Ks. Piotr Pawlukiewicz - Miłość Boga a zachowanie

advertisement
Ks. Piotr Pawlukiewicz - Miłość Boga a zachowanie
miłościopodobne.doc
Ks. Piotr Pawlukiewicz
Czysta Miłość Boga a nasze zachowanie miłościo - podobne.
Dzięki serdeczne za zaproszenie do Świętej Lipki, przechodzimy od razu do tematu.
Ojcowie jezuici wlepili mi najtrudniejszy temat. Kiedyś jeszcze... jak była Akademia Teologii
Katolickiej, prowadzono badania socjologiczne, co się młodzieży podoba na kazaniach. I
ciekawa rzecz, że 60% odpowiadało, że podobają się sprawy, podobają się tematy dotyczące
człowieka. Jakieś tam przeludnienie, płodność, seks... no, te wszystkie ludzkie sprawy. 30%
mówiło, że podobają się sprawy bosko-ludzkie: modlitwa, ja i Pan Bóg na modlitwie,
powołanie, Bóg mnie powołuje. A tylko bodajże 7% powiedziało, że na kazaniach interesuje
mnie Pan Bóg i osoba Pana Boga. I nigdy nie zapomnę wypowiedzi, tutaj cytowano niektóre
przykładowe wypowiedzi, jednego chłopaka, który powiedział... przepraszam, cytuję
dosłownie: „Jak to jest, KURDE, że jak się mówi o sprawach ludzkich w kościele to to jest
ciekawe, a jak się zaczyna mówić o Bogu, to jest nudne?” I to jest prawda. Ja to widzę nie raz
z ambony, ze jak mówię: „Proszę państwa, aborcja, jedna matka, tutaj, córkę wyrzuciła z
domu, ojciec leżał pijany...” – wszyscy słuchają. A mówię: „Bo właśnie Bóg, w swoim
odwiecznym zamyśle opatrzności przejawia...” [śmiech] – i od razu mamy patrzenie po
suficie, oglądanie ostatnich efektów manicure... [śmiech], kontrola wyczyszczenia butów
przed Mszą Świętą...
Dlaczego pan Bóg jest takim trudnym tematem? No, to zaraz spróbujemy powiedzieć.
Darmowa Miłość Pana Boga. Że On nas umiłował... Kochani, są na świecie... jedno... czy w
zasadzie dwa takie pytania, na które nie ma odpowiedzi. Nie to, że my NIE ZNAMY
odpowiedzi. NIE MA odpowiedzi. Są pytania, na które ludzkość nie zna odpowiedzi, ale
może się kiedyś dowie. Są pytania, na które odpowiedź znajdziemy po Tamtej Stronie Życia.
Natomiast są dwa pytania, na które NIE ISTNIEJE w ogóle odpowiedź. I to jest pytanie...
pierwsze, to jest: „Dlaczego jest Bóg?” – na to pytanie nie ma odpowiedzi. Po prostu Bóg
JEST. Dlaczego?... I drugie pytanie: „Dlaczego Bóg jest taki, jaki jest?” Dlaczego Bóg, jak
mówi św. Jan, jest Miłością? Nie ma.... po prostu jest Miłością. Bóg jest jedynym bytem bez
przyczyny. Przed nim nie ma nic w porządku ani chronologicznym (z resztą jest poza
czasem).. ani przyczynowym ani jakimkolwiek innym.
[02:25] Bóg jest Tajemnicą. My za mało o tym mówimy. My tak często żonglujemy
pojęciami: Bóg mi powiedział, rozmawiałem z Bogiem, obraziłem się na Boga, Bóg mi
wybaczył w zeszły piątek... Co to jest BÓG? Co to są te trzy zgłoski: B-Ó-G? Mogło się w
języku polskim nazywać inaczej. Mene-Bene się mogło nazywać.... Co to jest BÓG? My
naprawdę za mało padamy przed Majestatem Pana Boga. Tego Pana Jezusa klepiemy po
ramieniu w tych wszystkich piosenkach. Ale przepraszam, tak wejść do bazyliki i tak walnąć
na pysk i poleżeć z godzinę... Krzyżem, żeby się w posadzkę czoło zaryło...
Najlepiej się mówi o Bogu, kiedy się nic nie mówi. Ktoś powiedział, że aniołowie
mają ubaw po pachi w Niebie, jak jest wykład z teologii dogmatycznej na Ziemi. To oni
padają ze śmiechu po prostu... [śmiech] jak ten profesor tłumaczy, że ten Bóg, że to Jego
pełnia... to po prostu oni leżą ze śmiechu. Jak pójdziemy na Tamtą Stronę, to tez oczy
zrobimy szerokie.
Jednym z takich dla mnie subiektywnych dowodów na to, że Jezus Chrystus był
prawdziwym Mesjaszem... JEST prawdziwym Mesjaszem, było, że kiedy pytano Go o Tamtą
rzeczywistość Boga, to (ja oczywiście parafrazuję, bo takiego cytatu w Piśmie Świętym nie
ma, ale Jezus wielokrotnie to sugerował) „po Tamtej Stronie jest tak, że ja wam NIC nie
powiem.” NIC. I się mówi: „Kurczę, On to chyba widział.” Bo gdyby Jezus był fałszywym
prorokiem, to by mówił: „W Niebie... kwiaty, wielkie, błękitne... Automaty z coca-colą za
darmochę... [śmiech] Aniołowie śliczny, każdy ma figurę Claudii Shiffer... [śmiech]” No w
ogóle... prawda, tym Żydom by tam opowiadał różne historie, a Jezus powiedział krótko: „W
Niebie jest tak, że ja wam nic nie powiem.” Jak ktoś chce, to niech sprzeda wszystko, bo
Ewangelia tego od nas wymaga i pójdzie z nami. Co ci teologowie, aniołowie będą mieli teraz
ubaw w Niebie, z tego co ja będę mówił... [04:20] Nikt nie zna Pana Boga. Tylko Bóg zna
sam siebie. I wyraża, ma świadomość samego siebie. On JEDYNY sam siebie przenika, on
JEDYNY sam siebie poznaje dogłębnie. I on niejako w tym poznaniu wypowiada siebie. Bo
jeśli ktoś coś poznaje, to tworzy obraz siebie i Bóg się wypowiada. A Bóg, kiedy się
wypowiada... Słowo Boga, to nie jest jak nasze słowo, że to jest tylko brzmienie. Ja mówię:
„chleb”, ale na moim ręku się w tym momencie bochenek chleba nie pojawia. Usłyszeliście
tylko drżenie powietrza wzmocnione przez te membrany i wzmacniasz. Natomiast kiedy Bóg
mówi: „ziemia”, to jest ziemia. Kiedy Bóg mówi „światło”, to jest światło. Kiedy Bóg mówi
„człowiek”, to się pokazał człowiek. I kiedy Bóg SAM O SOBIE mówi: Bóg, to tak rodzi się
Syn Boży Odwieczny. Bóg poznający samego siebie i Bóg poznawany – to jest to samo. Dwie
osoby, ale jedna natura. I ten Bóg, który siebie poznaje, siebie pokochał. A kochanie Boga, to
nie jest czynność psychiczna, jak u nas, stan woli czy uczynek... tylko to jest Osoba. Duch
Święty. Ja wiem, że z tego nic nie rozumiecie, ja też nic nie rozumiem, ale trzeba jakiś wstęp
teologiczny zrobić, żeby pokazać, że Bóg SAM SIEBIE miłuje, bo jest godny tej Miłości.
Kochani! My, Polacy, i to chyba my Polacy... (Ja tam tak wielu narodów dobrze nie
znam) mamy kłopot taki zasadniczy w chrześcijaństwie przez naszą narodową fałszywą
skromność. Gdy my słyszymy, że ktoś się sam kocha, to mówimy: „Oj, nieładnie...Uuuu....”
[śmiech] Prawda, jaka jest nasza fałszywa polska pokora? Bo to tak nie jest wszędzie. Że:
- Ładną masz sukienkę.
- Aaa takie byle co, to tam wiesz... za złotówkę wyciągnęłam
-
Słuchaj, ładnie śpiewasz, zaśpiewaj coś!
Nie, to tak.... Beczę trochę tam... Byle jak
-
Proszę pani, ale świetne pani ciasto upiekła!
Oj, nie udało mi się, proszę księdza zupełnie dzisiaj...
Natomiast tak nie jest w świecie. Kiedy Angielce powiecie: „Masz ładny sweter”,
Angielka powie: „Dzięki. Ja wiem, że jest ładny, bo tez go wybierałam przez cały dzień w
sklepie i on jest ładny. Dziękuję, że ci się tez podoba.”
I my, kiedy słyszymy, że Jezus, że Bóg mówi: „Stworzyłem was dla swojej chwały,
żebyście mnie wielbili...” – zaraz to rozbierzemy na części. To mówimy: „Oj, nieładnie Panie
Boże, nie ładnie... My byśmy chcieli, żeby Bóg powiedział nam to samo: „Wiecie... jestem
Bóg... Taki... byle jaki taki.. [śmiech] taki jestem Bóg do niczego trochę..”, prawda? A Bóg
mówi prawdę: „Jestem WIELKI, PIĘKNY, WSPANIAŁY, JEDYNY SENS ŻYCIA! Jestem
WIECZNOŚĆ, JESTEM ABSOLUT, jestem czymś niewypowiedzialnie pięknym! Ja TAKI
jestem i ja siebie sam za to KOCHAM. KOCHAM SIEBIE (w Bogu są Trzy): JA- Ojciec,
KOCHAM – Duch Święty, SIEBIE – Syn Boży. To jest cała Trójca. JA-KOCHAM-SIEBIE.
Bo Bóg kocha siebie. Nie może siebie nie kochać, bo jest UCZCIWY i jest GODNY Miłości
Nieskończonej.
Ojciec i Syn kochają się tą samą Miłością Kochania. I tutaj zaczyna się już
(oczywiście żeśmy przelewali teraz ocean do dołka, jak to w tej opowieści Augustyna, który
widział chłopczyka, przelewającego wodę z oceanu do dołka, który wykopał na plaży- i taka
jest nasza możliwość poznawania Pana Boga) I Bóg jest absolutnie szczęśliwy i nic, nikt nie
jest mu potrzebny do Szczęścia. Jest PEŁNIĄ Szczęścia – to jest stan dla nas nie znany
zupełnie.
I po co to stworzenie człowieka? No i tu już zajrzyjmy... ja sobie wypisałem pewne
fragmenty z Pisma Świętego... dlaczego Pan Bóg nas stworzył, skoro jemu nic do Szczęścia
nie jest potrzebne? Niektórzy myślą, że jeśli ktoś nie pozna Tajemnicy Trójcy Świętej (tzn. na
ile człowiek Ją może poznać), pomyśli, że ten Bóg, to jest, przeprasza, cwaniak, nas stworzył,
bo Mu w Niebie się NUDZI! A sam siedzi jak ten kołek w Niebie... to stworzył ludzi,
przynajmniej ma jakąś rozrywkę z nich.
Otóż DO NICZEGO Mu nie jesteśmy potrzebni. DO NI-CZE-GO Panu Bogu nie
jesteśmy potrzebni. I ponieważ Ojciec, oglądając Syna, czyli samego siebie, poznając Go jest
absolutnie szczęśliwy. Więc jak to jest z tym naszym stworzeniem? Sekundkę, znajdę te
cytaty, które sobie tutaj zapisałem... Mmmm...
„Dla nas istnieje jeden Pan – mówi Paweł – Jezus Chrystus, PRZEZ którego wszystko
się stało. I DZIĘKI któremu także my jesteśmy.” PRZEZ Jezusa jesteśmy, DZIĘKI Niemu. W
liście do Kolosan pisze:
„PRZEZ Niego i DLA Niego.”
Autor listu do Hebrajczyków inaczej to ujął:
„Jego – czyli Jezusa – ustanowił Bóg dziedzicem wszystkich rzeczy. Przez Niego też stworzył
Wszechświat.”
W ogóle my istniejemy dzięki Jezusowi Chrystusowi. Co to znaczy? Otóż, kochani
(tutaj oczywiście będziemy się odwoływać do relacji ludzkich), Miłość z natury, a Bóg jest
Miłością, chce się dzielić. Chce pączkować, chce się rozrastać, chce, żeby było Jej coraz
więcej. I Bóg, oglądając swojego Syna, zapragnął stworzyć człowieka, żeby Szczęścia było
więcej. Bo Bóg, oglądając Swojego Syna... Ojciec jest szczęśliwy. I chciałby się tym
Szczęściem podzielić.
I tutaj się odwołam oczywiście do naszych ludzkich relacji. Każdy z was to przeżył, że
chce się dzielić szczęściem. Oglądacie film. Fantastyczny film. Siedzicie w kinie. I już
mówicie: „muszę to pokazać mojemu kumplowi! No muszę to poka... muszę zaprosić moją
dziewczynę na ten film!”, „muszę pokazać ta książkę!”, „No, genialna płyta, musze to
koniecznie... uszczęśliwić tą płytą mojego przyjaciela!”
Miłość się chce dzielić. I coś tutaj jest z Tajemnicy Pana Boga. Bóg patrzy na Syna.
Jest Szczęśliwy tym oglądaniem Syna. I stworzył ludzi, żeby im powiedzieć: „Ludzie, to jest
mój syn!” Popatrzcie w Ewangelii. Popatrzcie na górze Tabor: „To jest mój syn umiłowany!”
Popatrzcie na chrzest Jezusa w Jordanie. Ojciec mówi: „To jest mój syn! To jest mój syn, wy
na niego patrzcie, a będziecie szczęśliwi!”
Kiedy studiowałem w Lublinie i wracałem nieraz pociągiem do Warszawy, to zawsze
w Nałęczowie dosiadały się panie kuracjuszki z sanatoriów i zaczynało się... Najpierw tam
było o sanatorium, jak dawali jeść, co, jak, tutaj, potem o rodzinie, bo to panie najlepiej
wskakują na tematy rodzinne... I zaczynało się:
- Pani zobaczy! Mój wnuczek
- A co tam pani wnuczek. Pani zobaczy – MÓJ wnuczek![śmiech]
- Proszę panią, ale mój... jakie ma trzy ząbki!
- Proszę panią... mój ma cztery. 4:3, proszę panią....
- Ale proszę panią! Mój wnuczek jak sika!
- Tam.. Pani sika... MÓJ to sika wnuczek!
[11:21]KAŻDA z waszych mam to przerabiała i WY to też będziecie przerabiać. Jak
chodziłem po kolędzie, to było niesamowite...
- Proszę księdza – moja córka... Proszę księdza jest najlepsza w szkole..
-
Mamo, uspokój się!
Jest najlepsza w szkole, proszę księdza! Właśnie, proszę księdza, dostała się w tej
chwili co college’u. Będzie w Londynie studiować
Mamo, uspokój się!
Dostałaś się do college’u!
[11:46]To jest echo Boga! To jest mój syn umiłowany, to jest moja córka umiłowana!
Tylko jest jeden problem. Że rodzice myślą, ze jak ja zobaczę tą córkę z college’u, to się
przewrócę ze szczęścia, tak, jak się mama przewraca ze szczęścia... No, często nie. My często
komuś chcemy podzielić cię z nim swoją fascynacją i to się nie udaje. Prawda?
Byłem kiedyś u mojego kolegi, który mnie zaprosił. Ojciec właśnie trzech córek,
przyniósł kartkę i mówi:
- Zobacz, genialne!- ja mówię:
- Co genialne?
- Nie widzisz? Koń. – ja mówię:
- A gdzie jest ten koń? – patrzę, mówię: - czekaj, momencik
- Nie widzisz konia? Koń w biegu! To namalowała moja córka, Weronika. To
dziecko ma talent!
Więc ja, żeby nie kłamać, wypowiedziałem się na temat tego talentu: „Mmmm! Oooo!
Uuuuh! Ach!” [śmiech] Ale wiedziałem, że jeśli cokolwiek powiem o tym rysunku tej
Weroniczki kochanej, to ten ojciec mnie udusi. Otóż ja w tym momencie nie byłem
szczęśliwy tak jak ten ojciec. Bo nie kochałem tej Weroniki... i ten koń średnio mi się
podobał.
Natomiast kiedy Bóg Ojciec pokazuje nam Syna i my go naprawdę zobaczymy.
Podkreślam to słowo: NAPRAWDĘ zobaczymy duszę. Bo wielu ludzi żyje przed karykaturą
Pana Boga. Ciągle nie widzą Piękna Chrystusa. Maja za małe serce, żeby to Piękno zobaczyć.
Ktoś skrzywił kiedyś obraz Jezusa. Natomiast kiedy się Jezusa zobaczy, będzie się powtarzać
za Świętymi: cały świat nie ma dla mnie sensu. Jezus jest dla mnie sensem. Jestem szczęśliwy
Jezusem Chrystusem.
[13:11]To nam mówi św. Jan, zwróćcie uwagę, tą całą mądrość, którą wam tu
nieudolnie przedstawiam, zapisał tak w poemacie duchowym o Stworzeniu Świata Jan od
Krzyża pisze... to są słowa Boga Ojca do Jezusa Chrystusa:
„Chciałbym Ci dać, Mój Synu miłą oblubienicę, aby mogła oglądać Nas w bytu
Tajemnicy. I chleba jeść z tego stołu, z któregom Ja pożywał i odkrywać to piękno, którem w
Tobie odkrywał. By się ze Mną cieszyła. Zaznała Szczęścia tchnienia. Na widok Twej
Piękności, Twego ze mną istnienia. NIECH SIĘ STANIE – rzekł Ojciec – dla Twojej to
Miłości. - I przez jedno to słowo wywiódł świat z nicości. Żeby świat oglądał Boga.”
Jest pytanie drugie, które nam się tutaj przedstawia: dlaczego Jezus odkupił świat
dlaczego umarł na krzyżu? My, kochani chrześcijanie egoiści, zaraz byśmy mówili: „bo nas
kocha, bo nas miłuje, bo Jezus miłował nas aż do końca...” Bo „MY”, bo „JA”, bo „DLA
NAS”...
Kochani, pierwszy motyw śmierci Jezusa Chrystusa na Krzyżu jest taki, że On chciał
uwielbić Ojca. Jest, w Ewangelii św. Jana (zanotujcie sobie) jedno zdanie, które jest
NIESAMOWICIE ważne: 14 rozdział, 31: „Aby świat zobaczył, jak ja kocham Ojca.
Chodźmy – powiedział Jezus w wieczerniku i poszedł na krzyż.” „Aby świat zobaczył, jak ja
kocham Ojca”. Chrześcijanin, który tego nie zrozumie, że nie on jest najważniejszy, tylko
Bóg jest najważniejszy, nigdy nie stanie się chrześcijaninem. Będzie miał karykaturę
chrześcijaństwa. A my ciągle myślimy, że to ‘ja’ jestem najważniejszy.
[15:00] Przychodzimy do spowiedzi, i co mówimy? „Ale ja jestem biedny, ale mi się
nie udało, ale jestem podły, źle zrobiłem, co mi ksiądz poradzi?” Nieraz słowo „Jezus”,
„Bóg” nie pada w spowiedzi. „JA” jestem w centrum. Klękamy przed Najświętszym
Sakramentem aby Go adorować i zaczynamy: „Panie Jezu, popatrz na mnie!” – zobaczcie,
czyja adoracja się zaczyna? Siebie. „Bo zobacz, bo mój ojciec pije, bo nie dostałem się na
studia i w ogóle mam kłopoty z czystością, Panie Jezu... Popatrz na mnie!
[15:30] Wielbić Boga, to zapomnieć o sobie, rozpłynąć się w Bogu. Otóż w
„Mediator Dei” papież zapisał... sekundkę, też ten cytat w notesiku wpisałem.... Zapisał
niesamowite słowa [Pius 12]:
„Cokolwiek Jezus uczynił, od dobrowolnego uniżenia się w cieleniu począwszy, do
rozlania się sakramentów z przebitej jego piersi, miał na widoku JEDYNIE chwałę Ojca.”
A my wpisujemy się tylko w ten nurt Miłości. Że Syn kocha Ojca.
Moi drodzy, popatrzmy na Mszę Świętą. Nam się nieraz wydaje, że najważniejsza
relacja na Mszy Świętej, gdyby tu stał ołtarz, to jest relacja między Bogiem a nami. My się
modlimy do Boga, Bóg nam daje Komunię... My się patrzymy na Boga, który za nas składa
ofiarę. Niestety. Najważniejsza relacja we Mszy Świętej to jest Miłość między Synem na
ołtarzu a Ojcem w Niebie. To jest najważniejsza relacja Mszy Świętej.
„Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Tobie Boże Ojcze Wszechmogący w
Jedności Ducha Świętego” – wtedy jest najważniejszy moment Mszy Świętej, oczywiście
pomijając przeistoczenie. My patrzymy, jak Syn kocha Ojca. Patrzymy w tych wszystkich
znakach sakramentalnych. I my jesteśmy ZAPRASZANI do tej relacji Syna i Ojca.
Może ktoś z was kiedyś był... to dotyczy szczególnie ludzi, którzy przeżywają brak
Miłości w swojej rodzinie. Nagle trafiliście do jakiejś rodziny, gdzie jest Miłość, gdzie mąż
przytuli żonę, dzieci są takie czyste... Siedzimy w tym domu (mi się to nieraz po Kolędzie
zdarzało) siedzimy w tym domu i mówię: „Jak tu dobrze! Jak u nich dobrze! Jak oni się
kochają! Chciałbym tu po prostu z wami zamieszkać i się na was gapić, też się do was
przytulać! Chciałbym wejść w waszą Miłość!” Otóż Msza św. To jest: „przychodzimy do
Domu Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego.” Msza Święta się zaczyna: „w Imię Ojca i Syna i
Ducha Świętego” i kończy się: „W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego” i cały czas Trójca jest
we Mszy Świętej. I jesteśmy zaproszeni! I Bóg ZA DARMO mówi: „Wejdźcie do Tajemnicy
Mojej, Ojca, Syna i Ducha.” Kto tego nie zrozumie, nigdy dla niego Msza Święta nie będzie
ciekawa. To będzie się ciągle się gapił na siebie we Mszy Świętej, a jeszcze szukał uczuć... z
resztą do tego wrócimy.
Jak my się modlimy? „Panie Boże, daj nam to... nowożeńcom, dzieciom
ochrzczonym, zmarłemu Janowi i Marii... PRZEZ Chrystusa Pana Naszego.” Jeśli my
przyjdziemy do Pana Boga i powiemy: „Panie Boże, popatrz na mnie, jaki jestem biedny i
chory i zdołowany i tam... w rodzinie, i to się nie układa...” Ludzie! Słabe to jest! Ale
powiedzieć: „Panie Boże, daj mi TO i TO, bo ja jestem stworzony na obraz i podobieństwo
Twojego Syna!” – no to wtedy Bóg leży...
[18:20] Mi opowiadała kiedyś jedna nauczycielka, ze miała kiedyś takiego chłopczyka
w klasie, który był TAK podobny do jej wnusia, że: „proszę księdza... zęby zagryzałam, żeby
tego chłopaczka nie faworyzować, ale siłą rzeczy był moim wyraźnym pupilem! Bo był
podobny do mojego wnusia!” Wiesz, jaka jest twoja wartość? Bo jesteś podobny do Pana
Jezusa. Na jego podobieństwo stworzony. I cały sens powołania chrześcijańskiego to jest
upodobnić się do Jezusa. Chrześcijaństwo to nie jest religia prawa. To jest religia OSOBY
Jezusa Chrystusa.
Pamiętacie ta historię, kiedy Izaak chciał pobłogosławić swojego syna Ezawa, a Izaaka
już niedowidział i niedosłyszał? I matka Jakuba i Ezawa szybko pobiegła, zamieniła... naczy...
podrobiła Jakuba jako Ezawa (Ezaw był owłosiony, więc mu tam skórki z koźląt... i na szyję
i...) Ten niewidomy Izaak mówi: „Kto ty jesteś?” – „Jestem Ezaw.” „Ty jesteś Ezaw? No
dobrze. Jak jesteś Ezaw, to się pobłogosławię.” POMYLIŁO się tatusiowi i NIE TEGO syna
pobłogosławił....
Wiecie, jaki jest sens życia naszego? Żebyśmy tak żyli duchowo, że na Sądzie
Ostatecznym Pan Bóg powie: „Kto ty jesteś?” a my powiemy: „Jezus Chrystus.” I się Pan
Bóg pomyli i cię wpuści do Nieba, rozumiesz? Mówię to żartobliwie.
Dobry człowiek, to jest podobny do Jezusa. Święty Paweł mówił: „Żyję już nie ja.
Żyje we mnie Chrystus.” [19:47] Jak robisz rachunek sumienia, to się w zasadzie możesz o
jedno zapytać: „Jestem podobny do Jezusa? Jestem bliźniakiem Jezusa? Czy TAK łamię
chleb, czy TAK się uśmiecham, czy TAK przytulam dzieci, czy potrafię powiedzieć
PRAWDĘ ludziom tak jak Jezus Chrystus?” Prawda? To jest Miłość. Czy mówisz Prawdę?
Czy potrafisz się tak modlić jak Jezus, śmiać, płakać, głodować, dzielić chlebem? I wreszcie...
pójść na Krzyż tak jak Jezus Chrystus? Jeśli jestem podobny do Jezusa, spełniłem swój cel
życia na Ziemi.
I teraz ta darmowa Miłość Boga... Że oni się kochają i się tym dzielą. To się z Boga
przelewa. To jest nam trudno przyjąć. Dlaczego jest nam to trudno przyjąć? Dlatego, że
(oczywiście tutaj nie oceniam, nie chcę oceniać waszych rodzin... są na pewno bardzo różne)
ale z mojego doświadczenia wiem (i z resztą takie jest doświadczenie Świata), że nieraz w
rodzinach i w małżeństwach panują UKŁADY HANDLOWE. Miłością nazywa się układy
HANDLOWE. Układy handlowe zaczynają się już w relacjach między chłopakiem a
dziewczyną. Ja ci powiem, że ty jesteś ładna, no to tymi pozwolisz na buzi. Prawda?
Przepraszam... ja to trywializuję, ale to mniej więcej na tym polega. Ja ci powiem, że cię
kocham, bo ty tego strasznie pragniesz. Jeszcze cię samochodem zawiozę do lekarza... dla
dziewczyny to jest szok, jak jeszcze widzi... chłopak zawiezie i CZEKA na nią godzinę w
przychodni... A ty za to powiesz mi, że jestem wspaniały, dobra? No to taka umowa dzisiaj
malutka.
My tego tak nie formułujemy, kochani! My o tym nie wiemy, a my handlujemy
często. Uczuciami, popisywaniem, szpanerstwem... I potem nagle po ślubie zaczyna
brakować towaru na zamianę i on mówi: „Spadaj! Znudziłaś mi się.” To nie była Miłość...
„Ale tak mnie kochał”... Handlowaliście przed ślubem.
I dlatego, kochani, ja rozumiem, że jest to zgodne z naturą i to nie jest złe, że chłopak i
dziewczyna, kiedy chodzą ze sobą, starają się być atrakcyjni... dziewczyna ładnie wyglądać,
prawda? Jakoś się prezentować. Chłopak też chce być szarmancki, dżentelmenem,
inteligentny, popisuje się, że czytał tu, widział to... Ale OSTROŻNIE, kochani. Ostrożnie.
Pamiętacie tę bajkę, czy... w filmach był taki wątek. Że książę szukał żony. Przebierał
się za żebraka, szedł do miasta, poznał jakąś kuchareczkę Marysię, która go pokochała i
mówi: [22:13]
- Kochasz mnie?
- Kocham!
- Ale ja nie mam pieniędzy...
- To nic! Ja cię kocham!
- Ale brzydki jestem...
- To nic, ja cię kocham!
- No to jak żeś mnie pokochała, to ci powiem, że jestem księciem i taki brzydki w
cale nie jestem i że mam jeszcze sporo na koncie w M-banku... [śmiech]
Prawda? Otóż UWAŻAJCIE. Bo nieraz ten handel damsko-męski przenosi się na
dzieci. „Jak nie przyniesiesz w czerwcu świadectwa z biało-czerwonym paskiem... Nie...
Mamusia ci nic nie powie, ale... u sąsiadów to przyniosła.” I już jest handel. I już jest handel!
Zwróćcie uwagę... z resztą, dzieci TEŻ żądają od rodziców pieniędzy. „Mamo, pojadę
z tobą na wczasy, ale wiesz... potem musisz mnie puścić nie na wczasy, no.” – już
handlujemy.
I kiedy przychodzi do nas Pan Bóg i mówi, że nas kocha, to my mówimy:
-
I ile Panie Boże za Twoją Miłość?
Nic.
Nie... no nie żartuj, Panie Boże... Ile?
Jeden z księży kiedyś powiedział: „Kurczę, żeby Komunia kosztowała przynajmniej
dychę, to by ludzie ją szanowali.” A za darmo Pan Bóg daje Komunię. U prawosławnych się
podobno za sakrament płaci, u nas na szczęście nie.
Jak my nie możemy uwierzyć w Miłość Boga? Wszystkie nasze depresje. Wszystkie
nasze smutki chrześcijańskie są zdemaskowaniem w dużym stopniu, ze nie wierzymy, że Bóg
kocha za darmo. To jest niesamowite. Przychodzi ktoś zrozpaczony (bardzo często chodzi tu
o grzech przeciw czystości): „Proszę księdza, znowu popełniłem samogwałt. Jestem
przerażony, no... Obiecałem sobie, że nie popełnię samogwałtu... No, znowu popełniłem...”
Widzę, że on to poważnie traktuje. „To dobry znak – mówię – bracie, Miłosierdzie, Jezus,
weź się w garść. Poza tym poszukamy, skąd się ten twój samogwałt bierze, bo najczęściej on
o czymś mówi, ale najważniejsze, słuchaj, rozgrzeszam cię w Imię Ojca i Syna... chodź, cię
jeszcze przytulę, krzyżyk na czole zrobię. Jezus cię kocha, zapomniał o wszystkim....” A on
siedzi i:
- Eee... – ja mówię:
- Ale Jezus się kocha, odpuszcza! Jezus już nie widzi twojego grzechu!
- A tam... co ksiądz opowiada... [śmiech] Proszę księdza, niech mi ksiądz da pokutę
wielką. Niech mi ksiądz każe pościć trzy dni o chlebie i wodzie. – a ja mówię:
- Nie... Nic z tego. Chcesz zahandlować z Panem Bogiem? O rozgrzeszenie z
samogwałtu? Nie. Za pokutę pójdziesz do kościoła. W kruchcie wisi krzyż.
Ucałujesz stopu Jezusa
- Ale to... proszę księdza, mogę ucałować! Ale jeszcze trzy dni pokuty!
- Zabraniam! Żadnego handlu! Powiedz Jezusowi, że chcesz go kochać. To jest
twoja pokuta.
Chcemy handlować z Panem Bogiem. „Panie Boże, patrz, co zrobiłem! Zrobiłem ten
różaniec, codziennie odmawiam, do Świętej Lipki trzeci raz przyjechałem. Panie Boże,
prawda? To jest tak jak, wiecie, jak w tym kawale: Idzie mrówka ze słoniem po moście i
mrówka mówi do słonia: „Ale dudnimy, nie?” [śmiech] [25:09] Otóż wielu ludzi w
religijności mówi: „Panie Boże, ale dudnimy, nie?” „Ostatnia spowiedź... pamiętasz... Trzy
godziny u księdza siedziałem! No, to żeśmy zbawili kawałek świata!” [śmiech]
Dziecko! Nic nie zbawiłeś. Po prostu Bóg daje za darmo! I to jest PIĘKNE w Kościele
katolickim. To jest piękne w Kościele katolickim.... z resztą nie chcę mówić, że TYLKO w
kościele. Ale Kościół katolicki znam dobrze. Że: zobacz, siedzimy tutaj. Że siedzimy tutaj, w
tej chwili głoszę wam Prawdę Bożą. KAŻDY, kto tu przejeżdża koło Świętej Lipki może
sobie teraz przyjść, wejść, usiąść na końcu. Prostytutka, cinkciarz, może z mafii
pruszkowskiej... ktoś, antyklerykał, może tu przyjść. Będzie Msza Święta o dwunastej –
KAŻDY może wejść do kościoła. Przy bramce do kościoła nie będą stali ochroniarze i pytali:
„czy pan jest godny Komunii Świętej?” KAŻDY może wejść. I za darmo dostać. Kościół się
uczy tego od Boga. [26:07] Co ty chcesz za to. Dlatego Bóg stał się dzieckiem. Dlatego Bóg
stał się po ludzku nic nie warty. Po ludzku nic nie warty, żeby uchronić relację z Nim od
handlowania.
Proszę zwrócić uwagę, kiedyś do mnie przyszedł student w Warszawie i mówi, czy
widziałem te pokazy laserów na Placu Zamkowym w Warszawie... tam kiedyś z 2-3 lata temu
były... Ja mówię: „nie widziałem”
-
Proszę księdza, no... Figury na niebie robili, jakieś napisy... to było niesamowite!
Cały Plac Zamkowy, tłum ludzi, zakorkowało się krakowskie przedmieście... tutaj
się trasa WZ zakorkowała... Niesamowite!
Ten student mi opowiada, jak oni to technicznie zrobili i w pewnym momencie, półżartem,
półserio, do mnie mówi: „Proszę księdza, no żeby Kościół zrobił taką Mszę Świętą, to by
ludzie walili tłumnie do kościoła!” A w kościele ksiądz bierze ampułkę, trochę wleje wody,
wina... „Pan z wami”, „W górę serca”... Nic. [27:10]
- Proszę księdza – mówi – jak ja byłem na koncercie Pink Floyd w radze i grali
„The Wall”... i to koło się zakręciło, to mnie przeszły dreszcze, ja zrobiłem
rachunek sumienia z całego życia.” [śmiech]
A w kościele ksiądz mówi, właśnie, „Święty, Święty, Święty”, „Baranku Boży”, kazanie to
samo, w konfesjonale mówimy to samo.... Kochani! Ja wtedy rzeczywiście się zastanawiam:
czy Pan Bóg nie może na Mszy Świętej zrobić lekkiego zaćmienia Słońca? W czasie
przeistoczenia. Drobiazg dla niego... Mniejszy drobiazg niż dla nas podrapać się po głowie.
[27:40]
Download