MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA, PERŁA MIĘDZY DWOMA POŁÓWKAMI MUSZLI Rozdział pierwszy Miłość chrześcijańska, perła między dwoma połówkami muszli COOL JAZZ CZY HOT JAZZ? Jest taka dziedzina, w której sekularyzacja okazuje się szczególnie rozpowszechniona i szkodliwa: to dziedzina miłości. Sekularyzacja miłości polega na odrywaniu wszystkich jej postaci od Boga i na sprowadzaniu jej do rzeczywistości czysto „świeckiej”, w której Bóg jest niepotrzebną „nadwyżką” albo nawet czymś wręcz dokuczliwym. Temat miłości ma szczególne znaczenie nie tylko w dziele ewangelizacji, a więc w relacjach ze światem, lecz także, a nawet przede wszystkim, w wewnętrznym życiu Kościoła, w uświęcaniu jego członków. Jest to perspektywa, w której usytuowana jest encyklika Benedykta XVI Deus caritas est i do której odwołuję się również ja w tych refleksjach. 7 EROS I AGAPE Nieszczęściem miłości jest zgubne rozdzielenie, obecne nie tylko w świecie zsekularyzowanym, lecz także po drugiej stronie, wśród wierzących, a zwłaszcza u osób konsekrowanych. Skrajnie upraszczając, sytuację tę moglibyśmy przedstawić w następujący sposób: w świecie znajdujemy erosa bez agape, a wśród wierzących często napotykamy agape bez erosa. Eros bez agape to miłość romantyczna, często namiętna, aż do gwałtowności. Miłość zachłanna, która drugiego sprowadza na poziom przedmiotu zaspokojenia własnej przyjemności i której obce są wymiary ofiary, wierności i oddania się. Nie ma potrzeby obszerniejszego opisywania tej miłości, ponieważ jest to rzeczywistość, którą mamy codziennie przed oczami, którą natrętnie upowszechniają powieści, film, telewizja, internet i prasa kobieca. Jest to właśnie to, co dzisiaj powszechnie nazywane bywa „miłością”. Pożyteczniejsze będzie dla nas uświadomienie sobie, co należy rozumieć przez agape bez erosa. W muzyce funkcjonuje rozróżnienie, które może nam w tym dopomóc: hot jazz i cool jazz. Czytałem gdzieś następujący opis tych dwu nurtów, choć wiem, że nie jest on jedynym możliwym. Hot jazz to namiętne, płomienne, wyraziste, pełne uniesień i uczucia, a tym samym utkane z porywów oryginalne improwizacje. Cool jazz to muzyka stawiająca na wykonawczy profesjonalizm. Wtedy w uczuciach jest pewna monotonia, miejsce uniesień zajmuje technika, spontaniczność ustępuje wirtuozerii i pracuje się bardziej głową niż sercem. Jeśli będziemy się trzymać tego rozróżnienia, wtedy agape bez erosa jawi się nam jako „miłość cool”, kocha8 MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA, PERŁA MIĘDZY DWOMA POŁÓWKAMI MUSZLI nie „czubkiem głowy”, bardziej aktem woli niż wewnętrznym porywem serca, jako stosowanie się do uprzednio przyjętego wzorca, a nie tworzenie swego własnego, niepowtarzalnego, tak jak niepowtarzalna jest ludzka istota przed Bogiem. Akty miłości kierowane ku Bogu upodabniają się w tym wypadku do postępowania niektórych niedoświadczonych zakochanych, którzy do swojej wybranki piszą listy miłosne, przepisując je z odpowiednich podręczników. Jeśli miłość światowa jest ciałem bez duszy, to miłość religijna jest duszą bez ciała. Istota ludzka nie jest aniołem, czyli czystym duchem; jest duszą i ciałem, które są ze sobą istotowo złączone. Wszystko, co czyni, z miłością włącznie, ma odzwierciedlać tę jej strukturę. Jeśli element afektywności i serca jest systematycznie odrzucany lub tłumiony, skutek może być dwojaki: albo człowiek z trudem idzie przed siebie z poczucia obowiązku i dla obrony własnego image’u, albo szuka namiastek, dozwolonych lub niekoniecznie, aż po najbardziej bolesne, dobrze nam znane przypadki. Trzeba wiedzieć, że u podstaw wielu moralnych dewiacji dusz konsekrowanych znajduje się wypaczone, fałszywe pojęcie miłości. Mamy więc dwa motywy i dwie pilne potrzeby odkrycia miłości w jej pierwotnej jedności. Autentyczna i integralna miłość jest perłą zamkniętą w dwu połówkach muszli: to eros i agape. Nie można oddzielić tych dwu wymiarów miłości bez jej zniszczenia, tak jak nie można oddzielić od siebie tlenu i wodoru bez jednoczesnej utraty wody. 9 EROS I AGAPE DWIE MIŁOŚCI, KTÓRYCH NIE MOŻNA ZE SOBĄ POGODZIĆ? Najważniejszym sposobem zharmonizowania ze sobą tych dwóch wymiarów miłości jest praktyka w życiu osób, jednak dla jej umożliwienia trzeba koniecznie zacząć od pogodzenia erosa z agape także na poziomie teorii, w doktrynie. Pozwoli to nam między innymi dowiedzieć się w końcu, co należy rozumieć przez te dwa terminy, tak często używane i opacznie rozumiane. Doniosłość tej kwestii wynika stąd, że jest dzieło, które w całym świecie chrześcijańskim upowszechniło tezę przeciwną. Brzmi ona: tych dwu rodzajów miłości nie da się ze sobą pogodzić. To książka szwedzkiego luterańskiego teologa Andersa Nygrena, zatytułowana Eros i agape1. Jej treść można by ująć w następujących zdaniach: Eros i agape to dwa przeciwstawne poruszenia. Pierwsze z nich jest wznoszeniem się człowieka do Boga, jako jego istotnego Dobra i pierwszego Źródła; drugie jest zstąpieniem Boga do człowieka we wcieleniu i krzyżu Chrystusa – a więc jest to zbawienie dane człowiekowi bez jego zasług i bez odpowiedzi z jego strony, poza samą wiarą. Nowy Testament określa to wyraźnie: na oznaczenie miłości posługuje się terminem „agape” i systematycznie odrzuca termin „eros”. Tę doktrynę miłości w najczystszej postaci streścił i sformułował św. Paweł. Po nim – jak dalej twierdzi Nygren 1 Oryginalne wydanie szwedzkie: Sztokholm 1930; przekład włoski: Eros e agape. La mozione cristiana dell’amore e le sue trasformazioni, Bologna 1971. 10 MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA, PERŁA MIĘDZY DWOMA POŁÓWKAMI MUSZLI – ta radykalna teza niemal od razu poszła w zapomnienie, a w jej miejsce pojawiły się próby syntezy. Z chwilą wejścia chrześcijaństwa w orbitę wpływów kultury świata greckiego i wizji platońskiej, już u Orygenesa, można zaobserwować wzrastające docenianie erosa, rozumianego jako ruch wstępujący duszy dążącej do osiągniecia dobra, jako powszechne przyciąganie człowieka przez piękno i boskość. W tym sensie Dionizy Pseudo-Areopagita pisze: „Bóg jest erosem”2, tym terminem zastępując „agape” w słynnym zdaniu świętego Jana (1 J 4,16). Na Zachodzie podobnej syntezy dokonał Augustyn w swej doktrynie caritas, rozumianej przez niego jako zstępująca, darmowa miłość Boga do człowieka (o łasce nikt nie mówił bardziej zdecydowanie niż on!), także jednak jako tęsknota człowieka za dobrem i Bogiem. To on powiedział: „Stworzyłeś nas bowiem jako skierowanych ku Tobie. I niespokojne jest serce nasze, dopóki w Tobie nie spocznie”3. Jego jest także obraz miłości jako ciężaru, który przyciąga duszę, jakby siłą grawitacji, do Boga, jako miejsca najbardziej dla niej odpowiedniego odpoczynku i upodobania. W rozumieniu Nygrena wszystko to zawiera w sobie element miłości siebie samego, własnego dobra, a więc element egoizmu przekreślającego absolutną darmowość łaski; jest to powrót do pogańskiego złudzenia, że zbawienie polega na wzniesieniu się do Boga, nie zaś na darmowym, bezinteresownym zstąpieniu Boga do nas. 2 Pseudo-Dionizy Areopagita, O imionach Bożych 4, 12, Lublin 1995; PG 3, 709 i nast. 3 Św. Augustyn, Wyznania, przeł. Z. Kubiak, Warszawa 1978, s. 5. 11 EROS I AGAPE Niewolnikami tej niemożliwej syntezy erosa i agape, miłości Boga i miłości siebie samego, byli, zdaniem Nygrena, św. Bernard, definiujący najwyższy stopień miłości Boga: „człowiek kocha Boga dla Boga” i Człowiek kocha siebie dla Boga”4, św. Bonawentura ze swą wstępującą Drogą duszy do Boga i sam św. Tomasz, który miłość rozlaną w sercu ochrzczonego (zob. Rz 5,5) definiuje jako miłość, którą Bóg nas kocha i przez którą sprawia, że my Go kochamy5. Równa się to w gruncie rzeczy twierdzeniu, że człowiek kochany przez Boga może ze swej strony kochać Boga, dawać Mu coś ze swego – to zaś zdaniem Nygrena przekreśla absolutną darmowość miłości Bożej. Tę samą nieprawidłowość można według niego stwierdzić w mistyce katolickiej. Miłość mistyków, z jej maksymalnym ładunkiem erosa, nie jest, powiada, niczym innym jak tylko wysublimowaną miłością zmysłową, próbą nawiązania z Bogiem relacji domniemanej wzajemności w miłości. Tym, który położył kres niejednoznaczności i wyjaśnił antytezę Pawłową, był Luter. Opierając usprawiedliwienie wyłącznie na wierze, zdaniem tego teologa luterańskiego Paweł nie pozbawił miłości jej podstawowego znaczenia dla życia chrześcijańskiego, jak mu to zarzuca teologia katolicka, ale raczej uwolnił miłość, agape, od obcego jej elementu erosu. Formule sola fide, negującej wartość uczynków, odpowiadałaby u Lutra formuła sola agape, wykluczająca erosa. 4 Św. Bernard, O miłowaniu Boga 9, 26 – 10, 27, przeł. S. Kiełtyka, Poznań 2000, s. 46 i 48. 5 Zob. św. Tomasz z Akwinu, Wykład Listu do Rzymian 5, 1, 392–393, przeł. J. Salij, Poznań 1987, s. 80–81; por. św. Augustyn, Homilie na Ewangelie i Pierwszy List św. Jana 9,9, przeł. W. Szołdrski, W. Kania, Warszawa 1977, s. 485–487. 12 MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA, PERŁA MIĘDZY DWOMA POŁÓWKAMI MUSZLI Nie do mnie należy orzekanie tutaj, czy autor poprawnie w tym punkcie interpretuje myśl Lutra, który – zauważmy – nigdy nie stawiał problemu w terminach przeciwstawiania erosa i agape, tak jak to czynił w przypadku wiary i uczynków. Znaczący jest jednak fakt, że także Karl Barth w jednym z rozdziałów swej Dogmatyki kościelnej doszedł do tego samego wniosku co Nygren, stwierdzając, że między erosem i agape zachodzi nieusuwalne przeciwieństwo. „Gdzie mamy do czynienia z miłością chrześcijańską – pisze – natychmiast pojawia się konflikt z inną miłością i konfliktu tego nie da się zażegnać”6. Jesteśmy tu w samym sercu teologii dialektycznej, teologii albo – albo, antytezy za wszelką cenę. Następstwem tej operacji jest radykalna świeckość i sekularyzacja. Podczas gdy pewna teologia rzeczywiście wykluczała erosa z agape, to kultura świecka ze swej strony z radością dokonywała operacji przeciwnej i z erosa usuwała agape, czyli pozbawiała miłość ludzką wszelkiego rodzaju odniesienia do Boga i do łaski. Do samego końca poszedł po tej linii Freud, sprowadzając miłość do erosa, a eros do libido, czyli do samego popędu seksualnego. To jest właśnie poziom, do którego dzisiaj sprowadza się miłość w wielu przejawach życia i kultury, zwłaszcza w świecie widowisk – do sex appeal, do seksowności. Kilka lat temu byłem w Madrycie i dzienniki mówiły dużo o zorganizowanej w tym czasie wystawie sztuki w tym mieście, zatytułowanej „Łzy erosa”. Pokazywano na niej dzieła sztuki zabarwione erotycznie – obrazy, rysunki, rzeźby – które miały na celu wykazanie istniejącej w do6 K. Barth, Dommatica ecclesiale (antologia) 4, 2, 832–852; przekł. na język wł. H. Gollwitzer, Bologna 1968, s. 199–225. 13 EROS I AGAPE świadczeniu współczesnego człowieka nierozerwalnej więzi pomiędzy erosem i thanatos, miłością i śmiercią. Do tego samego wniosku dochodzi się, czytając poezje Kwiaty zła Baudelaire’a lub Sezon w piekle Rimbauda. Miłość, która ze swej natury powinna prowadzić do życia, prowadzi odtąd do śmierci. POWRÓT DO SYNTEZY Nie możemy wprawdzie natychmiast zmienić tej idei miłości, którą ma świat, możemy natomiast skorygować wizję teologiczną, która – niechcąco z pewnością – faworyzuje ją i uprawnia. Korekty tej we wzorcowy sposób dokonał Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est. Potwierdza w niej tradycyjną syntezę katolicką, wyrażając ją w dzisiejszej terminologii: Eros i agape – miłość wstępująca i miłość zstępująca – nie dają się nigdy całkowicie oddzielić jedna od drugiej […]. Wiara biblijna nie buduje jakiegoś świata równoległego czy jakiegoś świata sprzecznego z istniejącym pierwotnie ludzkim zjawiskiem miłości, lecz akceptuje całego człowieka, interweniując w jego dążenie do miłości, aby je oczyścić, ukazując mu zarazem jej nowe wymiary (nr 7–8). Eros i agape są związane z samym źródłem miłości, którym jest Bóg. „Bóg miłuje, i ta Jego miłość może być określona bez wątpienia jako eros, która jednak jest równocześnie także agape” (nr 9). 14 MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA, PERŁA MIĘDZY DWOMA POŁÓWKAMI MUSZLI Rozumiemy teraz niezwykle życzliwe przyjęcie tego dokumentu przez bardziej otwarte i odpowiedzialne środowiska laickie. Daje ona światu nadzieję. Obraz wiary, która tylko dotyka świata, jednak nie przenika do jego wnętrza, encyklika koryguje, posługując się ewangelijnym obrazem zaczynu, doprowadzającego do fermentacji całej masy ciasta; ideę królestwa Boga przychodzącego świat „sądzić” zastępuje ideą królestwa Boga przychodzącego świat „zbawić” , poczynając od erosa, który jest w tym świecie dominującą siłą. Wizja katolicka, utożsamiająca się w tym punkcie z prawosławną, może tu, jak sądzę, znaleźć potwierdzenie także ze strony egzegezy. Zwolennicy istnienia niemożliwej do pokonania opozycji erosa i agape opierają się na fakcie, że Nowy Testament unika systematycznie – i jak się wydaje, świadomie – terminu eros, zawsze zamiast niego używając tylko terminu agape, z wyjątkiem rzadkich przypadków posłużenia się terminem philia, oznaczającego miłość przyjaźni. Fakt się zgadza, nie są jednak prawdziwe wyprowadzane z niego wnioski. Zakłada się tu, że autorzy Nowego Testamentu wiedzieli, jaki sens termin eros miał zarówno w języku potocznym (tak zwany eros „ludowy”), jak też, że znali sens wznioślejszy, który słowo to miało na przykład u Platona (tak zwany eros „szlachetny”). W języku potocznym przez eros rozumiano mniej więcej to samo, co rozumiemy dzisiaj, gdy mówimy o erotyzmie lub filmach erotycznych, czyli o tym, co służy zaspokajaniu popędu seksualnego, a więc coś bardziej niskiego niż wzniosłego. W szlachetnym znaczeniu oznaczał on umiłowanie piękna, 15 EROS I AGAPE siłę spajającą cały świat i pobudzającą wszystkie byty do tworzenia jedności, a więc wskazywał na ruch wstępujący ku sferze boskiej, który teologowie dialektyczni uważają za sprzeczny z ruchem zstępowania sfery boskiej do człowieka. Trudno byłoby przyjąć, że autorzy Nowego Testamentu zwracający się do ludzi prostych, pozbawionych wyższej kultury, chcieli ich przestrzegać przed erosem Platona. Terminu „eros” unikali z tego samego powodu, dla którego kaznodzieja unika dziś terminologii erotycznej, a jeśli już się nią posługuje, to tylko w jej sensie negatywnym. Zarówno wtedy, jak i dzisiaj powód jest ten sam: słowo to kojarzy się z miłością egoistyczną i zmysłową. Znaczenie, które pierwsi chrześcijanie nadawali słowu „eros”, wywodzi się niewątpliwie ze znanego tekstu świętego Ignacego z Antiochii: „Moje ziemskie pragnienia (eros) zostały ukrzyżowane […]. Nie znajduję przyjemności w pokarmie zniszczalnym ani w rozkoszach tego życia”7. Sformułowanie „moje ziemskie pragnienia” (eros) zostały ukrzyżowane – wbrew dawnym jego interpretacjom, nie oznacza Jezusa ukrzyżowanego, lecz „miłość siebie samego”, przywiązanie do przyjemności ziemskich. Jesteśmy tu na linii świętego Pawła: „razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża […] i już nie ja żyję” (Ga 2,19 i 20). Nieufność pierwszych chrześcijan wobec erosa zwiększyła się jeszcze z powodu roli, którą odgrywał on w rozpasanym kulcie dionizyjskim. Z chwilą gdy chrześcijaństwo nawiązało kontakt i dialog z grecką kulturą filozoficzną, od razu, jak widzieliśmy, nastąpiło otwarcie się na erosa. 7 Św. Ignacy z Antiochii, List do Rzymian 7, 2–3, cyt. za: Pierwsi świadkowie, przeł. A. Świderkówna, Kraków 19982, s. 130. 16 MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA, PERŁA MIĘDZY DWOMA POŁÓWKAMI MUSZLI Terminu tego autorzy greccy często używają jako synonimu agape, posługują się nim na oznaczanie miłości Boga do człowieka i miłości człowieka do Boga, jak również umiłowania cnoty i pięknych rzeczy. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do A Patristic Greek Lexicon Lampego8. System Nygrena i Bartha jest więc zbudowany na nieprawidłowym zastosowaniu tak zwanego argumentu „z milczenia” (ex silentio). 4. CHRYSTUS – PIERWSZY PRZEDMIOT LUDZKIEGO EROSA Ta rehabilitacja erosa pomaga przede wszystkim osobom zakochanym i małżonkom chrześcijańskim, przez ukazywanie im piękna i godności łączącej ich miłości. Pomaga młodym w doświadczaniu fascynacji drugą płcią nie jako czegoś podejrzanego, przeżywanego w ukryciu przed Bogiem, lecz przeciwnie jako dar Stwórcy niosący radość, jeśli jest przeżywany zgodnie z ustanowionym przez Niego ładem. Do tej funkcji ludzkiej miłości nawiązuje również papież w swej encyklice, kiedy mówi o drodze oczyszczenia erosa, prowadzącej od chwilowego zachwycenia się do „na zawsze” w małżeństwie (nr 4-5). Ta rehabilitacja erosa powinna jednak służyć pomocą wszystkim – także niezaślubionym, bezżennym i dziewicom konsekrowanym. Na początku zwróciłem uwagę na niebezpieczeństwo, na które narażone są osoby prowadzące 8 Zob. G.W.H. Lampe, A Patristic Greek Lexicon, Oxford 1961, s. 550. 17 EROS I AGAPE życie zakonne, polegające na zimnej miłości, nigdy nieprzechodzącej z umysłu do serca. Jest ona jak zimowe słońce, które świeci, ale nie grzeje. Jeśli eros oznacza uniesienie, pragnienie i wdzięk, to nie powinniśmy obawiać się uczuć, ani tym bardziej ich lekceważyć albo tłumić. W przypadku miłości Bożej – napisał Wilhelm de Saint-Thierry – także uczucie przywiązania jest łaską; takiego uczucia nie może nam przecież dać sama natura9. Psalmy są pełne tego przylgnięcia serca do Boga: „Do Ciebie, Panie, wznoszę moją duszę”, „Dusza moja pragnie Boga, pragnie Boga żywego”. W Obłoku niewiedzy, klasycznym dziele średniowiecznej literatury duchowej, czytamy: Przyglądaj się więc uważnie tej cudownej pracy łaski w twej duszy. Nie jest ona niczym innym, jak tylko nieprzewidywanym impulsem, który się pojawia bez zapowiedzi i wzbija się wprost do Boga jak iskra strzelająca z ognia […]. Uderz ten gęsty obłok niewiedzy ostrą strzałą pragnienia miłości i nie ruszaj się z miejsca, cokolwiek by się stało10. By tego dokonać, wystarczy jedna myśl, poruszenie serca, akt strzelisty. Wszystko to jednak nie wystarczy – Bóg wie to lepiej od nas. My jesteśmy stworzeniami, żyjemy w czasie i w ciele; potrzebujemy ekranu dla naszej miłości, ekranu, który nie jest tylko „obłokiem niewiedzy”, czyli zasłoną, za którą ukrywa się Bóg, którego nikt nigdy nie widział i który mieszka w niedostępnej światłości. Znamy dobrze odpowiedź daną na tę potrzebę: właśnie dlatego Bóg dał nam bliźniego jako przedmiot miłości! 9 10 Wilhelm de Saint-Thierry, Meditazioni 12, 29; SCh 324, s. 210. Anonim, Obłok niewiedzy, przeł. W. Unolt, Poznań 1986, s. 88. 18 MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA, PERŁA MIĘDZY DWOMA POŁÓWKAMI MUSZLI Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. […] Kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi (1 J 4,12.20). Uważajmy jednak, żebyśmy nie przeskoczyli decydującego etapu. Przed bratem, którego widzimy, jest jeszcze ktoś inny, którego można widzieć i dotykać: jest Bóg, który stał się człowiekiem, jest Jezus Chrystus! Między Bogiem i człowiekiem jest odtąd Wcielone Słowo, które dwa krańce złączyło w jednej osobie. W Nim odtąd ma podstawę sama miłość bliźniego: „Mnieście uczynili”. Jakie to wszystko ma znaczenie dla miłości Boga? Takie, że pierwszym przedmiotem naszego erosa, naszego szukania, pragnień, przywiązania i pasji powinien być Chrystus. Zbawiciel miał od samego początku być kochanym, jako wzorzec i cel miłości, jako szkatuła, tak wielka i tak szeroka, żeby mogła pomieścić w sobie Boga […]. Pragnienie duszy kieruje się wyłącznie ku Chrystusowi. Tu jest miejsce jej odpocznienia, ponieważ On sam jest dobrem, prawdą i wszystkim, co budzi miłość11. W całej zachodniej duchowości monastycznej głośno rozlega się sentencja św. Benedykta: „Niczego nie przedkładać nad miłość Chrystusa”. Nie znaczy to, że horyzont miłości chrześcijańskiej mamy zawężać do Boga i Chrystusa; znaczy: mamy kochać Boga tak, jak On sam chce być kochany. „Ojciec sam was miłuje, bo wyście Mnie umiłowali” (J 16,27). Nie wchodzi tu w grę miłość przez pośrednika, jakby przez zastępcę: kto kocha Jezusa, to „tak 11 M. Kabasilas, Vita in Cristo 2, 9; PG 88, 560–561. 19 EROS I AGAPE jakby” kochał Ojca. Nie, Jezus jest pośrednikiem bez zachowania dystansu: jeśli Jego kochamy, ipso facto kochamy również Ojca. „Kto Mnie widzi, widzi także i Ojca” (J 14,9), kto Mnie kocha, kocha także i Ojca. Prawdą jest, że nie widzimy także Chrystusa, jednak On jest; zmartwychwstał, żyje, jest blisko nas, w sposób bardziej rzeczywisty niż zakochany narzeczony jest blisko swej narzeczonej. I tu jest punkt istotny: o Chrystusie trzeba myśleć nie jak o osobie należącej do przeszłości; o Nim trzeba myśleć jak o Panu zmartwychwstałym i żyjącym, z którym mogę rozmawiać, którego jeśli chcę, mogę ucałować i będę pewien, że mój pocałunek nie kończy się na papierze ani na drzewie Ukrzyżowanego, lecz na obliczu i na wargach kogoś żyjącego (mimo iż obecnego duchem), szczęśliwego z otrzymania mojego pocałunku. Piękno i pełnia życia konsekrowanego zależą od jakości naszej miłości do Chrystusa. Tylko ona może nas uchronić przed rozchwianiem serca. Jezus jest Człowiekiem doskonałym; w Nim są w stopniu nieskończenie wyższym wszystkie zalety i oczekiwania, których mężczyzna szuka w kobiecie, a kobieta w mężczyźnie. Jego miłość nie musi nas pozbawiać odczuwania powabu stworzeń, a w szczególności uroku drugiej płci (stanowi on część naszej natury, którą sam Bóg stworzył i której nie chce zniszczyć); daje nam jednak siłę do opierania się temu urokowi przez poddanie się innemu, potężniejszemu wezwaniu. „Czysty – pisze święty Jan Klimak – to ten, kto odpędza erosa z pomocą Erosa”12. 12 Św. Jan Klimak, Drabina raju 15, 98; PG 88, 880. 20 MIŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA, PERŁA MIĘDZY DWOMA POŁÓWKAMI MUSZLI Czy to wszystko niszczy darmowość agape, tak jak byśmy rzeczywiście dawali coś Bogu w zamian za Jego serce? Czy to unicestwia łaskę, jak uważa Nygren? Absolutnie nie – jeszcze ją pomnaża! Bo co w rzeczywistości dajemy w ten sposób Bogu, jeśli nie to, co otrzymaliśmy od Niego? „My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował” (1 J 4,19). Miłość, którą dajemy Chrystusowi, to Jego miłość ku nam, którą odsyłamy tak jak echo odsyła głos. Gdzie zatem znajdują się nowość i piękno tej miłości, którą nazywamy erosem? Otóż echo odsyła Bogu Jego własną miłość, ale miłość wzbogaconą, ubarwioną i tchnącą naszą wolnością. On nie chce niczego więcej. Nasza wolność odwzajemnia Mu się za wszystko. Więcej nawet, rzecz niesłychana, pisze Kabasilas, „otrzymując od nas dar miłości, w zamian za to wszystko, co nam dał, uważa się za naszego dłużnika”13. Teza przeciwstawiająca erosa agape opiera się na innym, dobrze znanym, przeciwstawieniu łaski i wolności, a nawet na negacji wolności w człowieku upadłym (na „woli zniewolonej”). Czcigodni Ojcowie i Bracia, próbowałem wyobrazić sobie, co zmartwychwstały Jezus by powiedział, gdyby – tak jak to czynił w swym życiu na ziemi, gdy w szabat wchodził do synagogi – gdyby teraz wszedł i usiadł tutaj na moim miejscu i sam nam wyjaśnił, jaka ma być miłość, której od nas oczekuje. Chciałbym z całą prostotą podzielić się z wami tym, co, jak myślę, powiedziałby nam. I niech posłuży to do zrobienia rachunku sumienia z naszej miłości: 13 Kabasilas, dz. cyt., 6, 4. 21 EROS I AGAPE Miłość gorąca: to stawianie Mnie zawsze na pierwszym miejscu; to usiłowanie podobania Mi się w każdej chwili; to zestawianie twoich pragnień z moim pragnieniem; to życie przede Mną jak przyjaciel, oblubieniec, ufający i radujący się z tego; to niepokój, gdy myślisz, że jesteś zbyt daleko ode Mnie; to pełne szczęście, gdy Ja jestem z tobą; to gotowość do wielkich ofiar, żeby Mnie nie stracić; to wybór życia razem ze Mną w ubóstwie i zapomnieniu, zamiast opływania we wszelkie dobra i zaznawanie splendoru, ale beze Mnie; to rozmowa ze Mną w każdej chwili jak z najdroższym przyjacielem; to zdanie się na Mnie, gdy myślisz o swej przyszłości; to pragnienie zatracenia samego siebie we Mnie jako cel twego życia. Jeśli zdaje się wam – tak jak mnie się zdaje – że jesteście jeszcze bardzo daleko od osiągnięcia tego celu, nie zniechęcajmy się. Jest Ktoś, kto nam dopomoże do osiągnięcia go, jeśli będziemy Go o to prosić. Mówmy z wiarą Duchowi Świętemu: Veni, Sancte Spiritus, reple tuorum corda fidelium et tui amoris in eis ignem accende: Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serce twoich wiernych i zapal w nich ogień twojej miłości. 22