G*ówne cechy filozofii Arthura Schopenhauera i

advertisement
GŁÓWNE CECHY FILOZOFII
ARTHURA
SCHOPENHAUERA
I FRYDERYKA NIETZSCHEGO.
UTWORY, W KTÓRYCH UJAWNIA SIĘ
WPŁYW TEORII FILOZOFICZNYCH
TYCH DWÓCH MYŚLICIELI.
Artur Schopenhauer
Urodzony 22 lutego 1788 w Gdańsku w domu przy
ul. Św. Ducha jako syn zamożnego kupca i literatki.
W 1793 r. rodzina Schopenhauerów wyemigrowała
do Hamburga. Początkowo Schopenhauer
przygotowywał się z woli ojca do zawodu kupieckiego.
Dom w Gdańsku
przy ul. Św. Ducha
Po śmierci ojca przeniósł się z matką do Weimaru,
gdzie przygotowywał się do studiów uniwersyteckich,
tam też zetknął się z Goethem, który go skłonił do
badań nad barwami. Zdobył stopień doktora. Dużo
podróżował po Europie i kontynuował swoją naukę.
Zmarł 21 września 1860 we Frankfurcie.
Poglądy filozoficzne
Filozofia Schopenhauera rozpoczyna się od zdania
„Świat jest moim wyobrażeniem”. Jedyną rzeczą,
którą poznajemy samą w sobie, to nasze ciało. To, co
w związku z nim przeżywamy, to wola. Każda wola
rodzi się w cierpieniu. Chcemy jeść, bo jesteśmy
głodni. Wyzwolenie można osiągnąć tylko przez
porzucenie własnej woli, a przejście w wolę zbiorową,
przez zupełne zapomnienie o sobie i współżycie z
innymi, przez cierpienie i działanie dla innych.
Zafascynowanie Kantem
Był zafascynowany teorią Kanta
jednak starał się ją uprościć. Nie ma
możliwości bezpośredniego dotarcia
ani na drodze poznania zmysłowego,
ani racjonalnego do „istoty bytu”.
Pozostawił trzy - czas, przestrzeń
oraz przyczynowość, uważając, że
wszystkie pozostałe nie są już stale
przypisanymi „koniecznymi"
formami lecz tylko zmiennymi
sposobami „widzenia świata",
zależnymi od historii i potrzeb
poszczególnych ludzi.
Wpływ buddyzmu
Schopenhauer będący pod wpływem
buddyzmu, doszedł do wniosku, że ludzie mają
bezpośredni dostęp do własnego wnętrza. Nie
chodziło mu jednak o umysł lecz o najbardziej
pierwotne odczucia i emocje. Każdy ma
bezpośredni dostęp do poczucia własnej woli,
czyli przemożnej chęci dążenia w określonym
kierunku, który jest uwarunkowany
podstawowymi popędami. Popędy te mają
charakter irracjonalny i często obracają się
przeciw nam. Twierdził, więc że racjonalnym
działaniem jest zagłębienie się w sobie,
przeanalizowanie własnych popędów,
zapanowanie nad nimi i w ten sposób
„przekroczenie siebie" i pełne przejęcie
kontroli nad własną wolą.
Dekadentyzm
U jego podstaw znajdował się lęk przed otaczającym
światem. Wyznawcy tego światopoglądu byli
przeświadczeni o kryzysie ówczesnej cywilizacji i
nadchodzącym zmierzchu kultury europejskiej.
Kwestionowali oni wszelkie wartości moralne i
społeczne. Polega również na przekonaniu o
bezsensowności ludzkiej egzystencji, niemożności
walki ze światem i własnej niemocy twórczej.
Dekadencka postawa w
twórczości Kazimierza
Przerwy- Tetmajera
„Nie wierzę w nic…”
Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego na świecie,
wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich zapałów:
posągi moich marzeń strącam z piedestałów
i zdruzgotane rzucam w niepamięci śmiecie...
A wprzód je depcę z żalu tak dzikim szaleństwem,
jak rzeźbiarz, co chciał zakląć w marmur Afrodytę,
widząc trud swój daremnym, marmury rozbite
depce, plącząc krzyk bólu z śmiechem i przekleństwem.
I jedna mi już tylko wiara pozostała:
że konieczność jest wszystkim, wola ludzka niczym i jedno mi już tylko zostało pragnienie
Nirwany, w której istność pogrąża się cała
w bezwładności, w omdleniu sennym, tajemniczym,
i nie czując przechodzi z wolna w nieistnienie.
Interpretacja
Pierwsze słowa utworu: „Nie wierzę w nic, nie pragnę niczego
na świecie, wstręt mam do wszystkich czynów, drwię z wszelkich
zapałów’’ wyrażają pesymizm podmiotu lirycznego, a także brak
chęci do dalszego życia. Co więcej za pomocą słów „posągi moich
marzeń zrzucam z piedestałów” poeta wyrzeka się marzeń i niszczy
je tak jak rzeźbiarz posąg Afrodyty, w który włożył sporo pracy,
a mimo to nie oddał jej piękna w marmurze. Podmiot liryczny uważa,
że wszystkim rządzi konieczność, a wola ludzka jest niczym. Człowiek
powinien się podporządkować, bo nic nie jest w stanie zmienić. Autor
chce osiągnąć stan nirwany, zgodnie z tym, co proponował
Schopenhauer. Chce uwolnić się od potrzeb i cierpień.
„Evviva l’arte!”
Eviva l'arte! Człowiek zginąć musi cóż, kto pieniędzy nie ma, jest pariasem,
nędza porywa za gardło i dusi zginąć, to zginąć jak pies, a tymczasem,
choć życie nasze splunięcia niewarte:
evviva l'arte!
Eviva l'arte! Niechaj pasie brzuchy
nędzny filistrów naród! My, artyści,
my, którym często na chleb braknie suchy,
my, do jesiennych tak podobni liści,
i tak wykrzykniem; gdy wszystko nic warte,
evviva l'arte!
Evviva l'arte! Duma naszym bogiem,
sława nam słońcem, nam, królom bez ziemi,
możemy z głodu skonać gdzieś pod progiem,
ale jak orły z skrzydły złamanemi więc naprzód! Cóż jest prócz sławy co warte?
evviva l'arte!
Evviva l'arte! W piersiach naszych płoną
ognie przez Boga samego włożone:
więc patrzym na tłum z głową podniesioną,
laurów za złotą nie damy koronę,
i chociaż życie nasze nic niewarte:
evviva l'arte!
Interpretacja
„Evviva l’arte”- „niech żyje sztuka”
Życie człowieka biednego nie jest nic warte. Ludzie ubodzy nie
liczą się. Artyści, którym często brakuje pieniędzy na jedzenie, są
porównani do jesiennych liści, ale nic nie jest cenniejsze oprócz
sztuki, która jest jedyną prawdziwą wartością. W III zwrotce
dowiadujemy się, że bogiem artystów jest ich duma, a słońcem
sława. Są jak królowie bez ziemi, pożywienia i domu, ale to orły
mimo, że z połamanymi skrzydłami. W ich piersiach jest
natchnienie – ogień Boży, dlatego patrzą na innych z podniesioną
głową i nie chcą bogactwa, ani złotych koron. Mimo, że w oczach
filistrów nie mają żadnej wartości będą wciąż powtarzać słowa:
„Niech żyje sztuka’’.
„Koniec wieku XIX”
Przekleństwo?... Tylko dziki, kiedy się skaleczy,
złorzeczy swemu bogu, skrytemu w przestworze.
Ironia?... Lecz największe z szyderstw czyż się może
równać z ironią biegu najzwyklejszych rzeczy?
Wzgarda... lecz tylko głupiec gardzi tym ciężarem,
którego wziąć na słabe nie zdoła ramiona.
Rozpacz?... Więc za przykładem trzeba iść skorpiona,
co się zabija, kiedy otoczą go żarem?
Walka?... Ale czyż mrówka rzucona na szyny
może walczyć z pociągiem nadchodzącym w pędzie?
Rezygnacja?... Czyż przez to mniej się cierpieć będzie,
gdy się z poddaniem schyli pod nóż gilotyny?
Byt przyszły?... Gwiazd tajniki któż z ludzi ogląda,
kto zliczy zgasłe słońca i kres światu zgadnie?
Użycie?... Ależ w duszy jest zawsze coś na dnie.
co wśród użycia pragnie, wśród rozkoszy żąda.
Cóż więc jest? Co zostało nam, co wszystko wiemy,
dla których żadna z dawnych wiar już nie wystarcza?
Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza,
człowiecze z końca wieku?... Głowę zwiesił niemy.
Interpretacja
Podmiot liryczny wypowiada się w imieniu ogółu ludzi z końca wieku.
Poeta próbuje odpowiedzieć na pytania o sens życia stawiając
pytania retoryczne. W pierwszej zwrotce nie przeklina, bo tak
postąpiłby dziki, nie znający Boga. Nie posługuje się też ironią, gdyż
to nic nie zmieni. W drugiej uważa, że nie może gardzić, gdyż tak robi
tylko głupiec, który nie może nic osiągnąć. Nie chce też za
przykładem skorpiona zwabionego w pułapkę popełnić samobójstwa
z rozpaczy. Z kolei w równej walce nie ma szans, bo jest jak „mrówka
rzucona na szyny’’ pod rozpędzony pociąg. Rezygnacja też nie jest
wyjściem, bo nie przynosi ulgi. Nie może kierować się gwiazdami, bo
odczytywana z nich przyszłość nie jest pewna. W ostatniej strofie
podmiot liryczny pyta się, co więc pozostało, co powinien robić i
czym się kierować, gdy dotychczasowa wiara nie wystarcza. Jednak
nie dostaje odpowiedzi. Ostatnie cztery wersy okazują zagubienie,
bezradność wobec bliżej nieznanego zagrożenia, a brak odpowiedzi
nie pozwala się przygotować do tego, co może nastąpić.
Echa schopenhauerowskiej
postawy wobec życia w
twórczości Leopolda Staffa
„Deszcz jesienny”
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze...
W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich miodem...
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...
Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Interpretacja
W pierwszej zwrotce ukazane są senne mary snujące się po
pustkowiach, odwiedzające groby i opłakujące swoje życie. Na
próżno czekały na radość więc odeszły w smutku, a ich marzenia nie
spełniły się. W zwrotce drugiej podmiot liryczny wyraża swój żal,
który wynika z doświadczeń całego życia: odejście i śmierć
najbliższych. Poczucie szczęścia wywołują w nim skojarzenia
dotyczące niedoli i cierpienia ludzi (śmierć nędzarza, pożar zagrody
wiejskiej, śmierć dzieci w ogniu). W zwrotce trzeciej pojawia się
motyw ogrodu, który może symbolizować duszę ludzką. Szatan jest
symbolem zła, który jednak ulega ogólnemu smutkowi. Diabeł
patrząc na swoje dzieło rozpłakał się. W swoim wierszu Staff tworzy
nastrój smutku, melancholii, poczucia beznadziejności. Umacnia go
powtarzający się refren z motywem jesiennego deszczu. Ideą
wiersza jest przekonanie, że życie człowieka jest pozbawioną sensu
wędrówką pełną cierpienia, bólu i płaczu.
Fryderyk Nietzsche
Nietzsche urodził się 15 października 1844 w Röcken (Niemcy).
Był synem luterańskiego pastora. Od śmierci ojca w 1849 roku
domem Nietzschego zarządzały kobiety. Nietzsche rozpoczął naukę
w szkole miejskiej, którą kontynuował w gimnazjum
przykatedralnym. W tym czasie samodzielnie zapoznał się z klasyczną
muzyką niemiecką. Po ukończeniu gimnazjum zaproponowano mu
bezpłatne kontynuowanie edukacji w Pforcie. Studiował w zakresie
filologii klasycznej, teologii, historii Kościoła i sztuki. Odbył służbę
wojskową i zaoferowano mu profesurę nadzwyczajną na katedrze
filologii klasycznej uniwersytetu w Bazylei. Miał wtedy niecałe 25 lat.
Pierwsze bóle głowy wystąpiły u Nietzschego w 1856 roku,
przybierając w późniejszym okresie formy nawet kilkudniowych
ataków migreny. Próby kuracji nie dawały rezultatu, Nietzsche uznał,
że sam będzie dla siebie najlepszym lekarzem. Zrezygnował
z profesury. W 1882 roku poznał Lou Andreas-Salomé znajomość ta
szybko przerodziła się z jego strony w gorące uczucie. Po nieudanej
próbie oświadczyn nastąpiło rozstanie. Był to jedyny związek
filozofa. Choroba stale rozwijała się i przerodziła w obłęd.
Na przełomie 1888 i 1889 roku nastąpiła gwałtowna utrata
rozeznania w sytuacji i kontaktu z otoczeniem. Ostatnie 3 lata życia
Nietzsche spędził w całkowitym oderwaniu od świata i apatii.
Zmarł 25 sierpnia 1900 r.
Nietzsche w 1861 roku
Lou Andreas-Salomé, Paul
Rée i Nietzsche
Nietzsche w mundurze
pruskim
Poglądy filozoficzne
W rozwijaniu teorii sięgał do myśli m. in. Darwina, Spencera. Bliska
mu była filozofia starożytna: teoria przyrody Heraklita z Efezu, teoria
człowieka sofistów. Z relacji Platona o poglądach Kaliksta i
Trazymacha czerpał wątki do koncepcji nadczłowieka. Rozwinął
relatywistyczne teorie: poznania i wartości. Był krytykiem
współczesnej mu moralności. Inspirowany darwinizmem i filozofią
Schopenhauera.
Śmierć Boga i nihilizm
Zdaniem Nietzschego człowiek współczesny przestał odczuwać
obecność Boga w świecie. W owych czasach czyny człowieka
pociągały za sobą reakcję Boga w życiu doczesnym, Boga należało się
bać. Dziś każdy może liczyć na Jego miłosierdzie – rozważa się
problem, czy piekło w ogóle istnieje. Komu potrzebny jest taki Bóg?
Dlatego musiał on przenieść się w sferę abstrakcji. Jest jeszcze, lecz
jako martwy. Razem z Bogiem usunięta została z naszego świata
metafizyczna podstawa wszelkich wartości. Nie ma prawdy, ani
dobra. Bóg umarł „z litości do człowieka”. Człowiek musi na nowo
podjąć trud stanowienia wartości, lecz zdaniem Nietzschego nie jest
w stanie.
Stąd bierze się nihilizm – udawanie, że nic się nie stało, zaprzeczanie,
że istnieją jakiekolwiek problemy. Nihilizm w rozumieniu Nietzschego
to akceptacja pozorów, uznanie za wartość tego, co jest już bezwartością. Łatwe i wygodne życie, przyjemne i pozbawione napięcia.
Tak rozumiany nihilizm jest wrogi życiu. O nihilizmie mówi Nietzsche
wtedy, gdy „najwyższe wartości tracą wartość”. Z tego względu
mamy w dziejach do czynienia z podwójnym nihilizmem: pierwszym,
którego symbolem jest chrześcijaństwo– zanik wartości życia, tego,
co w życiu było dotychczas ważne – i drugim, z którym dodatkowo
mamy do czynienia teraz, gdy tradycyjne formuły teologiczne i
uzasadnienia tracą swą moc.
Moralność panów i moralność
niewolnicza
Nietzsche podkreślał, że każdy ma taką moralność, jaką ma naturę. A ponieważ
natura jest słaba lub silna, wyróżniał moralność panów i niewolników.
•
•
•
•
•
•
MORALNOŚĆPANÓW
Dostojność
Godność osobista
Stanowczość
Sprawność
Pewność działania
Bezwzględność w osiąganiu celu
•
•
•
•
•
MORALNOŚĆ NIEWOLNIKÓW
Skłonność do litości
Miękkość serca
Uległość
Altruizm
Niepewność
Nadludzie i podludzie
NADLUDZIE
Nadczłowiek jest osobą, która
pragnie wydostać się z kolein życia i
każdą chwilę przeżyć jak najlepiej.
Co więcej nie obowiązują go zasady
dotyczące reszty ludności.
Przezwycięża swój lęk i idzie do
wyznaczonego celu.
PODLUDZIE
Poddają się losowi jaki ich spotyka.
Nie posiadają chęci walki o lepszy
byt. Są to ludzie przyzwoici,
spełniający swoje obowiązki.
Nietzscheanizm
Filozofia optymistyczna głosząca, że życie ludzkie ma sens, a jest nim
dążenie do doskonałości – ideału nadczłowieka.
• odrzuca chrześcijańską moralność pojęcia dobra i zła
• człowiek jako jednostka najwyższa powinien głosić kult siły
fizycznej i psychicznej.
• postawa egoistyczna, egocentryczna odznaczająca się pogardą dla
przeciętnych ludzi.
Elementy nietzscheanizmu
u Leopolda Staffa
„Kowal”
Całą bezkształtną masę kruszców drogocennych,
Które zaległy piersi mej głąb nieodgadłą,
Jak wulkan z swych otchłani wyrzucam bezdennych
I ciskam ją na twarde, stalowe kowadło.
Grzmotem młota w nią walę w radosnej otusze,
Bo wykonać mi trzeba dzieło wielkie, pilne,
Bo z tych kruszców dla siebie serce wykuć muszę,
Serce hartowne, mężne, serce dumne, silne.
Lecz gdy ulegniesz, serce, pod młota żelazem,
Gdy pękniesz, przeciw ciosom stali nieodporne:
W pył cię rozbiją pięści mej gromy potworne!
Bo lepiej giń, zmiażdżone cyklopowym razem,
Niżbyś żyć miało własną słabością przeklęte,
Rysą chorej niemocy skażone, pęknięte.
Interpretacja
W sonecie „Kowal” podmiot zakłada, że są w nas rzeczy dobre i
wartościowe. Znajdują się gdzieś w głębi duszy i są porównane do
wulkanu. Ten może eksplodować i wylać z siebie lawę lub być w
stanie spoczynku. Wyrzuca „masę kruszców” i chce ukształtować z
nich serce. Jest to coś bardzo wartościowego i ważnego. Serce to
zostanie zniszczone kiedy będzie słabe, ponieważ lepiej jest nie
istnieć niż być słabym. Tytułowy bohater jest zgodnie z filozofią
Nietzschego nadczłowiekiem. Wie, że dzięki wykutemu sercu będzie
miał siłę do pokonywania przeszkód i realizowania marzeń. Nasuwa
nam się tutaj przysłowie „Każdy jest kowalem swego losu”. Wiemy,
że wszystko zależy od nas samych, od tego jak pokierujemy naszym
życiem.
DZIĘKUJEMY
ZA UWAGĘ
Wykonały:
Daria Feliciak
Klaudia Łukaszewska
Download