Taternik 1 1967 - Polski Związek Alpinizmu

advertisement
1
1967
www.pza.org.pl
8Ilis tresci
NIie,dzy dwoma z.iacdami (Red.)
Alpini zm re:ne1cy-i n y ? (J. Kolankowsk 0
Na
SlCZyty
D ziesi~c d ni
Kamczatki (T. l'.,aukaj tys)
\V skalach OGPU (G.r. Sza -
Iajew)
D ziewi~ciu
2
4
;}
na szczycie Everestu
(J . Ko -
walczyk)
,
ZSRR - UIAA
Polskie lata 1966 w Ta trach (J. KUT -
8
9
czab)
Co
I
si ~
dzieje w Tatrach? U w agi, S P J str zezen ia, opinie
W Gorach Sokolich (K. G lazek)
Za B-onattim na Matterhorn (R . SzafiT -
skD
11
13
14
Wielka akcja na scianie Dru (i1. Pacz kowski)
C atinaccio -
IT
"O.2;rod R oz" (2 . Kirkin-
D zil?dz ieL ewicz )
19
Zaproszeme w Hochschwab (M . JaTecki)
Nasza wizyta w Wielkiej Brytanii
(J.
Kowalczyk)
21
John Hun t 0 Tatrach (J. KowaLczyk)
Ja skin ia Raj w Go rach Swi~to krzy ­
skich (2. Rubinowski i T. WrobLewski)
22
23
teoria
Karabinki wspinaczkowe
prakty ka (A. Ku s)
26
Nowe drogi w T atrach
W roznych gorach
W ypa d k i i ratownictwo
W skrocie .
Sprze,t i ekwipunek
Z zyci a Klubu W ysokog orsk iego
Z pismiennictwa
Notatki, ciekawostki
Uzupelnienia
Przedn ia ol(l a dka : Na
20
prz e l ~c?y
29
33
35
35
39
41
43
47
\ Vaga.
Fot . Ry sza1'd Zien1.aJ..'
T ylna oklaclka : Mnicll (2038 m) .
Fot. Hal-i na R :::q S,l
ZdjE:cie obok: A lpy Francuskie podejscie poj
Grand Capucin.
FOt. r1ndrzej Zawada
www.pza.org.pl
Taternik
Organ Klubu
Wysokogorskiego
\Varszavva, 1967
Rocznik 43
Mi~dzy
nr 1 (194)
dwoma zjazdami
Zyciu naszego Klubu rytm wyznaczajq sezony, lata i... Wa ~ne Zjazdy.
Ostatni z nich obradowal w dniach 20 i 21 lutego 1965 r. (T. 3- 4/65,
s. 126), obecny wyznaczono na dni 4 i 5 marca 1967 r . Dzi eli je okres
25 miesi~cy trudnej ale i owocnej pracy wszystkich komarek k!ubowych ,
pracy, k torej wyniki warto bodaj w najwazniej szych punk tach podsumowae.
VV Ta trach trwal nadal szturm na ostatnie nie przebyte skrawki
urwisk. Sami tylko polscy taternicy zrobili aka/a 50 nowych drag,
w tym par~ a naprawd~ rzetelnej wartosci. Jak zwykle, glosno bylo
a naszych ekipach dzialajqcych w Alpach. Marzec 1965 p1'zyniosl nam
I zimowe wejscie drogq Contamine'a na AiguilLe Verte (T. 3-4/ 65
s. 83), a dwa kolejne sezony letnie - pierw sze powtarzenia drag Bonattie go na Wielk im Filarze Naroznym (T. 1-2/66 s. 19) i Matterhornie
(s. 14 niniejszego numeru). Dowodem udzialu Polakaw w alpinizmie
akrobatyczn um sq dwie nasze drogi w grupie Schiary w Dolomitach
(T. 1-2/ 66 s. 25) - wszystko razem przejscia mieszczqce si~ wsrad czo lowych dokonan poszczeg olnych sezonow alpejskich. Nie ustala rownie z
ekspansja nasza pozo kontynent E uropy. Kola Poznanskie urzadzilo
amb itnq wyprawe na Spitsbergen (T . 3-4/6 5 s. 77), ktora - choe zmuszona warunkami do zmiany planow przyniosla nam 57 wejse na
szczyty , w tym az 27 pierwszych! Lato 1966, to krakowska wyprawa
w Hindukusz (T. 3-4/ 66 s. 104). Zdobyto pi~e dziewiczych pi~cioty ­
si~cznikow, nast ep lE! siademka P olakow stan~la na Noszaku (7492 m),
dokonujqc trawersow ania jego wierzchol kow. Uczestniczqca w wypra wie Francuzka. I. Agresti, ustanowila kobiecy rekord wysokoSci dla
Hindukuszu (7400 m), b~dqcy zarazem jednym z rekordow swiatowych .
Ale zycie Klubu, to nie tylko sprawy sportowe. Lata 1965-66 przyniosly dalszu powazny wzrost znaczenia naszej organizacji w swiecie.
Rozszerzylu si~ kontakty wymienne, wzajemne wizytu pozwolitu zacieSnie przyjacielskie wi~zy z alpinistami Wielkiej Brytanii . D elegaci KW
zaj~li wysokie stanowiska w UIAA. W lecie 1965 odbylo si~ w Ta trach
mi~dzynarodowe zgrup owanie pod patronatem tej organizacji, biezqca
zima przynosi nam drugi z kolei oboz przu Morskim Oku dla wyczynowcow z krajow DL. Wiele 0 nas zagranicq pisano. nieblahym osiqgni~ciem jest ostateczne ugruntowanie bytu " Ta ternika", ktory z nowymi perspektywami wchodzi oto w swoj rok 60 - ty.
To dodatnia strona bilansu, ale jest i ujemna . Nadal kulala w KLubie
praca szkoleniowa, nadaL poLski aLpinizm wyczynowy nie byl reprezen towany w Kaukazie, znow wydarzylo sic w gorach kiLka ci~zkich dLa
nas wypadkow. Sprawy te wysuni~to na czolo programu obecnego
WaLnego Zjazdu, ktory - miejmy nadziej~ - zapr oponuje odpowiednie
srodki zaradcze.
REDAKCJA
www.pza.org.pl
Alpinizm rekreacyjny?
Jerzy Kolankowski
KarierE; taternickq, a niewqtpliwie i alpinistycznq (gdy siE; jest mieszkancem ktoregos
z krajow alpejskich) rozpoczyna siE; zazwyczaj nie o,d lewej Kazalnicy czyod zachodniej Dru, leez od drog 1atwych, jeSli nie
zgola od turystyki gorski~j,co nota bene
jest zawsze wskazanei poiyteczne.
Karier E; wysokogorskq naturalnq kolejq
rzeezy konezy siE; po najd1uzszym iyciu na
1atwych, wczoraj jeszcze pogardzanych wycieczkach, nietrudnyeh w~pinaczkach dawno
przebytymi graniami lub po prostu na spacerach w piE~trze reglowy,ch wzgorz. Znane
Sq oczywiscie wejscia ,~tarc ow w wieku matuzalemowym na wierzcho-lki czterotysiE;czne
i bynajmniej nie 1atwe, jak np. Matterhorn
ezy Monte Rosa. Nie dalej jak w roku zeszlym (1966) przyjechal z USA w skalki
Czech 66-letni Fritz Wiessner, by wspinae
sie tam po ,drogach 0 trudniosciach VI+
i VII (!). Ale i najtwardsi rekordzisci przechodzq powoli na zasluionq emeryt urE; opuszczajq ekstremalne szlaki Wiewiorek
("Scoia ttoli") i nieuniknienie znizajq wysokosc lotu, Moie to i smutne, ale na pewno
prawdziwe:
rekord zazwyczaj pozostaje
czyms jednorazowym, nawet jeslisiE; go samemu Iprzewyiszy. A olbrzymia wi E;ks20 se
ludzichodzHa i chodzic bE;dzie w gory dlatego, "ie gory Sq"; dla ich pi~kna, dla moiliwosci w yiycia sie, sprawdzenia siebie, czy
wreszcie po prostu dla odpoczynku, oderwania od codziennosci.
Nie odkrywam bynajmniej Ameryki, i jesli 0 tym mowiE;, to ty1:ko dla1tego, aby lepiej uswiadomic marginalnose a takie finalnose wszelJkieg{) rodzaju w yczynow - rowniei w naszym s,p orcie, 0 marginalno:§.ci (pomijam oczywis'Cie walor wyczynow w aspekcie olimpijskiego has}a citius, altius, fortius)
m6wi dobitnie statysty'ka: w naszym sro,dowisku ki'lkadziesiqt nazwisk mistrz6w i blisko 2000 szeregowych czlonk6w organizacji,
nie w ykraczajqcych ,poza przeciE;tne umiejE;tnosci i ambicje.
Celem ,iednos1tek szczeg61nie uzdolnion y'ch,
dla nich tylko dostE;pnym, a takie jednym
z ,ce16w naszej organizacji bedzie niewqtpliwie zawsze rekord, na m iarE; jui 'n ie osobistq,
ale klubowq, k ,r ajowq i, ipowiedzm y, historycznq (byle nie absurdalnq!). 0 ten cel b e dzie siE; toc'zye ko,n ieczna 1 zdrowa walka
konkurencyjna, jak to m6wiono - szlachetna emulacja i rywalizacja.
Nam wypadnie siE; jednak zajqe do niedawna prawie nie dostrzeganq masq taternikow przecietnych, tych kt6rym obcy jest
duch wspolzawodniczenia na scianach, czy
tych, kt6 rzy majq jui za sobqnajlepsze lata
- mniej wydolnych, a 'n awet ,po prostu starych. Chodzi tei 0 to, aby konsekwencjq
wielkiej przygody z gorami nie by1a smetna
rezygnacja, wycofywanie 'siE; 'z czynnego iycia g6rskiego, aby - jak w artykule J. A.
Szczepanski ego trzej ipanowie po piecdziesiqtce nie musieli sehodzie wolnym kroIdem w ,doline, i to gez zamiaru powrotu na
honorne pe,rci.
Co tym ludziom mo,i e i powinna dae nasza organizacja, co moie dae taternietwo?
Z lat chlo,p iecych pamietam, jaki Ip odziw
wywolala u nas szesedziesieciok ilkuletnia pani, kt6ra dziarsko wdrapala siE; na Sywu1e
(183'6 m) w Gorga'nach i bez uszczerbku dla
zdrowia odbyla p{)nad 30-kilometrowy marsz.
Mam tei w oczach pare Slowakow z Popradu spotkanych na grani MiE;guszowieckiego
Szczytu - on bHski siedemdziesiqiki, ona
kolo szese dziesiE;ci'U. Wspinali 'Si e , ie ai m il{) bylo patrzec. Na Glocknerleit'l widzialem
idqcego z minds'z ym Ipartneremsiwego jak
golqb z g6rq 70-letniego Austriaka. Siedzial
w sniegu, wypoczywal i widac b yIo, ie
chlonie nigd y nie 'Sytymi oczami piekno wysdkich gor, ze rozkoszuje sie powietrzem
wyiy n. Spotka1ismy siE; Ip{)tem po'n ownie jui
na wierzcholku ... Okazuje sie zatem, ie moina -aLpinizm uprawiac do 'p oz.nejstarosci i ocjl1~jdywac w nim mlodosc, ,n a nizina'ch przysy,pywanq popiolem lat. Bo tylJko 1am na dole Ib ywa szaro: w gorach zawsze jednakowo
bielqsie sniegi i gwi.azdy VI p{)ludnie swie'Cq nie tylko wyczynowcom.
Nie chodzi zresztq 0 ludzi rzeczywiseie
starych, ale w wyi's zym jesZicze stopniu 0
tzw. mlodych staruszkow - tych po czterdziestce, przedwczesniesfilistrzalych, tych
ktorzy z r6iny'ch przyczy,n , cZes'to wylqcznie
subiektywny:ch, porzucHi wszelkie aspiracje,
odeszli od czynnego U!prawiani,a sportu w
ogole, a ,t aternictwa cw 'Szczegolnosci.
Chodzi zresztq rowniei 0 mlodziei, kt6ra
w naszym kraju rna 0 taternictwie pojE;cie
mgliste, poglqdy swe ksztaHujqc na przeroin yc h sensacjach prasowych. Jest wielu
takich, kt6rzy przyszedlszy do taternictwa
widzq w nim tylko gladiatorstwo czy zgo1a cyrk, w ktorym kariery starajq siE; robic
2
www.pza.org.pl
mozliwie w pierwszym sezonie. Gdy si~ to
nie uda, gdy rozwiejq si~ miraze dziecinnie
pojmowanej "slawy", wyjazdow itp. - odehodzq rozezarowani. Aby oszez~dziC tyeh
rozczarowan dwudziestolatkom, warto by za p oz nae ich n a.i pie r w z rekre ac v in ymi
formami naszego sportu - wypoczynkiem i
rozrywk q w skalkach czy gorac h prawdziwych, a dopiero potem z wyczynem . Wielu
z pewnosciq wyczyny nie pociqgnq ...
Przez dlugie lata bylem , rzec m o zna, taternickim kibicem: emocjO'nowalem si~ wiadomosci.ami z pierwszych Iklub owych wypraw w Alpy, "drapalem" si~ gdzie trzeba
i nie trzeba, rozczytywaqem si~ w "Zasadach
tater'n ictwa" Klemerrsiewicza (z roku 1913),
kt6re staralem si~ 's prawdzae wpraktyce.
Ale kurs taterni'clki dl.a zaawansowanych
u ko nczy!em b~:dqc oj,uz w ,pob1izu ,czterdziestki. Lata izimy taternickie, ktore potem nastqpily, wyjazdy w Kaukaz i w ALpy, cofaly mo.i zyciowy 'legar - w gora ch b ylem
znowu pelnym entuzjazmu mlodziencem. A
ie i na dolach latwiej stawial:em clOla przes2lkO'dom, ze czulem si~ bardziej niz mo.i rowiesni cy 'krzepki, ,ze Jasniej p al1:rzylem przed
's iebie - i to 'zawdzi~czam w rpierws'lym rz~­
dzie i bez 'najmniejszejprzesady gorom. Czuj~ si~ wi~c szczegolnie uprawnio'ny do zabrania glosu w!asnie na 'temat taternictwa
jako form y wyrp(J'czynku, rekreac,ji. Uwaz·a m
,flawet, ze maglo'b y one spelniae t~ role w
znacznie szers'lych kreg,ach nizdotychczas.
Talkie mozliwos ci w Klubie otworzyly si~
poprzez instyt'ucj~ czlonkow sym,patykow
oraz. przez stworzenie (szczegolne zasrugi pol ozy! tu ko'1. Anrtoni Jan ik) Komisji Alpinizmu N iewy czy nowego ZG KW, stawiajqcej
sobie za zadanie po-nownq ,akt y wizaej~ gorsk q
mozliwie s?erokich rzesz czlonkow Klubu.
Byla juz wyzej mowa 0 niewielkim proeencie wyczynowcoW w na szym Klubie.
Sprawa toa jeszcze jaskrawiej zarysow uje si~
w klubach alpej'Skich Aust,r ii, Francji, WIoch
czy Szwa}carii, Ig dzie wyczynowcy w porow'n2'n i u z setlk ami t ysiecy zaawansowa'n ych turystow gorskich (niemieckie"Bergsteiger")
stanowi q zaledwie ulamek promille. I nie 'o ni
w dodaiku Sq obiektem szczeg61,n ej organizacYljnejopieki! Rowniez alpinizm radziec ki nie jest nasrt awiony wylqcznie na wyczyn
.- e.o najmniej w rown ym 'stopniuchodzi
tam 0 podniesienie ogolnej s,p rawnosci :do
p r acy i obrony, 0- cele poznawczo-naukowe,
wreszcie 0 czynne WYlPoczywanie, tak zalecaneprzez wszystkich higienistow swiata .
Mowiqc 0 "alpinizmie rekreacyjnym" mys limy 0 turystY'ce 'g orskiej, wysokokwalifiknw,anej - z li'llq i ciekanem, co ,n ie 'Stanowi
w zadnym wY'pad~u sprzecznosci, i co po'w inno bye wylqcznie domen q dziala'n ia organi'Zacyj.nego Komisji Alpini=u Niewyczy-
nowego. Zaz~biae si~ ono b~dzieprzypusz­
czalnie z .dzialaniem KTG i KTN PTTK tam tez zresztq powirrny ise kierunki naszego
oddzialywania. Byloby to zgod'ne z dawnymi
tradycjami PTT, ktore prowadzilo w gory
wlasnie masy, ,podczas gdy Klub Wysokogorski sku,piaI owych kHkudziesi~ciu "Spitzenkanner" (mozna ich bylo wowczas poUczye
na paIcach!) i zajmowal 'si~ eksrp ansjq poza
Tatry.
Wspomniana juz K omisja Alpinizmu Niewyczynowego zorg,a'nizowala w r. 1965 wyjazd zespolowy 56 osob do Szwaj'carii, 0 czym
pisalismy w "Taterniku" 3-4/196'5s. 94. Plonem bylonie tyl.ko 197 przejse, w tym 31
weise s'Cczytowych na Mon t e Rosa, Breitho;n Theodulhorn i ,stockli, ale rowniez
nie ~ies'lczqca sie w cyfrach, nie mniej .ie-dnak bogata suma wrazen i przezye i-co jest
rOwnie istotne n adz i e j a 'n a 'p onowne
wyjscie z kregu 'n iewielu <Golin :tatrzanskich
or 'lki sw:at gor lodowcowych, m oze kiew
dys dolomitowych czy arktycznych - inn y ch,
wiekszych, kuszqcych. Komisja ta organizuje w y jazdy samo-chodowe w r6Zne gor y europe jsllde. Minionego lata (1966) jej fo.rpoczty dotafly 'az w IP ireneje! Sqdze, ze mo glaby
Towniez vrzadzae obozy !pod namiotami w
T1trach Polsk ich i Slowa ckich, ,a moze nawet w Karkonoszach i Beskidach,czy week endy w rejonie skalkowym, z odpowiednio
Qpracowanym programem wejsc (II-III), bez
ograniczen zresztq i bez obowiqzku "k os ze nia" (moze liedynie z obowiqzkiem pewnej
reedukacji, tym bardziej, ie technika wspinania i asekuracii poszla naprz6d i ciqgle
mo-zna sie czegos nauczye) .
P ole :do dzialania jest zreszt q niezwykl€
szerokie asama dzi.aIa'l'nosc wazniejsza, niz
moglob; si~ na pierwszy rzut oka wydaw,ac.
Chodzi przeciez -0 to. aby tym, ktorzy odeszli
od taternictwa wrocie wiare w siebie, zregenerowac ich 's ily, :przeniese .i ch z powrotem
w ·najws.pania-lszy swiat mlodosci: w .w yobraini i w ·c zynach, oczywiscie na mia r~ indywidualnych mozliwosci i ch~ei. V(y~aje
si~, ze w nie mniejszym stopniu choaz! row'niez 0 tych wszystkichsympatykow i kibicow naszego spo,rtu, s!posrod ktorych bye
moze wyIoniq si~ przyszli rekordzis.ci, a takie 0 tych, ktorzy stanowiqpodstawowq, najSzerS'lq mas~ '~po lecznosci klubowej, t~ mas~,
ktorq Klub winien zajmowae sienajtro skliwiej. Tu moglyby sko'ncentrowae si~ niej.ako
prZieszlose i Iprzyszlo,se Klubu. Tu moglby
nastqpie styk z szerokimi kr~gami naszego
spoleczenstwa - -ciqgle jeszcze 'dose obcego
gorom i taterniotwu, ktore wbrew utartym
PQglqdo.m moze na wet w 'naszych .warun kach geog,r aficznych bye sportem tySl~CY ludzi w wieku od lat szesnastu do ... stu szesnastu.
,7
3
www.pza.org.pl
Na szczyty Kamczalki
TADEUSZ LAUKl\JTYS
Rys. SamueL Skierskl
Kluczewska Sopka (47 50 m 'n .p.m.) jest
naJwyzszym
wzniesieniem
wulkani-cznej
Kamczatki. Nazwa gory pochodzi prawdopodobnie od mie jscowosci Kluczi, poiozonej
u podnoza masywu z polnocnej strony. Kluczews;':a Sop~a znajduje si~ w srodku duzego wU'lkanicznego masywu, obejmujq·cego powierzchnie okolo 4500 km2 i polozonego w
widiac h rzek Kamczatki i jej dopiywu Chapicy. Na wsc h6d od doUny rzeki Kamczatki ciqgnie si~ poludnikowe Pasmo Srodkowe
a na za·chod od ,doliny Chapi'cy -pasmo
Kumrocz.
Oprocz Kluczewskiej Sopki w masywie
wznosisi~ kilka innych szczytow. Sq to bqdz
czynne wulkany, bC\dz tez wzniesienia pochodzenia w ulk anicznego . Oto wazniejsze z
'n ich: Kamien (Kamen, ok. 4000 m), Bezimienny (Bezymiannyj), ktory po wybuchu
w dniu 30 V 19,57 r. obnizyl si~ z 3085 m do
2900 m n.p.m., Tolbaczik (o:k. 3000 m), Sopika
Ubi'n a (ok. 3000 m), Sopka Zimina (ok. 3000 m)
oraz Ploskaja SOiplk a (ok. 4000 m) .
Kluczewska Sopka jest w ulkanem aktualnie czynnym. Wydzielanie gorqcych par i gazow zachodzi prawie bez przerwy. Od wybuchu w r. 1932, co 6---7 lat, ostatnio cz~sciej,
wulkan zaczyna intensywnie pr,a c·o wae przez
kilka lub ki'l kanascie miesi~ey. Kolejne wybuchy miaiy miejsce w latach : 1932, 1937-38,
1944--45, 1951, 1953 i 1956. Ostatni si'lny wybuch 'n astqpil w pazdzierniku 1966' r. "Potok
lawy - donosila prasa w dniu 2 XI - rozlal sie na obszarze ki'lku kilometrow. Z krari eru wys·trzelajq w gor~ wielotonowe kamienne bomby ... "
Stoki Kluczewskiej Sopki ,p okryte Sq przez
caly rok 'p olami lodowymi, z k torych wystajq zebraskalne. Zasieg pol lodowych wykazuje duze=iany pod Wlplywem 'n agrzania
skal, zalezqcego z kolei od procesow wulka-
nicznych. Masyw jest odwadniany przez
okresowe deki 0 ustroju lodowww ym. W
czasie erupcji wulkaniczny·ch zdarza sie, ze
riemperatura wody w gornych odcinkach ciekow podnosi sie do 30-35°C.
Historia zdobycia Kluczewskiej Sopki datU.ie si~ od ,r. 1829. Niemiecki gleograf, A.
He rmann, probowai wowczas w ejse na szczyt
od strony pornocnej, ale proba zalamala si~
juz w dolnych partiach lodo wca. Naste,pnq
iJ)rob~, rowniez nieudanq, 'podj ~1i uczestnicy
Kamezackiej Eksped ycji Ros yjskiego Towarzystwa Geograficznego w r . 1909. Od tego
czasuzainteresowanie Kamczatk q i jej naj Wy,z szym wulkanem bylo coraz wi~ksze, i to
zarowno ze strony naukowej, j&.k i alDinistycznej. Nast~pna wyprawa w skladzie G. K.
Siemienow, W. K. Dinges i M. P. Gurjanow,
wyruszyla w sierpniu 1931 r. Zalamala sit;:
·ona juz dose wysCiko - 'pod kruch q i stromq sciank q, z ktore,j s.padaly kO'mienie. Poza tym dawaly si~ we znaki gazy wyclzielajqce s i ~ z bocznych kraterow. W dwa tygod nie pozniej ten sam zespol (bez Gurjanowa)
przystqoil ponownie do ataku. T ym razem
z powodzeniem. Uczestnicv wejscia osiqgn~li
szczyt, a raczej krawedz krateru od strony
polnocn o-wsehodniej. Po droclze wy,k onali
Ikilka obserwacji naukowych. M. in.kilkanascie metrow pod wierzcholkiem zmierzvH
temperatur~stoku. Przy temperaturze 'oowietrza _10° wY'nosila ona na powierzchni +20°,
a glehiej w 'popiolach wulkankznych - do
+50°. Krater mial srednice ok'olo 200 m. w
otaczajqcej go grani lawa przerwala w dwu
miejsca ch wielkie wrota.
Bazq dla wypraw w masyw Kluczewskie.i
Sopkiiest wspomniana juz miejscowose Kluezi, polozona w odleglosci 30 km na polnoc
w 'dolinie rzeki Kamczatki .na wysokosci 0kolo 70 mn .p.m. Najle,oszy okres pogodowy
stanowi lato, aszczeg6lnie sierpien.
www.pza.org.pl
Kluczewska Sopka 'n ie jest bynajmniej jedynym interesujq·c ym szczytem Kamczatki.
Najwyisze wzniesienie Pasma 8rodkowego
tworzy zamierajqcy wulkan Iczinski. Mapy
podajq dla niego w ys okosc 3621 m, w rzeczywistosci jest ona jednak wi~ksza i wynosi
dla wierzcholka wschodniego 3985 m, a dla
zachodniego 3870 rn. Pierwszego wejscia na
wulkan Iczinski dokonali E. N. Erlich, A. J .
.Tackowskij i W. D. Milowanowicz, w sierpniu 1956 r. Wejscie trw.alodwa dni. Z innych wybitnych wzniesien naleiy wymienic
grup~ Gamczenskq z wulkanami Kr·onockaja
Sopka (3528 rn), Gamczen, Kichpinycz, Maly
Siemiaczik, Karymskij i Zupanskij. Jednym
z wyiszych szczyt6w jest Korjakskaja Sopka (3456 m) , a takze Sziwelucz (3285 m). Do
zn.anych naleiq r6wniei "sopki" Awaczinskaja (2725 m) i Wiljuczinskaja.
Pierwsze wejscia ,na szczyty wulkan6w
Kamczat'ki mialy podloie naukowe, a pionierami kamczackiego alpinizmu byli geografowie, geolodzy i ,pra'cownicy stacji wulkanologicznych. Te pierwsze wejscia przerodzily si~ z czasem w a1pinizm sportowy.
Dzis rna on tu jui licznych zwolennik6w, a
w organizowanych na 'Kamczatce Alpiniadach Dalekiego Wschodu bierze udzial nieraz przeszlo 1000 uczestnik6w.
Jako ciekawostk~ dodajmy, ie w r. 1965
poczta ZSRR wydala .seri~ znaczk6w pocztowy'ch poswi~conych wulkanom Kamcza tki.
ReprodU:kcj~ dwu z nich zamiescil miesi~cz·­
nik "Alpinism us" nr 10/1966.
Dziesiec dni w skalach OGPU
Gennadij I. Szalajew
Pemysl zaatakowania Szczytu OGPU w centraln ym Parnirze wyszedl jeszcze w r. 1964
od zasluionego dzialacza alpini=u i mistrza
sportu, W.M. Abalakowa. "P6ltora kilometra
prawie pionu" - iak scharakteryzowal on
przyszlq drog~ p61nocno - zachodni q scianq tego dziewiczego dotqd szesciotysi~cznika.
W poczqtku lipca 196& roku zebrala si~ w
miescie Osz w Kirgiskiej SRR ekipa alpini:st6w ze zrzeszenia sportowego "Spartak",
majqca na celu zdobycie szczytu. Kierownikiem 8-osobowej grupy szturmowej
byl
mis trz sportu A.A. Kustowskij z Kijowa.
W jej sklad wchodzili nadto: W.L. Czerewko
- mistrz soortu. Ki j6w: I.M. Naumienko
mistrz sportu, Kij6w; G. A . Siemoczkin mistrz sportu, Kij6w; J.F. Jakowienko Kij6w; G.S. Karpow - mistrz sportu, Krasnojarsk; G .I. Szalajew - mistrz sportu,
Lw6w; N.J. K oropienko - Krzywy R6g.
Bez mala tydzieti. zaj~lo przerzucenie ludzi
i ekwi pun:k u z miejscowosci Osz na lodowiec
Biwacznyj w srodku Pamiru, stanowiqcy orograficznie lewq (poludniowo-wschodniq) odnoge ogromnego lodowca Fedczenki. Naleiy
nadmienic, ie cel wyprawy byl ·o brany bardZQ szcz~sliwie, i to za r6wno w 's ensie sportowym jak i poznawczym, a zaplanowanq
dro g~ cechowala duia logicznosc i konsekwenc.ia w wykorzystaniu konfiguracji terenu skalnego.
Wierzcholek OGPU wznosi si~ ponad g6rnq cz~sciq lodowca Biwacznyj, w grani od-
w
t aki oto spos6b alpinisci spe:dzili 9 nocy. Biwaki
bez namiot6w na wysokosci 5000-6000 m n awet przy
doskonalej pogodzie wymagajq hartu i odpornosci.
www.pza.org.pl
Fot. Gennadij 1. Szalajew
dzielajqcej go o'd splywu lodowca Fedezenki. W sqsiedztwie wznosi sie najwyzszy
szczyt ZSRR, Pilk Komuni=a (7495 m), a
dokola inne lodowe i skarne olLbrzymy przekraczajqce iwysokose 6000 metr6w. Masyw
OGPU jest ksztaHnq ska.lnq piramidq 0 stromy·c h scianach i oskych grania'ch, a jego
wierzcholek osiqga wysokose 6058 m.
Baza wyjsciowa zostala usytuowana na 10doweu Biwacznyj, na wysokosci 4500-4550 m
n.p.m. 'W czesnym rankiem 31 Iipca wyruszono z obozu szturmowego. Droga obfitowala w
trudnosci, dlugie oddnki trzeba bylo poko 'nywae technikq hakowq, z zasios{)waniem
laweczek, platform i specjalnych hak6w. Pogoda ~przyjala 'p rzedsiewzieciu, noce nie
byly zbyt mrozne .j moina je bylo s Pedzae
bez rozpinania namio t6w, na kt6re zresztq
zwykle ,nie bylo w scianie miejsca. Po raz
pierwszy Tozbito ,namiotydopiero 8 sierpnia,
po zdobyciu wierzcholka. W obozie tyro zna'l azl sie czas na zasluiony odpoczynek i na,p icie sie do woli wody, przygotowanej z P{)mOCq austriacki·ch prymus6w "Phobus", kt6re swietnie Zidaly egzamin na tej wysokosci.
Zejscie, zgodnie z 'p lanem, odbylo sie grani q
poludniowq i zajelo 'dwa dni.
Naleiy po·dkreslie, ze b ylo to nie tylko
pierwsze w ejs'cie ip6lnocno-zachodniq sCianq,
ale w og61e pierwsze We.lSCle na Szczyt
o GPU. Ten piekny szesciotysiecznik zdobyto dla uczczenia 50-lecia wladzy radzieekiej,
,a ,droge ze wzgledu na nagromadzenie wyso kich trudnosci zakwalifikowano do kategorii
VI stopnia. Wszyscy uczestnicy wyprawy,
kt6ra skladala siez alpinist6w obytych z
dzialalnosciq na duiych wysokosciach, czuli
sie swietnie i utrzymalidoskonalq forme.
Wspa'nialy SUlkces zostal wysoko ocen i-ony
w lkolaeha,lpinistycznych Zwiqzku Radzieckiego. W grudniu Komisja Sedziowska Federacji Alpinizmu ZSRR przyznala uczestnikom wejscia na OGPU I miejsce, zlote medale i tytuly champion6w ZSRR za rok 1966
w klasie wejse wysokosciowych 0 charakterze kombinowanym.
*
Artykul zostal napisany specjalnie dla
"Taternika" polski przeklad opracowal
Jan Kowalczyk. G.l. Szalajew wraz z trze-ma innymi uczestnikami wyprawy na OGPU
(Kustowskij, Czerewko i Naumienko) odwiedzil Warszaw~ i Tatry wiosnq 1966 r. Do
szczeg6lnie milych wspomnien z naszego
kraju zalicza przyj~cie przez Pre zesa Kola
Zakopianskiego KW, Zbigniewa Ko rosado wicza. (Red .).
Szczyt OGPU widziany z lodowca Biwacznyj. Droga grupy zrzeszenia "Spartak" (31 VII - 8 VIII 1966) wiedzie p61nocno-zachodniq scianq, a nast~pnie graniq. Strzalka wskazuje kierunek zejscia z wierzcholka graniq poJudniowq (9-10 VIII 1966).
Fat . Gennadij I. Szalajew
www.pza.org.pl
Dziewic;ciu na szczycie Everestu
Jan
Kowal~zyk
Najwi~kszym sukcesem wy,prawowym w
roku 1965 bylo bez wqtpienia zdobyde Everes t u przez ekg,pedycj~ ind y jskq, szlakiem
wypraw: br y tyjski ej (1953), szwajcarskiej
(1956) i a merykanski ej (1963) . B yia to trzecia z kolei indyjska wyprawa na Mount
E verest (1960 do wysokosci 8630 m , kier.
Gyan Singh; 1962 do wysokosci 8720 m, kier.
John Dias).
Wyprawa zostal.a przygotowana skrup ula t nie, tak od strony t echnicznej (sprz~t, l.ywnose), jak tel. i doboru uczestnikow. O sta teczny sklad wy loniono po przygotowawczym
obozie w Sikikimie (1964),kwalifikujqc osta tecznie 15 sposrod 26 wspinaczy. Wi ~ kszose
ekwipunku, w tym ubranie oraz namioty,
wyprod ukowan o w Indii. Z zagran icy s,pro wadzono sprz~t tlenowy, p.alni ki butanowe
i buty reniferowe. Przy doborze l.ywnosci
uwzgl~dniano indywidualne upodobania uczestnikow ekspedycji oraz S zerpow, przy
czym racje b yl y w w i~k szos ci tak ,przygoto wane, l.e nadawaly si ~ do n a tyc hm iastowego
spol.ycia.
Wy prawq kier ow al M . S. Kohli (34 lata,
Indian Navy), dosw i.adc ZO'n y himalaista, uczestnik i k ierownik wielu wypra w himal aj skich, a w t ym i poprzednic h w y praw ind yj skich na Mount Ev erest. Uczestnikami grupy byli: m,i r N. Kumar (31 la t , zast~pca kierownika), Gurdial Singh (41) , C. P. Vo hra
(41), mjr Mulk Raj (32) , Sonam G yatso (42),
H. C. S. Ra w at (31), S onam Wangyal (23),
kpt. H. S . Ahluwalia (27), k,pt. H. V. Bahugun a (26) , kpt. A. S. Cheema (26). Nawang
Gombu (33), Ang Kami (24), kpt. J. C. Jos hi
(30), kpt. ·dr A. K . Chakravarti (34. lekarz),
dr D . V. Telang (30, leka.rz) , G. S. Bhang u
(32, opera tor radiowy), C. Balakri shnan (39,
radiomechan ik) , Phu D orji, pomocnik sirdara.
ALpinisci opuscili Delhi 22 II 1965. W Jaynagar dolqczylo do nich 50 wykwalifikowa nych Szerp ow oraz 800 tr agarzy. 25 II wyr uszyia stqd cala ,jul. eksped y c ja. Szo stego dD.ia
marszu (2 III) przebyto z p omo,cq 3 czolen
Sun Ko si, a w dwa dni pozniej osiqgni~rto
mie,isce, skad otwiera siE; widok na szczyt
Everestu.
16 III wyprawa dotaria do Thyangboche
(3960 m) i poddaia siE; a klima tyzacj i. Szerpow
zazna jo miono z dzia!aniem aparatow tlen owych. Po 4 dniach odpoczynku wyruszono
do obozu - b azy, ktor y zostal zalol.ony 22 III
--- :i eniu Khumbutse i Lh o La na wysokosci
ok. 5430 rn. 24 III ba z~ opuscil :pierwszy zespo! w celu rozpoznania drogi p r zez s.pi~trz~­
nie l od owca Khumbu . 27 I II zalol.y1 on powyzej lodospadu o bo~ I (6160 m), ktory w
tydzien pozniej zostal w pelni wypos al.ony.
3 IV Mulk Raj, B. P. S ing h, Bahug uma
i Ang Kami wyr u szyli z bazy i nast~pnego
dnia zaIol.yli oboz II (&500 m , baza wysuni ~,ta). 6 I V Gombu i Ang 'Kami przy udziaIe Ik ilku S zerpow rozbili o boz III u p odsta wy lodospadu Lhotse (6980 m ). P o dotarciu
do nich Cheemy, 8 IV zalol.ono wspolni e oboz
IV powYl.ej lodo s.padu Lho ts e (7620 m) i tego
samego jeszcze dnia c,aIa trojka wrocila do
obozu I.
Nast~pnego dnia (9 IV) Sonam G ya tso i So nam Wangyal wyr u szyli w celu kO'n tynuacji
rozpocz~tej pracy, ubezpieczajqc ,drog~ linami dla 1a twi ei szego orzeniesienia ladunkow.
Po drodze znalezli on'i lin~ i 2 butle tlenowe,
porzucone przez amer ykansk q wypraw~ ' w
r. 1963. Zalamanie pogo dy udaremnilo prob~
osiqgni~cia P rze l ~czy ,poludniowej w dni u
13 IV, jednakl.e 15 Szerp om udalo si~ zlol.Yc
ladunki powYl.ej obozu IV. Zla pogoda spowodowala, l.e oboz V zalol.on y na Przel ~ cz y
Pol u dniowej (1'6 IV, 7986 m) zostal dostatecznie zao,p atrzony dop iero 20 IV, co jes't i tak
terminem wczesniejszym, nii w przypadku
ktorejkol wiek z dotychczasowych eksped y cji.
D alsze proby posuwania s i~ naprz6d udaremnila pogoda, ktor a wszystikie ~espol y
szturm owe zmu sila go zejscia do bazy. Po
·22 dniach snieiyc i zawieruchy, ktore czIonkow wyprawy doprowadzaly niemal do rozp ac zy, nastqpila pa prawa warunkow atmosferycznych. Grupa szt urmo wa zloiona z k,pt.
A . S. Cheema i Nawang Gombu oraz Szer now pod wodz q P hu Dorji rozpO'cz ~la podej~ci e na Prze!~cz Poludniow q,a w dwa dni
;pozniej r ozbHa na wysokos ci 8510 m ostatni
oboz VI. Byl to najwyiszy oboz, jaki kied yl{olwiek zosta! za!oiony na Everescie. Sp ~ ­
dziwszy w nim noc, Cheema i G ombu wyru;;zy'l i 20 V 1965 0 godz. 5 ranD w kierunku
szczyt u , dzwigajqc po 2 butle z tlenem. Po
przeszlo 4- godzinnej ci~ :ik iej ws,pinaczce
~ auwaiyli, il. nachyle ni e grani maleje i 0 9.30
stwi erdzili, ie Sq 'n a szczycie Mount Evere·s tu. ZnaleZli t u drqiek fla gowy zatkni~ty
w r ok:.l 19 ~ 3 przez A:neryk a!1 ow i um<Jcowali
na nim fl 8g ~ indyjska i nepalskq. P O!1a dto
Cheema umiescil w sniegu kilka srebrn yc h
m onet, a Gomou szal otrzyman y od iony
www.pza.org.pl
i statuetke Buddy, przeslanq mu 'p rzez jego
slawnego wuja, Tensinga Norkaya. Na wierzrcholku sp~dzili okolo 30 minut i ,po zrobieniu zdd~e rozpocz~li odwr6t. Wiatr wzmagal
'si~ z kazdq chwilq, czyniqc zejscie trudnym
i niebezpiecznym.
Wieczorem tego samego dniadruga grupa
szturmowa - Sonam Gyatso i Sonam Wangyal - wspierana przez Szerp6w Ang Daw~,
Daw~ Norbu i Gunden, :dotal'la na Przeh;cz
Poludniowq, a nast~pnego dnia obaj Sonamo wie osiqgneli ob6zszturmowy, skq d 22 V
o godz. 6.45 wyruszyIi dalej w g6re. Pogoda
byla znosna i po 6'-godzinnej ws,pinaczce
r6wniez ,o ni staneli na szczycie Everestu,
gdzie znalezli flage za.tkni~tq dwa dni wczesn iej . Obaj wspinacze sp ~ dzili tu ok. 50 minut, zawiesili flage indyjskq i nepalskq, a
,nast~pnie po 5 ip61 godzinach 'schodzenia
osiqgnelio b6z VI, sPedzajqC w 'nim drugq
z kolei noc.
Trzeci zesp6l szturmowy zlozony z C. P.
Vohra i Ang Kami, wspierany przez 4 Szerp6w pod kierownictwem Dawa Norbu, wy,r uszyl do szturmu w t ym samym 'dniu,
osiqgajqc 23 Vob6z VI. Sta,d Szerpowie zeszli w d61. zas obaj wspinacze naste,p nego
dnia 0 godz. 11 , po 6 godzinach wsro inaczki
Ds iqgn~li szczyt, umieszczajqc na nim nast~pne fl agi indyjskq i nepalska,. Z ,p owrotem
w obozie VI byli juz 0 godz. 16.15. a nastePnego dn ia zeszli ·na Przelecz Poludniow a,
Zejscie skomplikowalonieco zagubienie czeka na w kominieskalnym i szybkie wyczerpanie si~ tlenu. 25 V okolo godz. 16 ob6z III,
na 'szc zescie w6wczas nie zamieszkany, zostal zasypany przez portezna, 'l awine 10dowq.
Nastepnego dnia grupa wspinaczy i Szerp6w
po uciqZliwej pracy wydobyla spo d sniegu
namiot y i ich wy,posazenieoraz butle tle;lOw e,
W tym sam ym czas ie wyr uszyla w g6r~
{'zwarta grupa szturmowa. W sklad jej w chodzili k pt. A. S. Ahluvalia, H . C . Raw,at, kpt.
H. V. Bahuguna i pomocnik sirdara Phu
ZSRR Spr awa przyjecia Zwiqzku Radzie ckiego na
czlonka UIAA rna paroletniq juz i niezbyt
chlubnq historie. Znalazla sie on a r6wniez
na for um ostatniego Walnego Zgro madzenia
Unii (3-5 IX 1966), poparia przez Lorda
Hunta, kt6ry w swym wystqpieniu podkreslil, ze uwaza jej zalatwienie za rzecz donioslq i pilnq i ze g16wnie w tym celu przyjechal do Courma yeu r. Za wnioskiem Lorda
Dotji z 's iedmioma Szerpami. G,r upa ta osiqgnela ob6z szturmowy w :dniu 28 V. Kpt. Bahugunapoczul sie zle i musial wracae na
d6l. Pozostali trzej QPuscili nazajutrz ,0 godz.
5.30 ·ob6z i 0 godz. 10 osiqgneliszczyt. Znowu
powt6rzyl sie ceremonial umocowa'nia fla g.
Ahluvalia wstawil na szczycie obrazek i reczny zegarek, ,a Phu Dorji srebrny metialio n
z wizerunkiem Dalaj Lamy. Na szczycie pozostawali 30 minut, a do obow VI wr6dli
o godz. 15.30.
Prognoza pogo dy nie byia dose pomyslna
do rozwijania dalszej dzialalnosci, wyczerpaIy sie tez zapasy ;t]enu. Totez mimo istnienia jeszcze szansy .piqtego wejscia, postanowiono likwidowac wyprawe. W dn iu 1 VI, po
zwinieciu wyzszychoboz6w, opuszczono ob6zibaze.
Alpinizm indyjski
do tej pory niedo ceniany, a nawet nie zauwazany - wspanialym s ukcesem na Everescie wysunql sie za
jednym zamachem na swiatowq 'p ozycje. Poza samym wyczynem spor.towym - 9 ludzi
:1a szczycie w 4 wejsciach! - ·na szczegolnie
wysokq ocene zasluguje wzorowa organiza(:Ja wyprawy, kt6rej organizm funkcjonowal
bez najmniej szego ,b1edu. Doskonale spisali
sie tez Szerpowie: 44 osiqgne1o Przelecz Polutiniowq (7986 m) , a ,az 190b6z szturmowy
(8510 m). Nawang Gombu - wlqczony do
grup y a1pinistycznej - zdobyl Everest po raz
. drugi w zyciu. "Nasza eksperdycja - napisal
skromnie M . S. Kohli w The Alpine Journal
111966 - nie zamierzala bie rekord6w. Korz ys talism y z doswiadczen naszych po'przednik6w i wspinalismy sie, mozna powie dziee,
po ich plecach. Jak Kazda inna wy,prawa,
tak i m y staralismy si~ wprowadzie na szczyt
m aksy malnq ilose ludzi i to z moZliwie rozsqdnym marginesem bezpieczenstwa . Dooisa10 nam szczescie, kt6r e ,n a wyzynach H imala jaw jest zawsze tak ogromnie wazne."
UIAA
Hunta wypowi ~rdzieli sie stanowczo delegaci
Franc ji (Jean F ra nco) i Polski (p rof. Wale,r y
G oe tel) zqdajqc, by Walne Zgromardzeni,e
p odj e1o odpowiedni q uchwale i nie dopuscilo
do dalszego przewlekan!a sprawy. W glos,owaniu wszyscy delegaci opowiedzieli sie za
p r zyjec.iem d o Unii Federacji Alpinizmu
ZSRR, jesli oczywiscie wyrazi Dna ponownie
do tego gotowose.
www.pza.org.pl
Janusz Kllrczab
Polskie lato 1966 w Tatrach
Om ow ieni e sewnu le tniego 1966, trady cyjnie juz, nalezy zaczqc od narzekan na
wa r un ki a tmosfe ry czne. Lato b ylo chmurne
i m oln'e, wlas ciw ie tylko w pierws zych po Io wac h lipca i wr zesnia zdarzyl y sie; kilkudniowe okresy bez deszczu. S y tuacj e; p ogarszaly zlowrozbne komunikaty rmeteorologiczne, od bier aj qce chEic do spakowania plecaka
prze d rank iem dnia nastEipnego.
Pod obnie jak w lata ubiegle, stosunkowo
leps ze wyn iki osiqgali taternicydzialajqcy
ind yw idualnie - czy to na terenie Ta tr Polski ch, czy tez w Tatrach Slowackich "z do sk ok u" , na przepustkEi turystycznq. Poniewa z ob ozy KW w dolinach slowackich nie
s twarzaj'1 zb yt korzystny ch warunkow finansowych , a takze nie gwarantuj'1 .. . dobrej
pogody, cora z t o w iEicej wy czy no w o wspinajqcyc h sie; t atern ik ow ,przechodzi na sys tem
k rotk ich wyp ado w organizow an ych -na wla sn8, rek e; . Nie wv nika st'1d bynajm n iej wnio sek, ze oboz y stracily racjEi bytu. Nie. Ko rzys ta z ni ch w dalszym ci'1gu duza liczba
czlonkow Klubu, zwlas zcza tych 0 srednich
asp ira c jach sportowych .
Ogolnie bior'1c sezon nie byl zbyt boga ty,
m im o to mamy do odnotowania szereg
pie rws zych pr zejsc. Wi~kszosci z nich, coo .iest
obe cnie zja w iskiem naturaln ym, dokonano
p o slowa ck iej stronie Ta tr,kilka jednak now yc h r ozwi'1 zan powstalo ,rowmez u nas.
P r ze w a zn ie S'1 to szcz'1tkowe problemiki,
cz ~sto b rak informacji 0 ataikowanej scianie
po wo d c1 je p owtarzanie drag przech.adwnych
juz da w nie j, ale nie opisanych (choc zdarzaj a sie; i o pisane!), Oto zestawienie ciekaw s zych pierwszych przejsc w ,po!rz'1dku
topograficznym:
Koscielec - 'l ew'1 stron'1 zacho'dniego filara (VI , H2): A. Byczkowski i J. Luniak,
3 VIII J 96'6 ("Taternik" 3-4/1966 s . 107).
Kos cielec - zacho dni '1 scian'1, na lewD od
Komi n a S wierza (V): M. Gryczynski i J. Michalski , 5 VII 1966 (wb. nowe 'drogi w nin ie jszym numerze) .
Zadni Koscielec srodkowym filarem
polnocno - ws chodniej 's ciany (V): A. B y'c zko wski i M . Sokolowski, 22 VIII 1966 ("Taternik" 3-4/ 1966 s. 107).
Szpiglasowy Wierch - lew'1 polaci'1 poludniowo-wschodniej sciany (IV): M. Pawlow-
ski i A. Trzaska, 6 VIII 1966 (zob. nowe
drogi).
Cubrynka srod k ow'1 cz~sci'1 polnocnozac h odniej sciany (VI): J. Gacek, T. Gibin ski
i J. Kurczab, 22 VII 1966 ("Tatern ik "
3-4/ 1966 s. 108).
Cubrynka praw '1 cZEisci q pOlnocno-zachodniej sciany (VI): B. Jankowski, R. Kowalewski, Z . Palucha i J. Surdel, 10 IX 1966
(wb. nowe drogi).
Koprowy Wierch polnocnym filarem,
na prawo od WHP 563 (IV): W. Jedlin ski,
J. Kurczab, T . Laukajtys i J. Surdel, 28 VII
1966' ("Taternik" 3-4/1966 s. 108).
Furkoine Solisko praw'1 grz~d'1 zacho dniej sciany (II): K. Glazek i A. Uznanski
(Wroclaw), 14 VI 1966 ("Taternik'" 1-2/ 1966
s. 46) .
Krotka praw'1 polaci '1 poludniowowscho dniej sciany (II): K . Glazek i A. Uznan ski (Wroclaw), 12 VI 1966 ("Taternik"
1-2/1966 s. 47).
Garajowa Straznica potnocn'1 SClan'1
(IV): E. Chrobak i A. Uznanski (Krakow) ,
30 VIII 1966 (lOb. 'nowe drogi) .
Skrajna Garajowa Turnia polnocnowschodnim filarem (II-IV): E. Chrobak i W .
Kuban, 9 X 1966.
Kopa Spadowa czolDw'1 scian '1 zacho dniego filara (wy p,ro s towanie, VI, HI): A .
Migocki , A. SklDdowski i A. Uznanski (Krakow) , 16 VI 1966.
Zabi Mnich - pohldniowo-wschodni '1 scian'1 ,nizszego wierzcholka, praw'1 cZEisci '1 (V):
A. Migocki, A. Sklodowski i A . Uznanski
(Krakow), 14 VI 19~6.
Zabi Mnich srodkow'1 CZ~SC1'1 polnocno - zachodniej soCiany nizszego wierzcholka
(VI, H3): E. Chr.abak, K. C ielecki, J. Michalski i A. Sklodowsiki, .23 VI 1966.
Czuba nad Zabimi Wrotkami - srodkov.''1
cZEisci '1 .polnocno-zachodn,iej sciany (VI, HI) :
T. Gibinski i A. Grossma'n , 1 VII 196·6.
Czuba nad Zabimi Wrotkami - pDludniowo - wscho'dn i '1 grz~d'1 (V): T . Gibinski i E .
Wyka, 12 IX 1966.
Mlynarczyk srodkow'1cz~sci'1 wschodniej sciany (VI): R. Kowalewski i Z. Palucha, 12 IX 1966.
9
www.pza.org.pl
Zachodnia Rumanowa Czuba p6lno'c nq
,scianq (V): T . Piotrowski i Z. Prusisz, 8 VIII
1966 (zob. nowe drogi).
Gankowa Straznica - lewq cZE;sciq wschodniej sciany (V): K. Krupinski, T. Piotrowski, M. Rewajowa i T . Rewaj, 14 VIII 1966
(zob. "Taternik" 2/67).
Zlobisty Szczyt filarem kulisy p61nocno-wschodniej sci any (VI, HI): T. Piotrowski i T. Rewaj, 14 VIII 1966 (zob. s. 43).
Posrednia Sniezna Turnia lewym fHarem poludniowo-zachodniej sciany (V-VI):
J. Kielkowski
A. Uznanski (Krak6w),
27 VII 1966.
Zlota Turnia srodkiem p61nocnej sciany (VI, H4): E, Chrobak i J. Hierzyk, 13-15
VIII 1966 ("Tater-nik" 3-411966 s, 98
1/ 1967 nowe drogi).
W 'p or6wnaniu z pierwszymi przejsciami.
wykaz dekawszych powt6rzeii lata 1966
przedstawia siE; dose ubogo. oto one:
Kazalnica lewy m filarem (z wytrawersowaniem do Kotla Kazalnicy po g!6wnych trudnosciach): J. Kr61 i K. Rusiecki, 22-23 VII 1966.
Kazalnica - lewym filarem: J . Kielkowski i A.
Uznailski (Krak6w), 11 IX 1966 (w 13 godzin - czas
dotad najlepszy).
Kazalnica p61nocno-wschodnia sciana . droga
Chrobaka i Heinricha: J . Brudny. K. Liszka i A.
Trzaska, 13-16 VII 1966 (III przejscie).
Ga,leria
Gankowa zachodnia sciana droga
Galfy'ego : Z. Prusisz i T. Piotrowski, 11 VIII 1966.
GaleTia Gankowa p6!nocna sciana droga Orlowskiego: Jolanta Lange , T . Piotrowski i Z. Prusisz, 20 VIII 1966.
Galeria Gankowa - p61nocna sciana droga Studnicki : T . Piotrowski i Z. Prusisz, 13 VIII ("TaterniK" 3-4/1966 s. 118).
Galeria Gankowa -
p61nocna sciana droga Lapiilskiego: R . Szafirski i A. Grabski, 28 IX 1966.
Mall! Lodowy poludniowa sciana, droga Motyki wprost (AP 1II-19): Z. Czarniak i A. Nowacki,
18 IX 1966.
Z6lta Sciana -
direttissima: J . Kielkowski i A.
Uzn ailski (Krak6w ). 1 VIII 1966 (II polskie przejscie).
Mala Sniezna Turnia zachodnia sciana droga
PlSka: J. Kielkowski i A. Uznailski (Krak6w),
28 VII 1966.
MaZy Kiezmarski Szczyt - direttissima p61nocnej
sciany: J. Brudny, K. LIszka, A. Trzaska i J. Roth,
11-12 VIII 1966 (II polskie przejscie).
*
Sposr6d nowych dr6g wyrozmc trzeba
przede wszystkim przejscie Chrobaka i Hierzyka na Zlotej Turni oraz drogE; Kowalewskiego i Paluchy na Mlynarczyk u, poprowadzonq W kapitalnym stylu. Na czolo powt6rzen wysuwajq siE; przejscia 'drogi :Studnicki
na G,a lerii Gankowej i lewego fHara Kazalnic y. TE; ,drugq dw6jka Kielkowski - Uznanski pOik onala W 13 godzin, poprawiajqc az
o 3 godziny i tak wysrubowan y czas M. Pogorzelskiego i M. Popki z r. 1963.
P6!nocna scian a Zlotej Turni. Linia ciag1a wskazuje
bieg drogi Bocka, linia przerywana - drogi Chrobaka i Hierzyka (opis s. 32) .
Fot . J6zef Nyka
www.pza.org.pl
Co sie dzieje w Tatrach?
umagi
spostrzezenia
opinie
Zdania sq, jak zawsze i wsz~dzie, podzielone. Jedni mowiq: w Tatrach robi si~ dzisiaj wspaniale rzeczy. A inni: w Tatrach
dzieje si~ nie najlepiej - gory sq przeludnione, obniza si~ poziom sportowy, dalekie
od przykladnosci bywa. zachowanie mlodziezy. Jak jest naprawd~? Redakcja zebrala
glosy kiLku taternikow reprezentujqcych rozne pokolenia. Nie dajq one co prawda odpowiedzi na postawione w tytule pytanie, poruszajq jednak szereg aktualnych problem6w
dnia powszedniego w naszych g6rach.
Andrzej Nowacki:
Sezon w Tatr-ach byl, moim zdaniem, ogolnie bior,!c raczej 'slaby. 'Na Kazalnicy zalledwie 1 ;powtorzenie 'drogi Hei'nri<cha i Chrobaka o,r az bod'aj 1 peIne lewego fHar,a - rCO
prawda w ladnymczasie, ale to i wszystko. Na Ga.lerii Gankowej przez caly sezon
tytko po 1 pol-skim przejsciu drag. Lapiiiskiego, Odowskiego i IStudnicki. Zadny,c h
powtorzeii lewej rdepresji Kazalnicy, "Sanktuarium", srodka Malego Mlynarza... Jeszcze bardziej dziwi zUlpelny brak zaintereso wania ,dla k 'l asycznych Srodkow Kazalnic y,
Zabiej Turni 'c zy Wolowej Turni, 'kto'fe kiedys mialy po kilkanascie przejse w ci<)gu
lata. W o'toczeniu Hali G,!sienicowej bylo
par~ powtorzeii drogi Dzi~dzielewicza na zachodniej sciranie K'oscielca, niestety ich styl
pozostawia bardzo duzo do zy,c zenia.
Z nowych drag najwyzej ocenirbym przejscie lPal1Uchy i rKowalewskiego na UVIlynarczyku, srodkiem sciany i w dodatku klasycznie! Wysoko trzeba tez ocenie drogE; Chrobaka i Hierzyka na Zlotej Turni (Usata veza),
ktor,! zdCl'zyIi ,powt6rrzye wspinacze z NRD
(w poqito,r a dnia). Slowacy uwazajq rCO pr.awda, ze ,t am pr-o.blemem jest sam prawy komin, 'a nie srodek, ale :to juz kwestia poglqdow. Krotka 'l ecz bardzo efektowna jest dr'o ga Gryczyiiskiego i Michalskiego na Koscielcu; stoj,!c 'Pod sci.anq rn ie 's posob uwierzye, ze
da siE; tamtE;dy przejSe bez pomocy "hakowki". Knka drag rozglos:wno ja'k o nowe, tymcza.sem mialy 'one juz 'p rzejscia uprzednio,
tylko nie zos±aly opis,ane. Zaktualizowane
wznowienie przewodni'k a ,W. H. Paryskiego
jest w swietle tego nader pilnq potrzebq.
Antoni G~siorowski:
W lede 1966 Horska Sluzba TANAP ,o dmowHa wydania, gener,a'l nego zezwolenia na
biwaikowanie na oboZJowiskach wysokogorskich w Tatrach Slowacki:ch d'la czlo!1!kow
Klubu Wyso'kogorskiego. Alan s:tolz, zajmujqcy sjE; w HS wydawaniem zezwoleii, wyjasnH, jaki byl ,p ow6d 't ejodmowy. otoz
KIub, rezerwujqc :przed sezonem iletnim zna,c znq liczbE; miej,sc na obozowiskach, nie wykorzystywa l i,ch nastE;pnie w pelni, blokujqc
jednoczesnie miejsca taternikom slowackim
i czes'kim. Argumentacjj HS TANAP nie mo,z emy, niestety, nj,cZJarzucie, pamiE;,t ajqc "ki1kunas,t oosoibowe" ,obozy w Tatrach Slo'Wackich, na ktore zjezdialo osta:tecznie zaledwie
paru uczestnikow. Obecnie zezwolenia na biwakowanie otrzymujemy :dopiero po przyjezdzie w Tatry - i to na tychobozowiskach,
ikt6rych nie zdqzyli wczesniej obsa.dzie go,s po:darze. Srark z gory ustalonego miej.scaobozowania przysparza wiel!u tr,u dnosci - klopo,t liwe Sq nawet przygotowania teoretyczne
uczes:tniikow (topografia) itp. rW ,l ecie 1966
doliny tatrzaiiskie byly .pelne taternikow polskich, kt6rzy szukaIi po ·oboZJowi's,k ach "S'WO'jego" obozu. Wyj's cia z tej nie1TIilej sytuacji ja'k rdotqd nie widae.
Adam Uznaiiski (Wroclaw):
Dla,czego w srodku la:ta 1966 na Hali G qsieni<cowej i przy Mor-skim Oku panowa1 rtlok
wrE;cz nieopisanY,a lude:k taternicki .byl prawie niewidoczny w innych s,t ronach Tatr?
Dla,czeg'o w czerwcu i w rpocz<)tku jesieni,
mimo dohrych warunkow atmosferyczny,ch,
na sdanach Tatr widzialo siE; malo kogo, za
to w lipcu i siel1pniu 't rzeba ,bylo bez mala
miIicji porzq'drkowej do regulowania :ruchu
ta terni0kiego 'W rejonach !Morskiego Oka i
Bali Gq's ienicowej? Dlaczego ,;!awecz'kowych
slusarzy" nie by'lo widae w rnie zdobytych
dotqd sciana,ch Tatr Zachodni'ch. ktore wy'kazujq pewne podobieiis'two ,do scian alpejskiego masywu Wilder 'Ka.j.ser?
Na te trzy pytania moglaby ,siE; nasunqe
latwaodpowiedz: 'p oniektorym taternikom
bra'k jest inicjatywy, dziala instyn'kt stadny.
Lubiq wygodE; schroniska i obecnose tam
11
www.pza.org.pl
podziwiajqcej bohater6w dnia galerii g~pi6w.
Nie ·sqdzE:, aby bylo az tak zle. OdnoszE:
r,a czej wrazenie, ze 'duza cZE:sc ta ternik6w
po prostu Tatr nie zna. Wyda.ie im <liE:, ze
poza rejonem dwu wymienionych dolin wartosciowej dl'ogi zrobic nie mozna, zwla·s zcza,
ze nie Ijest calk,iem jasne gdzie miejsca na
tak q drogE: na,l ezaloby szukac. Zalkladajqc,
iz w Ta,t rach nie ,da siE: juz wlals'Ciwie dokDnac zadnego "wiekopomnego" ,czynu, nalezy
stwierdzie, ze mozna tu jeszcze znaleze wiele pollaciscian czekajqcy,ch na ladne i wartosciowe rozwiqzan ia. Nie nalezy ich jednak szukac drepczqc w miej scu w okolicach
Hali Gq'sienicowej, Mor,s kiego Oka, Zielonego stawu Kiezmc;rskiego czy PiE:ciu stawow
Spiskkh. Po prostu nie warto.
EUgeniusz Chrobak:
W sezonie, kt6ry zamykamy, bardziej jeszcze niz w poprzednie lata dal siE: zauwazye
wzmozonynaplyw taternik6w poczqtkujqcych (swiezo po .k ursach). Licznie ,popelniane
blE:dy mozna wiEiC cZE:sciowo zlozyc na karb
niedostatk6w wyszkolenia. W tym sezonie
sZikolenie od'bywalo ,siE: w s.posob zdecentralizowany i - niestety chaotyczny. Na
slkutlki nie 'nalezy chyha dJ1ugo C'zekae, zwlaszcza ze abso,l wenci nie mieli p6zniej w gorach
oparcia w s"tarszych i doswJadczonych kolegach. Wielu poczqtkujqcych, Inieli-czni taternicy z 'd luzszym s:tazem i niemal -komrpiet;ny 'brak obserwaior6w ZG KW - 010 charakterystyczne cechy tatrzans1kiego lata 1966'.
W Id ziedziniedzialalno's,ci ,s lportowej pewien
zast6j spowodowal niewq'tpliwie odplyw kadry zagranilcE:, 'nie bezznaczenia byla tu jedna'k r6wniez stos'unkoW'o m ala prE:znosc taternik6w pozos:talych w kr.aju. Swiadczy 0
tym m. in. wyjqtkowo oduza ilose odwrot6w
z mniej lub bardziej powaznych dr6g. Rosnqc e zapleczenieobecnej kadry latwo bylo zauwazye, szczeg6lnie w trudach ·zycia towar zyskiego w schroni'skach i na camp,i ngach.
"Tym 'l epszy, im krzykliwszy wsr6d ludzi
i ·bal'dziej pewien siebie" - Ito stwierdzenie
zdawalosiE: bye przewodnim h aslem lata
1966 IdIa wiel'll sw,iezo upi eczony,ch sympatyk6w slkaly i liny.
sle m6wiqc niezbyt samodzieln y cli taternik6w, kt6rzy dopiero zaznajarnialisiE: z geografiq slowackiej strony Tatr. Wielu z nich
- jako ze Klub rekru'tuje ,c zlonk6w-uczestnikow bez wiE:kszych wymagan - widzialo
SlowlacjE:po raz pierwszy w zyciu. Znajdowalo toodbicie w dwuodmiennych postawach: 'u jednych - w ostwznosci w ,dobierani'udr6g, 'll i'n nych - w nadmie~rnejsmia­
losci poczynan. TylkD parE: mlody'ch dw6jek
naprawdE; realnie ocenialo swoje mozliwosci.
W terenie pozy'tywnie uwidaczniajq siE: rezultaty dobrej roboty wychowaw,c zej nielkt6rych !k6t Poznan, Szczecin i Krak6w wyszkolily 'k ilk,a .nie tylko ambitnych, ale i solidn ie przygotowanych zes.poI6 w, Lublin , Wroclaw i Bielsko-Biala kilku rozsqdnych
kierowni'k 6w oboz6w, 0 kt6rych w naszej
pracy zawsze jest tak trudno. I na koniec
jeszcze jedno ,s postrzezenie: r6wniez stara
gwardia taternik6w dzialala latem 1966 w
g6.rach, anawet dorzucila do swoich bogatych kont ciekawe pierwszeprzej:scia.
Bogdan Jankowski:
WiE:kszose l ata sp~dzileni na Slowacji z
obozem wroclawsko-warszawslkim. Jechalismy bez zezwolenia na biwakow.anie, przygotowani pismem ZG na naj'gOTsze: :b iwaki po
ki'lka l)·s 6b w ko,l ebach. Jak w tych warun kach zapewnie opieikE: poczqtkujqcym? Na
miejscu milanieslpodziankla: sympat y,czny
Al.an Stolz z HS TANhP od rE:ki octal zezwolenie na .potrzebnq ilose namiot6w, choc pojemnose "talboriska" w iW ielickiej byla ju'z
przekroczona. PogDda? 'W ksiqzce obozu zanotowalem osiem dni bez desZlczu w ciqgu
,t rzech ,~ygo' dni (1-21 VIII 1966). rw najladniejszym okresie atmosd'erE: w ·obozie popsuly zle wiesci z ALp i 'udzial w akcji na
Hr ubym.
W Mor,s kim Ok'u bywarem przejazdem i
dluzej w pierwszej 'dekadzie wrzesnia. Zauwazalo siE: glownie
zycie towarzy.skie
(wplyw pogody). Chociaz nie tylko: bardzo
mlod y i ambitny zesp61 z Krakowa cpodzil
gE:sto po Mnichu (Qczywiscie ·o d ws,chodu).
Potrenowawny tak. 'W 'rewelacyj'llie kr6tikim
czasie niespelna jednego dnia, sprawnie operujqc "wE:dk q", 'przeszedl 'l ewy filar Kazalni'c y!
Jerzy Jagodzinski:
W rpor6wna'niu z latem 1965 r., w minionym sezonie wiE:'cej o'sab wspinalo siE: w Talrach Slowackich. Bylo tam i wiE:,c ej obozow
KW (przeszlo 12), ~ .)i.czniej.sze grupy uczestll1ikow. R6wniez dzialalnose 's portowa wykazuje 'p ewne Qzywienie, co widae choe-by z
<'l.llalizy sprawozdan kierownik6w: ·na uczestnika obozu ,porzypada srednio po 5-6 dr6g
wspinaczkowych. Duzo bylo mlodziezy, a sci-
Eh, zelby :tak miee
az za szczy't!
w~d'kE:do
zaczepienia
Barbara Momatiuk:
Obserwujqc na .przestrzeni Qstatnich lat
zycie wS'p inacz'kowe w Tatrach i patrzqc
na nie trochE: z .p erspektywy "bocznego toru",
latwo zauwazyedwie :pozornie QdrE:bne, a
jednak w rzeczywistosci scisle wsp6lzalezne
12
www.pza.org.pl
sprawy. Pierwsza, to wyrazny znaczny wzrost
stopy zyciowej taternikow, znajdujqcy odbicie nie 'tylko w 's posobie organizowani.a sobie pobytu w gorac h, ale takze w poziomie
ekwipunlk u, schludnym, 'il- nieraz wr~cz eleganckim wyglqdzie w.,pinaczy, czy wreszcie
w mozliwos'ci 'urzqdzenia na wlasny rachunek '!lip. wyjazdu w Alpy czy Pireneje. Sprawa druga, !to niemal zupe~ny zanik u)1liej~t­
nosci wY1pelniania s'obie wolnego czasu w
schronisku czy na campingu , wspolzycia w
wi~kszym kolektywie, iprzy tym jakiejs gorskiej fantazji, w dobrym tego slowa znacze'!liu.
Gajowka "Wanta", 'jak ICO roku, tak i tego
lata goscila ,codziennie grupki zaprzyjaznio nych wpinaczy - wi~cej lub mniej aktyw'n ych, lecz z reguly dysponujqcych dluzszym
stazem. Toczyly si~ dyskusje, w ktorych ci q-
gle wyplywaly te same pytania: Dlaczego
mlodzi chodzq byle ja·k, na sil~, na ryzy;ko?
Dlaczego juz ' nas nie 'Cieszq sprawy inne, jak
"k~rby" sciany (jesli i te jesZicze cie szq )?
Dlaczego przestala istni ec wielka rodzina
wspinacza z wodzami t yp'u "Palant", "Aresztant" czy "Kandarz"? Dla·czego nie starcza
nam fantazj.i na wi~cej, '!liz Ipojscie na modnq drog~ i oblanie slukcesu lub po,razki coraz
to drozszym "jabcokiem"? - Na wi~kszosc
z tyc h .pytan nie znaleziono odpowiedzi, wyniki niektaryc h dyskusji b yly biegunowo roz ne. Tylko stwierdzenie koncowe brzmialo
zawsze tak 's amo: "dawniej dzialo si~ lepiej ,
zylismy biedniej, lecz milej i w ~,posab pelniejszy". Dlaczego? Chodzi przeciez 0 okres
sprzed zaledwie kilku lat - nie tak znowu
odlegly, b y mogla dzialac nostalgia za czaS9.mi mlodosci.
W SokoHch G6rach
Pomimo paru stopni mrozu i praszqcego
iSlliegu bardzo owocny byl tegoroczny (1966)
wyjazd treningowy czlonkow Kola Wroclawskiego KW w Go ry Sokole w okresie Wszystkich Swi~tych. Przyjechalo kilka osab z innych srodowisk, byl tez nasz niestrudzony
"szef", Adam Uznanski. Dokonano kilku powtarzen ekstremalnych drag skalkowych m. in. IV i V we.iscia wschodnim kantem
Krzywej Turn i (30 X B. Jankowski i G.
lVlrozki ewicz, oraz 1 XI Wanda Bla szkiewicz
i K. Cielecki), III przejseia 'drogi lewq stro nq poludniowej seiany Duzego Sokolika (J.
Juszkiewicz i J . Petry;niak, 30 X), przypuszczalnie VI przejscia drogi "pod zjazdem" na
Sukiennicac h (K. Glazek i J . Jankowski,
1 XI) oraz dwu przejsc rzadko .powtarzanej
drogi tzw. rYSq Gora yskiego srodkiem zachodniej sci any Krzywej Turni (K. Glazek
i K. Nitsch oraz T. Andruchow i W. Borecki, 31 X). Poprowadzono rowniez 'noWq dro g~ srodkiem zachodniej
sciany glownego
wieI'lzcholka Ptaka (VI, H2, 1 3/~ godz.; K . Glazek i K. Grodzi ski, 31 X). Coraz dotkliwiej
daje si~ odczuc brak ,przewodnika po skalkach sudeckich, nieste ty materialy zebrane
i opracowane przez dra J. Kolankowskiego
ciqgle jakos nie megq znalezc wydawcy.
Kazimierz Gla.zek
Wspinaczka w Sokolich G6rach. Karol Nitsch na
scianie Sokolika (jesien 1966).
Fot. Bogdan Jankowski
13
www.pza.org.pl
Za Bonattim na Matterhorn
RYSZARD SZAFIRSKI
W poprzednim zeszycie "Taternika" (3-4/
1966, s. 101) zami-escilismy informacj~ 0 pi~k­
nym sukcesie poLskicl} aLpinistow w ALpach
Szwajcarskich
pierwszym powtorzeniu
drogi W. Bonattiego na polnocnej scianie
Matterhornu (4477 m). Przejscia tego dokonal
zespol w skladzie Ryszard Berb eka, Jan
Stryczynski, Ryszard Szafirski i Adam Zyzak w dniach 12 i 13 sierpnia 1966 r . (Red.)
Kiedy dowiedzialem si~ 0 moim udziale
w wyjezdzie do Szwajcarii, ,p ierwszym szczytern, 0 ktorym pomyslalem, byl Matterhorn.
Cale przygotowania podporzqdkowalem jednemu celowi: drodze Bonattiego na polnocnej scianie. Gd y okazalo si~, ze caly nasz
zespol jest podobnego zdania,nic juz nam
do powodzenia nie brakowalo, jak tylk,o drobiazg - zrealizowac plany.
Bardzo duzo pisano w 6woim czasie 0 wyczynie Bona.ttiego, ale iniormacje ,t e nie mogly nam wiele pomoc .przy opracowaniu taktyki iPrzejsci'a i ustalen1u przebiegu drogi.
Zdj~cia sciany, schematyczny i-jail< si~
.p6zniej 'o kazalo - troch~ bl~dny rysunek,
zestaw ekwipunku pierwszego zdobywcy i
czas jego przejscia ·- to bylo wszystko czym
dysponowaliSmy. Dlateg'o tez po przyjezdzie
do Zermatt kilka dni mU'sielismy poswi~cic
na r ekonesa nse celem odtworzenia przebiegu
drogi Bonattiego i okreslenia warunkow 10dowo-snieznych w scianie. Te ·ostatnie pocZqtkowo byly zle, rowni~z pagoda nie zach~cala do rozpocz~cia wspina-czki . Zrobilismy wi~c jeszcze trening kondycyjny i wysokosciowy, wchodzqc na drugi co do wysokosci szczyt ALp - Monte Rosa (4634 ml.
Pogoda nadal nie byla nadzwyczajna, chociaz prognozy br=ialy ;pozytywnie. Niecierpliwosc w koncu zwyci~zyia i ato 7 sierpnia
biwakowalismy przy Hornlihiitte na wysokosci 3200 m. Lezqc w spiwo-rach spog.l qdalismy w dol na Zermatt. Wyglqdalo wspaniale, bylo .peine swiatel, po okolicznych zboczach mrugaly rozsiane swiatelka hoteli, 0 sa d, schronisk i stacji kolejek . Bylo pi~kn i e,
i .tylko czarne ,chmury wloczq·ce si~ nad dolinami mqcily mily nastroj wieczoru.
Kied y 0 'drugiej w nocy gotowalismy kaw~, bylismy jeszcze pelni optymi=u. Min y
zrzedly nam pozniej, gdy podejscie, k t6re
obliczalismy na 2 godziny, zacz~lo si~ ,przedluiac. Kiedy po 5 godzinach forsowalism y
nielatwq 'szczelin~ brzeznq, bylismy juz troch~ zm~czeni, a ·pogoda zalamaia si~ definit ywnie. Wspinalismy si~ dalej majqc ci,chq
nadziej~ , ze wiszqce nad nami -chmury rozejdq si~ ,przeciez. Ale zamiast bl~kitu nieba zobaczylismy niebawem platki sniegu . PocZqtkowo wszystko wyglqdalo niewinnie, jednak po kilkunastu minutach wahan - isc
dalej, czy wycofac si~ - poczulismy si~ mocno nieswojo, poniewaz z gary ruszyly na
nas lawinki pylowe. Przyspieszylo to jedynq rozsqdnq w tych warunkach dec y zj~:
wraeamy. J ak 'kaidy odwrot, tak i ten nie
przyszedl nam lekko, ale ,i umiej ~tnosc poddawania si ~ 't rzeba w konc'll posiqsc.
P61nocna sciana Matterhornu (4477 m) z drog,\
W. Bonattiego. Zaznaczone biwaki naszego zespolu.
Fot. Adam Zyzak.
www.pza.org.pl
Czekajqc w obozie na pogod~ i popraw~
warunkow korygowalismy n:asze zalozenia
taktyczne. M. in. 1P0stanowiJi:smy zabrac w
scian~ dwa, a nie cztery s.piwory, oraz zabiwakowac w szczelinie brzeZnej zamiast
przy HornlihUtte. W ten s'p os6bzyskiwaUsmy na wa'dze pleoak6w i oszcz~dzalismy podejscia w pierwszym dniu wspiriaczki. Jak
si~ pMniej 'okazaio, poprawki te tpozwolily
nam przejsc drog~ w dwa dni. Nie wszystko
wi~c, co Z1le si~ zaczyna, musi siEl zle konczyc ...
Juz !pO dw6ch dniach ponownie jechalismy
kolejk q linowq do Schwarzsee, skqd podeszlismy do znanego nam schroni,sika HornUhUHe i dalej tego samego ·dnia ;pod scian~.
Biwakow aUsmy ;po dw6ch w jednym s:piworze w pi~nej szczelini~ brzeznej. Byla cisza i spokoj. Przy wygwiezdzonym niebie zasypialismy '2. myslami ·0 jutrze.
Pi~ny 's'Wit dnia 12 ,sierpnia zastal nas
wyspanych, najedz~mych i .gotoY'lych do drogi. Trudnq, ·a le juz znanq g6rnq warg~ szczeliny pokonalismy doSc szybko. Wyzj!j od ramI
zacz~la si~ ostra Il"o'bota w lodzie. Poszly w
r:uch ·c zekany, sruby lodowe i wszystkie z
kudem zdoby:te umiej~tnosci. Bylo bardzo
strome, a :16d wyjqt'kowo ,t wardy. Posuwalismy si~ IPOwdli ,traw.ersami w lewD do lodowoskall1ej rynny, kt6ra miala nas wyprowadzic na latwiejszy lo dowo-§.niezny teren. W
swej g6rnej ,q~sci rynna "stan~la d~ba", a
trudnosci IWzro.~y do dobrej piatki. Szlismy
tzw. szybkq ,czw6r'k q, Adam Zyzak i }a zwiqzani bvlismy Ipodw6inq linq, a J~nek Stry czynski i Ryszard Berbeka - pojedynczq,
kt6rej druga polowa lqczyla e ba nasze zespoly. Pogoda byla pi~kna , warunki w scianie znosne, troch~ jedynie za duzo Jodu.
I:'l'acowalismy jak '<l.lltomaty. Po :killsunastu
wyeiqgach zm.i~nBem ·s ie z Adamem w prowadzeniu. Mialem juz dos yc, chdalem troch~ odpoczqc. Z wsp61czuciem patrzylem w
d6l na Janka, kt~,ry pracowal iak !!lrowka
wybijajqc haki. Tak, tak - wbrew utartej
opinii na polnocnej Matterhornu haki wbijac mozna prrawie wsz~dzie, i to wcale so lidne. Adam, rqbiqc stopnie, wyprowadzil
stromq rynnq lJa lodowe zeberko, kt6ry m
podeszlismy ;pod nietrudne skatki, a nim i do
poczqt!c u "Trawerru Aniol6w". Nad nami
czerni·ala rtr6ikqtna i ;przewieszona sciana.
TrawersowaHsmy ;pod niq w lewo, lekko obnizajqc si~. Tlitaj !PO r·llz pierwszy przekonalismy sie 'n aocznie, ,ze Matterhorn jest kruchy. Kied~ par~ metr6w od Adama spadlo
kilka ogromnycl) zlemow, zamarlisVlY z przerazenia. Z lekk im rd reszfzykiem przechodzilismy po nim to sarno miej sce, czym pr~­
dze j uciekajqc w teren mniei zagrozony.
Bylo juz p6ine popoludnie, gdy osiq.in~lismy
koniec trawersu - tuz przed przewini~ciem,
Na wierzcholku Matterhornu. Od lewej: J. Stryczyni R. Berbeka.
ski, A. Zyzak
Fot. Ryszard Szafirski
kt6re mialo nas wy.pro'!yadzic na wlaSciwq
,p olnocnq scian~. Nas"le o baw)' 'co do wlasciwego pll"Zebiegq. drogi zostaly r·ozwiane, poniewaz znq.le~ismy kolek, hak i resztlki paliwa po Bona-ttim, kt6ry przy 's woim przejsciu zalozyl tu drugi biwak.
Bylo ju~ .p6zno, a miej sce chociaz nie najleps.,?;e, nadawalo .sie od obJedy dla czterech
os6,9 . n~ug·o rqbalismy w lod~e 'p latforemki
biwakowe. Nie obylo ile, moglismy nawet siedziec. "Jakaz tu ekspozy.cj a" zauwazyl
ktos w pewnej chwili. Zaj ~ci przygotowywaniem biwaku nie zwrocil-ismy uwagi, ze 7naj dujemy. si~ na skr~jl!. przewieszo..pej sctar!.Y
mara. Wid2k byl.niezwykly: jak okiem si~g­
nqc gory i gory. hen w 'do..1e, .c!\ya kilometry
nizej , malenjde Zermatt, skqd nasi pq;yjaciele Slowacy wy.patrywali 'nas ,przez lornetv. Oni rowniez przyjechali tutaj .. by zrobic
p6lnocnq scian~. Kilk a dn i 'Wstecz, ~dobnie
jak mv z Bonattiego, mu sieli sie wycofac z
drogi braci Schmid, przeszli jq jednak p6inie.i , a Weincziller z towarzyszem za dwa
tygodnie miai powtor.,?;yc po lJ1'a s drog~ Bona'ttiego.* Tym£.,zasem siedzielismy po dw6ch
w jednym s'p iworze, nakryci 1P1achtami. Bylo
milo i przytul-nie. ,{ (olacja. Papieros. Jeszcze
rzut oka na niebo i moglismy spokojnie oddac si~ snom.
Ranek w dniu 13 sier:pnia wstal pogo d-ny.
Samopoczucie zespolu bylo s wietne. Z win~ ­
lismy wi~c biwak i w g6r~. Czekalo nas jesz-
• IU przejscie, 27-29 VIU 1966 - M;lan Krgsak i
Juraj Weincziller. W g6rze sciany warl1nki niemal
zimo\ve.
15
www.pza.org.pl
cze okolo 700 m sciany. Czy zdqzymy dzisiaj? Przed nami by~o jedno z naj.trudniejszy_ch miej,sc ... Zebralem 's p r~t , wyciqgrIqlem
laweczki i zaczqlem powoli uruchamiac rozleniwione -czlonki. Hak. Laweczka. Hak Bonattieg.o. Laweczka . Jeszcze jeden s.tary hak
i oto 'wychylilem ;?i~ za kant, aby spojrzec
na scian~ Ipolnocnq. Wyciqg byl ba.r dzo efektown3 - pod nogallli Ikilometry powietrza.
Zacz~ly strzelac migaWki aparatow fotograficznych (zob. "Taternik" 3-4Jf966 s. 101),
a ja skonsiatowalem, ie dalej jest juz latwiej. Znilmqlem za k an't em. Bylem sam .
Sl Q.n~ e, cieplo i nade mnq polnoCl.,na sciana.
Szedlem powoli, choc teren byl l atwy, czulem si~ swietnie. Za chwil~ scl.,9gnqlem Ada rna. Doszedl do mnie troch~ zdenerwowany.
Wylecial z laweczkq, rktora powiesilem na
starym haku Bonattiego. Ale Adas nie nalezy do ludzi, k torym tak ie drobiazgi ,psujq
humor na ·d)ugo . Wpi ~lis m y wi~c lin~ Berbeki w hak stEnow i s~9WY i ruszylismy dalej w gor~. Sciana jest tam rozlegla, mozna
iSc dose dowolnie. Przygrzan e .porannym
sloncem gome partie . ska.l sypn~ly drobnymi
odlamkami lodu i kamieni, wvbieralismy
wi~c fo r m acj e bar dziej w yp.ukle. Srodrkowa
c z~se sCiany znow przybiera na stromosci
i iest nadzwyczaj trudna. Zacz~la 6i~ dawac
we znaki kruszyna. Szlismy ostrgznie.
Do szczytu bylo jeszcze barf:Jzo daleko. Po
kilkunastl} wyciqgach teren troch~ si~ po chylil, ale za to zacz~l y si~ niemile :ply ty.
Caly czas wspil)alism y si~ bez rakow. P as
pionowych i gJadkich plvt zmusil nas do
trawersu w prawo. do widocznej z daleka
wyrwy. Ciqgle szlismy na wyczuci~ nie
m ajqc pewnosci, czy jestesmy Ila wlasciwej
drodze. Wreszcie u st6p spi~t rzenia ulga:
stary hak! Trudno uwierzyc, iak .taki maly
k awalek stali moze uradQ..YJae czterech do. r'9_s1ych ludii" ..
Zn.o w dwa wydqgi piqtkowe. Pi~kna, lecz
q,ardzo delikatn;a wspi'naczka .po blokach nie
wiadomg na jakich zasadach trzymajqcych
si~ sciany. Reszta zespolu przeszla to miejsce .i nnym wariantem, znajdujqc kolek Bonattieg.o. A'1e ,to Juz 'b yly ostatnie ,t rudnosci
drogi. Czekalo nas ter,a z 400 m latwej, lecz
bardzo - wi~cej: nadzwyczaj kruchej gornej cz~sci sciany. Wspin,Eczka zacz~l a bye
nieciekawa. Wyciqg za wyciqgiem ta.lde same. Mozna byro ise prawie dowolnie. Zacz~1ism y ,o gczuwae zm~cze'nie i wplyw wysokosci.
Wreszci e cos nowego: gran Zm utt. Do
wierzcholka juz tylko 100 m. R ozwiqzalismy
si~ z drugq dwojka i szlism3 nietr udnq na
tym odcinku grani q w g6r~.
Bylo Ip 6zne popoludnie, Ikiedy wreszcie 0 siqgnEllismy wierzcholek w loski. Gramq
przeszlismy na wierzchole~ szwajcarski, n~
ktorym stan~1iSm y 0 godzinie osieI?naste~.
Ppgoda, dotychczas pi~kna, z~cz~la Sl~ I?su.c.
Szybko zrobilism y ~i~c p~mlqtkowe zdJ~Cla
i iPo malYm ,o dpoczynku Il'uszylism y w dol,
by jeszcze za dnia d.Ojse do schroniska Solvay. Schodzilismy grani q. HamIL Pierwsze
200' m jest ubezpieczone konopnymi linami.
Gran str.oma i eksponowa na, aseku rowalismy
si~ wj~c sztywno, Zmrok i uz, t uz do
schroniska bvro juz jednak blisko. Je ~zcze
t ylko krotki 'zjazd 'i (lto ,stan~lismy n a progu S o lvay hii tt~. Zaczql pa<!ae s'nieg z deszczem, po niebie przetoczyl si~ grzmot. To
burza. Bylismy jednak juz bezpieczni. Nazajutrz prF 'Pi~knei slQnecznej p~odzie zeszlismy graniq jeszcze 800 m w d6l do schro niska Harnli <1dzie· kolo si~ zam kn~lo. Dzielny jednak ~u"Si bye ten Bonatti!.
Rys. Samuel Skierski
16
www.pza.org.pl
Wielka akcja
na scianie Dru
W Ta trac h p rowadze nie akcji ratunkowych
na!ezy do GOPR tub HS TAN A P. W A!pach
f r ancuskich z pomocq spieszy zwyk !e EH M,
nie ma ona jednak wylqczno sci w tym wzg!~­
dzie. Doprowadza to czasem do sytuacj i ta kich, jak w sierpniu 1966 r. na zachodniej
scianie Petit Dru, gdzi e rywoHzacja trzech
ekip przyspieszyla co prawda 0 dzieii udzie!enie pomocy, jednakze wprowadzila element
dodatkowego zagroze nia ' dla ratowanych i
ratownikow. Oto pouczajqce SZs;:ze 90ly tej
akcji j ednej z najwi ~ kszych, jakie dotqd
w A lpach przeprowadzono .' (R ed.)
Fat. K/,zy sztof Cielecki
17 VOl, sroda. Szef Ecole Militaire de
Haute M on:tagn€ (EHM) w Chamonix otrzy mal meldunek: z zachodniej sciany Dru ktos
wzywa pom ocy. Zapadla det::yzj.a wszcz~cia
natychmiastowej akcji ratunkowej. Ulozono
plan przewidujqcy wejscie na Dru od lodo,w ca Charpoua i dotarcie od g6ry do tkwiqcych w scianie alpinist6w . Ekipa obserwacyj_
na i lqcznosciowa miala zajqc stano,w isko na
grani F lammes de P ierre.
18 VII!. czwartek. Rano wyrus zyla z Chamonix duza, starannie przygotowana wyprawa. Helikoptery odbywaly loty obserwacyjne.
Na temat celowosci drogi obranej prze z EHlVI
opinie alpinist6w w Chamonix byly podzielone. W prasi e po1skie j ukazaly si~ pierwsze
notatki 0 akcji.
19 VIII." pill,tek. Wczesn ym rankiem pod zachodniq scian ~ podszedl 6-osob owy zesp61
skomp1etowany przez Gary H emminga, amerykanskiego a1p i ni st~ , od lat mieszkajqcego
we Francji. Towarzyszyli mu Niemcy Gehrardt i Lothar. Francuzi - Bodin i Guillot
oraz Anglik Burke. W poludnie os iq gn~li s·z are tarasy ciqgn qce si~ pod wlasciwym urwiskiem sciany. Hemming m ial plan inny n iz
EHM. Zamie rzal on dotrzec do uwi ~zionych
drogq Magnone'a i sprowadzic ich w d6l
bqdz t q samq trasq. b adz po linii dir ettissim y z lata 1965. Jak stwierd zil rekonesans 10tniczy, obaj a1pinisci oczekujqcy na p6lce za
wahadlem byli cali i nie istniala potrzeba
uzycia ci~i;kiego sprz~t u ratowniczego. Na
wlesc 0 WYJSClU grupy H emminga, w :51ad
za ni q podqzyl Ren e Desmai's,on, biorq'c za
towarzys.za mlodego aspirant-guide, Vincen ta Mercie. No c zesp61 Hemminga sp~dzil na
tar a.s ach, Desmaison z towarzyszem - na lewym skraju ku1uaru wiodqcego pod s cian~.
20 VIII, sobota. Rano Desma.i son d ogonil w
sCIanie Hemminga. Postanow ili p odzielic
6 se mk~ na dwie 4-osobowe gru py. Pierwsza,
idqc na lekko, ma jak naj szyb ciej dot.rzec
d o u wi ~zi on yc h i zabezpieczyc ich. Druga
ni esie sprz~t i wyposazenie do przeprowadzeni.a odwrotu (m. in. lin y do wiel Q?etmetr owych zjazd6w). Tego dnia wszyscy prze byli dolny odcinek t.ru d n osci i, mimo odpad ni~cia prowadzqcego przez caly czas Desmai sona (8 m l-otu), dotarli do bloku p od 90- met rowym zaciltciem (tzw. Szare Zaci~ci e) . Tu
zalo2Jono biwak.
Teg.oz dnia rankiem jeszcze wkr oczyl d o
akc,ii t r zeci zesp61 ratun kowy. Pod og61n ym
kierownictwem J eana Franco, alpinisci z
ENSA weszli w p61nocnq sci"an ~ Dru z zamiarem osiqgn i~cia platf.ormy na przelamaniu s cian. Stqd trawe'r sem hakowym (ni ty z r. 1952) chcieli d otr·z ec do wah adla i
u wi~zio n yc h alpinist6w.
Plan prze·w idywal
powr6t :tq samq drogq.
Og6lna liczba os6b biorqcych udzial w
akcji przekroczyla tym samym pol setki.
Grupa EHM miala trudnosci ze sforsowaniem
1'1
www.pza.org.pl
1- HEMMING
2 - ENSA
3 - EHM
Planik sytuacyjny i miejsce akcji na zachodniej
scianie Petit Dru . Na lewo od kraw€;dzi wiedzie
droga przez p61nocna. scian€; . Rysunek wedlug odr€;cznego szkicu - zob. tez "Taternik" 1/1958 s. 13.
odcinka sciany dzielqcego jq od oczekujqcych pomocy. Na grani i sz;czyc,i e utrzymywaly 'si~ mgly i wial silny wiatr.
21 VIII, niedziela. 0 7 ranG zespoly Hemming-Guillot i Desmaison-Me rcie rozpocz~ly
wspinaczk~ Sza,r ym Zaci~ciem. Zaj~lo 1m
ono niespelna 4 godziny. Aby si~ nie ,z dziwie tym !tempem warto przypomniee, ze
Desmaison Ip rzechodzil drog~ Magnone'a juz
pi~ciokrotnie (w It ym I przejscie zimowe, I
przejscie samotne i I przejscie zjazd.ami w
dol). Okolo 11 Hemming i Guillot I'ozpocz~li
wahadlowy trawers, wyprowadzajqcy na odlegrose kilku metrowod uwi~zionyc_h. Tymczasem na platform~ znajdujqcq si~ na przelamaniu scian wszedl Y. Pollet -Vialard z ekip y ENSA. W trakcie jego rozmowy z Desmais'Onem (dzielilo ich kilkanascie metrow
przewieszonej plyty) nas,t qpil tragiczny wypadek. Ku platformie zjezdzal 'od gory Wolfgang Egle, Niemiec biQlrqcy udz:al ' w wyprawie. Blqd ' VI. manipulacji linq spowodowalobsuni~cie si~ klucza, wskutek czego alpinista zawisnql omotany linq i w kiIka minut juz nie zy1. Hemming i Desma-ison,
wbrew sugestiom przekazanym przez Jeana
Franco, [lie zdecydowali si~ na powrot przez
trawers ku p6lnocnej scianie. Grupa ENSA
rozpocz~la wobec It ego ,o dwr6t, a Hemming
'0 godzinie 12 dotarl do czekajqcych na pomoc alpinis tow.
OkazaIi si~ nimi 2 Niemcy z Baden-Baden:
Heinz Ram:sch (lat 23) i Herman Schridde
(lat 25), w doniesieniach pras,owych nazywany "Milller". Gwaltowna burza, jaka przetoczyla si~ nad masyw€m Aiguille Verte w
dniu 16 sierpnia, zastala ich u poczqtku Sza-
rego Zaci~cia . Fatalne warunki pomno:zyly
trudnosci tego odcinka (VI, H2-H3) 1 przejscie go stalo si~ prawdziwq gehennq. Prowadzqcy Ramisch dwukrotnie odpadal - raz
ok. 20 m, drugi raz blisko 30 m! Pokonanie
zac.i~cia wyczerpalo obydwu nie tylko fizycznie ale, co j'est dla dalszego przebiegu
wydarzen nie mniej istO'tne, r6wniez psychicznie. Zrobili jeszcze wahadlo, ale gdy
znalezli si~ na jako tako wygodnej platformie (1 x 2 m) zalamali si~ kompletnie. Nie
byli juz w stanie podjqe dalsze j wspinaczki
(kilka odcink6w V + i VI) , nie mi,e li sp["z~tu
do zjazd6w wprost w d61, bali si~ powierzyc konopn~j linie - cd r. 1952 zabezpi eczajqcej pow-rot przez wahadl'o. Zdecydowali si~ na wezwanie pomo,c y i przygotowani
na kilkudniowe oczekiwanie, zracjonowali
posiadanq zywnosc. Pomaranczowy anorak
,posluzyl im do 'n adawania sygnalow. T ego
dnia mija~a 5 doba ich pobytu na polce.*
Kilkanascie minu,t po 12 r021pocz~to zjazdy. Skomplik'owanym manewrem osiqgni~­
to podstaw~ Sza'rego Za6~cJa i oczekujqcq
tu reszt~ grupy Hemminga. Spoz'n iona para
i brakaz do tarasow dogodnego miejsca na
biwak dla 10 juz osob zmusily zesp61 do
przeczekania nocy w tym wlasnie miejscu.
Biwak byl wyczerpujqcy z powodu gwaltownej burzy, polqczonej z silnymi wyladowaniami . Desmaison ,s twierdzH p6iniej, ze
do rana z trudem odzyskail iPelnq sprawnosc
po Ipiorunach, kt6re kilkakrobnie uderzaly w
niewielkiejodleglosci od biwaku.
22 VIII, poniedzialek. Prasa swiatowa, w
tym i polska, donosHa 0 dotarciu ratownikow
do dw6jki Niemc6w i 0 wypadku Eglego.
Tymezasem ekipa Hemminga po wielu godzinach zjazd6w os,iqgn~a szare tarasy, 'k uluar i miejsce biwak,owe w Rognon. Stqd w
towarzy~twie idqcej je'j naprzeciw kilkunastoosobowej grupy dodera do Montenvers
i Chamonix.
Gary Hemming, inicjator udanego wariantu akcji , staje si~ boha1:erem Chamonix, popoludniowek cale'j Eu,!:opy ,z achodniej, wielkich magazyn6w (fot,oreportaz w "PaTisMat'c h") i 'S'z)UJkajqcej 'sensa-cji publicznosci.
W prasie francuskiej - i nie tylko francuskiej - itrwajq dyskusje na 'temat spo-sohu
upra,wiani-a alpinizmu, jaki zaprezentowali
Ramisch i Schridde, zas w sztabach EHM
i ENSA - spory na ternatocM organizac,j i
i przebiegu wiel.kiej akcji, ,kt6ra specjalistom
od rabownictwa alpejSJkiego do-starczyla boga-tego ma1teri'a lu do przemyslen.
Andrzej Paczkowski
* w t ym samym miejscu mieli drugi biwak
S . Biel, J. Dlugosz i Cz. IvIomatiuk w nocy Z 1 na
2 VII 195'7 r.. podczas I polskicgo, a VIII W og61e
przejscia sci any.
18
www.pza.org.pl
Catinaccio
~
Grupa Catinaccio, znana tei ,pod niernieck q nazwq "Rosengarten" (Ogrod Roi), jest
jednym z najciekawszych rejonow Dolornitow zachodnich. Leiy ona na ,z ac hod od Marrnolaty, In a terytorium Gornej Adygi. Z bajkowyrn wprost pi~lrnem krajobrazu id q w
parze wybitne walory alprnistyczne. Ro:inorodnosc form skalnych jest bardzo duia, a
wy sokosc scian wah a si~ w granicach 100600 m. Czerwono zabarwiona 's kala jest przewai:nie mocna i dobrze urzezbiona, drogi
wspinaczkowe eksponowa,n e - .od latwych
(III) do ,naj trudniejszych (VI). Na dwgach
o wi ~kszej popularnosci tkwiq k omplety hakow . Ruch turystyczny i wspinaczkowy ulatwia g~st a siec schronisk p olo:i;.onych blisko
scian, glownie w pasie wys·okosciowyrn 16002200 m , choc nie brak i wyiej usytu.owanych
(ai 190 2650 m). Moina si~ tam tei wybrac
z wlasnym namiotem, gdyi ogra,n iczeil b iwakowych nie rna, a dobrych miejsc jest
pod dostatkiern. C.Z~SC miej scowej l'Udnosci
zna j~zyk 'niemiecki, na ogol dwuj ~zyczne
Sq .tei wszelkie rnformacje i wywieszki.
Punkt centralny .e:rupy stanowi 'Schronisko
Gardeccia (1949 rn).
,Najciekawsze drogi wspinacZkowe skupia jq si~ na 's cialnach masywow Ca,iina ccio
(2981 m), T orri di Vaiolet (2821 m) i Roda
di Vael (2806 m) . Efektowne iglice Vaiolet
(glowne turnie: Delago, Stabeler i Winkler)
znane Sq z licznych zdj~c i barwnych pocztowek. Z dobyte w ,l atach 1887, 1892 i 1895,
z asl y n~ly one w okresie ,poPI1zed.zajq·c ym I
woja~ swiatowq, wtedy ,tez wsp:nali si~ po
"Ogrod Roi"
nich taternicy z naszej ST TT. Na Roda di
Vael wiodq s=ajil1le trudne drogi iPrzez tzW.
Czerwonq Scian~ . Trojwierzcho~kowy anasyw Catinaccio rna wsrpanialq 'scia:n~ wschadniq (600 m wy,sOikosci), na iktorej pozostalo
jeszcze spor.o miejsca do poprowad zenia nowych duzej klasy .drog. Przejscia zimowe
zaoz~to tu wbic na wi~kszq skal~ dopiero
w r. 1961.
W l ecie 1965 r. zwiedzHem grup~ Ca tinaccio w t owarzystwie Wandy Blaszki ewicz
z Wroclawia oraz kolegow austriackich, w
3- d'niowym wypadzie z Innsbrucka. Zamieszkawszy w schronisku Vaiolet (2243 m)
dokonalisrny kilk u wej.sc wspinaczkowych, a
mianow.i cie:
1'orre Delago
(2790 m).
Poludniow o- za c hodni m
kantem, trudnos ci IV/III , 1 1 '2 god z., 15 IX 1966. T ownrzy szyla n a m dwojka austriacka W . Kus ch e l
1 H. Mitter. Z e jscie zjazd a mi (160 m) p r zez przel~cz Delago i p oludniowy komin.
Catinaccio (2981 m),
16 IX 1966. P roba pr zej s cia
drogi Kine' go n a wschodniej s cia nie m y lnej
i nielogicznej. W y cofalismy si~ p o 4 godzi n ach
wspinaczki.
Torre Stabe le r (2805 m , najwyzsza z igiel Vaiolet).
Poludniowym k ominem , drog'l Fehrma nna (IV -!- ) ,
17 IX 1966 w r az z W. Kuschelem. P owr o t ze
szczytu glownie ziazdami.
IPaniewai grupa Catinaccio jest atrakcyj ·n a zarowno dla wspinaczy ekstrerna'l n y,c h,
jak i 'd la tych, ktor'zy ni e nastawiajq 'si~ na
duze wyczyny, warto podac 'k :'lka w Slk azowek
doty,czqcych dojazdu. Z Innsbruoka samochodem przez Brenner droga trwa tylko 6
godzi n . Pociqgiem dojezdza s;~ z Tren to do
Ora ap odal Bolzano,skqd dJ Pr edazzo. Da-
Wie r zcholki Catinaccio (2981 m) pol'Iczo ne eksponowan'l grani'l. Od
lewej: P oludniowy, Gl6wny i P61n ocny . Na scianie wschodniej wry s owane s'l drogi: 1. Heppergera; 2.
Vo glera ; 3. Stegera ; 4. Degego. 0becnie jest ich tu wi~cej, m . in.
srodkiem sciany wierzcholka Po!udniowego wiedzie direttissima
Haidera z r. 1965, zas na lewo od
drogi 3, r6wnolegla do niej, direttissima zespolu P . Alex - G. Li, ·a n os z sierpnia 1966.
Fot. Giuseppe Ghedi na
www.pza.org.pl
lej 15 km autobusem dolinq F asa -albo
do Vigo di Fassa, albo nieco dalej do Mazzin.
Z Vigo di Fassa moina wyjechac wyciqgiem
krzeselkowym ona polan~ Ciampedie (1998 m),
sKqd idzie si~ pies>zo ' do schroniska Gardec cia; z Mazzin do tegozschroniska wiedzie
droga gorska, dost~pna dla samochodow (pie-
szo 2 godziny) . Z Cortiny d'Ampezzo do Vigo
di Fassa dochodzq autobusy (70 km). W odleglosci godziny marszu od Gardeccia znajdujq si~ inne schroniska, polozone blizej
scian. Niezwykle !pi~kno calej grupy p ozo dawia naprawd~ niezatarte wrazeonia.
Zdzislaw Kirkin - Dziflclzielewicz
Zaproszenie w Hochschwab
Wapienna grupa Hochschwabu lezy na polnocnym krancu Styrii, w polowie drogi po miE;dzy Wiedniem a Grazem. Jest ona najpopulamiejszym terenem wspil13.czek dla alpinistow Wiect>nia i calej wschodniej A ustrii.
Caly masyw zajmuje pas 0 dlugosci okolo
50 km i szerokosci okolo 20 km, czyli mniej
wi ~ cej rozmiar6w naszych T atr. Najwyzszy
szczy t, ,rowniez 0 nazwie Hochschwab, liczy
2278 m , zas wys·okosc 2000 "ill przekracza jeszcze okolo 30 hm y ch wierzcholkow. Gome
partie masywu zarowno ogolnym charak terem jak i uksztaHowaniem scia'n przypo minajq ALpy Ju1ijs'k ie. Carosc nie jest jed nak tak sucha, a 'doliny majq bardz{) ma 10wniOZq szat~ roslinnq, 0 charakterze posrednim pomiE;dzy tatrzanskimi re.glami i
Bieszczadami.
Na terenie masywu majduje si~ llschronisk wyso'kog6.rskich oraz drugie tyle do mow wycieczkowych i stacji turystycznych.
Ruch tury styczony i alpinistyczn y jest jednak tak duzy, ze pod k oniec tygodnia wszystkie miejsca z reguly bywajq zajE;te. Cale
gory lezq na terenie tzw. "o·chronnego obszaru w6d" (Wasserschutzgebiet). W zwiazku z tym wszystkie drogi' wiodqce w gl~b
dolin Sq zamkni~te dia ,p ojazd6w mechanicz-
nych, a na terenie lasow i hal w olno ,p or uszac si~ jedynie po znakowanych sciezkach.
DziE;ki obowiqzujqcemu od dawna zakazo w i
polowan, spotyka si~ tu w duzych ilosciach
jelenie, samy, kozice i swistaki. Skalne partie gor zamieszkujq masowo wronczyki, Ikt6rych ,ponure pokrakiwaJnie stanowi n ormalnq opraw~ wokalnq tutejszy ch wspinaczekpoza, oczywiscie, jodrowaniem Austriako w
rozlegajqcym siE; w niedziele ze wszystkich
stron .
Scia'n y Sq na og61 bardzo strome lub cZE;sciowo ,przewieszo.ne i majq od 200 do 500 m
wysokosci. Skala jest miejscami dosyc' krucha. E:ksploatacja alpinistyczna Hochschwabu
rozpocz~la si~ w polowie XIX W. Obecnie
sytuacja jest nieco utrudniona przez brak
aktual:nego przewodnika i ·dokladnej ewidencji no wych przejsc. Nieliczne zachowane
egzemplarze pochodza z kilku star ych w ydan
przewod'nika napi sanego w r. 1922. Szereg
J)roblemow czeka tu jeszcze na rozwiqzanie,
a alpinizm modernistyczny uprawiany jest
na nieduzq skalE;. Za aktualnie najtrudniejSZq w calym mas yw;e uch odzi dr oga Lin dn era i Thaus in g a na z'chodn~ei scianie Stan genwand (VI + , A3) . Jej I powt6rzenie w m aju 1966 zaj ~ lo - m :mo kompletu hak6w okolo 10 godzin.
Na terenie Hochschwabu (a takze i sll,siednich obszar6w g6rs:kich) znajduje si~ duz o
jaskin, z ktorvch wi~kszos ~ n ie jest dokladnie zbadana. We wsz ystki ch n iemal scianach
w idn iejq otwory najczE;sciej zupelnie nieznane. Wydaje siE;, ze tutejszy obszar krasowy
- stosunko·wo niedaleki od Polski - m6g1naszy ch grotob y zain teresowac tzkze
lazow.
Mar ek Jarecki
S zczyt H a chschwa b (2278 m) ze s cianq p al ud niowq .
Zazn a c zana draga przeb y ta p rzez J. i M. J a reckich .
Fat. Marek J a recki
www.pza.org.pl
Powi t anie deleg acji KW w Londy nie. Sto jq na pie rws zym planie: (ad prawej): D. Allcock , J. Jagodzinski,
J. L angland , Lord Hunt, T. J a nkowski , T. puch a czewska, Lady Hunt (za niq B. Chwascinski) i S. Ralph .
Fat. Andrzej KU8
Nasza wizgta w Wielkiej Brgtanii
Jan Kowalczyk
N a zaproszenie National Association of
You.th Clubs, ktorego czlonikowie pod kie r ownic twem L orda lIunta przebywali w lecie 196'5 r. W Tatrach, bawila W Wielkiej
Brytanii we wrzesniu 1966 r. 8-osobowa delegacja Klubu Wys,okogorskiego w sJdadzie:
Boleslaw Chwascinski (kierownik), Pawel
Czar toryski, Michal Jagiello (GOPR), Jerzy
Jagodzinslk i, Tadeusz Jankowski, Jan Ko walczyk . Andrzej Kus i Teresa Puchaczewska.
Program pobytu przewidywal zwiedzenie
Lond y nu, wSip in.aczki w Szkocji, w rej-o'n ie
Lake Di~trict i w polnocnej Walii, zwiedza nieosrodkow szk oleniowych 'National Associatio n of Youth Clubs, wniszcie nawiqzan ie
kontaktow z angielskimi alpinistami i klub.arni alpinistyczQymi.
Uczestnicy
wyjazdu
dokonali szeregu
wspinaczek, z ktorych ciekawszymi Sq (w
~,ak e District 18 IX):
Gimmer Crag, drogq Girnmer Crack (VI) A. K us i Robin Prager;
Gimmer C r ag, przez Girnmer Cra ck (VIl,
Girnrner Chimney (fv) i Herowkh Buttres s
(IV) - M. Jagiello i Mark V.allance ;
Gimmer Crag, Griming Crack (IV) - J . Jagodzinski, T . Jankowski, J . Kowalczyk i John
Longland;
MiddLe FeLL Buttress (II) - T . BuchaczewSlka, J. Kowal czyk, John Longl and , J. Jag'Qdzirlslki i Ivan Waller.
'W dniu 17 IX A. K'Us przeszedl w towarzystwie wspinaczy ,angiels'kich :ta'kie drogi,
jak SUp K'nQt (V), Haste NO,t (V), The Slabs
Route 2 (IV) ,j inne. Res7.ta gr u py dokonaia
w tym czasie .\Vespol z Lordern Huntern wejscia na najwyzszy szczyt Anglii, Soafell Pike
(978 rn).
W rejonie zw. Snowdonia (poinocna Walia)
polscy alpinisci uczestniczyli 20 IX w wejsciach rn. in. nq:
Snowdon (1085 ill naiwyzszv szczyt
Walii) przez Crib Goch i Crib-y- Ddysail B. Chwascinski, P. Czartoryski i Sir Paul
Sinker ,;
GLogwyn du' r Arddu ·przez Cu r vin g Cra ck
M . Jagiello, A. KU1s i Raymond
(VI) Greenwall;
Cliff Careg Gwastad dro gq W rinkle'a (IV)
- J. Jagodzinski, J. Kowalczyk
Roger Or-
21
www.pza.org.pl
gill; T. Puchaczewska, T. Jankowski i David
Humphreys;
Cliff Careg Gwastad drogC) przez Crackstone Rib (V) - J. Jagodzinski, J. Kowalczyik
i Roger Orgill;
CLiff Dinas CromLech przez Flying Buttress
(IV) - T. Puchaczewska. T. Jankowski i David Humphreys.
W czasie p.:obytu nawi,!zano blizsze kontakty z klu~ami alpinistvcznymi - Alpine
Club, Scottish Mountaineering Club. Fell
and Rock Climbing Olub i innymi. Czlonkowie grupv wyglosili tez sze.rer: pogadanek i
odczvtow popula,r yzuj,!cych wiedze '0 Tatrach
i taternictwie oraz demonstrowali polskie
filmy 0 tematyce ws,pinaczkowei (m. in. w
Instvtucie Kultury PDlskiej, w Alpine Club,
w Klubie KDmbatan:tow Polskich w Glasgow).
Z zainterE'~')waniem zaDoznano sie z formami dzialalnosci i strukturC) organizacyjn q
NA YC, ktora stawia sobie za cel s:zynne wypelnianie wolnego ,czasu mlodziezy. W tvm
reln organizllie sie osrDdki, w ktorych mlodziez uczy si~ plywania, jazdy na nartach,
przyswaja sDbie zasady wspinaczki, uO'rawia
turystyk~ itO'., a ,przede wszystkim wyrabia
w ~obie 'p oczucie Dbowiqzkowosci
OdO'07
.wiedzialnosci.
Podczas wsO'olnych wspinaczek Polacy
mieli moznose pDznae oryginalna technike
asekuracji stosowanqO'rzez ~ng1ikow. Pol ega
ona na uzvwaniu w miejsce hakow roznego
rodzaju petli i Petelek (nylonowych, drucianych, z nakretkami i bez nich), kt6re uTl')ocowuje sie w szczelinach, na wystepach ska 1nych, kr7'lkach j innvch Dat'u ralnych elemen tach -{erenu gorsk'ego. Po wstepnych 0-
John Hunt
o pobycie w Tatrach grupv alpinistow angielskich w r. 196'5 pisal obszernie "Taternik" w zeszycie 3-4/1965 s. 102-104. ATtykul lorda Hunta, 7.amieszczonv w "The
Alpine JDurnal" (t. LXXI, May 1966, No. 312,
s. 37-42), omawia przebieg tej wizyty, a takze dni sPedzone wczesniej w Tatrach Slowackich.
John Hunt przytacza okolicznosci, w jakich doszlo do za.proszenia wsO'inaczy angielskich do Polski, wspomina tez po kr6tce
o dokon'lnych urzejsciach taternickich . Glownq cZese artykulu stanowi jednak Dpis samych gar i ich miesz:kancow (trafnie D'pisuje
stroje, wspoln y w y pas bydla, bez bl~du po slugujqc sie polskimi terminami "goral",
porach nasi wsO':nacze oswoili sie z tytm systemem chDdzenia i stwierdzili, ze maon
wiele zalet (nie trzeba nosie "zelastwa", zakladanie Petli jest stosunlkDwo proste).
"Korzysci z wyjazdu jak stwierdza w
swym sO'rawozdaniu B. Chwascinski - by-
I?} . OhU,st~o17'tJe . Stro'tJ(! polska zapoznala sir;
z g6mmi brytyjskimi, organizacjq sportu
wspinaczego na Wyspach Bryt;:jskich, organizacjq ratownictwa g6rskiego omz grganizacjq i metodami szkoLenia w sporcie gorskim i sportach przestrzennych •. Przy :;macznej Liczbie wspinaczy (ktorych oblicza si~
tam na ok. 20-30 tysi~cy) i przy wielokrotnie wi~kszej Liczbie osob ob .1 et.'ch szkoleniem, przy wprowadzeniu obowiq?kowej nauki wspinania sir; w wielu szkolach ogoLnoksztalcqcych i technikach, przy wysylanilt
na kursy wspinaczkowe mlodziezy p.J:ze.z zaklady p!.zem1Jslowe sq to prgblemy nie
znane w Polsce i ktorych pew'Y'~ aspckt1/
mogq bye u nas wykorzystane. Wizyty alpinist6w polskich w wielu osrodkach brytyjskich, referaty i poka.zy filmowe zapoznaly
c.z~sc spoleczeiistv2.a brytyjskiego z polskim
ruchem wysokoa6rskim, co ze w?"led6w Pl'OpflOandowllch rn'oniez naLezy uznac za czynnik po.zytywny dia obu stron. Kontakty osobistc nawiqza!w przedtem zostal1J odnowione, nawiqzano nowe, przeprowad.zono szereq
rozmow wskazu1qCych na mozLiwosc wspolnuch wvpraw q6rskich." .
..
Na zakonczenie trzeba dodae, ze organizatorzy, ,a w szqegolnosci Lord Hunt, wlozyIi
",io'o st<1"'''>1 i ncarv w <nr"wna ot'lranizacie
pobvtu delegacji polskiei, dzieki czemu po trafili w stOS1]nkOWD krotkim czasie zrealiz:)wae niezwykle urozmaicony i bogaty progn.m.
0
Tatrach
"baca", "juhas"). Duzo mleJsca POSW1eca te±
ur.zqdzeniom turys.tycznym (schroniska, szlaki, kolej'ki), biwakomdla ta ternikow (" taternics") i organizacji ratownictwa. Z l)Jodziwem wyraza si~ John Hunt '0 Tairzanskim
Parku Narodowym, ktorv potrafil zadbae 0
to, aby wiecznie przepelnione,niewielkie obszarem Tatry Polskie zachowaly swoj nie zwykly cz:u i urok d::dkieh gar. Uznanie jego wzbudzily rowniez mqdrze poprDwadzone i dDbrze rozwiC)zane sciezki turystyczn€.
Dla 'nas, ktorzy stale narzekamy na zasmiecenie naszvch Tatr, niewC)tO'liwie mile jest
stwierdzenie, ze brytyjski Snowdonia NatiDnal Park m6g1by wiele skorzystae, gdyby zapoznal sie z naszymi doswiadczeniami.
22
www.pza.org.pl
Caly artykul utrzyrnany jest w niezwyklc
przychylnym tonie i zawiera wiele pochlebnych uwag na temat orga'nizacji ruchu turystycznego w T a.trac h, naszych schronisk i
pi~kna samych gor. Trafnosc sforrnulowan
dotyczqcych gorali, ich tan cow i spiewow 0 raz ich sztuki (rzezba w drzewie, malowanie
na szkle) swiadczy 0 Izadziwiajqco dobrym
odczuciu ,c harakteru tego regionu.
Niemal rownie ciekawq .prace 0 Tatrach
zamiescil Lord Hunt w poczytnym miesi~cz ­
niku "The Geographical Magazine" (grudzien
1966, s. 638-650). Nosi ona tytul "Climbers
in the Tatras" i zajrnuje si~ zarowno srodo wiskiem geograficznym naszych gor, jak i ich
walorarni wspinaczkowymi. Artykul zdobiq
pi~kne zdj~cia A. Gregory'ego (w tym kilka
k olorowych) oraz 2 rnapki, niestety nie wolne od bl~dow.
Publikacje Lorda Hunta maj q duze znaczenie dla popularyzacji Tatr w Wiel!kiej
Brytanii i w ogole w kr~gu j~zyka angielsikiego, a takze ,dla ,p ropagandy 'osiq gni~c
polskiego alpini zmu w swiecie.
Jan K owalczyk
Jaskinia Raj w G6rach Swietokrzyskich
Zbi gniew
Rubinowski
Wiadomosci podane w r. 1965 przez prase
oodkryci'U ,n a terenie Gor Swi~ tokrzysikic h
najla'dniejszej pod wzgledem bogadwa .s zaty
naciekowej jaskini P olski, wzbudzily poczqtkowo w swiecie grotolazow i speleologow uzasadnione wqtpJiwosci. Gory Swi~t o ­
krzyskie nigdy bowiem nie byly uwa:bane za
teren rokujqcy nadziej e na powainiejsze odkrycia jaskiniowe. Znanych jest na tym
ob~zarze okolo 50 jaskin ! ·s chronisk skalnych, przek.raczajqcych nawet 'niekiedy dlugo§c 140 m (Jaskinia Zbojecka w Lagowie,
Szc7.elina w kamieniolom ie na Kadzielni w
Kielcach). J ednakie ani ich sza ta n aciekowa,
ani walory sportowe nie wzbudzal y wi~k ­
szego zainteresowania i obiekty te nie m o <Tlv konkurowac z jaskl'niami Tatr czy Ju ry
Krakowsko-Czestochowskiej. Rowniez do tychczasowe badania geologiczne wskazywalV, ii obszar trzonu paleozoicznego Gor Swi~­
tokrzyskich, zb udowany w duiej mierze z
podatnych na roz.p u szczanie wapieni i dolomitow dewonskich, jest terenem wyst~powa ­
nia pieknie rozwinietych fO lm krasu kopalnego, wypelnioneg,o o~adami permu, triasu i
trzeciorz~du. Krasowym zjawiskom czwa rto rz~ d owym ni.e :przypj§ywano dot'ld wi~ksze­
go znaczenia. Jaskinia Raj spowodowala
zmian~ tych utarty ch '1;)oglqdow.
Odkrycie jaskini, wedlug zebr anych przez.
nas szczeg610wyc h informacji, nastqpilo
przypadkowo w jesieni 1963 r., w czasie
wydobywania przez dwu gospodarzy z Sitkowki kol a Ch~cin kamienia budowlanego.
Wn~trze zwiedzili wowczas po raz pierwszv
czterej kilku nastoletni chlopcy z Sitkowki,
Tymoteusz
WToblewski
ni,szczqC niestety szereg ciekawych utworow
naciekowy ch. Za wlasciwyc h , w pelni swia domych odkryw(.ow jaskini mozna uwazac
czterech uczn iow Technikum GeoIogicznego
w Krakowie (B. Baluk, Z. Bochajewski, W.
Lucki, W. Pucek). ktorzy ;przebywaj'lc na
cwiczeniach terenowych w Checinach odszu ka!i we wrzesniu 1964 r. wejscie i zwiedzili
wnetrze jaskini. Nadali jej na zwe "Raj" dla kontrastu z po}ozona w pobliskich G a lezicach jaskiniq "P'eklo". Plan oraz wstepna dokumentacja foJograficzna pi~knej szaty
naciekowej zostaly w,:rkonane nieco ,pozniej
przy wspoludziale R. Gradzin§:.kiego, ktory
o odkrydu zo.stal powiadomion y !PI'zez kie rowniczke ,e-rll,o v cwiczenim,>: ~j - mgr M.
Boczarowq. W tym samym roku jaskinie
zwiedzili nastepnie R. Gradzinski, K. Kowal sk i i W. Szymczakowski, informujqc 0 odkr y ciu przewodniczqcego Panstwowej Rad y
Ochron y ,P rzyrody prof. W. Szafera. 'OTaz Wo jewodzkiego Konserwatora P rzyro dy w Kielcach.
P ierwsze wzmianki pras<l\ve uka zaly sie
na poczqtku 1965 r., a w marcowym numerze Przeglqdu Geologicz'nego zostal z"mieszclOny artykul M. Boc,zarowej podajqcy opis,
plan, oraz ogolnq lokalizacje jaskini. Na tej
podstawie autorzy niniejszego szkicu, dzia lajqcy z ram ienia Instytutu Geologicz:nego,
wejscie do jaskini, w yko nali
odszukali
wstepne badania geologiczne, a nastepnie
podj~li energicznq akcje doprowadzajqcq do
zabezpieczenia tego cennego obiektu staloWq kratq (lipiec 1965 T.). Zabezpieczenie ta kie okazalo si e konieczne ze w zgle du na
23
www.pza.org.pl
zwiedzanie i niszczenie jaskini przez okoHcznq ludnose, jakie rozpoczEllo siEl w wY'l1iku opublikowania przez lokaln q prasEl sensacyjnego artyku1u podajqcego dokladnq 10kalizaciEl obiektu. Z inicjatywy dra S. KozlowskiegJ (czlonka PROP) w yloniono nastElpnie zespol fa chowcow, Idory w czerwcu
1966 r. przedlozyl wstElpny projekt zabezpieczenia i udostElpnienia jaskini do masowego
turystycznego zwiedzania. W zespole tym
uczestniczyli obydwaj autorzy . RealizacjEl te go projektu podj q1 Wojewodzki Osrodek
Sportu, Tu rystyki i Wypoczynku w Kiel cach.
Jaskinia Raj polozona jest w odleglosci
okolo 10 km na poludniowy zachodod centrum Kielc, Ina polnocnym zbocz u Czerwo nej Gor y pod ChElcinami, w poblizu przysiol ka Dobrzqcika . Otwor wejsciowy znajd uje
siEl na w ysokosci ok. 260 m n.p.m . w po1nocnym zboczu niewielkiego wzniesienia 0 na zwie Molik, usytuowanego w odleglosci ok .
1 km na polnocny zachod od szosy miEldzynarodowej E - 7 (Krakow - Warszawa). Jaskinia powstala w wychodni gr ubolawico wych wapieni srodkowego dewonu, ods10 niEltych w erozyjnym zboczu niewielkiejdo linki bezimiennej strugi . Po siada onaogol nie poziomy, jedn opiEltrowy rozwoj, z wyraznie zaznaczonymi trzema rownoleg1ymi
systemami ciqgow korytarzowych, rozwiniEltych wzd1uz sPElkan tektonicznych masywu
wapiennego 0 kierunkach ,o k. 1400 (NW SE) . Lqczna dlugose wszystkich kor ytarzy jaskini wynosi ok. 240 m.
Obecny otwor wejsciowy do jaski'ni, zabezpieczony zelaznq kratq z zamykanym
wlazem, jest otworem sztucznym, doprowa dzajqcym przez ciasne, gli niaste przewElzenie
oraz rumowisko glazow do Komory WstElPnej, lqczqcej poprzecznie wszystkie trzy ciqgi ko,rytarzowe. W glownym ciqgu srod'ko wym znajdujq siG trzy wiElksze ,k omory polqczone niskimi chodnikami, a mianowicie
Sala W ysoka , Stalaktytowa i Kolumnowa.
TaczGse jaskini posiada ,n ajbogatszq szatG
naciekowq. W ciqgupoludniowym znajduje
siEl .najwiElksza, cZElsciowo zawalona blokami
oberwanymi ze stropu - Komora Zlomisk
(30 m dlu gos ci, 7-8 m szerokosci i 3-4 m
wysokosci). Fra ~mentem ciagu pornocnego
jest niewielki Korytarz NiedostElpny.
NajwiElkszq atra kcjEl stanowi nad zwyczaj
bogata i roznorodn ie wyksztalcona szata na ciekowa ro zwi niG ta na stropie, scianach i na
dnieprawie cal ej j ask ini. Najliczniejsze Sq
stalakty ty 0 form ach so plowych, laskowych
i r u rkowyc h (tzw. m akaron y), cZElst{) ze zgrubieniami i wyrostkami bocznymi. Ich dlugosc
waha siEl w granicach 40-50 cm, a niektore
osiqga jq 80 cm. ZagElszczenie ty ch utworow
w pewnyc h 'p artiachstropu jest bardzo du ze i wynosi 100-200stalaktytow 'n a 1 m~
powierzchni (Sala Stalaktytowa). Ilose sta -
Ws paniala szata naciekowa jaskini Raj. Fragment Sali Stala k tyto\-,·ej.
www.pza.org.pl
Fot. Tym oteusz Wrob l ews ki
PRZEKROJE
L
JASKINIA ''RAJ''
RYS
lagmit6w jest znacznie mmeJsza. Najwi~ksze
z nich osi'lgaj'l 80 cm wysokosci. W jaskini
znajduje sie ponadto Ikilkadziesi'l't kolUlIlln
n aciek owych (staJagnat6w), 0 wysokosci 1,52 m . Do tego ro·dzaju farm nalezy ciekawa
" Pagod a"* w Sali Stalaktytowej, oraz "Harfa"* w Komorze Zlomisk. Bardizo interesuj'lce S'l r6wniez nacieki splywowe powstaj'lce ·na scianach ,jaskini. Obserwuje si~ nacieki warkoczowe, welniste, pokrywy, zebra,
zaslon y i draperie pokrywaj'lce niekiedy po wierzchnie iki'lku metr6w kwadratowych. Z
naukowego punktu wid zenia 'na·jbardziej int eresuj'lce ·S'l utwory naciekowe rozwini~te
na dnie jaskini, gdzie obok stalagmit6w wyst~puj'l skorllipy
i pokrywy martwicowe,
groble tworz'lce misy martwicowe - tzw.
"ryzowe pola" wy.pelnione okresowo wod 'l ,
o raz rzadko w skali swiatowej spotykane utw·o ry zwa'n e pi zo.li'tami i perlami jaskiniowymi . Wyst~puj'l one w formie Iuzno lez'l cych ~1a dnie jaskini kuleczek i waleczk6w
() sredinicy od ulamk6w milimetra do 5 cm,
tworzqcych cale po'la 0 .powierzchni kilku
metr6w kwadratowych. Bardzo interesujqce
• Z podobnymi szablonami nazewniczymi spoty1<amy sill nader cZllsto w naszych jaskiniach, tatrzal'lskich nie wylqczajqc. Wydaje sill, ze speleolodzy - konkretnie zwracamy sill do KTJ - winni rozwazyc mozliwo sc zastoso\vania si~ r6wniez
I?od ziemiq do z dawn a ustalonych zasad tworzenia now3 ch nazw w gorach. Jest z rozumiale, ze
z b raku gotowych wzorow ludowych, zblizanie sill
do kolorytu nazewnictwa lokalnego moze nastrr;czac pewne trudnosci, b lldq one jednak z pewnosciq do przezwycieze nia. W kazdym razie po przyklad y ta k odlegle, jak powyzsza " P agoda" , siegac
b y sta nowczo n ie nalezalo. (Redakcja)
T. WROBLEWSKI
pO'd wzglEildem naUlkowym jest r6wniez denne namulisko jaskini, W kt6rym stwierdzono
wyst~powalnie szcz 'l tk6w niedzwiedzia jaskiniowego, rnamuta oraz odlupki krzemienne.
Szata 'naciekowa jaskini Raj, ·nie ust~pu ­
jqca znanym i udost~ pnionym jaskiniom
Czechoslowacji czy Jugoslawii, stawia ten
nowo odkryty obiekt w rzedzie najcenniej szych krajowych zabytk6w przyrody nieozy wionej. Przy tym ,polozenie jaskini w regio nie 0 ,duzych walorach turystycznych i w
,pobliiu waznego szlaku komunikacji mi~dzy­
narodowej (szosa E-7), stwarza w y j'ltkowo
korzy·s tne waI'unki dla jej udo st~pnienia .
Obecnie w jaskini trwajq badania naukowe.
Wna.j:bliiszych latach przewidujesi~ zainstalowanie oswie'tlenia jaskini -oraz ·przepro wadzenie odpowiedniego ciqgu umozliwiajqcego zwiedzanie jej cz~sci w towarzystwie
kwalifikowainych przewodnik6w. ,P rojekty
przewiduj'l ponadto zagospodarowanie naj blizszego otoczenia jaskini przez budow~ drogi, parkingu oraz pawilonu z mal'l ekspozy cjq muzeal-nq. Nad wszystkimi tymi pracami
nadzo,r sprawujq Panstwowa Rada Ochrony
Przyrody, In's tytut Geologi·c:zmy oraz Sekcja
S,peleologiczna Towarzystwa Przyrodnik6w
im. Ko.pernika.
PiSmiennictwo
Boczarowa M.: Odkrycie nowej jaskini \V Gorach
Swietokrzyskich. "Przeglqd Geologiczny" 1965
nl' 3, s. 128-130.
Gradzinski R., Wroblewski T.: Szata naciekowa jaskini Raj. "Ochl'ona PrzYl'ody" 1966 (w dl'uku).
Woloszyn B . W . : Jaskinia R a j w G ol'ach SWill tokrzyskich. " Wierchy" t . 34, 1965, s. 207-210.
25
www.pza.org.pl
Karabinki
wspinaczkowe teo ria 'i praktgka
Anrlrzej Kus
Fat . .J6zef Nyka
W ostatnich latach, w zwiq,zku z rozwojem alpinizmu ekstremalnego, szczegolnego
znaczenia nabral dla wspi'najqcych .si~ problem jakosci ,s'prz~tu wspinaczkowego oraz
zaostrzonych wymagan, jakim nowoczesn y
sprz~t winien odpowiadac. Jakosc sprz~tu
asekuracyjnego jest bowiem jednym z naj wainiejs'zych czynnikow wspoldecydujqcych
o bezpieczenstwie zespolu poruszajqceg-o siE;
w scianie.
Problemami tymi zajE;l·asi~ energic:z:nie w
swych pracach Komisja Sprz~towa Mi~dzy ­
narodowej Unii stowarzyszen Alpinis'tycznych (UrAA). 'Z 3 elementow ukladu "l ina karabinek - hak" dwa pierwsze doczekaly
sie ;l1i dokr'ldnio;sz vr:\) oorac·owan wytrzy malosciowych; dla hakow, niezaleinie od
post~pu w konstru'kcji, problemem podstawowym ,p ozo.staje na'dal malo teoretyczna
kwestia ich zamocowania,czyli tkwienia w
.s kale bqdi w Iodzie. W slad za rozwojem
teorH, UrAA opracowuje odpowiednie przepisy 'nakladajqce 'n a producentow obowiqzek fabr y cznej atestacji sprz~lu wedlug 0kreslonych prob odbiorczy ch. Dotychczas ukazafa si~ nOl'ma "liny wspinaczkowe - wytyczne sprawdzania", przychyILnie przyjE;ta
przez wytworcow, z ktorych kilku uiywa jui
dla swych wyrobow nadrukow "sprawdzo ne wedlugnormy urAA". W p,rzygotowaniu
.; est analogiczna norma dotyczqca karabinkow.
Przechodzqc do wymagan stawianych karabinkom, przeanalizujmy bliiej ich praCE;.
Obciqienie karabinka w przypadku odpadwspinacza wynika z podzialu energii
potencjalnei so arlk:u (cieiar X wYSOkosc) pOmi~dzy poszczegMne czlony "ukladu asekuracyjnego", ,p od ktorym to pojE;ciem rozumiec bE;dziemy uudad: "asekurowany (wraz
z PE;tlq piersiowq) - lina - karabinek hak - asekurujqcy", tj. te elementy, ktore
przejmujq energi~ spadku w postaci pracy
odksztalcenia. Wielkosc energii przejE;tej
przez nie jest zaleina od ich indywidualnych
charakterystyk
'spr~iystosciowych
(krzywych: sila w funkcji odksztalcenia, wyznaczajqcych prac~ odksztalcenia s.prE;zystego), czyE jest proporcjonalna do w,s polczynnikow ·spr~iystosci ,t ych elemen'tow.
ni~cia
Dla lin y umowny wspolczynnilk spr E;i ~T ­
stosci jest w wysokim .stopniu zalei;n y od
dlugosci ,pracujqcej cZE;sci, tj. amortyzu j'lcego energi~ spadku odcin.ka pomiE;dzy asekllrujqcym a asekurowanym. Zalqczona tabela
podaje orientacyjnie procentowy Ipodzial energii .spadku (przy przyj~ciu pewnych llproszczen) pomiE;dzy poszC'zegolne eleme'nty
ukladu asekuracyjnego. Jak z niej wynika,
cz~sc energii jaka przejmujq hak i kara bi:nek jest tak mala, ze mozma jq calkowicie
pominqc. Niemniej dynamiczne obciqienie
karabinka jest wysokie, gdyz wynika on e
z sily, ja'ka wywiqzuje si~ w linie na sk utek
wytlumienia najpokazniejszej cz~sci energii
spadku.
Nowa norma UrAA ,o granicza maksymalnq
sile dynamicznq, jaka moie wywiqzac siE; w
26
www.pza.org.pl
linie, do 1000 kG dla liny asekuracyjnej 0
przekroj'u 11 mm. Dla lin gorszych taka sila
dynamiczna jest wi~ksza, dla lepszych mniejsza, jednakze w praktyce dla wspolczesnych elastycznyc h lin z wlokien .s ztucznych uderzenie :d ynamiczne lezy wyraznie
ponizej tej przyj~tej granicy. Norma UIAA
zaklada sprawdzenie li ny w ·najniekorzystniejszym przypadku obciqzenia, tj. dla odpadni~cia 80 kG na pelnq dlugose sztywno
zam.o cowa·nej
liny
p rzy
maksymalnym
"wspolczy>runik u odpa dn i~cia" . Przypadek taki w pra>ktyce moze zdarzye si~ niezmiernie
rzadko, jednakze z oczywistych wzg'l~dow
bezpieczer'istwa nalezy si~ z nim liczye rowniei przyjmujqc dane wyjsciowe dla
konstrukcji ka,rabinka. Proba UIAA, 'jak widae, zupelnie pom i.ja . lago dzqce dzialanie
niesztywnego zamocowania koilca lin y, co
potwierdza z:na'ne spostrzezenie, ze dla lin
ny lonowych .przesztywnienie asekuracji nie
jest niebezpieczne.
W·s,pomniany .,wsp6kzynnik odpadni~cia ",
wp rowadlzony mi~dzy innymi w prospe'ktach
7lnan ej firmy "Edelrid", wyraza sil'! jako stosU'nek wysokosci spadku d o dl>ugosci czynnego odcinka lin y. Np. dla odpadni~cia na
pelnej dlug05ci 35 -metrowej liny z WYSOk05Ci
10 m ponad ostatnim 'ofzelotowym halkiem
wspolczy nnik odpad ni~ ci a b ~ dzie wynosil:
ki nieoficjalnych prob zrywania (przez Petl~)
roznych typow karabinkow produkcji znanych firm swiatowych. Wskazujq one, ze szereg modeli sprzedawanych bez podania nominalnej wytrzymal05ci ulega zniszczeniu juz.
przy obciqzeniu rz~du 1000 kG, a nawet ponizej tej wartosci, posiadajqc przy tym duzy
rozr zut wlasnosci Ostrozniejsi wytworcy ro zprowadzajq je co prawda z zaznaczeniem,.
ze nie sluzq do ubezpieczania maksymalnych
odpadniee, jedna!kze dla uzytkownika istnieje tu mimo to duie r y zyko. Wydaje si e , iei u nas, przynajmniej w zakresie wlasnego.
zestawu, powinnismy Skrupulatniej stosowac
rozroinianie Ikarabinkow 'na ·s tanowiskowe i
przelotowe. Karabinlki ocechowanej fabry,c znie wytrzymalosci w ;1;rakcie ,prob na ogol
jej .dotrzymywaly. Tak np. stalowy ·karabinek niemiecki ASMil 3400 wytrzymywal
3400-4000 kG, lekki wloski Cassin 1800 20nO-228 0 kG, ale juz np. pO'Pularny " All ain
1600" ulegal zniszczeniu przy obciqieniach
1440-1490 kG, co sugerowaloby wi~kszq 0stroinose wstosowaniu go jako karabinka
s tanowiskowego.
wysok osc spadku 20 m
0,57.
czynny odcinek liny 35 m
Obciqzeni e dyna miczne liny b~dzie w tym
przvpadku p rz eszlo cztery razy mniejsze od
mak, ymalnego, gdyz najwyzsza wartose
wspo lcz ynnika o dpadni ~ci a wynosi 2, co odpowiada odpadnil'!ciu z dowolnej wysokosci
przy aseku,r acji z haka stanowiskowego, np.:
spadek 10 m
o dcinek liny 5 m
70 m
czy _ _ = 2
35 m
Majqc zagwarantowane, ze sila dynamiczna w linie 0 kOlIlstrukcji s,p rawdzonej wedlug normy UIAA nie przekroczy 1000 !kG,
chcqc obliczye sHe obciqzaiqcq dla karabink" mus:m v te w;~l'ko se ,p odwoie. gdyi - pomijajqc wpl yw tarcia - karabinek opasany jest lina. w ktore.i z obu stron na,pi~cie
moze wynie5e 1000 kG. A zatem karabinelk
sta nowi'skowy do asekuracji maksyma.!nych
odpadn i~e p owin ien wytrzymywae obciqzenie
przekracza jqce 2 t ony!
. N iemi eck ie I' zasopismo .. Der Bere:kamerad" przytoczylo niedawno (nr 10(1966) wyniCz e r wiec 1966. Andrzej S klo d owski w zachodniej
s cianie Zabiego Mnicha (I przejscie nowej drogi).
Fot . K" zysztof Cielecki
www.pza.org.pl
Czy n ny od c inek liny
Karablnek
H I{
I I ~
---: --1--2-1--1~~~ -:" :" : ::
Wsp61czynnik spr-:zystos c i
(ClnilOO_0_k_G_)_____
1_
_ _
I
I
30
I
!
16
I ~ -5-7- -=-~ --D'-3--!--r~-
1--:-:--1
5 m
1~1
25
%zamortyzowanej
e nergii przy czynnej
dlugo £ci lin y
- - _ _ __
_~_0_In_I
·_ 0 In
1_1__
_ _l_
8_ _ _ _
10
7
- - = - 1_-_ _
-
_ _
1_ _ 1
1_7_1_ __-_ _ _C_,2_ _
i - I-
83
0,1
r,1
I
0,1
I
-- - - - -'--------- -~---~--~---~---Podz ia /. energii sp adku
Do najcz ~sts zych typow u szkadzen przy
obciqzeniu In iszczqcym nalezala ro'zgi'nanie
karabinlka lub razrywanie atwaru swar.z nia
przy karabinkach stalawy ch, bqdz kruche
p~kni~cie dla karabinkow ze sto.pow lekkkh.
Jakie czynniki w,p lywajq na jaka se kara binka, ad k6rega wymaga si~ dzis najw yzszej wytrzymalosci przy minimalnymci~za­
rze? Przede ws'Zystkim decyduje kO'nstrukcja
i rodzaj uzytego materialu. Aczkalwiek pradukuje si~ jeszcze na swiecie w iele typow
karabilnikow ze 'stali w~g la wyc h lub stapa w y ch do. ulepszania (glownie chramo - wana daw y ch), przyszlase nalezy chyba do. kara b ink ow lekkich. Wytwarzane ,przewaz'nie z
durali jaka adkuwki matrycawe (co zapewnia korzystniejszy wytrzymalasciawa ro'Zkla'Cl
w16kien) i paddawane abrobce cieplnej, od znaczajq si~ daska'nalymi w lasnasciami , wymagajq jednak 'precyzyjniejszej technolog ii i
dla t ega Sq z reguly drazsze. W zakresie farm
ka r abink6w panuje dose duza roz.naradnase:
obok ·da w,n ych awali widzimy nerki araz
tr6jikqtya ,przekrojacha,k rqgl yc h czy ostat nio cz~sciej awalnych, a nawet T-awych (naw y madel stalowega karabi·nka Stubai 3000).
Uz asa'dnionq pawszechnase zdobywajq od
niedawna karabiln ki w k S'ztalcie litery D, co
karzystnie redukuje na prezenia gnClce na
rzecz latwiejszych do przeniesienia napr~ze n
rozciqgajqcych (Allain, par. s. 37 i 38).
W szczeg61ach, nawe typy karabinkow adzna czajq
·si e
lepszym
wyprofilawaniem
m iejsc, przez kt6re przechadzi lina, daklad-
niejs·zq ochronq przed karazjq (stopy nierdzewne lub powlaki ochranne, zwlaszcza w
zatrzas'k u i mleJscu asadzenia s.pr~zyn y ),
bardziej w ygadnq fa.rmq, dastosawanq do.
ksztaltow r~ki i nie "szczypiqcq" liny przy
zapi'naniu. Niekt6re firmy ('lIp. niemiecka
SALEWA)
stosujq JUZ do. karabinkow
D-!ksztaltnych na wy typ zatrzasku ze sworzniem, lub zatrzask bez zaczep6w, umozli wia jqcy atwieranie karabinka p rzy obciqzeniu
(do. 200 kG), co jest tak cenne przy wszystkkh ewalucjach " h akowkawych" .
KaraJbinki 'zakr~cane nic ,n ie stracily ze
swej papu larnasci, istnie.iCl ju z nawet typy
lekkie teg{) radzaju (KAMET). Nakretka, a
czym 'nalezy 'Pami~tae, nie padnasi wytrzymal{)sci karabinka In a zerwanie, lecz jedynie
zabezpiecza go. przed przy.padkawym otwarciem. Na zakonczenie tych uwag warto podniesc jeszcze jednq ,praktycznq ·spraw~. Przytaczane wyzej wysokie na agol ,dane wytrzymalasciawe {)dnaszq si~ do. karabi'n kow {)bciqzanych w kierunku ich {)si wzdluinej. W
kierunku paprzecznym wytrzymalosc jest
wielokratnie mniejsza, a zatem uzywanie
ka,r abinkow d{) celow adpawiedzialnych (np.
do. pasow wspi'naczkawych lub Petli piersiowych) tam, gdzie magq si~ ane ,przekr~cie ,
jest niewskazane.
Ze wzgl~d6w bezpieczenstwa pawszechnq
zasad q winna si~ rowniez stae uz ywanie naj lepszych karabink6w na sta:nawiska asekuracyjne, .slabszych jako przelotawe, a kiepskich -- nieuzywanie w ago Ie.
www.pza.org.pl
NOUJe drogi
1U
Tatrach
Kcsdelec
Szpiglasowy Wierch
Nowa droga na zach. (pd.-zach.)
scianie. I przejscie: Maciej GrycZYI'lski i Jerzy Michalski, 5 VII
1966. II przejscie: Zdzislaw Czarniak i Andrzej Nowacki, 13 VIII
1966. Trudnosci V, droga nadzwyczaj el{sponowana. 2 godz ., czas
I przejscia 4 godz. , II - 11/2 godz.
wejscie lew'l polaci'l pd.-wsch.
s ciany (z Dolinki za Mnichem):
Marek Pawlowski i Adam Trzaska .
6 VIII 1966. Droga b. trudna, eks~
ponowana, 2 godz .
Podejscie jak przy drodze WHP
457 . W lewej cz~sci sciany w g6r~
wyraznym zaci~ciem w gladkiej
plycie, cz"sciowo przez trawiaste
stopnie, na polk" odchodzqcq dalej w lewD (przechodzi w nia
wzmiankowane zaci~cie) . St'ld pio~
now'l scianq na nast~pn'l polke. z
odstrzelonym blokiem i kosowkq
(stanowisko). Dalej trawers w prawo na kraw<;dzi przewieszki (10 m),
a nast~pTI!e 5 m w gor~ (IV + ) do
stanowiska, od ktorego skosnie w
prawo na trawiasto-skalisty teren
i nim do drogi Lapinskiego i Paszuchy (WHP 457).
Zach. sciana Koscielca przeciE)ta
jest pasem przewieszek, kt6rych
dachy miejscami wychodzq na kilkanascie metr6\v poza obr~b sciany. Wydaje sie. , ze trudnosci pokonania lej przeszlwdy spowodowaly poprowadzenie jedynie dwu
dr6g (Dzi~dzielewicza i nie opisanego w przewodniku WHP zach.
filara) na szerokiej (ok . 300 m) zachodniej scianie zawartej mi~dzy
I<:ominem
Swierza
i
przel~cz4
Kar}) .
Wejscie \V scian ~ kilka metr6w
ponizej Komina Swierza \v wyl'<lzne plytowe zaciE;cie biegna,ce
'\v g0r~ skosnie \V levvo. ZaciE;ciem,
pocz'llkowo bardzo kruchym , z
duz'l ilo sci'l ruchomych blok6w ,
a nas t~p nie przez lite plyty, pod
om6\v iony \vyzej pas przewieszelc
Teraz dnem zaci~cia az do jego
zakonczenia, a nastE;pnie srodkiem
plyt, stanowi'lcych lewe ogranic zenie zaci ~ cia, ska,d trawers w
lewo i wprost w g6rE; pod dach
olbrzymiej przewieszki. Pas prze\vies zek pokonujemy skosnym traw erse~
biegnqcym w pra\vo, a
stanowl'lcym "wylom" mi<;dzy 01brzymill1i dachami skalnymi. \Vspaniala scen eria, ekspozycja zupelna . Tra\vers \vypnnvadza na skalny s t opien, ska,d widac gorna, czesc
Kom~na Svvierza. Ze stopnia wprost
w gor~ rysq przez uklad po p~ka ­
ny.ch plyt, a nast~p nie w prawo
Vi g on:, j u z latvviej , na w ierzcholek Kos cie:ca .
Wysokosc s ciany ok . 120 m. Droga pic;kna, jednak w dolnej cz~scj
wymagajC\ca duzej ostroznosci.
J. Michalski
A. T1'zaska
Za.1 ni
Mnich
Szpiglasowy Wierch - nowa droga na poludniowo- wschodniej SClanie . Wedlug szkicu A . Trzaski.
dowski, 16 VIII 1904. Droga nadzwyczaj trudna, 3 godz.
Droga prowadzi prawie caly czas
wybitnym kominem, ktory przecina lew'! czesc sciany i wychodzi
na tu rnic~ wzmianko\:vana. \V opisie WHP 860 T .
Wejscie w scian~ w linii spadku
komina. Przez prog do depresji w
kominie (III), ktorego dnem 40 m
w g6r~ i przez zaklinowany b lok
do miejsca, gdzie komin si~ przewiesza (III). Stqd trawers w prawo przez biale zeberko (IV) na
taras. Tarasem w prawo i przez
plytE; (V) pod ciasny przewieszony kominek, ograniczony z lewej strony plytq . Nim w gor~
do drugiej depresji w kominie (V).
Dalej 30 m w gOrE;, nastE;pnie trawers 10 m w lewo i przez plyty
do nast~pnej depresji w kominie
(IV), ktorym ok. 100 m na wierzcholek turnicy. Stqd drog,! WHP
860 U na wierzcholek Cubl'yny.
I wejscie prawa krawGdzi'l pd .
sciany: Malgorzata Surdel (- Nykowa) . I J6zef Nyka, 26 VIII 1960. II
weJs cle: Jerzy Potocki i Maciej
Wlodek, 21 VII 1964. Droga CZE;scio\VO nadzwyczaj trudna, miejsca HI,
1,4 godz.
Praw'l .kra w~dzi,! pd. sciany w
ekspozycJI 2 wyci'lgi (miejscami
IV) na stopien na kancie ponizej
spIE;trzenla. Ze stopnia nieco \i\T
gor~ i 4 m w lewo pod przewieszonq sCianke.. Ni q prosto w gor~. (HI) d·) wgl<;bieni.'i pod przeiv:eszkq . Na prawo od niej 2 n1
,I'll) . po czym w l ewo na orze\v;eszk.:;. Teraz kilka metr6\v w
ga r" (V), a nast~pnie z po mac,! hak~ Y" praw? przez sciankE; na stoplen u stop odstrzelonego bloku
Mniszek
11a ka ncie. St'ld na szczyt.
A. S k lodowski
J . Nyka
I wejscie pn .-wsch. filarem: Andr zej Gierych , Marek Nowicki,
Andrzej Sklodowski i Jaroslaw UI wejscie lew'l cz~sci'l pn. scia- szynski, 7 VII 1965. Droga skrajnie
ny (z Malej Galerii Cubrynskiej): trudna, odcinki H1-H3, 4-5 godz.
Grazyna Jaworska i Andrzej Sklo- Czas I przej scia 11 godz .
Cubryna
29
www.pza.org.pl
Wejscie w scianE; nieco na prawo od srodka sciany. Razem z drog::j Nyki i Popki az do mle]SCa,
gdzie skrE;ca ona w lewo i przez
kominek wchodzi na p6IkE;. Nasza
droga spod kominka prowadzi ukosnie w prawo na ogromny blok
z :i:6lt::j plam::j (IV). St::jd trawers
8 m na kant i zeberkiem w g6rE;
7-8 m (V) . St::jd trawers w lewo na
p6lkE; (V), z kt6rej wprost w g6rE;
15 m n a platformE; na kancie (VI
z pomoc::j hak6w). Z platformy w
lewo i w g6rE; pod zaciE;cie w przewieszonym bloku n a kancie (V,
HI) . ZaciE;ciem (H2, H3, V) na stanowisko. Przez przewieszkE; (V) do
kominka i nim w g6rE; 15 m na
kant. St::jd kantem lub po jego prawej stronie dwa wyci::jgi na wierzcholek (CZE;sciowo IV).
A. Sklodowski
KAZALNICA
Cub:-ynka
I wejscie depresj::j pn.-zach. sciany (z Doliny Piarzystej): Bogdan
Jankowski, Ryszard Kowalewski,
Zygmunt Palucha i J an Surdel, 10
IX 1966. II wejscie: Kazimierz Glazek i Janusz Wiosna, 11 IX 1966.
Droga skrajnie trudna, skala miejscami krucha , 3 godz.
O g6l n y kierunek drogi wytycza
szereg charakterystycznych ply toW y ch sCia nek, twor z::jcych depresjE; na prawo od zlebu spadaj::jcego
z Cubryiiskiej Przel::jCzki.
Wejscie w drogE; u st6p pierwszej
z nich . Pod ni::j skosnie w prawo
do g6ry plytami ok. 15 m do piono wej kominowatej r y nn y . St::jd
kilka metr6w w prawo d o trawiastej rysy biegn::jcej skosnie w lewo do g6ry, kt6q na pocz'ltek
piarzystego zachodu. (Mozna tu tez
dojsc wprost rynn::j w g6rE; - IV).
Kruchym i stromym zachouem
ok. 50 m skosnie w lewo do g6ry
do st6p nastE;pnej litej scianki.
St::jd, opuszczaj::jc zach6d, skosnie
w prawo do g6ry, systemem blok6w i p6leczek (VI - n a jtrudniejszy wyci::jg) pod kolejn::j r6wniez
tr6jk::jtn::j sciankE;.
Teraz w lewo do g6ry do st6p
poderwanego, kruchego zeberka i
dalej w lewo (zupeln a e kspozycja)
do ukrytego za nim kr6t kiego zaciE;cia. Kilka metr6w zaci E;ciem, a
nastE;pnie w prawo do g6ry rodzajem gzymsu (nada l w ekspozycj i)
na latwiejszy teren. Nim kilkanascie metr6w do wygo dn e j , poziomej
p6lki pod czworok'ltn'l, ostatni'l
j uz, sCiank'l.
St::jd w lewo do g6ry obok wielkich odpE;kniE;tych blo k 6w jeszcze
dwie dlugosci liny na g ran i ni::j
w lewD na wierzcholek Cubrynki.
B . Ja.nkowski
rf(A WNI .'(f
Rr 5 J NYKA
Droga E. Chrobaka t A. Heinrtcha
na Kazalnicy. Warianty zespolu 1t.
Glazek - M . Pogorzelski naniesiono liniq kropkowanq. Uklad stanowisk wed lug II przej§cia. Schemat opra.cowal K. Glazek przy
wsp6ludziale E . Chrobaka i M. Pogorzelskiego.
Gara.j owlt Straznlca
I wejscie pn.- w sch. zebrem (z
Doliny Hliiiskiej): Eugeniusz Chrobak i Adam Uznaiiski (Krak6w) 30
VIII 1966. Droga b. trudna, 3 godz.
Opis turni: WHP VIII S. 80.
Pn.-wsch. zebro liczy prawie 700
I1J wysokosci. Droga zaczyna siE;
30
www.pza.org.pl
Cubrynka. Nowa droga na p61nocno-zachodniej scianie . Wedlug szk,CU B. Jankowskiego.
wybitnym 200- metrowym kominem
(Ii, Ill,
pod koniec nara3tajqCe
trudnosci) . Dalej po stromych trawach 50 m pod tr6jk::jtne spiE;trzenie zebra, licz::jce r6wniez ok. 200 m
wyso kosci. 5rodkie m spiE;trzenia,
najpierw z odchyleniem w lewo:
pr6g (10 m) , rynna , zaciE;cie. Spod
prze wieszek wyjscie trawersem w
lewo przez zeberko, az do depresji
trawiastej (III, IV - ok. 100 m).
D a lej depresj::j i jej prawym ograniczeniem do komina wybiegaj::jcego nieco na prawo od wierzcholka tr6jkqtnego spiE;trzenia. Dalej
ostrzem filara (II) i przez wybitny
uskok (IV, 40 m) na wierzcholek
Garajowej Straznicy .
E. Chrobak
Kazalnica
Pn.-wsch. scian::j - srodkiem l ewej polaci. I wejscie (w arianty
ABDEG): Eugenius zChrobak i Andrzej Heinrich, 12-14 VI 1964. II
wejscie (warianty ACDFG): Kazimierz Glazek i M aciej Pogorzelski,
6-8 VIII 1965. III wejscie Kazimierz
Liszka, Adam Trzaska i Jerzy
Brudny, 13-16 VII 1966. Droga przecina urwisko K azalnicy w linii jego m a ksymalnego spiE;trzenia, jest
piE;kna i urozmaico na, nalezy do
najtrudniejszych w Tatrach. Skrajnie trudno, odcinki H2-H3, czas
przejscia 30-35 god z. Opis wedlug
II przejscia.
(A) Drog::j Momatiuka na "trawniki przecinaj ::jce cal::j scianE; czolow::j lewego filara" (patrz "Taternik" 1-2/1963 S. 40). Z prawego
skraja
trawnik6w
przetykanym
trawkami terene m w g6rE; z odchyleniem w prawo kilkanascie
metrow (IV) na lrawiaslq polk~
pod spi~trzeniem sciany. Polkq w
lewo do jej kotica, skqd skosnie
w prawo na plyt~. Stqd albo:
(B) Wprost w gor~ do lewego z
2 blisko siebie polozonych zaci~c,
ktorym w gor~ pod przewieszki.
Dalej w lewo przez zeberko (H2)
na stopnie skalne i rumi w g6r~
pod skosny okap z lustrem tektonicznym. Dalej trawers pod okapem w prawo i w gor~ z jego prawej strony na wygodne stanowisko, skqd nast~pnie ukosem w
prawo do zaci~cia prowadzqcego
pod poziomy okap. Albo:
(e) Dalej skosnie w prawo przez
plyt~ 6 m (H2) do prawego zaci~­
cia. Nim pod przewieszki, pod ktorymi trawers w prawo (H2-H3) d o
nast~pnego zaci~cia i rum w g6r~
przez tr6jkqtny okap (H2) pod kolejne spi~trzenie. Stqd w lewo w
skos na pochylq p6leczk~ z lustrem
tekto nicznym, kt6rq do jej kOJica
i nast~pnie w lewo (V + ) do zaci~­
cia prowadzqcego pod poziomy 0kap.
(D) Dalej zaci ~ ciem i trawers w
l e wo pod okapem (ID) az do jego
lew ego konca, nast~pnie w g6r~,
przez przewieszonq sciank~, z odchyleniem w prawo, na stop!eti.
Teraz w g6r~ (ill-IV) na p61k~ pod
o blym filarkiem (wygodny biwak).
Trawers w prawo 10 m.
(E) Nast~pnie w g6r~ przez scianki do wyraznych pionowych zac!~c
przedzielonych polkq . Nimi w gor~ pod lite czerwone plyty, przez
k to re do nastE:pnego zaciE:cia. Od
j ego g6rnego kotica poziomy trawers w lewo do poczqtku kolejnego zaciE:cia obok odstrzelonego filarka (scianka i za ci~cla V, trawers
III i HI), ktorym w gorE: az d o kotica (krucho!) i w lewo na .. aniolka" (H3) , gdzie krzyzujt!my siE: z
wariantem F . Stqd w gOrE: na Ii.,t\ll~ skalnq i dalej Z odchyleniem
w prawo pod przewieszki, a nast~pnie w prawo pod odp~kniE:tym
blokiem do niewyrainego komlnka. Nim 2 m i w lewo na trawiastq polkE:.
Albo (bezpieczniej)
(F) P6lkq w prawo jeszcze 10 m
i w skos w prawo w g6rE: przez
sCianki i przewieszki (V, HI) na
wygodnq trawiasto-skalnq p61k~
pod p610krqglym okapikiem, gdzie
chwilowo lqczymy si~ z .. direttissim q" Heinricha i Pogorzelskiego. Nast~pnie przez scianki i zaciE:cia na poziomq skalnq p6lk~
pod okapem w ksztalcie motyla
(tu
opuszczamy
.. direttissimE:").
P61kami w lewo kilkanascie metr6\1J po czym \v le\vo \v skos w
go rE: (lV, HI-H2) na odstrzelony
filarek
nazwany
"aniolklem",
gdzie przecinamy p o przedni wariant. Stqd przez przewieszki w
g6rE: z odchyleniem w lewo (H2)
na trawiastq p6lk~ (miejsce na biwak).
Uwaga. Od .. aniolka" mozna si~
wycofac ze sciany wykonujqc trawers z wariantu F w odwrotnym
kierunku i zjazdem oSiqgajqc drog E: Lapitiskiego i Paszuchy. Tak
wycofali si~ K. Cielecki i A. Sklod o wski, w r. 1964.
I
(G) Wprost w gor~ zaciE:ciem i
sciankq (IV-V) pod prawy skraj
tr6jkqtnego okapu, gdzie lqczym y
siE: z drogq Momatiuka. Stqd przez
sCiankE: (V+) na strome plyty (w
tym miejscu droga Momatluka odchodzi w prawo na skosnq p61kE:
z lustrem tektonicznym). Dalej w
skos w lewo, a nastE:pnle prosto
w g6rE: przez pas przeWleszek
(HI-H2) na pochylq malq plyt~
nad Wlszllcym .. ogr6dkiem". Teraz
kilka metr6w w lewo w skos do
zaci~cia (ID) pod wiszqcymi blokaml. Przez bloki (V) do rysy za
odpE:kniE:tq plytq na skalnq p6lkE:
(VI; krucho!) a nastE:pnie w gorE: z lekkim odchyleniem w lewo
przez scianki ok. 30 m (V, HI) na
trawiastq p6lkE: (koniec trudnosci). Stqd 5 wyciqgow na siodelko w filarze, kierujqc siE: zrazu
do glE:bokiego zaci~cia w prawo,
a potem pod .. plytowy pr6g",
gdzie Iqczymy siE: znowu z drogq
Momatiuka
(patrz
.. Taternlk"
1-2:1963 s. 40 i 41, warianty 4L i
5M).
K. Glazek i M. Pogorzelski
~
RIJMANOWE
WSCH.
,
,
' I
\
'.
, ',
/"
\ .t-.
I:
,:
I
I
I
\
I
/
\
'~\'
\ I
\_
.\
\
\I~
I,
/
'
I
)~,~
WHP
~
{fP'/,l
'~~r!,.!"
\ . '-"
~
\ :\' -
.I
.\
,
\
,x.\ '£t 1314/
I
.~/ \ I~ , ,
I-------'~,,\ __ , ,,_ ,
,:
, ••••
~
DR06A ICAROUSKA
T. Piotrowski
Baranie Rogi
\ ~\I
'\~t
....,("",,:~
.: :~ ""W,
,
, - . (, . , /, /.
.I
\.
, ' -·x
..;y- /
,
',.328
_:
...~
,
CZUBV
lACH.
Wejscie w scian~ (po pokonaniu szczeliny brzezneJ) kllKanascie rnetr6w od wylotu zlebu zbiegajqcego z Posr edniej Rumanowej
PrzelE:czy. Sciankq parE: metrow w
g o rE:, nastE:pnie dobrze urzezbionq skalq trawers skosnie w lewo
do wspomnianego zlebu, kt6rym w
g'>r<; na platform~ (V, krucho,
cZE:sciowo razem z drogq \VHF
1327 B). Znajdujerny siE: teraz na
wysokosci lewego kotica wspomnianego wyzej zachodu, kt6rym
w g6rE: skosnie w prawo 3 dlugosci Iiny (ill-IV, krucho) do wyrainej piarzystej platformy, 11\cZqcej SiE: ze :i.lebem zbiegajqcym
z Zach odniej Rurnanowej PrzelE:czy. 40 m wyzej widac w sCianie
jak gdyby malq czarnq turniczk~.
Z platformy skosnie w lewo pod
pionowq sciank~
ograniczonq Z
lewej strony kr6tkim, gladkim zaci ~ cl em.
Przez scianh~ (V)
do
plytkiego zaciE:cia i z niego trawers w lewo pod wspomnianq
turniczkE:, na ktorq wychodzimy
od lewej strony (IV).
Z turnlczki w g6rE: przez n astE:pnq sciankE: (V) na latwiejszy teren, kt6rym 2 wyciqgi (ill-IV) w
gorE: pod szczytowy uskok. S zerok q szczelinq utworzonq przez odp~kni~tq ogromnq plyt~ na skaln q
platformE: z lustrem tektonicznym
(IV)
i z niej w gOrE: na grail
szczytOWq i wierzcholek.
13i7~ '-INDWA OROGA
Zacbodnia Rumanowa Czuba
I wejscie pn. scianq:
Tade usz
Piotrowski i Zdzislaw Prusisz,
8 vm 1966. Trudnosci cZE:sciowo
V, w dolnej cZE:sci skala krucha,
w gornej lita. 4 godz . Czas I przej scia 3 godz.
Pn. sciana Zachodniej Rumanowej Czuby (po slowacku ZApadny
Rumanov zub) przedzlelona jest
trawiasto-skalistym zachodem na
dwie wrazne cz~sci. Dolnq stanowiq mokre,
przewieszone plyty
a g6rnl\ - Iity uskok. Zach6d 6w,
blegnl\cy skosnle w prawo ku g6rze, przecina calq scianE: II\CZqc
zleby spadajqce z Posredniej i
Zachodniej
Rumanowej
Przel<:czy.
Przypuszczalnie I wejscie praWq cz~sciq pd.-zach. sciany. Andrzej Paluch, Przemyslaw Hlrszel, Zdzislaw Piskornlk I Jerzy
Wala, 17 vm 1964. II wejscie:
JadWiga Mruczek i Zdzislaw Piskornik, 29 vm 1966. Droga cZE:sciOwo nadzwyczaj trudna (dolna granica), 2 - 3 godz.
Wejscie w scianE: okolo 40 m na
lewo od mokrego zlebu, kt6ry
opada z depresjl w srodku sciany.
Kruch ym zlebkiem zatracajqcym
siE: w zeberku 35 m w g6r~. Przed
jego spiE:trzeniem trawers na prawe ograniczenie i d alej po blokach z o dch yleniem \II prawo do
rysy, kt6rq wprost w g6rE: na polk ~ zaslanq glazami (wldac z niej
zleb spadajqcy z depresji sciany).
W g6rE: 5 m na nastE:pnq p61k~.
Z jej prawego plytowego kotica
wprost w gor~ kilka metr6w na
traWiaste stopnie, skqd latwiej
w stronE: jasnej
plamy po odp~kni~tych
blokach na scianie
turni, przy k oticu kruchym zlebklem ograniczonym u g6ry dwierna pionowymi sciankami. Spod
bialej plamy trawers okolo 20 m
w prawo do srodka depresji.
S tqd wymytymi skalami kilka
metr6w w gorE: a nast~pnie skosnie w lewo w stronE: pion owego
zaciE:cia z urzezbionq lewq scianq, stanowiqcq ograniczenie depresji. Pod zaciE:ciem stanowisko
na skalnej polce. Z p6lki metr w
d61 i krok d o poczqtku glE:bokiego pE:kniE:cia przecinajqcego lewq
scian E: zaciE:cia. Nim w g6rE: kil-
31
www.pza.org.pl
CZE;sci sciany. W prawo ciqgnie si"
duzy zleb, majqcy ujscie w lewym
kominie. Przecinamy go i kierujemy s ie do mniejszego skalnego
zlebu, biegnqcego w linii spadku
wierzcholka Zlotej Turni. Zlebem
tym kilka wyciagow (II) na wielki tra wiasto- piarzysty taras. z ktorego plytkq rynnq na trawiastf\
pOlke. Polkf\ w lewo, po czym w
gor" na charakterystyczna, widoczna z dolu kazalniczkE;. Z niej
rynnq, nastepnie kominkiem i z prawej strony odpE;knif;tego bloku - na poleczke ponad nim (IV).
Z poleczki w prawo wskos przez
plyte do zaciecia zakonczo nego
sPekanymi blokami. Nie docho-
Maly Kieimarski Szczyt - direttissima poJnocnej sciany. Linif\
kropkowana zaznaczono warianty
polskiego zespolu. Rys . wedlu g
szkicu IvI. Kozlowskiego.
Baranie Rogi, sciana poludniowo-zachodnia. Prawa strzalka: droga AP III- 31 , lewa - AP 1II-30.
Fot . Zdzislaw PislW'r nik
ka metrow po czym krok w prawo do drugiego rownoleglego PE;kniE;cia, ktorym w gorE; na kazalniczkE;.
Dalej trawers skosnie w lewo w
gorE; po dobrych stopniach na
zeberko, ktorym w gorE; do kruchego zlebku i na trawiasto-skalisty zachod. Nim do konca pod
krotki kominek 0 gladkich scianacho Jego lewym ograniczeniem
J{ilka met row w gorE; na podszczyto we piarzyska.
Z . Piskornik.
Zlota Turnia (Usata veza)
I wejscie srodkiem pn. sciany:
Eugeniusz Chrobak i Janusz Hierzyk, 13 - 15 VIII 1966. Droga
skrajnie trudna, 70 m H3, miejsca
H4 , skala odcinkami krucha, ekspozycja cz~sciowo zupelna. Czas
I przej scia : 28 godz. efektywnej
wspinaczki. Por. "Taternik" 3/1966
S.
98.
Droga w swej dolnej, kluczowej,
cZE;sci biegnie olbrzymim rozplaszczonym zebrem, ograniczonym z
obu stron gl~bokimi kominami.
Wejscie w scian<: tuz na lewD .::>d
lewej krawE;dzi duzego zaciE;cia,
biegnacego srodkiem owego zebra. W gorE; przez stopnie skalne, po czym przewiniE;cie w prawo za J{ra wE;dz i przez przewiesz-
k" na poleczk" pod plytfj poprzerastana trawkami (V+, VI).
Nia w gar" do trawiastej poleczki u poczfjtku kruchego zaciE;cia
(VI, V). Zaci~ciem tym kilka metrow, po czym w lewo do rownoleglego zaci~cia, ktorym na duzy
taras skalny (HI), gdzie przecinamy drog<: AP 1-117. Stad 3 m tra wiasta rynna i po przewiniE;ciu
w prawo za jej krawE;dz skosny
trawers pod pasem przewieszek
na skalna polk~ (IV, V + ). Z prawej strony widac czerwone kruche bloki. Przed nimi w gor~ systemem niewyraznych rys do zaciE;cia, ktorym na polk~ (H3) . Z
polki 2 m w prawo i w gor" przez
ruchome bloki do kruchej rynny.
Nia kilka metr ow, po czym w lewo na siodelko skalne (V+, III) .
Z prawej strony znajduja si" piarzyste polki. Nimi trawers 5 m.
a nastE;pnie w gorE; do malenkiej
wypychajacej nyzy.
Stad zaciE;ciem do jego rozwidlenia i lewym
odgalE;zieniem do przewieszonej
plyty, przez ktora do nastE;pnego
zaciE;cia. Nim dalej i przez sciank<: na duza trawiasta polkE; (V,
H3, H 4, VI). Stfjd w g6rE; 3 m kominkiem i trawers pod odpychajacymi skalami do prawego komina wzmiankowego na poczqtku
opisu (IV, V).
Kominem kilkanascie m etrow
latwo do depresji w srodkowej
32
www.pza.org.pl
dzqc do nich, przewlnlE:cie W prawo za kraw~dz i skosnie w g6r~
przez nast~pnq plyt~ na p6leczk~
z od'p~kni~tym blokiem (IV). Z
p6leczki kominkiem, zw~zajqcym
si~ ku g6rze, po czym w prawo
przez plyt~ do zaci~cia, kt6rym
na nast~pnq
p!yt~,
tworzqcq z
pasem przewieszek ponad niq duZq skalnq zalup~ (V, VI). Plytq
kilka metr6w w g6r~, nast~pnie
poziomo 20 m w lewo pO duzych
dach6wkowatych ply tach do
zaci~cia z 2 trawiastymi stopniami (V). Z zaci~cia caly czas
w lewo ku g6rze - przez zeberko i skalnymi stopniami na ikraw~dzi
okapu
eksponowany trawers na gran (V) . Grani q 35 m
(IV) na wierzcholek Zlotej Turni.
J . Hierzyk
Maly Kiezmarski Szczyt
Droga srodkiem pn. sciany ("direttissima" ) IV przejscie letnie (I polskie): Maciej Kozlowski
i Piotr Tabakowski, 23- 24 IX 1965.
Droga ta, pokonana w dniach
14-15 IX 1963 r. przez zespol "Pajqkow" (K. Hauschke, P. Pochyly,
.T. Durana, Zrust), prowadzi w dolnej cZGsci sciany . srodkiem wybitnej turni na lewD od Komina
Stanislawskiego,
zas
w kopule
szczytowej mniej wi~cej w linii
spadku wierzcholka. Szczeg610wy
opis zdobywc6w obejmu j e tylko
dolnq cz~sc sciany - do Niemieckiej Drabiny. Zimowego przejscia drogi dokonal w dniach 27-30
III 1964 zesp61 .T. Durana, P. Pochyy i I. SpitalskY.
W scian~ wchodzimy 0 godz. 6.
Dolnq cz.;sc przebywamy z lotnq
asekuracjq. Do miejsca, od ktorego zaczyna si~ opis, dochodzimy 0 godz. 7. Poczqtek drogi, to
system trawiastych p6lek i niewielkich scianek skalnych. T~
cz~sc sciany pokonujemy ok . 30
m w lewo od drogi zdobywcow,
lqczqc si<; z niq na stanowisku
6 (p6lka z nitem) . Po przejsciu
zaci~cia
(V). stanowisko w laweczkach. Dalej trawers 4 m w prawo 1 filarek 5 m (V+), ktory wyprowadza na stromq plyt~ . (Z tego miejsca wycofal si~ z powodu
deszczu przy pr6bie IV przejscia
E. Chrobak z towarzyszem). Stqd
nie trawersujemy plytami w lewo, lecz idziemy wprost w g6r~
przewieszonym kominkiem (V+)
do trawiastej p6lki. (Uwaga: Kontynuujqc stqd wspinaczk~ systemem komink6w i zaci~c wprost w
g6r~ wyszloby si~ dokladnie srodkiem na wierzcholek turni, co
stanowiloby
"superdirettissim~") .
Od trawiastej p6lki trawers 15 m
w lewo (HI) do p6lek pod przewieszonym kominem, ktorym prowadzi hakowy odcinek drogi. Tu
o godz. 17 zakladamy biwak.
Dalszq wspinaczk~ rozpoczynamy 0 godz. 5.30 . Wyciqg hakowy
zajmuje 4 godz. Droga wiedzie dalej wprost w g6r~ system em r6wnoleglych r ys i zaci~c (2 wyci"gi)
do scianki kluczowej, gdzie tkwiqcy nit i hak z p<;tlq ulatwiajq
przejscie. Nad sciank q trawers w
lewo (4 m V+) do latwiejszego terenu, kt6rym po nie calych dwu
wyciqgach dochodzimy
do Niemieckiej Drabiny (godz. 14). Kopula szczytowa byla cz<;sciowo zalodzona i zasnieiona, co ' oslabilo
tempo wspinaczki.
Szczyt osiqgn~lismy 0 godz. 17.30.
Uwaga. W opisie i na rysunku
podajemy trudnosci wedlug oceny zdobywc6w . .Tednak wedlug
kryteri6w polskich (w kazdym razie tych, ktore obowiqzywaly przy
opisie filara i sciany Kazalnicy)
j est to skala obnizona co najmniej
opal stopnia (t .j. V+ = VI). Rowniez fragment hakowy, w miejscu
z ktorego odpadl bIok, ocenic nalezy jako H3.
M . Kozlowski i P. Tabakowski
VV rozDnch gorach
Oboz ZSP w Alpach wloskich
rw lipcu 196'6 r . Rada OkrElgowa Zrzeszenia Studentow Polskich zorganizowala w AIpach wloskich szkoleniowy oboz alpinistyczny. Uczestnikami byli czlon:kowie S~kcji Wysokogors!k ie'j ZSP Ip nzy [Jolitechnice Warszawskie.j: Anna Brzozowska, Tadeusz Chwatow, Benon Czechowski (kierownik), Elibieta Czechowska, Marek Fijalkowski, Jerzy
Gajewski, Barlbara Kajdansika, Jacek Mierzejewski, Ryszard Pa1czewski, Wieslaw Skubisz i WitoQd strupczewski. Poniewaz zaden
z uczestnikow nie byl 1dotqd w gorach 10dowcowych, w programie obozu ppzewidziano przede wszystkim poznanie lodowcai jego specyHki. Uczestnicy mieszkali w namiotach na lqczce nadLago di Miage, w bocznej morenie lodowca Miage. Wyzywienie zakupio·no w 'kraju nas'umEl ok. 800 zl na osobEl, sprzElt w wIElkszosci stanowH wlasnosc
prywatnq, cZElSC wypozyczono .z ZG KW.
WzglEldnie dohrq pogodEl wy'k orzystano na
przejscia kilku drog wspinaczkowych. Poza
wejsciami na Mont Blanc i Aiguille de Combal (2956 m), dokonano m. in. trawersowan
grani Aiguille de Bionnossay - Dome du
Gouter (9 VII, Chwatow, B. Czechowski,
Palczewski i Strupczewski) oraz Aiguille de
Combal - Aiguille de Ia Trelatete (9 VII,
Kajdanska i Mierzejewski). Zespol Fijarkowski, Gajewski, Mierzejewski i ,S kubis,z wszedl
17 VII na Mont Noire de rP euterey i zszedl
z drugiego siodelka grani na Aiguille Noire
de Peuterey. Wobec pogorszenia sie pogody,
oboz zwiniE;to 21 VII 1966.
Jacek Mierzejewski
Krakowiacy w Bulgarii
W sierpniu 1966 r . w gorach Bulgarii bawili czlonkowie Kol,a Krark owskiego KW,
Marek Glogoczowsik i i Andrzej Pa'u lo. Dokonali oni kilku wartosciowych przejsc w Rile.
15 VIII przeszli drogEl klasyczna na polnocnej scianie Malowicy (trudnosci Va, co odpowiada naszyon V-VI z mie,iscami HI),
18 VIII drogEl "przez brwi" na wschodniej scianie Zlyja Zyb (VIa - nasze VI, H2).
W dni'u 19 VIII podjElli zaawansowanq probEl II (?) przejscia polnocnej seiany Goljam
Kupen (VIb), lecz z powodu brakow w sprz~­
cie musieli siEl wycoiac. Dzialal:nosc sportoWE! uzupelnilo turystyc,z ne przejscie Pirinu
od Bansko do Melnika, m. in. przez Wichren
(w poltora dnia!). DrogEl "przez brwi" prze33
www.pza.org.pl
Ponadto uczestnic y wyjazdu dose gruntownie poznali rejon dzialalnosci w sposob
turystyczny, nawiqzali tez szereg interes ujqcych znajomosci z alpinistami bulgarskimi.
Bronislaw Kunicki
W Alpach Julijskich
We wrzesniu 19(16 r. wraz z krakowskim
Kolem IPrzewodnikow Studenckich bawili w
Jugoslawii trzej tatemic y: Kazimier.z Rosiak,
Marek Marciszewski i Marek Glogoczowski.
Wspinali ·siEl oni na Triglawie. 9 IX przeszii
jego polnocnq sCianEl -tzw. ·drogq niemieckq
(IV, 1000 m wysokosci), a 11 IX - ,dr ogq
bawarsk q " i "dlugq drogq niemieckq" (IV+ ,
1600 m wysokosci). Ponadto z przewodnirkami
studenckimi 'dokonano trawersowania grani
Grintovec - Skuta w A'l pach K'a mniszkich.
(mgl)
Alpy Kamniszkie
Wsehodnia lieian a Zlyja Zyb z drogq "przez brwi".
Fot . Andrzej Paulo
szedl rowniez zespol Wojciech Jedlinski Zygmun t Palucha, reprezentujqC Y KlUib Wysokogorski (kierownik grupy Bogdan Mac)
W Spotkaniu UIAA w Bulgarii (8- 18 VIII
1966).
(ap)
Z Gliwic pod
Orlowec
Janusz Ferenski
Malowic~
We w r zesniu 1966 r . przebywala w grupie
Rila ekipa czlonkow Kola Gli wickiego KW,
ktora w dniach 17-24 IX dokO'nala szeregu
przej,se wspinaczkowych i turystycznych. Uczestnicy: Janusz Baranek, Henryk Bulanda,
San is law Cholew'a, Tadeusz Szulc (kierownik) i Andrzej 8 wi ezy. Biwakowano w namiotach w oparciu 0 MiEldzynarodowy Oboz
Alpinistyczny w doUnie Malowicy, terenem
dzialania byla pOlnocno-zachodnia REa. oto
wazniejsze przejscia:
p 61noeno-wsehodniq seianq, kat. lIla,
w szysey uczestniey.
Malowiea srodklem p6!noenej lieiany, kat. Va,
23 IX 1966 - Szule i Cholewa (tzw. droga klasyczna).
Malowiea l ewq ez~seiq p61no enej lieiany, kat. Va,
23 IX 1965 - Ba ranek i Swiezy (tzw. droga Bezingi).
Zlyja Zy b wsehodniq seianf!, kat. Va, 24 IX 1966Baranek i Swiezy (tzw. droga Slawin) .
20 IX 1966 -
Przebywajqc w lecie 1966 T . W masywie
ALp Kamniszkich ,(Kamniske Alpe) w Jugoslawii, przeszedlem w dniu 4 IX poludniowo-wschodni q scianEl szczytu Kogel (ok.
2300 m)drogq :przez tzw. 'zoHe zaciElcie. Moim
par tnerem byl alpinista slowenski, Primoz
Krivec z Lublany. Droga wiedzie prawq cZElsciq 300 -metrowej wapiennej sciany, silnie
przewieszonym zaciElciem 0 zoHej barwie i
znacznych trudnosciach (VI, A2). Zaciecie
konczy siEl tarasem przecinajqcym sciane.
Wyzej teren jest juz latwiej szy (III- IV),
lecz kruchy. Przewodnikowy czas 8-9 godzin udalo namsie skrocie do 'n iespelna 4
godzin, ,a to dziEl'k i kompletowi hakow w
scianie - n a calej dro·dze wbilismy tylrko
dwa.
Francja, Grecja, Austria
Jolanta i Marek Jareccy w trakcie swych
tegorocznych wojaz y iPO Europie zwiedzHi
killka grup gorskich, Idokontrjqc w ·nich m. in.
nastElPujqcych wejse :
Aiguille Verte (4121 m). Kuluarem Couturiera,
w g6rnej CZf;scl prawdopodobnie nowym wariantem . 10 VII 1966. Zejseie po biwaku Kuluarem
Whympera.
Olimp. Wejscie drogq normalnq na najwyzsze
wierzeholki - Mytikas (2917 m) i Skolio (2911 m),
3 VIII 1966. Droga pokonuje 2600 m r6zniey wzniesien. (Por. " Taternik" 3--4/1965, s. 100).
H o chsehwab, 2278 m. Wejscie srodkiem poludniowej seiany, 300 m wysokosei, trudnosei V.
RozwiniElciu szerszej dzialalnosci w gorach stanElla na przeszkodzie niepogoda (w
Alpach i Dolomitach) oraz upaly (w Grec ji).
S4
www.pza.org.pl
WJJpadki i ratownictwo
Z dzialalnosci GOPR
W sewnie letnim 1966 r. (1 V - 31 VIII)
ratownicy Grup y Tatrzanskiej GOPR interweniowali 591 razy, m.in. udzie'l.ili pomocy 17 taternikom (w 7 wypadka.ch konieczny
by1 transport). Z przeprowadzonych 32 wypraw ratunkowych 2 dotyczyly taternik6w.
12 VIII '0 godz. 17 weszli wzachodniq scian~ 'nizszego wierzchoika
Zabiego Mnicha
(WHP 1131) Grazyna Jaworska i Krzysztof
Szymbors'ki. Po dOj's ciu do tarasu, K. Szymborski kontynuowalwspinaczk~ odcinkiem
F (trudnosci IV) ase'kurowany przez partnerk~. Wbil trzy haki przelotowe i... zgubil
pozostalych 6 hakow i karabinki. Znajdowal si~ w ,p ozycji i miej scu nader niewygodnym, ki~ka metrow od najbliZszego haka.
Poniewaz .zapadal mrok, zaczql wzywac pomocy. Powiadomicmy 0 wy.pad'ku ratownik
dyzurn y zawiadomil stacj~ w Zako,panem, a
sam 'p odszedl pod ,scian~ i utrzymywal z taterl1ikami ko'ntakt glosowy. R'atownicy z Zakopa'nego udaIi si~ nad Czarny staw pod
Rysami skqd na Bialczanskq Przel~cz Wyzniq, a z niej na glowny wierzcholek Zabiego Mnicha. Z wierzc ho ~ka zalozono por~ ­
czowki trawersem na przelqczk~ mi ~ dzy
wierzcholkami i graniqna nizszy wierzc ho1ek. Tam przygotowano stanowisko zjazdowe. 13 VIII 0 godz. 5 Eugeniusz Strzebonski rozpoczql zjazd i po ,dotarciu do
K. Szymborskiego zwiozl go do podnoza sciany. Zjazd dlugosci 140 m trwal 45 min. 0
godz. 5,55 'do G. Jaworskiej zjechal Stanislaw J·anik, jego zjazd trwal 2,8 min. WypraWq kierowal Michal Gajewski.
19 VIII Czeslaw i Jacek Grzbiela rozpo cz~li 0 godz. 15 wspinaczk~ srodkowym filarem poludniowo-zachodniejsciany Koziego Wierchu (WPH 204, a wlasciwie wariantern biegnqcym w ,p rawo od zas'a'dniczej drogil . Na tr,zecim wyciqgu ,p rowadzqcy Jacek
Grzbiela odpadl, wyrwal po drodze dwa
stare haki i po przelecen iu 40 m zatrzymal
si~ na wbitym przez siebie haik u 5 m
nad porkq, z ktorej asekurowal .go Czeslaw.
Ten .po opuszczeniu brata 'na p6lk~ i zabezpieczeniu go, zaozql wzywac pomoc:y. Wypadek mial miejsce ok. godz. 17, pogotowie
zawiadomiono ok. godz. 19. Ratownic y szli
,p oczqtkowo drogq ,W HP 204B do .platformy
na ostrzu filara (gdzie zostawiono sprz~t), a
nast~pnie za kraw~dz do komina. Na niewielkiej i nachylonejp6lce znajdowali si~
tu taternicy. !Po udzieleniu pierw,szej pomocy rannemu, przystqpiono ,do transportu.
Z uwagi na c.iasnot~ w kominie, linke stalowq podawano z platformy przez ostrze
filar a do zamocowanego w nyzy komina
bloku hamujqcego. 0 godz. 3.30 w nocy stanislaw Janik r.ozpoczql z rannym zjazd
dlugosci 8'0 m, ktory trwal 30 min. Rannego
zniesiono 'doWodogrzmot6w Mickiewicza,
sikq,d samochodem przewieziono do szpitala
w Zakopanem. Czeslaw Grzbiela nie doznal
zadnych obra'z en i z pomocq ratownik6w
wycofal si~ ze sciany. Wyprawq kierowal
Michal Gajewski.
M. Gajewski i M. Jagiello
Zabim Mnichu
rozpocz~la
godzinie 17 (I), a prowadzqcy
postradal wszystkie haki ... Z espol na filar ze
Koziego Wierchu wszed/; w scian~ co prawda 4 godziny wczesniej, za to jednak podobno zwiqzany pojedynczq sizalowq
zjazdowkq. W obydwu wypadkach GOPR
musia/;o prowadzic akcje l'atunkowe nocq.
Mamy nadziej~, ze kola terenowe z uwagq
przestudiujq powyzsze raporty i w stosunku
do winy ch uchybieniom wyciqgnq konsekwencje. (Redakcja).
Dwojka
na
wspinaczk~ 0
,P sy przeciw tranzystorom
Szwajcarski Instytut do Badan Sniegu
Lawin ,p rzeprowadzil w r . 1966 (marzec i
kwiecien) pr6by ,p or6wnawcze z r6imymi systemami wykrywaniaos6b zasy,panyc'h przez
lawiny. IP od uwag~ wzi~to kilka wymiernych
czynnik6w, m.in. zasi~g dzialania ur,zqdZienia, s zybkosc pracy, prawdopodobienstwo
znalezienia. Ustalono, ze propagowane ostat'nio skomplikowane aparaty dajq wyniki
znacznie gorsze, od metod konwencjonalnych, a mianowicie - ps6w wytresowanych
do przeszukiwania lawin. Aby zbadac pole
sniezneo ,p owierzchni 1 ha tzw. magnetosonda potnzebowala az 4 godzin, detektor
Bachlera - 1 godzin~, natomiast wyszkolony
pies -- tylko 12 minut. Poniew az e'ksperymenty przeprowadzono na r6wnym zlezalym
sniegu, ,w terenie lawinowym 'nalezy sie liczyc' z czasem 3- do 5-krotnie dluzszym. Na
podstawie tych ustalen Club A'lpin Suisse
postanowJl zaniechac propagowania metod
elektromagnetycznych na rzecz 'da,l szej rozbudowy sieci wy,szkolonych psow. Warto dodac, ze dzi~ki psiej sluzbie w Szwajcarii ok.
20% ofiar 'l awin wydobywa si~ przy zyciu,
podczas gdy w innych krajach alpejskich
stosunek ten jest znacznie n izszy (ok. 2%).
35
www.pza.org.pl
ObOz treningowy GOPR
W dniach 3-10 X 1966 r . dzielsiE;ciu rat0'w ni'kow Grupy T.atrzanskiej przebywa10' na
<Gbozie taternickim n3!d Morskim Okiem.
Procz zaj~c czysto wspinacikowych ~prze.j­
scia drag do skali V w1Olcznie) wykonan0'
r owniez 3 trening0'we zjazdy w "szel'kach
Grammingera" wschodniOl scianOl Mnicha
(J. Uznansiki, K . Byrcyn i M. Jagiello) .
Podczas zjazdow przepr0'waidzon0' proby
z raidi0'telefonami "Klimek", 'ktore potwierdzily w pe1ni SWOl wysok Ol ja:kosc technicznq. Bez przerwy utrzymywano 1Olczn0'sc mi~­
dzy zjezdzajOlcym, stanowilskiem zjazdowym
ulokowanym na platformie pod "p1ytOl" i
schroniskiem nad Mors'k im Okiem. Slychac
by10 doskonale nawet zgrzyt linki i 0'ddech
zjezdzajOlcego.
"Karta w ypadku taternickiego"
Komisja Sp0'rtowa IZ G KIW .przy wspolp racy Grupy Tatrzanskiej GOPR ip rzygotowa1a kwesti0'nariusz pod powyzszym tytu1em. B~dzie 0'n wypelniany przez uczestnik ow Wlszelkich wypadkow wspinacz!kowych,
takze ,i t y ch, k tore nie P0'ciOlgn~ly za sobOl
po w azniejszych nast~pstw . Jezeli 'z aiinteresowany nie zech'ce u'jawnic nazwiska, moze
f ormula r z wypeinic anonimowo, gdyz jedyn ym celem ca1ej a'kcji jest zgromadzenie
mo zliwie obszerneg0' materialu statystyczne go (por. "Taternik" 3-4/ 1964 s. 103) odn0'-
snie odpadni~c , zb1qdzen i utkni~c w scianie, ktore w konsekwencji Ispowodowaly
lub mog1y spowodowac nieszcz~sliw y w y padek.
Grupa tatrzaiiska
27 X 1966 odbylo si~ w Za'kopanem doro czne zebranie sprawozdawc,ze Grupy Tatrzanskiej GOPR. Zebranie prowad:z.i'l T . Pawlowski, a sprawozdania wladz (ZarzOldu,
Komisji iS zkoQeniowej i Sekcji Ratownictwa
J'askiniowego) odczyta1 M. Jagiello. Grupa
Tatrzanska - '1iczqca obecnie 187 cz1onkow
i 60 kandy~datow - prowadzi aktywnOldzia 1alnosc 's,ikoleniowq (w zakresie ratownictwa, nurkowania i speleologii), wiele uwagi
poswi~ca tez sip rawom zaopatrzenia w no woczesny ,sprz~t. IW ciqgu minionego r oku
otrzyma1a m.in. ,n owe "akie" oraz rad ioteIefony, 0 ktorych "Taternik" ,pisa1 w poprzednim numerze. Przy aplauzie zebranych, ZarZOld Grupy zolbowiqza1 si~ do w=ozenia
wysilkow w sprawie uzyskania In owych et atow dla ratownikow i przeniesienia na n ie
co najmniej kiIku sposrod ratownikow ,sezonowych. ,W naj'blizszym czasie rozpocz~te zo stanOl przygotowania 'do uroczystych obchodow 60-1ecia GOPIR.
Po cz~sci orficjal,n ej, J . Hajdukiewicz w y glosil pogadank~ 0' swym ostatnim poby cie
w Alpach. W zebraniu iuczestniczyli p r zedstawiciele miejscowych wladz oraz prezes
GOPR , mgr J. Uistupski.
A . Pacz k owski
VV skrocie
• Z poczqtkiem listopa da pra• 29 X 1966 na Hali Kondratowej
cow nicy TPN urzqdzili w Tat rach odby la si~ tradycyjna uroczystosc
d oroczny spis zwierzyny . Po pol- Dnia Ratownika. Spotkanie, na
s kiej s tronie utrzymuje si~ aktu- kt6re przybylo kilkadziesiqt, os6b,
alnie ok. 150 kozic i 6-7 niedi- uplyn~lo w wesolej atmosferze i
wiedzi.
przeciE\gn~lo si~
do godzin nocnych.
• Dwaj minist rowi e i znany
p r zew odnik alpejski zjechali w
d n iu 16 V 1966 jednq z najtrudniej•
Jak podaje " Le Monde " z
szy ch na swi ecie dr6g narciarskich dnia 24 XU 1966, dziesi~ciu alpini- p61nocnq flank q Mont Blanc, na st6w amerykanskich dokonalo I
nart ach pokonanq po raz p i erw- wejscia na szczyt Winson (5138 m),
s zy przez Lionela Terraya . Zjazd najwyzsze wzniesienie Antarktyki.
800-metrowq scianq lodowq z wierz- Wy prawa , kt6rq kieruje M. N .
chol ka (4807 m) do Grand Plateau Clinch, ma zamiar zatakowac r6wzaj E\1 bez mala p61torej godziny. niez drugi szczyt tego obszaru ,
Ministrowie, to Maurice Herzog i Tyree (4967 m) .
V alery Giscard d'Estaing,
przew odnik - Andre Contamine.
• Najdluzsza ze znanych jaskin
• Lato 1966 przynioslo nowq la- swiata - Holloch w rejonie Muod n q drog~ Tatrom Zachodnim. W tathal w Szwajcarii - ma wedlug
dniu 7 VIII J . Kielkowski i A . ostatnich obliczen 85 ,2 km przebaSkwirczynski
przeszli
srodek danych korytarzy. Pionowa rozwschodniej
sciany Raptawickiej pi<::tosc systemu wynosi 565 m.
Turni nad Dolinq Koscieliskq (V, Dalsze badania prowadzi zesp61
prof. dra Alfreda Bogli.
H3 , 4 nity , 8 godzin).
36
www.pza.org.pl
• Wsr6d zyczen noworo czny ch,
jakie naplyn~ly do " Tater nika " ,
znalazly si~ r6wni ez zyczenia dla
taternik6w polskich od p ols k ich
andynist6w z Mendozy w Argen tynie
(zob .
12) .
Kartk~
"Taternik"
1-2/1966
s.
podpisal K . Zurawieck i.
• A ustriacy O. ZeU'ner, F . Bucher, W . Hofer i P . Ludeschins ky
dokonali w dniach 4- 16 VIII 1966
trawersowania "Muru B ezingi".
Pogoda byla dobra , za to w arunki
lodowe ci~zkie. Na same j gra ni
sp~dzili 11 dni. Bylo to XI przejscie tej wspanialej drogi.
• Po dlugich lecz stara nnych
przygotowaniach, w dniu 3 XI 1966
zostala otwarta nowa ekspo zycja
Muzeum Kultury Fizycznej i Turystyki - z ciekawym i atrakcyjnym dzialem alpinizmu i speleologii. Dzial ten jest pierwszq w
Polsce stalq wystawE\ 0 tej tematyce. Adres Muzeum: ul. Wawelska 5 " Skra".
Sprzf;t i ekUJiponek
~asz sprz~t
alpejaki
W zwiqzku zobserwacjami poczynionymi
w trakcie ko'l ejnyc h wyjazdow w A1py,
chcialbym por uszye .cJwi e sprawy. Pierwsza
z nich, to stwierdzenie, ze ciqgle jes zcze
nie ·dysponujemy odpowiednim s p rz~tem do
wspinaczek w Aipach, szczegoinie w zimie.
Mam na m ysli obuwie wspinactkowe, l ekkie kute raki, haki "Marva", okulary itp .
Trud no w fi<lcowyc h butach kcmk u rowae na
filarze Agner z Francuzami ezy Niemeami,
ktorzy wspinajq s.i~ w "Eigerach" l ub wyprodukowanych ostatni.o "Desmaisonach" swi et nye h do ehodzenia po skale i cieplych .
Sp rz~t ten przy n a jmn iej dla ek1p wyczynowych - naiezaloby bezwzgl~dnie z zagranic y sprowadzie.
Dr uga sprawa, to male dep ot s p rz~towe
Klubu Wy:s okogorskiego w ehamonix. Od
kil'k u Iat dwa razy w r·o ku wyjezdzajq grup y naszych alpinistow w masyw Mont
Blanc, zabierajqc z sob q caly sprz~t, k'to ry
jest przewozony w obie .strony. Zorganizowanie magazy nu w eh amonix pozwoliloby
u wolnic ekipy od nadmiaru bagazu, zaoszcz~ dzie
na kosztach przesyle k bagazowy ch i zapobiec niszczeni'u si~ cennego
sprz~tu w podrozy. Rozwiqzanie takie z formainego punktu w id zenia jest moz'liwe, pod
waru n k iem , ze kierown ik kaz·dego obozu
sporzqdzi remanent i zloz y sprawozdanie
Komisji S prz~towej ZG KW. Zgoldn ie z
" Instrukcjq gospodarki materiaIowej" taki
d ok ument rem anentowy m·Die b ye u Zlna ny.
Nalezy doda e, ze sprz~t , 0 .ktorym mowa,
sluzy w zasad zie tylko gr upom wyjezdzajqcym za gr an ic~, miejsce jego zmagazynowa nia - ehamonix czy Warszawa - nie o dgrywa wi~c wi~ks.zej rolL
Jerzy Michalski
Fifi do plecaka
Fifi, znane u nas z zast'osowaniH do 1a weczek, mogq b ye rowniez uzyte do zawieszenia na haku plecaka, ktory po pokonaniu
trudniejszego mie jsca 'na Idrodze ,w induje si~
potem na sznurze. To praktyczne usprawnienie
transportu bagazu,
pozyteczne
zwlp.szcz·a podczas "hakowek", wykorzysita1a ·niemiecka wylwornia ISALEW A, wypu:szczajq·c na r ynek specjalne fifi do plecakow.
o ile ,plecaik posiada 'Ucho (jak np. popularna " horolezka"), stosowac mozna r owniez
zwyk 1e fifi 1aw eczkowe - Wraz z karabinkiem lub p~tlq. (alk)
Nowy typ sruby lodowej
W sklepach sportow ych na zachodzie po ka zal y s i~ wzorowaneria radzieckic h m odelach srub y dl ugoskokowe SALEW A, przeznaczone do w bijania rnlotkiem , a da jq ce si~
l at wo w ykr ~c ac r~kq. Sruby takie m ozna
samemu sk r ~cie na gorqco z ,odpowiednie j
stalL Niestety, z uwagi na silne r·o zsadzanie,
nie nadajq si~ one do lodu tatrza nskiego,
jednakze ' znakomicie trzyroajq w zm rozonych trawkach. (ak)
Allain model 1965
Francuska firma .Pierre Allain wyprodukowa la nowy wariant populamego lekkiego
karabinka 1600 kG. Zachowujqe t en sam
material , zmieniono nieco k sztaH, przesuwajqC punkt nacisku bardzo blisko glo wnego
ramienia, co m aksymalnie zmniejsza dlugose dzwigni, jaka powstaje 'p rzy sza rpni ~ ­
ciu l inq . K azdy karabinek jest poddawany
probieob eiqzenia do 800 kG, przy ezym
proba taka nie powoduje zm.iany j ego struktury wewn~trznej . Po sprawdzeniu, karabin ek jest speej alnie znaezony (znak stozka
na kwadrai-owej po dstawie), Firma gwarantuje jecinakowq wytrzyma10se nominalna
zarownoprzy zatnasku zamkni~tym, jak
otwartym.
(ape)
Zapalki sztormorwe
Na:sz przemys1 zapa1czany 'p rodukuje specjalne zapa~k.i, Zlapalajqce si~ nawet przy
si'lnym wie't rze. Dlaezego ,n ie rna ich w handIu, przynajmniei w sklepa'eh sportowyeh'?
Jak
podaje ,,:lycie Warszawy"
(21 IX
37
www.pza.org.pl
1966) - dystrybutorzy Sq zbyt wygodni, by
przejawie zainteresowanie podobnymi nowosClami, woIq robie obroty tradycyjnymi
asortymentami. Potrzeby klienta (w tym i
taternikow) malo kogo obchodzq.
'G dy brak stopnia w skale
Radzieccy wspinacze ekstremalni juz od
kilku lat uzywajq na ,d rogach podciqgowych
lekkich metalowych platforemek zast~pujq­
cych naturalne stanowiska w scianie. Nad
laweczkami majqone t~ przewag~, ze wydatnie zwi~kszajq wysi~g r~ki, pozwalajq tez
nawet w lekko przewies'Zonym terenie skalnym wygodnie stae, ,co rna szc,zegolne znaczenie przy .a sekuracji idqcego w gor~, lub
przy wykuwaniu otworow na nity. W przypadku biwaku w otwartej scianie mogq
sluzye do siedzenia, znajdujq tez zastosowanie w ratownictwie. Pokazana na zdj~ciu
platforemka wykonana jest z lekkostopowych pr~tow i blach, a prostokqtny stopien
posiada 2 odporki 0 zmiennej dlugosci. Nieco inny model stosujq wspinacze bulgarscy.
Jest on zbudowanv z samych tylko pr~tow
i drutow stalowych, przy czym stopien rna
rozmiary 20 x 25 cm.
Stanowisko na metalowej platformie podczas I
pneiscia po!nocno-zachodniej sciany Pik Engelsa
(6510 m) w Pamirze.
Fot. Gennadij I. Szalajew
Polski lekki karabinek
W polowie listopada 1966 r. otrzymalismy
z warszawskich Zakladow Sprz~tu Sportowego prototyp 'karabinka
taternickiego
ksztaltem i wagq zblizonego do popularnego
modelu francuskiego "P. Allain". Jak wykazaly wst~pne proby, karabinek ma wytrzymalose ok. 1200 kG (orvgina!;1e "AlIainy" zrywaly si~ przy 145(l 1 1600 kG). WZSS
proponujq dla niego np. iW~ "Tatry"
cena
b~dzie wynosila ok. 60 z1. Na r'lk ~967 przewidywana jest proctukcja ok. 1000 sztuk.
Olgierd Polakowski
Jeszcze
0
kurtkach puchowych
Chcialabym dorzucie kilka slow do notatki
dotyczqcej kurtek puchowych, zamieszczonej w "Taterniku" 1-2/1966 S. 59. Otoz korzystanie z podanychprzez zagraniczne wytwornie gatunkow materialu 'n a pokrycie
kurtek czy spiworow jest jak najbardziej
korzystne, 'chociaz w naszych warun'kach nie
zawsze mozliwe. 'T o sarno zadanie spelnia ,
choe w znacznie mniejszym stopniu, polski
ortalion. Nie jest on co prawda t'kaninq
impregnowanq, ale jako material z wlokna
sztucznego
("lewostronnie
zgrzewanego")
tworzy ze stopionych wlokien it~ wlasnie
"impregnacj~". Jego wady, to wi~ksza sztywnose, zwIaszcza w warunkach zimowych,
oraz tzw. "potliWQSe". Z wyzej wymienionych powodow na pokrycie wewn~trzne konieczne staje si~ uzywanie materialu mniej
sztywnego, dajqcego od razu wrazenie przytulnego 'Ciepla. Mealem byly itU batysty technic.z ne typu KALNczy FJ-4, produkowane
z najlepszych gatunkow egipskiej baweIny,
mieszanej z wloknem sztucznym . Zalety ich,
to lekkose, scislose, przepuszczanie powietrza, a PJ 'dobrym zaimpregnowaniu - nieprzemakalnose. INo i co najwazniejsze : cena
'n izsza niz przy jakimkolwiek innym materiale stosowa'n ym na pokrycie. 0 ile mi
wiadomo, batysty te Sq nadal produkowane,
ChDe nie widzi ich si~ ostatnio na rynku.
Jesli chodzi' opuch naturalny na izolacj~
cieplnq, to jego pozycja - mimo ogromnego post~pu w produkcji roznych tworzyw wydaje si~ bye nadal niezachwiana. Warto
rowniez dodae, ,z e pDpeHna uzywana przez
zachodni·oeuropejskie wytworniena warstwy
wewn~trzne kurtek jest ,gatunkowo nieporownywalna z :popelinq kDnfekcyjnq naszej
pwdukcji (zdecy-ciowanie scislej '~k ana i
gwarantowanie puchoszczelna). Polskie materialy typu ,popelina" it ych zalet nie posiadajq i do iP owyzs,zyclI celow n ie powinny
bye uzywane.
Barbara Mornatiuk
www.pza.org.pl
Z zgcia Klubu Wysokogorskiego
Zebrania UIAA
W dniach 28 i 29 V 1966 r. odbyw aly si~ w Chamonix zebrania
dw6ch komisji i Komitetu Wykonawczego UIAA. Komisja Sprz~ ­
towa obradowala w dniu 28 V pod
przewodnictwem p. Pier re Henri'ego, delegata Francji. D yskusja
toczyla si~ wok61 zagadnien technicznych zwiqzanych z wymogami, jakim z uwagi na bezpieczenstwo odpowiadae musi sprz~t metalowy
(haki,
k arabinki)
oraz
p l a stykowy (kaski). Dodae nal ezy ,
ze w poprzednich latach u stalon o
waru nki bezpieczen stwa dla lin i
Unia prowadzi obecnie dla wielu
firm zachodnioeuropejskich kwalifikacj~ ("label
produkowa nych
przez nie wyrob6w tego rodzaj u.
W t ym samym dniu od bylo si~
posiedzeni e Komisji Programowej
Unii, pod przewodnictwe m n izej
podpisanego, kt6ry kieru j e praca mi Komisj i od czasu jej utworzenia w r. 1964. Na posiedzeniu t y m
om6wi ono projekt Bulgarskiego
Zwiqzku Turyst6w, do tyczqcy planowania dzialal nosci UIAA. Dokonano r6wni ez p r zegl<\du dotychczasowej
r ealiza cji wys u ni~ty ch
przez Komisj ~ postulat6w i wniosk6w.
W niedziel~, 29 V, odbylo si~ posiedzenie Komi tetu Wykonawczego Unii. D yskusja skupila si~
przede
wszystkim na
sprawie
przygotowa nia WaIn ego Zgromadzenia, kt6 r e odbylo si~ w dniach
3 - 5 IX 1966 r. w Cou r m ayeur.
Klub Wysokog6rski reprezentowal
na nim prof. dr Walery G oete!.
H
)
Pawel Czartoryski
Taternicy
W
Mielcu
Grupa
doswiadczony ch
turyst6w- przewodnik6w
z Oddzialu
PTTK przy W ytw6rni Sprz ~tu K omunikacyjnego w Mielcu nawi<\zala kontakt z Kolem Krako wskim
KW. Zorganizowano kurs taternicki dla pocz<\tku j <\cych (teoretyczny i skalkowy), kt6ry ukonczylo
7 os6b. Niekt6rzy uczest nicy wzi~ ­
Ii ud zial w o bozie w Tatrach , inni planuj<\ dluzszy pobyt na przyszly rok. Cz ~ste przyjazdy mielczan na niedziele w skalki podkrakowskie swiadczq, ze przygotowania d o przyszlego sezonu taternickiego traktu jq oni powaznie.
Opr6cz szkolenia, wsp61praca Krak6w - Mielec pol ega na akcji propagandowej (artykuly w gazecie
zakladowej , wystawa
fotografii
g6rskiej), a takze doswiadczeniach
naa sprze:tem taternickim. M6wi
si~ juz 0
zorganizowaniu kursu
wspinaczkowego d l a wie:kszej ilosci pracownik6w WSK i rozwaza
mozliwose utworzenia w przyszlosci w Mielcu filii kola krakowskiego KW.
Andrzej Paulo
Szczeciniacy w Tatrach
Slowackich
Na polanie pod Wysok q biwakowal od 27 VII do 18 VIII ob6z Kola S zczecinskiego K W w skl adzie :
J6zef BrYla, Joiant a L a n ge, Stefan Matalewski, K rystyna
Krupinska, T adeusz Piotrowski, Zdzislaw Prusisz, Maria Rewaj i Tadeusz Rewaj (kierownik).
Mimo zmiennej
pogody (naj dlu zszy ciqg bez deszczu trwal
21/2 d oby!) i rozleglego
terenu ,
wyn i ki sportowe ob ozu nie Sq n a jgo r sze. Uczestnicy d okonali wspinaczek na lqczn<\ sume: 327 godzin przew odnikowych, z tego 173
na drogach nadzwyczaj i skraj nie trudnych.
Wyr6zniajq
Sl~
przejscia nast~pujqce:
1. Droga
Studnicki na Galerii
Gankowej przeb yta przez T.
Piotrowskiego i Z. Prusisza
w ciqgu 11 god zin . Jest to jej
8 lub 9 przejscie, a zarazem
pierwsze polskie bez biwaku.
2. D roga filarem kulisy p 6inocno-wschodniej sciany Zlobistego szczytu, przebyta przez
Piotrowskiego
i R ewaja
przypuszczalnie I wejscie.
3. D roga Gitlfy'ego na
Galerii
Gankowej (VI, 10 godz.) przebyta przez Piotrowskiego i
Prusisza w 4% godziny.
Na podkreslenie zasluguje r6wn iez fakt dokonania pierwszych
wej s e na s cianach Gankowej Stra znicy i Zachodniej R u manowej
Czuby.
Nadto uczestnicy o b ozu wzi~li
udzial w dwu akcjach ratunkowy ch HS: 28/29 VII w Batyzowieckim
Zlebi e
(T. Rewaj).
oraz
2/3 VIII w rejonie zelaznych Wr6t
Zachodnich (T. Piotrowsk i i T.
Rewaj). Za d rugim razem chodzilo
o wypadek Stefana Juzwy ze 81 q ska, kt6remu udzieliliSmy pierw szej pomocy i towarzyszylismy az
do zwiezienia w d 61 przez pogotowie.
M imo wiel u utyskiwan poprzednik6 w na n iskie polozenie obozowiska na Polanie pod Wysokq, 0sobiscie uwa:!:am je za korzystn e .
Ostatecznie podejscia nie Sq az
tak dlugie, jak w g6rach lodowcowych (pod p6lnocnq scian~ Galerii G a nlwwej lub pod filar Ganku podchodzi si~ spokojnie p61torej godziny), ale za to wszystkie
ciekawe s ciany
majq oddalenie
mniej wiE;c ej jedn akowe. Obozowalem kilka lat temu nad Zielon y m Kaczy m S tawem i pami~tam,
jak niech~tnie wybieralismy si~ na
sciany inne, niz polnocne Ganku ,
Rumanowego i Zlobistego. Po prostu ich bliskose kazala zwyciE;zac
lenistwu n a d potrzebq poznania
inny ch, r6wni e ciekawych masyw6w i dr6g. Ze wzgl~d6w wiE;C
treningowo-szkoleniowych uwazam
obecne polozenie obozowiska za
bardzo celowe.
Tadeusz Rewaj
www.pza.org.pl
Obozowiska 1966
W lecie 1966 dzial aly w Tatrach.
W ysoklch 2 ObOzow13Ka d l a czlonk6w KW. Ter eny z03taly ogrodzone, na kazd ym unueszczon o po.
40 podest6w pod n"mioty, wybudowano uste:py, smietniki, oraz.
wyznaczono uj e: cia wody. W takim stanie teren obozowisk zostal wydzierzawiony od Tatrzanskiego Parku Narodowego. W umowie 0 dzierzawe: z dyrekcj<\.
T PN Klub Wysokog6rski zobowi<\zal sie: w imi eniu u zytkown ik6w
do p r zestrzegania przepis6w obow iqzujqcy ch na terenie Parku.
Przepisy te nie s<\ uciqzliwe i nie
ograniczajq d zialalnosci taternickiej. Chodzi gl6wnie 0 dopeln ienie,
obowiqzku meldowania si~, rozbijani a namiot6w tylko na podestach, n ie wcho d zenie na tereny
przylegle do obozowisk, wreszcie·
utrzy manie czy stosci na o b ozowisku, w ust~pach i przy uj~ciu wody.
Niestety orzepisy te b yly wielokrotnie lamane. Kontrola i obserwacj e wykazaly, ze wiele 0-·
s6b mi eszkalo bez zameldowania.
Wsr6d obozu j<\cych byly r6wniez
osoby nie b ~dqce czlon kami Klubu , lub nie majqce waznej legitymacji klubowej. Szalasiska lezq,
j ak wiadomo, w rezerwacie scislym, mimo to na terenie przyl eglym do obozowiska spotykalo.
si~ wiel okro tnie
jego m i eszkanc6w zbieraj<\cych gr zyby, jagody, .
lub ch odzqcych na spacery w glq])..
rezerwatu , d o czego legitymacja
Klubu oczywiscie nie upowaznia.
Jesli chodzi 0 zachowanie czysto- ·
sci i porzqdku, to trzeba stwierdziC, ze bylo z tym :tIe, a wnikanie w szczeg6ly byloby zbyt kom-·
promitujqce dla os6b , kt6re z wy_·
d zielonych teren6w korzystaly.
W sprawie obozowisk ZG KW
nie jest r6 wnie:!: bez winy. Niedociqgnie:cia organizacyjne
wynikn~l y
w duzej mierze z powodu
trudnosci w z nalezieniu
wlasci-·
wych ludzi na kierownik6w obo-·
zowisk, zbyt rzad k i ch ko n troli i
zbyt liberalnego podejscia do 0s6b lamiqcych przepisy. Wszystko.
to razem ujemnie rzutuje na mozliwose powi~kszenia obozowiskw najblizszym czasie, co przy
zwi~kszajqcej si~ stale ilosci taternik6w staje si~ nader waznym ,
probl emem.
Wlodzimie1"z Obojski
Kolo Szczecinskie
Nowosci<\ roku 1966 jest powsta-·
nie p rzy Kol e Szczecinskim KW
12-osobowej Sekcji
Grotolaz6w, .
kt6rej kierownikiem zostal Z. Zu- ·
chowski. Wraz z now o powstalq .
sekcjq kolo liczy 45 czlonk6w, W'
tym okolo 15 zwyczajnych.
Taternicy z Politechniki
Warszawskiej
Przy Radzie Uczelnia nej Zrzeszenia Student6w Polskich Politechniki Warszawskiej istnieje od
1963 r. Sekcja Wysokog6rska, kt6r a zrzesza student6w Politechniki
nalezqcych do Kola Warszawskiego Klubu Wysokog6rskiego. Liczy
ona obecnie 86 czlonk6w.
Scisle powiqzanie i ws p6lpraca
z K ole m Warszawski m K W pozwolily na zorganizowanie wielu
ciekawych prelekcji oraz szkolenia teoretycznego i praktycznego,
p ro wad zonego przez instruktor6w
Klubu. W luty m 1965 r .. 8 czlonk6w Sekcji ukonczylo kurs zimo wy d la zaawansowanych, a w
s ierpniu 1965 r. - 11 kurs dla poczqtkujqcych. Przy poparciu finansowym ZSP , S ekcja zorganizowala 8 obo z6w w Tatrach Pols kich (w t ym 4 zimowe), 5 w Tatrach Slowackich i 1 w Alpach
Wloskich
(11
os6b,
1-20
V II
1966 r. - zob . s. 33) .
Cotyg odniowe treningi gimnastyczne, prowadzon e przez pOlit echniczne studium w f i cZE:ste
t reningi wspinaczkowe na bunkrach w Czesnowie,
pozwa la jq
c zlonkom Sek cj i wyjezdzac w g6ry z dobrym przygotowaniem kondycyjnym. Wielu uczestnik6w 0boz6w zimowych poza wspinaczk q uprawia r 6wniez narciarstw o .
Opiekunem Sekcji z ramienia
KW jest odiunkt Politechniki Warszawskiej , d r Boleslaw Chwascinski. W sklad Zarzqdu Sekcji
wchodzq : Tadeusz Chwatow, Piotr
Aspras, Anna Brzozowska i Ryszard Palczewski.
J acek Mierzejewski
KW -
AKT
22 i 23 X 1966 odbylo si~ na Hali
Gqsienicowej
spotkanie aktywu
taternickiego Akademickich Klub 6w Turystycznych. W spo tkan iu ,
zorganizowanym przez AKT K rak6w, uczestniczyli takze p r zed stawiciele ZG KW oraz Rad y Naczelnej ZSP. Po ch aotyczn ej lecz
szczerej wymianie zdan ustalono
ramowy statut dla sekcji wspinaczkowych AKT i zasa d y wsp61pracy m i ~ d zy or g anizacjami studenckimi a Klubem Wysokog6rskim. S ekcje ~Vsp in aczkowe AKT
istniejq obecnie w d w6 ch srodowiskach
(Kra k6 w i Warszawa),
a S ekcje J askiniowe - w Po znaniu , Wroclawiu i Gliwicach. Postanowiono wyraznie rozgraniczyc
dzialalnosc
g rup taternickich i
s pel eologiczn ych , z zachowaniem
pelnej a uto nomii k azdej z n ich.
Odrzucajqc zasa d~ scentralizowania clzialalnosci SW AKT, uzgodniono kontakty mi,"dzy poszczeg6ln ymi srodowiskami, z ewentua lnosciq przeprowadzania wsp61nych imprez. Postanowiono , ze
wszystkie imprezy 0 charakterze
s portowym odbywac siE: b E: d q w
zgodzie z obowiqzu jacymi r egulaminami Kl ub u Wysokog6rskiego
a szkolenie w.e wszystkich formach bE:dzie podlegalo n a dzorowl
ze strony odpowiednich organ6w
KW.
A . Paczkowski .
Jesienne plenum ZG KW
27 XI 1966 r. odbylo siE: w Warszawie ple narne posiedzenie ZG
KW z udzialem
przedstawicieli
k61. Obradom przewo dniczyl Prezes, Czeslaw Baj er.
J ak
i na poprze dnich zebraniach, tak i t y m r azem jednym z
g l6w n y ch temat6w b yly sprawy
szkoleniowo-wy chowawcze. W d y skusji zwr6cono m.in. uwag~ n a
potrzeb~ zorganizowa nia system atycznego szkol enia g6rskiego w 0parciu 0 etato wych fac h owc6w
(trener6w) - najlepiej w specj aln y m
osrodku szkoleniowym,
ew. urzqdzonym wsp61nie z PZN
czy KTG PTTK.
Dru gq zywo d ysku towanq spraWq
byl
p roblem
wypadk6w,
przedstawiony przez Komisj E: Bezpieczenstwa G6rskiego w oparciu
o a n ali z~ mat eria l6w z osta tnich
lat. Wsr6d najc z~stszy ch przyczyn
wypadk6w wymie n iono m .in. lekcewazenie zlej pogo dy, nieuwagE:
w terenie latwym, niezna jomosc
topografii scia n , p6zne wychod zenie na wspinaczki (por. s. 35) ,
niezdyscyplinowanie
uczestnik6w
ob oz6w. Komisj a wysunE:la tez
szereg postulat6w, jak np.: 1.
wpr owadzenie do program6w szkoleniowych cwiczen z zakresu sam oratownictwa i wycofania si~ ze
scian y ; 2. zorganizowanie w kolach
cyklu p ogadanek n a temat bezpiecznego ws pina n ia siE:; 3. w prowad zenie analitycznej
kartoteki
wypadk6w w g6rach; 4. zaostrzenie dyscypliny oboz6w KW w zakresie wy bor u dr6g wspin a czkowych i kompetencji kierownika;
5. opracowanie i wydanie dobrego podrE:cznika taternictwa.
Zywa d yskusja nad poruszonymi
problemami wniosla bogaty material do d a lszej pracy p oszczeg61nych komisji ZG KW.
reg ciekawycl). pr,elekcji. . M.in.
M. Kozlowski m6wil 0 IV Pol-'
s kiej Wyprawie w Hindukusz, M.
Popko - 0 g6rach Turcji, A. Kus
- 0 sportach g6 rskich w . Wielkiej
Brytanii. · 191 1967 r. R . Karpinski,
K . Ol ech i J. Krzyszton opowiedzieli 0 swym udziale w wycieczce Klubu Turyst6w G6rskich w
Kauka z w Iecie 1966.
W dniu 29 I 1967 r. odbylo si~
w sall GKKFiT Walne Zebranie
Kola, n a kt6rym toczyla s i ~ ciekawa dyskus ja 0 szkoleniu tatern ickim .
Sylwester A.D. 1966
W sporcie naszym zmiany nas tE:puj a coraz szybciej: drogi obnizajq wartosc z sezonu na sezon ,
generacje taternik6w i a lpinist6w
odchodzq jedna po dru giej - jedno tylko pozostaje n iezmienne:
tradycja Sylwestr6w w schronisku
przy Morskim Oku. Zatrute spalinami, zdepta n e przez wycieczki
- w t~ j edyn q noc w roku schronisko to staje si~ niepodzielnq
w lasnosciq pan alpinistek i pan 6w alpinist6w.
I ten Nowy R ok - 1967 - wit a ny b y l hucznie. Nie zawi6dl
major Skoczylas, zjawil siE: nawet - dla wi<,;kszosci mlodych
legendarny juz "Baca" J aworowski. Stawili siE: reprezentanci
wszystkich niemal k61 Klubu;
najliczniej, jak zwyk le, Warszawa i Krak6w. Zabraklo jedynie
Wybrzeza, a t a k ze Poznaniak6w,
kt6rzy zatrzyma li si~ w Dolinie
P iE:ciu
Staw6w .
Co znaczniejsi
bywalcy sprowadzili swych "Iudzi". W kon kurencji tej
prym
w iodla Nelly Norton, kt6rej 01'szak liczyl 12 " ludzi" plci obojga.
Tradycyj nie znalezli siE: romantycy wita j q cy Nowy Rok wsr6d
ciszy i ma jestatu g6r w sza c:i e zimowej. Krzys ztof Cielecki z d wierna d a m a mi no c tE: sPE: d zil w zerwa ch Hinczowej Przel.;czy. W 0kresie poprzedzajacym Sylwestra
pogoda b yla nij a ka, i j ed y n y cel
wysokowyczynowych oboz6w stanowila Dolinka za Mnichem , z
kilkoma niesmialymi pr6bami wej J. Kowalczyk
scia n a Mnicha kt6ras z latwiejszych dr6g. T ak wi~c energifl
trzeba bylo wyzywac w tallcach ,
Kolportai "Taternika"
w czym przyk!ad mlody m d awa!
Wistuj qcy do bialego r a na sam
Czlonkowie KW oplacajq " Ta- tpan
Zbigniew Korosado w icz. (m k ) .
ternika" w ramach skladek czlonko wskich.
Pismo rozprowadzajq
k ola teren ow e, 1<t6re do r. 1965
wl"cznie otrzymywaly j e w prost
Podzi~ko-wanie
z ZG KW, a od r. 1966 - poprzez
"Ruch" . Z dniem 1 I 1967 cz~sc
k61 przes zla na sys tem kolportazu
Skladam serdeczne podzi~­
indywidualnego. T a dro g" otrzy- kowanie Zarzqdowi Gl6wnemuje obecnie "Taternika" przeszlo 200 czlonk6w Klubu. Caly na- mu Klubu Wysokog6rskiego,
klad pisma wynosi 2900 egzempla- Instytutowi
Wydawniczem u
r zy.
"Nasza Ksi~garnia" oraz wszy-
Kolo Warszawskie
Najwi~ks ze z k61 KW, warszawskie, w pazdzierniku 1966 r. przekroczylo liczb~ 600 czlonk6w. W
trakcie czwartkowych zebran wygloszono jesieniq i w zimie sze-
40
www.pza.org.pl
stkim przyjaciolom Ada-ma za
pami~c 0 Nim i za calq serd ecznosc, jakiej doznalam PO jego smierci.
Barbara Skoczylas
L6dz, 11 XII 1966 r.
Z pismiennictwa
Jalu Kurek: Uwazaj, zmija! WydawnictwQ Literackie,
~rak6w 1965, s. 207.
rozmalcle, spokojem, prawdq , nieby tern ... " - stwierdza Jalu Kurek ,
celnie utrafiajqc w specyfik<: polskiego, cierpi<:tniczego - jak napisalem na innym miejscu - stosunku do g6r. W obliczu Tatr dokonywano obrachunkow narodowych
i w gorach tych widziano pomnik
trwalosci narodu. Bohater " Uwazaj, zmija!" cierpi r6wniez i
rowniez w obliczu gor. Ale wymiar
jego cierpien jest skromniutki, a
jakose
czasem niesmaczna.
Wprawdzie Jerzy Gosinski SWq fi10zOfiEl gorskq formu!uje wcale
g6rnolotnie, udzielaj qC na pytanie:
"Po co idziesz w gory?" - odpowiedzi 0 nieblahym ciElzarze gatunkowym: - "PragnE: osiqgnqe
gornq granicEl, krawEldz tego, co
jeszcze osiC\galne."; ,,- Mysl~, ze
mi siEl nalezy nagroda za to, co
w zyciu przegrywalem." Ale odpowledz rzeczywista jest nieco inna.
Posluzmy siEl raz jeszcze cytatem,
stanowiqcym fragment przemyslen
bohatera : "WiElc juz odprawil dorocznq pielgrzymk<: tatrzanskq , rna
poza sobOl obrzqdki uczuciowych
wspominan, chlopie czy zauwazyles nogi i biust kobiety siedzqcej
przy sqsiednim stoliku? bEldzie niebawem zjezdzac kolejkq linowq w
dol, nie baw siEl w ceregiele, umow
siEl z niq do Orbisu na kolacjE:, jutro pojdziecie na spacer do Dollny
Bia!ego i flircik gotowy. (... ) .. szukasz wybiegu, aby usprawiedliwie
siEl przed ludzmi , przed sobq samym, w istocie chodzi 0 c 0 i n neg 0: .. " (podkreslenie J. K .).
Bezsprzecznie ciekawa jest £orforma podawcza kSiqzki, choc i 0 na budzi sprzeciwy (co tym razem
oznacza s!owa u znania). Szkoda
tylko, ze spozytkowana zosta!a
przy analizie tak malo wymyslnych
! oryginalnych problemow, kt6rych poglElbianie prowadzi czasem
do paradoks6w i wywoluje wrazenie niezamierzonego (chyba) komizmu. W efekcie powiedziee trzeba, ze wszystko to, co w powiesci
przedstawione zostalo, kwalifikowaloby siEl jako doskonaly material do tradycyjnego romansu, odpowiednio pikantnego i "z dreszczykiem". Z wprowadzonych tu
motyw6w mozna by zresztq wykroie j eszcze z kilka opowiadan i
ze d \va eseje polemiczne, zwrocone przeciwko "slusarce" i ohydzie
wsoolczesnego taternictwa. W sumie: podtrzymujEl swoje zdanie
sprzed kilku lat, ze wspolczesna
powiese tatrzanska jeszcze nie zostala napisana.
"NienawidzE: ich, slyszy pan, nienawidzEl ich, wdarli siEl z m lotkiem
w skaly, kaleczq sciany, gdzie siEl
ruszyc, slychac: puk-puk-puk. W
nocy, kiedy siE: budzEl, slyszE: nad
g!OWq to przeklElte puk-puk-puk.
Slusarze, cyrkowcy, g6wmarze!"
Jak widac z przytoczonej tu wypowiedzi Jerzego Gosinskiego, bohatera nowej powiesci Jalu Kurka - ni to ekstaternika, ni to tu"
rysty 0 poglqdach trqcqcych Chalubinszczyznq - nie rna on zbyt
przyjaznego stosunku do "taternik6w wsp6!czesnych", a w zwiqzku
z tym trudno rnu bEldzie zaskarbic
sobie syrnpatiE: czytelnik6w z tych
k61.
Jest to bowiern ksiqzka 0 erotycznych klopotach starszego pana, zdra dzanego przez zonE:, pomijanego w awansach sluzbowych i
lubiqcego dobrze popie, a jezdzqcego w Tatry po to, by w obliczu
gor przeprowadzic doroczny zabieg masochistycznego samoudrElczenia. Jest wiElc powiesc ta czyms
w rodzaju "spowiedzi" rzeczonego dyrektora Gosinskiego, kt6ry
snujqc wielowarstwowy, burzliwy
i
r 0 z k 0 jar z 0 n y
monolog,
przeprowadza rozrachunek miEldzy
sob q , a (tu trudno zdecydowae,
komu oddac pierwszenstwo!) kobietami swojego zycia i gorami.
W trojkqcie tym gory prezentujq
siEl bezsprzecznie najlepiej. Bohater powiesci jest natomiast r6wnie
anachroniczny, co warstwa zdarzenio\va "Uwazaj, zmija!". Czeg6z bowiem w tej powiesci nie
rna! SOl , jak siEl rzeklo, proby samookreslenia w obliczu gor, Sq
wspominki taternictwa epoki Leporowskiego i Stanislawskiego, Sq
i liczne problemy erotyczne - i
im bodaj nalezy oddac priorytet
w ksiqzce, w kt6rej, na d odatek,
"trup siE: g~sto sciele", bo i wraz
z bohaterem wspominamy smierc
jego lubej w scianie Rumanowego (!), i j estesmy swiadkami smierci starego przewodnika gorskiego,
wEldrujqcego prosto w
objElcia
Klimka Bachledy. 0 ile jeszcze ten
trup pierwszy jako tako miesci siEl
w ramach koncepcji powiesci, choe
razi jako motyw malo pomyslowy
(dziewczyny sfrustrowanych gorolazow zawsze ginq w Tatrach!) , 0
tyle smierc zacnego przewodnika
stanowi tu juz zupelnie zbEldny
Jacek Kolbuszewski
przydatek. A na domiar zlego mam y jeszcze zezwlok mlodego taternika , ofiarE: drogi WHP 303 D , 0Prace Muzeum Ziemi. Nr 8.
fiar<: okreslonq przez Gosinskiego
mianem na wstElpie moich uwag Prace z zakresu historii nauk
przytoczonym.
geologicznych. Wyd. GeologiWreszcie problem ideologii. " Ka- czne, VVarszavva, 1966; s. 241.
zde pokolenie polskie wEldrowalo
w Tatry, czego tam szukalo? tego,
Ludwik Zejszner (1805-71) , jeden
co nie miescilo siEl w nim samym, z czolowych pol skich znawc6w
eo tkwilo poza nim, nazywano to Tatr pierwszej polowy XIX w., nie
doczeka! si~ jeszcze naleznego mu
miejsca w historii taternictwa.
Trudno pojqC dlaczego , boe przeciez wydrukowal ogromnie duzo ,
a napisal jeszcze wiElcej. Praca Juliusza Zborowskiego w omawianym
roczniku , oparta na zaginionych
juz materialach, jest cennym przyczynkiem do wiedzy 0 itinerariach
tego niezwy k le pracowitego uczonego i ambitnego turysty . Nie
mmej cenna z punktu wid zenia historii taternlctwa i est obszerna i
szeroko udokumentowana praca
Zbigniewa Wojcika 0 geologicznych
zainteresowaniach Tytusa Chalub inskiego (1820-89). Analizujqc 0cala!e
resztki
zbior6w
geologicznych znakomitego leka rza , autor rekonstruuje szereg jego gorskich marszrut.
Omawiany zeszyt zawiera kilka
innych artykul6w ciekawych dla
milosnika g6r, m. in. studium Antoniego Gawla 0 sladach rob6t
g6rniczych w Tatrach Zachodnich.
Warto dodae, iz sekretarzem naukowym wydawnictwa jest taternik
i grotolaz, dr Zbigniew Wojcik.
J. Nyka
Jean Franco, L ionel Terray:
Bataille pour Ie Jannu. W yd.
Gallim ard, Paris 1965; s. 293.
Cena fro 20.
Ekstremalny alpinizm egzotyczny narodzil SiEl co prawda wczesniej, ale zdobycie "szklanej gory"
Jannu (7710 m) w grupie Kangchendzongi stalo si~, j a k dotqd,
jego czolowym osiqgni~ciem. W r.
1957 G. Magnone przeprowadzi! niezbyt zachE:cajqcy rekonesans. Mimo to w dwa lata pozniej wyruszyla wyprawa, ktorej przebieg
pi<:knym lite rackim stylem relacjonuje J. Franco. Zainstalowala ona
2000 m lin porE:czowych i rozwiqzala karkolomny probl em az po
wysokose 7400 m. Ekspedycjq w r.
1962 kierowal L. Terray, on tez 0pisuje ostatni akt batalii: 27 i 28
IV prawie wszyscy uczestnicy wyprawy stanElli na powietrznym
wierzcholku. KSiqzka jest ilustrowana wspanialymi zdjElcia mi, niestety - jak w wielu pozycjach
Gallimarda - szaro i slabo wydruko wanymi.
Stefania Grodzienska: Spot kanie za mn~. "Iskry", Warszawa 1966; S. 199. Cena zl 20,
W nowym zbiorku Grodzienskiej
nie zabraklo r6wniez opowiadania
taternickiego. Zatytulowane "Druga na linie" i oparte na dose oklepanym pomysle konstrukcyjnym,
zdradza ono nie byle jakq znajomose nie tylko rzemiosla wspinaczkowego , ale i psychiki taternika (czy raczej taterniczki). Nic
dziwnego - autorka rna przeciez
41
www.pza.org.pl
· za sob q nie jednq pi~knq drog~ w
A-Z Encyklopedia pO·pUTatrach, a jej partnerem bywat
PWN. IV wydanie.
m. in. Wawrzyniec Zutawski. Opo- larna
wiadanie by to juz kiedys druko- P.anstw. Wydawniotwo Nauwane w "Przekroju".
kowe, Warszawa 1966; s. 1298.
Cena zl: 80.
W. F. Niechoroszew: TektoKolejne wydanie niezwykle ponika Altaja. lzd. "Nied,r a", trzebnej
publikacji, przeznaczonej
Moskwa 1966; ,s . 307. Cena W dla najszerszego kr~gu odbiorc6w.
Wy
dawnictwo
masowe
(naklad
Polsce zl 23.
160000!), warto
KSiqzka przeznaczona dla specjalist6w, ale zawiera nieco informacji og6lnych 0 malo nam znanej
radzieckiej cz~sci Altaju. Cennym
dodatkiem jest mapa tektoniczna
omawianego obszaru w podziatce
1 : 1 000 000. Egzemplarz znajduje
si~ w zbiora ch K'W.
Tatry - mapa turystyczna.
P o-dzialka 1: 75 000, ,podzialka
pionowa:
1: 50000.
Wyd.
PPWK przy wsp6l:pracy Instytutu Geodez.ii i Kartografii, Warszawa
1966. Cena
zl 90.
ZazdrosciliSmy plastycznej m a py
Tatr nas zym sasiadom z potudnia,
i oto doczekalismy si~ wlasnej.
W y tloczono jq w masie plastycznej, zasi~giem obejmuje cale Tatry wlqcznie z przedpolami. R ysunek jest wlasciwie powt6rzeniem
znanego arkusza "Tatry i Pienin y" 1: 75 000, obci~tego u g6ry i
poszerzonego na zach6d. Mapa stanowiC b~dzie doskonalq pomoc
przy nauce topografii na kursach .
Z pozytkiem przestudiujemy jq
wszyscy, gdyz 0 pionowej r zezbie
T atr - zwlaszcza w partiach dolin - wyobrazenia mamv raczej
m~tne.
Podajqc wysokosc szczyt6w, nadal nie uwzgl~dniono nowych oublikacji slowackich, nle
rna to jednak wi,"kszego znaczenia,
gdvz male cvferki przy poszczeg6lnych czubkach Sq i tak nieczytelne.
wi~c zwr6cic uwana pewne niedostatki. Raslo "alpinizm" jest dobre, w dodatku uzupelnione cennq tablicq poglqdoWq. 0 bl~dnym definiowaniu nazwy "czekan" (zob. to hasto) pisalis my juz w zeszycie 1-2/1965 "Taternika" (s. 70) . GOPR (w6wczas
TORP) zalozylo nie PTT, lecz TT
- nalezy dodac przynajmniej rok
1909. G6rskie hasla geograficzne s1i
na og61 poprawne, choc przy Kaukazie i Alpach warto b y b odaj
wspomniec 0 ich walorach rekreacyjno-sportowych (narty, alpinizm),
a przy Hinduku szu - 0 wyjqtkowej roli Polak6w w jego eksploracji (1960-1966).
Najwi~cej zastrzezen budzi haslo
"Tatry" . Dlaczego jedynie Dolin ~
Suchej Wody
wymieniac jako
gl6wnq w Tatrach Wysokich? R6wniez Tatry Zachodnie majq dolin
gl6wnych wi~cej niz dwie. Nazwa
"Garluch", aczkolwiek popierana
w slownikach, jest niefortunnq
pr6b q spolszczenia nazwy Gierlach. Wysokosc tego szczytu juz
ladnych par~ lat temu obnizono
do 2655 (2654) m, zmienily si~ r6wniez wysokosci innych szczyt6w,
m. in. Giewontu (1909 m). Pionowe
zasi~gi roslin w g6rach, uwarunkowane klimatycznie, na zywamy
pi~trami, przy czym dla pi~tra turniowego przyj~la si~ w nau ce dolna granica 2350 (2300) m, a nie
1800 m . T a kich i podobnych potkni~c mozna by w encyklopedii
znalezc wi~ce j , dO V wydania konieczna wi~c b~dzie gruntowna
rewizja.
g~
J . Nyka
(jn)
Ferdinand Kropf: Spasatelnyje raboty w gorach. W yd .
Edward Passendorfer: Na Fizkultura i sport, Moskwa
skalnej drodze. Wydawnictwa 1966 ; s. 120, naklad 10 tys.
Geologiczne, Warszawa 1966; egz. Cena 23 kop.
s. 277. Cena zl 15.
Skala jest naszym zywiolem, a
profesor Passendorfer, jak malo
kto, umie w spos6b zajmujqcy a
zarazem przyst~pny wprowadzac
w zawile tajniki jej genezy i struktury . Totez nawet jesli ktos zna
c z~s c pogadanek z poprzednio wydan y ch zbiork6w (" Z w~d r6wek
geologa" i " Na szlakach geologiczn ych" ), przypomni je sobie z przyjemnosciq , a po nowo w lqczone
si~gnie z najzywszym zaciekawieni em. Koscielec, Gie\vont, Rohacze,
Matterhorn, Mont Blanc - to do;
brzy g6rscy znajomi, kt6rych na
kartach tej ksiqzki oglqdamy od
troch ~ innej strony, niz wysokosci
scian , daty przejsc i nazwiska zdob ywc6w. Naklad zaledwie 5000 cgzemplarzy.
Nowa ksiqzka F . Kropfa, kt6rej
kllka egzemplarzy znalazlo si~ w
warszawskich ksi ~ga rniach, zasluguje na szczeg6lnq uwag~ tych,
kt6rych dzialal nosc wiqze Sl~ z
przebywan iem w g6rach . Wypadki
g6rskie, sposoby przychodzenia z
pomOCq osobom w nich poszkodowanym oraz profilakty ka przeciwwypadkowa - to zagadnienia
wchodzqce w zakres problematyki
szkolenia w taternictwie, narciarstwie i turystyce g6rskiej. Wiedza
w tej dziedzinie rozwija si~ nieustannie; doskonalq s i ~ metody i
sprz~t ratowniczy, rosni e takze literatura fachowa. Niestety, tylko
niewielka jej cz~sc doeiera do naszy eh ezytelnik6w, co oezywiSeie
nie ulatwia popula r yzaeji nowin
spod znaku niebieskiego krzyza.
42
www.pza.org.pl
Autora omawianej broszurki nie
trzeba przedstawiac. Slyszelismy 0
tym znanym alpiniScie juz niejednokrotnie, a wielu z nas mialo
moznosc zetknqc si~ z nim osobiseie podczas pobyt6w w Kaukazie. Wypada podkreslic zaslugi F .
Kropfa w zakresie organizacji systemu bezpieczenstwa g6rskiego w
alpinizmie radzieckim, a takze
zwr6cic u wag~ na jego ogromne
doswiad czenie w tej dziedzinie, nab yte w toku dlugoletniej pracy w
bazach alpinistycznyeh.
Nowa ksiqzka F. Kropfa stanowi
rodzaj podr~cznika ratownictwa,
a nawet jak gdyby rozszerzony 1'egulamin stacji pogotowia g6rskiego, w kt6rym pierwsze miejsce
zajmujq zagadnienia taktyki wypraw ratunkowych, na og61 pobieznie omawiane w wi~kszosei
dotychczasowyeh opracowan poswi~eo n ych temu zagadnieniu . Taki spos6b uj~cia tematu jest zaletq wyr6zniajqcq prac~ sposr6d
innych . Wprawdzie proponowana
przez autora taktyka odpowiada
seisle specyfiee Kaukazu , jednakze
liczne jej elementy zaslug ujq na
wprowadzenie do taktyki wypraw
ratunkowych w Tatraeh. Wiadom~ , jak cz~sto Sq one organizowane samorzutnie przez taternik6w,
a niebezpieczna improwiz a cja zast~puje w nich rzetelnq wiedz~ ratowniczq.
Sporo miejsca zaj muje opis budowy i zastosowania nowoczesnego
sprz~tu,
na ogol identycznego z
tym, jaki jest uzywany w Alpaeh
i w Tatrach. VV' osobnyeh rozdzialach om6wiono udzielanie pomocy
ofiarze wypadku i jej transport w
warunkach zimowych, a takze niebezpieczenstwa g6r w zimie i sposoby ich unikania. Niekt6re spostrzezenia zaslugujq na mozliw ie
szybkq popular yza cj~ wsrod naszych taternik6w i n arciar zy. Tak
na przyklad, stare podr~czniki uCZq , ze porwany przez lawin," winien wykonywac w niej ruchy pi vwaka, praktyka jednakze wskazuje
na nieslusznosc tej rady. Kropf uwaza, ze osoba, kt6ra znalazla si~
w lawinie, winna podkurczyc nogi, podciqgnqc kolana p od brodE:
a r~kami oslonic twarz. I slusznie,
bowiem pozycja taka juz nieiednemu oealila zycie, a od kilku lat
propa«uje si~ j'l na kursach taternickich w niekt6rych osro:lkach .
Interesujqco przedstawiajq si~
uwagi dotyczqce udzielania pom ocy poszkodowanemu przy uzYciu
sprzetu "nieetatowego", a tal{ ze 0
samoratowaniu si~ po odpadni~ciu
od sciany czy po wpadni~ciu do
szczeliny w 10dowcl1. Zrozumienie
i zapam i~t anie tresci ksiqzki ulatwiajq liczne rysunkl.
Szkoda, ze ksiqzka Kropfa jest
tak tru dno dost<:pna w naszych
ksi~garniach , bowiem moglaby stac
si~ cennym uzupelnieniem kSiegozbioru instruktora t a ternictwa . Wyd aje si<:, ze powinni si<: z niq zapoznac takze ei . k t6rzy pis zq pod r~czniki i przewodniki tury styczne
zaopatrzone w uwagi 0 bezpieczenstwie w g6rach.
Maciej Popko
Notatki, ciekawostki
Pik Korzeniewskoj 1966
Z Kordylierow
Minionego lata szereg piE;knych sukcesow
odniesli w 'Swo.ich gorach alpinisci radzieccy.
Jak nas informuje Anatolij Owczinnikow w
liScie z dnia 24 X 1966, wspinacze zrzeszeni
w moskiewskim "Burewiestniku" poprowadzili trzy nowe drogi na czwarty co do wysokosci szczyt Zwiqzku Radzieckiego - Pik
Korzeniewskoj (7105 m) w Pamirze. Dwie z
t ych drog obie 0 duzych trudnosciach
technicznych - wiod q filarem poludniowego
zebra oraz wschodniq graniq wierzcholka.
Pik Korzeniewskoj wznosi si~ na po1nocny
zachod od Szczytu Komunizmu (7495 m), a
po raz pierwszy zosta1 zdobyty w r. 1953
przez 8 alpinist ow ekspedycji WCSPS, kierow anej przez E. A. Bieleckiego (opis : "Pobiezdiennyje Wiersziny" 1954, s. 5-44).
Nie ustaje zainteresowanie alpinistow zachodnich pi~kn ymi grupami gorskimi Andow
peruwiansk'ich. W lecie 1966 r. dzialalo tu
wiele wypraw. M. in. w Kordylierach Vilcabamba rozbila obozy wyprawa CAF z Lionu, ktora w dniach 7-17 VIII dokonala 7
pierwszych wejse na szczyty przekraczajqce
wysokose 5000 m, w tym na 3 wierzcholki
masywu Hua yana y (5280, 5300 i 5484 m).
Trudnosci drogi na wierzcholek poludniowy
si~gajq IV +. (La Montagne, Oct. 1966).
Szesciotysi~czne
Kordyliery
Huayhuas h
(szczyt Yerupaja liczy 6632 m wysokos·ci)
o·dwiedzila 6- osobowa wyprawa DA V z Monac hium. Dnia 21 VI 1966 r. zdobyla ona dziewiczy dotqd s.zczyt S iula chico (6265 m), juz
w r. 19&1 atakowany przez Niemcow, kto rych trzech sp adlo z nawisem 100 m od
wierzcholka. Dokonano rowniei kilku wejse
na pi ~ ciotysi~czniki. przewazme nowymi
drogami. (A!pinismus 1/1967)
(mp)
"Pajl!,ki" z Lecco
W czerwcu 1966 obchodzila 20-lecie istnienia grupa alpinistyczna "Pajqki" z miasta
Lecco nad zatokq jeziora Como ("Gruppo
Ragni" - CAT Leeco). W odroznieniu od slynnych "Scoiattoli", rozwijajqcych dzialalnose
glownie w okolicach Cortina d'Ampezzo,
"Pajqki" majq do zaksi~gowania sukcesy w
najrozniejszych grupach gorskich liczq
przeciez pomi~dzy swoich takich wspinaczy,
jak Riccardo Cassin czy Carlo Mauri. Jubileusz sciqgnql do Lecco licznych przedstawicieli wysokogorskiej "smietanki" zachodniej
Europy. G. Rebuffat, P . Mazeaud, Y. i M.
Vaucher, T. Hiebeler, D. Whillans - to tylko pierwsze z brzegu na zwiska. J edn ym z
punk tow uroczystosci by1a d ys.kusja na temat diret tissimy Eigeru. Przewaza1y glosy
krytyczne, z kompromisowym Sqdem wyst qpil Cassin: " mloda generacja musi si~ wy iywae w takich przejsciach - powiedzial co pi~kniejsze rozwiqzania sprzqtn~lismy jej
m y ,.. "
Trydent 1966
Do udzialu w XV Mi~dzynarodowym Festiwalu Filmow G6rskich i Eksploracyjnych
(zob. "Taternik" 3-4/ 1966, s. 130) dopuszczono 43 filmy, z tego 29 w kategorii gorskiej
(5 z Polski). Wielkq nagrod~ Grand Prix
Citta di Trento otrzymal pi~kny film "Anatomie d'une p remiere" J. Ertauda (Francja),
obrazujqcy zdobycie w lut ym 1966 r. ostatniego z dziewiczych sz czyt6w Hoggaru (L.
Berardini i P. Mazeaud). W klasie 16 mm
nagrod~ CAl przyznano filmowi "High in the
Himalayas" M. B. Gilla (USA) - dok um entu z w y prawy E. Hilla ry'ego w rejon Khumbu. "Zloty Rododendron" (klasa 35 mm) przypadl czechoslowackiemu filmowi B. Rog era
z w y p r awy w Hindukusz w r . 1965 ("Kam
nedoletiptak"). Nagrod~ UlAA . otrzymal
film M. lchaca (Francja) "Le conquerant de
l'inutile" biografia g6rska L . Terray'a.
A ustriacy w Kaukazie
Zlobisty Szczyt
Latem 1966 bawilo w Kaukazie kilka grup
alpinistow z Austrii. Wymiennq grup~ wysIal tam rowniei CiTK. 17 -dniowy pobyt w
rejonie Bezi·ngi przynios1 7-osobowej ekipie
intereS'ujqce wyniki. Do najlepszych nalezq
wejscia na D y1ch- tau (5204 m) polnocnq granig; oraz Filarem Abalakowa, ,pokonanym w
12 godzin ! Atak na Dza ngi-tau Zebrem
Merzbachera zalamal si~ tuz pod wierzc holkiem.
Do ciekawszy ch os iqgni ~ e tatrzanskiego
lata 1966 nalezy przejscie T. P iotrowskiego
i T. Rewaja na polnocno - wschodniej sC'ianie
Zlobistego Szczytu. PoprowadzHi oni tam
pi~knq drog ~ kulisq rozdzielajqcq t~ 400metwwq scian~ - w pewnej skale i duzej
ekspozyc .ii. Droga ta wydala si~ zdobywcom i'dentyczna z dro gq 1. Galfy'ego i t·owa rzyszy z r. 1954, wzm.iankowaD'l b ez podania
szc zeg616w w przewodniku W. H. Paryskiego t. 10 (nr 14.02). Z przeprowadzonej ko-
(bTZ 11/1966)
43
www.pza.org.pl
respondencji wynika jednak, ie chodzi 0 dwie
CO prawda bllsKle slebie, ale rClZne drogi:
"wasza trzyma si~ przewainie filara kullsy
- pisze 1. Galfy - podczas gdy my bylismy od kraw~dzi troch~ na prawo". War to
dodac, ie Galfy gromadzi materialy do monograficznego artykulu 0 p6lnocno-wschodniej scianie Zlobistego.
Najtrudniejsza droga Tatr?
Droga Chrobaka i Heinricha na Kazalnicy Mi~guszowieckiej, kt6rej lopis zamieszczarny na s . 30, utrzymuje opinie najtrudniejszej drogi w calych Tatrach (por. "Taternik" 3-4/ 1965, s.89) . W lipcu 1966 r. jej
III przejscia dokonal zesp61 krakowski - J.
Brudny, K. Liszka i A. Trzaska. Zdaniem tej
tr6j'ki, trudnosci hakowe drogi Sq ocenione
zb yt nisko, bardzo mElczqce Sq tei odcinki
klasyczne. Na wyciqgach hakowych cZElsto,
mimo stosowania p~tli, wyst~pujq przesztywnienia liny. Znamienne jest por6wnanie czasu efektywnej wspinaczki podczas ko l ejnych
przejsc: I (1964) - 32 godziny, II (1965)
32 godziny, III (1966) - 45 godzin.
Magnifico Alpamayo
Nevado Alpamay o, "najpiElkniejsza g6ra
swiata", 'k t6rej zdjElcie zamiescilismy w poprzednim zeszycie "Taternika", doczekala si~
drugiego wejscia - 'nowq drogq, przez trudnq gran Ip 61nocnq. Dokonala go 6-osobowa
wyprawa brytyjska w skladzie: J. Arnatt,
D. Bathgate, T. Burnell, D. Gray, N. Kelly
i R. Smith. Wierzcholek osiqgnEllo pi~ciu uczestnik6w, przy 'czym atak szczytowy przeprowadzono w dwu grupach w dniach 9
i 11 VII 1966 r. Mi~diy szczytem p6lnocnym,
zdobytym w r. 1951 przez Francuz6w, a
gl6wn ym trzeba bylo pokonac 4-wyciqgowq
.ostrq gran lodowq, zjeionq serakami i nawisami. Najtrudniejszym miejscem byl 7-met r owy odcinek pod samym lodowym czubkiem, na kt6ry wchodzono p.ojedynczo, gdyi
dla dwu os6b nie bylo na nim rniejsca. Dave
Bathgate ,osiqgnql wierzcholek dwukrotnie,
natomiast Ned Kelly nakrElcil z wspinaczki
pi~kny film, pod koniec z pomocq teleobiek tywu ze stanowiska na szczy cie p6lnocnym.
Ilustrowany zdj~ciami opis wejscia zamiesz'Cza "Mountain Craft" Winter 1966.
Anglicy w Tatrach
Tatr y Sq obiektem stale r os nqcego zainteresowania zagran:iczn ych alpinistow. Ostatn io pojaw iajq sie coraz cZElsciej grupy wspinac zy z Wysp Brytyjskich. Sq'dzic naleiy, ie
p opularnosc Tatr wsr6d ni ch wzros la po wizy tach Lorda Hunta w Polsce, ktory spopularyzowal nasze g6ry w pismiennictwie an-
gielsk;m. I tak w · sierpni u i wrzeSl1l u 1966 r .
miellsmy okazj~ powitac m. in. czwork~ alpmist6w z S t. Hellens Moun taineermg Club,
a wsr6d nich prezesa klubu, Geoffreya
White'a. Anglicy przeszli szereg interesujqcych dr6g w rejonie Morskiego Oka i Hali
Uqsienicowej, w mieszanych zespolach polsko- angielskich; odwiedzili nakie Krak6w.
Milo nam odnotowac fakt, ie goscie wywieili z naszych gor, mimo niezbyt sprzyjajqcej pogody, przyjemne wraienia i ma.iq
zamiar powr6cic tu jes:-.~ze.
(j . kow.)
Kto pierwszy na "Churchill Peaks"?
Mount McKinley rna wysokosc 6193 m i
jest najwyiszym wzniesieniem 'Calej Ameryki P6lnocnej. Z jego dwu bliiniaczych w ierzcholk6w, nieco niiszy jest p61nocny. Jak podaje "The ALpine Journal" 1/ 196'6, s. 149,
V. S. Secretary of the Interior z aprobata
prezydenta Johnsona nadal ostatnio obu
wierzcholkom nazwEl "Churchill Peaks". Poniewai ,cala g6ra nie wstala dotychczasowej
nazwy pozbawiona, pismo zastanawia siEl,
naco bEld q teraz wchodzi'li alpinisci : na
Mount McKinley 'c zy na Churchill Peaks?
Admini'Stracja USA nie uzgodnila podobno
swej propozycji z Komi.sjq Nazw Geograficznych ani tei z ,i nnq zainteresowanq instyt ucjq.
Hindukusz 1965
W ciqgu ,l ata 1965 w Hindukuszu dzialaly
lqcznie 22 wyprawy eksploracyjne, z tego
tylko jedna (czechoslowa,c'ka) od strony Wachanu. Na Zachodzie ukazaly si~ ostatnio
probne odbitki nowej mapy Afganistanu,
ktora b~dzie stanowila "malq rewolucjEl" w
nazewnictwie ,i siatce wysokosciowej Hindu:'
kuszu. Zmi.any wys-okosci szczyt6w id q w
obu kierunkach - dla przykladu Mir Samir
spada poniiej 6000 m, zas Koh-i Bandako r
awansuje do 6843 m.
Nazwy w Tatrach
W kolejnych numerach pisma "Vysoke
Tatry" znany slowacki tatrolog, Ivan Bohus,
oglasza odcinki pracy "Zemepisne , nazvoslovie Vysoky'c h TaUer". W numerze VT 4/1966
podal kilka interesujqcychcyfr. Otoi w
grzbiecie glownym Tatr od LiHowego po
PrzelElcz pod Kopq doliczy1 si~ 219 obiektow
morfologicznych ,posiadajqcych wlasne nazw v Sl OW?2'k :e. Z tei 'l iczbv 101 ,t o w y nioslosci (szczyty, turnie, kopy, igly itp.), zas 106 obniienia (przelElcze, siodla, przelqczki). W
j~z y ku slowackim najwi~cej jest nazw zlozonych z 2 i 3 slow (odpowiednio III i 88), zas
tylk o 1.5 nazw ogranicza siEl do 1 slowa. Najkrotszq nazwq jest "Kon" w Lodowym, najd1uisz q - Zapadny (Vychodny) stit nad Ze-
44
www.pza.org.pl
Lato 1966. Krakowski zesp61 podczas przej scia direttissimy Malego
Kiezmarskiego Szczytu .
Fot. Jan Roth
lez n ou br anou ". Polskie naz wy rr:a W 2~1\1<
Bohusa 199 obiektow, nie moina jednak tej
Jiczby uznae za o s tqt "' ~z nq, gdy z auior nie
w ykorzystal w s Ny m opracowaniu szeregu
wai nych hodel z nas zej literatury.
(j n )
W Grecji i Turcji
We wrzesniu 1966 r., w czasie podroiy p o
Grec ji i Turcj i, mialem moznose zawadzic
takie 0 niek tore rejony gorskie tych k rajaw i zapoznac si~ z ieh charakterem. T ak
w i~ c ud-alo mi si ~ zw iedzic, w t owarzys twie
pr zy jaciol z Greck iego Klubu AlpejiS kiego
(pozna'n ych podczas spotkania DIAA na Hali
Gqsienicowej), tereny wspinacikowe poloione w poblizu miasta Perachora (o.k. 100 km
na zachod od Aten), nad "Jeziorem Bl ~ki t ­
nym". Spor~ pi~kn y ch gar widzialem ro w ni ez w poludniowej i poluoniowo-zach1o:: niej Anatolii, szczegolnie zm; w masywie
Tauru oraz w rejonie Wrot Cylicyjsk ich,
gdzie uwag~ zwracaly liezne sciany wapienne i dolomitowe znacznych rozmiarow, wyprowadzajqce na wierzcholki prze:k:raczajqce
w y sokosc 3000 m n.p.m. Rejony t.e Sq bardzo rzadko odwiedzane przez alpinistow i ze
wzgl~du na panujqce tam latem upaly posiadajq raczej turystyc7lne walory.
Maciej Popko
Kobiety Matterhornu
Pierwszq kobietq, ktora przeszla 1200-metrowq polnocnq scian~ Matterhornu byla
Yvette Vaucher (13-14 VII 1965, p~r. "Ta-
ternik" 3- 4/1965, s. 96). Drugq k obi elq n a
tej samej scia:J.ie - rowniez na drodze braci Schmid - b vla znan a a lu inistka cZ eska,
S ylva Kyslikova. Wejscia doko nala ona w
d:1i a ch 10 i 11 VIII 1966' w to w a r zystwi e
Niem ca G. B3. ur a i J apoilczyk a M. T aka dy
(w zeszl ym rok u przeszedl on poln ocnq sci an~ Eigeru, tracqc po drodze partnera). Prowadz"cymi w zespole b yli wylqcznie obaj
m ~ z. czyzni, a wy wiad z bohaterk" p r zejscia
p r zeprowadzil m . jn. na sz tygod n ik "Zwier ciadlo" (29 X 1966). W dn iu 14 VIII pokonala
scian~ trzecia kobi eta : Daisy Leidig-Voog,
znana z pr zejscia polnocnej sciany Ei geru
w r. 1964 ("Taterniok" 3- 4/1964, '5 . 129). Na
czysto kobiece przejscie polnocna Matterhornu czek a nadaI.
Warto dodac, ze Kyslik ova rna ro wni ez za
sob" przejscie drogi Com ici ego na polnocnej scianie Cima Grande w Dolomitach (12
VIII 1964, partner G . Baur).
Maly Lodowy Szczyt
Droga S. Motyki na poludniowej sClanie
Malego Lodowegoposiada 2 duze w ar ianty
tegozsamego autors., z lat 1932 i 1938. Drugi z ni'ch - wprost do gor y - nie zo stal
opisany i jest malo znany taternikom. Latem
1966 r. przeszedl go wraz z Z. Czarniakiem
A. Nowacki z Zakopanego. "Nie wchodzqc
w trawers, idzie si~ plytami prosto do gory
- pisze. - Trudnosci VI, ·c aly ·czas w slicznej wspinaczce 'klasycznej, w pewnej skale.
Jedna z najladnjejszych scian, jakie w ogole
robHem do tej pory."
45
www.pza.org.pl
IKAR -
Dorobek K. Saysse·- Tobiczyka
W w arsza wskim Klub H! K~ iE;g:Jn a od byla
siE; w dniach 16- 18 XI 196'6 wysLawa "sto
ksiqzek 0 ziemi polskiej", uk azujqca dorabek autarski ,i edyto rski dra Kazimierza
Sayss e-Tabi czyka. SylwetkE; autara ponad
stu w ista cie publikac.ii - w znacznej mierz e a tem~tvce crorskiei - czytelnicy l1as,z ego. pisma paznali z wywiadu wydrukowanego. w nrze 3-4/1965. Mozemy tu dadae, ze
dr T obiczyk odzna'czony zostal niedawna
Krzyzem Kawalerskim ODderu Odw dzen ia
Polski, w ystaw E; zas na Starym Miesde urZqdzily przedsiE;biar stwa wydawnicze "Nasza
K siE;gar,n i a", "P ol.ani a", "Sport : Tur ystyka"
araz "Wied za Fo w,s zechaa· '.
Przy akazji wy~tawy mi 21 si~ tez a rlo:ic
wieczor autr;r3 ld, 1-..lory zgr arna czil wiele 0sob, zwlaszcza ze sw iata ltld zi g6r. Chwilo wa niedyspozycja uniem ozliwila przybycie
boha terowi wieczaru, wabec czega 'krotkq
prelekcj E; a jega da w b'ku za~mprawizowal
m gr Alfred Gor n y, dyrekta r wydawnic twa
"sport i Tu rystyka".
(a. chow.)
UIAA
W Bad-Ragaz adb yla siG w ·dniach 17-19
VI 1966 r . walne zgramadzenie Internatianale Komissian fUr ALpines Rettungs wesen
(I KAR) - komisj,i skupiajqce.j s,p ecjalistow
ratawnictwa gorskiega z: krajow alpejskich .
W zebr an iu uczestniczyli rowniez abserwatorzy s,p oza tega kr~gu, m.in. z Czechaslawacji i Palski. NajwiE;cej uwagi paswiE;cono
niebezpieczenstwam lawinawym,
zwiqzk u
z ktorymi na dni 12-13 XI 1966 zwolana
III MiE;dzynaradawq Kanferencj E; Przeciwlawinowq.
Jak wi adomo, DIAA czy ni ad la tstaran ia,
b y wziqc IKAR pad swaje skrzY'dla. Na
omawiane zebranie przyjechal sam prezes,
dr Wyss -Dul1ant. 'Z abiegi i t ym razem nie
daly pazytywnego rezultatu. IKAR nie za mierza TazsZierzac ani swajega sklaodu, ani
swych zaleznosci. DIAA przyznana jednak
prawo uczestniczen.ia w pracach Komisji
za pas,r ednictwem obserwatora. Prezes IKAR,
dr R. Campell, ZOIs tal wybrany na to. stanawiska na dalsze 3 la ta.
,v
Zarzlj,d Glowny Klubu Wysokogorskieg'o w sprawie
IV PoIskiej Wyprawy w Hindukusz
Tragiczn a smie r c Jerzego Potockiego dnia 4 IX
1966 w Jaw i nie slOiezne j na poJnocnym stoku No·
szaka , a nast ~p n i e relacj e powra caj<jcych dJ
kraj u ucz estnikow wyprawy 0 jej nied c ci<jgni~ ­
c·;ach i bt~dach organ uz acyjnych spow od owaly, ze
ZG KW p o,w o tal 11 X 1966 ,zespol do 'zebrania
i opra c owania ma te r ia I6w i inf.armacji z wyprawy . W skla d zespolu weszlo 6 wybitn y ch znawcow te,renu i badanych zagadnien - kierownikow
i uczes~ni k6w poprzednich wypraw. Na podstawie
opinii pisemnej i ustnych wyjasnien zespolu, po
gruntownym przedy,sk utowan i u mate rial6w, d·nia
24 I 1967 ZG KW wyd at kom uni kat zawieraj<jcy
wyniki przepro,w adzonej analizy .i wnioski, kt6re
w stresz'c zeni u p r.zedst awi amy ponizej.
P nzyczyn <j wypa d ku byla l awina, kt6ra porwala
J . Bourgeois, A . H einrich i J. Po tocki podczas wycofywania ,si'l z zamierzoneg'O we-j s.cia na
D arba n Z orn i ,sz czyt 7291 m, co by to wywolane
nagly m zal amaniem ,s i~ pogody i siln<j sniezyc<j.
B yl to wypadek los(}wy, przez nikog.a nie zaM'ini ony. Potu r bowani lawin<j partne rzy Poto'ckieg'O
z peIn<j 'Ofia rnosci <j uczynili wszystko, co byl(} w
ich mo c y, dla 'odszu kania za ginionego . Nieste,t y
d rob ne p rze,dmioty z e~w ipunku Potockiego w~ka­
zaly , ze l a,w ina porwaia go poza kraw'ldz kotla
n a bardzo stromy dwukilometrowy lodowiec. Noc
przerwala poszukiwania , a fataln a pogoda i z ly
st an fizyczny Heinricha nie ,p ozwolity na ich kontynuowanie nast'lpnego dnia .
tr ojk~
Wypadek b yl ·obi e ktyw n y, jedna k trojka , naruszajqc plan ope racyjny wyp r a wy, sam(}wolnie
podj'lia at ak na wspomni a ne cele, lekkomyslnie
r ezygnuj qc ze wspoldzialania grup wspie raj <jcych
(opusto,szateobO'zy III iII). Razq cym bt'ldem tr6jki bylo ·n iezabranie z sob<j liny .
Dalsza akcja ratunl< ow a przeprowadzona byia
odpowiednio do aktualnych mozliwosci wyp rawy,
Do najwa,zniejis,zy,ch n iedociqgni'lc i bt'l dow organizacyjnych wyprawy nalez a ly: niewlasc iwy dob§r uc.zestn ' kow , c.zeg.a wyn i k iem by ty niesn aski,
podzial na antagonistyc,z ne g,r upy, rozbieznosc celOw i program6w d ziala Lnosci , M'Teszcie - upadek
autory,tetu ,k lero,wnika; niewlasciwy podzial funkc ji w kierow n ktwie; znaczne przec·iqzenie n osnOSCl samochodu; niezabezpieczenie podstawDwYich warunk6w lqcznoSci w gora,ch ; nieprawidlow e zywienie w b azie i p"rzeprowadzenie a klimatyczacji u czestnikow; brak ~o lezenstwa, w.zajemna nieufncsc , wypadki sa mowoli i razqcej
niesub ordynae ji w c zasie akcj,i g6rskie j.
ZG KW przyz naje , ze ze sw ej strony zbytnio
zauf al organizatorom wyprawy, n ie d o's tatecznie
kry,tyczni e oceni! j ej Is kiad i zbyt p o,b ieznie ko ntrolowal przy gotowania, ,z czeg'O wyci<jga wnioski
na przyszlosc .
Sp rawyo.sob podei'rzanych 0 czyny n ieetyczn e
i n iewypetni a ni e przyj'lty,ch 'na siebie obowi<jzkow
zostaty skier'Ow a ne do S<jdu Kolezenskiego KW .
W koncu ZG KW ustala war unki, od ktorych w
pr.zyszlosci b ~dzi e uzalezn ione organizowanie wypraw . Zostaje ustanowione powotywanie kierownikow ido,b or uczestnik6w oraz petna kontrola
progr a m6w i przygotowan przez ZG KW, jak ,r owme.z w prow adzona jednoosobowa odp ow iedzialnose kierownika za 'przebieg wyprawy.
46
www.pza.org.pl
Zabi Mnich
Powtarza!em niedawno drog~ O . Polakowski ego
i A. Sklod owskiego na zabim Mnichu (" Taternik"
3-4!1965, S. 119). Wspomniane w opisie drogi M. Koz!owskiego i J. Potockiego ("Taternik" 1-2/1966
s . 47) " ... par~ metrow razem z drogq zespolu POlakowski - Sklodo\vski. .. ", to w rzeczywistosci 2
peIne wyciqgi. Od wejscia w komin ek zamkni~ty
przewi eszonym blokiem az do wierzcholka obie
drogi przebiegajq identycznie. PrzejScie wymienionego wyzej bloku wprost jest, wbrew pozorom ,
naJ,atwiejsze (V- ).
Andrzej Grossman
Kozi Wierch
VV " Taterniku" 1-2/1966 s. 70 zn'a j du je si~ przyczynek do historii drogi prawq stronq filara Koziego Wierchu, opisanej jako nowa przez A. B yczl<0wskiego i J. B. Miecznika . Jak slusznie za uwa za Maria Rewaj, droga ta byla przechod zona juz
wczesniej .
Przypuszczalnie pierwszego przejscia dokonalismy dnia 27 VI 1958 r. w zespole Rafal Dylewski Andrzej Slawinski. R6wnoczesnie drog q WHP 204
wspinali si~ Henryk Furmanik i Tadeusz Malkiewicz, z ktorymi spotkalismy si~ w miejscu, gdzie
obie drogi si~ Iqczq, tj. przed opisanym prozkiem
na ostrzu iilara.
Podczas naszego przejscia napotykalismy slady
prob poprzednikow (bqdz moze mylnych wejse
w drog~ WHP 204) , jednakze tylko do podanej w
o pisie "prze\vieszki, zamykajqcej plytowe zaci ~cie".
Pod samq przewies zk q znajdowaly si~ dwa haki z
p~t1q slady odwrotu. powyzej przewieszki zadn ych pozostalosci po przejsciach nie zauwazylismy,
a bylyby one z pewnosciq widoczne. Opis drogi
podany przez Andrzeja Byczkowskiego wiernie
zgadza si~ z tym , co W czasie naszej wspinaczki
napotkalismy.
Ratal Dylewsk i
Curiosa prasowe
,,(W) P6lnocna sciana Zabiej Turni Mi~guszowiec­
kiej - zostala pokonana. Tego wyczynu taternickiego dokonali - VI trwajqcej trzy dni wspinaczce
- E. Chrobak z krako ws kiego kola k l ubu wysokogorskiego i J . Chierzyk z gliwickiego kola.
Polnocna sci ana Zabiej Turni w ielokrotnie juz,
a le bezskutecznie atako\vana przez taternik6w polsleich i czechoslowackich , liczy ok. 600 m i ze
wzgl~ du
na stromosc, przepascistosc i szerokie
wgl<;bienia, okreslana jest jako skrajnie trudna.
Totez pierwsze przejscie Chrobaka i Chierzyka
jest najbardziei wvrozniajqcym si~ sukcesem taternickim w tym sezo.1ie. (marr),'
Notatka Powyz3za uka zala si,! w "Zyciu War sza wy" z dnia 16 VIII 1966. Komentarze zbyteczne, dodajmy tylko, ze w "zeczywistosci chodzi 0 210tq
Turni'! w masywie Malego Kiezmarskiego.
OpraH IIoJIbcKora BblcoKoropHoro KJIy6a
Organ of the Polish Mountaineering Club
Revue du Club Po,l onais de Haute Montagne
Organ des Polnischen Bergsteigerklubs
Tom, volume, Jahrgang: XLIII (1967) No 1 (194)
Pe,n;aKTop, editor, redacteur: J6zef Nyka, War,sz.a 36, ul. No'Wos;;'elec'k a 20 m . 18. Tel. 41-07-87.
Taternik
CO,ll;EP1KAHJlIE
Inhaltsverzeichnis
P€Xpe ;U.\MOHHbriiI anbrrHHH3M (E. KOJIaHKOBcKH)
TIo BepwIlHa1r KaMqaTKH (T. JIaYKa>"ITblc) .
KaK rr06e,!(YlJlJ1 rrHK OrTI"Y (6058 M) B TIaM:'lpe
(r. M. IIIaJIaeB). IIepBOBOCXO:lK,!(eHl1e coseTCKI1X aJibITI1HHCTOB B 1966 r.
MH,!(HMcKaff CKCITe,!(I1LIl'UI Ha ,ll;:lKOMOJIYHfMY B
1965 r. (.H. KOBanbqbIK) .
CCCP - "YMA'I.
IIOJIbCKOe neTO B Ta'rpax 1966 r. (H. Kypqa6)
IIITO npOHCXOijI1T B TaTpax?
IIo cesGpHoi1: CTeHe MaTTepxopHa (P. llIacj:HlpCKH). BTopoe BOCX O:lKl\eHMe ITO ITYTH BOHaTTV!: P. Eep6eKa, H. CTPbIqbIHbCKH, P. IIIacjJl1PCKM H A. 3bI3aK, 12- 13 .8.1966 r. .
CKanbI KaT"",a ,{I10 B ,ll;OJIOMl1TaX (3. ,ll;3I1eH,tI311eJIeBH"4)
2
4
Bergsteigen
als
Erholungssport
(J.
Ko!an-
kowski)
Die Vulkangebiete von Kamtschatka (T. Laukajtys)
7
8
9
11
Tage
19
rOpHbI>; PaT10H XoxlllBa6 B ABCTPHl1 (M. flpeI..\Kl1) .
20
HallI B11311"r B BeJIJ)!K06pl1TaHHl1 B 1966 r. (fl. KoBaJIbqbIK)
21
IIell.\epa "Paj;"r» B Kenel..\KOM pal10He (3. Py6MHOBCKI1 11 T. Bpy6JIeB cKM) .
23
Kapa6MHbl - TeOpl1JI 11 OITbIT (A. KYCb) .
".,
HO'3bIe ITYTI1 B TaTpax - 29. B 3apy6e)KHbIX ropax - 33 . rOpHocrracaTenbHaH cny)!{6a - 35. 3arrl1cKI1 - 36. CH3pH)!{eHl1e aJIITI1HI1CTOB - 37. M3 ;>J(bI3HI1
IIOJIbcJ{oro BbIcOKoropHoro Kny6a - 39. M3 J1J1TepaTYPbI 41. 3arrI1CKI1 43 . IIpHnO)!{eHI1H 47.
.
in
.
.
.
.
.
.
.
.
.
•
.
.
.
.
4
Felsen
czyk) .
7
Der Sommer 1966 in der Hohen Tatra (J . Kurczab)
14
.
des
OGPU,
6053 m
(G. 1. Scha!a jew ). Eine Erstbesteigung im
Pamir mit Bohrhaken und Trittbretteln
.
Indische Everest- Exped ition 1965 (J . Kowa!-
10
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Wie geht es in der Hohen Tatra? . . .
.
Auf Bonatti's Spuren durch die MatterhornNordwand (R. Szafirski) . Die II Begehung
der Bona tti-Flihre: R. Berbeka , J. Stryczynski, R. Szafirski und A. Zyzak,
12-13.8.1966
Rettung
aus
...•.•..
der
Dru- Westwand
14
(A.
Pacz-
kowski)
Catinaccio
(2.
11
17
(Rosengarten)
in
den
D olomiten
Kirkin-Dz!~dzieLewicz)
Klette1'freuden im Hochschwab (M. Jarecki) .
Polnische Bergsteiger in Grossbritannien zum
Besuch ( J. KowaLczyk) . . . . . . . . .
Was schreibt J·ohn Hunt liber unsere Tatra? .
Die Hahle "Raj" im Gebiet von Kielce (2. Rubinowski und T . Wr6bLewski) . . . . .
.
19
20
21
22
23
47
www.pza.org.pl
Neue Flihren in der Tat!" - 29. Auslandsfahrten - 33. Bergunfalle und Bergrettungsdienst - 35.
Ausrlistung 37. Aus dem Klubsleben 39.
Schriftenschau - 41. Infarmatianen - 43.
Summary
Polish Mauntaineering 1965-67
Mountaineering as a Re·creation
kowsk i)
Sommaire
. . .
Eight Days to' the T op of the OGPU (G . I.
ShaLa yev). A short repo·rt an t he successful f:rst ascent of the OGPU (6058 m) in
L 'alpinisme Palanais 1965-66
• • . ••. .
L'alp:nisme came la re creatian (J. KaWn.
.
.....
. ....
.
Les sammets de K amchatka (T. Laukajtys)
.
L 'OGPU dans Ie Pamir (G. I. ChaLayev). L a
premiere ascension de ce sommet de 6058 m
a ete effectuee en Auguste 1966 par les
alpinistes Sovietiques
L'expedition Indienne 1965 sur mant Everes t
(J. KawaLczyk)
7
URSS - UIAA . . . '. .
L'iote polonais 1966 en Tatra (J. Kurczab)
Qu'est ce qui pass dans Ie Tatra?
La face no·rd du Cervin (R. Szafirski). L a
deuxieme ascension de la voie Bonatti
rEussi par les Palanais: R. Berbeka,
J. Stryczynski, R. Szafirski et A. Zyzak ,
12-13.8.1966
.
.
.
.
.
.
.
Grand sauvetage sur Ie Dru (A. Paczkawski).
Catinaccio dans les Dalomites (Z. Kir ktn Dzi(?dzieLewicz)
.
.
.
.
.
.
La regian du Hachschwab (M. Jarecki)
Le visite des alpinistes Palonais dans Grande-Bretagne en 1966 (J . KawaLczyk)
Le gauUre " Raj" (Z. Rubinowski et T. W,.6blewski)
.
2
On t he Volcanaes af K amchatka (T. Laukajtys)
Iwwski)
KoLan-
(J
.
.... ....
8
9
11
14
17
19
20
21
23
Les m ousquetans - theoriquement et pratiquement (A. Kus) . . .
26
Nauveaux ascensions dans les Tatra - 29. Les
a ccidents de montagne 35. Materiel, equipments - 37. La chranique du Club Palonais de
Haute Mantagne 39. Li vres et revues 41.
Nates diverses. - 43.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
t he Pamirs made by Ru ssian climbers in
August , 1966 . . . . . . • • . . . . .
Nine on the Sum mit af E verest ( J . Ko w alczyk). Account -of the 1965 Indian Mo u nt
Everest Expeditio n
.......
Achievement,s in the Tatras in Summer 1966
(J . Kurczab). About 25 new rautes hav
been mad e by Pal;sh climb ers . . . . .
What News in the Ta,t ras? . . . . . .
Faur Agaist Matterho rn (R. Szafirski). Account
af the 2. ascent of the North Face by th e
Bonatti Route, made by R. Berb eka , J.
Stryczynsk i, R. SzaHrski and A. Zyzak,
August 12-13, 1966 . • . • . . . . .
Catinaccio in the Dolomites (Z. K i,. kir. - :J zi? dzieiewicz)
...
.
. ..
(M. Ja re"'ci)
4
5
7
9
11
14
19
20
Welcome to Hochschwab
.
Polish Mountaineers in Great Britain in September, 1966 (J. KowaLczyk) . . . . . . . 21
Liord Hunt about the Tatra,s . . . . . . . . 22
The " R aj" Cave in the Swi~tokrz y s·kie Mountains (Z. Rubin owski and T. Wr6bL ews k i).
A small but very pretty c ave lo~ated near
t h e road E 7 . .
. . . . . . 23
Karabiners - Theo ry a nd Practice (A.Kus). 26
New Routes in the Tatras - 29. Variou s Mountains - 33. Mountain Accidents and Rescue - 35.
Mountaineering Equ ipment - 37. Club Ac t ivities
- 39 . Boo], Reviews - 41. Notes and News - 43.
Infarm ation - 46.
www.pza.org.pl
Sokole G6ry -
w zachodniej scianie skaly Sukiennice.
Fot. Bogdan Jan7wwski
Taternik
Rok z.aloz eni a 1907
Organ Klubu Wysokogiirskiego
Re::laktDl':
Zast~pca
poswi~cony
sprawcm taternictwa, alpinizmu
spelealogii.
J6zei Nyka, Warszawa 36, ul. Nowosie:ecka 20 /18
redaktora: Jan Staszel, Wal'szawa, ul. Franciszkanska l.:J.a/7
Komitet Redakcyjny :
Rysza r d Gradzinski, Wladyslaw Mand uk , Ryszard
W. Schramm, Jan Alfred Szczepanski i
Adres redakcji :
Pio ~ r
Z6lto'Wski.
W ars zawa 36, ul. Nowosielecka 20/18. Tel. 41 0787
Adres Klubu Wysakogo·r sh;iego: Wa rs z:::wa, ul. Sie·nki€wicza 12/439. Tel. 26 69 56.
Prenumerat.'l: " Taternik" ukazuje si~ w 4 zeszytach rocznie . Czlonko\vie Klubu \Vysokog6 rskiego otrzymujq
pismo w rarnach sk lad ek czlonkowskich poprzez kola t erenoWe . Prenun:erat~ n a kra j przyjmujq ufz(,'dy
poczto\ve, listoncs ze oraz oddzialy i delegatury "Ruch" . IVIozna r6w!lie~~ dokonywac wpla t na kant o P I< 0 nr
I-G- IOOnO - Centra l a Kolportazu Prasy i Wydawnictw "Eu.cl1", Warszawa. ul. Wronia 23. Wplaty przy jmowa ne sCi do 10 dnia miesiqca poprzedzajqcego okr e3 prenu.n~eraty . Cen a prenumera t y: polrocznie - zl 20,
ro czn ie zl 40. Prenumeratq na zagranicf; (0 'iD'I, dro zs 2:j ) przyjmu j e B iuro Koiportazu Wydawnictw
Zagrani<'z nych " Ruch" , Warszawa, ul. Wronia 23 , tel. 20-46-88, k o n to PKO nr 1- 5-100024.
Egz e mplarze numerow archiwalnych mozna n a hywac (zamowiac) VI b iu rze Kl ubu Wyso!<ogorskiego lub
w Funkcie Wysylkowym Prasy Archiwalnej "R ue h ", \Var szawa, ul. Nowomiej s ka 15/17, konto PKO nr
11 4- 6-7000·11 VII O/M Warszawa.
lVydawcd.: RSW "Pr asa" Wydawnict"wo "F r asa S p o rt::>wa", Vvarszaw a, ul. Mokot'Jwska 24. Druk. Prasowe Zaklady Graficzne RSW "Prasa", Warszawa , AI. Jero zolims'<i e 125. T - 40 .
www.pza.org.pl
(!i> Inelyjska wyprawa ko b ieca elokonaia II w e jscia na szczyt Koktang Peal{ (6147 m ) n a gra ni cy Sil{k i mu i Nepal u, po ra z pierwszy
zelob y ty w r. 1962. 18 IV 1966 sta n ~ -
10 na jego wierzcholku
5 Hindu-
sek i 3 S zerpaw . Ekspeelycjq lderO V\Tala Pushpa Athav ale .
Q
"PrzeglC1d H1.unanistyczny" nr
4/1966 (s . 10 1- 107) zamiescil stuelium .Jacka Kolbuszews l<iego ,,0-
braz Tatr \v Zie1niorudzt w'ie Stani-
slawa S taszica" . Auto r podkresla
pioni er skq rol~ Stas zica w polskiej
literaturze ta t rzan skiej .
~
Wloskie Po gotowie G6rskie
(Corpo Soccorso A lpi n o) jes t au-
tonolniczDa, organizacjq \V ran1ach
C.A .I. i rn a siedzib~ \\1 T ur ynie.
Obszary g6rskie kraj u podzielone
na 20 okr~ gaw pos iadajqcy ch
Sq
wlasne gru py rato \v n icze . G16wnYlTI
szefem jest Bruno Toniolo (1966) .
€)
Turystyczn y sezon letni w Ta-
trach lic zy
si~
tllllOwni e od 15 V --
30 I X. W lecie 1966 Zakopane i Ta-
try
odvv i e d zilo
\v
tYln
1 150 000 tur ys taw . czyli
f'"l.niej
niz \v
czasie
0
50 COO
roku ubi eg ly n1 . Na
parkingach w Zak o p anem zano towano 7840 autokarow oraz 20280
samocho d 6w osob ow,'ch . Kolejka
n3
I(asprowy
\Viercll
przewiozla
407 000 pasazeraw.
e T rzej Wlosi urz')dzili prywatn y wyjazd we wschodni,) cz~s c
Wysokiego Atlasu . Celem b y l o wytyczen"i e no\vej drogi n a 500-metro\vej scianie T ife rdine. kt6rq w r.
1963 przebyla j uz gru pa C. A.I. Dro-
,e;a zos tal a zrobiona
\\1
dnill 22 IV
1966 w 13 godzin (t rudno sci IV i V) .
Uczestnic y stv/ierd zili. ze w r e.io-:
nie IVI' Gou n is tnjejc1 1i czn e 111021) \vosci
dok ony\vania
pierwszych
~
00
przejs c.
~
~
~~
.. Na
pobvt w
k i ll{llmiesi~ czny
kraju nrzviechal z Argen tvnv \Vik-
~
tor Ostrowski. VV dniu 12 I 1967 wyglosil on \'\' Ko l e Warszawskitn nie-
~
z\vyk l e ciek awa pogadanke 0 an d v nizmie,
ilustrowanq pi~knYlnj
przezroczalni.
rJJ.
~
~
0
•
Bu lgarii
przeprowadzono
i
~
0
~
W
badania 120 aktywnych a l oin i s t 6vv
t uryst6v.r g6rskich w \vieku lat
!'iO-SS . AnRlizuiE\C sl<ladniki knvi
Eo<
(m . in . cholesterol , albuminy, glo-
,., t
blilin y ), u os6b tvch n ie zau w,'=!zo-
00
~
00
no starczych zmian bioch emicznv ch , s twierd zono je noto mias t w
gru p i e kontrolne.i zlozonej ze 150
0(
osobnik 6 \'\'
~
ale
~
0
~
Eo<
O
..... .
Z
~
\V
Dodobnv111
uprawiaj,,\ cych
\vieku.
tu rysty ki
•
Red aktor m iesj~cz nik a "Alpi-
nismus" , Toni Hiebeler . odwiedzH
.....
-.
w Jecie 1966 Tatry S Jo\vackie.
• W d n iach 8 i 9 XI 1966 odbylo
w Krakow ie wspal n e posied zenie ra d Tatrzanskich Parkaw Na-
si~
~
~
""~
n ie
g6rskiej .
' .
1'odo\vych - p ol skiego i slowackiego . 'Viele uwagi poswiE;cono p1'a-
com na u kowym prowa d zonym po
obu stronacll .
'.
www.pza.org.pl
Download