. Z nacznie gorsze jest rokowanie w schorzeniu siatkówki i nerw u wzrokowego na tle daleko posuniętego zapalenia nerek. Siatków ka i nerw wzrokowy są w tedy zwykle znacznie obrzękłe, w ykazują szereg wysięków i wybroczyn. N aw et przy stosunkowo nieznacznym upośledzeniu w idzenia często rokowanie w podobnych przypadkach jest, szczególnie dla życia cho­ rego, niepomyślne. R o z p o z n a n i e może ustalić tylko lekarz-okulista na p o d ­ stawie starannego zbadania wziernikiem dna oka oraz zbadania czynno- CHOROBY OCZU 155 ści narządu wzroku. Czasem zmiany zapalne i obrzękowe w siatkówce są wywołane cukrzycą — wtedy rokowanie jest nieco lepsze. O bok b a­ dania okulistycznego najlepiej przeprowadzić również i badanie ogólne chorego, leczenie zaś winno zwykle odbyw ać się w szpitalu wew nętrz­ nym, gdyż choroba oczu zależy tutaj głównie od schorzenia całego ustroju. TARCZA Z ASTO INO W A B adanie dna ocznego pozw ala często rozpoznać nie tylko cier­ pienia ogólne, lecz i schorzenia mózgu. W przypadku nowotworu mózgu, szczególnie przy szybkim jego rozroście, obok bólów głowy, nudności, a nieraz i wymiotów badanie dna ocznego w ykaże obrzęk tarczy nerwu wzrokowego, najczęściej w obu oczach. O b j a w y i p r z e b i e g . W zro k często może być m ało upośledzony, podczas gdy badanie dna oka w ykaże już w tedy, że tarcza nerwu wzrokowego, zwykle nie w ystępująca ponad poziom dna ocznego, jest silnie obrzękła i wzniesiona, a naczynia krwionoś­ ne siatkówki i nerwu wzrokowego są bardzo pokręcone i rozszerzone. W okolicy naczyń w idać często liczne płom ykow ate wybroczyny. 0 ile przyczyna obrzęku nerwów wzrokowych (now otw ór) nie zo­ stanie w porę usunięta, wzrok ulega potem stopniowo upośledzeniu wskutek zaniku nerwów wzrokowych, a nieraz i uszkodzenia innych dróg wzrokowych w mózgu. R o z p o z n a n i e opiera się w tym schorzeniu na starannym zbadaniu chorego przez okulistę i neurologa. L e c z e n i e może być stosowane tylko pod kierunkiem le­ karza. Jedynie przez usunięcie przyczyny osiągnąć można trw alszą popraw ę lub wyleczenie. Z A PA LE N IE NERW U W ZROKOW EGO Choroby ogólne, w szczególności kiła (syfilis) i gruźlica a także zapalenie zębodołów wyw ołać mogą jednostronne, a naw et częściej obustronne zapalenie nerwów wzrokowych. O b j a w y i p r z e b i e g . Cierpienie w yraża się zatarciem rysunku tarczy nerwu wzrokowego oraz znacznym upośledzeniem widzenia. N ie leczone, schorzenie to kończy się zazw yczaj ślepotą. P rz ez należyte leczenie uzyskuje się często znaczną popraw ę, a naw et 1 trw ałe wyleczenie. 156 CHOROBY OCZU R o z p o z n a n i e specjalista. ustalić może jedynie doświadczony lekarz L e c z e n i e winno również spoczywać w ręku doświadczo­ nego okulisty, który nadto wespół z innymi specjalistami ustali i le­ czenie przyczynowe. Z A N IK N ER W U W ZROKOW EGO Choroby ogólne, a zw łaszcza długo nie leczona kiła, po szere­ gu lat trw ania spowodow ać mogą nieraz zanik obu nerwów wzro­ kowych. O b j a w y i przebieg. Chory, który dotąd widział dobrze, zaczyna zw racać uwagę na stopniowo postępujące upośle­ dzenie wzroku, a czasem i rozpoznaw ania barw . Szczególnie na po­ czątku spraw a chorobowa zaznaczyć się może tylko nieodróżnianiem barw , czerwonej i zielonej, potem zjaw ia się postępujące zwężenie pola w idzenia i chory zaczyna już bardzo źle widzieć, zwłaszcza wieczorem — aż wreszcie stopniowo ślepnie najpierw jedno, a potem i drugie oko. R o z p o z n a n i e ustalić może tylko okulista na zasadzie zbadania dna ocznego. Stw ierdzi on, mianowicie, nitkow ate zwęże­ nie naczyń krwionośnych i kredow ą białość tarcz nerwów wzroko­ wych. L e c z e n i e jest bardzo trudne i mało wdzięczne. O statnie badania zwróciły uw agę na pożyteczność obniżania ciśnienia śródocznego, ze w zględu na często występujące u takich chorych niskie ciśnienie ogólne krwi. D ow odzi to raz jeszcze konieczności możliwie wczesnego i starannego leczenia u lekarza specjalisty. G L E JA K SIA TK Ó W K I Jest to nowotwór siatkówki, zdarzający się tylko u dzieci od 6 miesięcy do 4 roku życia. O b j a w y i p r z e b i e g . Z azw y czaj dość wcześnie oto­ czenie chorego dostrzega, że w źrenicy jednego, a czasem i obu oczu w idać biały, lśniący odblask, podobny do odblasku ze źrenicy kocie­ go oka. Często po upływie pewnego czasu dostrzec m ożna również, że oko takie źle w idzi lub nie widzi wcale. P o pewnym czasie w y­ stępuje zaczerwienienie i ból chorego oka, a w tedy badanie lekarskie stwierdzi, że oko jest tw arde. W miarę rozrostu nowotworu oko może CHOROBY OCZU 157 się powiększać, a czasem nawet ulec może pęknięciu. W te d y już m a­ sy nowotworowe zaczynają rosnąć niepowstrzymanym pędem, tworząc guz, który dochodzić może nawet do wielkości głowy dziecka. T k a n ­ ki nowotworu łatw o ulegają rozpadowi, ropieją i krw aw ią. Jedno­ cześnie nowotwór drąży w głąb oczodołu do mózgu i w tedy nieraz w strasznych cierpieniach dziecko ginie. R o z p o z n a n i e przez okulistę. musi być możliwie wcześnie ustalone L e c z e n i e polega na wczesnym wyłuszczeniu oka. W ra­ zie istnienia obuocznego glejaka siatkówki, próbuje się leczyć oko lep­ sze promieniami Rentgena. W ADY WZROKU O ko jest właściwie ciemnią optyczną, składającą się z narządu optycznego ogniskującego, a więc rogówki, cieczy wodnistej, soczew­ ki i ciała szklistego, oraz narządu odbierającego w rażenia — siat­ kówki. O prócz dobrej sprawności obu tych narządów konieczna jest należyta odległość narządu ogniskującego od siatkówki, t. j. odpo­ wiednia długość osi przedniotylnej oka. U nikając tu m atem atycznych uzasadnień, zaznaczym y tylko, że dla przeciętnej wartości narządu ogniskującego oka konieczne jest, aby długość przedniotylnej osi oka wynosiła około 24 mm. Często jednak na skutek dziedzicznych osobliwości budow y — oczy mogą być albo krótsze, albo też dłuższe niż 24 mm. D la oczu dłuższych przeciętny układ ogniskujący będzie za silny i w tedy, ptzy praw idłow ej siatkówce, oczy takie będą widziały dobrze tylko z bli­ ska, a źle z daleka. B ędą to oczy krótkowzroczne. O czy o krótszej osi przedniotylnej będą miały przeciętny układ ogniskujący za sła­ by i przy praw idłowej siatkówce będą jeszcze mogły w młodszym wieku widzieć, korzystając z przystosowania, t. j. z możliwej w mło­ dym wieku zmiany krzyw izn soczewki. Jednak w późniejszym wieku (po 45 roku ży cia), gdy soczewka tw ardnieje, taki osobnik bardzo źle widzi i z daleka, i z bliska, ponieważ na ogół jego narząd optycz­ ny jest za słaby. P rócz tych w ad narządu optycznego oka istnieje jeszcze t. zw. niezborność (astygm atyzm ), która polega na jajow atości kształtu powierzchni rogówki. Jajow atość ta zwykle jest tak nie­ znaczna, że praktycznie mówiąc rogówkę uważam y za powierzchnię kulistą. 158 CHOROBY OCZU KRÓTKOW ZROCZNOŚĆ W a d a ta zaznacza się zazw yczaj niedostatecznym widzeniem z daleka, które nieraz dany osobnik sobie popraw ia za pomocą mru­ żenia powiek. N atom iast widzenie z bliska jest często w krótkow zrocz­ ności bardzo dobre, chociaż w w y­ sokich stopniach tej w ady koniecz­ ne jest znaczne przybliżenie przed­ miotu oglądanego do oka. W ysoka krótkowzroczność, zw iązana ze znacznym wydłużeniem gałki ocz­ nej, prow adzi do uszkodzenia siat­ kówki i zupełnej ślepoty oka. L e c z e n i e krótkow zroczno­ ści polega na osłabieniu siły n arzą­ du ogniskującego oka, c o s i ę osiąga przez zastosowanie szkieł wklęsłych odpo­ wiednio przez okulistę WADY WZROKU. ( R y s u n e k sc h e m a ­ d o b r a n y c h . Szkła te nie mogą ty c z n y ) 1. N adwzroczność: oko jest być ani za słabe, ani za silne, gdyż za krótkie i obraz w id zian y bez wtedy albo oko będzie źle widzieć, u działu w ysiłk u oka (bez nastam noalbo na próżno ulegać będzie zmę­ ści) pada poza siatków kę; oczy takie czeniu. P rócz tego u osób po 45 ro­ bez szkieł, szczególnie na starość, w i­ dzę bardzo źle i z daleka, i z bliska. ku życia konieczne będą inne szkła 2. Oko nadwzroczne z odpow iednią do dali, a inne do pracy z bliska. soczew kę okularowa (poprawczą) w id zi dobrze, gdyż obraz w id zian y pada na siatkówkę. 3. Oko o praw idłow ej długości osi optycznej — bez w ysiłk u w idzi do­ brze, gdyż obraz w ypada na sia t­ kówce. 4. Oko krótkowzroczne jest długie i na siatków kę pada w nim obraz tylko po poprawie za pomocą okula­ rów w klęsłych. 5. Krótkowzroczność: oś oka takiego jest za długa i na siatków kę pada obraz zam azany. NADW ZROCZNO ŚĆ N adw zroczność, jako w yraz zbyt słabego narządu ogniskujące­ go oka, w ym agać będzie wzmoc­ nienia siły narządu ogniskującego oka za pomocą szkieł wypukłych. D odam y tu, że soczewka oczna osób m łodych może, zmieniając kształt, zwiększać swą łamliwość i, co za tym idzie, wyrównyw ać nadwzroczność. Jednak w większej nadwzroczności tylko w wieku m łodym w ystarczy ten wysiłek akom odacyjny (przystosow aw czy) oka, gdyż z biegiem lat soczewka CHOROBY OCZU 159 oczna stopniowo przybiera stałe kształty i zdolność zwiększenia łam ­ liwości oka stale się zmniejsza, w końcu, około 45— 50— 60 roku ży­ cia osobnik nadw zroczny bardzo źle widzi i z bliska, i z daleka. Szczególnie wcześnie w ystępują w nadwzroczności trudności przy pracy z bliska, które z początku objaw iają się w postaci bólów gło­ wy i okresowego zam glenia wzroku. Z czasem, zależnie od stopnia nadwzroczności i wieku danego osobnika czytanie z bliska, zwłaszcza p rzy gorszym oświetleniu (np. w ieczorem ), będzie wysoce utrudnio­ ne, w końcu naw et przy bardzo dobrym świetle dziennym praca z bli­ ska będzie niemożliwa. L e c z e n i e . R ów nież w nadwzroczności konieczne jest mo żliwie wczesne zbadanie oczu przez okulistę i zastosowanie odpow ied­ nich okularów. U nikanie szkieł jest niecelowe i powinno być uw ażane z a niepotrzebne znęcanie się nad tak ważnym narządem , jak oczy. N IEZBORNOŚĆ Ja k zaznaczyliśm y, niezborność zależy zazw yczaj od niepraw idło­ wego — jajow atego kształtu powierzchni rogówki, a czasem i soczewki ocznej. W a d ę tę, podobnie jak i wszystkie zresztą w ady wzroku, w ykryć może tylko należyte badanie okulistyczne. D o charakterystycznych objaw ów niezborności należy zniekształ­ cenie w idzianych obrazów , gdyż osobnik dotknięty tą w adą zwykle dobrze widzi tylko pionowe linie liter lub przedm iotów, a źle pozio­ me, lub odwrotnie; na skutek tego też praca wzrokow a jest w ogóle utrudniona. P opraw ić tę w adę mogą jedynie odpowiednio zastosowane szkła cylindryczne (w alcow ate). Zastosow anie szkieł w w adach wzroku zbliża warunki widzenia do praw idłowych. Konieczne jest oczywiście, ażeby szkła były pra­ widłowo dobrane i noszone w odpowiedniej oprawie. Pierw sze dni korzystania ze szkieł praw ie zawsze są ciężkie i w ym agają dużo cier­ pliwości ze strony pacjenta, gdyż do każdego przyrządu, naw et p r a ­ widłowego i odpowiedniego, trzeba się przyzw yczaić; poza tym na­ leży obeznać się praktycznie z jego używaniem. STARCZOW ZROCZNOŚĆ D w a zasadnicze typy pracy wzrokowej — widzenie z daleka i widzenie z bliska — w ym agają różnych w arunków optycznych. P o d czas gdy przy patrzeniu w dal siatkówka znajdow ać się musi iv głównym ognisku narządu optycznego oka, t. j. w odegłości 21 mm od tylnego bieguna soczewki, to przy pracy z bliska, ażeby obraz pa- 160 CHOROBY OCZU dał na siatkówkę, musi zmienić się zasadniczo wartość narządu optycz­ nego o k a ; w oku młodym jest to dość łatw e i odbyw a się autom atycznie: dzięki wysiłkowi mięśni nastaw czych śródocznych soczewka oczna przybiera postać więcej kulistą i oko staje się niejako czasowo krót­ kowzroczne. W wieku około 45 lat ten wysiłek nastaw czy m ało iuż pom aga, gdyż soczewka jest stw ardniała i, co za tym idzie, do pracy z bliska konieczne stają się odpowiednie szkła kuliste. Z re sz tą jak zaznaczyliśmy, osoby krótkow zroczne często przez całe życie będą mogły obchodzić się bez szkieł do pracy z bliska, a osoby nadw zrocz­ ne muszą nieraz używ ać szkieł przed 45 rokiem życia, a czasem na­ wet w wieku młodzieńczym lub dziecięcym. R ozstrzyga o tym oczy­ wiście badanie okulistyczne, które zazw yczaj będzie potrzebne co 2— 3 lata. D obieranie sobie szkieł w sklepie czy w straganie jest przeżytkiem, zupełnie przy tym niezrozumiałym. K a ż d y przecież bez wątpienia odda zepsuty zegarek nie do kow ala, lecz do dobrego zegarm istrza, a chyba nasz narząd w zroku precyzyjnością nie ustę­ puje zegarkowi. N ic więc dziwnego, że powinien być badany i le­ czony przez specjalistę, który go zbadać i leczyć potrafi. DALTONIZM W iększość ludzi przy pomocy wzroku rozpoznaje praw idłow o wszystkie barw y. Z d a rz a ją się jednak, chociaż rzadko, osoby nie rozpoznające zupełnie barw . Ich siatkówka jest w adliw a, aczkolwiek przy badaniu przyżyciow ym zmian nie w ykazuje. O soby takie zw yk­ le znacznie gorzej w idzą, np. jeden z moich pacjentów , nie rozpozna­ jący barw , miał ostrość wzroku odpow iadającą tylko 1 / 3 widzenia prawidłowego. N ieco częściej, bo praw ie w 5 % przypadków u męż­ czyzn i 0 ,5 % przypadków u kobiet, widzenie barw jest tylko upo­ śledzone. Chorzy tacy patrząc na barw ę czerw oną określają ją jako brązow ą, a barw ę zieloną jako ciemnożółtą, również źle rozpoznają i barw ę fioletową. Osoby takie często nie z d a ją sobie spraw y z tej w a­ dy i naśladując otoczenie, mówią o wszystkich barw ach tak, jak gdy­ by je rozpoznaw ały. O ile złe rozpoznaw anie b arw może być w ży­ ciu towarzyskim uw ażane za coś interesującego i osobliwego, o tyle w ' życiu praktycznym prow adzić może do wielu niepożądanych kom­ plikacji. T . zw. d a l t o n i k , nie rozpoznający barw y czerwonej i zie­ lonej, jako dyrektor fabryki papieru lub tkanin może narazić przed­ siębiorstwo na poważne straty, lekarz łub chemik nie rozpoznający barw nie będzie mógł korzystać z wielu barw nych prób chemicznych, TABLICA 2 a. Widmo słoneczne widziane przez rozpoznojqcego barwy prawidłowo, b. i c. Widmo słoneczne przy upośledzonym rozpoznawaniu barw. d. Widmo słoneczne widziane przez daltonika nie widzqcego bqrwy czerwonej, e. Widmo sło­ neczne widziane przez nie rozpoznajqcego barwy czerwonej i zielonej, f. Widmo słoneczne widziane przez osob ę nie rozpoznajqcq barw. g. Rysunek barwny zabarwiony według wzoru przez osobę prawidłowo rozpoznojqca barwy. h. Ten sam rysunek zabarwiony przez daltonika. CHOROBY OCZU 161 a m aszynista kolejowy lub szofer może narazić na w ypadek powie­ rzonych jego pieczy podróżnych itd. (P a trz ryc. na tablicy 2. b arw n ej). R o z p o z n a n i e daltonizm u i w ogóle niedostatecznego poczucia barw może być dokonyw ane tylko przez należycie wyszko­ lonego i dobrze rozpoznającego barw y lekarza. ZEZ I PORAŻENIA MIĘŚNI OCZNYCH ZEZ D o praw idłowej pracy obu oczu, która daje nam możność nie tylko widzieć w ogóle, ale i rozpoznawać stosunki przestrzenne przed­ miotów, słowem, widzieć bryłowo, potrzebne jest jednakow o dobre widzenie obu oczu oraz praw idłow a budow a i sprawność mięśni ocznych. Jeśli jedno oko będzie praw idłowo w idzące czyli miarowe, a drugie np. wysoko krótkow zrocz­ ne lub nadw zroczne, to różnica wyrazistości obrazów otrzym anych przez oba oczy wkrótce sprawi, że dany osobnik korzystać będzie tylko z oka lepiej w idzącego, a oko drugie zostanie niejako zaniedbane. O ko takie około 3 roku życia prze­ stanie i patrzeć. Jeżeli takiemu osobnikowi każem y patrzeć na ja ­ kiś przedm iot świecący, np. okno, to w oku patrzącym zobaczym y od­ bicie okna na środku rogówki, a w oku nie patrzącym gdzieś z boku. M ówim y w tedy, że oko zezuje. Z e z zbieżny będzie w tedy, kie­ dy oko nie patrzące jest skierowa­ ne w stronę nosa, a rozbieżny, kiedy to oko skierowane jest w stronę skroni. Czasam i oko zezujące może być skierowane w górę lub w dół. W yjątkow o zdarza się zez przy obu oczach jednakow o dobrze (lub źle) widzących. W te d y m a­ m y zaburzenie w układzie nerwowo-mięśniowym oczu, polegające zwykle na tym, że niewspółmierna jest nastawność obu oczu do zbież­ ności. W takich przypadkach często wyrównanie w ady wzroku szkła­ mi popraw ia zez. P rz y znacznej różnicy w widzeniu oczu nieraz nie 162 CHOROBY OCZU możemy popraw ić w ady wzroku oka zezującego; mówimy w tedy, ż t oko jest niedowidzące. Z resztą większa różnica w budowie oka spra­ wić może, że naw et po poprawie w ady wzroku do obuocznego wi- ZEZ ZBIEŻNY. W oku lew ym przeważa działan ie m ięśnia prostego wewnętrznego. (W g To ut le corps h u m a in ) . dzenia nie dojdzie, gdyż wielkość obrazów na siatkówce obu oczu będzie różna. K ażd y przypadek zeza powinien być zbadany przez ZEZ ROZBIEŻNY. W oku lew ym przeważa działan ie m ięśn ia prostego zew nętrz­ nego. (W g T o u t le corps h u m a in ) . okulistę, który zaleci odpowiednie leczenie. W iększość zezów jest uleczalna i zezujący a nie zw racający się o pomoc do okulisty zu­ pełnie niepotrzebnie godzą się na oszpecenie. P O R A Ż E N IE M IĘ ŚN I OCZNYCH Choroby ogólne, jak kiła, schorzenia układu krwionośnego, ura­ zy, w yw ołać m ogą porażenie któregokolwiek z mięśni ocznych. W te ­ dy osobnik, który przedtem patrząc obuocznie w idział bardzo dobrze, nagle stw ierdza, że zaczął bardzo źle widzieć. W ystępuje wówczas zamglenie w idzenia nieraz aż do zaw rotów głowy, nudności i często CHOROBY OCZU 163 chory wkrótce sam zauw aża, że te objaw y ustępują po zasłonięciu lub zmrużeniu jednego oka. B adanie okulistyczne ustali w takich przypadkach, że przy patrzeniu obuocznym zamiast jednego obrazu przedm iotu chory, w idząc każdym okiem rozdzielnie, m a 2 obrazy każdego przedm iotu, czyli m a t. zw. zdwojenie obrazów . Szczegól­ nie nieznośne jest tu uczucie wzajemnego zacierania się obrazów. R o z p o z n a n i e . P rzy p ad k i podobne powinny być zbada­ ne przez specjalistę nie tylko w celu ustalenia, z jakiego rodzaju za­ burzeniem w idzenia mamy do czynienia, chodzi również o wykrycie przyczyny choroby, gdyż tylko celowe leczenie pozw ala osiągnąć po­ praw ę. Chw ilow ą ulgę sprawi choremu przesłonięcie opaską jednego oka lub zastosowanie okularów z jednym szkłem matowym. W YTRZESZCZ W następstwie choroby Basedow a, wyw ołanej nadczynnością gru­ czołu tarczycowego, występuje m. in. w ydatne wysadzenie obu gałek Znaczny w ytrzeszcz obu oczu na skutek choroby Basedowa. (W g T o u ł Ze corps h um airt). ocznych. W te d y szpara powiekowa jest znacznie rozszerzona, a oczy nieraz poważnie cierpią na skutek niedomykalności. Choroba ta jest ciężkim cierpieniem ogólnym. W ytrzeszcz znaczny prow adzić może do w ysychania rogówek, a naw et do znacznego uszkodzenia oczu. 164 CHOROBY OCZU U R A ZY OCZU D o najczęstszych typów urazów oka należą uszkodzenia oczu odpryskam i, które w edług moich danych stanowią około 6 0 % ogółu urazów oka. D a le j idą urazy tępe, które z d arzają się w 15% przy­ padków oparzenia — około 1 1 % ; urazy kłute i cięte oraz zranienia, oka na skutek wybuchu i postrzału w ystępują znacznie rzadziej. U R A Z Y OCZU O D P R Y SK A M I T eg o typu urazy m ogą być powierzchowne lub głębokie. W po­ wierzchownych, które częściowo opisaliśmy już pod postacią ciał obcych w orka spojówkowego i rogówki, zadrażnienie i bóle oka są w praw dzie znaczne, spraw a jednak często kończy się wyleczeniem. Głębokim uszkodzeniom oka tow arzyszy zazw yczaj zatrzym anie cia­ ła obcego w ew nątrz oka — niekiedy w raz z zarazkam i chorobotwór­ czymi, które to ciało obce do oka wniosło. W tych przypadkach szczególnie w ażne jest zwrócenie się w porę do lekarza specjalisty, naw et i w tedy, gdy oko w idzi i nie boli. Przebicie powłok ocznych zazw yczaj na początku przebiega bezboleśnie. N ie znaczy to jednak, by obecność w oku ciała obcego b ąd ź m etalowego, b ą d ź mineralnego' (kam yki, odpryski ziem i), b ąd ź wreszcie organicznego (rzęsy, ka­ wałki drzew a itp.) była dla oka nieszkodliwa. Ż elazo naw et nie za­ każone utleniając się w yw oła rdzaw ienie tkanki naczyniowej oka i wtórne jej zapalenie oraz zmętnienie soczewki ocznej i odwarstw ienie siatkówki. O ko, do którego dostało się żelazo, podlega t. zw . że~ l a z i c y , na skutek czego tęczów ka i soczewka przybierają po pew ­ nym czasie barw ę brunatnordzaw ą. M iedź i m osiądz, utleniając się, pow odują zielonkawe zabarw ienie tkanek oka — t. zw. m i e d z i c ę , . a prócz tego zwykle prow adzą do ropnego zapalenia tkanek śródocznych. P odobne zapalenie w yw ołuje nikiel. Szkło, ołów nie zmienia­ ją się w oku, jednak, m a się rozumieć, i takie ciała obce są dla oka szkodliwe. Obecność w ew nątrz oka ciał organicznych również dość szybko prow adzi do zapalenia, a potem i zaniku oka. R o z p o z n a n i e w oku ciała obcego należy do specjalisty. B adanie i pomoc jest tu trudna, toteż chory powinien być skierowany do specjalisty możliwie natychm iast po urazie. N ieraz dopiero b a ­ danie rentgenologiczne pozwoli stwierdzić obecność i umiejscowienie ciała obcego w oku. W ydobycie ciała obcego powinno się odbyw ać w w arunkach szpitalnych. C iała obce m agnetyczne, jak żelazo, stal, nikiel, w ydo­ byw a się elektromagnesem. CHOROBY OCZU 165 C iała obce w powiekach i oczodole nieraz bez szkody dla na­ rządu wzroku mogą być pozostawiane, ale i tu zawsze zaopiniowanie o leczeniu należy do specjalisty. U R A Z Y TĘPE O K A U razy tępe oka — będą to uszkodzenia oka kijem, młotkiem, kamieniem, pięścią, batem , krowim ogonem; należą tu również i zra ­ nienia oka przy upadku i uderzeniu, np. o kant w ystających przed­ m iotów, itp. N astępstw a urazów tępych są różne: od banalnego siniaka — podbiegnięcia krwi z obrzękiem, do pęknięcia i rozm iażdżenia oka, a nieraz i pęknięcia podstaw y czaszki występującego przy cięższych tępych urazach. C ała ta różnorodność obrażeń tępych narządu w zro­ ku dowodzi, że każdy przypadek zranienia, po założeniu opaski ste­ rylizow anej lub przegotow anej, musi być skierowany do lekarza, gdyż chodzi tu nieraz nie tylko o groźbę ślepoty, ale i o niebezpieczeństwo d la życia poszkodowanego. N ależy zw łaszcza zw racać uwagę na dłuższy stan nieprzytomności chorego po w ypadku, na rozległe rany szarpane okolicy oka, na ich zanieczyszczenie, upływ krwi itp. R any tw arzy zanieczyszczone ziemią (szczególnie ziemią z na­ wozem) mogą grozić ciężką, śmiertelną chorobą — tężcem, przed któ­ rym może zabezpieczyć wczesne zastrzyknięcie surowicy przeciwtężcowej. D łuższe samolecznictwo poszarpanego oka może się skończyć zapaleniem drugiego oka i zupełną ślepotą poszkodowanego. N ależy więc zawsze nam aw iać do leczenia zranionego oka i nie przeciw sta­ wiać się lekarzowi, kiedy ten ślepe i zniekształcone lub długo cierpiące oko radzi wyłuszćzyć. O PA R Z E N IA OKA W śró d oparzeń oka rozróżniam y— termiczne i chemiczne. T erm iczne m ogą być spowodowane suchym żarem, stopami me­ tali, w rzącą w odą, olejami lub parą. O parzenia suchym żarem są ra­ czej ograniczone, natomiast oparzenia wrzącym i płynam i są bardziej rozległe i dlatego znacznie szkodliwsze. O parzenia prow adzą bądź tylko do powierzchownych uszkodzeń i oszpeceń, b ąd ź do całkowite­ go zniszczenia jednego albo i obu oczu. P ierw sza pomoc przy roz­ ległym oparzeniu polega na możliwie szybkim usunięciu gorącej masy z tkanek oka i jego otoczenia oraz na założeniu za powieki jakiejś maści obojętnej, np. 3 % kseroformowej łub też zwykłej bornej w a­ 166 CHOROBY oczu zeliny. D la ratow ania silnie zagrożonego narządu wzroku należy m oż­ liwie szybko skorzystać z pomocy lekarza specjalisty. O parzenia chemiczne dzielimy przede wszystkim na zadziałanie kwasami i ziemiami alkalicznymi (jak np. w apno) oraz oparzenia łu­ gami. K w asy i ziemie alkaliczne w yw ołują m a r t w i c ę z a k r z e ­ p o w ą , polegającą na ścięciu się białka tkanek, i d ziałają bardziej powierzchownie, ługi zaś, jak ług sodowy, potasowy, amoniak, w y­ wołują m a r t w i c ę r o z p ł y w o w ą — rozpuszczają tkanki i d rąż ą w głąb. P rz y oparzeniach kwasami należy możliwie natychm iast prze­ myć oczy 1°/o rozczynem sody albo choćby mlekiem. P rz y oparzeniu wapnem przem ywam y oczy mlekiem lub oliwą albo też w odą z cukrem i możliwie szybko, za pomocą zwilżonej w mleku lub oliwie w aty usuwamy kaw ałki w apna z w orka spojówki. P o oparzeniu ługiem prze­ m ywamy miejsce oparzone dużą ilością 3 % rozczynu kwasu bornego lub mleka. W każdym w ypadku chory poparzony możliwie wcześnie powinien być skierowany do okulisty, gdyż oparzenie zawsze jest nie­ bezpieczne dla narządu w zroku; naw et w tedy, gdy poszkodowany na początku, zd a się, widzi nieźle, pojaw ić się m ogą potem bardzo cięż­ kie następstwa. W ielkie znaczenie ma tu zapobieganie oparzeniom dro­ gą przestrzegania przepisów bezpieczeństwa oraz w ogóle szerzenia uświadomienia. Z R A N IE N IA N A R Z A D U W ZR O K U K Ł U T E I CIĘTE Z ranienia te mogą być powierzchowne i dotyczyć tylko powiek lub też dotyczyć oka. O ko będzie w tedy wypełnione krwią, a nieraz poszarpane i ślepe. U szkodzenia powiek mogą zresztą również być niebezpieczne dla oka i naw et wtórnie prow adzić do ślepoty. T o te ż w zranieniach oczu i powiek po nałożeniu wyjałowionego (czystego, przegotow anego) opatrunku poraniony powinien być skierowany moż­ liwie szybko do okulisty. Z R A N IE N IA N A R Z A D U W ZRO K U PO ST R Z A ŁO W E I W Y BU CH O W E Z ranienia tego rodzaju w w yjątkow ych przypadkach dotyczą tylko oczu; częściej tow arzyszą one uszkodzeniom czaszki i mózgu, toteż bardzo często kończą się śmiercią chorego. K a ż d y z przypad­ ków zranienia oka po postrzale i wybuchu możliwie szybko po opa­ trzeniu chorego powinien być skierowany do lekarza. W a rto zaznaczyć, że przy usiłowaniu sam obójstw a drogą po­ strzału w skroń zdarza się nierzadko przestrzelenie obu nerwów w zro­ kowych z nieuleczalną ślepotą niedoszłego samobójcy. CHOROBY OCZU 167 Z tego krótkiego zarysu ważniejszych chorób i uszkodzeń na­ rządu wzroku widzimy, jak różnorodne są cierpienia oczu i ile w y­ m agają doświadczenia i wiadomości ze strony lekarza. Inteligentne i wnikliwe ustosunkowanie się otoczenia chorego bardzo wiele może zdziałać, gdyż często uchroni ono chorego od cięższych następstw cierpienia i ułatwi lekarzowi okuliście udzielenie pełnowartościowej pomocy cierpiącemu. HIGIENA NARZĄDU WZROKU H igiena narządu wzroku ma za zadanie: 1) zapobiegać przy­ najm niej najczęściej spotykanym cięższym chorobom oczu oraz ura­ zom, 2 ) zapew nić możliwie najlepsze warunki korzystania z narządu wzroku. Z a p o b i e g a n i e cięższym chorobom i urazom narządu wzroku przede wszystkim polegać powinno na możliwie starannym chronieniu ludzi, a w szczególności dzieci od kiły i gruźlicy, tych n aj­ cięższych plag ludzkości. Cierpienia te, w edług naszych daw niejszych danych, są bardzo częstą przyczyną ślepoty w Polsce, przy czym kiła stanowi około 4 0 % , a gruźlica około 14% przypadków . D alej 8 % przypadków ślepoty spowodowanych jest śluzoropotokiem rzeźączkowym noworodków, 8 % ślepoty d a ją urazy, 6 % — wysoka krótko­ wzroczność i 4 % należy przypisać nie leczonej jaglicy. N asze uwagi dotyczące higieny oka podzielimy z punktu w idze­ nia w ieku; omówimy więc kolejno: 1) higienę noworodka i niemowlę­ cia, 2 ) higienę wieku przedszkolnego, 3 ) higienę wieku szkolnego, 4 ) higienę wieku dojrzałego, 5 ) higienę wieku starczego i wreszcie na zakończenie — zagadnienie niewidomych i źle w idzących. H IG IE N A W ZRO K U N O W O R O D K A I NIEM O W LĘC IA H igiena wzroku zaczynać się powinna niemal od poczęcia dziecka. W a ż n ą jest rzeczą, aby wstępujący w związek małżeński zdaw ali so­ bie spraw ę z tego, że od ich zdrow ia zależy zdrow ie ich pokolenia. W szelkie ciężkie w rodzone w ady ogólne, a zw łaszcza narządu w zro­ ku mogą być dziedziczone, to znaczy przechodzić na m łode pokolenie. Szczególnie często dziedziczą się w ady, jeśli ojciec i m atka m ają po­ dobne obarczenia rodzinne, co jest możliwe zw łaszcza w m ałżeństwach zaw artych m iędzy bliskimi krewnymi. Z a bardzo ciężkie obarczenia dziedziczne uw ażać należy: wysoką krótkowzroczność ze zmianami 168 CHOROBY OCZU zanikowymi w siatkówce i naczyniówce, jaskrę wieku dziecięcego, złośliwą jaskrę dorosłych, dziedziczne odwarstwienie siatkówki, w ro­ dzony niedorozwój oka (t. zw. m ałoocze), zwyrodnienie barwikowe siatkówki, wrodzone zwichnięcie soczewki, zwyrodnienie rogówki, za­ ćmę w rodzoną, dziedziczny zanik nerw ów wzrokowych, ślepotę w o ­ dzoną z niedołęstwem. N iektóre z tych cierpień są nieuleczalne albo też mało w nich m ożna osiągnąć przy pomocy leczenia, toteż do w ażniejszych zadań zapobiegawczych należy odradzanie rozrodu osobnikom dotkniętym tymi ciężkimi obarczeniami. Z agadnienie h i g i e n y r o z r o d u należy do eugeniki. Z a s a d ­ niczym wskazaniem eugenicznym jest popieranie rozrodu osobników zdrow ych i wartościowych, a utrudnianie zw iązków małżeńskich po­ m iędzy bliskimi krewnymi — gdyż w tedy w potomstwie sumują się w ady i obarczenia dziedziczne. Stosunkowo proste są rady eugeniczne w przypadkach w ad dziedziczonych w edług typu panującego (od rodziców bezpośrednio na dzieci), gdyż w tym typie dziedziczenia osobniki zdrow e wolne są istotnie od obarczenia i nie grozi ono rów­ nież ich potomstwu. N atom iast w przypadkach dziedziczenia typu ustępującego cechy dziedziczne m ogą być utajone i osobnik pozornie zdrow y może być nosicielem w ady swego potomstwa, gdyż m a w so­ bie, a w szczególności w swych kom órkach rozrodczych ukryty zaro­ dek w ady lub choroby. W tym typie dziedziczenia w ady dziedziczone w ystępują dopiero w następnym pokoleniu, t. j. przechodzą od dziad­ ków na wnuków. O to są w ażniejsze cięższe w ady i choroby narządu w zroku dzie­ dziczone w edług typu panującego: 1) w rodzony niedorozwój tęczów­ ki i innych części błony naczyniowej, 2 ) w rodzone małoocze, 3 ) sto­ żek i zwyrodnienia rogówki, 4 ) w rodzone zaćm y. D o ważniejszych cięższych w ad i chorób narządu w zroku, dzie­ dziczonych w edług typu ustępującego, n ależą: 1) w rodzone bezocze, 2 ) w rodzone zwichnięcie soczewki, 3 ) wodoocze, 4) glejak siatków­ ki, 5 ) zwyrodnienie barw ikow e siatkówki, 6) w rodzone niedołęstwo ze ślepotą, 7) wrodzony zanik nerw ów wzrokowych. W przypadkach -wymienionych cięższych obarczeń typu dzie­ dziczności ustępującej — szczególnie niew skazane są m ałżeństw a mię­ dzy krewnymi w rodzinach obarczonych. Przytoczone wyżej fakty w ogóle dow odzą, że konieczna jest znaczna oględność przy zaw iera­ niu zw iązków małżeńskich, że kandydaci winni zw racać się do poradni przedślubnej lub zasięgać opinii lekarzy specjalistów. CHOROBY OCZU 169 A b y uchronić potomstwo od chorób, należy zw racać uw agę nie tylko na cierpienia dziedziczne, lecz również na choroby nabyte ro­ dziców, gdyż cierpienie takie, jak gruźlica rodziców — naraża po­ tomstwo na wczesne zakażenie; podobnie łatw o udzielają się potom­ stwu, a zw łaszcza jego narządow i wzroku — kiła i rzeżączka. K iła (syfilis) rodziców, w szczególności matki, najczęściej nie­ dostatecznie leczona, jest bardzo często przyczyną ślepoty dzieci, po­ jaw iającej się w następstwie schorzeń układu naczyniowego oczu, w odoocza, miąższowego zapalenia rogówki, zaćmy lub też zmian w ukła­ dzie nerwowo-mięśniowym oczu — porażenia mięśni ocznych, opad­ nięcia powieki górnej itp. Staranne leczenie kiły rodziców może z a ­ pobiec powstaniu wczesnych kiłowych powikłań w narządzie wzroku dzieci, toteż w takich przypadkach szczególnie doniosłe znaczenie po­ siada wczesne skorzystanie z należytych porad lekarskich. D o cierpień rodziców, a zwłaszcza matki, łatw o udzielających się oczom potomstwa, należy rzeżączka, o której pisałem już u p rz e ­ dnio. W y starczy niewielka ilość wydzieliny z pochwy matki przy po­ rodzie, by w czasie porodu zakazić spojówki noworodka. A żeby więc zapobiec rozwojowi tego ciężkiego cierpienia spojówki, prow adzącego nieraz do ślepoty nieuleczalnej, należy przem yć oczy now orodka na­ tychmiast po urodzeniu jakimkolwiek rozczynem przeciwgnilnym, np. 0 ,0 1 % sublimatu, i wkroplić do worka spojówki parę kropel 2 Jo rozczynu azotanu srebra (lapisu). O czu dziecka nie wolno przem yw ać w odą użytą do kąpieli ciałka dziecka. N ależy przy tym uw ażać każde ropienie spojówki noworodka za chorobę ciężką i zawczasu w zyw ać lekarza. W reszcie wspomnieć należy, że w okresie ciąży wielkie znacze­ nie ma praw idłow e odżywianie matki i należyta opieka lekarska. H IG IE N A W ZRO K U W IEK U PR Z E D SZ K O L N E G O W tym wieku występują zołzy oczne, najczęściej pod postacią zapalenia pryszczykowego spojówek i rogówki, zaś jako następstwo kiły wrodzonej (czasem i wczesnej gruźlicy) w wieku 7— 8 do 12 'a t pojaw ić się może miąższowe zapalenie rogówki. Z a p o b i e g a n i e gruźliczym schorzeniom i z a p a l e n i o m z o ł z o w y m o k a polega na dobrym od­ żywianiu dzieci (dostateczna ilość witamin w pożyw ieniu), poprawie- 170 CHOROBY OCZU niu w arunków mieszkaniowych, zaleceniu szkieł ochronnych możliwie wczesnym leczeniu każdego zadrażnienia oczu. oraz Miąższowemu zapaleniu rogówki zapobiec można przede wszystkim przez wczesne le­ c z e n i e stwierdzonej kiły rodziców ; jeżeli zaś zachodzi jedynie podejrzenie kiły, konieczne jest zbadanie krwi rodziców i dzieci na odczyn W asserm anna, aby możliwie wcześnie rozpocząć leczenie swoiste. I tu więc w ażne znaczenie ma wczesne korzystanie z opieki lekarskiej. W rodzinach cierpiących n a j a g l i c ę należy poczynając nieraz od pierwszych lat dzieciństwa starannie b adać dzieci w kierunku ja ­ glicy i możliwie wcześnie rozpoczynać leczenie wszelkich przew lek­ łych schorzeń spojówki; w ten sposób można radykalnie uchronić od ciężkich powikłań późniejszych. H IG IE N A W ZRO K U W IE K U SZKO LNEGO O bok schorzeń zołzowych oczu, miąższowego zapalenia rogówki * i jaglicy, w wieku szkolnym w ystępują na jaw w ady wzroku. Wady wzroku K ażd e dziecko, rozpoczynające naukę i uczące się, przynajm niej raz do roku powinno być badane przez okulistę — zw łaszcza gdy źle widzi albo też skarży się na niedowidzenie, bóle oczu lub głow y; bóle te bowiem najczęściej w yw ołane są w adam i wzroku, a w szcze­ gólności niezbornością i nadwzrocznością. D ziecko z w ad ą wzroku zaczyna po pewnym czasie pracy wi­ dzieć niewyraźnie, przysuw a bliżej książkę, potem ją odsuwa lub p o ­ chyla — wreszcie musi ją odłożyć i odpocząć. Czasam i w pływ na powiększenie się lub naw et wystąpienie w ady wzroku m ają choroby zakaźne, jak odra, krztusiec, płonica. W każdym przypadku stwierdzonej w ady wzroku dziecko p o ­ winno korzystać do dali i do pracy ze szkieł przepisanych przez oku­ listę, a ponieważ zależnie od wieku stan oczu dziecka może ulec zmia­ nie, badanie okulistyczne i spraw dzanie szkieł powinno odbyw ać się co najmniej raz do roku. D obierając odpowiednie szkła i popraw iając w ady wzroku — ułatw iam y praw idłow y rozwój i pracę narządu w zro­ ku, a przez to przyczyniam y się do należytego rozw oju umysłu dziecka. CHOROBY OCZU 171 Zez Z w adam i wzroku i związanym i z nimi zaburzeniam i często w ią­ że się zez, który najczęściej wskazuje, ie oczom potrzeba szkieł i że jedno oko widzi znacznie gorzej od drugiego. Ja k zaznaczyliśmy w opisie zeza, w przypadku nadwzroczności, w zw iązku z większym napięciem akomodacji, najczęściej zdarza się zez zbieżny, a w krótko­ wzroczności, na skutek braku akomodacji (która dla oka krótko­ wzrocznego jest z b ę d n a), częściej zdarza się zez rozbieżny. K ażdy przypadek zeza powinien być gruntownie zbadany przez okulistę, gdyż nieraz samo poprawienie w ady w zroku szkłami może zapobiec utrw aleniu się zeza, a nieraz operacja może ułatwić popraw ę wi­ dzenia. Porażenie mięśni ocznych W latach dziecięcych czasem spotykamy się z porażeniam i mięśni ocznych bądź to w następstwie urazu w czasie porodu, b ąd ź wskutek jakiejkolwiek choroby dzieciństwa, np. błonicy, b ąd ź jako z wyrazem niedorozwoju układu nerwowo-mięśniowego oczu. Porażenie którego­ kolwiek z mięśni ocznych prowadzi do zdwojonego widzenia, a więc do zaburzenia widzenia obuocznego. K ażd y podobny przypadek po­ winien być zbadany i należycie leczony przez specjalistę, aby w m iarę możności uchronić narząd wzroku od niepożądanych następstw. Zagadnienie higieny wzroku w szkole O bok okresowego badania dzieci szkolnych przez okulistę ko­ nieczne jest w szkole stałe uwzględnianie w ym agań higieny ogólnej oraz higieny w zroku w szczególności. B adania przede wszystkim do­ tyczyć powinny należytych norm oświetlenia, praw idłow ego urządze­ nia ław ek szkolnych, oraz książek i zeszytów szkolnych. Normy oświetlenia D obre oświetlenie dzienne otrzym ujemy przy należytej po­ wierzchni okien, która w szkole powinna stanowić około 14 powierzch­ ni podłogi. O kna powinny szczytem sięgać sufitu, a dolny ich brzeg musi być umieszczony nieco powyżej linii oczu siedzących uczniów. N ajw ięcej św iatła d a ją okna zwrócone na wschód lub na południe. O d jaskraw ych promieni słonecznych chronią szare rolety albo dolne m atowe szyby. P ró cz tego odległość przeciwległego budynku powinna być co najmniej dw a razy większa od wysokości tego budynku. Św ia­ tło winno p adać uczniowi z lewej strony, by cień ręki nie przeszka­ dzał w pisaniu. 172 CHOROBY OCZU W razie korzystania z pomieszczeń szkolnych wieczorem, ko­ nieczne i^st światło sztuczne o dostatecznej sile. Z aw sze przy tym p a­ m iętać należy, że o ile w dzień jasny tuż przy oknie oświetlenie od­ pow iada około 1500 metroświecom, to otrzym anie oświetlenia sztucz­ nego o takiej sile byłoby bardzo kosztowne i dlatego za przeciętnie dobre oświetlenie sztuczne uw ażane jest oświetlenie odpow iadające 50 metroświecom. B y dać choć pewne pojęcie o sile oświetlenia naj­ częstszych u nas źródeł św iatła, przytoczym y siłę tych źródeł według naszych pom iarów: L am pa naftow a z knotem płaskim z o d l e g ł o ś c i m e t r a o d ­ pow iada 5 świecom. L am pa naftow a z knotem okrągłym i kloszem mlecznym — 5 świecom, ta sama lam pa bez klosza — 7 świecom. P alnik gazowy motylkowy odpow iada 0,5 metroświecy. P alnik gazowy żarow y A uerow ski — 80 metroświecom bez klosza i 3 0 metroświecom z kloszem mlecznym. Ż arów ka 75-w atow a odpow iada około 75 metroświecom. W idzim y więc, ile lam p potrzeba, by osiągnąć oświetlenie od­ pow iadające choćby połowie światła dziennego. Z w y k le korzystamy ze św iatła odpow iadającego V io światła dziennego lub naw et mniej. W tym celu podczas czytania lub innej pracy wzrokowej siedzimy możliwie blisko sztucznego źródła światła. Siedząc w odległości 30 cm od lampy 5-metroświecowej korzystam y ze światła dziewięciokrotnie silniejszego, odpow iadającego 45 metroświecom (stosunek odwrotny do kw adratu odległości), korzystając z odległości V i m etra od lampy gazowo-żarowej o 80 metroświecach będziemy mieć oświetlenie czte­ rokrotnie silniejsze, a więc 320 metroświec itd. K orzystając ze sztucznych źródeł światła z niewielkiej odległości, przegrzew am y sobie głowę, co nie tylko nie jest pożądane, lecz może być wręcz szkodliwe. P rócz tego, jak widzim y, większość wymienionych w yżej źródeł św iatła daje nam siłę niedostateczną; a więc by otrzym ać w większej sali przynaj­ mniej 100 metroświec oświetlenia naftow ego, musielibyśmy w niej za­ wiesić bardzo dużą ilość lamp, które więcej by nagrzały powietrze i zużyły tlenu, niż oświetliły. Stosunkowo najlepsze dla szkoły i w ogó­ le dla pracy, oprócz oświetlenia naturalnego, jest oświetlenie elek­ tryczne, jako bezpieczne, łatw e do rozmieszczenia, odpowiedniego daw kow ania i łatw o pozw alające na uzyskanie odpowiedniej siły oświetlenia. Jeżeli chodzi o różnicę m iędzy światłem dziennym i sztucznym, to w myśl między innymi moich pomiarów, światło sztuczne w p orów ­ naniu z dziennym jest czerwone, gdyż zaw iera przeszło dw a razy 173 CHOROBY OCZU większą ilość promieni czerwonych (przeciętnie 6 0 % ) , a za mało promieni błękitnych (około 1 5 % ) . W skutek tego widzenie, a głów­ nie rozpoznawanie barw w tym oświetleniu przew ażnie jest niedosta­ teczne, a więc i nauczanie, w szczególności nauczanie początkow e — poglądow e, powinnoby się (w szkole) odbyw ać tylko przy oświetle­ niu dziennym. B ardzo w ażne dla oświetlenia są ściany pomieszczeń oraz papier szkolny. Z b y t ciemne ściany (brudne szyby) i zbyt ciemny papier książek i zeszytów, przy zbyt jasnym druku, mogą znacznie utrudnić pracę naw et przy dobrej sile światła. N ajodpow iedniejsze są ściany świeżo bielone, które odbijają około 8 0 % światła, lub barw y słomkowożółtej, odbijające 60— 7 0 % światła. Biały papier odbija około 70— 8 0 % światła, czarne litery około 8 % — drogą kontrastu litery takie będą łatw o widoczne, o ile papier będzie m atowy, gdyż każde większe lśnienie pomniejsza widoczność liter. Pom iarów św iatła i odbicia dokonywa się za pomocą odpowie­ dnich przyrządów , zwanych ś w i a t ł o m i e r z a m i ( luxm eter). Znaczenie higieniczne książki J a k już zaznaczyliśmy, w ażne jest, żeby papier książkowy był dostatecznie biały, by odbijał około 8 0 % światła, bardzo nie lśnił i nie przeświecał. T u sz liter powinien odbijać najw yżej 8 % św iatła, dzięki czemu będzie dostatecznie kontrastowy w stosunku do tła i li­ tery będą należycie się uwydatniać. W e d łu g naszych przepisów z 1920 roku d la pierwszego roku nauki druk ma wynosić od 8— 2,5 mm wysokości, w drugim roku od 2,5— 2 mm, w trzecim i czwartym 2— 1,75 mm, a w piątym , szóstym i siódmym — 1,5 mm. Przypom inam tu, że zbyt wielkie litery, na przykład o wym iarze 8 cm (z odległości 33 cm) obejmą ponad 1°,3 środka siatkówki, t. j. nie będą mogły się już pomieścić w obrębie plam ki żółtej. Przypom inam również, że przestrzeń m iędzy literami powinna wynosić co najmniej dwie grubości kreski, a międzylinia ma odpow iadać co najmniej podwójnej wysokości litery. D ługość wiersza nie powinna przekraczać 10 cm, a długość ko­ lumny 18 cm, by nie zmuszać przy czytaniu do nadm iernych ruchów głowy i nie utrudniać tym czytania. N orm y dotyczące wielkości druku i ustaw ienia liter powinny być zachow ane, gdyż wśród uczących się istnieje zw ykle pewien odsetek o ostrości wzroku niższej od normalnej (poniżej 1,0). 174 CHOROBY OCZU Higiena pisania Z ależnie od tego, czy mamy do czynienia z pisaniem prostym, czy pochyłym, inna jest pozycja zeszytu i pozycja piszącego. P rz y piśmie prostym postaw a piszącego będzie praw idłow a przy prostym ułożeniu zeszytu, symetrycznym siedzeniu na obu pośladkach i opar­ ciu n a stole obu rąk do łokci. W te ­ dy obie osie w zrokowe przeć'.nają się symetrycznie i wzrok z łatwością podąża za pismem. W ystarczy jed ­ nak zeszyt nieco odsunąć w stronę od środka ciała albo go nieco prze­ krzyw ić, a już pozycja głowy, ręki i ciała piszącego stanie się wym u­ szona. P rz y piśmie pochyłym w praw o, piszący z łatwością może N IEPRAW IDŁOW A I WYMUSZONA POZYCJA PISZĄCEGO PRZY PISA ­ siedzieć prosto i praw idłowo, o ile NIU PROSTYM. Oczy p ra c u ja z u ­ zeszyt będzie nieco przesunięty na p e łn ie n iep raw id ło w o , k a ty w id ze­ bok w lewo, praw ym kątem do gó­ n ia sa niejed n ak o w e. (W g G inestous ry. Pism o pochyłe jest o wiele łat­ „H ygiène oculaire“) . wiejsze i szybsze. T ablice szkolne nie powinny lśnić, a litery na nich pisane powin­ ny mieć dostateczną grubość i wielkość, t. zn. że o ile długość sali PRAW IDŁOW A POZYCJA PISZĄCE­ GO PRZY PIŚM IE POCHYŁYM. P i­ szący m a głow ę i oczy u sta w io n e p raw id ło w o . (W g G inestous „H ygiène oculaire" ). PRAW IDŁOW A POZYCJA PISZĄ CE­ GO PRZY PISANIU PROSTY.M. P o z y c ja ciała , ra k i u sta w ie n ie oczu sa u m ia ro w e i p raw id ło w e . (W g Gin e sto u s „H ygiène o c u la ire " ). szkolnej będzie wynosiła do 6 m, to litery winny mieć przynajm niej 3 — 4 cm wielkości, a kreska litery przynajm niej 2 mm grubości. CHOROBY OCZU 175 R o b o t y r ęc z ne dla dzieci m łodszych i dla gorzej wi­ dzących powinny być prostsze i grubsze, by nie wym agały zbytniego natężania wzroku. Ławki szkolne Ł aw k a szkolna musi być wygodna, aby uczeń bez znużenia mógł na niej zachow ać praw idłow ą pozycję siedzącą; powinna też umożliwić łatw e czytanie i pisanie z odległości około 33 cm. W tym celu konieczne jest, aby ław ka szkolna dostosowana była do w zro­ stu ucznia. W ysokość ławki musi odpow iadać 2/7 wzrostu ucznia — w tedy cała stopa swobodnie będzie się opierać o podłogę. Szerokość ławki odpow iadać ma V B wysokości ucznia, a jej oparcie powinno sięgać do pasa. Stolik ław ki dla ułatwienia czytania i pisania winien być na­ chylony pod kątem 15° do poziomu — w tedy dostateczne będzie lekkie pochylenie głowy, by linie wzrokowe obu oczu znalazły się w płaszczyźnie prostopadłej do powierzchni książki lub zeszytu. R óżnica między najniższą wysokością stolika i ław ki winna w y­ nosić około 20 cm, a siedzenie powinno zachodzić na 4 cm pod po­ wierzchnię stolika. A b y jednak uczeń mógł swobodnie wstawać, stolik musi być tak urządzony, ażeby część jego unosiła się na zawiasach albo też cały blat stolika był przesuwalny. A b y umożliwić harmonijny rozwój w ładz umysłowych ucznia, nauka powinna odbyw ać się nie tylko drogą w zrokową, ale i słucho­ wą — w tedy oba narządy kolejno m ają należny wypoczynek. P odobnie celowym wypoczynkiem d la wzroku, słuchu i umysłu są racjonalnie prow adzone ćwiczenia fizyczne. H IG IE N A W ZRO KU W IE K U D O JR ZA ŁEG O W e d łu g naszej statystyki z 1930 roku w Polsce rok rocznie oko­ ło 1000 ludzi ulega zranieniom narządu w zroku przy pracy. W śród tych urazów , jak ju ż zaznaczyliśmy, najw iększą ilość, bo 5 0 % ogól­ nej liczby stanowią zranienia oczu odpryskam i; zranień tych w więk­ szości przypadków m ożnaby było uniknąć przy racjonalnym stoso­ w aniu odpowiednich okularów i przyrządów ochronnych. 15% przypadków zranień narządu wzroku stanowią urazy tę­ pe, które najczęściej są następstwem nieodpowiedniej organizacji pra­ cy i momentów zaskoczenia. W iększości z tych przypadków możnaby uniknąć przy należytej organizacji, przew idującej wszystkie niebez­ 176 CHOROBY o c z u pieczne, zw łaszcza d la narządu wzroku, fazy pracy, przy dobrym oświetleniu, zachowaniu porządku i unikaniu powierzania pracy oso­ bom niedostatecznie do niej przygotowanym . 1 1°/o przypadków uszko­ dzeń oczu jest skutkiem oparzeń b ąd ź cieplnych, bądź chemicznych. N ajw iększa ilość oparzeń cieplnych przypada na huty, odlewnie i kuź­ nie. O parzenia te, podobnie jak i oparzenia chemiczne (u nas najczęściej w apnem ), są wynikiem nieprzygotow ania do pracy oraz nieznajomości główniejszych zasad i przepisów ostrożności. Z ranienia kłute i cięte oraz poranienia przy w ybuchach zdarzają się u nas stosunkowo rza­ dziej, bo w 3 % przypadków . Z ranień kłutych i ciętych m ożnaby uniknąć przy stosowaniu odpowiednich okularów ochronnych. Z ra n ie ­ nia na skutek wybuchu są wynikiem nieprzestrzegania odpowiednich przepisów i są jaskraw ym dowodem konieczności należytej organi­ zacji pracy w niebezpiecznych zaw odach. W ogóle n i e o s t r o ż n o ś ć jest bardzo często przyczyną ślepoty, zarów no w wieku szkolnym , jak i w wieku dojrzałym . W spom nieć tu należy o częstych u nas zranieniach oczu i większych okaleczeniach ciała przy dłubaniu w zna­ lezionych nabojach. D łubią zwykle i młodzi, i starzy, którzy szczegól­ nie często lubią sporządzać sobie ustniki do papierosów ze znalezio­ nej rurki, inni znów bezmyślnie przypatrują się takiej niebezpiecz­ nej zabaw ie. Z a b a w a ta w najlepszym razie polega na w rzucaniu zna­ lezionego naboju do paleniska, częściej na rozbijaniu go kamieniem lub młotkiem. T ypow ym wynikiem tej karygodnej zabaw y jest obok ciężkiego zranienia obu oczu i tw arzy okaleczenie kończyn górnych, oberw anie paru palców jednej lub obu rąk. Z ranienia takie bardzo często kończą się nieuleczalną ślepotą. D o przykrych następstw ciem­ noty zaliczyć również należy przypadki zranień oczu na skutek w y­ buchów przy świątecznym wiwatowaniu. Jako typow y przytoczę przy­ padek dotyczący chłopca, który zaczął rozcierać i rozbijać w m oź­ dzierzu pół kilograma soli Bertoleta. N astępstw em tej nieopatrznej zabaw y był wybuch z uszkodzeniem i utratą obu oczu, poparzeniem tw arzy, oberwaniem kiści praw ej ręki i dw óch palców lewej — słowem, ciężkie okaleczenie i ślepota na całe życie. O k u lary i p rzy rz ą d y ochronne P rz e d drobniejszymi odpryskam i osłaniają oczy zw ykłe szkła ochronne o należytej średnicy (około 40 mm) i grubości (około 2,5 m m ). Szkła takie powinny być dostatecznie jasne, przepuszczać co najm niej 8 0 % światła, a przy tym nie powinny pękać przy opada­ niu na nie 16-gramowej kulki stalowej z wysokości 25 cm. O praw y CHOROBY OCZU 177 szkieł muszą być mocne i nadaw ać się do czyszczenia. D olne części szkła powinny być umieszczone blisko tw arzy, by nie ograniczać po­ la w idzenia od dołu. O p ra w a szczelna powinna być dziurkow ana lub siatkowa, by zapobiec potnieniu szkieł. M ożna też zapobiec potnieniu za pomocą nacierania co pewien czas odpowiednim mydełkiem i wy­ cierania aż do lśnienia za pomocą czystego gałganka. D la ochrony oczu przed odpryskam i o znaczniejszej sile żywej, np. odpryskami nitów, potrzebne są szkła mocniejsze, nieraz jeszcze osłonięte siatką z grubego drutu stalowego. D la osłony przed silnym blaskiem, np. lampy łukowej, koniecz­ ne są odpowiednie szkła ciemne. W odlewnictwie i przy spawaniu— obok osłony oczu odpowiedni­ mi szkłami konieczne będzie nieraz i osłonięcie tw arzy, szyi, piersi i tu­ łowia. Słowem, spraw a przyrządów ochronnych musi być każdorazowo opracow ana i zaopiniow ana przez specjalistę, a korzystanie z tych przyrządów w zaw odach niebezpiecznych jest bezwzględnie obowiąz­ kowe. O d odprysków dobrze też ochraniają odpowiednie zabezpiecze­ nia dłut i innych niebezpiecznych przyrządów pracy. Oświetlenie zakładów pracy Jak przekonać się mogłem osobiście w moich wędrówkach po za­ kładach pracy, oświetlenie ich często jest bardzo niedostateczne. N p. w szeregu giserni stwierdziłem w zakątkach oświetlenie odpow iadające 5— 10 świecom i mniej, a pomimo to w zakątkach tych np. oczyszcza­ no odlewy od nadlew ów za pomocą dłut, pilników itp. narzędzi. J e ­ śli dodam y do tego fakt, że w niewielkiej odległości od tych miejsc mogło być oświetlenie o sile kilkuset do 1000 świec, to zrozumiemy, że takie kontrasty w oświetleniu mogły i mogą być nieraz przyczyną w ypadku wskutek trudności przystosowania się wzroku. W w arunkach niedostatecznego oświetlenia nie może być mowy o korzystaniu z okularów ochronnych, jest to chyba dostatecznie zro­ zumiałe. W wielu w arsztatach jest trudno o dobre światło dzienne, gdyż ściany ich są bielone zwykle raz na rok, a okna myte niewiele częściej. Bardziej równomierne oświetlenie m ożnaby w nich uzyskać za pomocą odpowiedniego rozmieszczenia żarówek elektrycznych, ale żarówki takie powinnyby być co najmniej 100-watowe (1 0 0 świec), a przy tym myte i odkurzane co parę godzin, a nie co parę miesięcy, jak niestety zdarza się najczęściej. Jako minimum oświetlenia w miej­ scu pracy uw ażać należy 50 świec, a dla pracy precyzyjnej co naj­ mniej 200 świec, co uzyskalibyśm y korzystając np. z żarówki 25-w a- 178 CHOROBY OCZU towej, ustawionej w odległości 33 cm od miejsca pracy, ale pod w a­ runkiem, że żarów ka taka stale byłaby czysta. J a k stw ierdzają m iędzy innymi autorowie amerykańscy, w prow adzenie dobrego oświetlenia do zakładów pracy zwiększyło produkcję i zmniejszyło o 7 5 % ilość ura­ zów przy pracy. Oświetlenie nie może być ani zbyt kontrastowe, ani też zanadto rozsiane, co d a się łatw o stwierdzić przy pomocy próby W . Lancastera (1 9 1 4 ) z ołówkiem: ołówek trzym am y w pozycji pozio­ mej w odległości 7 cm od leżącego na stole białego arkusza papieru i obserwujemy cień ołów ka: w razie dobrego rozproszenia św iatła cień ołówka będzie miękki i rozm azany, w razie zbytniej kontrastowości światła cień będzie zarysow any ostro. D la ochrony oczu przed olśnieniem konieczne jest należyte osło­ nięcie źródła św iatła i odpowiednie jego skierowanie. P rz y pracy z ciemnymi m ateriałam i, więcej pochłaniającym i, t. j. mniej odbijającym i światło — konieczne jest zwiększenie siły światła. Wpływ zatruć ogólnych na narząd wzroku P ra c a przy obróbce ołowiu może w yw ołać ciężkie zatrucie o gól­ ne (ołow iem ), pow odujące obok innych ciężkich objaw ów — nie­ dowidzenie, potem zapalenie nerwów w zrokow ych i ich zanik, a wsku­ tek tego ślepotę. S tąd konieczność specjalnej opieki lekarskiej w zakła­ dach obróbki ołowiu, w drukarniach i litografiach. O bróbka w yrobów gumowych grozi z a t r u c i e m s i a r c z k i e m w ę g l a — które obok innych objaw ów pow oduje zapalenie siatkówki i nerwu wzrokowego i może również skończyć się ślepotą. W obu ty­ pach pracy konieczna jest przede wszystkim należyta i staranna wen­ tylacja zakładów pracy, korzystanie z masek ochronnych i rękaw i­ czek gumowych, zm iana ubrania oraz należyte okresowe badanie pra­ cowników przez lekarza. D odam y tu jeszcze możliwość uszkodzenia oczu na skutek za­ truć p r z y w y r o b i e f a r b a n i l i n o w y c h , p r z y p r a c y z w y s k o k i e m d r z e w n y m , które to zatrucia pow odują schorzenia układu naczyniowego oka oraz siatkówki i nerwu wzrokowego. W sk a ­ zuje to raz jeszcze, jak dalece konieczny jest nadzór lekarzy fabrycz­ nych i inspektorów pracy w fabrykach i zakładach pracy. H IG IE N A W Z R O K U W IE K U STARCZEGO O ko starca widzi gorzej i na skutek braku nastawności w na­ stępstwie stw ardnienia soczewki, i na skutek zmian w układzie naczy­ CHOROBY OCZU 179 niowym oka. D latego też i w wieku starszym konieczne jest okresowe badanie oczu przez specjalistę — tym bardziej, że tylko w ten sposób m ożna uchronić oczy przed ciężkim a nieraz niepostrzeżenie występu­ jącym cierpieniem. W wieku starszym unikać należy stosowania atro­ piny, lub choćby kokainy, gdyż nieopatrzne stosowanie tych leków w yw ołać może nieraz ciężki napad jaskry. W ogóle leczyć oczy w każ­ dym wieku powinien tylko lekarz, i to lekarz okulista. U stalenie rozpoznania choroby ocznej przez nie-lekarza najczę­ ściej będzie błędne i może spowodow ać bardzo ciężkie i niepożądane następstwa. W razie przepisania przez lekarza okulistę szkieł należy korzystać z nich zgodnie z zaleceniem — niew ybaczalnym błędem jest unikanie zaleconych szkieł, które m ają ustrzec nas od w ypadku i cho­ roby oraz ułatwić nam widzenie i pracę. Z A G A D N IE N IE ŹLE W ID ZĄC YC H I NIEW IDO M YC H N ależy zawsze pamiętać, że źle w idzący i niewidomy może być pożytecznym pracownikiem i wartościowym obywatelem kraju, jeśli w odpowiednim czasie otrzym a należyte przygotow anie do życia przez naukę w odpowiednim zakładzie. N auka polega na rozwinięciu i wyko­ rzystaniu resztek wzroku w szkole dla źle w idzących i ułatwieniu w y­ boru odpowiedniego zaw odu, albo też, o ile chodzi o niewidomych, na nauczaniu ich czytania i pisania dotykowego, umożliwieniu zdobycia odpowiedniego w ykształcenia i zorganizowaniu im życia. D o bardzo zasłużonych pod tym względem placówek należy Instytut Głuchonie­ m ych i Ociem niałych w W arszaw ie, założony przez ks. J. Falkow skie­ go w 1817 roku, oraz zakład R óży hr. Czackiej w Laskach, założo­ ny w roku 1911. CHOROBY NOSA, JAM Y USTNEJ, GARDŁA, KRTANI i USZU Prof. Dr JAN SZMURŁO (Warszawa) C H O RO B Y NOSA U W A G I FIZJO LO G IC ZN E N os jest początkiem drogi oddechowej i tworzy pewnego rodzaju filtr, w którym w dychane powietrze o c z y s z c z a s ię , o g r z e w a i n a b i e r a niezbędnego stopnia w i l g o t n o ś c i . Z a d a n ie to speł­ niają wąskie, szczelinowate przestrzenie nosowe, pokryte błoną śluzo­ w ą, zaopatrzoną w wielorzędow y nabłonek rzęskowaty. Z najd u jące się w ciągłym ruchu rzęski w ym iatają ku tylnym nozdrzom kurz na­ gromadzony na powierzchni śluzówki. N adm iar kurzu drażni bardzo liczne zakończenia nerwowe. N astępuje wzm ożona działalność gru­ czołów wydzielniczych. Pow staje o d r u c h k i c h a n i a , w yrzucają­ cy na zew nątrz w raz ze śluzem skupione w nosie nieczystości. O g r z e ­ w a n i e p o w i e t r z a odbyw a się podczas jego zetknięcia z bardzo bogatą w naczynia krwionośne śluzówką nosową. Szczególnie w ażną pod tym względem rolę odgryw ają skupione w wielu miejscach drogi powietrznej na przegrodzie i w m ałżowinach nosowych szybko rozsze­ rzające się i napełniające krw ią żylną t. zw. c i a ł a j a m i s t e . P o ­ wietrze ogrzew a się także, m ieszając się we w nętrzu nosa z napływ ają­ cym tam w chwili wdechu ciepłym powietrzem z otaczających dooko­ ła wnętrze nosowe i połączonych z nim licznych większych i mniejszych j a m , zw anych z a t o k a m i b o c z n y m i n o s a . M ożna obliczyć, o ile stopni powietrze ogrzew a się w nosie, za pomocą formuły, w któ­ rej ilość stopni, o jak ą ogrzało się powietrze ( O ) , rów na się ciepłocie ciała (C ) mniej ciepłota pow ietrza ( c ) , pomnożonej przez 5/g . T a k np. przy ciepłocie pow ietrza zewnętrznego 10°C, powietrze ogrzeje się w nosie o 15°C i będzie miało w chwili przejścia do gardła 25°C. W reszcie powietrze w nosie nasyca się wilgocią, czerpiąc ją z wy ­ dzieliny surowiczo-śluzowej gruczołów, zw ilżających śluzówkę wnętrza nosowego, i łez spływ ających do nosa. N ależy jeszcze w kilku słowach wspomnieć o roli nosa jako narzą­ du węchowego, głosowego i źródła wielu odruchów. 184 CHOROBY NOSA R olę narządu w ę c h u spełniają liczne komórki węchowe w gór­ nej części nosa, będące zakończeniami włókien nerwowych węchowych. C iała pachnące przedostają się do okolicy węchowej nosa w raz z po­ wietrzem wdychanym i wydychanym i drażnią komórki węchowe. P o ­ drażnienie przenosi się włóknami węchowymi do odpowiednich okolic mózgu, gdzie przetw arza się we w rażenia węchowe. W życiu człowieka węch odgryw a pierwszorzędną rolę, niesłusz­ nie na ogół lekceważoną. O strzega przed niebezpieczeństwem zatru­ cia ciałami lotnymi drogą pow ietrza i ciałami odżywczymi drogą pokar­ mową. U tra ta węchu pozbaw ia ustrój zdolności obrony na dwóch naj­ ważniejszych odcinkach jego czynności. P ozbaw iona węchu kuchar­ ka może potruć powierzone jej pieczy osoby nieświeżymi pokarmami. R o la węchu w odżywianiu jest olbrzym ia. Bez węchu nie ma smaku, nie ma apetytu, nie ma odżywiania. W ę ch nadaje smakowi właściwą barwę, bez której smak sprow adzałby się do pięciu cech zasadniczych. D obre wino czerwone dla człowieka pozbawionego węchu niczym się nie różni od w ody zakwaszonej, a cebula, jak już przed półwie­ kiem stwierdził O gle, m a ten sam smak, co jabłko. N ie należy pom ijać ważnej roli węchu w życiu człowieka uczu­ ciowym, estetycznym a naw et społecznym. R o l a g ł o so w a nosa polega na nadaw aniu dźwiękom mowy odpowiedniej barw y, brzmienia i siły. U w ydatnia się to najle­ piej, kiedy nos byw a zatkany w części przedniej lub tylnej. W pierw­ szym przypadku głos brzmi mocniej i nabiera barw y pospolicie zw a­ nej n o s o w ą (głos nosow y). W drugim staje się bezdźw ięczny, bez brzmienia, m atowy, „m artw y“ — w edług określenia niektórych fizjo­ logów. D źw ięki ą i ę znikają, zamiast nich występuje o i e. W reszcie nos jest siedliskiem licznych o d r u c h ó w , do których należy przede wszystkim kichanie. P odrażnienia nosowe, węchowe lub czuciowe mogą powodować niekiedy odruchowo zwężenie drogi od­ dechowej, osłabienie czynności serca i zwolnienie tętna aż do omdle­ nia. Obecność polipa w nosie w yw ołuje odruchow o w niektórych przy­ padkach napady astmy, znikające po jego usunięciu. W dziedzinie chorób nosowych górujące znaczenie posiadają: zatkanie nosa, nadm ierna w ydzielina, zaburzenia węchowe i zabu­ rzenia czuciowe. Z a t k a n i e nosa wyw iera od lat najm łodszych bardzo szkodliwy w pływ na stan zdrow ia człowieka. Pow odow ane byw a przez skrzywienia przegrody nosowej, zgrubienia i przerosty śluzówki wnę­ trza nosowego, guzy łagodne i złośliwe w nosie i jamie nosowo-gardło- CHOROBY NOSA 185 wej. P o d wpływem oddychania ustami w wieku dziecięcym podnie­ bienie tw arde staje się często wąskie, wysokie, ostrołukowe, zęby ule­ gają próchnicy, pow stają nieżyty gardła i krtani, klatka piersiowa roz­ w ija się słabo, szczyty płucne przew ietrzają się niedostatecznie, co sprzyja powstawaniu gruźlicy płuc. Sen u nie oddychających nosem by­ w a lekki, niespokojny, przeryw any. P odczas snu osoby te zwykle chrapią, co czyni pożycie z nimi nieraz bardzo przykrym , oni zas' sami wskutek niedostatecznego wypoczynku łatw o się męczą, nerwowo w y­ czerpują i cierpią nieraz z tego powodu na bóle głowy. O bfita w y d z i e l i n a n o s o w a , najczęściej śluzow a albo śluzo­ wo-ropna, byw a zjawiskiem charakterystycznym u dzieci już od wczes­ nego dzieciństwa. M iano „sm arkacz“ , które starsi stosują często do dzieci wieku przedszkolnego i szkolnego, dosadnie określa nadmierną wrażliwość śluzówki nosowej w tym okresie życia i jej zdolność produ­ kowania wielkiej ilości śluzu i płynu surowiczego przez liczne gruczoły. T a k a nadmierna obfitość flegmy nosowej będzie się przejaw iała we wszystkich niemal schorzeniach nosa. Z a b u r z e n i a węchu, jego osłabienie lub utrata, nie­ kiedy zboczenie węchowe, a najrzadziej nadm ierna ostrość węchu, prze­ jaw iać się będą w cierpieniach pow odujących zatkanie nosa, w zapa­ leniach śluzówki nosa, w cierpieniach nerwów węchowych i w wielu cierpieniach nerwowych. Z aburzenia c z u c i a , nadm ierna lub zbyt m ała wrażliwość na wszelkiego rodzaju podrażnienia śluzówki, rów ­ nież tow arzyszą wielu cierpieniom nosa (nerwice nosow e). B A D A N IE N O SA Chociaż dokładne badanie nosa może być dokonane tylko przez lekarza specjalistę (rynologa), jednakże i nie-lekarz może także zb a­ dać przynajm niej przedsionek nosowy i przednią okolicę w nętrza no­ sowego. N ależy przy tym postępować w sposób następujący. P o sa ­ dziwszy badanego przed oknem albo oświetliwszy nos kieszonkową la­ tarką elektryczną, unosimy koniec nosa z lekka ku górze końcem wiel­ kiego palca, a pozostałe palce opieramy na czole. W idzim y wtedy z obu stron przedsionek nosowy, górny uchyłek, przegrodę ruchomą i początek chrząstkowej. O dgiąw szy pod kątem prostym łukowato wygiętą część podwójnej szpilki do włosów, odciągam y kolejno odgię­ tą częścią skrzydła nosowe nieco na zew nątrz. Pozw oli nam to w ej­ rzeć w głąb, zobaczyć kaw ałek przegrody, stwierdzić istniejące na niej 186 CHOROBY NOSA skrzywienie, dojrzeć przedni koniec muszli dolnej, zwisające z góry polipy, a naw et inne twory patologiczne. L ekarz, badający nos chorego, rozszerza sobie wejście nosowe za pomocą wziernika, a wnętrze nosa oświetla za pomocą, r e f l e k t o r a . Chorego sadza się tak, jak o tym wyżej była mowa. Z a przedsionkiem nosowym naprzód rzuca się w oczy wygięta, w kształcie muszli d o l n a m a ł ż o w i n a na ścianie zewnętrz­ nej i p r z e g r o d a n o s o w a po stronie zew nętrznej. P o odchyleniu głowy badanego trochę w tył w idać nad małżowiną dolną przedni k o ­ niec równoległej do niej m ałżowiny środkowej, a nad nią niekiedy dajesię zauw ażyć początek m a ł ż o w i n y g ó r n e j . Pom iędzy m ałżow i­ nami a przegrodą widzimy p r z e w ó d n o s o w y w s p ó l n y . P o - BADANIE W NĘTRZA NOSOWEGO ZA POMOCĄ W ZIERNIKA NOSOWEGO l Lam p a rzuca św iatło n a re fle k to r n a czole le k arz a. Od re fle k to ra św ia tło o d ­ b ija się i o św ie tla w n ę trz e n o sa, d o stęp n e d la oka le k a rz a dzięki ro zszerzeniu , w ziern ik iem w ejścia nosow ego. N a p ra w o — re fle k to r z ta ś m ą do um ocnieniago n a głow ie. między dnem nosa i m ałżowiną dolną przebiega p r z e w ó d n o s o ­ w y d o l n y , pomiędzy m ałżowinami dolną i środkow ą znajduje s ię p r z e w ó d n o s o w y ś r o d k o w y , a pomiędzy m ałżow iną środkową^ i górną p r z e w ó d n o s o w y g ó r n y . W szystkie przew ody łą­ czą się we wspólnym przew odzie nosowym. CII Ono B Y NOSA 187 Jeżeli podejrzew am y zapalenie zatoki szczękowej albo czołowej, stosujemy próbę prześwietlania policzków za pom ocą okrągłej latarki kieszonkowej albo specjalnej lampki, którą w prow adzam y badanemu; do połowy do ust, po czym puszczamy prąd w ciemnym pokoju. Jeże­ li zatoki szczękowe są zdrow e, policzki będą równomiernie z obu stron oświetlone. W razie obecności płynu ropnego w zatoce albo stanu za­ palnego jej ścian, strona chora będzie zaciemniona, szczególnie w czę­ ści górnej pod okiem. Stan zatoki czołowej oceniamy oświetlając tą sa­ mą latarką, przystaw ioną do wewnętrznego górnego kąta oczodołu, kolejno jedną i drugą zatokę. C h o r a z a t o k a będzie daw ała obraz, zaciemniony. ¥ R ozpatrzym y najczęściej spotykane choroby nosa, od tych, które pow odują przew ażnie jego zatkanie. zaczynając, SK R Z Y W IEN IE PR Z E G R O D Y N O SO W E J P r z y c z y n y . Skrzywienie przegrody nosowej z d arza siębardzo często u przedstawicieli rasy białej, w przeciwieństwie do ras. kolorowych, u których przegroda z reguły byw a prosta. N ajczęściej spotykamy skrzywienie u m ężczyzn, rzadziej u kobiet, a najrzadziej u dzieci. Osobiście obserwowałem skrzywienie przegrody u 6 2 % do­ rosłych mężczyzn, u 4 9 % dorosłych kobiet i u 2 2 % dzieci do lat. pięciu. Skrzywienia byw ają rozmaitej wielkości i najrozm aitszej postaci m ogą mieć kształt wygięć łukowatych, załam ań kątow atych, grzebie­ ni, ości, zgrubień. Czasami zupełnie tam ują drogę oddechow ą, czasa­ mi w nieznacznym tylko stopniu przeszkadzają ruchowi powietrza. W e d łu g przyczyn rozróżniam y skrzywienia w rodzone, dziedziczne (skrzywioną przegrodę ojca spotykam y często u dzieci i wnuków, jed­ nakowe skrzywienia u bliźniąt jednojajow ych) i nabyte. Skrzywienia, nabyte pow stają najczęściej pod wpływem u r a z u , a zw łaszcza tak rozpowszechnionego boksu. D latego, należy przypuszczać, rzadszebyw ają skrzywienia u kobiet. Objawy. O istnieniu skrzywienia łatw o się przekonać. N ie­ raz odbija się ono na zewnętrznym w yglądzie nosa. P o z a tym przy ko­ lejnym w ydechu przez jedną i drugą dziurkę łatw o się spostrzega, że przez jedną dziurkę powietrze wychodzi z łatwością, podczas gdy" przez drugą nie wychodzi wcale albo z trudem. L udzie ze skrzywio­ ną przegrodą śpią zwykle z otwartym i ustami i głośno chrapią. 188 CHOROBY NOSA Leczenie. U sunąć skrzywienie i ustalić praw idłow e oddy­ chanie m ożna tylko drogą operacji wew nątrznosow ej— przez usunięcie pod śluzówką skrzywionej chrząstki i kości przegrody, a potem przy­ ciśnięcie do siebie wewnętrznej powierzchni błon śluzowych obu stron przegrody nosowej. Niewielkie skrzywienia nieznacznie tylko zw ęża­ ją drogę powietrzną, nie przeszkadzają oddychaniu nosem i nie wym a­ gają operacji. PR ZER O ST M A ŁŻO W IN NOSOW YCH P r z y c z y n y . P rzerost przedniego końca środkowych i obu dolnych małżowin występuje najczęściej w wieku młodym, w okresie dojrzew ania płciowego u osobników cierpiących na częste katary, ma­ jących skłonność do zaburzeń w krwiobiegu, które doprow adzają do zastoju żylnego. Objawy. Częste zatkania nosa pow oduje nadm ierny rozrost błony śluzowej na tak zwanych m ałżowinach nosowych. W tych przy­ padkach zatkaniu, które byw a tu zwykle obustronne, tow arzyszy ob­ fita wydzielina nosowa, przew ażnie śluzowa lub śluzowo-ropna. M a ­ my wówczas do czynienia 7. tak zwanym przerostem m ał­ żowin nosowych, najczęściej dol­ nych. L e c z e n i e . T akie przerosty Ś c in an ie przedniego końca m aż o w in y zw ężają drogę pow ietrzną nosa nosow ej środkow ej. i powinny być usuwane drogą ope­ racji nosowej za pomocą wyci­ nania nożycami nosowymi albo przypalania żegadłem galwanicznym. W lżejszych przypadkach, gdy przerosty są niewielkie, w ystarczy nie­ raz przypalanie czystym kwasem trójchlorooctowym albo chromo­ wym. O ST R Y N IE ŻY T N O SA Jest to choroba jedna z najpospolitszych, powszechnie uw ażana ża bardzo łagodną, z której właściwie nic sobie robić nie należy. W poj­ mowaniu takim tkwi wielka przesada naw et w stosunku do dorosłych, gdyż i u nich taki sobie zwykły katar może być początkiem grypy al­ bo dać pow ażne powikłanie, np. ostre ropienie z ucha, jeżeli się go CHOROBY NOSA 189 zbyt lekkomyślnie traktuje. U niemowląt zaś jest to zawsze choroba pow ażna, bo upośledza ich odżywianie i nieraz prow adzi do zapale­ nia oskrzeli, a naw et do zapalenia wlóknikowego pluc. P r z y c z y n y . O stry nieżyt nosa należy bez wątpienia do chorób zakaźnych. U dziela się drogą zakażenia kropelkowego podczas obcowania z chorymi na katar. Chłód w porze jesiennej i zimowej sprzyja rozwojowi zarazków i wybuchowi choroby przez osłabienie odporności chorego. W dużych zbiorowiskach ludzkich, w koszarach, w biurach, w szkołach, w kinach, w kościołach jedna osoba zakatarzona, nie­ ostrożna i niedbała, nie zakryw ająca ust i nosa podczas kichania, kasz­ lu, wycierania nosa może spowodować całą epidemię kataru. T a k pow stają również epidemie grypy, które rozpoczynają się zazw yczaj nieżytem nosa. O b j a w y i przebieg. W pierwszym dniu kataru chory odczuw a lekką niedyspozycję, drapanie w gardle i potrzebę czę­ stego wycierania nosa. W ydzielina byw a wodnista, surowicza. ,,Z no­ sa cieknie jak w o d a“ — mówi się zwykle w takich razach. W ystępuje zatkanie naprzód z jednej, potem i z drugiej strony. Z nosa leje się nie­ raz tak, że nie m ożna nastarczyć chusteczek. Często występuje łza­ wienie. D opiero trzeciego dnia z. rana pojaw iać się zaczyna gęstsza wydzielina, a w raz z tym i droga w nosie staje się nieco wolniejsza. U niemowląt wskutek leżenia na plecach obrzmienie w nosie sta­ je się od razu bardzo znaczne i do­ kuczliwe i zmusza je do oddy­ chania ustami, co jest dla nich, ze w zględu na budowę gardła, znacznie trudniejsze niż dla doros­ łego. Z atkanie nosa uniemożli­ NIEMOWLĘ CHORE NA OSTRY N IE­ wia niemowlęciu również ssanie, ŻYT NOSA. N ozdrza rozszerzone, u sta o tw a rte . ( W g G o e p p c r l a ). a tym samym upośledza jego od­ żywianie. S pływ ająca do gardła wydzielina dostaje się do żołądka i może powodować zaburzenia trawienne, może również przedostać się d o krtani, a naw et do oskrzeli i stać się powodem zapalenia oskrzeli, a na­ wet, jak już wspomniałem, zapalenia płuc. T a k to z drobnego na po­ zór cierpienia wyniknąć mogą pow ażne następstwa. 190 CHOROBY NOSA Z a p o b i e g a n i e . C hory dotknięty ostrym katarem nosa powinien możliwie unikać kontaktu ze zdrowymi, a zw łaszcza uczęsz­ czania do większych zbiorowisk ludzkich. P odczas kaszlu, kichania i w ycierania nosa musi zawsze pam iętać o zasłanianiu chusteczką nosa i ust. W porze zimowej tylko zdrow e dzieci m ogą brać udział we Wspólnych zabaw ach. D zieci z objaw am i kataru należy odsyłać do domu. T o samo powinno obow iązyw ać osoby starsze. B ardzo w ażne jest u m i e j ę t n e w y c i e r a n i e n o s a . O d ­ byw a się to w ten sposób, że chusteczką albo dużym kawałkiem ligniny zakryw am y cały nos, jedną dziur­ kę zatykam y palcem, a przez dru­ gą wydm uchujem y zaw artość no­ sa do chusteczki. Potem zaciskamy już opróżnioną dziurkę, a w ydm u­ chujemy z drugiej. W ten sposób oczyszczam y nos dokładnie bez obaw y w pędzenia wydzieliny noso­ wej do trąbki słuchowej Eustachiusza, co z łatwością następuje, kie­ dy wycieramy nos zwykłym sposo­ bem, a mianowicie, kiedy jedno­ cześnie zaciskamy obie dziurki i z wielką siłą staramy się przez nagłe uwolnienie obu dziurek wy­ puścić powietrze z nosa, a w raz z nim w yrzucić całą zalegającą tam -Z apalenie śluzów ki n o sa (1) m oże rozszerzyć się w k ie ru n k u u ch a wydzielinę. środkow ego (2 ), w k ie ru n k u z a to k N a ostry nieżyt nosa należy się bocznych sitow ych (3 ), w k ie ru n k u zapatryw ać z jednej strony jako za to k czołow ych (4 ), w k ie ru n k u z a ­ na chorobę zakaźną swoistą, z dru­ to k szczękow ych H ig h m o ra (5 ), w giej — jako na ewentualną fazę k ie ru n k u g a rd ła (6 ), w k ie ru n k u k rta n i i oskrzeli (7 ). początkow ą takich chorób zakaź­ nych, jak grypa, odra. D latego w alka z nim może nas zabezpieczyć od tych chorób najbardziej roz­ powszechnionych zarówno wśród dzieci, jak i wśród dorosłych. Leczenie. D otknięte ostrym nieżytem osoby starsze powin­ ny spędzić w domu pierwsze dwra do trzech dni, dopóki nie miną ob­ jaw y ostre, w położeniu pół-leżącym ; wieczorem należy wypić gorące­ go naparu suchych malin ze dw ie szklanki, po czym zażyć proszek m otopiryny lub aspiryny, co w yw oła lekkie poty. W ejście do nosa CHOROBY NOSA 191 i skrzydła nosowe należy wysm arować borną wazeliną, co sprawi cho­ rem u znaczną ulgę. N ie należy czytać ani pisać i w ogóle nie należy pochylać głowy, bo to zwiększa zatkanie nosa. Chore na katar nie­ m ow lęta kładziem y z główką uniesioną do góry 'wyżej niż u zdro­ w ych. P o d k ła d ają c pod bok poduszkę, układam y je to na jednym , to n a drugim boku, bierzemy je często na ręce i nosimy w pozycji pio­ nowej ; wejście do nosa oraz boczne jego części smarujemy ciepłą bor­ n ą w azeliną, a całą klatkę piersiową nacieram y dw a razy dziennie mieszaniną równych części gliceryny i wyskoku. K arm ić je należy podtrzym ując im główkę ku górze, bo to zmniejsza obrzmienie śluzów­ ki nosa i zatkanie przew odów nosowych. W razie wystąpienia kaszlu i podw yższenia ciepłoty ciała, w ska­ zujących na rozpoczynające się powikłania, należy w ezw ać lekarza. P o w i k ł a n i a . O stry nieżyt nosa u dorosłych nieraz roz­ szerza się na zatoki boczne nosa, przejaw iając się w tedy bardzo sil­ nymi ograniczonymi bólami głowy, odpow iadającym i umiejscowie­ niem chorym zatokom. O prócz tego częstym powikłaniem byw a też ostre zapalenie ucha środkowego. U dzieci oprócz pow yższych powik­ łań nierzadko występuje zapalenie oskrzeli, oskrzelików, a naw et z a ­ palenie płuc włóknikowe. OSTRE Z A P A L E N IE Z A T O K B O C ZN Y C H N O S A P r z y c z y n y . N iekiedy zarazki ostrego nieżytu, grypy i innych chorób zakaźnych, przenikając do nosa, przedostają się z wnę­ trza nosowego do zatok bocznych, otaczających je ze wszystkich stron, i tam w yw ołują ostre zapalenie. Z ap alen ie zatok bocznych nie jest schorzeniem rzadkim . D o k ła d ­ ne badania na żywych i na zwłokach w ykazały, że 4 0 % ludzi ma •chore zatoki boczne nosa. 2 0 % chorych w klinikach d la chorób nosa i gardła stanowią chorzy na zapalenie zatok bocznych nosa. W przy­ p adkach więc uporczyw ych bólów głowy, zw iązanych z katarem no­ sa i lokalizujących się stale w jednym miejscu głowy, należy pamiętać, że może tu chodzić o chore zatoki boczne nosa i że trzeba je leczyć. O b j a w y i przebieg. Chorzy zwykle biorą zapale­ nie zatok za zwykły katar i niewiele sobie z tego robią, chociaż doku­ c z ają im mocne bóle głowy, których w zwykłym katarze się nie spotyka. N ieraz ostry katar zatoki przechodzi jak zw ykły katar, niekiedy wszak­ że bóle głowy stają się coraz gwałtowniejsze, z nosa płynie biała jak 192 CHOROBY NOSA śmietana wydzielina, zjaw iają się dreszcze, podnosi się tem peratura ciała. W ystępuje groźne niebezpieczeństwo zatrzym ania ropnej w y­ dzieliny w zatoce, któremu sztuka lekarska musi zaradzić. W wielu przypadkach po niepokojących objaw ach wszystko się powoli uspoka­ ja, ropy w ydziela się coraz mniej, bóle głowy słabną, ale jednak pow ta­ rzają się to częściej, to rzadziej pod postacią migreny, którą cierpiący stara się uspokoić wszelkiego rodza­ ju reklamowanymi na ból głowy proszkami. Bóle te odznaczają się jedną cechą charakterystyczną: zawsze um iejscawiają się w jednym punkcie głowy — w zależności od chorej zatoki. I tak zapalenie zatoki szczękowej praw ej da ból w okolicy czołowej prawej u w ew ­ nętrznego brzegu oczodołu, zapale­ nie lewej zatoki czołowej — ból w całej okolicy czołowej lewej, za­ palenie w zatoce sitowej tylnej da ból w okolicy ciemieniowej, a za­ palenie w zatoce klinowej — w po­ tylicy. R o z p o z n a n i e ostrego O stre zap alen ie ropne z a to k i czołoi . 1 • . . . 1 . . . . , , . zapalenia zatok me jest trudne, w cj 1 sitow ych p raw y ch z ro p n iem , podokostnow ym u 14-letniego ch łopca jeżeli zwrócimy uwagę na obfitą białomleczną wydzielinę z jednej lub z obu dziurek i na mocne bóle głowy ograniczone do pewnych oko­ lic, odpow iadających chorym zatokom. M ożna stosować również prze­ świetlanie, jak o tym była mowa w ustępie o badaniu nosa. L e c z e n i e ostrego zapalenia bocznych zatok przed z b ad a­ niem przez oto-laryngologa polegać będzie na zmniejszeniu bólów gło­ wy, co w znacznym stopniu można osiągnąć przez gorące, suche okła­ dy na bolesną okolicę (przykładanie t. zw. termoforów czyli napełnio­ nych gorącą w odą płaskich flaszek gumowych na pół do jednej godzi­ ny kilka razy dziennie albo, w razie braku termoforu, woreczków z go­ rącym siemieniem lnianym, gorącym piaskiem itp.) oraz na podaw a­ niu kilka razy dziennie tabletek motopiryny albo aspiryny lub trige­ miny. D u ż ą ulgę spraw iają wziewania przez nos gorącej pary ze szklan­ ki lub czajnika napełnionego wrzątkiem albo wziew ania gorącej p a­ ry z naparu rumianku lub mięty. W cięższych przypadkach nieraz po­ CHOROBY NOSA 193 trzebny byw a zabieg operacyjny w postaci ścięcia przedniego końca środkowej muszli albo mniej lub więcej szerokiego otwarcia chorej zatoki. N IEŻY T SIE N N Y N O SA P r z y c z y n y . Schorzenie to występuje najczęściej u ludzi w porze wiosennej, kiedy się nagle znajdą pośród kwitnących pól i zbóE W ów czas zaczynają doznaw ać swędzenia i kręcenia w nosie, zjaw ia się nadm ierna wodnista wydzielina z nosa i łzawienie z oczu. M uszle nosowe obrzm iew ają i oddychanie przez nos staje się bardzo utrud­ nione, a naw et wprost niemożliwe. Chory kicha salwami nieraz po kilkanaście razy z rzędu, z nosa mu się leje tak, że ani chusteczka, ani ręcznik nie w ystarcza. T a k i opłakany stan trw a, dopóki dotknięty nim przebyw a na wsi p o ś r ó d k w i t n ą c y c h z b ó ż. Z chwilą jed ­ nak gdy znalazł się z dala od nich z powrotem w mieście, wszystko mija bez śladu, ażeby się powtórzyć przy nowej na wieś wycieczce. T a wrażliwość na k w i t n ą c e t r a w y i zboża jest w niektórych kra­ jach bardzo rozpowszechniona. W Stanach Zjednoczonych 1 % mieszkańców choruje na tę nadm ierną wrażliwość śluzówki nosa, co uniemożliwia im c a m p i n g i oraz spędzanie w e e k e n d ó w na wsi w porze wiosennej. W Europie spotyka się często w A nglii, we Francji i w Niem czech, u nas rzadziej — być może dlatego, że większość mieszkańców ( 7 0 % ) przebyw a na wsi i jest uodporniona na nieżyt sienny wiosenny i jesienny. Pam iętać należy, że w wielu przypadkach byw a on początkiem albo zwiastunem ciężkiej choroby, tak zwanej astmy czyli dychawicy oskrzelowej. Późniejsze badania w ykazały, że niektórzy ludzie dostają jesiennego kataru siennego w końcu lata, kiedy w powietrzu unoszą się p y ł k i n a s i o n różnych kwiatów , zw ła­ szcza z rodziny piołunowatych. Inni znowu dostają go od w dychania pyłu z sierści z w i e r z ą t d o m o w y c h , jak psy, koty, konie, króliki; na innych w ten sposób działa pył mieszkaniowy, pewne pokarm y, na­ wet tak pospolite, jak jaja, mleko, truskawki, poziomki, raki itp., pewne jarzyny, a naw et pewne lekarstwa, jak antipiryna, jodoform , chinina, formalina itp. N iekiedy wreszcie czynnikiem w yw ołującym byw a zim ­ no albo gorąco. Pew ne zmiany w nosie, np. polipy nosowe, skrzywie­ nie przegrody nosowej, sprzyjają powstawaniu nieżytu siennego. Z w y ­ kle łączy się to z zaburzeniam i w całym ustroju. D latego cierpiący na nieżyt sienny powinien być zbadany przez specjalistę i poddany odpowiedniemu leczeniu ogólnemu i miejscowemu. Pom yślne wyniki daje często leczenie wziewaniami w zdrojow iskach krajowych. 194 CHOROBY NOSA O b j a w y . Choroba powstaje nagle. D otknięty nią odczuwa uporczywe swędzenie i łaskotanie w nosie, swędzenie powiek i spojó­ wek, coraz bardziej w zrastające zatkanie nosa wskutek mocnego obrzm ienia małżowin i światłowstręt. W ystępuje mocne i częste kicha­ nie, jak to się mówi „salw am i“ , z nosa się wprost leje płyn surowiczy, z oczu łzy płyną strumieniem. T a k i stan trw ać może całymi godzina­ mi. P o ustaniu działania bodźca drażniącego wszystko powoli mija, w ypływ z nosa i z oczu zmniejsza się, kichanie ustaje i stan chorego pow raca do normy, dopóki nowe podrażnienie tym samym lub innym bodźcem, na który ustrój jest wrażliwy, nie spowoduje nowego na­ padu nieżytu siennego. R o z p o z n a n i e postawimy na podstawie nagłego począt­ ku choroby, obfitego w ypływ u z nosa i trw ania nadmiernego kichania (salw am i), występowania w porze kwitnienia traw (czerwiec) albo w krótce po spożyciu pewnych uczulających pokarm ów (poziomki, raki itd .) . L e c z e n i e początkowe, przed badaniem lekarskim, musi się ograniczyć wyłącznie do niezwłocznego porzucenia miejscowości, w której dostało się napadu, przeniesienia się do innego mieszkania, je­ żeli możemy przypuszczać, że pobyt w mieszkaniu spowodował napad, oraz do ścisłej diety w celu wyłączenia możliwości spożycia wyw o­ łującego napad pokarm u, będącego bodźcem uczulającym czyli tak zwanym a l e r g e n e m . Z e środków leczniczych przeryw ających na­ pad najlepszymi okazały się wyciąg z nadnerczy — adrenalina oraz środki zw ężające naczynia, jak Efetonina, E fedryna, E fedrosan, oraz preparaty wilczych jagód, jak nalew ka lub wyciąg belladonny albo alkaloid atropiny. PR Z E W LE K ŁY N IEŻY T N O SA P r z y c z y n y . Cierpienie to powstaje w następstwie często pow tarzających się ostrych nieżytów nosa, pozostawiających trw ałe zmiany w śluzówce nosa. P ra c a zaw odow a w kurzu, pośród oparów gryzących gazów i kwasów byw a także stałą przyczyną przewlekłego nieżytu nosa u stolarzy, ślusarzy, tokarzy, piekarzy, robotników za­ trudnionych przy wyrobie sody i kwasów nieorganicznych itp. Jest to w ogóle schorzenie bardzo rozpowszechnione. Spotyka się je za­ równo u m ężczyzn, jak i u kobiet. O b j a w y. R ozróżniam y nieżyt przew lekły p r z e r o s t o w y i z a n i k o w y . W przerostowym chorzy skarżą się na zatkanie nosa, CIlOROIiY NOSA 195 które kolejno występuje to w jednej, to w drugiej połowie, zwłaszcza w położeniu leżącym bocznym, przy tym strona nosa zwrócona ku dołowi zwykle byw a zatkana. W ydzielina niekiedy byw a obfita, o charakterze śluzowym lub śluzowo-ropnym. Chory musi zmieniać nie­ raz po kilka chusteczek nosowych dziennie. K iedy indziej wydzielina byw a bardzo skąpa i chorzy nie odczuw ają praw ie wcale potrzeby wycierania nosa. P odczas badania stwierdza się, że śluzówka jest czer­ wona, obrzm iała, zwłaszcza na przednich i tylnych końcach małżowin dolnych i środkowych. P o dotknięciu jej wacikiem, zmoczonym w roz­ tw orze kokainy, obrzmienie szybko ustępuje. W nieżycie zanikowym chorzy skarżą się na suchość w nosie, palenie i swędzenie oraz potrze­ bę usuwania strupów tworzących się na śluzówce. Podczas badania widzimy śluzówkę zaczerwienioną, suchą, błyszczącą, niekiedy po­ krytą zaschłymi, cienkimi strupami. Leczenie. W przewlekłym nieżycie z niewielkimi zmiana­ mi przerostowymi korzystny w pływ w yw ierają przypalania śluzówki lapisem albo kwasem trójchlorooctowym w koncentracji dość słabej (od 1 do 5 % ) , pow tarzane w odstępach dw u — lub trzydniowych. Z am iast lapisu można używ ać prorgolu, ściągającego również w słab­ szych, a przypalającego w mocniejszych roztworach. B ardzo korzyst­ ne działanie w yw ierają rozpylania solankowe drobno- i grubokropelkowe, najlepiej w zdrojowiskach w porze letniej, np. w Ciechocinku, D ruskienikach, Inowrocławiu, Szczaw nicy itp. D uże przerosty trzeba usuwać, jak o tym była mowa w yżej, nieraz drogą operacji lub przy­ palania żegadłem galwanicznym albo czystym kwasem trójchlorooc­ towym lub chromowym. W nieżycie zanikowym również bardzo korzystny w pływ wy­ w ierają wziewania solankowe lub alkaliczno-słone, najlepiej w zdrojo­ wiskach, w ciągu dłuższego przeciągu czasu. W razie nadmiernej su­ chości i tworzenia się strupów należy smarować wnętrze nosa borną w a­ zeliną lub rozpylać w nim płynną parafinę. PR Z E W LE K ŁY C U C H N ĄC Y Z A N IK O W Y N IE ŻY T N O S A (O Z E N A ) Objawy. U dotkniętych ozeną chorych wydzielina noso­ w a zsycha się w brudne, ciemnozielone, silnie cuchnące strupy, ściśle przylegające do śluzówki. Sm ród z nosa jest tak przykry i przenikli­ wy, że przebyw anie w pobliżu dotkniętej ozeną osoby do czasu wyle­ czenia staje się wprost niemożliwe, gdyż w strętna woń pobudza wraź- 196 CHOROBY NOSA liwych do mdłości. D latego przepisy wojskowe i szkolne zabraniają przyjm ow ać do szkoły i do w ojska dotknięte ozeną osoby do czasu wyleczenia. P r z y c z y n y . C horują na ozenę przew ażnie dziew częta w początkach okresu dojrzew ania. Poniew aż wszyscy od nich stronią, a przyczyny tego one nie rozumieją, gdyż same zwykle tracą węch całkowicie lub częściowo, wyw iera to na nie w pływ przygnębiający i bardzo pogarsza ich nastrój duchowy i stan fizyczny. Jako przyczy­ ny ozeny wymienia się z b y t s z e r o k ą b u d o w ę n o s a , z a b u ­ rzenia nerwów odżyw czych n o s a , wreszcie z a k a ż e ­ nie sw o isty m z a r a z k i e m o z e n y . Leczenie. P rz e d poradą lekarską można w celu usunięcia strupów i związanego z nimi cuchnienia codziennie wkręcać do nosa na godzinę, a nawet na dłużej dość ściśle zwinięte w wałeczek długości oko­ ło 6 cm tam pony z w aty obficie nasm arowane borną w azeliną, a po ich wyjęciu dokładnie przem yć nos z irygatora lub dużego lejka z nasa­ dzoną na jego koniec rurką gumową i nasadą nosową ciepłym roztwo­ rem kwasu bornego, sody albo soli kuchennej (2 łyżeczki od herbaty na litr wody przegotow anej). Irygator albo lejek nie powinien znaj­ dow ać się wyżej niż 0,5 m nad głową. G łow ę podczas przem yw ania należy z lekka pochylić, usta otworzyć i lekko, powierzchownie oddy­ chać, nasadę w wejściu nosa należy kierować nie w górę, ale trzy­ mać prostopadle do tw arzy. N ależy przem ywać aż do chwili, kiedy w oda z nosa pocznie wyciekać czysta, bez strupów i śluzu, w cięż­ kich przypadkach przem yw ania pow tarza się 2 razy dziennie, w lżej­ szych stosuje się je raz na dzień. Choroba jest przew lekła, jednakże odpowiednie i stale przeprow adzane leczenie może zupełnie usunąć cuchnienie. PRZEW LEK ŁE Z A P A L E N IE Z A T O K BO C ZN Y CH N O S A W śró d przew lekłych schorzeń nosa cierpienie to zasługuje na uw a­ gę szczególną, gdyż często byw a przeoczone i zaniedbywane. O b j a w y. Chory uskarża się na ciągły katar i uporczywe, nieznośne bóle głowy, zawsze ograniczające się do jednej części gło­ wy, jak to już wspominaliśmy w yżej. Często również chorzy odczu­ w ają przykry zapach, którego źródła nie umieją znaleźć, a który by­ w a spowodowany gnijącą w chorej zatoce ropą. W wielu przypad­ kach chorzy skarżą się na zasychanie w gardle i potrzebę odpluw ania nieraz dużych zeschłych kaw ałków ropy. D zieje się to zwykle z ra­ CHOROBY NOSA 197 n a, kiedy ropa w ydobyw a się przez przew ód z chorej zatoki i tam powoli zsycha się w strup mniejszy albo większy. N ieraz produkty ropne ulegają wessaniu i w yw ołują ogólne niedom agania, stan podgo­ rączkow y, kiedy indziej znów pow odują podrażnienie miedniczek nerkowych, a naw et samych nerek i innych narządów . P r z y c z y n y . Opisaliśmy wyżej następstw a przewlekłego zapalenia zatok nosowych. Poniew aż zatok jest dużo, więc i zapale­ n ia takie zdarzają się często. Przekonyw ują o tym najlepiej badania przeprow adzone przez lekarzy specjalistów oraz przez rentgenologów, którzy na obrazie kliszowym w idzą świadczące zwykle o chorobie za­ ciemnienia tej lub innej zatoki. N ajczęściej jednak zapada zatoka szczękowa. P rzyczyną jej schorzenia są zarazki, które mogą się do niej przedostać nie tylko przez przednie nozdrza, ale i z chorych zębów. N ieraz bowiem ząb trzonowy przerasta cały wyrostek zębodołowy i wierzchołkiem korzenia sięga błony śluzowej zatoki. Jeżeli więc ta­ ki ząb zachoruje, a zdarza się to nierzadko, wówczas choroba jego pociągnie za sobą również i zapalenie ropne zatoki szczękowej. Przew lekłe zapalenia zatok bocznych nosa są w ogóle następ­ stwem niewyleczonej ostrej zapalnej sprawy ropnej zatoki. S przyja te­ m u przede wszystkim obrzmienie śluzówki ujścia przew odu zatoki i je­ go zwężenie, a co za tym idzie, utrudniony odpływ ropy z zatoki. N ie bez wpływu pozostaje złe odżywianie, inne tow arzyszące choroby, a zw łaszcza stany zapalne błony śluzowej, szczególnie w okolicy prze­ w odu nosowego środkowego i górnego. R o z p o z n a n i e . W e wszystkich przypadkach, w których w ystępują uporczyw e bóle głowy ograniczające się do jednej okolicy, nie dość powiedzieć sobie, że to jest migrena i zażyw ać proszki kowalskiny, kogutka albo inny środek od bólu głowy, ale jeżeli ten ból umiejscawia się w okolicy czoła, oczodołu, ciemienia, albo potylicy, należy zwrócić się do specjalisty, ażeby wyjaśnił, czy ze strony nosa i jego zatok bocznych wszystko jest w porządku, zw łaszcza jeżeli z no­ sa zjaw ia się w ypływ ropny i subiektywnie odczuw a się od czasu do czasu cuchmenie. L e c z e n i e przewlekłego nieżytu nosa i jego zatok bocznych może ustalić i przeprow adzić tylko lekaz specjalista. P rz e d zasięgnię­ ciem porady, wobec zbierania się w nosie, a naw et w jam ie nosowogardłow ej śluzowo-ropnej, a nieraz i ropnej wydzieliny, należy przem yć nos ciepłym roztworem soli kuchennej (łyżeczka soli i pół łyżeczki so­ dy na pełną szklankę przegotowanej w o d y ). Przem yw am y z łyżeczki 198 CHOROBY NOSA od kawy w lew ając płyn do nosa, a potem odchylając głowę w tyl, ażeby dostał się do gardła. Jeżeli chcemy umknąć przedostania się je­ go do gardła, wówczas po lekkim odchyleniu głowy zwracam y ją w bok ku dziurce, do której wlewaliśmy, i pochylam y, aż płyn z nosa w yleje się przez drugą dziurkę. W lew am y po kilka łyżeczek do każ­ dej dziurki, dopóki nie oczyścimy nosa i gardła. Z am iast łyżeczki możemy użyć koneweczki nosowej, która poz­ w ala nam od razu w lewać więcej płynu i umożliwia przez zatykanie górnego otworu przerwanie każdej chwili wlewania. B ardzo dobre wyniki w leczeniu zatok bocznych nosa d a ją wziew ania solankowe w zdrojowiskach solankowych, np. w Ciechocinku, Inowrocławiu, Druskienikach itp., przeprow adzane w ciągu 4 do 6 tygodni w sezonie letnim. W przypadkach, w których leczenie zachow awcze nie pom aga, a w zatokach stwierdza się obecność ropy, konieczna jest operacja. Chorą zatokę otwiera się szeroKo, ropę się usuwa i leczy się następczo. GR U ŹLIC A N O SA P r z y c z y n y . Choroba powstaje najczęściej przez w dycha­ nie do nosa w raz z powietrzem zarazków gruźlicy. P o większej czę­ ści są one usuwane stam tąd czy to rzęskami nabłonka, czy też w raz ze śluzem podczas kichania. Jednak nieraz przyw ierają do uszkodzonej śluzówki (najczęściej na przegrodzie) i powoli się na niej rozw ijają. Istnieje jeszcze inny sposób szczepienia w nosie zarazy gruźliczej, sposób, który tak często upraw iają dzieci, ale którego nie w yrzekają się także osoby dorosłe. Jest to d ł u b a n i e w nosie, z początku w ce­ lu usuwania zeschłych strupów w górnych częściach wejścia nosowe­ go, potem dłubie się w nosie ot tak sobie, z przyzw yczajenia, brudnymi końcami palców, paznokciami, za którymi usadaw ia się wszelki brud, a pośród niego i żywe prątki gruźlicze. Z d a rz a się więc, że takim dłubaniem dziecko albo osoba dorosła sama uszkodzi sobie w wejściu nosowym, a naw et na przegrodzie po­ wierzchnię skóry lub śluzówki i zaszczepi na niej gruźlicę. Postacie. W opisany wyżej sposób powstaje zazw yczaj powierzchowna postać gruźlicy, w i l k n o s a , inaczej zw any t oc z n i e m . T w o rzą się w wejściu nosowym czerwone grudki, powoli rosnące, które rani się dłubaniem. P ow stają wówczas na nich wrzodziki, które się goją, a tuż obok nowe grudki. W ten sposób choroba sze­ rzy się na powierzchnię, z drugiej strony przenika w głąb nosa, niszczy CHOROBY NOSA 199 więc części nosa, skrzydła, przegrodę skórną, szerzy się na wargi, po­ liczki i zniekształca całą tw arz. Z głębi nosa rozsiewa się w gardle górnym, a naw et w krtani, a z w arg przechodzi nie tylko na policz­ ki, ale i na podniebienie, język, migdałki. O prócz wilka spotykamy jeszcze w nosie nacieczenie gruźlicze, niekiedy dochodzące do znacznych rozmiarów i tworzące guzy, tak zw ane z i a r n i n i a k i g r u ź l i c z e . P o z a tym tw orzą się niekiedy owrzodzenia, a naw et z a p a l e n i a g r u ź l i c z e k o ś c i nosowych. O b j a w y początkowe byw ają zwykle bardzo nieznaczne, naj­ częściej występuje zatkanie po stronie nacieku, niekiedy zjaw ia się w y­ dzielina surowiczo-krwawa tam, gdzie się wytw orzyło owrzodzenie. W ilk zaczyna się najczęściej w wieku młodocianym i częściej atakuje dziew częta niż chłopców. Inne postacie spotykamy w wieku póź­ niejszym, naw et u starców. Choroba doprow adza do zniszczenia prze­ grody muszel nosowych oraz skóry wejścia i skrzydeł nosowych, o ile w porę nie przedsięweźmiemy środków zaradczych. Leczenie. W porę zastosowane leczenie, najlepiej naświet­ lanie lam pą łukową chorego nosa, w ynalezioną przez słynnego duńskie­ go lekarza Finsena, naświetlanie promieniami R entgena i inne sposoby obok leczenia ogólnego, odgryw ającego w gruźlicy pierw szorzędną ro­ lę, d a ją dobre wyniki w tej ciężkiej i długotrw ałej chorobie. N iekiedy trzeba się uciekać do wycinania guzów gruźliczych i w ypalania żegadłem galwanicznym mniejszych nacieczeń i owrzodzeń. TW AR DZIEL W w ojew ództw ach południowo-i północno-wschodnich, w okoli­ cach Lw ow a, na W ileńszczyźnie i na Lubelszczyźnie, głównie wśród ludności białoruskiej i małoruskiej, a za granicą przew ażnie w zach o d ­ nich okolicach R osji Sowieckiej, w Czechosłowacji, w Jugosławii, na W ęgrzech, w Italii, w A m eryce Południow ej, na Sum atrze, zdarza się choroba bardzo przew lekła, zw ana t w a r d z i e l a . P r z y c z y n y . Choroba ta jest zaraźliw a i pow staje albo wskutek dłubania w nosie brudnymi, zakażonym i palcami, albo wspól­ nego używ ania brudnych chusteczek do nosa, brudnych ręczników itp. Z arażen ie może nastąpić również przez w dychanie kropelek śluzu z nosa, rozpryskiw anych przez chore na tw ardziel osoby podczas ki­ chania lub kaszlu, nieraz bowiem choroba niejako omija nos, a umiej­ scawia się często w gardle czy też w tchawicy, a najczęściej w k rta­ ni. W yw ołuje ją specjalny zarazek z rodziny otoczkowców. 200 CHOROBY NOSA T w ard ziel nieznana była w Europie Z achodniej. P o raz pierw­ szy przeniosła ją do Szw ajcarii rosyjska arm ia Suw orow a. Podczas pochodów wojen, które naw iedzały E uropę w ciągu ubiegłego i obec­ nego stulecia, ogniska twardzieli spotyka się już w Czechosłowacji, w Italii, w Niemczech, w Jugosławii, w Rum unii, na W ęgrzech. P o ­ za E uropą ogniska jej spotykamy na Sum atrze i w Indiach, oraz w Stanach Zjednoczonych A m eryki Północnej, a w A m eryce Południo wej przew ażnie w jej części pół­ nocnej, jak Kolum bia, Costa R icca. Schorzenie to zdarza się najczę­ ściej w wieku młodzieńczym, a na­ wet niekiedy dziecięcym i atakuje głównie kobiety. Jeżeli tw ardziel rozwinie się tyl­ ko w nosie albo w gardle, szpeci człowieka, mniej szkodząc zdro­ wiu. Jeżeli natomiast usadowi się w krtani lub tchawicy i oskrze\ lach, wówczas zaniedbana i nie le ­ czona, jak to wśród ludności rol­ niczej, a zwłaszcza biednej, często się zdarza, niekiedy dusi człowieka nagle. Objawy. N os chorego na TW ARDZIEL NOSA. Z naczne z g ru ­ tw ardziel bardzo często zmienia się b ien ie sk rzy d eł nosow ych, g rzb ie tu i całego w ejścia nosow ego; oba p rz e ­ zewnętrznie i zniekształca. C ały je­ w ody nosow e zatk a n e, c h o ra oddy­ go wierzchołek, skrzydła nosowe, cha u stam i. przegroda grubieją i powiększają się. C ałe wejście nosowe zapeł­ nia się masami twardzielowym i, tak że przeciwległe ściany przylegają do siebie, a naw et nieraz zrastają się. O d tej chwili chory musi stale oddychać ustami. Leczenie. D zięki wcześnie rozpoczętym naświetlaniom promieniami R entgena udaje się nieraz tw ardziel wyleczyć, jeżeli nie całkowicie, to przynajmniej na szereg lat. D aw no istniejące nacieczenie, zatykające nos, gardło albo krtań, trzeba 'wycinać albo w ypalać żegadłem elektrycznym. CHOROBY NOSA 201 T RĄD P r z y c z y n y . Chorobę wyw ołuje zarazek w postaci pałecz­ ki bardzo podobnej do pałeczki gruźlicy. Praw dopodobnie zostaje on przeniesiony do w nętrza nosa podczas dłubania brudnymi palcami i stąd dopiero szerzy się dalej po całym ustroju. O b j a w y choroby są zwykle bardzo nieznaczne. N a prze­ grodzie nosowej niedaleko od wejścia tworzy się nacieczenie, które po­ woli się rozpada. Z nosa zaczyna w ydzielać się surowiczo-krwawa w y ­ dzielina z powierzchni ow rzodzialej, przy czym chory nie odczuw a wcale bólów, gdyż zarazek trądu posiada własność porażenia ner­ wów czuciowych. Pow oli trąd szerzy się w głębi nosa, w gardle i w jamie ustnej na podniebieniu w postaci bladych, rozlanych nacie­ ków. D alej nacieki zjaw iają się niekiedy w wejściu do krtani, a na­ stępnie na skórze tw arzy i w innych miejscach; wszędzie odznaczaja się zupełną bezbolesnością. Nacieczenia z czasem ulegają rozpadow i pow odując nieraz ogromne zniszczenia. R o z p o z n a n i e z początku byw a trudne. T y lk o badanie mikroskopowe, w ykryw ające zarazek trądu, może ustalić charakter cier­ pienia. Później typowe nacieczenia i ich zupełna niebolesność w skazu­ ją , z jak ą chorobą mamy do czynienia. L e c z e n i e dotychczas daje bardzo nikle wyniki. Środka swoistego na tę straszną chorobę nie posiadam y. N ajlepiej działa olej choolmogry. Początkow e objaw y znikają pod wpływem promieni R e n t­ gena i radu. P O L IP Y NOSOW E P r z y c z y n y . Szczelinow ata budow a w nętrza nosowego, częste katary, którym towarzyszy obfita wydzielina, pochodząca nie­ raz nie tylko z nosa, ale i z otaczających zatok bocznych, pow oduje powstawanie w jam ach nosowych mniejszych lub większych, niekiedy bardzo licznych, wodnistych, przeświecających, ślim akowatych tw o­ rów. W y p ełn iają one nieraz całkowicie obie połowy nosa, uniemożli­ w iając oddychanie nosem. S ą to t. zw. p o l i p y n o s o w e . Objawy. U osób niedbałych, mało zw racających uwagę na stan swego zdrow ia, niekiedy w ydostają się na zew nątrz aż do przed­ sionka nosowego, a z tylu aż do gardła. N a dotyk są miękkie, rucho­ me. Z polipów uszkodzonych w jakikolwiek sposób w ylew a się płvn wodnisty, po czym w ciągu kilku godzin oddychanie nosem staje się 202 CIIOHODY NOSA łatwiejsze. L iczba polipów nieraz byw a bardzo duża. T w o rzą one nie­ raz całe grona, wiszące na jednym przyczepie; czasami znów rozw ija się jeden ogromny polip, zwisający zwykle ku tyłowi i w yłaniający się do gardła spoza podniebienia mięk­ kiego. R ozw ijając się nieraz dłu­ go i w nadmiernej liczbie w jamie nosowej, ciśnieniem swym rozsuwa­ ją niekiedy kości nosowe i znie­ kształcają twarz. G uzy te znane były już w sta­ rożytności. Grecy dali im n a z ­ wę „polipous“ , co po polsku oznacza wielonóg. G recy też umie­ li je bardzo dowcipnie operować. Polipy nosowe należą do guzów trafiających się często. S ą t o g u ­ z y ł a g o d n e . P o dokładnym usu­ nięciu nie dają nawrotów , w przeci­ wieństwie do innych guzów— z ł o śl i w y c h , najczęściej r a k ó w al­ bo m i ę s a k ó w, które szybko się , , rozrastaja w nosie i niszczą otacza- Nos, k tórego kości nosow e ro zeszły się w sk u tek c iśn ien ia w y p e łn ia ją cych ja m ę nosow a polipów . (W g Di- . i %. . . . . . . J ? Ce ± & n k }' a SI? lm W P 01'? nie zapobiega, mogą naw et byc przyczyną śmierci chorego. T a k ie guzy w początkach swego rozwoju d a ją się jednak doskonale operować albo niszczyć promieniami radu lub Rentgena. s e ase s o f t h c N o s e -C l a ir T h o m s o n ) . Leczenie. L ekarze usuw ają polipy nosowe najczęściej za pomocą specjalnych pętli nosowych, po uprzednim znieczuleniu i zanemizowaniu (zmniejszeniu ukrwienia) błony śluzowej, ażeby zabieg mógł odbyć się bez bólu i bez krwawienia, bardzo przeszkadzającego podczas operacji. N a zw isający polip nakłada się pętlę, zaciska się ją i w yryw a się guz albo go się odcina. I tak po kolei usuw ając jeden po­ lip za drugim, oczyszcza się nos dokładnie, potem zatyka się otwory nosowe szczelnie zwiniętymi tamponami z w aty higroskopijnej, dla po­ wstrzym ania krwawienia. Niezupełnie usunięte polipy m ają skłonność do odrastania i dlatego należy po operacji spraw dzać stan w nętrza nosowego i usuwać nowopowstałe polipy. Sposób usuwania polipów nosowych za pomccę pęfli nosowej. Znieczulanie iluzówki nosowej za pomocę wacików zmoczonych w roztworze znie­ czulającego s'rodka (kokaina lub alypina, pantokaina itp.). Przedni wacik dotyka okolicy unerwianej przez nerw sitowy przedni. Tylny wacik znieczula okolicę zwoju klinowo-podniebiennego, z którego rozchodzę się nerwy wzdłuż małżowin. (W g Diseases of the Nose-Clair Thomson). 204 CHOROBY NOSA PO L IP M ŁODZIEŃCZY P r z y c z y n y . U chłopców w wieku szkolnym tw orzą się nieraz guzy bardzo duże, często bardzo mocno ukrwione, przeważnie w tylnej części nosa albo na przejściu jego w gardło. Przyczyny ich pow staw ania nie są znane. N ajczęściej biorą początek z chrząstki włók­ nistej podstaw y czaszki na granicy przejścia gardła we wnętrze nosa. O b j a w y. G uzy te rozrastają się ogromnie, w ypełniają cały nos i sąsiednie jam y, przenikają do gardła uniemożliwiając oddycha­ nie, utrudniając mówienie i pow odując częste krwotoki, bardzo osłabia­ jące chorego. S ą to tak zw ane p o l i p y m ł o d z i e ń c z e . G uzy te nie są złośliwe, bo nie niszczą i nie przerastają sąsiednich części, lecz je od­ pychają. Niebezpieczne są wszakże z pow odu wspomnianych krwoto­ ków. P o dokładnym usunięciu zwykle nie odrastają, albo bardzo po­ woli i d a ją się znowu usuwać. P o 25 roku życia przestają rosnąć. Leczenie. W obec niebezpieczeństwa obfitego, nieraz śmier­ telnego krwotoku podczas operacji polipy młodzieńcze usuwa się powo­ li, niszcząc je za pomocą prądu elektrycznego. Pozostałe resztki, w których już naczyń byw a mniej i przeto niebezpieczeństwo krw a­ wienia jest nieznaczne, usuwa się za pomocą operacji. R A K N O SA P r z y c z y n y . R a k należy do cierpień nosa nieczęstych, ale bardzo charakterystycznych. R ozw ija się na powierzchni nosa w oko­ licy kości nosowych albo skrzydeł nosowych oraz na wewnętrznej po­ wierzchni skóry wejścia nosowego. R zadziej spotykamy go w głębi no­ sa, gdzie najczęściej bierze początek w zatokach bocznych, zwłaszcza w szczękowych i sitowych. Z d a rz a się przew ażnie u ludzi powyżej lat 40. Spotykam y go jednak z rzadka i u osób młodych, w drugim i trzecim dziesiątku lat życia. Przyczyny należy szukać w podrażnie­ niach i uszkodzeniach skóry. Pow stały na śluzówkach zatok rak byw a często poprzedzany ropnym przew lekłym zapaleniem śluzówki zatoki. O b j awy i przebieg. W przypadkach raka skóry nosa z początku stw ierdza się niewielki strupek, który pokryw a małe pęknięcie lub nadżarcia skóry. Pow oli nadżarcie powiększa się i prze­ tw arza w duże owrzodzenie, przenikające w głąb i niszczące skórę z okostną kości i chrząstki. Brzegi owrzodzenia byw ają grube i tw arde. S p raw a ciągnie się długo, całymi latami. W razie powstania raka w głę- CHOROBY NOSA 205 bi nosa, z początku występuje obfite ropienie, które często bierze się za zwykłe zapalenie ropne zatok sitowych lub szczękowej. D opiero po dłuższym czasie spraw a się wyjaśnia, kiedy rak zniszczył ściany Na lew o — ra k zew nętrzn y ch części nosa. Z niszczenie sk rzy d eł nosow ych, z w ła ­ szcza praw ego, i ścian p rz e d sio n k a w ra z z p rzegroda sk ó rn a i częścią k o stn ej. Na p raw o — zło śliw y n o w o tw ó r n o sa (ra k ) p rz e b ija ją c y się n a zew n ątrz. kostne zatoki i przedostał się do w nętrza nosa albo pod skórę nosa w postaci nieprawidłowego kształtu guzowatości. P odobny przebieg przedstaw ia i inny rodzaj guza złośliwego,, zwany m i ę s a k i e m. R o z p o z n a n i e ustalić można na podstaw ie powolnego,, ale stałego rozw oju nowotworu i badania mikroskopowego wyciętego z guza kaw ałka, w którym w ykryje się typow ą budow ę raka lub mię­ saka. Leczenie. W początkach, kiedy rak nie osiągnął jeszcze większych rozmiarów i ogranicza się do niewielkiej przestrzeni, można go usunąć drogą operacji albo naświetlania promieniami R entgena lub radu. W późniejszym okresie, kiedy rozszerzył się z nosa na gruczoły szyjne, trudno już liczyć na wyleczenie, a można tylko myśleć o ulże­ niu cierpieniom chorego za pomocą środków znieczulających i koją­ cych. CHOROBY NOSA 206 K R W A W IE N IA NOSOW E P r z y c z y n y . Krwotoki nosowe należą do zjawisk pospoli­ tych i częstych, zwłaszcza w wieku młodocianym podczas zabaw , ska­ kania, biegania w gorące dni letnie. Z d a rz a się jednak również, że krwawienia z nosa w ystępują w chwilach wytężonej pracy umysłowej, podczas p r z y g o t o w y w a n i a lekcji i zaliczone byw ają wówczas do tak zwanych krwawień szkolnych. N iekiedy pojaw iają się obfite krwawie­ nia u dzieci podczas chorób gorączkowych, jak grypa, płonica, a drob­ ne w przebiegu błonicy nosa. W starszym wieku krwawienia z nosa zdarzają się rzadko i w y­ stępują najczęściej u osób chorych na zapalenie nerek, w ątroby, albo m iażdżycę czyli sklerozę naczyń krwionośnych K rw aw ienia u dzieci byw ają dość lekkie i łatw o d a ją się opano­ wać. U osób starszych byw ają niekiedy bardzo obfite i naw et groźne dla życia. P ochodzą one najczęściej z przedniej części przegrody no­ sowej, gdzie w dolno-przedniej czę­ ści znajduje się splot naczyniowy, położony bardzo powierzchownie, który bardzo łatwo ulega uszko­ dzeniu. D latego nieraz się zdarza, że lu­ dzie nieostrożnie w ycierający nos i nieraz bardzo głęboko wyprowa­ dzający palec uzbrojony w chus­ teczkę do w ytarcia resztek w ydzie­ liny, uszkadzają na przegrodzie na­ czynia, należące do tego splotu i w yw ołują krwotok nosowy. K rw a­ wienie może powstać, także wsku­ tek nadmiernego parcia krwi, spo­ wodowanego wzmożoną pracą serca pod wpływem ciągłego wysiłku, ostrej choroby gorączkowej, nadciśnieniem wskutek m iażdżycy naczyń krwionośnych albo choroby nerek. O b j a wy y. U chorego występuje mniej lub więcej obfite krw a­ w ienie z początku z jednej dziurki, a potem z drugiej. W razie bardzo obfitego knvotoku chory w y p k w a ustami część krwi, przedostającej się do gardła, a nawet połyka ją. P rz y obfitych knvaw ieniach wys:ąpić może znaczna bladość, przyśpieszenie tętna, uczucie zaw rotu głowyy, wrymioty krwawye wrskutek połykania krwi spływ ającej do gardła. CHOROBY NOSA 207 Leczenie. Jeżeli krwawienie zdarzy się w szkole, należy niezwłocznie położyć dziecku zimny okład na kark, a nos zatkać moc­ no skręconym kawałkiem w aty higroskopijnej, zmoczonej w zwykłym aptecznym roztworze wody utlenionej. Dziecko powinno siedzieć z gło­ w ą pochyloną ku dołowi albo leżeć z tw arzą zwróconą w dół, ażeby krew nie odpływ ała do gardła. T a k samo należy postępować i z krw a­ wieniem z nosa u dorosłego. Jeżeli krew nie przestaje płynąć, należy niezwłocznie w ezw ać lekarza chorób nosowych, który powstrzyma krwawienie za pomocą przyżegań żegadłem galwanicznym rozpalonym do czerwoności albo zatam ponuje nos czy to od przodu, czy też od ty­ łu i tym powstrzym a krwawienie. W przypadku wielkiej utraty krwi zachodzi konieczność w prow adzenia pod skórę co najmniej pół litra 0 ,7 5 % roztworu soli kuchennej, albo przetaczania krwi człowieka zdrowego. Chorego należy ułożyć z głową opuszczoną ku dołowi, na głowę położyć gorący termofor w celu zwiększenia przypływ u krwi do głowy. C IAŁA OBCE W N O SIE P r z y c z y n y . Rodzice i wychow aw cy powinni wiedzieć, że dzieci zaczynające zaledwie chodzić, a potem i nieco starsze nieraz w suw ają sobie do nosa kawałek waty czy papieru albo guzik lub pa­ ciorek, a potem zapom inają o nich i przechow ują je w nosie nieraz przez czas dłuższy. M atki więc lub pielęgniarki dzieci powinny usu­ w ać spod ich rąk wszelkie drobne przedm ioty, ażeby potem nie mieć kłopotu i przykrości z powodu usu­ w ania dziecku ciała obcego. ■O b j a w y mogą być różne w zależności od tego, czy ciało ob­ ce jest organiczne i łatw o ulega gni­ ciu, jak np. kaw ałek papieru, czy też nie ulega rozkładowi, jak pacio­ O Z I E NOSOWYM. U su w an ie go za rek, guzik. W pierwszym przypadku pomoc® h aczy k o w ato zagiętego zgłęb­ daje się odczuć z nosa dziecka za­ n ik a . pach źgnilizny i pojaw ia się wypływ z nosa, w drugim jedno nozdrze jest zatkane i w ypływ a zeń obficie ropna wydzielina, niekiedy z domieszką krwi. U dorosłych ciała obce w nosie zd arzają się tylko w razie nie­ szczęśliwego w ypadku lub w rzadkich przypadkach podczas operacji 208 CHOROBY NOSA (pozostawiony w przew odzie nosowym kaw ałek gazy, w aty itp .) . P o ­ zostające dłuższy czas w nosie ciało obce przepaja się solami wapien­ nymi, tw ardnieje i w ytw arza kamień nosowy, zwany rynolitem. Leczenie. Usunięcia ciała obcego może dokonać tylko le­ karz specjalista i tylko do niego w takich razach zw racać się należy. C H OROBY ZAW ODOW E N O SA Długoletnie spostrzeżenia w ykazały, że różne zajęcia, w ykonyw a­ ne pośród kurzu albo wszelkiego rodzaju gryzących gazów, w yw ierają szkodliwy wpływ na śluzówkę nosa. W iadom o np., że robotnicy za­ kładów chromowych i cementowych często cierpią na przedziurawienie przegrody nosowej. U robotników m ających do czynienia z kwasem siarkowym, solnym, azotowym nieraz występuje mocne podrażnienie śluzówki nosa, a nawet powierzchowne i głębsze owrzodzenia. Z cza­ sem śluzówka staje się cienka, zanikła, pokryta suchymi strupami. U ślusarzy na przekrwionej śluzówce nosa stw ierdza się miejscami na­ gromadzenie czarnego pyłu. U piekarzy na błonie śluzowej m ałżowiny środkowej u jej przedniego końca oraz na przegrodzie spostrzegamy nagrom adzenie miałkiego, mącznego, białego pyłu, spod którego w idać zaczerwienioną i grubą śluzówkę. Podobny obraz podrażnienia pyłem śluzówki nosa spotyka się u robotników zatrudnionych w przędzalniach, w tokarniach, zarów no drzew nych jak i m etalowych, w kopalniach węgla, siarki, w kamienio­ łomach — słowem, w ogromnej liczbie zaw odów i zajęć. Objawy. U chorych z zawodowym katarem nosa spotyka­ my się ze skargami na uczucie zasychania w nosie, na tworzenie się strupów, drapanie w gardle. B ardzo często występuje zasychanie i dra­ panie w krtani, zjaw ia się większy lub mniejszy kaszel. Błona śluzowa nosa jest czerwona, sucha, zanikła, przy wejściu nosowym i gdzienie­ gdzie na śluzówce w idać suche, cienkie strupy, a nieraz i resztki py­ łu i kurzu, który dostał się do nosa podczas pracy. L e c z e n i e polega na oczyszczeniu nosa i gardła za pom ocą rozpylania oczyszczających płynów, z których za najodpow iedniejszy należy uznać roztwór soli kuchennej o stężeniu 0,75 na 100 cm3 w ody przekroplonej lub przegotowanej. P o przemyciu smarujemy wejście do nosa borną wazeliną. U sta i gardło przepłukuje się tym samym roz­ tworem soli kuchennej albo naparem rumianku. TABLICA 3 PRZEKRÓJ CZOŁOWY KOŚCI SZCZĘKOWEJ Na przekroju widać normalne małżo­ winy nosowe, przegrodę i zatoki boczne. PRZEKRÓJ CZOŁOWY KOŚCI SZCZĘKOWEJ Na przekroju widać: przerost śluzówki małżowin dolnych i środkowych, skrzy­ wienie kqtowaie przegrody (1) I polip nosowy w lewym środkowym przewo­ dzie nosowym (2). PRZEKRÓJ STRZAŁKOWY CZASZKI Widać przerost śluzówki małżowiny środkowej prawej (1), rost śluzówki małżowiny dolnej prawej (2), polipy nosowe (3), przerost migdałka gardłowego (4). CHOROUY NOSA 209 Jako środek zapobiegawczy należy stosować podczas pracy re­ spiratory, zakryw ające nos i gardło i przepuszczające powietrze oczysz­ czone. Przedziuraw ienia na przegrodzie, spotykane u robotników zakła­ dów chromowych i cementowych, można leczyć po przerwaniu pracy zwykłymi metodami stosowanymi w podobnych przypadkach. U W A G I H IG IEN IC ZN E O ddychanie nosem stanowi zasadniczy warunek zdrow ia, dlatego usuwanie wszelkich przeszkód ta m u ją c y c h sw obod­ ny p r z e p ł y w p o w i e t r z a p r z e z k a n a ł y nosowe sta­ no w i p o d s t a w o w e w y m a g a n i e higieny. D łubanie w nosie brudnym palcem może spowodow ać zakażenie gruźlicą, tw ardzielą i innymi chorobami przewlekłymi. T ak ie same na­ stępstwa pociągnąć może za sobą korzystanie ze wspólnych chusteczek nosowych. D łubanie w nosie u pracujących w fabrykach chromowych i cementowniach może doprow adzić do przedziuraw ienia przegrody no­ sowej. O stre choroby zakaźne nosa najczęściej byw ają przenoszone od osób chorych drogą bezpośredniego zakażenia kropelkowego podczas kichania, kaszlu a naw et rozmowy. D latego pierwszym warunkiem za­ bezpieczającym jest unikanie styczności z osobami chorymi na choroby zakaźne ostre, jak grypa, odra, koklusz, błonica, płonica itp. D otyczy to szczególnie dzieci, jako najbardziej skłonnych do zapadania na cho­ roby zakaźne. N ależy więc je zabezpieczać od zetknięcia z chorymi, nie dopuszczając do szkoły zarówno dzieci, jak i nauczycieli i w ycho­ w aw ców , chorych na ostry nieżyt nosa lub ostre zapalenie zatok bocz­ nych nosa. Dzieciom zakatarzonym , kaszlącym i przejaw iającym pierw­ sze oznaki nieżytu górnych dróg oddechowych winno być zakazane uczestniczenie w e wspólnych zabaw ach. J a k wiadomo, w ażnym czynnikiem usposabiającym do zarażenia jest p r z e z i ę b i e n i e , dlatego należy od wczesnego dzieciństwa hartow ać m łode organizmy. H artow anie to w szakże powinno odbyw ać się bardzo ostrożnie i stopniowo, gdyż tylko w tedy daje dobre i trw ałe wyniki. Z początku więc nacieramy skórę dzieci wieczorem suchymi, szorstkimi ręcznikami. P o kilku dniach przechodzim y do nacierań w il­ gotnych, po których następuje nacieranie suche. T em peratura wody używ anej do w ycierania z początku nie powinna być niższa od 25 210 CHOROBY NOSA stopni Celsjusza, potem można ją obniżać aż do 15 stopni. Dzieci na­ leży przyzw yczaić do codziennych spacerów bez w zględu na pogo­ dę, ale długość czasu spędzanego na powietrzu powinna być ściśle daw ­ kow ana w zależności od wieku dziecka, od pogody i od tem peratury powietrza. U branie musi być odpowiednio dostosowane do pory roku, ale zawsze powinno być lekkie, przewiewne, chronić od zimna i nie utrudniać działalności skóry. Szczególną uwagę należy zw racać na stan obuwia, które w porze jesiennej i zimowej nigdy nie powinno prze­ m akać, ale doskonale chronić stopy od wilgoci i zimna. W porze zimo­ wej wskazane byw a użycie kaloszy albo obuwia na gumowych pode­ szwach. W iele chorób nosowych i ogólnych pow oduje praca zaw odo­ w a wśród różnego rodzaju pyłu, jak o tym była mowa w rozdziale 0 chorobach zawodowych. W wielkich halach fabrycznych, gdzie pracują setki ludzi, powinny wszędzie istnieć potężne wentylatory, a właściwie urządzenia wyciągowe, usuw ające powietrze pełne pyłu, obok urządzeń w tłaczających do hal czyste powietrze. T a m gdzie taka w entylacja nie może znaleźć zastosowania, wszy­ scy robotnicy powinni być zaopatrzeni w odpowiednie respiratory w go • dżinach pracy. W przerw ach i po skończeniu pracy powinni nie tylko myć ręce i tw arz, ale również oczyszczać nos i gardło za pomocą roz­ pylania roztworu fizjologicznego soli kuchennej, który spłukuje pozo­ stałe resztki kurzu i pyłu fabrycznego. W ten sposób możnaby podnieść znacznie zdrowotność klasy robotniczej i zmniejszyć liczbę ciężkich chorób przewlekłych, a przede wszystkim gruźlicy. CHOROBY JA M Y USTNEJ I GARDŁA CHOROBY JAMY USTNEJ U W A G I Z D Z IE D Z IN Y FIZ JO L O G II I PA T O L O G II JA M Y U S T N E J Jam a ustna przedstaw ia początek drogi pokarmowej. T u poży­ wienie zostaje r o z d r o b n i o n e i r o z t a r t e zębami oraz p r z e ­ p o j o n e ś l i n ą z wielkich ślinianek: przyusznych, podszczękowycn 1 podjęzykow ych oraz wydzieliną niezmiernej liczby gruczołów ślu­ zowych, znajdujących się pod w arstw ą nabłonkową i pośród samego nabłonka. Ślina, jak wiadomo, zawiera fermenty diastatyczne, ptyalinę i m altazę, przetw arzające krochm al w produkty pośrednie aż do cu­ kru gronowego włącznie. W jamie ustnej rozpoczyna s i ę j uż p r o c e s t r a w i e n i a w ę g l o w o d a n ó w . Jednocześnie CHOROBY J A MY USTNEJ I GARDŁA 211 ślina pod wpływem ruchów języka i szczęk sprzyja w ytw arzaniu k ę s a , który następnie dzięki ruchom mięśni języka, gardła i szyi zo­ sta je przerzucony do dalszych od­ cinków drogi pokarm ow ej: gardła d przełyku. W ustach poza tym w przedniej, ¡bocznych i tylnej części języka znajduje się n a r z ą d s m a k o w y w postaci pojedyńczych komórek, ta k zw anych k u b k ó w s m a k o ­ w y c h : w przedniej i bocznych częściach języka — dla smaku słod­ kiego, kwaśnego i słonego, w tyl­ nej i na podniebieniu — dla smaku GRUCZOŁY ŚLINOWE ( ś lin i a n k i) : gorzkiego. W rażen ia smakowe są uzupełniane przez w rażenia w ęcho­ p rz y u śz n a (1 ), p o d język o w a (2 ), podszczękow a (3). w e, z którymi ściśle się łączą i któ­ re n ad ają im właściwą barw ę i wielką ilość odcieni. T o powiązanie obu rodzajów w rażeń gra wybitną rolę obronną — ostrzega przed zepsutym i i o wstrętnym zapachu pokarmami. U sta w raz z gardłem są narządem m o w y c z ł o n k o w a n e j (a rty k u ło w a n ej). Istnieją tam główne miejsca artykulacji, w których p rze z zetknięte dwie powierzchnie, rozsuw ając je, przechodzi powietrze wydechowe i w ytw arza odpowiednie szmery, zwane spół­ głoskami. U sta wreszcie w przy­ padkach patologicznego zatkania nosa biorą na siebie rolę drogi od­ dechowej. S tąd wciągane powietrze kieruje się do gardła i krtani, a stam tąd do tchawicy i oskrzeli. Z aburzenia w czynności ust p ro ­ w adzą często do pow ażnych scho­ rzeń. Brak zębów uniemożliwia do­ KUBEK SMAKOWY kładne rozdrobnienie pokarmów i pow oduje choroby żołądka. B rak śliny powstrzym uje proces trawienia pokarm ów, zaw ierających w ęglow odany czyli krochm al i cukier, oraz uniem ożliw ia przełknięcie pokarmów. K ęs, jak się to mówi, „staje w gardle“ . N adm iar śliny pow staje w wielu cierpieniach jam y ustnej 'w następstwie urazu, ostrego zapalenia śluzówki i zatrucia metalami, 212 CHOROBY J AM Y USTNEJ I GARDŁA jak : rtęć, bizmut, ołów itp. P ozbaw ia on ustrój dużej ilości wody* drażni wargi, zwłaszcza kąty ust, i sprzyja powstawaniu bolesnych, nadżarć. W jamie ustnej przebyw a dużo drobnoustrojów, zarówno obo­ jętnych i pasożytujących na śluzówce, jak i chorobotwórczych, niebez­ piecznych dla człowieka, np. zarazek błonicy, gruźlicy, krupow ego Ą zapalenia płuc, i pow odujące różne cierpienia ropne gronkowce, p a Ip p ciorkowce itp. rap? W normalnych w arunkach drobJ p j noustroje chorobotwórcze odgryw ają rolę pasożytów obojętnych i: dopiero w okolicznościach sprzyja­ jących, po urazie, po przeziębieniu, N erw y sm akow e dochodzące do po nadmiernych wysiłkach, kiedy ków sm akow ych w t. zw. broc organizm człowieka osłabł, rozpo­ o kolonej. czynają swą szkodliwą działalność* wyw ołując tę lub inną chorobę zakaźną. Ślina spłukuje zarazki z po­ wierzchni błony śluzowej i jej zagłębień. D latego liczba ich z samego rana jest bardzo wielka, gdyż ilość śliny jest w tedy bardzo skąpa. W ciągu dnia, w miarę narastania ilości śliny podczas jedzenia i po jedzeniu, ilość bakteryj zmniejsza się w wysokim stopniu. N ależy za z ­ naczyć, że nowsze badania w ykazały bakteriobójcze działanie śliny w stosunku do pałeczki błonicy i do pałeczki gruźlicy. B A D A N IE JA M Y U S T N E J B adanie jam y ustnej jest bardzo łatw e i daje się wykonać bez p o ­ mocy narzędzi. Co najw yżej m ożna się posiłkować tak zwanym szpad­ lem ustnym, a w razie jego braku zw yczajną łyżeczką od herbaty. U ciekam y się do nich wtedy, kiedy chcemy odchylić wargi, policzki lub odsunąć nieco język na stronę, ażeby zobaczyć dno jam y ustnej. B a­ danego sadzam y przed oknem i każem y mu szeroko otw orzyć usta W ieczorem korzystamy dla oświetlenia w nętrza jam y ustnej z ręcznej latarki elektrycznej. ¥ Z chorób jam y ustnej do najczęstszych i najbardziej zasługują­ cych na uwagę należy zaliczyć w a d y i z b o c z e n i a w r o d z o ­ ne, które też omówimy na samym wstępie. Rozpoczniem y od rzadkich w praw dzie, ale bardzo ciekawych w ad w arg i języka w postaci ogrom­ nego ich przerostu. B ędą to t. zw. w i e l k a w a r g a i wielki język. CHOROBY J A M Y US T NE J I GARDŁA 213 W IE L K A W A R G A W ielk a w arga przedstaw ia się w postaci ogromnego zgrubienia, najczęściej górnej wargi, uniemożliwiającego nieco szersze otwieranie ust i spożywanie pokarm ów tw ardych, w ym agających dłuższego prze­ żuw ania, co upośledzać może w znacznym stopniu odżywianie. P r z y c z y n ą zgrubienia zwykle byw a nadm ierny rozrost .naczyń chłonnych wargi górnej. L e c z e n i e może być tylko operacyjne. P olega ono na w y ­ cięciu rozrosłych pod śluzówką tkanek i na następczym zeszyciu ślu­ zów ki, z której również wycina się jej nadmiar. W IELK I JĘZY K W ielki język przedstaw ia się jako ogromne zgrubienie całego ję ­ z y k a , zw łaszcza jego części przedniej i środkowej. W ów czas w ypeł­ n ia całą jam ę ustną, nie mieści się w niej i w ystaje na zewnątrz. Objawy. D otknięty tym cierpieniem nie może ani mówić, ani się odżyw iać, co w wysokim -stopniu upośledza ogólny stan jego zdrow ia. P o z a tym język wysycha i często byw a kaleczony zębami. ■co może powodow ać w ytw arzanie się na nim ow rzodzeń, a nawet m artw icy. P r z y c z y n a byw a ta sa­ m a, co i w wielkiej w ardze, mia­ nowicie powstaje zwykle nadmier­ ny rozrost sieci naczyń chłonnych podśluzowych. Niekiedy w wieku dziecięcym taki nadm ierny rozrost języka byw a spowodow any zabu- N admierne zgrubienie jeżyka, t. zw. rżeniem czynności gruczołów do- przerost jeżyka. (W g K iim m la , Ohkrew nych i zjaw ia się U dzieci re n h e ilk u n d e " ) . umysłowo upośledzonych. Leczenie. U dzieci sprow adza się ono do podaw ania prze­ tworów przysadki mózgowej, co zresztą rzadko bardzo prow adzi do celu. U osób starszych stosuje się zabieg operacyjny, jak przy wiel­ kiej w ardze. I tu również wycina się przerosłe masy języka, a w n a­ stępstwie brzegi rany zszywa się, po czym czynność języka w raca pow oli do normy. 214 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA D Ł U G IE W ĘD ZID EŁK O JĘZYKO W E Jest to ciekawe, chociaż rzadko występujące zboczenie rozw ojo­ we języka. O b j a w y tego zaburzenia w yrażają się nadm ierną ruchli­ wością języka, który m oże się wysuw ać z jam y ustnej znacznie w ięcej, niż to się widzi u zw ykłych ludzi. M oże również w yginać się w e wszyst­ kie strony. Z n a n y jest przypadek, gdy człowiek z nadmiernie długim, wędzidełkiem potrafił sobie w prow adzać język do jam y nosow o-gard­ łowej i usuwać zbierający się tam śluz oraz w ytw arzające się strupy. W ĘD ZID EŁK O KRÓTK IE Z boczenie to jest znane bardzo wielu m atkom, które bardzoczęsto na karb jego kładą, zresztą zupełnie niesłusznie, wszelkie zabu­ rzenia mowy. W krótkim wędzidełku matki upatrują zwykle przyczy­ nę opóźnienia mowy i bezskutecznie leczą je podcinaniem w ędzidełka. O b j a w y tego zboczenia polegają na ograniczeniu niektó­ rych ruchów języka, głównie w ysuw ania go z jam y ustnej. Osoba, starsza z takim zboczeniem nieraz zaledw ie może wysunąć język n a arkadę zębów i koniec jego tylko z lekka unieść do góry. W iększych przeszkód takie wędzidełko nie sprawia. Leczenie. W przypadkach praw dziw ie krótkiego w ędzidsłka. podcina się je, co po zagojeniu pozw ala językow i wysunąć sięnieco więcej z ust i unosić się w yżej. N ie trzeba dodaw ać, i e takie p o d ­ cinanie może w ykonać tylko lekarz w sposób umiejętny i należycie w y­ jałowionymi (t. zn. wolnymi od zarazków ) narzędziam i. D robna ta operacja nie wym aga żadnych dalszych opatrunków. * Przechodzim y z kolei do spraw zapalnych jam y ustnej"'). OSTRE Z A P A L E N IE JA M Y U S T N E J P r z y c z y n y cierpienia b y w ają różnorodne. D o najczęst­ szych należy poparzenie jam y ustnej zbyt gorącymi płynam i i pokar­ mami, mocnym kwasem octowym lub winnym, amoniakiem, mocnym wyskokiem, podrażnienie ostrymi przypraw am i, jak papryka, m usztar­ da, chrzan, pieprz turecki itp. U niem owląt ząbkowanie, u kobiet cią­ ża również byw a przyczyną zapalenia jam y ustnej. W reszcie różne *) O in n y ch w ad ach ro zw o jo w y ch , ja k „ w arg a za ję cz a “ , „w ilcza p aszcza“ , m ow a w a rty k u le o ch orobach u z ę b ie n ia i szczęk. CHOROBY J A MY US T NEJ I GARDŁA 215 zarazki gnieżdżące się w jam ie ustnej, o których była mowa w yżej, mogą spowodow ać chorobę. Obj awy. D otknięte zapaleniem osoby doznają w ustach przykrego uczucia pełności, pieczenia, a naw et lekkiego bólu podczas dotykania śluzówki twardszym i pokarmami, a zw łaszcza podczas ich przeżuw ania. N ajbardziej bolesne byw ają zwykle dziąsła, które moc­ no puchną, a brzegi ich odstają od kości i naw et lekko krwawią. P odczas oglądania w idać obrzm iałą i zaczerwienioną śluzówkę podniebienia, dziąseł, policzków, języka i języczka. C hory często odpluw a wskutek nadmiernego w ydzielania się śliny, czyli t. zw. ślinotoku. P r z e b i e g cierpienia byw a różny. U niem owląt w yrzynanie się każdego nowego zęba pow oduje nowy napad zapalenia d z ią ­ seł. U kobiet brzemiennych stan zapalny jam y ustnej .w stopniu słab­ szym lub silniejszym trw a całymi miesiącami; natomiast poparzenie żrącymi płynam i przechodzi w ciągu kilku dni. Z a p o b i e g a n i e . A b y ustrzec się tego cierpienia należy unikać ostrych i drażniących przypraw , jak mocny ocet, chrzan, pieprz, przestrzegać dzieci przed w kładaniem do ust brudnych palców oraz wszelkich przedm iotów, które trzym ają w rękach, jak to widzim y sta­ le u wielu dzieci. L e c z e n i e polega na spożywaniu pokarm ów płynnych, papkow atych, miękkich, a unikaniu tw ardych skórek chleba i bułek, żu­ cia tw ardej surowej marchwi, brukwi lub rzepy. Z n a c zn ą ulgę przy­ nosi płukanie ust naparem rumianku (łyżka rum ianku na szklankę w o­ dy w rzącej, trzym ać na parze 3 minuty, potem przecedzić, a kiedy płyn będzie zaledw ie ciepły, płukać jam ę ustną co dwie godziny). Z a ­ miast rumianku możemy przygotow ać napar z szałwii, kory dębowej. Postępujem y w ten sam sposób, jak przygotow ując napar z rumianku. W przypadkach uporczyw ych lekarz zaleca płukanie środkami ściągającymi, odkażającym i, jak roztwór chinozolu (1 :1 0 0 0 ), roztwór riwanolu ( 1 :1 0 0 0 ) , pędzlow anie śluzówki z początku słabszym, jednoprocentowym, a późmej mocniejszym (a ż do 5 % ) roztworem azo ta­ nu srebra, pospolicie zwanego lapisem, albo takimiż roztworam i chlor­ ku cynku. Z A P A L E N IE D Z IĄ S E Ł W R ZO DZIEJA CE C ZY LI D Z IĘ G N A P r z y c z y n y . • Choroba rozw ija się u osób osłabionych w y­ niszczającym i chorobami, a jednocześnie niechlujnych, nie czyszczących 216 c n o R O B Y J A M Y USTNEJ I GARDŁA zębów i nie dbających o ich stan, z licznymi zębami zepsutymi i z gru­ bą na nich w arstw ą kamienia. O b j a wy i przebieg. W takich w arunkach niehi­ gienicznych dziąsła obrzm iew ają, puchną, ulegają przekrwieniu, o d ­ stają od zębów, brzegi dziąseł pokryw ają się brudnym, szaraw ym na­ lotem. Z ę b y chw ieją się, mogą naw et w ypadać. Z ust chorego szerzy się bardzo przykry, przenikliwy zapach zgnilizny. W ystępuje obfity ślinotok. Żucie i gryzienie spraw ia choremu wielki ból, wskutek czego w strzym uje się on od jedzenia, co jeszcze bardziej pogarsza stan ogól­ ny. Z apalenie dziąseł zjaw ia się naprzód na dziąsłach dolnych sieka­ czy. a później przechodzi stopniowo na pozostałe zęby. Cierpienie roz­ w ija się powoli i trw ać może naw et kilka tygodni. M oże dojść przy tym do utraty wielu zębów. R o z p o z n a n i e schorzenia nie przedstaw ia większej trud­ ności. M ożna pomylić je tylko z zapaleniem dziąseł i jam y ustnej rtę­ ciowym, występującym u osób, które przez dłuższy czas m ają do czy­ nienia z rtęcią. Z a p o b i e g a n i e . Cierpienia m ożna uniknąć utrzym ując w czystości zęby, usuw ając kamień nazębny i lecząc chore zęby. N a ­ leżyte odżywianie, podaw anie pokarm ów świeżych, mleka, m asła, jaj. owoców, jarzyn również zapobiega cierpieniu. Leczenie. P o wystąpieniu objaw ów zapalnych należy usta płukać wyżej wymienionymi środkam i, (n ap a r rum ianku, roztw ór k w a­ su bornego), a ze w zględu na znaczne cuchnienie bardzo pożyteczne okaże się płukanie roztw orem w ody utlenionej (ły żk a preparatu aptecz­ nego na pół szklanki wody przegotow anej), roztworem nadm angania­ nu potasu (parę kryształków na szklankę w ody przegotow anej; otrzy­ m any roztwór powinien mieć barw ę dojrzałych m a lin ). L ekarz w upor­ czyw ych przypadkach zaleca pędzlow anie dziąseł 3 % a naw et 5 % roztworem lapisu lub pioktaniną (barw i fiołkowo zapędzlow ane miej­ sce) i odsyła chorych do dentysty dla usunięcia kam ienia nazębnego i zepsutych zębów. W obec bólów, jakie sprawia spożywanie p o k ar­ m ów stałych, zaleca się chorym pokarm y papkow ate, półpłynne, jak kaszki, ja ja na miękko, mleko, kaw a, kakao. D opiero w m iarę popra­ w iania się stanu dziąseł i śluzówki jam y ustnej przechodzi się zw olna do pożyw ienia stalszego, ale nie spraw iającego chorym bólu. CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA 217 Z A P A L E N IE U ST PRY SZCZYK O W E, IN A C Z E J A F T Y JA M Y U ST N E J Jest to cierpienie ostre, występujące najczęściej u osesków w okre­ sie ząbkow ania i tylko w rzadkich przypadkach u dzieci starszych. U dorosłych najczęściej spostrzega się je u kobiet w okresie miesiącz­ kow ania, ciąży i karmienia. Pojedyncze pryszczyki pojaw iają się nie­ kiedy u osób starszych po spożyciu kwaśnych owoców. P r z y c z y n a choroby nie jest dotychczas ustalona. N ie­ wątpliwie w szakże chodzi tu o chorobę zakaźną, często bowiem cho­ roba występuje nagminnie u dzieci przebyw ających w żłobkach, w przy­ tułkach, jeżeli się nie zachow uje pedantycznej czystości jam y ustnej u osesków. O b j a w y i przebieg. Chorobie towarzyszy gorącz­ ka, ogólne niedomaganie, dziecko kaprysi, płacze, chw yta i porzuca pierś lub smoczek na skutek bólu, wywołanego przez pojedyncze pry­ szczyki; w krótce pryszczyki te zm ieniają się w pęcherzyki zaw ierające płyn, który ścina się szybko w biały nalot. W ystępuje silny śłinotok. Pęcherzyków przybyw a coraz więcej na wew nętrznej powierzchni warg, policzków, dziąseł, podniebienia. N ieraz zlew ają się one w białe, nieprawidłowego kształtu plamy. C horoba trw a od 5 dni do tygodnia. Pow oli naloty zaczynają się oddzielać, pęcherzyki znikać i jam a ustna pow raca do normy. R o z p o z n a n i e . Chorobę tę dość łatw o jest rozpoznać. O stry przebieg, gorącz­ ka, znaczna bolesność i charakterystyczne bia­ ZAPALENIE PRYSZCZY­ KOWE JAMY U STN EJ. łe, okrągłe plamki na śluzówce odróżniają za­ P ryszczy k i na w ard ze palenie pryszczykowe od innych chorób wie­ g ó rn ej, n a d z iąsła c h i j ę ­ ku dziecięcego. N ajłatw iej w ziąć afty za cspę zyku. wietrzną, lecz w ospie ból w ustach nie byw a tak mocny ani gorączka tak znaczna, jak w a ftach ; poza tym w ospie w ietrznej tw orzą się pęcherzyki na tw arzy i na skórze, czego nie wi­ dzim y w aftach. Z a p o b i e g a n i e . Cierpieniu m ożnaby zapobiec przestrze­ gając skrupulatnie czystości jam y ustnej u dzieci i w ym yw ając k ażde­ mu niemowlęciu jam ę ustną osobnym wacikiem. O prócz tego mleko, 218 CHOROBY J A MY US T NEJ I GARDŁA które podajem y dzieciom, powinno być starannie przegotowane lub pasteryzow ane. L e c z e n i e polega na płukaniu i przem yw aniu jam y ustne) roztworem nadm anganianiu potasu barw y malinowej i na pędzlowaniu całej śluzówki ust 2 % roztworem lapisu raz dziennie. 11 dzieci ¥ B ardzo podobne do aft cierpienie przeniesione na ludzi, najczęś­ ciej na dzieci, stanowi t.zw. j a s z c z u r - p r y s z c z y c a albo zapa­ lenie jam y ustnej jaszczurow e. Choroba w ystępuje przew ażnie u byd­ ła na śluzówce pyska, na granicy racic i skóry, na wymionach i stąd otrzym ała nazw ę c h o r o b y r a c i c i p y s k a . JA SZ C Z U R — P R Y SZ C Z Y C A P r z y c z y n y . Pryszczyca jest chorobą zakaźną, jednakże właściwego zarazka, który ją wyw ołuje, dotychczas jeszcze nie znamy. Przenosi się na ludzi od chorych krów za pośrednictwem mleka, jeżeli byw a ono spożywane w stanie surowym. O b j aw y i przebieg. Na początku występują, zwiastuny choroby w postaci ogólnego niedom agania, dreszczów ; go­ rączka dochodzi nieraz do 39°C . W jam ie ustnej w ystępują grudki* które wkrótce zam ieniają się w pęcherzyki z płynem surowiczym, szyb­ ko ścinającym się w biały nalot. Jednocześnie w okolicy paznokci, niekiedy na skórze narządów płciowych i w innych okolicach tułow ia i kończyn zjaw iają się podobne jak na śluzówce jam y ustnej grudki* przekształcające się w pęcherzyki z szybko zasychającym płynem su­ rowiczym. Bóle przy tym w m iejscach wysypki są dość znaczne. C ho­ roba trw a około tygodnia i dłużej, po czym w ysypka blednie, naloty schodzą i chory pow raca do zdrow ia. R o z p o z n a n i e . P ew n e trudności rozpoznaw cze nasuw a odróżnienie aft od jaszczura. N a korzyść jaszczura przem aw ia wystę­ powanie cierpienia u osób starszych, stykających się z chorym bydłem* i pojaw ianie się pryszczyków nie tylko w jam ie ustnej, ale i na skórze, zw łaszcza w okolicy paznokci. Z a p o b i e g a n i e . N ależy unikać styczności z chorym bydłem , zw łaszcza jeżeli się m a jakiekolwiek uszkodzenia skóry, i pić przegotow ane mleko, jeżeli nie ma się pewności co do zdrow ia krów , od których mleko się spożywa. CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA 219 Leczenie. P łukanie i pędzlow anie stosujemy tak samo, jak w pryszczykowym zapaleniu ust. P o z a tym wskazane jest leczenie ogólne, o którym decydow ać może tylko lekarz, który zbadał stan chorego. * Pracow nicy fabryczni oraz chorzy, którzy z pow odu swego cier pienia byw ają zmuszeni do używ ania różnych leków, zaw ierających rtęć, bizmut, ołów, arszenik itp., cierpią niekiedy na zatrucie pow yż­ szymi metalami. D o najcięższych i najjaskraw iej przejaw iających się w jam ie ustnej należy zatrucie rtęcią występujące pod postacią ostre­ go zapalenia dziąseł. OSTRE Z A P A L E N IE D Z IĄ SE Ł RTĘCIOW E P r z y c z y n y . Choroba występuje u osób, które m ają do czynienia z lotną i bardzo łatwo w chłanianą do ustroju rtęcią czy to podczas pracy zaw odow ej (fabrykacja luster, praca w kopalinach rtęci), czy też podczas leczenia. N ajbardziej narażone są osoby z zepsu­ tymi zębami. O b j a w y i przebieg. N a początku występuje nie­ przyjem ny smak metaliczny w ustach i zwiększone w ydzielanie śliny, które stopniowo może przechodzić w ślinotok. Jeżeli przerw ać w tym czasie leczenie rtęcią, wówczas zarówno przykry smak, jak i ślinotok ustępują. W przeciwnym razie zjaw ia się zaczerwienienie i obrzm ie­ nie dziąseł, które poczynają odstaw ać od zębów. Brzegi dziąseł pokry­ w ają się brudnoszaraw ym nalotem. Z ust szerzy się przenikliwa, przy­ kra woń zgnilizny. W ystępuje krwawienie dziąseł. Jedzenie, zw łasz­ cza pokarm ów stałych, staje się bolesne. Z ę b y chwieją się i jeżeli działanie rtęci- trw a wciąż, w ypadają, a cała powierzchnia pustego dziąsła pokryw a się takim samym jak jego brzegi nalotem. W ten sposób człowiek może postradać większość zębów. R o z p o z n a n i e przedstaw ia pewne trudności, poniew aż obraz rtęciowego zapalenia ust jest bardzo zbliżony do dzięgny. W sk a ­ zów ką najpew niejszą b ęd ą tu wyw iady, z których się dowiemy o za­ w odzie chorego i o przeprow adzonej kuracji rtęciowej, co nas napro­ w adzi na właściwe rozpoznanie. Z a p o b i e g a n i e w zapaleniu toksycznym jam y ustnej polega na skrupulatnym przestrzeganiu czystości jam y ustnej i w strzy­ m ywaniu się od palenia tytoniu. W razie zaś wystąpienia pierwszych 220 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA objaw ów należy niezwłocznie powstrzym ać się od przyjm ow ania le ­ karstw zaw ierających rtęć i od pracy zw iązanej z użyciem rtęci aż do chwili zupełnego ustąpienia wszelkich objaw ów choroby. Leczenie. Z a lec a się płukanie jam y ustnej środkami zno- ‘ szącymi woń i odkażającym i, jak roztwór nadm anganianu potasu, w o­ dy utlenionej, soli B ertoleta (łyżeczka n a szklankę wody przegoto­ w anej) w odstępach je d n o - lu b dw ugodzinnych,pędzlow anie ja ­ my ustnej roztworem 3 % lapisu raz dziennie. Pokarm y powinny być półpłynne, papkow ate (kaszki na mleku, jaja, kaw a mleczna, ka­ kao itp .). R O PIE Ń PO D JEZ Y K O W Y A LB O R O PIE Ń D N A JA M Y U S T N E J P r z y c z y n a . N ajczęściej przyczyną cierpienia jest ukłuc?e, zadraśnięcie, skaleczenie ostrym ciałem i następcze zakażenie ran­ ki znajdującym i się stale w jamie ustnej bakteriam i ropnymi. Um iejsco­ wienie ropnia stwierdzam y zwykle z przodu albo z boku języka, na dnie jam y ustnej. O b j a w y i przebieg. Jako objaw wczesny wystę­ puje znaczna i wciąż w zrastająca bolesność podczas ruchów języka, a jednocześnie coraz większe ich ograniczenie wskutek coraz większe­ go i coraz twardszego nacieczenia. W szelkie dotykanie tych miejsc czy to palcem, czy pokarm am i spraw ia choremu bardzo wielki ból i doprow adza go do takiego stanu zdenerw ow ania, że nieraz zupełnie się w yrzeka przyjm ow ania posiłków. O d b ija się to fatalnie na jego sta­ nie ogólnym i wycieńcza go w wysokim stopniu. W reszcie stopniowo tw arde obrzmienie mięknie*, i w końcu ropień otwiera się sam, jeżeli wcześniej nie został przecięty. Z otworu wówczas wyciekać zaczyna obficie brudnoszara, zw ykle cuchnąca ropa, po czym chory doznaje od razu wielkiej ulgi. Leczenie. W okresie początkowym stosuje się płukanie •ciepłym naparem rumianku, szałwii, ciepłym roztworem kw asu borne­ go, w ody utlenionej. N a miejsce obrzm iałe pod językiem m ożna po­ łożyć rozgotow aną w w odzie, praw ie gorącą figę, a n a okolicę podszczękową, zw ykle obrzm iałą, kompres rozgrzew ający z płynu Burow a pod ceratką, który należy zmieniać w trzygodzinnych odstępach. K iedy spostrzega się już początek rozmiękczenia, lekarz zw ykle ropień opróżnia przecięciem, po uprzednio dokonanym nakłuciu próbnym ropnia, stw ierdzaj ącym obecność ropy. P o przecięciu stan chorego zw ykle bardzo szybko się popraw ia. CHOROBY J AM Y USTNEJ I GARDŁA 221 R O PO W IC A G Ł Ę B O K A SZ Y I (A N G IN A L U D W IK A ) P r z y c z y n a . I tu również przyczyną choroby byw ają zwykle zarazki ropne, najczęściej paciorkowce albo gronkowce, które w yw ołują ogromne obrzmienie nie tylko w jam ie ustnej, ale i w oko­ licy podszczękowej po stronie zajętej cierpieniem. N ajczęściej zaka­ żenie występuje w następstwie uszkodzeń dziąseł, języka, migdałków, miazgi zębowej. O b j a w y i przebieg. O bjaw y od razu występują bardzo groźne, ciepłota podnosi się do 40°C , tętno jest częste i słabe przy jednoczesnym względnie dobrym samopoczuciu chorego. W ja ­ mie ustnej, a zw łaszcza na szyi obrzmienie byw a bardzo rozległe, nacieczenie tw arde, jak je nazyw ają — deskowate. Choroba m a prze­ bieg szybki: najczęściej w ciągu 4— 5 dni, najw yżej tygodnia następu­ je zejście śmiertelne. R o z p o z n a n i e byw a nietrudne, jeżeli weźmie się pod uw agę ciężki stan ogólny, słabe i częste tętno, ogromne obrzmienie na szyi, a jednocześnie dobry nastrój chorego, który zupełnie nie zdaje sobie spraw y z tego, że przeżyw a ostatnie swoje chwile. Leczenie. L ekarz musi tu uruchomić cały arsenał środków, którymi rozporządza w walce z chorobą. M usi myśleć o podniesieniu czynności serca, na które działa porażająco ja d bakteryjny, musi po­ budzić odporność czynną ustroju zastrzykiw aniem szczepionek przeciw paciorkow cow ych; wzmóc obronę bierną, zastrzykując surowicę przeciwpaciorkowcową, porobić szerokie i głębokie cięcia, stw arzając w ten sposób ujście dla ropy, stwierdzić, czy duże naczynia żylne nie są zaczopow ane i w razie powstałych w nich zakrzepów, podw iązać je w miejscu, gdzie się zakrzepy kończą, ażeby odciąć ich związek z ustro­ jem. N iestety, dotychczas tylko niewielki odsetek tego rodzaju chorych daje się uratow ać. ZGORZEL U S T I PO L IC Z K A ORAZ M A ŁŻ O W IN Y U S Z N E J, IN A C Z EJ N O M A A LB O R A K W O D N Y Jest to cierpienie bardzo rzadkie, lecz bardzo ciężkie i groźne. P r z y c z y n y . Cierpienie powstaje najczęściej u dzieci w y­ chudłych i wyniszczonych, żyjących w złych w arunkach higienicz­ nych, które przebyły ciężkie i w yniszczające choroby, jak odra, dur brzuszny, długotrw ały nieżyt kiszek itp. W łaściw ą przyczynę cierpie­ nia stanowią bakterie, przew ażnie beztlenowce z gatunku krętków. CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA 222 O b j a w y i przebieg. N a śluzówce policzka, w po­ bliżu kąta ust, niekiedy na skórze w pobliżu przew odu usznego zjaw ia się pęcherzyk wypełniony ciemną, krw aw ą cieczą. P o pęknięciu pęche­ rzyka powstaje owrzodzenie, a naokoło niego duże, tw arde obrzmie­ nie, stopniowo nabierające czarnego zabarw ienia. O w rzodzenie po­ większa się i pogłębia, w końcu przedziuraw ia policzek. P rzed ziu ra­ wienie staje się coraz szersze, tkanki rozpadają się coraz bar­ dziej, szerząc straszną woń gnilną. D ziecko gorączkuje, nie je, a w końcu po 7-10 dniach umiera. R o k o w a n i e jest praw ie beznadziejne. T y lk o w w y ją t­ kowych przypadkach tkanka zgo­ rzelinow a zaczyna .się oddzielać, a na granicy tw orzy się tkanka zdro­ w a, t. zw. ziarnina. L e c z e n i e polega na p o d ­ trzym ywaniu sił dziecka za pośred­ nictwem lekkostrawnych pokar­ mów, bogatych w witaminy, jak jaj a > mleko, tw aióg, śmietanka, kefir, ^ mleczna, kakao. Pow ierzcllK ra n k h e ite n nie rozpadającej się tkanki obm yw a­ my kilka razy dziennie roztworem nadm anganianu potasu albo w ody utlenionej i pędzlujem y 5 % jed y ­ ną. W reszcie należy odstające, rozpadające się strzępy zgorzelinowej tkanki odryw ać lub odcinać. Pożyteczne może się tu okazać również naświetlanie okolicy, która uległa zgorzeli, promieniami ultrafiołkow ymi lampy łukowej albo lampy kwarcowej. RAK WODNY (NOMA) POLICZKA. ,,Lelirb. d. d. O kres" )■ (W g D en ker u. B riinin g s PR Z E W LE K ŁY N IE Ż Y T JA M Y U STN EJ P r z y c z y n y schorzenia są rozm aite: przede wszystkim stałe drażnienie błony śluzowej dymem tytoniowym, wyskokiem, żu­ ciem tytoniu, spożywaniem zbyt gorących pokarm ów, niedbałość w utrzym yw aniu czystości jam y ustnej, zw łaszcza w noszeniu sztucz­ nych zębów, zajęcia zaw odow e zw iązane z użyciem rtęci, bizmutu, arsenu, fosforu, cynku, chromu itp. N adm ierne spożywanie słodyczy, pewnie stany chorobowe, jak cukrzyca, skaza m oczanowa, błędnica, CHOROBY J A M Y US T NEJ I GARDŁA 223 przew lekłe zapalenie nerek, przyczyniają się również do wystąpienia ■stanu zapalnego w jam ie ustnej. O b j a w y byw ają różnorodne, najczęściej w yrażają się uczu­ ciem swędzenia, pieczenia w ustach, nadmiernej suchości, bólu pod­ czas żucia stałych pokarm ów, odczuwaniem gorzkiego smaku itp. O g lą­ d a n ie pozw ala stwierdzić zaczerwienienie dziąseł, łatw e krwawienie z nich, niekiedy obfity ślinotok, w innych znowu przypadkach n ad ­ m ierną suchość śluzówki jam y ustnej; zęby byw ają często zepsute, a na ich korzeniach w idać nieraz gruby pokład kamienia nazębnego. R o z p o z n a n i e łatw o ustalić drogą dokładnych oględzin jam y ustnej, które nam w ykażą obrzmienie dziąseł, przekrwienie i obrzmienie języka, albo na odw rót — nadm ierną jego suchość i czer­ woność. T rudniej jest wykryć przyczynę nieżytu i tu dopiero lekarz m oże tylko drogą szczegółowego badania całego ustroju i jego wydzie­ lin, zw łaszcza moczu, dać właściwą odpowiedź. Z a p o b i e g a n i e . Pierw szym wskazaniem zapobiegaw ­ czym jest utrzym yw anie w czystości jam y ustnej i zębów, unikanie trunków i zaprzestanie żucia oraz palenia tytoniu; poza tym w skaza­ ne jest staranne mycie rąk, oddychanie wyłącznie nosem. Jeżeli ma się stale do czynienia z metalami, powodującym i zapalenie jam y ustnej, zeby powinny być bezwzględnie leczone, zgniłe korzenie i kamień usu­ w ane, usta starannie płukane, a ręce myte. L e c z e n i e polega na stałym, codziennym płukaniu jam y ustnej środkam i ściągającymi i lekko odkażającym i, jak napar ru­ m ianku, szałwii, odw ar kory dębowej, napar herbaty, i w razie po­ trzeby, na pędzlow aniu śluzówki roztworem słabym lapisu albo chlor­ ku cynku. N ależy pamiętać, że lapis ulega wessaniu i że zbyt długo i często pow tarzane jego użycie prow adzi do tak zw anej argirii (srebrzycy) czyli zabarw ienia skóry na kolor ziemisty, szary. ŁUSZC ZY CA JĘ Z Y K A O b j a w y. N a powierzchni śluzówki języka zjaw iają się bia­ łe plam y, pow stałe wskutek zgrubienia nabłonka. D otknięte są tym scho­ rzeniem przew ażnie osoby w wieku około lat 40, nałogowi palacze i osoby nadużyw ające alkoholu. N iekiedy miejsca łuszczycy byw ają punktem wyjścia raka języka. L e c z e n i e polega na przypalaniu miejsc dotkniętych łu­ szczycą 10% lapisem albo naw et w uporczyw ych przypadkach żegadłem galwanicznym. N iekiedy m ożna zeskrobać zgrubienia ostrą ły- 224 CHOROBY J A M Y USTNEJ 1 GARDŁA żeczką. W szystkich tych zabiegów powinien dokonyw ać tylko do­ świadczony lekarz. P L E Ś N IA W K I JA M Y U S T N E J I G A R D Ł A Pleśniaw ki jam y ustnej i gardła należą do częstych zjawisk, w y­ stępujących u dzieci i u starców, w ogóle u osób wycieńczonych dłu­ gotrwałymi cierpieniami. Choroba występuje nieraz nagminnie wśród dzieci zaniedbanych, wychudzonych, w żłobkach i przytułkach, gdzie warunki pielęgnowa­ nia są niedostateczne. P r z y c z y n y . Cierpienie wyw ołuje specjalny grzybek, pleśnica biaław a, który rozw ijając się w ytw arza na powierzchni błony ślu­ zowej podniebienia, języka, policzków biały nalot, bardzo przypom i­ nający ścięte mleko i przez osoby niedoświadczone często za nie b ra­ ny, tym bardziej, że przy ścieraniu łatwo schodzi bez uszkodzenia ślu­ zówki i bez krwawienia. R o z p o z n a n i e . N a le ży mieć stale na uw adze, że pleśniaw­ ki w ystępują tylko u niemowlątstarców i osób wycieńczonych. P o ­ jaw ianiu się ich u niemowląt sprzy­ ja osłabienie długotrwałym roz­ wolnieniem, u dorosłych — długo­ trw ały dur brzuszny albo zapale­ nie opon mózgowych itp., wreszcie G rzybek-pleśniowiec w yw ołu jący cho­ robę pleśniawelc (w p o w ię k sze n iu u starca — wyniszczenie rakiem. d r o b n o w id o w y m ). Z a p o b i e g a n i e . Scho­ rzeniu temu można zapobiec przez stałe kontrolowanie stanu jam y ustnej, wycieranie dzieciom i wycień­ czonym osobom starszym jam y ustnej czystym kawałkiem płótna lub w aty, zmoczonym w roztworze boraksu lub sody po każdym przyję­ ciu posiłku. Pam iętać przy tym należy, że każdy chory powinien iniec swoją własną ściereczkę, w przeciwnym bowiem razie można przenieść pleśniawki z jednego dziecka na drugie. Leczenie. U sta i gardło należy przem ywać albo wycierać gałgankiem lub wacikiem zmoczonym w 2 % roztw orze boraksu lub so­ dy albo mieszaninie tych dwóch roztworów. P o d wpływem tych pły- CHOROBY J A M Y USTNEJ 1 GARDŁA 225 nów alkalicznych ginie grzybek pleśniczny, rozw ijający się tylko w śro­ dowisku kwaśnym, jakie w ytw arza się w jam ie ustnej u osobników starszych i wyniszczonych. P o z a tym konieczne jest ogólne leczenie, które by podniosło stan odżyw iania i przywróciło normalne warunki w ydzielania w jamie ustnej, uniemożliwiające rozwój grzybka. H A K JĘ ZY K A N a brzegu języka, najczęściej w przedniej jego części, u osób starszych po 40 roku życia rozw ija się nowotwór złośliwy, zwany rakiem. O b j aw y i przebieg. Z początku objaw y zazna­ czają się bardzo słabo. Z ja w ia się niewielki guzek bez w yraźnie za­ kreślonych granic, który jednak bardzo szybko powiększa się nie spra­ w iając choremu żadnych dolegliwości. P o d wpływem częstych ura­ zów na guzku tym tworzy się owrzodzenie, które dość szybko po­ większa się. W te d y dopiero wystę­ puje ból podczas jedzenia, który zmusza chorego do szukania pomo­ cy lekarskiej. Jednocześnie zaczyna­ ją się powiększać gruczoły podszczękowe. Jeżeli w tym okresie przedsięw ziąć właściwe leczenie, można rozwój choroby powstrzymać i pierwiastki rakowe całkowicie zni­ szczyć albo usunąć z ustroju. Jeżeli natomiast chory zaniedba leczenia, RAK JĘZYKA wówczas guz szybko się szerzy, (W g K üm m la „O hrenheilkunde"). przenika w głąb i wszerz języka, przekracza jego granice i przerzuca na dno jam y ustnej, na wszystkie gruczoły, a stam tąd daje przerzuty do dalszych narządów i choroba po upływie kilku miesięcy kończy się tragicznie. R o z p o z n a n i e byw a niejednokrotnie trudne, gdyż guzo­ w ate zgrubienie i owrzodzenie może być również objaw em gruźlicy lub przym iotu języka. T y lk o badanie mikroskopowe wyciętego kaw ałka pozw ala orzec, z jakim cierpieniem mamy do czynienia. Leczenie. Skuteczne jest jedynie usunięcie całego nowo­ tworu. D okonać tego m ożna drogą wycięcia guza, operując w tkan- 226 CHOROBY J A MY USTNEJ I GARDŁA kach widocznie zdrow ych, co nam daje poniekąd pewność, że usuwa­ my nowotwór doszczętnie. M uszą również być wycięte wszystkie po­ większone pod szczękami gruczoły, które stanowią pierwszy etap, do­ kąd przenikają w raz z chłonką komórki rakowe. Zniszczenie raka w początkowym okresie osiągnąć też można za pomocą naświetlań języka promieniami R entgena albo promieniami radu. W późniejszym stadium nie mamy przy obecnym stanie wiedzy nadziei na uratowanie chorego. D latego wszelkie opóźnienia w po­ dobnych przypadkach człowiek przypłaca życiem. * N a baczną uwagę zasługują cierpienia powstałe w wielkich gru­ czołach ślinowych, t.zw. śliniankowych, których przew ody przebiegają pod śluzówką jam y ustnej, w ustach m ają swe ujścia i z ustami wsku­ tek tego są ściśle związane. Z cierpień zw iązanych ze śliniankami omówimy jedynie kamie­ nie śliniankow e*). K A M IE N IE ŚL IN IA N K O W E P r z y c z y n y . Cierpienie to rozw ija się w następstwie za­ palenia gruczołów śliniankowych, w których drobna grudeczka zgęszczonego śluzu, zaw ierającego nieraz bakterie, służy za ośrodek, naoko­ ło którego pow stają złogi w apnia, tw orzące kamień. Z gęszczają się one stopniowo, dochodząc do wielkości ziarnka grochu, a naw et fa ­ soli. Kam ienie pow stają najczęściej w przew odzie ślinianki podszczękowej, rzadziej w przew odzie ślinianki przy usznej lub podjęzykow ej. Objawy. Z objaw ów wymienić należy ból, występujący podczas jedzenia pod językiem i na policzku, i obrzmienie fałdy bocz­ nej śluzówki podjęzykow ej po stronie zajętej ślinianki. O brzm iew a rów­ nież i ślinianka. Obm acyw aniem m ożna niekiedy wyczuć kamień. N a j­ łatwiej jednak rozpoznać je za pomocą prześwietlenia promieniami Rentgena. L e c z e n i e polega na ułatwieniu wyjścia kamieni przez roz­ szerzenie przew odów . N ajczęściej jednak trzeba uciekać się do zabie­ gu operacyjnego, polegającego na rozcięciu przew odu i wyjęciu kam ie­ ni, albo naw et na wyłuszczeniu całego gruczołu i przew odu w raz z ka­ *) Z apalenie przyusznic nagm inne czyli św inka (m um ps) om ów ione zo­ stało w tom ie II, w dziale chorób zakaźnych. CHOROBY J A MY USTNEJ I GARDŁA 227 mieniami. Często same kamienie, tkwiące w przew odzie, w yw ołują jego przedziuraw ienie i w ydostają się na zew nątrz przez powstały otwór. CHOROBY GARDŁA K IL K A U W A G O B U D O W IE I CZY NN O ŚC I G A R D Ł A W tomie I, poświęconym anatomii i fizjologii, z konieczności krótko jedynie omówiono budowę i funkcje tak ważnego narządu, jak rgardło. Z m usza to nas do poświęcenia nieco więcej miejsca temu zagadnieniu, co pozwoli czytelnikowi lepiej orientować się w dalszym w ykładzie o chorobach gardła. Z aznaczyć przy tym należy ctlem uniknięcia nieporozumienia, że stale używ ać będziemy nazwy „gardło“ , w myśl Polskiego Słownika Lekarskiego, zamiast spotykanej jeszcze dość często i użytej także w I tomie nazwy „gardziel“ , która według orzeczenia tegoż słownika oznacza również i przełyk. G ardło jest to rodzaj w orka gruszkowatego kształtu, węższym koń­ cem zwróconego ku dołowi. W orek ten posiada trzy całkow ite ściany: tylną i dwie boczne, przednia zaś ma dw a szerokie otwory, oddzie­ lone od siebie podniebieniem miękkim w czasie spokoju. Górny otwór łączy gardło z nosem, dolny — z cieśnią gardłow ą, stanowiącą przejście z ust do gardła, ograniczone z boków przednim i tylnym łukiem podniebiennym. W dole i z przodu gardło łączy się z wejściem d o krtani, a o kilka centym etrów niżej przechodzi w długą rurę prze­ łyku. Skurczone podniebienie miękkie przylega szczelnie do tylnej ściany gardła i odcina górną nosową część, t. zw. „gardło górne“ , od części środkowej, t. zw. „gardła środkowego“ . T a zaś na wysokości podstaw y języka przechodzi w „gardło dolne“ łączące się w górze z krtanią, a nieco niżej z przełykiem. G ardło jest z jednej strony d r o g ą p o w i e t r z n ą , przedłuże­ niem nosa w kierunku krtani, z drugiej strony stanowi d r o g ę p o k a r ­ m o w ą , przedłużenie jam y ustnej w kierunku przełyku. G ardło przeto jest r o z d r o ż e m : miejscem skrzyżowania drogi p o w i e t r z n e j i p o k a r m o w e j . S tąd wynika jego wielka doniosłość w życiu lu­ d zi i zwierząt. N aturalnie nie trzeba podkreślać, że obie te czynności mogą się odbyw ać tylko kolejno. P odczas oddychania podniebienie miękkie pozostaje rozluźnione, a droga powietrzna — wolna. Podczas przyjm ow ania pokarm u, a właściwie w chwili przełykania kęsa skurcz podniebienia miękkiego i tylnej ściany gardła odcina dopływ powietrza 228 CHOROBY J AM Y USTNEJ I GARDŁA z nosa, skurcz mięśni krtaniowych wewnętrznych zam yka krtań,, skurcz mięśni szyjnych i językow ych z jednej strony odsuwa język ku. tyłowi i podnosi krtań w górę, podsuw ając ją jednocześnie pod języka z drugiej strony przerzuca kęs pokarm u do rozszerzonego gardła dolne­ go i do przełyku, przez powstałe zaś z dwóch stron języka do zatok gruszkowatych rynienki spływ ają płyny do przełyku. Z akłócenie w czynnościach gardłow ych grup mięśniowych podczas aktu przełykania prow adzi do przedostaw ania się pokarm ów do dróg; oddechowych, co może powodow ać przykre, a nieraz naw et groźne dla życia powikłania. Niedom knięta krtań, niedostateczne przesunięcie się ku tyłowi języka, m ającego zasłaniać wejście do krtani, może sprawić,, że przerzucony podczas połykania kęs w padnie do krtani i w yw oła szybką śmierć wskutek uduszenia, jeżeli nie nadejdzie momentalny ra­ tunek. N ależy podkreślić bardzo bogate unerwienie i unaczynienie gardła oraz umiejscowienie w nim na podstawie języka i na podniebieniu mięk­ kim znacznej liczby komórek smakowych, którym zawdzięczam y odczu­ wanie smaku gorzkiego. Inne rodzaje smaku, jak wiadomo, odróżnia­ my dzięki komórkom smakowym umieszczonym na końcu i na bokach języka. G ardło zasilane jest krw ią przez ogromną sieć naczyń krwionoś­ nych i chłonnych. T e ostatnie łączą się z masą węzłów chłonnych pod śluzówką gardła bocznego i tylnego, skąd posyłają gałązki do dużych i licznych szyjnych gruczołów chłonnych. M asa gruczołów wydzielniczych obok ślinianek dostarcza gardłu bardzo obfitej wydzieliny surowiczej i śluzowej, zw ilżającej jego po­ wierzchnię. O bok czynności o d d e c h o w e j i p o k a r m o w e j gardło spełnia jeszcze inną doniosłą funkcję: bierze w ażny udział w p o w s t a w a n i u m o w y i stanowi w raz z jam ą ustną i po części z krtanią właściwy n a r z ą d m o w y , tak wybitną odgryw ający rolę w życiu człowieka. O prócz tego w gardle pow stają liczne i bardzo w ażne o d r u c h y , , a mianowicie odruch wymiotny, krztuszenia się, odruch kaszlow y i inne. W e wszystkich częściach gardła, głównie w pobliżu połączenia je­ go z nosem i ustami, w cieśni gardłow ej znajdują się t.zw . „m igdałki“ , wspomniane już w części I niniejszego artykułu. S ą to twory różnej wielkości, postaci b ąd ź owalnej, b ąd ź czworokątnej, zbudow ane z gru­ dek tkanki gruczołowatej, podziuraw ione na powierzchni mniejszymi lub większymi, rozw idlającym i się w postaci kanałów dołkami, albo po­ CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA 229 cięte na płaty głębokimi bruzdam i. Pow ierzchnię dołkow atą m ają dw a najw iększe migdałki podniebienne, osadzone między łukami podniebiennymi; pocięty bruzdam i jest m igdałek gardłowy, umieszczony na tylnej ścianie gardła górnego, w po­ bliżu jej przejścia w ścianę górną. Inne migdałki, jak znajdujące się na podstawie języka migdałki języ­ kowe, następnie migdałki trąbkowe, położone w okolicy ujścia gardło­ w ego trąbek słuchowych, łączą cych gardło górne z jam ą bęben­ kow ą, wreszcie mieszczące się na bocznej ścianie gardła środkowego t. zw. boczne przerosty m ają na powierzchni tylko lekkie w głębie­ RÓŻNE POSTACIE MIGDAŁKÓW nia, ograniczające poszczególne PODNIEBIENNYCH. U g ó ry i n a le ­ •grudki, większych wszakże dołków w o — m ig d ałk i przyczepow e (3 ), u ani bruzdek nie posiadają. M igda­ g óry i n a p raw o — m ig d ałk i o sadzo­ łek gardłowy pokryty jest tak jak ne (5 ), u dołu — m ig d ałk i z w isa ją ­ gardło górne wielorzędowym na­ ce (6 ). 1. Języczek. 2. P od n ieb ien ie. błonkiem rzęskowym, inne m igdał­ 4. Język.fW j? T o u t le c o rp s h u m a i n ) ki — nabłonkiem wielowarstwo­ w ym płaskim, bezpośrednio spoczywającym na tkance limfatycznej. W pierwszych latach życia migdałki są zwykle bardzo niewielkie. Z a c z y n a ją rosnąć dopiero około piątego roku życia, osiągają wielkość najw iększą między 7— 8 rokiem życia, a po upływie lat dziesięciu zaczynają się zmniejszać i po trochu zanikać. W szystkie m igdałki, połączone między sobą pojedynczymi grud­ kam i limfatycznymi, tw orzą pierścień okalający gardło na całej jego przestrzeni. Jest to t. zw. p i e r ś c i e ń W a l d e y e r a — od nazwiska anatom a, który zwrócił na niego uwagę. Ja k a jest rola m igdałków w organizmie — dotychczas nie wiemy ■dokładnie. Już dawno zwrócono uwagę, że powierzchnia m igdałków podniebiennych odznacza się większą śliskością niż inne części gardła, co miałoby odgryw ać pewną rolę w ułatwianiu przełykania kęsa. W ia ­ domo, że tkanka m igdałkowa, bogata w tkankę lim fatyczną, bierze u d ział w w ytw arzaniu białych ciałek krwi. Położenie m igdałków przy ■drogach wejściowych organizmu człowieka, zarówno powietrznych jak i pokarm owych, kazało od daw na przypisywać m igdałkom rolę ochion- 230 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA ną wobec wszelkiego rodzaju zakażeń, powstałych pod wpływem zaraz­ ków przenikających do nich w raz z powietrzem lub pokarmem z nosa i z jam y ustnej. W reszcie budow a nabłonkow o-lim fatyczna m igdałków skłania do przypisyw ania im udziału w w ytw arzaniu pewnych substancji dokrewnych, jak to czynią gruczoły płciowe, tarczyca, nadnercza i inne. W każdym razie spostrzeżenia i obserwacje kliniczne dowodzą,, że nadmierne powiększenie migdałków, zwłaszcza podniebiennych i gardłowego, ujemnie się odbija na wzroście i rozwoju fizycznym dzie­ cka, wycięcie ich bowiem zawsze w takich przypadkach w pływ a na wzmożenie rozw oju i wzrostu operowanego dziecka. B A D A N IE G A R DŁA D ośw iadczenie życiowe uczy nas, że niejednokrotnie konieczne jest zajrzenie do gardła i przekonanie się, czy nie tam kryje się przy­ czyna dolegliwości, na które uskarżają się bliskie nam osoby. Z w ła sz ­ cza higienistki szkolne, ochroniarki, wychow aw cy, nauczyciele powinni umieć zorientować się, czy u powierzonych ich opiece dzieci nie ma objaw ów jakiejś choroby gorączkowej, najw yraźniej występujących w gardle. O soby te powinny umieć zajrzeć do gardła i zbadać je. Sądzi­ my więc, że nie będą zbyteczne pewne wskazówki, jak należy badać gardło, tym bardziej, że nie są do tego potrzebne żadne narzędzia, a wystarczy najczęściej trzonek łyżeczki od herbaty. D la dokładnego obejrzenia gardła, zarówno u dziecka jak i u do­ rosłego, należy osobie badanej, posadzonej W dzień naprzeciwko okna, a wieczorem po oświetleniu jej tw arzy zw ykłą kieszonkową latarką elektryczną, kazać szeroko otworzyć usta i spokojnie, głęboko oddy­ chać. W id a ć w tedy dokładnie język, podniebienie, migdałki podniebienne, języczek i tylną ścianę gardła. Jeżeli każem y wymawiać a albo e, widzim y, jak podniebienie miękkie podnosi się odsłaniając nam część gardła górnego. Przyciskając delikatnie trzonkiem łyżeczki koniec języka podczas wym awiania, zobaczym y oprócz tylnej również i boczne części gardła. N orm alnie błona śluzowa jest różowa, w stanach zapalnych staje się czerwona, obrzm iała i często pokryta jest na tylnej ścianie białawym śluzem. L ekarz podczas badania korzysta często z reflektora lub lampki elektrycznej umieszczonej na czole, jak to widzieliśmy podczas b adania nosa. Z a niewłaściwy, chociaż bardzo często naw et zalecany przez le­ karzy, uw ażać należy m anewr mocnego wysuw ania języka, przeszka- c n o R O B Y J A M Y USTNEJ 1 GARUEA 231 dza nam to bowiem w określeniu wielkości m igdałków podniebiennych, a wysunięta mocno podstaw a języka zasłania nam nieraz zupełnie tylną ścianę gardła. W ysunięty język pozw ala nam tylko dobrze obejrzeć na­ sadę języka oraz stwierdzić jego ruchomość. Przyciskanie języka pod­ czas jego wysuwania jest bezcelowe i przeszkadza badaniu. P o tych krótkich uw agach dotyczących budow y, czynności i b a ­ dania gardła przechodzim y do omówienia poszczególnych, najczęst­ szych i najcharakterystyczniejszych jego cierpień. Cierpienia te należą także do najbardziej rozpowszechnionych, już chociażby z tego w zglę­ du, że tow arzyszą najczęstszym chorobom zakaźnym wieku dziecięce­ go, jak odra, płonica, błonica, koklusz, oraz wieku starszego, jak grypa. R ów nież w przebiegu przew lekłych chorób wieku starszego, jak niedo­ krwistość, dna, cukrzyca, zapalenie nerek i wiele innych chorób, wystę­ puje zwykle szereg wybitnych objaw ów ze strony ust i gardła i bardzo często na nie właśnie skierowane są największe skargi chorych dotknię­ tych tymi cierpieniami. Jednakże obok chorób, w których objaw y ze strony gardła w y­ stępują jako wtórne, tow arzyszące innym, głównym objaw om , istnie­ je długi szereg takich, które związane są tylko z gardłem, a naw et tylko z pojedynczym i jego częściami. D o nich należą przede wszystkim bardzo częste i bardzo rozpo­ wszechnione choroby zapalne migdałków, tak zwane anginy. CHOROBY Z A P A L N E M IG DAŁKÓW C ZY LI A N G IN Y P r z y c z y n y . A nginy należą do najczęstszych chorób gard­ ła i mogą się zdarzać we wszystkich okresach życia. Pochodzenia są zakaźnego i przenoszą się z człowieka na człowieka drogą bezpośred­ niego zetknięcia (jedzenie z jednego talerza, palenie wspólnego papie­ rosa itp.) albo za pośrednictwem zakażenia kropelkowego wskutek nie­ ostrożnego kaszlu, kichania, rozmowy bezpośredniej, jak to się mówi „ tw arz w tw arz“ . D latego szerzą się one najczęściej wśród więk­ szych zbiorowisk ludzkich, w biurach, koszarach, szkołach, przew aż­ nie w porze jesiennej i zimowej, podczas nagłych zmian tem peratury. Przeziębienie oraz w ogóle osłabienie stanowi moment usposabiający. W szpitalach, zw łaszcza na oddziałach uszno-gardlanych, w ystar­ czy nieraz, że jeden chory zachoruje na anginę, ażeby w krótce w ystą­ piły objaw y tej choroby i u innych chorych. U ra z odgryw a też pew ną rolę jako czynnik usposabiający, spotykamy bowiem anginy nieraz 232 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA u chorych po operacjach, szczególnie nosowych. P ośród chorych w przychodniach uszno-gardlanych stanowia tego rodzaju chorzy 15% . N ajczęściej mamy do czynienia z a n g i n ą n i e ż y t o w ą i a n ­ g i n ą d o ł k o w ą . S ą to w szakże właściwie różne stopnie natężenia tej samej choroby, wywołanej przew ażnie przez t. zw. paciorkowce, rza­ dziej przez inne drobnoustroje. O b j a w y i przebieg. Choroba przejaw ia się w postaci ogólnego niedom agania, mniejszego lub większego podniesienia ciepło­ ty, bólu gardła, zw łaszcza podczas przełykania, nadmiernej w rażli­ wości i bólu naw et podczas obm acyw ania gruczołów szyjnych. M igdałki podniebienne są zwykle przekrwione, czerwone, powiększone. W dołkach ich zjaw ia się cieńszy lub grubszy biały nalot, nie przekra­ czający zazw yczaj granic dołka. N a d a je to migdałkom dość charak­ terystyczny, jakby gwiaździsty w ygląd. G ruczoły podszczękowe byw a­ ją powiększone i bolesne na dotyk. C horoba trw a trzy do czterech dni; w cięższych postaciach jed­ nak może się ciągnąć dni dziesięć, a naw et i więcej. W razie wystąpie­ nia cięższych objaw ów i pojaw ienia się większych nalotów konieczne jest wezwanie lekarza ze w zględu na możliwość pomieszania zwykłej anginy dołkowej z błonicą gardła — co może mieć fatalne następstwa dla zdrow ia chorego — oraz na możliwość wystąpienia powikłań poanginowych. W ciężkich anginach naloty w ystępują nie tylko na m igdałkach podniebiennych, ale zjaw iają się również i na m igdałkach języko­ wych, na m igdałku gardłowym i na bocznych przerostach gardła. Bóle gardła w tedy są bardzo silne i stan ogólny ciężki. D zięki jednakże odpowiedniemu leczeniu i należytej opiece lekarskiej następuje zwyk­ le wyzdrowienie. W reszcie zdarza się postać anginy s e p t y c z n a , w której od samego początku w ystępują bardzo ciężkie objaw y ogólnego zaka­ żenia, w yrażające się wysoką gorączką, upadkiem sił, złym stanem ogólnym, mocnym zaczerwienieniem i obrzmieniem gardła i m igdałków i nalotami w dołkach, mocnym obrzmieniem okolicy podszczękowej, obrzmieniem i bolesnością gruczołów szyjnych. Jednocześnie dołącza się osłabienie serca i chory najczęściej umiera w kilka dni od wystąpie­ nia choroby. P rzyczyną tej ciężkiej postaci choroby są również pacior­ kowce, tylko bardzo zjadliw e. P rzenikając do naczyń w m igdałkach w yw ołują zakrzepy żylne, prow adzące nieraz do licznych ropni w płu­ cach, a w końcu do porażenia serca. CHOROBY J A MY USTNEJ I GARDŁA 233 R o z p o z n a n i e anginy dołkowej nie przedstaw ia trudno­ ści, jeżeli chodzi o chorego, u którego napady jej zd arzają się od cza­ su do czasu. Jeżeli schorzenie wystąpiło po raz pierwszy, mogą już powstać pewne wątpliwości rozpoznaw cze mimo stw ierdżenia wspo­ m nianego wyżej w yglądu gwiaździstego migdałków, spowodowanego skupieniem w dołkach białych ograniczonych nalotów na czerwonym tle m igdałków i gardła, oraz bolesności gruczołów na szyi. Często bo­ wiem podobną postać przybiera błonica, dlatego też rozpoznanie po­ winna ustalić osoba kompetentna, a więc lekarz, przeoczenie bowiem błonicy i opóźnienie zastrzyknięcia surowicy przeciwbłoniczej w przy­ padku dyfterytu może mieć tragiczne następstwa. Jedynie lekarz mo­ że też ustalić rozpoznanie ciężkiej anginy, a zwłaszcza jej postaci septycznej. Leczenie. P rzed e wszystkim należy chorego położyć do łóżka. N a szyję kładziem y ciepły, wilgotny okład z płynu Burow a (łyżka na pół szklanki wody ciepłej) z dodatkiem łyżki stołowej czystego wyskoku na szklankę płynu. O k ład robimy tak : w płynie za­ nurzam y chusteczkę do nosa, złożoną w pasek szerokości około 8 cm, nadm iar płynu wyciskamy, po czym przykładam y ją do szyi; na to n a ­ kładam y pasek ceratki szerokości około 10 cm, tak aby chusteczka by­ ła zupełnie nią przykryta, na wierzch kładziem y jeszcze pokład waty i całość umocowujemy bandażem , robiąc przy tym jeden lub dw a obro­ ty naokoło głowy, ażeby bandaż trzym ał się dobrze i nie odstaw ał. O k ład zmieniamy 4 razy dziennie w odstępach 3 — 4-godzinnych. W nocy okładu nie zmieniamy. Choremu dajem y szklankę gorącej her­ baty z cytryną albo naparu gorącego z suszonych malin (łyżka stołowa na szklankę wody wrzącej, trzym ać na gorącej parze 3 minuty, potem przecedzić) w , ilości jednej do dwóch szklanek, a następnie tabletkę motopiryny albo aspiryny, co wyw oła um iarkowane poty. Z alecam y poza tym płukanie roztworem kwasu bornego (łyżeczka od herbaty na szklankę wody przegotow anej), albo w odą cytrynow ą (wycisnąć ćwierć cytryny do szklanki wody przegotow anej), albo naparem rumianku (łyżka stołowa rumianku na szklankę wrzącej w ody, trzym ać na go­ rącej parze 3 minuty, potem przecedzić). Chory bierze płyn do ust, szeroko je otwiera, język wyciąga i głowę odchyla w tył, wówczas płyn rozleje się po całym gardle i przepłucze dobrze wszystkie jego zagłębie­ nia i migdałki. Czynność tę powtarzam y kilka razy. W cięższych przypadkach niezbędna jest porada i zalecenia lekarza. P o w i k ł a n ia . Pam iętać należy, że po anginie w ystępują 234 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA często p o w i k ł a n i a w postaci ropnia okołomigdałkowego, bólów reum atycznych w staw ach, zapalenia w sierdzia itp. D latego też ozdro­ wieńcy nie powinni zbytnio śpieszyć się z opuszczaniem mieszkania i pow racać do zajęć dopiero po zupełnym powrocie do zdrowia. Angina błoniasto-wrzodziejąca (Angina PIaut-Vincenta;|:) T a postać anginy odróżnia się od poprzednich tym, że zajm uje zwykle tylko jeden m igdałek podniebienny, na którym tw orzy się większe lub mniejsze owrzodzenie. O w rzodzenie to zaczyna się w gór­ nym biegunie i w cięższych przypadkach szerzy się n a całą powierzchnię m igdałka. O w rzodzenie pokryw a się białym albo biaław oszarym nalo­ tem. O b j a w y. O ddech chorego odznacza się przykrym , swoistym mdłym zapachem. W lżejszych przypadkach chory oprócz lekkiej bolesności gardła po stronie chorej innych dolegliwości nie odczuwa. N a ­ tomiast w przypadkach cięższych występuje gorączka, łam anie w ko­ ściach, ogólne niedom aganie, ból gardła i ból szyi po stronie chorej. Gruczoły podszczękowe są na dotyk tkliwe, a naw et bolesne. Choroba wym aga czujnej opieki. N iezbędne jest zbadanie gardła przez lekarza specjalistę oraz badanie nalotu dla praw idłowego rozpo­ znania. P r z y c z y n y . Choroba powstaje, podobnie jak i inne angi­ ny, bądź drogą bezpośredniego zetknięcia z osobą chorą, bądź też za pośrednictwem zakażenia kropelkowego, które wyw ołuje t. zw. lasecz­ ka wrzecionowata wspólnie z krętkiem jam y ustnej albo zębowym, stale gnieżdżącym się w uchyłkach śluzówki jam y ustnej i gardła. Leczenie. Początkow e leczenie jest takie samo, jak w an­ ginie dołkowej. W ciężkich postaciach potrzebne są zastrzykiw ania arse­ nowe lub bizmutowe — dożylne albo śródmięśniowe. Z a p o b i e g a n i e . W idzieliśm y, że anginy, podobnie zre­ sztą jak większość chorób zakaźnych wieku dziecięcego z umiejscowie­ niem w gardle, pow stają najczęściej albo drogą bezpośredniego zet­ knięcia i przeniesienia zarazka z chorego na osobę zdrow ą czy to przez pocałunek, czy też przez jedzenie jedną łyżką, pialenie wspólnego p a­ pierosa, picie z jednej szklanki, albo drogą w dychania pow ietrza z bez*) D ruga n azw a sch o rzen ia pochodzi od n az w isk lek a rzy , k tó rz y je po raz p ie rw szy o p isali. CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA 235 pośredniego otoczenia chorego. Pow ietrze to, w którym chory rozprys­ kuje podczas kaszlu, kichania, a nawet mowy kropelki śliny pełne za­ razków chorobotwórczych, dostaje się do nosa albo do gardła zdrow e­ go i tam w sprzyjających w arunkach — u osobników osłabionych wskutek przeziębienia, urazu itp. — zarazki rozw ijają się i w yw ołują wybuch choroby. D latego za najw ażniejszy środek ochronny należy tu uw ażać uni­ kanie zetknięcia bezpośredniego z osobą chorą, a jeżeli to jest niemożli­ we, zabezpieczanie się przed możliwością zakażenia kropelkowego. U d a ­ je się to przez odw racanie się od chorego podczas jego kaszlu i kicha­ nia, chory zaś sam powinien również zasłaniać sobie chusteczką w takiej chwili nos i usta, jak o tym już zresztą wyżej wspominaliśmy przy opisie chorób nosa. O soby starsze, przełożone w szkołach, nauczyciele, ochroniarki i higienistki szkolne powinny zwracać baczną uwagę na stan zdro­ wia dzieci w porze jesiennej i zimowej i stale codziennie badać stan ich gardła. W szystkie dzieci, u których stwierdza się powiększenie i za­ czerwienienie m igdałków podniebiennych, dzieci kaszlące i zakatarzone należałoby odsyłać z powrotem do domu, pozw alając im na uczęszcza­ nie do szkoły dopiero po zupełnym powrocie do zdrowia. B adania bakteriologiczne śliny w ykazały jej w pływ zabójczy na niektóre rodzaje mikrobów, między innymi na zarazek błonicy i gruź­ licy. U strój przeto korzysta z tego naturalnego środka obrony w w al­ ce z zakażeniem. D la wzmocnienia takiego działania śliny w wielu przypadkach możemy korzystać z p ł u k a n i a gardła środkami od­ każającym i i ściągającymi. A żeby jednak płukanie cel swój osiągnęło, musi być wykonane w sposób odpowiedni. N ależy zalecać postępowa­ nie następujące: P łuczący nabiera do ust odpowiedniego płynu, a potem szeioko otwiera usta, głowę odchyla w tył i mocno wysuwa język. W ów czas płyn znajdujący się w ustach przedostaje się do gardła środkowego, a naw et nieraz przenika do gardła górnego, a stam tąd do jam y noso­ wej. P ow tarzając ten manewr kilkakrotnie, m ożna dokładnie spłukać powierzchnię migdałków podniebiennych i językow ych oraz wszystkie zachyłki gardłowe, jak to wielokrotnie miałem sposobność się przeko­ nać za pomocą płynów barwiących. D o płukania nadaje się roztwór kwasu bornego (łyżeczka na szklankę w ody przegotow anej), roztwór nadm anganianu potasu barw y malinowej, napar rumianku (łyżka ru­ mianku na szklankę wrzącej w ody — trzym ać na parze 3 minuty, po­ tem przecedzić), w oda cytrynowa i inne. 236 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA R O PIEŃ O K O ŁO M IGDAŁK OW Y P r z y c z y n y . Choroba byw a zwykle w yw ołana przez te same zarazki, które spowodowały anginę, i występuje w dw a lub trzy dni po przebytej anginie, przew ażnie po pierwszym wyjściu z domu. O b j a w y i p r z e b i e g . Chory, który czuł się zupełnie dobrze, nagle zaczyna odczuw ać mocny ból gardła, zwykle po jednej stronie, występujący przeważnie podczas połykania. Ból byw a bardzo przykry, kłujący i strzelający do ucha, co nieraz budzi w chorym obawę, że się zaczyna rozw ijać choroba ucha. Jedzenie i picie sta­ je się bardzo bolesne, a występujący zwykle przy tym ślinotok i po­ trzeba częstego przełykania śliny zwiększają cierpienia chorego. P o ­ ruszanie głową i dotykanie gruczołu szyjnego górnego, zwykle po­ większonego, byw a bardzo bolesne. D latego chory trzym a zazw yczaj głowę z lekka pochyloną w stronę chorą. Chory traci sen i apetyt. W gardle w idać mocne zaczerwienienie i przekrwienie, obrzmienie i wysunięcie ku przodow i okolicy chorego m igdalka i podniebienia miękkiego. O tw ieranie ust byw a niekiedy bardzo utrudnione i bolesne. C horoba trw a od 3 dni do tygodnia. P o samoistnym otworzeniu się ropnia albo po jego otwarciu zwykle bardzo szybko następuje po­ praw a. Szybka pomoc lekarska, należyte pielęgnowanie, a w razie po­ trzeby zabieg może znacznie skrócić przebieg choroby, która zwykle kończy się pomyślnie. P o w i k ł a n i a . Często pow tarzające się ropnie mogą być powodem powikłań, nieraz niebezpiecznych, w różnych narządach, jak zapalenie śródpiersia przedniego i ropnie płuc, zapalenie wsierdzia, nerek, miedniczek, błon surowiczych itd., i w ym agają zupełnego wycięcia chorych migdałków. L e c z e n i e początkow e po wystąpieniu pierwszych bólów kłujących w gardle polega na zastosowaniu na szyję po stronie cho­ rej zimnych okładów w postaci pęcherza gumowego z lodem, spoży­ w aniu chłodnych pokarmów, trzym aniu w ustach i przełykaniu drob­ nych kaw ałków lodu. O k ład lodowy zdejm uje się co pół godziny na 10 minut. Jeżeli po upływie kilkunastu godzin bóle nie ustąpią i ropień nie m a skłonności do rozejścia się, okłady lodowe zmieniamy n a okłady gorące, suche, w postaci t. zw. term oforów (flaszka gumowa ze szczelnie przystosowanym korkiem, do której wlewam y go­ rącej w o d y ). Co godzinę okład zdejm uje się na 15 minut. W braku term oforu można robić gorące okłady z siemienia lnianego, nasypyw anego do woreczków i nagrzewanego. O studzony woreczek lub CHOROBY J AM Y USTNEJ I GARDŁA 237 termofor zastępujem y świeżym — gorącym. Chory płucze gardło ciep­ łymi roztworami wymienionych wyżej leków, jak roztwór kwasu borne­ go, w oda cytrynowa, napar rumianku. D u żą ulgę sprawia choremu wziewanie gorącej pary, najlepiej z przyrządu Siegle. W braku przyrządu można w dychać parę z dużego dzbanka z wrzątkiem lub7. czajnika. W ziew ania pow tarzać należy w odstępach 2— 3 go­ dzinnych. R O PIEŃ T YLN O G A R DŁO W Y Jest to dość częste i bardzo ciężkie cierpienie wieku dziecięcego. P r z y c z y n y . R ozw ija się ono najczęściej u osesków w pierwszym półroczu życia, a potem stopniowo coraz rzadziej, w na­ stępstwie schorzenia migdałków podniebiennych, których naczynia limfatyczne w tym wieku łączą się jeszcze z węzłami limfatycznymi tylnej ściany gardła i przenoszą tam zarazki ropne. Później naczynia te zanikają. O b j a w y. D otknięte tym cierpieniem niemowlęta zwykle kapryszą, chw ytają łapczywie pierś albo smoczek, ale przy pierwszym ruchu połykowym od razu z krzykiem je odrzucają. T a k samo z p ła­ czem w ypluw ają z ust wlewany im łyżeczką pokarm . N aturalnie, szybko chudną, stają się wynędzniałe i słabe. T e n objaw łapczywego chw ytania, a potem zaraz porzucania p i e r s i l ub s m o c z k a powi­ nien niezwłocznie zwrócić na siebie uwagę matki lub pielęgniarki dziecka. Z a jrzaw szy do gardła po przyciśnięciu przedniej części ję­ zyczka łyżeczką zobaczymy wypuklający się, czerwony, okrągły jak śliwka guz za podniebieniem miękkim. Konieczne jest zwrócenie się jak najśpieszniejsze o pomoc i radę do lekarza laryngologa lubw przypadku braku specjalisty — do pediatry celem jak najszybsze­ go opróżnienia ropnia, które w pływ a zwykle na szybką poprawę. Z aniedbany ropień tylnogardłow y byw a często przyczyną śmierci niemowlęcia. R o z p o z n a n i e . U osób starszych ropnie takie są rzad ­ kie. N iekiedy tw orzą się u osób chorych na gruźlicę płuc na tylnej ścianie gardła t. zw. „ropnie zimne“ gruźlicze, które w ym agają spe­ cjalnego leczenia, a nie przecięcia, jakie stosuje się u niemowląt. O tym należy zawsze pamiętać m ając do czynienia z ropniem tylnogardłowym , ażeby nie popełnić omyłki rozpoznawczej, która d la chorego może mieć fatalne następstwa. B adanie ogólne, w yw iady, wreszcie nakłucie próbne ropnia i badanie ropy w yjaśniają spraw ę należycie. 238 CHOROBY J AM Y US T NEJ I GARDŁ A L e c z e n i e . Pierw sza pomoc w ropniach gardłowych tyl­ nych u starszych jest taka sama, jak w ropniu okołomigdałkowym (okłady rozgrzew ające pod ceratką na szyję, ciepłe płukania i wziewania pary gorącej). Przecięcie ropnia (pochodzenia niegruźliczego) wykonyw a lekarz albo od strony gardła, nachylając głowę cho­ rego ku przodowi po przecięciu, ażeby ropa wypłynęła na zew nątrz i nie dostała się do dróg oddechowych, albo od strony szyi, jeżeli ropień mocno w ypukła się na bocznej górnej części szyi. R O PIE Ń P O D ST A W Y JĘ ZY K A P r z y c z y n y . R opień rozw ija się w okolicy m igdałka ję­ zykowego i bywa, podobnie jak ropień okołomigdałkowy, następstwem zapalenia tego m igdałka. Niekiedy pow oduje go zranienie tej okolicy kawałkiem kości albo rybią ością. O b j a w y . R opnie tej okolicy zdarzają się nieczęsto, ale są bardzo bolesne, uniem ożliwiają ruchy języka i opuszczając się nie­ raz aż do wejścia krtaniowego mogą być powodem duszności. Z d a ­ rzają się najczęściej u osób starszych. Choroba jest bardzo m ęcząca, odbiera choremu sen i czyni od­ żyw ianie bardzo trudnym , a niekiedy wprost niemożliwym, gdyż przełykanie byw a zwykle bardzo utrudnione z powodu unierucho­ mienia języka. Z ajrzaw szy do szeroko otw artych ust, po przyciśnięciu przed­ niej części języka, widzimy mocno w ypuklającą się i zakryw ającą gardło jedną chorą połowę podstaw y języka. G ruczoły szyjne byw a­ ją zwykle obrzmiałe i bolesne po stronie chorej. Leczenie. Szybka pomoc lekarska może powstrzym ać albo przyśpieszyć wytworzenie się ropnia. G dy się już rozwinął, należy go niezwłocznie otworzyć w miejscu wyczuwanego rozmiękczenia, po czym spraw a chorobowa kończy się bardzo szybko. Leczenie początkowe jest takie samo jak w ropniu tylnogardłowym. Naw iasem dodać należy, że ropień okołomigdałkowy albo ropień podstaw y języka posłużył za tem at opowiadania, które pewnie w dzie­ ciństwie każdy z nas czytał, jak to m ałpa swymi śmiesznymi ruchami i minami, wykonywanymi wobec swego pana bardzo ciężko chorego n a w rzód w gardle, wyleczyła go pobudziwszy do niepowstrzyma­ CHOROBY J A MY USTNEJ 1 GARDŁA 239 nego śmiechu; śmiech spowodował pęknięcie ropnia i natychmiastową ulgę, a następnie szybki powrót do zdrowia. * Przechodzim y z kolei do przewlekłych cierpień gardła. PRZEW LEK ŁY N IEŻYT M IG DALKÓW P O D N IE S IE N N Y C II P r z y c z y n y . W przychodniach gardlanych cierpienie to stanowi przeszło 1/s część wszystkich przypadków chorób g ard ła, jak 0 tym świadczy statystyka wileńskiej kliniki oto-laryngologicznej, gdzie na 4095 chorych z chorobami ust i gardła było 798 chorych na przew lekły nieżyt migdałków. Z d a rz a się ono częściej u osób do­ rosłych, które często zapadają na anginy oraz ropnie migdałkowe 1 okołomigdałkowe. O b j a w y . U chorych w ytw arzają się w dołkach i ich zato­ kach białe albo żółtaw e złogi, nieraz w postaci zbitych ziarn wiel­ kości ziarnka kaszy, soczewicy, a naw et grochu. Z najdujem y je naj­ częściej w górnej jamce m igdałka, skąd możemy wycisnąć je na ze­ w nątrz, naciskając górny biegun m igdałka tępym i gładkim końcem łyżeczki albo szpadla gardłowego. Niekiedy daje się wycisnąć masa bezkształtna, posiadająca zapach gnilny. M asy te, zarówno jak i poszczególne ziarnka, powstają ze złuszczonego nabłonka dołków, który uległ tłuszczowemu zwyrodnieniu; przyłączają się tu również i białe ciałka krwi oraz liczne bakterie, które dostają się do gardła w raz z jedzeniem. Z ło g i te najlepiej usuwać z m igdałków za pomocą odpowiednio zagiętych rurek, osadzonych na 10- lub 20-gram owej strzykawce R ekord. W yciskanie wywołuje uraz tkanki naciskanej trzonkiem ły­ żeczki okolicy. Sam e migdałki byw ają zwykle zmniejszone, zanikłe, niekiedy w raz z otaczającą tkanką zaczerwienione i przekrwione. Istniejące w dołkach złogi, zwane czopami, wyw ołują nieraz uczucie lekkiego kłucia i obecności przeszkody w gardle. P o w i k ł a n i a . Chorzy cierpiący n a przew lekły nieżyt m igdałków uskarżają się na ogólne niedomaganie, bóle reumatyczne w stawach, a niekiedy naw et byw ają dotknięci przewlekłym zapale­ niem wsierdzia z objawami w ad zastawkowych, zapaleniem nerek albo miedniczek nerkowych itp. L e c z e n i e przewlekłego nieżytu polega na usuwaniu z doł­ ków' wyżej wspomnianych złogów. W przypadkach, w których moż- 240 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA na ustalić związek z "cierpieniami innych narządów , jak serce, miedniczki nerkowe itp., trzeba się uciekać do doszczętnego wyłuszczenia migdalków. D obre bardzo wyniki daje leczenie wziewaniami, naj­ lepiej w zdrojowiskach solankowych albo alkaliczno-słonych, jak Cie­ chocinek, Inowrocław, Druskieniki, Szczaw nica itp. PR Z E R O ST M IG DA LK Ó W P O D N IE B IE N N Y C H I M IG D A Ł K A GARDŁOW EGO P r z y c z y n y . W przychodniach gardlanych chorzy tego typu stanowią kontyngent najczęstszy — 4 0 % . N a 4095 chorych na gardło z przychodni kliniki uszno-gardlanej w W ilnie 1600 chorych zasięgało porady z powodu przerostu m igdałków podniebiennych i gardłowego, przy czym porów nując liczbę chorych z tymi przero­ stami widzimy, że przerost m igdałka gardłowego, inaczej zw any w y­ roślami adenoidalnym i, zdarza się przeszło trzy razy częściej, niż m igdałków podniebiennych. P rzerost m igdałków zdarza się najczęściej u dzieci w wieku od lat 5 do 10, czyli w okresie przedszkola i szkoły powszechnej. O b j a w y . Przerosły migdałek gardłow y pow oduje u dzieci z a t k a n i e n o s a i o d d y c h a n i e u s t a m i , co sprzyja p s u c i u s i ę z ę b ó w , a naw et p o w s t a w a n i u w a d l i w e j b u d o w y p o d n i e ­ b i e n i a twardego, w yw ołuje charakterystyczną głuchą i niew yraźną mowę. P ow odując często zatkanie wejścia do trąbek słuchowych, by­ wa przyczyną o s ł a b i e n i a s ł u c h u oraz pow staw ania ropotoków usznych i częstych c h r y p e k , a naw et n i e ż y t ó w t c h a w i c y i o s k r z e l i . Przerost m igdałków podniebiennych utrudnia również oddychanie nosem, zmienia mowę jeszcze bardziej, sprzyja osłabieniu słuchu, a oprócz tego utrudnia nieraz połykanie, w pływ a ujemnie na ogólny stan odżywiania i naw et na upośledzenie wzrostu i rozw oju fizycznego dziecka. R o z p o z n a n i e . P rzerost m igdałków podniebiennych d a ­ je się stwierdzić bardzo łatw o, w ystarczy bowiem kazać dziecku sze­ roko otw orzyć usta i głęboko oddychać, ażeby stw ierdzić duże m a­ sy m igdałkowe, w ystające spoza łuków i zasłaniające zupełnie widok głębszych części gardła. T rudniejszą sprawę przedstaw ia przekonanie się, czy jest powięk­ szony m igdałek gardłowy. T u ta j dopiero dokładną odpow iedź może CHOROBY J A MY USTNEJ I GARDŁA 241 nam dać lekarz specjalista, który zbada gardło górne za pomocą lu­ sterka oraz za pomocą badania palcem. B adania takie, przeprow adzane na szeroką skalę w zakładach i przedszkolach Polski i krajów E uropy Z achodniej przez lekarzy specjalistów, w ykazały, że przeciętnie około 3 5 % dziatw y szkolnej cierpi na przerost m igdałka gardłowego. R ontaler dla W arszaw y po­ daje częstość przerostu tego m igdałka na 4 5 ,8 % , J. Pieniążek dla Ło- R ysunek lew y: chłopiec z w y ro ­ ślam i ad en o id a lnym i w ja m ie n o ­ sowo - g ardłow ej. Oddycha u sta m i, tw arz bez w y razu , k la tk a p iersio w a zapadła. R ysunek p ra w y : chłopiec oddycha nosem , tw arz ży­ wa, p ełn a w y razu , k la tk a p iersiow a dobrze ro zw in ięta. (W g D iseases of th e Nose - C lair T h o m so n ). dzi — nawet 7 5 % , Schmiegelow dla dzieci K openhagi 1 8 % , F rańkenberger dla P ra g i 3 3 % , K afem an dla K rólew ca 3 6 % , C heatle d la L ondynu 4 3 ,4 % . Świerżyński n a m ateriale poborowym stwier­ dził, że u 2 0 % rekrutów m igdałek gardłowy byw a średnio albo znacz­ nie przerosły i wym aga zabiegu operacyjnego. W idzim y więc znaczną różnicę w liczbie dzieci z przerosłymi m igdałkami w różnych krajach. W ycin a n ie migdałka podniebiennego za pomocą fonsillotomu. Usta rozszerzone za pomocą rozszerzadła W hiteheada. W ycin a n ie migdałka gardłowego za pomocy adenotomu. Tnący górny brzeg adenotomu dotyka górnego brzegu migdałka gardłowego. CHOROBY J A MY USTNEJ 1 GARDŁA 243 M igdałki językow e ulegają przerostowi znacznie rzadziej; prze­ rost taki zdarza się przew ażnie w wieku starszym. L e c z e n i e byw a zwykle operacyjne, a polega na wycięciu przerosłych migdałków. T y lk o średnio powiększone migdałki, nie utrud­ n iające oddychania i nie pow odujące częstych angin* n a d a ją się do le­ czenia. P rz ed e wszystkim wskazane tu jest leczenie w zdrojowiskach solankowych, jak Ciechocinek i R ab k a, wziewaniam i i kąpielam i so­ lankow ym i; korzystny w pływ wyw iera również pobyt nad morzem i kąpiele morskie. PR Z Y M IO T (K IŁ A , S Y F IL IS ) JA M Y U S T N E J I G A R DŁA U m i e j s c o w i e n i e . Z m iany kiłowe w ystępują w ustach i w gardle we wszystkich okresach choroby. Pierw otne stwardnienie i owrzodzenie najczęściej pojaw ia się na w argach i m igdałkach podniebiennych. G rudki albo t. zw. płaskie lepieże spotyka się w kątach ust, na w argach, policzkach, lukach podniebiennych, podniebieniu mięk­ kim i m igdałkach. W reszcie kilaki, które nie leczone, doprow adzają do głębokich ow rzodzeń i przedziuraw ień podniebienia tw ardego i miękkiego — na podniebieniu miękkim i tylnej ścianie gardła. P o skórze usta i gardło stanowią najczęstsze umiejscowienie przy­ miotu. P r z y c z y n y . Chorobę wyw ołuje t. zw. krętek blady, w y­ stępujący we wszystkich okresach choroby miejscowo i we krwi. P ie r­ wotny w rzód w ustach i gardle byw a następstwem pocałunków, picia z jednej szklanki lub jednego kieliszka, słowem — przeniesienia za­ rażonej krętkiem śliny lub innej wydzieliny, krwi, nasienia chorego do ust i gardła osoby zdrowej. O b j a w y . Chorzy uskarżają się czasami na pewne nieprzy­ jemne sensacje w gardle, rzadżiej na ból, pieczenie itp. Z początku obok objaw ów w tórnych w gardle w ystępują niekiedy lekkie objaw y ogólne, jak ból głowy, lekkie podwyższenie ciepłoty ciała, rzadziej wysoka gorączka i ogólne niedomaganie. W późniejszym okresie choroby, w razie rozpadu kilaka na podniebieniu i jego przedziura­ wienia, mowa nagle staje się niew yraźna, nosowa. R o z p o z n a n i e dla doświadczonego oka nie przedstaw ia na ogół trudności, zwłaszcza jeżeli występują objaw y, zwykle bardzo 244 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA charakterystyczne, i na skórze. Jednakże nieraz napotykam y bardzo duże trudności rozpoznawcze. Poniew aż powstałe w gardle zmiany syfilityczne w yw ołują nie­ znaczną tylko bolesność i stw arzają niewielką przeszkodę, nie zw raca się na nie często należytej uw agi, co może prow adzić do b ard zo smutnych następstw, zarówno dla chorego jak i dla osób znajdujących się z nim w bliskiej styczności. N iekiedy można spostrzegać ogromne owrzodzenia i blizny po kilakach nie leczonych. N ieraz widzi się dzie­ ci zarażone przez nieostrożnych i lekkomyślnych rodziców, narzeczone przez swych wybrańców, żony przez mężów i odwrotnie. D latego dobrze jest pamiętać radę wybitnego francuskiego laryngologa G arcla, który pow iada, że każda choroba gardła, nie ustępująca pomimo czę­ stych płukań i innych zabiegów w ciągu trzech tygodni, powinna bu­ dzić podejrzenie syfilisu, a chory winien być skierowany do lekarza specjalisty w celu dokładnego zbadania. Z a p o b i e g a n i e . M a ją c na uw adze w i e l k ą z a r a ź l i ­ w o ś ć p r z y m i o t u i jego częste umiejscowienie w gardle, wreszcie częstą nieświadomość, a co gorsza — wielką, nieraz w prost w ystępną lekkomyślność chorych na sifilis, należy stanow czo unikać pocałun­ ków w usta i już w szkole dzieci od tego odzw yczajać. R ów nie niebez­ pieczne jest jedzenie wspólną łyżką, zw łaszcza karygodne jest karm ie­ nie dzieci przez chore na gardło m atki z łyżeczki, którą same p rzed ­ tem do ust brały, picie z jednej szklanki lub z jednego kieliszka, zacią­ ganie się jednym papierosem , jak to się często zd arza pośród uczniów i robotników. L e c z e n i e przym iotu jest swoiste — polega na w prow adza­ niu do ustroju chorego rtęci, arszeniku lub bizm utu zabijającego z a ­ razki przym iotu, i może być przeprow adzone tylko przez lekarza. G R U ŹLIC A U S T I G A R D Ł A P r z y c z y n y . Choroba występuje zwykle u osobników do­ rosłych, chorych na gruźlicę płuc, skąd za pośrednictwem plwociny z a ­ razki gruźlicze zostały do ust i gardła przeszczepione. P o s t a c i e . G ruźlica z rzadka występuje jako ciężka pro­ sówka gardła w postaci m aleńkich jak proso nacieków , które szybko żółkną i rozpadając się tw orzą owrzodzenia pokryte serow atą masą — produktem rozpadu. D latego też byw a ona niekiedy mylnie brana za błonicę w arg, podniebienia, m igdałków, języka, gdzie się często umiej- CHOROBY J A MY USTNEJ I GARDŁA 245 scawia. T a k przebiegająca gruźlica pow oduje bardzo silne bóle i w y­ cieńczenie chorego i najczęściej byw a śmiertelna. O prócz tej najcięższej postaci gruźlicy gardła spotyka się prze­ w ażnie postacie lżejsze: ograniczone n a c i e k i i ow rzodzenia gruźli­ cz e na śluzówce ust i gardła, różnej wielkości i kształtu. O b j a w y . N acieczenia w yw ołują zwykle uczucie przeszko­ d y i obecności ciała obcego, natom iast owrzodzenia gruźlicze są zwykle bardzo bolesne, zw łaszcza przy zetknięciu się z gorącymi i kwaśnymi pokarmami. Bolesność ta może stopniowo w zrastać, jeżeli ow rzodze­ nia pozostają zaniedbane i nie leczone. R o z p o z n a n i e byw a dość łatwe, jeżeli nacieczenia i owrzo­ d z e n ia w ystępują w ustach i w gardle człow ieka chorego na gruźlicę płuc zupełnie w yraźną. N atom iast w przypadkach, w których stan p łu c w ykazuje tylko nieznaczne zmiany, gruźlicę gardła rozpoznać nieraz trudno i trzeba się uciekać dopiero do badania mikroskopowego w ycinka z nacieczenia, w którym w razie istnienia gruźlicy m ożną stwierdzić typow ą budow ę gruźliczą. Leczenie. W gruźlicy gardła i ust stosuje się leczenie •ogólne, jak w gruźlicy płuc, a poza tym leczenie miejscowe, które po leg a na naświetlaniu ow rzodzeń i nacieczeń słońcem górskim, lam pą łukową i lam pą kw arcow ą albo promieniami R entgena. W reszcie czę­ sto trzeba uciekać się do wycinania, wyskrobywania albo w ypalania zmian gruźliczych. ¥ Przejdziem y teraz do omówienia bardzo w ażnych pod w zglę­ dem społecznym zaburzeń i w ad mowy. W A D Y I ZBO C ZEN IA M OW Y W łaściw a człowiekowi m o w a c z ł o n k o w a n a (artykułow a­ na) powstaje drogą harmonijnego w spółdziałania w arg, zębów, ję ­ zyka, gardła i krtani, przy czym ta ostatnia służy praw ie wyłącznie do w ytw arzania głosu, nos zaś i usta w raz z płucami — do jego wzm acniania, jako rury nadstaw ne (rezonansow e), oraz do w ytw a­ rzania tonów — zgłosek i szmerów — spółgłosek. L udzie z wyciętą k rtan ią są pozbawieni głosu, ale m o g ą m ó w i ć , tylko ich mowa będzie b e z g ł o ś n a , chociaż słyszalna i zrozum iała. A r t y k u ­ l a c j a stanowi najw ażniejszy czynnik w w ytw arzaniu ludzkiej mo­ w y . D la wytw orzenia poszczególnych dźwięków mowy należy w chwili -wydechu odpowiednio ustaw iać wargi przy ustach zamkniętych (b, 246 CHOROBY J A M Y USTNEJ 1 GARDŁA p, m ), ściskać zęby (s, sz, c, c z ), koniec języka stykać z zębami lub wyrostkiem zębodołowym (d , t, n ) , albo podniebieniem tw ardym (1, ł ) , doprow adzać grzbiet i nasadę języka do zetknięcia z podnie­ bieniem twardym , a nawet miękkim (g, k, h ) , szczelnie oddzielać podniebieniem miękkim gardło górne od środkowego, doprow adzać do^ zetknięcia podniebienia miękkiego z tylną ścianą gardła (k, g, h, b, p, f i inne), wreszcie podnosić grzbiet języka i podniebienie miękkie,. podnosić (e, i) i opuszczać nagłoś­ nię (o, u) i nadaw ać wargom od­ powiedni kształt. Pow ietrze w y­ dechowe, przechodzące przez m iej­ sca zbliżenia i zetknięcia, w ytw arza swoiste (wymienione w nawiasach) dźwięki i szmery. M iejsc zetknięcia czyli artyku­ lacji mamy cztery: 1) zetknięcie warg, 2) zetknięcie zębów i końca języka z zębami lub wyrostkiem zębodołowym, 3 ) zetknięcie koń­ ca języka z podniebieniem tw ar­ dym, 4 ) zetknięcie nasady ję­ zyka z podniebieniem twardym i miękkim. SCHEMAT RÓŻNYCH KONFIGURACJI UST. U staw ien ia w arg , zębów , ję z y ­ Samogłoski pow stają podczas ka podczas w y m a w ia n ia różn y ch wydechu przez nadanie wargom zgłosek i spółgłosek: 1. w ym ow a „ i“ , mniej lub więcej wydłużonego, o2. w ym ow a „sz“ , 3. w ym ow a „o“ , krągłego lub eliptycznego kształtu, 4. w ym ow a „e“ , 6. sp ółgłoska „p“ , przy czym język przy a pozostaje 7. zgłoska „u “ , 8. zgłoska „a “ . nie zmieniony, przy e trzon języka i podniebienie miękkie unosi się z lekka ku górze, a nagłośnia odchy­ la się ku przodowi. T e same, tylko nieco energiczniejsze ruchy języ­ ka, podniebienia miękkiego i nagłośni przy maksymalnie rozciągnię­ tych w argach d adzą dźwięk i. O powstaje przy nadaniu wargom pod­ czas wydechu postaci okrągłej, u zaś otrzym am y, jeżeli podczas w y­ dechu wargi zwiniemy w rurę, nasadę języka podniesiemy nieco ku górze, a krtań obniżymy. Jeżeli przy odpowiednim ustawieniu w arg, języka, krtani przylegające do siebie struny będą w prow adzone w drże­ nie, powstaną głośne dźwięki, jeżeli struny będą oddalone — powsta­ nie szept. Przejście od samogłosek do spółgłosek jest proste i naturalne, jak to pokazuje naturalny układ T ausiga (patrz ry c.). CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA 247 R ozw inięta w obecnych czasach technika prześw ietlać za pomocą promieni R entgena, pozw alająca na doskonałe zdjęcia, daje nam obraz ’ zmian w ustawieniu różnych części ust, gardła i krtani podczas w y­ m aw iania samogłosek i spółgłosek. U doskonalona technika odlewów gipsowych, wreszcie bezpośrednia obserw acja na osobnikach z w il­ czą paszczą dały możność otrzym ania doskonałych obrazów ilustru­ jących ruchy narządów biorących udział w w ytw arzaniu mowy i głosu. Z aburzenia mowy dzielą się na dw a duże działy: b e ł k o t a ­ nie i j ąka ni e. Bełkotanie dzieli się na s z e p l e n i e n i e (w adliw a w ym ow a spółgłosek s, sz, cz, c ), r e r a n i e (w adliw a wym owa spółgł. r ) , g e g a n i e (w adliw a wymowa spółgł. 1(, g, c h,), l e i a n i e (w adliw a wym owa spółgł. /, l ) , t r z e p a n i e albo p a p l a n i e (w ypuszczanie w pośpiechu pojedynczych spółgłosek, a naw et całych sy lab ), s p i e ­ s z c z a n i e czyli b e ł k o t a n i e p i e s z c z o t l i w e (wym aw ianie miękkie, jak to czynią małe dzieci nie umiejące jeszcze opanować techniki w ym aw iania spółgłosek tw ardych („siam “ zam iast „sam “ , „lobota“ zamiast „robota“ itp .). Bełkotanie występuje normalnie u dzieci w pierwszych latach życia, dopóki nie opanują należycie sztuki mówienia. T a k ie bełko­ tanie dziecinne byw a niekiedy podtrzym yw ane i nie popraw iane na szkodę dzieci przez nierozsądne matki lubujące się w pieszczotliwym bełkocie swych dzieci. Pow oli wszakże, w miarę wzrostu dziecka i je­ go rozwoju fizycznego i umysłowego, mowa staje się coraz bardziej praw idłow a. P ozostaje jednak duży odsetek dzieci bełkocących wsku­ tek opóźnienia w rozw oju umysłowym, braku opieki i zaniedbania ze strony rodziców i wychowawców, wskutek w ady w budowie podnie­ bienia, obu szczęk, nieprawidłowego uzębienia, wreszcie wskutek upo­ śledzenia słuchu, zależnego od chorób usznych. Pam iętać również na­ leży, że dzieci są bardzo skłonne do naśladow nictw a; dzieci bełkocą­ ce byw ają naśladow ane w szkole przez tow arzyszy, którzy przejm ują ich w ady. R ów nież zaraźliw y w pływ na dzieci może w yw ierać bełko­ cąca mowa nauczyciela. D o bełkotania należy zaliczyć również m o w ę n o s o w ą , po­ w stałą wskutek zaburzeń w połączeniu pom iędzy nosem i gardłem górnym a gardłem środkowym. W zależności od tego, czy połączenie to zostało przerw ane wskutek przerostu m igdałka gardłowego, polipów lub innych guzów itp., czy też odwrotnie — zostało uniemożliwione oddzie­ lenie gardła środkowego od jam y nosowo-gardłowej podczas mowy, jak to byw a w wilczej paszczy albo w porażeniu pobłoniczym pod- 248 CHOROBY J A MY US T NEJ I GARDŁA niebienia miękkiego, pow stają różne odm iany mowy nosowej. W pierw­ szym przypadku pow staje m o w a n o s o w a z a m k n i ę t a , w dru­ gim mamy m o w ę n o s o w ą o t w a r t ą . P ierw sza poza tym nosi nazw ę m o w y m a r t w e j , druga zaś — m o w y p o r a ź n e j . M ow a m a r t w a jest głucha i bezdźw ięczna. D źw ięki nosowe ą i ę oraz spółgłoski nosowe m i n giną; zamiast nich słychać o i e oraz b i d. Z am iast „m ąka“ dotknięty tą w ad ą mówi „boka“ , zamiast „ n ęd za“ mówi „d e d za “ itp. M ow a p o r a ź n a występuje w lekkim stopniu często po przeby­ tej błonicy, w razie porażenia podniebienia miękkiego, natom iast bardzo wybitnie w rozszczepieniu podniebienia tw ardego oraz w przypadku przedziuraw ienia kilakowego podniebienia. M ow a posiada w tedy m oc­ ny podźwięk nosowy, spółgłoski g, /? i cb w przypadku wilczej paszczy giną zupełnie, a b i p zmienia się w m, zaś d i i w nd. W ten sposób w yraz „kaganiec“ może brzmieć jak „aaniec“ , a „kapela“ jak „amela “ . W porażeniu miękkiego podniebienia staje się bardzo niewyraźne b i p, przetw arzając się w m, a d i t w n. Specjalny odcień wreszcie posiada m owa osób z dużymi migdałkami podniebiennym i; nabiera ona brzm ienia stłumionego, miękkiego, co m ożnaby nazw ać - m o w ą m i g d a ł k o w ą . W a d y mowy zd arzają się często. W e d łu g danych statystycznych ze szkół powszechnych w W arszaw ie w roku 1921 w ady mowy w a­ hały się u chłopców od 4 % w klasie pierwszej, do 1% w ostatniej. U dziewczynek odpowiednie cyfry wynosiły 2 ,5 % i 0 ,5 % . W szko­ łach wileńskich odsetek w ad mowy był znacznie wyższy i wynosił 9 ,6 % dzieci mocno bełkocących. N atom iast dzieci bełkocących w mniejszym i większym stopniu badania specjalisty doc. Dylewskiego w ykazały aż 4 1 % . W idzim y więc, że w ady te są bardzo częste i w ym agają bacz­ nej uwagi ze strony szkoły i rodziny. J ą k a n i e jest to zaburzenie m owy polegające na nieprawidło­ wym, nieskoordynowanym skurczu różnych grup mięśni, biorących udział w jej w ytw arzaniu. W skutek tego następuje przerw a w w ym a­ wianiu, pow tarzanie niektórych samogłosek i spółgłosek, co spraw ia, że m owa staje się przeryw ana, niew yraźna. W cięższych przypadkach obok skurczu mięśni mowy pow staje skurcz i innych mięśni, np. tw arzy albo kończyn górnych i dolnych. D o jąkania należą również skurcze słabe przelotne, pow odujące t. zw. zacinanie się. Jąkanie występuje najczęściej u dzieci nerwowych, niezrówno­ w ażonych, dziedzicznie obarczonych, nie mogących w sobie wyrobić t.zw . „autom atyzm u m owy“ , pracy ciężkiej, którą dzieci muszą w y­ CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA 249 konać w pierwszych latach życia dla opanowania mowy. P łe ć i naro­ dowość odgryw ają w jąkaniu rolę w yraźną. W iadom o, że chłopcy ją k a ją się znacznie częściej niż dziew częta. W szkołach np. H am bur­ ga na 759 jąkających się chłopców było zaledwie 206 jąkających się dziew cząt. Z przedstaw icieli różnych narodow ości, w edług Ołtuszewskiego, najw ięcej jąkałów spotyka się wśród Francuzów , najmniej pośród S ło ­ wian. Pow iększenie m igdałka gardłowego usposabia również do ją ­ kania. Spośród innych przyczyn duże znaczenie w powstawaniu jąk a ­ nia przypisać należy także naśladownictwu, poza tym pewną rolę od­ gryw a nagły przestrach i gwałtowne wzruszenie. W a d y mowy są zboczeniem przykrym , w ystaw iają dotkniętych nimi osobników na żarty i szyderstwo ze strony otoczenia, zmniejszają w artość społeczną człowieka, czyniąc go niezdolnym do spełniania wielu zaw odów , np. ekspedienta, handlow ca, adw okata, księdza, ofi­ cera, lekarza itp. W a d y mowy d a ją się doskonale leczyć, należy tylko zwrócić na nie zawczasu uwagę i w porę przystąpić do leczenia. U w a g i h i g i e n i c z n e i leczenie. Od w ad i zboczeń mowy m ożna dzieci uchronić łatw o, jeżeli się je będzie od wczesnego dzieciństwa należycie pod tym względem wychowywało. P rz e d e wszystkim chodzi o zwracanie bacznej uwagi na stan nerwowy dziecka. U nikać należy wszystkiego, co może wstrząsnąć układem ner­ wowym i zakłócić jego równowagę. W postępowaniu z dzieckiem musi być zachow any spokój, umiar, równowaga. O d początku należy zw ra­ cać uw agę na jego wymowę, przyuczać je do praw idłowego w ym a­ wiania w yrazów , nie pozw alać mu na połykanie poszczególnych liter i sylab. W ten sposób uniknie się tak częstego wśród dzieci trzepania i paplania. N ie należy przyuczać dzieci do spieszczania mowy, kiedy już m ogą mówić poprawnie, i stale popraw iać należy źle wym awiane litery. B ardzo pomocne byw a uczenie dzieci na pamięć drobnych wierszy­ ków, a kiedy zaczynają czytać, częste głośne czytanie w obecności osoby starszej, która wszelkie błędy i w ady mowy będzie popraw iała i zm uszała dziecko do praw idłowego wym awiania. D zieci, które nie opanow ały jeszcze techniki mowy, trzeba od­ zw yczajać od szybkiego mówienia, a przyuczać do mówienia wolniej­ szego, ale praw idłow ego; zapobiegnie to najlepiej jąkaniu i trzepaniu. 250 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA N ie pozw alać nikomu straszyć dzieci, gdyż to sprzyja również, jak wiemy, rozwojowi jąkania. W reszcie należy wcześnie operow ać m igdałek gardłow y, który u dzieci jąkających się z d arza się w przeszło 4 0 % przypadków . Doniosła rola w walce z w adam i mowy przypada w udziale ochroniarkom w przedszkolach i nauczycielstw u w szkołach powszech­ nych. Całe ciało wychow aw cze powinno być dobrze obznajm ione z tymi w adam i i wypleniać je na własnym terenie pracy przez baczne przestrzeganie praw idłow ej mowy. Jego w pływ najlepiej zw alczy rów­ nież tak rozpowszechnione w szkole n a ś l a d o w n i c t w o p a t o l o ­ g i c z n e . Surowo również powinny być karcone drwiny i w yszydzanie dzieci jąkających się i bełkocących przez towarzyszy szkolnych, tym bardziej, że zwykle ten, co drwi i szydzi z bełkocącego, następnie za­ czyna sam niepostrzeżenie w ydrw iw aną w adę naśladować. W reszcie wychow aw cy powinni dzieci z bardzo wybitnymi w a­ dami kierować do lekarzy szkolnych, a ci ze swej strony do odpowie­ dnich poradni szkolnych. P ra k ty k a szkolna w ykazała, że bardzo po­ żyteczną rzeczą jest łączenie dzieci jąkających się w oddziały, w któ­ rych pod kierunkiem lekarzy specjalistów i odpowiednio przygotow a­ nych nauczycieli odbyw a się oduczanie dzieci od ich w ady przy jedno­ czesnym prowadzeniu nauki szkolnej. D opiero po zupełnym ustaleniu mowy praw idłowej dzieci takie można kierować do oddziałów normaljych. Słowem, tylko zgodna w spółpraca domu rodzicielskiego, w ycho­ wawców i w ładz szkolnych może przyczynić się do popraw ienia mowy dzieci bełkocących i jąkałów oraz pow strzym ania rozw oju w ad mo­ wy, które obniżają wartość społeczną człowieka. U W A G I H IG IE N IC ZN E D OTYCZĄCE U S T I G A R D Ł A N iezbędnym warunkiem zdrow ia jam y ustnej i gardła jest od­ dychanie nosem. O ddychanie ustami w yw ołuje wysychanie śluzówki ust i gardła i powstawanie różnych spraw zapalnych wskutek przeni­ kania z powietrzem i osiadania na śluzówce jam y ustnej różnych bak­ terii chorobotwórczych. N ależy utrzym yw ać jam ę ustną i gardło w na­ leżytej czystości i porządku i u n i k a ć z a n i e c z y s z c z a n i a ich przez t r z y m a n i e w u s t a c h p a l c ó w , jak to m ają zwyczaj czynić wszystkie dzieci, zw łaszcza w pierwszym dziesięcioleciu swego życia. D zieci również, a nieraz i starsze osoby, często trzym ają w ustach ołówek, obsadkę, w ykałaczkę, cygarniczkę itp., przenosząc w ten CHOROBY J A M Y USTNEJ I Ga RDŁA 251 sposób różne zanieczyszczenia z tych przedm iotów do jam y ustnej a niekiedy raniąc śluzówkę nieostrożnym szturchnięciem. R odzice i w y ­ chowawcy powinni zw racać baczną uwagę na szkodliwe przyzw y­ czajenia dzieci i zw alczać je energicznie. U sta i gardło należy płukać dw a razy dziennie, rano i wieczo­ rem w odą czystą, przegotow aną, o tem peraturze otaczającego powie­ trza, przy tym dla przepłukania gardła należy język wysunąć i głowę przechylić w tył. P r z e s t r z e g a ć c z y s t o ś c i r ą k i j a m y ustnej powinni zwłaszcza robotnicy stykający się w s we j p r a c y z m e t a l a m i wyw ołującym i po wchłonieniu zapalenie jam y ustnej i gardła, jak r t ę ć , b i z m u t , o ł ó w , f o s f o r , a r s e n . Pow inni stale po ukończeniu zajęcia starannie myć ręce, do których przylegają wspomniane m etale, oraz płukać dokła­ dnie jam ę ustną i gardło. D o tego celu w fabrykach tego rodzaju powinny istnieć odpowiednie warunki do płukania ust i mycia rąk. B ardzo w ażny wpływ na stan jam y ustnej wyw iera s t a n z ę ­ b ó w . Z e p s u t e z ę b y , pokryte kamieniem nazębnym , pow odują z a p a l e n i e d z i ą s e ł , a n a s t ę p n i e j a m y u s t n e j . D latego utrzym anie w porządku zębów, plombowanie zepsutych, w yrywanie korzeni, usuwanie kamienia jest niezbędnym warunkiem zdrow ia i do­ brego stanu jam y ustnej. N ależy u n i k a ć z b y t g o r ą c y c h p o k a r m ó w i zbyt o s t r y c h p r z y p r a w , które drażnią śluzówkę i mogą w yw ołać stan zapalny. Szkodliw e jest również n a d m i e r n e p a l e n i e m o c n y c h g a t u n k ó w t y t o n i u i jego żucie. D rażniąco i szkodliwie w pły­ wa także wyskok i dlatego jego użycie powinno być bardzo ograni­ czone, i to w yłącznie do napojów o niskiej zaw artości alkoholu, jak wino, piwo, kefir, kumys, lub napojów bezalkoholow ych, jak jabłe­ cznik. B ardzo w ażną rolę zapobiegaw czą w schorzeniu gardła odgry­ wa u t r z y m a n i e w n a l e ż y t e j czystości migdałków p o d n i e b i e n n y c h . Pow inno się odbyw ać systematyczne ich badanie i wymywanie krypt m igdałkow ych w celu usuwania tw orzą­ cych się tam czopów. M ożna także usuwać czopy z m igdałków za pomocą wyciskania albo wysysania specjalnym przyrządem . Bardzo szkodliwy dla zdrow ia i zarazem b a r ­ dzo u nas r o z p o w s z e c h n i o n y jest z w y c z a j poca­ ł u n k ó w . T ą drogą można przenieść z chorego na zdrowego nie­ jedną chorobę. D latego w alka z tym zw yczajem niehigienicznym, tak 252 CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA bardzo popularnym wśród ludności miejskiej, jest potrzebą palącą. W a lk a powinna się rozpoczynać na terenie szkoły, gdzie o szkodli­ wości częstego całow ania należy uświadam iać dzieci już w pierwszych klasach, a praktykow ania pocałunków w szkole surowo zabronić. W szystkie organizacje społeczne powinny również postawić sobie za zadanie wykorzenienie tego zw yczaju wśród swoich członków. N ależy również od wczesnej młodości p r z y z w y c z a j a ć <ł z i e c i d o zakrywania ust i nosa podczas kaszlu i kichania chusteczką i odw racania się od otaczających osób. S z e r z e n i e się c h o r ó b z a k a ź n y c h wśród dzia­ twy s zk oln ej n a j s i l n i e j w y s t ę p u j e w okresie n auki przedszkolnej i s z k o l n e j . Stałe zjawisko daje się spo­ strzegać, że dzieci, które udało się rodzicom ustrzec od chorób za­ kaźnych do czasu wstąpienia do przedszkola lub szkoły, ulegają za­ razie nieraz już w pierwszym roku nauki, a potem przechodzą więk­ szość chorób zakaźnych wieku dziecięcego. P rzy czy n a zarażania się pochodzi stąd, że c z ę s t o r o d z i c e n i e z w r a c a j ą n a ­ l eż yt ej u wagi na stan z d r o w i a s w o i c h d z i e c i i po­ s y ł a j ą do szkoły n i er a z dzieci gorączkujące i w o k r e s i e z w i a s t u n ó w p ł o n i c y , o d r y l u b a n g i n y , a szko­ ła n i e d o ś ć s t a r a n n i e k o n t r o l u j e s t a n z d r o w i a u c z ą ­ c e j s i ę d z i a t w y . N ie dopuścić do szerzenia się choroby można tylko przez c o d z i e n n e s p r a w d z a n i e n i e t y l k o o b e c ­ n o ś c i , l e c z r ó w n i e ż i s t a n u z d r o w i a u c z n i ó w . N a jle ­ piej dałoby się to zrobić przez codzienne zapytyw anie ich o stan zdro­ w ia i badanie gardła dzieci, które m ają w ygląd cierpiący. D r i e c i z o b j a w a m i k a t a r u nosa i przekrwienia o k o l i c y m i g d a ł k ó w p o d n i eb i e n n y ch powinny być o d s y ł a n e d o d o m u , dopóki objaw y zapalne nosa i gardła nie ustąpią w zupełności. T a k ie oględziny codzienne wskazane są zw łasz­ cza u dzieci z przedszkola i pierwszych dwóch, a naw et trzech od­ działów szkoły powszechnej, jako najm łodszych i najw rażliw szych n a choroby zakaźne. O glądać gardło powinni lekarze szkolni albo higienistki szkolne, a w razie ich nieobecności w szkole, doświadczeni w ychow aw cy albo wychowawczynie. T a k ie b a d a n i a s y s t e m a ­ tyczne byłyby najlepszym środkiem ochronnym, gdyż dawałyby m o ż n o ś ć w y k l u c z a n i a ze s z k o ł y ■dz i e c i n o s z ą c y c h w s o b i e z a l ą ż k i c h o r o b y i m o g ą ­ c y c h z a r a z i ć k o l e g ó w i k o l e ż a n k i . T a k samo w biurach, koszarach i fabrykach urzędnicy i pracownicy wszelkich kategorii, CHOROBY J A M Y USTNEJ I GARDŁA 253 którzy odczuw ają niedom agania ogólne i ból gardła, powinni być zwalniani od zajęć, ażeby nie szerzyli wśród tow arzyszy pracy naj­ częściej spotykanej wśród dorosłych grypy i anginy; nieostrożność i niedbalstwo ze strony samych chorych i zbytnia surowość w ładz przełożonych często przyczyniają się do wybuchu wielkich epidemii, w yludniających nieraz biura i fabryki. W takich w ypadkach ułatw ia­ nie badania takich chorych przez lekarzy U bezpieczalni oraz stale pełniących na terenach fabrycznych funkcję niesienia pierwszej po­ mocy sanitariuszy, wyszkolonych w tego rodzaju badaniu, m ogłoby powstrzym ać lub co najmniej ograniczyć rozwój takich epidemii. CHOROBY K R T A N I K IL K A U W A G O C ZY NN O ŚC I K R T A N I N O R M A L N E J I PA T O L O G IC Z N E J G łów ną c z y n n o ś ć krtani stanowi oddychanie^ W ystarczy zatkać krtań na kilkadziesiąt sekund, ażeby spowodować śmierć człowieka lub zwierzęcia wskutek uduszenia, bo bez tlenu po­ w ietrza i w nadm iarze dwutlenku w ęgla, nie usuwanego drogą w yde­ chu, życie bardzo prędko ustaje. K rtań spełnia także rolę ochronną przed uduszeniem grożącym ze strony pokarm ów podczas połykania. K urczące się w tedy mięśniekrtani wew nętrzne zam ykają głośnię i uniemożliwiają przenikanie po­ karm ów do okolicy podgłośniowej i do tchaw icy (patrz rozdział 0 czynności g a rd ła ). Z ew nętrzne zaś mięśnie, unosząc ją do góry, podsuw ają ją pod przesuw ającą się ku tyłowi podstaw ę języka i za­ słaniają wejście do krtani, uniemożliwiając przedostanie się kęsa do przedsionka. N ajm niejsza niesprawność w działalności obu grup mię­ śni prow adzi do zachłystyw ania się, czyli przedostaw ania się drob­ nych okruchów do przedsionka, a naw et pod struny, do tchawicy. W ó w ­ czas w ystępuje now a postać obrony: o d r u c h k a s z l o w y . P r ą d w ydychanego z siłą pow ietrza w yrzuca na zew nątrz zabłąkany do k rta­ ni i tchaw icy okruch pokarmu. W reszcie k rtań jest o r g a n e m g ł o s u , który w raz z organem mowy członkow anej (artykułow anej), jaki stanow ią usta i gardło, odegrał w rozw oju ludzkości i cywilizacji, m ożna powiedzieć, najw aż­ niejszą rolę. T u powstaje cała skala dźwięków, które w zm acniają na­ stępnie — w dole oskrzela i płuca, a w górze gardło, jam a nosowa 1 usta. N ajczęściej ze strony krtani spotykamy się z zaburzeniam i o d d e ­ c h o w y m i , g ł o s o w y m i i o d r u c h o w y m i (kaszel). 254 CHOROBY K R T A N I Zaburzenia oddechowe Z ab u rzen ia oddechow e w yrażają się trudnością oddychania, t.zw . d u s z n o ś c i ą , powstałą wskutek z w ę ż e n i a ś w i a t ł a k r t a n i . Z w ężenia mogą powstawać albo w przedsionku krtaniowym w oko­ licy fałd nalewkowo-nagłośniowych oraz w okolicy nalewek i strun rzekomych, albo w najwęższym miejscu krtani, tuż pod strunami gło­ sowymi, t. j. tam, gdzie jest większe skupienie podśluzowej luźnej tkan­ ki łącznej, która w przypadkach zapalenia tych okolic z wielką łatw o­ ścią zatrzym uje pomiędzy włóknami przesączający się z naczyń zapal­ ny płyn surowiczy. M ów im y wówczas, że wspomniane okolice o br z m i e w a j ą, a naw et b r z ę k n ą. W ten sposób powstałe zwężenie światła krtani zjaw ia się szybko, nieraz w przeciągu kilku godzin. M a ­ my w tedy do czynienia ze zw ęże­ niem ostrym. M oże ono zresztą p o ­ wstać wskutek nagłego przedosta­ nia się do krtani ciała obcego, któ­ re utkwiwszy czy to w samym przedsionku, czy też w głośni, mo­ że znacznie zwęzić drogę powietrz­ ną. D rugą grupę stanowią z w ę ż e ­ nia przewlekłe, powstające powoli w następstwie przewlekłych chorób. W ysięk w luźnej tkance RÓŻNE POSTACIE OBRZMIEŃ I OB­ tworzy się w tedy zwolna, zjaw ia się RZĘKÓW' KRTANI. 1. S tru n y p ra w ­ nacieczenie z komórek w ędrow ­ dziw e (głosow e), 2. u d o łu i 5. u góry nych (białych ciałek k rw i), a po­ n a lew o—n a g ło śn ia, 3- u dołu i 4 u tem ograniczone albo rozlane zgru­ g ó ry na praw o ch rz ą stk i nalew kow e. (W g T ou t le corps h u m a in ) bienia pod śluzówką albo na samej śluzówce krtani. Z w ężenia ostre są znacznie niebezpieczniejsze dla człowieka od zwrężeń przew lekłych, zastają bowiem organizm nie przygotow any do znacznie zmniejszonego dow^ozu tlenu i zwiększonego zalegania w płu­ cach nadm iaru dw utlenku węgla. D latego w zwężeniach ostrych opieka nad chorym musi być bardzo czujna, ażeby zapobiec śmierci przez od­ powiednie zabiegi,jak w prow adzenie do krtani rurki m etalowej ułat­ w iającej dopływ do płuc świeżego pow ietrza w dostatecznej ilości al­ bo rozcięcie tchawicy. Przew lekłe zwężenia, wskutek powolnego rozw oju, d a ją ustrojo­ wi możność przyzw yczajenia się do zmienionych warunków' oddycha- CHOROBY K R T A N I 255 nia, a zw łaszcza do zmniejszonego dowozu tlenu i dzięki temu są mniej niebezpieczne. Ludzie z przew lekłym zwężeniem krtani nie odczuw ają w stanie spokoju naw et wielkiej duszności. A le wystarczy tylko zwięk­ szyć pracę mięśniową, wykonać kilka gwałtow nych ruchów, przeżyć silniejsze wzruszenie, ażeby niezwłocznie w ystąpiła mniej lub więcej gw ałtow na duszność. T a k ie zwężenia naw et przy zachowaniu najw ięk­ szego spokoju w yw ierają szkodliwy w pływ na zdrow ie człow ieka. Z b y t m ały dopływ powietrza, a z nim tlenu do płuc, zmusza serce, zwłaszcza jego praw ą połowę, do wzmożonej pracy i może doprow adzić w koń­ cu do osłabienia mięśnia sercowego, a to stanowi poważne niebezpie­ czeństwo dla zdrow ia i życia chorego. Ja k w idać więc, przew lekłe zwężenie krtani jest cierpieniem poważnym i wym aga wielkiej czuj­ ności i troskliwej opieki. Im wcześniej je rozpoznać i leczyć, tym wynik byw a lepszy. Zaburzenia głosowe N orm alny głos powstaje, kiedy struny głosowe są równe, gładkie, poruszają się sprawnie i nie ma na nich ani gdziekolwiek indziej w krta­ ni żadnych nierówności, przeszkadzających normalnej działalności na­ rządu. Struny p r z e k r w i o n e , obrzmiałe, owrzodziało, niezdolne do sprawnego poruszania się, d a d z ą g ł o s z m i e n i o n y , m atowy, chropaw y, bezdźw ięczny, w którym góruje n i e t o n , a l e s z m e r . T aki głos nazywam y o c h r y p ł y m , zachrypniętym. C hryp­ k a tow arzyszy wszelkim zmianom w krtani, które przeszkadzają zbli­ żeniu i praw idłowem u drganiu strun głosowych. N a szczególną uwagę zasługuje zmiana głosu w okresie dojrzew a­ nia płciowego, t. zw. m u t a c j a , kiedy struny głosowe w ydłużają «ię u chłopców dwukrotnie, a u dziew cząt o połowę długości. Głos grubieje, staje się o kilka tonów' niższy. Poniew aż jednak struny nie są jeszcze dość mocne i mięśnie nie podążają w rozw oju za wydłużeniem strun głosowych, występuje u chłopców przy wysiłkach głosowych często nagłe przejście od nowych niższych do daw nych piskliwych tonów i w tedy mówi się, że chłopiec „pieje jak kogucik“ . Często wydłużeniu strun towarzyszy lekki stan zapalny, uzew nętrzniający się w postaci chrypki, trw ającej nieraz całe lata, dopóki mięśnie krtaniowe nie nabio­ rą odpowiedniej siły, a głos właściwy wiekowi męskiemu ostatecznie się nie ustali. M ów i się w tedy o m u t a c j i s p ó ź n i o n e j . M u t a c j a stanowi drugorzędną cechę płciową, której nie spo­ tykam y u osobników pozbawionych męskich gruczołów płciowych. W ycięcie jąder, jak to się dzieje u religijnej sekty skopców, wpływra 256 CHOROBY K R T A N I na zmianę głosu, który nabiera cech kobiecych, staje się w yższy i mięk­ szy w brzmieniu. N adużycia głosowe, nadmierne krzyki i wrzaski podczas zabaw dziatw y szkolnej w okresie przedszkola i szkoły w yw ołują przekrwie­ nia, a nieraz i zgrubienia strun głosowych. Im również należy przypisać tworzenie się na obu strunach, w miejscach przeciwległych, ograniczo­ nych maleńkich zgrubień, czyli t. zw. g u z k ó w ś p i e w a c z y c h . O w e przekrwienia strun i zgrubie­ nia są przyczyną tak często wystę­ pujących w wieku dziecięcym chrypek szkolnych. W ie k dziecięcy, szczególnie jego okres szkolny, daje najw iększą licz­ bę chrypek. Niemiecki fonolog N adoleczny oblicza, że w niemieckich szkołach przeszło 4 0 % uczniów cierpi na chrypkę. Z e spostrzeżeń docenta Dylewskiego dotyczących szkół wileńskich widać, że czw arta część uczniów szkół powszechnych cierpi na chrypkę. N ależy pam iętać, G uzki śpiew acze nr. stru n a c h głoso­ że przerost m igdałka gardłow ego w ych, ro d z a j odcisków n a przeciw ­ pow oduje także niekiedy u dzieci ległych m iejscach obu s tru n głoso­ chrypkę i że jego wycięcie zw ykle w ych (5,6). 1. S tru n y głosow e. 2. N a­ g ło śn ia. 4. C h rząstk i nalew kow e. przyw raca dziecku głos normalny. (W g T ou ł le corps h u m a in ) W iadom o również, że nadm ierne wrzaski, w yw ołując przekrwienie strun głosowych, szkodzą krtani i z tego w zględu powinny być po­ skramiane, nie mówiąc o tym, że drażnią nerwy nauczycielstw a i samych uczniów. W starszym wieku chrypka tow arzyszy wszelkim cierpieniom krtani, zarówno ostrym jak i przewlekłym , połączonym ze zmianami na strunach głosowych w przestrzeniach między strunami, na tak zw a­ nym spoidle tylnym, oraz w przedsionku krtaniowym . D latego z obja­ wem tym spotykamy się w opisie ogromnej większości cierpień krtani. B A D A N IE K R T A N I K rtań jest położona głęboko, badanie jej bezpośrednie jest tru d ­ ne, bardzo przykre i męczące dla chorego, a ze strony badającego w y­ m aga dużej w praw y i umiejętności; dlatego też dostępne jest tylko d la CHOROBY K R T A N I 257 specjalistów. Łatw iejsze jest badanie pośrednie za pomocą lusterka krtaniowego w prow adzonego do gardła, które ustaw ia się pod kątem około 45 stopni. N a lusterko to rzuca się promień światła reflektorem, oświetlonym przez lampę elektryczną, lusterko zaś kieruje je w głąb krtani, którą w ten sposób oświetla, otrzym any zaś obraz odbija i po- BADANIE KRTANI ZA POMOCĄ LUSTERKA KRTANIOWEGO. P ro m ie ń św ia tła , w ychodzący z o gniska ś w ia tła (1) n a poziom ie głow y p a c je n ta , o d b ija się od re fle k to ra um ieszczonego n a czole le k a rz a (2) i z o sta je sk iero w a n y n a lu ste rk o k rta n io w e (3),. w p row ad zo n e do u st. S tąd p ro m ień ś w ia tła z o sta je odrzucony do k rta n i, k tó rą o św ie tla ; o b raz o św ietlo n ej k rta n i je s t w idoczny w lu s te rk u (3) i o b serw ow any przez le k a rza . W górze w idać n o rm a ln y o b raz k rta n i w i­ doczny w lu s te rk u k rta n io w y m . ( W g F. K a h n a ) . kazuje badającem u. B adanie to jest dość trudne i w ym aga dużej w pra­ wy, ale w każdym razie dostępne dla każdego lekarza. Jak wiadomo, metodę tę w ynalazł w 1854 r. śpiew ak hiszpański Em anuel G arcia, któ­ ry za pomocą lusterka krtaniowego przy odpowiednim ustawieniu lu­ stra, odbijającego promienie słoneczne a tym samym kierującego je do gardła na lusterko, ujrzał w nim po raz pierwszy obraz krtani i ruchy strun głosowych po dczas w ydaw ania głosu. O d tego czasu pośrednie ba­ danie krtani zostaio w prow adzone dla użytku lekarzy i korzyści cho­ rych do skarbnicy w iedzy lekarskiej, jako wielka zdobycz medycyny. * Przechodzim y teraz do opisu poszczególnych cierpień krtani. O ST R Y N IE ŻY T K R T A N I P r z y c z y n y . Cierpienie to zd arza się przew ażnie w porze jesiennej i zimowej u osób, które przebyw ają w dusznych i gorących pom ieszczeniach, pełnych kurzu i dym u, i rozm aw iają tam albo śpie­ w ają głośno i hałaśliwie, a potem w ychodzą nagle na powietrze zimne. 258 CHOROBY K R T A N I T e n sam wynik może nastąpić w w arunkach krańcowo odmiennych. N ajczęściej zdarza się to mówcom i śpiewakom, w ygłaszającym mowy łub śpiewającym w podobnych w arunkach. W tórnie ostry nieżyt krtani w ystępuje w ostrym nieżycie nosa albo w grypie, kiedy, jak to się mó­ wi, „k atar opadł na krtań“ . O b j a w y. Jako główny objaw występuje chrypka, w pierw­ szej chwili w postaci znacznego obniżenia głosu, po czym może zjawić się naw et na czas krótki zupełny bezgłos (a fo n ía ). P o kilku dniach chrypka zwykle stopniowo przechodzi. O bok chrypki chory odczuwa w gardle podczas kaszlu i przełykania suchość i kłujący ból, który ustę­ puje w miarę zjaw iania się wilgotnej wydzieliny i zmniejszania się nasilenia innych objawów. N a szczególną uw agę zasługuje nieżyt krtani ograniczający się do najw ęższej części krtani, okolicy podstrunowej. O brzm iew ająca wówczas śluzówka tej okolicy zw ęża światło krtani i pow oduje pod­ czas kaszlu napady duszności bardzo niepokojące chorych. N a p a d y te u dzieci przyjm ują postać dość gwałtow ną, znaną pod nazw ą d ł a w c a r z e k o m e g o ; u dorosłych w ystępują znacznie słabiej, gdyż zwę­ żenie jest tu stosunkowo mniejsze. P o ja w ia się charakterystyczny, hu­ czący, szczekający kaszel, który dośw iadczonem u lekarzow i wskazuje na umiejscowienie sprawy zapalnej w krtani. L e c z e n i e ostrego nieżytu krtani polega przede wszystkim na milczeniu i unikaniu wszelkich wysiłków głosowych. N a szyję przy­ kładam y jednorazow o gorczycznik (plaster gorczycowy) w postaci t. zw. papieru R igollot, który zanurzam y w ciepłej wodzie, a następ­ nie przykładam y na krtań na 10 minut. P o tem papier zdejm ujem y, miejsce podrażnione smarujemy w azeliną, pokryw am y w arstw ą higroskopijnej w aty i zaw iązujem y chusteczką lub bandażem na noc. D obrze działają również ciepłe okłady pod ceratką z płynu B urow a, zmienia­ ne w odstępach 3—4 - godzinnych. P o z a tym podajem y choremu szklankę i więcej gorącego naparu suszonych m alin albo kw iatu lipo­ wego, a potem pastylkę m otopiryny. Środki te najlepiej stosować na noc. W razie bolesnego kaszlu i połykania zalecam y 3 razy dziennie krople lub proszki kodeinow e albo tabletki parakodiny oraz popijanie ciepłej w ody szczawnickiej — Józefiny — po m ałej szklance kilka razy dziennie. W ie lk ą ulgę spraw ia i zm niejsza uczucie bólu oraz suchości wziewanie z przyrządu Siegle albo w prost z czajnika gorącej pary z dodatkiem 10 kropel olejku sosnowego lub terpentyny francuskiej, pow tarzane ze 4 razy dziennie. Leczenie rzekomego dław ca omówimy niżej. CHOROBY K R T A N I O STR E B ŁO NICZE Z A P A L E N IE K R T A N I C ZY LI K R U P 259 (D Ł A W IE C ) KRTANI P r z y c z y n y . Cierpienie to zjaw ia się przew ażnie u dzieci ■chorych na błonicę, u których wskutek niewielkiego stosunkowo światła krtani naw et nieznaczne obrzmienie śluzówki prow adzi do duszności. W krupie obrzmienie to w zrasta z każdą chwilą, więc i objaw y dusz­ ności potęgują się coraz bardziej. D ław iec w ystępuje też niekiedy ~vv odrze, płonicy, a naw et w grypie. O b j a w y . D ziecko dotknięte dław cem przedstaw ia obraz peden grozy. Z w łaszcza ciężki jest przebieg tej choroby u dzieci do 2 lat; w tym wieku krup jest najczęstszy i najniebezpieczniejszy. Dziecko ch o re siedzi blade, z głową podniesioną, a naw et z lekka odchyloną w tył, bo taka pozycja ułatw ia mu oddychanie. T w a rz jego b la d a i z lekka obrzm iała byw a oblana zimnym potem , w argi posiniale, •skrzydła nosowe poruszają się pod wpływem całą siłą wciąganego po­ w ietrza. O ddech głośny, świszczący, od czasu do czasu słychać lekki suchy kaszel i płacz o brzmieniu chrapliwym. W yciągnięta szyja wy­ kazuje rozległe ruchy krtani w górę i w dół. N a klatce piersiowej wi­ d a ć podczas oddychania wciąganie przestrzeni m iędzyżebrow ych i ta ­ kie samo wciąganie nadbrzusza i dołka jarzm ow ego. K a ż d y ruch zwięk­ s z a duszność, dziecko odczuw a to nieświadomie i dlatego zachow uje spokój. T ętn o słabe i częste stanowi przeciwieństwo do głębokich i rzadkich ruchów oddechowych. B adanie krtani w ykazuje mocne ■obrzmienie przekrwionej śluzówki i tworzenie się na niej białych, moc­ no przylegających do podłoża nalotów. Św iatło krtani byw a bardzo zw ężone i przedstaw ia się w postaci wąskiej szczeliny. Pom im o stosowania surowicy przeciwbłoniczej obrazy takie nie n a le ż ą bynajm niej do rzadkości. W e d łu g „M ałeg o R ocznika S tatysty­ c z n eg o “ w roku 1937 chorow ały n a błonicę w P olsce 2 1 0 8 4 osoby, z tego zm arło 1186 osób. P oniew aż zaś najczęstszą przyczyną śmierci w błonicy byw a dław iec, możemy więc przyjąć, że przeszło 1000 ■osób umiera rocznie na tę niebezpieczną chorobę, i to przew ażnie dzie­ ci, które są do niej najbardziej skłonne. U dorosłych objaw y duszności w ystępują znacznie słabiej, za to ■ogólne zakażenie i porażenie nerwów i mięśnia sercowego byw a tu rów nież często przyczyną zejścia śmiertelnego. W s k a z a n i a z a p o b i e g a w c z e i l e c z n i c z e , w ynikające z powyższych danych, będą następujące: nie lekceważyć ■cierpień gardła, które m ogą budzić podejrzenie błonicy, ale jak naj­ 260 CHOROBY K R T A N I wcześniej szukać na nie porady u lekarza. Jeżeli po anginie wystąpi chrypka z gorączką, niezwłocznie zastosować należytą daw kę surowicy przeciwbłoniczej. Leczenie. W ciężkich objaw ach duszności tylko w prow a­ dzenie do krt?.ni rurki m etalow ej, czyli t. zw. intubacja, albo rozcięcie tchawicy, czyli t. zw. tracheotom ia, m ogą uratow ać życie chorego na dław iec dziecka. W początkowym okresie, kiedy duszność jest mniej­ sza, w ielką ulgę spraw ia choremu umieszczenie go w atm osferze ciepłej pary, którą w klinikach i szpitalach dziecięcych w ytw arza się w więk­ szych zbiornikach i doprow adza do przeznaczonego na ten cel pokoiku. W domu m ożna w ytw arzać parę w pobliżu dziecka polew ając w odą umieszczone na miednicy rozpalone kamienie, cegły, dusze od żelazka itp. R ów nież pożyteczne jest w ytw arzanie pary z przyrządu Siegle albo wprost z podgrzew anego na gazie lub spirytusie dużego czajnika. N ależy pam iętać, że próbne szczepienie dziecku w akcyny bło­ niczej m etodą Schicka może nam wskazać, czy dziecko jest odporne na ja d błoniczy, czy też tej odporności nie posiada. W drugim p rzy p ad ­ ku rodzice i opiekunowie dziecka muszą być bardzo czujni, ażeby uchronić je przed błonicą. W sk azan e jest w takich razach uodpornia­ jące szczepienie przeciwbłonicze. D ŁA W IEC RZEKO M Y P r z y c z y n y . Cierpienie to jest właściwie wyrazem ostrego podglośniowego zapalenia krtani, o czym już wyżej wspominaliśmy. Pow staje ono wskutek obrzmienia tej najw ęższej okolicy krtani pod wpływem chłodnego pow ietrza w porze jesiennej lub wiosennej u dzie­ ci do lat czterech lub pięciu, które dużo czasu spędziły na chłodnym powietrzu na wesołej i głośnej zabawie. O b j a w y . Dziecko podczas snu zaczyna kaszleć. K aszel ten staje się coraz głośniejszy, huczący, przypom inający szczekanie. W re sz ­ cie dziecko budzi się z płaczem , oddech jego jest głośny, świszczący. Z ja w ia się duszność, zw iększająca się podczas gwałtow nych ruchów dziecka. B adanie lekarskie w ykazuje zaczerwienienie i obrzmieniew postaci w ału pod strunami głosowymi. P o zastosowaniu środków uspokajających i wziewań dziecko zasypia, kaszel staje się lżejszy, dusz­ ność mniejsza, a po 2 dniach zw ykle wszystko w raca do normy. T y l­ ko w w yjątkow ych przypadkach duszność byw a tak znaczna, że mo­ że w ym agać intubacji, a naw et tracheotomii. U dorosłych w ystępuje niekiedy również dław iec rzekom y, ale- CHOROBY K R T A M 261 nasilenie objaw ów jest w tedy o wiele mniejsze, duszność byw a zwykle słabiej zaznaczona i ustępuje znacznie prędzej niż u dzieci. Leczenie. D ziecko należy uspokoić podając mu środek kojący w postaci kropel lub syropu zaw ierającego kodeinę i umieścić w atm osferze ciepłej pary wodnej. N a szyję należy położyć ciepły ok ład wilgotny z płynu Burow a pod ceratką. W y starcza to zwykle do przerw ania napadu duszności i kaszlu. O ST R Y OBRZĘK K R T A N I P r z y c z y n y . Cierpienie występuje nagle u chorych na za­ palenie nerek, a niekiedy w chorobach serca lub w ątroby, w napadach ostrego gośćca stawowego oraz w pewnych cierpieniach nerwowych, jak o zaburzenie naczyniowo-nerwowe. W rzadkich przypadkach u osób w rażliw szych na jod, wreszcie w zatruciach i oparzeniach krtani pod w pływ em w dychania gazów trujących lub też wypicia w celach samo­ bójczych albo przez nieostrożność amoniaku, kwasu solnego lub esencji octow ej. O b j a w y. Chory dotknięty ostrym obrzękiem krtani zaczyna odczuw ać w głębi gardła przeszkodę, jakby obecność ciała obcego, czuje potrzebę odkaszliwania, jednocześnie zjaw ia się duszność, z po­ czątku niewielka, która przy wysiłkach poczyna w zrastać i jeżeli obrzęk og arn ął okolicę podgłośniową, może osiągnąć wysoki stopień natężenia. P o w staje w ów czas obraz, jaki widzieliśmy u chorego na ciężki dław iec ■dziecka. Chory siedzi z głową odchyloną w tył, tw arz jego byw a obrzm iała, oblana potem, wargi sinieją, oczy w yrażają niepokój, słychać głośny, świszczący wdech i nieraz taki sam w ydech, zjaw ia się wcią­ ganie dołka jarzm ow ego, nadbrzusza, a niekiedy i przestrzeni m ię­ dzyżebrow ych. U m ężczyzn w idać w yraźne podnoszenie się i opuszcza­ nie krtani. P odczas badania widzimy obrzm iałą, często błyszczącą i prześw iecającą płynem śluzówkę nagłośni albo fałdek nalewkowo-nagłośniowych. N iekiedy w idać grube, blade w ały pod strunami głoso­ wym i, jak w dław cu rzekomym. L e c z e n i e . W pierwszej chwili po stwierdzeniu ostrego obrzęku krtani pożyteczne byw a przystaw ienie do szyi i z obu stron krtani pijaw ek — po trzy z każdej strony. P o ich odpadnięciu kładzie się na szyję okład lodowy, który co pół godziny zdejm ujem y na 10 m inut. Choremu podaje się drobno potłuczone kaw ałki lodu. Środki k o jące i łagodzące kaszel, ja k kodeina, parakodina itp., są tu b ard zo 262 CHOROBY K R T A N I pożyteczne. L ekarz w ykonyw a często z pożytkiem d la chorego nacię­ cia obrzękłych części, co ułatw ia odpływ z tkanki płynu surowiczego. W ostateczności może być potrzebna intubacja albo rozcięcie tchawicy. PR Z E W LE K ŁY N IE ŻY T K R T A N I P r z y c z y n y . P rzew lekły stan nieżytow y krtani rozw ija sięnajczęściej z ostrych, często pow tarzających się zapaleń krtani wskutek nadużycia głosu u mówców, aktorów, śpiewaków, nauczycieli, ulicz­ nych h a n d larzy , roznosicieli gazet itp. S p rzy ja temu cierpieniu nosze­ nie za ciasnych kołnierzyków, uciskających szyję i pow odujących za­ stój krwi w krtani, palenie tytoniu, nadużycia wyskoku, pobyt w atm o­ sferze wypełnionej kurzem i drażniącym i gazami. P odtrzym uje i uspo­ sabia do przew lekłego kataru krtani oddychanie ustami wskutek zatka­ nia nosa, zapalenie ropne bocznych zatok nosa, przerost m igdałków w ogóle i m igdałka gardłowego w szczególności. P o z a tym pow ażny w pływ na jego pow staw anie m ają również cierpienia ogólne, jak cho­ roby nerek, serca, w ątroby itp. Ob ja wy . C horzy dotknięci przew lekłym nieżytem krtani skarżą się na drapanie w gardle, potrzebę ciągłego odchrząkiw ania i odpluw ania. Głos przy tym grubieje, obniża się i chrypnie. Śpiew ak czy mówca nie może w ziąć wyższego tonu, a jeśli mu się to udaje, nie może go utrzym ać dłużej na potrzebnej wysokości i bezwiednie go obni­ ża. D łuższy śpiew albo mówienie staje się niemożliwe, głos słabnie, gaśnie; nauczyciel, śpiewak operowy, ksiądz staje się w takich p rzy p a d ­ kach niezdolny do spełniania obowiązków swego zawodu. B ad ający w nętrze krtani stw ierdza zw ykle zaczerw ienienie strun głosowych i innych części krtani o raz większe lub mniejsze zgrubienia. W id a ć często również, że struny głosowe podczas w ydaw ania głosu nie przylegają do siebie, ale pom iędzy nimi tw orzą się mniejsze lub większe szczeliny wskutek niedostatecznego ich napięcia. Jest to d o ­ wodem , że u chorego istnieje obok nieżytu krtani i n i e d o m o g a g ł o s o w a , inaczej zw ana f o n a s t e n i ą . M oże ona powstać w na­ stępstwie przew lekłego nieżytu krtani i wysiłków czynionych przez cho­ rego w celu przezwyciężenia przeszkód głosowych podczas mówienia. Z drugiej strony nadużycia głosowe, jak nieostrożne i nieum iejętne w ładanie głosem podczas w ykonyw ania czynności zaw odow ych nau­ czyciela, mówcy, śpiewaka, m oże spowodow ać niedomogę głosow ą i objaw y przew lekłego nieżytu krtani. CHOROBY K R T A N I 263 R ozpoznanie i leczenie przewlekłego nieżytu krtani może usta­ lić tylko dośw iadczony laryngolog; w przypadku gdy choroba jest uzależniona od cierpienia nosa i gardła oraz od inych chorób, jak osła­ bienie serca, zapalenie nerek itp., bez leczenia tych cierpień nie może być mowy o przyw róceniu krtani jej czynności praw idłow ych, a cho­ remu normalnego głosu. Leczenie. P rzew lekły nieżyt krtaniowy w ym aga wstrzy­ m ywania się w ciągu dłuższego czasu (do miesiąca) od wszelkich wy­ siłków głosowych, a naw et zupełnego milczenia. D oskonały w pływ na krtań wyw iera leczenie wziewaniami w zdrojowiskach solankowych i alkaliczno-słonych, jak Ciechocinek, Szczaw nica, Druskieniki itp. P o z a tym daje dobre wyniki pędzlow anie krtani środkami ściągający­ mi i przyżegającym i, jak chlorek cynku, lapis, prorgol. W cięższych przypadkach potrzeba czasam i uciekać się do zabiegów operacyjnych albo przypalać żegadłem galwanicznym. G d y mamy do czynienia z chrypką i niemocą głosową pow stałą na tle zaw odow ym , najw ażniej­ szą rolę odgryw a h i g i e n a g ł o s u . Z a p o b i e g a n i e . D o zasadniczych w arunków dobrego, mocnego i w ytrw ałego głosu należy przede wszystkim p r a w i d ł o w e o d d y c h a n i e . L udzie poświęcający się zawodom , które w ym agają ciągłego posługiw ania się głosem, powinni upraw iać gimnastykę odde­ chową nie doryw czo, ale codziennie po 10 do 15 minut, w praw iać się w długie w ydechy, podczas których śpiew ają lub utrzym ują tony roz­ maitej wysokości, jednakże w skali nie przekraczającej średniego re­ jestru głosowego. R ów nież praw idłow e powinno być u ż y c i e g ł o s u , a więc mów­ ca powinien mówić, śpiew ak śpiewać we właściwe] dla swego głosu skali. Je d n ą z najczęstszych przyczyn niemocy głosowej jest mówie­ nie w skali o jeden, a czasam i o więcej tonów za wysokiej, rzadziej za niskiej, albo śpiewanie w skali sopranowej lub tenorowej, kiedy ma się głos m ezzo-sopranow y albo barytonow y. M ów ca nie powinien nad­ używ ać głosu i mówić stale za głośno, a co gorsza— krzyczeć, ale mó­ wić powoli, dobitnie, w yraźnie, kierując swój głos do ostatnich rzę­ dów słuchaczy. N ie należy przem aw iać spuściwszy głowę i utkwiwszy wzrok w notatkach. T a k wygłoszonego w ykładu słuchacze nie słyszą, nie w arto więc go słuchać. N a w et czytając nie należy kierow ać głosu na książkę, ale ponad nią, do słuchaczy. N ależy chronić krtań, klatkę piersiową i górną część brzucha od ucisku, nosić ubranie swobodne, bez pasków i sznurówek, nie palić i nie 264 CHOROBY K R T A N I pić. P o dłuższych wysiłkach głosowych należy przez dłuższy czas zachow ać milczenie, ażeby dać strunom możność powrotu do norm al­ nego stanu. GR U ŹLIC A K R T A N I P r z y c z y n y . U ludzi m łodych i w średnim wieku— pomię­ dzy 20 a 40 rokiem życia, dotkniętych gruźlicą płuc, gruźlica krtani jako cierpienie w tórne zd a rz a się często, praw ie w 2 5 % przypadków . W ed łu g obliczeń statystycznych (patrz M a ły R ocznik Statystyczny r. 1937) śmiertelność na gruźlicę w m iastach polskich wynosi 13,4 na 10.000 mieszkańców. Jeżeli przyjm iemy, że gruźlica w środowiskach wiejskich daje większą śmiertelność, upow ażnia nas to do ustalenia ogólnej śmiertelności w Polsce z pow odu gruźlicy na 16 na 10.000, co, zd aje się, nie będzie przesadą. O trzym am y w ów czas 54400 zgonów rocznie na gruźlicę, z czego 13.600 zgonów zostało przyśpieszonych wskutek powikłania gruźlicą krtani. W e d łu g obliczeń lekarzy angiel­ skich gruźlica krtani skraca życie chorego na gruźlicę płuc o jeden: rok, w sumie zaś pozbaw ia społeczeństwo nasze 4 .9 6 4 .0 0 0 dni pracy. Pow ikłanie więc gruźlicy płuc gruźlicą krtani stanowi pow ażną klęskę społeczną i dlatego spraw a ta zasługuje na baczną uwagę spo­ łeczeństwa. Choroba pow staje wtórnie wskutek zakażenia krtani plwociną płucną zaw ierającą zarazki gruźlicze. Przeniesienie zarazków gruźli­ czych z płuc do krtani m oże nastąpić również za pośrednictwem n a­ czyń krwionośnych. T e n sposób zakażenia zdarza się znacznie rza­ dziej. Choroba występuje częściej u m ężczyzn niż u kobiet. D zieci za­ p adają na gruźlicę krtani bardzo rzadko. O b j a w y. N a pierwszy plan w ysuw ają się zaburzenia gło­ sowe w postaci c h r y p k i , która może niekiedy dochodzić do zupeł­ nego bezgłosu. Drugim wybitnym i ciężkim objaw em byw a b ó l , w y­ stępujący najczęściej podczas połykania. N iekiedy byw a on tak silny, że odbiera choremu ochotę do jedzenia, co się fatalnie odbija na zdro­ wiu i siłach chorego, doprow adza ustrój do znacznego wycieńczenia i przyśpiesza zgon. Ból w yw ołują ow rzodzenia błony śluzow ej, nieraz bardzo rozległe i drążące w głąb tkanek, oraz zapalenie ochrzęstnej. D o rzadziej spotykanych objaw ów należy d u s z n o ś ć , spow odow a­ na nacieczeniami śluzówki krtani, które zw ężają jej światło i w ym a­ gają nieraz d la ratow ania życia chorego rozcięcia tchawicy. W reszcie do praw ie stałych objaw ów należy k a s z e l , spow odow any podraż­ CHOROBY K R T A N I 265 nieniem zakończeń nerwów krtaniowych nacieczeniami i owrzodzeniami gruźliczymi. Z m iany gruźlicze w ystępują najczęściej na strunach głosowych i w przestrzeni m iędzynalew kow ej, nieco rzadziej na nagłośni i w in­ nych miejscach krtani. N iekiedy m ają one postać ograniczonych nacieczeń, tw orzących czasam i mniejsze lub w iększe guzowatości. N ie­ kiedy znowu tw orzą nacieczenia rozlane zajm ujące nieraz znaczne przestrzenie, np. całą nagłośnię albo obie nalew ki i przestrzeń m iędzynalew kow ą itd. N acieczenia gruźlicze w wielu przypadkach ulegają rozpadow i i w tedy na ich powierzchni widzim y mniejsze lub większe ow rzodzenia, kiedy indziej natomiast przerasta je tkanka łączna i tw o­ rzą się na ich miejscach blizny. W ten sposób następuje zagojenie spra­ w y gruźliczej. R o z p o z n a n i e gruźlicy krtani nie przedstaw ia zbyt wiel­ kich trudności dla kompetentnego lekarza, jeżeli w ziąć pod uwagę, że praw ie zawsze występuje jako cierpienie w tórne u chorego na gruź­ licę płuc, którą zawsze możemy rozpoznać za pom ocą badania płuc wysłuchiwaniem, opukiwaniem oraz prześwietlaniem klatki piersiowej promieniami R entgena. P o z a tym w samej krtani, jak o tym była m owa w yżej, gruźlica umiejscawia się najczęściej na strunach praw ­ dziw ych i tylnej ścianie, gdzie tworzy nacieczenia i owrzodzenia, które dośw iadczone oko z łatwością rozpoznaje. W w ątpliw ych przypad­ kach pom aga badanie mikroskopowe wyciętego kaw ałka. N ie-lekarzowi podejrzenie gruźlicy krtani nasuwać powinna uporczyw a chrypka u chorego dotkniętego gruźlicą płuc. L e c z e n i e w gruźlicy krtani jest przede wszystkim ogólne. C horem u zalecam y spokój, wypoczynek fizyczny i duchow y, pobyt na czystym , świeżym powietrzu, w erandow anie i odżyw ianie pokarm am i bogatym i w witaminy. K rtań powinna także zażyw ać możliwie zupełne­ go spokoju— dlatego w skazane jest m i l c z e n i e przez szereg miesię­ c y ; porozumiewanie się z otoczeniem winno odbyw ać się wyłącznie za pośrednictwem ołówka i papieru. K aszleć należy tylko w tedy, kie­ d y potrzeba w ydalić zebraną w płucach flegmę. N acieki i ow rzodze­ nia goją się przy tym nieraz dobrze, zw łaszcza jeżeli stosuje się jesz­ cze naświetlania ogólne i miejscowe lam pą łukow ą albo lam pą kw ar­ cową. Często leczą je również promienie R entgena. W wielu jednak przypadkach niezbędne byw a wycinanie nacieków drogą operacji w ew nątrzkrtaniow ej oraz w ypalanie ich, i nacieczeń żegadłem galw a­ nicznym. Jeżeli w ystępują bóle, nieraz uciekać się trzeba do wziewa- 266 CHOROBY K R T A N I nia kokainy w 2 % roztw orze za pomocą aparatu Siegle oraz do za­ sypywania miejsc bolesnych proszkiem anestezyny albo ortoform u; środki te znieczulają chorą śluzówkę. W reszcie pożyteczne byw a zastrzykiwanie do nerwu czuciowego krtani 85-stopniowego wyskoku. W yniki leczenia gruźlicy krtani są na ogół dobre. W e d łu g S trandberga i B legvaada przeszło 6 0 % chorych leczonych naświetlaniami lam pą łukową oraz przypalaniam i żegadłem galwanicznym osiąga zu­ pełne wyleczenie krtani. N ajgorsze wyniki d a ją postacie rozlane, gruź­ lica prosówkowa*) krtani oraz z a ­ palenie gruźlicze ochrzęstnej i chrząstek krtaniowych. D użo zależy P rzy rząd Siegle (in h a la to r) do w y ­ od stanu płuc. Im mniej zajęte są tw a rz a n ia i w d y ch a n ia p ary . płuca, tym lepszego można spodzie­ w ać się wyniku leczenia gruźlicy krtani i odwrotnie. N ie ma w szakże praw idła bez w yjątku, dlatego zdarza się nieraz, jak tego dowiódł wybitny polski laryngolog H eryng, że następuje zupełne zagojenie cierpienia gruźliczego krtani, kiedy cięż­ ki stan płuc doprow adza w końcu do zejścia śmiertelnego. NO W O TW O RY K R T A N I K rtań byw a często siedliskiem guzów, zarów no łagodnych jak i złośliwych. Z łagodnych najczęściej spotykamy tam t. zw. polipy krtaniowe i brodaw czaki, ze złośliwych na szczególną uw agę zasłu­ guje rak krtani. Polip krtaniowy N a zw ą tą oznaczam y guzki niewielkich rozmiarów, od ziarnka siemienia lnianego do ziarnka grochu, osadzone zwykle w przedniej części struny praw dziw ej na cienkiej nóżce. P r z y c z y n y . P o lip pow staje najczęściej wskutek nadm ier­ nych wysiłków głosowych, doprow adzających nieraz do w ylew u krw aw ego w tkance struny głosowej. W ystępuje przew ażnie u osob*) J e s t to po stać g ru ź lic y ro z s ia n a , c h a ra k te ry z u ją c a się w y stę p o w an ie m d ro b n y ch ja k proso naciek ó w (g ru z ełk ó w ). CHOROBY K R T A N I 267 mków m łodych i na początku wieku dojrzałego, a więc pom iędzy 25 a 40 rokiem życia. Objawy. Głównym objawem cierpienia byw a stopniowow zrastająca chrypka, która nie d aje się usprawiedliwić jakąkolw iek ogólną przyczyną. B adanie krtani w ykryw a na strunie głosowej różo­ wy, a nieraz ciemnoczerwony, niewielki, zwykle okrągły guzek na krótkiej, cienkiej nóżce. L e c z e n i e polega na usunięciu guzka za pomocą odpo­ wiednich szczypców krtaniowych, po czym chory powinien zachow ać przez pewien czas milczenie, ażeby ułatwić szybsze zabliźnienie po­ wstałej na strunie niewielkiej ranki. Głos potem w raca zwykle do sta­ nu normalnego. Brodawczak krtani P r z y c z y n y pow staw ania tego rodzaju guza nie są do­ tychczas należycie wyjaśnione. N iektórzy sądzą, że narosła w yw ołuje zarazek przesączalny, niedostrzegalny przez najsilniejsze mikroskopy. P o tw ierd zają to przypuszczenie przypadki przeszczepiania brodaw czaków na miejsca zranione za pośrednictwem krwi z wyciętego guza. Inni natom iast sądzą, że w powstawaniu brodaw czaków odgryw a w ażną rolę w pływ nerwowy, wystarczy bowiem zniszczyć pierwotny guzek, ażeby wszystkie pozostałe guzki szybko uległy zanikowi. W każdym razie wiadomo, że wycięte guzki zw ykle bardzo szybko ponownie odrastają i że najczęściej w ystępują w wieku dziecięcym. Obj awy. W okresie początkowym , kiedy guzki są nie­ znaczne, nie d a ją zwykle żadnych objaw ów , jeżeli usadowiły się n a bocznych ścianach krtani. N atom iast w razie zajęcia strun głosowych pow odują od razu chrypkę, a potem, w miarę rozrostu — dusz­ ność wskutek zwężenia światła krtani. D u sz ­ ność byw a nieraz tak znaczna, że zmusza do rozcięcia tchawicy dla uniknięcia udusze­ KRTAŃ. nia. B adanie krtani w ykryw a na strunach praw ­ Na lew ej s tru n ie c h o re­ dziw ych, na tylnej i bocznych ścianach, naro­ go w idać guz b ro d aw czakow y. ślą nierówne, kalafiorow ate, barw y szaraw obiałej. R o zpatrując wy cięte kaw ałki widzimy, że zachodzi tu rozrost nabłonka krtaniowego i zgrubienie, co pow odu­ je owo szaraw e zabarwienie. Leczenie. B rodaw czaki usuwamy z krtani drogą opera- 268 CHOROBY K R T A N I cyjną, i to b ąd ź wew nątrzkrtaniow o — za pomocą odpowiednich szczypców krtaniowych pod kontrolą lusterka po należytym znieczu­ leniu krtani, albo drogą zew nątrzkrtaniow ą: po rozcięciu krtani w y­ cina się wszystkie narosła brodaw czakow ate i podstaw ę ich przypala się żegadłem galwanicznym lub diaterm icznym . Ja k już w yżej wspo­ minałem, naw roty byw ają częste i operację trzeba pow tarzać po kilka, •a naw et czasami po kilkanaście razy. Z czasem jednak siła rozrostowa narośli słabnie i naw roty stają się rzadsze. Próbow ano niejednokrotnie naśw ietlania guzów promieniami R entgena albo radu. W y n ik i jednak ■otrzymane są niepewne. Rak krtani P r z y c z y n y . Choroba występuje zwykle po 40 roku ży•cia, najczęściej pom iędzy 50 a 65 rokiem, kiedy człow iek w kracza już w okres starości. W tym czasie tkanki ludzkie tracą powoli siłę i jędrność m łodzieńczą oraz zdolność obronną wobec tkanek obcych ustrojowi ludzkiemu i w yrastających jako guzy złośliwe w różnych częściach ciała. Z n a n y jest guz złośliwy, zw any rakiem, wargi dolnej u namięt­ nych palaczy fajki, stale trzym ających ją w zębach zarów no przy pracy, jak i w chwilach odpoczyn­ ku. Z n a n y jest rak moszny u komi­ niarzy, którym sadza węglowa prze­ nika aż na mosznę i drażni skórę podczas chodzenia. T ak ich przy­ kładów podrażnień, jak powyższe, zarów no na powierzchni jak i we w nętrzu ciała, można przytoczyć wiele. D ość wspomnieć o raku żo­ łądka, raku macicy, raku przeły­ ku itp. K rtań należy także do tych miejsc, w których ciągłe drażnienie ■doprowadzić może do powstania raka. Czynnikiem drażniącym może być dym tytoniowy zaw ierający produkty suchego spalania, szczegól­ nie smołę, w ilościach w praw dzie bardzo nieznacznych, ale zdolnych -do w yw ołania rozrostów nowotworowych, jeżeli drażnią przez długie łata błonę śluzową krtani, a zw łaszcza najbardziej wystawione na uraz struny głosowe. N a nich też najczęściej rak się rozw ija. S przy­ ja ją jego powstaniu i rozrostowi także inne podrażnienia, jak kurz, CHOROBY K R T A N I 269 dym , nadużycia głosowe, gwałtowne zmiany tem peratury, blizny poprzebytych chorobach, a zw łaszcza po przymiocie, i w ogóle wszelkie inne czynniki drażniące krtań, na które podczas pracy częściej w ysta­ wiony jest m ężczyzna niż kobieta. T o te ż najczęściej mężczyźni by­ w ają dotknięci rakiem krtani. U kobiet w ystępuje on dotychczas od pięciu do dziesięciu razy rzadziej niż u m ężczyzn. M ów im y „dotych­ czas , ponieważ wobec zwiększenia się w dzisiejszych czasach liczby nałogowych palaczek może również podnieść się i wśród kobiet liczba zachorow ań na raka krtani. T ypow y, tak zw any „w ew nętrzny” rak krtani rozw ija się na. strunach głosowych. R a k „zew nętrzny” powstaje na nagłośni i w przed­ sionku krtaniowym i rozszerza się dosyć szybko na sąsiednie części, jak podstaw a języka i dolne gardło. R a k w ew nętrzny rozw ija się zwykle bardzo powoli i trw a nieraz kilka lat. O b j a w y. Pierw szym i najw ażniejszym objaw em raka k rta­ ni, szczególnie wewnętrznego, byw a c h r y p k a , z początku bardzonieznaczna, ale stopniowo zw iększająca się bez jakichkolw iek innych objaw ów . Jest to wczesny, początkow y okres raka, kiedy choroba d aje się stosunkowo łatw o opanować i chory może całkowicie pow ró­ cić do zdrow ia. W miarę rozrostu guza zjaw ia się również powoli w zrastająca d u s z n o ś ć i mogą wystąpić bóle w razie w ytw arzania się ow rzodzeń na powierzchni guza. W ów czas także daje się odczu­ w ać p r z y k r y z a p a c h z g n i l i z n y z ust oraz pojaw ia się obfita, ciągnąca się wydzielina, której tow arzyszy zw ykle kaszel. W z ra sta jąc a duszność może w yw ołać po żywszych ruchach napady duszenia się, które zm uszają w w iększości1przypadków do rozcięcia krtani. R o z p o z n a n i e . W szelk a długotrw ała chrypka u m ęż­ czyzn powyżej lat 40, nałogowych palaczy tytoniu, powinna budzić podejrzenie rozw ijającego się na strunach głosowych raka. B ad an ie lusterkiem krtaniowym w ykryw a obecność na strunie głosowej guza o niew yraźnych granicach, często białego koloru wskutek nadmiernegorozrostu nabłonka krtaniowego. Z a ję ta guzem struna byw a zwykle mało ruchom a, albo naw et zupełnie unieruchomiona podczas w yda­ w ania głosu. O bjaw y te potw ierdzają rozpoznanie złośliwego nowo­ tworu. Pew ność uzyskać m ożna, jeżeli w wyciętym kaw ałku stwier­ dzimy budow ę rakow ą. Leczenie. W okresie początkow ym naświetlanie krtani promieniami R entgena albo radu w dostatecznej ilości może zupełnie zniszczyć guz, przywrócić krtani w ygląd normalny, a strunom głoso- 270 C HOROBY K R T A N I wym norm alną ruchomość. W późniejszych okresach, kiedy guz się rozrósł na wszystkie struny, tylko radykalna operacja, polegająca na wycięciu połowy albo naw et całej krtani, może przyw rócić choremu zdrowie. W końcowym okresie cho­ dzi tylko o złagodzenie ciężkich bólów, co osiągnąć m ożna na pe­ wien czas tylko przy pomocy środ­ ków narkotycznych, jak morfina, pantopon. Próbow ano zastrzykiw ań jad u kobry, który w niektó­ rych przypadkach okazał się sku­ teczny, jednakże na ogół jest to śro­ dek niepewny i tylko dla niewielu dostępny ze w zględu na wysoką cenę. Z a p o b i e g a n i e . A by TRZY OKRESY ROZW OJU RAKA ustrzec się raka krtani, należy uni­ KRTANI. 1. u góry n a lew o — o kres kać ciągłych podrażnień tego n arzą­ p ie rw sz y : n a s tru n ie g łosow ej p ra ­ du, a więc przebyw ania pośród ku­ w ej (u p a c je n ta ) n ie w ie lk i guzek, s tru n a lew a (u p a c je n ta ) zdrow a. rzu, dym u, szkodliwych oparów '2. u g ó ry n a p raw o — o kres d r u g i: i gazów, oraz wystrzegać się nad­ guz z a ja ł całą p ra w ie s tru n ę głoso­ użyć głosowych, krzyku, wrzasku, w a. 4. u d o łu — okres tr z e c i: guz nadm iernych i gwałtow nych zmian o g ro m n ie się pow iększy ł, z a ją ł obie tem peratury, a nade wszystko nało­ s tru n y , z a tk a ł szp arę głosow a. JesL to okres końcow y duszący. (W g T out gowego, wieloletniego palenia tyto­ Ie corps m u m a i n ) . niu. M ożna sobie pozw alać na tę w ątpliw ej wartości przyjemność, ale tylko um iarkowanie: od 3 do 5 papierosów dziennie po przyjęciu posiłku, w chwili odpoczynku, i to do lat 4 0 ; po tym okresie życia nadużyw anie tytoniu może się srodze zemścić, gdyż w pływ a na przy­ śpieszenie rozw oju stw ardnienia tętnic z jednej strony, a z drugiej stw arza w arunki sprzyjające wystąpieniu raka krtani. C IA Ł A OBCE W K R T A N I P r z y c z y n y . D zieci, jak wiadomo, lubią wszystko brać do ust, toteż nieraz w p ad ają im do krtani ziarnka dyni, arbuza, małe -dziecinne świstawki, kostki, w ciągane w głąb podczas głębokiego w de­ chu. W jednym przypadku wy dobyłem 4-letniemu chłopcu kaw ałek gę­ siej tchawicy w raz z krtanią, którą w ciągnął podczas w dechu, próbując n a niej trąbić. P rz e d 100 przeszło laty podobny przypadek wciąg­ CHOROBY K R T A N I 271 nięcia do krtani blaszanej świstawki przez 20-letniego m ężczyznę opi­ sał w W ilnie Pelikan. U dorosłych spotykamy nieraz w krtani kostki płaskie, igły, szpilki, które szwaczki m ają zw yczaj trzym ać w ustach podczas przy­ m ierzania i upinania sukien na klientkach, gwoździe, cienkie i długie, które tapicerzy zwykle trzym ają podczas pracy m iędzy wargam i, itp. O b jawy. Z a ra z po wciągnięciu ciała obcego następuje zw ykle gwałtow ny napad kaszlu, któremu tow arzyszy duszność pod­ czas wdechu. Z ja w ia się przy tym kłujący ból, jeżeli ciało obce jest ostre i rani śluzówkę. Duszność wkrótce znika i może w ystąpić po­ nownie przy nowym napadzie kaszlu. Ciało obce stw ierdza się za po­ m ocą lusterka krtaniowego. Igły i szpilki tkw ią zw ykle w śluzówce tylnej ściany albo nieraz zajm ują położenie poprzeczne będąc wbite w jedną albo naw et niekiedy w obie boczne ściany. C iała płaskie za­ trzym ują się najczęściej w najw ęższym miejscu, pod strunami gło­ sowymi. Leczenie. Ciało obce z krtani może usunąć tylko do­ św iadczony specjalista. N atom iast w pierwszej chwili na ustąpienie mocnego napadu kaszlu w płynąć może tylko spokój i zażycie lekkiego środka kojącego, jak tabletka parakodiny, krople kodeinowe itp. SK U R C Z K R T A N I P r z y c z y n y . Cierpienie to spotykamy niekiedy u m ałych dzieci dotkniętych krzywicą. U dzieci nieco starszych w ystępuje nie­ raz podczas gwałtownego płaczu oraz czasami w kokluszu. W reszcie u osób dorosłych zdarza się w przypadkach podrażnienia krtani cia­ łem obcym, przedostania się do krtani płynu drażniącego, niekiedy po prostu śliny. W reszcie u osób dotkniętych przym iotem napad skurczu b y w a jednym z przejaw ów w iądu m lecza pacierzow ego i otrzym ał ju ż daw no nazw ę napadu krtaniowego ( crise laryngée). O b j a w y. P odczas napadu skurczu chory wskutek nagłego zam knięcia głośni nie może w ciągnąć pow ietrza i przestaje nagle od­ dychać. U sta jego są otw arte, na tw arzy m aluje się przestrach, wresz­ cie w przypadkach lekkich po kilku, a naw et kilkunastu sekundach skurcz nagle przechodzi, następuje głęboki w dech i wszystko w raca do normy. W cięższych przypadkach nagłe powstrzym anie oddechu przedłuża się, chory traci przytomność, pada, a wówczas skurcz zw ykle m ija i chory w raca do przytomności. O toczenie podczas na- 272 CHOROBY K R T A N I padu pozostaje pod ciężkim wrażeniem, że dzieje się coś niezwykłego i że choremu grozi nagła śmierć z uduszenia. Leczenie. W lekkich przypadkach skurcz mija sam przez się, a jeżeli nieco się przeciąga, w ystarcza skropić tw arz chorego zim­ ną w odą, ścisnąć za nos, uderzyć dziecko dłonią po pośladkach, aby w yw ołać odruch oddechowy. W cięższych przypadkach,- gdy dochodzi do utraty p rzytom ­ ności, pociąganie rytm iczne za język, sztuczne oddychanie, wreszcie zastrzykiwanie morfiny przyw raca oddychanie. P o ustąpieniu napadu i stwierdzeniu przyczyny choroby niezbędne jest podjęcie leczenia ogólnego, skierowanego przeciw chorobie zasadniczej. PO R A Ż E N IE NERW ÓW K R T A N IO W Y C H K rtań jest unerwiona przez dwie gałęzie nerwu błędnego: nerw krtaniowy górny, przew ażnie czuciowy, i nerw krtaniowy dolny, bę­ dący końcowym rozgałęzieniem nerwu zwrotnego, ruchowy. P o ra że ­ nie gałęzi czuciowej znosi wrażliwość śluzówki krtani, co może się odbić w sposób fatalny na zdrow iu chorego, gdyż znieczulona krtań nie zam yka się w chwili przenikania do jej przedsionka ciał obcych. D oprow adzić to może do uduszenia, a w lżejszych przypadkach do powstania tak zwanego zapalenia płuc zachłystowego. Porażenie gałęzi ruchowej prow adzi do unieruchomienia uner­ w ianych przez nią mięśni. Jeżeli porażeniu ulegną mięśnie zam ykające głośnię, pozostaje ona stale otw arta. Jeżeli po­ rażone są rozszerzacze głośni, głośnia zosta­ je całkowicie albo częściowo zamknięta. W re ­ szcie w razie porażenia mięśni napinających struny głosowe, te ostatnie tracą napięcie i tw orzą p o d tz a s zamknięcia głośni szczelinę Porażenie m ięśn i napinaprzepuszczającą powietrze. czy strun głosow ych po­ w oduje tw orzenie się ow-alnej szpary podczas w ydaw ania głosu. P r z y c z y n y porażenia byw aj ą róż­ norodne. P ow odow ać je może porażenie ośrod­ ków nerw u błędnego w rdzeniu przedłużo­ nym wskutek ciężkiej choroby nerw owej, jak np. tak zw ane poraże­ nie opuszkowe, ucisk nerw u błędnego na szyi przez guzy na szyi, a n a ­ w et na jego przebiegu w klatce piersiowej, najczęściej nerw u zw rot­ nego przez tętniak aorty albo zatrucie nerwu przez jad y bakteryjne, np. w błonicy lub w kile (syfilisie), prow adzi najczęściej do porażenia mięśni rozszerzaczy głośni. W reszcie zdarzają się jeszcze porażenia TABLICA 4 Polip lewej struny głosowej chorego GRUŹLICA KRTANI. Owrzodzenie na prawej strunie prawdziwej chorego i nacieczenie w przestrzeni międzynalewkowej Rozrost brodawczaka w krtani OSTRY NIEŻYT KRTANI. Przekrwienie obu strun prawdziwych i przestrzeni między nalewkowej ZAPALENIE KRTANI PRZYMIOTOWE. Lepież płaski na strunie prawdziwej le­ wej, przekrwienie obu strun Guzki śpiewacze na obu strunach prawdziwych CHOROBY K R T A N I 273 w przebiegu tak zw anych nerwic, a w szczególności w histerii. W tych przypadkach najczęściej byw ają porażone mięśnie zw ężające głośnię. Objawy. W przypadku porażenia nerwu czuciowego, n a j­ częściej w porażeniu opuszkowym, obok niewrażliwości krtani wystę- PORAŻENIE MIĘSNI KRTANIOWYCH. Na lew o — p o ra że n ie m ię śn ia n a p in a c z a s tru n głosow ych i m ię śn ia zw ężającego gło śn ię m ięd z y ch rz ą stk o w ą . Na p r a ­ wo — p o rażen ie m ięśn i n a p in a c z y i zw ężaczy g ło śn i m ięd zy w ięzad ło w ej. puje porażenie w arg, języka i gardła, co daje objaw y zaburzenia mo­ wy, zaburzenia w przeżuw aniu pokarm ów i połykaniu. Jeżeli porażenie mięśni rozszerzaczy jest jednostronne, objaw y ze strony krtani są bardzo niew yraźne i dopiero inne objaw y, wskazu- RÓŻNE RODZAJE PORAŻENIA MIĘSNI KRTANIOWYCH. Na lew o — p o ra ż e n ie m ię śn ia n a p in a c z a s tru n głosow ych. P o śro d k u — p o ra że n ie m ięśn ia zw ężające­ go część m ięd zy ch rząstk o w ą głośni. Na p raw o — p o ra że n ie m ię śn ia zw ężające­ go część m ięd zy w ięzad ło w ą g łośni. jące na obecność guza na szyi albo tętniaka aorty, każą zwrócić uw agę na krtań; badanie lusterkiem w ykazuje w tedy, że jedna połowa krtani, najczęściej lewa, pozostaje nieruchoma, a sama struna zajm uje stale PORAŹENIE L EW E J STRUNY GŁOSOWEJ. N a lew o — p o ło żen ie s tru n podczas od d y ch an ia. N a p ra w o — p o ło żen ie s tru n podczas m ow y. położenie środkowe. D opiero w razie porażenia obustronnego w y­ stępują przy ruchach bardzo wybitne objaw y duszności podczas w de­ 274 CHOROBY K R T A N I chu, ponieważ obie struny stale praw ie przylegają do siebie, co w w y­ sokim stopniu utrudnia, a nieraz uniemożliwia przenikanie pow ietrza do płuc. W reszcie w przypadku porażenia mięśni zw ieraczy u osób histe­ rycznych, najczęściej u m łodych dziew cząt i czasami u chłopców, w y­ stępuje zupełna utrata zdolności głośnego mówienia, inaczej tak zwany b e z g ł o s h i s t e r y c z n y . B adając krtań widzimy, że śluzówka ani struny głosowe żadnych zmian nie w ykazują. T y lk o w ydaw anie głosu, polegające na zbliżeniu strun i wym awianiu głośnym podczas w yde­ chu, staje się niemożliwe. Leczenie. Porażenie nerw u czuciowego w następstwie porażenia ośrodka nerwu błędnego jest nieuleczalne i wszelkie próby leczenia zaw odzą. T u tylko wielka ostrożność podczas karm ienia cho­ rego może ustrzec przed niebezpieczeństwem. W przypadku poraże­ nia uciskowego m ożna spodziewać się dobrego wyniku tylko w ów ­ czas, jeżeli uda się uciskający guz usunąć, zanim w yw ołał zanik włó­ kien nerwowych. W przypadkach porażenia toksycznego galw anizacja porażonego nerwu obok ogólnego leczenia przeciwbłoniczego albo przeciwsyfilitycznego może przyśpieszyć pow rót do zdrow ia. W re sz ­ cie w przypadkach porażenia krtani histerycznego sugestia obok faradyzacji krtani daje szybko dobre wyniki. N ależy jednak elektryzować krtań przez czas dłuższy i przedsiębrać leczenie ogólne, w zm acniające układ nerwowy. U W A G I H IG IE N IC ZN E K rtań jest narządem delikatnym , posiadającym bogate unerwie­ nie, bardzo w rażliw ą błonę śluzową oraz delikatne i nadzw yczaj sub­ telne mięśnie wewnętrzne. N ajlepiej zabezpiecza ją praw idłow o funkcjo­ nujący nos, oczyszczający, zw ilżający i ogrzew ający powietrze prze­ nikające do krtani. O ddychanie nosem jest niezbędnym warunkiem zdrow ia krtani. M ożna powiedzieć z ogromną dozą słuszności, że bez zdrow ego, drożnego nosa nie ma zdrow ej krtani. Głośne i długotrw ałe mówienie, a w szczególności śpiew w po­ wietrzu chłodnym i zanieczyszczonym kurzem i dymem może spowo­ dow ać podrażnienie i stan zapalny krtani. Stałe przebyw anie i praca zaw odow a w atm osferze kurzu, dym u i oparów gazów gryzących działa szkodliwie na całą drogę powietrz­ ną, a w szczególności na krtań. N ałogow e długotrw ałe palenie tyto­ niu w dużej ilości, pow odujące stałe przenikanie do krtani produktów CHOROBY K R T A N I 275 suchego spalania, a w szczególności drażniącej błonę śluzową smoły pow oduje stałe podrażnienie strun głosowych, co w końcu może do­ prow adzić do rozw oju raka krtani, przypom inającego powstawanie dośw iadczalnego raka smołowcowego u zw ierząt. K rtań wzm acnia się pod wpływem stałych ćwiczeń i hartowania. D o ćwiczeń najlepiej n adaje się g i m n a s t y k a o d d e c h o w a , w ykonyw ana dw a razy dziennie, i ś p i e w c h ó r a l n y , umiejętnie dostosowany do możliwości głosowych osób śpiewających. N ależy przyzw yczajać krtań do w pływ u zimna przez codzienne mycie szyi zimną w odą. O tulanie szyi ciepłymi szalami i futrzanym i kołnierzami byw a dopuszczalne tylko w dni bardzo chłodne i wietrzne. U ciskające krtań zbyt ciasne kołnierzyki w yw ołują przekrwienie krtani i noszone stale, mogą spowodować przew lekły zastoinowy nie­ żyt krtani. T a k samo działają wysokie ciasne i szczelnie zapinane koł­ nierze m undurowe. N adm ierne krzyki i wrzaski dziatw y szkolnej, w y ­ w oływ aczy, roznosicieli gazet prow adzą do przekrwienia krtani i uszkodzenia strun głosowych. W y stępująca w okresie dojrzew ania płciowego zmiana głosu i to­ w arzysząca jej często chrypka głównie u chłopców wym aga bacznej uwagi ze strony rodziców i wychowawców. W tym czasie wszelkie wysiłki głosowe powinny być przez nich .zaniechane, a uczniowie z chrypką powinni być zwalniani od śpiewów chóralnych. M ów cy powinni zawsze przem awiać, a śpiewacy śpiewać we właściwym dla każdej krtani rejestrze głosowym. Stałe podnoszenie albo obniżanie głosu chociażby o jeden ton prow adzi niezawodnie do chrypki i niemocy głosowej, które zniweczyć mogą pięknie zapow ia­ d a ją c ą się karierę oratorską lub śpiewaczą. T rzym anie w ustach jakichkolwiek drobnych przedm iotów, jak to czynią zw ykle dzieci i przedstawiciele niektórych rzemiosł, grozi zawsze niebezpieczeństwem wciągnięcia ich podczas w dechu w raz z powietrzem do krtani, a naw et do oskrzeli. O tym powinni wiedzieć i pam iętać rodzice, wychowawcy i majstrowie. CHOROBY USZU K IL K A U W A G Z D Z IE D Z IN Y FIZ JO L O G II I P A T O L O G II U C H A W cierpieniach uszu na pierwszy plan w ysuw ają się dw a obja­ wy : z a b u r z e n i e s ł u c h u i z a b u r z e n i e r ó w n o w a g i . P od względem częstości pierwszy objaw znacznie góruje nad drugim, któ­ ry za to budzi w chorym uczucie trwogi i bezradności. 276 CHOROBY USZU Z jaw isko słuchu powstaje, jak wiemy z pierwszego tomu, wsku­ tek drgań ciała sprężystego, przy czym powstające fale powietrza, od­ bijając się od małżowiny do przew odu zewnętrznego, w dalszej swej drodze w prow adzają w drganie błonę bębenkową, a przez nią uszne kosteczki; drgające strzemionko urucham ia ciecz błędnikow ą zew nętrz­ ną (perylim fę przedsionka— przychłonkę), drgania tej ostatniej udzielają się endolimfie czyli cieczy błędnikowej wew nętrznej, a przez nią zakończeniom nerwu słuchowe­ go. N erw przenosi otrzym ane po­ drażnienie do mózgu na swe najd al­ sze rozgałęzienia i ośrodki i jako wynik ostateczny powstaje w świa­ domości wrażenie tonu, dźwięku, huku itp. W rażenie słuchowe powstaje więc zwykle wskutek przeniesienia drgań powietrznych drogą poB łona bębenkow a (4) z m łoteczkiem w i e t r z n o - b ę b e n k o w ą . (1 ), k ow adełkiem (2) i strz e m io n Spostrzeżenia poczynione na lu­ k iem (3 ). dziach, pozbawionych błony bę­ benkowej, a pomimo to posiadających słuch, aczkolwiek osłabiony, w ykazały, że drgania powietrzne w yw ołują podrażnienie końcowego aparatu słuchowego, t. zw. narządu Cortiego, nie tylko drogą pow ietrzno-bębenkową, ale i k o s t n o - b ę b e n k o w ą ; pow odują bo­ wiem spółdrganie kości, tw orzących ściany jam y bębenkowej, przez nie drganie błony wtórnej w okienku okrągłym oraz strzemionka w okienku owalnym, które również udziela się z kolei endo- i perylimfie z końcowym podrażnieniem narządu Cortiego. W reszcie nie m ożna w yłączyć możliwości przeniesienia drgania fal powietrznych na kości czaszki, przede wszystkim zaś na kości skro­ niowe, a z nich od razu na płyny ucha wewnętrznego i na narząd Cortiego. Będzie to droga przeniesienia k o s t n a . T a k ie przeniesienie drgań nazyw am y zw ykle p r z e w o d n i c t ­ w e m . U osobników zdrow ych najw ażniejsze jest p r z e w o d n i c t w o p o w i e t r z n o - b ę b e n k o w e , dopiero w przypadku choroby ja ­ my bębenkowej oraz zaw artych tam kosteczek i utraty przez nie zdol­ ności przew odnictw a drgań w ystępuje na widownię p r z e w o d n i ­ c t w o k o s t n o - b ę b e n k o w e , a naw et k o s t n e . PRZYRZĄ D Z A P IS U JĄ C Y FALE DROBINOW E. K LA W IA T U R A SŁUCHOW A UCHA. Rzut oka n a'w n ętrze wydłutowanego ucha w kierunku od wewnętrz na zewnętrz. Małżowina uszna (a) odbiera fale dźwiękowe obu muzyków i kieruje do przewodu zewnętrznego (b) i ku błonie bębenkowej (c). Ta drga i przenosi drgania na uszne kosteczki (d), które wstrzęsaję chłonkę wypełniajęcę przewód śli­ makowy (e). Drgania chłonki odbieraję komórki słuchowe (f) i przenoszę je na włó­ kna nerwowe, te zaś przewodzę podrażnienie do mózgu, które odczuwamy w pos­ taci tonu. (W g F. Kohna). 278 CHOROBY USZU Z a pomocą zwykłego s t r o i k a (k am erto n u ), znanego każde­ mu, kto się cokolwiek zajm uje m uzyką, można spraw dzić istnienie i sprawność przew odnictw a powietrzno- i kostno-bębenkowego, przy­ staw iając do wierzchołka głowy drgający stroik podczas zatykania i odsłaniania przew odu zewnętrznego. Ja k wiemy, błona bębenkowa całkowicie oddziela przew ód ze­ wnętrzny od jam y bębenkowej i ucha wewnętrznego. Jam a bębenkowa 1. Czaszka. 2. Mózg. 3. P rzeb ieg n e rw u słuchow ego do p ła ta skroniow ego m óz­ gu. 4, B łędnik. 5. J a m a b ęb en k o w a z k o stk a m i u szn y m i. 6. P rzew ó d słu cho w y zew n ętrzn y . 7. M ałżow ina u szn a. a. S tro ik u sta w io n y n a czu b k u głow y, ab. P rzew odnictw o k ostn e, ac. P rzew o d n ictw o czaszkow o-bębenkow c. d. S tro ­ ik trz y m a n y w odległości 2 cm od m u szli, dc. P rzew o d n ictw o p o w ietrzn e. (Wg Bruhl u. Politzer ,,Atlas u. Grundriss d. Ohrcnhcilkunde") . jest oddzielona od ucha wewnętrznego podstaw ą strzemionka i błoną w tórną, ale łączy się z jam ą nosowo-gardłową, a przez nią ze światem zewnętrznym za pomocą kanału, zwanego trąbką słuchową albo t r ą b k ą E u s t a c h i u s z a — od imienia lekarza, który ją pierw­ szy opisał. Błoniasto-mięśniowy gardłow y otwór trąbki słuchowej roz­ szerza się podczas połykania, kaszlu, mowy, ziewania, co ułatw ia przenikanie powietrza do trąbki i do jam y bębenkowej i w yrów nyw a ciśnienie w jamie bębenkowej. Jeżeli z jakichkolwiek pow odów otwór gardłow y trąbki ulegnie zatkaniu, powietrze w jamie bębenkowej wessie się, ciśnienie się zmniejszy, a błona bębenkow a zostanie przez po­ CHOROBY USZU 279 wietrze zewnętrzne wciśnięta do jam y bębenkowej i unieruchomiona w raz z kostkami. O dczujem y to od razu jako uczucie zatkania w uchu i upośledzenia słuchu. Poniew aż jam a nosowo-gardłowa byw a w dzieciństwie bardzo często siedliskiem większości chorób zakaźnych, przeto gardłow e ujś­ cie trąbki słuchowej, która w niemowlęctwie jest krótsza i szersza niż w wieku starszym, może również ulegać chorobie i przenosić ją dalej do jam y bębenkowej. D ro g a trąbki słuchowej w zakażeniu ucha środ­ kowego w niemowlęctwie i wieku dziecięcym odgryw a pierw szorzędną rolę. P ow stające w niej zaburzenia w wieku późniejszym są częstą i pow ażną przyczyną osłabienia i tępości słuchu. Choroby uszu należą do bardzo rozpowszechnionych. W dzie­ ciństwie występuje bardzo często ostre ropne zapalenie ucha środko­ wego jako powikłanie takich chorób wieku dziecięcego, jak odra (do 3 9 % ) , szkarlatyna (przeszło 3 0 % ) , błonica (przeszło 2 0 % ) . Z wie­ kiem liczba ostrych zachorow ań zm niejsza się, ale pozostają następ­ stwa, najczęściej w postaci przew lekłych usznych ropotoków, prze­ wlekłych nieżytów ucha środkowego z większym lub mniejszym przy­ tępieniem słuchu, a naw et nieraz z całkow itą głuchotą albo i głucho­ niemotą. U poborowych liczba cierpiących na uszy i nie nadających się z tego pow odu do służby wojskowej wynosi około 5 % . W wieku dojrzew ania płciowego rozw ija się niekiedy, przew aż­ nie u kobiet, stopniowo w zrastające przytępienie słuchu, niekiedy koń­ czące się całkow itą głuchotą. U m ężczyzn praca zaw odow a w hałasie i huku, jak np. tokarzy na m etalu, kotlarzy, maszynistów kolejowych itp., a w wojsku artylerzystów itp. pow oduje również stopniowe upośledzenie słuchu. W e ­ dług K araffy -K o rb u tta u palaczy parow ozow ych po 5 latach pracy osłabienie słuchu wynosi od 25 — 3 5 % , po 10 latach — 5 0 % , a po 20— 25 latach — 9 0 % . Przytępienie słuchu istnieje u 9 0 % kotlarzy, 5 0 % kowali i maszynistów. Robotnicy tkaccy po 6 latach słyszą szept z odległości 1— 2 metrów, kiedy powinni go słyszeć z odległości najmniej 6 metrów. W reszcie po 50 roku życia zaczyna się stopniowo, chociaż bar­ dzo powoli, w zależności od wieku, zm niejszać zdolność słuchowa człowieka. W dzieciństwie przew ażają choroby ucha środkow ego; w wieku starszym zaś stopniowo zwiększa się liczba schorzeń ucha w ew nętrz­ nego. 280 CHOROBY USZU P r z y c z y n y chorób uszu są różne. W wieku dziecięcym ' najczęściej w yw ołują je choroby nosa i gardła górnego w następstwie chorób zakaźnych, o których w yżej mówiliśmy. U starszych dzieci często pow oduje nieżyt ucha środkowego i upośledzenie słuchu powięk­ szony m igdałek gardłow y. Jego usunięcie w pływ a zwykle niezwłocznie na popraw ę słuchu. W wieku późniejszym dużą rolę /odgryw a praca zaw odow a, która często bardzo źle odbija się na słuchu, a nieraz naw et wyw ołuje zaburzenia równowagi. R ów nież choroby przew lekłe, zakaźne i niezakaźne, jak gruźlica, przym iot, cukrzyca, m iażdżyca tętnic, powo­ d u ją choroby ucha środkowego i wewnętrznego. M ów iąc o osłabieniu lub popraw ie słuchu, musimy rozporządzać pew ną m iarą określającą słuch normalny. P ra k ty k a życiowa w yka­ zała, że najlepiej jest określać ostrość słuchu za pomocą s z e p t u . B ardzo liczne obserw acje pozwoliły stwierdzić, że człowiek z nor­ m alnym słuchem słyszy szept po w ydechu z odległości 6 do 8 metrów. O bserw acje również nauczyły nas, że w yrazy, w których przew aża dźw ięk o i u, gorzej są słyszalne, kiedy jest chore ucho środkowe, przewodzące dźwięki do narządu słuchowego, natomiast w yrazy z literą e i i słyszymy źle, kiedy cierpi ucho wewnętrzne, czyli o d b i o r c z y n a r z ą d słuchowy. T e proste spostrzeżenia pozw a­ lają nam z grubsza sądzić o stanie słuchu danej osoby oraz czynić pew ne wnioski, czy osłabienie słuchu zależy od stanu ucha środkowego, czy wewnętrznego. N iem ałe usługi oddaje nam także stroik drgający. Jeżeli przy­ stawimy go do w ierzchołka głowy, lepiej jest słyszalny po stronie cho­ rego ucha, jeżeli choroba tkwi w uchu środkowym, a gorzej — jeżeli w uchu wewnętrznym . T e n sam stroik drgający, trzym any przy uchu w odległości jednego do dwóch cm, w razie choroby ucha środkowego przestaje prędko być słyszalny, natom iast słyszy się go jeszcze w y­ raźnie, jeżeli postawimy go rękojeścią na wyrostku sutkowym kości skroniowej. B A D A N IE U C H A P odczas badania zw racam y uw agę na m ałżowinę uszną, okolicę zauszną, t. zw. wyrostek sutkowy, na przew ód zew nętrzny i błonę bębenkową. W badaniu posługujemy się oglądaniem i obmacywaniem. Spraw dzam y w ygląd zewnętrzny m ałżowiny usznej; pociągając za nią badam y, czy nie pow oduje to bolesności samej m ałżowiny albo przew odu zewnętrznego. W okolicy zausznej zw racam y uw agę, czy CHOROBY USZU 281 skóra nie jest obrzm iała, przekrwiona, czy nie występuje bolesność przy ucisku na kość na poziomie przew odu zewnętrznego tuż za m ał­ żowiną i na wierzchołku wyrostka sutkowego. C hcąc obejrzeć przew ód zewnętrzny, zw racam y badane ucho w stronę okna i pociągamy małżowinę w tył i w górę, wyprostow ując w ten sposób lekkie zagięcia i zachyłki skóry, utrudniające obejrzenie głębszych części przew odu. M ożna również oświetlać przew ód, kie­ rując do środka światło za pomocą reflektora. M ożna korzystać z dzien­ nego rozproszonego św iatła, jak również i ze św iatła lam py gazowej, elektrycznej, a naw et naftowej. Z w racam y wówczas uwagę, czy ściany przew odu nie są zaczerw ie­ nione lub obrzmiałe, czy nie ma na nich jakichś ograniczonych zgrubień i narośli. D o tykając zgłębnikiem lub wziernikiem usznym ścian prze­ w odu, spraw dzam y, czy nie wystę­ puje bolesność przy ucisku i czy nie pokazuje się ropa. P rzew ó d zewnętrzny kończy się Kość sk ro n io w a p rz ec ię ta przez p rz e ­ w ód z e w n ę trzn y i w ew n ętrzn y , b ło ­ błoną bębenkow ą, oddzielającą go n a b ęb en k o w a p o z o sta w io n a w c ało ś­ od jam y bębenkowej. O św ietlając ci. P o ło żen ie w z ie rn ik a usznego (4) przew ód możemy dojrzeć błonę ■w przew odzie ze w n ętrz n y m , we bębenkow ą z charakterystycznym w zie rn ik u w idać zg łęb n ik u sz n y (5-6) wyrostkiem krótkim i rękojeścią d o ty k a ją c y b ło n y b ę b e n k o w e j; za m łoteczka, ciągnącą się od wyrost­ b ło n a bęb en k o w a z n a jd u je się ja m a b ęb en k o w a (7 ), w ja m ie w id a ć k o st­ ka aż do środka bębenka w postaci k i u sz n e : m ło te k p rz y le g a ją c y rę k o ­ żółtawej listewki. Środek bębenka je śc ią do b ło n y b ęb en k o w ej, do n ie ­ przedstaw ia biaław e zgrubienie o- go (3) p rzy le g a k o w adełko, z k tórego dłu g im w y ro stk ie m łą c z y się strz e krągłe, noszące nazw ę pępka. O d m ionko. Z ary s m a łż o w in y u szn ej niego w dół ku przodow i biegnie (1) i kości sk ro n io w ej (2 ). U góry trójkątny odblask świetlny, w yraź­ b ło n a b ęb en k o w a (1 ). Cięcie p ó łk o lis­ nie w idzialny na każdej błonie bę­ te w sk a zu je , ja k n ależ y p rzecin ać b ło ­ benkowej. n ę b ębenkow ą. ( W g T o u ł le co rps hum ain). Błona bębenkowa w stanie nor­ malnym jest barw y szarawoperlistej, z lekka prześw iecająca. N a d wyrostkiem krótkim w idać jej nie­ wielki wiotki wycinek, nieco wgłębiony. R eszta jej byw a wyraźnie napięta i z lekka wgięta. B łona jest bliższa oka w chwili badania 282 CHOROBY USZU w części górnej i tylnej. M ówim y w tedy, że ustawiona jest w kierunku górno-dolnym i tylno-przednim. Średnica jej wynosi około 10 mm (9 — 11 m m ). N a podstaw ie zmian na błonie bębenkowej możemy w yprow adzać wnioski o stanie jam y bębenkowej. P om aga nam przy tym w znacznym stopniu badanie słuchu. Człowiek z normalnym słuchem słyszy szept z odległości 6 do 8 m etrów. Szept słyszalny z odległości mniejszej niż 6 m etrów w ska­ zuje na upośledzenie słuchu. B adanie w ykonyw a się w ten sposób, że badany zatyka sobie szczelnie palcem wskazującym zwilżonym w wo­ dzie kolejno to jedno, to drugie ucho, wolnym zaś uchem zw raca się ku badającem u, znajdując się od niego w odległości co najmniej 6 m. D o badania używ a się w yrazów prostych, łatw o zrozum iałych, jak np. cyfry: 2, 3, 5, 7, 10; nazw y: dom, oko, koło, koń itp. W y ra z y z samogłoską ,,o“ i ,,u“ są o niskim brzmieniu, z samogłoską ,,e“ i ,,i“ — o wysokim. Upośledzenie słuchu w stosunku do pierwszych w skazuje na cierpienie ucha środkowego, w stosunku do drugich — na cierpie­ nie ucha wewnętrznego. M ożna korzystać również ze stroików do określania ostrości słuchu. U obłożnie chorych używam y do określenia ostrości słuchu zegarka. B adający powinien zaw czasu ustalić, z jakiej odległości człowiek z normalnym słuchem słyszy uderzenia jego ze­ garka. P odczas badania zegarek zbliżam y z boku stopniowo do b a d a ­ nego ucha chorego, dopóki ten nie zacznie słyszeć jego uderzeń. U żyw am y najczęściej stroików o podw ójnym drganiu, poczyna­ jąc od 16 i dochodząc do 16.000 drgań. Chorzy z cierpieniem ucha środkowego zwykle źle słyszą stroiki do 2 5 6 podw ójnych drgań. Upośledzenie albo utrata słuchu w jed ­ nym lub w obu uszach w stosunku do stroika o 435 drganiach, czyli najczęściej używ anego w m uzyce do strojenia instrumentów ( A 1) , w skazuje na cierpienie ucha wewnętrznego. Stroiki służą również do spraw dzania przew odnictw a kostnego, kostno-bębenkowego i pow ietrz­ nego. N orm alnie u człowieka ze zdrow ym słuchem przew odnictw o powietrzne jest dłuższe niż kostne. C hory cierpiący na ucho środkowe m a przewodnictwo kostne przedłużone w stosunku do przew odnictw a powietrznego. Przekonyw am y się o stopniu przew odnictw a przysta­ w iając stroik równolegle do m ałżowiny usznej w odległości najdalej 2 cm od przew odu zewnętrznego, a następnie staw iając nóżkę stroika na wyrostku sutkowym za uchem (próba R innego). Chorzy cierpiący na chorobę ucha wewnętrznego odznaczają się bardzo krótkim prze­ wodnictwem kostno-bębenkowym. Przekonyw am y się o tym staw iając drgający stroik na ciemieniu albo na wyrostku sutkowym takiego cho- CHOROBY uszu 283 rego, a następnie, kiedy stroik przestaje być słyszalny, przenosząc go na symetryczne miejsca człowieka zdrowego, który słyszy w dalszym ciągu drgania stroika. Jest to t. zw. próba Schw abacha — od imienia lekarza, który pierwszy zwrócił na to zjawisko uwagę. O działalności aparatu równowagi, mieszczącego się w kanałach półkolistych i w przedsionku, przekonyw am y się za pośrednictwem próby B arany‘ego. U czony ten w ykazał, że jeżeli człowiekowi zd ro ­ wemu przem yć ucho chłodną w odą, w tedy w kilka sekund potem w y­ stępuje drganie gałek ocznych w kierunku poziomym albo kołującym , przy czym drganie to składa się z dwóch faz: długiej i krótkiej, ta ostatnia, jako wyraźniejsza, służy do określania kierunku drgań. Czło­ wiek cierpiący na zaburzenia równowagi traci w yżej opisaną zdolność odruchow ą. * Przejdziem y usznych. teraz do opisu najczęściej spotykanych cierpień K R W IA K M A ŁŻ O W IN Y U SZ N E J P r z y c z y n y . Cierpienie pow staje pod wpływem urazu, najczęściej wskutek uderzenia pięścią w m ałżowinę podczas zapasów pięściarskich. K rw iak znany już był w starożytności i widzimy go uwiecznionym na rzeźbach starożytnych mistrzów dłuta. Objawy. U dotkniętego krwiakiem widzim y mocne obrz­ mienie na przedniej powierzchni m ałżowiny w jej górnej części. W szystkie nierówności i wgłębienia w yrów nują się i m ałżowina n a ­ biera nieforemnego kształtu. B arw a jej, z początku czerwona, stopniowo zmienia się na siną i żółtaw ą i dopiero mniej więcej po 10 dniach staje się norm alna. W miarę wsysania się w ylanej krwi zarysy m ałżo­ winy nabierają daw nego w yglądu. K rw iak byw a zw ykle m ało bolesny, przy dotykaniu stw ierdza się chełbotanie. Leczenie. W pierwszej chwili zastosować należy zimne i suche okłady, które po kilku dniach, dla przyśpieszenia wessania, za­ stępujemy okładam i suchymi i ciepłymi, pobudzającym i obieg krwi w naczyniach małżowin. Jeżeli wylanej krwi było bardzo dużo i na­ dzieja na szybkie wessanie jest niewielka, m ożna przyśpieszyć gojenie usuw ając strzykaw ką nadm iar w ylanej krwi. Z a b ieg ten musi być w y­ konany z wielką ostrożnością i w w arunkach ścisłej aseptyki, ażeby nie w yw ołać zakażenia zawartości i następczego ropienia. W ów czas 284 CHOROBY USZU bowiem w ystępuje wielka bolesność, gojenie przedłuża się, chrząstki ulegają częściowemu zniszczeniu, a kształt m ałżowiny zmienia się bar­ dzo i staje się brzydki. ODM ROŻENIE M A ŁŻO W INY P r z y c z y n y . Cierpienie występuje w porze zimowej u dzieci i osób starszych, które nie zakryw ają małżowin i nie rozcierają ich na zimnie dla przyw rócenia normalnego obiegu krwi. Objawy. W m arznącej muszli usznej odczuw a się z po­ czątku kłucie i szczypanie, które wkrótce znika, i człowiek przestaje m ałżowiną odczuw ać dotyk i ból. W tym czasie m ałżowina blednie, a w końcu staje się zupełnie biała, zimna na dotyk i sztywna. N ie­ ostrożnym i gwałtownym ruchem m ożna ją poważnie uszkodzić, a na­ w et zupełnie oderw ać. Leczenie. O dm rożoną małżowinę trzeba ostrożnie i deli­ katnie rozcierać śniegiem, dopóki nie ustąpi bladość i sztywność i nie zostanie w niej przyw rócony normalny obieg krwi. Potem pokrywam y ją cienką w arstw ą bornej wazeliny i zabezpieczam y opatrunkiem. T w orzące się niekiedy owrzodzenia smarujemy 2 0 % maścią naftalanow ą albo mieszaniną równych części maści bornej i cynkowej. W ra­ zie obum arcia części m ałżowiny, po wytworzeniu się na granicy obu­ m arłej tkanki zdrow ej ziarniny usuwamy części obum arłe, ziarninę przypalam y 10% roztworem lapisu i nakładam y suchy opatrunek. M ożna również po usunięciu części obum arłych nałożyć opatrunek z maści, w skład której w chodzi lapis i balsam peruwiański, w edług recepty: lapisu 0,1, balsam u peruwiańskiego 1,0, wazeliny 10,0. Jest to t. zw. maść M ikulicza. N ależy pam iętać, że odmrożone uszy stają się bardzo w rażliwe na zimno. Z m usza to do ochraniania małżowin zimą za pomocą nauszników. * O prócz odm rożenia należy jeszcze uw zględniać t. zw. odziębienie, które omówimy poniżej. O D ZIĘBIEN IE P r z y c z y n y . O dziębienie pow staje u ludzi spędzających stale zimną porę roku w pomieszczeniach bardzo słabo albo w cale nie ogrzew anych, jak w arsztaty, składy tow arów , sklepy, gdzie ciepłota pow ietrza pozostaje stale w granicach od 0° do 10°C. CHOROBY USZU 285 Obj awy. Dotknięci odziębieniem małżowin, policzków lub nosa odczuw ają w chłodnym pomieszczeniu szczypanie, w ogrzanym zaś mocne swędzenie i palenie. M ałżow iny są zwykle czerwone a na­ w et z lekka posiniałe, w ciepłym pomieszczeniu stają się z lekka obrzmiałe i czerwone. Leczenie. D odatni w pływ na odziębienie małżowin w y ­ w ierają okłady z gorącej w ody utlenionej. P o z a tym należy je ochra­ niać przez używanie nauszników. W Y P R Y S K (E G Z E M A ) M A ŁŻO W IN Y U S Z N E J I PR Z E W O D U ZEW NĘTRZNEGO P r z y c z y n y . Cierpienie występuje w postaci ostrej i prze­ wlekłej. Pierw sza byw a najczęściej następstwem podrażnienia skóry przew odu i m ałżowiny ropną wydzieliną w przebiegu ostrego ropotoku, zw łaszcza u dzieci osłabionych i niespokojnych, które często d ra­ pią sw ędzącą skórę przew odu. Niekiedy byw a przejaw em podrażnie­ nia bodźcowego wskutek spożywania pewnych pokarm ów lub w dy­ chania pow ietrza zaw ierającego kurz z drażniącym i bodźcam i. P rz e ­ wlekły wyprysk rozw ija się najczęściej jako cierpienie w tórne u osób dotkniętych skazą m oczanową albo cukrzycą i u dzieci ze skazą w y­ siękow ą*). S tałe podrażnienie bodźcowe może również być przyczyną przewlekłego wyprysku. Obj awy. W ostrym w yprysku chory z wyciekiem usznym doznaje mocnego swędzenia przew odu i przyległej okolicy małżowiny usznej; swędzeniu tow arzyszy uczucie pełności w uchu wskutek obrzmienia skóry przew odu i mocne zaczerwienienie. P o d wpływem ciągłego drażnienia tw orzą się na skórze pęcherzyki wypełnione w od­ nistym płynem ; pęcherzyki te pękają, płyn się z nich w ylew a i zasy­ cha w strupy, a powierzchnia skóry jest obnażona z naskórka. N ie­ kiedy tw orzą się mniejsze lub większe powierzchowne owrzodzenia. W przewlekłym wyprysku swędzenie, pieczenie i obrzmienie skóry trw a stale, jeżeli nie leczy się podstaw owego schorzenia, przy czym przew ód zwykle byw a zwężony i zaw iera wydzielinę płynną oraz złuszczony nabłonek, na małżowinie zaś tw orzą się strupy. Leczenie. P rz ed e wszystkim chodzi o niedopuszczenie do drapania swędzących miejsc — gdyż to zwiększa tylko podrażnienie *) O skazie w ysiękow ej u dzieci m ow a będzie w rozdziale o chorobach dzieci. 286 CHOROBY USZU skóry — i do zwilżania ich w odą. W tym celu należy nakładać dzie­ ciom na ucho ścisły opatrunek. Pow ierzchnię chorą zasypuje się kilka razy dziennie proszkami osuszającymi, jak talk, krochm al, tlenek cyn­ ku, najlepiej w mieszaninie w równych częściach, z dodatkiem do­ skonale sproszkowanego kwasu bornego w stosunku 1:10 albo kwasu salicylowego — 1 :20. D obrze również osusza derm atol i inne proszki. W razie obfitego wysięku i znacznego obrzmienia korzystny w pływ w yw ierają okłady z 2 % octanu ałunu pod ceratką. Pow ierzchow ne owrzodzenia pokrywam y w arstw ą maści cynkowej na wazelinie. W przew lekłym wyprysku dobre wyniki osiąga się przez pędzlow anie miejsc chorych 5 % , a naw et nieraz i mocniejszymi roztw oram i — aż do 10% azotanu srebra, i przez pozostawienie na 24 godziny suchej gazy na miejscach zapędzlow anych. P o 24 godzinach zabieg należy nieraz powtórzyć. W razie mocnego swędzenia dobry skutek daje sma­ rowanie maścią dziegciową W ilkinsona. O prócz leczenia miejscowego stosować należy leczenie ogólne cierpień usposabiających i podtrzym ujących wyprysk, a więc skazy m oczanowej, cukrzycy, skazy wysiękowej itp. U osób osłabionych dobre wyniki daje zastrzykiwanie podskórne lub podaw anie doustne przetw orów arsenowych (roztw ór arsenowy Fow lera, T riplex Gessnera, Synergetol Karpińskiego itd .) . R O PN IE PR Z E W O D U ZEW NĘTRZNEGO (C Z Y R A K I) P r z y c z y n y . Choroba ta, częsta i dokuczliwa, pozbaw ia­ jąca zwykle z pow odu mocnych bólów snu dotkniętych nią chorych, pow staje najczęściej wskutek dłubania w uchu zapałkam i, w ykałacz­ kami i innymi brudnym i przedm iotami i zakażenia gruczołów tłuszczo­ wych przew odu. N iekiedy występuje w przebiegu ostrego ropotoku usznego. P ew ne choroby, jak cukrzyca, usposabiają również do tw o ­ rzenia się czyraków w przew odzie usznym. Objawy. Chory odczuw a mocny, kłujący i szarpiący ból w uchu, przew ażnie po nocach, oraz wrażenie pełności w przew odzie Słuch byw a zwykle lekko upośledzony. N a jednej ze ścian przew odu występuje mocne zaczerwienienie i bardzo bolesne obrzmienie, w ybit­ nie zw ężające światło przew odu. N a tym miejscu pow staje czyrak, który po kilku dniach pęka, a w tedy ból się uspokaja. A le już po kilku godzinach zjaw ia się nowy czyrak i ból ponownie zaczyna dokuczać choremu. W ten sposób choroba ciągnie się nieraz 10 do 15 dni, a na­ wet dłużej. Leczenie. W początkach choroby zaleca się ciepłe okła- CHOROBY USZU 287 dy na ucho pod ceratką z płynu Burow a (łyżka na pół szklanki wody przegotow anej). D obrze jest wsunąć do przew odu kaw ałek higroskopijnej w aty zmoczonej w tym samym płynie. O k ład należy zm ie­ niać co trzy lub cztery godziny. M ocne bóle łagodzi kołaczyk (ta ­ bletka) m otopiryny albo cibalginy. W cięższych przypadkach zwrócenie się do lekarza specjalisty pozw ala dość szybko zlikwidować cierpienie przez szerokie otwarcie ropnia. W rzadkich przypadkach może zajść potrzeba zastrzykiwania propidonu albo delbeciny domięśniowo. Z a p o b i e g a n i e . Z abezpieczam y się przed czyrakam i przew odu unikając nieostrożnego drapania skóry, a po chorobie wpusz­ czając przez pewien czas do przew odu po kilka kropel 2 % roztworu kw asu bornego w spirytusie. CZOP W OSZC ZK O W Y P rz y c z y n y . G ruczoły tłuszczowe skóry przew odu zew ­ nętrznego normalnie w ydzielają żółtaw y płyn oleisty, zwany woszczkiem. U niektórych osób woszczek uszny w ydziela się w nadmiernej ilości, zbiera się w przew odzie, wysycha i powoli całkowicie go w y­ pełnia. O b j a w y. Człowiek zwykle nie odczuw a obecności nadm iaru woszczku w przew odzie, w ystaiczy bowiem bardzo nieznaczny wolny dostęp pow ietrza do błony bębenko­ w ej, ażeby słuch został zachow a­ ny. D opiero jeżeli do przew odu dostanie się nieco wody p o d ­ czas mycia lub kąpieli, człowiek na­ gle przestaje słyszeć na zatkane woszczkiem ucho, co zaczyna go bardzo niepokoić. Z ajrzaw szy do ucha stw ierdzam y tam zwykle czarPrzem yw anie ucha no- albo ciem nobrunatną masę, szczelnie w ypełniającą światło prze­ w odu. L e c z e n i e polega na oczyszczeniu przew odu z nagrom a­ dzonego woszczku; wym yw a się przew ód ciepłą w odą umiejętnie i ost­ rożnie za pomocą usznej strzykaw ki albo zwykłej 3 0 —5 0 -gramowej gu­ mowej gruszki. Jeżeli czop jest bardzo tw ardy, należy go rozmięk­ czyć w lew ając do ucha ciepłego roztworu w ody utlenionej (jedna 288 CHOROBY USZU część na dwie części w o d y ), albo 2 % roztw oru sody, albo wreszcie ciepłej oliwy lub parafiny. P o kw adransie m ożna przystąpić do prze- STRZYKAWKA USZNA m ywania czystą ciepłą w odą, jak to wskazano w yżej, i usunięcia czopu. C IA Ł A OBCE W U CH U P r z y c z y n y . D o częstych przypadków , z którymi spoty­ kają się rodzice i wychow aw cy, a po nich lekarze, należą ciała obce w uszach (paciorki, maleńkie kamyczki, guziczki, ziarnka grochu itp .). U starszych osób dostają się na wsi do ucha niekiedy podczas młocki i innych robót gospodarskich plew y i ziarnka zboża. W brudnych i niechlujnych mieszkaniach, pełnych robactw a, niekiedy zab łąd zą do ucha czerwone, bardzo ruchliwe karaczany, albo naw et pluskwy lub pchły. Z etknąw szy się z błoną bębenkową w yw ołują w uchu wrażenie niezwykłego huku, hałasu i swędzenia. Objawy. C iała obce m artw e nie d a ją znać o sobie żadnym objaw em w przew odzie usznym i często pozostają lata całe nie zauw a­ żone przez noszącego je w uchu. N atom iast ciała obce żyjące, jak ow ady wszelkiego rodzaju, w yw ołują bardzo przykre objaw y n ad ­ miernego hałasu i szumu w uszach, spowodowanego ruchami ow adów , a niekiedy naw et i bólu. Czasam i ciała m artw e pobudzają do zwięk­ szonej wydzieliny gruczoły woszczkowe przew odu i wówczas w ytw a­ rza się naokoło nich woszczek w większej ilości, tw orząc czop i po­ w odując niekiedy osłabienie słuchu. P o przem yciu stw ierdza się po­ śród woszczku ciało obce w postaci kaw ałka w aty, ziarnka zboża, plew y itp. Z w y k le jednak dzieci, które wsadziły sobie do ucha ciało obce, same śpieszą do rodziców pochwalić się ze swego postępku. U staw iw szy ucho pod światło m ożna spostrzec w przew odzie zew nętrz­ nym obecność ciała obcego. Leczenie. W przypadku obecności ciała obcego w uchu dziecka należy zachow ać zupełny spokój, pam iętając, że ani guziczek, ani perełka, nie ruszane, żadnej krzyw dy uchu nie w yrządzą. Je d y ­ nym zabiegiem, na który wolno sobie w takich razach pozwolić, jest próba usunięcia ciała obcego przez wymycie przew odu ciepłą w odą, CHOROBY USZU 289 jak o tym była m owa przy usuwaniu woszczku. Jeżeli to się nie uda, należy zwrócić się do lekarza specjalisty, który ciało obce w ydobę­ dzie. P ró b y w ydobyw ania ciała obcego z ucha przez osoby niekom­ petentne często sprzyjają tylko zapędzeniu go w głąb przew odu, a naw et prow adzą do prze­ dziurawienia błony bębenkowej i do ciężkich, groźnych dla życia powikłań. W razie dostania się do ucha jakiegoś ew adu należy nalać do ucha oliwy, oleju, czystego wyskoku albo naw et ciepłej wody, w której ow ad, pozbawiony pow ietrza, ginie. N astęp­ nie usuwa się go w ym yw ając przew ód uszny ciepłą wodą. W ogóle przem ywanie przew odu w celu usunięcia ciała obcego stanowi najw ażniejszy zabieg zarów no w ręku lekarza, jak i osoby Wydobywanic ciala oŁ_ niefachowej. Jeżeli ciało obce jest ciężkie (np. cego z przewodu usznekamyk, ziarnko śrutu itp .), należy tę stronę go haczykiem tępym , głowy, po której znajduje się ciało obce w uchu, przechylić podczas przem ywania ku dołowi. W te d y ciało obce pod wpływem prądu wody wytoczy się samo z przew odu. Jeżeli ciało obce znajduje się blisko, można je usunąć za pom ocą tępego haczyka uszne­ go, który w prow adza się za ciało obce i w raz z nim w yciąga z powrotem. N fgdy jednak nie należy w ydobyw ać ciala obcego szczypczykam i, gdyż w ten sposób najłatw iej zapędzić je w głąb przew odu. W ta­ kich przypadkach udaje się je w ydobyć tylko w uśpieniu za pomocą usznego haczyka. Z A T K A N IE T R Ą B K I E U S T A C H IU S Z A A LB O O ST R Y N IE ŻY T TRĄBKI EUSTACH TUSZA Jest to jedna z częstych chorób ucha, zw łaszcza wieku dziecię­ cego. W ystępuje praw ie u 10% wszystkich chorych usznych i w y­ raża się uczuciem nagłego zapchania w głębi ucha i w yraźnym upo­ śledzeniem słuchu. Chorzy tacy określają zwykle odczuw ane w raże­ nie w sposób następujący: „ T a k mi uszy zatkało, jakby mi kto tam w aty napchał“ . P o przełknięciu kęsa, po mocniejszym w ytarciu nosa, kiedy przez rozszerzone wejście trąbki dostanie się do niej powietrze, chory znowu poczyna lepiej słyszeć, dopóki się pow ietrze nie wessie. Cierpienie polega na znacznym obrzmieniu śluzówki ujścia gar­ dłowego trąbki i zamknięciu do niej dostępu pow ietrza, co się zdarza 290 CHOROBY uszu najczęściej wskutek ostrego kataru nosa i gardła. U dzieci zatyka często wejście do trąbki przerosły m igdałek gardłow y. Ja k już w spo­ minaliśmy w yżej, wskutek nieodświeżania zapasu pow ietrza w jamie bębenkowej następuje obniżenie w niej ciśnienia, unieruchomienie bło­ ny bębenkowej i kostek usznych, co znacznie upośledza słuch. Leczenie. P o usunięciu przyczyn usposabiających do czę­ stych katarów nosa i gardła i wycię­ ciu przerosłego m igdałka gardło­ wego słuch zwykle się popraw ia. PRZEDMUCHIWANIE TRĄBKI EUU lgę przelotną można sprawić STACHIUSZA za pomocą balonu gu­ m owego P olitzcra. W przewodzie u sz­ przedm uchując trąbkę Eustachiusza nym chorego i lekarza końce rurki i jam ę bębenkową. N ajprostszy gum ow ej otoskopu w celu spraw dze­ sposób przedm uchiwania polega na nia, czy pow ietrze przechodzi przez mocnym zaciśnięciu obu otworów trąbkę. nosowych i mocnym wydychaniu. W ów czas znacznie wzmożone ciś­ nienie pow ietrza w jam ie nosowogardłowej niekiedy zdoła rozszerzyć zatkane ujście trąbki i spowodować przenikanie pow ietrza do jej wnę­ trza. D rugi sposób polega na w pędza­ niu pow ietrza do nosa, którego jed­ na dziurka jest szczelnie zatkana palcem, przez drugi otwór no­ sowy za pomocą dużego balonu gumowego w chwili połykania w ody albo w chwili wym awiania w yrazów : „ a kuku“ albo ,,hek“ , „h a k “ , „huk“ . Sposób ten po­ Przedm uchiw anie ucha za pomocą dał znakomity otolog Politzer, cew nika w prowadzonego przez prze­ wód nosow y do gardłowego ujścia stąd nosi on nazw ę sposobu Politrąbki słuchow ej. tzera. Istnieje jeszcze trzeci sposób przedm uchiw ania za pomocą w pro­ w adzonych przez nos do ujścia gardłowego trąbki słuchowej cewników; CHOROBY USZU 291 jest on jednak dostępny tylko dla doświadczonych lekarzy i dlatego nie będziemy omawiać go szczegółowiej. N ależy wystrzegać się przedm uchiwania trąbki, kiedy w nosie i w gardle górnym znajduje się wydzielina śluzowa albo ropna, gdyż PRZECIĘCIE STRZAŁKOWE CZASZKI. W idać m ałżow inę nosow ą dolną i środ­ kow ą i cew nik uszny, wprowadzony do trąbki słuchow ej (E u stac hiu sza ) przez dolny przewód nosow y. można ją w raz z obecnymi w niej zarazkam i zapędzić do jam y bę­ benkowej i w yw ołać ostre ropne zapalenie tej jam y. W ra c a ją c do ostrego zatkania trąbki słuchowej należy zaznaczyć, że leczenia nosa i jam y nosowo-gardłowej nie należy odkładać, ponie­ w aż zbyt długo unieruchomiona błona bębenkowa i kostki uszne tracą do pewnego stopnia elastyczność i wskutek tego popraw a słuchu mo­ że następować powoli i nieraz tylko częściowo, pomimo doprow adze­ n ia do stanu normalnego nosa i gardła i wycięcia m igdałka gardłowego. O STRE R O PNE Z A P A L E N IE U C H A ŚRODKOW EG O C ZY LI O ST R Y R O PO TO K U S Z N Y Cierpienie to należy do najczęstszych i najw ażniejszych chorób ucha. Z d a rz a się zarów no u niemowląt, jak i u dzieci starszych, nie om ija dorosłych, a niejednego starca o ciężkie cierpienie, a naw et śmierć 292 CHOROBY USZU przypraw ia. W e d łu g danych kliniki wileńskiej stanowi ono przeszło 15% wszystkich cierpień usznych. N ajczęściej zdarza się u dzieci,, na które przypada 1/> , wszystkich usznych ropotoków. P r z y c z y n y . Schorzenie to powstaje najczęściej po ostrym nieżycie nosa, po odrze, płonicy, a u osób starszych po grypie. Z a bez­ pośrednią przyczynę należy uw ażać w wielu przypadkach, jak to już wyżej wspominałem, nieumiejętne i nieostrożne wycieranie pełnego flegmy nosa. U niemowląt wydzielina nosowa oraz pokarm mogą wprost dostaw ać się do ujścia krótkiej i szerokiej trąbki podczas poły­ kania i wymiotów, a stąd do jam y bębenkowej. P o z a tym jednak za­ razki wyw ołujące zapalenie mogą dostać się do jam y bębenkowej także drogą krwionośną. Objawy. Chory w przebiegu grypy odczuw a nagle przytę­ pienie słuchu i gwałtowne, rwące, strzelające bóle w uchu. Słuch, z po­ czątku nieznacznie osłabiony, później staje się coraz bardziej przytę­ piony. Stan ogólny pogarsza się, ciepłota ciała podnosi się, zwłaszcza wieczorami, powstaje ogólne niedomaganie, występuje brak apetytu, b e z ­ senność. P o dłuższym lub krótszym okresie bólu zjaw ia się z u c h a w y­ ciek surowiczo-krwawy, z początku nieznaczny, ale powoli i stale na­ rastający. Bóle wówczas uspokajają się, stan ogólny popraw ia, a słuch pozostaje bardzo przytępiony, tak że szept chory słyszy przy samym uchu; w chorym uchu odczuw a przy tym uporczyw y tętniący szmer równoczesny z tętnem. D rgający stroik C -128, postawiony na wyrost­ ku sutkowym chorego ucha, byw a znacznie dłużej słyszalny w cho­ rym uchu, niż przybliżony do przew odu, czyli próba Rinnego staje się ujemna. W razie przebiegu normalnego po tygodniu albo po 10 dniach w ydzielina z ucha staje się gęsta i mniej obfita, jednocześnie słuch zaczyna się w yraźnie popraw iać. W reszcie wyciek z ucha ustaje zu­ pełnie, tylko słuch pozostaje jeszcze przez jakiś czas osłabiony oraz szmer w uchu, chociaż słabszy, jeszcze przez pewien czas dokucza choremu. W przypadkach mniej pomyślnych wydzielina z ucha zaczyna się powiększać, po wytarciu ropa z ucha zjaw ia się niezwłocznie zno­ wu, zaczyna być bolesna okolica kości skroniowej za m ałżowiną usz­ ną i w typowych przypadkach formuje się za uchem obrzmienie, z po­ czątku nieznaczne, później coraz większe: słowem, w ytw arza się ropniak w wyrostku sutkowym za uchem, w ym agający chirurgicznego otwarcia. Pow stał on wskutek tego, że zapalenie ropne rozszerzyło się z jam y bębenkowej na liczne komórki powietrzne w tej części kości skroniowej, połączone z jam ą bębenkow ą za pośrednictwem t. zw. CHOROBY uszv 293 jam y sutkowej. Kom órki powietrzne znajdują się we wszystkich częś­ ciach kości skroniowej i na nie może rozszerzyć się też spraw a ropna. R o p a niejednokrotnie niszczy ich ściany kostne i dostaje się pod opo­ ny mózgowe, a jeżeli we właści­ wym czasie nie zapobiegnie się ro­ pieniu, może zniszczyć i opony, przedostać się do wielkiej zatoki żylnej, zwanej poprzeczną, i wyw o­ łać śmiertelne powikłania w postaci ropni mózgowych i ropnego zapa­ lenia opon m ózgowych albo ogól­ nego zakażenia krwi wskutek za­ krzepu we wspomnianej zatoce. Leczenie. R opne zapale­ Za lew ym uchem chorego w idać na nie ucha środkowego jest bardzo po­ kości obrzm ienie i odstaw anie m ał­ żow iny usznej — objaw y w sk azu ją­ w ażną chorobą, której nie wolno ce na zapalenie w yrostka sutkowego, lekcew ażyć, gdyż można to życiem w ikłające ostre zapalenie ucha środ­ przypłacić. Chory z ropnym ostrym kowego. (W g To u t le corps h u r n a in ). zapaleniem ucha powinien nie tylko pozostawać w domu, ale leżeć w łóżku, bo to mu spraw ia ulgę, chodzenie zaś wyw ołuje bolesne wstrząsy i zwiększa bóle ucha. W po­ czątkach można spróbować przykładać na ucho chore pęcherz z lo­ dem, a do ucha podczas silnych bólów m ożna w lew ać z łyżeczki do­ brze ciepły, ale nie parzący roztwór kwasu bornego i pozostawić go w przew odzie usznym parę minut, potem roztw ór wylać, do ucha za­ łożyć w aty oczyszczonej i podać choremu proszek albo tabletkę motopiryny. M ożna również z korzyścią podaw ać choremu gorący napar suchych malin (łyżka na szklankę w rzątku, trzym ać na parze 2— 3 m inuty), a potem tabletkę motopiryny, co w yw oła lekkie poty. Jeżeli jednak bóle nie ustają, a tem peratura ciała podnosi się, nie należy zwlekać, ale w ezw ać lekarza, gdyż praw dopodobnie zajdzie potrze­ ba p r z e c i ę c i a b ł o n y bębenkowej. Jest to zabieg bolesny, ale przynosi szybką ulgę i wyw iera korzystny w pływ na dalszy przebieg choroby. Jeżeli pojaw ił się wyciek ropny, a chory musi pozostaw ać w do­ mu, należy mu codziennie przem ywać ucho ciepłym roztworem kwasu bornego (łyżeczka od herbaty na szklankę w ody) za pomocą strzy­ kawki usznej albo gumowego balonika średniej wielkości, przed uży­ ciem wygotowanego. D o tego prostego zabiegu należy przystępować z czystymi, dokładnie umytymi rękami, ażeby z zew nątrz nie wpro­ 294 CHOROBY USZU w adzić do ucha jakichś nowych zarazków . P o wymyciu w ylew a się w odę z przew odu, a w prow adza do niego kaw ałek czystej sterylizo­ wanej w aty. W razie wystąpienia bólów w uchu i w kości za uchem, należy niezwłocznie wezwać lekarza i jemu powierzyć dalszą opiekę nad' chorym. OSTRE R OPNE Z A PA L E N IE W Y R O ST K A SUTK OW EGO P r z y cz y n y . Cierpienie powstaje w przebiegu ostrego ropotoku usznego, kiedy ropienie, które zwykle umiejscawia się w ja ­ mie bębenkowej, rozprzestrzenia się na jam ę sutkową i inne komórki powietrzne kości skroniowej. W y tw a rz a ją c a się tam ropa, nie znajdu­ jąc dostatecznego ujścia, niszczy kość i toruje sobie drogę na zew nątrz pod skórę oraz na w ew nątrz ku oponie tw ardej. Objawy. Cierpienie występuje często już w kilka dni po zjawieniu się ropy w przew odzie zewnętrznym chorego ucha, na co wskazuje nagle wybitne zwiększenie ilości w ypływ ającej ropy, która bezustannie napełnia przew ód zew nętrzny; poza tym występuje znacz­ na bolesność przy ucisku wierzchołka wyrostka kości sutkowej i oko­ licy zausznej z tyłu, tuż za przew odem zewnętrznym, w miejscu nie­ wielkiego wgłębienia, t.zw. jam ki sutkowej. Skóra wyrostka staje się obrzm iała, w yczuw a się jej ciastowatość, zwiększającą się w m iarę postępu zapalenia. N iekiedy ropa z wyrostka przebija kość i przedo­ staje się pod skórę. W ów czas w yczuw a się chełbotanie. Z d jęcie rent­ genologiczne w ykazuje wyraźnie zatarcie zarysów komórek powietrz­ nych wyrostka. Leczenie. W początkach rozwój choroby może być nie­ kiedy powstrzym any za pomocą diatermii krótkofalow ej. N ajlepszym i najpewniejszym środkiem, najlepiej zabezpieczającym przed niebez­ pieczeństwem ciężkich powikłań, jest operacja, t.zw . trepanacja w y­ rostka sutkowego, polegająca na otwarciu kości i dokładnym oczyszcze­ niu jam y sutkowej i wszystkich chorych komórek powietrznych z ropy i w ypełniającej je ziarniny i dotarciu aż do zdrowej kości. P otem ra ­ nę się lekko tam ponuje, skórę zeszyw a pozostaw iając tylko niewielki otwór, przez który w prow adza się sączek. N astępnie robi się opatrun­ ki aż do zupełnego wygojenia. P owikłania. W przebiegu choroby ropa szuka sobie ujścia nie tylko w kierunku skóry, ale i na w ew nątrz, w kierunku opo­ CHOROBY USZU 295 ny tw ardej. W ów czas pow stają ciężkie i groźne dla życia pow ikła­ nia, jak ropień zewnątrzoponowy, ropień podoponowy, ropień m óz­ gowy, zakrzep zatoki mózgowej bocznej, wreszcie najgroźniejsze: rop­ ne zapalenie opon mózgowych. PR Z E W LE K ŁY R O PO TO K USZNY P r z y c z y n y . Cierpienie występuje zwykle jako następst­ wo ostrego ropotoku, który albo pozostawił po sobie bardzo głębokie zmiany w uchyłkach śluzówki jam y bębenkowej i w usznych kostkach oraz otaczających jam ę bębenkową tkankach, jak to się najczęściej zdarza w płonicy, albo był bardzo niedbale, a naw et wcale nie leczo­ ny, jak to na ogół byw a pośród ludności wiejskiej. N ależy również pamiętać, że duża liczba przypadków , bo prze­ szło 5 % , jest pochodzenia gruźliczego. Przew lekły ropotok zdarza się najczęściej u dorosłych, w prze­ ciwieństwie do ropotoku ostrego, który, jak już wiemy, przew ażnie atakuje dzieci. 2/ 3 chorych z takim ropotokiem stanowią dorośli i tyl­ ko ■*/3 dżieci. Z n aczn ie częściej spotyka się go u m ężczyzn, niż u kobiet. Przew lekły ropotok uszny należy do najczęstszych cierpień ucha i stanowi przeszło 3 5 % wszystkich przypadków schorzeń usznych. Objawy. M ów iąc o ropotoku usznym i o ropie z ucha, nie należy jej mieszać z woszczkiem, jak to wielu nieświadomych rzeczy czyni. W ydzielina ropna byw a zwykle barw y szaraw ej, zielonkawej, niepodobnej do barw y woszczku i posiada często nieprzyjem ny, m dły, a naw et niekiedy wprost zgniły zapach. P o wsiach u dzieci zaniedba­ nych zapach ten przyciąga roje m uch; muchy składają w ropie ja ­ jeczka, z których później rozw ijają się larwy. Przem yw anie ucha u ta ­ kich dzieci w ykryw a nieraz w ropie zdechłe muchy i kłębiące się w ropie liczne białoróżowe larwy. Błona bębenkowa chorego ucha zwykle byw a przedziuraw iona i mniej lub więcej zniszczona. P rz ez otwór w ydziela się do przew odu zewnętrznego ropa, a po jej usunięciu w idać przekrw ioną śluzówkę jam y bębenkowej. N iekiedy cała błona ulega zniszczeniu, kosteczki uszne — młotek i kow adełko — w ypadają, a pozostaje tylko strzemionko, umocowane w okienku owalnym i pokryte zw ykle ziarniną. N iekiedy w jam ie bębenkowej chorego ucha rozrasta się ziarni­ na, t.zw. „dzikie mięso“ , które przedostaje się do przew odu i stam­ tąd w yrasta naw et na zew nątrz, jako jednolita różow a lub czerwona masa. S ą to t.zw. „polipy uszne“ . 296 CHOROBY USZU W reszcie do częstych zjawisk należy rozrastanie się pod śluzów­ ką jam y bębenkowej chorego ucha i dalej w sąsiednich jam ach mas, pow stałych ze stopniowego naw arstw iania się nabłonka i tworzących duże, miękkie guzy, zwane p e r l a k a m i . M asy te uciskając otacza­ jące tkanki niszczą je, przenikają do błędnika, a naw et pod opony mózgowe, do zatoki poprzecznej i są powodem ciężkich powikłań m ózgowych, a mianowicie ropni mózgu, ogólnego zakażenia krwi i zapalenia opon mózgowych, które w ym agają bardzo ciężkich i nie­ bezpiecznych operacji. N aturalnie, słuch w uchu chorym jest zawsze mniej lub więcej przytępiony, a jeżeli perlak uszkodzi błędnik, w któ­ rym znajduje się narząd równowagi, to i w tym zakresie występują zaburzenia w postaci zaw rotów głowy, mdłości, padania, rytmicznego drżenia gałek ocznych czyli oczopląsu. Z a p o b i e g a n i e . Ja k widzieliśmy, ropotok uszny prze­ wlekły jest cierpieniem bardzo poważnym i nie leczony, zagraża życiu chorego. D latego każdy taki chory powinien znajdow ać się stale pod opieką lekarską, a najm niejsze bóle w uchu i bóle głowy w okolicy ucha oraz podwyższenie ciepłoty ciała, dla którego nie znajdujem y wytłum aczenia, należy uw ażać za dzwonek alarm owy ostrzegający 0 grożącym niebezpieczeństwie. W iele osób w prow adza w b łąd znany fakt, że w ropotoku usz­ nym ilość ropy byw a czasami uderzająco m ała, a niekiedy naw et brak jej zupełnie — że nieraz w ystępują tylko od czasu do czasu na po­ duszce niewielkie plamy spowodowane kroplą ropy, która w nocy w ypłynęła z ucha. Jednakże nie ilość, lecz sama obecność cuchnącej ropy, choćby minimalna, wskazuje, że choroba trw a i tą kroplą wy­ dzieliny przypom ina o grożącym niebezpieczeństwie. L e c z e n i e przewlekłego ropotoku powinien ustalić lekarz uszny, jeżeli zaś nie ma na miejscu lekarza albo też droga do niego daleka, należy ropiejące ucho utrzym yw ać w czystości za pomocą przem ywania ciepłym roztworem przegotowanej wody z dodatkiem łyżeczki kwasu bornego na szklankę wody. P o przem yciu wodę z ucha należy wylać, ucho osuszyć, a potem zatkać czystą higroskopijną w atką. Z a ty k ać należy ucho szczególnie na powietrzu, podczas zimna 1 w iatru, gdyż zimno może w odsłoniętym uchu spowodować obostrze­ nie, a naw et groźne powikłania. N ależy zawsze zatykać dzieciom ucho ropiejące, ażeby nie dostały się do ucha muchy i nie złożyły tam swych jajeczek. P o przem yciu dobrze jest wlewać do ucha, zw łaszcza jeżeli z nie- CHOROBY USZU 297 go pokazuje się odrobina krwi, oczyszczony spirytus 95-stopniowy w ilości dziesięciu kropel, na dziesięć minut, a potem wylać. N iszczy on ziarninę i w pływ a na wysychanie i zmniejszanie się mas perlako­ wych. Choremu z usznym ropotokiem nie wolno się kąpać z odsłonię­ tym uchem, a zw łaszcza nurkować, grozi mu bowiem niebezpieczne powikłanie, o którym była mowa, albo naw et utonięcie z powodu na­ głego zaw rotu głowy i utraty przy­ tomności. Letnie w ypadki utonięcia podczas upałów niejednokrotnie byw aj ą spowodowane ropotokiem usznym. Jeżeli w ystąpią bóle w uchu i za uchem oraz podwyższenie ciepło­ ty ciała, choćby niewielkie, nale­ ży niezwłocznie zwrócić się do lekarza specjalisty, ażeby usta­ WPUSZCZANIE DO PRZEWODU lił, czy nie grozi niebezpieczeń­ ZEWNĘTRZNEGO KROPEL LEKAR­ stwo powikłania ze strony błęd­ STWA. Przewód został rozszerzony nika albo ze strony narządów odciąganiem m ałżow in y usznej w jam y czaszkowej. W po d o b ­ ty ł i w górę. (W g T ou t la corps hum ain). nych bowiem przypadkach by­ w a w skazana niezwłoczna po­ w ażna, t. zw. „doszczętna“ operacja ucha środkowego, polegająca na otwarciu i połączeniu w jedną jam ę wszystkich większych i mniejszych komórek wyrostka sutkowego jam y bębenkowej i przew odu zew nętrz­ nego. G dyby się okazało, że spraw a ropna z ucha środkowego p rz e ­ szła do jam y czaszkowej, operujący obnaża opony, usuwa zakrzepy w zatoce poprzecznej i w razie potrzeby otwiera ropień mózgowy po uprzednim stwierdzeniu jego obecności za pomocą próbnego prze­ kłucia. PR Z E W LE K ŁY N IE Ż Y T U C H A ŚRODKOW EGO I T R Ą B K I SŁUCHO W EJ P rz y c z y n y . Choroba należy do bardzo częstych i p o ­ w staje w następstwie wielokrotnie pow tarzających się ostrych nieży­ tów trąbki słuchowej i ucha środkowego u osób, cierpiących na prze­ wlekły nieżyt śluzówki nosa i gardła, na przerost m igdałków podniebiennych, a zwłaszcza m igdałka gardłowego. 298 CHOROBY USZU Objawy. Chorzy skarżą się zwykle na osłabienie słuchu, a niekiedy na szmery w uszach, zaznaczają przy tym, że osłabienie słuchu i zatkanie w uszach odczuw ają najbardziej podczas i po prze­ byciu każdego ostrego kataru nosa i gardła. Badanie uszu w ykryw a osłabienie słuchu dla tonów niskich, zmniejszenie przew odnictw a powietrzno-bębenkowego, a zwiększenie przew odnictw a kostno-bębenkowego. D rgający stroik, postawiony na uchu, słyszany byw a dłużej niż przybliżony do przew odu usznego. Błona bębenkowa byw a zwykle wciągnięta, niekiedy widzimy na niej zmętnienia, zgrubienia, osłabie­ nie a nawet zupełne znikanie refleksu świetlnego. W nosie po większej części stwierdzamy objaw y nieżytu przerostowego albo zanikowego, często — przerost migdałków podniebiennych i gardłowego oraz nie­ żyt tylnej i bocznych części gardła. Leczenie. P rz ed e wszystkim chodzi o doprowadzenie do stanu normalnego nosa i gardła — przez usunięcie nadmiernego prze­ rostu śluzówki nosa, wycięcie m igdałka gardłow ego i leczenie m igdał­ ków podniebiennych, wreszcie leczenie nieżytu śluzówki gardła. P o z a tym zmniejszamy zaburzenia uszne za pomocą przedm uchiw ania trąbek E ustachiusza czy to za pośrednictwem balonu Politzera, czy też cew­ ników usznych i m asażu błony bębenkowej, który urucham ia kosteczki jam y bębenkowej i w pływ a na rozluźnienie zrostów tworzących się w jamie samej pomiędzy kosteczkami i ścianami jam y. W razie zw ę­ żenia trąbki słuchowej trzeba rozszerzać ją za pomocą odpowiednich rozszerzadeł (św ieczek), a potem przedm uchiwać cewnikiem usznym. D użę ulgę sprawia leczenie wziewaniami słonymi i alkaliczno-słonymi w uzdrow iskach: Ciechocinku, Szczaw nicy itp. Leczenie takie winno być pow tarzane co rok w ciągu pięciu d a sześciu tygodni. N ależy podkreślić, że chorzy na przew lekły nieżyt ucha środko­ wego dobrze się czują w górach, natomiast stan ich słuchu pogarsza się w miejscowościach nadmorskich. OTO SK LERO ZA P r z y cz y n y . Ciężkie to cierpienie rozpoczyna się zw ykle w m łodym wieku, w okresie dojrzew ania płciowego i charakteryzuje się powolnym i stopniowo w zm agającym się p r z y t ę p i e n i e m s ł u c h u , przy czym na błonie bębenkowej, której w ygląd daje oso­ bie doświadczonej dobre pojęcie o stanie ucha środkowego, żadnych zmian nie widzimy. S tąd pochodzi dowcipne powiedzenie słynnego CHOROBY USZU 299 niemieckiego otologa T r ô l t s c h a , że otoskleroza jest to cierpienie, w którym lekarz nic nie widzi, a chory nic nie słyszy. Schorzenie to zdarza się przew ażnie u osób m łodych płci żeń­ skiej, które w edług opinii niektórych autorów stanowią około 7 5 % przypadków . N ierzadko jednak otoskleroza zdarza się i u m ężczyzn. W iadom o, że na otosklerozę, zakończoną całkow itą głuchotą, cier­ piał genialny m uzyk Beethoven. Pierw sze objaw y chorobowe w y­ stępują zwykle podczas pierwszych krw aw ień miesięcznych, niekiedy zaś później w okresie pierwszej ciąży. P rzy czy n a cierpienia nie jest do­ tychczas wyjaśniona. W wielu przypadkach d aje się stwierdzić pochodzenie dziedziczne choroby od jednego albo od obojga rodzi­ Trąbki słuchow e dla obu uszu u trzy­ m yw ane za pomocą sprężyny. ców, którzy również cierpieli na przytępienie słuchu. K iedy indziej podłożem choroby okazuje się artretyzm czyli skaza moczanowa. W reszcie często przyczyną choroby b y ­ w a przeziębienie. W idoczne zmiany pow stają w kostnej otoczce błęd­ nika, często w ścianie okienka owalnego, co prow adzi do unieru­ chomienia strzemionka. O b j a w y. Pierw szym objaw em byw a p r z y t ę p i e n i e s ł u c h u , z początku nieznaczne, potem s t o p n i o w o n a r a s t a ­ j ą c e i doprow adzające nieraz do zupełnej praw ie głuchoty. N iekie­ dy osłabienie słuchu posuwa się szybko, w innych znowu przypad­ kach powoli i zatrzym uje się nieraz na czas dłuższy, tak żc chory może porozum iewać się z otoczeniem bez trudu. Często występuje s z u m w uszach, przy czym słyszane szmery m ają charakter roz­ m aity. Szm erom tym chorzy przypisują całą winę, sądząc, że gdyby one ustąpiły, byliby zupełnie zdrowi, a słuch byłby tak ostry, jak przed chorobą. N a uw agę zasługuje jeszcze jeden o b j a w p a r a d o k ­ s a l n y : chorzy słyszą lepiej w zgiełku i gw arze, niż w spokoju i ci­ szy. N a objaw ten zwrócił pierwszy uw agę przed 100 laty lekarz an­ gielski W illis. P ew ien Szkot przyprow adził do niego na poradę żo­ nę z bardzo przytępionym słuchem. M ógł on z nią rozm aw iać tylko w tedy, kiedy mocno uderzał w bęben. D otknięci otosklerozą czują się znacznie gorzej w okresie zmę­ czenia i zdenerw ow ania: wówczas i słuch staje się gorszy, i szum CHOROBY USZU 300 w uszach mocniejszy. W ysokie ciśnienie barom etryczne źle oddzia­ ływ a na stan ich słuchu i na cały układ nerwowy. D latego źle się czują i słuch im się pogarsza podczas pobytu nad morzem. N atom iast Trąbki słuchow e różnych typów do w zm acniania słuchu. (W g T o ut le corps liu m a in ) Iłzut trąbki słuchow ej, której w ąski koniec w prow adzony został do przewodu słuchowego doskonale czują się w górach, gdzie i słuch im się popraw ia, i szmery wybitnie słabną. Leczenie. Często niestety lekarze są bezsilni wobec tej choroby, zwłaszcza w jej okresach późniejszych. P rz ed e wszystkim warunki ogólne odgryw ają tu pierwszorzędną rolę. Chorzy powinni sta­ nowczo unikać wszelkiego rodzaju przeziębień, katarów , zmęczenia i zdenerwow ania, bo to wszystko fatalnie odbija się na słuchu i na sta­ nie szmerów usznych. Chorzy powinni spędzać lato w górach, gdyż klim at górski dodatni w pływ wyw iera na stan uszu. K iedy słuch znacz­ nie osłabł, należy chorych przyuczać do odczytyw ania mowy z ust osób rozm awiających. Pozw oli im to z łatwością porozum iewać się z otoczeniem. W reszcie duże usługi m ogą tu oddać przyrządy pomoc­ nicze w postaci t r ą b e k a k u s t y c z n y c h , które należy w ybierać w edług wskazówek lekarza, a naw et z jego udziałem. K obiety powinny być świadome tego, że ciąża sprzyja nieraz postępowi choroby. OSTRE Z A PA L E N IE UCHA W EW NĘTRZNEG O P rz y c z y n y . Choroba byw a zwykle w tórna i ■występuje przew ażnie jako powikłanie ostrego ropnego zapalenia jam y bęben­ kowej w następstwie grypy i płonicy. Z jam y bębenkowej spraw a CHOROBY u s z u 301 szerzy się wówczas na ślimak i przedsionek. W zapaleniu opon móz­ gowych proces chorobowy przenosi się niekiedy z chorej opony mięk­ kiej na otoczki nerwu słuchowego i z przestrzeni podpajęczynow ej mózgu do przestrzeni chłonnych ucha wewnętrznego. Objawy. W zależności od tego, czy tylko pojedyncze czę­ ści ucha wewnętrznego, czy też cały błędnik są dotknięte cierpieniem, objaw y byw ają różne. Jeżeli zapalenie objęło wyłącznie narząd słu­ chowy, wówczas następuje bardzo znaczne upośledzenie albo całko­ w ita utrata słuchu. W razie zajęcia przedsionka i kanałów półkoli­ stych występuje zaw rót głowy, przy czym chory doznaje w rażenia, jakby otaczające go przedm ioty obracały się w kierunku poziomym, pojaw iają się mdłości, wymioty i drżenie gałek ocznych — t. zw . oczo­ pląs. W razie schorzenia i ślim aka, i przedsionka w raz z kanałam i, obok utraty słuchu stwierdzam y i wyżej podane objaw y zaburzenia równowagi. Z apalenie błędnika obustronne stanowi główną przyczynę głu­ choniemoty. Z apalenie byw a najczęściej surowicze. P o okresie objaw ów ostrych choroba powoli cofa się, rów now aga pow raca, oczopląs znika i słuch powoli popraw ia się, choć w nieznacznym stopniu. W grypie niekiedy rozw ija się ropne zapalenie błędnika i jeżeli nie u d a się w porę mu zapobiec, szybko szerzy się na opony mózgowe. Leczenie. W chwili wystąpienia objaw ów błędnikow ych wskazany jest przede wszystkim absolutny spokój, wyższe ułożenie głowy i okłady lodowe na chore ucho. W szelkich ruchów należy jak najbardziej unikać. Jeżeli pojaw iają się nudności i zaw roty głowy, chory powinien leżeć po stronie chorego ucha, gdyż to najlepiej zmniej­ sza zaw roty głowy. W przypadkach tych w skazana jest operacja otwarcia wyrostka sutkowego i jam y sutkowej, jeżeli mamy pewność, że chodzi tylko o zapalenie surowicze. W razie ropnego zajęcia błęd­ nika konieczne jest otworzenie błędnika, wypuszczenie ropy na zew­ nątrz i niedopuszczenie przy pomocy sączkow ania do jej przedostania się do jam y czaszkowej. GŁU CH O N IEM O TA Jest to najcięższa choroba uszna, a jednocześnie jedna z najcięż­ szych chorób w ogóle, poniewraż czyni człowieka kaleką z bardzo ograniczoną zdolnością porozum iewania się z otoczeniem, chociaż jego zdolności fizyczne mogą być zupełnie w ystarczające do wykonyw ania w'ielu zaw odów zw iązanych z pracą fizyczną. 302 CHOROBY USZU P r z y c z y n y głuchoniemoty są dwojakie. Jedne działają przed urodzeniem dziecka w okresie jego rozw oju w łonie matki, dru­ gie — w chwili samego porodu wskutek wylewów krw aw ych w uchu wewnętrznym oraz po urodzeniu. M am y więc głuchoniemotę w rodzo­ ną i nabytą. G łuchoniem ota w rodzona występuje często u dzieci rodziców obarczonych ciężką chorobą nerwową, jak padaczka, alkoholizm, a je­ dnocześnie cierpiących na postępujące osłabienie słuchu. R odzice głu­ choniemi mogą mieć potomstwo głuchonieme, jed n a k ie mogą również d a ć życie dzieciom z zupełnie zdrow ym słuchem. Zw rócono uwagę, że większa liczba głuchoniemych przypada na m ałżeństwa zawierane między bliskimi krewnymi. B adacz niemiecki H am m erschlag obliczył, i e na 96 m ałżeństw z jednym dzieckiem głuchoniemym 14 było zaw artych między krew nym i; na 14 z dw oj­ giem dzieci głuchoniemych — 4 m ałżeństwa między krewnymi i na 9 małżeństw z trojgiem dzieci głuchoniemych — 3 m ałżeństwa mię­ dzy krewnymi. B ardzo wybitny jest w pływ gleby i wysokości nad poziomem m orza. Im kraj jest bardziej nizinny, tym mniej liczy głuchoniemych. W e d łu g H artm anna na 100.000 ludności przypada głuchoniemych: w H olandii — 33,5 „ Belgii — 44 ,, Niemczech — 96 ,, wysokich A lpach — 450 ,, Polsce — 133 Głuchoniemocie wrodzonej często tow arzyszą inne choroby, bę­ d ące w yrazem zwyrodnienia ustroju. D uński otolog M ygind obliczył, że pośród 7487 głuchoniemych było głuptaków 451 ( 6 % ) , kretynów 3 6 , epileptyków 320 ( 4 ,3 % ) , dotkniętych wolem 4 0 % , z dziedziczną ślepotą i innymi wrodzonymi w adam i wzroku 1392 ( 1 7 % ) , z inny­ mi zboczeniami 360 ( 4 ,8 % ) . Innymi słowy: trzecia część głuchonie­ m ych od urodzenia byw a dotknięta innymi dziedzicznym i zboczeniami i chorobami. W e d łu g francuskiego oto-laryngologa de P a rre la, znaw cy za­ gadnień dotyczących głuchoniemoty, przyczyny głuchoniemoty d ad zą się przedstaw ić w sposób następujący: Przyczyny głuchoniemoty w rodzonej: Przym iot dziedziczny Pokrewieństwo — — 25% 10% CHOROBY USZU G łuchota rodzinna Zw yrodnienia U ra z matki 303 5% 8% 2% 50% P rzyczyny głuchoniemoty n a b y te j: Z apalenie opon mózgowych Z apalenie ucha i gardła u noworodków Z apalenia ucha zakaźne (odra, płonica, świnka, dur brzuszny) U ra z dziecka Przyczyny nieznane 20 % 12% 11% 1,5% 5 ,5 % że głuchoniemota nabyta zdarza się na ogół praw ie tak samo często, jak i głuchoniemota wrodzona. Głuchoniem ota nabyta występuje najczęściej po przebytych cho­ robach zakaźnych, w szczególności zaś po nagminnym zapaleniu opon mózgowych, pospolicie zwanym zapaleniem mózgu, na które przypada przeszło połowa przypadków (w edług niemieckiego autora B ezolda — 5 1 ,9 % ) . D użo przypadków , w edług tegoż B ezolda, do­ starcza płonica ( 1 8 % ) , przymiot dziedziczny ( 5 ,6 % ) ; inne choro­ by zakaźne razem wzięte d a ją przeszło 6 ,8 % . Ogółem na choroby za­ kaźne przypada praw ie 8 5 % wszystkich przypadków głuchoniemoty nabytej, w edług tegoż autora. R eszta przypada na uraz i na nieżyty gardła i ucha środkowego u noworodków. Z estaw iając dane francuskie de P a rre la z danym i niemieckimi B ezolda i pam iętając, że odsetki podane przez pierwszego odnoszą się do głuchoniemoty w ogóle, odsetki zaś drugiego tylko do głuchoniemo­ ty nabytej, dostrzegam y w nich dużo podobieństwa. W obu krajach przew ażająca liczba głuchoniemoty nabytej pow staje z pow odu ostrych chorób zakaźnych, a zw łaszcza nagminnego zapalenia opon mózgo­ w ych (cyfry porów naw cze dla Niemiec 51,9, we Francji po odpo­ wiedniej korekcie 4 0 % , dla innych ostrych chorób zakaźnych w N iem ­ czech 2 4 ,8 % , we F rancji 2 2 % ) . D u ż ą rozbieżność w ykazują cyfry dotyczące przym iotu. W N iem czech B ezold uw aża go w 2 5 % za 304 CHOROBY USZU przyczynę głuchoniemoty w rodzonej. R óżnica ta zależy, być może, od większej zapadalności na przym iot we Francji, zw łaszcza w sto­ sunku do jego postaci nerwowej, z drugiej strony od różnicy poglą­ dów naukowych na to zagadnienie, poglądy te bowiem dotychczas nie zostały jeszcze ustalone. N otujem y tu te dane dlatego, że w idać z nich, jak wybitną rolę odgryw a przym iot dziedziczny w pow staw a­ niu głuchoniemoty w ogóle. W e d łu g Bezolda głuchoniemota w rodzona zdarza się nieco rza­ dziej niż nabyta, przy czym częściej występuje u m ężczyzn niż u ko­ biet (w stosunku 100 do 8 3 ). U trata słuchu pow oduje utratę mowy, jeżeli chory został do­ tknięty głuchotą przed 7 rokiem życia. Później mowa jest zw ykle z a ­ chowana, chociaż staje się monotonna, bezbarw na i niew yraźna. N a ­ leży pamiętać, że zupełna utrata słuchu występuje na ogół u 6 0 % głuchoniemych, u reszty istnieją mniejsze lub większe resztki słuchu w rozm aitych oktaw ach, co odgryw a w ażną rolę podczas uczenia dzieci w szkole głuchoniemych. U nas w Polsce w 1921 r. przypa­ dało na 100.000 mieszkańców 133 głuchoniemych. Z tego przypa­ dało na w ojew ództw a nizinne: zachodnie 97, centralne 121 i wschod­ nie 127, na górzyste południowe po 169 i na górzyste zachodnie w raz ze Śląskiem — 140. Ja k w idać, spraw dza się tu ogólne praw idło sformułowane przez H artm anna. O gólna liczba głuchoniemych w Polsce, w edług H elm ana, w 1927 r. wynosiła 4 6 .0 0 0 , z tego 3 9 .0 0 0 przypadać miało na doros­ łych, a 7.000 na dzieci w wieku szkolnym. Z tej liczby zaledwie 1256 dzieci korzystało z nauki w szkołach dla głuchoniemych. O d tego czasu, wobec znacznego zwiększenia się liczby ludności, musiała także zwiększyć się i liczba głuchoniemych. N atom iast liczba szkół i internatów dla nich pozostała bez zmiany. Z a p o b i e g a n i e . W walce z głuchoniemotą bardzo w ażną rolę odgryw a higiena i dobre warunki sanitarne, szczególnie zw alczanie chorób zakaźnych wieku dziecięcego, jak zapalenie opon mózgowych, płonica, odra, które d a ją razem duży odsetek ropień z ucha środkowego i schorzeń ucha wewnętrznego. Zm niejszenie o połowę zapadalności na te choroby, oznacza zmniejszenie praw ie o połowę liczby głuchoniemych z chorobą nabytą, jak tego dow odzą dane za­ czerpnięte z historii zdrowotności w Niem czech i we Francji. W 1900 r. w Niem czech przypadało 89 głuchoniemych na 100.000 mieszkań­ ców. W 1925 r. liczba ta spadła do 69 dzięki popraw ie w arunków zdrow otnych. W e F rancji, w edług L a b b e ‘go, przypadało w 1851 r. CHOROBY USZU 305 82 głuchoniemych na 100.000 mieszkańców, w 1926 r. liczba ta spadła do 47 i wynosiła w całości 18.800 głuchoniemych. O grom na u nas liczba głuchoniemych zależy od ogromnego roz­ powszechnienia wspomnianych chorób oraz od braku kompetentnej po­ mocy lekarskiej z chwilą wystąpienia usznego powikłania. W ybitny wpływ na zmniejszenie głuchoniemoty wrodzonej w y­ wrzeć może w alka z alkoholizmem, zakaz małżeństw pom iędzy bli- N iedosłyszący słuchacze przysłuchują się koncertowi za pomocą trąbek słucho­ w ych i przyrządów elektrycznych u łatw iających słyszen ie. skimi krewnymi, w alka z przymiotem i świadectwa przedślubne, sło­ wem — planow a akcja społeczna, szerząca wśród ogółu zasady eugeniki. L e c z e n i e głuchoniemoty posiada rację bytu tylko w tedy, kiedy przyczyną jej jest przew lekły ropotok uszny i jeżeli zachow ane są, nieraz znaczne, resztki słuchu, które jeszcze m ogą się powiększyć po usunięciu sprawy ropnej. W innych przypadkach, gdy został znisz­ czony lub całkowicie uszkodzony nerw słuchowy albo narząd Cortiego, albo wreszcie tam , gdzie narządu tego brak lub pozostały tylko jego szczątki, leczenie jest bezcelowe, poniew aż sztuka lekarska ta­ kich uszkodzeń i braków napraw ić nie potrafi. N atom iast m ożna na­ uczyć głuchoniemego poznaw ać, co się do niego mówi i jak na mowę mową odpow iadać. U łatw ia to wspomniany fakt, że 4 0 % głuchonie­ 306 CHOROBY USZU mych posiada owe resztki słuchu, które przy ciągłej wprawie dziecka posłużą w pewnej mierze do przyw rócenia zdolności mówienia. Leczenie polega na przedm uchiwaniu uszu sposobem Politzera w przypadku istnienia nieżytu trąbki Eustachiusza. W razie trudności porozumiewania się z otoczeniem nie pozostaje nic innego, jak za' opatrzyć się w odpowiednią trąbkę słuchową, którą należy sobie w y­ brać przy udziale lekarza specjali­ sty. Początki nauki, która stw orzy­ ła m etody uczenia głuchoniemych mowy, sięgają pierwszej połowy X V I stulecia, kiedy humanista wło-< ski H i e r o n i m o C a r d a n o , roz­ m yślając nad tym zagadnieniem, wypow iedział zdanie, że można do­ prow adzić głuchoniemego do tego, że będzie słyszał czytając i mówił pisząc. Jednak zasługa zapoczątko­ wania nauki mówienia z głuchonie­ mymi przypada hiszpańskiemu beKs. de L‘Epee, założyciel pierw szej nedyktynowi P e d r o P o n c e d e szkoły głuchoniem ych w e Francji, . w ynalazca alfabetu palcowego głuchonicm ych. , l • J l ] • L e o n . INalezac do zakonu, gdzie . . . , milczenie jest zalecone regułą za­ konną, był przyzw yczajony do po­ sługiwania się m ową palcow o-ręczną w raz z innymi zakonnikami. N a ­ sunęło mu to myśl skorzystania z tego sposobu w nauczaniu głucho­ niemych. P iszą o nim, że nauczył wielu synów w ybitnych rodów, cierpiących na głuchoniemotę, sztuki mówienia, tak że mogli rozm a­ wiać głośno i porozumiewać się z otoczeniem. W X V I I wieku P a b l o B o n e t napisał pierwszą pracę o tech­ nice nauczania głuchoniemych, w której poucza, jak należy uczyć głuchoniemych w ładać językiem, wargami, zębami, ażeby umieli w y­ dać należyty dźwięk. W początkach X V I I I wieku J a k u b R o ­ d r i g u e z P e r e i r a uczy dzieci głuchonieme naprzód w Hiszpanii, potem w P ary żu , tam zdobyw a sobie rozgłos przywróceniem mowy dzieciom ze znakomitych rodów. W e Francji jednak największą sła­ wę i rozgłos zdobyw a w X V I I I stuleciu ks. M . de l‘E pee, który całkowicie poświęca się nauczaniu mowy dzieci głuchoniemych, z a ­ CHOROBY USZU 307 kłada dla nich szkołę we własnym mieszkaniu oraz bursę, utrzym y­ w aną własnym kosztem. U czy on z początku mowy głośnej, a dla ułatwienia sobie pracy tworzy abecadło palcowo-ręczne, które ucznio­ wie jego łatwo sobie przysw ajają. U łatw ia ono im porozumiewanie się z nauczycielem i pom iędzy sobą. Z asługi księdza de l‘E pee oce­ niła cała F rancja, a rząd rewolucyjny uznał, że obyw atel de 1’E pee dobrze zasłużył się ojczyźnie. P o jego śmierci rozpoczęte przezeń dzieło prow adził dalej ks. Sigard, który począł większą uwagę zw ra­ cać na uczenie mowy ustnej, a nie znakowej. W A nglii pierwszym nauczycielem głuchoniemych jest John Bulwer, a prof. W allis z O xfordu pierwszy ustala zasady naukowe nau­ czania mowy. W H olandii Ja n Conrad A m m an w początkach X V I I I wieku pierwszy w tym kraju uczy mowy ustnej i odczytyw ania z w arg. Jego śladem pójdzie w końcu tegoż stu­ lecia Niemiec Sam uel Hoinicke, który pierwszy w 1778 r. zakłada i kieruje państw ową szkołą dla głu­ choniemych w Lipsku. W Polsce pierwszym nauczycie­ lem głuchoniemych jest ks. F a l­ kowski, który w 1871 roku zakła­ d a Instytut dla Głuchoniemych i Ociemniałych w W arszaw ie przy P I. T rz ec h K rzyży. Instytut ten pod jego kierownictwem doskona­ le się rozw inął dzięki opiece społe­ czeństwa i zasiłkom rządow ym . P o ­ tem przeszedł całkowicie na koszt P aństw a. P osiada oprócz szkoły internat i szereg warsztatów , w których głuchoniemi ćwiczą się W różnych rzemiosłach. W In- Ks- Jakub Falkow ski, założyciel Stytucie obok głuchoniemych istnie- 1 p ,erw szy Rektor W arszawskiego je oddział dla ociemniałych w raz Instytutu Giuchoni™ h s °ciem. . . m ałych. ze szkolą i warsztatem . N au k a mówienia głuchoniemych, w myśl najnow szych poglądów, powinna rozpoczynać się znacznie wcześniej, niż to jest dotychczas przyjęte w zakładach dla głuchoniemych, dokąd mogą wstępować 308 CHOROBY USZU kandydaci dopiero w siódmym roku życia. A m erykańscy otologowie doszli do przekonania, że należy już rozpoczynać naukę z dziećmi trzyletnimi, które powinny się w ychow ywać i uczyć pod kierunkiem Polski alfabet palcowy głuchoniemych + od strony patrzącego, — od strony dającego znaki lekarzy oraz odpowiednio wyszkolonych pielęgniarek i w ychow aw ­ czyń. W ów czas dopiero m ożna zachow ać w należytym stanie głos dziecka i nadać mu całą wyrazistość, którą traci rozpoczynając naukę w latach późniejszych. U takich dzieci łatwiej daje się wyzyskać pod­ CHOROBY USZU 309 czas nauki resztki słuchu i odpowiednio je wykształcić. Poniew aż utracony słuch przestaje służyć do rozw oju mowy i do pojmowania przez dziecko tego, co się do niego mówi, korzysta się tu głównie ze zmysłu wzroku i dotyku. Dziecko patrzy na mówiącego nauczyciela, na ruchy jego ust i tw arzy, dotyka jego gardła i szyi i stara się od­ tw orzyć ruchy, widziane i odczuw a­ ne palcami, za pomocą własnych ust i gardła, dotyka także brzmiącego p odczas gry pianina czy znajdu­ jącego coraz większe zastosowanie w szkołach dla głuchoniemych me­ gafonu w czasie działania i otrzy­ muje nowe wrażenia dotykowe, roz­ budzające w nim nowe wrażenia, nowe odczucia, które stara się w ła­ snym głosem oddać. D zieci z ta ­ kich szkół mówią głośno, wyraziś­ cie, z odpowiednią m odulacją, tak jak dzieci zdrow e i dobrze słyszące. C oraz większe zdobycze w dzie­ dzinie akustyki pozw alają żywić nadzieję, że coraz nowsze przyrzą­ dy słuchowe umożliwią z biegiem e l l e n KELLER, niew idom a i głu■czasu coraz silniejsze oddziaływ a- choniem a od urodzenia, zasłyn ęła janie na zmysły dziecka głuchonieme- ko utalentow ana, w szechstronnie w y ­ go i będą coraz bardziej ułatw iały kształcona pisarka. m u porozum iewanie się za pośrednictwem mowy ze światem ludzi słyszących. W naszych w arunkach coraz bardziej życzyć by należało, aże­ by te tysiące pokrzyw dzonych przez życie dzieci, często naw et bar­ dzo zdolnych, zw łaszcza jeżeli chodzi o dzieci z głuchoniemotą na­ bytą, przestały być kopciuszkiem, którego stale się zaniedbuje i o któ­ rym stale się zapom ina; wszystkie powinny znaleźć dla siebie miejsca w urządzonych dla nich internatach przedszkoli i szkół. K a ż d e woje­ w ództwo powinno posiadać internat dla dzieci głuchoniemych od lat 3 do 13, gdzie by się uczyły mowy, bawiły, przechodziły kurs szkoły powszechnej i kształciły w rzemiośle, do którego czują upodobanie. N ależy przy tym zaznaczyć, że, jak w ykazuje doświadczenie szkół niemieckich, a po części i naszych, głuchoniemi dostarczają doskona­ 310 CHOROBY USZU łych rzemieślników. W ten sposób społeczeństwo otrzym ałoby z nich w następstwie jednostki pożyteczne, zdolne do owocnej pracy. Z uznaniem należy podkreślić, że W arszaw ski Instytut dla G łu­ choniemych kształci swych wychowańców zgodnie z najnowszym i wskazówkami. CH O R O BA M ENIER E‘A P r z y cz y n y . P rz e d 80 laty lekarz francuski M eniere opisał przypadek choroby, która przejaw iła się w ten sposób, że do­ tknięta nią chora nagłe ogłuchła, straciła przytomność, a następnie do­ stała zaw rotów głowy z uczuciem kręcenia się otaczających przedm io­ tów, a także mdłości, wymiotów oraz rytmicznego drgania gałek ocz­ nych czyli o c z o p l ą s u . T a nieznana dotychczas choroba otrzy­ m ała nazw ę choroby M eniere‘a, od nazwiska wspomnianego lekarza. W przypadku opisanym przez M eniere'a okazało się, że u chorej nastąpił wylew krwi do kanałów półkolistych ucha wew nętrznego. Stwierdzono później, że przypadki tej choroby nie są bynajm niej tak rzadkie, że pojaw ia się ona zawsze w następstwie wylewu krwi dokanałów półkolistych i do przedsionka, albo gdy w ogóle występuje przekrwienie błędnika lub nawet jego nagła niedokrwistość. Z d a rz a się także u robotników pracujących w kesonach pod zwiększonym ciśnieniem, jeżeli przechodzą bez zachow ania należytej ostrożności od razu ze zwiększonego ciśnienia atmosferycznego do nor­ malnego. T e jże chorobie ulegają nurkowie, a z drugiej strony lot­ nicy i w ogóle ludzie przebyw ający w zmiennych w arunkach, podlega­ jących dużym wahaniom ciśnienia atmosferycznego. O b j a w y. Z objaw ów należy odnotować szum w uszach,, zaw rót głowy, nudności, wymioty, drżenie rytmiczne gałek ocznych w kierunku poziomym, oraz odczuw ane przez chorego przesuwanie się przedm iotów otaczających. Leczenie. W przypadkach wylewów krw aw ych należy zapew nić choremu absolutny spokój i pozostawić go w pozycji leżącej. P o z a tym wskazane jest przystawienie do okolicy obu uszu, między dolną szczęką a wyrostkiem sutkowym, pijawek (po 3 w okolicy każ­ dego u c h a ), a następnie przykładanie pęcherzy z lodem na oba uszy, a w celu zmniejszenia nudności podaw anie do ust drobnych kaw ałków lodu. W razie wystąpienia zaw rotów głowy i innych objaw ów wsku­ tek zmniejszonego ciśnienia, należy chorego ułożyć w pozycji pozio­ CHOROBY USZU 311 mej z głową opuszczoną niżej, a na głowę kłaść suche okłady gorące, najlepiej w postaci butelki gumowej napełnionej gorącą w odą. ST A R C Z A TĘPOŚĆ SŁUC H U D o objaw ów starzenia się należy także osłabienie słuchu, szcze­ gólnie dla wyższych tonów. M oże ono występować już po 50 roku życia, chociaż spotykamy wiele osób po sześćdziesiątce, a naw et sie­ demdziesiątce, które jeszcze słyszą doskonale. P o najw yższych tonach idzie utrata tonów najniższych. W ten sposób pole słyszenia koncen­ trycznie się zwęża. P r z y c z y n y osłabienia słuchu w wieku starczym należy szukać w m iażdżycy naczyń, występującej zwykle w późnym w ieku; m iażdżyca upośledza bowiem odżywianie delikatnych komórek n arzą­ du Cortiego, co pow oduje ich zanik. N ie można również pominąć współistniejącego często nieżytu ucha środkowego i trąbki słuchowej, który także przyczynia się do zwiększenia tępości słuchu. Chory uskarża się zwykle na osłabienie słuchu i niemożność bra­ nia udziału w rozmowie, kiedy się znajduje w liczniejszym tow arzy­ stwie. Osłabieniu słuchu towarzyszy zwykle szum w uszach o wyso­ kim brzmieniu, zwiększający się w chwili wzruszenia, pobudzenia ner­ wowego, po wypiciu kilku kieliszków wina lub wódki itp. Leczenie. W przypadkach gdy przytępienie słuchu mo­ że w pewnym stopniu zależeć od przewlekłego nieżytu trąbki słucho­ wej, można oczekiwać popraw y słuchu po przedm uchiwaniach spososobem Politzera albo za pomocą cewników usznych. W pozostałych przypadkach może się okazać pożytecznym leczenie sklerozy naczyń i podaw anie hormonów męskich gruczołów płciowych. GR U ŹLIC A U C H A P r z y c z y n y . G ruźlica ucha należy do dość częstych cho­ rób tego narządu. W e d łu g wiarygodnych obliczeń przeszło 5 % przy­ padków ropotoku przew lekłego zaliczyć należy do gruźliczych. D o tego dochodzą jeszcze przypadki gruźlicy ucha wewnętrznego, wy­ rostka sutkowego i małżowiny usznej w raz z przew odem zewnętrz­ nym. Jest to cierpienie wtórne, gdyż zarazek gruźliczy przenika w głąb ucha z gardła za pośrednictwem trąbki Eustachiusza, do której do­ staje się w raz z plwociną podczas kaszlu. R zadziej przeniesienie z a ­ CHOROBY USZU 312 razków odbyw a się za pośrednictwem naczyń krwionośnych i chłon­ nych z gruźliczych ognisk w płucach, gruczołach szyjnych i migdałkach. Objawy. W początkach choroby objaw y byw ają dość nie­ w yraźne. Ból zwykle byw a nieznaczny, a wyciek dość skąpy, za to bardzo często występuje wybitne upośledzenie słuchu w chorym uchu. W zależności od złośliwości zarazka i od stanu ogólnego natężenie zmian chorobowych byw a różne: w jednym przypadku w idać tylko częściowe zniszczenie błony bębenkowej i nieznaczne tworzenie się nacieczeń, w innych natomiast błona bębenkowa i kosteczki ulegają całkowitemu zniszczeniu, które stopniowo szerzy się także na wyro­ stek sutkowy i na kość skalistą. P ow stają duże grzybiaste rozrosty, które w ypełniają nieraz jam ę bębenkową i w yrastają do przew odu ze­ wnętrznego, albo rozw ijają się w komórkach powietrznych i przedo­ stają się na zew nątrz. Niekiedy cały ślimak ulega zniszczeniu. W ie ­ lokrotnie cierpienie przerzuca się na opony, w yw ołując gruźlicze zapa­ lenie opon mózgowych. N ierzadko zdarza się ogólna prosówka. L e c z e n i e powinno być przede wszystkim ogólne. D obre odżywianie, spokój fizyczny i duchowy, zdrowe, czyste powietrze — oto zasadnicze czynniki w leczeniu gruźlicy ucha. W ielkie znaczenie posiada naświetlanie lampą, łukową lub kw arcow ą całego ciała i cho­ rego ucha. Korzystny w pływ w yw ierają miejscowe naświetlania ucha lam pą V essely‘ego, Cem acha, Landeckera oraz bezpośrednio słońcem. W trzeciej części przypadków osiąga się dzięki naświetlaniom takim w ybitną popraw ę a nawet wyleczenie. W razie zajęcia wyrostka sut­ kowego m ożna otrzym ać dobre wyniki za pomocą niszczenia nacie­ czeń gruźliczych m etodą chirurgiczną z następczym naświetlaniem. PRZEW LEK ŁE Z A PA L E N IE N ER W U SŁUCHO W EG O P rz y c z y n y . Cierpienie należy do stosunkowo rzadkich, ale prowadzi do znacznego upośledzenia słuchu, a w daleko posunię­ tych przypadkach naw et do zupełnej głuchoty. Pow staje w następ­ stwie zatrucia nerwu ciałami chemicznymi, jak chinina, salicylan sodu, nikotyna, arsen, wyskok, albo toksynami zarazków przymiotu, duru brzusznego, świnki i innych; w następstwie urazu w przypadkach pęk­ nięcia podstaw y czaszki, drobnych i ciągłych urazów dźwiękowych, jak hałas i wstrząsy pow ietrza podczas pracy maszynistów, szoferów, kotlarzy, ślusarzy itp., wreszcie w następstwie ucisku nerwów słucho­ wych nowotworami, bliznami itp. CHOROBY u s z u 313 Uszkodzenie w większości przypadków dotyczy nie tylko pnia nerwu i jego rozgałęzień, ale i jego zakończeń w narządzie Cortiego oraz w plam kach i grzebieniach słuchowych przedsionka i kanałów półkolistych. Objawy. D otknięty chorobą nerwu słuchowego odczuwa stopniowo w zrastające upośledzenie słuchu, dochodzące nieraz do zu­ pełnej głuchoty, oraz przykre i męczące szmery uszne. W razie scho­ rzenia również gałęzi przedsionkowej nerwu w ystępują zaw roty gło­ wy, padanie i inne objaw y zaburzenia równowagi. N ajw rażliw szy jednak jest nerw ślimakowy i zaburzenia słuchowe górują nad innymi. Przew odnictw o kostne byw a zwykle wybitnie skrócone, nerw słucho­ wy nie reaguje wcale albo tylko bardzo słabo na prąd galwaniczny. Leczenie. P rzed e wszystkim należy usunąć czynniki szko­ dliwie oddziaływ ujące na nerw słuchowy, a więc zaniechać palenia tytoniu, picia trunków, przyjm owania w nadm iarze przetw orów chi­ nowych, salicylanu sodu, arsenu i innych środków przy istniejących już pierwszych objaw ach ze strony nerwu słuchowego, jak mocny szum w uszach i osłabienie słuchu. W przypadkach przebytego przy­ miotu należy próbow ać ostrożnego leczenia swoistego, głównie prze­ tworami jodu i rtęci. W chorobach zaw odow ych konieczna jest zmia­ na zajęcia albo przynajmniej dłuższa przerw a w pracy pośród nad­ miernego hałasu. Szm ery w uszach łagodzim y przetworam i bromu z w alerianą lub gardenalem . Pew ien w pływ korzystny może wyw rzeć galw anizacja nerwu. W daleko posuniętym cierpieniu leczenie nie daje ■wyników i chorzy powinni uczyć się rozumienia mowy przez odczy­ tywanie z ust. URAZ UCHA P r z y c z y n y . Z urazam i ucha spotykamy się nierzadko zarów no u dzieci, jak i osób starszych. U dzieci zd arzają się w ypadki najczęściej w szkole wskutek targania za małżowinę uszną albo ude­ rzenia w policzek i w okolicę ucha, niekiedy złośliwi koledzy wsa­ d z a ją do ucha jeden drugiemu ołówek albo zapałkę i przebijają nie­ ostrożnie błonę bębenkową. U starszych urazy błony bębenkowej, ucha wewnętrznego i środkowego zd arzają się wskutek eksplozji ga­ zów, bomb, granatów w bliskim sąsiedztwie, wreszcie wskutek w y­ padków samochodowych i kolejowych, pow odujących nieraz wstrząśm em a m ózgu i pęknięcie podstaw y czaszki, w skład której wchodzi 314 CHOROBY USZU kość skalista; wreszcie sam akt porodowy, zw łaszcza jeżeli odbyw a się przy pomocy kleszczy, może spowodować uraz i uszkodzenie n a­ czyń krwionośnych narządu słuchowego płodu. Objawy. U derzenie w ucho lub upadek na ucho, wybuch prochu lub bomby, pow odujący nagły wstrząs powietrza, w yw ołują najczęściej pęknięcie błony bębenkowej, przy czym pow staje nagły, gwałtowny ból w uchu i ogłuszenie. N iekiedy zdarzyć się może za­ wrót głowy i utrata przytomności. B adanie wykryw a w przew odzie zewnętrznym ślady krwi, a na błonie bębenkowej jeden lub kilka otworów nieprawidłowego kształtu, 0 brzegach nierównych i pokrytych zaschłą krwią. W w ypadkach samochodowych i innych, kiedy zachodzi pęknięcie podstaw y czaszki, występuje z ucha w ypływ w postaci krwawego płynu, zawierającego oprócz krwi domieszkę płynu mózgowo-rdzeniowego. Jam a bębenkowa napełniona jest również krwią, co w idać po ciemnym zabarw ieniu błony bębenkowej. Słuch pod wpływem urazu byw a zwykle mniej lub więcej upo­ śledzony, w zależności od tego, czy uszkodzenie dotknęło tylko błonę 1 jam ę bębenkową, czy też również i ucho wewnętrzne. W pierwszym przypadku zwykle następuje dość szybko popraw a, a naw et odzy­ skanie normalnego słuchu. W przypadkach uszkodzenia ucha wew­ nętrznego, a zwłaszcza w razie pęknięcia kości skalistej, słuch ginie często bezpowrotnie. Leczenie. P o stwierdzeniu stanu błony bębenkowej i ucha środkowego w prow adzam y do przew odu pasek gazy wyjałow ionej, a na ucho nakładam y zabezpieczający opatrunek, na który kładziem y pęcherz z lodem. Chory powinien pozostaw ać w łóżku w zupełnym spokoju, dopóki ciężkie objaw y nie miną. N ie stosujemy żadnych przem yw ać, ażeby nie w prow adzić do ucha środkowego zarazków ropnych i nie w yw ołać ropotoku ze wszystkimi jego następstwami. O patrunek zdejm ujem y dopiero w tedy, gdy stan chorego w ogóle i stan dotkniętego urazem ucha ulegnie w yraźnej poprawie. U W A G I H IG IEN IC ZN E U szy ludzkie są siedliskiem jednego z najw ażniejszych zmysłów: zmysłu słuchu, który ułatw ia wzajem ne stosunki pomiędzy ludźmi i do­ starcza człowiekowi najwznioślejszych wzruszeń estetycznych. P o z a tym mieszczą one w sobie narząd równowagi, któremu człowiek za- CHOROBY uszu 315 w dzięczą pewność w swych czynnościach, ruchach i zachow aniu się. Chcąc zabezpieczyć tak cenny organ przed licznymi cierpieniami, na­ leży przestrzegać pew nych w skazań i przepisów higienicznych, które dad zą się streścić w sposób następujący. P rzed e wszystkim — umiejętnie i ostrożnie wycierać nos: każdą jego połowę po kolei, jak to była mowa w chorobach nosa, ażeby nie wpędzić do trąbki słuchowej i do jam y bębenkowej wydzieliny z nosa i gardła, zawierającej zarazki chorobotwórcze. N ie należy dłubać w przew odzie usznym zewnętrznym zapałka­ mi, w ykałaczkam i, ołówkami itp., bo to najłatw iej pow oduje tw orze­ nie się w przew odzie bardzo bolesnych czyraków. U derzenie w okolicę ucha byw a często bardzo niebezpieczne i może doprow adzić do groźnych dla życia zaburzeń albo do cięż­ kiego kalectw a. R odzice i opiekunowie, a w dziedzinie sportu wychowawcy sportowi powinni zw racać uwagę na niebezpieczeństwo uderzenia w okolicę ucha podczas gry i zabaw , a zw łaszcza podczas upraw iania coraz bardziej rozpowszechniającego się pięściarstwa. U derzenie w ucho powinno być kategorycznie wzbronione podczas zapasów pięściarskich, a w ykraczający przeciw temu pięściarze powinni być wykluczani z klubów sportowych. G odne jest potępienia targanie uczniów w szkole za małżowinę uszną i bicie po tw arzy w okolicę uszną, jak to się niestety zdarza do­ tychczas ze strony zbyt krewkich rodziców i wychowawców. D ługotrw ały hałas stanowi pow ażne niebezpieczeństwo dla słu­ chu. R obotnicy, narażeni na ciągły huk i hałas podczas pracy, już po kilku latach tracą w znacznej mierze zdolność słuchową. D latego za­ bezpieczenie robotników fabrycznych przed nadmiernym hałasem przed­ stawia bardzo w ażne zagadnienie społeczne. W e wszystkich fabrykach i zakładach powinny być wprow adzone urządzenia tłumiące hałas. Rów nie w ażną jest rzeczą w alka z hałasem ulicznym wielkich miast. N adm ierny nagły hałas, huk, wybuch w bezpośrednim sąsiedz­ twie człowieka pow oduje czasowe, nieraz długotrw ałe upośledzenie, a naw et utratę słuchu. D latego powinno być surowo wzbronione dzie­ ciom dla żartu powodowanie nagłego huku lub wrzasku w bezpo­ średnim sąsiedztwie ucha kolegi. N iepożądany, a naw et szkodliwy jest nadmierny w rzask i hałas na terenie szkoły w przerw ach m iędzy lekcjami, gdyż pow oduje nad­ mierne podrażnienie nerwów słuchowych, me mówiąc już o podraż- 316 CHOROBY USZU nieniu całego aparatu nerwowego zarów no uczniów, jak i nauczycieli. R opa w yciekająca z ucha dotkniętego ropotokiem jest zaraźliw a i niebezpieczna dla otoczenia i pow inna być starannie usuw ana i nisz­ czona. Chorzy na przew lekły ropotok powinni unikać w lew ania do cho­ rego ucha zimnej wody i nurkowania w kąpieli, może to bowiem spo­ w odow ać obostrzenie ropotoku i groźne dla życia powikłania. P o d ­ czas kąpieli należy ucho szczelnie zatykać czopem gumowym albo zbitym kawałkiem w aty nasyconej tłuszczem, a na głowę nakładać szczelnie przykryw ającą uszy czapeczkę gumową. D zieci z upośledzonym słuchem powinny siedzieć w szkole na pierwszych ław kach, w pobliżu nauczyciela. Jeżeli słuch jest upośle­ dzony w jednym uchu, zdrow e ucho powinno być zwrócone ku nau­ czycielowi. D zieci z ropotokiem usznym, uczęszczające do szkoły, po­ winny być kierowane do lekarzy specjalistów, a w szkole muszą chore ucho zatykać w atą higroskopijną. D zieci ze znacznie upośledzonym słuchem powinny być łączone w oddzielne klasy, mniej liczne od zwykłych, i korzystać z nauki spe­ cjalnych nauczycieli. W ten tylko sposób mogą opanow ać w całości program szkolny. Rozproszone po różnych klasach, siedząc często na ostatnich ław kach, nie słyszą objaśnień nauczycieli, nie n ad ążają za całą klasą, wskutek czego nieraz pomimo dużych zdolności stają się ciężarem klasy i nie wynoszą ze szkoły tego zasobu w iedzy, który w y­ nieść powinni. N ikotyna i wyskok są jadam i dla nerwu słuchowego. N ie tylko nadmierne, ale naw et um iarkowane stałe ich używanie prow adzi w koń­ cu do uszkodzenia nerwu słuchowego i do przytępienia słuchu. T y lk o porzucenie obu tych zgubnych d la słuchu nałogów może zapobiec te­ mu niebezpieczeństwu. Z ab u rzen ia równowagi pod w pływ em odurzenia alkoholowego są przyczyną bardzo licznych katastrof samochodowych i samoloto­ wych, a tym samym wielu tysięcy zgonów i ciężkich kalectw ofiar tych katastrof. W y p ły w a z tego prosty wniosek, że osobników używ a­ jących wyskoku, co bardzo łatw o jest stwierdzić badaniem krwi na zaw artość alkoholu, nie należy dopuszczać do prow adzenia pojazdów mechanicznych, parow ozów ani samolotów. CHOROBY UZĘBIENIA i SZCZĘK Prof. Dr ANTONI CIESZYŃSKI (Lw ów ) UWAGI WSTĘPNE Z ę b y posiadają w ażne znaczenie fizjologiczne. Służą do od­ gryzania i żucia pokarmów, a więc pełnią funkcję przygotowyw ania ich do trawienia. Ju ż w jam ie ust­ nej odbyw a się pierwszy, wstępny akt traw ienia: zmieszanie zmiaż­ dżonych pokarm ów ze śliną i roz­ kład węglowodanów przez ptyalinę, zaczyn znajdujący się w ślinie. R ozpoczyna się więc '-trawierfie wszystkich mącznych pokarmów i cukru. Jeżeli z jakichkolwiek przyczyn zęby nie spełniają należycie swej funkcji, pokarm y dostają się nie zm iażdżone, w wielkich kęsach do PRZEKRÓJ PRZEZ GÓRNA WARGĘ żołądka i dalszych dróg pokarm o­ I ZAB SIECZNY W ZĘBODOEE. w ych i nie mogą być w dostatecz­ I. Kość szczękowa. 2. N aczynia krw io­ nośne i nerwy. 3. Przewód korzenio­ nej mierze w ykorzystane przez or­ w y. 4. Zębina. 5. Ozębna. 6 . Korzeń. ganizm. 7. K ostniwo (cem ent). 8 . Miazga zę­ Szybkie pochłanianie spotyka się bowa. 9. Szyjka zęba. 10. D ziąsło. nie tylko u ludzi łakom ych i ner­ II . Szkliwo. 12. D ziąsło. 13. Tętnica wowych, ale i wówczas, gdy żucie wargi górnej. 14. Mięsień okrężny ust. I. M ięsień okrężny ust. II. Załapokarm ów pow oduje ból zębów. mek górny przedsionka. III. Gruczo­ Ból ten jest objaw em choroby zę­ ły wargi. (W g C o rninga). ba, bądź to jego istoty tw ar­ dej, szkliwa i zębiny, b ąd ź też znajdującej się w ew nątrz zęba miaz­ gi lub też ozębnej, łączącej korzeń z zębodołem. O dgryzając pokarm y i żując je, posługujemy się aparatem żu­ cia — t. j. szczękami, uzbrojonym i w zęby. A p a ra t żucia u dorosłe­ go człowieka w ytw arza energię do 320 kg, przy czym każdy ząb trzo- 320 CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK nowy wyw iera ucisk 60— 120 kg, przedtrzonow y 3 5 — 40 kg, a ząb przedni 15— 30 kg. Siła zgryzu, którą wyw iera każdy ząb na ząb przeciwległy, od- Zgryzomierz Habera. pow iada powierzchni korzenia wywierającego ucisk na zębodół. Z tej wielkiej pracy, wykonyw anej przez zęby, nie zdajem y so­ bie w ogóle sprawy, ponieważ aparat służący do żucia jest tak wspa- MIĘSNIE ŻWACZE. Mięsień żwacz (1 ), m ięsień skroniow y (2) i m ięsień skrzyd­ ło w y w ew nętrzny (3) podnoszą żuchwę i w yw ierają olbrzym ią siłę zgryzu. Mię­ sień skrzydłow y zew nętrzny (4) w ysuw a— przy pracy rów noczesnej obu stroa — szczękę dolną ku przodowi. Przy pracy jednostronnej przesuw a szczękę dolną w bok. (W g Tandlera i Sichera). niale zrównoważony, że nie odczuwamy żadnych wstrząsów podczas pracy szczęk, odgryzania i żucia. Siła, z której korzystam y przy poruszaniu aparatu żucia, w ytw arzana jest przez mięśnie. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 321 W ytw arzanie tak wielkiej siły jest tylko wówczas możliwe, je­ żeli ozębna, t. j. tkanka, która łączy ząb z zębodołem, jest w stanie zdrowym . W razie zaś zapalenia ozębnej ząb staje się tak czuły, że przy najlżejszym dotknięciu jest bolesny. W te d y to chory zamiast przeżuw ać pokarm y unika ich m iażdżenia i pochłania je w wielkich kęsach lub też, jeżeli chory ząb znajduje się po jednej stronie uzę­ bienia, przesuw a pokarm y językiem na stronę przeciw ną, zdrow ą. Z ę b y nie spełniają również swej funkcji, jeżeli się poczynają chwiać, t. j. jeżeli następuje zanik wyrostka zębodołowego, w któ­ rym są osadzone. K orzenie zębów tracą wówczas swój fundament. Jest to objaw em starczym albo wynikiem choroby okolicy przyzębnej. A b y nastąpiło należyte wyzyskanie pokarm ów, potrzeba przy­ najmniej prócz przednich zębów jednej pary zębów trzonowych. Z ę b y przednie służą poza tym do tw orzenia dźw ięków m ow y: zęby górne przednie w raz z w argą dolną tw orzą dźwięki ,,n \ dol­ ne z czubkiem języka dźwięk „ d z “ „ z “ i angielski dźwięk „ th “ . Brak jednego z przednich zębów daje się we znaki przy powyższych dźw iękach, poza tym np. przy w yrazie „p rz y “ , dźwięku ,,sz“ , i „szcz“ występuje również charakterystyczny przydźw ięk syczący, który w praw ne ucho rozpoznaje na odległość jako lukę w uzębieniu. B rak jednego lub więcej zębów przednich stanowi w adę funk­ cyjną. D latego też pełne uzębienie jest szczególnie potrzebne mów­ com, nauczycielom, księżom, kupcom i in. P o z a tym stanowi również w adę kosmetyczną. Niemiły w ygląd tw arzy utrudnić może uzyskanie posady, p o ­ siada to więc także pewne znaczenie w życiu zaw odow ym . N a zacho­ dzie — w A m eryce — panuje naw et tak wielkie uprzedzenie pod tym względem , że. osoba posiadająca przedni ząb osłoniony koroną złotą nie może z tego powodu otrzym ać posady. A m erykański kupiec np. wychodzi z założenia, że klient, którego wzrok zatrzym uje się na d a ­ nej koronie bezwiednie, uwagę swoją skupia na tym przedmiocie, zamiast skupić ją na sprawie, którą załatw ia. U płci pięknej pełne uzębienie podkreśla przede wszystkim este­ tyczny w ygląd. Piękne Egipcjanki już 2000 tysiące lat przed C hry­ stusem uzupełniały sobie brakujące zęby przednie, przyw iązując zło­ tymi nićmi w miejsce brakujących zęby sztuczne, wyrzeźbione z kości słoniowej. W nowszych czasach sztuka protetyczna*) doszła do nadzwy*) Sztuka protetyczna — sztuka w ykonyw ania protez. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 323 N iekiedy mogą wystąpić znaczne opóźnienia w wyrzynaniu się zębów, dochodzące do 1Z i roku. W yrzynanie się zębów, jako takie, jest objaw em wzrostowym i z opóźnionego w yrzynania się nie możemy wnioskować bynajm niej 0 jakości zw apnienia zębów. W Y R Z Y N A N IE SIĘ ZĘBÓW TRW A ŁYC H Z aw iązki zębów trw ałych, które — jak wyżej wspomnieliśmy — istnieją już w życiu płodowym, w ytw arzają się znacznie wolniej. Z wykłuwaniem się uzębienia mlecznego postępuje równolegle proces tworzenia się i zw apniania uzębienia trwałego. K orony zębów trw a­ łych spoczyw ają w kości szczękowej za korzeniami mlecznego uzębie­ nia. D opiero około czwartego roku 2 0j i - groku życia w ysuw ają się one ku jam ie s~9 ustnej, pow odując przy tym wchło­ to - 12+ nięcie czyli resorbcję korzeni zę­ bów mlecznych. Skoro ten proces spow oduje wchłonięcie całego koZ — 6-7 rżenia mlecznego, ząb mleczny po|— »&-»♦ czyna się chwiać i staje się niekiedy ¿— 'e-zk przy ucisku bolesny; wkrótce poczyna zaw adzać, w końcu wy- Czas wyrzynania z«bów trwałych, pada, a na miejscu jego ukazuje się korona zęba trwałego, który zaj­ m uje miejsce swego poprzednika. W y rzynanie się zębów trw ałych rozpoczyna się z rokiem 6. 1 trw a do roku 14. Z ę b y dolne w yrzynają się zazw yczaj wcześniej aniżeli zęby górne, z wyjątkiem przedtrzonow ych. U dziew cząt w y ­ rzynanie zębów odbyw a się cokolwiek wcześniej aniżeli u chłopców, podobnie jak rozwój całego organizmu. P odczas w yrzynania się zębów trw ałych — prócz zębów m ądro­ ści — nie spotykamy zazw yczaj żadnych powikłań, którym by to­ w arzyszyły objaw y ogólne. R ozw ój zębów i wyrzynanie się tychże pozostaje w ścisłym związ­ ku z procesem rozw oju całego organizmu, zależy przeto od czynni­ ków : środowiskowego i dziedzicznego, do którego zalicza się także czynniki t. zw. rasowe. D latego też w yrzynanie się zębów jako też dojrzew anie płciow e w ystępuje wcześniej u ludów- południow ych niż północnych (np. W łosi, H iszpanie, Portugalczycy i Żydzi w przeciw ieństw ie do Szwedów, A ngli­ ków i Polaków z północnej połaci kraju). CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 324 C ZY N N IK ŚROD O W ISK O W Y Z a b u r z e n i a r o z w o j o w e z ę b ó w i w o k r e s ie n i e m o w l ę c t w a Z zaburzeń tych wspomnę tylko o w adach dotyczących praw i­ dłowego zwapnienia zębów, jak a posiadających praktyczne znacze­ nie. Korony zębów mlecznych są już częściowo zwapniałe u noworod­ ka, pomitno że w jamie ustnej żadnego zęba nie widać, a pierwsze zęby mleczne dopiero się ukazują, około 6. miesiąca. Ju ż w drugiej, połowie życia płodowego następuje i fio k zwapnienie szkliwa i zębiny, przy N arod zin y czym dwie w arstw y każdej z tych 1 substancji ulegają równocześnie Ząb m leczny J 7T zwapnieniu. W tym okresie wystęProces zw apnienia zębów m lecznych p Uj ą j u ż pierwsze Ślady zawiązków zębów trw ałych, które poczynają się tworzyć z oddzielającej się oct zębów mlecznych listewki zastępczej. P odczas gdy rozwój zębów' trw ałych odbyw a się bardzo powoli, rozwój zębów mlecznych po­ stępuje stosunkowo szybko naprzód, a silniejsze zaburzenie, jak np.. Za.b s ia ł y / 2 3 Ą- S G 7 8 Proces zw apnienia zębów trwałych. kiła matki, może powodow ać zaburzenia w m ineralizacji zawiązków zębów mlecznych. D otknięte mogą być również kraw ędzie siecznych zębów i powierzchnie trące pierwszych zębów trzonowych, które ule­ gają zwapnieniu w ostatnim miesiącu życia płodowego ( z ę b y H ulchinsona) . Zęby H utchinsona uw ażane być mogą tylk o w tedy za objaw y kiły odziedziczonej, jeżeli rów nocześnie dany osobnik -wykazuje objaw y choro­ bowe ze strony oka i środkowego ucha. Proces zwapnienia zębów ulega bardzo m ałym wahaniom w ło­ nie matki, większym natomiast po urodzeniu dziecka i po przejściu: CHOROBY U ZĘBIENIA 1 SZCZĘK 325 od karmienia piersią do' sztucznego odżywiania. W tym bowiem okre­ sie w ystępują zaburzenia żołądkow e i w przew odzie pokarmowym, spowodowane najczęściej nieodpowiednim odżywianiem. B rak higie­ nicznych warunków, brak słońca spowodować może warunki sprzy­ jają ce k r z y w i c y i wyw ołać zaburzenia w mineralizacji kośćca, a więc i zębów. Je d n a z głównych przyczyn leży w braku witaminy A i D , a częściowo i B ^ Z aburzenie funkcji gruczołu dokrew nego-przytarczycy powodu­ je nieprawidłowe zwapnienie kośćca i zębów, przy czym występują Na lew o — zęby Hutchinsona, na prawo — zęby hypoplastyczne. objaw y tężyczki, którą łączono dawniej z wyrzynaniem się zębów mlecznych. W szystkie choroby, które prow adzą do zaburzeń w odkładaniu soli wapniowych w kośćcu, znajdują w yraz w nieregularnie złożonych w arstw ach szkliwa i zębiny, tw orząc pasma gorzej zwapniałego szkli­ w a na wyższym lub niższym odcinku korony pewnych grup zębo­ wych. Z m iany te znane są pod nazw ą h y p o p 1 a z j i czyli niedokształceń. Z a b u r z e n i a o g ó ln e w o k r e s ie w y r z y n a n i a s ię z ę b ó w m le c z n y c h P odczas w yrzynania się zębów m lecznych w ykazują dzieci za­ zw yczaj większy niepokój i ślinienie. Jest to objaw reflektoryczny (odruchow y), w ynikający ze zw iązku m iędzy nerwem trójdzielnym , który zaopatruje zęby i szczęki, a nerwem współczulnym, który ma w pływ na łzawienie i przew ód pokarm owy. R ycina na stronicy na­ stępnej w ykazuje związek nerwu trójdzielnego z nerwem współczulnym. Podobnie możnaby w ytłum aczyć także wymioty i zaburzenia żołądkow e, które spotykamy u dzieci w okresie w yrzynania się zębów. W ydzielanie łez. W ydzielanie surowi­ cze w obrębie jamy nosowej. Ogniska w zębach. W ydzielanie śliny Kaszel. Wymioty. Biegunki. 1. Gruczoły łzowe. 2. G r. jam y nosowej. 3. Gr. przyuszny. 4. Gr. Dodjęzykowy. 5. Gr. podszczękowy. 6. Ganglion Gasseri. 7. Opuszka rdzenia. 8. O środek wydzielniczy łez i śluzu w obrębie twarzoczaszki. 9. O środek wydzielania śliny (wyższy). 10. O środek wydzielania śliny (niższy). 11. O środek nerwu błęd­ nego w rdzeniu prze­ dłużonym. 12. Płuca. 13. Przełyk 14. Żołądek. 15. Jelito cienkie. 16. Trzustka. 17. W ątroba. W p ływ nerwu trójdzielnego na układ współczulny (W g Thibaulta). CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 327 P oniew aż jednak dzieci zdrow e przechodzą okres ten bez objawów chorobowych, a w yrzynanie się zębów jest procesem fizjologicznym, należy omawiane zaburzenia łączyć przyczynowo ze zmianą odży­ wiania dziecka, z przejściem od karmienia piersią do karmienia sztucz­ nego, które bardzo często nie jest dostosowane do potrzeb organizmu dziecka. Stwierdzono natomiast niejednokrotnie objaw y zapalne podczas w yrzynania się zębów m lecznych; bakteriologicznie w yhodow ano wówczas te same zarazki, które spotykam y przy zakażeniu ognisko­ wym (F o c al infection — p. d a le j). Spraw y te spowodow ane są zapale­ niem zaw iązków zębowych, które się w yrzynają, i prow adzą niekiedy — na szczęście rzadko — do zaburzeń innych narządów drogą krwi i limfy. C Z Y N N IK D ZIED ZIC ZN O ŚC I W p ły w dziedziczności zaznacza się nie tylko w budowie tw arzoczaszki i ogólnym w yglądzie tw arzy, ale i w poszczególnych ich czę­ ściach składow ych, szczękach i zębach, a naw et skłonnościach do cho­ rób zębów i okolicy przyzębnej. W p ły w m ają przy tym nie tylko c e ­ chy odziedziczone po rodzicach, ale i po dalszych przodkach, prze­ de wszystkim po rodzicach ojca i matki. O dziedziczone właściwości d a ją różnorodne kombinacje, które w płynąć mogą na większe lub mniejsze uwydatnienie pewnej charakterystycznej cechy. W idzim y to przy powstawaniu pewnych w ad rozwojowych szczęk i w arg, przy nieprawidłowościach budowy szczęk, wydatności szczęki dolnej, względnie górnej, i nieprawidłowościach uzębienia. W szelkie obciążenia dziedziczne pod względem złego uzębie­ nia pozostaw iają ślady nie tylko na uzębieniu mlecznym, ale także i na uzębieniu stałym. N IE PR A W ID Ł O W O ŚC I B U D O W Y SZCZĘK Dzieci rodziców o praw idłowej budowie szczęk w ykazują za­ zwyczaj również praw idłow ą budowę szczęk i praw idłow e ustawie­ nie zębów w szeregu, natomiast nieprawidłow a budow a szczęk, jak p r o g e n i a czyli w y d a t n o ś ć szczęki dolnej, prognac j a czyli w y d a t n o ś ć s z c z ę k i g ó r n e j i z g r y z g ł ę b o k i mogą się dziedziczyć przew ażnie z przeskokiem jednej generacji w ed­ ług zasad M endla. D latego też powinno się przestrzegać zasad eugeniki, jeżeli chodzi o dobór jednostek, które w ykazują nieprawidłow ą budow ę szczęki górnej lub dolnej. Nieprawidłowości zgryzu 1. W ystająca szczęka górna (prognacja). 2. W ydatna szczęka dolna (progcnia). 3. Zgryz otw arty. 4. Zgryz głęboki. (W g A. Cieszyńskiego, 1923). Na lew o — w ystająca szczęka górna (p r o gn ac ja). Na prawo — zgryz głęboki. Układ szczęk wg tej sam ej płaszczyzny frankfurckiej FH (t. zn. przy takim u sta­ w ieniu czaszki, przy którym lin ia łącząca górny brzeg oczodołu i przewód słucho­ w y zew nętrzny jest rów noległa do poziom u). Porównaj układ osi zębowych w obu wypadkach. (A. C ieszyński, 1925). a b c D ziedziczna w ydatna szczęka dolna (progenia) połączona z jednostronną w ar­ gą zajęczą, operowaną w pierw szym roku życia, oraz rozszczepem szczęki gór­ nej, rów nież operowanym , ale niezupełnie zrośniętym , a. Dziecko w w ieku trzy­ nastu miesięcy-, b. i c. — w w ieku 5 lat i 10 m iesięcy. (Obserwacja w łasn a). CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK 329 Z ałączone ryciny przedstaw iają nieprawidłowości szczęk, które m ają w pływ na ukształtow anie się w yglądu tw arzy i zm niejszają w ar­ tość funkcyjną uzębienia. P rócz czynników dziedzicznych odgryw ają także w ażną rolę warunki zew nętrzne i funkcyjne. O ddychanie odbyw a się w praw i­ dłowych w arunkach nosem, po­ łożonym nad podniebieniem, przy czym powietrze ogrzew ane w prze­ wodzie nosowym dostaje się do płuc, usta zaś są zamknięte. Skoro jed­ nak środkowy przew ód nosowy nie jest drożny wskutek wytw orzo­ nych tam że uklejów (polipów ), powiększonych m ałżowin, skrzy] . Jan Kazimierz, Król Polski. W ybitna wien przegrody nosowej,• przerostu ■ J H J1 1 Ł' ■ p r o g e n i a. m igdaika gardłow ego, który znaj­ duje się w tylnej części nosa w okolicy gardłow o - nosowej, powyżej podniebienia miękkiego, wówczas dziecko oddycha ustami.W ystępu­ je zarazem ucisk boczny i wydłużenie eliptycznego łuku ku przodow i i podwyższenie sklepienia podniebienia, przy czym w ytw arza się t. zw. gotyckie podniebienie. Język opada ku dołowi, ku kości gnykowej, Progenia w rodzinie Habsburgów, dziedziczna od Ernesta Żelaznego w XIV w ieku (1377— 1424) w generacji I, przez Fryderyka III, M aksym iliana I, Karola V w V generacji (1500— 1558) — p. 2 rycina — zachow ała się aż do XX w ieku; na 3 ry­ cinie ostatni król hiszpański A lfons (ok. 1918 r.). ściągając jednocześnie przedni odcinek dolnej szczęki, na skutek cze­ go w ytw arza się niedokształcenie żuchwy. O ddychanie ustami nadaje tw arzy charakterystyczny w yraz, a zniekształcenie, które następuje w szczękach, sprawia, że po pew ­ nym czasie korony górnych zębów stają się widoczne. W razie zam ­ knięcia ust spoczyw ają one na w ardze dolnej, co w dalszym ciągu 330 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK przyczynia się do w yw ażenia ich jeszcze bardziej na zew nątrz; d ziała­ nie więc wręcz przeciwne niż w w arunkach praw idłow ych, gdy w ar­ ga dolna zakryw a dolną część zębów górnych, ściągając je ku tyło- Nawykow e ssanie palca jednego lub kilku w ytw arza w ystępującą szczękę gór­ na i zgryz otw arty a zarazem cofnięcie się szczęki dolnej ku tyłow i (p. rpc. n astęp.). wi. Dzieci, które oddychają ustami, m ają usta otw arte również w cza­ sie snu, chrapią, są niespokojne i skłonne do katarów oraz zapalenia oskrzeli, oddychają bowiem przew ażnie powietrzem niedostatecznie a b c Zm iany w yw oływ ane przez naw ykow e ssanie palca, wzgl. palców w ystęp u ją już w niem ow lęctw ie w szczęce bezzębnej (a ); w yraźniej jeszcze — w uzębieniu trw a­ łym w w ieku starszym (b. i c.). ogrzanym i nie oczyszczonym przez filtry utworzone przez m ałżo­ winy nosa. O ddychanie ustami prow adzi w dalszym ciągu do zapa­ lenia migdałków i ich powiększenia, ponieważ one obejm ują rolę filt­ rów powietrza wdychanego. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 331 Z łe nawyki, jak s s a n i e p a l c a , gryzienie wargi dolnej, wypychanie górnych zębów językiem, pow odują wystąpienie pewnych 1 2 3 i NAWYKOWE SSANIE POWODEM ZNIEKSZTAŁCEŃ SZCZĘK. Zachowanie się dzieci podczas przedstaw ienia: pierw sze dziecko gryzie dolną wargę, drugie ssie palec, trzecie opiera czubek języka o górne przednie zęby, czwarte m a naw yko­ w o otw arte usta (niedrożność środkowego n osa). (Z p is m a ilustrow anego — wg G. S c h w a r z a ) . N awykowe sypianie z ustam i rozw artym i na pięści zniekształca łuk zębowy. typów prognacji. T a k samo i gryzienie ołówka, usypianie z rożkiem poduszki w ustach. P odkładanie rączek dziecka pod szczęki w czasie spania zawsze w ten sam sposób prow adzi również do zniekształceń szczęk. 332 CHOROBY UZĘBIENIA 1 SZCZĘK O dziedziczony za wąski łuk zębowy przy odziedziczonym szer rokim kształcie zębów z drugiej strony prow adzi do niepraw idłow e­ go ustawienia się zębów w szeregu. Leczenie. N iepraw idło­ wości szczęk leczyć m ożna orto­ pedycznie przez zakładanie odpo­ wiednich aparatów przy równocze­ snym usunięciu przyczyny. P rz y niedrożnym przew odzie nosowym należy najpierw usunąć trzeci migdałek (gardłow y) i migdałki podniebienne — w razie jeżeli są przerośnięte — i ewentualnie ukleje (polipy) w nosie. Przyrzęd służący do rozszerzenia N ajlepszy dla regulacji jest okres górnej szczęki i w ysunięcia zębów między 8 a 12 rokiem życia, przednich ku przodowi za pomocą sprężyny. (P rz y k ła d prostego apara­ ponieważ kościec dziecka jest je sz ­ tu o rtop ed yczne go ). cze w tedy stosunkowo bardzo po­ datny. R egulacja zaś szczęk po roku 14. napotyka większe trudności albo staje się -wprost niewykonalna. W yniki uzyskane za pomocą apa­ ratów ortopedycznych są bardzo dobre, a rokowanie tym lepsze, im wcześniej spostrzeżona zostaje w a­ da i usunięta przyczyna nieprawi­ dłowości. W iele też osiągnąć moż­ na leczeniem zapobiegawczym, gimnastyką szczęk, według w ska­ zówek stomatologa. N iektóre nie­ prawidłowości budowy szczęk w y­ wołane są w dużej mierze karm ie­ niem sztucznym. W pewnych p rzy ­ padkach uzyskać m ożna popraw ę przy zbyt gęsto ustawionych zę- a. Zgryz przed leczeniem gim nastybach przez wyjęcie zębów. cznym . b. W ynik leczenia bez użycia przyrządu ortopedycznego w 20 m ic- późniejszym wieku poprawić sięcy później. U dołu: profile chorem ożna w ygląd przy występu- 6 ° przed i po leczeniu. (W g Iz a r d a ) . jącej szczęce górnej przez wycięcie części szczęki w raz z nieprawi­ dłowo ustawionymi zębami (p. ryc. na stronicy obok). P rz y wybitnie wystającej dolnej szczęce stosuje się również meW Wybitnie wystajqca szczęka górna (prognacja) u kobiety 23-letniej usunięta drogq operacyjnq ( m e t od ą Ci es zy ńs ki e g o ) Ta sam a pacjentka z ryc. górnej po operacji w ycięcia przedniego odcinka szczę­ ki górnej; brak 6 przednich zębów zastąpiono protetycznie. 334 CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK todę chirurgiczną — według Kostecki. Polega ona na przecięciu ga­ łęzi wstępujących, cofnięciu trzonu żuchwy, po czym doprow adza W ydatna dolna szczęka — progenia (a ), skorygowana metoda chirurgiczna w ed­ łu g Kostecki (b ). (Oryg. zdjęcia K ostecki u sta w io n e w edług p ła s zc zy z n y f r a n k ­ fu r c k ie j p o z io m e j). się do zrostu między trzonem a przeciętymi gałęziami w stępują­ cymi w nowym ustawieniu, przy pomocy aparatów ustalających. Z A B U R Z E N IA ROZW OJOW E SZCZĘK Z aburzenia rozwojowe szczęk dotyczą szczęki górnej, która po­ w staje przez zrost trzech części składow ych, dwóch bocznych: w y­ rostków szczękowych, i przedniego: wyrostka czołowego, z którego tw orzy się przedni odcinek szczęki obejm ujący zęby sieczne. R ów no­ cześnie postępuje kształtow anie się tw arzy, które jest ukończone w 8 tygodniu życia płodowego. W okresie tym powstać mogą z przyczyn nam bliżej nieznanych, a częściowo tylko dających się wytłum aczyć dziedzicznością, zabu­ rzenia rozwojowe, które prow adzą do zaham owania zrostu poszcze­ gólnych odcinków składowych. Poniew aż te same wyrostki tw orzą zarówno części m i ę k k i e tw arzy, jak i części t w a r d e szczęki, zaburzenia rozwojowe doty­ czą nie tylko zrostu w okolicach szczęk, ale prow adzą również do z a ­ ham ow ania zrostów w okolicy tw arzy, a przede wszystkim warg. Z ałączone ryciny (p. stronica następna) przedstaw iają przypadki w a r g i z a j ę c z e j . P rz ez wytw orzenie przerw y w przebiegu włó­ kien mięśnia okrężnego w arg przestaje działać już w okresie płodowym pierścień mięśniowy wargowo-policzkowo-gardłow y, ham ujący nadm ier­ ny rozrost przedniego odcinka szczęki górnej. Jeżeli nie dojdzie do zro­ stu bocznych odcinków szczęki górnej w okolicy podniebienia w raz z CHOROBY U ZĘBIENIA 1 SZCZĘK 335 wyrostkiem przednim , tworzy się r o z s z c z e p p o d n i e b i e n n y , zw any w i l c z ą p a s z c z ą . W a d a ta jest bardzo często skombinowa- Dziecko a b c z w ystępującą kością m iędzyszczękow ą i obustronną wargą zajęczą, a. — z przodu, b — z boku, c — po operacji. (W g B ru h n a ). na z zajęczą w argą jedno- lub obustronną. P rz y rozszczepie podniebiennym powstaje połączenie m ię-' dzy jam ą ustną a jam ą nosową, które utrudnia niemowlęciu ssanie piersi matki. P okarm dostaje się przy tym do nosa, zatykając drogi oddechowe. Z ab u rzen ia te powo­ d u ją nie tylko zeszpecenia tw arzy, ale stanowią wybitne zaburzenie funkcyjne przy odżywianiu i mowie. Leczenie. W a rg ę zaję­ czą usuwa się za pomocą zabiegu c h i r u r g i c z n e g o już' w p ie rw -, szych tygodniach życia, aby umoż­ liwić uchwycenie wargami brodaw ­ ki piersi i następnie ssanie. Jeżeli równocześnie istnieje rozszczep podniebienia» czeka się z operacją Jednostronna warga zajęcza po tej rozszczepu do wieku późniejszego, sam ej stronie u ojca (zoperow ana) mniej więcej do dwu la t.W m iędzy­ i u syna. (W g P artscha). czasie karmi się dziecko sztucznie za pomocą butelki i odpowiednieg< smoczka. Smoczek zaopatrzony jest w szerszą płytkę gumową, któ a odgradza jam ę ustną od jam y 336 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK nosowej i uniemożliwia dostaw anie się pokarm u do jam y nosowej. Śmiertelność dzieci z zaburzeniam i rozwojowymi szczęk jest stosun­ kowo wielka i spowodowana przew ażnie zaburzeniam i żołądkowymi, niedokarmieniem, chorobami płuc i niedostateczną opieką dziecka. O d ­ żywianie bowiem dziecka w ym aga w tym okresie szczególnej pie­ czołowitości. A m erykanie operują rozszczepy szczęk u dzieci między 2 a 3 rokiem życia, t. j. przed czasem, kiedy dzieci nauczą się mówić. W czasach ostatnich przew aża w Europie tendencja operow ania dzie­ ci między 6 a 7 rokiem, gdy warunki operacyjne są lepsze. Z ab ieg operacyjny polega na uruchomieniu nie zrośniętych części składowych podniebienia, na odpowiednim przygotowaniu i na ich zeszyciu, przez co tworzy się przegrodę, oddzielającą jam ę nosową od jam y ustnej. a b a. Rozszczep podniebienia m iękkiego i twardego (w ilcza p a sz c z a ). b. Zatykadło służące do stw orzenia przegrody sztucznej m iędzy jam ą ustną a no­ sow ą w przypadku rozszczepu podniebienia twardego i miękkiego. Prz.\rząd przym ocow any jest do szczęk za pomocą dwóch złotych, teleskopow ych koion. (W g A. C ie sz yń skieg o ). Jeśli wynik operacji jest dodatni, zbliża się tylna ściana gardła do tyl­ nej części utworzonego podniebienia miękkiego i powstaje możność hermetycznego odgraniczenia jam y ustnej od jam y nosowej. O ile wynik operacyjny jest niezadow alający, istnieje jeszcze możność usunięcia w ady d r o g ą o r t o p e d y c z n ą przez wykona- CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 337 nie zatykadła w postaci płytki kauczukowej albo m etalowej, ustalo­ nej za pomocą klamer lub koron na uzębieniu. T y ln a część płytki jest w ydłużona ku tyłowi aż do tylnej ściany gardła i odgradza jam ę ustną od jam y nosowej. W yniki otrzym ane tą drogą są zad o w alają­ ce. Z a ty k ad ło przeszkadza dostaniu się płynów i pokarm ów do jam y nosowej, usuwa podczas mowy przydźw ięk nosowy i umożliwia w y­ mowę spółgłosek. P opraw nej wymowy trzeba się jednak dopiero nau­ czyć, co trw a od jednego do trzech tygodni. N auka wym aga wiele cierpliwości zarówno ze strony chorego, jak i nauczyciela, dośw iad­ czonego stomatologa, oraz ze strony rodziców. W spółpraca tych trzech czynników prow adzi do pomyślnych wyników. Usunięcie wspomnianych w ad już w okresie dziecięcym i w wie­ ku przedszkolnym posiada wielkie znaczenie dla rozw oju dziecka. N iew yraźna mowa pow oduje dokuczanie, wyśmiewanie się, przedrzeź­ nianie ze strony rówieśników, co wyw ołuje u dziecka depresję; traci ono na skutek tego radość życia i inicjatyw ę; w ytw arzać się zaczyna kompleks niższości. D latego też nie powinno się wypuszczać dziecka ze środowiska domowego, zanim mu się nie umożliwiło mowy w yraźnej, nieprzyjazny bowiem w pływ otoczenia ham uje jego rozwój umysłowy i w pływ a ujemnie na jego odnoszenie się do świata zewnętrznego. W yniki operacyjne i ortopedyczne są zadow alające i dlatego należy z nich w porze odpowiedniej korzystać. CHOROBY ZĘBÓW Funkcję odżyw iania zęba spełnia ta sama m iazga, która ząb wy­ tw orzyła i znajduje się w ew nątrz zęba. D zieje się to za pośrednict­ wem komórek zębinotwórczych rozmieszczonych na obwodzie miazgi, które m ają wypustki w kanalikach zębinowych. T ą drogą następuje też przewodnictwo wszelkich w rażeń, bodźców od zew nątrz do w ew nątrz, jak ciepła i zimna przy wierceniu w zębie, i bodźców chemicznych, jak kwasy, sól i cukry. PRÓ CH NIEN IE ZĘBÓW Jest to najczęstsza choroba zęba i dotyczy jego istoty tw ardej: szkliwa i zębiny. Stanowi ono wstęp do innych chorób zęba: zapalenia miazgi oraz zapalenia ozębnej i prow adzi w końcu do utraty zęba. Próchnienie zębów dotyczy zarów no zębów mlecznych, jak i zę­ bów trw ałych i powstaje na powierzchniach stycznych koron i w bruz­ dach między guzkam i"), na powierzchni trącej zębów, wszędzie tam, - ) Pow ierzchnia szkliw a, gładka i lśniąca, na pow ierzchniach trących uk ła­ da się w bruzdy, zagłębienia i guzki. 338 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK gdzie istnieją dogodne warunki gromadzenia się resztek pokarm u i ich rozkładu. N ajpierw występuje kredow e zabarwienie, tworzy się pla­ m a nieprzezroczysta, szkliwo rozm iękka przez rozpuszczenie soli w ap­ niowych, następnie staje się chropow ate (zatrzym uje się na nim przy badaniu zęba ostry zgłębnik), tworzy się szczelina, później ubytek, przybierający ciemne zabarwienie. Jeżeli ubytek powstaje między zębami po stronie stycznej, prze­ ciągnięta między zębami nitka rwie się o ostre kraw ędzie ubytku. P rz y głębszych ubytkach grom adzą się pokarm y między zębami, które za- PRÓCHNIENIE ZĘBA PROWADZI DO ZGORZELI MIAZGI. 1. Model zęba w ¡.rzekroju: zab trzonow y zdrowy. 2. Początek próchnienia w szczelinie szkliw a, bruździe m iędzy guzkami. 3. N astąpiło rozpuszczenie soli w apniow ych szkliw a, drobnoustroje dostają się do kanalików zębinow ych. 4. Próchnica szerzy się szybciej w zębinie pod pow łoką szkliw a, w ykazującego zaledw ie szczelinę. 5. U bytek pow ierzchow ny dochodzi do m iazgi. G. N astępuje zapalenie m iazgi, a w końcu jej obum arcie: zgorzel czyli gangrena m iazgi. (Wg. Conc. h. d .) . w adzają i skłaniają do usunięcia ich za pomocą w ykałaczek. P rz y po­ wierzchownych ubytkach próchnicowych zęby stają się w rażliwe na słodycze i sole oraz na zimne napoje i pokarm y. W rażliw ość ta jest indyw idualna, przew ażnie jednak zależy od głębokości ubytku. Próchnienie daje się podmiotowo w e znaki przez wystąpienie zwiększonej wrażliwości zęba na zmianę ciepłoty, na zimno i gorąco. Z dro w y ząb pokryty szkliwem znosi wielkie w ahania ciepłoty wyno­ szące około 55° powyżej zera, przy czym 37° należy uw ażać za gra­ nicę obojętną. Rozpiętość ta zmniejsza się z chwilą utworzenia się ubytku próchnicowego i podrażnienia włókien w kanalikach zębino­ wych. 'Skoro już w oda o tem peraturze pokojowej poczyna razić, a słodkie i słone pokarm y w yw ołują ból krótkotrw ały, nie ma już w ąt­ pliwości, że istnieje ubytek próchnicowy w zębie, przy czym chory prze­ ważnie może w skazać w przybliżeniu miejsce pochodzenia bólu. Ból ten, występujący podczas jedzenia, zmusza chorego do przesuwania jedzenia z chorej strony na stronę przeciw ną podczas żucia i unikania zatrzym yw ania pokarm ów przez dłuższy czas w jam ie ustnej podczas CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 339 żucia. W ten sposób niedostatecznie przygotow ane pokarm y dostają się do dalszych odcinków przew odu pokarmowego. Próchnienie następuje wskutek rozpuszczenia składników mine­ ralnych zęba, przede wszystkim soli w apniow ych i fosforowych, któ­ rych jest w szkliwie 9 7 % , a w zę­ binie 7 2 % , oraz wskutek gnicia or­ ganicznych substancji. Jest to więc proces chemiczno-bakteryjny. Istota jego polega na rozkładzie części tw ardych zęba na skutek zakażenia drobnoustrojam i kw aso­ PODATNE MIEJSCA DO POWSTAWA­ twórczym i i proteolitycznym i*), NIA PRÓCHNIENIA. 2. — po stronach z których pierwsze pow odują od­ stycznych, 3. — w okolicy szyjek zębowych, 1. i 4. — w bruzdach na w apnienie, a drugie proces gnicia pow ierzchni trącej. substancji organicznej. Substancja organiczna znajduje się w kanali­ kach zębinowych w postaci w ypu­ stek komórek zębinotwórczych, któ­ re są rozmieszczone na obwodzie : : i ■- ; m iazgi. D robnoustroje pow odują­ ___ c e rozkład należą do grupy tlenow­ i ców napotykanych w powierzchow­ 8. Ubytki próchnicowe po stronie po­ nych w arstw ach próchniejącego zę­ liczkow ej — głęboki ubytek. 9. Prze­ ba i fakultatywnych**) beztle­ krój zęba: z lew ej strony pow ierz­ nowców, które mogą bytow ać tak­ chow ny ubytek po stronie stycznej zęba; z prawej ubytek głęboki, rów ­ że bez dopływ u tlenu w głębiej po­ nież po stronie stycznej zęba, docho­ łożonych w arstw ach zębiny. W śró d dzący ju ż do pobliża m iazgi. 10. Ubogatej flory różnych rodzajów bytek próchnicow y w okolicy szyjki drobnoustrojów wspomnieć należy zęba. 11. N ajczęstsza form a próchnie­ -o paciorkowcach niehemolitycznych, nia zęba: ubytek na powierzchni tworzących aw angardę drobnoustro­ zgryzow ej tw orzy się w bruzdach m iędzy guzkam i. (W g Concise h om e jów, które dostają się w głąb drogą d o c to r ). kanalików zębinowych. K w asy pow stają w jamie ustnej wskutek rozkładu w ęglowoda­ nów, a więc pokarm ów m ącznych i cukrów (kw as m lekow y), a nad- Ssnil *) D robnoustroje proteolityczne — atakujące głów nie substancje białkowe. **) Fakultatyw nym i (w zględnym i) nazyw am y te drobnoustroje, które b y ­ to w a ć mogą zarówno w warunkach tlenow ych, jak i beztlenow ych. Preparaty histologiczne znacznie powiększone: W głąb postępujące próchnienie po stronie stycznej dwóch sąsiadujących zębów trzonowych rozw ija się w pobliżu szyjki zębow ej. (W g E ulera i Mayera). Próchnienie postępuje w zdłuż kanalików zębinow ych. Po odw apnieniu ścian zlew ają się kanaliki ze sobą i tworzą się szersze przewody, w zgl. jam y. ( W y E ulera i Mayera). Cięcie poprzeczne. Kanaliki zębinow e są zapchane drobnoustrojam i, pow odują­ cym i rozkład substancji organicznej i odw apnienie ścian kanalików , w skutek czego tworzą się jam y (j ). Obok — przekroje kanalików (ja sn e) ze zdrow ym i jeszcze w łóknam i komórek zębinotwórczych. (W g E ulera i Mayera). CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK to w ytw arzają je kwasotwórcze drobnoustroje. P o rozpuszczeniu soli w apniow ych utorow ana jest droga do procesu gnicia, wywoływanego przez drobnoustroje proteolityczne za pomocą zaczynów. R o zp ad sub­ stancji organicznych pow oduje niemiłą woń z ust, pow stają bowiem gazy gnilne. D la przedostania się drobnoustrojów przez szkliwo wy­ starczy niedostrzegalna dla oka szczelina m iędzy pryzm atam i szkliwnym i*), dlatego też rozpad zębiny może się odbyw ać pod warstw ą szkliwa, zanim go dostrzeżemy. R ozw ój próchnienia zęba odbyw a się w zębinie szybciej aniże­ li w szkliwie, drobnoustroje znajdują bowiem w kanalikach zębinowych już przygotow ane do dalszego pochodu tunele, wypełnione or­ ganiczną substancją, zaw ierającą wszelkie warunki odżyw cze jako też odpowiednią tem peraturę do ich rozwoju. P onadto w powstałym ubytku grom adzą się resztki pokarmów, stanowiące doskonałą pożyw ­ kę dla drobnoustrojów. R ozw ój drobnoustrojów odbyw a ;się więc w ubytku próchnicowym w idealnych w arunkach, jakby przy sztucz­ nej hodowli w cieplarce. W e d łu g nowszych poglądów należy przede wszystkim uwzględnić podłoże, na którym się rozgryw a proces chorobowy. Próchnienie zęba dotyczy istoty jego tw ardej, która tak samo jak kość może być lepiej łub gorzej zwapniona. Z w apnienie zaś kości i zęba zależne jest od czynników w ew nętrznych i zewnętrznych. N a pierwsze składają się d z i e d z i c z n o ś ć i k o n s t y t u c j a**), na drugie o d ż y ­ w i a n i e i wa r u n k i ś r o d o w i s k a . N a wytworzenie pewnej konstytucji w pływ ają również czynniki w ew nętrzne i zewnętrzne. D o pierwszych należą przede wszystkim g r u c z o ł y d o k r e w n e , w ydzielające hormony czyli inkrety. Z n i­ koma ilość tychże ma niezwykle silny w pływ na przebieg wszelkich procesów w żywym organizmie, a w spółdziałanie ich w mniejszej lub większej mierze przyczynia się do w ytw orzenia różnych typów konstytucyjnych. Są one zarazem głównymi wytwórcami cech odzie­ dziczonych. N a zwapnienie kości zębów m ają przede wszystkim w pływ gru­ czoły przytarczyczne, tarczyca, grasica i gruczoły płciowe. H orm on p r z y t a r c z y c y jest jednym z zasadniczych czyn­ ników w pływ ających na gospodarkę m ineralną, w szczególności *) Oglądane przez mikroskop szkliw o przedstawia układ graniastosłupów (pryzm atów ), w spartych na zębinie i połączonych spoidłem . **) K onstytucja jest to zespół w arunków, którym podpada dana jednostka a które m ają w pływ na przebieg pewnej choroby. 342 CHOROBY UZĘBIE NIA I SZCZĘK na bilans wapnia i fosforu. Z aburzenia w wydzielaniu tego hormonu zaznaczają się w składzie chemicznym tych utkań, w których znajdują się normalnie duże złoża soli wapniowych, zatem w układzie kostnym i zębach. Stan taki wyw ołać może małowartościowe uzębienie, co w y ­ tw arza skłonność do pow staw ania i rozw oju próchnicy. P o z a tym w y­ stępuje także zakwaszenie krwi, co stw arza łatwiejsze warunki do roz­ puszczania złóż soli wapniowych. W p ły w t a r c z y c y ujaw nia się przy nadmiernej jej funkcji; stwierdzam y wówczas szczególną skłonność do próchnienia zębów. P o ­ dobny ujemny w pływ spostrzegamy także przy fizjologicznej inwolucji (zaniku) grasicy w okresie pokwitania. R ów nież niekorzystnie w pływ a na stan uzębienia o k r e s c i ą ­ ż y , w którym występuje skłonność do odw apniania ustroju i zębów matki, wobec wielkiego zapotrzebow ania soli wapniowych przez płód. G ruczoły dokrew ne stanowią więc jedną w ażną grupę czynników m ających wielki w pływ na środowisko mineralne. D rugą grupę czynników natury ogólnej, które oddziaływ ują po­ średnio lub bezpośrednio na przem ianę m ineralną, stanowią w i t a ­ m i n y ; oddziaływ ują one przez swój związek z czynnością przy tarczycy, tarczycy i grasicy. T a k i związek istnieje np. m iędzy parathormonem przy tarczycy a witam iną C i D , tarczycą a witam iną C i D i in. D o zewnętrznych w arunków m ających w pływ na pow staw anie próchnienia zębów należą — jak wspomniałem powyżej — odżyw ianie i warunki życia. W iadom o, że próchnienie zębów nie występuje u wszystkich ludzi w równej m ierze; spotyka się je przede wszystkim u przed­ stawicieli niektórych zaw odów , jak m łynarzy, piekarzy i cukierników, następnie u ludzi, którzy odżyw iają się wykwintnymi potrawam i, je­ dzą wiele ciast, słodyczy, białe świeże pieczywo, stosunkowo małoużyw ają uzębienia do żucia; spotyka się próchnicę u dzieci miejskich, jedzących wiele i różnego rodzaju słodyczy i czekolady, używ anych d la uspokojenia dzieci, a niekiedy jako środek wychow aw czy. N atom iast u ludzi pierwotnych, żyjących w prymitywnych w a­ runkach, u rolników, odżyw iających się surowizną i owocami w wiel­ kiej ilości, czerstwym razow ym chlebem, używ ających swego aparatu żucia w ydatnie, na ogół spotykamy próchnienie rzadko albo w m niej­ szym stopniu. N ieraz starzy wieśniacy posiadają jeszcze pełne uzę­ bienie, a naocznym dowodem , że używ ali go bardzo, są starte zęby* przede wszystkim przednie, niekiedy tak dalece, że m iazga zębów jest odkryta. 343 CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK W y n ik a stąd, że używ anie uzębienia w sposób w ydatny do gry zienia i żucia tw ardych pokarm ów jest mechanicznym bodźcem do dobrego odżywiania wyrostka zębodołow ego; w yw ołując bowiem je­ go przekrwienie w pływ a na lepsze zwapnienie uzębienia. Jedzenie zaś surowych jarzyn, owoców, następnie ziemniaków, kapusty zapew ­ nia doprow adzenie soli m ineralnych w dostatecznej ilości do ustroju STARCIE Z ^ B Ó W 7 W IS K ieH /V . /\ 30 ROK ¿ O ROK / ^ -f.— _____ --------- A- #/\M A a (W g Cieszyńskiego i C zo rtk o w e r a ). oraz wszystkich witamin, potrzebnych do przysw ojenia soli wapnio­ wych organizmowi. W spom nieć należy, że nie spotykamy próchnienia, albo tylko w bardzo nieznacznej mierze, u Eskimosów, którzy skazani są na od­ żywianie się mięsem i tłuszczem rybim i mało spożyw ają w ęglow oda­ nów. N atom iast u narodów cywilizowanych, u których dzieci jedzą wiele słodyczy i pieczyw a z białej mąki, szerzy się próchnienie zębów w przerażający sposób. Na podstaw ie badań statystycznych stw ierdzono, że na 33/<t m ilio ­ na zębów u dzieci szkolnych 1 1 /4 m ilion a zębów jest chorych, czyli 1 / 3 , przy czym każde dziecko, m ając jeszcze częściowo uzębienie m leczne, m ia­ ło w ustach 7— 8 zębów chorych. Na pow yższą liczbę dzieci tylk o 3% m ia­ ło zęby zdrowe. Takie b y ły w yn ik i badań w Niemczech. W edług badań dr Bolesław-a Koczorowskiego 95,7% zębów było chorych u dzieci szkół lw ow skich. ------ Spraw a bakteryjno-chem iczna rozgryw ająca się w zębinie daje się we znaki wypustkom komórek zębinotwórczych, znajdujących się w kanalikach zębinowych. D o tego dochodzą jeszcze bodźce m echa­ niczne podczas żucia i termiczne, w ytw arzane przez różnice ciepło­ ty napojów i pokarm ów. B odźce te w yw ołują podrażnienie komórek zębinotwórczych; rozpoczyna się wzm ożona czynność tychże, która zaznacza się jako odkładanie soli w apniowych w kanalikach zębino­ w ych przez wypustki tychże komórek na pograniczu zaatakow anym 344 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK przez próchnienie. T y m samym następuje zwężenie kanalików zębinowych i wytworzenie wtórnej zębiny, co utrudnia dalszy rozwój próchnienia. A le ta samoobrona organizmu nie w ystarcza i sprawa próchnienia posuwa się dalej, aż dojdzie do miazgi, w yw ołując jej zapalenie i objaw y następcze. Zwięfyśzena wrażliwość zębiny, szczególnie w okolicy szyjki zę­ ba przy dotknięciu paznokciem lub szczoteczką, pojaw ia się także w niektórych w ypadkach, pomimo że nie stwierdza się jeszcze u b y t­ ków. Spotykam y to przew ażnie u jednostek z nadm ierną kwasotą żo­ łądka i skłonnych do wymiotów, a więc w początkow ych okresach ciąży. Leczenie. N ajw ażniejsze jest leczenie z a p o b i e g a w ­ c z e , t. j. wpływanie na doskonałe zwapnienie zębów mlecznych w okresie płodowym i niemowlęctwa i na zwapnienie zębów stałych od pierwszych dni żywota aż do 5— 6 lat, w którym to okresie odby­ w a się zwapnienie koron wszystkich zębów stałych i częściowo korze­ ni (z wyjątkiem zębów m ądrości), pomimo że do tego czasu żaden z zę­ bów stałych jeszcze się nie wyrżnął. Poniew aż zwapnienie zębów mlecznych rozpoczyna się już w okresie płodowym, powinno się o tym pam iętać i przez ustrój matki w pływ ać na tworzący się kościec dziecka i zęby, które w ym agają soli wapniowych i fosforowych i odpowiednich witamin, przede wszy­ stkim witaminy A i D oraz B x . P rzy szła m atka powinna się odżywiać chlebem razowym, spożywać wiele jarzyn surowych i owoców, zaw ie­ rających sole mineralne i witaminy, jeść wiele masła zawierającego ergosterol, a więc witaminę D . P rz ez podaw anie preparatów zawie­ rających witaminy rozpuszczalne w tłuszczach, sole w apnia i fosforu chronimy m atkę przed zbytnią dem ineralizacją i wpływam y zarazem korzystnie na tworzenie się zaw iązków zęba i kośćca dziecka. Z e sztucznych preparatów należy wymienić Biocalcol i T ricalcynę. W okresie po urodzeniu należy największy nacisk położyć na karm ienie dz i e c ka jak na j d ł u ż e j piersią matki oraz unikanie sztucznego odżyw iania. Karm ienie piersią powinno być uw ażane za pierwszy obowiązek obywatelski i pierwszą służbę kobiety wobec państw a, gdyż od tego pożywienia zależy przede wszystkim roz­ wój dziecka, dobre zwapnienie kośćca i zębów i uniknięcie całego sze­ regu chorób przew odu pokarmowego. W yrzy n ające się uzębienie p o ­ łoży kres karmieniu piersią i będzie stanowiło granicę fizjologiczną do przejścia na sztuczne odżywianie. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 345 A b y doprow adzić młodemu organizmowi odpowiednią ilość wi­ tamin, należy podaw ać przy przejściu na karmienie sztuczne dostatecz­ ną ilość m asła, ewentualnie t r a n u , owoców, jarzyn, odpowiednio przygotow anych i przypraw ionych. Do sztucznych w itam in należy preparat V itavit, bardzo polecany dla niem ow ląt oraz kobiet w ciąży; preparat ten odpowiada niem ieckiem u preparatowi V igantol, który został w ypróbow any na dzieciach m iasta lionn z dobrym w ynikiem przez Kantorowicza. Do horm onalnych prepa­ ratów zaliczyć można preparat Vaduril, w yrabiany z zaw iązków zębowych zwierzęcych. N ależy unikać przede wszystkim podaw ania wielkich ilości cu­ kru, które — jak w ykazały badania skandynawskich badaczy — stają się przyczyną powstania sacharozy, m ającej szkodliwy w pływ na ko­ ściec i zęby. N a l e ż y n a u ­ 5 czyć d zieci u ż y w a ć wy­ d a t n i e z ę b ó w do g r y z i e ­ n i a i żucia, nauczyć je jeść chleb razow y, na deser daw ać im surową m archew albo brukiew, a przed snem jabłko albo gruszkę dla me­ chanicznego oczyszczenia zębów, zamiast cukrów i słodyczy. W sze l­ kie p o w s t a j ą c e u b y t k i w zębach należy wcześnie wypełniać. Szczególną uw agę należy po­ święcić uzębieniu mlecznemu, p onieważ spróchniałe zę­ 14-Lat by mleczne zarażają przez kontakt wyrzynaj ą c e się z ę b y trw ałe. W ten sposób przenosi się pró Zęby m leczne zarażają w szystkie w ychnienie z chorego zęba mlecznego rzynające się zęby trw ałe. (W edług na zdrow ą koronę zęba trwałego. teo rii K a n to ro w ic za ). O ile zaś zęby mleczne są w ta­ kim stanie, że ich utrzym ać nie można albo brak na to środków, lepiej jest głęboko spróchniałe zęby usunąć, aniżeli narażać zęby trw ałe na zakażenie. M ożliw ie jak nadłużej należy zachow ać kły mleczne i drugie zę­ by trzonowe, aby zatrzym ać miejsce dla później w yrzynających się A ire ¿3 C R C * ■'."< •'! STSMMOi OGICZNEI U t W KltROWN.tK PROF A ClŁS/VNSK 346 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK zębów trw ałych i przeciw działać powstaniu nieprawidłowości zgry­ zu przez przesunięcie się w niewłaściwe miejsce w yrzynających się zębów. W kulturalnych państw ach zapobieganie próchnicy jest bardzo daleko posunięte i istnieją osobne kliniki, w których kobiety w ciąży otrzym ują pouczenia, a dzieci od najm łodszego wieku pomoc denty­ styczną. W instytucie E astm ana w Sztokholm ie ustalono w porozu­ mieniu z pediatram i następujące zasady, m ające służyć jako w ska­ zówki dla odżyw iania dzieci. 1) 2) 3) i) 5) 6) 7) 8) 9) 10) 11) 12) 13) li) 15) L iczba p o siłk ó w d zie n n yc h p o w in n a w yn o sić 3—ó. Ilość m leka d zie n n ie p o w in n a w yn o sić l/n — 3/ i litra . Mięso, a w ięc p o k a rm y za w iera ją ce kre w i w ątrobę, atbo ryb a p o w in ­ n y być podaw ane p r z y n a jm n ie j p rzy je d n y m p o siłk u d zien n ie, ta k sa­ m o i ja ja . P okarm p o w in ien zaw ierać ró w n ież ser p rz e ta rty albo w in n e j p o sta ­ ci oraz m asło św ieże, su ro w e w sto su n k o w o w ie lk ich ilościach. Z ie m n ia k i, ja r z y n y surow e, g ro szek p o w in n y sta n o w ić codzien n e do­ d a tki. W w ie lk ie j ilości podaw ać n a le ży su ro w e owoce, su ro w ą m a rch ew albo p o m id o ry. Zaleca się sp o ży w a n ie ja b łe k , pom arańcz, so ku c y tr y ­ now ego. P o n iew a ż owoce, ja k ja b łk a odgryzane, o czyszcza ją m ech a ­ n iczn ie zęby, p o w in n o się jadać je p rze w a żn ie p rzed sp o c zy n k ie m albo na za k o ń czen ie p o siłk u . Z tych to w zględów , a nadto ze w zględu na za w a rto ść w ita m in , n a le ży polecać chleb szw e d zk i, grubo m ie lo n y , n ie lep ki, w d o sta te c zn e j ilości. P odczas je d ze n ia n ie n a le ż y d zieci przynaglać, a b y m o g ły p o k a rm y d o sta teczn ie p rzeżu ć. P a p ki dla dzieci, daw ane n ie m o w lę to m , n a le ży zred u ko w a ć i za p rze ­ stać podaw ania ich ja k n a jw c ze śn ie j. J u ż w 2.—3. ro ku życia , gdy dzieci m a ją o d p o w ied n ią ilość zęb ó w m leczn ych , n a le ży p rze jść do tw a rd ych p o ka rm ó w , p o d o b n ych do tych , ja k ie je d zą sta rsi, p r z y czym je d n a k p o ży w ie n ie to p o w in n o być p o zb a w io n e p rzy p ra w , m a ło so­ lone i w y ją tk o w o ty lk o być w sta n ie w ęd zo n ym . M iędzy p o szczeg ó ln ym i p o siłk a m i n ie n a le ży podaw ać żadnego in n e ­ go p o żyw ien ia . N ie n a leży daw ać łakoci, zw ła szc za n a k ró tk o p rzed sp o ży c ie m n o r­ m a ln ych p o siłk ó w i p rzed sp a n iem . W razie podaw a n ia sło d y c zy lu b czeko la d y n a le ży b ezw a ru n ko w o p rzy zw y c za ić d zieci do g ru n to w n eg o p łu k a n ia u st, a żeb y śla d y n ie p o zo sta ły n a zębach. N a leży unika ć w yłącznego podaw a n ia m leka , zu p m ą c zn ych i pap ek. N ie w olno podaw ać d ziec io m k a w y . N a leży d zieci p rzy zw y c za ić p o w o li jeść i g ru n to w n ie żuć. N a jlep sze o czyszczen ie zę b ó w m ech a n iczn e n a stę p u je p rze z je d z e n ie su ro w ych ow oców . Od 3. ro k u ży cia m o żn a polecić d ziecio m u ż y w a ­ n ie sz czo tec zki do zęb ó w p rzed sp a n ie m i p ł u k a n i e ust z do­ d a tk ie m so li k u c h en n e j. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 347 Leczenie zębów spróchniałych polega na usuwaniu chorych czę­ ści szkliwa i zębiny za pomocą odpowiednich narzędzi, oczyszczaniu wiertłem ubytków aż do zdrow ych w arstw zębiny, następnie na prze­ prow adzeniu odkażenia i wypełnieniu ubytków. W tymże celu uży­ wam y cementów fosforanowych, krzem ianowych, t. zw. plastycznej porcelany, amalgamów, czyli ortęci, t. j. połączenia rtęci z opiłkami odpowiednich stopów metali, i wypełnień złotych, lanych albo kutych, oraz porcelany palonej. N ajbardziej rozpowszechnione i stosunkowo najtańsze są wypełnienia z plastycznej porcelany dla zębów przednich, ponieważ oddają najlepiej barw ę zęba i jego przezroczystość, dla zę­ bów zaś trzonowych i przedtrzonow ych — wypełnienia amalgamowe. D la ochrony przed bodźcam i termicznymi i wtórnym zakażeniem d a­ je się podkłady z cementu fosforanowego z dodatkiem środka przeciw gnilnego. W rażliw ość zębiny w toku przygotow yw ania ubytku usuwa się przy pomocy lekarstw i umożliwia się w ten sposób dokładne oczysz­ czenie ubytków. W w yjątkow ych w ypadkach posługujemy się środka­ mi znieczulającym i, zastrzykam i — jak do usuw ania zębów, aby uzy­ skać zupełną bezbolesność podczas przygotow yw ania ubytku. N ajtańszym sposobem leczenia zębów jest systematyczne w ypeł­ nianie jak najm niejszych ubytków, aby uchronić zęby sąsiednie i prze­ ciwległe od próchnicy, oraz usuwanie wszelkich korzeni, które zara­ żają zęby sąsiednie i przeciwległe. O d 4 roku życia uzębienie powin­ no być dw a razy do roku badane i kontrolowane przez lekarza-dentystę lub stomatologa. R esztki pokarm ów usuwa się po jedzeniu za pomocą w ykałaczek i przez płukanie letnią w odą, do której dodaje się cokolwiek soli ku­ chennej alb o .,,w o d y do ust“ . P łu k a ć należy przez 1— 1/ i minuty po jedzeniu i przed spaniem. C H OROBY M IA Z G I Choroby miazgi pow stają na tle zakażenia, podrażnienia chemicz­ nego lub mechanicznego. N ajw ażniejsze są sprawy zapalne pow stające na tle zakażenia w związku z próchnieniem zęba. Ja k już wspominaliśmy, znajdują się w kanalikach zębinowych drobnoustroje, a na ich czele paciorkowce, które swoimi jadam i oddziaływ ują na m iazgę, zanim jeszcze dotrą do niej bezpośrednio. W początkow ych stanach w yw ołują one przekrwie­ nie miazgi, a w dalszym rozw oju jej zakażenie. Przekrwienie pow staje na skutek rozszerzenia naczyń, które staja się przepuszczalne; m iędzy szczeliny komórek tworzących ścian y naczy­ 348 CIIOHOUY UZĘBIENIA I SZCZĘK nia przenikają białe ciałka krwi i podejm ują w alkę z nacierającym w ro­ giem . Zarazem w ystępuje w ysięk surow iczy, który z chw ilą nagromadze­ nia się w iększej ilości białych ciałek krwi staje się ropny. Przebieg sprawy jest ostry albo przew lekły, zależnie od tego, czy zapalenie miazgi toczy się przy m iazdze otw artej, czy też w zę­ bie zamkniętym. W pierwszym przypadku mamy ubytek głęboki próch­ nicowy, nie zawsze łatw o dostępny, w drugim zaś — stan zapalny p o ­ zostaje w związku z leczeniem i wypełnieniem zęba. P rz y p r z e k r w i e n i u m i a z g i —- a więc w pierwszym okre­ sie zapalenia — zwiększa się wrażliwość zęba na bodźce termiczne, t. j. na zimno i ciepło. Z ą b staje się czuły przy napojach ciepłych powyżej 45° i letnich o 25°, które odczuw a wówczas jako zimne. W ystępuje naw et krótkotrw ały ból. W tym okresie można jeszcze wyleczyć cho­ rą miazgę przez odpowiednie leczenie. W dalszym rozwoju choroby wrażliwość miazgi się zwiększa. J u ż wówczas małe odchylenia od ciepłoty ciała — naw et o 3j/2° — w yw ołują ból, który występuje bez jakiejkolwiek przyczyny, t. j. sa­ moistnie, ma charakter promieniujący, a chory nie może go zlokali­ zować. Później ból staje się tętniący, obejm ując części tw arzy, pro­ mieniując do oka, do skroni, do ucha, do potylicy, a naw et i do ra­ mienia. W te d y mamy już c a ł k o w i t e z a p a l e n i e m i a z g i i nie ma nadziei na jej utrzymanie. Leczenie chorej miazgi Ból można uśmierzyć za pomocą wkładki antyseptycznej, zam ­ kniętej hermetycznie. D alsze leczenie w ym aga zatrucia miazgi, usunię­ cia jej, wypełnienia przew odu, po czym dopiero może nastąpić w ypeł­ nienie ubytku w koronie zęba. W spom nieć należy, że w okresie zatruw ania miazgi, po założe­ niu wkładki arszenikowej, mogą się jeszcze utrzym ywać bóle przez kilka godzin wskutek zwiększonego przekrw ienia chorej miazgi. B ó 1 te n jednak ustępuje po zażyciu środka uśmie­ r z a j ą c e g o , jak 1— 1J/2 tabletki aspiryny, piramidonu, weramonu, demalgonu, cibalginy, alonalu, pyralginy, sedelganu, optamonu, motopiryny albo tak popularnego u nas „kogutka“ . W nagłych w ypadkach, w których istnieje wskazanie natych­ miastowego usunięcia miazgi, m ożna tego dokonać w znieczuleniu miejscowym. Jakkolw iek ząb pozbawiony jest miazgi, jest o n p e ł n o w a r ­ tościowy pod względem funkcji i służyć może CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK 349 przez długie lata a nawet być użyty jako f i l a r e k do most ka. Leczenie miazgi jest w gruncie rzeczy zabiegiem chirur­ gicznym i w ym aga stosowania aseptyki, względnie antyseptyki. Z ę - a 1 z 3 LECZENIE CHOREJ MIAZGI. 1. Zatrucie m iazgi; a — w ata z trucizna. 2. W y­ jęcie m iazgi m iazgociggiem ; z drugiego przewodu m iazga została już w yjęta. 3. Przewody w ypełnione, podkład i ostateczne w yp ełn ien ie m etalow e. korzenia w kości szczękowej i mogą spowodować „zakażenie ustne“ , o którym jest mowa w jednym z dalszych rozdziałów . D latego też leczenie chorej miazgi powinno być powierzane wyłącznie lekarzom specjalistom, którzy posiadają świadomość odpowiedzialności za ewen­ tualne następstwa. Poniew aż m iazga w zębie, który ma leczony korzeń, już nie ży­ je, ząb taki przestaje być wrażliwy na zimno i ciepło; mówimy o nim. że jest m artwy, jakkolwiek jeszcze odżyw iany jest przez ozębną, któ­ ra łączy korzeń z kością szczękową. Jeżeli w stanie całkowitego ropnego zapalenia miazgi chory nie podda się leczeniu i przetrzym a wszystkie ataki bólu, doczeka się w końcu, że m i a z g a u l e g n i e o b u m a r c i u i nastąpi jej rozkład. Ból w tedy co praw da ustaje — skutki jednak rozkładu miazgi, toczą­ cego się wew nątrz, d a ją się we znaki najbliższem u otoczeniu zęba, mianowicie okostnej zęba, zwanej ozębną, oraz kości szczękowej i w y­ stępuje przewlekłe zapalenie ozębnej na wierzchołku korzenia. 350 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK Przewlekłe zapalenie miazgi Jeżeli ubytek próchnicowy jest bardzo wielki i istnieje połączenie między chorą m iazgą a jam ą ustną, przy jednoczesnej wielkiej odpor­ ności organizmu, obronne siły ustroju mogą przez długi czas sprostać w alce z zakażeniem, tworząc łącznotkankow e zapory i doprow adza­ jąc obw odow ą część miazgi do bujania, przy czym pokryw a się miaz­ ga, w yrastająca z ubytku, nabłonkiem. Pow staje w ten sposób ,,uklej m iazgowy“ , na dotyk niebolesny a łatwo krwawiący. K orona takie­ go zęba jest głęboko spróchniała, a resztki jej otaczają pierścieniem w yrastającą jak grzybek z komory miazgę. Z ą b taki wyleczyć jesz­ cze można i zaopatrzyć w koronę złotą. P rzew lekłe stany zapalne ozębnej mogą powstać także na sku­ tek działania różnych leków w prow adzonych do zęba i po wypełnie­ niu ubytków w sposób nieodpowiedni. P ow staje wówczas zw yrodnie­ nie miazgi o różnym obrazie histologicznym. N iektóre wypełnienia w ydzielają jeszcze przez pewien czas wolny kwas fosforowy, który drogą kanalików zębinowych szkodliwie oddziaływ a na miazgę i z czasem pow oduje jej obumarcie. W ypełnianie więc zębów nie jest czynnością mechaniczną, lecz w ym aga doświadczenia lekarskiego. Istnieją bowiem sposoby zabezpieczania zęba przed ujemnymi skut­ kami wypełnień plastycznych i metalowych. P rzew lekłe stany zapalne leczy się również przez zatrucie m iaz­ gi, jej usunięcie i wypełnienie przewodu. Zgorzel miazgi I st ot a i pr zyc zyna . Stany zapalne jako też zwy­ rodnienie miazgi kończą się ostatecznie jej obumarciem. N astępuje przejście tkanki organicznej w stan rozkładu na sku­ tek działania drobnoustrojów, przew ażnie beztlenowców, względnie fakultatyw nych tlenowców. P rodukty gnilne pow stają na skutek roz­ padu białka. W y tw a rz a ją się wówczas kwasy aminowe, siarkowodór i szereg innych gnilnych gazów, w ydzielających woń przykrą także dla otoczenia. W śró d najróżnorodniejszych drobnoustrojów górują paciorkowce. T a k ż e m iazga, która obum arła na skutek urazu, t. j. uderzenia zęba, choć początkowo była w stanie jałowym , przejść może z czasem w stan gnilny, zakażony albo od strony jam y ustnej, albo też szczytu korzenia, a więc drogą krwionośną. Objawy, p r z e b i e g i trwanie. Z ą b w ykazu­ jący zgorzel miazgi ma zazw yczaj głęboki ubytek próchnicowy albo pozbawiony już jest w ogóle korony. Z ą b taki jest nieczuły na zimne CHOROBY U ZĘBIENIA 1 SZCZĘK 351 i ciepłe płyny oraz potrawy, nie reaguje również na prąd faradyczny. Igła w prow adzona do ubytku, wiercenie w zębie wiertłami nie w y­ w ołuje bólu. Z gorzel miazgi może wystąpić także w zębie, który ma całkowi­ tą koronę albo też był poprzednio leczony i wypełniony lub p o k r y ­ ty z ę b e m ć w i e k o w y m lub koroną. R o zp ad miazgi odbyw a się więc w przew odzie hermetycznie zamkniętym, a gazy gnilne mogą odpłynąć jedynie przez otwór szczytowy zęba do ko­ ści szczękowej, w której znajdują się naczynia krwionośne i limfatyczne. T ą drogą mogą się też przedostać drobnoustroje i w yw ołać za­ każenie (zob. zakażenie ustne). L e c z e n i e zgorzeli m a na celu odkażenie i wyjałowienie prze­ w odów zębowych, usunięcie wszel­ kiego m ateriału organicznego i w końcu wypełnienie korzeni. L ecze­ nie przew odów wym aga wielkiej ostrożności, aby m ateriał zakaźny nie przedostał się poza wierzchołek korzenia do kości szczękowej. W y ­ tw arzające się w zębie gazy gnil­ ne mogą wskutek hermetycznego zam knięcia ubytku przedostać się poza szczyt korzenia i spowodo­ w ać powikłania. Leczenie zgorzeli m iazgi w ym aga bezwarunkow o wiadomości lekarskich. C H OROBY O ZĘBNEJ O zębna stanowi połączenie ko­ rzenia z zębodołem i składa się z włókien tkanki łącznej, przechodzą­ OKOLICA PRZYZĘBIA. W łókna ozębcych w kierunku promienistym od nej łączą korzeń zębow y z zębodo­ łem ; w okolicy szyjkow ej tworzy się zębodołu do cementu, który pokry­ w ięzadło szyjkow e przechodzące w w a korzeń. N a włóknach tych ko­ okostną i dziąsło. (W g N oyesa i K oprzeń jest jakby zawieszony w zębosch a ). dole. W okolicy szyjki zęba krzy­ żują się w łókna gęściej i tw orzą t. zw. w ięzadło szyjkowe okrężne, łącząc się z okostną pokryw ającą kość szczękową. O zębna jest obficie unaczyniona, przy czym między włóknami znajdują się kłębki naczyń, co zwiększa elastyczność tkanki łączącej z ą b z kością szczękową. 352 CHOROBY UZĘBIE NIA I SZCZEK Ja k już wspomnieliśmy na wstępie, ząb w zdrow ym stanie może znieść krótkotrw ały nacisk od 30— 100 kg, natomiast gdy ząb jest chory, ozębna dzięki swojemu unerwieniu staje się bardzo czuła, naw et na stosunkowo lekki ucisk, wynoszący kilkanaście gramów. Choroby ozębnej pow stają na tle zapalnym , wyw ołanym po­ drażnieniem mechanicznym, chemicznym lub zakaźnym . N ajczęstsze są zakażenia w ychodzące od otwo­ ru szczytowego przy zgorzeli m iaz­ gi, o której już wspominaliśmy po­ przednio, rzadziej od brzegu dziąsłowego na skutek obrażeń podczas jedzenia albo kamienia nazębnego. Z apalenie ozębnej nastąpić też może podczas leczenia przew odu na skutek przebicia korzenia narzę­ dziem fałszywie skierowanym. P rzebieg choroby może być albo przew lekły, albo ostry. S t a n y p r z e w l e k ł e po­ w stają przew ażnie w następstwie rozkładu miazgi, po czym tw orzą się zgrubienia ozębnej — „z i a r n iOzębna tw orzy aparat zaw ieszem ow y n i a k i“ na skutek podrażnienia zęba — przebieg w łókien ozębnej chemicznego i zakaźnego. przedstawiony schem atycznie. (W g P alazziego) . Przew lekłe stany mogą utrzym y­ w ać się przez czas dłuższy a n a ­ wet latam i; tylko okresowo występuje ból w szczęce i przy nacisku na ząb lub korzeń, przy ogólnym zmęczeniu i niedyspozycji. Ostre zapalenie ozębnej Z chwilą jednak gdy odporność organizm u się zmniejszy, sta­ ny przewlekłe przechodzą w s t a n o s t r y i w y s t ę p u j e o s t r e z a p a l e n i e o z ę b n e j . Istniejący wysięk, zrazu surowiczy, prze­ chodzi w ropny, na skutek zaczynów osteolitycznych*) następuje roz­ puszczenie istoty gąbczastej i zbitej kości, a ropień dostaje się pod okostną. P o jaw iają się silne bóle w szczęce, ząb jest na nacisk bo­ lesny, a gdy dochodzi do stanów ropnych, ból staje się tętniący. Jeżeli spraw a toczy się w dolnej szczęce, w ystępują bóle w uchu. *) O stcolityczńy — pow odujący rozpuszczenie substancji kostnej. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 353 P rz y ostrych spraw ach zapalnych, szczególnie przy tworzeniu się ropnia w kości szczękowej, w ystępują w położonych w pobliżu czę­ ściach miękkich obrzęki surowicze, które w dalszym rozw oju sprawy mogą przejść w stan ropny. M ateriał zakaźny zostaje odpro­ w adzony drogą lim fatyczną i do­ staje się do gruczołów chłonnych podbródkow ych, w zględnie podszczękowych, które chronią ustrój przed dalszym postępowaniem za­ każenia. Początkow o w ystępuje bolesność danej okolicy. G ruczoły chłon­ ne, które przy przew lekłych stanach zapalnych były uprzednio dość Ropień okołoszczytow y przebił się tw arde, ale niebolesne, stają się bar­ przez blaszkę kostną szczęki, w ytw a­ dzo w rażliw e i ulegają znacznemu rzając ropień podokostnow y, a na­ powiększeniu. P o pewnym czasie stępnie przetokę w przedsionku jam y ustnej. zlew ają się pakietowo. U strój cały reaguje na ten stć i zapalny podniesieniem ciepłoty, A B C A. Na skutek zgorzelinow ego rozkładu m iazgi dochodzi do w ytw orzenia ziarn in iaka w kości szczękow ej. B. Stan przew lekły przechodzi w stan ostry. Z iarniniak ulega zropieniu. Ropień kostny przebija się pod okostną i dziąsło. C. Ropień podokostnow y pęka, stan ostry przechodzi znow u w stan przew lekły i tw orzy się przetoka, z której sączy się ropa. która wynosi na ogół 3 7 ° do 3 8 ° , a w razie wielkiej zjadliwości dróbnoustrojów może naw et w ykazyw ać tem peraturę powyżej 3 9 °. 354 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK R ozw ijający się w kości szczękowej ropień przebić się może pod okostną w kierunku przedsionka jam y ustnej. W yrostek zebodołowy i dziąsłowy ulega zgrubieniu i pow staje t. zw. popularnie „fluksja“ . S tan ten jest bardzo bolesny, ból rozsadza szczękę i czaszkę. U tkanie okostnej utrudnia przebicie się rop­ nia, który tworzy się między kością a okostną, odryw ając w łókna łą­ czące ją z kością. D opiero gdy się utworzy szczelina w okostnej, ro­ pień przedostaje się przez dziąsło na zew nątrz do jam y ustnej i na­ stępuje ulga. N iekiedy przebija się ropa w zdłuż ozębnej w kierunku szyjki zęba. P rz ez przebicie ropnia na z e w ­ nątrz następuje połączenie między ogniskiem ropnym w kości szczękowej a jam ą ustną, do której w pły­ w a ropa przez kilka dni obficie. Połączenie to pokryw a się nabłon­ kiem i tw orzy się w ten sposób przetoka (popularnie zw ana „fistułą“ ) , przez którą ropa stale się w ydziela, a spraw a chorobowa przechodzi w stan przew lekły. Jeżeli ropień kostny przebije się w kierunku podniebienia, powstaje w podobny sposób r o p i e ń p od n i e b i e n n y . W ystępuje guz na podniebieniu, bardzo bolesny naw et przy dotykaniu językiem. W iększa ilość spraw zapalnych a- Ognisko ropne w kości szcz«ko' i i , , w ej. b, c. Okostną. d. Błona śluzo. ozębnej i ropni okołoszczyto- wa e Ropa f Kanał Uorzeniowy> w ych znajduje ujście do przedsion w y pełn iony gnijącą m iazgą (g ). (W g k a jam y ustnej, tw orząc tam że A. C ieszyń skieg o „Jak zapobiegać p r z e t o k i . P rzy czy n ą ich jest chorobom zę b ó w ? "). zawsze ząb m artw y, zazw yczaj z m iazgą zgorzelinową. Z ą b może mieć otw arty ubytek próchnicowy lub być wypełniony powierzchownie, może mieć leczoną kiedyś miaz- CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 355 gę lub miazgę zgorzelinową i być pokryty ko ro n ą; w końcu może mieć dany ząb koronę i szkliwo bez skazy, a miazgę zgorzelinową. O b u ­ m arcie miazgi w zębach o nie uszkodzonym szkliwie stw ierdzam y naj­ częściej w zębach przednich jako następstwo urazu sprzed laty — np. uderzenia podczas upadku na lodzie albo podczas upraw iania innego sportu. U ra z w szczękę spowodow ał zaburzenie w krążeniu krwi, do­ chodzącej do miazgi zęba. M iazg a obum arła i z czasem przeszła w stan zgorzelinowy, a w toku dalszego rozw oju w yw iązało się zap a­ lenie ozębnej, przew lekłe, ostre, i w końcu doszło do wytworzenia się przetoki. T a k więc zapalenie ozębnej jest zazw yczaj ostatnią chorobą, któ­ rą ząb przechodzi. Leczenie. W początkow ych okresach ostrego zapalenia ozębnej przynosi ulgę zimna w oda, w zięta do ust, przeciw działając przekrwieniu. W tym samym celu stosują niektórzy kaw ałki lodu owi­ niętego w chusteczkę i wsunięte między wyrostek zębodołowy a poli­ czek lub wargę. T e środki przynoszą chwilowo ulgę, szczególnie przy pow stających podokostnowych ropniach. Z abiegi te nie m ają jednak żadnego działania leczniczego. W pewnych przypadkach przynosi ulgę ogrzewanie szczęk z zew­ nątrz gorącym powietrzem, żarów ką elektryczną albo okład z k a ­ szy gorącej lub piasku. Podobnie też oddziaływ ują gorące płukania naparem szałwi (1 łyżka na 2 szklanki w ody — płyn należy trzy­ m ać przez kilka minut w ustach). W szelkie sposoby stosowania ciep­ ła pom agają dalszem u rozwojowi sprawy chorobowej, uśmierzając równocześnie objaw y podmiotowe. N a układ nerwowy oddziaływ ują środki uśm ierzające, zażyw ane wew nętrznie, przynosząc znaczną ulgę w cierpieniu. Przyczynow e leczenie polega na stworzeniu d la grom adzącej się ropy w kości ujścia b ąd ź to przez przew ód zęba, b ąd ź też przez otw arcie ropnia od strony jam y ustnej lub od zew nątrz i na usunięciu chorego zęba. W razie leczenia zachow awczego należy ząb, który w y­ sunął się na skutek zapalenia z zębodołu i styka się już wcześniej od innych z zębami w przeciwległej szczęce podczas zgryzu, wykluczyć od funkcji przez zeszlifowanie korony. Posm arow anie dziąsła jodyną w okolicy chorego zęba przynosi chw ilow ą ulgę. Z ą b z zapaleniem ozębnej w pewnych tylko przypadkach w y le­ czyć m ożna, w i n n y c h z a ś w s k a z a n e j e s t j e g o w y j ę c i e . 356 CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK T a k samo usunięte powinny być wszystkie korzenie pozbaw io­ ne korony i m ające w ew nątrz zgorzelinową miazgę albo zmiany w po­ staci przewlekłego zapalenia ozębnej, ziarniniaki, ponieważ mogą stać się punktem wyjścia dla zakażenia ustnego. CHOROBY SZCZĘK ROPOW ICE SZCZĘKOW E Jeżeli przebicie ropnia nie nastąpi do przedsionka jam y ustnej, tylko w kierunku części miękkich, powstaje „ropow ica“ . W ten spo­ sób może się przebić ropa albo w kierunku wargi górnej od przednich ROPOWICA W OKOLICY WARGI OD GÓRNEGO ZĘBA SIECZNEGO. Ropień podokostnow y przebija się do w argi górnej (W g). (O bserw acja w ła sn a z K lin ik i S ło m . U. J. K .). zębów siecznych, albo w okolicy podoczodołowej od zęba kła i zę­ bów przedtrzonow ych. W ystępuje obrzęk, który obejmuje policzek i dolną powiekę, zw ężając szparę oczną. Spraw y ropne od górnych zębów trzonowych przebijają się al­ bo w kierunku jam y szczękowej, albo przed kością jarzm ow ą w okolicy oczodołu, albo za kością jarzm ow ą w okolicy zaszczękowej górne i mogą się przesunąć tam aż do podstaw y czaszki, tworząc powikłania zagrażające życiu. Ropowica od kła tw orzy ropień podskórny w okolicy kata oka. Na lew o — przed zabiegiem operacyjnym , na prawo — w yleczona. W dwa m iesiące po zabiegu zaledw ie słaby ślad w idoczny. (C ie szyń sk i — p rzy p a d e k z K lin ik i S ło m . U. J. K .). X . Na lew o — ropień opadowy szyjn y, pochodzący od 2. przedtrzonowego i 1. trzo­ now ego zęba dolnego. Na praw’o — ropow ica okolicy podszczękow ej, zaszczękow ej, skroniow ej i policzka, pochodząca od dolnego trzonow ego zęba. (O bser­ w acje w ła sn e z K lin ik i S ło m . U. J. K .). 358 CHOROBY UZĘBIE NIA I SZCZĘK W dolnej szczęce przebija się ropień od zębów siecznych w oko­ licę podbródkow ą, przy czym są zajęte gruczoły limfatyczne p o d ­ bródkowe. Jeżeli się przedostanie w okolicę podjęzykow ą, w ystępują bardzo ciężkie pow ikłania; język nie może się pomieścić w ustach, ropa przesuwa się wśród mięśni języka i powięzi aż do krtani i m oże nastąpić uduszenie wskutek nacisku na nagłośnię. T y lk o celowo prze­ prow adzony zabieg operacyjny może uratow ać życie. Spraw y ropne od zębów trzonowych dolnych najczęściej przebi­ ja ją się do okolicy podszczękowej albo w kierunku szyi. B ardzo cięż­ kie powikłania występują ze strony gardła, o ile ropień posuwa się mię­ dzy powięziami w tymże kierunku. W wielu przypadkach kończyło się to dawniej śmiertelnie albo ogólnym zakażeniem lub przedosta­ niem się ropy do czaszki bądź też do śródpiersia. Obecnie dzięki do­ kładnym studiom topograficznym tychże okolic opracowano systema­ tycznie metody dotarcia do przestrzeni międzypowięziowych celem stworzenia odpływ u dla ropy. Z abiegi operacyjne stosowane w takich przypadkach w ym agają jednak wielkiego doświadczenia kliniczno-stomatologicznego. L ecze­ nie polega na usunięciu ropy z przestworów międzypowięziowych i na zupełnym usunięciu ogniska pierwotnego, przy czym stosuje się środki wzm acniające odporność ogólną ustroju i podtrzym ujące akcję serca. PR Z E TO K I LICOW E (PO LIC ZK O W E) Ropow ice, pozostawione same sobie, m ogą przejść w stan prze­ w lekły; o ile ropa przebije się pod skórę, tworzy się z i m n y r o p i e ń , w razie zaś przebicia na zew nątrz — p r z e t o k a , t. zw. „fistuła“ . W ten sposób dochodzi więc do wytw orzenia się p r z e t o k : p o l i c z ­ kowych, b r ó d k o w ych, podszczękowych, zaszczę* k o w y c h , w o k o l i c y s z y i itd. P rz ez otwór przetoki sączy się ropa; poprzednio istniejące obrzę­ ki ustępują, ognisko pozostało jednak w kości szczękowej i może, przy ponownym osłabieniu odporności organizmu, przejść znowu w stan zapalny ośtry, szczególnie kiedy nastąpi zatkanie wylotu przetoki. PO W IK Ł A N IA P R Z Y W Y R Z Y N A N IU SIĘ DO LNEG O Z Ę B A M Ą D R O ŚC I G dy trzon żuchwy jest za krótki i brak miejsca między ostatnim z wyrżniętych zębów a gałęzią wstępującą szczęki dolnej dla m ającego się tam że ustawić trzeciego zęba trzonowego, może dojść do zaburzeń tow arzyszących wyrżnięciu się tego zęba. M iędzy 20 a 3 0 rokiem ży- CHOROBY' UZĘBIENIA I SZC ZĘK 359 cia pojaw iają się wówczas bóle w szczęce dolnej, promieniujące do ucha. Chory, nie przypuszczając, że spraw a wychodzi od zęba m ądro­ ści, jeszcze naw et niewidocznego, szuka porady u specjalisty chorób uszu. T enże, nie znalazłszy w uchu przyczyny, odsyła chorego do sto­ m atologa. W dalszym rozw oju sprawy, gdy już korona w yrzynającego się zę­ ba przebija się do jam y ustnej i pokryta jest częściowo jeszcze dziąsłem, dochodzi do zakażenia torebki dziąsłowej i woreczka zębow ego; w ów ­ czas w ystępują objaw y zapalne. O tw ieranie szczęk spraw ia dotkliwy ból i pojaw ia się s z c z ę k o ś c i s k , nieraz tak wybitny, że rozw arcie szczęk w ogóle jest niemożliwe. P o jaw iają się niekiedy dreszcze, ciepłota ciała jest podwyższona, w ystępują obrzęki tw arzy w okolicy zaszczękowej i podszczękowej. Szczególnie bolesny jest nacisk na oko­ licę między gałęzią w stępującą a uchem. G dy spraw a chorobow a' już tak dalece się posunęła, należy usunąć przyczynę drogą chirurgiczną. Spraw a nie ogranicza się wówczas tylko do zęba i najbliżej położonej okolicy kości szczękowej, ale obejm uje także części miękkie okolicy podszczękowej, policzka i okolicy przygardłow ej. P rzew ażnie pow sta­ je ropowica, w ym agająca wielkiego doświadczenia ze strony stomatoIoga-chirurga. Z d jęcie rentgenowskie uzupełnia badanie kliniczne. W wielu przypadkach udaje się, przy wczesnym rozpoznaniu, zapobiec przykrym następstwom i niekiedy drobnym zabiegiem albo postępowaniem zachow aw czym osiągnąć wyleczenie. Z A P A L E N IE K O ŚC I SZCZĘKO W EJ Z apalenie kości szczękowej występuje częściej w szczęce dolnej aniżeli w szczęce górnej na skutek zakażenia z ognisk w kości szczęko­ wej albo w następstwie zakażenia przeniesionego drogą naczyń krwio­ nośnych z ogniska odległego, jak np. po zapaleniu m igdałków albo po chorobach zakaźnych, jak grypa, dur (tyfus) brzuszny albo pla­ misty, albo z przyczyn nam bliżej nieznanych, w zw iązku z którymi krążą drobnoustroje w e krwi i osadzają się w miejscu o zmniejszonej odporności. T a k ie miejsce stanowić m ogą i szczęki, szczególnie te, które uległy urazowi, albo też okolice okołowierzchołkowe zębów, k tó ­ rych m iazga znajduje się w stanie zgorzelinowym. W eźm y jako przykład zapalenie kości szczękowej powstałe po grypie. O tóż w tydzień lub dw a po przebytej chorobie w ystępują na­ raz dreszcze, gorączka 38° i pow yżej, a zarazem pojaw iają się w ybit­ ne bóle w szczęce, występuje obrzęk tw arzy, ból zęba albo tylko ból w uchu, przy czym samopoczucie chorego jest bardzo złe. O bjaw y te 360 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK mogą wystąpić ta k ie u osób, które m ają zupełnie zdrow e uzębienie i nie w ykazują żadnego ubytku próchnicowego. Tym czasem w kości szczękowej powstaje ognisko ropne, które wobec osłabionej odporno­ ści organizmu szerzy się w istocie gąbczastej, szpiku kostnym. D latego też nazw ano tę spraw ę „ z a p a l e n i e m szpiku kostnego“; w innych zaś przypadkach może ona wyjść od okostnej, pokryw ającej kość szczękową. Przew ażnie sprawy te byw ają początkowo niewłaściwie rozpoz­ nawane. W mniemaniu, że ma się do czynienia z zapaleniem ozębnej, stosuje się najróżniejsze środki domowe, jak płukanie szałwią, okłady gorące z kaszy, piasku, „okurzania“ dymem z najrozm aitszych ziół „pod chustką“ albo też płukanie z fig wygotowanych w gorą­ cym mleku. G dy po kilku dniach gorączka spadnie do 37°, utw ierdza to w przekonaniu, że sprawę m ożna wyleczyć w obrany dotychczas sposób. Tym czasem obrzęk powiększa się, tw ardnieje, obejm uje nie­ kiedy pół tw arzy, okolice szyi, bóle zaś nie ustają, a zęby poczynają się chwiać i z zębodołów poczyna w ydobyw ać się ropa. W takim stanie zazw yczaj, a więc około trzeciego tygodnia, cho­ rzy zgłaszają się do szpitala, skierowani przez lekarzy praktyków i specjalistów, gdy już spraw a jest bardzo pow ażna i mogą z niej wyniknąć niemiłe konsekwencje. P rzy p ad k i te — jakkolwiek bardzo trudne — w yleczyć można przez otwarcie kości szczękowej, stworzenie ujścia dla ropy po usu­ nięciu tych zębów, których już utrzym ać nie m ożna, a w stanach póź­ niejszych po usunięciu m artw iakćw , które się w kości utworzą. P o z a tym stosuje się leczenie zm ierzające do wzmocnienia ogólnej odporno­ ści organizmu. Leczenie tych spraw w ym aga zazw yczaj dłuższego okresu czasu. WYJĘCIE ZĘBA N ajbardziej radykalnym sposobem leczenia wszystkich chorób zęba, a przede wszystkim zapalenia ozębnej, jest wyjęcie zęba, które pospolicie nazyw ają „w yrw aniem “ zęba. Z ab ieg ten był w ykonyw a­ ny dawnym i czasy w bardzo prymitywny sposób, nieodpowiednimi narzędziam i i przez niepowołanych ku temu ludzi. N ic też dziwnego, że napaw ał zgrozą i strachem tych, którzy mieli mu się poddać. N ie można było sobie wyobrazić dawniej wyjęcia zęba bez bó­ lu, niemal każdy miał w pamięci straszne cierpienia, które przecho­ dził przy tym zabiegu. K ażd y bowiem człowiek — m ając 20 zębów mlecznych, a 32 trw ałe, doprow adza niejeden raz do stanu, w k tó ­ rym nadal nie można utrzym ać zęba. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 361 W czasach obecnych wyjęcie zęba stało się sztuką operacyjną, opracow aną naukowo do najdrobniejszych szczegółów. Skonstruow a­ no osobne narzędzia, dostosowane do anatomicznej budowy poszcze­ gólnych zębów, i opracow ano m etody znieczulania, pozw alające uni­ knąć bólu podczas tego zabiegu. W yjm ow anie zębów uskutecznia się za pomocą kleszczy i odpo­ wiednich dźwigni, przeznaczonych przede wszystkim dla zębów po- W yryw anie zęba w XVII w ieku. (W ed łu g obrazu olejnego Gerarda van Ilo n th o rs ta (1622) „Lekarz d e n ty s ta “ z g a lerii o b ra zó w w D reźn ie). zbaw ionych korony. Z a s a d ą obow iązującą przy operacji jest w ykony­ wanie trudnej naw et ekstrakcji (w yjęcia) w taki sposób, żeby nie nastąpiło obrażenie zębodołu. Jeżeli jednak to nastąpić musi, rana w y­ m aga odpowiedniego opatrzenia, aby nie wystąpiły bóle po zabiegu. O stre brzegi kostne powinny być usunięte; przy przewlekłym zapale­ niu ozębnej ziarniniaki usuwa się łyżeczką z zębodołu. A b y zapobiec ewentualnemu krwawieniu, należy opatrzyć ranę w odpowiedni sposób. W yjęcie zęba wykonyw a się obecnie albo w znieczuleniu miej­ scowym, albo za pomocą wykluczenia przew odnictw a nerwu odpo­ wiednimi środkami znieczulającym i, albo też, w w yjątkow ych w ypad­ kach, w których są przeciw w skazania dla m etody iniekcyjnej*), w uśpieniu ogólnym. *) Iniekcja — zastrzyk. 362 CHOROBY UZĘBIE NIA I SZCZĘK Krwawienia po ekstrakcji K rw aw ienia po wyjęciu zęba spowodowane są najczęściej skłon­ nością chorego do krwawień, trudną krzepliwością krwi albo też bra­ kiem pewnych składników potrzebnych do utworzenia skrzepu (hem o­ filia). Jednostki skłonne do krw aw ień powinny uprzedzić o tym leka­ rza przed wykonaniem zabiegu. M ożna bowiem wówczas odpowied­ nimi lekami, podawanym i przed zabiegiem, spowodować łatw iejsze krzepnienie krwi. P o dokonanej ekstrakcji zęba ściska lekarz dwom a palcam i zazw y czaj wyrostek zębodołow y, aby zwęzić w ten sposób rozszerzony zębodół, tym samym zam yka św iatła krw aw iących naczyń w kości szczęko­ wej. R a n ę przykryw a tam ponem z gazy jałowej wielkości orzecha, ka żąc choremu zewrzeć zęby i przytrzym ać tam pon tak długo, aż krw a­ wienie nie ustanie, t. j. 2 0 —30 minut. W ten sposób przeciwległe zęby w yw ierają ucisk na założony tam pon tak długo, aż skrzep się nie w y­ tworzy. Skrzep jest bowiem najlepszym opatrunkiem dla rany. Zachowanie się chorego po wyjęciu zęba D aw nym i czasy kazano po wyjęciu zęba płukać w odą tak długo, aż krwawienie ustanie. Sposób ten jest jednak niewłaściwy, ponieważ płukanie utrudnia utworzenie się skrzepu. D opiero dnia następnego po usunięciu zęba należy płukać, d o dając do szklanki wody letniej łyżkę w ody utlenionej albo łyżeczkę rozczynu P 4 (sol. jo d ico -jo d ata), albo też kryształek nadm anganianu potasu. Środki te d ziałają odkażająco. N ależy płukać po każdym posiłku i przed spaniem, aby oczyścić jam ę ustną i stworzyć lepsze warunki dla gojenia się rany. Jeżeli po wyjęciu zęba występuje krwawienie, należy po dokład­ nym umyciu rąk kaw ałek jałow ej w aty albo gazy a n n o g e n o m e f) zwinąć w gałkę wielkości orzecha lub kasztana, zależnie od przypadku, i wsunąć między zęby w ten sposób, aby w yw ierała ucisk na miejsce wyjętego zęba. P o d tym uciskiem powinno krwawienie ustać w prze­ ciągu kw adransa do Vi godziny. Jeżeli ten sposób nie doprow adzi do skutku, należy się zwrócić do tego samego lekarza, który w ykonał z a ­ bieg, aby zapobiegł dalszem u krwawieniu. W każdym razie należy unikać płukania, szczególnie długotrwałego. T e n bowiem sposób nie zapobiega krwawieniu. U nikać należy ponadto używ ania w aty prze*) t. j. zaw ierającej środek antyseptyczny i nie podlegającej łatw o za­ każeniu. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 363 pojonej rozczynem chlorku żelazowego, ponieważ rany te goją się go­ rzej od traktow anych w inny sposób. W przypadkach gdy nie ma w po­ bliżu specjalisty, m ożna spróbować zatam ow ać krwawienie za pom ocą uciskadła wyciętego z korka w kształcie siodełka, które należy przed założeniem wygotować, a potem wcisnąć mięzy zęby sąsiednie a przeciwległe, tak żeby działał ciągły ucisk. U ciskadło takie może po­ zostać dw anaście godzin na miejscu. D obry wynik m ożna także uzyskać za pomocą rynienki m etalowej wypełnionej woskiem i przytrzym a­ nej zębami przez zwarcie szczęk. P rzy p ad k i hemofilii albo też wybitnych zmian w składzie krwi w ym agają osobnego leczenia przez zastosowanie odpowiednich za- Tam ow anie krw aw ienia z ctr 7 vli-ń w s i r z y iw w . zębodołu po w yjęciu zęba za pomocą k ork a. a . 0 d- W iele przypadków krwawień po wyjęciu ? owi1ed'dIclr, sP°fZ!łdzony • _ 1 * * 1 ” KorcK • Oi Jt rzeK roj ■ 1 ko zęba spow odow anych jest niedostatecznym o- re k n a m iejscu; z ą b p r z e ­ patrzeniem rany lub nieodpow iednią techniką z a ^ p o ^ e d n ic T w e m k o r £ ekstrakcyjną. D latego też nie należy bagateli- n a k r w a w ią c y z ęb o d ó ł. zować wyjęcia zęba i zw racać się zawsze o pomoc do odpowiedniego specjalisty. Bóle po wyjęciu zęba W yjm u jąc ząb usuwa lekarz przyczynę choroby, która toczyła się w kości szczękowej. N iekiedy jednak utrzym uje się ból przez p e ­ wien czas, aczkolwiek stworzono w arunki dla wyleczenia się sprawy chorobowej. Czasam i pojaw ia się ponadto ból po ustąpieniu znieczulenia, któ­ ry trw a około 2 do 3 godzin. W tych przypadkach należy zażyć 1— \X i tabletki jednego ze środków uśm ierzających ból, o których wspominałem już w roz­ dziale o chorobach miazgi. Uśm ierzenie bólu uzyskać m ożna również za pomocą suchego ciepła przez nagrzanie tw arzy lam pą elektryczną, jak ą się m a na nocnym stoliku albo przy biurku, trzym ając tw arz w odległości około 20 cm, albo też poduszką elektryczną lub okładam i z gorącego pias­ ku lub k aszy "). M ożna też wlać do płaskiej butelki gorącej wody *) W podw ójny woreczek w ielk ości d łoni w syp u je się piasek i podgrze­ w a na pokrywce, położonej na garnek z w rząca wodą. 364 CHOROBY UZĘBIENIA 1 SZCZĘK i przyłożyć do tw arzy. Jeżeli do pięciu minut uczuwa się ulgę, można w ten sposób leczenie kontynuować. O ile za pomocą ciepła nie uzys­ kam y popraw y, należy płukać zimną w odą — jeżeli nie ma w ustach zębów z próchnicą i chorą miazgą. U śm ierza się także bóle poekstrakcyjne za pomocą promieniami R entgena i krótkimi falami. naświetlań T erapii cieplnej należy zaniechać, jeżeli wystąpi krwawienie. D nia następnego ból może przybrać charakter tętniący, co by wskazywało na zatrzym anie się ropy i zatkanie odpływ u przez zębodół. W skazane jest wówczas skontrolowanie rany przez lekarza, k tó ­ ry zastosuje odpowiedni zabieg. W razie dłużej utrzym ujących się bó­ lów (2 — 3 dni) należy zwrócić się do specjalisty, który przez zało­ żenie odpowiedniego sączka, przepojonego odpowiednim lekiem, lub innym sposobem przyczyni się do wygojenia rany. LECZENIE Z A P A L E N IA OZĘBNEJ SZCZYTO W EJ Z ZAC H O W AN IEM Z ĘBA ODCIĘCIE SZCZY TU K O R ZEN IA . R E P L A N T A C JA Z ĘBA Z ę b y w ykazujące zmiany w okolicy szczytowej, t. zn. zgrubie­ nia ozębnej w postaci zarniniaków, które można stwierdzić rentgeno­ ja m a. logicznie, m ogą być dla ustroju n o s o r t oniebezpieczne, dlatego należy je jak najrychlej usunąć, a tkankę h/oziarninow ą wyskrobać. Z ab ieg ten jest zupełnie niebolesny, je­ żeli wykona się go w okresie, w którym nie m a obostrzeń prze­ wlekłego zapalenia. O ile chodzi o zęby przednie, Zgorzel m iazgi (g) pow oduje zapa­ m ożna je jeszcze uratow ać przez lenie ozębnej (h) i w ytw orzenie się przeprow adzenie odpowiedniego w kości szczękowej (b) ziarniniaka leczenia. M a ono na celu w yja­ (a ). — Stan przew lekły przechodzi łowienie przew odu korzenia i je­ w stan ostry i następuje ropienie i w ytw orzenie się ropnia (c) pod ogo wypełnienie szczelne. Ognis­ kostna (d) i dziąsłem (e ). (W g Cie­ ko chorobowe na szczycie korze szyń skieg o , 1912). nia usuwa się drogą chirurgiczną: w ycina się wierzchołek korzenia i w yskrobuje ziarninę z okolicy szczyto­ wej (resekcja korzenia). D o tego zabiegu n a d a ją się przew ażnie zęby jednokorzeniowe, a więc przednie. W ten sposób wyleczone zęby peł- Resekowane zęby, użyte jako filarki do mostków, pełniq swq funkcję jeszcze przez długie lata Mostek o 15 członach osadzony na 6 zębach, służących za filarki, z których trzy poddane zostały resekcji korzenia przed 17 la ty w dniu osadzenia m ostka. Mos­ tek ten jest obecnie jeszcze w ustach pacjentki, pom im o żc utracił w roku 1938 jeden fila r ty ln y z lew ej strony (ząb 8 ). (A. C ie szy ń sk i). Mostek złoty z zębam i porcelanow ym i, obejm ujący 14 części, osadzony w roku 1915 na trzech — resekow anych zębach; w r. 1939 funkcjonuje jeszcze bez za­ rzutu po-24 latach. P oniżej podana kontrola s iły zgryzu w kg. (P rzy p a d e k w ła sn y ). 366 CHOROBY UZĘBIE NIA I SZCZĘK nić mogą jeszcze swe funkcje przez długie lata, nie tylko za siebie, ale i za zęby sąsiednie, użyte jako filarki do mostków. W spom nieć należy jeszcze o tym, że m ożna w pewnych, n a d a ją ­ cych się do tego w ypadkach w yjąć chory ząb, wyleczyć i wypełnić RESEKCJA KORZENIA=ODCIĘCIE SZCZYTU KORZENIA A B A. Leczenie zachowawcze polega na w yjałow ien iu korzenia, w ypełnieniu go her­ m etycznie (i) i zaopatrzeniu ubytku w koronie (k ). Ognisko chorobowe (a) w kości szczękowej usuw a się droga operacyjna w znieczuleniu. B. Zagojenie się rany zew nętrznej. U bytek w kości w yp ełn ia się isto ta kostna (1). Korzeń (h ) z odciętym w ierzchołkiem . w ręku, opatrzyć chorą kość szczękową i natychm iast osadzić ząb z powrotem (replantacja z ę b a ). Z ą b w ten sposób leczony utrzym u­ je się niekiedy przez szereg lat. Z A K A Ż E N IE U ST N E (O G N ISK O W E ) (O r a ł Sepsis, Focal Infection) R o zp ad miazgi, przede wszystkim w zamkniętym zębie, jest dla ustroju w wysokim stopniu niebezpieczny, ponieważ jady drobnoustro­ jów i gazy gnilne, wchłaniane przez naczynia lim fatyczne i drogi krwionośne, m ogą spowodować zakażenie w odległych od jam y u st­ nej narządach. T ą drogą wystąpić może przewlekłe zapalenie nerek, w oreczka żółciowego, wyrostka robaczkowego, zapalenie nerwów, za­ palenie wsierdzia ( endocarditis lenta), zapalenie skóry, w yw ołane ja ­ dami drobnoustrojów posiadających charakter wybiórczy, pomimo że żad en z zębów nie boli, a chory naw et nie przypuszcza, że źródła choroby należy szukać w uzębieniu. Szczególnie niebezpieczne są dla ustroju te zęby, które przeszły leczenie korzenia, leczenie zgorzeli miaz­ gi, a leczenie to w ykonane było niewłaściwie. Niebezpieczne jest rów­ nież pozostawienie miazgi po zatruciu jej arszenikiem, nieusunięcie INNYCH NARZĄDÓW POCHODZĄCE OD ZĘBÓW •DROBNOUSTROJE PO W O D U JĄ CE ZA KA ŻEN IE W AD LIW IE W Y K O ­ N A N E M O STK I PRZYCZYNA ZA PALEN IE O Z Ę B N Ę j ZA PALEN IE PRZYZĘBIA ZA K A Ż E N IE TOREBKI D Z IĄ S L O W E J »»/' «»01iWJ PCMOIOMW ZAPALEN IE OZIĄSEL I PRZYZĘBIA •3 POWODU NiŁCZYSTOSO UCHO ZAPALENIE UCHĄ $»O0 G R U C ZO ŁY C H ŁO N N E PŁUCA t O « I n P t K Z m ia n GtU Ż tK « ■ROPNE ZAPAL. JAM Y SZCZĘKO W EJ Z a p a l e n ie o c z u i^ aien« spojowho (ZAPALENIE ItCZOwKI, rZAPAllNit tlCZOwKl C<ALKA tZLSKOWLOOł PR ZEW Ó D ^ POKARM OW Y /wOifCZU lOtClOWT-WĄHO» j NERKI ROPNE ZAPAlŁNJf MltDNlCZtK S C H O R Z E N IE m SERCA Al ZAPALENIE WVMOZIA Ci ZAPAUNlf OLEI-OZIA li Zapalenie w {$m « s i »c Ow {CO \ m ig d a ł k i \ a n g in a pryszczyko w ą Za k a ż e n i e o g ó l n e \ z a p a l e n ie ś l e p e j k is z k i W RZÓ D ŻO ŁĄD K O W Y ZAPALENIE ST A W Ó W ISCHIAS Z N IE K S ZT A Ł C A JĄ C E (DNA-GOŚCIEG TAH>CA^WEWUO ZMIANY OBRAZU KRWI A| WZMOŻEŃ« llCZIr HAIYCH ClaUŁ u w i |j t*E0O«wiSTO5C SCHORZENIE NERW ÓW A! Nt»W NORMALNY »I NEPW CMOłT — O l ja WY ZWYIODNIENIA i Zakażenia 368 CIIOIiOBY UZĘBIENIA I SZCZĘK jej i wypełnienie w takim stanie zęba hermetyczne, co w następstwie musi doprow adzić do rozkładu miazgi i wyw ołać przykre następstwa. Z tego rodzaju „leczeniem “ spotykamy się jednakże jeszcze w czasach obecnych ze strony osób niepowołanych, które trudnią się zębolecznictwem, pomimo że nie odebrały odpowiedniego w ykształcenia lekar­ skiego i nie zd ają sobie sprawy z konsekwencyj, które wyniknąć m ogą na skutek nieodpowiedniego leczenia. Na ew e n tu aln e p o w ik ła n ia ze stro n y cho ry ch zębów w sk a z u je m a ­ ła zw yżka ciep ło ty c ia ła (36,80— 37,20— 37,6°), zajęcie gruczołów podszczękow ych, sta n y zm ęczenia i w y czerp an ia. C hory odczuw a od czasu do cza­ su w rażliw ość lu b bolesność w szczękach w raz ie zm ęczenia, p o c h y la n ia głow y; u k o b iet w y stę p u ją dolegliw ości w szczękach szczególnie w o k re­ sie m iesiączkow an ia. W yleczenie chorób na tle zakażenia ustnego dopiero w tedy jest możliwe, gdy się usunie źródło choroby, t. j. ząb ze zmianami okołoszczytowymi albo też z ropieniem okolicy dziąsłowej w pobliżu szyjki zęba. P o zabiegu operacyjnym podw yższa się zazw yczaj ciepłota cia­ ła na jeden do dwóch dni, co wskazuje na mobilizację drobnoustrojów w ognisku. P o kilku dniach ciepłota ciała pow raca do normy, stan podmiotowy chorego popraw ia się, siły odporne organizmu d a ją sobie zazw yczaj jeszcze radę ze sprawami zapalnymi. SP R A W Y Z A P A L N E W YCH ODZĄCE OD ZĘBÓW I O D D ZIA Ł Y W A N IE IC H N A OKO I JA M Ę SZCZĘKO W A: BÓLE NEU RA LG IC ZNE Przew lekłe stany zapalne wychodzące od szczytu korzenia na tle zgorzelinowej miazgi mogą się dać we znaki także narządom w po­ bliżu leżącym, jak oku. M oże wystąpić zapalenie spojówki albo tę ­ czówki, które nie ustępuje tak długo — pomimo przeprow adzonego leczenia przez okulistę — dopóki się nie usunie przyczyny, t. j. cho­ rego zęba. Z powodu bliskości bocznej jam y nosowej, t. j. jam y szczęko­ w ej, położonej nad zębami trzonowymi i przedtrzonow ym i górnymi, spraw y zapalne w ychodzące od szczytu korzenia m ogą się przedostać do jam y szczękowej, szczególnie jeżeli spraw a przew lekła przechodzt w stan ostry. W te d y to następuje wylew ropny do jam y szczękowej, a z nosa w ydziela się cuchnący wysięk. P rz y sprawach przew lekłych stany zapalne mogą się przenieść na błonę śluzową jam y szczękowej, pod którą przechodzą cienkie ga­ łązki nerwowe, dochodzące do zębów i dziąsła. N a tym tle pow sta­ ją neuralgie drugiej gałęzi nerwu trójdzielnego, która zaopatruje Torbiele a jam a szczękowa i dno środkowego nosa (zob. także tekst na str. 3 7 4 ) A. T o rb iel k o rzen io w a (T ) ro z w ija sie w p o b liż u d n a ja m y szczękow ej (J ) i ją u w y p u k la (B ). C. W dalszy m ro z w o ju p o m n ie jsza o b jęto ść ja m y szczękow ej (J ) : ścian a policzkow a z o sta je u w y p u k lo n a n a zew n ątrz. D. W ielk a to rb ie l ro z w ija ją c a się w k i e r u n k u j a m y s z c z ę k o ­ wej (J) ścieśn ia ją , u w y p u k la w y­ b itn ie ś c i a n ę p o l i c z k o w ą i ro z ra s ta się w k ie ru n k u p o d n ie b ie ­ n ia pod nosem środkow ym . E. T o rb iel k o rzen io w a od zęb a siecz­ nego ro zw ija się w k ie ru n k u p rzed ­ sio n k a ja m y u s tn e j i w k ie ru n k u p o d n i e b i e n i a . A, C, D, p re p a ra ty ze zb io rów P faffa. O =oczodół, N = n o s środkow y. 370 CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK szczękę górną. Są to n e u r a l g i e p o c h o d z e n i a z ę b o w e g o i mogą być wyleczone jedynie przez usunięcie chorych zębów i od­ powiednie leczenie chorej jam y szczękowej. Leczenie zgorzelinowych zębów przedtrzonow ych (dwuguzkowców) i trzonowców górnych wiąże się zawsze z pewnym niebezpie­ czeństwem powikłań w jamie szczękowej, o ile dno tejże jam y poło­ żone jest w pobliżu wierzchołków korzeni. PRZY ZĘBIC E (PA R O D O N T O Z Y ) Z ą b , jak wiemy, połączony jest z kością szczękową przez włók­ na łącznotkankow e ozębnej, na których jest zawieszony w zębodole. Pow ierzchow na w arstw a korzenia, kostniwo, do którego się włókna te doczepiają, ozębna i kość szczękowa oraz pokryw ająca ją okostna i dziąsło tw orzą jedną całość: p r z y z ę b i e , m ające w pływ na odży­ wianie całego aparatu zawieszeniowego zęba jako też na pow staw a­ nie i przebieg spraw chorobowych złączonych z okolicą przyzębia. (Z o b . ryciny na str. 351 i 3 5 2 .) T a k zwane p r z y z ę b i ć e czyli p a r o d o n t o z y lub p a r a d e n t o z y są to schorzenia, którym podlega powyżej opisana okoli­ ca przyzębia. O b j a w y przedm iotowe polegają na tym, że zębodół, w któ­ rym jest osadzony ząb, ulega powolnemu zanikowi, obniża się więc w stosunku do całego korzenia, a szyjka zębowa i doń przylegająca część korzenia pozbawiona zostaje fundam entu kostnego. Jeżeli nie ma objaw ów zapalnych, cofa się w raz z zanikiem kości szczękowej równocześnie i dziąsło. (Z o b . rycinę na str. następnej.) Przew ażnie jednak występują objaw y zapalenia dziąsła. M ię-, dzy powierzchnią dziąsła przylegającą do korzenia a korzeniem po­ w staje kieszonka dziąsłow a, sięgająca w głąb tak daleko, jak na to pozw ala przestrzeń pow stała wskutek zaniku kości szczękowej. P o ­ w ierzchnia tej kieszonki jest w stanach zapalnych pokryta owrzodzeniami, a dno jej wypełnione jest zapalną tkanką ziarninową. D latego też dziąsło ma wówczas w ygląd zapalny, jest rozpulchnione, jakby obrzękłe, przy dotyku w rażliw e i łatwo krwawi podczas czyszczenia zębów szczoteczką; przy nacisku na dziąsło w ydobyw a się z kieszon­ ki dziąsłowej kropla ropy. D latego też nazyw ano tę chorobę dawniej ropotokiem albo ropociekiem zębodołowym. Początkow o obejmuje spraw a ta tylko części przybrzeżne dziąsła, a m ając charakter prze­ wlekły, pozostaje latami całymi nie zauw ażona. CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 37! D opiero gdy zanik kości szczękowej postąpił tak dalece, że ząb poczyna się chwiać i funkcja jego gwałtownie m aleje, szukają cho­ rzy pomocy lekarskiej. Z a n ik kości szczękowej przebiega albo równolegle do poziomu szczęki, albo ma charakter lejkowaty w stosunku do korzenia zęba. Pierw szy z nich jest charakterystyczny dla spraw rozw ijających się na A. ZDROWA OKOLICA PRZYZĘBIA. D ziąsło (1) p rzy leg a w o k o licy sz y jk i zę­ bow ej do zęba i do kości szczękow ej (2) ; kość k resk o w an a. B. PRZYZĘBICA: a — o charakterze zapalnym . N a sk u te k sta n u zapalnego b rzeg k o stn y (3) u leg ł w c h ło n ię c iu -i s ta ł się n ieró w n y , ch ro p o w aty . P o n a d n im w y tw o rz y ła się kieszo n k a d z iąsło w a (5) sięg ają ca w g łą b : w okolicy sz y jk i zęba ■osadza się k am ień n azęb n y (6) i n ieczystości. D ziąsło (4) je s t obrzęk łe i w s ta ­ n ie zap aln y m . 5a. W ejście do kieszo n k i d z iąsło w ej. b — Druga postać przyzębicy: o charakterze za n ik u kostnego; brak objaw ów zapalnych. P oziom kości szczęko­ w ej (7)" o b n iży ł się, szy jk a zęba je s t w y d łu ż o n a , i k o rzeń n a d u ż e j p rz estrz e n i obnażony. D ziąsło <8), jęd rn e, p rzy leg a do zęb a i do kości. , . tle konstytucjonalnym, ogólnoustrojowym i niekiedy dziedzicznym , dru­ gi zaś wyw ołany jest przeciążeniem poszczególnych zębów. Z a c h o d zą kom binacje m iędzy obu typami. Z m iany chorobowe okolicy przyzębnej możemy stwierdzić na zdjęciach rentgenowskich w ich najwcześniejszych okresach, W któ­ rych leczenie daje najlepsze wyniki. 372 CHOROBY UZĘBIE NIA I SZCZĘK N a ogół zęby poczynają się chwiać dopiero w tedy, gdy utraci­ ły już Vi swojego fundam entu w zębodole. A b y tak dalece posunął się zanik, na to trzeba dłuższego czasu, niejednokrotnie szeregu lat. I s t o t a tejże choroby polega na utracie fundam entu kostnegona skutek zaburzeń odżywczych i zaburzenia równowagi między o d ­ pornością aparatu zawieszeniowego a obciążeniem funkcyjnym zęba. P r z y c z y n y wyw ołujące tę chorobę przyzębia są różne: mechaniczno-zakaźne — na skutek odłączenia dziąsła w okolicy szy­ jek zębowych przez pokłady kamienia nazębnego, mechaniczno-funkcyjne — w razie nadmiernego obciążenia pewnych jednostek lub grup uzębienia na skutek wyjęcia zębów, które służyły za główne oparcie zgryzu, albo na skutek źle skonstruowanych koron lub mostków. N a d ­ mierne przeciążenie mamy i wówczas, jeżeli nie nastąpi normalne star­ cie guzków zębów, występujące z wiekiem, a zarazem fundam ent kost­ ny utraci należytą odporność. N a etiologię składają się poza tym momenty dziedziczne i kon­ stytucja, a więc pewna skłonność do tego schorzenia, ponadto w arunki odżywiania, brak witamin C i B i, samozatrucie organizmu, prze­ wlekłe zaparcie stolca, zaburzenia hormonalne, np. m ające źródło w nieprawidłowej funkcji gruczołów płciowych. R ów nież zaburzenia w układzie wegetatywnym osłabiają fundam ent kostny tak dalece, że staje się on niezdolny do pełnienia czynności zw iązanych z procesem żucia i praw idłow ym używaniem uzębienia. P ew ne postacie schorzeń przyzębia w ystępują przy chorobach przem iany materii. Z m iany spotykane w szczękach przy przyzębicy w skazują na to, że sprawa ta ma nie tylko charakter miejscowy, ale rozw ija się na tle ogólnym. W łaściw e rozpoznanie istotnej przyczyny przyzębicy w y­ m aga wielu wiadomości ogólnolekarskich ze strony specjalisty oraz wielkiego doświadczenia. Początkow e stany przyzębie sięgają niekiedy 16 roku życia. W ystępują wówczas albo jako awitam inozy, albo też na skutek za­ burzeń zw iązanych z dojrzewaniem płciowym, i to często u jednostek obciążonych dziedzicznie i u typów t. zw. dysharmonijnych. W póź­ niejszym wieku pojaw iają się najczęściej na tle sam ozatrucia, zaburzeń w przemianie materii, w związku z źle wykonanym i mostkami, koro­ nami i nieracjonalnym leczeniem zębów. L e c z e n i e tego schorzenia jest miejscowe i ogólne. M iejscowe leczenie polega na bardzo dokładnym usunięciu k a­ mienia nazębnego, leczeniu dziąseł przez odkażenie torebek dziąsło- CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK 373 -wych biologicznie nieszkodliwymi środkami, na wzmożeniu odżyw ia­ n ia miejscowego przez doprow adzenie tlenu, na wygojeniu owrzodzeń w kieszonkach dziąsłowych. Przeciążenie zgryzu usuwa się przez zeszlifowanie zębów, odpowiednio skonstruowane dostawki, przez no­ szenie szyn podczas nocy w razie zgrzytania zębami i zakładanie szyn na stałe przy chwiejących się zębach. T orebki dziąsłowe usuwa się drogą chirurgiczną, jeżeli leczenie zachow awcze nie daje zadow alają­ cych wyników. Leczenie ogólne polega na wzmocnieniu odporności ogólnej, na stosowaniu odpowiedniej diety, która m a zawierać brakujące witaminy C i B i. Z owoców zaw ierają te witaminy cytryny, pom arańcze, pomi■dory, zielona papryka, surowa kapusta oraz szereg jarzyn świeżych, spożyw anych przew ażnie w surowym stanie. W itam inę C, w ytw orzo­ n ą sztucznie, zażyw a się w odpowiednich preparatach, w skazanych przez lekarza, lub otrzym uje się w formie zastrzyków. Nacisk należy położyć na ogólne wzmocnienie organizmu i usunięcie wszelkich ja ­ dów z ustroju. W a żn e znaczenie ma uregulowanie przew odu pokar­ m owego i usunięcie przewlekłego zaparcia stolca, stanowiącego prze­ w ażnie u kobiet jedno z najczęstszych źródeł tejże choroby. W y k ry ­ cie przyczyny ogólnej w ym aga niejednokrotnie gruntownego zbada­ nia przez internistę, a u kobiet przez ginekologa, którzy w szczegó­ łach określą przebieg ogólnego leczenia. Schorzenie przyzębia występujące już w wieku wcześniejszym m ożna uw ażać za objaw przedwczesnego starzenia się organizmu. Stwierdzić bowiem należy, że objaw y w okolicy przyzębia, występu­ jące na tle ogólnym, pojaw iają się zazw yczaj wcześniej aniżeli stwier­ dzone przez internistów choroby innych narządów . W cześnie stwier­ dzona przyzębica może służyć jako sygnał do gruntownego wczesne­ go leczenia ogólnego, o ile schorzenie innego narządu wcześnie zosta­ nie w ykryte i rozpoznane. W czesne zaś leczenie ogólne może niekiedy przedłużyć życie o kilka lub kilkanaście lat. NOWOTWORY NOW OTW O RY ŁA G O D N E SZCZĘK TO R B IE LE D o nowotworów dobrotliwych, stosunkowo często występują­ cych w szczękach, zaliczam y torbiele. P o ja w iają się one w postaci guzów, doprow adzających do zaniku istotę gąbczastą kości, i powod u ją jej rozdęcie na skutek powoli, ale stale zwiększającego się ucis­ k u wewnętrznego. W worku łącznotkankow ym wyścielonym nabłon­ 374 CHOROBY UZĘBIE NIA I SZ C ZĘK kiem znajduje się surowicza treść, która stale się zwiększa, a w stanie zakażenia przemienia się w ropną. Rozróżniam y t o r b i e l e k o r z e n i o w e , które pow stają z ziarniniaków, tw orzących się na szczytach korzeni (o których była mowa. p ow yżej), o ile w pobliżu tkanki ziarninowej znajdują się resztki na­ błonka z czasów życia płodowego. D rugą grupę stanowią t o r b i e l e z a w i ą z k ó w e , o ile wore­ czek zębowy wyrzynającego się zęba trwałego ulegnie zwyrodnieniu. N ow otw ory te mogą się rozrosnąć do wielkich rozmiarów, zależnie od miejsca swego rozwoju, np. w okolicy jam y szczękowej albo też w okoli­ cy trzonu żuchwy gałęzi wstępującej. S ą to jednak nowotwory ła ­ godne, nie dające przerzutów i nieskłonne do nawrotów, o ile zostaną odpowiednio zoperowane. Z ab ieg ten łączy się przew ażnie z lecze­ niem zęba, będącego przyczyną. S Z K L IW I A K I Szkliwiaki w ystępują w postaci wielokomorowych torbieli, n a jc z ę ­ ściej w okolicy gałęzi wstępującej i trzonu żuchwy i rozrastają się dobardzo wielkich rozmiarów. Z n a jd u ją się one na pograniczu dobrotli­ wych i złośliwych nowotworów i zaw dzięczają swoje powstanie p o ­ zostałym z życia płodowego resztkom tkanki embrionalnej szkliwa. D Z IA SL A K I D ziąślaki w ystępują w okolicy wyrostka zębodołowego jako w y ­ rośle z dziąsła o charakterze włóknistym albo mięsakowym. O d z n a ­ czają się tym, że rosną stosunkowo wolno, przew ażnie na skutek po­ drażnienia zęba, albo w pobliżu ubytku próchnicowego z ostrymibrzegami, albo wskutek nagryzania dziąsła przy zwarciu szczęk.. W okresie ciąży w ykazują zazw yczaj przyśpieszenie wzrostu. Jakkolw iek niektóre dziąślaki przedstaw iają budow ę histologicz­ ną podobną do złośliwych nowotworów mięsaków, nie m ają przew aż­ nie charakteru złośliwego. Jeżeli nie usunie się ich radykalnie, w ykazu­ ją skłonności do nawrotów. W ŁÓ K N IAK I ŚL U Z O W A T E R ów nież do guzów dobrotliwych zaliczam y włókniaki, które spo­ tyka się w szczękach. S ą to przew ażnie guzy większe, rozw ijające się w szczęce górnej w pobliżu jam y szczękowej. * * * Leczenie nowotworów dobrotliwych szczęk» przede wszystkim torbieli, należy do stomatologa - chirurga, po­ CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK 375 nieważ zabieg operacyjny łączy się zazw yczaj z zabiegiem zachow aw ­ czym zęba, m ającym związek z nowotworem. Z ab ieg operacyjny w y­ konywa się zazw yczaj od w nętrza jam y ustnej. R o k o w a n i e jest pomyślne. N ow otw ory wspomniane nie m a­ ją skłonności do naw rotów z wyjątkiem szkliwiaków. N ie dochodzi tez do przerzutów sprawy chorobowej. NOW OTW O RY ZŁOŚLIW E (R A K I) SZCZĘK Z e złośliwych nowotworów spotykam y w szczękach m i ę s a k i, należące do nowotworów łącznotkankow ych, które pow stają przew ażnie u ludzi młodszych bez specjalnej przyczyny, bądź to w okolicy szczę­ ki górnej, bądź to dolnej. G uzy te powinny być usunięte chirurgicz­ nie, a powstałe braki w szczęce górnej wypełnia się odpowiednio skon­ struowanymi zatykadłam i z kauczuku. U bytki powstałe po wyjęciu szczęki obejm ują niekiedy i bardzo rozległe przestrzenie. Braki pow sta­ łe wskutek operacji uzupełnia się za pomocą indyw idualnie skonstru­ owanych protez. N ow otw ory złośliwe z grupy nabłonkow ych w ystępują u osób starszych, przew ażnie po 50 roku życia. P o jaw iają się w szczęce dol­ nej albo górnej. R osną szybko i w yw ołują ogólne fizyczne wycieńcze­ nie. D o powstania raka usposabiają odleżyny w yw ołane skaleczeniem ostrymi kraw ędziam i zębów lub protez, dlatego należy zw racać uwagę na te drobne owrzodzenia. N iekiedy przebijają się na zew nątrz w kie­ runku policzka albo odwrotnie, biorąc od zew nątrz początek szerzą się ku głębi szczęk. N ow otw ory złośliwe szczęk leczy się drogą chirurgiczną rad y ­ kalnie przez wycięcie albo — w odpowiednich przypadkach — za pomocą naświetlań radem . Pow stałe ubytki wypełnia się odpowiednimi protezam i ortope­ dycznymi. Z nowotworów wymieniłem tylko najważniejsze. P r o m ie n ic a * ) U osób, które m ają do czynienia ze zbożem, ziarnem, a więc przew ażnie u rolników, i osób, które m ają zw yczaj brać ziarno do ust i żuć, może wystąpić zakażenie grzybkiem promienicy. G rzybek ten, który stwierdzić m ożna przy pomocy mikroskopu, rośnie na ziar­ *) Zob. tom II, str. 367. 376 CHOROBY UZĘBIENIA I SZCZĘK nach i może się tą drogą dostać bądź to przez głęboko spróchniałe zęby, bądź też przez obrażoną błonę śluzową jam y ustnej do kości szczękowej i tam że wyw ołać objaw y zapalenia kości i części mięk­ kich o charakterze przewlekłym , wyw ołując tw arde nacieki i przetoki. Choroba ta jest w Polsce częstsza aniżeli w innych krajach E u ­ ropy ze względu na to, że Polska jest krajem przew ażnie rolniczym. W iele ropowic szczękowych, które nie w ykazują skłonności do wygo­ jenia się po usunięciu zęba i po otwarciu ich zew nątrz, powstało przy równoczesnym zakażeniu grzybkiem promienicy. L e c z e n i e jest dość skomplikowane, w ym aga doświadcze­ nia i odbyw ać się powinno klinicznie. R okow anie jest na ogół po­ myślne. Z ła m a n ia i o b ra ż e n ia sz c z ę k o w e Z łam an ia szczęk, szczególnie żuchwy, zachodzą w Polsce sto­ sunkowo często, i to zazw yczaj u osób m ających do czynienia z koń­ mi na skutek uderzenia kopytem końskim w szczękę. P o z a tym każdy uraz, któremu ulegnie szczęka, może spowodować jej złamanie. D o częstszych złam ań należą złam ania szczęk „sportowe“ , na skutek upad­ ku na nartach, sankach, przy grze w piłkę nożną i boksie. P odczas wojny obrażenia szczęk są bardzo częste na skutek postrzału i eks­ plozji granatów, gdyż głowa jest przy obecnych sposobach walki b a r­ dziej narażona aniżeli inne części ciała. O brażenia szczękowe postrzałowe należą do złam ań powikła­ nych, które w ym agają bardzo starannego leczenia klinicznego przez stomatologa, będącego w jednej osobie chirurgiem i ortopedą. M ięśnie służące do żucia pow odują zboczenia ułam ków szczęki dotkniętej urazem, na skutek czego występuje wielkie zaburzenie w funkcji, niemożność odgryzania i żucia, utrudniona mowa, do cze­ go dochodzi ból przy każdym ruchu szczęki. L e c z e n i e obrażeń szczękowych wym aga — niejednokrotnie po przygotow aniu chirurgicznym — założenia indywidualnie do każde­ go przypadku w ykonanych szyn ustalających, które za pomocą pierście­ ni, koron, śrub przym ocowuje się do uzębienia po repozycji ułam ­ ków i doprowadzeniu ich do zgryzu właściwego. W czasie wojny światowej wzbudziły obrażenia szczękowe wiel­ kie zainteresowanie, a doskonale wyniki ortopedyczne uzyskane w tej dziedzinie przyczyniły się bardzo do podkreślenia znaczenia stoma­ tologii jako ważnej gałęzi m edycyny, szczególnie podczas wojny. CHOROBY UZĘBIE NIA I SZCZĘK N e u ra lg ie n e r w u 377 tr ó j d z i e l n e g o Jakkolw iek leczenie nerwobólów jest w yłączną domeną neurolo­ gów, interesują neuralgie, w ychodzące od nerwu trójdzielnego z a o p a ­ trującego w gałązki czuciowe tw arz i szczęki, w znacznej mierze rów­ nież i stomatologów. U zębienie i szczęki unerwione są drugą i trzecią gałęzią nerwu trójdzielnego. W łaściw e bóle neuralgiczne w obrębie tw arzy występują w ogromnym nasileniu w postaci ataków , pow tarzających się niekiedy Na lew o — u n erw ien ie czuciow e sk ó ry tw a rz y przez n erw tró jd z ie ln y : pierw sza gałąź — k ro p k o w a n a : d ru g a g ałąź — p ionow o k re sk o w a n a ; trz e c ia gałąź — p o ­ ziom o k resk o w an a. Na p raw o — II i III gałąź n erw u tró jd zieln eg o . bardzo często, a m ających czasami charakter bólu zębów. Ból jest niekiedy tak straszny, że chory nie mogąc się od niego w żaden sposób uwolnić, mimo leczenia przez internistę i neurologa, doprowadzony do ostateczności nosi się z myślami o samobójstwie. Bóle takie mogą istnieć latami całymi, przy czym na okres kilku miesięcy mogą ustępo­ w ać, aby znów z większym nasileniem powrócić. Środki analgetyczne wew nętrzne zazw yczaj nie uśm ierzają ich, najw yżej wysokie daw ki morfiny, i dlatego też wśród morfinistów znajduje się niejeden, który zapoznał się z tym lekiem po raz pierw­ szy z powodu cierpień neuralgicznych. U lgę uzyskują niektórzy po zastosowaniu rentgenoterapii, inni po zastosowaniu leczenia krótkimi falami. Stosowane są również metody chirurgiczne, polegające na usu­ nięciu chorej gałęzi nerw u albo głównego zw oju (G a sse ra ). O peracje 378 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZC ZĘK te są na ogół ciężkie i nie chronią również od nawrotów , nerw bo­ wiem odrasta z czasem i bóle pow racają. P o z a tym znane są liczne przypadki, w których pomimo tych radykalnych operacji bóle nie ustąpiły. D obre wyniki można osiągnąć inną m etodą chirurgiczną, ale bez­ krw aw ą, za pomocą w strzykiw ać alkoholu do gałęzi nerwu trójdziel­ nego, pnia nerwu i zwoju G assera. M ożna też liczyć mniej więcej na 90— 9 5 % dodatnich wyników przy zastosowaniu odpowiedniej tech­ niki. M etoda ta, zainicjow ana i podana w ogólnych zarysach przez Schlóssera z M onachium , została w ostatnich 30 latach bardzo szcze­ gółowo opracow ana, zw łaszcza przez A . Cieszyńskiego. Istota leczenia tym sposobem polega na doprow adzeniu nerwu do zwyrodnienia i wy­ kluczenia jego przew odnictw a. P o pewnym czasie następuje jednak re­ generacja nerw u, tym się też tłum aczą pow stające wznowy tego cier­ pienia. * * * HIGIENA ZĘBÓW H igiena zębów ma na celu zapobieganie chorobom zęba, a więc przede wszystkim próchnieniu, przyzębicy i chorobom dziąseł. Z tego, cośmy powiedzieli już na wstępie, w ynika jasno, że po­ wstawanie powyższych chorób zależy przede wszystkim od jakości m ateriału zębów i kośćca, czyli od dobrego jego zwapnienia, następ­ nie od konstytucji, która pozostaje w ścisłym związku z dziedzicz­ nością. A b y dziecko miało zdrow e zęby, powinni rodzice być zdrowi, a m atka podczas ciąży powinna się odpowiednio odżywiać. Dziecko należy karmić piersią, a jeżeli to nie jest możliwe, należy dobierać odpowiednie karmienie sztuczne w edług powyżej podanych w skazó­ wek, aby pożywienie zaw ierało dostateczną ilość soli m ineralnych i w i­ tamin. Z ę b y od chwili wyrżnięcia powinny być używ ane należycie do żucia, gdyż praca mechaniczna pobudza lepsze ukrwienie wyrostka zębodołowego. N ie należy unikać tw ardych pokarm ów, lecz przeciw­ nie, korzystać w dostatecznej mierze z uzębienia. R azow y chleb, jarzyny i surowe owoce doprow adzają dostatecz­ ną ilość soli wapniowych i witamin potrzebnych do odżyw iania zębi­ ny. U nikać należy słodyczy, cukierków i czekolady, aby pozostałe resztki nie rozkładały się przez noc m iędzy szparami zębów i w oko­ c n o R O B Y U ZĘBIENIA I SZCZĘK 379 licy szyjek. P o ich spożyciu należy jam ę ustną wypłukać. P rz e d spa­ niem i w miarę możności po każdym posiłku płukać należy jam ę ust­ ną przez 1— 1Vz minuty w odą, a resztki pokarm u usunąć w ykałaczką. O m l e c z n e u z ę b i e n i e należy tak samo starannie dbać, jak o stałe, gdyż ubytki próchnicowe w uzębieniu mlecznym przenoszą próchnienie na uzębienie trwałe. Ubytki • próchnicowe należy wypełniać w c z e ś n i e , ni m d o j d z i e do p o w i k ł a ń ze s t r o n y m i a z g i . Jest to najskuteczniejszy a zarazem najtańszy sposób lecze­ nia. Leczenie przew odów korzeni n araża na późniejsze pow ikłania w postaci chorób ozębnej i jest trzykrotnie droższe. Uzębienie powinno pozostawać pod stałą kontrolą s p e c j a l i s t y począwszy od czw artego roku życia. K ontrola ta powinna się odbyw ać dw a razy do roku. K orzenie, któ­ rych w yleczyć i zużyć nie m ożna, powinno się jak najwcześniej usu­ nąć. D z i ą s ł a chore należy leczyć, zanim zęby p o c z n ą się ch w iać. C z y s z c z e n i e z ęb ó w s z c z o t k ą przy użyciu proszku do zębów lub past ma na celu mechaniczne oczyszczenie z ę ­ bów z nalotów i odbyw ać się powinno 1 do 2 razy dziennie, t. j. ra ­ no i wieczorem, przy czym najw ażniejsze jest oczyszczenie jam y ust­ nej wieczorem, aby przeciw działać rozkładowi resztek pokarm ów w ciągu nocy. P o oczyszczeniu zębów i wypłukaniu jam y ustnej nie powinno się już niczego brać do ust. Spożyw anie wieczorem surowych owoców dobrze w pływ a na przew ód pokarm owy i przebieg trawienia. T w a rd e owoce, jak jabłka i gruszki, oczyszczają uzębienie poza tym mechanicznie. Z a d a n ie p r o s z k ó w i p a s t polega na skuteczniejszym czy­ szczeniu mechanicznym, dodatki antyseptyczne posiadają przy tym drugorzędne znaczenie. Proszki zaw ierają przede wszystkim kredę bardzo miałko zmieloną. N adużyw anie proszków i past oraz częste tarcie zębów tw ardą szczotką prow adzi do uszkodzenia szkliwa. (K li­ nowe ubytki w okolicy szyjek zębow ych). Szczotka do zębów, najlepiej wycięta w ząbki, nie powinna być za tw ard a; aby umożliwiać dojście do tylnych zębów i poza ostatni ząb trzonowy, szczoteczka powinna być zakończona w ystającym czub­ kiem. Szczotka do zębów ma służyć tylko do czyszczenia mechanicz­ nego zębów, a nie do miesienia (m asażu) dziąseł. Czyścić należy zę­ by w zdłuż szeregu z lewej do praw ej strony i na odwrót. T eoretycz­ nie biorąc m ożna czyścić od szyjki zęba do powierzchni trącej. A le 380 CHOROBY U ZĘBIENIA I SZCZĘK ten sposób prow adzi przew ażnie do obrażenia dziąseł, czego należy unikać. N iektórzy zalecają m a s a ż d z i ą s e ł przy przyzębicy, aby po­ budzić lepsze odżywianie dziąseł. Leczenie to jest tylko w skazane po uprzednim oczyszczeniu zębów z kamienia przez lekarza. M asaż dzią­ seł przeprow adza się najlepiej szczypiąc je palcem wielkim i wska­ zującym od korzenia do korony. Z w ilżyć można dziąsła przedtem 4 0 % alkoholem, w prow adzonym na kaw ałku waty. U nikać należy proszków i past do zębów nieznanego pochodze­ nia. M ogą one zawierać zbyt drażniące środki przeciwgnilne, które w yw ołać mogą zapalenie dziąseł, środki przeciwgnilne, odkażające, zaw arte w proszkach do zębów, pastach i wodach do zębów, m ają na celu odkażanie jam y ustnej i zabicie drobnoustrojów, których zazw y­ czaj jest bardzo wiele, naw et i chorobotwórczych, w niehigienicznie utrzym anej jam ie ustnej. O dkażenie jam y ustnej za pomocą tychże środków jest jednak tylko krótkotrw ałe. P o n ad to zaw ierają pasty, proszki i wody do ust olejki eteryczne, przew ażnie miętę, które doda­ ne są celem popraw y smaku. D odatek soli karlsbadzkiej ma na celu zapobieganie tworzeniu się kamienia nazębnego, który wytrącony ze śliny osadza się na zębach naprzeciw wylotów ślinianek. W o d y do ust zaw ierają jako główny składnik alkohol, środki ściągające, antyseptyczne i olejki eteryczne. D ziałanie ściągające jest pożądane przy dziąsłach rozpulchnionych. Domieszki służące do po­ praw y smaku d ziałają orzeźwiająco. D o letniej w ody dodaje się we­ dług przepisu kilka lub kilkanaście kropel. Z b y t ostry lub palący smak w skazuje, że dodano za wiele. N ajprostszą a zarazem najtańszą płukanką do ust jest fizjologiczny rozczyn soli kuchennej (7 lub 9 g na litr w ody). P r z y k r a woń z ust, którą chce się usunąć za po­ m ocą w ody do ust, przew ażnie ma swoją przyczynę w niehigienicznie utrzym anych ustach, w których znajdują się korzenie ze zgorzelinową miazgą lub głębokie ubytki próchnicowe albo też zęby chwiejące się z głębokimi torebkami dziąsłowymi, z których w ydziela się ropa. P rz y ­ czyny te można usunąć tylko odpowiednim leczeniem lub stosowa­ niem diety. P rz y k rą woń z ust spotyka się też u ciężko chorych, którzy leżą nieprzytomni lub apatyczni. Chorzy ci nie używ ają uzębienia do j e ­ dzenia i żucia, tylko połykają pokarm y wprow adzone do ust łyżeczką. H igiena polega na wym ywaniu ust, zębów i języka 4 % w odą utle­ nioną, w prow adzoną na wacie nawiniętej na patyczek. CIIORODY UZĘBIENIA 1 SZCZĘK 381 P rz y niektórych chorobach żołądkow ych i nieżycie przew odu po­ karmowego pojaw ia się również przykry zapach z ust, który należy leczyć przyczynowo. Stosowanie wody do ust, arom atycznych pigu­ łek lub pastylek rozpływ ających się w ustach usuwa niemiłą woń tyl­ ko przejściowo. Dostawki (protezy) należy bezw zględnie wyjm ować z. ust na noc, wymyć szczoteczką nad miednicą i przechow ać przez noc w naczyniu z w odą, do której dodać można łyżeczkę alkoholu lub kilka kropel wody do ust, co przyczyni się do ich odkażenia. P o każ­ dym jedzeniu należy ruchome dostawki wyjm ować z ust, przepłukać i wymyć je w wodzie, a usta przepłukać, aby zapobiec nagrom adze­ niu się pokarmów m iędzy protezą a błoną śluzową. Z łam anych protez albo pękniętych nie należy w kładać do ust ze względu na wielkie niebezpieczeństwo połknięcia ich, co może za­ grażać życiu. Im mniejsze są kaw ałki dostawki i jeżeli zaopatrzone są przy tym w klam rę albo kilka klam er, tym niebezpieczeństwo jest wię­ ksze, bo tym trudniej usunąć je z przełyku w razie połknięcia. « * R acjonalne odżywianie od najmłodszego wieku jest podstaw ą dobrego uzębienia. D obre uzębienie i zdrow e dziąsła stanowią o zdro­ wiu jednostki i tężyźnie narodu. SCHORZENIA GOŚĆCOWE i RZEKOMOGOŚĆCOWE Dr ADOLF MESTER (Kraków ) UWAGI WSTĘPNE W roku 1570 Guillaum e de Baillou (B allonius) pierwszy użył nazw y „reum atyzm “ dla określenia bólów w ędrujących w obrębie n a­ rządów ruchu, a więc głównie staw ów i mięśni. N a z w a ta pochodzi od w yrazu greckiego, który znaczy „płynę“ , gdyż przypuszczano, iż cho­ roba ta jest następstwem płynącej cieczy szkodliwej. Obecnie mianem reum atyzm u czyli gośćca obejmujemy schorzenia stawów, mięśni, ner­ wów, oczu, błon surowiczych — wsierdzia, osierdzia i opłucnej, oraz mięśnia sercowego, o ile nie są one następstwem zakażeń znanymi bakteriami. O bok właściwych schorzeń gośćcowych odróżnia się jeszcze t. zw. schorzenia rzekomogośćcowe, które w ystępują w przebiegu innych cho­ rób zakaźnych i wyw ołane są b ąd ź znanym zarazkiem (np. prątkiem gruźliczym, dw oinką rzeżączkow ą lub krętkiem b lad y m ), b ąd ź też przypuszczalnym czynnikiem zakaźnym (np. w przebiegu płonicy, grypy) • W reszcie nazw ą gośćca przyjęło się oznaczać zniekształcające zmiany stawowe, które pow stają na tle zużycia i nadmiernego obarcze­ nia stawów bez w spółdziałania czynnika zakaźnego. O ST R Y GOŚCIEC (R E U M A T Y Z M ) ST AW O W Y I st ot a i p rzyc zyny. O stry gościec stawowy uw aża­ ny jest dzisiaj za chorobę zakaźną, lecz niezaraźliw ą dla otoczenia. N a charakter zakaźny tego schorzenia w skazuje niezbicie jego prze­ bieg kliniczny. Liczne jednak poszukiwania bakteryjnego czynnika zakaźnego nie zostały uwieńczone dodatnim wynikiem. K rew cho­ rych na ostry gościec stawowy okazała się jałow a, podobnie płyn sta­ wowy i tkanki stawowe. M im o to przyjm uje się, iż przyczyną ostrego gośćca stawowego jest zakażenie bakteriam i b ą d ź to swoistymi gość­ cowymi, b ąd ź to zwykłymi łańcuszkowcami. T e właśnie stale na skó­ rze człow ieka znajdujące się łańcuszkowce mogą przeobrazić się w 386 SCHO RZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE zarazki chorobotwórcze albo na skutek zwiększonej zjadliwości, albo na skutek zmniejszonej odporności ustroju. W iele jest czynników, któ­ re mogą zmniejszyć odporność ustroju na działanie bekteryj, np. prze­ ziębienie, przemoczenie, złe warunki higieniczne ciała i mieszkania, przemęczenie fizyczne i umysłowe, spożywanie alkoholu, brak słońca i pow ietrza i wiele innych. D okładny w yw iad z chorym w większości przypadków pozw a­ la stwierdzić, że 2— 3, najw yżej 10 dni przed wystąpieniem ostre­ go gośćca stawowego istniało zapalenie gardła w postaci anginy nieży­ towej, objaw iającej się bólem i zaczerwienieniem gardła, lub w po­ staci pryszczykowego zapalenia gardła, t. j. z czopami ropnymi w migdałkach podniebiennych. P o z a anginą wtargnięciu czynnika zakaźnego do ustroju sprzy­ ja : zapalenie krtani, przebiegające zwykle z chrypką, nieżyt nosa lub jam nosowych, zapalenie ucha środkowego. W rzadkich przypad­ kach zwiastunami ostrego gośćca stawowego są objaw y skórne lub ner­ wowe w postaci pląsawicy. D u ż ą rolę odgryw a szczególna podatność pewnych osobników na zakażenie gośćcowe; podatność ta przejaw ia się w całych rodzinach, w których schorzenia gośćcowe są częstsze aniżeli w innych. Jak k o l­ wiek ostry gościec stawowy nie jest chorobą dziedziczną, t. zn. nie przechodzi z rodziców na potomstwo, to jednak nie ulega wątpliwości, że ostry gościec stawowy częściej występuje u dzieci, których rodzi­ ce lub przodkow ie chorowali na jakiekolwiek schorzenia gośćcowe. Ju ż m edycyna ludowa od daw na łączyła schorzenia gośćcowe z wpływem klim atu i zm ian atm osferycznych; otóż ścisła obserw acja w ykazała, iż zapadalność na ostry gościec stawowy jest największa w miesiącach zimowych, zaś najm niejsza od lipca do października. P o dużych opadach deszczowych, np. po szczególnie wilgotnym lecie spostrzegano częstsze występowanie ostrego gośćca stawowego. W A n ­ glii, H olandii i w państw ach Skandynaw skich ostry gościec stawowy występuje częściej aniżeli w innych krajach, zw łaszcza południo­ wych. N atom iast lekarze praktykujący n a wyspach m alajskich nie spo­ strzegali w cale ani ostrego gośćca stawowego, ani gośćcowego schorze­ nia serca, ani też pląsawicy. Częstość występowania ostrego gośćca stawowego jest nieco więk­ sza u płci żeńskiej, zarówno u dorosłych, jak i u dzieci. W ie k cho­ rych w ah a się m iędzy 5— 40 rokiem życia. D zieci przed 5 rokiem ży­ cia nie zap ad ają na ostry gościec stawowy, zaś ludzie po czterdziest­ ce — tylko rzadko. N ajczęstszy jest ostry gościec stawowy między SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE 387 12— 30 rokiem życia, przy czym ludzie żyjący w złych warunkach higienicznych, pracujący fizycznie i wystawieni n a działanie nagłych zmian tem peratury chorują częściej aniżeli inni. N a osj;ry gościec sta­ wowy z ap ad ają szczególnie często kucharki, służba domowa, pieka­ rze, robotnicy budowlani, konduktorzy i maszyniści kolejowi itd. Istotną cechą anatom opatologiczną ostrego gośćca stawowe­ go jest obecność charakterystycznych guzków, opisanych po raz pierw ­ szy przez A schoffa. O b j a w y i przebieg. Choroba charakteryzuje się ostrym początkiem. N agle — na pozór w stanie zupełnego zdrowia pojaw iają się dreszcze i gorączka, po czym od razu lub w ciągu 1— 2 d ni występują objaw y zapalenia stawów. Z azw yczaj gorączka p rz e ­ kracza 39°C , niekiedy dochodzi naw et do 4 0 °C i w y ż e j; może rów­ nież być względnie niewysoka — do 38°C . Z reguły gorączka jest ciągła, t. zn., że w ahania ciepłoty w ciągu doby nie przekraczają jed ­ nego stopnia; w rzadkich przypadkach ciepłota jest w godzinach ran­ nych o 1—2 stopnie Celsjusza niższa aniżeli wieczorem. W okresie go­ rączkow ania w ystępują bardzo silne bóle i obrzęki w zajętych staw ach •oraz zaczerwienienie skóry ponad schorzałymi stawami. Z az w y c z aj schorzenie obejm uje kilka staw ów mniej lub więcej symetrycznie, przy czym nasilenie objaw ów zapalnych w poszczególnych staw ach jest różne. Rów nocześnie zajęte staw y różnią się pod względem bolesności, obrzm ienia i zaczerw ienienia skóry. C harakterystyczne jest „w ęd­ rowanie“ objaw ów chorobowych, t. zn. przeskakiwanie sprawy choro­ bowej z jednego stawu na inny lub kilka innych; po ustąpieniu z jed ­ nych stawów zapalenie pojaw ia się w innych. Z ajęciu nowych stawów towarzyszy zwykle podniesienie ciepłoty i złe samopoczucie chorego. Staw y są bardzo bolesne, tak że chory nie może wykonyw ać nimi żadnych ruchów. Silna bolesność utrudnia a naw et uniemożliwia rów ­ nież wykonywanie nimi ruchów przez drugę osobę. Nasilenie bólów może być tak wielkie, iż chory przykro odczuw a ciężar przykryw ają­ cej kołdry lub koca. Z a ję te być mogę zarówno duże staw y: kolanowe, barkow e, sko­ kowe, jak i stawy małe, np. między członowe palców rąk i nóg, stawy kręgosłupa, krtani, mostkowo-obojczykowe i mostkowo-żebrowe. W za­ leżności od tego, które stawy są zaatakow ane, dolegliwości chorego są różne, np. w przypadku zajęcia kręgów szyjnych chory nie może poruszać głową, zaś schorzenie stawów mostkowo-żebrowych utrud­ n ia oddychanie. P o z a gorączką i bolesnością staw ów znamiennym ob­ jaw em jest silne pocenie się chorego; pot m a swoistą kwaskowatą 388 SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE woń. Poniew aż częstokroć bóle nasilają się w nocy i każda próba zmiany ułożenia ciała wzm aga je, chorym dokucza bezsenność. Ilość krwinek czerwonych i hemoglobiny szybko ulega zmniejszeniu, skut­ kiem czego występuje niedokrwistość, przejaw iająca się w bladości skóry i widocznych błon śluzowych. Język jest zwykle obłożony, wil­ gotny, stolce są zaparte. W okresie nasilenia gorączki chory oddaje m a­ ło moczu — mocz jest ciemny, wysycony, wskutek zwiększonej ilości w ydalanych moczanów tworzy się obfity ceglastoczerwony osad. Ilość oddechów zwiększa się w zależności od wysokości gorączki, tętno jest bardzo szybkie. Stan ten po pewnym czasie — 2— 3 tygodniach ule­ ga poprawie, mianowicie bóle w stawch stopniowo się zmniejszają,, obrzęki staw ów i zaczerwienienie skóry ponad nimi ustępują. C hory powoli w raca do zdrow ia, przy czym stan ciepłoty jest najlepszym, wskaźnikiem ustępowania choroby. G orączka opada stopniowo, lecz po kilkodniowym okresie bezgorącżkow ym m oże się znów podw yż­ szyć i utrzym ywać przez kilka dni. Chory w staje z łóżka blady i w y­ cieńczony, skarżąc się na występujące jeszcze czasami bóle w staw ach, zw łaszcza „na zmianę“ . O stry gościec stawowy odznacza się skłonnością do naw rotów : pojaw iają się one po upływie dłuższego lub krótszego czasu od pierw­ szego schorzenia; mogą przebiegać z tym samym nasileniem, mogą być słabsze, lecz również i cięższe. P oniew aż w ostrym gośćcu stawowym ani staw y, ani też okolice " okołostawowe nie ulegają zropieniu, spraw a chorobow a cofa się w przew ażającej większości przypadków zupełnie, nie pozostaw iając żadnych śladów w obrębie stawów, a więc ani zesztywnień, ani znie­ kształceń. W rzadkich tylko przypadkach ostry gościec stawowy przechodzi w przew lekły, przy czym przejście w stan przew lekły w y­ m aga pewnego czasu. Jedynie w tedy, gdy ostry gościec staw ow y przebiega z gorączką przekraczającą 41 °C lub gdy w ystępują po­ w ikłania sercowe, rokowanie jest poważne. P o w i k ł a n i a . N ajczęstszym i najpow ażniejszym powik­ łaniem ostrego gośćca stawowego jest schorzenie serca. Ju ż dawniej stwierdzono u wielu chorych po ustąpieniu objaw ów stawowych ostre­ go gośćca stawowego uszkodzenie serca w postaci w ady zastaw kow ej serca. R ów nież w przebiegu ostrego gośćca stawowego stwierdzano' zapalenie wsierdzia lub też worka osierdziowego, przew ażnie z wysię­ kiem. N atom iast w niektórych przypadkach nie można było z całą pewnością ustalić, czy mięsień sercowy jest zaatakow any, czy też nie. Dzięki jednej z ostatnich zdobyczy m edycyny — elektrokardiografii, SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE 389 która pozw ala badać zachowanie się prądów elektrycznych w mięśniu sercowym, stwierdzono z całą pewnością, iż w znakomitej większości, bo w 8 0 % przypadków ostrego gośćca stawowego, istnieje zapalenie mięśnia sercowego, zwłaszcza u dzieci i m łodzieży. Z apalenie to tłu­ m aczy się obecnością w mięśniu sercowym guzków gośćcowych. U osobnika, który podczas pierwszego ataku ostrego gośćca sta­ wowego -'nie uległ schorzeniu serca, powikłanie to może ’ wystąpić w którymkolwiek z nawrotów, przy czym pociąga ono za sobą w adę serca lub zrosty osierdzia. T e następstw a m ogą w późniejszym ży­ ciu być przyczyną częściowego lub zupełnego inwalidztw a. Jedynie gośćcowe zapalenie mięśnia sercowego po pewnym okresie leczenia zw ykle cofa się zupełnie, nie pozostaw iając żadnych trw ałych śladów w postaci upośledzenia jego czynności. U dzieci wystąpić może gośćcowe zapalenie wszystkich trzech w arstw serca, a więc wsierdzia, mięśnia sercowego i osierdzia — jest to t. zw. zapalenie całego serca (pancardiiis rheumatica). Choroba ta cechuje się bardzo ciężkim i długotrw ałym przebiegiem i dużą śmiertelnością. R zecz charakterystyczna, że im młodszy osobnik, tym częstsze powikłania ze strony serca; u m ałych dzieci może się gościec usadow ić tylko w sercu, w yw ołując jedynie nikłe objaw y zapalne w staw ach lub też zupełnie je oszczędzając. U dzieci w wieku szkolnym częsty jest następujący przebieg, który ze w zględu na jego doniosłość opiszemy nieco szerzej: dziecko pozornie zdrow e uczęszcza do szkoły, uczy się, biega, bawi z innymi, lecz skarży się na szybsze zmęczenie; nauka szkolna sprawia mu większe trudności aniżeli dotychczas; od czasu do czasu pojaw iają się przelotne, w ędrujące bóle bądź to w oko­ licy stawów, bądź to gdzie indziej. Otoczenie dziecka tłum aczy sobie te bóle jako „wzrostowe“ , do występującej równocześnie bladości nie przyw iązuje się dostatecznej wagi, drobne wzniesienia ciepłoty do 37°C są albo nie dostrzegane, albo bagatelizow ane. W ten sposób dziecko chore na gościec, nie leczone w e właściwym czasie, może to zaniedbanie okupić trw ałym kalectwem sercowym lub stawowym. Innym powikłaniem ostrego gośćca stawowego jest zapalenie ■opłucnej — przew ażnie wysiękowe. N a wystąpienie tego powikłania w skazuje podwyższenie ciepłoty w okresie ustępow ania zapalnych ob­ jaw ów stawowych, silne bóle w klatce piersiowej, kaszel i duszność. Z innych powikłań, mniej częstych, wymienić należy: ostre zapalenie nerek i pląsawicę. Z ap alen ie nerek charakteryzuje się bólam i głowy, nudnościami, wymiotami, bardzo skąpą ilością moczu, czasami bóla­ mi w okolicy nerek. Pląsaw ica występuje tylko u dzieci; może się po­ 390 SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE jaw ić przed, w przebiegu ostrego gośćca stawowego lub po nim; rów­ nocześnie może też w tych przypadkach wystąpić powikłanie w posta­ ci zapalenia wsierdzia lub innych w arstw serca. O stry gościec stawowy może spowodować powikłania ze strony narządu wzroku, najczęściej w postaci zapalenia tęczówki, charakteryzujące się skłonnością do na­ wrotów i dobrym oddziaływaniem na salicyl. Leczenie. Z chwilą zauw ażenia pierwszych objaw ów ostrego gośćca stawowego chory powinien położyć się do łóżka, i torównież w przypadkach bardzo łagodnego przebiegu tego schorzenia. P ozycję ciała przyjm uje sam chory możliwie najdogodniejszą, to jest taką, w której schorzałe stawy ulegają odciążeniu i mięśnie okoliczne zwiotczeniu. Chore stawy należy obłożyć (nie w cierać!) 2— 5 % m a­ ścią salicylową, klerolem, mesolamentem, ewent. 5 % maścią ichtyolową, a na to położyć okład z ciepłego roztworu octanu glinowego. Okrycie chorego powinno być ciepłe, lecz nie ciężkie; pożądane jest częste przewietrzanie i utrzym ywanie w pokoju jednolitej tem peratu­ ry. Chory powinien wszelkie potrzeby fizjologiczne załatw iać w łóż­ k u; należy szczególnie dbać o czystość ciała — często obm ywać ca­ łe ciało 7 0 % roztworem alkoholu, a to z uwagi na uporczyw e poty. Jam a ustna i zęby w ym agają pielęgnacji; po każdym jedzeniu chory powinien płukać usta, a rano i wieczór czyścić zęby szczoteczką. Z e w zględu na częste usadaw ianie się bakteryj w jam ie gardzielowej wska­ zane jest płukanie gardła w odą utlenioną (łyżeczka od kaw y na szklan­ kę w ody) lub 5 % alsolem, ewent. żucie odkażających tabletek, ja k Panacrin lub A nacot. Bieliznę należy często zmieniać. N ajlepszym i najskuteczniejszym lekiem w ostrym gośćcu stawo­ wym jest salicyl; został on w prow adzony w roku 1874 przez M aclagana jako środek leczniczy w ostrym gośćcu stawowym i po dzień dzi­ siejszy uchodzi za swoisty lek w tej chorobie. Obecnie stosuje się sali­ cylan sodu w dużych daw kach z podw ójną ilością oczyszczonej sody dla usunięcia szkodliwego działania salicylanu sodowego na błonę ślu­ zową żołądka. Salicylan sodu stosuje się w płynie lub w proszkach, tabletkach, ewent. w postaci czopków, law atyw i w zastrzykach do­ żylnych lub domięśniowych. P o z a tym działanie lecznicze wyw iera kwas acetylosalicylowy, motopiryna, antipiryna i inne przetwory sa­ licylowe. D aw kow anie salicylu jako też całe leczenie musi przepro­ w adzać lekarz; częste oględziny chorego pozw olą wcześnie rozpoznać powikłania i w odpowiednim czasie podjąć racjonalne leczenie. N a ­ w et gdy ciepłota opada do normy, a obrzęki i bolesność stawów ustę­ pują, ruchomość zaś ich czynna i bierna osiąga pełny zakres — nie SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE 391 można jeszcze wnosić o wyleczeniu chorego, gdyż ostry gościec stawo­ wy niejednokrotnie toczy się nadal skrycie i niepostrzeżenie. D latego też jest rzeczą lekarza orzec, kiedy należy pacjenta uznać za zdro­ wego i zdolnego do pracy i kiedy można zaprzestać leczenia. Dieta. W okresie pełnego rozw oju choroby w skazana jest dieta lekkostrawna, pożyw na i bogata w witaminy, najlepiej mlecznojarzynow a i owocowa. P okarm y winny być podaw ane w postaci płynno-papkow atej. U nikać należy pokarm ów rozdym ających. Z a lec a się też dużo ciepłych napojów. N apoje alkoholowe są bezwzględnie wzbro­ nione. C hory powinien przyjm ow ać posiłki często, lecz w niewielkich ilościach; jeść należy powoli i dobrze żuć. P o ustąpieniu gorączki można podaw ać mięso, t. zw. białe, w potrawce, gotowane, jaja , szyn­ kę i inne posilne pokarm y. O kr e s r e k o n w a l e s c e n c j i trw a rozmaicie długo, zależnie od tego, czy wystąpiły powikłania i jakiego rodzaju. D opie­ ro po upływie pewnego czasu od zupełnego ustąpienia objaw ów cho­ robowych można stosować kąpiele lecznicze w domu lub w zdrojo­ wisku: solankowe, siarkowe lub jodowe. Z b y t wczesne podjęcie lecze­ nia kąpielami może być szkodliwe dla zdrow ia chorego. Z a p o b i e g a n i e . Leczenie zapobiegaw cze ostrego gość­ ca stawowego polega na wczesnym w ykryw aniu i leczeniu ognisk za­ każenia, które usadowione są najczęściej w m igdałkach podniebiennych. Niemniej w ażne jest leczenie zepsutych zębów, zarów no mlecz­ nych jak i stałych, pod którymi mogą znajdow ać się ropnie i ziarniniaki. D uże znaczenie zapobiegawcze m a też stworzenie dobrych w arunków mieszkaniowych, odpowiednia higiena ciała, częste kąpie­ le i ostrożne hartowanie. R ów nież sporty i ćwiczenia cielesne, wyko­ nyw ane pod kontrolą lekarską, w dużej mierze przyczyniają się do zwiększenia odporności na zakażenie gośćcowe. OSTKĘ Z A P A L E N IA STAW Ó W RZEKOM OGOŚĆCOW E P raw ie wszystkie choroby zakaźne, zarów no ostre jak i prze­ wlekłe, np. płonica, błonica, rzeżączka, grypa, nagminne zapalenie opon mózgowych, gruźlica, kiła i inne m ogą w yw ołać ostre zapalenia stawów. T e zapalenia staw ów w odróżnieniu od gośćcowych nazyw a­ my rzekomogośćcowymi. Spośród rzekomo gośćcowych zapaleń staw ów najczęstsze jest ostre zapalenie stawów na tle zakażenia dwoinką gonokokową (rzeżączkow ą ). P o zakażeniu tryprem (rzeżączką) w pierwszym lub drugim 392 SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE tygodniu może wystąpić ostre zapalenie stawów. W ra z z silnymi dre­ szczami i gorączką pojaw ia się znaczny obrzęk i silne bóle w staw ach, po czym często spraw a zapalna um iejscawia się w jednym tylko sta­ wie, najczęściej w kolanow ym lub garstkowym. Z ależn ie od charakteru zapalenia — objaw y ogólne i w obrębie stawów są różne. N a ogół sprawę tę należy uw ażać za pow ażną, gdyż często pozostaje częścio­ we lub zupełne zesztywnienie schorzałego stawu. R ów nież i w tych przypadkach, aczkolwiek rzadziej aniżeli w ostrym gośćcu stawowym, może wystąpić ostre zapalenie wsierdzia, a nawet ogólne zakażenie krwi gonokokowe. O bie te spraw y chorobowe, a zw łaszcza ostatnia, są bardzo groźne, dlatego też leczenie choroby podstawowej i jej po­ w ikłań powinno bezwzględnie spoczywać w ręku lekarza. O stre zapalenie staw ów płonicze w ystępuje w 2— 4 % przypad­ ków płonicy, zazw yczaj w pierwszych 10 dniach choroby, rzadziej w okresie zdrow ienia. Schorzenie to trw a od 16— 20 dni, zw ykle są za­ jęte stawy palców rąk i nóg, rzadziej staw y kolanowe. R okow anie jest dobre. Leczenie polega na stosowaniu salicylanu sodowego, lecz w m niejszych daw kach aniżeli w ostrym gośćcu staw ow ym ; na ogół daw ka 3 — 4 g dziennie jest w ystarczająca. Czerw onka (dyzenteria) w yw ołuje często ostre zapalenie sta­ wów, przy czym schorzeniu ulega najczęściej jeden lub oba stawy kolanowe. R okow anie jest dobre, leczenie sprow adza się do leczenia czerwonki. N a tle ogólnego zakażenia krwi łańcuszkowcami lub gronkowcami często występuje ostre zapalenie stawów o ciężkim przebiegu. R okow anie jest poważne, leczenie polega jedynie na leczeniu ogólne­ go zakażenia krwi. W skazane jest podaw anie środków bakteriobój­ czych, jak septazyny, antistreptyny, infectosanu lub azophagu C. R ów nież gruźlica może być przyczyną ostrego zapalenia stawów, przy czym może ono objąć kilka, w zględnie jeden staw. S praw a sta­ w ow a występuje zwykle nie bardzo ostro, gorączka jest niewysoka, nie przekracza 38°C , zajęte być mogą zarów no duże stawy, jak i m a­ łe. O stre gruźlicze zapalenie staw ów nie wyw ołuje powikłań serco­ wych, trw a od kilku dni do kilku tygodni. R okow anie jest dobre; leczenie sprow adza się do leczenia gruźlicy, a więc w skazane jest głównie leczenie klim atyczne. O ST R Y I PRZEW LEKŁY GOŚCIEC M IĘ ŚN IO W Y I s t o t a i p r zy c z y n y . Gościec mięśniowy został wyodrębniony przez klinicystów francuskich, którzy opisali go w na­ SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE 393 stępujący sposób: „Jest to choroba charakteryzująca się bólami mięś­ niowymi bez zmian anatom icznych; nie wyw ołuje za życia żadnych zmian przedm iotowych“ . Z biegiem czasu jednak stwierdzono w scho­ rzałym odcinku mięśni w ażną przedm iotową zmianę w postaci stw ar­ dnień w yczuw alnych jedynie dla lekarza czy masażysty. Stw ardnie­ nia te mogą mieć rozm aitą wielkość i kształt, nie są wynikiem miejsco­ wego zgrubienia, gdyż utrzym ują się w narkozie i po śmierci. O puki­ wanie i uciskanie tych stwardnień wzm aga bolesność. D o gośćca mięśniowego skłonny jest szczególnie typ ludzi o do­ brze rozwiniętej i silnej m uskulaturze, ze skłonnością do otłuszczenia, a przede wszystkim do obfitego pocenia się. U dzieci gościec mięśnio­ wy występuje bardzo rzadko; u kobiet rzadziej aniżeli u mężczyzn. Z a przyczynę schorzenia przyjm uje się działanie zimna, a zw ła­ szcza nagłe oziębienia pewnych części ciała. M a to miejsce np. w tedy, gdy osobnik spocony na grzbiecie wystawiony jest na działanie prze­ wiewów lub kładzie się na zimnej, wilgotnej ziemi itd. W iadom ą jest rzeczą, że ostry gościec mięśniowy występować może podczas upal­ nych dni letnich równie często, jak zimą. W a żn y czynnik sprzyjają­ cy wystąpieniu gośćca mięśniowego stanowi brak ruchu po w ytęża­ jącej pracy, gdyż po chwilowo wzm ożonym krwiobiegu w danej gru­ pie mięśni następuje gorsze ukrwienie i nagłe oziębienie. Stw ardnienia w mięśniach powstać mogą również po urazach, w przem ęczeniu fizycznym itd. J a z d a konna, gimnastyka, marsze górskie, wycieczki są często powodem bólów mięśniowych, zwłaszcza u ludzi nieprzywykłych do znaczniejszych wysiłków mięśniowych i nieodpowiednio wyćw iczonych; jednak charakter tych bólów mięś­ niowych różni się od bólów w ostrym gośćcu mięśniowym. P o nag­ łych, czasem kilka sekund trw ających nadmiernych napięciach mięś­ niowych (dźw iganie ciężarów , przeciw działanie w grożącym niebez­ pieczeństwie itd .), można stwierdzić bolesne stwardnienia mięśni — popularnie mówi się o „oberw aniu się“ . Stałe nieprawidłow e napięcie mięśni w zniekształceniach stawów, w płaskiej stopie, w skrzywieniach kręgosłupa pow oduje też ból mięśni i wystąpienie w nich stwardnień. P odobnie stwierdzić je też można u ludzi cierpiących na skurcze mięś­ ni, np. przy pisaniu, grze na fortepianie, skrzypcach i in. Przyczyną stw ardnień jest chorobliwie wzm ożone napięcie mięśni lub zagęszczenie pierwoszcza (protoplazm y) komórek. P rzy czy n ą zaś bólów jest nad­ mierna wrażliwość nerwów czuciowych w mięśniu lub też nagrom a­ dzenie się patologicznych składników przem iany materii. 394 SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚCCOWE O b jawy. Czasami ostry gościec mięśniowy ujaw nia się po­ czątkowo miejscowym uczuciem zimna i ciepłotą do 3 7°C. Ból i uczu­ cie sztywności w schorzałym mięśniu utrzym uje się kilka dni, po czym zupełnie ustępuje. Choroba ta jednak odznacza się dużą skłonnością do nawrotów. G dy nawroty następują szybko po sobie, może się w y­ tworzyć cierpienie przew lekłe; charakterystyczną cechą tej postaci jest wędrów ka sprawy chorobowej od jednej grupy mięśni do drugiej. O bok ostrego istnieje też przew lekły gościec mięśniowy, charaktery­ zujący się mniej ostrym początkiem i mniejszą bolesnością. D o naj­ częściej spotykanych postaci gośćca mięśniowego zalicza się ból mięśniowy lędźwiowy, czyli t. zw. „lum bago“ (postrzał) ; siedliskiem sprawy chorobowej są tutaj mięśnie okolicy lędźwiowej. Lum bago często jest wstępnym okresem rwy kulszowej. D ługotrw ałe i oporne wobec leczenia postrzały w ym agają dokładnego zbadania z zastoso­ waniem rentgenografii, która pozwoli ustalić właściwe rozpoznanie. Ból mięśni szyi pow oduje chrakterystyczne ustawienie głowy w po­ zycji skrzywionej ( caput obsłipum). P o z a tym zajęte być mogą mięśnie m iędzyżebrowe, barku, grzbie­ tu, klatki piersiowej i inne. Leczenie. Chory powinien leżeć w łóżku. Z a le c a się środki napotne oraz miejscowe nagrzew ania suchym ciepłem (piasek g o rąc y ). W przewlekłym gośćcu mięśniowym wskazane są kąpiele siarczane, masaże, diaterm ia, krótkie fale, ewent. zastrzyki jodu, siar­ ki itd ., które stosowane być mogą jedynie z przepisu lekarza. Z a p o b i e g a n i e . Ludzie skłonni do gośćca mięśniowego powinni unikać nagłych oziębień, nosić odpowiednią bieliznę wełnia­ ną lub jedw abną i stosować miejscowe zabiegi, które m ają na celu wzmożenie sprawności naczyń skórnych. GOŚCIEC NERW ÓW N ajczęstszym schorzeniem gośćcowym nerwów jest rw a kulszow a (ischias) ; może ona wystąpić nagle lub też rozw ijać się stopniowo. O b j aw y i przebieg. O bjaw y rwy kulszowej po­ legają na silnych bólach w okolicy krzyżow ej, lędźwiowej i poślad­ k a; bóle te schodzą niejako w zdłuż tylnej powierzchni uda w dół dc kolana i do podudzia. Ból jest stały, rw ący, z czasowymi nasilenia­ mi, zależnymi często od zmian atmosferycznych. R w a kulszowa ce­ chuje się skłonnością do naw rotów ; po jej ustąpieniu pozostaje przez pewien czas uczucie drętwienia w kończynie d o ln ej; kończyna ta rów­ SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE 395 nież szybko się męczy. W przypadkach zapalenia nerwu kulszowego dołączają się objaw y czuciowe, jak mrowienie, zaburzenia czucia skórnego i zaniki mięśniowe. R w a kulszowa często przyjm uje postać przew lekłą i po dłuższym trwaniu może spowodować skrzywienie krę­ gosłupa. Leczenie. Chory powinien leżeć w łóżku. M iejscowo sto­ suje się zabiegi cieplne (term ofor, gorący piasek, żarówki elektrycz­ n e ). P o z a tym podaje się środki napotne i kojące bóle, jak salicyl, motopirynę, verazolon, werazynę, pyralginę i inne. P o ustąpieniu okre­ su ostrego stosuje się leczenie fizykalne i kąpiele lecznicze (siarka, jod, borow ina). W tym okresie poszukujemy również źródła choroby, którym mogą być schorzenia kobiece, zropiałe migdałki, ropnie okołozębowe i inne. D ieta powinna być lekka, niedrażniąca ; unikać alko­ holu, potraw pieprznych i paprykow anych. Szczególnie należy dbać o regularne wypróżnienia. * Porażenie nerwu twarzow ego, występujące u ludzi wrażliwych na przewiewy, dobrze oddziaływ a na zabiegi elektrolecznicze i środki napotne. Inne schorzenia gośćcowe nerwów, np. trójdzielnego, nerwów m iędzyżebrowych, w ym agają długotrwałego leczenia. PR Z E W LE K ŁY GOŚCIEC STAW O W Y I s t o ta i przy cz yn y. Przew lekły gościec stawowy jest najstarszą chorobą ludzkości; ślady przebytego gośćca przew lek­ łego w formie zniekształceń na szkieletach stwierdzano u ludzi z epo­ ki kamiennej. Flinders P etrie znalazł w Egipcie na cm entarzu pią­ tej dynastii Faraonów dobrze utrzym any szkielet mężczyzny 5 0 - 6 0 letniego, pochodzący co najmniej z roku 3 2 0 0 lub nawet, w edług innych archeologów, z roku 5500 przed N arodzeniem C hrystusa; ko­ ści i brzegi stawowe kośćca w skazyw ały niezbicie na ślady przebytego przewlekłego gośćca stawowego. Podobne zmiany stwierdził E ve na szkielecie z drugiego wieku przed N a r. Chr. Szkielety znalezione na okręcie W ikingów w okolicy fiordu Christiania i w katakum bach pa­ ryskich również w ykazują zmiany po przewlekłym gośćcu stawowym. Setki lat minęły, w ciągu których zwolna świat lekarski zdołał roz­ różnić rozm aite postacie przewlekłego zapalenia stawów i w yodręb­ nić je jako gośćcowe, dnaw e czyli artretyczne i inne. Przew lekły gościec stawowy nie jest schorzeniem samych tylko staw ów ; jest to choroba ogólna, zakaźna, charakteryzująca się typow y­ mi objaw am i zakażenia, które odbijają się na całym ustroju. P o dzień 396 SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE dzisiejszy nie udało się jednak wykryć swoistych bakterii w yw ołują­ cych to schorzenie. K rew oraz inne soki i tkanki ustroju okazały się jałowe. N ie ustalono również dotychczas, czy istnieje łączność przy­ czynow a m iędzy ostrym a przew lekłym gośćcem stawowym. P rzyczyną przewlekłego gośćca stawowego jest przeniknięcie do ustroju zarazków z t. zw. ognisk zakażenia. T akim i ogniskami za­ każenia są przewlekłe ropne zapalenia migdałków, ziarniniaki i rop­ nie okołozębowe, ropne zapalenie woreczka żółciowego, ropienie w na­ rządach rodnych mężczyzn i kobiet i wiele innych. P o z a tym niehigie­ niczne warunki, jak zimno, wilgoć, brak słońca i powietrza zarówno w mieszkaniu, jak w miejscu pracy mogą przyczyniać się do powsta­ w ania przewlekłego gośćca stawowego. Szczególnie szkodliwym czyn­ nikiem jest dłuższe działanie wilgoci na ustrój (wilgotny klim at). O b o k tego przemęczenie fizyczne i psychiczne, a szczególnie ciężkie troski w yw ierają ujemny w pływ na odporność ustroju na zakażenie gośćcowe. Jednak wymienione przyczyny same przez się nie mogą spowodow ać przewlekłego gośćca stawowego — do wystąpienia cho­ roby konieczny jest drugi warunek, a mianowicie szczególna podat­ ność ustroju na schorzenia gośćcowe. W skazuje na to fakt, iż wielu ludzi jest wystawionych na działanie szkodliwych czynników zew­ nętrznych w postaci wilgoci i zimna i wielu ludzi ma jedno lub kilka z wymienionych ognisk zakażenia, a mimo to nie zapada na przew lek­ ły gościec stawowy. Z drugiej zaś strony w wielu przypadkach prze­ wlekłego gośćca stawowego żadnych ognisk zakażenia nie udaje się w ykryć, najstaranniejsze poszukiwania pozostają bezowocne. Przew lekły gościec stawowy występuje praw ie czterokrotnie czę­ ściej u kobiet aniżeli u m ężczyzn (kobiet 8 0 % , m ężczyzn 2 0 % ) . C horoba zaczyna się zwykle między 3 0 — 40 rokiem życia, nie jest dziedziczna, występuje jednak częściej w pewnych rodzinach, które m ożnaby bodaj nazw ać „gośćcowymi“ , gdyż w rodzinach takich spo­ tyka się rozmaite schorzenia gośćcowe. Przew lekły gościec stawowy nie oszczędza żadnego w ieku; u dzieci jest w praw dzie rzadki, cechu­ je się jednak szczególnie ciężkim przebiegiem, prow adzącym w krót­ kim czasie do kalectw a. O b j a w y i przebieg. Przew lekły gościec stawowy rozw ija się zwykle powoli. Z początku objaw ia się bólami i obrzę­ kami w okolicy m ałych stawów palców rąk, rzadziej palców nóg. S praw a chorobow a atakuje często staw y symetrycznie. C iepłota ciała przekracza 37°C , wieczorami dochodzi do 3 7 ,5 °C ; wielu łudzi jednak nie odczuw a tak małego wzniesienia ciepłoty i nie mierząc tem pera­ SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWF. 397 tury ciała termometrem, nie zdaje sobie sprawy ze stanu podgorącz­ kowego. P odczas gdy zapalenie utrzym uje się jeszcze w początko­ wo zajętych m ałych staw ach, stopniowo ulegają schorzeniu inne sta wy, jak garstkowe, łokciowe, barkowe, następnie stawy kończyn dol­ nych, mianowicie kolanowe, skokowe i biodrowe. Czasami stan zapal­ ny pojaw ia się równocześnie w staw ach kończyn górnych i dolnych. N ierzadko zaatakow ane są stawy żuchwowe, w tedy chory z trudem otwiera usta; stawy żuchwowe zajęte są zwykle jednostronnie. B yw a i tak, że chorzy z powodu trudności w otwieraniu ust muszą się od­ żywiać pokarmami tylko płynnymi lub papkowatym i, gdyż nie mogą żuć stałych pokarmów. Stan ten, na szczęście, utrzym uje się zw ykle tylko kilka dni, po czym ustępuje. W rzadkich przypadkach zesztyw­ nienie stawów żuchwowych jest stałe. S praw a chorobowa może w każ­ dym okresie ulec zaham owaniu, niestety tylko na pewien okres cza­ su, po czym znów staje się czynna. W te d y w zm aga się nasilenie spra­ w y zapalnej w poprzednio zajętych stawach lub też stawy dotych­ czas zdrow e ulegają schorzeniu. W staw ach objętych procesem cho­ robowym pojaw iają się obok bólów również i obrzęki o znacznym nasileniu i trwałości. Staw y schorzałe m ają często kształt wrzeciono­ w aty. Skóra nad zajętym i stawami nie jest zaczerwieniona, lecz bla­ da, często napięta i lśniąca. W staw ach łatw o dostępnych oglądaniu i obm acywaniu stwierdza się w wielu przypadkach obecność płynu, szczególnie często gromadzi się on w stawach kolanowych, i ta Staw y kolanow e w ykazujące w ysięk w przew lekłym gośćcu staw ow ym . w znacznej ilości. Spraw a zapalna obejm uje wszystkie w arstw y sta­ wu, a więc: błonę m aziową, chrząstkę i torebkę stawową, części kost­ ne stawu, okoliczne ścięgna i kaletki maziowe. Skutkiem zmian cho­ robowych w ystępują po pewnym czasie zniekształcenia trwałe, spo­ wodow ane zgrubieniem stawów, nadwichnięciami, zesztywnieniem stawów, zanikiem okolicznych mięśni itd. T y p zniekształceń może być 398 SCH ORZENIA GOŚĆCOW E I RZEKOM OGOŚĆCOW E rozm aity: w jednych staw ach stw ierdza się nadmierne wyprostowa­ nia, np. poszczególnych stawów palców rąk, w innych zaś, szczegól­ nie często w staw ach garstkowych i m iędzypalcowo-palcowych w y­ stępują nadmierne zgięcia. W przewlekłym gośćcu stawowym wystę­ p u ją również objaw y chorobowe w obrębie mięśni. Ju ż we wczes- Z nickształccnia staw ów rąk w przew lekłym gośćcu stawow ym . nych okresach choroby chorzy skarżą się na bóle mięśniowe; częstym objaw em są też skurcze i zaniki mięśni. Z anikow i ulegają nie tylko poszczególne mięśnie, lecz całe grupy mięśniowe. W początkowych okresach /często w ystępują zaburzenia naczyniowe objaw iające się zasinieniem palców rąk, które są przy tym stale zimne. P o z a tym występują typowe objaw y zakażenia, jak stany podgorączkowe, dreszcze, upośledzenie łaknienia, szybkie męczenie się, bladość i w y­ niszczenie. Przebieg przewlekłego gośćca stawowego jest długotrw ały. C ho­ roba postępuje stale i po krótszym lub dłuższym okresie czasu dopro­ w a d z a chorego do stanu kalectw a i takiego zniedołężnienia, iż czasa­ mi naw et koniecznych czynności około swej osoby nie jest w stanie spełniać; jest więc skazany na pielęgnację przez drugą osobę, co znacznie obciąża finansowo rodzinę lub społeczeństwo. Chorzy po 10— 15-letnim trw aniu choroby um ierają b ąd ź wskutek jakiejś przy­ padkow ej choroby, jak zapalenie płuc, lub z powodu osłabienia mięś­ nia sercowego czy wyniszczenia. P o w i k ł a n i a . Przew lekły gościec stawowy rzadko po­ w oduje powikłania ze strony serca, w ystępują one zaledwie w 4 % przypadków jako zapalenie wsierdzia i mięśnia sercowego; wysięko- SCHO RZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚCCOWE 399 »Ljgfe. we zapalenie osierdzia należy do rzadkości. B ardzo rzadkie są też powikłania ze strony narządu oddechowego — zapalenie opłucnej występuje jedynie w przypadkach w yjątkow ych. N atom iast dość czę­ ste są powikłania ze strony narządu wzrokowego w postaci zapale­ nia tęczówki i rogówki. Szczególnie zapalenie tęczówki pow tarza się zwykle kilkakrotnie u tego samego chorego. Leczenie. Przejściow ą ulgę odczuw a chory po zażyciu kołaczyka kwasu acetylosalicylowego w ilości 0,5 g lub motopiryny, am idopiryny — 0,3 g i po innych środkach przeciwbólowych, jak Pyrochinol, Propalgon, A utum nol, Causyth, P analgina, Pyralgina i wiele innych. W łaściw e leczenie polega na stosowaniu zastrzyków jodu, siarki, złota i ciał białkowych, jak mleka, yochinol-caseiny itd. W razie silniejszych objaw ów zapalnych chory musi pozostawać przez dłuższy czas, nawet przez kilka tygodni w łóżku. Dozw olony jest w tedy łagodny m asaż mięśni. P o ustąpieniu objaw ów zapalnych chory może trochę chodzić, lecz musi unikać przemoczenia i nagłych zmian tem peratury. O ile w ystępują duże obrzęki stawowe, stosuje się miejscowo maści, jak mesolament, klerol, osmogen, lub płynne le­ ki zewnętrzne, jak rheumol, rheumogen, neuralden i inne. P o z a tym zaleca się suche ciepło w postaci termoforu, okładów z piasku gorące­ go, piecyki elektryczne itd. Z uwagi na w yniszczający charakter cho­ roby, chorzy powinni się dobrze odżywiać, dozwolone są również wszystkie pokarm y mięsne. D aw niej chorym na przew lekły gościec stawowy zakazyw ano spożywania mięsa, gdyż nie odróżniano scho­ rzeń staw owych gośćcowych od dnaw ych czyli artretycznych. W myśl współczesnych poglądów w przypadkach stwierdzenia sprawy staw o­ wej gośćcowej nie ma powodu do skreślenia z jadłospisu pokarmów mięsnych. C hory powinien otrzym ywać pokarm y posilne, smaczne, nierozdym ające; dbać też należy o regularne wypróżnienia. P o ustą­ pieniu objaw ów zapalnych zaleca się leczenie zdrojowiskowe. D la osób osłabionych i wyniszczonych w skazane są kąpiele solankowe (Ciechocinek, Inow rocław , W ieliczk a) ; siarkowe (B usko-Z drój, Lubień W ielki, T ruskaw iec, H oryniec, N iem irów -Z drój, W ieniec, K rzeszow ice, Solec-Z drój, Swoszowice, Szkło, P o d g ó rz e ). Z a gra­ nicą polecić m ożna: A ix-les-B ains, Piszczany, Trenczyńskie Ciepli­ ce, M ontecatini-Term e, B aden pod W iedniem i inne. Osoby mniej wyniszczone mogą stosować kąpiele jodow e i jodowo-brom owe. (G o ­ czałkowice, Jastrzębie-Z drój, Iwonicz, R a b k a , R ym anów -Z drój, Z e łem ian k a). W przypadkach, w których chory bez szkody dla zdrow ia może znieść silnie działające bodźce, zaleca się kąpiele mułowe i błotne 400 SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE (Ciechocinek, Inowrocław, Iwonicz, M orszyn, R ab k a, Solec, Truskawiec, N iem irów -Z drój, B usko-Z drój, Druskieniki, H oryniec, J a ­ strzębie-Z drój, K rynica, M uszyna, Lubień W ielki, N ałęczów , U stroń, Ż egiestów ). Ź ródła radow e są tylko za granicą w Jachim owie (daw na C zechosłow acja), B ad Gastein, H ofgastein, Oberschlem a (N ie m c y ). W ciężkich przypadkach w skazane jest leczenie klim atyczne w miejscowościach suchych i gorących: Egipt, Biskra, południe F ra n ­ cji i Italii, np. Sycylia. Z a p o b i e g a n i e . N ależy możliwie wcześnie usunąć og­ nisko zakażenia — wyłuszczyć ropne m igdałki, usunąć chore zęby itp. D uże znaczenie zapobiegawcze posiada dbałość o dobre w arun­ ki higieniczne w mieszkaniach i w arsztatach pracy. Niemniej doniosła jest higiena ciała i ubrania. P o z a tym należy odpowiednio się odży­ wiać i umiejętnie hartow ać ciało. PRZEW LEK ŁY GOŚCIEC ST AW O W Y Z N IE K SZ T A Ł C A JĄ C Y I stota i przyc zyny. Istotą tego schorzenia są pier­ wotne zmiany zwyrodnieniowe chrząstki staw owej, polegające na jej rozwłóknieniu i rozpadaniu się, oraz zmiany zanikowe w obrębie n a­ sad kostnych, w chodzących w skład stawu. Schorzenie to występuje przew ażnie u osób starszych — po 50 ro­ ku życia. N ajczęstszą przyczyną zniekształcającego gośćca stawowe­ go jest nieprawidłow e ustawienie kończyny, np. w płaskiej stopie, po złam aniach, a nade wszystko zużycie przedwczesne lub wskutek sta­ rości chrząstki stawowej. P rzyczyną przedwczesnego zużycia chrząst­ ki stawowej mogą być silne jednorazow e lub drobne, lecz częste u ra ­ zy trafiające w staw albo też nadmierne obciążanie stawów. O b j a w y i przebieg. C horoba rozw ija się bardzo powoli, stopniowo. Z az w y c z aj zajęty jest jeden, rzadziej kilka sta­ wów. N ajczęściej schorzenie to atakuje staw biodrow y; pojaw iają się w nim nasilające się stopniowo bóle i następuje ograniczenie ruchów. P o z a stawem biodrowym często schorzeniu temu ulegają jeden lub obydw a stawy kolanowe, następnie staw barkow y i inne. P ew n ą po­ stacią zniekształcającego gośćca stawowego są też t. zw. guzki H eberdena. S ą to zgrubienia kostne umiejscowione u podstaw y ostatnich członów palców rąk. Szczególnie często spotyka się je u kobiet, zw ła ­ szcza po okresie przekw itania. N atom iast zniekształcający gościec sta­ wu biodrowego występuje częściej u mężczyzn. SCHORZENIA GOŚĆCOWE 1 RZEKOMOGOŚĆCOWE 40 ! Zniekształcający gościec stawowy charakteryzuje się uporczy­ wością, długotrw ałym przebiegiem, zazw yczaj jednak nie powoduje zupełnego zesztywnienia stawu. N ie jest też schorzeniem ogólnym, gdyż chory poza dolegliwościami ze strony stawów czuje się zdrów , ma dobre łaknienie i samopoczucie, nie gorączkuje, nie w ykazuje nie­ dokrwistości. Leczenie. Chory nie musi leżeć, powinien jednak unikać większych wysiłków fizycznych. Z e środków farmakologicznych po­ dajem y leki przeciwbólowe, poza tym stosuje się ciepło w postaci ter­ moforu, piecyków elektrycznych, kompresów borowinowych (Niem irowski-Amico B, Iw onicki). Podobnie jak w przew lekłym gośćcu stawowym, wskazane jest leczenie zastrzykam i i kąpielam i; wybór ich i podanie ścisłych w skazań należy wyłącznie do lekarza. SC H O R ZEN IA GOŚĆCOWE K R Ę G O SŁ U PA Przew lekły gościec stawowy nierzadko usadaw ia się w stawach międzykręgowych, wtedy ulegają schorzeniu również i okolicz­ ne w ięzad ła; kręgosłup traci swój kształt praw idłowy, a bóle i zesztyw­ nienie nie pozw alają na wykonywanie ruchów w kręgosłupie. Proces chorobowy może się toczyć w poszczególnych odcinkach kręgosłupa, np. w szyjnym, piersiowym lub lędźwiowym, albo też w całym kręgo­ słupie. W przypadkach zupełnego zesztywnienia kręgosłupa, o ile pro­ ces chorobowy postępuje od górnych odcinków do dolnych, mówimy o c h o r o b i e B e c h t e r e w a (nazw a pochodzi od nazw iska uczo­ nego, który pierwszy w roku 1897 opisał dokładnie tę chorobę). C ha­ rakteryzuje się ona nieostrym początkiem i bardzo powolnym przebie­ giem. Dom inującym objawem są bóle mięśniowe i nerwowe w klatce piersiowej, szyi, głowie i udach. Bóle w udach czasami przypom inają bóle w rwie kulszowej, gdyż rozchodzą się od kości krzyżow ej w zdłuż tylnej powierzchni kończyn dolnych. R ozpoznanie ułatw ia zdjęcie rentgenologiczne, które w ykazuje zmiany w staw ach kręgosłupa i ścięg­ nach. W przypadku zajęcia kręgosłupa szyjnego chorzy m ają charak­ terystycznie ustawioną głowę. M ianowicie z powodu zesztywnienia głowa jest nieruchomo zwieszona w dół, przy czym aby patrzeć uno­ szą oni tylko w górę gałki oczne. Jeżeli sprawą chorobową objęte są inne odcinki kręgosłupa, chorzy m ają postawę zgiętą, silnie pochylo­ ną ku przodowi. Poniew aż proces chorobowy obejmuje też stawy kręgowo-żebrowe, ruchomość klatki piersiowej jest zmniejszona i chorzy ci oddychają głównie przy pomocy mięśni brzucha i przepony, a nie- 402 SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOSĆCOWE mięśni klatki piersiowej. N a skutek tego oddechy są płytkie i nie prze­ w ietrzane płuca łatw o stają się siedliskiem spraw zapalnych. L e c z e n i e i środki z a p o b i e g a w c z e — jak w przewlekłym gośćcu stawowym, przy czym szczególnie dobre wy­ niki daje też naświetlanie kręgosłupa promieniami Rentgena. Z n i e k s z t a ł c a j ą c y g o ś c ie c s ta w ó w k r ę g o s ł u p a Zniekształcający gościec stawów kręgosłupa jest chorobą bardzo częstą. M oże on przebiegać bezobjaw ow o; niekiedy ludzie, których kręgi w ykazują naw et duże zmiany zniekształcające, nie odczuw ają ani bólów, ani żadnych innych dolegliwości. Częściej jednak zdarza się, że bóle i upośledzenie ruchomości skłaniają chorego do zasięgnię­ cia porady lekarza, który bądź na podstawie zwykłego badania, bąd.. p>. wykonaniu zdjęcia rentgenologicznego ustala rozpoznanie. Z n ie ­ kształcający gościec stawów kręgosłupa i kręgów występuje szczegół' nie często u ludzi dźw igających na plecach duże ciężary, np. u tra­ garzy, poza tym u ludzi pracujących w pozycji pochylonej, np. u gór­ ników, posadzkarzy itd. Rokow anie w tej chorobie jest dobre; przy odpowiednim leczeniu bóle ustępują i chorzy odzyskują ruchomość w kręgosłupie. Leczenie. P o d a je się środL.i przeciwbólowe, poza tym stosowane jest miejscowo ciepło w rozmaitej postaci i zabiegi elektroIecznicze (diaterm ia, krótkie fale i inne). Z aleca się także kąpiele solankowe, siarkowe, jodowe, borowinowe i mułowe. D ieta żadnych ograniczeń nie wym aga. Z a p o b i e g a n i e . Kręgosłupa nie należy nadmiernie ob­ ciążać; z tych względów zachodzi niekiedy potrzeba zmiany zawodu. PRZEW LEK ŁE NIEGOŚĆCOW E Z A P A L E N IA STAW ÓW Liczne choroby zakaźne mogą być przyczyną przewlekłych za­ paleń stawów, a mianowicie gruźlica, kiła, rzeżączka itd. Choroba skórna przew lekła, zw ana łuszczycą, nierzadko wikła się przew lek­ łym zniekształcającym zapaleniem stawów, które ma zazw yczaj prze­ bieg ciężki. Schorzenia układu nerwowego, jak w iąd rdzenia i jamistość rdzenia, mogą wyw ołać ciężkie zniekształcające schorzenia sta­ wów. Leczenie tych schorzeń należy wyłącznie do lekarza. W SK A Z A N IA HIG IEN IC ZN E Schorzenia gośćcowe należą ze względu na swą częstość, długo­ trwałość i'skutku następcze do rzędu schorzeń o znaczeniu społecznym. SCHORZENIA GOŚĆCOWE I RZEKOMOGOŚĆCOWE 403. P rzez choroby społeczne rozumiemy takie choroby, które obciążają swym brzemieniem całe społeczeństwo czy to przez swą zaraźliwość (gruźlica, choroby w eneryczne), czy częstość występowania (ra k ), •czy wreszcie inwalidztwo, jakie pow odują (gościec). D ane statystycz­ ne zebrane w rozmaitych krajach w ykazały olbrzymie ciężary wynika­ jące ze schorzeń gośćcowych. O bciążenia finansowe w ynikają zarów ­ no z tytułu w ypłaty zasiłków chorobowych, kosztów leczenia, jak renty inwalidzkiej przyznaw anej z powodu gośćca. W A nglii np. su­ m a wypłaconych zasiłków chorobowych z powodu schorzeń gośćco­ w ych wyniosła w jednym tylko roku spraw ozdaw czym 1.840.000 fun­ tów szterlingów ; w e Francji 2 0 % utraconych dni roboczych p rz y p a ­ d a na gościec. \V Niemczech ilość reum atyków w K asach Chorych przew yższa 3,5-krotnie ilość gruźlików, zaś 1 1 % ogólnej liczby in­ walidów' przypada na reumatyków. W Polsce ilość schorzeń gośćco­ w ych w K asach Chorych w latach 1925-27 włącznie przew yższała półtora razy ilość schorzeń gruźliczych. Ilość osób pobierających ren­ tę inwalidzką z powodu gośćca przew yższa ilość inwalidów gruźli­ czych przeszło dwukrotnie; inwalidztwo z powodu gośćca trw a rów­ nież znacznie dłużej aniżeli inwalidztw o z pow odu gruźlicy. D latego też od lat 10 istnieje w Polsce podobnie jak za granicą T ow arzystw o dla W a łk i z Gośćcem. T ow arzystw o to rozw ija żyw ą działalność nau­ kow ą i społeczno-zapobiegawczą. Zapobieganie schorzeniom gośćcowym polega przede wszyst­ kim na przestrzeganiu zasad higieny ciała, mieszkania, ubrania i od­ żywiania. D uże znaczenie posiada umiejętne hartowanie ciała, które ma na celu usprawnienie działalności naczyń skórnych; naczynia te bowiem przez odpowiednie skurcze i rozkurcze bronią ustroju ludz­ kiego przed nagłą utratą ciepła. Doniosłą rolę odgryw a wczesne usu­ wanie ognisk zakażenia z ustroju (np. w m igdałkach, ziarniniakacb okołozębow ych), które w okolicznościach sprzyjających rozwojowi bakteryj mogą stać się przyczyną schorzeń gośćcowych. Ludzi, którzy chorowali na gościec stawowy, zwłaszcza dzieci otaczać należy przez kilka lat stałą opieką lekarską. Konieczne jest bowiem wczesne rozpoznanie początkowych objawów nawrotu lub za­ ostrzenia choroby. L ekarz czuwać też będzie nad racjonalnym dawkowaniem w y ­ siłków fizycznych, umiejętnym hartowaniem ciała oraz wpłynie na zapewnienie choremu odpowiednich warunków mieszkaniowych i kli­ m atycznych. BG Politechniki Śląskiej nr inw.: 102 -141120 0170000450123