WYBIORCZA HISTORIA O ZBORACH PROTESTANCKICH W PIASKACH, SIEDLISKACH i BE (XVI-XVII) LUBLIN 2010 A YCACH B O ZBORACH PROTESTANCKICH W PIASKACH, SIEDLISKACH I BE YCACH W XVI-XVII WIEKU Herb Piask Opracowa : Julian Grzesik LUBLIN 2011 C WYBIORCZA HISTORIA O ZBORACH PROTESTANCKICH W PIASKACH, SIEDLISKACH I BE YCACH W XVI -XVII WIEKU Opracowa : Julian Grzesik Projekt ok adki: Sk ad komputerowy: Julian Grzesik Druk: LIBER Duo S.C. 20-346 Lublin Ul. D uga 5 ISBN D OFIAROM NIETOLERANCJI RELIGIJNEJ W 350 ROCZNIC WYP DZENIA Z OJCZYZNY BRACI POLSKICH E 10 lipca 1658 r. rozpocz w Warszawie obrady sejm – pierwszy od czasu rozpocz cia wojny polsko-szwedzkiej. Na pocz tku obrad sejmowych, jezuita Seweryn Karwat w kazaniu wezwa do rozprawienia si z wszystkimi wrogami „pa stwa i ko cio a”. Oczywi cie najwi kszymi wrogami Ko cio a Katolickiego byli Bracia Polscy tzw. arianie. Ca win za tragedi jaka spad a na kraj zrzucono na nich. Oskar ono ich o zdrad . Ks. Jan Pig owski wo w kazaniach, e „za ich niedowiarstwo Bóg Polsk karze”. 20 lipca uchwalono ustaw , która nakazywa a Braciom Polskim w ci gu trzech lat, albo przej na katolicyzm, albo wyprzeda maj tków i opuszczenie kraju. Za niewykonanie tego rozporz dzenia dekret przewidywa kar mierci. Pozbawiono ich wszelkich praw politycznych i swobody wykonywania praktyk religijnych. Czym zas yli sobie ci ludzie, na takie wyj tkowe traktowanie? Jaka by a ich wina i zbrodnia? Wygnano z Polski arian, gdy nie umiano i nie chciano im przebaczy podwójnej zbrodni — „zbrodni" herezji spo ecznej i religijnej. Na obczy nie znalaz a si elita umys owa arian. Wygnano z Polski my l, gdy ta nie by a ju potrzebna w wieku rosn cej bezmy lno ci, fanatyzmu wyznaniowego i ciemnoty. Z faktu wygnania arian niebo mia o sposobi „szcz liwe trophea", a Pan Zast pów „b ogos awi w dalszych progressach" 1. Jak owa „felicitas" wygl da a, pokaza a niedaleka przysz . Rozpierzchli si wi c oni po Europie, udaj c si do krajów, w których spodziewali si znale bezpieczne schronienie przed prze ladowaniem religijnym. Znaczna liczba socynjanów uda a si do Siedmiogrodu i na gry: partia tych wygna ców, z ona z 380 ludzi, zosta a po drodze napadni ta przez nas anych prawdopodobnie zbójów, którzy obdarli ich z resztek mienia, i, którym uda o si dotrze do celu swej podró y, przyj ci zostali go cinnie przez magnatów w gierskich, Stefana Tekelego i Franciszka Raday'a, którzy z wielkim wspó czuciem nie li ulg ich dzy. Wychod cy, przybyli do Siedmiogrodu, znale li u swych wspó wyznawców pociech i wspó czucie oraz bezpieczne schronienie, gdzie mogli spokojnie i oddawa si wyznawaniu swej wiary. 1 Vol. Leg. T. IV. Warszawa 1786, s. 389 (3 konstytucja sejmu 1662 r. z dnia 20 lutego). F Wprowadzenie Dziwne i jak e cz sto niezrozumia e, jest dzia anie Bo ej Opatrzno ci, a jednym z jej przejawów by o wyp dzenia z Polski 350 lat temu – na podstawie uchwa y sejmu z 10 lipca 1660 roku - jej najlepszych obywateli, jakimi byli Bracia Polscy. Pocz tkowo, wprost niezrozumia e okoliczno ci sprawi y, e na yczenie autorki, opracowuj c tekst Wspomnie o zaginionym wiecie ydowskim w Piaskach, zosta em zainspirowany do opracowania historii istnienia niegdy w tym miasteczku trzech wspólnot protestanckich, z której jedn , po usuni ciu do Siedlisk, nast pnie wyp dzono z Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Sejm Warszawski w 1556 roku, a w Piotrkowie w roku 1565 (18 stycznia - 14 kwietnia) uchwali zakaz egzekucji staro ci skiej w sprawach wiary, wi c ka dy szlachcic mia prawo urz dza u siebie nabo stwa, jakie uzna za stosowne, byleby by y zgodne z Pismem w. 2. Poniewa ko cio y w prywatnych miejscowo ciach stanowi y asno ich w cicieli, zamieniali je na zbory protestanckie. Be yce by y w asno ci rodu Orzechowskich, którzy wówczas byli te w cicielami Piask, dlatego w czasach nietolerancji, stanowi y one przystanie i oparcie dla wspó wyznawców z Lublina. Najpierw w odr bnej ksi ce sposób wybiorczy zosta a przedstawiona historia istniej cego ok. 100 lat zboru Braci Polskich w Lublinie i w pierwszej kolejno ci zostanie wydrukowana. Obecna publikacja o zborach w Piaskach Luterskich, Siedliskach i Be ycach, zapewne sk oni historyków do g bszego zainteresowania si nad fenomenem jakimi by y Piaski w Polskiej reformacji. Bratni zbór Lutera ski z Neudorfu, (Nowa Wie - od 1935 r. Mo cice), nieod cznie z czony z Piaskami, te stanowi wdzi czny temat do bada . Cz onkami byli koloni ci z Niemiec i Holandii, których w po owie XVI w. osiedli po obu stronach Bugu hr. adys aw z Leszna Leszczy ski, podkomorzy brzeski. Opublikowana w 1902 r. kronika zboru Nejdorfskiego, opisuje 2 Walerian Krasi ski Zarys Dziejów Reformacji w Polsce Warszawa 1903 Tom I s.177 5 pos ug jego pastorów w Piaskach i m.in. wymordowanie przez czer Chmielnickiego, uprzednio ochrzczonych na prawos awie tamtejszych ewangelików. „Przyj cie zasad ruskich” Którzy przeto tym obietnicom dali wiar odprzysi gli si prawdy ewangelicznej w wi tyni ruskiej. Jednak e odprzysi enie si to na z e im wysz o, poniewa w sposób nadzwyczaj okrutny w liczbie 70 osób p ci obojej, mi dzy którymi i dzieci, zamordowani zostali w mie cie awatyczach przez kozaków, utrzymuj cych, e oni po ich odej ciu do wiary swej poprzedniej powróc , a zatem niegodni s , eby yli. Tym za , którzy si nie dali uwie owym obietnicom, lecz raczej woleli ukry si w puszczach i jaskiniach, tym Bóg dobrotliwy i wszechmocny dozwoli na koniec ujrze s ce rado ci. Albowiem owych gro nych wrogów wyp dzono, pokój upragniony przywrócono, resztki mieszka ców tej miejscowo ci zebrano, zdrajców Rusinów, którzy na mienie i ycie naszych wspó wyznawców u kozaków nastawali, mierci ukarano. Ale ma a liczba i ubóstwo mieszka ców tej miejscowo ci nie pozwoli y na budowanie nowego ko cio a na poprzednim miejscu. Sklecili zatem przynajmniej ma chatk w pobli u budynków parafialnych (tam gdzie si dzi ko ció znajduje), aby si w niej mogli schroni jako tako od niepogody. Mieli stanowczy zamiar wznie w przysz ci przy Bo ej pomocy now wi tyni na miejscu poprzednim. Przysz jednak dowiod a, e atwiej jest powzi zamiar jaki, ni powzi ty wykona . Chocia bowiem ros a liczba kolonistów, którzy z Prus przybywaj c, sta e tutaj mieszkanie obierali, to jednak ustawy Królestwa nie pozwala y na budow nowego ko cio a. A tak owa chatka, na kilka tylko lat wzniesiona, przetrwa a a po za rok 90 minionego wieku”. Nie miejsce tu na opisywanie zbrodni dokonanych przez sicz Chmielnickiego m.in. na polskiej szlachcie i duchowie stwie. ydowscy kronikarze ok. 100 tysi cy zamordowanych przez nich ydów przypisuj Polsce i Polakom. Nie wszyscy z nich wiedz , e to by o pok osie dzia ania ywio ów obcych, wrogich Rzeczpospolitej. Nie da si jednak usprawiedliwi wyp dzenie z kraju jej obywateli za przekonania religijne! W pewnym stopniu, odpowiedzialno za wyp dzenie arian ponosz trynitarze protestanccy. enuj ce przyj cie reprezentantów Braci Polskich na synodzie w Be ycach jest tego przyk adem. A wówczas polscy kalwini mieli doskona 6 okazj zrehabilitowania swego ko cio a i samego Kalwina za sprawcze wspó uczestnictwo w m cze skiej mierci Serweta. Polscy arianie nie odnosili si pogardliwie do swych „ortodoksyjnych” przeciwników. Wi kszo swojej dzia alno ci Socyn po wi ci polemikom, a jego pisma dostarcza y „ortodoksom” wi cej argumentów na temat doktryny unitarian przeciw ludzkiej nie miertelno ci i wiecznym m kom, ani eli byli oni w stanie znie . Lista Nortona przedstawiaj ca podstaw unitaria skich wierze jest uwa ana za szczególnie dobitny opis. Staranne, szczegó owe i dok adne zbadanie biblijnych wersetów w oryginale przez Ezr Abbotta, odnosz ce si do unitaria skiej doktryny, uczyni o jego dzie a we fragmentach dotycz cych tych tekstów rzeczywi cie klasycznymi. Mimo tego, e przywódcami unitarian gardzono z powodu nacisku, jaki k adli na mi do Boga i ludzi, to jednak cechowa ich agodny i mi y sposób prowadzenia polemik, a przez kontrast z szorstko ci swych przeciwników „ortodoksyjnych”, wydawali si bardzo poci gaj cymi. Uczony i powa any arcybiskup Tillotson z Ko cio a Anglika skiego mówi o nich: „A eby przyzna s uszno pisarzom po tej stronie, ja musz wiedzie , e zwykle s oni wzorem prawid owego dyskutowania i debatowania spraw religijnych, bez gor czki i bez nieprzystojnych nagan dla swych przeciwników. Oni zwykle argumentuj kwestie z takim usposobieniem, z tak powag i z tak wolno ci od gniewu i uniesienia, e staj si one powa nym i wa kim argumentem; i po wi kszej cz ci rozumuj ci le i jasno z nadzwyczajn czujno ci i ostro no ci , z wielk si i skromno ci , a jednak z ywo ci i wystarczaj przenikliwo ci , z bardzo agodnym sercem i bardzo ma o hardymi s owami „cnoty godne pochwa y, gdziekolwiek si znajduj , tak, nawet w nieprzyjacielu, s bardzo godne naszego na ladowania”. Dalej mówi on, e w porównaniu z nimi wi kszo kontrowersjonistów by a partaczami, i cho nie brakowa o im logiki, bystro ci i uczucia, to brakowa o im dobrej sprawy. To by o komplementem 3 ze strony przeciwnika teologicznego, jakim by arcybiskup Tillotson”. Dlaczego zatem Pan Bóg zezwoli na wyp dzenie z kraju Braci Polskich ? Wyja nia t spraw doktryna biblijna, e Ko ció w ciele, 3 P. S. L Johnson HRBP s. 142 7 tak jak Jezus w ciele, ma by poddany w adzy cywilnej, (Mt 22, 17–21; Rz 13, 1–6; Tt 3, 1; 1 P 2, 13–17). Jedn z przyczyn, dla której Bóg podda Chrystusa, - G ow i Cia o -, dopóki jest na tej ziemi, pod zwierzchnictwo w adzy cywilnej, jest, aby przez takie pos usze stwo, poprzez cierpienia doznane od tych w adz, podczas wykonywania swej ofiary j za grzech, wierz cy mogli zosta zupe nie wypróbowani. W znacznej wi kszo ci przypadków ich miercenie poza obozem (jak to ilustruje obraz Przybytku), wygl da o tak, jakby istotnie byli buntownikami przeciwko w adzy cywilnej, chocia pos usznie wype niali swoje obywatelskie powinno ci. Wtedy tylko odmawiali pos usze stwa, gdy rozkazy pa stwa - w adzy cywilnej, sprzeciwia y si S owu Bo emu (Dz 5, 29), a nawet i w takich okoliczno ciach okazywali ch pos usze stwa, znosz c cierpienia wynikaj ce z takiego post powania. Ich pos usze stwo pa stwu i wi ce si z tym cierpienia zdawa y si by dla przeci tnego cz owieka pewnym dowodem, e nie byli Boskimi przewidzianymi królami i kap anami. By o to jednym ze sposobów ukrycia klasy Chrystusa jako tajemnicy przed ludzkim wzrokiem. Dlatego w dwojaki sposób podda stwo klasy Chrystusa w ciele w adzom cywilnym wi za o si z nimi jako tajemnic Bo : (1) a eby uskuteczni cz ich cierpie jako ofiar za grzech, (2) a eby ukry ich jako klas Chrystusa specjaln tajemnic Bo ., która jest najwi kszym wyra eniem m dro ci Bo ej. (...). „Lecz g osimy tajemnic m dro ci Bo ej, m dro ukryt , … t , któr nie poj aden w adca tego wiata; gdyby j bowiem poznali, nigdy by Pana chwa y nie ukrzy owali” 1 Kor. 2, 6-9). BT Zarówno Ko ció rzymskokatolicki jak i wiatowa Rada Ko cio ów za podstawowy warunek przynale no ci do chrze cija stwa, uzna y wiar w Trójc wi i przyj cie zbawienia przez wiar w zbawcz mier wcielonego Boga - Jezusa Chrystusa. Poga ski trynitaryzm, z doktryn o trójcy, w IV wieku zaadaptowany w chrze cija stwie, obecnie tak jest zdefiniowany: Rada Ekumeniczna jest braterskim zwi zkiem Ko cio ów, które przyjmuj naszego Pana Jezusa Chrystusa jako Boga i Zbawiciela. W roku 1961 w New Delhi poszerzono t formu zgodnie z Pismem wi tym i staraj 8 si dodaj c s owa: razem odpowiedzie na ich wspólne powo anie ku chwale jedynego Boga, Ojca, Syna i Ducha wi tego. Przyjmuj c tak podstaw jedno ci, wykluczono z chrze cija stwa wszystkich antytrynitarzy, antytrynitarze nie maj upowa nienia (piecz ci) od systemu papieskiego i protestanckiego, trynitarnego „obrazu” – i z ich punktu widzenia - „kupowania i sprzedawania”dost pu do kazalnicy – nabywania od nich i g oszenia prawd wiary na rynku ko cielnym (Apk. 13, 11-17). Da Bóg, e, w kolejnej ksi ce zostanie rozwik ana i ta wspó czesna tajemnica. Biblijna doktryna o urz dzie Chrystusa Nauka, któr przekazywali innym przywódcy ko cio a Chrystusowego, a która by a t o ywiaj iskr daj ywotno Ruchowi, który pó niej zosta zamieniony przez wodzów trac cych korony na Ko ció Greckokatolicki, by a doktryna o urz dzie Chrystusowym, jaki Chrystus posiada przed, podczas i po Jego istnieniu na ziemi jako cz owiek - to jest, e by Boskim specjalnym Przedstawicielem. Aposto Jan, zapocz tkowa ruch zamieniony pó niej na Ko ció Greckokatolicki. Wszystkie jego pisma powsta y w pierwszym stuleciu, mi dzy rokiem 90 a 100. Mówi c o urz dzie Chrystusowym, jego pisma k ad nacisk na istnienie Logosa i dzie o Chrystusa jako Boskiego Przedstawiciela w stworzeniu (J 1, 1–3; 3, 13; 6, 62; 8, 56–58; 16, 28; 17, 5; Dz. Ap. 3, 14). Uwypuklaj one równie nast puj ce nauki: e Logos musia sta si Cia em, a eby móg by Zbawicielem cz owieka (J 1, 14; 3, 16; 1 J 4, 2, 3); e urz dowym dzie em Chrystusa by o po wi cenie Samego Siebie na ub aganie Boskiej Sprawiedliwo ci za cz owieka Adama (1 J 2, 2; 4, 10); oraz e misj Chrystusa by o wybawienie Ko cio a, a w przysz ci wiata (1 J 2, 1; 3, 2; J 17, 21, 23). Widzimy wi c, e tak w tych, jak i w wielu innych wersetach w. Jan ad g ównie nacisk na urz dowe dzie o Pana Jezusa, zanim sta si On cz owiekiem, podczas Jego bytno ci na ziemi jako cz owieka i po Jego istnieniu jako cz owieka, gdy wst pi do niebios. Mi dzy 90 a 100 rokiem zacz y wkrada si b dy ciemno ci, a to wymaga o, eby aposto Jan wywar silniejszy nacisk na urz dowe dzie o spe nione przez Pana Jezusa z tych trzech punktów zapatrywania. 9 Niektórzy - mianowicie ydowscy heretycy - zaprzeczali, e Pan nasz istnia przedtem. Gnostycy zaprzeczali, e nasz Pan sprawowa jakiekolwiek dzie o, zanim sta si cz owiekiem, albo i by specjalnym Boskim Przedstawicielem w stwarzaniu. Jeszcze inni, tzw. doceci (l. poj. doceta, cz onek sekty zaprzeczaj cej cz owiecze stwa Chrystusa) zaprzeczali rzeczywisto ci mierci i zmartwychwstania Pana jako naszego Zbawiciela. Jeszcze inni zaprzeczali Jego obecnej urz dowej pracy dla Ko cio a i Jego przysz ej pracy dla wiata. By jeszcze pi ty rodzaj b dów za owych czasów i to by o powodem, dla którego aposto Jan k ad w swych pismach tak silny nacisk na urz dowe dzie o Pana Jezusa, a tymi dami by y rozwijaj ce si nauki Antychrysta, ko cz ce si kilka stuleci pó niej cz ciowo w doktrynach Boga - cz owieka i trójcy. G ównymi pomocnikami aposto a Jana w tych naukach byli Ignacy z Antiochii, który zgin mierci m czennika po arty przez lwy oko o 115 roku i Polikarp ze Smyrny, który zosta spalony na stosie oko o 153 lub 165 roku, po 85 latach ycia po wi conego w obronie czysto ci doktryny. Zmar , gdy mia przesz o 100 lat. Urz dowym dzie em Chrystusa jako Boskiego specjalnego Przedstawiciela by a doktryna, któr Bóg powierzy Ko cio owi Greckokatolickiemu. 4 Silna i jasna prawda Przywódcy utracjuszy koron z Ko cio a Greckokatolickiego mniej lub bardziej zniekszta cili t doktryn . S cz ciowo za to odpowiedzialni. Tylko cz onkowie Maluczkiego Stadka, jak np. w. Jan i inni, przedstawili j we w ciwym wietle. Tym koron trac cym wodzom zosta o powierzona opiece i administrowanie tej silnej Prawdy o urz dzie Chrystusowym, który to urz d jest g ównym dzie em Planu Bo ego symbolicznie przedstawionego przez ska , opok , to jest siln Prawd (Mt 16, 18). W tym urz dzie nasz Pan jest M dro ci , jak te Moc Bo (1 Kor 1, 24; 2, 7). On i Jego urz d s najg ówniejsz cz ci tajemnicy (Kol 1, 27). Urz dowe dzie o Chrystusa czyni Go wiat ci wiata (J 1, 9; 9, 5), a ci, którzy s tej doktrynie z konieczno ci s szerzycielami wiat a. 4 W Polsce jawi si jako Prawos awny, Ortodoksyjny 10 Przyjmuj c doktryn o urz dowym dziele Chrystusa za swoje szafarstwo, w której Chrystus pod tym wzgl dem by ze rodkowaniem M dro ci Bo ej, Ko ció Greckokatolicki jest jedn z trzech denominacji (Ko cio y Rzymskokatolicki i Anglika ski s tymi pozosta ymi), które broni przymiotu M dro ci Bo ej. Ale przywódcy utracjuszy koron z Ko cio a Greckokatolickiego wypaczyli doktryn o urz dowym dziele Pana naszego przez ich doktryn o trójcy i Chrystusowym rzekomym istnieniu jako Bogacz owieka. Te deformacje stosuj si do podobie stwa Jego urz dowego dzie a, jakie mia u Ojca przed, podczas i po Jego pobycie na ziemi po wej ciu do chwa y. Orygenes, jeden z najzdolniejszych ówczesnych ojców Ko cio a, profesor teologii w Aleksandrii w Egipcie, oko o roku 240 zniekszta ci doktryn twierdz c, e Logos istnia od wieków, czyli e nie mia pocz tku, chocia równocze nie utrzymywa , e jest On poddany Ojcu. Dionizy z Rzymu, oko o 262 r. wprowadzi my l, e Logos by wspó istniej cym i równym z Ojcem, za Atanazy z Aleksandrii, oko o roku 320 sta si obro tych b dów walcz c przeciw Ariuszowi, który od roku 318 zwalcza te b dy. (...). Szatan przypuszcza ró nego rodzaju ataki przez swoje s ugi na urz dow prac Pana Jezusa, tak przed jego istnieniem jako cz owieka, jak i w czasie, i po czasie takiego istnienia. W zwalczaniu niektórych z tych ataków, obro cy czasami wpadali w przeciwn skrajno i nauczali b dów. To by o g ównym powodem powstania fa szywych doktryn o trójcy i Bogu-cz owieku. Pomimo tego, broniono urz dowej pracy Pana Jezusa, w Jego trzech stanach istnienia, przeciw wielu ró nym atakom. Dobrze uczynimy, gdy zastanowimy si pokrótce nad tymi atakami i ich odpieraniem. Oko o 170 roku pojawi a si pierwsza decyduj ca opozycja wobec urz du Pana Jezusa, jaki zajmowa , nim sta si cz owiekiem jako specjalny Ojcowski Reprezentant w stwarzaniu, przez sekt nazwan Alogianie - „nie uznaj cy S owa - Logosa”. Zaprzeczali oni, a eby nasz Pan mia istnie przed Swoim cz owiecze stwem jako Logos. Gdy cytowano im dowody z pism aposto a Jana, zaprzeczali prawdziwo ci czwartej Ewangelii i ksi gi Objawienia jako pochodz cych od w. Jana lub któregokolwiek z natchnionych pisarzy, by podtrzyma swoje b dne stanowisko. W ten sposób 11 odeszli od wa nych cz ci Biblii. Oko o roku 190 pewien garbarz imieniem Teodozjusz, który by unikn mierci zapar si Chrystusa, zacz naucza , e Chrystus nie by Pa skim wykonawc w stwarzaniu. S dzi , e pocz tek Jego istnienia nast pi wówczas, gdy zosta pocz ty z ywota Marii przez Ducha wi tego. Lecz to twierdzenie zosta o podwa one przez cytaty, jak np.: J 1, 1–3, 14; 3, 13; 6, 62; 8, 56–58; 16–28; 17, 5; Ap 3, 14, jak równie z pism Ap. Paw a, takimi jak Flp 2, 5–8; Kol 1, 15–17. Sabeliusz Egipcjanin po roku 215 zacz naucza modalizmu, który przeczy , e Chrystus istnia jako Logos i Boski Specjalny Reprezentant w stwarzaniu, zanim sta si cz owiekiem. Naucza on, e jest tylko jeden Bóg - jedna istota - która jednak wyst puje w trzech formach. Dlatego nazwano jego teori modalizmem. Wed ug niego ten jeden Bóg jako Ojciec by Stworzycielem i Prawodawc w Starym Testamencie. Tak wi c ten jeden Bóg, Ojciec, sta si Synem przez stanie si cia em, a jako Syn umar za cz owieka. Potem ten jeden Bóg, który najpierw istnia jako Ojciec, potem jako Syn, sta si Duchem wi tym, by spe ni dzie o u wi cenia dla Ko cio a. Sabeliusz przeczy temu, e s trzej Bogowie albo trzy osoby w Bogu, ale naucza , e s trzy przejawy, czyli formy objawienia jednego Boga. To rozumie si usun o istnienie Logosa i Jego dzie o jako istoty odr bnej od Ojca. Zbito to przez wykazanie kontrastów u Jana 1, 1–3 mi dzy Bogiem a Logosem i przez przedstawienie tego ostatniego jako narz dzia Boskiego w stwarzaniu. Niektórzy z obro ców doktryny wykazywali, e Logos by stworzony przez Boga przed wszystkim innym stworzeniem (Ap 3, 14; Kol 1, 15) oraz nauczali, e u yto go jako Boskiego narz dzia do stwarzania wszystkich innych rzeczy (Kol 1, 15–17). Podwa ono b dne twierdzenia, e nie by o Ojca w czasie, gdy Chrystus sta si cz owiekiem przez zacytowanie wersetów, w których Chrystus modli si do Ojca (Mt 11, 25–27; 26, 39–44; J 17, 1–26) i przez po enie nacisku na Jego ofiar , sk adan Bogu przez Chrystusa jako Kap ana w pojednaniu za grzech itd. (Hbr 9, 13–23; 7, 27; 2, 17, 18 itd.). Dalej zakwestionowano my l, e nie by o Chrystusa, a tym samym adnej us ugi Najwy szego Kap ana, gdy Duch u wi ca Ko ció przez cytowanie wersetów dowodz cych takiej us ugi, jak np. J 14, 16; Rz 8, 34; Ef 2, 18; Hbr 3, 1; 4, 14, 15; 6, 17; 8, 1, 2, 6; 9, 24; 10, 11– 12 14; 1 J 2, 1, 2 itd. Podwa ono równie fa szywy pogl d dotycz cy wtórego Przyj cia Chrystusa, przez wykazanie, e Chrystus znowu przyjdzie w Ostatnim Dniu, chocia nie rozumiano jasno celu Jego powrotu. Jeszcze w inny sposób zosta zaatakowany urz d Pana Jezusa jako Boskiego Specjalnego Reprezentanta przez doktryn zwan patripasjonizmem (doktryna, e Ojciec cierpia i umar ), której zacz to naucza oko o 190 roku. Wed ug tej doktryny, Syna nie ma wcale. By tylko Ojciec, który przyszed na wiat i umar za cz owieka. Wed ug tego pogl du Bóg wcale nie istnia przez trzy dni. Lecz i ten pogl d zosta zakwestionowany w taki sam sposób jak modalizm Sabeliusza. Trzema g ównymi nauczycielami tej b dnej interpretacji byli: Praxeas, wyznawca (w obliczu niebezpiecze stwa utraty ycia nie zapar si Chrystusa przed prze laduj cymi go s dziami, a mimo to uda o mu si unikn cze skiej mierci bez skompromitowania siebie), który swoj wyk adni g osi w Azji Mniejszej, Beryllus z Arabii i Noetus ze Smyrny. Tertulian (zmar w 230 r.) poda w w tpliwo wyk adni pierwszego, Orygenes (zmar w 254 r.) drugiego, a Hippolitus (zmar w 235 r.) trzeciego. Beryllus przyj pogl dy Orygenesa i publicznie podzi kowa mu za jego pomoc w wyprowadzeniu go z du - niezwyk y wynik kontrowersji. Pawe z Samosaty, do którego odnosi si pastor Russell w B 328. by sta ym i silnym przeciwnikiem urz du Pana Jezusa, szczególnie jako Logosa. Jego pogl d na Chrystusa by bardzo podobny do pogl dów nowoczesnych unitarian chrystadelfianów. Traktowa on wersety Pisma w., odnosz ce si do istnienia i urz du Pana Jezusa przedtem ni by cz owiekiem, w taki b dny sposób, jak oni to dzi czyni , to jest, e Logos istnia jako M dro Bo a w Boskim umy le tylko, dopóki si nie narodzi z Marii. Dalej naucza on, e nie by o osobowego Logosa, co rozumie si usun o potrzeb Jego urz du jako Boskiego Specjalnego Reprezentanta w stwarzaniu i w objawieniu Starego Testamentu. Pawe z Samosaty by zdolnym dyskutantem i pomys owym politykiem, a wi c u ywa obu tych zdolno ci ku swej obronie przeciw tym, którzy atakowali jego pogl dy. Spór ten ci gn si przez lata (263–272). W tym czasie odby y si trzy wielkie synody, na których przedmiotem 13 wyczerpuj cej dyskusji sta y si powy sze pogl dy. Zako czy o si to zupe kl sk i wyrugowaniem dzielnego Paw a. Urz d Pana Jezusa zajmowany w Jego trzech stanach by wielokrotnie atakowany tak przed, jak i po reformacji; ale znale li si zawsze zdolni obro cy do odparowania wszystkich ataków. Ich argumentów cz sto u ywali teolodzy innych denominacji, z bardzo ma ymi dodatkami. Na przyk ad, gdy Serwet, który chocia naucza prawdy o jedyno ci Boga, lecz pope nia b d odno nie Logosa, przeciwstawia swoje przekonania Kalwinowi, to Kalwin nie b c w stanie odrzuci jego argumentów o jedyno ci Boga, u argumentów utracjuszy koron z Ko cio a przeciw wyk adni Serweta odno nie nauk o Logosie i tymi argumentami podwa j . Gdyby Serwet mia Prawd w tym przedmiocie i ca Prawd o Duchu wi tym, Kalwin zosta by pokonany w sporze z Serwetem, tak jak zosta pokonany przez niego w sporze o jedyno ci Boga i w cz ci o Duchu wi tym. (...) Urz d Chrystusowy jako specjalny Przedstawiciel Boga jest jedn z najbogatszych doktryn w ca ej Biblii. W niej Boska M dro znajduje jedno z jej najwy szych wyra . W czno ci z t doktryn wykonano b ogos awion prac - wiczenia w sprawiedliwo ci po czone z Chrystusowym urz dem przed, podczas i po Jego istnieniu jako cz owieka. Tutaj wi c otworzy o si wielkie pole do wiczenia w sprawiedliwo ci. Przyk ad Chrystusowego przedludzkiego istnienia i rado w stwarzaniu wszystkich rzeczy, odnosz si do naszego radowania si w pracy Pa skiej. Z tej pracy stwarzania, zgodnie z planem Bo ym, wyci gano lekcje pos usze stwa woli Bo ej na korzy swoich s uchaczy. Z pomy lnego dokonania dzie a stworzenia i objawie Starego Testamentu, przy u yciu do tego Boskich narz dzi zgodnie z Bosk wol , wyci gano lekcje, e pos ugiwanie si czynnikami Bo ymi wywiera jak najlepszy skutek. Z gotowo ci opuszczenia niebios przez Pana Jezusa i stania si cz owiekiem, by tylko przypodoba si Bogu Ojcu i wykona Jego Plan, brano przyk ad napominaj c swoich uchaczy, a eby uni ali si . Tylko w ten sposób mogli podoba si Bogu i wype nia Jego zamiary.5 5 (E. VIII s..225-235; HRBP I s. 68-74) 14 Protestanci i ich miejsce w dziejach Polski Janusz Ma ek6 Wiek XVI by apogeum ruchu reformacyjnego zarówno w Europie jak i samej Polsce. W historii Polski stulecie to nazywane jest "wiekiem z otym", gdy kraj nasz osi gn wówczas wed ug opinii wybitnego polskiego historyka Andrzeja Wycza skiego wyra onej w ksi ce "Polska w Europie XVI stulecia" porównywalny rozwój struktur politycznych, spo ecznogospodarczych i kulturalnych z innymi krajami Zachodniej Europy. Takie porównania dla kolejnych stuleci a po czasy wspó czesne wypadaj ju bardzo niekorzystnie. Nasuwa si tutaj od razu pytanie, czy protestantyzm by wówczas czynnikiem stymuluj cym rozwój kraju. Historycy na ogó zgodnie podkre laj kulturotwórcze oddzia ywanie polskiej reformacji i jej wielkie zas ugi dla rozwoju rodzimego j zyka i literatury. Natomiast nieco na marginesie pozostawia si udzia polskich protestantów (kalwinistów, luteran, braci czeskich) w dzia alno ci politycznej na rzecz modernizacji pa stwa polskiego. Sprawa ta wi e si z utworzeniem w latach 1550-1555 stronnictwa protestanckiego w sejmie polskim. Oficjalne ujawnienie si tego ruchu o mieli fakt przebywania w otoczeniu króla Zygmunta Augusta dwóch kaznodziei: Jana z Ko mina i Wawrzy ca Discordii. Po raz pierwszy stronnictwo protestanckie zg osi o swoje postulaty na sejmie w Piotrkowie w roku 1550. Sprowadza y si one do dwóch zasadniczych da : 1) zwo ania soboru narodowego dla uregulowania spraw wyznaniowych, 2) zniesienia jurysdykcji biskupów nad szlacht w sprawach o herezje. dania te zosta y ponowione jeszcze wyra niej na sejmie 1552 roku. Pos om uda o si wówczas uzyska od króla zawieszenie jurysdykcji biskupiej nad szlacht na okres 1 roku. Punktem 6 http://www.luteranie.pl/www/biblioteka/dhistoria/diaspora 2001. http://www.luteranie.pl/reformacja/opracowania.htm 15 szczytowym dzia alno ci stronnictwa protestanckiego i w ogóle reformacji w Polsce by sejm w roku 1555, znów w Piotrkowie. Na sejmie tym izba szlachecka zdominowana prawie ca kowicie przez protestantów w liczbie 113 pos ów z 12 województw przed a królowi i senatowi Konfesj Augsbursk , w nieco skróconej wersji, w przek adzie na j zyk polski eks- ksi dza katolickiego Stanis awa Lutomirskiego, (który studiowa w Wittenberdze ju w roku 1537) i wiadczy a, e b dzie jej broni yciem i maj tkiem. Za da a tak e w sposób ultymatywny zwo ania soboru narodowego. N a sejmie ujawnili si przywódcy stronnictwa protestanckiego. W ród nich Rafa Leszczy ski - starosta radziejowski, marsza ek izby poselskiej w r. 1552, dawny student uniwersytetu w Wittenberdze, przemawia w imieniu pos ów z województw pozna skiego, kaliskiego, krakowskiego i sandomierskiego. Z kolei Jerzy Tulibowski mówi w imieniu pos ów z województw sieradzkiego, czyckiego, brzesko-kujawskiego i inowroc awskiego. Nast pnie Andrzej Myszkowski, za m odu dworzanin ks. Albrechta pruskiego, zabiera g os w imieniu pos ów z województw ruskiego, lubelskiego, be skiego i podolskiego, a Wojciech Marszewski, który w roku 1539 ucha wyk adów Lutra w Wittenberdze przemawia w imieniu pos ów z województw mazowieckich. Na koniec J. Ostroróg starosta generalny Wielkopolski, znany z wieloletniej korespondencji z Melanchtonem domaga si w imieniu ca ej szlachty prawnego usankcjonowania w Polsce Konfesji Augsburskiej. Obok wieckich w stronnictwie protestanckim wa pozycj zajmowali doradcy duchowni ci le powi zani z reformacj wittenbersk . W ród nich Andrzej Frycz Modrzewski, domownik Filipa Melanchtona w Wittenberdze w latach 1531 - 32 odegra na sejmie 1555 roku rol inspiruj . Obok Modrzewskiego nale y wymieni dawnego ksi dza katolickiego Marcina Krowickiego, studenta Wittenbergi w latach 1553-1554 i ucznia Melanchtona, który na sejmie 1555 roku zabiega na rzecz unii wszystkich protestantów w Polsce. Wreszcie wspomnie trzeba o Janie M czy skim, wybitnym leksykografie, który tak e studiowa w Wittenberdze od roku 1543 u boku Melanchtona. Sejm 1555 roku zako czy si tzw. Interim czyli odroczeniem rozwi zania spraw wyznaniowych do momentu podj cia odpowiednich decyzji przez sobór narodowy lub sobór 16 powszechny. By to po owiczny sukces stronnictwa protestanckiego. Protestanci uzyskali - niejako na czas ograniczony - prawo do uprawiania w asnego kultu religijnego. Przyby y jesieni 1555 roku do Warszawy nuncjusz papieski Alvise Lippomano by przera ony kondycj Ko cio a Katolickiego w Polsce zw aszcza, gdy dowiedzia si od królowej Bony (co zreszt oparte by o na faktach), i tak e niektórzy biskupi sprzyjaj luteranizmowi, a przynajmniej opowiadaj si za powa nymi zmianami w Ko ciele. Stoj ca po rodku mi dzy dwoma obozami katolickim i protestanckim, osobisto o wielkim autorytecie, hetman Jan Tarnowski t umaczy nuncjuszowi, i jedynie zniesienie celibatu i przymusu niektórych postów, wprowadzenie komunii pod dwoma postaciami oraz j zyka polskiego w liturgii mo e u agodzi wzburzone umys y. …. Sk ad szlacheckiego stronnictwa egzekucyjnego w znacznym stopniu pokrywa si ze sk adem stronnictwa protestanckiego. Jest faktem, e przywódcy partii protestanckiej, tacy jak: Miko aj Siennicki, Rafa Leszczy ski, Hieronim Ossoli ski byli równocze nie przywódcami partii reform w sejmie polskim. To oni zabiegali o reform finansów, unifikacj prawa i integracj pa stwa. dali odebrania roztrwonionych dóbr królewskich i zakazu czenia urz dów przez jedn osob . Tworzyli podstawy nowego systemu politycznego demokracji szlacheckiej. Mo na by zapyta , dlaczego to protestanci wskazywali si szczególn aktywno ci polityczn i eniem do zmian. Wydaje si , e t ich aktywno wymusza a niejako automatycznie ch uzyskania równouprawnienia dla swojego wyznania. Byli oni otwarci na zmiany, podczas kiedy katolicy, zw aszcza biskupi, zajmowali stanowisko zachowawcze w obawie zarówno o utrat maj tków, jak i zachwianie ich pozycji w spo ecze stwie. W stronnictwie egzekucyjnym byli równie katolicy, ale ton temu ruchowi zdecydowanie nadawali protestanci. Bilans reform stronnictwa egzekucyjnego w Polsce by w sumie korzystny, odbudowano w pewnym stopniu finanse publiczne, wzmocniono armi , skodyfikowano prawo, umocniono pozycj parlamentu. W dziele tym znaczny udzia przypad protestantom. Wiek XVI przyniós jeszcze dwa wa ne wydarzenia dla protestantów w Polsce, a mianowicie akt "Zgody Sandomierskiej" z roku 1570 i postanowienia "Konfederacji Warszawskiej" (Pax 17 Dissidentium) z roku 1573. By y one dzie em cierpliwo ci i konsekwencji polskich protestantów. Mia y one charakter nieomal unikalny w skali europejskiej. "Consensus" albo "Zgoda Sandomierska" by aktem konfesyjnej federacji protestantów polskich przyj tym na synodzie generalnym w Sandomierzu w dniach od 9 do 14 kwietnia 1570 r. Kalwini ci, luteranie i bracia czescy uznawali wzajemnie swoje konfesje jako prawowierne. Nast pnie ewangelicy polscy obiecali sobie obron tego przymierza zawartego w trosce o "czyst wiar " przeciwko atakom ze strony wyznawców "ko cio a rzymskiego, jak i sekciarzy". Miano tu na my li przede wszystkim socynian, a wiec antytrynitarzy czyli arian, z którymi protestanci od egnywali si od jakiejkolwiek wspó pracy. Zasadnicza cz dokumentu "Zgody Sandomierskiej" po wi cona by a wyk adni nauki o Wieczerzy Pa skiej, w kwestii rzeczywistej czy symbolicznej obecno ci Chrystusa w Komunii wi tej, która to kwestia by a g ówn przyczyn sporów dogmatycznych mi dzy protestantami. "Consensus" odrzuca skrajne stanowiska w tej sprawie zarówno Zwingliego jak i Lutra, najbli szy by nauce Kalwina czy braci czeskich i bliski nauce Melanchtona. "Consensus" zajmowa wi c stanowisko kompromisowe, praktyczne, ireniczne i ekumeniczne, ale nie klarowne, otwieraj ce drog do ró nych interpretacji. Consensus" gwarantowa ka demu z wyzna zachowanie obrz dów religijnych w dotychczasowym ich kszta cie oraz deklarowa wol odbywania w przysz ci wspólnych synodów generalnych. Dokument ten podpisany przez uczestników synodu w Sandomierzu zosta pó niej podpisany przez tysi ce polskich ewangelików. Znalaz te akceptacj wielu teologów protestanckich na uniwersytetach w Heidelbergu, Lipsku i Wittenberdze. Bullinger i Beza jednomy lnie akceptowali tre "Zgody Sandomierskiej", zwracali jednak uwag , i wypracowanie ju samej Konfesji dla protestantów polskich opartej na wspólnej podstawie doktrynalnej jest z góry skazane na niepowodzenie. W ka dym razie "unia polityczna" jak by "Consensus" opó ni a w powa nym stopniu erozj protestantyzmu polskiego. By a dzie em unikalnym w skali europejskiej, do którego b nawraca teolodzy protestanccy, a która znajdzie swoje urzeczywistnienie w Prusach w powo aniu do ycia w roku 1817 ko cio a unijnego jednocz cego luteran i 18 kalwinistów. "Zgoda Sandomierska" na tyle wzmocni a politycznie protestantów polskich, i byli oni w stanie wymóc w uchwa ach Konfederacji Warszawskiej 1573 r. na obozie katolickim (os abionym moralnie wydarzeniami nocy w. Bart omieja w Pary u) zobowi zanie, i z powodu ró nic wyznaniowych nie b dzie si w Polsce prowadzi wojen religijnych. Ta deklaracja by a równoznaczna z uznaniem protestantów jako równorz dnego partnera, a to ipso facto zak ada o przecie zasady tolerancji religijnej w naszym kraju. Dokument Konfederacji Warszawskiej mimo wszystkich jego u omno ci, dzie o przede wszystkim protestantów, ale i katolików da podwaliny pod pa stwo, które jak pisze francuski jezuita Josef Lecler s yn o przynajmniej do po owy XVII wieku (1658 r - wygnanie arian) jako "azyl dla heretyków", a polski historyk Janusz Tazbir nazywa je "pa stwem bez stosów". Katolicy polscy szczycili si pó niej, e nie z pomoc wojen, jak to by o na zachodzie Europy, lecz zachowuj c swobody wyznaniowe tym skuteczniej doprowadzili do upadku ruchu reformacyjnego w Polsce. Zatrzymali my si d ej nad wydarzeniami XVI stulecia, gdy dla rozwoju protestantyzmu w Polsce mia y one zasadnicze znaczenie”. Micha Serwet m czennikiem Miguel Servet (tak e: Micha Serwet; ur. 29 wrze nia 1511 w Villanueva de Sijena, zm. 27 pa dziernika 1553 w Genewie) – hiszpa ski teolog antytrynitarny astronom, prawnik, lekarz i humanista. Jako dziecko wykazywa wybitne uzdolnienia - w wieku 14 lat zna grek , acin i hebrajski, w dodatku posiada szerok wiedz z takich nauk jak filozofia, matematyka oraz teologia. Na jego kszta tuj cy si wiatopogl d wp yn a s ba, któr jako nastolatek odby u Juana de Quintany - spowiednika króla Hiszpanii, Karola V. Jako towarzysz Quintany w oficjalnych podró ach móg na w asne oczy ujrze , jak g bokie podzia y religijne istnia y w Hiszpanii, gdzie w tym czasie albo nawracano ydów i muzu manów si na katolicyzm, albo ich wyp dzano. 19 Studia W wieku 16 lat zacz studiowa prawo na Uniwersytecie w Tuluzie we Francji. W nie na tej uczelni pierwszy raz zobaczy Bibli i chocia jej czytanie by o, dzi ki czemu móg j czyta w znanych mu j zykach oryginalnych w zabronione, uda o mu si potajemnie przeczyta . Mo liwe, e przek adem, który czyta , by a Poliglota Komplute skagrece i hebrajskim, razem z umaczeniem na j zyk aci ski. Osi gni cia medyczne Wkrótce Servet zosta zmuszony do zamieszkania w Pary u, aby skry si przed prze ladowcami. Uzyska tam tytu magistra sztuk i stopie doktora medycyny. Jego zainteresowanie nauk i ch dok adniejszego poznania dzia ania organizmu ludzkiego sk oni a go do przeprowadzania sekcji zw ok. Dzi ki zdobytej w ten sposób wiedzy, jako pierwszy Europejczyk opisa kr enie p ucne krwi. Kolejnym osi gni ciem Serveta w dziedzinie medycyny by jego traktat o syropach ("Syruporum universa ratio ad Galeni censuram diligenter expolita"), którym zaprezentowa on, jak na ówczesne czasy, nowatorskie i rozs dne podej cie do medycyny. Zawarta w tym dziele rozleg a wiedza uczyni a go prekursorem farmakologii i stosowania, odkrytych pó niej, witamin. 20 Prace geograficzne i etnograficzne Servet zaj si te opracowaniem na nowo "Nauki geograficznej" Ptolemeusza. Sukces tego nowego wydania by tak wielki, e Servet bywa nazywany ojcem etnografii i porównawczych bada geograficznych. Co ciekawe, podczas pó niejszego procesu w Genewie, zarzucono mu opisanie Palestyny jako ziemi s abo uprawianej i ja owej. Servet odpiera te zarzuty, stwierdzaj c e opisywa Palestyn dzisiejsz , a nie z czasów Moj esza, gdy by a krain niezwykle urodzajn . Dzi ki swoim rozleg ym zainteresowaniom i wiedzy, Servet zosta nazwany przez pewnego historyka "jednym z najt szych umys ów w dziejach, cz owiekiem, który przyczyni si do rozwoju wiedzy" . Pogl dy teologiczne W wyniku analizy Pisma wi tego i - uwa anego przez niego za powszechny - upadku moralnego hiszpa skiego duchowie stwa, zacz traci zaufanie do wiary katolickiej. Rozczarowa si Ko cio em Powszechnym jeszcze bardziej, gdy, jako jeden z obecnych na uroczysto ci koronacji na cesarza wi tego Cesarstwa Rzymskiego Karola V, ujrza jak nowy cesarz ca uje stopy papie a Klemensa VII siedz cego na przeno nym tronie. W pó niejszym czasie tak napisa Servet o tym wydarzeniu: „Na w asne oczy widzia em, jak papie by niesiony na ramionach ksi t, z wielkim przepychem, a t umy na ulicach sk ada y mu ho dy”. Servet uwa to za objaw pychy stoj cej w sprzeczno ci z pokor i prostot o której mowa w Ewangeliach. Po tym wydarzeniu postanowi zrezygnowa z s by u Quintany i zacz samodzielnie poszukiwa prawdy. Uwa , e nauki Chrystusa nie by y kierowane do teologów czy filozofów, lecz do ludzi prostych, niewykszta conych, którzy mieli je zrozumie - nie c lud mi wykszta conymi - i wprowadza w czyn. Postanowi wi c, e badaj c Bibli w j zykach oryginalnych odrzuci wszelkie w jego mniemaniu niezgodne z ni doktryny. 21 W wyniku swoich studiów doszed do przekonania, e w ci gu trzech pierwszych stuleci naszej ery religia chrze cija ska zosta a ska ona. Za b dn uwa m.in. nauk o Trójcy, przyj , wed ug niego, w wyniku wp ywu cesarza Konstantyna i jego nast pców na chrze cija stwo. Maj c 20 lat, opublikowa ksi „De Trinitatis erroribus libri septem” („O b dach Trójcy ksi g siedmioro” - w tym oraz innych dzie ach konsekwentnie u ywa imienia Bo ego w formie JHWH). ci gn a ona na niego uwag inkwizycji. W swoim dziele Servet stwierdza m.in.: „W Biblii nie ma adnej wzmianki o Trójcy (...). Boga poznajemy przez Chrystusa, a nie przez nasze zarozumia e koncepcje filozoficzne.” Uznawa dogmat o Trójcy za zagmatwany, i e Biblia nie popiera go „nawet jedn sylab ”. Chrystusa uwa za drog , po rednika umo liwiaj cego poznanie Boga. Servet postanowi tak e uzna kult obrazów za nie biblijny. Przewidywa , e paruzja nast pi jeszcze za jego ycia. Cho pogl dy Serveta znalaz y paru zwolenników, takich jak protestancki reformator Sebastian Franck, to jednak zosta y przez wi kszo autorytetów, zarówno ze strony protestantów, jak i katolików, odrzucone. Sam Servet, mówi c o katolikach i protestantach, stwierdzi : „Ani si nie zgadzam we wszystkim, ani si nie sprzeciwiam jednej czy drugiej stronie. Wydaje mi si bowiem, e wszyscy maj troch racji, i troch si myl , ale ka da ze stron zauwa a b dy u drugiej, nie widzi ich natomiast u siebie”. Spotkania z Kalwinem Mieszkaj c w Pary u, Servet prawdopodobnie po raz pierwszy spotka Jana Kalwina. Obaj byli wtedy jeszcze do m odymi lud mi. Wkrótce stali si swoimi najwi kszymi adwersarzami, a Kalwin postanowi w ko cu wyda Serveta w r ce katolickich inkwizytorów. Uda o mu si jednak zbiec z wi zienia (katoliccy inkwizytorzy ostatecznie spalili na stosie symbolicznie jego kuk ), lecz gdy przeje przez Genew , gdzie zwolennicy Kalwina i on sam sprawowali autorytarne rz dy, zosta rozpoznany i ponownie wtr cony do wi zienia pod zarzutem blu nierstwa. Wytoczono mu proces, podczas którego prowadzi z Kalwinem dysputy na temat wiary. Ostatecznie Servet zosta skazany na spalenie na stosie. Co 22 ciekawe, wed ug niektórych historyków by on jedynym dysydentem spalonym dwukrotnie: symbolicznie przez katolików i dos ownie przez protestantów. Serwet w Vienne (Francja) Kiedy Serwet wyk ada w Pary u, jednym z jego studentów by Piotr Palmier, od 1528 roku arcybiskup w Vienne, we Francji. Zaprosi on w 1541 roku Serveta do Vienne jako swego prywatnego lekarza, którego obowi zki pe ni od 1541 do 1553 roku. Tutaj zaj si ogóln praktyk medyczn oraz przygotowywaniem do druku ró nych dzie dla wydawców w Lyonie. Podczas gdy zewn trznie wszystkim wydawa si katolikiem, to prywatnie w dalszym ci gu studiowa Pismo wi te. Odrzucaj c chrzest niemowl t i wierz c, e tak jak Jezus by ochrzczony w 30 roku ycia, tak i on te powinien by wówczas ochrzczony, przyj ten symbol w 1541 roku. Przy ko cu 1545 roku lub na pocz tku 1546 roku rozpocz korespondencj z Kalwinem, która mia a zako czy si tragicznie dla Serveta. Wys on Kalwinowi powi kszone, przejrzane wydanie swoich wcze niejszych publikacji. Ich listy by y d ugimi rozprawami. Servet zaproponowa odwiedzenie Kalwina w Genewie. Ten odmówi (13. 02. 1546 r.) o wiadczaj c, e nie zniós by tego. W tym samym dniu napisa do swego przyjaciela kaznodziei Farela: „gdyby bowiem przyjecha , to nie cierpia bym, o ile tylko mój wp yw mia by znaczenie, aby wyszed st d ywy”. Podobne uczucia wyrazi w li cie do Piotra Vireta, innego swego przyjaciela kaznodziei. Serveta kto ostrzeg , a eby nie ufa Kalwinowi b c w jego r kach w Genewie, bo Servet pisz c do swego przyjaciela Abla Pouppina oko o 1547 roku uskar si , e Kalwin nie chce zwróci mu manuskryptu, dodaj c: „Wiem na pewno, e dla tej sprawy umrze mi przyjdzie”. Ponownie po przerobieniu swojej ksi ki ofiarowa j dwom wydawcom bazylejskim, którzy na danie Kalwina odmówili jej wydania. Ksi ka nosi a tytu : Odrestaurowanie prawdziwego chrze cija stwa. W ko cu Servet znalaz wydawc w Vienne, który zgodzi si wydrukowa j w tajemnicy. Nak ad by gotowy 3 stycznia 1553 roku. Wielk ilo egzemplarzy wys ano prywatnie do Lyonu i Frankfurtu. Servet 23 pope ni b d wysy aj c Kalwinowi kopi swej ksi ki, poniewa Kalwin po udzieleniu w 1550 roku Inkwizycji Katolickiej w Lyonie obci aj cych Serveta informacji zdradzi go przed jej trybuna em, a nawet dostarczy inkwizytorom egzemplarz r kopisu Serveta, gani c ich za brak gorliwo ci i tolerowanie takiego wielkiego heretyka. Zgani ich za to, e mu pozwalaj , chocia przed trzema laty dostarczy im dowody jego winy. Inkwizytor generalny Lyonu zaj si t spraw 12 marca, przes ucha Serveta 16 marca, aresztowa go 4 kwietnia i przez nast pne dwa dni podda go przes uchaniom. Maj c pewno , e b dzie skazany na spalenie przygotowywa si do ucieczki z wi zienia, która dosz a do skutku rankiem 7 kwietnia. Przez cztery miesi ce ukrywa si we Francji, nie o mielaj c pokaza si komukolwiek. W swej podró y do Neapolu przyby do Genewy w niedziel 13 sierpnia 1553 roku, spodziewaj c si odp yni cia statkiem do Zurychu w tym samym dniu. Poniewa w tym dniu aden statek nie odp ywa uda si do ko cio a, gdzie zosta rozpoznany przez Kalwina, cho ten od 17 lat go nie widzia . Kalwin spowodowa natychmiastowe zaaresztowanie Serveta i uwi zienie. Proces s dowy obwiniaj cy go o herezj rozpocz to 14 sierpnia na podstawie kodeksu Justyniana, który legalnie nie obowi zywa w Genewie, poniewa jaki czas wcze niej zosta zniesiony i w tym czasie Genewa nie posiada a obowi zuj cego prawa, stosowanego w takiej sytuacji. Ponadto nie by on obywatelem szwajcarskim, a jedynie podró nym udaj cym si do innego miejsca. Prócz tego nie pope ni adnego przest pstwa na ziemi szwajcarskiej. Fakty te wskazuj na karygodne pogwa cenie prawa i sprawiedliwo ci w zaaresztowaniu go, procesie i wydaniu wyroku. Po pierwsze, s uga Kalwina wyst pi jako oskar aj cy i powód, a nast pnie Kalwin zrzucaj c mask wyst pi otwarcie jako oskar aj cy i powód. Proces trwa do 26 pa dziernika - oko o dwóch i pó miesi ca i stanowi prawie wy cznie teologiczne debaty mi dzy Servetem i Kalwinem. W przedmiocie o Bogu jako jednej osobie i Chrystusie nie b cym Bogiem Servet ca kowicie wykaza b dno twierdze Kalwina, ale Kalwin w pe ni wykaza b d Serveta dotycz cy przedludzkiej egzystencji Chrystusa, Servet bowiem zaprzecza osobowej preegzystencji Pana Jezusa. Jako chrze cijanie wyra amy 24 ubolewanie z powodu krwio erczego ducha, jakiego Kalwin objawia podczas tego ca ego procesu. W ród s dziów tylko mniejszo opowiada a si za uniewinnieniem Serveta. Poproszono pewn liczb szwajcarskich ko cio ów reformowanych o opini , czy Servet jest heretykiem. W czasie nieprzychylnego procesu wszystkie te ko cio y mniema y, e wyrokiem b dzie wygnanie. Kalwin tak nie dzi . Z wyrachowaniem planowa mier Serveta, a nawet w 1546 roku powiedzia do Farela, e pos y si swoim autorytetem do ostateczno ci, a eby to osi gn , je li uda mu si kiedykolwiek dosta go w swoje r ce. Wi kszo s dziów na danie Kalwina wyda a wyrok mierci wed ug prawa nie obowi zuj cego na ich ziemi, za czyn nie pope niony w ich kraju i na osob nie podlegaj ich w adzy. Kalwin co prawda wstawi si , aby wyrok przez spalenie zamieniono na ci cie, jednak e wi kszo s dziów nie chcia a tej zmiany, przekonana o tym, e by o to niepo dane. W dniu 27 pa dziernika 1553 roku, nast pnego dnia po skazaniu, Servet zosta spalony. Farel, nieobecny w czasie procesu, zosta wezwany z domu i wyznaczony do pe nienia obowi zków duszpasterskich dla Serveta oraz towarzyszenia mu na stos z zamiarem uzyskania od niego odwo ania i przygotowania go do mierci, poniewa wszyscy genewscy pastorzy jako zamieszani w wydanie wyroku nie mogli by brani pod uwag do spe nienia takiego zadania jako osoby niesprzyjaj ce. Farel oczywi cie zawiód w swoich staraniach. Przy ko cu jednak tego przygn biaj cego wydarzenia, przej ty bohaterskim i podobnym do Chrystusowego duchem m czennika powiedzia , e by mo e Servet by chrze cijaninem i to zbawionym. Po pierwsze przyprowadzono Serveta przed jego s dziów, odczytano wyrok w jego obecno ci i licznie zebranych. Nast pnie odrzucono jego pro o zmian wyroku na ci cie. Potem zosta zaprowadzony na pole Campel, po one w pewnej odleg ci od miasta, gdzie przytwierdzono go do pnia i zmuszono, aby na nim usiad w ród z orzecz cego t umu. Zamiast dobrze wysuszonego chrustu, który by szybko si pali i w krótkim czasie zako czy cierpienia ofiary, u yto wie ego drzewa jeszcze z li mi. Ponadto, zamiast to drewno uk ada blisko niego, aby spowodowa szybk mier , uk adano je w pewnej odleg ci od niego, tak e celowo nara ono go na powolne, przez ponad pó 25 godziny trwaj ce palenie. Dla po miewiska - jak na czo o Pana ono cierniow koron - wie cem ze s omy i zielonych ga zek nasyconych siark opasano jego g ow . Najpierw zapalono stos dooko a, a potem dotkni to twarzy, co spowodowa o zapalenie si siarki i wywo o taki okrzyk bólu ze strony ofiary, e obudzi strach w sercach widzów. By to jedyny okrzyk. Przez reszt czasu cierpia w cicho ci z odwag zrodzon z jego wiary. Ostatnie jego s owa: „Jezusie, Synu Wiecznego Boga, zmi uj si nade mn !”, stanowi y wyznanie jego wiary utrzymanej do ko ca straszliwej m cze skiej mierci. Zauwa cie dobrze, e on si nie modli : Jezusie, Wieczny Synu Boga, tak jak móg by si modli trynitarz ale ostatnia modlitwa by a wyznaniem jego wiary, któr podtrzymywa i której naucza - e Ojciec sam jest Bogiem, a Jezus Chrystus Jego Synem, a nie Samym Bogiem. (...). Po czenie ko cio a z pa stwem w Genewie itd., by o aktem niewierno ci w Ko ciele Reformowanym. Bez w tpienia gorliwo Kalwina w g oszeniu swoich nauk by a pobudk do prze ladowania Serveta. On sam przyzna , e gdyby Servet rozmawia z nim z wi kszym uszanowaniem, to tak wytrwale nie domaga by si kary mierci dla niego. Tak wi c religijna nietolerancja i osobista niech pobudzi a Kalwina i wykaza a jego udzia w tym morderstwie pope nionym w ko ciele, w którym panowa . Kalwin by dot d przyzwyczajony do uni onego szacunku ze strony tych wszystkich, z którymi si styka , nie móg wi c znie Serveta, który go bardzo jasno scharakteryzowa i nie ulega mu. Kiedy patrzymy na jego postaw , to jeste my pewni, e Pan nie yczy sobie, a eby Servet zatrzymuj cy koron okaza taki szacunek Kalwinowi utracjuszowi korony, gdy ten ostatni sta i post powa jako g ówny przedstawiciel ko cio a po lubionego Panu, a jednak winnego niewierno ci. Niew tpliwie prze ladowczy duch tego wieku, od którego Kalwin zupe nie si nie uwolni , t umaczy jego post powanie. Przez lata pot pia on prze ladowczego ducha papieskiego i do króla Francji skierowa wznios e dzie o w obronie religijnej tolerancji. Niestety, co za ludzka niekonsekwencja. By or downikiem tolerancji w prze ladowaniu, natomiast posiadaj c adz , zapomnia o swoich wymownych i logicznych pro bach, splami swój charakter i honor oraz dobre imi jednym z 26 wyj tkowych przyk adów nietolerancji i okrucie stwa, jakie zapisano w kronikach protestanckich. Ko czymy ten smutny opis z rado ci w Panu z powodu lojalno ci Serveta i ze zami z powodu upadku Kalwina. Opisali my dosy szczegó owo dzieje Serveta, aby wykaza jego miejsce w Pa skim porz dku. Obecnie pójdziemy dalej udowadniaj c, na podstawie jego nauki - e Bóg jest tylko jedn osob , której centralnym przymiotem jest mi . Przywódcy utracicieli koron obro cy tej doktryny przekazali wiele nauk naprawiaj cych wszelkie z e post powanie. Dlatego one strofowa y i naprawia y post powanie tych wszystkich, którzy czynili jak kolwiek inn istot lub rzecz równ Ojcu, co w odniesieniu do Syna i Ducha wi tego czyni wszyscy trynitarze. Nazwali to pogwa ceniem pierwszego przykazania. A poniewa w praktyce ko cio a nominalnego Pan Jezus aktualnie jest bardziej mi owany ni Ojciec, strofowali i naprawiali t praktyk . Strofowali b dy dotycz ce kultu Marii, który w praktyce, cho nie w teorii, wyra a Marii wi ksz mi ani eli Synowi i Ojcu. Naprawiali oni zniewag okazywan Ojcu przez tych, którzy z trynitarskiego punktu widzenia degradowali Ojca do równo ci z kim ni szym - co by o jednym z celów szatana w wynalezieniu doktryny o trójcy. Naprawiali post powanie tych, którzy na skutek oszuka czych metod zamroczyli g owy i poranili serca swoim na ladowcom przez nauczanie mistyfikacji trynitarianizmu. Strofowali i naprawiali tak e tych nauczycieli, którzy przyczyniali si do atwowierno ci ludzi wobec nauk nie daj cych si wyt umaczy , udowodni i b cych w sprzeczno ci z sob . To doprowadzi o ich do naprawienia przes du i sk onno ci rozwijaj cych zabobonn wiar w tak doktryn . Przy okazji naprawi o post powanie tych, którzy nauczali doktryny o nie miertelno ci duszy, gwa cej mi Boga. Zarzucali im blu nierstwo w przedstawianiu takiej nauki. Serdecznie naprawiali post powanie tych, którzy uczyli o wiecznych m kach zarzucaj c im oczywiste blu nierstwo przeciwko jedynemu Bogu doskona ej mi ci. Naprawiali oni to blu nierstwo zarzucaj c im, e teoria ta czyni Boga mi ci okrutniejszym od samego diab a. Tak wi c u yto argumentów naprawiaj cych znies awienia, blu nierstwa i 27 fa szywe przedstawianie Boskiego charakteru, za które trynitaryzm by odpowiedzialny. Naprawiali te z e post powanie w cz owieku, które nie na ladowa o, lecz gwa ci o mi , jak Ojciec przejawia i piel gnuje. Boska bezinteresowna mi jest rozkoszowaniem si w dobrych zasadach, rozkoszowaniem si w jedno ci i sympatyzowaniu w jedno ci z tymi, których charaktery s w harmonii z dobrymi zasadami, lito ci dla tych wszystkich, których charaktery nie s w harmonii z dobrymi zasadami albo s traktowane niezgodnie z dobrymi zasadami i jest ofiarniczym duchem przejawianym w celu rozwijania dobrych zasad. Tak wi c mi wyst puje w szafarskiej doktrynie unitarianizmu. W konsekwencji, tego rodzaju nauki naprawia y wszelkie ludzkie post powanie gwa ce tak mi - bezinteresown jako ró od mi ci obowi zkowej. Ten fakt pozwala im naprawi ka dy zarys samolubstwa i wiatowo ci. (...) Nie jest koniecznym podawanie szczegó ów naprawiania przez nich ró nych faz samolubstwa, wiatowo ci i grzechu, poniewa by oby to jedynie powtórzeniem tego, co ju wykazali my przy rozwa aniu poprzednich doktryn. Lecz wymieniona wy ej aktywno obro ców tej doktryny powinna by tutaj przedstawiona w sposób ogólny, aby my mogli zrozumie obszerno jej oddzia ywania. Najpierw udowodnili oni, e doktryna o trójcy jest sprzeczna z okre leniem doktryny o jedyno ci Boga - trzy nie mo e by jedyno ci ! Nast pnie wykazali, e doktryna mówi ca, i Chrystus jest Bogiem i cz owiekiem jest tak e sprzeczna w okre leniu. Dowiedli, e adna z tych doktryn nie jest wyra nie nauczana przez Pismo wi te, lecz oparta na wnioskowaniu sprzecznym z jasnym tekstem Pisma wi tego. Potem na podstawie Pisma wi tego dowiedli, e Chrystus nie jest równy Bogu: (1) z wersetów, które „ortodoksi” cytowali, aby wykaza , e jest On Bogiem (J 1, 2; 17, 5; Kol 1,15; Fil2, 5-8; Hbr 1,1-4, 8,9); (2) z tekstów, w których Jezus zaprzecza, e jest On Bogiem (J 8, 28, 29, 54; 5, 19, 26, 36; 6, 58; 12, 49, 50; 14, 24, 10; 10, 37); (3) z tre ci ca ej Biblii, która Boga umieszcza nad Nim, a Jego poni ej Boga; 28 (4) ze ród a doktryny nie b cego Pismem wi tym, lecz filozofi plato sk . „Ortodoksi” twierdz , e modlitwa skierowana do Chrystusa dowodzi, e jest On Bogiem, unitarianie odpowiedzieli przez wskazanie, e wywy szenie Go do stanowiska prawej r ki Boga jako Jego Namiestnika usprawiedliwia nasze modlenie si do Niego jako Boskiego przedstawiciela. „Ortodoksi” utrzymuj , e preegzystencja Chrystusa wskazuje, e by On Bogiem, a nieliczni unitarianie, którzy podtrzymywali osobow preegzystencj Chrystusa, odpowiadali przez wskazywanie, e by On podporz dkowany Bogu zanim sta si cz owiekiem Jezusem Chrystusem. „Ortodoksi” powo uj si na te wersety, które mówi o Jego w adzy, mocy, przymiotach i dzie ach jako dowody, e jest Bogiem. Udowodniono im, e by y to Jego atrybuty jako Boskiego Namiestnika i dlatego nie dowodz one o Jego Bosko ci. Nast pnie si gni to do wersetów u ytych na udowodnienie trójcy i wykazano, e one tego nie udowadniaj .: (1) Jedne by y wersetami dopisanymi - inne sfa szowanymi (Dz 20, 28; 1 Tm 3, 16; 1 J 5, 7; ); (2) Niektóre by y le przet umaczone (Fil 2, 5; J 1, 1, 2); (3) Cz odnosi a si do Boga i by a b dnie stosowana do Chrystusa (Rz 9, 5; 1 J 5, 20); (4) Chocia niektóre z nich w tym samym zwi zku odnosz si do Ojca, Syna i Ducha, to jednak nie mówi o Nich jako o trójcy (Mt 28, 19; 1 Kor 12, 4–6; 2 Kor 13, 13). W ten sposób stawiono czo o i odparto argumenty przytaczane w celu wykazania, e Chrystus jest Bogiem, a Bóg trójc . Nie jest potrzebne przedstawienie tutaj, w jaki sposób obalono nauki o nie miertelno ci duszy i wiecznych m kach, które to argumenty s ogólnie dobrze znane. 7 Po mierci mier Serveta wywo a wiele protestów w Europie, sta a si koronnym argumentem dla zwolenników wolno ci religijnej, którzy pocz li si domaga , aby nikogo wi cej nie zabito z powodu innych przekona religijnych. Na przyk ad w oski poeta Camilo Renato, 7 (E VIII 421-437; HRBP . 146-152) 29 pisz c o post powaniu Kalwina, stwierdzi : "Ani Bóg, ani Jego duch nie wskaza takiego post powania. Chrystus nie traktowa w ten sposób ludzi, którzy si z nim nie zgadzali". Natomiast francuski humanista Sebastien Castellion pisa : "Zabicie cz owieka nie jest obron doktryny, tylko zabiciem cz owieka". Tak e sam Servet powiedzia : "Skazywanie ludzi na mier tylko dlatego, i b dnie umacz jak nauk biblijn , to powa na sprawa; przecie wiadomo, e nawet wybrani mog zosta wprowadzeni w b d". Ksi ka "Michael Servetus - Intellectual Giant, Humanist, and Martyr" (Micha Servet - wielki umys , humanista i m czennik) podaje: " mier Serveta by a punktem zwrotnym w ideologii i mentalno ci dominuj cej od IV wieku. (...) Z historycznego punktu widzenia Servet zgin po to, by ka dy obywatel wspó czesnego spo ecze stwa zyska prawo do wolno ci sumienia". We francuskiej miejscowo ci Annemasse, 5 kilometrów od miejsca stracenia Serveta, stoi od 1908 roku pomnik ku jego czci. Napis, który na nim widnieje, brzmi tak: "Michael Servet, (...) geograf, lekarz, fizjolog, przyczyni si do pomy lno ci ludzi przez swe odkrycia naukowe, po wi cenie dla chorych i ubogich oraz przez bezkompromisowo w my leniu i w kwestiach sumienia. Niewzruszenie trwa przy swoich przekonaniach. W obronie prawdy w ofierze swe ycie8"(...). Lelio Socyn, pomocnikiem Serweta Lelio Socyn (w ciwie: Lelio Francesco Maria Sozzini lub Lelio Socinus, ur. 29 stycznia 1525 w Sienie, zm. 4 maja 1562 w Zurychu), w oski dzia acz reformacyjny i teolog antytrynitaria ski. Jego bratankiem by Faust Socyn- wybitny teolog braci polskich. Lelio Socyn urodzi si w bogatej i wp ywowej rodzinie bankierów i prawników. Jego ojciec Mariano Sozzini by wolnomy licielem, krytykuj cym "ba wochwalstwo katolicyzmu" i koresponduj cym z reformatorami lutera skimi m.in. z 8 Lech Szczucki (red.), Micha Servet (1511-1553). Wybór pism i dokumentów, Warszawa 1967. Z Wikipedii, wolnej encyklopedii. 30 Melanchtonem. Lelio by szóstym synem Mariano i Camilli z domu Salvetti. Lelio pozna j zyk hebrajski, zyk grecki i j zyk arabski, jednak studentem by miernym. Ojciec wys go do Wenecji, gdzie mieszka o wówczas wielu zwolenników "nowinek religijnych". Lelio zacz g osi konieczno reformy Ko cio a w duchu ewangelicznym. W 1547 przeniós si do Chiavenny, gdzie pozna Camilla z Sycylii mistyka, g osz cego doktryn religijn , zbli on do teologii kwakrów. Nast pnie Lelio odby liczne podró e (Francja, Niderlandy, Szwajcaria i Anglia), podczas których zapozna si z europejsk reformacj . W Wittenberdze przebywa rok (1550-1551), gdzie doskonali znajomo hebrajskiego u Melanchtona i Forstera. Nast pnie odwiedzi o rodki reformacji w Pradze, Wiedniu i Krakowie. Po powrocie do Sieny w 1552 spotka si ze swoim bratankiem Faustem Socynem, którego zainteresowa ideami reformacji. W 1554 wróci do Szwajcarii, gdzie osiedli si w Zurychu. Najbli szym przyjacielem w ród reformatorów by dla Socyna Johann Heinrich Bullinger. Teolog antytrynitarny Podczas pobytów w Genewie by serdecznie przyjmowany przez Kalwina, który jednak zauwa u Lelio Socyna nadmiern sk onno do spekulacji teologicznych, która mog a doprowadzi do wypacze . Socyn szczególnie zajmowa si problemem zmartwychwstania cia a, predestynacji i sakramentów. Spotkanie z Bernardino Ochino w Zurychu, doprowadzi o do radykalizacji pogl dów Socyna. Obawy Kalwina potwierdzi y si w kwietniu 1554, kiedy Socyn zacz podwa dogmat o Trójcy wi tej. W 1556 po mierci ojca, 31 który nic nie zapisa mu w testamencie, Lelio Socyn po raz pierwszy w yciu znalaz si w trudno ciach finansowych. Z pomoc Kalwina w 1558 zacz szuka wsparcia na dworach w Wiedniu i Krakowie, aby odzyska rodzinny maj tek. Te zabiegi nie zmieni y sytuacji Socyna we W oszech, gdzie ca a jego rodzina by a podejrzewana przez Inkwizycj o herezj (jego brata Cornelio uwi ziono z tego powodu). Socyn wróci do Szwajcarii w 1559 i trzy lata pó niej zmar . Jego r kopisy i dokumenty przej Faust Socyn i przypuszczalnie korzysta z nich (niekiedy mówi si nawet o plagiacie jednego r kopisu) przy tworzeniu w asnych dzie teologicznych. Do dzisiaj zachowa y si bardzo nieliczne dzie a Lelio Socyna: De sacramentis dissertatio (Rozprawa o sakramentach) (1560), 4 tomy, De resurrectione (O zmartwychwstaniu-fragment) Powstanie i rozwój antytrynitaryzmu w Polsce Zasady reformacji w tym czasie pokona y zupe nie opór ko cio a katolickiego, 9 a zbory protestanckie, zaliczaj ce do swych wyznawców najszlachetniejsze rody polskie,10) sta y pod wzgl dem 9 W. Kr a si ski Zar ys Dz i ej ów Re for m a cji w P ol sc e, T . I s. Wa r sz a wa 1 90 3 10T r z eci esk i w d z i el e s w oi m „D e E va n g el i i in Pol on i a or i g i n e " - wyl i cz a n a s t p uj c e wyb i t n e r od y p ol sk i e, k t ór e ok o o r. 1 55 6 wyz n a wa y z a sa d y e wa n g e l i ck i e: Ost r or og owi e, Ol e n i cc y, Si en n i cc y, Le sz cz y s c y, Sz a fr a cowi e, T cz y s c y. J or da n owi e, Zbor ows c y, Gór k owi e, M i el e c c y, a sc y, C h od ki e wi cz o wi e, Ra d z i wi owi e, Mel sz t y sc y, Dem bi sc y, Bon a r owie, Bor a t y sc y, Fi r l ejo wi e, C i k o ws c y, T a r o wi e, Lu b om i r sc y, Dz i a sc y, Ze br z yd o wsc y, S i en i a ws c y, C z a r n k ows c y , G ór sc y, Dz i a d usc y, Z a r b owi e, -Pr z yj em sc y, Bn i sc y, M a a ch owsc y, Kon a r sc y, Wi el op ol s c y, St r a sz o wi e i wi el u i nn ych . Repr ez en t an ci wsz yst ki ch t ych r odó w z a jm owa y n a jwy sz e dost oj e st wa w kr a ju. In t er esu j te je st r z ec z , e wi el u by ych pr ot est a n t ów, n awet p o p owr oci e swoi m d o k a t ol i c yz m u , z a ch o wa o p og l d y n i e l i cu j ce z d uch em t eg o k o ci o a . T a k n p . J an Za m ojsk i , k t ór eg o h i st or i a n a s za n a - 32 politycznym na równi ze swymi przeciwnikami, posiadaj c jednak nad nimi t przewag , jak daje m odo nad zgrzybia staro ci . Ale oto w obozie samych protestantów powsta wróg, o wiele gro niejszy dla ko cio a ewangelickiego ni knowania Rzymu, wróg zarówno niebezpieczny dla katolików jak i dla ewangelików, gdy gro cy obaleniem wiary w objawienie Bo e. Mamy tu namy li nauk antytrynitarzy, któr ju w r. 1546 zacz to wypowiada w Polsce na zebraniach tajnego stowarzyszenia w Krakowie. Wed ug wiadectwa Modrzewskiego, wielu polaków czyta o dzie a Serweta; te same przekonania g osi niew tpliwie Lelio Socyn, odwiedziwszy nasz kraj w r. 1551. Do ich rozwoju za wielce przyczyni si Stankar, utrzymuj c, e pojednanie ludzko ci z Bogiem dokonane zosta o przez Chrystusa nie przez Jego natur Bosk , lecz ludzk . Pierwszy, który stre ci przekonania antytrynitarzy i uj je w kszta t nauki, by Piotr Goni dzki lub z Goni dza na Podlasiu. Wychowany na wszechnicy krakowskiej, w r. 1550, jako gorliwy katolik, wyst powa przeciw Stankarowi. Pawe Algimont, ksi holsza ski, biskup wile ski, zaj si nim i dopomóg mu do doskonalenia si w naukach na uniwersytetach zagranicznych. Goni dzki zwiedzi g ówne akademie niemieckie i ucz szcza przez czas niejaki na wszechnic w Witenberdze, pozostaj c mimo to wierny Rzymowi. Przekonania swe zmieni dopiero w Szwajcarii, zetkn wszy si tam prawdopodobnie z nauk antytrynitarsk , g oszoprzez W ochów, zbieg ych z rodzinnego kraju z powodu religijnych przekona . B co b , Goni dzki wróci do Polski jako pozorny wyznawca zasad ko cio a helweckiego - kalwi skiego, ale ju w r. 1556, na synodzie reformowanym w Secyminie, otwarcie wyzna swe aria skie zasady. Odrzuciwszy atanazja skie „credo", zaprzecza jedno ci Boga Syna z Bogiem Ojcem, nie uznawa z ywa „ wi el k i m . " W ych o wa n y w wyz n an i u ewa n g el i ck i m , p od cz a s p o byt u we W o sz e ch p r z esz ed n a k at ol i c yz m , l ec z p oz ost a n a z a wsz e o br o wol n o ci r el i g i jn ej. Rz ek on r azu pewn eg o, wobec kr óla i sen at u, na st puj ce g odn e p a m i ci s o wa : . O dd a b ym p o o w yci a m eg o, g d yb y ci , k t ór z y op u ci l i k a t ol i c yz m , z do br e j wol i z n o wu p o wr ó ci l i d o t eg o k o ci o a ; l ecz wol a b ym od da ca e m e yci e a n i e ci er p i , a by k og ok ol wi ek do t eg o z m usz a n o. " 33 powszechnie przyj tego poj cia o Trójcy wi tej, utrzymuj c, e s trzy ró ne osoby Boskie, lecz e prawdziwe bóstwo posiada tylko Bóg Ojciec. Synod nie orzek nic w tym przedmiocie, poddaj c go wyrokowi Melanchtona, do którego Goni dzki sam si uda . Daremnie jednak wielki reformator stara si go nak oni do wyrzeczenia si powzi tych przekona . Na synodzie w Brze ciu Litewskim, r. 1558, Piotr z Goni dza dok adniej rozwin sw nauk . Odczytawszy rozpraw przeciw chrzczeniu dzieci, zako czy znacz uwag e, oprócz tego, niejeden jeszcze dogmat papiestwa przeniesiono do ko cio a ewangelickiego. Synod, z obawy rozdwojenia mi dzy reformowanymi, nakaza Goni dzkiemu milczenie pod kar kl twy; ten wszak e odmówi pos usze stwa swemu ko cio owi a niebawem licznych znalaz zwolenników swoich zapatrywa . Najsilniejsze poparcie da mu Jan Kiszka, starosta mudzki i hetman litewski, magnat posiadaj cy wielkie bogactwa i wp ywy, który, przej wszy si pogl dami Goni dzkiego, mianowa go proboszczem w maj tku swym W growie, gorliwie popieraj c zak adanie zborów, uznaj cych wy szo Boga Ojca nad Synem. 11) Nauka Goni dzkiego zbli aj ca si bardziej do zasad Ariusza ni Serweta, prowadzi a do zupe nego zaprzeczenia tajemnicy Trójcy wi tej i bóstwa Jezusa Chrystusa. Pomi dzy zwolennikami Goni dzkiego, tak z duchowie stwa jak ze szlachty, znalaz o si wkrótce wielu ludzi, odznaczaj cych si nauk i stanowiskiem. 11 Goni dzki (lub Gonezjusz), utrzymuj cy, e chrzest winien by udzielany tylko doros ym (dlatego te zwolenników jego nazywano anabaptystami, nowo-chrzce cami), napisa nast puj ce dzie a: 1) „O Synu Boga, który by przed stworzeniom wiata i przez którego wszystkie rzeczy uczynione," dedykowane jego padlinowi Kiszce, drukowane w W growie w r. 1570. 2) „O chrzcie dzieci." It) „O Trzech, t. j. o Bogu, o Synu jego i o Duchu w." (zamieszczamy faksymile kartki tytu owej, jako prób druków growskich). Oprócz tego napisa kilka innych jeszcze pism polemicznych. Gromiono go i pot piano na ró nych synodach: wreszcie oburzony jego naukami blu nierczymi wyst pi przeciw niemu sam Kiszka i kaza pali i niszczy jego dzie a, które niegdy sam w drukarni przez siebie w W growie za onej drukowa . St d pisma jego nale do wielkich rzadko ci bibliograficznych. 34 Nauka antytrynitarzy dosi a szczytu rozwoju w Pi czowie w województwie krakowskim, gdzie Miko aj Ole nicki pierwszy odwa si obróci ko ció katolicki na wi tyni ewangelick . Duchowie stwo pi czowskie, aczkolwiek pozornie wyznaj ce zasady ko cio a helweckiego, podzieli o si niebawem na kilka odcieni w poj ciach o tajemnicy Trójcy wi tej. Prócz tych, którzy tej prawdzie nie zaprzeczali, by y jeszcze dwa stronnictwa: jedno utrzymuj ce, e Chrystus równy jest Bogu Ojcu wedle Boskiej Swej natury, ale ni szy od Niego, jako po rednik, wed ug ludzkiej natury Swojej; drugie dowodz ce sta ej podrz dno ci Syna wobec Boga Ojca. Ten ostatni pogl d rozwija si szybko, zyskuj c coraz liczniejszych zwolenników. Pomimo sprzeczno ci tych zda z zasadami ko cio a helweckiego, do roz amu nie przysz o jednak przez czas d szy a wielu nawet spodziewa o si , i czysto nauki da si utrzyma . Nadzieje te okaza y si przecie p onne: Czechowic stanowczo odrzuci chrzest dzieci; a Szoman, Lustowic i Piotr Statorjusz 12*) ca kowicie zaprzeczyli bóstwa Ducha wi tego. Pi czowianie wydali dwa wyznania swej wiary: mniejsze w r. 1560 i wi ksze r. 1561, które wszelako uwa mo na tylko za nieokre lone zarysy ich nauki, chwiejnej przez czas pewien. Szko a ich ró ni a si i waha a d ugo w wyborze zasad dla cis ego okre lenia wiary. Nareszcie doszli do nast puj cych wniosków: Chrystus nie jest prawdziwym Bogiem ani te Duch wi ty; po rednictwo Zbawiciela jest ludzkim a chrzest nie u wi ca. Szybki rozwój tych zasad, powsta ych w onie ko cio a helweckiego, zacz zagra istnieniu tego ko cio a, który przewa aj c w Ma opolsce i na Litwie, wzmocni si przez po czenie si z bra mi czeskimi z Wielkopolski. Czuj c niebezpiecze stwo, postanowi mia o oprze si wrogowi powsta emu w ród swych w asnych dzieci. Z Genewy upominano ko ció reformowany, aby dzielnie si broni przeciw antytrynitarzom a Beza otwarcie radzi u przeciw nim miecza. Poniewa jednak u ycie gwa townych rodków w Polsce by o nie12 Statorjusz pochodzi z Thionville (we Francji). Odbywa on nauki pod kierunkiem Bezy, lecz przej si pogl dami Serweta. Do Polski przyby w r. 1559 i tu naturalizowany jako szlachcic, przybra nazwisko Stoje skiego. Jest on autorem pierwszej polskiej gramatyki. 35 mo liwe, nie pozosta o ko cio owi helweckiemu nic innego nad walk na synodach dowodzeniami, opartymi na Pi mie wi tem. Dogmat Trójcy by te zaczepiony przez Jerzego Blandrat , m a wielce uczonego, który, przybywszy z W och do Polski takie tu zyska powa anie ród protestantów, i go obrali jednym z superintendentów ko cio a helweckiego w Ma opolsce. 13 Synod pi czowski r. 1558 usi owa nakaza milczenie g osz cym niebezpieczne te nowatorstwa: Stankarowi, Blandracie i Lissmaniniemu. Za dogmatem Trójcy w. gorliwie obstawali Jan aski i Stanis aw Sarnicki, kapelan kasztelana bieckiego Bonara; lecz usi owania ich w tym wzgl dzie nie doprowadzi y do po danego skutku. Przewodnicz cy na synodzie w Pi czowie 25 kwietnia 1559 r. aski i Sarnicki za dali od wszystkich obecnych tam ksi y, by z yli wyznanie swej wiary w Trójc wi . Ale i to wszak e nie zapobieg o z emu, bo jeszcze na synodzie w Pi czowie 20 i 22 listopada tego roku Remigiusz Che micki przedstawi swe dzie o, w którym, zaprzeczaj c bosko ci Duchowi wi temu, radzi zaniecha wzywania Go w modlitwie. Zdanie to popar , acz z wi kszym umiarkowaniem, Piotr Statorjusz. O Trójcy rozprawiano te na synodach w Sandomierzu, W odzis awiu i Ksi u. Na ostatnim z tych synodów r. 1560 ustalono te hierarchi ko cio a reformowanego; nie powiod o si wtedy antytrynitarzom uzyska w zarz dzie ko cio a przewag wieckim nad duchownymi, których pragn li pozbawi wszelkiego wp ywu, ograniczaj c obowi zki ich do nauczania. Wp yw ich musia by jednak e wielki, 13 Blandrata by rodem z Saluzzo (w Piemoncie) i po wi ci si studjom medycznym. Zdolno ci jego wielkie i mi e obej cie zapewnia y mu wst p do najpierwszych rodzin. Przeszed szy na protestantyzm, uda si do Genewy, sk d jednak z powodu antytrynitarskich pogl dów swoich musia bied i przyby do Polski w r. 1555. Mimo napomnienia i przestrogi Kalwina przyj to go tu z otwartymi r koma. W r. 1563 opu ci Polsk , przyj wszy miejsce lekarza przybocznego ksi cia Jana Zygmunta w Siedmiogrodzie, którego, wraz z wieloma ze szlachty siedmiogrodzkiej, nawróci do swoich pogl dów. Po mierci Jana Zygmunta wróci znowu do Polski i zosta lekarzom Stefana Batorego. Wyrzek szy si swych pogl dów antytrynitarskich, przyst pi znowu do ko cio a reformowanego, Zamordowany zosta oko o 1590 r. przez w asnego swego bratanka. 36 skoro superintendentem wszystkich ko cio ów w Ma opolsce obrano Blandrat , któremu to znacznie u atwi o rozszerzanie nieprawowiernych jego przekona . Szybkie szerzenie si antytrynitaryzmu zagra o zupe nym znieprawieniem ko cio a reformowanego w Polsce. Niebezpiecze stwo to zwi kszy o si ze mierci najznakomitszego obro cy prawowierno ci tego ko cio a, Jana askiego, który w obronie reformacji przeciw zewn trznym i wewn trznym jej wrogom sam jeden starczy za hufiec. Wszelako Opatrzno pozostawi a jeszcze temu ko cio owi kilku arliwych obro ców, którzy z niezmordowan gorliwo ci i nieustraszon odwag sprzeciwiali si rozwijaj cemu si pozornie z nieprzepart si z emu, które zarazi o ju wtedy wielu najznakomitszych cz onków ko cio a helweckiego: Andrzej Trzecieski, Stanis aw Sarnicki, Le niowolski (Sylwjusz) i Feliks ze Szczebrzeszyna najusilniej starali si przeszkodzi rozdwojeniu w ko ciele, które musia o przynie wielkie szkody sprawie reformacji. Szukali oni rady i wsparcia w Szwajcarii, jako u ównego ród a ich nauki, a reformatorowie genewscy i zurychscy gotowi byli wesprze ich w tej potrzebie. Zdanie Stankara o po rednictwie Zbawiciela pot pione zosta o przez Melanchtona, Bullingera, Piotra M czennika i Bez , a wyrok ich potwierdzony zosta przez zbory w Genewie i Zurychu w r. 1561. Blandrata, którego przekonania znacznie wi cej ni Stankara zbli y si do antytrynitaryzmu, rozpowszechnia je z wielk przezorno ci , osz c je wyrazami wzi tymi z Ewangelii; pozornie wi c nie odst pi od prawowiernego wyznania, tylko obja nia je na swój sposób. Przedstawiona przeze na synodzie w Ksi u obrona jego przekona uznana zosta a za zgodn z duchem nauki ko cio a reformowanego. To udawanie prawowierno ci, którym Blandrata oszuka polskich ewangelików, nie usz o jednak przenikliwo ci Kalwina, który, nie dowierzaj c szczero ci jego wyznania wiary, usilnie upomina zbory polskie, aby nie dowierza y W ochowi. Wypadki pó niejsze usprawiedliwi y w zupe no ci obawy Kalwina, gdy Blandrata u wielkiego swego wp ywu w Polsce ku rozpowszechnianiu b dnej swej nauki. Upomnienia Kalwina, chocia nie pozosta y bez skutku, wywo y jednak niezadowolenie na synodzie w Wilnie. Przewodnicz cy na 37 nim ksi Radziwi nie pochwali post powania Kalwina i, zamiast uzna Blandrat za heretyka, mianowa go swym przedstawicielem na synodzie pi czowskim r. 1561, gdzie antytrynitarze niemniej mia o wyst powali, twierdz c, e w nie ich nauka jest prawowierna. R. Che micki powtórzy tu swe pogl dy na istot Ducha wi tego a Statorjusz, podj wszy si obrony Blandraty, radzi nie dawa wiary ostrze eniom Kalwina. Synod, wys uchawszy tylko zasad wyznania przeciwników, nie powzi adnego w tej mierze postanowienia. Synod zgromadzony w Krakowie w grudniu 1561 r. wyra niejszy by w swych orzeczeniach : odczyta ostrze enie Kalwina, a id c za rad Sarnickiego, odrzuci nauk Blandraty i Lismaniniego. Synody w Pi czowie w czerwcu i listopadzie 1561 r. i w W adys awowie w pa dzierniku tego roku obradowa y nad tym przedmiotem, równie nie dochodz c do stanowczych rezolucji. Synod 1562 r. w Ksi u, aczkolwiek przychylny antytrynitarzom, zdawa si jednak zbli wzajemnie spieraj ce si strony; pogl dy Blandraty zyska y tu nowych zwolenników, lecz synod nie uchwali w tym przedmiocie nic stanowczego, pozostawiaj c rozstrzygni cie sporu do uchwa y zgromadzenia powszechnego. Na synodzie, zebranym w Pi czowie tego roku w kwietniu, Blandrata przedstawi swe wyznanie wiary, one z wyra zupe nie prawowiernych, odpieraj c czyniony mu zarzut, jakoby pogl dy jego zawiera y uznanie wielobóstwa. Wydane przez ten e synod postanowienia zdawa y si wskazywa , i ciwie chodzi o mu o to, by ukry prawdziwe przekonania lub za jak b cen unikn rozdwojenia. Wszelkie dochodzenia co do istoty Trójcy wi tej, po rednictwa, wcielenia, mia y by zaniechane a nieznane pierwotnemu ko cio owi wyra enia zosta y wzbronione; duchowni mieli g osi czyste s owa Ewangelii, nieska one adnymi ludzkimi obja nieniami; postanowienia soborów, które si zbiera y w czasach po-apostolskich, uznano za nieobowi zuj ce. Sarnicki, spostrzeg szy, e uchwa y powy sze mia y na celu ukrycie rzeczywistych przekona tych, którzy je powzi li, za da usuni cia z urz dów wszystkich ksi y, zaprzeczaj cych równo ci Syna z Bogiem Ojcem. Wniosek jego zosta jednak odrzucony, co uwidoczni o sk onno synodu do przychylenia si ku antytrynitarzom. 38 Blandrata, opu ciwszy Polsk , przeniós si do Siedmiogrodu, a miejsce jego zaj Grzegorz Pawe z Brzezin, który na synodzie w Secyminie r. 1556 przyj . og oszone tam wówczas przez Piotra Goni dzkiego zasady antytrynitarskie. Obwiniony o to na synodzie w Pi czowie, zrzuci wszystkie pozory i zacz z kazalnicy powstawa przeciwko tajemnicy Trójcy wi tej. Odrzuci on wyznanie wiary nicejskie i nauk pi ciu pierwszych soborów powszechnych. Zaszed nawet dalej od Goni dzkiego i Ariusza: utrzymuj c, e Chrystus nie istnia przed Swym wcieleniem, widzia w Nim tylko cz owieka. Pot pia te chrzest dzieci. Twierdzi , i Chrystus zniós w adz wieck . G osi , i mier nie oddziela duszy od cia a, gdy cia o w rzeczywisto ci nie umiera, i e Pismo wi te nie zaznacza adnej ró nicy mi dzy zmartwychwstaniem duszy i cia a, lecz, e wspólnie zmartwychwstan , gdy duch nie stanowi odr bnej i niezale nej istoty a Bóg wskrzesi martwe cia o Chrystusa, które wesz o do nieba. Twierdzi wreszcie, e nauk o mierci cia a wymy li antychryst, który w ten sposób wynalaz czy ciec i ustanowi wzywanie wi tych. Pawe sk ania si prócz tego do uznania wspólno ci dóbr. Zuchwa ym tym pomys om sprzeciwia si Sarnicki i licznie reprezentowane na synodzie stronnictwo prawowiernych. O wiadczy o ono mia o, e nauka Paw a jest niebezpieczna, grozi bowiem obaleniem chrze cija stwa. Synod tedy rozszed si , nie wydawszy adnych postanowie a walka odt d toczy a si na kazalnicach. Zwo any w r. 1562 do Rogowa synod dla pogodzenia stron wykaza sk onno ku naukom Paw a a synod w Pi czowie, zebrany tego roku w sierpniu, sk ada si przewa nie z jego zwolenników, co spowodowa o Sarnickiego do nieuznania wa no ci postanowie tego zgromadzenia. Drugi synod w tym e roku i miejscu, zwo any w listopadzie, usi owa zachowa jedno w taki sposób, by wyznanie wiary ko cio a helweckiego zosta o podpisane z pozostawieniem nieograniczonej wolno ci badania i obja niania tego ; lecz stronnictwo prawowiernych odrzuci o ten wniosek. Do ostatecznego rozdzia u stronnictw dosz o wreszcie na synodzie, odbytym tego roku w Piotrkowie, gdzie antytrynitarze, zgromadzeni tu pod przewodnictwem duchownych: Grzegorza Paw a, Stanis awa Lutomirskiego, Marcina Krowickiego, Jerzego Szomana, i szlachty: Jana Niemojewskiego, Hieronima 39 Filipowskiego i Jana Kazanowskiego, uroczy cie odrzucili tajemnic Trójcy wi tej. Sarnicki, poparty wp ywem Bonara, kasztelana bieckiego, i Myszkowskiego, wojewody krakowskiego, zgromadzony w Krakowie synod, z ony z niezachwianych zwolenników ko cio a helweckiego, pomi dzy którymi znajdowali si : kasztelan krakowski i zawichostski Firlej, wojewoda lubelski Joachim Lubomirski i Justus Decjusz, sekretarz królewski. Synod powy szy pot pi z ca stanowczo ci nauk antytrynitarzy i wezwa Paw a, aby z swój urz d duchownego zboru krakowskiego. Zmuszony zastosowa si do tego rozporz dzenia, przewodniczy on czas pewien odr bnemu zborowi, który wyznawa jego przekonania.14*) Antytrynitarze nie ul kli si jednak stanowczego pot pienia ich nauki na synodzie krakowskim i w kilka dni pó niej zebrali w tym e samem miejscu synod, z ony z dwudziestu duchownych i trzech wieckich, pod przewodnictwem Lutomirskiego. Zgromadzenie to uzna o postanowienia poprzedniego synodu za niewa ne, odwo uj c si do synodu, jaki zamierzano zwo we wrze niu tego roku. Wydali oni obron swego wyznania, zapraszaj c zbory Podlasia i Litwy, gdzie wielu podziela o ich b dy, by przy czy y si do nich w celu wyra niejszego okre lenia nauki wiary i hierarchii. Zamierzony w Krakowie we wrze niu synod nie przyszed jednak do skutku. Zebrawszy si mimo to na synod przeciwko ko cio owi helweckiemu 6 czerwca 1563 r. w Mordach, na Podlasiu, antytrynitarze dali dowód, e odt d tworz silne, odr bne stronnictwo: czterdziestu dwóch duchownych podpisa o tam wyznanie zaprzeczaj ce Chrystusowi bóstwa, pozostawiaj c jednak wyra enie „Trójca," aby nie odstrasza niektórych mniej mia ych umys ów. 14 Gr z eg or z P a we b y p och od z en i a w o sk i eg o, a l e u r od z on y w Polsce. Po wyj ciu Z Krakowa, uda si do Pi czowa, a stamt d do Rakowa, gdzie sta na czele zboru antytrynitarskiego a do swego zgonu. Przez ca e ycie swe propagowa pogl d, e chrze cijanin nie powinien przyjmowa urz dów wieckich ani nosi or a. Podobne zdania wyg asza Goni dzki. Szymon Zacjusz, superintendent ewangelicki wile ski, broni chrztu dzieci: antytrynitarzem nie by . H. M. 40 Antytrynitarzy zacz to nazywa pi czowianami od miasta, gdzie mieli g ówn sw szko . Z czeni wspólnym wyznaniem co do wy szo ci Boga Ojca nad Synem, ró nili si przecie mi dzy sob w wielu innych pogl dach. I tak: Goni dzki, Albin, Pulchranius, rektor szko y w Bychawie, Paklepka, pastor zboru lubelskiego, Hieronim Piekarski, a zw aszcza Czechowicz, znakomity pisarz tego stronnictwa, pot piali chrzest dzieci; bronili za obrz du tego Szymon Zacjusz, ) superintendent wile ski, i wielu innych. Powsta y st d spór z agodzono nieco na synodzie w Brze ciu Kujawskim 1565 r., na który przyby o 32 ksi y, nie uchwaliwszy jednak w tym przedmiocie nic stanowczego. Za jedno z najwa niejszych zgromadze antytrynitarskich uwa mo na synod, który si odby 25 grudnia 1565 r. w W growie, na który przyby o 47 ksi y i 18 znakomitej szlachty, oprócz znacznej liczby pomniejszych osobistoci. Uchwa y jego uznane by y przez zbory: szyd owiecki, lubelski, che mski i brzeski, a synod z gór Karpackich wys na licznych przedstawicieli. Odczytano te na tern zgromadzeniu listy zborów Siedmiogrodu, a wiele osób z pierwszych rodów przy czy o si wówczas do ko cio a antytrynitarskiego. Z tych wymienimy Barbar , ma onk wojewody witebskiego Kiszki, i Ann , ksi Radziwi owa. Synod ów odrzuci chrzest dzieci na zasadzie, i nie by on u ywany w ko ciele pierwotnym ani nie jest nakazany przez Ewangeli ; nie wzbroni jednak udzielania chrztu dzieciom, pozostawiaj c zastosowanie tego obrz dku sumieniom ksi y, zalecaj c natomiast wzajemn pob liwo w imi mi ci chrze cija skiej. Postanowienia te odrzuci zbór wile ski, obstaj c przy chrzcie dzieci. Na tym e synodzie wprowadzono w u ycie chrzest doros ych przez zanurzanie, a Czechowicz zastosowa go do Jakuba Niemojewskiego. W r. 1565 ko ció antytrynitarzy zupe nie ju by zorganizowany: mia on swoje synody, swoich ksi y, swoje szko y i zupe hierarchi duchown . G ówne zasady zawarte w og oszonym r. 1574 wyznaniu wiary 15*), by y nast puj ce: Bóg stworzy Chrystusa, 15 C a t ech i si s et c on f e ssi o fi d ei c o et u s p er P ol on i am c on g r e ga ti i n u om in e J esu Ch r i st i , d om in i n ost r i, cr u ci fi si et r osuscit at i. " Rok w yda wn ictwa 1574, 1 60 str on ic, 41 najdoskonalszego proroka, naj wi tszego kap ana, niezwyci onego króla, przez którego stworzy nowy wiat. Nowym tym wiatem jest odrodzenie, o którym Chrystus naucza , które uskuteczni i postanowi . Zbawiciel nasz naprawi dawny porz dek rzeczy i udzieli wiecznego ycia wybranym Swym, aby, po Bogu najwy szym, w Niego wierzyli. Duch wi ty nie jest Bogiem, lecz darem, który Bóg Ojciec udzieli w pe ni Swojemu Synowi. Wzbronione jest sk adanie przysi gi i dochodzenie krzywdy wszelkiej przed s dami; grzeszników nale y upomina , lecz nie kara lub prze ladowa w jaki b sposób wszelako ko ció zastrzega sobie prawo wy czania niepos usznych cz onków ze swojej spo eczno ci. Chrzest trzeba uwa tylko za znak oczyszczenia, zamieniaj cy grzesznika w cz owieka niebia skiego, nale y go przeto udziela tylko doros ym. Eucharystia winna by pojmowana w my l reformatorów zurychskich. Zasady te szybko si rozpowszechni y a wiele najznakomitszych w Polsce osób przej o si niemi. Zwróci o to uwag ca ego kraju, a Modrzewski, maj c polecone sobie przez Zygmunta Augusta wykazanie ró nic zachodz cych pomi dzy ko cio em helweckim a pi czowianami, napisa w tym przedmiocie swe dzie o „Sylvae," w którym, nie pochwalaj c nauki pi czowian, zdradza jednak sk onno ku antytrynitarzom. Na sejmie 1566 r. król,16 dla uspokojenia ko cio ów reformowanych, wyda rozkaz odbycia publicznej rozprawy. Jakkolwiek trudno by o spodziewa si osi gni cia przez taki rodek po danego celu, rozprawa ta * odby a si przecie na sejmie w Piotrkowie 1566 r. w sposób uroczysty. Przedstawicielami ko cio a helweckiego byli tam: Sarnicki, Sylwjusz (Le niowolski), Andrzej Pra mowski, Krzysztof Trzecieski, rektor szko y w Krakowie, i Jan Rokita, proboszcz czeskiego zboru w Ko minie; wiadkami i dziami w imieniu tego ko cio a ustanowiono: Jana Firleja, wojewod lubelskiego i hetmana wielkiego koronnego, Jana cz ci on ka m i Al ek sa n dra T ur obi ck i eg o, Dz i e o t o n a der r za dki e. Au t or em jego z a pe wn e Gr z egor z Sz oman . 16 Projekt dysputy powsta mi dzy antitrynitarzami. Król zgodzi si na jej odbycie. Sama dysputa odby a si w Piotrkowie 1565 r. H. M 42 Tomickiego, kasztelana gnie nie skiego, i Jakuba Ostroroga. Przewodnicz cym obrano Myszkowskiego, kasztelana sandomierskiego, a sekretarzem Miko aja D uskiego. Przedstawicielami antytrynitarzy byli: Grzegorz Pawe , proboszcz krakowski, Grzegorz Szoman i Stanis aw Paklepka, proboszcze lubelscy, Stanis aw Lutomirski, superintendent zborów antytrynitarskich w Ma opolsce, Jan Lutomirski, kasztelan sieradzki, i nazwany dla wymowy swej Demostenesem polskim, Miko aj Siennicki, marsza ek izby pos ów. Przewodnicz cym mianowano Hieronima Filipowskiego a Jana Kazanowskiego sekretarzem. Luteranie nie brali adnego w tych rozprawach udzia u. Rzymscy katolicy, zaproszeni przez króla do wspó dzia ania w obronie g ównej zasady wiary chrze cija skiej, z pocz tku zdawali si ch tnie na to zgadza , lecz nast pnie odmówili, pod pozorem, e stolica apostolska wzbrania cz ciowym zgromadzeniom rozpraw nad przedmiotami wiary. Odbyto cztery zgromadzenia, na których roztrz sano tajemnic Trójcy Antytrynitarze odrzucili powag tak soborów jak i ojców ko cio a. BRACIA POLSCY - ARIANIE Motto: " Luter z gmachu papiestwa dach dar , Kalwin mury tego rozebra , lecz Arianie fundamenty burzyli". W pewnym zakresie czujemy si duchowymi spadkobiercami i kontynuatorami dzie a tych wiat ych ludzi. Maj c to na uwadze, chcieliby my naszym Czytelnikom przypomnie histori "Braci Polskich", ich prac , ich dzie o, ich cierpienia, i chocia w skromny sposób przyczyni si do pomnika wdzi czno ci za krzywdy, które zosta y im wyrz dzone, za wygnanie - musieli opu ci granice naszego kraju. Zdarzy o si to w po owie XIX wieku. Na Podkarpaciu szala a wtedy epidemia cholery, wobec której - jak od wieków - wszelkie rodki okazywa y si bezsilne. Nie chcia y pomóc ani zbiorowe 43 mod y, ani odczyniania z a. Zaraza szerzy a si nieustannie i poch ania a coraz to nowe ofiary. Pewnego dnia w Lus awicach, cichej zwykle i spokojnej wiosce, wokó kamiennego, okaza ego grobowca zgromadzi si spory t um. Zdawa oby si - dla odprawienia obnego obrz dku. Ale oto przyst pili do grobu jacy ludzie i z trudem pocz li odwala wielki az zamykaj cy wej cie. Potem wyci gn li star zmursza trumn . Wkrótce uformowa si dziwny pochód ze szcz tkami dawno zmar ego cz owieka. Jakby z relikwi na czele, t um spiesznie zd w stron rzeki... Bystry pr d Dunajca porwa zw oki. Tak rozprawiono si z po miertnymi szcz tkami Fausta Socyna, którego nazwisko s yn o kiedy w chrze cija skim wiecie. Podobnie zak ócono te spokój i innym umar ym. Có z ego uczyni ludziom ten od dawna nie yj cy cz owiek i jego towarzysze, e wyl kniony, nieszcz liwy t um, uleg szy z owrogim podszeptom, dopu ci si profanacji ich grobów? Arianie - s najciekawsi z chrze cijan XVI wieku, najwi cej zapomniani i najniesprawiedliwiej os dzeni. Cz sto nasze wiadomo ci o nich ograniczaj si do tego, e przeczyli przedwiecznemu bóstwu Chrystusa, e Raków by ich Atenami, e rzekomo zdradzili kraj dla Szwedów, za co ich wygnano z kraju, e chrzcili doros ych. Natomiast mo e mniej rozpowszechnione jest przekonanie, e szare p aszcze owych ludzi bez broni kry y najlito ciwsze i najcieplejsze serca polskie, a mi dzy Arianami XVII wieku odnajdziemy i najbystrzejsze g owy, i najwspanialsze charaktery. Nauk polsk owego wieku mi dzy europejskimi narodami reprezentuj naj wietniejsze dzie a polskich Arian, a nazwiska ich znaj i powtarzaj ze czci tam, dok d innych Polaków nie dociera y. Kwestie wyznaniowe za ich czasów i wiatu g oszone jako objawienie rozs dza y mi dzy sob owe zbory aria skie w Lublinie, Rakowie czy Lus awicach. Pot pia y one niewol ch opa na 300 lat przed emancypacj w cian. Zakaza y wojowania broni dawno przed wielkimi Ligami Pokoju. Nie przyznawa y trybuna om prawa, zanim jeszcze ktokolwiek o zniesieniu kar cielesnych pomy la , osi y nauk sprzeciwiania si z u przez zwalczanie go dobrem i 44 natrafia y u m drców tego wiata na te same zarzuty, szyderstwo i oboj tno , jakie czeka y po wiekach np. Lwa To stoja. Bronili oni najwytrwalej wolno ci sumienia i wyznania, nie wi zania sumie , nie prze ladowania wiary w czasach, gdy inkwizycja katolicka i protestancka tylko stosem i mieczem, wi zieniem i tortur , banicj i konfiskat , prawowierno ci strzec si podejmowa y. Zasady i metody aria skie, niegdy od samych protestantów oplwane i pot pione, wystawiane zawsze jako dzie o szata skie, ju dawno rozesz y si i rozros y z tryumfem po wyznaniach protestanckich, a "k kol" wypleniony u nas przyj si na glebie obcej. W Anglii i Ameryce liczono na tysi ce zwolenników lub wyznawców dawnego aria stwa, nale do nich mi dzy innymi Izaak Newton i inne znakomito ci. Aria stwo z czasem i nazw zmieni o i wierne swej zasadzie ci ego rozwoju, w szczegó ach si przekszta ci o i przyj o nowego ducha, wywieraj c wp yw na rozwój wiary w Europie i Ameryce. Wzrusza nas obraz owej szarej, cichej, kornej gromadki polskiej, znosz cej dla Ewangelii wszystkie ur gania, podejrzewania, wykluczania, wyrabiaj c w sobie ow karno i moc ducha, jaka ujawnia si w najgro niejszej próbie. Bo gdy po wieloletnich cz ciowych prze ladowaniach na koniec wszystkich Arian z kraju wygnano, nie dlatego, e zawinili, lecz tylko dlatego, e " le wierzyli" - zaparli si wiata i mienia i wzi li krzy na si , cho starczy o przyj katolicyzm, aby unikn cierpie . Wi kszo z nich nie zawaha a si porzuci kraj ojczysty i uda si na tu aczk , a nigdzie nie liczyli na lito ciwe przyj cie, bo litowa a si nad nimi chyba mier , która z kilkuset ci gn cych do Siedmiogrodu, a upionych po drodze przez dactwo cesarskie, pozostawi a przy yciu oko o trzydziestu osób. W dziejach literatury zajmuj Arianie równie znacz kart i adne inne wyznanie nie wyda o stosunkowo tak licznych i tak znakomitych pisarzy w XVI i XVII wieku. Nale eli do nich: Andrzej Frycz Modrzewski, Marcin Krowicki, Marcin Czechowic. Spod pióra ostatniego wylewa a si polszczyzna tak powa na, uroczysta i namaszczona, e tylko mu Piotr Skarga dorówna. 45 ównymi reprezentantami Arian s : Szymon Budny, Jan Niemojewski, Hieronim Moskorzewski, Samuel Przypkowski, Jonasz Szlichtynk i inni, a z poetów: Erazm Otwinowski, Olbrycht Karmanowski, Zbigniew Morsztyn, przede wszystkim za Wac aw Potocki, najwi cej narodowy ze staropolskich autorów, który bogaty swój zawód poetycki zacz od tych samych hymnów i pie ni religijnych, jakie w Zborach Lubieniecki, Wiszowaty i inni sk adali, a do ko ca ycia, cho katolickie dogmaty przyj li, etyki aria skiej si nie zaparli. Ze wszystkich wyzna polskich tylko Arianie polscy wytworzyli asn dogmatyk i etyk , wy yli j przed wiatem w licznych publikacjach aci skich i zawa yli samoistnie w rozwoju religijnym Europy, a tak e Ameryki. Rozwój Reformacji na wiecie Zanim jeszcze Bracia Polscy pojawili si na widowni, wiele donios ych zmian dokona o si w yciu Polski i ca ej niemal Europy. By y to czasy epoki odrodzenia (renesansu). Wybitni ludzie tej prze omowej epoki, podejmuj cy now problematyk , byli bardzo wszechstronni, ich zainteresowania obejmowa y rozleg e dziedziny wiedzy, zarówno nauki cis e - astronomi czy fizyk - jak i humanistyczne np. literatur , sztuk . W tej sytuacji je li nie wszyscy przedstawiciele odrodzenia opowiadali si wprost za religijnopolityczn reform ycia, to przynajmniej ich dzie a sprzyja y humanistycznym ideom. Z pocz tkiem XVI stulecia ca y chrze cija ski wiat ogarn pot ny ruch religijny zwany reformacj . Reformacja buntowa a si przeciwko religii w imi religii, przeciwko zwierzchnictwu papie a i dogmatom w imi Pisma w. Na rzecz ko cio a katolickiego by y ró ne wiadczenia: to dziesi cina, to znów kol da, pobierane przez plebana, a oprócz tego wi topietrza; anna y, które od wieków szerokim strumieniem p yn y do Rzymu... Magnat i drobny szlachetka, mieszczanin i ch op - wszystkie stany musia y aci jednemu stanowi duchownemu. Szlachcicowi wolno by o pobiera od ch opa czynsz lub dok ada pa szczyzny, a tak e kara 46 go wedle uznania. Ale ju spór mi dzy panem a plebanem rozstrzygn móg tylko s d duchowny. Cesarz by wieckim wykonawc duchowej w adzy papie a "namiestnika" Chrystusa na ziemi - wobec wszystkich monarchów chrze cija skich. Ko ció pobiera dziesi cin i sprawowa s dy nad szlacht . Gdyby my chcieli wyliczy wszystkie wady ówczesnego kleru, szczególnie wy szego, nie starczy oby jednej ksi ki. Duchowie stwo wi cej dba o o w asne dochody ni o religi . Proboszczów cz sto mo na by o spotka w karczmach. Wielu spo ród ni szego, jak i wy szego kleru mia o kochanki. Niektórzy papie e, jak np. Aleksander VI Borgia, mieli dzieci. Do tego faktu czyni aluzj w swoim dwuwierszu Jan Kochanowski: " wi tym ci zwa nie mog , ojcem si nie wstydz , kiedy, wielki kap anie, syny twoje widz ". O sprzeczno ci pomi dzy g oszonymi przez kler zasadami a prowadzonym przeze yciem pisa z liwe fraszki najwi kszy poeta polskiego odrodzenia - Jan Kochanowski. W jednej z nich, zatytu owanej "O kaznodziei", czytamy: Pytano kaznodziej : 'Czemu to pra acie, Nie tak sami ywiecie jako nauczacie?' (A mia doma kuchark ) I rzecze: 'Mój panie, Kazaniu si nie dziwuj, bo mam pi set za nie, A nie wzi bym tysi ca, mog to rzec miele, Bym tak mia czyni , jako nauczam w ko ciele'. Du e by o te ze wiecczenie i zoboj tnienie na sprawy wiary przedstawicieli wy szej hierarchii duchownej. I tak np. biskup krakowski Andrzej Zebrzydowski mawia , e je li kto odda dziesi cin , to mo e sobie nawet i w koz a wierzy . Religijne nakazy post powania etycznego splata y si w jedn i nieroz czn ca z nakazami rytua u ko cielnego (msza w., posty, pielgrzymki, procesje, a przede wszystkim sakramenty). Ko ció tolerowa w swej spo eczno ci ludzi, których post powanie sta o w jaskrawej sprzeczno ci z etyk ewangeliczn , je li brali oni tylko czynny udzia w yciu ko cielnym. Sakrament pokuty umo liwia oczyszczenie si z wszelkich przewinie wzgl dem "bli niego". Nie tolerowa natomiast Ko ció uchybie w obrz dowo ci i rytuale, chocia by winni tych przewinie legitymowali si najmoralniejszym yciem. Powodem ekskomuniki nigdy nie by y grzechy wzgl dem bli niego, 47 lecz zawsze grzechy wzgl dem Ko cio a. W wiadomo ci "owieczek" uczynki uto samiane by y przede wszystkim z obrz dowo ci , powaga rytua u nad etyk utrwala a si tym bardziej, e wedle nauk ko cielnych mo na by o uzyska za pomoc pewnych rytualnych zabiegów nie tylko odpuszczenie grzechów, lecz tak e agodzenie czy skrócenie m k czy cowych w yciu przysz ym. Wystarczy o w tym celu odmówi pewne modlitwy (np. ró aniec), da na msz , odby pielgrzymk czy wzi udzia w procesji. Co wi cej, mo na by o uzyska odpust, udzielaj c pewnych datków czy darowizn na Ko ció . Wszak Luter rozpocz walk z Ko cio em pod has em zwalczania odpustów, których masowa sprzeda nabra a w owym czasie posmaku skandalu. Niemoralno i cynizm wy szego kleru budzi y zgorszenie i oburzenie nie tylko w ród wieckich, ale i ród ksi y, z których rekrutowa si b w przysz ci najgor tsi zwolennicy reformacji. Czo owi my liciele europejskiego odrodzenia domagali si usuni cia z ko cio a niepotrzebnych obrz dków i ceremonii. Wskazuj c na b dy ko cio a, humani ci mieli nadziej , e ich krytyka odniesie skutek, e przej ci ni papie i kardyna owie dokonaj potrzebnej reformy ko cio a. Jednym z nich by wybitny humanista i egzegeta Pisma w. Erazm z Rotterdamu (1469-1536). Dokona on na nowo t umaczenia Pisma w. z greckiego i hebrajskiego na aci ski, zaopatrzy komentarzami i przedmow . Przeciwstawi si dogmatowi Trójcy. Poda w w tpliwo autentyczno pewnych miejsc tekstu biblijnego, wa nego dla dogmatu Trójcy w. i przyczyni si do rozbudzenia ruchu reformacyjnego. Bracia Polscy, a mi dzy innymi i Socyn bardzo cz sto powo uj si na przek ad i komentarze Erazma dla poparcia swej interpretacji Pisma w. Pismo w. bowiem jest ksi obszern i pe niejasno ci. Przek ady Biblii z aciny na j zyki narodowe umo liwi y ka demu cz owiekowi umiej cemu czyta t umaczenie jej w sposób najbardziej mu odpowiadaj cy. Poza tym wynalazek druku przez Gutenberga w 1450 r. powa nie przyczyni si do szybkiego rozchodzenia si idei reformacyjnych. Jednym z pierwszych poczyna Lutra by o podj cie przek adu Biblii na j zyk niemiecki. 48 umaczenie to zacz w 1521 r. a sko czy w 1533. Wywar o to olbrzymi wp yw na rozwój reformacji. Zanim dosz o w XVI w. do wielkiej bitwy mi dzy wyznawcami reformacji a zwolennikami papiestwa, ju w XV w. profesor uniwersytetu praskiego Jan Hus zacz wyg asza kazania, w których ostro krytykowa papiestwo. Pot pia ko ció za handel odpustami, wskazywa na zepsucie obyczajów duchowie stwa katolickiego, na jego wielkie dochody trwonione na rozpust i przepych. Domaga si komunii pod dwiema postaciami. Kazania i nauki Husa znalaz y zwolenników we wszystkich warstwach spo ecze stwa czeskiego. Kl twa rzucona na Husa nie zmniejszy a jego zwolenników. Zwabiono go wi c podst pnie do Konstancji na zjazd duchowie stwa i wieckich feuda ów katolickich, po wi cony wyborom nowego papie a. Zaproszono go do dyskusji i zapewniono mu nietykalno osobist . Tam go jednak uwi ziono i gdy nie chcia si wyrzec swoich przekona , spalono go na stosie w 1415 roku. Nieco pó niej ni Bracia Czescy rozwin li swoj dzia alno anabapty ci, zwani tak e nowochrzcze cami. Grupa anabaptystów powsta a na pocz tku XVI w. w Saksonii. Anabapty ci g osili, e chrzci nale y jedynie doros ych (st d nazwa nowochrzcze cy). Przyj cie tej zasady wynika o z pogl du, i wiara musi by aktem woli wiadomego, dojrza ego cz owieka. Anabapty ci odrzucali wszelkie obrz dy, kult obrazów itp. Wielu z nich wierzy o, i niebawem Jezus Chrystus zst pi z nieba i b dzie bezpo rednio sprawowa rz dy na ziemi. Wówczas zapanuje Tysi cletnie Królestwo powszechnej szcz liwo ci. Wiar w rych e powtórne przyj cie Chrystusa na ziemi i nadej cie "z otego wieku" podziela o wielu pierwszych chrze cijan w pocz tkach naszej ery. Oko o V w. wiara ta zacz a zanika i od a dopiero u anabaptystów. Wielu nowochrzcze ców pojmowa o owo Tysi cletnie Królestwo jako ca kowit realizacj idea ów sprawiedliwo ci spo ecznej. Na pocz tku " otego wieku" - jak wierzyli anabapty ci - dokona si straszliwy s d Bo y nad wyzyskiwaczami. Na terenie Moraw g osi teorie anabaptystów Jakub Hutter, który zosta spalony na stosie w roku 1536, ale jego uczniowie dzia ali dalej na Morawach i w owacji, gdzie za yli liczne gminy wyznawców. 49 Twórc pierwszego ko cio a reformacji by mnich niemiecki Marcin Luter (1483-1546). W 1517 r. og osi on 95 tez, skierowanych przeciwko sprzedawaniu odpustów. W dwa lata pó niej otwarcie zerwa z papiestwem. Za g ówn powag w sprawach wiary uznawa on Pismo wi te, a nie orzeczenie papie a. Niemiecki reformator pozwoli ka demu na w asn r t umaczy wskazania Biblii. Zbawienie cz owieka uzale nia przede wszystkim od wiary. Nie uznawa wi c potrzeby sakramentów (poza trzema: chrztem, komuni i pokut ). Twierdzi , e cz owiek naprawd wierz cy jest zarazem cz owiekiem moralnym, gdy dobre uczynki stanowi nast pstwo wiary, a nawet jej sprawdzian. Uwa za zbyteczne tak usilnie zalecane przez papiestwo wielkie ofiary na rzecz Ko cio a czy fundowanie klasztorów. Domaga si , aby zniesiono bez stwo ksi y, rozpuszczono wszystkie zakony, odebrano duchowie stwu jego olbrzymie maj tki. Twórc drugiego ko cio a reformacji, zwanego od nazwiska za yciela, kalwinizmem, by Jan Kalwin (1509-1546), dzia aj cy w Szwajcarii, g ównie w Genewie. Kamieniem w gielnym jego nauki by a wiara w przeznaczenie. Z sakramentów uznawa Kalwin tylko dwa: chrzest i komuni , twierdz c zarazem, i aska z nich sp ywa wy cznie na wybranych. Przejawem tej aski jest mi dzy innymi powodzenie yciowe. Zapewni je sobie mo na w drodze nieustannej pracy i wyrzeczenia si przyjemno ci, cznie z tymi, które daje sztuka (np. teatr). Bogactwo yciowe zjawia si jako nagroda za cnotliwe ycie. Bogacenie si za staje si wyró nieniem cz owieka, u atwiaj cym mu wst p do nieba. Genewa znajdowa a si pod elazn dyktatur teokracji, której narz dziem sta y si s awne Ordonances Ecclesiastiaues, reguluj ce dok adnie ycie publiczne i prywatne mieszka ców miasta. aden zbytek nie by dozwolony, adne przekroczenie nie by o tolerowane przez te prawa, stanowi ce fundamenty miasta Bo ego, w którym ycie ponure i monotonne - z którego wygnano ka rozrywk , nawet prost i naturaln - by o podobne do ycia wielkiego klasztoru. Pope ni nawet najmniejsze przekroczenie znaczy o popa w zatarg z w adz duchown , dysponuj surowymi rodkami prze ladowania, a do wy czenia od udzia u w Wieczerzy. A to oznacza o praktycznie wygnanie ze spo eczno ci. 50 Po pewnym czasie z kalwinizmem po czy si powsta y wcze niej od niego zwinglinizm. Twórc tej religii by szwajcarski reformator Ulrich Zwingli (1484-1531). Ju od r. 1516 og osi on potrzeb reform religijnych, a w trzy lata pó niej zerwa ostatecznie z ko cio em katolickim. Swoist odmian ruchu reformacyjnego by anglikanizm, gdy stanowi wynik kompromisu mi dzy dogmatami i obrz dami katolicyzmu i protestantyzmu. W roku 1534 og oszono króla Henryka VIII g ow ko cio a w Anglii. Wszystkie ziemie ko cielne, w tym tak e i posiad ci klasztorów, uleg y konfiskacie. Zniesiono zakony, zachowano jednak ca hierarchi duchown , pozosta po katolicyzmie, z biskupami na czele. Do obrz dów zamiast aciny wprowadzono j zyk angielski, zniesiono celibat ksi y oraz zacz to udziela komunii pod dwiema postaciami. Za g ówny autorytet uznano Pismo wi te, zbawienie za uzale niono przede wszystkim od wiary. Zwolenników reformacji zwano tak e protestantami. Okre lenie to powsta o w roku 1529, kiedy na sejmie cesarstwa niemieckiego zwolennicy reformy religijnej zaprotestowali przeciwko podj tej tam uchwale, która zabrania a szerzenia hase reformacyjnych. Przeciwnicy protestantów nazywali ich heretykami i kacerzami. Geneza Antytrynitaryzmu Fundamentów ko cio a katolickiego Luter, Zwingli i Kalwin wcale nie burzyli, przyjmowali bez zastrze stare dogmaty o Trójcy w., o osobie ducha w. i inne, chocia o tych dogmatach samo Pismo w. wcale nie wspomina albo ich wyra nie nie uczy. Nowo zorganizowana w 1542 r. inkwizycja rzymska, rozpo cieraj ca czynno na ca y pó wysep w oski, zmusi a podejrzanych o wiar ksi y, mnichów, lekarzy, jurystów, nauczycieli, szlacht i mieszczan do opuszczenia kraju. Protestancka Szwajcaria by a ich naturalnym, pierwszym schronieniem. Kalwin i luteranie prowadzili ze sob ostre walki. Wyst powali jednak zgodnie tam, gdzie sz o o prze ladowanie kierunku reformacyjnego zwanego antytrynitaryzmem, d cego do uzgodnienia prawd wiary z wymogami rozumu. Byli to przewa nie 51 osi. Podawali oni w w tpliwo podstawowe dogmaty ca ego chrze cija stwa, takie jak wiara w bóstwo Chrystusa, istnienie piek a i Trójc w. G ównego przywódc antytrynitarzy, Micha a Serweta, hiszpa skiego lekarza, Kalwin poleci spali w Genewie na stosie. Innego antytrynitarza, Walentego Gentilisa, ci to w Bernie szwajcarskim. Micha Serwet (1509-1553) teolog i lekarz hiszpa ski, odkrywca tzw. ma ego kr enia krwi u cz owieka. Studiowa prawo w Saragossie i Tuluzie, nast pnie teologi w Bazylei i Strassburgu, wreszcie medycyn w Pary u. Po napisaniu dzie a "O odrodzeniu chrze cija stwa", wydanego anonimowo w r. 1553, w którym m. in. zwalcza Trójc w., zosta aresztowany, a nast pnie spalony na stosie 27. IX. 1553 roku z polecenia Kalwina. Gdy innych palono na stosach, k adziono paliwo u nóg. Ofiara wdycha a w siebie omienie razem z dymem i wkrótce popada a w omdlenie i znieczulenie. W sprawie Serweta chwycono si i cie szata skiego pomys u: u ono wi zki pal cego si drzewa w pewnym oddaleniu, aby by ywcem sma ony w okropnych cierpieniach przez pi godzin i to w imi Boga i Jezusa, w imi sprawiedliwo ci, prawdy i mi ci, w imi chrze cija stwa i cywilizacji. A oto relacja naocznego wiadka o m cze skiej mierci Micha a Serweta. "Tak wi c Serwet, ca y zwi zany sma si na wolnym ogniu. Na ogniu tym piek si ju prawie od dwóch lub trzech godzin nie mog c skona , poniewa gwa towny wiatr rozgania p omienie i brakowa o drzewa, zacz krzycze : o ja nieszcz liwy, e nie mog umrze na tym stosie! Czy dwie cie dukatów odebranych mi w wi zieniu, nie spalonych na mocy prawa i z oty cuch noszony na szyi nie wystarczy by, aby zakupi dostateczn ilo drzewa i zgromadzi tutaj dla spalenia mnie nieszcz liwego? Wilhelm Farel, pierwszy pastor ko cio a genewskiego i zast pca Kalwina, który by przy tym obecny, nie przestawa wo do Serweta: Uwierz w Jezusa Chrystusa, wiecznego Syna Bo ego! A Serwet wytrwale odpowiada mu: Wierz , e Chrystus jest prawdziwym Synem Bo ym, ale nie wiecznym. I tak spalony wyda ostatnie tchnienie, polecaj c sw dusz Bogu Ojcu." 52 W r. 1912 w Genewie zosta wystawiony pomnik z takim napisem: "Pami ci Micha a Serweta, ofiary nietolerancji religijnej jego czasów, i spalonego za swe przekonania, wznie li zwolennicy Jana Kalwina w 350 lat pó niej jako znak pokuty za dokonany czyn i e odrzucaj wszelki przymus w rzeczach wiary". Rozwój Reformacji w Polsce W XVI w. w Polsce szlachta interesuje si Pismem w.; na sejmach i sejmikach, w gospodach i na zjazdach towarzyskich krytykowano ostro obyczaje kleru katolickiego, odmawiano mu acenia dziesi tej cz ci plonów, domagano si , by duchowie stwo ze swych posiad ci p aci o podatki. Niektórzy ksi a enili si , niewiele sobie robi c z biskupich gró b. Po wsiach dziedzice zamieniali ko cio y na zbory protestanckie, jak grzyby po deszczu wyrasta y protestanckie szko y i drukarnie, stanowi ce o rodki propagandowe nowej wiary. Przera ony tym, co zasta , nuncjusz papieski Alojzy Lippomano radzi w r. 1555 Królowi Zygmuntowi Augustowi, aby ci o miu do dziesi ciu wybitniejszych "heretyków", a powstrzyma szerzenie si reformacji. Istotnym czynnikiem wp ywaj cym na ukszta towanie si reformacji w Polsce by fakt, e Polska przed reformacj nie stanowi a kraju pod wzgl dem wyznaniowym jednolitego jak np. Francja, W ochy czy Anglia. Przez ni bowiem przebiega a granica dziel ca ko ció aci ski od prawos awnego. Po przy czeniu do Polski Rusi Czerwonej Kazimierz Wielki, nie chc c zrazi osiad ych tam prawos awnych, stosowa wobec nich daleko id tolerancj . Podobn polityk wyznaniow uprawiali te jego nast pcy. Ró ne istniej ce wówczas wyznania korzysta y ze swobód wyznaniowych przyznanych im przez Kazimierza Wielkiego w przywileju z 1367 r. Na rozwój reformacji w Polsce powa ny wp yw wywar a unia lubelska z 1569 r. Wskutek ostatecznego zjednoczenia Polski z Litw w jeden ju teraz organizm pa stwowy Rzeczpospolita sta a si pa stwem wielonarodowo ciowym, jeszcze bardziej ni dotychczas zró nicowanym wyznaniowo. Do Wielkiego Ksi stwa 53 Litewskiego nale y bowiem, oprócz katolickiej Litwy, ziemie bia oruskie i ukrai skie, zamieszka e przez ludno wyznania prawos awnego. Reformacja odegra a tu rol politycznego cznika w wielonarodowo ciowej i wielowyznaniowej Rzeczypospolitej szlacheckiej. Na sku oraz w Prusach Królewskich i Ksi cych licznych wyznawców znajduje luteranizm. Dociera te anabaptyzm. W 1548 r. przybywaj do Polski z Czech prze ladowani za wiar w swojej ojczy nie potomkowie husytów tzw. Bracia Czescy. Osiedlaj si ównie na Pomorzu i w Wielkopolsce. Ju w po owie XVI w. 1 zbór protestancki przypada w Wielkopolsce na 6 ko cio ów katolickich, a w Ma opolsce i na Pomorzu - na 3 ko cio y. O rodkami propagandy reformacyjnej staj si stolice Rzeczypospolitej i Prus Ksi cych Kraków i Królewiec. Wydawano wiele druków. W ró nych cz ciach kraju tworz si wci nowe o rodki polskiego protestantyzmu. Czo owe rody magnackie, takie jak Ossoli scy, Firlejowie, Bonerowie, Zborowscy, zrywaj z katolicyzmem. Przeciwko rzymskiemu Ko cio owi wyst powa y wi c w Polsce trzy kierunki reformacji: luteranizm, kalwinizm i Bracia Czescy. Wszystkie ko cio y reformacyjne pozbawia y papie a w adzy religijno-politycznej. Odmawia y mu bowiem prawa do tytu u na namiestnika Chrystusa, uwa aj c, e Ewangelie o takiej wyj tkowej roli biskupa rzymskiego nigdzie nie mówi . Wg reformacji jedynym ród em nie zafa szowanej wiary chrze cija skiej s Ewangelie, które ka demu wolno swobodnie czyta i po swojemu rozumie . Do kalwinizmu garn a si szlachta t umnie, przede wszystkim w Ma opolsce i na Podlasiu. Urz dzone z przepychem ko cio y katolickie pocz y szybko przemienia si w skromnie wyposa one zbory kalwi skie. Niewiele rodków pozostawa o na utrzymanie zboru i op acanie "ministrów". Byli w ród kalwinów oczywi cie i tacy, którzy w asnym kosztem wznosili zbory i budowali szko y (np. Miko aj Rej z Nag owic), ale na ogó materialna sytuacja Ko cio a kalwi skiego nie by a najlepsza, a duchowni powszechnie cierpieli niedostatek. " Ministrowie" zboru kalwi skiego wywodzili si pocz tkowo w znacznej cz ci wprost z szeregów katolickiego wy szego duchowie stwa przewa nie pochodzenia mieszcza skiego 54 lub ch opskiego. Do liczny by nap yw ksi y katolickich do ko cio a kalwi skiego. Ko ció katolicki stanowi w Polsce ogromn pot ekonomiczn , a wi c i polityczn . Mia 500 klasztorów i skupia w swoim r ku 1/6 ca ej w asno ci ziemskiej. Z bogactwem niektórych dostojników ko cielnych nie mogli si mierzy najwi ksi mo now adcy wieccy. Do biskupa krakowskiego nale o 290 wsi, a arcybiskup gnie nie ski mia oko o 300 wsi i 13 miast. Duchowie stwo przy tym nie p aci o podatków, nie podlega o wieckim s dom. W r. 1552 na sejmie piotrkowskim przez 8 tygodni trwa y zajad e spory mi dzy szlacht a duchowie stwem. Wygra a szlachta. Chodzi o o to, aby s dy duchowne nie mia y w adzy nad osobami wieckimi. Odt d ju wyroki s dów ko cielnych za nieoddawanie dziesi cin, herezj czy obracanie ko cio ów na zbory nie mia y znaczenia, gdy starostowie ich nie wykonywali. Ko ció nie mia adzy nad poddanymi szlachty. Na sejmie w 1555 r. wybucha y spory wyznaniowe. Szlachta protestancka da a zwo ania soboru narodowego. Domagano si zniesienia bez stwa ksi y, wprowadzenia komunii pod dwiema postaciami, odprawiania mszy w j zyku polskim. W tym celu nawet w 1556 r. pojecha do papie a specjalny pose Stanis aw Maciejowski, który domaga si na to zgody w Rzymie. Wolno ci sumienia dla mieszcza stwa i ch opów domagaj si pos owie na sejmie lat 1556-1557 w czasie za artych walk z duchowie stwem. Na przekór gro bom biskupim ksi a porzucaj bez stwo i wst puj w zwi zki ma skie. Wbrew ró nym przeszkodom post pili tak s awni pó niej: Stanis aw Orzechowski, Marcin Krowicki czy Walenty z Chrzczonowa. Szczególnie wiele przygód zwi zanych z zamiarem o enienia si prze ksi dz Marcin Krowicki. W 1550 r. przyby on do dworu swego przyjaciela, onatego ju by ego ksi dza Stanis awa Orzechowskiego. Orzechowski namówi Krowickiego, aby poszed w jego lady i porzuci stan kap ski. Do udzielenia lubu potrzebny by ksi dz. Krowicki z przysz sw on udali si wi c do proboszcza z pobliskiego Przeworska. Ksi dz ten zaklina si , e 55 nigdy nie udzieli lubu adnemu kap anowi. Przy pomocy podst pu ksi dz lub udzieli . lub si odby w siedzibie Orzechowskiego w urowicach (ko o Przeworska). Proboszcz z Przeworska odchodzi od zmys ów, gdy si zorientowa , komu udzieli lubu. Biskup Dziaduski wezwa Krowickiego przed swój s d. Ale przyjaciele doradzili Krowickiemu, aby si nie stawi . Zaocznie tedy og oszono go heretykiem i odebrano mu parafi . Marcin Krowicki - w przeciwie stwie do Orzechowskiego - przeszed na stron nowego ruchu aria skiego i znalaz si jako minister reformacyjny w Pi czowie. Tam dosi a go zemsta biskupa. W 1554 r. zwabi go w zasadzk i porwa oddzia pacho ków biskupa Andrzeja Zebrzydowskiego, zwi zanego rzuci na spód drabiniastego wozu, nakry s om i wywióz z Pi czowa. Ocali Krowickiego s dzia sandomierski, Balt. ukowski, który z dwoma pacho kami dopad napastników. Przestraszeni s udzy biskupa, cho liczniejsi, porzucili wi nia i umkn li. Ci, którzy nie zdo ali uciec, ponosili mier m cze sk w lochach wi zie biskupich, przede wszystkim w zamku na Lipowcu. Szczególnie w po owie XVI w., kiedy liczni ksi a porzucali swoje parafie, kilkunastu z nich, zagarni tych przez pacho ków biskupich, trafia o do lochów w Lipowcu. Nie wszystkich oczywi cie udawa o si tam osadzi , cho na zbyt odwa nych kaznodziejów w adze ko cielne urz dza y nocne napa ci po czone ze strzelanin jak np. na Krowickiego. W lochach Lipowca zmar w 1554 r. ksi dzodst pca Miko aj z Kurowa, którego biskup krakowski Andrzej Zebrzydowski kaza zamordowa . Równie kaznodzieja królewski króla Zygmunta Augusta, Jan z Ko mina, za sprzyjanie reformacji, dosta si do wi zienia biskupiego w Lipowcu i tam "za ycia zosta pogrzebany". W ramach ko cio a katolickiego, do jego reformy ustrojowej i zmiany pogl dów religijnych d Andrzej Frycz Modrzewski. osi , e Pismo w. nie daje adnej podstawy do przypuszczenia, e istnieje jaki czy ciec. Jest to bajka szerzona przez ludzi, co nie znaj zasad wiary, utrwalona skutkiem chciwo ci kap anów. Zupe nie zb dne te s wszelkie odpusty papieskie. Twierdzi , e mo liwe s jakie ofiary wi te dla odpuszczenia grzechów, tzn. w tpi o skutkach ofiary Chrystusa na krzy u. 56 Walczy o udzielanie komunii pod dwiema postaciami. Papie e nie s nast pcami aposto ów, a ju najmniej ze wszystkiego nast pcami Piotra, który prowadzi dzia alno apostolsk w ród ydów, a Pawe w ród pogan. Nie ma adnych dowodów, eby umaczami woli Bo ej i interpretatorami Pisma w. byli tylko kap ani. wieckie panowanie papie a i u ywanie miecza jest sprzeczne z Ewangeli . Papie e wprowadzili ba wochwalstwo. Chrystus jest po rednikiem mi dzy Bogiem i lud mi. W swej ko cowej ewolucji pogl dów Modrzewski udowadnia, e duch w. nie jest osob , lecz tylko duchem Boga. Frycz Modrzewski proponuje nast puj reform ko cio a: Co dziesi lat ma si odbywa sobór ca ego wiata chrze cija skiego. Na sobór ten ka da prowincja kraju wysy a po 2 ludzi uczciwych i bieg ych w sprawach Królestwa Chrystusowego. Sobór wybiera 10 m ów znanych z prawo ci i nauki. Jednemu z nich co roku b dzie powierzana wg kolejno ci zwierzchno nad Ko cio em. Ka dy z nich ma zbada ca rz dów swego bezpo redniego poprzednika i gdyby ów zgrzeszy jakim zaniedbaniem, musi ponie kar ; w tym celu ten, który sk ada urz d, musi pozosta na miejscu oko o 50 dni. Wszystkie swoje pisma Frycz chcia przedstawi papie owi i soborowi trydenckiemu w celu reformy chrze cija stwa i Ko cio a katolickiego. Na rzymskiej stolicy zasiada papie Pawe IV, jeden z najzawzi tszych i najbardziej nieprzejednanych prze ladowców reformacji. Dzi ki swoim pogl dom znalaz si Frycz Modrzewski poza obr bem Ko cio a katolickiego. Gdyby jaki nieszcz liwy zbieg okoliczno ci spowodowa obecno Frycza w Rzymie, nie unikn by on pewno losu Husa czy Giordana Bruna. Rafa Leszczy ski i Hieronim Ossoli ski daj od króla w imieniu wi kszo ci sejmowej utworzenia Ko cio a narodowego, uzyskania od Rzymu zgody na obrz dek w j zyku polskim, na ma stwo ksi y i komuni pod dwiema postaciami. Idea ta tak staje si popularna w spo ecze stwie, e nawet znaczna cz duchowie stwa katolickiego (w tym prymas Ucha ski i biskup Drohojewski) popiera ten projekt, jako jedyn drog do zaprowadzenia w Polsce pokoju religijnego na zasadzie kompromisów. Papie nie zgadza si na sobór po wi cony w tej sprawie i gromi episkopat za tak powa ne oznaki chwiejno ci w 57 sprawach wiary oraz domaga si od duchowie stwa katolickiego ostrej walki z reformacj . Masowe i oficjalne przyst powanie do reformacji zacz o si od r. 1550, a wi c dopiero za panowania króla Zygmunta Augusta. W ówczesnym (1581 r.) województwie p ockim by o zaledwie siedem rodzin szlachty katolickiej, reszt stanowili prawos awni, kalwini i arianie. Z rozproszonych po kraju licznych grup zwolenników nowej wiary zaczyna si powoli, najpierw w Ma opolsce, tworzy protestancka organizacja ko cielna. W 1550 r. zje aj si po raz pierwszy w Pi czowie duchowni nowego Ko cio a, aby omówi wspólne sprawy. W cztery lata pó niej (1554 r.) odby si w omnikach pierwszy synod protestancki. W r. 1550 Miko aj Ole nicki zak ada w Pi czowie (kieleckie) zbór i szko kalwi sk . Do najbardziej znanych osobisto ci w ród szlachty kalwi skiej nale : Miko aj Siennicki, Miko aj Rej, Hieronim Filipowski. "Ministrami" zboru s Stanis aw Stadnicki i Grzegorz Pawe z Brzezin. Pawe z Brzezin jest pierwszym autorem pisz cym po polsku o sprawach ci le religijnych, teologicznych. W ród by ych ksi y katolickich widzimy mi dzy innymi Jana askiego (bratanka prymasa), Marcina Krowickiego i Walentego z Chrzczonowa. Odbywaj si cz ste zjazdy i synody, wiadcz ce o intensywnym yciu religijnym i organizacyjnym. Pogl dy spo eczne i etyczne Arian A) Pa szczyzna, maj tek, urz dy, pa stwo W oparciu o argumenty czerpane z Pisma w., g ównie z kazania na górze (Mat. rozdz. 5-7) pot piano pa szczyzn i podda stwo ch opów, sk adano swe urz dy, zwracano dzier awione dobra, a asne sprzedawano, aby uzyskane st d pieni dze rozda ubogim i samemu utrzymywa si z pracy r k w asnych. Tak post pi np. Jan Niemojewski, zamo ny szlachcic kujawski. Sprzedawszy swe maj tno ci i rozdawszy sw gotowizn ubogim Niemojewski z urz d s dziego inowroc awskiego, którego pe nienie niezgodne by o z wyznawan przeze doktryn , odpasa szabl , przywdzia skromniejszy ubiór plebejski i po wi ci reszt swego ycia 58 dzia alno ci w zborze. Inny szlachcic Jan Przypkowski, dziedzic spod Krakowa nada wolno osobist ch opom w swoich dobrach (1572 r.) uznaj c jak czytamy w nadaniu, " e poddani jego we wsiach Przypkowice Górne, Polanka, Miko ajowice, Tarnawa i po owie Starej Wsi w powiecie krakowskim i o wi cimskim s razem z nim stworzeniami jednego stwórcy, nie chc c zatem, aby ci kmiecie i poddani jego, jak i ich synowie i córki z powy szych wsi w jarzmie i niewoli wed ug powszechnego prawa koronnego, zwalnia tych e kmieci i poddanych i ich potomstwo od wszelkich ci arów. Zarazem tym e kmieciom swoim i ich synom pozwala odchodzi ze swoich posiad ci i przenie si na pobyt dok dkolwiek zechc (...) godzi si , aby i oni i ich synowie po wieczyste czasy cieszyli si tak sam wolno ci ." Niedola ch opa mia a te wyraz g ównie w podda stwie s dowym. Od wyroków dziedzica - s dziego nie by o odwo ania, tak e ch op krzywd od niego doznanych nie móg nigdzie dochodzi . Pozosta a mu jedyna droga ...ucieczka. Wymiar pa szczyzny tygodniowej pomna any z biegiem lat, doszed w wielu cz ciach Polski do sze ciu dni. Wolni kmiecie znikli, pozosta niewolnik, ch op "przypisany do ziemi", podleg y s downictwu i prawodawstwu dziedzica, od którego ca kowicie zale o jego mienie, a nawet ycie. Jeden z arian - Szymon Budny - pisze w rozprawie "O urz dzie miecza u ywaj cym" 1583 roku. "Bo ja tak rozumiem i wierz , i si wierz cemu nie godzi mie poddanych, a daleko mniej niewolników i niewolnice, gdy to jest rzecz poga ska panowa nad swoim bratem, potu jego albo raczej krwi u ywa . Bo Pismo w. ja nie wiadczy, e Bóg z jednej krwi uczyni wszystek rodzaj cz owieczy, przez co wszyscy jeste my sobie równi, bo jeste my wszyscy z jednej krwi, dlatego my wszyscy sobie bracia... a jak e mo e brat nad bratem panowa ? Jak mo e potu jego u ywa ?... Czy nie ci kie roboty poddani panom swym robi ? Czy nie ci kie podatki p ac , e sami niebo tka plewy jak winie jedz , a ziarno na czynsze, na sierpczyzny lub na pobory i inne podatki sprzeda musz ." By a to w stosunku do ch opów rzecz nadzwyczaj nowa. Tacy jak Jan Przypkowski czy Jan Niemojewski wyzbywaj si swoich maj tków, aby z czystym sumieniem uczestniczy w ewangelicznej wspólnocie. A takich by o wielu. 59 Pozby si dobrowolnie maj tku, zrzec si urz du nie by o takie wcale atwe do przeprowadzenia, jakby si wydawa o. atwo by o przegra maj tek w ko ci, przepi , przehula - uchodzi o to za normalne, nikogo nie gorszy o i... nie nastr cza o trudno ci prawnych. Ale wyzby si wszystkiego w imi religii i z pobudek ideowych? Takie post powanie zakrawa o na obraz moralno ci, podwa o bowiem ad spo eczny i podawa o w w tpliwo intencje tych, którzy si o jego zachowanie modl . Jednak e nie zaprzestaj agitacji w ród szlachty g osiciele nowych zasad, jak Marcin Czechowic czy Piotr z Goni dza: "którzy ludzi zacnych i nabo nych przywodzili do tego, by urz dy porzucali, broni odpasali, prawowania si w najwi kszym ukrzywdzeniu i przysi gi zakazywali. I wiele ludzi urz dy porzucali i król je komu innemu dawa , drudzy i maj tno ci opuszczali i sprzedane rozpraszali. A arowski cz owiek zacny, w Sejm lubelski do króla przyszed szy do rady publicznie mu dzi kowa za dobrodziejstwo, a e go d ej ywa z czystym sumieniem nie mo e, królowi za to ani Rzeczypospolitej nie s c, powiedziawszy, odda królowi przywilej na Przybys awice samoczwarte w Lubelskiej Ziemi, prosz c eby to król od niego wzi , odda komu takiemu, co mu y. Król tego d ugo od niego nie chcia wzi , a on te inaczej nie chcia mówi c – "Wzi mi, panie mój, gwa tem, co mo esz, ale da gwa tem nie mo esz." Nowa wiara wymaga a nieraz od brata-szlachcica czego wi cej ni tylko uprawiania w asnej ziemi w asnymi r kami. W wielu przypadkach powinien by on opu ci rodowe gniazdo: "Tak e, nie godzi si wam -g osi synod aria ski w Pa ecznicy w 1568 r. - mieszka na takich maj tno ciach, które przodkom naszym nadano za rozlanie krwi. Przedajcie wi c takie maj tno ci i rozdajcie ubogim". Na synodzie tym dano te , aby ministrowie aria scy "sobie chleb zarabiali swymi r kami". Nie nale y w sprawie maj tku powo ywa si na Stary Zakon, który szcz cie ydów pok ada w rzeczach doczesnych. Chrystus przeniós je na ycie pozaziemskie, tote chrze cijanin nie powinien odznacza si chciwo ci i gromadzi bogactwa wi ksze, ni mu potrzeba do ycia. Mo na wprawdzie posiada wi cej, je li los komu przyniós maj tek, ale nie wypada goni za nadmiarem. Pierwsi 60 chrze cijanie uwa ali mienie za wspólne, jako wspólno nie posiadania, ale u ytkowania. Kto ma wi cej, tym wi cej powinien rozdawa . Jan Niemojewski i Brzezi ski sprzedali swe du e maj tki na Kujawach i otrzymane sumy obrócili na wspieranie ubogich braci, na laduj c bogatego m odzie ca z Ewangelii. Historia nie zna wypadku, aby klasa panuj ca wyrzek a si z w asnej woli swych maj tków i przywilejów. ród em utrzymania nie mo e by cudza praca czy posiadanie maj tku, a jedynie w asna praca, najlepiej fizyczna. W r. 1568 na synodach w Iwiu i Pe sznicy wyst piono przeciwko prawu, aby ministrowie mogli otrzymywa w uposa eniu folwarki i poddanych oraz domagali si z enia takich stanowisk, na których yj z cudzej pracy, zamiast zarabia sobie na chleb asnymi r kami. W spo ecze stwie szlacheckim, wyznaj cym pogl d Arystotelesa, e zajmowanie si prac fizyczn czyni jednostk ludzk niezdoln do zaj pi knych i moralnych, taka zasada musia a by mia . Arianie którzy nakazywali zrezygnowa z w asno ci ziemskiej i zwierzchno ci nad ch opem, uchyla si od instytucji pa stwowych, wyrzec si dochodzenia swego prawa, pot pi or i wojn , g osili to wszystko, jako has a, które wyp ywa y z ducha Nowego Testamentu. Ten, kto chcia codziennym yciem chrystia skiej wspólnoty, oddawa si w zborze pracy r cznej naukowej lub modlitwie i uczestniczy razem ze wszystkimi we wspólnej Wieczerzy obowi zany by do zupe nej równo ci ewangelicznej z lud mi plebejskiego stanu. Daje wyraz to m. in. Jan Stoi ski w "Modlitwach nabo nych". "Niech nimi nie robi jak wo kami, ale niech pami taj , e s przecie ludzie na wyobra enie Twoje stworzeni, mnie w przyrodzeniu podobni, niech przeciwko mnie nie maj przyczyny wzdychania do Ciebie, aby ich nie wys ucha i nie zem ci si nade mn krzywdy ich". Tak ma si modli szlachcic i tak post powa , aby nikogo nie dra ni - nie przysparza Braciom Polskim wrogów. W r. 1572 Grzegorz Pawe twierdzi , e prawdziwi chrze cijanie pa stwa nie potrzebuj . Istnieje ono tylko po to, aby trzyma w karbach ludzi i kara ich za pope nione zbrodnie. Arianie bowiem jedynie p aci podatki i szanowa przedstawicieli w adzy wieckiej powinni. Ale nie wolno im obejmowa adnych urz dów, bo z tym zwi zany jest obowi zek karania winnych, ani te podawa skargi do 61 du. Chrystus nakaza nie sprzeciwia si z u. Arianie odmawiali istniej cemu pa stwu miana "chrze cija skiego". Traktowali w adz pa stwow jedynie jako z o konieczne, z którym prawdziwi chrze cijanie powinni mie jak najmniej wspólnego. Chrystianin ma ucha urz du, cho by urz d by z y lub poga ski, byle jego rozkazy nie sprzeciwia y si Chrystusowi. W tym wypadku nie mo e s ucha urz du. Pa stwo nie jest organizacj chrze cija sk i wierni cz onkowie zboru nie id w jego s , ale w yciu zborowym maj urzeczywistnia nauk Chrystusow . Wojna nawet obronna nie da si pogodzi z obowi zkami chrze cijanina, zbór musi by bezwzgl dnie pacyfistyczny. Prawo miecza, o ile si wyra a karaniem przest pców przez w adz , nie jest urz dzeniem chrze cija skim. Wierni nie mog z niego korzysta ani z nim wspó dzia . Piastowanie urz dów, z którymi wi e si to prawo, jest niedopuszczalne dla chrze cijanina. To uj cie stosunku do pa stwa oddzieli o arian od reszty spo ecze stwa, od wszystkich innych wyzna , czyni c z nich budowniczych innej spo eczno ci. W pa stwie Chrystusowym nie wolno nienawidzi adnego cz owieka, bo wrogami nie s ludzie, lecz Szatan, i z nim tylko przystoi wojowa S owem Bo ym. Arianie k adli nacisk na etyk jako znak prawdziwego Ko cio a. Akcent ten jest typowy dla aria stwa, które przenosi punkt ci ko ci ycia z za wiatów na ziemi . Szukali najwy szych idea ów etycznych wy cznie w tek cie Ewangelii, odrzucali natomiast wszystkie orzeczenia soborów i kompromisy, nagromadzone w ci gu wieków rozwoju instytucji ko cielnych. G osz c doskona ewangeliczn w yciu spo ecznym, nie porzucali nigdy podstaw ci le religijnych swej dzia alno ci. Trzymali si s ów: "Królestwo nasze nie jest z tego wiata". Chcieli jednak e bezwzgl dnie wype nia regu y ycia przepisane nauk Chrystusa i Aposto ów, nie cofaj c przed wysuwaniem z nich wszystkich konsekwencji, a do porzucania ziemskich pragnie , wyrzeczenia si przywilejów i zaprzeczenia prawa przelewu krwi. Chrystus nie posiada w asno ci osobistej, bo nie mia gdzie g owy sk oni , i ubóstwo jego brali sobie za wzór, ale dzia alno ich polega a nie tyle na narzucaniu jakiego przepisu, ile na ogólnym na ladowaniu wzoru, nie tyle na nacisku, ile na wezwaniu. Prawdziwy wyznawca Chrystusa, który modli si 62 za wrogów, winien za z e m ci si dobrym, a krzywdy swe b ce dopustem Bo ym, zdawa na Boga. W adzy nie jest zabronione karanie z urz du, jej funkcje ujemne s nast pstwem grzechów wiata, ale "prawy chrze cijanin" nie mo e si domaga od urz du kar na krzywdzicielu, wolno mu tylko dochodzi swych praw bez pragnienia zemsty i odwetu. Chrze cijaninowi nie wolno przyjmowa urz du, bo z tym zwi zane s obowi zki karania winnych, a wi c czynnego sprzeciwiania si z u, co jest naruszeniem zasadniczego przykazania Chrystusowego mi ci bli niego. W "Katechizmie rakowskim" pisze: "Za bli niego uwa amy tak brata, jak i wroga. Za brata swego ka dej chwili, gdy zajdzie potrzeba, nawet dusz sw winni my po , mi owa go wi cej ni siebie samego. Gdy wypadnie go broni , nic nam na przeszkodzie stan nie mo e. Jak ju wspomnieli my, nieprzyjaciel te jest naszym bli nim. Tym, którzy nam z orzecz , powinni my b ogos awi , tym którzy nas nienawidz , dobrze czyni , za tymi którzy nas trapi i prze laduj , modli si i kiedy prosz , dawa im i kiedy akn , nakarmi je, i kiedy pragn , napoi je, i kiedy by chcieli po yczy w potrzebie prawdziwej i asnej u nas, od nich si nie odwraca . Dobry chrze cijanin w post powaniu ze swoimi nigdy nie wynosi si . Nie wzbrania si niesienia pomocy, cho by by najmo niejszym, nawet najni szym". O wzajemnym odnoszeniu si ludzi do siebie powinno decydowa nie tylko uczucie mi ci chrze cija skiej, ale i fakt pochodzenia z jednej rodziny ludzkiej. Arianin powinien by g uchym na podszepty fa szywych ambicji i oprze si pokusom odgrywania roli tam, gdzie nie chodzi o prawd ycia chrze cija skiego, lecz o w adz czy godno , o zaszczyty czy tytu y albo zgo a o pieni dze. W has ach ewangelicznych szukali arianie podstawy do przebudowy wiata i wychowania lepszego cz owieka. ywot Chrystusa stawiany by w szko ach zborowych za jej najwy szy wzór do na ladowania. Na sejmach, w ród l ni cego t umu pysznie ubranej szlachty, wyró niali si szarzyzn strojów, brakiem klejnotów, ba, nawet tym, e u boku mieli drewniane szable, na znak pot pienia u ycia miecza. 63 Szko y Aria skie Rozwin wszy bardzo intensywne ycie zborowe, arianie dzia alno ci swej nie sprowadzili wy cznie do problemu reformacji, ale potrafili i swe szkolnictwo postawi na najwy szym poziomie. Pocz tkowo centrum Braci Polskich stanowi Pi czów. Mie ci o si tu pierwsze ich gimnazjum, ale nie odegra o ono jeszcze tej ogólnokrajowej roli, jaka przypad a innym szko om aria skim. Szko a w Pi czowie powsta a w r. 1551 jako szko a kalwi ska. Wp ywy aria skie s od r. 1559 kiedy to zwalczano w niej wzywanie ducha w. w modlitwach. Szko a pi czowska, cho zas ona wielce, cho by przek adem Biblii, nie istnia a d ugo, bo tylko do r. 1569. Zak adano te szko y rednie na wsi przy zborach w maj tkach wybitniejszych arian. Ze szkó tych do najwi kszego znaczenia dosz a szko a w Luc awicach nad Dunajcem. Przetrwa a ona najd ej ze wszystkich szkó aria skich w ogóle, bo 60 lat (do r. 1660). Podobnego typu szko y dworskie istnia y w Raciborsku u Morsztynów i w Czarnkowie u Moskorzewskich. Szko w Raciborsku mo na nazwa "kolebk poetów", w niej bowiem pobierali nauk : Stanis aw i Zbigniew Morsztynowie, Wac aw Potocki, Andrzej Wiszowaty, Jan Andrzej Morsztyn. Dzi ki arianinowi Statoriusowi kultura polska zawdzi cza mu pierwsz "Gramatyk j zyka polskiego" (napisan po acinie w r. 1568) i fakt, e uczniowie w jego szkole nauczyli si przek ada na zyk polski utwory aci skie i pierwsz "Gramatyk j zyka polskiego" (napisan po acinie w r. 1588). Pierwsz szko aria sk by a szko a w Lewartowie. Szko w Lewartowie (dzisiejszy Lubartów Lubelski) przej li Bracia Polscy z k kalwinów w r. 1588. W tym samym roku uleg a ona gruntownej reformie dokonanej na wezwanie miejscowych scholarchów przez Wojciecha z Kalisza. Wszystkie szczegó y przygotowanej reformy przek ada Wojciech z Kalisza do zatwierdzenia scholarchom. Szko a mia a pi poziomów nauczania. Lektura Biblii i piewanie Psalmów zajmuje w szkole pierwsze miejsce. Etyka zach ca ludzi do pi knych czynów, ukazuje znaczenie cnót w ca ym yciu, zawiera w sobie ród a wszystkich praw i uczy dobrze, uczciwie i m drze . Zastosowano w niej po raz pierwszy w Polsce podzia na klasy. Do 64 ma ego miasteczka ci ga a na studia m odzie z Polski i zagranicy, przybywali tu zarówno synowie ró nowierczych rodów, jak i rodzin gorliwie katolickich - dla nauki w Lewartowie porzucono nawet studia w Akademii Krakowskiej. Wp yw jej na szlacht ró nych wyzna sta si wkrótce tak powa ny, e ci gn a ona na siebie gwa towne ataki ze wszystkich stron. Zwalczana ona by a wszystkimi mo liwymi rodkami z jednej strony przez jezuitów, którzy w osobie Wojciecha z Kalisza widzieli wroga swego zakonu, z drugiej za przez obóz kalwi ski i lutera ski patrz cy z niepokojem na sukcesy arian. Kalwi ski synod w Toruniu w 1595 r. nie ukrywa niebezpiecze stwa i ostrzega , e "ktokolwiek dawa by syny swe do szkó i wiczenia aria skiego, taki ma by publicznie od u ywania Wieczerzy Pa skiej i spo eczno ci zboru Bo ego wy czony". Szko a Lewartowska upad a nagle, w okresie zyskiwania sobie coraz wi kszej popularno ci, wraz ze mierci w r. 1597 w ciciela i protektora szko y Miko aja Kazimierskiego, wybitnego mówcy sejmowego. Szko a w Lewartowie dzia a przez okres 10 lat (15881598). Ale program szko y, opracowany przez wybitnego pedagoga i reformatora szkolnictwa Wojciecha z Kalisza, zwanego Kaliszczykiem, sta si pó niej wzorem dla szko y w Rakowie. O wielkim autorytecie Wojciecha z Kalisza i o tym, e program szkolnictwa aria skiego rzeczywi cie odpowiada potrzebom ogó u szlachty wiadczy powo anie Kaliszczyka przez katolika Jana Zamoyskiego, kanclerza wielkiego koronnego i hetmana, do wspó pracy przy organizowaniu Akademii Zamoyskiej. Akademia Rakowska Raków by znany w ca ej Europie nie tylko jako zas ony rodek wydawniczy, ale równie jako siedziba znakomitej uczelni. W 1602 r. arianie, którzy najbardziej ze wszystkich zwolenników reformacji dbali o rozwój o wiaty, zak adaj Akademi Rakowsk . Uczelnia ta powsta a przy poparciu w ciciela Rakowa, Jakuba Sienie skiego, ale kierunek jej - w przeciwie stwie do Lewartowa ustala o wy cznie cia o pedagogiczne sk adaj ce si z tzw. scholarów, czyli kuratorów. O jej dzia alno ci naukowej wiadczy 65 najlepiej fakt, i do Rakowa nap ywali studenci nie tylko z Ukrainy, gier, Czech czy Niemiec, a wi c z krajów s siaduj cych z Polsk , ale i z dalekiej Alzacji. W okresie swego najwi kszego rozkwitu oko o r. 1630 Akademia liczy a do tysi ca s uchaczy. Wyk ady znakomitych profesorów w Rakowie z dziedziny filozofii, teologii i matematyki poci ga y równie m odzie innych wyzna , tym bardziej, e w Akademii wystrzegano si propagandy religijnej i nawracania studiuj cych. Do Akademii Rakowskiej przenosi o si te wielu studentów z Akademii Jagiello skiej w Krakowie, gdzie poziom nauczania by ni szy ni w Rakowie. W Akademii Rakowskiej wyk adano logik , etyk , fizyk , matematyk , polityk , prawo, acin , geografi , histori , nauczano zyka greckiego, prowadzono wiczenia z retoryki i filozofii. Czytano "Mowy" Cycerona, prowadzono wiczenia z wymowy. Co do aciny, która po etyce stanowi a drugi najwa niejszy przedmiot, a we wspó czesnych arianom szko ach humanistycznych (katolickich i kalwi skich) wysun a si na pierwsze miejsce jako g ówny cel studiów, tutaj traktowana by a jako mi dzynarodowy sposób porozumiewania si ludzi wykszta conych. Nale o j sobie przyswaja nie od strony regu gramatycznych, lecz przez oczytanie w dzie ach znakomitych stylistów i mówców, jak Cycero, i poprzez rozmowy o sprawach codziennych, zwi zanych z yciem szko y i ca ego spo ecze stwa. J zyki maj s poznaniu ycia, a nie popisom pró no ci. W Rakowie panowa zapa do nauk, wysoki poziom moralny nauczycieli i uczniów. Oryginaln zdobycz rakowsk by obowi zek pracy fizycznej, któremu podlegali wszyscy uczniowie, ka dy z nich mia si uczy pracowa w jakim zawodzie. Szko a w Rakowie by a uczelni typu humanistycznego, która mia a wielk popularno w ród najbardziej post powych rodziców. Popularno ta by a o wiele wi ksza ni Szko y Lewartowskiej czy Akademii Zamoyskiej. adna z nich nie mog a poszczyci si tak wielk liczb uczniów jak Rakowska, w której cz sto bywa o ponad tysi c wychowanków. W ród licznych wychowanków Rakowa byli synowie z najlepszych i najbardziej post powych rodów senatorskich jak Leszczy scy, Tar owie, Niemiryczowie. Nie wszyscy oni byli wyznawcami doktryny aria skiej. Szko a Rakowsk bowiem 66 szerzy a ide tolerancji religijnej nie tylko w s owach i pismach, ale tak e codziennym jej przestrzeganiem w praktyce yciowej. Przyjmowa a ona ch opców wszystkich wyzna chrze cija skich. Szko a mia a pi poziomów nauczania. Na pierwszym miejscu w szkole sta o wychowanie religijne. Codziennie czytano w umaczeniu polskim Stary i Nowy Testament dla zrozumienia tajemnic wiary. Starano si zapami tywa teksty biblijne i Psalmy. W bardzo prosty i jasny sposób reguluj ycie szkolne w Rakowie "Przepisy Szko y Rakowskiej". Dziel si one na cztery cz ci: 1. Obowi zki uczniów, 2. Obowi zki nauczycieli, 3. Obowi zki rektora szko y, 4. Obowi zki pedagogów prywatnych. Wed ug tych przepisów uczniowie mieli zaczyna i ko czy ka dy dzie modlitw . "Przepisy Szko y Rakowskiej" pozostawia y ka demu ch opcu ca kowit wolno organizowania sobie ycia religijnego wed ug tradycji rodzinnej. Uczniowie wyznania aria skiego mieli codziennie przed lekcjami udawa si w towarzystwie nauczycieli do zboru, wys ucha tam kazania, bra udzia w chóralnym piewie pie ni nabo nych, odprawia modlitwy i tak zachowywa si , aby nikomu nie przeszkadza . Ch opcy nale cy do innych wyzna w tym czasie mieli odprawia mod y w swoich domach. W dni wi teczne mogli za wiedz rektora i pod opiek powa nych osób udawa si do swoich ko cio ów w najbli szych od Rakowa miejscowo ciach. Wszyscy uczniowie bez wzgl du na wyznanie winni bra udzia w pogrzebach nauczycieli, ich rodzin, kolegów i innych osób zwi zanych ze szko . Ale nawet w tym wypadku szko a nie stosowa a przymusu, zw aszcza je li opiekunowie ucznia nie yczyli sobie, aby bra udzia w jakichkolwiek obrz dach obcego wyznania. Szko a czuwa a z urz du nad praktykami i yciem religijnym uczniów jedynie wyznania aria skiego, troszczy a si tak e o nauczanie ich zasad w asnej wiary w sposób dostosowany do wieku i rozwoju umys owego. Pog bianie wiadomo ci religijnych uczniów innych wyzna pozostawiono ca kowicie uznaniu rodziców i opiekunów. Przepisy rakowskie na temat praktyki ycia religijnego odznaczaj si nie tylko najwy sz tolerancj dla innych wyzna , ale tchn tak e subteln delikatno ci obawiaj si urazi kogokolwiek z powodu ró nicy przekona . 67 Szko a Rakowska usi owa a przyzwyczai ch opców do wzorowego porz dku i karno ci. Przepisy k ad y wi c nacisk na punktualne przychodzenie i wychodzenie z klasy, wymaga y usprawiedliwienia nieobecno ci uczniów na lekcjach przez rodziców lub opiekunów, grozi y karami za samowolne przed anie przez ch opców ferii i dni wolnych, zakazywa y ch opcom opuszczania domów wieczorami. Bez specjalnego zezwolenia rektora nie wolno by o uczniom chodzi do s siaduj cych z Rakowem wsi i miasteczek. A eby ch opcom nie dawa okazji zn cania si nad zwierz tami, przepisy zabrania y owienia ryb, polowania na ptaki, a nawet hodowli go bi. Zgodnie z uchwa ami synodów aria skich przepisy rakowskie nie zezwala y ch opcom na gr w szachy i ko ci, zakazuj c szczególnie surowo wszelkich gier hazardowych. Celem unikni cia k opotliwych i moralnie niebezpiecznych transakcji handlowych mi dzy ch opcami przepisy zabrania y im sprzedawa i wymienia mi dzy sob ksi ki oraz inne rzeczy. Szko a rakowska, dopuszczaj c kary fizyczne i gro c nimi ch opcom, ostrzega a równocze nie nauczycieli przed ich nadu ywaniem. Pe ni c swoje funkcje rektor nie wyst powa w swoim w asnym imieniu, lecz dzia z ramienia scholarchów i po redniczy mi dzy nimi a szko . Wszystkie przepisy reguluj ce ycie szko y wydawane by y przez scholarchów. Oni te zatwierdzali rozk ad zaj , program nauczania, upominali nauczycieli, wyci gali konsekwencje w stosunku do nieodpowiednich pedagogów prywatnych, decydowali o losach uczniów, którzy nie chcieli si uczy lub nie posiadali zdolno ci, czuwali nad ca ci mienia prywatnego ka dego z ch opców, ustalali dni wolne od zaj szkolnych. Scholarchowie rakowscy posiadali wi c w adz nadzorcz wobec rektora i szko y i stanowili faktycznie kolektywn dyrekcj . Ze sta ych sk adek po zborach na szko y, wyp acano nauczycielom niewysokie pensje. Poza tym utrzymywali si z drobnych datków i prezentów, które sk adali rodzice ch opców ucz szczaj cych do szko y. Etyk uwa ano w Rakowie za najwa niejsz dziedzin wiedzy. Uwa ano e przestrzeganie wskaza moralnych powinno prowadzi ludzi do zbawienia wiecznego oraz u atwi im zorganizowanie szcz liwego bytu na ziemi. Zadaniem etyki by o u atwi 68 cz owiekowi osi gni cie ostatecznego jego celu, tj. ycia wiecznego. Cz owiek powinien w modlitwach prosi Boga o pomoc w uprawianiu cnót, za które czeka go nagroda w przysz ym yciu. Natura daje cz owiekowi sk onno i zdolno do cnotliwego ycia, przez wiczenie si za w cnocie cz owiek dochodzi do nawyków, które staj si jakby drug natur . ycie ka dego arianina w "podnios ci moralnej" sta o si wa niejsze i bardziej konieczne do zbawienia ni wiara w takie czy inne dogmaty chrze cija skie. Arianie uwa ali religi przede wszystkim za doktryn moraln , troszczyli si g ównie o przestrzeganie wskaza etycznych w yciu. Nie jest wa ne, dowodzono, jak kto wierzy, lecz jak kto yje, co robi. Nie wystarczy, eby ministrowie odznaczali si dobr pami ci , wymow , aby potrafili drugiemu wyt umaczy , aby rozumieli obowi zki duchownych. Kto milcz c pobo nie yje, ten buduje. Kto mówi, a niegodnie yje, ten psuje. W 1624 r. wyk adowca w Rakowie Crell napisa wybitne dzie o "Etyka" dla potrzeb Akademii Rakowskiej.. Odznacza si ona wysokim poziomem naukowym i poddaje wiele wiadomo ci ytecznych w yciu. Dzieli a si ona na cztery cz ci: 1) Cnoty moralne 2) Cnoty intelektualne, 3) Rozkosz 4) Przyja . Wi kszo nauczycieli, a zw aszcza rektorów rakowskich, reprezentuj c wysoki poziom naukowy i znajomo najnowszych zdobyczy nauki Europy Zachodniej, wk ada a w r ce m odzie y najnowsze dzie a z ró nych dziedzin wiedzy i wprowadza a do programu nauczania naj wie sze idee oraz wynalazki. Dzi ki temu pedagogika aria ska nale a do najbardziej post powych w ówczesnej Europie. W Akademii Rakowskiej wysoko sta a matematyka, jej wyk adowca, profesor Joachim Stegmann, pierwszy w Polsce wprowadzi do programu nauczania u amki dziesi tne oraz logarytmy. Aria ski program nauczania pozostawa pod wp ywem s ynnego pedagoga z obozu Braci Czeskich, Jana Amosa Kome skiego, dzia aj cego w Lesznie Wielkopolskim. Tak wysoki poziom naukowy, budz cy podziw w ca ej Europie, zawdzi cza a Akademia Rakowska wielkiemu szacunkowi i 69 zainteresowaniu, jakie arianie ywili dla wiedzy i wszelkich bada naukowych. Wiara zgodna z rozumem W pocz tkach XIX w. Tadeusz Czacki rozkopa pod Pi czowem par grobów aria skich. Ka dy z nieboszczyków, którzy byli pochowani w tych grobach, mia w r ku tabliczk z napisem: "Scio cui credidi" (Wiem, w com uwierzy ). Obok zw ok znajdowa a si szczelnie zamkni ta butelka, w której Czacki znalaz opis ycia zmar ego. Zasada, i nale y wiedzie , w co si wierzy, i rozumie , dlaczego wyznaje si te, a nie inne prawdy wiary, by a silnie zakorzeniona w wiadomo ci Braci Polskich. J w nie wypisywano na tabliczce, któr wk adano do trumny zmar emu arianinowi. Zasada owa wytycza a kierunek rozwoju ideologii religijnej arian, staj c si stopniowo filozoficznym pogl dem na wiat. Religia s y cz owiekowi do osi gni cia zbawienia, istnieje wi c nie dla chwa y Bo ej, której nie potrzebuje, ale dla po ytku cz owieka. Nauk o Bogu objawi cz owiekowi Jezus Chrystus w Ewangeliach, s wi c one, i tylko one, jedynym ród em niezafa szowanej wiary. Nie wolno nam wyst powa przeciwko wierze w Boskie orzeczenia, to jednak powinni my i mo emy dochodzi w ciwego ich znaczenia. Obraz dla Prawdy jest, je li sobie wyobra amy, e ona boi si s dów ludzkich. wi ci ojcowie i wieloletnia zgodno przynios y jakiemu dogmatowi wielki szacunek i powa anie, lecz nie przynios y argumentów, które by go broni mog y. Wiadomo, e nie arianie pierwsi oskar yli o najci sze zbrodnie publiczne autorytet Ko cio a i zgodno wielu synodów w ró nych czasach. W wielu wa nych kwestiach oskar ono ow jednomy lno i fa sz i tak e ten fa sz wykazano, st d nie chcieli na niej opiera swej wiary i pogl dów na sprawy Boskie. Zaufanie mog budzi tylko dwa pierwsze wieki. Na soborze w Nicei by y stronnictwa i dza w adzy ojców. I chocia nale oby stwierdzi , e oko o 300 roku naszej ery Ko ció zachowa jeszcze Prawd w jej pierwotnej formie, to lepiej kierowa si wzorem Pisma w. ni s dem Ko cio a, ju przedtem w wielu punktach wiary s usznie pot pionym. Wiele ludzi wówczas tak przyj o Chrystusa, w zewn trznym s ownym wyznaniu, e z duszy 70 swej Platona nie wyrzuci o. W wielu punktach dlatego proste s owa nauki Chrystusa przekr cili, nadaj c im zupe nie obcy, filozoficzny sens, wiedz filozoficzn dopasowali za pomoc sprytnych komentarzy do S owa Bo ego, aby kto nie powiedzia , e nadaremno si uczyli. Mówi , e na temat Trójcy ja niej mówi Platon ni Pismo w. dów ludzi, którzy w sposób przewrotny pos uguj si rozumem, nie nale y przypisywa jako takiemu, lecz winie w nie tych ludzi. Winy za b dy nie mo e ponosi rozum, najwspanialszy dar Boga, lecz przewrotno tych, co go nadu ywaj . M dro ludzka, która jest g upot wobec Boga (1 Kor. 1:1), nie oznacza wiat a rozumu, lecz ciemno rozumu, który ju popad w b d. wiat o rozumu zst puje od Ojca wiat ci, przeto nie mo e by upot . Albowiem tam, gdzie w Pi mie w. mówi si , e m dro ludzka sprzeciwia si Boskiej, tam przez m dro ludzk nie pojmuje si zdrowego rozs dku, lecz b dy rozumu, cz sto powszechne. Tego za , e rozum ludzki zawodzi niektórych ludzi w sprawach przyrodzonych, nie nale y k na karb rozumu, lecz ludzi, którzy le si nim pos uguj . Albowiem inni, zarówno ci, co nie b dzili, jak i ci, którzy niekiedy, potkn li si , dzi ki tej normie do szcz liwie poczynili post py w poznaniu Prawdy. St d tyle godnych podziwu zdobyczy, sztuk i nauk. B dy w nauce (która opiera si na najwyra niejszych dowodzeniach, zdarzaj si czasem, lecz nie z winy rozumu lub nauki matematycznej, ale samych matematyków, którym wrodzona t pota albo niewiedza przeszkadza, albo te przewrotno jakiego uczucia, mroki samolubstwa, zawi ci, gniewu czy po dania przes aniaj niekiedy jasno umys u. To samo powiedzie nale y i o pozosta ych ga ziach wiedzy. Ale przecie z tego powodu rozum nie przestaje by miernikiem w rozstrzyganiu matematycznych lub innych ludzkich zagadnie . Nie po to zosta a wprowadzona religia Chrystusowa, by wiczy nasz intelekt w zawi ych rozmy laniach, lecz aby wol nasz ulepszy wi to ci ycia. Ludzie ska eni b dami i wiod cy ycie sprzeczne z powo aniem chrze cija skim uczynili z teologii nauk albo wiedz po wi con rozmy laniu i tyle w niej namotali zawi ych i ciemnych kwestii, e wi kszo ludzi nie zgadzaj c si ze sob co do ich wyja nienia i rozwini cia, podzieli a si na stronnictwa, st d 71 tyle sekt w wiecie chrze cija skim. A prawdziwa teologia jest praktyczna i atwa do zrozumienia, w praktyce jednak i w wykonaniu trudniejsza. Nie ma wi c obawy, aby umys nasz nie by w stanie poj jej tajemnic przynajmniej w takim zakresie, jaki potrzebny jest do osi gni cia zbawienia. Maj c tedy rozprawia o tym, kto ma by dzi w sporach dotycz cych wiary i chc c rozwa , zastanówmy si . Ci wi c, którzy w sprawach religii chrze cija skiej rozbie ne maj pogl dy, zgodni s co do tego, e sam Bóg najlepszy i najwi kszy jest najwy szym i absolutnym s dzi . A poniewa On sam teraz nikogo nie s dzi, Pan Jezus ustanowiony zosta przez Niego najwy szym s dzi wszystkich, ta sprawa nie podlega dyskusji. Przeto nikt nie o mieli si w tpi , e dopóki Pan Jezus by na ziemi, wszyscy s usznie mogli ucieka si do Jego orzecze . Co wi cej, gdyby dzi Pan Jezus osobi cie obwieszcza wyroki w tocz cych si sporach, wszyscy jednog nie przyznaj , e obie spieraj ce si strony musia yby si temu podporz dkowa . Ale skoro Chrystus zosta wzi ty do nieba, powstaje pytanie: Kto teraz, zanim stanie przed owym s dem ostatecznym, ma by na ziemi s dzi w sporach na temat wiary? Ale bynajmniej nie wystarcza wymieni tu ducha w. Cho by bowiem by to duch Prawdy i cho by wszyscy przyjmowali jego orzeczenia jako najzupe niej pewne, to jednak, poniewa dzia a on zawsze za po rednictwem ludzi, przeto bada nale y, którym ludziom wyst puj cym w roli rozjemców dyktuje on swe wyroki, zw aszcza e mo e kto fa szywie che pi si , jakoby natchniony by przez ducha w. I tu niektórzy stale wysuwaj wi te pisma aposto ów i proroków. Ale rzecz sama mówi, e spe niaj one raczej funkcj normy ni s dziego. S dzia za jest czym innym ni norma. dzia bowiem wg normy wydaje orzeczenie. Pismo za ani samo nic nie rozumie, ani nic nie orzeka, a tylko jest rozumiane i s dzia ma rozs dzi , b to, co ono znaczy, b to, co na jego podstawie nale y postanowi w innych sprawach. Okazuje si wi c, e potrzebny jest zupe nie inny s dzia. I tu pogl dy si rozchodz . Jedni bowiem oddaj s d w r ce Ko cio a. Ten pogl d w nie s yszeli my od Bacena (katolik). "My - powiada on - odró niamy s dziego od normy. S dzi nazywamy tego, kto wyrokuje w sporze dwu stron. Norma jest tym, wg czego s dzia 72 ustala wyrok. St d zgadzamy si na trzy rzeczy: 1) e Ko ció jest dzi w sporach 2) e norm , wg której Ko ció ustala swe orzeczenia, jest nie tylko Pismo w., ale równie i tradycja 3) e Ko ció mo e w dwojaki sposób og asza swe wyroki i albo przez najwy szego kap ana, który jest g ow i pasterzem Ko cio a, albo przez sobory zatwierdzone przez papie a, które reprezentuj Ko ció . Czy nie lepiej, e ka demu powinien wystarczy jego w asny s d, byleby oczywi cie s dz cy posiada zdrowy rozum. Podobnie jak nic innego jak oko i to zdrowe jest narz dziem wzroku, ucho s uchu, ka chwytania, nogi chodzenia, tak zdrowy rozs dek jest jedynym u cz owieka organem rozumienia i s dzenia. Przeto jak mówisz, e oko widzi, ucho s yszy, r ka chwyta, nogi chodz , tak te u ywaj c zwyk ej przeno ni powiesz, e rozum s dzi. Rzecz ta dla rozs dnych i bezstronnych opiniodawców nie wymaga wyja nie ani uzasadnienia. Có ma decydowa o tym, która interpretacja Pisma w. jest ciwa? Gdzie jest kryterium rozstrzygaj ce? Wszak Pismo w. nie jest jednoznaczne i mo na je t umaczy w rozmaity sposób. Wg np. stanowiska katolickiego s dzi , który ustala w ciwy sens Pisma w., jest Ko ció i jego widzialna g owa - papie . Ko ció w oparciu o istniej nieprzerwanie od czasów apostolskich tradycj naucza w sposób nieomylny i jedynie prawdziwy, jak nale y rozumie s owo Bo e zawarte w Biblii. Najwy szym i nieomylnym s dzi w sprawach religii jest oczywi cie Bóg. Ten jednak nie og asza dzisiaj osobi cie swych wyroków. Pozostawione za pisane s owo Bo e nie mo e by s dzi (jak chc protestanci), lecz tylko norm wiary podobnie jak w prawie dowym, gdzie kodeks karny nie wydaje sam orzecze , lecz na jego podstawie kto , mianowicie s dzia. Je li wci Pismo w. jest norm wiary, to musi by kto , kto na jego podstawie wydaje orzeczenia, czyli wyja nia prawdziwy jego sens. Nie mo na tu powo ywa si na ducha w. Je li masz si przekona , e twoje, a nie moje zdanie w sprawach religii jest prawdziwe, uzasadnij to przy pomocy argumentów rozumowych. Legitymowanie si natchnieniem ducha w. czy ask Bo nie jest adnym argumentem. Sk d bowiem mog wiedzie , czy masz w sobie istotnie ducha w.? Wszak fakt ten jest dla mnie i dla innych niesprawdzalny. A poza tym - cho by by jak 73 najmocniej przekonany o posiadaniu ducha w., to nie wiadczy jeszcze, e posiadasz go istotnie. Wszak mo esz si myli albo by omamiony przez Szatana. Gdzie masz kryterium, które by ci pozwoli o sprawdzi , e przekonanie twoje jest prawdziwe? Jedynym sposobem wyj cia z tego b dnego ko a jest przyj cie zasady, e najwy szym s dzi w sporach o wiar jest zdrowy rozum ludzki. Jest to kryterium Prawdy, którym obdarzony jest ka dy normalny tj. zdrowy na umy le cz owiek. Rozumem mo na uzasadni istnienie Boga, przy pomocy rozumu uzasadnia si te autentyczno Objawienia, czyli S owa Bo ego, rozum powinien te by t umaczem sensu Pisma w. Zawiera ono wprawdzie pewne rzeczy dla rozumu ludzkiego niepoj te, czyli takie, które s ponad rozum, nie zawiera jednak adnych rzeczy, które by by y z rozumem sprzeczne. ród a wiary w Boga Rozum ludzki sam z siebie nic nie wie i nie mo e wiedzie o Bogu i rzeczach boskich. S ca e narody, które nie maj adnego poj cia o Bogu. Legend jest tak e to, e s jakby jakie wrodzone idee Boga. Opinia ta jest szeroko rozpowszechniona. Sk d jednak bierze si to przekonanie o istnieniu wrodzonej idei Boga? Bóg wielekro objawi si ludziom, którzy to objawienie przekazywali swoim potomkom. Tak wi c ju na samym pocz tku Bóg objawi si Adamowi. Poniewa za pierwszy cz owiek bardzo d ugo, móg on atwo zaszczepi potomnym sw wiedz o Bogu. S te tacy, którzy osz , e mo na wnioskowa o istnieniu Boga z refleksji nad budow tego wiata. Ktokolwiek wyt y swój umys , nie tylko odkryje istnienie Boga, lecz tak e to, e kieruje On ludzkimi sprawami. Jest to opinia fa szywa. Dowodem tego jest fakt, e nawet najwybitniejsi filozofowie - a w ród nich Arystoteles, który wszystkich innych przewy szy swym geniuszem - jakkolwiek rozpatrywali najpilniej budow tego wiata i badali wszech wiat mo liwie szczegó owo, nie zdo ali doj do koncepcji Boga Opatrzno ci, a wi c Boga opiekuj cego si wiatem i kieruj cego nim. Co wi cej, nie zdo ali nawet osi gn tej prawdy, e wiat zosta stworzony przez Boga. Jedynym ród em wiary w Boga jest objawienie Bo e. Do kogo wie o Bogu objawiona przez Niego 74 samego nie dotar a, ten istnienia Jego nawet nie przeczuwa. Nie istnieje religia naturalna. Nawet sam Chrystus, który by cz owiekiem doskona ym, po mierci dopiero podniesionym do godno ci Bo ej, musia by pouczony przez Boga w sposób, który odpowiada jego ludzkiej naturze. Znajomo Prawdy Bo ej zawdzi cza wi c Chrystus nie wiedzy wrodzonej. A skoro tak, to nale y przyj , e Chrystus, zanim rozpocz sw nauk w ród ludzi, z postanowienia Bo ego przebywa przez pewien czas w niebie - "A nikt nie wst pi do nieba, tylko ten, który zst pi z nieba, Syn Cz owieczy" - Jan 3:13. Gdyby wyobra enie Boga dane by o wszystkim przez natur , nie pochodzi oby z wiary. A przecie z wiary ono pochodzi, jak uczy wyra nie ap. Pawe w Li cie do Hebrajczyków 11:6, mówi c, e bez wiary niepodobna podoba si Bogu, albowiem przyst puj cy do Boga musi wierzy , i Bóg istnieje, i e nagradza tych, którzy Go szukaj . Ze s ów tych wynika chyba jasno, e kto mo e nie posiada wiary, a zatem by pozbawionym owego wyobra enia istoty Boskiej, skoro mówi si , e bez wiary nikt nie mo e podoba si Bogu. Nale y z tego wnioskowa , e owo wyobra enie nie jest ludziom dane przez natur . Po drugie: Gdyby wszyscy ludzie z natury posiadali wyobra enie Boskiej istoty, w jaki sposób ten e ap. Pawe na podstawie faktu, e Enoch podoba si Bogu, móg by dowodzi , i on wierzy w istnienie Boga? To pewna wskazówka, e tego rodzaju wyobra enie nie pochodzi z natury, czyli e kto mo e go w swej duszy nie posiada . To bowiem, co od natury pochodzi, musi cechowa wszystkich. Po trzecie: Pismo w. wyra nie uczy, e s ludzie którzy nie wierz w istnienie Boga (Psalm 10:4, 14:1, 53:2), a cho nazywa ich upcami, to jednak bynajmniej nie zaznacza, e s oni pozbawieni normalnego rozs dku i przyrodzonych zdolno ci duchowych, lecz tylko, e nie posiadaj zupe nie prawdziwej m dro ci. Prawdziwa za m dro nie jest cech naturaln , lecz si j w jaki sposób zdobywa, jak o tym mówi liczne wiadectwa rozsiane po ca ym Pi mie w. W ka dym cz owieku znajduje si jakie kryterium pozwalaj ce odró ni prawo od nieprawo ci, a przynajmniej jest w mo liwo ci ka dego, by pozna i uzna , e prawo musi mie prym przed 75 nieprawo ci , uczciwo przed sromot . To za jest niczym innym, jak pewnego rodzaju wewn trznym s owem Bo ym. Ktokolwiek pos uszny jest temu s owu, pos uszny jest samemu Bogu, chocia by przy tym nie my la albo nawet nie wiedzia o istnieniu Boga. I nie ulega w tpliwo ci, e taki cz owiek b dzie Bogu mi y. Dla cz owieka nie jest z natury jasne, e to, co on uznaje za nieprawe, jest równocze nie z e. Najcz ciej bywa odwrotnie - w cz owieku toczy si wewn trzna walka mi dzy g osem rozumu, doradzaj cym wybór tego, co prawe, a g osem pop du kieruj cym ku temu, co niegodziwe. Jedynie od wolnej woli cz owieka zale y, co wybierze. Otó ten, kto postanawia i za rad rozumu i wybiera prawo - cho by wbrew w asnym korzy ciom - ten sk ania si atwo do wiary w istnienie Boga, czyli jakiej si y rz dz cej i kieruj cej wiatem, która nagradza tych, co czyni prawo , a unikaj niegodziwo ci. Ten za , kto kieruje si pop dem, ten b w aden sposób nie mo e doj do tego przekonania, b z wielkimi trudno ciami, gdy jest ono niewygodne dla jego zamiarów, tak jak sprzyja zamiarom pierwszego. Nasuwa si pytanie: Sk d wiemy, e ksi gi Pisma wi tego, które wg powszechnej opinii chrze cijan zawieraj objawione S owo Bo e, powsta y istotnie z Bo ej inspiracji, czyli sk d wiemy, e S owo, które uchodzi za Bo e, jest istotnie S owem Bo ym? Katolicyzm powo ywa si tu na wiadectwo Ko cio a. Autorytet Ko cio a mia gwarantowa autentyczno S owa Bo ego. Stanowisko to sformu owa jako pierwszy w. Augustyn w s ynnym zdaniu: "Nie wierzy bym w Ewangeli , gdyby mi do tego nie sk oni autorytet Ko cio a". Protestantyzm powo ywa si w tej materii zwykle na wewn trzne wiadectwo ducha w. Arianie rozró niali w tym zagadnieniu nast puj ce warianty: 1) Istniej ludzie, którzy cho mo e pow tpiewaj w autorytet Pisma w., ale zgadzaj si mimo to, e religia Chrystusowa jest prawdziwa. 2) Mniemaj , e jest lub przynajmniej mo e by jaka prawdziwa religia. 3) Uwa aj , e nie ma adnej w ogóle prawdziwej religii. Ad. 1. Udowodnienie tym ludziom autentyczno ci objawienia nie nastr cza specjalnych trudno ci. Arianie pos uguj si w tym celu wywodem filozoficzno-historycznym, którego celem jest wykazanie, 76 e nie ma powodu w tpi ani w wiarygodno ewangelistów, ani te w to, e teksty Pisma w. zosta y spaczone. Argumenty te dla chrze cijan b wystarczaj ce. Ad. 2. Arianie zalecaj porównanie religii chrze cija skiej z innymi religiami i wykazanie jej wy szo ci i doskona ci. Mo na to uczyni powo uj c si na warto ci moralne Ewangelii, na wielko nagród, które religia ta przyrzeka (nie miertelne ycie), na doskona moraln jej twórcy (Chrystus), na cuda wreszcie, których dokonywa , i na jego zmartwychwstanie, w ko cu na niezwyk y triumf religii chrze cija skiej i jej rozpowszechnienie si w wiecie. Ad. 3. Brak argumentów rozumowych. Jest pewne, e ktokolwiek uwa a religi za wymys ludzki i j wy miewa, mniemaj c, i jest rzecz daremn spodziewa si lub l ka ze strony Boga nagrody lub kary za zacne lub haniebne uczynki, ten z pewno ci b dzie si mia , gdy us yszy o jakich cudach czynionych przez ludzi i wszystko sprowadzi do przyczyn naturalnych. Najpierw wi c trzeba dowie przy pomocy wiadectw historycznych, e istnia Jezus, potem - e zgin na krzy u, a nast pnie - e czyni cuda. St d ju wynika, e musi istnie Bóg i jaka religia. Reszta, tj. dowiedzenie prawdziwo ci chrze cija stwa, nie nastr cza ju wielkich trudno ci. Ci, co chc c da wiar pismom Starego i Nowego Testamentu, daj takich argumentów i dowodów, którym nikt nie móg by si przeciwstawi ani ich obali , i które w ka dym budzi yby pewn i nie zachwian wiar , ci zdradzaj , e nie do bacznie rozwa yli natur religii. A natura jej jest tego rodzaju, e wymaga zas ugi wiary i jest niby jakim kamieniem probierczym ludzkiej uczciwo ci, a szczególnie natura tej religii, jak zawiera Nowy Testament. Gdyby pisma Nowego Testamentu by y tego rodzaju, e nikt w aden sposób nie móg by zaprzeczy , e s prawdziwe, wówczas nie by oby nikogo, kto by nie tylko nie wyznawa religii w owych ksi gach zawartej, tj. nikogo, kto by nie wyznawa , e jest chrze cijaninem, lecz tak e nie by oby nikogo, kto by nim istotnie nie by , tj. kto by nie okaza pos usze stwa Jezusowi Chrystusowi. Nagroda bowiem wyznaczona tam dla tych, co oka pos usze stwo Chrystusowi, jest tak wielka i tak godna po dania, e nie by oby nikogo kto by dla jej uzyskania nie spe ni wi kszych jeszcze rzeczy, 77 ni Chrystus nakaza , skoro mia by pewno , e t nagrod otrzyma, a pewno t mia by, gdyby wierzy , e niezaprzeczaln prawd jest wszystko, co zawieraj ksi gi Nowego Testamentu. Wówczas jednak nie by oby adnej ró nicy pomi dzy z ymi i dobrymi ani adnego powodu, by dobrze lub le czyni , a tym samym by wynagrodzi cnot , a kara wyst pek. Poniewa dopiero niepewno nagrody na pocz tku obiecanej doprowadza do rozeznania z ych i dobrych. Albowiem dobry cz owiek, czyli uczciwy, my i wol sk aniaj cy si ku temu co s uszne i co pewne, a wi c takie, jak w nie Chrystus nakazuje, a przynajmniej duchem owym rzeczom bliski, atwo wierzy w to, co s yszy o wspania ej nagrodzie przeznaczonej dla ludzi, którzy b to wszystko spe niali, cho by nawet jej wyra nie nie widzia , a tylko mu wita a jaka nadzieja, i tak wierz c wszystkimi si ami stara si owe nakazy spe nia . ego za cz owieka i niegodziwego nie ciesz wcale post pki uszne i prawe ani tym podobne rzeczy zawarte w przykazaniach Jezusa Chrystusa, a przynajmniej ma o troszczy si , kiedy s yszy o nagrodzie przeznaczonej dla tych, którzy je spe nia b , o im wi kszej za nagrodzie s yszy, tym bardziej w ni nie wierzy. Je li jednak z powodu wielu na ten temat domniema ma co do niej jak nadziej , to jest ona taka nik a, e nie mo e sprawi , by cz owiek ten porzuci swe z e obyczaje i wraz z nimi rado , zaszczyty i korzy ci, jakie st d spodziewa si otrzyma albo ju otrzymuje. Bardzo m drze przeto si sta o, i je li chodzi o nagrod nie miertelno ci najbardziej przez wszystkich upragnion , przeznaczon dla tych, co oka pos usze stwo Jezusowi Chrystusowi, Bóg nie chcia ukaza jej rodzajowi ludzkiemu w sposób pewny i niew tpliwy z wyj tkiem niewielu, którzy mogliby da wiadectwo innym o tym, co sami widzieli i dlatego ksi gi Nowego Testamentu, w których jest wyra na wzmianka o tej nagrodzie i które stale j potwierdzaj , nie maj takich cech, eby nikt adn miar nie móg si im sprzeciwia . Lecz s dzi Bóg e wystarczy, je li zarówno te pisma, jak i inne, jakie tylko istniej dowody owej nagrody, b takie, eby mo na by o i s usznie nale o da im wiar oraz eby by y dostatecznie jasne dla cz owieka uczciwego lub tego, który atwo uczciwym sta si mo e, dla nieuczciwego za i tego, który z powodu swej z liwo ci 78 uczciwym sta si nie mo e, aby nie by y dosy jasne. A wszystko to po to, aby Bóg ods oniwszy w ten sposób uczciwo jednych, a liwo drugich, mia s uszny powód, aby tych kara , tamtych za nagradza i dlatego, e tak przysta o i jeszcze bardziej dlatego, eby w tamtych okaza swe najwi ksze mi osierdzie, w tych s uszn surowo , w jednych i drugich za objawi sw podziwu godn pot i najwy sze w adztwo nad ca ym wiatem oraz panowanie w niesko czonej i nie miertelnej swej chwale. Doktryny Braci Polskich Bóg Ojciec, Chrystus, Duch w. Wspóln cech wyró niaj ró ne od amy wczesnego arianizmu od innych ugrupowa chrze cija skich by antytrynitaryzm odrzucenie dogmatu Trójcy w. Ju Erazm z Rotterdamu podkre la , e termin "Trójca" jest absolutnie nieznany Pismu w. i wprowadzi a go dopiero odbiegaj ca od "prostoty doktryny Aposto ów" tradycja chrze cija ska. Te pogl dy przej wybitny teolog aria ski, Piotr z Goni dza. G osi on, e jedyn norm wiary jest Pismo w., w którym Bóg objawi wszystko, co do wierzenia jest niezb dne. Tajemnic nie objawionych zg bia nie nale y, a mia ka, który dzie wdawa si zuchwale w bezbo ne na ich temat spekulacje, spotka niechybna kara, st d p ynie postulat: o wszystkich "sprawach Bo ych na le y mówi tylko tymi s owami, "którymi sam Bóg przez wi te proroki i przez Syna swego, i Aposto y jego mówi . Arianie - dwubo anie (dytei ci) - uznaj cy za Boga - Ojca i Chrystusa. Szli oni rzeczywi cie ladami Ariusza. Przedstawicielem tego kierunku jest Stanis aw Farnowski, który przez 40 lat (15681607) dzia w Nowym S czu jako minister zboru aria skiego i rektor szko y. Uznawa on istnienie Chrystusa przed pocz tkiem wiata, który i przez Niego zosta stworzony - przez Chrystusa 17 Logosa. Ariusz g osi przedwieczno Boga Syna, 17 St. Farnowski: O znajomo ci i wyznaniu Boga zaw dy jednego, 1573 Stanis aw Wi niowski: Rozmowa o szczerej znajomo ci Boga Ojca, Syna Jego i ducha wi tego 1575, Przedruk z unikatu Biblioteki Czartoryskich w 79 podporz dkowanego Bogu Ojcu. Nieco inaczej g osi wspomniany ju Piotr z Goni dza, który przyj od Serweta koncepcj Boga, istoty najwy szej, niez onej i niepodzielnej. Cech szczególn Boga, wyró niaj go zasadniczo od Chrystusa, stanowi to, i jest On istot nie-zrodzon . Bogiem samym z siebie. Pismo w. nazywa Chrystusa Synem Bo ym, wszak e nie daje tym tego zna , eby go Bóg z siebie urodzi , ale wyra nie wiadczy, e przez to, e sta si lepszym albo zacniejszym od anio ów, ró nego od nich imienia dosta . A cho daje tym zna , e si sta , jednak nie ma napisane, z czego si sta , dlatego nie godzi si domy la tak tego, e z niczego jest uczyniony, ani tego, eby z Ojcowskiej substancji by urodzony. Bóg Ojciec jest autorem bóstwa Chrystusa i wszystko, co ma Chrystus, od Ojca ma, dlatego chocia jest Bogiem, jednak nie jest tak doskona ym Bogiem, jako jest Jego Ojciec. Przedwieczny Logos, istniej cy przed wiekami w "kszta cie Bo ym", uczestniczy czynnie w dziele stworzenia wiata i nast pnie, skoro wype ni si czas obietnicy - ,,zst pi z nieba i w ywocie Marii wyniszczy si , wzi wszy kszta t s ebnicy, ludziom stawszy si podobny we wszystkim oprócz jednego - grzechu" . B dnie dot d s rozumiane owa anio a do Marii: ,,Duch wi ty przyjdzie na ci " - uk. 1:35, pojmuj c je jako zapowied cudownej akcji ducha w., gdy w rzeczywisto ci chodzi tu o samego Chrystusa, "bo poniewa nie jest ni z czego, nie jest te z nasienia m skiego, ale z Ducha, przez te owa S owo Bo e uczy, e i przed tym by i Duchem by ". Logos, c person w dos ownym tego s owa znaczeniu, sta si substancj realn , Jezusem Chrystusem. Duch w. straci sw osobowo , przeciwstawiaj c si wzywaniu go w modlitwach i czczeniu go. Uwa ano, e jest on moc Bo , darem, który Bóg zlewa w serca pobo nych. Obudz on w ludziach nadziej ywota wiecznego. Arianie-unitarianie, do których nale Socyn, a którzy zdecydowanie pod koniec przewa ali w ród arian, uwa ali, e Krakowie, Stanis aw Wi niowski: Okazanie sfa szowania i wyznania prawdziwej nauki Pana Krysta, 1572, (Literatura aria ska Polsce w XVI W. PAN Antologia, 1959, s. 275, 289, 423) 80 jedynym Bogiem jest Bóg Ojciec, za Chrystus by cz owiekiem, który zosta podniesiony do godno ci Bo ej dopiero po mierci i wskrzeszeniu go ze zmar ych przez Boga Ojca. Arianie-unitarianie przeczyli przedwieczno ci Chrystusa, g osz c, e Chrystus by cz owiekiem - zbawc ludzko ci, który by przed za eniem wiata przejrzany przez Boga Ojca na po rednika Nowego Przymierza, który si tym ró ni od ludzi zwyk ych, e zosta pocz ty przez ducha w. bez udzia u cz owieka. Chrystus by cz owiekiem, który zosta podniesiony do godno ci Syna Bo ego i Zbawiciela wiata na mocy przejrzenia (tj. predestynacji) Go na t funkcj przez Boga Ojca "przed wiekami". Odby si specjalny synod dla przedyskutowania fundamentalnego dla sprawy przedwieczno ci Chrystusa tekstu z Jana 1:1 - "Na pocz tku by o S owo, a ono S owo by o u Boga, a Bogiem by o ono S owo ". Arianie komentowali: "na pocz tku", tj. nie przed wiekami, lecz na pocz tku g oszenia Ewangelii, zgodnie z 1 Jana 1:1 - "Co by o od pocz tku, co my s yszeli, co my oczyma naszymi widzieli" . "Pierwej ni Abraham by , jam jest" - Jana 8:58, tj. w przeznaczeniu lub przejrzeniu u Boga. Wielu anabaptystów przyjmowa o, e Chrystus by naturalnym synem Józefa i Marii. Podobne pogl dy w ród Arian g osi Szymon Budny, który sprzeciwi si wzywaniu Chrystusa w modlitwach i oddawania Mu czci Boskiej. Arianie-unitarianie stanowczo sprzeciwiali si temu, tak e Szymon Budny, by nie zrywa z Bra mi Polskimi, musia ostatecznie odwo swoje pogl dy. Unitarianie utrzymywali, e Chrystus by pocz ty z ducha w., przez co jest nazwany Synem Bo ym od chwili swego narodzenia z dziewicy. Na temat ducha w. arianie-unitarianie podobnie mówili jak arianiedytei ci. Np. Socyn pisze: "Imi ducha w. oznacza si i skuteczno i przybiera ró ne nazwy zale nie od tego, co sprawia i dzia a. Ta si a i sprawno Bo a, która b dzie oznaczana ogólnym wyrazem ducha w., b dzie przybiera a ró ne nazwy stosownie do ró nych czynno ci." 81 Plan Bo ego zbawienia ludzko ci Na pytanie, czy Chrystus przyszed by na wiat, gdyby Adam nie pope ni grzechu, arianie odpowiadali twierdz co, przeciwstawiaj c si w ten sposób ca emu chrze cija stwu. Nie grzech by powodem przyj cia Chrystusa na wiat. Grzech u wiadomi cz owiekowi jedynie bezsilno i nico ycia ludzkiego. wiadomo za tej nico ci by a potrzebna, by wywo w nim pragnienie nie miertelno ci, o której nie móg by wiedzie , e jest mo liwa, bez objawienia mu tego przez Chrystusa. Bóg jeszcze przed za eniem wiata postanowi obdarzy cz owieka nie miertelno ci , pod warunkiem e cz owiek b dzie mu pos uszny. O tym wszystkim mog a si dowiedzie ludzko jedynie dzi ki Chrystusowi. Przed pope nieniem grzechu Adam by miertelny. Przed upadkiem Adam i Ewa spo ywali pokarmy, to nie czynili tego dla przyjemno ci, ale z powodu naturalnej potrzeby organizmu. Nie ma dowodów z Pisma w., e cz owiek by z natury nie miertelny. Nie miertelno mia a by dana cz owiekowi dopiero z daru Chrystusa. Nie ma podstaw do twierdzenia, e cz owiek przed upadkiem mia wrodzone poczucie dobra i sprawiedliwo ci. Bóg stworzy cz owieka bez adnych wrodzonych sk onno ci i wy cznie od woli cz owieka zale o jego post powanie. By on w jednakowym stopniu sk onny tak do dobrego, jak i do z ego. Nie mia on adnej wiedzy o dobrym, jak i ym. By on pod wzgl dem moralnym nijaki, nie posiada on te adnej doskona ej wiedzy. Cz owiek wiedzy nie tak atwo grzeszy. Cz owiek wskutek grzechu utraci jedynie nadziej nie miertelno ci. Na pytanie e Adam mia olbrzymi wiedz , bo nada nazwy wszystkim zwierz tom, arianie odpowiadali, e nadanie nazw zwierz tom nie jest dowodem wielkiej m dro ci, bo nic nam nie wiadomo o tym, by nazwy nadane zosta y przez Adama stosownie do istotnych cech zwierz cia, czy nie nale y raczej s dzi , e by y to nazwy wzi te z cech przypadkowych. Bóg dzia a stopniowo. Stopniowo ta przejawia si w rozwijaniu planu Bo ego w czasie. Planowo dzia ania Boga istnia a nie tylko w samym akcie stwarzania przez powo ywanie do ycia coraz to doskonalszych i bardziej z onych istot z cz owiekiem na czele, ale 82 i po stworzeniu cz owieka Bóg nie przesta dzia zgodnie ze swym planem. W planie tym s trzy fazy: 1. Bóg troszczy si w fazie pierwszej jedynie o zachowanie cz owieka przy yciu. 2. Bóg w sposób ju bardziej widoczny wmiesza si w ycie ludzkie i poprzez naród ydowski narzuci cz owiekowi pewne warunki zdobycia szcz liwo ci ziemskiej. 3. W trzeciej fazie planu Bóg zes Chrystusa, by wskaza ludziom warto ci duchowe, od których zdobycia zale y osi gni cie nie miertelno ci. Oddanie przez Chrystusa Bogu swej w adzy nad lud mi zako czy proces dziejowy wiata. Nast pi to po s dzie ostatecznym nad wiatem. Owa planowo dzia ania Boga, coraz to bardziej z ona i coraz doskonalsza, nie jest wynikiem niedoskona ci Boga, ale mia a i ma ona na celu wychowanie cz owieka. Cz owiek nie móg by zrozumie od razu woli Boga. Musia do tego dopiero dojrze pod wp ywem swych w asnych do wiadcze . Najstraszliwszym do wiadczeniem cz owieka jest mier . Po s dzie ostatecznym duch cz owieka, który idzie do Boga po mierci, je li by dobry, wejdzie z powrotem w cia o obdarzone nie miertelno ci . Cz owiek zmartwychwstanie wraz z cia em. Interpretuj c s owa w. Jana 5:22, e Ojciec wszystek s d da Synowi, twierdzili, e s d ten oznacza najwy sz w adz na niebie i na ziemi, któr Chrystus otrzyma po wniebowst pieniu. Rz dy te Chrystus sprawowa z rozkazu Boga celem obalenia pot gi Szatana i pokonania mierci. Jest to zatem w adza wojenna i wojskowa i nad wojuj cym Ko cio em mia j Chrystus. Owej w adzy nie b dzie mia Chrystus wiecznie, straci j , kiedy "ten wiat widzialny ulegnie zniszczeniu". Aposto bowiem mówi e sam Chrystus b dzie podleg ym wówczas i e Bóg Ojciec b dzie wszystkim bezpo rednio rz dzi . Innego rodzaju b dzie panowanie Chrystusa po sko czeniu wiata, jakie ono jednak b dzie, nie jest nam dane wiedzie . Obdarzy Bóg cz owieka woln wol . Zdolna jest ona post powa zarówno dobrze, jak i le. Zdolno ci tej nie utraci a wskutek upadku pierwszego cz owieka. Tutaj przeciwstawiali si arianie predestynacji cz owieka. Cz owiek dzi ki wolnej woli mo e czyni swobodnie, co chce, i adnej do tego nie potrzebuje aski Bo ej. 83 Nadzieja ycia nie miertelnego wzmacnia w znacznym stopniu si y cz owieka do dzia ania i wykonywania woli Bo ej. aska Bo a s y cz owiekowi tylko do oparcia si ró nym pokusom i do wytrwania w dobrych postanowieniach, nie jest jednak niezb dna do powzi cia postanowienia i dzia ania. Doktryn , e cz owiek bez aski nic pocz nie mo e, uwa ali arianie za niebezpieczn i szkodliw . Arianie negowali poj cie grzechu pierworodnego, a z tym i dogmat odkupienia przez Chrystusa. Bogu mo na by zarzuci niesprawiedliwo , jako e dwa razy karze za ten sam grzech, mianowicie Chrystusa i ludzi. Chrystus ani nie zado uczyni swemu Ojcu przez sw mier , ani Go nie przeb aga , ale przez wykonanie woli Ojca i swoje pos usze stwo osi gn moc Bo , od której nasze zbawienie zale y. Chrystus w nie dzi ki swojej mierci posiad adz uwolnienia nas od kary za nasze grzechy, tj. obdarzenia nas nie miertelno ci , g ównym za warunkiem osi gni cia jej jest nasze pos usze stwo. Chrystus wskaza ludziom, jak nale y post powa , aby uzyska zbawienie. Wiarygodno swej nauki potwierdzi zmartwychwstaniem. Po wskrzeszeniu Go z martwych przez Boga obdarzony zosta pe ni w adzy Bo ej nad lud mi i wiatem. I w tym te sensie mo na i trzeba nazywa Chrystusa Bogiem. Ktokolwiek uwierzy w Chrystusa i b dzie Go na ladowa , osi gnie ow met wiecznego szcz cia, któr Chrystus przyobieca , bez wzgl du na to, czy jest si katolikiem, protestantem czy arianinem. Droga do zbawienia prowadzi tylko przez cnotliwe i moralne ycie, a nie przez odmawianie takich czy innych modlitw. S wg. arian prawdy konieczne do zbawienia. To odró nienie prawd koniecznych od niekoniecznych jest cech najbardziej znamienn arian. Sformu owany aksjomat brzmi: Dogmaty, bez których mo e si obej wiara w Chrystusa i zachowanie nakazów Boga, nie s konieczne do osi gni cia zbawienia. Rzecz niezb dn do uzyskania zbawienia jest wiara w istnienie Boga. Nagrod w postaci ycia wiecznego mo e otrzyma tylko ten, kto okaza si pos uszny objawionemu przez Boga prawu (przez Chrystusa). I jest rzecz konieczn dla okazania Bogu pos usze stwa wiedzie i wierzy , e Chrystus umar i zmartwychwsta . Cz owiek posiada woln wol i móg nie zgrzeszy , a wówczas Chrystus nie musia by umiera . Bóg 84 przeznaczy Chrystusa na mier , jednak e cz owiekowi pozostawi swobod post powania. Pismo w., które nas uczy o yciu i nauce Chrystusa, wiadczy o niesko czonej dobroci Boga, pragn cego ratowa cz owieka od nieuchronnej mierci. Sam fakt zachowania si Pisma w. w jego nieska onej tre ci jest dowodem opatrzno ci Boga czuwaj cego nad losem cz owieka. Od woli cz owieka, tj. od wykonywania nakazów Boga zale y, czy zdob dzie on nie miertelno , czy te zapadnie w przeznaczon mu nico . Bóg - Chrystus - cz owiek, to trzy nierozerwalne ogniwa. Chrystus przyszed , aby objawi cz owiekowi perspektyw nie miertelno ci, i w ten sposób pokona mier . Z nadej ciem Chrystusa rozpocz a si nowa epoka ludzko ci - epoka mozolnego tworzenia prawdziwego Ko cio a Chrystusowego, onego z wszystkich ludzi dobrej woli. Cz owiek ma wszelkie szans , by na drodze wysi ku moralnego i wiary w Chrystusa - Syna Bo ego osi gn z Nim bosk jedno , a poprzez Niego osi gn t jedno z Bogiem i sta si synem Bo ym. Zbawienie polega wi c na tym, aby cz owiek zjednoczy si po mierci swojej z Bogiem w tym rozumieniu, i by uczestniczy w Jego naturze. Zbawienie wi c jest swego rodzaju fizyczn przemian natury ludzkiej. Arianie podnosili, e s dwa niebezpiecze stwa gro ce cz owiekowi: zabobon i ateizm. Matk zabobonu jest uczciwo pozbawiona s du, ojcem ateizmu jest s d pozbawiony uczciwo ci. By unikn obu tych niebezpiecze stw, ka dy zajmuj cy si poznaniem prawdy religijnej powinien posiada obie te cechy: uczciwo i s d. S to bowiem zasadnicze warunki zdobycia dostatecznej znajomo ci Boga i Chrystusa. Lecz có to znaczy: zna Boga i Chrystusa? Zna Boga - tzn. wiedzie i wierzy e On jeden sam przez si posiada w adz nad lud mi, a Jego dobro moc i dro jest tak wielka, e cz owieka miertelnego i podleg ego mierci, je li wierzy w Chrystusa i jest Mu pos usznym, chce, mo e i umie wyzwoli od mierci i da mu ycie nie miertelne. Zna Chrystusa za - tzn. pozna dawn Jego funkcje na ziemi i obecn w niebie. Dawna polega a na oznajmieniu woli Boga i jej utwierdzeniu, obecna polega na doprowadzeniu tej woli do ko ca. Owa wola Boga obejmuje dwie rzeczy: obietnice i polecenia. Obietnic jest ycie w 85 nie miertelno ci, polecenia za zmierzaj do moralnej odnowy naszych obyczajów i wszelkich czynno ci. O wype nieniu pierwszej funkcji Chrystusa wiadczy Jego nieskazitelno ycia, moc wyra aj ca si w cudach oraz cierpliwo okazana w Jego udr kach i mierci. O wype nieniu obecnej wiadczy Jego nieustanna opieka nad Ko cio em i wola doprowadzenia go do nie miertelno ci. Kto odmawia Chrystusowi, ten pope nia takie samo przest pstwo, jakby odmawia czci Bogu, i tym samym wyklucza si z Ko cio a. Gdyby Bóg chcia dla wzmocnienia naszej wiary w pos annictwo Chrystusa dokona rzeczy dost pnych dla naszych zmys ów - czy to ukazania nam Chrystusa w chwale, czy ludzi raduj cych si po mierci szcz ciem - nikt by wówczas nie móg poddawa w w tpliwo objawienia Chrystusa. Je eli Bóg nie dostarczy nam tych pewniejszych dowodów dla wykazania prawdy doktryny ewangelicznej, to dlatego, e Bóg chce podda próbie nasz wiar , oraz tym wi ksz okaza pot i dobro . Bóg przez Zakon w Starym Testamencie chcia zapewni ludzko ci dowodzenie yciowe i dobrobyt ziemski. W Nowym Testamencie mamy obietnice osi gni cia nie miertelno ci jako nagrody za wykonanie nakazów Bo ych. Na tym polega o w nie pos annictwa Chrystusa, e zwiastuj c ludziom ow "dobr nowin " wskaza , pod jakimi warunkami mog oni uratowa swoje ycie wieczne. W Pi mie w. nie nale y szuka pomocy w rozwi zaniu ró nych zagadnie dotycz cych wiata i ycia, ale wy cznie wskaza moralnych, których wype nienie jest warunkiem osi gni cia nie miertelno ci. Niebo i piek o Arianie nie operowali alternatyw : niebo lub piek o. Alternatyw wiecznej szcz liwo ci nie by y wieczne m czarnie, lecz po prostu unicestwienie po miertne. Ktokolwiek przeto nie mia mo liwo ci pozna chrystianizmu, ten nie by przez Boga karany, lecz po prostu zapada si po mierci w nico zgodnie z prawami przyrody. mier dla niego nie by a kar , gdy nie wiedzia w ogóle. e istnieje mo liwo wiecznego ycia. Natomiast mier - wg socynian - by a ci kar dla tych, którzy poznawszy Ewangeli , wiadomie i z asnej woli post powali wbrew jej nakazom. Ci bowiem wiedzieli, 86 e mo na uzyska nie miertelno i mo liwo t zaprzepa cili. Piek o pojmowane tradycyjnie, jako miejsce wiecznych m czarni, by o wg arian niezgodne z poj ciem Bo ej dobroci i sprawiedliwo ci. Dostateczn jest kara, je li Bóg pozbawia cz owieka ycia nie miertelnego. mier jest dlatego kar , i od niej ju nie mo na si nigdy uwolni . Bardzo prawdopodobne jest mniemanie - wg arian - e i bezbo ni zmartwychwstan , aby ujrze chwa Boga, i dopiero potem zgin ca kowicie. Ludzie przed Chrystusem s dzeni b wg swoich uczynków, swego sumienia. Cz owiek wraz ze mierci zapada si w nico . mier jest najstraszliwszym wrogiem ludzko ci. Wizja nieuchronnej i koniecznej mierci odbiera ca rado yciu, gdy w walce ze mierci jest cz owiek zupe nie bezsilny. Bezsilno t powi ksza fakt, e rozum, którym cz owiek wyró nia si w ród zwierz t, nie jest w stanie rozwi za zagadki przeznaczenia cz owieka. Gdyby cz owiek wiedzia na pewno, e istnieje ycie pozagrobowe, inne i pi kniejsze, nie chcia by , podobnie jak Kato, który po przeczytaniu dialogu Platona o istnieniu ycia pozagrobowego targn si na siebie. Z tej tragicznej sytuacji mo e uratowa cz owieka jedynie Bóg. Rozum bowiem sam przez si nie jest w stanie pozna , czy Bóg istnieje. O istnieniu Boga i mo liwej nie miertelno ci mo e si cz owiek dowiedzie jedynie z objawienia, które przyniós ludzko ci Chrystus. Dusza i cz owiek "Dusza nic innego nie jest, tylko albo ycie cz owieka, cia o jego, ale eby jakie dusze by y, albo w niebie u ywa y rado ci, to szczere plotki" - pisze arianin Budny, uwa aj c najwyra niej dusz , czyli ycie psychiczne, za jeden z przejawów fizycznego ycia cz owieka. Arianie g osili, e nie religi i Pismem w., a filozofi dowodzi si istnienia duszy nie miertelnej w cz owieku. Cz owiek tym si ró ni od zwierz t, e duch jego dzi ki rozumowi i woli jest szlachetniejszy od ducha zwierz t. Istota ycia polega na o ywianiu cia a przez ducha. Duch w nie sprawia, e ja widz , s ysz itd. Kiedy cz owiek umiera, duch opuszcza cia o i trac c swoj indywidualn odr bno wraca do Boga jako do swego stwórcy. 87 Chrzest Arianie odrzucali chrzest dzieci i domagali si , aby chrzest przyjmowany by dopiero w wieku dojrza ym, by by on wyrazem wiadomego i dobrowolnego przyst pienia do Ko cio a. Nauk o chrzcie przywióz do Polski od anabaptystów z Moraw Piotr z Goni dza. Zbór kujawski przyjmuje jako pierwszy w Polsce chrzest przez ponurzanie w r. 1566. Z chrztu ludzi doros ych przez zanurzanie w wodzie wywodzi si pogardliwa nazwa arian - "nurki". Wieczerza Pa ska Wieczerza Pa ska Cia a Chrystusowego na mier za nas wydanego i krew na omycie grzechów naszych wylanej jest przypomnieniem. Chleb i wino spo ywane s w czasie tego obrz du symbolicznie jako znaki krwi i cia a Chrystusa, niemniej wierni wynosz z niej znaczny po ytek, poniewa : a) w tym si wiadczaj , e s przed Bogiem z aski Jego usprawiedliwionymi, b) stawaj si uczestnikami Cia a Chrystusowego. "Chleb i wino jest przypomnieniem mi ci Boga, nam w Nowym Przymierzu ofiarowanej, która przez mier Pana Chrystusow utwierdzona jest" - pisz arianie. Komuni przyjmowali pod dwiema postaciami. Widzieli w niej symbol, stanowczo przecz c kalwi skiej nauce o transsubstancji. Zamiast op atka u ywali chleba, komuni przyjmowali siedz c. Tysi cletnie panowanie Chrystusa Arianie, ministrowie zboru lubelskiego Niemojewski i Czechowic oraz cz arian wierzy o w tysi cletnie królestwo Chrystusa. Doktryn t przyjmowa y sekty ebionitów, marcjonistów, apolinarystów, a tak e Justyn M czennik i Tertulian. Opierali oni t doktryn na rozdz. XX i XXI Objawienia w. Jana. W 1589 r. odby si w Chmielniku synod aria ski po wi cony temu zagadnieniu. Unitarianie z Socynem na czele zwalczali doktryn , e Chrystus przed s dem ostatecznym za y na ziemi królestwo, które b dzie 88 istnia o tysi c lat. Socyn pisa : "Jakkolwiek w kwestii o przysz ym ziemskim królestwie Chrystusa, widocznym przy pomocy cielesnych oczu i daj cym si dostrzec przez te zmys y wraz z cielesn obecno ci tego Chrystusa na ziemi i to przez okres wielu wieków, zwyk em nieraz powtarza , e o wiele ch tniej s ucham, ni mówi o tym i chc , aby mnie o tym pouczono, ni sam uczy ". Pogl dy te jednak uwa za sprzeczne z Pismem w. oraz niebezpieczne. Socyn niejednokrotnie musia zwalcza pogl dy jakie wówczas powstawa y, e nie nale y wzywa Chrystusa w modlitwach. Uwa on, e Chrystus obecnie przebywaj c w niebie posiada królestwo. Stad nale y wzywa Go. e Chrystus obecnie króluje, mówi teksty: 1 Kor. 15:25 "Bo on musi królowa , póki by nie po wszystkich nieprzyjació pod nogi jego". Efezj. 1:20-22 "Której dokaza w Chrystusie, gdy go wzbudzi od umar ych i posadzi na prawicy swojej na niebiesiech. Wysoko nad wszystkie ksi stwa i zwierzchno ci, i mocy, i pa stwa, i nad wszelkie imi , które si mianuje, nie tylko w tym wieku, ale i w przysz ym. I wszystko podda pod nogi jego, a onego da za g ow nad wszystkim ko cio owi!" Mar. 16:19 "A tak Pan przestawszy z nimi mówi , wzi ty jest do nieba i usiad na prawicy Bo ej". Poniewa Pismo w. mówi o jednym królestwie Chrystusa, a nie o podwójnym, tzn. e adne inne królestwo nie nast pi na miejsce obecnego. O obecnym królestwie Chrystusa mówi liczne miejsca w Ewangelii i pisma apostolskie. W nast pstwie przyj cia pogl du o 1000-letnim królestwie Chrystusa by oby - zdaniem Socyna zag ada ca ej naszej wiary i religii chrze cija skiej. Przyjmuj c, e Chrystus przebywaj c do obecnego dnia w niebie ani jeszcze nie królowa , ani nie króluje, nie nale y okazywa Mu czci i wzywa Go. Z proroczych przepowiedni o królestwie Chrystusa nic zupe nie pewnego nie mo na przytoczy dla udowodnienia królestwa Chrystusa na ziemi, chyba e kto twierdzi, i przed tym królestwem nie by o ani nie b dzie adnego królestwa Chrystusa. Je liby kto chcia dowodzi , czy to na podstawie pism aposto ów, czy ewangelistów tego ziemskiego królestwa Chrystusa, to w aden sposób nie b dzie móg si upora z argumentem, e w nie teraz Chrystus rzeczywi cie króluje. Nie b dzie móg unikn tego, by nie przyj wbrew wiadectwom wi tym albo podwójnego królestwa 89 Chrystusa lub nie negowa , e Chrystus, przebywaj c teraz w niebie rzeczywi cie teraz króluje, Chrystus teraz otrzyma najwy sz bosk adz , dzi ki której mo e tak w niebie, jak i na ziemi uczyni wszystko, co chce. "W pismach ewangelistów i aposto ów opisuje si przysz e przyj cie Chrystusa do nas z nieba na ziemi wy cznie w celu s dzenia wiata, i to nagle, jak to g ównie wynika z nieraz przytaczanego podobie stwa o z odzieju przychodz cym w nocy oraz z owego porównania u Mateusza 24:37 przyj cia Chrystusa z czasami Noego, kiedy by potop. Z tego wynika e Chrystus po przyj ciu nie wzniesie na ziemi swego tronu, na którym siedz c królowa by razem ze swoimi przez bardzo d ugi okres czasu, ale aby z tego tronu wyrokowa zaraz o ca ym rodzaju ludzkim i jednych nagrodzi wieczn nagrod innych za pokara mierci wieczna. Nie ma w tekstach tych wzmianki, e On zasi dzie na swym tronie, aby królowa na ziemi z pobo nymi lud mi przez wiele wieków." Wed ug Socyna rozdzia y XX i XXI Objawienia w. Jana o panowaniu nale y rozumie alegorycznie, a jak, sam nie wie. Pisze on "Czy nie jest to w ciwo ci wszystkich niemal przepowiedni (proroczych wizji), e w nie nie rozumie si ich zupe nie a do czasu spe nienia si ich?" Arianie uznawali rozwody, odrzucali celibat ministrów, chocia uwa ali stan bez enny za godny pochwa y i uznania. Pogl dy Braci Polskich nie by y zbiorem nienaruszalnych dogmatów. Wokó swoich pogl dów cz sto prowadzili dyskusje, Socyn, przywódca arian, w swoich listach tak pisa : "Nie my l te , e ja nie oczekuj jakiego o wiele ja niejszego ni to, które dzi mamy, objawienia prawdy Bo ej. Je li bowiem kto, to ja w nie na to czekam, ja, któremu by mo e wydaje si , e ci wszyscy nosz cy nazw chrze cijan myl si do tej chwili w znacznie wi kszej ilo ci kwestii, ni mo na przypuszcza . Ale z tego powodu bynajmniej nie uwa amy, eby dzi nie ja nia o takie wiat o prawdy niebieskiej, które wystarczy do osi gni cia zbawienia wiecznego, albo eby do uzyskania takiego wiat a nie dosy by o trzyma si ci le Pisma w. i w nim tylko szuka prawdy Bo ej." 90 ród arian by y równie pogl dy o szybkim wtórym przyj ciu Chrystusa, przy czym liczono lata z Proroctwa Daniela od soboru nicejskiego. 1 Moj. 4:15 - "I w Pan na Kaina znami , aby go nie zabija , kto bykolwiek znalaz ". Nie wiadomo - wg Arian - czym by o owo znami . Owo znami mia o nie odstrasza bezpo rednio od zabicia Kaina, ale mia o tylko przypomina , e nie ujdzie kary ten, kto go zabije, lecz jak najsurowiej b dzie przez Boga ukarany. 1 Moj. 4:23-24 - Lamech nie mówi tu, e on zabi Kaina. Lamech chcia powiedzie o swojej wielkiej mocy, która pozwoli mu zem ci si okrutnie na tym, kto go zaczepi, i cho Bóg ustanowi ci kar na tego, kto zabi by Kaina, to przecie o wiele ci sz kar poniesie ten, kto zabi by w nie Lamecha. A powiedzia o tym po to, aby ony swe, które - by mo e - obawia y si o niego i o jego dzieci, pokrzepi je i wyzwoli od tego niepokoju. "Rozproszenie ydów - zdaniem arian - jest s uszn i sprawiedliw na nich kar , jak równie jeszcze jednym dowodem potwierdzaj cym prawdziwo chrystianizmu. Tego rodzaju rozproszenie ma wi ksz wymow , ni mia aby ca kowita ich zag ada. W ten sposób kara ich trwa nadal niezmiennie". 18 Rzeka Gie czew z dop ywem Sierotki w Piaskach 18 (Przedruk z Na Stra y od 1973/2/05, str. 30 do 1974/6/06, str. 94) 91 Posiad Orzechowskich i Suchodolskich w Piaskach Renesansowy zamek bastionowy w Krupem asno Orzechowskich do roku 1644 92 I Protestantyzm w Piaskach Luterskich Miasto Piaski le y w wid ach rzeki Gie czwi i Sierotki, dawniej zwanej Kozic . Otaczaj one Piaski z trzech stron tzn. od zachodu, pó nocy i wschodu. Od najdawniejszych czasów bieg y t dy trzy wa ne trakty handlowe: w stron Lublina przez most na Sierotce, do Che ma grobl i most równie na Sierotce i do Zamo cia przez most po grobli na rzece Gie czew. Po udniowa cz Piask jest po czona traktem biegn cym w stron kiewki z Wynios ci Gie czewsk . W po owie XV w. na terenie trzech miejscowo ci (Pogorza y Staw, Gie czew i Makarewice) powsta o miasto oparte na prawie magdeburskim. Pierwotnie nosi o nazw Pyassek alias Gyelczew. Najstarsze wzmianki o wsi Piaski pochodz z 1401 r. Po raz pierwszy wzmiank o Piaskach, jako mie cie poda w 1470 r. Jan ugosz. W tym okresie Piaski sta y si siedzib parafii, do której nale y: Gardzienice, Jaszczów, Stryjna, Brzezice, Gie czew, Kozice, Suchodo y, Pogorza y Staw i Siedliszczki[1.3]. Od najdawniejszych czasów przez Piaski przebiega szlak handlowy ze wschodu na zachód i po udnie Polski[1.4]. By to szlak przebiegaj cy z Rusi przez Be z, Hrubieszów, Krasnystaw, Piaski, Lublin, Zwole do Radomia oraz dalej w g b kraju[1.5]. Piaski w XVI-XVII w. stanowi y o rodek protestantyzmu, st d ówczesna nazwa Piaski Luterskie; prawa miejskie posiada y do 1870, ponownie je uzyska y w 1993. W Piaskach urodzi si Antoni Patek (1811-77), uczestnik powstania listopadowego, pó niej zegarmistrz, za yciel ynnej szwajcarskiej firmy zegarmistrzowskiej Patek-Philippe. Do 1939 a w Piaskach du a spo eczno ydowska. Po czeniu miasta do GG Niemcy utworzyli tu mi dzynarodowe getto tranzytowe, do którego przetransportowano ydów z Lublina i Niemiec, g ównie z Bawarii, np. Ambergu. Wszyscy zgin li w obozie zag ady w Bel cu. 93 Do lat 80. XX wieku w Piaskach odbywa y si znane w ca ym regionie, cotygodniowe targi ko skie. Obecnie z racji zaniku handlu ko mi targi te ju si nie odbywaj . 19 W 1823 r. Piaski z powodu k opotów finansowych Suchodolskich zosta y wystawione na licytacj . W jej wyniku w cicielem miasta zosta Ignacy Szlubowski. By to okres upadku rzemios a i handlu w mie cie. W 1842 r. miasto naby Jan Leuchte. W 1855 r. trafi o do kolejnego w ciciela – Józefa Leopolda Bobrowskiego. W 1869 r. w wyniku decyzji cara Aleksandra II Piaski utraci y status miasta. Decyzja ta by a kar za udzia mieszka ców Piask w powstaniu styczniowym. W 1886 r. liczba mieszka ców wzros a do 2944 osób. W 1886 r. Piaski zakupi Jankiel Trunenwurcel. Osiem lat pó niej cicielem osady zosta W adys aw Maurycy Drecki. W 1795 r. Piaski znalaz y si w zaborze austriackim, w 1809 r. w Ksi stwie Warszawskim, a po 1815 r. w Królestwie Polskim. Rody Orzechowskich patronami Braci Polskich Piaski stanowi miejsce wyj tkowe cho by tylko przez to, e stanowi o przyczó ek „ró nowierców” przez ponad trzysta lat. Zbory w Piaskach Wielkich swoje istnienie zawdzi cza y rodzinom Orzechowskich herbu Rogala i Suchodolskich herbu Janina. Rozwa ania zaczniemy od postaci b cych sui generis reprezentatywnymi przedstawicielami szlachty aria skiej Stanis awa i Paw a Orzechowskich, herbu Rogala W po owie XVI wieku Piaski sta y si w asno ci Jana Orzechowskiego, podkomorzego che mskiego, który poczyni wiele inwestycji w Piaskach, np. przeprowadzi gruntown reperacj dróg, grobli i mostów w mie cie oraz prawdopodobnie zbudowa na wzgórzu zamkowym dwór i towarzysz ce obiekty, jak zbór aria ski i 19 Administrator portalu do wszelkich mo liwych stara , aby prezentowane tre ci by y prawdziwe i aktualne oraz nie narusza y praw osób trzecich, w tym praw autorskich, jednak nie mo e tego zagwarantowa . Dlatego b dne informacje na stronie internetowej nie mog by podstaw roszcze . W przypadku jakichkolwiek w tpliwo ci prosimy o kontakt na adres: [email protected] Plik 19znajduje si w Wikimedia Commons – repozytorium 94 mieszkania dla kaznodziei. W latach 1573-1642 w mie cie istnia zbór aria ski, którego pastorem by s ynny Marcin Krowicki. W 1569 roku Jan Orzechowski zmar , przekazuj c maj tno najstarszemu synowi Stanis awowi, który od tej pory zarz dza 14 wsiami i miastem Piaski. W spadku po ojcu Janie, Stanis aw Orzechowski otrzyma miasteczko Piaski i 6 wsi, w tym: 5 w ziemi lubelskiej (K bów, Wola K bowska, Gie czew, Szylice, ubki) i w ziemi che mskiej (Skurdziejów 50). W burzliwych dniach pierwszego bezkrólewia, ju w 10 dni po mierci króla, 17 czerwca 1572, ruchliwa politycznie szlachta che mska, zgromadzona w Krasnymstawie, rozstrzyga kwesti adzy w okresie bezkrólewia powierzaj c jemu i M. Sienickiemu pospolite ruszenie 52. Ta „konfederacja albo kaptur ziemi che mskiej" sta a si przyk adem dla innych ziem w ca ej Rzeczypospolitej. Stanis aw Orzechowski z Orzechowa, herbu Rogala by chor ym che mskim a nast pnie i podkomorzym lubelskim; odegra powa rol w ruchu politycznym kraju i yciu religijnym w okresie Reformacji, w 1570 roku buduj c na wzgórzu zamkowym w Piaskach pierwszy zbór dla wyznawców arianizmu. on jego by a Zofia z Zieli skich - Orzechowska, nadzwyczaj pobo na i oddana sprawom zboru 51. Zbór aria ski w Piaskach, odegra do szczególn rol . Tu pod koniec ycia osiad Marcin Krowicki na kaznodziejstwie u niego i jego ony Zofii. Krowicki, jak wiadomo, dzie popiera Szymona Budnego, wyst puj c przeciwko radykalnej ideologii zboru lubelskiego. By on niew tpliwie na tym odcinku wyrazicielem pogl dów swego protektora. Po bezpotomnej mierci Stanis awa, zmar ego w cuchowie (w ziemi lubelskiej) 53 19 czerwca 1592 roku , w kamienicy jego ony w Lublinie w 1598 roku znajdowa si zbór aria ski. Zofia Orzechowska zmar a w 1611 r. 55. Egzekutorami jej testamentu byli: Andrzej, Krzysztof i Pawe Lubienieccy. Oni to, 12 pa dziernika 1611, rozliczaj si z sumy 1 tys. z przeznaczonej na pogrzeb 55. Liczne transakcje dokonywane przez Stanis awa zapisane w aktach ziemskich i grodzkich lubelskich, wiadcz nie tylko o posiadaniu wi kszych sum pieni nych, wyci ganych z dobrego gospodarowania swymi dobrami ale o nabywaniu, drog udzielania po yczek pod zastaw nieruchomo ci, nowych wsi. W ten sposób w 1586 r. naby dobra 95 Palikije i Mi ocin od Krzysztofa i Jana Spinków, synów kalwina Stanis awa Spinka, które w 1595 r. ona Zofia wypu ci a spod do ywocia Paw owi Orzechowskiemu za 10 tys. z . 20 Pawe Orzechowski herbu Rogala Urodzony ok. 1550 r., jeden z trzech synów Jana przedstawiciela zamo nej rodziny osiad ej w Ziemi Che mskiej podkomorzego che mskiego a pó niej kasztelana, senatora s yn cego z prawdomówno ci i Barbary z Korczmi skich z Nowosió ek. Pawe w spadku po ojcu otrzyma 3 wsie w ziemi che mskiej, le ce tu przy „portowej rzece" Bugu i dwór w Lublinie. By y to dobra do skromne. Liczy y cznie (w 1564 roku) 17 anów i mia y 3 zagrodników z rol , 6 bez roli, 1 rzemie lnika i 1 rybitw . Szczególnie o ywiona dzia alno zmierzaj ca do nabycia nowych posiad ci daje si zauwa dopiero w ostatnim 20 leciu jego ycia. Fakt ten mia niew tpliwy zwi zek z nowymi intratnymi urz dami i dochodami z tym zwi zanymi. Pieni dze na zakup nowych wsi pochodzi y: 1) z dochodów w asnych posiad ci, 2) z arendy starostwa suraskiego, 3) z arendy c a ruskiego, podolskiego i sandomierskiego, 4) z po yczania pod zastaw nieruchomo ci na wysok stop procentow , 5) z wydzier awiania folwarków od innych w cicieli na okres kilkuletni i 6) z opieki nad innymi rodzinami, ze spadków, z posagów on. By osob niezwykle przedsi biorcz , sprzedawa zbo e w Lublinie i Gda sku, dzier awi wsie, m yny, stawy, karczmy, po ycza pieni dze na procent itd. W 1612 roku by ju w cicielem 3 miast - Be yc, Rejowca i Piask Luterskich, 23 wsi w ca ci, 4 wsi w cz ci i 2 kamienic w Lublinie. Dwa razy by onaty. Z pierwsz on Zofi Spinka, córk Stanis awa Spinki (zmar a w 1598 r.) mia 2 synów - Stanis awa i 20 (St. Tworek s. 50/51) 96 Paw a. Drug jego on by a El bieta z Ole nickich. Jego g ówn rezydencj by o Krupe ko o Rejowca, które kupi od Zborowskich i wybudowa tu wspania y zamek pó norenesansowy oraz za zbór aria ski. Piramida w Krynicy Piramida w Krynicy, przywo uj ca skojarzenia z odleg ymi w czasie kulturami staro ytnego Egiptu i prekolumbijskiej Ameryki, mo e równie dobrze kry jeszcze szcz tki wnuka Paw a Stanis awa Orzechowskiego. Pocz tkowo by wyznawc kalwinizmu ok. 1570 r. przy czy si do arian, w ród których mia za przyjació J. Niemojewskiego i M. Czechowicza. Studiowa na Uniwersytecie w Lipsku. Zdecydowany zwolennik Stefana Batorego, g osowa podczas elekcji w 1575 r. za powo aniem W gra na tron Polski. W zwi zku z tym w 1576 r. zosta przez uczestników zjazdu w J drzejowie wys any do Siedmiogrodu w celu uzgodnienia z elektorem terminu przybycia do Polski i koronacji. W czasie trzeciego bezkrólewia w 1587 r. jako podczaszy 97 che mski sta si centraln postaci ko a anty konwokacyjnego w trakcie sejmu elekcyjnego. Zwi zany z Janem Zamoyskim by jego doradc i m em zaufania. Od 1588 r. podkomorzym che mskim w latach 1599-1601. Siedmiokrotnie pos owa na sejmy walne z Ziemi Che mskiej. By g nym parlamentarzyst o umiarkowanych pogl dach. Na sejmie lubelskim 9 kwietnia 1592 r. zosta jego marsza kiem. Odegra znacz rol podczas sejmu inkwizycyjnego jako przeciwnik Habsburgów. W wyst pieniach sejmowych da utrzymania swobód dla ró nowierców. Walczy z jezuitami, napisa przeciwko nim dedykacj do Jana Zamojskiego w pracy M. Czechowicza „Epistomium na w dzid o X. Hieronima Powodowskiego” (1583 r.) Nie bez powodu wysokie wzniesienie Pagórów Che mskich (286 n.p.m.) w Krynicy, ok. siedem km na pó noc od Krupego, od wieków zwane jest Ariank . Wie czy je oryginalna kamienna budowla w kszta cie piramidy, która wed ug miejscowych poda , kryje grób ciciela Krupego Paw a Orzechowskiego. Wielki magnat i arianin zmar w 1612 roku i cho pozostawi po sobie bogat list yciowych osi gni i ogromne maj tno ci, nie znamy miejsca jego spoczynku. Wi e si to z ostatnimi latami ycia, kiedy to osiad na sta e w Krupem i wy czy si z dzia alno ci publicznej. Jako ró nowierca musia opowiedzie si przeciwko kontrreformacyjnym zap dom katolickiego Zygmunta III Wazy, którego wcze niej wita w Gda sku i, jako marsza ek sejmu elekcyjnego, obiera na króla. Czy by, jako gorliwy arianin, w chwili mierci porzuci wszelkie ziemskie zaszczyty i na miejsce pochówku wybra odludne miejsce w lesie? A jako wykszta cony cz owiek Odrodzenia kaza nakry grób wysok na ponad 20 metrów piramid , wzorowan na podobnych grobowcach we W oszech i innych krajach po udnia Europy. Pawe (II) Orzechowski s. Paw a 98 Urodzony w Dorohusku w k. XVI wieku, przej po ojcu nie tylko maj tek, ale te wyznanie i urz dy. Kalwin, w latach 1603-1608 studiowa wraz z bratem Stanis awem w Marburgu i Orleanie. Ponownie uda si na studia do Marburga w 1616 (uko czy tu chemi lekarsk ). Ufundowa zbór kalwi ski w Be ycach. Na synodzie prowincjonalnym w Be ycach zobowi za si do opieki nad szko kalwi sk w tym mie cie i zosta jej scholarem. W 1617 r. synod lubelski wybra go na seniora kalwi skich dystryktów lubelskiego i che mskiego - pe ni t honorow funkcj a do ko ca swego ycia w 1(532 r. Podobnie jak ojciec byt podkomorzym che mskim i wielokrotnym pos em na sejmy walne, ale z woj. lubelskiego oraz deputatatem Trybuna u Radomskiego. onaty z Zofi z Konar S upeck , mia z ni 2 synów - Miko aja i Paw a Bogus awa oraz 2 córki - Barbar i Marzen . Pomno ojcowizn w 1626 r. trzyma w r ku Be ycc, 12 wsi w ca ci (w tym Wronów), 9 wsi w cz ci i 1 wie w dzier awie. Zbudowa pa ace w Wojciechowie i w Gardzienicach ko o Piask Luterskich. Pawe Bogus aw Orzechowski syn Paw a w latach 1626-94. Tak e wyznawca kalwinizmu, uko czy gimnazjum w Elbl gu w 1644 r., studiowa w Lejdzie, Franekerze i w s ynnym kolegium ksi t ora skich „Schola Auriga” w Biedzie. W pó niejszych latach scholar szko y we W odawie, a nast pnie senior wiecki kalwi skiego dystryktu lubelskiego i che mskiego. By rotmistrzem Jego Królewskiej Mo ci, w 1649 r. walczy w chor gwi generalnej woj. lubelskiego z Chmielnickim. Od 1689 r. piastowa urz d chor ego lubelskiego, a w latach 1690-1694 dziego skarbowego lubelskiego. Kilka razy pos owa na sejmy walne z woj. lubelskiego. W latach 1654-56 mia zatargi z proboszczami w Be ycach. W czasie Potopu opowiedzia si za Szwedami i mia im przekazywa informacje wojskowe. Oskar ono go tak e o dokonywanie zajazdów na okoliczne dobra. W 1688 r. stan przed Trybuna em Lubelskim oskar ony o wspó udzia w pozyskaniu 3 osób dla Ko cio a kalwi skiego. Z zarzutu tego zosta uwolniony. onaty z Teodora Ew z M ci skich mia 3 synów - Jana Karola, Krzysztofa W adys awa i Teodora Konstantego. 99 Jan Karol Orzechowski syn Paw a Bogus awa Dziedzic dóbr owcza, Be yc, Rudka. By elektorem z woj. lubelskiego w 1674 r., dworzaninem królewskim w 1687 r., owczym a nast pnie i chor ym lubelskim. Podpisa elekcj w 1697 r. z woj. lubelskiego. Zmar w 1699 r. Nale po nim cz Be yc odziedziczy a ona Janina z Szumowskich, a pó niej ich córka Urszula. Teodor Konstanty Orzechowski syn Paw a Bogus awa Absolwent uniwersytetu we Frankfurcie nad Odr , dzia acz kalwi ski i sejmowy, elektor w 1697 r. z woj. lubelskiego, kasztelan ma ogoski i senator od 1729 r. W wyniku podzia u maj tku ojca 3 kwietnia 1694 r. otrzyma 6 wsi w ca ci i 1 w cz ci w dobrach be yckich oraz bibliotek be yck . Jakby chc c zamaza winy ojca z czasów jego kolaboracji ze Szwedami wykupi w czasie wojny pó nocnej od Szwedów wraz z Janem Ga zowskim z Targowiska pisarzem ziemskim lubelskim, ksi gi grodzkie lubelskie i ksi gi Trybuna u Lubelskiego ocalaj c je od zniszczenia i umie ci je w twierdzy zamojskiej. Za ten czyn otrzyma od sejmu lubelskiego w 1703 r. 1000 talarów w nagrod . Pose na sejm w 1699 i w 1701 r., wielokrotny marsza ek s dów skarbowych, dosta te nagrod od sejmiku lubelskiego za „wielkie fatygi cz ste, zje ania i ekspansa”. Cz owiek wielkiej nauki, znany protektor protestantów, opiekowa si m.in. zborem w Be ycach. Z tego powodu miewa liczne procesy ze wspó cicielem Be yc Felicjanem Ga zowskim. Mi dzy innymi w 1699 r. zosta oskar ony o to, e nie dopu ci rzekomo do a mierci swego brata Jana Karola katolików, osób duchownych i ony zmar ego. Uratowa y go przed wyrokiem skazuj cym zeznania ony Jana Karola, która potwierdzi a, e Teodor Konstanty nikomu nie wzbrania dost pu do umieraj cego brata. Kolejny atak na Teodora Konstantego przypu ci ks. Komornicki, który w swojej ksi ce obrzuci go oszczerstwami. Orzechowski wygra proces, a s d biskupi skaza ksi dza na pó roku wi zienia. W 1726 r. Trybuna Lubelski nakaza mu spalenie na stosie ksi ek ze 100 ynnej biblioteki Orzechowskich. Po apelacji do Be yc przyjechali rzeczoznawcy - ksi a Hieronim Wysocki i Jordan Wejher przejrzeli wszystkie ksi gi Orzechowskiego i orzekli, e nie ma w nich nic przeciwko wierze katolickiej, o co Teodora oskar ano. dzi si on tak e z F. Ga zowskim o tereny wokó zboru i cmentarza kalwi skiego w Be ycach. N kano go procesami mimo, e by tolerancyjny dla ksi y katolickich i wspiera finansowo klasztor i bibliotek oo. Dominikanów w Lublinie. W 1727 roku, w efekcie d ugotrwa ych dysput prowadzonych z uczonym franciszkaninem ks. apczy skim i pod wp ywem Konstantego Szaniawskiego - biskupa krakowskiego, "Teodor Konstanty Orzechowski przeszed na wiar katolick , ale do ko ca ycia (1730 r.) opiekowa si kalwinami i zborem w Be ycach. By onaty z Mariann Zieli sk z Zielonki, mia z ni syna, któremu po dziadku i pradziadku da te imi Pawe . Pawe (III) Orzechowski, syn Teodora Konstantego Urodzony w 1702 r., podstoli lubelski, pierwszy w rodzie Orzechowskich od po owy XVI wieku katolik - przeszed na ono Ko cio a katolickiego w 1726 r., jeszcze przed konwersj ojca. Studiowa na uniwersytecie w Lejdzie w 1722 r. By elektorem woj. lubelskiego w 1733 r. W 1727 r. otrzyma odst piony mu przez ojca tytu podstolego lubelskiego. Bracia Polscy w Piaskach Luterskich Zbór aria ski istnia tu niemal do polowy XVII w. Adam Suchodolski po przej ciu po roku 1642 na kalwinizm zamkn go i w 1644 r. za zbór ewangelicki5. Synod w Czarkowie w r. 1642 powzi uchwa o osadzeniu tam na urz dzie ministra Andrzeja Wiszowatego, wnuka Fausta Socyna. Tymczasem jednak w ciciel Piask, Suchodolski, kalwin, zbór zamkn . Wiszowatemu i Krzysztofowi Lubienieckiemu, którzy interpelowali w tej sprawie, o wiadczy , e nie zezwoli na otwarcie zboru, obawia si bowiem, aby mu wszystkich mieszka ców na swoj wiar nie nawrócili2"4. 101 Akta wizytacji ko cio ów archidiakonatu lubelskiego w r. 1721 stwierdzaj , i w ród parafian … niema wielu heretyków7. W Piaskach poza 1040 katolikami mieszka drobna garstka protestantów: kalwin Suchodolski wraz z 10 wspó wyznawcami, oraz kilku lutrów. Maja ci dysydenci swoje zbory: kalwi ski drewniany i luterski murowany. Piaski w r. 1780 w asno Suchodolskiego, liczy y domów 120. Ministrowie (s udzy) zboru w Piaskach Marcin Krowicki Piaski, miejsce zgonu Krowickiego w listopadzie 1573 roku, zajmuj wybitne miejsce w szeregu miast, w których dzia ali ró nowiercy. Zbór aria ski istnia tu niemal do po owy XVII w. Pe ni tu od r. 1570 urz d ministra Marcin Krowicki, który przedtem by kaznodziej zboru w W growie i Wojciechowie 5. Pracy zborowej w Lubelskiem po wi ci ostatnie dziesi ciolecie swego ycia, którego koleje nierozerwalnie s z czone z przebiegiem ruchu ró nowierczego6 . O losach yciowych Krowickiego, wskutek mnóstwa luk w przekazach ród owych o nim, nie posiadamy niestety wystarczaj cych danych. Nie wiemy nawet z pewno ci gdzie i kiedy si urodzi . Wbrew s dom wi kszo ci naszych historyków, wymieniaj cych jako miejsce urodzenia Krowickiego b Toru lub jego okolic 7, b Ru Czerwon 821, Barycz wypowiada si za 21 1 A. P. L., Ksi ga miasta Lubartowa N. 2, str. 216. 2 Kot, Szk. Lewart., str. 17 —18. 3 M. H., Zbory i sen. prot., str. 238. 4 Dzi miasteczko w pow. lubelskim. 5 M. H., Zbory i sen. prot., str. 238 — 239. 6 Aleksander Bruckner, Ró nowiercy Polscy, 1905, str. 93 — 123; Henryk Barycz, Marcin Krowicki, R. w P. 1924, Nr. 9 — 10, str. 1 — 48. 7 J. M. Ossoli ski, Wiad. hist.-kryt. 1852, IV, 442. S. Go biowski, Czasy Zygm. Aug. 1851, II, 21. F. M. Sobieszczariski, Encykl. Orgelbr. 1864, XVI, 151. Encykl. ko c. Nowodworskiego, XI, 429. Szcz. Morawski, Arjanie polscy, 1906, str. 23. 8 Bruckner, Ateneum 1899, str. 310-Ró n. pol. str. 102. J. ukaszewicz, Dzieje ko cio ów wyzn. helw. w Litwie, 1843. II, str. 96. 102 Lubaw . Hozjusz, biskup podówczas che mi ski, listem, pisanym do Kromera dn. 28 kwietnia 1551 r., powiadamia go, i Krowicki wraz z Orzechowskim zamierza osi w diecezji che mi skiej, poniewa „Lubaviensis est" - Uzasadnione jest przypuszczenie Barycza, e urodzi si Krowicki w r. 1501, albowiem do metryki uniwersytetu krakowskiego w pó roczu zim. 1515 wpisany zosta „Martinus Petri de Lubavia dioec Stolpensis”. Pochodzi najprawdopodobniej z rodziny szlacheckiej. Marginalny przypisek St. Górskiego z r. 1551 o plebejskim pochodzeniu Krowickiego, jako wiadectwo odosobnione, niepoparte innymi wspó czesnymi ród ami, nie mo e rozstrzyga kwestji3. Polemi ci katoliccy ówcze ni, wyzyskuj cy ch tnie ka sposobno do wyszydzenia ni szego stanowiska spo ecznego ministrów, nie tpili o przynale no ci jego do stanu szlacheckiego. Orzechowski dwukrotnie zwie go szlachcicem 4 Krótkotrwa e widocznie studia uniwersyteckie Krowickiego niewielk chyba rol w jego yciu odegra y. Ujawnia jednak ten wybitny dzia acz protestancki w swej do szczup ej zreszt spu ci nie literackiej 5 pewn znajomo klasyków, Pisma w., dzie Ojców Ko cio a i utworów pisarzy wspó czesnych, któr zdoby zapewne w asn usiln prac samokszta ceniow Na procesie kszta towania si wiatopogl du Krowickiego zawa d ugoletni pobyt jego na dworze Piotra Kmity, wojewody krakowskiego. Tu w obcowaniu z elit umys ow , pozbawion na ogó ywszego ducha religijnego, dojrzewa a jego negacja prawd wiary katolickiej i krytyka ca ego ustroju ko cielnego, która z czasem spowodowa a prze om wewn trzny w jego zapatrywaniach. Kmity, pana na Wi niczu, wielbiciela Erazma z Roterdamu, nieprzeci tnego reprezentanta warstw o wieconych spo ecze stwa polskiego XVI w., by jednym z ognisk kultury duchowej, w którym jak w soczewce skupia y si najprzedniejsze umys y. Otoczenie tego wytwornego mecenasa stanowili: Klemens Janicki, Marcin Bielski, Stanis aw Orzechowski, Szymon Marycki i wielu innych. Nie mo emy wobec braku danych ród owych dociec, kiedy Krowicki przyj wi cenia kap skie. Barycz przypuszcza, e od 103 Kmity, od r. 1537 posiadaj cego wójtostwo wisze skie, otrzyma w tych latach probostwo oraz mo e zarz d starostwa wisze skiego. 22 W walce z Krowickim posun si Zebrzydowski do nader nierozwa nego kroku; powzi bowiem niefortunny pomys pochwycenia przemoc zuchwa ego heretyka, by uniemo liwi mu wszelk akcj przeciw Ko cio owi katolickiemu. W lecie lub wczesn jesieni 1554 r. oddzia nierzy biskupich, wyzyskuj c chwilow nieobecno w Pi czowie Ole nickiego, porwa Krowickiego, którego podst pnie zaprosi by do siebie wtajemniczony w plan biskupa jedyny pozosta y w mie cie paulin. Zwi zano pastora pi czowskiego, rzucono na wóz twarz na spód, przykryto s om i po piesznie wywieziono do pobliskiego lasu. Wyzwoli go Baltazar ukowski, który w po cigu pierwszy ze szlachty dopad uciekaj cych s ug biskupa krakowskiego. Spraw tego gwa tu poruszono na sejmie piotrkowskim, zebranym w kwietniu 1555 r. 1 Nieuda y zamach ks. biskupa Zebrzydowskiego zagrza Krowickiego do dalszego zwalczania Ko cio a katolickiego i do wyt onej pracy zborowej. Wybitny by jego udzia w obradach kalwinów z Bra mi Czeskimi na pocz tku 1555 r. w Chrzcz cicach i Go uchowie, celem zawarcia unii religijnej, nast pnie za na synodzie w Ko minku w sierpniu tego roku, pami tnym w dziejach protestantyzmu ze wzgl du na dokonane tam zjednoczenie obu grup wyznaniowych. Na synodzie ko minieckim wyst puje Krowicki ju jako pastor zboru we W odzis awiu, w powiecie ksi skim. By nast pnie kolejno kaznodziej w Brzezinach, Go licach, Ksi u. W r. 1561 osiada Krowicki w Lubelskiem, w Wojciechowie, wsi 22 1 Hosii, Epistolae, II, cz. I, str. 29-30. 2 Album stud. Univ. Crac, II, 163. Barycz, Krowicki, str. 2. 3 Orichoviana, str. 715. Powo uj c si na przypisek Górskiego, Bruckner kwestjonuje szlachectwo Krowickiego, Ró n. pol., str. 102. 4 Orichoviana, str. 337, 352. 5 Chrze cija skie a obliwe napominanie do Najja niejszej Jego Królewskiej mi ci Majestatu i do wszystkich panów wielkich, ma ych, bogatych i ubogich, na sejmach bywaj cych, tej s awnej Korony polskiej... 1554 r. Obrona nauki prawdziwe/ i wiary starodawnej chrze cija skiej, której uczyli prorocy, Chrystus Syn Bo y i aposto owie Jego wi ci... 1560. Obraz a kontrefet w asny antychrystów z Pisma wi tego dostatecznie wymalowany i wystryckniony, 1561. 104 Stanis awa Spinka, dok d przenosi go synod w odzis awski. Równocze nie dojrzewa prze om w jego duszy. Na synodzie pi czowskim, zwo anym w sierpniu 1562 r., Krowicki jeszcze nie zdradza za amania si wierze religijnych. Zmian swych zapatrywa , na któr , jak s usznie przypuszcza Barycz, móg wp yn Paklepka, zamanifestowa na sejmie piotrkowskim z ko cem tego roku2. Synod w Mordach, podlaskim miasteczku Miko aja Radziwi a Czarnego, mianuje Krowickiego superintendentem zborów podlaskich z siedzib w W growie. Odtworzenie ewolucji przej wewn trznych Krowickiego i jego dzia alno ci w ostatnim dziesi cioleciu ycia uniemo liwia ca kowity brak odno nych róde . Z protokó ów synodalnych dowiadujemy si , e bra czynny udzia w obradach w Skrzynnie w r. 1567, wyst puj c wraz z innymi unitarianami przeciwko dwójbo anom, w Pielesznicy w pa dzierniku r. 1568 i w Be ycach w marcu 1569 r. Dysputa Krowickiego z Janem Dymitrem Solikowskim 11 wrze nia 1569 r. w Mordach uwypukli a skrajny kierunek jego wierze religijnych. Zaprzeczy bowiem równorz dno ci Ducha w. i Syna z Bogiem Ojcem i nazwa chrzest dzieci ni wi sk 3.23 Przeniós si Krowicki zapewne w r. 1571 z powrotem w Lubelskie, do Piask, gdzie piastowa urz d kaznodziei do mierci swej. Z zagadnieniem realizacji nakazów i zakazów gminy w codziennym yciu przez te si y spo eczne, które, jak ju wspomniano, zacz y w niej pod koniec lat 1570 -1583 odgrywa znaczn rol . Zdaje si nie podlega w tpliwo ci fakt, i pod wzgl dem spo ecznym S. Budny by konserwatyst (niezale nie od tego czy w swych pogl dach spo ecznych pasuje, czy te nie do chytrego i przemy lnego obro cy feudalizmu 24, gdy taka by a obiektywna 23 1 Dz. sejm. 1555 i 1558, str. 7. Nieco odmienn relacj podaje Lubieniecki, Hist. ref. pol., str. 63. Barycz, Krowicki, str. 23—24. Lubowicz (Ist. ref., str. 145) przypuszcza , i wypadek ten mia miejsce w 1551 lub 1552 roku. 2 Barycz, Krowicki, str. 39. 3 Reszka, str. 46. Barycz, Krowicki, str. 41. 24 S. N o w a k : os w dyskusji na Sesji Aria skiej. [w:] Studia i materia y z dziejów nauki polskiej. T. II, s. 674. 105 wymowa jego argumentów, akceptowa istniej cy porz dek spo eczny, pot pia ka prób walki z nim i zaleca poddanym spe nianie wszystkich obowi zków wobec panów. Opowiada si za pe nym udzia em w yciu politycznym szlachty zrzeszonej w zborze dostosowuj c si tym samym, pod tym wzgl dem, do realnie istniej cej sytuacji. W walce z pogl dami braci lubelskich pomaga mu M. Krowicki, którego list broni cy swobody piastowania urz dów zamie ci Budny w swej ksi ce25. Minister zboru w Piaskach ju wcze niej pod tym wzgl dem niewiele ró ni si od pogl dów Budnego. W swej „Apologii wi kszej..." zaleca s ugom i poddanym „aby nie tylko przed oczyma panom swoim s yli, ale i okrom oczu wiernie i sprawiedliwie jako panu Bogu" 26. Panowie za , „aby poddanym swoim ucisków nie czynili" i „aby panowie s ugi swoje mi owali, i prawo naprzeciwko im zachowali, pami taj c na to, i maj te Pana nad sob " 27. Na pogl dy Budnego, jak i Krowickiego wywarli wp yw nie tylko ich protektorzy: Jan Kiszka mo now adca litewski, i Stanis aw Orzechowski z on Zofi z Zieli skich, ale realnie istniej ca pod tym wzgl dem sytuacja nieliczenia si i 28 niewprowadzania w ycie przez szlacht zborow tych nakazów . S. Budny i M. Krowicki znali rzeczywist sytuacj , starali si wi c znale jej uzasadnienie i usankcjonowanie w Pi mie w. i podnie praktyk yciow do zgodno ci z nakazami Starego i Nowego Testamentu. Byli oni na odcinku ideologii spo ecznej reprezentantami pogl dów swych opiekunów i szerokich rzesz szlacheckich skupionych w zborze, st d ich walka z radykalnymi pogl dami lubelskimi nie maj cymi zreszt , jak wykazano, u szlachty skupionej w zborze adnego wi kszego znaczenia, a tym bardziej praktycznego zastosowania. Pogl dy prawego skrzyd a opozycjonistów cieszy y si pe nym poparciem szlachty w gminie lubelskiej. Wystarczy tylko powo si na nazwiska St. i P. 29 Orzechowskich , Krzysztofa Ostrowskiego30 w pe ni aprobuj cych 25 S. B u d n y: op. cit, s. 172—179. M. K r o w i c k i : Apologia wietsza... Wilno 1584, s. 64. 27 Ibidem. 28 St. T w o r e k : Zbór lubelski i jego rola w ruchu aria skim … s. 66-67 29 St: T w o r e k : Dzia alno polityczna..., s. 111. 26 106 stanowisko w tych kwestiach S. Budnego, który, jak s usznie zauwa K. G ó r s k i , by „cz owiekiem, tkwi cym wszystkimi korzeniami w realnym yciu i pragn cym unormowa to ycie wed ug nakazów Pisma" 31. Stanowisko Budnego w sprawie „urz du miecza" umo liwi o wyj cie zboru ze lepego zau ka sekciarstwa i odgrodzenia od wiata32. Pod wzgl dem stosunku szlachty skupionej w gminie lubelskiej, i innych zborach, do ideologii spo ecznopolitycznej g oszonej przez Czechowica i walki z ni Budnego i Krowickiego równie jej twórca przejdzie pewn ewolucj i zacznie dostosowywa j coraz bardziej do istniej cej rzeczywisto ci. (…) Na dwa tygodnie przed zgonem w odpowiedzi na list Stanis awa Budzi skiego pot pi radykalizm Braci Polskich, promieniuj cy zw aszcza z Rakowa. „Jeszcze mi si te tak zda, pisze Krowicki o zwolennikach tego skrajnego pr du, e ci Boga takowym czyni , który brakuje mi dzy osobami ludzkimi, który jedne osoby odrzuca i stany wielkie odpycha od siebie precz. A którzy chodz w siermi gach, w odrapanym i plugawym odzieniu, abo ko uchoch wszywych, mia by przyjmowa w ask swoje. „Gdy Duch . mówi, e Pan Bóg na persony ludzkie nie ogl da si "1. Wymownie broni Krowicki powagi w adzy królewskiej: „Ktemu jeszcze, je li grzech jest by królem, czemu si Chrystus narodzi z narodu królewskiego? Czemu Boga Ojca zowiemy Królem? A pogotowiu i Chrystusa, od niego postanowionego. Czemu wierni nazwani s królmi? Czemu Pan Bóg Dawida namaza kaza na królestwo? " i troch ni ej: „Czemu Pan Bóg wielkie rzeczy sprawowa przez króle i przez te ludzi, którzy na urz dziech bywali?"2. Sw niezmordowan , pe zapa u, prac zborow zas sobie Krowicki u wspó wyznawców na uznanie i wdzi czn pami . Lubieniecki zwie go „insigne Dei instrumentum"3, Wilkowski za zalicza do ozdób pierwszego zboru arja skiego4. Piaski, miejsce zgonu Krowickiego, zajmuj wybitne miejsce w szeregu miast, w których dzia ali ró nowiercy. 30 St. K o t : Ideologia polityczna.., s. 68;: Sz. Budny. Der grosste Haretiker. s. 103. 31 K. G ó r s k i : Studia nad dziejami..., s. 184. 14S Literatura aria ska w Polsce XVI wieku. Antologia. Wst p s. XJ-JV. 107 Na pocz tku XVII wieku Piaski zosta y sprzedane Suchodolskim. W 1627 roku Andrzej Suchodolski na utrzymanie zboru aria skiego, zatrudniaj c wybitnych kaznodziei, jak Andrzeja Wiszowatego i Krzysztofa Lubienieckiego. O znaczeniu Piask wiadczy równie zorganizowanie tu w 1641 r. synodu. G ównym przedmiotem obrad by a obrona swobód religijnych, zw aszcza prawa ko cio ów do prowadzenia edukacji. Do opracowania pisma "w sprawie religii jasnej i dowodami zaczerpni tymi z prawa umocnionej obrony" zobowi zani zostali Samuel Przypkowski i Krzysztof Zwiertowski. Swobody religijne dla szlachty by y wprawdzie zagwarantowane przez prawo, ale niestety coraz cz ciej przekonywano si , e nie jest to gwarancja wystarczaj ca. Na synodzie w Piaskach zajmowano si tak e sprawami bardziej powszednimi - wyznaczono nauczycieli do szkó w Czernihowie i Kisielinie oraz ministrów (pastorów) do kilku zborów. Zdecydowano tak e o ponownym wydaniu ksi ki Johannesa Crella De uno Deo Patre. Krzysztof Lubieniecki junior Ostatnim kaznodziej zboru w Piskach by Krzysztof Lubieniecki junjor, zmar y w Siedliskach w 1648 r.1 Synod w Czarkowie w r. 1642 powzi uchwa o osadzeniu tam na urz dzie ministra Andrzeja Wiszowatego, wnuka Fausta Socyna. Tymczasem jednak ciciel Piask, Suchodolski, kalwin, zbór zamkn . Wiszowatemu i Krzysztofowi Lubienieckiemu, którzy interpelowali w tej sprawie, wiadczy , e nie zezwoli na otwarcie zboru, obawia si bowiem, aby mu wszystkich mieszka ców na swoj wiar nie nawrócili2. Lubienieccy, 33 wyró niaj cy si w obozie aria skim sw inteligencj , niezmordowan gorliwo ci i zapa em, wielki wp yw wywierali na przebieg ruchu ró nowierczego. Andrzej Lubieniecki, starszy brat Krzysztofa, nie usuwa si zrazu od polityki, obecny by na sejmie lubelskim 1569 r., i bra udzia w poselstwie polskim do Pary a podczas pierwszego bezkrólewia. Ceniony przez Batorego, porzuci dwór jego, by stan na czele zboru w miglu. Od r. 1592 33 Aleksander Kossowski, Protestantyzm w Lublinie i …, Lublin 1933, s. 105-107 108 przeniós si do dystryktu lubelskiego, nast pnie by ministrem zboru w Hoszczy2. Przebywaj c zda a od gwaru ycia politycznego, zastanawia si Andrzej Lubieniecki nad zmienno ci losów dziejowych Polski za rz dów Zygmunta III. Spostrze enia swe zapisa prawdopodobnie w r. 1616 w bardzo ciekawym r kopisie p.t.: Poloneutgchia abo Polskiego Królestwa szsz cie a przytym i W. Xi stwa Litewskiego. A po tym tego szcz cia szwankowanie w roku 1612 i 1613. Opisane przez Andrzeja z Lubie ca Lubienieckiegos. Przeciwstawia Lubieniecki b ogim czasom panowania ostatnich Jagiellonów i pierwszym latom rz dów Zygmunta III lata przesilenia - 1612 i 1613, kiedy si za ama o szcz cie, dot d towarzysz ce losom dziejowym narodu polskiego. Opisuje w pierwszej cz ci swej pracy pot Polski, któr Opatrzno Boska chroni a od kl sk. Nie pomija jednak autor i takich zgrzytów ycia politycznego, jak awanturnicza wyprawa Dymitra Samozwa ca lub rokosz Zebrzydowskiego. Dymitra Moskwicina nie uznaje Lubieniecki za syna Gro nego, pot pia ruch rokoszowy, stoi po stronie króla, „któremu Pan Bóg da gór i zwyci stwo" i wys awia tolerancj Zygmunta III, wiernego z onej przy obj ciu tronu przysi dze: „Czy nie cicho nam by o w Polszcz i w Litwie, pyta Lubieniecki, za tymi przysi gami, chocia si i tu i ówdzie cianom zborowym dosta o gwa tu od swawolników? Ale patrz c na to, co w postronnych królestwach si dzia o, gdzie Panowie nie s takimi przysi gami uwi zani, jeszcze to nie za najwi ksz krzywd ludzie baczni maj " l. Pocz tek trzeciej cz ci r kopisu, w której autor szuka przyczyn nag ego upadku mocarstwowego stanowiska Polski, po wi cony jest wymownej obronie idei wolno ci wyznaniowej. Twierdzi Lubieniecki, e my l nie mo e ulega przemocy: „.jako my trudno strzelb albo miecz zahamowa , tak strzelb abo mieczem my li nikt nie hamuje; a wiara, nadzieja i nabo no w my li mieszkaj c, w takiej obronie mieszkaj , e ich adna bro ani strzelba nie dosi e". I troch dalej dodaje: „Takci kto chce mieczem wiary uczy , nie nauczy jeno ob udnika"2. Wielkim uznaniem cieszy si Andrzej Lubieniecki w ród wspó wyznawców. wiadczy o tym bardzo ciekawy zabytek kultury 109 duchowej aria skiego Rakowa, t. zw. Pami tnik przyjació Andrzeja Lubienieckiego, przechowywany w Bibliotece XX. Czartoryskich. (Rkps N. 1403). Jest to album z lat 1617-1619, do którego najwybitniejsi arianie: Sienie ski, Moskorzowski, Suchodolski, Niemirycz, Szmale, Otwinowscy, Przypkowscy, Lubienieccy i inni wpisywali w asnor cznie ku pami ci wiersze, sentencje itp. w j. aci skim, polskim, w gierskim, holenderskim, francuskim, oskim, hiszpa skim, litewskim, staros owia skim, ydowskim. 3. 34 Ostatnie lata s dziwego autora Poloneutychji up yn y na tu aczce, któr spowodowa y ruchy kup swawolnych, wa saj cych si po kraju w zwi zku z zawieruch wojenn 1620 r. i lat nast pnych. W ogniu walki zbrojnej z muzu manami wzmog a si nienawi rycerstwa polskiego do arian, jako wrogów dogmatu Trójcy w., a wi c zbli aj cych si w swych wierzeniach do ydów i Turków. W ko cu stycznia 1620 r. przeniós si Andrzej Lubieniecki z Rakowa do Wysokiego w Lubelskiem, gdzie zamieszka u brata swego Paw a i przebywa tam do 30 sierpnia. Uda si stamt d do zi cia Rupniowskiego. Nie móg tam d ugo usiedzie , „gdy pocz y trwogi nast powa , bo skoro si wojska nasze z p. kiewskim wielkim i z p. Koniecpolskim polnym hetmanami do Wo och ruszy y nieszcz liwie, zaraz ludzie m drzy o sobie dla trwóg radzi pocz li, trwóg si pr dko spodziewaj c, jako si nie omylili na tym swym rozumieniu. Potem 5 octobris trwogi i zabiegi wielkie nast pi y i jam si do Krupskiego zamku wprowadzi . A z Rakowam wyjecha , uchodz c wielkich insolencyj swawolnych ludzi kozackich, które tam w okolicy wsz dzie czynili" . „W krupskim zamku, opowiada dalej o sobie Lubieniecki, domieszka em w roku 1620, a i trwogi ca niemal zim nie ustawa y, a od wiosny pocz wszy do pó lata tym krajem ci gn li nierze z ró nych krajów rozmaitych narodów, a ludzie dosy rozpustni i swawolni, tedym za ask jegomo ci pana Orzechowskiego ten z y czas przemieszka w Krupem w roku 1621 do roku 1622 dnia 27 febr., sk dem wyjecha na resydencj do 34 1 Lubieniecki- Batowski, str. 146, 153, 162. B. Cz., Rkps N. 1370, str. 127,131,136. 2 B. Cz., Rkps N. 1370, str. 167. 3 Grabowski. Lit. ar., str. 182 - 184. Sobieski, Marcin Ruarus, str. 136. 110 Siedlisk "2. Z dopisku, inn r pisanego, dowiadujemy si , e Andrzej Lubieniecki zmar w Siedliskach 6 lutego 1623 r. Krzysztof Lubieniecki, zi Erazma Otwinowskiego, trawiony dz oddania wszystkich si i zdolno ci swych s bie zborowej, opu ci dwór królewski, by ministrem z pocz tku zboru lewartowskiego, od roku za 1598, po wymuszonym ust pieniu Czechowica - lubelskiego 3. Szmalc w r. 1617 dokona wizytacji za onego tu jeszcze przed r. 1573 zboru arja skiego3. Do Piask przenie li swe nabo stwo arianie lubelscy po tumulcie w 1627 r.4 Zbór aria ski w Lublinie, zamkni ty wyrokiem trybunalskim 1635 r. na zawsze, istnia jednak jeszcze w r. 1648, kiedy, pod ug Bocka, Krzysztof Lubieniecki pe ni tam obowi zki ministra. Kamienic przy ul. Kowalskiej, (obecnie Zielonej), w której si mie ci w latach 1628, 1630 i wcze niej zbór arian lubelskich, wymieniono w wykazach czynszów z lat 1632 i 1634, jako szpital aria ski 435 Po tumulcie 1627 r. g ówn trosk ró nowierców lubelskich, kalwinów na równi z arianami, by o zdobycie lokali, do których mogliby si schodzi na nabo stwo, wzgl dnie wzniesienie nowych zborów zawczasu tym zakusom zapobiec. Pogrom lubelski z 1627 r. zatamowa ruch ró nowierczy, narzuci mu ramy konspiracji i ukrytego ycia zborowego, do szcz tu go jednak nie zgniót . Wprawdzie ju w roku nast pnym ponownie wybuch tumult, podczas którego wielkie niebezpiecze stwo zawis o nad heretykami, zw aszcza nad Lubienieckim, arianina za Bacha napastnicy omal do mierci nie zat ukli. Hajducy w maskach i z narz dziami po arnymi uderzyli na kalwinów, wyrz dzaj c im szkody, wynosz ce, pod ug oblicze napadni tych ró nowierców, 328 z . 7 gr. Wielkie straty wówczas poniós by Kosowski, któremu gmina wyda a odszkodowania 78 z . 12 gr. Spl drowano zbór, mieszcz cy si w domu Barbary S upeckiej, kasztelanowej lubelskiej. Pastor Niewierski swe straty oblicza na 840 z . T sum cz ciowo w gotówce (644 z . 61/2 gr.), cz ciowo za w rzeczach i 35 1 Al. Kossowski, Protestantyzm w Lublinie i …, Lublin 1933, s. 105-163 30 st. 1641 r., 26 kw. 1642 r., 21 listopada 1647 r.; 2A. K. L., Vol. N. 23, k. 603, 634 - 635. Vol. N. 24, k. 467-468. 8 A. K. L., Vol. N. 22, k. k. 134137, 142-145, 154-155, 195-200.; 4Tam e, k. 134. 5Tam e, k, 198 111 podarkach (na kwot 195 z . 23*/2 gr-) gmina mu zwróci a. Dzia o si to 3 stycznia 1628 r. Patronowie postanowili odbudowa to, co zniszczono. K Zycie zborowe jednak nie zamar o ca kowicie 2. Arianie lubelscy znale li czasowy przytu ek w Piaskach..36 Po Andrzeju Suchodolskim Piaski odziedziczy jego syn Adam Suchodolski, który w 1644 roku przeszed z wyznania aria skiego na ewangelicko-reformowany (kalwi skie) i za zbór ewangelicki w Piaskach. Istniej cy ko ció katolicki, dawnej parafii p.w. w. Miko aja od 1563 do 1624 roku by w posiadaniu arian, lecz w wyniku procesu wytoczonego przez Ko ció Katolicki, utracili oni prawo u ytkowania jej budynku. Na skutek przyj cia kalwinizmu przez Adama Suchodolskiego (zm. 1656). wówczas z Piask arianie przenie li si do pobliskich Siedlisk. II 36 1 Steuart, str. 255—257. 2 Lubieniecki, Hist. ref. pol., str. 264—269.. 112 Historia Braci Polskich w Siedliskach Wielkich Siedliska czyli Siedliska Wielkie, 37 wie mi dzy Fajs awicami a Cz stoborowicami, blisko drogi z Piask do Krasnegostawu, o pó torej mili od pierwszych po ona, dziedzictwo dawne Suchodolskich herbu Janina. W historii Siedlisk Ród Suchodolskich wp yn na rozwój wsi. Siedliska (1451-1452) wie niezwykle malownicza, po ona na prawo od szosy Lublin-Krasnystaw, w pobli u Fajs awic. Etymologia wyrazu wskazuje na sposób powstania miejscowo ci bowiem sio o znaczy- siedzib domostwo; st d osiedli - mieszka , osiedla , zbudowa . Staropolskie siedli oznacza, "zagospodarowa posiad " a wi c budowa wie na terenach dotychczas nie zamieszka ych. 37 Micha Bali ski, Tymoteusz Lipie ski, Staro ytna Polska: pod wzgl dem historycznym, geograficznym i statystycznym 1845, na terenie wsi ustanowiono dwa so ectwa: Siedliska Pierwsze i Siedliska Drugie 113 Wzmiank o miejscowo ci znajdujemy ju u D ugosza, który wyznacza jej niema role w historii najbli szej okolicy. Kronikarz podaje, i w 15 wieku istnia a wie o tej nazwie nale ca wówczas do parafii Piaski Wielkie. Zbór w Siedliskach, powsta w 1643 r. po zniesieniu takiego zboru w Piaskach. Ju bowiem w r. 1644 odbywa si tu synod3. „Z czasem bardzo wiele osób zje si zacz o do Siedlisk, e za nie by o ko cio a, odprawiano je pod ug tradycji w browarze, zbudowanym nad strumieniem, który przetrwa a do naszych czasów". By a kaplica aria ska w Suchodo ach W ko cu szesnastego wieku istnia w Siedliskach dom Socyna - od nazwiska Fausta Socyna (1539-1604) W ocha, który w r. 1578 przyby do Polski i by g . ideologiem wyznania aria skiego. Niew tpliwie w historii miejscowo ci z okolic Fajs awic arianie odegrali znacz role, pozostawiaj c po sobie wiele ladów w postaci do dzi u ywanych okre le : -rzeka Arianka- dzisiejsza Marianka - Aria ska Góra - stary cmentarz - ruiny kaplicy po aria skiej w Suchodo ach. Suchodolscy w dziejach Protestantyzmu na Lubelszczy nie 114 Suchodolscy herbu Janina – polski ród szlachecki, wywodz cy si z miejscowo ci Suchodo y w powiecie krasnostawskim (ko o Lublina). Jedna z ga zi posiada a tytu hrabiowski. Herb Suchodolskich (Janina Nazwisko pojawia si po raz pierwszy w r. 1388. Protoplast rodu by Maciej Suchodolski (ur. w 1360) – dziedzic na Suchodo ach, s dzia ziemski lubelski, starosta lubelski i che mski. Tytu owa si s dzi generalnym ziemi lubelskiej. Wyst puje w dokumentach królewskich W adys awa Jagie y. By jednym z gwarantów unii polsko-litewskiej w 1413. Adoptowa do h. Janina bojara litewskiego Wojsyma Danejkowicza, co potwierdza a przywieszona do aktu piecz z jego herbem i nazwiskiem. Do zboru nale o pi ciu Suchodolskich, synów Piotra Suchodolskiego (Piotr, Pawe , Andrzej, Miko aj, Abraham). Piotr by stolnikiem che mskim, Pawe cze niki m che mskim, a Miko aj, dworzaninem W adys awa IV, owczym che mskim i starost tarnogrodzkim12. Wszyscy trzej pisali si „in Suchodo y" Suchodolscy. Natomiast Andrzej „in Piaski" Suchodolski, by znanym i znacznym patronem braci 73. Piotr Suchodolski stolnik che mski, by w cicielem Suchodó i cz ci Siedlisk Wi kszych. Otrzyma staranne wykszta cenie m.in. w roku 1622 studiowa na uniwersytecie w Altdorfcie (znanym w Europie o rodku my li ró nowierczej). Abraham w r. 1626 by w cicielem wsi Bia ka,. El bieta z Przypkowic, ona Paw a, podczaszego che mskiego, by a w roku 1626 w cicielk wsi Jaszczów 75. Andrzej by najbogatszym z Suchodolskich. W r. 1626 posiada miasteczko Piaski, wsie: Wola, K mb ów, Gie czew, Krzesimów, Zakrzów i cz wsi Gardzienice, nabytej od Andrzeja ugockiego76. Andrzeja Suchodolskiego spotykamy na sejmiku lubelskim. W r. 1618 i 1632 podpisa m.in. laudum sejmiku lubelskiego 77. Piaski otrzyma prawdopodobnie za on , któr z Orzechowskich. 115 on Piotra Suchodolskiego by a Dorota Spinkówna, siostra ony Paw a Orzechowskiego - Zofii, córka Stanis awa Spinka, znanego kalwina. Opiekunem jej by P. Orzechowski. W r. 1603 Piotr Suchodolski sum posa , w wysoko ci 4 tys. z , wzi od opiekuna swej ma onki i drug tak od siebie, zapisa na po owie wszystkich swoich dóbr. W tym te roku Dorota ze Spinków Suchodolska, skwitowa a P. Orzechowskiego z wszelkich pretensji i scedowa a mu swe prawa do maj tku po rodzicach. Piotr Suchodolski, by jednym z czterech opiekunów potomków Jakuba Ostrowskiego. Z Siedliskami zwi zane by y okoliczne rody szlacheckie jak Lubienieckich, Suchodolskich itp. Miko aj Lubieniecki w roku 1654 by w cicielem po owy miasta i wsi Wysokiego. Wraz z Piotrem Suchodolskim, spotykamy go w 1622 r. na uniwersytecie w Altdorfie 66 . W roku 1657 dobra jego zosta y nadane prawem kaduka Janowi Skolimowskiemu. on jego by a Helena z Niemiryczów. Walczy a ugi czas o zachowanie dóbr po swoim m u 67. Jan Lubieniecki i Szcz sny Radwa ski, jako w ciciele wsi Jab onnej, podpisali 22 pa dziernika 1616 r. ugod o p acenie z niej dziesi ciny68. Laudum sejmiku lubelskiego z 3 czerwca 1632, oprócz P. Lubienieckiego, podpisa tak e Daniel Lubieniecki 69. Stanis aw Lubieniecki by pisarzem skarbu królewskiego 70. W roku 1649 Lubienieccy wzi li masowy udzia w pospolitym ruszeniu szlacheckim. W chor gwi „pana Lubienieckiego" spotykamy Jarosza Lubienieckiego i „poczet pani Lubienieckiej" 71. Jan „de Konari" Konarski by wojskim che mskim 79, jednym z opiekunów synów J. Ostrowskiego. Kwity z pobranych pieni dzy od P. Orzechowskiego wystawia we wsi Sieniczce80. By a ona, zapewne, jego w asno ci . W r. 1622 w trybunale lubelskim J. Konarski wytoczy proces synom i córkom Krzysztofa Spinka i Heleny z Orzechowca - Spinkowej, 2 voto Zborowskiej ( onie Gabriela Stanis awa) tytu em nie oddania mu przez ich matk sumy 10 tys. z zapisanej na dobrach: cuchowie i Gardzienicach. W roku nast pnym scedowa prawo dochodzenia tej sumy na dobrach H. Spinkowej Jakubowi Poniatowskiemu, pisarzowi grodzkiemu lubelskiemu 81. J. Konarski by znany ze swych licznych transakcji gospodarczych przeprowadzanych w ró nych urz dach grodzkich i 116 ziemskich (lubelskich i che mskich) oraz procesów przed tymi urz dami i w trybunale lubelskim. Z Siestrzewitowskich, w cicieli wsi Kanie, Woli Ka skiej i Czemiernik 82, spotykamy w zborze lubelskim dwu - ojca i synaMiko ajów. Nazwiska ich wyst puj na sejmiku lubelskim, na którym odgrywali znaczn rol . I tak np. podpisy ich obu widzimy pod laudum sejmiku lubelskiego 1607, a m odszego w 1609 83. M'. Siestrzewitowski, syn, przeprowadzi szereg transakcji z P. Orzechowskim, kalwinem, synem Paw a - podkomorzego che mskiego. W dniu 3 marca 1615 r. M. Siestrzewitowski odst pi swoj cz we wsi Orzechowskiego Chmielnik, a otrzyma od niego poddanych z ziemi we wsi Wzgórze. 38 W Siedliskach mieszka w r. 1559 Miko aj Suchodolski wielki or downik ró nowierców, który przej wszy si nauk Leliusza Socyna w r. 1551 do Polski wniesion , tu pierwszy mia jej zasady wyznawa i zwolenników liczb pomna . Z czasem do Siedlisk zacz o si zje wielu ludzi na nabo stwa aria skie, a tak e dla cz stych i licznych zjazdów . A e nie by o ko cio a w okolicy, wspólne modlitwy odprawiane w budynku nad strumieniem, który pó niej s jako browar. P yn cy obok browaru zdrój dostarcza obficie wody do zanurze chrzestnych. Podczas licznych zjazdów, spotka wyznawców arianizmu liczba osób by a bardzo wielka, a e konsumpcya ywno ci w tej wsi tak si podnios a, targi znaczne jakby w mie cie odbywano: i dot d jest miejsce to rynkiem zwane, co by o bardzo dobre dla mieszka ców, którzy mogli sprzeda swoje towary. 66 G. G. Z e l t n e r : Historia..., s. 320. Al. K o s s o w s k i : Materia y do dziejów Lubienieckich. s. 189 i n. 68 AKBL, Acta Consistorii..., vol. 20, s. 143v.—144. 69 Laudum z 3 VI 1632. 70K. S a n d i u s : Bib iotheca.., s. 286. 71 Laudum z 30 X 1649. 72K. S a n d i u s : Bib iotheca..., s. 284, 286. 73 Ibidem, s. 285. 74Rejestr poborowy..., s. 40. 75 Ibidem, s. 42, 144. 76 Ibidem, s. 36, 39, 43 i n. 77Lauda z 2 11618 i 3 VI 1632. 78 B , rkps 1522. 70K. S a n d i u s : Bib iotheca., s. 284. 80 , rkps 1529. 81 , rkps 1535. 82 , rkps 1511. 83Lauda z 17 1X 1607 i 141X 1609. 38 67 117 Miejsce gdzie odbywa y si targi by o po one w rodku wsi, w okolicy ku ni. Dom przyleg y do tego miejsca nazywany by szko . Pa ac Suchodolskich w Dorohusku Pa ac Suchodolskich w Go cieradowie Przedstawiciele rodu 118 Maciej (ur. 1360, zm. 1431) – kasztelan zawichojski, s dzia ziemski lubelski, starosta che mski i lubelski, doradca króla adys awa Jagie y Miko aj (XV w.) – rycerz, komornik podkomorzego lubelskiego, zapisany na Akademi Krakowsk Adam (zm. 1656) – marsza ek sejmiku deputackiego, pose na sejm koronacyjny, starosta horodelski, chor y lubelski, dzia acz kalwi ski Miko aj Piotr (zm. ok. 1670) – dworzanin królewski, stolnik che mski, dzia acz aria ski Andrzej (zm. 1656 ?) – pu kownik, starosta lity ski Stanis aw (zm. 1682) – rotmistrz królewski, deputat na Trybuna Koronny, starosta lity ski Franciszek (XVII w.) – oficer, uczestnik odsieczy wiede skiej Samuel (ur. 1649, zm. 1727) – kartograf, geodeta, architekt i in ynier wojskowy. Jan W adys aw (ur. ok. 1687, zm. 1751) – kartograf, geodeta budowniczy i architekt. Maciej Stanis aw (zm. 1749) – kasztelan lubelski, chor y lubelski, pose na sejm, deputat na Trybuna Koronny Micha Maurycy (zm. 1781) – kasztelan lubelski, chor y krasnostawski i che mski, podczaszy krasnostawski i che mski, Wojciech (ur. 1749, zm. 1826) – kasztelan radomski, pose na Sejm Czteroletni, konfederat barski, hrabia galicyjski Eligiusz (ur. ok. 1815, zm. 1894) – ziemianin, muzyk, filantrop, hrabia Zygmunt – powstaniec styczniowy Feliks – in ynier, powstaniec styczniowy Leopold (ur. 1845, zm. 1921) – powstaniec styczniowy, pisarz i sekretarz gminny; Maciej Karol (ur. 1893, zm. 1949) – ksi dz kanonik, proboszcz w Targowiskach, nale do AK, genealog. Boles aw (ur. 1926, zm. 1987) – nauczyciel, dyrektor szko y, prezes oddzia u ZNP. Ministrowie (s udzy) zboru w Siedliskach 119 Andrzej, Krzysztof Lubieniecki, Andrzej Wiszowaty. Jan Ciachowski W zborze by naprzód pastorem Andrzej Lubieniecki herbu Rola, ok. 1551 – i tu w Siedliskach 6 lutego 1623 umar maj c lat 72). By autorem dzie a: Poloneutichia, duchownym, historykiem i pisarzem aria skim. pochodzi z Kujaw, by synem Stanis awa i Katarzyny z Sobieskich – wyznawców kalwinizmu. Jego bra mi byli: Pawe , Krzysztof Lubieniecki (starszy) i Stanis aw Lubieniecki (starszy). Ucz szcza do gimnazjum kalwi skiego w Bychawie. W 1569 bra udzia w obradach Sejmu w Lublinie, podczas którego zosta a uchwalona Unia lubelska. Od 1573 studiowa w Pary u, nast pnie by dworzaninem królów: Henryka Walezego i Stefana Batorego. Po 1577 Lubieniecki sta si wyznawc doktryny braci polskich. Gdy by duchownym zboru w miglu, zaprzyja ni si i zacz wspó pracowa z Faustem Socynem. Nast pnie zosta duchownym (ministrem zboru) w Hoszczy na Wo yniu. Bra udzia w synodach braci polskich w Rakowie w 1601 i 1602, gdzie zamieszka . Mianowano go sekretarzem synodu i scholarch Akademii Rakowskiej. Oko o 1616 Lubieniecki napisa swoje najwa niejsze dzie o: Poloneutichia albo Królestwa Polskiego szcz cie, a przy tym i W. Ksi stwa Litewskiego. A potem tego szwankowanie w roku 1612 i 1613 (opublikowane w ca ci w 1982). Dzie o opisuje histori Polski, ze szczególnym uwzgl dnieniem okresu 1506–1616. W tej ksi ce Lubieniecki podkre la , e za naruszanie swobód wyznaniowych Bóg zawsze kara Polsk kl skami w polityce zagranicznej i wewn trznej. Pisa równie poezje i pisma polemiczne. W 1620 Lubieniecki zamieszka w maj tku ziemskim swojego brata Paw a w Wysokiem, nast pnie mieszka w Krupem i w Siedliskach zmar 6 lutego 1623 roku Po nim obowi zki sprawowa do r. 1648 Krzysztof Lubieniecki. 39 Po mierci Krzysztofa Lubienieckiego zosta w tym e roku 1648 kaznodziej tutejszego zboru Andrzej Wiszowaty wnuk Fausta 39 Al. Kossowski Protestantyzm a Lublinie i Lubel.Lublin 1933 s. 204-205 120 Socyna. Wspó pracowa do r. 1649 z Paw em My likiem, który w charakterze ministra przebywa od r. 1643 w Siedliskach, Dobrzyniu i azinie. Towarzysz jego pracy zborowej w Lubelskiem My lik pozostawa w Siedliskach do roku 1653, kiedy zwolniono go na asn pro z urz du ministra 2. Zreszt Wiszowaty nie osiad tu na sta e. Wkrótce po przybyciu do zboru w Siedliskach z polecenia Braci uda si do Krakowskiego i Sandomierskiego, celem zapewnienia ochrony od mo nych protektorów arianom w Warszawie przed atakami przeciwników. Powróci Wiszowaty do Siedlisk w r. 1649, lecz tego roku przeniesiono go do Radostowa pod Krakowem. Po zniesieniu tam zboru w r. 1652 Wiszowaty zosta ministrem w Robkowie (pow. biecki, w wojew. krakowskim), obejmuj c równocze nie nadzór nad zborem luc awickim. Nast pc jego w zarz dzie ko cielnym i kaznodziejami zboru w Siedliskach byli: w 1650 Jan Ciachowski, (syn Paw a Szomana Ciachowskiego, arianina, mieszka w Rakowie), by wnukiem Jerzego Szomana, znanego protestanta Lubelskiego, 1654 r. Jego pomocnikiem by Jerzy Gej anowski3. 40 40 Wawrzyniec Stegmann, pseudonim: Tribander (ok. 1610 – ok. 1655, ) Aria ski dzia acz reformacyjny w Polsce, ostatni rektor Akademii Rakowskiej. Brat Joachima, razem z nim przeniós si do Polski i rozpocz dzia alno w zborach braci polskich. W latach 1634–1638 kierowa Akademi Rakowsk i w 1638, kiedy Sejm nakaza zamkni cie tej uczelni, musia ucieka z Rakowa. Georg Schomann, Jerzy Szoman (Racibórz 1530 – Chmielnik 1591) Dzia acz reformacyjny (kolejno: lutera ski, kalwi ski i aria ski), pisarz, polemista i duchowny protestancki, jeden z t umaczy Biblii Brzeskiej. W m odo ci wyró nia si g bok religijno ci katolick . W latach 1552 –1554 studiowa w Akademii Krakowskiej, a nast pnie w Wittenberdze, gdzie przyj luteranizm. Wkrótce przeszed na kalwinizm i przeniós si do Pi czowa, gdzie w latach 1558 –1561 wyk ada w miejscowej szkole ewangelickiej oraz by duchownym w zborach w Pi czowie i w Ksi u. By jednym z autorów przek adu kalwi skiej Biblii Brzeskiej. W Pi czowie ufundowa ksi gozbiór (g ównie dzie a reformatorów szwajcarskich) za sum 40 dukatów. Tu tak e o eni si z szesnastoletni mieszczk . Zainteresowany doktryn anabaptyzmu, odby w 1569 podró do wspólnot braci luterskich, a w 1572 przyj chrzest braci polskich i od 1573 rozpocz dzia alno jako kaznodzieja aria ski w Krakowie, w Lutos awicach (1586 –1588) i w Chmielniku. 121 Stanis aw Lubieniecki Pod Ciachowskim w 1652-1653 latach wiczy si w naukach i by jego pomocnikiem jako pastora, Stanis aw Lubieniecki syn Krzysztofa, pisarz historii Reformacji w Polsce. Wybitny arianin, zas ony dziejopis ruchu aria skiego, Astronom, historyk i pisarz. Jego nazwisko w pismach angloj zycznych zapisywane jest równie jako Lubiniezky lub Lubyenyetsky. Stanis aw Lubieniecki (m odszy) herbu Rola (Raków 23 sierpnia 1623 – Hamburg 18 maja 1675) Fotografia portretu z XVII w. wykonana przez T. Przypkowskiego Studiowa na Akademii Rakowskiej, po jej likwidacji w 1638 nauk kontynuowa w Kisielinie na Wo yniu. W 1644 wyjecha do Torunia, gdzie pobiera nauki prywatne. Korzystaj c ze stypendium zborowego, kontynuowa nauk we Francji oraz Niderlandach w latach 1646–1650. W 1646 zapisa si na Swoje radykalne pogl dy spo eczne przedstawia w pismach polemicznych i w wielu dysputach, m.in. na sejmach i synodach; do najs ynniejszych nale a dysputa Szomana z jezuit Piotrem Skarg w domu upnika Prospera Prowany w Krakowie (w domu tym go cili czo owi w oscy antytrynitarze, m.in. Jerzy Blandrata, Bernardino Ochino, Giovanni Alciato i Giovanni Valentino Gentile). Polemizowa tak e z Socynem. Najwa niejszym dzie em Szomana jest autobiograficzny Testamentum ultimae voluntatis (opublikowany w 1684 w Amsterdamie w Bibliotheca antitrinitariorum Ch. Sandiusa), t umaczenie na j zyk polski: Testament, t um. I. Ucho ska, w: "Literatura aria ska w Polsce XVI wieku. Antologia", oprac. L. Szczucki, J. Tazbir, Warszawa, 1959. 122 uniwersytet w Orleanie, po roku przeniós si do kalwi skiej uczelni w Saumur, potem zapisa si na katolicki uniwersytet w Angers. W 1649 zapisa si na uniwersytet w Lejdzie, gdzie odby rozmow z Kartezjuszem na temat ruchu Ziemi. Wkrótce te powróci do Polski. W 1654 zosta ministrem zboru aria skiego w Czarnkowach. W czasie potopu szwedzkiego 25 pa dziernika 1655 stan na czele delegacji braci polskich, która uda a si do króla Szwecji Karola X Gustawa by zabiega o przywrócenie arianom ich swobód wyznaniowych. Schroni si w Krakowie pod opiek garnizonu szwedzkiego. Po kapitulacji miasta 1 wrze nia 1657 uda si na Pomorze Szwedzkie. Zaj si pisaniem rozpraw teologicznych, które spotka y si z ostrym atakiem luteran. W 1658 jako arianin zosta formalnie skazany na banicj moc decyzji sejmu. Nowego protektora uzyska w osobie króla Danii Fryderyka III. Zamieszka w Hamburgu, gdzie nieustannie by atakowany przez kler lutera ski. Zosta otruty wraz z dwiema córkami, w niewyja nionych okoliczno ciach. Zw oki jego spocz y na cmentarzu przy katedrze w Altonie ko o Hamburga. Jego praca z lat 1666–1668 pt. Theatrum Cometicum jest ilustrowan antologi 415 komet, które pojawi y si a do 1655. Jeden z kraterów Ksi yca zosta nazwany na cze astronoma jego nazwiskiem. Po mierci Krzysztofa Lubienieckiego zosta w tym e roku 1648 kaznodziej tutejszego zboru w Siedliskach, Andrzej Wiszowaty. Wspó pracowa do r. 1649 z Paw em My likiem, który w charakterze ministra przebywa od r. 1643 w Siedliskach, Dobrzyniu i azinie. Towarzysz jego pracy zborowej w Lubelskiem My lik pozostawa w Siedliskach do r. 1653, kiedy zwolniono go na w asn pro z 2 urz du ministra . Kaznodziejami zboru w Siedliskach byli: w 1650 r. - Jan Ciachowski, 1654 r. - Stegmann i jego pomocnik Jerzy Gej anowski3. Wiszowaty nie osiad tu na sta e. Wkrótce po przybyciu do zboru w Siedliskach z polecenia Braci uda si do Krakowskiego i Sandomierskiego, celem zapewnienia ochrony od mo nych protektorów arianom w Warszawie przed atakami przeciwników. Zawierucha kozacka zmusi a go do szukania schronienia w okolicy Gda ska, - w Buskowie, potem w Straszynie. Powróci Wiszowaty do Siedlisk w r. 1649, lecz tego roku przeniesiono go do 123 Radostowa pod Krakowem. Po zniesieniu tam zboru zosta w r. 1652 ministrem w Robkowie (pow. biecki, w wojew. krakowskim), obejmuj c równocze nie nadzór nad zborem luc awickim. Z wkroczeniem do Polski wojsk nieprzyjacielskich rozpocz y si cz ste w drówki Wiszowatego.41 Z Ro nowa, gdzie przez pewien czas przebywa , na wie o pogromach arian, dokonywanych przez umy ch opów w Nowym S czu, uda si do Robkowa, 42stamt d wkrótce do Czarkowa, gdzie patronem zboru by Hieronim Moskorzowski, ministrem za Stanis aw Lubieniecki, syn Krzysztofa, przysz y autor dzie a: Historia reformationis polonicae. Nadci gaj ce od strony Opatowa rzesze ch opskie zmuszaj dzia aczy aria skich do ucieczki. Zniszczono wtedy zbór wraz z ca ym dobytkiem i bibliotek Lubienieckiego. Wiszowaty wespó z wspó wyznawcami po pieszy do opanowanego przez Szwedów Krakowa. Po wyj ciu stamt d wojsk nieprzyjacielskich pod do Robkowa, nast pnie do Wrocimirowej. Pracy pasterskiej oddawa si tu nawet po og oszeniu w r. 1658 edyktu przeciw aria skiego. W marcu 1660 r. bra udzia w dyspucie pomi dzy arianami a katolikami w Ro nowie, 11 za lipca opu ci Polsk . Na obczy nie, sk d dwukrotnie pokryjomu na czas krótki wraca do Polski, przebywa kolejno w skim Kluczborku, w Kesz-marku, Mannheimie, wreszcie w Amsterdamie. Pisa dzie a polemiczne, czy to odpieraj c w nich ataki ksi dza Miko aja Cichowskiego T.J., b zwalczaj c pogl dy Krzysztofa Sandiusa. Du o pracy w Wiszowaty, gromadz c i przygotowuj c do druku kopisy swych wspó wyznawców, wydane w zbiorze: Bibliotheca Fratrum Polonorum. Zmar Wiszowaty 29 lipca 1678 r.1K Zbór aria ski w Siedliskach upad nied ugo po Szwedzkiej wojnie w 1658 a jego wyznawcy, ich opiekun Miko aj Suchodolski, tak nieugi ty w swoich zasadach, poszli na wygnanie do Siedmiogrodu, sk d Suchodolski przeniós si do Prus Ksi cych i tam zmar . 41 Al. Kossowski Protestantyzm a Lublinie i Lubelskim Lublin 1933 s. 205 Chmaj, Andrzej Wiszowaty, str. 197—207. 2 Tam e, str. 197—198. 3M. H., Zbory i sen. prot., str. 241. 4 Bali ski—Lipi ski, II, str. 1127. 42 1 124 W dawnym zespole dworsko-pa acowym w Suchodo ach, przy szosie mi dzy mostem a remiz stra ack zachowa y si do chwili obecnej ruiny budynku z bia ego kamienia okre lanego jako "Kaplica po aria ska" . Obiekt pierwotny wzniesiony zosta na pocz tku XVII wieku przez Suchodolskich i s wyznawcom arianizmu do nabo stw religijnych. Po ich zaprzestaniu, zosta najprawdopodobniej przebudowany na spichlerz. Po 1816 roku przebudowywany by jeszcze kilkakrotnie i pe ni funkcj budynku mieszkalnego tzw. czworaku. Po 1944 roku stanowi w asno Urz du Gminy w Fajs awicach i jeszcze do lat 70tych u ywany by przez dawnych pracowników folwarku. Utraciwszy sw dotychczasow rol o rodka aria skiego, Siedliska podupad y, cho w 1827 wie liczy a 104 domostw. W 1828 roku naprzeciw owego aria skiego browaru, wtedy ju nie istniej cego, wzniesiono gmach na pomieszczenie maszyn Pistoryusza i przesz o 300 sztuk byd a. cicielem maj tku w Siedliskach, do którego nale y jeszcze Marysin i Ksawerówka, a którego nazwiska pami taj niektórzy mieszka cy, by bogaty, pochodzenia ydowskiego ,,Majer". Do niego nale a funkcjonuj ca od 1904 roku, fabryka wódek i likierów. Za w asne pieni dze wybudowa szos kamienn do Fajs awic i Marysina. Oprócz fabryki wódek w Siedliskach istnia a tak e garbarnia skór, m yn, tartak, posterunek i s d. Po roku 1914 kolejnym w cicielem maj tku zosta yd, Szmul Ajchenbaum, który zarz dza nim a do drugiej wojny wiatowej, do czasu gdy zosta wysiedlony przez Niemców i wys any do Radomia sk d ju nie wróci . W czasie okupacji maj tek przej li Niemcy i do lipca 1944 roku zarz dza nim Szwarc. (…) 125 Wyp dzenie Braci Polskich z Rzeczpospolitej Na sejmiku lubelskim 21 czerwca 1658 r. pos om obranym na sejm, maj cy si odby w Warszawie 10 lipca, polecono w nadanej im instrukcji da wydalenia arian z Polski:43 „A e od Boga, dawcy wszystkiego dobra, najwarowniej pocz tki swoje bior rzeczy i sprawy wszystkie, tego w Trójcy wi tej jedynego cultum w ojczy nie naszej promovendum, a sekty wszystkie, które by Filium Dei przedwiecznego i w naturze Deo Patri et Spiritui Sancto równego przed wieki nie przyznawali, jako to aria skie, albo anabaptistarum, wykorzenienie z Korony i czas do rugowania ich albo do wyprzedania si za spoin stanom namow naznaczy stara si b panowie pos owie "2. 44 Sejm, który si zebra w Warszawie w czerwcu 1658 r., nie zwleka d ugo z decyzj . W uchwale z 10 lipca nakaza , aby bracia polscy, którzy nie przejd na katolicyzm, opu cili kraj; sejm zostawi im trzy lata na wyprzedanie maj tków i za atwienie swoich spraw. Za wyznawanie i krzewienie arianizmu zagro ono kar mierci. Uchwa sejmu warszawskiego 1658 r. zakazano pod kar mierci krzewienia i popierania sekty aria skiej i wyznawania jej zasad. Opornym arianom, którzy by nie chcieli wyrzec si swych wierze , wyznaczono trzyletni termin do wyprzedania dóbr i opuszczenia Polski. Wzbroniono im równie pod kar mierci odprawiania nabo stwa i piastowania urz dów publicznych1. Ju w roku nast pnym na sejmie warszawskim skrócono trzyletni termin pobytu arian w Polsce, wyznaczony im dla zlikwidowania spraw maj tkowych, do dwóch lat. Nakazano mianowicie pod kar mierci tym z nich, którzy by nie przyj li 43 Al. Kossowski Protestantyzm a Lublinie i w Lublin 1933 s. 195-196 44 1 Nie inaczej post powali ró nowiercy wielkopolscy owych czasów, n. p. Miko aj Rej z Nag owic, prawnuk poety, Chrystian Dziembowski z synami Janem i Baltazarem oraz Krzysztof i Aleksander Unrug. Leon Bia kowski, Szkice z ycia Wielkopolski w siedemnastym wieku. Pozna , 1925, str. 98—101. s A. P. L., Castr., Vol. N. 83, 1658 r., k. 804 v. 126 wiary Ko cio a katolickiego, opu ci kraj przed dn. 10 lipca 1660 r.2. Na sejmach lat 1661-1662 wydano jeszcze ostrzejsze rozporz dzenia antyaria skie, a donosicielowi, który wska e nienawróconego arianina, przyznano prawo do po owy maj tku tego heretyka. Reakcyjny poeta i historyk Wespazjan Kochowski zwraca si w roku 1661 do braci polskich z nast puj cymi s owami: Wychod swacho Babilonu. Nierz dnico wszeteczna, Sarmackiego molu tronu. Ojczyzny ha bo wieczna, Fora ze dwora, precz z korony.103 … Na wydanie tego wyroku nie wp ywa y bynajmniej wzgl dy pa stwowe,nie mo na by o bowiem zarzuci socynjanom najl ejszej nawet zdrady - lecz powody czysto teologicznej natury, g ównie za nauka socynjanów, zaprzeczaj ca Chrystusowi przedwieczno ci. 45 Wyrok ten opiera si na ca kiem fa szywych przes ankach. Pot pia on socynjanów na mocy praw wydanych przeciw heretykom jeszcze za panowania W adys awa Jagie y, a zniesionych ju uchwa sejmow , zapewniaj zupe swobod wyznania. Zupe nie niew ciwie i bezpodstawnie zastosowane zosta y do antytrynitarzy prawa wydane przeciw husytom, którzy nigdy nie zaprzeczali istnieniu Trójcy wi tej, podczas gdy innych ewangelików, podzielaj cych przekonania husytów, wyrok ten nie dotyczy . Dziwnym, zaprawd , by ten wyrok, og oszony z przyczyn wyznaniowych w kraju, w którym tolerowano ydów a muzu manom udzielano wszelkich praw obywatelskich. (…) Wygnano z Polski arian, gdy nie umiano i nie chciano im przebaczy podwójnej zbrodni - „zbrodni" herezji spo ecznej i religijnej. Na obczy nie znalaz a si elita umys owa arian. Wygnano z Polski my l, gdy ta nie by a ju potrzebna w wieku rosn cej bezmy lno ci, fanatyzmu wyznaniowego i ciemnoty. Z faktu wygnania arian niebo mia o sposobi „szcz liwe trophea", a Pan 45 W. Krasi ski: Zarys Dziejów Reformacji …2 Cz. II s.30 -34, 233 127 Zast pów „b ogos awi w dalszych progresach" 46. Jak owa „felicitas" wygl da a, pokaza a niedaleka przysz . Rozpierzchli si wi c oni po Europie, udaj c si do krajów, w których spodziewali si znale bezpieczne schronienie przed prze ladowaniem religijnym. Stan li Bracia Polscy przed trudnym do rozwi zania problemem: mieli wybiera pomi dzy tu aczk na obczy nie a wyrzeczeniem si , chocia by pozornym tylko, wyznawanych przez nich nauk. Wielu z nich przechodzi o na katolicyzm, byle tylko nie opuszcza rodzimych progów. Nie zabrak o jednak w ich szeregach ludzi bardziej zahartowanych, jak na przyk ad p. Suchodolski, Lubienieccy, Andrzej Wiszowaty, Samuel Przypkowski i inni, którzy opu cili Polsk , tworz c nowe ogniska propagandy aria skiej w Holandii, Siedmiogrodzie, czy Prusach. Ze zboru lubelskiego najwi cej wygna ców posz o do Prus Ksi cych. Udali si tam m.in. Kazimierscy (W adys aw i Stefan), Andrzej Lubieniecki i inni. Banici polscy w Prusach Ksi cych47 Bracia polscy, zwani arianami, socynianami, atytrynitarzami i chrystianami, a pó niej na Mazurach tak e unitariuszami, osiedlili si na terenie Prus Ksi cych po 1658, a ich wspólnoty istnia y tam do 1803. Przed uchwa sejmow z 1658 skazuj cych braci polskich na wygnanie w Mikoszach, w 1637 osiedli si arianin Franciszek Pu kowski (Pu awski ?). Decyzj o liczniejszym osadnictwie na terenie Prus Ksi cych podj to na synodzie w Cluj (w 1663). Po tym pewna grupa braci polskich przenios a si z Siedmiogrodu na teren obecnych Mazur. Osadnictwem arian zainteresowany by elektor Fryderyk Wilhelm ze wzgl du na potrzeb zaludnienia pustek po polskich najazdach represyjnych w 1656 – 1657 na Prusy Ksi ce. Najazdy te z 46 47 Vol. Leg. T. IV. Warszawa 1786, s. 389 (3 konstyt. sejmu 1662 r. z 20 ). Z Wikipedii, wolnej encyklopedii 128 udzia em Tatarów realizowane by y po uznaniu si przez elektora w dniu 17 stycznia 1656 lennikiem Szwecji z Prus Ksi cych. W wyniku tych najazdów z terenów, gdzie by a g ównie ludno polska (osadnicy z Mazowsza i Kujaw od lat zasiedzieli na terenie Prus Ksi cych) znaczna cz mieszka ców z terenów obecnych powiatów: piskiego, oleckiego, e ckiego, go dapskiego, gorzewskiego, gi yckiego i w cz ci k trzy skiego i mr gowskiego sprzedawana by a na targach niewolników w Stambule. Jak pisa Wojciech K trzy ski taki los spotka hrabin Mariann Lehndorff (z domu Szlichtyng) ze Sztynortu. Pewna ich liczba uda a si bezpo rednio do Prus, gdzie ich go cinnie przyj ksi Bogus aw Radziwi , zarz dzaj cy tym krajem z ramienia elektora brandeburskiego, z którym blisko by spokrewniony 48. Z pocz tku socynianie doznawali tam ró nych przykro . Rych o jednak si okaza o, ziemia ta nie stanowi zupe nie bezpiecznej przystani dla prze ladowanych braci polskich. Pastorzy lutera scy w Prusach i podburzana przez nich szlachta domagali si wygnania arian z tej krainy i omal e nie urzeczywistnili swych pragnie . Doznali daleko id ce ograniczenia swobody wyznaniowej, lecz wskutek pro by przedstawiciela ich Samuela Przypkowskiego, jednego z najznakomitszych pisarzy Braci, elektor brandeburski udzieli im zupe nej swobody wyznania, któr odt d trwale si cieszyli, pomimo oporu stawianego im przez stany pruskie 1670 i 1679 roku. Utworzyli oni tam dwie osady: w Rutowie i Andreaswalde, blizko granicy polskiej. W r. 1779 potomkowie ich otrzymali od króla Fryderyka II pozwolenie na budow ko cio a; mimo to nieliczne ich zbory stopniowo si zmniejsza y. Pod ug urz dowych wiadomo ci socynjanie w Andreaswalde istnieli do pocz tku XIX wieku; w 1803 roku zbór ich rozwi za si i obecnie nie pozosta o ze adnego ladu. W Prusach o jeszcze w r. 1838 dwóch socynjanów staruszków, a mianowicie Morsztyn i Schlichtyng; pochodzili oni z rodów, które odznaczy y si w 48 Bogus aw ksi Radziwi by ostatnim protestantem tej rodziny. By on synem Jakóba Radziwi a i Zofji El biety, ksi ny brandeburskiej, córki elektora Jana Jerzego. Ws awi si czynami wojennymi. Chocia przez traktat w Oliwie zupe otrzyma amnesti za stawanie po stronie króla szwedzkiego, uda si do Prus na stanowisko gubernatora generalnego tej prowincji. Umar w Królewcu. 129 pi miennictwie i dziejach Polski. Rodziny ich jako te inni socynjanie w Prusach przyj li protestantyzm. Do najbardziej znanych braci polskich osiad ych na terenie Prus Ksi cych nale Samuel Przypkowski, który na sta e osiedli si tu w 1661 pocz tkowo w Kotle, a od 1666 wraz z Miko ajem Suchodolskim wszed w posiadanie Kosinowa na zasadzie w asno ci zastawnej. Nieco wcze niej Zbigniew Morsztyn w 1663 zosta do ywotnim dzier awc Rudówki i pó niej Jagodnego. Kosionowo i Rudówka by y najwa niejszymi o rodkami duchowymi braci polskich w Prusach Ksi cych.49 . 50 (…) Polscy wygna cy w Siedmiogrodzie W Siedmiogrodzie i nast pnie w Prusach Ksi cych przebywa i tam zmar wyp dzony z Siedlisk3 Miko aj Suchodolski 32°, który .sprzeda byle za co swe dobra ca emu szeregowi osób 51. Wraz z nim znaczna liczba Braci Polskich uda a si do Siedmiogrodu i na W gry: partia tych wygna ców, z ona z 380 ludzi, zosta a po drodze napadni ta przez nas anych prawdopodobnie zbójów, którzy obdarli ich z resztek mienia, i, którym uda o si dotrze do celu swej podró y, gdzie przyj ci zostali go cinnie przez magnatów w gierskich, Stefana Tekelego i Franciszka Raday'a, którzy z wielkim wspó czuciem starali si ; nie ulg ich n dzy. Wychod cy, przybyli do Siedmiogrodu, znale li u swych wspó wyznawców pociech i wspó czucie oraz bezpieczne schronienie, gdzie mogli spokojnie i oddawa si wyznawaniu swej wiary. (…) K52 Siedmiogród (Transylwania) gdzie od XV wieku osiedlali si Niemcy z Flandrii, znad Mozeli, a szczególnie krajów saskich, stanowi wschodnie tereny królestwa w gierskiego. Po zniszczeniu 49 Geografia osadnictwa aria skiego na terenie Prus Ksi cych [edytuj] Polski zbór aria ski w Koloswarze, (Cluj -Transylwania nw Rumunii) w Siedmiogrodzie, istnia do ko ca XVIII wieku. H. M. Walerian Krasi ski Zarys dziejów reformacji. Tom II cz. II. s . 31 -3 4 5050 51 WAPL, Castr. 87, s. 849v.-851. 52 1 3 Chmaj, Andrzej Wiszowaty, str. 197-207. 2 Tam e, str. 197—198. M. H., Zbory i sen. prot., str. 241. 4 Bali ski- Lipi ski, II, str. 1127. 130 przez Turków pa stwa w gierskiego w 1541 roku, powstaje autonomiczne ksi stwo (hospodarstwo), zlikwidowane w 1691 roku, które przesz o pod w adze Austrii. Niemcy zwani "Sasami" szczególnie w rejonie Sibiu (Harmanstadt) byli zwolennikami humanizmu, post pu gospodarczego, znacznej demokracji (np. bezpo redniego wyboru wójtów, burmistrzów). Tutaj rozwin si luteranizm. Reform luteranizmu w Siedmiogrodzie przeprowadzi Honter (Johannes Gras) 1498-1549. Tutaj luteranie znajduj podatny grunt i tolerancj ze strony hospodarów siedmiogrodzkich. Przecie hospodar Gabriel Bethlen by zdecydowanym przeciwnikiem rekatolizacji W gier - st d jego wyprawa 4 listopada 1619 roku na cz habsbursk W gier. Z kolei w Polsce w latach 1562-65 z ko cio a ewangelicko-reformowanego wydzieli a si grupa jako zbór mniejszy zwany ZBOREM ARIA SKIM, za za przyk adem Czech zwanym jako BRACIA POLSCY. Zbór rozwija si w ci gu 100 lat. Z jego aktywnej spo eczno ci znani s pisarze W. Potocki czy te Z. Morsztyn. Bracia Polscy przyjmowali chroni cych si w Polsce, przed inkwizycj i zachodnimi teologami katolickimi, uchod ców z Europy Zachodniej. Los Braci Polskich uleg zasadniczej zmianie po najazdach szwedzkich. Pos dzono ich o sprzyjanie lutera skiemu Karolowi X Gustawowi. Na nich spad y pierwsze represje w okresie masowych ruchów anty szwedzkich, po powrocie Jana Kazimierza do kraju. Na sejmie 1658 roku og oszono banicj arian. Bracia Polscy mogli przej na katolicyzm. Opornym grozi a kara mierci i konfiskata maj tku. Rok pó niej Sejm w tzw. konstytucji o arianach zaostrzy rygory. W rezultacie w trybie przy pieszonym rozpraw przeciwko nim w s downictwie wyprowadzono specjalny rejestr aria ski. Z konieczno ci od wiosny 1660 roku Bracia Polscy z rodzinami w druj do regionów lutera skich w Prusach Ksi cych i Siedmiogrodu. Historycy mówi o emigracji kilkuset polskich rodzin. Najliczniejsza grupa osadzi a si w Siedmiogrodzie, a szczególnie w rejonie Sibiu. W ten sposób w roku 1660 powsta a pierwsza POLONIA na ziemi rumu skiej, gdzie Polacy znale li yczliwo w ród spo eczno ci rumu skiej i saskiej. Potomkowie Braci Polskich wro li w spo eczno rumu sk . Warto by oby 131 zg bi histori Braci w rejonie Sibiu - temat dla polskich i rumu skich uczelni. 53 (…) ona Jana Kazimierza, królowa Marja Ludwika Gonzaga, pozwoli a im osi na Szl zku w ksi stwach swoich, Opolskiem i Raciborskiem, a za jej przyk adem poszli niektórzy ksi ta szl zcy. Socynjanie, rozproszeni po ró nych miejscowo ciach tego kraju, nie mog c zak ada odr bnych zborów, przechodzili tam na protestantyzm albo te z czasem opuszczali Szl zk. Wielu z nich uda o si do Mannheimu i tam, pod opiek palatyna re skiego, za yli zbory, które nie trwa y wszelako d ej nad trzy lata, gdy , ci gn wszy na si podejrzenie o d no do szerzenia swych zasad, co ze wzgl du na znan ich gorliwo by o prawdopodobne, niebawem znów zmuszeni byli rozej si po wiecie. Wi ksza ich cz uda a si do Holandii, k dy cieszyli si zupe swobod wyznania. Znale li oni tam kilku swych wspó wyznawców, którzy, wraz z niemieckimi i angielskimi socynjanami, dawali znaczne zasi ki pieni ne wygnanym z Polski braciom. Dalszych wiadomo ci o losie wychod ców nie posiadamy. Nale y jednak przypuszcza , e na nowej siedzibie za yli nowe zbory, gdy w r. 1680 socynjanie wydali w Amsterdamie Nowy Testament w j zyku polskim. Tak zako czy si w Polsce byt arian, której nauka, z W och pochodz ca, rozwin a si i utrwali a w kraju naszym. (…) 53 ród o: 1) Wielka Encyklopedia tom 4, wyd. PWN Warszawa 2001 r 2) J. Tazbir "Arianie i Katolicy" Warszawa- 1977 r. 132 III Zbór Ewangelicko – Reformowany (kalwi ski) w Piaskach Na pocz tku XVII wieku Piaski zosta y sprzedane Suchodolskim. W latach dwudziestych, w wyniku procesu wytoczonego przez Ko ció Katolicki, arianie utracili prawo u ytkowania budynku dawnej parafii p.w. w. Miko aja. Ostatecznie Piaski musieli porzuci w 1643 roku z powodu przyj cia kalwinizmu przez Adama Suchodolskiego (zm. 1656). Na synodzie be yckim w maju 1649 r. kalwini zawarli ugod z luteranami, okre laj warunki, pod którymi w zborze piaseckim ma si odprawia nabo stwo dla wiernych obu wyzna 3. 1 sierpnia 1649 r. dokonano po wi cenia zboru4. W 1650 r. luteranie uzyskali od dziedzica, Adama Suchodolskiego, przywilej na za enie oddzielnej wi tyni 5. 6. Matka Adama Jadwiga z Podlodowskich nale a do ko cio a ewangelicko-reformowanego. Po mierci m a opiekunem syna uczyni a swojego wspó wyznawc . Nauczycieli dobiera a jednak spo ród arian, co sta o si nawet przedmiotem krytyki na synodzie kalwi skim (Krasnobród, 1638 rok). Adam Suchodolski zdecydowa si ostatecznie przyj kalwinizm. Czy jego konwersja by a przyczyn rodzinnej tragedii? Tu po odej ciu od arianizmu Suchodolski miertelnie postrzeli siostr . Podejrzewano, e uczyni to, poniewa odmawia a z enia ewangelicko-reformowanego wyznania wiary. Okoliczno ci zdarzenia by y jednak niejasne, móg to by wypadek. T drug wersj podaje autorytatywny i wyczerpuj cy Polski S ownik Biograficzny. Suchodolski przyst pi do budowy nowej siedziby ko cio a. Przedsi wzi cie trwa o jak na tamte czasy bardzo d ugo, to jest sze lat. Obok zboru znajdowa a si szko a dla szlachty i kandydatów na ministrów oraz przytu ek dla ubogich. Budynki by y drewniane. Prawo odprawiania nabo stw w tym miejscu mieli tak e luteranie, którzy jednak wkrótce rozpocz li budow w asnej wi tyni. 133 Do zboru w Piaskach, konkuruj cego z Be ycami o miano lubelskiego, nale eli przedstawiciele rodzin Rayskich, Orzechowskich, Boguckich, urowskich, Wielowieyskich, Rudnickich, Spinków, Stryjnowskich, Komorowskich, Wyd gów, Bortnowskich. Piaski wkrótce sta y si wa nym w kraju, a najwa niejszym na Lubelszczy nie, o rodkiem kalwinizmu. Adam Suchodolski by wyj tkowo zaanga owanym patronem zboru. Przez kilkana cie lat regularnie ucz szcza na obrady synodów, co by o rzadko ci . Sprawowa tak e liczne funkcje publiczne (m.in. chor ego lubelskiego), wielokrotnie marsza kowa sejmikowi województwa, by tak e deputatem do s du kapturowego oraz do rozlicze poborców podatkowych, co wiadczy o zaufaniu, jakim darzy a go spo eczno szlachecka. Trudno jednak stawia Adama Suchodolskiego za wzór, gdy w 1655 roku staje u boku Karola X Gustawa. Wychowani na sienkiewiczowskiej wizji Potopu instynktownie uwa amy go za zdrajc . Miejmy nadziej , e lektura Sienkiewicza jeszcze d ugo, mimo stara ministerstwa edukacji, porywa b dzie Polaków. Pami tajmy jednak, e jego celem by o "pokrzepienie serc", a nie nauczanie. By beletryst , a nie dziejopisem, cho jego dzie a daj wiadectwo imponuj cej wiedzy historycznej. Z perspektywy 1655 roku opowiedzenie si za Szwedem by o raczej zdrad Jana Kazimierza ni Rzeczypospolitej. Jak uj to Antoni M czak: "Karol jest postrzegany jako obcy, Kazimierz jako swój. Ale to szlachta decyduje, kto jest królem" (1). Dopiero traktowanie kraju jako okupowanego, a nie poddanego, ods oni o prawdziwe intencje Karola Gustawa. Adam Suchodolski zmar w 1656 roku, trudno zatem powiedzie , czy by zdrajc ojczyzny, czy te jak prawie ca y stan szlachecki liczy , e odst pienie Jana Kazimierza zapobiegnie wojnie w Koronie i na Litwie. Protestanci mieli z pewno ci nadziej , e nowy w adca poprawi ich po enie, jednak bez poparcia katolickiej wi kszo ci kampania szwedzka szybko utkn aby w martwym punkcie. Tu nasuwa si pewna refleksja. Francuzi, którzy w szesnastym wieku odwiedzali Rzeczpospolit , odnotowywali, e Polacy uwa aj , i je li kiedykolwiek pa stwo posun oby si do przemocy w sprawach religii, obywatele „ju nigdy z tak powszechn gorliwo ci nie 134 stan liby do obrony pa stwa" (2). Okaza o si to prawd w kontrreformacyjnej Rzeczypospolitej. Wdowa po Adamie Suchodolskim wkrótce wysz a powtórnie za za Jana Teodoryka Potockiego (1608-1664). Dzi ki niemu rodzina pozosta a przy wyznaniu ewangelickim. Jednak liczba cz onków ko cio a ci gle mala a. Po mierci Jana Teodoryka Potockiego (1608-1664) patronat przej jego pasierb Zbigniew Suchodolski (1647-ok. 1687), a nast pnie jego brat Teodor (16511714). Znajdowa si tutaj drewniany ko ció kalwi ski s cy okolicznej szlachcie i lubelskim Szkotom. Ko ció kalwi ski na wzgórzu zamkowym w Piaskach Ministrem zboru kalwi skiego w r. 1650 by Samuel Kessner, diakonem za Daniel Aram 6. .54 Na synodzie be yckim w maju 1649 r. kalwini zawarli ugod z luteranami, okre laj warunki, pod którymi w zborze piaseckim ma si odprawia nabo stwo dla 54 1 Tam e, k. 142. 2 Tam e k. 230. 8 „In ". Tam e k. 609. Nieco zagadkowa wydaje si wzmianka wizytatora w r. 1721 o szkole kalwi skiej w Be ycach, poniewa zniesiono j na mocy uchwa y synodu z r. 1663. By mo e, e jednak istnia a i nadal wbrew temu zarz dzeniu. 135 wiernych obu wyzna 3 . 1 sierpnia 1649 r. dokonano po wi cenia zboru 4. ( …) Kolejnymi patronami zboru ewangelickiego byli Zbigniew (1647ok. 1687), a nast pnie Teodor Suchodolski (1651-1714). Teodor nie tylko dba o ewangelików spotykaj cych si w Piaskach, ale nie szcz dz c rodków finansowych, próbowa uchroni tak e inne rodki przed likwidacj . By tak e wzorowym obywatelem - bra udzia w wojnach u boku Jana III Sobieskiego, Stanis awa Jab onowskiego, Hieronima Lubomirskiego. Ruiny ko cio a w Piaskach Lubelskich (pod ug fotografii z r. 1899). Pleban ko cio a katolickiego w Piaskach w r. 1723 wytoczy dziedzicowi miasta Suchodolskiemu, owczemu lubelskiemu, proces o napraw zborów ewangelickiego i luterskiego, daj c ich zniesienia. Trybuna dn. 11 maja 1725 r. skaza pozwanego na kar pieni oraz poleci zniszczy dorobek prac restauratorskich, wzbraniaj c równocze nie nadal wszelkiego remontu. Same zbory jednak utrzymano ze wzgl du na to, e istnia y jeszcze przed og oszeniem konstytucji sejmowej z r. 1632. W pierwszej po owie XVIII wieku Trybuna Koronny dwukrotnie (1723, 1744) rozpatrywa skargi katolików domagaj cych si zamkni cia ko cio a w Piaskach. Z Suchodolskimi procesowa y si spowinowacone rodziny, miejscowy pleban w 1724 roku wytoczy proces o remont budynku ko cielnego bez wymaganej prawem zgody biskupa. Remontu podj si Bogumi Aleksander Suchodolski (1686-1741), formalno ci nie dope ni , gdy stan ko cio a wymaga natychmiastowej interwencji. Proces odbi si g nym echem, poniewa zas dzono grzywn w wysoko ci 112 tys. z , zmniejszon 136 ostatecznie do 38400 z . Koszty procesu wynios y 25500 z . Suchodolskim po pieszyli na pomoc ewangelicy z ca ej Polski, niemniej jednak rodzinny bud et zosta powa nie nadszarpni ty. Co gorsza, remontu nie uko czono, a fatalny stan budynku uniemo liwia u ytkowanie go. Kalwini zwrócili si zatem do luteranów z pro o u yczenie wi tyni. Ci jednak, mimo porozumie mi dzy ko cio ami mówi cych o wspólnym u ytkowaniu budynków, zgodzili si udost pni swoj siedzib tylko na okres kilku lat. W zwi zku z tym kolejny dziedzic Piask Teodor (1719-1796) zdecydowa si wznie nowy zbór. Budowa rozpocz a si w 1783 roku. Przedsi wzi cie trwa o jak na tamte czasy bardzo d ugo, to jest sze lat. Obok zboru znajdowa a si szko a dla szlachty i kandydatów na ministrów oraz przytu ek dla ubogich. Prawo odprawiania nabo stw w tym miejscu mieli tak e luteranie, którzy jednak wkrótce rozpocz li budow w asnej wi tyni. Jej koszty pokrywali Suchodolscy samodzielnie, synod w Sielcach odmówi bowiem wspó finansowania z powodu braku funduszy. Ko ció wybudowano szybko, ale równie niedbale. By to murowany budynek z kwadratow wie . W tym czasie do zboru w Piaskach nale eli ju tylko Suchodolscy, Wielowieyscy, Stryjnowscy, Koseccy. Akt erekcyjny: „Dnia 27 pa dziernika 1783 roku po ono kamie w gielny pod fundamenty ko cio a reformowanego z wielk uroczysto ci . Ten kamie by d ugi trzy wierci okcia i pó torej wierci okcia szeroki, wyciosany jak skrzynka; na wierzchu pokrywa z równego kamienia. Za ono w ten kamie pod ugowat flaszeczke z winem starem, które ju 30 lat by o w piwnicy pa skiej, tak e monet - czerwony z oty polski i holenderski talar bity polski, pó talara polskiego, dwuz otówk , z otówk , pó otego, srebrny grosz, trojak, miedziany grosz, pó grosza i szel g, co mo na by o dosta monety od roku 1783: niektóre sztuki by y dawniejsze, ale tego samego króla stemplem. Tudzie trzy miedziane tabliczki z wyr ni tym napisem. Na pierwszej tabliczce napisane by o: „Na wieczn cze i chwa Boga w Trójcy Jedynego, pod szcz liwem panowaniem N. Stanis awa Augusta, Teodor na Piaskach Suchodolski po zrujnowanym dawno ci czasu reformowanej konfesji ko ciele, przez antesora swego Adama 137 Suchodolskiego 1613 fundowanego, ten kamie w gielny 1783, d. 27 Octobra na ko ció nowy tej e konfensji jako kolator zak ada". Na drugiej tabliczce: „Osoby przy zak adaniu fundamentów przytomne: Jadwiga z Grabowskich Suchodolska, kolatorka; Jan Suchodolski, syn; Zofia Stryje ska, córka; Karolina Suchodolska, córka; Paulina Suchodolska, córka; Teodora Wielowiejska, wnuka (wnuczka); Maria Stryje ska, wnuczka; Ludwik Wielowiejski, wnuk Pawe Stryje ski, zi . Die 27 Octobris 1783". Na trzeciej tabliczce: „Osoby przy zak adaniu fundamentów przytomni: Jan Stryje ski, podpu kownik; Marianna z Kalttregerów Stryje ska podpu kownikówna; Zuzanna Wielowiejska, Pawe Stryje ski, chor y; X. Samuel G owacki, pasterz ko cio a piaseckiego, reformowanego wyznania; Fryderyk Zilchert, ar chitekt. Die 20 Octobris 1783". JWP. Pan Suchodolski, starosta Omelnicki, jako kolator, po i zamurowa kamie gielny. I zaraz piewano z psalmu IL8 ostatnie cztery wiersze; potem by a mowa, miana przez JM. Ks. G owackiego pod namiotem nad fundamentami rozbitym, który wzi za tekst s owa Dawidowe z 1 Paralipomenom r. 29 w 13, 14,16,17. Po sko czonej mowie ka dy z przytomnych kamie wmurowa ". Na prze omie XVII a XVIII w. odbywa si w Piaskach synod kalwi ski w r. 16955. Ministrem zboru w r. 1676 by Daniel Aram6. Wkrótce po Potopie zrodzi si stereotyp Polaka - katolika. Wielu protestantów nie mia o cywilnej odwagi Potockiego i ze strachu przed opini zdrajcy przechodzi o na katolicyzm. Z jedenastu zborów na Dokumenty zboru z XVII i XVIII wieku dostarczaj informacji o kondycji materialnej ko cio a. Odnotowuj liczne datki od Szkotów, w wysoko ci od 200 do 300 z otych. Ponadto kupiec Robert Brown, ju po powrocie do ojczyzny, ufundowa stypendium dla pragn cych kszta ci si w protestanckich szko ach w Szkocji. Postawi warunek, e co drugi student ma pochodzi z Polski, gdzie, jak zauwa , jego wyznanie zanika. Datki od polskich rodzin ziemia skich wahaj si mi dzy 1000 a 2200 z otych. Dla porównania: za 5 z otych mo na by o w tym czasie kupi pa asz, roczny podatek "od komina" wynosi kilka z otych, a koszty wybudowania nowej wioski (domy, m yn, mosty) to oko o 30 tysi cy. Cz onkowie zboru byli ofiarni, lecz coraz mniej liczni. Szkoci asymilowali si (nie zawsze dobrowolnie, zdarza y si przypadki odbierania dzieci si i umieszczania ich w klasztorze) lub wracali do ojczyzny. Polacy przechodzili na katolicyzm lub przenosili si do 138 Wielkopolski. Powa ne trudno ci finansowe by y spowodowane licznymi procesami. W pierwszej po owie XVIII wieku Trybuna Koronny dwukrotnie (1723, 1744) rozpatrywa skargi katolików domagaj cych si zamkni cia ko cio a w Piaskach. Z Suchodolskimi procesowa y si spowinowacone rodziny a miejscowy pleban w 1724 roku wytoczy proces o remont budynku ko cielnego bez wymaganej prawem zgody biskupa. Remontu podj si Bogumi Aleksander Suchodolski (1686-1741), formalno ci nie dope ni , gdy stan ko cio a wymaga natychmiastowej interwencji. Proces odbi si nym echem, poniewa zas dzono grzywn w wysoko ci 112 tys. , zmniejszon ostatecznie do 38400 z . Koszty procesu wynios y 25500 z . Suchodolskim po pieszyli na pomoc ewangelicy z ca ej Polski, niemniej jednak rodzinny bud et zosta powa nie nadszarpni ty. Co gorsza, remontu nie uko czono, a fatalny stan budynku uniemo liwia u ytkowanie go. Po ojcu patronat w Piaskach obj syn, Jan Samuel Suchodolski (1759-1818), w przeciwie stwie do przodków ma o zainteresowany sprawami wyznaniowymi. Gdy zmar , maj tek by tak zrujnowany, jego syn Alojzy Józef nie by w stanie p aci pensji pastorowi reformowanemu. Patronat Jana Samuela Suchodolskiego (17591818) oznacza upadek wspólnoty kalwi skiej w Piaskach. By on pierwszym Suchodolskim, który zborem si nie interesowa . Wdowa po nim, b ca w trudnej sytuacji materialnej, przesta a wyp aca pensj ministrowi. Pastorzy w Piaskach od d szego czasu yli w skromnych warunkach, dokumenty z lat 70. XVIII wieku stwierdzaj , e trzyizbowa plebania wymaga remontu, a budynki gospodarcze rozwalaj si , niemniej jednak otrzymywali z dworu liczne wiadczenia w naturze i 300 z rocznej pensji. Tymczasem zniszczenia, jakich dokona y w Piaskach wojny napoleo skie, spowodowa y, e patroni wycofali si ze wiadcze w naturze, a wkrótce tak e z wynagrodzenia pieni nego. Otrzymywane przez duchownych od Komisji Wyzna Religijnych i O wiecenia Publicznego 1600 z nie wystarcza o na ycie (okres napoleo ski to czas wielokrotnego wzrostu cen, przede wszystkim ywno ci).. Ostatni, Aleksander G owacki, opu ci Piaski w 1819 r. i zosta duszpasterzem w Zelowie. Od tej pory pozosta ych w maj tku protestantów do zamkni cia zboru w 1849 roku obs ugiwali 139 doje aj cy z Lublina pastorzy lutera scy (przedstawiciele tego wyznania opu cili Piaski w 1788 roku, by to warunek uzyskania pozwolenia na budow wi tyni w Lublinie). Wkrótce potem Suchodolscy stracili maj tek - kondycja finansowa zmusi a ich do sprzeda y w 1821 roku. Co dzi zosta o po protestantach w Piaskach? Tylko ruiny zboru wybudowanego przez Teodora Suchodolskiego. Ma o kto wie zreszt , co w ciwie znajdowa o si na ich miejscu. .55 Zycie zborowe w ostatnich latach XVII i pierwszych dziesi cioleciach XVIII w., pozbawione ruchliwo ci i ywio owej energii, ujawniaj cej si zw aszcza w drugiej po owie XVI i pocz tkach XVII w., wiadczy o stopniowym zaniku si ywotnych polskiego protestantyzmu. Zanik ycia zborowego stawa si coraz widoczniejszym. Przegl d zborów wykazuje zmniejszenie ich liczebno ci w tym okresie. Akta wizytacji ko cio ów archidiakonatu lubelskiego w r. 1721 stwierdzaj , i w ród parafian Bychawy, Kocka, Lewartowa i innych niegdy o rodków ruchu ró nowierczego niema wcale heretyków7.56 55 . A. M czak, W czasach "potopu", Wroc aw 1999, s. 90. 2. J. Tazbir, Reformacja, kontrreformacja, tolerancja, s. 96. Wykorzystane materia y: K. Bem, Zarys dziejów zboru ewangelicko - reformowanego w Piaskach Luterskich (Wielkich) ko o Lublina 1563-1649-1849, "Odrodzenie i Reformacja w Polsce", 43 (1999), s. 86-98. A. M czak, W czasach "potopu", Wroc aw 1999, s. 90. Polski S ownik Biograficzny, t. XXIV, XLV, XV. S ownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów owia skich, red. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, t. 8, Warszawa 1887. S. Szczotka, Synody arian polskich, "Reformacja w Polsce", 7-8 (1935 - 1936), s. 21-100. 56 1 ukaszewicz, Dz. ko c. helw. w Ma op., str. 392 -394, 104-195 Autor dnie datuje powy szy wyrok trybunalski rokiem 1723. A. E., Rkps N. 65, k. 7 — 10. 2A. E., Rkps N. 4, k. 81 v. B. Z., Rkps N. 1184, k. 14a, N. 1185, k. 62 - 63. Rkps N. 1184, k. 21 v. — 22 v. » B. Z., Rkps N. 1184, k. 4. 4Akta wiz, z 1718-19 r. A. Kap. K., Vol. N. 58, k. 33. 6 List Skenowa ko czy ufno ci : „My tu mamy nadziej , e N. Król pruski b dzie chcia uj si za nami, jako tego czyni nadziej ja nie wielmo ny pose jego. Co daj Bo e! Wiem, e i Wa kochany Dobrodziej rad i instancj nie omieszkasz w tym dopomóc, o co te pokornie prosimy. Jegomo ci pan Suchodolski pewn b dzie mia weks o te listy od 140 W Piaskach poza 1040 katolikami mieszka drobna garstka protestantów: kalwin Suchodolski wraz z 10 wspó wyznawcami oraz kilku lutrów. Maj ci dysydenci swoje zbory: kalwi ski drewniany i luterski murowany Liczba katolików w parafii be yckiej wynosi oko o 1000 osób. Jest tam kilku kalwinów, którzy maj w Be ycach zbór i szko 3.57 Wzgórze zamkowe w Piaskach zwane „Ko cielec"- dzisiaj „W pó nocnej stronie miasta Piaski, za stawami rybnymi utworzonymi na dawnych kach, na pod nie po onym wzgórzu le cym równolegle do miasta, sia niegdy Zamek zbudowany przez dawnych w cicieli tych ziem znanego rodu Orzechowskich i Suchodolskich. Aby zwiedzi to historyczne wzgórze i lady po dawnej wietno ci tego miejsca nale y uda si traktem che mskim i po 500 metrach skr ci w lewo pierwsz uliczk .nad s awami (Edwarda ahody) prowadz w stron stadionu Klubu „Piaskowia". Przy skr cie mijamy zabudowania dawnej osady m skiej nale cej do dawnych w cicieli Orzechowskich, Suchodolskich, od 1823 r. Ignacego Szlu dows kiego, Jana Lelichta (1842) i jego ony Emilii ze Sztembertów, Józefa Leopolda obrowskiego (1855), od Jankiela Trunenwurcella (1876), który odsprzeda Piaski Wladys awowi Maurycemu Dreckiemu z Krzesimowa (1884). Ostatni prywatna w cicielk Piask i dóbr k owskich i gie czewickich by a córka Józefa Dreckiego, syna W adys awa Dreckiego, Janina Baranowska, ona Antoniego, secundo voto Tadeusza Lechnickiego, która mia a 3 synów: W odzimierza, Leszka i Jakuba. Zaraz za dawnym m ynem na pagórku napotka mo na jeszcze dzi mas kamieni i resztek cegie oraz pozosta ci muru jegomo ci pana pos a (pruskiego), e si do niego ucieka , i miano mu da rok do trybuna u". Tam e, k. 142. 2 Tam e k. 230. Tam e k. 609. Nieco zagadkowa wydaje si wzmianka wizytatora w r. 1721 o szkole kalwi skiej w Be ycach, poniewa zniesiono j na mocy uchwa y synodu z r. 1663. By mo e, e jednak istnia a i nadal wbrew temu zarz dzeniu. 141 wiadcz cego, e w okresie reformacji by a tu niegdy Szko a Aria ska i sta ko ció - zboru tego wyznania. Obiekty te /budowa w ko cu XVI w. pierwszy arianin na tym terenie i jego brat - .lan i Stanis aw Orzechowscy. W pó niejszym okresie w tym miejscu usytuowano ogród owocowy nast pnych w cicieli a jeszcze pó niej pole uprawne. Kilkadziesi t metrów dalej na /zachód na tym wzgórzu stal pi trowy solidnie zbudowany z kamienia i ceg y zamek, w którym mieszka y niemal przez trzysta lat rodziny Orzechowskich i Suchodolskich. Budowla ta nie by a stricte obronna, chocia mury jej mia y 3 okcie grubo ci (1,5 m). Pod zamkiem by y pot ne piwnice, które do dzi zawalone, a w których przechowywano lód dla celów spo ywczych. Mo na tu znale resztki dawnych posadzek z dawnej kuchni, ni i spi arni. Zamek ten jeszcze oko o 1830 roku by w cz ci zamieszka y. W drugiej po owie XIX w. popad w ruin i zosta rozebrany, a materia z niego pos na budow olbrzymiej owczarni przy drodze na K ów. Dzisiaj w tym miejscu ro nie olbrzymia k pa drzew, krzewów i chwastów. Czasem znale tu mo na kawa ki zielonych, ozdobnych kafli z pieców, oraz drobne monety miedziane, boratynki z czasów Jana Kazimierza. 142 Akta inwentaryzacji w r. 1830, podaj opis zamku i jego dóbr: „Dwór w cz ci z kamienia bia ego, w cz ci z ceg y zbudowany. Kryty gontem. Stoi frontem do wschodu. Wchodzi si do niego przez w sk sie do dziesi ciu pokoi. Posiada cztery alkowy czyli garderoby i kilka innych pomieszcze . Spodem s piwnice, kuchnie i spi arnie. Wierzchem jest obszerny strych. W budynku s okna, piece, pod ogi i ozdobne sufity. Budynek zajmuje jedn trzeci morgi powierzchni. W dziedzi cu jest oficyna zbudowana z drzewa, posiadaj ca pi izb, kryta gontem. Naprzeciwko zamku w ogrodzie sta domek w stylu w oskim o jednej izbie. Obok by y stajnie dla koni i wozownie. Sta tu te browarek z oficyn . W rodku by obszerny dziedziniec, na który prowadzi y dwie bramy, z murowanym parkanem o powierzchni jednej morgi. Za dziedzi cem w ogrodzie sta domek drewniany o dwóch izbach. Za nim widnia ko ció ek murowany z kamienia bia ego pod dachem gontowym, zboru luterskiego”. W czasie tej inwentaryzacji by on jeszcze zamieszka y. W pewnej odleg ci od niego (dzi po wybranym piachu boisko) w latach 1783-1785 by a zbudowana wi tynia zboru ewangelickiego tak e z kamienia i w cz ci z ceg y zwrócony frontem na wschód. Kryta by a dachówk a jej kopu a blach . Budynek ten by otoczony wysokim murem jeszcze w 1830 r. z elazn bram wej ciow . Mi dzy wi tyni ewangelick a zborem luterskim by cmentarz aria ski, luterski i ewangelicki o powierzchni 4 morgi. Pochówków dokonywano równie wokó wi ty . W czasie spisu zanotowano tu oko o 50 p yt nagrobnych z piaskowca i marmuru. Mi dzy innymi jedna z nich z napisem Lubomirski Inne mia y z ocone ma o czytelne litery z datami MDCC. Ko ció Zboru ewangelickiego wzniesiono w latach 1783-1785 przez ówczesnego fundatora i w ciciela dóbr Piaseckich Teodora Suchodolskiego wed ug projektu architekta Franciszka Zilcherla, który równie projektowa w 1785 roku do dzi czynn wi tyni wyznania ewangelicko-augsbursk w Lublinie. wi tynia Zboru w Piaskach jako ruina stoi obecnie bez nadzoru. Nie posiada ju ram okiennych i drzwi ale jeszcze resztki tynku. Ni ej pod oknem wida lady po herbie Suchodolskich „Janina". Pod oknem widnia do niedawna z gipsu napis: „Haec IPSA Porta" - Ta 143 wi tynia wzniesiona: MDCCLXXXV (1785) jako data zako czenia jej budowy. Kamie w gielny pod budow w ono w fundamenty 27 pa dziernika 1783 r. podczas uroczysto ci przy licznym udziale cicieli s siednich dworów i wyznawców. W kamie ten u ono trzy tabliczki miedziane z napisami uwieczniaj cymi daty i nazwiska fundatorów oraz osób uczestnicz cych w tej uroczysto ci. W ono te flaszeczk starego wina i monety bite za czasów króla Stanis awa Augusta Poniatowskiego. Podczas budowy nie wykonano murowanego sklepienia co by o przyczyn zniszczenia zadaszenia budowli. Groby rodzinne fundatorów chowano nie w podziemiach a wokó wi tyni. W pobli u tego obiektu za rzek p yn dolin po pó nocnej stronie by most, przez który prowadzi a droga do folwarku w K owie. Tam by dworek drewniany z gankiem o 4 pokojach i komor . Z czterech stron budowli, po prawej stronie by a kuchnia dla mieszka ców i administratorów. Obok by a wozownia z piwnic , chlewy, obory, stajnie, stodo y i browarek przy drodze. Mieszkali tu Jan Kiela ski, arendarz, Teodora Konaliewiczowa, Wawrzyniec Cieszkowski oraz Kasprowa Szczepanikowa. 144 IV Zbór Ewangelicko- Reformowany w Be ycach Historia ewngelicyzmu w Be ycach wi e si z osob Andrzeja Bzickiego, który w 1555 roku zamieni ko ció na kalwi ski zbór. Kasztelan che mski wymaga od mieszczan be yckich obecno na nabo stwach pod kar 6 groszy grzywny i wi zienia.Za jego spraw , stara i kaza jego brata, by ego ksi dza wi kszo mieszka ców sta a si ewangelikami. Po jego bezpotomnej mierci, Be yce przej a rodzina Spinków, których cz onkowie wyznawali b kalwinizm lub arianizm, którymi wkrótce sta a si wi kszo mieszka ców miasteczka. Co ciekawe, aria scy Spinkowie pozostawili kalwinistom ko ció . Od nich Be yce naby Pawe Orzechowski, arianin i w ten sposób zainicjowa trwaj cy 150 lat maria swego rodu i miasta. 58 Teodor Konstanty Orzechowski Biberstein[1] herbu Rogala (zm. 1730) – dzia acz kalwi ski i parlamentarny, prawnik, podstoli lubelski, kasztelan ma ogoski. By synem Paw a Bogus awa (zm. 1694). Mia dwóch braci Jana Karola, chor ego lubelskiego (zm. 1699 ) i Krzysztofa W adys awa. Do Orzechowskich nale y Be yce wraz z okolicznymi wsiami[2]. Teodor Konstanty Orzechowski by prawnukiem marsza ka sejmu elekcyjnego i patrona braci polskich Paw a Orzechowskiego 1673 - studiuje na Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odr 1690 – o eni si z Mariann z Zieli skich. Ze zwi zku tego urodzi si syn Pawe . 3 kwietnia 1694 – w wyniku podzia u maj tku otrzymuje 6 wsi pe nych i 1 cz ciow po onych wokó Be yc, oraz bibliotek be yck . 58 Kazimierz Bem, Jednota, O Be ycach i Orzechowskich s ów kilka, http://www.jednota.pl/index2.php?option=com_content&do_pdf=1&id=433 145 1699 – by deputatem do s dów kapturowych województwa lubelskiego, w roku nast pnym by elektorem z tego województwa, 1701 – jako podstoli lubelski by pos em na sejm walny 1701 r. wraz z Janem Ga zowskim, pisarzem ziemskim lubelskim wykupi w czasie wojny pó nocnej od Szwedów ksi gi grodzkie lubelskie i Trybuna u Lubelskiego i ulokowa je w twierdzy zamojskiej; otrzyma za to nagrod od sejmu lubelskiego. Kontynuowa tradycje rodu i by protektorem zborów kalwi skich, obwiniany i n kany ró nymi pozwami s dowymi, ma liczne procesy o dziesi cin , prowadzi spór maj tkowy z Felicjanem Ga zowskim, który w roku 1713 kupi Be yce, spór ten z czasem przekszta ci si w konflikt na tle wyznaniowym 1725 - jest fundatorem pó nobarokowego ko cio a drewnianego p.w. w. Teodora w Wojciechowie [7], prowadzi korespondencj z franciszkaninem ks. apczy skim, postanawia przej na katolicyzm, 1726 – dekretem trybunalskim zobowi zany zostaje do spalenia swej biblioteki, dekretowi temu si nie podporz dkowuje[8], 1727- przechodzi na katolicyzm [9], wcze niej uczyni to jego syn Pawe , 15 czerwca 1729 - otrzymuje kasztelani ma ogosk , umiera w roku 1730, pochowany zostaje w Wojciechowie [10]. Odprawiano w tym mie cie konwokacje: 13 marca 1630 r., 3 listopada 1636 r., we wrze niu 1637 r., 7 maja 1641 r., 30 wrze nia 1641 r., 12 sierpnia 1643 r.; synody: 16 czerwca 1628 r., 27 wrze nia 1630 r., w latach 1634 i 1636, 15 — 17 czerwca 1640 r., 24 — 26 kwietnia 1643 r., 26-29 kwietnia 1646 r. 6 Ministrem zboru be yckiego w r. 1636 by Jakób Milius, a za w 1644 r.- Augustyn Claudianus7. Istnia a w Be ycach za ona przez wychod ców z Lublina szko a aria ska, której rektorem by Stefan wietlicki, nauczyciel Lubienieckiego5. Odbywa y si tu synody 25 sierpnia: 1650 r., 29 kwietnia i 1 maja 1653 r.; konsultacje: 2 - 3 maja 1649 r., 14 lipca 1652 r., 3 maja 1654 r.; konwokacje: 20 wrze nia 1653 r. i 3 maja 1654 r. Z polecenia synodu rakowskiego 27 maja 1612 r. wyruszy Szmalc 24 czerwca tego roku do Lublina5. W r. 1617 odbywa si synod kalwi ski w Be ycach. Na ten synod udali si wys ani od zboru rakowskiego Szmalc, Moskorzowski oraz Stoi ski, Pawe i Jan Lubienieccy, Abraham 146 Suchodolski i inni. A do nocy jednak nie dano im przekroczy progów wi tyni. Gdy Szmalc wszed do zboru, Krzysztof Krai ski zawo : „Którzy si boicie Boga, pójd cie z ko cio a!" Na te s owa jeden z ministrów, których by o dwudziestu, odrzek : „Boimy si Boga, ale nie pójdziemy z ko cio a". Moskorzowski wy przyczyn przybycia pragnienie zgody religijnej. Rafa Leszczy ski, kasztelan wi licki, odpowiedzia , i innym wydawa mu si powód naj cia. Moskorzowski nalega , by wyznaczono czas i miejsce dla wspólnej rozmowy. Leszczy ski atoli si oci ga . Szmalc napomkn o s owach wyrzeczonych przez Krai skiego. Leszczy ski wtedy wyzyska sposobno i powiedzia : „Wszyscy si Boga boimy, pójd my z ko cio a". W ten sposób nie dosz o do porozumienia pomi dzy ewangelikami a arianami. Szmalc zaznacza, i wielu ministrów ewangelickich i szlachty pot pia o t nieludzko swych wspó wyznawców6. rzez pi dni przebywa Szmal w ród arian w Wysokiem, Zaporze i Piaskach, by nast pnie w Lublinie, sk d uda si do Krup na wesele córki Paw a Lubienieckiego, gdzie zabawi od 10 do 18 pa dziernika. Powróci do Piask na kongregacj , która si odby a 26 pa dziernika7.59 Zmar Szmalc 8 grudnia 1622 r.160 O znaczeniu dla kalwinizmu ówczesnego zboru w Be ycach wiadczy nast puj ca uchwa a synodu z r. 1653: „I bracia zboru lubelskiego cale si przywi zali do zboru be yckiego, i oni do inszych zborów je dzi nie powinni dla nabo stwa, injungit ue authoritate synodi praesentis kaznodziei be yckiemu, lubo praesenti lubo successori ejus, eby si w tym poczuwa , i nie tylko jest kaznodziej zboru be yckiego, ale te i zboru lubelskiego, którego zboru braciej tak powinien us ugowa , jako owieczkom swoim, sobie powierzonym". Ministrem zboru jeszcze w r. 1650 pozostawa Augustyn Claudian2. W wykonaniu wyroku trybuna u lubelskiego zwrócono katolikom po r. 1654 zabrany im od dawna ko ció . Nowy gmach dla zboru wzniós Pawe Orzechowski. Istnia a nadal szko a kalwi ska. Po mierci Borowskiego, w r. 1653 rektora szko y, sta na jej czele 59 1 Smalcius-Zeltner, str. 1179-1180, 1184 Nieznana kron. ar., str. 172. ciwie g ówna rola w tej pracy przypad a w udziale zapewne Moskorzowskiemu. Pasierbi ski, str. 113-114. 3 Jakóbem Sienie skim. 5 Tam e, str. 1196. 6 Tam e, str. 1208-1209. r Tam e, str. 1209-1210. 60 Al. Kossowski Protestantyzm …s. /177/178 147 Lubiewski3. Istnia a nadal szko a kalwi ska. Po mierci Borowskiego, w r. 1653 rektora szko y, sta na jej czele Lubiewski3. Pastorzy kalwi scy, popierani przez mo nych wspó wyznawców, opanowani duchem prozelityzmu, usi uj nie tylko stawia opór atakom duchowie stwa katolickiego, lecz nawet powi kszy sw trzódk , sk aniaj c katolików, czasem skutecznie, do przyj cia kalwinizmu. 4 maja 1679 r. do ksi g lubelskiego urz du grodzkiego wci gni to pismo króla Jana III do Daniela Arama, kaznodziei zborów piaseckiego i be yckiego, zarzucaj ce mu, i zwiód do wiary kalwi skiej ochrzczonych w Ko ciele katolickim Jadwig Nemoreck , Ann Kleparsk i Jana Bro skiego, mieszka ców wsi Wojciechowa ze dworu Paw a Bogus awa Orzechowskiego. Nowego kaznodziej be yckiego Jana Bitnera, g osz cego nauki skierowane przeciwko Ko cio owi katolickiemu, s d grodzki wyrokiem z dn. 21 kwietnia 1681 r. skaza na wygnanie l. Dwie powy sze sprawy znalaz y si 23 listopada 1688 r. na wokandzie trybuna u lubelskiego. Bitnera i Paw a Bogus awa Orzechowskiego uniewinniono. Nemoreckiej za , Klepackiej i Bro skiemu nakazano w ci gu tygodnia wyrzec si publicznie dów kalwi skich i powróci na ono Ko cio a katolickiego 2. Zarz dzeniu temu jednak nie sta o si zado . Dowiadujemy si o tern z pisma królewskiego z dn. 28 lutego 1689 r. do Paw a Bogus awa Orzechowskiego wraz z synami jego Janem i Teodorem, Jana Bitnera, propagatora sekty kalwi skiej, Wojciecha Witkowskiego, rz dcy Wojciechowa i innych Orzechowskiego posiad ci, Bart omieja Nemoreckiego i Tomasza Skierskiego. Ci pozwani, lekcewa c dekret trybunalski, w ci gu czterech dni po jego og oszeniu, Nemoreck z dzie mi i Bro skiego ze wsi Wojciechowa i Betek wywie li pokryjomu dok , gdzie si szerzy sekta kalwi ska3. Ksi dz kanonik Wojciech Stanis aw Radomski w skardze przeciwko Teodorowi Orzechowskiemu zaznacza, e Niemoreck z dzie mi i Bro skiego ju nazajutrz po wydaniu wyroku wywieziono do dóbr Sidra, w Wielkim Ksi stwie 148 Litewskiem4. Takie dane zawiera pismo królewskie do Teodora Orzechowskiego z 7 lipca 1700 r.561 Ju w roku nast pnym trybuna lubelski po rozpatrzeniu sprawy uniewinni Teodora Orzechowskiego, podstolego lubelskiego, jako nieobecnego w województwie lubelskim podczas inkryminowanego mu przeciwdzia ania dekretowi trybunalskiemu; kanonika natomiast Radomskiego za fa szywe oskar enia zobowi za do sp acenia tysi c . na ozdobienie ko cio a w Be ycach, 14 grzywien polskich stronie pozwanej i tyle s dowi. (….) Ksi dza Komornickiego, autora wydanej w r. 1713 ksi ki, zawieraj cej oszczerstwa i obelgi na Teodora Orzechowskiego, skaza s d biskupi dekretem z dn. 12 lipca tego roku na pó roczne wi zienie, rekolekcje miesi czne i przeprosiny. Kongregacja papieska w Rzymie 11 lipca 1722 r. ten wyrok zatwierdzi a 2. Zaskar ono Orzechowskiego w r. 1726 przed trybuna em o niedotrzymanie obietnicy wyrzeczenia si b dów i powrotu na ono Ko cio a katolickiego. Nie tylko atoli nie zosta katolikiem, lecz nawet osadzi w zborze be yckim, prócz dotychczasowego ministra Radosza; drugiego -Rzepeckiego3. 62 Akt oskar enia wylicza nadto inne winy Orzechowskiego, wzmiankuje o restaurowaniu przeze zboru be yckiego wraz z 61 > B. . L., Rkps N. 1563, k. k. 331-333, 336. 2 Decreta tribunalitia... A. P. L., Castr., VoI. N. 124, 1689 r., k. 120-120 v. * B. . L„ Rkps N. 1563, k. 152—154. 5 Tam e, k. 153 —154. 62 1 „ W zamieszaniu publicznym wyda y si chwalebne actus pietatis Waszmo ci mego Mi ciwego Pana, które równo z nieumieraj pami ci grati beneficii o.o. dominikani lubelscy w swojej z yli bibliotece. Nie wspomn na ró nych sejmikach tuitionem wed ug s uszno ci interesów ko cielnych od Waszmo ci mego Mi ciwego Pana. Na co wszytko Bóg prospicit i mam w Nim nadziej , e okiem owym, którym spojrza na Piotra. A ex his antecedentibus formuj pe nadziei konsekwencj , e Waszmo mój Mi ciwy Pan na przysz ym sejmiku soli justitiae adhaerendo dasz motivum i z siebie przyk ad innym ichmo ciom moim mi ciwym panom, kiedy zechcesz asserere libertatem cleri i wyperswadujesz, aby onus indebite impositum pog ównego laudi Krasnostaviensis ex capitibus duchowie stwa z one by o". B. . L., Rkps N. 427, k. 13-14. 2B. . L., Rkps N. 1552, k. 67-68. N. 355. k. 2. 3 B. .L.,Rkps N. 1595, k. 106. 1 149 dzwonnic , o ceremoniach religijnych: kazaniach, chrztach, lubach, publicznych pogrzebach. Dekret trybunalski zobowi za by pozwanego, by zwióz na stos sw bibliotek , przeznaczon , jako zawieraj ksi ki heretyckie, do spalenia publicznie z r ki kata. Tymczasem Orzechowski tego nie wykona . Na podstawie nowego wyroku trybuna u gmachy, wie o wzniesione blisko zboru, oraz szpital, winny by y by zburzone. Wzbroniono naprawy zboru i dzwonnicy. Polecono usun nowego ministra - Rzepeckiego. Biblioteka Orzechowskiego, któr w ciciel obowi zany by z na stosie, datków, na tera niejszym sejmie uchwalonych, wytr ci powinien b dzie, tak e gratiiudinem temu ur. Ga zowskiemu, pisarzowi ziemskiemu lubelskiemu, i Teodorowi Orzechowskiemu, jako i Adamowi Szaniawskiemu, pisarzowi ziemskiemu ukowskiemu, podstaro ciemu grodzkiemu lubelskiemu, którzy circa conservationem, tak ksi g trybunalskich, jako i grodzkich, wielkie ekspensa ponie li, po tysi cu talerów". Vol. leg. Tom VI. Petersburg 1860, Str. 52. mia a sta si pastw ognia, ciciela jej za za niepos usze stwo poprzedniemu wyrokowi trybuna u skazano na wieczyst banici l. W 1727 r. August II ten wyrok uchyli , poniewa delegowani celem rewizji ksi ek s dziowie, po rozpatrzeniu ich wespó z teologami - rzeczoznawcami, ksi mi Hieronimem Wysockim i Jordanem Wejherem, orzekli, i biblioteka nie zawiera dzie przeciwnych wierze katolickiej. O losach dalszych biblioteki Orzechowskiego wiadomo ci nie posiadam. W ko cu jednak Teodor Orzechowski, zdaje si , przeszed na katolicyzm, zapewne pomi dzy 1726 a 1730 r. Wzmiankuje bowiem o konwersji jego akt wizytacji ko cio a be yckiego z r. 17302. Pod ug danych, zawartych w aktach wizytacji ko cio ów archidiakonatu zawichojskiego z r. 1689, Piotr Czefas, minister kalwi ski w Radzie czynie, zwiód do swej wiary wielu katolików, syn za jego Daniel zniewa Naj w. Sakrament. Wizytator poleca przestrzega , by nie zatrzymywano w niedziele i wi ta w cian, udaj cych si na nabo stwo, oraz by nie zatrudniano ich prac w 150 dnie wi teczne podaje nazwiska dwóch ministrów tego zboru: dawnego Radosza i wie o sprowadzonego Rzepeckiego. 3. 63 Gilbert Czamer w sporz dzonym w r. 1680 testamencie swym zapisa na zbór w Be ycach 200 z otych 1. Nabawi a w r. 1713 Teodora Orzechowskiego trwogi wie o sprzeda y Be yc bez jego wiedzy przez Józefa Szczawi skiego, a jego bratanicy, Felicjanowi Ga zowskiemu, arliwemu katolikowi. W li cie, pisanym do Szczawi skiego z Wojciechowa 12 marca t. r., czyni mu Orzechowski wymówki za t samowoln transakcj 2. W akcie s dowym z r. 1726 przechowa si opis placu, na którym znajdowa y si zbór, szpital i dom, zamieszka y przez ministra Radosza3. W r kopisie z pierwszej po owy XVIII w. znajdujemy, pod ug ukaszewicza, nast puj wzmiank o tym zborze: „Zbór be ycki. Patronem jest jegomo pan Teodor Orzechowski, podstoli lubelski, onaty i dostatni. Jest tu jegomo pan Orzechowski onaty, i inni podobni. Ale z Lublina kupców bywa walne zgromadzenie, mniejsze jednak e, ni bywa o. Pasterz zboru jest ks. Radosz, promptus et eruditus vir" 4.64 63 1 A. Kap. K., Vol. N. 55, k. 27-28. „... Na ozdob i restauracj zboru be yckiego odkazuj z otych dwie cie". A. P. L. C, Vol. N. 158, k. 67—67 v. 2 „... nie tylko zapomniawszy tak pr dko tego, co mi tak wiele razy deklarowa , e tantum opus sine scitu et consensu stryja rodzonego jejmo ci W. P. dzia si nie mia o, bo i nie powinno, ale co wi ksza, Waszmo Pan mojej w asnej fortunki partem, która si mnie dzia em dosta a, w t transakcj (jako fama fert) mia invoIvere bibljoteki medietatem, która mi ca a divisione secundaria et transactione mi dzy braci cessit, uczyni mia Waszmo Pan cesj komu inszemu. Grunt ten, na którym corpora majorum meorum i jejmo ci Waszmo ci Pana ociec, dziad, pradziad, babki, ciotki, stryjowie, wujowie, rodzeni i stryjeczni requiescunt, który jest moje w asne dziedzictwo, mia Waszmo Pan czyli per cessionem, czyli per aliquod contractum, resi-gnare". B. . L., Rkps N. 1592, k. 35—37. 3 „Opisanie placu in circumferencia zboru luterskiego i szpitala tak e rezydencji jegomo ci pana Radosza, ministra luterskiego, zostaj cego. Plac wedle zboru, pocz wszy od rogu muru, gdzie wie a bywa a, a do drugiego rogu muru wszyrz mierz c sznurem, maj cym w sobie okci sze dziesi t i pi , jest sznurów dwa i okci pó dziesi ta, a od tego drugiego rogu muru 64 1 151 Kalwini lubelscy „obojga narodu tak niemieckiego jako i szkotskiego", przej ci trosk o zbór i szko w Be ycach, na sesji dn. 25 listopada 1663 r. przeznaczyli cz ofiar zborowych na podtrzymanie gminy be yckiej4. Kres zboru be yckiego Oko o 1644 r. kalwini zwrócili katolikom - zgodnie z wyrokiem Trybuna u Lubelskiego - budynek ko cio a w Be ycach wykorzystywany od blisko wieku jako zbór. Ówczesny w ciciel Be yc Pawe Orzechowski wzniós przy obecnej ulicy Lubelskiej nowy, drewniany gmach zboru. Jednak e po Potopie obiekty gminy kalwi skiej by y w fatalnym stanie. „Widz c wielk ruin szko y, plebani , ko cio a, tudzie i szpitala be yckiego” kalwini lubelscy „obojga narodu tak niemieckiego, jako szkotskiego” (pisownia oryginalna - przyp. aut.) na sesji 25 listopada 1663 r. przeznaczyli cz swoich rodków na podtrzymanie zboru w Be ycach (kalwini wi c mieli w Be ycach tak e swój szpital). Druga po owa XVII wieku to czas kontrreformacji. W 1658 r. Sejm wygna arian z Polski. By to znacz cy cios dla ró nowierców. Arianie udali si do Colossvar (polska nazwa Ko oszwar - dzi Cluj w Siedmiogrodzie, Rumunia, gdzie ich gmina tworzy a dokumenty w z. polskim jeszcze przez 100 lat - do 1763 r.). Po Potopie upada y zbory kalwi skie w Ma opolsce. W 1676 r. zbór w Be ycach by ju tylko jednym z 5 zborów funkcjonuj cych jeszcze w dystrykcie id c fracta linea popod murem ku zborowi a do furty, ex opposito szpitala kalwi skiego stoj cej, okci pi dziesi t i sze , od furty za id c a mijaj c ogródek z sadkiem ma ym w posesji wielmo nego pods dka lubelskiego zostaj cy (który wielmo ny Orzechowski, podstoli lubelski, przed tym do siebie nale cy inferebat), i przychodz c do w a szpitala kalwi skiego, przy ulicy Lubelskiej b cego, sznur jeden i okci jedena cie..." B. . L., Rkps N. 1595, k. 46—47. 4 ukaszewicz, Dz. ko c. helia, w Ma op., str. 315. s A. E., Rkps N. 4, k. 106. Osobny zbór luterski istnia w Piaskach na mocy przywileju, nadanego w r. 1650 przez Adama Suchodolskiego i potwierdzanego przez w cicieli miasta, Suchodolskich: Andrzeja - 1671 r., Teodora 1680 r., Aleksandra 1715 r. i Ludwik ze Stryje skich Suchodolsk . M. H., Zbory i sen. prot., s. 192-193. 6 B. Z,Rkps N 1184, k 4 152 kalwi skim lubelskim i che mskim. Na nabo stwa w zborze be yckim przyje ali luteranie i kalwini z Lublina (a do czasu zako czenia budowy ko cio a ewangelickiego w Lublinie w 1788 r.). Podejmowano wci starania o uratowanie resztek stanu posiadania Ko cio a kalwi skiego w Polsce. Konwokacja z 27-29 marca 1694 roku upomina a „panów polityków” by celem zapewnienia bezpiecze stwa Ko cio owi ewangelickiemu cz ciej wyst powali na sejmikach w poszczególnych ziemiach Rzeczypospolitej. Na synodzie 12 wrze nia 1700 roku przyj to uchwa mówi m.in. o „nale nej Majestatowi Boskiemu wdzi czno ci za opiek nad utrapionym Ko cio em kalwi skim”. Kupcy kalwi scy ze Lwowa podarowali wówczas 500 z p na podratowanie zboru w Be ycach. Na pocz tku XVIII wieku w dystryktach lubelskim i che mskim istnia y ju tylko 3 zbory ewangelickie - w Be ycach, Piaskach Luterskich i Radzi cinie. W ród nich najwa niejszym by zbór w Be ycach ze swoimi patronami Orzechowskimi. Ówczesny minister zboru w Be ycach Jan Radosz by seniorem wci jeszcze odr bnych okr gów lubelskiego i che mskiego. W drugim dziesi cioleciu XVIII wieku dystrykt lubelski utraci resztki swej odr bno ci. Lublin i Che m po czono w jeden dystrykt, którego seniorem pozosta nadal Jan Radosz. Po jego mierci w 1726 r. obowi zki ministra zboru w Be ycach spe nia diakon Tomasz Rzepecki. Na planie Be yc z tego roku opisano plac, na którym znajdowa si zbór i dom ministra Radosza. Parcela rozci ga a si od ul. Lubelskiej w g b do wa u i fosy zamku (nad ni , z lewej strony pó nocno-zachodniej, by a jeszcze baszta zamkowa, stajnia i mur). Na rodku parceli sta zbór. Od ul. Lubelskiej wznosi si szpital, by sad zboru i grunt ministra z jego posesj . W tym e 1726 r. Pawe (III) Orzechowski syn Teodora wszcz przed Trybuna em Lubelskim proces z ówczesnymi wspó cicielami Be yc Ga zowskimi o grunta w mie cie „gdzie le cia a przodków” i o bibliotek zboru kalwi skiego. W aktach wizytacji ko cio ów archidiakonatu lubelskiego w 1721 r. zanotowano, e parafia p.w. Nawrócenia w. Paw a w Be ycach „ma 1000 katolików i kilku kalwinów” ale w mie cie funkcjonuje jeszcze zbór i szko a kalwi ska. Informacja ta, powtarzana do dzi , nie by a prawdziwa. Kilku kalwinów w Be ycach nie utrzyma oby 153 zboru, szko y, ministra i scholarów. Tymczasem zbór be ycki mia si jeszcze ca kiem dobrze. Pawe III Orzechowski, syn ostatniego kalwi skiego w ciciela Be yc - Teodora Konstantego Orzechowskiego, by ju katolikiem, ale w dokumencie wystawionym 15 maja 1730 r. w Wojciechowie zezwala kalwinom na utrzymanie zboru w Be ycach i swobodne odprawianie nabo stw „tak jak to bywa o za jego ojca” W 1731 r. Pawe (III) Orzechowski przeznaczy jeszcze znaczne kwoty na funkcjonowanie zboru w Be ycach. Zbór ten i jego patronów Orzechowskich od pocz tku XVIII wieku napastowano przy pomocy pozwów s dowych wnoszonych przez miejscowych proboszczów przed Trybuna Lubelski. W 1713 r. ks. Komornicki wyda paszkwil szkaluj cy Teodora Konstantego Orzechowskiego. S d biskupi skaza ksi dza na pó roku wi zienia, miesi czne rekolekcje i przeprosiny Teodora Konstantego. Ale w 1726 r. znów oskar ono Orzechowskiego, tym razem o remont zboru z dzwonnic w Be ycach i ceremonie kalwi skie w mie cie. Dekret Trybuna u nakazywa zwiezienie na stos i spalenie przez kata biblioteki „z ksi gozbiorami heretyckimi przeciw wierze katolickiej” Orzechowski wyroku nie wykona , wi c Trybuna wyda nowy wyrok nakazuj cy zburzenie wzniesionych budowli, spalenie biblioteki, a jego samego na wieczn banicj za niewykonanie poprzedniego werdyktu. Ale w 1727 r. król August II uchyli wyrok Trybuna u, bo specjalna komisja nie stwierdzi a obecno ci w bibliotece Orzechowskiego ksi ek antykatolickich. Zbór kalwi ski w Be ycach istnia od 1558 i przetrwa do 1783 roku. Za czasów starosty Stanis awa Kossowskiego ostatecznie wyrugowano z miasta nieliczn ju grup protestantów. Po konfederacji dysydenckiej w Toruniu lutera ska gmina w Lublinie uzyska a 25 sierpnia 1784 r. przywilej króla Stanis awa Augusta Poniatowskiego na wystawienie zboru w Lublinie. wi tyni p.w. w. Trójcy przy obecnej ul. Ewangelickiej zbudowano w latach 1785-88. Tam te przenie li si protestanci z Be yc. Ostatnim przedstawicielem szlachty akatolickiej w rejonie Be yc by Ernest Gonteryn Goltza - w ciciel Wronowa, jeden z przywódców konfederacji toru skiej, o eniony z wdow po Orzechowskim, zmar y w 1790 roku. 154 Wie a Aria ska w Wojciechowie (obecnie siedziba jedynego w Polsce Muzeum Kowalstwa) Jedynym ladem w mie cie, który przetrwa po be yckich protestantach do lat 30-tych XX wieku by ich cmentarz po ony przy obecnym skrzy owaniu ulic Ogrodowej i Ewangelickiej. Cmentarz fundowa przy ko cu XVI wieku Pawe Orzechowski. Po wyp dzeniu arian cmentarz by w asno ci gminy kalwi skiej, a po likwidacji zboru w Be ycach sta si asno ci gminy ewangelickiej w Lublinie. W XIX wieku zosta zdewastowany. W latach 20tych XX wieku gmina ewangelicka w Lublinie sprzeda a teren cmentarza pod zabudow miejsk , ale cz nagrobków przetrwa a do II wojny wiatowej. Resztki nagrobków u yto pod fundamenty domów i bruk ulic Ogrodowej i Ewangelickiej. Mo emy wi c z pewno ci stwierdzi istnienie w Lubelskiem w okresie 1648 -1668 r. zborów: aria skiego w Siedliskach, (tu przy granicy Lubelskiego) ewangelickich: w Be ycach, Bi goraju, Czerniejowie, Kocku, Kurowie, Piaskach, Radzie czynie, Rudnem i 155 Wysokiem. Do abdykacji Jana Kazimierza dotrwa y zbory kalwi skie tylko w Be ycach, Bi goraju, Piaskach i Radzie czynie. Poruszono wobec tego na synodzie w Piaskach 1660 r. pytanie, czy takie zbory wymagaj ponownej konsekracji 7. Roztaczano oczywi cie opiek nad inwentarzem poszczególnych zborów. Na sesji w Piaskach 5-6 lutego 1684 r. postanowiono odebra od seniora lubelskiego pod ug wykazu „srebro ko cielne, jako inne aparaty zboru w odawskiego". Zostawiono mu dla. potrzeb rozproszonych s uchaczy „kielich, patyn , konewk i przykrycie jedno podlejsze", reszt miano odda , jako depozyt, Teodorowi Suchodolskiemu. Zabiegi kalwinów o za enie szko y dystryktowej we W odawie zosta y w ko cu uwie czone pomy lnym wynikiem. Konsultacja odawska 30 czerwca 1670 r. wypowiedzia a si za utrzymaniem przy szkole we W odawie Paw a Nemoreckiego 2. Nie skutkowa y widocznie dawne uchwa y zborowe, wzbraniaj ce oddawania dzieci do szkó nie kalwi skich, skoro na synodzie w Chmielniku 17-20 stycznia 1676 r. ten zakaz ponowiono 3. Podstaw bytu materialnego zborów by a ofiarno gminy. Na mocy przyj tej na synodzie w Rejowcu 21-23 wrze nia 1685 r. uchwa y wszyscy patronowie i s uchacze (auditorowie), posiadaj cy asno ziemsk , winni z kolekt „po z otemu od poddanego osiad ego, co p ugiem pa szczyzn robi" 4. Na sesji w Piaskach 5 6 lutego 1684 r. (na marginesie protokó u podano r. 1683) przed yli kalwini lubelscy pi zapisów pieni nych („membranów"): staro ciny Jab onowskiej na sum 2000 z ., Paw a Bogus awa Orzechowskiego na 1600 z . i na 600 z ., Teodora Suchodolskiego na 800 z . i spadkobierców Tomasza Mirusa na 1000 .5. Znaczne wydatki na utrzymanie zborów ponosili kupcy lubelscy. Sesja w Radzie czynie 3 pa dziernika 1682 r. poleci a wyp aci z ofiar zebranych w okr gu lubelskim 200 z t. Piotrowi Gernemu, który z w asnej kieszeni wydawa na potrzeby zborowe6. Protokó y synodów dostarczaj obfitego materia u do zobrazowania ycia zborowego, nie tylko jego pierwiastków twórczych, organizacyjnych, lecz równie si destrukcyjnych. Z akt synodu chmielnickiego z dn. 22 - 24 stycznia 1676 r. dowiadujemy si o wypadkach niesubordynacji ministrów. Niektórzy z nich, 156 opanowani pych („inflati quasi tenere nobilitatis"), „starszym pos uszni by nie chc " 7. Na synodzie w Chmielniku 3 - 6 pa dziernika 1681 r. rzucono kl tw na Daniela Petroselina za niepos usze stwo w adzy duchownej i opuszczenie swej ma onki, do której nie chce wróci 8.65 Ten e synod porusza spraw niedotrzymania podobno przez luteran zawartej z kalwinami w Piaskach ugody i, dla omówienia z delegatami gminy augsburskiej zasz ych nieporozumie , wyznacza komisj , z on z trzech osób: Paw a Bogus awa z Orzechowca Orzechowskiego, Zbigniewa Suchodolskiego, skarbnika lubelskiego, i p. Rzeczy skiego, senjora dystryktu sandomierskiego 9. Na sesji synodu w Radzie czynie 3 pa dziernika 1682 r. omawiano cz ste pomi dzy kupcami wyznania ewangelickiego zwady, które ich samych doprowadzaj c do ruiny, wywieraj na ycie zborowe wp yw najgorszy4. Niektórzy „s uchacze" zboru lubelskiego, jak si dowiadujemy z protokó u sesji w Piaskach z dn. 5-6 lutego r. 1684 (czy 1683?), nie chc si przyk ada do utrzymania pastora. Na tej e sesji uchwalono prosi ks. biskupa krakowskiego przez po rednictwo bli szych mu osób o pewne zmi kczenie surowo ci przepisów, normuj cych ceremonie chrztu, lubów i pogrzebów kalwinów lubelskich 5. 65 1 B. Z., Rkps N. 1185, k. 14 b. v. 2 A. E., Rkps N. 4, k. 76. 3 B. Z., Rkps N. 1184, k. 4. * B. Z., Rkps N. 1185, k. 14 e. 5 Tam e, k. 14 b. v. 6 Tam e, k. 14 a. 7 B. Z., Rkps N. 1184, k. 2 v. 8 Tam e, k. 13 v.— 14. 9 Tam e, k. 13 v 157 V Zbór Ewangelicko- Augsburski ( Lutera ski) w Piaskach Osobny zbór luterski istnia w Piaskach na mocy przywileju, nadanego w r. 1650 przez Adama Suchodolskiego i potwierdzonego nast pnie przez w cicieli miasta, Suchodolskich: Andrzeja – 1671 r., Teodora – 1680 r., Aleksandra – 1715 r. i Ludwik ze Stryje skich Suchodolsk . M.H. 66 W 1650 r. Adam Suchodolski wyda przywilej lubelskim luteranom na wybudowanie w asnego ko cio a (wybudowano go w 1662 r.), do którego ucz szczali lubelscy luteranie. Co jaki czas przyje odprawia dla nich nabo stwa lutera ski ksi dz z Neudorfu (od 1935 r. zw. Mo cice, pow. Brze ). Leszczy scy w swoich litewskich posiad ciach po drugiej stronie Bugu osiedlili kolonistów z Niemiec i Holandii zak adaj c dla nich nowe ko cio y lutera skie i reformowane: ok. 1635 r. w Neudorfie i w 1644 r. w awatyczach. Za ycia kolejnego patrona Bogus awa Aleksandra Suchodolskiego (1686 -1741) toczono d ugie i kosztowne procesy o remonty istniej cych obu ko cio ów. Tylko wyj tkowemu uporowi i zaanga owaniu rodziny patronów zawdzi cza y one przetrwanie tego okresu. Ogó em koszta procesów wynios y 25 500 z ., których nigdy nie zwrócono w ca ci Suchodolskim. Spore wydatki poniesiono równie na apówki, by zapewni sobie yczliwo rzymskokatolickich hierarchów. Patronat syna Aleksandra, Teodora Suchodolskiego (1719-96) by ju du o spokojniejszy, cho nieco psu y go spory mi dzy luteranami a kalwinami o u ytkowanie ko cio a. Ostatecznie, po kilku interwencjach, luteranie udost pnili swój ko ció na 10 lat, za Teodor Suchodolski zobowi za si wybudowa nowy dla 66 Al. Kossowski, Protestantyzm w Lublinie i …, Lublin 1933, s. 81-85; 222 -224 158 reformowanych. Korzystaj c z równouprawnienia protestantów Teodor Suchodolski przyst pi do budowy nowego murowanego ko cio a (1783 r.), który stan na wzgórzu nad miastem i którego ruiny istniej w Piaskach do dzi . W 1784 r. lutera ski ksi dz Tobiasz Bauch przeniós si do Lublina, gdzie rozpocz to budow ko cio a lutera skiego. (…) Jerzy Utnik, zamieszczaj c swój artyku w Sztandarze Ludu pt. „Lubelski ko ció ewangelicki ma 200 lat" podaje interesuj ce informacje o historii ko cio a pod wezwaniem wi tej Trójcy, w Lublinie przy ulicy Armii Wojska Polskiego 10, jak równie wspomina o poprzednim, b cym w ruinie w Piaskach ko o Lublina. Dowiadujemy si wi c, e dekretem króla Stanis awa Augusta Poniatowskiego z dnia 25 sierpnia 1784 roku zacz to wznosi ten ko ció (jak uprzednio tak sam w Piaskach z woli dziedzica Teodora Suchodolskiego ) od 27 pa dziernika 1783 roku, przez tego samego architekta Augusta Zilcherta. Powsta a wówczas parafia ewangelicko-augsburska w Lublinie, która po upadku tamtejszego zboru w 1820 roku przej a reszt wiernych z Piask. 67 nie z tego zboru piaseckiego przeniesiono do wi tyni wi tej Trójcy w Lublinie pi kn , zabytkow ambon , murowany tarz w stylu Ludwika XV i umieszczony nad nim unikalny obraz, pochodz cy z 1628 roku. W 2003 roku redaktorka Dziennika Wschodniego, Ma gorzata Wach, w artykule pt. „Sensacyjne odkrycie konserwatorów" poda a, e konserwatorzy lubelscy odkryli w ko ciele ewangelicko-augsburskim w Lublinie najstarszy protestancki obraz olejny w Polsce. Pisze ona, e najprawdopodobniej jego autorem jest malarz flamandzki. „Nie jest wykluczone - pisze autorka - e mamy do czynienia ze szko Tycjana. Oznacza oby to sensacj na skal wiatow ". Potwierdzi a to równie Magdalena Gaw owska, rzeczoznawca ze Zwi zku Polskich Artystów Plastyków. Obraz ten przedstawia Ukrzy owanie i Ostatni Wieczerz , a stoj cy pod krzy em w. Jan trzyma bia szmatk , która by a znakiem rozpoznawczym mistrzów flamandzkich. 67 Aleksander Schoepeich „Przyczynek do dziejów Piask Wielkich 159 Obraz, jak stwierdzi ks. Roman Pracki, zosta przywieziony po upadku ko cio a ewangelickiego w Piaskach. Wiadomo te , e obraz ten jest starszy ni powstanie w 1650 roku innowierczego ko cio a w Piaskach, i przyby do nas z Niemiec lub W och. Z Piask pochodzi y tak e dzwony z 1784 roku, ufundowane przez Paw a i Zofi z Suchodolskich Stryje sk . O Piaskach Luterskimi zwane, informowa „Zwiastun Ewangeliczny" w 1899 roku, R.2, i, 11-14, 72-75. Poni sza Kronika zboru w Nejdorfie, w tym informacje o pastorach, stanowi ród o cennych informacji o zborze w Piaskach. Kronika zboru ewangelicko-luterskiego Nejdorfskiego ks. Edmund H. Schultz Zwiastun Ewangeliczny 1902 r. Najstarszy z istniej cych dzi zborów ewangelickich polskich i ciekawy z wielu wzgl dów, po ony jest, w powiecie Brzeskim, w gubernji grodzie skiej pomi dzy miasteczkami S awatyczami i Domaczewem. Sk adaj go dwie kolonie: Nejdorf i Nejbrow, ci gn ce si wzd prawego brzegu rzeki Bugu na przestrzeni 9--10 wiorst. W rodku, na pograniczu obu kolonij wznosi si ko ció i probostwo. O mil drogi od niego oddalone znajduj si po drugiej stronie Bugu w powiecie bialskim jeszcze 2 kolonie do parafii nale ce: Sajówka i Za ków. Zbór ten wiejski do niedawna bardzo ma o u nas znany, odci ty od wiata i nie maj cy adnej czno ci z reszt zborów ewangelickich polskich, dopiero w ko cu wieku zesz ego skutkiem zbudowania kolei Brzesko-Che mskiej móg by poznanym lepiej. Przy czony, niegdy - wraz z gubernjami pó nocno-zachodniemi do konsystorza kurlandzkiego przechodzi trudne koleje, poniewa ten e konsystorz nie posiada ksi y po polsku mówi cych. Dlatego ostatni trzej pastorowie tego zboru powo ani byli z Królestwa, a przez nich powsta a pewna czno owej osamotnionej dot d parafii z reszt ko cio a ewangelickiego polskiego, pocz o si te budzi zamar e przedtem ycie religijne. Zbór Nejdorfski, czyli - jak brzmi urz dowe jego nazwanie Neudorf - Nejbrowski, za ony zosta w roku 1564 przez hr. z Leszna Leszczy skiego. Aktem na dniu 16 czerwca 1624 roku we 160 odawie sporz dzonym W adys aw hr. z Leszna Leszczy ski nada "holendrom wie o osiedlonym" ró ne przywileje oraz 45 mórg ziemi na utrzymanie proboszcza przy ko ciele ewangelickim. Jakie by y pocz tkowe dzieje zboru nejdorfskiego dociec nie mo na, poniewa na to dowodów historycznych nie ma. Zdaje si jednak nie ulega w tpliwo ci, e od samego za enia po czony by ze zborem lubelskim, którego ko ció znajdowa si podówczas w Piaskach Luterskich. Lublinianie mieli przy tym wp yw przewa aj cy przy wyborach proboszczów do tego stopnia, e chocia ci mieli sta e zamieszkanie w Nejdorfie, do Piask za doje ali tylko kilka razy do roku, tytu owali si jednak: pastorami lubelskimi a plebanami nejdorfskimi. Pierwsza pewna wiadomo o urz dzeniu si parafii datuje z roku 1600. Oko o tego czasu powo ali Nejdorfianie na swego pastora niejakiego Jana Jorama, rodem Czecha, który tu spracowa obowi zki duchowne przez czas niejaki, a pojecha do Piask. Lublinianie poznali, e by wyznania reformowanego. Dali o tym zna Nejdornanom, którzy te odprawili swego duchownego. Pierwszym pastorem luterskim by Jonass Kolumbus. Nie wiadomo, którego roku on przyby do Nejdorfu, i jakie przechodzi ci kie koleje podczas wojny kozackiej, która wówczas nawiedzi a kraje polskie. Dopiero dla dalszych dziejów parafii mamy ród o dok adne i pewne, mianowicie kronik parafialn , za on w 1690 roku przez ks. Marcina Ohioffia, a zako czon przez ks. Abrahamowicza oko o r. 1760. Kronika owa stanowi wa ny przyczynek do historii ko cio a naszego. Dlatego podajemy j w dos ownym t umaczeniu z aci skiego. Pocz tkowe kartki niestety zagin y. Czytamy wi c naprzód dalszy ci g opowiadania o napadzie kozackim. Oto s owa kroniki: "Przyj cia zasad ruskich. Którzy przeto tym obietnicom dali wiar odprzysi gli si prawdy ewangelicznej w wi tyni ruskiej. Jednak e odprzysi enie si to na z e im wysz o, poniewa w sposób nadzwyczaj okrutny w liczbie 70 osób p ci obojej, mi dzy którymi i dzieci, zamordowani zostali w mie cie S awatyczach przez kozaków, utrzymuj cych, e oni po ich odej ciu do wiary swej poprzedniej powróc , a zatem niegodni s , eby yli. Tym za , którzy si nie dali uwie owym obietnicom, lecz raczej woleli ukry si w puszczach i jaskiniach, tym Bóg 161 dobrotliwy i wszechmocny dozwoli na koniec ujrze s ce rado ci. Albowiem owych gro nych wrogów wyp dzono, pokój upragniony przywrócono, resztki mieszka ców tej miejscowo ci zebrano, zdrajców Rusinów, którzy na mienie i ycie naszych wspó wyznawców u kozaków nastawali, mierci ukarano. Ale ma a liczba i ubóstwo mieszka ców tej miejscowo ci nie pozwoli y na budowanie nowego ko cio a na poprzednim miejscu. Sklecili zatem przynajmniej ma chatk w pobli u budynków parafialnych (tam gdzie si dzi ko ció znajduje), aby si w niej mogli schroni jako tako od niepogody. Mieli stanowczy zamiar wznie w przysz ci przy Bo ej pomocy now wi tyni na miejscu poprzednim. Przysz jednak dowiod a, e atwiej jest powzi zamiar jaki, ni powzi ty wykona . Chocia bowiem ros a liczba kolonistów, którzy z Prus przybywaj c, sta e tutaj mieszkanie obierali, to jednak ustawy Królestwa nie pozwala y na budow nowego ko cio a. A tak owa chatka, na kilka tylko lat wzniesiona, przetrwa a a po za rok 90 minionego wieku. Dopiero gdy ona grozi a lada chwila zawaleniem, wielmo na i szlachetna pani Pra mowska, chor yna koronna, ówczesna w cicielka maj tku, za czasów wielebnego pana Ohioffa poradzi a wybudowa nowy ko ció w ten sposób, eby on okoli ow chatk , a mianowicie naprzód cz jej zwrócon ku wschodowi. Druga zachodnia cz ko cio a zbudowan zosta a dopiero za wielebnego pana Grabowskiego, o czym wiadczy wyryty w drzewie ponad drzwiami ko cielnymi dwuwiersz: "Capta Ohioff, Grabowski extremo cardine ciausit, Concio queis floret, limina sacra Dei." (t. j. Zacz Ohioff, Grabowski nareszcie doko czy wi te progi Bo e, w których kwitnie kazanie.) Powodem tej bardzo chwalebnej rady by o, eby si J. W. dziedziczka mog a zabezpieczy od napa ci, wrogów, gdyby ci zechcieli g osi , e si herezja rozzuchwala, buduj c nowe wi tynie. Przyrzek a wówczas askawie zaprzeczy temu, uwa aj c to nie za now budow , lecz za napraw tylko. Temu postanowieniu dopomóg te dobrotliwy i wszechmog cy Bóg w swej asce. Jemu cze i chwa a na wieki wieczne. Imieniu za J. W-ej pani Pra mowskiej wdzi czna potomno nie przestanie wi wie ców i kwiatów. Nie nale y tak e pozbawia nale nej mu chwa y J. W. pana W adys awa z Leszna Leszczy skiego, podkomorzego Brzeskiego. Ten bowiem pan czcigodny, us yszawszy o nieszcz ciu mieszka ców tej miejscowo ci, nie zaniedba listem pe nym ludzko ci i askawo ci w Baranowie 5 lipca 1651 roku pisanym, (którego orygina w asnor cznie podpisany i piecz ci wy powo anego magnata opatrzony, przechowuje si a dot d), pocieszy ich i przyrzec im wszelk opiek , co te i czynem swym stwierdzi . To samo uczyni a wymieniona wy ej pani Pra mowska, która przedtem by a za J. W. panem Potockim, jenera em podolskim. Ona bowiem naj askawiej 162 potwierdzi a przywilej nadany pierwotnym mieszka com tej miejscowo ci przez pierwszego jej fundatora s awnej pami ci. Sta o si to 20 marca 1678 roku w Jab ecznej. (Orygina tego potwierdzenia przechowuje si tutaj równie ). Nale y tu równie wspomnie ze czci J: W. pana Andrzeja z Leszna Leszczy skiego, syna poprzednio wspomnianego podkomorzego, starost dubie skiego. Ten bowiem nie tylko potwierdzi dawny przywilej, ale nawet pozwoli r ba drzewo na ko ció , który zamierzali wznie mieszka cy, a tak e wyznaczy dla poprawienia utrzymania miejscowego pastora 45 morgów gruntu (gdy przedtem 4 tylko morgi by y zapisane, czego dowodzi pismo dane w Kuzawce 18 pa dziernika 1670 r.) Wszystko to potwierdzi w asnym przywilejem J. O. Ksi pan Karol Stanis aw Radziwi , ksi na O yce, Nie wie u, Bir ach, Dubience, S ucku itd. kanclerz wielki Wielkiego Ksi stwa Litewskiego, ksi , który prze cign wszystkich poprzedników, którego pami niech b dzie b ogos awion . Sta o si to 22 wrze nia 1712 roku. To wszystko zachowuje dot d w swej mocy J. O. ksi na pani Anna Radziwi owa, wdowa po . p. ksi ciu. Za t ask Synowi Pa skiemu okazan niech Bóg domowi temu szlachetnemu dzie obron i nagrod obfit wielce pod ug danej Abrahamowi obietnicy (1 Mojz. 15. 1). Na takich tedy podstawach stan a winnica Pa ska w tem miejscu, tym otem dot d obwarowana, gdy niedrzemi ce oko Pana zawsze nad ni czuwa o i wzbudza o dla niej opiekunów askawych. Cze Mu i chwa a na wieki wieczne. Nast puj ce osoby powierzony sobie zbór wiedli na zbawcze pasze owa Bo ego i przy wiecali mu kolejno kazaniem i yciem. Pierwszym by Jonass Kolumbus pochodz cy ze Saksonji. W jakim czasie on tu zosta powo any, dla braku, danych historycznych, niewiadome, podobnie nie jest pewnym, czy on wogóle by rzeczywi cie pierwszym. Wiarogodnem jednak jest, e przez kilka lat przewodniczy zborowi tutejszemu. Tutaj bowiem doczeka si z prawego ma stwa córki, z której zrodzony wnuk by magister Jan Krysztof Teuber, archiprezbiter tyl ycki, o czem wiem z pisanego do mnie w Królewcu 2 marca 1716 r. i do W growa przes anego listu nestora wieku naszego Jana Ryszarda Pehra, znakomitego radcy J. K. M. Pruskiego. Okrucie stwo straszne wrogów, mianowicie kozaków zmusi o Kolumba przesiedli si z tego miejsca, lecz wkrótce otrzyma powo anie od zboru warszawskiego, który przez szczególn szczodrobliwo J. O. Ksi cia pana Bogus awa Radziwi a, chwalebnej pami ci, otrzyma 1650 roku pozwolenie wykonywania obrz dów religii luterskiej w tamecznym ko ciele reformowanym. W tym e wi c roku l adwentu wy ej wspomniany 163 Kolumbus wypowiedzia pierwsze kazanie we wzmiankowanym ko ciele. Na tym e urz dzie by zatwierdzony przez J. O. Ksi cia Radziwi a dnia 5 kwietnia 1651 roku osobnym przywilejem, wydanym Warszawianom. Nast pi po nim Erdman Lehmann. Niewiadome, w którym roku ten e by powo any, prawdopodobnie jednak zaraz po odej ciu Kolumba. W roku bowiem 1650 na -go Micha a szlachetny pan Adam Suchodolski obdarzy zbór lubelski przywilejem, moc którego dozwolone mu zosta o swobodne wykonywanie religii prawowiernej w wie o w Piaskach zbudowanym ko ciele. Prawdopodobnym przeto jest, e ten e zbór w tej rzeczy nie by opiesza ym, lecz musia stara si o nast pc jak naj pieszniej, poniewa dla odprawienia nabo stwa nale o uda si naprzód do S awatycz. Pewnym jest, e przewodniczy tutejszemu zborowi w r. 1670, co okazuje si z pisma J. W. Andrzeja Leszczy skiego pisanego tego roku, w którym nazwisko Lehmanna jest wymieniona. Obs ugiwa on S owem Bo ym i sakramentami tak e zbór warszawski, który z powodu bardzo wielkich prze ladowa nie by w mo no ci utrzymywa w W growie w asnego pastora po zej ciu pastora ich Tyreusza. Powo ywali przeto Lehmanna do growa corocznie po dwa razy, aby brakowi temu zaradzi si stara . on tak e w ma stwie. Ostatecznie przeniós si do Gda ska. Po Lehmannie wakowa o probostwo dwa lata, po cz ci z powodu ubóstwa gospodarzy, po cz ci dla ró nych bardzo ci kich prze ladowa . Powo ywano przeto tu i do Piask pastora w growskiego Bosentretera, który dusze, j cz ce pod brzemieniem krzy a i grzechów, zagrzewa na nowo owem Bo ym i sakramentami. Zaja nia o nareszcie po burzy jasne s ce. Powo ano tu Salomona Hermsona, który w Prusiech Brandenburskich mia sobie ju powierzony urz d prezbitera, je eli nie archiprezbitera. Za jego spraw obraz Chrystusa ukrzy owanego malowany na p ótnie w ko ciele piaseokim umieszczono, oraz zbudowano tam e o tarz: Pod obrazem podpisany jest z otem literami czterowiersz aci ski nast puj cej tre ci: Obraz ten jasno wystawia przed oczy zy Chrystusa, rany, krzy , co krwi broczy Twardsza od g azu pier , której ten widok Zbawienia po danego do g bi nie wzruszy. Za ten czyn chwalebny dozna jednak ze strony miejscowego patrona nadzwyczajnych przeciwno ci, który go zaskar u biskupa krakowskiego, gdzie te spraw przegra , lecz ciesz c si askawym poparciem króla polskiego, pe nego chwa y Jana Vl, szcz liwie przezwyci wszystkie przeciwno ci, a nie do na tym otrzyma od Najja niejszego króla przywilej osobny na wzniesienie nowego ko cio a w Markuszowie, które to miasto królewskie odleg e jest od Lublina trzy mile. Którym to przywilejem opatrzony przeniós si z rodzin do Markuszowa. Jednak e skutek nie 164 odpowiedzia przedsi wzi ciu, poniewa przez mier zaskoczony, nie móg zamiaru wykona . Zw oki jego pochowano w Piaskach, gdzie w pobli u o tarza wida nagrobek z napisem: Salomonowi Hermson, nie gdy czujnemu pastorowi ko cio a tego, zmar emu 10 listopada 1684 roku, i nieskazitelnej Marji Hoppównie, zmar ej 10 marca 1685, spoczywaj cym tu w Chrystusie Jezusie, wznios y dzieci. Za jego czasów darowany zosta tutejszemu ko cio owi kielich srebrny z monstrancj , jak mówi , wyz acany, przez hojn jak r , której nazwisko dzi nieznane, Bogu dobrze jest wiadomey. Bogobojnie zmar y ten pastor mieszka tak e w S awatyczach, dok d przeniós si z powodu odosobnienia tutejszej miejscowo ci, a dla odprawiania nabo stw powraca tutaj, jakkolwiek w miejskim ko ciele tak e miewa kazania, szczególniej gdy przybywali go cie z Lublina, gdy w tym czasie ów ko ció by jeszcze w asno ci tak zwanych reformowanych. G ne jest imi Hermsona tak e z powodu sztuki leczniczej, któr zna doskonale i wykonywa . Dzieci i wnuki po dzie dzisiejszy z aski Bo ej ciesz si powodzeniem, z których moim zdaniem na szczególn zas uguje wzmiank syn, tego co ojciec imienia, wielebny i uczony pan Salomon Hermson, zas ony s uga S owa Bo ego w Malborgu, którego niech Bóg zachowa wraz z reszt synów i córek, wnuków i wnuczek, a nawet prawnuków i prawnuczek. Czwartym z rz du by M. Radom, m ju s dziwy. Ten by tutaj przez kilka lat. Nie Lublinianie lecz zbór tutejszy powo go, gdy tymczasem wzywany kilkakrotnie z W growa Ohioff obs ugiwa w Piaskach Lublinian owem Bo ym. Temu z dworu J. W. pani Pra mowskiej dostarczano wszelkich wiktua ów, poniewa sam ani sia ani . Nieszcz liwy by los jego, gdy ona po przebyciu bardzo ci kiej choroby zaniewidzia a. Uwolniony potem od zboru, przewieziony zosta przez tutejszych mieszka ców do Torunia. Pi tym by Marcin Ohioff. Powo any tutaj 1690 roku, co sam za wiadcza w asn , a mianowicie przed wi tem wielkanocnym. W niedziel Quasimodogeniti (t. j. przewodni ), która przypada a na 2 kwjetnia, ona jego pod nieobecno Ohioffa powi a córk , która potem 13 czerwca przez ojca k piel chrztu wi tego omyta otrzyma a imi Maria. Kazanie wst pne mia potem tutaj w 4 niedziel po Trójcy. By on poprzednio prze onym ko cio a w growskiego, mianowicie od roku 1677, tak jednak, e i tu, gdy go wzywano, spe nia obrz dki wi te, czego dowodzi za ona przez niego ksi ga metryczna, w której zapisano, e 20 listopada 1686 r. po czy em ma skim 2 pary narzeczonych, a w poniedzia ek d. 21 listopada ochrzci córk Micha a Papkego. Dzi ki jego staraniom, jak wy ej ju by o wzmiankowane, po owa ko cio a zosta a odbudowana, jego te staraniem 165 zosta y zebrane pieni dze, cz ci ofiarowali w Lublinie sto z otych, cz ci w Gda sku, sk d przez pana von Grutena (?) przes ano 183 z p. 10 groszy, cz ci nawet w Bia y, cz ci od tutejszych mieszka ców, tak e tym sposobem ko ció móg by dla s by Bo ej po wi cony, a budynki parafialne jako tako odnowione. Pod os on Najwy szego odby ten pasterz czujny ró ne podró e w swym powo aniu, on bowiem we Lwowie, Wielkanocy, Kamie cu itd. s owo Bo e opowiada i sakramenty sprawowa . Roku 1694 odszed do Torunia, sk d otrzyma powo anie do ko cio a -go. Jerzego, poczym do ko cio a Panny Marii przeniesiony, gdzie szcz liwie przed kilku laty umar . Dzieci jego i wnuki za ask Bo tam e yj . Z pomi dzy nich wymieni nale y przewielebnego pana Efraima Ohioffa [autora pierwszej historii polskiego piewu ko cielnego, pisanej po niemiecku], który dawniej w Elbl gu, a potem w Toruniu u P. Marii mia sobie powierzony urz d ko cielny, ale przez dekret zesz oroczny zgubny, i okrutny, który tyle przyniós nieszcz cia Toruniowi i ko cio owi Bo emu tamecznemu, by zmuszony zamieszka gdzieindziej, ale Bóg opatrzny mie o nim b dzie staranie. Szóstym z rz du by Andrzej Grabowski, który poprzednio by pastorem growskim. W wi to Micha a 1694 r. karmi s owem Bo ym i sakramentami zbór lubelski, 1695 roku otrzyma powo anie od zjednoczonego zboru tutejszego. Pastor ten postara si o wzniesienie drugiej cz ci tutejszego domu Bo ego co dawniej ju by o powiedziano. Odbywa te ró ne podró e, gdy go wzywano. Na koniec zim 1702 roku przeniós si do Prus, gdzie mu powierzono probostwo Neidenburskie. Nast pi po nim siódmy, Filip Fork, prusak z Torunia. Ten roku 1702 na Zielone wi tki pocz pe nio obowi zki swoje, które m nie spe nia , odbywaj c te rozliczne podró e, szczególnie do Kamie ca Podolskiego. Na koniec do wiadczywszy ró nych przeciwno ci w czasie owej zgubnej wojny szwedzkiej, podczas której ca a prawie Polska podleg a po ogom, odszed roku 1707 po Wielkiej nocy do Wilna dok d go powo ano. Po jego odej ciu w wi to Trójcy i nast pnej niedzieli przewielebny pan Jakub Turmi ski, pastor W growski, odprawia nabo stwa w ko ciele piaseckim. W wi to za Micha a mia w Piaskach kazanie wst pne Mateusz Waschetta, który by ósmym z kolei. By on poprzednio starszym kaznodziej obozowym w Saksonji, a mianowicie od roku 1704. Otrzymawszy nast pnie uwolnienie roku 1707, na w. Micha , jak wspomnia em, obj swe obowi zki w Piaskach, a w trzeci niedziel adwentow tutaj. Roku 1709 oko o "Wielkiejnocy wielkie nieszcz cie dotkn o budynki parafialne. W nocy, gdy wszyscy spali, wybuchn w budynkach po ar (niewiadome jakim sposobem, albo przez kogo spowodowany) i spali je doszcz tnie. Pan pastor z domownikami zaledwie 166 uj zdo przez okno. Wszystkie ruchomo ci, ksi nic i sprz ty domowe ogie poch on . Okaza a si jednak szczególna aska Bo a w tym, e ko ció zosta zachowany, a kielich z monstrancj , od dymu zupe nie z czernia y, wydobyty zosta z gruzów nieuszkodzony (na pami tk tego B. Godfryd Plojczyk, starszy zboru lubelskiego i z otnik, gdy wyz aca kielich na nowo, pozostawi w nim dwie czarne smugi), za któr to ask Bo imieniu Bo emu czynie wieczne i nieustanne dzi ki nie zaniechamy. Dobry Bóg trójjedyny niekiedy nawiedza, ale i rozwesela znowu. B. kapitan Nagel skazany zosta na mier przez s d wojenny. Ten tedy, maj c umrze , zapisa testamentem ko cio owi niniejszemu 960 z otych polskich, pastorowi miejscowemu 15 z otych w gierskich. Wyp acona zosta a ta suma przez szlachetnego pu kownika Krystjana Maskego, jak wiadczy o tym list jego, pisany w S awatyczach d. 30 lipca 1711 roku. Gdy ju fundusze si powi kszy y, pierwsz trosk . p. pana pastora by o otrzymanie potwierdzenia przywileju od J. O. Ksi cia. Otrzyma je szcz liwie roku 1712 d. 22 wrze nia, lecz nie bez nak adu. Prawdziwe s owa, staro ytne: "Dary, wierz mi, ujmuj ludzi i bogów: gdy nic nie przyniesiesz, pójdziesz za drzwi, Homerze." Drug trosk by o odbudowanie domu parafialnego. Dzie o post powa o zwolna, ju to z powodu cz stych przychodów Rosjan, ju to z powodu konfederacji w latach 1716--1716, n kaj cej to Królestwo okrutnie, ju to z powodu s abego zdrowia . p. pana pastora. A gdy ju wszystkie roboty przygotowawcze uko czone by y, mier nadesz a. Gdy . p. pastor przyby oko o Zielonych wi t 1718 roku do Piask, dnia 7 czerwca, t. j. w trzeci dzie wi tek o 5-ej godzinie raso poleci dusz swoj ranom Zbawiciela swego najs odszego. Zw oki jego dnia 20 czerwca, po wypowiedzianemu przeze mnie, Jerzego Abrahamowicza, naówczas pastora W growskiego, kazaniu pogrzebowym, pochowane zosta y w ko ciele piaseckim w pobli u tarza. Po jego mierci, ja, który to pisz , pe ni em s Bo w Piaskach w niedziel 1 i 2 po Trójcy. Chocia od zboru lubelskiego i zamojskiego i ustnie i pi miennie jednog ne otrzyma em zawezwanie na pastora tutejszy, jednak e nie by o wtedy wol Bo pos mi do tej winnicy. Tymczasem karmi em w Piaskach powtórnie w wi to Micha a i nast pne niedziele s owem Bo em dusze po daj ce aski Bo ej. Na miejsce zmar ego proboszcza pos any zosta pastor Jaw Wachowski ze -go Miko aja, prusak, który by dziewi ty, z rz du. Przeznaczony przez zarz d Gda ska, rozpocz sprawowanie swych obowi zków w pierwszy dzie Narodzenia Chrystusowego 1718 roku w Piaskach. Znalaz na tym miejscu (t. j. w Nejdorfie) dom pozbawiony okien, pieców, drzwi, pod ogi i t. p., znalaz , e sprz ty ko cielne po mierci nieboszczyka odniesiono do dworu, 167 znalaz skarbonk wi pozbawion pieni dzy. Zatem pierwszym jego staraniem by o uczyni dom ten mieszkalnym. Uczyni , co chcia ; owa jednak e nale y, i nie zanotowa wydatków robionych z w asnych funduszów, w tym bowiem razie mo na by by o zmusi zbór do zwrócenia wydatków nawet po niespodziewanej, przedwczesnej jego mierci. Na tydzie przed wi tem Bo ego Narodzenia 1719 roku przeniós si do odrestaurowanego domu na mieszkanie. Krótki by czas jego tam pobytu. Dnia 2 stycznia. 1720 roku wybra si w drog do Piask, któr odby szcz liwie, jednak e uleg pod ci arem prac tak zwyczajnych, jako te nadzwyczajnych, a mianowicie trzech mów pogrzebowych, poniewa i poprzednio zawsze s abym odznacza si zdrowiem. Dnia 28 stycznia zaraz po mowie mianej nad nieboszczykiem Gotfrydem Bernhardem popad w chorob mierteln , z której d. 31 stycznia ducha swego w r ce Boga odda . Zw oki za Jego ziemskie po mowie pogrzebowej, któr mia em ja w Piaskach, dok d znowu mnie zawezwano, by y z one do ziemi. na tym marnym wiecie prawie 32 lata. Po pogrzebie tego m a i czcigodnego plebana otrzyma em znowu zawezwanie do zboru lubelskiego, to samo pó niej uczyniono listem, wyprawionym przez pos ca do "W growa i dnia 7 kwietnia w W growie mi dor czonym. O rzeczy tej zawiadomi em zbór warszawski, prosz c, a eby zado uczyni yczeniu memu tylokrotnie powtarzanemu, dla uspokojenia mego sumienia. Nast pi a taka obietnica, z której by em zadowolony. Tymczasem dla uspokojenia sumienia, i bym móg by pewny woli Bo ej, pos em do Lublina 6 warunków do rozwa ania. Rezolucja nast pi a zadowalaj ca; zawiadomiony zosta znowu zbór warszawski, który prosi em ponownie o spe nienie danej poprzednio obietnicy, i aby to by o z podpisami nazwisk ca ego zboru i piecz ci zboru. Gdy to jednak e nie nast pi o, przyszed em do przekonania, e wola Bo a otwiera mi szersze wrota dla krzewienia chwa y Bo ej. Odpowiedzia em zatem zborowi lubelskiemu, e jestem uspokojony w sumieniu moim i dlatego przyjm nades ane mi powo anie, a jako termin do wypowiedzenia, kazania wst pnego wyznaczy em niedziel 2 po Trójcy -tej. Ó tym samem zawiadomi em zbór warszawski, wyznaczaj c termin dla wypowiedzenia mowy po egnalnej na wi to Trójcy. Po egna em si uroczy cie w growie w oznaczonym czasie. W Piaskach rozpocz em Swoje obowi zki w wymienionym terminie, a mianowicie 9 czerwca 1720 r. W awatyczach za w 9 niedziel po Trójcy, tj. 28 lipca. Dziesi tym zatem z rz du pastorem tego miejsca jestem ja, Jerzy Abrahamowicz z Margrabowy, prusak. 168 Widz c w parafii wielk nieznajomo rzeczy Boskich, je eli w j zyku niemieckim pe ni si s ko cieln - co ja dopiero zauwa em - staranie swoje skierowa em na to, aby urz dzi nauk katechizmu w j zyku znanym zborowi, t. j. polskim. Dlatego to przynajmniej w niedziele zamiast kazania nieszpornego, a tak e w dni wi teczne aposto ów odbywa em publicznie katechizacj w j zyku polskim. W tpili niektórzy mieszka cy tutejsi o szcz liwym skutku takiej pracy, jednak e nast pstwa dowiod y, e Bóg pracom szcz ci. Przeto nie owa em pracy, i trudów, jakie w tym celu em, Bogu za Najwy szemu cze i chwa a na wieki! Skórom zobaczy , e ko ció Bo y by niesko czony co do urz dzenia wewn trznego, a tak e pod wieloma wzgl dami niedoko czony dot d dom parafialny, a tymczasem nie by o do pieni dzy na wydatki konieczne, pomy la em o pozyskaniu rodków przez sk adki. I tutaj aska Bo dopomog a. Znale li si bowiem w zborze lubelskim dobroczy cy, którzy dope nili braków. Za t ich szczodro niech Bóg jak najobficiej wynagrodzi wszelkimi dobrami doczesnymi i duchownymi. A zatem dom parafialny pod wieloma wzgl dami zosta poprawiony. Na pod og ko cieln kupiono wiele desek. Nieszcz cie to jednak nasze, e skr powane mieli my r ce co do naprawy ko cio a. Chocia bowiem J. O. Ksi , pan Micha Radziwi , d. 7 maja 1719 r., gdy my si cieszyli obecno ci jego w tym miejscu, da nam naj askawiej pozwolenie na napraw ko cio a, jednak e wilgotne deski nie pozwoli y na to, a tymczasem na tron biskupi wyniesiony zosta nowy biskup, którego wrogie usposobienie wzgl dem dysydentów, do by o znane; dlatego, te nie mog em przyst pi do naprawy ko cio a. W roku 1722 d. 5 listopada o godzinie 4 po po udniu pozwolono mi by tyle szcz liwym, eby po raz pierwszy ujrze naj askawszego Ksi cia Radziwi a za po rednictwem lekarza J. O. Ksi cia, Florkego, m a ludzkiego, najzacniejszego na zamku Bialskim, i poleci si najuni eniej dalszej opiece tego "wysokiego drzewa" (pod takim bowiem podobie stwem przedstawi em w mojej mówce dom Radziwi owski). Doniesiono J. O. Ksi ciu przez nieprzyjació moich k amstwa: jakobym chrzci dzieci katolickie, jakobym czy w em ma skim osoby religii katolickiej itd., lecz te same przez si z powodu swej niewiarogodno ci upad y. Pomi dzy owymi sze cioma warunkami, zanim przyj em powo anie do miejsca tego, postawionymi, by tak e i ten, eby zbór lubelski zap aci spadkobiercom za bibliotek po Waszecie, a eby ta mog a zawsze pozosta przy ko ciele piaseckim, a eby w ten sposób pastor nie potrzebowa przewozi ksi ek ze S awatycz do Piask. Przyobieca to uczyni zbór lubelski, a obietnic takow spe ni w roku 1722, gdy przewielebnemu panu 169 Andrzejowi Waszecie, kaznodziei u -tej Anny w Gda sku, wyp acono 200 tynfów. Dot d bezpiecznie mogli my spe nia obrz dki religijne tak tutaj, jak i w Piaskach. Lecz rok 1723 by dla nas fatalny. Pisarz polny Królestwa, Potocki, wybrany na cz onka trybuna u królewskiego, pami tny dawnych niesnasek, które mia niegdy z s siadem swoim, szlachetnym panem Aleksandrem Suchodolskim, owczym lubelskim, podjudzi plebana piaseckiego, Zdebskiego, aby powsta przeciw kolatorowi swemu i pozwa go przed trybuna królewski. Sta o si to zaraz po ingresie trybuna u do miasta po Wielkiejnocy. Zawezwany zosta pan Suchodolski, zawezwani zostali my, i my zupe nie niewinni: przewielebny pan Samuel Nerlich, pastor ko cio a reformowanego, i ja. Przestraszony zbór lubelski my la ju o zaprzestaniu s by Bo ej w Piaskach w nadchodz ce Zielone wi tki, o czym i mnie pi miennie zawiadomiono. Jednak e zamiar pó niejszy okaza si lepszym od poprzedniego. Dlatego te znowu zosta em przywo any i s yli my Bogu w Zielone wi tki i na Trójc . Od tego czasu nie by o tutaj wcale nabo stwa publicznego (jakkolwiek prywatnie w 1724 roku w miesi cach styczniu i lutym ochrzci em dwoje dzieci, po czy em par nowo ców i niektórym osobom udzieli em sakramentu komunii wi tej). W roku 1723 dnia 7 pa dziernika spotka a nas cze najwy sza, e mogli my uczci w tym domu J. O. Protektork nasz z ca jej rodzin , co zdarzy o si i w nast pn niedziel , 20- po Trójcy. Wtedy to obiecano nam naj askawsz opiek na przysz . Dnia 6 listopada administrator tego maj tku z rozkazu J. O. Ksi nej odwiedzi mi w moim domu i zarazem wyrazi mi wol Ksi nej, abym jak najpr dzej uda si do Bia y. Sta o si to w nast pn niedziel . Znajduj c si w obecno ci J. O. Ksi nej, us ysza em z ust jej o rzeczy nowej, ale mniej przyjemnej. Mianowicie, e taka jest wola biskupa, ebym nie reparowa ko cio a, nie udawa si do P ask i Kobrynia, ebym nie chodzi ubrany w kryz , ebym nie chrzci dzieci pochodz cych z ma stw mieszanych. Na wszystko to odpowiedzia em najuni eniej: 1) e nic nie naprawili my, 2) co si tyczy podró y do Piask, to z powodu nowego procesu s dowego o niej nie my , a co do podró y do Kobrynia, to nawet we nie o niej nie marzy em, 3) co do kryzy, to chodz w niej wszyscy duchowni luterscy w Królestwie Polskiem i W. Ksi stwie Litewskim, prosi em przeto, eby nie wprowadzali takiej nowo ci w dobrach Radziwi owskich, poniewa tym sposobem wiele by ten J. O. dom straci znaczenia i powagi. Co do 4), to spe ni polecenie. Odrzek a J. O. Ksi na co do pierwszego, e dobrze robimy i napomnia a, eby my nieco ulegli okoliczno ciom; da Bóg, mówi a, czasy 170 lepsze albo z powodu mierci biskupa, albo przez wy sze zezwolenie nastan , a wtedy obieca a, e b dzie mo na podj reparacj . Co do podró y do Kobrynia, rozkaza a jednemu ze swych rz dców, eby dnia nast pnego doniós to, co us ysza ; co do 3-go, to sami nawet duchowni ko cio a rzymskiego w pa stwach luterskich musz post powa ostro nie, a có dopiero my w tym pa stwie! Co do 4-go, napomnia a J. O. Ksi na, eby nasi wyznawcy nie wst powali w zwi zki ma skie z osobami innego wyznania, poniewa wszystkie dzieci z tego rodzaju zwi zków zrodzone nie b naszymi wyznawcami. Doda a J. O. Ksi na najuprzejmiej, abym tutaj bezpiecznie, i e zbór lubelski pod naciskiem konieczno ci b dzie przychodzi tutaj na nabo stwa. W 1723 roku dnia 24 listopada J. O. Ksi pan Micha Radziwi , powracaj c z krótkiej podró y w celu odwiedzenia J, W. pana Ludwika Pocieja, wojewody wile skiego jako te hetmana polnego W. Ks. Litewskiego, w jego zamku w Kuzawce, która znajduje si o dwie mile st d, przenocowa we wsi ksi cej Kuzawce. Ja tedy ksi cia tego najszlachetniejszego za przyk adem arcykap ana Jaddiego, który Aleksandra Wielkiego, wst puj cego do Jerozolimy, przyj ze wszystkim duchowie stwem i ludem jerozolimskim przed miastem, oddaj c mu cze najg bsz , przyk ad ten przytoczywszy w mojej mowie w wymienionej wsi w obecno ci wielu szlachty i dworzan, najg bsz odda em cze i b aga em o ask i opiek jego nadal. Jako osi gn em j , dowodem czego jest nawiedzenie nas naj askawsze w tym miejscu (w Nejdorfie) przez J. O. Ksi cia, co nast pi o d. 25 listopada. W nast pnym, 1724 roku d. 13 stycznia przysz y tutaj dwie osoby, wys ane od zboru lubelskiego, a mianowicie szlachetny Gotfryd Gerhard, urz dnik pocztowy lubelski, i szlachetny pan Fryd, Wilhelm Hermson, dziedzic Orzechówki, którzy mi dzy innymi prosili mnie w imieniu zboru, ebym wygotowa list do wiary naszej wyznawców w innych zborach, aby, tkni ci mi osierdziem, pomogli niedostatkowi tego ko cio a Bo ego w kraju i aby do zap acenia orzeczonej przez dekret trybuna u sumy 24,000 z p. nieco si przyczynili. Do pro by tej si przychyli em. Pos ane zosta y takie odezwy do Frauenstadtu, Leszna, W oc awka, Lipska, Norymbergi, Hamburga, Lubeki, Królewca, Gda ska, Elbl ga, Malborga i Torunia z podpisem moim i starszych i piecz ci zboru. yli my tutaj dot d, dzi ki Bogu, zupe nie bezpiecznie. Przychodzi tutaj zbór lubelski od wi ta Wniebowst pienia przez ca e lato 1724 do domu Bo ego, szukaj c królestwa Bo ego i jego sprawiedliwo ci. Odby em tak e podró do Krakowa w tym roku, 1724, jako te w 1722 i 1723 pod cieniem skrzyde Bo ych zupe nie bezpiecznie. 171 Za to wi to Bo ego Narodzenia roku wskazanego by o dla nas fatalne. A mianowicie pleban miasta Truchanowice, przyst piwszy do mnie w ko ciele, gdym odbywa spowied , wr czy mi zakaz biskupa uckiego. Przeczytawszy go, zauwa em, e zastawiono na mnie bardzo podst pnie sid a, wyszed em przeto z ko cio a i rozpu ci em zbór, nie odbywszy adnego nabo stwa. Pos em wieczorem dwóch pos ców z pokornym listem do J. O. Ksi nej i do J. E. pana Florkego do Bia y. Przeczytawszy ten list, J. Q. Ksi na natychmiast sama pojecha a do Janowa do biskupa i postara a si o wyja nienie zakazu w ten sposób, e takowy dotyczy tylko obcych, przychodz cych z innych miejsc, a nie dworzan ksi cych i poddanych w tem miejscu (t. j. w Nejdorfie) mieszkaj cych. Dnia 11- stycznia szczególna aska Bo a mnie spotka a: za rad mianowicie J. O. Ksi nej Uda em si do Janowa do biskupa uckiego Rupniewskiego. Dopuszczony do jego osoby, po sko czonej mowie aci skiej, w której nazwa em go filarem Królestwa Polskiego i W. Ksi stwa Litewskiego, zacz biskup ze mn dysput o wa niejszych punktach spornych wiary, np. o po rednictwie Syna Bo ego (z powodu którego chcia nas zaliczy do arian), o transsubstancjacji, o liczbie sakramentów, o zbawieniu dzieci zmar ych przed chrztem, które schodz z tego wiata bez grzechu winy ludzkiej, o wst pieniu Chrystusa do piekie , o reformacji podj tej przez Lutra, o ostatnim olejem namaszczeniu itd. Protestowa em z pocz tku, e nie przyszed em tutaj na dysput , ale gdy protest nic nie pomaga , odpowiedzia em na wszystkie punkty w taki sposób, em nie da si przeciwnikowi pokona , co widoczne jest st d, i kilka razy biskup wpada w gniew silny, a gdym odchodzi , da mi napomnienie, ebym nawróci si do ko cio a katolickiego, abym w ten sposób wydar i samego siebie i wszystkich powierzonych mej pieczy z k piekielnych. Na to odpowiedzia em z zupe otwarto ci , i jestem pewny na zasadzie S owa Bo ego, e ani mnie, ani nikogo powierzonego mej pieczy, je eli tylko S owu Bo emu b dzie pos uszny, nic od czy nie mo e od mi ci Bo ej, która jest w Jezusie Chrystusie. Na t odpowied udzieli mi biskup b ogos awie stwa, milczeniem dowodz c, i niew tpliwie ostatni odpowiedzi na napomnienie jego si zgadzam. Kto tutaj nie uzna niewys owionej aski Bo ej! Oto s uga ko cio a luterskiego z najzaci tszym wrogiem ko cio a prawowiernego dysputuje w w asnym jego mieszkaniu, prawda Bo a okazuje si jawnie wobec tylu nieprzyjació , bez boja ni si broni i nareszcie w pokoju zostaje wypuszczony. Jest to dowód niewyczerpanej aski Bo ej, której cze i chwa a niechaj b dzie na wieki. Gdy poprosi em nast pnie o zniesienie zakazu, wcale odst pi od niego nie chcia . 172 owa wypada, e zbór lubelski okaza si opiesza ym w wykonaniu godnej pochwa y rady, danej przez pana Florkego w li cie pisanym do mnie dnia 30 grudnia roku zesz ego. Radzi on, eby po wi cie Trzech Króli dwie osoby ze zboru lubelskiego uda y si do Bia y, bo b dzie tam biskup, dzie ca a rodzina ksi ca, b dzie najwy szy wódz wojska saskiego, hrabia de Flemming (który 9 stycznia z J. O. Ksi niczk Tekl Radziwi ówn , córk naj askawszej protektorki naszej, na zamku w Bia ej przez biskupa w em ma skim po czony zosta ; daj im Bo e szcz cie!) obiecywa , e bardzo szcz liwie rzecz si u y. Ale zanadto powolnie uczynili zado tej radzie, bo przybyli my do Bia y dnia 10 stycznia, gdy ju biskup zabiera si do drogi, a zatem nie mo na ju by o o przedmiocie tym traktowa . Udali my si wi c za biskupem do Janowa, ale bez adnego skutku powrócili my, tak i co do tego zupe nie prawdziwe okaza o si przys owie: "Fronte capillata est posthoc occasio calva," okazja z ty u jest ysa. "Widzia em przeto, i w staraniu o chwa Bo zbór lubelski, przez który przedtem prawnie zosta em powo any, jest bardzo niedba y; widzia em panuj w nim tak wielk niezgod i zatwardzia e serce jego, jakkolwiek kilkakrotnie tak pi miennie jak i ustnie w oczy t umaczy em niemo no utrzymania si z rodzin z powodu przerwania nabo stw przez niego samego, kilka razy za pod naciskiem prze ladowania; jednak e nie chcia wcale my le o jakiejkolwiek uldze, co by o przeciwne woli Bo ej; widzia em sid a jak najohydniej zastawione na mnie przez wrogów, co widoczna jest st d, e, gdym przedstawia biskupowi mo liwo , i podczas samego nabo stwa publicznego, w czasie kazania, jaki obcy przybysz, który nie s ysza o zakazie, wszed szy do ko cio a, czy i to nie mo e by uwa ane za przest pienie zakazu, wtedy biskup na to nic nie odpowiedzia . W odzia em najwy sz z wrogów, którzy, jakkolwiek w wi to Bo ego Narodzenia nie mia em adnego nabo stwa, jednak e bezczelnie k amali, e mia em dwa kazania. St d musia em przyj najzupe niej do przekonania, e daj zupe nego opuszczenia przeze mnie tego miejsca. Aby zatem by pos uszny rozkazowi Zbawiciela; "A gdy was prze ladowa b w tem mie cie, uciekajcie do drugiego" (Mat. 10, 23), zmuszony jestem po egna to miejsce (t. j. Nejdorf) i zbór lubelski, a przy tym, poniewa publicznie uczyni tego nie mog w ko ciele, a w cz ci jest to i niebezpieczne, przeto uzna em za stosowne zrobi to w tym pi mie, ufaj c mocno, e Bóg Najwy szy w niewyczerpanej Swej dobroci przy le tutaj takiego s ug Swego wiernego, który wbrew wszystkim napadom szatana m nie b dzie rozszerza chwa Bo . Chwal Tobie, ród o niewyczerpanej dobroci za wszystko, za wszelk ask mnie i Syonowi Twemu dot d jak najszczodrzej udzielan . O Stró u Izraela, który nie pisz 173 i nie drzemiesz, czuwaj, b agam Ci , nad Syonem Twoim, otoczonym przez tylu i tak mo nych wrogów, czyhaj cych na jego zgub . Zachowaj go tu a do sko czenia wieków! Obud obro ców i opiekunów dla Syonu Twego, aby ci duchem i ramieniem bohaterskim askawie go bronili. Chro , Bo e, S owo Twoje przed z ci wrogów, rozp ob udników, Chwa nie b dziemy tylko Tobie, o Bo e! Tyle jest s ów kroniki zborowej, której po odej ciu ks. Abrahamowicza ju aden z nast pców nie dope nia . O dalszych losach zboru Nejdorfskiego uda o si nam zebra sk pe tylko wiadomo ci z notatek dorywczych, rozrzuconych po ksi gach metrycznych i rachunkowych. Z tych notatek spróbujemy uzupe ni cokolwiek wiadomo ci przez kronik podane. Jakiego ducha byli ówcze ni pastorowie Nejdorfscy, to pokazuj s owa w asnor cznie przez nich do ksi g wpisywane przy obj ciu urz dowania. Maciej Wascheta, wspomniawszy, e 1707 roku w trzeci niedziel adwentow odprawi pierwsze nabo stwo przy nadzwyczajnym pop ochu i przestrachu, spowodowanym we wsi przybyciem wojsk rosyjskich, ko czy modlitw : "Bo e, b ogos aw moje urz dowanie i b Sam obron biednego, strwo onego zboru Twego. Mnó liczb jego z dnia na dzie i udziel mu, czego potrzebuje w doczesno ci i wieczno ci. God o moje jest: "Przez trudy do chwa y i po walce - zwyci stwo." Nast pca jego Jan Wachowski pisze: "Wszystkim dla mnie jest Jezus Chrystus. Kogo bym innego mia na niebie? I na ziemi oprócz Ciebie w nikim innym upodobania nie mata. Cho cia o moje i serce moje ustanie. Jednak Bóg jest ska serca mego i dzia em moim na wieki (Ps. 73)." Ciekaw tak e notatk uzupe ni mo emy opowiadanie kroniki. W owym roku 1723, w którym ksi na Radziwi owa z ca swoj rodzin odwiedzi a ko ció Nejdorfski w XX niedziel po Trójcy, parafianie przez wdzi czno za okazan im obron od prze ladowa ofiarowali jej w kilka tygodni pó niej 2 krowy za 80 z p. Musia y to by pi kne okazy, bo za pozosta y po ks. Forku inwentarz gospodarczy otrzymano przy sprzeda y wszystkiego 50 z p. Z kroniki wnioskowa by mo na, e ks. Abrahamowicz opu ci parafi ju w pocz tkach 1725 roku. Tymczasem z owych notatek dowiadujemy si , e jeszcze na 5-ty Micha tego roku zbiera w Piaskach ofiary na reparacj ko cio a i plebanii, i e dawszy naprzód sam 40 z p., zebra razem 338 z p. Po odej ciu Abrahamowicza by pastorem Jan Fryderyk Dingen (w innym miejscu pisa si Dunien), który umar 1741 roku, po nim Daniel Libelt ze S ucka przez rok, a 10 listopada 1743 roku nasta Szymon Pusch ze Strasburga pruskiego. Pi kne on s owa zapisa po obj ciu probostwa: "A 174 teraz, Panie, b Ty moc moj ! Przywró mi rado zbawienia Twego a duchem dobrowolnym podeprzyj mi . Dla wszelkiej mi ci, wierno ci i dobroci, któr mi od dzieci stwa a dot d okazywa ; dla s owa. Twego, Panie, które mówi do mnie, e mam by pos em Twoim; dla obietnicy Twojej, e chcesz by z nami po wszystkie dni a do sko czenia wiata; dla zbawienia tak wielu dusz, które sobie tak drogo odkupi : - niech s owo moje i urz dowanie odt d b ogos awione b dzie, aby osta si mog y przed Tob ! Wys uchaj, Panie, a b mi ciwym! Sk uszy Swoje, Panie, a uczy to dla imienia Twego. Amen." Kto w cicho ci tak umie si modli , o tym na pewno powiedzie mo na, e praca jego nie by a daremna. Ale w ksi gach innej o tym wzmianki nie znale li my, jak tylko t , e za jego czasów darowano ko cio owi Nejdorfskiemu wiele rzeczy cennych, które po cz ci a dot d przetrwa y. Upi ksza si wi c dom Bo y wewn trz. Ks. Pusch w 1776 roku, a zatem po szlachetnym sprawowaniu urz du pasterskiego, mia na Trzy Króle odprawi zwyk e nabo stwo w Piaskach Luterskich dla parafian lubelskich. Podró jednak tak go utrudzi a, e w trzy dni po przybyciu na miejsce umar i tam e pochowany zosta . Nast pc jego by ks. Tobiasz Bauch. Zasta on ko ció w bardzo z ym stanie. Poniewa budowany by cz ciowo, a przy tym prawie pokryjomu, przeto pr dko zniszcza trzeci ten ko ció ek. Zakrz tn si wi c ksi dz Bauch oko o budowy nowego domu Bo ego. Od domowników wiary bli szych i dalszych wyprosi on znaczne ofiary. Dziedzic ówczesny, ksi Karol Radziwi , cho sam bardzo gorliwy katolik, nie odmówi pomocy, lecz ofiarowa bezp atnie drzewo do budowy i da na ni swoje zezwolenie. Tak wi c w rok po swoim przybyciu móg ks. Bauch po kamie gielny pod nowy ko ció , a w rok pó niej, dnia 15 listopada 1778 roku, odprawiono pierwsze nabo stwo dzi kczynne w wi tyni tej, która dopiero w roku bie cym uleg a przebudowaniu. Ks. Bauoh przeniós si 1784 roku do Lublina. Tamtejszy zbór uzyska w tym czasie patent królewski na wybudowanie w asnego w tym mie cie ko cio a i utworzy parafi i samodzieln . Do roku 1791 zarz dza ten e ks. Bauch tak e parafj Nejdorfsk , a powo ano do niej ks. Krystjana Sadowskiego. Ten pozosta cztery lata, a gdy z powodu niesnasek ze zborem odszed , przez trzy lata z gór nie by o pastora. Dopiero w roku 1798 przyby , znowu z Prus, ks. Micha Strugul , który 1820 roku umar i pochowany zosta w Nejdorfie. Przez nast pne 22 lata by pastorem ks. Jan Nicolai z Wilna. Po jego mierci przez 13 lat parafia pozostawa a bez pastora, a za staraniem ks. Ottego z Warszawy przyby do Nejdorfu ks. Ernest Freyer i pozostawa tam e pastorem przez lat 27, a do mierci. I znowu nast pi sze cioletni wakans, w czasie którego zje dla 175 odprawiania nabo stw ks. Rudolf Gundlach z Kamienia, a przez rok ks. Kosczol. W styczniu 1888 roku uprosi a deputacja parafian ks. Edmunda Schultza z Lublina, eby obj parafi , co te nast pi o w kwietniu tego roku. Pozostawa on tam przez lat dziewi , t. j. do lipca 1897 roku; od tej za pory pastorem jest ks. Teodor Zirkwitz. Nadzwyczaj smutne mia przej cia zbór Nejdorfski w wieku ubieg ym. O ile w czasach ucisku religijnego w wieku XVIII pastorowie (jak dowodz wy ej przytoczone notatki ich w asnor czne) szczerze dbali o dobro swych parafian, o tyle nast pcy ich w minionym wieku, jak si zdaje, w asnego tylko szukali dobra. Wyrodzi a si st d nieufno i niech zborowników do swych przewodników duchownych. Dochodzi o do tego, e ju za czasów ksi dza Sadowskiego zasz y "niepraktykowane cale ha asy, bitwy i rozruchy, w domu Bo ym, za które wyrok s du Konsystorskiego ewangelickiego nieodmiennej Augsburskiej konfesji w Wielkim Ksi stwie Litewskim w Wilnie pod dniem 8 pa dziernika 1793 roku skaza ca y zbór na pokut ko cieln . Ks. Jan Nicolai wskutek skarg parafian zosta nawet przez Konsystorz pozbawiony godno ci duchownej i tylko drog Najwy szej aski przez specjalny ukaz cesarza Miko aja I zdo utrzyma si w godno ci i urz dowaniu swoim. Cz ste zdarza y si wypadki prawowania si pastorów ze zborownikami o zwrot wypo yczanych na wysoki procent pieni dzy itp. niegodziwo ci. Prawdziwym nieszcz ciem dla zboru Nejdorfskiego by o, e go wraz z ca ym obszarem podleg ym niegdy konsystorzowi Wile skiemu oddano pod zarz d konsystorza Kurlandzkiego, który nie mia do rozporz dzenia ksi y mówi cych po polsku. Nast pstwem tego by y owe d ugoletnie, 6-13 lat trwaj ce wakanse, oraz e na pastora przyjmowa musiano pierwszego lepszego, który si nadarzy . Oprócz tego zbór Nejdorfski zosta zupe nie odosobniony i nie mia adnej czno ci ze wspó wiernymi tej e co on mowy. Wp yn o to w wysokim stopniu na zamieranie ycia religijnego w zborze, którego jedyny pokarm duchowny stanowi y pi kne kazania Dambrowskiego z XVII wieku i bezmy lne pie ni kancjona u królewieckiego. W ostatnich latach przywóz tych ksi g z zagranicy zosta wzbroniony, tym wi kszy przeto odczuwaj niedostatek pokarmu duchownego, o ile który nie przywyk do czytania ksi ek religijnych u nas w kraju wydanych. Dzi ki ostatnim trzem pastorom stosunki te pocz y si poprawia i ycie religijne budzi si widocznie. Pozostaje nam jeszcze powiedzie s ów kilka o tym, sk d si wzi a jedyna obecnie w cesarstwie parafia luterska polska. Pod tym wzgl dem nie maj c pewnych danych, mo emy opiera si jedynie na domys ach. Nejdorfianre sami siebie nazywaj "holendrami," urz downie nawet nazywano ich niedawno jeszcze "inostrancy go andskawo 176 proischo dienija," chocia od roku 1563 ju mieszkaj na swej ziemi. Ale nie z Holandji oni pochodz , bo temu przecz ich nazwiska, które brzmia y pierwotnie: Boehl, Sellentin, Ladewich, Pastrich. Nazwiska te wskazuj na pochodzenie z Meklemburga lub Pomorza. Holendrami za nazwali si pierwotni przybysze dlatego, e dla za enia osady musieli wycina lasy, ziemia za st d uzyskana by a Hauland (hauen-=ci , Land=ziemia), a uprawiaj cy j ludzie: Haulander--Hollander. Ci pierwotni przybysze niemieccy, nie maj c przez wieki ca e adnej czno ci ze sw dawniejsz ojczyzn , otoczeni zewsz d ludno ci , która wówczas mówi a ze sob po polsku, zapomnieli powoli swego j zyka pierwotnego a przywykli do mowy tego kraju, który ich przygarn . W 1719 roku ks. Wachowski w prowadzonych po niemiecku lub po acinie ksi gach metrycznych nazwiska i imiona zapisywa w taki sposób: "Catharzyna, Maria Pastrichowna des Niko aj Pastrych Tochter, Christina Hilibrandowa, Elisabeth Kuntzowna, Catharzyna Ludvikowa, George Hilibrand alias Tokarczyk, Marianna gebohrne Ludwiczanka" i t. p. Ks. Abrahamowicz znalaz , e na dziesi ciu s uchaczów zaledwie jeden rozumia jeszcze jako tako kazanie niemieckie i zacz prowadzi nauk katechizmow z dziatw po polsku. W roku 1742 prawie przy ka dym akcie zej cia, znajduje si dodatek: "pochowany z polskim kazaniem pogrzebowym." Konieczna wi c potrzeba zmusi a konserwatywny zawsze lud wiejski do zaprzestania niezrozumia ych dla niego nabo stw i modlitw w j zyku niemieckim i zaprowadzenia nabo stw i ksi ek polskich. Ksi ki takie nabywano w ewangelickich ale polskich Prusach królewskich, w czym dopomagali im nie tylko sprowadzeni stamt d pastorowie, ale i to, e sami Nejdorfianie, jako flisacy, cz sto bywali w Prusach, sp awiaj c drzewo i zbo e do Gda ska. Gdy za mazurzy pruscy po dzie dzisiejszy u ywaj wy cznie ksi ek ze staropolskim drukiem, tak zwanym szwabachero, przeto i Nejdorfianie, do tego druku tak przywykli, e niech tnie inne czytuj ksi ki. Tym sposobem niemiecka pierwotnie ludno sta a si czysto polska: a chocia dzi niejeden w potocznej mowie u ywa narzecza nadbuskiego czy poleskiego, to modl si wy cznie po polsku i jedynie na polskie ucz szczaj kazania. Ks. Freyer próbowa wprawdzie odrobi , co zdzia y wieki, i przywróci znowu j zyk niemiecki. S dzi on zapewne, e tym przypodoba si zwierzchno ci krajowej. Sprowadzono oko o 1868 roku umy lnego nauczyciela niemieckiego, ale czteroletnia praca tego tylko tyle dokaza a, e dzieci za piewa y w ko ciele par razy pie ni kolendowe, których nie rozumia y, a starsi nauczyli si wyrazów "guten Morgen" i nic wi cej. 177 Zaniechano pr dko próby niefortunnej, której chyba nikt wi cej nie powtórzy. W ca ej parafii s teraz niemieckie tylko jeszcze nazwy dwóch wsi: Nejdorf i Nejbrow, która pierwotnie zwa a si nie Neubruch, jak chc niektórzy, ale Neubrau. Po acinie pisano Neobroviensis, st d "Nejbrow" po polsku. Cz gruntu nale cego do probostwa nazywa si Browarszczyzna, zapewne od owego browaru posz a nazwa wsi. Niemieckie te zosta y nazwiska parafian: Pastrych, Lodwik, Baum, Ry , Zelent, Hilidebrant, Hineborch, Bendyk, Szypenbei , Krebs, Bylof, Popko i jedno spolszczone Brzózka. Przydomki tylko maj polskie lub poleskie dla odró nienia licznych rodzin jednego nazwiska: Paw owski, Brzózkowski, Prus, Sas, Jedynak, Jenera , Pasieczny, Posesor, Kupiec, Kasjer, Janczuk, Danieluk, Juhaniec i t. p. Nazwiska, których, o ile pami tamy, niema wi cej nad owe wymienione trzyna cie, zdaj si wskazywa , e liczba pierwotnych przybyszów zagranicznych by a bardzo ma a. Rozrodzili si oni jednak bardzo znacznie. Dzi w Nejbrowie, Nejdorfie, Za kowie i Sajówce jest zapewne przesz o 400 rodzin, a prócz tego wychod cy Nejdorfscy za yli jeszcze wiele wsi na "Wo yniu, jako to Holendry Zabuskie czyli Stulno, Holendry wier owskie, Oleszkiewicze, Aleksandrówka i inne. Pierwsze dwie po one nad Bugiem nale jeszcze do zboru Nejdorfskiego i bywaj odwiedzane przez pastora corocznie po trzy lub cztery razy. Ostatnie za przy czone do parafii niemieckich na Wo yniu maj nabo stwa w swych domach modlitwy polskie tylko, odprawiane przez kantorów, których predykantami nazywaj . Pastorowie przemawiaj do nich j zykiem rosyjskim, którego jednak prawie oni nie rozumiej . Od czasu do czasu zdarza si , e wóz dobrze ob adowany przywozi do Nejdorfu na nabo stwo kilku ludzi z oddalonych na 15 mil drogi Oleszkiewicz lub Aleksandrówki, lecz takie uci liwe przejazdy dowodz wprawdzie nadzwyczajnego przywi zania tego biednego ludu do swego ko cio a, nie mog jednak wiele przyczyni si do pokrzepienia i wzmocnienia wiary. Liczba rodzin do parafii nale cych powi kszy a si bardzo, ale ziemia zosta a ta sama, któr ojcowie mieli sobie nadan 300 lat temu. Posz o zatem nadzwyczajne rozdrobnienie gospodarstw. Bywaj np. dwumorgowe osady, maj ce trzech w cicieli. Rozumie si samo, e wy ywi si na tej ziemi nie mog . Dlatego co wiosna, po opadni ciu wód wiosennych, wyruszaj prawie wszyscy m czy ni i spora liczba ch opców i dziewcz t, ju od 12 lat pocz wszy, w wiat za zarobkiem. Gdziekolwiek buduj si nowe forty, szosy albo koleje elazne, tam niezawodnie znajd si holendrzy nejdorfscy do robót ziemnych, czy to w Królestwie, czy ko o Petersburga, na Uralu lub w Syberii. Trzeba ich tam widzie , jak si 178 zgrabnie i szybko uwijaj ze swymi drobnymi,ale silnymi ko mi i ma ymi wózkami od witu a do ciemnej nocy. Robota im si pali w r ku. Liczne partie wychodz tak e na roboty ciesielskie. Z tych wycieczek wracaj na zim do domu zwykle ze sporym zarobkiem, wystarczaj cym na utrzymanie rodziny. W ciwej biedy przeto u nich niema, cho ziemi jest tak ma o. Natomiast owe wyjazdy na zarobki wywieraj wp yw niekorzystny na moralno m odzie y i dlatego s przyczyn wielkich zmartwie dla pastorów Nejdorfskicb. Co prac sw zbuduj przez zim , to lato nieraz niweczy zupe nie. Ale za to rado ci nape nia serce przywi zanie tego ludu do ko cio a. Pustego ko cio a niema tam na adnym nabo stwie. Bywaj dni podczas powodzi, e 180 czó en jest przywi zanych do sztachet ogrodu ko cielnego, chocia jazda na rw cej wodzie pomi dzy krzakami i p otami jest nadzwyczaj uci liwa i niebezpieczna. Bywaj na wiosn niedziele, w które setki ludzi brn przez wod lodowat , po pas g bok , byle si dosta na nabo stwo. Nie szcz dz te ofiar na utrzymanie swej parafii. Sk adk ko cieln aci ka dy konfirmowany ch opiec czy dziewczyna, parobek czy s uga, gospodarz czy gospodyni. "Wynosi ona zwyczajnie po 60 do 75 kopiejek na ow , a w razie gdy potrzeba budowa lub naprawia budynki, jeszcze, wi cej. Niejedna rodzina wyrobnicza sk ada 3 lub 4 ruble, a czyni to bez szemrania i niech ci. Zdaje nam si , e nie zdarza si nigdy, eby ktokolwiek opiera si lub nie wnosi swej sk adki w czasie w ciwym. To przywi zanie do ko cio a i wierno dla s owa Bo ego rokuj najlepsze nadzieje dla przysz ci tej parafii. Wszak mamy obietnic , e owo Bo e pró no do Pana nie powróci. Oby Bóg spe ni te nadzieje jak najzupe niej i pob ogos awi te gorliwej pracy obecnego pasterza zboru Nejdorfskiego. 68 ks. Edmund H. Schultz 68 www.luteranie.pl, Podczas wykorzystania obowi zkowo podawajcie autora oraz t stron internetow . Wykorzystanie w innych celach pozwala si tylko oraz wy cznie ze zgody autora. 179 Piaski , ul. Lubelska, droga na Zamo 180 02.jpg DODATEK Piaski – Historia miejscowo ci w internecie W po owie XV w. na terenie trzech miejscowo ci (Pogorza y Staw, Gie czew i Makarewice) powsta o miasto oparte na prawie magdeburskim[1.1]. Pierwotnie nosi o nazw Pyassek alias Gyelczew[1.2]. Najstarsze wzmianki o wsi Piaski pochodz z 1401 r. Po raz pierwszy wzmiank o Piaskach jako mie cie poda w 1470 r. Jan D ugosz. W tym okresie Piaski sta y si siedzib parafii, do której nale y równie : Gardzienice, Jaszczów, Stryjna, Brzezice, Gie czew, Kozice, Suchod y, Pogorza y Staw i Siedliszczki[1.3]. Od najdawniejszych czasów przez Piaski przebiega szlak handlowy ze wschodu na zachód i po udnie Polski[1.4]. By to szlak przebiegaj cy z Rusi przez Be z, Hrubieszów, Krasnystaw, Piaski, Lublin, Zwole do Radomia oraz dalej w g b kraju[1.5]. Na pocz tku XVI w. w cicielem Piask zosta dworzanin królewski – Janusz Swyrczowski. To w nie na jego pro król Zygmunt Stary w 1509 r. ustanowi w Piaskach targi oraz jarmarki, które odbywa y si dwa razy do roku. W 1514 r. król zwolni miasto od podatków na okres 10 lat, z ce na okres 8 lat oraz ustanowi podatek mostowy[1.6]. W 1531 r. w cicielem Piask zosta Pawe Troszcze i Miko aj Starorzecki. W pó niejszych latach miasto zniszczy olbrzymi po ar, w wyniku którego w 1540 r. król Zygmunt I uwolni mieszczan od p acenia wszelkich podatków na okres 6 lat[1.7]. Na pocz tku drugiej po . XVI w. Piaski sta y si w asno ci podkomorzego che mskiego – Jana Orzechowskiego. Za jego czasów w Piaskach przeprowadzono szereg inwestycji – pobudowano mosty i groble. Po Janie Orzechowskim w 1569 roku Piaski przesz y w r ce jego syna – Stanis awa Orzechowskiego. W 1570 r. Stanis aw Orzechowski sprowadzi do miasta arian wraz z ich wybitnym kaznodziej – Marcinem Krowickim. Tak wi c od XVI w. Piaski sta y si silnym o rodkiem kalwinizmu i arianizmu, st d te pochodzi ich inna nazwa - Piaski Luterskie[1.8]. Od ko ca XVI i do 2 po owy XVIII wieku miasto by o jednym z najwa niejszych rodków protestantyzmu na Lubelszczy nie. W latach 1573-1642 istnia tu zbór aria ski i szko a, a od 1649 do 1849 roku – zbór kalwi ski[1.9]. 181 Po mierci Stanis awa Orzechowskiego Piaski przesz y w r ce Heleny Orzechowskiej – córki brata Stanis awa – Paw a Jakuba Orzechowskiego. W wyniku umowy z Helen dziedzicznym w cicielem Piask zosta Pawe Orzechowski[1.10]. Piaski w tym okresie nie rozwija y si pod wzgl dem gospodarczym. Dodatkowo miasto pustoszy y wojny z po . XVII w. Po mierci Paw a Orzechowskiego miasto przesz o w r ce jego syna – Stanis awa Orzechowskiego. Ok. 1624 r. dziedzicem Piask zosta Andrzej Suchodolski. Nowy ciciel za zbór i szko aria sk . Kolejnym dziedzicem Piask by Adam Suchodolski – syn Andrzeja. Po Adamie Suchodolskim miasto trafi o w dzier aw Jana Teodora z Potoku Potockiemu. W 1665 r. dziedzicem Piask zosta Zbigniew Suchodolski, natomiast w 1677 r. Pawe Suchodolski. W tym czasie Piaski liczy y 240 mieszka ców, w tym 53 ydów (22%). Ok. 1680 r. miasto znalaz o si w r kach Teodora Suchodolskiego, który w 1653 r. odsprzeda ydom kamienic z przeznaczeniem na browar. Pod koniec XVII w mie cie odby si synod kalwi ski. W 1715 r. kolejnym dziedzicem Piask zosta Aleksander Bogus aw Suchodolski. Po jego mierci w 1752 r. miasto na 4 lata trafi o w r ce jego ony – Ludwiki ze Stryje skich Suchodolskich. Po tym okresie, w 1756 r. dziedzicem Piask zosta Teodor Ludwik Suchodolski – syn Aleksandra i Ludwiki. W 1795 r. Piaski znalaz y si w zaborze austriackim. W 1809 r. w Ksi stwie Warszawskim, a po 1815 r. w Królestwie Polskim. W 1823 r. Piaski z powodu k opotów finansowych Suchodolskich zosta y wystawione na licytacj . W jej wyniku w cicielem miasta zosta Ignacy Szlubowski. By to okres upadku rzemios a i handlu w mie cie. W 1842 r. miasto naby Jan Leuchte. W 1855 r. miasto trafi o do kolejnego ciciela – Józefa Leopolda Bobrowskiego. Cz ste zmiany w cicieli, którzy nie dbali o rozwój Piask, a tak e wojny 2. po owy XVII wieku, przyczyni y si do gospodarczego upadku miasta. W 1869 r. w wyniku decyzji cara Aleksandra II Piaski utraci y status miasta. Decyzja ta by a kar za udzia mieszka ców Piask w powstaniu styczniowym. W 1886 r. liczba mieszka ców wzros a do 2944 osób. W 1886 r. Piaski zosta y zakupione przez Jankiela Trunenwurcela. Osiem lat pó niej nowym cicielem osady zosta W adys aw Maurycy Drecki. Mieszka cy Piask yli g ównie z rzemios a, handlu i rolnictwa. W osadzie istnia o ok. 40 zak adów i warsztatów rzemie lniczych. W okresie mi dzywojennym Piaski by y typowym sztetlem, zamieszka ym w ponad 182 67% przez ludno ydowsk . W 1926 r. swoj dzia alno rozpocz a Kasa Stefczyka, a w 1935 r. Rolnicza Spó dzielnia Handlowa. W Piaskach istnia y 4 m yny oraz 2 gorzelnie dworskie[1.11]. W 1930 r. osad nawiedzi ogromny po ar, w którym sp on o wiele domów. Z chwil wybuchu II wojny wiatowej, 1 IX 1939 r. drogi w Piaskach zape ni y si t umami uciekinierów zza Wis y, którzy emigrowali na wschód w obawie przed Niemcami. Pierwsze niemieckie bombardowania mia y miejsce 7 wrze nia. Kolejne naloty odby y si 9, 14 i 17 wrze nia. W ich wyniku zniszczeniu uleg o kilka budynków przy ul. Lubelskiej i Zamojskiej. Wkrótce potem w mie cie zacz o brakowa podstawowych produktów spo ywczych. Piaski sta y si miejscem przemarszu licznych wojsk polskich, które wycofywa y si na wschodnie rubie e Rzeczypospolitej.[1.12] Do ko ca czerwca 1939 r. w gminie i osadzie Piaski funkcjonowa o 14 szkó powszechnych i jedno przedszkole. Nauk w nich pobiera o 2200 uczniów. W wyniku wybuchu wojny nauka nie rozpocz a si we wrze niu, lecz dopiero po 20 pa dziernika. Nauk rozpocz o zaledwie 350 uczniów – by y to dzieci pochodzenia polskiego[1.13]. 29 IX 1939 r. do Piask od strony Che ma i Krasnegostawu wkroczy y wojska radzieckie. Armia Czerwona zosta a przyjacielsko przywitana przez cz Polaków z PPS i ydów z Bundu. Powo ano komisariat milicji obywatelskiej z ony z ydów i Polaków. Wkrótce na wolnym powietrzu zacz y odbywa si pokazy filmów propagandowych organizowane przez okupanta rosyjskiego. Po kilku dniach wojska radzieckie opu ci y Piaski, ust puj c miejsca wojskom niemieckim[1.14]. 6 X 1939 r. hitlerowcy utworzyli Urz d Pracy – Arbeitsamt. Mia on za zadanie rejestrowa Polaków i ydów, a nast pnie organizowa dla nich przymusowe prace porz dkowe na terenie osady i gminy. Osada zosta a wyzwolona spod okupacji niemieckiej w lipcu 1944 r. Ostatnim w cicielem Piask by a Janina z Dreckich Lechnicka. 14 X 1944 r. osad naby Skarb Pa stwa. Prawa miejskie Piaski odzyska y 13 VIII 1993 r.69 69 [1.1] L. wietlicki, Spojrzenie w przesz [w:] Piaski we wspomnieniach, red. L. wietlicki, Piaski 2000, s. 19. [1.2] S. Warcho , Nazwy miast Lubelszczyzny, Lublin 1964, s. 158. [1.3] L. wietlicki, Spojrzenie..., s. 19. [1.4] L. wietlicki, Kalendarium wydarze w gminie Piaski w latach 19391944, Piaski 1993, s. 7. [1.5] L. wietlicki, Ulica Lubelska w Piaskach – historia domów i ludzi, Piaski 2003, s. 13. 183 Piaski Luterskie w Encyklopedii Katolickiej PIASKI, Piasek (do XVI w ) , Piaski Luterskie, Piaski Wielkie (XVII-XVIII w.), mi asto w ar chidiec. lubelski ej. Na jst a r sz e l a d y osa d n i ct wa n a t er en a ch ws p ó cz . P . poch odz z n eoli tu; osada by a l ok owan a po 14 42 n a pr awie ma gd., pr awa m iejskie odn owi on o pr zed 1456; na pocz. XVI w. w ci ci el em P. b y st a r ost a l u bel . J . S wyr cz o wsk i h er bu Tr by ( od jeg o zn aku poch odzi h er b mi asta); od 1531 d z i ed z i ca m i b yl i P. T r osz cz ek i M. S t a r or z eck i , 1 55 8 P. n a b yl i Or z ech o ws c y h er bu R og a l a , a w XVI I w. m i a st o st a o si w a sn o ci Su ch odol ski ch h er bu Ja n in a ; w okr esi e star opol. pr zez P. prowa dzi szl ak h an dlowy, a od XVII w. p ocz t o wy z Wa r sz a wy d o Ka m i e ca Pod ol sk i eg o; z a u dz i a m i ejs c o w ej l u dn o ci w p o wst a n i u st ycz n i owy m P. z ost a y poz ba wion e 1869 pr aw mi ej skich , 1993 odz yska y je; 191839 by y cen tr um szkoln ym, samor z dowym i gos p. gmin y. Pi er wsz a wz m i a n ka r ód owa o i st n i en i u dr ewn ia n ego ko ci o a pa r . p od wez wa n i e m w. Mi k o a ja w i e cz wi po ch od z i z 1325; n owy k o ci ó p od wez w. Pod w y sz en i a Kr z y a wi tego, u fun dowan y 1531 pr zez Tr oszczka i Sta r or zeckiego, sta si siedzi b par . (pr zeniesion a z Gie czwi); 1563 ko ci ó zosta zaj t y prz ez inn owier ców, a 1624 bp kijowski B. Ra d osz e wski wyt ocz y An dr z ejowi Such od ol ski e m u p r oces o jeg o z wr ot - s d gr od z ki n a ka z a od da wi t yn i k a t ol i k om , a w ci ci el m i a st a z ost a z o bo wi z a n y d o p r z ywr ó c en i a je j da wn eg o wyposa en i a ; kol e jn y dr e wn i an y k o ci ó wzn iesion o 1624-33 pod t ym sam ym wez wan iem, n ast. uleg on c a k owi t em u z n i s z cz en i u; w XVI II w. p r z y p a r a fi i i stn ia y sz k o a i sz p i t a l , dz i a y Br a ct wa - R ó c o we i w. Fr an ciszka ; budow n oweg o k o cio a r ozpocz t o pr zed 1720 ( m ur owa n e b y y j ed yn i e p r e z bi t er i u m i z a kr yst i a ) ; 17 45 z ost a k on sek r o wa n y p r z ez bp a M. K un i ck i eg o; n a w wymur owan o 1836 z i n icjat ywy mi ejsc owego pr ob. I. Kr asuskiego, a r esztowan eg o 1864 za n ama wia nie [1.6] L. wietlicki, Dwory nad Gie czwi , Lublin 1999, s. 86. L. wietlicki, Spojrzenie..., s. 20., 7, 11, 15, 16, [1.8] M. J. Janiuk, Piaski..., s. 11. [1.9] R. Kuwa ek, Z Lublina do Be ca. lady obecno ci i zag ady ydów na po udniowo-wschodniej Lubelszczy nie, Lublin 2008, s. 10.[ [1.7] 184 mi eszka ców do udzi a u w powsta n iu st yczn iowym or az zbier ani e fun dusz y n a potrz eby oddzi a ów, a nast. zes an ego do T obolska (S yber ia ), gdz ie zmar po 1876; ko ci ó r ozbud owan y 1866, z osta uszkodzon y w cza sie I wojn y wia t. , a podcza s II wojn y wia t, sp on ; 1945-48 od bu d o wa n o g o, ch o z e z n a czn ym z a t a r c i em ce ch st yl o wych ; je st t o bud owl a or i en t owa n a , 3- n awowa , z 2 wi e o w fa sa d i p r ez bi t er i u m z am kn i t ym p ó k ol i ci e; w t a r z u g . zn a jd uje s i k r z y i o br a z MB Cz stoch., a w bocz n ym - obr a z M B Nieustaj cej Pomocy; pr z y k o ci el e zna jduje si za bytk owa dz won n ica z 1866. Do 1790 par . P. wch odzi a w sk ad ar ch idia konat u lubel. . dek. Par czew, di ec. kr akowskie j; n ast. do dek. Lu bli n , diec. ch e mskiej; od 1805 p o ut wor zen iu diec. lubelskiej P. n al e y k ol e jn o do d ek. Lu bl i n , Bi skupi c e, P. or a z Fajs a wic e (p o II wojn ie wia t. ), a od 1966 pon own ie P. Obecni e w sk ad dek. pias ecki eg o wch odzi 10 pa r afii : Bi sk up i c e, C h m i e l , C z st o bor o wi ce, F a j s a wi ce , K a w cz yn , Ol e n i k i , P ., Si ed l i sk a , Tr a wn i k i i W yg n an owi c e . W XVI w. P. by y pr n ym o r odki em pr otest. ; 1563 pr zez ch or ego ch e m ski eg o i podk om or z ego l u bel . S. Or z ech owsk i eg o z o st a l i sp r owa d z en i ewa n g el i c y, k t ór z y p r z yj l i a r i a n izm (1571-73 min istr em by M. -» Kr owi cki); zbór ari a ski u t rz ym ywa Su ch od ol sk i (k a z n od z i eja m i b yl i m . in . A. Wi sz o wa t y i K . Lu bi en i eck i ), n a st . z ost a z a mk n i t y p r z e z jeg o s yn a Adam a (-> Lubli n I 2), któr y 1642 pr zeszed n a kal win izm, a 1643-49 ufundowa n owy zbór (pier wsz ym m in i str em z ost a S. Kesz n er ); w t ym cz a si e P. z w. Lu t er sk i m i st a y si c en t r um k a l wi n iz m u ( 16 95 od b y si s yn od); 1783-85 T . Suchodol ski, wyk or z ystu j c pom y ln d l a in n owi er c ó w s yt u a c j , wz n i ós n o w y k o ci ó k a l wi sk i , któr ego r uin y za ch owa y si do cza sów obecn ych ; w okr esie r epr esji pop owst a n i owych n a st pi m a sowy n a p yw l udn o ci yd., w ko cu XIX w. n a 3328 mi eszk. ok. 95 % stan owil i ydzi ; 1939 p o w cz en iu do G en . Guber nat or stwa fun kcjon owa o tu g ett o; 1756 P. licz y y 1063 m ieszk. (ok. 39% yd ów, kt ór zy otr z yma li od dziedzica zgod n a budow s yn agogi). 70 70 Encyklopedia Katolicka Tom 15, s. 442, El bieta Krzewska, SGKP VIII 51-52; KZSP VIII z. 10, 38-39; SzmLb (1 985) 277; L. 185 Wybiorcze fragmenty z publikacji Braci Polskich I INSTYTUT FILOZOFII I SOCJOLOGII P O L S K I E J A K A D E M I I N A U K BIBLIOTEKA PISARZY REFORMACYJNYCH Nr 7 KO M I T E T R E D A K C Y J N Y : Z B I G N I E W O G O N O W S K I , L E C H S Z C Z U C KI , J A N U S Z T A Z B I R MARCIN KROWICKI CH RZE CIJA SK IE A ZA O B LIW E NAPOM INAN IE ADH O RTATIO OB RAZ A K O NTREFET W ASNY ANTYK RY STÓW (s. 76-78) (…) A tak tu ju , mój mi y krze cija ski cz owiecze, dosy dostatecznie masz wymalowany antykrystów obraz, pocz wszy od owy a do nóg we wszytkich cz onkach jego. Przypatruj e sie mu, a przypatrzywszy sie dobrze, ju go znaj. Nie mniemaj e (chocia on tobie innego ukazowa b dzie), aby inszy mia przyj . Ju ci jest, a nigdzie indziej, jedno w ko ciele Bo ym, a mianowicie - jako pisze Hieronim wi ty na proroctwo Zacharyjaszowo - w Rzymie stolica jego. Zowie sie Papa, to jest cud albo dziw jaki . Które imi jego tedy my po s ówku sobie roz ywszy w j zyku polskim, tak je sobie wi et l i cki , Kalendarium wydarze w gminie P. w latach 1939-1944, Piaski 1993; ten e, Miasto P. Kronikarski zapis dziejów, Piaski 1994; Z. Guldon , J. Wijaczka , Proces ydów o zamordowanie drzeja Przekrzty w P. w 1699 roku, Ki el ecki e St udi a Hi st or ycz n e 14(1996) 211-220; Najstarsze rody piaseckich mieszczan. Piaski 1996; L. wi et l i cki , Spoczywaj w piaseckiej ziemi. Cmentarze w gminie P., Lb 1998; K. Bem , Zarys dziejów zboru ewangelickoreformowanego w P. Luterskich (Wielkich) ko o Lublina 1553-1649-1849, ORP 43(1999) 85-98. 186 mo emy wy : PAPA — pan, ale akomstwa - pewny antykryst. A w nie sie to jego imi tu wy o, bo to polskie s owo „papa" pospolicie te dziatki u nas, skoro mówi poczynaj , wo aj ; jakoby rzekli „je ". Gdy papie rzymski tak jest cz owiek nienasycony, tak akomy, e by wszytko rad po ar a poch on . A nie tylko on po yru ty rzeczy ziemskie, a le papu /.jada i po yra dusze ludzkie. A tenci jest onym prorokiem, o którym Daniel pisa , i on chwali Maosim Boga swego, to/ jest msz , blu ni c Boga nieba i ziemie, czego mu te pomagaj wszyscy ci, nad którymi zawisn gniew Bo y, a którzy opu ciwszy prawd wi cej k amstwo umi owali. Tenci pa stwo swe a stolic sw umocni dziwn zdrad a fa szyw nauk zwiódwszy cesarze, króle, ksi ta, pany tego wiata, i sie mu k ania musz , przed nim pada i nogi jego ca owa musz . A swe panowanie wzmocni m dro ci cielesn i zas on Krystusow , chytro ci , przewrotno ci , naukami diabelskimi Mt. 15., ustawami rozumu swego, wynalazki swymi fa szywymi, wyk ady Pisma wi tego nowymi, cz onki wiary rzekomo krze cija skiej, zakony wymy lonymi, regu ami rozmaitymi, prawy, dekrety, kanony, koncylijami, synody i innymi wymys y. Ktemu jeszcze miejsce swe a stolic sw wzmocni pochlebstwem, dary, obietnicami, rozdawaniem urz dów, beneficyjami, jurgielty, skarby. bogactwy, powinowatymi, którzy przy nim stoj broni c zwierzchno ci jego M ich. 3.. W tym te swoim pa stwie a oko o tej stolice swej postawi sobie mocne forytarze, kardyna y, arcybiskupy, biskupy, opaty, sufragany, kanoniki, proboszcze, oficyja y, dziekany, poddziekany, sekretarze, koncylijarze, ostyjarze, plebany, komendarze, wikaryje, rozlicznych barw mnichy: szare, czarne, bia e, pstre, jako dudki mierdz ce. Aza ma o tych dworzan jego, których sobie nastrzyg , napi tnowa , nacechowa , wsz dy je po wiatu rozniós szy a rozproszywszy? Nadto panowanie swe, zwierzchno swoje i stolic sw tak dziwnie umocni dochody, intratami, annaty, sakrami, wi topietrzem, czynszami, wyderkofy, pop atki i lichwami. A i by tym mocniej sta a ta stolica a królestwo jego, tedy czyni c sie najwy szym kap anem, u ywa czarnoksi skich nauk, gu li, czaruje, kre , wi to ci targa, a na to miejsce co innego wtr ca: do krztu olej, sól i b oto z linami miesza, wody, ognie, bagna, popio y, pokrzywy, kadzid a, wiece woskowe, agnusy 154 0 187 obyczajem poga skim po wi ca i z nich wi to ci czyni, nazywaj c sie s ug nad s ugami Bo ymi, a wszako sobie na wszem przeciwnym b c, nazywa sie naj wi tszym. Ludzi rzekomo rozgrzesza, mi ciwe lata rozsy a, odpusty dawa, rodzice zabija dopuszcza, panienki gwa ci , mniszki z klasztoru wywodzi , ludzi ile kto chce zabi , tedy temu wolno dopuszcza, daj c na to listy z piecz ciami swymi, wybawia dusze z czy ca, o innym antykryscie powiedz, eby sie ludzie nie domy leli, i on sam jest pewnie nim. Ale o nim w nie napisa Ireneusz n czennik, powiadaj c, i ten jest pewnym antykrystem, który wyrzuciwszy w asny j zyk z ko cio a Bo ego wprowadzi nowy, nie któ takowy jest, jedno papie , który wprowadzi obcy j zyk do ko cio a miedzy wierne Pa skie, eby ludkowie nie zrozumieli blu nierstwa jego, którym sie onutargn na majestat samego Pana Boga wszechmog cego, a które ludkom prostym cukruje owymi swymi dzwony, owymi obrazy, ubiory, ha bami (chcia em rzec albami), kom ami, kazu ami, ornaty, dalmucyjami, rokietami, infu ami, kurwaturami, krzy mi, pacyfika y, otog owy, aksamity, z otem, srebrem i innymi dziwnymi a niezliczonymi aparaty i wymys ami, aby sie jedno tak l ni a a wieci a 1560 stolica jego. Nie wierz e tedy temu ani sie nadziewaj, mój mi y wierny krze cijaninie, aby inszy Babilon by , sk d by antykryst narodzi sie i wyj mia 2 T es. 2.. Rzym ci jest tym marnym Babilonem a siostr Sodomy Ap ok. 1 8. i Gomory, przewy szaj c je w z ciach swych. A przeto radz s uchaj g osu Pana Boga Zast pów, który wo a na wierne swoje: „Wynid a uchod ludu mój, jak ie chcesz sie sta uczestnikiem z ci ich, tudzie karania, pomsty i zginienia, które im jest zgotowane. O b ogos awione to s oczy, które widz to wielkie miasto, a w nim tego Dz. Ap. 20, 2 Tea. 2,. syna liwego zatraconego, to drzewo przez owocu, tego wilka, Dan. 14. nied wiedzia, smoka lwa drapie nego, wieprza dzikiego, byka ustego, Ap ok. 12, z odzieja, otra chytrego, grób pobielany, syna dyjab owego, m obójc zdradliwego, nieprzyjaciela Bo ego, robotnika przewrotnego, doktora 2 P. 2. i proroka fa szywego. Którego Bóg — brzuch jest, a chwa a w posromomieniu, a który ni o czym innym nie rozumie ani sie czym innym bawi, Mt. 23. jedno rzeczami ziemskimi, sw wol , psot a po dliwo ci i 188 nieczystotami wiata tego. A który w ywszy na g ow sw trzy koron 2 T es. 2, 4. piecz tuje sie dwiema kluczami, przyw aszczaj c im moc tak , jakoby on móg , gdy komu chce, otworzy i zawrze królestwo niebieskie, a i te kogo chce, gdy sie mu jedno zaba y, mo e pos do piek a na wieczne m ki. A mniemaj c, eby na mocnej skale siedzia w Rzymie swym / 20., zbudowa sobie dom swój na piasku jako szalony, chocia sie sam ska a opok nazywa. (…) II Jan Niemojewski o ko ciele rzymskim i papiestwie „Niezwykle interesuj ce s spostrze enia71 Jana Niemojewskiego dotycz ce ko cio a katolickiego i jego instytucji z papiestwem cznie. Zagadnieniom tym po wi ci specjaln rozpraw „Okazanie, i ko ció katolicki...". Kwestie dotycz ce zwierzchniej adzy papie a nad ko cio em by y ju przedmiotem dysputacji z Powodowskim w roku 1579, wiele miejsca po wi ci im te w „Odpowiedzi" na wywody Wilkowskiego o czterech jego znakach, jednak dopiero w tym dziele zaj si tym problemem z gruntownym znawstwem i wybitn erudycj , jemu w ciw . Na ka z cech ko cio a rzymskiego Niemojewski przytacza ró ne dowody b ce ich zaprzeczeniem. Dowodz c, i ko ció papieski nie jest apostolski przytacza 3 dowody temu przecz ce: a) nie zachowuje nauki apostolskiej, ale j l y i ni gardzi, b) nie na laduje porz dków apostolskich i nie kultywuje obyczajów apostolskich. „Dla tych tedy wielkich i nieomylnych przyczyn, ko cio em si apostolskim zwa adnym sposobem nie mo e" 250. 72 c// Od aposto ów nie pochodzi msza, komunia pod jedn postaci , ani te wymys y ludzkie, zwane tradycj . Msza od pocz tku do ko ca jest zmy lona przez ludzi. Obecna hierarchia ko cielna nie ma nic wspólnego z apostolsk , podobnie jak i obecny rz d jest 71 Stanis awTworek: Zbór Lubelski … Lublin 1966 s. 89-92 722 5 0 251 J. N i e m o j e w s k i : Okazanie, i ko ció katolicki..., s. 5. Ibidem, s. 40. 189 kra cowo ró ny od apostolskiego. Typowo ludzkim tworem w ko ciele jest instytucja papiestwa. Aposto owie nauczali tylko o jednym pasterzu — Chrystusie, nie wspomnieli natomiast nic o papie u. ,,A je li aposto tego tytu u zamilcza , pewnie to dlatego uczyni , i o tej potworze i zarazie, któr ludzie zawiedzeni ku zginieniu swemu ' nie rych o po czasach apostolskich do ko cio a swego wprowadzili, nic nie wiedzia 251. Ze wszystkich uczynków i post pków Piotra nigdzie nie mo na dopatrze si jego zwierzchniej adzy nad ko cio em. Je li Chrystus powiedzia Piotrowi „Pa owce moje", to znaczy pozwoli mu je naucza , ale bynajmniej nie znaczy to, e postanowi go swym nast pc i uczyni zwierzchnikiem. W wietle pism ojców ko cio a do VI wieku, jak i ustaw pierwszych synodów Niemojewski wykazywa , i zwierzchno ko cio a rzymskiego nad innymi nie by a znana. Zdobycie hegemonii przez ko ció rzymski by o mo liwe dopiero po stworzeniu pa stwa ko cielnego i wzmocnieniu przez to w adzy biskupów rzymskich, która nast pnie wzros a w walce z cesarzami niemieckimi. Podobnie jak o papie u, tak i kardyna ach nie ma adnej wzmianki w Pi mie w. i ojcach ko cio a. Pysze tedy papieskiej i wzmocnieniu tej niezbo nej stolicy s kardyna owie, jako za ich rozmno eniem pocz a si ta niezbo na stolica na wszelk z i okrucie stwo zmaga . A oni prawie s jako filary tej nierz dnej i przekl tej stolicy. A gdy tym synaczkom ojca nie stanie, tedy oni nie chc c osierocie , wnet si o inszego tatusia postaraj , którego sobie wedle upodobania stworz , aby ich on te jeszcze wi cej narodzi , a tak si wzajem z Boga i z ludzi szydz c aszcz , wystawiaj i zalecaj " 252. Tak tedy kardyna owie nie s niczym innym jak szczerym wymys em i kreatur papiesk . Cz sto odzi ludzie widz w nich tylko „dobr intrat ". Ich post pki i obyczaje s we wszystkim zaprzeczeniem pierwszych biskupów. Dzisiejsi biskupi prze cigaj trybem ycia i strojami panów wieckich. Zajmuj si wi cej gospodark swych w ci i dochodami z nich, ni sprawami ko cio a. „I mo ecie z dobrym sumieniem rzec, aby to byli namiestnicy apostolscy" 253. Nie lepiej od biskupów sprawuj si ksi a, którzy chodz po domach, weselach i karczmach. Nie wolno im by o mieszka z obc kobiet , „a dzi si 190 za nimi kucharki z dzie mi w ócz " 234. M czy ni, którym si robi nie chce, id do klasztorów, by tam pró nowa , je i pi . Ko ció rzymski nie zachowuje takich cnót apostolskich, jak: mi , pokora, cicho i cierpliwo . Wr cz przeciwnie, dzieje papie y, to w du ej mierze dzieje wa ni i walk mi dzy sob , z kardyna ami, z cesarzami niemieckimi i królami francuskimi. Ko ció rzymski nie jest wi ty. Jego nauka o wzywaniu umar ych i oddawaniu im czci, czczeniu obrazów (ba wochwalstwo), o celibacie przeczy temu i nie wynika z Pisma w. Przyczyn wprowadzenia celibatu Niemojewski widzia w tym, „aby im ich bogactw ko cielnych ksi e ony i dzieci nie wytrawi y" 255. Pan Bóg adnemu stanowi i cz owiekowi nie broni ma stwa, je li uzna za stosowne w nie wst pi . Z nauki ko cielnej o celibacie pochodzi nieczysto , gdy „najmniejszy jest grzech cudzo , ni ksi dzu amawszy lub on poj " 256. Modli si nale y tylko do Boga i Chrystusa, nie do ludzi umar ych, którzy sobie nie mog da ratunku, ani te nie mog pomóc innym. Nie godzi si te oddawa przez ludzi czci obrazom, ani te modli si do nich. „Bo pan Bóg w zakonie wszelakich obrazów, które by czci i chwali miano, zakaza ", 257. „Wa si ku temu najwi kszej obrzyd ci, ci spro ni ba wochwalcy, gdy obraz Boga najwy szego, który jest duch niewidzialny i nieogarniony cz owiekowi staremu siwemu podobnego" 258. Maria, urodzona przyrodzonym cz owiekiem, by a cz owiekiem. adna tedy nie nale y jej si chwa a bo a. „Aposto owie i s ówkiem jednym o tej ba wochwalskiej chwale Maryjej Panny nie ucz " 259. Z powodu wi c tak grubych ba wochwalstw nauka ko cio a rzymskiego nie jest wi ta. Spowied , pokuta i post; wszystko oparte na danych zewn trznych nie przynosz adnego polepszenia ludzi. Pierwsza z nich jest szydzeniem z Boga i ludzi. Ci ostatni pojmuj j zupe nie mechanicznie, szepc c w ucho ksi dzu, kl cz c. Z takiego jej pojmowania prowadz wrota do z ego ycia. „Co si wszystko z tej waszej zausznej wymy lonej spowiedzi okazuje, do której chocia si ludzie co rok hurmem, jak byd o do chlewa, cisn , przed e adnego polepszenia nie ujrzysz, ale pospolicie si tak spowiadaj , i nie mam ci co inszego powiedzie mi y ksi e, Tak e lata jubileuszowe i odpusty zach caj ludzi i pozwalaj im wie 191 rozpustne ycie, gdy utartymi czyni prze wiadczenia, jakoby za pieni dze mo na by o uzyska odpuszczenie grzechów, bez udzia u adnych aktów wewn trznych. Jedno ko cio a rzymskiego jest fikcj , gdy faktycznie istnieje wiele nabo stw, regu i zakonów. Papie zatwierdzi nowy zakon — jezuitów, tylko dlatego, e wchodzi y w rachub interesy papiestwa „i im schodzi o na drych obro cach i forytarzach, trzeba im by o nowych chytrków i sofistów, którzy by ich stolic upadaj podpierali i ratowali" 261. Mówi c wreszcie o powszechno ci ko cio a rzymskiego autor „Okazania" zauwa a, i jest on tak nies usznie nazywany, m. in. dlatego, e przecie istnieje wiele ko cio ów nie uznaj cych rzymskiego, jak: ruski i grecki. Ko ció rzymski nie jest powszechny, gdy przez powszechno ojcowie ko cio a rozumieli wszystkich wybranych: ywych, umar ych i tych co si dopiero narodz . G ow tego ko cio a jest Chrystus, którego wszyscy maj dopiero zobaczy przed dniem s du. Niemojewski, nazywaj c ko ció rzymski przekl tym Babilonem, prosi Boga, aby da mo liwo nawrócenia si wielu wiernym i nie pozwoli im zgin razem z nim 2(i2. Tak gruntowna, naukowa i kompetentna, oparta w du ej cz ci na obserwacjach, krytyka oficjalnego ko cio a, z jego instytucjami, zwyczajami, obyczajami i ceremoniami, przeprowadzona z pozycji aria skiej, by a chyba jedyn , spotykan w polskiej literaturze ró nowierczej. Krytyka M. K r o w i c k i e g o niektórych z tych zagadnie w jego „Apologii" ust puje sw g bi , erudycj , trafno ci s dów i lapidarno ci J. Niemojewskiemu. Ten ostatni by o ca klas wy szy w formu owaniu tez i argumentów. Dzie o to wskazuje na silne powi zanie naszego antytrynitaryzmu z humanizmem, a z uwagi na erudycj , metod filologiczn i warto ci pisarskie zaliczy je nale y do najcenniejszych dokumentów ideologii arianizmu szesnastowiecznego. 192 III ANDRZEJ WISZOWATY O RELIGII ZGOD NEJ Z ROZUMEM SI CZY LI TRA K TAT O PO S UG IWANIU S DEM RO ZUM U TAK E W SPRAWAC H TE O LO G ICZNY CH I RELIG IJNY CH PA STWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE Andrzej Wiszowaty jako dzia acz i my liciel odzie cze lata Andrzeja Wiszowatego (1608—1630)73 Andrzej Wiszowaty urodzi si 26 listopada 1608 r. w Filipowie, w województwie trockim1. Pochodzi z rodziny aria skiej, która oko o spraw religijnych gorliwie zabiega a i niema e dla zboru po a zas ugi2. Matka jego, Agnieszka, by a jedyn córk Socyna; ojciec Stanis aw, wkrótce diakon aria ski w Robkowie. pe ni podówczas funkcje zast pcy starosty, którym by Krzysztof Morsztyn, wuj jego ony, fundator filipowskiego zboru3. W roku urodzin Andrzeja poleci synod rakowski jego stryjowi, równie Andrzejowi, który ju kaza po ró nych zborach na Wo yniu i Ukrainie, a wówczas jako kaznodzieja pracowa w Filipowie u boku Jana Vólkla, znakomitego dzia acza i pisarza aria -skiego4, aby zechcia tam d ej jeszcze pozosta 5. Drugi znów stryj Wiszowatego, Benedykt, mia by jednym z za ycieli i kierowników s ynnej szko y rakowskiej 6. 73 BRACIA POLSCY, LUDZIE IDEE WP YWY Andrzej Wiszowaty jako dzia acz i my liciel, Warszawa 1957 193 Aby synowi swemu da nale yte wykszta cenie, przeniós si Stanis aw Wiszowaty do województwa krakowskiego i, obj wszy w dzier aw wie Jankówk , syna swego pos do s siedniego Raciborska, siedziby Morsztynów, gdzie wraz z synami Krzysztofa Morsztyna i pod jego bezpo redni opiek pobiera pierwsze nauki od domowego pedagoga 7. Krzysztof Morsztyn, z powodu swoich zas ug obdarzony przez króla starostwem filipowskim, znany by ze swojej gorliwo ci aria skiej 8. Nie tylko bowiem zak ada , gdzie móg , zbory aria skie, ale równocze nie stara si tak e ochrania arian i broni ich przed szerz si nietolerancj 9. On to prawdopodobnie doradzi Stanis awowi Wiszowatemu, u którego si nie przelewa o, aby przesiedli si do Jankówki, a wydzier awiwszy mu t wie , syna jego zabra do siebie i czuwa nad nim, jak nad w asnymi dzie mi. I musia ten wp yw na m odego Andrzeja by silny i dobry, skoro pó niej, wdzi czny mu za doznane dobrodziejstwa, stale go senatorem Ko cio a Bo ego nazywa 10. Przy jego czujnej trosce ma y Wiszowaty robi szybkie post py w nauce i ju w 1619 r. wysy a go ojciec na dalsze studia do s ynnej wówczas w ca ej Polsce szko y rakowskiej. Rektorem jej by w owych latach Jan Crell, m ogromnego wykszta cenia w teologii i filozofii, które to nauki w klasach najwy szych wyk ada 12. W 1618 r. na bardzo licznym synodzie obrano go ministrem zboru w Piaskach, ale pod tym jedynie warunkiem pozwolono mu Raków opu ci , o ile to nie przyniesie adnego uszczerbku dla szko y 13. Tymczasem, poniewa zbór nie mia nikogo bardziej odpowiedniego na to stanowisko od niego, musia Crell nadal spe nia swoje obowi zki rektorskie, chocia nie czu d tego zbyt wielkiego powo ania. Obowi zki te jednakowo spe nia w dalszym ci gu gorliwie, nie zapominaj c równocze nie o swoich studiach teologicznych i pracy w zborze. Kaznodziej w zborze by wówczas Walenty Smalcius, jeden z najwi kszych polemistów aria skich, a pomagali mu Jan Stoi ski i Hieronim Moskorzowski 14. Zarówno w zborze, jak i w szkole wrza a gor ca praca nad udoskonaleniem moralnym uczniów i wspó wyznawców. Wiszowaty, znalaz szy si w owym rodowisku, da si ca kowicie poch on jego atmosferze i tak gorliwie przyk ada si do nauk, i 194 nawet do domu rodziców wcale nie wyje , a z ojcem widywa si tylko podczas corocznych synodów w Rakowie 15.74 W 1621 r. przyjecha z zagranicy Marcin Ruar i obj stanowisko rektora szko y. Crell, u którego Wiszowaty zamieszka , po wi ci si wówczas ca kowicie pracy kaznodziejskiej w zborze. Praca w szkole, codzienne wspó ycie z Crel em, rozmowy i dyskusje teologiczne1, kazania w zborze — wszystko to musia o oddzia ywa w wysokim stopniu na m odego Wiszowatego i przyczynia si do jego rozwoju umys owego. Tote , kiedy uko czy szko rakowsk i rodzice zapragn li odda go na dwór którego z magnatów, Ruar, który zwróci uwag na wielkie zdolno ci ch opca, sprzeciwi si temu i wskazuj c, jak bolesne by oby, aby wnuk po jedynej córce Socyna mia zej z tej drogi, po której kroczy znakomity jego dziad, sk oni rodziców do tego, e pozostawili syna w Rakowie, aby si odda w zupe no ci studiom teologicznym 16. Chocia Andrzejowi nie by o dane patrze na dzia alno swego awnego dziada, przecie ju od pierwszych zapewne lat dzieci stwa musia w otoczeniu swoim s ysze o nim jako o wzorze prawdziwym cnoty i m dro ci. Wpatrzony w ten wzór, mo e niejednokrotnie marzy o tym. by mu dorówna swoim yciem i sta si godnym jego potomkiem. A zbli y si i nadchodzi y czasy coraz burzliwsze i niespokojne; trzeba by o Ko cio owi aria skiemu ludzi dzielnych i silnych, trzeba by o pracowników niezmordowanych, bo woko o wzrasta a zawzi to i nienawi i szerzy a si nietolerancja. Chocia nigdy jeszcze zbór aria ski nie rozrós si tak pot nie i nie mia tylu, co wówczas, ludzi s awnych swymi dzie ami w Polsce i zagranic , przecie troska O przysz w ród mno cych si z roku na rok oznak wrogiej, systematycznej a podst pnej roboty ich przeciwników religijnych, kaza a ówczesnym sternikom aria skiego zboru zawczasu pomy le o wychowaniu sobie ludzi, którzy by nadchodz cej burzy czo a mia o stawili i prac w zborze dalej chcieli prowadzi . 74 H Bock Historia Antitrinitariorum T. I, s. 116—158; por. równie Chmaj. Marcin Ruar, s. 114—115 niniejszego wydania. i* Chmaj, op. cit., s. 113. i5 Sandiuis, op. cit., s. 230. 195 Te zamys y Braci Polskich zgadza y si z zamierzeniami m odego Andrzeja. Bo i jego poci gn a praca religijna, zaj y i zaciekawi y problemy 7 teologiczne, Ci e towarzystwo Crella, rozmowy, jakie z nim prowadzi , ycie zbo ne, na które patrzy , to wszystko krzepi o go i rozwija o. Tote gdy po uko czeniu studiów rakowskich obj w 1629 r. obowi zki pedagogiczne w domu katolickim Aleksandra Tar y, wojewody lubelskiego, nie tylko pozosta wierny doktrynie, z któr si dok adnie zapozna w Rakowie, ale stara si nawet, o ile mia do tego sposobno , innym j tak e zaszczepi . Tymczasem Bracia Polscy, którzy niech tnie patrzyli na obj cie przez niego tego stanowiska, wezwali go uchwa synodu, aby powróci do Rakowa celem kontynuowania swoich studiów teologicznych 17. Wiszowaty us ucha wezwania i kiedy Tar o nalega , aby -wraz z jego synami pojecha za granic , odmówi pro bie i po egna dom wojewody. Podró e zagraniczne (1631-1642) Nied ugo potem (w 1631 r.), otrzymawszy stypendium rakowskie, wybra si Wiszowaty w pierwsz swoj podró zagranic ,8. Wraz z nim wyjechali z Polski Aleksander Czaplic, Miko aj Lubieniecki i Piotr Suchodolski, wszyscy arianie i prawdopodobnie wychowankowie szko y rakowskiej. W Gda sku odwiedzili Ruara, który mia im w tej podró y towarzyszy , w tym samym bowiem roku uchwa synodu polecili mu Bracia Polscy, aby stara si doprowadzi do skutku zjednoczenie remonstrantów z socynianami. Tymczasem Ruar, który ju podówczas korespondowa z Grotiusem, otrzyma od przyjació z Holandii wiadomo , e Grotius po powrocie z Pary a do ojczyzny musia z niej znowu ucieka z powodu gro cego mu niebezpiecze stwa. Nie wiedz c, gdzie Grotius przebywa, napisa Ruar natychmiast list do jednego z przyjació z pro , aby mu poda bli sze szczegó y o podró y Grotiusa, pragn bowiem zetkn si z nim osobi cie. Trzeba wi c by o czeka na odpowied . Czy ta odpowied nadesz a, czy te Ruar sk din d si dowiedzia , e Grotius jest w Hamburgu, do e dopiero z pocz tkiem 1632 r. mog o ca e grono pu ci si w 196 zamierzon podró , zabrawszy ze sob jeszcze m odego profesora w gimnazjum gda skim, Joachima Pastoriusa 20. W Hamburgu gdzie si zatrzymali, odwiedzili Grotiusa. który ich przyj bardzo uprzejmie i mia nast pnie z Ruarem rozmow o interesuj cych ich zagadnieniach religijnych 21. Z Hamburga udali si wszyscy do Lejdy, gdzie Wiszowaty zapisa si 28 czerwca 1632 r. w poczet uczniów tamtejszego uniwersytetu zamierzaj c studiowa teologi 22. Z nazwisk profesorów, których ucha w Lejdzie, zachowa o nam si jedynie nazwisko wybitnego profesora logiki i metafizyki, Burgersdijcka23. Z Lejdy wyje niekiedy Wiszowaty do Amsterdamu, gdzie znowu ucz szcza na wyk ady Jana Gerharda Vossiusa i Kaspra Barlaeusa, z którymi wszed w serdeczne i bliskie stosunki. Oprócz tego gor co si tam zaprzyja ni z profesorami teologii, Szymonem Episcopiusem i Stefanem Curcellaeusem24. z kilku wybitnymi m ami31, a nast pnie do Pary a, gdzie zapozna si i zaprzyja ni z Gassendim32, Grotiusem i Mersenne'em. Tu ucz szcza na wyk ady i bra ywy udzia w dyskusjach naukowych, w których mia o wy uszcza swoje zapatrywania religijne33 (…).75 Po powrocie do ojczyzny w 1637 r. by Wiszowaty przez jaki czas nauczycielem Adama Suchodolskiego; kiedy za w 1638 r. pod pretekstem, e dopuszczono si zniewagi religii katolickiej w Rakowie, zapad a w Warszawie uchwa a zburzenia szko y rakowskiej, zamkni cia zboru, zniszczenia drukarni i wyp dzenia ministrów i nauczycieli — odczuwaj c gor co krzywd , jak wyrz dzono Ko cio owi Braci Polskich, po pieszy do Warszawy i tam, w Izbie Poselskiej, w 1639 r. broni doktryny rakowskiej, przeciwstawiaj c j pogl dom katolickim i protestanckim. Nie udzi si chyba Wiszowaty, e co wskóra tymi swoimi wywodami. Uchwa a warszawska by a znamieniem czasu, by a jednym z objawów wzmagaj cej si ju od dawna nietolerancji. Bracia Polscy, którzy ze wszystkich dysydentów najbardziej byli 75 18 Sandius Anonymi Episto a, s. 231—232. !9 Bock Historia Antitrinitariorum. T. I, s. 722; por. równie Chmaj Marcin Ruar, s. 136—138 niniejszego wydania, 24 Sandius, op. cit., s. 232.; 23 — Bracia Polscy 197 znienawidzeni, bo nie tylko przez katolików, ale zarazem przez zwolenników Lutra i Kalwina, nie mogli si spodziewa adnych ust pstw. Je eli wi c pomimo to Wiszowaty publicznie wyst pi , uczyni to dlatego, aby zmusi przeciwników do starcia si z nim w dyskusji, aby im wykaza , e walka o prawd nie na miecze odbywa si powinna, ale w wolnym i swobodnym badaniu; chcia zarazem podkre li , e Bracia Polscy nie ul kn si prze ladowa i doktryny swej nie porzuc . Jako pó niejszym swym yciem sam dowiód tego niezbicie. Tymczasem na pro matki Suchodolskiego, chocia ucze by wyznawc Kalwina, podj si Wiszowaty dalszej nad nim opieki i w 1640 r. pu ci si z nim w now podró zagranic , do Niemiec, Holandii i Francji. Trwa a ona równie lat kilka34, a cho bli szych wiadomo ci o niej nie mamy, przecie mo emy mia o przypuszcza , e Wiszowaty nie omieszka przy tej sposobno ci odnowi dawne swoje znajomo ci, zacie ni zwi zki przyja ni, pozawiera nowe oraz pog bi i ugruntowa jeszcze bardziej swoj wiedz . Paca kaznodziejska (1643—1654) wiedz nale o zu ytkowa dla dobra zboru, nale o odda si pracy w ród swoich, broni ich i os ania przed atakami nieprzyjació , lata m skie wyrobione do wiadczeniem w ród obcych po wi ci na umocnienie stanowiska wspó wyznawców w ojczy nie. My leli ju o tym Bracia Polscy podczas swoich corocznych synodów, wzywali go te ju przedtem, aby wróci z zagranicy do kraju, ale dopiero w 1642 r., zebrani na synodzie w Czarkowie, postanowili powierzy mu godno ministra zboru w Piaskach, posiad ci Suchodolskich. S dzili, e bliski i serdeczny stosunek do Suchodolskich prac mu u atwi, a w skryto ci mo e przypuszczali, e z czasem uda mu si i ich samych pozyska z powrotem dla doktryny. Pomylili si ogromnie. Suchodolski z poduszczenia matki i krewnych zbór zamkn , a na interpelacj Wiszowatego i m odszego Krzysztofa Lubienieckiego 33, którzy do niego si w tej sprawie udali, odpowiedzia , e zboru otworzy nie pozwoli, gdy obawia si , aby mu wszystkich mieszka ców na swoj religi nie nawrócili. 198 Wobec tego trzeba by o pomy le o innym stanowisku dla Wiszowatego. Otrzyma je w 1643 r. jako kaznodzieja zboru w Szerszniach, na Ukrainie, gdzie mia pracowa pod patronatem Stefana Wojnarowskiego, maj c przy boku znanego z wykszta cenia i wymowy Jana Stoi skiego 37. Zebrani na synodzie w tym samym roku w Siedliskach Bracia Polscy polecili mu równocze nie, aby zaj si obron g nego dzie a Crella De uno Deo Patre, przeciwko któremu wyst pi Jan Henryk Bisterfeld, znany wróg doktryny rakowskiej 38.76 Mo emy sobie wyobrazi , z jak rado ci przyst powa Wiszowaty do owej kaznodziejskiej pracy. W Szerszniach spotka si ze Stoi skim, znanym mu jeszcze z Rakowa, kiedy jako m ody ch opiec zapoznawa si dopiero dok adniej z doktryn , a równocze nie przygl da si yciu Braci Polskich i ich duchowych przywódców. Teraz mia sam by przywódc , pracuj c razem z tym, który opu ciwszy Polsk w 1638 r. po owej niesprawiedliwej uchwale warszawskiej, powróci potajemnie oko o 1641 r. i schroni si w posiad ci Wojnarowskiego, aby ministruj c jak dawniej przyczynia si znowu do krzewienia jedynej prawdy. W pobli u za owej wsi, w s siednim Uszomirze, mieszka przyjaciel Wiszowatego, Jerzy Niemirycz, podkomorzy kijowski, z którym Wiszowaty spotyka si przed aty na studiach w Lejdzie 39. ród tak yczliwego otoczenia musia Wiszowaty czu si zupe nie dobrze, cho obowi zki przysz o mu pe ni w bardzo odleg ej stronie. By mo e, e bardzo cz sto wyje do posiad ci Niemirycza, gdy Bock opieraj c si na aktach synodalnych, wed ug których Wiszowaty w 1643 r. mia zosta przydzielony staro cie owruckiemu, przypuszcza, e w Szerszniach nie by on wcale albo je eli by , to bardzo krótko 40. Tymczasem autor listu anonimowego, dobrze poinformowany o yciu Wiszowatego, utrzymuje, e m ody kaznodzieja by bardzo mi y zarówno s uchaczom, jako te samemu patronowi zboru, Wojnarowskiemu, „z powodu czujno ci w urz dzie. 76 By on ojcem Stanis awa Lubienieckiego (m odszego), historyka zboru, i ostatnim ministrem w Piaskach. Umar w 1648 r. Bock Historia Antitrinitariorum, T. I, s. 444. 199 Tu, zaraz w pocz tkach swej pracy, otrzyma Wiszowaty straszn wiadomo o zamordowaniu jego ojca przez band chciwych rabunku z oczy ców we Wroeimirowej, w podgórskiej okolicy województwa krakowskiego, do której si przeniós jego ojciec nabywszy j na w asno . Wie ta, jakkolwiek bardzo bolesna, nie odebra a mu przecie ochoty do pracy; tym usilniej jeszcze przyk ada si do niej czerpi c podniet z yczliwo ci, jak go darzyli Wojnarowski i Niemirycz. Jerzy Niemirycz namawia go nawet, aby uda si z nim razem do miasta Or a szerzy tam wiar ród ludów poga skich, id c za przyk adem swego imiennika, w. Andrzeja, który mia w ród Scytów g osi s owo Bo e 42. Jednakowo Bracia Polscy, którzy inne mieli zamiary, przenie li Wiszowatego do województwa wo skiego i pod jego opiek oddali zbory w Haliczanach i Iwanicach polecaj c mu równocze nie, aby od czasu do czasu odwiedza tak e swoich wspó wyznawców w Beresku i Kisielinie. Tymczasem czujna zawi nieprzyjació doktryny, nie chc c dopu ci do jej rozkwitu w owych posiad ciach Czapliców i Iwanickiego, postanowi a jej protektorom, i aposto om zada cios stanowczy. W ciciela Kisielina, Jerzego Czapliica, zawezwano przed s d zarzucaj c mu, e wygna com rakowskim, ministrom i nauczycielom, udzieli u siebie schronienia. Z obrad trybuna u, który mia s dzi ow spraw , wykluczono jego cz onków Adama Hulewicza i Aleksandra Czaplica, syna Jerzego, poniewa byli wyznawcami doktryny aria skiej - obawiano si widocznie, by ich zdanie nie wypad o na korzy oskar onych. Czaplica skazano na zap acenie tysi ca z otych grzywny i za dano, aby przed oblicze trybuna u sprowadzi ministrów zboru i nauczycieli szko y; kiedy za ci si nie stawili, podwy szono mu znacznie grzywn i uchwalono zburzenie zborów w Kisielinie i Beresku 43. Nie dano nawet spokoju nieboszczykom, wyjmuj c spod czci i skazuj c na grzywny Joachima Rupniowskiego 44, który jako kaznodzieja w Beresteczku umar tam w 1641 r., i niedawno zmar ego Macieja Twardochleba 45, przez 30 lat piastuj cego urz d ministra zboru w Kisielinie; synowcom za Jerzego, Andrzejowi i Aleksandrowi Czaplicom, zabroniono pod gro najsro szych kar dalszego tolerowania doktryny w swoich posiad ciach 46. 200 Kiedy pomimo tych represji Wiszowaty pe ni nadal swoje obowi zki w owych zborach, utrudniano mu t prac wszelkimi sposobami i wzywano go nieraz przed trybuna . Grozi o mu nawet wydalenie z kraju; on sam ju postanowi dobrowolnie usun si do Holandii, ale go Bracia powstrzymali, dok adaj c równocze nie wszelkich stara , by móg pozosta w ojczy nie. Tak ubieg o mu lat par na owej pracy kaznodziejskiej. W tych latach w nie napisa rozpraw przeciwko Bisterfeldowi, gdy w 1646 r. na synodzie w wie (na pó n.-zach. od Kisielina) polecono jednemu z Braci, aby zbada 47.77 eniwszy si 3 maja 1648 r. z Aleksandr Rupniowsk , córk Joachima i El biety z Lubienieckich, przeniós si do Siedlisk, gdzie powierzono mu stanowisko kaznodziei na miejsce zmar ego w tym roku m odszego Krzysztofa Lubienieekiego. Do pomocy dodano mu Paw a My lika 48. Lecz i tutaj nie' mia a Wiszowatemu praca up ywa spokojnie. Prze ladowania arian szerz si dalej; przeciwnicy czyni c wszystko, aby ich zmusi do opuszczenia granic Polski, nie pomijaj adnej sposobno ci, która im dawa a jak kolwiek bro do r ki. Tak skazuj Jonasza Schlichtinga za wyznanie wiary napisane w 1646 r. na spalenie dzie a i infami 49; on sam musi si ukrywa i dzia potajemnie. Zbór aria ski usi uje broni si jak mo e; ledwie Wiszowaty obj nowe obowi zki, a ju otrzymuje od Braci polecenie, aby uda si natychmiast w Krakowskie i Sandomierskie i 77 43 H. Merczyng Zbory i senatorowie protestanccy w dawnej Rzeczypospolitej. Warszawa 1905, s. 106. 44 Ministrem zboru w Kisielinie by on w latach 1612—1618, poza tym pracowa jako kaznodzieja w Lublinie i w Rakowie (Bock Historia Antitrinitariorum. T. I, s. 736—737). 43 By on najpierw kaznodziej w Lublinie. Do Kisielina przeniesiono go w 1615 r. (tam e, s. 977). 46 Sandius Anonymi Episto a, s. 237. 17 Bock, op. cit. T. I, s. 1022. 48. My lik w 1635 r. by nauczycielem w Rakowie, w 1639 r. w Czernichowie (w pow. ytomirskim), dopiero w 1643 r. pracuje jako minister w Siedliskach, Dobrzyniu i azinie. Dopiero synod w Siedliskach zwolni go na w asn pro z owego urz du (Bock Historia Antitrinitariorum, T, s. 523). 201 u tamtejszych wybitnych wyznawców i przyjació doktryny poczyni kroki o wyjednanie w Warszawie ochrony ich dzia alno ci 50. Tymczasem zbli aj ce si szybko wypadki coraz ci szymi czyni ich ycie i ich prac . Kiedy Wiszowaty wywi zawszy si z polecenia powróci do Siedlisk, wybuch a wojna kozacka i zmusi a go do schronienia si wraz z Andrzejem Rupniowskimi, synem Joachima, i innymi wyznawcami w okolice Gda ska. Pocz tkowo osiad w Buskowie, posiad ci Jana Arciszewskiego, sk d trzy razy w tygodniu wyje do pobliskiego Zaskoczyna, aby kaza w ród ,,braci"; pó niej przeniós si do Straszyna, posiad ci Paw a Iwanickiego, gdzie przy boku Ruara, który nie w ada dobrze j zykiem polskim, wyg asza polskie kazania i bra udzia w pracy zborowej 51. Po up ywie zimy, w 1649 r. powróci znowu do Siedlisk. Tego samego roku uchwa a synodu powo a go do Radostowa pod Rakowem. Po zniesieniu zboru rakowskiego w 1638 r. wyznawcy Socyna przenie li si do pobliskiego Radostowa, a opiekunk ich i protektork by a w cicielka tej wsi, z domu Cikowska, wdowa po Wylamie 52. Ta ci a zmiana warunków yciowych i ci kie czasy, w których przysz o mu dzia , kaza y mu wyt wszystk energi , by si oprze naciskowi z zewn trz i nie dopu ci do upadku ducha u tych, którzy dot d byli wierni Braciom Polskim, ale mo e ju w skryto ci my leli o porzuceniu niebezpiecznej doktryny i przej ciu na inne wyznanie. Wiszowaty nie zra si niczym; wa ka i niebezpiecze stwo hartowa y go i by y bod cami do podwojenia wysi ków. Nie pomog y pro by ani gro by proboszcza ze wsi siedniej, nie pomog o oskar enie go w Warszawie i wezwanie do stawienia si przed s dem sejmowym53. Dopiero mier Wylamowej i zniesienie zboru w Radostowie przez jej zi cia — katolika Sieniut po o koniec jego tam pracy. Wówczas (w 1652 r.) pod do Robkowa (pow. biecki w wojew. krakowskim), aby tam z polecenia Braci spe nia te same obowi zki. Kaznodziej w Robkowie by znany mu z lat dziecinnych Seweryn Morsztyn 34, syn starosty filipowskiego, a opiek nad zborem sprawowa zi starosty, Abraham Mierze ski. Po przybyciu tam Wiszowatego Bracia Polscy przenie li Morsztyna do za onego 202 przez jego ojca zboru w Raciborsku, Wiszowatemu za polecili, aby równocze nie obj nadzór nad zborem w Luc awicach, gdzie ministrem by podówczas Jan Moszowski 55. Tu up yn o Wiszowatemu spokojnych lat cztery na pracy kaznodziejskiej i pisarskiej. Ju w ostatnich latach pobytu swego w Radostowie zaj si uk adaniem pie ni religijnych na wzór psalmów 56, przek adem na j zyk polski psalmów Dawida i pisaniem komentarza do Nowego Testamentu 57; 78teraz nie tylko prace owe kontynuowa , ale prócz tego z polecenia synodu podj walk z najzaci tszym wrogiem arianizmu, jezuit Cichowskim. (…) W Czarnkowie Wiszowaty wyg asza w ród tej nawa nicy wojennej kazania do zebranej gromadki wiernych — jest symbolem ówczesnego aria skiego ruchu religijnego. Umi owa on ycie wewn trzne, ciche, skupione, patrzy na wiat poprzez pryzmat celów wielkich, o których nie zapomina nawet w ród najtrudniejszych warunków; ze sta ym uporem i z elazn konsekwencj d do nich w ród niebezpiecze stw i walki, w ród zawi ci i prze ladowa . W mo no ci pracy dla tych celów upatrywa swoje szcz cie, a w pracy czu si dopiero w swoim ywiole. Nad przekszta ceniem dusz w my l doktryny aria skiej pracowa Wiszowaty gdzie tylko móg . Kazanie by o dla niego g ównym narz dziem walki o dusze. cigany przeciwno ciami, przenosz c si z miejsca na miejsce Wiszowaty skupia , gromadzi ko o siebie wiernych wyznawców i prowadzi w ród nich swoj prac religijn . Ledwie rozpocz t prac w Czarkowie, a ju nadci gaj ce od strony Opatowa gromady ch opstwa ka mu ucieka dalej i ogl da si za bezpieczniejszym miejscem. Zbór Czarkowski pada tymczasem ofiar rozwydrzonej t uszczy, biblioteka Lubienieckiego ulega zupe nemu zniszczeniu. On sam wraz z Lubienieckim i oko o 30 rodzinami rozbitków aria skich schroni si pod opiek za ogi szwedzkiej do Krakowa 68. 78 s. Tam e, s. 552—553. 56 „A. 1651 in Synodo Czarcoviensi ipsi commendatur lit commodato maxime 5" „Insudasse quoque Wissowatium Psalterio in linguam polonicam transfe-rendo, Acta Consessus Raszcoviensis 1655 testantur" (tam e). 203 W gronie rozbitków powsta y z pocz tku w tpliwo ci, czy nale y korzysta z ochrony naje cy w czasie, kiedy ju sama ludno podnios a przeciwko niemu, bro , by wyp dzi go z Polski. Zdawali sobie spraw , e pó niej, gdy ju Szwedów w kraju nie stanie, nienawi mo e si zwróci przeciwko nim, a nieprzyjaciele obwinia ich b o sprzyjanie naje cy. Dlatego te wielu z nich chcia o si raczej uda na sk i do W gier, dopiero obawa, e w drodze tej mog pa ofiar zbrodni ze strony przeró nych lu no ócz cych si band zbrojnych, przechyli a decyzj na korzy Krakowa 69. W Krakowie Wiszowaty wraz z Lubienieckim i Jonaszem Schlichtingiem, który kryj c si jaki czas u brata Wespazjana przyby tu równie podczas szwedzkiego najazdu, czytaj i interpretuj Pismo w., pisz do niego komentarze 70 i skupiaj oko o siebie wszystkich tu aczy aria skich. Kiedy za równocze nie z wkroczeniem do Polski Rakoczego przybyli do Krakowa arianie siedmiogrodzcy, o ywi o si tu jeszcze bardziej ycie religijne, codziennie odbywa y si nabo stwa i wyg aszano kazania po acinie i po polsku. Na tej pracy up yn o im blisko pó tora roku. Kiedy w 1657 r. Kraków podda si zwyci skim wojskom Jana Kazimierza i za oga szwedzka opu ci a miasto, Schlichting 71 i Lubieniecki 72 pod yli ku pó nocy, aby na zawsze po egna Polsk , Wiszowaty za pospieszy na po udnie, kieruj c swoje kroki w stron Bobkowa. Poniewa w Robkowie z dawnego zboru znalaz tylko gruzy, uda si do Wrocimirowej i wysy aj c stamt d naoko o listy, wzywa do siebie rozproszonych wyznawców. Tymczasem przeciwko arianom gotowa a si ostateczna rozprawa. Reakcja katolicka, wyzyskuj ca zdrad narodow kilku arian; wyzywaj ce zachowanie si - jak wie nios a — niektórych teologów zboru 73; najazd Rakoczego, g osz cego wolno religijn , za którym szli arianie siedmiogrodzcy; wreszcie potrzeba jakiego koz a ofiarnego celem uspokojenia szerokich mas, podburzanych od dawna, zrobi y swoje. Zebrany w 1658 r. sejm w Warszawie uchwali wygnanie arian z Polski, je li do lat trzech nie zechc wyrzec si swych pogl dów, tym za , którzy by ich nadal popierali i propagand aria sk u atwiali lub te j prowadzili, zagrozi kar mierci. 204 Wiadomo o uchwale sejmu i podpisanie jej przez króla dosz a Wiszowatego w Robkowie, gdzie zajmowa si w nie organizacj zboru. Na jego bowiem wezwanie stawili si wierni wspó wyznawcy i w nowym zborze rozgorza o na powrót religijne ycie. Kres temu mia teraz po edykt królewski. Wiszowaty atoli postanowi wytrwa do ko ca. I nawet wówczas, kiedy w ciciel Robkowa zabroni im dalszego zgromadzania si w swojej posiad ci, Wiszowaty nie upad na duchu, ale udaj c si do w asnego maj tku we Wrocimirowej, jednym jawnie, innym potajemnie noc pociechy religijnej udziela i w wierze ich umacnia , z oddalonymi za listownie si porozumiewa .79 Kiedy nadszed rok 1660, w którym ostatecznie nale o si zdecydowa , czy i na tu aczk , czy te wyzby si swoich przekona religijnych, aby pozosta w kraju, niektórzy z arian udz c si , e mo e im si uda jeszcze w publicznej dyspucie obroni i zwrot korzystny dla siebie spowodowa , zebrali si na zamku ro nowskim u kasztelana wojnickiego, Jana Wielopolskiego, gdzie spotkali si z przyby ymi tam tak e za zgod biskupa krakowskiego przedstawicielami religii katolickiej. Z arian stawili si oprócz Wiszowatego W adys aw i Zbigniew Morsztynowie, Jan Moskorzowski, Maciej i Jan Przypkowscy i kilku innych. Ze strony katolików byli jezuita Miko aj Cichowski, prowincja zakonu bernardynów Rych owski, rektor krakowski Henning i inni 75. Dyskusja trwa a 5 dni (od 11 do 16 marca) i nie doprowadzi a do niczego. Cichowski broni t umaczenia Pisma w., podawanego przez Ko ció , tradycji i nieomylno ci papie a; Wiszowaty k ad g ównie nacisk na sprzeczno ci w poj ciu katolickim bóstwa jednego w trzech osobach i niezgodno ci tego poj cia z tekstem Pisma w. Dyskusji tej przys uchiwa si tak e kasztelan, a nies ychana bystro i jasno rozumowania Wiszowatego zdumia a go i zadziwi a. W par dni pó niej zaprosi do siebie Wiszowatego jako przyjaciela i namawia go serdecznie, aby przeszed na religi katolick i pozosta w ojczy nie, która ludzi 79 74 Sandius Anonymi Episto a, s. 250. 82 „Nec tantum domesticis parietibus contineri contenti fuere, sed omni nisu in id incumbebant, ut sacra eorum ulterius promulgarentur" (tam e). 205 uczonych potrzebuje 76; chcia mu nawet zapisa w darowi nie wie Gródek; Wiszowaty atoli odrzuci propozycj . Wola bowiem „dobra straci i cz obywatelsk ni czyste sumienie". 10 lipca 1660 r. opu ci Polsk . Tu aczka na obczy nie (1660—1666) Z Polski uda si Wiszowaty wraz z rodzin do skiego Kluczborka, gdzie ju zebrali si najwybitniejsi wygna cy. Odczuwali oni gor co krzywd , jaka ich spotka a, i w wydanym prote cie alili si na z amanie wolno ci religijnej i gwa t dokonany na zborze. Wiszowaty zabawi z nimi par tylko miesi cy, po czym z nastaniem zimy powróci potajemnie do Polski 77, aby tych, którym stosunki maj tkowe nie pozwoli y za granic wyjecha , a którzy pozostali nadal wiernymi wyznawcami doktryny, w wierze umocni i do dalszej wierno ci zach ci . Z nastaniem wiosny pospieszy najbli sz drog przez Karpaty na gry do Keszmarku, do swego przyjaciela, lekarza Patersona, który z tych samych, co i on, powodów Polsk opu ci . Przesiedzia tam u niego do zimy, aby po raz drugi potajemnie do Polski pospieszy . Na wiosn 1662 r. powróci do Keszmarku, ale poniewa widzia , e nie ma tam odpowiednich warunków dla swej pracy religijnej, postanowi osi na sta e w Siedmiogrodzie i w tym celu zacz si ju nawet uczy j zyka w gierskiego 78. Gorliwo i zapa religijny, p on cy w jego piersi, nie pozwoli y mu ani na chwil spocz i zby si pracy, której podj si dobrowolnie i ochoczo. wiadomo , e w niedalekim Siedmiogrodzie yje kilkuset „braci", którzy jak on wyszli z Polski, aby z dala od ojczyzny wie swobodne ycie religijne, kaza a mu i tam do nich i dzieli ich los. Nie ulega w tpliwo ci, e korespondowa zarówno z tymi, którzy pracowali w Kluczborku, jak i z tymi, którzy przybywszy do Siedmiogrodu rozeszli si po trzech gminach, Ko oszwarze, Bethlenie i Adamoszu, wspó dzia w celu ul enia ich troskom 79, wzywa do wytrwania i by cznikiem pomi dzy rozproszonymi. Jego ogromnie czynna i prawa natura nie mog a wy czy si i zamkn w bierno ci, we w asnym tylko wiecie cho by 206 najwznio lejszych idei, ale te idee chcia a uciele nia w ród ludzi i nad tym wed ug si w asnych pracowa a. Rozumieli to i sami Bracia Polscy, znali gor ce serce Wiszowatego, cenili jego nadzwyczajn wiedz i kiedy 1 marca 1663 r. mia si odby synod w Kluczborku, wezwali go tam przez pos ca. Na synodzie tym uchwalili wys go wraz z Joachimem Stegmannem m odszym 80 do Mannheimu w Palatynacie nad Renem, gdzie dzi ki askawo ci elektora pozwolono im utworzy gmin aria sk 81. Wiszowaty pos uszny wezwaniu synodu, wraz ze swoim bratem Teodorem i Stegmannem uda si do Mannheimu, gdzie trzy .lata sp dzi na wyt onej dzia alno ci i propagandzie religijnej. Korespondowa on z przyjació mi (zachowa si list z tego okresu, pisany do Stanis awa Lubienieckiego i jak przedtem, tak i teraz nie zapomina o rozproszonych wsz dzie wygna cach. Z czasem dzia alno jego w Mannheimie natrafia a na coraz wi ksze przeszkody. Przeciwnicy Braci Polskich robili wszystko, by dzia alno Wiszowatego jak najbardziej ograniczy , na skutek czego otrzyma on w ko cu wezwanie do kancelarii elektorskiej w Heidelbergu, gdzie mu o wiadczyli stanowczo, e na przysz ma si wstrzyma w zupe no ci od wszelkiej propagandy 84. Wobec tych trudno ci postanowi Wiszowaty przenie si gdzie indziej , a szerz ca si w tym mie cie zaraza przyspieszy a jego decyzj . 85 207 NOWY TESTAMENT To jest WSZYTKIE PISMA NOWEGO Przymierza, z Greckiego j zyka na Polski znowu wiernie prze one, Przez Niektóre s ugi S owa Bo ego, tajemnic niebieskich, i j zyków do takiej prace potrzebnych wiadome, i Starsze tych Zborów, które wyznawaj , e nikt inszy, jedno OCIEC Pana naszego Jezusa Christusa, jest onym jedynym BOGIEM IZRAELSKIM, e on cz owiek JEZUS Nazara ski, który si z Panny narodzi , a aden inszy oprócz niego, abo przed nim, jest jednorodzonym SYNEM BO YM. Johan: 1.17 Zakon przez Moyzesza jest dan, ona aska i ona prawda przez Jezusa Christusa ssta a si . W RAKOWIE, Drukowa SEBESTYAN STERNACKI, Roku 1606. 208 PRZEDMOWA DO CZYTELNIKA Mi dzy inszymi dobrodziejstwy, które Pan Bóg w tych ostatecznych czasiech, ludziom pokaza raczy , nie jest to po ledniejsze, e na miejsce onej niewolej, która od dawnych czasów mi dzy tymi, którzy imi Pana Christusowe mianuj , trwa a, tak wolno zjedna i zdarzy , e dzisia ka demu cz owiekowi s owo Bo e wolno czyta , i e je ka dy w swoim przyrodzonym j zyku czyta mo e. Abowiem bez wszelkiego tpienia mo e ka dy z czytania Pisma wi tego te po ytki mie , które Aposto Pawe wi ty wylicza, pisz c do Timotheusza tymi owy: Wszytko Pismo od Boga natchnione (jest) te pomocne ku nauce, ku przekonaniu, ku naprawie, ku wiczeniu onemu (które jest) w sprawiedliwo ci, Aby doskona ym by Bo y cz owiek do wszelkiego uczynku dobrego sposobny (2 Tim. 3.16,17); które jako s nie porównane ka dy dobrze widzie mo e. Których po ytków, zgo a mie nie mo e, ten który Pism . abo w j zyku swoim w asnym nie ma, abo wolno ci czytania ich nie ma. Godni tedy wszelakiej pochwa y, i wiecznej pami ci byli, i s ci, którzykolwiek wszytkich si swoich, ile ka demu Pan yczy raczy , do tego przy yli, eby ludzi wszelkiego stanu, tak wielu, i tak wielkich po ytków przek adaniem Pism . nabawi mogli. Lecz jednak, aby te tak wielkie po ytki skuteczne by y, potrzeba tego jest; eby Pisma wi te nie tylko pilnie, i uczenie, ale te i wiernie przek adane by y. I eby w tych, którzy je przek adaj mi dzy inszymi nawi cej nie by a ta wada, eby chcieli Pisma . wed ug tego, jako oni zdawna o rozmaitych cz stkach wiary Christyanskiej rozumiej , przek ada , i one wed ug swego rozumienia odmienia ; ale eby wszytki swoje rozumienia wed ug Pism . uwa , i odmienia gotowi byli. Co si dot d od przek adaczów pospolicie nie do ko ca 209 przestrzega o; zatym ssta o si , e ludzie jeszcze w wielu dach trwaj , rozumiej c, e to s s owa Pana Christusowe, abo Apostolskie, które tylko s przek adem tych ludzi, którzy one owa przek adali. Co i tak jest, na ten czas, jednym tylko abo dwiema przyk adami na oko uka emy. Chc c Nauczyciele tego Christia stwa dowodzi nauki tej, e Bóg najwy szy, który stworzy niebo i ziemi , ssta si cz owiekiem, pospolicie, i owszem zawsze przynosz ono miejsce: I s owo cia em si ssta o. (Jan 1.14). Ano kiedy kto pilniej si przypatruje s owom Jana ., w tym j zyku, którym jego Ewanielia opisana jest, i rzeczy o której pisze, obaczy, e one tak nie tylko mog , ale te i maj by przek adane: A ono owo cia em by o, abo raczej: A ona mowa cia em by a. Za czym, wszytek dowód, który si z tych s ów bierze, upada, i nauka na nim ugruntowana u ka dego bacznego, i pobo nego w podej rzeniu zostawa. Tak e te , chc c tego dowodzi , e Pan Christus przed tym sam rzecz by , ni si z Panny Maryej urodzi , przytaczaj ono miejsce, które im tak zdawna ich Nauczyciele prze yli: Amen, amen, mówi wam, pierwej ni Abraham by , abo narodzi si , jam jest (Jan. 8.58). Ali kiedy kto zyka tego, w którym te Pisma . spisane s , troch umiej c, w same s owa Pa skie wej rzy, i rzecz, o której tam Pan mówi, uwa y, pozna, e one tak e nie tylko mog , ale te maj by prze one takim sposobem: Amen, amen, mówi wam pierwej ni Abraham si sstanie, jam jest. Za czym ka dy widzi, e taki przek ad daleko insze wyrozumienie z sob przynosi, ni eli to jest, które dzi z niego ludzie wywodz , i tak te nauka ta, która z t d dowodzona bywa, s usznie podej rzana by mo e. I takich rzeczy, mog oby si nie ma o pokaza , w wielu rozumieniach, które dzi ludzie maj oko o wiary Christia skiey, e si dowody ich cz stokro nie na s owiech Pana Chrystusowych, i Apostolskich sadz , ale tylko na przek adzie ich Nauczycielów, które oni za s owa Pana Christusowe i Apostolskie maj . Lecz i si to ju dawno pokaza o w ksi gach Zborów naszych w druk 210 podanych, w których i te, i insze w przek adziech omy ki naznaczone s , tedy teraz to imosi puszczamy. A eby ju takowe defekty, które si najduj w inszych przek adziech, ludziom Christya skim wi cej nie zawadza y, ale eby oni do poznania prawdy Bo ej, tako przez insze rodki, tak te przez prawdziwy i wierny przek ad Pism nowego Przymierza pomoc mieli, chc c im, tyle ile nam Pan Bóg da umiej tno ci, w tym us ugowa , przek ad ten Testamentu nowego z pilno ci i wierno ci , jako mog o by nawi tsz poprawiony, teraz oto w imi Pa skie na wiat wydajemy, i wam, ludu Christia ski, ofiarujemy. W którym przek adzie nie tego si szuka o, aby my od inszych przek adaczów ró ni byli, i owszeme my zgodnie z nimi nawi tsz cz prze yli, ale tylko w tych rzeczach ró ni od nich musieli my by , gdzie nazbyt jawna jest, e abo nie do ko ca prawdziwie, abo nie dosy ja nie zmys u s ów napisanych doszli. Niechcemy bowiem, aby kto o nas rozumia , jakoby my sobie wi tsz umiej tno , w j zyku tym, którym Pisma Nowego przymierza pisane s , przypisa mieli, ni eli abo przed nami mieli, abo dzisia maj inszy przek adacze; i owszem radzi inszym w tej mierze wi cej ni sobie przyznawamy; ale tylko rozumiemy, e ludzie oni, którzy przed nami Pisma . przek adali, nie temu, co widzieli w tek cie Greckim, dogadzali, ale raczej temu, czemu zdawna oni wierzyli. Co jako niepewna jest rzecz, dufa ludzkim mniemaniom, by i nadawniejszym, kiedy si im Pismo . przeciwia, ju nas samo do wiadczenie rzeczy dawno nauczy o, i ka dego pobo nego nauczy mo e. Prosimy tedy wszytkich, do których r ku ten nasz przek ad przyjdzie, eby z boja ni Bo wszytko to, co si podaje, uwa chcieli, pierwej nie s dz c, ni rozs dzaj c. Do czego niech ka demu, który tego pragnie, Pan Bóg dopomo e.Was zasi , którzy pospo u z nami w tym wi tym wyznaniu, od ludzi 211 wzgardzonym, ale od Boga w Pi miech wi tych zaleconym, zjednoczeni jeste cie, napominamy, i o wiadczamy przed Bogiem naszym, aby cie tak wielk ask Bo , która was potyka, nie wzgardzali, ale czas nawiedzenia swego poznawali, Teraz bowiem jest czas prawie przyjemny, teraz jest dzie zbawienia. We cie przed si ten zacny klejnot, statuta i prawa Pana i Króla naszego niebieskiego Jezusa Christusa; obierajcie si w nich we dnie i w nocy; niechaj to kochanie wasze b dzie, cokolwiek czasu sobie co raz uj wszy, na pilne czytanie, i nabo ne uwa anie tych wi tych wyroków Pa skich obraca . Abowiem przez to wszytkiego sobie nab dziecie, czego wam ku waszemu zbawieniu potrzeba. Kto pragnie nauki z strony tajemnic niebieskich, niechaj do tych Pism . oczy, i serce swoje obróci, w których ta na wi tsza sprawa Bo a z strony zbawienia narodu ludzkiego nam opisana jest, w której wszytki skarby dro ci Bo ej zakryte s . W nich znajdziesz, kto jest zbawienia tego pocz tek napierwszy, Bóg on najwy szy; kto Poj rzednik tego zbawienia, Jezus Christus; która zacno tego zbawienia, nie miertelno , i królestwo niebieskie; która pewno tego zbawienia, niewinna mier , i zacne uwielbienie Pana Christusowe; która droga naostatek nieomylna do tego zbawienia prowadz ca, wiara w Syna Bo ego, i pos usze stwo roskaza jego. Pragnieli kto zna rozmaite ludzkie wymys y, Bogu i wolej jego przeciwne, aby si ich sam umia wystrzega , i inszym one gani , niechaj te Pisma wi te czyta, i wedle nich do wiadcza wszystkiego. Chce kto wiedzie , czego si w obyczajach swoich ma wystrzega , w czym mu si trzeba na ka dy dzie w my lach, i w sprawach poprawi , niechaj si przypatrzy samemu sobie w tym zwierciedle Pisma ., a obaczy to, e s owo Pa skie nad miecz z obu stron ostry przera liwsze, przenika a do rozdzielenia 212 dusze, i ducha, i stawów, i szpików, i jest rozeznawc i umys ów serca. my li, Je li kto naostatek tego szuka, eby przed Bogiem wi tobliwie, i sprawiedliwie , nigdziej tego nie najdzie, jedno w tych samych Pi miech . Jako tedy inszy, którzy temu czego inszych nauczaj , nie dufaj , s uchaczów swoich od czytania Pisma . odwodz , tak my, jako mo emy nausilniej do czytania Pisma . odwodz , tak my, jako mo emy nausilniej do czytania ich, was wszytkich napominamy, b c w tym upewnieni, e ta jest droga napewniejsza do poznania prawdy, do zatrzymania samego siebie przy pobo no ci, i do dost pienia onej po danej nie miertelno ci. Chciejciesz tedy prosimy, namilszy w Panu, w tym zdrowej naszej rady us ucha . A sam Pan Bóg i Ociec nasz niech wam da Ducha . niechaj was sposobnymi uczyni ku wszelkiej sprawie dobrej, i niechaj was na wieki zbawi, przez Pana naszego Jezusa Christusa, któremu pospo u z Ojcem niech b dzie chwa a na wieki, Amen. PRZESTROGA Do Czytelnika. Wiedz to, Czytelniku askawy, my w tym naszym przek adzie pospolicie porz dku s ów Greckich, jako od wi tych Aposto ów, opisane s , i w asno ci ich, ile jedno mog o by , i ile j zyk Polski zniós , przestrzegali; Przeto je liby si komu zda o, e ten przek ad nie tak w uszach brzmi, jako wi c insze pisania, ten niech to pospo u z nami uwa a, e daleko barziej przystoi w przek adaniu tak wielkiej rzeczy, w asno , i porz dku s ów Pa skich pilnowa , ni eli uszom ludzkim dogadza . S owa te, które drobn liter wydrukowane widzisz, dope nieniem tylko s sposobów 213 mówienia niezupe nych pisma wi tego w j zyku Greckim, w którym zasi nie ma o jest sposobów mówienia j zyka ydowskiego, który takich sposobów mówienia niezupe nych cz sto u ywa; abo te czasem rzecz, o której si mówi, obja niaj ; abo naostatek znakiem tego s , i si one s owa w niektórych tylko Eksemplarzach Greckich najduj . Miej si dobrze. Argument na wszytkie cztery Ewanielisty. Urodzenie Jana Ponurzyciela go ca Pana Christusowego, Luc 1. a do v.26. Urodzenie Pana Christusowe, Matth. 1. i 2. Luc. 1. i 2. Pocz tek Ewanieliey, Pos anie Jana Ponurzyciela, i pocz tek Urz du Prorockiego Pana naszego Jezusa Christusa, Matth. 3. i 4. Mar. 1. a do v.14. Luc 3. i 4. a do r. 14. Johan. 1. Nauka Pana Christusowa i utwierdzenie jej, naprzód przez niewinno ywota; potym przez cuda; a na ostatek przez m i mier jego, Matth. 5. a do rozdzia. 28. Mar. 1. od v.14. a do rozdz. 16. Luc. 4. od v.14. a do rozdz. 24. Joh. 2. a do rozdz. 20. Wst p Pana naszego Jezusa Christusa na Urz d jego Królewski, i Ofiarowniczy przez jego od umar ych wzbudzenie, i w Niebowzi cie, Mat. 28. Mar. 16. Luc. 24. Joh. 20. i 21. 214 WYKAZ LITERATURY Piotr Abelard - Abelard i Heloiza-Listy Warszawa 1968 Piotr Abelard - Pisma teologiczne, Warszawa 1970 Piotr Abelard - Rozprawy –Tak i Nie, Warszawa 1969 Dr.J.H. Merle d’Aubigne, Historyja Reformacyi Szesnastego wieku, – Tom I Cieszyn 1886 Tom II 1886 Tom III 1888 Oskar Bartel, Jan aski cz. I 1499-1556, Warszawa 1955 Aleksander Bruckner, Ró nowiercy polscy, Warszawa 1962 Tadeusz Brzostowski, Pawe W odkowic, Warszawa 1954 LudwikChmaj, Faust Socyn, (1539-1604) Warszawa 1963 Ludwik Chmaj, Bracia Polscy- Ludzie, idee, wp ywy, Warszawa 1957 Ludwik Chmaj, Samuel Przypkowski Na tle pr dów religijnych XVII wieku Kraków 1927 Ludwik Chmaj Faust Socyn Listy tom I i II Warszawa 1959 Stanis aw Cynarski, Raków Ognisko Arianizmu, Kraków 1968 Erazm z Roterdamu, Trzy rozprawy, Warszawa 1960 Erazm z Roterdamu, Podr cznik nierza Chrystusowego, Warszawa 1965 Waldemar Gaspary, Protestantyzm w Polsce Warszawa W dobie dwóch wojen wiatowych 1914-1939 Warszawa 1978 Micha Gliszczy ski, Hus i Husyci, Warszawa 1859 Marceli Kosman, Nowinki, spory i zbory z dziejów polskiej reformacji Warszawa 1981 Aleksander Kossowski, Protestantyzm w Lublinie i w Lubelskiem w XVI-XVII wieku Lublin 1933 Stanis aw Kot, Reformacja w Polsce, Warszawa 1939 Walerian Krasi ski, Zarys Dziejów Reformacji w Polsce Iom I Warszawa 1903 Walerian Krasi ski Zarys Dziejów Powstania i upadku Reformacji w Polsce, Tom II cz.I, cz.II I Warszawa 1904-1905 Marcin Krowicki, Napominanie, Warszawa 1969 Franz Lau, Marcin Luter, Warszawa 1966 Joseph Lecler, Historia Tolerancji w Wieku Reformacji tom I i II Warszawa 1064 Matthieu Lelievre, Jan Wesley –jego ycie i dzie o, Warszawa 1930 Marcin Luter, Katechizm Mniejszy, Warszawa 1898 Marcin Luter, O niewolnej woli, Wroc aw 1979 215 Ewa Maleczy ska, Ruch Husycki w Czechach i w Polsce Warszawa 1959 Ks. Jerzy Misiurek, Spory chrystologiczne w Polsce W drugiej po owie XVI wieku Lublin 1984 Jerzy Misiurek, Chrystologia Braci Polskich Okres przedsocynia ski, Lublin 1983 Andrzej Frycz Modrzewski, O ko ciele ksi ga druga Warszawa 1957 Stanis aw Murzynowski, Historyja o Franciszku Spierze Oraz ortografija polska, Wyd. Pojezierze 1974 Adam Ostrowski, Savonarola, Warszawa 1976 Tadeusz Pasierbi ski, Hieronim z Moskorzowa Moskorzowski Kraków 1931 George R. Potter, Zwingli Warszawa 1994 Antoni Prochaska, Czasy husyckie, Kraków 1998 Ewa Sidor, Bracia Polscy i ich ad fontes, Pozna 2005 Czes aw Stryjkowski, Giordano Bruno Przed trybuna em inkwizycji, Akta procesu Warszawa 1953 Lech Szczucki i Janusz Tazbir, Literatura aria ska w Polsce XVI w. Antologia Warszawa 1959 Lech Szczucki, Marcin Czechowic, Warszawa 1964 Lech Szczucki, Micha Servet (1511-1553) Warszawa 1967 Janusz Tazbir, wit i Zmierzch Polskiej Reformacji Warszawa 1956 Janusz Tazbir, Dzieje polskiej tolerancji, Warszawa 1973 John M. Todd, Marcin Luter, Warszawa 1970 Andrzej Tokarczyk, Protestantyzm, Warszawa 1980 Stanis aw Tworek, Zbór lubelski i jego rola w ruchu aria skim w Polsce w XVI i XVII w. Lublin 1 966 Józef Umi ski, Historia Ko cio a tom II, Opole 1960 Andrzej Wiszowaty, O religii zgodnej z rozumem, Warszawa 1960 216 SPIS TRE CI – ZBORY W PIASKACH Wprowadzenie Biblijna doktryna o urz dzie Chrystusa Protestanci i ich miejsce w dziejach Polski Micha Serwet m czennikiem Lelio Socyn pomocnikiem Serweta Powstanie i rozwój antytrynitaryzmu w Polsce Bracia Polscy – Arianie Rozwój Reformacji na wiecie Geneza Antytrynitaryzmu e Rozwój Reformacji w Polsce Pogl dy spo eczne i etyczne Arian Szko y Aria skie Akademia Rakowska Wiara zgodna z rozumem ród o wiary w Boga Doktryny Braci Polskich I Protestantyzm w Piaskach Luterskich Rody Orzechowskich patronami Braci Polskich Bracia Polscy w Piaskach Luterskich Ministrowie (s udzy) zborów: Marcin Krowicki Krzysztof Lubieniecki junior II Historia Braci Polskich w Siedliskach Wielkich Suchodolscy w dziejach Protestantyzmu na Lubelszczy nie Ministrowie (s udzy) zboru w Siedliskach: Andrzej Krzysztof Lubieniecki, Andrzej Wiszowaty. Jan Ciachowski Stanis aw Lubieniecki Wyp dzenie Braci Polskich z Rzeczpospolitej Banici polscy w Prusach Ksi cych80 Polscy wygna cy w Siedmiogrodzie III Zbór Ewangelicko – Reformowany (kalwi ski) w Piaskach 80 Z Wikipedii, wolnej encyklopedii 217 5 9 15 19 30 32 43 46 51 53 58 64 65 70 74 79 93 94 101 102 108 113 115 120 122 126 128 130 133 Wzgórze zamkowe w Piaskach zwane „Ko cielec"- dzisiaj 141 IV Zbór Ewangelicko- Reformowany w Be ycach Kres zboru w Be ycach 145 152 V Zbór Ewangelicko - Augsburski ( Lutera ski) w Piaskach Kronika zboru ewangelicko-luterskiego Nejdorfskiego DODATEK Piaski - Historia miejscowo ci w internecie Historia Piask ukazana w Encyklopedii Katolickiej Wybiorcze fragmenty publikacji Braci Polskich Marcin Krowicki o Antychry cie – fragment Jan Niemojewski o ko ciele rzymskim i papiestwie Andrzej Wiszowaty jako dzia acz i my liciel Wst p do Nowego Testamentu wydanego w Rakowie w 1606 roku Wykaz literatury Spis Tre ci 218 158 160 181 184 186 186 189 193 208 215 217 219 10 lipca 1658 r. rozpocz w Warszawie obrady sejm – pierwszy od czasu rozpocz cia wojny polsko-szwedzkiej. Na pocz tku obrad sejmowych, jezuita Seweryn Karwat w kazaniu wezwa do rozprawienia si z wszystkimi wrogami „pa stwa i ko cio a”. Oczywi cie najwi kszymi wrogami Ko cio a Katolickiego byli Bracia Polscy tzw. arianie. Ca win za tragedi jaka spad a na kraj zrzucono na nich. Oskar ono ich o zdrad . Ks. Jan Pig owski wo w kazaniach, e „za ich niedowiarstwo Bóg Polsk karze”. 20 lipca uchwalono ustaw , która nakazywa a Braciom Polskim w ci gu trzech lat, albo przej na katolicyzm, albo wyprzeda maj tków i opuszczenie kraju. Za niewykonanie tego rozporz dzenia dekret przewidywa kar mierci. Pozbawiono ich wszelkich praw politycznych i swobody wykonywania praktyk religijnych. Czym zas yli sobie ci ludzie, na takie wyj tkowe traktowanie? Jaka by a ich wina i zbrodnia? Wygnano z Polski arian, gdy nie umiano i nie chciano im przebaczy podwójnej zbrodni — „zbrodni" herezji spo ecznej i religijnej. Na obczy nie znalaz a si elita umys owa arian. Wygnano z Polski my l, gdy ta nie by a ju potrzebna w wieku rosn cej bezmy lno ci, fanatyzmu wyznaniowego i ciemnoty. Z faktu wygnania arian niebo mia o sposobi „szcz liwe trophea", a Pan Zast pów „b ogos awi w dalszych progressach" 81. Jak owa „felicitas" wygl da a, pokaza a niedaleka przysz . Rozpierzchli si wi c oni po Europie, udaj c si do krajów, w których spodziewali si znale bezpieczne schronienie przed prze ladowaniem religijnym. Znaczna liczba socynjanów uda a si do Siedmiogrodu i na W gry: partia tych wygna ców, z ona z 380 ludzi, zosta a po drodze napadni ta przez nas anych prawdopodobnie zbójów, którzy obdarli ich z resztek mienia, i, którym uda o si dotrze do celu swej podró y, przyj ci zostali go cinnie przez magnatów w gierskich, Stefana Tekelego i Franciszka Raday'a, którzy z wielkim wspó czuciem nie li ulg ich n dzy. Wychod cy, przybyli do Siedmiogrodu, znale li u swych wspó wyznawców pociech i wspó czucie oraz bezpieczne schronienie, gdzie mogli spokojnie i oddawa si wyznawaniu swej wiary. 81 Vol. Leg. T. IV. Warszawa 1786, s. 389 (3 konstytucja sejmu 1662 r. z dnia 20 lutego). 220