Etyczne rozważania o sztucznej inteligencji najbardziej utrudnia fakt, że samo pojęcie sztucznej inteligencji (AI) jest dość ogólne i ulotne. Nawet specjaliści mogą mieć różne zdanie o tym, czy dana technologia to sztuczna inteligencja, czy nie. To co rozumiemy jako AI zmienia się też w czasie. W miarę jak np. rozpoznawanie liter stało się gotowym, zapuszkowanym rozwiązaniem, inklinacja by nazywać je formą sztucznej inteligencji maleje. Bezpiecznie można powiedzieć, że sztuczna inteligencja to nauka o tworzeniu inteligentnych maszyn i programów komputerowych. Inteligencja to cecha obserwowana w biologii, ale AI nie ogranicza się do symulowania tego co uda się zaobserwować w organizmach. AI zależy głownie na podobnym rezultacie. Inteligencja to obliczeniowy aspekt umiejętności osiągania celów. U ludzi, zwierząt i w maszynach obserwujemy różne typy i stopnie inteligencji. Stąd dość trudno jednoczacznie odpowiedzieć na pytanie: czy to coś jest inteligentne. Inteligencja to różne mechanizmy, i niektóre z nich zostały w pewnym stopniu poznane a inne nie. Jeżeli jakieś zadanie wymaga zastosowania mechanizmów, które już trochę poznaliśmy, rezultaty działania programów mogą wzbudzić nasz podziw. Takie właśnie programy możemy nazwać inteligentnymi. Sztuczna inteligencja nie musi bazować na symulowaniu inteligencji ludzkiej i w praktyce najczęściej tego nie robi. Co nie znaczy, że analizowanie tego, jak człowiek rozwiązuje problemy nie przyczynia się do rozwoju AI. Badacze AI raczej skupiają się na problemach jakie stoją przed inteligencją, a nie na badaniu ludzkiej inteligencji. Dlatego metody, które stosowane są w AI nie zawsze naśladują metody ludzkie i często wymagają o wiele większej ilości obliczeń. Badacze ludzkiej inteligencji twierdzą, że wszyscy dysponujemy podobnymi możliwościami intelektualnymi, a różnice wynikają z indywidualnych warunków biochemicznych i fizjologicznych. Można powiedzieć, że wszyscy mamy takie same oprogramowanie, a ogranicza nas moc obliczeniowa. W przypadku sztucznej inteligencji problem jest odwrotny. Nie ogranicza nas dziś moc obliczeniowa i często programujemy rozwiązania siłowo, próbując wszystkie możliwości i wykonując ogromne ilości kroków obliczeniowych. Ogranicza nas natomiast oprogramowanie, które jest tylko tak dobre jak nasze zrozumienie mechanizmów inteligencji. Kognitywistyka jest dziś wciąż daleka od pełnej odpowiedzi na pytanie na czym polegają ludzkie zdolności i jaka jest ‚mechanika’ tych zdolności. Dlatego właśnie wciąż nie jesteśmy w stanie zaprogramować czegoś, co potrafi już 2 letnie dziecko. Bardzo często pada pytanie kiedy sztuczna inteligencja zrówna się z inteligencją ludzką. Wbrew szumnych zapowiedziom niemal już religijnych transhumanistów w rodzaju Raya Kurzweila ekstrapolowanie mocy obliczeniowej komputerów w przyszłość nie jest dobrą metodą prognozowania. Bo jak już wspomineliśmy, musimy zrozumieć procesy, a nie przyspieszyć procesory. Trudno powiedzieć do jakiego stopnia jesteśmy zdolni do introspekcji i dekonstrukcji siebie samych. Ogranicza nas dokładnie to co chcemy zbadać – nasze własne możliwości intelektualne. Komputery pokonujące mistrzów szachowych mogą co prawda działać na wyobraźnię, ale zdolności komputerów w tym zakresie wynikają tylko z ekstremalnie wąskiej domeny, w jakiej porusza się sztuczna inteligencja i „nieuczciwej” przewagi mocy obliczeniowej komputera, który jest w stanie przeanalizować miliony kombinacji na sekundę. Deep Blue pokonał Kasparova już niemal 20 lat temu. Ówczesne przepowiednie, że za parę lat lodówki będą same zamawiać produkty jakoś się nie ziściły i generalnie cała historia badań nad sztuczną inteligencją to bardziej pasmo porażek i bankructw kolejnych obiecujących startupów niż sukcesów. Jednak w ostatnich kilku latach być może dokonał się pierwszy realny przełom w tej dziedzinie – Deep Learning. Głębokie sieci neuronowe to chyba pierwsze osiągnięcie w AI, które nie przestaje zadziwiać i wciąż zaskakuje pozytywnie. Po raz pierwszy coś działa nawet lepiej niż nam się wydaje że powinno, a to oznacza, że udało nam się dotknąć jakiegoś ułamka mechanizmu, jakim posługują się nasze umysły i w magiczny sposób wszystko uprościć. Tak więc z jednej strony sztuczna inteligencja jest dość ulotna, a z drugiej staje się coraz bardziej nieuniknionym elementem rzeczywistości. Doświadczamy jej właściwie na codzień, googlając coś lub kiwając głową z aprobatą na widok książki zasugerowanej nam przez Amazon i mrucząc – cholera, znowu trafił.