DROGA KRZYŻOWA W ROKU WIARY WPROWADZENIE „Porta Fidei – podwoje wiary są dla nas zawsze otwarte. Wprowadzają nas one do życia w komunii z Bogiem i pozwalają na wejście do Jego Kościoła. Próg ten można przekroczyć, kiedy głoszone jest Słowo Boże, a serce pozwala się kształtować łaską, która przemienia. Przekroczenie tych podwoi oznacza wyruszenie w drogę, która trwa całe życie. Zaczyna się ona chrztem, dzięki któremu możemy przyzywać Boga, zwracając się do Niego jako do Ojca, a kończy wraz z przejściem poprzez śmierć do życia wiecznego – owocu zmartwychwstania Pana Jezusa, który wraz z darem Ducha Świętego pragnął włączyć w swą własną chwałę tych, którzy w Niego wierzą. Wyznawanie wiary w Trójcę Świętą – Ojca, Syna i Ducha Świętego – jest równoznaczne z wiarą w jednego Boga, który jest miłością: Ojca, który w pełni czasów posłał swego Syna dla naszego zbawienia; Jezusa Chrystusa, który w tajemnicy swej śmierci i zmartwychwstania odkupił świat; Ducha Świętego, który prowadzi Kościół poprzez wieki w oczekiwaniu na chwalebny powrót Pana.” (Benedykt XVI, List apostolski Porta Fidei, nr 1) Powyższe słowa papieża Benedykta XVI, pochodzące z listu apostolskiego Porta Fidei, są wprowadzeniem w ogłoszony Rok Wiary, który rozpoczął się 11 października, w pięćdziesiątą rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II. Rozpoczynając dzisiejszą wspólną drogę Jezusa, Maryi, skazańców, żołnierzy, gapiów, wierzących i niewierzących, stajemy przed „zaproszeniem do autentycznego i nowego nawrócenia do Pana, jedynego Zbawiciela świata” (Porta Fidei, nr 6). Wierzę w Ciebie, Boże żywy W Trójcy jedyny, prawdziwy Wierzę coś objawił, Boże Twe Słowo mylić nie może 1 STACJA I - Pan Jezus skazany na śmierć Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Moje wyroki często skazują kogoś, choć niejednokrotnie nie są nawet wypowiedziane. Przechodzę obok Ciebie, człowieku, codziennie i choć nie znam cię, tak łatwo przychodzi mi krytyka, posądzenie, uśmiercenie twojego dobra, twojej wiary, twojego piękna duchowego. Wierzę w Jezusa Chrystusa, umęczonego pod Poncjuszem Piłatem. Wierzę w Boga, Jedynego w Trójcy Osób, który staje się dla wielu tak bardzo niewygodny. W Boga, który przyjął ludzkie ciało, który jest spragniony, samotny, kochający, który zachwyca prostotą miłości i prawdy. Kim jest Bóg, któremu powierzasz swoje życie? Dlaczego chcesz Go usunąć, zabić, wyrzucić ze świadomości? Czy dlatego, że narusza twoje wyobrażenie spokoju, harmonii i wygody? Czy dlatego, że żyjesz w poczuciu zagrożonej wolności osobistej, narzuconych poglądów i opinii? Boże mój, pozwól mi uwierzyć w to, że skazując Ciebie na śmierć, skazuję natychmiast siebie na bycie prochem, na nieistnienie. Pozwól mi uwierzyć, że jest we mnie tak wiele dobroci i miłości, która pochodzi od Ciebie. Pozwól mi uwierzyć Ojcze, że jestem Twoim dzieckiem, stworzonym, umiłowanym i posłanym na drogę świętości. STACJA II - Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Potrafię zatruć życie wszystkim dookoła, użalając się jak jest trudno, jak strasznie wymagające i niesprawiedliwe jest życie oraz to wszystko, co dzieje się wokół mnie, jak wymagająca jest wiara. Często nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością... Milczą ci, którzy prawdziwie podejmują drogę świętości. Wierzę w Jezusa Chrystusa, o którym powiedziano: Oto człowiek! Wierzę w Jezusa, który niesie w swoim sercu moje grzechy, moją niewiarę i mój bunt. Wierzę w Syna Bożego, który jest w centrum mojego cierpienia, który jest w chorych, umierających, prześladowanych, zrozpaczonych i pogardzonych. A jednak ciągle domagam się dowodu Jego obecności. Ciągle wymuszam kolejne odpowiedzi, stawiając warunek, że jeśli nie uczyni cudu, jeśli nie usunie cierpienia, to przestanę w Niego wierzyć. Boże mój, powołałeś mnie do życia i dałeś mi wolną wolę. Mogę wyznać wiarę w Ciebie, albo zapomnieć, że istniejesz, że jesteś Stwórcą wszystkiego i każdego. Umacniaj moją wiarę w Twoją obecność, pocieszaj mnie swoimi Słowami i posilaj mnie swoim Ciałem. 2 STACJA III - Pierwszy upadek pod krzyżem Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Nie upadają tylko ci, którzy stoją w miejscu. Dlaczego więc tak często wmawiam sobie, że to nie są upadki, tylko ledwo widoczne potknięcia. Wstyd, grzech sprawiają, że pierwsza myśl to chęć ucieczki, od Ciebie Panie, od Kościoła, od moich bliskich. Każdy grzech szczelnie izoluje moją duszę przed najmniejszym okruchem miłości, przed światłem wiary. Wierzę w Bożego Baranka, który gładzi grzechy moje i całego świata, który uczy mnie jak słuchać i jak uwierzyć w Słowa Boga. Z jednej strony wierzę w Ciebie, Panie, a z drugiej nie potrafię zrozumieć Twojej miłości do mnie; nie potrafię zrozumieć Twoich kolejnych upadków pod ciężarem mojej niewiary. Gdybym jednak wyrzekł się, Panie, wiary w Twoją obecność, nigdy nie powstałbym ze swojej nędzy. Szukam czasem po omacku, choć tak wiele znaków zostawiłeś dla mnie. Słucham różnych głosów, podszeptów, kłamstw, a jestem głuchy na prawdę Dobrej Nowiny, którą głosiłeś. Panie, Ty zawsze gdy upadam, pytasz mnie czego pragnę, ześlij mi łaskę odważnego wypowiadania prośby o pomoc, kolejny raz, ciągle na nowo… STACJA IV - Pan Jezus spotyka swoją Matkę Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Największa tajemnica ludzkiego życia – macierzyństwo. To tajemnica mojego istnienia, wzrastania, wiary, radości, smutku, cierpienia, miłości. Tajemnica umiłowania osoby, która przekazała mi cząstkę siebie, nie chcąc nic w zamian. I zawsze jest tak blisko. Wierzę w Syna Bożego, który się począł z Ducha Świętego i narodził się z Maryi Panny. Dlaczego, Panie, tak wielu utraciło wiarę w Twoje Słowa, w Ciebie, który jesteś Słowem Wcielonym? Gdzie podziali się ci, którzy chcieli być na pierwszym miejscu, po Twojej prawej i lewej stronie? Gdzie są ci, którzy chcieli być otoczeni chwałą, która należy się tylko Tobie? Tak szybko zwątpili i odeszli. Pozostawili pustkę, którą wypełniła dramatyczna obecność Twojej Matki. Wierzę w Boga, którego Matka przez całe życie wypowiadała słowa zawierzenia, słowa pełne ufności w Bożą obecność w życiu każdego człowieka. Panie mój, zasłuchany w słowa Matki, w Jej modlitwy, w jej cichą obecność, wypełniaj moją codzienną modlitwę, słowami, które przekazywała Ci Twoja Matka, słowami, których nauczył Cię Ojciec, który jest w Niebie. 3 STACJA V - Pomoc Szymona Cyrenejczyka Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Tak bardzo chciałbym, żeby to wszystko co robię, wypływało z miłości. Jaką zasługę mam w tym, kiedy jestem do czegoś przymuszony, kiedy robię coś na pokaz, bo tak wypada, ze strachu, bo ktoś mnie ocenia, z przyzwyczajenia, bo taka jest tradycja? Wierzę w Boga, który daje mi obietnicę życia wiecznego. Panie, nie przestawaj nauczać mnie jak mam żyć, co mam robić, żeby osiągnąć zbawienie? Co robić, aby na nowo rozkochać się w świętości, w przebywaniu blisko Ciebie? Codziennie spotykam na swojej drodze ludzi, którzy z wiary czerpią siłę do pomocy drugiemu człowiekowi, którzy swoje życie spalają, dając promień światła doprowadzający mnie do Boga. Spotykam ludzi, których wiara jest tak autentycznie prosta, że aż zawstydzająca mnie. Panie mój i Boże, bądź moim światłem w ciemnościach niewiary, pomóż mi dokonywać takich wyborów, które sprawią, że moje życie będzie wskazywało tylko na Ciebie. Ześlij mi łaskę przekazywania Dobrej Nowiny, łaskę przekazywania wiary, symbolu wiary. I strzeż mnie przed jakimkolwiek czynem, który zgorszy drugiego człowieka, przed czynem, który może uśmiercić wiarę w Ciebie. STACJA VI – Weronika ociera twarz Pana Jezusa Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Piękno człowieka wierzącego, który żyje w pełni swoją codziennością. Piękno prawdziwego oblicza, gdy otrzymuję od ciebie bezinteresowną pomoc, modlitwę, wsparcie, otuchę, dobre słowo, prawdę. Wierzę w to, że jesteś stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Dziękuję, że mogę odkrywać oblicze Boga, patrząc na ciebie każdego dnia. Wierzę w Chrystusa, który jest obecny w każdym człowieku. Wierzę w Chrystusa, który błogosławi mi przez ręce ludzi niepełnosprawnych, cierpiących i opuszczonych przez najbliższych. Miłość, bez której niemożliwa jest wiara. Znak miłości, która uwalnia od strachu, kłamstwa, manipulacji i obojętności. Czasem wystarczy taki drobny gest miłości, prostej, przejmującej, rozmodlonej. Granica człowieczeństwa, granica naszej godności... Boże, Ty sam jesteś miłością. Naucz mnie kochać prawdziwie; daj mi wiarę w wewnętrzne piękno każdego człowieka; wiarę, która nie pozwoli mi już nigdy więcej na obojętność, na wybuchy złości czy złego samopoczucia wobec innych; wiarę, która będzie fundamentem mojej ufności i radosnego otwarcia, wobec każdego potrzebującego. 4 STACJA VII - Drugi upadek Pana Jezusa Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... To jednak nie są tylko ledwo widoczne potknięcia. Jest ich zbyt wiele, nie da się ich nie zauważyć, przejść obok. Przychodzi czas, kiedy własne upadki trzeba zobaczyć na nowo, podjąć walkę, zmierzyć się z nimi, wstać, wierząc w to, że nie jestem zdany tylko na własne siły. Zobaczyć swoje słabości w świetle wiary. Wierzę w Boga, który nigdy mnie nie opuści i nigdy mnie nie zawiedzie. Wierzę w przebaczenie moich grzechów. Wierzę w Boga, który nawet jeśli upada pod ciężarem krzyża, to właśnie ze względu na mnie, żebym mógł powstać kolejny raz, żebym uwierzył w odpuszczenie i w miłosierdzie, zawarte w uzdrawiających słowach: Ja odpuszczam tobie grzechy. Boże upadający w proch ziemi, daj mi łaskę wiary, która ukaże mi na nowo moją drogę świętości; łaskę wiary, która rozświetli drogę mojego powołania. Pragnę uwierzyć w to, że przeznaczyłeś mnie do świętości, w każdej codziennej czynności, w każdym słowie i myśli. Właśnie tutaj i teraz, podczas tej drogi, z miłości do mnie. STACJA VIII - Jezus pociesza płaczące kobiety Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Można pochylać się z płaczem nad własną przeszłością i nigdy z niej nie wyjść; można płakać nad własną przyszłością i nigdy nie zobaczyć w niej światła; można płakać nad teraźniejszością, szukając na siłę pocieszenia u innych oraz usprawiedliwienia moich słabości i zaniedbań. Smutek mógłby być jednym z grzechów głównych. Wierzę w Jednego Boga, który w akcie Wcielenia, ukazał wielką godność każdej kobiety. Kobiece łzy spływające po policzkach, wyznaczają drogę cichej obecności przy ludziach, których trudno kochać, których trudno zrozumieć, i którym tak trudno przebaczyć. Wyznaczają drogę obecności, wśród tych, którzy są tak blisko, w jednym domu, w jednym pokoju, nieraz od kilkudziesięciu lat, w milczeniu, we wzajemnym oskarżeniu, w nieustających osądach i wściekłości, bez szacunku, bez modlitwy, bez Boga, z martwą miłością. Ojcze mój, kochany Ojcze, spraw, niech każdy znak krzyża, którym będę naznaczał swoje ciało, przypomina mi o wielkim darze przebaczenia, który mogę ofiarować z wiarą każdemu człowiekowi. Zachowaj od nienawiści moje serce, moje uczynki, moją codzienność. 5 STACJA IX - Trzeci upadek Pana Jezusa Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Chyba dopiero teraz zrozumiałem, po wielu upadkach, że nie tylko nie są one drobnymi potknięciami, ale też, że nie dam rady sam ich zwalczyć; nie dam rady sam powstać. Zbyt często oskarżałem innych o moje upadki, o niepowodzenia, brak miłości, brak wiary... nigdy nie uda mi się ich wszystkich przeprosić. Wierzę w Boga, który osądzony przez człowieka, zawsze czeka z łaską uzdrowienia chorej samotności. Spotykam w moim życiu tak wiele osób; o wielu zapomniałem, wielu zlekceważyłem, niektórym nie potrafię przebaczyć, jeszcze inni przestali mnie interesować, zanudzili mnie swoją codziennością, normalnością, udowadnianiem własnych racji. Być chrześcijaninem, być człowiekiem wierzącym to przyjąć odpowiedzialność za wszystko i za wszystkich, to czuć się współodpowiedzialnym za każdy przejaw zła, za brak miłości, za negację wiary. Pani mój, Źródło siły do powstania, posyłaj mnie do każdego człowieka, w którym ma wypełniać się Twoja święta wola. Posyłaj mnie tam, gdzie będę oskarżany o miłość do Ciebie. Gdzie nienawiść zniszczyła prawdę. Poślij mnie w największą otchłań nienawiści, bo pragnę swoje życie oddawać Tobie, głosząc niestrudzenie, że jesteś Bogiem jedynym. STACJA X - Ogołocenie ciała Pana Jezusa Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Czy moje życie jest tak czyste, tak klarowne, że mogę stanąć w każdej chwili przed Bogiem, przed drugim człowiekiem, nie obawiając się, że cokolwiek może być powodem mojego zawstydzenia, skandalu, rozpaczy? A może mój bezwstyd to takie życie, w którym już nie odczuwam wstydu upadku, zła, grzechu? Wierzę w Boga, który jest Stwórcą nieba i ziemi; wierzę w Boga, który stworzył świat z miłości, obdarowując mnie wszystkim, czego potrzebuję do osiągnięcia świętości. Wierzę w Boga, który został ogołocony po to, aby dać mi wieczność. Obnażam innych, wzbudzam i podsycam publiczną ciekawość, ujawniam czyjeś sekrety, profanuję intymność drugiego człowieka; a jednak ciągle coraz głośniej wykrzykuję, że jestem człowiekiem wierzącym, że jestem miłosierny, kochający, przebaczający wszystko. Wierzę w Boga, który jest Tajemnicą, intymnością, cichą obecnością. Wierzę w Boga, który sprawia, że wiara jest łaską niezasłużoną, którą mogę utracić przez swoją arogancję życia i brak modlitwy. Panie, daj mi łaskę wiary, która umożliwi rozwój mojego człowieczeństwa. Proszę Cię, ześlij mi łaskę umiłowania pokory, łaskę ubogacenia tajemnicy mojego życia wewnętrznego. 6 STACJA XI - Ukrzyżowanie Pana Jezusa Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... To takie proste – uderzać, zadawać cios, niszczyć, niejednokrotnie pod pretekstem wypełniania obowiązku, źle pojętej sprawiedliwości, wolności, obrony zwyczaju. Czy krzyż, do którego Jezus został przybity, jest dla mnie znakiem mojej wiary? Krzyż zawieszony na ścianie, noszony na piersi, postawiony w miejscu mojej pracy. Czy patrząc na dwie drewniane belki, choć przez chwilę mam świadomość tego, co tak naprawdę wydarzyło się na Golgocie. Jak trudno mi wierzyć w Twoją wszechmoc, Panie, właśnie wtedy gdy milczysz, gdy nie czynisz cudów, gdy jesteś taki obdarty z godności, opluty, wyszydzony, obrzucony przekleństwami. Jak trudno mi wierzyć, gdy patrzę na krzyż w moim pokoju, że takie niewyobrażalne cierpienie miało miejsce; że ludzie, którzy wbijali gwoździe w ciało, istnieli i byli też powołani do świętości, do uszanowania każdego życia. Ojcze Wszechmogący, wieczny Boże, spraw, abym krzyżował tylko własne grzechy, zaniedbania, słabości i brak miłości. Obdarz mnie łaską odwagi, w każdej sytuacji, gdy Twój krzyż stanie się głupstwem, pośmiewiskiem, zgorszeniem. Przemieniaj, Panie, serce każdego człowieka, który nie potrafi na krzyżu dostrzec miłości. STACJA XII - Śmierć Pana Jezusa Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... „Wykonało się”... to słowa ulgi czy zawodu? nadziei czy osamotnienia? Śmierć duchowa... to czas na moją decyzję: czy chcę iść drogą ku śmierci, czy ku zmartwychwstaniu. Wierzę w Boga, który przez trzy godziny umierał na krzyżu. Wierzę w Boga, który został przez człowieka bezgranicznie upodlony. Wierzę w Boga, który umarł za każdą chwilę mojego życia, szczególnie wtedy, gdy zwątpiłem w Jego obecność przy mnie. Czy mam odwagę dzisiaj, głośno, publicznie, na kolanach, wyznać wiarę w Ukrzyżowanego?! Sam nie wiem. Boję się innych, boję się siebie, boję się być świadkiem, boję się przeżegnać, gdy inni patrzą na mnie, boję się życia, boję się śmierci; może już nie potrafię się modlić, a może moje życie w pewnym momencie straciło sens i pierwotne piękno? Kim tak naprawdę jestem, Panie, idąc ulicą, patrząc na Twój krzyż, na tych, którzy idą obok mnie. Boże mój, Boże mój... kim jestem, i dokąd zmierzam? Boże mój, zabity przez nienawiść i głupotę ludzką, daj mi taką wiarę, abym słysząc Twoje ostatnie słowa na krzyżu, potrafił mówić o Twoim zwycięstwie a nie o porażce czy zawodzie. Daj mi taką wiarę, która pomoże mi pokochać krzyż, każdy krzyż. 7 STACJA XIII - Pan Jezus zdjęty z krzyża Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Wydaje się niewyobrażalne, że człowiek może wyrządzić tak wiele zła drugiemu człowiekowi, że wraca potem spokojnie do swoich obowiązków, do domu, do rodziny, jak gdyby nigdy nic się nie stało; może nawet z poczuciem spełnienia i zadowolenia... Pomóż mi człowieku swoją wiarą, swoją świętością i swoją modlitwą... Pokaż mi, jak trwać wiernie przy Bogu, nawet wtedy, gdy wszyscy odejdą. Wierzę w Jezusa Chrystusa, Światłość ze Światłości, który został ofiarowany Maryi w dniu Zwiastowania, i w dniu śmierci na krzyżu. Dopiero teraz, gdy patrzę, Panie, na Twoje martwe ciało, w moim sercu pojawia się pytanie: jak to się stało, że zabiłem Boga? Jak to możliwe, że widząc wszystkie znaki Twojej obecności, zabiłem w swojej duszy wszystko, co sprawiało, że jestem Twoim dzieckiem. Do końca wierzyłem w to, że poradzę sobie ze wszystkim własnymi siłami, rozumem, znajomościami, bezczelnością... Ojcze pełen miłosierdzia, nie pamiętam już czym jest cisza. Gubię się wtedy we własnych myślach, tak bardzo nieuporządkowanych. Boję się głosu sumienia. Boję się tego, że nic nie usłyszę, że ta cisza okaże się moją śmiercią, moim grobem. Proszę Cię dzisiaj o łaskę wypełnienia ciszy… ciszą. STACJA XIV – Złożenie Pana Jezusa do grobu Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Ciebie... Czemu tak często mam wrażenie, że już nic nie da się poprawić, że nie można zacząć od nowa, że wszystko zanika? Czemu boję się prosić o pomoc w powstawaniu? Czemu boję się patrzeć na ślady po gwoździach, których wbiłem tak wiele? Czemu, Panie, boję się uwierzyć w Miłość, która pokonała śmierć? Wierzę w Boga, który został umęczony i pogrzebany. Wierzę w Boga, który zmartwychwstał trzeciego dnia. Wierzę w Boga, który zmienił sens cierpienia i niepowodzenia. Wierzę w Boga, który zwyciężył moją śmierć duchową i dał mi nadzieję zwycięstwa wiary. Wierzę w Jednego Boga, który karmi mnie swoim Najświętszym Ciałem. Panie mój, Mistrzu, Nauczycielu, czemu nie zawsze potrafię uwierzyć w zwycięstwo krzyża? Jestem tu dzisiaj, bo chcę błagać Cię o odnowienie łaski wiary; pragnę, aby moja modlitwa była dialogiem uwielbienia miłości; pragnę być świętym człowiekiem. Zgładź wszystkie moje grzechy, złość, głupotę, zachłanność, pustkę duchową. Pragnę być blisko Ciebie, wywyższony przez Twoje cierpienie na krzyżu. Bądź moim Bogiem. Wierzę w Ciebie, Boże żywy. Wierzę i oczekuję Twojego Zmartwychwstania, które odnowi moją zaniedbaną wiarę. 8 ZAKOŃCZENIE O, daj nam Panie natchnienie do wiary, Albowiem wiara jest trudna twórczością, która wymaga czujności sumienia, ognia, pokory i woli, bez której nie ma modlitwy, ani nie ma skruchy. I świadomości popełnionych grzechów. Bo wiara w Ciebie winna być tworzywem, w którym się człowiek cały wypowiadał jak malarz w barwie, jak poeta w słowie, jak kompozytor w układaniu dźwięków. Każdy z nas musi te wiarę kształtować według wymogów swojej twórczej woli, według potrzeby swej osobowości. I ten wysiłek nawet nie wystarczy, bo chcąc naprawdę wierzyć w Ciebie, Boże, musimy zostać artystami wiary i nieustannie tę wiarę zdobywać, i wciąż od nowe zdobywać jej głębię, jak zdobywamy nowe słowo w wierszu, jak zdobywamy nowy dźwięk w muzyce i nowe barwy na płótnie obrazu. Każda rutyna i każda maniera są śmiercią wiary i śmiercią sumienia. O, daj nam, Panie, natchnienie do wiary! (R. Brandstaetter) Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo... Wierzę w Jednego Boga... 9