Luty ma w tym roku 29 dni Biało-czerwoni, hajda na

advertisement
01.02.2008
Luty ma w tym roku 29 dni
Rok 2008 jest rokiem przestępnym, przez co luty ma tym razem 29 dni - poinformował PAP dr Arkadiusz
Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.
Pełen obieg Ziemi dookoła Słońca, czyli tzw. rok gwiazdowy, zajmuje 365,2564 doby. Dla odmiany - rok zwrotnikowy,
który definiujemy jako odstęp pomiędzy kolejnymi przejściami Słońca przez punkt Barana, jest, na skutek zjawiska
precesji, krótszy i wynosi 365,2422 doby.
Jak tłumaczy Olech, obie te wartości są o około 1/4 doby dłuŜsze od pełnych 365 dni, co jasno wskazuje na
konieczność dokładania jednego dnia raz na cztery lata, wskutek czego pojawia się tzw. rok przestępny z liczbą dni
wynoszącą 366. Po raz pierwszy rok taki pojawił się za sprawą Juliusza Cezara w 45 roku p.n.e. JuŜ wówczas przyjęto
zasadę, Ŝe to właśnie luty, co cztery lata, trwać będzie 29, zamiast 28 dni. Dzięki wprowadzeniu opisanej reformy, rok
kalendarzowy zaczął liczyć średnio 365.25 doby, co wciąŜ jednak było wynikiem o ponad 11 minut dłuŜszym od roku
zwrotnikowego. "To niby niewiele, ale mimo wszystko, po 129 latach dzień równonocy wiosennej przesunął się o jedną
dobę w stosunku do właściwego momentu. Z czasem problem nawarstwiał się jeszcze bardziej, tak Ŝe pod koniec XVI
wieku kalendarzowa równonoc wiosenna o 10 dni wyprzedzała rzeczywistą" - podkreśla dr Olech.
Stało się to przyczyną kolejnej reformy kalendarza wprowadzonej przez papieŜa Grzegorza XIII, który przeniósł
równonoc z 11 na 21 marca, poprzez opuszczenie 10 dni pomiędzy 4 a 15 października 1582 roku.
Aby problem nie pojawiał się w przyszłości, wprowadzono jeszcze jedną zmianę dotyczącą występowania lat
przestępnych. W skutek niej, rok przestępny pojawia się obecnie co cztery lata, oprócz tych lat, w których liczba
wyraŜa się pełnymi setkami, chyba Ŝe liczba tych setek jest dodatkowo podzielna przez 4. "Tak więc - jak tłumaczy
Olech - po reformie, rokiem przestępnym był rok 1600 i 2000, ale lata 1700, 1800 i 1900 juŜ nie".
Skutkiem wspomnianej reformy średnia długość roku kalendarzowego wynosi obecnie 365,2425 doby, a więc jest
dłuŜsza od roku zwrotnikowego o 26 sekund. RóŜnica o jedną dobę powstanie więc dopiero po upływie przeszło trzech
tysięcy lat.
Źródło: www.onet.pl
Biało-czerwoni, hajda na Merkurego!
Nadchodzi czas wielkich chrzcin w Układzie Słonecznym. Astronomowie zliczają i mierzą dziesiątki nowych
kraterów, gór, rozpadlin sfotografowanych ostatnio przez sondę Messenger na Merkurym. Będą nadawać
im imiona. Postarajmy się, by były wśród nich takŜe polskie.
Międzynarodowa Unia Astronomiczna przewiduje, by na pierwszej planecie naszego Układu honorować wielkich ludzi
kultury. Ich sława musi być ugruntowana od co najmniej 50 lat. To sposób na uniknięcie wpadek - takich jak w roku
1976, kiedy jeden z kraterów na KsięŜycu ochrzczono imieniem Eppingera, naukowca, który - jak się potem okazało przeprowadzał eksperymenty na więźniach obozu koncentracyjnego Dachau.
Polski stan posiadania na Merkurym jest więcej niŜ skromny. Mamy tam dwa kratery - Mickiewicza i Chopina. CóŜ z
tego, Ŝe spore, ponadstukilometrowe? Hiszpanie, do których często porównujemy się w UE, mają tam aŜ sześciu
artystów. Czesi trzech.
Kilkunastu naszych uczonych ma kratery na Marsie i KsięŜycu - m.in. Kopernik, Heweliusz, Skłodowska-Curie. Są teŜ
kratery Konopnickiej, Landowskiej, Nałkowskiej i Oleśnickiej na Wenus, gdzie rezerwuje się miejsce dla kobiet. TakŜe
Tekli Bądarzewskiej-Baranowskiej - autorce "Modlitwy dziewicy", jednego z fortepianowych hitów wszech czasów, przez
wielu uwaŜanego za symbol kiczu - dostał się wenusjański krater. Słowem, mało nas w kosmosie.
W grupie ds. nomenklatury Merkurego są Amerykanie i jeden Brytyjczyk. Zapytałem jej szefa prof. Marka Robinsona z
Arizony: Czy Unia mogłaby łaskawszym okiem spojrzeć na Polskę? Czy moŜemy zgłosić swoich narodowych
kandydatów?
- Niech pan prześle nazwiska - odrzekł krótko.
Kogo warto promować? - Stanisława Wyspiańskiego - proponuje prof. Maria Poprzęcka, dyrektor Instytutu Historii
Sztuki UW. - W listopadzie obchodziliśmy 100. rocznicę jego śmierci. Ale teŜ kratery Schulza i Norwida ładnie by
brzmiały. Łatwe do wymówienia dla obcokrajowców.
Macie lepsze propozycje? Wyślijcie je na adres: [email protected]
Z waszych propozycji ułoŜymy listę dziesięciu wielkich polskich twórców godnych Merkurego!
Źródło: www.gazeta.pl
06.02.2008
NASA gotowa korzystać z rosyjskiego transportu
Gdy wahadłowce amerykańskiej agencji kosmicznej NASA zostaną wycofane z eksploatacji, a prywatne
firmy nie będą w stanie zapełnić powstałej luki, w zakresie transportu załogi i ładunków na
Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) USA będą zdane na rosyjskie statki kosmiczne.
- Choć nie podoba mi się myśl, Ŝe Stany Zjednoczone mogą nie mieć wyjścia, jak tylko kupować usługi transportowe od
Rosji, cieszę się, Ŝe Rosjanie są naszymi partnerami, i Ŝe mają takie moŜliwości - powiedziała Shana Dale z zarządu
NASA.
Obecnie NASA ma do dyspozycji trzy wahadłowce: Atlantis, Endeavour i Discovery, jednak w 2010 r. wszystkie mają
zostać wycofane z eksploatacji. Wprawdzie Lockheed Martin pracuje juŜ nad nowym promem kosmicznym Orion,
jednak będzie on gotowy do lotów najwcześniej w 2014 roku. Po wycofaniu z uŜytku obecnej floty kosmicznej, NASA
planuje zlecić transport ludzi oraz komponentów na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) prywatnym firmom. W
2006 r. przeznaczyła 500 mln na rozwój dwóch dobrze zapowiadających się spółek, które miały skonstruować własne
statki kosmiczne. W ubiegłym roku okazało się, Ŝe jedna z nich nie zdołała pozyskać odpowiednich środków z sektora
prywatnego, wobec czego NASA zamierza na jej miejsce wyłonić inną spółkę.
Druga z nich, SpaceX, zapewnia, Ŝe projektowana przez nią rakieta Falcon 9 powstanie na czas. Przed końcem
bieŜącego roku ma być gotowa do testów.
Źródło: www.onet.pl
09.02.2008
Europa w kosmosie
W sobotę do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej przycumuje prom Atlantis. Wiezie europejskie
laboratorium Columbus, które prawie podwoi ilość miejsca przeznaczonego do badań naukowych na
ziemskiej orbicie
Po udanym starcie promu szef europejskiej agencji kosmicznej Jean-Jacques Dordain wzniósł toast gazowanym sokiem
winogronowym i zakąsił czekoladkami (picie alkoholu jest w centrum kosmicznym Kennedy'ego na Florydzie surowo
zabronione). Columbus to największy wkład Starego Kontynentu w budowę stacji, która dotychczas złoŜona była
wyłącznie z modułów rosyjskich i amerykańskich. - Nasz kamień milowy, nasz moduł, nasze laboratorium, nasze
dziecko! - wyliczał uszczęśliwiony Alan Thirkettle, główny menedŜer Columbusa.
Tak naprawdę to europejskie dziecko juŜ dawno osiągnęło dojrzałość. Przedsięwzięcie rodziło się z górą 20 lat. Pierwszy
projekt laboratorium zatwierdzono po raz pierwszy w połowie lat 80., a jego nazwa nawiązywała do 500. rocznicy
odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba wypadającej w 1992 r. Miał być obsługiwany przez niewielki europejski
prom Hermes. Kolejne zmiany i cięcia budŜetowe skreśliły Hermesa z planów, ale Columbus w końcu doczekał się dni
chwały.
Dzięki niemu europejscy astronauci będą mogli spędzać na orbicie dłuŜsze okresy, a naukowcy - prowadzić własne
eksperymenty w stanie niewaŜkości. Do ośrodków w Houston i Moskwie, które teraz kierują na bieŜąco stacją, dołączy
centrum kontroli lotów w pobliŜu Monachium. TakŜe Polska wnosi wreszcie swój pierwszy, drobny przyczynek do tej
największej międzynarodowej budowy - zespół dr Pawła Kabacika z Politechniki Wrocławskiej skonstruował dwie anteny
do łączności radioamatorskiej zamocowane do burty Columbusa.
Źródło: www.gazeta.pl
10.02.2008
Atlantis zacumował do stacji
Amerykański wahadłowiec Atlantis zacumował w sobotę do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS),
przywoŜąc w swej ładowni dostarczony przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) moduł laboratoryjny
Columbus.
Wykonany kosztem 1,9 mld dolarów Columbus, który wystartował wraz z Atlantis z przylądka Caneveral na Florydzie w
czwartek, będzie pierwszym stałym europejskim obiektem badawczym w kosmosie. Na niedzielę zaplanowano wyjęcie
modułu z ładowni promu i dołączenie go do kompleksu ISS, co zostanie dokonane za pomocą zdalnie sterowanego
wysięgnika.
Atlantis widziany z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
Atlantis: doba zwłoki w instalacji laboratorium, astronauta chory
Pierwszy spacer kosmiczny po zacumowaniu amerykańskiego wahadłowca Atlantis do Międzynarodowej
Stacji Kosmicznej (ISS) oraz rozpoczęcie instalacji europejskiego laboratorium Columbus zostanie
opóźnione o 24 godz. - podała NASA.
Równocześnie zapowiedziano, Ŝe jeden z uczestników spaceru, niemiecki astronauta Hans Schlegel, zostanie
zastąpiony przez innego - Amerykanina Stana Love.
NASA podała przy tym, Ŝe jeden z siedmiu członków załogi Atlantisa jest chory. Wszystko wskazuje na to, Ŝe chodzi
właśnie o 56-letniego Schlegla, jednak zasady obowiązujące w takim wypadku nie pozwalają na podanie bliŜszych
informacji o chorym i rodzaju jego dolegliwości. Szef zespołu kierującego obecną misją John Shannon podał jedynie, Ŝe
choroba "nie zagraŜa Ŝyciu" astronauty.
Instalowanie kosztującego 1,9 miliarda dolarów laboratorium Columbus, które będzie głównym wkładem Europy w
kosztującą w sumie 100 miliardów dolarów stację kosmiczną, odbędzie się w poniedziałek, a nie jak początkowo
planowano w niedzielę - poinformował w centrum lotów kosmicznych NASA w Houston Shannon.
Schlegel ma juŜ za sobą lot kosmiczny w 1993 roku. W obecnej misji miał trzykrotnie wychodzić ze stacji w przestrzeń
kosmiczną. Obecnie nie wiadomo, czy przejmie jakieś inne zadania w ramach misji.
Dostarczony przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) moduł laboratoryjny Columbus będzie pierwszym stałym
europejskim obiektem badawczym w kosmosie. Pierwotnie na niedzielę zaplanowano jego wyjęcie z ładowni promu i
dołączenie go do kompleksu ISS za pomocą zdalnie sterowanego wysięgnika. Obecnie plany te zostają przesunięte na
poniedziałek.
Start promu Atlantis, który nastąpił w czwartek, przesuwano wcześniej wielokrotnie z powodu awarii dwóch z czterech
wskaźników zatankowania zewnętrznego zbiornika na ciekły wodór.
By dokończyć rozbudowę stacji, NASA powinna przeprowadzić jeszcze dziesięć wypraw promów kosmicznych, zanim w
2010 roku zostaną one ostatecznie wycofane z eksploatacji.
Źródło: www.gazeta.pl
11.02.2008
Jak zaćmienie KsięŜyca uratowało Kolumba
W nocy, 21 lutego, KsięŜyc w pełni przejdzie w cień Ziemi w wydarzeniu, które będzie widoczne z wielu
rejonów Ziemi. Całkowite zaćmienie KsięŜyca będzie jeszcze bardziej widowiskowe ze względu na bliską
obecność Saturna i jasno niebieskiej gwiazdy - Regulusa - pisze serwis astro-czemierniki.pl.
W staroŜytności mimo, iŜ nocne niebo uwaŜano za spokojne i niezmienne to zaćmienia traktowane były jako złe
wróŜby. Niektórzy interpretowali zaćmienia jako oznaki, Ŝe coś lub ktoś próbuje poŜreć lub ukraść niebiańskie istoty:
inni uwaŜali, Ŝe (przynajmniej w przypadku zaćmień Słońca) to Słońce i KsięŜyc walczą ze sobą. Gdy następowało
zaćmienie, całe cywilizacje porzucały swe zajęcia, robiąc wszystko, co w ich mocy, by odstraszyć okropnego stwora,
który chce zniszczyć ich bogów.
Niektóre z zaćmień KsięŜyca miały przytłaczające konsekwencje dla historycznych wydarzeń. Jednym z
najsławniejszych przykładów jest podstęp Krzysztofa Kolumba. Podczas swojej czwartej i ostatniej podróŜy morskiej do
Ameryki Środkowej jego wyprawa znalazła się w tragicznym połoŜeniu, poniewaŜ inwazja świdraków okrętowych
podziurawiła okręty jak sito. Kolumb zmuszony był do porzucenia dwóch statków i osadzenia dwóch tonących karawel u
wybrzeŜy Jamajki, 25 czerwca 1503 roku.
Początkowo jamajscy tubylcy przywitali rozbitków, zaopatrując ich w jedzenie i schronienie, ale poniewaŜ dni wydłuŜały
się do tygodni, napięcia wśród załogi i tubylców narastały. Po 6 miesiącach połowa załogi zbuntowała się i okradła,
mordując jednego z tubylców. Spowodowało to natychmiastowe przerwanie dalszych dostaw Ŝywności. PrzeraŜony
wizją głodu Kolumb wymyślił pewien plan....
Posiadał on kopię Almanachu zawierającego tabele astronomiczne na lata 1475-1506. Były tam teŜ zawarte
szczegółowe informacje o Słońcu, KsięŜycu, planetach i gwiazdozbiorach. Po tym jak został on wydany, Ŝaden
marynarz nie ośmielił się wyruszać bez jego kopii.
Kolumb szybko odkrył po przestudiowaniu tabel, Ŝe czwartkowego wieczoru, 29 lutego 1504, będzie miało miejsce
całkowite zaćmienie KsięŜyca. Miało ono być widoczne z Jamajki wkrótce po wschodzie KsięŜyca.
Uzbrojony w tę wiedzę, trzy dni przed zaćmieniem, Kolumb poprosił o spotkanie z wodzem tubylców i ogłosił, Ŝe jego
chrześcijański boŜek jest zły na jego ludzi i jeśli natychmiast nie dostarczą Ŝywności jego załodze, to zagniewany bóg
sprawi, Ŝe KsięŜyc stanie się czerwony jak krew. Owej nocy zaćmienie przebiegło zgodnie z przewidywaniem.
PrzeraŜeni tubylcy z wielkim lamentem przybiegli z zapasami do statków, błagając Kolumba by interweniował u jego
boga w ich imieniu.
Obiecali, Ŝe chętnie będą współpracować z nim i jego ludźmi jeŜeli tylko przywróciłby księŜyc z powrotem do swojego
normalnego wyglądu. PodróŜnik powiedział tubylcom, Ŝe będzie musiał porozmawiać z bogiem i zamknął się w swojej
kabinie na około pięćdziesiąt minut. Kilka chwil przed końcem zaćmienia Kolumb powrócił, ogłaszając tubylcom Ŝe jego
bóg przebaczył im.
Wdzięczni tubylcy odeszli pośpiesznie. Zapewniali oni obfite dostawy Ŝywności i nadal Ŝywili załogę, póki nie przybyła
pomoc, czyli do 29 czerwca 1504 roku.
Źródło: www.onet.pl
12.02.2008
NASA prosi o pomoc
NASA ogłosiła w czwartek konkurs dla społeczeństwa z całego świata na nową nazwę dla kosmicznego
teleskopu Gamma-ray Large Area Space Telescope, zwanego jako GLAST. Przeznaczony jest on do
obserwacji w zakresie promieniowania gamma - podaje serwis astro-czemierniki.pl.
UmoŜliwi zbadanie ekstremalnych środowisk w otoczeniu supermasywnych czarnych dziur i gwiazd neutronowych, skąd
docierają do nas olbrzymie ilości wysokoenergetycznych fotonów. Obserwacje GLAST będą doskonałym uzupełnieniem
eksperymentów w dziedzinie fizyki cząstek. Za kilka miesięcy astronomom ukaŜą się zupełnie nowe obrazy
Wszechświata.
W okresie od 5 do 10 lat, GLAST "przejrzy" Wszechświat, zbierze i przeanalizuje najpotęŜniejsze fotony pochodzące z
obiektów od Słońca do dalekich galaktyk. - Pomysł ma dać ludziom moŜliwość wyboru nazwy, która w pełni
zainteresuje ludzi misją GLAST - powiedział Steve Ritz, naukowiec z NASA's Goddard Space Flight Center, Greenbelt,
Md.
- Szukamy propozycji nazwy, która uchwyci podekscytowanie misją GLAST. Spodziewamy się czegoś pamiętnego by
uczcić pamięć tej spektakularnej nowej astronomicznej misji - powiedział Alan Stern, administrator Nauki przy NASA
Headquarters w Waszyngtonie. - Mamy nadzieję, Ŝe ktoś wymyśli nazwę, która będzie "wpadać" w ucho, będzie łatwa
do wypowiedzenia. Chcemy takŜe aby temat satelity był podejmowany zarówno przy stole w jadalni jak i w dyskusji w
klasie.
Propozycje dla nowej nazwy misji mogą być akronimem ale to nie jest wymóg.
Jakiekolwiek propozycje nazywania teleskopu na cześć naukowca mogą obejmować tylko imiona zmarłych naukowców,
z których imion nie korzystają inne misje NASA. Wszystkie propozycje zostaną rozwaŜone. Okres ich przesyłania
kończy się z dniem 31 marca 2008. Uczestnicy muszą uzasadnić swój wybór (max. 25 słów) dlaczego ich propozycja
byłaby "silną" nazwą dla misji. MoŜna składać dowolną liczbę propozycji.
Instalacja modułu Columbus na ISS zakończona
Europejskie laboratorium naukowe Columbus zostało dołączone do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej
(ISS), po nadzwyczajnie długim pobycie dwóch astronautów w otwartej przestrzeni kosmicznej.
Moduł dowieziono na ISS na pokładzie wahadłowca Atlantis 7 lutego br. Wyjęcie laboratorium z ładowni promu i
dołączenie go do kompleksu ISS za pomocą zdalnie sterowanego wysięgnika planowano początkowo na niedzielę.
W sobotę okazało się, Ŝe zaniemógł niemiecki astronauta Hans Schlegel, który wraz z Rexem Walheimem miał
prowadzić prace instalacyjne na zewnątrz stacji. Wobec tego montaŜ Columbusa przełoŜono na poniedziałek, a
Schlegela zastąpił Stanley Love. Walheim i Love podpięli do europejskiego modułu wysięgnik, za pomocą którego
laboratorium wyjęto z ładowni wahadłowca. Wykonanie tego oraz kilku innych zadań zajęło im łącznie osiem godzin - o
godzinę więcej niŜ planowano. W operacji asystował im z pokładu ISS Schlegel.
Wysięgnikiem z wnętrza ISS sterowali Leland Melvin i Daniel Tani. Nowe, 7-metrowe laboratorium dołączyli do modułu
Harmony, dostarczonego na ISS w grudniu 2007 na pokładzie promu Discovery.
We wtorek francuski astronauta Loepold Eyharts wejdzie po raz pierwszy do nowego segmentu i podłączy go do
instalacji elektrycznej i hydraulicznej ISS.
Na środę i piątek zaplanowane są kolejne spacery kosmiczne, przypuszczalnie z udziałem Schlegela.
Wykonany kosztem 1,9 mld dolarów przez Europejską Agencję Kosmiczną (ESA) Columbus jest głównym europejskim
wkładem w stację kosmiczną. Będzie równieŜ pierwszym stałym europejskim obiektem badawczym w kosmosie. Okres
jego eksploatacji przewidziany jest na 10 lat.
Pierwotnie laboratorium miało się znaleźć na orbicie w 1992 roku, dla uczczenia 500. rocznicy wyprawy Krzysztofa
Kolumba, ale doszło do wielu opóźnień, m.in. spowodowanych dwoma katastrofami promów kosmicznych.
By dokończyć rozbudowę ISS, NASA powinna przeprowadzić jeszcze dziesięć wypraw promów kosmicznych, zanim w
2010 roku zostaną one ostatecznie wycofane z eksploatacji. NajbliŜsza misja zaplanowana jest na marzec. Wówczas do
modułu Harmony przytwierdzone zostanie równieŜ japońskie laboratorium Kibo.
Teleskopowy zawrót głowy
Pragnienie poznania tajemnic Wszechświata sprawia, Ŝe astronomowie kreślą na najbliŜsze lata bogate
plany budowy wielkich teleskopów oraz rozwoju technik obserwacyjnych. Postęp technologiczny pozwoli
spojrzeć w głąb przestrzeni i czasu w stopniu znacznie wykraczającym poza moŜliwości dzisiejszych
narzędzi badawczych.
W ciągu najbliŜszej dekady naukowcy planują zainwestowanie miliardów dolarów w rozwój technologiczny, który
sprawi, Ŝe wiele projektów obserwacyjnych pozostających dziś w sferze marzeń stanie się rzeczywistością. Dzięki
ogromnym, budowanym na Ziemi teleskopom będzie moŜna uzyskać zdjęcia znacznie lepszej jakości niŜ fotografie
wykonywane od lat dziewięćdziesiątych przez Teleskop Hubble'a. UmoŜliwi to nie tylko duŜo większa od stosowanych w
czynnych aktualnie teleskopach średnica zwierciadeł, ale równieŜ nowoczesna technologia (m.in. optyka adaptatywna)
pozwalająca na skorygowanie niekorzystnego wpływu atmosfery ziemskiej.
Astronomowie mają nadzieję, Ŝe trzy wielkie teleskopy naziemne - The Giant Magellan Telescope, The Thirty Meter
Telescope i The European Extremely Large Telescope - oraz orbitalny James Webb Space Telescope umoŜliwią między
innymi pierwsze bezpośrednie obserwacje planet pozasłonecznych, lepsze poznanie procesów zachodzących w
środowisku rodzących się gwiazd jak teŜ natury ciemnej materii i ciemnej energii, a takŜe cofnięcie się w czasie do
okresu bliskiego narodzinom Wszechświata (Big Bang). "Wiemy bardzo niewiele o wczesnych stadiach rozwoju
Wszechświata - powiedziała kierująca projektem Wielkiego Teleskopu Magellana Wendy Freedman, która jest zarazem
dyrektorem Carnegie Observatory. - The Giant Magellan Telescope pozwoli zobaczyć w akcji pierwsze we
Wszechświecie gwiazdy i galaktyki, wybuchy pierwszych supernowych i powstawanie pierwszych czarnych dziur".
Patrząc na odległe obiekty kosmiczne astronomowie widzą je takimi, jakie były one przed milionami czy miliardami lat.
Zdaniem naukowców nowe teleskopy umoŜliwią zaobserwowanie wydarzeń, jakie miały miejsce zaledwie kilkaset
milionów lat po Wielkim Wybuchu.
W projektowanych teleskopach zostaną zastosowane ultranowoczesne rozwiązania techniczne. Jednym z nich będzie
stosowana juŜ w niektórych mniejszych teleskopach, a takŜe w dwóch największych obecnie na świecie Teleskopach
Kecka na Hawajach optyka adaptatywna, której zadaniem jest usunięcie zniekształceń obrazu obserwowanego obiektu
spowodowanych wpływem atmosfery ziemskiej.
Innym rozwiązaniem konstrukcyjnym, dla którego projektantów (Jerry Nelson) inspiracją były elementy dekoracyjne
stosowane przez staroŜytnych Greków i Rzymian jest składające się z wielu segmentów zwierciadło, które mimo
znacznie mniejszej masy będzie jednak znacznie bardziej czułe na promieniowanie niŜ lustra stosowane w działających
obecnie teleskopach m. in. Teleskopie Hubble'a.
KaŜdy z dwóch działających od lat dziewięćdziesiątych na Hawajach Teleskopów Kecka ma lustro o średnicy 10 metrów
złoŜone z 36 przylegających sześciokątnych segmentów.
W przypadku teleskopów naziemnych niezwykle istotna jest ich lokalizacja, która musi charakteryzować się moŜliwie
najlepszymi dla obserwacji astronomicznych warunkami m.in. odpowiednią wysokością nad poziomem morza, suchym
klimatem, bezchmurnym niebem czy ciemnymi nocami.
PoniŜsza lista obejmuje planowane na najbliŜszą dekadę teleskopy, które po uruchomieniu staną się największymi
instrumentami obserwacyjnymi na świecie.
Wielki Teleskop Magellana (The Giant Magellan Telescope - GMT) zostanie zbudowany w Las Campanas w Chile
kosztem około 500 milionów dolarów. W projekcie GMT partycypuje sześć uniwersytetów z USA, jeden z Australii a
takŜe Smithsonian Astrophysical Observatory i Carnegie Institution of Washington. Zwierciadło teleskopu o średnicy
ponad 24 metry składać się będzie z siedmiu zwierciadeł a uruchomienie instrumentu planowane jest na 2016 rok.
Teleskop Trzydziestometrowy (The Thirty Meter Telescope - TMT) to projekt, w którego realizacji uczestniczą California
Institute of Technology, University of California i Association of Canadian Universities for Research in Astronomy.
Planowane koszty sięgają 780 milionów dolarów a ukończenie instrumentu ma nastąpić w 2018 roku. Średnica
zwierciadła TMT (492 segmenty) wynosić będzie - jak wskazuje jego nazwa - 30 metrów. Nie ustalono jeszcze
lokalizacji instrumentu. Pod uwagę brane są Chile, Hawaje i Meksyk.
Europejski Ekstremalnie Wielki Teleskop (European Extremely Large Telescope - E-ELT) to największy i najdroŜszy z
planowanych naziemnych teleskopów. ZłoŜone z 906 segmentów zwierciadło będzie mieć średnicę 42 metrów a koszty
przedsięwzięcia obliczane są na 1,17 miliarda dolarów. E-ELT jest to projekt Europejskiego Obserwatorium
Południowego (ESO), które zamierza ukończyć jego realizację w 2018 roku. Podobnie jak w przypadku TMT nie podjęto
jeszcze decyzji, gdzie największy teleskop na świecie zostanie zbudowany.
Warto dodać, Ŝe początkowo ESO planowało zbudowanie teleskopu o średnicy 100 metrów, jednak ze względu na
koszty zrezygnowano z tego pomysłu na rzecz E-ELT.
Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST) będzie największym teleskopem orbitalnym. Będzie to wspólne
przedsięwzięcie NASA, Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) i Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej (CSA), którego koszt
wyniesie 4,5 miliarda dolarów. Berylowe zwierciadło tego teleskopu o średnicy 6,5 metra składać się będzie z 18
segmentów. Instrument pracował będzie w podczerwieni. ESO planuje wyniesienie JWST na orbitę w 2013 roku.
Plany budowy ogromnych teleskopów nie przesłaniają naukowcom znaczenia mniejszych, bardziej specjalistycznych
instrumentów. W najbliŜszych latach zrealizowanych zostanie kilka projektów tego typu m.in. wart 400 milionów
dolarów Large Synoptic Survey Telescope czy ALMA (precyzyjne anteny do obserwacji na falach radiowych).
Z czego zrobiony jest Wszechświat?
26 lutego 2008 roku dr Stanisław Bajtlik, astrofizyk z Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika w
Warszawie wygłosi na Uniwersytecie Warszawskim wykład, w którym przedstawi największy
nierozwiązany problemem dzisiejszej fizyki - podczas spotkania astronom postara się odpowiedzieć na
pytanie "Z czego zrobiony jest Wszechświat?".
W trakcie spotkania astronom opisze pięć podstawowych składników, z których zbudowany jest Kosmos - od materii
barionowej czyli atomów, przez ciemną materię i ciemną energię, do przestrzeni i czasu.
Atomy tworzące Wszechświat, który jesteśmy w stanie poznać i opisać znanymi obecnie teoriami fizycznymi stanowią
jedynie 3 proc. masy całego Kosmosu. Kolejne 25 proc. masy-energii Wszechświata stanowi ciemna materia skupiona
w galaktykach i gromadach galaktyk, która według astronomów i fizyków równieŜ moŜe zostać poznana przy
wykorzystaniu znanych obecnie praw fizyki. Jednak większość (ponad 70 proc.) masy-energii Kosmosu stanowi
wypełniająca równomiernie cały Wszechświat ciemna energia, której charakter i znaczenie dla fizyków ciągle pozostaje
wielką tajemnicą. Bajtlik podczas wykładu przedstawi takŜe niewiadome dotyczące przestrzeni, której kształt pozostaje
ciągle nieznany oraz czasu, o którym niewiadomo, dlaczego płynie w jedną stronę. Astronomowie spodziewają się, Ŝe
na te i inne pytania dotyczące budowy Wszechświata odpowiedzi dostarczą nowe, nieistniejące jeszcze teorie fizyczne.
Wykład "Z czego zrobiony jest Wszechświat?" dr Stanisława Bajtlika stanowi część cyklu "8 wykładów na Nowe
Tysiąclecie" przygotowanego przez Uniwersytet Warszawski. Spotkanie odbędzie się o godz. 17:00 we wtorek, 26
lutego 2008 roku w Auditorium Maximum na Krakowskim Przedmieściu 26/28 w Warszawie (teren główny Uniwersytetu
Warszawskiego).
Stanisław Bajtlik (ur. 1955) jest astrofizykiem. Ukończył studia na Wydziale Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie
w 1984 roku uzyskał takŜe tytuł doktora. Pracuje w Centrum Astronomicznym im. Mikołaja Kopernika PAN w
Warszawie. Zajmuje się głównie kosmologią. W latach 1986-1988 pracował jako post-doc na Uniwersytecie w
Princeton. W latach 1991-1993 był "visiting fellow" w Joint Institute for Laboratory Astrophysics na University of
Colorado, w Boulder.
Dr Bajtlik jest autorem wielu prac naukowych z kosmologii. Od lat zajmuje się równieŜ popularyzacją nauki. Prowadził
liczne audycje radiowe i telewizyjne. Jest autorem ksiąŜki popularnonaukowej "Kosmiczny alfabet" i dziesiątków
artykułów popularnych. W styczniu 2008 roku został laureatem konkursu "Popularyzator Nauki" organizowanego przez
serwis "Nauka w Polsce" Polskiej Agencji Prasowej i Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa WyŜszego RP.
Źródło: www.onet.pl
13.02.2008
Francja chce wspólnej eksploracji Marsa
Francuski prezydent Nicolas Sarkozy zaapelował o ustanowienie międzynarodowego programu eksploracji
Marsa, który zbliŜyłby m.in. kraje europejskie oraz tradycyjne potęgi kosmiczne: USA i Rosję - powiadomiła
agencja Reutera.
- PoniewaŜ Mars jest osiągalny za pomocą technologii dostępnych ludzkości, nie moŜemy odmówić podjęcia tej
przygody - powiedział Sarkozy składając wizytę w bazie Kourou w Gujanie Francuskiej. Mieści się tam kosmodrom
Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA), z którego startują rakiety Ariane.
Sarkozy oświadczył, Ŝe zwróci się do UE i ESA z prośbą, aby opracowały ramy słuŜące do dialogu z Waszyngtonem i
innymi potęgami kosmicznymi na temat tego wspólnego przedsięwzięcia. Zdaniem francuskiego prezydenta, Europa ma
duŜy potencjał w dziedzinie robotyki i transportu, zaś Stany Zjednoczone - które posiadają własny program badań
Czerwonej Planety - dysponują środkami finansowymi oraz kompetencjami naukowymi.
Prezydent Francji wyraził przekonanie, Ŝe program eksploracji Marsa moŜe być jedynie globalny i Ŝadne państwo nie
moŜe go sobie zawłaszczyć. KaŜdy kraj powinien uczestniczyć w nim adekwatnie do swych umiejętności oraz zgodnie
ze swym wyborem.
Źródło: www.onet.pl
15.02.2008
Rząd powołał sztab kryzysowy. Na Polskę spadnie amerykański satelita?
Międzynarodowa sonda kosmiczna Cassini pomyślnie weszła na orbitę Saturna, fot. AFP
Polski rząd powołuje sztab kryzysowy w związku z uszkodzonym amerykańskim satelitą, który moŜe
spaść na terytorium Polski – dowiedziało się radio RMF FM.
Informacje o groźbie upadku satelity na terytorium naszego kraju dotarły do polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej
ze Stanów Zjednoczonych. Szczegóły owiane są tajemnicą, ale wiadomo, Ŝe Amerykanie sprecyzowali, Ŝe zagroŜenie
dotyczy terenów poniŜej 52 równoleŜnika, a zatem linii przebiegającej mniej więcej przez środek Polski i łączącej
Terespol, Warszawę i Leszno.
Wczoraj prezydent Bush nakazał zestrzelenie uszkodzonego satelity przy pomocy pocisku odpalanego z okrętu
wojennego. Nie wiadomo jeszcze, kiedy operacja się zacznie. Prawdopodobnie satelita sam spadłby z orbity w
pierwszym tygodniu marca - podało radio RMF FM. Satelita prawdopodobnie miał awarię komputera i Ziemia utraciła
nad nim kontrolę. Niebawem wejdzie w atmosferę. Na pokładzie jest prawie 500 kilo hydrazyny - Ŝrącej i łatwopalnej podała telewizja TVN24. W najgorszym razie, zagroŜony będzie obszar o powierzchni dwóch boisk piłkarskich.
Źródło: www.onet.pl
Polacy zaobserwowali kopię naszego układu planetarnego
Międzynarodowy zespół naukowców pod przewodnictwem warszawskich astronomów z projektu OGLE,
ogłosił odkrycie pozasłonecznego układu planetarnego, który po przeskalowaniu przypomina nasz Układ
Słoneczny. Artykuł na ten temat ukaŜe się w jutrzejszym wydaniu czasopisma "Science".
Układ OGLE-2006-BLG-109 znajduje się w odległości 4500 lat świetlnych. Składa się z dwóch masywnych planet,
które przypominają Jowisza i Saturna i okrąŜają gwiazdę podobną do Słońca.
Planety odkryto metodą mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Zachodzi ono w sytuacji, gdy obiekt o pewnej masie
(np. planeta, czarna dziura) przechodzi bardzo blisko linii widzenia gwiazda-Ziemia. Powoduje to, Ŝe obserwujemy
pojaśnienie gwiazdy.
Takie sytuacje występują niezmiernie rzadko. W kierunku centrum Galaktyki, w którym znajduje się bardzo duŜo
obiektów, zaledwie w przypadku jednej na milion gwiazd obserwowane jest mikrosoczewkowanie grawitacyjne.
Dodatkowe zmiany w krzywej blasku gwiazdy spowodowane obecnością planet, są jeszcze rzadziej spotykane. Efekt
spowodowany przez planetę trwa bardzo krótko - od kilku godzin do 1-5 dni w przypadku najbardziej masywnych
planet.
Podczas monitorowania przez OGLE blasku 120 milionów gwiazd z okolic centrum Galaktyki astronomowie odkryli
nową soczewkę grawitacyjną. 26 marca 2006 r. zaobserwowano, Ŝe jasność jednej z gwiazd wzrasta w sposób typowy
dla mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Obiekt oznaczono jako OGLE-2006-BLG-109, co oznacza 109 soczewkę
odkrytą przez OGLE w roku 2006.
28 marca 2006 r., czyli 2 dni później, programy komputerowe OGLE wykryły, Ŝe mikrosoczewka nie zachowuje się
dokładnie tak jak przewiduje model. Obsługujący teleskop prof. Michał Szymański natychmiast wykonał wtedy
dodatkowe pomiary, gdyŜ taka odchyłka moŜe oznaczać obecność planety. Informację przekazano teŜ innym
zespołom zajmującym się obserwacjami mikrosoczewkowania grawitacyjnego.
Zjawisko GLE-2006-BLG-109 osiągnęło maksimum 5 kwietnia 2006 r. W kolejnych nocach krzywa blasku jednak
zachowywała się nietypowo, co oznacza skomplikowany układ planetarny, a nie pojedynczą planetę.
Dzięki współpracy OGLE z zespołami amerykańskim mikroFun, nowozelandzko-japońskim MOA i międzynarodowym
PLANET/ROBONET, udało się uzyskać bardzo dobre pokrycie zjawiska punktami obserwacyjnymi.
W interpretacji tego skomplikowanego zjawiska kluczową rolę odegrali dr Scott Gaudi z Ohio State University i dr
David Bennett z University of Notre Dame (USA). Z dopasowanych przez nich modeli wynika istnienie dwóch planet.
Pierwsza ma masę 0,71 masy Jowisza i krąŜy w odległości 2,3 AU, a druga o masie 0,27 masy Jowisza znajduje się w
odległości 4,6 AU od gwiazdy. Przy odpowiednim przeskalowaniu pierwsza odpowiada Jowiszowi, a druga Saturnowi z
naszego Układu Słonecznego. Gwiazda, którą obiegają ma połowę masy Słońca i jest od niego chłodniejsza.
OGLE odkrywa około 600 zjawisk mikrosoczewkowania grawitacyjnego rocznie i jest światowym liderem w tej
dziedzinie. Projekt prowadzony jest przez Uniwersytet Warszawski. UŜywa dedykowanego teleskopu o średnicy 1,3
metra, pracującego w Las Campanas w Chile. Częściowo projekt finansują Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa WyŜszego,
Fundacja na rzecz Nauki Polskiej oraz Fundacja Astronomii Polskiej.
W skład zespołu OGLE wchodzą: prof. dr hab. Andrzej Udalski, prof. dr hab. Marcin Kubiak, prof. dr hab. Michał
Szymański, dr hab. Grzegorz Pietrzyński, dr Igor Soszyński, dr Łukarz Wyrzykowski, dr Olaf Szewczyk, mgr Krzysztof
Ulaczyk z Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.
Do tej pory odkryto prawie 300 planet pozasłonecznych. Polski projekt OGLE ma ich na swoim koncie aŜ 13 (licząc z
najnowszym odkryciem). Planety odkrywali teŜ inni polscy astronomowie - Aleksander Wolszczan (pierwsze planety
pozasłoneczne), Maciej Konacki (planeta w układzie potrójnym), Andrzej Niedzielski (planeta koła czerwonego
olbrzyma) czy Krzysztof Goździewski z UMK w Toruniu, który obliczeniami teoretycznymi znalazł czwartą planetę, w
układzie, w którym obserwatorzy, stosujący mniej zaawansowane metody analizy danych, dopatrzyli się ich zaledwie
trzech.
Źródło: www.astronomia.pl
16.02.2008
Mamy Układ Słoneczny bis
Pięć tysięcy lat świetlnych dzieli nas od układu planetarnego, który przypomina nasz własny. Do odkrycia
doprowadził łut szczęścia oraz sztafeta kilkunastu teleskopów z całego świata, w której jedną z głównych
ról odegrali polscy astronomowie.
Przygoda zaczęła się 26 marca zeszłego roku, kiedy nasz teleskop w Chile wyśledził mikrosoczewkę grawitacyjną mówi prof. Andrzej Udalski z Obserwatorium Uniwersytetu Warszawskiego.
Kosmiczne soczewki to masywne obiekty, które zakrzywiają promienie świetlne i wywołują optyczne miraŜe. Mogą
nimi być całe galaktyki lub gromady galaktyk, ale takŜe pojedyncze gwiazdy. Te ostatnie zwane są mikrosoczewkami.
Właśnie taka, prawie dwa lata temu, trafiła się Polakom. Oznaczono ją: OGLE-2006-BLG-109. - Wtedy jeszcze nie
podejrzewałem, Ŝe będzie jedną z najciekawszych w moim Ŝyciu - opowiada Udalski.
Naukowcy wiedzieli, Ŝe gwieździe musi towarzyszyć jej planeta, która - niczym zgrubienie na powierzchni soczewki sprawiła, Ŝe obraz uległ deformacji, na kilka godzin pojaśniał. - To był dopiero przedsmak zabawy - mówi prof.
Udalski.
Prawdziwą sensacją okazała się analiza przeprowadzona przez prof. Scotta Gaudiego z Ohio State University i dr.
Davida Bennetta z University of Notre Dame (USA). Pokazali oni, Ŝe soczewka ma dwa zgrubienia, tj. gwiazdę okrąŜa
nie jedna, lecz dwie planety. Przypominają one Jowisza i Saturna w naszym układzie. Na takie właśnie odkrycie
astronomowie z utęsknieniem czekali.
Wśród odkrytych do tej pory 25 układów Ŝaden zbytnio nie przypominał naszego Układu Słonecznego. Znajdujące się
w nich ogromne gazowe planety - odpowiedniki naszego Jowisza czy Saturna - z reguły krąŜą bardzo blisko swych
macierzystych gwiazd, a więc tam, gdzie teoretycznie nie miały szansy powstać. - Powinny tworzyć się w
chłodniejszych rejonach układu, poza tzw. granicą śniegu, gdzie substancje takie jak woda, metan, amoniak
występują w stabilnej formie lodu - mówi prof. Udalski. Im bliŜej granicy śniegu, tym łatwiej planeta powinna się
formować i być masywniejsza. U nas ta granica wypada w okolicach Jowisza - dlatego jest on największy, a kolejne Saturn, Uran i Neptun - coraz mniejsze. W pobliŜu gwiazdy jest zaś miejsce tylko na malutkie globy, takie jak Ziemia,
zbudowane ze skalnego pyłu.
Ku zdziwieniu astronomów dotychczas odkrywane układy planetarne nie chciały jednak trzymać się tej hierarchii.
Przypuszczano, Ŝe dlatego iŜ planety migrowały, przesuwały się, zacieśniając swoje orbity, przepychając nawzajem. W
tych wędrówkach pierwotny porządek uległ zburzeniu.
Nasz Układ Słoneczny - gdzie przez miliardy lat nic nie przesunęło planet z miejsca ich narodzin (albo przemeblowanie
było niewielkie) - wydawał się wyjątkiem od reguły. Ale nie bardzo było wiadomo dlaczego. Nowo odkryty układ
pozbawia nas tej kłopotliwej wyjątkowości. - JuŜ nie jesteśmy jedynym takim dziwolągiem w kosmosie - mówi prof.
Udalski.
OGLE-2006-BLG-109 nie jest naszą wierną kopią, ale ma te same proporcje. Gwiazda jest o połowę mniej masywna i
znacznie mniej jasna niŜ Słońce, ale stosunki mas, okresów obiegów i połoŜenie gazowych planet poza granicą śniegu
są bardzo podobne. To Układ Słoneczny w nieco mniejszej skali.
Odkryliśmy układ bis
To układ planetarny, prawie taki jak nasz - donosi dzisiejsze "Science". Gwiazda i dwie planety są
oddalone o pięć tysięcy lat świetlnych od nas. W ich odkryciu brali udział Polacy. Czy krąŜy tam druga
Ziemia?
Od 1992 r., kiedy prof. Aleksander Wolszczan poinformował o zaobserwowaniu pierwszego pozasłonecznego układu
planetarnego, astronomowie znaleźli juŜ prawie 250 obcych planet. śadna jednak nie przypominała Ziemi, a Ŝaden z
25 odkrytych układów nie był podobny do naszego. Znajdowaliśmy za to ogromne gazowe planety, tzw. gorące
jowisze, które krąŜyły dziwacznie blisko swoich gwiazd.
Teraz po raz pierwszy teleskopy złapały coś, co wygląda znajomo.
Co prawda gwiazda OGLE-2006-BLG-109 będąca sercem obcego układu jest dwa razy mniejsza od Słońca, ale krąŜące
wokół niej planety zachowują proporcje naszego Jowisza i Saturna. Nie chodzi tylko o ich rozmiary. NajwaŜniejsza jest
ich odległość od siebie i od gwiazdy. Okazuje się bowiem, Ŝe w nowo odkrytym układzie jest wystarczająco duŜo
miejsca dla mniejszych planet, być moŜe podobnych do Ziemi. Na razie ich nie zaobserwowaliśmy, bo po prostu nie
mamy odpowiednio czułych teleskopów.
Na razie nie wiemy, czy w Układzie Słonecznym bis krąŜy planeta podobna do naszej. Wiemy jednak, Ŝe starczyłoby dla niej miejsca. To pierwszy system
planetarny w dalekim kosmosie,który tak bardzo przypomina nasz. Został odkryty za pomocą mikrosoczewkowania grawitacyjnego. Na pomysł,by
wykorzystać je do poszukiwania planet, wpadł kiedyś prof. Bohdan Paczyński z Uniwersytetu Princeton - dziś juŜ nieŜyjący, praca w "Science" jest chyba
ostatnią, pod którą się podpisał
Samą gwiazdę znaleźli niecałe dwa lata temu astronomowie pracujący pod wodzą prof. Andrzeja Udalskiego z
Obserwatorium Uniwersytetu Warszawskiego w Chile. Zainteresowała ich, bo jest tzw. mikrosoczewką grawitacyjną.
To takie kosmiczne "szkło powiększające". Zakrzywia promienie gwiazd czy galaktyk, zwiększając ich blask. Dzięki
temu zjawisku moŜna wyłuskać z kosmicznej otchłani planety, które normalnie są za małe i za ciemne, byśmy mogli
je ujrzeć.
- Informację o odkryciu natychmiast rozesłaliśmy do innych obserwatorów - opowiada "Gazecie" prof. Udalski. - JuŜ
dwa dni później okazało się, Ŝe wzmocnienie jasności przebiega nietypowo.
Naukowcy zorientowali się, Ŝe gwieździe musi towarzyszyć planeta. Niczym zgrubienie na powierzchni soczewki
sprawia ona, Ŝe powiększany obraz ulega deformacji.
Dzięki alarmowi, który wszczęli Polacy, soczewka była obserwowana przez 24 godziny na dobę. Kiedy jeden teleskop
zamykał pokrywę, bo brzask rozjaśniał nad nim niebo, pałeczkę przejmował inny, połoŜony na nocnej półkuli Ziemi. W
tym kosmicznym śledztwie wzięło udział 12 teleskopów z Chile, Nowej Zelandii, Izraela, USA, Tasmanii i Wysp
Kanaryjskich.
Sensacyjne okazały się analizy przeprowadzone przez naukowców amerykańskich. Pokazali oni, Ŝe soczewka ma dwa
zgrubienia, tj. gwiazdę okrąŜa nie jedna planeta, lecz dwie.
Kiedy astronomowie zdobędą na tyle czułe teleskopy, by dostrzec w dalekim kosmosie planety wielkości Ziemi, na
pewno skierują je na układ OGLE-2006-BLG-109. I wreszcie dostaniemy odpowiedź na jedno z najciekawszych pytań czy nasza Ziemia, a my razem z nią, jest wyjątkowym, czy po prostu banalnym ciałem niebieskim.
Źródło: www.gazeta.pl
18.02.2008
Wkrótce całkowite zaćmienie KsięŜyca
W nocy ze środy na czwartek będziemy mieli okazję do obserwacji całkowitego zaćmienia KsięŜyca poinformował dr Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.
Gdy Słońce, Ziemia i KsięŜyc ustawią się w jednej linii, nasza planeta rzuca za sobą cień na tyle duŜy, Ŝe jest on w
stanie objąć Srebrny Glob. PoniewaŜ nasz naturalny satelita nie ma własnego źródła światła lecz odbija tylko światło
słoneczne, jego blask gaśnie w takiej sytuacji. Mówimy wtedy o zjawisku zwanym zaćmieniem KsięŜyca.
Z dokładnie takim właśnie wydarzeniem będziemy mieli do czynienia w nocy z 20 na 21 lutego. Wszystko zacznie się o
godz. 1:35, gdy KsięŜyc zacznie wchodzić w półcień. Ta część spektaklu nie jest jednak efektowna, bo przejawia się
tylko lekkim osłabieniem blasku Srebrnego Globu. Najciekawsze zjawiska zaczną się o 2:43, kiedy to tarcza naszego
naturalnego satelity zacznie chować się w cień Ziemi. PogrąŜy się ona w nim całkowicie o 4:01. Faza maksymalna
wystąpi o 4:26, koniec zaćmienia całkowitego - o 4:52, koniec zaćmienia częściowego - o 6:09, a wyjście KsięŜyca z
półcienia - o 7:17. Początek zaćmienia częściowego wystąpi, gdy KsięŜyc będzie znajdował się na wysokości niespełna
35 stopni nad horyzontem, początek zaćmienia całkowitego - na wysokości niespełna 25 stopni, a maksimum
zaćmienia - na wysokości 20 stopni. Gdy nasz naturalny satelita zacznie wychodzić z cienia będzie świecił juŜ tylko 16
stopni nad horyzontem i do końca zaćmienia częściowego obniŜy się o kolejne 11 stopni. Wyjścia KsięŜyca z półcienia
juŜ nie zobaczymy, bo w Polsce dojdzie do niego pod horyzontem.
Warto dodać, Ŝe do oglądania zaćmienia nie jest potrzebny Ŝaden specjalistyczny sprzęt, bo będzie ono doskonale
widoczne gołym okiem. Oczywiście moŜna wspomóc się lornetką, lunetą czy teleskopem by dokładnie obejrzeć jak
poszczególne kratery na powierzchni KsięŜyca chowają się w cień Ziemi. Trzeba jednak pamiętać o tym, aby miejsce
do obserwacji wybrać takie, w którym nie zasłonięta drzewami i budynkami jest zachodnia część horyzontu. Wtedy, o
ile pogoda dopisze, zjawisko będzie moŜna podziwiać w pełnej krasie.
Źródło: www.onet.pl
19.02.2008
Atlantis wraca na Ziemię
Wahadłowiec Atlantis odcumował od Międzynarodowej
Stacji Kosmicznej i jest w drodze na Ziemię. PodróŜ
powrotna ma potrwać dwa dni.
"OK lecimy" padła komenda i pilot Alan Poindexter oraz jego
koledzy opuścili na pokładzie promu Międzynarodową Stację
Kosmiczną. Choć przed astronautami jest jeszcze trudny
manewr lądowania, juŜ moŜna mówić o sukcesie misji. W trakcie
trwających dziewięć dni prac załoga przyłączyła do Stacji
laboratorium Columbus. Jest to wielkie osiągnięcie
Europejczyków, którzy nie tylko będą mogli dzięki temu
modułowi prowadzić własne badania naukowe, ale takŜe będą
kontrolować laboratorium ze stacji Oberpfaffenhofen w
południowych Niemczech. O własnym sukcesie mogą mówić teŜ
Polacy - prom Atlantis zostawił bowiem na kosmicznej Stacji
anteny telekomunikacyjne skonstruowane przez inŜynierów z
Politechniki Wrocławskiej.
Źródło: www.onet.pl
Planety tętniące Ŝyciem?
Nawet połowa gwiazd takich jak Słońce moŜe mieć skaliste planety rozmiaru Ziemi - wynika z najnowszych
obserwacji wykonanych przez Kosmiczny Teleskop Spitzera
O odkryciu poinformowano podczas zakończonego wczoraj kongresu Amerykańskiego Towarzystwa na rzecz Krzewienia Nauki.
Teleskop Spitzera obserwuje niebo w podczerwieni. Potrafi rejestrować ciepło emitowane przez gwiazdy, obłoki międzygwiezdne, a
takŜe mgławice pyłu i gazu, które otaczają gwiazdy. Prof. Michael Meyer z Uniwersytetu Arizony kierował obserwacjami ponad 300
gwiazd, bliźniaków naszego Słońca, rozrzuconych w promieniu kilkuset lat świetlnych od Ziemi. Były to zarówno gwiazdy młode narodzone zaledwie od 3 do 300 mln lat temu, jak i starsze, mające juŜ kilka miliardów lat.
Zakurzony kosmos
Teleskop Spitzera wykrył gorące obłoki pyłu otaczające od 10 do 20 proc. gwiazd z młodszej grupy. Temperatura tych obłoków
wskazywała, Ŝe pył krąŜy blisko gwiazdy, mniej więcej w tym samym obszarze, w którym znajdują się ziemskie planety w Układzie
Słonecznym. Wokół starszych gwiazd tego pyłu juŜ nie było. - To dowód na to, Ŝe w młodych układach wykluwają się planety - mówił w
Bostonie Meyer. Powstają one wskutek łączenia się mniejszych asteroid - planetarnych embrionów, których są setki tysięcy. - A to
niezwykle "brudny" proces, zostawia mnóstwo kurzu, bo te zarodki stale zderzają się i kruszą - mówi prof. Debra Fisher ze
stanowego Uniwersytetu San Francisco. Stąd obłoki pyłu, których cieplne echo dostrzegł teleskop Spitzera. Analizę wyników obserwacji
publikuje najnowszy "Astrophysical Journal Letters".
Meyer szacuje, Ŝe planety mogą się tworzyć takŜe przy gwiazdach, wokół których pyłu nie dostrzeŜono. - Być moŜe z tego powodu, Ŝe
jest go mniej, Spitzer nie czuje jego ciepła. Planety jednak mogą się tam formować, choć zamiast kilkudziesięciu milionów lat trwa to o
wiele dłuŜej. Wszystko wskazuje na to, Ŝe skaliste ziemie towarzyszą co drugiemu słońcu - mówił Meyer.
Co krąŜy za Plutonem?
Powinniśmy być przygotowani na podobne odkrycia takŜe w naszym własnym Układzie. - Jesteśmy pewni, Ŝe 4,5 mld lat temu narodziło
się przy Słońcu o wiele więcej planet, niŜ dziś widzimy - mówi prof. Alan Stern, szef misji naukowych NASA. Jego zdaniem powstały
setki takich globów jak Ziemia czy Mars oraz tysiące mniejszych planetarnych embrionów wielkości Plutona. Skąd to wiadomo? Jeden
z nich zderzył się z Ziemią, co doprowadziło do powstania KsięŜyca. Inny został przechwycony przez Neptuna i teraz krąŜy jako jego
księŜyc Tryton. - Podejrzewamy teŜ, Ŝe glob kilka razy masywniejszy od Ziemi uderzył niegdyś w Urana, którego oś obrotu w wyniku
kolizji przekręciła się prawie o 90 stopni - mówi prof. Stern. Gdzie się podziały zaląŜki innych planet? Zostały wypchnięte jak z katapulty
przez siły grawitacyjne największych planet - Jowisza i Saturna. Pozostało tylko kilka, które utrzymały się na stabilnych orbitach.
- Większość wypchniętych planet z pewnością opuściła Układ Słoneczny i znikła w mroku kosmosu - mówi prof. Meyer. Ale co najmniej
kilka moŜe wciąŜ krąŜyć wokół Słońca w bardzo duŜej odległości, tam gdzie rozciąga się rój bilionów lodowych komet zwany obłokiem
Oorta. - DostrzeŜenie tych globów banitów będzie niezwykle trudne - dodał Stern. - Dopiero zaczynamy przeczesywać obszary
rozciągające się poza Plutonem. Gdybym miał to porównać do odkrywania Ameryki, jesteśmy w tej chwili na Wschodnim WybrzeŜu i
widzimy ledwie sto kilometrów w głąb kontynentu. Nie mamy więc bladego pojęcia, co nas spotka dalej.
śyciowi ignoranci
Ta obfitość skalistych globów tutaj i w obcych układach ogromnie zwiększa szansę na znalezienie Ŝycia poza Ziemią - twierdzi David
Morrison z NASA. On i inni astrobiolodzy zaczynają ostatnio odrzucać antropocentryczny punkt widzenia, który skłaniał do szukania
obcych form Ŝycia na planetach będących w takiej samej odległości od gwiazdy jak Ziemia. - śycie, takie jakie znamy, moŜe tworzyć się
wszędzie tam, gdzie jest woda, a wiemy, Ŝe przepastne oceany pod grubą skorupą lodu znajdują się takŜe na odległej Europie, księŜycu
Jowisza. Niektórzy astronomowie spekulują, Ŝe ukryty ocean jest takŜe na bardzo dalekim i zimnym Plutonie - mówi prof. Stern.
- Warto wspomnieć, Ŝe tu, na Ziemi, zaczynamy szukać dziwnych form Ŝycia takŜe w suchych miejscach, całkowicie pozbawionych
wody. Jeśli takie organizmy znajdziemy, to liczba potencjalnych zamieszkanych miejsc w kosmosie dramatycznie wzrośnie - mówi Jill
Tarter z Instytutu SETI poszukującego pozaziemskich cywilizacji.
Jak sugeruje prof. Stern, być moŜe za sto lat podręczniki szkolne będą nauczać, Ŝe największa biosfera wcale nie znajduje się na Ziemi
ani teŜ nigdzie indziej w pobliŜu Słońca, tylko pod powierzchnią tysięcy odległych plutonów i większych skalisto-lodowych globów,
których świat dopiero zaczynamy odkrywać. - Dziś jedyną pewną rzeczą, jaką wiemy o pozaziemskim Ŝyciu, jest to, Ŝe nasza ignorancja
jest niezmierzona - kończy prof. Meyer
Źródło: www.gazeta.pl
20.02.2008
Atlantis wraca do domu, Endeavour szykuje się do lotu
Prom kosmiczny Atlantis dziś po 15 ma wylądować w Porcie Kosmicznym Kennedy'ego na Florydzie.
Załoga wahadłowca spędziła na orbicie kilkanaście pracowitych dni. Astronauci odwiedzili Międzynarodową Stację Kosmiczną i dołączyli
do niej kolejny moduł - europejskie laboratorium Columbus warte 1,3 mld euro.
Prom wraca do domu tuŜ przed planowaną na czwartek próbą zestrzelenia amerykańskiego satelity szpiegowskiego, który wyrwał się
spod kontroli i powoli spada na Ziemię.
NASA szykuje juŜ do startu kolejny wahadłowiec - Endeavour. W niedzielę rozpoczął on podróŜ z hangaru na platformę startową w
Porcie Kennedy'ego. 11 marca poleci do stacji kosmicznej. Zawiezie tam kolejny moduł laboratoryjny - japoński Kibo - a takŜe
kanadyjskiego robota, który będzie pomagał astronautom w pracach na zewnątrz stacji.
Po wylądowaniu Endeavoura amerykańskie promy czeka jeszcze 11 misji, dzięki którym w 2010 r. budowa Międzynarodowej Stacji
Kosmicznej zostanie ukończona.
Źródło: www.gazeta.pl
Tej nocy zaćmienie KsięŜyca
W czwartek nad ranem będziemy mogli (o ile pogoda dopisze) podziwiać całkowite zaćmienie KsięŜyca.
O 4:01 Słońce, Ziemia i KsięŜyc ustawią się w jednej linii. Nasza planeta rzuci cień, który "zakryje" Srebrny Glob. KsięŜyc,
nieposiadający własnego źródła światła i odbijający słoneczne, nie zniknie jednak z nieba. Zamiast tego jego poorana bruzdami "twarz"
przybierze barwę miedzi lub pomarańczy. Stanie się tak dlatego, Ŝe będzie doświetlana przez blask bijący z Ziemi.
Spektakl potrwa do 4.52. Następny 21 grudnia 2010 r.
Źródło: www.gazeta.pl
W nocy całkowite zaćmienie KsięŜyca
W nocy ze środy na czwartek będziemy mieli okazję do obserwacji całkowitego zaćmienia KsięŜyca przypomniał dr Arkadiusz Olech z Centrum Astronomicznego PAN w Warszawie.
Zjawisko rozpocznie się o godzinie 1:35, gdy KsięŜyc zacznie wchodzić w półcień. Ta część spektaklu nie będzie zbyt
efektowna, bo przejawia się tylko lekkim osłabieniem blasku Srebrnego Globu. Najciekawszy okres zacznie się o 2:43,
kiedy to tarcza naszego naturalnego satelity zacznie chować się w cień Ziemi. PogrąŜy się ona w nim całkowicie o
4:01. Faza maksymalna wystąpi o 04:26, koniec zaćmienia całkowitego - o 4:52, koniec zaćmienia częściowego - o
6:09, a wyjście KsięŜyca z półcienia - o 7:17.
Do podziwiania zaćmienia nie jest potrzebny Ŝaden specjalistyczny sprzęt, bo będzie ono doskonale widoczne gołym
okiem. Oczywiście moŜna wspomóc się lornetką, lunetą czy teleskopem by dokładnie obejrzeć jak poszczególne
kratery na powierzchni KsięŜyca chowają się w cień Ziemi. Trzeba jednak pamiętać o tym, by miejsce do obserwacji
wybrać takie, w którym nie zasłonięta drzewami i budynkami jest zachodnia część horyzontu. Wtedy, o ile pogoda
dopisze, zjawisko będzie moŜna podziwiać w pełnej krasie. Aktualne prognozy dają największe szanse dojrzenia
zaćmienia obserwatorom znajdującym się na południu naszego kraju oraz w Wielkopolsce. Dla reszty Polski
przewidywania meteoreologów nie są korzystne bo niebo ma być przykryte głównie chmurami średnimi oraz
wysokimi.
Źródło: www.onet.pl
21.02.2008
Zdjęcia z zaćmienia KsięŜyca
Źródło: www.onet.pl
28.02.2008
Odkryto potrójną planetoidę
Astronomowie uŜywający radioteleskopu w Arecibo w Puerto Rico odkryli, Ŝe jedna z planetoid jest
potrójna. Na dodatek jest to planetoida, której orbita przebiega blisko Ziemi.
Obserwowanym obiektem była planetoida 2001 SN263, którą odkryto kilka lat temu (19 stycznia 2001 r. w ramach
projektu LINEAR). Najnowsze radarowe obrazy pokazały, Ŝe tak naprawdę mamy do czynienia z trzema ciałami. Trzy
obiekty po raz pierwszy zauwaŜono na zdjęciach wykonanych 11 lutego. Późniejsze obserwacje zespołu kierowanego
przez Michaela C. Nolana (Arecibo Observatory/Cornell University) wykazały, Ŝe obiekty krąŜą wokół siebie.
Centralne ciało ma średnicę 2 kilometrów. Drugi pod względem wielkości obiekt ma połowę tej średnicy, a trzeci jest
najmniejszy - ma rozmiar mniej więcej taki jak teleskop, który go obserwował. Astronomowie juŜ wcześniej znali
potrójne planetoidy krąŜące w głównym pasie planetoid między Marsem, a Jowiszem. W przypadku 2001 SN263
mamy do czynienia z pierwszą potrójną asteroidą, której orbita przebiega blisko Ziemi. Po raz pierwszy uzyskano teŜ
obrazy kształtów składników takiego układu.
Grupa asteroid o orbitach w pobliŜu orbity Ziemi, zwana po angielsku Near-Earth Asteroids (NEA) obejmuje trzy typy
obiektów, nazwane imionami ich głównych przedstawicieli: Amor przewodzi grupie planetoid, których orbity znajdują
się pomiędzy orbitami Ziemi i Marsa, Apollo - takim, których orbity przecinają orbitę Ziemi, a Atena - tym, których
orbity są bliŜej Słońca niŜ orbita Ziemi
Radioteleskop w Arecibo jest największym na świecie radioteleskopem, jego czasza ma średnicę 305 metrów.
Obserwatorium Arecibo grozi zamknięcie w ciągu kilku lat, o ile amerykańska National Science Foundation (NSF),
właściciel obserwatorium, nie znajdzie nowych źródeł finansowania.
Źródło: www.onet.pl
29.02.2008
NASA ma projekt nowego Łunochoda
Amerykańska NASA przygotowuje się do zapowiadanego powrotu na KsięŜyc. Jednym z elementów tych
przygotowań są nowe projekty pojazdów, które będą jeździć po Srebrnym Globie. Niedawno
zaprezentowano jeden z takich wehikułów.
Ogłoszenie o nowym produkcie mogłoby brzmieć nieco dziwnie w porównaniu ze standardowymi reklamami
samochodów: aktywne zawieszenie, napęd na sześć kół, niezaleŜne sterowanie kaŜdym z kół, brak drzwi, brak okien,
brak siedzeń i tylko w złotym kolorze.
Koncepcja nowego pojazdu księŜycowego powstała w ośrodku NASA Johnson Space Center w Houston. Projektanci
mieli nie sugerować się rozwiązaniami stosowanymi do tej pory i wymyślić coś nowego. Pierwszą zmianą w stosunku do
standardowego spojrzenia na samochód jest sześć kół zamiast czterech. Taka zwiększona ilość bardzo dobrze sprawdza
się w przypadku Spirita i Opporunity, automatycznych pojazdów eksplorujących powierzchnię Marsa. Dodatkowo
kaŜdym z kół moŜna sterować niezaleŜnie.
Kolejną cechą pojazdu jest moŜliwość obracania o 360 stopni nie tylko kół, ale teŜ miejsca dla astronauty. MoŜna teŜ
zmieniać wysokość pojazdu, poszczególne koła i elementy pojazdu moŜna podnosić i obniŜać.
Nie wiadomo czy zaprezentowane koncepcje zostaną wykorzystane podczas misji księŜycowych, czy teŜ będzie to coś
innego. Pokazują one jednak aktualne tendencje w projektach tego typu pojazdów amerykańskiej agencji kosmicznej.
Na Marsie nie ma wody?
Nowe zdjęcia powierzchni Marsa i symulacje komputerowe postawiły pod znakiem zapytania
wcześniejsze opinie naukowców o wyraźnych śladach erozji wodnej.
W artykule opublikowanym w czasopiśmie "Geology" naukowcy zajmujący się analizą zdjęć wykonanych przez orbitery
agencji NASA - Mars Global Surveyor i Mars Reconnaisance Orbiter - stwierdzili, Ŝe ślady erozji na zboczach kraterów i
ścianach kanionów zostały najprawdopodobniej spowodowane przez piaskowe lub kamienne lawiny, a nie przez wodę.
Przypuszczenie to potwierdziły symulacje dokonane przy pomocy komputerów. Wykazały one, Ŝe woda nie byłaby w
stanie pozostawić po sobie tego rodzaju śladów, natomiast doskonale pasują one do erozji spowodowanej prez piasek i
Ŝwir lub kamienie osuwające się po zboczu. Jeden z naukowców, Jon Pelletier, stwierdził, Ŝe badania nie wykluczają
całkowicie istnienia wody na Marsie, ale problem wymaga dalszych badań.
Źródło: www.onet.pl
Download