Natalia Zawalska, kl. VIb 1 2

advertisement
OPOWIADANIE SCIENCE FICTION
jednej
z lekcji
przyrody
byliśmy nieprzytomni
i pani stwierdziła:
- Nic nie wiecie
o wszechświecie,
kosmosie,
układzie
słonecznym, planetach.
Nawet
nie
znacie
dobrze swojej planety.
Nie
rozumiecie
niczego, a więc nie pozostaje nam nic innego jak… „przyjrzeć”
się temu bliŜej!
- Co ma pani na myśli?!- zapytałam.
- Po prostu pojedziemy na wycieczkę w kosmos! Ach Olu, jakaś
ty ciekawska, jakby to było jakieś święto.
- Wow!- krzyknęła cała klasa.
- A kiedy?- spytał Marcin.
- A jak? A jak?- spytała Małgosia.
- Naszymi kosmorowerami. Hm… wyruszymy pojutrze, w piątek
- 13 maja.
Wszyscy
byliśmy
podekscytowani
i
przejęci.
Oczekiwaliśmy z niecierpliwością na piątek.
Nazajutrz byliśmy jeszcze szczęśliwsi, bo nasza
wycieczka zbliŜała się wielkimi krokami. Pytaliśmy co, gdzie,
kiedy, jak, o której godzinie, chociaŜ wszystko doskonale
wiedzieliśmy. Krzątaliśmy się po szkole, a na lekcjach… w ogóle
nie uwaŜaliśmy.
Nadszedł piątek. Budzik miałam nastawiony na 5:00,
aby się nie spóźnić ani chwili, ale być wcześniej. Wałkoniłam się
na łóŜku jakiś czas i nagle usłyszałam krzyk mamy:
- Ola! Po co chcesz wstawać tak wcześnie? Daj nam spać!
- Mamusiu, jestem taka szczęśliwa! Jedziemy na wycieczkę
w kosmos.
- Och! Masz bujną wyobraźnię, a teraz prześpij się jeszcze
trochę.
- Ale mamo!
- śadnych „ale”- zawołała mama.
-No dobrze…
Wstałam po cichu i poszłam na paluszkach do łazienki.
Wyszorowałam zęby, ubrałam się w dość przyzwoity strój,
rozczesałam włosy i wybiegłam z domu z dwoma kanapkami,
które były naszykowane przez tatę. Tata zawsze robi mi kanapki,
kiedy wychodzi rano do pracy. Te zapowiadały się świetnie, bo
były z sałatą, serem Ŝółtym i pomidorem. Czekałam 3 minuty na
szkolny autobus, który zawsze jest punktualny, tak jak ja. Kiedy
do niego weszłam, był zapełniony uczniami do połowy. Byliśmy
ciekawi, gdzie jest reszta dzieciaków. Okazało się, Ŝe były juŜ pod
szkołą. Przyszła nasza pani i wspólnie poszliśmy do tzw.
„Dziwnego zakątka” po pojazdy. Otrzymaliśmy piękne
kosmorowery, które były podobne do motorowerów. RóŜniły się
tylko tylnym kołem, na którym zmieszczony był kosmosilniczek.
Wyruszyliśmy.
Mieliśmy dotąd duŜe problemy z przyrodą, ale gdy tak
jechaliśmy i obserwowaliśmy, wydawała się łatwiejsza. Nagle
zorientowaliśmy się, Ŝe kierujemy się w stronę Słońca.
Temperatura wzrastała i nie zwaŜając na rozmaite ciała
niebieskie, skręciliśmy gwałtownie w prawo. Rozbiliśmy się o…
Merkurego. Usłyszałam budzik - to był tylko sen.
Obudziłam się przeraŜona. Modliłam się tylko, aby nie
stało się to, co w moim śnie. Zerknęłam na zegarek. Była juŜ 730 ,
a budzik nastawiłam na 700 . Wstałam i zajrzałam do szafy. „W
co by się ubrać?”- pomyślałam- „MoŜe w tę spódniczkę?! Wiem!
ZałoŜę jeansy, t-shirt i bluzę.” Wskoczyłam w ciuchy i umyłam
zęby. Zbiegłam na dół do kuchni. Rodziców juŜ nie było,
zrobiłam sobie kanapki z chlebem razowym, wędliną i ogórkiem.
Pobiegłam na autobus szkolny, który juŜ na mnie czekał przed
domem. Był pełen uczniów. Luźniej zrobiło się dopiero pod
szkołą, kiedy wysiadaliśmy. Na panią nie musieliśmy czekać - juŜ
tam była. Weszliśmy na zaplecze szkoły i ujrzeliśmy
kosmorowery, które były bardzo podobne do rowerów. KaŜdy
dostał po jednym wraz ze specjalnym kaskiem. Przeszliśmy do
rowertniska i wystartowaliśmy. Jechaliśmy bardzo szybko. Gdy
juŜ widzieliśmy naszą ziemię z kosmosu, zwolniliśmy.
Zobaczyliśmy dziwne kamienie. Były to meteory. Odwróciliśmy
się i ujrzeliśmy Słońce i inne planety naszego Układu
Słonecznego: Merkury, Wenus, Ziemia, Mars, Saturn, Uran,
Neptun, Jowisz i Pluton, który nie jest planetą, były tak
niesamowicie blisko.
- Popatrzcie! - powiedziała pani - planeta z widocznymi
pierścieniami! Wiecie jak się nazywa?
- To Saturn!!! – wykrzyknął Filip, najgorszy uczeń z klasy.
- Brawo! A co to jest za planeta? – zapytała pani, wskazując
palcem KsięŜyc.
- AleŜ proszę pani. To jest satelita naturalny - jedyny KsięŜyc
Ziemi.
- Tak, to prawda. Nie daliście się nabrać. Spójrzcie na inne
księŜyce. Spójrzcie! Kolejny Układ Słoneczny! Przyjrzyjmy się
bliŜej tej planecie Ifulluss. Widzicie dobrze?! Ma duŜe
wzniesienia – mówiła stale pani.
- Tak – odpowiedzieliśmy chórem.
Pani zaczęła coś opowiadać, a ja z Emilką poszłyśmy się
rozejrzeć. Między dwoma wzniesieniami zobaczyłyśmy dziwny
cień, a Ŝe jesteśmy ciekawskie, sprawdziłyśmy, co to było.
Ujrzałyśmy róŜowe ciała dziwnych stworzeń, które miały
wytrzeszczone oczy o niebieskim kolorze i wystające uszy,
przypominające czułki. Powtarzały ciągle „Ifuki”, a skoro ta
planeta to Ifuluss to znaczy, Ŝe „Ifuki” to ich nazwy. Byłyśmy
przeraŜone, ale stworzonka zrobiły na czarnym Ŝwirze strzałki
i serce.
- Chyba nas lubią i są miłe – powiedziałam do Emilki.
- Tak… chyba tak – odpowiedziała i narysowała ten sam
rysunek. Za naszymi plecami ujrzałyśmy panią od przyrody.
- A co wy tu… - i urwała w pół zdania, gdy zobaczyła Ifuki – Kto
to jest? O co tutaj chodzi? Co wy tu w ogóle robicie?
- E… hm… no… przyszłyśmy tu, aby się rozejrzeć i oni stali za
wzniesieniami i… chyba nas polubili.
- Ach… - westchnęła pani.
- „Rozmawialiśmy” razem ze stworzonkami bardzo długo, aŜ
wreszcie zjawił się KsięŜyc, a Słońce zniknęło.
- Dzieci! Pora wracać! – krzyknęła pani.
- JuŜ?! Nie! My chcemy zostać! – zbuntowaliśmy się.
- No dobrze… ale tylko do następnego wieczora.
Kolejnego
dnia
świetnie
się
dogadywaliśmy
z
Ifukami.
Niestety
wkrótce zastała nas
noc.
Wróciliśmy
na Ziemię. Akurat był
tam
poranek.
Siedzieliśmy w szkole,
jak gdyby nigdy nic.
Wróciłam do domu po
południu cała szczęśliwa i opowiedziałam wszystko mamie, a ona
na to:
- Masz bujną wyobraźnię córeczko, ale widzisz… warto było się
uczyć. Teraz jesteś lepsza z przyrody.
W ten sposób wszyscy z klasy mieli na koniec roku
piątki z przyrody, a kilka osób miało nawet szóstki.
Wyprawa się nam udała. Wszyscy byliśmy zadowoleni.
Nawet od czasu do czasu jeździmy w odwiedziny z naszą panią
na planetę Ifuluss do Ifuków.
Na
Natalia Zawalska, kl. VIb
1
2
Download