Czym kusi populizm?

advertisement
Anne Applebaum, Lukasz Pawlowski
Czym kusi populizm?
Anne Applebaum w rozmowie z Łukaszem Pawłowskim
Published 9 May 2016
Original in English
First published in Kultura Liberalna 381 (2016) (Polish version); Liberal Culture, 27 April 2016 (English
version)
Downloaded from eurozine.com (http://www.eurozine.com/czym-kusi-populizm/)
© Anne Applebaum / Łukasz Pawłowski / Kultura Liberalna / Eurozine
“Samo to, że coś nie może działać lub nie działa, nie oznacza, że ludzie nie
będą tego próbować. Rozbicie Europy to zły pomysł, ale to nie oznacza, że
ludzie nie spróbują wcielić go w życie”.
Łukasz Pawłowski: W jednym ze swoich artykułów w “Washington Post”
napisała pani, że “zaledwie dwa lub trzy złe wyniki wyborów dzielą nas
od końca NATO, Unii Europejskiej, a może i liberalnego porządku świata, jaki
znamy”. Napisała pani również, że jeśli Donald Trump uzyska nominację
Partii Republikańskiej, musimy poważnie przemyśleć niebezpieczeństwo,
jakie niesie ze sobą jego ewentualna prezydentura, ponieważ “wybory
bywają zabawne, a wyborcy są kapryśni”. Ale Trump nie znalazł się
w miejscu, w którym jest obecnie, dlatego że “wybory bywają zabawne,
a wyborcy są kapryśni”. Jakie są przyczyny jego popularności?
Anne Applebaum: Napisałam, że “wybory bywają zabawne” właśnie
dlatego, że przewidywanie, jak zagłosują ludzie, to zawsze błąd. Nikt się nie
spodziewał, że ludzie zagłosują na Trumpa, nowojorskiego biznesmena
znanego z wulgarności i ciemnych interesów, ale tak zrobili. Aby wyjaśnić, co
się stało, musimy przyjrzeć się poczuciu niezadowolenia, które wywindowało
antyestablishmentowych kandydatów w obu amerykańskich partiach – choć
oczywiście źródła tego niezadowolenia są zróżnicowane. Jeśli miałabym
jakieś wybrać, wskazałabym na pięć, zaczynając od tego, że obserwujemy
właśnie opóźnioną reakcję na kryzys gospodarczy z roku 2008. Kiedy doszło
do krachu, państwo poczuło się zmuszone do ratowania sektora bankowego,
Page 1/11
ponieważ uznano, że jeśli doszłoby do załamania systemu bankowego,
zawaliłaby się cała gospodarka. Wielu ludzi odniosło jednak wrażenie, że oto
banki zostały ocalone, podczas gdy wielu zwykłych Amerykanów musiało
sprzedać swoje domy. Poczucie niezadowolenia najpierw zrodziło ruch
Occupy Wall Street, a następnie napędziło poparcie dla kandydatów
antyestablishmentowych – Trumpa, ale i dla Berniego Sandersa.
ŁP: Popularność Sandersa i Trumpa ma te same przyczyny?
AA: Tak, wydaje mi się, że obaj reprezentują powszechną chęć poszukiwania
“nowych” rozwiązań. Ale oczywiście ekonomia dostarcza tylko częściowego
wyjaśnienia, nie tłumaczy bowiem, dlaczego to właśnie Trump, a nie ktoś
inny, korzysta z tej fali niezadowolenia.
ŁP: Jakie są w takim razie inne przyczyny jego popularności?
AA: Po drugie, jest on produktem tego, że kierownictwo Partii
Republikańskiej pod względem ideologicznym znacznie oddaliło się
od swoich wyborców. Poglądy tej partii są zasadniczo zgodne z poglądami
środowisk biznesowych – popiera ograniczenie roli rządu, likwidację
publicznego systemu opieki zdrowotnej oraz do pewnego stopnia imigrację,
ponieważ imigracja zawsze służy biznesowi. Republikanie to także partia
tradycyjnych poglądów społecznych, dlatego przyciąga elektorat niższej
klasy średniej, ale biedni Amerykanie chcą publicznej opieki zdrowotnej
i państwowych świadczeń dla emerytów. W odróżnieniu od innych
Republikanów Trump nie jest specjalnie zainteresowany zmniejszaniem roli
państwa. To stanowisko podoba się ludziom.
ŁP: A kwestia imigracji?
AA: Reakcja na jego słowa dotyczące imigracji jest ciekawa, ponieważ
następuje w czasie, kiedy liczba imigrantów spada. Przypuszczam, że silne
emocje, jakie wzbudzają “obcy”, wynikają z czego innego – to wyraz
gwałtownego sprzeciwu wobec pierwszego czarnoskórego prezydenta.
To nie przypadek, że zwycięstwo Obamy nigdy nie zostało uznane
za prawomocne przez znaczną część społeczeństwa. Wielu ludziom
wydawało się, że odwraca ono tradycyjny porządek rzeczy – że jakimś
sposobem biali Amerykanie stracili swoją dominującą pozycję. Trump
odwołał się bezpośrednio do tej złości mającej podłoże rasowe.
Page 2/11
ŁP: Kiedy jego kandydaturę poparł Wielki Mistrz Ku Klux Klanu, Trump nie
odciął się od tego poparcia natychmiast. Powiedział, że najpierw musi
sprawdzić, kim jest ten człowiek…
AA: Jego ojciec wyznawał rozmaite dziwne poglądy na temat wyższości
białych. Trump gra podobnymi uczuciami.
ŁP: A jednak wygrywa wśród mniejszości etnicznych…
AA: To nieprawda.
ŁP: W Nevadzie dostał 44 proc. głosów wśród Latynosów, wygrał też
w stanach z dużą populacją czarnych Amerykanów…
AA: Może kilka osób w Nevadzie na niego zagłosowało, ale proszę
zastanowić się, kto obecnie głosuje. To wyłącznie zarejestrowani
Republikanie na tyle zdeterminowani, żeby zagłosować w prawyborach.
Niewielka część populacji. A wśród tej niewielkiej grupy zarejestrowanych
wyborców odsetek Latynosów jest niezwykle mały. Zdecydowana większość
Latynosów i czarnoskórych Amerykanów jeszcze nie głosowała. I nie sądzę,
że zagłosują na Trumpa.
ŁP: A czwarty czynnik?
AA: Czwarty czynnik ma charakter kulturowy. Niedawno przeczytałam nową
biografię Ronalda Reagana. Była tam interesująca część dotycząca Reagana
i Hollywood – i tego, jak Reagan uosabiał wartości Hollywoodu lat 50. XX w.
ŁP: Jakie wartości?
AA: Że dobro zawsze zwycięża nad złem, że należy być grzecznym
i uprzejmym, że jest coś takiego jak jasny kodeks postępowania moralnego.
To były wartości, które dominowały w ówczesnej kulturze głównego nurtu,
i Reagan był ich symbolem. Ludzie postrzegali go – podobnie jak on
postrzegał sam siebie – jako kowboja w filmie, w którym dobrzy wygrywają,
a złoczyńcy przegrywają. Trump jest produktem innej kultury medialnej –
kultury celebrytów, gdzie liczą się wulgarność i brak umiaru. Prowadzi
kampanię wyborczą nie jakby to był film hollywoodzki z lat 50., ale reality
show, w którym wygrywa ten, kto jest najgłośniejszy, najbardziej
skandalizujący i grubiański. Oto typ rywalizacji, którą wielu ludzi jest dziś
Page 3/11
w stanie zrozumieć.
ŁP: Niektórzy konserwatyści twierdzą, że zwycięstwa Trumpa to wina
liberałów, bo to oni stoją za procesem degeneracji kultury medialnej.
AA: To bardziej skomplikowane. “Konserwatywny przemysł rozrywkowy” –
telewizja Fox, prawicowe programy radiowe – także przyczynia się
do wulgaryzacji przestrzeni publicznej oraz podburza do gniewu. Znaczna
część tego przekazu – i widać w tym podobieństwo do sytuacji w Polsce –
opiera się na myśleniu spiskowym. To prawicowe radiowe programy
publicystyczne zainicjowały np. ruch “urodzenia” (birther movement),
którego zwolennicy przekonują, że Barack Obama nie urodził się naprawdę
w Stanach Zjednoczonych, że jest Kenijczykiem, muzułmaninem
i nielegalnym prezydentem. Dziś wielu nie pamięta, że Trump po raz
pierwszy zaistniał w tym sezonie politycznym, powtarzając te teorie
spiskowe i twierdząc, że Obama w rzeczywistości nie jest Amerykaninem.
ŁP: Co oczywiście okazało się nieprawdą.
AA: Tak, ale część odbiorców nie dba już o to, co jest prawdą. To prowadzi
nas do piątego czynnika – śmierci tego, co nazywaliśmy “mediami głównego
nurtu”. Choć słusznie krytykowano je za filisterstwo i przewidywalność, duże
gazety i nadawcy telewizyjni odgrywali kiedyś ważną rolę. Pełnili rolę filtra,
bo eliminowali większość teorii spiskowych z debaty publicznej. Dawali
również podstawę do ogólnonarodowej debaty. Kiedy wszyscy w Stanach
oglądali ten sam program informacyjny o szóstej wieczorem, mogli później
przynajmniej podyskutować na te same tematy. Oczywiście miało to swoje
wady – pole dyskusji była ograniczone – ale były też zalety. Obecnie, nie
tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także w wielu innych krajach, nie ma
wspólnej narracji. Ludzie mają nawet odmienne fakty – jedna grupa uznaje
za prawdziwy jeden zestaw informacji, a druga kompletnie inny.
Istnieje kilka wyjątków od tej ogólnoświatowej tendencji, np. jednym
z powodów, dla których w Wielkiej Brytanii nie ma silnych partii skrajnie
prawicowych, jest BBC. Choć to także instytucja niepozbawiona wad, łączy
ludzi i przynajmniej w teorii próbuje weryfikować fakty i być obiektywna.
ŁP: Ale w wielu innych miejscach, jeśli komuś nie podobają się media
głównego nurtu, może uciec do swojej niszy.
Page 4/11
AA: Jednym z pierwszych szokujących twierdzeń wypowiedzianych przez
Trumpa podczas kampanii była teza, jakoby po atakach 11 września 2001 r.
po drugiej stronie rzeki, w stanie New Jersey, tysiące muzułmanów stało
na brzegu i wiwatowało, patrząc na płonące wieże WTC. To nieprawda, tak
po prostu nie było. Ale jeśli zapuści się pan w odpowiednie części internetu,
łatwo znajdzie pan artykuły na temat tłumów muzułmanów wiwatujących 11
września. A potem może pan dołączyć do grupy na Twitterze czy Facebooku
czy grupy mailingowej, których członkowie powtarzają ten komunikat. Może
pan żyć w świecie, w którym wszyscy wokół uważają, że tego dnia na ulicach
wiwatowały tysiące ludzi, i nie ma jak obalić tego przekonania. Media
społecznościowe pozwalają ludziom żyć w odrębnych rzeczywistościach.
To niezwykle ważne dla zrozumienia obecnej atrakcyjności populizmu.
ŁP: Gdzie ten proces nas doprowadzi? Aby utrzymać demokrację, ludzie
muszą tworzyć jakąś wspólnotę i zgadzać się co do pewnych podstawowych
zasad.
AA: Dlatego tak ważne są konstytucje i dlaczego ich zmiana jest tak
niebezpieczna. Jeśli jakaś partia polityczna próbuje je zmienić, łamiąc zasady
gry, skutkiem jest chaos.
ŁP: Wymieniła pani wiele przyczyn popularności takich polityków jak Trump,
ale niektórzy komentatorzy twierdzą, że wszystkie można sprowadzić
do jednej – stanu gospodarki. I nie chodzi wyłącznie o załamanie z roku
2008, ale raczej o bilans ostatnich 30-40 lat polityki gospodarczej,
która przyczyniła się nie tylko do pogorszenia sytuacji ludzi już biednych,
ale przede wszystkim do zubożenia klasy średniej.
AA: To oczywiście element diagnozy. Ja jednak nie jestem zwolenniczką
redukowania wszystkiego do gospodarki.
ŁP: Ale jeśli spojrzeć na statystyki, widać, że realny dochód przeciętnej
amerykańskiej rodziny spada, że nierówności w USA rosną, że z zysków
wytworzonych przez wzrost PKB korzysta głównie najbogatszy 1 proc.
społeczeństwa…
AA: Ale tak było również osiem lat temu, a skutkiem był wybór Obamy.
Rosnące nierówności nie mogą więc wyjaśnić, dlaczego teraz ludzie głosują
na Trumpa – zwłaszcza że on nie daje żadnych odpowiedzi ludziom na dole
drabiny społecznej. Nie stoją za nim żadne idee gospodarcze. Koncentruje
Page 5/11
się wyłącznie na budowaniu murów i wyrzucaniu imigrantów, co nie pomoże
zduszonej klasie średniej.
ŁP: Czy zgodzi się pani, że – jak twierdzi wielu lewicowych dziennikarzy
i analityków – Stany Zjednoczone nie są już krajem otwartych możliwości, jak
to było w latach 50. i 60., i że amerykański sen się skończył?
AA: Żyję już dostatecznie długo, by pamiętać, że zapowiedzi końca
“amerykańskiego snu” pojawiają się od 40 lat, począwszy od wczesnych lat
70. – czasów kryzysu naftowego, wojny w Wietnamie, afery Watergate itd.
Przez Stany Zjednoczone przetoczyło się wiele fal niezadowolenia, ale każda
z nich przynosiła odmienne skutki polityczne. Odwołanie do gospodarki nie
wystarczy, żeby wyjaśnić, dlaczego ludzie głosują na Trumpa.
ŁP: A jednak sądzi pani, że jest on bardziej niebezpieczny niż wszystkie
wcześniejsze zagrożenia. Napisała pani: “w moim dorosłym życiu,
nie pamiętam momentu tak dramatycznego, jak ten”.
AA: Myślałam szerzej – o zagrożeniu dla Zachodu i sojuszy pomiędzy
państwami Zachodu nie tylko ze strony Trumpa, ale też Marine Le Pen
i innych populistów, którzy nie wierzą już w NATO, nie dbają o dawnych
sojuszników i chcą, by ich państwa zamknęły się w sobie. Trump nie jest
pierwszym izolacjonistą w amerykańskiej polityce, ale pierwszym,
który zdobył takie poparcie. Izolacjonizm nie miał w niej większego
znaczenia przynajmniej od końca II wojny światowej.
ŁP: Dlaczego przywódcy Partii Republikańskiej nie mogą zmusić Trumpa
do rezygnacji? Kiedy czyta się o amerykańskiej polityce, niemal każdy autor
twierdzi, że rządzą nią wielkie pieniądze.
AA: To oczywista nieprawda… Gdyby można było kupić wybory, Jeb Bush już
uzyskałby nominację.
ŁP: Kandydatury Trumpa i, z innych powodów, Berniego Sandersa
rzeczywiście wykazują, że sprawa jest bardziej skomplikowana.
AA: Obama również nie miał dużych pieniędzy, kiedy rozpoczynał swoją
pierwszą kampanię.
ŁP: Gdzie są obecnie najwięksi sponsorzy Partii Republikańskiej?
Page 6/11
AA: Przegrali, postawili na złego kandydata – i to ludzi zniechęciło.
To kolejny powód, dla którego poparli Trumpa i Teda Cruza: wyborcom nie
spodobał się pomysł, że sponsorzy Partii Republikańskiej chcieli
z wyprzedzeniem kupić nominację dla Jeba Busha. Z tego samego powodu
wielu wyborców Partii Demokratycznej nie chce poprzeć Hillary Clinton. Duże
pieniądze przyniosły skutek odwrotny od zamierzonego. Im więcej pieniędzy
ktoś wydaje, tym bardziej złości ludzi.
ŁP: Można więc powiedzieć, że jest to triumf amerykańskiej demokracji i to,
co teraz widzimy, to głos prawdziwych, zwykłych ludzi?
AA: To prawda, że proces demokratyczny w Stanach Zjednoczonych nie jest
zafałszowany. Niepokoi jednak to, że aby wygrać, Trump używa języka,
który pogłębia podziały, języka, którego nie słyszeliśmy od lat, i że nawet nie
próbuje zaproponować jakichś rozwiązań dla problemów kraju. Nie
powiedziałabym więc, że “triumf” to właściwe słowo.
ŁP: W wielu krajach w Europie również obserwujemy zwrot w stronę
nacjonalizmu. Wiele osób, w tym również pani, twierdzi, że wobec kryzysów,
których doświadcza obecnie Europa – kryzysu euro, kryzysu migracyjnego,
wojny na Ukrainie – potrzebujemy więcej, a nie mniej współpracy
na poziomie międzynarodowym. Taki pogląd stoi dokładnie w poprzek
nastrojów społecznych – ludzie chcą wrócić do państw narodowych.
Dlaczego?
AA: Globalizacja rodzi w ludziach niepewność: mają poczucie, że nie panują
nad tym, co się wokół nich dzieje. Fabryka w północnej Anglii może zostać
zamknięta z powodu decyzji, które podjął ktoś w Chinach. Pomysł, na który
wpadł ktoś we Francji, może wpłynąć na kogoś innego w Indiach. Poczucie
utraty kontroli nad gospodarką i polityką sprawiło, że wielu ludzi doszło do –
błędnego moim zdaniem – wniosku, że jedynym rozwiązaniem jest
sprowadzenie władzy z powrotem na poziom państw narodowych.
ŁP: Lewica twierdzi, że to właśnie porażka wolnego rynku, który zniósł
wszelkie bariery dla kapitału i wszystkie zabezpieczenia społeczne.
AA: Ale lewica także nie była w stanie zaoferować rozsądnej alternatywy.
Zamiast tego lewicowe ideały, które już raz zawiodły – jak np. nacjonalizacja
przemysłu – zostały przejęte przez radykalną prawicę. Wiele elementów
Page 7/11
programu gospodarczego Marine Le Pen mogłoby zostać napisanych przez
marksistów w latach 50. XX w., podobnie jak wiele propozycji gospodarczych
PiS-u. Lewica zniknęła, ale te idee pozostały.
Nie wolno nam jednak zapominać o różnicach pomiędzy poszczególnymi
krajami. W przypadku Polski nie można mówić, że nierówności rosną,
ponieważ tak nie jest. Nie ma też absolutnie żadnej miary,
która pokazywałaby, że Polacy są dziś biedniejsi, niż byli kiedyś. A zatem
aby wyjaśnić wzrost popularności radykalnej prawicy i retoryki wymierzonej
w wolny rynek, trzeba szukać gdzie indziej – wyjaśnienie musi opierać się
częściowo również na czynnikach kulturowych, politycznych
i psychologicznych, nie jedynie gospodarczych.
ŁP: A jak jest z Wielką Brytanią? Zna pani ten kraj dobrze, zna pani osobiście
najbardziej zagorzałych zwolenników Brexitu. Według jakich kryteriów
myślą?
AA: Brexit to kolejny przykład zjawiska, przy którym argumenty
ekonomiczne nie odgrywają najważniejszej roli. Jeśli przyciśnie pan
zwolenników Brexitu – a ja to zrobiłam – wcześniej czy później przyznają,
że opuszczenie UE może mieć dla Wielkiej Brytanii negatywne skutki
gospodarcze. Ale to ich nie obchodzi. To naprawdę nie jest kwestia
gospodarki.
ŁP: W takim razie kwestia czego?
AA: Chodzi o ideę Brytanii jako narodu, chodzi o przekonanie, że “nikt nie
może nam mówić, co mamy robić”.
ŁP: Ale nawet jeśli wyjdą z UE, inni i tak będą im narzucać pewne
rozwiązania.
AA: Oczywiście, i na tym polega problem z całym tym ruchem, z tym
pragnieniem przeniesienia władzy z powrotem na poziom państw
narodowych. Jeśli Wielka Brytania opuści Unię, decyzje podejmowane
w Brukseli nadal będą miały wpływ na życie Brytyjczyków. Samo to, że ktoś
chce się wyrwać spod międzynarodowych wpływów, nie oznacza, że jest
to możliwe.
Paradoksalnie, Wielka Brytania straciła wiele ze swoich możliwości
Page 8/11
wpływania na świat zewnętrzny już przez samo rozpoczęcie debaty na temat
Brexitu. Nie odgrywa żadnej roli w debacie o tym, jak rozwiązać kryzys
migracyjny, nie odegrała żadnej roli w rozmowach z Rosją. Sama siebie
wykluczyła.
ŁP: A nawet jeśli Brytyjczycy opuszczą UE, będą mieli takie same problemy,
jakie mają obecnie.
AA: To prawda. Porzucenie dyskusji nie oznacza, że nie będzie ona miała
na dany kraj żadnego wpływu. Jeśli Wielka Brytania będzie chciała
handlować z Unią, będzie zmuszona zaakceptować reguły wspólnego rynku,
ale już bez możliwości wpływu na ich kształt.
Odcinanie się od innych to zawsze dowód krótkowzroczności, ponieważ takie
działanie nie pomaga w budowaniu sojuszy na przyszłość. To dlatego decyzja
polskich władz, by nie brać udziału w dyskusji na temat kryzysu
migracyjnego, nie mówiąc już o proponowaniu rozwiązań, jest dużym
błędem. Oczywiście, uchodźcy z Bliskiego Wschodu nie są dziś dla Polski
problemem – to problem Grecji, Włoch i Niemiec. Ale co się stanie, jeśli Rosja
znów zacznie być agresywna i nagle potrzebna będzie Polsce dobra wola
ze strony Włoch, Grecji i Niemiec?
ŁP: Jeśli Rosja znowu wyśle swoje wojska na wschodnią Ukrainę…
AA: Wtedy Polska może potrzebować współpracy ze strony Włoch, Niemiec
i Grecji w celu przedłużenia sankcji wobec Rosji, albo uruchomienia
programu obronnego NATO. Polska nie może się bronić bez pomocy
zachodnioeuropejskich wojsk, a w tej chwili oddala się od zachodniej Europy.
Na tym polega groźba płynąca z obecnego antyeuropejskiego zwrotu
w Polsce. Nie możecie sobie pozwolić na ten sam luksus co Brytyjczycy, czyli
zastanawianie się nad tym, czy chcecie być częścią Europy czy też nie – nie
jesteście wyspą na Oceanie Atlantyckim. Jeśli Polska nie będzie częścią
Europy, grożą jej gospodarcze i polityczne naciski ze strony Rosji.
ŁP: Dlaczego ludzie podejmują takie decyzje?
AA: Może sprawy miały się zbyt dobrze i ludzie już zapomnieli, jak to było
w czasach, kiedy nie istniały międzynarodowe instytucje pomagające
państwom dzielić się obowiązkami. Czerpanie energii z momentów
rewolucyjnych tkwi w ludzkiej naturze. Ludzie lubią, kiedy dzieje się coś
Page 9/11
dramatycznego. Nie ma nic ciekawego w sytuacji, w której partie prawicowe
i lewicowe regularnie wymieniają się władzą. Choć jednocześnie nie wolno
zapominać, że w Wielkiej Brytanii, Francji i Niemczech partie głównego nurtu
wciąż sprawują władzę. Angela Merkel nadal jest najważniejszym politykiem,
a centrum cieszy się poparciem większości.
ŁP: Ale sama pani napisała, że jesteśmy o dwa lub trzy wybory od rozbicia
Zachodu.
AA: Ponieważ antyestablishmentowa radykalna prawica we Francji czy
Niemczech może ostatecznie wygrać, nawet jeśli nie reprezentuje
większości. A wówczas może się zdarzyć wszystko. Proszę zobaczyć, co stało
się tutaj. Ludzie w Europie pytają mnie: dlaczego Polska się zmieniła?
Dlaczego tak nagle stała się antyeuropejska?
ŁP: Jaka jest pani odpowiedź?
AA: Mówię, że się nie zmieniła. PiS nie prowadziło antyeuropejskiej kampanii
wyborczej. Ludzie nie wiedzieli, że głosują na rząd antyeuropejski. Ale nawet
jeśli większość Polaków nie chce wyjść z Europy, na taki cel wskazuje
rządowa retoryka i w tym kierunku może też pociągnąć kraj, nawet jeśli sam
rząd nie zdaje sobie jeszcze z tego sprawy. PiS-owi już udało się stworzyć
wrażenie cywilizacyjnej przepaści pomiędzy Polską a Europą Zachodnią,
choć myślałam, że ten problem już nigdy nie powróci.
ŁP: Populistyczni politycy nie oglądają się na konsekwencje?
AA: Samo to, że coś nie może działać lub nie działa, nie oznacza, że ludzie
nie będą tego próbować. Rozbicie Europy to zły pomysł, ale to nie oznacza,
że ludzie nie spróbują wcielić go w życie. Jeśli spojrzeć wstecz na lata 30. XX
w., widać wyraźnie, dlaczego skrajna lewica i prawica urosły wtedy w siłę.
Powszechna była wówczas pogarda dla demokracji liberalnej i zmęczenie
tym systemem. Ludzie byli sfrustrowani, że nie spełniał pokładanych w nim
oczekiwań wystarczająco szybko. Lepszą alternatywą jednym wydawał się
Związek Radziecki, a innym – nazistowskie Niemcy. Niemal każdy naród
w Europie zaczął dostrzegać pokusę alternatywy.
ŁP: To dlatego, że ludzie mają tendencję do zapominania?
AA: Tak, a obecny wzrost popularności radykalnej prawicy proponującej
radykalnie lewicową politykę gospodarczą jest absolutnym dowodem na to,
Page 10/11
że ludzie zapominają. Ten sam błąd można popełniać wielokrotnie. I może
tak właśnie będzie.
Page 11/11
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)
Download