Francja walczy z radykalizacją w więzieniach Zabójstwa w „Charlie Hebdo” zwróciły uwagę na takt, że wielu radykalnych islamistów jest rekrutowanych w więzieniach. Francuski rząd chce rozwiązać ten problem, ale eksperci uważają, że może to być skomplikowane. Miesiąc temu Chérif i Saïd Kouachi zastrzelili 12 osób w redakcji „Charlie Hebdo”. Dwa dni później Amédy Coulibaly zabił czwórkę żydów w supermarkecie w Paryżu. Wiadomo już, że Chérif Kouachi i Coulibaly poznali się w więzieniu i najprawdopodobniej imam, którego tam spotkali, jest odpowiedzialny ich radykalizację. Kouachi trafił do więzienia za rabunek z bronią w ręku, a opuścił je jako zatwardziały dżihadysta. “Więzienie to miejsce pełne agresji”, mówi socjolog Ouisa Kies, która dla administracji więziennej prowadzi badania identyfikujące radykalnych islamistów. “To zamknięta przestrzeń skupiająca groźnych, psychologicznie zaburzonych ludzi z kryminalną przeszłością.” Dlatego jest żyzną glebą dla różnych form radykalizacji. To nie jest nowe zjawisko, ale ma ostatnio nowe oblicze. “Na przykład w 1995 roku, w czasach algierskiej Zbrojnej Grupy Islamskiej, można było usłyszeć nawoływanie do modlitwy na zewnątrz na dziedzińcu”, mówi Claude Tournelle, zastępca sekretarza generalnego Ufap związku strażników więziennych, odnosząc się do algierskiej wojny domowej między fundamentalistami a rządem. Obecnie, jak mówi, odbywa się to raczej między dwiema osobami i dotyczy raczej tych więźniów, “dla których prawdopodobieństwo zrekrutowania do radykalnego islamu jest wyższe, na przykład przy prysznicach lub na zewnątrz podczas spacerów”. To znacznie utrudnia rozpoznanie więźniów, którzy próbują rekrutować innych dla sprawy dżihadu, mówi Tournelle. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że ci najbardziej radykalni więźniowie są ostrożni i starają się nie zwracać na siebie uwagi. Mało prawdopodobne jest, by nosili długie brody lub uczestniczyli w piątkowych modłach. Jedną z propozycji rozważanych przez rząd jest odseparowanie radyklanych islamistów, którzy próbują radykalizować innych. Claire de Galembert, socjolog, która wykonała obszerne badania w więzieniach dla administracji więziennictwa, mówi, że jest pewna logika w idei chronienia słabszych współosadzonych, wśród których wielu ma słabe pojęcie o islamie, przed osobami powodującymi radykalizację. “Mają charyzmę, są postrzegani w więzieniu jako pewnego rodzaju więźniowie polityczni, rodzaj arystokracji”, mówi. Niepokoi ją jednak wpływ tego rodzaju fizycznej izolacji: “Co zrobić z tymi mężczyznami na dłuższą metę? Tworzy się w ten sposób rodzaj mini-Guantanamo we francuskich więzieniach”. W październiku, w więzieniu Fresnes w okolicy Paryża rozpoczęto izolowanie tych, których uważano za najgroźniejszych. Pięć dalszych więzień we Francji ma również wprowadzić to rozwiązanie. Teraz dwudziestu mężczyzn żyje w osobnej części więzienia. Lecz strażnik więzienny i przedstawiciel związków Emmanuel Febvre mówi, że prawdopodobnie wprowadzono to zbyt pospiesznie. “W tym momencie są zgrupowani w obszarze poza zasięgiem obserwacji wież strażniczych. Nie możemy zatem obserwować ich cel”. Febvre chciałby też, aby odwiedzało ich więcej imamów, “żeby spróbować zmienić ich sposób myślenia i skierować ku prawdziwemu duchowi islamu”. Ale w więzieniu Fresnes jest tylko jeden imam na 2 700 więźniów. W całym kraju jest ich zaledwie 182. Toczy się szeroka debata o tym, że ten chroniczny niedobór pozostawia pole samozwańczym imamom, którzy mogą głosić idee dżihadu. Więzienie Baumettes w Marsylii, uważane za najgorsze w UE W połowie stycznia premier Manuel Valls obiecał dodatkowych 60 muzułmańskich kapelanów. Galembert co do zasady cieszy się z tej inicjatywy, ale ostrzega przed rekrutowaniem muzułmańskich kapelanów do pomocy w procesie deradykalizacji. “Głupotą jest mówić, tak jak to się teraz robi, że muzułmańscy kapelani będą rekrutowani, bo potrzebujemy ich, żeby deradykalizowali”, mówi. “To nie jest ich zadanie.” Obawia się, że więźniowie będą ich odbierać bardziej jako szpiegów niż duchownych, którzy mają im pomagać w sprawach duchowych. Inną, nową, wspierającą proces deradykalizacji inicjatywą popieraną przez rząd, jest kontaktowanie ofiar terrorystów z terrorystami. Guillaume de Saint Marc, przewodniczący AFVT (francuskiego stowarzyszenia ofiar terroryzmu) mówi, że ich celem jest odcięcie ideologii dżihadystycznej od wsparcia, na którym ona bazuje. “Chcemy pokazać [terrorystom], że ofiary nie są przedmiotami, lecz myślącymi istotami ludzkimi, pełnymi życia i nadziei”, wyjaśnia. “To nie zgadza się z poglądami, które może mieć radykał. Ogólnie postrzega siebie jako ofiarę społeczeństwa i uważa, że to daje mu prawo stosowania przemocy, by przebić się ze swymi poglądami.” Galembert zgadza się, że jeśli Francja ma zatrzymać napływ ekstremistów wychodzących z więzień, musi zająć się nie tylko tym, co dzieje się za murami, ale także tym, co dzieje się wcześniej. “Nie da się oddzielić wysiłków przeciw radykalizacji od sprawy reform więziennictwa, od więzień, które rzeczywiście integrują i przywracają ludzi społeczeństwu,” komentuje. Zarówno Kies jak i Galembert mają nadzieję, że ostatnie ataki przyspieszą nie tylko tę, tak potrzebną, reformę więzień, ale także reformę społeczną. Ponieważ Mohammed Merah, który przeprowadził ataki terrorystyczne w Tuluzie, Mehdi Nemmouche, skazany za ataki bombowe w Brukseli i Coulibaly, terroryści, którzy ulegli radykalizacji w więzieniach, mieli również wspólne inne cechy. “Wszyscy pochodzili z biednych przedmieść, odnieśli porażkę w szkole, wszyscy pochodzą z rozbitych rodzin”, mówi Galembert. Dodaje, że walka z radykalizacją nie może ograniczać się do więzień. Oficjalne statystyki pokazują, że z 152 osób skazanych za ataki terrorystyczne 22 już odbyło kary w więzieniach. Grażyna Jackowska, na podst.: http://www.english.rfi.fr/france/20150207-france-prepares-tackle-jihadi-recruitment-prisons