1 1967 www.pza.org.pl 8Ilis tresci NIie,dzy dwoma z.iacdami (Red.) Alpini zm re:ne1cy-i n y ? (J. Kolankowsk 0 Na SlCZyty D ziesi~c d ni Kamczatki (T. l'.,aukaj tys) \V skalach OGPU (G.r. Sza - Iajew) D ziewi~ciu 2 4 ;} na szczycie Everestu (J . Ko - walczyk) , ZSRR - UIAA Polskie lata 1966 w Ta trach (J. KUT - 8 9 czab) Co I si ~ dzieje w Tatrach? U w agi, S P J str zezen ia, opinie W Gorach Sokolich (K. G lazek) Za B-onattim na Matterhorn (R . SzafiT - skD 11 13 14 Wielka akcja na scianie Dru (i1. Pacz kowski) C atinaccio - IT "O.2;rod R oz" (2 . Kirkin- D zil?dz ieL ewicz ) 19 Zaproszeme w Hochschwab (M . JaTecki) Nasza wizyta w Wielkiej Brytanii (J. Kowalczyk) 21 John Hun t 0 Tatrach (J. KowaLczyk) Ja skin ia Raj w Go rach Swi~to krzy ­ skich (2. Rubinowski i T. WrobLewski) 22 23 teoria Karabinki wspinaczkowe prakty ka (A. Ku s) 26 Nowe drogi w T atrach W roznych gorach W ypa d k i i ratownictwo W skrocie . Sprze,t i ekwipunek Z zyci a Klubu W ysokog orsk iego Z pismiennictwa Notatki, ciekawostki Uzupelnienia Przedn ia ol(l a dka : Na 20 prz e l ~c?y 29 33 35 35 39 41 43 47 \ Vaga. Fot . Ry sza1'd Zien1.aJ..' T ylna oklaclka : Mnicll (2038 m) . Fot. Hal-i na R :::q S,l ZdjE:cie obok: A lpy Francuskie podejscie poj Grand Capucin. FOt. r1ndrzej Zawada www.pza.org.pl Taternik Organ Klubu Wysokogorskiego \Varszavva, 1967 Rocznik 43 Mi~dzy nr 1 (194) dwoma zjazdami Zyciu naszego Klubu rytm wyznaczajq sezony, lata i... Wa ~ne Zjazdy. Ostatni z nich obradowal w dniach 20 i 21 lutego 1965 r. (T. 3- 4/65, s. 126), obecny wyznaczono na dni 4 i 5 marca 1967 r . Dzi eli je okres 25 miesi~cy trudnej ale i owocnej pracy wszystkich komarek k!ubowych , pracy, k torej wyniki warto bodaj w najwazniej szych punk tach podsumowae. VV Ta trach trwal nadal szturm na ostatnie nie przebyte skrawki urwisk. Sami tylko polscy taternicy zrobili aka/a 50 nowych drag, w tym par~ a naprawd~ rzetelnej wartosci. Jak zwykle, glosno bylo a naszych ekipach dzialajqcych w Alpach. Marzec 1965 p1'zyniosl nam I zimowe wejscie drogq Contamine'a na AiguilLe Verte (T. 3-4/ 65 s. 83), a dwa kolejne sezony letnie - pierw sze powtarzenia drag Bonattie go na Wielk im Filarze Naroznym (T. 1-2/66 s. 19) i Matterhornie (s. 14 niniejszego numeru). Dowodem udzialu Polakaw w alpinizmie akrobatyczn um sq dwie nasze drogi w grupie Schiary w Dolomitach (T. 1-2/ 66 s. 25) - wszystko razem przejscia mieszczqce si~ wsrad czo lowych dokonan poszczeg olnych sezonow alpejskich. Nie ustala rownie z ekspansja nasza pozo kontynent E uropy. Kola Poznanskie urzadzilo amb itnq wyprawe na Spitsbergen (T . 3-4/6 5 s. 77), ktora - choe zmuszona warunkami do zmiany planow przyniosla nam 57 wejse na szczyty , w tym az 27 pierwszych! Lato 1966, to krakowska wyprawa w Hindukusz (T. 3-4/ 66 s. 104). Zdobyto pi~e dziewiczych pi~cioty ­ si~cznikow, nast ep lE! siademka P olakow stan~la na Noszaku (7492 m), dokonujqc trawersow ania jego wierzchol kow. Uczestniczqca w wypra wie Francuzka. I. Agresti, ustanowila kobiecy rekord wysokoSci dla Hindukuszu (7400 m), b~dqcy zarazem jednym z rekordow swiatowych . Ale zycie Klubu, to nie tylko sprawy sportowe. Lata 1965-66 przyniosly dalszu powazny wzrost znaczenia naszej organizacji w swiecie. Rozszerzylu si~ kontakty wymienne, wzajemne wizytu pozwolitu zacieSnie przyjacielskie wi~zy z alpinistami Wielkiej Brytanii . D elegaci KW zaj~li wysokie stanowiska w UIAA. W lecie 1965 odbylo si~ w Ta trach mi~dzynarodowe zgrup owanie pod patronatem tej organizacji, biezqca zima przynosi nam drugi z kolei oboz przu Morskim Oku dla wyczynowcow z krajow DL. Wiele 0 nas zagranicq pisano. nieblahym osiqgni~ciem jest ostateczne ugruntowanie bytu " Ta ternika", ktory z nowymi perspektywami wchodzi oto w swoj rok 60 - ty. To dodatnia strona bilansu, ale jest i ujemna . Nadal kulala w KLubie praca szkoleniowa, nadaL poLski aLpinizm wyczynowy nie byl reprezen towany w Kaukazie, znow wydarzylo sic w gorach kiLka ci~zkich dLa nas wypadkow. Sprawy te wysuni~to na czolo programu obecnego WaLnego Zjazdu, ktory - miejmy nadziej~ - zapr oponuje odpowiednie srodki zaradcze. REDAKCJA www.pza.org.pl Alpinizm rekreacyjny? Jerzy Kolankowski KarierE; taternickq, a niewqtpliwie i alpinistycznq (gdy siE; jest mieszkancem ktoregos z krajow alpejskich) rozpoczyna siE; zazwyczaj nie o,d lewej Kazalnicy czyod zachodniej Dru, leez od drog 1atwych, jeSli nie zgola od turystyki gorski~j,co nota bene jest zawsze wskazanei poiyteczne. Karier E; wysokogorskq naturalnq kolejq rzeezy konezy siE; po najd1uzszym iyciu na 1atwych, wczoraj jeszcze pogardzanych wycieczkach, nietrudnyeh w~pinaczkach dawno przebytymi graniami lub po prostu na spacerach w piE~trze reglowy,ch wzgorz. Znane Sq oczywiscie wejscia ,~tarc ow w wieku matuzalemowym na wierzcho-lki czterotysiE;czne i bynajmniej nie 1atwe, jak np. Matterhorn ezy Monte Rosa. Nie dalej jak w roku zeszlym (1966) przyjechal z USA w skalki Czech 66-letni Fritz Wiessner, by wspinae sie tam po ,drogach 0 trudniosciach VI+ i VII (!). Ale i najtwardsi rekordzisci przechodzq powoli na zasluionq emeryt urE; opuszczajq ekstremalne szlaki Wiewiorek ("Scoia ttoli") i nieuniknienie znizajq wysokosc lotu, Moie to i smutne, ale na pewno prawdziwe: rekord zazwyczaj pozostaje czyms jednorazowym, nawet jeslisiE; go samemu Iprzewyiszy. A olbrzymia wi E;ks20 se ludzichodzHa i chodzic bE;dzie w gory dlatego, "ie gory Sq"; dla ich pi~kna, dla moiliwosci w yiycia sie, sprawdzenia siebie, czy wreszcie po prostu dla odpoczynku, oderwania od codziennosci. Nie odkrywam bynajmniej Ameryki, i jesli 0 tym mowiE;, to ty1:ko dla1tego, aby lepiej uswiadomic marginalnose a takie finalnose wszelJkieg{) rodzaju w yczynow - rowniei w naszym s,p orcie, 0 marginalno:§.ci (pomijam oczywis'Cie walor wyczynow w aspekcie olimpijskiego has}a citius, altius, fortius) m6wi dobitnie statysty'ka: w naszym sro,dowisku ki'lkadziesiqt nazwisk mistrz6w i blisko 2000 szeregowych czlonk6w organizacji, nie w ykraczajqcych ,poza przeciE;tne umiejE;tnosci i ambicje. Celem ,iednos1tek szczeg61nie uzdolnion y'ch, dla nich tylko dostE;pnym, a takie jednym z ,ce16w naszej organizacji bedzie niewqtpliwie zawsze rekord, na m iarE; jui 'n ie osobistq, ale klubowq, k ,r ajowq i, ipowiedzm y, historycznq (byle nie absurdalnq!). 0 ten cel b e dzie siE; toc'zye ko,n ieczna 1 zdrowa walka konkurencyjna, jak to m6wiono - szlachetna emulacja i rywalizacja. Nam wypadnie siE; jednak zajqe do niedawna prawie nie dostrzeganq masq taternikow przecietnych, tych kt6rym obcy jest duch wspolzawodniczenia na scianach, czy tych, kt6 rzy majq jui za sobqnajlepsze lata - mniej wydolnych, a 'n awet ,po prostu starych. Chodzi tei 0 to, aby konsekwencjq wielkiej przygody z gorami nie by1a smetna rezygnacja, wycofywanie 'siE; 'z czynnego iycia g6rskiego, aby - jak w artykule J. A. Szczepanski ego trzej ipanowie po piecdziesiqtce nie musieli sehodzie wolnym kroIdem w ,doline, i to gez zamiaru powrotu na honorne pe,rci. Co tym ludziom mo,i e i powinna dae nasza organizacja, co moie dae taternietwo? Z lat chlo,p iecych pamietam, jaki Ip odziw wywolala u nas szesedziesieciok ilkuletnia pani, kt6ra dziarsko wdrapala siE; na Sywu1e (183'6 m) w Gorga'nach i bez uszczerbku dla zdrowia odbyla p{)nad 30-kilometrowy marsz. Mam tei w oczach pare Slowakow z Popradu spotkanych na grani MiE;guszowieckiego Szczytu - on bHski siedemdziesiqiki, ona kolo szese dziesiE;ci'U. Wspinali 'Si e , ie ai m il{) bylo patrzec. Na Glocknerleit'l widzialem idqcego z minds'z ym Ipartneremsiwego jak golqb z g6rq 70-letniego Austriaka. Siedzial w sniegu, wypoczywal i widac b yIo, ie chlonie nigd y nie 'Sytymi oczami piekno wysdkich gor, ze rozkoszuje sie powietrzem wyiy n. Spotka1ismy siE; Ip{)tem po'n ownie jui na wierzcholku ... Okazuje sie zatem, ie moina -aLpinizm uprawiac do 'p oz.nejstarosci i ocjl1~jdywac w nim mlodosc, ,n a nizina'ch przysy,pywanq popiolem lat. Bo tylJko 1am na dole Ib ywa szaro: w gorach zawsze jednakowo bielqsie sniegi i gwi.azdy VI p{)ludnie swie'Cq nie tylko wyczynowcom. Nie chodzi zresztq 0 ludzi rzeczywiseie starych, ale w wyi's zym jesZicze stopniu 0 tzw. mlodych staruszkow - tych po czterdziestce, przedwczesniesfilistrzalych, tych ktorzy z r6iny'ch przyczy,n , cZes'to wylqcznie subiektywny:ch, porzucHi wszelkie aspiracje, odeszli od czynnego U!prawiani,a sportu w ogole, a ,t aternictwa cw 'Szczegolnosci. Chodzi zresztq rowniei 0 mlodziei, kt6ra w naszym kraju rna 0 taternictwie pojE;cie mgliste, poglqdy swe ksztaHujqc na przeroin yc h sensacjach prasowych. Jest wielu takich, kt6rzy przyszedlszy do taternictwa widzq w nim tylko gladiatorstwo czy zgo1a cyrk, w ktorym kariery starajq siE; robic 2 www.pza.org.pl mozliwie w pierwszym sezonie. Gdy si~ to nie uda, gdy rozwiejq si~ miraze dziecinnie pojmowanej "slawy", wyjazdow itp. - odehodzq rozezarowani. Aby oszez~dziC tyeh rozczarowan dwudziestolatkom, warto by za p oz nae ich n a.i pie r w z rekre ac v in ymi formami naszego sportu - wypoczynkiem i rozrywk q w skalkach czy gorac h prawdziwych, a dopiero potem z wyczynem . Wielu z pewnosciq wyczyny nie pociqgnq ... Przez dlugie lata bylem , rzec m o zna, taternickim kibicem: emocjO'nowalem si~ wiadomosci.ami z pierwszych Iklub owych wypraw w Alpy, "drapalem" si~ gdzie trzeba i nie trzeba, rozczytywaqem si~ w "Zasadach tater'n ictwa" Klemerrsiewicza (z roku 1913), kt6re staralem si~ 's prawdzae wpraktyce. Ale kurs taterni'clki dl.a zaawansowanych u ko nczy!em b~:dqc oj,uz w ,pob1izu ,czterdziestki. Lata izimy taternickie, ktore potem nastqpily, wyjazdy w Kaukaz i w ALpy, cofaly mo.i zyciowy 'legar - w gora ch b ylem znowu pelnym entuzjazmu mlodziencem. A ie i na dolach latwiej stawial:em clOla przes2lkO'dom, ze czulem si~ bardziej niz mo.i rowiesni cy 'krzepki, ,ze Jasniej p al1:rzylem przed 's iebie - i to 'zawdzi~czam w rpierws'lym rz~­ dzie i bez 'najmniejszejprzesady gorom. Czuj~ si~ wi~c szczegolnie uprawnio'ny do zabrania glosu w!asnie na 'temat taternictwa jako form y wyrp(J'czynku, rekreac,ji. Uwaz·a m ,flawet, ze maglo'b y one spelniae t~ role w znacznie szers'lych kreg,ach nizdotychczas. Talkie mozliwos ci w Klubie otworzyly si~ poprzez instyt'ucj~ czlonkow sym,patykow oraz. przez stworzenie (szczegolne zasrugi pol ozy! tu ko'1. Anrtoni Jan ik) Komisji Alpinizmu N iewy czy nowego ZG KW, stawiajqcej sobie za zadanie po-nownq ,akt y wizaej~ gorsk q mozliwie s?erokich rzesz czlonkow Klubu. Byla juz wyzej mowa 0 niewielkim proeencie wyczynowcoW w na szym Klubie. Sprawa toa jeszcze jaskrawiej zarysow uje si~ w klubach alpej'Skich Aust,r ii, Francji, WIoch czy Szwa}carii, Ig dzie wyczynowcy w porow'n2'n i u z setlk ami t ysiecy zaawansowa'n ych turystow gorskich (niemieckie"Bergsteiger") stanowi q zaledwie ulamek promille. I nie 'o ni w dodaiku Sq obiektem szczeg61,n ej organizacYljnejopieki! Rowniez alpinizm radziec ki nie jest nasrt awiony wylqcznie na wyczyn .- e.o najmniej w rown ym 'stopniuchodzi tam 0 podniesienie ogolnej s,p rawnosci :do p r acy i obrony, 0- cele poznawczo-naukowe, wreszcie 0 czynne WYlPoczywanie, tak zalecaneprzez wszystkich higienistow swiata . Mowiqc 0 "alpinizmie rekreacyjnym" mys limy 0 turystY'ce 'g orskiej, wysokokwalifiknw,anej - z li'llq i ciekanem, co ,n ie 'Stanowi w zadnym wY'pad~u sprzecznosci, i co po'w inno bye wylqcznie domen q dziala'n ia organi'Zacyj.nego Komisji Alpini=u Niewyczy- nowego. Zaz~biae si~ ono b~dzieprzypusz­ czalnie z .dzialaniem KTG i KTN PTTK tam tez zresztq powirrny ise kierunki naszego oddzialywania. Byloby to zgod'ne z dawnymi tradycjami PTT, ktore prowadzilo w gory wlasnie masy, ,podczas gdy Klub Wysokogorski sku,piaI owych kHkudziesi~ciu "Spitzenkanner" (mozna ich bylo wowczas poUczye na paIcach!) i zajmowal 'si~ eksrp ansjq poza Tatry. Wspomniana juz K omisja Alpinizmu Niewyczynowego zorg,a'nizowala w r. 1965 wyjazd zespolowy 56 osob do Szwaj'carii, 0 czym pisalismy w "Taterniku" 3-4/196'5s. 94. Plonem bylonie tyl.ko 197 przejse, w tym 31 weise s'Cczytowych na Mon t e Rosa, Breitho;n Theodulhorn i ,stockli, ale rowniez nie ~ies'lczqca sie w cyfrach, nie mniej .ie-dnak bogata suma wrazen i przezye i-co jest rOwnie istotne n adz i e j a 'n a 'p onowne wyjscie z kregu 'n iewielu <Golin :tatrzanskich or 'lki sw:at gor lodowcowych, m oze kiew dys dolomitowych czy arktycznych - inn y ch, wiekszych, kuszqcych. Komisja ta organizuje w y jazdy samo-chodowe w r6Zne gor y europe jsllde. Minionego lata (1966) jej fo.rpoczty dotafly 'az w IP ireneje! Sqdze, ze mo glaby Towniez vrzadzae obozy !pod namiotami w T1trach Polsk ich i Slowa ckich, ,a moze nawet w Karkonoszach i Beskidach,czy week endy w rejonie skalkowym, z odpowiednio Qpracowanym programem wejsc (II-III), bez ograniczen zresztq i bez obowiqzku "k os ze nia" (moze liedynie z obowiqzkiem pewnej reedukacji, tym bardziej, ie technika wspinania i asekuracii poszla naprz6d i ciqgle mo-zna sie czegos nauczye) . P ole :do dzialania jest zreszt q niezwykl€ szerokie asama dzi.aIa'l'nosc wazniejsza, niz moglob; si~ na pierwszy rzut oka wydaw,ac. Chodzi przeciez -0 to. aby tym, ktorzy odeszli od taternictwa wrocie wiare w siebie, zregenerowac ich 's ily, :przeniese .i ch z powrotem w ·najws.pania-lszy swiat mlodosci: w .w yobraini i w ·c zynach, oczywiscie na mia r~ indywidualnych mozliwosci i ch~ei. V(y~aje si~, ze w nie mniejszym stopniu choaz! row'niez 0 tych wszystkichsympatykow i kibicow naszego spo,rtu, s!posrod ktorych bye moze wyIoniq si~ przyszli rekordzis.ci, a takie 0 tych, ktorzy stanowiqpodstawowq, najSzerS'lq mas~ '~po lecznosci klubowej, t~ mas~, ktorq Klub winien zajmowae sienajtro skliwiej. Tu moglyby sko'ncentrowae si~ niej.ako prZieszlose i Iprzyszlo,se Klubu. Tu moglby nastqpie styk z szerokimi kr~gami naszego spoleczenstwa - -ciqgle jeszcze 'dose obcego gorom i taterniotwu, ktore wbrew utartym PQglqdo.m moze na wet w 'naszych .warun kach geog,r aficznych bye sportem tySl~CY ludzi w wieku od lat szesnastu do ... stu szesnastu. ,7 3 www.pza.org.pl Na szczyty Kamczalki TADEUSZ LAUKl\JTYS Rys. SamueL Skierskl Kluczewska Sopka (47 50 m 'n .p.m.) jest naJwyzszym wzniesieniem wulkani-cznej Kamczatki. Nazwa gory pochodzi prawdopodobnie od mie jscowosci Kluczi, poiozonej u podnoza masywu z polnocnej strony. Kluczews;':a Sop~a znajduje si~ w srodku duzego wU'lkanicznego masywu, obejmujq·cego powierzchnie okolo 4500 km2 i polozonego w widiac h rzek Kamczatki i jej dopiywu Chapicy. Na wsc h6d od doUny rzeki Kamczatki ciqgnie si~ poludnikowe Pasmo Srodkowe a na za·chod od ,doliny Chapi'cy -pasmo Kumrocz. Oprocz Kluczewskiej Sopki w masywie wznosisi~ kilka innych szczytow. Sq to bqdz czynne wulkany, bC\dz tez wzniesienia pochodzenia w ulk anicznego . Oto wazniejsze z 'n ich: Kamien (Kamen, ok. 4000 m), Bezimienny (Bezymiannyj), ktory po wybuchu w dniu 30 V 19,57 r. obnizyl si~ z 3085 m do 2900 m n.p.m., Tolbaczik (o:k. 3000 m), Sopika Ubi'n a (ok. 3000 m), Sopka Zimina (ok. 3000 m) oraz Ploskaja SOiplk a (ok. 4000 m) . Kluczewska Sopka jest w ulkanem aktualnie czynnym. Wydzielanie gorqcych par i gazow zachodzi prawie bez przerwy. Od wybuchu w r. 1932, co 6---7 lat, ostatnio cz~sciej, wulkan zaczyna intensywnie pr,a c·o wae przez kilka lub ki'l kanascie miesi~ey. Kolejne wybuchy miaiy miejsce w latach : 1932, 1937-38, 1944--45, 1951, 1953 i 1956. Ostatni si'lny wybuch 'n astqpil w pazdzierniku 1966' r. "Potok lawy - donosila prasa w dniu 2 XI - rozlal sie na obszarze ki'lku kilometrow. Z krari eru wys·trzelajq w gor~ wielotonowe kamienne bomby ... " Stoki Kluczewskiej Sopki ,p okryte Sq przez caly rok 'p olami lodowymi, z k torych wystajq zebraskalne. Zasieg pol lodowych wykazuje duze=iany pod Wlplywem 'n agrzania skal, zalezqcego z kolei od procesow wulka- nicznych. Masyw jest odwadniany przez okresowe deki 0 ustroju lodowww ym. W czasie erupcji wulkaniczny·ch zdarza sie, ze riemperatura wody w gornych odcinkach ciekow podnosi sie do 30-35°C. Historia zdobycia Kluczewskiej Sopki datU.ie si~ od ,r. 1829. Niemiecki gleograf, A. He rmann, probowai wowczas w ejse na szczyt od strony pornocnej, ale proba zalamala si~ juz w dolnych partiach lodo wca. Naste,pnq iJ)rob~, rowniez nieudanq, 'podj ~1i uczestnicy Kamezackiej Eksped ycji Ros yjskiego Towarzystwa Geograficznego w r . 1909. Od tego czasuzainteresowanie Kamczatk q i jej naj Wy,z szym wulkanem bylo coraz wi~ksze, i to zarowno ze strony naukowej, j&.k i alDinistycznej. Nast~pna wyprawa w skladzie G. K. Siemienow, W. K. Dinges i M. P. Gurjanow, wyruszyla w sierpniu 1931 r. Zalamala sit;: ·ona juz dose wysCiko - 'pod kruch q i stromq sciank q, z ktore,j s.padaly kO'mienie. Poza tym dawaly si~ we znaki gazy wyclzielajqce s i ~ z bocznych kraterow. W dwa tygod nie pozniej ten sam zespol (bez Gurjanowa) przystqoil ponownie do ataku. T ym razem z powodzeniem. Uczestnicv wejscia osiqgn~li szczyt, a raczej krawedz krateru od strony polnocn o-wsehodniej. Po droclze wy,k onali Ikilka obserwacji naukowych. M. in.kilkanascie metrow pod wierzcholkiem zmierzvH temperatur~stoku. Przy temperaturze 'oowietrza _10° wY'nosila ona na powierzchni +20°, a glehiej w 'popiolach wulkankznych - do +50°. Krater mial srednice ok'olo 200 m. w otaczajqcej go grani lawa przerwala w dwu miejsca ch wielkie wrota. Bazq dla wypraw w masyw Kluczewskie.i Sopkiiest wspomniana juz miejscowose Kluezi, polozona w odleglosci 30 km na polnoc w 'dolinie rzeki Kamczatki .na wysokosci 0kolo 70 mn .p.m. Najle,oszy okres pogodowy stanowi lato, aszczeg6lnie sierpien. www.pza.org.pl Kluczewska Sopka 'n ie jest bynajmniej jedynym interesujq·c ym szczytem Kamczatki. Najwyisze wzniesienie Pasma 8rodkowego tworzy zamierajqcy wulkan Iczinski. Mapy podajq dla niego w ys okosc 3621 m, w rzeczywistosci jest ona jednak wi~ksza i wynosi dla wierzcholka wschodniego 3985 m, a dla zachodniego 3870 rn. Pierwszego wejscia na wulkan Iczinski dokonali E. N. Erlich, A. J . .Tackowskij i W. D. Milowanowicz, w sierpniu 1956 r. Wejscie trw.alodwa dni. Z innych wybitnych wzniesien naleiy wymienic grup~ Gamczenskq z wulkanami Kr·onockaja Sopka (3528 rn), Gamczen, Kichpinycz, Maly Siemiaczik, Karymskij i Zupanskij. Jednym z wyiszych szczyt6w jest Korjakskaja Sopka (3456 m) , a takze Sziwelucz (3285 m). Do zn.anych naleiq r6wniei "sopki" Awaczinskaja (2725 m) i Wiljuczinskaja. Pierwsze wejscia ,na szczyty wulkan6w Kamczat'ki mialy podloie naukowe, a pionierami kamczackiego alpinizmu byli geografowie, geolodzy i ,pra'cownicy stacji wulkanologicznych. Te pierwsze wejscia przerodzily si~ z czasem w a1pinizm sportowy. Dzis rna on tu jui licznych zwolennik6w, a w organizowanych na 'Kamczatce Alpiniadach Dalekiego Wschodu bierze udzial nieraz przeszlo 1000 uczestnik6w. Jako ciekawostk~ dodajmy, ie w r. 1965 poczta ZSRR wydala .seri~ znaczk6w pocztowy'ch poswi~conych wulkanom Kamcza tki. ReprodU:kcj~ dwu z nich zamiescil miesi~cz·­ nik "Alpinism us" nr 10/1966. Dziesiec dni w skalach OGPU Gennadij I. Szalajew Pemysl zaatakowania Szczytu OGPU w centraln ym Parnirze wyszedl jeszcze w r. 1964 od zasluionego dzialacza alpini=u i mistrza sportu, W.M. Abalakowa. "P6ltora kilometra prawie pionu" - iak scharakteryzowal on przyszlq drog~ p61nocno - zachodni q scianq tego dziewiczego dotqd szesciotysi~cznika. W poczqtku lipca 196& roku zebrala si~ w miescie Osz w Kirgiskiej SRR ekipa alpini:st6w ze zrzeszenia sportowego "Spartak", majqca na celu zdobycie szczytu. Kierownikiem 8-osobowej grupy szturmowej byl mis trz sportu A.A. Kustowskij z Kijowa. W jej sklad wchodzili nadto: W.L. Czerewko - mistrz soortu. Ki j6w: I.M. Naumienko mistrz sportu, Kij6w; G. A . Siemoczkin mistrz sportu, Kij6w; J.F. Jakowienko Kij6w; G.S. Karpow - mistrz sportu, Krasnojarsk; G .I. Szalajew - mistrz sportu, Lw6w; N.J. K oropienko - Krzywy R6g. Bez mala tydzieti. zaj~lo przerzucenie ludzi i ekwi pun:k u z miejscowosci Osz na lodowiec Biwacznyj w srodku Pamiru, stanowiqcy orograficznie lewq (poludniowo-wschodniq) odnoge ogromnego lodowca Fedczenki. Naleiy nadmienic, ie cel wyprawy byl ·o brany bardZQ szcz~sliwie, i to za r6wno w 's ensie sportowym jak i poznawczym, a zaplanowanq dro g~ cechowala duia logicznosc i konsekwenc.ia w wykorzystaniu konfiguracji terenu skalnego. Wierzcholek OGPU wznosi si~ ponad g6rnq cz~sciq lodowca Biwacznyj, w grani od- w t aki oto spos6b alpinisci spe:dzili 9 nocy. Biwaki bez namiot6w na wysokosci 5000-6000 m n awet przy doskonalej pogodzie wymagajq hartu i odpornosci. www.pza.org.pl Fot. Gennadij 1. Szalajew dzielajqcej go o'd splywu lodowca Fedezenki. W sqsiedztwie wznosi sie najwyzszy szczyt ZSRR, Pilk Komuni=a (7495 m), a dokola inne lodowe i skarne olLbrzymy przekraczajqce iwysokose 6000 metr6w. Masyw OGPU jest ksztaHnq ska.lnq piramidq 0 stromy·c h scianach i oskych grania'ch, a jego wierzcholek osiqga wysokose 6058 m. Baza wyjsciowa zostala usytuowana na 10doweu Biwacznyj, na wysokosci 4500-4550 m n.p.m. 'W czesnym rankiem 31 Iipca wyruszono z obozu szturmowego. Droga obfitowala w trudnosci, dlugie oddnki trzeba bylo poko 'nywae technikq hakowq, z zasios{)waniem laweczek, platform i specjalnych hak6w. Pogoda ~przyjala 'p rzedsiewzieciu, noce nie byly zbyt mrozne .j moina je bylo s Pedzae bez rozpinania namio t6w, na kt6re zresztq zwykle ,nie bylo w scianie miejsca. Po raz pierwszy Tozbito ,namiotydopiero 8 sierpnia, po zdobyciu wierzcholka. W obozie tyro zna'l azl sie czas na zasluiony odpoczynek i na,p icie sie do woli wody, przygotowanej z P{)mOCq austriacki·ch prymus6w "Phobus", kt6re swietnie Zidaly egzamin na tej wysokosci. Zejscie, zgodnie z 'p lanem, odbylo sie grani q poludniowq i zajelo 'dwa dni. Naleiy po·dkreslie, ze b ylo to nie tylko pierwsze w ejs'cie ip6lnocno-zachodniq sCianq, ale w og61e pierwsze We.lSCle na Szczyt o GPU. Ten piekny szesciotysiecznik zdobyto dla uczczenia 50-lecia wladzy radzieekiej, ,a ,droge ze wzgledu na nagromadzenie wyso kich trudnosci zakwalifikowano do kategorii VI stopnia. Wszyscy uczestnicy wyprawy, kt6ra skladala siez alpinist6w obytych z dzialalnosciq na duiych wysokosciach, czuli sie swietnie i utrzymalidoskonalq forme. Wspa'nialy SUlkces zostal wysoko ocen i-ony w lkolaeha,lpinistycznych Zwiqzku Radzieckiego. W grudniu Komisja Sedziowska Federacji Alpinizmu ZSRR przyznala uczestnikom wejscia na OGPU I miejsce, zlote medale i tytuly champion6w ZSRR za rok 1966 w klasie wejse wysokosciowych 0 charakterze kombinowanym. * Artykul zostal napisany specjalnie dla "Taternika" polski przeklad opracowal Jan Kowalczyk. G.l. Szalajew wraz z trze-ma innymi uczestnikami wyprawy na OGPU (Kustowskij, Czerewko i Naumienko) odwiedzil Warszaw~ i Tatry wiosnq 1966 r. Do szczeg6lnie milych wspomnien z naszego kraju zalicza przyj~cie przez Pre zesa Kola Zakopianskiego KW, Zbigniewa Ko rosado wicza. (Red .). Szczyt OGPU widziany z lodowca Biwacznyj. Droga grupy zrzeszenia "Spartak" (31 VII - 8 VIII 1966) wiedzie p61nocno-zachodniq scianq, a nast~pnie graniq. Strzalka wskazuje kierunek zejscia z wierzcholka graniq poJudniowq (9-10 VIII 1966). Fat . Gennadij I. Szalajew www.pza.org.pl Dziewic;ciu na szczycie Everestu Jan Kowal~zyk Najwi~kszym sukcesem wy,prawowym w roku 1965 bylo bez wqtpienia zdobyde Everes t u przez ekg,pedycj~ ind y jskq, szlakiem wypraw: br y tyjski ej (1953), szwajcarskiej (1956) i a merykanski ej (1963) . B yia to trzecia z kolei indyjska wyprawa na Mount E verest (1960 do wysokosci 8630 m , kier. Gyan Singh; 1962 do wysokosci 8720 m, kier. John Dias). Wyprawa zostal.a przygotowana skrup ula t nie, tak od strony t echnicznej (sprz~t, l.ywnose), jak tel. i doboru uczestnikow. O sta teczny sklad wy loniono po przygotowawczym obozie w Sikikimie (1964),kwalifikujqc osta tecznie 15 sposrod 26 wspinaczy. Wi ~ kszose ekwipunku, w tym ubranie oraz namioty, wyprod ukowan o w Indii. Z zagran icy s,pro wadzono sprz~t tlenowy, p.alni ki butanowe i buty reniferowe. Przy doborze l.ywnosci uwzgl~dniano indywidualne upodobania uczestnikow ekspedycji oraz S zerpow, przy czym racje b yl y w w i~k szos ci tak ,przygoto wane, l.e nadawaly si ~ do n a tyc hm iastowego spol.ycia. Wy prawq kier ow al M . S. Kohli (34 lata, Indian Navy), dosw i.adc ZO'n y himalaista, uczestnik i k ierownik wielu wypra w himal aj skich, a w t ym i poprzednic h w y praw ind yj skich na Mount Ev erest. Uczestnikami grupy byli: m,i r N. Kumar (31 la t , zast~pca kierownika), Gurdial Singh (41) , C. P. Vo hra (41), mjr Mulk Raj (32) , Sonam G yatso (42), H. C. S. Ra w at (31), S onam Wangyal (23), kpt. H. S . Ahluwalia (27), k,pt. H. V. Bahugun a (26) , kpt. A. S. Cheema (26). Nawang Gombu (33), Ang Kami (24), kpt. J. C. Jos hi (30), kpt. ·dr A. K . Chakravarti (34. lekarz), dr D . V. Telang (30, leka.rz) , G. S. Bhang u (32, opera tor radiowy), C. Balakri shnan (39, radiomechan ik) , Phu D orji, pomocnik sirdara. ALpinisci opuscili Delhi 22 II 1965. W Jaynagar dolqczylo do nich 50 wykwalifikowa nych Szerp ow oraz 800 tr agarzy. 25 II wyr uszyia stqd cala ,jul. eksped y c ja. Szo stego dD.ia marszu (2 III) przebyto z p omo,cq 3 czolen Sun Ko si, a w dwa dni pozniej osiqgni~rto mie,isce, skad otwiera siE; widok na szczyt Everestu. 16 III wyprawa dotaria do Thyangboche (3960 m) i poddaia siE; a klima tyzacj i. Szerpow zazna jo miono z dzia!aniem aparatow tlen owych. Po 4 dniach odpoczynku wyruszono do obozu - b azy, ktor y zostal zalol.ony 22 III --- :i eniu Khumbutse i Lh o La na wysokosci ok. 5430 rn. 24 III ba z~ opuscil :pierwszy zespo! w celu rozpoznania drogi p r zez s.pi~trz~­ nie l od owca Khumbu . 27 I II zalol.y1 on powyzej lodospadu o bo~ I (6160 m), ktory w tydzien pozniej zostal w pelni wypos al.ony. 3 IV Mulk Raj, B. P. S ing h, Bahug uma i Ang Kami wyr u szyli z bazy i nast~pnego dnia zaIol.yli oboz II (&500 m , baza wysuni ~,ta). 6 I V Gombu i Ang 'Kami przy udziaIe Ik ilku S zerpow rozbili o boz III u p odsta wy lodospadu Lhotse (6980 m ). P o dotarciu do nich Cheemy, 8 IV zalol.ono wspolni e oboz IV powYl.ej lodo s.padu Lho ts e (7620 m) i tego samego jeszcze dnia c,aIa trojka wrocila do obozu I. Nast~pnego dnia (9 IV) Sonam G ya tso i So nam Wangyal wyr u szyli w celu kO'n tynuacji rozpocz~tej pracy, ubezpieczajqc ,drog~ linami dla 1a twi ei szego orzeniesienia ladunkow. Po drodze znalezli on'i lin~ i 2 butle tlenowe, porzucone przez amer ykansk q wypraw~ ' w r. 1963. Zalamanie pogo dy udaremnilo prob~ osiqgni~cia P rze l ~czy ,poludniowej w dni u 13 IV, jednakl.e 15 Szerp om udalo si~ zlol.Yc ladunki powYl.ej obozu IV. Zla pogoda spowodowala, l.e oboz V zalol.on y na Przel ~ cz y Pol u dniowej (1'6 IV, 7986 m) zostal dostatecznie zao,p atrzony dop iero 20 IV, co jes't i tak terminem wczesniejszym, nii w przypadku ktorejkol wiek z dotychczasowych eksped y cji. D alsze proby posuwania s i~ naprz6d udaremnila pogoda, ktor a wszystikie ~espol y szturm owe zmu sila go zejscia do bazy. Po ·22 dniach snieiyc i zawieruchy, ktore czIonkow wyprawy doprowadzaly niemal do rozp ac zy, nastqpila pa prawa warunkow atmosferycznych. Grupa szt urmo wa zloiona z k,pt. A . S. Cheema i Nawang Gombu oraz Szer now pod wodz q P hu Dorji rozpO'cz ~la podej~ci e na Prze!~cz Poludniow q,a w dwa dni ;pozniej r ozbHa na wysokos ci 8510 m ostatni oboz VI. Byl to najwyiszy oboz, jaki kied yl{olwiek zosta! za!oiony na Everescie. Sp ~ ­ dziwszy w nim noc, Cheema i G ombu wyru;;zy'l i 20 V 1965 0 godz. 5 ranD w kierunku szczyt u , dzwigajqc po 2 butle z tlenem. Po przeszlo 4- godzinnej ci~ :ik iej ws,pinaczce ~ auwaiyli, il. nachyle ni e grani maleje i 0 9.30 stwi erdzili, ie Sq 'n a szczycie Mount Evere·s tu. ZnaleZli t u drqiek fla gowy zatkni~ty w r ok:.l 19 ~ 3 przez A:neryk a!1 ow i um<Jcowali na nim fl 8g ~ indyjska i nepalskq. P O!1a dto Cheema umiescil w sniegu kilka srebrn yc h m onet, a Gomou szal otrzyman y od iony www.pza.org.pl i statuetke Buddy, przeslanq mu 'p rzez jego slawnego wuja, Tensinga Norkaya. Na wierzrcholku sp~dzili okolo 30 minut i ,po zrobieniu zdd~e rozpocz~li odwr6t. Wiatr wzmagal 'si~ z kazdq chwilq, czyniqc zejscie trudnym i niebezpiecznym. Wieczorem tego samego dniadruga grupa szturmowa - Sonam Gyatso i Sonam Wangyal - wspierana przez Szerp6w Ang Daw~, Daw~ Norbu i Gunden, :dotal'la na Przeh;cz Poludniowq, a nast~pnego dnia obaj Sonamo wie osiqgneli ob6zszturmowy, skq d 22 V o godz. 6.45 wyruszyIi dalej w g6re. Pogoda byla znosna i po 6'-godzinnej ws,pinaczce r6wniez ,o ni staneli na szczycie Everestu, gdzie znalezli flage za.tkni~tq dwa dni wczesn iej . Obaj wspinacze sp ~ dzili tu ok. 50 minut, zawiesili flage indyjskq i nepalskq, a ,nast~pnie po 5 ip61 godzinach 'schodzenia osiqgnelio b6z VI, sPedzajqC w 'nim drugq z kolei noc. Trzeci zesp6l szturmowy zlozony z C. P. Vohra i Ang Kami, wspierany przez 4 Szerp6w pod kierownictwem Dawa Norbu, wy,r uszyl do szturmu w t ym samym 'dniu, osiqgajqc 23 Vob6z VI. Sta,d Szerpowie zeszli w d61. zas obaj wspinacze naste,p nego dnia 0 godz. 11 , po 6 godzinach wsro inaczki Ds iqgn~li szczyt, umieszczajqc na nim nast~pne fl agi indyjskq i nepalska,. Z ,p owrotem w obozie VI byli juz 0 godz. 16.15. a nastePnego dn ia zeszli ·na Przelecz Poludniow a, Zejscie skomplikowalonieco zagubienie czeka na w kominieskalnym i szybkie wyczerpanie si~ tlenu. 25 V okolo godz. 16 ob6z III, na 'szc zescie w6wczas nie zamieszkany, zostal zasypany przez portezna, 'l awine 10dowq. Nastepnego dnia grupa wspinaczy i Szerp6w po uciqZliwej pracy wydobyla spo d sniegu namiot y i ich wy,posazenieoraz butle tle;lOw e, W tym sam ym czas ie wyr uszyla w g6r~ {'zwarta grupa szturmowa. W sklad jej w chodzili k pt. A. S. Ahluvalia, H . C . Raw,at, kpt. H. V. Bahuguna i pomocnik sirdara Phu ZSRR Spr awa przyjecia Zwiqzku Radzie ckiego na czlonka UIAA rna paroletniq juz i niezbyt chlubnq historie. Znalazla sie on a r6wniez na for um ostatniego Walnego Zgro madzenia Unii (3-5 IX 1966), poparia przez Lorda Hunta, kt6ry w swym wystqpieniu podkreslil, ze uwaza jej zalatwienie za rzecz donioslq i pilnq i ze g16wnie w tym celu przyjechal do Courma yeu r. Za wnioskiem Lorda Dotji z 's iedmioma Szerpami. G,r upa ta osiqgnela ob6z szturmowy w :dniu 28 V. Kpt. Bahugunapoczul sie zle i musial wracae na d6l. Pozostali trzej QPuscili nazajutrz ,0 godz. 5.30 ·ob6z i 0 godz. 10 osiqgneliszczyt. Znowu powt6rzyl sie ceremonial umocowa'nia fla g. Ahluvalia wstawil na szczycie obrazek i reczny zegarek, ,a Phu Dorji srebrny metialio n z wizerunkiem Dalaj Lamy. Na szczycie pozostawali 30 minut, a do obow VI wr6dli o godz. 15.30. Prognoza pogo dy nie byia dose pomyslna do rozwijania dalszej dzialalnosci, wyczerpaIy sie tez zapasy ;t]enu. Totez mimo istnienia jeszcze szansy .piqtego wejscia, postanowiono likwidowac wyprawe. W dn iu 1 VI, po zwinieciu wyzszychoboz6w, opuszczono ob6zibaze. Alpinizm indyjski do tej pory niedo ceniany, a nawet nie zauwazany - wspanialym s ukcesem na Everescie wysunql sie za jednym zamachem na swiatowq 'p ozycje. Poza samym wyczynem spor.towym - 9 ludzi :1a szczycie w 4 wejsciach! - ·na szczegolnie wysokq ocene zasluguje wzorowa organiza(:Ja wyprawy, kt6rej organizm funkcjonowal bez najmniej szego ,b1edu. Doskonale spisali sie tez Szerpowie: 44 osiqgne1o Przelecz Polutiniowq (7986 m) , a ,az 190b6z szturmowy (8510 m). Nawang Gombu - wlqczony do grup y a1pinistycznej - zdobyl Everest po raz . drugi w zyciu. "Nasza eksperdycja - napisal skromnie M . S. Kohli w The Alpine Journal 111966 - nie zamierzala bie rekord6w. Korz ys talism y z doswiadczen naszych po'przednik6w i wspinalismy sie, mozna powie dziee, po ich plecach. Jak Kazda inna wy,prawa, tak i m y staralismy si~ wprowadzie na szczyt m aksy malnq ilose ludzi i to z moZliwie rozsqdnym marginesem bezpieczenstwa . Dooisa10 nam szczescie, kt6r e ,n a wyzynach H imala jaw jest zawsze tak ogromnie wazne." UIAA Hunta wypowi ~rdzieli sie stanowczo delegaci Franc ji (Jean F ra nco) i Polski (p rof. Wale,r y G oe tel) zqdajqc, by Walne Zgromardzeni,e p odj e1o odpowiedni q uchwale i nie dopuscilo do dalszego przewlekan!a sprawy. W glos,owaniu wszyscy delegaci opowiedzieli sie za p r zyjec.iem d o Unii Federacji Alpinizmu ZSRR, jesli oczywiscie wyrazi Dna ponownie do tego gotowose. www.pza.org.pl Janusz Kllrczab Polskie lato 1966 w Tatrach Om ow ieni e sewnu le tniego 1966, trady cyjnie juz, nalezy zaczqc od narzekan na wa r un ki a tmosfe ry czne. Lato b ylo chmurne i m oln'e, wlas ciw ie tylko w pierws zych po Io wac h lipca i wr zesnia zdarzyl y sie; kilkudniowe okresy bez deszczu. S y tuacj e; p ogarszaly zlowrozbne komunikaty rmeteorologiczne, od bier aj qce chEic do spakowania plecaka prze d rank iem dnia nastEipnego. Pod obnie jak w lata ubiegle, stosunkowo leps ze wyn iki osiqgali taternicydzialajqcy ind yw idualnie - czy to na terenie Ta tr Polski ch, czy tez w Tatrach Slowackich "z do sk ok u" , na przepustkEi turystycznq. Poniewa z ob ozy KW w dolinach slowackich nie s twarzaj'1 zb yt korzystny ch warunkow finansowych , a takze nie gwarantuj'1 .. . dobrej pogody, cora z t o w iEicej wy czy no w o wspinajqcyc h sie; t atern ik ow ,przechodzi na sys tem k rotk ich wyp ado w organizow an ych -na wla sn8, rek e; . Nie wv nika st'1d bynajm n iej wnio sek, ze oboz y stracily racjEi bytu. Nie. Ko rzys ta z ni ch w dalszym ci'1gu duza liczba czlonkow Klubu, zwlas zcza tych 0 srednich asp ira c jach sportowych . Ogolnie bior'1c sezon nie byl zbyt boga ty, m im o to mamy do odnotowania szereg pie rws zych pr zejsc. Wi~kszosci z nich, coo .iest obe cnie zja w iskiem naturaln ym, dokonano p o slowa ck iej stronie Ta tr,kilka jednak now yc h r ozwi'1 zan powstalo ,rowmez u nas. P r ze w a zn ie S'1 to szcz'1tkowe problemiki, cz ~sto b rak informacji 0 ataikowanej scianie po wo d c1 je p owtarzanie drag przech.adwnych juz da w nie j, ale nie opisanych (choc zdarzaj a sie; i o pisane!), Oto zestawienie ciekaw s zych pierwszych przejsc w ,po!rz'1dku topograficznym: Koscielec - 'l ew'1 stron'1 zacho'dniego filara (VI , H2): A. Byczkowski i J. Luniak, 3 VIII J 96'6 ("Taternik" 3-4/1966 s . 107). Kos cielec - zacho dni '1 scian'1, na lewD od Komi n a S wierza (V): M. Gryczynski i J. Michalski , 5 VII 1966 (wb. nowe 'drogi w nin ie jszym numerze) . Zadni Koscielec srodkowym filarem polnocno - ws chodniej 's ciany (V): A. B y'c zko wski i M . Sokolowski, 22 VIII 1966 ("Taternik" 3-4/ 1966 s. 107). Szpiglasowy Wierch - lew'1 polaci'1 poludniowo-wschodniej sciany (IV): M. Pawlow- ski i A. Trzaska, 6 VIII 1966 (zob. nowe drogi). Cubrynka srod k ow'1 cz~sci'1 polnocnozac h odniej sciany (VI): J. Gacek, T. Gibin ski i J. Kurczab, 22 VII 1966 ("Tatern ik " 3-4/ 1966 s. 108). Cubrynka praw '1 cZEisci q pOlnocno-zachodniej sciany (VI): B. Jankowski, R. Kowalewski, Z . Palucha i J. Surdel, 10 IX 1966 (wb. nowe drogi). Koprowy Wierch polnocnym filarem, na prawo od WHP 563 (IV): W. Jedlin ski, J. Kurczab, T . Laukajtys i J. Surdel, 28 VII 1966' ("Taternik" 3-4/1966 s. 108). Furkoine Solisko praw'1 grz~d'1 zacho dniej sciany (II): K. Glazek i A. Uznanski (Wroclaw), 14 VI 1966 ("Taternik'" 1-2/ 1966 s. 46) . Krotka praw'1 polaci '1 poludniowowscho dniej sciany (II): K . Glazek i A. Uznan ski (Wroclaw), 12 VI 1966 ("Taternik" 1-2/1966 s. 47). Garajowa Straznica potnocn'1 SClan'1 (IV): E. Chrobak i A. Uznanski (Krakow) , 30 VIII 1966 (lOb. 'nowe drogi) . Skrajna Garajowa Turnia polnocnowschodnim filarem (II-IV): E. Chrobak i W . Kuban, 9 X 1966. Kopa Spadowa czolDw'1 scian '1 zacho dniego filara (wy p,ro s towanie, VI, HI): A . Migocki , A. SklDdowski i A. Uznanski (Krakow) , 16 VI 1966. Zabi Mnich - pohldniowo-wschodni '1 scian'1 ,nizszego wierzcholka, praw'1 cZEisci '1 (V): A. Migocki, A. Sklodowski i A . Uznanski (Krakow), 14 VI 19~6. Zabi Mnich srodkow'1 CZ~SC1'1 polnocno - zachodniej soCiany nizszego wierzcholka (VI, H3): E. Chr.abak, K. C ielecki, J. Michalski i A. Sklodowsiki, .23 VI 1966. Czuba nad Zabimi Wrotkami - srodkov.''1 cZEisci '1 .polnocno-zachodn,iej sciany (VI, HI) : T. Gibinski i A. Grossma'n , 1 VII 196·6. Czuba nad Zabimi Wrotkami - pDludniowo - wscho'dn i '1 grz~d'1 (V): T . Gibinski i E . Wyka, 12 IX 1966. Mlynarczyk srodkow'1cz~sci'1 wschodniej sciany (VI): R. Kowalewski i Z. Palucha, 12 IX 1966. 9 www.pza.org.pl Zachodnia Rumanowa Czuba p6lno'c nq ,scianq (V): T . Piotrowski i Z. Prusisz, 8 VIII 1966 (zob. nowe drogi). Gankowa Straznica - lewq cZE;sciq wschodniej sciany (V): K. Krupinski, T. Piotrowski, M. Rewajowa i T . Rewaj, 14 VIII 1966 (zob. "Taternik" 2/67). Zlobisty Szczyt filarem kulisy p61nocno-wschodniej sci any (VI, HI): T. Piotrowski i T. Rewaj, 14 VIII 1966 (zob. s. 43). Posrednia Sniezna Turnia lewym fHarem poludniowo-zachodniej sciany (V-VI): J. Kielkowski A. Uznanski (Krak6w), 27 VII 1966. Zlota Turnia srodkiem p61nocnej sciany (VI, H4): E, Chrobak i J. Hierzyk, 13-15 VIII 1966 ("Tater-nik" 3-411966 s, 98 1/ 1967 nowe drogi). W 'p or6wnaniu z pierwszymi przejsciami. wykaz dekawszych powt6rzeii lata 1966 przedstawia siE; dose ubogo. oto one: Kazalnica lewy m filarem (z wytrawersowaniem do Kotla Kazalnicy po g!6wnych trudnosciach): J. Kr61 i K. Rusiecki, 22-23 VII 1966. Kazalnica - lewym filarem: J . Kielkowski i A. Uznailski (Krak6w), 11 IX 1966 (w 13 godzin - czas dotad najlepszy). Kazalnica p61nocno-wschodnia sciana . droga Chrobaka i Heinricha: J . Brudny. K. Liszka i A. Trzaska, 13-16 VII 1966 (III przejscie). Ga,leria Gankowa zachodnia sciana droga Galfy'ego : Z. Prusisz i T. Piotrowski, 11 VIII 1966. GaleTia Gankowa p6!nocna sciana droga Orlowskiego: Jolanta Lange , T . Piotrowski i Z. Prusisz, 20 VIII 1966. Galeria Gankowa - p61nocna sciana droga Studnicki : T . Piotrowski i Z. Prusisz, 13 VIII ("TaterniK" 3-4/1966 s. 118). Galeria Gankowa - p61nocna sciana droga Lapiilskiego: R . Szafirski i A. Grabski, 28 IX 1966. Mall! Lodowy poludniowa sciana, droga Motyki wprost (AP 1II-19): Z. Czarniak i A. Nowacki, 18 IX 1966. Z6lta Sciana - direttissima: J . Kielkowski i A. Uzn ailski (Krak6w ). 1 VIII 1966 (II polskie przejscie). Mala Sniezna Turnia zachodnia sciana droga PlSka: J. Kielkowski i A. Uznailski (Krak6w), 28 VII 1966. MaZy Kiezmarski Szczyt - direttissima p61nocnej sciany: J. Brudny, K. LIszka, A. Trzaska i J. Roth, 11-12 VIII 1966 (II polskie przejscie). * Sposr6d nowych dr6g wyrozmc trzeba przede wszystkim przejscie Chrobaka i Hierzyka na Zlotej Turni oraz drogE; Kowalewskiego i Paluchy na Mlynarczyk u, poprowadzonq W kapitalnym stylu. Na czolo powt6rzen wysuwajq siE; przejscia 'drogi :Studnicki na G,a lerii Gankowej i lewego fHara Kazalnic y. TE; ,drugq dw6jka Kielkowski - Uznanski pOik onala W 13 godzin, poprawiajqc az o 3 godziny i tak wysrubowan y czas M. Pogorzelskiego i M. Popki z r. 1963. P6!nocna scian a Zlotej Turni. Linia ciag1a wskazuje bieg drogi Bocka, linia przerywana - drogi Chrobaka i Hierzyka (opis s. 32) . Fot . J6zef Nyka www.pza.org.pl Co sie dzieje w Tatrach? umagi spostrzezenia opinie Zdania sq, jak zawsze i wsz~dzie, podzielone. Jedni mowiq: w Tatrach robi si~ dzisiaj wspaniale rzeczy. A inni: w Tatrach dzieje si~ nie najlepiej - gory sq przeludnione, obniza si~ poziom sportowy, dalekie od przykladnosci bywa. zachowanie mlodziezy. Jak jest naprawd~? Redakcja zebrala glosy kiLku taternikow reprezentujqcych rozne pokolenia. Nie dajq one co prawda odpowiedzi na postawione w tytule pytanie, poruszajq jednak szereg aktualnych problem6w dnia powszedniego w naszych g6rach. Andrzej Nowacki: Sezon w Tatr-ach byl, moim zdaniem, ogolnie bior,!c raczej 'slaby. 'Na Kazalnicy zalledwie 1 ;powtorzenie 'drogi Hei'nri<cha i Chrobaka o,r az bod'aj 1 peIne lewego fHar,a - rCO prawda w ladnymczasie, ale to i wszystko. Na Ga.lerii Gankowej przez caly sezon tytko po 1 pol-skim przejsciu drag. Lapiiiskiego, Odowskiego i IStudnicki. Zadny,c h powtorzeii lewej rdepresji Kazalnicy, "Sanktuarium", srodka Malego Mlynarza... Jeszcze bardziej dziwi zUlpelny brak zaintereso wania ,dla k 'l asycznych Srodkow Kazalnic y, Zabiej Turni 'c zy Wolowej Turni, 'kto'fe kiedys mialy po kilkanascie przejse w ci<)gu lata. W o'toczeniu Hali G,!sienicowej bylo par~ powtorzeii drogi Dzi~dzielewicza na zachodniej sciranie K'oscielca, niestety ich styl pozostawia bardzo duzo do zy,c zenia. Z nowych drag najwyzej ocenirbym przejscie lPal1Uchy i rKowalewskiego na UVIlynarczyku, srodkiem sciany i w dodatku klasycznie! Wysoko trzeba tez ocenie drogE; Chrobaka i Hierzyka na Zlotej Turni (Usata veza), ktor,! zdCl'zyIi ,powt6rrzye wspinacze z NRD (w poqito,r a dnia). Slowacy uwazajq rCO pr.awda, ze ,t am pr-o.blemem jest sam prawy komin, 'a nie srodek, ale :to juz kwestia poglqdow. Krotka 'l ecz bardzo efektowna jest dr'o ga Gryczyiiskiego i Michalskiego na Koscielcu; stoj,!c 'Pod sci.anq rn ie 's posob uwierzye, ze da siE; tamtE;dy przejSe bez pomocy "hakowki". Knka drag rozglos:wno ja'k o nowe, tymcza.sem mialy 'one juz 'p rzejscia uprzednio, tylko nie zos±aly opis,ane. Zaktualizowane wznowienie przewodni'k a ,W. H. Paryskiego jest w swietle tego nader pilnq potrzebq. Antoni G~siorowski: W lede 1966 Horska Sluzba TANAP ,o dmowHa wydania, gener,a'l nego zezwolenia na biwaikowanie na oboZJowiskach wysokogorskich w Tatrach Slowacki:ch d'la czlo!1!kow Klubu Wyso'kogorskiego. Alan s:tolz, zajmujqcy sjE; w HS wydawaniem zezwoleii, wyjasnH, jaki byl ,p ow6d 't ejodmowy. otoz KIub, rezerwujqc :przed sezonem iletnim zna,c znq liczbE; miej,sc na obozowiskach, nie wykorzystywa l i,ch nastE;pnie w pelni, blokujqc jednoczesnie miejsca taternikom slowackim i czes'kim. Argumentacjj HS TANAP nie mo,z emy, niestety, nj,cZJarzucie, pamiE;,t ajqc "ki1kunas,t oosoibowe" ,obozy w Tatrach Slo'Wackich, na ktore zjezdialo osta:tecznie zaledwie paru uczestnikow. Obecnie zezwolenia na biwakowanie otrzymujemy :dopiero po przyjezdzie w Tatry - i to na tychobozowiskach, ikt6rych nie zdqzyli wczesniej obsa.dzie go,s po:darze. Srark z gory ustalonego miej.scaobozowania przysparza wiel!u tr,u dnosci - klopo,t liwe Sq nawet przygotowania teoretyczne uczes:tniikow (topografia) itp. rW ,l ecie 1966 doliny tatrzaiiskie byly .pelne taternikow polskich, kt6rzy szukaIi po ·oboZJowi's,k ach "S'WO'jego" obozu. Wyj's cia z tej nie1TIilej sytuacji ja'k rdotqd nie widae. Adam Uznaiiski (Wroclaw): Dla,czego w srodku la:ta 1966 na Hali G qsieni<cowej i przy Mor-skim Oku panowa1 rtlok wrE;cz nieopisanY,a lude:k taternicki .byl prawie niewidoczny w innych s,t ronach Tatr? Dla,czeg'o w czerwcu i w rpocz<)tku jesieni, mimo dohrych warunkow atmosferyczny,ch, na sdanach Tatr widzialo siE; malo kogo, za to w lipcu i siel1pniu 't rzeba ,bylo bez mala miIicji porzq'drkowej do regulowania :ruchu ta terni0kiego 'W rejonach !Morskiego Oka i Bali Gq's ienicowej? Dlaczego ,;!awecz'kowych slusarzy" nie by'lo widae w rnie zdobytych dotqd sciana,ch Tatr Zachodni'ch. ktore wy'kazujq pewne podobieiis'two ,do scian alpejskiego masywu Wilder 'Ka.j.ser? Na te trzy pytania moglaby ,siE; nasunqe latwaodpowiedz: 'p oniektorym taternikom bra'k jest inicjatywy, dziala instyn'kt stadny. Lubiq wygodE; schroniska i obecnose tam 11 www.pza.org.pl podziwiajqcej bohater6w dnia galerii g~pi6w. Nie ·sqdzE:, aby bylo az tak zle. OdnoszE: r,a czej wrazenie, ze 'duza cZE:sc ta ternik6w po prostu Tatr nie zna. Wyda.ie im <liE:, ze poza rejonem dwu wymienionych dolin wartosciowej dl'ogi zrobic nie mozna, zwla·s zcza, ze nie Ijest calk,iem jasne gdzie miejsca na tak q drogE: na,l ezaloby szukac. Zalkladajqc, iz w Ta,t rach nie ,da siE: juz wlals'Ciwie dokDnac zadnego "wiekopomnego" ,czynu, nalezy stwierdzie, ze mozna tu jeszcze znaleze wiele pollaciscian czekajqcy,ch na ladne i wartosciowe rozwiqzan ia. Nie nalezy ich jednak szukac drepczqc w miej scu w okolicach Hali Gq'sienicowej, Mor,s kiego Oka, Zielonego stawu Kiezmc;rskiego czy PiE:ciu stawow Spiskkh. Po prostu nie warto. EUgeniusz Chrobak: W sezonie, kt6ry zamykamy, bardziej jeszcze niz w poprzednie lata dal siE: zauwazye wzmozonynaplyw taternik6w poczqtkujqcych (swiezo po .k ursach). Licznie ,popelniane blE:dy mozna wiEiC cZE:sciowo zlozyc na karb niedostatk6w wyszkolenia. W tym sezonie sZikolenie od'bywalo ,siE: w s.posob zdecentralizowany i - niestety chaotyczny. Na slkutlki nie 'nalezy chyha dJ1ugo C'zekae, zwlaszcza ze abso,l wenci nie mieli p6zniej w gorach oparcia w s"tarszych i doswJadczonych kolegach. Wielu poczqtkujqcych, Inieli-czni taternicy z 'd luzszym s:tazem i niemal -komrpiet;ny 'brak obserwaior6w ZG KW - 010 charakterystyczne cechy tatrzans1kiego lata 1966'. W Id ziedziniedzialalno's,ci ,s lportowej pewien zast6j spowodowal niewq'tpliwie odplyw kadry zagranilcE:, 'nie bezznaczenia byla tu jedna'k r6wniez stos'unkoW'o m ala prE:znosc taternik6w pozos:talych w kr.aju. Swiadczy 0 tym m. in. wyjqtkowo oduza ilose odwrot6w z mniej lub bardziej powaznych dr6g. Rosnqc e zapleczenieobecnej kadry latwo bylo zauwazye, szczeg6lnie w trudach ·zycia towar zyskiego w schroni'skach i na camp,i ngach. "Tym 'l epszy, im krzykliwszy wsr6d ludzi i ·bal'dziej pewien siebie" - Ito stwierdzenie zdawalosiE: bye przewodnim h aslem lata 1966 IdIa wiel'll sw,iezo upi eczony,ch sympatyk6w slkaly i liny. sle m6wiqc niezbyt samodzieln y cli taternik6w, kt6rzy dopiero zaznajarnialisiE: z geografiq slowackiej strony Tatr. Wielu z nich - jako ze Klub rekru'tuje ,c zlonk6w-uczestnikow bez wiE:kszych wymagan - widzialo SlowlacjE:po raz pierwszy w zyciu. Znajdowalo toodbicie w dwuodmiennych postawach: 'u jednych - w ostwznosci w ,dobierani'udr6g, 'll i'n nych - w nadmie~rnejsmia­ losci poczynan. TylkD parE: mlody'ch dw6jek naprawdE; realnie ocenialo swoje mozliwosci. W terenie pozy'tywnie uwidaczniajq siE: rezultaty dobrej roboty wychowaw,c zej nielkt6rych !k6t Poznan, Szczecin i Krak6w wyszkolily 'k ilk,a .nie tylko ambitnych, ale i solidn ie przygotowanych zes.poI6 w, Lublin , Wroclaw i Bielsko-Biala kilku rozsqdnych kierowni'k 6w oboz6w, 0 kt6rych w naszej pracy zawsze jest tak trudno. I na koniec jeszcze jedno ,s postrzezenie: r6wniez stara gwardia taternik6w dzialala latem 1966 w g6.rach, anawet dorzucila do swoich bogatych kont ciekawe pierwszeprzej:scia. Bogdan Jankowski: WiE:kszose l ata sp~dzileni na Slowacji z obozem wroclawsko-warszawslkim. Jechalismy bez zezwolenia na biwakow.anie, przygotowani pismem ZG na naj'gOTsze: :b iwaki po ki'lka l)·s 6b w ko,l ebach. Jak w tych warun kach zapewnie opieikE: poczqtkujqcym? Na miejscu milanieslpodziankla: sympat y,czny Al.an Stolz z HS TANhP od rE:ki octal zezwolenie na .potrzebnq ilose namiot6w, choc pojemnose "talboriska" w iW ielickiej byla ju'z przekroczona. PogDda? 'W ksiqzce obozu zanotowalem osiem dni bez desZlczu w ciqgu ,t rzech ,~ygo' dni (1-21 VIII 1966). rw najladniejszym okresie atmosd'erE: w ·obozie popsuly zle wiesci z ALp i 'udzial w akcji na Hr ubym. W Mor,s kim Ok'u bywarem przejazdem i dluzej w pierwszej 'dekadzie wrzesnia. Zauwazalo siE: glownie zycie towarzy.skie (wplyw pogody). Chociaz nie tylko: bardzo mlod y i ambitny zesp61 z Krakowa cpodzil gE:sto po Mnichu (Qczywiscie ·o d ws,chodu). Potrenowawny tak. 'W 'rewelacyj'llie kr6tikim czasie niespelna jednego dnia, sprawnie operujqc "wE:dk q", 'przeszedl 'l ewy filar Kazalni'c y! Jerzy Jagodzinski: W rpor6wna'niu z latem 1965 r., w minionym sezonie wiE:'cej o'sab wspinalo siE: w Talrach Slowackich. Bylo tam i wiE:,c ej obozow KW (przeszlo 12), ~ .)i.czniej.sze grupy uczestll1ikow. R6wniez dzialalnose 's portowa wykazuje 'p ewne Qzywienie, co widae choe-by z <'l.llalizy sprawozdan kierownik6w: ·na uczestnika obozu ,porzypada srednio po 5-6 dr6g wspinaczkowych. Duzo bylo mlodziezy, a sci- Eh, zelby :tak miee az za szczy't! w~d'kE:do zaczepienia Barbara Momatiuk: Obserwujqc na .przestrzeni Qstatnich lat zycie wS'p inacz'kowe w Tatrach i patrzqc na nie trochE: z .p erspektywy "bocznego toru", latwo zauwazyedwie :pozornie QdrE:bne, a jednak w rzeczywistosci scisle wsp6lzalezne 12 www.pza.org.pl sprawy. Pierwsza, to wyrazny znaczny wzrost stopy zyciowej taternikow, znajdujqcy odbicie nie 'tylko w 's posobie organizowani.a sobie pobytu w gorac h, ale takze w poziomie ekwipunlk u, schludnym, 'il- nieraz wr~cz eleganckim wyglqdzie w.,pinaczy, czy wreszcie w mozliwos'ci 'urzqdzenia na wlasny rachunek '!lip. wyjazdu w Alpy czy Pireneje. Sprawa druga, !to niemal zupe~ny zanik u)1liej~t­ nosci wY1pelniania s'obie wolnego czasu w schronisku czy na campingu , wspolzycia w wi~kszym kolektywie, iprzy tym jakiejs gorskiej fantazji, w dobrym tego slowa znacze'!liu. Gajowka "Wanta", 'jak ICO roku, tak i tego lata goscila ,codziennie grupki zaprzyjaznio nych wpinaczy - wi~cej lub mniej aktyw'n ych, lecz z reguly dysponujqcych dluzszym stazem. Toczyly si~ dyskusje, w ktorych ci q- gle wyplywaly te same pytania: Dlaczego mlodzi chodzq byle ja·k, na sil~, na ryzy;ko? Dlaczego juz ' nas nie 'Cieszq sprawy inne, jak "k~rby" sciany (jesli i te jesZicze cie szq )? Dlaczego przestala istni ec wielka rodzina wspinacza z wodzami t yp'u "Palant", "Aresztant" czy "Kandarz"? Dla·czego nie starcza nam fantazj.i na wi~cej, '!liz Ipojscie na modnq drog~ i oblanie slukcesu lub po,razki coraz to drozszym "jabcokiem"? - Na wi~kszosc z tyc h .pytan nie znaleziono odpowiedzi, wyniki niektaryc h dyskusji b yly biegunowo roz ne. Tylko stwierdzenie koncowe brzmialo zawsze tak 's amo: "dawniej dzialo si~ lepiej , zylismy biedniej, lecz milej i w ~,posab pelniejszy". Dlaczego? Chodzi przeciez 0 okres sprzed zaledwie kilku lat - nie tak znowu odlegly, b y mogla dzialac nostalgia za czaS9.mi mlodosci. W SokoHch G6rach Pomimo paru stopni mrozu i praszqcego iSlliegu bardzo owocny byl tegoroczny (1966) wyjazd treningowy czlonkow Kola Wroclawskiego KW w Go ry Sokole w okresie Wszystkich Swi~tych. Przyjechalo kilka osab z innych srodowisk, byl tez nasz niestrudzony "szef", Adam Uznanski. Dokonano kilku powtarzen ekstremalnych drag skalkowych m. in. IV i V we.iscia wschodnim kantem Krzywej Turn i (30 X B. Jankowski i G. lVlrozki ewicz, oraz 1 XI Wanda Bla szkiewicz i K. Cielecki), III przejseia 'drogi lewq stro nq poludniowej seiany Duzego Sokolika (J. Juszkiewicz i J . Petry;niak, 30 X), przypuszczalnie VI przejscia drogi "pod zjazdem" na Sukiennicac h (K. Glazek i J . Jankowski, 1 XI) oraz dwu przejsc rzadko .powtarzanej drogi tzw. rYSq Gora yskiego srodkiem zachodniej sci any Krzywej Turni (K. Glazek i K. Nitsch oraz T. Andruchow i W. Borecki, 31 X). Poprowadzono rowniez 'noWq dro g~ srodkiem zachodniej sciany glownego wieI'lzcholka Ptaka (VI, H2, 1 3/~ godz.; K . Glazek i K. Grodzi ski, 31 X). Coraz dotkliwiej daje si~ odczuc brak ,przewodnika po skalkach sudeckich, nieste ty materialy zebrane i opracowane przez dra J. Kolankowskiego ciqgle jakos nie megq znalezc wydawcy. Kazimierz Gla.zek Wspinaczka w Sokolich G6rach. Karol Nitsch na scianie Sokolika (jesien 1966). Fot. Bogdan Jankowski 13 www.pza.org.pl Za Bonattim na Matterhorn RYSZARD SZAFIRSKI W poprzednim zeszycie "Taternika" (3-4/ 1966, s. 101) zami-escilismy informacj~ 0 pi~k­ nym sukcesie poLskicl} aLpinistow w ALpach Szwajcarskich pierwszym powtorzeniu drogi W. Bonattiego na polnocnej scianie Matterhornu (4477 m). Przejscia tego dokonal zespol w skladzie Ryszard Berb eka, Jan Stryczynski, Ryszard Szafirski i Adam Zyzak w dniach 12 i 13 sierpnia 1966 r . (Red.) Kiedy dowiedzialem si~ 0 moim udziale w wyjezdzie do Szwajcarii, ,p ierwszym szczytern, 0 ktorym pomyslalem, byl Matterhorn. Cale przygotowania podporzqdkowalem jednemu celowi: drodze Bonattiego na polnocnej scianie. Gd y okazalo si~, ze caly nasz zespol jest podobnego zdania,nic juz nam do powodzenia nie brakowalo, jak tylk,o drobiazg - zrealizowac plany. Bardzo duzo pisano w 6woim czasie 0 wyczynie Bona.ttiego, ale iniormacje ,t e nie mogly nam wiele pomoc .przy opracowaniu taktyki iPrzejsci'a i ustalen1u przebiegu drogi. Zdj~cia sciany, schematyczny i-jail< si~ .p6zniej 'o kazalo - troch~ bl~dny rysunek, zestaw ekwipunku pierwszego zdobywcy i czas jego przejscia ·- to bylo wszystko czym dysponowaliSmy. Dlateg'o tez po przyjezdzie do Zermatt kilka dni mU'sielismy poswi~cic na r ekonesa nse celem odtworzenia przebiegu drogi Bonattiego i okreslenia warunkow 10dowo-snieznych w scianie. Te ·ostatnie pocZqtkowo byly zle, rowni~z pagoda nie zach~cala do rozpocz~cia wspina-czki . Zrobilismy wi~c jeszcze trening kondycyjny i wysokosciowy, wchodzqc na drugi co do wysokosci szczyt ALp - Monte Rosa (4634 ml. Pogoda nadal nie byla nadzwyczajna, chociaz prognozy br=ialy ;pozytywnie. Niecierpliwosc w koncu zwyci~zyia i ato 7 sierpnia biwakowalismy przy Hornlihiitte na wysokosci 3200 m. Lezqc w spiwo-rach spog.l qdalismy w dol na Zermatt. Wyglqdalo wspaniale, bylo .peine swiatel, po okolicznych zboczach mrugaly rozsiane swiatelka hoteli, 0 sa d, schronisk i stacji kolejek . Bylo pi~kn i e, i .tylko czarne ,chmury wloczq·ce si~ nad dolinami mqcily mily nastroj wieczoru. Kied y 0 'drugiej w nocy gotowalismy kaw~, bylismy jeszcze pelni optymi=u. Min y zrzedly nam pozniej, gdy podejscie, k t6re obliczalismy na 2 godziny, zacz~lo si~ ,przedluiac. Kiedy po 5 godzinach forsowalism y nielatwq 'szczelin~ brzeznq, bylismy juz troch~ zm~czeni, a ·pogoda zalamaia si~ definit ywnie. Wspinalismy si~ dalej majqc ci,chq nadziej~ , ze wiszqce nad nami -chmury rozejdq si~ ,przeciez. Ale zamiast bl~kitu nieba zobaczylismy niebawem platki sniegu . PocZqtkowo wszystko wyglqdalo niewinnie, jednak po kilkunastu minutach wahan - isc dalej, czy wycofac si~ - poczulismy si~ mocno nieswojo, poniewaz z gary ruszyly na nas lawinki pylowe. Przyspieszylo to jedynq rozsqdnq w tych warunkach dec y zj~: wraeamy. J ak 'kaidy odwrot, tak i ten nie przyszedl nam lekko, ale ,i umiej ~tnosc poddawania si ~ 't rzeba w konc'll posiqsc. P61nocna sciana Matterhornu (4477 m) z drog,\ W. Bonattiego. Zaznaczone biwaki naszego zespolu. Fot. Adam Zyzak. www.pza.org.pl Czekajqc w obozie na pogod~ i popraw~ warunkow korygowalismy n:asze zalozenia taktyczne. M. in. 1P0stanowiJi:smy zabrac w scian~ dwa, a nie cztery s.piwory, oraz zabiwakowac w szczelinie brzeZnej zamiast przy HornlihUtte. W ten s'p os6bzyskiwaUsmy na wa'dze pleoak6w i oszcz~dzalismy podejscia w pierwszym dniu wspiriaczki. Jak si~ pMniej 'okazaio, poprawki te tpozwolily nam przejsc drog~ w dwa dni. Nie wszystko wi~c, co Z1le si~ zaczyna, musi siEl zle konczyc ... Juz !pO dw6ch dniach ponownie jechalismy kolejk q linowq do Schwarzsee, skqd podeszlismy do znanego nam schroni,sika HornUhUHe i dalej tego samego ·dnia ;pod scian~. Biwakow aUsmy ;po dw6ch w jednym s:piworze w pi~nej szczelini~ brzeznej. Byla cisza i spokoj. Przy wygwiezdzonym niebie zasypialismy '2. myslami ·0 jutrze. Pi~ny 's'Wit dnia 12 ,sierpnia zastal nas wyspanych, najedz~mych i .gotoY'lych do drogi. Trudnq, ·a le juz znanq g6rnq warg~ szczeliny pokonalismy doSc szybko. Wyzj!j od ramI zacz~la si~ ostra Il"o'bota w lodzie. Poszly w r:uch ·c zekany, sruby lodowe i wszystkie z kudem zdoby:te umiej~tnosci. Bylo bardzo strome, a :16d wyjqt'kowo ,t wardy. Posuwalismy si~ IPOwdli ,traw.ersami w lewD do lodowoskall1ej rynny, kt6ra miala nas wyprowadzic na latwiejszy lo dowo-§.niezny teren. W swej g6rnej ,q~sci rynna "stan~la d~ba", a trudnosci IWzro.~y do dobrej piatki. Szlismy tzw. szybkq ,czw6r'k q, Adam Zyzak i }a zwiqzani bvlismy Ipodw6inq linq, a J~nek Stry czynski i Ryszard Berbeka - pojedynczq, kt6rej druga polowa lqczyla e ba nasze zespoly. Pogoda byla pi~kna , warunki w scianie znosne, troch~ jedynie za duzo Jodu. I:'l'acowalismy jak '<l.lltomaty. Po :killsunastu wyeiqgach zm.i~nBem ·s ie z Adamem w prowadzeniu. Mialem juz dos yc, chdalem troch~ odpoczqc. Z wsp61czuciem patrzylem w d6l na Janka, kt~,ry pracowal iak !!lrowka wybijajqc haki. Tak, tak - wbrew utartej opinii na polnocnej Matterhornu haki wbijac mozna prrawie wsz~dzie, i to wcale so lidne. Adam, rqbiqc stopnie, wyprowadzil stromq rynnq lJa lodowe zeberko, kt6ry m podeszlismy ;pod nietrudne skatki, a nim i do poczqt!c u "Trawerru Aniol6w". Nad nami czerni·ala rtr6ikqtna i ;przewieszona sciana. TrawersowaHsmy ;pod niq w lewo, lekko obnizajqc si~. Tlitaj !PO r·llz pierwszy przekonalismy sie 'n aocznie, ,ze Matterhorn jest kruchy. Kied~ par~ metr6w od Adama spadlo kilka ogromnycl) zlemow, zamarlisVlY z przerazenia. Z lekk im rd reszfzykiem przechodzilismy po nim to sarno miej sce, czym pr~­ dze j uciekajqc w teren mniei zagrozony. Bylo juz p6ine popoludnie, gdy osiq.in~lismy koniec trawersu - tuz przed przewini~ciem, Na wierzcholku Matterhornu. Od lewej: J. Stryczyni R. Berbeka. ski, A. Zyzak Fot. Ryszard Szafirski kt6re mialo nas wy.pro'!yadzic na wlaSciwq ,p olnocnq scian~. Nas"le o baw)' 'co do wlasciwego pll"Zebiegq. drogi zostaly r·ozwiane, poniewaz znq.le~ismy kolek, hak i resztlki paliwa po Bona-ttim, kt6ry przy 's woim przejsciu zalozyl tu drugi biwak. Bylo ju~ .p6zno, a miej sce chociaz nie najleps.,?;e, nadawalo .sie od obJedy dla czterech os6,9 . n~ug·o rqbalismy w lod~e 'p latforemki biwakowe. Nie obylo ile, moglismy nawet siedziec. "Jakaz tu ekspozy.cj a" zauwazyl ktos w pewnej chwili. Zaj ~ci przygotowywaniem biwaku nie zwrocil-ismy uwagi, ze 7naj dujemy. si~ na skr~jl!. przewieszo..pej sctar!.Y mara. Wid2k byl.niezwykly: jak okiem si~g­ nqc gory i gory. hen w 'do..1e, .c!\ya kilometry nizej , malenjde Zermatt, skqd nasi pq;yjaciele Slowacy wy.patrywali 'nas ,przez lornetv. Oni rowniez przyjechali tutaj .. by zrobic p6lnocnq scian~. Kilk a dn i 'Wstecz, ~dobnie jak mv z Bonattiego, mu sieli sie wycofac z drogi braci Schmid, przeszli jq jednak p6inie.i , a Weincziller z towarzyszem za dwa tygodnie miai powtor.,?;yc po lJ1'a s drog~ Bona'ttiego.* Tym£.,zasem siedzielismy po dw6ch w jednym s'p iworze, nakryci 1P1achtami. Bylo milo i przytul-nie. ,{ (olacja. Papieros. Jeszcze rzut oka na niebo i moglismy spokojnie oddac si~ snom. Ranek w dniu 13 sier:pnia wstal pogo d-ny. Samopoczucie zespolu bylo s wietne. Z win~ ­ lismy wi~c biwak i w g6r~. Czekalo nas jesz- • IU przejscie, 27-29 VIU 1966 - M;lan Krgsak i Juraj Weincziller. W g6rze sciany warl1nki niemal zimo\ve. 15 www.pza.org.pl cze okolo 700 m sciany. Czy zdqzymy dzisiaj? Przed nami by~o jedno z naj.trudniejszy_ch miej,sc ... Zebralem 's p r~t , wyciqgrIqlem laweczki i zaczqlem powoli uruchamiac rozleniwione -czlonki. Hak. Laweczka. Hak Bonattieg.o. Laweczka . Jeszcze jeden s.tary hak i oto 'wychylilem ;?i~ za kant, aby spojrzec na scian~ Ipolnocnq. Wyciqg byl ba.r dzo efektown3 - pod nogallli Ikilometry powietrza. Zacz~ly strzelac migaWki aparatow fotograficznych (zob. "Taternik" 3-4Jf966 s. 101), a ja skonsiatowalem, ie dalej jest juz latwiej. Znilmqlem za k an't em. Bylem sam . Sl Q.n~ e, cieplo i nade mnq polnoCl.,na sciana. Szedlem powoli, choc teren byl l atwy, czulem si~ swietnie. Za chwil~ scl.,9gnqlem Ada rna. Doszedl do mnie troch~ zdenerwowany. Wylecial z laweczkq, rktora powiesilem na starym haku Bonattiego. Ale Adas nie nalezy do ludzi, k torym tak ie drobiazgi ,psujq humor na ·d)ugo . Wpi ~lis m y wi~c lin~ Berbeki w hak stEnow i s~9WY i ruszylismy dalej w gor~. Sciana jest tam rozlegla, mozna iSc dose dowolnie. Przygrzan e .porannym sloncem gome partie . ska.l sypn~ly drobnymi odlamkami lodu i kamieni, wvbieralismy wi~c fo r m acj e bar dziej w yp.ukle. Srodrkowa c z~se sCiany znow przybiera na stromosci i iest nadzwyczaj trudna. Zacz~la 6i~ dawac we znaki kruszyna. Szlismy ostrgznie. Do szczytu bylo jeszcze barf:Jzo daleko. Po kilkunastl} wyciqgach teren troch~ si~ po chylil, ale za to zacz~l y si~ niemile :ply ty. Caly czas wspil)alism y si~ bez rakow. P as pionowych i gJadkich plvt zmusil nas do trawersu w prawo. do widocznej z daleka wyrwy. Ciqgle szlismy na wyczuci~ nie m ajqc pewnosci, czy jestesmy Ila wlasciwej drodze. Wreszcie u st6p spi~t rzenia ulga: stary hak! Trudno uwierzyc, iak .taki maly k awalek stali moze uradQ..YJae czterech do. r'9_s1ych ludii" .. Zn.o w dwa wydqgi piqtkowe. Pi~kna, lecz q,ardzo delikatn;a wspi'naczka .po blokach nie wiadomg na jakich zasadach trzymajqcych si~ sciany. Reszta zespolu przeszla to miejsce .i nnym wariantem, znajdujqc kolek Bonattieg.o. A'1e ,to Juz 'b yly ostatnie ,t rudnosci drogi. Czekalo nas ter,a z 400 m latwej, lecz bardzo - wi~cej: nadzwyczaj kruchej gornej cz~sci sciany. Wspin,Eczka zacz~l a bye nieciekawa. Wyciqg za wyciqgiem ta.lde same. Mozna byro ise prawie dowolnie. Zacz~1ism y ,o gczuwae zm~cze'nie i wplyw wysokosci. Wreszci e cos nowego: gran Zm utt. Do wierzcholka juz tylko 100 m. R ozwiqzalismy si~ z drugq dwojka i szlism3 nietr udnq na tym odcinku grani q w g6r~. Bylo Ip 6zne popoludnie, Ikiedy wreszcie 0 siqgnEllismy wierzcholek w loski. Gramq przeszlismy na wierzchole~ szwajcarski, n~ ktorym stan~1iSm y 0 godzinie osieI?naste~. Ppgoda, dotychczas pi~kna, z~cz~la Sl~ I?su.c. Szybko zrobilism y ~i~c p~mlqtkowe zdJ~Cla i iPo malYm ,o dpoczynku Il'uszylism y w dol, by jeszcze za dnia d.Ojse do schroniska Solvay. Schodzilismy grani q. HamIL Pierwsze 200' m jest ubezpieczone konopnymi linami. Gran str.oma i eksponowa na, aseku rowalismy si~ wj~c sztywno, Zmrok i uz, t uz do schroniska bvro juz jednak blisko. Je ~zcze t ylko krotki 'zjazd 'i (lto ,stan~lismy n a progu S o lvay hii tt~. Zaczql pa<!ae s'nieg z deszczem, po niebie przetoczyl si~ grzmot. To burza. Bylismy jednak juz bezpieczni. Nazajutrz prF 'Pi~knei slQnecznej p~odzie zeszlismy graniq jeszcze 800 m w d6l do schro niska Harnli <1dzie· kolo si~ zam kn~lo. Dzielny jednak ~u"Si bye ten Bonatti!. Rys. Samuel Skierski 16 www.pza.org.pl Wielka akcja na scianie Dru W Ta trac h p rowadze nie akcji ratunkowych na!ezy do GOPR tub HS TAN A P. W A!pach f r ancuskich z pomocq spieszy zwyk !e EH M, nie ma ona jednak wylqczno sci w tym wzg!~­ dzie. Doprowadza to czasem do sytuacj i ta kich, jak w sierpniu 1966 r. na zachodniej scianie Petit Dru, gdzi e rywoHzacja trzech ekip przyspieszyla co prawda 0 dzieii udzie!enie pomocy, jednakze wprowadzila element dodatkowego zagroze nia ' dla ratowanych i ratownikow. Oto pouczajqce SZs;:ze 90ly tej akcji j ednej z najwi ~ kszych, jakie dotqd w A lpach przeprowadzono .' (R ed.) Fat. K/,zy sztof Cielecki 17 VOl, sroda. Szef Ecole Militaire de Haute M on:tagn€ (EHM) w Chamonix otrzy mal meldunek: z zachodniej sciany Dru ktos wzywa pom ocy. Zapadla det::yzj.a wszcz~cia natychmiastowej akcji ratunkowej. Ulozono plan przewidujqcy wejscie na Dru od lodo,w ca Charpoua i dotarcie od g6ry do tkwiqcych w scianie alpinist6w . Ekipa obserwacyj_ na i lqcznosciowa miala zajqc stano,w isko na grani F lammes de P ierre. 18 VII!. czwartek. Rano wyrus zyla z Chamonix duza, starannie przygotowana wyprawa. Helikoptery odbywaly loty obserwacyjne. Na temat celowosci drogi obranej prze z EHlVI opinie alpinist6w w Chamonix byly podzielone. W prasi e po1skie j ukazaly si~ pierwsze notatki 0 akcji. 19 VIII." pill,tek. Wczesn ym rankiem pod zachodniq scian ~ podszedl 6-osob owy zesp61 skomp1etowany przez Gary H emminga, amerykanskiego a1p i ni st~ , od lat mieszkajqcego we Francji. Towarzyszyli mu Niemcy Gehrardt i Lothar. Francuzi - Bodin i Guillot oraz Anglik Burke. W poludnie os iq gn~li s·z are tarasy ciqgn qce si~ pod wlasciwym urwiskiem sciany. Hemming m ial plan inny n iz EHM. Zamie rzal on dotrzec do uwi ~zionych drogq Magnone'a i sprowadzic ich w d6l bqdz t q samq trasq. b adz po linii dir ettissim y z lata 1965. Jak stwierd zil rekonesans 10tniczy, obaj a1pinisci oczekujqcy na p6lce za wahadlem byli cali i nie istniala potrzeba uzycia ci~i;kiego sprz~t u ratowniczego. Na wlesc 0 WYJSClU grupy H emminga, w :51ad za ni q podqzyl Ren e Desmai's,on, biorq'c za towarzys.za mlodego aspirant-guide, Vincen ta Mercie. No c zesp61 Hemminga sp~dzil na tar a.s ach, Desmaison z towarzyszem - na lewym skraju ku1uaru wiodqcego pod s cian~. 20 VIII, sobota. Rano Desma.i son d ogonil w sCIanie Hemminga. Postanow ili p odzielic 6 se mk~ na dwie 4-osobowe gru py. Pierwsza, idqc na lekko, ma jak naj szyb ciej dot.rzec d o u wi ~zi on yc h i zabezpieczyc ich. Druga ni esie sprz~t i wyposazenie do przeprowadzeni.a odwrotu (m. in. lin y do wiel Q?etmetr owych zjazd6w). Tego dnia wszyscy prze byli dolny odcinek t.ru d n osci i, mimo odpad ni~cia prowadzqcego przez caly czas Desmai sona (8 m l-otu), dotarli do bloku p od 90- met rowym zaciltciem (tzw. Szare Zaci~ci e) . Tu zalo2Jono biwak. Teg.oz dnia rankiem jeszcze wkr oczyl d o akc,ii t r zeci zesp61 ratun kowy. Pod og61n ym kierownictwem J eana Franco, alpinisci z ENSA weszli w p61nocnq sci"an ~ Dru z zamiarem osiqgn i~cia platf.ormy na przelamaniu s cian. Stqd trawe'r sem hakowym (ni ty z r. 1952) chcieli d otr·z ec do wah adla i u wi~zio n yc h alpinist6w. Plan prze·w idywal powr6t :tq samq drogq. Og6lna liczba os6b biorqcych udzial w akcji przekroczyla tym samym pol setki. Grupa EHM miala trudnosci ze sforsowaniem 1'1 www.pza.org.pl 1- HEMMING 2 - ENSA 3 - EHM Planik sytuacyjny i miejsce akcji na zachodniej scianie Petit Dru . Na lewo od kraw€;dzi wiedzie droga przez p61nocna. scian€; . Rysunek wedlug odr€;cznego szkicu - zob. tez "Taternik" 1/1958 s. 13. odcinka sciany dzielqcego jq od oczekujqcych pomocy. Na grani i sz;czyc,i e utrzymywaly 'si~ mgly i wial silny wiatr. 21 VIII, niedziela. 0 7 ranG zespoly Hemming-Guillot i Desmaison-Me rcie rozpocz~ly wspinaczk~ Sza,r ym Zaci~ciem. Zaj~lo 1m ono niespelna 4 godziny. Aby si~ nie ,z dziwie tym !tempem warto przypomniee, ze Desmaison Ip rzechodzil drog~ Magnone'a juz pi~ciokrotnie (w It ym I przejscie zimowe, I przejscie samotne i I przejscie zjazd.ami w dol). Okolo 11 Hemming i Guillot I'ozpocz~li wahadlowy trawers, wyprowadzajqcy na odlegrose kilku metrowod uwi~zionyc_h. Tymczasem na platform~ znajdujqcq si~ na przelamaniu scian wszedl Y. Pollet -Vialard z ekip y ENSA. W trakcie jego rozmowy z Desmais'Onem (dzielilo ich kilkanascie metrow przewieszonej plyty) nas,t qpil tragiczny wypadek. Ku platformie zjezdzal 'od gory Wolfgang Egle, Niemiec biQlrqcy udz:al ' w wyprawie. Blqd ' VI. manipulacji linq spowodowalobsuni~cie si~ klucza, wskutek czego alpinista zawisnql omotany linq i w kiIka minut juz nie zy1. Hemming i Desma-ison, wbrew sugestiom przekazanym przez Jeana Franco, [lie zdecydowali si~ na powrot przez trawers ku p6lnocnej scianie. Grupa ENSA rozpocz~la wobec It ego ,o dwr6t, a Hemming '0 godzinie 12 dotarl do czekajqcych na pomoc alpinis tow. OkazaIi si~ nimi 2 Niemcy z Baden-Baden: Heinz Ram:sch (lat 23) i Herman Schridde (lat 25), w doniesieniach pras,owych nazywany "Milller". Gwaltowna burza, jaka przetoczyla si~ nad masyw€m Aiguille Verte w dniu 16 sierpnia, zastala ich u poczqtku Sza- rego Zaci~cia . Fatalne warunki pomno:zyly trudnosci tego odcinka (VI, H2-H3) 1 przejscie go stalo si~ prawdziwq gehennq. Prowadzqcy Ramisch dwukrotnie odpadal - raz ok. 20 m, drugi raz blisko 30 m! Pokonanie zac.i~cia wyczerpalo obydwu nie tylko fizycznie ale, co j'est dla dalszego przebiegu wydarzen nie mniej istO'tne, r6wniez psychicznie. Zrobili jeszcze wahadlo, ale gdy znalezli si~ na jako tako wygodnej platformie (1 x 2 m) zalamali si~ kompletnie. Nie byli juz w stanie podjqe dalsze j wspinaczki (kilka odcink6w V + i VI) , nie mi,e li sp["z~tu do zjazd6w wprost w d61, bali si~ powierzyc konopn~j linie - cd r. 1952 zabezpi eczajqcej pow-rot przez wahadl'o. Zdecydowali si~ na wezwanie pomo,c y i przygotowani na kilkudniowe oczekiwanie, zracjonowali posiadanq zywnosc. Pomaranczowy anorak ,posluzyl im do 'n adawania sygnalow. T ego dnia mija~a 5 doba ich pobytu na polce.* Kilkanascie minu,t po 12 r021pocz~to zjazdy. Skomplik'owanym manewrem osiqgni~­ to podstaw~ Sza'rego Za6~cJa i oczekujqcq tu reszt~ grupy Hemminga. Spoz'n iona para i brakaz do tarasow dogodnego miejsca na biwak dla 10 juz osob zmusily zesp61 do przeczekania nocy w tym wlasnie miejscu. Biwak byl wyczerpujqcy z powodu gwaltownej burzy, polqczonej z silnymi wyladowaniami . Desmaison ,s twierdzH p6iniej, ze do rana z trudem odzyskail iPelnq sprawnosc po Ipiorunach, kt6re kilkakrobnie uderzaly w niewielkiejodleglosci od biwaku. 22 VIII, poniedzialek. Prasa swiatowa, w tym i polska, donosHa 0 dotarciu ratownikow do dw6jki Niemc6w i 0 wypadku Eglego. Tymezasem ekipa Hemminga po wielu godzinach zjazd6w os,iqgn~a szare tarasy, 'k uluar i miejsce biwak,owe w Rognon. Stqd w towarzy~twie idqcej je'j naprzeciw kilkunastoosobowej grupy dodera do Montenvers i Chamonix. Gary Hemming, inicjator udanego wariantu akcji , staje si~ boha1:erem Chamonix, popoludniowek cale'j Eu,!:opy ,z achodniej, wielkich magazyn6w (fot,oreportaz w "PaTisMat'c h") i 'S'z)UJkajqcej 'sensa-cji publicznosci. W prasie francuskiej - i nie tylko francuskiej - itrwajq dyskusje na 'temat spo-sohu upra,wiani-a alpinizmu, jaki zaprezentowali Ramisch i Schridde, zas w sztabach EHM i ENSA - spory na ternatocM organizac,j i i przebiegu wiel.kiej akcji, ,kt6ra specjalistom od rabownictwa alpejSJkiego do-starczyla boga-tego ma1teri'a lu do przemyslen. Andrzej Paczkowski * w t ym samym miejscu mieli drugi biwak S . Biel, J. Dlugosz i Cz. IvIomatiuk w nocy Z 1 na 2 VII 195'7 r.. podczas I polskicgo, a VIII W og61e przejscia sci any. 18 www.pza.org.pl Catinaccio ~ Grupa Catinaccio, znana tei ,pod niernieck q nazwq "Rosengarten" (Ogrod Roi), jest jednym z najciekawszych rejonow Dolornitow zachodnich. Leiy ona na ,z ac hod od Marrnolaty, In a terytorium Gornej Adygi. Z bajkowyrn wprost pi~lrnem krajobrazu id q w parze wybitne walory alprnistyczne. Ro:inorodnosc form skalnych jest bardzo duia, a wy sokosc scian wah a si~ w granicach 100600 m. Czerwono zabarwiona 's kala jest przewai:nie mocna i dobrze urzezbiona, drogi wspinaczkowe eksponowa,n e - .od latwych (III) do ,naj trudniejszych (VI). Na dwgach o wi ~kszej popularnosci tkwiq k omplety hakow . Ruch turystyczny i wspinaczkowy ulatwia g~st a siec schronisk p olo:i;.onych blisko scian, glownie w pasie wys·okosciowyrn 16002200 m , choc nie brak i wyiej usytu.owanych (ai 190 2650 m). Moina si~ tam tei wybrac z wlasnym namiotem, gdyi ogra,n iczeil b iwakowych nie rna, a dobrych miejsc jest pod dostatkiern. C.Z~SC miej scowej l'Udnosci zna j~zyk 'niemiecki, na ogol dwuj ~zyczne Sq .tei wszelkie rnformacje i wywieszki. Punkt centralny .e:rupy stanowi 'Schronisko Gardeccia (1949 rn). ,Najciekawsze drogi wspinacZkowe skupia jq si~ na 's cialnach masywow Ca,iina ccio (2981 m), T orri di Vaiolet (2821 m) i Roda di Vael (2806 m) . Efektowne iglice Vaiolet (glowne turnie: Delago, Stabeler i Winkler) znane Sq z licznych zdj~c i barwnych pocztowek. Z dobyte w ,l atach 1887, 1892 i 1895, z asl y n~ly one w okresie ,poPI1zed.zajq·c ym I woja~ swiatowq, wtedy ,tez wsp:nali si~ po "Ogrod Roi" nich taternicy z naszej ST TT. Na Roda di Vael wiodq s=ajil1le trudne drogi iPrzez tzW. Czerwonq Scian~ . Trojwierzcho~kowy anasyw Catinaccio rna wsrpanialq 'scia:n~ wschadniq (600 m wy,sOikosci), na iktorej pozostalo jeszcze spor.o miejsca do poprowad zenia nowych duzej klasy .drog. Przejscia zimowe zaoz~to tu wbic na wi~kszq skal~ dopiero w r. 1961. W l ecie 1965 r. zwiedzHem grup~ Ca tinaccio w t owarzystwie Wandy Blaszki ewicz z Wroclawia oraz kolegow austriackich, w 3- d'niowym wypadzie z Innsbrucka. Zamieszkawszy w schronisku Vaiolet (2243 m) dokonalisrny kilk u wej.sc wspinaczkowych, a mianow.i cie: 1'orre Delago (2790 m). Poludniow o- za c hodni m kantem, trudnos ci IV/III , 1 1 '2 god z., 15 IX 1966. T ownrzy szyla n a m dwojka austriacka W . Kus ch e l 1 H. Mitter. Z e jscie zjazd a mi (160 m) p r zez przel~cz Delago i p oludniowy komin. Catinaccio (2981 m), 16 IX 1966. P roba pr zej s cia drogi Kine' go n a wschodniej s cia nie m y lnej i nielogicznej. W y cofalismy si~ p o 4 godzi n ach wspinaczki. Torre Stabe le r (2805 m , najwyzsza z igiel Vaiolet). Poludniowym k ominem , drog'l Fehrma nna (IV -!- ) , 17 IX 1966 w r az z W. Kuschelem. P owr o t ze szczytu glownie ziazdami. IPaniewai grupa Catinaccio jest atrakcyj ·n a zarowno dla wspinaczy ekstrerna'l n y,c h, jak i 'd la tych, ktor'zy ni e nastawiajq 'si~ na duze wyczyny, warto podac 'k :'lka w Slk azowek doty,czqcych dojazdu. Z Innsbruoka samochodem przez Brenner droga trwa tylko 6 godzi n . Pociqgiem dojezdza s;~ z Tren to do Ora ap odal Bolzano,skqd dJ Pr edazzo. Da- Wie r zcholki Catinaccio (2981 m) pol'Iczo ne eksponowan'l grani'l. Od lewej: P oludniowy, Gl6wny i P61n ocny . Na scianie wschodniej wry s owane s'l drogi: 1. Heppergera; 2. Vo glera ; 3. Stegera ; 4. Degego. 0becnie jest ich tu wi~cej, m . in. srodkiem sciany wierzcholka Po!udniowego wiedzie direttissima Haidera z r. 1965, zas na lewo od drogi 3, r6wnolegla do niej, direttissima zespolu P . Alex - G. Li, ·a n os z sierpnia 1966. Fot. Giuseppe Ghedi na www.pza.org.pl lej 15 km autobusem dolinq F asa -albo do Vigo di Fassa, albo nieco dalej do Mazzin. Z Vigo di Fassa moina wyjechac wyciqgiem krzeselkowym ona polan~ Ciampedie (1998 m), sKqd idzie si~ pies>zo ' do schroniska Gardec cia; z Mazzin do tegozschroniska wiedzie droga gorska, dost~pna dla samochodow (pie- szo 2 godziny) . Z Cortiny d'Ampezzo do Vigo di Fassa dochodzq autobusy (70 km). W odleglosci godziny marszu od Gardeccia znajdujq si~ inne schroniska, polozone blizej scian. Niezwykle !pi~kno calej grupy p ozo dawia naprawd~ niezatarte wrazeonia. Zdzislaw Kirkin - Dziflclzielewicz Zaproszenie w Hochschwab Wapienna grupa Hochschwabu lezy na polnocnym krancu Styrii, w polowie drogi po miE;dzy Wiedniem a Grazem. Jest ona najpopulamiejszym terenem wspil13.czek dla alpinistow Wiect>nia i calej wschodniej A ustrii. Caly masyw zajmuje pas 0 dlugosci okolo 50 km i szerokosci okolo 20 km, czyli mniej wi ~ cej rozmiar6w naszych T atr. Najwyzszy szczy t, ,rowniez 0 nazwie Hochschwab, liczy 2278 m , zas wys·okosc 2000 "ill przekracza jeszcze okolo 30 hm y ch wierzcholkow. Gome partie masywu zarowno ogolnym charak terem jak i uksztaHowaniem scia'n przypo minajq ALpy Ju1ijs'k ie. Carosc nie jest jed nak tak sucha, a 'doliny majq bardz{) ma 10wniOZq szat~ roslinnq, 0 charakterze posrednim pomiE;dzy tatrzanskimi re.glami i Bieszczadami. Na terenie masywu majduje si~ llschronisk wyso'kog6.rskich oraz drugie tyle do mow wycieczkowych i stacji turystycznych. Ruch tury styczony i alpinistyczn y jest jednak tak duzy, ze pod k oniec tygodnia wszystkie miejsca z reguly bywajq zajE;te. Cale gory lezq na terenie tzw. "o·chronnego obszaru w6d" (Wasserschutzgebiet). W zwiazku z tym wszystkie drogi' wiodqce w gl~b dolin Sq zamkni~te dia ,p ojazd6w mechanicz- nych, a na terenie lasow i hal w olno ,p or uszac si~ jedynie po znakowanych sciezkach. DziE;ki obowiqzujqcemu od dawna zakazo w i polowan, spotyka si~ tu w duzych ilosciach jelenie, samy, kozice i swistaki. Skalne partie gor zamieszkujq masowo wronczyki, Ikt6rych ,ponure pokrakiwaJnie stanowi n ormalnq opraw~ wokalnq tutejszy ch wspinaczekpoza, oczywiscie, jodrowaniem Austriako w rozlegajqcym siE; w niedziele ze wszystkich stron . Scia'n y Sq na og61 bardzo strome lub cZE;sciowo ,przewieszo.ne i majq od 200 do 500 m wysokosci. Skala jest miejscami dosyc' krucha. E:ksploatacja alpinistyczna Hochschwabu rozpocz~la si~ w polowie XIX W. Obecnie sytuacja jest nieco utrudniona przez brak aktual:nego przewodnika i ·dokladnej ewidencji no wych przejsc. Nieliczne zachowane egzemplarze pochodza z kilku star ych w ydan przewod'nika napi sanego w r. 1922. Szereg J)roblemow czeka tu jeszcze na rozwiqzanie, a alpinizm modernistyczny uprawiany jest na nieduzq skalE;. Za aktualnie najtrudniejSZq w calym mas yw;e uch odzi dr oga Lin dn era i Thaus in g a na z'chodn~ei scianie Stan genwand (VI + , A3) . Jej I powt6rzenie w m aju 1966 zaj ~ lo - m :mo kompletu hak6w okolo 10 godzin. Na terenie Hochschwabu (a takze i sll,siednich obszar6w g6rs:kich) znajduje si~ duz o jaskin, z ktorvch wi~kszos ~ n ie jest dokladnie zbadana. We wsz ystki ch n iemal scianach w idn iejq otwory najczE;sciej zupelnie nieznane. Wydaje siE;, ze tutejszy obszar krasowy - stosunko·wo niedaleki od Polski - m6g1naszy ch grotob y zain teresowac tzkze lazow. Mar ek Jarecki S zczyt H a chschwa b (2278 m) ze s cianq p al ud niowq . Zazn a c zana draga przeb y ta p rzez J. i M. J a reckich . Fat. Marek J a recki www.pza.org.pl Powi t anie deleg acji KW w Londy nie. Sto jq na pie rws zym planie: (ad prawej): D. Allcock , J. Jagodzinski, J. L angland , Lord Hunt, T. J a nkowski , T. puch a czewska, Lady Hunt (za niq B. Chwascinski) i S. Ralph . Fat. Andrzej KU8 Nasza wizgta w Wielkiej Brgtanii Jan Kowalczyk N a zaproszenie National Association of You.th Clubs, ktorego czlonikowie pod kie r ownic twem L orda lIunta przebywali w lecie 196'5 r. W Tatrach, bawila W Wielkiej Brytanii we wrzesniu 1966 r. 8-osobowa delegacja Klubu Wys,okogorskiego w sJdadzie: Boleslaw Chwascinski (kierownik), Pawel Czar toryski, Michal Jagiello (GOPR), Jerzy Jagodzinslk i, Tadeusz Jankowski, Jan Ko walczyk . Andrzej Kus i Teresa Puchaczewska. Program pobytu przewidywal zwiedzenie Lond y nu, wSip in.aczki w Szkocji, w rej-o'n ie Lake Di~trict i w polnocnej Walii, zwiedza nieosrodkow szk oleniowych 'National Associatio n of Youth Clubs, wniszcie nawiqzan ie kontaktow z angielskimi alpinistami i klub.arni alpinistyczQymi. Uczestnicy wyjazdu dokonali szeregu wspinaczek, z ktorych ciekawszymi Sq (w ~,ak e District 18 IX): Gimmer Crag, drogq Girnmer Crack (VI) A. K us i Robin Prager; Gimmer C r ag, przez Girnmer Cra ck (VIl, Girnrner Chimney (fv) i Herowkh Buttres s (IV) - M. Jagiello i Mark V.allance ; Gimmer Crag, Griming Crack (IV) - J . Jagodzinski, T . Jankowski, J . Kowalczyk i John Longland; MiddLe FeLL Buttress (II) - T . BuchaczewSlka, J. Kowal czyk, John Longl and , J. Jag'Qdzirlslki i Ivan Waller. 'W dniu 17 IX A. K'Us przeszedl w towarzystwie wspinaczy ,angiels'kich :ta'kie drogi, jak SUp K'nQt (V), Haste NO,t (V), The Slabs Route 2 (IV) ,j inne. Res7.ta gr u py dokonaia w tym czasie .\Vespol z Lordern Huntern wejscia na najwyzszy szczyt Anglii, Soafell Pike (978 rn). W rejonie zw. Snowdonia (poinocna Walia) polscy alpinisci uczestniczyli 20 IX w wejsciach rn. in. nq: Snowdon (1085 ill naiwyzszv szczyt Walii) przez Crib Goch i Crib-y- Ddysail B. Chwascinski, P. Czartoryski i Sir Paul Sinker ,; GLogwyn du' r Arddu ·przez Cu r vin g Cra ck M . Jagiello, A. KU1s i Raymond (VI) Greenwall; Cliff Careg Gwastad dro gq W rinkle'a (IV) - J. Jagodzinski, J. Kowalczyk Roger Or- 21 www.pza.org.pl gill; T. Puchaczewska, T. Jankowski i David Humphreys; Cliff Careg Gwastad drogC) przez Crackstone Rib (V) - J. Jagodzinski, J. Kowalczyik i Roger Orgill; CLiff Dinas CromLech przez Flying Buttress (IV) - T. Puchaczewska. T. Jankowski i David Humphreys. W czasie p.:obytu nawi,!zano blizsze kontakty z klu~ami alpinistvcznymi - Alpine Club, Scottish Mountaineering Club. Fell and Rock Climbing Olub i innymi. Czlonkowie grupv wyglosili tez sze.rer: pogadanek i odczvtow popula,r yzuj,!cych wiedze '0 Tatrach i taternictwie oraz demonstrowali polskie filmy 0 tematyce ws,pinaczkowei (m. in. w Instvtucie Kultury PDlskiej, w Alpine Club, w Klubie KDmbatan:tow Polskich w Glasgow). Z zainterE'~')waniem zaDoznano sie z formami dzialalnosci i strukturC) organizacyjn q NA YC, ktora stawia sobie za cel s:zynne wypelnianie wolnego ,czasu mlodziezy. W tvm reln organizllie sie osrDdki, w ktorych mlodziez uczy si~ plywania, jazdy na nartach, przyswaja sDbie zasady wspinaczki, uO'rawia turystyk~ itO'., a ,przede wszystkim wyrabia w ~obie 'p oczucie Dbowiqzkowosci OdO'07 .wiedzialnosci. Podczas wsO'olnych wspinaczek Polacy mieli moznose pDznae oryginalna technike asekuracji stosowanqO'rzez ~ng1ikow. Pol ega ona na uzvwaniu w miejsce hakow roznego rodzaju petli i Petelek (nylonowych, drucianych, z nakretkami i bez nich), kt6re uTl')ocowuje sie w szczelinach, na wystepach ska 1nych, kr7'lkach j innvch Dat'u ralnych elemen tach -{erenu gorsk'ego. Po wstepnych 0- John Hunt o pobycie w Tatrach grupv alpinistow angielskich w r. 196'5 pisal obszernie "Taternik" w zeszycie 3-4/1965 s. 102-104. ATtykul lorda Hunta, 7.amieszczonv w "The Alpine JDurnal" (t. LXXI, May 1966, No. 312, s. 37-42), omawia przebieg tej wizyty, a takze dni sPedzone wczesniej w Tatrach Slowackich. John Hunt przytacza okolicznosci, w jakich doszlo do za.proszenia wsO'inaczy angielskich do Polski, wspomina tez po kr6tce o dokon'lnych urzejsciach taternickich . Glownq cZese artykulu stanowi jednak Dpis samych gar i ich miesz:kancow (trafnie D'pisuje stroje, wspoln y w y pas bydla, bez bl~du po slugujqc sie polskimi terminami "goral", porach nasi wsO':nacze oswoili sie z tytm systemem chDdzenia i stwierdzili, ze maon wiele zalet (nie trzeba nosie "zelastwa", zakladanie Petli jest stosunlkDwo proste). "Korzysci z wyjazdu jak stwierdza w swym sO'rawozdaniu B. Chwascinski - by- I?} . OhU,st~o17'tJe . Stro'tJ(! polska zapoznala sir; z g6mmi brytyjskimi, organizacjq sportu wspinaczego na Wyspach Bryt;:jskich, organizacjq ratownictwa g6rskiego omz grganizacjq i metodami szkoLenia w sporcie gorskim i sportach przestrzennych •. Przy :;macznej Liczbie wspinaczy (ktorych oblicza si~ tam na ok. 20-30 tysi~cy) i przy wielokrotnie wi~kszej Liczbie osob ob .1 et.'ch szkoleniem, przy wprowadzeniu obowiq?kowej nauki wspinania sir; w wielu szkolach ogoLnoksztalcqcych i technikach, przy wysylanilt na kursy wspinaczkowe mlodziezy p.J:ze.z zaklady p!.zem1Jslowe sq to prgblemy nie znane w Polsce i ktorych pew'Y'~ aspckt1/ mogq bye u nas wykorzystane. Wizyty alpinist6w polskich w wielu osrodkach brytyjskich, referaty i poka.zy filmowe zapoznaly c.z~sc spoleczeiistv2.a brytyjskiego z polskim ruchem wysokoa6rskim, co ze w?"led6w Pl'OpflOandowllch rn'oniez naLezy uznac za czynnik po.zytywny dia obu stron. Kontakty osobistc nawiqza!w przedtem zostal1J odnowione, nawiqzano nowe, przeprowad.zono szereq rozmow wskazu1qCych na mozLiwosc wspolnuch wvpraw q6rskich." . .. Na zakonczenie trzeba dodae, ze organizatorzy, ,a w szqegolnosci Lord Hunt, wlozyIi ",io'o st<1"'''>1 i ncarv w <nr"wna ot'lranizacie pobvtu delegacji polskiei, dzieki czemu po trafili w stOS1]nkOWD krotkim czasie zrealiz:)wae niezwykle urozmaicony i bogaty progn.m. 0 Tatrach "baca", "juhas"). Duzo mleJsca POSW1eca te± ur.zqdzeniom turys.tycznym (schroniska, szlaki, kolej'ki), biwakomdla ta ternikow (" taternics") i organizacji ratownictwa. Z l)Jodziwem wyraza si~ John Hunt '0 Tairzanskim Parku Narodowym, ktorv potrafil zadbae 0 to, aby wiecznie przepelnione,niewielkie obszarem Tatry Polskie zachowaly swoj nie zwykly cz:u i urok d::dkieh gar. Uznanie jego wzbudzily rowniez mqdrze poprDwadzone i dDbrze rozwiC)zane sciezki turystyczn€. Dla 'nas, ktorzy stale narzekamy na zasmiecenie naszvch Tatr, niewC)tO'liwie mile jest stwierdzenie, ze brytyjski Snowdonia NatiDnal Park m6g1by wiele skorzystae, gdyby zapoznal sie z naszymi doswiadczeniami. 22 www.pza.org.pl Caly artykul utrzyrnany jest w niezwyklc przychylnym tonie i zawiera wiele pochlebnych uwag na temat orga'nizacji ruchu turystycznego w T a.trac h, naszych schronisk i pi~kna samych gor. Trafnosc sforrnulowan dotyczqcych gorali, ich tan cow i spiewow 0 raz ich sztuki (rzezba w drzewie, malowanie na szkle) swiadczy 0 Izadziwiajqco dobrym odczuciu ,c harakteru tego regionu. Niemal rownie ciekawq .prace 0 Tatrach zamiescil Lord Hunt w poczytnym miesi~cz ­ niku "The Geographical Magazine" (grudzien 1966, s. 638-650). Nosi ona tytul "Climbers in the Tatras" i zajrnuje si~ zarowno srodo wiskiem geograficznym naszych gor, jak i ich walorarni wspinaczkowymi. Artykul zdobiq pi~kne zdj~cia A. Gregory'ego (w tym kilka k olorowych) oraz 2 rnapki, niestety nie wolne od bl~dow. Publikacje Lorda Hunta maj q duze znaczenie dla popularyzacji Tatr w Wiel!kiej Brytanii i w ogole w kr~gu j~zyka angielsikiego, a takze ,dla ,p ropagandy 'osiq gni~c polskiego alpini zmu w swiecie. Jan K owalczyk Jaskinia Raj w G6rach Swietokrzyskich Zbi gniew Rubinowski Wiadomosci podane w r. 1965 przez prase oodkryci'U ,n a terenie Gor Swi~ tokrzysikic h najla'dniejszej pod wzgledem bogadwa .s zaty naciekowej jaskini P olski, wzbudzily poczqtkowo w swiecie grotolazow i speleologow uzasadnione wqtpJiwosci. Gory Swi~t o ­ krzyskie nigdy bowiem nie byly uwa:bane za teren rokujqcy nadziej e na powainiejsze odkrycia jaskiniowe. Znanych jest na tym ob~zarze okolo 50 jaskin ! ·s chronisk skalnych, przek.raczajqcych nawet 'niekiedy dlugo§c 140 m (Jaskinia Zbojecka w Lagowie, Szc7.elina w kamieniolom ie na Kadzielni w Kielcach). J ednakie ani ich sza ta n aciekowa, ani walory sportowe nie wzbudzal y wi~k ­ szego zainteresowania i obiekty te nie m o <Tlv konkurowac z jaskl'niami Tatr czy Ju ry Krakowsko-Czestochowskiej. Rowniez do tychczasowe badania geologiczne wskazywalV, ii obszar trzonu paleozoicznego Gor Swi~­ tokrzyskich, zb udowany w duiej mierze z podatnych na roz.p u szczanie wapieni i dolomitow dewonskich, jest terenem wyst~powa ­ nia pieknie rozwinietych fO lm krasu kopalnego, wypelnioneg,o o~adami permu, triasu i trzeciorz~du. Krasowym zjawiskom czwa rto rz~ d owym ni.e :przypj§ywano dot'ld wi~ksze­ go znaczenia. Jaskinia Raj spowodowala zmian~ tych utarty ch '1;)oglqdow. Odkrycie jaskini, wedlug zebr anych przez. nas szczeg610wyc h informacji, nastqpilo przypadkowo w jesieni 1963 r., w czasie wydobywania przez dwu gospodarzy z Sitkowki kol a Ch~cin kamienia budowlanego. Wn~trze zwiedzili wowczas po raz pierwszv czterej kilku nastoletni chlopcy z Sitkowki, Tymoteusz WToblewski ni,szczqC niestety szereg ciekawych utworow naciekowy ch. Za wlasciwyc h , w pelni swia domych odkryw(.ow jaskini mozna uwazac czterech uczn iow Technikum GeoIogicznego w Krakowie (B. Baluk, Z. Bochajewski, W. Lucki, W. Pucek). ktorzy ;przebywaj'lc na cwiczeniach terenowych w Checinach odszu ka!i we wrzesniu 1964 r. wejscie i zwiedzili wnetrze jaskini. Nadali jej na zwe "Raj" dla kontrastu z po}ozona w pobliskich G a lezicach jaskiniq "P'eklo". Plan oraz wstepna dokumentacja foJograficzna pi~knej szaty naciekowej zostaly w,:rkonane nieco ,pozniej przy wspoludziale R. Gradzin§:.kiego, ktory o odkrydu zo.stal powiadomion y !PI'zez kie rowniczke ,e-rll,o v cwiczenim,>: ~j - mgr M. Boczarowq. W tym samym roku jaskinie zwiedzili nastepnie R. Gradzinski, K. Kowal sk i i W. Szymczakowski, informujqc 0 odkr y ciu przewodniczqcego Panstwowej Rad y Ochron y ,P rzyrody prof. W. Szafera. 'OTaz Wo jewodzkiego Konserwatora P rzyro dy w Kielcach. P ierwsze wzmianki pras<l\ve uka zaly sie na poczqtku 1965 r., a w marcowym numerze Przeglqdu Geologicz'nego zostal z"mieszclOny artykul M. Boc,zarowej podajqcy opis, plan, oraz ogolnq lokalizacje jaskini. Na tej podstawie autorzy niniejszego szkicu, dzia lajqcy z ram ienia Instytutu Geologicz:nego, wejscie do jaskini, w yko nali odszukali wstepne badania geologiczne, a nastepnie podj~li energicznq akcje doprowadzajqcq do zabezpieczenia tego cennego obiektu staloWq kratq (lipiec 1965 T.). Zabezpieczenie ta kie okazalo si e konieczne ze w zgle du na 23 www.pza.org.pl zwiedzanie i niszczenie jaskini przez okoHcznq ludnose, jakie rozpoczEllo siEl w wY'l1iku opublikowania przez lokaln q prasEl sensacyjnego artyku1u podajqcego dokladnq 10kalizaciEl obiektu. Z inicjatywy dra S. KozlowskiegJ (czlonka PROP) w yloniono nastElpnie zespol fa chowcow, Idory w czerwcu 1966 r. przedlozyl wstElpny projekt zabezpieczenia i udostElpnienia jaskini do masowego turystycznego zwiedzania. W zespole tym uczestniczyli obydwaj autorzy . RealizacjEl te go projektu podj q1 Wojewodzki Osrodek Sportu, Tu rystyki i Wypoczynku w Kiel cach. Jaskinia Raj polozona jest w odleglosci okolo 10 km na poludniowy zachodod centrum Kielc, Ina polnocnym zbocz u Czerwo nej Gor y pod ChElcinami, w poblizu przysiol ka Dobrzqcika . Otwor wejsciowy znajd uje siEl na w ysokosci ok. 260 m n.p.m . w po1nocnym zboczu niewielkiego wzniesienia 0 na zwie Molik, usytuowanego w odleglosci ok . 1 km na polnocny zachod od szosy miEldzynarodowej E - 7 (Krakow - Warszawa). Jaskinia powstala w wychodni gr ubolawico wych wapieni srodkowego dewonu, ods10 niEltych w erozyjnym zboczu niewielkiejdo linki bezimiennej strugi . Po siada onaogol nie poziomy, jedn opiEltrowy rozwoj, z wyraznie zaznaczonymi trzema rownoleg1ymi systemami ciqgow korytarzowych, rozwiniEltych wzd1uz sPElkan tektonicznych masywu wapiennego 0 kierunkach ,o k. 1400 (NW SE) . Lqczna dlugose wszystkich kor ytarzy jaskini wynosi ok. 240 m. Obecny otwor wejsciowy do jaski'ni, zabezpieczony zelaznq kratq z zamykanym wlazem, jest otworem sztucznym, doprowa dzajqcym przez ciasne, gli niaste przewElzenie oraz rumowisko glazow do Komory WstElPnej, lqczqcej poprzecznie wszystkie trzy ciqgi ko,rytarzowe. W glownym ciqgu srod'ko wym znajdujq siG trzy wiElksze ,k omory polqczone niskimi chodnikami, a mianowicie Sala W ysoka , Stalaktytowa i Kolumnowa. TaczGse jaskini posiada ,n ajbogatszq szatG naciekowq. W ciqgupoludniowym znajduje siEl .najwiElksza, cZElsciowo zawalona blokami oberwanymi ze stropu - Komora Zlomisk (30 m dlu gos ci, 7-8 m szerokosci i 3-4 m wysokosci). Fra ~mentem ciagu pornocnego jest niewielki Korytarz NiedostElpny. NajwiElkszq atra kcjEl stanowi nad zwyczaj bogata i roznorodn ie wyksztalcona szata na ciekowa ro zwi niG ta na stropie, scianach i na dnieprawie cal ej j ask ini. Najliczniejsze Sq stalakty ty 0 form ach so plowych, laskowych i r u rkowyc h (tzw. m akaron y), cZElst{) ze zgrubieniami i wyrostkami bocznymi. Ich dlugosc waha siEl w granicach 40-50 cm, a niektore osiqga jq 80 cm. ZagElszczenie ty ch utworow w pewnyc h 'p artiachstropu jest bardzo du ze i wynosi 100-200stalaktytow 'n a 1 m~ powierzchni (Sala Stalaktytowa). Ilose sta - Ws paniala szata naciekowa jaskini Raj. Fragment Sali Stala k tyto\-,·ej. www.pza.org.pl Fot. Tym oteusz Wrob l ews ki PRZEKROJE L JASKINIA ''RAJ'' RYS lagmit6w jest znacznie mmeJsza. Najwi~ksze z nich osi'lgaj'l 80 cm wysokosci. W jaskini znajduje sie ponadto Ikilkadziesi'l't kolUlIlln n aciek owych (staJagnat6w), 0 wysokosci 1,52 m . Do tego ro·dzaju farm nalezy ciekawa " Pagod a"* w Sali Stalaktytowej, oraz "Harfa"* w Komorze Zlomisk. Bardizo interesuj'lce S'l r6wniez nacieki splywowe powstaj'lce ·na scianach ,jaskini. Obserwuje si~ nacieki warkoczowe, welniste, pokrywy, zebra, zaslon y i draperie pokrywaj'lce niekiedy po wierzchnie iki'lku metr6w kwadratowych. Z naukowego punktu wid zenia 'na·jbardziej int eresuj'lce ·S'l utwory naciekowe rozwini~te na dnie jaskini, gdzie obok stalagmit6w wyst~puj'l skorllipy i pokrywy martwicowe, groble tworz'lce misy martwicowe - tzw. "ryzowe pola" wy.pelnione okresowo wod 'l , o raz rzadko w skali swiatowej spotykane utw·o ry zwa'n e pi zo.li'tami i perlami jaskiniowymi . Wyst~puj'l one w formie Iuzno lez'l cych ~1a dnie jaskini kuleczek i waleczk6w () sredinicy od ulamk6w milimetra do 5 cm, tworzqcych cale po'la 0 .powierzchni kilku metr6w kwadratowych. Bardzo interesujqce • Z podobnymi szablonami nazewniczymi spoty1<amy sill nader cZllsto w naszych jaskiniach, tatrzal'lskich nie wylqczajqc. Wydaje sill, ze speleolodzy - konkretnie zwracamy sill do KTJ - winni rozwazyc mozliwo sc zastoso\vania si~ r6wniez I?od ziemiq do z dawn a ustalonych zasad tworzenia now3 ch nazw w gorach. Jest z rozumiale, ze z b raku gotowych wzorow ludowych, zblizanie sill do kolorytu nazewnictwa lokalnego moze nastrr;czac pewne trudnosci, b lldq one jednak z pewnosciq do przezwycieze nia. W kazdym razie po przyklad y ta k odlegle, jak powyzsza " P agoda" , siegac b y sta nowczo n ie nalezalo. (Redakcja) T. WROBLEWSKI pO'd wzglEildem naUlkowym jest r6wniez denne namulisko jaskini, W kt6rym stwierdzono wyst~powalnie szcz 'l tk6w niedzwiedzia jaskiniowego, rnamuta oraz odlupki krzemienne. Szata 'naciekowa jaskini Raj, ·nie ust~pu ­ jqca znanym i udost~ pnionym jaskiniom Czechoslowacji czy Jugoslawii, stawia ten nowo odkryty obiekt w rzedzie najcenniej szych krajowych zabytk6w przyrody nieozy wionej. Przy tym ,polozenie jaskini w regio nie 0 ,duzych walorach turystycznych i w ,pobliiu waznego szlaku komunikacji mi~dzy­ narodowej (szosa E-7), stwarza w y j'ltkowo korzy·s tne waI'unki dla jej udo st~pnienia . Obecnie w jaskini trwajq badania naukowe. Wna.j:bliiszych latach przewidujesi~ zainstalowanie oswie'tlenia jaskini -oraz ·przepro wadzenie odpowiedniego ciqgu umozliwiajqcego zwiedzanie jej cz~sci w towarzystwie kwalifikowainych przewodnik6w. ,P rojekty przewiduj'l ponadto zagospodarowanie naj blizszego otoczenia jaskini przez budow~ drogi, parkingu oraz pawilonu z mal'l ekspozy cjq muzeal-nq. Nad wszystkimi tymi pracami nadzo,r sprawujq Panstwowa Rada Ochrony Przyrody, In's tytut Geologi·c:zmy oraz Sekcja S,peleologiczna Towarzystwa Przyrodnik6w im. Ko.pernika. PiSmiennictwo Boczarowa M.: Odkrycie nowej jaskini \V Gorach Swietokrzyskich. "Przeglqd Geologiczny" 1965 nl' 3, s. 128-130. Gradzinski R., Wroblewski T.: Szata naciekowa jaskini Raj. "Ochl'ona PrzYl'ody" 1966 (w dl'uku). Woloszyn B . W . : Jaskinia R a j w G ol'ach SWill tokrzyskich. " Wierchy" t . 34, 1965, s. 207-210. 25 www.pza.org.pl Karabinki wspinaczkowe teo ria 'i praktgka Anrlrzej Kus Fat . .J6zef Nyka W ostatnich latach, w zwiq,zku z rozwojem alpinizmu ekstremalnego, szczegolnego znaczenia nabral dla wspi'najqcych .si~ problem jakosci ,s'prz~tu wspinaczkowego oraz zaostrzonych wymagan, jakim nowoczesn y sprz~t winien odpowiadac. Jakosc sprz~tu asekuracyjnego jest bowiem jednym z naj wainiejs'zych czynnikow wspoldecydujqcych o bezpieczenstwie zespolu poruszajqceg-o siE; w scianie. Problemami tymi zajE;l·asi~ energic:z:nie w swych pracach Komisja Sprz~towa Mi~dzy ­ narodowej Unii stowarzyszen Alpinis'tycznych (UrAA). 'Z 3 elementow ukladu "l ina karabinek - hak" dwa pierwsze doczekaly sie ;l1i dokr'ldnio;sz vr:\) oorac·owan wytrzy malosciowych; dla hakow, niezaleinie od post~pu w konstru'kcji, problemem podstawowym ,p ozo.staje na'dal malo teoretyczna kwestia ich zamocowania,czyli tkwienia w .s kale bqdi w Iodzie. W slad za rozwojem teorH, UrAA opracowuje odpowiednie przepisy 'nakladajqce 'n a producentow obowiqzek fabr y cznej atestacji sprz~lu wedlug 0kreslonych prob odbiorczy ch. Dotychczas ukazafa si~ nOl'ma "liny wspinaczkowe - wytyczne sprawdzania", przychyILnie przyjE;ta przez wytworcow, z ktorych kilku uiywa jui dla swych wyrobow nadrukow "sprawdzo ne wedlugnormy urAA". W p,rzygotowaniu .; est analogiczna norma dotyczqca karabinkow. Przechodzqc do wymagan stawianych karabinkom, przeanalizujmy bliiej ich praCE;. Obciqienie karabinka w przypadku odpadwspinacza wynika z podzialu energii potencjalnei so arlk:u (cieiar X wYSOkosc) pOmi~dzy poszczegMne czlony "ukladu asekuracyjnego", ,p od ktorym to pojE;ciem rozumiec bE;dziemy uudad: "asekurowany (wraz z PE;tlq piersiowq) - lina - karabinek hak - asekurujqcy", tj. te elementy, ktore przejmujq energi~ spadku w postaci pracy odksztalcenia. Wielkosc energii przejE;tej przez nie jest zaleina od ich indywidualnych charakterystyk 'spr~iystosciowych (krzywych: sila w funkcji odksztalcenia, wyznaczajqcych prac~ odksztalcenia s.prE;zystego), czyE jest proporcjonalna do w,s polczynnikow ·spr~iystosci ,t ych elemen'tow. ni~cia Dla lin y umowny wspolczynnilk spr E;i ~T ­ stosci jest w wysokim .stopniu zalei;n y od dlugosci ,pracujqcej cZE;sci, tj. amortyzu j'lcego energi~ spadku odcin.ka pomiE;dzy asekllrujqcym a asekurowanym. Zalqczona tabela podaje orientacyjnie procentowy Ipodzial energii .spadku (przy przyj~ciu pewnych llproszczen) pomiE;dzy poszC'zegolne eleme'nty ukladu asekuracyjnego. Jak z niej wynika, cz~sc energii jaka przejmujq hak i kara bi:nek jest tak mala, ze mozma jq calkowicie pominqc. Niemniej dynamiczne obciqienie karabinka jest wysokie, gdyz wynika on e z sily, ja'ka wywiqzuje si~ w linie na sk utek wytlumienia najpokazniejszej cz~sci energii spadku. Nowa norma UrAA ,o granicza maksymalnq sile dynamicznq, jaka moie wywiqzac siE; w 26 www.pza.org.pl linie, do 1000 kG dla liny asekuracyjnej 0 przekroj'u 11 mm. Dla lin gorszych taka sila dynamiczna jest wi~ksza, dla lepszych mniejsza, jednakze w praktyce dla wspolczesnych elastycznyc h lin z wlokien .s ztucznych uderzenie :d ynamiczne lezy wyraznie ponizej tej przyj~tej granicy. Norma UIAA zaklada sprawdzenie li ny w ·najniekorzystniejszym przypadku obciqzenia, tj. dla odpadni~cia 80 kG na pelnq dlugose sztywno zam.o cowa·nej liny p rzy maksymalnym "wspolczy>runik u odpa dn i~cia" . Przypadek taki w pra>ktyce moze zdarzye si~ niezmiernie rzadko, jednakze z oczywistych wzg'l~dow bezpieczer'istwa nalezy si~ z nim liczye rowniei przyjmujqc dane wyjsciowe dla konstrukcji ka,rabinka. Proba UIAA, 'jak widae, zupelnie pom i.ja . lago dzqce dzialanie niesztywnego zamocowania koilca lin y, co potwierdza z:na'ne spostrzezenie, ze dla lin ny lonowych .przesztywnienie asekuracji nie jest niebezpieczne. W·s,pomniany .,wsp6kzynnik odpadni~cia ", wp rowadlzony mi~dzy innymi w prospe'ktach 7lnan ej firmy "Edelrid", wyraza sil'! jako stosU'nek wysokosci spadku d o dl>ugosci czynnego odcinka lin y. Np. dla odpadni~cia na pelnej dlug05ci 35 -metrowej liny z WYSOk05Ci 10 m ponad ostatnim 'ofzelotowym halkiem wspolczy nnik odpad ni~ ci a b ~ dzie wynosil: ki nieoficjalnych prob zrywania (przez Petl~) roznych typow karabinkow produkcji znanych firm swiatowych. Wskazujq one, ze szereg modeli sprzedawanych bez podania nominalnej wytrzymal05ci ulega zniszczeniu juz. przy obciqzeniu rz~du 1000 kG, a nawet ponizej tej wartosci, posiadajqc przy tym duzy rozr zut wlasnosci Ostrozniejsi wytworcy ro zprowadzajq je co prawda z zaznaczeniem,. ze nie sluzq do ubezpieczania maksymalnych odpadniee, jedna!kze dla uzytkownika istnieje tu mimo to duie r y zyko. Wydaje si e , iei u nas, przynajmniej w zakresie wlasnego. zestawu, powinnismy Skrupulatniej stosowac rozroinianie Ikarabinkow 'na ·s tanowiskowe i przelotowe. Karabinlki ocechowanej fabry,c znie wytrzymalosci w ;1;rakcie ,prob na ogol jej .dotrzymywaly. Tak np. stalowy ·karabinek niemiecki ASMil 3400 wytrzymywal 3400-4000 kG, lekki wloski Cassin 1800 20nO-228 0 kG, ale juz np. pO'Pularny " All ain 1600" ulegal zniszczeniu przy obciqieniach 1440-1490 kG, co sugerowaloby wi~kszq 0stroinose wstosowaniu go jako karabinka s tanowiskowego. wysok osc spadku 20 m 0,57. czynny odcinek liny 35 m Obciqzeni e dyna miczne liny b~dzie w tym przvpadku p rz eszlo cztery razy mniejsze od mak, ymalnego, gdyz najwyzsza wartose wspo lcz ynnika o dpadni ~ci a wynosi 2, co odpowiada odpadnil'!ciu z dowolnej wysokosci przy aseku,r acji z haka stanowiskowego, np.: spadek 10 m o dcinek liny 5 m 70 m czy _ _ = 2 35 m Majqc zagwarantowane, ze sila dynamiczna w linie 0 kOlIlstrukcji s,p rawdzonej wedlug normy UIAA nie przekroczy 1000 !kG, chcqc obliczye sHe obciqzaiqcq dla karabink" mus:m v te w;~l'ko se ,p odwoie. gdyi - pomijajqc wpl yw tarcia - karabinek opasany jest lina. w ktore.i z obu stron na,pi~cie moze wynie5e 1000 kG. A zatem karabinelk sta nowi'skowy do asekuracji maksyma.!nych odpadn i~e p owin ien wytrzymywae obciqzenie przekracza jqce 2 t ony! . N iemi eck ie I' zasopismo .. Der Bere:kamerad" przytoczylo niedawno (nr 10(1966) wyniCz e r wiec 1966. Andrzej S klo d owski w zachodniej s cianie Zabiego Mnicha (I przejscie nowej drogi). Fot . K" zysztof Cielecki www.pza.org.pl Czy n ny od c inek liny Karablnek H I{ I I ~ ---: --1--2-1--1~~~ -:" :" : :: Wsp61czynnik spr-:zystos c i (ClnilOO_0_k_G_)_____ 1_ _ _ I I 30 I ! 16 I ~ -5-7- -=-~ --D'-3--!--r~- 1--:-:--1 5 m 1~1 25 %zamortyzowanej e nergii przy czynnej dlugo £ci lin y - - _ _ __ _~_0_In_I ·_ 0 In 1_1__ _ _l_ 8_ _ _ _ 10 7 - - = - 1_-_ _ - _ _ 1_ _ 1 1_7_1_ __-_ _ _C_,2_ _ i - I- 83 0,1 r,1 I 0,1 I -- - - - -'--------- -~---~--~---~---Podz ia /. energii sp adku Do najcz ~sts zych typow u szkadzen przy obciqzeniu In iszczqcym nalezala ro'zgi'nanie karabinlka lub razrywanie atwaru swar.z nia przy karabinkach stalawy ch, bqdz kruche p~kni~cie dla karabinkow ze sto.pow lekkkh. Jakie czynniki w,p lywajq na jaka se kara binka, ad k6rega wymaga si~ dzis najw yzszej wytrzymalosci przy minimalnymci~za­ rze? Przede ws'Zystkim decyduje kO'nstrukcja i rodzaj uzytego materialu. Aczkalwiek pradukuje si~ jeszcze na swiecie w iele typow karabilnikow ze 'stali w~g la wyc h lub stapa w y ch do. ulepszania (glownie chramo - wana daw y ch), przyszlase nalezy chyba do. kara b ink ow lekkich. Wytwarzane ,przewaz'nie z durali jaka adkuwki matrycawe (co zapewnia korzystniejszy wytrzymalasciawa ro'Zkla'Cl w16kien) i paddawane abrobce cieplnej, od znaczajq si~ daska'nalymi w lasnasciami , wymagajq jednak 'precyzyjniejszej technolog ii i dla t ega Sq z reguly drazsze. W zakresie farm ka r abink6w panuje dose duza roz.naradnase: obok ·da w,n ych awali widzimy nerki araz tr6jikqtya ,przekrojacha,k rqgl yc h czy ostat nio cz~sciej awalnych, a nawet T-awych (naw y madel stalowega karabi·nka Stubai 3000). Uz asa'dnionq pawszechnase zdobywajq od niedawna karabiln ki w k S'ztalcie litery D, co karzystnie redukuje na prezenia gnClce na rzecz latwiejszych do przeniesienia napr~ze n rozciqgajqcych (Allain, par. s. 37 i 38). W szczeg61ach, nawe typy karabinkow adzna czajq ·si e lepszym wyprofilawaniem m iejsc, przez kt6re przechadzi lina, daklad- niejs·zq ochronq przed karazjq (stopy nierdzewne lub powlaki ochranne, zwlaszcza w zatrzas'k u i mleJscu asadzenia s.pr~zyn y ), bardziej w ygadnq fa.rmq, dastosawanq do. ksztaltow r~ki i nie "szczypiqcq" liny przy zapi'naniu. Niekt6re firmy ('lIp. niemiecka SALEWA) stosujq JUZ do. karabinkow D-!ksztaltnych na wy typ zatrzasku ze sworzniem, lub zatrzask bez zaczep6w, umozli wia jqcy atwieranie karabinka p rzy obciqzeniu (do. 200 kG), co jest tak cenne przy wszystkkh ewalucjach " h akowkawych" . KaraJbinki 'zakr~cane nic ,n ie stracily ze swej papu larnasci, istnie.iCl ju z nawet typy lekkie teg{) radzaju (KAMET). Nakretka, a czym 'nalezy 'Pami~tae, nie padnasi wytrzymal{)sci karabinka In a zerwanie, lecz jedynie zabezpiecza go. przed przy.padkawym otwarciem. Na zakonczenie tych uwag warto podniesc jeszcze jednq ,praktycznq ·spraw~. Przytaczane wyzej wysokie na agol ,dane wytrzymalasciawe {)dnaszq si~ do. karabi'n kow {)bciqzanych w kierunku ich {)si wzdluinej. W kierunku paprzecznym wytrzymalosc jest wielokratnie mniejsza, a zatem uzywanie ka,r abinkow d{) celow adpawiedzialnych (np. do. pasow wspi'naczkawych lub Petli piersiowych) tam, gdzie magq si~ ane ,przekr~cie , jest niewskazane. Ze wzgl~d6w bezpieczenstwa pawszechnq zasad q winna si~ rowniez stae uz ywanie naj lepszych karabink6w na sta:nawiska asekuracyjne, .slabszych jako przelotawe, a kiepskich -- nieuzywanie w ago Ie. www.pza.org.pl NOUJe drogi 1U Tatrach Kcsdelec Szpiglasowy Wierch Nowa droga na zach. (pd.-zach.) scianie. I przejscie: Maciej GrycZYI'lski i Jerzy Michalski, 5 VII 1966. II przejscie: Zdzislaw Czarniak i Andrzej Nowacki, 13 VIII 1966. Trudnosci V, droga nadzwyczaj el{sponowana. 2 godz ., czas I przejscia 4 godz. , II - 11/2 godz. wejscie lew'l polaci'l pd.-wsch. s ciany (z Dolinki za Mnichem): Marek Pawlowski i Adam Trzaska . 6 VIII 1966. Droga b. trudna, eks~ ponowana, 2 godz . Podejscie jak przy drodze WHP 457 . W lewej cz~sci sciany w g6r~ wyraznym zaci~ciem w gladkiej plycie, cz"sciowo przez trawiaste stopnie, na polk" odchodzqcq dalej w lewD (przechodzi w nia wzmiankowane zaci~cie) . St'ld pio~ now'l scianq na nast~pn'l polke. z odstrzelonym blokiem i kosowkq (stanowisko). Dalej trawers w prawo na kraw<;dzi przewieszki (10 m), a nast~pTI!e 5 m w gor~ (IV + ) do stanowiska, od ktorego skosnie w prawo na trawiasto-skalisty teren i nim do drogi Lapinskiego i Paszuchy (WHP 457). Zach. sciana Koscielca przeciE)ta jest pasem przewieszek, kt6rych dachy miejscami wychodzq na kilkanascie metr6\v poza obr~b sciany. Wydaje sie. , ze trudnosci pokonania lej przeszlwdy spowodowaly poprowadzenie jedynie dwu dr6g (Dzi~dzielewicza i nie opisanego w przewodniku WHP zach. filara) na szerokiej (ok . 300 m) zachodniej scianie zawartej mi~dzy I<:ominem Swierza i przel~cz4 Kar}) . Wejscie \V scian ~ kilka metr6w ponizej Komina Swierza \v wyl'<lzne plytowe zaciE;cie biegna,ce '\v g0r~ skosnie \V levvo. ZaciE;ciem, pocz'llkowo bardzo kruchym , z duz'l ilo sci'l ruchomych blok6w , a nas t~p nie przez lite plyty, pod om6\v iony \vyzej pas przewieszelc Teraz dnem zaci~cia az do jego zakonczenia, a nastE;pnie srodkiem plyt, stanowi'lcych lewe ogranic zenie zaci ~ cia, ska,d trawers w lewo i wprost w g6rE; pod dach olbrzymiej przewieszki. Pas prze\vies zek pokonujemy skosnym traw erse~ biegnqcym w pra\vo, a stanowl'lcym "wylom" mi<;dzy 01brzymill1i dachami skalnymi. \Vspaniala scen eria, ekspozycja zupelna . Tra\vers \vypnnvadza na skalny s t opien, ska,d widac gorna, czesc Kom~na Svvierza. Ze stopnia wprost w gor~ rysq przez uklad po p~ka ­ ny.ch plyt, a nast~p nie w prawo Vi g on:, j u z latvviej , na w ierzcholek Kos cie:ca . Wysokosc s ciany ok . 120 m. Droga pic;kna, jednak w dolnej cz~scj wymagajC\ca duzej ostroznosci. J. Michalski A. T1'zaska Za.1 ni Mnich Szpiglasowy Wierch - nowa droga na poludniowo- wschodniej SClanie . Wedlug szkicu A . Trzaski. dowski, 16 VIII 1904. Droga nadzwyczaj trudna, 3 godz. Droga prowadzi prawie caly czas wybitnym kominem, ktory przecina lew'! czesc sciany i wychodzi na tu rnic~ wzmianko\:vana. \V opisie WHP 860 T . Wejscie w scian~ w linii spadku komina. Przez prog do depresji w kominie (III), ktorego dnem 40 m w g6r~ i przez zaklinowany b lok do miejsca, gdzie komin si~ przewiesza (III). Stqd trawers w prawo przez biale zeberko (IV) na taras. Tarasem w prawo i przez plytE; (V) pod ciasny przewieszony kominek, ograniczony z lewej strony plytq . Nim w gor~ do drugiej depresji w kominie (V). Dalej 30 m w gOrE;, nastE;pnie trawers 10 m w lewo i przez plyty do nast~pnej depresji w kominie (IV), ktorym ok. 100 m na wierzcholek turnicy. Stqd drog,! WHP 860 U na wierzcholek Cubl'yny. I wejscie prawa krawGdzi'l pd . sciany: Malgorzata Surdel (- Nykowa) . I J6zef Nyka, 26 VIII 1960. II weJs cle: Jerzy Potocki i Maciej Wlodek, 21 VII 1964. Droga CZE;scio\VO nadzwyczaj trudna, miejsca HI, 1,4 godz. Praw'l .kra w~dzi,! pd. sciany w ekspozycJI 2 wyci'lgi (miejscami IV) na stopien na kancie ponizej spIE;trzenla. Ze stopnia nieco \i\T gor~ i 4 m w lewo pod przewieszonq sCianke.. Ni q prosto w gor~. (HI) d·) wgl<;bieni.'i pod przeiv:eszkq . Na prawo od niej 2 n1 ,I'll) . po czym w l ewo na orze\v;eszk.:;. Teraz kilka metr6\v w ga r" (V), a nast~pnie z po mac,! hak~ Y" praw? przez sciankE; na stoplen u stop odstrzelonego bloku Mniszek 11a ka ncie. St'ld na szczyt. A. S k lodowski J . Nyka I wejscie pn .-wsch. filarem: Andr zej Gierych , Marek Nowicki, Andrzej Sklodowski i Jaroslaw UI wejscie lew'l cz~sci'l pn. scia- szynski, 7 VII 1965. Droga skrajnie ny (z Malej Galerii Cubrynskiej): trudna, odcinki H1-H3, 4-5 godz. Grazyna Jaworska i Andrzej Sklo- Czas I przej scia 11 godz . Cubryna 29 www.pza.org.pl Wejscie w scianE; nieco na prawo od srodka sciany. Razem z drog::j Nyki i Popki az do mle]SCa, gdzie skrE;ca ona w lewo i przez kominek wchodzi na p6IkE;. Nasza droga spod kominka prowadzi ukosnie w prawo na ogromny blok z :i:6lt::j plam::j (IV). St::jd trawers 8 m na kant i zeberkiem w g6rE; 7-8 m (V) . St::jd trawers w lewo na p6lkE; (V), z kt6rej wprost w g6rE; 15 m n a platformE; na kancie (VI z pomoc::j hak6w). Z platformy w lewo i w g6rE; pod zaciE;cie w przewieszonym bloku n a kancie (V, HI) . ZaciE;ciem (H2, H3, V) na stanowisko. Przez przewieszkE; (V) do kominka i nim w g6rE; 15 m na kant. St::jd kantem lub po jego prawej stronie dwa wyci::jgi na wierzcholek (CZE;sciowo IV). A. Sklodowski KAZALNICA Cub:-ynka I wejscie depresj::j pn.-zach. sciany (z Doliny Piarzystej): Bogdan Jankowski, Ryszard Kowalewski, Zygmunt Palucha i J an Surdel, 10 IX 1966. II wejscie: Kazimierz Glazek i Janusz Wiosna, 11 IX 1966. Droga skrajnie trudna, skala miejscami krucha , 3 godz. O g6l n y kierunek drogi wytycza szereg charakterystycznych ply toW y ch sCia nek, twor z::jcych depresjE; na prawo od zlebu spadaj::jcego z Cubryiiskiej Przel::jCzki. Wejscie w drogE; u st6p pierwszej z nich . Pod ni::j skosnie w prawo do g6ry plytami ok. 15 m do piono wej kominowatej r y nn y . St::jd kilka metr6w w prawo d o trawiastej rysy biegn::jcej skosnie w lewo do g6ry, kt6q na pocz'ltek piarzystego zachodu. (Mozna tu tez dojsc wprost rynn::j w g6rE; - IV). Kruchym i stromym zachouem ok. 50 m skosnie w lewo do g6ry do st6p nastE;pnej litej scianki. St::jd, opuszczaj::jc zach6d, skosnie w prawo do g6ry, systemem blok6w i p6leczek (VI - n a jtrudniejszy wyci::jg) pod kolejn::j r6wniez tr6jk::jtn::j sciankE;. Teraz w lewo do g6ry do st6p poderwanego, kruchego zeberka i dalej w lewo (zupeln a e kspozycja) do ukrytego za nim kr6t kiego zaciE;cia. Kilka metr6w zaci E;ciem, a nastE;pnie w prawo do g6ry rodzajem gzymsu (nada l w ekspozycj i) na latwiejszy teren. Nim kilkanascie metr6w do wygo dn e j , poziomej p6lki pod czworok'ltn'l, ostatni'l j uz, sCiank'l. St::jd w lewo do g6ry obok wielkich odpE;kniE;tych blo k 6w jeszcze dwie dlugosci liny na g ran i ni::j w lewD na wierzcholek Cubrynki. B . Ja.nkowski rf(A WNI .'(f Rr 5 J NYKA Droga E. Chrobaka t A. Heinrtcha na Kazalnicy. Warianty zespolu 1t. Glazek - M . Pogorzelski naniesiono liniq kropkowanq. Uklad stanowisk wed lug II przej§cia. Schemat opra.cowal K. Glazek przy wsp6ludziale E . Chrobaka i M. Pogorzelskiego. Gara.j owlt Straznlca I wejscie pn.- w sch. zebrem (z Doliny Hliiiskiej): Eugeniusz Chrobak i Adam Uznaiiski (Krak6w) 30 VIII 1966. Droga b. trudna, 3 godz. Opis turni: WHP VIII S. 80. Pn.-wsch. zebro liczy prawie 700 I1J wysokosci. Droga zaczyna siE; 30 www.pza.org.pl Cubrynka. Nowa droga na p61nocno-zachodniej scianie . Wedlug szk,CU B. Jankowskiego. wybitnym 200- metrowym kominem (Ii, Ill, pod koniec nara3tajqCe trudnosci) . Dalej po stromych trawach 50 m pod tr6jk::jtne spiE;trzenie zebra, licz::jce r6wniez ok. 200 m wyso kosci. 5rodkie m spiE;trzenia, najpierw z odchyleniem w lewo: pr6g (10 m) , rynna , zaciE;cie. Spod prze wieszek wyjscie trawersem w lewo przez zeberko, az do depresji trawiastej (III, IV - ok. 100 m). D a lej depresj::j i jej prawym ograniczeniem do komina wybiegaj::jcego nieco na prawo od wierzcholka tr6jkqtnego spiE;trzenia. Dalej ostrzem filara (II) i przez wybitny uskok (IV, 40 m) na wierzcholek Garajowej Straznicy . E. Chrobak Kazalnica Pn.-wsch. scian::j - srodkiem l ewej polaci. I wejscie (w arianty ABDEG): Eugenius zChrobak i Andrzej Heinrich, 12-14 VI 1964. II wejscie (warianty ACDFG): Kazimierz Glazek i M aciej Pogorzelski, 6-8 VIII 1965. III wejscie Kazimierz Liszka, Adam Trzaska i Jerzy Brudny, 13-16 VII 1966. Droga przecina urwisko K azalnicy w linii jego m a ksymalnego spiE;trzenia, jest piE;kna i urozmaico na, nalezy do najtrudniejszych w Tatrach. Skrajnie trudno, odcinki H2-H3, czas przejscia 30-35 god z. Opis wedlug II przejscia. (A) Drog::j Momatiuka na "trawniki przecinaj ::jce cal::j scianE; czolow::j lewego filara" (patrz "Taternik" 1-2/1963 S. 40). Z prawego skraja trawnik6w przetykanym trawkami terene m w g6rE; z odchyleniem w prawo kilkanascie metrow (IV) na lrawiaslq polk~ pod spi~trzeniem sciany. Polkq w lewo do jej kotica, skqd skosnie w prawo na plyt~. Stqd albo: (B) Wprost w gor~ do lewego z 2 blisko siebie polozonych zaci~c, ktorym w gor~ pod przewieszki. Dalej w lewo przez zeberko (H2) na stopnie skalne i rumi w g6r~ pod skosny okap z lustrem tektonicznym. Dalej trawers pod okapem w prawo i w gor~ z jego prawej strony na wygodne stanowisko, skqd nast~pnie ukosem w prawo do zaci~cia prowadzqcego pod poziomy okap. Albo: (e) Dalej skosnie w prawo przez plyt~ 6 m (H2) do prawego zaci~­ cia. Nim pod przewieszki, pod ktorymi trawers w prawo (H2-H3) d o nast~pnego zaci~cia i rum w g6r~ przez tr6jkqtny okap (H2) pod kolejne spi~trzenie. Stqd w lewo w skos na pochylq p6leczk~ z lustrem tekto nicznym, kt6rq do jej kOJica i nast~pnie w lewo (V + ) do zaci~­ cia prowadzqcego pod poziomy 0kap. (D) Dalej zaci ~ ciem i trawers w l e wo pod okapem (ID) az do jego lew ego konca, nast~pnie w g6r~, przez przewieszonq sciank~, z odchyleniem w prawo, na stop!eti. Teraz w g6r~ (ill-IV) na p61k~ pod o blym filarkiem (wygodny biwak). Trawers w prawo 10 m. (E) Nast~pnie w g6r~ przez scianki do wyraznych pionowych zac!~c przedzielonych polkq . Nimi w gor~ pod lite czerwone plyty, przez k to re do nastE:pnego zaciE:cia. Od j ego g6rnego kotica poziomy trawers w lewo do poczqtku kolejnego zaciE:cia obok odstrzelonego filarka (scianka i za ci~cla V, trawers III i HI), ktorym w gorE: az d o kotica (krucho!) i w lewo na .. aniolka" (H3) , gdzie krzyzujt!my siE: z wariantem F . Stqd w gOrE: na Ii.,t\ll~ skalnq i dalej Z odchyleniem w prawo pod przewieszki, a nast~pnie w prawo pod odp~kniE:tym blokiem do niewyrainego komlnka. Nim 2 m i w lewo na trawiastq polkE:. Albo (bezpieczniej) (F) P6lkq w prawo jeszcze 10 m i w skos w prawo w g6rE: przez sCianki i przewieszki (V, HI) na wygodnq trawiasto-skalnq p61k~ pod p610krqglym okapikiem, gdzie chwilowo lqczymy si~ z .. direttissim q" Heinricha i Pogorzelskiego. Nast~pnie przez scianki i zaciE:cia na poziomq skalnq p6lk~ pod okapem w ksztalcie motyla (tu opuszczamy .. direttissimE:"). P61kami w lewo kilkanascie metr6\1J po czym \v le\vo \v skos w go rE: (lV, HI-H2) na odstrzelony filarek nazwany "aniolklem", gdzie przecinamy p o przedni wariant. Stqd przez przewieszki w g6rE: z odchyleniem w lewo (H2) na trawiastq p6lk~ (miejsce na biwak). Uwaga. Od .. aniolka" mozna si~ wycofac ze sciany wykonujqc trawers z wariantu F w odwrotnym kierunku i zjazdem oSiqgajqc drog E: Lapitiskiego i Paszuchy. Tak wycofali si~ K. Cielecki i A. Sklod o wski, w r. 1964. I (G) Wprost w gor~ zaciE:ciem i sciankq (IV-V) pod prawy skraj tr6jkqtnego okapu, gdzie lqczym y siE: z drogq Momatiuka. Stqd przez sCiankE: (V+) na strome plyty (w tym miejscu droga Momatluka odchodzi w prawo na skosnq p61kE: z lustrem tektonicznym). Dalej w skos w lewo, a nastE:pnle prosto w g6rE: przez pas przeWleszek (HI-H2) na pochylq malq plyt~ nad Wlszllcym .. ogr6dkiem". Teraz kilka metr6w w lewo w skos do zaci~cia (ID) pod wiszqcymi blokaml. Przez bloki (V) do rysy za odpE:kniE:tq plytq na skalnq p6lkE: (VI; krucho!) a nastE:pnie w gorE: z lekkim odchyleniem w lewo przez scianki ok. 30 m (V, HI) na trawiastq p6lkE: (koniec trudnosci). Stqd 5 wyciqgow na siodelko w filarze, kierujqc siE: zrazu do glE:bokiego zaci~cia w prawo, a potem pod .. plytowy pr6g", gdzie Iqczymy siE: znowu z drogq Momatiuka (patrz .. Taternlk" 1-2:1963 s. 40 i 41, warianty 4L i 5M). K. Glazek i M. Pogorzelski ~ RIJMANOWE WSCH. , , ' I \ '. , ', /" \ .t-. I: ,: I I I \ I / \ '~\' \ I \_ .\ \ \I~ I, / ' I )~,~ WHP ~ {fP'/,l '~~r!,.!" \ . '-" ~ \ :\' - .I .\ , \ ,x.\ '£t 1314/ I .~/ \ I~ , , I-------'~,,\ __ , ,,_ , ,: , •••• ~ DR06A ICAROUSKA T. Piotrowski Baranie Rogi \ ~\I '\~t ....,("",,:~ .: :~ ""W, , , - . (, . , /, /. .I \. , ' -·x ..;y- / , ',.328 _: ...~ , CZUBV lACH. Wejscie w scian~ (po pokonaniu szczeliny brzezneJ) kllKanascie rnetr6w od wylotu zlebu zbiegajqcego z Posr edniej Rumanowej PrzelE:czy. Sciankq parE: metrow w g o rE:, nastE:pnie dobrze urzezbionq skalq trawers skosnie w lewo do wspomnianego zlebu, kt6rym w g'>r<; na platform~ (V, krucho, cZE:sciowo razem z drogq \VHF 1327 B). Znajdujerny siE: teraz na wysokosci lewego kotica wspomnianego wyzej zachodu, kt6rym w g6rE: skosnie w prawo 3 dlugosci Iiny (ill-IV, krucho) do wyrainej piarzystej platformy, 11\cZqcej SiE: ze :i.lebem zbiegajqcym z Zach odniej Rurnanowej PrzelE:czy. 40 m wyzej widac w sCianie jak gdyby malq czarnq turniczk~. Z platformy skosnie w lewo pod pionowq sciank~ ograniczonq Z lewej strony kr6tkim, gladkim zaci ~ cl em. Przez scianh~ (V) do plytkiego zaciE:cia i z niego trawers w lewo pod wspomnianq turniczkE:, na ktorq wychodzimy od lewej strony (IV). Z turnlczki w g6rE: przez n astE:pnq sciankE: (V) na latwiejszy teren, kt6rym 2 wyciqgi (ill-IV) w gorE: pod szczytowy uskok. S zerok q szczelinq utworzonq przez odp~kni~tq ogromnq plyt~ na skaln q platformE: z lustrem tektonicznym (IV) i z niej w gOrE: na grail szczytOWq i wierzcholek. 13i7~ '-INDWA OROGA Zacbodnia Rumanowa Czuba I wejscie pn. scianq: Tade usz Piotrowski i Zdzislaw Prusisz, 8 vm 1966. Trudnosci cZE:sciowo V, w dolnej cZE:sci skala krucha, w gornej lita. 4 godz . Czas I przej scia 3 godz. Pn. sciana Zachodniej Rumanowej Czuby (po slowacku ZApadny Rumanov zub) przedzlelona jest trawiasto-skalistym zachodem na dwie wrazne cz~sci. Dolnq stanowiq mokre, przewieszone plyty a g6rnl\ - Iity uskok. Zach6d 6w, blegnl\cy skosnle w prawo ku g6rze, przecina calq scianE: II\CZqc zleby spadajqce z Posredniej i Zachodniej Rumanowej Przel<:czy. Przypuszczalnie I wejscie praWq cz~sciq pd.-zach. sciany. Andrzej Paluch, Przemyslaw Hlrszel, Zdzislaw Piskornlk I Jerzy Wala, 17 vm 1964. II wejscie: JadWiga Mruczek i Zdzislaw Piskornik, 29 vm 1966. Droga cZE:sciOwo nadzwyczaj trudna (dolna granica), 2 - 3 godz. Wejscie w scianE: okolo 40 m na lewo od mokrego zlebu, kt6ry opada z depresjl w srodku sciany. Kruch ym zlebkiem zatracajqcym siE: w zeberku 35 m w g6r~. Przed jego spiE:trzeniem trawers na prawe ograniczenie i d alej po blokach z o dch yleniem \II prawo do rysy, kt6rq wprost w g6rE: na polk ~ zaslanq glazami (wldac z niej zleb spadajqcy z depresji sciany). W g6rE: 5 m na nastE:pnq p61k~. Z jej prawego plytowego kotica wprost w gor~ kilka metr6w na traWiaste stopnie, skqd latwiej w stronE: jasnej plamy po odp~kni~tych blokach na scianie turni, przy k oticu kruchym zlebklem ograniczonym u g6ry dwierna pionowymi sciankami. Spod bialej plamy trawers okolo 20 m w prawo do srodka depresji. S tqd wymytymi skalami kilka metr6w w gorE: a nast~pnie skosnie w lewo w stronE: pion owego zaciE:cia z urzezbionq lewq scianq, stanowiqcq ograniczenie depresji. Pod zaciE:ciem stanowisko na skalnej polce. Z p6lki metr w d61 i krok d o poczqtku glE:bokiego pE:kniE:cia przecinajqcego lewq scian E: zaciE:cia. Nim w g6rE: kil- 31 www.pza.org.pl CZE;sci sciany. W prawo ciqgnie si" duzy zleb, majqcy ujscie w lewym kominie. Przecinamy go i kierujemy s ie do mniejszego skalnego zlebu, biegnqcego w linii spadku wierzcholka Zlotej Turni. Zlebem tym kilka wyciagow (II) na wielki tra wiasto- piarzysty taras. z ktorego plytkq rynnq na trawiastf\ pOlke. Polkf\ w lewo, po czym w gor" na charakterystyczna, widoczna z dolu kazalniczkE;. Z niej rynnq, nastepnie kominkiem i z prawej strony odpE;knif;tego bloku - na poleczke ponad nim (IV). Z poleczki w prawo wskos przez plyte do zaciecia zakonczo nego sPekanymi blokami. Nie docho- Maly Kieimarski Szczyt - direttissima poJnocnej sciany. Linif\ kropkowana zaznaczono warianty polskiego zespolu. Rys . wedlu g szkicu IvI. Kozlowskiego. Baranie Rogi, sciana poludniowo-zachodnia. Prawa strzalka: droga AP III- 31 , lewa - AP 1II-30. Fot . Zdzislaw PislW'r nik ka metrow po czym krok w prawo do drugiego rownoleglego PE;kniE;cia, ktorym w gorE; na kazalniczkE;. Dalej trawers skosnie w lewo w gorE; po dobrych stopniach na zeberko, ktorym w gorE; do kruchego zlebku i na trawiasto-skalisty zachod. Nim do konca pod krotki kominek 0 gladkich scianacho Jego lewym ograniczeniem J{ilka met row w gorE; na podszczyto we piarzyska. Z . Piskornik. Zlota Turnia (Usata veza) I wejscie srodkiem pn. sciany: Eugeniusz Chrobak i Janusz Hierzyk, 13 - 15 VIII 1966. Droga skrajnie trudna, 70 m H3, miejsca H4 , skala odcinkami krucha, ekspozycja cz~sciowo zupelna. Czas I przej scia : 28 godz. efektywnej wspinaczki. Por. "Taternik" 3/1966 S. 98. Droga w swej dolnej, kluczowej, cZE;sci biegnie olbrzymim rozplaszczonym zebrem, ograniczonym z obu stron gl~bokimi kominami. Wejscie w scian<: tuz na lewD .::>d lewej krawE;dzi duzego zaciE;cia, biegnacego srodkiem owego zebra. W gorE; przez stopnie skalne, po czym przewiniE;cie w prawo za J{ra wE;dz i przez przewiesz- k" na poleczk" pod plytfj poprzerastana trawkami (V+, VI). Nia w gar" do trawiastej poleczki u poczfjtku kruchego zaciE;cia (VI, V). Zaci~ciem tym kilka metrow, po czym w lewo do rownoleglego zaci~cia, ktorym na duzy taras skalny (HI), gdzie przecinamy drog<: AP 1-117. Stad 3 m tra wiasta rynna i po przewiniE;ciu w prawo za jej krawE;dz skosny trawers pod pasem przewieszek na skalna polk~ (IV, V + ). Z prawej strony widac czerwone kruche bloki. Przed nimi w gor~ systemem niewyraznych rys do zaciE;cia, ktorym na polk~ (H3) . Z polki 2 m w prawo i w gor" przez ruchome bloki do kruchej rynny. Nia kilka metr ow, po czym w lewo na siodelko skalne (V+, III) . Z prawej strony znajduja si" piarzyste polki. Nimi trawers 5 m. a nastE;pnie w gorE; do malenkiej wypychajacej nyzy. Stad zaciE;ciem do jego rozwidlenia i lewym odgalE;zieniem do przewieszonej plyty, przez ktora do nastE;pnego zaciE;cia. Nim dalej i przez sciank<: na duza trawiasta polkE; (V, H3, H 4, VI). Stfjd w g6rE; 3 m kominkiem i trawers pod odpychajacymi skalami do prawego komina wzmiankowego na poczqtku opisu (IV, V). Kominem kilkanascie m etrow latwo do depresji w srodkowej 32 www.pza.org.pl dzqc do nich, przewlnlE:cie W prawo za kraw~dz i skosnie w g6r~ przez nast~pnq plyt~ na p6leczk~ z od'p~kni~tym blokiem (IV). Z p6leczki kominkiem, zw~zajqcym si~ ku g6rze, po czym w prawo przez plyt~ do zaci~cia, kt6rym na nast~pnq p!yt~, tworzqcq z pasem przewieszek ponad niq duZq skalnq zalup~ (V, VI). Plytq kilka metr6w w g6r~, nast~pnie poziomo 20 m w lewo pO duzych dach6wkowatych ply tach do zaci~cia z 2 trawiastymi stopniami (V). Z zaci~cia caly czas w lewo ku g6rze - przez zeberko i skalnymi stopniami na ikraw~dzi okapu eksponowany trawers na gran (V) . Grani q 35 m (IV) na wierzcholek Zlotej Turni. J . Hierzyk Maly Kiezmarski Szczyt Droga srodkiem pn. sciany ("direttissima" ) IV przejscie letnie (I polskie): Maciej Kozlowski i Piotr Tabakowski, 23- 24 IX 1965. Droga ta, pokonana w dniach 14-15 IX 1963 r. przez zespol "Pajqkow" (K. Hauschke, P. Pochyly, .T. Durana, Zrust), prowadzi w dolnej cZGsci sciany . srodkiem wybitnej turni na lewD od Komina Stanislawskiego, zas w kopule szczytowej mniej wi~cej w linii spadku wierzcholka. Szczeg610wy opis zdobywc6w obejmu j e tylko dolnq cz~sc sciany - do Niemieckiej Drabiny. Zimowego przejscia drogi dokonal w dniach 27-30 III 1964 zesp61 .T. Durana, P. Pochyy i I. SpitalskY. W scian~ wchodzimy 0 godz. 6. Dolnq cz.;sc przebywamy z lotnq asekuracjq. Do miejsca, od ktorego zaczyna si~ opis, dochodzimy 0 godz. 7. Poczqtek drogi, to system trawiastych p6lek i niewielkich scianek skalnych. T~ cz~sc sciany pokonujemy ok . 30 m w lewo od drogi zdobywcow, lqczqc si<; z niq na stanowisku 6 (p6lka z nitem) . Po przejsciu zaci~cia (V). stanowisko w laweczkach. Dalej trawers 4 m w prawo 1 filarek 5 m (V+), ktory wyprowadza na stromq plyt~ . (Z tego miejsca wycofal si~ z powodu deszczu przy pr6bie IV przejscia E. Chrobak z towarzyszem). Stqd nie trawersujemy plytami w lewo, lecz idziemy wprost w g6r~ przewieszonym kominkiem (V+) do trawiastej p6lki. (Uwaga: Kontynuujqc stqd wspinaczk~ systemem komink6w i zaci~c wprost w g6r~ wyszloby si~ dokladnie srodkiem na wierzcholek turni, co stanowiloby "superdirettissim~") . Od trawiastej p6lki trawers 15 m w lewo (HI) do p6lek pod przewieszonym kominem, ktorym prowadzi hakowy odcinek drogi. Tu o godz. 17 zakladamy biwak. Dalszq wspinaczk~ rozpoczynamy 0 godz. 5.30 . Wyciqg hakowy zajmuje 4 godz. Droga wiedzie dalej wprost w g6r~ system em r6wnoleglych r ys i zaci~c (2 wyci"gi) do scianki kluczowej, gdzie tkwiqcy nit i hak z p<;tlq ulatwiajq przejscie. Nad sciank q trawers w lewo (4 m V+) do latwiejszego terenu, kt6rym po nie calych dwu wyciqgach dochodzimy do Niemieckiej Drabiny (godz. 14). Kopula szczytowa byla cz<;sciowo zalodzona i zasnieiona, co ' oslabilo tempo wspinaczki. Szczyt osiqgn~lismy 0 godz. 17.30. Uwaga. W opisie i na rysunku podajemy trudnosci wedlug oceny zdobywc6w . .Tednak wedlug kryteri6w polskich (w kazdym razie tych, ktore obowiqzywaly przy opisie filara i sciany Kazalnicy) j est to skala obnizona co najmniej opal stopnia (t .j. V+ = VI). Rowniez fragment hakowy, w miejscu z ktorego odpadl bIok, ocenic nalezy jako H3. M . Kozlowski i P. Tabakowski VV rozDnch gorach Oboz ZSP w Alpach wloskich rw lipcu 196'6 r . Rada OkrElgowa Zrzeszenia Studentow Polskich zorganizowala w AIpach wloskich szkoleniowy oboz alpinistyczny. Uczestnikami byli czlon:kowie S~kcji Wysokogors!k ie'j ZSP Ip nzy [Jolitechnice Warszawskie.j: Anna Brzozowska, Tadeusz Chwatow, Benon Czechowski (kierownik), Elibieta Czechowska, Marek Fijalkowski, Jerzy Gajewski, Barlbara Kajdansika, Jacek Mierzejewski, Ryszard Pa1czewski, Wieslaw Skubisz i WitoQd strupczewski. Poniewaz zaden z uczestnikow nie byl 1dotqd w gorach 10dowcowych, w programie obozu ppzewidziano przede wszystkim poznanie lodowcai jego specyHki. Uczestnicy mieszkali w namiotach na lqczce nadLago di Miage, w bocznej morenie lodowca Miage. Wyzywienie zakupio·no w 'kraju nas'umEl ok. 800 zl na osobEl, sprzElt w wIElkszosci stanowH wlasnosc prywatnq, cZElSC wypozyczono .z ZG KW. WzglEldnie dohrq pogodEl wy'k orzystano na przejscia kilku drog wspinaczkowych. Poza wejsciami na Mont Blanc i Aiguille de Combal (2956 m), dokonano m. in. trawersowan grani Aiguille de Bionnossay - Dome du Gouter (9 VII, Chwatow, B. Czechowski, Palczewski i Strupczewski) oraz Aiguille de Combal - Aiguille de Ia Trelatete (9 VII, Kajdanska i Mierzejewski). Zespol Fijarkowski, Gajewski, Mierzejewski i ,S kubis,z wszedl 17 VII na Mont Noire de rP euterey i zszedl z drugiego siodelka grani na Aiguille Noire de Peuterey. Wobec pogorszenia sie pogody, oboz zwiniE;to 21 VII 1966. Jacek Mierzejewski Krakowiacy w Bulgarii W sierpniu 1966 r . w gorach Bulgarii bawili czlonkowie Kol,a Krark owskiego KW, Marek Glogoczowsik i i Andrzej Pa'u lo. Dokonali oni kilku wartosciowych przejsc w Rile. 15 VIII przeszli drogEl klasyczna na polnocnej scianie Malowicy (trudnosci Va, co odpowiada naszyon V-VI z mie,iscami HI), 18 VIII drogEl "przez brwi" na wschodniej scianie Zlyja Zyb (VIa - nasze VI, H2). W dni'u 19 VIII podjElli zaawansowanq probEl II (?) przejscia polnocnej seiany Goljam Kupen (VIb), lecz z powodu brakow w sprz~­ cie musieli siEl wycoiac. Dzialal:nosc sportoWE! uzupelnilo turystyc,z ne przejscie Pirinu od Bansko do Melnika, m. in. przez Wichren (w poltora dnia!). DrogEl "przez brwi" prze33 www.pza.org.pl Ponadto uczestnic y wyjazdu dose gruntownie poznali rejon dzialalnosci w sposob turystyczny, nawiqzali tez szereg interes ujqcych znajomosci z alpinistami bulgarskimi. Bronislaw Kunicki W Alpach Julijskich We wrzesniu 19(16 r. wraz z krakowskim Kolem IPrzewodnikow Studenckich bawili w Jugoslawii trzej tatemic y: Kazimier.z Rosiak, Marek Marciszewski i Marek Glogoczowski. Wspinali ·siEl oni na Triglawie. 9 IX przeszii jego polnocnq sCianEl -tzw. ·drogq niemieckq (IV, 1000 m wysokosci), a 11 IX - ,dr ogq bawarsk q " i "dlugq drogq niemieckq" (IV+ , 1600 m wysokosci). Ponadto z przewodnirkami studenckimi 'dokonano trawersowania grani Grintovec - Skuta w A'l pach K'a mniszkich. (mgl) Alpy Kamniszkie Wsehodnia lieian a Zlyja Zyb z drogq "przez brwi". Fot . Andrzej Paulo szedl rowniez zespol Wojciech Jedlinski Zygmun t Palucha, reprezentujqC Y KlUib Wysokogorski (kierownik grupy Bogdan Mac) W Spotkaniu UIAA w Bulgarii (8- 18 VIII 1966). (ap) Z Gliwic pod Orlowec Janusz Ferenski Malowic~ We w r zesniu 1966 r . przebywala w grupie Rila ekipa czlonkow Kola Gli wickiego KW, ktora w dniach 17-24 IX dokO'nala szeregu przej,se wspinaczkowych i turystycznych. Uczestnicy: Janusz Baranek, Henryk Bulanda, San is law Cholew'a, Tadeusz Szulc (kierownik) i Andrzej 8 wi ezy. Biwakowano w namiotach w oparciu 0 MiEldzynarodowy Oboz Alpinistyczny w doUnie Malowicy, terenem dzialania byla pOlnocno-zachodnia REa. oto wazniejsze przejscia: p 61noeno-wsehodniq seianq, kat. lIla, w szysey uczestniey. Malowiea srodklem p6!noenej lieiany, kat. Va, 23 IX 1966 - Szule i Cholewa (tzw. droga klasyczna). Malowiea l ewq ez~seiq p61no enej lieiany, kat. Va, 23 IX 1965 - Ba ranek i Swiezy (tzw. droga Bezingi). Zlyja Zy b wsehodniq seianf!, kat. Va, 24 IX 1966Baranek i Swiezy (tzw. droga Slawin) . 20 IX 1966 - Przebywajqc w lecie 1966 T . W masywie ALp Kamniszkich ,(Kamniske Alpe) w Jugoslawii, przeszedlem w dniu 4 IX poludniowo-wschodni q scianEl szczytu Kogel (ok. 2300 m)drogq :przez tzw. 'zoHe zaciElcie. Moim par tnerem byl alpinista slowenski, Primoz Krivec z Lublany. Droga wiedzie prawq cZElsciq 300 -metrowej wapiennej sciany, silnie przewieszonym zaciElciem 0 zoHej barwie i znacznych trudnosciach (VI, A2). Zaciecie konczy siEl tarasem przecinajqcym sciane. Wyzej teren jest juz latwiej szy (III- IV), lecz kruchy. Przewodnikowy czas 8-9 godzin udalo namsie skrocie do 'n iespelna 4 godzin, ,a to dziEl'k i kompletowi hakow w scianie - n a calej dro·dze wbilismy tylrko dwa. Francja, Grecja, Austria Jolanta i Marek Jareccy w trakcie swych tegorocznych wojaz y iPO Europie zwiedzHi killka grup gorskich, Idokontrjqc w ·nich m. in. nastElPujqcych wejse : Aiguille Verte (4121 m). Kuluarem Couturiera, w g6rnej CZf;scl prawdopodobnie nowym wariantem . 10 VII 1966. Zejseie po biwaku Kuluarem Whympera. Olimp. Wejscie drogq normalnq na najwyzsze wierzeholki - Mytikas (2917 m) i Skolio (2911 m), 3 VIII 1966. Droga pokonuje 2600 m r6zniey wzniesien. (Por. " Taternik" 3--4/1965, s. 100). H o chsehwab, 2278 m. Wejscie srodkiem poludniowej seiany, 300 m wysokosei, trudnosei V. RozwiniElciu szerszej dzialalnosci w gorach stanElla na przeszkodzie niepogoda (w Alpach i Dolomitach) oraz upaly (w Grec ji). S4 www.pza.org.pl WJJpadki i ratownictwo Z dzialalnosci GOPR W sewnie letnim 1966 r. (1 V - 31 VIII) ratownicy Grup y Tatrzanskiej GOPR interweniowali 591 razy, m.in. udzie'l.ili pomocy 17 taternikom (w 7 wypadka.ch konieczny by1 transport). Z przeprowadzonych 32 wypraw ratunkowych 2 dotyczyly taternik6w. 12 VIII '0 godz. 17 weszli wzachodniq scian~ 'nizszego wierzchoika Zabiego Mnicha (WHP 1131) Grazyna Jaworska i Krzysztof Szymbors'ki. Po dOj's ciu do tarasu, K. Szymborski kontynuowalwspinaczk~ odcinkiem F (trudnosci IV) ase'kurowany przez partnerk~. Wbil trzy haki przelotowe i... zgubil pozostalych 6 hakow i karabinki. Znajdowal si~ w ,p ozycji i miej scu nader niewygodnym, ki~ka metrow od najbliZszego haka. Poniewaz .zapadal mrok, zaczql wzywac pomocy. Powiadomicmy 0 wy.pad'ku ratownik dyzurn y zawiadomil stacj~ w Zako,panem, a sam 'p odszedl pod ,scian~ i utrzymywal z taterl1ikami ko'ntakt glosowy. R'atownicy z Zakopa'nego udaIi si~ nad Czarny staw pod Rysami skqd na Bialczanskq Przel~cz Wyzniq, a z niej na glowny wierzcholek Zabiego Mnicha. Z wierzc ho ~ka zalozono por~ ­ czowki trawersem na przelqczk~ mi ~ dzy wierzcholkami i graniqna nizszy wierzc ho1ek. Tam przygotowano stanowisko zjazdowe. 13 VIII 0 godz. 5 Eugeniusz Strzebonski rozpoczql zjazd i po ,dotarciu do K. Szymborskiego zwiozl go do podnoza sciany. Zjazd dlugosci 140 m trwal 45 min. 0 godz. 5,55 'do G. Jaworskiej zjechal Stanislaw J·anik, jego zjazd trwal 2,8 min. WypraWq kierowal Michal Gajewski. 19 VIII Czeslaw i Jacek Grzbiela rozpo cz~li 0 godz. 15 wspinaczk~ srodkowym filarem poludniowo-zachodniejsciany Koziego Wierchu (WPH 204, a wlasciwie wariantern biegnqcym w ,p rawo od zas'a'dniczej drogil . Na tr,zecim wyciqgu ,p rowadzqcy Jacek Grzbiela odpadl, wyrwal po drodze dwa stare haki i po przelecen iu 40 m zatrzymal si~ na wbitym przez siebie haik u 5 m nad porkq, z ktorej asekurowal .go Czeslaw. Ten .po opuszczeniu brata 'na p6lk~ i zabezpieczeniu go, zaozql wzywac pomoc:y. Wypadek mial miejsce ok. godz. 17, pogotowie zawiadomiono ok. godz. 19. Ratownic y szli ,p oczqtkowo drogq ,W HP 204B do .platformy na ostrzu filara (gdzie zostawiono sprz~t), a nast~pnie za kraw~dz do komina. Na niewielkiej i nachylonejp6lce znajdowali si~ tu taternicy. !Po udzieleniu pierw,szej pomocy rannemu, przystqpiono ,do transportu. Z uwagi na c.iasnot~ w kominie, linke stalowq podawano z platformy przez ostrze filar a do zamocowanego w nyzy komina bloku hamujqcego. 0 godz. 3.30 w nocy stanislaw Janik r.ozpoczql z rannym zjazd dlugosci 8'0 m, ktory trwal 30 min. Rannego zniesiono 'doWodogrzmot6w Mickiewicza, sikq,d samochodem przewieziono do szpitala w Zakopanem. Czeslaw Grzbiela nie doznal zadnych obra'z en i z pomocq ratownik6w wycofal si~ ze sciany. Wyprawq kierowal Michal Gajewski. M. Gajewski i M. Jagiello Zabim Mnichu rozpocz~la godzinie 17 (I), a prowadzqcy postradal wszystkie haki ... Z espol na filar ze Koziego Wierchu wszed/; w scian~ co prawda 4 godziny wczesniej, za to jednak podobno zwiqzany pojedynczq sizalowq zjazdowkq. W obydwu wypadkach GOPR musia/;o prowadzic akcje l'atunkowe nocq. Mamy nadziej~, ze kola terenowe z uwagq przestudiujq powyzsze raporty i w stosunku do winy ch uchybieniom wyciqgnq konsekwencje. (Redakcja). Dwojka na wspinaczk~ 0 ,P sy przeciw tranzystorom Szwajcarski Instytut do Badan Sniegu Lawin ,p rzeprowadzil w r . 1966 (marzec i kwiecien) pr6by ,p or6wnawcze z r6imymi systemami wykrywaniaos6b zasy,panyc'h przez lawiny. IP od uwag~ wzi~to kilka wymiernych czynnik6w, m.in. zasi~g dzialania ur,zqdZienia, s zybkosc pracy, prawdopodobienstwo znalezienia. Ustalono, ze propagowane ostat'nio skomplikowane aparaty dajq wyniki znacznie gorsze, od metod konwencjonalnych, a mianowicie - ps6w wytresowanych do przeszukiwania lawin. Aby zbadac pole sniezneo ,p owierzchni 1 ha tzw. magnetosonda potnzebowala az 4 godzin, detektor Bachlera - 1 godzin~, natomiast wyszkolony pies -- tylko 12 minut. Poniew az e'ksperymenty przeprowadzono na r6wnym zlezalym sniegu, ,w terenie lawinowym 'nalezy sie liczyc' z czasem 3- do 5-krotnie dluzszym. Na podstawie tych ustalen Club A'lpin Suisse postanowJl zaniechac propagowania metod elektromagnetycznych na rzecz 'da,l szej rozbudowy sieci wy,szkolonych psow. Warto dodac, ze dzi~ki psiej sluzbie w Szwajcarii ok. 20% ofiar 'l awin wydobywa si~ przy zyciu, podczas gdy w innych krajach alpejskich stosunek ten jest znacznie n izszy (ok. 2%). 35 www.pza.org.pl ObOz treningowy GOPR W dniach 3-10 X 1966 r . dzielsiE;ciu rat0'w ni'kow Grupy T.atrzanskiej przebywa10' na <Gbozie taternickim n3!d Morskim Okiem. Procz zaj~c czysto wspinacikowych ~prze.j­ scia drag do skali V w1Olcznie) wykonan0' r owniez 3 trening0'we zjazdy w "szel'kach Grammingera" wschodniOl scianOl Mnicha (J. Uznansiki, K . Byrcyn i M. Jagiello) . Podczas zjazdow przepr0'waidzon0' proby z raidi0'telefonami "Klimek", 'ktore potwierdzily w pe1ni SWOl wysok Ol ja:kosc technicznq. Bez przerwy utrzymywano 1Olczn0'sc mi~­ dzy zjezdzajOlcym, stanowilskiem zjazdowym ulokowanym na platformie pod "p1ytOl" i schroniskiem nad Mors'k im Okiem. Slychac by10 doskonale nawet zgrzyt linki i 0'ddech zjezdzajOlcego. "Karta w ypadku taternickiego" Komisja Sp0'rtowa IZ G KIW .przy wspolp racy Grupy Tatrzanskiej GOPR ip rzygotowa1a kwesti0'nariusz pod powyzszym tytu1em. B~dzie 0'n wypelniany przez uczestnik ow Wlszelkich wypadkow wspinacz!kowych, takze ,i t y ch, k tore nie P0'ciOlgn~ly za sobOl po w azniejszych nast~pstw . Jezeli 'z aiinteresowany nie zech'ce u'jawnic nazwiska, moze f ormula r z wypeinic anonimowo, gdyz jedyn ym celem ca1ej a'kcji jest zgromadzenie mo zliwie obszerneg0' materialu statystyczne go (por. "Taternik" 3-4/ 1964 s. 103) odn0'- snie odpadni~c , zb1qdzen i utkni~c w scianie, ktore w konsekwencji Ispowodowaly lub mog1y spowodowac nieszcz~sliw y w y padek. Grupa tatrzaiiska 27 X 1966 odbylo si~ w Za'kopanem doro czne zebranie sprawozdawc,ze Grupy Tatrzanskiej GOPR. Zebranie prowad:z.i'l T . Pawlowski, a sprawozdania wladz (ZarzOldu, Komisji iS zkoQeniowej i Sekcji Ratownictwa J'askiniowego) odczyta1 M. Jagiello. Grupa Tatrzanska - '1iczqca obecnie 187 cz1onkow i 60 kandy~datow - prowadzi aktywnOldzia 1alnosc 's,ikoleniowq (w zakresie ratownictwa, nurkowania i speleologii), wiele uwagi poswi~ca tez sip rawom zaopatrzenia w no woczesny ,sprz~t. IW ciqgu minionego r oku otrzyma1a m.in. ,n owe "akie" oraz rad ioteIefony, 0 ktorych "Taternik" ,pisa1 w poprzednim numerze. Przy aplauzie zebranych, ZarZOld Grupy zolbowiqza1 si~ do w=ozenia wysilkow w sprawie uzyskania In owych et atow dla ratownikow i przeniesienia na n ie co najmniej kiIku sposrod ratownikow ,sezonowych. ,W naj'blizszym czasie rozpocz~te zo stanOl przygotowania 'do uroczystych obchodow 60-1ecia GOPIR. Po cz~sci orficjal,n ej, J . Hajdukiewicz w y glosil pogadank~ 0' swym ostatnim poby cie w Alpach. W zebraniu iuczestniczyli p r zedstawiciele miejscowych wladz oraz prezes GOPR , mgr J. Uistupski. A . Pacz k owski VV skrocie • Z poczqtkiem listopa da pra• 29 X 1966 na Hali Kondratowej cow nicy TPN urzqdzili w Tat rach odby la si~ tradycyjna uroczystosc d oroczny spis zwierzyny . Po pol- Dnia Ratownika. Spotkanie, na s kiej s tronie utrzymuje si~ aktu- kt6re przybylo kilkadziesiqt, os6b, alnie ok. 150 kozic i 6-7 niedi- uplyn~lo w wesolej atmosferze i wiedzi. przeciE\gn~lo si~ do godzin nocnych. • Dwaj minist rowi e i znany p r zew odnik alpejski zjechali w d n iu 16 V 1966 jednq z najtrudniej• Jak podaje " Le Monde " z szy ch na swi ecie dr6g narciarskich dnia 24 XU 1966, dziesi~ciu alpini- p61nocnq flank q Mont Blanc, na st6w amerykanskich dokonalo I nart ach pokonanq po raz p i erw- wejscia na szczyt Winson (5138 m), s zy przez Lionela Terraya . Zjazd najwyzsze wzniesienie Antarktyki. 800-metrowq scianq lodowq z wierz- Wy prawa , kt6rq kieruje M. N . chol ka (4807 m) do Grand Plateau Clinch, ma zamiar zatakowac r6wzaj E\1 bez mala p61torej godziny. niez drugi szczyt tego obszaru , Ministrowie, to Maurice Herzog i Tyree (4967 m) . V alery Giscard d'Estaing, przew odnik - Andre Contamine. • Najdluzsza ze znanych jaskin • Lato 1966 przynioslo nowq la- swiata - Holloch w rejonie Muod n q drog~ Tatrom Zachodnim. W tathal w Szwajcarii - ma wedlug dniu 7 VIII J . Kielkowski i A . ostatnich obliczen 85 ,2 km przebaSkwirczynski przeszli srodek danych korytarzy. Pionowa rozwschodniej sciany Raptawickiej pi<::tosc systemu wynosi 565 m. Turni nad Dolinq Koscieliskq (V, Dalsze badania prowadzi zesp61 prof. dra Alfreda Bogli. H3 , 4 nity , 8 godzin). 36 www.pza.org.pl • Wsr6d zyczen noworo czny ch, jakie naplyn~ly do " Tater nika " , znalazly si~ r6wni ez zyczenia dla taternik6w polskich od p ols k ich andynist6w z Mendozy w Argen tynie (zob . 12) . Kartk~ "Taternik" 1-2/1966 s. podpisal K . Zurawieck i. • A ustriacy O. ZeU'ner, F . Bucher, W . Hofer i P . Ludeschins ky dokonali w dniach 4- 16 VIII 1966 trawersowania "Muru B ezingi". Pogoda byla dobra , za to w arunki lodowe ci~zkie. Na same j gra ni sp~dzili 11 dni. Bylo to XI przejscie tej wspanialej drogi. • Po dlugich lecz stara nnych przygotowaniach, w dniu 3 XI 1966 zostala otwarta nowa ekspo zycja Muzeum Kultury Fizycznej i Turystyki - z ciekawym i atrakcyjnym dzialem alpinizmu i speleologii. Dzial ten jest pierwszq w Polsce stalq wystawE\ 0 tej tematyce. Adres Muzeum: ul. Wawelska 5 " Skra". Sprzf;t i ekUJiponek ~asz sprz~t alpejaki W zwiqzku zobserwacjami poczynionymi w trakcie ko'l ejnyc h wyjazdow w A1py, chcialbym por uszye .cJwi e sprawy. Pierwsza z nich, to stwierdzenie, ze ciqgle jes zcze nie ·dysponujemy odpowiednim s p rz~tem do wspinaczek w Aipach, szczegoinie w zimie. Mam na m ysli obuwie wspinactkowe, l ekkie kute raki, haki "Marva", okulary itp . Trud no w fi<lcowyc h butach kcmk u rowae na filarze Agner z Francuzami ezy Niemeami, ktorzy wspinajq s.i~ w "Eigerach" l ub wyprodukowanych ostatni.o "Desmaisonach" swi et nye h do ehodzenia po skale i cieplych . Sp rz~t ten przy n a jmn iej dla ek1p wyczynowych - naiezaloby bezwzgl~dnie z zagranic y sprowadzie. Dr uga sprawa, to male dep ot s p rz~towe Klubu Wy:s okogorskiego w ehamonix. Od kil'k u Iat dwa razy w r·o ku wyjezdzajq grup y naszych alpinistow w masyw Mont Blanc, zabierajqc z sob q caly sprz~t, k'to ry jest przewozony w obie .strony. Zorganizowanie magazy nu w eh amonix pozwoliloby u wolnic ekipy od nadmiaru bagazu, zaoszcz~ dzie na kosztach przesyle k bagazowy ch i zapobiec niszczeni'u si~ cennego sprz~tu w podrozy. Rozwiqzanie takie z formainego punktu w id zenia jest moz'liwe, pod waru n k iem , ze kierown ik kaz·dego obozu sporzqdzi remanent i zloz y sprawozdanie Komisji S prz~towej ZG KW. Zgoldn ie z " Instrukcjq gospodarki materiaIowej" taki d ok ument rem anentowy m·Die b ye u Zlna ny. Nalezy doda e, ze sprz~t , 0 .ktorym mowa, sluzy w zasad zie tylko gr upom wyjezdzajqcym za gr an ic~, miejsce jego zmagazynowa nia - ehamonix czy Warszawa - nie o dgrywa wi~c wi~ks.zej rolL Jerzy Michalski Fifi do plecaka Fifi, znane u nas z zast'osowaniH do 1a weczek, mogq b ye rowniez uzyte do zawieszenia na haku plecaka, ktory po pokonaniu trudniejszego mie jsca 'na Idrodze ,w induje si~ potem na sznurze. To praktyczne usprawnienie transportu bagazu, pozyteczne zwlp.szcz·a podczas "hakowek", wykorzysita1a ·niemiecka wylwornia ISALEW A, wypu:szczajq·c na r ynek specjalne fifi do plecakow. o ile ,plecaik posiada 'Ucho (jak np. popularna " horolezka"), stosowac mozna r owniez zwyk 1e fifi 1aw eczkowe - Wraz z karabinkiem lub p~tlq. (alk) Nowy typ sruby lodowej W sklepach sportow ych na zachodzie po ka zal y s i~ wzorowaneria radzieckic h m odelach srub y dl ugoskokowe SALEW A, przeznaczone do w bijania rnlotkiem , a da jq ce si~ l at wo w ykr ~c ac r~kq. Sruby takie m ozna samemu sk r ~cie na gorqco z ,odpowiednie j stalL Niestety, z uwagi na silne r·o zsadzanie, nie nadajq si~ one do lodu tatrza nskiego, jednakze ' znakomicie trzyroajq w zm rozonych trawkach. (ak) Allain model 1965 Francuska firma .Pierre Allain wyprodukowa la nowy wariant populamego lekkiego karabinka 1600 kG. Zachowujqe t en sam material , zmieniono nieco k sztaH, przesuwajqC punkt nacisku bardzo blisko glo wnego ramienia, co m aksymalnie zmniejsza dlugose dzwigni, jaka powstaje 'p rzy sza rpni ~ ­ ciu l inq . K azdy karabinek jest poddawany probieob eiqzenia do 800 kG, przy ezym proba taka nie powoduje zm.iany j ego struktury wewn~trznej . Po sprawdzeniu, karabin ek jest speej alnie znaezony (znak stozka na kwadrai-owej po dstawie), Firma gwarantuje jecinakowq wytrzyma10se nominalna zarownoprzy zatnasku zamkni~tym, jak otwartym. (ape) Zapalki sztormorwe Na:sz przemys1 zapa1czany 'p rodukuje specjalne zapa~k.i, Zlapalajqce si~ nawet przy si'lnym wie't rze. Dlaezego ,n ie rna ich w handIu, przynajmniei w sklepa'eh sportowyeh'? Jak podaje ,,:lycie Warszawy" (21 IX 37 www.pza.org.pl 1966) - dystrybutorzy Sq zbyt wygodni, by przejawie zainteresowanie podobnymi nowosClami, woIq robie obroty tradycyjnymi asortymentami. Potrzeby klienta (w tym i taternikow) malo kogo obchodzq. 'G dy brak stopnia w skale Radzieccy wspinacze ekstremalni juz od kilku lat uzywajq na ,d rogach podciqgowych lekkich metalowych platforemek zast~pujq­ cych naturalne stanowiska w scianie. Nad laweczkami majqone t~ przewag~, ze wydatnie zwi~kszajq wysi~g r~ki, pozwalajq tez nawet w lekko przewies'Zonym terenie skalnym wygodnie stae, ,co rna szc,zegolne znaczenie przy .a sekuracji idqcego w gor~, lub przy wykuwaniu otworow na nity. W przypadku biwaku w otwartej scianie mogq sluzye do siedzenia, znajdujq tez zastosowanie w ratownictwie. Pokazana na zdj~ciu platforemka wykonana jest z lekkostopowych pr~tow i blach, a prostokqtny stopien posiada 2 odporki 0 zmiennej dlugosci. Nieco inny model stosujq wspinacze bulgarscy. Jest on zbudowanv z samych tylko pr~tow i drutow stalowych, przy czym stopien rna rozmiary 20 x 25 cm. Stanowisko na metalowej platformie podczas I pneiscia po!nocno-zachodniej sciany Pik Engelsa (6510 m) w Pamirze. Fot. Gennadij I. Szalajew Polski lekki karabinek W polowie listopada 1966 r. otrzymalismy z warszawskich Zakladow Sprz~tu Sportowego prototyp 'karabinka taternickiego ksztaltem i wagq zblizonego do popularnego modelu francuskiego "P. Allain". Jak wykazaly wst~pne proby, karabinek ma wytrzymalose ok. 1200 kG (orvgina!;1e "AlIainy" zrywaly si~ przy 145(l 1 1600 kG). WZSS proponujq dla niego np. iW~ "Tatry" cena b~dzie wynosila ok. 60 z1. Na r'lk ~967 przewidywana jest proctukcja ok. 1000 sztuk. Olgierd Polakowski Jeszcze 0 kurtkach puchowych Chcialabym dorzucie kilka slow do notatki dotyczqcej kurtek puchowych, zamieszczonej w "Taterniku" 1-2/1966 S. 59. Otoz korzystanie z podanychprzez zagraniczne wytwornie gatunkow materialu 'n a pokrycie kurtek czy spiworow jest jak najbardziej korzystne, 'chociaz w naszych warun'kach nie zawsze mozliwe. 'T o sarno zadanie spelnia , choe w znacznie mniejszym stopniu, polski ortalion. Nie jest on co prawda t'kaninq impregnowanq, ale jako material z wlokna sztucznego ("lewostronnie zgrzewanego") tworzy ze stopionych wlokien it~ wlasnie "impregnacj~". Jego wady, to wi~ksza sztywnose, zwIaszcza w warunkach zimowych, oraz tzw. "potliWQSe". Z wyzej wymienionych powodow na pokrycie wewn~trzne konieczne staje si~ uzywanie materialu mniej sztywnego, dajqcego od razu wrazenie przytulnego 'Ciepla. Mealem byly itU batysty technic.z ne typu KALNczy FJ-4, produkowane z najlepszych gatunkow egipskiej baweIny, mieszanej z wloknem sztucznym . Zalety ich, to lekkose, scislose, przepuszczanie powietrza, a PJ 'dobrym zaimpregnowaniu - nieprzemakalnose. INo i co najwazniejsze : cena 'n izsza niz przy jakimkolwiek innym materiale stosowa'n ym na pokrycie. 0 ile mi wiadomo, batysty te Sq nadal produkowane, ChDe nie widzi ich si~ ostatnio na rynku. Jesli chodzi' opuch naturalny na izolacj~ cieplnq, to jego pozycja - mimo ogromnego post~pu w produkcji roznych tworzyw wydaje si~ bye nadal niezachwiana. Warto rowniez dodae, ,z e pDpeHna uzywana przez zachodni·oeuropejskie wytworniena warstwy wewn~trzne kurtek jest ,gatunkowo nieporownywalna z :popelinq kDnfekcyjnq naszej pwdukcji (zdecy-ciowanie scislej '~k ana i gwarantowanie puchoszczelna). Polskie materialy typu ,popelina" it ych zalet nie posiadajq i do iP owyzs,zyclI celow n ie powinny bye uzywane. Barbara Mornatiuk www.pza.org.pl Z zgcia Klubu Wysokogorskiego Zebrania UIAA W dniach 28 i 29 V 1966 r. odbyw aly si~ w Chamonix zebrania dw6ch komisji i Komitetu Wykonawczego UIAA. Komisja Sprz~ ­ towa obradowala w dniu 28 V pod przewodnictwem p. Pier re Henri'ego, delegata Francji. D yskusja toczyla si~ wok61 zagadnien technicznych zwiqzanych z wymogami, jakim z uwagi na bezpieczenstwo odpowiadae musi sprz~t metalowy (haki, k arabinki) oraz p l a stykowy (kaski). Dodae nal ezy , ze w poprzednich latach u stalon o waru nki bezpieczen stwa dla lin i Unia prowadzi obecnie dla wielu firm zachodnioeuropejskich kwalifikacj~ ("label produkowa nych przez nie wyrob6w tego rodzaj u. W t ym samym dniu od bylo si~ posiedzeni e Komisji Programowej Unii, pod przewodnictwe m n izej podpisanego, kt6ry kieru j e praca mi Komisj i od czasu jej utworzenia w r. 1964. Na posiedzeniu t y m om6wi ono projekt Bulgarskiego Zwiqzku Turyst6w, do tyczqcy planowania dzialal nosci UIAA. Dokonano r6wni ez p r zegl<\du dotychczasowej r ealiza cji wys u ni~ty ch przez Komisj ~ postulat6w i wniosk6w. W niedziel~, 29 V, odbylo si~ posiedzenie Komi tetu Wykonawczego Unii. D yskusja skupila si~ przede wszystkim na sprawie przygotowa nia WaIn ego Zgromadzenia, kt6 r e odbylo si~ w dniach 3 - 5 IX 1966 r. w Cou r m ayeur. Klub Wysokog6rski reprezentowal na nim prof. dr Walery G oete!. H ) Pawel Czartoryski Taternicy W Mielcu Grupa doswiadczony ch turyst6w- przewodnik6w z Oddzialu PTTK przy W ytw6rni Sprz ~tu K omunikacyjnego w Mielcu nawi<\zala kontakt z Kolem Krako wskim KW. Zorganizowano kurs taternicki dla pocz<\tku j <\cych (teoretyczny i skalkowy), kt6ry ukonczylo 7 os6b. Niekt6rzy uczest nicy wzi~ ­ Ii ud zial w o bozie w Tatrach , inni planuj<\ dluzszy pobyt na przyszly rok. Cz ~ste przyjazdy mielczan na niedziele w skalki podkrakowskie swiadczq, ze przygotowania d o przyszlego sezonu taternickiego traktu jq oni powaznie. Opr6cz szkolenia, wsp61praca Krak6w - Mielec pol ega na akcji propagandowej (artykuly w gazecie zakladowej , wystawa fotografii g6rskiej), a takze doswiadczeniach naa sprze:tem taternickim. M6wi si~ juz 0 zorganizowaniu kursu wspinaczkowego d l a wie:kszej ilosci pracownik6w WSK i rozwaza mozliwose utworzenia w przyszlosci w Mielcu filii kola krakowskiego KW. Andrzej Paulo Szczeciniacy w Tatrach Slowackich Na polanie pod Wysok q biwakowal od 27 VII do 18 VIII ob6z Kola S zczecinskiego K W w skl adzie : J6zef BrYla, Joiant a L a n ge, Stefan Matalewski, K rystyna Krupinska, T adeusz Piotrowski, Zdzislaw Prusisz, Maria Rewaj i Tadeusz Rewaj (kierownik). Mimo zmiennej pogody (naj dlu zszy ciqg bez deszczu trwal 21/2 d oby!) i rozleglego terenu , wyn i ki sportowe ob ozu nie Sq n a jgo r sze. Uczestnicy d okonali wspinaczek na lqczn<\ sume: 327 godzin przew odnikowych, z tego 173 na drogach nadzwyczaj i skraj nie trudnych. Wyr6zniajq Sl~ przejscia nast~pujqce: 1. Droga Studnicki na Galerii Gankowej przeb yta przez T. Piotrowskiego i Z. Prusisza w ciqgu 11 god zin . Jest to jej 8 lub 9 przejscie, a zarazem pierwsze polskie bez biwaku. 2. D roga filarem kulisy p 6inocno-wschodniej sciany Zlobistego szczytu, przebyta przez Piotrowskiego i R ewaja przypuszczalnie I wejscie. 3. D roga Gitlfy'ego na Galerii Gankowej (VI, 10 godz.) przebyta przez Piotrowskiego i Prusisza w 4% godziny. Na podkreslenie zasluguje r6wn iez fakt dokonania pierwszych wej s e na s cianach Gankowej Stra znicy i Zachodniej R u manowej Czuby. Nadto uczestnicy o b ozu wzi~li udzial w dwu akcjach ratunkowy ch HS: 28/29 VII w Batyzowieckim Zlebi e (T. Rewaj). oraz 2/3 VIII w rejonie zelaznych Wr6t Zachodnich (T. Piotrowsk i i T. Rewaj). Za d rugim razem chodzilo o wypadek Stefana Juzwy ze 81 q ska, kt6remu udzieliliSmy pierw szej pomocy i towarzyszylismy az do zwiezienia w d 61 przez pogotowie. M imo wiel u utyskiwan poprzednik6 w na n iskie polozenie obozowiska na Polanie pod Wysokq, 0sobiscie uwa:!:am je za korzystn e . Ostatecznie podejscia nie Sq az tak dlugie, jak w g6rach lodowcowych (pod p6lnocnq scian~ Galerii G a nlwwej lub pod filar Ganku podchodzi si~ spokojnie p61torej godziny), ale za to wszystkie ciekawe s ciany majq oddalenie mniej wiE;c ej jedn akowe. Obozowalem kilka lat temu nad Zielon y m Kaczy m S tawem i pami~tam, jak niech~tnie wybieralismy si~ na sciany inne, niz polnocne Ganku , Rumanowego i Zlobistego. Po prostu ich bliskose kazala zwyciE;zac lenistwu n a d potrzebq poznania inny ch, r6wni e ciekawych masyw6w i dr6g. Ze wzgl~d6w wiE;C treningowo-szkoleniowych uwazam obecne polozenie obozowiska za bardzo celowe. Tadeusz Rewaj www.pza.org.pl Obozowiska 1966 W lecie 1966 dzial aly w Tatrach. W ysoklch 2 ObOzow13Ka d l a czlonk6w KW. Ter eny z03taly ogrodzone, na kazd ym unueszczon o po. 40 podest6w pod n"mioty, wybudowano uste:py, smietniki, oraz. wyznaczono uj e: cia wody. W takim stanie teren obozowisk zostal wydzierzawiony od Tatrzanskiego Parku Narodowego. W umowie 0 dzierzawe: z dyrekcj<\. T PN Klub Wysokog6rski zobowi<\zal sie: w imi eniu u zytkown ik6w do p r zestrzegania przepis6w obow iqzujqcy ch na terenie Parku. Przepisy te nie s<\ uciqzliwe i nie ograniczajq d zialalnosci taternickiej. Chodzi gl6wnie 0 dopeln ienie, obowiqzku meldowania si~, rozbijani a namiot6w tylko na podestach, n ie wcho d zenie na tereny przylegle do obozowisk, wreszcie· utrzy manie czy stosci na o b ozowisku, w ust~pach i przy uj~ciu wody. Niestety orzepisy te b yly wielokrotnie lamane. Kontrola i obserwacj e wykazaly, ze wiele 0-· s6b mi eszkalo bez zameldowania. Wsr6d obozu j<\cych byly r6wniez osoby nie b ~dqce czlon kami Klubu , lub nie majqce waznej legitymacji klubowej. Szalasiska lezq, j ak wiadomo, w rezerwacie scislym, mimo to na terenie przyl eglym do obozowiska spotykalo. si~ wiel okro tnie jego m i eszkanc6w zbieraj<\cych gr zyby, jagody, . lub ch odzqcych na spacery w glq]).. rezerwatu , d o czego legitymacja Klubu oczywiscie nie upowaznia. Jesli chodzi 0 zachowanie czysto- · sci i porzqdku, to trzeba stwierdziC, ze bylo z tym :tIe, a wnikanie w szczeg6ly byloby zbyt kom-· promitujqce dla os6b , kt6re z wy_· d zielonych teren6w korzystaly. W sprawie obozowisk ZG KW nie jest r6 wnie:!: bez winy. Niedociqgnie:cia organizacyjne wynikn~l y w duzej mierze z powodu trudnosci w z nalezieniu wlasci-· wych ludzi na kierownik6w obo-· zowisk, zbyt rzad k i ch ko n troli i zbyt liberalnego podejscia do 0s6b lamiqcych przepisy. Wszystko. to razem ujemnie rzutuje na mozliwose powi~kszenia obozowiskw najblizszym czasie, co przy zwi~kszajqcej si~ stale ilosci taternik6w staje si~ nader waznym , probl emem. Wlodzimie1"z Obojski Kolo Szczecinskie Nowosci<\ roku 1966 jest powsta-· nie p rzy Kol e Szczecinskim KW 12-osobowej Sekcji Grotolaz6w, . kt6rej kierownikiem zostal Z. Zu- · chowski. Wraz z now o powstalq . sekcjq kolo liczy 45 czlonk6w, W' tym okolo 15 zwyczajnych. Taternicy z Politechniki Warszawskiej Przy Radzie Uczelnia nej Zrzeszenia Student6w Polskich Politechniki Warszawskiej istnieje od 1963 r. Sekcja Wysokog6rska, kt6r a zrzesza student6w Politechniki nalezqcych do Kola Warszawskiego Klubu Wysokog6rskiego. Liczy ona obecnie 86 czlonk6w. Scisle powiqzanie i ws p6lpraca z K ole m Warszawski m K W pozwolily na zorganizowanie wielu ciekawych prelekcji oraz szkolenia teoretycznego i praktycznego, p ro wad zonego przez instruktor6w Klubu. W luty m 1965 r .. 8 czlonk6w Sekcji ukonczylo kurs zimo wy d la zaawansowanych, a w s ierpniu 1965 r. - 11 kurs dla poczqtkujqcych. Przy poparciu finansowym ZSP , S ekcja zorganizowala 8 obo z6w w Tatrach Pols kich (w t ym 4 zimowe), 5 w Tatrach Slowackich i 1 w Alpach Wloskich (11 os6b, 1-20 V II 1966 r. - zob . s. 33) . Cotyg odniowe treningi gimnastyczne, prowadzon e przez pOlit echniczne studium w f i cZE:ste t reningi wspinaczkowe na bunkrach w Czesnowie, pozwa la jq c zlonkom Sek cj i wyjezdzac w g6ry z dobrym przygotowaniem kondycyjnym. Wielu uczestnik6w 0boz6w zimowych poza wspinaczk q uprawia r 6wniez narciarstw o . Opiekunem Sekcji z ramienia KW jest odiunkt Politechniki Warszawskiej , d r Boleslaw Chwascinski. W sklad Zarzqdu Sekcji wchodzq : Tadeusz Chwatow, Piotr Aspras, Anna Brzozowska i Ryszard Palczewski. J acek Mierzejewski KW - AKT 22 i 23 X 1966 odbylo si~ na Hali Gqsienicowej spotkanie aktywu taternickiego Akademickich Klub 6w Turystycznych. W spo tkan iu , zorganizowanym przez AKT K rak6w, uczestniczyli takze p r zed stawiciele ZG KW oraz Rad y Naczelnej ZSP. Po ch aotyczn ej lecz szczerej wymianie zdan ustalono ramowy statut dla sekcji wspinaczkowych AKT i zasa d y wsp61pracy m i ~ d zy or g anizacjami studenckimi a Klubem Wysokog6rskim. S ekcje ~Vsp in aczkowe AKT istniejq obecnie w d w6 ch srodowiskach (Kra k6 w i Warszawa), a S ekcje J askiniowe - w Po znaniu , Wroclawiu i Gliwicach. Postanowiono wyraznie rozgraniczyc dzialalnosc g rup taternickich i s pel eologiczn ych , z zachowaniem pelnej a uto nomii k azdej z n ich. Odrzucajqc zasa d~ scentralizowania clzialalnosci SW AKT, uzgodniono kontakty mi,"dzy poszczeg6ln ymi srodowiskami, z ewentua lnosciq przeprowadzania wsp61nych imprez. Postanowiono , ze wszystkie imprezy 0 charakterze s portowym odbywac siE: b E: d q w zgodzie z obowiqzu jacymi r egulaminami Kl ub u Wysokog6rskiego a szkolenie w.e wszystkich formach bE:dzie podlegalo n a dzorowl ze strony odpowiednich organ6w KW. A . Paczkowski . Jesienne plenum ZG KW 27 XI 1966 r. odbylo siE: w Warszawie ple narne posiedzenie ZG KW z udzialem przedstawicieli k61. Obradom przewo dniczyl Prezes, Czeslaw Baj er. J ak i na poprze dnich zebraniach, tak i t y m r azem jednym z g l6w n y ch temat6w b yly sprawy szkoleniowo-wy chowawcze. W d y skusji zwr6cono m.in. uwag~ n a potrzeb~ zorganizowa nia system atycznego szkol enia g6rskiego w 0parciu 0 etato wych fac h owc6w (trener6w) - najlepiej w specj aln y m osrodku szkoleniowym, ew. urzqdzonym wsp61nie z PZN czy KTG PTTK. Dru gq zywo d ysku towanq spraWq byl p roblem wypadk6w, przedstawiony przez Komisj E: Bezpieczenstwa G6rskiego w oparciu o a n ali z~ mat eria l6w z osta tnich lat. Wsr6d najc z~stszy ch przyczyn wypadk6w wymie n iono m .in. lekcewazenie zlej pogo dy, nieuwagE: w terenie latwym, niezna jomosc topografii scia n , p6zne wychod zenie na wspinaczki (por. s. 35) , niezdyscyplinowanie uczestnik6w ob oz6w. Komisj a wysunE:la tez szereg postulat6w, jak np.: 1. wpr owadzenie do program6w szkoleniowych cwiczen z zakresu sam oratownictwa i wycofania si~ ze scian y ; 2. zorganizowanie w kolach cyklu p ogadanek n a temat bezpiecznego ws pina n ia siE:; 3. w prowad zenie analitycznej kartoteki wypadk6w w g6rach; 4. zaostrzenie dyscypliny oboz6w KW w zakresie wy bor u dr6g wspin a czkowych i kompetencji kierownika; 5. opracowanie i wydanie dobrego podrE:cznika taternictwa. Zywa d yskusja nad poruszonymi problemami wniosla bogaty material do d a lszej pracy p oszczeg61nych komisji ZG KW. reg ciekawycl). pr,elekcji. . M.in. M. Kozlowski m6wil 0 IV Pol-' s kiej Wyprawie w Hindukusz, M. Popko - 0 g6rach Turcji, A. Kus - 0 sportach g6 rskich w . Wielkiej Brytanii. · 191 1967 r. R . Karpinski, K . Ol ech i J. Krzyszton opowiedzieli 0 swym udziale w wycieczce Klubu Turyst6w G6rskich w Kauka z w Iecie 1966. W dniu 29 I 1967 r. odbylo si~ w sall GKKFiT Walne Zebranie Kola, n a kt6rym toczyla s i ~ ciekawa dyskus ja 0 szkoleniu tatern ickim . Sylwester A.D. 1966 W sporcie naszym zmiany nas tE:puj a coraz szybciej: drogi obnizajq wartosc z sezonu na sezon , generacje taternik6w i a lpinist6w odchodzq jedna po dru giej - jedno tylko pozostaje n iezmienne: tradycja Sylwestr6w w schronisku przy Morskim Oku. Zatrute spalinami, zdepta n e przez wycieczki - w t~ j edyn q noc w roku schronisko to staje si~ niepodzielnq w lasnosciq pan alpinistek i pan 6w alpinist6w. I ten Nowy R ok - 1967 - wit a ny b y l hucznie. Nie zawi6dl major Skoczylas, zjawil siE: nawet - dla wi<,;kszosci mlodych legendarny juz "Baca" J aworowski. Stawili siE: reprezentanci wszystkich niemal k61 Klubu; najliczniej, jak zwyk le, Warszawa i Krak6w. Zabraklo jedynie Wybrzeza, a t a k ze Poznaniak6w, kt6rzy zatrzyma li si~ w Dolinie P iE:ciu Staw6w . Co znaczniejsi bywalcy sprowadzili swych "Iudzi". W kon kurencji tej prym w iodla Nelly Norton, kt6rej 01'szak liczyl 12 " ludzi" plci obojga. Tradycyj nie znalezli siE: romantycy wita j q cy Nowy Rok wsr6d ciszy i ma jestatu g6r w sza c:i e zimowej. Krzys ztof Cielecki z d wierna d a m a mi no c tE: sPE: d zil w zerwa ch Hinczowej Przel.;czy. W 0kresie poprzedzajacym Sylwestra pogoda b yla nij a ka, i j ed y n y cel wysokowyczynowych oboz6w stanowila Dolinka za Mnichem , z kilkoma niesmialymi pr6bami wej J. Kowalczyk scia n a Mnicha kt6ras z latwiejszych dr6g. T ak wi~c energifl trzeba bylo wyzywac w tallcach , Kolportai "Taternika" w czym przyk!ad mlody m d awa! Wistuj qcy do bialego r a na sam Czlonkowie KW oplacajq " Ta- tpan Zbigniew Korosado w icz. (m k ) . ternika" w ramach skladek czlonko wskich. Pismo rozprowadzajq k ola teren ow e, 1<t6re do r. 1965 wl"cznie otrzymywaly j e w prost Podzi~ko-wanie z ZG KW, a od r. 1966 - poprzez "Ruch" . Z dniem 1 I 1967 cz~sc k61 przes zla na sys tem kolportazu Skladam serdeczne podzi~­ indywidualnego. T a dro g" otrzy- kowanie Zarzqdowi Gl6wnemuje obecnie "Taternika" przeszlo 200 czlonk6w Klubu. Caly na- mu Klubu Wysokog6rskiego, klad pisma wynosi 2900 egzempla- Instytutowi Wydawniczem u r zy. "Nasza Ksi~garnia" oraz wszy- Kolo Warszawskie Najwi~ks ze z k61 KW, warszawskie, w pazdzierniku 1966 r. przekroczylo liczb~ 600 czlonk6w. W trakcie czwartkowych zebran wygloszono jesieniq i w zimie sze- 40 www.pza.org.pl stkim przyjaciolom Ada-ma za pami~c 0 Nim i za calq serd ecznosc, jakiej doznalam PO jego smierci. Barbara Skoczylas L6dz, 11 XII 1966 r. Z pismiennictwa Jalu Kurek: Uwazaj, zmija! WydawnictwQ Literackie, ~rak6w 1965, s. 207. rozmalcle, spokojem, prawdq , nieby tern ... " - stwierdza Jalu Kurek , celnie utrafiajqc w specyfik<: polskiego, cierpi<:tniczego - jak napisalem na innym miejscu - stosunku do g6r. W obliczu Tatr dokonywano obrachunkow narodowych i w gorach tych widziano pomnik trwalosci narodu. Bohater " Uwazaj, zmija!" cierpi r6wniez i rowniez w obliczu gor. Ale wymiar jego cierpien jest skromniutki, a jakose czasem niesmaczna. Wprawdzie Jerzy Gosinski SWq fi10zOfiEl gorskq formu!uje wcale g6rnolotnie, udzielaj qC na pytanie: "Po co idziesz w gory?" - odpowiedzi 0 nieblahym ciElzarze gatunkowym: - "PragnE: osiqgnqe gornq granicEl, krawEldz tego, co jeszcze osiC\galne."; ,,- Mysl~, ze mi siEl nalezy nagroda za to, co w zyciu przegrywalem." Ale odpowledz rzeczywista jest nieco inna. Posluzmy siEl raz jeszcze cytatem, stanowiqcym fragment przemyslen bohatera : "WiElc juz odprawil dorocznq pielgrzymk<: tatrzanskq , rna poza sobOl obrzqdki uczuciowych wspominan, chlopie czy zauwazyles nogi i biust kobiety siedzqcej przy sqsiednim stoliku? bEldzie niebawem zjezdzac kolejkq linowq w dol, nie baw siEl w ceregiele, umow siEl z niq do Orbisu na kolacjE:, jutro pojdziecie na spacer do Dollny Bia!ego i flircik gotowy. (... ) .. szukasz wybiegu, aby usprawiedliwie siEl przed ludzmi , przed sobq samym, w istocie chodzi 0 c 0 i n neg 0: .. " (podkreslenie J. K .). Bezsprzecznie ciekawa jest £orforma podawcza kSiqzki, choc i 0 na budzi sprzeciwy (co tym razem oznacza s!owa u znania). Szkoda tylko, ze spozytkowana zosta!a przy analizie tak malo wymyslnych ! oryginalnych problemow, kt6rych poglElbianie prowadzi czasem do paradoks6w i wywoluje wrazenie niezamierzonego (chyba) komizmu. W efekcie powiedziee trzeba, ze wszystko to, co w powiesci przedstawione zostalo, kwalifikowaloby siEl jako doskonaly material do tradycyjnego romansu, odpowiednio pikantnego i "z dreszczykiem". Z wprowadzonych tu motyw6w mozna by zresztq wykroie j eszcze z kilka opowiadan i ze d \va eseje polemiczne, zwrocone przeciwko "slusarce" i ohydzie wsoolczesnego taternictwa. W sumie: podtrzymujEl swoje zdanie sprzed kilku lat, ze wspolczesna powiese tatrzanska jeszcze nie zostala napisana. "NienawidzE: ich, slyszy pan, nienawidzEl ich, wdarli siEl z m lotkiem w skaly, kaleczq sciany, gdzie siEl ruszyc, slychac: puk-puk-puk. W nocy, kiedy siE: budzEl, slyszE: nad g!OWq to przeklElte puk-puk-puk. Slusarze, cyrkowcy, g6wmarze!" Jak widac z przytoczonej tu wypowiedzi Jerzego Gosinskiego, bohatera nowej powiesci Jalu Kurka - ni to ekstaternika, ni to tu" rysty 0 poglqdach trqcqcych Chalubinszczyznq - nie rna on zbyt przyjaznego stosunku do "taternik6w wsp6!czesnych", a w zwiqzku z tym trudno rnu bEldzie zaskarbic sobie syrnpatiE: czytelnik6w z tych k61. Jest to bowiern ksiqzka 0 erotycznych klopotach starszego pana, zdra dzanego przez zonE:, pomijanego w awansach sluzbowych i lubiqcego dobrze popie, a jezdzqcego w Tatry po to, by w obliczu gor przeprowadzic doroczny zabieg masochistycznego samoudrElczenia. Jest wiElc powiesc ta czyms w rodzaju "spowiedzi" rzeczonego dyrektora Gosinskiego, kt6ry snujqc wielowarstwowy, burzliwy i r 0 z k 0 jar z 0 n y monolog, przeprowadza rozrachunek miEldzy sob q , a (tu trudno zdecydowae, komu oddac pierwszenstwo!) kobietami swojego zycia i gorami. W trojkqcie tym gory prezentujq siEl bezsprzecznie najlepiej. Bohater powiesci jest natomiast r6wnie anachroniczny, co warstwa zdarzenio\va "Uwazaj, zmija!". Czeg6z bowiem w tej powiesci nie rna! SOl , jak siEl rzeklo, proby samookreslenia w obliczu gor, Sq wspominki taternictwa epoki Leporowskiego i Stanislawskiego, Sq i liczne problemy erotyczne - i im bodaj nalezy oddac priorytet w ksiqzce, w kt6rej, na d odatek, "trup siE: g~sto sciele", bo i wraz z bohaterem wspominamy smierc jego lubej w scianie Rumanowego (!), i j estesmy swiadkami smierci starego przewodnika gorskiego, wEldrujqcego prosto w objElcia Klimka Bachledy. 0 ile jeszcze ten trup pierwszy jako tako miesci siEl w ramach koncepcji powiesci, choe razi jako motyw malo pomyslowy (dziewczyny sfrustrowanych gorolazow zawsze ginq w Tatrach!) , 0 tyle smierc zacnego przewodnika stanowi tu juz zupelnie zbEldny Jacek Kolbuszewski przydatek. A na domiar zlego mam y jeszcze zezwlok mlodego taternika , ofiarE: drogi WHP 303 D , 0Prace Muzeum Ziemi. Nr 8. fiar<: okreslonq przez Gosinskiego mianem na wstElpie moich uwag Prace z zakresu historii nauk przytoczonym. geologicznych. Wyd. GeologiWreszcie problem ideologii. " Ka- czne, VVarszavva, 1966; s. 241. zde pokolenie polskie wEldrowalo w Tatry, czego tam szukalo? tego, Ludwik Zejszner (1805-71) , jeden co nie miescilo siEl w nim samym, z czolowych pol skich znawc6w eo tkwilo poza nim, nazywano to Tatr pierwszej polowy XIX w., nie doczeka! si~ jeszcze naleznego mu miejsca w historii taternictwa. Trudno pojqC dlaczego , boe przeciez wydrukowal ogromnie duzo , a napisal jeszcze wiElcej. Praca Juliusza Zborowskiego w omawianym roczniku , oparta na zaginionych juz materialach, jest cennym przyczynkiem do wiedzy 0 itinerariach tego niezwy k le pracowitego uczonego i ambitnego turysty . Nie mmej cenna z punktu wid zenia historii taternlctwa i est obszerna i szeroko udokumentowana praca Zbigniewa Wojcika 0 geologicznych zainteresowaniach Tytusa Chalub inskiego (1820-89). Analizujqc 0cala!e resztki zbior6w geologicznych znakomitego leka rza , autor rekonstruuje szereg jego gorskich marszrut. Omawiany zeszyt zawiera kilka innych artykul6w ciekawych dla milosnika g6r, m. in. studium Antoniego Gawla 0 sladach rob6t g6rniczych w Tatrach Zachodnich. Warto dodae, iz sekretarzem naukowym wydawnictwa jest taternik i grotolaz, dr Zbigniew Wojcik. J. Nyka Jean Franco, L ionel Terray: Bataille pour Ie Jannu. W yd. Gallim ard, Paris 1965; s. 293. Cena fro 20. Ekstremalny alpinizm egzotyczny narodzil SiEl co prawda wczesniej, ale zdobycie "szklanej gory" Jannu (7710 m) w grupie Kangchendzongi stalo si~, j a k dotqd, jego czolowym osiqgni~ciem. W r. 1957 G. Magnone przeprowadzi! niezbyt zachE:cajqcy rekonesans. Mimo to w dwa lata pozniej wyruszyla wyprawa, ktorej przebieg pi<:knym lite rackim stylem relacjonuje J. Franco. Zainstalowala ona 2000 m lin porE:czowych i rozwiqzala karkolomny probl em az po wysokose 7400 m. Ekspedycjq w r. 1962 kierowal L. Terray, on tez 0pisuje ostatni akt batalii: 27 i 28 IV prawie wszyscy uczestnicy wyprawy stanElli na powietrznym wierzcholku. KSiqzka jest ilustrowana wspanialymi zdjElcia mi, niestety - jak w wielu pozycjach Gallimarda - szaro i slabo wydruko wanymi. Stefania Grodzienska: Spot kanie za mn~. "Iskry", Warszawa 1966; S. 199. Cena zl 20, W nowym zbiorku Grodzienskiej nie zabraklo r6wniez opowiadania taternickiego. Zatytulowane "Druga na linie" i oparte na dose oklepanym pomysle konstrukcyjnym, zdradza ono nie byle jakq znajomose nie tylko rzemiosla wspinaczkowego , ale i psychiki taternika (czy raczej taterniczki). Nic dziwnego - autorka rna przeciez 41 www.pza.org.pl · za sob q nie jednq pi~knq drog~ w A-Z Encyklopedia pO·pUTatrach, a jej partnerem bywat PWN. IV wydanie. m. in. Wawrzyniec Zutawski. Opo- larna wiadanie by to juz kiedys druko- P.anstw. Wydawniotwo Nauwane w "Przekroju". kowe, Warszawa 1966; s. 1298. Cena zl: 80. W. F. Niechoroszew: TektoKolejne wydanie niezwykle ponika Altaja. lzd. "Nied,r a", trzebnej publikacji, przeznaczonej Moskwa 1966; ,s . 307. Cena W dla najszerszego kr~gu odbiorc6w. Wy dawnictwo masowe (naklad Polsce zl 23. 160000!), warto KSiqzka przeznaczona dla specjalist6w, ale zawiera nieco informacji og6lnych 0 malo nam znanej radzieckiej cz~sci Altaju. Cennym dodatkiem jest mapa tektoniczna omawianego obszaru w podziatce 1 : 1 000 000. Egzemplarz znajduje si~ w zbiora ch K'W. Tatry - mapa turystyczna. P o-dzialka 1: 75 000, ,podzialka pionowa: 1: 50000. Wyd. PPWK przy wsp6l:pracy Instytutu Geodez.ii i Kartografii, Warszawa 1966. Cena zl 90. ZazdrosciliSmy plastycznej m a py Tatr nas zym sasiadom z potudnia, i oto doczekalismy si~ wlasnej. W y tloczono jq w masie plastycznej, zasi~giem obejmuje cale Tatry wlqcznie z przedpolami. R ysunek jest wlasciwie powt6rzeniem znanego arkusza "Tatry i Pienin y" 1: 75 000, obci~tego u g6ry i poszerzonego na zach6d. Mapa stanowiC b~dzie doskonalq pomoc przy nauce topografii na kursach . Z pozytkiem przestudiujemy jq wszyscy, gdyz 0 pionowej r zezbie T atr - zwlaszcza w partiach dolin - wyobrazenia mamv raczej m~tne. Podajqc wysokosc szczyt6w, nadal nie uwzgl~dniono nowych oublikacji slowackich, nle rna to jednak wi,"kszego znaczenia, gdvz male cvferki przy poszczeg6lnych czubkach Sq i tak nieczytelne. wi~c zwr6cic uwana pewne niedostatki. Raslo "alpinizm" jest dobre, w dodatku uzupelnione cennq tablicq poglqdoWq. 0 bl~dnym definiowaniu nazwy "czekan" (zob. to hasto) pisalis my juz w zeszycie 1-2/1965 "Taternika" (s. 70) . GOPR (w6wczas TORP) zalozylo nie PTT, lecz TT - nalezy dodac przynajmniej rok 1909. G6rskie hasla geograficzne s1i na og61 poprawne, choc przy Kaukazie i Alpach warto b y b odaj wspomniec 0 ich walorach rekreacyjno-sportowych (narty, alpinizm), a przy Hinduku szu - 0 wyjqtkowej roli Polak6w w jego eksploracji (1960-1966). Najwi~cej zastrzezen budzi haslo "Tatry" . Dlaczego jedynie Dolin ~ Suchej Wody wymieniac jako gl6wnq w Tatrach Wysokich? R6wniez Tatry Zachodnie majq dolin gl6wnych wi~cej niz dwie. Nazwa "Garluch", aczkolwiek popierana w slownikach, jest niefortunnq pr6b q spolszczenia nazwy Gierlach. Wysokosc tego szczytu juz ladnych par~ lat temu obnizono do 2655 (2654) m, zmienily si~ r6wniez wysokosci innych szczyt6w, m. in. Giewontu (1909 m). Pionowe zasi~gi roslin w g6rach, uwarunkowane klimatycznie, na zywamy pi~trami, przy czym dla pi~tra turniowego przyj~la si~ w nau ce dolna granica 2350 (2300) m, a nie 1800 m . T a kich i podobnych potkni~c mozna by w encyklopedii znalezc wi~ce j , dO V wydania konieczna wi~c b~dzie gruntowna rewizja. g~ J . Nyka (jn) Ferdinand Kropf: Spasatelnyje raboty w gorach. W yd . Edward Passendorfer: Na Fizkultura i sport, Moskwa skalnej drodze. Wydawnictwa 1966 ; s. 120, naklad 10 tys. Geologiczne, Warszawa 1966; egz. Cena 23 kop. s. 277. Cena zl 15. Skala jest naszym zywiolem, a profesor Passendorfer, jak malo kto, umie w spos6b zajmujqcy a zarazem przyst~pny wprowadzac w zawile tajniki jej genezy i struktury . Totez nawet jesli ktos zna c z~s c pogadanek z poprzednio wydan y ch zbiork6w (" Z w~d r6wek geologa" i " Na szlakach geologiczn ych" ), przypomni je sobie z przyjemnosciq , a po nowo w lqczone si~gnie z najzywszym zaciekawieni em. Koscielec, Gie\vont, Rohacze, Matterhorn, Mont Blanc - to do; brzy g6rscy znajomi, kt6rych na kartach tej ksiqzki oglqdamy od troch ~ innej strony, niz wysokosci scian , daty przejsc i nazwiska zdob ywc6w. Naklad zaledwie 5000 cgzemplarzy. Nowa ksiqzka F . Kropfa, kt6rej kllka egzemplarzy znalazlo si~ w warszawskich ksi ~ga rniach, zasluguje na szczeg6lnq uwag~ tych, kt6rych dzialal nosc wiqze Sl~ z przebywan iem w g6rach . Wypadki g6rskie, sposoby przychodzenia z pomOCq osobom w nich poszkodowanym oraz profilakty ka przeciwwypadkowa - to zagadnienia wchodzqce w zakres problematyki szkolenia w taternictwie, narciarstwie i turystyce g6rskiej. Wiedza w tej dziedzinie rozwija si~ nieustannie; doskonalq s i ~ metody i sprz~t ratowniczy, rosni e takze literatura fachowa. Niestety, tylko niewielka jej cz~sc doeiera do naszy eh ezytelnik6w, co oezywiSeie nie ulatwia popula r yzaeji nowin spod znaku niebieskiego krzyza. 42 www.pza.org.pl Autora omawianej broszurki nie trzeba przedstawiac. Slyszelismy 0 tym znanym alpiniScie juz niejednokrotnie, a wielu z nas mialo moznosc zetknqc si~ z nim osobiseie podczas pobyt6w w Kaukazie. Wypada podkreslic zaslugi F . Kropfa w zakresie organizacji systemu bezpieczenstwa g6rskiego w alpinizmie radzieckim, a takze zwr6cic u wag~ na jego ogromne doswiad czenie w tej dziedzinie, nab yte w toku dlugoletniej pracy w bazach alpinistycznyeh. Nowa ksiqzka F. Kropfa stanowi rodzaj podr~cznika ratownictwa, a nawet jak gdyby rozszerzony 1'egulamin stacji pogotowia g6rskiego, w kt6rym pierwsze miejsce zajmujq zagadnienia taktyki wypraw ratunkowych, na og61 pobieznie omawiane w wi~kszosei dotychczasowyeh opracowan poswi~eo n ych temu zagadnieniu . Taki spos6b uj~cia tematu jest zaletq wyr6zniajqcq prac~ sposr6d innych . Wprawdzie proponowana przez autora taktyka odpowiada seisle specyfiee Kaukazu , jednakze liczne jej elementy zaslug ujq na wprowadzenie do taktyki wypraw ratunkowych w Tatraeh. Wiadom~ , jak cz~sto Sq one organizowane samorzutnie przez taternik6w, a niebezpieczna improwiz a cja zast~puje w nich rzetelnq wiedz~ ratowniczq. Sporo miejsca zaj muje opis budowy i zastosowania nowoczesnego sprz~tu, na ogol identycznego z tym, jaki jest uzywany w Alpaeh i w Tatrach. VV' osobnyeh rozdzialach om6wiono udzielanie pomocy ofiarze wypadku i jej transport w warunkach zimowych, a takze niebezpieczenstwa g6r w zimie i sposoby ich unikania. Niekt6re spostrzezenia zaslugujq na mozliw ie szybkq popular yza cj~ wsrod naszych taternik6w i n arciar zy. Tak na przyklad, stare podr~czniki uCZq , ze porwany przez lawin," winien wykonywac w niej ruchy pi vwaka, praktyka jednakze wskazuje na nieslusznosc tej rady. Kropf uwaza, ze osoba, kt6ra znalazla si~ w lawinie, winna podkurczyc nogi, podciqgnqc kolana p od brodE: a r~kami oslonic twarz. I slusznie, bowiem pozycja taka juz nieiednemu oealila zycie, a od kilku lat propa«uje si~ j'l na kursach taternickich w niekt6rych osro:lkach . Interesujqco przedstawiajq si~ uwagi dotyczqce udzielania pom ocy poszkodowanemu przy uzYciu sprzetu "nieetatowego", a tal{ ze 0 samoratowaniu si~ po odpadni~ciu od sciany czy po wpadni~ciu do szczeliny w 10dowcl1. Zrozumienie i zapam i~t anie tresci ksiqzki ulatwiajq liczne rysunkl. Szkoda, ze ksiqzka Kropfa jest tak tru dno dost<:pna w naszych ksi~garniach , bowiem moglaby stac si~ cennym uzupelnieniem kSiegozbioru instruktora t a ternictwa . Wyd aje si<:, ze powinni si<: z niq zapoznac takze ei . k t6rzy pis zq pod r~czniki i przewodniki tury styczne zaopatrzone w uwagi 0 bezpieczenstwie w g6rach. Maciej Popko Notatki, ciekawostki Pik Korzeniewskoj 1966 Z Kordylierow Minionego lata szereg piE;knych sukcesow odniesli w 'Swo.ich gorach alpinisci radzieccy. Jak nas informuje Anatolij Owczinnikow w liScie z dnia 24 X 1966, wspinacze zrzeszeni w moskiewskim "Burewiestniku" poprowadzili trzy nowe drogi na czwarty co do wysokosci szczyt Zwiqzku Radzieckiego - Pik Korzeniewskoj (7105 m) w Pamirze. Dwie z t ych drog obie 0 duzych trudnosciach technicznych - wiod q filarem poludniowego zebra oraz wschodniq graniq wierzcholka. Pik Korzeniewskoj wznosi si~ na po1nocny zachod od Szczytu Komunizmu (7495 m), a po raz pierwszy zosta1 zdobyty w r. 1953 przez 8 alpinist ow ekspedycji WCSPS, kierow anej przez E. A. Bieleckiego (opis : "Pobiezdiennyje Wiersziny" 1954, s. 5-44). Nie ustaje zainteresowanie alpinistow zachodnich pi~kn ymi grupami gorskimi Andow peruwiansk'ich. W lecie 1966 r. dzialalo tu wiele wypraw. M. in. w Kordylierach Vilcabamba rozbila obozy wyprawa CAF z Lionu, ktora w dniach 7-17 VIII dokonala 7 pierwszych wejse na szczyty przekraczajqce wysokose 5000 m, w tym na 3 wierzcholki masywu Hua yana y (5280, 5300 i 5484 m). Trudnosci drogi na wierzcholek poludniowy si~gajq IV +. (La Montagne, Oct. 1966). Szesciotysi~czne Kordyliery Huayhuas h (szczyt Yerupaja liczy 6632 m wysokos·ci) o·dwiedzila 6- osobowa wyprawa DA V z Monac hium. Dnia 21 VI 1966 r. zdobyla ona dziewiczy dotqd s.zczyt S iula chico (6265 m), juz w r. 19&1 atakowany przez Niemcow, kto rych trzech sp adlo z nawisem 100 m od wierzcholka. Dokonano rowniei kilku wejse na pi ~ ciotysi~czniki. przewazme nowymi drogami. (A!pinismus 1/1967) (mp) "Pajl!,ki" z Lecco W czerwcu 1966 obchodzila 20-lecie istnienia grupa alpinistyczna "Pajqki" z miasta Lecco nad zatokq jeziora Como ("Gruppo Ragni" - CAT Leeco). W odroznieniu od slynnych "Scoiattoli", rozwijajqcych dzialalnose glownie w okolicach Cortina d'Ampezzo, "Pajqki" majq do zaksi~gowania sukcesy w najrozniejszych grupach gorskich liczq przeciez pomi~dzy swoich takich wspinaczy, jak Riccardo Cassin czy Carlo Mauri. Jubileusz sciqgnql do Lecco licznych przedstawicieli wysokogorskiej "smietanki" zachodniej Europy. G. Rebuffat, P . Mazeaud, Y. i M. Vaucher, T. Hiebeler, D. Whillans - to tylko pierwsze z brzegu na zwiska. J edn ym z punk tow uroczystosci by1a d ys.kusja na temat diret tissimy Eigeru. Przewaza1y glosy krytyczne, z kompromisowym Sqdem wyst qpil Cassin: " mloda generacja musi si~ wy iywae w takich przejsciach - powiedzial co pi~kniejsze rozwiqzania sprzqtn~lismy jej m y ,.. " Trydent 1966 Do udzialu w XV Mi~dzynarodowym Festiwalu Filmow G6rskich i Eksploracyjnych (zob. "Taternik" 3-4/ 1966, s. 130) dopuszczono 43 filmy, z tego 29 w kategorii gorskiej (5 z Polski). Wielkq nagrod~ Grand Prix Citta di Trento otrzymal pi~kny film "Anatomie d'une p remiere" J. Ertauda (Francja), obrazujqcy zdobycie w lut ym 1966 r. ostatniego z dziewiczych sz czyt6w Hoggaru (L. Berardini i P. Mazeaud). W klasie 16 mm nagrod~ CAl przyznano filmowi "High in the Himalayas" M. B. Gilla (USA) - dok um entu z w y prawy E. Hilla ry'ego w rejon Khumbu. "Zloty Rododendron" (klasa 35 mm) przypadl czechoslowackiemu filmowi B. Rog era z w y p r awy w Hindukusz w r . 1965 ("Kam nedoletiptak"). Nagrod~ UlAA . otrzymal film M. lchaca (Francja) "Le conquerant de l'inutile" biografia g6rska L . Terray'a. A ustriacy w Kaukazie Zlobisty Szczyt Latem 1966 bawilo w Kaukazie kilka grup alpinistow z Austrii. Wymiennq grup~ wysIal tam rowniei CiTK. 17 -dniowy pobyt w rejonie Bezi·ngi przynios1 7-osobowej ekipie intereS'ujqce wyniki. Do najlepszych nalezq wejscia na D y1ch- tau (5204 m) polnocnq granig; oraz Filarem Abalakowa, ,pokonanym w 12 godzin ! Atak na Dza ngi-tau Zebrem Merzbachera zalamal si~ tuz pod wierzc holkiem. Do ciekawszy ch os iqgni ~ e tatrzanskiego lata 1966 nalezy przejscie T. P iotrowskiego i T. Rewaja na polnocno - wschodniej sC'ianie Zlobistego Szczytu. PoprowadzHi oni tam pi~knq drog ~ kulisq rozdzielajqcq t~ 400metwwq scian~ - w pewnej skale i duzej ekspozyc .ii. Droga ta wydala si~ zdobywcom i'dentyczna z dro gq 1. Galfy'ego i t·owa rzyszy z r. 1954, wzm.iankowaD'l b ez podania szc zeg616w w przewodniku W. H. Paryskiego t. 10 (nr 14.02). Z przeprowadzonej ko- (bTZ 11/1966) 43 www.pza.org.pl respondencji wynika jednak, ie chodzi 0 dwie CO prawda bllsKle slebie, ale rClZne drogi: "wasza trzyma si~ przewainie filara kullsy - pisze 1. Galfy - podczas gdy my bylismy od kraw~dzi troch~ na prawo". War to dodac, ie Galfy gromadzi materialy do monograficznego artykulu 0 p6lnocno-wschodniej scianie Zlobistego. Najtrudniejsza droga Tatr? Droga Chrobaka i Heinricha na Kazalnicy Mi~guszowieckiej, kt6rej lopis zamieszczarny na s . 30, utrzymuje opinie najtrudniejszej drogi w calych Tatrach (por. "Taternik" 3-4/ 1965, s.89) . W lipcu 1966 r. jej III przejscia dokonal zesp61 krakowski - J. Brudny, K. Liszka i A. Trzaska. Zdaniem tej tr6j'ki, trudnosci hakowe drogi Sq ocenione zb yt nisko, bardzo mElczqce Sq tei odcinki klasyczne. Na wyciqgach hakowych cZElsto, mimo stosowania p~tli, wyst~pujq przesztywnienia liny. Znamienne jest por6wnanie czasu efektywnej wspinaczki podczas ko l ejnych przejsc: I (1964) - 32 godziny, II (1965) 32 godziny, III (1966) - 45 godzin. Magnifico Alpamayo Nevado Alpamay o, "najpiElkniejsza g6ra swiata", 'k t6rej zdjElcie zamiescilismy w poprzednim zeszycie "Taternika", doczekala si~ drugiego wejscia - 'nowq drogq, przez trudnq gran Ip 61nocnq. Dokonala go 6-osobowa wyprawa brytyjska w skladzie: J. Arnatt, D. Bathgate, T. Burnell, D. Gray, N. Kelly i R. Smith. Wierzcholek osiqgnEllo pi~ciu uczestnik6w, przy 'czym atak szczytowy przeprowadzono w dwu grupach w dniach 9 i 11 VII 1966 r. Mi~diy szczytem p6lnocnym, zdobytym w r. 1951 przez Francuz6w, a gl6wn ym trzeba bylo pokonac 4-wyciqgowq .ostrq gran lodowq, zjeionq serakami i nawisami. Najtrudniejszym miejscem byl 7-met r owy odcinek pod samym lodowym czubkiem, na kt6ry wchodzono p.ojedynczo, gdyi dla dwu os6b nie bylo na nim rniejsca. Dave Bathgate ,osiqgnql wierzcholek dwukrotnie, natomiast Ned Kelly nakrElcil z wspinaczki pi~kny film, pod koniec z pomocq teleobiek tywu ze stanowiska na szczy cie p6lnocnym. Ilustrowany zdj~ciami opis wejscia zamiesz'Cza "Mountain Craft" Winter 1966. Anglicy w Tatrach Tatr y Sq obiektem stale r os nqcego zainteresowania zagran:iczn ych alpinistow. Ostatn io pojaw iajq sie coraz cZElsciej grupy wspinac zy z Wysp Brytyjskich. Sq'dzic naleiy, ie p opularnosc Tatr wsr6d ni ch wzros la po wizy tach Lorda Hunta w Polsce, ktory spopularyzowal nasze g6ry w pismiennictwie an- gielsk;m. I tak w · sierpni u i wrzeSl1l u 1966 r . miellsmy okazj~ powitac m. in. czwork~ alpmist6w z S t. Hellens Moun taineermg Club, a wsr6d nich prezesa klubu, Geoffreya White'a. Anglicy przeszli szereg interesujqcych dr6g w rejonie Morskiego Oka i Hali Uqsienicowej, w mieszanych zespolach polsko- angielskich; odwiedzili nakie Krak6w. Milo nam odnotowac fakt, ie goscie wywieili z naszych gor, mimo niezbyt sprzyjajqcej pogody, przyjemne wraienia i ma.iq zamiar powr6cic tu jes:-.~ze. (j . kow.) Kto pierwszy na "Churchill Peaks"? Mount McKinley rna wysokosc 6193 m i jest najwyiszym wzniesieniem 'Calej Ameryki P6lnocnej. Z jego dwu bliiniaczych w ierzcholk6w, nieco niiszy jest p61nocny. Jak podaje "The ALpine Journal" 1/ 196'6, s. 149, V. S. Secretary of the Interior z aprobata prezydenta Johnsona nadal ostatnio obu wierzcholkom nazwEl "Churchill Peaks". Poniewai ,cala g6ra nie wstala dotychczasowej nazwy pozbawiona, pismo zastanawia siEl, naco bEld q teraz wchodzi'li alpinisci : na Mount McKinley 'c zy na Churchill Peaks? Admini'Stracja USA nie uzgodnila podobno swej propozycji z Komi.sjq Nazw Geograficznych ani tei z ,i nnq zainteresowanq instyt ucjq. Hindukusz 1965 W ciqgu ,l ata 1965 w Hindukuszu dzialaly lqcznie 22 wyprawy eksploracyjne, z tego tylko jedna (czechoslowa,c'ka) od strony Wachanu. Na Zachodzie ukazaly si~ ostatnio probne odbitki nowej mapy Afganistanu, ktora b~dzie stanowila "malq rewolucjEl" w nazewnictwie ,i siatce wysokosciowej Hindu:' kuszu. Zmi.any wys-okosci szczyt6w id q w obu kierunkach - dla przykladu Mir Samir spada poniiej 6000 m, zas Koh-i Bandako r awansuje do 6843 m. Nazwy w Tatrach W kolejnych numerach pisma "Vysoke Tatry" znany slowacki tatrolog, Ivan Bohus, oglasza odcinki pracy "Zemepisne , nazvoslovie Vysoky'c h TaUer". W numerze VT 4/1966 podal kilka interesujqcychcyfr. Otoi w grzbiecie glownym Tatr od LiHowego po PrzelElcz pod Kopq doliczy1 si~ 219 obiektow morfologicznych ,posiadajqcych wlasne nazw v Sl OW?2'k :e. Z tei 'l iczbv 101 ,t o w y nioslosci (szczyty, turnie, kopy, igly itp.), zas 106 obniienia (przelElcze, siodla, przelqczki). W j~z y ku slowackim najwi~cej jest nazw zlozonych z 2 i 3 slow (odpowiednio III i 88), zas tylk o 1.5 nazw ogranicza siEl do 1 slowa. Najkrotszq nazwq jest "Kon" w Lodowym, najd1uisz q - Zapadny (Vychodny) stit nad Ze- 44 www.pza.org.pl Lato 1966. Krakowski zesp61 podczas przej scia direttissimy Malego Kiezmarskiego Szczytu . Fot. Jan Roth lez n ou br anou ". Polskie naz wy rr:a W 2~1\1< Bohusa 199 obiektow, nie moina jednak tej Jiczby uznae za o s tqt "' ~z nq, gdy z auior nie w ykorzystal w s Ny m opracowaniu szeregu wai nych hodel z nas zej literatury. (j n ) W Grecji i Turcji We wrzesniu 1966 r., w czasie podroiy p o Grec ji i Turcj i, mialem moznose zawadzic takie 0 niek tore rejony gorskie tych k rajaw i zapoznac si~ z ieh charakterem. T ak w i~ c ud-alo mi si ~ zw iedzic, w t owarzys twie pr zy jaciol z Greck iego Klubu AlpejiS kiego (pozna'n ych podczas spotkania DIAA na Hali Gqsienicowej), tereny wspinacikowe poloione w poblizu miasta Perachora (o.k. 100 km na zachod od Aten), nad "Jeziorem Bl ~ki t ­ nym". Spor~ pi~kn y ch gar widzialem ro w ni ez w poludniowej i poluoniowo-zach1o:: niej Anatolii, szczegolnie zm; w masywie Tauru oraz w rejonie Wrot Cylicyjsk ich, gdzie uwag~ zwracaly liezne sciany wapienne i dolomitowe znacznych rozmiarow, wyprowadzajqce na wierzcholki prze:k:raczajqce w y sokosc 3000 m n.p.m. Rejony t.e Sq bardzo rzadko odwiedzane przez alpinistow i ze wzgl~du na panujqce tam latem upaly posiadajq raczej turystyc7lne walory. Maciej Popko Kobiety Matterhornu Pierwszq kobietq, ktora przeszla 1200-metrowq polnocnq scian~ Matterhornu byla Yvette Vaucher (13-14 VII 1965, p~r. "Ta- ternik" 3- 4/1965, s. 96). Drugq k obi elq n a tej samej scia:J.ie - rowniez na drodze braci Schmid - b vla znan a a lu inistka cZ eska, S ylva Kyslikova. Wejscia doko nala ona w d:1i a ch 10 i 11 VIII 1966' w to w a r zystwi e Niem ca G. B3. ur a i J apoilczyk a M. T aka dy (w zeszl ym rok u przeszedl on poln ocnq sci an~ Eigeru, tracqc po drodze partnera). Prowadz"cymi w zespole b yli wylqcznie obaj m ~ z. czyzni, a wy wiad z bohaterk" p r zejscia p r zeprowadzil m . jn. na sz tygod n ik "Zwier ciadlo" (29 X 1966). W dn iu 14 VIII pokonala scian~ trzecia kobi eta : Daisy Leidig-Voog, znana z pr zejscia polnocnej sciany Ei geru w r. 1964 ("Taterniok" 3- 4/1964, '5 . 129). Na czysto kobiece przejscie polnocna Matterhornu czek a nadaI. Warto dodac, ze Kyslik ova rna ro wni ez za sob" przejscie drogi Com ici ego na polnocnej scianie Cima Grande w Dolomitach (12 VIII 1964, partner G . Baur). Maly Lodowy Szczyt Droga S. Motyki na poludniowej sClanie Malego Lodowegoposiada 2 duze w ar ianty tegozsamego autors., z lat 1932 i 1938. Drugi z ni'ch - wprost do gor y - nie zo stal opisany i jest malo znany taternikom. Latem 1966 r. przeszedl go wraz z Z. Czarniakiem A. Nowacki z Zakopanego. "Nie wchodzqc w trawers, idzie si~ plytami prosto do gory - pisze. - Trudnosci VI, ·c aly ·czas w slicznej wspinaczce 'klasycznej, w pewnej skale. Jedna z najladnjejszych scian, jakie w ogole robHem do tej pory." 45 www.pza.org.pl IKAR - Dorobek K. Saysse·- Tobiczyka W w arsza wskim Klub H! K~ iE;g:Jn a od byla siE; w dniach 16- 18 XI 196'6 wysLawa "sto ksiqzek 0 ziemi polskiej", uk azujqca dorabek autarski ,i edyto rski dra Kazimierza Sayss e-Tabi czyka. SylwetkE; autara ponad stu w ista cie publikac.ii - w znacznej mierz e a tem~tvce crorskiei - czytelnicy l1as,z ego. pisma paznali z wywiadu wydrukowanego. w nrze 3-4/1965. Mozemy tu dadae, ze dr T obiczyk odzna'czony zostal niedawna Krzyzem Kawalerskim ODderu Odw dzen ia Polski, w ystaw E; zas na Starym Miesde urZqdzily przedsiE;biar stwa wydawnicze "Nasza K siE;gar,n i a", "P ol.ani a", "Sport : Tur ystyka" araz "Wied za Fo w,s zechaa· '. Przy akazji wy~tawy mi 21 si~ tez a rlo:ic wieczor autr;r3 ld, 1-..lory zgr arna czil wiele 0sob, zwlaszcza ze sw iata ltld zi g6r. Chwilo wa niedyspozycja uniem ozliwila przybycie boha terowi wieczaru, wabec czega 'krotkq prelekcj E; a jega da w b'ku za~mprawizowal m gr Alfred Gor n y, dyrekta r wydawnic twa "sport i Tu rystyka". (a. chow.) UIAA W Bad-Ragaz adb yla siG w ·dniach 17-19 VI 1966 r . walne zgramadzenie Internatianale Komissian fUr ALpines Rettungs wesen (I KAR) - komisj,i skupiajqce.j s,p ecjalistow ratawnictwa gorskiega z: krajow alpejskich . W zebr an iu uczestniczyli rowniez abserwatorzy s,p oza tega kr~gu, m.in. z Czechaslawacji i Palski. NajwiE;cej uwagi paswiE;cono niebezpieczenstwam lawinawym, zwiqzk u z ktorymi na dni 12-13 XI 1966 zwolana III MiE;dzynaradawq Kanferencj E; Przeciwlawinowq. Jak wi adomo, DIAA czy ni ad la tstaran ia, b y wziqc IKAR pad swaje skrzY'dla. Na omawiane zebranie przyjechal sam prezes, dr Wyss -Dul1ant. 'Z abiegi i t ym razem nie daly pazytywnego rezultatu. IKAR nie za mierza TazsZierzac ani swajega sklaodu, ani swych zaleznosci. DIAA przyznana jednak prawo uczestniczen.ia w pracach Komisji za pas,r ednictwem obserwatora. Prezes IKAR, dr R. Campell, ZOIs tal wybrany na to. stanawiska na dalsze 3 la ta. ,v Zarzlj,d Glowny Klubu Wysokogorskieg'o w sprawie IV PoIskiej Wyprawy w Hindukusz Tragiczn a smie r c Jerzego Potockiego dnia 4 IX 1966 w Jaw i nie slOiezne j na poJnocnym stoku No· szaka , a nast ~p n i e relacj e powra caj<jcych dJ kraj u ucz estnikow wyprawy 0 jej nied c ci<jgni~ ­ c·;ach i bt~dach organ uz acyjnych spow od owaly, ze ZG KW p o,w o tal 11 X 1966 ,zespol do 'zebrania i opra c owania ma te r ia I6w i inf.armacji z wyprawy . W skla d zespolu weszlo 6 wybitn y ch znawcow te,renu i badanych zagadnien - kierownikow i uczes~ni k6w poprzednich wypraw. Na podstawie opinii pisemnej i ustnych wyjasnien zespolu, po gruntownym przedy,sk utowan i u mate rial6w, d·nia 24 I 1967 ZG KW wyd at kom uni kat zawieraj<jcy wyniki przepro,w adzonej analizy .i wnioski, kt6re w stresz'c zeni u p r.zedst awi amy ponizej. P nzyczyn <j wypa d ku byla l awina, kt6ra porwala J . Bourgeois, A . H einrich i J. Po tocki podczas wycofywania ,si'l z zamierzoneg'O we-j s.cia na D arba n Z orn i ,sz czyt 7291 m, co by to wywolane nagly m zal amaniem ,s i~ pogody i siln<j sniezyc<j. B yl to wypadek los(}wy, przez nikog.a nie zaM'ini ony. Potu r bowani lawin<j partne rzy Poto'ckieg'O z peIn<j 'Ofia rnosci <j uczynili wszystko, co byl(} w ich mo c y, dla 'odszu kania za ginionego . Nieste,t y d rob ne p rze,dmioty z e~w ipunku Potockiego w~ka­ zaly , ze l a,w ina porwaia go poza kraw'ldz kotla n a bardzo stromy dwukilometrowy lodowiec. Noc przerwala poszukiwania , a fataln a pogoda i z ly st an fizyczny Heinricha nie ,p ozwolity na ich kontynuowanie nast'lpnego dnia . tr ojk~ Wypadek b yl ·obi e ktyw n y, jedna k trojka , naruszajqc plan ope racyjny wyp r a wy, sam(}wolnie podj'lia at ak na wspomni a ne cele, lekkomyslnie r ezygnuj qc ze wspoldzialania grup wspie raj <jcych (opusto,szateobO'zy III iII). Razq cym bt'ldem tr6jki bylo ·n iezabranie z sob<j liny . Dalsza akcja ratunl< ow a przeprowadzona byia odpowiednio do aktualnych mozliwosci wyp rawy, Do najwa,zniejis,zy,ch n iedociqgni'lc i bt'l dow organizacyjnych wyprawy nalez a ly: niewlasc iwy dob§r uc.zestn ' kow , c.zeg.a wyn i k iem by ty niesn aski, podzial na antagonistyc,z ne g,r upy, rozbieznosc celOw i program6w d ziala Lnosci , M'Teszcie - upadek autory,tetu ,k lero,wnika; niewlasciwy podzial funkc ji w kierow n ktwie; znaczne przec·iqzenie n osnOSCl samochodu; niezabezpieczenie podstawDwYich warunk6w lqcznoSci w gora,ch ; nieprawidlow e zywienie w b azie i p"rzeprowadzenie a klimatyczacji u czestnikow; brak ~o lezenstwa, w.zajemna nieufncsc , wypadki sa mowoli i razqcej niesub ordynae ji w c zasie akcj,i g6rskie j. ZG KW przyz naje , ze ze sw ej strony zbytnio zauf al organizatorom wyprawy, n ie d o's tatecznie kry,tyczni e oceni! j ej Is kiad i zbyt p o,b ieznie ko ntrolowal przy gotowania, ,z czeg'O wyci<jga wnioski na przyszlosc . Sp rawyo.sob podei'rzanych 0 czyny n ieetyczn e i n iewypetni a ni e przyj'lty,ch 'na siebie obowi<jzkow zostaty skier'Ow a ne do S<jdu Kolezenskiego KW . W koncu ZG KW ustala war unki, od ktorych w pr.zyszlosci b ~dzi e uzalezn ione organizowanie wypraw . Zostaje ustanowione powotywanie kierownikow ido,b or uczestnik6w oraz petna kontrola progr a m6w i przygotowan przez ZG KW, jak ,r owme.z w prow adzona jednoosobowa odp ow iedzialnose kierownika za 'przebieg wyprawy. 46 www.pza.org.pl Zabi Mnich Powtarza!em niedawno drog~ O . Polakowski ego i A. Sklod owskiego na zabim Mnichu (" Taternik" 3-4!1965, S. 119). Wspomniane w opisie drogi M. Koz!owskiego i J. Potockiego ("Taternik" 1-2/1966 s . 47) " ... par~ metrow razem z drogq zespolu POlakowski - Sklodo\vski. .. ", to w rzeczywistosci 2 peIne wyciqgi. Od wejscia w komin ek zamkni~ty przewi eszonym blokiem az do wierzcholka obie drogi przebiegajq identycznie. PrzejScie wymienionego wyzej bloku wprost jest, wbrew pozorom , naJ,atwiejsze (V- ). Andrzej Grossman Kozi Wierch VV " Taterniku" 1-2/1966 s. 70 zn'a j du je si~ przyczynek do historii drogi prawq stronq filara Koziego Wierchu, opisanej jako nowa przez A. B yczl<0wskiego i J. B. Miecznika . Jak slusznie za uwa za Maria Rewaj, droga ta byla przechod zona juz wczesniej . Przypuszczalnie pierwszego przejscia dokonalismy dnia 27 VI 1958 r. w zespole Rafal Dylewski Andrzej Slawinski. R6wnoczesnie drog q WHP 204 wspinali si~ Henryk Furmanik i Tadeusz Malkiewicz, z ktorymi spotkalismy si~ w miejscu, gdzie obie drogi si~ Iqczq, tj. przed opisanym prozkiem na ostrzu iilara. Podczas naszego przejscia napotykalismy slady prob poprzednikow (bqdz moze mylnych wejse w drog~ WHP 204) , jednakze tylko do podanej w o pisie "prze\vieszki, zamykajqcej plytowe zaci ~cie". Pod samq przewies zk q znajdowaly si~ dwa haki z p~t1q slady odwrotu. powyzej przewieszki zadn ych pozostalosci po przejsciach nie zauwazylismy, a bylyby one z pewnosciq widoczne. Opis drogi podany przez Andrzeja Byczkowskiego wiernie zgadza si~ z tym , co W czasie naszej wspinaczki napotkalismy. Ratal Dylewsk i Curiosa prasowe ,,(W) P6lnocna sciana Zabiej Turni Mi~guszowiec­ kiej - zostala pokonana. Tego wyczynu taternickiego dokonali - VI trwajqcej trzy dni wspinaczce - E. Chrobak z krako ws kiego kola k l ubu wysokogorskiego i J . Chierzyk z gliwickiego kola. Polnocna sci ana Zabiej Turni w ielokrotnie juz, a le bezskutecznie atako\vana przez taternik6w polsleich i czechoslowackich , liczy ok. 600 m i ze wzgl~ du na stromosc, przepascistosc i szerokie wgl<;bienia, okreslana jest jako skrajnie trudna. Totez pierwsze przejscie Chrobaka i Chierzyka jest najbardziei wvrozniajqcym si~ sukcesem taternickim w tym sezo.1ie. (marr),' Notatka Powyz3za uka zala si,! w "Zyciu War sza wy" z dnia 16 VIII 1966. Komentarze zbyteczne, dodajmy tylko, ze w "zeczywistosci chodzi 0 210tq Turni'! w masywie Malego Kiezmarskiego. OpraH IIoJIbcKora BblcoKoropHoro KJIy6a Organ of the Polish Mountaineering Club Revue du Club Po,l onais de Haute Montagne Organ des Polnischen Bergsteigerklubs Tom, volume, Jahrgang: XLIII (1967) No 1 (194) Pe,n;aKTop, editor, redacteur: J6zef Nyka, War,sz.a 36, ul. No'Wos;;'elec'k a 20 m . 18. Tel. 41-07-87. Taternik CO,ll;EP1KAHJlIE Inhaltsverzeichnis P€Xpe ;U.\MOHHbriiI anbrrHHH3M (E. KOJIaHKOBcKH) TIo BepwIlHa1r KaMqaTKH (T. JIaYKa>"ITblc) . KaK rr06e,!(YlJlJ1 rrHK OrTI"Y (6058 M) B TIaM:'lpe (r. M. IIIaJIaeB). IIepBOBOCXO:lK,!(eHl1e coseTCKI1X aJibITI1HHCTOB B 1966 r. MH,!(HMcKaff CKCITe,!(I1LIl'UI Ha ,ll;:lKOMOJIYHfMY B 1965 r. (.H. KOBanbqbIK) . CCCP - "YMA'I. IIOJIbCKOe neTO B Ta'rpax 1966 r. (H. Kypqa6) IIITO npOHCXOijI1T B TaTpax? IIo cesGpHoi1: CTeHe MaTTepxopHa (P. llIacj:HlpCKH). BTopoe BOCX O:lKl\eHMe ITO ITYTH BOHaTTV!: P. Eep6eKa, H. CTPbIqbIHbCKH, P. IIIacjJl1PCKM H A. 3bI3aK, 12- 13 .8.1966 r. . CKanbI KaT"",a ,{I10 B ,ll;OJIOMl1TaX (3. ,ll;3I1eH,tI311eJIeBH"4) 2 4 Bergsteigen als Erholungssport (J. Ko!an- kowski) Die Vulkangebiete von Kamtschatka (T. Laukajtys) 7 8 9 11 Tage 19 rOpHbI>; PaT10H XoxlllBa6 B ABCTPHl1 (M. flpeI..\Kl1) . 20 HallI B11311"r B BeJIJ)!K06pl1TaHHl1 B 1966 r. (fl. KoBaJIbqbIK) 21 IIell.\epa "Paj;"r» B Kenel..\KOM pal10He (3. Py6MHOBCKI1 11 T. Bpy6JIeB cKM) . 23 Kapa6MHbl - TeOpl1JI 11 OITbIT (A. KYCb) . "., HO'3bIe ITYTI1 B TaTpax - 29. B 3apy6e)KHbIX ropax - 33 . rOpHocrracaTenbHaH cny)!{6a - 35. 3arrl1cKI1 - 36. CH3pH)!{eHl1e aJIITI1HI1CTOB - 37. M3 ;>J(bI3HI1 IIOJIbcJ{oro BbIcOKoropHoro Kny6a - 39. M3 J1J1TepaTYPbI 41. 3arrI1CKI1 43 . IIpHnO)!{eHI1H 47. . in . . . . . . . . . • . . . . 4 Felsen czyk) . 7 Der Sommer 1966 in der Hohen Tatra (J . Kurczab) 14 . des OGPU, 6053 m (G. 1. Scha!a jew ). Eine Erstbesteigung im Pamir mit Bohrhaken und Trittbretteln . Indische Everest- Exped ition 1965 (J . Kowa!- 10 . . . . . . . . . . . Wie geht es in der Hohen Tatra? . . . . Auf Bonatti's Spuren durch die MatterhornNordwand (R. Szafirski) . Die II Begehung der Bona tti-Flihre: R. Berbeka , J. Stryczynski, R. Szafirski und A. Zyzak, 12-13.8.1966 Rettung aus ...•.•.. der Dru- Westwand 14 (A. Pacz- kowski) Catinaccio (2. 11 17 (Rosengarten) in den D olomiten Kirkin-Dz!~dzieLewicz) Klette1'freuden im Hochschwab (M. Jarecki) . Polnische Bergsteiger in Grossbritannien zum Besuch ( J. KowaLczyk) . . . . . . . . . Was schreibt J·ohn Hunt liber unsere Tatra? . Die Hahle "Raj" im Gebiet von Kielce (2. Rubinowski und T . Wr6bLewski) . . . . . . 19 20 21 22 23 47 www.pza.org.pl Neue Flihren in der Tat!" - 29. Auslandsfahrten - 33. Bergunfalle und Bergrettungsdienst - 35. Ausrlistung 37. Aus dem Klubsleben 39. Schriftenschau - 41. Infarmatianen - 43. Summary Polish Mauntaineering 1965-67 Mountaineering as a Re·creation kowsk i) Sommaire . . . Eight Days to' the T op of the OGPU (G . I. ShaLa yev). A short repo·rt an t he successful f:rst ascent of the OGPU (6058 m) in L 'alpinisme Palanais 1965-66 • • . ••. . L'alp:nisme came la re creatian (J. KaWn. . ..... . .... . Les sammets de K amchatka (T. Laukajtys) . L 'OGPU dans Ie Pamir (G. I. ChaLayev). L a premiere ascension de ce sommet de 6058 m a ete effectuee en Auguste 1966 par les alpinistes Sovietiques L'expedition Indienne 1965 sur mant Everes t (J. KawaLczyk) 7 URSS - UIAA . . . '. . L'iote polonais 1966 en Tatra (J. Kurczab) Qu'est ce qui pass dans Ie Tatra? La face no·rd du Cervin (R. Szafirski). L a deuxieme ascension de la voie Bonatti rEussi par les Palanais: R. Berbeka, J. Stryczynski, R. Szafirski et A. Zyzak , 12-13.8.1966 . . . . . . . Grand sauvetage sur Ie Dru (A. Paczkawski). Catinaccio dans les Dalomites (Z. Kir ktn Dzi(?dzieLewicz) . . . . . . La regian du Hachschwab (M. Jarecki) Le visite des alpinistes Palonais dans Grande-Bretagne en 1966 (J . KawaLczyk) Le gauUre " Raj" (Z. Rubinowski et T. W,.6blewski) . 2 On t he Volcanaes af K amchatka (T. Laukajtys) Iwwski) KoLan- (J . .... .... 8 9 11 14 17 19 20 21 23 Les m ousquetans - theoriquement et pratiquement (A. Kus) . . . 26 Nauveaux ascensions dans les Tatra - 29. Les a ccidents de montagne 35. Materiel, equipments - 37. La chranique du Club Palonais de Haute Mantagne 39. Li vres et revues 41. Nates diverses. - 43. . . . . . . . . . t he Pamirs made by Ru ssian climbers in August , 1966 . . . . . . • • . . . . . Nine on the Sum mit af E verest ( J . Ko w alczyk). Account -of the 1965 Indian Mo u nt Everest Expeditio n ....... Achievement,s in the Tatras in Summer 1966 (J . Kurczab). About 25 new rautes hav been mad e by Pal;sh climb ers . . . . . What News in the Ta,t ras? . . . . . . Faur Agaist Matterho rn (R. Szafirski). Account af the 2. ascent of the North Face by th e Bonatti Route, made by R. Berb eka , J. Stryczynsk i, R. SzaHrski and A. Zyzak, August 12-13, 1966 . • . • . . . . . Catinaccio in the Dolomites (Z. K i,. kir. - :J zi? dzieiewicz) ... . . .. (M. Ja re"'ci) 4 5 7 9 11 14 19 20 Welcome to Hochschwab . Polish Mountaineers in Great Britain in September, 1966 (J. KowaLczyk) . . . . . . . 21 Liord Hunt about the Tatra,s . . . . . . . . 22 The " R aj" Cave in the Swi~tokrz y s·kie Mountains (Z. Rubin owski and T. Wr6bL ews k i). A small but very pretty c ave lo~ated near t h e road E 7 . . . . . . . . 23 Karabiners - Theo ry a nd Practice (A.Kus). 26 New Routes in the Tatras - 29. Variou s Mountains - 33. Mountain Accidents and Rescue - 35. Mountaineering Equ ipment - 37. Club Ac t ivities - 39 . Boo], Reviews - 41. Notes and News - 43. Infarm ation - 46. www.pza.org.pl Sokole G6ry - w zachodniej scianie skaly Sukiennice. Fot. Bogdan Jan7wwski Taternik Rok z.aloz eni a 1907 Organ Klubu Wysokogiirskiego Re::laktDl': Zast~pca poswi~cony sprawcm taternictwa, alpinizmu spelealogii. J6zei Nyka, Warszawa 36, ul. Nowosie:ecka 20 /18 redaktora: Jan Staszel, Wal'szawa, ul. Franciszkanska l.:J.a/7 Komitet Redakcyjny : Rysza r d Gradzinski, Wladyslaw Mand uk , Ryszard W. Schramm, Jan Alfred Szczepanski i Adres redakcji : Pio ~ r Z6lto'Wski. W ars zawa 36, ul. Nowosielecka 20/18. Tel. 41 0787 Adres Klubu Wysakogo·r sh;iego: Wa rs z:::wa, ul. Sie·nki€wicza 12/439. Tel. 26 69 56. Prenumerat.'l: " Taternik" ukazuje si~ w 4 zeszytach rocznie . Czlonko\vie Klubu \Vysokog6 rskiego otrzymujq pismo w rarnach sk lad ek czlonkowskich poprzez kola t erenoWe . Prenun:erat~ n a kra j przyjmujq ufz(,'dy poczto\ve, listoncs ze oraz oddzialy i delegatury "Ruch" . IVIozna r6w!lie~~ dokonywac wpla t na kant o P I< 0 nr I-G- IOOnO - Centra l a Kolportazu Prasy i Wydawnictw "Eu.cl1", Warszawa. ul. Wronia 23. Wplaty przy jmowa ne sCi do 10 dnia miesiqca poprzedzajqcego okr e3 prenu.n~eraty . Cen a prenumera t y: polrocznie - zl 20, ro czn ie zl 40. Prenumeratq na zagranicf; (0 'iD'I, dro zs 2:j ) przyjmu j e B iuro Koiportazu Wydawnictw Zagrani<'z nych " Ruch" , Warszawa, ul. Wronia 23 , tel. 20-46-88, k o n to PKO nr 1- 5-100024. Egz e mplarze numerow archiwalnych mozna n a hywac (zamowiac) VI b iu rze Kl ubu Wyso!<ogorskiego lub w Funkcie Wysylkowym Prasy Archiwalnej "R ue h ", \Var szawa, ul. Nowomiej s ka 15/17, konto PKO nr 11 4- 6-7000·11 VII O/M Warszawa. lVydawcd.: RSW "Pr asa" Wydawnict"wo "F r asa S p o rt::>wa", Vvarszaw a, ul. Mokot'Jwska 24. Druk. Prasowe Zaklady Graficzne RSW "Prasa", Warszawa , AI. Jero zolims'<i e 125. T - 40 . www.pza.org.pl (!i> Inelyjska wyprawa ko b ieca elokonaia II w e jscia na szczyt Koktang Peal{ (6147 m ) n a gra ni cy Sil{k i mu i Nepal u, po ra z pierwszy zelob y ty w r. 1962. 18 IV 1966 sta n ~ - 10 na jego wierzcholku 5 Hindu- sek i 3 S zerpaw . Ekspeelycjq lderO V\Tala Pushpa Athav ale . Q "PrzeglC1d H1.unanistyczny" nr 4/1966 (s . 10 1- 107) zamiescil stuelium .Jacka Kolbuszews l<iego ,,0- braz Tatr \v Zie1niorudzt w'ie Stani- slawa S taszica" . Auto r podkresla pioni er skq rol~ Stas zica w polskiej literaturze ta t rzan skiej . ~ Wloskie Po gotowie G6rskie (Corpo Soccorso A lpi n o) jes t au- tonolniczDa, organizacjq \V ran1ach C.A .I. i rn a siedzib~ \\1 T ur ynie. Obszary g6rskie kraj u podzielone na 20 okr~ gaw pos iadajqcy ch Sq wlasne gru py rato \v n icze . G16wnYlTI szefem jest Bruno Toniolo (1966) . €) Turystyczn y sezon letni w Ta- trach lic zy si~ tllllOwni e od 15 V -- 30 I X. W lecie 1966 Zakopane i Ta- try odvv i e d zilo \v tYln 1 150 000 tur ys taw . czyli f'"l.niej niz \v czasie 0 50 COO roku ubi eg ly n1 . Na parkingach w Zak o p anem zano towano 7840 autokarow oraz 20280 samocho d 6w osob ow,'ch . Kolejka n3 I(asprowy \Viercll przewiozla 407 000 pasazeraw. e T rzej Wlosi urz')dzili prywatn y wyjazd we wschodni,) cz~s c Wysokiego Atlasu . Celem b y l o wytyczen"i e no\vej drogi n a 500-metro\vej scianie T ife rdine. kt6rq w r. 1963 przebyla j uz gru pa C. A.I. Dro- ,e;a zos tal a zrobiona \\1 dnill 22 IV 1966 w 13 godzin (t rudno sci IV i V) . Uczestnic y stv/ierd zili. ze w r e.io-: nie IVI' Gou n is tnjejc1 1i czn e 111021) \vosci dok ony\vania pierwszych ~ 00 przejs c. ~ ~ ~~ .. Na pobvt w k i ll{llmiesi~ czny kraju nrzviechal z Argen tvnv \Vik- ~ tor Ostrowski. VV dniu 12 I 1967 wyglosil on \'\' Ko l e Warszawskitn nie- ~ z\vyk l e ciek awa pogadanke 0 an d v nizmie, ilustrowanq pi~knYlnj przezroczalni. rJJ. ~ ~ 0 • Bu lgarii przeprowadzono i ~ 0 ~ W badania 120 aktywnych a l oin i s t 6vv t uryst6v.r g6rskich w \vieku lat !'iO-SS . AnRlizuiE\C sl<ladniki knvi Eo< (m . in . cholesterol , albuminy, glo- ,., t blilin y ), u os6b tvch n ie zau w,'=!zo- 00 ~ 00 no starczych zmian bioch emicznv ch , s twierd zono je noto mias t w gru p i e kontrolne.i zlozonej ze 150 0( osobnik 6 \'\' ~ ale ~ 0 ~ Eo< O ..... . Z ~ \V Dodobnv111 uprawiaj,,\ cych \vieku. tu rysty ki • Red aktor m iesj~cz nik a "Alpi- nismus" , Toni Hiebeler . odwiedzH ..... -. w Jecie 1966 Tatry S Jo\vackie. • W d n iach 8 i 9 XI 1966 odbylo w Krakow ie wspal n e posied zenie ra d Tatrzanskich Parkaw Na- si~ ~ ~ ""~ n ie g6rskiej . ' . 1'odo\vych - p ol skiego i slowackiego . 'Viele uwagi poswiE;cono p1'a- com na u kowym prowa d zonym po obu stronacll . '. www.pza.org.pl