Słowo niedzieli - Czy jesteśmy konsekwentni? (…) Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego robimy i nie ma w nas Słowa jego. Dzieci moje, to wam piszę, abyście nie grzeszyli. A jeśliby kto zgrzeszył, mamy orędownika u Ojca, Jezusa Chrystusa, który jest sprawiedliwy. On ci jest ubłaganiem za grzechy nasze, a nie tylko za nasze, lecz i za grzechy całego świata. A z tego wiemy, że go znamy, jeśli przykazania jego zachowujemy. Kto mówi: Znam go, a przykazań jego nie zachowuje, kłamcą jest i prawdy w nim nie ma. Lecz kto zachowuje Słowo jego, w tym prawdziwie dopełniła się miłość Boża. Po tym poznajemy, że w nim jesteśmy. Kto mówi, że w nim mieszka, powinien sam tak postępować, jak On postępował. 1 J 1,5 – 2,6 Radykalnie brzmią te słowa, może jednak ten radykalizm w życiu jest czasem niezbędny? „Po czterdziestce człowiek jest albo głupcem, albo własnym lekarzem” (Plutarch). Tylko człowiek mądry umie leczyć ból swojej duszy. Jak się do tego zabrać, aby leczyć ból swojej duszy? Przede wszystkim warto wczytać się w słowa ap. Jana. W dzisiejszym fragmencie mamy kilka zdań warunkowych, które uświadamiają, że jeśli coś dzieje się w naszym życiu, to ma to określone skutki i konsekwencje. Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, nie mamy potrzeby przystępowania do spowiedzi, sami siebie zwodzimy. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę robimy z Boga. On wszak powiedział, że wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej. Jeśli na przykład mówimy, że wszystko u nas w porządku, a przymykamy oko na zło, to nie ma w nas prawdy. Ten, kto wierzy powinien tak postępować, jak postępował Jezus. Jeśli jednak mamy odwagę dostrzec własne słabości i przyznać się do swoich błędów, otrzymujemy piękne zapewnienie: Jeśli wyznajmy grzechu swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości.