Początkowo służyły naszemu zdrowiu, później stały się też

advertisement
Początkowo służyły naszemu zdrowiu, później stały się też przysmakiem. Ich
podawaniu towarzyszył cały rytuał, potrzebne były też charakterystyczne
naczynia, które pozwalały delektować się smakiem. W dworach do ich wyrobu
zatrudniano specjalne osoby. Mowa o nalewkach, którym poświęcono wystawę
w Ośrodku Kultury Leśnej w Gołuchowie, zatytułowaną „Nalewki trunki dla
zdrowia i przyjemności. Nalewki z leśnych kwiatów i owoców”.
Skąd pomysł na taką wystawę? Pewnie dlatego, że pierwsze nalewki powstawały z runa,
ziół i owoców leśnych. Do tego ich historia jest długa i ciekawa, a same mikstury
ponownie wracają do łask. - Nalewki produkowano od dawna. Na początku do celów
leczniczych. Żeby poprawić ich smak zaczęto dodawać miód, a alkohole, żeby
zakonserwować zioła i owoce – mówi Benedykt Roźmiarek, dyrektor OKL w Gołuchowie.
Pierwsze produkty potrzebne do tworzenia nalewek pochodziły z lasu, dlatego Muzeum
Leśnictwa jest doskonałym miejscem na przedstawienie ciekawej historii tych wyrobów.
Tak to się robiło…
Ekspozycja prowadzi zwiedzającego przez wszystkie etapy powstawania nalewek, od
wyrobów leczniczych, przez domowe aż po produkcję na szeroką skalę. Początek to
warsztat. – Tutaj znajdziemy podstawowe sprzęty i produkty potrzebne do przygotowania
nalewek. W tej części pokazujemy też pierwszy efekt pracy nalewkarza, czyli nalewy z
owoców, z których później, w zależności od tego jakie to są rośliny, po kilku albo po
kilkunastu miesiącach powstają nalewki – mówi Grażyna Szelągowska, kurator wystawy.
Na ekspozycji urządzono też kącik aptekarza. Początkowo bowiem to oni zajmowali się
wyrobem. Kolejny etap to wizyta we dworze. – Tutaj pokazujemy, jak istotną rolę
nalewki odgrywały w naszej tradycji staropolskiej, jak były związane z kultura polską. W
dworach była zatrudniona nawet specjalna osoba, która zajmowała się wyrabianiem
nalewek, to tzw. panna apteczkowa. Prawdę powiedziawszy to ona decydowała, kogo
gospodarz domu mógł poczęstować takim smakołykiem – dodaje kurator wystawy.
Wtedy nalewki, oprócz roli leczniczej, zaczęły spełniać też funkcję degustatorską. Zaczęto
je spożywać po posiłkach i jako dodatek do kawy. Tutaj zaczyna się historia produkcji na
szeroką skalę, którą zajęły się fabryki. Dlatego też ekspozycja w części poświęcona jest
etykietom i butelkom, w których wyroby były sprzedawane.
Można też zobaczyć nalewki stworzone przez samych leśników oraz nalewki i kieliszki, w
których podaje się trunki.
Lecznicze właściwości nalewek
Wystawa to nie tylko historia nalewek, ale przede wszystkim pokazanie ich leczniczych
właściwości. Robione z ziół i owoców miały bowiem wpływ na nasze zdrowie. - W zasadzie
wszystkie rośliny mają odniesienie do strefy przyjemności, a jednocześnie są
lekarstwami. Dzięki ludowej wiedzy powstawały mikstury, które eliminowały wiele
dolegliwości. Praktycznie rzecz biorąc wszystko to, co było wokół chałupy i w lesie
zawsze było wykorzystywane jako element leczniczy – przypomina Andrzejewski, a
Grażyna Szelągowska dodaje, że na wystawie można zobaczyć, które z roślin pomagają
w jakich dolegliwościach. – W całej sali są pokazane ryciny ziół i owoców, z których
można robić nalewki. Wystarczy mieć przepis, którego trzeba bardzo uważnie
przestrzegać. Znaczenie ma też ilość spożywanego trunku. Są rośliny, które spożywane w
nadmiarze mogą zaszkodzić. Nie oczekujmy, że efekty będą od razu. Potrzebny jest czas
i systematyczność - wyjaśnia.
To potwierdzają ci, którzy nalewki robią. Dla nich często sam wyrób i oczekiwanie na
odpowiedni kolor i smak jest ważniejsze niż degustacja, chociaż obecni na wystawie
twórcy nalewek nie ukrywają, że ich smakowanie dostarcza im też wiele przyjemności.
Powrót do korzeni
Wszyscy podkreślają, że nalewki wymagają cierpliwości i wiedzy. – Potrzebne są dobre
owoce. Muszą być dojrzałe albo przejrzałe w niektórych wypadkach, do tego dobry
alkohol, który trzeba zmieszać w odpowiednim momencie. Trzeba wiedzieć, jak długo
powinno się maserować, jak długo to powinno dojrzewać, kiedy dodać różne korzenie,
kwiaty, ile słodkości, ile kwasowości – tłumaczy Hieronim Błażejak, który w swojej
piwnicy ma ponad 200 różnego rodzaju nalewek własnego wyrobu.
- Urząd Marszałkowski promuje produkty regionalne, a wśród tych produktów znajdują
się również nalewki i miodówki. Wracamy do tych korzeni, pokazujemy, jak to się
wytwarzało, jak to smakowało i myślę powrót do tradycji dziedzictwa kulinarnego sprzed
wieków pozwoli zachować te niezwykłe receptury – mówił w czasie otwarcia wystawy
Krzysztof Grabowski, członek Zarządu Województwa Wielkopolskiego. Urząd
Marszałkowski objął nad tym przedsięwzięcie patronatem.
Wystawa to część większego projektu. Obok prezentacji nalewek i ich historii odbyły się
też warsztaty, na których można było nauczyć się wyrobu trunków. Wystawę będzie
można oglądać do września. Wtedy też odbędzie się degustacja.
Download