Uploaded by tyxrlaphnwgsqsbswn

Fryderyka Nietzschego koncepcja kultury i jej ślady w refleksji postmodernistycznej

advertisement
UNIWERSYTET
MARII CURIE – SKŁODOWSKIEJ
W LUBLINIE
Wydział Humanistyczny
Instytut Kulturoznawstwa
Piotr Niewęgłowski
Fryderyka Nietzschego koncepcja kultury i jej ślady
w refleksji postmodernistycznej
Praca magisterska
napisana pod kierunkiem
prof. dr hab. Andrzeja Radomskiego
w Zakładzie Teorii Kultury
i Metodologii Nauk
Instytutu Kulturoznawstwa
LUBLIN 2007
3
Spis treści
Wstęp.................................................................................................................................5
Rozdział I ........................................................................................................................10
Fenomen Nietzschego na przestrzeni wieków XIX, XX i XXI......................................10
Rozdział II ......................................................................................................................38
Próba konkretyzacji teorii kultury Nietzschego..............................................................38
Rozdział III......................................................................................................................63
Nietzsche a Postmodernizm.............................................................................................63
Rozdział IV......................................................................................................................80
Egzemplifikacje śladów nietzscheańskich w koncepcjach myślicieli
postmodernistycznych ....................................................................................................80
Zakończenie...................................................................................................................112
Bibliografia....................................................................................................................114
4
Wstęp
Refleksja Nietzschego jest uznana za niezwykle doniosłą (by nie powiedzieć
konstytutywną) dla postmodernizmu. Niektórzy mówią o swoistym „zawłaszczeniu”
nietzscheanizmu przez postmodernizm, choć jeśli zgodzimy się z tym określeniem,
trzeba następnie przyznać, że jest to zawłaszczenie konstruktywne, tzn. obfitujące
w pozytywne rozwiązania i nowe podejścia do stałych, filozoficznych problemów. W tej
kwestii nietzscheanizm oraz postmodernizm nie odbiegają zasadniczo od tradycji,
bowiem – jak to zwykle bywa – problemy pozostają te same, zmieniają się jedynie
propozycje ich rozwiązania. Właśnie w tym kontekście nie sposób przecenić
oryginalności refleksji Nietzschego i jego postmodernistycznych popleczników.
W pracy niniejszej przyjmuję stanowisko, w świetle którego upatruję
w Nietzschem inicjatora nowego sposobu namysłu. Synteza, której dokonał posiłkując
się motywami i wątkami funkcjonującymi w tradycji filozoficznej oraz ustawiczne
uzupełnianie jej własnymi, autorskimi koncepcjami, dała asumpt i podwaliny dla
powstania i ukonstytuowania się nowych perspektyw naukowych. Czerpiąc ze
spuścizny Nietzschego nowe, metodologiczne możliwości, postmoderniści starają się je
rozwijać i adoptować na grunt nauki współczesnej. Tendencje takie zauważymy
wyraźnie w twórczości Foucault, Derridy, Deleuze’a, a także Rorty’ego i innych
twórców.
Struktura pracy wspiera i oddaje w pewnym sensie jej generalne założenie,
mianowicie: przedstawienie koncepcji kultury Nietzschego jako „odległej”, lecz
„niewczesnej” inicjacji „nowego sposobu myślenia”, podejmowanego następnie przez
postmodernistów. Rozdział pierwszy opiewa „nietzscheański fenomen” na przestrzeni
wieków. Zasadniczym przeznaczeniem tego rozdziału jest ogólne przedstawienie
recepcji pism Nietzschego. Rozdział ten także usiłuje uargumentować tezę, że
„Nietzsche współczesny czytany jest nie tylko w optyce narzuconej przez Heideggera
czy Jaspersa, lecz także w optyce zaproponowanej przez Deleuze’a, Foucaulta, Derridę,
Lacoue-Labarthe’a, de Mana, Koffman, Rorty’ego oraz ich uczniów”1. Krótka
charakterystyka wybranych stanowisk interpretacyjnych ma także rzucić więcej światła
na
problematykę
nietzscheańską
i
jej
recepcję
postmodernistyczno-
poststrukturalistyczną.
1
M. P. Markowski, Nietzsche. Filozofia interpretacji, seria Horyzonty Nowoczesności T. 1,
Wydawnictwo Towarzystwa Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków 1997, s. 21.
5
Rozdział drugi jest próbą zarysowania ogólnej teorii kultury Fryderyka
Nietzschego. W tym celu analizuję dorobek filozofa, jak i literaturę temu poświęconą,
by w ogólnym horyzoncie dociekań, wyartykułować te kwestie, które najbardziej wiążą
się z zagadnieniem kultury. Jak powszechnie wiadomo, problematyka kulturowa jest dla
Nietzschego wyjątkowo istotna. Na potwierdzenie tej tezy, warto przywołać słowa
Marcina Miłkowskiego, że „istnieją wprawdzie liczne prace, w których rekonstruuje się
ogólne teorie językowe, ontologiczne (względnie metafizyczne) i teoriopoznawcze
autora Wiedzy radosnej, abstrahując od hermeneutyki i antropologii. Sęk w tym, że
w takich interpretacjach teorie te są mało oryginalne, bardzo niejasne i źle uzasadnione,
a to tylko dlatego, że są na inny temat”2. Jednakże faktem jest także, że sama koncepcja
kultury nie mogłaby zaistnieć i samodzielnie egzystować bez oparcia na innych
płaszczyznach wieloaspektowej filozofii Nietzschego. Stąd też uważam za nieodzowne
rozważanie najważniejszych wątków stricte filozoficznych. Dopiero w oparciu o tą
analizę, postaram się dokonać pewnej konkretyzacji teorii kultury Nietzschego.
Rozdział trzeci i czwarty stanowić ma realizację założenia, które wynika z tematu
pracy. Najpierw postaram się przedstawić ogólny charakter myśli nietzscheańskiej
w zestawieniu z generalnymi założeniami, które stanowią wyznaczniki refleksji
postmodernistycznej. W tym celu będę się starał wyodrębnić pewne paralele pomiędzy
tymi dwoma orientacjami, w ich ogólnym ujęciu, powołując się przy tym na intuicyjne
definicje i określenia postmodernizmu. W rozdziale tym zmierzam do pewnego rodzaju
charakterystyki paradygmatu postmodernistycznego i nietzscheańskiego oraz próby
zestawienia i ukazania ich wzajemnych relacji. Konkretnie staram się wykazać, że
dyskurs postmodernistyczny w dużej mierze wywodzi się i rozwija, czerpiąc wiele
z refleksji dokonanej przez Nietzschego.
W rozdziale ostatnim staram się uargumentować swe dociekania konkretnymi
przykładami śladów nietzscheańskich w koncepcjach twórców postmodernistycznych.
Podobnie jak w poprzednich rozdziałach, również tu powołuję się na literaturę
problemową, wykład koncepcji samych autorów oraz charakterystyki tych pomysłów
poczynione przez znawców tematu. W pewnej mierze posiłkuję się także zapisami
wywiadów, publikacjami listów i korespondencji – słowem – wszystkimi dostępnymi
źródłami, w których odnaleźć można ślady i odwołania do pomysłów Nietzschego.
2
M. Miłkowski, Czy Nietzsche mógł mieć rację?, [w:] „Przegląd Filozoficzno-Literacki”, nr 1 (1)
2002, Warszawa, Instytut Filozofii UW, s. 217. Fragmenty z tego artykułu cytuję na podstawie
wydania on-line, http://www.pfl.uw.edu.pl/index.php?
option=com_content&task=view&id=178&Itemid=43 z dnia 15 marca 2007 r.
6
Wiele z tych korelacji wyrażonych jest explicite przez samych myślicieli
postmodernistycznych, inne są im imputowane przez badaczy i znawców problematyki
lub też wynikają pośrednio z przyjmowanego stanowiska.
Cały wywód bazuje na literaturze, której wykaz podaję w bibliografii. Z uwagi na
fakt, iż zasobnym źródłem informacji na ten temat okazał się Internet, często odwołuję
się do tekstów tam zamieszczonych, zwracając przy tym uwagę na autorstwo oraz
poziom i wiarygodność prezentowanych tam opinii. W dużym stopniu, prócz wydań
tradycyjnych (książkowych), korzystam też z internetowych wydań dzieł Nietzschego,
zamieszczonych na stronie www.nietzsche.pl. Kilka powodów zdecydowało o tej
preferencji: przede wszystkim wygoda i większa dostępność, ale także nowe,
poprawione tłumaczenia, oparte na tych pierwotnych (w tym przypadku Leopolda
Staffa) i uzgodnione ze współczesną normą językową (m.in. przez Pawła Pieniążka).
Oczywiście wszystkie cytaty stamtąd zaczerpnięte, porównałem najpierw z wydaniami
tradycyjnymi, by mieć pewność, że są adekwatne i zgodne w swej treści. Tak właśnie
rysują się kwestie formalne niniejszej pracy.
Wracając do zagadnienia treści, chciałbym jeszcze tytułem wstępu zaznaczyć
kilka kwestii, istotnych dla dalszych wywodów. Postmodernistyczna refleksja – ogólnie
rzecz biorąc – podszyta jest pewnym swoistym przeczuciem, który za Fukuyamą
możemy określić „pesymizmem ducha epoki”3. Pewna świadomość kresu, poczucie
wyczerpania, brak wyraźnie określonych perspektyw – te i wiele innych znamion
współczesności udzielają się także naukowcom, którzy obserwując otaczający nas
świat, próbują dokonać refleksji adekwatnej czasom i sytuacji cywilizacji. Jedni snują
wręcz apokaliptyczne wizje, przepełnione goryczą i cynizmem, inni starają się malować
obraz rzeczywistości w bardziej ciepłych i jasnych odcieniach. Wszystkim towarzyszy
jednak pewien „niepokój o jutro”. Ma to zapewne związek z przewartościowaniem
paradygmatów modernistycznych, z klęską wielu doktryn polityczno – społecznych,
fiaskiem eksperymentów kulturowych, społecznych, ekonomicznych, itp. Wynikiem
tych kolosalnych zmian w globalnej świadomości rodzaju ludzkiego, jest swoisty
nihilizm, którego przeczucie towarzyszy także twórczości Nietzschego. Podobnie jak
on, również postmoderniści starają się wszelkimi siłami przezwyciężyć aksjologiczny
impas. W tym względzie także unaoczniają się pewne reperkusje nietzscheańskiej
3
Zob. F. Fukuyama, Koniec historii, przekład Tomasz Bieroń, Marek Wichrowski, Wydawnictwo Zysk
i S-ka, Poznań 1996, s. 22 – 38.
7
refleksji, którą można określić „nihilizmem aktywnym”, czyli podważającym wartości
w procesie ustanawiania nowych.
Filozofia Nietzschego jest wieloaspektowa i niezwykle głęboka, ale także
budząca wiele kontrowersji i zastrzeżeń. W jej metaforycznej formie dostrzega się
znamiona mistrzostwa, zarówno w literackim, jak i filozoficznym sensie. Brak
koherencji, czy to wywoływany dynamiką myśli, czy z innych powodów, dla jednych
stanowi inspirujące doświadczenie aktywności twórczej, dla innych punkt wyjścia
nieubłaganej krytyki. Najczęściej zarzucany Nietzschemu nihilizm i relatywizm, są
także zarzutami podnoszonymi wobec postmodernizmu. Należy tu jeszcze wymienić
rozległe i płynne horyzonty poszczególnych koncepcji, metaforyczny styl ich
konceptualizacji, nastręczający problemów w procesie jednoznacznej interpretacji,
„anarchizm” metodologiczny, itp. Należy też koniecznie zaznaczyć, że wiele z tych
sądów jest ferowanych na wyrost, bez dokładnego zgłębienia proponowanych
alternatyw i postulatów.
Współcześnie postmodernizm (podobnie jak niegdyś nietzscheanizm), bardzo
często jest bagatelizowany jako chwilowa moda i fanaberia intelektualna. Zapewne
składa się na to wiele czynników, od nieostrości samego terminu poczynając, a kończąc
przykładowo na specyficznym pisarstwie Derridy, które bynajmniej nie należy do
kategorii literatury „łatwej i przyjemnej”. W postmodernizmie dokonuje się swoista
radykalizacja nietzscheańskiego sposobu myślenia oraz rozciągnięcie jego wątpliwości
na wiele różnych dyscyplin, przez co następuje bardzo silne podważenie zasadności
niektórych metod naukowych. Najbardziej znamienne jest tu wykroczenie przeciwko
paradygmatowi „Prawdy”, dzięki czemu dochodzi do poddania w wątpliwość wielu
przyjętych i utartych konstruktów analitycznych. „Warto w tym miejscu zauważyć, że
trwałą własnością jego [Nietzschego – przyp. P.N.] poglądu stanowiło operowanie
antynomiami, np. między tym, co naturalne a tym, co religijne; między tym, co fizyczne
a tym, co metafizyczne, między tym, co autentyczne a tym, co prawdziwe wyłącznie
w sensie logicznym, czy między świadomością mityczną a racjonalnym porządkiem
logosu. Owe podziały są obecne również w metafizyce wiecznego powrotu i woli mocy
oraz w aksjologicznej koncepcji przemiany wszystkich wartości. Wszystkie one – jak
sądzi Nietzsche – odnoszą się jednak do zewnętrznych schematów powstających
w świadomości i służą zaspokojeniu swoistej potrzeby porządku myślenia”4.
4
A. Kucner, Friedrich Nietzsche. Źródła i perspektywy antropologii, Wydawnictwo Uniwersytetu
Warmińsko-Mazurskiego, Olsztyn 2001, s. 85. Należy zauważyć, że różne stanowiska pojawiają się
nie tylko w kwestiach wymienionych przez Kucnera, ale w odniesieniu do całokształtu filozofii
8
W myśl powyższego, należy stwierdzić, że już refleksja Nietzschego dopuszczała
możliwość mieszania się różnych dyskursów w procesie poznawczym. Jednak
najważniejszym celem nie było samo poznanie w sensie ustalenia jakiegoś prawa czy
prawdy obiektywnej. Sensem poszukiwań jest poznawanie rozumiane jako proces,
w trwaniu którego dokonuje się stałe przeformułowywanie i permanentna (auto-)
krytyka. Ten prymat sceptycyzmu i stale powracających wątpliwości charakteryzuje
także formację postmodernistyczną, która – tak jak kiedyś Nietzsche – stawia sobie za
cel oczywistości uczynić problematycznymi.
Nietzschego. Mówi się tu o „różnych typach wypowiedzi” (Blanchot), „podwójnym dyskursie” lub
„paradyskursie” (Blondel), „kwestii stylu” (Derrida). Zob. M. P. Markowski, Nietzsche. Filozofia
interpretacji, op. cit., s. 28-34.
9
Rozdział I
Fenomen Nietzschego na przestrzeni wieków XIX, XX i XXI
Rozdział
niniejszy
ma
charakter
wprowadzający
do
problematyki
nietzscheańskiej, która w ostatnim czasie wzbudza szerokie zainteresowanie w kręgach
akademickich i nie tylko. Poniżej staram się prześledzić dzieje myśli nietzscheańskiej,
próbując także sporządzić coś w rodzaju zarysu wykładni nietzscheanizmu, wyjaśniając
przy tym liczne interpretacje, w jakie obrosła refleksja Nietzschego na przestrzeni
niespełna dwóch wieków. Od razu pragnę zaznaczyć, że zarówno „gabaryty” tej pracy,
jak i moje kompetencje, nie pozwalają na szczegółowe ujęcie tego problemu. Toteż
z konieczności jest to właśnie zarys wykładni.
Podobnie rzecz się ma z ilością interpretacji i analiz, jakim poddawana była myśl
Nietzschego. Mimo, że nie sposób tu wszystkich wymienić, a tym bardziej
scharakteryzować, uważam za konieczne przynajmniej zakreślenie problematyki
i lapidarne opisanie zasadniczych problemów interpretacyjnych. Jest to więc próba
swoistego,
problemowego
przekroju
przez
dzieje
recepcji
nietzscheanizmu,
z wyszczególnieniem i krótką charakterystyką najistotniejszych stanowisk i propozycji
egzegetycznych, postulowanych przez najwybitniejszych interpretatorów filozofii
Nietzschego. Nie sposób bowiem pisać o przezwyciężeniu metafizyki lub transgresji
tekstualnej, pominąwszy wykładnie Heideggera, Bataille’a i innych. Tym bardziej, że
rozwój filozofii dwudziestowiecznej przyniósł ze sobą żywe zainteresowanie myślą
autora Woli Mocy. Jego dorobek – oceniany ambiwalentnie aż po czasy najnowsze5, stał
się niewątpliwie przedmiotem licznych dogłębnych krytyk i analiz. Pominąwszy
niechlubne przypadki fałszerstwa i nadinterpretacji na potrzeby ideologii narodowosocjalistycznych, filozofia Nietzschego odegrała doniosłą rolę w filozoficznokulturowej świadomości poszczególnych epok. Rzec można, iż nadal tą funkcję spełnia,
niejako zgodnie z „proroctwem” myśliciela zawartym, m.in. w przedmowie do
Antychrysta6, czy w ostatnim rozdziale Ecce homo7. Już pod koniec świadomego życia,
jego dzieła stały się niezwykle poczytne – można tu mówić o swoistej modzie na
5
6
7
Por. A. Zagajewski, Obrona żarliwości, Wydawnictwo a5, Kraków 2003, s. 55-68.
Zob. F. Nietzsche, Antychryst. Przekleństwo chrześcijaństwa (Część pierwsza), tłumaczenie Leopold
Staff, wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/A/ z dnia 19 października 2006r.
Zob. F. Nietzsche, Ecce homo. Jak się staje, czym się jest, przełożył i przedmową opatrzył Bogdan
Baran, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1995, s. 125.
10
nietzscheanizm, która zaistniała już w XIX wieku i trwała z wahającym się natężeniem
aż do I Wojny Światowej, potem zaś odżywała kilkakrotnie, zarówno w akademickiej,
jak i „świeckiej” formie. Wielu wybitnych myślicieli doszukiwała się w jego twórczości
ogromnej wartości dla kultury, nie tylko poszczególnych narodów, ale w wymiarze
ogólnoludzkim. Toteż od czasów nobilitacji Nietzschego do miana filozofa, myśl jego
na stałe znalazła swe miejsce w dorobku filozoficznym ludzkości.
Jednak by tak mogło się stać, konieczne było niejakie „zapośredniczenie” jego
filozofii, przez co rozumiem konstruktywną krytykę i interpretację w duchu naukowym,
a przede wszystkim, przy zachowaniu jak najściślejszej zgodności z intencjami autora.
Próby tej podjęło się wielu filozofów, zarówno dawnych, jak i współczesnych,
określając tym samym późniejszy kształt poglądów „filozofa tragedii”. Niewątpliwie
miało to znaczny wpływ na współczesną ich recepcję. W niniejszym paragrafie
postaram się scharakteryzować pokrótce interpretacje naczelnych krytyków oraz ich
wkład we współczesny kształt nietzscheanizmu. W tym celu będę usiłował prześledzić
historyczny przebieg poszukiwań nowych wykładni, splotów i węzłów poszczególnych
wątków i krytyki myśli Nietzschego.
Na wstępie należy również zauważyć, iż – podobnie jak różne są interpretacje
i wykładnie filozofii – nie ma także zgodności w opinii na temat tych prób krytycznych.
Poszukiwania
rozbieżności
i
subiektywizacji
w
pracach
poszczególnych
interpretatorów, mogłoby z powodzeniem stać się tematem zupełnie odrębnej pracy.
Mimo tego, wydaje mi się niezbędne ustalenie jakiejś płaszczyzny odniesienia, która
z jednej strony powinna rozwiać potencjalne nieścisłości w kolejnych etapach tej pracy,
(które pojawić się mogą w obliczu funkcjonujących w literaturze przedmiotu co
najmniej kilku równoprawnych wykładni), z drugiej zaś strony – będzie ona stanowić
przyczynek do adekwatnego uchwycenia filozofii i teorii kultury w kontekście
ponowoczesnym, w oparciu o badania ewolucji tejże teorii.
Jak już zostało zaznaczone, wiele argumentów przemawia za postulatem
uznającym myśli Nietzschego za trudne w recepcji i interpretacji, a także za
wymagające
od
odbiorcy,
zarówno
wysokich
kwalifikacji
analitycznych
i intelektualnych, jak również gotowości i umiejętności wyjścia poza nie –
specyficznego zdania się na uczucie z pogranicza intuicji i instynktu. Taki tryb
percypowania bynajmniej nie sprzyja bezspornie jednomyślnej i jednolitej kategorialnie
recepcji, nawet w obrębie jednostkowej świadomości. A należy zaznaczyć, że myśl
Nietzschego wywołała bardzo szeroki oddźwięk, nie tylko w Niemczech, ale w całej
11
ówczesnej Europie, zróżnicowanej pod wieloma względami od geograficznoetnograficznych po społeczno-kulturowe. Już ten fakt zdaje się przemawiać za tezą
o zróżnicowanym odbiorze postaci filozofa i jego twórczości. Ponadto Nietzsche trafiał
zarówno na przysłowiowe „salony”, jak i pod „strzechy”, początkowo zaś najczęściej
do ciemnych spelunek artystyczno-literackiej bohemy, do pracowni i dekadenckich
kafejek. W istocie – stał się idolem, przedmiotem „rozpędzającej się” kultury masowej,
nierzadko także ciekawostką czy treściwym przysłowiem w ustach tych, którymi
pogardzał za życia. Nie obyło się bez wulgaryzacji i trywializacji, zaś na pewno dosyć
spójna wewnętrznie myśl została rozczłonkowana i poszarpana, do tego stopnia, że
„zaciągało się długi, uwodziło się dziewczęta i się upijało. Wszystko to ku chwale
Zaratustry”8. Całokształt tych wydarzeń odcisnął się rażącym piętnem na filozofii autora
Zmierzchu bożyszcz. W myśli filozofa upatrywano głównie (i jedynie) żarliwą krytykę
mieszczańskiej moralności, w końcu – krytykę moralności w ogóle. Atak na
chrześcijaństwo odbierany był literalnie i płytko, a tym samym tracił charakter
przykładu, którym posłużył się autor do wykazania ogólnoludzkiego uwiądu na gruncie
monoteistycznych religii i odkrycia ich schyłkowych tendencji9. Idea Übermensch
często była percypowana w kategoriach ewolucjonistyczno-darwinowskich, co
zdecydowanie
pozostawało
w
jawnej
sprzeczności
z całokształtem
filozofii
Nietzschego, który notabene w Zmierzchu bożyszcz, zamieszczając rozdział ›14‹,
zatytułował go „Anty-Darwin”. Pisał tam, co następuje: „Co się tyczy sławetnej ‘walki
o życie’, to mam wrażenie, że jest ona bardziej głoszona niż dowiedziona. […] Jeśli
przyjąć, że walka ta się odbywa – a rzeczywiście tak jest – to niestety jej wynik
wygląda odwrotnie, niż życzyłaby sobie szkoła darwinowska, niż bodaj należałoby
sobie wraz z nią życzyć: niekorzystnie dla potężnych, dla uprzywilejowanych, dla
szczęsnych wyjątków. Gatunki nie wzrastają w doskonałości: słabi wciąż zapanowują
nad potężnymi – co stąd się bierze, że są liczni, że są też bardziej roztropni... Darwin
zapomniał o duchu (—jakież to angielskie!), słabi mają więcej ducha... Musi
potrzebować ducha, kto chce go otrzymać — traci ducha, kto go już nie potrzebuje. Kto
jest potęgą, ten pozbywa się ducha. […] Przez ducha rozumiem, co łatwo dostrzec,
8
9
P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, Wydawnictwo Instytutu
Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2004, s. 128.
Por. M. Pąkciński, Maski Zaratustry. Motywy i wątki filozofii Nietzschego a kryzys nowoczesności,
Wydawnictwo: Fundacja Akademia Humanistyczna oraz Instytut Badań Literackich Polskiej Akademii
Nauk, Warszawa 2004, s. 90.
12
ostrożność, cierpliwość, podstęp, udawanie, wielkie samoopanowanie i wszystko, czym
jest mimicry (do której należy ogromna część tak zwanej cnoty)”10.
Widać wyraźnie, że sam autor odżegnywał się od stricte pojmowanego
ewolucjonizmu i biologicznej determinacji. Gdzie indziej pisał: „nie to, co ma
zbudować ludzkość w kolejnym szeregu istot, jest problematem, który tu stawiam
(człowiek jest kresem): lecz jaki typ człowieka hodować należy, jakiego chcieć należy,
jako wartościowszego, godniejszego życia, pewniejszego przyszłości. Ten typ
wartościowszy istniał już dość często […]na najrozmaitszych miejscach ziemi i na
gruncie
najrozmaitszych
kultur
poszczególne
wypadki,
które
rzeczywiście
przedstawiają typ wyższy: coś, co w stosunku do zbiorowej ludzkości jest rodzajem
nadczłowieka. Takie szczęśliwe wypadki wielkie udaności były zawsze możliwe i będą
może zawsze możliwe”11. Fragment ten jasno dowodzi, że ewolucjonizm (pojmowany
jako naturalny dobór gatunkowy, proces biologiczny rozciągnięty w czasie) nie może
służyć jako wykładnia dla idei nadczłowieka. Warto w tym miejscu zauważyć, że
poprzez niewłaściwe rozumienie intencji autora Ludzkie Arcyludzkie, nadczłowiek stał
się patronem amoralności, krnąbrności, egoistycznego indywidualizmu, itp. Dlatego też
między innymi, stał się ideałem i wzorem dla artystów, buntowników społecznych,
„średnio wykształconych” abnegatów, z których każdy uważał się właśnie za „ducha
wolnego”, za nadczłowieka kroczącego ścieżkami Zaratustry. Wiele pomysłów
Nietzschego zostało sponiewieranych i wyrwanych z głębszego kontekstu, jednak
niewątpliwie przysporzyło mu to większej sławy jeszcze za życia, choć już po części
nieświadomego.
Ogólnie rzecz ujmując, koncepcje autora powyższych idei często ulegały
spłyceniu i fragmentaryzacji pod wpływem oddziaływania, tzw. „ducha epoki”, a więc
ujmowania ich w kategoriach właściwych ówczesnemu stanowi kultury. Zachwyt
myślami Nietzschego przypominał swym charakterem zauroczenie epoki freudyzmem
lub choćby wspomnianym darwinizmem. Wiele wątków, z tych i innych odkryć
naukowych tamtych czasów, rozsiewało się na grunt innych rodzajów aktywności
ludzkiej, m.in. szeroko rozumianej działalności artystycznej. Do myśli Nietzschego
sięgali twórcy niemal wszystkich ówczesnych i późniejszych prądów artystycznych,
głównie literaci: naturaliści, symboliści, ekspresjoniści i impresjoniści. Jako przyjaciel
10
11
F. Nietzsche, Zmierzch bożyszcz czyli jak się filozofuje młotem, przełożył i wstępem opatrzył
Grzegorz Sowiński, Wydawnictwo „A”, Kraków 1999, s. 82-83.
F. Nietzsche, Antychryst. Przekleństwo chrześcijaństwa (Część pierwsza), tłumaczenie Leopold Staff,
wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/A/ z dnia 19 października 2006r., § 3,4.
13
i krytyk Wagnera oraz znawca muzyki klasycznej, Nietzsche inspirował także
kompozytorów, m.in. Richarda Straussa, Gustawa Mahlera. Jego wpływów, choć
nieporównywalnie mniejszych do już wspomnianych, można się doszukać także
w malarstwie oraz w architekturze12.
Poważniejsza, choć wciąż jeszcze fragmentaryczna i selektywna w swym
charakterze, była recepcja Nietzschego przez pisarzy – twórców, tzw. wielkiej literatury
europejskiej. Sięgali po niego głównie Niemcy, m.in. H. Hofmannstahl, S. George,
R.M. Rilke, H. Hesse, G. Benn oraz T. Mann. Nie można mówić w przypadku
twórczości wymienionych pisarzy o systematycznej recepcji czy szczegółowej i spójnej
analizie. Skupiali się oni jedynie na pewnych aspektach i motywach filozofii,
odnajdowali głębsze sensy w aforyzmach i liryce. Również wertowali karty
poszczególnych dzieł w poszukiwaniu inspiracji, a także – może przede wszystkim –
odkrywali oryginalny i porywający styl pisarski, dopatrując się w nim świeżych form
literackich. Niemniej jednak Nietzsche był dla nich „ważnym świadkiem i partnerem
w rozpoznawaniu palących problemów epoki związanych z ogarniającym ją kryzysem
wartości, […] w określeniu nowych możliwości istnienia w świecie po ‘śmierci Boga’
oraz perspektywy przezwyciężenia kryzysu kultury”13.
Mimo szerokiego zainteresowania życiem i twórczością Nietzschego, nie był on
traktowany jako filozof w pełnym tego słowa znaczeniu. Spowodowane było to
specyfiką jego twórczości i stylu pisarskiego (metafora, ironia, przypowieść), ostrą
krytyką
rodzimej
kultury
(chwilami
niewybredną
w wyrazie),
ekstremizmem
i zapalczywością w walce z chrześcijaństwem, a także ogólnym brakiem poważania dla
nauki i naukowców. Połączenie tych cech w żadnym razie nie mogło pomóc dziełom
Nietzschego w znalezieniu się na pólkach akademickich bibliotek, nie wspominając już
o ich wykładaniu przez „poważanych” filozofów. Niemniej najistotniejszą przeszkodą,
zarówno w recepcji jego myśli, jak i mianowaniu go pełnoprawnym filozofem, był brak
ścisłej systematyczności, co na ów czas dyskwalifikowało jego dorobek na gruncie
uniwersyteckiej filozofii. W opinii czołowych przedstawicieli filozofii systematycznej
tamtych lat, (m.in. Heinrich Rickert, Wilhelm Windeldand, Eduard Hartmann, Wilhelm
Dilthey), refleksja Nietzschego nie mogła być traktowana jako filozofia w naukowym
sensie. Dopatrywano się w niej wielu nieścisłości, co zaważyło na tym, że powyżsi
12
13
Zob. R. Safranski, Nietzsche. Biografia myśli, przełożyła Dorota Stroińska, posłowiem opatrzył
Zbigniew Kuderowicz, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2003, s. 374.
P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s. 128.
14
naukowcy odrzucali ją w całości14. Dziś można stwierdzić, że nie znaleziono wówczas
adekwatnej wykładni dla poglądów Nietzschego, natomiast stosowane na ów czas
kryteria dyskwalifikowały jego refleksję na płaszczyźnie naukowej. Do dziś zresztą
istnieją opinie, że „jeśli mierzyć Nietzschego standardami współczesnej filozofii
akademickiej, uprawianej na łamach czasopism naukowych, okaże się, że jego pisma
nie spełniają nawet kryteriów porządnej publikacji filozoficznej”15.
Mimo początkowego odrzucenia przez filozoficzny „nurt oficjalny” na
uniwersytetach, myśl Nietzschego z czasem znalazła swoich zwolenników również
i w tych kręgach. Bardziej krytyczni wobec zastanej tradycji, zarazem młodsi
filozofowie niemieccy, okazali się bardziej przychylni autorowi Tako rzecze Zaratustra.
Wówczas „dokonania filozoficzne Nietzschego odczytują, [m.in. Georg Simmel, Alois
Reihl, Ludwig Klages, Hans Vaihinger], jednak w dość ograniczonej perspektywie
wyznaczonej przez kwestie krytyki moralności mieszczańskiej jako moralności
schyłkowej
i
dekadenckiej,
przeciwstawionej
moralności
silnych,
skrajnego
indywidualizmu łączonego zazwyczaj z ideą nadczłowieka”16. Pomimo wciąż
spłaszczonej i powierzchownej recepcji, autorzy ci podejmują wczesne próby wcielenia
myśli Nietzschego do szeroko rozumianego dorobku filozoficznego. Z drugiej strony,
mimo krytycznego podejścia i wspomnianych już nieścisłości wytropionych przez
systematyków, myśl Nietzschego nie zostaje odrzucona, ale coraz wnikliwiej zgłębiana
w poszukiwaniu istotnych wartości, tak dla filozofii, jak i nauki w ogóle. Szersza
perspektywa badawcza oraz pojawiające się coraz częściej monografie krytyczne n/t
poszczególnych aspektów myśli Nietzschego, zdradzały rosnące zainteresowanie
filozofem w kręgach akademickich. Poszerzenie badań i wzmożona aktywność
krytyczna, przyniosła nowe ustalenia, ale także kolejne kwestie sporne.
Zasadnicze problemy interpretacyjne ujawniły się podczas pierwszych prób
szerokiego ujęcia myśli filozofa. W pracach powstałych w pierwszej dekadzie XX
wieku, wielu autorów i interpretatorów borykało się z uzgodnieniem idei nadczłowieka
(pojmowanej w duchu ewolucjonizmu) z wiecznym powrotem traktowanym jako
cykliczny powrót tego samego w wymiarze kosmologicznym. Kwestię tą podejmował
14
15
16
Tamże, s. 129. Choć funkcjonują – nota bene nie tylko w tej kwestii – odmienne opinie:
„...wewnętrzny konflikt autora, [tzn. Fryderyka Nietzschego] przebiega wyraźnie na poziomie emocji.
Wybiega on zatem poza konstatacje ‘wewnętrznej sprzeczności’ twierdzeń Nietzschego, która to
sprzeczność już w okresie modernizmu, jeszcze za życia autora Wiedzy radosnej, rozpoznana została
jako zamierzona”. Zob. M. Pąkciński, Maski Zaratustry, op. cit., s. 90.
M. Miłkowski, Czy Nietzsche mógł mieć rację?, op. cit., s. 216.
P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s 129.
15
szeroko Oskar Ewald w 1903 roku, co zaowocowało oryginalną na ów czas koncepcją,
która stanowiła rzeczowe interludium do późniejszej recepcji. Podobnie krytyczny
charakter miały prace wspomnianych już Aloisa Reihla oraz Georga Simmla, którzy
starali się skonfrontować dokonania Nietzschego z głównymi prądami filozoficznonaukowymi rozwijającymi się pod koniec XIX wieku. Pierwszy z nich, w rozprawie
z 1900 roku, skupiał się przede wszystkim na pogodzeniu poglądów o charakterze
fizycznym i etycznym, co stanowiło spory wkład w problematykę twórczości autora
Ludzkie Arcyludzkie. Praca Reihla o tyle zasługuje na uwagę, że stanowiła relatywnie
wczesną próbę tak szerokiego i syntetyzującego opracowania dorobku filozofa.
Z kolei Georg Simmel interpretował myśli Nietzschego w wykładach w 1907
roku. Upatrywał on w filozofii autora Woli mocy próbę połączenia schopenhaueryzmu
(metafizyki woli) i darwinizmu, jednak zdecydowanie wyrzuca z ewolucjonizmu
teleologizm na rzecz idei dynamiki wzrostu i twórczego stawania się życia jako celu
samego w sobie, niezdeterminowanego w kategoriach doboru naturalnego. Simmel
widzi Nietzschego jako filozofa – apologetę twórczego życia, które świadomość
nowoczesna zdewaluowała z poziomu celu do poziomu środka. To „zawieszenie na
środkach” staje się przyczyną „pełnych lęku pytań o sens i cel całości”. Z tego
zagubienia ludzkość może się wydostać tylko dzięki przywróceniu życiu nadrzędności
wobec czegokolwiek innego – „życie jest celem samym w sobie, zmierzającym do tego,
by zbadać i wydobyć na jaw tkwiące w nim możliwości”17.
Okres międzywojenny przyniósł kilka świetnych prac poświęconych interpretacji
filozofii, ale także przysporzył jej nieco niechlubnej sławy. Ówczesne wyobrażenia
czyniły z Nietzschego potwora i zwolennika wojny, co spowodowane było z jednej
strony przykrymi doświadczeniami I Wojny Światowej, z drugiej zaś opacznym
pojmowaniem i obiegowej opinii na temat jego myśli. Nadużycia, jakim dopuszczono
się wobec pism Nietzschego, przypomniał Hermann Hesse w swoim Powrocie
Zaratustry z 1919 roku. Książka miała być zarówno pocieszeniem i wskrzeszeniem
woli dla powracających z wojny żołnierzy, jak i obroną Nietzschego – nobilitacją oraz
wskazaniem prawdziwej istoty i przesłania jego filozofii18.
W tym samym okresie ukazała się książka Ernsta Bertrama Nietzsche. Próba
mitologii. Autor interpretuje myśli filozofa w duchu romantycznym: jako wskrzeszenie
17
18
R. Safranski, Nietzsche. Biografia myśli, op. cit., s. 379-380.
Por. Tamże, s. 382-383.
16
jednoczącego naród mitu, który będzie mógł stać się nowym duchem niemieckości.
Stwierdza za Nietzschem, że kultura, w przeciwieństwie do racjonalistycznej
cywilizacji, wyrasta z gruntu człowieczej tragedii, którą najdokładniej oddaje los
Dionizosa oraz duch muzyki. W ten sposób rysuje się mocna dychotomia pomiędzy
cywilizacją a kulturą, która „zawsze przeczuwa więcej, niż wie […] pragnie tragedii
i śmierci”,
podczas
gdy
„cywilizacja
szuka
bezpiecznego
terenu
[…]
jest
samozachowaniem i ułatwieniem życia”19. Trafne i wnikliwe odczytywanie zamysłów
Nietzschego przez Bertrama zakończyło się niechlubnym sprzymierzeniem się tego
ostatniego z niemieckim socjalizmem narodowym. Tym samym myśl filozofa została
mylnie zinterpretowana i w takim kształcie zaprzedana ideologii nacjonalistycznej.
Z podobnym zamiarem interpretacji na modłę ideologiczną, odczytywał
Nietzschego
Alfred
Bäumler
–
jeden
z
naczelnych
ideologów
partii
narodowosocjalistycznej. O ile Bertram akcentował w nietzscheanizmie rolę mitu i boga
Dionizosa, Bäumler przenosił ten akcent na wolę mocy i postać starożytnego filozofa
Heraklita. Tym samym podkreślał również zmienność świata, który „nigdy nie jest
w spoczynku, lecz zawsze się staje; a stawanie to oznacza walczyć i zwyciężyć”20.
Kluczowym pojęciem woli mocy Bäumler wyjaśnia względność prawdy oraz brak
naczelnej instancji mogącej rozstrzygać spory ścierających się ludzkich mocy. Aspekt
permanentnej walki zostaje tu zinterpretowany zbyt dosłownie, jako działania wojenne,
natomiast za podmioty walczące zostają tu uznane nie szczególne, wybitne indywidua,
lecz głównie rasa, naród, stan...
Mimo, iż Bäumler, podobnie zresztą jak Bertram, całkiem trafnie interpretował
poszczególne aspekty filozofii Nietzschego, rozłożenie akcentów było różne, a całość
potraktowana zbyt jednostronnie. Powiązanie kategorii mocy z biologizmem oraz
umieszczenie tego związku na płaszczyźnie podziałów rasowych i narodowych, legło
u podstaw ówczesnych tendencji rasistowskich, zwłaszcza antysemickich, którym
jeszcze za życia ostro przeciwstawiał się sam Friedrich 21. Mimo tego jego siostra za
wszelką cenę chciała „zrobić z Nietzschego narodowoniemieckiego szowinistę, rasistę
19
20
21
Tamże, s. 384-386.
Tamże, s. 388.
Nietzsche sprzeciwiał się rasizmowi i antysemityzmowi nie tylko w swoich pismach, ale również
w listach, m. in. do swej siostry Elisabeth. W liście z Nicei dn. 26 grudnia 1887 roku napisał:
„Ostatnimi czasy zalewany byłem antysemickimi listami i ulotkami; moja odraza do tej partii (którą
tylko uszczęśliwiłoby wykorzystanie mojego nazwiska) jest tak zdecydowana, jak to tylko możliwe”,
Por. F. Nietzsche, Listy, wybrał, przełożył i przedmową opatrzył Bogdan Baran, Wydawnictwo Inter
esse, Kraków 1994.
17
i militarystę”22. Toteż doszło do fałszerstwa; początkowo za sprawą i za zgodą Elisabeth
Förster-Nietzsche, później przy udziale innych intelektualistów-ideologów, którzy
odczytywali jego filozofię opacznie i tendencyjnie. Sama Elisabeth sfałszowała
i opublikowała w 1906 roku Wolę mocy – wydanie, na którym potem Bäumler oparł swą
książkę z 1931 roku, pt. Nietzsche. Filozof i polityk23. Już sam tytuł świadczyć może
o fatalnej pomyłce i niezrozumieniu przesłania Nietzschego, który wielokrotnie
podkreślał w pismach swą awersję do polityki i instytucji państwa. Sfałszowane
poglądy filozofa w postaci, tzw. „systemu Nietzschego” i ich stronnicza interpretacja,
odegrały rolę w formowaniu się tendencji narodowo-socjalistycznych (Alfred Bäumler,
Ernst Bertram), a także w sporze zwolenników marksizmu z nazistami (Győrgy
Lukács)24.
Prawdziwą nobilitację myśl Nietzschego przechodzi w okresie trwającym od lat
40-tych do lat 50-tych XX wieku. Okres ten wiąże się z wielkimi interpretacjami
nietzscheanizmu takich filozofów, jak Karl Löwith, Karl Jaspers, Eugene Fink, Walter
Kaufmann, Martin Heidegger. Prace krytyczne wyżej wymienionych przenoszą myśl
Nietzschego w obręb oficjalnego dyskursu uniwersyteckiego, a nawet w jego centrum,
zwłaszcza w problematyce, tzw. europejskiego przesilenia antymetafizycznego. Tym
samym autor Ecce homo zostaje uznany – zwłaszcza przez Heideggera – za protoplastę
i inspiratora nowej tendencji w światowej filozofii25.
Karl Löwith, jeden z wcześniejszych interpretatorów dowartościowujących
nietzscheanizm przez upatrywanie w nim refleksji o zupełnie nowej jakości, kreuje
nowy obraz i płaszczyznę wykładni tej filozofii. Według niego, Nietzsche dążył
w swych dociekaniach do unaocznienia i zniesienia zasadniczego dualizmu, w który
popadł człowiek za sprawą platonizmu i jego rozwinięcia w chrześcijaństwie, a także
w filozofii. Dualizm ten rozbija i dezintegruje swoistą jedność człowieka z naturą,
a także zabija instynkt przez projekcję prawdziwego życia w zaświaty. Owo
rozdzielenie człowieka na ducha i ciało staje się więc podłożem, na którym opiera się
cały mechanizm zaprzeczenia wymierzonego w życie i autentyczną twórczość. Jak
twierdził sam Nietzsche, „…całe przeciwieństwo pojęć »podmiot« i »przedmiot« –
22
23
24
25
R. Safranski, Nietzsche. Biografia myśli, op. cit., s. 368.
Por. Tamże, s. 388.
Zob. M. Montinari, Nietzsche pomiędzy Alfredem Bäumlerem a Győrgy Lukácsem, przełożył
Stanisław Gromadzki, [w:] „Przegląd Filozoficzno-Literacki”, nr 1 (1) 2002, op. cit., s. 11-41.
Zob. P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s. 130.
18
błędy, same tylko błędy!”26. Podobnie, w tym samym dziele, czytamy: „Dzielenie świata
na świat ‘prawdziwy’ i świat ‘pozorny’, czy to sposobem chrześcijaństwa, czy to
sposobem Kanta (koniec końców, podstępnego chrześcijanina), jest podszeptem
dekadencji – symptomem schyłkowego życia”27. W świetle powyższego, Löwith
postuluje odczytywanie Nietzschego jako projektu mającego w zamyśle ponowne
przywrócenie równowagi pomiędzy człowiekiem i kosmosem, poprzez powrót do
pogaństwa rozumianego jako pierwotne, antyczne doświadczenie jedności28. W tej
perspektywie Löwith porównuje Nietzschego do Jeana Jacquesa Rousseau, jako krytyka
cywilizacji europejskiej i inicjatora wielkiego planu jej naprawy od podstaw. Docenia
go właśnie za głos sprzeciwu i opozycję, która stwarza możliwość refleksji innego,
nowego rodzaju.
Wysokiej
wagi
badania
dorobku
pisarskiego
Fryderyka
Nietzschego
przeprowadził Karl Jaspers. Ten niemiecki pisarz, filozof i psychiatra interesował się
zarówno filozofią, jak i życiem Nietzschego. Na postać Filozofa z Bazylei uwagę
Jaspersa zwróciły głównie jego filozoficzne zainteresowania, a także praktyka
psychiatryczna. Ponadto w 1948 roku objął na bazylejskim uniwersytecie katedrę
filozofii, znalazł się zatem u samego źródła swych zainteresowań, które zaowocowały
dwoma obszernymi studiami29. Jaspersa – jak już zostało powiedziane – interesowała
nie tylko filozofia Nietzschego, ale w dużej mierze jego życie osobiste, relacje
międzyludzkie oraz sama choroba wpływająca na twórcze rozterki. To Jaspersowi
należy zawdzięczać uwydatnienie związku pomiędzy życiem autora Woli mocy, a jego
twórczością i kształtem jego myśli. W łonie takiej wykładni znajdują usprawiedliwienie
„grzechy” przypisywane Nietzschemu przez wcześniejszych interpretatorów, tzn.
niespójność, reformułowanie i reinterpretowanie poglądów, brak ich konsekwentnego
i rzetelnego uargumentowania, rozbieżność opinii, itd. Jaspers analizuje życie
i twórczość Nietzschego w tonie czysto opisowym, nie zaś normatywnym, zatem
powstrzymuje się od oceny jego dorobku filozoficznego. Postuluje otwarte
odczytywanie myśli filozofa oraz stwierdza, że realna wartość tych koncepcji nie
26
27
28
29
F. Nietzsche, Z genealogii moralności. Pismo polemiczne, przekład Leopold Staff posłowie napisał
Jan Hartman, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2003, s. 59.
Tamże, s. 39.
Por. P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s. 130.
K. Jaspers, Rozum i egzystencja. Nietzsche a chrześcijaństwo, przełożyła i wstępem poprzedziła
Czesława Piecuch, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1991, oraz Tegoż, Nietzsche.
Wprowadzenie do rozumienia jego filozofii, przełożyła Dorota Stroińska, Wydawnictwo KR,
Warszawa 1997.
19
powinna być przesłonięta ani przez dolegliwości i chorobę Nietzschego, ani także przez
brak systematyczności i spójności w treści poszczególnych dzieł zwłaszcza, że –
zdaniem Jaspersa – twórca doznawał, tzw. doświadczeń granicznych. Między innymi
także dlatego „postrzega Nietzschego jako poszukiwacza transcendencji, prekursora
zorientowanej na poszukiwanie nowego Absolutu myśli egzystencjalnej”30. Docenia on
myśl Nietzschego za ustawiczne transcendowanie, permanentne poszukiwanie
możliwości myślenia w nowej, otwartej przestrzeni. W tym właśnie celu Nietzsche
przemierzył „pustynię nihilizmu” i w wyniku tej wędrówki, wzbudził w sobie nową
wrażliwość na cud życia31.
Jedną z najważniejszych filozoficznych wykładni nietzscheanizmu – zarówno
pod względem holistycznego ujęcia, jak i gruntownego krytycyzmu – zaproponował
Martin Heidegger. W swej dwuczęściowej monografii zatytułowanej Nietzsche (patrz:
Bibliografia), dokonuje dogłębnej analizy poszczególnych wątków, by następnie
ukazać, jak są wzajemnie powiązane w sposób niezwykle twórczy i nowatorski, a nawet
uporządkowany i systemowy32. Naczelna doktryna, tzn. wola mocy, zostaje
zinterpretowana przez Heideggera jako ostateczne spełnienie i jednoczesne wyczerpanie
się metafizyki zachodniej – mówiąc jego słowami – „metafizyka metafizyki”. W ten
sposób niemiecki filozof stara się rozwiązać trudność, z którą nie poradził sobie sam
Nietzsche, tzn. jak obalić metafizykę, nie wikłając się jednocześnie w jej kategorie? Tu
należy wskazać, że ta trudność stanowiła jedną z wielu przeszkód i zasadniczych
problematów, z jakimi musieli się zmierzyć poprzedni interpretatorzy myśli
Nietzschego. Problem ten niejednokrotnie przesądzał o mylnej recepcji poglądów tegoż,
a w finale stanowił poważny argument za odrzuceniem nietzscheanizmu i jego
dyskwalifikacji na płaszczyźnie filozofii akademickiej. Heidegger, próbując rozwiązać
ten problemat, konstatuje, że „przezwyciężenie metafizyki daje się przedstawić tylko na
gruncie metafizyki samej: jako pewnego rodzaju przewyższenie jej przez nią samą.
W tym wypadku można zasadnie mówić o metafizyce metafizyki”33.
30
31
32
33
P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s 130.
Zob. R. Safranski, Nietzsche. Biografia myśli, op. cit., s. 395.
Zob. A. Kucner, Friedrich Nietzsche. Źródła i perspektywy antropologii, op. cit., s. 194. Por. także
W. Morszczyński, Nihilistyczna destrukcja myśli wartościującej. Heideggera interpretacja filozofii
Nietzschego, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 1992.
M. Heidegger, Przezwyciężenie metafizyki, tłumaczenie Marek J. Siemek, rozdz. IX (s. 6),
Przezwyciężenie metafizyki (Überwindung der Metaphysik). Notatki z lat 1936-46. W całości
opublikowane w 1954 roku w tomie Vorträge und Aufsätze. Przekład oparty na III wydaniu tej książki.
Plik pobrany z http://filozofiauw.wikidot.com/local--files/teksty-zrodlowe/Heidegger%20%20Przezwyciezenie%20Metafizyki.doc z dnia 15 stycznia 2007 r.
20
Powyższa konkluzja uczyniła myśl Nietzschego punktem swoistego przełomu,
jaki – w przekonaniu Heideggera – dokonuje się w filozofii nowożytnej Europy. Staje
się zatem zwieńczeniem oraz zakończeniem pewnego typu refleksji – spełniającej się,
ale nie spełnionej – w heglowskiej metafizyce, po której następuje ostatnia i ostateczna
faza namysłu o charakterze metafizycznym. Na tym etapie – za sprawą dociekań
Nietzschego – ‘nauka o bycie’ zostaje zniesiona poprzez zanegowanie jej przedmiotu, tj.
samego bytu. Podstawowa kategoria metafizyczna [byt] zostaje – by posłużyć się
pojęciami arystotelejskimi – wytrącona z aktualności w stronę permanentnej
potencjalności. Nietzsche – na przekór klasycznej ontologii – odmawia statusu bytu
temu, co ludzkie, ziemskie, kosmiczne. W tym wymiarze można jedynie mówić o byciu,
a więc ustawicznym stawaniu się. W tym miejscu – zdaniem Heideggera – metafizyka
zachodnio-europejska wyczerpuje się, bowiem „czy wolno nam zadawać ‘byciu’
pytanie, czym ono jest? Bycie pozostaje czymś, o co nie pytamy, co jest samo przez się
zrozumiałe, a przeto nie brane pod rozwagę. Spoczywa ono w dawno zapomnianej
i żadnych podstaw nie mającej prawdzie”34.
„Wszelkie bycie jest dla Nietzschego stawaniem się”35, a więc czymś, czego
poznać w kategoriach klasycznej epistemologii nie sposób, choćby z racji ciągłych
zmian. W kategoriach epistemologicznych, które ufundowane zostały na gruncie
ontologii – przeświadczenia, że coś [cokolwiek] jest, tzn. istnieje tak a tak,
w niezmienny sposób – nie można ująć zmienności. Heidegger właśnie w filozofii
Nietzschego upatruje koniec tego typu refleksji, a rozpoczęcie się zupełnie nowego
sposobu myślenia. „Wraz z metafizyką Nietzschego filozofia jest w pełni dokonana.
Znaczy to tyle, że przebyła już cały krąg swych z góry nakreślonych możliwości.
Metafizyka, która dokonała się w pełni, jest podstawą „planetarnego” sposobu
myślenia. Tworzy ona rusztowanie dla porządku ziemskiego o znacznej przypuszczalnie
długotrwałości. Ten porządek nie potrzebuje już filozofii, ponieważ ma ją u swych
podstaw. Ale koniec filozofii nie jest końcem myślenia, lecz tylko jego przejściem do
nowych początków”36.
Interpretacja Heideggera nawet współcześnie ma wymiar spektakularny, choć
niejednokrotnie zarzucano mu nadinterpretację. Już sam fakt okrzyknięcia myśli
34
35
36
Tamże, rozdz. XIV (s. 9).
M. Heidegger, Nietzsche. Tom 1, przełożyli Andrzej Gniazdowski, Piotr Graczyk, Wawrzyniec
Rymkiewicz, Mateusz Werner, Cezary Wodziński, naukowo opracował oraz wstępem opatrzył Cezary
Wodziński, Wydawnictwo Naukowe PWN, seria Biblioteka Współczesnych Filozofów, Warszawa
1998, s. 11.
M. Heidegger, Przezwyciężenie metafizyki, op. cit., rozdz. XII (s. 8).
21
Nietzschego przełomową, tj. zamykającą pewien rozdział w dorobku naukowym
ludzkości i inicjującą nowy typ refleksji, jest niezwykłą nobilitacją nietzscheanizmu.
Ponadto Heidegger zwraca uwagę lub nawet odkrywa w tejże myśli inne, nie
dostrzegane dotąd a niezwykle istotne aspekty. Najważniejszą, z punktu widzenia
refleksji postmodernistycznej, okaże się problematyka relacji podmiot-przedmiot,
pojęcie prawdy oraz problem relatywizmu tudzież pluralizmu. Szerzej tymi problemami
zajmiemy się w kolejnych rozdziałach niniejszej pracy. W tym miejscu chciałbym
jedynie zaznaczyć doniosłość i rangę interpretacji heideggerowskiej w problematyce
nietzscheańskiej. Krzysztof Moraczewski, jak również wielu innych znawców tej
materii, stwierdza na przykład, że „teraźniejsza rozprawa z uniwersaliami odbywa się
z pozycji
postnietzscheańskich.
Oznacza
to,
zgodnie
z
dominującą
dziś,
poheideggerowską wykładnią myśli Nietzschego, że musi być rozpatrywana
w łączności z procesem de(kon)strukcji zachodniej metafizyki”37. W świetle
powyższego stwierdzenia można powiedzieć, że Heidegger wysnuł z myśli Nietzschego
istotne wątki, czyniąc go tym samym inspiratorem nowego, postmetafizycznego nurtu
w zachodniej filozofii. Doniosłość tego faktu wskazuje wyraźnie na postać Heideggera,
gdyż to on jako pierwszy interpretował nietzscheanizm z płaszczyzny krytycznej
względem metafizyki właśnie. Poprzednicy, owszem, odkrywali w myśli autora
Jutrzenki bardzo doniosłe płaszczyzny poznawcze, lecz – słusznie, czy też nie – czynili
to w duchu metafizyki. Sam Nietzsche – zdaniem Heideggera – pozostaje w łonie
metafizyki, jednak stara się w swych dociekaniach z niego wyrwać ku refleksji
o nowym charakterze. „Gdy mowa o przezwyciężeniu metafizyki, może to mieć jeszcze
i takie znaczenie, że „metafizyka” pozostaje nazwą dla platonizmu, który nowożytnemu
światu prezentuje się w tej interpretacji, jaką nadali mu Schopenhauer i Nietzsche.
Odwrotność platonizmu, podług której dla Nietzschego zmysłowość staje się
prawdziwym światem, a to, co nad-zmysłowe, światem nieprawdziwym, mieści się
całkowicie w łonie metafizyki. Ten rodzaj przezwyciężenia metafizyki, o jaki idzie
Nietzschemu — tzn. rozumiany w sensie określonym przez XIX-wieczny pozytywizm
— jest, jakkolwiek w formie odmiennej i wyższej, tylko ostatecznym zaplątaniem się
w metafizykę. Wprawdzie z pozoru wygląda to tak, jak gdyby owo „meta”, czyli
moment transcendencji ku temu, co nad-zmysłowe, było odrzucone na rzecz trwałego
umocnienia się w elementarnym świecie zmysłowości; naprawdę jednak tylko dokonuje
37
K. Moraczewski, Poza teorię krytyczną, [w:] Tropem Nietzscheańskiego kłamstwa słów, redakcja
naukowa Jerzy Kmita, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza, Poznań 1999, s. 71.
22
się tu w pełni zapomnienie o byciu, a to, co nadzmysłowe, zostaje wyzwolone i pchnięte
do działania jako wola mocy”38. Heidegger świadomie konstatuje, że refleksja
Nietzschego, z chwilą „uśmiercenia Boga” i podważenia metafizyki, poszukuje nowego
oparcia, co wikła ją na powrót w metafizykę, choć nie w sensie platońskim. Pomimo
tego uwikłania, Nietzsche zostaje obwołany przez Heideggera „ostatnim metafizykiem
Zachodu”39, ponieważ „skupił w swoim myśleniu cały sceptycyzm poprzednich pokoleń
filozofów i zwrócił go przeciwko tym, dla których kategorie bytu i bycia wyznaczały
podstawowe
ramy
spekulacji
całkowicie
pozbawionej
treści
jednostkowego,
subiektywnego ‘ja’. […] Ich [ram tych spekulacji – przyp. moje P.N.] abstrakcyjny
charakter oznaczał jednak fałszywość i pozorność”40.
Nie sposób w tym miejscu pominąć kwestii wpływu myśli Nietzschego zarówno
na samych jej interpretatorów, jak i na filozofów, którzy inspirowali się jego
dociekaniami we własnych rozważaniach nad zachodnią kulturą41. Wśród nich na
pewno znajdą się zarówno ci przywołani dotychczas, m.in. Jaspers, Heidegger, ale także
myśliciele ostatnich dekad określani postmodernistami, bądź też poststrukturalistami.
Jak twierdzi Jerzy Kmita, „O prawdzie i kłamstwie w pozamoralnym sensie, […] stał się
dla poststrukturalizmu tekstem kluczowym. Nietzsche koncentruje w nim swą uwagę
nie na mnożeniu się interpretacji wywołanym przez potrzeby chwili, lecz na
powątpiewalnym uprawnieniu języka do limitowania owej proliferacji [silnego,
gwałtownego rozrostu – przyp. moje P.N.]”42. Szerzej tej kwestii oraz innym problemom
związanym z nietzscheańską koncepcją prawdy43, przyjrzymy się w dalszej części
niniejszej pracy. Obecnie chciałbym jedynie zaznaczyć kwestię – ważną dla
38
39
40
41
42
43
M. Heidegger, Przezwyciężenie metafizyki, op. cit., rozdz. IX (s. 6).
M. Heidegger, Nietzsche. Tom 1, op. cit., s. 481.
A. Kucner, Friedrich Nietzsche. Źródła i perspektywy antropologii, op. cit., s. 66.
Można mówić o pewnym wykorzystywaniu myśli Nietzschego: „Dla Martina Heideggera […]
Nietzsche ważny był o tyle, o ile podsuwał dowody na zamknięcie i wyczerpanie metafizycznej
tradycji Zachodu, wpisując się jednocześnie w jej granice. Dla Karla Jaspersa Nietzsche potrzebny był
o tyle, o ile uzasadniał – z głębi dziewiętnastego stulecia – irracjonalne i egzystencjalne potrzeby
filozofii. Z kolei dla Maxa Schelera Nietzsche potrzebny był o tyle, o ile dostarczał argumentacji
i przykładów dla teorii resentymentu”. Zob. M. P. Markowski, Nietzsche. Filozofia interpretacji, op.
cit., s. 17-18. Mówi też o tym G. Colli, natomiast M. Foucault i wielu innych myślicieli określanych
postmodernistycznymi, przyznają się jawnie do „eksploatowania” pism filozofa.
J. McGowan, Postmodernism and Its Critics, Cornell Univ. Press, Ithaca and London 1991, s. 72, cyt.
za J. Kmita, Wprowadzenie, [w:] Tropem Nietzscheańskiego kłamstwa słów, op. cit., s. 7.
Stwierdzenie Marcina Miłkowskiego, że „interpretacja, w której problematykę prawdy uznaje się za
podstawową w myśli Nietzschego, byłaby nierzetelna”, pozwolę sobie uznać za słuszną w odniesieniu
do interpretacji całokształtu poglądów filozofa, nie zaś w odniesieniu do problematyki poruszanej
w tej konkretnej rozprawie. Por. M. Miłkowski, Czy Nietzsche mógł mieć rację?, op. cit., s. 218.
23
problematyki recepcji filozofii Nietzschego – wpływu idei tegoż na późniejszych
filozofów i ich własną refleksję.
I tak Jaspers odnajdował w dorobku Nietzschego watki cenne dla swoich
własnych rozważań, m.in. nad chrześcijaństwem, egzystencją, pojęciem wolności44, itd.
Podobnie Heidegger czerpał pełną garścią z dorobku filozoficznego autora Zmierzchu
bożyszcz. Niektórzy badacze zarzucają mu nadinterpretację w duchu jego własnej
refleksji. „Myślę, – twierdzi McGowan – że Heidegger jedno przeoczył. Zdaje się
zupełnie niewrażliwy na ironiczny, performatywny charakter [tj. charakter nie
wyrażający się bynajmniej w prostolinijnym stwierdzaniu – przyp. Jerzy Kmita]
nietzscheańskich asercji […] Owa odwrócona platońska metafizyka jest wszakże
artefaktem Heideggerowskiej lektury, a nie prawdą o Nietzschem”45.
Wieloaspektowej refleksji nad stanem kultury w oparciu o nietzscheańskie
i weberowskie46 dociekania, dokonali dwaj filozofowie i badacze Max Horkheimer
i Teodor Adorno. Ich wspólne dzieło opublikowane w 1947 roku, pt. Dialektyka
oświecenia poddaje wnikliwej krytyce „świadomość” zachodniej Europy. Refleksja ta
za punkt wyjścia przyjmuje rozdźwięk pomiędzy cywilizacją a kulturą, który był już
dosadnie akcentowany przez Nietzschego. Podobnie jak on, Horkheimer i Adorno
uważają,
że
wraz
z
postępem
naukowo-technicznym,
zanikowi
podlegają
fundamentalne wartości kultury. Wraz z Weberowskim „odczarowaniem świata”,
następuje era oświecenia, czyli panowanie racjonalności mającej wybawić ludzkość od
wpływu
bezlitosnej
natury
i
fałszywych
bożków.
Jednak
w
warunkach
wysokorozwiniętej cywilizacji, rozum przechodzi zgubną metamorfozę; zmienia się
z „rozumu substancjalnego” w „rozum instrumentalny”. Pierwszy typ rozumu, będący
fundamentem dla trwałych metafizycznych wartości, takich jak prawda, dobro, piękno,
itp., ulega typowi drugiemu, który zorientowany jest jedynie na cele praktyczne, nie
pytając przy tym o głębszy ich sens. Jaskrawym przykładem tej zmiany orientacji
rozumu jest według badaczy sztuka, która stała się pustą i jałową rozrywką, nie
tworzoną, lecz produkowaną w celu wypełnienia metafizycznej próżni, w jakiej znalazł
się współczesny cywilizowany człowiek. Tragiczną zaś konsekwencją zagubienia
44
45
46
Por. H. Buczyńska-Garewicz, Dwa wykłady o Jaspersie, posłowiem opatrzył Paweł Dybel,
Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2005.
B. Allen, Prawda w filozofii, tłum. M.S., Polska Akademia Nauk, Instytut Filozofii i Socjologii,
Warszawa 1994, s. 61, cyt. za. J. Kmita, Wprowadzenie, s. 8, [w:] Tropem Nietzscheańskiego
kłamstwa słów, op. cit., s. 7-13.
Warto również zauważyć, że sam Weber wielokrotnie nawiązywał do twórczości Nietzschego. Por.
B. Baran, Postmodernizm, Wydawnictwo inter esse, Kraków 1992, s. 219.
24
ludzkości okazała się II Wojna Światowa, wraz z bolesnymi doświadczeniami
Holokaustu i totalitaryzmów różnej maści. W Dialektyce oświecenia dostrzec można
wiele wątków rozwijających się w sposób bliski autorowi Tako rzecze Zaratustra. Wiele
jest tu wspólnych płaszczyzn i odniesień do filozofii Nietzschego, jego refleksji nad
kulturą europejską, nihilizmem i „przewartościowaniem wszelkich wartości”, m.in.
bezkrytycznej wiary w możliwości ludzkiego rozumu. Jak twierdzi Zbigniew Wendland,
„wpływ tej książki [Dialektyki oświecenia – przyp. P.N.] na świadomość filozoficzną
Europejczyków, w tym znaczenie […] dla ukształtowania się postmodernizmu, są
trudne do przecenienia”47.
Doniosłości filozofii Nietzschego oraz zasięgu jej wpływów dowodzi również
fakt, iż tłumaczenia jego książek ukazywały się w całej Europie, a także w Rosji,
w Polsce, a nawet w Japonii. W Rosji największe wpływy nietzscheanizmu dostrzec
można w twórczości filozoficznej Lwa Szestowa. Jak twierdzi Cezary Wodziński,
w twórczości Szestowa odnajdujemy „strukturę myśli” podobną do tej, którą spotykamy
w twórczości Nietzschego. Ona właśnie „wywarła wielkie wrażenie na młodym
Szestowie i odcisnęła swą pieczęć na całej jego działalności intelektualnej”48.
Poszukiwania filozoficzno-religijne rosyjskiego myśliciela w wielkiej części były
oparte o przemyślenia tego, co pisał Nietzsche. Podobnie zresztą jak on, Szestow wciąż
powracał do tych samych problemów i pytań nurtujących go przez lata. Jego twórczość
w początkowej fazie zasadzała się na „przeciwstawieniu egzystencji indywidualnej i jej
twórczej wolności represyjnej sile dogmatyzmu filozoficznego, naukowego i etycznego
oraz na bezwzględnej krytyce wszystkich systemów, utkanych z abstrakcyjnej, pajęczej
sieci idei, ignorujących niepowtarzalność i konkretność istnienia jednostkowego”49.
Z kolei w drugiej fazie jego życia i twórczości przeważa irracjonalizm, a naczelną
pozycję zajmuje problematyka religijna i wątki mistyczne. Jedna z pierwszych książek
Szestowa Dostojewski i Nietzsche. Filozofia tragedii jest w dużej części poświęcona
właśnie Nietzschemu, jego duchowemu dramatowi, a także życiowym rozterkom, które
to złożyły się na tragizm jego losu i jego bezwzględnie krytycznej filozofii.
W Polsce myśl Nietzschego była początkowo postrzegana bardziej jako
inspiracja, zwłaszcza wśród młodopolskich literatów i myślicieli. Mam tu głównie na
47
48
49
Z. Wendland, Z czym filozofia dwudziestego wieku weszła w wiek dwudziesty pierwszy?, s. 8. Plik
pobrany z http://www.z-wendland.com/content/publikacje/filozofia.doc z dnia 10 Marca 2007 r.
C. Wodziński, Lew Szestow, [w:] L. Szestow, Dostojewski i Nietzsche. Filozofia tragedii, przełożył
i wstępem poprzedził Cezary Wodziński, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1987, s. 7.
Tamże, s. 8.
25
myśli szerokie „zauroczenie” Zaratustrą i ideą nadczłowieka, również fragmentaryczną
recepcję innych pism, a także mylne przekonanie o tym, jakoby Nietzsche miał polskie
korzenie50. Jednakże „rozległość recepcji [Nietzschego – przyp. P.N.] w dwu epokach
literatury polskiej: okresie Młodej Polski i Dwudziestolecia Międzywojennego,
nakazuje wręcz sformułować przypuszczenie, iż twórczość filozofa była jednym
z czynników ustalających w tych przedziałach czasowych kształt kultury polskiej...”51.
Współcześnie również wzrasta zainteresowanie filozofią Nietzschego w Polsce.
Świadczy o tym fakt, iż „przez dłuższy czas nie publikowano tłumaczeń jego dzieł
w Polsce, poza Tako rzecze Zaratustra. Dopiero w latach 80-tych zaczęły się ukazywać
reprinty starych tłumaczeń, [a również] lawinowo pojawiają się nowe tłumaczenia:
tylko w pierwszym półroczu 1996 ukazały się trzy różne tłumaczenia różnych
tłumaczy”52 [tj. Bogdana Barana, Małgorzaty Łukasiewicz, Grzegorza Sowińskiego].
Z punktu widzenia podejmowanej tu problematyki, najbardziej winna nas
interesować
refleksja
Stanisława
Brzozowskiego.
Recepcji
krytycznej
myśli
Nietzschego w stricte naukowym sensie dokonywał on już od 1907 roku. Nie bez
znaczenia dla formowania się światopoglądu Brzozowskiego były również te wczesne
fascynacje. „Inspiracja myślą Nietzscheańską przenika bowiem cały kompleks
światopoglądowy
autora
Głosów
wśród
nocy”53
i
jest
stale
obecna
jego
w rozważaniach54. Brzozowski postrzegany jest jako „jeden z bardziej wnikliwych
czytelników Nietzschego w Polsce”55 okresu modernistycznego. Dzięki początkowemu
zachwytowi i późniejszej krytyce myśli autora Tako rzecze Zaratustra, Brzozowski
dokonał
wnikliwej
analizy
i
oceny
stanu
polskiej
kultury
z
płaszczyzny
literaturoznawstwa i filozofii kultury. Jego recepcję nietzscheanizmu wyróżnia przede
wszystkim rozległość refleksji, wznosząca się ponad sfragmentaryzowaną, romantyczną
wizję nadczłowieka, jaka przyświecała innym twórcom tego okresu. W twórczości
50
Por. Friedrich Nietzsche i pisarze polscy. Praca zbiorowa pod redakcją Wojciecha Kunickiego przy
współpracy Krzysztofa Polechońskiego, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2002, s. 82.
51
Tamże, s. 13. Por. także opublikowanych wiele prac traktujących o tematyce Nietzschego i recepcji
jego myśli w Polsce. Szeroka bibliografia podmiotowa oraz przedmiotowa – Patrz: Bibliografia [w:]
Friedrich Nietzsche i pisarze polscy. Praca zbiorowa, op. cit.
Tamże, M. Kopij, Nietzsche w literaturze i publicystyce polskiej lat 1889-1918, s. 273-348.
Tamże, G. Kowal, Nietzsche w literaturze i publicystyce polskiej lat 1919-1939, s. 249-440.
52
M. Miłkowski, O pożytkach i szkodliwości czytania Nietzschego,
http://venus.ci.uw.edu.pl/~milek/filozofia/ntz_her.htm z dnia 31 marca 2007 r.
53
M. Kopij, Brzozowskiego obcowanie z Nietzschem, [w:] Friedrich Nietzsche i pisarze polscy. Praca
zbiorowa, op. cit., s. 108.
54
Por. P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., (passim).
55
Friedrich Nietzsche i pisarze polscy. Praca zbiorowa, op. cit., s. 9.
26
Brzozowskiego odnaleźć można wyraźne odniesienia do koncepcji sztuki, jaką
skonstruował Nietzsche. Ale nie tylko; polski pisarz i filozof nawiązywał, a także badał
swoiste koncepcje Nietzschego odnośnie metafizyki oraz – co dla nas najistotniejsze –
jego koncepcje kultury56. Nawiązując również do Nietzschego, Brzozowski afirmował
projekt twórczego indywidualizmu, a w relacji do koncepcji woli mocy, wykoncypował
i ugruntował w polskiej kulturze ideę woli pracy, jako urzeczywistnienia wzrostu siły
i samowładzy ludzkiej jednostki. W późniejszej jego twórczości właśnie na tym polu
doszło do rozłamu w ideach tych dwóch filozofów. Brzozowski twierdził, że
„nieszczęściem Nietzschego jest to, […] że nie rozumiał on warunków niezależności,
[…] na tym zasadzał się błąd, […] że myślał, iż można być wolnym, będąc tylko
panem, tj. człowiekiem zależnym od cudzej niewoli”57. Niemniej jednak filozofia
Nietzschego była stale obecna i stale na nowo konfrontowana w świetle dokonań
twórczych polskiego myśliciela58.
Wielu jeszcze niewymienionych tu intelektualistów doceniało na różne sposoby
filozofię Nietzschego. Aby przywołać tylko kilku polskich autorów, którzy poświęcili
Nietzschemu choćby oddzielny artykuł, należy przywołać takie nazwiska, jak:
Przybyszewski, Berent, Twardowski, Zieliński, Szarlitt, Pastuszka, Hulka-Laskowski,
Skiwski, Wyka, i inni59. Dla niektórych stawała się ona głównym źródłem inspiracji
i swoistą zasadą w prowadzeniu własnych przemyśleń. Jej nieprzebrane bogactwo
dawało natchnienie filozofom, artystom, pisarzom i poetom, etc. Albert Camus
„podkreśla, że to właśnie odkrycie Nietzschego pozwoliło mu wyjść poza nihilizm,
w którym skądinąd mocno tkwił”60. Oryginalność filozofii zachwycała swą głębią
i przenikliwością, czego przykładem może być przekonanie Gottfrieda Benna, iż
„psychologia popędów, psychoanaliza, egzystencjalizm są dziełem Nietzschego. Po
czasie wyłania się on jako gigant pogoetheańskiej epoki i mąż boleści. Dla tego
pokolenia był trzęsieniem ziemi i największym niemieckim geniuszem języka od
czasów Lutra”61. Z kolei Tomasz Mann, dzięki lekturze Nietzschego, czuł się zachęcony
do sztuki czystej. Jego nietzscheańskie inspiracje znalazły wyraz w eseju z 1947 roku
56
57
58
59
60
Zob. P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., (passim).
S. Brzozowski, Filozofia Fryderyka Nietzschego, „Przegląd Filozoficzny”, 1912, z. 4, s. 484, cyt. za
M. Kopij, Brzozowskiego obcowanie z Nietzschem, [w:] Friedrich Nietzsche i pisarze polscy. Praca
zbiorowa, op. cit., s. 123.
Por. S. Brzozowski, Pamiętnik, fragmentami listów autora i objaśnieniami uzupełnił Ostap Ortwin,
wstępem opatrzył Andrzej Mencwel, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2000, s. 65 (passim).
Por. G. Kowal, Cudowne wzloty w stratosferę. Sztuki Nietzschego i Witkacego, [w:] Friedrich
Nietzsche i pisarze polscy. Praca zbiorowa, op. cit., s. 161.
S. Łojek, Obrona Nietzschego. Rzecz o odpowiedzialności, Wydawnictwo Antyk, Kęty 2000, s. 8.
27
Filozofia Nietzschego w świetle naszego doświadczenia, gdzie określa go „najbardziej
bezkompromisowym estetą w dziejach”, by następnie przestrzec przed taką postawą na
płaszczyznach innych, niż sztuka62. Mann określał Nietzschego sejsmografem kryzysu
kultury europejskiej, widać zatem wyraźnie, jak bardzo doceniał jego twórczość oraz
jak wielką rolę w cywilizacji Zachodu przypisywał autorowi Jutrzenki.
Z punktu widzenia podejmowanej tu problematyki mniej istotne jest
przywoływanie nazwisk i „wyławianie” wpływów, których – jak wiemy – można się
doszukiwać
na
wielu
płaszczyznach,
jak
i
w
różnych
formach,
a nadto
w niewyobrażalnych ilościach. Literatura traktująca o tym zagadnieniu, tj. wpływie
nietzscheańskiej spuścizny na europejską kulturę w szerokim rozumieniu, jest –
dosłownie rzecz ujmując – nieprzebrana. Dla ukonkretnienia tej abstrakcji, dodam –
powołując się na słowa Stanisława Łojka, że opublikowany niemal pół wieku temu
Cambridge Companion to Nietzsche „przytacza dane dotyczące ilości publikacji
odnoszących się do myśli autora Zaratustry, dowiadujemy się stamtąd, iż do roku 1968
ukazało się kilka tysięcy pozycji w 27 językach”63. Świadczy to niezbicie o tym, że
Nietzschego i jego refleksję śmiało można określić mianem fenomenu o wręcz
gigantycznej skali oddziaływania. Co więcej – moc tego „kuriozum” oddziaływała bez
względu na kompetencje potencjalnego odbiorcy, jego status społeczny, pochodzenie,
itp. Jak się niedługo przekonamy, fenomen Nietzschego okazał się nie tylko
ponadstanowy i ponadnarodowy, ale – co możliwie najlepiej świadczy o jego
wyjątkowości – ponadczasowy.
Filozofia i sama postać Nietzschego stawała się wielokrotnie głównym tematem
artykułów, rozpraw, monografii wielu pisarzy, naukowców, filozofów. Niejednokrotnie
też
dochodziło
do
nadinterpretacji
lub
też
niewłaściwego,
nieadekwatnego
interpretowania myśli filozofa. Problem ten przybrał na znaczeniu, gdy ukazały się
pierwsze wydania dzieł zebranych Nietzschego. Mniej więcej w tym samym czasie
ukazały się „Dzieła” w Niemczech (Karl Schlecht), we Francji (Richard Ross) i we
Włoszech (Colli/Montinari). To ostatnie wydanie zyskiwało na aktualności po
dopatrzeniu się nieścisłości w dwóch poprzednich. Przygotowując się do opracowania
„Dzieł wszystkich” Nietzschego, Giorgio Colli wraz z germanistą Mazzanim
Montinarim, udali się w 1961 roku do Nietzsche-Archiv w Weimarze, gdzie rzeczowo
61
62
63
J. Baziak, Umarł Bóg, niech żyje Bóg, „Akant” Miesięcznik Literacki nr 13 (104) rok VIII grudzień
2005, wydanie on-line http://www.akant.telvinet.pl/archiwum/baziak104c.html z dnia 18 lutego 2007 r.
R. Safranski, Nietzsche. Biografia myśli, op. cit., s. 375-376.
S. Łojek, Obrona Nietzschego, op. cit., s. 4.
28
przebadali archiwalia, rękopisy, listy – słowem – wszystko, co ocalało i mogło mieć
znaczenie dla całokształtu myśli filozofa. Ich praca zaowocowała w połowie lat 60-tych
wydaniem pełnym „Dzieł wszystkich”, które na ów czas stanowiło jedno
z najpełniejszych i najrzetelniejszych opracowań myśli Nietzschego64.
Colli w swej recepcji Nietzschego stara się unikać przebarwień i zwraca
szczególną uwagę na wieloznaczność oraz specyfikę myśli filozofa. Dochodzi wręcz do
wniosku, że „myśli Nietzschego nie można poznać, przeczytawszy jego książki […]
Trzeba się z nią jeszcze zżyć: nosić ją w sobie i wciąż wdawać się z nią w rozmowę” 65.
W tym samym niemal znaczeniu możemy odczytywać słowa Collego, spisane
w późniejszej książce Po Nietzschem: „Nietzsche nie potrzebuje komentatorów. O sobie
i swoich ideach sam powiedział dostatecznie dużo i w sposób niezmiernie przejrzysty.
Wystarczy słuchać jego, zbędni są pośrednicy. Trzeba w tym celu oczywiście spełnić
warunek zasadniczy, a mianowicie ›móc‹ go zrozumieć, chociaż nie można zaniedbać
warunku dodatkowego, […] mianowicie trzeba również ›chcieć‹ go wysłuchać” 66. Takie
wnioski mógł wyciągnąć Colli pracując „u źródła”, tzn. mając za materiał oryginalne
teksty i listy filozofa. Jego wysiłek został doceniony, gdyż spośród wielu osób
zajmujących się wcześniej wydawaniem dzieł Nietzschego, jedynie jego wersję uznano
za najbardziej wiarygodną. Z tej racji należy również poważnie rozpatrywać opinie,
jakie Colli wysunął wobec filozofów zajmujących się wcześniej interpretacją
i wykładnią poglądów Nietzschego. Według niego „Bertram i Bataille, na przykład, zbyt
łatwowiernie odnieśli się do stwierdzenia Nietzschego, […] że najprawdziwszym celem
wszelkiego filozofowania jest intuitio mystica, zwłaszcza, że ich mistycyzm całkiem się
rozminął ze skrywanym osobistym mistycyzmem Nietzschego. Löwith rozminął się
z poziomem jego intelektualnej karności, Heidegger okazał się zanadto hegeliański,
Klossowski – zanadto freudowski, Jaspers zanadto racjonalny, i tak dalej”67. Świadczy
to o tym, że Colli konsekwentnie uważa, iż myśl Nietzschego najlepiej „mówi sama za
siebie” i zbędne jest gmatwanie jej komentarzami, zwłaszcza, że myśl ta wcześniej
trafia do serca, niż daje się pojąć umysłem68.
64
65
66
67
68
Por. S. Kasprzysiak, Rozmowa z cieniem, [w:] G. Colli, Po Nietzschem, przełożył i wstępem opatrzył
Stanisław Kasprzysiak, Wydawnictwo Oficyna Literacka, Kraków 1994, s. 14-16.
Tamże, s. 11.
G. Colli, Po Nietzschem, op. cit., s. 33-34.
S. Kasprzysiak, Rozmowa z cieniem, [w:] G. Colli, Po Nietzschem, op. cit., s. 12.
Por. G. Colli, Po Nietzschem, op. cit., s. 12.
29
Na zakończenie niniejszego rozdziału i niejako w charakterze preludium do
problematyki, którą szerzej będziemy się zajmować w kolejnych rozdziałach niniejszej
pracy, pragnę pokrótce scharakteryzować recepcję filozofii nietzscheańskiej we Francji
począwszy od lat 60-tych. Jak wiadomo, właśnie w tym kręgu kulturowym, a dokładniej
w tamtejszych placówkach uniwersyteckich i za sprawą czynnych francuskich
intelektualistów, zaistniał prąd naukowy określany poststrukturalizmem. Mniej istotne
jest tu dociekanie, dlaczego właśnie we Francji ten nurt filozoficzny odegrał (nadal
odgrywa?) tak znaczącą rolę. Ważny natomiast jest fakt, iż te dwa słowa –
poststrukturalizm i postmodernizm – często wymieniane są jednym tchem. Nie ulega
wątpliwości, że pomiędzy poststrukturalizmem a postmodernizmem naukowym istnieje
wiele punktów, a nawet wspólnych płaszczyzn. Najważniejszym spoiwem tych dwu
orientacji są niewątpliwie kwestie epistemologiczne, mianowicie „odrzucenie poglądu,
że prawda jest tworem stałym i niezmiennym”69. Rzecz jasna, jest to wynik
zakwestionowania tradycyjnej metafizyki oraz wyrastającego z niej esencjalizmu, itp.
Próbą zdefiniowania, a tym samym rozróżnienia poststrukturalizmu i postmodernizmu
zajmiemy się w innym miejscu niniejszej pracy, tu natomiast chciałbym – utrzymując
się w konwencji całego rozdziału – nakreślić krótki rys dziejów postmodernistycznej
recepcji myśli Nietzschego.
Jak twierdzi Paweł Pieniążek, recepcję nietzscheanizmu w drugiej połowie
ubiegłego wieku charakteryzuje „olbrzymia intensywność, rozmach i zakres, za sprawą
których można mówić o trwającym aż po dziś dzień renesansie myśli Nietzschego, nie
tylko we Francji, ale i w całym współczesnym świecie. Renesans ów zainicjował cały
nurt filozoficzny, w tym wypadku poststrukturalistyczny, dla którego Nietzsche, […]
stał się nie tylko centralnym źródłem inspiracji, ale też założycielskim autorytetem,
patronem i swego rodzaju zawołaniem bojowym, znakiem rozpoznawczym całej
formacji”70.
Podstawowym wyróżnikiem, jaki charakteryzował ostatnią falę recepcji filozofii
Nietzschego, która skumulowała się we Francji, było zapewne afirmatywne do niej
podejście. Jak wiadomo, recepcja wcześniejsza, (tj. w pierwszej połowie XX wieku)
odnosząc się krytycznie do Nietzschego, upatrywała w jego dociekaniach, a także
w jego życiu porażkę. Ten akcent był obecny na ów czas we wszystkich próbach
69
70
C. Barker, Studia kulturowe. Teoria i praktyka, przekład Agata Sadza, Wydawnictwo Uniwersytetu
Jagiellońskiego, Kraków 2005, s. 22.
P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność. Z dziejów poststrukturalistycznej recepcji myśli
Nietzschego, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2006, s. 5-6.
30
krytycznych, a najbardziej dostrzegalny u Löwitha, Heideggera, Jaspersa, a także
Diltheya. Według tego ostatniego Nietzsche „doznaje porażki, gdy usiłuje oprzeć
kulturową aktywność jednostki na zsubiektywizowanym stawaniu się, […] nie potrafi
bowiem […] określić teoretycznie natury tego konstytutywnego dla rozumienia kultury
związku [świadomości ze światem – P.N.], porzuca obszar historii, w którym związek
ów krystalizuje się pod postacią obiektywnego ducha danej epoki; odwraca się od
poznania ku genialnej, fragmentarycznie się uzewnętrzniającej subiektywności, pokłada
ufność w jednorazowym subiektywnym doświadczeniu jednostki...”71. Ten grzech
subiektywizmu, popełniony w obliczu kulturowej zbiorowości, Dilthey przypisuje
Nietzschemu w rozprawie z 1907 roku – O istocie filozofii72. Warto zauważyć, że w tym
samym roku podobnie interpretował ten aspekt polski uczony Stanisław Brzozowski73.
Zarówno on, jak i inni, którzy czytali wówczas Nietzschego, przedstawiali jego życie
i twórczość, jako tragiczne i nieuchronnie skazane na porażkę, rozpaczliwe pragnienie
czynu. Owa porażka i tragiczność, której zresztą Nietzsche był wielkim piewcą, została
doceniona wraz z nowym stadium recepcji jego pism, a następnie wyniesiona do rangi
wyjątkowej zalety. Afirmacja zatraty i tragiczności uwydatniona jest zwłaszcza przez
Bataille’a, Klossowskiego i Blanchota w ich dziełach poświęconych Nietzschemu.
Ci pisarze – w opinii Pawła Pieniążka – swoimi interpretacjami myśli Nietzschego
przygotowali grunt pod rodzący się w latach 60-tych XX wieku i wynikający z krytyki
strukturalizmu poststrukturalizm74.
Najistotniejszym aspektem interpretacji wyżej wymienionych pisarzy, jak
również chronologicznie późniejszej recepcji poststrukturalistycznej, jest motyw
transgresji rozumianej jako ruch przekraczania. Owa transgresja jest tu rozumiana
bardzo szeroko, zarówno w odniesieniu do kontekstu mistyczno-religijnego, jak
również w dziedzinie badań nad tekstem, polityką, kulturą... O ile w pracach Bataille,
Klossowskiego, Blanchota, których twórczość Paweł Pieniążek określa „klasyczną
filozofią transgresji”75, problematyka mistyczno-religijna (również ekscesywno71
72
73
74
75
P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s. 136.
„Niepewny i chwiejny charakter procesów psychicznych, czynnik przypadkowości i partykularności
w treści momentów życia, niepewność i zmienność w ujmowaniu, wartościowaniu i wyznaczaniu
celów, ta nieszczęsna naiwna świadomość, tak słusznie wychwalana przez […] Nietzschego...”, Zob.
W. Dilthey, O istocie filozofii i inne pisma, przełożyła, wstępem i komentarzem opatrzyła Elżbieta
Paczkowska-Łagowska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1987, s. 60.
Por. P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s. 137.
Por. http://www.nowakrytyka.phg.pl/article.php3?id_article=301 z dnia 11 kwietnia 2007 r. Także
w języku francuskim [w:] P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 507 (résumé).
Tamże.
31
seksualna) jawi się jako naczelna, w pracach „poststrukturalistów właściwych”
transgresja zostaje uogólniona oraz rozciągnięta na inne płaszczyzny. Najpełniej
manifestuje się ona w dekonstrukcji, która „przekracza” tradycyjne pojmowanie tekstu,
znaczenia, tożsamości, itd. Najogólniej – i nieco metaforycznie – można stwierdzić, że
dekonstrukcja (która bywa utożsamiana ogólnie z poststrukturalizmem76) stanowi
przekroczenie ›struktury‹ (fundamentu teorii strukturalistycznych) – jest „transgresją
tekstualną”. Oczywiście w teorii J. Derridy określenie to nabiera daleko idących
konsekwencji i wielu konotacji, jednak postaramy się pójść ich tropem w innym
miejscu
niniejszej
pracy.
Tymczasem
scharakteryzujmy
pokrótce
pre-
poststrukturalistyczną recepcję Nietzschego.
Georges Bataille – określany najwierniejszym czytelnikiem i pisarzem najbardziej
identyfikującym się z Nietzschem – uważany jest także za „prawowitego ojca
poststrukturalistycznej recepcji Nietzschego we Francji”77. W swych interpretacjach
nietzscheanizmu odwoływał się głównie do Jaspersa, Löwitha, a także do Szestowa
(z okresu nihilistycznego, którego owocem jest książka Dostojewski i Nietzsche.
Filozofia tragedii)78. Przede wszystkim za Jaspersem, Bataille uważa Nietzschego za
myśliciela ustawicznie poszukującego transcendencji i absolutnego doświadczenia bytu,
z tym, że przenosi ciężar i tragiczność tych poszukiwań do wymiaru mistycznego.
Tragiczność istnienia w wiecznie tworzącym się i niszczejącym cyklicznie kosmosie,
jest wynikiem opozycji profanum i sacrum, którym Bataille przypisuje odpowiednio
pierwiastek apolliński i dionizyjski. Rozróżnienie tych sfer, a także płaszczyzna
religijno-mistyczna
doprowadza
Bataille’a
do
krytyki
nietzscheańskiego
perspektywizmu, który jest wyrazem poszukiwania spełnienia w wymiarze ziemskim
i angażowania się w świat rzeczy, celów i wartości79. Wyjściem poza tą sferę, a także
manifestacją nieposkromionej wolności i spełnienia mistycznego, jest doświadczenie
transgresywne, czyli przełamanie apollińskiego porządku i wyłom ze sfery profanum ku
dionizyjskiej zatracie80. Ogólnie rzecz ujmując, w takiej postaci Bataille adoptuje myśl
76
77
78
79
80
„Niekiedy nawet stawia się znak równości między tymi dwiema kategoriami”. Zob. A. Radomski,
Badanie narracji historycznej. Próba konceptualizacji kulturoznawczej, Annales Universitatis Mariae
Curie-Skłodowska, vol. LVI, sectio F, 2001, s. 219 (9), plik pobrany
z http://www.annales.umcs.lublin.pl/F/2001/10.pdf z dnia 31 marca 2007 r.
P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 29.
Por. Tamże, s. 95.
Por. P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 94.
Por. G. Bataille, Radość w obliczu śmierci, „Acéphale”, n° 5, juin 1939, Pierwodruk: „Rita Baum”,
nr 4, lato 2001, Wrocław, przełożył Krzysztof Matuszewski, „Hybris” Internetowy Magazyn
Filozoficzny, http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/ z dnia 17 kwietnia 2007 r.
32
Nietzschego do własnych koncepcji filozofii transgresji i ekonomii generalnej. Pomimo
odrzucenia pewnych komponentów refleksji nietzscheańskiej przez Bataille’a, to
„właśnie jemu przypada zasługa odkrycia […] Nietzschego jako myśliciela
przełomowego dla filozoficznej samowiedzy nowoczesności, a zarazem jako ›ojca‹
myślenia transgresywnego i filozofa dionizyjskiego nadmiaru”81.
Podążając śladami Bataille w odczytywaniu pism Nietzschego, interpretację
w podobnym duchu zaproponowali także Pierre Klossowski oraz Maurice Blanchot.
Obydwaj są uznawani za kontynuatorów bataille’owskiej interpretacji oraz – podobnie
jak ich poprzednik – za inicjatorów renesansu nietzscheanizmu na gruncie
poststrukturalizmu. Klossowski, który pod koniec lat 30-tych współdziałał z Bataille,
pracował również nad przekładami dzieł Nietzschego na język francuski. Uważany jest
za jednego z czołowych komentatorów Nietzschego w powojennej Francji,
o oryginalnym i dość ekscentrycznym podejściu82. W jego recepcji – podobnie jak
i u Bataille’a – rysuje się ostry dualizm sacrum/profanum oraz antagonizm Dionizosa
i Apolla, który jednak zostaje nieco złagodzony w idei „estetycznego usprawiedliwienia
istnienia”. U Klossowskiego pojawia się także kategoria symulakru83 – pozoru
wyrażającego dionizyjskie „nieprzedstawialne” w domenie apollińskiego świata.
W tejże konwencji dokonuje on całego wysiłku interpretatorskiego wobec filozofii
Nietzschego. Swe dociekania czyni komentarzem o charakterze parodii, gdyż „nikt
w większym stopniu niż Nietzsche nie zmusza swych interpretatorów do parodii, […]
z tego prostego powodu, że ściśle mówiąc, nie ma w ogóle punktu wyjścia, ani
dokładnie wyznaczonego punktu dojścia”84. Do zasług Klossowskiego należy wliczyć
także wysiłek translatorski. Już w 1956 roku zajmował się on przekładem Wiedzy
radosnej na język francuski, do wydania której napisał wstęp, a w rok później w 1957
wygłosił odczyt w Collège Philosophique, pod tytułem Nietzsche, politeizm, parodia.
Jego książka Un si funeste désir, wydana w 1963 roku, obejmuje te dwa powyższe eseje.
Kilka lat później, w roku 1969, ukazała się ważna w dorobku Klossowskiego książka
Nietzsche i błędne koło.
Z kolei Maurice Blanchot – w równie dużym stopniu nawiązujący do interpretacji
Bataille’a – myśli tej „nadał jednoznacznie transgresywny kształt, podejmując kwestie
81
82
83
84
P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 19.
Por. Tamże, s. 113.
Kategoria symulakru szerzej będzie nas interesować przy okazji problemowego omówienia koncepcji
J. Baudrillarda w jednym z kolejnych rozdziałów niniejszej pracy.
Cyt. za P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 185.
33
śmierci jako doświadczenia granicznego, depersonalizacji podmiotu, doświadczenia
Innego i języka”85. Nietzschego uważał za „pierwszego filozofa transgresji, różnicy
i Innego”86. Poświęcił mu kilka tekstów (pierwszy napisany w 1949 roku), w których
wiernie
łączył
poszczególne
motywy
nietzscheanizmu.
Jednakże
wariant
interpretacyjny zaproponowany przez tego francuskiego myśliciela znacznie mniej
wpływał, a bardziej czerpał z poststrukturalistycznego kształtu myśli Nietzschego. Za
zasługę
Blanchota
w perspektywie
należy
filozofii
uważać
zwłaszcza
transgresywnej,
tym
ugruntowanie
samym
można
nietzscheanizmu
go
uznać
za
współkształtującego i umacniającego nurt poststrukturalizmu w filozofii współczesnej87.
Początki właściwego poststrukturalizmu francuskiego przyjęło się liczyć od
początku lat 60-tych XX wieku. Również od tego czasu można zauważyć diametralny
wzrost zainteresowania myślą i postacią Nietzschego w oficjalnym, uniwersyteckim
dyskursie. Warto tu zaznaczyć, iż koncepcje Nietzschego nie wpisywały się w oficjalny
obieg myśli filozoficznej. Twórczość wyżej wymienionych, a zwłaszcza Bataille’a, nie
miała charakteru popularnego i pozostawała na uboczu oficjalnego dyskursu
filozoficznego. Prawdziwy renesans myśli Nietzschego zawdzięczać możemy przede
wszystkim pisarstwu Gilles’a Deleuze’a, zwłaszcza w pierwszym – interpretatorskim –
okresie jego twórczości. Opublikował on w 1962 roku bardzo systematyczną książkę
Nietzsche i filozofia, która stała się podręcznikiem na niektórych uczelniach we Francji.
Popularności temu ujęciu przysporzyła wydana cztery lata później, zawężona wersja
książki, zatytułowana po prostu Nietzsche. Jak wspomniałem, obydwie te książki
(i inne, np. poświęcone wykładniom Hume’a, Bergsona, Spinozy) przyjęte zostały
z uznaniem we francuskich kręgach filozoficznych oraz na tamtejszych uniwersytetach.
W międzyczasie odbyło się kilka konferencji filozoficznych w dużej części lub
nawet w całości poświęconych postaci i twórczości Nietzschego. Do największych
z nich należy zaliczyć międzynarodowe kolokwium filozoficzne w Royaumont, które
odbyło sie w 1964 roku oraz drugą międzynarodową konferencję o jeszcze większej
skali, która odbyła się w Cerisy-la-Salle w 1972 roku. Prócz wymienionych dotychczas
Deleuze i Klossowskiego, brali w nich udział tacy znawcy problematyki, jak K. Löwith,
G. Colli, M. Montinari, G. Vattimo, E. Fink, a także J. Derrida, J.-F. Lyotard,
85
86
87
P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 195. U Blanchota widać też wyraźnie
nawiązania do Heideggera, Lévinasa, Klossowskiego i Derridy (Tamże).
Tamże, s. 197.
Zob. M. Blanchot, Przekroczenie linii, [w:] L'Entretien infini, Gallimard, Paris, 1969, s. 215-227,
przełożył Paweł Pieniążek, „Hybris” Internetowy Magazyn Filozoficzny,
http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/ z dnia 17 kwietnia 2007 r.
34
M. Foucault, P. Lacoue-Labarth, E. Blondel, P. Boudot, S. Kofman, B. Pautrat, J.-M.
Rey, R. Roos, E. Biser, i wielu innych. Spośród wielu odczytów wówczas
wygłoszonych, wspomnieć tu wypada choćby Circulus vitiosus Klossowskiego,
Kwestia stylu88 Derridy oraz Myśl nomadyczna Deleuze’a. Ważne jest też, że dwa lata
wcześniej (w roku 1971) ukazał się ważny w twórczości M. Foucault artykuł Nietzsche,
genealogia, historia. W tym samym czasie (lata 1971-72) ukazały się również studia
S. Kofman, B. Pautrata, J.-M. Reya, oraz nieco później, (1979 r.) P. LacoueLabarthe’a.89
W niemal wszystkich pracach autorstwa Foucault, Deleuze’a, Derridy, Blanchota,
Klossowskiego, Bataille’a, „mniej lub bardziej wyartykułowane odniesienie do
Nietzschego jawi się jako centralne”90. Ponadto zainteresowanie postacią i twórczością
Nietzschego wzmagało wzajemne oddziaływanie większości powyżej wymienionych
filozofów, liczne komentarze krytyczne i wymiana myśli, także udział w konferencjach
i spotkaniach. Wszystko to, a więc zarówno wspólna ogólna orientacja, jak i różnice
pomiędzy poszczególnymi stanowiskami, złożyło się na ukonstytuowanie nowego nurtu
w łonie współczesnej filozofii.
Silny związek nurtu poststrukturalistycznego i refleksji właściwej orientacji
postmodernistycznej wpłynął niewątpliwie na znaczne rozszerzenie się tendencji pronietzscheańskich. Szeroki oddźwięk, jaki wywołały teorie, m.in. Foucault, Derridy,
odbił
się
echem
na
wielu
płaszczyznach
współczesnej
nauki.
Inspiracje
poststrukturalistyczne można zaobserwować w wielu odmianach refleksji, najbardziej
zaś we współczesnej humanistyce. Stąd też między innymi wzrost zainteresowania
nietzscheanizmem i specyfiką tej myśli, a także odkrywanie jej wpływów w wielu
dyscyplinach, głównie filozofii oraz szeroko pojmowanej nauki o kulturze,
społeczeństwie, polityce, itd. Do inspiracji nietzscheanizmem – pośredniej lub
bezpośredniej – przyznają się otwarcie wszyscy naukowcy, pisarze i filozofowie
uważani za postmodernistycznych, stąd też twórczość kilku wybranych staje się
tematem niniejszej pracy.
Filozofia Nietzschego, – o czym było już wspomniane – została również
bezprawnie zaprzężona do maszyny ideologicznej. Ten fakt, udokumentowany
88
89
90
W Polsce ukazał się ten tekst w nieco zawężonej formie, pt. Ostrogi. Style Nietzschego, przełożył
Bogdan Banasiak, Wydawnictwo słowo/Obraz terytoria, Gdańsk 1997. W dalszej części niniejszej
pracy odnoszę się do tej pozycji, jako przykładu dekonstrukcji w wykonaniu Derridy.
(ten i poprzedni akapit) Por. P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 6.
Tamże, s. 7.
35
w obecnym stanie badań, zdaje się dowodzić kilku ważnych czynników związanych
z filozofią Nietzschego, a dotyczących jej recepcji i interpretacji. Powtarzając się,
celowo poruszam tu problem, przykładem którego chciałbym się posłużyć
w sformułowaniu wniosków końcowych niniejszego rozdziału. Pozwolę też sobie
oprzeć je na swoistej dychotomii, która nie tylko zdaje się stale uobecniać w pismach
Nietzschego, ale także wiernie towarzyszy recepcji jego myśli. Z jednej strony,
Nietzsche postrzegany jest – przynajmniej przez tych, którzy krytykują go w sposób
konstruktywny – jako wszechstronny filozof, wielki filolog i przenikliwy badacz. Jego
myśl inspirowała szerokie kręgi, zarówno artystów, jak i filozofów „różnej maści”.
Z drugiej strony filozofia Nietzschego niejednokrotnie była piętnowana,
fałszowana i wykorzystywana, co wiązało się zapewne z niecnymi zamiarami, bądź
z błędnym odczytaniem pism. W tym kontekście słuszny wydaje się „Zakaz cytowania”,
postawiony przez Giorgio Collego w książce Po Nietzschem: „Dopuszcza się
fałszerstwa, kto interpretując Nietzschego posługuje się cytatami z jego książek, jako że
każe mu wtedy mówić tylko to, co sam chce usłyszeć, dostosowując do własnych
upodobań słowa i zdania autentyczne. W kopalniach tego myśliciela odkryć można
kruszce wszelkiego rodzaju: Nietzsche powiedział wszystko, a także przeciwieństwo
tegoż wszystkiego. Najogólniej mówiąc, nieuczciwie jest posługiwać się cytatami
z Nietzschego, kiedy mówi się o nim, bo dzięki temu nadaje się wagę słowom własnym:
stają się sugestywne na skutek wprowadzenia między nie jego słów”91.
Prawdopodobnie
także
ze
względu
na
to,
że
„powiedział
wszystko
i przeciwieństwo wszystkiego”, Nietzsche jest twórcą wyjątkowym i wciąż aktualnym.
Myśl jego jest wciąż żywa i powraca z większą lub mniejszą siłą, w postaci inspiracji,
mody, świeżej wykładni. Przejawy tego zjawiska można upatrywać choćby w postaci
swoistych „renesansów” myśli Nietzschego, które – jak starałem się wykazać powyżej –
występują co jakiś czas w historii filozofii. Ten ostatni, postmodernistyczny – rzec
można – trwa do dziś, zatem tym bardziej intryguje i ciekawi. Faktem jest również, że
wzrost zainteresowania problematyką nietzscheanizmu w kręgach uniwersyteckich,
promieniuje również na inne płaszczyzny współczesnej rzeczywistości kulturowej.
Niektórzy są zdania, że żyjemy w „erze postnietzscheańskiej”92, co oczywiście może
brzmieć dość przesadnie. Niemniej jednak wypada się zgodzić z tym stwierdzeniem
przynajmniej po części, bowiem myśl Nietzschego odkrywana niejako na nowo,
91
92
G. Colli, Po Nietzschem, op. cit., s. 143.
Określenie Richarda Rorty’ego, cyt. za. S. Łojek, Obrona Nietzschego, op. cit. s. 7.
36
zainspirowała i zrewolucjonizowała poglądy myślicieli ostatnich dekad, w wyniku
czego dokonał się silny ferment w środowiskach inteligenckich na całym świecie.
37
Rozdział II
Próba konkretyzacji teorii kultury Nietzschego
Jak starałem się wykazać w poprzednim rozdziale, temat Nietzschego i jego
filozofii jest wciąż żywy mimo upływu czasu i diametralnych zmian w obrębie kultury
europejskiej. Obecnie chciałbym się skupić na problemie kultury w ujęciu Nietzschego.
Uwzględniając uściślenia wcześniej poczynione, należy stwierdzić, że problematyka
kultury jest dla Nietzschego zagadnieniem kluczowym93. Już w początkach swej
twórczości skupia się on głównie na rozwijaniu oryginalnej koncepcji kultury, która
wydaje się być tożsama z jego filozofią. Niemniej jednak konieczne jest – o ile możliwe
– pewne uściślenie: „Co obejmuje […] pojęcie kultury? Trzeba podkreślić, że Nietzsche
nie nadaje mu precyzyjnego znaczenia, nie próbuje go definiować, a tym samym – jak
uważa – ograniczać, zamykać w obrębie jakiejkolwiek ścisłej reguły. Posługuje się nim
w wielu kontekstach i znaczeniach. Warto dodać na marginesie, że kultura staje się
pojęciem, poprzez które najpełniej ujawnia się bogactwo nietzscheańskiego
perspektywizmu, stanowiącego metodę interpretacji wszelkiego ludzkiego działania
i jego wytworów”94.
Wczesna refleksja Nietzschego nad kulturą jest dokonywana w nieco innym
charakterze, niż to widać w późniejszych jego dziełach. Właściwie można powiedzieć,
że „myśl kulturowa” nigdy nie osiągnęła ostatecznego kształtu, gdyż ustawicznie była
przez autora reformułowana. Zapewne działo się tak dlatego, że w koncepcji
Nietzschego kultura staje się zarazem celem i wynikiem działania, jak również
przedmiotem poznania i genealogicznych badań. Ten wielostronny charakter ujmowania
jednego pojęcia, przywodzi na myśl znany powszechnie błąd rozumowania. Niemniej
jednak koncepcja Nietzschego, choćby ze względu na tak szerokie ujęcie, wnikliwość
badań i oryginalne podejście do problematyki, zasługuje na szczególną uwagę.
Przez kulturę Nietzsche rozumie zasadniczo wszystko to, co nie stanowi potrzeb
prymarnych (czyt. niezbędnych do podtrzymania życia fizjologicznego), bez czego
93
94
Jak twierdzi E. Blondel, „problem kultury, […] a zatem problem kształtowania jest u Nietzschego
centralny i wprawia w ruch, zarówno w chronologii, jak i w strukturze myśli Nietzschego, wszystkie
pozostałe”, cyt. za P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 444 (przypis).
A. Kucner, Friedrich Nietzsche. Źródła i perspektywy antropologii, op. cit., s. 157-158. Warto
zauważyć, że Nietzsche (nawiązując do Cycero), tłumaczy cultura, m.in. jako uprawa, hodowla,
wychowanie. Znajduje to oddźwięk w jego „hodowli nadczłowieka”.
38
jednak człowiek nie potrafi w pełni egzystować. Często pojęcie to staje się synonimem
życia, z tą różnicą, że chodzi raczej o ekstensję życia biologicznego, o pełnię życia,
którą udaje się osiągnąć wraz z „pokonaniem człowieka w sobie”95. Nietzschemu nie
chodzi zgoła tylko o przetrwanie, przeżycie w sensie biologicznym. Człowiekowi
prawdziwie żyjącemu winno zależeć na bytowaniu „świadomym”, na „samopoznaniu”
– parafrazując słowa autora – na „artystycznym odgadywaniu sensu bełkotliwej mowy
natury”96.
Kultura, najkrócej ujmując, jest „uświęconą physis”97, ulepszeniem naturalnej
egzystencji – jej transcendencją i rozwinięciem. Ale nie w tym sensie, że kultura
„użycza nam [...] sztucznych członków, woskowych nosów, oszklonych okularami oczu
– tym nas obdarowuje raczej pozór edukacji. Kultura to wyzwolenie, usuwanie
chwastów, gruzów, robactwa, […] to promienie światła i ciepła, słodki szum nocnego
deszczu, […] to naśladowanie i adoracja natury, gdy ta zwraca się ku nam stroną
macierzyńską i miłosierną, to wydoskonalenie natury, gdy chroni przed jej okrutnymi
i nielitościwymi atakami i obraca je na dobre, gdy zarzuca woal na wybuchy jej
macoszego humoru i smutnego niezrozumienia”98. Kulturę w tym metaforycznym
opisie, można rozumieć jako swoiste „środowisko”, w którym jednostka może wzrastać
i rozwijać się aż do pełni swych możliwości, wpływając jednocześnie na to
„środowisko” w pragnieniu spełnienia autentycznego życia. Kultura powstaje w wyniku
nadbudowy na bazie tego, co naturalne – na fundamencie szeroko rozumianej natury,
w wyniku jej adoracji i ulepszania. Jej „wydoskonalenie”, jakiego dopuszcza się istota
ludzka w procesie dostosowywania do istniejących warunków, jest w tym przypadku
rozumiane jako fragmentaryczne ujarzmienie, tudzież przekształcenie „jej humorów”
tak, by służyły podtrzymaniu życia oraz możliwości wzrastania i rozwoju. Tak pokrótce
można scharakteryzować fizykalny krajobraz, w jakim egzystuje człowiek w koncepcji
Nietzschego. W takim horyzoncie człowiek staje się twórcą kultury – domeny ludzkiej
aktywności o charakterze twórczym, której wynikiem będzie nadawanie życiu sensu
i jego „usprawiedliwianie”.
Samo życie u Nietzschego jawi się jako „mroczna, dynamiczna i nienasycenie
pożądająca samą siebie moc”, która pozostaje poza wszelkim wartościowaniem; życie
95
96
97
98
Por. F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo, przełożył Wacław
Berent, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1995, s. 9 i n.
F. Nietzsche, Niewczesne rozważania, przekład Małgorzata Łukasiewicz, posłowie napisał Krzysztof
Michalski, Wydawnictwo Znak, Kraków 1996, s. 212.
Tamże, s. 193.
Tamże, s. 173.
39
samo – moc – jest podstawowym warunkiem zaistnienia jakichkolwiek kategorii
aksjologicznych. „Sąd na temat życia, sąd wartościujący na temat życia, sąd ‘za’ czy
‘przeciw’, w ostatecznym rozrachunku nigdy nie może być prawdą: ma wartość jedynie
jako symptom, zasługuje na uwagę jedynie jako symptom — sam w sobie jest głupotą.
Trzeba wyciągnąć rękę i pochwycić tę zdumiewającą finesse, że wartości życia nie
można ocenić. Żywy nie może, ponieważ jest stroną, ba, nawet przedmiotem sporu,
a nie sędzią; zmarły nie może z innej racji. Fakt tedy, że jakiś filozof wartość życia
uważa za problem, jest wręcz zarzutem przeciwko niemu, jest znakiem zapytania,
postawionym przy jego mądrości, jest zaprzeczeniem mądrości”99.
W tym samym sensie odczytywać należy słowa autora odnośnie poznania
i wiedzy. Jest ona – co wydaje się być oczywiste – wtórna wobec życia i tylko w łonie
życia możliwa. „Poznanie zniszczywszy życie, zniszczyłoby samo siebie” – twierdzi
autor w Niewczesnych rozważaniach100. Jest to – po pierwsze – ponowne podkreślenie
prymarności samego życia, po drugie zaś – ostrzeżenie przed próbą zgłębiania
tajemnicy życia w niewłaściwych racjonalistyczno-obiektywistycznych kategoriach.
Życie jako twórcza aktywność winna być czynnie doświadczana i bezgranicznie
afirmowana, nie zaś kategoryzowana w akcie pozornie pełnego poznania. Nietzsche
akcentuje istniejącą niewspółmierność pomiędzy praktyką a teorią życia, innymi słowy
– radykalizuje poszerzająca się rozpadlinę między istnieniem i działaniem,
a racjonalistycznym
poznawaniem.
Poznanie
takie
jest
z
góry
skazane
na
niepowodzenie, gdyż mając za cel absolutne uchwycenie istoty, musi jednocześnie
poddać się w obliczu tego, co – choćby ze względu na swą wielorakość i dynamikę –
wyjaśnić się nie daje. W ten sposób absolutyzujący racjonalizm ujawnia w swym łonie
wątpliwości dotyczące możliwości wyjaśnienia życia. Niemożność ta może się stać
przyczyną rozpadu poglądu obiektywistycznego, który w procesie autodestrukcji
popada w zgubny relatywizm. Innymi słowy – poznanie racjonalistyczne jest
niewystarczające dla zgłębienia istoty istnienia, stąd fundamentalny rozłam pomiędzy
wiedzą a działaniem, w finale paraliżujący siły witalne i twórcze egzystowanie
człowieka
w
świecie.
Dlatego
też
racjonalizm,
ufundowany
na
gruncie
zachodnioeuropejskiej metafizyki, jest uznany za główną przyczynę kryzysu kultury
objawiającego się w relatywizmie, dekadencji i zaprzeczeniu życia.
99
100
F. Nietzsche, Zmierzch bożyszcz czyli jak się filozofuje młotem, op. cit., s. 28.
Tenże, Niewczesne rozważania, op. cit., s. 165.
40
Główną osią rozważań Nietzschego jest właśnie diagnoza owego kryzysu, a także
próba jego przezwyciężenia, tj. określenia perspektyw i możliwości rozwoju kultury
autentycznej, opartej o inne, niemetafizyczne podstawy. Paweł Pieniążek jest zdania, że
„w dziele Nietzschego istnieją […] dwie – ściśle ze sobą związane i przenikające się –
logiki, które określają jego dynamikę: logika diagnozy i logika przewartościowania.
Pierwsza dotyczy nihilizmu i jego coraz bardziej posępnego obrazu w myśli
Nietzschego, zaniepokojonego tym, co możemy nazwać potwornością relatywizmu”101.
Obraz drugiej jest nieco skomplikowany, bowiem stale ulega ona przekształceniom
i zmianom
w
procesie
konstruowania
wizji
naprawy
kultury
w
oparciu
o niemetafizyczne podstawy. „Ujawnieniu metafizycznych założeń kolejnych prób
przewartościowania
towarzyszy
zaostrzenie
spojrzenia
na
nihilizm
kultury
zachodnioeuropejskiej, coraz bardziej dociekliwe tropienie i dogłębne analizowanie
jego ukrytych mechanizmów – to pogłębianie diagnozy prowadzi do coraz bardziej
radykalnych, a zarazem rozpaczliwie niespójnych projektów”102. Znamiennym
przykładem może być tu wizja z okresu wczesnej twórczości upatrująca źródła kultury
w dwóch żywiołach: dionizyjskim i apollińskim oraz późniejsze jej przeobrażenie
w koncepcję kultury dionizyjskiej jako najpełniejszego wyrazu afirmującej twórczości
i woli mocy – „niewyczerpanej, twórczej woli życia”103.
Niemniej jednak naczelna wizja będzie od samego początku oscylować wokół
idei pluralistycznej, twórczej i elitarnej kultury, otwartej i wspierającej różnorodność,
wielość i indywidualizm. Do jej osiągnięcia ma prowadzić droga poprzez
„przewartościowanie
wszystkich
wartości”,
a
tym
samym
demistyfikacja
i zakwestionowanie źródła nihilistycznego rozpadu kultury nowoczesnej. Przywrócenie
wartościom „dostojnych” odpowiedniej pozycji w hierarchii musi się odbywać poprzez
zakwestionowanie wartości uznawanych obecnie. Dlatego „przewartościowanie”,
a więc odwrócenie hierarchii jest konieczne i absolutnie niezbędne. Wiele istotnych
powodów przemawia za tą koniecznością. Przed wszystkim należy przywrócić należną
rangę wartościom „wielkim”, renesansowym, swoiście greckim, tzn. tym, którym
hołdowano w starożytnej Grecji przed pojawieniem się Sokratesa i Platona. Według
Nietzschego to właśnie od początków ich działalności liczy się czas wielkiego
przekłamywania wartości. W działalności Sokratesa i jego ucznia – Platona – dostrzega
Nietzsche początek dialektycznego rozszczepienia, początki racjonalistycznego,
101
102
103
P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 444.
Tamże, s. 445.
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 102.
41
obiektywistycznego i fałszującego zarazem spojrzenia na świat. Te podwaliny
dialektycznego myślenia, przez jednych uznawane za początki filozofii i nauki104, stają
się przyczyną powolnego, lecz konsekwentnego rozpadu kultury i zaprzeczeniu życia.
Tendencje te zostają dodatkowo wsparte i ugruntowane, m.in. przez wywodzące się
z tradycji żydowskiej chrześcijaństwo. Upowszechnianie się „platonizmu dla ludu” było
procesem obfitującym w diametralne zmiany, jakie w dużej mierze ukształtowały
szeroko rozumianą kulturę europejską. Dzięki stosowanej przez Nietzschego „metodzie
genealogicznej”, stara się on dokonać swoistej wiwisekcji kultury Zachodniej Europy,
by następnie zdiagnozować przyczyny kryzysu i próbować znaleźć jakieś antidotum.
W koncepcji kultury Fryderyka Nietzschego należy wyróżnić kilka aspektów,
które słabiej lub silniej zazębiają się wzajemnie, tworząc w finale – wbrew temu, co
wcześniej sądzono – dość spójną teorię kultury. Te zasadnicze wątki, które dotychczas
zostały już cokolwiek zarysowane, należy dokładnie prześledzić by otrzymać – jak
zamierzono na wstępie – zrekonstruowaną i kompletną koncepcję kultury. Jak dotąd
zostało powiedziane, czym Nietzsche obarczał tradycję metafizyczną oraz gdzie
dostrzegał jej zgubne wpływy w kręgu kulturowym Zachodniej Europy. Tradycja
metafizyczna, począwszy od czasów starożytnych (zwłaszcza Sokratesa i Platona), aż
do czasów współczesnych Nietzschemu (a nawet do czasów nam współczesnych),
warunkowała sposób istnienia w świecie oraz sposób kontemplacji życia i świata.
Zasadniczy i fundamentalny dualizm stawał się konstytutywny dla poglądów wielkich
idealistów, tj. Platona, następnie Plotyna, by w końcu stać się fundamentem
chrześcijaństwa, a właściwie jego scholastycznej, dialektycznej odmiany ugruntowanej
przez Ojców Kościoła. W tej metafizycznej tradycji rodziły się również, bądź
bezpośrednio z niej wynikały: wiara, moralność i systemy wartości, nauka, systemy
polityczno-społeczne, itd. Można więc powiedzieć, że tradycja metafizyczna była
fundamentem europejskiej kultury. Na jej bazie powstawały poszczególne elementy,
które wspólnie tworzą coś na kształt zrębu kulturowego Zachodniej Europy.
Spróbujemy dalej przyjrzeć się tym poszczególnym elementom tak, jak widział i badał
je Nietzsche.
Krytyka religii (chrześcijaństwa, buddyzmu) jest przeprowadzana przez
Nietzschego z pozycji „ziemskich”, tzn. bada on stosunek danego wyznania do życia105.
104
105
Pisze o tym, m.in. J.-P. Vernant, Źródła myśli greckiej, tłumaczył Jerzy Szacki, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1969.
Jest to zasadniczy rys tej krytyki, pogłębiającej się i radykalizującej wraz z rozwojem własnych
koncepcji autora. Apogeum osiągnie w dziełach późnych, np. w Antychryście. Tam też szerzej na temat
42
Rzecz jasna chodzi tu o intencje skrywane pod pozorem „życia cnotliwego”, tudzież
„życia o minimalnym natężeniu cierpienia”. Chrześcijaństwo i buddyzm są dla
Nietzschego religiami wycofania się z życia, negującymi je poprzez ideał ascetyczny
i deprecjonującymi wszelkie przejawy mocy106. Religie te w gruncie rzeczy odnoszą się
do życia niczym do cierpienia (buddyzm) albo do kary (chrześcijaństwo). Poprzez wizję
„życia prawdziwego” (bądź nie-życia, jak w przypadku buddyzmu), religie starają się
narzucić istnieniu ryzy, ograniczenia i hamulce, czyniąc je jednocześnie uciążliwym.
Dodatkowo deprecjonują jego wartość poprzez „mrzonki o zaświatach”, w których to
żyć można wiecznie o ile było się „dobrym” w życiu ziemskim.
W łonie tradycji judeochrześcijańskiej dokonała się także zmiana postrzegania
czasu. Żydzi w swym systemie wierzeń uznają siebie za naród wybrany przez Boga,
który z kolei realizuje pewien „boski plan” wobec tego narodu, a przez to wobec całego
rodzaju ludzkiego. Ów „boski plan” ma swój początek i swój finał, jednakże początek
jest zasadniczo inny, niż koniec. Początek – przynajmniej z punktu widzenia wierzących
– stanowi akt stworzenia świata i stworzenia człowieka. Jest to akt jednorazowy,
podobnie jak pierwszy grzech, wypędzenie z ogrodu Eden, kolejne „przymierza” Boga
z ludźmi, itd. Odtąd ludzie zaczynają żyć w czasie liniowym, czyli takim, który się
rozpoczyna, trwa i kończy się. Dopiero w czasie liniowym możliwa jest historia, zaś
pierwszym doniosłym przykładem historiografii będzie Święta Księga Izraela, czyli
spisane dzieje tego ludu. Ale historia również będzie miała swój koniec. Zniesienie
czasu, a więc i historii nastąpi wraz z ponownym przyjściem Mesjasza, który nota bene
pozwoli żyć wiecznie ludziom „dobrym”, a „złych” strąci na wieczne potępienie 107.
Wszystkie wydarzenia uwzględnione w „boskim planie” mają charakter jednorazowy,
a więc implikują liniowość i niepowtarzalność. W takim ujęciu życie staje się czasem
oczekiwania, czasem jednorazowej próby bez możliwości zmian, także czasem,
106
107
buddyzmu, judaizmu i chrześcijaństwa, wypadającego w opinii Nietzschego najgorzej na tle tych
pozostałych religii. Zob. F. Nietzsche, Antychryst. Przekleństwo chrześcijaństwa (Część pierwsza),
tłumaczenie Leopold Staff, wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/A/index.html z dnia 18
kwietnia 2007r., § 20-27 i n.
Na problemie religii osadza się punkt sporny i krytyka Schopenhauera. O ile nie-życie jest wartością
dla tego ostatniego, dla Nietzschego wręcz przeciwnie – życie jest absolutną wartością. Zob.
H. Benisz, Nietzsche i filozofia dionizyjska, Wydawnictwo Akademii Wychowania Fizycznego Józefa
Piłsudskiego, Warszawa 2001, s. 19-21.
Por. „Czas dla chrześcijanina istnieje – jeśli można to tak określić – ‘we wnętrzu Boga’, jest
przesycony transcendencją, która nadaje czasowi sens, ale i stwarza go. Czas chrześcijan – to
sprawowany permanentnie przez Boga sąd nad człowiekiem i ludzkością”. Zob. G. Pattaro,
Pojmowanie czasu w chrześcijaństwie, [w:] Czas w kulturze, wybrał, opracował, wstępem opatrzył A.
Zajączkowski, Warszawa 1988, s. 293, 308, cyt. za M. Pąkciński, Maski Zaratustry, op. cit., s. 230.
43
w którym możliwa i istotna jest historia obiektywna rozumiana jako pasmo minionych
wydarzeń o statusie faktu108.
Zmiana percepcji czasu z charakteru cyklicznego na liniowy, jaka dokonała się
w ciągu wieków trwania tradycji judeochrześcijańskiej, jest prymarnym czynnikiem
wpływającym
na
zniesienie
świadomości
mitycznej,
a wzrost
świadomości
historycznej, krytykowanej przez Nietzschego. Znalazł on inspirację w rozważaniach
Schopenhauera, który w oparciu o myśl indyjską, krytykował hegeliańską koncepcję
czasu jako środowisko samouświadamiania się ducha. W oparciu o tą krytykę,
Nietzsche już od początków twórczości konsekwentnie konstruował swoją wersję
„wiecznego powrotu”, w której mogłaby zrealizować się cykliczna forma czasu.
Pierwszą próbą unieważnienia liniowości czasu oraz zniesienia historii, (a co za tym
idzie, unieważnienie idei postępu, teleologii dziejów i ich obiektywnego poznania), jest
rozprawa zawarta w Niewczesnych rozważaniach.
O pożytku i szkodliwości historii dla życia – bo o niej mowa – traktuje historyzm
jako źródło kulturowej dezintegracji epoki. Jak twierdzi Nietzsche, „istnieje pewien
stopień bezsenności, przeżuwania, zmysłu historycznego, przy którym żywa istota
doznaje szkód i w końcu ginie, czy będzie to człowiek, czy naród, czy kultura”109. To
swoiste „odwrócenie się od życia” ku przeszłości przytępia twórcze instynkty, a tym
samym skłania do rezygnacji z podstawowego i nadrzędnego celu jednostki –
autokreacji. Ponadto badania przeszłości wzmagają „świadomość historyczną”, która
uniemożliwia konstytutywne dla twórczej postawy zapominanie. Nadmiar owej
świadomości wywołuje bierność i retrospektywne usposobienie względem życia. Poza
tym uniemożliwia identyfikowanie się z tym, co minione, a więc wyklucza
zaangażowanie i czynną postawę, wyzwalając tym samym instynkty reaktywne. „Tym
samym zmysł historyczny prowadzi do postępującej dezintegracji kultury, która staje się
teraz synkretycznym nagromadzeniem przypadkowych i różnorodnych elementów, form
i prądów, pozbawioną jedności, przypadkową wielością, chaotycznym pomieszaniem
wszystkich stylów”110.
Nietzsche upatruje w tym chaotycznym pomieszaniu jedną z przyczyn rozpadu
ludzkiej osobowości jako finału braku mitotwórczych „wielkich wizji”, które w kulturze
108
109
110
Por. A. Radomski, Kulturowe przesłanki obecnego kryzysu narracji historycznej, odczyt na XVII
Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich: Tradycja a nowoczesność - Tożsamość, Kraków 15–18
Września 2004 r., plik pobrany z http://jazon.hist.uj.edu.pl/zjazd/materialy/radomski.pdf z dnia 25
marca 2007 r.
F. Nietzsche, Niewczesne rozważania, op. cit., s. 121-122.
P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s. 78.
44
stanowią swoisty główny trzon i zapewniają jej integralność. Okazuje się jednak, że
historyzm może mieć także pozytywne aspekty. Otóż w obliczu trawiącego kulturę
europejską nihilizmu, bierności i niemocy afirmowania życia, zmysł historyczny
umożliwia czerpanie pewnych gotowych wzorców z przeszłości. W wymiarze
jednostkowym ciągłe przyswajanie różnych elementów minionych tradycji może
sprzyjać wzbudzeniu instynktów ludycznych, a więc granie z przeszłością i z tym, co
ona w sobie zawiera. Jest to swoisty „karnawał stylów”, które raz po raz przyodziewa
niczym maski lub kostiumy „człowiek przedmiotowy”. Taki „karnawał w wielkim
stylu” może stać się „najszczytniejszym idiotyzmem i arystofanicznym wyszydzaniem
świata”. Ten „najuduchowieńszy śmiech i szaleństwa zapustne” mogą nawet okazać się
twórcze, gdy „tu właśnie odkryjemy jeszcze dziedzinę naszego wynalazku, dziedzinę,
w której zdobyć się możemy jeszcze na oryginalność, na przykład jako parodyści
dziejów świata i arlekiny Boga – acz nic dzisiejszego nie ma przed sobą przyszłości, to
jednak śmiech nasz może mieć ją właśnie”111.
Najbardziej konstruktywnym sposobem uprawiania refleksji nad przeszłością jest,
tzw. „historia krytyczna”, której koncepcję autor będzie rozwijał w późniejszym
okresie, rewaloryzując historyczną perspektywę w Ludzkie, Arcyludzkie112. Jak wskazuje
ukuta przez Nietzschego nazwa dla tego typu historii, „odrzucenie przeszłości jest nie
tyle aktem zapominania, co aktem krytycznego sądu skierowanego przeciw niemu
samemu”113.
Historia
krytyczna
może
służyć
jako
osąd
przeszłości
i
jej
przezwyciężenie, bowiem każda przeszłość zasługuje na zapomnienie. Czasem wymaga
tego sytuacja, aby kreatywnie ją przetworzyć, adoptując tym samym na potrzeby
autentycznego życia. Jednak nie każdemu wystarcza siły, by w sposób krytyczny
odnosić się do minionych czasów. Oczywiste jest, iż w optyce ludzi słabych
i nastawionych reaktywnie do życia, każdy typ kontemplacji przeszłości może
z łatwością przeistoczyć się w historię antykwaryczną bądź monumentalną. Wynika to
z faktu, że dominujące siły reaktywne będą skłaniały jednostkę do konserwacji życia
w obecnej postaci, a brak sił twórczych uniemożliwiały jej rozwój. Kultywowaniu
111
112
113
F. Nietzsche, Poza dobrem i złem, cyt. za P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje
nietzscheańskie, op. cit., s. 81.
„Na ogół historia zdaje się uczyć o wytwarzaniu geniusza...”, Zob. F. Nietzsche, Ludzkie Arcyludzkie,
przełożył Konrad Drzewiecki, opracował Robert Mitoraj, posłowie Paweł Pieniążek, Wydawnictwo
Zielona Sowa, Kraków 2003, s. 148.
P. de Man, Nietzsche i nowoczesność, (Fragment tekstu Literary History and Literary Modernity
pochodzącego z tomu Blindness and Insight tegoż autora. Oxford University Press 1971, s. 145-152.
Tytuł pochodzi od tłumacza), przełożył Artur Przybysławski, http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/
z dnia 17 kwietnia 2007 r.
45
przeszłości będzie więc służyć historia antykwaryczna, wraz z jej zachowawczym
charakterem wobec życia oraz pustym i bezrefleksyjnym kontemplowaniem przeszłości.
Z kolei historia monumentalna będzie jednym ze sposobów ustalania i konserwowania
norm,
obyczajów,
a
także
systemów
etycznych.
W niej
także
drzemie
niebezpieczeństwo obiektywizacji i absolutyzacji, jak choćby w przypadku historiozofii
G.W.F. Hegla. Tu historia podlega dialektycznej wykładni, w wyniku której dokonuje
się jej teleologizacja. Postrzeganie historii jako procesu rozumnego, celowego
i pojmowania go w kategoriach
obiektywistycznych
staje się także źródłem
„moralizny”. Warto zauważyć w tym miejscu, że nietzscheańska krytyka historyzmu
znajdzie szerokie odbicie w refleksji postmodernistycznej.
Zgubny wpływ wzrostu świadomości historycznej na jednostkę i kulturę, stara się
zobrazować
Nietzsche
posługując
się
metaforycznym
opisem
›człowieka
przedmiotowego‹. Jest on „...tylko zwierciadłem tego wszystkiego, co może się w nim
odbijać, tego wszystkiego, co może być poznane, nie ma on innej rozkoszy jak ta, która
daje odzwierciedlanie lub poznanie czegoś. Czeka on, aż się nasunie coś, coby poznane
być mogło i wtedy zwraca ku temu czemuś swoją powierzchnię tak subtelną, że nawet
powiew przelotny zjawisk czysto duchowych odbija w niej swój obraz. To co w nim
pozostaje z jego własnej osobowości, wydaje mu się czymś, co mu jedynie przeszkadza
w jego poznawczej czynności; tak bowiem stał się on tylko miejscem, przez które
przechodzą i w którym odbijają się obce dlań w gruncie rzeczy przedmioty
i wydarzenia. O sobie samym przypomina on sobie z trudnością i wysiłkiem (…)
chciałby on nieraz myśleć o tym, co mu dokucza i przymusza się do tego, ale na próżno.
Myśl jego dąży już dalej wznosząc się ku uogólnieniom zajmującego go wypadku”114.
Z tego metaforycznego rysu psychologicznego człowieka przedmiotowego można
wiele znaczącego wyczytać. Zwłaszcza w kontekście rozważań nad wpływem, jaki
wywiera na jednostkę wzrost świadomości historycznej oraz pozór naukowej
obiektywności. Przede wszystkim, triumf człowieka przedmiotowego w nowoczesnej
kulturze, który Nietzsche rozpoznaje potem oczami Zaratustry115, kłóci się zasadniczo
z jego wizją kultury arystokratycznej – opartej na silnych, dostojnych i twórczych
indywidualnościach. W takiej koncepcji brak miejsca dla człowieka przedmiotowego,
za wyłączeniem roli narzędzia (przedmiotu?), którym może się posłużyć potężniejszy
twórca. Człowiek przedmiotowy nie jest jednak tym, na czym mogłaby opierać się
114
115
F. Nietzsche, Poza dobrem i złem, cyt. za P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje
nietzscheańskie, op. cit., s. 80.
Por. także rozdział Z krainy oświaty, F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit. s. 107-109.
46
prawdziwa kultura. Jest zbyt plastyczny i pasywny, nie jest „celem samym w sobie, […]
nie jest człowiekiem koronującym, którym reszta bytu się usprawiedliwia, […] Jest on
narzędziem, potrosze niewolnikiem, […] sam w sobie zaś niczem”116.
Człowiek przedmiotowy – jak nietrudno zauważyć – jest zdecydowanym
przeciwieństwem Nadczłowieka, który w koncepcji Nietzschego występuje w roli
kreatora autentycznej kultury oraz prawowitego spadkobiercy wiecznej ziemskiej
teraźniejszości. Jest to idea, która – zapożyczona od starożytnych Greków –
przyświecała autorowi Zaratustry niemal od samego początku twórczości. Zalążki tej
idei można odnaleźć już w Niewczesnych rozważaniach. Nietzsche pisze tam, że
„zasadniczą myślą kultury [jest] czynić wszystko, by w nas i obok nas powstał filozof,
artysta i święty, i w ten sposób pracować nad doskonaleniem natury” 117. Nieco dalej,
w tej samej rozprawie czytamy: „... kultura bowiem jest dzieckiem indywidualnego
samopoznania i niezadowolenia z siebie. Każdy, kto opowiada się za kulturą, mówi tym
samym: ‘widzę nad sobą coś wyższego i bardziej ludzkiego niż ja sam, pomóżcie mi
wszyscy to osiągnąć, jak i ja chcę pomóc każdemu, kto rozpoznaje to samo i na to samo
cierpi: aby wreszcie powstał człowiek, w całej pełni i nieskończenie zdolny poznawać
i kochać, umiejący widzieć i działać, który całym sobą lgnie i przynależy do natury,
jako sędzia i mierniczy rzeczy”118.
Warto w tym miejscu zastanowić się nad samym pojęciem Geniusza – co ono
znaczy i jak funkcjonuje w całej strukturze teorii Nietzschego. Pisząc o Schopenhauerze
jako swym wychowawcy, opiewał go w samych superlatywach, w kategoriach
genialności! Przy tej okazji Nietzsche opisuje nieco metaforycznie proces kształcenia
się „osobowości kulturalnej”, określając go jako „święcenia kultury”: „...Jedynie miłość
bowiem daje duszy nie tylko zdolność jasnego, analitycznego i wzgardliwego widzenia
samej siebie, ale także pragnienie wyjrzenia poza siebie i usilnego szukania sił jakiejś
ukrytej jeszcze wyższej jaźni. Zatem tylko ten, który sercem przylgnął do jakiegoś
wielkiego człowieka, przyjmuje tym samym pierwsze święcenia kultury; ich znakiem
jest zawstydzenie samym sobą bez przykrości, nienawiści do własnych ograniczeń
i ciasnoty, współodczuwanie z geniuszem, który wciąż na nowo wydobywał się z owego
właściwego nam zaduchu i zasuszenia...”. I dalej „...przejść trzeba od wewnętrznych
zdarzeń do osądu zdarzeń zewnętrznych, wzrok musi skierować się na zewnątrz, aby to
116
117
118
F. Nietzsche, Poza dobrem i złem, cyt. za P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje
nietzscheańskie, op. cit., s. 86.
F. Nietzsche, Niewczesne rozważania, op. cit., s. 212.
Tamże, s. 215.
47
pragnienie kultury, [...] odnaleźć w wielkim ruchliwym świecie, pojedynczy człowiek
ma użyć swoich zmagań i tęsknot jako alfabetu, który pozwoli mu odczytać teraz
dążenia ludzi. Ale i tu nie wolno mu się zatrzymać, musi wznieść się na wyższy
szczebel, kultura wymaga od niego nie tylko wewnętrznego przeżycia, nie tylko osądu
zewnętrznego świata, ale ostatecznie i przede wszystkim czynu, to znaczy walki
o kulturę, przeciwko wszelkim wpływom, przyzwyczajeniom, prawom, instytucjom,
w których nie rozpoznaje swego celu – stworzenia geniusza”119.
Człowieka
dostojnego
charakteryzuje
zinternalizowana
(w
stopniu
podmiotowym) potrzeba „lepszego” pod każdym względem, kultura osobista w sensie
poczucia wyższości i wyższych aspiracji, potrzeba tworzenia czegoś ponad siebie.
„Takie są korzenie wszelkiej prawdziwej kultury; [...] – pisze Nietzsche – rozumiem ją
jako tęsknotę człowieka, by odrodzić się jako święty i geniusz, [...] sprzyjać stającej się
kulturze i tworzeniu geniusza – co jest celem wszelkiej kultury”120. Twórczość,
przezwyciężanie samego siebie, jest tu podniesiona do rangi życiowego imperatywu,
oczywiście w odczuciu jednostki wybitnej. To uczucie lokuje się poza wszelkim
obowiązkiem, nakazem moralnym, prawnym czy religijnym; jest niby intuicyjnym
przeświadczeniem, wewnętrzną potrzebą, instynktownym podążaniem w nieznane
w poszukiwaniu „nowego”. Genialna osobowość powstaje niejako w wyniku
przezwyciężania swych ograniczeń i słabości. Natura determinuje, ale także obdarowuje
„energią, nieugiętą siłą, wytrwałością, z jaką jednostka, wbrew tradycji, kroczy do
zdobycia całkowicie indywidualnego poznania świata”121.
W Ludzkie Arcyludzkie pisał o mikro- i makrokosmosie kultury: „Najlepsze
odkrycia z dziedziny kultury robi człowiek w sobie samym, kiedy działają w nim dwie
siły różnorodne […] Taki gmach kultury w poszczególnym indywiduum będzie […] jak
najbardziej podobny do gmachu kultury całych epok i bezustannie będzie o nim pouczał
przez analogię. Wszędzie bowiem, gdzie się rozwinęła wielka architektura kultury,
zadaniem jej było zmusić do zgody występujące przeciw sobie moce za pomocą
przemożnego nagromadzenia innych sił, mniej niezgodnych, jednak bez ujarzmiania
i bez skuwania w łańcuchy”122. Twórca-Geniusz jest więc inicjatorem rozwoju
i kreatorem kultury, tzn. procesu tworzenia się jej, jako wyniku oddziaływania wybitnej
jednostki na otoczenie. Inicjatorem dlatego, że to człowiek wprowadza do bezładu
119
120
121
122
F. Nietzsche, Niewczesne rozważania, op. cit., s. 215-216.
Tamże, s. 189.
F. Nietzsche, Ludzkie Arcyludzkie, op. cit., s. 147.
F. Nietzsche, Ludzkie Arcyludzkie, op. cit., s. 171.
48
natury pierwiastek kulturotwórczy, który dzięki absorpcji różnorodnych sił, spaja je
w jedną konstrukcję – gmach kultury. W ten sposób człowiek naturę udoskonala,
tłumaczy, oznacza, kategoryzuje, wartościuje, itp. W takim rozumieniu kultura jawi się
jako to, w czym przejawia się ludzka tendencja do porządkowania i kategoryzowania
rzeczywistości – naturalnego, pierwotnego bezładu i chaosu, do którego człowiek
dopiero przykłada „ludzki sposób widzenia świata” by „usensowić” to, na co spogląda.
Aspekt kreacyjny ujawnia się, gdy człowiek przekształca naturę, dodając jej pewne
treści i wartości, zmieniając lub negując już istniejące, w ten sposób tworząc z nich
nowe. Za Andrzejem Kucnerem można stwierdzić, że w myśli Nietzschego „realny
świat ze swej natury jest pusty i bezwartościowy. To jedynie człowiek ›napełnia‹ go
wartościami, wielością sensów i znaczeń”123. Sama natura jawi się tu człowiekowi jako
twór wszechmocny, acz niedoskonały i nieświadomy, który niejako potrzebuje geniusza,
niczym „kochany kochającego”, toteż umożliwia mu narodziny i egzystencję:
„...głębokie przekonanie, że wszędzie wokół napotyka się niedolę natury, która prze ku
człowieczeństwu, która boleśnie czuje każde kolejne niepowodzenie, której mimo to
wszędzie udają się najwspanialsze zadatki, rysy i formy...”124.
Nierozłącznie związana z tą problematyką jest także refleksja nad istotą
twórczości oraz statusem artysty, pojmowanego przez Nietzschego dość szeroko jako
Twórca. Odgrywa on w koncepcji autora Jutrzenki bardzo istotną rolę, zwłaszcza
w początkowym okresie jego twórczości. Przede wszystkim każda działalność
człowieka w świecie najpełniej wyraża się w twórczości. Człowiek przeżywający
w pełni swe życie jest artystą w każdym tego słowa znaczeniu. Odciska on swe piętno
w zmienności świata, czyniąc tym sposobem „piękny pozór”, który staje się
„estetycznym usprawiedliwieniem świata”. Nade wszystko jednak jest to wynik miłości
i afirmacji, która – jak to wyżej cytowano – daje możliwość „wyjrzenia poza siebie
i usilnego szukania sił jakiejś ukrytej jeszcze wyższej jaźni”. W twórczości człowiek
przekracza samego siebie – wsłuchując się w swą wolę mocy, daje wyraz
indywidualnym możliwościom wzrostu i rozwoju.
Potrzebę twórczości i „estetycznego usprawiedliwienia świata”, dewaluuje nieco
Nietzsche w Ludzkie Arcyludzkie i w późniejszym Wędrowcu... Ten etap twórczości
będzie się rozwijał pod prymatem naukowości pojmowanej w duchu ostrożności,
krytycyzmu i nieufności. Jest to znamię wyczerpania się w przekonaniu autora,
123
124
A. Kucner, Friedrich Nietzsche. Źródła i perspektywy antropologii, op. cit., s. 174.
F. Nietzsche, Niewczesne rozważania, op. cit., s. 215.
49
metafizycznych własności sztuki, z czym wiąże się także przełom i zarzucenie
romantycznych idei, schopenhaueryzmu, zerwanie przyjaźni z Wagnerem125. Nietzsche
stwierdza, że „człowiek naukowy jest dalszym stopniem rozwoju człowieka
artystycznego”126. Sformułowane w tym okresie koncepcje ścisłej naukowości i kultu
poznania oraz prawdy, przyjdzie Nietzschemu dogłębnie skrytykować, nie oszczędzając
przy tym wszystkich innych idei oświeceniowych. Ten punkt zwrotny będzie miał swoje
miejsce wraz z wnikliwą analizą genealogiczną schyłkowej moralności i nihilizmu.
Cały projekt „przewartościowania wszystkich wartości” odbywał się będzie pod egidą
nadczłowieka (idei nawiązującej niewątpliwie do wczesnych przemyśleń) oraz woli
mocy (która, po odrzuceniu naukowości, okaże się powrotem do oryginalnie
pojmowanej metafizyki).
W okresie naukowym Nietzsche utwierdza się w poglądzie o rozstępie pomiędzy
kulturą a państwem i cywilizacją. Rozwój techniczno-naukowy tej ostatniej
zdecydowanie nie sprzyja polepszaniu stanu kultury. Wręcz przeciwnie – wzrost
świadomości nowoczesnej, kosmopolitycznej i praktycznej, służy dogmatyzacji,
konformizmowi, ideologicznej demityzacji i stadnemu, banalnemu życiu. Dlatego
priorytetem powinien być przede wszystkim rozwój autonomicznej kultury i to właśnie
rozum – będący środkiem, a nie celem – służyć ma rozwojowi kulturalnemu. „Nasz
własny rozum musi rozstrzygać. Rządy nad ziemią musi sam człowiek ująć w swoje
ręce, jego ‘wszechwiedza’ musi bystrym swym okiem czuwać nad dalszym losem
kultury”127. Należy tu specjalnie podkreślić fakt, iż „wszechwiedza” (celowo brana
w nawias przez Nietzschego) nie jest rozumiana w dosłownym sensie, podobnie jak
i „rządy nad ziemią”. Słowa te należy odczytywać tylko i wyłącznie w perspektywie
działalności kulturotwórczej. To właśnie kultura, w jej pożądanym kształcie jest
synonimem użytego tu wyrażenia, i w niej też ma się wyrażać „wszechwiedza”, czyli
świadomy celów akt kreacji kultury. W odniesieniu do natury świata, Nietzsche nie
zmienił swego poglądu, mimo zmian preferowanych dróg poznawczych i rozwojowych
na płaszczyźnie kulturowej. W dalszym więc ciągu uważa, że „ład gwiezdny, w którym
żyjemy, jest wyjątkiem, […] Ogólny charakter świata jest przeciwnie chaosem po
wszystkie wieki, nie w znaczeniu zbywającej konieczności, lecz zbywającego ładu,
125
126
127
Helmut Gillner upatrywał w tym fakcie główny bodziec do zmiany orientacji przez Nietzschego:
rozczarowanie sztuką i zwrot ku nauce. Zob. H. Gillner, Fryderyk Nietzsche. Filozoficzna i społeczna
doktryna immoralizmu, Instytut Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1965, s. 36-37.
F. Nietzsche, Ludzkie Arcyludzkie, op. cit., s. 139.
Tamże, s. 155.
50
rozczłonkowania, formy, piękności, mądrości i jak tam jeszcze zwą się wszystkie nasze
estetyczne człowieczości. […] Nie dotyka go wcale żaden z naszych estetycznych
i moralnych sądów! Nie ma on też żadnego popędu samozachowawczego, ani żadnych
w ogóle popędów; nie zna też żadnych praw. Strzeżmy się mówić, że istnieją prawa
w przyrodzie”128. W takim ujęciu, jedyną możliwością życia, jest spojrzenie przez
pryzmat kultury, podobnie zresztą, jak akt poznania – jest interpretowaniem
z określonej perspektywy. Innymi słowy – prawdziwej natury świata nie sposób poznać;
percypować świat możemy jedynie pod postacią zjawiska, które nazwać można
„prawdą”, w gruncie rzeczy zaś jest to nic innego, jak „użyteczny fałsz”.
W
„okresie
naukowym”
Nietzsche,
wraz
z
wyznawanymi
ideami
oświeceniowymi, będzie także podzielał stanowisko Kanta, jednakże już wówczas
będzie w słowach Nietzschego pobrzmiewał ton wątpiący i krytyczny: „Urządziliśmy
sobie świat tak, żebyśmy w nim żyć mogli – ustanowiliśmy sobie ciała, linie,
płaszczyzny, przyczyny i skutki, ruch i spoczynek, kształt i treść: bez tych artykułów
wiary nikt by z nas teraz nie zniósł życia! Lecz nie są one przez to jeszcze niczym
dowiedzionym! Życie nie jest żadnym argumentem; między warunkami życia mógłby
się znajdować błąd!”129. Przełamanie poglądów oświeceniowych przyniesie odrzucenie
kantowskich kategorii, a wraz z nimi zanegowanie zgodności myśli i bytu, zastąpienie
poznania interpretacją, a także – co istotne dla perspektywy postmodernistycznej –
skojarzenie oświeconego rozumu z przemocą. Wynikiem tej krytyki będzie
ukonstytuowanie się stanowiska perspektywistycznego, w którym spełnia się postulat
wielości punktów oglądu rzeczywistości. W ścisłej zależności z tą problematyką
pozostaje także koncepcja podmiotu.
Jak twierdzi Paweł Pieniążek, „problem podmiotu jest niewątpliwie jednym
z najważniejszych w filozofii Nietzschego […] ale tym samym jest – jak pokazuje cała
tradycja interpretacji myśli autora Poza dobrem i złem – równie złożony i niejasny jak
cała ta myśl. W filozofii Nietzschego można bowiem spotkać kilka konkurencyjnych
ujęć podmiotu”130. Przede wszystkim występuje tu zakwestionowanie podmiotu
rozumianego na sposób kartezjański. Nietzscheański podmiot jest „jednolity”, kierujący
się zasadniczo wolą prawdy. Ona narzuca w pewnym sensie wszystkie rozróżnienia, na
128
129
130
F. Nietzsche, Wiedza radosna (Księga trzecia), tłumaczenie Leopold Staff, wydanie on-line
http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WR/index5.html z dnia 24 marca 2007 r., § 109.
Tamże, § 121.
P. Pieniążek, Podmiot, autor i tekst u Nietzschego, „Nowa Krytyka”, wydanie on-line
http://www.nowakrytyka.phg.pl/article.php3?id_article=72 z dnia 29 marca 2007 r.
51
ego, świadomość, duszę, przedmiot, itp., które – jak we wcześniej cytowanym ustępie –
uznane zostają przez Nietzschego za „praktyczne fikcje”. Są one jedynie pewnym
wytłumaczeniem
zjawisk
zachodzących
w
obrębie
jednostki,
motywowanej
instynktami, namiętnościami, potrzebami, itd. Wola prawdy doszukuje się motywów
i wyjaśnień w celu zrozumienia zachodzących reakcji. Jednak – zdaniem Nietzschego –
nie jesteśmy w stanie zrozumieć do końca swoich reakcji, tak jak nie potrafimy ich
przewidzieć131. W tej swoistej „nieświadomości” przejawia się oddziaływanie woli
mocy w obrębie jednostki. Dlatego też działanie instynktowne, spontaniczne,
wynikające z prawdziwie odczuwanej potrzeby, jest pełnym przeżywaniem, sprzyja
życiu i afirmuje je, wypełniając tym samym wolę mocy. Dopiero z takiej działalności
człowieka powstać może prawdziwa kultura, sprzyjająca życiu, nie zaś wynikająca
z instynktów dekadenckich i nosząca znamiona upadku.
Interpretacja świata jest silnie zdeterminowana przez intencje. Najbardziej więc
winny nas interesować instynkty, gdyż te – według Nietzschego – są odczuwane
właściwie każdej jednostce, w zależności od tego, jaką („lichą” czy „dostojną”) się
poczuwa. Również instynkt stoi za podstawowym rozróżnieniem tego, co prawdziwie
wartościowe, a co schyłkowe i zabójcze dla życia. Dla Nietzschego jest to zasadniczy
problemat: „krytyczne badanie relacji, jakie zachodzą między wyznawanymi przez nas
wartościami a naszym sposobem życia, jego jakością”132. Jak pisał sam autor
omawianych koncepcji, „musiała ciekawość moja, równie, jak moje podejrzenie,
zatrzymać się zawczasu przy pytaniu: jaki początek ma właściwie nasze ›dobro‹ i ›zło‹.
W istocie już jako trzynastoletniego chłopca prześladował mnie problemat początku zła,
[z czasem zmieniłem – przyp. P.N.] mój problemat na inny: wśród jakich warunków
wynalazł sobie człowiek owe oceny wartości: ›dobrze‹ i ›źle‹ i jaką wartość mają one
same? Wstrzymywałyż one, czy też popierały rozwój człowieczy? Czy są oznaką
niedostatku, zubożenia, zwyrodnienia życia? Lub przeciwnie, czy zdradza się w nich
pełnia, siła, wola życia, jego odwaga, jego ufność, jego przyszłość?”133.
Jak widać wyraźnie, stan kultury ludzkiej zależy od przyjętego i uznawanego
systemu wartości. W cytacie tym daje się zauważyć również zmiana optyki, w tym
przypadku jest to przyjęcie perspektywy genealoga badającego „wartość wartości” oraz
131
132
133
Por. F. Nietzsche, Jutrzenka. Myśli o przesądach moralnych, przełożył Stanisław Wyrzykowski,
nakład Jakóba Mortkowicza, Warszawa MCMVII, § 119 (Doznawanie i rojenie), s. 125-129.
S. Łojek, Obrona Nietzschego, op. cit. s. 13.
F. Nietzsche, Z genealogii moralności (Przedmowa), tłumaczenie Leopold Staff, wydanie on-line
http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/GM/ z dnia 19 marca 2007r., § 3.
52
ich konsekwencje w życiu, zarówno w formie jednostkowych zachowań, jak i całych
systemów moralnych, obyczajowych i kulturowych. Jest to genealogiczna metoda
analizy „nihilizmu epoki”, która poprzez uogólnienie staje się refleksją o ogólnie
rozumianej kondycji człowieka i jego kulturze.
W
ścisłym
związku
z
problemem
podmiotu
pozostaje
nietzscheański
perspektywizm i to właśnie on prowadzi Nietzschego do bliższego zainteresowania się
problemem nihilizmu i dekadencji. „Przez perspektywizm Nietzschego rozumiemy […]
interpretowanie rzeczywistości jako rzeczywistości stającej się. Jest to zatem synonim
woli mocy, która – powtarzając za Heideggerem – jest fundamentem bytu. Rozważania
te prowadzą do wniosku, że perspektywizm nietzscheański jest określeniem
ontologicznej wykładni świata. Z drugiej jednak strony jest też kategorią poznania,
ponieważ jest nadawaniem sensu z określonej perspektywy […] Konsekwencją
perspektywicznego postrzegania świata jest istnienie wielu prawd. Wielość ich zależy
od wielości naszych interpretacji”134. Przyjmując perspektywizm jako metodę poznania
oraz podstawę doświadczenia świata, Nietzsche otwiera się na pluralizm różnych racji,
by w wyniku ich ścierania się i rozważania, wybrać jedne, by je potem przezwyciężyć
i porzucić kosztem innych. Proces taki zachodzić powinien w obrębie każdej jednostki,
jak i w wymiarze całej kultury. Kurczowe trzymanie się jednych i tych samych racji
grozi skostnieniem i uwiądem, zarówno w wymiarze jednostkowym, jak i na skalę całej
kulturowej rzeczywistości. Prostą konsekwencją perspektywizmu, który otwiera się na
wielość sposobów doznawania i interpretowania świata, jest pluralizm. Pozostaje on
w silnym związku z faktem, iż życie jest „stawaniem się”; choćby ta ciągła zmienność
w obrębie jednostkowego istnienia, przeczy zdecydowanie jakiejkolwiek stałości.
Z przytoczonych tez, Nietzsche konsekwentnie wyciągnął radykalne wnioski. Po
zanegowaniu poznania apriorycznego Kanta, które rzekomo miałoby być właściwe
człowiekowi, a więc immanentne każdej jednostce i przez to także uniwersalne,
Nietzsche upatruje w ludzkich strukturach poznawczych „metaforę interpretacyjną”
ustawicznie zmieniającego się świata135.
Oczywiście ta zmiana stanowiska pociąga za sobą także zmiany w pojmowaniu
kultury przez Nietzschego. Pierwiastek kreacyjny ustępuje tu miejsca „ucieleśnieniu
kultury”, tzn. faktu, że rzeczywistość kulturowa wywiera na jednostkach przemożny
wpływ, warunkując tym samym sposób widzenia świata aż do najgłębszych pokładów
134
135
M. Kopij, Brzozowskiego obcowanie z Nietzschem, [w:] Friedrich Nietzsche i pisarze polscy. Praca
zbiorowa, op. cit., s. 124-125.
Zob. M. P. Markowski, Nietzsche. Filozofia interpretacji, op. cit., s. 63.
53
ludzkiej istoty. W tej perspektywie podmiot staje się „produktem” kultury. O ile zatem
środowisko kulturowe nie pozostaje w jawnej sprzeczności z naturą, nie powoduje
destrukcyjnych konsekwencji w obrębie jednostki, ani też nie prowadzi do kulturowej
ruiny. Dlatego Nietzsche postulował jako najważniejszą aktywność ludzką, dążenie do
uzyskania kształtu kultury zgodnego z naturą. W tak pojmowanym „kulturowym
środowisku”, system wartości sprzyja życiu, zwłaszcza w warstwie sił popędowych
i instynktownych. Warunkiem rozwoju życia i nieskrępowanej autokreacji jest wolność,
którą jednostka winna stale sobie wywalczać, przekraczając wszelkie ograniczenia,
zarówno w obrębie swego indywidualnego jestestwa, jak i wynikające z ograniczeń
uformowanych w moralności, obyczajach i tradycji. Wolność nie jest tu rozumiana jako
brak determinacji (jednostka jest powodowana wolą mocy), ale jako wolność do
zwalczania restrykcji kulturowych, których przekroczenie stwarza szansę odnalezienia
nowych płaszczyzn dla możliwości rozwoju kultury. „Wolny od czego? Lecz cóż to
Zaratustrę obchodzić może! Jasno niech mi twe oczy zwiastują: ku czemu wolny?” 136
Dlatego też powinnością tworzących jest formowanie norm, które nie zagrażają
wolności i gwarantują oraz stymulują swobodny wzrost. Z ruchem kreatorskim
i transgresywnym wiąże się zatem większa odpowiedzialność – samoodpowiedzialność
– względem siebie i za siebie137. A to dlatego, że wolność pojmowana jest tu jako
samodyscyplina, opanowanie, silna wola i wewnętrzny rygor. Wola tworzącego
uzurpuje sobie wolność w aspekcie pozytywnym. Przyjrzyjmy się zatem dokładniej
kategorii woli, w dalszym zaś ciągu, jakie znaczenie koncepcja ta odgrywa
w całościowym projekcie kultury Nietzschego.
Problem woli jest u Nietzschego fundamentalny138 i wymaga szerszego
omówienia, zarówno w przypadku analiz jego filozofii, jak i w przypadku koncepcji
kultury, która z niej się wyłania. Jak wiadomo, wola w wymiarze podmiotowym jest
jednostkowym
przypadkiem
woli
mocy,
która
jest
dynamicznym
podłożem
wszystkiego. Metaforyczny i zarazem niezwykle pełny opis woli mocy w aspekcie
antropologicznym, możemy odnaleźć w mowie Zaratustry O przezwyciężeniu samego
siebie. „wola mocy – niewyczerpana, twórcza wola życia, […] co się zawsze samo
pokonywać musi. […] Tam gdzie tylko życie, tam jest i wola: wszakże nie wola życia,
136
137
138
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 55.
Por. S. Łojek, Obrona Nietzschego. Rzecz o odpowiedzialności, op. cit., s. 17.
Por. G. Wohlfart, Wola mocy i wieczny powrót: dwa oblicza eonu. Esej o Nietzschem, przełożył
Tomasz K. Sieczkowski, „Hybris” Internetowy Magazyn Filozoficzny,
http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/ z dnia 17 kwietnia 2007 r.
54
lecz […] wola mocy!”139. Ten naczelny komponent nietzscheańskiej filozofii, staje się
również fundamentalny z punktu widzenia badań nad jego koncepcją kultury.
Wszelka aktywność ma u swej podstawy wolę mocy; zarówno zmienność świata,
jak i ludzki czyn czy myśl wypływają z tej samej mocy. Jak stwierdza Bogdan Baran,
refleksja Nietzschego, „to szczyt podmiotywizmu – idea woli mocy, […] jest jednak
ambiwalentna. Zawiera właśnie krytykę ja i świadomości: podmiot i świadomość są
wtórne, […] więcej nawet: ‘Nie istnieje ani duch, ani rozum, ani myślenie, ani
świadomość, ani dusza, ani wola, ani prawda: wszystko bezużyteczne fikcje’”140, cytuje
Baran za Nietzschem. Te źródłowo kartezjańskie kategorie, są pozorowane z czysto
ekonomicznych, czy też praktycznych pobudek; mają na celu opanowanie w stopniu
umożliwiającym życie, wszechogarniającego chaosu świata zjawisk i przeżyć.
W wyniku tego wola mocy zostaje „zapośredniczona”, tudzież ustrukturyzowana przez
wolę prawdy, która z kolei utrwala wszechogarniającą zmienność w pozór trwałości.
Ten pozór Nietzsche określa „największym kłamstwem ludzkości”. Tak pojmowana
prawda ma charakter „środka pomocniczego życia”, nie jest zatem czymś innym
usprawiedliwiona, jak tylko swym zastosowaniem. Powtórzmy raz jeszcze, powołując
się na słowa autora: „Prawda jest rodzajem błędu, bez którego nie byłby w stanie żyć
określony rodzaj istot żywych”141.
Już teraz chciałbym zaznaczyć ważność tego fragmentu niniejszej pracy,
zwłaszcza
w
kontekście
poruszanych
nieco
później
zagadnień
związanych
z neopragmatyzmem142. U Nietzschego, podobnie jak i u Rorty’ego, prawdziwe jest to,
co najwydajniej spełnia wymogi praktycznego życia. Prawda nie konstytuuje się
w żadnym innym celu, ani w żaden inny sposób, jak tylko w wyniku procesu
konsensualno-pragmatycznego, by w przyjętej postaci spełnić swą rolę. Powrócimy
nieco dalej do tego zagadnienia, tymczasem przejdźmy w bieżących rozważaniach do
koncepcji kultury rozpatrywanej przez Nietzschego w świetle idei wiecznego powrotu
i nadczłowieka.
Powyższe kategorie, z uwzględnieniem woli mocy, są podstawowymi
i charakterystycznymi dla filozofii Nietzschego, przede wszystkim zaś dla kolejnej,
trzeciej fazy formowania się poglądów tegoż. Konstatacja tezy, że wola mocy jest
139
140
141
142
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 102-103.
B. Baran, Postmodernizm, op. cit., s. 63.
F. Nietzsche, Wola mocy, cyt. za M. Heidegger, Nietzsche. T. 1, op. cit., s. 612.
„Daleko idące podobieństwo między Nietzschem a późniejszymi odeń pragmatystami (prócz Pierce’a)
bywa często podkreślane w literaturze”. Zob. H. Gillner, Fryderyk Nietzsche. Filozoficzna i społeczna
doktryna immoralizmu, op. cit., s. 62-63 (przypis).
55
warunkiem wszelkiej aktywności, rzutuje także na kształt koncepcji kultury. Z woli
mocy wszak wynika, m.in. percepcja rzeczywistości, kultura z kolei jest pryzmatem,
przez który ogląd się odbywa. Tworzenie autentycznej kultury odbywa się w wyniku
ustanawiania systemów wartości i ideałów. Te z kolei wynikają z oceny: „Oceniać
znaczy tworzyć […] Przez ocenę powstaje dopiero wartość; bez oceny pustym byłby
orzech bytu”143. Jednakże istotną rolę odgrywa tu ciągła, aktywna kontemplacja
zmienności świata i jej interpretowanie. W finale zaś zachodzi reinterpretacja
wcześniejszych ocen i norm: „Zmienność wartości to zmienność tworzącego. Niszczy
zawsze, kto twórcą być musi”144. Zatem wszelką aktywność kulturotwórczą
charakteryzuje wola, ocena i wartościowanie, ustawiczne interpretowanie oraz
reinterpretacja, czyli obalanie wartości „zużytych” na rzecz wyższych i bardziej
szlachetnych. Proces ten odbywa się nieprzerwanie, wciąż od nowa zachodzi cykl
„budowanie-burzenie” i w ten sposób rozciąga się na całą wieczność.
W tej perspektywie pojawia się pierwszy szkic przyszłej koncepcji, która zostaje
zaznaczona
na
kartach
Tako
rzecze
Zaratustra
i
będzie
rozwijana,
choć
nieusystematyzowana, w toku dalszych rozmyślań filozofa. Mowa tu o „wiecznym
powrocie”, w którym manifestuje się niewyczerpalność woli mocy, jako „nieskończonej
zdolności przemiany”; kłębiącej się siły, która przebywszy wszelkie stany rzeczy,
poczyna przebywać je wiecznie od nowa145. „Wieczny powrót” stanie się wyrazem
afirmacji życia oraz zaprzeczeniem liniowego czasu i idei postępu.
Kolista koncepcja czasu w sposób oczywisty neguje idee celu i postępu, co też
zostało już wcześniej omówione, przy okazji opisu nietzscheańskiej krytyki historyzmu.
Charakterystyki wymaga natomiast aspekt afirmacji i związanej z nim formuły amor
fati (umiłowanie losu)146. W niej właśnie wyraża się pełna akceptacja dla życia stającego
się w bezprzyczynowym, bezcelowym i bezrozumnym świecie, który toczy się i toczyć
się będzie w nieskończoność. „Co z rzeczy wszelkich biec może […] długą drogę, przed
się wiodącą, raz jeszcze przebiec musi! […] tą oto drogą wciąż na nowo biec, aby […]
długą, okrutną drogą wiecznie na nowo powracać”147. Wypowiadający te słowa
Zaratustra, wskazuje na bramę, która symbolizuje „chwilę w wieczności”. Właśnie w
każdej chwili życie człowiecze winno przebiegać tak, aby chciało się jej raz jeszcze i
143
144
145
146
147
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 51.
Tamże, s. 52.
Por. Z. Kuderowicz, Nietzsche, Wydawnictwo Wiedza Powszechna, Warszawa 1979, s. 85.
Zob. Zob. F. Nietzsche, Wiedza radosna (Księga czwarta), tłumaczenie Leopold Staff, wydanie online http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WR/index6.html z dnia 19 kwietnia 2007r., § 276.
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 142-143.
56
ponownie przez całą wieczność. Podobnie całe życie należy uczynić takim, aby z
radością móc je przeżyć ponownie148. Jest to rozkosz „wszelkiej przyszłości nadmiar
dziękczynienia, składany chwili”149, spełniający się w ziemskiej rzeczywistości. W ten
sposób spełnia się formuła amor fati – „imperatyw egzystencjalny Nietzschego”150 –
aktywna afirmacja dziejącej się chwili, życia w całej jego zmienności oraz wiecznie
dynamicznej, niezbywalnej woli mocy, która nakaże wszystkiemu powrócić
nieskończoną ilość razy.
W tym koncepcie należy uwzględnić jeszcze jeden, nieodzowny komponent
nietzscheańskich rozważań – negację „życia wiecznego w zaświatach”. Wiąże się to
z wielowymiarowym wystąpieniem przeciw religii „słabych”, w szczególności zaś
przeciw chrześcijaństwu. Wraz z „okresem naukowym”, krytyka religii będzie się
pogłębiać i stanie się charakterystycznym i znamiennym wyróżnikiem dla
nietzscheańskiej refleksji. Najgłębszy swój wyraz znajdzie w obwieszczonej w Wiedzy
radosnej151, a wygłoszonej dobitnie w Tako rzecze Zaratustra152 „śmierci Boga”, która
stanie się tezą niezwykle istotną i pociągającą za sobą doniosłe konsekwencje, zarówno
dla filozofii Nietzschego, jak i dla późniejszego namysłu człowieka nad własną
kondycją153.
Mając
na
uwadze
wielość
aspektów
nietzscheańskiej
krytyki
chrześcijaństwa, spróbuję dokonać krótkiego opisu reminiscencji wynikających ze
„śmierć Boga”.
W świetle powyższej tezy, chrześcijaństwo – jak i każda religia schyłkowa – traci
swą prawomocność. „Życie w zaświatach” jawi się jako „pobożne pragnienie”,
w gruncie rzeczy jest jedynie przeczącym życiu mitem i niezdrowym urojeniem.
Moralność chrześcijańska traci status „wyłącznie słusznej” i wiodącej do zbawienia
zasady postępowania. Odarta z otoczki „bożego prawa”, objawia swój represyjny
charakter, służący unifikacji i kontroli zachowań jednostek przez kapłanów. Wartości
148
149
150
151
152
153
W ponownym powrocie wyraża się również afirmacja siebie samego jako podmiotu działającego –
wyraz całkowitej akceptacji samego siebie i własnej przeszłości „jako gotowość powrotu do każdego
momentu swej przeszłości”. Zob. M. Żelazny, Metafizyka czasu i wieczności jako filozofia człowieka
w idealizmie niemieckim (od Kanta do Nietzschego), Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika, Toruń 1986, s. 126.
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 170.
Por. B. Magnus, Imperatyw egzystencjalny Nietzschego, z ang. przełożył Marcin Miłkowski, [w:]
„Przegląd Filozoficzno-Literacki”, nr 1 (1) 2002, op. cit., s. 99-117.
Zob. F. Nietzsche, Wiedza radosna (Księga trzecia), tłumaczenie Leopold Staff, wydanie on-line
http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WR/index5.html z dnia 24 kwietnia 2007 r., § 125.
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 9 i n.
Por. M. Żelazny, Nietzsche: śmierć Boga, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2678 z dnia 23 marca
2007 r.
57
usankcjonowane zasadami metafizycznymi stają się puste i winny podlegać rychłemu
przewartościowaniu. Odtąd człowiek samodzielnie musi ustalać hierarchie, obierając
jako priorytet wierność życiu i ziemskiej rzeczywistości.
Wszystkie konsekwencje, których nie sposób tu wymienić i dostatecznie
scharakteryzować, prowadzą do skutku, który wydaje się najistotniejszy w niniejszych
rozważaniach. Jest to diametralne zwrócenie optyki na sprawy doczesne, najważniejsze
dla życia, a tym samym dla kultury. Człowiek po „śmierci Boga” winien przejąć
wszystkie sprawy we własne ręce. W obliczu „zabójstwa Boga” ludzkość zyskuje
„tragiczną autonomię”, co przepełnia trwogą i obarcza odpowiedzialnością za życie.
Jednocześnie otwiera się przed człowiekiem nowa perspektywa – „wiecznej ziemskiej
teraźniejszości”, którą winien on formować w taki sposób, aby chcieć znaleźć się w niej
jeszcze nieskończenie wiele razy. „Pragnienie powrotu”, mimo tragedii życia w obliczu
„zmarłego Boga”, staje się imperatywem działania skierowanego na budowanie kultury.
Fundament tej nowej budowli ma się wyłonić spod gruzów starych, połamanych tablic
wartości. Przewartościowaniem winien się odbywać każdy nowy akt twórczy, każda
reinterpretacja i przeformułowanie. „Bycie wolnym oznacza teraz, że na miejsce
pewności zbawienia człowiek ustanawia taką pewność, dzięki której staje się on pewny
samego siebie jako bytu, który dzięki temu opiera się na samym sobie”154.
„Śmierć Boga”, a właściwie jego uśmiercenie, jest dopełnieniem emancypacji
człowieka ku świadomemu życiu. Dopiero teraz człowiek stać się może protagoriańską
„miarą wszystkich rzeczy”, jednakże do zajęcia tej pozycji prowadzi niezwykle długa
droga. Jest to pozbawione metafizycznych podpór, tragiczne życie, do którego
„człowiek nowoczesny” w żadnym calu nie jest przygotowany, przede wszystkim zaś
nie ma mocy. Mówiąc metaforycznie – człowiek jałowy, nie może wydawać plonów,
bez plonów zaś rychło wyginie. Zatem półśrodkiem do przeżycia, w dalszej zaś
perspektywie – do uczynienia życia „znośnym”, jest „wyhodowanie” nadczłowieka,
który mocą swą będzie w stanie „kruszyć stare tablice” i ustanawiać nowe,
usprawiedliwiające istnienie.
Idea nadczłowieka „dojrzewała” w koncepcji Nietzschego już od początków jego
twórczości155. Spostrzegamy to głównie w Narodzinach tragedii (Geniusz), potem
154
155
M. Heidegger, Nietzsche. Tom 2, przełożyli Andrzej Gniazdowski, Piotr Graczyk, Wawrzyniec
Rymkiewicz, Mateusz Werner, Cezary Wodziński, naukowo opracował oraz wstępem opatrzył Cezary
Wodziński, seria Biblioteka Współczesnych Filozofów, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa
1999, s. 137.
Por. H. Gillner, Fryderyk Nietzsche. Filozoficzna i społeczna doktryna immoralizmu, op. cit., s. 21,23.
58
w Ludzkie Arcyludzkie (duch wolny). Koniec Wiedzy radosnej i cały Zaratustra są
obwieszczeniem dla ludzkości: „Patrzcie, ja wam wskazuję nadczłowieka! Nadczłowiek
jest treścią ziemi […] Czas, by człowiek cel sobie wytknął. Czas, by zasiał ziarno swej
najwyższej nadziei”156.
Nadczłowiek – o czym była już wzmianka – spełniałby w społeczeństwie rolę
wybitnego kreatora kultury, poprzez wartościowanie i nadawanie znaczenia życiu. Jest
on tym, który ma moc „odciskania pozoru stałości w wiecznej zmienności świata”, jest
więc twórcą w pełnym tego słowa znaczeniu. Człowiek zaś jest w stanie jedynie
odtwarzać i afirmować prawdziwą twórczość nadczłowieka i w tym też przejawia się
jego „chęć i pragnienie wyhodowania nadczłowieka”. Każda ludzka czynność
sprzyjająca wzrostowi kulturowemu, zwłaszcza czyniona z pasją i bez pragnienia
„zachowania siebie”, jest pożądana i jest obietnicą przyszłości rodzaju ludzkiego.
W istocie każdy człowiek wykorzystujący jak najpełniej swe możliwości i uzdolnienia,
przyczynia się do wzrostu kulturowego, bez znaczenia, jaka jest płaszczyzna jego
działalności. W tym sensie każdy, kto stara się pokonać własne słabości, a rozwinąć
uzdolnienia, niejako kroczy w kierunku nadczłowieczeństwa. W gruncie rzeczy
nadczłowiek pozostaje ideą, zadaniem i celem dla każdego człowieka i chyba w takiej
konwencji należałoby upatrywać pozytywy tej koncepcji.
Na koniec tej części niniejszej pracy, chciałbym się skupić na analizach
i diagnozach, jakie Nietzsche poczynił w swej refleksji nad stanem kultury europejskiej
i kondycji człowieka w niej tkwiącego. Wydaje mi się, iż badania nihilizmu, dekadencji,
resentymentu i innych „przypadłości” kultury „nowoczesnej”, są szczególnie ważne
z punktu widzenia rozpatrywanej tu problematyki. Zdiagnozowanie kryzysu oraz –
w następstwie – próby jego przezwyciężenia i wytyczenia pewnych pozytywnych dróg
rozwoju, czynią z Nietzschego badacza niezwykle cenionego, co zresztą znajduje swe
potwierdzenie w myśli postmodernistycznej. Ponadto rozpoznanie źródeł kryzysu leży
niejako u podstawy całościowego ujęcia kultury, przeto wydaje mi się istotne
przynajmniej pobieżne scharakteryzowanie poszczególnych węzłów nietzscheańskiej
krytyki, by w końcu przejść do ich rozwiązania w pozytywnie określonej koncepcji
kultury.
Zasadniczą przyczynę tendencji schyłkowych w „nowoczesnej” kulturze,
Nietzsche upatruje głównie w chrześcijaństwie. Ono właśnie „stanęło po stronie
156
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 10,13.
59
wszystkiego, co słabe, niskie, nieudane, stworzyło ideał ze sprzeciwiania się
samozachowawczym instynktom silnego życia; zepsuło rozum nawet duchowo
najsilniejszych, ucząc najwyższe wartości duchowe odczuwać jako grzeszne, na
manowce wiodące, jako pokuszenia”157. Religia ta, tworząc przez wieki fałszywe
systemy wartości i utrwalając je w moralności i etyce protestanckiej, przyczyniła się
w stopniu decydującym do deprecjacji życia i wszelkich jego przejawów. Pod pozorem
„życia wiecznego w zaświatach”, do którego wiedzie życie moralne, chrześcijaństwo
ukrywa swą głęboką pogardę dla ludzkiego istnienia w każdym jego aspekcie. Nadto
zaś piętnuje jednostki silne i wybitnie twórcze, choćby z obawy przed wszelkimi
próbami podważenia ram moralności, którą uważa się za gwarancję społecznego
porządku, godnego życia i jego kontynuacji w niebie. W optyce chrześcijańskiej – jak to
już było wcześniej wykazane – życie jest jedynie środkiem, ponadto wszystko, co
doczesne, jest niczym w perspektywie wieczności. Wszelkie starania i zabiegi
chrześcijanina
odwodzą
go
niejako
od
jego
życia,
czyniąc
je
pustym
i bezwartościowym, w finale zaś ułomnym, biernym i znienawidzonym przez niego
samego. „Co jest szkodliwsze niż jakikolwiek występek? – Litość czynna dla
wszystkiego, co nieudane i słabe – chrześcijaństwo...”158. Ta wzrastająca przez wieki
pogarda dla życia i ziemskiej rzeczywistości, przyczyniła się do przekłamania
prawdziwych wartości i ukonstytuowania się systemu antywartości. Zatem wszystko, co
sprzyja życiu, wzmaga poczucie mocy, czyni silniejszym duchem i ciałem, uznane
zostało za „złe”, natomiast słabość i współczucie, reaktywne usposobienie, wzgarda dla
ciała oraz własnej istoty w akcie pokuty, została uznana za „dobre”. Cały ten proces
formowania się i ukonstytuowania systemu antywartości, ma swój początek
w działalności Sokratesa i Platona, a swój finał w czasach i rzeczywistości kulturowej,
poddawanej przez Nietzschego krytyce. Zasadniczym symptomem uwiądu kultury, jest
„nihilizm epoki”, manifestujący się w dekadentyzmie oraz resentymencie na poziomie
jednostki i społeczeństwa.
Najbardziej znamiennym przejawem nihilizmu jest litość, która stała się cnotą.
Fakt ten może posłużyć jako przykład dla wykazania, iż chrześcijaństwo w istocie
opiera się na odwróconym systemie prawdziwych wartości. Dla Nietzschego litość, to
„depresyjny i zaraźliwy instynkt […] jest on zarówno jako mnożnik nędzy, jak też jako
zachowawca wszystkiego, co nędzne, głównym narzędziem wzmożenia décadence –
157
158
F. Nietzsche, Antychryst. Przekleństwo chrześcijaństwa (Część pierwsza), tłumaczenie Leopold Staff,
wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/A/ z dnia 25 kwietnia 2007r., § 5.
F. Nietzsche, Antychryst. Przekleństwo chrześcijaństwa, op. cit., § 2.
60
litość namawia do nicości!”159. Najdobitniejszy akt litości wyłania się z historii samego
chrześcijaństwa – śmierć Boga na krzyżu ma wzbudzić największą litość, tym bardziej,
że w ofierze złożona zostaje wartość autentyczna i najwyższa – życie samo. Według
Nietzschego litość także prowadzi do upadku samego Boga, który „światem i wolą
własną umęczony […] udusił się pewnego dnia nadmiarem litości”160. Wraz z upadkiem
Boga, upada cały jego ród, oddala się od niego, by w końcu się sprzeniewierzyć i zabić
w finale. W akcie tym wyraża się z jednej strony fakt, iż Bóg stał się „wysłużony” (tytuł
rozdziału w Zaratustrze – przyp. P.N.) i zbędny, z drugiej zaś – że stracił swą moc
i zaufanie ludu, choć czczone są jeszcze jego „nagrobki”.
Tak jak praktykuje się jeszcze chrześcijaństwo w najbardziej zdegenerowanych
formach protestantyzmu i katolicyzmu, podobnie konserwuje się instynkty schyłkowe,
stadne, „życiu ‘nie’ mówiące”. Wszystkie one ogniskują się w uczuciu ressentiment –
„odwróceniu ustanawiającego wartości spojrzenia”. Jest to swoista „pomniejszająca
anty-optyka”, uczucie zazdrości i zawiści, a także chęci zemsty, która z braku mocy nie
dochodzi do skutku – pozostaje „zemstą w imaginacji”161. W takiej formie odkłada się
i zatruwa od wewnątrz wszystkich bezsilnych, którzy nie potrafią reagować
instynktownie i odpowiednio według wewnętrznej podniety. Bierność ludzi słabych
sprawia, że potrzebują stymulacji z zewnątrz, jednak jedyną reakcją jest zaprzeczenie
wszelkim przejawom siły. Deleuze wykłada resentyment, jako „siła wyczerpana, która
nie ma siły afirmować swej różnicy [zatem – przyp. P.N.] neguje wszystko to, czym
sama nie jest, i z negacji tej czyni istotę i zasadę swego istnienia”162. Ressentiment
występuje także w twórczej odmianie, on mianowicie spoczywa u podstawy
chrześcijaństwa. „Bunt niewolników na polu moralności” bierze się również z mocy
reaktywnej i bazuje raczej na ilości, niż na jakości. Pod tym względem, ressentiment
czyni także roztropnym w zemście, bardziej cierpliwym i podstępnym, podłym oraz
zakłamanym. „Człowiek opanowany przez ressentiment nie jest ani szczery, ani naiwny,
ani z samym sobą uczciwy i otwarty. Jego dusza zezuje; duch jego kocha schówki,
kryjome dróżki i wrota od tyłu; wszystko, co skryte, ma powab dla niego, jako jego
świat, jego pewność, jego uciecha; zna się on na milczeniu, na niezapominaniu, na
159
160
161
162
Tamże, § 7.
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 236.
F. Nietzsche, Z genealogii moralności („Dobre i złe”, „Dobre i liche”), tłumaczenie Leopold Staff,
wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/GM/index2.html z dnia 1 maja 2007r., § 10.
G. Deleuze, Nietzsche i filozofia, tłumaczył i posłowiem opatrzył Bogdan Banasiak, Wydawnictwo
Spacja, Warszawa 1993, s. 14.
61
czekaniu, na tymczasowem zmniejszaniu się i upokarzaniu. Rasa takich, opanowanych
przez ressentiment ludzi stanie się w końcu z konieczności roztropniejsza”163.
W świetle takich analiz, kultura ówczesna w oczach Nietzschego jest do głębi
zdegenerowana, dekadencka i nihilistyczna. Oczywiście nihilistyczna w sposób bierny,
tzn. potrafiąca jedynie zaprzeczać i zakazywać – burzyć i rozkładać, nie proponując tym
samym żadnej nowej konstrukcji w miejsce starej zburzonej. Nihilizm bierny
doprowadza w końcu do zupełnego pomieszania i zatracenia wartości w kulturze.
Człowiek egzystujący w niej, popada w dekadentyzm i mniej lub bardziej świadomie
„umiera za życia”, bez jakiejkolwiek perspektyw na przyszłość. Wyczerpanie
i schyłkowość są jednocześnie źródłem kryzysu, jak również czynnikiem jego
pogłębiania się. Mając na uwadze fakt, iż krytyce kondycji człowieka i jego kultury
Nietzsche poświęcał najwięcej miejsca w swoich pismach, tak w największym skrócie
można opisać diagnozę kultury przez niego postawioną. Teraz należy zadać pytanie,
jakie widzi on możliwości wyjścia z kryzysu i perspektywy rozwoju kultury. Podobnie,
jak poprzednio, odpowiedź nie może być jednoznaczna.
Dla nowego życia, podaje Nietzsche dwie najważniejsze zasady: „Zasada
pierwsza: należy budować życie na tym, co jest najpewniejsze, najbardziej
dowiedzione, nie tak jak dotychczas na tym, co najbardziej oddalone, najmniej
określone i podobne do horyzontu, ukrytego w chmurach. Zasada druga: należy ustalić
kolejność rzeczy najbliższych i bliskich, pewnych i mniej pewnych, zanim się swe życie
urządzi i nada mu ostateczny kierunek”164. W powyższych zasadach, których nota bene
odnajdziemy wiele w pismach Nietzschego, znajdują swój wyraz dwa naczelne hasła
jego całej filozofii: „Pozostańcie wierni ziemi”165 oraz „Oceniać znaczy tworzyć”166.
Wydaje się, że hasła, które wypowiada Zaratustra, stanowią kwintesencję całej
nietzscheańskiej myśli koncentrującej się na problemie kultury. One także mogą być
potraktowane, jako naczelne myśli spajające i ogniskujące wokół siebie wszystkie
wątki, przeto mogą też stanowić rdzeń pozytywnie określonej koncepcji kultury.
Jest ona rozumiana przez filozofa – ogólnie rzecz biorąc – jako owoc szeroko
pojętej, zwłaszcza twórczej, działalności ludzkiej. Aktywność ludzka brana jest tu
163
F. Nietzsche, Z genealogii moralności, wydanie on-line
http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/GM/index2.html, op. cit., § 10.
164
F. Nietzsche, Wędrowiec i jego cień, przełożył Konrad Drzewiecki opracował Robert Mitoraj,
Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2003, s. 244.
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 10.
Tamże, s. 51.
165
166
62
w całej swej złożoności, niezliczonej liczbie przejawów i wariantów. Nietzsche,
uściślając o jaki rodzaj działalności chodzi, akcentuje bardziej motywy, a dokładniej –
z jakich pobudek owa działalność wyrasta. Istotą aktywności kulturotwórczej według
Nietzschego, jest twórczość oparta na naturalnych instynktach, jednak nie w sensie
biologicznym.
Nie
upatrywał
on
źródeł
działalności
kulturotwórczej
w wysublimowanym instynkcie, tak jak chciałby tego pogląd naturalistyczny.
Przeciwnie – twierdził, że pierwotna determinacja biologiczna pozostaje z prawdziwą
twórczością nie tyle w sprzeczności, co w związku niesprzyjającym jej stymulacji167.
Toteż ustami Zaratustry nawoływał do „pokonania człowieka w sobie”, czyli do
wzniesienia się ponad swe biologiczne jestestwo, mając je jednocześnie za wszelką
podstawę życia. Dostateczne napięcie woli mocy oraz proces afirmatywnego jej
podlegania (amor fati), stwarza szansę stopniowego pokonywania siebie w drodze do
nadczłowieka, na ocenach którego będzie mogła oprzeć się budowa nowej, autentycznej
kultury potwierdzającej i usprawiedliwiającej ludzkie istnienie po „śmierci Boga”.
Rozdział III
Nietzsche a Postmodernizm
W niniejszym rozdziale chciałbym przejść do meritum problemu, na którym
niniejsza praca ma się skupiać. Postmodernizm, jak to już niejednokrotnie wykazano
w literaturze problemowej, czerpie wiele wątków z filozofii nietzscheańskiej. Można
nawet stwierdzić, że postmodernizm w dużej mierze afirmuje i ewokuje nietzscheański
styl myślenia. By jednak ukonkretnić powiązania i wspólne płaszczyzny, należy
najpierw pokusić się o pewne „zaostrzenia” pojęciowe i terminologiczne. Filozofia
i teoria kultury Nietzschego wydaje się nie wzbudzać w tym aspekcie większych
wątpliwości,
przynajmniej
pod
względem
chronologicznym.
Inaczej
jest
z postmodernizmem. Po dziś dzień toczą się spory dotyczące już to ram
chronologicznych, już to zdefiniowania i zakwalifikowania postmodernizmu. Dyskusje
o tym, „co to jest” i „z czym to się je”, prowadzone są przez wybitnych filozofów,
nierzadko z prawdziwą zaciekłością. Pragnąc zdystansować się do tego typu sporów,
postaram się scharakteryzować pokrótce charakterystyczne stanowiska w tej materii,
nakreślając tym samym pewien ogólny rys, czym postmodernizm jest. Jest to
167
Por. A. Kucner, Friedrich Nietzsche. Źródła i perspektywy antropologii, op. cit., s. 157.
63
zdecydowanie niewdzięczne zadanie, jednak konieczne, gdy zamierza się rozprawiać
o postmodernizmie. Następnie postaram się nieco szerzej scharakteryzować tą
orientację, akcentując specjalnie te kwestie, które w swej istocie wydają się być
nietzscheańskiej proweniencji. Zacznijmy zatem od postmodernizmu.
Jak wynika z konstrukcji określenia post-modernism, formacja ta w jakimś sensie
nawiązuje do epoki określanej modernizmem, natomiast ze znaczenia przedrostka postmożemy wnioskować, że postmodernizm następuje po modernizmie. Oczywiście jest to
wysoce dyskusyjna i bardzo uproszczona kategoryzacja. Niemniej jednak wydaje się
ogólnie adekwatna, biorąc pod uwagę fakt, iż definiowanie postmodernizmu zwykle
odbywa
się
poprzez
swoiste
zestawienie
(tudzież
różnicowanie)
z
„epoką
wcześniejszą”, tzn. modernizmem168.
Cechy konstytutywne dla tych dwu formacji, w sposób metaforyczny stara się
przedstawić Stephen A. Tyler, zestawiając dwa paradygmaty symbolizowane przez
umysły dwóch starożytnych filozofów, tudzież – nawiązując do Nietzschego – bogów
Apolla i Dionizosa. Umysł platoński (apolliński), właściwy modernizmowi, opiera się
na logicznym binaryzmie, który w formie dialektycznych opozycji „tak–nie”, itp., stara
się tworzyć homogeniczny, stały i pełny obraz świata. Z kolei umysł heraklitejski
(dionizyjski) – przeciwnie do tamtego – postrzega rzeczywistość w sposób ciągle
zmienny, heterogeniczny i stale różnicujący się wewnętrznie bez jakiejkolwiek zasady
nadrzędnej. Konsekwencją tego jest nieufność do uniwersalności i fundamentalizmu,
odrzucenie
totalności,
aksjomatów
i
porządku
logicznego,
jako
kategorii
niewystarczających do opisu świata w pełni jego zmienności169. W dużym uogólnieniu,
na
takim
właśnie
postmodernizmem.
zestawieniu
Jak
stwierdza
wyodrębnia
Fredric
się
nowa
Jameson,
orientacja
„większość
określana
[…]
form
postmodernizmu powstała jako swoista reakcja przeciw ustabilizowanym formom
168
169
W stwierdzeniu tym, że modernizm poprzedzał postmodernizm, abstrahuję zasadniczo od
problematyki sporu Lyotarda z Habermasem, a zwłaszcza od próby definicji zaproponowanej przez
tego ostatniego. Por. J. Habermas, Modernizm – niedokończony projekt, przełożyła Małgorzata
Łukasiewicz, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, wybrał, opracował i przedmową opatrzył
Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1997, s.25-46. Nota bene, sam Habermas
zdaje sobie sprawę z arbitralności proponowanej typologii. Poststrukturalizm/postmodernizm
francuski określa on „antymodernizmem młodokonserwatystów”, stwierdzając, że „linia ta wiedzie od
George’a Bataille’a poprzez Foucault do Derridy. Nad wszystkim unosi się naturalnie odrodzony
w latach siedemdziesiątych duch Nietzschego”. Tamże, s. 44-46.
Zob. S. A. Tyler, Przed-się-wzięcie post-modernistyczne, tłumaczenie Ola i Wojciech Kubińscy, [w:]
Amerykańska antropologia postmodernistyczna, wybór i redakcja naukowa Michał Buchowskiego,
Wydawnictwo Instytut Kultury, Warszawa 1999, s. 67-68.
64
modernizmu klasycznego, przeciw dominacji tej lub innej jego odmiany, która
zawojowała uniwersytet, muzeum, sieć galerii i fundacje”170.
Warto w tym miejscu przypomnieć pokrótce genezę samego terminu
„postmodernizm”. Nie ma dokładnej zgodności, co do tego, kto użył go jako pierwszy,
niemniej jednak w latach siedemdziesiątych XX wieku, zaczęto się nim posługiwać
w różnych kontekstach. Z czasem zaś przyjęło się postmodernizmem określać nowy
okres w rozwoju cywilizacji zachodniej171, co w dużej mierze pociągnęło za sobą
swoiste zmiany w wielu dyscyplinach życia. Popularyzatorem tego terminu na gruncie
filozofii jest Jean-François Lyotard, który w pracy z 1979 roku rozpatruje status
współczesnej nauki i podejmuje namysł nad kulturą współczesną, określaną
ponowoczesną172. Od czasu jej ukazania się, spór o postmodernizm w filozofii znacznie
się zaostrzył i zdaje się nie mieć końca173.
Jak twierdzi Grzegorz Dziamski, nawiązując do wspomnianego artykułu Jürgena
Habermasa z 1980 (Modernizm – niedokończony projekt, [op. cit.]), „w dotychczasowej
dyskusji nad postmodernizmem, [...] wypracowano dwie teoretyczne perspektywy
nakreślające ponowoczesną sytuację. Pierwszą z tych perspektyw, nawiązującą do idei
‘wielkiego powrotu’, można nazwać postmodernizmem neokonserwatywnym; drugą
natomiast – postmodernizmem poststrukturalistycznym lub też postmodernizmem
dekonstrukcji i rozproszenia”174. Te dwie perspektywy, zarówno w odniesieniu do
konstrukcji określenia post-modernism, jak i pod względem ideowym, czy
chronologiczno-historycznym, odnoszą się w jakiś sposób do modernizmu; traktują ten
ostatni jako punkt odniesienia, krytyki, refleksji. W takiej postaci „postmodernizm jest
refleksyjnym namysłem nad niedawną przeszłością, odsłaniającym nieuświadamiane
motywacje nowoczesnego myślenia; […] jest więc modernizmem wkraczającym
w wiek dojrzały i z tej nowej perspektywy spoglądającym na własną przeszłość, aby ją
[jak powiada Jean-François Lyotard – przyp. P.N.] przepracować”175.
170
171
172
173
174
175
F. Jameson, Postmodernizm i społeczeństwo konsumpcyjne, przełożył Przemysław Czapliński [w:]
Postmodernizm. Antologia przekładów, op. cit., s. 191.
Zob. T. Thorne, Słownik pojęć kultury postmodernistycznej. Mody, kulty, fascynacje, tłumaczenie
z angielskiego Zbigniew Batko, Wydawnictwo Muza, Warszawa 1995, s. 263.
J.-F. Lyotard Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, przełożył(-a) Małgorzata Kowalska
i Jacek Migasiński, Wydawnictwo Fundacja Aletheia, Warszawa 1997.
Por. M. Kremiec, Nowa Wieża Babel – postmodernizm według Lyotarda,
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4468#_f2 z dnia 17 kwietnia 2007 r.
G. Dziamski, Co po nowoczesności?, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich autorów, pod red. Marii
Anny Potockiej, Wydawnictwo Bunkier Sztuki inter esse, Kraków 2003, s. 23. Jak nietrudno
zauważyć, jest to arbitralne rozróżnienie, które podaję tu raczej jako przykład, niż tezę do rozwinięcia.
G. Dziamski, Co po nowoczesności?, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich autorów, op. cit., s. 23.
65
Wariant neokonserwatywny znacznie mocniej akcentuje opozycję względem
modernizmu i w postmodernizmie upatruje szansę na realizację „niedokończonych
projektów nowoczesności”. Widzi siebie, jako przezwyciężenie modernizmu, wraz
z jego nihilizmem i utopijnymi mrzonkami, wywodzącymi się po części jeszcze z nurtu
Oświecenia. Przezwyciężenie to ma się dokonywać poprzez przywracanie hierarchii
i odbudowywanie
systemu
trwałych,
niepodważalnych
wartości,
stąd
nazwa
„neokonserwatyzm”. Taką opcję postuluje właśnie Habermas.
Lyotard
tymczasem
proponuje
nieco
inne
podejście:
„postmodernizm
poststrukturalistyczny […] nie jest ani zerwaniem, ani odrzuceniem modernizmu, nie
jest też powrotem do stanu poprzedzającego modernizm, ale […] oznaczeniem stanu
kultury po przemianach, jakie […] dokonały się w regułach gier nauki, literatury
i sztuki”176.
Wedle
takiego
podejścia,
postmodernizm
należy
rozumieć
jako
samokrytycyzm modernizmu, nie zaś tylko jako jego krytykę! „Tak rozumiany
postmodernizm nie jest modernizmem u swego kresu, lecz w momencie narodzin, który
wciąż się powtarza”177. To modernizm demaskujący stworzone we własnym łonie mity,
określane przez Lyotarda „Wielkimi Narracjami”. Miały one zapełnić puste miejsca po
mitach epok poprzednich, tymczasem same stały się tym, co usiłowały wyprzeć lub
ulepszyć, bądź też obróciły się w utopijne ideologie, które w finale uległy
autodestrukcji. Zdaniem autora, już Kant i Schopenhauer przewidywali upadek
oświeceniowego projektu. Po nich, z większym uporem i bardziej zdecydowanie, doszli
do głosu tzw. „mistrzowie podejrzeń” (określenie P. Ricoeura), którzy dopatrzyli się
złudności w nowoczesnym racjonalizmie. „Cały modernizm naznaczony był bowiem
fundamentalną dwuznacznością”, którą starali się ujawnić, m.in. Marks, Nietzsche,
Freud, Adorno jako bezkrytyczną wiarę w rozum – zlaicyzowaną teologię”178.
W dużej mierze krytycyzm modernizmu pozostawił wiele „niedokończonych
projektów”. Stąd wyłania się nowe wyzwanie dla postmodernizmu, którego jednym
z wielu projektów jest także konstruowanie nowego rodzaju humanizmu i racjonalności
– zdecydowanie odrzucających podstawy metafizyczne i angażujący się w krytyczne
spojrzenie na własne ustalenia i dokonania. Usilną i sztuczną uniwersalizację wartości
i totalizację ratio, demaskuje postmodernizm z nadzieją i próbą zreformowania tychże
176
177
178
J.-F. Lyotard, Kondycja ponowoczesna, cyt. za G. Dziamski, Co po nowoczesności?, [w:]
Postmodernizm. Teksty polskich autorów, op. cit., s. 30.
J.-F. Lyotard, Odpowiedź na pytanie: co to jest postmodernizm?, przełożył Michał Paweł Markowski,
[w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, op. cit., s. 58.
G. Dziamski, Co po nowoczesności?, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich autorów, op. cit., s. 31.
66
w tendencję wspierającą różnorodność, marginalność, inność, itd. Zmienia się
zdecydowanie
ogólna
perspektywa;
postmodernizm,
w
przeciwieństwie
do
modernizmu, nie wierzy w ogólny, uniwersalny porządek, zatem nie poszukuje jakichś
ogólnych, nadrzędnych zasad rządzących światem.
Brak wiary i przekonania, co do jakiegoś nadrzędnego porządku rzeczywistości,
został silnie ugruntowany na polu poststrukturalizmu. Wyrastający z francuskiej myśli
strukturalistycznej, przyswaja on pewne jej idee, poddając je jednocześnie głębokiej
krytyce. Przede wszystkim, „poststrukturalizm odrzuca ideę ukrytej, trwałej struktury,
w której obrębie, dzięki ustalonym opozycjom binarnym, […] tworzy się znaczenie.
Uważa się tu raczej, że znaczenie ma charakter niestabilny i jest nieustannie odraczane,
a proces jego powstawania nigdy się nie kończy. Znaczenia nie można ograniczyć
jedynie do słów, zdań czy tekstów, gdyż jest ono wynikiem relacji między tekstami,
czyli intertekstualności”179.
W myśl powyższego, formacja strukturalistyczna musiała zostać przezwyciężona,
czego wyrazem jest pojawienie się poststrukturalizmu na arenie filozoficznej. „Jak pisze
Andrzej Szahaj, strukturalizm był (czy też jest nadal) prądem intelektualnym, dla
którego istotne były takie wartości jak prawda obiektywna, podmiot, który w sposób
bezwzględnie naukowy chciał opisać świat takim jakim on jest rzeczywiście, uchwycić
jeden porządek ukryty i wydobywany przy pomocy metody spod powierzchni
przypadkowych „zdarzeń”. Porządek ten uchwycić miał za pomocą pewnej siatki,
tworzącej gramatykę świata znaczeń, szeregów opozycji, do tworzenia których ludzka
myśl zawsze i wszędzie (uniwersalizm) jest predysponowana (zakładał zatem
tożsamość natury ludzkiej). Szahaj nie waha się przed użyciem słowa „totalistyczny”
w odniesieniu do strukturalizmu...”180.
Kolejną kluczową kategorią wyrastającą z poststrukturalistycznej myśli
inspirowanej nietzscheanizmem jest antyesencjalizm i antyreprezentacjonizm181.
W myśl tego podejścia, słowa nie mają ścisłego odniesienia do rzeczywistości, dlatego
nie mogą stanowić środka w docieraniu do prawd. W istocie język zostaje tu
zdegradowany do roli opisu językowego, który uznany być może za prawdziwy jedynie
179
180
181
C. Barker, Studia kulturowe. Teoria i praktyka, op. cit., s. 19.
A. Szahaj, Teksty na wolności (strukturalizm - poststrukturalizm – postmodernizm), „Kultura
Współczesna. Teoria - Interpretacje – Krytyka”, nr 2 1993, s. 6, cyt. za J. Żak-Bucholc, Bricolag LéviStrauss’a i dekonstrukcjonizm Derridy. Koncepcja bricolagu u Lévi-Strauss'a i jego
poststrukturalistyczna krytyka, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2508 z dnia 31 Marca 2007 r.
Warto raz jeszcze podkreślić: „Bez Nietzschego nie byłoby poststrukturalizmu – to pewne”, Zob.
M. P. Markowski, Nietzsche. Filozofia interpretacji, op. cit., s. 21.
67
na mocy jakiejś konwencji, nie zaś dlatego, że reprezentuje jakąś „uniwersalną prawdę
istniejącą w rzeczywistości”. Lingwistyka strukturalna z jej założeniem, że język
stanowi obraz (odzwierciedlenie) świata rzeczywistego, została tu poddana krytyce, stąd
też „nie może być mowy o żadnych prawdach, podmiotach i tożsamościach
pozajęzykowych”182. Jedyne, co jest nam w pewnym stopniu dane, to uniwersum
językowe (ukonstytuowane w wyniku „zwrotu lingwistycznego”), w którym zachodzą
poszczególne, wielorakie ‘gry językowe’. Krytyka strukturalizmu polega więc głównie
na tym, że „zanegowano istnienie jakiegoś jednego znaczenia tekstu i opisu jego
obiektywnie istniejącej ‘gramatyki’. Poststrukturaliści twierdzą, że przez tekst
przebiegają rozmaite ‘kody’, tyle że tekst nie jest ich realizacją, lecz miejscem ich gry
w czytaniu. Jednym słowem – tekst zaczyna przyjmować charakter „otwarty” (jak
mógłby powiedzieć Eco) na różne interpretacje, odczytania”183.
Czas teraz na próbę odróżnienia rozpatrywanych tu orientacji, bowiem
„poststrukturalizmu
nie
powinno
się
w
sposób
bezpośredni
utożsamiać
z postmodernizmem”184. Jak twierdzi Andrzej Radomski, „poststrukturalizm jest […]
zbiorczym określeniem poglądów tych myślicieli, którzy w ten czy inny sposób
przeciwstawiają się podstawowym założeniom strukturalizmu”185. Wśród tych
poglądów wymienić należy zwłaszcza: „odwrót od antropocentryzmu, od prymatu
logiki, od monokultury sensu oraz od prewalencji widzenia…”186. Jak uważa Wolfgang
Welsch, „owa czterokrotna krytyka antropocentryzmu, logocentryzmu, monosemii
i prymatu widzenia określa zasadnicze cechy poststrukturalizmu, a przez to wyznacza
definicję
zjawiska,
które
tymczasem
określa
się
mianem
‘filozofii
postmodernistycznej’”187. Właściwie takie pobieżne określenie poststrukturalizmu
okazuje się wystarczające dla prowadzonych tu rozważań, a to dlatego, że generalnie –
jak widzimy – poststrukturalizm ma wiele wspólnego z postmodernizmem, przy czym
ten ostatni ma szerszy zakres znaczeniowy i obejmuje swym zasięgiem zarówno
zjawiska z zakresu nauki, jak i innych dziedzin kultury. Dowodem tego jest fakt, że
wszyscy naukowcy orientacji poststrukturalistycznej są również uważani (abstrahując
182
183
184
185
186
187
C. Barker, Studia kulturowe. Teoria i praktyka, op. cit., s. 21.
A. Radomski, Badanie narracji historycznej, op. cit., s. 219 (9).
C. Barker, Studia kulturowe. Teoria i praktyka, op. cit., s. 22.
A. Radomski, Badanie narracji historycznej, op. cit., s. 219 (9).
W. Welsch, Narodziny filozofii postmodernistycznej z ducha sztuki modernistycznej, przełożył Jan
Balbierz, [w:] Odkrywanie modernizmu. Przekłady i komentarze, pod redakcją i ze wstępem Ryszarda
Nycza, Wydawnictwo Towarzystwa Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków
2004, s. 432.
Tamże, s. 432.
68
od tego, czy się deklarują, czy nie) za postmodernistów. Jak już było wspomniane,
zarówno podejście postmodernistyczne, jaki i poststrukturalistyczne, są ujęciami
antyesencjalistycznymi. „Twierdzenie Derridy o niestabilności znaczenia i przekonanie
Foucault o przygodnym i historycznym charakterze prawdy, znajduje odbicie
w ponowoczesnej nieufności w stosunku do metanarracji Lyotarda, [np. takich, jak –
przyp. P.N.] teleologizm marksowski, pewność nauki i moralność chrześcijańska”188.
Widać wyraźnie „pokrewieństwo” tych dwóch formacji, zwłaszcza w perspektywie
prowadzonych tu analiz. Wpływy myśli nietzscheańskiej uwidaczniają się w równym
stopniu zarówno w poststrukturalizmie, jak i w postmodernizmie, stąd nie widzę
potrzeby silnego rozgraniczania tych dwu – pokrewnych zresztą – orientacji.
Reasumując
dotychczasowe
postmodernizmu/poststrukturalizmu,
pozwolę
rozważania
sobie
przytoczyć
w
dłuższy
kwestii
cytat,
przedstawiający w sposób syntetyczny zarys poruszanej tu problematyki. Oddajmy głos
znawcy zagadnienia, Andrzejowi Szahajowi: „Gdyby przedstawić pokrótce główne
punkty filozofii postmodernistycznej (nie zważając już nawet na różnice istniejące
wewnątrz tego nurtu i „autorskie” koncepcje Lyotarda, Rorty'ego czy Deleuze'a), to
wymienić by trzeba:
a.) odrzucenie tradycji filozoficznej poszukującej prawdziwego obrazu świata
i absolutnych wartości oraz filozoficznego ugruntowania nauki, moralności, postępu
przez systemy odwołujące się do Boga, Natury, Podmiotu Myślącego, Praw Historii
(czyli tzw. „wielkich narracji”);
b.) relatywizm poznawczy głoszący, że nie istnieją absolutne kryteria prawdy,
racjonalności, znaczenia, dobra, rzeczywistości;
c.) immanentyzm twierdzący, że owe kryteria są immanentne względem kultury
czy światopoglądu;
d.) tekstualizm — język jest w ludzkim życiu wszechobecny (wszystko zatem jest
„tekstem”). Z tych założeń wynika właśnie krytyka modernizmu i jego modelu wiedzy,
a nawet pogląd o konieczności „zrelatywizowania” filozofii do antropologii społecznej
(pojmowanej wszakże jako nauka idiograficzna, tj. zadawalająca się opisem, a nie
formułująca prawa jak w naukach nomotetycznych).
Jeśli uznać poststrukturalizm za nurt wpisujący się w szerzej pojęty
postmodernizm, te punkty także do niego należałoby odnieść. A dodać jeszcze można:
unikanie pojęcia Porządku, tak ważnego dla strukturalistów, umieszczanie na
188
C. Barker, Studia kulturowe. Teoria i praktyka, op. cit., s. 22.
69
marginesach tego, co strukturalizm uważał za ważne, negowanie opozycji typu centrum/
peryferie, konieczne/przygodne, traktowanie tekstu jako pretekstu do wytwarzania
dalszych tekstów, a nie źródła obiektywnej wiedzy. I w podsumowaniu, rzecz chyba
najważniejsza: o ile strukturalizm chciał odkrywać rzeczywiście (obiektywnie)
istniejące relacje, o tyle poststrukturalizm, po odkryciu, że ich rzekoma obiektywność
jest fikcją, zdecydowany jest raczej tworzyć światy znaczeń i relacji niż je
odtwarzać"189.
Po
takim
podsumowaniu,
problem
wypada
mi
uznać
za
rzeczowo
scharakteryzowany i nie wymagający – przynajmniej na płaszczyźnie podejmowanego
w niniejszej pracy tematu – dalszego rozwijania i komentowania. Jak mniemam, do
powyżej poruszonej problematyki zapewne będzie nam dane jeszcze nawiązać, jako, że
kwestie te mogą wymagać ściślejszego ujęcia. Postaram się to czynić, na ile będzie
konieczne, w trakcie dalszego wywodu. Tymczasem skupmy się na tytułowym
zagadnieniu tego rozdziału.
Jak twierdzi Maciej Świerkocki, „u podstaw większości znaczących nurtów myśli
postmodernistycznej leży filozofia Nietzschego. Znaczna liczba fundamentalnych pojęć
i poglądów (jak choćby na naturę prawdy) rozwijanych przez Derridę, […] czy Foucault
posiada z gruntu nietzscheański rodowód. Derrida (np. w pracy Of Grammatology,
jednym ze swoich najważniejszych dzieł) z jawnie nietzscheańskich pozycji zwalcza
filozofię obsesji znaczonego, filozofię tego, co rzekomo „ukrywa się” za słowami.
Tymczasem to, co się naprawdę liczy, to czyste znaczące. Filozofia miałaby stanowić
czysty dyskurs, stąd zdecydowanie postawiony postulat filozofii pisanej na sposób
aforystyczny, poetycki, antytetyczny w stosunku do linearnego wywodu tradycyjnej
filozofii”190.
Istotną rolę z postmodernistycznego punktu widzenia odgrywa charakter pism
Nietzschego, a ściślej mówiąc – ich metaforyczna i poetycka forma. Pomijając fakt, że
styl pisarski filozofa jest ceniony przez literaturoznawców, jest on ewenementem pod
względem stosowania takiej formy w pismach filozoficznych. Początkowo – o czym już
była mowa – fakt ten był przeszkodą do przyznania pismom autora Jutrzenki pełnego
statusu pism filozoficznych. Współcześnie w literaturze przedmiotu często natkniemy
się na wypowiedzi różnych autorów dotyczące tego problemu. Jak twierdzi Marcin
Miłkowski, „ocena prawomocności tez Nietzschego musi napotkać na dodatkowe
189
190
A. Szahaj, Co to jest postmodernizm?, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich autorów, op. cit., s. 7.
M. Świerkocki, Postmodernizm. Paradygmat nowej kultury, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego,
Łódź 1997, s. 31.
70
przeszkody. Złożona forma literacka wypowiedzi niemieckiego myśliciela utrudnia
jednoznaczną rekonstrukcję jego rozumowań. Historyk filozofii dokonujący racjonalnej
rekonstrukcji poglądów Nietzschego zmuszony jest imputować mu szereg tez, których
sam Nietzsche nigdy faktycznie nie głosił. Postępowanie historyka jest analogiczne do
działalności konserwatora starożytnych dzieł sztuki, które zachowały się jedynie we
fragmentach”191.
Obecnie tak bogata forma wypowiedzi zostaje doceniona, zwłaszcza przez
postmodernistów, którzy literaturze przypisują ważną rolę w kulturze, na równi
z filozofią i innymi dziedzinami nauki, sztuki, itd. Ta swoista interdyscyplinarność
mieści się w postulowanym przez Lyotarda projekcie rezygnacji z „Wielkich” na rzecz
„małych narracji”. Wiąże się to z ogólnym przekonaniem postmodernistów
o równouprawnieniu i równoważności każdej formy wyrazu, przekonania czy poznania.
Nadto zaś wydają się być waloryzowane drogi alternatywne, indywidualne i inne, niż
metody dotychczas przyjmowane jako jedyne i słuszne.
Postulat ten koresponduje zasadniczo z myślą Nietzschego, który – jak wiemy –
optował za „kruszeniem starych tablic” w imię tworów prawdziwie godnych ludzkości.
Stała zmienność świata wymusza na człowieku dostosowanie się do jej tempa.
Implikuje to potrzebę każdorazowej rewaloryzacji wielu aspektów ludzkiego życia.
Ponad wszystko twórczym zmianom winna podlegać kultura, a z nią cała nauka, sztuka
i inne formy ludzkiej aktywności. Styl pisarski Nietzschego bardzo wymownie o tym
świadczy. Ponadto on sam bardzo często „usprawiedliwiał się” w swych pismach,
dlaczego właśnie taki styl stosuje. Jak pisał, m.in. w Wiedzy radosnej, „zdaje się ona
pisana w mowie powiewu odwilży: jest w niej swawola, niepokój, przekora, pogoda
kwietniowa...”192.
Metaforyczną
formą
tekstu
starał
się
„przygodę
przeżytą,
uprzystępnić komuś, kto nic podobnego nie przeżył”193. Tym samym – tak, jak to się ma
w literaturze, sztuce, muzyce – starał się w proces poznawczy odbiorcy, angażować nie
tylko jego intelekt, ale także uczucia, wyobraźnię, smak estetyczny, itd. Projektowi
takiemu sprzyja również postmodernizm, poprzez zacieranie granic i zasypywanie
przepaści pomiędzy rożnymi dziedzinami nauki, sztuki i życia194. Jest to zgoła wizja
kultury pluralistycznej, proklamowanej przez Nietzschego i zaszczepianej we
191
192
193
194
M. Miłkowski, Czy Nietzsche mógł mieć rację?, op. cit., s. 215-216.
F. Nietzsche, Wiedza radosna (Przedmowa do wydania drugiego), tłumaczenie Leopold Staff,
wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WR/ z dnia 2 marca 2007r., § 1.
Tamże, § 1.
Zob. R. Pool, Etnografia postmodernistyczna?, tłumaczył Andrzej Zaporowski, [w:] Amerykańska
antropologia postmodernistyczna, op. cit., s. 273.
71
współczesnej rzeczywistości kulturowej przez postmodernizm. „Przykładem mogą być
[…] mieszanie i nadbudowywanie rozmaitych kodów w twórczości Umberta Eco,
upodobanie
podążających
śladem
Nietzschego
filozofów
do
wypowiedzi
aforystycznych, metaforycznych, metonimicznych, poetyckich w tekstach naukowych
Derridy, Deleuze’a, Rorty’ego i innych”195.
Wielu zależności i analogii pomiędzy filozofią Nietzschego a nurtem
postmodernizmu, doszukać się można także w kwestiach dotyczących sztuki
i twórczości artystycznej. Z perspektywy badań nad kulturą, wypada nam szczególnie
podkreślić kwestię sposobów rozumienia sztuki – jej form, treści, przeznaczenia oraz
zadań, jakie ma spełniać w życiu człowieka. Dla Nietzschego sztuka jest przede
wszystkim afirmacją życia, w niej przejawia się wewnętrzny dynamizm i witalność
jednostki, wynikająca z przyjęcia woli mocy jako imperatywu działania. W twórczości
widział Nietzsche usprawiedliwienie życia, uczynienie go „znośnym” i pięknym
w procesie estetyzacji. Podobny koncept „estetyzacji życia codziennego” preferuje
także orientacja postmodernistyczna. Lyotard stwierdza nawet, że postmodernizm
zrodził się, m.in. z rewaloryzacji założeń modernistycznej awangardy, która wciąż
eksperymentując, poddawała jednocześnie namysłowi krytycznemu swe punkty oparcia.
Podobnie rzecz się ma z projektami postmodernistycznymi, które – wprowadzając
w obieg pewne koncepcje – stale poszukują ich uzasadnienia, co prowadzi w finale do
ich rewaloryzacji.
Myśl postmodernistyczna silnie wyróżnia się swą specyfiką na polu refleksji nad
twórczością i praktyką artystyczną. Jest to uwarunkowane między innymi próbą zmiany,
a czasami też silną opozycją w stosunku do wartości estetycznych wypracowanych
i uznanych w modernizmie. Postmodernizm zdecydowanie neguje rolę nowości,
oryginalności, a pośrednio także statusu artysty-geniusza na polu sztuki. Tendencja ta
pozostaje w silnym związku z dewaluacją znaczenia awangard(-y), co w szerszej
perspektywie m.in. odzwierciedla niechęć ›pomo‹ do koncepcji liniowego rozwoju
i postępu, nie tylko na płaszczyźnie twórczości artystycznej. Te dwa aspekty,
mianowicie dewaluacja (niemożliwość?)196 awangardy oraz kryteriów nowości
195
196
H. Janaszek-Ivaničková, Nowa twarz postmodernizmu, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego,
Katowice 2002, s. 50.
Zob. Z. Bauman, Ponowoczesność czyli o niemożliwości awangardy, [w:] Tegoż, Ponowoczesność
jako źródło cierpień, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2000, s. 155-179. Por. także „Artyści
ponowocześni, są jak ich poprzednicy ‘awangardą’, ale w sensie całkiem innym od tego, jaki wkładali
w swe dokonania moderniści […] ‘awangardyzm’ modernistów polegał na tym, by wytyczać szlaki
wiodące do ‘nowego i ulepszonego’ konsensu, gdy zaś ‘awangardyzm’ artystów ponowoczesnych
72
i oryginalności, wynikają z ukonstytuowania się nowego rodzaju namysłu estetycznego.
Współczesność zrodziła potrzebę wypracowania nowych pojęć takich, jak: post-sztuka,
anty-estetyka, literatura wyczerpania, śmierć autora. W wielu punktach zjawisko to
łączy się z przekonaniem, że potencjał eksperymentatorski sztuki wyczerpał się. „W tej
sytuacji sztuka postmodernistyczna poczyna nawiązywać do wszystkich historycznie
zrealizowanych stylów i chwytów artystycznych, traktując je jak elementy, z których
można dowolnie korzystać, mieszając je ze sobą, cytując i powtarzając. Dominować
poczyna ironiczna gra z przeszłością i pastiż jako ulubiony środek wyrazu
artystycznego. Na miejsce kultu czystości stylistycznej postmodernizm wprowadza
eklektyzm, harmonię zastępuje szokującym zestawieniem, całość fragmentem,
awangardowy eksperymentalizm odwołaniem do przeszłości”197.
Powyższa charakterystyka postmodernistycznej optyki na sztukę wydawać się
może sprzeczna z tym, co na tym polu początkowo ukonstytuował Nietzsche. Mimo
tego, jak później postaram się wykazać, ukazuje także pewne zbieżności, które mogą
okazać się bardziej znaczące w ogólnym ujmowaniu sztuki w świetle rozpatrywanych tu
stanowisk. Przede wszystkim rozbieżne są koncepcje dotyczące jedności stylistycznej:
postulował ją Nietzsche, podobnie, jak i powrót do „sztuki wielkiej”, pojmowanej na
sposób antyczny i renesansowy. Postmodernizm z kolei również nawiązuje do
przeszłości, jednak na zasadzie zapożyczenia i eklektyzmu. W tym wymiarze pojawia
się motyw „ironicznej gry z przeszłością”, co koresponduje z nietzscheańskim wątkiem
„parodii dziejów”. Późniejsza rewaloryzacja stanowiska Nietzschego w kwestii sztuki,
zbliża się do przekonania funkcjonującego współcześnie w postmodernizmie.
Mianowicie: sztuka wyczerpawszy swą moc i możliwości, staje się post-sztuką, tym
samym przestaje spełniać pierwotnie przypisywaną jej doniosłą rolę w życiu
i w kulturze. Niemniej jednak nadal pozostaje uznaną domeną działalności ludzkiej
z tym, że w zdecydowanie innym niż wcześniej charakterze. Przede wszystkim zmieniła
się pozycja autora, który został zdominowany przez autonomię własnego dzieła,
w końcu zaś „uśmiercony” w zaplątanym, multi-wykładniowym tekście. „Czasy
ponowoczesne […] zbiegły się z proklamowaniem ‘śmierci autora’; od Rolanda
Barthesa poprzez Michela Foucault do Jacquesa Derridy czy Jeana Baudrillarda
197
wyraża się nie tylko w podkopywaniu zastanego i z założenia tymczasowego konsensu, ale
i w podważeniu samej możliwości jakiegokolwiek powszechnego, a więc z natury swej krępującego,
kanonu”. Tamże, s. 175.
A. Szahaj, Co to jest postmodernizm?, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich autorów, op. cit., s.
49-50.
73
najwnikliwsi badacze zawiłych dróg współczesnej kultury […] wskazywali na
anonimowość,
jaką
w
toku
interpretacji
zyskiwały
samorozwijające
się
i samotłumaczące się teksty, na utratę uprzywilejowanej pozycji autora w sporach o ich
interpretację, na detronizację autora z zajmowanej niegdyś pozycji autorytatywnego
twórcy i interpretatora znaczeń”198. Podobnie jak Nietzsche pytał wcześniej: „Kto
mówi?”, tak również postmodernistyczni myśliciele, zwłaszcza zaś wymienieni
powyżej, powtarzają to pytanie, nadając mu nieco głębszy sens i bardziej doniosły
wydźwięk. Autor przestał siebie wyrażać, podobnie zresztą jak i wszyscy artyści,
bowiem nie ma to większego znaczenia, skoro i tak wszystko zależy od odczytującego,
interpretującego. W świetle nietzscheańskiego namysłu, znaczenie pochodzi od
odczytującego i jawi się w toku interpretacji, jednak jest to proces nieskończony
(inaczej niż postuluje hermeneutyka). Jaskrawym przykładem takiej interpretacji jest
dekonstrukcja, o której szerzej postaram się napisać nieco dalej.
Zanegowanie
kartezjańskiego,
świadomego
i
racjonalnego
podmiotu
w krytycznym projekcie Nietzschego, legło u podstawy postmodernistycznego
przekonania o schyłku filozofii humanistycznej. W jej świetle, podmiot zostaje
rozproszony i sfragmentaryzowany w procesie ustawicznej zmienności rzeczywistości
kulturowej. Zdecentrowane, ponowoczesne ja jest zaangażowane w wielość tożsamości,
w których może partycypować nawet w przypadku ich sprzeczności. Ma to związek
z nieprzerwanym przepływem informacji i bodźców, a także ze swoistym osłabieniem
tożsamości kulturowej ja w zglobalizowanym świecie. W przeciwieństwie do filozofii
humanistycznej, antyhumanizm neguje możliwość istnienia centralnego podmiotu
kartezjańskiego, który byłby uosobieniem „idealnego punktu widzenia”, czy też
„spojrzenia spoza kultury”. Rzeczywistość może być percypowana jedynie poprzez
„spojrzenie z wewnątrz” – z jakiejś perspektywy. Jak określa to Nietzsche, „nie
możemy wyjrzeć poza swój kąt: jest to beznadziejna ciekawość chcieć wiedzieć, co za
inne rodzaje intelektu i perspektywy istnieć by mogły, […] nie rozwiąże [tego – przyp.
P.N.] nawet najpilniejsza i męcząco-sumienna analiza i samobadanie intelektu:
ponieważ intelekt ludzki przy analizie tej nie jest zdolny widzieć samego siebie
w swych perspektywicznych formach i tylko w nich się widzieć”199. W finale nie można
mówić o obiektywnym poznaniu, prawdzie, podmiocie, itp. Fakt ten ma oczywiście
198
199
Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit., s. 269-270.
F. Nietzsche, Wiedza radosna (Księga piąta), tłumaczenie Leopold Staff, wydanie on-line
http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WR/index7.html z dnia 3 marca 2007r., § 347.
74
szereg konsekwencji, które cały czas staram się w toku tego wywodu wymieniać
i charakteryzować.
Należy do nich wspomniany już schyłek filozofii humanistycznej, ale także m.in.
sławny już postulat „kresu historii”. Pod pojęciem tym kryje się wiele znaczeń
i kontekstów, co nastręcza trudności interpretacyjnych. Jednak przyjmując interpretację
Vattimo, można „koniec historii” ogólnie rozumieć, jako „koniec historyzmu, czyli
koniec koncepcji ludzkich dziejów jako włączonych w jednolity bieg, z przyznanym mu
specyficznym sensem, który ujawniał się i był rozumiany jako sens emancypacji”200.
Dla Lyotarda, tradycyjnie rozumiana historia jest przykładem „Wielkich Narracji”,
a raczej narzędziem ich uprawomocniania. Jak wiemy, ze stanowiskiem historyzmu
polemizował Nietzsche już od początków swej twórczości. „Kres historii” można
rozumieć metaforycznie, jako zwieńczenie jego starań w tym kierunku, a więc
podważenie prawomocności historii „odtwarzanej”, jej pretensji do obiektywności
i scjentystycznej pieczołowitości. Nadto zaś, pochodzący z późniejszego okresu
twórczości, perspektywizm (o którym szerzej za chwilę) podważający status faktu
i prawdy obiektywnej, a wprowadzający na ich miejsce intencjonalną interpretację.
Język naukowy tym samym przestał być „zwierciadłem natury” w wyniku oddzielenia
opisu procesu od jego rzeczywistego przebiegu. „Język zarówno pisarza, jak i historyka
wywołuje fikcyjną lub prawdziwą iluzję rzeczywistości […] chodzi o uświadomienie
sobie stylistycznego wymiaru pisarstwa”201.
Najdotkliwszą krytykę narracji historycznej (i nie tylko historycznej) powziął
Derrida w postulowanej przez siebie dekonstrukcji. Nową strategią odczytywania
tekstów (nie tylko historiograficznych) i podjęciem „kwestii stylu”, stara się on
podważyć „metafizykę obecności”, wprowadzając na miejsce znaku ‘ślad’ (trace), który
odsyła znaczeniowo do kolejnego znaku (znaczenia), itd. Taki proces ‘rozplenienia’
uniemożliwia uchwycenie sensu w gąszczu wzajemnie odsyłających się do siebie
różnych tekstów. Jednakże każdy tekst, jak i piszący go, coś ‘chce powiedzieć’ (i czegoś
‘powiedzieć nie chce’) – te przed-sądy i marginalizacje ‘prześwitują przez szczeliny’
występujące w tekście, jako oznaka załamania się jednolitego sensu. Proces
dekonstrukcji zorientowany jest właśnie na tropienie tych wykluczeń (dialektycznych
opozycji pojęciowych), a więc na wyłowienie podtekstów, niedopowiedzeń i intencji
200
201
G. Vattimo, Postnowoczesność i kres historii, przełożyła Barbara Stelmaszczyk, [w:] Postmodernizm.
Antologia przekładów, op. cit., s. 129.
F.R. Ankersmit, Historiografia i postmodernizm, przełożyła Ewa Domańska, [w:] Postmodernizm.
Antologia przekładów, op. cit., s. 156.
75
skrywanych. Odbywa się to poprzez uzupełnienie (suplementację)202. W takiej
konwencji odczytywania tekstu (w tym historiografii), historia w tradycyjnym sensie
przeistacza się w literaturę i traci – także pojmowany w tradycyjnym sensie – statut
naukowy. Można stwierdzić w dużym uproszczeniu, że „dla postmodernisty świadectwo
nie wiedzie do przeszłości, ale do innej interpretacji przeszłości”203. Literatura „otwiera
się” na wielość interpretacji i odczytań, angażuje inne – nie tylko analityczne, ale
i estetyczne – sposoby percypowania, nie pragnie tworzyć analitycznych i zamkniętych
systemów, itp.
Narracja historyczna jest tu jednym z wielu przykładów zbliżenia się dyskursów
literatury i filozofii oraz estetyzacji tychże. Refleksja postmodernistyczna stara się je
uzgodnić, rewaloryzując tym samym uprzywilejowane dotychczas stanowisko
filozoficzne. Historyk, filozof, socjolog, jak każdy inny naukowiec, staje się zarazem
pisarzem-artystą i tworzy swą powieść, narrację, fabułę, poezję, itd. Żaden z nich nie
jest tu wyróżniony i predestynowany do stanowiska nadrzędnego i najbardziej
słusznego, bowiem – po pierwsze – każdy pis jest intensjonalny, co uwidacznia się,
m.in. w stylu, jakim jest pisany. Po drugie – racje zależą od interpretacji, nie zaś od
jakichś z góry przyjętych i uświęconych konwencji.
W ten
sposób
dochodzimy
w
niniejszych
rozważaniach
do
bodajże
najistotniejszego komponentu stanowiska postmodernistycznego, czyli pluralizmu.
W tym
względzie
powinniśmy
się
bliżej
przyjrzeć
nietzscheańskiemu
perspektywizmowi. Jest to niemal najbardziej interesujące nas stanowisko, bowiem
spełnia się w postmodernistycznych teoriach i analizach kultury, społeczeństwa, itd.
Nietzscheańska teza głosząca, że „oglądamy świat z odmiennych punktów widzenia”,
znalazła szeroki oddźwięk w postmodernizmie. Jak za Rortym ujmuje to Zygmunt
Bauman, „nabieramy, jak się zdaje, umiejętności ‘czucia się dobrze w towarzystwie
rożnych a rozmaitych ludzi’ i posuwamy się w kierunku takiego współżycia, w jakim
‘nikomu nie wpada do głowy, by sadzić, że Bóg, Prawda, czy Istota Rzeczy są po jego
stronie’”204. Pluralizm, wielogłos, „małe narracje”, „solidarność i etnocentryzm”, jak
możemy się domyślać, są nowymi, ponowoczesnymi określeniami nietzscheańskiego
perspektywizmu. Świadomy jestem skrótowości i ogólności tej tezy – jak można
202
203
204
Akapit w oparciu o tekst Andrzeja Radomskiego, Badanie narracji historycznej. Próba
konceptualizacji kulturoznawczej, op. cit., (passim) oraz B. Banasiak, Filozofia ‘końca filozofii’.
Dekonstrukcja Jacquesa Derridy, Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1995, s. 132-137, 170-171.
F.R. Ankersmit, Historiografia i postmodernizm, op. cit., s. 159.
R. Rorty, Heidegger, Kundera, and Dickens, [w:] Essays on Heidegger and Others, Cambridge UP
1991, s. 81,75, cyt. za Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit., s. 210.
76
mniemać, w materii tej wiele się wydarzyło i zmieniło przez zgoła cały wiek,
oddzielający twórczość Nietzschego od twórczości jego postmodernistycznych
popleczników. Jednak – jak sami postmoderniści akcentują – tradycja nietzscheańska
jest im wyjątkowo bliska i mimo dystansu czasowego oraz wnikliwego spenetrowania
myśli filozofa, wciąż odnaleźć można w niej inspirację. Ponadto postulat pluralizmu ma
swoją tradycję, w której Nietzsche zajmuje godne miejsce, gdyż ukształtował w sposób
niepowtarzalny i jemu tylko właściwy specyfikę tego stanowiska. Toteż wydaje mi się
zasadne twierdzenie, że postulat perspektywizmu znajduje (choć nie w prostej linii) swą
kontynuację i twórcze rozwinięcie właśnie w postmodernizmie.
Filozoficzny pluralizm jest podstawą perspektywizmu. Właściwie obydwa
stanowiska warunkują się wzajemnie i jedno wynika z drugiego jako konsekwencja.
Pluralizm ulega dalszemu rozwojowi i silnie utwierdza się w twierdzeniach
postmodernistycznych i argumentacji na rzecz ich przemawiających. Jak tego dowodzi
teza – podzielana przez wszystkich myślicieli z tego obozu – „nie ma spojrzenia
z nikąd”. Zawsze patrzymy przez pryzmat przekonań, usposobień, preferencji,
a wszystkie one kształtują się i wynikają z naszego „kulturowego środowiska”. Tym
samym pogląd obiektywistyczny zostaje odrzucony, już to jako totalistyczny, w końcu
jako nieistniejący i niemożliwy, zarówno w praktyce, jak i w teorii.
Perspektywizm i pluralizm zdradza w swej istocie kategorię nadmiaru.
Przypomnijmy, że dla Nietzschego nadmiar był wyrazem mocy, który potem stał się
podstawą ekonomii generalnej Bataille’a i w ten sposób stał się również wyrazem
tendencji
transgresywnych.
W
postmodernistycznym
światopoglądzie
nadmiar
manifestuje się głównie w pluralizmie i wielorakości, które metaforycznie obrazuje
„kłącze”
Deleuze’a
i
Guattari’ego.
Egzemplifikacji
kategorii
nadmiaru
w postmodernistycznej nauce można także upatrywać w procesie „rozplenienia”.
Można go określić jako swoistą „zdolność autonomicznego tekstu” do tworzenia
w swym łonie nieograniczonej ilości znaczeń – innymi słowy – „podtekstów”.
W wyniku tego procesu, interpretacja staje się nieskończonym, poznawczym
błądzeniem w otwartym systemie produkcji sensów. Taki model odczytywania tekstu,
a tym samym rzeczywistości, afirmuje istnienie obok siebie nawet skrajnie różnych
poglądów, zawiera się więc w kulturowym pluralizmie tak ważnym zarówno dla
Nietzschego, jak i dla całej formacji postmodernistycznej.
Wieloaspektowe i wieloznaczne „odczytywanie rzeczywistości” rzutuje także na
płaszczyznę nauki, zwłaszcza szeroko rozumianej współczesnej humanistyki. Ale nie
77
tylko! Cały projekt postmodernistycznej nauki205 wydaje się korelować z koncepcją
nietzscheańską, która nie ma charakteru linearnego, krytykuje kartezjański dualizm
ducha i materii oraz przekonanie o nadrzędności ludzkiego rozumu. Zasadne wydaje mi
się pewne uogólnienie, mianowicie, że „epistemologia poststrukturalistyczna/
postmodernistyczna opiera się […] na nietzscheańskim opisie prawdy, […] gdzie
określa się ją jako ‘ruchomą armię metafor i metonimii’. Oznacza to, że […] wiedza nie
jest kwestią odkrywania prawdy obiektywnej i ścisłej, ale raczej konstruowania
interpretacji świata, które zostają ‘uznane za prawdziwe’”206. Na potwierdzenie tego
przekonania, powołajmy się na słowa Nietzschego, który pisał, że to, „co teraz
nazywamy światem, jest rezultatem mnóstwa błędów i wyobrażeń […] Od tego świata
wyobrażeń wiedza ścisła jest w stanie wyzwolić nas tylko w nieznacznym stopniu – co
by też zresztą wcale nie było do życzenia – jako że nie jest w stanie zburzyć istotnie
władzy prastarych przyzwyczajeń odczuwania”207.
Takich fragmentów w twórczości Nietzschego znajdziemy wiele208. Podważenie
klasycznej epistemologii, związane jest ściśle z zakwestionowaniem metafizyki oraz
poddania krytyce jej fundamentalnych założeń i pojęć. Sprzeciw wobec niemal
apriorycznie przyjmowanych kategorii metafizycznych i epistemologicznych, owocuje
przyjęciem nowej postawy. W obliczu perspektywicznej zmienności, która jest
nieodzowną kategorią nietzscheańskiego poznania, „ontologię wypiera genealogia (ta
wywodzi wszystko z danego kontekstu. Prawda, której jądrem – paradoksalnie – jest nie
byt, a ustawiczne stawanie się, nie rozróżnia między działaniem a działającym,
myśleniem a myślą, gdyż wraz z resztą jesteśmy w stanie płynnej zmienności, nie
uznając żadnych gotowych, wiążących nas sądów”209.
Po tym dość ogólnikowym zarysie koneksji między refleksją Nietzschego
i namysłem postmodernistycznym, czas przejść do konkretnych przykładów, które
205
206
207
208
209
Rzeczową charakterystykę postmodernistycznej nauki w szerokim sensie (tzn. nie tylko nauk
humanistycznych), podaje Maciej Świerkocki w rozdziale ‘Postmodernistyczna nauka i filozofia, czyli
transgresja’, [w:] M. Świerkocki, Postmodernizm. Paradygmat nowej kultury, op. cit., s. 22-60.
C. Barker, Studia kulturowe. Teoria i praktyka, op. cit., s. 28.
F. Nietzsche, Ludzkie Arcyludzkie, op. cit., s. 25.
Najbardziej znamienny fragment pochodzi z rozprawy zatytułowanej O prawdzie i kłamstwie
w pozamoralnym sensie: „Czym więc jest prawda? Ruchliwą armią metafor, metonimii,
antropomorfizmów – krótko mówiąc sumą ludzkich stosunków, które zostały spotęgowane,
przekształcone, poetycko i retorycznie upiększone i które na skutek długiego użytkowania wydają się
ludowi niezmienne, kanoniczne i obowiązujące” [w:] F. Nietzsche, Pisma pozostałe 1862-1875,
przełożył Bogdan Baran, Wydawnictwo Inter esse, Kraków 1993, s. 189.
S. Morawski, Niewdzięczne rysowanie mapy... O postmodernie(izmie) i kryzysie kultury,
Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 1999, s. 126.
78
mniej lub bardziej trafnie udało mi się wyłowić w literaturze problemowej. Gwoli
podsumowania chciałbym jedynie stwierdzić za Krystyną Wilkoszewską, że
„postmodernizm jest świadomością załamania się ideologiczno-epistemologicznego
rusztowania, na jakim wspierała się moderna”210. O ile zatem załamanie to dokonuje się
w ponowoczesnej epoce, należy stwierdzić, że tym, który poważnie wstrząsną tym
rusztowaniem, był Nietzsche. Właśnie od jego przemyśleń i intuicji liczyć wypada czas
wielkiego przełomu, który nie dokonał się za jego czasów, lecz został zaakcentowany
i począł obrastać w siłę. Być może kulminacją tego procesu był (jest?) przełom
modernistyczny, który – jak twierdzą niektórzy – jest tylko chwilową modą (jako
orientacja postmodernistyczna) lub w ogóle nie istnieje (›postmodernizm‹ jako pojęcie
puste). Faktem jest, że tak jak kiedyś Nietzsche, tak dziś „większość dziedzin kultury
weszła […] na drogę nieustannego poszukiwania nowych wzorów i rozwiązań, ciągłego
eksperymentowania, sceptycyzmu wobec tego, co tradycyjne, nieufności wobec
osiągniętych rezultatów, poszukiwania nowych rozwiązań i – co najważniejsze –
permanentnej autokrytyki”211. Ta charakterystyka odnosi się w zupełności, zarówno do
rozważań Nietzschego, jak i do „przedsięwzięcia postmodernistycznego”.
210
211
K. Wilkoszewska, Wariacje na postmodernizm, Wydawnictwo Towarzystwo Autorów i Wydawców
Prac Naukowych Universitas, Kraków 2000, s. 29.
A. Szahaj, Ironia i miłość. Neopragmatyzm Richarda Rorty’ego w kontekście sporu o postmodernizm,
Wydawnictwo Fundacji Na Rzecz Nauki Polskiej, Monografie FNP seria humanistyczna, Wrocław
1996, s. 219-220.
79
Rozdział IV
Egzemplifikacje śladów nietzscheańskich w koncepcjach myślicieli
postmodernistycznych
Po
tej
ogólnej
i
dość
lapidarnej
charakterystyce
powiązań
refleksji
postmodernistycznej z myślą nietzscheańską, przyszedł czas by przyjrzeć się
konkretnym przykładom tych konotacji. W tym celu postaram się scharakteryzować
pokrótce koncepcje wybranych myślicieli postmodernistycznych, skupiając się przede
wszystkim na tych wątkach, które w ten czy inny sposób jawią się jako domniemane
inspiracje nietzscheańskie. Oczywiście, zarówno dobór twórców, jak i zbiór
poruszanych motywów nie stanowi tu jakiegoś kanonu, lecz dokonany został umownie.
Jest to jedynie egzemplifikacja, nie mająca stanowić jakiegoś zbioru cech
konstytutywnych, a jedynie bardziej szczegółowe i konkretne podjęcie nadrzędnego
tematu niniejszej pracy.
Jean-François Lyotard uważany jest – jeśli wolno się tak wyrazić – za jednego
z twórców postmodernizmu, choć w zasadzie nie miał takich ambicji, ani zamiarów.
W Kondycji postmodernistycznej pisał, że „nauka postmodernistyczna tworzy teorię
własnej
ewolucji
jako
nieciągłej,
pozbawionej
możliwości
skorygowania,
paradoksalnej, Nauka ta zmienia sens słowa ‘wiedzieć’ i tłumaczy, w jaki sposób
zmiana ta może się dokonywać. Nie tworzy ona znanego, lecz nieznane. Proponuje
model uprawomocnienia siebie nie będący wcale modelem najwyższej wydajności, ale
modelem niezgodności rozumianej jako paralogia”212. Po ukazaniu się tej pracy
rozgorzała polemika, zwłaszcza wokół określenia postmodernizm, którego Lyotard użył
w znaczeniu innym od funkcjonujących wówczas, a określał nim po prostu inny sposób
namysłu nad moderną. W swoim początkowym projekcie „przepisania moderny”
optował za wyzbyciem się przesądów, aby możliwe było uobecnienie tego, co wcześniej
zostało pominięte. W tym celu należy także dopuścić do głosu uczucia, nie zaś tylko
chłodny, analityczny ogląd. Dlatego pisał, że „ponowoczesny pisarz lub artysta jest
w sytuacji filozofa: tekstem, jaki pisze, dziełem, jakie tworzy, nie rządzą w zasadzie
212
J.-F. Lyotard, Kondycja postmodernistyczna, tłumaczyła Agnieszka Taborska, „Literatura Na Świecie”
nr 8-9 1988, s. 290.
80
żadne ustalone reguły i nie można ich sadzić w sposób zdecydowany posługując się
zastanymi kategoriami. To właśnie reguł i kategorii, jakie pozwalają na wydanie sądu,
tekst czy dzieło poszukują. Pisarz czy artysta pracują zatem bez reguł, po to, aby
ustanowić reguły tego, co będzie dokonane. Tekst i dzieło sztuki mają charakter
zdarzenia; nadchodzą one z punktu widzenia autora zbyt późno – lub, co do tego
samego się sprowadza – ich urzeczywistnienie zaczyna się za wcześnie. Zjawisko
ponowoczesności pojmować trzeba poprzez paradoks czasu przyszłego dokonanego”213.
W słowach tych zawarte jest przekonanie autora o potrzebie namysłu nad warunkami
twórczości (także nauki) już w chwili jej tworzenia. Równie ważne w tym względzie
jest uprzywilejowanie innych dróg poznania, m.in. stanowiska estetycznego.
Projekt angażowania emocji był już obecny w Niewczesnych rozważaniach, ale
charakteryzował także w pewnym stopniu całą twórczość Nietzschego. Łączył on
z powodzeniem literacko-poetycką formę wypowiedzi, z procesem analitycznym. To
swoiste połączenie sztuki i nauki znalazło swoje odbicie nie tylko w projektach
Lyotarda, ale generalnie u wszystkich niemal twórców postmodernistycznych.
U Lyotarda natomiast najpełniejszym tego przykładem jest projekt „filozofii
eksperymentatorskiej”,
rozumianej
podobnie,
jak
„filozofia
eksperymentalna”
Nietzschego. W obydwu tych pojęciach zawiera się przekonanie o równoważności, lub
nawet większej adekwatności, podejścia estetycznego od podejścia naukowego.
Adekwatność tego ostatniego stanowiska wyczerpuje się, zarówno w obliczu
chaotycznej zmienności nietzscheańskiego świata, jak również w perspektywie
dostrzeganego przez Lyotarda wzrostu złożoności zjawisk, m.in. w wyniku
przyśpieszenia technologicznego w łonie zachodniej cywilizacji. Eksperymentatorstwo
postmodernizmu wyraża się w tym, że „poszukuje nowych przedstawień nie po to, by
się nimi delektować, lecz po to, by lepiej odczuć istnienie nieprzedstawialnego”214.
Refleksja nad ponowoczesną kondycją człowieka, znajdują także swoje
odzwierciedlenie w szeroko rozumianej komunikacji międzyludzkiej. Lyotard stoi na
stanowisku charakterystycznym dla orientacji postmodernistycznej. Poglądy odnośnie
rozmowy (w szerokim rozumieniu) głosił Lyotard, m.in. w Le Différend. Tytułowy
„Zatarg” leży u podłoża wszelkiego mówienia, w samej naturze konwersacji. Jest to
213
214
J.-F. Lyotard, Postmodernizm dla dzieci. Korespondencja 1982-1985, przełożył Jacek Migasiński,
Wydawnictwo Fundacja Aletheia, Warszawa 1998, s. 30-31. Por. także Tegoż, Odpowiedź na pytanie:
co to jest postmodernizm?, przełożył Michał Paweł Markowski, [w:] Postmodernizm. Antologia
przekładów, op. cit., s. 60-61.
J.-F. Lyotard, Odpowiedź na pytanie: co to jest postmodernizm?, przełożył Michał Paweł Markowski,
[w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, op. cit., s. 60.
81
konflikt o charakterze absolutnym i nierozstrzygalnym, na płaszczyźnie którego
różnicują się współistniejące i równoważne, choć czasem sprzeczne opinie. Mimo tego
nie mieszają się one dowolnie, ani nie przenikają się wzajemnie – są nie do
uzgodnienia. Każda próba ich pogodzenia i rozstrzygnięcia, czy to na polu dialektyki,
czy poprzez dialog, jest związana z opresywnością215. Lyotard stwierdza w Kondycji
ponowoczesnej, że uczestniczymy w mnogości gier językowych o charakterze
heteronomicznym,
rozstrzygających
„nieredukowalnej
argumentacji,
mnogości
i
uprzywilejowanych
różnorodności,
pozycji,
[…]
bez
trybunałów
czy
kryteriów”216. W tym świetle jakiekolwiek rozstrzygnięcie jest przemocą, więc aby jej
uniknąć, rozmówcy trwają w permanentnym stanie zawieszenia ostatecznego sądu
(epoché). Rozstrzygnięcie byłoby opresją, która jednocześnie – na podstawie pretensji
do naczelnej racji – rozwiązywałaby również sam dialog poprzez zdominowanie, a tym
samym unieważnienie opozycyjnego stanowiska. Podważona tu zostaje zasada
obowiązywania jednej, naczelnej racji, co bardzo wyraźnie wiąże się z nietzscheańskim
perspektywizmem. Niejednokrotnie Nietzsche pisał o ścieraniu się racji, a dobrego,
godnego wroga (również w znaczeniu oponenta w rozmowie) nakazywał szanować:
„Człowiek oddany poznaniu winien nie tylko kochać swych wrogów, lecz i umieć
nienawidzić swych przyjaciół”217.
Perspektywizm znajduje także wyraz w nieufności do „Wielkich Narracji”, które
w swej pretensji do uniwersalności i obiektywności, łączą się z konieczności z terrorem,
represją i totalnością. Brak wiary w wielkie metaopowieści jest znamienny dla
postmodernej kondycji i można sądzić, że jest widoczny także w twórczości
Nietzschego. Sam fakt, iż ustawicznie zmieniał i reformułował on swoje poglądy,
przesądza o tym, że nie pragnął stworzyć czegoś uniwersalnego. Wręcz przeciwnie – do
końca
swej
świadomej
pracy
pozostawał
na
stanowisku
ustawicznego
przewartościowywania swoich dokonań. Zachęcał do krytyki swym zaczepnym stylem,
lecz przede wszystkim najgłębszego krytycyzmu oczekiwał właśnie od siebie. Ponadto
na przemian zżywał się ze swoją twórczością, by potem porzucić wszystko
i zdystansować się do niej. Najpełniejszy tego wyraz można odnaleźć w Ecce Homo,
215
216
217
Por. A. Burzyńska, Postmoderna: pomiędzy wieżą Babel a Biblioteką Babel, [w:] Postmodernizm.
Teksty polskich autorów, op. cit., s. 66.
A. Burzyńska, Postmoderna: pomiędzy wieżą Babel a Biblioteką Babel, [w:] Postmodernizm. Teksty
polskich autorów, op. cit., s. 66-67.
F. Nietzsche, Tako rzecze Zaratustra, op. cit., s. 68.
82
która to książka stanowi swoistą autobiografię, pełną autorefleksji i autoironii, a także
bezwzględnego krytycyzmu wobec siebie samego.
Projekt obalenia prawomocności „Wielkich Narracji” jest wymierzony przede
wszystkim w nowoczesną naukę. O ile Nietzsche nieubłaganie krytykuje naukowców za
bezpodstawność i konwencjonalizm, nadto zaś za budowanie fałszywego obrazu świata,
Lyotard pragnie zrewaloryzować cały projekt obiektywistycznej nauki poprzez
afirmację „małych narracji”. Innymi słowy, postuluje on kreowanie otaczającej nas
rzeczywistości poprzez „inicjatywy oddolne”, wspierające wielogłos racji. Pod tym
względem Lyotard przytakuje Nietzschemu, gdy ten głosi: „Niemasz żadnej metody
naukowej, któraby stanowiła jedyną i wyłączną drogę do wiedzy! Musimy brać rzeczy
na spytki, raz w dobry sposób to znów w zły, stosować do nich kolejno sprawiedliwość,
namiętność i chłód. Jeden rozprawia z rzeczami jak policyant, drugi jak spowiednik,
trzeci jak ciekawy wędrownik. Niekiedy sympatyą, to znów przemocą da się od nich
coś wydrzeć”218. Nietzscheańska oraz postmodernistyczna krytyczność wobec szeroko
rozumianej „metody” jest znamienna, dlatego też Lyotard przychyla się do tego
stanowiska.
Michel Foucault – jedna z czołowych postaci współczesnej humanistyki oraz
przedstawiciel poststrukturalizmu (zaliczany także do obozu postmodernistycznego),
żywo interesował się myślą Nietzschego. Jak sam kilkakrotnie podkreślał, od 1953
roku, kiedy to pierwszy raz zetknął się z twórczością autora Jutrzenki, zmienił
zasadniczo swój tok myślenia219. Lektura Nietzschego wywarła decydujący wpływ dla
całej jego późniejszej twórczości. Kluczowe idee, które – jak można przypuszczać –
formowały się pod wpływem inspiracji refleksją nietzscheańską, to: historyczność
i konwencjonalność prawdy, odrzucenie homogenicznego i ponadhistorycznego
podmiotu oraz odrzucenie ciągłości dziejowej i idei postępu (zwłaszcza w formie
kumulacji wiedzy)220. Szczególnie w problematyce badań nad historią można zauważyć
doniosły wpływ Nietzschego. „Foucault powtarza za Nietzschem, że nie istnieje coś
takiego, jak pierwotny sens, tekst źródłowy, ostateczna podstawa komentarza – istnieją
218
219
220
F. Nietzsche, Jutrzenka, op. cit., s. 325.
Por. M. Foucault, Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, tłumaczenie i wstęp Damian Leszczyński,
Lotar Rasiński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa – Wrocław 2000, s. 8. Szerzej na temat
nietzscheańskich inspiracji oraz faz renesansu Nietzschego we Francji z punktu widzenia
i doświadczeń Foucault, patrz rozdział: Strukturalizm i poststrukturalizm, wywiad G. Rauleta
z M. Foucault, s. 294-318.
Por. M. Foucault, Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, op. cit., s. 11.
83
jedynie interpretacje interpretacji”221. Konsekwencją tych postulatów jest konstatacja, że
historia jest niczym więcej, jak kolejną opowieścią, narracją, fabułą, tworzoną niejako
„na nowo” przez tego, który stara się zrelacjonować przeszłe dzieje. Podobnie
stwierdził Nietzsche: „Dziejopis ma do czynienia nie z tem, co rzeczywiście się działo,
lecz li tylko z domniemanymi zdarzeniami […] Wszyscy historycy opowiadają
o rzeczach, które nie wyjrzały nigdy poza rubieże wyobrażeń”222.
Inspiracjom nietzscheańskim na polu badań historii Foucault dał wyraźne
potwierdzenie w swym eseju Nietzsche, genealogia, historia. W pracy tej francuski
myśliciel podejmował zasadniczo problematykę badań historii, proponując metodę
Nietzschego, tzn. genealogię. Twierdzi on tam, że „genealogia jest monotonna,
skrupulatna i niestrudzenie dokumentalna […] dlatego w genealogii niezbędne jest
umiarkowanie: musi ona utrwalać jednostkowość zdarzeń […] w tym, co nie uchodzi
już za historię – w uczuciach, miłości, sumieniu, instynktach, […] nie po to wszak,
ażeby śledzić powolną linię ewolucji, lecz by odkrywać rozmaite sceny, na których
odgrywały one przeróżne role; musi określać nawet ich miejsce nieobecności, moment,
w którym jeszcze się nie dokonały […] Genealogia wymaga zatem drobiazgowej
wiedzy...”223, by „z prawd niepozornych i znalezionych za pomocą ścisłej metody”, nie
zaś „z uszczęśliwiających i oślepiających błędów”224, odtwarzać dyskurs.
Podobnie ma się rzecz z foucaultiańską archeologią, która za przedmiot badań
przyjmuje dyskurs, nie zaś poszukiwanie źródła, teleologii i metahistorii. Stara się ona
brać pod rozwagę historyczną zmienność, nie zaś – jak to się wcześniej odbywało –
wielkie, ogólne i rzekomo obowiązujące „prawa rozwoju dziejów”, kreśląc tym samym
linearne ciągłości i ewolucje. Archeologia to właśnie opis zdarzeń dyskursywnych – nie
ich wyjaśnianie, ale problem ich istnienia, przyczyn oraz skutków ich zaistnienia
w danym czasie i miejscu. Dopełnieniem tej krytycznej analizy, jest genealogia, która
bada zmienności i fluktuacje – krócej – kształtowanie się dyskursu.
Zasadniczo „Foucault za Nietzschem przyjmuje ‘ontologię walki’, konfliktu oraz
gry różnego rodzaju sił w stosunkach społecznych, przekładającej się również na pole
analiz”225. Genealogia w ujęciu foucaultiańskim jest spektakularnym przeciwstawieniem
się tradycyjnie pojmowanej historii. Foucault przenosi nietzscheańską tezę z dziedziny
221
222
223
224
M. Foucault, Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, op. cit., s. 20.
F. Nietzsche, Jutrzenka, op. cit., s. 271.
M. Foucault, Nietzsche, genealogia, historia, [w:] M. Foucault, Filozofia, historia, polityka. Wybór
pism, op. cit., s. 113.
F. Nietzsche, Wiedza radosna, tłumaczył Leopold Staff, Jakub Mortkowicz, Warszawa 1910-1911, §
7, cyt. za M. Foucault, Nietzsche, genealogia, historia, op. cit., s. 113.
84
badań nad moralnością, na szerszą płaszczyznę. Jedno ze „zdań i potrąceń” Nietzschego
mówi o tym, że „nie ma w ogóle zjawisk moralnych, lecz tylko moralna interpretacja
zjawisk”226. Każdy system moralny jest tworzony, tudzież tworzy się ze względu na cel
praktyczny; ›dobro‹ i ›zło‹ wywodzi się w prostej linii ze stosunków społecznych i
politycznych. Moralność, podobnie jak każdy system prawny regulujący stosunki
między
poszczególnymi
jednostkami
zbiorowości,
jest
stronnicza,
zaś
idea
sprawiedliwości jest jedynie przykrywką dla tak pojmowanej regulacji prawnej czy
moralnej. W imię sprawiedliwości będzie zatem dochodziło do faworyzacji pewnych
zachowań, a deprecjacji i potępienia innych, szkodliwych z punktu widzenia państwa,
czy innej formy zwierzchnictwa. Regulacje te będą miały na celu utrzymać „porządek
dyskursu”,
bowiem
„w
każdym
społeczeństwie
wytwarzanie
dyskursu
jest
równocześnie kontrolowane, selekcjonowane, organizowane i poddane redystrybucji
przez pewną liczbę procedur, których rolą jest zaklinać moce i niebezpieczeństwa,
zawładnąć
przypadkowością
materialności.
Społeczeństwo
zdarzeń,
takie
jak
wymknąć
nasze
się
zna,
ciężkiej,
rzecz
niepokojącej
jasna,
procedury
wykluczenia”227. W finale teza ta prowadzi do konstatacji, że nawet takie wartości jak
wolność, prawda, rozum, są wynikiem konfliktu – aktami przemocy permanentnie
ścierających się sił.
Analiza nietzscheańskiej kategorii woli mocy – jak się może wydawać – staje się
pośrednią inspiracją do odkrycia zależności społecznych w postaci stosunków władzy,
tzw. „mikrofizyki władzy”. Zestawienie myśli Foucault i Nietzschego może wydawać
się pochopne na tym gruncie. Spróbujmy jednak przyjrzeć się dokładniej, co kryje się
pod pojęciem władzy u Foucault: „Mówiąc władza nie mam na myśli „Władzy” jako
zespołu instytucji i aparatów zapewniających poddanie obywateli państwu. Słowem tym
nie oznaczam też sposobu ujarzmienia, który w przeciwieństwie do przemocy
przybierałby formę reguły. Nie myślę wreszcie o ogólnym systemie panowania
jednostki lub grupy nad innymi […] Wydaje mi się, że władzę trzeba przede wszystkim
pojmować jako wielość stosunków sił immanentnych dziedzinie, w której się zawiązują
i której organizację stanowią; grę, która w drodze ustawicznych walk i starć
225
226
227
K. Starego, Miejsce władzy w filozofii Michela Foucault, s. 2, plik pobrany
z http://www.filozofia.pl/teksty/starego.pdf dnia 14 stycznia 2007 r.
F. Nietzsche, Poza dobrem i złem (Sentencje i interludia), tłumaczenie Paweł Pieniążek, wydanie online http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/PDZ/index5.html z dnia 15 stycznia 2007r., § 108.
M. Foucault, Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège de France 2 grudnia
1970, przełożył Michał Kozłowski, Wydawnictwo słowo/Obraz terytoria, Gdańsk 2002, s. 7.
85
przekształca je, umacnia, odwraca; zespół punktów oparcia dla wzajemnych relacji
między tymi stosunkami, wskutek tego powstają łańcuchy lub systemy czy też,
odwrotnie, przesunięcia i zwiastujące podział sprzeczności; w końcu owocne strategie,
których ogólna intencja lub instytucjonalna krystalizacja dopełniają się w postaci
aparatów państwowych, form prawa, społecznych hegemonii […] Władza jest wszędzie
– nie dlatego, że wszystko obejmuje, ale dlatego, że zewsząd się wyłania, […] władza
nie jest ani instytucją, ani strukturą, ani czyjąkolwiek potęgą; jest nazwą […] złożonej
sytuacji strategicznej w danym społeczeństwie”228.
Władza, której nośnikiem jest dyskurs, jest tu rozumiana jako jeden z czynników
wpływających na (lub nawet kreujących!) pojmowanie rzeczywistości. Jest to jedno,
wielkie pole sił o wszechobejmującym zasięgu, docierających wszędzie i zewsząd się
wyłaniających. Wydaje się zasadne – przy dużym uogólnieniu – iż takie pojęcie władzy
mogło wynikać z dogłębnej analizy kategorii woli mocy. Istotę woli mocy Nietzsche
stara się określić, opierając się, m.in. na analizach motywów działania człowieka.
Wszelka aktywność jednostkowa w myśl tej koncepcji, wynika z napięcia mocy
w obrębie indywiduum. Problematyka ta, przeniesiona z płaszczyzny „genealogii
moralności”, na grunt współczesnej nauki o polityce, społeczeństwie i kulturze owocuje
– zwłaszcza w refleksji Foucault – niezwykle oryginalnymi koncepcjami. Otóż
w cytowanym powyżej fragmencie, w określeniu „złożonej sytuacji strategicznej
w danym społeczeństwie”, możemy – przy dużym uproszczeniu – rozumieć także
nietzscheański „bunt niewolników na polu moralności”. Moralność – niczym władza
i jej restrykcyjne praktyki – określa, co jest dobre, a co złe, co mieści się w oficjalnie
ukonstytuowanym dyskursie, co zaś zostaje z niego wykluczone, jako szaleństwo,
nieznane, Inne... Moralność w tym wypadku można porównywać z koncepcją reżimu
prawdy lub też z „ujarzmianiem wiedzy”229. Konstatacja Foucault „Nie ma prawdy poza
władzą” oznacza, że każde społeczeństwo, organizacja, jednostka podlega czemuś
w rodzaju „reżimu prawdy”. Zawsze funkcjonują przeróżne rodzaje dyskursu, z których
niektóre zostają uznane za prawdziwe, inne z kolei zostają zepchnięte poza margines –
po prostu wykluczone. Selekcja, bądź też innymi słowy – prawda, zostaje wybrana na
228
M. Foucault, Historia seksualności, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1995, s. 82-84, cyt. za
A. Radomski, Kultura-Tekst-Historiografia, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej,
Lublin 1999, s. 47.
229
Zob. M. Foucault, Trzeba bronić społeczeństwa. Wykłady w College de France, 1976, przełożyła
Małgorzata Kowalska, Wydawnictwo "KR", Warszaw 1998, s. 21. Tam też pojawia się projekt „buntu
wiedzy”, czyli genealogii mającej na celu „zniesienie tyranii globalnych dyskursów”. Jednym z takich
projektów, jest wspomniany sprzeciw wobec tradycyjnie pojmowanemu badaniu historii.
86
zasadzie przewagi siły, w wyniku manipulacji, narzucenia, zawłaszczenia, itp. Na
podobnej zasadzie działa także moralność w koncepcji Nietzschego – jest to cały
system reżimu i opresji stosowany w celu pozyskania „człowieka stadnego” (analogia
do „produkcji jednostek” i „społeczeństwa dyscyplinarnego” Foucault). „Podstawowym
celem władzy jest implantacja normy, wszczepienie normy w najgłębsze struktury
myślenia jednostek, którą to implantację Foucault opisuje przy pomocy pojęcia
assujettissement – [ujarzmienia]230. „Ujarzmić ludzi – stwierdza Foucault – to znaczy
wytworzyć w nich ja”231. W strukturze tej koncepcji, władza spełnia podobne funkcje,
jak moralność widziana oczami Nietzschego. Najbardziej zaś mechanizm ten jest
zwrócony przeciwko jednostkom odróżniającym się od reszty, co pojawia się także
u Foucault w postaci wykluczenia przez władzę/wiedzę szeroko pojmowanego Innego.
Foucault adoptuje również do swych rozważań wątek nietzscheańskiej krytyki religii –
w tym konkretnym przypadku – chrześcijaństwa. Podobnie jak panoptyczny system
inwigilacji i nadzoru staje się czymś „wrośniętym” w ciało, czymś na kształt
freudowskiego superego, tak kościół stosuje metody „skanowania duszy”. „Wszystkie
chrześcijańskie
techniki
interrogacji,
spowiedzi,
przewodnictwa
duchowego,
pobudzania posłuszeństwa, mają to na celu, by skłonić ludzi do wysiłku
samoumartwiania, […] równa się ono wyrzekaniu się tego świata i własnej w nim
istoty; jest czymś w rodzaju śmierci na co dzień”232. W tej opinii wyraźnie rysuje się
wpływ Nietzschego, który pisał w Jutrzence, że „rozkazano nawet istnienie odczuwać
jako karę”233. Dla obydwu tych autorów moralność chrześcijańska jest systemem
represyjnym, dążącym do ograniczenia i sprawowania kontroli nad jednostką,
a w końcu nad całym „stadem”.
Postmodernistyczna krytyka nauki, w której projekt wpisuje się także refleksja
Foucault, zdradza podstawowe znamiona i główny zręb idei Nietzschego. Jego
koncepcja „prawdy jako największego kłamstwa ludzkości” uwypukla nieznane dotąd
oblicze klasycznej epistemologii. Archeologia wiedzy oraz Wola wiedzy są dużej mierze
zwieńczeniem inspiracji nietzscheańską refleksją. Wiedza ludzka, jak twierdził
230
231
232
233
Używam tu tłumaczenia Tadeusza Komendanta, które przez zastosowanie zmiany graficznej
adekwatnie oddaje znaczeniową głębię foucaultiańskiego pojęcia. T. Komendant, Posłowie tłumacza,
[w:] Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 1998, s. 310.
J. Kochanowski, Dyskretna władza interpretacji: od „pasterza” do „eksperta”,
http://www.kochanowski.edu.pl/fz1.htm z dnia 18 kwietnia 2007 r.
M. Foucault, Politics, Philosophy, Culture: Interviews and Other Writings, Londyn, Routledge 1988,
s. 70, cyt. za Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit., s. 287.
Zob. F. Nietzsche, Jutrzenka, op. cit., s. 21, (Rozdział, pt. W sprawie nowego wychowania rodzaju
ludzkiego).
87
Nietzsche, jest typowym człowiekowi sposobem organizowania chaosu. Świat
Nietzschego jest chaotycznym żywiołem, który człowiek – aby żyć – musi w jakimś
stopniu uporządkować. To uporządkowanie, m.in. poprzez konstruowanie praw
ogólnych, właściwych naukom ścisłym i przyrodniczym, jest zaczątkiem wiedzy w jej
obecnym kształcie. Poznanie zatem, to nic innego jak kreowanie pewnych porządków
pozornie właściwych otoczeniu, w gruncie rzeczy zaś właściwych jedynie naturze
ludzkiego poznania. To, co rzekomo uchodzi za wiedzę o świecie, jest niczym innym,
jak przekonaniem człowieka, że tak właśnie ten świat wygląda. Jak pisał Nietzsche
w Ludzkie Arcyludzkie, „wszystko, co filozof powiada o człowieku, to przecież
w gruncie nic więcej, jak świadectwo o człowieku z bardzo ograniczonego odcinka
czasu […] Wiara w znalezioną prawdę i w tym wypadku jest tym, z czego wypłynęły
najpotężniejsze źródła siły”234.
Jak sam powiadał Foucault w jednym z wywiadów, „ludzi, których kocham,
wykorzystuję. Jedynym znamieniem pokrewieństwa z myślą taką, jak nietzscheańska,
jest właśnie jej wykorzystywanie”235. Dowodzi to twórczej i konstruktywnej pracy
autora, dokonanej w łonie filozofii Nietzschego i ugruntowanie jej wartości na
horyzoncie filozofii współczesnej. Ale nie tylko. Jak twierdzą niektórzy, Foucault dał
swoim filozofowaniem przykład podobny temu, jaki otrzymujemy od Sokratesa, Kanta,
Nietzschego236 – swoiste zżycie się i utożsamienie z własnym dziełem, choćby
w obliczu wyrzeczeń, obłędu lub nawet śmierci.
Gilles Deleuze jest jednym z bardziej wpływowych filozofów francuskich
z kręgu poststrukturalistów. Twórczość jego można umownie podzielić na dwa okresy,
z których pierwszy – jak już wcześniej zaznaczono – obfitował w monografie
filozoficzne. Z wszystkich filozofów, których poglądy opisywał, bodaj najwięcej
miejsca poświecił Nietzschemu. Był to asumpt do rozwinięcia się poglądów autorskich
Deleuze’a, które silnie zaznaczyły się już wcześniej, a formę swą uzyskały w pracy
habilitacyjnej Différence et répétition z 1968 roku.
Różnica i powtórzenie obfituje w wątki nietzscheańskie, ujmowane w sposób
nowatorski. W toku rozważań autora widać również wyraźne inspiracje, zarówno
234
235
236
F. Nietzsche, Ludzkie Arcyludzkie, op. cit., s. 16,20.
M. Foucault, Gry władzy, tłumaczenie Tadeusz Komendant, „Literatura na Świecie” nr 6 1988, s. 320.
Por. M. Kwiek, Kant-Nietzsche-Foucault. Rzecz o dawaniu przykładu w filozofii, [w:] „Nie pytajcie
mnie, kim jestem...”. Michel Foucault dzisiaj, pod redakcją Marka Kwieka, Wydawnictwo Naukowe
Instytutu Filozofii Uniwersytetu Im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tom XLVIII, Poznań 1998,
s. 199-238.
88
poszczególnymi motywami, jak również całościowym obrazem nietzscheańskiej
filozofii. Deleuze stwierdza w swej pracy, powtarzając za Nietzschem, że „zadanie
nowoczesnej filozofii zostało określone: odwrócić platonizm”237. System platoński,
którego podstawa została później powielona przez Kartezjusza, Hegla, itd., zasadza się
na myśleniu metafizycznym i dialektycznym. Proces poznawczy opiera się tu na
zasadzie budowania opozycji pojęciowych. W imię ratio i konstytuowanej na tym
gruncie prawdy, zawsze jeden człon z podstawowej opozycji zostaje odrzucony,
wykluczony. Myślenie „nomadyczne”, (tak Deleuze określa „myślenie przeciw
rozumowi”) wyrusza właśnie na poszukiwanie tego odrzuconego jako inne i szalone.
Bowiem wszystko, co niezgodne z rozumem, w dalszej zaś kolejności z obyczajami
i moralnością, zrzucone było zawsze na karb obłędu. Myślenie nomadyczne zwraca się
zatem w stronę nietzscheańskiego „światka wyjątków i niejakiej złej strefy”238, w której
skupia się i kumuluje wszystko, co odrzucone przez rozum.
W próbie ukonstytuowania i rozwinięcia tytułowych kategorii (różnicy
i powtórzenia), Deleuze odnosi się kolejny raz do Nietzschego i jego wiecznego
powrotu. Zdaniem Deleuze’a „to nie jedno powraca, lecz samo powracanie jest jednym,
afirmującym się w różnym i wielorakim, […] Dlatego możemy rozumieć sam wieczny
powrót jako wyraz pewnej zasady, która jest racją czegoś rożnego i jego odtworzenia,
różnicy i jej powtórzenia”239. Różnicę ujmuje się tu jako „samą w sobie”, konstytutywną
dla tego, co różne, lecz nie w sensie negatywności w stosunku do jakiejś podstawy czy
punktu odniesienia240. Skierowane na różnicę jest „myślenie nomadyczne”, czyli
myślenie niedogmatyczne, niesystemowe, polisemiczne, itp. Zasadne wydaje się
stwierdzenie, iż wzorcem dla tej koncepcji była zapewne twórczość Nietzschego, a
dokładnie jej niesystematyczność, antydogmatyzm, „myślenie aporetyczne”. Idea
nomadyzmu wydaje się być także nawiązaniem do specyficznej formy pisarskiej i treści
myśli241; można także zaryzykować stwierdzenie, że jest ona nawiązaniem do twórczej
tułaczki i licznych podróży Nietzschego, który często akcentował ten fakt oraz jego
wpływ na kształt i sposób jego myślenia.
237
238
239
240
241
G. Deleuze, Różnica i powtórzenie, tłumaczył Krzysztof Matuszewski, „Colloquia Communia” nr 1-3
1988, s. 202, cyt. za K. Wilkoszewska, Wariacje na postmodernizm, op. cit., s. 60.
F. Nietzsche, Jutrzenka, op. cit., s. 22.
G. Deleuze, Nietzsche i filozofia, tłumaczył i posłowiem opatrzył Bogdan Banasiak, Wydawnictwo
Spacja, Warszawa 1993, s. 54-55.
Por. K. Wilkoszewska, Wariacje na postmodernizm, op. cit., s. 62.
Myślą nomadyczną określa Deleuze filozofię Nietzschego. Zob. M. P. Markowski, Nietzsche.
Filozofia interpretacji, op. cit., s. 23.
89
Deleuzjański nomadyzm jest nie tylko oderwaniem od utartych, obiektywnie
ujmowanych stanów rzeczy. Jest to przede wszystkim orientacja zwrócona na Inne,
poruszająca się w otwartej przestrzeni bez zasadniczych odniesień i punktów
orientacyjnych. Nomada nie ma ambicji oznaczenia terytorium, a jego ślady zostają
zasypane lub gubią się w plątaninie innych śladów. Nomadyczny tryb życia sprzeciwia
się instytucji państwa. W tym kontekście pojawia się motyw wojny – kluczowy
i znamienny także dla Nietzschego.
„Maszyna wojenna nomadów” to symboliczny oręż wymierzony w każdy system
zbudowany na opozycjach binarnych i dążący do wykluczenia wszystkiego, co nie
może się w nim zawierać. Podobnie jak Nietzsche, Deleuze stoi w opozycji do państwa,
które także jest pewnym systemem władzy, podziałów, hierarchii, punktów
orientacyjnych, itp.242 Właśnie wojna usilnie ten system anarchizuje – stara się zburzyć
państwową hierarchię, która despotycznie narzuca kształt myślenia. Maszyneria
nomadów usiłuje zdezintegrować system przez zerwanie okalających go „murów
logicznych”, pragnie wywarzyć bramy rozsądku, a tym samym rozewrzeć system na
„zewnętrze”243. W tym nieco metaforycznym opisie zawiera się próba wyjścia poza
myślenie systematyczne, próba otwarcia się na inne, obce i wykluczane dotąd kategorie.
„Ten nomadyczny anty-model czystej zewnętrzności maszyny wojennej, w którym
rządzi różnica sił, wola mocy i powtórzenia wiecznego powrotu, niszczy więc zarazem
model i reprodukcję, anuluje organizujące centrum – zasadę tożsamości jako miejsce
zajmowane przez Boga lub człowieka. Kartezjańskie cogito czy kantowskie ‘Ja myślę’
musi ustąpić miejsca formie bezokolicznikowej – ‘myśleć’. Myśl bowiem – jak mówi
Nietzsche – przychodzi, kiedy ona chce, a nie wtedy, gdy ‘ja’ chcę”244. Nomada jest
właśnie otwarty na zewnętrzność i nie jest powodowany żadnym modelem, jedynie
party nieuświadomioną siłą, przypuszczalnie nietzscheańską wolą mocy. Ta z kolei nie
daje się ująć w jakieś wytłumaczalne konwencje i systemowe ramy, co zresztą nie było
ambicją i zamiarem Nietzschego. Jak pisał, „z nieufnością odnoszę się do wszelkich
systemów i systematyków. Tym ostatnim schodzę z drogi. Nie wykluczam, że ktoś
242
243
244
„Jak najmniej państwa!” Zob. F. Nietzsche, Jutrzenka, op. cit., s. 183.
Zob. B. Banasiak, Nomadologia Gillesa Deleuze'a, poprawiona wersja pracy publikowanej pierwotnie
pt., Ogród koczownika. Deleuze - rizomatyka i monadologia, „Colloquia Communia” nr 1-3 1988,
s. 253-270, http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/Archiwum/Artykuly/Banasiak.htm z dnia 3 maja
2007 r.
B. Banasiak, Nomadologia Gillesa Deleuze'a,
http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/Archiwum/Artykuly/Banasiak.htm, op. cit.
90
dopatrzy się również w tej książce [tj. Woli mocy – przyp. P.N.] systemu, którego
właśnie unikam”245.
Skutkiem otwarcia systemu jest oczywiście jego destrukcja; zerwanie więzi
wewnętrznie go spajających, a także jego zamkniętych obrzeży, które stanowią barierę
dla tego, co niesystemowe. Rozerwany system, strukturą zaczyna przypominać
„kłącze”, którego obrazowym symbolem posługuje się autor omawianych tu koncepcji.
Kłącze w przeciwieństwie do „drzewa” (np. kartezjańskiego), po pierwsze nie jest
tworem systematycznym i dającym się opisać w kategoriach na ogół stosowanych. Nie
posiada pnia, odgałęzień, nie ma też korzeni. Rozrasta się dowolnie, zrasta
niespodziewanie, tworząc sieć nie do przeniknięcia, nie rządzi tu bowiem żaden system
– plątanina nie podlega rozwiązaniu przez zastosowanie jakiegoś logarytmu. Następnie,
kłącze rozwija się bez korzeni, jest rozrostem typowo powierzchniowym, przez to
odpada kategoria głębi. Nie można także mówić w przypadku kłącza, że ma jakieś
centrum i jakieś peryferie. Rozrasta się ono swobodnie i łączy przypadkowo odnogi,
w taki sposób, iż kategorie pnia/odgałęzień nie dają się tu zastosować, przez co brak mu
charakteru centrycznego. Kłącze jest raczej amorficzne i dynamiczne – pozostające
w bezustannym procesie rozrostu, powikłań i rozstępów. Przede wszystkim zaś kłącze
jest wewnętrznie zróżnicowane i heterogeniczne, posiada nieogarniętą zdolność
przemian, zerwań i zrostów, aż do absolutnej entropii.
Metaforą kłącza posługuje się Deleuze do zobrazowania natury rzeczywistości
w każdym jej przejawie. Podobnie, jak u Nietzschego, świat deleuzjański jest
chaotyczny, niepomiernie zróżnicowany – słowem – rizomatyczny. Nielinearność
dyskursu jest dla postmodernizmu znamienna, jednak u Deleuze’a inspiracje
nietzscheańskim pluralizmem znajdują swe odzwierciedlenie expressis verbis. Dla
Deleuze’a – pisze Bogdan Banasiak – „Nietzsche to nie tylko stały wątek jego myśli,
ale też źródło zasadniczej inspiracji — zwłaszcza rozważań na temat sensu, wartości,
interpretacji, jedności życia i myśli, afirmacji, woli mocy i wiecznego powrotu. Tych
zatem trybów maszyny, które uruchamia mechanizm różnicy czy też różnicy sił”246.
Autor adoptuje do wykreślenia swych „płaszczyzn immanencji”, ujmowane w sposób
nowatorski kategorie zaczerpnięte z filozofii Nietzschego. Podobnie jak ten ostatni, jest
245
246
KGW VIII 2, s. 114 n., 9 [188] [KSA 12, s. 450 n.], cyt. za M. Montinari, Nietzsche pomiędzy
Alfredem Bäumlerem a Győrgy Lukácsem, przełożył Stanisław Gromadzki, [w:] „Przegląd
Filozoficzno-Literacki” nr 1 (1) 2002, op. cit., s. 20.
B. Banasiak, Słowo wstępne, [w:] G. Deleuze, Nietzsche, przełożył Bogdan Banasiak, Wydawnictwo
"KR", Warszawa 2000, s. 3. Plik pobrany z http://filozofiauw.wikidot.com/local--files/tekstyzrodlowe/Deleuze%20-%20Nietzsche.doc z dnia 3 marca 2007 r.
91
głęboko sceptyczny i ustosunkowany krytycznie do własnych przemyśleń, stroniąc tym
samym od „myśli osiadłej”, a więc od wszelkiej założeniowości i kategorii
apriorycznych. Jak pisał, wspólnie z Felixem Guattarim, „filozofia jest dyscypliną,
która polega na tworzeniu pojęć”, i dalej, powtarzając za Nietzschem, twierdzi:
„filozofowie nie powinni się już tylko zadowalać pojęciami, które zastali, powinni je
nie tylko oczyszczać i rozjaśniać, lecz przede wszystkim wytwarzać, tworzyć,
przedstawiać i do nich przekonywać”247. Filozofia nie jest ani refleksją, ani
kontemplacją, ani też komunikacją, ale czynnym tworzeniem dynamicznego słownika,
który miałby służyć również tym powyższym formom działania.
Jacques Derrida podobnie jak i inni opisywani tu myśliciele, wiele zawdzięcza
Nietzschemu. Ten francuski poststrukturalista, dociekając głębi nietzscheańskich
rozważań nad rolą i funkcją językowej konwencjonalności w kulturze, konstytuuje
swoistą strategię odczytywania tekstu w szerokim rozumieniu. W literaturze często
akcentuje się nietzscheańską proweniencję dekonstrukcji, bowiem Nietzsche często
w swych pismach poddawał w wątpliwość zasadę reprezentacjonizmu. „Zdania
‘powinny’ być adekwatne do zasad swojej budowy, nie zaś rzeczywistości zewnętrznej,
o której można by powiedzieć, że im odpowiada. Pojęcie relacji, jaka zachodzi
pomiędzy językiem a rzeczywistością zewnętrzną,
jest według
Nietzschego
niedorzeczne, gdyż relacja ta może się pojawić tylko w obrębie języka jako
gramatyczny stosunek pomiędzy znakami”248. Z kolei według Derridy, wszystko jest
tekstem, tzn. „pismem jest wszystko to, w czym człowiek przejawia swą
świadomość”249, czyli – w myśl intuicji Nietzschego – „myślimy tylko w formie
językowej”250. Derrida stwierdzi później, że dany jest nam jedynie tekst, który z kolei
sam odnosi się do innego tekstu, i tak w nieskończoność. Jest to rozciągnięcie
wątpliwości Nietzschego, co do tego, że słowo jest adekwatne myśli i że odnosi się do
rzeczywistości. Według niego „logika spoczywa na przypuszczeniach, którym nic nie
odpowiada w świecie rzeczywistym”251. W przekonaniu Derridy (podobnie do intuicji
247
248
249
250
251
G. Deleuze, F. Guattari, Co to jest filozofia?, przełożył Paweł Pieniążek, Wydawnictwo słowo/obraz
terytoria, Gdańsk 2000, s. 12.
J. Simon, Gramatyka i prawda. O stosunku Nietzschego do spekulatywnej gramatyki zdaniowej
tradycji metafizycznej, z niemieckiego przełożył Stanisław Gromadzki, przekład przejrzał Marcin
Miłkowski, [w:] „Przegląd Filozoficzno-Literacki” nr 1 (1) 2002, op. cit., s. 47.
H. Janaszek-Ivaničková, Nowa twarz postmodernizmu, op. cit., s. 57.
J. Simon, Gramatyka i prawda. O stosunku Nietzschego do spekulatywnej gramatyki zdaniowej
tradycji metafizycznej, op. cit., s. 54.
F. Nietzsche, Ludzkie Arcyludzkie, op. cit., s. 20-21.
92
Nietzschego), wszyscy żyjemy w tekstualnym uniwersum, z którego wcale nie wynikają
(ledwo uchwytne) znaczenia, natomiast są one przypisywane przez nas –
interpretujących wedle „logicznych przypuszczeń”, których nie potrafimy odrzucić.
Według filozoficznych dociekań Nietzschego, nie ma czegoś takiego, jak fakt; są
jedynie interpretacje, czyli wykładanie danego zjawiska (tekstu, pojęcia, procesu
przyczynowo-skutkowego, itd.) z pewnej – zwykle intencjonalnej – perspektywy. „Cała
nasza tak zwana świadomość jest mniej lub więcej fantastycznym komentarzem do
niewiadomego, snadź niedostępnego dla naszej wiedzy, ale odczuwanego tekstu”252.
Nasze myślenie jest niczym więcej, jak tylko interpretacją tego tekstu, w dodatku
interpretacją niekończącą się, gdyż zarówno zjawiska, jak i ich interpretatorzy są
zmienni. „Świat stał nam się raczej raz jeszcze ›nieskończony‹: o ile nie możemy
odeprzeć możliwości, że zawiera w sobie nieskończone interpretacje […] zbyt wiele
nieboskich możliwości interpretacji mieści to nieznane, zbyt wiele diabelstwa, głupoty,
błazeństwa
interpretacji…”253.
Słowa
te
są
wyrazem
wczesnych
intuicji
demistyfikujących „metafizykę obecności”. Te z kolei z powodzeniem rozwija w swych
pracach Derrida, wpisując się z projektem dekonstrukcji w ogólny projekt
postmodernistycznego obalenia instancji autora254.
„Zdecydowanie nietzscheański rodowód posiada także dekonstruktywistyczny
postulat równoważności wielu interpretacji. Nieskończona hermeneutyka (wiedza
radosna) opiera się na założeniu, że dostęp do faktów jest niemożliwy, a realnie istnieć
mogą jedynie nieskończone interpretacje – jedna odsyła do drugiej, żadna nie jest
prawomocna, nie rzeczywistość bowiem jest przez fakty konstytuowana, lecz
interpretacja właśnie. W dużej mierze teza powyższa odzwierciedla również sytuację
w nauce współczesnej”255. Zatem każde czytanie jest „misreading”, czyli „błędne”,
„chybione” o ile poprzez odczytywanie stara się coś utrwalić czy dociec
252
253
254
255
F. Nietzsche, Jutrzenka, op. cit., s. 128.
F. Nietzsche, Wiedza radosna (Księga piąta), tłumaczenie Leopold Staff, wydanie on-line
http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WR/index7.html z dnia 2 maja 2007 r., § 347.
Oczywiście – jak w większości poruszanych tu kwestii – istnieją opinie skrajnie przeciwne, m.in., że
dekonstrukcja występuje przeciw szeroko rozumianemu postmodernizmowi. Zob. Ch. Norris,
Dekonstrukcja przeciw postmodernizmowi. Teoria krytyczna i prawo rozumu, przełożył Artur
Przybysławski, Wydawnictwo Towarzystwa Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas,
Kraków 2001. Por. także Ch. Norris, Dekonstrukcja, postmodernizm i filozofia nauki,
(niepublikowany dotąd w języku polskim fragm. książki Ch. Norrisa, Deconstruction and the
Unfinished Project of Modernity, Continuum International Publishing Group, Athlone 2000, z ang.
przełożył Tomasz Sieczkowski, „Nowa Krytyka” wydanie on-line
http://nowakrytyka.phg.pl/article.php3?id_article=296&var_recherche=derrida#nb1 z dnia 18 kwietnia
2007 r.
M. Świerkocki, Postmodernizm. Paradygmat nowej kultury, op. cit., s. 32.
93
„najprawdziwszej” wykładni. Czytanie może być jedynie niekończącą się tułaczką
w dziedzinie uniwersum tekstualnego, przedzieraniem się poprzez „dżunglę odwołań”.
Taka koncepcja odczytywania nie jest przez Derridę postulowana li tylko
w szeroko rozumianym literaturoznawstwie, przeto przenosi się również na inne
dziedziny i płaszczyzny naukowe. Dla Derridy wszystko jest tekstem. Kultura i każdy
jej przejaw, aspekt – włączając w to filozofię, sztukę, naukę – jest „tekstem”. Na tej
zasadzie, niczym literatura, zależy od stylu, formy wypowiedzi, charakteru gry
językowej w polu danego dyskursu, itp. Dekonstrukcja w szerszym znaczeniu jest
ostrzem wymierzonym w logocentryzm, a więc w przekonanie o nadrzędnej roli logos
rozumianego jako rozum, prawda, słowo mówione, itd. „Myśl Derridy jest niewątpliwie
najbardziej charakterystycznym i radykalnym przejawem współczesnej nieufności
wobec konstrukcji obiektywistycznych w sztuce i filozofii. Parafrazując Nietzschego,
na którego tak chętnie powołują się dekonstruktywiści, prawda to maszerująca armia
metafor, zaś sama dekonstrukcja, […] to praktyka, której jakość i charakter uzależnione
są przede wszystkim od uprawiającego ją umysłu”256.
Jak słusznie zauważa Bogdan Baran, „praojcem dekonstrukcji był Nietzsche. Od
niego pochodzi prosty a zręczny argument ‘dekonstruujący’ zasadę przyczynowości
[…] Ten argument257 nie odrzuca relacji przyczynowo-skutkowej jako takiej, lecz
odwraca tylko jej powszechnie uznawany kierunek pokazując, że kierunek przeciwny
jest równie zasadny […] W pozornie oczywistej hierarchii zostaje odkryty zabieg
‘retoryczny’, a pozorna hierarchiczność (przyczyna-skutek) obalona”258. Derrida czyni
wysiłek w kierunku podważenia koncepcji jednego, odwiecznego i stałego źródła
prawdy, interpretacji i tożsamości w wymiarze tekstualnym. Dostrzeżemy tu pogląd,
w zgodzie z którym zasadność wszelkich filozoficznych opozycji, jak i ich hierarchia,
są bezpodstawne, dlatego też zostają poddane krytycznej analizie, uczynione
zagadkowymi, a w finale odrzucone. Co więcej, sama dekonstrukcja nie ma żadnego
celu w docieraniu do jakichkolwiek „sensów”, w których utrwalone i obiektywne
„istnienie” dekonstruktor nie wierzy. Niezależnie od tego, czy mówimy tu o sensach
ukrytych czy jawnych, dekonstrukcja zaprzecza istnieniu sensu, gdyż jest on
nieuchwytny, dawno zagubiony i zapomniany w chaosie nawarstwionych tekstów.
256
257
258
Tamże, s. 42-43.
„Poczuwszy ból dostrzegam przedmiot, który mnie uderzył, pierwszym czasowo członem jest więc
ból, a niejako jego ‘skutkiem’ przez nas potem ustanawianym ów dostrzegany wskutek bólu
przedmiot”, cyt. za B. Baran, Postmodernizm, op. cit., s. 131.
Tamże, s. 131.
94
Ponadto odczytywanie nastawione na poszukiwanie „źródłowego” sensu, „prawdy”
tekstu, czy intencji autora, jest w gruncie rzeczy obsadzone na płaszczyźnie „metafizyki
obecności”, zaś dekonstrukcja ma ambicje podważyć logocentryczny charakter
myślenia w kategoriach przedstawieniowych259. Dlatego dekonstrukcja bardziej, niż
hermeneutyczną interpretację, przypomina genealogię Nietzschego – tekst traktuje się
tu jako „czytelny” syndrom czegoś, co jest w „podtekście”.
Powołując się na bardziej kompetentną opinię (oraz na słowa jej twórcy), tak
najkrócej można określić dekonstrukcję: „Jest [ona – przyp. P.N.] pewnym stylem
rozprawiania się z teksem, by nie powiedzieć metodą, stylem przeprowadzania analizy
czy krytyki tekstu. Jak mówi sam Derrida, twórca tej procedury w jednym z wywiadów
z roku 1991: ‘Po pierwsze dekonstrukcja nie jest negatywna. Nie jest destrukcyjna, nie
ma na celu rozłożenia, rozproszenia czy odjęcia elementów, aby objawić wewnętrzną
istotę. Ona pyta o istotę, obecność, rzeczywiście o ten schemat typu wewnątrz/zewnątrz,
zjawisko/pozór, o wszystkie te opozycje obecne w przedstawieniu, które stosujesz’. Nie
chodzi więc o destrukcję, burzenie, lecz o to, by dotrzeć do tego, co „prześwieca” spoza
tekstu,
do
jego
historii,
budowy,
znaczeń
wprowadzonych
przez
autora
„dekonstruowanego” tekstu niejako „tylnymi drzwiami”260.
Przykładem dekonstrukcyjnej strategii odczytywania tekstu może być książeczka,
pt. Ostrogi. Style Nietzschego autorstwa Derridy. Poddaje on tam swoistej analizie
niektóre wątki zaczerpnięte z pism Nietzschego, dając tym samym wyraz siły
i wieloznaczności stylu autora Wiedzy radosnej. Zasadniczo koncentruje się Derrida na
figurze kobiety, z której wysnuwa lub z którą zestawia kilka zasadniczych aspektów
nietzscheańskiego pisma/filozofii. Omawianie treści pozostawmy na boku, skupiając się
bardziej na wybranych sentencjach, które z powodzeniem można wykorzystać do
ukazania zbieżności pomiędzy dekonstrukcją, a ideami proklamowanymi przez
Nietzschego. Derrida określa swą strategię, jako „proces interpretacji dekonstrukcyjnej,
czyli afirmatywnej”261. Nie chodzi w niej o docieranie do „prawdy” autora, tekstu,
myśli, itp., lecz o sam fakt interpretacji, jako niekończącej się rozbiórki tekstu poprzez
odsłanianie kolejnych jego warstw, wątków, splotów i powikłań. Dekonstrukcja to
ustawiczny proces tropienia i przyglądania się z różnych perspektyw, „ześlizgującym
259
260
261
Zob. B. Banasiak, De interpretatione. Deleuze versus Derrida, „Nowa Krytyka” wydanie on-line
http://nowakrytyka.phg.pl/article.php3?id_article=24&artsuite=1#nb1 z dnia 27 kwietnia 2007 r.
J. Żak-Bucholc, Bricolag Lévi-Straussa i dekonstrukcjonizm Derridy. Koncepcja bricolagu u LéviStrauss'a i jego poststrukturalistyczna krytyka, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2508 z dnia 31
Marca 2007 r.
J. Derrida, Ostrogi. Style Nietzschego, op. cit., s. 7.
95
się” z powierzchni „znaczonego” znaczeń, imputowanych przez „znaczące” (również
„znaczącego”, bowiem piszący jest pierwszym dekonstruktorem „piszącego się”
tekstu). Przyjrzyjmy się uważnie praktycznej egzemplifikacji by móc następnie wysnuć
coś „znaczącego” w horyzoncie prowadzonych dociekań.
„Prawda” niczym kobieta uwodzi, przyciąga, ale jednocześnie mami, kusi,
„skrywa pod woalką” i „dystansuje się, […] oddala, […] w otchłani odległości”262.
Wedle rady udzielonej mężczyźnie przez mężczyznę, należy „uwieść i nie dać się
uwieść”263 – należy zachować dystans, bowiem „...filozof, który wierzy, łatwowierny
i dogmatyczny, z prawdy, jak i kobiety niczego nie zrozumiał. Niczego nie zrozumiał
ani z prawdy, ani z kobiety. Jeśli bowiem kobieta jest prawdą, to wie ona, że nie ma
prawdy, ze prawda nie ma miejsca i że nie posiada się prawdy. Jest ona kobietą o tyle,
o ile nie wierzy w prawdę, a zatem w to, czym sama jest, w to, czym, jak się sądzi, ona
jest, czym więc ona nie jest”264.
Ten krótki przykład strategii dekonstrukcyjnej uzmysławia – zarówno w formie,
jak i treści, jak można rozumieć takie odczytywanie tekstu. Przede wszystkim, jak pisał
Nietzsche posługując się metaforą „prawdy jako kobiety”, jest ona nieosiągalna,
„nieposiadalna” – przynajmniej nie przez łatwowiernych dogmatyków, którzy „wierzą”
bardziej, niż wiedzą, jak prawda może się objawiać. Prawdzie nie można zawierzyć –
można ją „uwieść”, lecz przy tym nie można samemu ulec pokusie i zostać
uwiedzionym, niczym wierzący, a nie poznający.....
W nieco metaforycznej formie tej części wywodu, możemy dopatrzyć się
z grubsza zasadniczych i konstytutywnych cech dekonstrukcji. Jest to przede wszystkim
– co w podejściu do tekstu jest również charakterystyczne dla całej formacji
postmodernizmu – gra z treścią i znaczeniami, swoiste „branie w cudzysłów”: „rozstęp
prawdy, która oddziela się od siebie samej, która wznosi się w cudzysłowie, […]
wszystkim, co w piśmie Nietzschego wymusza branie w cudzysłów ›prawdy‹ –
i w skutek ścisłego następstwa całej reszty”265. Teza ta dowodzi, iż pismo Nietzschego
jest pra-przykładem dekonstrukcji i jako takie winno być odczytywane, co też Derrida
czyni, m.in. w Ostrogach.
Jak stwierdził Bogdan Banasiak – filozof i tłumacz pism Derridy: „W gruncie
rzeczy to Nietzsche rozpoczął dekonstrukcję metafizyki – jej krytyczne przemyślenie za
262
263
264
265
Tamże, s. 18-19.
Tamże, s. 17.
Tamże, s. 19-20.
J. Derrida, Ostrogi. Style Nietzschego, op. cit., s. 23-24.
96
pomocą jej własnych pojęć. Derrida niejednokrotnie powtarza, że tak jak Nietzsche
chce ‘reinterpretować interpretację’ […] Bo to Nietzsche wprowadził do filozofii
empiryczne, niefilozoficzne wątki: styl, interpretacja, ocena, znak (pozbawiony swej
prawdy), itd. Własnym pisarstwem (jest to owo – w języku Derridy – ‘inne pisanie’ czy
‘styl wieloraki’) uniemożliwia on klasyczne (hermeneutyczne) odczytanie […] Dlatego
nie ma żadnej prawdy tekstu, dzieła czy myśliciela, a tylko nieskończona wielość
równoprawnych interpretacji. Derrida jednak, ażeby uniknąć powołania choćby jednej
prawdy tekstu Nietzschego (prawdy jego koncepcji interpretacji), koncepcji tej nie
wykłada, lecz gra na tekstach. Dzięki temu (w praktyce pisarskiej, a nie tylko w teorii)
kreśli
formułę
interpretacji
rozumianej
jako
‘gramatologiczna
aktywność
przekształceniowa’, czyli […] nieskończony proces rozplenienia sensu”266.
Richard Rorty w swym neopragmatycznym podejściu do problemów
współczesności, występuje jako zwolennik dialogiki. „Prawdziwe jest po prostu to, co
w danej wspólnocie czy kulturze uważa się za prawdziwe albo w wyniku akulturacji,
albo dyskusji”267. To stanowisko pragmatystyczne, rozwijane w neopragmatyzmie, wiele
zawdzięcza właśnie Nietzschemu. Sam Rorty jest świadomy tego faktu, stwierdza
zatem: „Postrzegam Nietzschego jako kogoś , kto zrobił najwięcej, by przekonać
europejskich intelektualistów do nauk dostarczonych Amerykanom przez Jamesa
i Deweya […] ‘Pragmatystyczne’ fragmenty rozsiane są we wszystkich dziełach
Nietzschego”268. Do tych fragmentów należy zaliczyć zwłaszcza te, które poruszają
problematykę prawdy i poznania. W dużym skrócie można powiedzieć, że między
innymi na nich opiera się koncepcja dialogiki. Jak twierdzi Adam Chmielewski,
„inspiracją
dla
tej
konwersacyjnej
filozofii
Rorty’ego
jest
między
innymi
nietzscheańska krytyka europejskiej tradycji epistemologicznej. Właściwym zadaniem
filozofa jest […] uczestnictwo w dialogu przynoszącym zbudowanie, […] nie zaś
badanie rzeczywistości i wyrażanie poglądów na jej temat – to bowiem jest zadanie
naukowca”269.
266
267
268
269
Pytania o kres filozofii, o filozofię kresu, Z Bogdanem Banasiakiem rozmawia Ewa Plata, „Rita
Baum” nr 2, wydanie on-line http://www.ritabaum.serpent.pl/2/kres.html z dnia 12 kwietnia 2007 r.
A. Szahaj, Ironia i miłość. Neopragmatyzm Richarda Rorty’ego w kontekście sporu o postmodernizm,
Wydawnictwo Fundacji Na Rzecz Nauki Polskiej, Monografie FNP seria humanistyczna,
Wrocław 1996, s. 44.
R. Rorty, Pragmatyzm i filozofia post-nietzscheańska, przełożył Michał Paweł Markowski, [w:]
Postmodernizm. Antologia przekładów, op. cit., s. 120 (oraz przypis).
A. Chmielewski, Zwrot konwersacyjny, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich autorów, op. cit., s.
214-215.
97
W powyższej konstatacji zbiegają się przynajmniej dwie tradycje: nietzscheańska
krytyka nauki rozwinięta przez poststrukturalizm oraz amerykański pragmatyzm Jamesa
i
Deweya270.
Refleksja
z
gruntu
nietzscheańska,
sprzężona
z
francuskim
postmodernizmem, dała asumpt do oryginalnego odczytywania przez Rorty’ego
anglosaskiej filozofii analitycznej i pragmatycznej. Przede wszystkim należy tu
przywołać, poczynioną już przez Deweya i Jamesa, krytykę korespondencyjnej teorii
prawdy. U Rorty’ego prawda przybiera postać konsensualno-konwencjonalny,
zorientowany przede wszystkim pragmatycznie. Przekonanie to leży u podłoża krytyki
klasycznej epistemologii, a zwłaszcza metafizyki, w kwestii której spory uważa Rorty
za bezsensowne, postulując tym samym większe zaangażowanie w kwestie społecznopolityczne. Już James w swoich dociekaniach twierdzi, że „rzeczywisty wszechświat
jest szeroko otwarty, racjonalizm jednak tworzy systemy, systemy zaś muszą być
zamknięte. Dla ludzi wiodących życie praktyczne doskonałość jest czymś odległym
i ciągle jest przedmiotem dążenia. To zaś jest dla racjonalizmu wyłącznie złudzeniem
tego, co skończone i względne; absolutną podstawą rzeczy jest wieczna skończona
doskonałość”271. Rorty jak najbardziej przychyla się do tego stwierdzenia, proponując
filozofię budującą, ale antyfundamentalistyczną, antyesencjalistyczną i pluralistyczną,
zasadzającą się na dialogu.
Zarówno Nietzsche, jak i Rorty w podobny sposób upatrują rolę i funkcje
filozofii. Nietzsche chce ją oddać na użytek życia; według Rorty’ego filozofia ma
uczestniczyć w „budowaniu”, m.in. poprzez konstruktywną konwersację, nie zaś
poprzez tworzenie ścisłych systemów lub prześciganie się w tym, kto ma rację. W tym
celu szeroko rozumiana rozmowa zmienia swój charakter: pluralizm poglądów
i wielogłos jest dla niej konstytutywny, podobnie jak otwarta na różnicę poglądów
postawa rozmówców, którzy nie mają w niej żadnego celu, a zwłaszcza przekonywania,
dociekania „prawdy”, „postawienia na swoim”, „poszukiwania istoty rzeczy – rzeczy
samej w sobie”. Tak rozumiana rozmowa jest czymś o charakterze „hazardu”, w którym
najbardziej liczy się samo uczestnictwo. Jest to zatem spontaniczna, niewymuszona,
dowolna i pozbawiona jakichś naczelnych reguł, przygoda intelektualna, która dzięki
temu ma moc zbliżania rozmówców, mimo rozbieżności ich poglądów. To właśnie brak
270
271
Por. R. Rorty, Pragmatyzm i filozofia post-nietzscheańska, op. cit., s. 122
W. James, Pragmatyzm: Nowa nazwa kilku starych metod myślenia. Popularne wykłady z filozofii,
przełożył Michał Filipczuk, posłowie napisał Piotr Gutowski, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków
2004, s. 27-28.
98
jakiejś naczelnej racji, prawdy, dyskryminującej hierarchii pozwala wciąż rozmawiać
w sposób konstruktywny.
Taki model rozmowy funkcjonować musi również w filozofii zorientowanej na
budowanie, ta zaś wraz z rozwojem świadomości postmodernistycznej, zmienia swój
„akademicki” charakter. Filozofia przestaje się interesować tworzeniem jednej spójnej
i naczelnej wizji świata. Zdaniem Rorty’ego „zawodowym powołaniem […] i zadaniem
profesorów
filozofii
[…]
jest
antykwaryczne
kolekcjonerstwo
przetrwałych
fragmentów, […] żadnej innej odpowiedzialności filozof nie ponosi; w szczególności
nie powinien sobie przypisywać jakiejś roli do odegrania na arenie społecznej”272.
Widać w tej konstatacji rychły zmierzch „Wielkich Narracji” na rzecz gry w „elementy
przeszłości”, która również występuje u Nietzschego. Ponadto projekt nowej filozofii,
Rorty określa jako „spirit of playfulness”, a więc „wiedza radosna”273, którą – jak
wiemy – ukonstytuował w tradycji filozoficznej Nietzsche.
Projekt
„filozofii
prywatnej”
zbiega
się
także
w
swej
wymowie
z proklamowanym przez Nietzschego perspektywizmem. W zasadzie nietzscheański
pluralizm łączy się także pośrednio z rortiańską „przygodnością”, zarówno w szerokim,
jak i jednostkowym wymiarze. W obrębie podmiotu Rorty dostrzega metaforycznie
określaną przez niego „tkankę przygodnych relacji”274. U Nietzschego również możemy
dostrzec podobne rozumienie podmiotu, jako sumy instynktownych, złożonych
kompleksów reakcji, które dopiero w relacji do zewnętrznej rzeczywistości mogą zostać
jakoś określone. Wiąże się to zapewne ze skomplikowaną, wewnętrzną (dla Nietzschego
„niewytłumaczalną” wolą mocy) strukturą, w której Rorty widzi raczej „plątaninę
przygodności, niż, przynajmniej potencjalnie, dobrze uporządkowany system władz”275.
Przypomnijmy zatem raz jeszcze: „przygodność świadomości i podmiotu wobec
żywiołu życia to rys charakterystyczny dla Nietzschego”276.
W refleksji Rorty’ego bardzo istotną rolę odgrywa, rozumiana na sposób
nietzscheański, „samoodpowiedzialność jednostki”, czyli odpowiedzialność przed sobą.
Aspekt ten pragnąłbym omówić właśnie teraz, gdyż Rorty – najbardziej chyba
z wymienianych tu myślicieli postmodernistycznych – akcentuje rolę tej wartość
w kulturze współczesnej. Samoodpowiedzialność charakteryzować winna każdego
272
273
274
275
276
A. Chmielewski, Zwrot konwersacyjny, op. cit., s. 216.
Zob. K. Wilkoszewska, Wariacje na postmodernizm, op. cit., s. 106,107.
R. Rorty, Przygodność, ironia, solidarność, tłumaczył Wojciech J. Popowski, Wydawnictwo Spacja,
Warszawa 1996, s. 69.
Tamże, s. 57.
B. Baran, Postmodernizm, op. cit., s. 65.
99
członka dowolnej społeczności, zwłaszcza zaś rozpatrywanej z perspektywy
postulowanego etnocentryzmu. Spełnia ona rolę aparatu regulatywnego w obrębie
jednostki, i tak rozumiana, staje się obietnicą solidarności, spajającej jednostki
w poszczególne grupy społeczne. Ponadto zaś jest gwarantem wolności, wynikającej
z przekonania o wewnętrznej dyscyplinie danej jednostki. Zwłaszcza ten ostatni aspekt
zbiega
się
z
odpowiedzialnością
pojmowaną
na
sposób
nietzscheański.
Odpowiedzialność przed sobą wydaje się być najlepszym gwarantem wewnętrznej
dyscypliny. Ponadto „propozycja Rorty’ego tym się wyróżnia, że zawiera […]
zbawienną ironię, która przebija skorupę pozbawionej humoru i samokrytycyzmu,
nadętej i namaszczonej powagi […] tym też się wyróżnia, że ironię tę traktuje
poważnie, tak jak należy traktować wszystko, co jest ludzkim losem, jeśli chce się ów
los przeżywać świadomie, jako przeznaczenie czy powołanie”277. Motyw ironii, humoru
i samokrytycyzmu występuje wielokrotnie także w pismach Nietzschego, który pisał
„w wielkim stylu, to znaczy cynicznie i niewinnie”278. Ale ważniejszy wydaje mi się
tutaj aspekt krytycznego dystansowania się do poglądów279, co jest nieodzowne
w procesie twórczym pojmowanym na nietzscheański sposób. Tak też należy rozumieć
ironistów. Jak wyjaśnia Andrzej Szahaj, to „podmioty nakierowane na rozwój własnej
osoby w ciągłym procesie przeinterpretowywania siatki przekonań i pragnień”, którym
cały czas towarzyszy „świadomość konwencjonalności, stronniczości, nieabsolutności
przekonań i poglądów”280.
Na zakończenie tego, i niejako w charakterze wstępu do kolejnego paragrafu,
chciałbym poruszyć kwestię odniesienia do rzeczywistości. „Niektórzy analitycy
ponowoczesności, a zwłaszcza protagoniści postmodernizmu, w tym Rorty, Vattimo,
Welsch widzą w procesie fikcjonalizacji rzeczywistości właściwy żywioł przygodności
i szansę dla autokreacji jednostki”281. Niebagatelną rolę spełnia tu literatura i poezja,
w której wyrażać się może także „filozofia prywatna”, „eksperymentatorska”. Wobec
tradycyjnie pojmowanej filozofii, twórczość literacka zyskuje nawet wyższą rangę,
z tego powodu, że powieściopisarz wypełnia bardzo istotną rolę społeczną: kreuje obraz
świata oddziaływujący na innych i otwierający się na różnorodność, przypadkowość,
277
278
279
280
281
Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit. s. 110-111.
F. Nietzsche, Wola mocy (Przedmowa), tłumaczenie Stefan Frycz, Konrad Drzewiecki, wydanie online http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WM/ z dnia 14 kwietnia 2007r., § 1.
Rorty określa Nietzschego „antyteoretycznym ironistą”. Zob. R. Rorty, Przygodność, ironia,
solidarność, op. cit., s. 12.
A. Szahaj, Ironia i miłość. Neopragmatyzm Richarda Rorty’ego w kontekście sporu o postmodernizm,
op. cit., s. 89,216.
P. Pieniążek, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie, op. cit., s. 155.
100
itp.
Z
kolei
przyglądający
się
chłodno
rzeczywistości
i
upraszczający
ją
w dualistycznym, logicznym ujęciu teoretyk, przykłada się swą pracą do wspierania
metanarracji naukowej, a więc wpisuje się w projekt „Wielkich Narracji”. „Rorty
powiada o wzorzystych gobelinach misternie tkanych przez teologów, filozofów
i innych uczonych ludzi w tym celu, by przesłonić niechlujną i nieczytelną gmatwaninę
ludzkiego losu miłym dla oka, bo sensownym, obrazem. Tkali arrasy i ci, którzy
opowiadali się po stronie utopii postępu...”282. Podobny model krytyki znaleźć można
także w twórczości Nietzschego. Wielokrotnie naciera on ta teologów, uczonych
filistrów i wyrobników, określając ich „pająkami zatruwającymi życie”, itp. W opisach
tych, Nietzsche wyraża swą niechęć wobec „duchów ciężkości”, którzy nie czerpią
radości z własnego zaangażowania i nie odnoszą się w sposób afirmujący do życia.
Śmiało można stwierdzić, że tak, jak niegdyś Nietzschemu, Rorty’emu chodzi
o zmiany, nie tylko w obrębie świadomości i sposobów myślenia jednostki, ale
o zreformowanie współczesnej kultury. „W jednym ze swych wystąpień stwierdza, że
konieczne jest zaproponowanie kulturze nowej formy „duchowego heroizmu”, innej niż
dominujący dotychczas platonizm, z jego wartościami Prawdy – Dobra – Piękna.
Rorty’emu, tak jak i Nietzschemu chodzi zapewne o przezwyciężenie naszej skłonności
do przesadnego waloryzowania prawdy kosztem innych wartości. Aby to się dokonało
musimy przestać myśleć o prawdzie jako o wyzwaniu, czymś co stanowi właściwy cel
ludzkich dążeń, jako o naszym zobowiązaniu”283.
Jean Baudrillard określany „administratorem teoretycznej pustki”, jest w swych
koncepcjach
bodaj
najbardziej
pesymistyczny,
nihilistyczny
i
apokaliptyczny
z omawianych tu postaci284. Choć sam ani nie odrzuca, ani nie akceptuje tych opinii,
(podobnie jak nie uważa się za postmodernistę, socjologa, czy filozofa) należy się
zgodzić z tymi określeniami, wbrew niechęci Baudrillarda do wszelkich kategoryzacji
i etykietek. Niektóre z koncepcji przez niego proponowanych, zintensyfikowane są do
skrajności i posunięte do granic konsekwencji. Mimo tego, twórczość tego paryskiego
profesora socjologii odgrywa niebagatelną rolę w postmodernym namyśle. Jego
koncepcje wpisują się znakomicie w ogólny projekt postmodernizmu. Mam tu głównie
na myśli idee „post-historii” i „czasu martwego”, ale nie tylko. „Koniec z podmiotem,
282
283
284
Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit. s. 208-209.
R. Rorty, Emancypacja naszej kultury, [w:] Habermas, Rorty, Kołakowski. Stan filozofii
współczesnej, redakcja, przekład i opracowanie Józef Niżnik, Wydawnictwo Instytutu Filozofii
i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1996, s. 41.
Choć uwzględniając kontekst historyczny i kulturowo-obyczajowy XIX i XX, wydaje się Baudrillard
być mniej nihilistyczny i apokaliptyczny, a na pewno mniej krytyczny, niż sam Nietzsche.
101
koniec z punktem centralnym, koniec z ośrodkiem i peryferiami […] Koniec
z przemocą i nadzorowaniem”285 – to tylko niektóre z postulatów głoszonych przez
Baudrillarda a współbrzmiących jednako z postulatami innych postmodernistycznych
twórców.
Jak większość jemu współczesnych, ponowoczesnych myślicieli z kręgu
paryskiego, ma on za sobą lekturę Marksa, Freuda, a także Nietzschego i prac
strukturalistów286. „Mistrzowie podejrzeń” silnie odcisnęli swe piętno na jego
twórczości, co zapewne uwidacznia się w ekstremizmie i skrajności postulowanych
przez niego hipotez. Jednak „myślenie Baudrillarda nie podlega weryfikacji, jego
strategią jest uwodzenie. Wchodzi do gry z wkładem własnych hipotez, własnego
dyskursu, własnych metafor i mruga do nas zachęcająco. Możemy wejść do tej gry
i pobawić się trochę resztkami zdekonstruowanego uniwersum, albo i nie […] w czasie
martwym nie pozostaje nam nic innego”287. Spróbujmy przyjrzeć się wątkom
nietzscheańskim obecnym w refleksji Baudrillarda oraz ich roli, jaką spełniają w jego
uwodzicielskiej grze.
Najbardziej radykalna teza, („Rzeczywistość nie istnieje”288) postulowana przez
tego francuskiego socjologa, wydaje się być zarazem najbardziej kusząca i zachęcająca
do polemicznego hazardu. W literaturze problemowej funkcjonuje opinia, że
Baudrillard opiera się na nietzscheańskiej „historii pewnego błędu”289. Zwróćmy zatem
uwagę na konsekwencje tego toku myślenia, opierając się na analizie tego procesu
zaproponowanej przez G. Vattimo: „Nietzsche pokazuje, ‘jak ›prawdziwy świat‹ stał się
w końcu bajką’, a więc jak, poczynając od świata platońskich idei, chrześcijańskiego
życia wiecznego aż po a priori Kanta i niepoznawalne Spencera, zużywa się […] idea,
że u spodu rzeczywistości tkwi prawdziwa struktura – źródło pewności na poziomie
epistemologicznym i źródło norm na poziomie moralności […] Ale konkluzja ta, ‘że
wraz z prawdziwym światem zniszczyliśmy także świat pozorów’ oznacza: jeśli nie ma
285
286
287
288
289
J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, przełożył Sławomir Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa
2005, s. 41.
Por. K. Wilkoszewska, Wariacje na postmodernizm, op. cit., s. 71-72.
Tamże, s. 85.
Zob. m.in. okładka książki Baudrillard, Symulakry i symulacja, op. cit.
F. Nietzsche, Zmierzch bożyszcz (Jak ‘świat prawdziwy’ stał się w końcu bajką), tłumaczenie Paweł
Pieniążek, wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/ZB/index5.html z dnia 17 kwietnia
2007 r. Problem świata „prawdziwego” i „pozornego” jest też szeroko poruszany w poprzednim
rozdziale tej książki, zatytułowanym „‘Rozum’ w filozofii”.
Zob. http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/ZB/index4.html
102
już prawdziwego świata, który służyłby za kryterium, również świat pozorów nie może
się takim nazywać”290.
Dlatego stwierdza się tu, że nie ma już rzeczywistości, a jedynie nieskończona
i niczym nieograniczona hiperrealistyczna symulacja. „Jak to ujął Jean Baudrillard,
mieszkańcom ponowoczesnego świata wszystkie byty jawią się w modalności
upozorowania (simulacrum) […] symulowanie nie podważa zasady rzeczywistości;
różnica pozostaje nienaruszona, jest tylko zamaskowana”291. W takim rozumieniu
symulacja diametralnie różni się od pozorowania, które „grozi już samemu rozróżnieniu
między prawdą a fałszem, tym, co rzeczywiste, a tym, co zmyślone” 292. Współczesny
człowiek nie jest w stanie przeniknąć tego zamaskowania, dlatego żyje w świecie
hiperrealności – realności zintensyfikowanej, zwielokrotnionej, „przerastającej siebie
samą”. Hiperrealność jest doskonałą symulacją realności, do tego stopnia, że ją
przerasta. Realność zostaje tym samym zwielokrotniona, po czym zatraca się w wielości
realności. Wszystko, co się w takiej rzeczywistości zawiera, również zostaje
zwielokrotnione, w wyniku czego zatraca się rozróżnienie oryginał-kopia i w końcu
staje się „symulakrem” – kopią bez oryginału. „Znaki ewoluują, schodzą się i same
siebie produkują – nakładając się na siebie w taki sposób, że nie istnieje żaden
absolutny punkt odniesienia, który mógłby posłużyć im oparciem”293. W takiej
zwielokrotnionej i zintensyfikowanej rzeczywistości, „zakwestionowany zostaje […]
cały tradycyjny model przyczynowości: […] odróżnienie przyczyny od skutku, tego, co
czynne i tego, co bierne, podmiotu i przedmiotu, celu i środków”294. W takim
środowisku nie tylko zawodzą prawa logiki, ale wszelki racjonalizm, zawodność ta
z kolei zmusza do kapitulacji i poddania w wątpliwość zasadności wszelkich ustalonych
dotąd
racji.
Dopiero
w
widzianym
oczyma
Baudrillarda
kalejdoskopie
hiperrzeczywistości, możemy się przekonać o zasadności nietzscheańskich tez
głoszonych a propos rzeczywistości i jej logicznego ujmowania.
Podobnie należy odnieść się do problemu czasu i historii w hiperrealnej
rzeczywistości. Jak twierdzi Baudrillard, „historia stanowi nasz utracony przedmiot
290
291
292
293
294
G. Vattimo, Społeczeństwo przejrzyste, przełożyła Magdalena Kamińska, Wydawnictwo Naukowe
Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP we Wrocławiu, seria Biblioteka Współczesnej Myśli
Społecznej, Wrocław 2006, s. 106.
Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit., s. 221-222.
Tamże, s. 222.
J. Baudrillard, The Evil Demon of Images, wywiad udzielony Tedowi Collesowi, Davidowi Kelly
i Alanowi Cholodenko, [w:] Baudrillard Live. Selected Interviews, pod red. Mike’a Gane’a, Lonyn:
Routledge 1993, s. 141, cyt. za Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit., s. 272.
J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, op. cit., s. 44.
103
odniesienia, to znaczy jest ona naszym mitem […] Wielkim wydarzeniem tego okresu
oraz wielką traumą jest agonia twardych i stałych przedmiotów odniesienia, agonia
rzeczywistości i racjonalności, prowadząca do epoki symulacji […] dziś ma się
wrażenie, że historia się wycofała, pozostawiając za sobą niezróżnicowaną mgławicę,
poprzecinaną trajektoriami przepływów (?), lecz pozbawioną odniesień”295. Mimo to –
zdaniem Baudrillarda – uciekamy się do historii, wskrzeszamy ją w wyobraźni, na
ekranach kin i monitorach komputerów, staramy się ją oglądać, czytać, rozpamiętywać
i antykwarycznie utrwalać. Poszukiwanie odniesienia choćby w historii jest, m.in.
oznaką obawy współczesnych przed utratą wartości. W Niewczesnych rozważaniach
Nietzschego również pojawia się ten motyw, jednak Baudrillard – pozostając sobie
wiernym – diametralnie go radykalizuje. „Każdy sposób jest dobry, byle tylko uciec
przed ową pustką […] w miarę jak owo nieszczęście rośnie, wszelkie treści stają się, jak
leci, odwoływalne, historia na chybił trafił powstaje z martwych […] zwyczajnie po to,
by wskrzesić ów czas, gdy historia przynajmniej istniała, przynajmniej istniała przemoc
(choćby nawet faszystowska) bądź stawka życia i śmierci”296. Diagnoza ta jest łudząco
podobna do tej, jaką postawił Nietzsche, rozwodząc się O pożytkach i szkodliwości
historii dla życia. Autor upatrywał w historii pewne remedium w obliczu nihilizmu,
jednak jedynie jako środek tymczasowy i prewencyjny w perspektywie zupełnej utraty
wszelkich wartości. Wydaje się, że Baudrillard analogicznie analizuje współczesną
rzeczywistość, z tą jednak różnicą, że w sposób zradykalizowany.
W obliczu analizowanego przez francuskiego socjologa współczesnego kryzysu
aksjologicznego, brak jest również możliwości oparcia wartości w sztuce. Niegdyś
dająca wytchnienie i estetyczny zachwyt motywujący do czynnego przeżywania, dziś
staje się kolejnym aparatem i powielaczem hiperrealności. „Zamiast odzwierciedlać
świat, współczesna sztuka go współtworzy. By zacytować Jeana Baudrillarda – ‘nie ma
przedmiotu uprzywilejowanego... Dzieło sztuki tworzy własną przestrzeń’. Wizje
artysty nie przedstawiają, lecz symulują…”297. Innymi słowy można stwierdzić, że
sztuka z zasady mimetycznej, przeszła na zasadę kreacji (symulacji) w dosłownym
sensie. Stała się zatem hiper-sztuką, czego przykładem może być interaktywny internet
oraz rzeczywistość wirtualna. Najgorsze jest jednak to, że, „przytłaczająca większość
sztuki współczesnej […] zajmuje się przywłaszczaniem banalności, odpadów, miernoty
jako wartości i jako ideologii. Za tymi niezliczonymi instalacjami i performensami
295
296
297
Tamże, s. 57-58.
Tamże, s. 58.
Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit., s. 170.
104
kryje się jedynie gra kompromisu, zarazem z obecnym stanem rzeczy i wszystkimi
minionymi formami historii sztuki”298. Zatem sztuka się wyczerpała!
W świetle tego, co tu napisano, nieodparcie narzuca się pytanie: Jak dalej żyć
i nie zagubić się w tak postrzeganym świecie? Jak nie dać się zwieść hiperrealności?
Baudrillard określa swą taktykę „uwodzeniem” i aby dokładniej zrozumieć, co się za
tym kryje, odwołajmy się ponownie do pism Nietzschego. W przedmowie do Poza
dobrem i złem, postawił on następującą hipotezę: „Załóżmy, że prawda jest kobietą –
jakże to? czyż nie jest zasadne podejrzenie, że wszyscy filozofowie, o ile byli
dogmatykami, słabo się znali na kobietach? że straszna powaga, niezdarna
natarczywość, z jaką dotychczas zwykli się zbliżać do prawdy, były niezręcznym
i niewłaściwym środkiem, by właśnie zjednać sobie białogłowę?”299 Cytat ten, którego
dekonstrukcji w wykonaniu Derridy przyglądaliśmy się nieco wyżej, okazuje się
istotnym kluczem do zrozumienia strategii uwodzenia. Hazardowi Baudrillarda –
eksperymentalnego przeprowadzenia logiki w nad-logikę – służyć mają właśnie
strategie fatalności, symulacji i uwodzenia. Podobnie jak Nietzsche, francuski socjolog
zrywa ze żmudnymi analizami dialektycznego racjonalizmu, na rzecz wskazanych
powyżej praktyk. Przypomnijmy: dla Nietzschego filozofia jest „wiedzą radosną”,
a autentyczne życie – tragiczną afirmacją, „dziecinną grą w kości”, „amor fati”. Dla
Baudrillarda z kolei, życie i wszelkie jego aspekty są hazardem, któremu adekwatną
strategią wydaje się być uwodzenie. Taktyka ta nie jest zorientowana na jakiś cel, a już
na pewno nie na osiągnięcie czy ustalenie jakiejś prawdy. Jest ona w świecie symulacji
niemożliwa, podobnie zresztą jak cel może okazać się jedynie zwodniczą, ślepą uliczką.
Według Baudrillarda, żyjemy w świecie spełnionej utopii, gdzie mimo wszystko nie
potrafimy spełnić swego szczęścia. Trwający przez pokolenia wyścig i wszelkie zabiegi
o pomyślne życie, owocują w swym finale jedynie paradoksem, któremu towarzyszy
„lęk przed wartością pozbawioną swego ekwiwalentu”300. W tym kulturowym impasie,
pozostaje jedynie „zabawa resztkami zdekonstruowanego uniwersum”, natomiast
uwodzenie uczynić ma ją bardziej przekonywającą i kokieteryjną.
W świetle podejmowanej tu problematyki, na uwagę zasługuje także postulowany
przez Baudrillarda (i innych postmodernistów) zmierzch podmiotu, m.in. na wskutek
wchłonięcia przez „masę”, czyli „przerośnięte społeczeństwo”. Tak pojmowana
298
299
300
J. Baudrillard, Spisek sztuki. Iluzje i deziluzje estetyczne z dodatkiem wywiadów o Spisku sztuki,
przedmowa Sylvère Lotringer, przełożył Sławomir Królak, Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2006, s. 79.
F. Nietzsche, Poza dobrem i złem (Przedmowa), tłumaczenie Paweł Pieniążek, wydanie on-line http://
www.nietzsche.pl/Nietzsche/PDZ/ z dnia 2 maja 2007r.
J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, op. cit., s. 185.
105
zbiorowość, traci swe właściwości – staje się bezwładną materią o „radykalnej
obojętności”. Niczym „czarna dziura”, pochłania wszystko – nie z pobudek
konsumpcyjnych, emancypacyjnych, czy jeszcze innych. „Implozja sensu” odbywa się
samoczynnie i poza wszelką kontrolą, może jedynie dla rozrywki i zabicia czasu 301. Tak
określone społeczeństwo wydaje się być konsekwencją triumfu filistra i człowieka
przedmiotowego, opisywanych przez Nietzschego. Baudrillardowska „nadprodukcja
sensu”, której służy także praca filistra i właściwości człowieka przedmiotowego, staje
się przyczyną „przekroczenia masy krytycznej” oraz następującej po niej „implozji
sensu”. Rozwiązaniem kryzysu, może być proponowana przez Baudrillarda (a także
przez Nietzschego) alternatywa. Polega ona na zmianie zasady z produkcji na
bezinteresowną grę (uwodzenie), które swą istotą przeczą uporczywemu poszukiwaniu
sensu, znaczenia i praktycznego zastosowania.
Gianni Vattimo jest profesorem filozofii na Uniwersytecie w Turynie. Zajmuje
się także polityką, gdzie – m.in. jako poseł do parlamentu Europejskiego – angażował
się czynnie w analizę problemów współczesnego społeczeństwa. Jest jednym z wyżej
cenionych współcześnie socjologów i krytyków nurtu modernistycznego, co również
przesądza o jego „postmodernistycznej orientacji”. Jako uczeń Gadamera, wiele miejsca
w swoich przemyśleniach poświęca hermeneutyce i jej zastosowaniu do badań nad
współczesnością.
Konfrontuje
także
ustalenia
metodologiczne
hermeneutyki
z dociekaniami Heideggera, a zwłaszcza Nietzschego, którego filozofia zajmuje
w pracach autora miejsce znaczące. Temu ostatniemu poświęcił też jedną ze swoich
książek – monografię z 1985 roku, pt. Introduzione a Nietzsche.
Jak stwierdza Stefan Morawski, „do Nietzschego odwołują się wszyscy
myśliciele zwani postmodernistami […] Vattimo analizuje go nieustannie wywodząc
z niego naczelne motywy dzisiejszego filozofowania”302. W istocie, sam Vattimo
stwierdza, że filozofia postmodernistyczna narodziła się w dziele Nietzschego.
Przekonanie to wsparte jest na analizie zmysłu historycznego, dokonanej przez
Nietzschego w Niewczesnych rozważaniach. Jego krytyka i zanegowanie, jest
pierwszym impulsem do przezwyciężenia modernizmu, staje się zatem konstytutywny
dla postmodernizmu303. Zapewne Vattimo polemizowałby w tym miejscu z pojęciem
301
302
303
Por. K. Wikoszewska, Wariacje na postmodernizm, op. cit., s. 71-85.
S. Morawski, Niewdzięczne rysowanie mapy..., op. cit., s. 125.
Por. G. Vattimo, Nihilizm i postmodernizm w filozofii, [w:] Postmodernizm a filozofia: wybór
tekstów, pod redakcją Stanisława Czerniaka i Andrzeja Szahaja, Wydawnictwo Instytutu Filozofii i
106
„przezwyciężenia” bowiem kategoria ta jest według niego, z gruntu modernistyczna
i pociąga za sobą „modernistyczny sposób myślenia”. Włoski filozof na miejsce
modernistycznego myślenia, wprowadza „myśl słabą”, przez co należy rozumieć brak
ścisłych kategorii i radykalnej krytyki oraz brak chęci ukonstytuowania czy
ugruntowania jakiejś nowej orientacji. „Myśl słaba” proponuje jedynie jakieś
stanowisko, przedkłada do dyskusji jakąś możliwość, pragnie polemiki nad
alternatywami. Jest to niezwykle interesująca perspektywa dla rozwijającej się kultury
pluralistycznej. „Nie ulega wątpliwości, że Nietzsche przedstawia ideał kultury
pluralistycznej, karmiącej się napływającą z przeszłości, lecz metafizycznie
odfundamentowioną wielością wartości i treści. Nic zatem dziwnego, że Vattimo czyni
Nietzschego
prekursorem
perspektywicznej
postmodernizmu,
epistemologii,
nawiązując
hermeneutycznej
zarówno
genealogii
oraz
do
jego
do
wizji
pluralistycznego społeczeństwa ponowoczesnego. Istotny wyznacznik myślenia
postmodernistycznego Vattimo widzi w zaproponowanej przez Nietzschego „filozofii
poranka” (Nietzsche), która wykracza poza właściwy paradygmatowi nowoczesności
ideał krytycznego przezwyciężenia – odwołuje się on bowiem od metafizycznoontologicznej zasady, do metahistorycznych, emancypacyjnych narracji – i polega na
zradykalizowaniu tych samych tendencji [nowoczesności – Paweł Pieniążek], która ją
konstytuowały, czyli historyzmu”304.
Vattimo, podobnie jak inni postmodernistyczni myśliciele, dostrzega swoisty
kryzys narracji historycznej. Podążając tropem nietzscheańskich rozważań, konstatuje,
że „idea unilinearnej historii ulegnie rozkładowi; nie ma jednej historii, lecz są tylko
minione wydarzenia związane z rożnymi punktami widzenia, i złudzeniem jest
myślenie, że może istnieć jakiś najwyższy, wszechobejmujący punkt widzenia mogący
zawrzeć w sobie wszystkie inne […] Kryzys historii pociąga za sobą kolejny kryzys,
dotykający idei postępu: jeśli sprawy ludzkie nie tworzą unilinearnego kontinuum,
wówczas nie będzie można stwierdzić, że wypełniając racjonalny plan, […] zmierza ku
jakiemuś kresowi”305. Jak wiadomo, Nietzsche zdecydowanie sprzeciwiał się nie tylko
tradycyjnie
pojmowanej
historii,
ale
w
konsekwencji
także
idei
postępu.
W Antychryście pisał: „Ludzkość nie przedstawia rozwoju ku lepszemu lub
silniejszemu lub wyższemu, w ten sposób, jak się to dziś mniema. ‘Postęp’ jest jeno
ideą nowoczesną, to znaczy ideą fałszywą. Europejczyk dzisiejszy stoi wartością swoją
304
305
Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1996, s. 183-202.
P. Pieniążek, Suwerenność a nowoczesność, op. cit., s. 454-455.
G. Vattimo, Społeczeństwo przejrzyste, op. cit., s. 17.
107
głęboko pod Europejczykiem odrodzenia; rozwój dalszy nie jest zgoła mocą jakiejś
konieczności wywyższeniem, podniesieniem, wzmocnieniem”306. Cała orientacja
postmodernistyczna odnosi się podobnie do tej typowo modernistycznej idei. „Dążenie
do nowości” – hasło to brzmi absurdalnie w epoce ponowoczesnej. Idea postępu,
podobnie jak i inne utopijne mrzonki ludzkości, wyczerpała się lub – jak stwierdziłby
Baudrillard – spełniła w hiperrealności. Jednak wyczerpanie się jednego mitu, człowiek
pragnie sobie zrekompensować wskrzeszeniem innego.
W ponowoczesnej rzeczywistości kulturowo-społecznej, Vattimo dopatruje się
między innymi swoistej tęsknoty społeczeństw do świadomości mitycznej, co ma silny
związek z kryzysem współczesności. W obliczu postindustrialnego, posthistorycznego,
posthumanistycznego kryzysu oraz przy niewyobrażalnym nawarstwieniu obrazów,
w wyniku czego następuje swoista utrata „poczucia rzeczywistości”, człowiek pragnie
stanu, który za Nietzschem Vattimo określa „świadomością, że właśnie śnię i dalej śnić
muszę”307. Jak twierdzi autor, proces ten dokonuje się w wyniku sekularyzacji – pojęcie,
któremu znaczeniowo odpowiada cytowany fragment. Kultura zsekularyzowana, czyli
także nasza – współczesna – w dalszym ciągu zawiera religijne składniki, jednakże są
one zniekształcone i ukryte, nierzadko także przeżywane przez współczesnego
człowieka pod postacią substytutów. Sekularyzację, której jednak towarzyszy tęsknota
za świadomością mityczną – Vattimo określa (konsekwentnie opierając się o dociekania
Nietzschego) przeznaczeniem naszej kultury308. Moment „demityzacji demityzacji” staje
się wyraźnie charakterystyczny dla przejścia od nowoczesności do ponowoczesności,
jednakże za prawdziwy przełom o takim charakterze autor omawianych tu koncepcji
uznaje nietzscheańską „demityzację doświadczenia prawdy”.
Podobnie do wymowy cytowanego fragmentu z Wiedzy radosnej, także w tym
przypadku przejście musi być ocenione ambiwalentnie. Świadomość snu musi służyć
306
307
308
F. Nietzsche, Antychryst. Przekleństwo chrześcijaństwa (Część pierwsza), tłumaczenie Leopold Staff,
wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/A/ z dnia 2 maja 2007r., § 4.
Zob. G. Vattimo, Mit ponownie odkryty, [w:] Społeczeństwo przejrzyste, op. cit., s. 40-54. Vattimo
cytuje tu fragment zatytułowany „Świadomość złudy”, gdzie Nietzsche podejmuje wątek podobny do
wyjścia z platońskiej jaskini. „W jak cudownym i nowym, a zarazem straszliwym i ironicznym, czuję
się stosunku do całego istnienia ze swoim poznaniem! […] Zbudziłem się nagle wśród tego snu, lecz
tylko dla świadomości, że właśnie śnię i dalej śnić muszę, aby nie zginąć: jak lunatyk dalej śnić musi,
by nie runąć […] wśród wszystkich tych śpiących i ja, ‘poznający’, taniec swój tańczę, że poznający
jest środkiem do tego, by taniec ziemski wzdłuż rozwinąć […] do podtrzymania powszechności snu
i wzajemnego porozumienia tych wszystkich śniących między sobą i właśnie przez to do
podtrzymywania trwałości snu”. Zob. F. Nietzsche, Wiedza radosna (Księga pierwsza), tłumaczenie
Leopold Staff, wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WR/index3.html z dnia 2 maja
2007r., § 54.
G. Vattimo, Społeczeństwo przejrzyste, op. cit., s. 52.
108
jego podtrzymaniu i przedłużeniu, gdyż w razie przebudzenia, grozi upadkiem. Dlatego
przebudzony, „poznający” musi się utwierdzić w swym śnie, następnie zaś zejść
z powrotem „do jaskini”, lecz nie po to, aby oświecać swych pobratymców, ale by ich
również w śnie utwierdzić. Innymi słowy – nie da się powtórnie „zaczarować świata”,
jednak mimo to ludzkość wciąż usiłuje wskrzesić świadomość mityczną. Być może
„fabularyzacja
świata”309,
bądź
–
jak
chciałby
Baudrillard
–
symulacja
i hiperrzeczywistość, są przejawami ogólnoludzkiej tęsknoty za mitem.
„Obrazy świata docierające do nas za pośrednictwem mediów i nauk
humanistycznych stanowią – choć na bardzo różniących się płaszczyznach – nie tylko
różne interpretacje ‘rzeczywistości’, która jest z góry ‘dana’, lecz samą obiektywność
świata.
‘Nie
istnieją
fakty,
tylko
interpretacje’,
zgodnie
z
powiedzeniem
Nietzschego...”310. W wyniku tego procesu zachodzi coś, co Vattimo ogólnie określa
właśnie „fabularyzacją świata”. Być może ten nowy sposób oglądu rzeczywistości przez
pryzmat nowożytnej nauki i informacji, staje się czymś w rodzaju „ponowoczesnego
mitycznego horyzontu”. Vattimo – wychodząc w sukurs koncepcjom Baudrillarda –
stwierdza, że „być może w świecie mass mediów wypełnia się ‘przepowiednia’
Nietzschego: prawdziwy świat staje się ostatecznie baśnią […] Nietzsche dowiódł, że
obraz rzeczywistości jako racjonalnego porządku opartego na niewzruszonych
podstawach, […] to tylko ‘dający poczucie bezpieczeństwa’ mit wciąż prymitywnej
barbarzyńskiej ludzkości”311. Wydaje się, iż w przekonaniu autora, ludzkość pragnie
pozostać w sferze oddziaływania tego mitu, choćby z racji oferowanego przez niego
poczucia bezpieczeństwa.
Zygmunt Bauman podobnie, jak i Vattimo, przyjmuje głównie socjologiczny
punkt widzenia. W jego twórczości problemy kulturowe, a zwłaszcza procesy
globalizacyjne i ich spełnienie w kulturze masowej, jawią się jako naczelne. W obliczu
szybko następujących przemian, człowiek współczesny zatraca tożsamość, wrażliwość,
doznaje uczucia zagubienia i wewnętrznej dezintegracji. Określając ten stan słowami
Nietzschego, „im dalej na Zachód, ruchliwość nowoczesna wzrasta coraz bardziej […]
jest tak wielka, że owoce wyższej kultury nie mają czasu dojrzewać […] Z powodu
braku spokoju nasza cywilizacja zdąża do nowego barbarzyństwa”312.
309
310
311
312
Tamże, s. 37.
Tamże, s. 37.
G. Vattimo, Społeczeństwo przejrzyste, op. cit., s. 20-21.
F. Nietzsche, Ludzkie Arcyludzkie, op. cit., s. 174.
109
Z drugiej strony, w tym postindustrialnym społeczeństwie, jednostka wciąż stara
się nadążać za „przyśpieszeniem kulturowym”, stara się zaspokoić – nieprzerwanie
stymulowane przez wszechobecny marketing – potrzeby i apetyty. Jednym z oblicz
pędzonego potrzebą i zmanipulowanego przez ustawiczny „atak informacji” człowieka
współczesnego, jest tożsamość kolekcjonera – „zbieracza doznań” i „kolekcjonera
uczuć”313. W tak widzianym problemie współczesnej jednostki, można się dopatrywać
inspiracji nietzscheańskich. Objawia się tu krytyka historii antykwarycznej, jako
„kolekcjonerstwa” w poszukiwaniu tożsamości, określenia siebie, a także jako wyrazu
ludzkich tendencji poznawczych, skierowanych na zewnątrz. Podobnie jak Nietzsche,
upatrując kryzys w takim konserwowaniu przeszłości, tak samo człowiek współczesny
– tak, jak go widzi Bauman – nie ma możliwości wyjścia z tego swoistego impasu.
W finale osobowość ludzka ulega zobojętnieniu, popada w różnego rodzaju psychozy
lub stany euforyczne o zgubnych konsekwencjach.
Podobnie, jak u „wczesnego” Nietzschego, swoistym antidotum na dramat życia
może być sztuka i twórczość, a więc kreatywne przekształcanie i formowanie w „piękny
pozór” otaczającej nas, chaotycznej rzeczywistości. „Sztuka dzisiejsza, dla odmiany,
mało się rzeczywistością przejmuje; mówiąc ściślej, sama jest rzeczywistością i ta
rzeczywistość, rzeczywistość sztuki, jej wystarcza. I pod tym względem sztuka dzieli
los kultury ponowoczesnej, która wedle określenia Baudrillarda jest kulturą symulacji,
a nie reprezentacji. Sztuka jest jedną z wielu alternatywnych rzeczywistości, z których
każda posiada własny zestaw milcząco przyjętych założeń i własne procedury
i mechanizmy ich ‘uprawdziwiania’ oraz samoodtwarzania się. Pytania o to, która
z rzeczywistości jest ‘bardziej rzeczywista’, która pierwotna, a która wtórna […] tracą
sens”314. Pominąwszy kwestię zwielokrotnienia rzeczywistości, którą omawialiśmy
dokładniej w paragrafie poświęconym wspomnianemu Baudrillardowi, zatrzymajmy się
na chwilę przy kwestii sztuki.
Wydaje się, iż sztuka w opinii Baumana mogłaby spełniać podobne funkcje, jakie
przewidywał dla niej Nietzsche w swych koncepcjach. Zdaniem tego pierwszego,
„sensem ponowoczesnej sztuki jest pobudzenie procesu sensotwórstwa i zapobieganie
groźbie jego zahamowania; uwrażliwienie na przyrodzoną polifonię znaczeń
i demaskowanie zawiłości wszelkich, prostych na pozór, wykładni”315. Prócz
wspomnianego sensotwórstwa, sztuka także wspiera pluralizm kulturowy przez
313
314
Por. Z. Bauman, Ciało i przemoc w obliczu ponowoczesności, Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja
Kopernika, Toruń 1995, s. 102-109.
Z. Bauman, Ponowoczesność jako źródło cierpień, op. cit. s. 163.
110
afirmację wielogłosu i polisemii. Zatem nie tylko stymuluje proces dynamicznego,
czynnego wartościowania, lecz pozostaje w liberalnym i tolerancyjnym stosunku do
mnożących się znaczeń i interpretacji. „Sztuka ponowoczesna jest siłą krytyczną
i wyzwalającą […] uwalnia możliwości w życiu zawarte, możliwości z natury swej
nieskończone, od tyranii zgody powszechnej, która zawsze, i to z musu, wyklucza,
ogranicza i obezwładnia”316.
W powyższych cytatach nieodparcie domaga się komentarza jeszcze jeden bardzo
istotny komponent refleksji, zarówno Zygmunta Baumana, jak i Fryderyka Nietzschego.
Mam tu na myśli kategorię wolności. Jak wiadomo, Nietzsche kategorycznie zerwał
z koncepcją wolnej woli, niemniej jednak wolność w jego refleksji jest niezwykle
ważną kategorią. Jak już wcześniej pisałem, wolność winna być wywalczana przez
jednostki, które dysponują odpowiednią ku temu siłą woli. Dla Baumana – jak możemy
wnioskować z powyższych cytatów – walka o wolność manifestuje się też po części
w twórczości artystycznej. Sztuka rozumiana, m.in. jako ekspresja indywidualnych
przeżyć i stanów ducha, otwiera się z konieczności na pluralizm i liberalizm.
315
316
Z. Bauman, O znaczeniu sztuki i sztuce znaczenia, [w:] Awangarda w perspektywie postmodernizmu,
pod redakcją Grzegorza Dziamskiego, Wydawnictwo Fundacji Humaniora, Poznań 1996, s. 133.
Tamże, s. 137.
111
Zakończenie
Współczesny świat oglądany okiem postmodernistycznego myśliciela, jest nie
tylko światem po „śmierci Boga”, lecz także po „śmierci autora”, po „końcu historii”,
po
„dezintegracji
podmiotu”
i
„rozproszeniu
tożsamości”.
Rzeczywistość
ponowoczesna percypowana jest w kategoriach „wbrew rozumowi”, „polisemicznych”
i „risomatycznych”, nota bene bez żadnych ambicji na jej „objęcie” czy „poznanie”.
Bardziej chyba, niż na poznaniu, zależy postmodernizmowi na „interpretacji”
i „heteroglosji”. Dlatego też ogólnie można byłoby postmodernizm określić
„nietzscheańską perspektywą”. Z tej pozycji odbywa się ogląd współczesnej
rzeczywistości, w kategoriach swoiście postmodernistycznych, przy jednoczesnym
podkreśleniu, że percepcja ta jest subiektywistyczna, fragmentaryczna, osadzona
w kontekście i uwikłana w różnego rodzaju partykularyzmy. Uprzytomnianie sobie tego
jest dla ludzkiego umysłu aktem doniosłym, który dokonuje się w łonie refleksji
postmodernistycznej.
Otwarcie się na pluralizm i względność prawd, stwarza nowe możliwości rozwoju
kultury i ogólnoludzkiej cywilizacji. Wartość postmodernizmu właśnie w tym
manifestuje się najbardziej, by poprzez wspieranie różnorodności, otwierać się na to, co
Inne i właśnie w Innym starać się odkrywać nowe walory ludzkiej egzystencji.
Zamknięty i wykluczający system nie daje takich możliwości, wręcz przeciwnie –
totalizuje on prawa a tłumi wszelkie wyjątki, lecz czyni to w imię własnego
ograniczenia, tj. „domknięcia” i koherencji. Właśnie Nietzsche najdosadniej zwrócił
człowieczą uwagę na ten charakter każdego systemu. Wydaje się, że również z tego
powodu współcześni myśliciele chętnie zwracają się z uwagą w stronę jego pism
i z powodzeniem penetrują je dogłębnie w poszukiwani inspiracji. Zatem nietzscheański
Zaratustra, poszukując „odpowiednich uszu” dla swych przypowieści i nauk, znalazł je
zapewne u myślicieli postmodernistycznych. Zadość stało się również pragnieniu
Nietzschego do krytycznego ustosunkowywania się wobec jego idei. Istotą każdej
konstruktywnej krytyki nie jest apologia, ale właśnie wyłowienie elementów
wartościowych,
spośród
całości
doświadczeń
błądzącego
po
meandrach
i zapuszczającego się w nieznane twórcy. Nie sposób zaprzeczyć, że Nietzsche tak
właśnie uprawiał swą refleksję – była ona niczym wytyczanie nieznanych
i niezbadanych dotąd szlaków życia i kultury.
112
Odkrywanie śladów i wpływów nietzscheańskiej teorii kultury we współczesnych
koncepcjach nie jest zadaniem łatwym. Świadomość tą zyskuje się przede wszystkim
w toku prowadzenia badań. Materiał poświęcony problematyce, tak nietzscheańskiej,
jak i postmodernistycznej, jest – dosłownie rzecz ujmując – nieprzebrany. Nawet ta –
stosunkowo skromna wobec ogromu całości – literatura, na której opieram się
w niniejszej pracy, jest niezwykle bogata w wątki wszelkiego rodzaju. Rozpleniają się
one, krzyżują i przeplatają niczym deleuzjańskie kłącze. Stąd – mimo wszelkich starań
i rygoru – praca w przeważającej części nie jest systematyczna i liniowa w warstwie
tekstowej.
Merytorycznie
może
się
wydawać
momentami
chwiejna,
krucha
i niekonsekwentna. Spowodowane jest to przede wszystkim licznymi opiniami –
rozbieżnymi, a czasem nawet wykluczającymi się – które funkcjonują w literaturze
poświęconej rozpatrywanym zagadnieniom. Fakt ten zresztą nie powinien dziwić, gdyż
asystematyczność pism, tak Nietzschego, jak i postmodernistów, jest wręcz programowa
i trwale wpisuje się w dorobek rozpatrywanych tu twórców.
Ponadto
sam
postmodernizm
(i
poststrukturalizm)
jest
wewnętrznie
zróżnicowany. W jego łonie mieszają się różne tendencje i akcenty, stąd problemy
terminologiczno-definicyjne, i wszystkie inne, które mnożą się wobec braku ostrości
pojęć. Scharakteryzowanie postmodernizmu jest możliwe, ale należy się liczyć z tym,
że prawdopodobnie będzie ono ogólnikowe, fragmentaryczne i zapewne dyskusyjne. Na
problem ten nakłada się dodatkowo fakt, iż postmodernizm nie jest zjawiskiem
skończonym, nie daje się zatem ująć w takie ramy historyczne, jak np. Oświecenie
(charakterystyka którego jest także „generalizująca”). Te i inne dylematy, czynią
problematycznymi wszelkie rozważania na ten temat. Jednakże w świetle poczynionych
tu rozważań, wydaje się zasadne stwierdzenie, że właśnie na tym polega postępowanie
badawcze. Poznawanie jest procesem, często także opierającym się na błądzeniu,
przyjmowaniu różnych perspektyw i punktów widzenia. Praca niniejsza stara się
uwzględniać również ten aspekt teoretyzowania.
113
Polecamy serwis z poradami dotyczącymi procesu pisania prac magisterskich - prace
magisrterskie - serwis z wytycznymi, wskazówkami, normami - całkowicie za darmo
Polecamy serwis darmowe _ prace mgr z bankowości - strona z darmowym i fragmentami
prac dyplomowych - prace magisterskie, licencjackie, semestralne, zaliczeniowe.
Polecamy serwis darmowe _ prace mgr z prawa - strona z darmowym i fragmentami prac
dyplomowych - prace magisterskie, licencjackie, semestralne, zaliczeniowe.
Polecamy solidny serwis darmowe prace mgr z prawa - znajdziecie tam darmowe fragmenty prac
dyplomowych - prace magisterskie, licencjackie, semestralne, zaliczeniowe.
Polecamy serwis z darmowymi referatami - darmowe prace - strona z darmowym referatami, esejami,
konspektami prac...
Polecamy serwis darmowe _ prace mgr z _ pedagogiki - strona z darmowym i fragmentami
prac dyplomowych - prace magisterskie, licencjackie, semestralne, zaliczeniowe.
Polecamy internetowy serwis darmowe _prace mgr z _zarządzania - strona z całkowicie
darmowym i fragmentami prac dyplomowych - prace licencjackie, magisterskie, semestralne i
zaliczeniowe.
Poradnik jak pisać prace dyplomowe znajdziesz na stronie abcpisania.
Forum o serwisach zajmujących się pisaniem prac licencjackich. Zamawialiście prace licencjackie,
chcecie o tym napisać? To jest właśnie odpowiednie miejsce - forum o pracach magisterskich
Mamy specjalistów z zakresu bankowości, rachunkowości, finansów, ekonomii, marketingu,
zarządzania, filologii polskiej, pedagogiki, socjologii, zarządzania zasobami ludzkimi, prawa,
administracji, hotelarstwa i turystyki.
Pisanie prac magisterskich i licencjackich
Nie kopiujemy z innych prac, nie przepisujemy, a każda z naszych prac tworzona jest bezpośrednio
pod potrzeby klienta i wykorzystywana tylko przez niego!
Prace magisterskie - dobre
Serwis "Prace magisterskie" pomoże napisać prace magisterskie i prace licencjackie zapracowanym
studentom.
Bibliografia
(w zestawieniu podano publikacje w całości lub w części wykorzystane przez
autora w trakcie przygotowywania pracy)
Amerykańska antropologia postmodernistyczna, wybór i redakcja naukowa Michał
Buchowskiego, tłumaczenie Wojciech Dohnal, Wydawnictwo Instytut Kultury,
Warszawa 1999
Ankersmit, Franklin R., Historiografia i postmodernizm, przełożyła Ewa Domańska,
[w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, wybrał, opracował i przedmową opatrzył
Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1997
Banasiak, Bogdan, Filozofia ‘końca filozofii’. Dekonstrukcja Jacquesa Derridy,
Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1995
Baran, Bogdan, Postmodernizm, Wydawnictwo inter esse, Kraków 1992
Baran, Bogdan, Postnietzsche. Reaktywacja, Wydawnictwo inter esse, Kraków 2003
Barker, Chris, Studia kulturowe. Teoria i praktyka, przekład Agata Sadza, Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2005
Baudrillard, Jean, Spisek sztuki. Iluzje i deziluzje estetyczne z dodatkiem wywiadów
o „Spisku sztuki”, przedmowa Sylvère Lotringer, przełożył Sławomir Królak,
Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2006
Baudrillard, Jean, Symulakry i symulacja, przełożył Sławomir Królak, Wydawnictwo
Sic!, Warszawa 2005
Bauman, Zygmunt, Ciało i przemoc w obliczu ponowoczesności, Wydawnictwo
Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 1995
Bauman, Zygmunt, O znaczeniu sztuki i sztuce znaczenia, [w:] Awangarda
w perspektywie postmodernizmu, pod redakcją Grzegorza Dziamskiego, Wydawnictwo
Fundacji Humaniora, Poznań 1996
Bauman, Zygmunt, Ponowoczesność jako źródło cierpień, Wydawnictwo Sic!,
Warszawa 2000
Benisz, Henryk, Nietzsche i filozofia dionizyjska, Wydawnictwo Akademii
Wychowania Fizycznego Józefa Piłsudskiego, Warszawa 2001
Brzozowski, Stanisław, Pamiętnik, fragmentami listów autora i objaśnieniami uzupełnił
Ostap Ortwin, wstępem opatrzył Andrzej Mencwel, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa
2000
Buczyńska-Garewicz, Hanna, Dwa wykłady o Jaspersie, posłowiem opatrzył Paweł
Dybel, Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk,
Warszawa 2005
Burzyńska, Anna, Postmoderna: pomiędzy wieżą Babel a Biblioteką Babel, [w:]
Postmodernizm. Teksty polskich autorów, pod redakcją Marii Anny Potockiej,
Wydawnictwo Bunkier Sztuki inter esse, Kraków 2003
114
Chmielewski, Adam, Zwrot konwersacyjny, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich
autorów, pod redakcją Marii Anny Potockiej, Wydawnictwo Bunkier Sztuki inter esse,
Kraków 2003
Colli, Giorgio, Po Nietzschem, przełożył i wstępem opatrzył Stanisław Kasprzysiak,
Wydawnictwo Oficyna Literacka, Kraków 1994
Deleuze, Gilles, Guattari, Félix, Co to jest filozofia?, przełożył Paweł Pieniążek,
Wydawnictwo słowo/Obraz terytoria, Gdańsk 2000
Deleuze, Gilles, Nietzsche i filozofia, tłumaczył i posłowiem opatrzył Bogdan
Banasiak, Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1993
Derrida, Jacques, Ostrogi. Style Nietzschego, przełożył Bogdan Banasiak,
Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 1997
Dilthey, Wilhelm, O istocie filozofii i inne pisma, przełożyła, wstępem i komentarzem
opatrzyła Elżbieta Paczkowska-Łagowska, Państwowe Wydawnictwo Naukowe,
Warszawa 1987
Dziamski, Grzegorz, Co po nowoczesności?, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich
autorów, pod redakcją Marii Anny Potockiej, Wydawnictwo Bunkier Sztuki inter esse,
Kraków 2003
Foucault, Michel, Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, tłumaczenie i wstęp
Damian Leszczyński, Lotar Rasiński, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa –
Wrocław 2000
Foucault, Michel, Nadzorować i karać. Narodziny więzienia, przełożył i posłowie
napisał Tadeusz Komendant, Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 1998
Foucault, Michel, Porządek dyskursu. Wykład inauguracyjny wygłoszony w Collège de
France 2 grudnia 1970, przełożył Michał Kozłowski, Wydawnictwo słowo/Obraz
terytoria, Gdańsk 2002
Foucault, Michel, Trzeba bronić społeczeństwa. Wykłady w College de France, 1976,
przełożyła Małgorzata Kowalska, Wydawnictwo ‘KR’, Warszaw 1998
Frenzel, Ivo, Nietzsche, przełożył Jacek Dziubiński, Wydawnictwo Dolnośląskie,
Wrocław 1994
Friedrich Nietzsche i pisarze polscy. Praca zbiorowa pod redakcją Wojciecha
Kunickiego przy współpracy Krzysztofa Polechońskiego, Wydawnictwo Poznańskie,
Poznań 2002
Fukuyama, Francis, Koniec historii, przekład Tomasz Bieroń, Marek Wichrowski,
Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1996
Gillner, Helmut, Fryderyk Nietzsche. Filozoficzna i społeczna doktryna immoralizmu,
Instytut Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Państwowe Wydawnictwo
Naukowe, Warszawa 1965
Habermas, Jürgen, Modernizm – niedokończony projekt, przełożyła Małgorzata
Łukasiewicz, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, wybrał, opracował
i przedmową opatrzył Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1997
115
Heidegger, Martin, Nietzsche. Tom 1, przełożyli Andrzej Gniazdowski, Piotr Graczyk,
Wawrzyniec Rymkiewicz, Mateusz Werner, Cezary Wodziński, naukowo opracował
oraz wstępem opatrzył Cezary Wodziński, seria Biblioteka Współczesnych Filozofów,
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1998
Heidegger, Martin, Nietzsche. Tom 2, przełożyli Andrzej Gniazdowski, Piotr Graczyk,
Wawrzyniec Rymkiewicz, Mateusz Werner, Cezary Wodziński, naukowo opracował
oraz wstępem opatrzył Cezary Wodziński, seria Biblioteka Współczesnych Filozofów,
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1999
James, William, Pragmatyzm: Nowa nazwa kilku starych metod myślenia. Popularne
wykłady z filozofii, przełożył Michał Filipczuk, posłowie napisał Piotr Gutowski,
Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2004
Jameson, Fredric, Postmodernizm i społeczeństwo konsumpcyjne, przełożył
Przemysław Czapliński [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, wybrał, opracował
i przedmową opatrzył Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1997
Janaszek-Ivaničková, Halina, Nowa twarz postmodernizmu, Wydawnictwo
Uniwersytetu Śląskiego, Katowice 2002
Jaspers, Karl, Nietzsche. Wprowadzenie do rozumienia jego filozofii, przełożyła Dorota
Stroińska, Wydawnictwo ‘KR’, Warszawa 1997
Jaspers, Karl, Rozum i egzystencja. Nietzsche a chrześcijaństwo, przełożyła i wstępem
poprzedziła Czesława Piecuch, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1991
Komendant, Tadeusz, Władze dyskursu. Michel Foucault w poszukiwaniu siebie,
Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1994
Kopij, Marta, Brzozowskiego obcowanie z Nietzschem, [w:] Friedrich Nietzsche
i pisarze polscy. Praca zbiorowa pod redakcją Wojciecha Kunickiego przy współpracy
Krzysztofa Polechońskiego, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2002
Kopij, Marta, Friedrich Nietzsche w literaturze i publicystyce polskiej lat 1883-1918.
Struktura recepcji, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2005
Kowal, Grzegorz, Cudowne wzloty w stratosferę. Sztuki Nietzschego i Witkacego, [w:]
Friedrich Nietzsche i pisarze polscy. Praca zbiorowa pod redakcją Wojciecha
Kunickiego przy współpracy Krzysztofa Polechońskiego, Wydawnictwo Poznańskie,
Poznań 2002
Kowal, Grzegorz, Friedrich Nietzsche w publicystyce i literaturze polskiej lat
1919-1939, Wydawnictwo Instytutu Badań Literackich PAN, Komitet Nauk o
Literaturze, Warszawa 2005
Kucner, Andrzej, Friedrich Nietzsche. Źródła i perspektywy antropologii, Wydawnictwo
Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, Olsztyn 2001
Kuderowicz, Zbigniew, Nietzsche, Wydawnictwo Wiedza Powszechna, Warszawa 1979
Kwiek, Marek, Kant-Nietzsche-Foucault. Rzecz o dawaniu przykładu w filozofii, [w:]
„Nie pytajcie mnie, kim jestem...”. Michel Foucault dzisiaj, pod redakcją Marka
Kwieka, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu. Tom XLVIII, Poznań 1998
116
Lyotard, Jean-François, Kondycja ponowoczesna. Raport o stanie wiedzy, przełożył(-a)
Małgorzata Kowalska i Jacek Migasiński, Wydawnictwo Fundacja Aletheia, Warszawa
1997
Lyotard, Jean-François, Odpowiedź na pytanie: co to jest postmodernizm?, przełożył
Michał Paweł Markowski, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, wybrał,
opracował i przedmową opatrzył Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński,
Kraków 1997
Lyotard, Jean-François, Postmodernizm dla dzieci. Korespondencja 1982-1985,
przełożył Jacek Migasiński, Wydawnictwo Fundacja Aletheia, Warszawa 1998
Łojek, Stanisław, Obrona Nietzschego. Rzecz o odpowiedzialności, Wydawnictwo
Antyk, Kęty 2000
Man, Paul de, Alegorie czytania. Język figuralny u Rousseau, Nietzschego, Rilkego
i Prousta, przetłumaczył Artur Przybysławski, seria Horyzonty Nowoczesności T. 33,
Wydawnictwo Towarzystwa Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas,
Kraków 2004
Markowski, Michał Paweł, Nietzsche. Filozofia interpretacji, seria Horyzonty
Nowoczesności T. 1, Wydawnictwo Towarzystwa Autorów i Wydawców Prac
Naukowych Universitas, Kraków 1997
Marzec, Jarosław, Dyskurs, tekst i narracja. Szkice o kulturze ponowoczesnej, Oficyna
Wydawnicza „Impuls”, Kraków 2002
Moraczewski, Krzysztof, Poza teorię krytyczną, [w:] Tropem nietzscheańskiego
kłamstwa słów, redakcja naukowa Jerzy Kmita, Wydawnictwo Naukowe Instytutu
Filozofii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza, Poznań 1999
Morawski, Stefan, Niewdzięczne rysowanie mapy... O postmodernie(izmie) i kryzysie
kultury, Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, Toruń 1999
Morszczyński, Wojciech, Nihilistyczna destrukcja myśli wartościującej. Heideggera
interpretacja filozofii Nietzschego, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, Katowice
1992
„Nie pytajcie mnie, kim jestem...”. Michel Foucault dzisiaj, pod redakcją Marka
Kwieka, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii Uniwersytetu im. Adama
Mickiewicza w Poznaniu. Tom XLVIII, Poznań 1998
Norris, Christopher, Dekonstrukcja przeciw postmodernizmowi. Teoria krytyczna
i prawo rozumu, przełożył Artur Przybysławski, seria Horyzonty Nowoczesności T. 14,
Wydawnictwo Towarzystwa Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas,
Kraków 2001
Odkrywanie modernizmu. Przekłady i komentarze, pod redakcją i ze wstępem Ryszarda
Nycza, seria Horyzonty Nowoczesności T. 4, Wydawnictwo Towarzystwa Autorów
i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków 2004
Pąkciński, Marek, Maski Zaratustry. Motywy i wątki filozofii Nietzschego a kryzys
nowoczesności, Wydawnictwo Fundacji Akademii Humanistycznej oraz Instytutu
Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2004
Perkowska, Halina, Postmodernizm a metafizyka, Wydawnictwo Naukowe Scholar,
Warszawa 2003
117
Pieniążek, Paweł, Brzozowski. Wokół kultury: inspiracje nietzscheańskie,
Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2004
Pieniążek, Paweł, Suwerenność a nowoczesność. Z dziejów poststrukturalistycznej
recepcji myśli Nietzschego, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2006
Postmodernizm. Antologia przekładów, wybrał, opracował i przedmową opatrzył
Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1998
Postmodernizm. Teksty polskich autorów, pod redakcją Marii Anny Potockiej,
Wydawnictwo Bunkier Sztuki inter esse, Kraków 2003
Postmodernizm a filozofia. Wybór tekstów, pod redakcją Stanisława Czerniaka
i Andrzeja Szahaja, Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii
Nauk, Warszawa 1996
Radomski, Andrzej, Kultura-Tekst-Historiografia, Wydawnictwo Uniwersytetu Marii
Curie-Skłodowskiej, Lublin 1999
Rorty, Richard, Emancypacja naszej kultury, [w:] Habermas, Rorty, Kołakowski. Stan
filozofii współczesnej, redakcja, przekład i opracowanie Józef Niżnik, Wydawnictwo
Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1996
Rorty, Richard, Pragmatyzm i filozofia post-nietzscheańska, przełożył Michał Paweł
Markowski, [w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, wybrał, opracował
i przedmową opatrzył Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1997
Rorty, Richard, Przygodność, ironia, solidarność, tłumaczył Wojciech J. Popowski,
Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1996
Safranski, Rüdiger, Nietzsche. Biografia myśli, przełożyła Dorota Stroińska, posłowiem
opatrzył Zbigniew Kuderowicz, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 2003
Szahaj, Andrzej, Co to jest postmodernizm?, [w:] Postmodernizm. Teksty polskich
autorów, pod redakcją Marii Anny Potockiej, Wydawnictwo Bunkier Sztuki inter esse,
Kraków 2003
Szahaj, Andrzej, Ironia i miłość. Neopragmatyzm Richarda Rorty’ego w kontekście
sporu o postmodernizm, Wydawnictwo Fundacji Na Rzecz Nauki Polskiej, Monografie
FNP seria humanistyczna, Wrocław 1996
Szestow, Lew, Dostojewski i Nietzsche. Filozofia tragedii, przełożył i wstępem
poprzedził Cezary Wodziński, Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa 1987
Szydłowska-Brykczyńska, Nihilizm i dekonstrukcja, Wydawnictwo Instytutu Filozofii
i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 2003
Świerkocki, Maciej, Postmodernizm. Paradygmat nowej kultury, Wydawnictwo
Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 1997
Tatarkiewicz, Władysław, Historia filozofii T. 3. Filozofia XIX wieku i współczesna,
Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995
Thorne, Tony, Słownik pojęć kultury postmodernistycznej. Mody, kulty, fascynacje,
tłumaczenie z angielskiego Zbigniew Batko, Wydawnictwo Muza, Warszawa 1995
Tropem nietzscheańskiego kłamstwa słów, redakcja naukowa Jerzy Kmita,
Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza
w Poznaniu, Poznań 1999
118
Tyler, Stephen A., Przed-się-wzięcie post-modernistyczne, tłumaczenie Ola i Wojciech
Kubińscy, [w:] Amerykańska antropologia postmodernistyczna, wybór i redakcja
naukowa Michał Buchowskiego, Wydawnictwo Instytut Kultury, Warszawa 1999
Welsch, Wolfgang, Narodziny filozofii postmodernistycznej z ducha sztuki
modernistycznej, przełożył Jan Balbierz, [w:] Odkrywanie modernizmu. Przekłady
i komentarze, pod redakcją i ze wstępem Ryszarda Nycza, seria Horyzonty
Nowoczesności T. 4, Wydawnictwo Towarzystwa Autorów i Wydawców Prac
Naukowych Universitas, Kraków 2004
Wilkoszewska, Krystyna, Wariacje na postmodernizm, Wydawnictwo Towarzystwa
Autorów i Wydawców Prac Naukowych Universitas, Kraków 2000
Vattimo, Gianni, Nihilizm i postmodernizm w filozofii, [w:] Postmodernizm a filozofia.
Wybór tekstów, pod redakcją Stanisława Czerniaka i Andrzeja Szahaja, Wydawnictwo
Instytutu Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk, Warszawa 1996
Vattimo, Gianni, Postnowoczesność i kres historii, przełożyła Barbara Stelmaszczyk,
[w:] Postmodernizm. Antologia przekładów, wybrał, opracował i przedmową opatrzył
Ryszard Nycz, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1997
Vattimo, Gianni, Społeczeństwo przejrzyste, przełożyła Magdalena Kamińska,
Wydawnictwo Naukowe Dolnośląskiej Szkoły Wyższej Edukacji TWP we Wrocławiu,
seria Biblioteka Współczesnej Myśli Społecznej, Wrocław 2006
Vernant, Jean-Pierre, Źródła myśli greckiej, tłumaczył Jerzy Szacki, Państwowe
Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1969
Zagajewski, Adam, Obrona żarliwości, Wydawnictwo a5, Kraków 2003
Żelazny, Mirosław, Metafizyka czasu i wieczności jako filozofia człowieka
w idealizmie niemieckim (od Kanta do Nietzschego), Wydawnictwo Uniwersytetu
Mikołaja Kopernika, Toruń 1986
Wybrane pisma Fryderyka Nietzschego
(w porządku chronologicznym)
Nietzsche, Friedrich, Niewczesne rozważania, przekład Małgorzata Łukasiewicz,
posłowie napisał Krzysztof Michalski, Wydawnictwo Znak, Kraków 1996
Nietzsche, Friedrich, Ludzkie Arcyludzkie, przełożył Konrad Drzewiecki opracował
Robert Mitoraj posłowie Paweł Pieniążek, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2003
Nietzsche, Friedrich, Wędrowiec i jego cień, przełożył Konrad Drzewiecki, opracował
Robert Mitoraj, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2003
Nietzsche, Friedrich, Jutrzenka. Myśli o przesądach moralnych, przełożył Stanisław
Wyrzykowski, nakład Jakóba Mortkowicza, Warszawa MCMVII
Nietzsche, Friedrich, Wiedza radosna, tłumaczenie Leopold Staff, wydanie on-line
http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/WR/
Nietzsche, Friedrich, Tako rzecze Zaratustra. Książka dla wszystkich i dla nikogo,
przełożył Wacław Berent, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 1995
119
Nietzsche, Friedrich, Poza dobrem i złem. Preludium do filozofii przyszłości, tłumaczył
Paweł Pieniążek, wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/PDZ/
Nietzsche, Friedrich, Z genealogii moralności. Pismo polemiczne, przekład Leopold
Staff posłowie napisał Jan Hartman, Wydawnictwo Zielona Sowa, Kraków 2003
Nietzsche, Friedrich, Z genealogii moralności, tłumaczenie Leopold Staff, wydanie online http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/GM/
Nietzsche, Friedrich, Wola mocy. Próba przemiany wszystkich wartości, tłumaczenie
Stefan Frycz, Konrad Drzewiecki, wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/
WM/ (fragmenty)
Nietzsche, Friedrich, Zmierzch bożyszcz czyli jak się filozofuje młotem, przełożył
i wstępem opatrzył Grzegorz Sowiński, Wydawnictwo „A”, Kraków 1999
Nietzsche, Friedrich, Zmierzch bożyszcz czyli jak filozofuje się młotem, tłumaczenie
Paweł Pieniążek, wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/ZB/
Nietzsche, Friedrich, Antychryst. Przekleństwo chrześcijaństwa, tłumaczenie Leopold
Staff, wydanie on-line http://www.nietzsche.pl/Nietzsche/A/
Nietzsche, Friedrich, Ecce homo. Jak się staje, czym się jest, przeł. i przedmową
opatrzył Bogdan Baran, Wydawnictwo Baran i Suszczyński, Kraków 1995
Nietzsche, Friedrich, Pisma pozostałe 1862-1875, przełożył Bogdan Baran,
Wydawnictwo Inter esse, Kraków 1993
Nietzsche, Friedrich, Pisma pozostałe 1876-1889, wybrał, przełożył i przedmową
opatrzył Bogdan Baran, Wydawnictwo Inter esse, Kraków 1994
Nietzsche, Friedrich, Listy, wybrał, przełożył i przedmową opatrzył Bogdan Baran,
Wydawnictwo Inter esse, Kraków 1994
Publikacje i artykuły internetowe oraz wydawnictwa cykliczne
Banasiak, Bogdan, De interpretatione. Deleuze versus Derrida, „Nowa Krytyka”
wydanie on-line http://nowakrytyka.phg.pl/article.php3?id_article=24&artsuite=1#nb1
z dnia 27 kwietnia 2007 r.
Banasiak, Bogdan, Nomadologia Gillesa Deleuze'a, poprawiona wersja pracy
publikowanej pierwotnie pt., Ogród koczownika. Deleuze - rizomatyka i monadologia,
„Colloquia Communia” nr 1-3 1988, s. 253-270,
http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/Archiwum/Artykuly/Banasiak.htm z dnia 3 maja
2007 r.
Banasiak, Bogdan, Słowo wstępne, [w:] G. Deleuze, Nietzsche, przełożył Bogdan
Banasiak, Wydawnictwo "KR", Warszawa 2000, s. 3. Plik pobrany
z http://filozofiauw.wikidot.com/local--files/teksty-zrodlowe/Deleuze%20%20Nietzsche.doc dnia 3 marca 2007 r.
Baziak, Jolanta, Umarł Bóg, niech żyje Bóg, „Akant” Miesięcznik Literacki nr 13 (104)
rok VIII grudzień 2005, wydanie on-line
http://www.akant.telvinet.pl/archiwum/baziak104c.html z dnia 18 lutego 2007 r.
120
Bataille, Georges, Radość w obliczu śmierci, „Acéphale”, n° 5, juin 1939, Pierwodruk:
„Rita Baum” nr 4, lato 2001, Wrocław, przełożył Krzysztof Matuszewski, „Hybris”
Internetowy Magazyn Filozoficzny, http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/ z dnia 17
kwietnia 2007 r.
Blanchot, Maurice, Przekroczenie linii, [w:] L'Entretien infini, Gallimard, Paris, 1969,
s. 215-227, przełożył Paweł Pieniążek, „Hybris” Internetowy Magazyn Filozoficzny,
http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/ z dnia 17 kwietnia 2007 r.
Heidegger, Martin, Przezwyciężenie metafizyki, tłumaczenie Marek J. Siemek.
Przezwyciężenie metafizyki (Überwindung der Metaphysik). Notatki z lat 1936-46.
W całości opublikowane w 1954 roku w tomie Vorträge und Aufsätze. Przekład oparty
na III wydaniu tej książki, plik pobrany z http://filozofiauw.wikidot.com/local-files/teksty-zrodlowe/Heidegger%20-%20Przezwyciezenie%20Metafizyki.doc dnia 15
stycznia 2007 r.
Kochan, Jerzy, Wolność a postmodernizm, „Nowa Krytyka” wydanie on-line
http://nowakrytyka.hg.pl/article.php3?id_article=261&artsuite=0 z dnia 27 kwietnia
2007 r.
Kochanowski, Jacek, Dyskretna władza interpretacji: od „pasterza” do „eksperta”,
http://www.kochanowski.edu.pl/fz1.htm z dnia 18 kwietnia 2007 r.
Kremiec, Magdalena, Nowa Wieża Babel – postmodernizm według Lyotarda,
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4468#_f2 z dnia 17 kwietnia 2007 r.
Kucner, Andrzej, Nietzsche i Heidegger – dwa doświadczenia nihilizmu, „Diametros”
nr 2 (grudzień 2004), s. 57-73. Publikacja on-line, plik pobrany
z http://www.diametros.iphils.uj.edu.pl/?pdf=18. dnia 18 lutego 2007 r.
Kwiek, Marek, Dylematy tożsamości. Wokół autowizerunku filozofa w powojennej
myśli francuskiej, Wydawnictwo Naukowe Instytutu Filozofii UAM, Poznań
1999, fragment Rozdziału 7 W stronę estetyki egzystencji: Michel Foucault,
publikacja on-line, plik pobrany z http://www.cpp.amu.edu.pl/pdf/Rozdz7.pdf. dnia 12
marca 2007 r.
Lyotard, Jean-François, Kondycja postmodernistyczna, tłumaczyła Agnieszka Taborska,
„Literatura Na Świecie” nr 8-9 1988
Magnus, Bernd, Imperatyw egzystencjalny Nietzschego, z ang. przełożył Marcin
Miłkowski, [w:] „Przegląd Filozoficzno-Literacki”, nr 1 (1) 2002, Warszawa, Instytut
Filozofii UW
Man, Paul de, Nietzsche i nowoczesność, (Fragment tekstu Literary History and
Literary Modernity pochodzącego z tomu Blindness and Insight tegoż autora. Oxford
University Press 1971, s. 145-152. Tytuł pochodzi od tłumacza), przełożył Artur
Przybysławski, „Hybris” Internetowy Magazyn Filozoficzny,
http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/ z dnia 17 kwietnia 2007 r.
Man, Paul de, Retoryka perswazji (Nietzsche), [w:] Allegories of Reading, New Haven
and London 1979, s. 119-131, przełożył Artur Przybysławski, „Hybris” Internetowy
Magazyn Filozoficzny, http://www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/ z dnia 17 kwietnia 2007 r.
Miłkowski, Marcin, Czy Nietzsche mógł mieć rację?, [w:] „Przegląd FilozoficznoLiteracki” nr 1 (1) 2002, Warszawa, Instytut Filozofii UW
121
Miłkowski, Marcin, Czy Nietzsche mógł mieć rację?, „Przegląd Filozoficzno-Literacki”
nr 1(1) 2001, wydanie on-line http://www.pfl.uw.edu.pl/index.php?
option=com_content&task=view&id=178&Itemid=43 z dnia 15 marca 2007 r.
Miłkowski, Marcin, O pożytkach i szkodliwości czytania Nietzschego,
http://venus.ci.uw.edu.pl/~milek/filozofia/ntz_her.htm z dnia 31 marca 2007 r.
Montinari, Mazzino, Nietzsche pomiędzy Alfredem Bäumlerem a Győrgy Lukácsem,
przełożył Grzegorz Gromadzki, [w:] „Przegląd Filozoficzno-Literacki” nr 1 (1) 2002,
Warszawa, Instytut Filozofii UW
Norris, Christopher, Dekonstrukcja, postmodernizm i filozofia nauki, (niepublikowany
dotąd w języku polskim fragm. książki Ch. Norrisa, Deconstruction and the Unfinished
Project of Modernity, Continuum International Publishing Group, Athlone 2000, z ang.
przełożył Tomasz Sieczkowski, „Nowa Krytyka” wydanie on-line
http://nowakrytyka.phg.pl/article.php3?id_article=296&var_recherche=derrida#nb1
z dnia 18 kwietnia 2007 r.
„Perspektywizm nie jest relatywizmem” z Jerzym Niecikowskim rozmawiają Żaneta
Nalewajk i Krzysztofa Krowiranda, publikacja on-line
http://www.tekstualia.pl/tekstualia5/rozmowa.html z dnia 27 kwietnia 2007 r.
Pieniążek, Paweł, Podmiot, autor i tekst u Nietzschego, „Nowa Krytyka”, wydanie online http://www.nowakrytyka.phg.pl/article.php3?id_article=72 z dnia 29 marca 2007 r.
Pieniążek, Paweł, Suwerenność a nowoczesność. Z dziejów poststrukturalistycznej
recepcji myśli Nietzschego, (résumé) w tłumaczeniu polskim [w:] „Nowa Krytyka”,
wydanie on-line http://www.nowakrytyka.phg.pl/article.php3?id_article=301 z dnia 11
kwietnia 2007 r.
Pytania o kres filozofii, o filozofię kresu, Z Bogdanem Banasiakiem rozmawia Ewa
Plata, „Rita Baum” wydanie on-line http://www.ritabaum.serpent.pl/2/kres.html z dnia
12 kwietnia 2007 r.
Radomski, Andrzej, Badanie narracji historycznej. Próba konceptualizacji
kulturoznawczej, Annales Universitatis Mariae Curie-Skłodowska, vol. LVI, sectio F,
2001, s. 219 (9), plik pobrany z http://www.annales.umcs.lublin.pl/F/2001/10.pdf dnia
31 marca 2007 r.
Radomski, Andrzej, Kulturowe przesłanki obecnego kryzysu narracji historycznej,
odczyt na XVII Powszechnym Zjeździe Historyków Polskich: Tradycja a nowoczesność
- Tożsamość, Kraków 15–18 Września 2004 r., plik pobrany z http://jazon.hist.uj.edu.pl/
zjazd/materialy/radomski.pdf dnia 25 marca 2007 r.
Simon, Josef, Gramatyka i prawda. O stosunku Nietzschego do spekulatywnej
gramatyki zdaniowej tradycji metafizycznej, z niemieckiego przełożył Stanisław
Gromadzki, przekład przejrzał Marcin Miłkowski, [w:] „Przegląd FilozoficznoLiteracki” nr 1 (1) 2002, Warszawa, Instytut Filozofii UW
Starego, Karolina, Miejsce władzy w filozofii Michela Foucault, plik pobrany
z http://www.filozofia.pl/teksty/starego.pdf dnia 14 stycznia 2007 r.
Szahaj, Andrzej, Teksty na wolności (strukturalizm - poststrukturalizm –
postmodernizm), „Kultura Współczesna. Teoria - Interpretacje – Krytyka” nr 2 1993,
Warszawa, redakcja naukowa Teresa Kostyrko Anna Zeidler-Janiszewska,
Wydawnictwo Instytut Kultury
122
Wasiewicz, Jan, Z genealogii subiectum. Próba rekonstrukcji stanowiska Nietzschego
w kwestii podmiotu, publikacja on-line, plik pobrany
z http://www.staff.amu.edu.pl/~insfil/problemy-dyskusje/tom2/mean12.pdf dnia 23
marca 2007 r.
Wendland, Zbigniew, Z czym filozofia dwudziestego wieku weszła w wiek dwudziesty
pierwszy?, plik pobrany z http://www.z-wendland.com/content/publikacje/filozofia.doc
dnia 10 Marca 2007 r.
Wohlfart, Günther, Wola mocy i wieczny powrót: dwa oblicza eonu. Esej o Nietzschem,
przełożył Tomasz K. Sieczkowski, „Hybris” Internetowy Magazyn Filozoficzny, http://
www.filozof.uni.lodz.pl/hybris/ z dnia 17 kwietnia 2007 r.
Wydania on-line niektórych dzieł F. Nietzschego oraz A. Schopenhauera
http://www.nietzsche.pl/
Żak-Bucholc, Joanna, Bricolag Lévi-Straussa i dekonstrukcjonizm Derridy. Koncepcja
bricolagu u Lévi-Strauss'a i jego poststrukturalistyczna krytyka,
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2508 z dnia 31 Marca 2007 r.
Żelazny, Mirosław, Nietzsche: śmierć Boga, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,2678
z dnia 23 marca 2007 r.
123
Polecamy serwis z poradami dotyczącymi procesu pisania prac magisterskich - prace
magisrterskie - serwis z wytycznymi, wskazówkami, normami - całkowicie za darmo
Polecamy serwis darmowe _ prace mgr z bankowości - strona z darmowym i fragmentami
prac dyplomowych - prace magisterskie, licencjackie, semestralne, zaliczeniowe.
Polecamy serwis darmowe _ prace mgr z prawa - strona z darmowym i fragmentami prac
dyplomowych - prace magisterskie, licencjackie, semestralne, zaliczeniowe.
Polecamy solidny serwis darmowe prace mgr z prawa - znajdziecie tam darmowe fragmenty prac
dyplomowych - prace magisterskie, licencjackie, semestralne, zaliczeniowe.
Polecamy serwis z darmowymi referatami - darmowe prace - strona z darmowym referatami, esejami,
konspektami prac...
Polecamy serwis darmowe _ prace mgr z _ pedagogiki - strona z darmowym i fragmentami
prac dyplomowych - prace magisterskie, licencjackie, semestralne, zaliczeniowe.
Polecamy internetowy serwis darmowe _prace mgr z _zarządzania - strona z całkowicie
darmowym i fragmentami prac dyplomowych - prace licencjackie, magisterskie, semestralne i
zaliczeniowe.
Poradnik jak pisać prace dyplomowe znajdziesz na stronie abcpisania.
Forum o serwisach zajmujących się pisaniem prac licencjackich. Zamawialiście prace licencjackie,
chcecie o tym napisać? To jest właśnie odpowiednie miejsce - forum o pracach magisterskich
Mamy specjalistów z zakresu bankowości, rachunkowości, finansów, ekonomii, marketingu,
zarządzania, filologii polskiej, pedagogiki, socjologii, zarządzania zasobami ludzkimi, prawa,
administracji, hotelarstwa i turystyki.
Pisanie prac magisterskich i licencjackich
Nie kopiujemy z innych prac, nie przepisujemy, a każda z naszych prac tworzona jest bezpośrednio
pod potrzeby klienta i wykorzystywana tylko przez niego!
Prace magisterskie - dobre
Serwis "Prace magisterskie" pomoże napisać prace magisterskie i prace licencjackie zapracowanym
studentom.
Download