o zborach protestanckich

advertisement
WYBIORCZA HISTORIA
O ZBORACH
PROTESTANCKICH
W
PIASKACH, SIEDLISKACH i BE
(XVI-XVII)
LUBLIN 2010
A
YCACH
B
O ZBORACH PROTESTANCKICH
W PIASKACH, SIEDLISKACH
I BE YCACH
W XVI-XVII WIEKU
Herb Piask
Opracowa : Julian Grzesik
LUBLIN 2011
C
WYBIORCZA HISTORIA
O ZBORACH PROTESTANCKICH
W PIASKACH, SIEDLISKACH
I BE YCACH
W XVI -XVII WIEKU
Opracowa :
Julian Grzesik
Projekt ok adki:
Sk ad komputerowy:
Julian Grzesik
Druk: LIBER Duo S.C.
20-346 Lublin
Ul. D uga 5
ISBN
D
OFIAROM
NIETOLERANCJI RELIGIJNEJ
W 350 ROCZNIC
WYP DZENIA Z OJCZYZNY
BRACI POLSKICH
E
10 lipca 1658 r. rozpocz w Warszawie obrady sejm – pierwszy od
czasu rozpocz cia wojny polsko-szwedzkiej. Na pocz tku obrad
sejmowych, jezuita Seweryn Karwat w kazaniu wezwa do rozprawienia si
z wszystkimi wrogami „pa stwa i ko cio a”. Oczywi cie najwi kszymi
wrogami Ko cio a Katolickiego byli Bracia Polscy tzw. arianie. Ca win
za tragedi jaka spad a na kraj zrzucono na nich. Oskar ono ich o zdrad .
Ks. Jan Pig owski wo w kazaniach, e „za ich niedowiarstwo Bóg Polsk
karze”.
20 lipca uchwalono ustaw , która nakazywa a Braciom
Polskim w ci gu trzech lat, albo przej na katolicyzm, albo
wyprzeda maj tków i opuszczenie kraju. Za niewykonanie tego
rozporz dzenia dekret przewidywa kar mierci. Pozbawiono
ich wszelkich praw politycznych i swobody wykonywania
praktyk religijnych. Czym zas yli sobie ci ludzie, na takie
wyj tkowe traktowanie? Jaka by a ich wina i zbrodnia?
Wygnano z Polski arian, gdy nie umiano i nie chciano im
przebaczy podwójnej zbrodni — „zbrodni" herezji spo ecznej i
religijnej. Na obczy nie znalaz a si elita umys owa arian. Wygnano
z Polski my l, gdy ta nie by a ju potrzebna w wieku rosn cej
bezmy lno ci, fanatyzmu wyznaniowego i ciemnoty. Z faktu
wygnania arian niebo mia o sposobi „szcz liwe trophea", a Pan
Zast pów „b ogos awi w dalszych progressach" 1. Jak owa
„felicitas" wygl da a, pokaza a niedaleka przysz
.
Rozpierzchli si wi c oni po Europie, udaj c si do krajów, w których
spodziewali si znale bezpieczne schronienie przed prze ladowaniem
religijnym. Znaczna liczba socynjanów uda a si do Siedmiogrodu i na
gry: partia tych wygna ców, z ona z 380 ludzi, zosta a po drodze
napadni ta przez nas anych prawdopodobnie zbójów, którzy obdarli ich z
resztek mienia, i, którym uda o si dotrze do celu swej podró y, przyj ci
zostali go cinnie przez magnatów w gierskich, Stefana Tekelego i
Franciszka Raday'a, którzy z wielkim wspó czuciem nie li ulg ich
dzy. Wychod cy, przybyli do Siedmiogrodu, znale li u swych
wspó wyznawców pociech i wspó czucie oraz bezpieczne schronienie, gdzie
mogli spokojnie
i oddawa si wyznawaniu swej wiary.
1
Vol. Leg. T. IV. Warszawa 1786, s. 389 (3 konstytucja sejmu 1662 r. z
dnia 20 lutego).
F
Wprowadzenie
Dziwne i jak e cz sto niezrozumia e, jest dzia anie Bo ej
Opatrzno ci, a jednym z jej przejawów by o wyp dzenia z Polski
350 lat temu – na podstawie uchwa y sejmu z 10 lipca 1660 roku - jej
najlepszych obywateli, jakimi byli Bracia Polscy.
Pocz tkowo, wprost niezrozumia e okoliczno ci sprawi y, e na
yczenie autorki, opracowuj c tekst Wspomnie o zaginionym
wiecie ydowskim w Piaskach, zosta em zainspirowany do
opracowania historii istnienia niegdy w tym miasteczku trzech
wspólnot protestanckich, z której jedn , po usuni ciu do Siedlisk,
nast pnie wyp dzono z Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Sejm Warszawski w 1556 roku, a w Piotrkowie w roku 1565 (18
stycznia - 14 kwietnia) uchwali zakaz egzekucji staro ci skiej w
sprawach wiary, wi c ka dy szlachcic mia prawo urz dza u siebie
nabo stwa, jakie uzna za stosowne, byleby by y zgodne z Pismem
w. 2. Poniewa ko cio y w prywatnych miejscowo ciach stanowi y
asno ich w cicieli, zamieniali je na zbory protestanckie.
Be yce by y w asno ci rodu Orzechowskich, którzy wówczas byli
te w cicielami Piask, dlatego w czasach nietolerancji, stanowi y
one przystanie i oparcie dla wspó wyznawców z Lublina.
Najpierw w odr bnej ksi ce sposób wybiorczy zosta a
przedstawiona historia istniej cego ok. 100 lat zboru Braci Polskich
w Lublinie i w pierwszej kolejno ci zostanie wydrukowana.
Obecna publikacja o zborach w Piaskach Luterskich, Siedliskach i
Be ycach, zapewne sk oni historyków do g bszego zainteresowania
si nad fenomenem jakimi by y Piaski w Polskiej reformacji.
Bratni zbór Lutera ski z Neudorfu, (Nowa Wie - od 1935 r.
Mo cice), nieod cznie z czony z Piaskami, te stanowi wdzi czny
temat do bada . Cz onkami byli koloni ci z Niemiec i Holandii,
których w po owie XVI w. osiedli po obu stronach Bugu hr.
adys aw z Leszna Leszczy ski, podkomorzy brzeski.
Opublikowana w 1902 r. kronika zboru Nejdorfskiego, opisuje
2
Walerian Krasi ski Zarys Dziejów Reformacji w Polsce Warszawa 1903
Tom I s.177
5
pos ug jego pastorów w Piaskach i m.in. wymordowanie przez
czer Chmielnickiego, uprzednio ochrzczonych na prawos awie
tamtejszych ewangelików.
„Przyj cie zasad ruskich”
Którzy przeto tym obietnicom dali wiar odprzysi gli si prawdy
ewangelicznej w wi tyni ruskiej. Jednak e odprzysi enie si to na z e im
wysz o, poniewa w sposób nadzwyczaj okrutny w liczbie 70 osób p ci
obojej, mi dzy którymi i dzieci, zamordowani zostali w mie cie
awatyczach przez kozaków, utrzymuj cych, e oni po ich odej ciu do
wiary swej poprzedniej powróc , a zatem niegodni s , eby yli. Tym za ,
którzy si nie dali uwie owym obietnicom, lecz raczej woleli ukry si w
puszczach i jaskiniach, tym Bóg dobrotliwy i wszechmocny dozwoli na
koniec ujrze s ce rado ci. Albowiem owych gro nych wrogów
wyp dzono, pokój upragniony przywrócono, resztki mieszka ców tej
miejscowo ci zebrano, zdrajców Rusinów, którzy na mienie i ycie naszych
wspó wyznawców u kozaków nastawali, mierci ukarano. Ale ma a liczba
i ubóstwo mieszka ców tej miejscowo ci nie pozwoli y na budowanie
nowego ko cio a na poprzednim miejscu. Sklecili zatem przynajmniej ma
chatk w pobli u budynków parafialnych (tam gdzie si dzi ko ció
znajduje), aby si w niej mogli schroni jako tako od niepogody. Mieli
stanowczy zamiar wznie
w przysz ci przy Bo ej pomocy now
wi tyni na miejscu poprzednim. Przysz
jednak dowiod a, e atwiej
jest powzi zamiar jaki, ni powzi ty wykona . Chocia bowiem ros a
liczba kolonistów, którzy z Prus przybywaj c, sta e tutaj mieszkanie
obierali, to jednak ustawy Królestwa nie pozwala y na budow nowego
ko cio a. A tak owa chatka, na kilka tylko lat wzniesiona, przetrwa a a po
za rok 90 minionego wieku”.
Nie miejsce tu na opisywanie zbrodni dokonanych przez sicz
Chmielnickiego m.in. na polskiej szlachcie i duchowie stwie.
ydowscy kronikarze ok. 100 tysi cy zamordowanych przez nich
ydów przypisuj Polsce i Polakom. Nie wszyscy z nich wiedz , e
to by o pok osie dzia ania
ywio ów obcych, wrogich
Rzeczpospolitej.
Nie da si jednak usprawiedliwi wyp dzenie z kraju jej obywateli
za przekonania religijne! W pewnym stopniu, odpowiedzialno za
wyp dzenie arian ponosz trynitarze protestanccy.
enuj ce
przyj cie reprezentantów Braci Polskich na synodzie w Be ycach
jest tego przyk adem. A wówczas polscy kalwini mieli doskona
6
okazj zrehabilitowania swego ko cio a i samego Kalwina za
sprawcze wspó uczestnictwo w m cze skiej mierci Serweta.
Polscy arianie nie odnosili si
pogardliwie do swych
„ortodoksyjnych” przeciwników. Wi kszo
swojej dzia alno ci
Socyn po wi ci polemikom, a jego pisma dostarcza y „ortodoksom”
wi cej argumentów na temat doktryny unitarian przeciw ludzkiej
nie miertelno ci i wiecznym m kom, ani eli byli oni w stanie
znie . Lista Nortona przedstawiaj ca podstaw unitaria skich
wierze jest uwa ana za szczególnie dobitny opis. Staranne,
szczegó owe i dok adne zbadanie biblijnych wersetów w oryginale
przez Ezr Abbotta, odnosz ce si do unitaria skiej doktryny,
uczyni o jego dzie a we fragmentach dotycz cych tych tekstów
rzeczywi cie klasycznymi. Mimo tego, e przywódcami unitarian
gardzono z powodu nacisku, jaki k adli na mi
do Boga i ludzi,
to jednak cechowa ich agodny i mi y sposób prowadzenia polemik,
a przez kontrast z szorstko ci
swych przeciwników
„ortodoksyjnych”, wydawali si bardzo poci gaj cymi. Uczony i
powa any arcybiskup Tillotson z Ko cio a Anglika skiego mówi o
nich:
„A eby przyzna s uszno pisarzom po tej stronie, ja musz wiedzie ,
e zwykle s oni wzorem prawid owego dyskutowania i debatowania spraw
religijnych, bez gor czki i bez nieprzystojnych nagan dla swych
przeciwników. Oni zwykle argumentuj kwestie z takim usposobieniem,
z tak powag i z tak wolno ci od gniewu i uniesienia, e staj si one
powa nym i wa kim argumentem; i po wi kszej cz ci rozumuj ci le i
jasno z nadzwyczajn czujno ci i ostro no ci , z wielk si i skromno ci ,
a jednak z ywo ci i wystarczaj
przenikliwo ci , z bardzo agodnym
sercem i bardzo ma o hardymi s owami „cnoty godne pochwa y,
gdziekolwiek si znajduj , tak, nawet w nieprzyjacielu, s bardzo godne
naszego na ladowania”. Dalej mówi on, e w porównaniu z nimi wi kszo
kontrowersjonistów by a partaczami, i cho nie brakowa o im logiki,
bystro ci i uczucia, to brakowa o im dobrej sprawy. To by o komplementem
3
ze strony przeciwnika teologicznego, jakim by arcybiskup Tillotson”.
Dlaczego zatem Pan Bóg zezwoli na wyp dzenie z kraju Braci
Polskich ? Wyja nia t spraw doktryna biblijna, e Ko ció w ciele,
3
P. S. L Johnson HRBP s. 142
7
tak jak Jezus w ciele, ma by poddany w adzy cywilnej, (Mt 22,
17–21; Rz 13, 1–6; Tt 3, 1; 1 P 2, 13–17). Jedn z przyczyn, dla
której Bóg podda Chrystusa, - G ow i Cia o -, dopóki jest na tej
ziemi, pod zwierzchnictwo w adzy cywilnej, jest, aby przez takie
pos usze stwo, poprzez cierpienia doznane od tych w adz, podczas
wykonywania swej ofiary j za grzech, wierz cy mogli zosta
zupe nie wypróbowani. W znacznej wi kszo ci przypadków ich
miercenie poza obozem (jak to ilustruje obraz Przybytku),
wygl da o tak, jakby istotnie byli buntownikami przeciwko w adzy
cywilnej, chocia pos usznie wype niali swoje obywatelskie
powinno ci. Wtedy tylko odmawiali pos usze stwa, gdy rozkazy
pa stwa - w adzy cywilnej, sprzeciwia y si S owu Bo emu (Dz 5,
29), a nawet i w takich okoliczno ciach okazywali ch
pos usze stwa, znosz c cierpienia wynikaj ce z takiego post powania.
Ich pos usze stwo pa stwu i wi ce si z tym cierpienia zdawa y
si by dla przeci tnego cz owieka pewnym dowodem, e nie byli
Boskimi przewidzianymi królami i kap anami. By o to jednym ze
sposobów ukrycia klasy Chrystusa jako tajemnicy przed ludzkim
wzrokiem. Dlatego w dwojaki sposób podda stwo klasy Chrystusa w
ciele w adzom cywilnym wi za o si z nimi jako tajemnic Bo :
(1) a eby uskuteczni cz
ich cierpie jako ofiar za grzech,
(2) a eby ukry ich jako klas Chrystusa specjaln tajemnic
Bo ., która jest najwi kszym wyra eniem m dro ci Bo ej. (...).
„Lecz g osimy tajemnic m dro ci Bo ej, m dro ukryt , … t ,
któr nie poj aden w adca tego wiata; gdyby j bowiem poznali,
nigdy by Pana chwa y nie ukrzy owali” 1 Kor. 2, 6-9). BT
Zarówno Ko ció rzymskokatolicki jak i
wiatowa Rada
Ko cio ów za podstawowy warunek przynale no ci do
chrze cija stwa, uzna y wiar w Trójc wi i przyj cie zbawienia
przez wiar w zbawcz mier wcielonego Boga - Jezusa Chrystusa.
Poga ski trynitaryzm, z doktryn o trójcy, w IV wieku
zaadaptowany w chrze cija stwie, obecnie tak jest zdefiniowany:
Rada Ekumeniczna jest braterskim zwi zkiem Ko cio ów, które
przyjmuj naszego Pana Jezusa Chrystusa jako Boga i Zbawiciela.
W roku 1961 w New Delhi poszerzono t formu
zgodnie z Pismem
wi tym i staraj
8
si
dodaj c s owa:
razem odpowiedzie
na ich
wspólne powo anie ku chwale jedynego Boga, Ojca, Syna i Ducha
wi tego.
Przyjmuj c tak podstaw jedno ci, wykluczono z chrze cija stwa
wszystkich antytrynitarzy, antytrynitarze nie maj upowa nienia
(piecz ci) od systemu papieskiego i protestanckiego, trynitarnego
„obrazu” – i z ich punktu widzenia - „kupowania i sprzedawania”dost pu do kazalnicy – nabywania od nich i g oszenia prawd wiary
na rynku ko cielnym (Apk. 13, 11-17). Da Bóg, e, w kolejnej
ksi ce zostanie rozwik ana i ta wspó czesna tajemnica.
Biblijna doktryna o urz dzie Chrystusa
Nauka, któr
przekazywali innym przywódcy ko cio a
Chrystusowego, a która by a t o ywiaj
iskr daj
ywotno
Ruchowi, który pó niej zosta zamieniony przez wodzów trac cych
korony na Ko ció Greckokatolicki, by a doktryna o urz dzie
Chrystusowym, jaki Chrystus posiada przed, podczas i po Jego
istnieniu na ziemi jako cz owiek - to jest, e by Boskim
specjalnym Przedstawicielem. Aposto Jan, zapocz tkowa ruch
zamieniony pó niej na Ko ció Greckokatolicki. Wszystkie jego
pisma powsta y w pierwszym stuleciu, mi dzy rokiem 90 a 100.
Mówi c o urz dzie Chrystusowym, jego pisma k ad nacisk na
istnienie Logosa i dzie o Chrystusa jako Boskiego Przedstawiciela w
stworzeniu (J 1, 1–3; 3, 13; 6, 62; 8, 56–58; 16, 28; 17, 5; Dz. Ap. 3,
14). Uwypuklaj one równie nast puj ce nauki: e Logos musia
sta si Cia em, a eby móg by Zbawicielem cz owieka (J 1, 14; 3,
16; 1 J 4, 2, 3); e urz dowym dzie em Chrystusa by o po wi cenie
Samego Siebie na ub aganie Boskiej Sprawiedliwo ci za cz owieka
Adama (1 J 2, 2; 4, 10); oraz e misj Chrystusa by o wybawienie
Ko cio a, a w przysz ci wiata (1 J 2, 1; 3, 2; J 17, 21, 23).
Widzimy wi c, e tak w tych, jak i w wielu innych wersetach w. Jan
ad g ównie nacisk na urz dowe dzie o Pana Jezusa, zanim sta si
On cz owiekiem, podczas Jego bytno ci na ziemi jako cz owieka i
po Jego istnieniu jako cz owieka, gdy wst pi do niebios. Mi dzy 90
a 100 rokiem zacz y wkrada si b dy ciemno ci, a to wymaga o,
eby aposto Jan wywar silniejszy nacisk na urz dowe dzie o
spe nione przez Pana Jezusa z tych trzech punktów zapatrywania.
9
Niektórzy - mianowicie ydowscy heretycy - zaprzeczali, e Pan
nasz istnia przedtem. Gnostycy zaprzeczali, e nasz Pan sprawowa
jakiekolwiek dzie o, zanim sta si cz owiekiem, albo i by
specjalnym Boskim Przedstawicielem w stwarzaniu. Jeszcze inni,
tzw. doceci (l. poj. doceta, cz onek sekty zaprzeczaj cej
cz owiecze stwa Chrystusa) zaprzeczali rzeczywisto ci mierci i
zmartwychwstania Pana jako naszego Zbawiciela. Jeszcze inni
zaprzeczali Jego obecnej urz dowej pracy dla Ko cio a i Jego
przysz ej pracy dla wiata. By jeszcze pi ty rodzaj b dów za owych
czasów i to by o powodem, dla którego aposto Jan k ad w swych
pismach tak silny nacisk na urz dowe dzie o Pana Jezusa, a tymi
dami by y rozwijaj ce si nauki Antychrysta, ko cz ce si
kilka stuleci pó niej cz ciowo w doktrynach Boga - cz owieka i
trójcy. G ównymi pomocnikami aposto a Jana w tych naukach byli
Ignacy z Antiochii, który zgin
mierci m czennika po arty przez
lwy oko o 115 roku i Polikarp ze Smyrny, który zosta spalony na
stosie oko o 153 lub 165 roku, po 85 latach ycia po wi conego w
obronie czysto ci doktryny. Zmar , gdy mia przesz o 100 lat.
Urz dowym dzie em Chrystusa jako Boskiego specjalnego
Przedstawiciela by a doktryna, któr Bóg powierzy Ko cio owi
Greckokatolickiemu. 4
Silna i jasna prawda
Przywódcy utracjuszy koron z Ko cio a Greckokatolickiego mniej
lub bardziej zniekszta cili t doktryn . S cz ciowo za to
odpowiedzialni. Tylko cz onkowie Maluczkiego Stadka, jak np. w.
Jan i inni, przedstawili j we w ciwym wietle. Tym koron
trac cym wodzom zosta o powierzona opiece i administrowanie tej
silnej Prawdy o urz dzie Chrystusowym, który to urz d jest g ównym
dzie em Planu Bo ego symbolicznie przedstawionego przez ska ,
opok , to jest siln Prawd (Mt 16, 18). W tym urz dzie nasz Pan
jest M dro ci , jak te Moc Bo (1 Kor 1, 24; 2, 7). On i Jego
urz d s najg ówniejsz cz ci tajemnicy (Kol 1, 27). Urz dowe
dzie o Chrystusa czyni Go wiat ci wiata (J 1, 9; 9, 5), a ci,
którzy s
tej doktrynie z konieczno ci s szerzycielami wiat a.
4
W Polsce jawi si jako Prawos awny, Ortodoksyjny
10
Przyjmuj c doktryn o urz dowym dziele Chrystusa za swoje
szafarstwo, w której Chrystus pod tym wzgl dem by
ze rodkowaniem M dro ci Bo ej, Ko ció Greckokatolicki jest jedn
z trzech denominacji (Ko cio y Rzymskokatolicki i Anglika ski s
tymi pozosta ymi), które broni przymiotu M dro ci Bo ej. Ale
przywódcy utracjuszy koron z Ko cio a Greckokatolickiego
wypaczyli doktryn o urz dowym dziele Pana naszego przez ich
doktryn o trójcy i Chrystusowym rzekomym istnieniu jako Bogacz owieka. Te deformacje stosuj si do podobie stwa Jego
urz dowego dzie a, jakie mia u Ojca przed, podczas i po Jego
pobycie na ziemi po wej ciu do chwa y. Orygenes, jeden z
najzdolniejszych ówczesnych ojców Ko cio a, profesor teologii w
Aleksandrii w Egipcie, oko o roku 240 zniekszta ci doktryn
twierdz c, e Logos istnia od wieków, czyli e nie mia pocz tku,
chocia równocze nie utrzymywa , e jest On poddany Ojcu.
Dionizy z Rzymu, oko o 262 r. wprowadzi my l, e Logos by
wspó istniej cym i równym z Ojcem, za Atanazy z Aleksandrii,
oko o roku 320 sta si obro
tych b dów walcz c przeciw
Ariuszowi, który od roku 318 zwalcza te b dy. (...).
Szatan przypuszcza ró nego rodzaju ataki przez swoje s ugi na
urz dow prac Pana Jezusa, tak przed jego istnieniem jako
cz owieka, jak i w czasie, i po czasie takiego istnienia. W zwalczaniu
niektórych z tych ataków, obro cy czasami wpadali w przeciwn
skrajno i nauczali b dów. To by o g ównym powodem powstania
fa szywych doktryn o trójcy i Bogu-cz owieku. Pomimo tego,
broniono urz dowej pracy Pana Jezusa, w Jego trzech stanach
istnienia, przeciw wielu ró nym atakom. Dobrze uczynimy, gdy
zastanowimy si pokrótce nad tymi atakami i ich odpieraniem.
Oko o 170 roku pojawi a si pierwsza decyduj ca opozycja wobec
urz du Pana Jezusa, jaki zajmowa , nim sta si cz owiekiem jako
specjalny Ojcowski Reprezentant w stwarzaniu, przez sekt nazwan
Alogianie - „nie uznaj cy S owa - Logosa”. Zaprzeczali oni, a eby
nasz Pan mia istnie przed Swoim cz owiecze stwem jako Logos.
Gdy cytowano im dowody z pism aposto a Jana, zaprzeczali
prawdziwo ci czwartej Ewangelii i ksi gi Objawienia jako
pochodz cych od w. Jana lub któregokolwiek z natchnionych
pisarzy, by podtrzyma swoje b dne stanowisko. W ten sposób
11
odeszli od wa nych cz ci Biblii. Oko o roku 190 pewien garbarz
imieniem Teodozjusz, który by unikn
mierci zapar si Chrystusa,
zacz naucza , e Chrystus nie by Pa skim wykonawc w
stwarzaniu. S dzi , e pocz tek Jego istnienia nast pi wówczas, gdy
zosta pocz ty z ywota Marii przez Ducha wi tego. Lecz to
twierdzenie zosta o podwa one przez cytaty, jak np.: J 1, 1–3, 14; 3,
13; 6, 62; 8, 56–58; 16–28; 17, 5; Ap 3, 14, jak równie z pism Ap.
Paw a, takimi jak Flp 2, 5–8; Kol 1, 15–17.
Sabeliusz Egipcjanin po roku 215 zacz naucza modalizmu,
który przeczy , e Chrystus istnia jako Logos i Boski Specjalny
Reprezentant w stwarzaniu, zanim sta si cz owiekiem. Naucza on,
e jest tylko jeden Bóg - jedna istota - która jednak wyst puje w
trzech formach. Dlatego nazwano jego teori modalizmem. Wed ug
niego ten jeden Bóg jako Ojciec by Stworzycielem i Prawodawc w
Starym Testamencie. Tak wi c ten jeden Bóg, Ojciec, sta si Synem
przez stanie si cia em, a jako Syn umar za cz owieka. Potem ten
jeden Bóg, który najpierw istnia jako Ojciec, potem jako Syn, sta
si Duchem wi tym, by spe ni dzie o u wi cenia dla Ko cio a.
Sabeliusz przeczy temu, e s trzej Bogowie albo trzy osoby w
Bogu, ale naucza , e s trzy przejawy, czyli formy objawienia
jednego Boga. To rozumie si usun o istnienie Logosa i Jego dzie o
jako istoty odr bnej od Ojca. Zbito to przez wykazanie kontrastów u
Jana 1, 1–3 mi dzy Bogiem a Logosem i przez przedstawienie tego
ostatniego jako narz dzia Boskiego w stwarzaniu. Niektórzy z
obro ców doktryny wykazywali, e Logos by stworzony przez Boga
przed wszystkim innym stworzeniem (Ap 3, 14; Kol 1, 15) oraz
nauczali, e u yto go jako Boskiego narz dzia do stwarzania
wszystkich innych rzeczy (Kol 1, 15–17). Podwa ono b dne
twierdzenia, e nie by o Ojca w czasie, gdy Chrystus sta si
cz owiekiem przez zacytowanie wersetów, w których Chrystus modli
si do Ojca (Mt 11, 25–27; 26, 39–44; J 17, 1–26) i przez po enie
nacisku na Jego ofiar , sk adan Bogu przez Chrystusa jako Kap ana
w pojednaniu za grzech itd. (Hbr 9, 13–23; 7, 27; 2, 17, 18 itd.).
Dalej zakwestionowano my l, e nie by o Chrystusa, a tym samym
adnej us ugi Najwy szego Kap ana, gdy Duch u wi ca Ko ció
przez cytowanie wersetów dowodz cych takiej us ugi, jak np. J 14, 16;
Rz 8, 34; Ef 2, 18; Hbr 3, 1; 4, 14, 15; 6, 17; 8, 1, 2, 6; 9, 24; 10, 11–
12
14; 1 J 2, 1, 2 itd. Podwa ono równie fa szywy pogl d dotycz cy
wtórego Przyj cia Chrystusa, przez wykazanie, e Chrystus znowu
przyjdzie w Ostatnim Dniu, chocia nie rozumiano jasno celu Jego
powrotu.
Jeszcze w inny sposób zosta zaatakowany urz d Pana Jezusa jako
Boskiego Specjalnego Reprezentanta przez doktryn zwan
patripasjonizmem (doktryna, e Ojciec cierpia i umar ), której
zacz to naucza oko o 190 roku. Wed ug tej doktryny, Syna nie ma
wcale. By tylko Ojciec, który przyszed na wiat i umar za
cz owieka. Wed ug tego pogl du Bóg wcale nie istnia przez trzy dni.
Lecz i ten pogl d zosta zakwestionowany w taki sam sposób jak
modalizm Sabeliusza. Trzema g ównymi nauczycielami tej b dnej
interpretacji
byli:
Praxeas,
wyznawca
(w
obliczu
niebezpiecze stwa utraty ycia nie zapar si Chrystusa przed
prze laduj cymi go s dziami, a mimo to uda o mu si unikn
cze skiej mierci bez skompromitowania siebie), który swoj
wyk adni g osi w Azji Mniejszej, Beryllus z Arabii i Noetus ze
Smyrny. Tertulian (zmar w 230 r.) poda w w tpliwo wyk adni
pierwszego, Orygenes (zmar w 254 r.) drugiego, a Hippolitus
(zmar w 235 r.) trzeciego. Beryllus przyj pogl dy Orygenesa i
publicznie podzi kowa mu za jego pomoc w wyprowadzeniu go z
du - niezwyk y wynik kontrowersji.
Pawe z Samosaty, do którego odnosi si pastor Russell w B
328. by sta ym i silnym przeciwnikiem urz du Pana Jezusa,
szczególnie jako Logosa. Jego pogl d na Chrystusa by bardzo
podobny do pogl dów nowoczesnych unitarian chrystadelfianów.
Traktowa on wersety Pisma w., odnosz ce si do istnienia i
urz du Pana Jezusa przedtem ni by cz owiekiem, w taki b dny
sposób, jak oni to dzi czyni , to jest, e Logos istnia jako M dro
Bo a w Boskim umy le tylko, dopóki si nie narodzi z Marii. Dalej
naucza on, e nie by o osobowego Logosa, co rozumie si usun o
potrzeb Jego urz du jako Boskiego Specjalnego Reprezentanta w
stwarzaniu i w objawieniu Starego Testamentu. Pawe z Samosaty
by zdolnym dyskutantem i pomys owym politykiem, a wi c u ywa
obu tych zdolno ci ku swej obronie przeciw tym, którzy atakowali
jego pogl dy. Spór ten ci gn si przez lata (263–272). W tym
czasie odby y si trzy wielkie synody, na których przedmiotem
13
wyczerpuj cej dyskusji sta y si powy sze pogl dy. Zako czy o si
to zupe kl sk i wyrugowaniem dzielnego Paw a.
Urz d Pana Jezusa zajmowany w Jego trzech stanach by
wielokrotnie atakowany tak przed, jak i po reformacji; ale znale li
si zawsze zdolni obro cy do odparowania wszystkich ataków. Ich
argumentów cz sto u ywali teolodzy innych denominacji, z bardzo
ma ymi dodatkami. Na przyk ad, gdy Serwet, który chocia naucza
prawdy o jedyno ci Boga, lecz pope nia b d odno nie Logosa,
przeciwstawia swoje przekonania Kalwinowi, to Kalwin nie b c
w stanie odrzuci jego argumentów o jedyno ci Boga, u
argumentów utracjuszy koron z Ko cio a przeciw wyk adni Serweta
odno nie nauk o Logosie i tymi argumentami podwa
j . Gdyby
Serwet mia Prawd w tym przedmiocie i ca Prawd o Duchu
wi tym, Kalwin zosta by pokonany w sporze z Serwetem, tak jak
zosta pokonany przez niego w sporze o jedyno ci Boga i w cz ci o
Duchu wi tym.
(...) Urz d Chrystusowy jako specjalny Przedstawiciel Boga jest
jedn z najbogatszych doktryn w ca ej Biblii. W niej Boska M dro
znajduje jedno z jej najwy szych wyra . W czno ci z t doktryn
wykonano b ogos awion prac - wiczenia w sprawiedliwo ci po czone z Chrystusowym urz dem przed, podczas i po Jego
istnieniu jako cz owieka. Tutaj wi c otworzy o si wielkie pole do
wiczenia
w
sprawiedliwo ci.
Przyk ad
Chrystusowego
przedludzkiego istnienia i rado w stwarzaniu wszystkich rzeczy,
odnosz si do naszego radowania si w pracy Pa skiej. Z tej pracy
stwarzania, zgodnie z planem Bo ym, wyci gano lekcje
pos usze stwa woli Bo ej na korzy
swoich s uchaczy. Z
pomy lnego dokonania dzie a stworzenia i objawie Starego
Testamentu, przy u yciu do tego Boskich narz dzi zgodnie z Bosk
wol , wyci gano lekcje, e pos ugiwanie si czynnikami Bo ymi
wywiera jak najlepszy skutek. Z gotowo ci opuszczenia niebios
przez Pana Jezusa i stania si cz owiekiem, by tylko przypodoba si
Bogu Ojcu i wykona Jego Plan, brano przyk ad napominaj c swoich
uchaczy, a eby uni ali si . Tylko w ten sposób mogli podoba si
Bogu i wype nia Jego zamiary.5
5
(E. VIII s..225-235; HRBP I s. 68-74)
14
Protestanci i ich miejsce w dziejach Polski
Janusz Ma ek6
Wiek XVI by apogeum ruchu reformacyjnego zarówno w
Europie jak i samej Polsce. W historii Polski stulecie to nazywane
jest "wiekiem z otym", gdy kraj nasz osi gn wówczas wed ug
opinii wybitnego polskiego historyka Andrzeja Wycza skiego
wyra onej w ksi ce "Polska w Europie XVI stulecia"
porównywalny
rozwój
struktur
politycznych,
spo ecznogospodarczych i kulturalnych z innymi krajami Zachodniej Europy.
Takie porównania dla kolejnych stuleci a po czasy wspó czesne
wypadaj ju bardzo niekorzystnie. Nasuwa si tutaj od razu pytanie,
czy protestantyzm by wówczas czynnikiem stymuluj cym rozwój
kraju. Historycy na ogó zgodnie podkre laj kulturotwórcze
oddzia ywanie polskiej reformacji i jej wielkie zas ugi dla rozwoju
rodzimego j zyka i literatury. Natomiast nieco na marginesie
pozostawia si udzia polskich protestantów (kalwinistów, luteran,
braci czeskich) w dzia alno ci politycznej na rzecz modernizacji
pa stwa polskiego. Sprawa ta wi e si z utworzeniem w latach
1550-1555 stronnictwa protestanckiego w sejmie polskim. Oficjalne
ujawnienie si tego ruchu o mieli fakt przebywania w otoczeniu
króla Zygmunta Augusta dwóch kaznodziei: Jana z Ko mina i
Wawrzy ca Discordii. Po raz pierwszy stronnictwo protestanckie
zg osi o swoje postulaty na sejmie w Piotrkowie w roku 1550.
Sprowadza y si one do dwóch zasadniczych da :
1) zwo ania soboru narodowego dla uregulowania spraw
wyznaniowych,
2) zniesienia jurysdykcji biskupów nad szlacht w sprawach o
herezje.
dania te zosta y ponowione jeszcze wyra niej na sejmie 1552
roku. Pos om uda o si wówczas uzyska od króla zawieszenie
jurysdykcji biskupiej nad szlacht na okres 1 roku. Punktem
6
http://www.luteranie.pl/www/biblioteka/dhistoria/diaspora 2001.
http://www.luteranie.pl/reformacja/opracowania.htm
15
szczytowym dzia alno ci stronnictwa protestanckiego i w ogóle
reformacji w Polsce by sejm w roku 1555, znów w Piotrkowie. Na
sejmie tym izba szlachecka zdominowana prawie ca kowicie przez
protestantów w liczbie 113 pos ów z 12 województw przed
a
królowi i senatowi Konfesj Augsbursk , w nieco skróconej wersji,
w przek adzie na j zyk polski eks- ksi dza katolickiego Stanis awa
Lutomirskiego, (który studiowa w Wittenberdze ju w roku 1537) i
wiadczy a, e b dzie jej broni yciem i maj tkiem. Za da a
tak e w sposób ultymatywny zwo ania soboru narodowego. N a
sejmie ujawnili si przywódcy stronnictwa protestanckiego. W ród
nich Rafa Leszczy ski - starosta radziejowski, marsza ek izby
poselskiej w r. 1552, dawny student uniwersytetu w Wittenberdze,
przemawia w imieniu pos ów z województw pozna skiego,
kaliskiego, krakowskiego i sandomierskiego. Z kolei Jerzy
Tulibowski mówi w imieniu pos ów z województw sieradzkiego,
czyckiego, brzesko-kujawskiego i inowroc awskiego. Nast pnie
Andrzej Myszkowski, za m odu dworzanin ks. Albrechta pruskiego,
zabiera g os w imieniu pos ów z województw ruskiego, lubelskiego,
be skiego i podolskiego, a Wojciech Marszewski, który w roku 1539
ucha wyk adów Lutra w Wittenberdze przemawia w imieniu
pos ów z województw mazowieckich. Na koniec J. Ostroróg starosta generalny Wielkopolski, znany z wieloletniej korespondencji
z Melanchtonem domaga si w imieniu ca ej szlachty prawnego
usankcjonowania w Polsce Konfesji Augsburskiej. Obok wieckich
w stronnictwie protestanckim wa
pozycj zajmowali doradcy
duchowni ci le powi zani z reformacj wittenbersk . W ród nich
Andrzej Frycz Modrzewski, domownik Filipa Melanchtona w
Wittenberdze w latach 1531 - 32 odegra na sejmie 1555 roku rol
inspiruj . Obok Modrzewskiego nale y wymieni dawnego
ksi dza katolickiego Marcina Krowickiego, studenta Wittenbergi w
latach 1553-1554 i ucznia Melanchtona, który na sejmie 1555 roku
zabiega na rzecz unii wszystkich protestantów w Polsce. Wreszcie
wspomnie trzeba o Janie M czy skim, wybitnym leksykografie,
który tak e studiowa w Wittenberdze od roku 1543 u boku
Melanchtona. Sejm 1555 roku zako czy si tzw. Interim czyli
odroczeniem rozwi zania spraw wyznaniowych do momentu
podj cia odpowiednich decyzji przez sobór narodowy lub sobór
16
powszechny. By to po owiczny sukces stronnictwa protestanckiego.
Protestanci uzyskali - niejako na czas ograniczony - prawo do
uprawiania w asnego kultu religijnego. Przyby y jesieni 1555 roku
do Warszawy nuncjusz papieski Alvise Lippomano by przera ony
kondycj Ko cio a Katolickiego w Polsce zw aszcza, gdy dowiedzia
si od królowej Bony (co zreszt oparte by o na faktach), i tak e
niektórzy biskupi sprzyjaj
luteranizmowi, a przynajmniej
opowiadaj si za powa nymi zmianami w Ko ciele. Stoj ca
po rodku mi dzy dwoma obozami katolickim i protestanckim,
osobisto o wielkim autorytecie, hetman Jan Tarnowski t umaczy
nuncjuszowi, i jedynie zniesienie celibatu i przymusu niektórych
postów, wprowadzenie komunii pod dwoma postaciami oraz j zyka
polskiego w liturgii mo e u agodzi wzburzone umys y. ….
Sk ad szlacheckiego stronnictwa egzekucyjnego w znacznym
stopniu pokrywa si ze sk adem stronnictwa protestanckiego. Jest
faktem, e przywódcy partii protestanckiej, tacy jak: Miko aj
Siennicki, Rafa
Leszczy ski, Hieronim Ossoli ski byli
równocze nie przywódcami partii reform w sejmie polskim. To oni
zabiegali o reform finansów, unifikacj prawa i integracj pa stwa.
dali odebrania roztrwonionych dóbr królewskich i zakazu czenia
urz dów przez jedn osob . Tworzyli podstawy nowego systemu
politycznego demokracji szlacheckiej. Mo na by zapyta , dlaczego
to protestanci wskazywali si szczególn aktywno ci polityczn i
eniem do zmian. Wydaje si , e t ich aktywno wymusza a
niejako automatycznie ch
uzyskania równouprawnienia dla
swojego wyznania. Byli oni otwarci na zmiany, podczas kiedy
katolicy, zw aszcza biskupi, zajmowali stanowisko zachowawcze w
obawie zarówno o utrat maj tków, jak i zachwianie ich pozycji w
spo ecze stwie. W stronnictwie egzekucyjnym byli równie katolicy,
ale ton temu ruchowi zdecydowanie nadawali protestanci. Bilans
reform stronnictwa egzekucyjnego w Polsce by w sumie korzystny,
odbudowano w pewnym stopniu finanse publiczne, wzmocniono
armi , skodyfikowano prawo, umocniono pozycj parlamentu. W
dziele tym znaczny udzia przypad protestantom.
Wiek XVI przyniós jeszcze dwa wa ne wydarzenia dla
protestantów w Polsce, a mianowicie akt "Zgody Sandomierskiej" z
roku 1570 i postanowienia "Konfederacji Warszawskiej" (Pax
17
Dissidentium) z roku 1573. By y one dzie em cierpliwo ci i
konsekwencji polskich protestantów. Mia y one charakter nieomal
unikalny w skali europejskiej. "Consensus" albo "Zgoda
Sandomierska" by aktem konfesyjnej federacji protestantów
polskich przyj tym na synodzie generalnym w Sandomierzu w
dniach od 9 do 14 kwietnia 1570 r. Kalwini ci, luteranie i bracia
czescy uznawali wzajemnie swoje konfesje jako prawowierne.
Nast pnie ewangelicy polscy obiecali sobie obron tego przymierza
zawartego w trosce o "czyst wiar " przeciwko atakom ze strony
wyznawców "ko cio a rzymskiego, jak i sekciarzy". Miano tu na
my li przede wszystkim socynian, a wiec antytrynitarzy czyli arian, z
którymi protestanci od egnywali si od jakiejkolwiek wspó pracy.
Zasadnicza cz
dokumentu "Zgody Sandomierskiej" po wi cona
by a wyk adni nauki o Wieczerzy Pa skiej, w kwestii rzeczywistej
czy symbolicznej obecno ci Chrystusa w Komunii wi tej, która to
kwestia by a g ówn przyczyn sporów dogmatycznych mi dzy
protestantami. "Consensus" odrzuca skrajne stanowiska w tej
sprawie zarówno Zwingliego jak i Lutra, najbli szy by nauce
Kalwina czy braci czeskich i bliski nauce Melanchtona. "Consensus"
zajmowa wi c stanowisko kompromisowe, praktyczne, ireniczne i
ekumeniczne, ale nie klarowne, otwieraj ce drog do ró nych
interpretacji. Consensus" gwarantowa ka demu z wyzna
zachowanie obrz dów religijnych w dotychczasowym ich kszta cie
oraz deklarowa wol odbywania w przysz ci wspólnych synodów
generalnych. Dokument ten podpisany przez uczestników synodu w
Sandomierzu zosta pó niej podpisany przez tysi ce polskich
ewangelików. Znalaz te akceptacj wielu teologów protestanckich
na uniwersytetach w Heidelbergu, Lipsku i Wittenberdze. Bullinger i
Beza jednomy lnie akceptowali tre
"Zgody Sandomierskiej",
zwracali jednak uwag , i wypracowanie ju samej Konfesji dla
protestantów polskich opartej na wspólnej podstawie doktrynalnej
jest z góry skazane na niepowodzenie. W ka dym razie "unia
polityczna" jak by "Consensus" opó ni a w powa nym stopniu
erozj protestantyzmu polskiego. By a dzie em unikalnym w skali
europejskiej, do którego b
nawraca teolodzy protestanccy, a
która znajdzie swoje urzeczywistnienie w Prusach w powo aniu do
ycia w roku 1817 ko cio a unijnego jednocz cego luteran i
18
kalwinistów. "Zgoda Sandomierska" na tyle wzmocni a politycznie
protestantów polskich, i byli oni w stanie wymóc w uchwa ach
Konfederacji Warszawskiej 1573 r. na obozie katolickim
(os abionym moralnie wydarzeniami nocy w. Bart omieja w Pary u)
zobowi zanie, i z powodu ró nic wyznaniowych nie b dzie si w
Polsce prowadzi
wojen religijnych. Ta deklaracja by a
równoznaczna z uznaniem protestantów jako równorz dnego
partnera, a to ipso facto zak ada o przecie zasady tolerancji
religijnej w naszym kraju. Dokument Konfederacji Warszawskiej
mimo wszystkich jego u omno ci, dzie o przede wszystkim
protestantów, ale i katolików da podwaliny pod pa stwo, które jak
pisze francuski jezuita Josef Lecler s yn o przynajmniej do po owy
XVII wieku (1658 r - wygnanie arian) jako "azyl dla heretyków", a
polski historyk Janusz Tazbir nazywa je "pa stwem bez stosów".
Katolicy polscy szczycili si pó niej, e nie z pomoc wojen, jak to
by o na zachodzie Europy, lecz zachowuj c swobody wyznaniowe
tym skuteczniej doprowadzili do upadku ruchu reformacyjnego w
Polsce. Zatrzymali my si d ej nad wydarzeniami XVI stulecia,
gdy dla rozwoju protestantyzmu w Polsce mia y one zasadnicze
znaczenie”.
Micha Serwet m czennikiem
Miguel Servet (tak e: Micha Serwet; ur. 29 wrze nia 1511 w
Villanueva de Sijena, zm. 27 pa dziernika 1553 w Genewie) –
hiszpa ski teolog antytrynitarny astronom, prawnik, lekarz i
humanista.
Jako dziecko wykazywa wybitne uzdolnienia - w wieku 14 lat
zna grek , acin i hebrajski, w dodatku posiada szerok wiedz z
takich nauk jak filozofia, matematyka oraz teologia.
Na jego kszta tuj cy si wiatopogl d wp yn a s ba, któr jako
nastolatek odby u Juana de Quintany - spowiednika króla Hiszpanii,
Karola V. Jako towarzysz Quintany w oficjalnych podró ach móg
na w asne oczy ujrze , jak g bokie podzia y religijne istnia y w
Hiszpanii, gdzie w tym czasie albo nawracano ydów i muzu manów
si na katolicyzm, albo ich wyp dzano.
19
Studia
W wieku 16 lat zacz
studiowa
prawo na
Uniwersytecie w Tuluzie
we Francji. W nie na
tej uczelni pierwszy raz
zobaczy Bibli i chocia
jej czytanie by o, dzi ki
czemu móg j czyta w
znanych mu j zykach
oryginalnych
w
zabronione, uda o mu si
potajemnie przeczyta .
Mo liwe, e przek adem,
który
czyta ,
by a
Poliglota
Komplute skagrece
i
hebrajskim, razem z
umaczeniem na j zyk
aci ski.
Osi gni cia medyczne
Wkrótce Servet zosta zmuszony do zamieszkania w Pary u, aby
skry si przed prze ladowcami. Uzyska tam tytu magistra sztuk i
stopie doktora medycyny. Jego zainteresowanie nauk i ch
dok adniejszego poznania dzia ania organizmu ludzkiego sk oni a go
do przeprowadzania sekcji zw ok. Dzi ki zdobytej w ten sposób
wiedzy, jako pierwszy Europejczyk opisa kr enie p ucne krwi.
Kolejnym osi gni ciem Serveta w dziedzinie medycyny by jego
traktat o syropach ("Syruporum universa ratio ad Galeni censuram
diligenter expolita"), którym zaprezentowa on, jak na ówczesne
czasy, nowatorskie i rozs dne podej cie do medycyny. Zawarta w
tym dziele rozleg a wiedza uczyni a go prekursorem farmakologii i
stosowania, odkrytych pó niej, witamin.
20
Prace geograficzne i etnograficzne
Servet zaj si te opracowaniem na nowo "Nauki geograficznej"
Ptolemeusza. Sukces tego nowego wydania by tak wielki, e Servet
bywa nazywany ojcem etnografii i porównawczych bada
geograficznych. Co ciekawe, podczas pó niejszego procesu w
Genewie, zarzucono mu opisanie Palestyny jako ziemi s abo
uprawianej i ja owej. Servet odpiera te zarzuty, stwierdzaj c e
opisywa Palestyn dzisiejsz , a nie z czasów Moj esza, gdy by a
krain niezwykle urodzajn .
Dzi ki swoim rozleg ym zainteresowaniom i wiedzy, Servet zosta
nazwany przez pewnego historyka "jednym z najt szych umys ów
w dziejach, cz owiekiem, który przyczyni si do rozwoju wiedzy"
.
Pogl dy teologiczne
W wyniku analizy Pisma wi tego i - uwa anego przez niego za
powszechny - upadku moralnego hiszpa skiego duchowie stwa,
zacz
traci zaufanie do wiary katolickiej. Rozczarowa si
Ko cio em Powszechnym jeszcze bardziej, gdy, jako jeden z
obecnych na uroczysto ci koronacji na cesarza wi tego Cesarstwa
Rzymskiego Karola V, ujrza jak nowy cesarz ca uje stopy papie a
Klemensa VII siedz cego na przeno nym tronie. W pó niejszym
czasie tak napisa Servet o tym wydarzeniu: „Na w asne oczy
widzia em, jak papie by niesiony na ramionach ksi t, z wielkim
przepychem, a t umy na ulicach sk ada y mu ho dy”. Servet uwa
to za objaw pychy stoj cej w sprzeczno ci z pokor i prostot o
której mowa w Ewangeliach.
Po tym wydarzeniu postanowi zrezygnowa z s by u Quintany i
zacz
samodzielnie poszukiwa prawdy. Uwa , e nauki
Chrystusa nie by y kierowane do teologów czy filozofów, lecz do
ludzi prostych, niewykszta conych, którzy mieli je zrozumie - nie
c lud mi wykszta conymi - i wprowadza w czyn. Postanowi
wi c, e badaj c Bibli w j zykach oryginalnych odrzuci wszelkie w
jego mniemaniu niezgodne z ni doktryny.
21
W wyniku swoich studiów doszed do przekonania, e w ci gu
trzech pierwszych stuleci naszej ery religia chrze cija ska zosta a
ska ona. Za b dn uwa
m.in. nauk o Trójcy, przyj , wed ug
niego, w wyniku wp ywu cesarza Konstantyna i jego nast pców na
chrze cija stwo. Maj c 20 lat, opublikowa ksi
„De Trinitatis
erroribus libri septem” („O b dach Trójcy ksi g siedmioro” - w tym
oraz innych dzie ach konsekwentnie u ywa imienia Bo ego w
formie JHWH). ci gn a ona na niego uwag inkwizycji. W swoim
dziele Servet stwierdza m.in.: „W Biblii nie ma adnej wzmianki o
Trójcy (...). Boga poznajemy przez Chrystusa, a nie przez nasze
zarozumia e koncepcje filozoficzne.” Uznawa dogmat o Trójcy za
zagmatwany, i e Biblia nie popiera go „nawet jedn sylab ”.
Chrystusa uwa
za drog , po rednika umo liwiaj cego poznanie
Boga. Servet postanowi tak e uzna kult obrazów za nie biblijny.
Przewidywa , e paruzja nast pi jeszcze za jego ycia.
Cho pogl dy Serveta znalaz y paru zwolenników, takich jak
protestancki reformator Sebastian Franck, to jednak zosta y przez
wi kszo
autorytetów, zarówno ze strony protestantów, jak i
katolików, odrzucone. Sam Servet, mówi c o katolikach i
protestantach, stwierdzi : „Ani si nie zgadzam we wszystkim, ani
si nie sprzeciwiam jednej czy drugiej stronie. Wydaje mi si
bowiem, e wszyscy maj troch racji, i troch si myl , ale ka da ze
stron zauwa a b dy u drugiej, nie widzi ich natomiast u siebie”.
Spotkania z Kalwinem
Mieszkaj c w Pary u, Servet prawdopodobnie po raz pierwszy
spotka Jana Kalwina. Obaj byli wtedy jeszcze do m odymi
lud mi. Wkrótce stali si swoimi najwi kszymi adwersarzami, a
Kalwin postanowi w ko cu wyda Serveta w r ce katolickich
inkwizytorów. Uda o mu si jednak zbiec z wi zienia (katoliccy
inkwizytorzy ostatecznie spalili na stosie symbolicznie jego kuk ),
lecz gdy przeje
przez Genew , gdzie zwolennicy Kalwina i on
sam sprawowali autorytarne rz dy, zosta rozpoznany i ponownie
wtr cony do wi zienia pod zarzutem blu nierstwa. Wytoczono mu
proces, podczas którego prowadzi z Kalwinem dysputy na temat
wiary. Ostatecznie Servet zosta skazany na spalenie na stosie. Co
22
ciekawe, wed ug niektórych historyków by on jedynym dysydentem
spalonym dwukrotnie: symbolicznie przez katolików i dos ownie
przez protestantów.
Serwet w Vienne (Francja)
Kiedy Serwet wyk ada w Pary u, jednym z jego studentów by
Piotr Palmier, od 1528 roku arcybiskup w Vienne, we Francji.
Zaprosi on w 1541 roku Serveta do Vienne jako swego prywatnego
lekarza, którego obowi zki pe ni od 1541 do 1553 roku. Tutaj zaj
si ogóln praktyk medyczn oraz przygotowywaniem do druku
ró nych dzie dla wydawców w Lyonie. Podczas gdy zewn trznie
wszystkim wydawa si katolikiem, to prywatnie w dalszym ci gu
studiowa Pismo wi te. Odrzucaj c chrzest niemowl t i wierz c, e
tak jak Jezus by ochrzczony w 30 roku ycia, tak i on te powinien
by wówczas ochrzczony, przyj ten symbol w 1541 roku. Przy
ko cu 1545 roku lub na pocz tku 1546 roku rozpocz
korespondencj z Kalwinem, która mia a zako czy si tragicznie
dla Serveta. Wys on Kalwinowi powi kszone, przejrzane wydanie
swoich wcze niejszych publikacji. Ich listy by y d ugimi
rozprawami. Servet zaproponowa odwiedzenie Kalwina w Genewie.
Ten odmówi (13. 02. 1546 r.) o wiadczaj c, e nie zniós by tego. W
tym samym dniu napisa do swego przyjaciela kaznodziei Farela:
„gdyby bowiem przyjecha , to nie cierpia bym, o ile tylko mój
wp yw mia by znaczenie, aby wyszed st d ywy”. Podobne uczucia
wyrazi w li cie do Piotra Vireta, innego swego przyjaciela
kaznodziei. Serveta kto ostrzeg , a eby nie ufa Kalwinowi b c
w jego r kach w Genewie, bo Servet pisz c do swego przyjaciela
Abla Pouppina oko o 1547 roku uskar
si , e Kalwin nie chce
zwróci mu manuskryptu, dodaj c: „Wiem na pewno, e dla tej
sprawy umrze mi przyjdzie”. Ponownie po przerobieniu swojej
ksi ki ofiarowa j dwom wydawcom bazylejskim, którzy na
danie Kalwina odmówili jej wydania. Ksi ka nosi a tytu :
Odrestaurowanie prawdziwego chrze cija stwa. W ko cu Servet
znalaz wydawc w Vienne, który zgodzi si wydrukowa j w
tajemnicy. Nak ad by gotowy 3 stycznia 1553 roku. Wielk ilo
egzemplarzy wys ano prywatnie do Lyonu i Frankfurtu. Servet
23
pope ni b d wysy aj c Kalwinowi kopi swej ksi ki, poniewa
Kalwin po udzieleniu w 1550 roku Inkwizycji Katolickiej w Lyonie
obci aj cych Serveta informacji zdradzi go przed jej trybuna em, a
nawet dostarczy inkwizytorom egzemplarz r kopisu Serveta,
gani c ich za brak gorliwo ci i tolerowanie takiego wielkiego
heretyka. Zgani ich za to, e mu pozwalaj
, chocia przed
trzema laty dostarczy im dowody jego winy. Inkwizytor generalny
Lyonu zaj si t spraw 12 marca, przes ucha Serveta 16 marca,
aresztowa go 4 kwietnia i przez nast pne dwa dni podda go
przes uchaniom. Maj c pewno , e b dzie skazany na spalenie
przygotowywa si do ucieczki z wi zienia, która dosz a do skutku
rankiem 7 kwietnia. Przez cztery miesi ce ukrywa si we Francji,
nie o mielaj c pokaza si komukolwiek.
W swej podró y do Neapolu przyby do Genewy w niedziel 13
sierpnia 1553 roku, spodziewaj c si odp yni cia statkiem do
Zurychu w tym samym dniu. Poniewa w tym dniu aden statek nie
odp ywa uda si do ko cio a, gdzie zosta rozpoznany przez
Kalwina, cho ten od 17 lat go nie widzia . Kalwin spowodowa
natychmiastowe zaaresztowanie Serveta i uwi zienie. Proces s dowy
obwiniaj cy go o herezj rozpocz to 14 sierpnia na podstawie
kodeksu Justyniana, który legalnie nie obowi zywa w Genewie,
poniewa jaki czas wcze niej zosta zniesiony i w tym czasie
Genewa nie posiada a obowi zuj cego prawa, stosowanego w takiej
sytuacji. Ponadto nie by on obywatelem szwajcarskim, a jedynie
podró nym udaj cym si do innego miejsca. Prócz tego nie pope ni
adnego przest pstwa na ziemi szwajcarskiej. Fakty te wskazuj na
karygodne pogwa cenie prawa i sprawiedliwo ci w zaaresztowaniu
go, procesie i wydaniu wyroku. Po pierwsze, s uga Kalwina wyst pi
jako oskar aj cy i powód, a nast pnie Kalwin zrzucaj c mask
wyst pi otwarcie jako oskar aj cy i powód. Proces trwa do 26
pa dziernika - oko o dwóch i pó miesi ca i stanowi prawie
wy cznie teologiczne debaty mi dzy Servetem i Kalwinem. W
przedmiocie o Bogu jako jednej osobie i Chrystusie nie b cym
Bogiem Servet ca kowicie wykaza b dno twierdze Kalwina, ale
Kalwin w pe ni wykaza b d Serveta dotycz cy przedludzkiej
egzystencji Chrystusa, Servet bowiem zaprzecza osobowej
preegzystencji Pana Jezusa. Jako chrze cijanie wyra amy
24
ubolewanie z powodu krwio erczego ducha, jakiego Kalwin
objawia podczas tego ca ego procesu. W ród s dziów tylko
mniejszo opowiada a si za uniewinnieniem Serveta. Poproszono
pewn liczb szwajcarskich ko cio ów reformowanych o opini , czy
Servet jest heretykiem. W czasie nieprzychylnego procesu wszystkie
te ko cio y mniema y, e wyrokiem b dzie wygnanie. Kalwin tak nie
dzi . Z wyrachowaniem planowa mier Serveta, a nawet w 1546
roku powiedzia do Farela, e pos y si swoim autorytetem do
ostateczno ci, a eby to osi gn , je li uda mu si kiedykolwiek
dosta go w swoje r ce. Wi kszo s dziów na danie Kalwina
wyda a wyrok mierci wed ug prawa nie obowi zuj cego na ich
ziemi, za czyn nie pope niony w ich kraju i na osob nie podlegaj
ich w adzy. Kalwin co prawda wstawi si , aby wyrok przez spalenie
zamieniono na ci cie, jednak e wi kszo s dziów nie chcia a tej
zmiany, przekonana o tym, e by o to niepo dane.
W dniu 27 pa dziernika 1553 roku, nast pnego dnia po skazaniu,
Servet zosta spalony. Farel, nieobecny w czasie procesu, zosta
wezwany z domu i wyznaczony do pe nienia obowi zków
duszpasterskich dla Serveta oraz towarzyszenia mu na stos z
zamiarem uzyskania od niego odwo ania i przygotowania go do
mierci, poniewa wszyscy genewscy pastorzy jako zamieszani w
wydanie wyroku nie mogli by brani pod uwag do spe nienia
takiego zadania jako osoby niesprzyjaj ce. Farel oczywi cie zawiód
w swoich staraniach. Przy ko cu jednak tego przygn biaj cego
wydarzenia, przej ty bohaterskim i podobnym do Chrystusowego
duchem m czennika powiedzia , e by mo e Servet by
chrze cijaninem i to zbawionym. Po pierwsze przyprowadzono
Serveta przed jego s dziów, odczytano wyrok w jego obecno ci i
licznie zebranych. Nast pnie odrzucono jego pro
o zmian
wyroku na ci cie. Potem zosta zaprowadzony na pole Campel,
po one w pewnej odleg ci od miasta, gdzie przytwierdzono go
do pnia i zmuszono, aby na nim usiad w ród z orzecz cego t umu.
Zamiast dobrze wysuszonego chrustu, który by szybko si pali i w
krótkim czasie zako czy cierpienia ofiary, u yto wie ego drzewa
jeszcze z li mi. Ponadto, zamiast to drewno uk ada blisko niego,
aby spowodowa szybk mier , uk adano je w pewnej odleg ci od
niego, tak e celowo nara ono go na powolne, przez ponad pó
25
godziny trwaj ce palenie. Dla po miewiska - jak na czo o Pana
ono cierniow koron - wie cem ze s omy i zielonych ga zek
nasyconych siark opasano jego g ow . Najpierw zapalono stos
dooko a, a potem dotkni to twarzy, co spowodowa o zapalenie si
siarki i wywo o taki okrzyk bólu ze strony ofiary, e obudzi strach
w sercach widzów. By to jedyny okrzyk. Przez reszt czasu cierpia
w cicho ci z odwag zrodzon z jego wiary. Ostatnie jego s owa:
„Jezusie, Synu Wiecznego Boga, zmi uj si nade mn !”, stanowi y
wyznanie jego wiary utrzymanej do ko ca straszliwej m cze skiej
mierci. Zauwa cie dobrze, e on si nie modli : Jezusie, Wieczny
Synu Boga, tak jak móg by si modli
trynitarz ale ostatnia
modlitwa by a wyznaniem jego wiary, któr podtrzymywa i której
naucza - e Ojciec sam jest Bogiem, a Jezus Chrystus Jego
Synem, a nie Samym Bogiem. (...).
Po czenie ko cio a z pa stwem w Genewie itd., by o aktem
niewierno ci w Ko ciele Reformowanym. Bez w tpienia gorliwo
Kalwina w g oszeniu swoich nauk by a pobudk do prze ladowania
Serveta. On sam przyzna , e gdyby Servet rozmawia z nim z
wi kszym uszanowaniem, to tak wytrwale nie domaga by si kary
mierci dla niego. Tak wi c religijna nietolerancja i osobista niech
pobudzi a Kalwina i wykaza a jego udzia w tym morderstwie
pope nionym w ko ciele, w którym panowa . Kalwin by dot d
przyzwyczajony do uni onego szacunku ze strony tych wszystkich, z
którymi si styka , nie móg wi c znie Serveta, który go bardzo
jasno scharakteryzowa i nie ulega mu. Kiedy patrzymy na jego
postaw , to jeste my pewni, e Pan nie yczy sobie, a eby Servet
zatrzymuj cy koron okaza taki szacunek Kalwinowi utracjuszowi
korony, gdy ten ostatni sta i post powa jako g ówny
przedstawiciel ko cio a po lubionego Panu, a jednak winnego
niewierno ci. Niew tpliwie prze ladowczy duch tego wieku, od
którego Kalwin zupe nie si
nie uwolni , t umaczy jego
post powanie. Przez lata pot pia on prze ladowczego ducha
papieskiego i do króla Francji skierowa wznios e dzie o w obronie
religijnej tolerancji. Niestety, co za ludzka niekonsekwencja. By
or downikiem tolerancji w prze ladowaniu, natomiast posiadaj c
adz , zapomnia o swoich wymownych i logicznych pro bach,
splami swój charakter i honor oraz dobre imi jednym z
26
wyj tkowych przyk adów nietolerancji i okrucie stwa, jakie
zapisano w kronikach protestanckich. Ko czymy ten smutny opis
z rado ci w Panu z powodu lojalno ci Serveta i ze zami z powodu
upadku Kalwina.
Opisali my dosy szczegó owo dzieje Serveta, aby wykaza jego
miejsce w Pa skim porz dku. Obecnie pójdziemy dalej
udowadniaj c, na podstawie jego nauki - e Bóg jest tylko jedn
osob , której centralnym przymiotem jest mi
. Przywódcy
utracicieli koron obro cy tej doktryny przekazali wiele nauk
naprawiaj cych wszelkie z e post powanie. Dlatego one strofowa y i
naprawia y post powanie tych wszystkich, którzy czynili jak kolwiek
inn istot lub rzecz równ Ojcu, co w odniesieniu do Syna i Ducha
wi tego czyni wszyscy trynitarze. Nazwali to pogwa ceniem
pierwszego przykazania. A poniewa
w praktyce ko cio a
nominalnego Pan Jezus aktualnie jest bardziej mi owany ni Ojciec,
strofowali i naprawiali t praktyk . Strofowali b dy dotycz ce kultu
Marii, który w praktyce, cho nie w teorii, wyra a Marii wi ksz
mi
ani eli Synowi i Ojcu. Naprawiali oni zniewag okazywan
Ojcu przez tych, którzy z trynitarskiego punktu widzenia
degradowali Ojca do równo ci z kim ni szym - co by o jednym z
celów szatana w wynalezieniu doktryny o trójcy. Naprawiali
post powanie tych, którzy na skutek oszuka czych metod
zamroczyli g owy i poranili serca swoim na ladowcom przez
nauczanie mistyfikacji trynitarianizmu. Strofowali i naprawiali tak e
tych nauczycieli, którzy przyczyniali si do atwowierno ci ludzi
wobec nauk nie daj cych si wyt umaczy , udowodni i b cych w
sprzeczno ci z sob . To doprowadzi o ich do naprawienia przes du i
sk onno ci rozwijaj cych zabobonn wiar w tak doktryn . Przy
okazji naprawi o post powanie tych, którzy nauczali doktryny o
nie miertelno ci duszy, gwa cej mi
Boga. Zarzucali im
blu nierstwo w przedstawianiu takiej nauki. Serdecznie naprawiali
post powanie tych, którzy uczyli o wiecznych m kach zarzucaj c
im oczywiste blu nierstwo przeciwko jedynemu Bogu doskona ej
mi ci. Naprawiali oni to blu nierstwo zarzucaj c im, e teoria ta
czyni Boga mi ci okrutniejszym od samego diab a. Tak wi c u yto
argumentów naprawiaj cych znies awienia, blu nierstwa i
27
fa szywe przedstawianie Boskiego charakteru, za które trynitaryzm
by odpowiedzialny.
Naprawiali te z e post powanie w cz owieku, które nie
na ladowa o, lecz gwa ci o mi
, jak Ojciec przejawia i
piel gnuje. Boska bezinteresowna mi
jest rozkoszowaniem si
w dobrych zasadach, rozkoszowaniem si
w jedno ci i
sympatyzowaniu w jedno ci z tymi, których charaktery s w
harmonii z dobrymi zasadami, lito ci dla tych wszystkich, których
charaktery nie s w harmonii z dobrymi zasadami albo s
traktowane niezgodnie z dobrymi zasadami i jest ofiarniczym
duchem przejawianym w celu rozwijania dobrych zasad. Tak wi c
mi
wyst puje w szafarskiej doktrynie unitarianizmu. W
konsekwencji, tego rodzaju nauki naprawia y wszelkie ludzkie
post powanie gwa ce tak mi
- bezinteresown jako ró
od
mi ci obowi zkowej. Ten fakt pozwala im naprawi ka dy zarys
samolubstwa i wiatowo ci. (...) Nie jest koniecznym podawanie
szczegó ów naprawiania przez nich ró nych faz samolubstwa,
wiatowo ci i grzechu, poniewa by oby to jedynie powtórzeniem
tego, co ju wykazali my przy rozwa aniu poprzednich doktryn.
Lecz wymieniona wy ej aktywno obro ców tej doktryny powinna
by tutaj przedstawiona w sposób ogólny, aby my mogli zrozumie
obszerno jej oddzia ywania.
Najpierw udowodnili oni, e doktryna o trójcy jest sprzeczna z
okre leniem doktryny o jedyno ci Boga - trzy nie mo e by
jedyno ci ! Nast pnie wykazali, e doktryna mówi ca, i Chrystus
jest Bogiem i cz owiekiem jest tak e sprzeczna w okre leniu.
Dowiedli, e adna z tych doktryn nie jest wyra nie nauczana przez
Pismo wi te, lecz oparta na wnioskowaniu sprzecznym z jasnym
tekstem Pisma wi tego. Potem na podstawie Pisma wi tego
dowiedli, e Chrystus nie jest równy Bogu:
(1) z wersetów, które „ortodoksi” cytowali, aby wykaza , e jest
On Bogiem (J 1, 2; 17, 5; Kol 1,15; Fil2, 5-8; Hbr 1,1-4, 8,9);
(2) z tekstów, w których Jezus zaprzecza, e jest On Bogiem (J 8,
28, 29, 54; 5, 19, 26, 36; 6, 58; 12, 49, 50; 14, 24, 10; 10, 37);
(3) z tre ci ca ej Biblii, która Boga umieszcza nad Nim, a Jego
poni ej Boga;
28
(4) ze ród a doktryny nie b cego Pismem wi tym, lecz
filozofi plato sk . „Ortodoksi” twierdz , e modlitwa skierowana
do Chrystusa dowodzi, e jest On Bogiem, unitarianie odpowiedzieli
przez wskazanie, e wywy szenie Go do stanowiska prawej r ki
Boga jako Jego Namiestnika usprawiedliwia nasze modlenie si do
Niego jako Boskiego przedstawiciela. „Ortodoksi” utrzymuj , e
preegzystencja Chrystusa wskazuje, e by On Bogiem, a nieliczni
unitarianie, którzy podtrzymywali osobow
preegzystencj
Chrystusa, odpowiadali przez wskazywanie,
e by
On
podporz dkowany Bogu zanim sta si cz owiekiem Jezusem
Chrystusem. „Ortodoksi” powo uj si na te wersety, które mówi o
Jego w adzy, mocy, przymiotach i dzie ach jako dowody, e jest
Bogiem. Udowodniono im, e by y to Jego atrybuty jako Boskiego
Namiestnika i dlatego nie dowodz one o Jego Bosko ci. Nast pnie
si gni to do wersetów u ytych na udowodnienie trójcy i wykazano,
e one tego nie udowadniaj .:
(1) Jedne by y wersetami dopisanymi - inne sfa szowanymi (Dz
20, 28; 1 Tm 3, 16; 1 J 5, 7; );
(2) Niektóre by y le przet umaczone (Fil 2, 5; J 1, 1, 2);
(3) Cz
odnosi a si do Boga i by a b dnie stosowana do
Chrystusa (Rz 9, 5; 1 J 5, 20);
(4) Chocia niektóre z nich w tym samym zwi zku odnosz si do
Ojca, Syna i Ducha, to jednak nie mówi o Nich jako o trójcy (Mt
28, 19; 1 Kor 12, 4–6; 2 Kor 13, 13). W ten sposób stawiono czo o
i odparto argumenty przytaczane w celu wykazania, e Chrystus jest
Bogiem, a Bóg trójc . Nie jest potrzebne przedstawienie tutaj, w jaki
sposób obalono nauki o nie miertelno ci duszy i wiecznych m kach,
które to argumenty s ogólnie dobrze znane. 7
Po mierci
mier Serveta wywo a wiele protestów w Europie, sta a si
koronnym argumentem dla zwolenników wolno ci religijnej, którzy
pocz li si domaga , aby nikogo wi cej nie zabito z powodu innych
przekona religijnych. Na przyk ad w oski poeta Camilo Renato,
7
(E VIII 421-437; HRBP . 146-152)
29
pisz c o post powaniu Kalwina, stwierdzi : "Ani Bóg, ani Jego duch
nie wskaza takiego post powania. Chrystus nie traktowa w ten
sposób ludzi, którzy si z nim nie zgadzali". Natomiast francuski
humanista Sebastien Castellion pisa : "Zabicie cz owieka nie jest
obron doktryny, tylko zabiciem cz owieka". Tak e sam Servet
powiedzia : "Skazywanie ludzi na mier tylko dlatego, i b dnie
umacz jak
nauk biblijn , to powa na sprawa; przecie
wiadomo, e nawet wybrani mog zosta wprowadzeni w b d".
Ksi ka "Michael Servetus - Intellectual Giant, Humanist, and
Martyr" (Micha Servet - wielki umys , humanista i m czennik)
podaje: " mier Serveta by a punktem zwrotnym w ideologii i
mentalno ci dominuj cej od IV wieku. (...) Z historycznego punktu
widzenia Servet zgin po to, by ka dy obywatel wspó czesnego
spo ecze stwa zyska prawo do wolno ci sumienia".
We francuskiej miejscowo ci Annemasse, 5 kilometrów od
miejsca stracenia Serveta, stoi od 1908 roku pomnik ku jego czci.
Napis, który na nim widnieje, brzmi tak: "Michael Servet, (...)
geograf, lekarz, fizjolog, przyczyni si do pomy lno ci ludzi przez
swe odkrycia naukowe, po wi cenie dla chorych i ubogich oraz
przez bezkompromisowo w my leniu i w kwestiach sumienia.
Niewzruszenie trwa przy swoich przekonaniach. W obronie prawdy
w ofierze swe ycie8"(...).
Lelio Socyn, pomocnikiem Serweta
Lelio Socyn (w ciwie: Lelio Francesco Maria Sozzini lub
Lelio Socinus, ur. 29 stycznia 1525 w Sienie, zm. 4 maja 1562 w
Zurychu), w oski dzia acz reformacyjny i teolog antytrynitaria ski.
Jego bratankiem by Faust Socyn- wybitny teolog braci polskich.
Lelio Socyn urodzi si w bogatej i wp ywowej rodzinie
bankierów i prawników. Jego ojciec Mariano Sozzini by
wolnomy licielem, krytykuj cym "ba wochwalstwo katolicyzmu" i
koresponduj cym z reformatorami lutera skimi m.in. z
8
Lech Szczucki (red.), Micha Servet (1511-1553). Wybór pism i
dokumentów, Warszawa 1967. Z Wikipedii, wolnej encyklopedii.
30
Melanchtonem. Lelio by szóstym synem Mariano i Camilli z domu
Salvetti.
Lelio pozna j zyk hebrajski,
zyk grecki i j zyk arabski,
jednak studentem by miernym.
Ojciec wys
go do Wenecji,
gdzie mieszka o wówczas wielu
zwolenników
"nowinek
religijnych". Lelio zacz g osi
konieczno reformy Ko cio a w
duchu ewangelicznym. W 1547
przeniós si do Chiavenny, gdzie
pozna Camilla z Sycylii mistyka, g osz cego doktryn
religijn , zbli on do teologii
kwakrów. Nast pnie Lelio odby
liczne podró e (Francja, Niderlandy, Szwajcaria i Anglia), podczas
których zapozna si z europejsk reformacj . W Wittenberdze
przebywa
rok (1550-1551), gdzie doskonali
znajomo
hebrajskiego u Melanchtona i Forstera. Nast pnie odwiedzi o rodki
reformacji w Pradze, Wiedniu i Krakowie. Po powrocie do Sieny w
1552 spotka si ze swoim bratankiem Faustem Socynem, którego
zainteresowa ideami reformacji. W 1554 wróci do Szwajcarii, gdzie
osiedli si
w Zurychu. Najbli szym przyjacielem w ród
reformatorów by dla Socyna Johann Heinrich Bullinger.
Teolog antytrynitarny
Podczas pobytów w Genewie by serdecznie przyjmowany przez
Kalwina, który jednak zauwa
u Lelio Socyna nadmiern
sk onno do spekulacji teologicznych, która mog a doprowadzi do
wypacze . Socyn szczególnie zajmowa
si
problemem
zmartwychwstania cia a, predestynacji i sakramentów. Spotkanie z
Bernardino Ochino w Zurychu, doprowadzi o do radykalizacji
pogl dów Socyna.
Obawy Kalwina potwierdzi y si w kwietniu 1554, kiedy Socyn
zacz podwa
dogmat o Trójcy wi tej. W 1556 po mierci ojca,
31
który nic nie zapisa mu w testamencie, Lelio Socyn po raz pierwszy
w yciu znalaz si w trudno ciach finansowych. Z pomoc Kalwina
w 1558 zacz szuka wsparcia na dworach w Wiedniu i Krakowie,
aby odzyska rodzinny maj tek. Te zabiegi nie zmieni y sytuacji
Socyna we W oszech, gdzie ca a jego rodzina by a podejrzewana
przez Inkwizycj o herezj (jego brata Cornelio uwi ziono z tego
powodu). Socyn wróci do Szwajcarii w 1559 i trzy lata pó niej
zmar . Jego r kopisy i dokumenty przej
Faust Socyn i
przypuszczalnie korzysta z nich (niekiedy mówi si nawet o
plagiacie jednego r kopisu) przy tworzeniu w asnych dzie
teologicznych.
Do dzisiaj zachowa y si bardzo nieliczne dzie a Lelio Socyna:
De sacramentis dissertatio (Rozprawa o sakramentach) (1560),
4 tomy, De resurrectione (O zmartwychwstaniu-fragment)
Powstanie i rozwój antytrynitaryzmu w Polsce
Zasady reformacji w tym czasie pokona y zupe nie opór ko cio a
katolickiego, 9 a zbory protestanckie, zaliczaj ce do swych
wyznawców najszlachetniejsze rody polskie,10) sta y pod wzgl dem
9
W. Kr a si ski Zar ys Dz i ej ów Re for m a cji w P ol sc e, T . I s.
Wa r sz a wa 1 90 3
10T r z eci esk i w d z i el e s w oi m „D e E va n g el i i in Pol on i a
or i g i n e " - wyl i cz a n a s t p uj c e wyb i t n e r od y p ol sk i e, k t ór e
ok o o
r.
1 55 6
wyz n a wa y
z a sa d y
e wa n g e l i ck i e:
Ost r or og owi e,
Ol e n i cc y,
Si en n i cc y,
Le sz cz y s c y,
Sz a fr a cowi e,
T cz y s c y.
J or da n owi e,
Zbor ows c y,
Gór k owi e, M i el e c c y, a sc y, C h od ki e wi cz o wi e, Ra d z i wi owi e, Mel sz t y sc y, Dem bi sc y, Bon a r owie, Bor a t y sc y,
Fi r l ejo wi e, C i k o ws c y, T a r o wi e, Lu b om i r sc y, Dz i a
sc y,
Ze br z yd o wsc y,
S i en i a ws c y,
C z a r n k ows c y ,
G ór sc y,
Dz i a d usc y, Z a r b owi e, -Pr z yj em sc y, Bn i sc y, M a a ch owsc y,
Kon a r sc y, Wi el op ol s c y, St r a sz o wi e i
wi el u i nn ych .
Repr ez en t an ci wsz yst ki ch t ych r odó w z a jm owa y n a jwy sz e
dost oj e st wa w kr a ju. In t er esu j
te je st r z ec z , e wi el u
by ych pr ot est a n t ów, n awet p o p owr oci e swoi m d o
k a t ol i c yz m u , z a ch o wa o p og l d y n i e l i cu j ce z d uch em t eg o
k o ci o a . T a k n p . J an Za m ojsk i , k t ór eg o h i st or i a n a s za n a -
32
politycznym na równi ze swymi przeciwnikami, posiadaj c jednak
nad nimi t przewag , jak daje m odo nad zgrzybia staro ci .
Ale oto w obozie samych protestantów powsta wróg, o wiele
gro niejszy dla ko cio a ewangelickiego ni knowania Rzymu, wróg
zarówno niebezpieczny dla katolików jak i dla ewangelików, gdy
gro cy obaleniem wiary w objawienie Bo e. Mamy tu namy li
nauk antytrynitarzy, któr ju w r. 1546 zacz to wypowiada w
Polsce na zebraniach tajnego stowarzyszenia w Krakowie. Wed ug
wiadectwa Modrzewskiego, wielu polaków czyta o dzie a Serweta;
te same przekonania g osi niew tpliwie Lelio Socyn, odwiedziwszy
nasz kraj w r. 1551. Do ich rozwoju za wielce przyczyni si
Stankar, utrzymuj c, e pojednanie ludzko ci z Bogiem dokonane
zosta o przez Chrystusa nie przez Jego natur Bosk , lecz ludzk .
Pierwszy, który stre ci przekonania antytrynitarzy i uj je w
kszta t nauki, by Piotr Goni dzki lub z Goni dza na Podlasiu.
Wychowany na wszechnicy krakowskiej, w r. 1550, jako gorliwy
katolik, wyst powa przeciw Stankarowi. Pawe Algimont, ksi
holsza ski, biskup wile ski, zaj si nim i dopomóg mu do
doskonalenia si w naukach na uniwersytetach zagranicznych.
Goni dzki zwiedzi g ówne akademie niemieckie i ucz szcza przez
czas niejaki na wszechnic w Witenberdze, pozostaj c mimo to
wierny Rzymowi. Przekonania swe zmieni dopiero w Szwajcarii,
zetkn wszy si tam prawdopodobnie z nauk antytrynitarsk , g oszoprzez W ochów, zbieg ych z rodzinnego kraju z powodu
religijnych przekona . B
co b , Goni dzki wróci do Polski
jako pozorny wyznawca zasad ko cio a helweckiego - kalwi skiego,
ale ju w r. 1556, na synodzie reformowanym w Secyminie, otwarcie
wyzna swe aria skie zasady. Odrzuciwszy atanazja skie „credo",
zaprzecza jedno ci Boga Syna z Bogiem Ojcem, nie uznawa
z ywa „ wi el k i m . " W ych o wa n y w wyz n an i u ewa n g el i ck i m ,
p od cz a s p o byt u we W o sz e ch p r z esz ed n a k at ol i c yz m , l ec z
p oz ost a n a z a wsz e o br o
wol n o ci r el i g i jn ej. Rz ek on
r azu pewn eg o, wobec kr óla i sen at u, na st puj ce g odn e
p a m i ci s o wa : . O dd a b ym p o o w
yci a m eg o, g d yb y ci ,
k t ór z y op u ci l i k a t ol i c yz m , z do br e j wol i z n o wu p o wr ó ci l i
d o t eg o k o ci o a ; l ecz wol a b ym od da ca e m e yci e a n i e
ci er p i , a by k og ok ol wi ek do t eg o z m usz a n o. "
33
powszechnie przyj tego poj cia o Trójcy wi tej, utrzymuj c, e s
trzy ró ne osoby Boskie, lecz e prawdziwe bóstwo posiada tylko
Bóg Ojciec. Synod nie orzek nic w tym przedmiocie, poddaj c go
wyrokowi Melanchtona, do którego Goni dzki sam si uda .
Daremnie jednak wielki reformator stara si go nak oni do
wyrzeczenia si powzi tych przekona . Na synodzie w Brze ciu
Litewskim, r. 1558, Piotr z Goni dza dok adniej rozwin sw nauk .
Odczytawszy rozpraw przeciw chrzczeniu dzieci, zako czy
znacz
uwag e, oprócz tego, niejeden jeszcze dogmat papiestwa
przeniesiono do ko cio a ewangelickiego. Synod, z obawy
rozdwojenia mi dzy reformowanymi, nakaza Goni dzkiemu
milczenie pod kar kl twy; ten wszak e odmówi pos usze stwa
swemu ko cio owi a niebawem licznych znalaz zwolenników swoich zapatrywa . Najsilniejsze poparcie da mu Jan Kiszka, starosta
mudzki i hetman litewski, magnat posiadaj cy wielkie bogactwa i
wp ywy, który, przej wszy si pogl dami Goni dzkiego, mianowa
go proboszczem w maj tku swym W growie, gorliwie popieraj c
zak adanie zborów, uznaj cych wy szo Boga Ojca nad Synem. 11)
Nauka Goni dzkiego zbli aj ca si bardziej do zasad Ariusza ni
Serweta, prowadzi a do zupe nego zaprzeczenia tajemnicy Trójcy
wi tej i bóstwa Jezusa Chrystusa. Pomi dzy zwolennikami
Goni dzkiego, tak z duchowie stwa jak ze szlachty, znalaz o si
wkrótce wielu ludzi, odznaczaj cych si nauk i stanowiskiem.
11 Goni dzki (lub Gonezjusz), utrzymuj cy, e chrzest winien by
udzielany tylko doros ym (dlatego te zwolenników jego nazywano
anabaptystami, nowo-chrzce cami), napisa nast puj ce dzie a: 1) „O Synu
Boga, który by przed stworzeniom wiata i przez którego wszystkie rzeczy
uczynione," dedykowane jego padlinowi Kiszce, drukowane w W growie w
r. 1570. 2) „O chrzcie dzieci." It) „O Trzech, t. j. o Bogu, o Synu jego i o
Duchu w." (zamieszczamy faksymile kartki tytu owej, jako prób druków
growskich). Oprócz tego napisa kilka innych jeszcze pism
polemicznych. Gromiono go i pot piano na ró nych synodach: wreszcie
oburzony jego naukami blu nierczymi wyst pi przeciw niemu sam Kiszka
i kaza pali i niszczy jego dzie a, które niegdy sam w drukarni przez
siebie w W growie za onej drukowa . St d pisma jego nale do wielkich
rzadko ci bibliograficznych.
34
Nauka antytrynitarzy dosi a szczytu rozwoju w Pi czowie w
województwie krakowskim, gdzie Miko aj Ole nicki pierwszy
odwa
si obróci ko ció katolicki na wi tyni ewangelick .
Duchowie stwo pi czowskie, aczkolwiek pozornie wyznaj ce
zasady ko cio a helweckiego, podzieli o si niebawem na kilka
odcieni w poj ciach o tajemnicy Trójcy wi tej. Prócz tych, którzy
tej prawdzie nie zaprzeczali, by y jeszcze dwa stronnictwa: jedno
utrzymuj ce, e Chrystus równy jest Bogu Ojcu wedle Boskiej Swej
natury, ale ni szy od Niego, jako po rednik, wed ug ludzkiej natury
Swojej; drugie dowodz ce sta ej podrz dno ci Syna wobec Boga
Ojca. Ten ostatni pogl d rozwija si szybko, zyskuj c coraz
liczniejszych zwolenników. Pomimo sprzeczno ci tych zda z
zasadami ko cio a helweckiego, do roz amu nie przysz o jednak
przez czas d szy a wielu nawet spodziewa o si , i czysto nauki
da si utrzyma . Nadzieje te okaza y si przecie p onne: Czechowic
stanowczo odrzuci chrzest dzieci; a Szoman, Lustowic i Piotr
Statorjusz 12*) ca kowicie zaprzeczyli bóstwa Ducha wi tego.
Pi czowianie wydali dwa wyznania swej wiary: mniejsze w r. 1560 i
wi ksze r. 1561, które wszelako uwa
mo na tylko za nieokre lone
zarysy ich nauki, chwiejnej przez czas pewien. Szko a ich ró ni a si
i waha a d ugo w wyborze zasad dla cis ego okre lenia wiary.
Nareszcie doszli do nast puj cych wniosków: Chrystus nie jest prawdziwym Bogiem ani te Duch wi ty; po rednictwo Zbawiciela
jest ludzkim a chrzest nie u wi ca. Szybki rozwój tych zasad,
powsta ych w onie ko cio a helweckiego, zacz zagra
istnieniu
tego ko cio a, który przewa aj c w Ma opolsce i na Litwie,
wzmocni si przez po czenie si z bra mi czeskimi z Wielkopolski.
Czuj c niebezpiecze stwo, postanowi mia o oprze si wrogowi
powsta emu w ród swych w asnych dzieci. Z Genewy upominano
ko ció
reformowany, aby dzielnie si
broni
przeciw
antytrynitarzom a Beza otwarcie radzi u
przeciw nim miecza.
Poniewa jednak u ycie gwa townych rodków w Polsce by o nie12
Statorjusz pochodzi z Thionville (we Francji). Odbywa on nauki pod
kierunkiem Bezy, lecz przej si pogl dami Serweta. Do Polski przyby w
r. 1559 i tu naturalizowany jako szlachcic, przybra nazwisko Stoje skiego.
Jest on autorem pierwszej polskiej gramatyki.
35
mo liwe, nie pozosta o ko cio owi helweckiemu nic innego nad
walk na synodach dowodzeniami, opartymi na Pi mie wi tem.
Dogmat Trójcy by te zaczepiony przez Jerzego Blandrat , m a
wielce uczonego, który, przybywszy z W och do Polski takie tu
zyska powa anie ród protestantów, i go obrali jednym z
superintendentów ko cio a helweckiego w Ma opolsce. 13 Synod
pi czowski r. 1558 usi owa nakaza milczenie g osz cym niebezpieczne te nowatorstwa: Stankarowi, Blandracie i Lissmaniniemu. Za
dogmatem Trójcy w. gorliwie obstawali Jan aski i Stanis aw
Sarnicki, kapelan kasztelana bieckiego Bonara; lecz usi owania ich w
tym wzgl dzie nie doprowadzi y do po danego skutku.
Przewodnicz cy na synodzie w Pi czowie 25 kwietnia 1559 r. aski
i Sarnicki za dali od wszystkich obecnych tam ksi y, by z yli
wyznanie swej wiary w Trójc
wi . Ale i to wszak e nie
zapobieg o z emu, bo jeszcze na synodzie w Pi czowie 20 i 22
listopada tego roku Remigiusz Che micki przedstawi swe dzie o, w
którym, zaprzeczaj c bosko ci Duchowi wi temu, radzi zaniecha
wzywania Go w modlitwie. Zdanie to popar , acz z wi kszym
umiarkowaniem, Piotr Statorjusz. O Trójcy rozprawiano te na
synodach w Sandomierzu, W odzis awiu i Ksi u.
Na ostatnim z tych synodów r. 1560 ustalono te hierarchi
ko cio a reformowanego; nie powiod o si wtedy antytrynitarzom
uzyska w zarz dzie ko cio a przewag wieckim nad duchownymi,
których pragn li pozbawi wszelkiego wp ywu, ograniczaj c obowi zki ich do nauczania. Wp yw ich musia by jednak e wielki,
13
Blandrata by rodem z Saluzzo (w Piemoncie) i po wi ci si studjom
medycznym. Zdolno ci jego wielkie i mi e obej cie zapewnia y mu wst p
do najpierwszych rodzin. Przeszed szy na protestantyzm, uda si do
Genewy, sk d jednak z powodu antytrynitarskich pogl dów swoich musia
bied i przyby do Polski w r. 1555. Mimo napomnienia i przestrogi
Kalwina przyj to go tu z otwartymi r koma. W r. 1563 opu ci Polsk ,
przyj wszy miejsce lekarza przybocznego ksi cia Jana Zygmunta w
Siedmiogrodzie, którego, wraz z wieloma ze szlachty siedmiogrodzkiej,
nawróci do swoich pogl dów. Po mierci Jana Zygmunta wróci znowu do
Polski i zosta lekarzom Stefana Batorego. Wyrzek szy si swych pogl dów
antytrynitarskich, przyst pi
znowu do ko cio a reformowanego,
Zamordowany zosta oko o 1590 r. przez w asnego swego bratanka.
36
skoro superintendentem wszystkich ko cio ów w Ma opolsce obrano
Blandrat ,
któremu
to
znacznie
u atwi o
rozszerzanie
nieprawowiernych jego przekona .
Szybkie szerzenie si antytrynitaryzmu zagra o zupe nym
znieprawieniem
ko cio a
reformowanego
w
Polsce.
Niebezpiecze stwo to zwi kszy o si ze mierci najznakomitszego
obro cy prawowierno ci tego ko cio a, Jana askiego, który w
obronie reformacji przeciw zewn trznym i wewn trznym jej wrogom
sam jeden starczy za hufiec. Wszelako Opatrzno pozostawi a
jeszcze temu ko cio owi kilku arliwych obro ców, którzy z niezmordowan gorliwo ci i nieustraszon odwag sprzeciwiali si
rozwijaj cemu si pozornie z nieprzepart si z emu, które zarazi o
ju wtedy wielu najznakomitszych cz onków ko cio a helweckiego:
Andrzej Trzecieski, Stanis aw Sarnicki, Le niowolski (Sylwjusz) i
Feliks ze Szczebrzeszyna najusilniej starali si przeszkodzi
rozdwojeniu w ko ciele, które musia o przynie wielkie szkody
sprawie reformacji. Szukali oni rady i wsparcia w Szwajcarii, jako u
ównego ród a ich nauki, a reformatorowie genewscy i zurychscy
gotowi byli wesprze ich w tej potrzebie.
Zdanie Stankara o po rednictwie Zbawiciela pot pione zosta o
przez Melanchtona, Bullingera, Piotra M czennika i Bez , a wyrok
ich potwierdzony zosta przez zbory w Genewie i Zurychu w r. 1561.
Blandrata, którego przekonania znacznie wi cej ni Stankara zbli y
si do antytrynitaryzmu, rozpowszechnia je z wielk przezorno ci ,
osz c je wyrazami wzi tymi z Ewangelii; pozornie wi c nie
odst pi od prawowiernego wyznania, tylko obja nia je na swój
sposób. Przedstawiona przeze na synodzie w Ksi u obrona jego
przekona uznana zosta a za zgodn z duchem nauki ko cio a
reformowanego. To udawanie prawowierno ci, którym Blandrata
oszuka polskich ewangelików, nie usz o jednak przenikliwo ci
Kalwina, który, nie dowierzaj c szczero ci jego wyznania wiary,
usilnie upomina zbory polskie, aby nie dowierza y W ochowi.
Wypadki pó niejsze usprawiedliwi y w zupe no ci obawy Kalwina,
gdy Blandrata u
wielkiego swego wp ywu w Polsce ku
rozpowszechnianiu b dnej swej nauki.
Upomnienia Kalwina, chocia nie pozosta y bez skutku, wywo y
jednak niezadowolenie na synodzie w Wilnie. Przewodnicz cy na
37
nim ksi
Radziwi nie pochwali post powania Kalwina i, zamiast
uzna Blandrat za heretyka, mianowa go swym przedstawicielem
na synodzie pi czowskim r. 1561, gdzie antytrynitarze niemniej
mia o wyst powali, twierdz c, e w nie ich nauka jest
prawowierna. R. Che micki powtórzy tu swe pogl dy na istot
Ducha wi tego a Statorjusz, podj wszy si obrony Blandraty, radzi
nie dawa wiary ostrze eniom Kalwina. Synod, wys uchawszy tylko
zasad wyznania przeciwników, nie powzi
adnego w tej mierze
postanowienia.
Synod zgromadzony w Krakowie w grudniu 1561 r. wyra niejszy
by w swych orzeczeniach : odczyta ostrze enie Kalwina, a id c za
rad Sarnickiego, odrzuci nauk Blandraty i Lismaniniego. Synody
w Pi czowie w czerwcu i listopadzie 1561 r. i w W adys awowie w
pa dzierniku tego roku obradowa y nad tym przedmiotem, równie
nie dochodz c do stanowczych rezolucji. Synod 1562 r. w Ksi u,
aczkolwiek przychylny antytrynitarzom, zdawa si jednak zbli
wzajemnie spieraj ce si strony; pogl dy Blandraty zyska y tu
nowych zwolenników, lecz synod nie uchwali w tym przedmiocie
nic stanowczego, pozostawiaj c rozstrzygni cie sporu do uchwa y
zgromadzenia powszechnego. Na synodzie, zebranym w Pi czowie
tego roku w kwietniu, Blandrata przedstawi swe wyznanie wiary,
one z wyra
zupe nie prawowiernych, odpieraj c czyniony mu
zarzut, jakoby pogl dy jego zawiera y uznanie wielobóstwa. Wydane
przez ten e synod postanowienia zdawa y si wskazywa , i
ciwie chodzi o mu o to, by ukry prawdziwe przekonania lub za
jak b
cen unikn rozdwojenia. Wszelkie dochodzenia co do
istoty Trójcy wi tej, po rednictwa, wcielenia, mia y by zaniechane
a nieznane pierwotnemu ko cio owi wyra enia zosta y wzbronione;
duchowni mieli g osi czyste s owa Ewangelii, nieska one adnymi
ludzkimi obja nieniami; postanowienia soborów, które si zbiera y w
czasach po-apostolskich, uznano za nieobowi zuj ce. Sarnicki, spostrzeg szy,
e uchwa y powy sze mia y na celu ukrycie
rzeczywistych przekona tych, którzy je powzi li, za da usuni cia
z urz dów wszystkich ksi y, zaprzeczaj cych równo ci Syna z
Bogiem Ojcem. Wniosek jego zosta jednak odrzucony, co
uwidoczni o sk onno
synodu do przychylenia si
ku
antytrynitarzom.
38
Blandrata, opu ciwszy Polsk , przeniós si do Siedmiogrodu, a
miejsce jego zaj Grzegorz Pawe z Brzezin, który na synodzie w
Secyminie r. 1556 przyj . og oszone tam wówczas przez Piotra
Goni dzkiego zasady antytrynitarskie. Obwiniony o to na synodzie
w Pi czowie, zrzuci wszystkie pozory i zacz
z kazalnicy
powstawa przeciwko tajemnicy Trójcy wi tej. Odrzuci on
wyznanie wiary nicejskie i nauk pi ciu pierwszych soborów
powszechnych. Zaszed nawet dalej od Goni dzkiego i Ariusza:
utrzymuj c, e Chrystus nie istnia przed Swym wcieleniem, widzia
w Nim tylko cz owieka. Pot pia te chrzest dzieci. Twierdzi , i
Chrystus zniós w adz wieck . G osi , i mier nie oddziela duszy
od cia a, gdy cia o w rzeczywisto ci nie umiera, i e Pismo wi te
nie zaznacza adnej ró nicy mi dzy zmartwychwstaniem duszy i
cia a, lecz, e wspólnie zmartwychwstan , gdy duch nie stanowi
odr bnej i niezale nej istoty a Bóg wskrzesi martwe cia o Chrystusa,
które wesz o do nieba. Twierdzi wreszcie, e nauk o mierci cia a
wymy li antychryst, który w ten sposób wynalaz czy ciec i
ustanowi wzywanie wi tych. Pawe sk ania si prócz tego do
uznania wspólno ci dóbr. Zuchwa ym tym pomys om sprzeciwia si
Sarnicki i licznie reprezentowane na synodzie stronnictwo
prawowiernych. O wiadczy o ono mia o, e nauka Paw a jest
niebezpieczna, grozi bowiem obaleniem chrze cija stwa. Synod tedy
rozszed si , nie wydawszy adnych postanowie a walka odt d
toczy a si na kazalnicach. Zwo any w r. 1562 do Rogowa synod dla
pogodzenia stron wykaza sk onno ku naukom Paw a a synod w
Pi czowie, zebrany tego roku w sierpniu, sk ada si przewa nie z
jego zwolenników, co spowodowa o Sarnickiego do nieuznania
wa no ci postanowie tego zgromadzenia. Drugi synod w tym e
roku i miejscu, zwo any w listopadzie, usi owa zachowa jedno w
taki sposób, by wyznanie wiary ko cio a helweckiego zosta o
podpisane z pozostawieniem nieograniczonej wolno ci badania i
obja niania tego ; lecz stronnictwo prawowiernych odrzuci o ten
wniosek. Do ostatecznego rozdzia u stronnictw dosz o wreszcie na
synodzie, odbytym tego roku w Piotrkowie, gdzie antytrynitarze,
zgromadzeni tu pod przewodnictwem duchownych: Grzegorza
Paw a, Stanis awa Lutomirskiego, Marcina Krowickiego, Jerzego
Szomana, i szlachty: Jana Niemojewskiego, Hieronima
39
Filipowskiego i Jana Kazanowskiego, uroczy cie odrzucili tajemnic
Trójcy wi tej.
Sarnicki, poparty wp ywem Bonara, kasztelana bieckiego, i
Myszkowskiego, wojewody krakowskiego, zgromadzony w
Krakowie synod, z ony z niezachwianych zwolenników ko cio a
helweckiego, pomi dzy którymi znajdowali si : kasztelan krakowski
i zawichostski Firlej, wojewoda lubelski Joachim Lubomirski i
Justus Decjusz, sekretarz królewski. Synod powy szy pot pi z ca
stanowczo ci nauk antytrynitarzy i wezwa Paw a, aby z
swój
urz d duchownego zboru krakowskiego. Zmuszony zastosowa si
do tego rozporz dzenia, przewodniczy on czas pewien odr bnemu
zborowi, który wyznawa jego przekonania.14*)
Antytrynitarze nie ul kli si jednak stanowczego pot pienia ich
nauki na synodzie krakowskim i w kilka dni pó niej zebrali w tym e
samem miejscu synod, z ony z dwudziestu duchownych i trzech
wieckich, pod przewodnictwem Lutomirskiego. Zgromadzenie to
uzna o postanowienia poprzedniego synodu za niewa ne, odwo uj c
si do synodu, jaki zamierzano zwo we wrze niu tego roku.
Wydali oni obron swego wyznania, zapraszaj c zbory Podlasia i
Litwy, gdzie wielu podziela o ich b dy, by przy czy y si do nich
w celu wyra niejszego okre lenia nauki wiary i hierarchii.
Zamierzony w Krakowie we wrze niu synod nie przyszed jednak do
skutku. Zebrawszy si mimo to na synod przeciwko ko cio owi
helweckiemu 6 czerwca 1563 r. w Mordach, na Podlasiu,
antytrynitarze dali dowód, e odt d tworz silne, odr bne
stronnictwo: czterdziestu dwóch duchownych podpisa o tam
wyznanie zaprzeczaj ce Chrystusowi bóstwa, pozostawiaj c jednak
wyra enie „Trójca," aby nie odstrasza niektórych mniej mia ych
umys ów.
14
Gr z eg or z P a we b y p och od z en i a w o sk i eg o, a l e u r od z on y
w Polsce. Po wyj ciu Z Krakowa, uda si do Pi czowa, a stamt d do
Rakowa, gdzie sta na czele zboru antytrynitarskiego a do swego zgonu.
Przez ca e ycie swe propagowa pogl d, e chrze cijanin nie powinien
przyjmowa urz dów wieckich ani nosi or a. Podobne zdania wyg asza
Goni dzki. Szymon Zacjusz, superintendent ewangelicki wile ski, broni
chrztu dzieci: antytrynitarzem nie by . H. M.
40
Antytrynitarzy zacz to nazywa pi czowianami od miasta, gdzie
mieli g ówn sw szko . Z czeni wspólnym wyznaniem co do
wy szo ci Boga Ojca nad Synem, ró nili si przecie mi dzy sob w
wielu innych pogl dach. I tak: Goni dzki, Albin, Pulchranius, rektor
szko y w Bychawie, Paklepka, pastor zboru lubelskiego, Hieronim
Piekarski, a zw aszcza Czechowicz, znakomity pisarz tego
stronnictwa, pot piali chrzest dzieci; bronili za obrz du tego
Szymon Zacjusz, ) superintendent wile ski, i wielu innych. Powsta y
st d spór z agodzono nieco na synodzie w Brze ciu Kujawskim 1565
r., na który przyby o 32 ksi y, nie uchwaliwszy jednak w tym
przedmiocie nic stanowczego. Za jedno z najwa niejszych
zgromadze antytrynitarskich uwa
mo na synod, który si odby
25 grudnia 1565 r. w W growie, na który przyby o 47 ksi y i 18
znakomitej szlachty, oprócz znacznej liczby pomniejszych osobistoci. Uchwa y jego uznane by y przez zbory: szyd owiecki, lubelski,
che mski i brzeski, a synod z gór Karpackich wys na licznych
przedstawicieli. Odczytano te na tern zgromadzeniu listy zborów
Siedmiogrodu, a wiele osób z pierwszych rodów przy czy o si
wówczas do ko cio a antytrynitarskiego. Z tych wymienimy Barbar ,
ma onk wojewody witebskiego Kiszki, i Ann , ksi
Radziwi owa. Synod ów odrzuci chrzest dzieci na zasadzie, i nie
by on u ywany w ko ciele pierwotnym ani nie jest nakazany przez
Ewangeli ; nie wzbroni jednak udzielania chrztu dzieciom,
pozostawiaj c zastosowanie tego obrz dku sumieniom ksi y, zalecaj c natomiast wzajemn
pob liwo
w imi
mi ci
chrze cija skiej. Postanowienia te odrzuci zbór wile ski, obstaj c
przy chrzcie dzieci. Na tym e synodzie wprowadzono w u ycie
chrzest doros ych przez zanurzanie, a Czechowicz zastosowa go do
Jakuba Niemojewskiego.
W r. 1565 ko ció antytrynitarzy zupe nie ju by zorganizowany:
mia on swoje synody, swoich ksi y, swoje szko y i zupe
hierarchi duchown . G ówne zasady zawarte w og oszonym r. 1574
wyznaniu wiary 15*), by y nast puj ce: Bóg stworzy Chrystusa,
15
C a t ech i si s et c on f e ssi o fi d ei c o et u s p er P ol on i am
c on g r e ga ti i n u om in e J esu Ch r i st i , d om in i n ost r i, cr u ci fi si et
r osuscit at i. "
Rok
w yda wn ictwa
1574,
1 60
str on ic,
41
najdoskonalszego proroka, naj wi tszego kap ana, niezwyci onego
króla, przez którego stworzy nowy wiat. Nowym tym wiatem jest
odrodzenie, o którym Chrystus naucza , które uskuteczni i
postanowi . Zbawiciel nasz naprawi dawny porz dek rzeczy i
udzieli wiecznego ycia wybranym Swym, aby, po Bogu
najwy szym, w Niego wierzyli. Duch wi ty nie jest Bogiem, lecz
darem, który Bóg Ojciec udzieli w pe ni Swojemu Synowi.
Wzbronione jest sk adanie przysi gi i dochodzenie krzywdy
wszelkiej przed s dami; grzeszników nale y upomina , lecz nie
kara lub prze ladowa w jaki b
sposób wszelako ko ció
zastrzega sobie prawo wy czania niepos usznych cz onków ze
swojej spo eczno ci. Chrzest trzeba uwa
tylko za znak
oczyszczenia, zamieniaj cy grzesznika w cz owieka niebia skiego,
nale y go przeto udziela tylko doros ym. Eucharystia winna by
pojmowana w my l reformatorów zurychskich. Zasady te szybko si
rozpowszechni y a wiele najznakomitszych w Polsce osób przej o
si niemi. Zwróci o to uwag ca ego kraju, a Modrzewski, maj c
polecone sobie przez Zygmunta Augusta wykazanie ró nic
zachodz cych pomi dzy ko cio em helweckim a pi czowianami,
napisa w tym przedmiocie swe dzie o „Sylvae," w którym, nie
pochwalaj c nauki pi czowian, zdradza jednak sk onno
ku
antytrynitarzom.
Na sejmie 1566 r. król,16 dla uspokojenia ko cio ów
reformowanych, wyda rozkaz odbycia publicznej rozprawy.
Jakkolwiek trudno by o spodziewa si osi gni cia przez taki rodek
po danego celu, rozprawa ta * odby a si przecie na sejmie w
Piotrkowie 1566 r. w sposób uroczysty. Przedstawicielami ko cio a
helweckiego byli tam: Sarnicki, Sylwjusz (Le niowolski), Andrzej
Pra mowski, Krzysztof Trzecieski, rektor szko y w Krakowie, i Jan
Rokita, proboszcz czeskiego zboru w Ko minie; wiadkami i
dziami w imieniu tego ko cio a ustanowiono: Jana Firleja,
wojewod lubelskiego i hetmana wielkiego koronnego, Jana
cz ci on ka m i Al ek sa n dra T ur obi ck i eg o, Dz i e o t o n a der
r za dki e. Au t or em jego z a pe wn e Gr z egor z Sz oman .
16
Projekt dysputy powsta mi dzy antitrynitarzami. Król zgodzi si na jej
odbycie. Sama dysputa odby a si w Piotrkowie 1565 r. H. M
42
Tomickiego, kasztelana gnie nie skiego, i Jakuba Ostroroga.
Przewodnicz cym obrano Myszkowskiego, kasztelana sandomierskiego, a sekretarzem Miko aja D uskiego. Przedstawicielami
antytrynitarzy byli: Grzegorz Pawe , proboszcz krakowski, Grzegorz
Szoman i Stanis aw Paklepka, proboszcze lubelscy, Stanis aw
Lutomirski, superintendent zborów antytrynitarskich w Ma opolsce,
Jan Lutomirski, kasztelan sieradzki, i nazwany dla wymowy swej
Demostenesem polskim, Miko aj Siennicki, marsza ek izby pos ów.
Przewodnicz cym mianowano Hieronima Filipowskiego a Jana
Kazanowskiego sekretarzem. Luteranie nie brali adnego w tych
rozprawach udzia u. Rzymscy katolicy, zaproszeni przez króla do
wspó dzia ania w obronie g ównej zasady wiary chrze cija skiej, z
pocz tku zdawali si ch tnie na to zgadza , lecz nast pnie odmówili,
pod pozorem,
e stolica apostolska wzbrania cz ciowym
zgromadzeniom rozpraw nad przedmiotami wiary. Odbyto cztery
zgromadzenia, na których roztrz sano tajemnic
Trójcy
Antytrynitarze odrzucili powag tak soborów jak i ojców ko cio a.
BRACIA POLSCY - ARIANIE
Motto: "
Luter z gmachu papiestwa dach dar ,
Kalwin mury tego rozebra ,
lecz Arianie fundamenty burzyli".
W pewnym zakresie czujemy si duchowymi spadkobiercami i
kontynuatorami dzie a tych wiat ych ludzi. Maj c to na uwadze,
chcieliby my naszym Czytelnikom przypomnie histori "Braci
Polskich", ich prac , ich dzie o, ich cierpienia, i chocia w skromny
sposób przyczyni si do pomnika wdzi czno ci za krzywdy, które
zosta y im wyrz dzone, za wygnanie - musieli opu ci granice
naszego kraju.
Zdarzy o si to w po owie XIX wieku. Na Podkarpaciu szala a
wtedy epidemia cholery, wobec której - jak od wieków - wszelkie
rodki okazywa y si bezsilne. Nie chcia y pomóc ani zbiorowe
43
mod y, ani odczyniania z a. Zaraza szerzy a si nieustannie i
poch ania a coraz to nowe ofiary.
Pewnego dnia w Lus awicach, cichej zwykle i spokojnej wiosce,
wokó kamiennego, okaza ego grobowca zgromadzi si spory t um.
Zdawa oby si - dla odprawienia
obnego obrz dku. Ale oto
przyst pili do grobu jacy ludzie i z trudem pocz li odwala wielki
az zamykaj cy wej cie. Potem wyci gn li star zmursza trumn .
Wkrótce uformowa si dziwny pochód ze szcz tkami dawno
zmar ego cz owieka. Jakby z relikwi na czele, t um spiesznie zd
w stron rzeki...
Bystry pr d Dunajca porwa zw oki. Tak rozprawiono si z
po miertnymi szcz tkami Fausta Socyna, którego nazwisko s yn o
kiedy w chrze cija skim wiecie. Podobnie zak ócono te spokój i
innym umar ym.
Có z ego uczyni ludziom ten od dawna nie yj cy cz owiek i jego
towarzysze, e wyl kniony, nieszcz liwy t um, uleg szy z owrogim
podszeptom, dopu ci si profanacji ich grobów?
Arianie - s najciekawsi z chrze cijan XVI wieku, najwi cej
zapomniani i najniesprawiedliwiej os dzeni. Cz sto nasze
wiadomo ci o nich ograniczaj si do tego, e przeczyli
przedwiecznemu bóstwu Chrystusa, e Raków by ich Atenami, e
rzekomo zdradzili kraj dla Szwedów, za co ich wygnano z kraju, e
chrzcili doros ych.
Natomiast mo e mniej rozpowszechnione jest przekonanie, e
szare p aszcze owych ludzi bez broni kry y najlito ciwsze i
najcieplejsze serca polskie, a mi dzy Arianami XVII wieku
odnajdziemy i najbystrzejsze g owy, i najwspanialsze charaktery.
Nauk polsk owego wieku mi dzy europejskimi narodami
reprezentuj naj wietniejsze dzie a polskich Arian, a nazwiska ich
znaj i powtarzaj ze czci tam, dok d innych Polaków nie dociera y.
Kwestie wyznaniowe za ich czasów i wiatu g oszone jako
objawienie rozs dza y mi dzy sob owe zbory aria skie w Lublinie,
Rakowie czy Lus awicach. Pot pia y one niewol ch opa na 300 lat
przed emancypacj w cian. Zakaza y wojowania broni dawno
przed wielkimi Ligami Pokoju. Nie przyznawa y trybuna om prawa,
zanim jeszcze ktokolwiek o zniesieniu kar cielesnych pomy la ,
osi y nauk sprzeciwiania si z u przez zwalczanie go dobrem i
44
natrafia y u m drców tego wiata na te same zarzuty, szyderstwo i
oboj tno , jakie czeka y po wiekach np. Lwa To stoja. Bronili oni
najwytrwalej wolno ci sumienia i wyznania, nie wi zania sumie ,
nie prze ladowania wiary w czasach, gdy inkwizycja katolicka i
protestancka tylko stosem i mieczem, wi zieniem i tortur , banicj i
konfiskat , prawowierno ci strzec si podejmowa y.
Zasady i metody aria skie, niegdy od samych protestantów
oplwane i pot pione, wystawiane zawsze jako dzie o szata skie, ju
dawno rozesz y si i rozros y z tryumfem po wyznaniach
protestanckich, a "k kol" wypleniony u nas przyj si na glebie
obcej.
W Anglii i Ameryce liczono na tysi ce zwolenników lub
wyznawców dawnego aria stwa, nale
do nich mi dzy innymi
Izaak Newton i inne znakomito ci. Aria stwo z czasem i nazw
zmieni o i wierne swej zasadzie ci ego rozwoju, w szczegó ach si
przekszta ci o i przyj o nowego ducha, wywieraj c wp yw na
rozwój wiary w Europie i Ameryce.
Wzrusza nas obraz owej szarej, cichej, kornej gromadki polskiej,
znosz cej dla Ewangelii wszystkie ur gania, podejrzewania,
wykluczania, wyrabiaj c w sobie ow karno i moc ducha, jaka
ujawnia si w najgro niejszej próbie. Bo gdy po wieloletnich
cz ciowych prze ladowaniach na koniec wszystkich Arian z kraju
wygnano, nie dlatego, e zawinili, lecz tylko dlatego, e " le
wierzyli" - zaparli si wiata i mienia i wzi li krzy na si , cho
starczy o przyj katolicyzm, aby unikn cierpie . Wi kszo z nich
nie zawaha a si porzuci kraj ojczysty i uda si na tu aczk , a
nigdzie nie liczyli na lito ciwe przyj cie, bo litowa a si nad nimi
chyba mier , która z kilkuset ci gn cych do Siedmiogrodu, a
upionych po drodze przez
dactwo cesarskie, pozostawi a przy
yciu oko o trzydziestu osób.
W dziejach literatury zajmuj Arianie równie znacz
kart i
adne inne wyznanie nie wyda o stosunkowo tak licznych i tak
znakomitych pisarzy w XVI i XVII wieku. Nale eli do nich:
Andrzej Frycz Modrzewski, Marcin Krowicki, Marcin
Czechowic.
Spod pióra ostatniego wylewa a si polszczyzna tak powa na,
uroczysta i namaszczona, e tylko mu Piotr Skarga dorówna.
45
ównymi reprezentantami Arian s : Szymon Budny, Jan
Niemojewski, Hieronim Moskorzewski, Samuel Przypkowski,
Jonasz Szlichtynk i inni, a z poetów: Erazm Otwinowski, Olbrycht
Karmanowski, Zbigniew Morsztyn, przede wszystkim za Wac aw
Potocki, najwi cej narodowy ze staropolskich autorów, który bogaty
swój zawód poetycki zacz od tych samych hymnów i pie ni
religijnych, jakie w Zborach Lubieniecki, Wiszowaty i inni sk adali,
a do ko ca ycia, cho katolickie dogmaty przyj li, etyki aria skiej
si nie zaparli.
Ze wszystkich wyzna polskich tylko Arianie polscy wytworzyli
asn dogmatyk i etyk , wy yli j przed wiatem w licznych
publikacjach aci skich i zawa yli samoistnie w rozwoju religijnym
Europy, a tak e Ameryki.
Rozwój Reformacji na wiecie
Zanim jeszcze Bracia Polscy pojawili si na widowni, wiele
donios ych zmian dokona o si w yciu Polski i ca ej niemal Europy.
By y to czasy epoki odrodzenia (renesansu). Wybitni ludzie tej
prze omowej epoki, podejmuj cy now problematyk , byli bardzo
wszechstronni, ich zainteresowania obejmowa y rozleg e dziedziny
wiedzy, zarówno nauki cis e - astronomi czy fizyk - jak i
humanistyczne np. literatur , sztuk . W tej sytuacji je li nie wszyscy
przedstawiciele odrodzenia opowiadali si wprost za religijnopolityczn reform
ycia, to przynajmniej ich dzie a sprzyja y
humanistycznym ideom.
Z pocz tkiem XVI stulecia ca y chrze cija ski wiat ogarn
pot ny ruch religijny zwany reformacj . Reformacja buntowa a
si przeciwko religii w imi religii, przeciwko zwierzchnictwu
papie a i dogmatom w imi Pisma w. Na rzecz ko cio a
katolickiego by y ró ne wiadczenia: to dziesi cina, to znów kol da,
pobierane przez plebana, a oprócz tego wi topietrza; anna y, które
od wieków szerokim strumieniem p yn y do Rzymu... Magnat i
drobny szlachetka, mieszczanin i ch op - wszystkie stany musia y
aci jednemu stanowi duchownemu. Szlachcicowi wolno by o
pobiera od ch opa czynsz lub dok ada pa szczyzny, a tak e kara
46
go wedle uznania. Ale ju spór mi dzy panem a plebanem
rozstrzygn móg tylko s d duchowny.
Cesarz by wieckim wykonawc duchowej w adzy papie a "namiestnika" Chrystusa na ziemi - wobec wszystkich monarchów
chrze cija skich. Ko ció pobiera dziesi cin i sprawowa s dy nad
szlacht . Gdyby my chcieli wyliczy wszystkie wady ówczesnego
kleru, szczególnie wy szego, nie starczy oby jednej ksi ki.
Duchowie stwo wi cej dba o o w asne dochody ni o religi .
Proboszczów cz sto mo na by o spotka w karczmach. Wielu
spo ród ni szego, jak i wy szego kleru mia o kochanki. Niektórzy
papie e, jak np. Aleksander VI Borgia, mieli dzieci. Do tego faktu
czyni aluzj w swoim dwuwierszu Jan Kochanowski:
" wi tym ci zwa nie mog , ojcem si nie wstydz , kiedy, wielki
kap anie, syny twoje widz ".
O sprzeczno ci pomi dzy g oszonymi przez kler zasadami a
prowadzonym przeze
yciem pisa z liwe fraszki najwi kszy
poeta polskiego odrodzenia - Jan Kochanowski. W jednej z nich,
zatytu owanej "O kaznodziei", czytamy:
Pytano kaznodziej : 'Czemu to pra acie, Nie tak sami ywiecie
jako nauczacie?' (A mia doma kuchark )
I rzecze: 'Mój panie, Kazaniu si nie dziwuj, bo mam pi set za
nie, A nie wzi bym tysi ca, mog to rzec miele, Bym tak mia
czyni , jako nauczam w ko ciele'.
Du e by o te ze wiecczenie i zoboj tnienie na sprawy wiary
przedstawicieli wy szej hierarchii duchownej. I tak np. biskup
krakowski Andrzej Zebrzydowski mawia , e je li kto odda
dziesi cin , to mo e sobie nawet i w koz a wierzy . Religijne nakazy
post powania etycznego splata y si w jedn i nieroz czn ca
z
nakazami rytua u ko cielnego (msza w., posty, pielgrzymki,
procesje, a przede wszystkim sakramenty). Ko ció tolerowa w swej
spo eczno ci ludzi, których post powanie sta o w jaskrawej
sprzeczno ci z etyk ewangeliczn , je li brali oni tylko czynny udzia
w yciu ko cielnym. Sakrament pokuty umo liwia oczyszczenie si
z wszelkich przewinie wzgl dem "bli niego". Nie tolerowa
natomiast Ko ció uchybie w obrz dowo ci i rytuale, chocia by
winni tych przewinie legitymowali si najmoralniejszym yciem.
Powodem ekskomuniki nigdy nie by y grzechy wzgl dem bli niego,
47
lecz zawsze grzechy wzgl dem Ko cio a. W wiadomo ci
"owieczek" uczynki uto samiane by y przede wszystkim z
obrz dowo ci , powaga rytua u nad etyk utrwala a si tym bardziej,
e wedle nauk ko cielnych mo na by o uzyska za pomoc pewnych
rytualnych zabiegów nie tylko odpuszczenie grzechów, lecz tak e
agodzenie czy skrócenie m k czy cowych w yciu przysz ym.
Wystarczy o w tym celu odmówi pewne modlitwy (np. ró aniec),
da na msz , odby pielgrzymk czy wzi udzia w procesji. Co
wi cej, mo na by o uzyska odpust, udzielaj c pewnych datków czy
darowizn na Ko ció . Wszak Luter rozpocz walk z Ko cio em pod
has em zwalczania odpustów, których masowa sprzeda nabra a w
owym czasie posmaku skandalu. Niemoralno i cynizm wy szego
kleru budzi y zgorszenie i oburzenie nie tylko w ród wieckich, ale i
ród ksi y, z których rekrutowa si b
w przysz ci najgor tsi
zwolennicy reformacji.
Czo owi my liciele europejskiego odrodzenia domagali si
usuni cia z ko cio a niepotrzebnych obrz dków i ceremonii.
Wskazuj c na b dy ko cio a, humani ci mieli nadziej , e ich
krytyka odniesie skutek, e przej ci ni papie i kardyna owie
dokonaj potrzebnej reformy ko cio a. Jednym z nich by wybitny
humanista i egzegeta Pisma w. Erazm z Rotterdamu (1469-1536).
Dokona on na nowo t umaczenia Pisma w. z greckiego i
hebrajskiego na aci ski, zaopatrzy komentarzami i przedmow .
Przeciwstawi si dogmatowi Trójcy. Poda w w tpliwo
autentyczno
pewnych miejsc tekstu biblijnego, wa nego dla
dogmatu Trójcy w. i przyczyni si do rozbudzenia ruchu
reformacyjnego. Bracia Polscy, a mi dzy innymi i Socyn bardzo
cz sto powo uj si na przek ad i komentarze Erazma dla poparcia
swej interpretacji Pisma w.
Pismo w. bowiem jest ksi
obszern i pe
niejasno ci.
Przek ady Biblii z aciny na j zyki narodowe umo liwi y ka demu
cz owiekowi umiej cemu czyta t umaczenie jej w sposób
najbardziej mu odpowiadaj cy. Poza tym wynalazek druku przez
Gutenberga w 1450 r. powa nie przyczyni si do szybkiego
rozchodzenia si idei reformacyjnych. Jednym z pierwszych
poczyna Lutra by o podj cie przek adu Biblii na j zyk niemiecki.
48
umaczenie to zacz w 1521 r. a sko czy w 1533. Wywar o to
olbrzymi wp yw na rozwój reformacji.
Zanim dosz o w XVI w. do wielkiej bitwy mi dzy wyznawcami
reformacji a zwolennikami papiestwa, ju w XV w. profesor
uniwersytetu praskiego Jan Hus zacz wyg asza kazania, w
których ostro krytykowa papiestwo. Pot pia ko ció za handel
odpustami, wskazywa na zepsucie obyczajów duchowie stwa
katolickiego, na jego wielkie dochody trwonione na rozpust i
przepych. Domaga si komunii pod dwiema postaciami. Kazania i
nauki Husa znalaz y zwolenników we wszystkich warstwach
spo ecze stwa czeskiego. Kl twa rzucona na Husa nie zmniejszy a
jego zwolenników. Zwabiono go wi c podst pnie do Konstancji na
zjazd duchowie stwa i wieckich feuda ów katolickich, po wi cony
wyborom nowego papie a. Zaproszono go do dyskusji i zapewniono
mu nietykalno osobist . Tam go jednak uwi ziono i gdy nie chcia
si wyrzec swoich przekona , spalono go na stosie w 1415 roku.
Nieco pó niej ni Bracia Czescy rozwin li swoj dzia alno
anabapty ci, zwani tak e nowochrzcze cami. Grupa anabaptystów
powsta a na pocz tku XVI w. w Saksonii. Anabapty ci g osili, e
chrzci nale y jedynie doros ych (st d nazwa nowochrzcze cy).
Przyj cie tej zasady wynika o z pogl du, i wiara musi by aktem
woli wiadomego, dojrza ego cz owieka. Anabapty ci odrzucali
wszelkie obrz dy, kult obrazów itp. Wielu z nich wierzy o, i
niebawem Jezus Chrystus zst pi z nieba i b dzie bezpo rednio
sprawowa rz dy na ziemi. Wówczas zapanuje Tysi cletnie
Królestwo powszechnej szcz liwo ci. Wiar w rych e powtórne
przyj cie Chrystusa na ziemi i nadej cie "z otego wieku" podziela o
wielu pierwszych chrze cijan w pocz tkach naszej ery. Oko o V w.
wiara ta zacz a zanika i od a dopiero u anabaptystów. Wielu
nowochrzcze ców pojmowa o owo Tysi cletnie Królestwo jako
ca kowit realizacj idea ów sprawiedliwo ci spo ecznej. Na
pocz tku " otego wieku" - jak wierzyli anabapty ci - dokona si
straszliwy s d Bo y nad wyzyskiwaczami. Na terenie Moraw g osi
teorie anabaptystów Jakub Hutter, który zosta spalony na stosie w
roku 1536, ale jego uczniowie dzia ali dalej na Morawach i w
owacji, gdzie za yli liczne gminy wyznawców.
49
Twórc pierwszego ko cio a reformacji by mnich niemiecki
Marcin Luter (1483-1546). W 1517 r. og osi on 95 tez,
skierowanych przeciwko sprzedawaniu odpustów. W dwa lata
pó niej otwarcie zerwa z papiestwem. Za g ówn powag w
sprawach wiary uznawa on Pismo wi te, a nie orzeczenie papie a.
Niemiecki reformator pozwoli ka demu na w asn r
t umaczy
wskazania Biblii. Zbawienie cz owieka uzale nia przede wszystkim
od wiary. Nie uznawa wi c potrzeby sakramentów (poza trzema:
chrztem, komuni i pokut ). Twierdzi , e cz owiek naprawd
wierz cy jest zarazem cz owiekiem moralnym, gdy dobre uczynki
stanowi nast pstwo wiary, a nawet jej sprawdzian. Uwa
za
zbyteczne tak usilnie zalecane przez papiestwo wielkie ofiary na
rzecz Ko cio a czy fundowanie klasztorów. Domaga si , aby
zniesiono bez stwo ksi y, rozpuszczono wszystkie zakony,
odebrano duchowie stwu jego olbrzymie maj tki.
Twórc drugiego ko cio a reformacji, zwanego od nazwiska
za yciela, kalwinizmem, by Jan Kalwin (1509-1546), dzia aj cy
w Szwajcarii, g ównie w Genewie. Kamieniem w gielnym jego
nauki by a wiara w przeznaczenie. Z sakramentów uznawa Kalwin
tylko dwa: chrzest i komuni , twierdz c zarazem, i aska z nich
sp ywa wy cznie na wybranych. Przejawem tej aski jest mi dzy
innymi powodzenie yciowe. Zapewni je sobie mo na w drodze
nieustannej pracy i wyrzeczenia si przyjemno ci, cznie z tymi,
które daje sztuka (np. teatr). Bogactwo yciowe zjawia si jako
nagroda za cnotliwe ycie. Bogacenie si za staje si wyró nieniem
cz owieka, u atwiaj cym mu wst p do nieba.
Genewa znajdowa a si pod elazn dyktatur teokracji, której
narz dziem sta y si s awne Ordonances Ecclesiastiaues, reguluj ce
dok adnie ycie publiczne i prywatne mieszka ców miasta. aden
zbytek nie by dozwolony, adne przekroczenie nie by o tolerowane
przez te prawa, stanowi ce fundamenty miasta Bo ego, w którym
ycie ponure i monotonne - z którego wygnano ka
rozrywk ,
nawet prost i naturaln - by o podobne do ycia wielkiego
klasztoru. Pope ni nawet najmniejsze przekroczenie znaczy o
popa
w zatarg z w adz duchown , dysponuj
surowymi
rodkami prze ladowania, a do wy czenia od udzia u w Wieczerzy.
A to oznacza o praktycznie wygnanie ze spo eczno ci.
50
Po pewnym czasie z kalwinizmem po czy si powsta y
wcze niej od niego zwinglinizm. Twórc tej religii by szwajcarski
reformator Ulrich Zwingli (1484-1531). Ju od r. 1516 og osi on
potrzeb reform religijnych, a w trzy lata pó niej zerwa ostatecznie
z ko cio em katolickim.
Swoist odmian ruchu reformacyjnego by anglikanizm, gdy
stanowi wynik kompromisu mi dzy dogmatami i obrz dami
katolicyzmu i protestantyzmu. W roku 1534 og oszono króla
Henryka VIII g ow ko cio a w Anglii. Wszystkie ziemie ko cielne,
w tym tak e i posiad ci klasztorów, uleg y konfiskacie. Zniesiono
zakony, zachowano jednak ca hierarchi duchown , pozosta po
katolicyzmie, z biskupami na czele. Do obrz dów zamiast aciny
wprowadzono j zyk angielski, zniesiono celibat ksi y oraz zacz to
udziela komunii pod dwiema postaciami. Za g ówny autorytet
uznano Pismo wi te, zbawienie za uzale niono przede wszystkim
od wiary.
Zwolenników reformacji zwano tak e protestantami.
Okre lenie to powsta o w roku 1529, kiedy na sejmie cesarstwa
niemieckiego zwolennicy reformy religijnej zaprotestowali
przeciwko podj tej tam uchwale, która zabrania a szerzenia hase
reformacyjnych. Przeciwnicy protestantów nazywali ich heretykami i
kacerzami.
Geneza Antytrynitaryzmu
Fundamentów ko cio a katolickiego Luter, Zwingli i Kalwin
wcale nie burzyli, przyjmowali bez zastrze
stare dogmaty o
Trójcy w., o osobie ducha w. i inne, chocia o tych dogmatach
samo Pismo w. wcale nie wspomina albo ich wyra nie nie uczy.
Nowo zorganizowana w 1542 r. inkwizycja rzymska,
rozpo cieraj ca czynno
na ca y pó wysep w oski, zmusi a
podejrzanych o wiar ksi y, mnichów, lekarzy, jurystów,
nauczycieli, szlacht i mieszczan do opuszczenia kraju. Protestancka
Szwajcaria by a ich naturalnym, pierwszym schronieniem.
Kalwin i luteranie prowadzili ze sob ostre walki. Wyst powali
jednak zgodnie tam, gdzie sz o o prze ladowanie kierunku
reformacyjnego zwanego antytrynitaryzmem, d cego do
uzgodnienia prawd wiary z wymogami rozumu. Byli to przewa nie
51
osi. Podawali oni w w tpliwo podstawowe dogmaty ca ego
chrze cija stwa, takie jak wiara w bóstwo Chrystusa, istnienie piek a
i Trójc w. G ównego przywódc antytrynitarzy, Micha a Serweta,
hiszpa skiego lekarza, Kalwin poleci spali w Genewie na stosie.
Innego antytrynitarza, Walentego Gentilisa, ci to w Bernie
szwajcarskim.
Micha Serwet (1509-1553) teolog i lekarz hiszpa ski, odkrywca
tzw. ma ego kr enia krwi u cz owieka. Studiowa prawo w
Saragossie i Tuluzie, nast pnie teologi w Bazylei i Strassburgu,
wreszcie medycyn w Pary u. Po napisaniu dzie a "O odrodzeniu
chrze cija stwa", wydanego anonimowo w r. 1553, w którym m. in.
zwalcza Trójc w., zosta aresztowany, a nast pnie spalony na
stosie 27. IX. 1553 roku z polecenia Kalwina. Gdy innych palono
na stosach, k adziono paliwo u nóg. Ofiara wdycha a w siebie
omienie razem z dymem i wkrótce popada a w omdlenie i
znieczulenie. W sprawie Serweta chwycono si i cie szata skiego
pomys u: u ono wi zki pal cego si drzewa w pewnym oddaleniu,
aby by ywcem sma ony w okropnych cierpieniach przez pi
godzin i to w imi Boga i Jezusa, w imi sprawiedliwo ci, prawdy i
mi ci, w imi chrze cija stwa i cywilizacji.
A oto relacja naocznego wiadka o m cze skiej mierci Micha a
Serweta.
"Tak wi c Serwet, ca y zwi zany sma si na wolnym ogniu. Na
ogniu tym piek si ju prawie od dwóch lub trzech godzin nie
mog c skona , poniewa gwa towny wiatr rozgania p omienie i
brakowa o drzewa, zacz krzycze : o ja nieszcz liwy, e nie mog
umrze na tym stosie! Czy dwie cie dukatów odebranych mi w
wi zieniu, nie spalonych na mocy prawa i z oty
cuch noszony na
szyi nie wystarczy by, aby zakupi dostateczn ilo drzewa i
zgromadzi tutaj dla spalenia mnie nieszcz liwego? Wilhelm Farel,
pierwszy pastor ko cio a genewskiego i zast pca Kalwina, który by
przy tym obecny, nie przestawa wo do Serweta: Uwierz w Jezusa
Chrystusa, wiecznego Syna Bo ego! A Serwet wytrwale odpowiada
mu: Wierz , e Chrystus jest prawdziwym Synem Bo ym, ale nie
wiecznym. I tak spalony wyda ostatnie tchnienie, polecaj c sw
dusz Bogu Ojcu."
52
W r. 1912 w Genewie zosta wystawiony pomnik z takim
napisem: "Pami ci Micha a Serweta, ofiary nietolerancji
religijnej jego czasów, i spalonego za swe przekonania, wznie li
zwolennicy Jana Kalwina w 350 lat pó niej jako znak pokuty za
dokonany czyn i e odrzucaj wszelki przymus w rzeczach
wiary".
Rozwój Reformacji w Polsce
W XVI w. w Polsce szlachta interesuje si Pismem w.; na
sejmach i sejmikach, w gospodach i na zjazdach towarzyskich
krytykowano ostro obyczaje kleru katolickiego, odmawiano mu
acenia dziesi tej cz ci plonów, domagano si , by duchowie stwo
ze swych posiad ci p aci o podatki.
Niektórzy ksi a enili si , niewiele sobie robi c z biskupich
gró b. Po wsiach dziedzice zamieniali ko cio y na zbory
protestanckie, jak grzyby po deszczu wyrasta y protestanckie szko y
i drukarnie, stanowi ce o rodki propagandowe nowej wiary.
Przera ony tym, co zasta , nuncjusz papieski Alojzy Lippomano
radzi w r. 1555 Królowi Zygmuntowi Augustowi, aby ci o miu
do dziesi ciu wybitniejszych "heretyków", a powstrzyma szerzenie
si reformacji.
Istotnym czynnikiem wp ywaj cym na ukszta towanie si
reformacji w Polsce by fakt, e Polska przed reformacj nie
stanowi a kraju pod wzgl dem wyznaniowym jednolitego jak np.
Francja, W ochy czy Anglia. Przez ni bowiem przebiega a granica
dziel ca ko ció aci ski od prawos awnego. Po przy czeniu do
Polski Rusi Czerwonej Kazimierz Wielki, nie chc c zrazi osiad ych
tam prawos awnych, stosowa wobec nich daleko id
tolerancj .
Podobn polityk wyznaniow uprawiali te jego nast pcy. Ró ne
istniej ce wówczas wyznania korzysta y ze swobód wyznaniowych
przyznanych im przez Kazimierza Wielkiego w przywileju z 1367 r.
Na rozwój reformacji w Polsce powa ny wp yw wywar a unia
lubelska z 1569 r. Wskutek ostatecznego zjednoczenia Polski z
Litw w jeden ju teraz organizm pa stwowy Rzeczpospolita sta a
si pa stwem wielonarodowo ciowym, jeszcze bardziej ni
dotychczas zró nicowanym wyznaniowo. Do Wielkiego Ksi stwa
53
Litewskiego nale y bowiem, oprócz katolickiej Litwy, ziemie
bia oruskie i ukrai skie, zamieszka e przez ludno
wyznania
prawos awnego. Reformacja odegra a tu rol politycznego cznika
w wielonarodowo ciowej i wielowyznaniowej Rzeczypospolitej
szlacheckiej.
Na
sku oraz w Prusach Królewskich i Ksi cych licznych
wyznawców znajduje luteranizm. Dociera te anabaptyzm. W 1548
r. przybywaj do Polski z Czech prze ladowani za wiar w swojej
ojczy nie potomkowie husytów tzw. Bracia Czescy. Osiedlaj si
ównie na Pomorzu i w Wielkopolsce. Ju w po owie XVI w. 1 zbór
protestancki przypada w Wielkopolsce na 6 ko cio ów katolickich, a
w Ma opolsce i na Pomorzu - na 3 ko cio y. O rodkami propagandy
reformacyjnej staj si stolice Rzeczypospolitej i Prus Ksi cych Kraków i Królewiec. Wydawano wiele druków. W ró nych
cz ciach kraju tworz si wci
nowe o rodki polskiego
protestantyzmu. Czo owe rody magnackie, takie jak Ossoli scy,
Firlejowie, Bonerowie, Zborowscy, zrywaj z katolicyzmem.
Przeciwko rzymskiemu Ko cio owi wyst powa y wi c w Polsce
trzy kierunki reformacji: luteranizm, kalwinizm i Bracia Czescy.
Wszystkie ko cio y reformacyjne pozbawia y papie a w adzy
religijno-politycznej. Odmawia y mu bowiem prawa do tytu u na
namiestnika Chrystusa, uwa aj c, e Ewangelie o takiej wyj tkowej
roli biskupa rzymskiego nigdzie nie mówi . Wg reformacji jedynym
ród em nie zafa szowanej wiary chrze cija skiej s Ewangelie,
które ka demu wolno swobodnie czyta i po swojemu rozumie .
Do kalwinizmu garn a si szlachta t umnie, przede wszystkim w
Ma opolsce i na Podlasiu. Urz dzone z przepychem ko cio y
katolickie pocz y szybko przemienia si w skromnie wyposa one
zbory kalwi skie. Niewiele rodków pozostawa o na utrzymanie
zboru i op acanie "ministrów". Byli w ród kalwinów oczywi cie i
tacy, którzy w asnym kosztem wznosili zbory i budowali szko y (np.
Miko aj Rej z Nag owic), ale na ogó materialna sytuacja Ko cio a
kalwi skiego nie by a najlepsza, a duchowni powszechnie cierpieli
niedostatek. " Ministrowie" zboru kalwi skiego wywodzili si
pocz tkowo w znacznej cz ci wprost z szeregów katolickiego
wy szego duchowie stwa przewa nie pochodzenia mieszcza skiego
54
lub ch opskiego. Do liczny by nap yw ksi y katolickich do
ko cio a kalwi skiego.
Ko ció katolicki stanowi w Polsce ogromn
pot
ekonomiczn , a wi c i polityczn . Mia 500 klasztorów i skupia w
swoim r ku 1/6 ca ej w asno ci ziemskiej. Z bogactwem niektórych
dostojników ko cielnych nie mogli si mierzy
najwi ksi
mo now adcy wieccy. Do biskupa krakowskiego nale o 290 wsi,
a arcybiskup gnie nie ski mia oko o 300 wsi i 13 miast.
Duchowie stwo przy tym nie p aci o podatków, nie podlega o
wieckim s dom.
W r. 1552 na sejmie piotrkowskim przez 8 tygodni trwa y zajad e
spory mi dzy szlacht a duchowie stwem. Wygra a szlachta.
Chodzi o o to, aby s dy duchowne nie mia y w adzy nad osobami
wieckimi. Odt d ju wyroki s dów ko cielnych za nieoddawanie
dziesi cin, herezj czy obracanie ko cio ów na zbory nie mia y
znaczenia, gdy starostowie ich nie wykonywali. Ko ció nie mia
adzy nad poddanymi szlachty.
Na sejmie w 1555 r. wybucha y spory wyznaniowe. Szlachta
protestancka da a zwo ania soboru narodowego. Domagano si
zniesienia bez stwa ksi y, wprowadzenia komunii pod dwiema
postaciami, odprawiania mszy w j zyku polskim. W tym celu nawet
w 1556 r. pojecha do papie a specjalny pose Stanis aw
Maciejowski, który domaga si na to zgody w Rzymie.
Wolno ci sumienia dla mieszcza stwa i ch opów domagaj si
pos owie na sejmie lat 1556-1557 w czasie za artych walk z
duchowie stwem.
Na przekór gro bom biskupim ksi a porzucaj bez stwo i
wst puj w zwi zki ma
skie. Wbrew ró nym przeszkodom
post pili tak s awni pó niej: Stanis aw Orzechowski, Marcin
Krowicki czy Walenty z Chrzczonowa.
Szczególnie wiele przygód zwi zanych z zamiarem o enienia si
prze
ksi dz Marcin Krowicki. W 1550 r. przyby on do dworu
swego przyjaciela, onatego ju by ego ksi dza Stanis awa
Orzechowskiego. Orzechowski namówi Krowickiego, aby poszed
w jego lady i porzuci stan kap ski. Do udzielenia lubu potrzebny
by ksi dz. Krowicki z przysz sw
on udali si wi c do
proboszcza z pobliskiego Przeworska. Ksi dz ten zaklina si , e
55
nigdy nie udzieli lubu adnemu kap anowi. Przy pomocy podst pu
ksi dz lub udzieli . lub si odby w siedzibie Orzechowskiego w
urowicach (ko o Przeworska). Proboszcz z Przeworska odchodzi
od zmys ów, gdy si zorientowa , komu udzieli lubu. Biskup
Dziaduski wezwa Krowickiego przed swój s d. Ale przyjaciele
doradzili Krowickiemu, aby si nie stawi . Zaocznie tedy og oszono
go heretykiem i odebrano mu parafi . Marcin Krowicki - w
przeciwie stwie do Orzechowskiego - przeszed na stron nowego
ruchu aria skiego i znalaz si jako minister reformacyjny w
Pi czowie. Tam dosi a go zemsta biskupa. W 1554 r. zwabi go w
zasadzk
i porwa oddzia pacho ków biskupa Andrzeja
Zebrzydowskiego, zwi zanego rzuci na spód drabiniastego wozu,
nakry s om i wywióz z Pi czowa. Ocali Krowickiego s dzia
sandomierski, Balt. ukowski, który z dwoma pacho kami dopad
napastników. Przestraszeni s udzy biskupa, cho liczniejsi, porzucili
wi nia i umkn li.
Ci, którzy nie zdo ali uciec, ponosili mier m cze sk w lochach
wi zie biskupich, przede wszystkim w zamku na Lipowcu.
Szczególnie w po owie XVI w., kiedy liczni ksi a porzucali swoje
parafie, kilkunastu z nich, zagarni tych przez pacho ków biskupich,
trafia o do lochów w Lipowcu. Nie wszystkich oczywi cie udawa o
si tam osadzi , cho na zbyt odwa nych kaznodziejów w adze
ko cielne urz dza y nocne napa ci po czone ze strzelanin jak np.
na Krowickiego. W lochach Lipowca zmar w 1554 r. ksi dzodst pca Miko aj z Kurowa, którego biskup krakowski Andrzej
Zebrzydowski kaza zamordowa . Równie kaznodzieja królewski
króla Zygmunta Augusta, Jan z Ko mina, za sprzyjanie reformacji,
dosta si do wi zienia biskupiego w Lipowcu i tam "za ycia zosta
pogrzebany".
W ramach ko cio a katolickiego, do jego reformy ustrojowej i
zmiany pogl dów religijnych d
Andrzej Frycz Modrzewski.
osi ,
e Pismo
w. nie daje
adnej podstawy do
przypuszczenia, e istnieje jaki czy ciec. Jest to bajka szerzona
przez ludzi, co nie znaj zasad wiary, utrwalona skutkiem chciwo ci
kap anów. Zupe nie zb dne te s wszelkie odpusty papieskie.
Twierdzi , e mo liwe s jakie ofiary wi te dla odpuszczenia
grzechów, tzn. w tpi o skutkach ofiary Chrystusa na krzy u.
56
Walczy o udzielanie komunii pod dwiema postaciami. Papie e
nie s nast pcami aposto ów, a ju najmniej ze wszystkiego
nast pcami Piotra, który prowadzi dzia alno apostolsk w ród
ydów, a Pawe w ród pogan. Nie ma adnych dowodów, eby
umaczami woli Bo ej i interpretatorami Pisma w. byli tylko
kap ani. wieckie panowanie papie a i u ywanie miecza jest
sprzeczne z Ewangeli . Papie e wprowadzili ba wochwalstwo.
Chrystus jest po rednikiem mi dzy Bogiem i lud mi. W swej
ko cowej ewolucji pogl dów Modrzewski udowadnia, e duch w.
nie jest osob , lecz tylko duchem Boga. Frycz Modrzewski
proponuje nast puj
reform ko cio a: Co dziesi lat ma si
odbywa sobór ca ego wiata chrze cija skiego. Na sobór ten ka da
prowincja kraju wysy a po 2 ludzi uczciwych i bieg ych w sprawach
Królestwa Chrystusowego. Sobór wybiera 10 m ów znanych z
prawo ci i nauki. Jednemu z nich co roku b dzie powierzana wg
kolejno ci zwierzchno nad Ko cio em. Ka dy z nich ma zbada
ca
rz dów swego bezpo redniego poprzednika i gdyby ów
zgrzeszy jakim zaniedbaniem, musi ponie kar ; w tym celu ten,
który sk ada urz d, musi pozosta na miejscu oko o 50 dni.
Wszystkie swoje pisma Frycz chcia przedstawi papie owi i
soborowi trydenckiemu w celu reformy chrze cija stwa i Ko cio a
katolickiego. Na rzymskiej stolicy zasiada papie Pawe IV, jeden z
najzawzi tszych i najbardziej nieprzejednanych prze ladowców
reformacji. Dzi ki swoim pogl dom znalaz si Frycz Modrzewski
poza obr bem Ko cio a katolickiego. Gdyby jaki nieszcz liwy
zbieg okoliczno ci spowodowa obecno Frycza w Rzymie, nie
unikn by on pewno losu Husa czy Giordana Bruna.
Rafa Leszczy ski i Hieronim Ossoli ski daj od króla w
imieniu wi kszo ci sejmowej utworzenia Ko cio a narodowego,
uzyskania od Rzymu zgody na obrz dek w j zyku polskim, na
ma
stwo ksi y i komuni pod dwiema postaciami. Idea ta tak
staje si popularna w spo ecze stwie, e nawet znaczna cz
duchowie stwa katolickiego (w tym prymas Ucha ski i biskup
Drohojewski) popiera ten projekt, jako jedyn
drog do
zaprowadzenia w Polsce pokoju religijnego na zasadzie
kompromisów. Papie nie zgadza si na sobór po wi cony w tej
sprawie i gromi episkopat za tak powa ne oznaki chwiejno ci w
57
sprawach wiary oraz domaga si od duchowie stwa katolickiego
ostrej walki z reformacj .
Masowe i oficjalne przyst powanie do reformacji zacz o si od r.
1550, a wi c dopiero za panowania króla Zygmunta Augusta. W
ówczesnym (1581 r.) województwie p ockim by o zaledwie siedem
rodzin szlachty katolickiej, reszt stanowili prawos awni, kalwini i
arianie.
Z rozproszonych po kraju licznych grup zwolenników nowej
wiary zaczyna si powoli, najpierw w Ma opolsce, tworzy
protestancka organizacja ko cielna. W 1550 r. zje aj si po raz
pierwszy w Pi czowie duchowni nowego Ko cio a, aby omówi
wspólne sprawy. W cztery lata pó niej (1554 r.) odby si w
omnikach pierwszy synod protestancki. W r. 1550 Miko aj
Ole nicki zak ada w Pi czowie (kieleckie) zbór i szko kalwi sk .
Do najbardziej znanych osobisto ci w ród szlachty kalwi skiej
nale : Miko aj Siennicki, Miko aj Rej, Hieronim Filipowski.
"Ministrami" zboru s Stanis aw Stadnicki i Grzegorz Pawe z
Brzezin. Pawe z Brzezin jest pierwszym autorem pisz cym po
polsku o sprawach ci le religijnych, teologicznych. W ród by ych
ksi y katolickich widzimy mi dzy innymi Jana askiego (bratanka
prymasa), Marcina Krowickiego i Walentego z Chrzczonowa.
Odbywaj si cz ste zjazdy i synody, wiadcz ce o intensywnym
yciu religijnym i organizacyjnym.
Pogl dy spo eczne i etyczne Arian
A) Pa szczyzna, maj tek, urz dy, pa stwo
W oparciu o argumenty czerpane z Pisma w., g ównie z kazania
na górze (Mat. rozdz. 5-7) pot piano pa szczyzn i podda stwo
ch opów, sk adano swe urz dy, zwracano dzier awione dobra, a
asne sprzedawano, aby uzyskane st d pieni dze rozda ubogim i
samemu utrzymywa si z pracy r k w asnych. Tak post pi np. Jan
Niemojewski, zamo ny szlachcic kujawski. Sprzedawszy swe
maj tno ci i rozdawszy sw gotowizn ubogim Niemojewski z
urz d s dziego inowroc awskiego, którego pe nienie niezgodne by o
z wyznawan przeze doktryn , odpasa szabl , przywdzia
skromniejszy ubiór plebejski i po wi ci reszt swego ycia
58
dzia alno ci w zborze. Inny szlachcic Jan Przypkowski, dziedzic
spod Krakowa nada wolno osobist ch opom w swoich dobrach
(1572 r.) uznaj c jak czytamy w nadaniu, " e poddani jego we
wsiach Przypkowice Górne, Polanka, Miko ajowice, Tarnawa i
po owie Starej Wsi w powiecie krakowskim i o wi cimskim s
razem z nim stworzeniami jednego stwórcy, nie chc c zatem, aby ci
kmiecie i poddani jego, jak i ich synowie i córki z powy szych wsi w
jarzmie i niewoli wed ug powszechnego prawa koronnego, zwalnia
tych e kmieci i poddanych i ich potomstwo od wszelkich ci arów.
Zarazem tym e kmieciom swoim i ich synom pozwala odchodzi ze
swoich posiad ci i przenie si na pobyt dok dkolwiek zechc (...)
godzi si , aby i oni i ich synowie po wieczyste czasy cieszyli si tak
sam wolno ci ."
Niedola ch opa mia a te wyraz g ównie w podda stwie s dowym.
Od wyroków dziedzica - s dziego nie by o odwo ania, tak e ch op
krzywd od niego doznanych nie móg nigdzie dochodzi . Pozosta a
mu jedyna droga ...ucieczka. Wymiar pa szczyzny tygodniowej
pomna any z biegiem lat, doszed w wielu cz ciach Polski do
sze ciu dni. Wolni kmiecie znikli, pozosta niewolnik, ch op
"przypisany do ziemi", podleg y s downictwu i prawodawstwu
dziedzica, od którego ca kowicie zale o jego mienie, a nawet ycie.
Jeden z arian - Szymon Budny - pisze w rozprawie "O urz dzie
miecza u ywaj cym" 1583 roku.
"Bo ja tak rozumiem i wierz , i si wierz cemu nie godzi mie
poddanych, a daleko mniej niewolników i niewolnice, gdy to jest
rzecz poga ska panowa nad swoim bratem, potu jego albo raczej
krwi u ywa . Bo Pismo w. ja nie wiadczy, e Bóg z jednej krwi
uczyni wszystek rodzaj cz owieczy, przez co wszyscy jeste my
sobie równi, bo jeste my wszyscy z jednej krwi, dlatego my wszyscy
sobie bracia... a jak e mo e brat nad bratem panowa ? Jak mo e potu
jego u ywa ?... Czy nie ci kie roboty poddani panom swym robi ?
Czy nie ci kie podatki p ac , e sami niebo tka plewy jak winie
jedz , a ziarno na czynsze, na sierpczyzny lub na pobory i inne
podatki sprzeda musz ." By a to w stosunku do ch opów rzecz
nadzwyczaj nowa. Tacy jak Jan Przypkowski czy Jan Niemojewski
wyzbywaj si swoich maj tków, aby z czystym sumieniem
uczestniczy w ewangelicznej wspólnocie. A takich by o wielu.
59
Pozby si dobrowolnie maj tku, zrzec si urz du nie by o takie
wcale atwe do przeprowadzenia, jakby si wydawa o. atwo by o
przegra maj tek w ko ci, przepi , przehula - uchodzi o to za
normalne, nikogo nie gorszy o i... nie nastr cza o trudno ci
prawnych. Ale wyzby si wszystkiego w imi religii i z pobudek
ideowych? Takie post powanie zakrawa o na obraz moralno ci,
podwa o bowiem ad spo eczny i podawa o w w tpliwo intencje
tych, którzy si o jego zachowanie modl .
Jednak e nie zaprzestaj agitacji w ród szlachty g osiciele nowych
zasad, jak Marcin Czechowic czy Piotr z Goni dza: "którzy ludzi
zacnych i nabo nych przywodzili do tego, by urz dy porzucali, broni
odpasali, prawowania si w najwi kszym ukrzywdzeniu i przysi gi
zakazywali. I wiele ludzi urz dy porzucali i król je komu innemu
dawa , drudzy i maj tno ci opuszczali i sprzedane rozpraszali. A
arowski cz owiek zacny, w Sejm lubelski do króla przyszed szy
do rady publicznie mu dzi kowa za dobrodziejstwo, a e go d ej
ywa z czystym sumieniem nie mo e, królowi za to ani
Rzeczypospolitej nie s
c, powiedziawszy, odda królowi
przywilej na Przybys awice samoczwarte w Lubelskiej Ziemi,
prosz c eby to król od niego wzi , odda komu takiemu, co mu
y. Król tego d ugo od niego nie chcia wzi , a on te inaczej nie
chcia mówi c – "Wzi
mi, panie mój, gwa tem, co mo esz, ale
da gwa tem nie mo esz."
Nowa wiara wymaga a nieraz od brata-szlachcica czego wi cej
ni tylko uprawiania w asnej ziemi w asnymi r kami. W wielu
przypadkach powinien by on opu ci rodowe gniazdo:
"Tak e, nie godzi si wam -g osi synod aria ski w Pa ecznicy w
1568 r. - mieszka na takich maj tno ciach, które przodkom naszym
nadano za rozlanie krwi. Przedajcie wi c takie maj tno ci i rozdajcie
ubogim". Na synodzie tym dano te , aby ministrowie aria scy
"sobie chleb zarabiali swymi r kami".
Nie nale y w sprawie maj tku powo ywa si na Stary Zakon,
który szcz cie ydów pok ada w rzeczach doczesnych. Chrystus
przeniós je na ycie pozaziemskie, tote chrze cijanin nie powinien
odznacza si chciwo ci i gromadzi bogactwa wi ksze, ni mu
potrzeba do ycia. Mo na wprawdzie posiada wi cej, je li los komu
przyniós maj tek, ale nie wypada goni za nadmiarem. Pierwsi
60
chrze cijanie uwa ali mienie za wspólne, jako wspólno
nie
posiadania, ale u ytkowania. Kto ma wi cej, tym wi cej powinien
rozdawa . Jan Niemojewski i Brzezi ski sprzedali swe du e maj tki
na Kujawach i otrzymane sumy obrócili na wspieranie ubogich braci,
na laduj c bogatego m odzie ca z Ewangelii. Historia nie zna
wypadku, aby klasa panuj ca wyrzek a si z w asnej woli swych
maj tków i przywilejów. ród em utrzymania nie mo e by cudza
praca czy posiadanie maj tku, a jedynie w asna praca, najlepiej
fizyczna. W r. 1568 na synodach w Iwiu i Pe sznicy wyst piono
przeciwko prawu, aby ministrowie mogli otrzymywa w uposa eniu
folwarki i poddanych oraz domagali si z enia takich stanowisk, na
których yj z cudzej pracy, zamiast zarabia sobie na chleb
asnymi r kami. W spo ecze stwie szlacheckim, wyznaj cym
pogl d Arystotelesa, e zajmowanie si prac fizyczn czyni
jednostk ludzk niezdoln do zaj pi knych i moralnych, taka
zasada musia a by mia . Arianie którzy nakazywali zrezygnowa
z w asno ci ziemskiej i zwierzchno ci nad ch opem, uchyla si od
instytucji pa stwowych, wyrzec si dochodzenia swego prawa,
pot pi or
i wojn , g osili to wszystko, jako has a, które
wyp ywa y z ducha Nowego Testamentu. Ten, kto chcia
codziennym yciem chrystia skiej wspólnoty, oddawa si w zborze
pracy r cznej naukowej lub modlitwie i uczestniczy razem ze
wszystkimi we wspólnej Wieczerzy obowi zany by do zupe nej
równo ci ewangelicznej z lud mi plebejskiego stanu. Daje wyraz to
m. in. Jan Stoi ski w "Modlitwach nabo nych". "Niech nimi nie
robi jak wo kami, ale niech pami taj , e s przecie ludzie na
wyobra enie Twoje stworzeni, mnie w przyrodzeniu podobni, niech
przeciwko mnie nie maj przyczyny wzdychania do Ciebie, aby ich
nie wys ucha i nie zem ci si nade mn krzywdy ich". Tak ma si
modli szlachcic i tak post powa , aby nikogo nie dra ni - nie
przysparza Braciom Polskim wrogów.
W r. 1572 Grzegorz Pawe twierdzi , e prawdziwi chrze cijanie
pa stwa nie potrzebuj . Istnieje ono tylko po to, aby trzyma w
karbach ludzi i kara ich za pope nione zbrodnie. Arianie bowiem
jedynie p aci podatki i szanowa przedstawicieli w adzy wieckiej
powinni. Ale nie wolno im obejmowa adnych urz dów, bo z tym
zwi zany jest obowi zek karania winnych, ani te podawa skargi do
61
du. Chrystus nakaza nie sprzeciwia si z u. Arianie odmawiali
istniej cemu pa stwu miana "chrze cija skiego". Traktowali w adz
pa stwow jedynie jako z o konieczne, z którym prawdziwi
chrze cijanie powinni mie jak najmniej wspólnego. Chrystianin ma
ucha urz du, cho by urz d by z y lub poga ski, byle jego rozkazy
nie sprzeciwia y si Chrystusowi. W tym wypadku nie mo e s ucha
urz du. Pa stwo nie jest organizacj chrze cija sk i wierni
cz onkowie zboru nie id w jego s
, ale w yciu zborowym maj
urzeczywistnia nauk Chrystusow . Wojna nawet obronna nie da
si pogodzi z obowi zkami chrze cijanina, zbór musi by
bezwzgl dnie pacyfistyczny. Prawo miecza, o ile si wyra a
karaniem przest pców przez w adz , nie jest urz dzeniem
chrze cija skim. Wierni nie mog z niego korzysta ani z nim
wspó dzia . Piastowanie urz dów, z którymi wi e si to prawo,
jest niedopuszczalne dla chrze cijanina. To uj cie stosunku do
pa stwa oddzieli o arian od reszty spo ecze stwa, od wszystkich
innych wyzna , czyni c z nich budowniczych innej spo eczno ci. W
pa stwie Chrystusowym nie wolno nienawidzi adnego cz owieka,
bo wrogami nie s ludzie, lecz Szatan, i z nim tylko przystoi
wojowa S owem Bo ym.
Arianie k adli nacisk na etyk jako znak prawdziwego Ko cio a.
Akcent ten jest typowy dla aria stwa, które przenosi punkt ci ko ci
ycia z za wiatów na ziemi . Szukali najwy szych idea ów
etycznych wy cznie w tek cie Ewangelii, odrzucali natomiast
wszystkie orzeczenia soborów i kompromisy, nagromadzone w ci gu
wieków rozwoju instytucji ko cielnych. G osz c doskona
ewangeliczn w yciu spo ecznym, nie porzucali nigdy podstaw
ci le religijnych swej dzia alno ci. Trzymali si s ów: "Królestwo
nasze nie jest z tego wiata". Chcieli jednak e bezwzgl dnie
wype nia regu y ycia przepisane nauk Chrystusa i Aposto ów, nie
cofaj c przed wysuwaniem z nich wszystkich konsekwencji, a do
porzucania ziemskich pragnie , wyrzeczenia si przywilejów i
zaprzeczenia prawa przelewu krwi. Chrystus nie posiada w asno ci
osobistej, bo nie mia gdzie g owy sk oni , i ubóstwo jego brali sobie
za wzór, ale dzia alno ich polega a nie tyle na narzucaniu jakiego
przepisu, ile na ogólnym na ladowaniu wzoru, nie tyle na nacisku,
ile na wezwaniu. Prawdziwy wyznawca Chrystusa, który modli si
62
za wrogów, winien za z e m ci si dobrym, a krzywdy swe b ce
dopustem Bo ym, zdawa na Boga. W adzy nie jest zabronione
karanie z urz du, jej funkcje ujemne s nast pstwem grzechów
wiata, ale "prawy chrze cijanin" nie mo e si domaga od urz du
kar na krzywdzicielu, wolno mu tylko dochodzi swych praw bez
pragnienia zemsty i odwetu. Chrze cijaninowi nie wolno
przyjmowa urz du, bo z tym zwi zane s obowi zki karania
winnych, a wi c czynnego sprzeciwiania si z u, co jest naruszeniem
zasadniczego przykazania Chrystusowego mi ci bli niego. W
"Katechizmie rakowskim" pisze:
"Za bli niego uwa amy tak brata, jak i wroga. Za brata swego
ka dej chwili, gdy zajdzie potrzeba, nawet dusz sw winni my
po
, mi owa go wi cej ni siebie samego. Gdy wypadnie go
broni , nic nam na przeszkodzie stan
nie mo e. Jak ju
wspomnieli my, nieprzyjaciel te jest naszym bli nim. Tym, którzy
nam z orzecz , powinni my b ogos awi , tym którzy nas nienawidz ,
dobrze czyni , za tymi którzy nas trapi i prze laduj , modli si i
kiedy prosz , dawa im i kiedy akn , nakarmi je, i kiedy pragn ,
napoi je, i kiedy by chcieli po yczy w potrzebie prawdziwej i
asnej u nas, od nich si nie odwraca . Dobry chrze cijanin w
post powaniu ze swoimi nigdy nie wynosi si . Nie wzbrania si
niesienia pomocy, cho by by najmo niejszym, nawet najni szym".
O wzajemnym odnoszeniu si ludzi do siebie powinno decydowa
nie tylko uczucie mi ci chrze cija skiej, ale i fakt pochodzenia z
jednej rodziny ludzkiej.
Arianin powinien by g uchym na podszepty fa szywych ambicji i
oprze si pokusom odgrywania roli tam, gdzie nie chodzi o prawd
ycia chrze cija skiego, lecz o w adz czy godno , o zaszczyty czy
tytu y albo zgo a o pieni dze.
W has ach ewangelicznych szukali arianie podstawy do
przebudowy wiata i wychowania lepszego cz owieka. ywot
Chrystusa stawiany by w szko ach zborowych za jej najwy szy
wzór do na ladowania. Na sejmach, w ród l ni cego t umu pysznie
ubranej szlachty, wyró niali si szarzyzn strojów, brakiem
klejnotów, ba, nawet tym, e u boku mieli drewniane szable, na znak
pot pienia u ycia miecza.
63
Szko y Aria skie
Rozwin wszy bardzo intensywne
ycie zborowe, arianie
dzia alno ci swej nie sprowadzili wy cznie do problemu reformacji,
ale potrafili i swe szkolnictwo postawi na najwy szym poziomie.
Pocz tkowo centrum Braci Polskich stanowi Pi czów. Mie ci o si
tu pierwsze ich gimnazjum, ale nie odegra o ono jeszcze tej
ogólnokrajowej roli, jaka przypad a innym szko om aria skim.
Szko a w Pi czowie powsta a w r. 1551 jako szko a kalwi ska.
Wp ywy aria skie s od r. 1559 kiedy to zwalczano w niej wzywanie
ducha w. w modlitwach. Szko a pi czowska, cho zas ona wielce,
cho by przek adem Biblii, nie istnia a d ugo, bo tylko do r. 1569.
Zak adano te szko y rednie na wsi przy zborach w maj tkach
wybitniejszych arian. Ze szkó tych do najwi kszego znaczenia
dosz a szko a w Luc awicach nad Dunajcem. Przetrwa a ona
najd ej ze wszystkich szkó aria skich w ogóle, bo 60 lat (do r.
1660). Podobnego typu szko y dworskie istnia y w Raciborsku u
Morsztynów i w Czarnkowie u Moskorzewskich. Szko
w
Raciborsku mo na nazwa "kolebk poetów", w niej bowiem
pobierali nauk : Stanis aw i Zbigniew Morsztynowie, Wac aw
Potocki, Andrzej Wiszowaty, Jan Andrzej Morsztyn.
Dzi ki arianinowi Statoriusowi kultura polska zawdzi cza mu
pierwsz "Gramatyk j zyka polskiego" (napisan po acinie w r.
1568) i fakt, e uczniowie w jego szkole nauczyli si przek ada na
zyk polski utwory aci skie i pierwsz "Gramatyk j zyka
polskiego" (napisan po acinie w r. 1588).
Pierwsz szko aria sk by a szko a w Lewartowie. Szko w
Lewartowie (dzisiejszy Lubartów Lubelski) przej li Bracia Polscy z
k kalwinów w r. 1588. W tym samym roku uleg a ona gruntownej
reformie dokonanej na wezwanie miejscowych scholarchów przez
Wojciecha z Kalisza. Wszystkie szczegó y przygotowanej reformy
przek ada Wojciech z Kalisza do zatwierdzenia scholarchom. Szko a
mia a pi poziomów nauczania. Lektura Biblii i piewanie Psalmów
zajmuje w szkole pierwsze miejsce. Etyka zach ca ludzi do pi knych
czynów, ukazuje znaczenie cnót w ca ym yciu, zawiera w sobie
ród a wszystkich praw i uczy dobrze, uczciwie i m drze
.
Zastosowano w niej po raz pierwszy w Polsce podzia na klasy. Do
64
ma ego miasteczka ci ga a na studia m odzie z Polski i zagranicy,
przybywali tu zarówno synowie ró nowierczych rodów, jak i rodzin
gorliwie katolickich - dla nauki w Lewartowie porzucono nawet
studia w Akademii Krakowskiej. Wp yw jej na szlacht ró nych
wyzna sta si wkrótce tak powa ny, e ci gn a ona na siebie
gwa towne ataki ze wszystkich stron. Zwalczana ona by a
wszystkimi mo liwymi rodkami z jednej strony przez jezuitów,
którzy w osobie Wojciecha z Kalisza widzieli wroga swego zakonu,
z drugiej za przez obóz kalwi ski i lutera ski patrz cy z niepokojem
na sukcesy arian.
Kalwi ski synod w Toruniu w 1595 r. nie ukrywa
niebezpiecze stwa i ostrzega , e "ktokolwiek dawa by syny swe do
szkó i wiczenia aria skiego, taki ma by publicznie od u ywania
Wieczerzy Pa skiej i spo eczno ci zboru Bo ego wy czony".
Szko a Lewartowska upad a nagle, w okresie zyskiwania sobie
coraz wi kszej popularno ci, wraz ze mierci w r. 1597 w ciciela i
protektora szko y Miko aja Kazimierskiego, wybitnego mówcy
sejmowego. Szko a w Lewartowie dzia a przez okres 10 lat (15881598). Ale program szko y, opracowany przez wybitnego pedagoga i
reformatora szkolnictwa Wojciecha z Kalisza, zwanego
Kaliszczykiem, sta si pó niej wzorem dla szko y w Rakowie. O
wielkim autorytecie Wojciecha z Kalisza i o tym, e program
szkolnictwa aria skiego rzeczywi cie odpowiada potrzebom ogó u
szlachty wiadczy powo anie Kaliszczyka przez katolika Jana
Zamoyskiego, kanclerza wielkiego koronnego i hetmana, do
wspó pracy przy organizowaniu Akademii Zamoyskiej.
Akademia Rakowska
Raków by znany w ca ej Europie nie tylko jako zas ony
rodek wydawniczy, ale równie jako siedziba znakomitej uczelni.
W 1602 r. arianie, którzy najbardziej ze wszystkich zwolenników
reformacji dbali o rozwój o wiaty, zak adaj Akademi Rakowsk .
Uczelnia ta powsta a przy poparciu w ciciela Rakowa, Jakuba
Sienie skiego, ale kierunek jej - w przeciwie stwie do Lewartowa ustala o wy cznie cia o pedagogiczne sk adaj ce si z tzw.
scholarów, czyli kuratorów. O jej dzia alno ci naukowej wiadczy
65
najlepiej fakt, i do Rakowa nap ywali studenci nie tylko z Ukrainy,
gier, Czech czy Niemiec, a wi c z krajów s siaduj cych z Polsk ,
ale i z dalekiej Alzacji. W okresie swego najwi kszego rozkwitu
oko o r. 1630 Akademia liczy a do tysi ca s uchaczy.
Wyk ady znakomitych profesorów w Rakowie z dziedziny
filozofii, teologii i matematyki poci ga y równie m odzie innych
wyzna , tym bardziej, e w Akademii wystrzegano si propagandy
religijnej i nawracania studiuj cych. Do Akademii Rakowskiej
przenosi o si te wielu studentów z Akademii Jagiello skiej w
Krakowie, gdzie poziom nauczania by ni szy ni w Rakowie.
W Akademii Rakowskiej wyk adano logik , etyk , fizyk ,
matematyk , polityk , prawo, acin , geografi , histori , nauczano
zyka greckiego, prowadzono wiczenia z retoryki i filozofii.
Czytano "Mowy" Cycerona, prowadzono wiczenia z wymowy. Co
do aciny, która po etyce stanowi a drugi najwa niejszy przedmiot, a
we wspó czesnych arianom szko ach humanistycznych (katolickich i
kalwi skich) wysun a si na pierwsze miejsce jako g ówny cel
studiów, tutaj traktowana by a jako mi dzynarodowy sposób
porozumiewania si ludzi wykszta conych. Nale o j sobie
przyswaja nie od strony regu gramatycznych, lecz przez oczytanie
w dzie ach znakomitych stylistów i mówców, jak Cycero, i poprzez
rozmowy o sprawach codziennych, zwi zanych z yciem szko y i
ca ego spo ecze stwa. J zyki maj s
poznaniu ycia, a nie
popisom pró no ci.
W Rakowie panowa zapa do nauk, wysoki poziom moralny
nauczycieli i uczniów. Oryginaln zdobycz rakowsk by
obowi zek pracy fizycznej, któremu podlegali wszyscy uczniowie,
ka dy z nich mia si uczy pracowa w jakim zawodzie.
Szko a w Rakowie by a uczelni typu humanistycznego, która
mia a wielk popularno w ród najbardziej post powych rodziców.
Popularno ta by a o wiele wi ksza ni Szko y Lewartowskiej czy
Akademii Zamoyskiej. adna z nich nie mog a poszczyci si tak
wielk liczb uczniów jak Rakowska, w której cz sto bywa o ponad
tysi c wychowanków. W ród licznych wychowanków Rakowa byli
synowie z najlepszych i najbardziej post powych rodów senatorskich
jak Leszczy scy, Tar owie, Niemiryczowie. Nie wszyscy oni byli
wyznawcami doktryny aria skiej. Szko a Rakowsk bowiem
66
szerzy a ide tolerancji religijnej nie tylko w s owach i pismach, ale
tak e codziennym jej przestrzeganiem w praktyce yciowej.
Przyjmowa a ona ch opców wszystkich wyzna chrze cija skich.
Szko a mia a pi poziomów nauczania. Na pierwszym miejscu w
szkole sta o wychowanie religijne. Codziennie czytano w
umaczeniu polskim Stary i Nowy Testament dla zrozumienia
tajemnic wiary. Starano si zapami tywa teksty biblijne i Psalmy.
W bardzo prosty i jasny sposób reguluj ycie szkolne w Rakowie
"Przepisy Szko y Rakowskiej". Dziel si one na cztery cz ci: 1.
Obowi zki uczniów, 2. Obowi zki nauczycieli, 3. Obowi zki rektora
szko y, 4. Obowi zki pedagogów prywatnych.
Wed ug tych przepisów uczniowie mieli zaczyna i ko czy
ka dy dzie modlitw . "Przepisy Szko y Rakowskiej" pozostawia y
ka demu ch opcu ca kowit wolno organizowania sobie ycia
religijnego wed ug tradycji rodzinnej. Uczniowie wyznania
aria skiego mieli codziennie przed lekcjami udawa si w
towarzystwie nauczycieli do zboru, wys ucha tam kazania, bra
udzia w chóralnym piewie pie ni nabo nych, odprawia modlitwy i
tak zachowywa si , aby nikomu nie przeszkadza . Ch opcy
nale cy do innych wyzna w tym czasie mieli odprawia mod y w
swoich domach. W dni wi teczne mogli za wiedz rektora i pod
opiek powa nych osób udawa si do swoich ko cio ów w
najbli szych od Rakowa miejscowo ciach. Wszyscy uczniowie bez
wzgl du na wyznanie winni bra udzia w pogrzebach nauczycieli,
ich rodzin, kolegów i innych osób zwi zanych ze szko . Ale nawet
w tym wypadku szko a nie stosowa a przymusu, zw aszcza je li
opiekunowie ucznia nie yczyli sobie, aby bra udzia w
jakichkolwiek obrz dach obcego wyznania. Szko a czuwa a z urz du
nad praktykami i yciem religijnym uczniów jedynie wyznania
aria skiego, troszczy a si tak e o nauczanie ich zasad w asnej wiary
w sposób dostosowany do wieku i rozwoju umys owego. Pog bianie
wiadomo ci religijnych uczniów innych wyzna pozostawiono
ca kowicie uznaniu rodziców i opiekunów.
Przepisy rakowskie na temat praktyki ycia religijnego odznaczaj
si nie tylko najwy sz tolerancj dla innych wyzna , ale tchn tak e
subteln delikatno ci obawiaj
si urazi kogokolwiek z powodu
ró nicy przekona .
67
Szko a Rakowska usi owa a przyzwyczai
ch opców do
wzorowego porz dku i karno ci. Przepisy k ad y wi c nacisk na
punktualne przychodzenie i wychodzenie z klasy, wymaga y
usprawiedliwienia nieobecno ci uczniów na lekcjach przez rodziców
lub opiekunów, grozi y karami za samowolne przed anie przez
ch opców ferii i dni wolnych, zakazywa y ch opcom opuszczania
domów wieczorami. Bez specjalnego zezwolenia rektora nie wolno
by o uczniom chodzi do s siaduj cych z Rakowem wsi i
miasteczek. A eby ch opcom nie dawa okazji zn cania si nad
zwierz tami, przepisy zabrania y owienia ryb, polowania na ptaki, a
nawet hodowli go bi. Zgodnie z uchwa ami synodów aria skich
przepisy rakowskie nie zezwala y ch opcom na gr w szachy i ko ci,
zakazuj c szczególnie surowo wszelkich gier hazardowych. Celem
unikni cia k opotliwych i moralnie niebezpiecznych transakcji
handlowych mi dzy ch opcami przepisy zabrania y im sprzedawa i
wymienia mi dzy sob ksi ki oraz inne rzeczy. Szko a rakowska,
dopuszczaj c kary fizyczne i gro c nimi ch opcom, ostrzega a
równocze nie nauczycieli przed ich nadu ywaniem.
Pe ni c swoje funkcje rektor nie wyst powa w swoim w asnym
imieniu, lecz dzia z ramienia scholarchów i po redniczy mi dzy
nimi a szko . Wszystkie przepisy reguluj ce ycie szko y wydawane
by y przez scholarchów. Oni te zatwierdzali rozk ad zaj , program
nauczania, upominali nauczycieli, wyci gali konsekwencje w
stosunku do nieodpowiednich pedagogów prywatnych, decydowali o
losach uczniów, którzy nie chcieli si uczy lub nie posiadali
zdolno ci, czuwali nad ca ci mienia prywatnego ka dego z
ch opców, ustalali dni wolne od zaj szkolnych. Scholarchowie
rakowscy posiadali wi c w adz nadzorcz wobec rektora i szko y i
stanowili faktycznie kolektywn dyrekcj .
Ze sta ych sk adek po zborach na szko y, wyp acano nauczycielom
niewysokie pensje. Poza tym utrzymywali si z drobnych datków i
prezentów, które sk adali rodzice ch opców ucz szczaj cych do
szko y.
Etyk uwa ano w Rakowie za najwa niejsz dziedzin wiedzy.
Uwa ano e przestrzeganie wskaza moralnych powinno prowadzi
ludzi do zbawienia wiecznego oraz u atwi im zorganizowanie
szcz liwego bytu na ziemi. Zadaniem etyki by o u atwi
68
cz owiekowi osi gni cie ostatecznego jego celu, tj. ycia wiecznego.
Cz owiek powinien w modlitwach prosi Boga o pomoc w
uprawianiu cnót, za które czeka go nagroda w przysz ym yciu.
Natura daje cz owiekowi sk onno i zdolno do cnotliwego ycia,
przez wiczenie si za w cnocie cz owiek dochodzi do nawyków,
które staj si jakby drug natur . ycie ka dego arianina w
"podnios ci moralnej" sta o si wa niejsze i bardziej konieczne do
zbawienia ni wiara w takie czy inne dogmaty chrze cija skie.
Arianie uwa ali religi przede wszystkim za doktryn moraln ,
troszczyli si g ównie o przestrzeganie wskaza etycznych w yciu.
Nie jest wa ne, dowodzono, jak kto wierzy, lecz jak kto yje, co
robi. Nie wystarczy, eby ministrowie odznaczali si dobr pami ci ,
wymow , aby potrafili drugiemu wyt umaczy , aby rozumieli
obowi zki duchownych. Kto milcz c pobo nie yje, ten buduje. Kto
mówi, a niegodnie yje, ten psuje.
W 1624 r. wyk adowca w Rakowie Crell napisa wybitne dzie o
"Etyka" dla potrzeb Akademii Rakowskiej.. Odznacza si ona
wysokim poziomem naukowym i poddaje wiele wiadomo ci
ytecznych w yciu. Dzieli a si ona na cztery cz ci: 1) Cnoty
moralne 2) Cnoty intelektualne, 3) Rozkosz 4) Przyja .
Wi kszo
nauczycieli, a zw aszcza rektorów rakowskich,
reprezentuj c wysoki poziom naukowy i znajomo najnowszych
zdobyczy nauki Europy Zachodniej, wk ada a w r ce m odzie y
najnowsze dzie a z ró nych dziedzin wiedzy i wprowadza a do
programu nauczania naj wie sze idee oraz wynalazki. Dzi ki temu
pedagogika aria ska nale a do najbardziej post powych w
ówczesnej Europie.
W Akademii Rakowskiej wysoko sta a matematyka, jej
wyk adowca, profesor Joachim Stegmann, pierwszy w Polsce
wprowadzi do programu nauczania u amki dziesi tne oraz
logarytmy.
Aria ski program nauczania pozostawa pod wp ywem s ynnego
pedagoga z obozu Braci Czeskich, Jana Amosa Kome skiego,
dzia aj cego w Lesznie Wielkopolskim.
Tak wysoki poziom naukowy, budz cy podziw w ca ej Europie,
zawdzi cza a Akademia Rakowska wielkiemu szacunkowi i
69
zainteresowaniu, jakie arianie ywili dla wiedzy i wszelkich bada
naukowych.
Wiara zgodna z rozumem
W pocz tkach XIX w. Tadeusz Czacki rozkopa pod Pi czowem
par grobów aria skich. Ka dy z nieboszczyków, którzy byli
pochowani w tych grobach, mia w r ku tabliczk z napisem: "Scio
cui credidi" (Wiem, w com uwierzy ). Obok zw ok znajdowa a si
szczelnie zamkni ta butelka, w której Czacki znalaz opis ycia
zmar ego. Zasada, i nale y wiedzie , w co si wierzy, i rozumie ,
dlaczego wyznaje si te, a nie inne prawdy wiary, by a silnie
zakorzeniona w wiadomo ci Braci Polskich. J w nie wypisywano
na tabliczce, któr wk adano do trumny zmar emu arianinowi.
Zasada owa wytycza a kierunek rozwoju ideologii religijnej arian,
staj c si stopniowo filozoficznym pogl dem na wiat.
Religia s y cz owiekowi do osi gni cia zbawienia, istnieje wi c
nie dla chwa y Bo ej, której nie potrzebuje, ale dla po ytku
cz owieka. Nauk o Bogu objawi cz owiekowi Jezus Chrystus w
Ewangeliach, s wi c one, i tylko one, jedynym ród em
niezafa szowanej wiary.
Nie wolno nam wyst powa przeciwko wierze w Boskie
orzeczenia, to jednak powinni my i mo emy dochodzi w ciwego
ich znaczenia. Obraz dla Prawdy jest, je li sobie wyobra amy, e
ona boi si s dów ludzkich. wi ci ojcowie i wieloletnia zgodno
przynios y jakiemu dogmatowi wielki szacunek i powa anie, lecz
nie przynios y argumentów, które by go broni mog y. Wiadomo, e
nie arianie pierwsi oskar yli o najci sze zbrodnie publiczne
autorytet Ko cio a i zgodno wielu synodów w ró nych czasach. W
wielu wa nych kwestiach oskar ono ow jednomy lno i fa sz i
tak e ten fa sz wykazano, st d nie chcieli na niej opiera swej wiary i
pogl dów na sprawy Boskie. Zaufanie mog budzi tylko dwa
pierwsze wieki. Na soborze w Nicei by y stronnictwa i dza w adzy
ojców. I chocia nale oby stwierdzi , e oko o 300 roku naszej ery
Ko ció zachowa jeszcze Prawd w jej pierwotnej formie, to lepiej
kierowa si wzorem Pisma w. ni s dem Ko cio a, ju przedtem w
wielu punktach wiary s usznie pot pionym. Wiele ludzi wówczas tak
przyj o Chrystusa, w zewn trznym s ownym wyznaniu, e z duszy
70
swej Platona nie wyrzuci o. W wielu punktach dlatego proste s owa
nauki Chrystusa przekr cili, nadaj c im zupe nie obcy, filozoficzny
sens, wiedz filozoficzn dopasowali za pomoc sprytnych
komentarzy do S owa Bo ego, aby kto nie powiedzia , e
nadaremno si uczyli. Mówi , e na temat Trójcy ja niej mówi
Platon ni Pismo w.
dów ludzi, którzy w sposób przewrotny pos uguj si
rozumem, nie nale y przypisywa jako takiemu, lecz winie w nie
tych ludzi. Winy za b dy nie mo e ponosi rozum, najwspanialszy
dar Boga, lecz przewrotno tych, co go nadu ywaj . M dro
ludzka, która jest g upot wobec Boga (1 Kor. 1:1), nie oznacza
wiat a rozumu, lecz ciemno rozumu, który ju popad w b d.
wiat o rozumu zst puje od Ojca wiat ci, przeto nie mo e by
upot . Albowiem tam, gdzie w Pi mie w. mówi si , e m dro
ludzka sprzeciwia si Boskiej, tam przez m dro ludzk nie pojmuje
si zdrowego rozs dku, lecz b dy rozumu, cz sto powszechne. Tego
za , e rozum ludzki zawodzi niektórych ludzi w sprawach
przyrodzonych, nie nale y k
na karb rozumu, lecz ludzi, którzy
le si nim pos uguj . Albowiem inni, zarówno ci, co nie b dzili, jak
i ci, którzy niekiedy, potkn li si , dzi ki tej normie do szcz liwie
poczynili post py w poznaniu Prawdy. St d tyle godnych podziwu
zdobyczy, sztuk i nauk. B dy w nauce (która opiera si na
najwyra niejszych dowodzeniach, zdarzaj si czasem, lecz nie z
winy rozumu lub nauki matematycznej, ale samych matematyków,
którym wrodzona t pota albo niewiedza przeszkadza, albo te
przewrotno jakiego uczucia, mroki samolubstwa, zawi ci, gniewu
czy po dania przes aniaj niekiedy jasno
umys u. To samo
powiedzie nale y i o pozosta ych ga ziach wiedzy. Ale przecie z
tego powodu rozum nie przestaje by miernikiem w rozstrzyganiu
matematycznych lub innych ludzkich zagadnie .
Nie po to zosta a wprowadzona religia Chrystusowa, by wiczy
nasz intelekt w zawi ych rozmy laniach, lecz aby wol nasz
ulepszy wi to ci ycia. Ludzie ska eni b dami i wiod cy ycie
sprzeczne z powo aniem chrze cija skim uczynili z teologii nauk
albo wiedz po wi con rozmy laniu i tyle w niej namotali zawi ych
i ciemnych kwestii, e wi kszo ludzi nie zgadzaj c si ze sob co
do ich wyja nienia i rozwini cia, podzieli a si na stronnictwa, st d
71
tyle sekt w wiecie chrze cija skim. A prawdziwa teologia jest
praktyczna i atwa do zrozumienia, w praktyce jednak i w wykonaniu
trudniejsza. Nie ma wi c obawy, aby umys nasz nie by w stanie
poj jej tajemnic przynajmniej w takim zakresie, jaki potrzebny jest
do osi gni cia zbawienia. Maj c tedy rozprawia o tym, kto ma by
dzi w sporach dotycz cych wiary i chc c rozwa , zastanówmy
si . Ci wi c, którzy w sprawach religii chrze cija skiej rozbie ne
maj pogl dy, zgodni s co do tego, e sam Bóg najlepszy i
najwi kszy jest najwy szym i absolutnym s dzi . A poniewa On
sam teraz nikogo nie s dzi, Pan Jezus ustanowiony zosta przez
Niego najwy szym s dzi wszystkich, ta sprawa nie podlega
dyskusji. Przeto nikt nie o mieli si w tpi , e dopóki Pan Jezus by
na ziemi, wszyscy s usznie mogli ucieka si do Jego orzecze . Co
wi cej, gdyby dzi Pan Jezus osobi cie obwieszcza wyroki w
tocz cych si sporach, wszyscy jednog nie przyznaj , e obie
spieraj ce si strony musia yby si temu podporz dkowa . Ale skoro
Chrystus zosta wzi ty do nieba, powstaje pytanie: Kto teraz, zanim
stanie przed owym s dem ostatecznym, ma by na ziemi s dzi w
sporach na temat wiary?
Ale bynajmniej nie wystarcza wymieni tu ducha w. Cho by
bowiem by to duch Prawdy i cho by wszyscy przyjmowali jego
orzeczenia jako najzupe niej pewne, to jednak, poniewa dzia a on
zawsze za po rednictwem ludzi, przeto bada nale y, którym
ludziom wyst puj cym w roli rozjemców dyktuje on swe wyroki,
zw aszcza e mo e kto fa szywie che pi si , jakoby natchniony by
przez ducha w. I tu niektórzy stale wysuwaj
wi te pisma
aposto ów i proroków. Ale rzecz sama mówi, e spe niaj one raczej
funkcj normy ni s dziego. S dzia za jest czym innym ni norma.
dzia bowiem wg normy wydaje orzeczenie. Pismo za ani samo
nic nie rozumie, ani nic nie orzeka, a tylko jest rozumiane i s dzia
ma rozs dzi , b
to, co ono znaczy, b
to, co na jego podstawie
nale y postanowi w innych sprawach.
Okazuje si wi c, e potrzebny jest zupe nie inny s dzia. I tu
pogl dy si rozchodz . Jedni bowiem oddaj s d w r ce Ko cio a.
Ten pogl d w nie s yszeli my od Bacena (katolik). "My - powiada
on - odró niamy s dziego od normy. S dzi nazywamy tego, kto
wyrokuje w sporze dwu stron. Norma jest tym, wg czego s dzia
72
ustala wyrok. St d zgadzamy si na trzy rzeczy: 1) e Ko ció jest
dzi w sporach 2) e norm , wg której Ko ció ustala swe
orzeczenia, jest nie tylko Pismo w., ale równie i tradycja 3) e
Ko ció mo e w dwojaki sposób og asza swe wyroki i albo przez
najwy szego kap ana, który jest g ow i pasterzem Ko cio a, albo
przez sobory zatwierdzone przez papie a, które reprezentuj Ko ció .
Czy nie lepiej, e ka demu powinien wystarczy jego w asny s d,
byleby oczywi cie s dz cy posiada zdrowy rozum. Podobnie jak nic
innego jak oko i to zdrowe jest narz dziem wzroku, ucho s uchu,
ka chwytania, nogi chodzenia, tak zdrowy rozs dek jest jedynym u
cz owieka organem rozumienia i s dzenia. Przeto jak mówisz, e oko
widzi, ucho s yszy, r ka chwyta, nogi chodz , tak te u ywaj c
zwyk ej przeno ni powiesz, e rozum s dzi. Rzecz ta dla rozs dnych
i bezstronnych opiniodawców nie wymaga wyja nie
ani
uzasadnienia.
Có ma decydowa o tym, która interpretacja Pisma w. jest
ciwa? Gdzie jest kryterium rozstrzygaj ce? Wszak Pismo w.
nie jest jednoznaczne i mo na je t umaczy w rozmaity sposób. Wg
np. stanowiska katolickiego s dzi , który ustala w ciwy sens Pisma
w., jest Ko ció i jego widzialna g owa - papie . Ko ció w oparciu
o istniej
nieprzerwanie od czasów apostolskich tradycj naucza w
sposób nieomylny i jedynie prawdziwy, jak nale y rozumie s owo
Bo e zawarte w Biblii.
Najwy szym i nieomylnym s dzi w sprawach religii jest
oczywi cie Bóg. Ten jednak nie og asza dzisiaj osobi cie swych
wyroków. Pozostawione za pisane s owo Bo e nie mo e by s dzi
(jak chc protestanci), lecz tylko norm wiary podobnie jak w prawie
dowym, gdzie kodeks karny nie wydaje sam orzecze , lecz na jego
podstawie kto , mianowicie s dzia. Je li wci Pismo w. jest norm
wiary, to musi by kto , kto na jego podstawie wydaje orzeczenia,
czyli wyja nia prawdziwy jego sens. Nie mo na tu powo ywa si na
ducha w. Je li masz si przekona , e twoje, a nie moje zdanie w
sprawach religii jest prawdziwe, uzasadnij to przy pomocy
argumentów rozumowych. Legitymowanie si natchnieniem ducha
w. czy ask Bo nie jest adnym argumentem. Sk d bowiem mog
wiedzie , czy masz w sobie istotnie ducha w.? Wszak fakt ten jest
dla mnie i dla innych niesprawdzalny. A poza tym - cho by by jak
73
najmocniej przekonany o posiadaniu ducha w., to nie wiadczy
jeszcze, e posiadasz go istotnie. Wszak mo esz si myli albo by
omamiony przez Szatana. Gdzie masz kryterium, które by ci
pozwoli o sprawdzi , e przekonanie twoje jest prawdziwe?
Jedynym sposobem wyj cia z tego b dnego ko a jest przyj cie
zasady, e najwy szym s dzi w sporach o wiar jest zdrowy rozum
ludzki. Jest to kryterium Prawdy, którym obdarzony jest ka dy
normalny tj. zdrowy na umy le cz owiek. Rozumem mo na
uzasadni istnienie Boga, przy pomocy rozumu uzasadnia si te
autentyczno Objawienia, czyli S owa Bo ego, rozum powinien te
by t umaczem sensu Pisma w. Zawiera ono wprawdzie pewne
rzeczy dla rozumu ludzkiego niepoj te, czyli takie, które s ponad
rozum, nie zawiera jednak adnych rzeczy, które by by y z rozumem
sprzeczne.
ród a wiary w Boga
Rozum ludzki sam z siebie nic nie wie i nie mo e wiedzie o Bogu
i rzeczach boskich. S ca e narody, które nie maj adnego poj cia o
Bogu. Legend jest tak e to, e s jakby jakie wrodzone idee Boga.
Opinia ta jest szeroko rozpowszechniona. Sk d jednak bierze si to
przekonanie o istnieniu wrodzonej idei Boga? Bóg wielekro objawi
si ludziom, którzy to objawienie przekazywali swoim potomkom.
Tak wi c ju na samym pocz tku Bóg objawi si Adamowi.
Poniewa za pierwszy cz owiek
bardzo d ugo, móg on atwo
zaszczepi potomnym sw wiedz o Bogu. S te tacy, którzy
osz , e mo na wnioskowa o istnieniu Boga z refleksji nad
budow tego wiata. Ktokolwiek wyt y swój umys , nie tylko
odkryje istnienie Boga, lecz tak e to, e kieruje On ludzkimi
sprawami. Jest to opinia fa szywa. Dowodem tego jest fakt, e nawet
najwybitniejsi filozofowie - a w ród nich Arystoteles, który
wszystkich innych przewy szy swym geniuszem - jakkolwiek
rozpatrywali najpilniej budow tego wiata i badali wszech wiat
mo liwie szczegó owo, nie zdo ali doj do koncepcji Boga Opatrzno ci, a wi c Boga opiekuj cego si wiatem i kieruj cego
nim. Co wi cej, nie zdo ali nawet osi gn tej prawdy, e wiat
zosta stworzony przez Boga. Jedynym ród em wiary w Boga jest
objawienie Bo e. Do kogo wie o Bogu objawiona przez Niego
74
samego nie dotar a, ten istnienia Jego nawet nie przeczuwa. Nie
istnieje religia naturalna. Nawet sam Chrystus, który by
cz owiekiem doskona ym, po mierci dopiero podniesionym do
godno ci Bo ej, musia by pouczony przez Boga w sposób, który
odpowiada jego ludzkiej naturze. Znajomo
Prawdy Bo ej
zawdzi cza wi c Chrystus nie wiedzy wrodzonej. A skoro tak, to
nale y przyj , e Chrystus, zanim rozpocz sw nauk w ród ludzi,
z postanowienia Bo ego przebywa przez pewien czas w niebie - "A
nikt nie wst pi do nieba, tylko ten, który zst pi z nieba, Syn
Cz owieczy" - Jan 3:13.
Gdyby wyobra enie Boga dane by o wszystkim przez natur , nie
pochodzi oby z wiary. A przecie z wiary ono pochodzi, jak uczy
wyra nie ap. Pawe w Li cie do Hebrajczyków 11:6, mówi c, e bez
wiary niepodobna podoba si Bogu, albowiem przyst puj cy do
Boga musi wierzy , i Bóg istnieje, i e nagradza tych, którzy Go
szukaj . Ze s ów tych wynika chyba jasno, e kto mo e nie posiada
wiary, a zatem by pozbawionym owego wyobra enia istoty Boskiej,
skoro mówi si , e bez wiary nikt nie mo e podoba si Bogu.
Nale y z tego wnioskowa , e owo wyobra enie nie jest ludziom
dane przez natur .
Po drugie: Gdyby wszyscy ludzie z natury posiadali wyobra enie
Boskiej istoty, w jaki sposób ten e ap. Pawe na podstawie faktu, e
Enoch podoba si Bogu, móg by dowodzi , i on wierzy w istnienie
Boga? To pewna wskazówka, e tego rodzaju wyobra enie nie
pochodzi z natury, czyli e kto mo e go w swej duszy nie posiada .
To bowiem, co od natury pochodzi, musi cechowa wszystkich.
Po trzecie: Pismo w. wyra nie uczy, e s ludzie którzy nie
wierz w istnienie Boga (Psalm 10:4, 14:1, 53:2), a cho nazywa ich
upcami, to jednak bynajmniej nie zaznacza, e s oni pozbawieni
normalnego rozs dku i przyrodzonych zdolno ci duchowych, lecz
tylko, e nie posiadaj zupe nie prawdziwej m dro ci. Prawdziwa
za m dro nie jest cech naturaln , lecz si j w jaki sposób
zdobywa, jak o tym mówi liczne wiadectwa rozsiane po ca ym
Pi mie w.
W ka dym cz owieku znajduje si jakie kryterium pozwalaj ce
odró ni prawo od nieprawo ci, a przynajmniej jest w mo liwo ci
ka dego, by pozna i uzna , e prawo musi mie prym przed
75
nieprawo ci , uczciwo przed sromot . To za jest niczym innym,
jak pewnego rodzaju wewn trznym s owem Bo ym. Ktokolwiek
pos uszny jest temu s owu, pos uszny jest samemu Bogu, chocia by
przy tym nie my la albo nawet nie wiedzia o istnieniu Boga. I nie
ulega w tpliwo ci, e taki cz owiek b dzie Bogu mi y.
Dla cz owieka nie jest z natury jasne, e to, co on uznaje za
nieprawe, jest równocze nie z e. Najcz ciej bywa odwrotnie - w
cz owieku toczy si wewn trzna walka mi dzy g osem rozumu,
doradzaj cym wybór tego, co prawe, a g osem pop du kieruj cym ku
temu, co niegodziwe. Jedynie od wolnej woli cz owieka zale y, co
wybierze. Otó ten, kto postanawia i za rad rozumu i wybiera
prawo - cho by wbrew w asnym korzy ciom - ten sk ania si atwo
do wiary w istnienie Boga, czyli jakiej si y rz dz cej i kieruj cej
wiatem, która nagradza tych, co czyni prawo , a unikaj
niegodziwo ci. Ten za , kto kieruje si pop dem, ten b
w aden
sposób nie mo e doj do tego przekonania, b
z wielkimi
trudno ciami, gdy jest ono niewygodne dla jego zamiarów, tak jak
sprzyja zamiarom pierwszego.
Nasuwa si pytanie: Sk d wiemy, e ksi gi Pisma wi tego, które
wg powszechnej opinii chrze cijan zawieraj objawione S owo Bo e,
powsta y istotnie z Bo ej inspiracji, czyli sk d wiemy, e S owo,
które uchodzi za Bo e, jest istotnie S owem Bo ym?
Katolicyzm powo ywa si tu na wiadectwo Ko cio a. Autorytet
Ko cio a mia gwarantowa
autentyczno
S owa Bo ego.
Stanowisko to sformu owa jako pierwszy w. Augustyn w s ynnym
zdaniu: "Nie wierzy bym w Ewangeli , gdyby mi do tego nie
sk oni autorytet Ko cio a". Protestantyzm powo ywa si w tej
materii zwykle na wewn trzne wiadectwo ducha w. Arianie
rozró niali w tym zagadnieniu nast puj ce warianty:
1) Istniej ludzie, którzy cho mo e pow tpiewaj w autorytet
Pisma w., ale zgadzaj si mimo to, e religia Chrystusowa jest
prawdziwa.
2) Mniemaj , e jest lub przynajmniej mo e by jaka prawdziwa
religia. 3) Uwa aj , e nie ma adnej w ogóle prawdziwej religii.
Ad. 1. Udowodnienie tym ludziom autentyczno ci objawienia nie
nastr cza specjalnych trudno ci. Arianie pos uguj si w tym celu
wywodem filozoficzno-historycznym, którego celem jest wykazanie,
76
e nie ma powodu w tpi ani w wiarygodno ewangelistów, ani te
w to, e teksty Pisma w. zosta y spaczone. Argumenty te dla
chrze cijan b
wystarczaj ce.
Ad. 2. Arianie zalecaj porównanie religii chrze cija skiej z
innymi religiami i wykazanie jej wy szo ci i doskona ci. Mo na to
uczyni powo uj c si na warto ci moralne Ewangelii, na wielko
nagród, które religia ta przyrzeka (nie miertelne ycie), na
doskona
moraln jej twórcy (Chrystus), na cuda wreszcie,
których dokonywa , i na jego zmartwychwstanie, w ko cu na
niezwyk y triumf religii chrze cija skiej i jej rozpowszechnienie si
w wiecie.
Ad. 3. Brak argumentów rozumowych. Jest pewne, e ktokolwiek
uwa a religi za wymys ludzki i j wy miewa, mniemaj c, i jest
rzecz daremn spodziewa si lub l ka ze strony Boga nagrody lub
kary za zacne lub haniebne uczynki, ten z pewno ci b dzie si
mia , gdy us yszy o jakich cudach czynionych przez ludzi i
wszystko sprowadzi do przyczyn naturalnych. Najpierw wi c trzeba
dowie przy pomocy wiadectw historycznych, e istnia Jezus,
potem - e zgin na krzy u, a nast pnie - e czyni cuda. St d ju
wynika, e musi istnie Bóg i jaka religia. Reszta, tj. dowiedzenie
prawdziwo ci chrze cija stwa, nie nastr cza ju wielkich trudno ci.
Ci, co chc c da wiar pismom Starego i Nowego Testamentu,
daj takich argumentów i dowodów, którym nikt nie móg by si
przeciwstawi ani ich obali , i które w ka dym budzi yby pewn i
nie zachwian wiar , ci zdradzaj , e nie do bacznie rozwa yli
natur religii. A natura jej jest tego rodzaju, e wymaga zas ugi
wiary i jest niby jakim kamieniem probierczym ludzkiej uczciwo ci,
a szczególnie natura tej religii, jak zawiera Nowy Testament.
Gdyby pisma Nowego Testamentu by y tego rodzaju, e nikt w
aden sposób nie móg by zaprzeczy , e s prawdziwe, wówczas nie
by oby nikogo, kto by nie tylko nie wyznawa religii w owych
ksi gach zawartej, tj. nikogo, kto by nie wyznawa , e jest
chrze cijaninem, lecz tak e nie by oby nikogo, kto by nim istotnie
nie by , tj. kto by nie okaza pos usze stwa Jezusowi Chrystusowi.
Nagroda bowiem wyznaczona tam dla tych, co oka pos usze stwo
Chrystusowi, jest tak wielka i tak godna po dania, e nie by oby
nikogo kto by dla jej uzyskania nie spe ni wi kszych jeszcze rzeczy,
77
ni Chrystus nakaza , skoro mia by pewno , e t nagrod otrzyma,
a pewno t mia by, gdyby wierzy , e niezaprzeczaln prawd jest
wszystko, co zawieraj ksi gi Nowego Testamentu. Wówczas jednak
nie by oby adnej ró nicy pomi dzy z ymi i dobrymi ani adnego
powodu, by dobrze lub le czyni , a tym samym by wynagrodzi
cnot , a kara wyst pek. Poniewa dopiero niepewno nagrody na
pocz tku obiecanej doprowadza do rozeznania z ych i dobrych.
Albowiem dobry cz owiek, czyli uczciwy, my i wol sk aniaj cy
si ku temu co s uszne i co pewne, a wi c takie, jak w nie Chrystus
nakazuje, a przynajmniej duchem owym rzeczom bliski, atwo
wierzy w to, co s yszy o wspania ej nagrodzie przeznaczonej dla
ludzi, którzy b
to wszystko spe niali, cho by nawet jej wyra nie
nie widzia , a tylko mu wita a jaka nadzieja, i tak wierz c
wszystkimi si ami stara si owe nakazy spe nia .
ego za cz owieka i niegodziwego nie ciesz wcale post pki
uszne i prawe ani tym podobne rzeczy zawarte w przykazaniach
Jezusa Chrystusa, a przynajmniej ma o troszczy si , kiedy s yszy o
nagrodzie przeznaczonej dla tych, którzy je spe nia b , o im
wi kszej za nagrodzie s yszy, tym bardziej w ni nie wierzy. Je li
jednak z powodu wielu na ten temat domniema ma co do niej jak
nadziej , to jest ona taka nik a, e nie mo e sprawi , by cz owiek ten
porzuci swe z e obyczaje i wraz z nimi rado , zaszczyty i korzy ci,
jakie st d spodziewa si otrzyma albo ju otrzymuje.
Bardzo m drze przeto si sta o, i je li chodzi o nagrod
nie miertelno ci najbardziej przez wszystkich upragnion ,
przeznaczon dla tych, co oka
pos usze stwo Jezusowi
Chrystusowi, Bóg nie chcia ukaza jej rodzajowi ludzkiemu w
sposób pewny i niew tpliwy z wyj tkiem niewielu, którzy mogliby
da wiadectwo innym o tym, co sami widzieli i dlatego ksi gi
Nowego Testamentu, w których jest wyra na wzmianka o tej
nagrodzie i które stale j potwierdzaj , nie maj takich cech, eby
nikt adn miar nie móg si im sprzeciwia . Lecz s dzi Bóg e
wystarczy, je li zarówno te pisma, jak i inne, jakie tylko istniej
dowody owej nagrody, b
takie, eby mo na by o i s usznie
nale o da im wiar oraz eby by y dostatecznie jasne dla
cz owieka uczciwego lub tego, który atwo uczciwym sta si mo e,
dla nieuczciwego za i tego, który z powodu swej z liwo ci
78
uczciwym sta si nie mo e, aby nie by y dosy jasne. A wszystko to
po to, aby Bóg ods oniwszy w ten sposób uczciwo jednych, a
liwo drugich, mia s uszny powód, aby tych kara , tamtych za
nagradza i dlatego, e tak przysta o i jeszcze bardziej dlatego, eby
w tamtych okaza swe najwi ksze mi osierdzie, w tych s uszn
surowo , w jednych i drugich za objawi sw podziwu godn
pot
i najwy sze w adztwo nad ca ym wiatem oraz panowanie w
niesko czonej i nie miertelnej swej chwale.
Doktryny Braci Polskich
Bóg Ojciec, Chrystus, Duch w.
Wspóln cech wyró niaj
ró ne od amy wczesnego arianizmu
od innych ugrupowa chrze cija skich by antytrynitaryzm odrzucenie dogmatu Trójcy w. Ju Erazm z Rotterdamu podkre la ,
e termin "Trójca" jest absolutnie nieznany Pismu w. i wprowadzi a
go dopiero odbiegaj ca od "prostoty doktryny Aposto ów" tradycja
chrze cija ska. Te pogl dy przej wybitny teolog aria ski, Piotr z
Goni dza. G osi on, e jedyn norm wiary jest Pismo w., w
którym Bóg objawi wszystko, co do wierzenia jest niezb dne.
Tajemnic nie objawionych zg bia nie nale y, a mia ka, który
dzie wdawa si zuchwale w bezbo ne na ich temat spekulacje,
spotka niechybna kara, st d p ynie postulat: o wszystkich "sprawach
Bo ych na le y mówi tylko tymi s owami, "którymi sam Bóg przez
wi te proroki i przez Syna swego, i Aposto y jego mówi .
Arianie - dwubo anie (dytei ci) - uznaj cy za Boga - Ojca i
Chrystusa. Szli oni rzeczywi cie ladami Ariusza. Przedstawicielem
tego kierunku jest Stanis aw Farnowski, który przez 40 lat (15681607) dzia w Nowym S czu jako minister zboru aria skiego i
rektor szko y. Uznawa on istnienie Chrystusa przed pocz tkiem
wiata, który i przez Niego zosta stworzony - przez Chrystusa 17
Logosa.
Ariusz
g osi
przedwieczno
Boga
Syna,
17
St. Farnowski: O znajomo ci i wyznaniu Boga zaw dy jednego, 1573
Stanis aw Wi niowski: Rozmowa o szczerej znajomo ci Boga Ojca, Syna
Jego i ducha wi tego 1575, Przedruk z unikatu Biblioteki Czartoryskich w
79
podporz dkowanego Bogu Ojcu. Nieco inaczej g osi wspomniany
ju Piotr z Goni dza, który przyj od Serweta koncepcj Boga,
istoty najwy szej, niez onej i niepodzielnej. Cech szczególn
Boga, wyró niaj
go zasadniczo od Chrystusa, stanowi to, i jest
On istot nie-zrodzon . Bogiem samym z siebie. Pismo w. nazywa
Chrystusa Synem Bo ym, wszak e nie daje tym tego zna , eby go
Bóg z siebie urodzi , ale wyra nie wiadczy, e przez to, e sta si
lepszym albo zacniejszym od anio ów, ró nego od nich imienia
dosta . A cho daje tym zna , e si sta , jednak nie ma napisane, z
czego si sta , dlatego nie godzi si domy la tak tego, e z niczego
jest uczyniony, ani tego, eby z Ojcowskiej substancji by urodzony.
Bóg Ojciec jest autorem bóstwa Chrystusa i wszystko, co ma
Chrystus, od Ojca ma, dlatego chocia jest Bogiem, jednak nie jest
tak doskona ym Bogiem, jako jest Jego Ojciec. Przedwieczny Logos,
istniej cy przed wiekami w "kszta cie Bo ym", uczestniczy czynnie
w dziele stworzenia wiata i nast pnie, skoro wype ni si czas
obietnicy - ,,zst pi z nieba i w ywocie Marii wyniszczy si ,
wzi wszy kszta t s ebnicy, ludziom stawszy si podobny we
wszystkim oprócz jednego - grzechu" . B dnie dot d s rozumiane
owa anio a do Marii: ,,Duch wi ty przyjdzie na ci " - uk. 1:35,
pojmuj c je jako zapowied cudownej akcji ducha w., gdy w
rzeczywisto ci chodzi tu o samego Chrystusa, "bo poniewa nie jest
ni z czego, nie jest te z nasienia m skiego, ale z Ducha, przez te
owa S owo Bo e uczy, e i przed tym by i Duchem by ". Logos,
c person w dos ownym tego s owa znaczeniu, sta si
substancj realn , Jezusem Chrystusem. Duch w. straci sw
osobowo , przeciwstawiaj c si wzywaniu go w modlitwach i
czczeniu go. Uwa ano, e jest on moc Bo , darem, który Bóg
zlewa w serca pobo nych. Obudz on w ludziach nadziej ywota
wiecznego.
Arianie-unitarianie, do których nale
Socyn, a którzy
zdecydowanie pod koniec przewa ali w ród arian, uwa ali, e
Krakowie,
Stanis aw Wi niowski: Okazanie sfa szowania i wyznania prawdziwej
nauki Pana Krysta, 1572, (Literatura aria ska Polsce w XVI W. PAN
Antologia, 1959, s. 275, 289, 423)
80
jedynym Bogiem jest Bóg Ojciec, za Chrystus by cz owiekiem,
który zosta podniesiony do godno ci Bo ej dopiero po mierci i
wskrzeszeniu go ze zmar ych przez Boga Ojca. Arianie-unitarianie
przeczyli przedwieczno ci Chrystusa, g osz c, e Chrystus by
cz owiekiem - zbawc ludzko ci, który by przed za eniem wiata
przejrzany przez Boga Ojca na po rednika Nowego Przymierza,
który si tym ró ni od ludzi zwyk ych, e zosta pocz ty przez ducha
w. bez udzia u cz owieka. Chrystus by cz owiekiem, który zosta
podniesiony do godno ci Syna Bo ego i Zbawiciela wiata na mocy
przejrzenia (tj. predestynacji) Go na t funkcj przez Boga Ojca
"przed wiekami". Odby si specjalny synod dla przedyskutowania
fundamentalnego dla sprawy przedwieczno ci Chrystusa tekstu z
Jana 1:1 - "Na pocz tku by o S owo, a ono S owo by o u Boga, a
Bogiem by o ono S owo ". Arianie komentowali: "na pocz tku", tj.
nie przed wiekami, lecz na pocz tku g oszenia Ewangelii, zgodnie z
1 Jana 1:1 - "Co by o od pocz tku, co my s yszeli, co my oczyma
naszymi widzieli" . "Pierwej ni Abraham by , jam jest" - Jana 8:58,
tj. w przeznaczeniu lub przejrzeniu u Boga.
Wielu anabaptystów przyjmowa o, e Chrystus by naturalnym
synem Józefa i Marii. Podobne pogl dy w ród Arian g osi Szymon
Budny, który sprzeciwi si wzywaniu Chrystusa w modlitwach i
oddawania Mu czci Boskiej. Arianie-unitarianie stanowczo
sprzeciwiali si temu, tak e Szymon Budny, by nie zrywa z Bra mi
Polskimi, musia ostatecznie odwo
swoje pogl dy. Unitarianie
utrzymywali, e Chrystus by pocz ty z ducha w., przez co jest
nazwany Synem Bo ym od chwili swego narodzenia z dziewicy. Na
temat ducha w. arianie-unitarianie podobnie mówili jak arianiedytei ci. Np. Socyn pisze: "Imi ducha w. oznacza si
i
skuteczno i przybiera ró ne nazwy zale nie od tego, co sprawia i
dzia a. Ta si a i sprawno Bo a, która b dzie oznaczana ogólnym
wyrazem ducha w., b dzie przybiera a ró ne nazwy stosownie do
ró nych czynno ci."
81
Plan Bo ego zbawienia ludzko ci
Na pytanie, czy Chrystus przyszed by na wiat, gdyby Adam nie
pope ni grzechu, arianie odpowiadali twierdz co, przeciwstawiaj c
si w ten sposób ca emu chrze cija stwu. Nie grzech by powodem
przyj cia Chrystusa na wiat. Grzech u wiadomi cz owiekowi
jedynie bezsilno i nico
ycia ludzkiego. wiadomo za tej
nico ci by a potrzebna, by wywo
w nim pragnienie
nie miertelno ci, o której nie móg by wiedzie , e jest mo liwa, bez
objawienia mu tego przez Chrystusa. Bóg jeszcze przed za eniem
wiata postanowi obdarzy cz owieka nie miertelno ci , pod
warunkiem e cz owiek b dzie mu pos uszny. O tym wszystkim
mog a si dowiedzie ludzko jedynie dzi ki Chrystusowi. Przed
pope nieniem grzechu Adam by miertelny. Przed upadkiem Adam i
Ewa spo ywali pokarmy, to nie czynili tego dla przyjemno ci, ale z
powodu naturalnej potrzeby organizmu. Nie ma dowodów z Pisma
w., e cz owiek by z natury nie miertelny. Nie miertelno mia a
by dana cz owiekowi dopiero z daru Chrystusa. Nie ma podstaw do
twierdzenia, e cz owiek przed upadkiem mia wrodzone poczucie
dobra i sprawiedliwo ci. Bóg stworzy cz owieka bez adnych
wrodzonych sk onno ci i wy cznie od woli cz owieka zale o jego
post powanie. By on w jednakowym stopniu sk onny tak do
dobrego, jak i do z ego. Nie mia on adnej wiedzy o dobrym, jak i
ym. By on pod wzgl dem moralnym nijaki, nie posiada on te
adnej doskona ej wiedzy. Cz owiek wiedzy nie tak atwo grzeszy.
Cz owiek wskutek grzechu utraci jedynie nadziej nie miertelno ci.
Na pytanie e Adam mia olbrzymi wiedz , bo nada nazwy
wszystkim zwierz tom, arianie odpowiadali, e nadanie nazw
zwierz tom nie jest dowodem wielkiej m dro ci, bo nic nam nie
wiadomo o tym, by nazwy nadane zosta y przez Adama stosownie
do istotnych cech zwierz cia, czy nie nale y raczej s dzi , e by y to
nazwy wzi te z cech przypadkowych.
Bóg dzia a stopniowo. Stopniowo ta przejawia si w rozwijaniu
planu Bo ego w czasie. Planowo dzia ania Boga istnia a nie tylko
w samym akcie stwarzania przez powo ywanie do ycia coraz to
doskonalszych i bardziej z onych istot z cz owiekiem na czele, ale
82
i po stworzeniu cz owieka Bóg nie przesta dzia zgodnie ze swym
planem. W planie tym s trzy fazy:
1. Bóg troszczy si w fazie pierwszej jedynie o zachowanie
cz owieka przy yciu.
2. Bóg w sposób ju bardziej widoczny wmiesza si w ycie
ludzkie i poprzez naród ydowski narzuci cz owiekowi pewne
warunki zdobycia szcz liwo ci ziemskiej.
3. W trzeciej fazie planu Bóg zes
Chrystusa, by wskaza
ludziom warto ci duchowe, od których zdobycia zale y osi gni cie
nie miertelno ci. Oddanie przez Chrystusa Bogu swej w adzy nad
lud mi zako czy proces dziejowy wiata. Nast pi to po s dzie
ostatecznym nad wiatem.
Owa planowo dzia ania Boga, coraz to bardziej z ona i coraz
doskonalsza, nie jest wynikiem niedoskona ci Boga, ale mia a i ma
ona na celu wychowanie cz owieka. Cz owiek nie móg by zrozumie
od razu woli Boga. Musia do tego dopiero dojrze pod wp ywem
swych w asnych do wiadcze . Najstraszliwszym do wiadczeniem
cz owieka jest mier . Po s dzie ostatecznym duch cz owieka, który
idzie do Boga po mierci, je li by dobry, wejdzie z powrotem w
cia o obdarzone nie miertelno ci . Cz owiek zmartwychwstanie
wraz z cia em.
Interpretuj c s owa w. Jana 5:22, e Ojciec wszystek s d da
Synowi, twierdzili, e s d ten oznacza najwy sz w adz na niebie i
na ziemi, któr Chrystus otrzyma po wniebowst pieniu. Rz dy te
Chrystus sprawowa z rozkazu Boga celem obalenia pot gi Szatana i
pokonania mierci. Jest to zatem w adza wojenna i wojskowa i nad
wojuj cym Ko cio em mia j Chrystus. Owej w adzy nie b dzie
mia Chrystus wiecznie, straci j , kiedy "ten wiat widzialny ulegnie
zniszczeniu". Aposto bowiem mówi e sam Chrystus b dzie
podleg ym wówczas i e Bóg Ojciec b dzie wszystkim bezpo rednio
rz dzi . Innego rodzaju b dzie panowanie Chrystusa po sko czeniu
wiata, jakie ono jednak b dzie, nie jest nam dane wiedzie .
Obdarzy Bóg cz owieka woln wol . Zdolna jest ona post powa
zarówno dobrze, jak i le. Zdolno ci tej nie utraci a wskutek upadku
pierwszego cz owieka. Tutaj przeciwstawiali si
arianie
predestynacji cz owieka. Cz owiek dzi ki wolnej woli mo e czyni
swobodnie, co chce, i adnej do tego nie potrzebuje aski Bo ej.
83
Nadzieja ycia nie miertelnego wzmacnia w znacznym stopniu si y
cz owieka do dzia ania i wykonywania woli Bo ej. aska Bo a s y
cz owiekowi tylko do oparcia si ró nym pokusom i do wytrwania w
dobrych postanowieniach, nie jest jednak niezb dna do powzi cia
postanowienia i dzia ania. Doktryn , e cz owiek bez aski nic
pocz nie mo e, uwa ali arianie za niebezpieczn i szkodliw .
Arianie negowali poj cie grzechu pierworodnego, a z tym i
dogmat odkupienia przez Chrystusa. Bogu mo na by zarzuci
niesprawiedliwo , jako e dwa razy karze za ten sam grzech,
mianowicie Chrystusa i ludzi. Chrystus ani nie zado uczyni swemu
Ojcu przez sw mier , ani Go nie przeb aga , ale przez wykonanie
woli Ojca i swoje pos usze stwo osi gn moc Bo , od której nasze
zbawienie zale y. Chrystus w nie dzi ki swojej mierci posiad
adz uwolnienia nas od kary za nasze grzechy, tj. obdarzenia nas
nie miertelno ci , g ównym za warunkiem osi gni cia jej jest nasze
pos usze stwo. Chrystus wskaza ludziom, jak nale y post powa ,
aby uzyska zbawienie. Wiarygodno
swej nauki potwierdzi
zmartwychwstaniem. Po wskrzeszeniu Go z martwych przez Boga
obdarzony zosta pe ni w adzy Bo ej nad lud mi i wiatem. I w tym
te sensie mo na i trzeba nazywa Chrystusa Bogiem. Ktokolwiek
uwierzy w Chrystusa i b dzie Go na ladowa , osi gnie ow met
wiecznego szcz cia, któr Chrystus przyobieca , bez wzgl du na to,
czy jest si katolikiem, protestantem czy arianinem. Droga do
zbawienia prowadzi tylko przez cnotliwe i moralne ycie, a nie przez
odmawianie takich czy innych modlitw. S wg. arian prawdy
konieczne do zbawienia. To odró nienie prawd koniecznych od
niekoniecznych jest cech
najbardziej znamienn
arian.
Sformu owany aksjomat brzmi: Dogmaty, bez których mo e si
obej wiara w Chrystusa i zachowanie nakazów Boga, nie s
konieczne do osi gni cia zbawienia. Rzecz niezb dn do uzyskania
zbawienia jest wiara w istnienie Boga. Nagrod w postaci ycia
wiecznego mo e otrzyma tylko ten, kto okaza si pos uszny
objawionemu przez Boga prawu (przez Chrystusa). I jest rzecz
konieczn dla okazania Bogu pos usze stwa wiedzie i wierzy , e
Chrystus umar i zmartwychwsta . Cz owiek posiada woln wol i
móg nie zgrzeszy , a wówczas Chrystus nie musia by umiera . Bóg
84
przeznaczy Chrystusa na mier , jednak e cz owiekowi pozostawi
swobod post powania.
Pismo w., które nas uczy o yciu i nauce Chrystusa, wiadczy o
niesko czonej dobroci Boga, pragn cego ratowa cz owieka od
nieuchronnej mierci. Sam fakt zachowania si Pisma w. w jego
nieska onej tre ci jest dowodem opatrzno ci Boga czuwaj cego nad
losem cz owieka. Od woli cz owieka, tj. od wykonywania nakazów
Boga zale y, czy zdob dzie on nie miertelno , czy te zapadnie w
przeznaczon mu nico . Bóg - Chrystus - cz owiek, to trzy
nierozerwalne ogniwa. Chrystus przyszed , aby objawi cz owiekowi
perspektyw nie miertelno ci, i w ten sposób pokona mier . Z
nadej ciem Chrystusa rozpocz a si nowa epoka ludzko ci - epoka
mozolnego tworzenia prawdziwego Ko cio a Chrystusowego,
onego z wszystkich ludzi dobrej woli. Cz owiek ma wszelkie
szans , by na drodze wysi ku moralnego i wiary w Chrystusa - Syna
Bo ego osi gn z Nim bosk jedno , a poprzez Niego osi gn t
jedno z Bogiem i sta si synem Bo ym.
Zbawienie polega wi c na tym, aby cz owiek zjednoczy si po
mierci swojej z Bogiem w tym rozumieniu, i by uczestniczy w
Jego naturze. Zbawienie wi c jest swego rodzaju fizyczn przemian
natury ludzkiej.
Arianie podnosili, e s dwa niebezpiecze stwa gro ce
cz owiekowi: zabobon i ateizm. Matk zabobonu jest uczciwo
pozbawiona s du, ojcem ateizmu jest s d pozbawiony uczciwo ci.
By unikn
obu tych niebezpiecze stw, ka dy zajmuj cy si
poznaniem prawdy religijnej powinien posiada obie te cechy:
uczciwo
i s d. S to bowiem zasadnicze warunki zdobycia
dostatecznej znajomo ci Boga i Chrystusa. Lecz có to znaczy: zna
Boga i Chrystusa? Zna Boga - tzn. wiedzie i wierzy e On jeden
sam przez si posiada w adz nad lud mi, a Jego dobro moc i
dro jest tak wielka, e cz owieka miertelnego i podleg ego
mierci, je li wierzy w Chrystusa i jest Mu pos usznym, chce, mo e i
umie wyzwoli od mierci i da mu ycie nie miertelne. Zna
Chrystusa za - tzn. pozna dawn Jego funkcje na ziemi i obecn w
niebie. Dawna polega a na oznajmieniu woli Boga i jej utwierdzeniu,
obecna polega na doprowadzeniu tej woli do ko ca. Owa wola Boga
obejmuje dwie rzeczy: obietnice i polecenia. Obietnic jest ycie w
85
nie miertelno ci, polecenia za zmierzaj do moralnej odnowy
naszych obyczajów i wszelkich czynno ci. O wype nieniu pierwszej
funkcji Chrystusa wiadczy Jego nieskazitelno
ycia, moc
wyra aj ca si w cudach oraz cierpliwo okazana w Jego udr kach i
mierci. O wype nieniu obecnej wiadczy Jego nieustanna opieka
nad Ko cio em i wola doprowadzenia go do nie miertelno ci. Kto
odmawia Chrystusowi, ten pope nia takie samo przest pstwo, jakby
odmawia czci Bogu, i tym samym wyklucza si z Ko cio a. Gdyby
Bóg chcia dla wzmocnienia naszej wiary w pos annictwo Chrystusa
dokona rzeczy dost pnych dla naszych zmys ów - czy to ukazania
nam Chrystusa w chwale, czy ludzi raduj cych si po mierci
szcz ciem - nikt by wówczas nie móg poddawa w w tpliwo
objawienia Chrystusa. Je eli Bóg nie dostarczy nam tych
pewniejszych dowodów dla wykazania prawdy doktryny
ewangelicznej, to dlatego, e Bóg chce podda próbie nasz wiar ,
oraz tym wi ksz okaza pot
i dobro . Bóg przez Zakon w
Starym Testamencie chcia zapewni ludzko ci dowodzenie yciowe
i dobrobyt ziemski. W Nowym Testamencie mamy obietnice
osi gni cia nie miertelno ci jako nagrody za wykonanie nakazów
Bo ych. Na tym polega o w nie pos annictwa Chrystusa, e
zwiastuj c ludziom ow "dobr nowin " wskaza , pod jakimi
warunkami mog oni uratowa swoje ycie wieczne.
W Pi mie w. nie nale y szuka pomocy w rozwi zaniu ró nych
zagadnie dotycz cych wiata i ycia, ale wy cznie wskaza
moralnych, których wype nienie jest warunkiem osi gni cia
nie miertelno ci.
Niebo i piek o
Arianie nie operowali alternatyw : niebo lub piek o. Alternatyw
wiecznej szcz liwo ci nie by y wieczne m czarnie, lecz po prostu
unicestwienie po miertne. Ktokolwiek przeto nie mia mo liwo ci
pozna chrystianizmu, ten nie by przez Boga karany, lecz po prostu
zapada si po mierci w nico zgodnie z prawami przyrody. mier
dla niego nie by a kar , gdy nie wiedzia w ogóle. e istnieje
mo liwo wiecznego ycia. Natomiast mier - wg socynian - by a
ci
kar dla tych, którzy poznawszy Ewangeli , wiadomie i z
asnej woli post powali wbrew jej nakazom. Ci bowiem wiedzieli,
86
e mo na uzyska nie miertelno i mo liwo t zaprzepa cili.
Piek o pojmowane tradycyjnie, jako miejsce wiecznych m czarni,
by o wg arian niezgodne z poj ciem Bo ej dobroci i
sprawiedliwo ci. Dostateczn jest kara, je li Bóg pozbawia
cz owieka ycia nie miertelnego. mier jest dlatego kar , i od niej
ju nie mo na si nigdy uwolni . Bardzo prawdopodobne jest
mniemanie - wg arian - e i bezbo ni zmartwychwstan , aby ujrze
chwa Boga, i dopiero potem zgin ca kowicie. Ludzie przed
Chrystusem s dzeni b
wg swoich uczynków, swego sumienia.
Cz owiek wraz ze mierci zapada si w nico . mier jest
najstraszliwszym wrogiem ludzko ci. Wizja nieuchronnej i
koniecznej mierci odbiera ca rado
yciu, gdy w walce ze
mierci jest cz owiek zupe nie bezsilny. Bezsilno t powi ksza
fakt, e rozum, którym cz owiek wyró nia si w ród zwierz t, nie
jest w stanie rozwi za zagadki przeznaczenia cz owieka. Gdyby
cz owiek wiedzia na pewno, e istnieje ycie pozagrobowe, inne i
pi kniejsze, nie chcia by
, podobnie jak Kato, który po
przeczytaniu dialogu Platona o istnieniu ycia pozagrobowego
targn si na siebie. Z tej tragicznej sytuacji mo e uratowa
cz owieka jedynie Bóg. Rozum bowiem sam przez si nie jest w
stanie pozna , czy Bóg istnieje. O istnieniu Boga i mo liwej
nie miertelno ci mo e si cz owiek dowiedzie jedynie z objawienia,
które przyniós ludzko ci Chrystus.
Dusza i cz owiek
"Dusza nic innego nie jest, tylko albo ycie cz owieka, cia o jego,
ale eby jakie dusze by y, albo w niebie u ywa y rado ci, to szczere
plotki" - pisze arianin Budny, uwa aj c najwyra niej dusz , czyli
ycie psychiczne, za jeden z przejawów fizycznego ycia cz owieka.
Arianie g osili, e nie religi i Pismem w., a filozofi dowodzi
si istnienia duszy nie miertelnej w cz owieku. Cz owiek tym si
ró ni od zwierz t, e duch jego dzi ki rozumowi i woli jest
szlachetniejszy od ducha zwierz t. Istota ycia polega na o ywianiu
cia a przez ducha. Duch w nie sprawia, e ja widz , s ysz itd.
Kiedy cz owiek umiera, duch opuszcza cia o i trac c swoj
indywidualn odr bno wraca do Boga jako do swego stwórcy.
87
Chrzest
Arianie odrzucali chrzest dzieci i domagali si , aby chrzest
przyjmowany by dopiero w wieku dojrza ym, by by on wyrazem
wiadomego i dobrowolnego przyst pienia do Ko cio a. Nauk o
chrzcie przywióz do Polski od anabaptystów z Moraw Piotr z
Goni dza. Zbór kujawski przyjmuje jako pierwszy w Polsce chrzest
przez ponurzanie w r. 1566. Z chrztu ludzi doros ych przez
zanurzanie w wodzie wywodzi si pogardliwa nazwa arian - "nurki".
Wieczerza Pa ska
Wieczerza Pa ska Cia a Chrystusowego na mier za nas
wydanego i krew na omycie grzechów naszych wylanej jest
przypomnieniem. Chleb i wino spo ywane s w czasie tego obrz du
symbolicznie jako znaki krwi i cia a Chrystusa, niemniej wierni
wynosz z niej znaczny po ytek, poniewa : a) w tym si
wiadczaj , e s przed Bogiem z aski Jego usprawiedliwionymi,
b) stawaj si uczestnikami Cia a Chrystusowego.
"Chleb i wino jest przypomnieniem mi ci Boga, nam w Nowym
Przymierzu ofiarowanej, która przez mier Pana Chrystusow
utwierdzona jest" - pisz arianie. Komuni przyjmowali pod dwiema
postaciami. Widzieli w niej symbol, stanowczo przecz c kalwi skiej
nauce o transsubstancji. Zamiast op atka u ywali chleba, komuni
przyjmowali siedz c.
Tysi cletnie panowanie Chrystusa
Arianie, ministrowie zboru lubelskiego Niemojewski i Czechowic
oraz cz
arian wierzy o w tysi cletnie królestwo Chrystusa.
Doktryn
t
przyjmowa y sekty ebionitów, marcjonistów,
apolinarystów, a tak e Justyn M czennik i Tertulian. Opierali oni t
doktryn na rozdz. XX i XXI Objawienia w. Jana. W 1589 r. odby
si w Chmielniku synod aria ski po wi cony temu zagadnieniu.
Unitarianie z Socynem na czele zwalczali doktryn , e Chrystus
przed s dem ostatecznym za y na ziemi królestwo, które b dzie
88
istnia o tysi c lat. Socyn pisa : "Jakkolwiek w kwestii o przysz ym
ziemskim królestwie Chrystusa, widocznym przy pomocy cielesnych
oczu i daj cym si dostrzec przez te zmys y wraz z cielesn
obecno ci tego Chrystusa na ziemi i to przez okres wielu wieków,
zwyk em nieraz powtarza , e o wiele ch tniej s ucham, ni mówi o
tym i chc , aby mnie o tym pouczono, ni sam uczy ".
Pogl dy te jednak uwa
za sprzeczne z Pismem w. oraz
niebezpieczne. Socyn niejednokrotnie musia zwalcza pogl dy jakie
wówczas powstawa y, e nie nale y wzywa Chrystusa w
modlitwach. Uwa
on, e Chrystus obecnie przebywaj c w niebie
posiada królestwo. Stad nale y wzywa Go. e Chrystus obecnie
króluje, mówi teksty: 1 Kor. 15:25 "Bo on musi królowa , póki by
nie po
wszystkich nieprzyjació pod nogi jego". Efezj. 1:20-22
"Której dokaza w Chrystusie, gdy go wzbudzi od umar ych i
posadzi na prawicy swojej na niebiesiech. Wysoko nad wszystkie
ksi stwa i zwierzchno ci, i mocy, i pa stwa, i nad wszelkie imi ,
które si mianuje, nie tylko w tym wieku, ale i w przysz ym. I
wszystko podda pod nogi jego, a onego da za g ow nad wszystkim
ko cio owi!" Mar. 16:19 "A tak Pan przestawszy z nimi mówi ,
wzi ty jest do nieba i usiad na prawicy Bo ej".
Poniewa Pismo w. mówi o jednym królestwie Chrystusa, a nie o
podwójnym, tzn. e adne inne królestwo nie nast pi na miejsce
obecnego. O obecnym królestwie Chrystusa mówi liczne miejsca w
Ewangelii i pisma apostolskie. W nast pstwie przyj cia pogl du o
1000-letnim królestwie Chrystusa by oby - zdaniem Socyna zag ada ca ej naszej wiary i religii chrze cija skiej. Przyjmuj c, e
Chrystus przebywaj c do obecnego dnia w niebie ani jeszcze nie
królowa , ani nie króluje, nie nale y okazywa Mu czci i wzywa
Go. Z proroczych przepowiedni o królestwie Chrystusa nic zupe nie
pewnego nie mo na przytoczy dla udowodnienia królestwa
Chrystusa na ziemi, chyba e kto twierdzi, i przed tym królestwem
nie by o ani nie b dzie adnego królestwa Chrystusa. Je liby kto
chcia dowodzi , czy to na podstawie pism aposto ów, czy
ewangelistów tego ziemskiego królestwa Chrystusa, to w aden
sposób nie b dzie móg si upora z argumentem, e w nie teraz
Chrystus rzeczywi cie króluje. Nie b dzie móg unikn tego, by nie
przyj wbrew wiadectwom wi tym albo podwójnego królestwa
89
Chrystusa lub nie negowa , e Chrystus, przebywaj c teraz w niebie
rzeczywi cie teraz króluje, Chrystus teraz otrzyma najwy sz bosk
adz , dzi ki której mo e tak w niebie, jak i na ziemi uczyni
wszystko, co chce. "W pismach ewangelistów i aposto ów opisuje si
przysz e przyj cie Chrystusa do nas z nieba na ziemi wy cznie w
celu s dzenia wiata, i to nagle, jak to g ównie wynika z nieraz
przytaczanego podobie stwa o z odzieju przychodz cym w nocy
oraz z owego porównania u Mateusza 24:37 przyj cia Chrystusa z
czasami Noego, kiedy by potop. Z tego wynika e Chrystus po
przyj ciu nie wzniesie na ziemi swego tronu, na którym siedz c
królowa by razem ze swoimi przez bardzo d ugi okres czasu, ale aby
z tego tronu wyrokowa zaraz o ca ym rodzaju ludzkim i jednych
nagrodzi wieczn nagrod innych za pokara mierci wieczna.
Nie ma w tekstach tych wzmianki, e On zasi dzie na swym tronie,
aby królowa na ziemi z pobo nymi lud mi przez wiele wieków."
Wed ug Socyna rozdzia y XX i XXI Objawienia w. Jana o
panowaniu nale y rozumie alegorycznie, a jak, sam nie wie. Pisze
on "Czy nie jest to w ciwo ci wszystkich niemal przepowiedni
(proroczych wizji), e w nie nie rozumie si ich zupe nie a do
czasu spe nienia si ich?"
Arianie uznawali rozwody, odrzucali celibat ministrów, chocia
uwa ali stan bez enny za godny pochwa y i uznania.
Pogl dy Braci Polskich nie by y zbiorem nienaruszalnych
dogmatów. Wokó swoich pogl dów cz sto prowadzili dyskusje,
Socyn, przywódca arian, w swoich listach tak pisa :
"Nie my l te , e ja nie oczekuj jakiego o wiele ja niejszego ni
to, które dzi mamy, objawienia prawdy Bo ej. Je li bowiem kto, to
ja w nie na to czekam, ja, któremu by mo e wydaje si , e ci
wszyscy nosz cy nazw chrze cijan myl si do tej chwili w
znacznie wi kszej ilo ci kwestii, ni mo na przypuszcza . Ale z tego
powodu bynajmniej nie uwa amy, eby dzi nie ja nia o takie
wiat o prawdy niebieskiej, które wystarczy do osi gni cia
zbawienia wiecznego, albo eby do uzyskania takiego wiat a nie
dosy by o trzyma si ci le Pisma w. i w nim tylko szuka
prawdy Bo ej."
90
ród arian by y równie pogl dy o szybkim wtórym przyj ciu
Chrystusa, przy czym liczono lata z Proroctwa Daniela od soboru
nicejskiego.
1 Moj. 4:15 - "I w
Pan na Kaina znami , aby go nie zabija ,
kto bykolwiek znalaz ". Nie wiadomo - wg Arian - czym by o owo
znami . Owo znami mia o nie odstrasza bezpo rednio od zabicia
Kaina, ale mia o tylko przypomina , e nie ujdzie kary ten, kto go
zabije, lecz jak najsurowiej b dzie przez Boga ukarany.
1 Moj. 4:23-24 - Lamech nie mówi tu, e on zabi Kaina. Lamech
chcia powiedzie o swojej wielkiej mocy, która pozwoli mu zem ci
si okrutnie na tym, kto go zaczepi, i cho Bóg ustanowi ci
kar
na tego, kto zabi by Kaina, to przecie o wiele ci sz kar poniesie
ten, kto zabi by w nie Lamecha. A powiedzia o tym po to, aby
ony swe, które - by mo e - obawia y si o niego i o jego dzieci,
pokrzepi je i wyzwoli od tego niepokoju.
"Rozproszenie
ydów - zdaniem arian - jest s uszn i
sprawiedliw na nich kar , jak równie jeszcze jednym dowodem
potwierdzaj cym prawdziwo
chrystianizmu. Tego rodzaju
rozproszenie ma wi ksz wymow , ni mia aby ca kowita ich
zag ada. W ten sposób kara ich trwa nadal niezmiennie". 18
Rzeka Gie czew z dop ywem Sierotki w Piaskach
18
(Przedruk z Na Stra y od 1973/2/05, str. 30 do 1974/6/06, str. 94)
91
Posiad
Orzechowskich i Suchodolskich w Piaskach
Renesansowy zamek bastionowy w Krupem
asno Orzechowskich do roku 1644
92
I
Protestantyzm w Piaskach Luterskich
Miasto Piaski le y w wid ach rzeki Gie czwi i Sierotki, dawniej
zwanej Kozic . Otaczaj one Piaski z trzech stron tzn. od zachodu,
pó nocy i wschodu. Od najdawniejszych czasów bieg y t dy trzy
wa ne trakty handlowe: w stron Lublina przez most na Sierotce, do
Che ma grobl i most równie na Sierotce i do Zamo cia przez most
po grobli na rzece Gie czew. Po udniowa cz
Piask jest po czona
traktem biegn cym w stron
kiewki z Wynios ci Gie czewsk .
W po owie XV w. na terenie trzech miejscowo ci (Pogorza y
Staw, Gie czew i Makarewice) powsta o miasto oparte na prawie
magdeburskim. Pierwotnie nosi o nazw Pyassek alias Gyelczew.
Najstarsze wzmianki o wsi Piaski pochodz z 1401 r. Po raz
pierwszy wzmiank o Piaskach, jako mie cie poda w 1470 r. Jan
ugosz. W tym okresie Piaski sta y si siedzib parafii, do której
nale y: Gardzienice, Jaszczów, Stryjna, Brzezice, Gie czew,
Kozice, Suchodo y, Pogorza y Staw i Siedliszczki[1.3]. Od
najdawniejszych czasów przez Piaski przebiega szlak handlowy ze
wschodu na zachód i po udnie Polski[1.4]. By to szlak przebiegaj cy
z Rusi przez Be z, Hrubieszów, Krasnystaw, Piaski, Lublin, Zwole
do Radomia oraz dalej w g b kraju[1.5].
Piaski w XVI-XVII w. stanowi y o rodek protestantyzmu, st d
ówczesna nazwa Piaski Luterskie; prawa miejskie posiada y do
1870, ponownie je uzyska y w 1993. W Piaskach urodzi si Antoni
Patek (1811-77), uczestnik powstania listopadowego, pó niej
zegarmistrz,
za yciel
ynnej
szwajcarskiej
firmy
zegarmistrzowskiej Patek-Philippe.
Do 1939
a w Piaskach du a spo eczno
ydowska. Po
czeniu miasta do GG Niemcy utworzyli tu mi dzynarodowe getto
tranzytowe, do którego przetransportowano ydów z Lublina i
Niemiec, g ównie z Bawarii, np. Ambergu. Wszyscy zgin li w
obozie zag ady w Bel cu.
93
Do lat 80. XX wieku w Piaskach odbywa y si znane w ca ym
regionie, cotygodniowe targi ko skie. Obecnie z racji zaniku handlu
ko mi targi te ju si nie odbywaj . 19
W 1823 r. Piaski z powodu k opotów finansowych Suchodolskich
zosta y wystawione na licytacj . W jej wyniku w cicielem miasta
zosta Ignacy Szlubowski. By to okres upadku rzemios a i handlu w
mie cie. W 1842 r. miasto naby Jan Leuchte. W 1855 r. trafi o do
kolejnego w ciciela – Józefa Leopolda Bobrowskiego. W 1869 r. w
wyniku decyzji cara Aleksandra II Piaski utraci y status miasta.
Decyzja ta by a kar za udzia mieszka ców Piask w powstaniu
styczniowym. W 1886 r. liczba mieszka ców wzros a do 2944 osób.
W 1886 r. Piaski zakupi Jankiel Trunenwurcel. Osiem lat pó niej
cicielem osady zosta W adys aw Maurycy Drecki.
W 1795 r. Piaski znalaz y si w zaborze austriackim, w 1809 r. w
Ksi stwie Warszawskim, a po 1815 r. w Królestwie Polskim.
Rody Orzechowskich patronami Braci Polskich
Piaski stanowi miejsce wyj tkowe cho by tylko przez to, e
stanowi o przyczó ek „ró nowierców” przez ponad trzysta lat. Zbory
w Piaskach Wielkich swoje istnienie zawdzi cza y rodzinom
Orzechowskich herbu Rogala i Suchodolskich herbu Janina.
Rozwa ania zaczniemy od postaci b cych sui generis
reprezentatywnymi przedstawicielami szlachty aria skiej Stanis awa i Paw a Orzechowskich, herbu Rogala
W po owie XVI wieku Piaski sta y si w asno ci Jana
Orzechowskiego, podkomorzego che mskiego, który poczyni wiele
inwestycji w Piaskach, np. przeprowadzi gruntown reperacj dróg,
grobli i mostów w mie cie oraz prawdopodobnie zbudowa na
wzgórzu zamkowym dwór i towarzysz ce obiekty, jak zbór aria ski i
19
Administrator portalu do
wszelkich mo liwych stara , aby
prezentowane tre ci by y prawdziwe i aktualne oraz nie narusza y praw
osób trzecich, w tym praw autorskich, jednak nie mo e tego
zagwarantowa . Dlatego b dne informacje na stronie internetowej nie
mog by podstaw roszcze . W przypadku jakichkolwiek w tpliwo ci
prosimy o kontakt na adres: [email protected] Plik 19znajduje si
w Wikimedia Commons – repozytorium
94
mieszkania dla kaznodziei. W latach 1573-1642 w mie cie istnia
zbór aria ski, którego pastorem by s ynny Marcin Krowicki.
W 1569 roku Jan Orzechowski zmar , przekazuj c maj tno
najstarszemu synowi Stanis awowi, który od tej pory zarz dza 14
wsiami i miastem Piaski. W spadku po ojcu Janie, Stanis aw
Orzechowski otrzyma miasteczko Piaski i 6 wsi, w tym: 5 w ziemi
lubelskiej (K bów, Wola K bowska, Gie czew, Szylice, ubki) i w
ziemi che mskiej (Skurdziejów 50).
W burzliwych dniach pierwszego bezkrólewia, ju w 10 dni po
mierci króla, 17 czerwca 1572, ruchliwa politycznie szlachta
che mska, zgromadzona w Krasnymstawie, rozstrzyga kwesti
adzy w okresie bezkrólewia powierzaj c jemu i M. Sienickiemu
pospolite ruszenie 52. Ta „konfederacja albo kaptur ziemi che mskiej"
sta a si przyk adem dla innych ziem w ca ej Rzeczypospolitej.
Stanis aw Orzechowski z Orzechowa, herbu Rogala by chor ym
che mskim a nast pnie i podkomorzym lubelskim; odegra powa
rol w ruchu politycznym kraju i yciu religijnym w okresie
Reformacji, w 1570 roku buduj c na wzgórzu zamkowym w
Piaskach pierwszy zbór dla wyznawców arianizmu. on jego by a
Zofia z Zieli skich - Orzechowska, nadzwyczaj pobo na i oddana
sprawom zboru 51. Zbór aria ski w Piaskach, odegra do
szczególn rol . Tu pod koniec ycia osiad Marcin Krowicki na
kaznodziejstwie u niego i jego ony Zofii. Krowicki, jak wiadomo,
dzie popiera Szymona Budnego, wyst puj c przeciwko
radykalnej ideologii zboru lubelskiego. By on niew tpliwie na tym
odcinku wyrazicielem pogl dów swego protektora. Po bezpotomnej
mierci Stanis awa, zmar ego w
cuchowie (w ziemi lubelskiej)
53
19 czerwca 1592 roku , w kamienicy jego ony w Lublinie w
1598 roku znajdowa si zbór aria ski. Zofia Orzechowska zmar a
w 1611 r. 55. Egzekutorami jej testamentu byli: Andrzej, Krzysztof i
Pawe Lubienieccy. Oni to, 12 pa dziernika 1611, rozliczaj si z
sumy 1 tys. z przeznaczonej na pogrzeb 55. Liczne transakcje
dokonywane przez Stanis awa zapisane w aktach ziemskich i
grodzkich lubelskich, wiadcz nie tylko o posiadaniu wi kszych
sum pieni nych, wyci ganych z dobrego gospodarowania swymi
dobrami ale o nabywaniu, drog udzielania po yczek pod zastaw
nieruchomo ci, nowych wsi. W ten sposób w 1586 r. naby dobra
95
Palikije i Mi ocin od Krzysztofa i Jana Spinków, synów kalwina
Stanis awa Spinka, które w 1595 r. ona Zofia wypu ci a spod
do ywocia Paw owi Orzechowskiemu za 10 tys. z . 20
Pawe Orzechowski herbu Rogala
Urodzony ok. 1550 r., jeden z trzech
synów Jana przedstawiciela zamo nej
rodziny osiad ej w Ziemi Che mskiej podkomorzego che mskiego a pó niej
kasztelana,
senatora
s yn cego
z
prawdomówno ci
i
Barbary
z
Korczmi skich z Nowosió ek.
Pawe w spadku po ojcu otrzyma 3 wsie w ziemi che mskiej,
le ce tu przy „portowej rzece" Bugu i dwór w Lublinie. By y to
dobra do skromne. Liczy y cznie (w 1564 roku) 17 anów i mia y
3 zagrodników z rol , 6 bez roli, 1 rzemie lnika i 1 rybitw .
Szczególnie o ywiona dzia alno zmierzaj ca do nabycia nowych
posiad ci daje si zauwa
dopiero w ostatnim 20 leciu jego
ycia. Fakt ten mia niew tpliwy zwi zek z nowymi intratnymi
urz dami i dochodami z tym zwi zanymi. Pieni dze na zakup
nowych wsi pochodzi y: 1) z dochodów w asnych posiad ci, 2) z
arendy starostwa suraskiego, 3) z arendy c a ruskiego, podolskiego i
sandomierskiego, 4) z po yczania pod zastaw nieruchomo ci na
wysok stop procentow , 5) z wydzier awiania folwarków od
innych w cicieli na okres kilkuletni i 6) z opieki nad innymi
rodzinami, ze spadków, z posagów on.
By osob niezwykle przedsi biorcz , sprzedawa zbo e w
Lublinie i Gda sku, dzier awi wsie, m yny, stawy, karczmy,
po ycza pieni dze na procent itd. W 1612 roku by ju w cicielem
3 miast - Be yc, Rejowca i Piask Luterskich, 23 wsi w ca ci, 4 wsi
w cz ci i 2 kamienic w Lublinie.
Dwa razy by onaty. Z pierwsz
on Zofi Spinka, córk
Stanis awa Spinki (zmar a w 1598 r.) mia 2 synów - Stanis awa i
20
(St. Tworek s. 50/51)
96
Paw a. Drug jego on by a El bieta z Ole nickich. Jego g ówn
rezydencj by o Krupe ko o Rejowca, które kupi od Zborowskich i
wybudowa tu wspania y zamek pó norenesansowy oraz za
zbór aria ski.
Piramida w
Krynicy
Piramida
w
Krynicy,
przywo uj ca
skojarzenia
z
odleg ymi
w
czasie kulturami
staro ytnego
Egiptu
i
prekolumbijskiej
Ameryki, mo e
równie
dobrze
kry
jeszcze
szcz tki wnuka
Paw a
Stanis awa
Orzechowskiego.
Pocz tkowo by wyznawc kalwinizmu ok. 1570 r. przy czy si
do arian, w ród których mia za przyjació J. Niemojewskiego i M.
Czechowicza. Studiowa na Uniwersytecie w Lipsku. Zdecydowany
zwolennik Stefana Batorego, g osowa podczas elekcji w 1575 r. za
powo aniem W gra na tron Polski. W zwi zku z tym w 1576 r. zosta
przez uczestników zjazdu w J drzejowie wys any do Siedmiogrodu
w celu uzgodnienia z elektorem terminu przybycia do Polski i
koronacji. W czasie trzeciego bezkrólewia w 1587 r. jako podczaszy
97
che mski sta si centraln postaci ko a anty konwokacyjnego w
trakcie sejmu elekcyjnego. Zwi zany z Janem Zamoyskim by jego
doradc i m em zaufania. Od 1588 r. podkomorzym che mskim w
latach 1599-1601. Siedmiokrotnie pos owa na sejmy walne z Ziemi
Che mskiej. By g nym parlamentarzyst o umiarkowanych
pogl dach. Na sejmie lubelskim 9 kwietnia 1592 r. zosta jego
marsza kiem.
Odegra znacz
rol podczas sejmu inkwizycyjnego jako
przeciwnik Habsburgów. W wyst pieniach sejmowych
da
utrzymania swobód dla ró nowierców. Walczy z jezuitami, napisa
przeciwko nim dedykacj do Jana Zamojskiego w pracy M.
Czechowicza „Epistomium na w dzid o X. Hieronima Powodowskiego” (1583 r.)
Nie bez powodu wysokie wzniesienie Pagórów Che mskich (286
n.p.m.) w Krynicy, ok. siedem km na pó noc od Krupego, od wieków
zwane jest Ariank . Wie czy je oryginalna kamienna budowla w
kszta cie piramidy, która wed ug miejscowych poda , kryje grób
ciciela Krupego Paw a Orzechowskiego.
Wielki magnat i arianin zmar w 1612 roku i cho pozostawi po
sobie bogat list yciowych osi gni i ogromne maj tno ci, nie
znamy miejsca jego spoczynku. Wi e si to z ostatnimi latami
ycia, kiedy to osiad na sta e w Krupem i wy czy si z dzia alno ci
publicznej. Jako ró nowierca musia opowiedzie si przeciwko
kontrreformacyjnym zap dom katolickiego Zygmunta III Wazy,
którego wcze niej wita w Gda sku i, jako marsza ek sejmu
elekcyjnego, obiera na króla.
Czy by, jako gorliwy arianin, w chwili mierci porzuci wszelkie
ziemskie zaszczyty i na miejsce pochówku wybra odludne miejsce
w lesie? A jako wykszta cony cz owiek Odrodzenia kaza nakry
grób wysok na ponad 20 metrów piramid , wzorowan na
podobnych grobowcach we W oszech i innych krajach po udnia
Europy.
Pawe (II) Orzechowski s. Paw a
98
Urodzony w Dorohusku w k. XVI wieku, przej po ojcu nie tylko
maj tek, ale te wyznanie i urz dy. Kalwin, w latach 1603-1608
studiowa wraz z bratem Stanis awem w Marburgu i Orleanie.
Ponownie uda si na studia do Marburga w 1616 (uko czy tu
chemi lekarsk ). Ufundowa zbór kalwi ski w Be ycach. Na
synodzie prowincjonalnym w Be ycach zobowi za si do opieki
nad szko kalwi sk w tym mie cie i zosta jej scholarem. W 1617
r. synod lubelski wybra go na seniora kalwi skich dystryktów
lubelskiego i che mskiego - pe ni t honorow funkcj a do ko ca
swego ycia w 1(532 r. Podobnie jak ojciec byt podkomorzym
che mskim i wielokrotnym pos em na sejmy walne, ale z woj.
lubelskiego oraz deputatatem Trybuna u Radomskiego. onaty z
Zofi z Konar S upeck , mia z ni 2 synów - Miko aja i Paw a
Bogus awa oraz 2 córki - Barbar i Marzen . Pomno
ojcowizn w 1626 r. trzyma w r ku Be ycc, 12 wsi w ca ci (w tym
Wronów), 9 wsi w cz ci i 1 wie w dzier awie. Zbudowa pa ace w
Wojciechowie i w Gardzienicach ko o Piask Luterskich.
Pawe Bogus aw Orzechowski syn Paw a
w latach 1626-94. Tak e wyznawca kalwinizmu, uko czy
gimnazjum w Elbl gu w 1644 r., studiowa w Lejdzie, Franekerze i
w s ynnym kolegium ksi t ora skich „Schola Auriga” w Biedzie.
W pó niejszych latach scholar szko y we W odawie, a nast pnie
senior wiecki kalwi skiego dystryktu lubelskiego i che mskiego.
By rotmistrzem Jego Królewskiej Mo ci, w 1649 r. walczy w
chor gwi generalnej woj. lubelskiego z Chmielnickim. Od 1689 r.
piastowa urz d chor ego lubelskiego, a w latach 1690-1694
dziego skarbowego lubelskiego. Kilka razy pos owa na sejmy
walne z woj. lubelskiego. W latach 1654-56 mia zatargi z
proboszczami w Be ycach. W czasie Potopu opowiedzia si za
Szwedami i mia im przekazywa informacje wojskowe. Oskar ono
go tak e o dokonywanie zajazdów na okoliczne dobra. W 1688 r.
stan przed Trybuna em Lubelskim oskar ony o wspó udzia w
pozyskaniu 3 osób dla Ko cio a kalwi skiego. Z zarzutu tego zosta
uwolniony. onaty z Teodora Ew z M ci skich mia 3 synów - Jana
Karola, Krzysztofa W adys awa i Teodora Konstantego.
99
Jan Karol Orzechowski syn Paw a Bogus awa
Dziedzic dóbr owcza, Be yc, Rudka. By elektorem z woj.
lubelskiego w 1674 r., dworzaninem królewskim w 1687 r., owczym
a nast pnie i chor ym lubelskim. Podpisa elekcj w 1697 r. z woj.
lubelskiego. Zmar w 1699 r. Nale
po nim cz
Be yc
odziedziczy a ona Janina z Szumowskich, a pó niej ich córka
Urszula.
Teodor Konstanty Orzechowski syn Paw a Bogus awa
Absolwent uniwersytetu we Frankfurcie nad Odr , dzia acz
kalwi ski i sejmowy, elektor w 1697 r. z woj. lubelskiego, kasztelan
ma ogoski i senator od 1729 r. W wyniku podzia u maj tku ojca 3
kwietnia 1694 r. otrzyma 6 wsi w ca ci i 1 w cz ci w dobrach
be yckich oraz bibliotek be yck . Jakby chc c zamaza winy ojca
z czasów jego kolaboracji ze Szwedami wykupi w czasie wojny
pó nocnej od Szwedów wraz z Janem Ga zowskim z Targowiska pisarzem ziemskim lubelskim, ksi gi grodzkie lubelskie i ksi gi
Trybuna u Lubelskiego ocalaj c je od zniszczenia i umie ci je w
twierdzy zamojskiej. Za ten czyn otrzyma od sejmu lubelskiego w
1703 r. 1000 talarów w nagrod . Pose na sejm w 1699 i w 1701 r.,
wielokrotny marsza ek s dów skarbowych, dosta te nagrod od
sejmiku lubelskiego za „wielkie fatygi cz ste, zje ania i
ekspansa”.
Cz owiek wielkiej nauki, znany protektor protestantów, opiekowa
si m.in. zborem w Be ycach. Z tego powodu miewa liczne procesy
ze wspó
cicielem Be yc Felicjanem Ga zowskim. Mi dzy
innymi w 1699 r. zosta oskar ony o to, e nie dopu ci rzekomo do
a mierci swego brata Jana Karola katolików, osób duchownych i
ony zmar ego. Uratowa y go przed wyrokiem skazuj cym zeznania
ony Jana Karola, która potwierdzi a, e Teodor Konstanty nikomu
nie wzbrania dost pu do umieraj cego brata.
Kolejny atak na Teodora Konstantego przypu ci ks. Komornicki,
który w swojej ksi ce obrzuci go oszczerstwami. Orzechowski
wygra proces, a s d biskupi skaza ksi dza na pó roku wi zienia. W
1726 r. Trybuna Lubelski nakaza mu spalenie na stosie ksi ek ze
100
ynnej biblioteki Orzechowskich. Po apelacji do Be yc przyjechali
rzeczoznawcy - ksi a Hieronim Wysocki i Jordan Wejher przejrzeli wszystkie ksi gi Orzechowskiego i orzekli, e nie ma w
nich nic przeciwko wierze katolickiej, o co Teodora oskar ano.
dzi si on tak e z F. Ga zowskim o tereny wokó zboru i
cmentarza kalwi skiego w Be ycach. N kano go procesami mimo,
e by tolerancyjny dla ksi y katolickich i wspiera finansowo
klasztor i bibliotek oo. Dominikanów w Lublinie. W 1727 roku, w
efekcie d ugotrwa ych dysput prowadzonych z uczonym
franciszkaninem ks. apczy skim i pod wp ywem Konstantego
Szaniawskiego - biskupa krakowskiego, "Teodor Konstanty
Orzechowski przeszed na wiar katolick , ale do ko ca ycia (1730
r.) opiekowa si kalwinami i zborem w Be ycach. By onaty z
Mariann Zieli sk z Zielonki, mia z ni syna, któremu po dziadku i
pradziadku da te imi Pawe .
Pawe (III) Orzechowski, syn Teodora Konstantego
Urodzony w 1702 r., podstoli lubelski, pierwszy w rodzie
Orzechowskich od po owy XVI wieku katolik - przeszed na ono
Ko cio a katolickiego w 1726 r., jeszcze przed konwersj ojca.
Studiowa na uniwersytecie w Lejdzie w 1722 r. By elektorem woj.
lubelskiego w 1733 r. W 1727 r. otrzyma odst piony mu przez ojca
tytu podstolego lubelskiego.
Bracia Polscy w Piaskach Luterskich
Zbór aria ski istnia tu niemal do polowy XVII w. Adam
Suchodolski po przej ciu po roku 1642 na kalwinizm zamkn go i w
1644 r. za
zbór ewangelicki5.
Synod w Czarkowie w r. 1642 powzi uchwa o osadzeniu tam
na urz dzie ministra Andrzeja Wiszowatego, wnuka Fausta Socyna.
Tymczasem jednak w ciciel Piask, Suchodolski, kalwin, zbór
zamkn . Wiszowatemu i Krzysztofowi Lubienieckiemu, którzy
interpelowali w tej sprawie, o wiadczy , e nie zezwoli na otwarcie
zboru, obawia si bowiem, aby mu wszystkich mieszka ców na
swoj wiar nie nawrócili2"4.
101
Akta wizytacji ko cio ów archidiakonatu lubelskiego w r. 1721
stwierdzaj , i w ród parafian … niema wielu heretyków7. W
Piaskach poza 1040 katolikami mieszka drobna garstka
protestantów: kalwin Suchodolski wraz z 10 wspó wyznawcami,
oraz kilku lutrów. Maja ci dysydenci swoje zbory: kalwi ski
drewniany i luterski murowany. Piaski w r. 1780 w asno
Suchodolskiego, liczy y domów 120.
Ministrowie (s udzy) zboru w Piaskach
Marcin Krowicki
Piaski, miejsce zgonu Krowickiego w listopadzie 1573 roku,
zajmuj wybitne miejsce w szeregu miast, w których dzia ali
ró nowiercy. Zbór aria ski istnia tu niemal do po owy XVII w.
Pe ni tu od r. 1570 urz d ministra Marcin Krowicki, który przedtem
by kaznodziej zboru w W growie i Wojciechowie 5. Pracy
zborowej w Lubelskiem po wi ci ostatnie dziesi ciolecie swego
ycia, którego koleje nierozerwalnie s z czone z przebiegiem ruchu
ró nowierczego6 .
O losach yciowych Krowickiego, wskutek mnóstwa luk w
przekazach
ród owych o nim, nie posiadamy niestety
wystarczaj cych danych. Nie wiemy nawet z pewno ci gdzie i
kiedy si urodzi . Wbrew s dom wi kszo ci naszych historyków,
wymieniaj cych jako miejsce urodzenia Krowickiego b
Toru
lub jego okolic 7, b
Ru Czerwon 821, Barycz wypowiada si za
21 1
A. P. L., Ksi ga miasta Lubartowa N. 2, str. 216. 2 Kot, Szk. Lewart.,
str. 17 —18. 3 M. H., Zbory i sen. prot., str. 238. 4 Dzi miasteczko w pow.
lubelskim. 5 M. H., Zbory i sen. prot., str. 238 — 239. 6 Aleksander
Bruckner, Ró nowiercy Polscy, 1905, str. 93 — 123; Henryk Barycz,
Marcin Krowicki, R. w P. 1924, Nr. 9 — 10, str. 1 — 48.
7
J. M. Ossoli ski, Wiad. hist.-kryt. 1852, IV, 442. S. Go biowski, Czasy
Zygm. Aug. 1851, II, 21. F. M. Sobieszczariski, Encykl. Orgelbr. 1864,
XVI, 151. Encykl. ko c. Nowodworskiego, XI, 429. Szcz. Morawski,
Arjanie polscy, 1906, str. 23. 8 Bruckner, Ateneum 1899, str. 310-Ró n. pol.
str. 102. J. ukaszewicz, Dzieje ko cio ów wyzn. helw. w Litwie, 1843. II,
str. 96.
102
Lubaw . Hozjusz, biskup podówczas che mi ski, listem, pisanym do
Kromera dn. 28 kwietnia 1551 r., powiadamia go, i Krowicki wraz
z Orzechowskim zamierza osi
w diecezji che mi skiej, poniewa
„Lubaviensis est" - Uzasadnione jest przypuszczenie Barycza, e
urodzi si Krowicki w r. 1501, albowiem do metryki uniwersytetu
krakowskiego w pó roczu zim. 1515 wpisany zosta „Martinus Petri
de Lubavia dioec Stolpensis”.
Pochodzi najprawdopodobniej z rodziny szlacheckiej. Marginalny
przypisek St. Górskiego z r. 1551 o plebejskim pochodzeniu
Krowickiego, jako wiadectwo odosobnione, niepoparte innymi
wspó czesnymi ród ami, nie mo e rozstrzyga kwestji3. Polemi ci
katoliccy ówcze ni, wyzyskuj cy ch tnie ka
sposobno
do
wyszydzenia ni szego stanowiska spo ecznego ministrów, nie
tpili o przynale no ci jego do stanu szlacheckiego. Orzechowski
dwukrotnie zwie go szlachcicem 4
Krótkotrwa e widocznie studia uniwersyteckie Krowickiego
niewielk chyba rol w jego yciu odegra y. Ujawnia jednak ten
wybitny dzia acz protestancki w swej do
szczup ej zreszt
spu ci nie literackiej 5 pewn znajomo klasyków, Pisma w., dzie
Ojców Ko cio a i utworów pisarzy wspó czesnych, któr zdoby
zapewne w asn usiln prac samokszta ceniow
Na procesie kszta towania si
wiatopogl du Krowickiego
zawa
d ugoletni pobyt jego na dworze Piotra Kmity, wojewody
krakowskiego. Tu w obcowaniu z elit umys ow , pozbawion na
ogó ywszego ducha religijnego, dojrzewa a jego negacja prawd
wiary katolickiej i krytyka ca ego ustroju ko cielnego, która z
czasem spowodowa a prze om wewn trzny w jego zapatrywaniach.
Kmity, pana na Wi niczu, wielbiciela Erazma z Roterdamu,
nieprzeci tnego reprezentanta warstw o wieconych spo ecze stwa
polskiego XVI w., by jednym z ognisk kultury duchowej, w którym
jak w soczewce skupia y si najprzedniejsze umys y. Otoczenie tego
wytwornego mecenasa stanowili: Klemens Janicki, Marcin Bielski,
Stanis aw Orzechowski, Szymon Marycki i wielu innych.
Nie mo emy wobec braku danych ród owych dociec, kiedy
Krowicki przyj
wi cenia kap skie. Barycz przypuszcza, e od
103
Kmity, od r. 1537 posiadaj cego wójtostwo wisze skie, otrzyma w
tych latach probostwo oraz mo e zarz d starostwa wisze skiego. 22
W walce z Krowickim posun si Zebrzydowski do nader nierozwa nego kroku; powzi bowiem niefortunny pomys pochwycenia
przemoc zuchwa ego heretyka, by uniemo liwi mu wszelk akcj
przeciw Ko cio owi katolickiemu. W lecie lub wczesn jesieni 1554
r. oddzia
nierzy biskupich, wyzyskuj c chwilow nieobecno w
Pi czowie Ole nickiego, porwa Krowickiego, którego podst pnie
zaprosi by do siebie wtajemniczony w plan biskupa jedyny
pozosta y w mie cie paulin. Zwi zano pastora pi czowskiego,
rzucono na wóz twarz na spód, przykryto s om i po piesznie
wywieziono do pobliskiego lasu. Wyzwoli go Baltazar ukowski,
który w po cigu pierwszy ze szlachty dopad uciekaj cych s ug
biskupa krakowskiego. Spraw tego gwa tu poruszono na sejmie
piotrkowskim, zebranym w kwietniu 1555 r. 1
Nieuda y zamach ks. biskupa Zebrzydowskiego zagrza
Krowickiego do dalszego zwalczania Ko cio a katolickiego i do
wyt onej pracy zborowej. Wybitny by jego udzia w obradach
kalwinów z Bra mi Czeskimi na pocz tku 1555 r. w Chrzcz cicach i
Go uchowie, celem zawarcia unii religijnej, nast pnie za na
synodzie w Ko minku w sierpniu tego roku, pami tnym w dziejach
protestantyzmu ze wzgl du na dokonane tam zjednoczenie obu grup
wyznaniowych. Na synodzie ko minieckim wyst puje Krowicki ju
jako pastor zboru we W odzis awiu, w powiecie ksi skim. By
nast pnie kolejno kaznodziej w Brzezinach, Go licach, Ksi u. W r.
1561 osiada Krowicki w Lubelskiem, w Wojciechowie, wsi
22
1
Hosii, Epistolae, II, cz. I, str. 29-30. 2 Album stud. Univ. Crac, II,
163. Barycz, Krowicki, str. 2. 3 Orichoviana, str. 715. Powo uj c si na
przypisek Górskiego, Bruckner kwestjonuje szlachectwo Krowickiego,
Ró n. pol., str. 102. 4 Orichoviana, str. 337, 352.
5
Chrze cija skie a
obliwe napominanie do Najja niejszej Jego
Królewskiej mi ci Majestatu i do wszystkich panów wielkich, ma ych,
bogatych i ubogich, na sejmach bywaj cych, tej s awnej Korony polskiej...
1554 r. Obrona nauki prawdziwe/ i wiary starodawnej chrze cija skiej,
której uczyli prorocy, Chrystus Syn Bo y i aposto owie Jego wi ci... 1560.
Obraz a kontrefet w asny antychrystów z Pisma wi tego dostatecznie
wymalowany i wystryckniony, 1561.
104
Stanis awa Spinka, dok d przenosi go synod w odzis awski.
Równocze nie dojrzewa prze om w jego duszy.
Na synodzie pi czowskim, zwo anym w sierpniu 1562 r.,
Krowicki jeszcze nie zdradza za amania si wierze religijnych.
Zmian swych zapatrywa , na któr , jak s usznie przypuszcza
Barycz, móg wp yn
Paklepka, zamanifestowa na sejmie
piotrkowskim z ko cem tego roku2. Synod w Mordach, podlaskim
miasteczku Miko aja Radziwi a Czarnego, mianuje Krowickiego
superintendentem zborów podlaskich z siedzib w W growie.
Odtworzenie ewolucji przej wewn trznych Krowickiego i jego
dzia alno ci w ostatnim dziesi cioleciu
ycia uniemo liwia
ca kowity brak odno nych róde . Z protokó ów synodalnych
dowiadujemy si , e bra czynny udzia w obradach w Skrzynnie w r.
1567, wyst puj c wraz z innymi unitarianami przeciwko
dwójbo anom, w Pielesznicy w pa dzierniku r. 1568 i w Be ycach
w marcu 1569 r. Dysputa Krowickiego z Janem Dymitrem
Solikowskim 11 wrze nia 1569 r. w Mordach uwypukli a skrajny
kierunek jego wierze
religijnych. Zaprzeczy
bowiem
równorz dno ci Ducha w. i Syna z Bogiem Ojcem i nazwa chrzest
dzieci ni wi sk 3.23 Przeniós si Krowicki zapewne w r. 1571 z
powrotem w Lubelskie, do Piask, gdzie piastowa urz d kaznodziei
do mierci swej.
Z zagadnieniem realizacji nakazów i zakazów gminy w codziennym yciu przez te si y spo eczne, które, jak ju wspomniano,
zacz y w niej pod koniec lat 1570 -1583 odgrywa znaczn rol .
Zdaje si nie podlega w tpliwo ci fakt, i pod wzgl dem
spo ecznym S. Budny by konserwatyst (niezale nie od tego czy w
swych pogl dach spo ecznych pasuje, czy te nie do chytrego i
przemy lnego obro cy feudalizmu 24, gdy taka by a obiektywna
23 1
Dz. sejm. 1555 i 1558, str. 7. Nieco odmienn relacj podaje
Lubieniecki, Hist. ref. pol., str. 63. Barycz, Krowicki, str. 23—24.
Lubowicz (Ist. ref., str. 145) przypuszcza , i wypadek ten mia
miejsce w 1551 lub 1552 roku. 2 Barycz, Krowicki, str. 39.
3 Reszka, str. 46. Barycz, Krowicki, str. 41.
24
S. N o w a k :
os w dyskusji na Sesji Aria skiej. [w:] Studia i materia y z
dziejów nauki polskiej. T. II, s. 674.
105
wymowa jego argumentów, akceptowa istniej cy porz dek
spo eczny, pot pia ka
prób walki z nim i zaleca poddanym
spe nianie wszystkich obowi zków wobec panów. Opowiada si za
pe nym udzia em w yciu politycznym szlachty zrzeszonej w zborze
dostosowuj c si tym samym, pod tym wzgl dem, do realnie
istniej cej sytuacji.
W walce z pogl dami braci lubelskich pomaga mu M. Krowicki,
którego list broni cy swobody piastowania urz dów zamie ci Budny
w swej ksi ce25. Minister zboru w Piaskach ju wcze niej pod tym
wzgl dem niewiele ró ni si od pogl dów Budnego. W swej
„Apologii wi kszej..." zaleca s ugom i poddanym „aby nie tylko
przed oczyma panom swoim s yli, ale i okrom oczu wiernie i
sprawiedliwie jako panu Bogu" 26. Panowie za , „aby poddanym
swoim ucisków nie czynili" i „aby panowie s ugi swoje mi owali, i
prawo naprzeciwko im zachowali, pami taj c na to, i maj te
Pana nad sob " 27. Na pogl dy Budnego, jak i Krowickiego wywarli
wp yw nie tylko ich protektorzy: Jan Kiszka mo now adca litewski, i
Stanis aw Orzechowski z on Zofi z Zieli skich, ale realnie
istniej ca pod tym wzgl dem sytuacja nieliczenia si
i
28
niewprowadzania w ycie przez szlacht zborow tych nakazów .
S. Budny i M. Krowicki znali rzeczywist sytuacj , starali si wi c
znale jej uzasadnienie i usankcjonowanie w Pi mie w. i podnie
praktyk
yciow do zgodno ci z nakazami Starego i Nowego
Testamentu. Byli oni na odcinku ideologii spo ecznej
reprezentantami pogl dów swych opiekunów i szerokich rzesz
szlacheckich skupionych w zborze, st d ich walka z radykalnymi
pogl dami lubelskimi nie maj cymi zreszt , jak wykazano, u
szlachty skupionej w zborze adnego wi kszego znaczenia, a tym
bardziej praktycznego zastosowania. Pogl dy prawego skrzyd a
opozycjonistów cieszy y si pe nym poparciem szlachty w gminie
lubelskiej. Wystarczy tylko powo
si na nazwiska St. i P.
29
Orzechowskich , Krzysztofa Ostrowskiego30 w pe ni aprobuj cych
25
S. B u d n y: op. cit, s. 172—179.
M. K r o w i c k i : Apologia wietsza... Wilno 1584, s. 64.
27
Ibidem.
28
St. T w o r e k : Zbór lubelski i jego rola w ruchu aria skim … s. 66-67
29
St: T w o r e k : Dzia alno polityczna..., s. 111.
26
106
stanowisko w tych kwestiach S. Budnego, który, jak s usznie
zauwa
K. G ó r s k i , by „cz owiekiem, tkwi cym wszystkimi
korzeniami w realnym yciu i pragn cym unormowa to ycie
wed ug nakazów Pisma" 31. Stanowisko Budnego w sprawie „urz du
miecza" umo liwi o wyj cie zboru ze lepego zau ka sekciarstwa i
odgrodzenia od wiata32. Pod wzgl dem stosunku szlachty skupionej
w gminie lubelskiej, i innych zborach, do ideologii spo ecznopolitycznej g oszonej przez Czechowica i walki z ni Budnego i
Krowickiego równie jej twórca przejdzie pewn ewolucj i zacznie
dostosowywa j coraz bardziej do istniej cej rzeczywisto ci. (…)
Na dwa tygodnie przed zgonem w odpowiedzi na list Stanis awa
Budzi skiego pot pi radykalizm Braci Polskich, promieniuj cy
zw aszcza z Rakowa. „Jeszcze mi si te tak zda, pisze Krowicki o
zwolennikach tego skrajnego pr du, e ci Boga takowym czyni ,
który brakuje mi dzy osobami ludzkimi, który jedne osoby odrzuca i
stany wielkie odpycha od siebie precz. A którzy chodz w
siermi gach, w odrapanym i plugawym odzieniu, abo ko uchoch
wszywych, mia by przyjmowa w ask swoje. „Gdy Duch . mówi,
e Pan Bóg na persony ludzkie nie ogl da si "1.
Wymownie broni Krowicki powagi w adzy królewskiej: „Ktemu
jeszcze, je li grzech jest by królem, czemu si Chrystus narodzi z
narodu królewskiego? Czemu Boga Ojca zowiemy Królem? A
pogotowiu i Chrystusa, od niego postanowionego. Czemu wierni
nazwani s królmi? Czemu Pan Bóg Dawida namaza kaza na
królestwo? " i troch ni ej: „Czemu Pan Bóg wielkie rzeczy
sprawowa przez króle i przez te ludzi, którzy na urz dziech
bywali?"2.
Sw niezmordowan , pe
zapa u, prac zborow zas
sobie
Krowicki u wspó wyznawców na uznanie i wdzi czn pami .
Lubieniecki zwie go „insigne Dei instrumentum"3, Wilkowski za
zalicza do ozdób pierwszego zboru arja skiego4.
Piaski, miejsce zgonu Krowickiego, zajmuj wybitne miejsce w
szeregu miast, w których dzia ali ró nowiercy.
30
St. K o t : Ideologia polityczna.., s. 68;:
Sz. Budny. Der grosste Haretiker. s. 103.
31
K. G ó r s k i : Studia nad dziejami..., s. 184.
14S
Literatura aria ska w Polsce XVI wieku. Antologia. Wst p s. XJ-JV.
107
Na pocz tku XVII wieku Piaski zosta y sprzedane Suchodolskim.
W 1627 roku Andrzej Suchodolski
na utrzymanie zboru
aria skiego, zatrudniaj c wybitnych kaznodziei, jak Andrzeja
Wiszowatego i Krzysztofa Lubienieckiego.
O znaczeniu Piask wiadczy równie zorganizowanie tu w 1641 r.
synodu. G ównym przedmiotem obrad by a obrona swobód
religijnych, zw aszcza prawa ko cio ów do prowadzenia edukacji.
Do opracowania pisma "w sprawie religii jasnej i dowodami
zaczerpni tymi z prawa umocnionej obrony" zobowi zani zostali
Samuel Przypkowski i Krzysztof Zwiertowski. Swobody religijne dla
szlachty by y wprawdzie zagwarantowane przez prawo, ale niestety
coraz cz ciej przekonywano si , e nie jest to gwarancja
wystarczaj ca. Na synodzie w Piaskach zajmowano si tak e
sprawami bardziej powszednimi - wyznaczono nauczycieli do szkó
w Czernihowie i Kisielinie oraz ministrów (pastorów) do kilku
zborów. Zdecydowano tak e o ponownym wydaniu ksi ki
Johannesa Crella De uno Deo Patre.
Krzysztof Lubieniecki junior
Ostatnim kaznodziej zboru w Piskach by Krzysztof Lubieniecki
junjor, zmar y w Siedliskach w 1648 r.1 Synod w Czarkowie w r.
1642 powzi uchwa o osadzeniu tam na urz dzie ministra
Andrzeja Wiszowatego, wnuka Fausta Socyna. Tymczasem jednak
ciciel Piask, Suchodolski, kalwin, zbór zamkn . Wiszowatemu i
Krzysztofowi Lubienieckiemu, którzy interpelowali w tej sprawie,
wiadczy , e nie zezwoli na otwarcie zboru, obawia si bowiem,
aby mu wszystkich mieszka ców na swoj wiar nie nawrócili2.
Lubienieccy, 33 wyró niaj cy si w obozie aria skim sw
inteligencj , niezmordowan gorliwo ci i zapa em, wielki wp yw
wywierali na przebieg ruchu ró nowierczego. Andrzej Lubieniecki,
starszy brat Krzysztofa, nie usuwa si zrazu od polityki, obecny by
na sejmie lubelskim 1569 r., i bra udzia w poselstwie polskim do
Pary a podczas pierwszego bezkrólewia. Ceniony przez Batorego,
porzuci dwór jego, by stan na czele zboru w miglu. Od r. 1592
33
Aleksander Kossowski, Protestantyzm w Lublinie i …, Lublin 1933, s. 105-107
108
przeniós si do dystryktu lubelskiego, nast pnie by ministrem zboru
w Hoszczy2.
Przebywaj c zda a od gwaru ycia politycznego, zastanawia si
Andrzej Lubieniecki nad zmienno ci losów dziejowych Polski za
rz dów Zygmunta III. Spostrze enia swe zapisa prawdopodobnie w
r. 1616 w bardzo ciekawym r kopisie p.t.:
Poloneutgchia abo Polskiego Królestwa szsz cie a przytym i W.
Xi stwa Litewskiego. A po tym tego szcz cia szwankowanie w roku
1612 i 1613. Opisane przez Andrzeja z Lubie ca Lubienieckiegos.
Przeciwstawia Lubieniecki b ogim czasom panowania ostatnich
Jagiellonów i pierwszym latom rz dów Zygmunta III lata przesilenia
- 1612 i 1613, kiedy si za ama o szcz cie, dot d towarzysz ce
losom dziejowym narodu polskiego. Opisuje w pierwszej cz ci swej
pracy pot
Polski, któr Opatrzno Boska chroni a od kl sk. Nie
pomija jednak autor i takich zgrzytów ycia politycznego, jak
awanturnicza wyprawa Dymitra Samozwa ca lub rokosz
Zebrzydowskiego. Dymitra Moskwicina nie uznaje Lubieniecki za
syna Gro nego, pot pia ruch rokoszowy, stoi po stronie króla,
„któremu Pan Bóg da gór i zwyci stwo" i wys awia tolerancj
Zygmunta III, wiernego z onej przy obj ciu tronu przysi dze:
„Czy nie cicho nam by o w Polszcz i w Litwie, pyta Lubieniecki,
za tymi przysi gami, chocia si i tu i ówdzie cianom zborowym
dosta o gwa tu od swawolników? Ale patrz c na to, co w
postronnych królestwach si dzia o, gdzie Panowie nie s takimi
przysi gami uwi zani, jeszcze to nie za najwi ksz krzywd ludzie
baczni maj " l.
Pocz tek trzeciej cz ci r kopisu, w której autor szuka przyczyn
nag ego upadku mocarstwowego stanowiska Polski, po wi cony jest
wymownej obronie idei wolno ci wyznaniowej. Twierdzi
Lubieniecki, e my l nie mo e ulega przemocy:
„.jako my trudno strzelb albo miecz zahamowa , tak strzelb
abo mieczem my li nikt nie hamuje; a wiara, nadzieja i nabo no w
my li mieszkaj c, w takiej obronie mieszkaj , e ich adna bro ani
strzelba nie dosi e". I troch dalej dodaje: „Takci kto chce mieczem
wiary uczy , nie nauczy jeno ob udnika"2.
Wielkim uznaniem cieszy si Andrzej Lubieniecki w ród
wspó wyznawców. wiadczy o tym bardzo ciekawy zabytek kultury
109
duchowej aria skiego Rakowa, t. zw. Pami tnik przyjació Andrzeja
Lubienieckiego, przechowywany w Bibliotece XX. Czartoryskich. (Rkps N. 1403). Jest to album z lat 1617-1619, do którego
najwybitniejsi arianie: Sienie ski, Moskorzowski, Suchodolski,
Niemirycz, Szmale, Otwinowscy, Przypkowscy, Lubienieccy i inni
wpisywali w asnor cznie ku pami ci wiersze, sentencje itp. w j.
aci skim, polskim, w gierskim, holenderskim, francuskim,
oskim, hiszpa skim, litewskim, staros owia skim, ydowskim. 3. 34
Ostatnie lata s dziwego autora Poloneutychji up yn y na
tu aczce, któr spowodowa y ruchy kup swawolnych, wa saj cych
si po kraju w zwi zku z zawieruch wojenn 1620 r. i lat
nast pnych. W ogniu walki zbrojnej z muzu manami wzmog a si
nienawi rycerstwa polskiego do arian, jako wrogów dogmatu
Trójcy w., a wi c zbli aj cych si w swych wierzeniach do ydów
i Turków. W ko cu stycznia 1620 r. przeniós si Andrzej
Lubieniecki z Rakowa do Wysokiego w Lubelskiem, gdzie
zamieszka u brata swego Paw a i przebywa tam do 30 sierpnia.
Uda si stamt d do zi cia Rupniowskiego. Nie móg tam d ugo
usiedzie , „gdy pocz y trwogi nast powa , bo skoro si wojska
nasze z p.
kiewskim wielkim i z p. Koniecpolskim polnym
hetmanami do Wo och ruszy y nieszcz liwie, zaraz ludzie m drzy o
sobie dla trwóg radzi pocz li, trwóg si pr dko spodziewaj c, jako
si nie omylili na tym swym rozumieniu. Potem 5 octobris trwogi i
zabiegi wielkie nast pi y i jam si do Krupskiego zamku
wprowadzi . A z Rakowam wyjecha , uchodz c wielkich insolencyj
swawolnych ludzi kozackich, które tam w okolicy wsz dzie czynili"
. „W krupskim zamku, opowiada dalej o sobie Lubieniecki,
domieszka em w roku 1620, a i trwogi ca niemal zim nie
ustawa y, a od wiosny pocz wszy do pó lata tym krajem ci gn li
nierze z ró nych krajów rozmaitych narodów, a ludzie dosy
rozpustni i swawolni, tedym za ask
jegomo ci pana
Orzechowskiego ten z y czas przemieszka w Krupem w roku 1621
do roku 1622 dnia 27 febr., sk dem wyjecha na resydencj do
34 1
Lubieniecki- Batowski, str. 146, 153, 162. B. Cz., Rkps N. 1370, str.
127,131,136. 2 B. Cz., Rkps N. 1370, str. 167. 3 Grabowski. Lit. ar., str. 182 - 184.
Sobieski, Marcin Ruarus, str. 136.
110
Siedlisk "2. Z dopisku, inn r
pisanego, dowiadujemy si , e
Andrzej Lubieniecki zmar w Siedliskach 6 lutego 1623 r.
Krzysztof Lubieniecki, zi Erazma Otwinowskiego, trawiony
dz oddania wszystkich si i zdolno ci swych s bie zborowej,
opu ci dwór królewski, by ministrem z pocz tku zboru
lewartowskiego, od roku za 1598, po wymuszonym ust pieniu
Czechowica - lubelskiego 3. Szmalc w r. 1617 dokona wizytacji
za onego tu jeszcze przed r. 1573 zboru arja skiego3. Do Piask
przenie li swe nabo stwo arianie lubelscy po tumulcie w 1627 r.4
Zbór aria ski w Lublinie, zamkni ty wyrokiem trybunalskim 1635
r. na zawsze, istnia jednak jeszcze w r. 1648, kiedy, pod ug Bocka,
Krzysztof Lubieniecki pe ni tam obowi zki ministra. Kamienic
przy ul. Kowalskiej, (obecnie Zielonej), w której si mie ci w latach
1628, 1630 i wcze niej zbór arian lubelskich, wymieniono w
wykazach czynszów z lat 1632 i 1634, jako szpital aria ski 435
Po tumulcie 1627 r. g ówn trosk ró nowierców lubelskich,
kalwinów na równi z arianami, by o zdobycie lokali, do których
mogliby si schodzi na nabo stwo, wzgl dnie wzniesienie
nowych zborów zawczasu tym zakusom zapobiec.
Pogrom lubelski z 1627 r. zatamowa ruch ró nowierczy, narzuci
mu ramy konspiracji i ukrytego ycia zborowego, do szcz tu go
jednak nie zgniót . Wprawdzie ju w roku nast pnym ponownie
wybuch tumult, podczas którego wielkie niebezpiecze stwo zawis o
nad heretykami, zw aszcza nad Lubienieckim, arianina za Bacha
napastnicy omal do mierci nie zat ukli. Hajducy w maskach i z
narz dziami po arnymi uderzyli na kalwinów, wyrz dzaj c im
szkody, wynosz ce, pod ug oblicze napadni tych ró nowierców,
328 z . 7 gr. Wielkie straty wówczas poniós by Kosowski, któremu
gmina wyda a odszkodowania 78 z . 12 gr. Spl drowano zbór,
mieszcz cy si w domu Barbary S upeckiej, kasztelanowej
lubelskiej. Pastor Niewierski swe straty oblicza na 840 z . T sum
cz ciowo w gotówce (644 z . 61/2 gr.), cz ciowo za w rzeczach i
35 1
Al. Kossowski, Protestantyzm w Lublinie i …, Lublin 1933, s. 105-163
30 st. 1641 r., 26 kw. 1642 r., 21 listopada 1647 r.; 2A. K. L., Vol. N. 23,
k. 603, 634 - 635. Vol. N. 24, k. 467-468. 8 A. K. L., Vol. N. 22, k. k. 134137, 142-145, 154-155, 195-200.; 4Tam e, k. 134. 5Tam e, k, 198
111
podarkach (na kwot 195 z . 23*/2 gr-) gmina mu zwróci a. Dzia o
si to 3 stycznia 1628 r. Patronowie postanowili odbudowa to, co
zniszczono. K
Zycie zborowe jednak nie zamar o ca kowicie 2. Arianie lubelscy
znale li czasowy przytu ek w Piaskach..36
Po Andrzeju Suchodolskim Piaski odziedziczy jego syn Adam
Suchodolski, który w 1644 roku przeszed z wyznania aria skiego na
ewangelicko-reformowany (kalwi skie) i za
zbór ewangelicki w
Piaskach. Istniej cy ko ció katolicki, dawnej parafii p.w. w.
Miko aja od 1563 do 1624 roku by w posiadaniu arian, lecz w
wyniku procesu wytoczonego przez Ko ció Katolicki, utracili oni
prawo u ytkowania jej budynku. Na skutek przyj cia kalwinizmu
przez Adama Suchodolskiego (zm. 1656). wówczas z Piask arianie
przenie li si do pobliskich Siedlisk.
II
36 1
Steuart, str. 255—257. 2 Lubieniecki, Hist. ref. pol., str. 264—269..
112
Historia Braci Polskich w Siedliskach Wielkich
Siedliska czyli Siedliska Wielkie, 37 wie mi dzy Fajs awicami a
Cz stoborowicami, blisko drogi z Piask do Krasnegostawu, o
pó torej mili od pierwszych po ona, dziedzictwo dawne
Suchodolskich herbu Janina. W historii Siedlisk Ród Suchodolskich
wp yn na rozwój wsi.
Siedliska (1451-1452) wie niezwykle malownicza, po ona na
prawo od szosy Lublin-Krasnystaw, w pobli u Fajs awic.
Etymologia wyrazu wskazuje na sposób powstania miejscowo ci
bowiem sio o znaczy- siedzib domostwo; st d osiedli - mieszka ,
osiedla , zbudowa . Staropolskie siedli oznacza, "zagospodarowa
posiad
" a wi c budowa wie na terenach dotychczas nie
zamieszka ych.
37
Micha Bali ski, Tymoteusz Lipie ski, Staro ytna Polska: pod
wzgl dem historycznym, geograficznym i statystycznym 1845, na terenie
wsi ustanowiono dwa so ectwa: Siedliska Pierwsze i Siedliska Drugie
113
Wzmiank o miejscowo ci znajdujemy ju u D ugosza, który
wyznacza jej niema role w historii najbli szej okolicy. Kronikarz
podaje, i w 15 wieku istnia a wie o tej nazwie nale ca wówczas
do parafii Piaski Wielkie.
Zbór w Siedliskach, powsta w 1643 r. po zniesieniu takiego
zboru w Piaskach. Ju bowiem w r. 1644 odbywa si tu synod3.
„Z czasem bardzo wiele osób zje
si zacz o do Siedlisk, e
za nie by o ko cio a, odprawiano je pod ug tradycji w browarze,
zbudowanym nad strumieniem, który przetrwa a do naszych
czasów".
By a
kaplica
aria ska
w
Suchodo ach
W ko cu
szesnastego wieku istnia w Siedliskach dom Socyna - od nazwiska
Fausta Socyna (1539-1604) W ocha, który w r. 1578 przyby do
Polski i by g . ideologiem wyznania aria skiego.
Niew tpliwie w historii miejscowo ci z okolic Fajs awic arianie
odegrali znacz
role, pozostawiaj c po sobie wiele ladów w
postaci do dzi u ywanych okre le : -rzeka Arianka- dzisiejsza
Marianka - Aria ska Góra - stary cmentarz - ruiny kaplicy po
aria skiej w Suchodo ach.
Suchodolscy w dziejach Protestantyzmu na Lubelszczy nie
114
Suchodolscy herbu Janina – polski ród szlachecki, wywodz cy si
z miejscowo ci Suchodo y w powiecie krasnostawskim (ko o
Lublina). Jedna z ga zi posiada a tytu hrabiowski.
Herb Suchodolskich (Janina
Nazwisko pojawia si po raz pierwszy w r.
1388. Protoplast rodu by Maciej Suchodolski
(ur. w 1360) – dziedzic na Suchodo ach, s dzia
ziemski lubelski, starosta lubelski i che mski.
Tytu owa si
s dzi
generalnym ziemi
lubelskiej. Wyst puje w dokumentach
królewskich W adys awa Jagie y. By jednym z gwarantów unii
polsko-litewskiej w 1413. Adoptowa do h. Janina bojara litewskiego
Wojsyma Danejkowicza, co potwierdza a przywieszona do aktu
piecz z jego herbem i nazwiskiem.
Do zboru nale o pi ciu Suchodolskich, synów Piotra Suchodolskiego (Piotr, Pawe , Andrzej, Miko aj, Abraham). Piotr by stolnikiem che mskim, Pawe cze niki m che mskim, a Miko aj,
dworzaninem W adys awa IV, owczym che mskim i starost
tarnogrodzkim12. Wszyscy trzej pisali si „in Suchodo y" Suchodolscy. Natomiast Andrzej „in Piaski" Suchodolski, by znanym i
znacznym patronem braci 73.
Piotr Suchodolski stolnik che mski, by w cicielem Suchodó i
cz ci Siedlisk Wi kszych. Otrzyma staranne wykszta cenie m.in. w
roku 1622 studiowa na uniwersytecie w Altdorfcie (znanym w
Europie o rodku my li ró nowierczej).
Abraham w r. 1626 by w cicielem wsi Bia ka,. El bieta z
Przypkowic, ona Paw a, podczaszego che mskiego, by a w roku
1626 w cicielk wsi Jaszczów 75.
Andrzej by najbogatszym z Suchodolskich. W r. 1626 posiada
miasteczko Piaski, wsie: Wola, K mb ów, Gie czew, Krzesimów,
Zakrzów i cz
wsi Gardzienice, nabytej od Andrzeja
ugockiego76. Andrzeja Suchodolskiego spotykamy na sejmiku
lubelskim. W r. 1618 i 1632 podpisa m.in. laudum sejmiku lubelskiego 77. Piaski otrzyma prawdopodobnie za on , któr z
Orzechowskich.
115
on Piotra Suchodolskiego by a Dorota Spinkówna, siostra ony
Paw a Orzechowskiego - Zofii, córka Stanis awa Spinka, znanego
kalwina. Opiekunem jej by P. Orzechowski. W r. 1603 Piotr
Suchodolski sum posa , w wysoko ci 4 tys. z , wzi
od
opiekuna swej ma onki i drug tak od siebie, zapisa na po owie
wszystkich swoich dóbr. W tym te roku Dorota ze Spinków Suchodolska, skwitowa a P. Orzechowskiego z wszelkich pretensji i
scedowa a mu swe prawa do maj tku po rodzicach. Piotr
Suchodolski, by jednym z czterech opiekunów potomków Jakuba
Ostrowskiego.
Z Siedliskami zwi zane by y okoliczne rody szlacheckie jak
Lubienieckich, Suchodolskich itp. Miko aj Lubieniecki w roku 1654
by w cicielem po owy miasta i wsi Wysokiego. Wraz z Piotrem
Suchodolskim, spotykamy go w 1622 r. na uniwersytecie w Altdorfie
66
. W roku 1657 dobra jego zosta y nadane prawem kaduka Janowi
Skolimowskiemu. on jego by a Helena z Niemiryczów. Walczy a
ugi czas o zachowanie dóbr po swoim m u 67.
Jan Lubieniecki i Szcz sny Radwa ski, jako w ciciele wsi
Jab onnej, podpisali 22 pa dziernika 1616 r. ugod o p acenie z niej
dziesi ciny68. Laudum sejmiku lubelskiego z 3 czerwca 1632, oprócz
P. Lubienieckiego, podpisa tak e Daniel Lubieniecki 69. Stanis aw
Lubieniecki by pisarzem skarbu królewskiego 70. W roku 1649
Lubienieccy wzi li masowy udzia w pospolitym ruszeniu
szlacheckim. W chor gwi „pana Lubienieckiego" spotykamy Jarosza
Lubienieckiego i „poczet pani Lubienieckiej" 71.
Jan „de Konari" Konarski by wojskim che mskim 79, jednym z
opiekunów synów J. Ostrowskiego. Kwity z pobranych pieni dzy od
P. Orzechowskiego wystawia we wsi Sieniczce80. By a ona,
zapewne, jego w asno ci . W r. 1622 w trybunale lubelskim J.
Konarski wytoczy proces synom i córkom Krzysztofa Spinka i
Heleny z Orzechowca - Spinkowej, 2 voto Zborowskiej ( onie
Gabriela Stanis awa) tytu em nie oddania mu przez ich matk sumy
10 tys. z zapisanej na dobrach:
cuchowie i Gardzienicach. W
roku nast pnym scedowa prawo dochodzenia tej sumy na dobrach
H. Spinkowej Jakubowi Poniatowskiemu, pisarzowi grodzkiemu
lubelskiemu 81. J. Konarski by znany ze swych licznych transakcji
gospodarczych przeprowadzanych w ró nych urz dach grodzkich i
116
ziemskich (lubelskich i che mskich) oraz procesów przed tymi
urz dami i w trybunale lubelskim.
Z Siestrzewitowskich, w cicieli wsi Kanie, Woli Ka skiej i
Czemiernik 82, spotykamy w zborze lubelskim dwu - ojca i synaMiko ajów. Nazwiska ich wyst puj na sejmiku lubelskim, na
którym odgrywali znaczn rol . I tak np. podpisy ich obu widzimy
pod laudum sejmiku lubelskiego 1607, a m odszego w 1609 83. M'.
Siestrzewitowski, syn, przeprowadzi szereg transakcji z P.
Orzechowskim, kalwinem, synem Paw a - podkomorzego che mskiego. W dniu 3 marca 1615 r. M. Siestrzewitowski odst pi swoj
cz
we wsi Orzechowskiego Chmielnik, a otrzyma od niego
poddanych z ziemi we wsi Wzgórze. 38
W Siedliskach mieszka w r. 1559 Miko aj Suchodolski wielki
or downik ró nowierców, który przej wszy si nauk Leliusza
Socyna w r. 1551 do Polski wniesion , tu pierwszy mia jej
zasady wyznawa i zwolenników liczb pomna .
Z czasem do Siedlisk zacz o si zje
wielu ludzi na
nabo stwa aria skie, a tak e dla cz stych i licznych zjazdów . A
e nie by o ko cio a w okolicy, wspólne modlitwy odprawiane w
budynku nad strumieniem, który pó niej s
jako browar. P yn cy
obok browaru zdrój dostarcza obficie wody do zanurze
chrzestnych. Podczas licznych zjazdów, spotka wyznawców
arianizmu liczba osób by a bardzo wielka, a e konsumpcya
ywno ci w tej wsi tak si podnios a, targi znaczne jakby w mie cie
odbywano: i dot d jest miejsce to rynkiem zwane, co by o bardzo
dobre dla mieszka ców, którzy mogli sprzeda swoje towary.
66
G. G. Z e l t n e r : Historia..., s. 320.
Al. K o s s o w s k i : Materia y do dziejów Lubienieckich. s. 189 i n.
68
AKBL, Acta Consistorii..., vol. 20, s. 143v.—144.
69
Laudum z 3 VI 1632. 70K. S a n d i u s : Bib iotheca.., s. 286.
71
Laudum z 30 X 1649. 72K. S a n d i u s : Bib iotheca..., s. 284, 286.
73
Ibidem, s. 285. 74Rejestr poborowy..., s. 40.
75
Ibidem, s. 42, 144.
76
Ibidem, s. 36, 39, 43 i n. 77Lauda z 2 11618 i 3 VI 1632.
78
B , rkps 1522. 70K. S a n d i u s : Bib iotheca., s. 284. 80 , rkps 1529.
81
, rkps 1535. 82 , rkps 1511. 83Lauda z 17 1X 1607 i 141X 1609. 38
67
117
Miejsce gdzie odbywa y si targi by o po one w rodku wsi, w
okolicy ku ni. Dom przyleg y do tego miejsca nazywany by szko .
Pa ac Suchodolskich w Dorohusku
Pa ac Suchodolskich w Go cieradowie
Przedstawiciele rodu
118
Maciej (ur. 1360, zm. 1431) – kasztelan zawichojski, s dzia
ziemski lubelski, starosta che mski i lubelski, doradca króla
adys awa Jagie y
Miko aj (XV w.) – rycerz, komornik podkomorzego lubelskiego,
zapisany na Akademi Krakowsk
Adam (zm. 1656) – marsza ek sejmiku deputackiego, pose na sejm
koronacyjny, starosta horodelski, chor y lubelski, dzia acz
kalwi ski
Miko aj Piotr (zm. ok. 1670) – dworzanin królewski, stolnik
che mski, dzia acz aria ski
Andrzej (zm. 1656 ?) – pu kownik, starosta lity ski
Stanis aw (zm. 1682) – rotmistrz królewski, deputat na Trybuna
Koronny, starosta lity ski
Franciszek (XVII w.) – oficer, uczestnik odsieczy wiede skiej
Samuel (ur. 1649, zm. 1727) – kartograf, geodeta, architekt i
in ynier wojskowy. Jan W adys aw (ur. ok. 1687, zm. 1751) –
kartograf, geodeta budowniczy i architekt.
Maciej Stanis aw (zm. 1749) – kasztelan lubelski, chor y lubelski,
pose na sejm, deputat na Trybuna Koronny
Micha Maurycy (zm. 1781) – kasztelan lubelski, chor y
krasnostawski i che mski, podczaszy krasnostawski i che mski,
Wojciech (ur. 1749, zm. 1826) – kasztelan radomski, pose na Sejm
Czteroletni, konfederat barski, hrabia galicyjski
Eligiusz (ur. ok. 1815, zm. 1894) – ziemianin, muzyk, filantrop,
hrabia
Zygmunt – powstaniec styczniowy
Feliks – in ynier, powstaniec styczniowy
Leopold (ur. 1845, zm. 1921) – powstaniec styczniowy, pisarz i
sekretarz gminny; Maciej Karol (ur. 1893, zm. 1949) – ksi dz
kanonik, proboszcz w Targowiskach, nale do AK, genealog.
Boles aw (ur. 1926, zm. 1987) – nauczyciel, dyrektor szko y, prezes
oddzia u ZNP.
Ministrowie (s udzy) zboru w Siedliskach
119
Andrzej, Krzysztof Lubieniecki, Andrzej Wiszowaty.
Jan Ciachowski
W zborze by naprzód pastorem Andrzej Lubieniecki herbu Rola,
ok. 1551 – i tu w Siedliskach 6 lutego 1623 umar maj c lat 72). By
autorem dzie a: Poloneutichia, duchownym, historykiem i pisarzem
aria skim. pochodzi z Kujaw, by synem Stanis awa i Katarzyny z
Sobieskich – wyznawców kalwinizmu. Jego bra mi byli: Pawe ,
Krzysztof Lubieniecki (starszy) i Stanis aw Lubieniecki (starszy).
Ucz szcza do gimnazjum kalwi skiego w Bychawie. W 1569 bra
udzia w obradach Sejmu w Lublinie, podczas którego zosta a
uchwalona Unia lubelska. Od 1573 studiowa w Pary u, nast pnie
by dworzaninem królów: Henryka Walezego i Stefana Batorego. Po
1577 Lubieniecki sta si wyznawc doktryny braci polskich. Gdy
by duchownym zboru w miglu, zaprzyja ni si i zacz
wspó pracowa z Faustem Socynem. Nast pnie zosta duchownym
(ministrem zboru) w Hoszczy na Wo yniu. Bra udzia w synodach
braci polskich w Rakowie w 1601 i 1602, gdzie zamieszka .
Mianowano go sekretarzem synodu i scholarch Akademii
Rakowskiej. Oko o 1616 Lubieniecki napisa swoje najwa niejsze
dzie o: Poloneutichia albo Królestwa Polskiego szcz cie, a przy tym
i W. Ksi stwa Litewskiego. A potem tego szwankowanie w roku
1612 i 1613 (opublikowane w ca ci w 1982). Dzie o opisuje
histori Polski, ze szczególnym uwzgl dnieniem okresu 1506–1616.
W tej ksi ce Lubieniecki podkre la , e za naruszanie swobód
wyznaniowych Bóg zawsze kara Polsk kl skami w polityce
zagranicznej i wewn trznej. Pisa równie poezje i pisma
polemiczne.
W 1620 Lubieniecki zamieszka w maj tku ziemskim swojego
brata Paw a w Wysokiem, nast pnie mieszka w Krupem i w
Siedliskach zmar 6 lutego 1623 roku
Po nim obowi zki sprawowa do r. 1648 Krzysztof Lubieniecki. 39
Po mierci Krzysztofa Lubienieckiego zosta w tym e roku 1648
kaznodziej tutejszego zboru Andrzej Wiszowaty wnuk Fausta
39
Al. Kossowski Protestantyzm a Lublinie i Lubel.Lublin 1933 s. 204-205
120
Socyna. Wspó pracowa do r. 1649 z Paw em My likiem, który w
charakterze ministra przebywa od r. 1643 w Siedliskach, Dobrzyniu
i azinie. Towarzysz jego pracy zborowej w Lubelskiem My lik
pozostawa w Siedliskach do roku 1653, kiedy zwolniono go na
asn pro
z urz du ministra 2. Zreszt Wiszowaty nie osiad tu
na sta e. Wkrótce po przybyciu do zboru w Siedliskach z polecenia
Braci uda si do Krakowskiego i Sandomierskiego, celem
zapewnienia ochrony od mo nych protektorów arianom w
Warszawie przed atakami przeciwników. Powróci Wiszowaty do
Siedlisk w r. 1649, lecz tego roku przeniesiono go do Radostowa
pod Krakowem. Po zniesieniu tam zboru w r. 1652 Wiszowaty zosta
ministrem w Robkowie (pow. biecki, w wojew. krakowskim),
obejmuj c równocze nie nadzór nad zborem luc awickim.
Nast pc jego w zarz dzie ko cielnym i kaznodziejami zboru w
Siedliskach byli: w 1650 Jan Ciachowski, (syn Paw a Szomana
Ciachowskiego, arianina, mieszka w Rakowie), by wnukiem
Jerzego Szomana, znanego protestanta Lubelskiego, 1654 r. Jego
pomocnikiem by Jerzy Gej anowski3. 40
40
Wawrzyniec Stegmann, pseudonim: Tribander (ok. 1610 – ok. 1655, )
Aria ski dzia acz reformacyjny w Polsce, ostatni rektor Akademii Rakowskiej. Brat
Joachima, razem z nim przeniós si do Polski i rozpocz dzia alno w zborach
braci polskich. W latach 1634–1638 kierowa Akademi Rakowsk i w 1638, kiedy
Sejm nakaza zamkni cie tej uczelni, musia ucieka z Rakowa.
Georg Schomann, Jerzy Szoman (Racibórz 1530 – Chmielnik 1591) Dzia acz
reformacyjny (kolejno: lutera ski, kalwi ski i aria ski), pisarz, polemista i
duchowny protestancki, jeden z t umaczy Biblii Brzeskiej. W m odo ci wyró nia
si g bok religijno ci katolick . W latach 1552 –1554 studiowa w Akademii
Krakowskiej, a nast pnie w Wittenberdze, gdzie przyj luteranizm. Wkrótce
przeszed na kalwinizm i przeniós si do Pi czowa, gdzie w latach 1558 –1561
wyk ada w miejscowej szkole ewangelickiej oraz by duchownym w zborach w
Pi czowie i w Ksi u.
By jednym z autorów przek adu kalwi skiej Biblii Brzeskiej. W Pi czowie
ufundowa ksi gozbiór (g ównie dzie a reformatorów szwajcarskich) za sum 40
dukatów. Tu tak e o eni si z szesnastoletni mieszczk .
Zainteresowany doktryn anabaptyzmu, odby w 1569 podró do wspólnot braci
luterskich, a w 1572 przyj chrzest braci polskich i od 1573 rozpocz dzia alno
jako kaznodzieja aria ski w Krakowie, w Lutos awicach (1586 –1588) i w
Chmielniku.
121
Stanis aw Lubieniecki
Pod Ciachowskim w 1652-1653 latach wiczy si w naukach i
by jego pomocnikiem jako pastora, Stanis aw Lubieniecki syn
Krzysztofa, pisarz historii Reformacji w Polsce. Wybitny arianin,
zas ony dziejopis ruchu aria skiego, Astronom, historyk i pisarz.
Jego nazwisko w pismach angloj zycznych zapisywane jest równie
jako Lubiniezky lub Lubyenyetsky.
Stanis aw Lubieniecki (m odszy)
herbu Rola (Raków 23 sierpnia 1623 –
Hamburg 18 maja 1675)
Fotografia portretu z XVII w.
wykonana przez T. Przypkowskiego
Studiowa
na
Akademii
Rakowskiej, po jej likwidacji w
1638 nauk
kontynuowa
w
Kisielinie na Wo yniu. W 1644
wyjecha do Torunia, gdzie pobiera
nauki prywatne. Korzystaj c ze
stypendium zborowego, kontynuowa nauk we Francji oraz
Niderlandach w latach 1646–1650. W 1646 zapisa si na
Swoje radykalne pogl dy spo eczne przedstawia w pismach polemicznych i w
wielu dysputach, m.in. na sejmach i synodach; do najs ynniejszych nale a dysputa
Szomana z jezuit Piotrem Skarg w domu upnika Prospera Prowany w Krakowie
(w domu tym go cili czo owi w oscy antytrynitarze, m.in. Jerzy Blandrata,
Bernardino Ochino, Giovanni Alciato i Giovanni Valentino Gentile). Polemizowa
tak e z Socynem.
Najwa niejszym dzie em Szomana jest autobiograficzny Testamentum ultimae
voluntatis (opublikowany w 1684 w Amsterdamie w Bibliotheca antitrinitariorum
Ch. Sandiusa), t umaczenie na j zyk polski: Testament, t um. I. Ucho ska, w:
"Literatura aria ska w Polsce XVI wieku. Antologia", oprac. L. Szczucki, J. Tazbir,
Warszawa, 1959.
122
uniwersytet w Orleanie, po roku przeniós si do kalwi skiej uczelni
w Saumur, potem zapisa si na katolicki uniwersytet w Angers. W
1649 zapisa si na uniwersytet w Lejdzie, gdzie odby rozmow z
Kartezjuszem na temat ruchu Ziemi. Wkrótce te powróci do Polski.
W 1654 zosta ministrem zboru aria skiego w Czarnkowach. W
czasie potopu szwedzkiego 25 pa dziernika 1655 stan na czele
delegacji braci polskich, która uda a si do króla Szwecji Karola X
Gustawa by zabiega o przywrócenie arianom ich swobód
wyznaniowych. Schroni si w Krakowie pod opiek garnizonu
szwedzkiego. Po kapitulacji miasta 1 wrze nia 1657 uda si na
Pomorze Szwedzkie.
Zaj si pisaniem rozpraw teologicznych, które spotka y si z
ostrym atakiem luteran. W 1658 jako arianin zosta formalnie
skazany na banicj moc decyzji sejmu. Nowego protektora uzyska
w osobie króla Danii Fryderyka III. Zamieszka w Hamburgu, gdzie
nieustannie by atakowany przez kler lutera ski. Zosta otruty wraz z
dwiema córkami, w niewyja nionych okoliczno ciach. Zw oki jego
spocz y na cmentarzu przy katedrze w Altonie ko o Hamburga. Jego
praca z lat 1666–1668 pt. Theatrum Cometicum jest ilustrowan
antologi 415 komet, które pojawi y si a do 1655. Jeden z kraterów
Ksi yca zosta nazwany na cze astronoma jego nazwiskiem.
Po mierci Krzysztofa Lubienieckiego zosta w tym e roku 1648
kaznodziej tutejszego zboru w Siedliskach, Andrzej Wiszowaty.
Wspó pracowa do r. 1649 z Paw em My likiem, który w charakterze
ministra przebywa od r. 1643 w Siedliskach, Dobrzyniu i azinie.
Towarzysz jego pracy zborowej w Lubelskiem My lik pozostawa
w Siedliskach do r. 1653, kiedy zwolniono go na w asn pro
z
2
urz du ministra . Kaznodziejami zboru w Siedliskach byli: w 1650 r.
- Jan Ciachowski, 1654 r. - Stegmann i jego pomocnik Jerzy
Gej anowski3. Wiszowaty nie osiad tu na sta e. Wkrótce po
przybyciu do zboru w Siedliskach z polecenia Braci uda si do
Krakowskiego i Sandomierskiego, celem zapewnienia ochrony od
mo nych protektorów arianom w Warszawie przed atakami
przeciwników.
Zawierucha kozacka zmusi a go do szukania schronienia w
okolicy Gda ska, - w Buskowie, potem w Straszynie. Powróci
Wiszowaty do Siedlisk w r. 1649, lecz tego roku przeniesiono go do
123
Radostowa pod Krakowem. Po zniesieniu tam zboru zosta w r. 1652
ministrem w Robkowie (pow. biecki, w wojew. krakowskim),
obejmuj c równocze nie nadzór nad zborem luc awickim.
Z wkroczeniem do Polski wojsk nieprzyjacielskich rozpocz y si
cz ste w drówki Wiszowatego.41 Z Ro nowa, gdzie przez pewien
czas przebywa , na wie o pogromach arian, dokonywanych przez
umy ch opów w Nowym S czu, uda si do Robkowa, 42stamt d
wkrótce do Czarkowa, gdzie patronem zboru by Hieronim
Moskorzowski, ministrem za
Stanis aw Lubieniecki, syn
Krzysztofa, przysz y autor dzie a: Historia reformationis polonicae.
Nadci gaj ce od strony Opatowa rzesze ch opskie zmuszaj
dzia aczy aria skich do ucieczki. Zniszczono wtedy zbór wraz z
ca ym dobytkiem i bibliotek Lubienieckiego.
Wiszowaty wespó z wspó wyznawcami po pieszy do
opanowanego przez Szwedów Krakowa. Po wyj ciu stamt d wojsk
nieprzyjacielskich pod
do Robkowa,
nast pnie
do
Wrocimirowej. Pracy pasterskiej oddawa si tu nawet po og oszeniu
w r. 1658 edyktu przeciw aria skiego. W marcu 1660 r. bra udzia w
dyspucie pomi dzy arianami a katolikami w Ro nowie, 11 za lipca
opu ci Polsk . Na obczy nie, sk d dwukrotnie pokryjomu na czas
krótki wraca do Polski, przebywa kolejno w skim Kluczborku, w
Kesz-marku, Mannheimie, wreszcie w Amsterdamie. Pisa dzie a
polemiczne, czy to odpieraj c w nich ataki ksi dza Miko aja
Cichowskiego T.J., b
zwalczaj c pogl dy Krzysztofa Sandiusa.
Du o pracy w
Wiszowaty, gromadz c i przygotowuj c do druku
kopisy swych wspó wyznawców, wydane w zbiorze: Bibliotheca
Fratrum Polonorum. Zmar Wiszowaty 29 lipca 1678 r.1K
Zbór aria ski w Siedliskach upad nied ugo po Szwedzkiej wojnie
w 1658 a jego wyznawcy, ich opiekun Miko aj Suchodolski, tak
nieugi ty w swoich zasadach, poszli na wygnanie do Siedmiogrodu,
sk d Suchodolski przeniós si do Prus Ksi cych i tam zmar .
41
Al. Kossowski Protestantyzm a Lublinie i Lubelskim Lublin 1933 s. 205
Chmaj, Andrzej Wiszowaty, str. 197—207.
2
Tam e, str. 197—198. 3M. H., Zbory i sen. prot., str. 241.
4
Bali ski—Lipi ski, II, str. 1127.
42 1
124
W dawnym zespole dworsko-pa acowym w Suchodo ach, przy
szosie mi dzy mostem a remiz stra ack zachowa y si do chwili
obecnej ruiny budynku z bia ego kamienia okre lanego jako
"Kaplica po aria ska" . Obiekt pierwotny wzniesiony zosta na
pocz tku XVII wieku przez Suchodolskich i s
wyznawcom
arianizmu do nabo stw religijnych.
Po ich zaprzestaniu, zosta najprawdopodobniej przebudowany na
spichlerz. Po 1816 roku przebudowywany by jeszcze kilkakrotnie i
pe ni funkcj budynku mieszkalnego tzw. czworaku. Po 1944 roku
stanowi w asno Urz du Gminy w Fajs awicach i jeszcze do lat 70tych u ywany by przez dawnych pracowników folwarku.
Utraciwszy sw dotychczasow rol o rodka aria skiego,
Siedliska podupad y, cho w 1827 wie liczy a 104 domostw. W
1828 roku naprzeciw owego aria skiego browaru, wtedy ju nie
istniej cego, wzniesiono gmach na pomieszczenie maszyn
Pistoryusza i przesz o 300 sztuk byd a.
cicielem maj tku w Siedliskach, do którego nale y jeszcze
Marysin i Ksawerówka, a którego nazwiska pami taj niektórzy
mieszka cy, by bogaty, pochodzenia ydowskiego ,,Majer". Do
niego nale a funkcjonuj ca od 1904 roku, fabryka wódek i
likierów. Za w asne pieni dze wybudowa szos kamienn do
Fajs awic i Marysina. Oprócz fabryki wódek w Siedliskach istnia a
tak e garbarnia skór, m yn, tartak, posterunek i s d.
Po roku 1914 kolejnym w cicielem maj tku zosta yd, Szmul
Ajchenbaum, który zarz dza nim a do drugiej wojny wiatowej, do
czasu gdy zosta wysiedlony przez Niemców i wys any do Radomia
sk d ju nie wróci . W czasie okupacji maj tek przej li Niemcy i do
lipca 1944 roku zarz dza nim Szwarc. (…)
125
Wyp dzenie Braci Polskich z Rzeczpospolitej
Na sejmiku lubelskim 21 czerwca 1658 r. pos om obranym na
sejm, maj cy si odby w Warszawie 10 lipca, polecono w nadanej
im instrukcji da wydalenia arian z Polski:43
„A e od Boga, dawcy wszystkiego dobra, najwarowniej pocz tki
swoje bior rzeczy i sprawy wszystkie, tego w Trójcy wi tej
jedynego cultum w ojczy nie naszej promovendum, a sekty wszystkie,
które by Filium Dei przedwiecznego i w naturze Deo Patri et Spiritui
Sancto równego przed wieki nie przyznawali, jako to aria skie, albo
anabaptistarum, wykorzenienie z Korony i czas do rugowania ich
albo do wyprzedania si za spoin stanom namow naznaczy stara
si b
panowie pos owie "2. 44
Sejm, który si zebra w Warszawie w czerwcu 1658 r., nie
zwleka d ugo z decyzj . W uchwale z 10 lipca nakaza , aby bracia
polscy, którzy nie przejd na katolicyzm, opu cili kraj; sejm zostawi
im trzy lata na wyprzedanie maj tków i za atwienie swoich spraw.
Za wyznawanie i krzewienie arianizmu zagro ono kar mierci.
Uchwa sejmu warszawskiego 1658 r. zakazano pod kar
mierci krzewienia i popierania sekty aria skiej i wyznawania jej
zasad. Opornym arianom, którzy by nie chcieli wyrzec si swych
wierze , wyznaczono trzyletni termin do wyprzedania dóbr i
opuszczenia Polski. Wzbroniono im równie pod kar mierci
odprawiania nabo stwa i piastowania urz dów publicznych1.
Ju w roku nast pnym na sejmie warszawskim skrócono trzyletni termin pobytu arian w Polsce, wyznaczony im dla
zlikwidowania spraw maj tkowych, do dwóch lat. Nakazano
mianowicie pod kar mierci tym z nich, którzy by nie przyj li
43
Al. Kossowski Protestantyzm a Lublinie i w Lublin 1933 s. 195-196
44 1
Nie inaczej post powali ró nowiercy wielkopolscy owych czasów, n. p.
Miko aj Rej z Nag owic, prawnuk poety, Chrystian Dziembowski z synami Janem i
Baltazarem oraz Krzysztof i Aleksander Unrug. Leon Bia kowski,
Szkice z ycia Wielkopolski w siedemnastym wieku. Pozna , 1925, str. 98—101.
s
A. P. L., Castr., Vol. N. 83, 1658 r., k. 804 v.
126
wiary Ko cio a katolickiego, opu ci kraj przed dn. 10 lipca 1660
r.2.
Na sejmach lat 1661-1662 wydano jeszcze ostrzejsze
rozporz dzenia antyaria skie, a donosicielowi, który wska e nienawróconego arianina, przyznano prawo do po owy maj tku tego
heretyka. Reakcyjny poeta i historyk Wespazjan Kochowski zwraca
si w roku 1661 do braci polskich z nast puj cymi s owami:
Wychod swacho Babilonu.
Nierz dnico wszeteczna,
Sarmackiego molu tronu.
Ojczyzny ha bo wieczna,
Fora ze dwora, precz z korony.103 …
Na wydanie tego wyroku nie wp ywa y bynajmniej wzgl dy pa stwowe,nie mo na by o bowiem zarzuci socynjanom najl ejszej nawet zdrady - lecz
powody czysto teologicznej natury, g ównie za nauka socynjanów, zaprzeczaj ca Chrystusowi przedwieczno ci. 45 Wyrok ten opiera si na
ca kiem fa szywych przes ankach. Pot pia on socynjanów na mocy praw
wydanych przeciw heretykom jeszcze za panowania W adys awa Jagie y, a
zniesionych ju uchwa sejmow , zapewniaj zupe swobod wyznania.
Zupe nie niew ciwie i bezpodstawnie zastosowane zosta y do antytrynitarzy
prawa wydane przeciw husytom, którzy nigdy nie zaprzeczali istnieniu
Trójcy wi tej, podczas gdy innych
ewangelików, podzielaj cych
przekonania husytów, wyrok ten nie dotyczy . Dziwnym, zaprawd , by ten
wyrok, og oszony z przyczyn wyznaniowych w kraju, w którym tolerowano
ydów a muzu manom udzielano wszelkich praw obywatelskich. (…)
Wygnano z Polski arian, gdy nie umiano i nie chciano im
przebaczy podwójnej zbrodni - „zbrodni" herezji spo ecznej i
religijnej. Na obczy nie znalaz a si elita umys owa arian. Wygnano
z Polski my l, gdy ta nie by a ju potrzebna w wieku rosn cej
bezmy lno ci, fanatyzmu wyznaniowego i ciemnoty. Z faktu
wygnania arian niebo mia o sposobi „szcz liwe trophea", a Pan
45
W. Krasi ski: Zarys Dziejów Reformacji …2 Cz. II s.30 -34, 233
127
Zast pów „b ogos awi w dalszych progresach" 46. Jak owa
„felicitas" wygl da a, pokaza a niedaleka przysz
.
Rozpierzchli si wi c oni po Europie, udaj c si do krajów, w
których spodziewali si znale
bezpieczne schronienie przed
prze ladowaniem religijnym.
Stan li Bracia Polscy przed trudnym do rozwi zania problemem:
mieli wybiera pomi dzy tu aczk na obczy nie a wyrzeczeniem si ,
chocia by pozornym tylko, wyznawanych przez nich nauk.
Wielu z nich przechodzi o na katolicyzm, byle tylko nie opuszcza
rodzimych progów. Nie zabrak o jednak w ich szeregach ludzi
bardziej zahartowanych, jak na przyk ad p. Suchodolski,
Lubienieccy, Andrzej Wiszowaty, Samuel Przypkowski i inni, którzy
opu cili Polsk , tworz c nowe ogniska propagandy aria skiej w
Holandii, Siedmiogrodzie, czy Prusach.
Ze zboru lubelskiego najwi cej wygna ców posz o do Prus
Ksi cych. Udali si tam m.in. Kazimierscy (W adys aw i Stefan),
Andrzej Lubieniecki i inni.
Banici polscy w Prusach Ksi
cych47
Bracia polscy, zwani arianami, socynianami, atytrynitarzami i
chrystianami, a pó niej na Mazurach tak e unitariuszami, osiedlili
si na terenie Prus Ksi cych po 1658, a ich wspólnoty istnia y tam
do 1803.
Przed uchwa sejmow z 1658 skazuj cych braci polskich na
wygnanie w Mikoszach, w 1637 osiedli si arianin Franciszek
Pu kowski (Pu awski ?). Decyzj o liczniejszym osadnictwie na
terenie Prus Ksi cych podj to na synodzie w Cluj (w 1663). Po
tym pewna grupa braci polskich przenios a si z Siedmiogrodu na
teren obecnych Mazur.
Osadnictwem arian zainteresowany by elektor Fryderyk Wilhelm
ze wzgl du na potrzeb zaludnienia pustek po polskich najazdach
represyjnych w 1656 – 1657 na Prusy Ksi ce. Najazdy te z
46
47
Vol. Leg. T. IV. Warszawa 1786, s. 389 (3 konstyt. sejmu 1662 r. z 20 ).
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
128
udzia em Tatarów realizowane by y po uznaniu si przez elektora w
dniu 17 stycznia 1656 lennikiem Szwecji z Prus Ksi cych. W
wyniku tych najazdów z terenów, gdzie by a g ównie ludno polska
(osadnicy z Mazowsza i Kujaw od lat zasiedzieli na terenie Prus
Ksi cych) znaczna cz
mieszka ców z terenów obecnych
powiatów:
piskiego,
oleckiego,
e ckiego,
go dapskiego,
gorzewskiego, gi yckiego i w cz ci k trzy skiego i
mr gowskiego sprzedawana by a na targach niewolników w
Stambule. Jak pisa Wojciech K trzy ski taki los spotka hrabin
Mariann Lehndorff (z domu Szlichtyng) ze Sztynortu.
Pewna ich liczba uda a si bezpo rednio do Prus, gdzie ich go cinnie
przyj ksi
Bogus aw Radziwi , zarz dzaj cy tym krajem z ramienia
elektora brandeburskiego, z którym blisko by spokrewniony 48. Z pocz tku
socynianie doznawali tam ró nych przykro . Rych o jednak si okaza o,
ziemia ta nie stanowi zupe nie bezpiecznej przystani dla
prze ladowanych braci polskich. Pastorzy lutera scy w Prusach i
podburzana przez nich szlachta domagali si wygnania arian z tej
krainy i omal e nie urzeczywistnili swych pragnie . Doznali daleko
id ce ograniczenia swobody wyznaniowej, lecz wskutek pro by
przedstawiciela ich Samuela Przypkowskiego, jednego z najznakomitszych
pisarzy Braci, elektor brandeburski udzieli im zupe nej swobody wyznania,
któr odt d trwale si cieszyli, pomimo oporu stawianego im przez stany
pruskie 1670 i 1679 roku. Utworzyli oni tam dwie osady: w Rutowie i
Andreaswalde, blizko granicy polskiej. W r. 1779 potomkowie ich otrzymali
od króla Fryderyka II pozwolenie na budow ko cio a; mimo to nieliczne ich
zbory stopniowo si zmniejsza y. Pod ug urz dowych wiadomo ci
socynjanie w Andreaswalde istnieli do pocz tku XIX wieku; w 1803 roku
zbór ich rozwi za si i obecnie nie pozosta o ze adnego ladu. W Prusach
o jeszcze w r. 1838 dwóch socynjanów staruszków, a mianowicie
Morsztyn i Schlichtyng; pochodzili oni z rodów, które odznaczy y si w
48
Bogus aw ksi
Radziwi by ostatnim protestantem tej rodziny. By
on synem Jakóba Radziwi a i Zofji El biety, ksi ny brandeburskiej, córki
elektora Jana Jerzego. Ws awi si czynami wojennymi. Chocia przez
traktat w Oliwie zupe
otrzyma amnesti za stawanie po stronie króla
szwedzkiego, uda si do Prus na stanowisko gubernatora generalnego tej
prowincji. Umar w Królewcu.
129
pi miennictwie i dziejach Polski. Rodziny ich jako te inni socynjanie w
Prusach przyj li protestantyzm.
Do najbardziej znanych braci polskich osiad ych na terenie Prus
Ksi cych nale
Samuel Przypkowski, który na sta e osiedli si
tu w 1661 pocz tkowo w Kotle, a od 1666 wraz z Miko ajem
Suchodolskim wszed w posiadanie Kosinowa na zasadzie w asno ci
zastawnej. Nieco wcze niej Zbigniew Morsztyn w 1663 zosta
do ywotnim dzier awc Rudówki i pó niej Jagodnego. Kosionowo i
Rudówka by y najwa niejszymi o rodkami duchowymi braci
polskich w Prusach Ksi cych.49 . 50 (…)
Polscy wygna cy w Siedmiogrodzie
W Siedmiogrodzie i nast pnie w Prusach Ksi cych przebywa i
tam zmar wyp dzony z Siedlisk3 Miko aj Suchodolski 32°, który
.sprzeda byle za co swe dobra ca emu szeregowi osób 51.
Wraz z nim znaczna liczba Braci Polskich uda a si do
Siedmiogrodu i na W gry: partia tych wygna ców, z ona z 380
ludzi, zosta a po drodze napadni ta przez nas anych prawdopodobnie
zbójów, którzy obdarli ich z resztek mienia, i, którym uda o si
dotrze do celu swej podró y, gdzie przyj ci zostali go cinnie przez
magnatów w gierskich, Stefana Tekelego i Franciszka Raday'a,
którzy z wielkim wspó czuciem starali si ; nie ulg ich n dzy.
Wychod cy, przybyli do Siedmiogrodu, znale li u swych
wspó wyznawców pociech
i wspó czucie oraz bezpieczne
schronienie, gdzie mogli spokojnie
i oddawa si wyznawaniu
swej wiary. (…) K52
Siedmiogród (Transylwania) gdzie od XV wieku osiedlali si
Niemcy z Flandrii, znad Mozeli, a szczególnie krajów saskich,
stanowi wschodnie tereny królestwa w gierskiego. Po zniszczeniu
49
Geografia osadnictwa aria skiego na terenie Prus Ksi cych [edytuj]
Polski zbór aria ski w Koloswarze, (Cluj -Transylwania nw Rumunii) w
Siedmiogrodzie, istnia do ko ca XVIII wieku. H. M.
Walerian Krasi ski Zarys dziejów reformacji. Tom II cz. II. s . 31 -3 4
5050
51 WAPL, Castr. 87, s. 849v.-851.
52 1
3
Chmaj, Andrzej Wiszowaty, str. 197-207. 2 Tam e, str. 197—198.
M. H., Zbory i sen. prot., str. 241. 4 Bali ski- Lipi ski, II, str. 1127.
130
przez Turków pa stwa w gierskiego w 1541 roku, powstaje
autonomiczne ksi stwo (hospodarstwo), zlikwidowane w 1691 roku,
które przesz o pod w adze Austrii. Niemcy zwani "Sasami"
szczególnie w rejonie Sibiu (Harmanstadt) byli zwolennikami
humanizmu, post pu gospodarczego, znacznej demokracji (np.
bezpo redniego wyboru wójtów, burmistrzów). Tutaj rozwin si
luteranizm. Reform luteranizmu w Siedmiogrodzie przeprowadzi
Honter (Johannes Gras) 1498-1549. Tutaj luteranie znajduj podatny
grunt i tolerancj ze strony hospodarów siedmiogrodzkich. Przecie
hospodar Gabriel Bethlen by zdecydowanym przeciwnikiem rekatolizacji W gier - st d jego wyprawa 4 listopada 1619 roku na
cz
habsbursk W gier. Z kolei w Polsce w latach 1562-65 z
ko cio a ewangelicko-reformowanego wydzieli a si grupa jako zbór
mniejszy zwany ZBOREM ARIA SKIM, za za przyk adem Czech
zwanym jako BRACIA POLSCY. Zbór rozwija si w ci gu 100 lat. Z
jego aktywnej spo eczno ci znani s pisarze W. Potocki czy te Z.
Morsztyn. Bracia Polscy przyjmowali chroni cych si w Polsce,
przed inkwizycj i zachodnimi teologami katolickimi, uchod ców z
Europy Zachodniej. Los Braci Polskich uleg zasadniczej zmianie po
najazdach szwedzkich. Pos dzono ich o sprzyjanie lutera skiemu
Karolowi X Gustawowi. Na nich spad y pierwsze represje w okresie
masowych ruchów anty szwedzkich, po powrocie Jana Kazimierza
do kraju. Na sejmie 1658 roku og oszono banicj arian. Bracia
Polscy mogli przej na katolicyzm. Opornym grozi a kara mierci i
konfiskata maj tku. Rok pó niej Sejm w tzw. konstytucji o arianach
zaostrzy rygory. W rezultacie w trybie przy pieszonym rozpraw
przeciwko nim w s downictwie wyprowadzono specjalny rejestr
aria ski. Z konieczno ci od wiosny 1660 roku Bracia Polscy z
rodzinami w druj do regionów lutera skich w Prusach Ksi cych i
Siedmiogrodu. Historycy mówi o emigracji kilkuset polskich
rodzin. Najliczniejsza grupa osadzi a si w Siedmiogrodzie, a
szczególnie w rejonie Sibiu. W ten sposób w roku 1660 powsta a
pierwsza POLONIA na ziemi rumu skiej, gdzie Polacy znale li
yczliwo w ród spo eczno ci rumu skiej i saskiej. Potomkowie
Braci Polskich wro li w spo eczno rumu sk . Warto by oby
131
zg bi histori Braci w rejonie Sibiu - temat dla polskich i
rumu skich uczelni. 53 (…)
ona Jana Kazimierza, królowa Marja Ludwika Gonzaga,
pozwoli a im osi
na Szl zku w ksi stwach swoich, Opolskiem i
Raciborskiem, a za jej przyk adem poszli niektórzy ksi ta szl zcy.
Socynjanie, rozproszeni po ró nych miejscowo ciach tego kraju, nie
mog c zak ada
odr bnych zborów, przechodzili tam na
protestantyzm albo te z czasem opuszczali Szl zk. Wielu z nich
uda o si do Mannheimu i tam, pod opiek palatyna re skiego,
za yli zbory, które nie trwa y wszelako d ej nad trzy lata, gdy ,
ci gn wszy na si podejrzenie o d no do szerzenia swych zasad,
co ze wzgl du na znan ich gorliwo
by o prawdopodobne,
niebawem znów zmuszeni byli rozej si po wiecie. Wi ksza ich
cz
uda a si do Holandii, k dy cieszyli si zupe
swobod
wyznania. Znale li oni tam kilku swych wspó wyznawców, którzy,
wraz z niemieckimi i angielskimi socynjanami, dawali znaczne
zasi ki pieni ne wygnanym z Polski braciom. Dalszych wiadomo ci
o losie wychod ców nie posiadamy. Nale y jednak przypuszcza , e
na nowej siedzibie za yli nowe zbory, gdy w r. 1680 socynjanie
wydali w Amsterdamie Nowy Testament w j zyku polskim.
Tak zako czy si w Polsce byt arian, której nauka, z W och
pochodz ca, rozwin a si i utrwali a w kraju naszym. (…)
53
ród o: 1) Wielka Encyklopedia tom 4, wyd. PWN Warszawa 2001 r
2) J. Tazbir "Arianie i Katolicy" Warszawa- 1977 r.
132
III
Zbór Ewangelicko – Reformowany (kalwi ski) w Piaskach
Na pocz tku XVII wieku Piaski zosta y sprzedane Suchodolskim.
W latach dwudziestych, w wyniku procesu wytoczonego przez
Ko ció Katolicki, arianie utracili prawo u ytkowania budynku
dawnej parafii p.w. w. Miko aja. Ostatecznie Piaski musieli
porzuci w 1643 roku z powodu przyj cia kalwinizmu przez Adama
Suchodolskiego (zm. 1656).
Na synodzie be yckim w maju 1649 r. kalwini zawarli ugod z
luteranami, okre laj
warunki, pod którymi w zborze piaseckim
ma si odprawia nabo stwo dla wiernych obu wyzna 3. 1
sierpnia 1649 r. dokonano po wi cenia zboru4. W 1650 r. luteranie
uzyskali od dziedzica, Adama Suchodolskiego, przywilej na
za enie oddzielnej wi tyni 5. 6.
Matka Adama Jadwiga z Podlodowskich nale a do ko cio a
ewangelicko-reformowanego. Po mierci m a opiekunem syna
uczyni a swojego wspó wyznawc . Nauczycieli dobiera a jednak
spo ród arian, co sta o si nawet przedmiotem krytyki na synodzie
kalwi skim (Krasnobród, 1638 rok). Adam Suchodolski zdecydowa
si ostatecznie przyj
kalwinizm. Czy jego konwersja by a
przyczyn rodzinnej tragedii? Tu po odej ciu od arianizmu
Suchodolski miertelnie postrzeli siostr . Podejrzewano, e uczyni
to, poniewa odmawia a z enia ewangelicko-reformowanego
wyznania wiary. Okoliczno ci zdarzenia by y jednak niejasne, móg
to by wypadek. T drug wersj podaje autorytatywny i
wyczerpuj cy Polski S ownik Biograficzny. Suchodolski przyst pi
do budowy nowej siedziby ko cio a. Przedsi wzi cie trwa o jak na
tamte czasy bardzo d ugo, to jest sze lat. Obok zboru znajdowa a
si szko a dla szlachty i kandydatów na ministrów oraz przytu ek dla
ubogich. Budynki by y drewniane. Prawo odprawiania nabo stw w
tym miejscu mieli tak e luteranie, którzy jednak wkrótce rozpocz li
budow w asnej wi tyni.
133
Do zboru w Piaskach, konkuruj cego z Be ycami o miano
lubelskiego,
nale eli
przedstawiciele
rodzin
Rayskich,
Orzechowskich,
Boguckich,
urowskich,
Wielowieyskich,
Rudnickich, Spinków, Stryjnowskich, Komorowskich, Wyd gów,
Bortnowskich. Piaski wkrótce sta y si wa nym w kraju, a
najwa niejszym na Lubelszczy nie, o rodkiem kalwinizmu.
Adam Suchodolski by wyj tkowo zaanga owanym patronem
zboru. Przez kilkana cie lat regularnie ucz szcza na obrady
synodów, co by o rzadko ci . Sprawowa tak e liczne funkcje
publiczne (m.in. chor ego lubelskiego), wielokrotnie marsza kowa
sejmikowi województwa, by tak e deputatem do s du kapturowego
oraz do rozlicze poborców podatkowych, co wiadczy o zaufaniu,
jakim darzy a go spo eczno szlachecka. Trudno jednak stawia
Adama Suchodolskiego za wzór, gdy w 1655 roku staje u boku
Karola X Gustawa. Wychowani na sienkiewiczowskiej wizji Potopu
instynktownie uwa amy go za zdrajc . Miejmy nadziej , e lektura
Sienkiewicza jeszcze d ugo, mimo stara ministerstwa edukacji,
porywa b dzie Polaków. Pami tajmy jednak, e jego celem by o
"pokrzepienie serc", a nie nauczanie. By beletryst , a nie
dziejopisem, cho jego dzie a daj wiadectwo imponuj cej wiedzy
historycznej. Z perspektywy 1655 roku opowiedzenie si za
Szwedem by o raczej zdrad Jana Kazimierza ni Rzeczypospolitej.
Jak uj to Antoni M czak: "Karol jest postrzegany jako obcy,
Kazimierz jako swój. Ale to szlachta decyduje, kto jest królem" (1).
Dopiero traktowanie kraju jako okupowanego, a nie poddanego,
ods oni o prawdziwe intencje Karola Gustawa. Adam Suchodolski
zmar w 1656 roku, trudno zatem powiedzie , czy by zdrajc
ojczyzny, czy te jak prawie ca y stan szlachecki liczy , e
odst pienie Jana Kazimierza zapobiegnie wojnie w Koronie i na
Litwie. Protestanci mieli z pewno ci nadziej , e nowy w adca
poprawi ich po enie, jednak bez poparcia katolickiej wi kszo ci
kampania szwedzka szybko utkn aby w martwym punkcie. Tu
nasuwa si pewna refleksja. Francuzi, którzy w szesnastym wieku
odwiedzali Rzeczpospolit , odnotowywali, e Polacy uwa aj , i
je li kiedykolwiek pa stwo posun oby si do przemocy w sprawach
religii, obywatele „ju nigdy z tak powszechn gorliwo ci nie
134
stan liby do obrony pa stwa" (2). Okaza o si to prawd w
kontrreformacyjnej Rzeczypospolitej.
Wdowa po Adamie Suchodolskim wkrótce wysz a powtórnie za
za Jana Teodoryka Potockiego (1608-1664). Dzi ki niemu
rodzina pozosta a przy wyznaniu ewangelickim. Jednak liczba
cz onków ko cio a ci gle mala a. Po mierci Jana Teodoryka
Potockiego (1608-1664) patronat przej jego pasierb Zbigniew
Suchodolski (1647-ok. 1687), a nast pnie jego brat Teodor (16511714). Znajdowa si tutaj drewniany ko ció kalwi ski s
cy
okolicznej szlachcie i lubelskim Szkotom.
Ko ció kalwi ski na wzgórzu zamkowym w Piaskach
Ministrem zboru kalwi skiego w r. 1650 by Samuel Kessner,
diakonem za Daniel Aram 6. .54 Na synodzie be yckim w maju
1649 r. kalwini zawarli ugod z luteranami, okre laj
warunki, pod
którymi w zborze piaseckim ma si odprawia nabo stwo dla
54 1
Tam e, k. 142. 2 Tam e k. 230. 8 „In ". Tam e k. 609.
Nieco zagadkowa wydaje si wzmianka wizytatora w r. 1721 o szkole
kalwi skiej w Be ycach, poniewa zniesiono j na mocy uchwa y synodu z
r. 1663. By mo e, e jednak istnia a i nadal wbrew temu zarz dzeniu.
135
wiernych obu wyzna 3 . 1 sierpnia 1649 r. dokonano po wi cenia
zboru 4. ( …)
Kolejnymi patronami zboru ewangelickiego byli Zbigniew (1647ok. 1687), a nast pnie Teodor Suchodolski (1651-1714). Teodor nie
tylko dba o ewangelików spotykaj cych si w Piaskach, ale nie
szcz dz c rodków finansowych, próbowa uchroni tak e inne
rodki przed likwidacj . By tak e wzorowym obywatelem - bra
udzia w wojnach u boku Jana III Sobieskiego, Stanis awa
Jab onowskiego, Hieronima Lubomirskiego.
Ruiny ko cio a w Piaskach
Lubelskich
(pod ug fotografii z r. 1899).
Pleban
ko cio a
katolickiego w Piaskach w r.
1723 wytoczy dziedzicowi
miasta
Suchodolskiemu,
owczemu
lubelskiemu,
proces o napraw zborów
ewangelickiego
i
luterskiego, daj c ich zniesienia. Trybuna dn. 11 maja 1725 r.
skaza pozwanego na kar pieni
oraz poleci zniszczy dorobek
prac restauratorskich, wzbraniaj c równocze nie nadal wszelkiego
remontu. Same zbory jednak utrzymano ze wzgl du na to, e istnia y
jeszcze przed og oszeniem konstytucji sejmowej z r. 1632. W
pierwszej po owie XVIII wieku Trybuna Koronny dwukrotnie
(1723, 1744) rozpatrywa skargi katolików domagaj cych si
zamkni cia ko cio a w Piaskach. Z Suchodolskimi procesowa y si
spowinowacone rodziny, miejscowy pleban w 1724 roku wytoczy
proces o remont budynku ko cielnego bez wymaganej prawem
zgody biskupa. Remontu podj si Bogumi Aleksander Suchodolski
(1686-1741), formalno ci nie dope ni , gdy stan ko cio a wymaga
natychmiastowej interwencji. Proces odbi si g nym echem,
poniewa zas dzono grzywn w wysoko ci 112 tys. z , zmniejszon
136
ostatecznie do 38400 z . Koszty procesu wynios y 25500 z .
Suchodolskim po pieszyli na pomoc ewangelicy z ca ej Polski,
niemniej jednak rodzinny bud et zosta powa nie nadszarpni ty. Co
gorsza, remontu nie uko czono, a fatalny stan budynku
uniemo liwia u ytkowanie go.
Kalwini zwrócili si zatem do luteranów z pro
o u yczenie
wi tyni. Ci jednak, mimo porozumie mi dzy ko cio ami
mówi cych o wspólnym u ytkowaniu budynków, zgodzili si
udost pni swoj siedzib tylko na okres kilku lat.
W zwi zku z tym kolejny dziedzic Piask Teodor (1719-1796)
zdecydowa si wznie nowy zbór. Budowa rozpocz a si w 1783
roku. Przedsi wzi cie trwa o jak na tamte czasy bardzo d ugo, to jest
sze
lat. Obok zboru znajdowa a si szko a dla szlachty i
kandydatów na ministrów oraz przytu ek dla ubogich.
Prawo odprawiania nabo stw w tym miejscu mieli tak e
luteranie, którzy jednak wkrótce rozpocz li budow w asnej
wi tyni.
Jej koszty pokrywali Suchodolscy samodzielnie, synod w Sielcach
odmówi bowiem wspó finansowania z powodu braku funduszy.
Ko ció wybudowano szybko, ale równie niedbale. By to
murowany budynek z kwadratow wie . W tym czasie do zboru w
Piaskach nale eli ju
tylko Suchodolscy, Wielowieyscy,
Stryjnowscy, Koseccy.
Akt erekcyjny:
„Dnia 27 pa dziernika 1783 roku po ono kamie w gielny pod
fundamenty ko cio a reformowanego z wielk uroczysto ci . Ten kamie
by d ugi trzy wierci okcia i pó torej wierci okcia szeroki, wyciosany jak
skrzynka; na wierzchu pokrywa z równego kamienia. Za ono w ten
kamie pod ugowat flaszeczke z winem starem, które ju 30 lat by o w
piwnicy pa skiej, tak e monet - czerwony z oty polski i holenderski talar
bity polski, pó talara polskiego, dwuz otówk , z otówk , pó otego,
srebrny grosz, trojak, miedziany grosz, pó grosza i szel g, co mo na by o
dosta monety od roku 1783: niektóre sztuki by y dawniejsze, ale tego
samego króla stemplem. Tudzie trzy miedziane tabliczki z wyr ni tym
napisem. Na pierwszej tabliczce napisane by o: „Na wieczn cze i chwa
Boga w Trójcy Jedynego, pod szcz liwem panowaniem N. Stanis awa
Augusta, Teodor na Piaskach Suchodolski po zrujnowanym dawno ci
czasu reformowanej konfesji ko ciele, przez antesora swego Adama
137
Suchodolskiego 1613 fundowanego, ten kamie w gielny 1783, d. 27
Octobra na ko ció nowy tej e konfensji jako kolator zak ada". Na drugiej
tabliczce: „Osoby przy zak adaniu fundamentów przytomne: Jadwiga z
Grabowskich Suchodolska, kolatorka; Jan Suchodolski, syn; Zofia Stryje ska, córka; Karolina Suchodolska, córka; Paulina Suchodolska, córka;
Teodora Wielowiejska, wnuka (wnuczka); Maria Stryje ska, wnuczka;
Ludwik Wielowiejski, wnuk Pawe Stryje ski, zi . Die 27 Octobris 1783".
Na trzeciej tabliczce: „Osoby przy zak adaniu fundamentów przytomni:
Jan Stryje ski, podpu kownik; Marianna z Kalttregerów Stryje ska
podpu kownikówna; Zuzanna Wielowiejska, Pawe Stryje ski, chor y; X.
Samuel G owacki, pasterz ko cio a piaseckiego, reformowanego wyznania;
Fryderyk Zilchert, ar chitekt. Die 20 Octobris 1783". JWP. Pan
Suchodolski, starosta Omelnicki, jako kolator, po
i zamurowa kamie
gielny. I zaraz piewano z psalmu IL8 ostatnie cztery wiersze; potem
by a mowa, miana przez JM. Ks. G owackiego pod namiotem nad
fundamentami rozbitym, który wzi za tekst s owa Dawidowe z 1
Paralipomenom r. 29 w 13, 14,16,17.
Po sko czonej mowie ka dy z przytomnych kamie wmurowa ".
Na prze omie XVII a XVIII w. odbywa si w Piaskach synod kalwi ski w r. 16955. Ministrem zboru w r. 1676 by Daniel Aram6.
Wkrótce po Potopie zrodzi si stereotyp Polaka - katolika. Wielu
protestantów nie mia o cywilnej odwagi Potockiego i ze strachu
przed opini zdrajcy przechodzi o na katolicyzm. Z jedenastu
zborów na Dokumenty zboru z XVII i XVIII wieku dostarczaj
informacji o kondycji materialnej ko cio a. Odnotowuj liczne datki
od Szkotów, w wysoko ci od 200 do 300 z otych. Ponadto kupiec
Robert Brown, ju po powrocie do ojczyzny, ufundowa stypendium
dla pragn cych kszta ci si w protestanckich szko ach w Szkocji.
Postawi warunek, e co drugi student ma pochodzi z Polski, gdzie,
jak zauwa , jego wyznanie zanika. Datki od polskich rodzin
ziemia skich wahaj si mi dzy 1000 a 2200 z otych. Dla
porównania: za 5 z otych mo na by o w tym czasie kupi pa asz,
roczny podatek "od komina" wynosi kilka z otych, a koszty
wybudowania nowej wioski (domy, m yn, mosty) to oko o 30
tysi cy.
Cz onkowie zboru byli ofiarni, lecz coraz mniej liczni. Szkoci
asymilowali si (nie zawsze dobrowolnie, zdarza y si przypadki
odbierania dzieci si i umieszczania ich w klasztorze) lub wracali do
ojczyzny. Polacy przechodzili na katolicyzm lub przenosili si do
138
Wielkopolski. Powa ne trudno ci finansowe by y spowodowane
licznymi procesami. W pierwszej po owie XVIII wieku Trybuna
Koronny dwukrotnie (1723, 1744) rozpatrywa skargi katolików
domagaj cych si zamkni cia ko cio a w Piaskach. Z Suchodolskimi
procesowa y si spowinowacone rodziny a miejscowy pleban w 1724
roku wytoczy proces o remont budynku ko cielnego bez wymaganej
prawem zgody biskupa. Remontu podj si Bogumi Aleksander
Suchodolski (1686-1741), formalno ci nie dope ni , gdy stan
ko cio a wymaga natychmiastowej interwencji. Proces odbi si
nym echem, poniewa zas dzono grzywn w wysoko ci 112 tys.
, zmniejszon ostatecznie do 38400 z . Koszty procesu wynios y
25500 z . Suchodolskim po pieszyli na pomoc ewangelicy z ca ej
Polski, niemniej jednak rodzinny bud et zosta powa nie
nadszarpni ty. Co gorsza, remontu nie uko czono, a fatalny stan
budynku uniemo liwia u ytkowanie go.
Po ojcu patronat w Piaskach obj syn, Jan Samuel Suchodolski
(1759-1818), w przeciwie stwie do przodków ma o zainteresowany
sprawami wyznaniowymi. Gdy zmar , maj tek by tak zrujnowany,
jego syn Alojzy Józef nie by w stanie p aci pensji pastorowi
reformowanemu. Patronat Jana Samuela Suchodolskiego (17591818) oznacza upadek wspólnoty kalwi skiej w Piaskach. By on
pierwszym Suchodolskim, który zborem si nie interesowa . Wdowa
po nim, b ca w trudnej sytuacji materialnej, przesta a wyp aca
pensj ministrowi. Pastorzy w Piaskach od d szego czasu yli w
skromnych warunkach, dokumenty z lat 70. XVIII wieku
stwierdzaj , e trzyizbowa plebania wymaga remontu, a budynki
gospodarcze rozwalaj si , niemniej jednak otrzymywali z dworu
liczne wiadczenia w naturze i 300 z rocznej pensji. Tymczasem
zniszczenia, jakich dokona y w Piaskach wojny napoleo skie,
spowodowa y, e patroni wycofali si ze wiadcze w naturze, a
wkrótce tak e z wynagrodzenia pieni nego. Otrzymywane przez
duchownych od Komisji Wyzna Religijnych i O wiecenia
Publicznego 1600 z nie wystarcza o na ycie (okres napoleo ski to
czas wielokrotnego wzrostu cen, przede wszystkim ywno ci)..
Ostatni, Aleksander G owacki, opu ci Piaski w 1819 r. i zosta
duszpasterzem w Zelowie. Od tej pory pozosta ych w maj tku
protestantów do zamkni cia zboru w 1849 roku obs ugiwali
139
doje aj cy z Lublina pastorzy lutera scy (przedstawiciele tego
wyznania opu cili Piaski w 1788 roku, by to warunek uzyskania
pozwolenia na budow
wi tyni w Lublinie). Wkrótce potem
Suchodolscy stracili maj tek - kondycja finansowa zmusi a ich do
sprzeda y w 1821 roku. Co dzi zosta o po protestantach w
Piaskach? Tylko ruiny zboru wybudowanego przez Teodora
Suchodolskiego. Ma o kto wie zreszt , co w ciwie znajdowa o si
na ich miejscu. .55
Zycie zborowe w ostatnich latach XVII i pierwszych
dziesi cioleciach XVIII w., pozbawione ruchliwo ci i ywio owej
energii, ujawniaj cej si zw aszcza w drugiej po owie XVI i
pocz tkach XVII w., wiadczy o stopniowym zaniku si ywotnych
polskiego protestantyzmu. Zanik ycia zborowego stawa si coraz
widoczniejszym. Przegl d zborów wykazuje zmniejszenie ich
liczebno ci w tym okresie.
Akta wizytacji ko cio ów archidiakonatu lubelskiego w r. 1721
stwierdzaj , i w ród parafian Bychawy, Kocka, Lewartowa i innych
niegdy o rodków ruchu ró nowierczego niema wcale heretyków7.56
55
. A. M czak, W czasach "potopu", Wroc aw 1999, s. 90.
2. J. Tazbir, Reformacja, kontrreformacja, tolerancja, s. 96. Wykorzystane
materia y: K. Bem, Zarys dziejów zboru ewangelicko - reformowanego w
Piaskach Luterskich (Wielkich) ko o Lublina 1563-1649-1849, "Odrodzenie
i Reformacja w Polsce", 43 (1999), s. 86-98. A. M czak, W czasach
"potopu", Wroc aw 1999, s. 90. Polski S ownik Biograficzny, t. XXIV,
XLV, XV. S ownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów
owia skich, red. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, t. 8,
Warszawa 1887. S. Szczotka, Synody arian polskich, "Reformacja w
Polsce", 7-8 (1935 - 1936), s. 21-100.
56 1
ukaszewicz, Dz. ko c. helw. w Ma op., str. 392 -394, 104-195 Autor
dnie datuje powy szy wyrok trybunalski rokiem 1723. A. E., Rkps N.
65, k. 7 — 10. 2A. E., Rkps N. 4, k. 81 v. B. Z., Rkps N. 1184, k. 14a, N.
1185, k. 62 - 63. Rkps N. 1184, k. 21 v. — 22 v. » B. Z., Rkps N. 1184, k.
4. 4Akta wiz, z 1718-19 r. A. Kap. K., Vol. N. 58, k. 33.
6
List Skenowa ko czy ufno ci : „My tu mamy nadziej , e N. Król
pruski b dzie chcia uj si za nami, jako tego czyni nadziej ja nie
wielmo ny pose jego. Co daj Bo e! Wiem, e i Wa kochany Dobrodziej
rad i instancj nie omieszkasz w tym dopomóc, o co te pokornie prosimy.
Jegomo ci pan Suchodolski pewn b dzie mia weks o te listy od
140
W Piaskach poza 1040 katolikami mieszka drobna garstka
protestantów: kalwin Suchodolski wraz z 10 wspó wyznawcami oraz
kilku lutrów. Maj ci dysydenci swoje zbory: kalwi ski drewniany i
luterski murowany Liczba katolików w parafii be yckiej wynosi
oko o 1000 osób. Jest tam kilku kalwinów, którzy maj w Be ycach
zbór i szko 3.57
Wzgórze zamkowe w Piaskach zwane „Ko cielec"- dzisiaj
„W pó nocnej stronie miasta Piaski, za stawami rybnymi
utworzonymi na dawnych kach, na pod nie po onym wzgórzu
le cym równolegle do miasta, sia niegdy Zamek zbudowany przez
dawnych w cicieli tych ziem znanego rodu Orzechowskich i
Suchodolskich.
Aby zwiedzi to historyczne wzgórze i lady po dawnej wietno ci
tego miejsca nale y uda si traktem che mskim i po 500 metrach
skr ci w lewo pierwsz uliczk .nad s awami (Edwarda ahody)
prowadz
w stron stadionu Klubu „Piaskowia".
Przy skr cie mijamy zabudowania dawnej osady m skiej
nale cej do dawnych w cicieli Orzechowskich, Suchodolskich, od
1823 r. Ignacego Szlu dows kiego, Jana Lelichta (1842) i jego ony
Emilii ze Sztembertów, Józefa Leopolda obrowskiego (1855), od
Jankiela Trunenwurcella (1876), który odsprzeda
Piaski
Wladys awowi Maurycemu Dreckiemu z Krzesimowa (1884).
Ostatni prywatna w cicielk Piask i dóbr k owskich i
gie czewickich by a córka Józefa Dreckiego, syna W adys awa
Dreckiego, Janina Baranowska, ona Antoniego, secundo voto
Tadeusza Lechnickiego, która mia a 3 synów: W odzimierza, Leszka
i Jakuba.
Zaraz za dawnym m ynem na pagórku napotka mo na jeszcze
dzi mas kamieni i resztek cegie oraz pozosta ci muru
jegomo ci pana pos a (pruskiego), e si do niego ucieka , i miano mu da
rok do trybuna u".
Tam e, k. 142. 2 Tam e k. 230. Tam e k. 609. Nieco zagadkowa
wydaje si wzmianka wizytatora w r. 1721 o szkole kalwi skiej w
Be ycach, poniewa zniesiono j na mocy uchwa y synodu z r. 1663. By
mo e, e jednak istnia a i nadal wbrew temu zarz dzeniu.
141
wiadcz cego, e w okresie reformacji by a tu niegdy Szko a
Aria ska i sta ko ció - zboru tego wyznania. Obiekty te /budowa w
ko cu XVI w. pierwszy arianin na tym terenie i jego brat - .lan i
Stanis aw Orzechowscy.
W pó niejszym okresie w tym miejscu usytuowano ogród
owocowy nast pnych w cicieli a jeszcze pó niej pole uprawne.
Kilkadziesi t metrów dalej na /zachód na tym wzgórzu stal pi trowy
solidnie zbudowany z kamienia i ceg y zamek, w którym mieszka y
niemal przez trzysta lat rodziny Orzechowskich i Suchodolskich.
Budowla ta nie by a stricte obronna, chocia mury jej mia y 3 okcie
grubo ci (1,5 m). Pod zamkiem by y pot ne piwnice, które do dzi
zawalone, a w których przechowywano lód dla celów
spo ywczych. Mo na tu znale resztki dawnych posadzek z dawnej
kuchni,
ni i spi arni. Zamek ten jeszcze oko o 1830 roku by w
cz ci zamieszka y. W drugiej po owie XIX w. popad w ruin i
zosta rozebrany, a materia z niego pos
na budow olbrzymiej
owczarni przy drodze na K ów.
Dzisiaj w tym miejscu ro nie olbrzymia k pa drzew, krzewów i
chwastów. Czasem znale tu mo na kawa ki zielonych, ozdobnych
kafli z pieców, oraz drobne monety miedziane, boratynki z czasów
Jana Kazimierza.
142
Akta inwentaryzacji w r. 1830, podaj opis zamku i jego dóbr:
„Dwór w cz ci z kamienia bia ego, w cz ci z ceg y zbudowany. Kryty
gontem. Stoi frontem do wschodu. Wchodzi si do niego przez w sk sie
do dziesi ciu pokoi. Posiada cztery alkowy czyli garderoby i kilka innych
pomieszcze . Spodem s piwnice, kuchnie i spi arnie. Wierzchem jest
obszerny strych. W budynku s okna, piece, pod ogi i ozdobne sufity.
Budynek zajmuje jedn trzeci morgi powierzchni. W dziedzi cu jest
oficyna zbudowana z drzewa, posiadaj ca pi
izb, kryta gontem.
Naprzeciwko zamku w ogrodzie sta domek w stylu w oskim o jednej izbie.
Obok by y stajnie dla koni i wozownie. Sta tu te browarek z oficyn . W
rodku by obszerny dziedziniec, na który prowadzi y dwie bramy, z
murowanym parkanem o powierzchni jednej morgi. Za dziedzi cem w
ogrodzie sta domek drewniany o dwóch izbach. Za nim widnia ko ció ek
murowany z kamienia bia ego pod dachem gontowym, zboru luterskiego”.
W czasie tej inwentaryzacji by on jeszcze zamieszka y. W pewnej
odleg ci od niego (dzi po wybranym piachu boisko) w latach
1783-1785 by a zbudowana wi tynia zboru ewangelickiego tak e z
kamienia i w cz ci z ceg y zwrócony frontem na wschód. Kryta by a
dachówk a jej kopu a blach . Budynek ten by otoczony wysokim
murem jeszcze w 1830 r. z elazn bram wej ciow . Mi dzy
wi tyni ewangelick a zborem luterskim by cmentarz aria ski,
luterski i ewangelicki o powierzchni 4 morgi. Pochówków
dokonywano równie wokó wi ty . W czasie spisu zanotowano tu
oko o 50 p yt nagrobnych z piaskowca i marmuru. Mi dzy innymi
jedna z nich z napisem Lubomirski Inne mia y z ocone ma o czytelne
litery z datami MDCC.
Ko ció Zboru ewangelickiego wzniesiono w latach 1783-1785
przez ówczesnego fundatora i w ciciela dóbr Piaseckich Teodora
Suchodolskiego wed ug projektu architekta Franciszka Zilcherla,
który równie projektowa w 1785 roku do dzi czynn wi tyni
wyznania ewangelicko-augsbursk w Lublinie.
wi tynia Zboru w Piaskach jako ruina stoi obecnie bez nadzoru.
Nie posiada ju ram okiennych i drzwi ale jeszcze resztki tynku.
Ni ej pod oknem wida lady po herbie Suchodolskich „Janina". Pod
oknem widnia do niedawna z gipsu napis: „Haec IPSA Porta" - Ta
143
wi tynia wzniesiona: MDCCLXXXV (1785) jako data zako czenia
jej budowy. Kamie w gielny pod budow w ono w fundamenty
27 pa dziernika 1783 r. podczas uroczysto ci przy licznym udziale
cicieli s siednich dworów i wyznawców. W kamie ten u ono
trzy tabliczki miedziane z napisami uwieczniaj cymi daty i nazwiska
fundatorów oraz osób uczestnicz cych w tej uroczysto ci. W ono
te flaszeczk starego wina i monety bite za czasów króla Stanis awa
Augusta Poniatowskiego. Podczas budowy nie wykonano
murowanego sklepienia co by o przyczyn zniszczenia zadaszenia
budowli. Groby rodzinne fundatorów chowano nie w podziemiach a
wokó wi tyni. W pobli u tego obiektu za rzek p yn
dolin po
pó nocnej stronie by most, przez który prowadzi a droga do folwarku w K owie. Tam by dworek drewniany z gankiem o 4 pokojach
i komor . Z czterech stron budowli, po prawej stronie by a kuchnia
dla mieszka ców i administratorów. Obok by a wozownia z piwnic ,
chlewy, obory, stajnie, stodo y i browarek przy drodze. Mieszkali tu
Jan Kiela ski, arendarz, Teodora Konaliewiczowa, Wawrzyniec
Cieszkowski oraz Kasprowa Szczepanikowa.
144
IV
Zbór Ewangelicko- Reformowany w Be ycach
Historia ewngelicyzmu w Be ycach wi e si z osob Andrzeja
Bzickiego, który w 1555 roku zamieni ko ció na kalwi ski zbór.
Kasztelan che mski wymaga od mieszczan be yckich obecno na
nabo stwach pod kar 6 groszy grzywny i wi zienia.Za jego
spraw , stara i kaza jego brata, by ego ksi dza wi kszo
mieszka ców sta a si ewangelikami.
Po jego bezpotomnej mierci, Be yce przej a rodzina Spinków,
których cz onkowie wyznawali b
kalwinizm lub arianizm,
którymi wkrótce sta a si wi kszo mieszka ców miasteczka. Co
ciekawe, aria scy Spinkowie pozostawili kalwinistom ko ció . Od
nich Be yce naby Pawe Orzechowski, arianin i w ten sposób
zainicjowa trwaj cy 150 lat maria swego rodu i miasta. 58
Teodor Konstanty Orzechowski Biberstein[1] herbu Rogala (zm.
1730) – dzia acz kalwi ski i parlamentarny, prawnik, podstoli
lubelski, kasztelan ma ogoski.
By synem Paw a Bogus awa (zm. 1694). Mia dwóch braci Jana
Karola, chor ego lubelskiego (zm. 1699 ) i Krzysztofa W adys awa.
Do Orzechowskich nale y Be yce wraz z okolicznymi wsiami[2].
Teodor Konstanty Orzechowski by prawnukiem marsza ka sejmu
elekcyjnego i patrona braci polskich Paw a Orzechowskiego
1673 - studiuje na Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad
Odr
1690 – o eni si z Mariann z Zieli skich. Ze zwi zku tego
urodzi si syn Pawe .
3 kwietnia 1694 – w wyniku podzia u maj tku otrzymuje 6 wsi
pe nych i 1 cz ciow po onych wokó Be yc, oraz bibliotek
be yck .
58
Kazimierz Bem, Jednota, O Be ycach i Orzechowskich s ów kilka,
http://www.jednota.pl/index2.php?option=com_content&do_pdf=1&id=433
145
1699 – by deputatem do s dów kapturowych województwa
lubelskiego, w roku nast pnym by elektorem z tego województwa,
1701 – jako podstoli lubelski by pos em na sejm walny 1701 r.
wraz z Janem Ga zowskim, pisarzem ziemskim lubelskim wykupi
w czasie wojny pó nocnej od Szwedów ksi gi grodzkie lubelskie i
Trybuna u Lubelskiego i ulokowa je w twierdzy zamojskiej;
otrzyma za to nagrod od sejmu lubelskiego.
Kontynuowa tradycje rodu i by protektorem zborów kalwi skich,
obwiniany i n kany ró nymi pozwami s dowymi, ma liczne procesy
o dziesi cin , prowadzi spór maj tkowy z Felicjanem Ga zowskim,
który w roku 1713 kupi Be yce, spór ten z czasem przekszta ci si
w konflikt na tle wyznaniowym
1725 - jest fundatorem pó nobarokowego ko cio a drewnianego
p.w. w. Teodora w Wojciechowie [7], prowadzi korespondencj z
franciszkaninem ks.
apczy skim, postanawia przej
na
katolicyzm,
1726 – dekretem trybunalskim zobowi zany zostaje do spalenia
swej biblioteki, dekretowi temu si nie podporz dkowuje[8],
1727- przechodzi na katolicyzm [9], wcze niej uczyni to jego syn
Pawe , 15 czerwca 1729 - otrzymuje kasztelani ma ogosk , umiera
w roku 1730, pochowany zostaje w Wojciechowie [10].
Odprawiano w tym mie cie konwokacje: 13 marca 1630 r., 3
listopada 1636 r., we wrze niu 1637 r., 7 maja 1641 r., 30 wrze nia
1641 r., 12 sierpnia 1643 r.; synody: 16 czerwca 1628 r., 27 wrze nia
1630 r., w latach 1634 i 1636, 15 — 17 czerwca 1640 r., 24 — 26
kwietnia 1643 r., 26-29 kwietnia 1646 r. 6 Ministrem zboru
be yckiego w r. 1636 by Jakób Milius, a za w 1644 r.- Augustyn
Claudianus7.
Istnia a w Be ycach za ona przez wychod ców z Lublina
szko a aria ska, której rektorem by Stefan wietlicki, nauczyciel
Lubienieckiego5.
Odbywa y si tu synody 25 sierpnia: 1650 r., 29 kwietnia i 1 maja
1653 r.; konsultacje: 2 - 3 maja 1649 r., 14 lipca 1652 r., 3 maja 1654
r.; konwokacje: 20 wrze nia 1653 r. i 3 maja 1654 r.
Z polecenia synodu rakowskiego 27 maja 1612 r. wyruszy Szmalc 24
czerwca tego roku do Lublina5. W r. 1617 odbywa si synod kalwi ski w
Be ycach. Na ten synod udali si wys ani od zboru rakowskiego Szmalc,
Moskorzowski oraz Stoi ski, Pawe i Jan Lubienieccy, Abraham
146
Suchodolski i inni. A do nocy jednak nie dano im przekroczy progów
wi tyni. Gdy Szmalc wszed do zboru, Krzysztof Krai ski zawo :
„Którzy si boicie Boga, pójd cie z ko cio a!" Na te s owa jeden z
ministrów, których by o dwudziestu, odrzek : „Boimy si Boga, ale nie
pójdziemy z ko cio a". Moskorzowski wy
przyczyn przybycia pragnienie zgody religijnej. Rafa Leszczy ski, kasztelan wi licki,
odpowiedzia , i innym wydawa mu si powód naj cia. Moskorzowski
nalega , by wyznaczono czas i miejsce dla wspólnej rozmowy. Leszczy ski
atoli si oci ga . Szmalc napomkn o s owach wyrzeczonych przez
Krai skiego. Leszczy ski wtedy wyzyska sposobno
i powiedzia :
„Wszyscy si Boga boimy, pójd my z ko cio a". W ten sposób nie dosz o
do porozumienia pomi dzy ewangelikami a arianami. Szmalc zaznacza, i
wielu ministrów ewangelickich i szlachty pot pia o t nieludzko swych
wspó wyznawców6. rzez pi
dni przebywa Szmal w ród arian w
Wysokiem, Zaporze i Piaskach, by nast pnie w Lublinie, sk d uda si do
Krup na wesele córki Paw a Lubienieckiego, gdzie zabawi od 10 do 18
pa dziernika. Powróci do Piask na kongregacj , która si odby a 26
pa dziernika7.59 Zmar Szmalc 8 grudnia 1622 r.160
O znaczeniu dla kalwinizmu ówczesnego zboru w Be ycach
wiadczy nast puj ca uchwa a synodu z r. 1653: „I bracia zboru
lubelskiego cale si przywi zali do zboru be yckiego, i oni do
inszych zborów je dzi nie powinni dla nabo stwa, injungit ue
authoritate synodi praesentis kaznodziei be yckiemu, lubo praesenti
lubo successori ejus, eby si w tym poczuwa , i nie tylko jest
kaznodziej zboru be yckiego, ale te i zboru lubelskiego, którego
zboru braciej tak powinien us ugowa , jako owieczkom swoim, sobie
powierzonym".
Ministrem zboru jeszcze w r. 1650 pozostawa Augustyn
Claudian2. W wykonaniu wyroku trybuna u lubelskiego zwrócono
katolikom po r. 1654 zabrany im od dawna ko ció . Nowy gmach dla
zboru wzniós Pawe Orzechowski. Istnia a nadal szko a kalwi ska.
Po mierci Borowskiego, w r. 1653 rektora szko y, sta na jej czele
59 1
Smalcius-Zeltner, str. 1179-1180, 1184 Nieznana kron. ar., str. 172.
ciwie g ówna rola w tej pracy przypad a w udziale zapewne
Moskorzowskiemu. Pasierbi ski, str. 113-114. 3 Jakóbem Sienie skim. 5
Tam e, str. 1196. 6 Tam e, str. 1208-1209. r Tam e, str. 1209-1210.
60
Al. Kossowski Protestantyzm …s. /177/178
147
Lubiewski3. Istnia a nadal szko a kalwi ska. Po
mierci
Borowskiego, w r. 1653 rektora szko y, sta na jej czele Lubiewski3.
Pastorzy kalwi scy, popierani przez mo nych wspó wyznawców,
opanowani duchem prozelityzmu, usi uj nie tylko stawia opór
atakom duchowie stwa katolickiego, lecz nawet powi kszy sw
trzódk , sk aniaj c katolików, czasem skutecznie, do przyj cia
kalwinizmu.
4 maja 1679 r. do ksi g lubelskiego urz du grodzkiego wci gni to
pismo króla Jana III do Daniela Arama, kaznodziei zborów
piaseckiego i be yckiego, zarzucaj ce mu, i zwiód do wiary
kalwi skiej ochrzczonych w Ko ciele katolickim Jadwig
Nemoreck , Ann Kleparsk i Jana Bro skiego, mieszka ców
wsi Wojciechowa ze dworu Paw a Bogus awa Orzechowskiego.
Nowego kaznodziej be yckiego Jana Bitnera, g osz cego nauki
skierowane przeciwko Ko cio owi katolickiemu, s d grodzki
wyrokiem z dn. 21 kwietnia 1681 r. skaza na wygnanie l.
Dwie powy sze sprawy znalaz y si 23 listopada 1688 r. na
wokandzie trybuna u lubelskiego. Bitnera i Paw a Bogus awa
Orzechowskiego uniewinniono. Nemoreckiej za , Klepackiej i
Bro skiemu nakazano w ci gu tygodnia wyrzec si publicznie
dów kalwi skich i powróci na ono Ko cio a katolickiego 2.
Zarz dzeniu temu jednak nie sta o si zado . Dowiadujemy si o
tern z pisma królewskiego z dn. 28 lutego 1689 r. do Paw a
Bogus awa Orzechowskiego wraz z synami jego Janem i Teodorem,
Jana Bitnera, propagatora sekty kalwi skiej, Wojciecha
Witkowskiego, rz dcy Wojciechowa i innych Orzechowskiego
posiad ci, Bart omieja Nemoreckiego i Tomasza Skierskiego. Ci
pozwani, lekcewa c dekret trybunalski, w ci gu czterech dni po
jego og oszeniu, Nemoreck z dzie mi i Bro skiego ze wsi
Wojciechowa i Betek wywie li pokryjomu dok , gdzie si szerzy
sekta kalwi ska3. Ksi dz kanonik Wojciech Stanis aw Radomski w
skardze przeciwko Teodorowi Orzechowskiemu zaznacza, e
Niemoreck z dzie mi i Bro skiego ju nazajutrz po wydaniu
wyroku wywieziono do dóbr Sidra, w Wielkim Ksi stwie
148
Litewskiem4. Takie dane zawiera pismo królewskie do Teodora
Orzechowskiego z 7 lipca 1700 r.561
Ju w roku nast pnym trybuna lubelski po rozpatrzeniu sprawy
uniewinni Teodora Orzechowskiego, podstolego lubelskiego, jako
nieobecnego w województwie lubelskim podczas inkryminowanego
mu przeciwdzia ania dekretowi trybunalskiemu; kanonika natomiast
Radomskiego za fa szywe oskar enia zobowi za do sp acenia tysi c
. na ozdobienie ko cio a w Be ycach, 14 grzywien polskich
stronie pozwanej i tyle s dowi. (….)
Ksi dza Komornickiego, autora wydanej w r. 1713 ksi ki,
zawieraj cej oszczerstwa i obelgi na Teodora Orzechowskiego,
skaza s d biskupi dekretem z dn. 12 lipca tego roku na pó roczne
wi zienie, rekolekcje miesi czne i przeprosiny. Kongregacja
papieska w Rzymie 11 lipca 1722 r. ten wyrok zatwierdzi a 2.
Zaskar ono Orzechowskiego w r. 1726 przed trybuna em o
niedotrzymanie obietnicy wyrzeczenia si b dów i powrotu na ono
Ko cio a katolickiego. Nie tylko atoli nie zosta katolikiem, lecz
nawet osadzi w zborze be yckim, prócz dotychczasowego ministra
Radosza; drugiego -Rzepeckiego3. 62
Akt oskar enia wylicza nadto inne winy Orzechowskiego,
wzmiankuje o restaurowaniu przeze zboru be yckiego wraz z
61
> B. . L., Rkps N. 1563, k. k. 331-333, 336. 2 Decreta tribunalitia...
A. P. L., Castr., VoI. N. 124, 1689 r., k. 120-120 v. * B. . L„ Rkps N.
1563, k. 152—154. 5 Tam e, k. 153 —154.
62 1
„ W zamieszaniu publicznym wyda y si chwalebne actus pietatis
Waszmo ci mego Mi ciwego Pana, które równo z nieumieraj
pami ci
grati beneficii o.o. dominikani lubelscy w swojej z yli bibliotece. Nie
wspomn na ró nych sejmikach tuitionem wed ug s uszno ci interesów
ko cielnych od Waszmo ci mego Mi ciwego Pana. Na co wszytko Bóg
prospicit i mam w Nim nadziej , e okiem owym, którym spojrza na
Piotra. A ex his antecedentibus formuj pe
nadziei konsekwencj , e
Waszmo
mój Mi ciwy Pan na przysz ym sejmiku soli justitiae
adhaerendo dasz motivum i z siebie przyk ad innym ichmo ciom moim
mi ciwym panom, kiedy zechcesz asserere libertatem cleri i wyperswadujesz, aby onus indebite impositum pog ównego laudi
Krasnostaviensis ex capitibus duchowie stwa z one by o". B. . L., Rkps
N. 427, k. 13-14. 2B. . L., Rkps N. 1552, k. 67-68. N. 355. k. 2. 3
B. .L.,Rkps N. 1595, k. 106.
1
149
dzwonnic , o ceremoniach religijnych: kazaniach, chrztach, lubach,
publicznych pogrzebach.
Dekret trybunalski zobowi za by pozwanego, by zwióz na stos
sw bibliotek , przeznaczon , jako zawieraj
ksi ki heretyckie,
do spalenia publicznie z r ki kata. Tymczasem Orzechowski tego nie
wykona .
Na podstawie nowego wyroku trybuna u gmachy, wie o
wzniesione blisko zboru, oraz szpital, winny by y by zburzone.
Wzbroniono naprawy zboru i dzwonnicy. Polecono usun nowego
ministra - Rzepeckiego. Biblioteka Orzechowskiego, któr w ciciel
obowi zany by z
na stosie, datków, na tera niejszym sejmie
uchwalonych, wytr ci powinien b dzie, tak e gratiiudinem temu
ur. Ga zowskiemu, pisarzowi ziemskiemu lubelskiemu, i Teodorowi
Orzechowskiemu, jako i Adamowi Szaniawskiemu, pisarzowi
ziemskiemu ukowskiemu, podstaro ciemu grodzkiemu lubelskiemu,
którzy circa conservationem, tak ksi g trybunalskich, jako i
grodzkich, wielkie ekspensa ponie li, po tysi cu talerów". Vol. leg.
Tom VI. Petersburg 1860, Str. 52. mia a sta si pastw ognia,
ciciela jej za za niepos usze stwo poprzedniemu wyrokowi
trybuna u skazano na wieczyst banici l.
W 1727 r. August II ten wyrok uchyli , poniewa delegowani
celem rewizji ksi ek s dziowie, po rozpatrzeniu ich wespó z
teologami - rzeczoznawcami, ksi mi Hieronimem Wysockim i
Jordanem Wejherem, orzekli, i biblioteka nie zawiera dzie
przeciwnych wierze katolickiej. O losach dalszych biblioteki
Orzechowskiego wiadomo ci nie posiadam.
W ko cu jednak Teodor Orzechowski, zdaje si , przeszed na
katolicyzm, zapewne pomi dzy 1726 a 1730 r. Wzmiankuje bowiem
o konwersji jego akt wizytacji ko cio a be yckiego z r. 17302.
Pod ug danych, zawartych w aktach wizytacji ko cio ów
archidiakonatu zawichojskiego z r. 1689, Piotr Czefas, minister
kalwi ski w Radzie czynie, zwiód do swej wiary wielu katolików,
syn za jego Daniel zniewa
Naj w. Sakrament. Wizytator poleca
przestrzega , by nie zatrzymywano w niedziele i wi ta w cian,
udaj cych si na nabo stwo, oraz by nie zatrudniano ich prac w
150
dnie wi teczne podaje nazwiska dwóch ministrów tego zboru:
dawnego Radosza i wie o sprowadzonego Rzepeckiego. 3. 63
Gilbert Czamer w sporz dzonym w r. 1680 testamencie swym
zapisa na zbór w Be ycach 200 z otych 1.
Nabawi a w r. 1713 Teodora Orzechowskiego trwogi wie o
sprzeda y Be yc bez jego wiedzy przez Józefa Szczawi skiego,
a jego bratanicy, Felicjanowi Ga zowskiemu, arliwemu
katolikowi. W li cie, pisanym do Szczawi skiego z Wojciechowa 12
marca t. r., czyni mu Orzechowski wymówki za t samowoln
transakcj 2.
W akcie s dowym z r. 1726 przechowa si opis placu, na którym
znajdowa y si zbór, szpital i dom, zamieszka y przez ministra
Radosza3. W r kopisie z pierwszej po owy XVIII w. znajdujemy,
pod ug ukaszewicza, nast puj
wzmiank o tym zborze: „Zbór
be ycki. Patronem jest jegomo pan Teodor Orzechowski,
podstoli lubelski, onaty i dostatni. Jest tu jegomo
pan
Orzechowski onaty, i inni podobni. Ale z Lublina kupców bywa
walne zgromadzenie, mniejsze jednak e, ni bywa o. Pasterz
zboru jest ks. Radosz, promptus et eruditus vir" 4.64
63 1
A. Kap. K., Vol. N. 55, k. 27-28.
„... Na ozdob i restauracj zboru be yckiego odkazuj z otych
dwie cie". A. P. L. C, Vol. N. 158, k. 67—67 v. 2 „... nie tylko
zapomniawszy tak pr dko tego, co mi tak wiele razy deklarowa , e tantum
opus sine scitu et consensu stryja rodzonego jejmo ci W. P. dzia si nie
mia o, bo i nie powinno, ale co wi ksza,
Waszmo Pan mojej w asnej
fortunki partem, która si mnie dzia em dosta a, w t transakcj (jako fama
fert) mia invoIvere bibljoteki medietatem, która mi ca a divisione
secundaria et transactione mi dzy braci cessit, uczyni mia Waszmo
Pan cesj komu inszemu. Grunt ten, na którym corpora majorum meorum i
jejmo ci Waszmo ci Pana ociec, dziad, pradziad, babki, ciotki, stryjowie,
wujowie, rodzeni i stryjeczni requiescunt, który jest moje w asne dziedzictwo, mia
Waszmo Pan czyli per cessionem, czyli per aliquod
contractum, resi-gnare". B. . L., Rkps N. 1592, k. 35—37.
3
„Opisanie placu in circumferencia zboru luterskiego i szpitala tak e
rezydencji jegomo ci pana Radosza, ministra luterskiego, zostaj cego. Plac
wedle zboru, pocz wszy od rogu muru, gdzie wie a bywa a, a do drugiego
rogu muru wszyrz mierz c sznurem, maj cym w sobie okci sze dziesi t i
pi , jest sznurów dwa i okci pó dziesi ta, a od tego drugiego rogu muru
64 1
151
Kalwini lubelscy „obojga narodu tak niemieckiego jako i
szkotskiego", przej ci trosk o zbór i szko w Be ycach, na sesji
dn. 25 listopada 1663 r. przeznaczyli cz
ofiar zborowych na
podtrzymanie gminy be yckiej4.
Kres zboru be yckiego
Oko o 1644 r. kalwini zwrócili katolikom - zgodnie z wyrokiem
Trybuna u Lubelskiego - budynek ko cio a w Be ycach
wykorzystywany od blisko wieku jako zbór. Ówczesny w ciciel
Be yc Pawe Orzechowski wzniós przy obecnej ulicy Lubelskiej
nowy, drewniany gmach zboru. Jednak e po Potopie obiekty gminy
kalwi skiej by y w fatalnym stanie. „Widz c wielk ruin szko y,
plebani , ko cio a, tudzie i szpitala be yckiego” kalwini lubelscy
„obojga narodu tak niemieckiego, jako szkotskiego” (pisownia
oryginalna - przyp. aut.) na sesji 25 listopada 1663 r. przeznaczyli
cz
swoich rodków na podtrzymanie zboru w Be ycach (kalwini
wi c mieli w Be ycach tak e swój szpital).
Druga po owa XVII wieku to czas kontrreformacji. W 1658 r.
Sejm wygna arian z Polski. By to znacz cy cios dla ró nowierców.
Arianie udali si do Colossvar (polska nazwa Ko oszwar - dzi Cluj
w Siedmiogrodzie, Rumunia, gdzie ich gmina tworzy a dokumenty w
z. polskim jeszcze przez 100 lat - do 1763 r.). Po Potopie upada y
zbory kalwi skie w Ma opolsce. W 1676 r. zbór w Be ycach by ju
tylko jednym z 5 zborów funkcjonuj cych jeszcze w dystrykcie
id c fracta linea popod murem ku zborowi a do furty, ex opposito szpitala
kalwi skiego stoj cej, okci pi dziesi t i sze , od furty za id c a mijaj c
ogródek z sadkiem ma ym w posesji wielmo nego pods dka lubelskiego
zostaj cy (który wielmo ny Orzechowski, podstoli lubelski, przed tym do
siebie nale cy inferebat), i przychodz c do w a szpitala kalwi skiego,
przy ulicy Lubelskiej b cego, sznur jeden i okci jedena cie..." B. . L.,
Rkps N. 1595, k. 46—47. 4 ukaszewicz, Dz. ko c. helia, w Ma op., str.
315. s A. E., Rkps N. 4, k. 106. Osobny zbór luterski istnia w Piaskach na
mocy przywileju, nadanego w r. 1650 przez Adama Suchodolskiego i potwierdzanego przez w cicieli miasta, Suchodolskich: Andrzeja - 1671 r.,
Teodora 1680 r., Aleksandra 1715 r. i Ludwik ze Stryje skich
Suchodolsk . M. H., Zbory i sen. prot., s. 192-193. 6 B. Z,Rkps N 1184, k 4
152
kalwi skim lubelskim i che mskim. Na nabo stwa w zborze
be yckim przyje ali luteranie i kalwini z Lublina (a do czasu
zako czenia budowy ko cio a ewangelickiego w Lublinie w 1788 r.).
Podejmowano wci starania o uratowanie resztek stanu posiadania
Ko cio a kalwi skiego w Polsce. Konwokacja z 27-29 marca 1694
roku upomina a „panów polityków” by celem zapewnienia
bezpiecze stwa Ko cio owi ewangelickiemu cz ciej wyst powali
na sejmikach w poszczególnych ziemiach Rzeczypospolitej. Na
synodzie 12 wrze nia 1700 roku przyj to uchwa mówi
m.in. o
„nale nej Majestatowi Boskiemu wdzi czno ci za opiek nad
utrapionym Ko cio em kalwi skim”. Kupcy kalwi scy ze Lwowa
podarowali wówczas 500 z p na podratowanie zboru w Be ycach.
Na pocz tku XVIII wieku w dystryktach lubelskim i che mskim
istnia y ju tylko 3 zbory ewangelickie - w Be ycach, Piaskach
Luterskich i Radzi cinie. W ród nich najwa niejszym by zbór w
Be ycach ze swoimi patronami Orzechowskimi. Ówczesny minister
zboru w Be ycach Jan Radosz by seniorem wci
jeszcze
odr bnych okr gów lubelskiego i che mskiego. W drugim
dziesi cioleciu XVIII wieku dystrykt lubelski utraci resztki swej
odr bno ci. Lublin i Che m po czono w jeden dystrykt, którego
seniorem pozosta nadal Jan Radosz. Po jego mierci w 1726 r.
obowi zki ministra zboru w Be ycach spe nia diakon Tomasz
Rzepecki. Na planie Be yc z tego roku opisano plac, na którym
znajdowa si zbór i dom ministra Radosza. Parcela rozci ga a si od
ul. Lubelskiej w g b do wa u i fosy zamku (nad ni , z lewej strony
pó nocno-zachodniej, by a jeszcze baszta zamkowa, stajnia i mur).
Na rodku parceli sta zbór. Od ul. Lubelskiej wznosi si szpital, by
sad zboru i grunt ministra z jego posesj .
W tym e 1726 r. Pawe (III) Orzechowski syn Teodora wszcz
przed
Trybuna em
Lubelskim
proces
z
ówczesnymi
wspó
cicielami Be yc Ga zowskimi o grunta w mie cie „gdzie
le cia a przodków” i o bibliotek zboru kalwi skiego.
W aktach wizytacji ko cio ów archidiakonatu lubelskiego w 1721
r. zanotowano, e parafia p.w. Nawrócenia w. Paw a w Be ycach
„ma 1000 katolików i kilku kalwinów” ale w mie cie funkcjonuje
jeszcze zbór i szko a kalwi ska. Informacja ta, powtarzana do dzi ,
nie by a prawdziwa. Kilku kalwinów w Be ycach nie utrzyma oby
153
zboru, szko y, ministra i scholarów. Tymczasem zbór be ycki mia
si jeszcze ca kiem dobrze.
Pawe III Orzechowski, syn ostatniego kalwi skiego w ciciela
Be yc - Teodora Konstantego Orzechowskiego, by ju katolikiem,
ale w dokumencie wystawionym 15 maja 1730 r. w Wojciechowie
zezwala kalwinom na utrzymanie zboru w Be ycach i swobodne
odprawianie nabo stw „tak jak to bywa o za jego ojca” W 1731 r.
Pawe (III) Orzechowski przeznaczy jeszcze znaczne kwoty na
funkcjonowanie zboru w Be ycach.
Zbór ten i jego patronów Orzechowskich od pocz tku XVIII
wieku napastowano przy pomocy pozwów s dowych wnoszonych
przez miejscowych proboszczów przed Trybuna Lubelski. W 1713
r. ks. Komornicki wyda paszkwil szkaluj cy Teodora Konstantego
Orzechowskiego. S d biskupi skaza ksi dza na pó roku wi zienia,
miesi czne rekolekcje i przeprosiny Teodora Konstantego. Ale w
1726 r. znów oskar ono Orzechowskiego, tym razem o remont zboru
z dzwonnic w Be ycach i ceremonie kalwi skie w mie cie. Dekret
Trybuna u nakazywa zwiezienie na stos i spalenie przez kata
biblioteki „z ksi gozbiorami heretyckimi przeciw wierze katolickiej”
Orzechowski wyroku nie wykona , wi c Trybuna wyda nowy
wyrok nakazuj cy zburzenie wzniesionych budowli, spalenie
biblioteki, a jego samego na wieczn banicj za niewykonanie
poprzedniego werdyktu. Ale w 1727 r. król August II uchyli wyrok
Trybuna u, bo specjalna komisja nie stwierdzi a obecno ci w
bibliotece Orzechowskiego ksi ek antykatolickich.
Zbór kalwi ski w Be ycach istnia od 1558 i przetrwa do 1783
roku. Za czasów starosty Stanis awa Kossowskiego ostatecznie
wyrugowano z miasta nieliczn ju grup protestantów. Po
konfederacji dysydenckiej w Toruniu lutera ska gmina w Lublinie
uzyska a 25 sierpnia 1784 r. przywilej króla Stanis awa Augusta
Poniatowskiego na wystawienie zboru w Lublinie. wi tyni p.w.
w. Trójcy przy obecnej ul. Ewangelickiej zbudowano w latach
1785-88. Tam te przenie li si protestanci z Be yc. Ostatnim
przedstawicielem szlachty akatolickiej w rejonie Be yc by Ernest
Gonteryn Goltza - w ciciel Wronowa, jeden z przywódców
konfederacji toru skiej, o eniony z wdow po Orzechowskim,
zmar y w 1790 roku.
154
Wie a Aria ska w
Wojciechowie
(obecnie siedziba jedynego
w Polsce Muzeum Kowalstwa)
Jedynym
ladem
w
mie cie, który przetrwa po
be yckich protestantach do
lat 30-tych XX wieku by
ich cmentarz po ony przy
obecnym skrzy owaniu ulic
Ogrodowej i Ewangelickiej.
Cmentarz fundowa przy
ko cu XVI wieku Pawe
Orzechowski.
Po
wyp dzeniu arian cmentarz
by
w asno ci
gminy
kalwi skiej, a po likwidacji
zboru w Be ycach sta si
asno ci
gminy
ewangelickiej w Lublinie. W
XIX
wieku
zosta
zdewastowany. W latach 20tych XX wieku gmina ewangelicka w Lublinie sprzeda a teren
cmentarza pod zabudow miejsk , ale cz
nagrobków przetrwa a
do II wojny wiatowej. Resztki nagrobków u yto pod fundamenty
domów i bruk ulic Ogrodowej i Ewangelickiej.
Mo emy wi c z pewno ci stwierdzi istnienie w Lubelskiem w
okresie 1648 -1668 r. zborów: aria skiego w Siedliskach, (tu przy
granicy Lubelskiego) ewangelickich: w Be ycach, Bi goraju,
Czerniejowie, Kocku, Kurowie, Piaskach, Radzie czynie, Rudnem i
155
Wysokiem. Do abdykacji Jana Kazimierza dotrwa y zbory
kalwi skie tylko w Be ycach, Bi goraju, Piaskach i Radzie czynie.
Poruszono wobec tego na synodzie w Piaskach 1660 r. pytanie,
czy takie zbory wymagaj ponownej konsekracji 7.
Roztaczano oczywi cie opiek nad inwentarzem poszczególnych
zborów. Na sesji w Piaskach 5-6 lutego 1684 r. postanowiono
odebra od seniora lubelskiego pod ug wykazu „srebro ko cielne,
jako inne aparaty zboru w odawskiego". Zostawiono mu dla. potrzeb
rozproszonych s uchaczy „kielich, patyn , konewk i przykrycie
jedno podlejsze", reszt miano odda , jako depozyt, Teodorowi
Suchodolskiemu.
Zabiegi kalwinów o za enie szko y dystryktowej we W odawie
zosta y w ko cu uwie czone pomy lnym wynikiem. Konsultacja
odawska 30 czerwca 1670 r. wypowiedzia a si za utrzymaniem
przy szkole we W odawie Paw a Nemoreckiego 2.
Nie skutkowa y widocznie dawne uchwa y zborowe, wzbraniaj ce
oddawania dzieci do szkó nie kalwi skich, skoro na synodzie w
Chmielniku 17-20 stycznia 1676 r. ten zakaz ponowiono 3.
Podstaw bytu materialnego zborów by a ofiarno gminy. Na
mocy przyj tej na synodzie w Rejowcu 21-23 wrze nia 1685 r.
uchwa y wszyscy patronowie i s uchacze (auditorowie), posiadaj cy
asno ziemsk , winni z
kolekt „po z otemu od poddanego
osiad ego, co p ugiem pa szczyzn robi" 4. Na sesji w Piaskach 5 6 lutego 1684 r. (na marginesie protokó u podano r. 1683)
przed yli kalwini lubelscy pi
zapisów pieni nych
(„membranów"): staro ciny Jab onowskiej na sum 2000 z ., Paw a
Bogus awa Orzechowskiego na 1600 z . i na 600 z ., Teodora
Suchodolskiego na 800 z . i spadkobierców Tomasza Mirusa na 1000
.5. Znaczne wydatki na utrzymanie zborów ponosili kupcy
lubelscy. Sesja w Radzie czynie 3 pa dziernika 1682 r. poleci a
wyp aci z ofiar zebranych w okr gu lubelskim 200 z t. Piotrowi
Gernemu, który z w asnej kieszeni wydawa na potrzeby zborowe6.
Protokó y synodów dostarczaj
obfitego materia u do
zobrazowania ycia zborowego, nie tylko jego pierwiastków
twórczych, organizacyjnych, lecz równie si destrukcyjnych. Z akt
synodu chmielnickiego z dn. 22 - 24 stycznia 1676 r. dowiadujemy
si o wypadkach niesubordynacji ministrów. Niektórzy z nich,
156
opanowani pych („inflati quasi tenere nobilitatis"), „starszym
pos uszni by nie chc " 7. Na synodzie w Chmielniku 3 - 6 pa dziernika 1681 r. rzucono kl tw na Daniela Petroselina za
niepos usze stwo w adzy duchownej i opuszczenie swej ma onki,
do której nie chce wróci 8.65
Ten e synod porusza spraw niedotrzymania podobno przez
luteran zawartej z kalwinami w Piaskach ugody i, dla omówienia z
delegatami gminy augsburskiej zasz ych nieporozumie , wyznacza
komisj , z on z trzech osób: Paw a Bogus awa z Orzechowca
Orzechowskiego, Zbigniewa Suchodolskiego, skarbnika lubelskiego,
i p. Rzeczy skiego, senjora dystryktu sandomierskiego 9.
Na sesji synodu w Radzie czynie 3 pa dziernika 1682 r.
omawiano cz ste pomi dzy kupcami wyznania ewangelickiego
zwady, które ich samych doprowadzaj c do ruiny, wywieraj na
ycie zborowe wp yw najgorszy4. Niektórzy „s uchacze" zboru
lubelskiego, jak si dowiadujemy z protokó u sesji w Piaskach z dn.
5-6 lutego r. 1684 (czy 1683?), nie chc si przyk ada do
utrzymania pastora. Na tej e sesji uchwalono prosi ks. biskupa
krakowskiego przez po rednictwo bli szych mu osób o pewne
zmi kczenie surowo ci przepisów, normuj cych ceremonie chrztu,
lubów i pogrzebów kalwinów lubelskich 5.
65 1
B. Z., Rkps N. 1185, k. 14 b. v. 2 A. E., Rkps N. 4, k. 76. 3 B. Z., Rkps N.
1184, k. 4. * B. Z., Rkps N. 1185, k. 14 e. 5 Tam e, k. 14 b. v. 6 Tam e, k. 14 a. 7
B. Z., Rkps N. 1184, k. 2 v. 8 Tam e, k. 13 v.— 14. 9 Tam e, k. 13 v
157
V
Zbór Ewangelicko- Augsburski ( Lutera ski) w Piaskach
Osobny zbór luterski istnia w Piaskach na mocy przywileju,
nadanego w r. 1650 przez Adama Suchodolskiego i potwierdzonego
nast pnie przez w cicieli miasta, Suchodolskich: Andrzeja – 1671
r., Teodora – 1680 r., Aleksandra – 1715 r. i Ludwik ze
Stryje skich Suchodolsk . M.H. 66
W 1650 r. Adam Suchodolski wyda przywilej lubelskim
luteranom na wybudowanie w asnego ko cio a (wybudowano go w
1662 r.), do którego ucz szczali lubelscy luteranie. Co jaki czas
przyje
odprawia dla nich nabo stwa lutera ski ksi dz z
Neudorfu (od 1935 r. zw. Mo cice, pow. Brze ). Leszczy scy w
swoich litewskich posiad ciach po drugiej stronie Bugu osiedlili
kolonistów z Niemiec i Holandii zak adaj c dla nich nowe ko cio y
lutera skie i reformowane: ok. 1635 r. w Neudorfie i w 1644 r. w
awatyczach.
Za
ycia
kolejnego
patrona
Bogus awa
Aleksandra
Suchodolskiego (1686 -1741) toczono d ugie i kosztowne procesy o
remonty istniej cych obu ko cio ów. Tylko wyj tkowemu uporowi i
zaanga owaniu rodziny patronów zawdzi cza y one przetrwanie tego
okresu. Ogó em koszta procesów wynios y 25 500 z ., których nigdy
nie zwrócono w ca ci Suchodolskim. Spore wydatki poniesiono
równie
na
apówki, by zapewni
sobie
yczliwo
rzymskokatolickich hierarchów.
Patronat syna Aleksandra, Teodora Suchodolskiego (1719-96) by
ju du o spokojniejszy, cho nieco psu y go spory mi dzy luteranami
a kalwinami o u ytkowanie ko cio a. Ostatecznie, po kilku
interwencjach, luteranie udost pnili swój ko ció na 10 lat, za
Teodor Suchodolski zobowi za si wybudowa nowy dla
66
Al. Kossowski, Protestantyzm w Lublinie i …, Lublin 1933, s. 81-85; 222 -224
158
reformowanych. Korzystaj c z równouprawnienia protestantów
Teodor Suchodolski przyst pi do budowy nowego murowanego
ko cio a (1783 r.), który stan na wzgórzu nad miastem i którego
ruiny istniej w Piaskach do dzi . W 1784 r. lutera ski ksi dz
Tobiasz Bauch przeniós si do Lublina, gdzie rozpocz to budow
ko cio a lutera skiego. (…)
Jerzy Utnik, zamieszczaj c swój artyku w Sztandarze Ludu pt.
„Lubelski ko ció ewangelicki ma 200 lat" podaje interesuj ce
informacje o historii ko cio a pod wezwaniem wi tej Trójcy, w
Lublinie przy ulicy Armii Wojska Polskiego 10, jak równie
wspomina o poprzednim, b cym w ruinie w Piaskach ko o
Lublina.
Dowiadujemy si wi c, e dekretem króla Stanis awa Augusta
Poniatowskiego z dnia 25 sierpnia 1784 roku zacz to wznosi ten
ko ció (jak uprzednio tak sam w Piaskach z woli dziedzica
Teodora Suchodolskiego ) od 27 pa dziernika 1783 roku, przez tego
samego architekta Augusta Zilcherta. Powsta a wówczas parafia
ewangelicko-augsburska w Lublinie, która po upadku tamtejszego
zboru w 1820 roku przej a reszt wiernych z Piask. 67
nie z tego zboru piaseckiego przeniesiono do wi tyni
wi tej Trójcy w Lublinie pi kn , zabytkow ambon , murowany
tarz w stylu Ludwika XV i umieszczony nad nim unikalny obraz,
pochodz cy z 1628 roku. W 2003 roku redaktorka Dziennika
Wschodniego, Ma gorzata Wach, w artykule pt. „Sensacyjne
odkrycie konserwatorów" poda a, e konserwatorzy lubelscy odkryli
w ko ciele ewangelicko-augsburskim w Lublinie najstarszy
protestancki obraz olejny w Polsce. Pisze ona,
e
najprawdopodobniej jego autorem jest malarz flamandzki.
„Nie jest wykluczone - pisze autorka - e mamy do czynienia ze szko
Tycjana. Oznacza oby to sensacj na skal wiatow ". Potwierdzi a to
równie Magdalena Gaw owska, rzeczoznawca ze Zwi zku Polskich
Artystów Plastyków. Obraz ten przedstawia Ukrzy owanie i Ostatni
Wieczerz , a stoj cy pod krzy em w. Jan trzyma bia szmatk , która by a
znakiem rozpoznawczym mistrzów flamandzkich.
67
Aleksander Schoepeich „Przyczynek do dziejów Piask Wielkich
159
Obraz, jak stwierdzi ks. Roman Pracki, zosta przywieziony po
upadku ko cio a ewangelickiego w Piaskach. Wiadomo te , e obraz
ten jest starszy ni powstanie w 1650 roku innowierczego ko cio a w
Piaskach, i przyby do nas z Niemiec lub W och. Z Piask pochodzi y
tak e dzwony z 1784 roku, ufundowane przez Paw a i Zofi z
Suchodolskich Stryje sk . O Piaskach Luterskimi zwane,
informowa „Zwiastun Ewangeliczny" w 1899 roku, R.2, i, 11-14,
72-75.
Poni sza Kronika zboru w Nejdorfie, w tym informacje o
pastorach, stanowi ród o cennych informacji o zborze w Piaskach.
Kronika zboru ewangelicko-luterskiego Nejdorfskiego
ks. Edmund H. Schultz
Zwiastun Ewangeliczny 1902 r.
Najstarszy z istniej cych dzi zborów ewangelickich polskich i
ciekawy z wielu wzgl dów, po ony jest, w powiecie Brzeskim, w
gubernji grodzie skiej pomi dzy miasteczkami S awatyczami i
Domaczewem. Sk adaj go dwie kolonie: Nejdorf i Nejbrow,
ci gn ce si wzd prawego brzegu rzeki Bugu na przestrzeni 9--10
wiorst. W rodku, na pograniczu obu kolonij wznosi si ko ció i
probostwo. O mil drogi od niego oddalone znajduj si po drugiej
stronie Bugu w powiecie bialskim jeszcze 2 kolonie do parafii
nale ce: Sajówka i Za ków. Zbór ten wiejski do niedawna bardzo
ma o u nas znany, odci ty od wiata i nie maj cy adnej czno ci z
reszt zborów ewangelickich polskich, dopiero w ko cu wieku
zesz ego skutkiem zbudowania kolei Brzesko-Che mskiej móg by
poznanym lepiej. Przy czony, niegdy - wraz z gubernjami
pó nocno-zachodniemi do konsystorza kurlandzkiego przechodzi
trudne koleje, poniewa ten e konsystorz nie posiada ksi y po
polsku mówi cych. Dlatego ostatni trzej pastorowie tego zboru
powo ani byli z Królestwa, a przez nich powsta a pewna czno
owej osamotnionej dot d parafii z reszt ko cio a ewangelickiego
polskiego, pocz o si te budzi zamar e przedtem ycie religijne.
Zbór Nejdorfski, czyli - jak brzmi urz dowe jego nazwanie
Neudorf - Nejbrowski, za ony zosta w roku 1564 przez hr. z
Leszna Leszczy skiego. Aktem na dniu 16 czerwca 1624 roku we
160
odawie sporz dzonym W adys aw hr. z Leszna Leszczy ski nada
"holendrom wie o osiedlonym" ró ne przywileje oraz 45 mórg
ziemi na utrzymanie proboszcza przy ko ciele ewangelickim.
Jakie by y pocz tkowe dzieje zboru nejdorfskiego dociec nie
mo na, poniewa na to dowodów historycznych nie ma. Zdaje si
jednak nie ulega w tpliwo ci, e od samego za enia po czony
by ze zborem lubelskim, którego ko ció znajdowa si podówczas
w Piaskach Luterskich. Lublinianie mieli przy tym wp yw
przewa aj cy przy wyborach proboszczów do tego stopnia, e
chocia ci mieli sta e zamieszkanie w Nejdorfie, do Piask za
doje ali tylko kilka razy do roku, tytu owali si jednak: pastorami
lubelskimi a plebanami nejdorfskimi.
Pierwsza pewna wiadomo o urz dzeniu si parafii datuje z roku
1600. Oko o tego czasu powo ali Nejdorfianie na swego pastora
niejakiego Jana Jorama, rodem Czecha, który tu spracowa
obowi zki duchowne przez czas niejaki, a pojecha do Piask.
Lublinianie poznali, e by wyznania reformowanego. Dali o tym
zna Nejdornanom, którzy te odprawili swego duchownego.
Pierwszym pastorem luterskim by Jonass Kolumbus. Nie wiadomo,
którego roku on przyby do Nejdorfu, i jakie przechodzi ci kie
koleje podczas wojny kozackiej, która wówczas nawiedzi a kraje
polskie. Dopiero dla dalszych dziejów parafii mamy ród o dok adne
i pewne, mianowicie kronik parafialn , za on w 1690 roku przez
ks. Marcina Ohioffia, a zako czon przez ks. Abrahamowicza oko o
r. 1760. Kronika owa stanowi wa ny przyczynek do historii ko cio a
naszego. Dlatego podajemy j w dos ownym t umaczeniu z
aci skiego. Pocz tkowe kartki niestety zagin y. Czytamy wi c
naprzód dalszy ci g opowiadania o napadzie kozackim.
Oto s owa kroniki:
"Przyj cia zasad ruskich. Którzy przeto tym obietnicom dali wiar
odprzysi gli si prawdy ewangelicznej w wi tyni ruskiej. Jednak e
odprzysi enie si to na z e im wysz o, poniewa w sposób nadzwyczaj
okrutny w liczbie 70 osób p ci obojej, mi dzy którymi i dzieci,
zamordowani zostali w mie cie S awatyczach przez kozaków,
utrzymuj cych, e oni po ich odej ciu do wiary swej poprzedniej powróc ,
a zatem niegodni s , eby yli. Tym za , którzy si nie dali uwie owym
obietnicom, lecz raczej woleli ukry si w puszczach i jaskiniach, tym Bóg
161
dobrotliwy i wszechmocny dozwoli na koniec ujrze s ce rado ci.
Albowiem owych gro nych wrogów wyp dzono, pokój upragniony
przywrócono, resztki mieszka ców tej miejscowo ci zebrano, zdrajców
Rusinów, którzy na mienie i ycie naszych wspó wyznawców u kozaków
nastawali, mierci ukarano. Ale ma a liczba i ubóstwo mieszka ców tej
miejscowo ci nie pozwoli y na budowanie nowego ko cio a na poprzednim
miejscu. Sklecili zatem przynajmniej ma chatk w pobli u budynków
parafialnych (tam gdzie si dzi ko ció znajduje), aby si w niej mogli
schroni jako tako od niepogody. Mieli stanowczy zamiar wznie w
przysz ci przy Bo ej pomocy now wi tyni na miejscu poprzednim.
Przysz
jednak dowiod a, e atwiej jest powzi
zamiar jaki, ni
powzi ty wykona . Chocia bowiem ros a liczba kolonistów, którzy z Prus
przybywaj c, sta e tutaj mieszkanie obierali, to jednak ustawy Królestwa
nie pozwala y na budow nowego ko cio a. A tak owa chatka, na kilka
tylko lat wzniesiona, przetrwa a a po za rok 90 minionego wieku. Dopiero
gdy ona grozi a lada chwila zawaleniem, wielmo na i szlachetna pani
Pra mowska, chor yna koronna, ówczesna w cicielka maj tku, za
czasów wielebnego pana Ohioffa poradzi a wybudowa nowy ko ció w ten
sposób, eby on okoli ow chatk , a mianowicie naprzód cz
jej
zwrócon ku wschodowi. Druga zachodnia cz
ko cio a zbudowan
zosta a dopiero za wielebnego pana Grabowskiego, o czym wiadczy
wyryty w drzewie ponad drzwiami ko cielnymi dwuwiersz: "Capta Ohioff,
Grabowski extremo cardine ciausit, Concio queis floret, limina sacra Dei."
(t. j. Zacz Ohioff, Grabowski nareszcie doko czy wi te progi Bo e, w
których kwitnie kazanie.) Powodem tej bardzo chwalebnej rady by o, eby
si J. W. dziedziczka mog a zabezpieczy od napa ci, wrogów, gdyby ci
zechcieli g osi , e si herezja rozzuchwala, buduj c nowe wi tynie.
Przyrzek a wówczas askawie zaprzeczy temu, uwa aj c to nie za now
budow , lecz za napraw tylko. Temu postanowieniu dopomóg te
dobrotliwy i wszechmog cy Bóg w swej asce. Jemu cze i chwa a na
wieki wieczne. Imieniu za J. W-ej pani Pra mowskiej wdzi czna
potomno nie przestanie wi wie ców i kwiatów.
Nie nale y tak e pozbawia nale nej mu chwa y J. W. pana W adys awa
z Leszna Leszczy skiego, podkomorzego Brzeskiego. Ten bowiem pan
czcigodny, us yszawszy o nieszcz ciu mieszka ców tej miejscowo ci, nie
zaniedba listem pe nym ludzko ci i askawo ci w Baranowie 5 lipca 1651
roku pisanym, (którego orygina w asnor cznie podpisany i piecz ci wy
powo anego magnata opatrzony, przechowuje si a dot d), pocieszy ich i
przyrzec im wszelk opiek , co te i czynem swym stwierdzi . To samo
uczyni a wymieniona wy ej pani Pra mowska, która przedtem by a za J. W.
panem Potockim, jenera em podolskim. Ona bowiem naj askawiej
162
potwierdzi a przywilej nadany pierwotnym mieszka com tej miejscowo ci
przez pierwszego jej fundatora s awnej pami ci. Sta o si to 20 marca 1678
roku w Jab ecznej. (Orygina tego potwierdzenia przechowuje si tutaj
równie ).
Nale y tu równie wspomnie ze czci J: W. pana Andrzeja z Leszna
Leszczy skiego, syna poprzednio wspomnianego podkomorzego, starost
dubie skiego. Ten bowiem nie tylko potwierdzi dawny przywilej, ale
nawet pozwoli r ba drzewo na ko ció , który zamierzali wznie
mieszka cy, a tak e wyznaczy dla poprawienia utrzymania miejscowego
pastora 45 morgów gruntu (gdy przedtem 4 tylko morgi by y zapisane,
czego dowodzi pismo dane w Kuzawce 18 pa dziernika 1670 r.) Wszystko
to potwierdzi w asnym przywilejem J. O. Ksi
pan Karol Stanis aw
Radziwi , ksi
na O yce, Nie wie u, Bir ach, Dubience, S ucku itd.
kanclerz wielki Wielkiego Ksi stwa Litewskiego, ksi , który prze cign
wszystkich poprzedników, którego pami niech b dzie b ogos awion .
Sta o si to 22 wrze nia 1712 roku. To wszystko zachowuje dot d w swej
mocy J. O. ksi na pani Anna Radziwi owa, wdowa po . p. ksi ciu. Za t
ask Synowi Pa skiemu okazan niech Bóg domowi temu szlachetnemu
dzie obron i nagrod obfit wielce pod ug danej Abrahamowi obietnicy
(1 Mojz. 15. 1).
Na takich tedy podstawach stan a winnica Pa ska w tem miejscu, tym
otem dot d obwarowana, gdy niedrzemi ce oko Pana zawsze nad ni
czuwa o i wzbudza o dla niej opiekunów askawych. Cze Mu i chwa a na
wieki wieczne.
Nast puj ce osoby powierzony sobie zbór wiedli na zbawcze pasze
owa Bo ego i przy wiecali mu kolejno kazaniem i yciem.
Pierwszym by Jonass Kolumbus pochodz cy ze Saksonji. W jakim
czasie on tu zosta powo any, dla braku, danych historycznych,
niewiadome, podobnie nie jest pewnym, czy on wogóle by rzeczywi cie
pierwszym. Wiarogodnem jednak jest, e przez kilka lat przewodniczy
zborowi tutejszemu. Tutaj bowiem doczeka si z prawego ma
stwa
córki, z której zrodzony wnuk by magister Jan Krysztof Teuber,
archiprezbiter tyl ycki, o czem wiem z pisanego do mnie w Królewcu 2
marca 1716 r. i do W growa przes anego listu nestora wieku naszego Jana
Ryszarda Pehra, znakomitego radcy J. K. M. Pruskiego.
Okrucie stwo straszne wrogów, mianowicie kozaków zmusi o Kolumba
przesiedli si z tego miejsca, lecz wkrótce otrzyma powo anie od zboru
warszawskiego, który przez szczególn szczodrobliwo J. O. Ksi cia pana
Bogus awa Radziwi a, chwalebnej pami ci, otrzyma 1650 roku
pozwolenie wykonywania obrz dów religii luterskiej w tamecznym
ko ciele reformowanym. W tym e wi c roku l adwentu wy ej wspomniany
163
Kolumbus wypowiedzia pierwsze kazanie we wzmiankowanym ko ciele.
Na tym e urz dzie by zatwierdzony przez J. O. Ksi cia Radziwi a dnia 5
kwietnia 1651 roku osobnym przywilejem, wydanym Warszawianom.
Nast pi po nim Erdman Lehmann. Niewiadome, w którym roku ten e
by powo any, prawdopodobnie jednak zaraz po odej ciu Kolumba. W roku
bowiem 1650 na -go Micha a szlachetny pan Adam Suchodolski obdarzy
zbór lubelski przywilejem, moc którego dozwolone mu zosta o swobodne
wykonywanie religii prawowiernej w wie o w Piaskach zbudowanym
ko ciele. Prawdopodobnym przeto jest, e ten e zbór w tej rzeczy nie by
opiesza ym, lecz musia stara si o nast pc jak naj pieszniej, poniewa
dla odprawienia nabo stwa nale o uda si naprzód do S awatycz.
Pewnym jest, e przewodniczy tutejszemu zborowi w r. 1670, co okazuje
si z pisma J. W. Andrzeja Leszczy skiego pisanego tego roku, w którym
nazwisko Lehmanna jest wymieniona. Obs ugiwa on S owem Bo ym i
sakramentami tak e zbór warszawski, który z powodu bardzo wielkich
prze ladowa nie by w mo no ci utrzymywa w W growie w asnego
pastora po zej ciu pastora ich Tyreusza. Powo ywali przeto Lehmanna do
growa corocznie po dwa razy, aby brakowi temu zaradzi si stara .
on tak e w ma
stwie. Ostatecznie przeniós si do Gda ska.
Po Lehmannie wakowa o probostwo dwa lata, po cz ci z powodu
ubóstwa gospodarzy, po cz ci dla ró nych bardzo ci kich prze ladowa .
Powo ywano przeto tu i do Piask pastora w growskiego Bosentretera, który
dusze, j cz ce pod brzemieniem krzy a i grzechów, zagrzewa na nowo
owem Bo ym i sakramentami.
Zaja nia o nareszcie po burzy jasne s ce. Powo ano tu Salomona
Hermsona, który w Prusiech Brandenburskich mia sobie ju powierzony
urz d prezbitera, je eli nie archiprezbitera. Za jego spraw obraz Chrystusa
ukrzy owanego malowany na p ótnie w ko ciele piaseokim umieszczono,
oraz zbudowano tam e o tarz: Pod obrazem podpisany jest z otem literami
czterowiersz aci ski nast puj cej tre ci:
Obraz ten jasno wystawia przed oczy zy Chrystusa, rany, krzy , co
krwi broczy Twardsza od g azu pier , której ten widok Zbawienia
po danego do g bi nie wzruszy.
Za ten czyn chwalebny dozna jednak ze strony miejscowego patrona
nadzwyczajnych przeciwno ci, który go zaskar
u biskupa krakowskiego,
gdzie te spraw przegra , lecz ciesz c si askawym poparciem króla
polskiego, pe nego chwa y Jana Vl, szcz liwie przezwyci
wszystkie
przeciwno ci, a nie do na tym otrzyma od Najja niejszego króla
przywilej osobny na wzniesienie nowego ko cio a w Markuszowie, które to
miasto królewskie odleg e jest od Lublina trzy mile. Którym to przywilejem
opatrzony przeniós si z rodzin do Markuszowa. Jednak e skutek nie
164
odpowiedzia przedsi wzi ciu, poniewa przez mier zaskoczony, nie
móg zamiaru wykona . Zw oki jego pochowano w Piaskach, gdzie w
pobli u o tarza wida nagrobek z napisem: Salomonowi Hermson, nie gdy
czujnemu pastorowi ko cio a tego, zmar emu 10 listopada 1684 roku, i
nieskazitelnej Marji Hoppównie, zmar ej 10 marca 1685, spoczywaj cym tu
w Chrystusie Jezusie, wznios y dzieci.
Za jego czasów darowany zosta tutejszemu ko cio owi kielich srebrny z
monstrancj , jak mówi , wyz acany, przez hojn jak
r , której
nazwisko dzi nieznane, Bogu dobrze jest wiadomey. Bogobojnie zmar y
ten pastor mieszka tak e w S awatyczach, dok d przeniós si z powodu
odosobnienia tutejszej miejscowo ci, a dla odprawiania nabo stw
powraca tutaj, jakkolwiek w miejskim ko ciele tak e miewa kazania,
szczególniej gdy przybywali go cie z Lublina, gdy w tym czasie ów
ko ció by jeszcze w asno ci tak zwanych reformowanych. G ne jest
imi Hermsona tak e z powodu sztuki leczniczej, któr zna doskonale i
wykonywa . Dzieci i wnuki po dzie dzisiejszy z aski Bo ej ciesz si
powodzeniem, z których moim zdaniem na szczególn zas uguje wzmiank
syn, tego co ojciec imienia, wielebny i uczony pan Salomon Hermson,
zas ony s uga S owa Bo ego w Malborgu, którego niech Bóg zachowa
wraz z reszt synów i córek, wnuków i wnuczek, a nawet prawnuków i
prawnuczek.
Czwartym z rz du by M. Radom, m ju s dziwy. Ten by tutaj przez
kilka lat. Nie Lublinianie lecz zbór tutejszy powo go, gdy tymczasem
wzywany kilkakrotnie z W growa Ohioff obs ugiwa w Piaskach Lublinian
owem Bo ym. Temu z dworu J. W. pani Pra mowskiej dostarczano
wszelkich wiktua ów, poniewa sam ani sia ani . Nieszcz liwy by los
jego, gdy ona po przebyciu bardzo ci kiej choroby zaniewidzia a.
Uwolniony potem od zboru, przewieziony zosta przez tutejszych
mieszka ców do Torunia.
Pi tym by Marcin Ohioff. Powo any tutaj 1690 roku, co sam za wiadcza
w asn , a mianowicie przed wi tem wielkanocnym. W niedziel
Quasimodogeniti (t. j. przewodni ), która przypada a na 2 kwjetnia, ona
jego pod nieobecno Ohioffa powi a córk , która potem 13 czerwca przez
ojca k piel chrztu wi tego omyta otrzyma a imi Maria. Kazanie wst pne
mia potem tutaj w 4 niedziel po Trójcy. By on poprzednio prze onym
ko cio a w growskiego, mianowicie od roku 1677, tak jednak, e i tu, gdy
go wzywano, spe nia obrz dki wi te, czego dowodzi za ona przez niego
ksi ga metryczna, w której zapisano, e 20 listopada 1686 r. po czy
em ma
skim 2 pary narzeczonych, a w poniedzia ek d. 21 listopada
ochrzci córk Micha a Papkego. Dzi ki jego staraniom, jak wy ej ju by o
wzmiankowane, po owa ko cio a zosta a odbudowana, jego te staraniem
165
zosta y zebrane pieni dze, cz ci ofiarowali w Lublinie sto z otych,
cz ci w Gda sku, sk d przez pana von Grutena (?) przes ano 183 z p. 10
groszy, cz ci nawet w Bia y, cz ci od tutejszych mieszka ców, tak e
tym sposobem ko ció móg by dla s by Bo ej po wi cony, a budynki
parafialne jako tako odnowione. Pod os on Najwy szego odby ten pasterz
czujny ró ne podró e w swym powo aniu, on bowiem we Lwowie,
Wielkanocy, Kamie cu itd. s owo Bo e opowiada i sakramenty sprawowa .
Roku 1694 odszed do Torunia, sk d otrzyma powo anie do ko cio a -go.
Jerzego, poczym do ko cio a Panny Marii przeniesiony, gdzie szcz liwie
przed kilku laty umar . Dzieci jego i wnuki za ask Bo tam e yj . Z
pomi dzy nich wymieni nale y przewielebnego pana Efraima Ohioffa
[autora pierwszej historii polskiego piewu ko cielnego, pisanej po
niemiecku], który dawniej w Elbl gu, a potem w Toruniu u P. Marii mia
sobie powierzony urz d ko cielny, ale przez dekret zesz oroczny zgubny, i
okrutny, który tyle przyniós nieszcz cia Toruniowi i ko cio owi Bo emu
tamecznemu, by zmuszony zamieszka gdzieindziej, ale Bóg opatrzny
mie o nim b dzie staranie.
Szóstym z rz du by Andrzej Grabowski, który poprzednio by pastorem
growskim. W wi to Micha a 1694 r. karmi s owem Bo ym i
sakramentami zbór lubelski, 1695 roku otrzyma powo anie od
zjednoczonego zboru tutejszego. Pastor ten postara si o wzniesienie
drugiej cz ci tutejszego domu Bo ego co dawniej ju by o powiedziano.
Odbywa te ró ne podró e, gdy go wzywano. Na koniec zim 1702 roku
przeniós si do Prus, gdzie mu powierzono probostwo Neidenburskie.
Nast pi po nim siódmy, Filip Fork, prusak z Torunia. Ten roku 1702 na
Zielone wi tki pocz pe nio obowi zki swoje, które m nie spe nia ,
odbywaj c te rozliczne podró e, szczególnie do Kamie ca Podolskiego.
Na koniec do wiadczywszy ró nych przeciwno ci w czasie owej zgubnej
wojny szwedzkiej, podczas której ca a prawie Polska podleg a po ogom,
odszed roku 1707 po Wielkiej nocy do Wilna dok d go powo ano. Po jego
odej ciu w wi to Trójcy i nast pnej niedzieli przewielebny pan Jakub
Turmi ski, pastor W growski, odprawia nabo stwa w ko ciele
piaseckim. W wi to za Micha a mia w Piaskach kazanie wst pne
Mateusz Waschetta, który by ósmym z kolei. By on poprzednio starszym
kaznodziej obozowym w Saksonji, a mianowicie od roku 1704.
Otrzymawszy nast pnie uwolnienie roku 1707, na w. Micha , jak
wspomnia em, obj swe obowi zki w Piaskach, a w trzeci niedziel
adwentow tutaj. Roku 1709 oko o "Wielkiejnocy wielkie nieszcz cie
dotkn o budynki parafialne. W nocy, gdy wszyscy spali, wybuchn w
budynkach po ar (niewiadome jakim sposobem, albo przez kogo
spowodowany) i spali je doszcz tnie. Pan pastor z domownikami zaledwie
166
uj zdo przez okno. Wszystkie ruchomo ci, ksi nic i sprz ty domowe
ogie poch on . Okaza a si jednak szczególna aska Bo a w tym, e
ko ció zosta zachowany, a kielich z monstrancj , od dymu zupe nie z
czernia y, wydobyty zosta z gruzów nieuszkodzony (na pami tk tego B.
Godfryd Plojczyk, starszy zboru lubelskiego i z otnik, gdy wyz aca kielich
na nowo, pozostawi w nim dwie czarne smugi), za któr to ask Bo
imieniu Bo emu czynie wieczne i nieustanne dzi ki nie zaniechamy. Dobry
Bóg trójjedyny niekiedy nawiedza, ale i rozwesela znowu. B. kapitan Nagel
skazany zosta na mier przez s d wojenny. Ten tedy, maj c umrze ,
zapisa testamentem ko cio owi niniejszemu 960 z otych polskich,
pastorowi miejscowemu 15 z otych w gierskich. Wyp acona zosta a ta
suma przez szlachetnego pu kownika Krystjana Maskego, jak wiadczy o
tym list jego, pisany w S awatyczach d. 30 lipca 1711 roku. Gdy ju
fundusze si powi kszy y, pierwsz trosk
. p. pana pastora by o
otrzymanie potwierdzenia przywileju od J. O. Ksi cia. Otrzyma je
szcz liwie roku 1712 d. 22 wrze nia, lecz nie bez nak adu. Prawdziwe s
owa, staro ytne: "Dary, wierz mi, ujmuj ludzi i bogów: gdy nic nie
przyniesiesz, pójdziesz za drzwi, Homerze."
Drug trosk by o odbudowanie domu parafialnego. Dzie o post powa o
zwolna, ju to z powodu cz stych przychodów Rosjan, ju to z powodu
konfederacji w latach 1716--1716, n kaj cej to Królestwo okrutnie, ju to z
powodu s abego zdrowia . p. pana pastora. A gdy ju wszystkie roboty
przygotowawcze uko czone by y, mier nadesz a. Gdy . p. pastor przyby
oko o Zielonych wi t 1718 roku do Piask, dnia 7 czerwca, t. j. w trzeci
dzie wi tek o 5-ej godzinie raso poleci dusz swoj ranom Zbawiciela
swego najs odszego. Zw oki jego dnia 20 czerwca, po wypowiedzianemu
przeze mnie, Jerzego Abrahamowicza, naówczas pastora W growskiego,
kazaniu pogrzebowym, pochowane zosta y w ko ciele piaseckim w pobli u
tarza.
Po jego mierci, ja, który to pisz , pe ni em s
Bo w Piaskach w
niedziel 1 i 2 po Trójcy. Chocia od zboru lubelskiego i zamojskiego i
ustnie i pi miennie jednog ne otrzyma em zawezwanie na pastora
tutejszy, jednak e nie by o wtedy wol Bo pos
mi do tej winnicy.
Tymczasem karmi em w Piaskach powtórnie w wi to Micha a i nast pne
niedziele s owem Bo em dusze po daj ce aski Bo ej. Na miejsce
zmar ego proboszcza pos any zosta pastor Jaw Wachowski ze -go
Miko aja, prusak, który by dziewi ty, z rz du. Przeznaczony przez zarz d
Gda ska, rozpocz sprawowanie swych obowi zków w pierwszy dzie
Narodzenia Chrystusowego 1718 roku w Piaskach. Znalaz na tym miejscu
(t. j. w Nejdorfie) dom pozbawiony okien, pieców, drzwi, pod ogi i t. p.,
znalaz , e sprz ty ko cielne po mierci nieboszczyka odniesiono do dworu,
167
znalaz skarbonk wi
pozbawion pieni dzy. Zatem pierwszym jego
staraniem by o uczyni dom ten mieszkalnym. Uczyni , co chcia ; owa
jednak e nale y, i nie zanotowa wydatków robionych z w asnych
funduszów, w tym bowiem razie mo na by by o zmusi zbór do zwrócenia
wydatków nawet po niespodziewanej, przedwczesnej jego mierci. Na
tydzie przed wi tem Bo ego Narodzenia 1719 roku przeniós si do
odrestaurowanego domu na mieszkanie. Krótki by czas jego tam pobytu.
Dnia 2 stycznia. 1720 roku wybra si w drog do Piask, któr odby
szcz liwie, jednak e uleg pod ci arem prac tak zwyczajnych, jako te
nadzwyczajnych, a mianowicie trzech mów pogrzebowych, poniewa i
poprzednio zawsze s abym odznacza si zdrowiem. Dnia 28 stycznia zaraz
po mowie mianej nad nieboszczykiem Gotfrydem Bernhardem popad w
chorob mierteln , z której d. 31 stycznia ducha swego w r ce Boga odda .
Zw oki za Jego ziemskie po mowie pogrzebowej, któr mia em ja w
Piaskach, dok d znowu mnie zawezwano, by y z one do ziemi.
na
tym marnym wiecie prawie 32 lata.
Po pogrzebie tego m a i czcigodnego plebana otrzyma em znowu
zawezwanie do zboru lubelskiego, to samo pó niej uczyniono listem,
wyprawionym przez pos ca do "W growa i dnia 7 kwietnia w W growie
mi dor czonym.
O rzeczy tej zawiadomi em zbór warszawski, prosz c, a eby zado
uczyni yczeniu memu tylokrotnie powtarzanemu, dla uspokojenia mego
sumienia. Nast pi a taka obietnica, z której by em zadowolony. Tymczasem
dla uspokojenia sumienia, i bym móg by pewny woli Bo ej, pos em do
Lublina 6 warunków do rozwa ania.
Rezolucja nast pi a zadowalaj ca; zawiadomiony zosta znowu zbór
warszawski, który prosi em ponownie o spe nienie danej poprzednio
obietnicy, i aby to by o z podpisami nazwisk ca ego zboru i piecz ci zboru.
Gdy to jednak e nie nast pi o, przyszed em do przekonania, e wola Bo a
otwiera mi szersze wrota dla krzewienia chwa y Bo ej. Odpowiedzia em
zatem zborowi lubelskiemu, e jestem uspokojony w sumieniu moim i
dlatego przyjm nades ane mi powo anie, a jako termin do wypowiedzenia,
kazania wst pnego wyznaczy em niedziel 2 po Trójcy -tej. Ó tym samem
zawiadomi em zbór warszawski, wyznaczaj c termin dla wypowiedzenia
mowy po egnalnej na wi to Trójcy. Po egna em si uroczy cie w
growie w oznaczonym czasie. W Piaskach rozpocz em Swoje
obowi zki w wymienionym terminie, a mianowicie 9 czerwca 1720 r. W
awatyczach za w 9 niedziel po Trójcy, tj. 28 lipca. Dziesi tym zatem z
rz du pastorem tego miejsca jestem ja, Jerzy Abrahamowicz z Margrabowy,
prusak.
168
Widz c w parafii wielk nieznajomo rzeczy Boskich, je eli w j zyku
niemieckim pe ni si s
ko cieln - co ja dopiero zauwa em - staranie
swoje skierowa em na to, aby urz dzi nauk katechizmu w j zyku znanym
zborowi, t. j. polskim. Dlatego to przynajmniej w niedziele zamiast kazania
nieszpornego, a tak e w dni wi teczne aposto ów odbywa em publicznie
katechizacj w j zyku polskim. W tpili niektórzy mieszka cy tutejsi o
szcz liwym skutku takiej pracy, jednak e nast pstwa dowiod y, e Bóg
pracom szcz ci. Przeto nie
owa em pracy, i trudów, jakie w tym celu
em, Bogu za Najwy szemu cze i chwa a na wieki!
Skórom zobaczy , e ko ció Bo y by niesko czony co do urz dzenia
wewn trznego, a tak e pod wieloma wzgl dami niedoko czony dot d dom
parafialny, a tymczasem nie by o do pieni dzy na wydatki konieczne,
pomy la em o pozyskaniu rodków przez sk adki. I tutaj aska Bo
dopomog a. Znale li si bowiem w zborze lubelskim dobroczy cy, którzy
dope nili braków. Za t ich szczodro
niech Bóg jak najobficiej
wynagrodzi wszelkimi dobrami doczesnymi i duchownymi.
A zatem dom parafialny pod wieloma wzgl dami zosta poprawiony. Na
pod og ko cieln kupiono wiele desek. Nieszcz cie to jednak nasze, e
skr powane mieli my r ce co do naprawy ko cio a. Chocia bowiem J. O.
Ksi , pan Micha Radziwi , d. 7 maja 1719 r., gdy my si cieszyli
obecno ci jego w tym miejscu, da nam naj askawiej pozwolenie na
napraw ko cio a, jednak e wilgotne deski nie pozwoli y na to, a
tymczasem na tron biskupi wyniesiony zosta nowy biskup, którego wrogie
usposobienie wzgl dem dysydentów, do by o znane; dlatego, te nie
mog em przyst pi do naprawy ko cio a.
W roku 1722 d. 5 listopada o godzinie 4 po po udniu pozwolono mi by
tyle szcz liwym, eby po raz pierwszy ujrze naj askawszego Ksi cia
Radziwi a za po rednictwem lekarza J. O. Ksi cia, Florkego, m a
ludzkiego, najzacniejszego na zamku Bialskim, i poleci si najuni eniej
dalszej opiece tego "wysokiego drzewa" (pod takim bowiem
podobie stwem przedstawi em w mojej mówce dom Radziwi owski).
Doniesiono J. O. Ksi ciu przez nieprzyjació moich k amstwa: jakobym
chrzci dzieci katolickie, jakobym czy w em ma
skim osoby religii
katolickiej itd., lecz te same przez si z powodu swej niewiarogodno ci
upad y.
Pomi dzy owymi sze cioma warunkami, zanim przyj em powo anie do
miejsca tego, postawionymi, by tak e i ten, eby zbór lubelski zap aci
spadkobiercom za bibliotek po Waszecie, a eby ta mog a zawsze pozosta
przy ko ciele piaseckim, a eby w ten sposób pastor nie potrzebowa
przewozi ksi ek ze S awatycz do Piask. Przyobieca to uczyni zbór
lubelski, a obietnic takow spe ni w roku 1722, gdy przewielebnemu panu
169
Andrzejowi Waszecie, kaznodziei u -tej Anny w Gda sku, wyp acono 200
tynfów.
Dot d bezpiecznie mogli my spe nia obrz dki religijne tak tutaj, jak i w
Piaskach. Lecz rok 1723 by dla nas fatalny. Pisarz polny Królestwa,
Potocki, wybrany na cz onka trybuna u królewskiego, pami tny dawnych
niesnasek, które mia niegdy z s siadem swoim, szlachetnym panem
Aleksandrem Suchodolskim, owczym lubelskim, podjudzi plebana
piaseckiego, Zdebskiego, aby powsta przeciw kolatorowi swemu i pozwa
go przed trybuna królewski. Sta o si to zaraz po ingresie trybuna u do
miasta po Wielkiejnocy. Zawezwany zosta pan Suchodolski, zawezwani
zostali my, i my zupe nie niewinni: przewielebny pan Samuel Nerlich,
pastor ko cio a reformowanego, i ja.
Przestraszony zbór lubelski my la ju o zaprzestaniu s by Bo ej w
Piaskach w nadchodz ce Zielone wi tki, o czym i mnie pi miennie
zawiadomiono. Jednak e zamiar pó niejszy okaza si lepszym od
poprzedniego. Dlatego te znowu zosta em przywo any i s yli my Bogu
w Zielone wi tki i na Trójc . Od tego czasu nie by o tutaj wcale
nabo stwa publicznego (jakkolwiek prywatnie w 1724 roku w miesi cach
styczniu i lutym ochrzci em dwoje dzieci, po czy em par nowo ców i
niektórym osobom udzieli em sakramentu komunii wi tej).
W roku 1723 dnia 7 pa dziernika spotka a nas cze najwy sza, e
mogli my uczci w tym domu J. O. Protektork nasz z ca jej rodzin , co
zdarzy o si i w nast pn niedziel , 20- po Trójcy. Wtedy to obiecano nam
naj askawsz opiek na przysz
.
Dnia 6 listopada administrator tego maj tku z rozkazu J. O. Ksi nej
odwiedzi mi w moim domu i zarazem wyrazi mi wol Ksi nej, abym jak
najpr dzej uda si do Bia y. Sta o si to w nast pn niedziel . Znajduj c si
w obecno ci J. O. Ksi nej, us ysza em z ust jej o rzeczy nowej, ale mniej
przyjemnej. Mianowicie, e taka jest wola biskupa, ebym nie reparowa
ko cio a, nie udawa si do P ask i Kobrynia, ebym nie chodzi ubrany w
kryz , ebym nie chrzci dzieci pochodz cych z ma
stw mieszanych.
Na wszystko to odpowiedzia em najuni eniej: 1) e nic nie
naprawili my, 2) co si tyczy podró y do Piask, to z powodu nowego
procesu s dowego o niej nie my , a co do podró y do Kobrynia, to nawet
we nie o niej nie marzy em, 3) co do kryzy, to chodz w niej wszyscy
duchowni luterscy w Królestwie Polskiem i W. Ksi stwie Litewskim,
prosi em przeto, eby nie wprowadzali takiej nowo ci w dobrach
Radziwi owskich, poniewa tym sposobem wiele by ten J. O. dom straci
znaczenia i powagi. Co do 4), to spe ni polecenie.
Odrzek a J. O. Ksi na co do pierwszego, e dobrze robimy i
napomnia a, eby my nieco ulegli okoliczno ciom; da Bóg, mówi a, czasy
170
lepsze albo z powodu mierci biskupa, albo przez wy sze zezwolenie
nastan , a wtedy obieca a, e b dzie mo na podj reparacj . Co do
podró y do Kobrynia, rozkaza a jednemu ze swych rz dców, eby dnia
nast pnego doniós to, co us ysza ; co do 3-go, to sami nawet duchowni
ko cio a rzymskiego w pa stwach luterskich musz post powa ostro nie, a
có dopiero my w tym pa stwie! Co do 4-go, napomnia a J. O. Ksi na,
eby nasi wyznawcy nie wst powali w zwi zki ma
skie z osobami
innego wyznania, poniewa wszystkie dzieci z tego rodzaju zwi zków
zrodzone nie b
naszymi wyznawcami. Doda a J. O. Ksi na
najuprzejmiej, abym tutaj
bezpiecznie, i e zbór lubelski pod naciskiem
konieczno ci b dzie przychodzi tutaj na nabo stwa. W 1723 roku dnia
24 listopada J. O. Ksi
pan Micha Radziwi , powracaj c z krótkiej
podró y w celu odwiedzenia J, W. pana Ludwika Pocieja, wojewody
wile skiego jako te hetmana polnego W. Ks. Litewskiego, w jego zamku
w Kuzawce, która znajduje si o dwie mile st d, przenocowa we wsi
ksi cej Kuzawce. Ja tedy ksi cia tego najszlachetniejszego za przyk adem
arcykap ana Jaddiego, który Aleksandra Wielkiego, wst puj cego do
Jerozolimy, przyj ze wszystkim duchowie stwem i ludem jerozolimskim
przed miastem, oddaj c mu cze najg bsz , przyk ad ten przytoczywszy w
mojej mowie w wymienionej wsi w obecno ci wielu szlachty i dworzan,
najg bsz odda em cze i b aga em o ask i opiek jego nadal.
Jako osi gn em j , dowodem czego jest nawiedzenie nas naj askawsze
w tym miejscu (w Nejdorfie) przez J. O. Ksi cia, co nast pi o d. 25
listopada.
W nast pnym, 1724 roku d. 13 stycznia przysz y tutaj dwie osoby,
wys ane od zboru lubelskiego, a mianowicie szlachetny Gotfryd Gerhard,
urz dnik pocztowy lubelski, i szlachetny pan Fryd, Wilhelm Hermson,
dziedzic Orzechówki, którzy mi dzy innymi prosili mnie w imieniu zboru,
ebym wygotowa list do wiary naszej wyznawców w innych zborach, aby,
tkni ci mi osierdziem, pomogli niedostatkowi tego ko cio a Bo ego w kraju
i aby do zap acenia orzeczonej przez dekret trybuna u sumy 24,000 z p.
nieco si przyczynili. Do pro by tej si przychyli em. Pos ane zosta y takie
odezwy do Frauenstadtu, Leszna, W oc awka, Lipska, Norymbergi,
Hamburga, Lubeki, Królewca, Gda ska, Elbl ga, Malborga i Torunia z
podpisem moim i starszych i piecz ci zboru.
yli my tutaj dot d, dzi ki Bogu, zupe nie bezpiecznie. Przychodzi tutaj
zbór lubelski od wi ta Wniebowst pienia przez ca e lato 1724 do domu
Bo ego, szukaj c królestwa Bo ego i jego sprawiedliwo ci.
Odby em tak e podró do Krakowa w tym roku, 1724, jako te w 1722 i
1723 pod cieniem skrzyde Bo ych zupe nie bezpiecznie.
171
Za to wi to Bo ego Narodzenia roku wskazanego by o dla nas fatalne.
A mianowicie pleban miasta Truchanowice, przyst piwszy do mnie w
ko ciele, gdym odbywa spowied , wr czy mi zakaz biskupa uckiego.
Przeczytawszy go, zauwa em, e zastawiono na mnie bardzo podst pnie
sid a, wyszed em przeto z ko cio a i rozpu ci em zbór, nie odbywszy
adnego nabo stwa. Pos em wieczorem dwóch pos ców z pokornym
listem do J. O. Ksi nej i do J. E. pana Florkego do Bia y. Przeczytawszy
ten list, J. Q. Ksi na natychmiast sama pojecha a do Janowa do biskupa i
postara a si o wyja nienie zakazu w ten sposób, e takowy dotyczy tylko
obcych, przychodz cych z innych miejsc, a nie dworzan ksi cych i
poddanych w tem miejscu (t. j. w Nejdorfie) mieszkaj cych.
Dnia 11- stycznia szczególna aska Bo a mnie spotka a: za rad
mianowicie J. O. Ksi nej Uda em si do Janowa do biskupa uckiego
Rupniewskiego. Dopuszczony do jego osoby, po sko czonej mowie
aci skiej, w której nazwa em go filarem Królestwa Polskiego i W.
Ksi stwa Litewskiego, zacz biskup ze mn dysput o wa niejszych
punktach spornych wiary, np. o po rednictwie Syna Bo ego (z powodu
którego chcia nas zaliczy do arian), o transsubstancjacji, o liczbie
sakramentów, o zbawieniu dzieci zmar ych przed chrztem, które schodz z
tego wiata bez grzechu winy ludzkiej, o wst pieniu Chrystusa do piekie , o
reformacji podj tej przez Lutra, o ostatnim olejem namaszczeniu itd.
Protestowa em z pocz tku, e nie przyszed em tutaj na dysput , ale gdy
protest nic nie pomaga , odpowiedzia em na wszystkie punkty w taki
sposób, em nie da si przeciwnikowi pokona , co widoczne jest st d, i
kilka razy biskup wpada w gniew silny, a gdym odchodzi , da mi
napomnienie, ebym nawróci si do ko cio a katolickiego, abym w ten
sposób wydar i samego siebie i wszystkich powierzonych mej pieczy z
k piekielnych. Na to odpowiedzia em z zupe
otwarto ci , i jestem
pewny na zasadzie S owa Bo ego, e ani mnie, ani nikogo powierzonego
mej pieczy, je eli tylko S owu Bo emu b dzie pos uszny, nic od czy nie
mo e od mi ci Bo ej, która jest w Jezusie Chrystusie. Na t odpowied
udzieli mi biskup b ogos awie stwa, milczeniem dowodz c, i
niew tpliwie ostatni odpowiedzi na napomnienie jego si zgadzam. Kto
tutaj nie uzna niewys owionej aski Bo ej! Oto s uga ko cio a luterskiego z
najzaci tszym wrogiem ko cio a prawowiernego dysputuje w w asnym jego
mieszkaniu, prawda Bo a okazuje si jawnie wobec tylu nieprzyjació , bez
boja ni si broni i nareszcie w pokoju zostaje wypuszczony. Jest to dowód
niewyczerpanej aski Bo ej, której cze i chwa a niechaj b dzie na wieki.
Gdy poprosi em nast pnie o zniesienie zakazu, wcale odst pi od niego nie
chcia .
172
owa wypada, e zbór lubelski okaza si opiesza ym w wykonaniu
godnej pochwa y rady, danej przez pana Florkego w li cie pisanym do mnie
dnia 30 grudnia roku zesz ego. Radzi on, eby po wi cie Trzech Króli
dwie osoby ze zboru lubelskiego uda y si do Bia y, bo b dzie tam biskup,
dzie ca a rodzina ksi ca, b dzie najwy szy wódz wojska saskiego,
hrabia de Flemming (który 9 stycznia z J. O. Ksi niczk Tekl
Radziwi ówn , córk naj askawszej protektorki naszej, na zamku w Bia ej
przez biskupa w em ma
skim po czony zosta ; daj im Bo e
szcz cie!) obiecywa , e bardzo szcz liwie rzecz si u y. Ale zanadto
powolnie uczynili zado tej radzie, bo przybyli my do Bia y dnia 10
stycznia, gdy ju biskup zabiera si do drogi, a zatem nie mo na ju by o o
przedmiocie tym traktowa . Udali my si wi c za biskupem do Janowa, ale
bez adnego skutku powrócili my, tak i co do tego zupe nie prawdziwe
okaza o si przys owie: "Fronte capillata est posthoc occasio calva," okazja z ty u jest ysa.
"Widzia em przeto, i w staraniu o chwa Bo zbór lubelski, przez
który przedtem prawnie zosta em powo any, jest bardzo niedba y;
widzia em panuj
w nim tak wielk niezgod i zatwardzia e serce jego,
jakkolwiek kilkakrotnie tak pi miennie jak i ustnie w oczy t umaczy em
niemo no utrzymania si z rodzin z powodu przerwania nabo stw
przez niego samego, kilka razy za pod naciskiem prze ladowania; jednak e
nie chcia wcale my le o jakiejkolwiek uldze, co by o przeciwne woli
Bo ej; widzia em sid a jak najohydniej zastawione na mnie przez wrogów,
co widoczna jest st d, e, gdym przedstawia biskupowi mo liwo , i
podczas samego nabo stwa publicznego, w czasie kazania, jaki obcy
przybysz, który nie s ysza o zakazie, wszed szy do ko cio a, czy i to nie
mo e by uwa ane za przest pienie zakazu, wtedy biskup na to nic nie
odpowiedzia . W odzia em najwy sz z
wrogów, którzy, jakkolwiek w
wi to Bo ego Narodzenia nie mia em adnego nabo stwa, jednak e
bezczelnie k amali, e mia em dwa kazania. St d musia em przyj
najzupe niej do przekonania, e daj zupe nego opuszczenia przeze mnie
tego miejsca. Aby zatem by pos uszny rozkazowi Zbawiciela; "A gdy was
prze ladowa b
w tem mie cie, uciekajcie do drugiego" (Mat. 10, 23),
zmuszony jestem po egna to miejsce (t. j. Nejdorf) i zbór lubelski, a przy
tym, poniewa publicznie uczyni tego nie mog w ko ciele, a w cz ci jest
to i niebezpieczne, przeto uzna em za stosowne zrobi to w tym pi mie,
ufaj c mocno, e Bóg Najwy szy w niewyczerpanej Swej dobroci przy le
tutaj takiego s ug Swego wiernego, który wbrew wszystkim napadom
szatana m nie b dzie rozszerza chwa Bo . Chwal Tobie, ród o
niewyczerpanej dobroci za wszystko, za wszelk ask mnie i Syonowi
Twemu dot d jak najszczodrzej udzielan . O Stró u Izraela, który nie pisz
173
i nie drzemiesz, czuwaj, b agam Ci , nad Syonem Twoim, otoczonym przez
tylu i tak mo nych wrogów, czyhaj cych na jego zgub . Zachowaj go tu a
do sko czenia wieków! Obud obro ców i opiekunów dla Syonu Twego,
aby ci duchem i ramieniem bohaterskim askawie go bronili.
Chro , Bo e, S owo Twoje przed z ci wrogów, rozp
ob udników,
Chwa nie b dziemy tylko Tobie, o Bo e!
Tyle jest s ów kroniki zborowej, której po odej ciu ks. Abrahamowicza
ju aden z nast pców nie dope nia .
O dalszych losach zboru Nejdorfskiego uda o si nam zebra sk pe tylko
wiadomo ci z notatek dorywczych, rozrzuconych po ksi gach metrycznych
i rachunkowych. Z tych notatek spróbujemy uzupe ni cokolwiek
wiadomo ci przez kronik podane. Jakiego ducha byli ówcze ni pastorowie
Nejdorfscy, to pokazuj s owa w asnor cznie przez nich do ksi g
wpisywane przy obj ciu urz dowania. Maciej Wascheta, wspomniawszy, e
1707 roku w trzeci niedziel adwentow odprawi pierwsze nabo stwo
przy nadzwyczajnym pop ochu i przestrachu, spowodowanym we wsi
przybyciem wojsk rosyjskich, ko czy modlitw : "Bo e, b ogos aw moje
urz dowanie i b
Sam obron biednego, strwo onego zboru Twego.
Mnó liczb jego z dnia na dzie i udziel mu, czego potrzebuje w
doczesno ci i wieczno ci. God o moje jest: "Przez trudy do chwa y i po
walce - zwyci stwo."
Nast pca jego Jan Wachowski pisze: "Wszystkim dla mnie jest Jezus
Chrystus. Kogo bym innego mia na niebie? I na ziemi oprócz Ciebie w
nikim innym upodobania nie mata. Cho cia o moje i serce moje ustanie.
Jednak Bóg jest ska serca mego i dzia em moim na wieki (Ps. 73)."
Ciekaw tak e notatk uzupe ni mo emy opowiadanie kroniki. W
owym roku 1723, w którym ksi na Radziwi owa z ca swoj rodzin
odwiedzi a ko ció Nejdorfski w XX niedziel po Trójcy, parafianie przez
wdzi czno za okazan im obron od prze ladowa ofiarowali jej w kilka
tygodni pó niej 2 krowy za 80 z p. Musia y to by pi kne okazy, bo za
pozosta y po ks. Forku inwentarz gospodarczy otrzymano przy sprzeda y
wszystkiego 50 z p.
Z kroniki wnioskowa by mo na, e ks. Abrahamowicz opu ci parafi
ju w pocz tkach 1725 roku. Tymczasem z owych notatek dowiadujemy
si , e jeszcze na 5-ty Micha tego roku zbiera w Piaskach ofiary na
reparacj ko cio a i plebanii, i e dawszy naprzód sam 40 z p., zebra razem
338 z p.
Po odej ciu Abrahamowicza by pastorem Jan Fryderyk Dingen (w
innym miejscu pisa si Dunien), który umar 1741 roku, po nim Daniel
Libelt ze S ucka przez rok, a 10 listopada 1743 roku nasta Szymon Pusch
ze Strasburga pruskiego. Pi kne on s owa zapisa po obj ciu probostwa: "A
174
teraz, Panie, b
Ty moc moj ! Przywró mi rado zbawienia Twego a
duchem dobrowolnym podeprzyj mi . Dla wszelkiej mi ci, wierno ci i
dobroci, któr mi od dzieci stwa a dot d okazywa ; dla s owa. Twego,
Panie, które mówi do mnie, e mam by pos em Twoim; dla obietnicy
Twojej, e chcesz by z nami po wszystkie dni a do sko czenia wiata; dla
zbawienia tak wielu dusz, które sobie tak drogo odkupi : - niech s owo
moje i urz dowanie odt d b ogos awione b dzie, aby osta si mog y przed
Tob ! Wys uchaj, Panie, a b
mi ciwym! Sk
uszy Swoje, Panie, a
uczy to dla imienia Twego. Amen."
Kto w cicho ci tak umie si modli , o tym na pewno powiedzie mo na,
e praca jego nie by a daremna. Ale w ksi gach innej o tym wzmianki nie
znale li my, jak tylko t , e za jego czasów darowano ko cio owi
Nejdorfskiemu wiele rzeczy cennych, które po cz ci a dot d przetrwa y.
Upi ksza si wi c dom Bo y wewn trz.
Ks. Pusch w 1776 roku, a zatem po szlachetnym sprawowaniu urz du
pasterskiego, mia na Trzy Króle odprawi zwyk e nabo stwo w Piaskach
Luterskich dla parafian lubelskich. Podró jednak tak go utrudzi a, e w trzy
dni po przybyciu na miejsce umar i tam e pochowany zosta .
Nast pc jego by ks. Tobiasz Bauch. Zasta on ko ció w bardzo z ym
stanie. Poniewa budowany by cz ciowo, a przy tym prawie pokryjomu,
przeto pr dko zniszcza trzeci ten ko ció ek. Zakrz tn si wi c ksi dz
Bauch oko o budowy nowego domu Bo ego. Od domowników wiary
bli szych i dalszych wyprosi on znaczne ofiary. Dziedzic ówczesny, ksi
Karol Radziwi , cho sam bardzo gorliwy katolik, nie odmówi pomocy,
lecz ofiarowa bezp atnie drzewo do budowy i da na ni swoje zezwolenie.
Tak wi c w rok po swoim przybyciu móg ks. Bauch po
kamie
gielny pod nowy ko ció , a w rok pó niej, dnia 15 listopada 1778 roku,
odprawiono pierwsze nabo stwo dzi kczynne w wi tyni tej, która
dopiero w roku bie cym uleg a przebudowaniu.
Ks. Bauoh przeniós si 1784 roku do Lublina. Tamtejszy zbór uzyska w
tym czasie patent królewski na wybudowanie w asnego w tym mie cie
ko cio a i utworzy parafi i samodzieln . Do roku 1791 zarz dza ten e ks.
Bauch tak e parafj Nejdorfsk , a powo ano do niej ks. Krystjana
Sadowskiego. Ten pozosta cztery lata, a gdy z powodu niesnasek ze
zborem odszed , przez trzy lata z gór nie by o pastora. Dopiero w roku
1798 przyby , znowu z Prus, ks. Micha Strugul , który 1820 roku umar i
pochowany zosta w Nejdorfie. Przez nast pne 22 lata by pastorem ks. Jan
Nicolai z Wilna. Po jego mierci przez 13 lat parafia pozostawa a bez
pastora, a za staraniem ks. Ottego z Warszawy przyby do Nejdorfu ks.
Ernest Freyer i pozostawa tam e pastorem przez lat 27, a do mierci. I
znowu nast pi sze cioletni wakans, w czasie którego zje
dla
175
odprawiania nabo stw ks. Rudolf Gundlach z Kamienia, a przez rok ks.
Kosczol. W styczniu 1888 roku uprosi a deputacja parafian ks. Edmunda
Schultza z Lublina, eby obj parafi , co te nast pi o w kwietniu tego
roku. Pozostawa on tam przez lat dziewi , t. j. do lipca 1897 roku; od tej
za pory pastorem jest ks. Teodor Zirkwitz.
Nadzwyczaj smutne mia przej cia zbór Nejdorfski w wieku ubieg ym. O
ile w czasach ucisku religijnego w wieku XVIII pastorowie (jak dowodz
wy ej przytoczone notatki ich w asnor czne) szczerze dbali o dobro swych
parafian, o tyle nast pcy ich w minionym wieku, jak si zdaje, w asnego
tylko szukali dobra. Wyrodzi a si st d nieufno i niech zborowników do
swych przewodników duchownych. Dochodzi o do tego, e ju za czasów
ksi dza Sadowskiego zasz y "niepraktykowane cale ha asy, bitwy i
rozruchy, w domu Bo ym, za które wyrok s du Konsystorskiego
ewangelickiego nieodmiennej Augsburskiej konfesji w Wielkim Ksi stwie
Litewskim w Wilnie pod dniem 8 pa dziernika 1793 roku skaza ca y zbór
na pokut ko cieln . Ks. Jan Nicolai wskutek skarg parafian zosta nawet
przez Konsystorz pozbawiony godno ci duchownej i tylko drog
Najwy szej aski przez specjalny ukaz cesarza Miko aja I zdo utrzyma
si w godno ci i urz dowaniu swoim.
Cz ste zdarza y si wypadki prawowania si pastorów ze zborownikami
o zwrot wypo yczanych na wysoki procent pieni dzy itp. niegodziwo ci.
Prawdziwym nieszcz ciem dla zboru Nejdorfskiego by o, e go wraz z
ca ym obszarem podleg ym niegdy konsystorzowi Wile skiemu oddano
pod zarz d konsystorza Kurlandzkiego, który nie mia do rozporz dzenia
ksi y mówi cych po polsku. Nast pstwem tego by y owe d ugoletnie, 6-13 lat trwaj ce wakanse, oraz e na pastora przyjmowa musiano
pierwszego lepszego, który si nadarzy . Oprócz tego zbór Nejdorfski zosta
zupe nie odosobniony i nie mia adnej czno ci ze wspó wiernymi tej e
co on mowy. Wp yn o to w wysokim stopniu na zamieranie ycia
religijnego w zborze, którego jedyny pokarm duchowny stanowi y pi kne
kazania Dambrowskiego z XVII wieku i bezmy lne pie ni kancjona u
królewieckiego. W ostatnich latach przywóz tych ksi g z zagranicy zosta
wzbroniony, tym wi kszy przeto odczuwaj niedostatek pokarmu
duchownego, o ile który nie przywyk do czytania ksi ek religijnych u nas
w kraju wydanych. Dzi ki ostatnim trzem pastorom stosunki te pocz y si
poprawia i ycie religijne budzi si widocznie.
Pozostaje nam jeszcze powiedzie s ów kilka o tym, sk d si wzi a
jedyna obecnie w cesarstwie parafia luterska polska. Pod tym wzgl dem nie
maj c pewnych danych, mo emy opiera si jedynie na domys ach.
Nejdorfianre sami siebie nazywaj "holendrami," urz downie nawet
nazywano
ich
niedawno
jeszcze
"inostrancy
go andskawo
176
proischo dienija," chocia od roku 1563 ju mieszkaj na swej ziemi. Ale
nie z Holandji oni pochodz , bo temu przecz ich nazwiska, które brzmia y
pierwotnie: Boehl, Sellentin, Ladewich, Pastrich. Nazwiska te wskazuj na
pochodzenie z Meklemburga lub Pomorza. Holendrami za nazwali si
pierwotni przybysze dlatego, e dla za enia osady musieli wycina lasy,
ziemia za st d uzyskana by a Hauland (hauen-=ci , Land=ziemia), a
uprawiaj cy j ludzie: Haulander--Hollander.
Ci pierwotni przybysze niemieccy, nie maj c przez wieki ca e adnej
czno ci ze sw dawniejsz ojczyzn , otoczeni zewsz d ludno ci , która
wówczas mówi a ze sob po polsku, zapomnieli powoli swego j zyka
pierwotnego a przywykli do mowy tego kraju, który ich przygarn . W 1719
roku ks. Wachowski w prowadzonych po niemiecku lub po acinie ksi gach
metrycznych nazwiska i imiona zapisywa w taki sposób: "Catharzyna,
Maria Pastrichowna des Niko aj Pastrych Tochter, Christina Hilibrandowa,
Elisabeth Kuntzowna, Catharzyna Ludvikowa, George Hilibrand alias
Tokarczyk, Marianna gebohrne Ludwiczanka" i t. p.
Ks. Abrahamowicz znalaz , e na dziesi ciu s uchaczów zaledwie jeden
rozumia jeszcze jako tako kazanie niemieckie i zacz prowadzi nauk
katechizmow z dziatw po polsku. W roku 1742 prawie przy ka dym akcie
zej cia, znajduje si dodatek: "pochowany z polskim kazaniem
pogrzebowym."
Konieczna wi c potrzeba zmusi a konserwatywny zawsze lud wiejski do
zaprzestania niezrozumia ych dla niego nabo stw i modlitw w j zyku
niemieckim i zaprowadzenia nabo stw i ksi ek polskich. Ksi ki takie
nabywano w ewangelickich ale polskich Prusach królewskich, w czym
dopomagali im nie tylko sprowadzeni stamt d pastorowie, ale i to, e sami
Nejdorfianie, jako flisacy, cz sto bywali w Prusach, sp awiaj c drzewo i
zbo e do Gda ska. Gdy za mazurzy pruscy po dzie dzisiejszy u ywaj
wy cznie ksi ek ze staropolskim drukiem, tak zwanym szwabachero,
przeto i Nejdorfianie, do tego druku tak przywykli, e niech tnie inne
czytuj ksi ki.
Tym sposobem niemiecka pierwotnie ludno sta a si czysto polska: a
chocia dzi niejeden w potocznej mowie u ywa narzecza nadbuskiego czy
poleskiego, to modl si wy cznie po polsku i jedynie na polskie
ucz szczaj kazania.
Ks. Freyer próbowa wprawdzie odrobi , co zdzia y wieki, i
przywróci znowu j zyk niemiecki. S dzi on zapewne, e tym przypodoba
si zwierzchno ci krajowej. Sprowadzono oko o 1868 roku umy lnego
nauczyciela niemieckiego, ale czteroletnia praca tego tylko tyle dokaza a,
e dzieci za piewa y w ko ciele par razy pie ni kolendowe, których nie
rozumia y, a starsi nauczyli si wyrazów "guten Morgen" i nic wi cej.
177
Zaniechano pr dko próby niefortunnej, której chyba nikt wi cej nie
powtórzy.
W ca ej parafii s teraz niemieckie tylko jeszcze nazwy dwóch wsi:
Nejdorf i Nejbrow, która pierwotnie zwa a si nie Neubruch, jak chc
niektórzy, ale Neubrau. Po acinie pisano Neobroviensis, st d "Nejbrow" po
polsku. Cz
gruntu nale cego do probostwa nazywa si Browarszczyzna,
zapewne od owego browaru posz a nazwa wsi.
Niemieckie te zosta y nazwiska parafian: Pastrych, Lodwik, Baum, Ry ,
Zelent, Hilidebrant, Hineborch, Bendyk, Szypenbei , Krebs, Bylof, Popko i
jedno spolszczone Brzózka. Przydomki tylko maj polskie lub poleskie dla
odró nienia licznych rodzin jednego nazwiska: Paw owski, Brzózkowski,
Prus, Sas, Jedynak, Jenera , Pasieczny, Posesor, Kupiec, Kasjer, Janczuk,
Danieluk, Juhaniec i t. p.
Nazwiska, których, o ile pami tamy, niema wi cej nad owe wymienione
trzyna cie, zdaj si wskazywa , e liczba pierwotnych przybyszów
zagranicznych by a bardzo ma a. Rozrodzili si oni jednak bardzo znacznie.
Dzi w Nejbrowie, Nejdorfie, Za kowie i Sajówce jest zapewne przesz o
400 rodzin, a prócz tego wychod cy Nejdorfscy za yli jeszcze wiele wsi
na "Wo yniu, jako to Holendry Zabuskie czyli Stulno, Holendry
wier owskie, Oleszkiewicze, Aleksandrówka i inne. Pierwsze dwie
po one nad Bugiem nale jeszcze do zboru Nejdorfskiego i bywaj
odwiedzane przez pastora corocznie po trzy lub cztery razy. Ostatnie za
przy czone do parafii niemieckich na Wo yniu maj nabo stwa w swych
domach modlitwy polskie tylko, odprawiane przez kantorów, których
predykantami nazywaj . Pastorowie przemawiaj do nich j zykiem
rosyjskim, którego jednak prawie oni nie rozumiej . Od czasu do czasu
zdarza si , e wóz dobrze ob adowany przywozi do Nejdorfu na
nabo stwo kilku ludzi z oddalonych na 15 mil drogi Oleszkiewicz lub
Aleksandrówki, lecz takie uci liwe przejazdy dowodz wprawdzie
nadzwyczajnego przywi zania tego biednego ludu do swego ko cio a, nie
mog jednak wiele przyczyni si do pokrzepienia i wzmocnienia wiary.
Liczba rodzin do parafii nale cych powi kszy a si bardzo, ale ziemia
zosta a ta sama, któr ojcowie mieli sobie nadan 300 lat temu. Posz o
zatem nadzwyczajne rozdrobnienie gospodarstw. Bywaj np. dwumorgowe
osady, maj ce trzech w cicieli. Rozumie si samo, e wy ywi si na tej
ziemi nie mog . Dlatego co wiosna, po opadni ciu wód wiosennych,
wyruszaj prawie wszyscy m czy ni i spora liczba ch opców i dziewcz t,
ju od 12 lat pocz wszy, w wiat za zarobkiem. Gdziekolwiek buduj si
nowe forty, szosy albo koleje elazne, tam niezawodnie znajd si
holendrzy nejdorfscy do robót ziemnych, czy to w Królestwie, czy ko o
Petersburga, na Uralu lub w Syberii. Trzeba ich tam widzie , jak si
178
zgrabnie i szybko uwijaj ze swymi drobnymi,ale silnymi ko mi i ma ymi
wózkami od witu a do ciemnej nocy. Robota im si pali w r ku. Liczne
partie wychodz tak e na roboty ciesielskie. Z tych wycieczek wracaj na
zim do domu zwykle ze sporym zarobkiem, wystarczaj cym na utrzymanie
rodziny. W ciwej biedy przeto u nich niema, cho ziemi jest tak ma o.
Natomiast owe wyjazdy na zarobki wywieraj wp yw niekorzystny na
moralno m odzie y i dlatego s przyczyn wielkich zmartwie dla
pastorów Nejdorfskicb. Co prac sw zbuduj przez zim , to lato nieraz
niweczy zupe nie. Ale za to rado ci nape nia serce przywi zanie tego ludu
do ko cio a. Pustego ko cio a niema tam na adnym nabo stwie. Bywaj
dni podczas powodzi, e 180 czó en jest przywi zanych do sztachet ogrodu
ko cielnego, chocia jazda na rw cej wodzie pomi dzy krzakami i p otami
jest nadzwyczaj uci liwa i niebezpieczna. Bywaj na wiosn niedziele, w
które setki ludzi brn przez wod lodowat , po pas g bok , byle si dosta
na nabo stwo.
Nie szcz dz te ofiar na utrzymanie swej parafii. Sk adk ko cieln
aci ka dy konfirmowany ch opiec czy dziewczyna, parobek czy s uga,
gospodarz czy gospodyni. "Wynosi ona zwyczajnie po 60 do 75 kopiejek na
ow , a w razie gdy potrzeba budowa lub naprawia budynki, jeszcze,
wi cej. Niejedna rodzina wyrobnicza sk ada 3 lub 4 ruble, a czyni to bez
szemrania i niech ci. Zdaje nam si , e nie zdarza si nigdy, eby
ktokolwiek opiera si lub nie wnosi swej sk adki w czasie w ciwym.
To przywi zanie do ko cio a i wierno dla s owa Bo ego rokuj
najlepsze nadzieje dla przysz ci tej parafii. Wszak mamy obietnic , e
owo Bo e pró no do Pana nie powróci. Oby Bóg spe ni te nadzieje jak
najzupe niej i pob ogos awi te gorliwej pracy obecnego pasterza zboru
Nejdorfskiego. 68
ks. Edmund H. Schultz
68
www.luteranie.pl, Podczas wykorzystania obowi zkowo podawajcie
autora oraz t stron internetow . Wykorzystanie w innych celach pozwala
si tylko oraz wy cznie ze zgody autora.
179
Piaski , ul. Lubelska, droga na Zamo
180
02.jpg
DODATEK
Piaski – Historia miejscowo ci
w internecie
W po owie XV w. na terenie trzech miejscowo ci (Pogorza y Staw,
Gie czew i Makarewice) powsta o miasto oparte na prawie
magdeburskim[1.1]. Pierwotnie nosi o nazw Pyassek alias Gyelczew[1.2].
Najstarsze wzmianki o wsi Piaski pochodz z 1401 r. Po raz pierwszy
wzmiank o Piaskach jako mie cie poda w 1470 r. Jan D ugosz. W tym
okresie Piaski sta y si siedzib parafii, do której nale y równie :
Gardzienice, Jaszczów, Stryjna, Brzezice, Gie czew, Kozice, Suchod y,
Pogorza y Staw i Siedliszczki[1.3]. Od najdawniejszych czasów przez Piaski
przebiega szlak handlowy ze wschodu na zachód i po udnie Polski[1.4]. By
to szlak przebiegaj cy z Rusi przez Be z, Hrubieszów, Krasnystaw, Piaski,
Lublin, Zwole do Radomia oraz dalej w g b kraju[1.5].
Na pocz tku XVI w. w cicielem Piask zosta dworzanin królewski –
Janusz Swyrczowski. To w nie na jego pro
król Zygmunt Stary w
1509 r. ustanowi w Piaskach targi oraz jarmarki, które odbywa y si dwa
razy do roku. W 1514 r. król zwolni miasto od podatków na okres 10 lat, z
ce na okres 8 lat oraz ustanowi podatek mostowy[1.6].
W 1531 r. w cicielem Piask zosta Pawe Troszcze i Miko aj
Starorzecki. W pó niejszych latach miasto zniszczy olbrzymi po ar, w
wyniku którego w 1540 r. król Zygmunt I uwolni mieszczan od p acenia
wszelkich podatków na okres 6 lat[1.7].
Na pocz tku drugiej po . XVI w. Piaski sta y si w asno ci
podkomorzego che mskiego – Jana Orzechowskiego. Za jego czasów w
Piaskach przeprowadzono szereg inwestycji – pobudowano mosty i groble.
Po Janie Orzechowskim w 1569 roku Piaski przesz y w r ce jego syna –
Stanis awa Orzechowskiego. W 1570 r. Stanis aw Orzechowski sprowadzi
do miasta arian wraz z ich wybitnym kaznodziej – Marcinem Krowickim.
Tak wi c od XVI w. Piaski sta y si silnym o rodkiem kalwinizmu i
arianizmu, st d te pochodzi ich inna nazwa - Piaski Luterskie[1.8]. Od ko ca
XVI i do 2 po owy XVIII wieku miasto by o jednym z najwa niejszych
rodków protestantyzmu na Lubelszczy nie. W latach 1573-1642 istnia tu
zbór aria ski i szko a, a od 1649 do 1849 roku – zbór kalwi ski[1.9].
181
Po mierci Stanis awa Orzechowskiego Piaski przesz y w r ce Heleny
Orzechowskiej – córki brata Stanis awa – Paw a Jakuba Orzechowskiego.
W wyniku umowy z Helen dziedzicznym w cicielem Piask zosta Pawe
Orzechowski[1.10].
Piaski w tym okresie nie rozwija y si pod wzgl dem gospodarczym.
Dodatkowo miasto pustoszy y wojny z po . XVII w. Po mierci Paw a
Orzechowskiego miasto przesz o w r ce jego syna – Stanis awa
Orzechowskiego.
Ok. 1624 r. dziedzicem Piask zosta Andrzej Suchodolski. Nowy
ciciel za
zbór i szko aria sk . Kolejnym dziedzicem Piask by
Adam Suchodolski – syn Andrzeja. Po Adamie Suchodolskim miasto trafi o
w dzier aw Jana Teodora z Potoku Potockiemu.
W 1665 r. dziedzicem Piask zosta Zbigniew Suchodolski, natomiast w
1677 r. Pawe Suchodolski. W tym czasie Piaski liczy y 240 mieszka ców,
w tym 53 ydów (22%). Ok. 1680 r. miasto znalaz o si w r kach Teodora
Suchodolskiego, który w 1653 r. odsprzeda
ydom kamienic z
przeznaczeniem na browar. Pod koniec XVII w mie cie odby si synod
kalwi ski.
W 1715 r. kolejnym dziedzicem Piask zosta Aleksander Bogus aw
Suchodolski. Po jego mierci w 1752 r. miasto na 4 lata trafi o w r ce jego
ony – Ludwiki ze Stryje skich Suchodolskich. Po tym okresie, w 1756 r.
dziedzicem Piask zosta Teodor Ludwik Suchodolski – syn Aleksandra i
Ludwiki.
W 1795 r. Piaski znalaz y si w zaborze austriackim. W 1809 r. w
Ksi stwie Warszawskim, a po 1815 r. w Królestwie Polskim.
W 1823 r. Piaski z powodu k opotów finansowych Suchodolskich
zosta y wystawione na licytacj . W jej wyniku w cicielem miasta zosta
Ignacy Szlubowski. By to okres upadku rzemios a i handlu w mie cie. W
1842 r. miasto naby Jan Leuchte. W 1855 r. miasto trafi o do kolejnego
ciciela – Józefa Leopolda Bobrowskiego. Cz ste zmiany w cicieli,
którzy nie dbali o rozwój Piask, a tak e wojny 2. po owy XVII wieku,
przyczyni y si do gospodarczego upadku miasta.
W 1869 r. w wyniku decyzji cara Aleksandra II Piaski utraci y status
miasta. Decyzja ta by a kar za udzia mieszka ców Piask w powstaniu
styczniowym.
W 1886 r. liczba mieszka ców wzros a do 2944 osób. W 1886 r. Piaski
zosta y zakupione przez Jankiela Trunenwurcela. Osiem lat pó niej nowym
cicielem osady zosta W adys aw Maurycy Drecki.
Mieszka cy Piask yli g ównie z rzemios a, handlu i rolnictwa. W
osadzie istnia o ok. 40 zak adów i warsztatów rzemie lniczych. W okresie
mi dzywojennym Piaski by y typowym sztetlem, zamieszka ym w ponad
182
67% przez ludno
ydowsk . W 1926 r. swoj dzia alno rozpocz a Kasa
Stefczyka, a w 1935 r. Rolnicza Spó dzielnia Handlowa. W Piaskach
istnia y 4 m yny oraz 2 gorzelnie dworskie[1.11]. W 1930 r. osad nawiedzi
ogromny po ar, w którym sp on o wiele domów.
Z chwil wybuchu II wojny wiatowej, 1 IX 1939 r. drogi w Piaskach
zape ni y si t umami uciekinierów zza Wis y, którzy emigrowali na
wschód w obawie przed Niemcami.
Pierwsze niemieckie bombardowania mia y miejsce 7 wrze nia. Kolejne
naloty odby y si 9, 14 i 17 wrze nia. W ich wyniku zniszczeniu uleg o
kilka budynków przy ul. Lubelskiej i Zamojskiej. Wkrótce potem w mie cie
zacz o brakowa podstawowych produktów spo ywczych. Piaski sta y si
miejscem przemarszu licznych wojsk polskich, które wycofywa y si na
wschodnie rubie e Rzeczypospolitej.[1.12]
Do ko ca czerwca 1939 r. w gminie i osadzie Piaski funkcjonowa o 14
szkó powszechnych i jedno przedszkole. Nauk w nich pobiera o 2200
uczniów. W wyniku wybuchu wojny nauka nie rozpocz a si we wrze niu,
lecz dopiero po 20 pa dziernika. Nauk rozpocz o zaledwie 350 uczniów –
by y to dzieci pochodzenia polskiego[1.13].
29 IX 1939 r. do Piask od strony Che ma i Krasnegostawu wkroczy y
wojska radzieckie. Armia Czerwona zosta a przyjacielsko przywitana przez
cz
Polaków z PPS i ydów z Bundu. Powo ano komisariat milicji
obywatelskiej z ony z ydów i Polaków. Wkrótce na wolnym powietrzu
zacz y odbywa si pokazy filmów propagandowych organizowane przez
okupanta rosyjskiego. Po kilku dniach wojska radzieckie opu ci y Piaski,
ust puj c miejsca wojskom niemieckim[1.14].
6 X 1939 r. hitlerowcy utworzyli Urz d Pracy – Arbeitsamt. Mia on za
zadanie rejestrowa Polaków i ydów, a nast pnie organizowa dla nich
przymusowe prace porz dkowe na terenie osady i gminy.
Osada zosta a wyzwolona spod okupacji niemieckiej w lipcu 1944 r.
Ostatnim w cicielem Piask by a Janina z Dreckich Lechnicka. 14 X 1944
r. osad naby Skarb Pa stwa. Prawa miejskie Piaski odzyska y 13 VIII
1993 r.69
69
[1.1]
L. wietlicki, Spojrzenie w przesz
[w:] Piaski we
wspomnieniach, red. L. wietlicki, Piaski 2000, s. 19.
[1.2]
S. Warcho , Nazwy miast Lubelszczyzny, Lublin 1964, s. 158.
[1.3]
L. wietlicki, Spojrzenie..., s. 19.
[1.4]
L. wietlicki, Kalendarium wydarze w gminie Piaski w latach 19391944, Piaski 1993, s. 7.
[1.5]
L. wietlicki, Ulica Lubelska w Piaskach – historia domów i ludzi,
Piaski 2003, s. 13.
183
Piaski Luterskie w Encyklopedii Katolickiej
PIASKI, Piasek (do XVI w ) , Piaski Luterskie, Piaski Wielkie
(XVII-XVIII w.), mi asto w ar chidiec. lubelski ej.
Na jst a r sz e l a d y osa d n i ct wa n a t er en a ch ws p ó cz . P .
poch odz z n eoli tu; osada by a l ok owan a po 14 42 n a pr awie
ma gd., pr awa m iejskie odn owi on o pr zed 1456; na pocz. XVI
w. w ci ci el em P. b y st a r ost a l u bel . J . S wyr cz o wsk i h er bu
Tr by ( od jeg o zn aku poch odzi h er b mi asta); od 1531
d z i ed z i ca m i b yl i P. T r osz cz ek i M. S t a r or z eck i , 1 55 8 P.
n a b yl i Or z ech o ws c y h er bu R og a l a , a w XVI I w. m i a st o st a o
si
w a sn o ci
Su ch odol ski ch h er bu Ja n in a ; w okr esi e
star opol. pr zez P. prowa dzi szl ak h an dlowy, a od XVII w. p ocz t o wy z Wa r sz a wy d o Ka m i e ca Pod ol sk i eg o; z a u dz i a
m i ejs c o w ej l u dn o ci w p o wst a n i u st ycz n i owy m P. z ost a y
poz ba wion e 1869 pr aw mi ej skich , 1993 odz yska y je; 191839 by y cen tr um szkoln ym, samor z dowym i gos p. gmin y.
Pi er wsz a wz m i a n ka r ód owa o i st n i en i u dr ewn ia n ego ko ci o a pa r . p od wez wa n i e m w. Mi k o a ja w i e cz wi po ch od z i z
1325; n owy k o ci ó p od wez w. Pod w y sz en i a Kr z y a wi tego, u fun dowan y 1531 pr zez Tr oszczka i Sta r or zeckiego,
sta si siedzi b par . (pr zeniesion a z Gie czwi); 1563 ko ci ó
zosta zaj t y prz ez inn owier ców, a 1624 bp kijowski B.
Ra d osz e wski wyt ocz y An dr z ejowi Such od ol ski e m u p r oces o
jeg o z wr ot - s d gr od z ki n a ka z a od da
wi t yn i k a t ol i k om ,
a w ci ci el m i a st a z ost a z o bo wi z a n y d o p r z ywr ó c en i a je j
da wn eg o
wyposa en i a ;
kol e jn y
dr e wn i an y
k o ci ó
wzn iesion o 1624-33 pod t ym sam ym wez wan iem, n ast. uleg
on c a k owi t em u z n i s z cz en i u; w XVI II w. p r z y p a r a fi i i stn ia y
sz k o a i sz p i t a l , dz i a y Br a ct wa - R ó
c o we i
w.
Fr an ciszka ; budow n oweg o k o cio a r ozpocz t o pr zed 1720
( m ur owa n e b y y j ed yn i e p r e z bi t er i u m i z a kr yst i a ) ; 17 45
z ost a
k on sek r o wa n y p r z ez bp a M. K un i ck i eg o; n a w
wymur owan o 1836 z i n icjat ywy mi ejsc owego pr ob. I.
Kr asuskiego,
a r esztowan eg o
1864
za
n ama wia nie
[1.6]
L. wietlicki, Dwory nad Gie czwi , Lublin 1999, s. 86.
L. wietlicki, Spojrzenie..., s. 20., 7, 11, 15, 16,
[1.8]
M. J. Janiuk, Piaski..., s. 11.
[1.9]
R. Kuwa ek, Z Lublina do Be ca. lady obecno ci i zag ady ydów
na po udniowo-wschodniej Lubelszczy nie, Lublin 2008, s. 10.[
[1.7]
184
mi eszka ców do udzi a u w powsta n iu st yczn iowym or az
zbier ani e fun dusz y n a potrz eby oddzi a ów, a nast. zes an ego
do T obolska (S yber ia ), gdz ie zmar po 1876; ko ci ó
r ozbud owan y 1866, z osta uszkodzon y w cza sie I wojn y
wia t. , a podcza s II wojn y
wia t, sp on ; 1945-48
od bu d o wa n o g o, ch o
z e z n a czn ym z a t a r c i em ce ch
st yl o wych ; je st t o bud owl a or i en t owa n a , 3- n awowa , z 2 wi e o w fa sa d i p r ez bi t er i u m z am kn i t ym p ó k ol i ci e; w
t a r z u g . zn a jd uje s i k r z y i o br a z MB Cz stoch., a w
bocz n ym - obr a z M B Nieustaj cej Pomocy; pr z y k o ci el e
zna jduje si za bytk owa dz won n ica z 1866.
Do 1790 par . P. wch odzi a w sk ad ar ch idia konat u lubel. .
dek. Par czew, di ec. kr akowskie j; n ast. do dek. Lu bli n , diec.
ch e mskiej; od 1805 p o ut wor zen iu diec. lubelskiej P.
n al e
y k ol e jn o do d ek. Lu bl i n , Bi skupi c e, P. or a z
Fajs a wic e (p o II wojn ie wia t. ), a od 1966 pon own ie P.
Obecni e w sk ad dek. pias ecki eg o wch odzi 10 pa r afii :
Bi sk up i c e, C h m i e l , C z st o bor o wi ce, F a j s a wi ce , K a w cz yn ,
Ol e n i k i , P ., Si ed l i sk a , Tr a wn i k i i W yg n an owi c e .
W XVI w. P. by y pr n ym o r odki em pr otest. ; 1563 pr zez
ch or ego ch e m ski eg o i podk om or z ego l u bel . S. Or z ech owsk i eg o z o st a l i sp r owa d z en i ewa n g el i c y, k t ór z y p r z yj l i a r i a n izm (1571-73 min istr em by M. -» Kr owi cki); zbór ari a ski
u t rz ym ywa
Su ch od ol sk i (k a z n od z i eja m i b yl i m . in . A.
Wi sz o wa t y i K . Lu bi en i eck i ), n a st . z ost a z a mk n i t y p r z e z
jeg o s yn a Adam a (-> Lubli n I 2), któr y 1642 pr zeszed n a
kal win izm, a 1643-49 ufundowa n owy zbór (pier wsz ym
m in i str em z ost a
S. Kesz n er ); w t ym cz a si e P. z w.
Lu t er sk i m i st a y si c en t r um k a l wi n iz m u ( 16 95 od b y si
s yn od); 1783-85 T . Suchodol ski, wyk or z ystu j c pom y ln
d l a in n owi er c ó w s yt u a c j , wz n i ós n o w y k o ci ó k a l wi sk i ,
któr ego r uin y za ch owa y si do cza sów obecn ych ; w okr esie
r epr esji pop owst a n i owych n a st pi m a sowy n a p yw l udn o ci
yd., w ko cu XIX w. n a 3328 mi eszk. ok. 95 % stan owil i
ydzi ; 1939 p o w cz en iu do G en . Guber nat or stwa
fun kcjon owa o tu g ett o; 1756 P. licz y y 1063 m ieszk. (ok.
39% yd ów, kt ór zy otr z yma li od dziedzica zgod n a budow
s yn agogi). 70
70
Encyklopedia Katolicka Tom 15, s. 442, El bieta Krzewska, SGKP
VIII 51-52; KZSP VIII z. 10, 38-39; SzmLb (1 985) 277; L.
185
Wybiorcze fragmenty z publikacji Braci Polskich
I
INSTYTUT FILOZOFII I SOCJOLOGII
P O L S K I E J A K A D E M I I N A U K
BIBLIOTEKA PISARZY REFORMACYJNYCH
Nr 7
KO M I T E T R E D A K C Y J N Y :
Z B I G N I E W O G O N O W S K I , L E C H S Z C Z U C KI , J A N U S Z T A Z B I R
MARCIN KROWICKI
CH RZE CIJA SK IE A ZA O B LIW E NAPOM INAN IE
ADH O RTATIO OB RAZ
A K O NTREFET W ASNY ANTYK RY STÓW
(s. 76-78)
(…) A tak tu ju , mój mi y krze cija ski cz owiecze, dosy
dostatecznie masz wymalowany antykrystów obraz, pocz wszy od
owy a do nóg we wszytkich cz onkach jego. Przypatruj e sie mu,
a przypatrzywszy sie dobrze, ju
go znaj. Nie mniemaj e (chocia
on tobie innego ukazowa b dzie), aby inszy mia przyj . Ju ci jest,
a nigdzie indziej, jedno w ko ciele Bo ym, a mianowicie - jako pisze
Hieronim wi ty na proroctwo Zacharyjaszowo - w Rzymie stolica
jego. Zowie sie Papa, to jest cud albo dziw jaki . Które imi jego
tedy my po s ówku sobie roz ywszy w j zyku polskim, tak je sobie
wi et l i cki , Kalendarium wydarze w gminie P. w latach 1939-1944,
Piaski 1993; ten e, Miasto P. Kronikarski zapis dziejów, Piaski
1994; Z. Guldon , J. Wijaczka , Proces ydów o zamordowanie
drzeja Przekrzty w P. w 1699 roku, Ki el ecki e St udi a Hi st or ycz n e
14(1996) 211-220; Najstarsze rody piaseckich mieszczan. Piaski
1996; L. wi et l i cki , Spoczywaj w piaseckiej ziemi. Cmentarze w
gminie P., Lb 1998; K. Bem , Zarys dziejów zboru ewangelickoreformowanego w P. Luterskich (Wielkich) ko o Lublina 1553-1649-1849,
ORP 43(1999) 85-98.
186
mo emy wy
: PAPA — pan, ale akomstwa - pewny antykryst.
A w nie sie to jego imi tu wy
o, bo to polskie s owo „papa"
pospolicie te dziatki u nas, skoro mówi poczynaj , wo aj ; jakoby
rzekli „je ". Gdy papie rzymski tak jest cz owiek nienasycony,
tak akomy, e by wszytko rad po ar a poch on . A nie tylko on po
yru ty rzeczy ziemskie, a le papu /.jada i po yra dusze ludzkie. A
tenci jest onym prorokiem, o którym Daniel pisa , i on chwali
Maosim Boga swego, to/ jest msz , blu ni c Boga nieba i ziemie,
czego mu te pomagaj wszyscy ci, nad którymi zawisn gniew
Bo y, a którzy opu ciwszy prawd wi cej k amstwo umi owali.
Tenci pa stwo swe a stolic sw umocni dziwn zdrad a fa szyw
nauk zwiódwszy cesarze, króle, ksi ta, pany tego wiata, i sie
mu k ania musz , przed nim pada i nogi jego ca owa musz . A
swe panowanie wzmocni m dro ci cielesn i zas on Krystusow ,
chytro ci , przewrotno ci ,
naukami diabelskimi Mt. 15.,
ustawami rozumu swego, wynalazki swymi fa szywymi, wyk ady
Pisma wi tego nowymi, cz onki wiary rzekomo krze cija skiej,
zakony wymy lonymi, regu ami rozmaitymi, prawy, dekrety,
kanony, koncylijami, synody i innymi wymys y. Ktemu jeszcze
miejsce swe a stolic sw wzmocni pochlebstwem, dary,
obietnicami, rozdawaniem urz dów, beneficyjami, jurgielty, skarby.
bogactwy, powinowatymi, którzy przy nim stoj
broni c
zwierzchno ci jego M ich. 3.. W tym te swoim pa stwie a oko o
tej stolice swej postawi sobie mocne forytarze, kardyna y,
arcybiskupy, biskupy, opaty, sufragany, kanoniki, proboszcze,
oficyja y, dziekany, poddziekany, sekretarze, koncylijarze, ostyjarze,
plebany, komendarze, wikaryje, rozlicznych barw mnichy: szare,
czarne, bia e, pstre, jako dudki mierdz ce. Aza ma o tych dworzan
jego, których sobie nastrzyg , napi tnowa , nacechowa , wsz dy je
po wiatu rozniós szy a rozproszywszy? Nadto panowanie swe,
zwierzchno swoje i stolic sw tak dziwnie umocni dochody,
intratami, annaty, sakrami, wi topietrzem, czynszami, wyderkofy,
pop atki i lichwami. A i by tym mocniej sta a ta stolica a królestwo
jego, tedy czyni c sie najwy szym kap anem, u ywa czarnoksi skich
nauk, gu li, czaruje, kre , wi to ci targa, a na to miejsce co innego
wtr ca: do krztu olej, sól i b oto z linami miesza, wody, ognie,
bagna, popio y, pokrzywy, kadzid a, wiece woskowe, agnusy 154 0
187
obyczajem poga skim po wi ca i z nich wi to ci czyni, nazywaj c
sie s ug nad s ugami Bo ymi, a wszako sobie na wszem
przeciwnym b c, nazywa sie naj wi tszym. Ludzi rzekomo
rozgrzesza, mi ciwe lata rozsy a, odpusty dawa, rodzice zabija
dopuszcza, panienki gwa ci , mniszki z klasztoru wywodzi , ludzi
ile kto chce zabi , tedy temu wolno dopuszcza, daj c na to listy z
piecz ciami swymi, wybawia dusze z czy ca, o innym antykryscie
powiedz, eby sie ludzie nie domy leli, i on sam jest pewnie nim.
Ale o nim w nie napisa Ireneusz n czennik, powiadaj c, i ten
jest pewnym antykrystem, który wyrzuciwszy w asny j zyk z
ko cio a Bo ego wprowadzi nowy, nie któ takowy jest, jedno
papie , który wprowadzi obcy j zyk do ko cio a miedzy wierne
Pa skie, eby ludkowie nie zrozumieli blu nierstwa jego, którym sie
onutargn na majestat samego Pana Boga wszechmog cego, a które
ludkom prostym cukruje owymi swymi dzwony, owymi obrazy,
ubiory, ha bami (chcia em rzec albami), kom ami, kazu ami, ornaty,
dalmucyjami, rokietami, infu ami, kurwaturami, krzy mi, pacyfika y,
otog owy, aksamity, z otem, srebrem i innymi dziwnymi a
niezliczonymi aparaty i wymys ami, aby sie jedno tak l ni a a
wieci a 1560 stolica jego.
Nie wierz e tedy temu ani sie nadziewaj, mój mi y wierny krze
cijaninie, aby inszy Babilon by , sk d by antykryst narodzi sie i
wyj mia 2 T es. 2.. Rzym ci jest tym marnym Babilonem a
siostr Sodomy Ap ok. 1 8. i Gomory, przewy szaj c je w z ciach
swych. A przeto radz s uchaj g osu Pana Boga Zast pów, który
wo a na wierne swoje: „Wynid a uchod ludu mój, jak ie chcesz
sie sta uczestnikiem z ci ich, tudzie karania, pomsty i zginienia,
które im jest zgotowane. O b ogos awione to s oczy, które widz to
wielkie miasto, a w nim tego Dz. Ap. 20, 2 Tea. 2,. syna
liwego zatraconego, to drzewo przez owocu, tego wilka, Dan.
14. nied wiedzia, smoka lwa drapie nego, wieprza dzikiego, byka
ustego, Ap ok. 12, z odzieja, otra chytrego, grób pobielany, syna
dyjab owego, m obójc zdradliwego, nieprzyjaciela Bo ego,
robotnika przewrotnego, doktora 2 P. 2. i proroka fa szywego.
Którego Bóg — brzuch jest, a chwa a w posromomieniu, a który ni o
czym innym nie rozumie ani sie czym innym bawi, Mt. 23. jedno
rzeczami ziemskimi, sw
wol , psot
a po dliwo ci
i
188
nieczystotami wiata tego. A który w ywszy na g ow sw trzy
koron
2 T es. 2, 4. piecz tuje sie dwiema kluczami,
przyw aszczaj c im moc tak , jakoby on móg , gdy komu chce,
otworzy i zawrze królestwo niebieskie, a i te kogo chce, gdy sie
mu jedno zaba y, mo e pos
do piek a na wieczne m ki. A
mniemaj c, eby na mocnej skale siedzia w Rzymie swym / 20.,
zbudowa sobie dom swój na piasku jako szalony, chocia sie sam
ska a opok nazywa. (…)
II
Jan Niemojewski o ko ciele rzymskim i papiestwie
„Niezwykle interesuj ce s spostrze enia71 Jana Niemojewskiego
dotycz ce ko cio a katolickiego i jego instytucji z papiestwem
cznie. Zagadnieniom tym po wi ci specjaln
rozpraw
„Okazanie, i ko ció katolicki...". Kwestie dotycz ce zwierzchniej
adzy papie a nad ko cio em by y ju przedmiotem dysputacji z
Powodowskim w roku 1579, wiele miejsca po wi ci im te w
„Odpowiedzi" na wywody Wilkowskiego o czterech jego znakach,
jednak dopiero w tym dziele zaj si tym problemem z gruntownym
znawstwem i wybitn erudycj , jemu w ciw .
Na ka
z cech ko cio a rzymskiego Niemojewski przytacza
ró ne dowody b ce ich zaprzeczeniem. Dowodz c, i ko ció
papieski nie jest apostolski przytacza 3 dowody temu przecz ce: a)
nie zachowuje nauki apostolskiej, ale j l y i ni gardzi, b) nie
na laduje porz dków apostolskich i nie kultywuje obyczajów
apostolskich. „Dla tych tedy wielkich i nieomylnych przyczyn,
ko cio em si apostolskim zwa adnym sposobem nie mo e" 250. 72
c// Od aposto ów nie pochodzi msza, komunia pod jedn postaci ,
ani te wymys y ludzkie, zwane tradycj . Msza od pocz tku do
ko ca jest zmy lona przez ludzi. Obecna hierarchia ko cielna nie ma
nic wspólnego z apostolsk , podobnie jak i obecny rz d jest
71
Stanis awTworek: Zbór Lubelski … Lublin 1966 s. 89-92
722 5 0
251
J. N i e m o j e w s k i : Okazanie, i ko ció katolicki..., s. 5.
Ibidem, s. 40.
189
kra cowo ró ny od apostolskiego. Typowo ludzkim tworem w
ko ciele jest instytucja papiestwa. Aposto owie nauczali tylko o
jednym pasterzu — Chrystusie, nie wspomnieli natomiast nic o
papie u. ,,A je li aposto tego tytu u zamilcza , pewnie to dlatego
uczyni , i o tej potworze i zarazie, któr ludzie zawiedzeni ku
zginieniu swemu ' nie rych o po czasach apostolskich do ko cio a
swego wprowadzili, nic nie wiedzia 251. Ze wszystkich uczynków i
post pków Piotra nigdzie nie mo na dopatrze si jego zwierzchniej
adzy nad ko cio em. Je li Chrystus powiedzia Piotrowi „Pa owce
moje", to znaczy pozwoli mu je naucza , ale bynajmniej nie znaczy
to, e postanowi go swym nast pc i uczyni zwierzchnikiem. W
wietle pism ojców ko cio a do VI wieku, jak i ustaw pierwszych
synodów Niemojewski wykazywa , i zwierzchno
ko cio a
rzymskiego nad innymi nie by a znana. Zdobycie hegemonii przez
ko ció rzymski by o mo liwe dopiero po stworzeniu pa stwa
ko cielnego i wzmocnieniu przez to w adzy biskupów rzymskich,
która nast pnie wzros a w walce z cesarzami niemieckimi. Podobnie
jak o papie u, tak i kardyna ach nie ma adnej wzmianki w Pi mie
w. i ojcach ko cio a.
Pysze tedy papieskiej i wzmocnieniu tej niezbo nej stolicy s
kardyna owie, jako za ich rozmno eniem pocz a si ta niezbo na
stolica na wszelk z
i okrucie stwo zmaga . A oni prawie s jako
filary tej nierz dnej i przekl tej stolicy. A gdy tym synaczkom ojca
nie stanie, tedy oni nie chc c osierocie , wnet si o inszego tatusia
postaraj , którego sobie wedle upodobania stworz , aby ich on te
jeszcze wi cej narodzi , a tak si wzajem z Boga i z ludzi szydz c
aszcz , wystawiaj i zalecaj " 252. Tak tedy kardyna owie nie s
niczym innym jak szczerym wymys em i kreatur papiesk . Cz sto
odzi ludzie widz w nich tylko „dobr intrat ". Ich post pki i
obyczaje s we wszystkim zaprzeczeniem pierwszych biskupów.
Dzisiejsi biskupi prze cigaj trybem ycia i strojami panów
wieckich. Zajmuj si wi cej gospodark swych w ci i dochodami
z nich, ni sprawami ko cio a. „I mo ecie z dobrym sumieniem rzec,
aby to byli namiestnicy apostolscy" 253. Nie lepiej od biskupów
sprawuj si ksi a, którzy chodz po domach, weselach i
karczmach. Nie wolno im by o mieszka z obc kobiet , „a dzi si
190
za nimi kucharki z dzie mi w ócz " 234. M czy ni, którym si robi
nie chce, id do klasztorów, by tam pró nowa , je i pi .
Ko ció rzymski nie zachowuje takich cnót apostolskich, jak:
mi
, pokora, cicho i cierpliwo . Wr cz przeciwnie, dzieje
papie y, to w du ej mierze dzieje wa ni i walk mi dzy sob , z
kardyna ami, z cesarzami niemieckimi i królami francuskimi.
Ko ció rzymski nie jest wi ty. Jego nauka o wzywaniu umar ych i
oddawaniu im czci, czczeniu obrazów (ba wochwalstwo), o celibacie
przeczy temu i nie wynika z Pisma w. Przyczyn wprowadzenia
celibatu Niemojewski widzia w tym, „aby im ich bogactw
ko cielnych ksi e ony i dzieci nie wytrawi y" 255. Pan Bóg
adnemu stanowi i cz owiekowi nie broni ma
stwa, je li uzna za
stosowne w nie wst pi . Z nauki ko cielnej o celibacie pochodzi
nieczysto , gdy „najmniejszy jest grzech cudzo
, ni ksi dzu
amawszy lub on poj " 256. Modli si nale y tylko do Boga i
Chrystusa, nie do ludzi umar ych, którzy sobie nie mog da ratunku,
ani te nie mog pomóc innym. Nie godzi si te oddawa przez
ludzi czci obrazom, ani te modli si do nich. „Bo pan Bóg w
zakonie wszelakich obrazów, które by czci i chwali miano,
zakaza ", 257. „Wa si ku temu najwi kszej obrzyd ci, ci spro ni
ba wochwalcy, gdy obraz Boga najwy szego, który jest duch
niewidzialny i nieogarniony cz owiekowi staremu siwemu
podobnego" 258. Maria, urodzona przyrodzonym cz owiekiem, by a
cz owiekiem.
adna tedy nie nale y jej si chwa a bo a.
„Aposto owie i s ówkiem jednym o tej ba wochwalskiej chwale
Maryjej Panny nie ucz " 259. Z powodu wi c tak grubych
ba wochwalstw nauka ko cio a rzymskiego nie jest wi ta.
Spowied , pokuta i post; wszystko oparte na danych zewn trznych
nie przynosz
adnego polepszenia ludzi. Pierwsza z nich jest
szydzeniem z Boga i ludzi. Ci ostatni pojmuj j zupe nie
mechanicznie, szepc c w ucho ksi dzu, kl cz c. Z takiego jej
pojmowania prowadz wrota do z ego ycia. „Co si wszystko z tej
waszej zausznej wymy lonej spowiedzi okazuje, do której chocia
si ludzie co rok hurmem, jak byd o do chlewa, cisn , przed e
adnego polepszenia nie ujrzysz, ale pospolicie si tak spowiadaj , i
nie mam ci co inszego powiedzie mi y ksi e, Tak e lata
jubileuszowe i odpusty zach caj ludzi i pozwalaj im wie
191
rozpustne ycie, gdy utartymi czyni prze wiadczenia, jakoby za
pieni dze mo na by o uzyska odpuszczenie grzechów, bez udzia u
adnych aktów wewn trznych. Jedno ko cio a rzymskiego jest
fikcj , gdy faktycznie istnieje wiele nabo stw, regu i zakonów.
Papie zatwierdzi nowy zakon — jezuitów, tylko dlatego, e
wchodzi y w rachub interesy papiestwa „i im schodzi o na
drych obro cach i forytarzach, trzeba im by o nowych chytrków i
sofistów, którzy by ich stolic upadaj
podpierali i ratowali" 261.
Mówi c wreszcie o powszechno ci ko cio a rzymskiego autor
„Okazania" zauwa a, i jest on tak nies usznie nazywany, m. in.
dlatego, e przecie istnieje wiele ko cio ów nie uznaj cych
rzymskiego, jak: ruski i grecki. Ko ció rzymski nie jest powszechny,
gdy przez powszechno ojcowie ko cio a rozumieli wszystkich
wybranych: ywych, umar ych i tych co si dopiero narodz . G ow
tego ko cio a jest Chrystus, którego wszyscy maj dopiero zobaczy
przed dniem s du. Niemojewski, nazywaj c ko ció rzymski
przekl tym Babilonem, prosi Boga, aby da mo liwo nawrócenia
si wielu wiernym i nie pozwoli im zgin razem z nim 2(i2.
Tak gruntowna, naukowa i kompetentna, oparta w du ej cz ci na
obserwacjach, krytyka oficjalnego ko cio a, z jego instytucjami,
zwyczajami, obyczajami i ceremoniami, przeprowadzona z pozycji
aria skiej, by a chyba jedyn , spotykan w polskiej literaturze
ró nowierczej. Krytyka M. K r o w i c k i e g o niektórych z tych
zagadnie w jego „Apologii" ust puje sw g bi , erudycj ,
trafno ci s dów i lapidarno ci J. Niemojewskiemu. Ten ostatni by
o ca klas wy szy w formu owaniu tez i argumentów. Dzie o to
wskazuje na silne powi zanie naszego antytrynitaryzmu z
humanizmem, a z uwagi na erudycj , metod filologiczn i warto ci
pisarskie zaliczy je nale y do najcenniejszych dokumentów
ideologii arianizmu szesnastowiecznego.
192
III
ANDRZEJ WISZOWATY
O RELIGII ZGOD NEJ Z ROZUMEM
SI
CZY LI TRA K TAT O PO S UG IWANIU
S DEM RO ZUM U TAK E W SPRAWAC H
TE O LO G ICZNY CH I RELIG IJNY CH
PA
STWOWE WYDAWNICTWO
NAUKOWE
Andrzej Wiszowaty jako dzia acz i my liciel
odzie cze lata Andrzeja Wiszowatego
(1608—1630)73
Andrzej Wiszowaty urodzi si 26 listopada 1608 r. w Filipowie,
w województwie trockim1. Pochodzi z rodziny aria skiej, która
oko o spraw religijnych gorliwie zabiega a i niema e dla zboru
po
a zas ugi2. Matka jego, Agnieszka, by a jedyn córk
Socyna; ojciec Stanis aw, wkrótce diakon aria ski w Robkowie.
pe ni podówczas funkcje zast pcy starosty, którym by Krzysztof
Morsztyn, wuj jego ony, fundator filipowskiego zboru3. W roku
urodzin Andrzeja poleci synod rakowski jego stryjowi, równie
Andrzejowi, który ju kaza po ró nych zborach na Wo yniu i
Ukrainie, a wówczas jako kaznodzieja pracowa w Filipowie u boku
Jana Vólkla, znakomitego dzia acza i pisarza aria -skiego4, aby
zechcia tam d ej jeszcze pozosta 5. Drugi znów stryj
Wiszowatego, Benedykt, mia by jednym z za ycieli i
kierowników s ynnej szko y rakowskiej 6.
73
BRACIA POLSCY, LUDZIE IDEE WP YWY
Andrzej Wiszowaty jako dzia acz i my liciel, Warszawa 1957
193
Aby synowi swemu da nale yte wykszta cenie, przeniós si Stanis aw Wiszowaty do województwa krakowskiego i, obj wszy w
dzier aw wie Jankówk , syna swego pos
do s siedniego
Raciborska, siedziby Morsztynów, gdzie wraz z synami Krzysztofa
Morsztyna i pod jego bezpo redni opiek pobiera pierwsze nauki
od domowego pedagoga 7. Krzysztof Morsztyn, z powodu swoich
zas ug obdarzony przez króla starostwem filipowskim, znany by ze
swojej gorliwo ci aria skiej 8. Nie tylko bowiem zak ada , gdzie
móg , zbory aria skie, ale równocze nie stara si tak e ochrania
arian i broni ich przed szerz
si nietolerancj 9.
On to prawdopodobnie doradzi Stanis awowi Wiszowatemu, u
którego si nie przelewa o, aby przesiedli si do Jankówki, a
wydzier awiwszy mu t wie , syna jego zabra do siebie i czuwa
nad nim, jak nad w asnymi dzie mi. I musia ten wp yw na m odego
Andrzeja by silny i dobry, skoro pó niej, wdzi czny mu za doznane
dobrodziejstwa, stale go senatorem Ko cio a Bo ego nazywa 10.
Przy jego czujnej trosce ma y Wiszowaty robi szybkie post py w
nauce i ju w 1619 r. wysy a go ojciec na dalsze studia do s ynnej
wówczas w ca ej Polsce szko y rakowskiej. Rektorem jej by w
owych latach Jan Crell, m ogromnego wykszta cenia w teologii i
filozofii, które to nauki w klasach najwy szych wyk ada 12. W 1618
r. na bardzo licznym synodzie obrano go ministrem zboru w
Piaskach, ale pod tym jedynie warunkiem pozwolono mu Raków
opu ci , o ile to nie przyniesie adnego uszczerbku dla szko y 13.
Tymczasem, poniewa zbór nie mia nikogo bardziej odpowiedniego
na to stanowisko od niego, musia Crell nadal spe nia swoje
obowi zki rektorskie, chocia nie czu d tego zbyt wielkiego
powo ania. Obowi zki te jednakowo spe nia w dalszym ci gu
gorliwie, nie zapominaj c równocze nie o swoich studiach
teologicznych i pracy w zborze. Kaznodziej w zborze by wówczas
Walenty Smalcius, jeden z najwi kszych polemistów aria skich, a
pomagali mu Jan Stoi ski i Hieronim Moskorzowski 14.
Zarówno w zborze, jak i w szkole wrza a gor ca praca nad
udoskonaleniem moralnym uczniów i wspó wyznawców.
Wiszowaty, znalaz szy si w owym rodowisku, da si ca kowicie
poch on jego atmosferze i tak gorliwie przyk ada si do nauk, i
194
nawet do domu rodziców wcale nie wyje
, a z ojcem widywa
si tylko podczas corocznych synodów w Rakowie 15.74
W 1621 r. przyjecha z zagranicy Marcin Ruar i obj stanowisko
rektora szko y. Crell, u którego Wiszowaty zamieszka , po wi ci si
wówczas ca kowicie pracy kaznodziejskiej w zborze. Praca w szkole,
codzienne wspó ycie z Crel em, rozmowy i dyskusje teologiczne1,
kazania w zborze — wszystko to musia o oddzia ywa w wysokim
stopniu na m odego Wiszowatego i przyczynia si do jego rozwoju
umys owego.
Tote , kiedy uko czy szko rakowsk i rodzice zapragn li odda
go na dwór którego z magnatów, Ruar, który zwróci uwag na
wielkie zdolno ci ch opca, sprzeciwi si temu i wskazuj c, jak
bolesne by oby, aby wnuk po jedynej córce Socyna mia zej z tej
drogi, po której kroczy znakomity jego dziad, sk oni rodziców do
tego, e pozostawili syna w Rakowie, aby si odda w zupe no ci
studiom teologicznym 16.
Chocia Andrzejowi nie by o dane patrze na dzia alno swego
awnego dziada, przecie ju od pierwszych zapewne lat
dzieci stwa musia w otoczeniu swoim s ysze o nim jako o wzorze
prawdziwym cnoty i m dro ci. Wpatrzony w ten wzór, mo e
niejednokrotnie marzy o tym. by mu dorówna swoim yciem i sta
si godnym jego potomkiem. A zbli y si i nadchodzi y czasy
coraz burzliwsze i niespokojne; trzeba by o Ko cio owi aria skiemu
ludzi dzielnych i silnych, trzeba by o pracowników
niezmordowanych, bo woko o wzrasta a zawzi to i nienawi i
szerzy a si nietolerancja. Chocia nigdy jeszcze zbór aria ski nie
rozrós si tak pot nie i nie mia tylu, co wówczas, ludzi s awnych
swymi dzie ami w Polsce i zagranic , przecie troska
O przysz
w ród mno cych si z roku na rok oznak wrogiej,
systematycznej a podst pnej roboty ich przeciwników religijnych,
kaza a ówczesnym sternikom aria skiego zboru zawczasu pomy le
o wychowaniu sobie ludzi, którzy by nadchodz cej burzy czo a
mia o stawili i prac w zborze dalej chcieli prowadzi .
74
H Bock Historia Antitrinitariorum T. I, s. 116—158; por. równie
Chmaj. Marcin Ruar, s. 114—115 niniejszego wydania.
i* Chmaj, op. cit., s. 113. i5 Sandiuis, op. cit., s. 230.
195
Te zamys y Braci Polskich zgadza y si z zamierzeniami m odego
Andrzeja. Bo i jego poci gn a praca religijna, zaj y i zaciekawi y
problemy 7 teologiczne, Ci e towarzystwo Crella, rozmowy, jakie
z nim prowadzi , ycie zbo ne, na które patrzy , to wszystko
krzepi o go i rozwija o.
Tote gdy po uko czeniu studiów rakowskich obj w 1629 r.
obowi zki pedagogiczne w domu katolickim Aleksandra Tar y,
wojewody lubelskiego, nie tylko pozosta wierny doktrynie, z któr
si dok adnie zapozna w Rakowie, ale stara si nawet, o ile mia do
tego sposobno , innym j tak e zaszczepi . Tymczasem Bracia
Polscy, którzy niech tnie patrzyli na obj cie przez niego tego
stanowiska, wezwali go uchwa synodu, aby powróci do Rakowa
celem kontynuowania swoich studiów teologicznych 17. Wiszowaty
us ucha wezwania i kiedy Tar o nalega , aby -wraz z jego synami
pojecha za granic , odmówi pro bie i po egna dom wojewody.
Podró e zagraniczne (1631-1642)
Nied ugo potem (w 1631 r.), otrzymawszy stypendium rakowskie,
wybra si Wiszowaty w pierwsz swoj podró zagranic ,8. Wraz z
nim wyjechali z Polski Aleksander Czaplic, Miko aj Lubieniecki i
Piotr
Suchodolski,
wszyscy
arianie
i
prawdopodobnie
wychowankowie szko y rakowskiej. W Gda sku odwiedzili Ruara,
który mia im w tej podró y towarzyszy , w tym samym bowiem
roku uchwa synodu polecili mu Bracia Polscy, aby stara si
doprowadzi do skutku zjednoczenie remonstrantów z socynianami.
Tymczasem Ruar, który ju podówczas korespondowa z Grotiusem,
otrzyma od przyjació z Holandii wiadomo , e Grotius po
powrocie z Pary a do ojczyzny musia z niej znowu ucieka z
powodu gro cego mu niebezpiecze stwa. Nie wiedz c, gdzie
Grotius przebywa, napisa Ruar natychmiast list do jednego z
przyjació z pro , aby mu poda bli sze szczegó y o podró y
Grotiusa, pragn bowiem zetkn si z nim osobi cie. Trzeba wi c
by o czeka na odpowied . Czy ta odpowied nadesz a, czy te Ruar
sk din d si dowiedzia , e Grotius jest w Hamburgu, do
e
dopiero z pocz tkiem 1632 r. mog o ca e grono pu ci si w
196
zamierzon podró , zabrawszy ze sob jeszcze m odego profesora w
gimnazjum gda skim, Joachima Pastoriusa 20.
W Hamburgu gdzie si zatrzymali, odwiedzili Grotiusa. który ich
przyj bardzo uprzejmie i mia nast pnie z Ruarem rozmow o
interesuj cych ich zagadnieniach religijnych 21.
Z Hamburga udali si wszyscy do Lejdy, gdzie Wiszowaty zapisa
si 28 czerwca 1632 r. w poczet uczniów tamtejszego uniwersytetu
zamierzaj c studiowa teologi 22. Z nazwisk profesorów, których
ucha w Lejdzie, zachowa o nam si jedynie nazwisko wybitnego
profesora logiki i metafizyki, Burgersdijcka23. Z Lejdy wyje
niekiedy Wiszowaty do Amsterdamu, gdzie znowu ucz szcza na
wyk ady Jana Gerharda Vossiusa i Kaspra Barlaeusa, z którymi
wszed w serdeczne i bliskie stosunki. Oprócz tego gor co si tam
zaprzyja ni z profesorami teologii, Szymonem Episcopiusem i
Stefanem Curcellaeusem24. z kilku wybitnymi m ami31, a
nast pnie do Pary a, gdzie zapozna si i zaprzyja ni z
Gassendim32, Grotiusem i Mersenne'em. Tu ucz szcza na wyk ady
i bra ywy udzia w dyskusjach naukowych, w których mia o
wy uszcza swoje zapatrywania religijne33 (…).75
Po powrocie do ojczyzny w 1637 r. by Wiszowaty przez jaki
czas nauczycielem Adama Suchodolskiego; kiedy za w 1638 r. pod
pretekstem, e dopuszczono si zniewagi religii katolickiej w
Rakowie, zapad a w Warszawie uchwa a zburzenia szko y
rakowskiej, zamkni cia zboru, zniszczenia drukarni i wyp dzenia
ministrów i nauczycieli — odczuwaj c gor co krzywd , jak
wyrz dzono Ko cio owi Braci Polskich, po pieszy do Warszawy i
tam, w Izbie Poselskiej, w 1639 r. broni doktryny rakowskiej,
przeciwstawiaj c j pogl dom katolickim i protestanckim.
Nie udzi si chyba Wiszowaty, e co wskóra tymi swoimi
wywodami. Uchwa a warszawska by a znamieniem czasu, by a
jednym z objawów wzmagaj cej si ju od dawna nietolerancji.
Bracia Polscy, którzy ze wszystkich dysydentów najbardziej byli
75
18 Sandius Anonymi Episto a, s. 231—232.
!9 Bock Historia Antitrinitariorum. T. I, s. 722;
por. równie Chmaj Marcin Ruar, s. 136—138 niniejszego wydania,
24 Sandius, op. cit., s. 232.; 23 — Bracia Polscy
197
znienawidzeni, bo nie tylko przez katolików, ale zarazem przez
zwolenników Lutra i Kalwina, nie mogli si spodziewa adnych
ust pstw. Je eli wi c pomimo to Wiszowaty publicznie wyst pi ,
uczyni to dlatego, aby zmusi przeciwników do starcia si z nim w
dyskusji, aby im wykaza , e walka o prawd nie na miecze
odbywa si powinna, ale w wolnym i swobodnym badaniu; chcia
zarazem podkre li , e Bracia Polscy nie ul kn si prze ladowa i
doktryny swej nie porzuc . Jako pó niejszym swym yciem sam
dowiód tego niezbicie.
Tymczasem na pro
matki Suchodolskiego, chocia ucze by
wyznawc Kalwina, podj si Wiszowaty dalszej nad nim opieki i w
1640 r. pu ci si z nim w now podró zagranic , do Niemiec,
Holandii i Francji. Trwa a ona równie lat kilka34, a cho bli szych
wiadomo ci o niej nie mamy, przecie
mo emy mia o
przypuszcza , e Wiszowaty nie omieszka przy tej sposobno ci
odnowi dawne swoje znajomo ci, zacie ni zwi zki przyja ni,
pozawiera nowe oraz pog bi i ugruntowa jeszcze bardziej swoj
wiedz .
Paca kaznodziejska (1643—1654)
wiedz nale o zu ytkowa dla dobra zboru, nale o odda
si pracy w ród swoich, broni ich i os ania przed atakami
nieprzyjació , lata m skie wyrobione do wiadczeniem w ród obcych
po wi ci na umocnienie stanowiska wspó wyznawców w ojczy nie.
My leli ju o tym Bracia Polscy podczas swoich corocznych
synodów, wzywali go te ju przedtem, aby wróci z zagranicy do
kraju, ale dopiero w 1642 r., zebrani na synodzie w Czarkowie,
postanowili powierzy mu godno ministra zboru w Piaskach,
posiad ci Suchodolskich. S dzili, e bliski i serdeczny stosunek do
Suchodolskich prac mu u atwi, a w skryto ci mo e przypuszczali,
e z czasem uda mu si i ich samych pozyska z powrotem dla
doktryny. Pomylili si ogromnie. Suchodolski z poduszczenia matki i
krewnych zbór zamkn , a na interpelacj Wiszowatego i m odszego
Krzysztofa Lubienieckiego 33, którzy do niego si w tej sprawie
udali, odpowiedzia , e zboru otworzy nie pozwoli, gdy obawia
si , aby mu wszystkich mieszka ców na swoj religi nie nawrócili.
198
Wobec tego trzeba by o pomy le o innym stanowisku dla
Wiszowatego. Otrzyma je w 1643 r. jako kaznodzieja zboru w
Szerszniach, na Ukrainie, gdzie mia pracowa pod patronatem
Stefana Wojnarowskiego, maj c przy boku znanego z wykszta cenia
i wymowy Jana Stoi skiego 37. Zebrani na synodzie w tym samym
roku w Siedliskach Bracia Polscy polecili mu równocze nie, aby
zaj si obron g nego dzie a Crella De uno Deo Patre, przeciwko
któremu wyst pi Jan Henryk Bisterfeld, znany wróg doktryny
rakowskiej 38.76
Mo emy sobie wyobrazi , z jak rado ci przyst powa
Wiszowaty do owej kaznodziejskiej pracy. W Szerszniach spotka
si ze Stoi skim, znanym mu jeszcze z Rakowa, kiedy jako m ody
ch opiec zapoznawa si dopiero dok adniej z doktryn , a
równocze nie przygl da si yciu Braci Polskich i ich duchowych
przywódców. Teraz mia sam by przywódc , pracuj c razem z tym,
który opu ciwszy Polsk w 1638 r. po owej niesprawiedliwej
uchwale warszawskiej, powróci potajemnie oko o 1641 r. i schroni
si w posiad ci Wojnarowskiego, aby ministruj c jak dawniej
przyczynia si znowu do krzewienia jedynej prawdy.
W pobli u za owej wsi, w s siednim Uszomirze, mieszka
przyjaciel Wiszowatego, Jerzy Niemirycz, podkomorzy kijowski, z
którym Wiszowaty spotyka si przed aty na studiach w Lejdzie 39.
ród tak yczliwego otoczenia musia Wiszowaty czu si
zupe nie dobrze, cho obowi zki przysz o mu pe ni w bardzo
odleg ej stronie. By mo e, e bardzo cz sto wyje
do
posiad ci Niemirycza, gdy Bock opieraj c si na aktach
synodalnych, wed ug których Wiszowaty w 1643 r. mia zosta
przydzielony staro cie owruckiemu, przypuszcza, e w Szerszniach
nie by on wcale albo je eli by , to bardzo krótko 40. Tymczasem
autor listu anonimowego, dobrze poinformowany o yciu
Wiszowatego, utrzymuje, e m ody kaznodzieja by bardzo mi y
zarówno s uchaczom, jako te
samemu patronowi zboru,
Wojnarowskiemu, „z powodu czujno ci w urz dzie.
76
By on ojcem Stanis awa Lubienieckiego (m odszego), historyka zboru,
i ostatnim ministrem w Piaskach. Umar w 1648 r. Bock Historia
Antitrinitariorum, T. I, s. 444.
199
Tu, zaraz w pocz tkach swej pracy, otrzyma Wiszowaty straszn
wiadomo
o zamordowaniu jego ojca przez band chciwych
rabunku z oczy ców we Wroeimirowej, w podgórskiej okolicy
województwa krakowskiego, do której si przeniós jego ojciec
nabywszy j na w asno . Wie ta, jakkolwiek bardzo bolesna, nie
odebra a mu przecie ochoty do pracy; tym usilniej jeszcze
przyk ada si do niej czerpi c podniet z yczliwo ci, jak go
darzyli Wojnarowski i Niemirycz. Jerzy Niemirycz namawia go
nawet, aby uda si z nim razem do miasta Or a szerzy tam wiar
ród ludów poga skich, id c za przyk adem swego imiennika, w.
Andrzeja, który mia w ród Scytów g osi s owo Bo e 42.
Jednakowo Bracia Polscy, którzy inne mieli zamiary, przenie li
Wiszowatego do województwa wo skiego i pod jego opiek oddali
zbory w Haliczanach i Iwanicach polecaj c mu równocze nie, aby od
czasu do czasu odwiedza tak e swoich wspó wyznawców w
Beresku i Kisielinie.
Tymczasem czujna zawi
nieprzyjació doktryny, nie chc c
dopu ci do jej rozkwitu w owych posiad ciach Czapliców i
Iwanickiego, postanowi a jej protektorom, i aposto om zada cios
stanowczy. W ciciela Kisielina, Jerzego Czapliica, zawezwano
przed s d zarzucaj c mu, e wygna com rakowskim, ministrom i
nauczycielom, udzieli u siebie schronienia. Z obrad trybuna u, który
mia s dzi ow spraw , wykluczono jego cz onków Adama
Hulewicza i Aleksandra Czaplica, syna Jerzego, poniewa byli
wyznawcami doktryny aria skiej - obawiano si widocznie, by ich
zdanie nie wypad o na korzy oskar onych. Czaplica skazano na
zap acenie tysi ca z otych grzywny i za dano, aby przed oblicze
trybuna u sprowadzi ministrów zboru i nauczycieli szko y; kiedy za
ci si nie stawili, podwy szono mu znacznie grzywn i uchwalono
zburzenie zborów w Kisielinie i Beresku 43. Nie dano nawet spokoju
nieboszczykom, wyjmuj c spod czci i skazuj c na grzywny
Joachima Rupniowskiego 44, który jako kaznodzieja w Beresteczku
umar tam w 1641 r., i niedawno zmar ego Macieja Twardochleba
45, przez 30 lat piastuj cego urz d ministra zboru w Kisielinie;
synowcom za Jerzego, Andrzejowi i Aleksandrowi Czaplicom,
zabroniono pod gro
najsro szych kar dalszego tolerowania
doktryny w swoich posiad ciach 46.
200
Kiedy pomimo tych represji Wiszowaty pe ni nadal swoje
obowi zki w owych zborach, utrudniano mu t prac wszelkimi
sposobami i wzywano go nieraz przed trybuna . Grozi o mu nawet
wydalenie z kraju; on sam ju postanowi dobrowolnie usun si do
Holandii, ale go Bracia powstrzymali, dok adaj c równocze nie
wszelkich stara , by móg pozosta w ojczy nie. Tak ubieg o mu lat
par na owej pracy kaznodziejskiej. W tych latach w nie napisa
rozpraw przeciwko Bisterfeldowi, gdy w 1646 r. na synodzie w
wie (na pó n.-zach. od Kisielina) polecono jednemu z Braci, aby
zbada 47.77
eniwszy si 3 maja 1648 r. z Aleksandr Rupniowsk , córk
Joachima i El biety z Lubienieckich, przeniós si do Siedlisk, gdzie
powierzono mu stanowisko kaznodziei na miejsce zmar ego w tym
roku m odszego Krzysztofa Lubienieekiego. Do pomocy dodano mu
Paw a My lika 48.
Lecz i tutaj nie' mia a Wiszowatemu praca up ywa spokojnie.
Prze ladowania arian szerz si dalej; przeciwnicy czyni c wszystko,
aby ich zmusi do opuszczenia granic Polski, nie pomijaj adnej
sposobno ci, która im dawa a jak kolwiek bro do r ki. Tak skazuj
Jonasza Schlichtinga za wyznanie wiary napisane w 1646 r. na
spalenie dzie a i infami 49; on sam musi si ukrywa i dzia
potajemnie. Zbór aria ski usi uje broni si jak mo e; ledwie
Wiszowaty obj nowe obowi zki, a ju otrzymuje od Braci
polecenie, aby uda si natychmiast w Krakowskie i Sandomierskie i
77
43 H. Merczyng Zbory i senatorowie protestanccy w dawnej
Rzeczypospolitej. Warszawa 1905, s. 106.
44 Ministrem zboru w Kisielinie by on w latach 1612—1618, poza tym
pracowa jako kaznodzieja w Lublinie i w Rakowie (Bock Historia
Antitrinitariorum. T. I, s. 736—737).
43 By on najpierw kaznodziej w Lublinie. Do Kisielina przeniesiono go
w 1615 r. (tam e, s. 977).
46 Sandius Anonymi Episto a, s. 237. 17 Bock, op. cit. T. I, s. 1022.
48. My lik w 1635 r. by nauczycielem w Rakowie, w 1639 r. w
Czernichowie (w pow. ytomirskim), dopiero w 1643 r. pracuje jako
minister w Siedliskach, Dobrzyniu i azinie. Dopiero synod w Siedliskach
zwolni go na w asn pro
z owego urz du
(Bock Historia Antitrinitariorum, T, s. 523).
201
u tamtejszych wybitnych wyznawców i przyjació doktryny poczyni
kroki o wyjednanie w Warszawie ochrony ich dzia alno ci 50.
Tymczasem zbli aj ce si szybko wypadki coraz ci szymi czyni
ich ycie i ich prac .
Kiedy Wiszowaty wywi zawszy si z polecenia powróci do
Siedlisk, wybuch a wojna kozacka i zmusi a go do schronienia si
wraz z Andrzejem Rupniowskimi, synem Joachima, i innymi
wyznawcami w okolice Gda ska. Pocz tkowo osiad w Buskowie,
posiad ci Jana Arciszewskiego, sk d trzy razy w tygodniu
wyje
do pobliskiego Zaskoczyna, aby kaza w ród ,,braci";
pó niej przeniós si do Straszyna, posiad ci Paw a Iwanickiego,
gdzie przy boku Ruara, który nie w ada dobrze j zykiem polskim,
wyg asza polskie kazania i bra udzia w pracy zborowej 51. Po
up ywie zimy, w 1649 r. powróci znowu do Siedlisk. Tego samego
roku uchwa a synodu powo a go do Radostowa pod Rakowem. Po
zniesieniu zboru rakowskiego w 1638 r. wyznawcy Socyna
przenie li si do pobliskiego Radostowa, a opiekunk ich i
protektork by a w cicielka tej wsi, z domu Cikowska, wdowa po
Wylamie 52.
Ta ci a zmiana warunków yciowych i ci kie czasy, w których
przysz o mu dzia , kaza y mu wyt
wszystk energi , by si
oprze naciskowi z zewn trz i nie dopu ci do upadku ducha u tych,
którzy dot d byli wierni Braciom Polskim, ale mo e ju w skryto ci
my leli o porzuceniu niebezpiecznej doktryny i przej ciu na inne
wyznanie. Wiszowaty nie zra
si
niczym; wa ka i
niebezpiecze stwo hartowa y go i by y bod cami do podwojenia
wysi ków. Nie pomog y pro by ani gro by proboszcza ze wsi
siedniej, nie pomog o oskar enie go w Warszawie i wezwanie do
stawienia si przed s dem sejmowym53.
Dopiero mier Wylamowej i zniesienie zboru w Radostowie
przez jej zi cia — katolika Sieniut po
o koniec jego tam pracy.
Wówczas (w 1652 r.) pod
do Robkowa (pow. biecki w wojew.
krakowskim), aby tam z polecenia Braci spe nia te same obowi zki.
Kaznodziej w Robkowie by znany mu z lat dziecinnych Seweryn
Morsztyn 34, syn starosty filipowskiego, a opiek nad zborem
sprawowa zi starosty, Abraham Mierze ski. Po przybyciu tam
Wiszowatego Bracia Polscy przenie li Morsztyna do za onego
202
przez jego ojca zboru w Raciborsku, Wiszowatemu za polecili, aby
równocze nie obj nadzór nad zborem w Luc awicach, gdzie
ministrem by podówczas Jan Moszowski 55.
Tu up yn o Wiszowatemu spokojnych lat cztery na pracy kaznodziejskiej i pisarskiej. Ju w ostatnich latach pobytu swego w
Radostowie zaj si uk adaniem pie ni religijnych na wzór psalmów
56, przek adem na j zyk polski psalmów Dawida i pisaniem
komentarza do Nowego Testamentu 57; 78teraz nie tylko prace owe
kontynuowa , ale prócz tego z polecenia synodu podj walk z
najzaci tszym wrogiem arianizmu, jezuit Cichowskim. (…)
W Czarnkowie Wiszowaty wyg asza w ród tej nawa nicy
wojennej kazania do zebranej gromadki wiernych — jest symbolem
ówczesnego aria skiego ruchu religijnego. Umi owa on ycie
wewn trzne, ciche, skupione, patrzy na wiat poprzez pryzmat
celów wielkich, o których nie zapomina nawet w ród
najtrudniejszych warunków; ze sta ym uporem i z elazn
konsekwencj d
do nich w ród niebezpiecze stw i walki, w ród
zawi ci i prze ladowa . W mo no ci pracy dla tych celów upatrywa
swoje szcz cie, a w pracy czu si dopiero w swoim ywiole. Nad
przekszta ceniem dusz w my l doktryny aria skiej pracowa
Wiszowaty gdzie tylko móg . Kazanie by o dla niego g ównym
narz dziem walki o dusze. cigany przeciwno ciami, przenosz c si
z miejsca na miejsce Wiszowaty skupia , gromadzi ko o siebie
wiernych wyznawców i prowadzi w ród nich swoj prac religijn .
Ledwie rozpocz t prac w Czarkowie, a ju nadci gaj ce od
strony Opatowa gromady ch opstwa ka mu ucieka dalej i ogl da
si za bezpieczniejszym miejscem. Zbór Czarkowski pada
tymczasem ofiar rozwydrzonej t uszczy, biblioteka Lubienieckiego
ulega zupe nemu zniszczeniu. On sam wraz z Lubienieckim i oko o
30 rodzinami rozbitków aria skich schroni si pod opiek za ogi
szwedzkiej do Krakowa 68.
78
s. Tam e, s. 552—553.
56 „A. 1651 in Synodo Czarcoviensi ipsi commendatur lit commodato
maxime 5" „Insudasse quoque Wissowatium Psalterio in linguam
polonicam transfe-rendo, Acta Consessus Raszcoviensis 1655 testantur"
(tam e).
203
W gronie rozbitków powsta y z pocz tku w tpliwo ci, czy nale y
korzysta z ochrony naje cy w czasie, kiedy ju sama ludno
podnios a przeciwko niemu, bro , by wyp dzi go z Polski. Zdawali
sobie spraw , e pó niej, gdy ju Szwedów w kraju nie stanie,
nienawi
mo e si zwróci przeciwko nim, a nieprzyjaciele
obwinia ich b
o sprzyjanie naje cy. Dlatego te wielu z nich
chcia o si raczej uda na
sk i do W gier, dopiero obawa, e w
drodze tej mog pa ofiar zbrodni ze strony przeró nych lu no
ócz cych si band zbrojnych, przechyli a decyzj na korzy
Krakowa 69.
W Krakowie Wiszowaty wraz z Lubienieckim i Jonaszem
Schlichtingiem, który kryj c si jaki czas u brata Wespazjana
przyby tu równie podczas szwedzkiego najazdu, czytaj i
interpretuj Pismo w., pisz do niego komentarze 70 i skupiaj
oko o siebie wszystkich tu aczy aria skich. Kiedy za równocze nie
z wkroczeniem do Polski Rakoczego przybyli do Krakowa arianie
siedmiogrodzcy, o ywi o si tu jeszcze bardziej ycie religijne,
codziennie odbywa y si nabo stwa i wyg aszano kazania po
acinie i po polsku. Na tej pracy up yn o im blisko pó tora roku.
Kiedy w 1657 r. Kraków podda si zwyci skim wojskom Jana
Kazimierza i za oga szwedzka opu ci a miasto, Schlichting 71 i
Lubieniecki 72 pod yli ku pó nocy, aby na zawsze po egna
Polsk , Wiszowaty za pospieszy na po udnie, kieruj c swoje kroki
w stron Bobkowa. Poniewa w Robkowie z dawnego zboru znalaz
tylko gruzy, uda si do Wrocimirowej i wysy aj c stamt d naoko o
listy, wzywa do siebie rozproszonych wyznawców.
Tymczasem przeciwko arianom gotowa a si ostateczna rozprawa.
Reakcja katolicka, wyzyskuj ca zdrad narodow kilku arian;
wyzywaj ce zachowanie si - jak wie
nios a — niektórych
teologów zboru 73; najazd Rakoczego, g osz cego wolno religijn ,
za którym szli arianie siedmiogrodzcy; wreszcie potrzeba jakiego
koz a ofiarnego celem uspokojenia szerokich mas, podburzanych od
dawna, zrobi y swoje. Zebrany w 1658 r. sejm w Warszawie
uchwali wygnanie arian z Polski, je li do lat trzech nie zechc
wyrzec si swych pogl dów, tym za , którzy by ich nadal popierali i
propagand aria sk u atwiali lub te j prowadzili, zagrozi kar
mierci.
204
Wiadomo o uchwale sejmu i podpisanie jej przez króla dosz a
Wiszowatego w Robkowie, gdzie zajmowa si w nie organizacj
zboru. Na jego bowiem wezwanie stawili si wierni wspó wyznawcy
i w nowym zborze rozgorza o na powrót religijne ycie. Kres temu
mia teraz po
edykt królewski. Wiszowaty atoli postanowi
wytrwa do ko ca. I nawet wówczas, kiedy w ciciel Robkowa
zabroni im dalszego zgromadzania si w swojej posiad ci,
Wiszowaty nie upad na duchu, ale udaj c si do w asnego maj tku
we Wrocimirowej, jednym jawnie, innym potajemnie noc pociechy
religijnej udziela i w wierze ich umacnia , z oddalonymi za
listownie si porozumiewa .79
Kiedy nadszed rok 1660, w którym ostatecznie nale o si
zdecydowa , czy i na tu aczk , czy te wyzby si swoich
przekona religijnych, aby pozosta w kraju, niektórzy z arian udz c
si , e mo e im si uda jeszcze w publicznej dyspucie obroni i
zwrot korzystny dla siebie spowodowa , zebrali si na zamku
ro nowskim u kasztelana wojnickiego, Jana Wielopolskiego, gdzie
spotkali si z przyby ymi tam tak e za zgod biskupa krakowskiego
przedstawicielami religii katolickiej.
Z arian stawili si oprócz Wiszowatego W adys aw i Zbigniew
Morsztynowie, Jan Moskorzowski, Maciej i Jan Przypkowscy i kilku
innych. Ze strony katolików byli jezuita Miko aj Cichowski,
prowincja zakonu bernardynów Rych owski, rektor krakowski
Henning i inni 75. Dyskusja trwa a 5 dni (od 11 do 16 marca) i nie
doprowadzi a do niczego. Cichowski broni t umaczenia Pisma w.,
podawanego przez Ko ció , tradycji i nieomylno ci papie a;
Wiszowaty k ad g ównie nacisk na sprzeczno ci w poj ciu
katolickim bóstwa jednego w trzech osobach i niezgodno ci tego
poj cia z tekstem Pisma w. Dyskusji tej przys uchiwa si tak e
kasztelan, a nies ychana bystro
i jasno
rozumowania
Wiszowatego zdumia a go i zadziwi a. W par dni pó niej zaprosi
do siebie Wiszowatego jako przyjaciela i namawia go serdecznie,
aby przeszed na religi katolick i pozosta w ojczy nie, która ludzi
79
74 Sandius Anonymi Episto a, s. 250.
82 „Nec tantum domesticis parietibus contineri contenti fuere, sed omni
nisu in id incumbebant, ut sacra eorum ulterius promulgarentur" (tam e).
205
uczonych potrzebuje 76; chcia mu nawet zapisa w darowi nie wie
Gródek; Wiszowaty atoli odrzuci propozycj . Wola bowiem „dobra
straci i cz
obywatelsk ni czyste sumienie". 10 lipca 1660 r.
opu ci Polsk .
Tu aczka na obczy nie (1660—1666)
Z Polski uda si Wiszowaty wraz z rodzin do
skiego
Kluczborka, gdzie ju zebrali si najwybitniejsi wygna cy.
Odczuwali oni gor co krzywd , jaka ich spotka a, i w wydanym
prote cie alili si na z amanie wolno ci religijnej i gwa t dokonany
na zborze. Wiszowaty zabawi z nimi par tylko miesi cy, po czym z
nastaniem zimy powróci potajemnie do Polski 77, aby tych, którym
stosunki maj tkowe nie pozwoli y za granic wyjecha , a którzy
pozostali nadal wiernymi wyznawcami doktryny, w wierze umocni
i do dalszej wierno ci zach ci .
Z nastaniem wiosny pospieszy najbli sz drog przez Karpaty na
gry do Keszmarku, do swego przyjaciela, lekarza Patersona,
który z tych samych, co i on, powodów Polsk opu ci . Przesiedzia
tam u niego do zimy, aby po raz drugi potajemnie do Polski
pospieszy . Na wiosn 1662 r. powróci do Keszmarku, ale poniewa
widzia , e nie ma tam odpowiednich warunków dla swej pracy
religijnej, postanowi osi
na sta e w Siedmiogrodzie i w tym celu
zacz si ju nawet uczy j zyka w gierskiego 78.
Gorliwo i zapa religijny, p on cy w jego piersi, nie pozwoli y
mu ani na chwil spocz
i zby si pracy, której podj si
dobrowolnie i ochoczo. wiadomo , e w niedalekim Siedmiogrodzie yje kilkuset „braci", którzy jak on wyszli z Polski, aby z dala
od ojczyzny wie swobodne ycie religijne, kaza a mu i tam do
nich i dzieli ich los.
Nie ulega w tpliwo ci, e korespondowa zarówno z tymi, którzy
pracowali w Kluczborku, jak i z tymi, którzy przybywszy do
Siedmiogrodu rozeszli si po trzech gminach, Ko oszwarze,
Bethlenie i Adamoszu, wspó dzia w celu ul enia ich troskom 79,
wzywa do wytrwania i by cznikiem pomi dzy rozproszonymi.
Jego ogromnie czynna i prawa natura nie mog a wy czy si i
zamkn
w bierno ci,
we w asnym tylko wiecie cho by
206
najwznio lejszych idei, ale te idee chcia a uciele nia w ród ludzi i
nad tym wed ug si w asnych pracowa a. Rozumieli to i sami Bracia
Polscy, znali gor ce serce Wiszowatego, cenili jego nadzwyczajn
wiedz i kiedy 1 marca 1663 r. mia si odby synod w Kluczborku,
wezwali go tam przez pos ca. Na synodzie tym uchwalili wys
go wraz z Joachimem Stegmannem m odszym 80 do Mannheimu w
Palatynacie nad Renem, gdzie dzi ki askawo ci elektora pozwolono
im utworzy gmin aria sk 81.
Wiszowaty pos uszny wezwaniu synodu, wraz ze swoim bratem
Teodorem i Stegmannem uda si do Mannheimu, gdzie trzy .lata
sp dzi na wyt onej dzia alno ci i propagandzie religijnej.
Korespondowa on z przyjació mi (zachowa si list z tego okresu,
pisany do Stanis awa Lubienieckiego i jak przedtem, tak i teraz nie
zapomina o rozproszonych wsz dzie wygna cach. Z czasem
dzia alno
jego w Mannheimie natrafia a na coraz wi ksze
przeszkody. Przeciwnicy Braci Polskich robili wszystko, by
dzia alno Wiszowatego jak najbardziej ograniczy , na skutek
czego otrzyma on w ko cu wezwanie do kancelarii elektorskiej w
Heidelbergu, gdzie mu o wiadczyli stanowczo, e na przysz
ma
si wstrzyma w zupe no ci od wszelkiej propagandy 84. Wobec
tych trudno ci postanowi Wiszowaty przenie si gdzie indziej , a
szerz ca si w tym mie cie zaraza przyspieszy a jego decyzj . 85
207
NOWY TESTAMENT
To jest
WSZYTKIE PISMA
NOWEGO Przymierza,
z Greckiego j zyka na Polski
znowu wiernie prze one,
Przez Niektóre s ugi S owa Bo ego, tajemnic
niebieskich, i j zyków do takiej prace potrzebnych
wiadome, i Starsze tych Zborów, które wyznawaj , e
nikt inszy, jedno OCIEC Pana naszego Jezusa
Christusa,
jest
onym
jedynym
BOGIEM
IZRAELSKIM,
e on cz owiek JEZUS Nazara ski, który si
z Panny narodzi , a aden inszy oprócz niego, abo
przed nim, jest jednorodzonym SYNEM BO YM.
Johan: 1.17
Zakon przez Moyzesza jest dan, ona aska i ona
prawda przez Jezusa Christusa ssta a si .
W RAKOWIE,
Drukowa SEBESTYAN STERNACKI,
Roku 1606.
208
PRZEDMOWA DO CZYTELNIKA
Mi dzy inszymi dobrodziejstwy, które Pan Bóg w tych
ostatecznych czasiech, ludziom pokaza raczy , nie jest to
po ledniejsze, e na miejsce onej niewolej, która od dawnych
czasów mi dzy tymi, którzy imi Pana Christusowe mianuj ,
trwa a, tak wolno
zjedna i zdarzy , e dzisia ka demu
cz owiekowi s owo Bo e wolno czyta , i e je ka dy w swoim
przyrodzonym j zyku czyta mo e. Abowiem bez wszelkiego
tpienia mo e ka dy z czytania Pisma wi tego te po ytki mie ,
które Aposto Pawe wi ty wylicza, pisz c do Timotheusza tymi
owy: Wszytko Pismo od Boga natchnione (jest) te pomocne ku
nauce, ku przekonaniu, ku naprawie, ku wiczeniu onemu (które
jest) w sprawiedliwo ci, Aby doskona ym by Bo y cz owiek do
wszelkiego uczynku dobrego sposobny (2 Tim. 3.16,17); które
jako s nie porównane ka dy dobrze widzie mo e.
Których po ytków, zgo a mie nie mo e, ten który Pism . abo
w j zyku swoim w asnym nie ma, abo wolno ci czytania ich nie
ma. Godni tedy wszelakiej pochwa y, i wiecznej pami ci byli,
i s ci, którzykolwiek wszytkich si swoich, ile ka demu Pan
yczy raczy , do tego przy yli, eby ludzi wszelkiego stanu,
tak wielu, i tak wielkich po ytków przek adaniem Pism .
nabawi mogli.
Lecz jednak, aby te tak wielkie po ytki skuteczne by y,
potrzeba tego jest; eby Pisma wi te nie tylko pilnie, i uczenie,
ale te i wiernie przek adane by y. I eby w tych, którzy je
przek adaj mi dzy inszymi nawi cej nie by a ta wada, eby
chcieli Pisma . wed ug tego, jako oni zdawna o rozmaitych
cz stkach wiary Christyanskiej rozumiej , przek ada , i one
wed ug swego rozumienia odmienia ; ale eby wszytki swoje
rozumienia wed ug Pism . uwa , i odmienia gotowi byli. Co
si dot d od przek adaczów pospolicie nie do ko ca
209
przestrzega o; zatym ssta o si , e ludzie jeszcze w wielu
dach trwaj , rozumiej c, e to s s owa Pana Christusowe,
abo Apostolskie, które tylko s przek adem tych ludzi, którzy one
owa przek adali. Co i tak jest, na ten czas, jednym tylko abo
dwiema przyk adami na oko uka emy.
Chc c Nauczyciele tego Christia stwa dowodzi nauki tej, e
Bóg najwy szy, który stworzy niebo i ziemi , ssta si
cz owiekiem, pospolicie, i owszem zawsze przynosz ono
miejsce: I s owo cia em si ssta o. (Jan 1.14). Ano kiedy kto
pilniej si przypatruje s owom Jana ., w tym j zyku, którym
jego Ewanielia opisana jest, i rzeczy o której pisze, obaczy, e
one tak nie tylko mog , ale te i maj by przek adane: A ono
owo cia em by o, abo raczej: A ona mowa cia em by a. Za
czym, wszytek dowód, który si z tych s ów bierze, upada,
i nauka na nim ugruntowana u ka dego bacznego, i pobo nego
w podej rzeniu zostawa. Tak e te , chc c tego dowodzi , e Pan
Christus przed tym sam rzecz by , ni si z Panny Maryej
urodzi , przytaczaj ono miejsce, które im tak zdawna ich
Nauczyciele prze yli: Amen, amen, mówi wam, pierwej ni
Abraham by , abo narodzi si , jam jest (Jan. 8.58). Ali kiedy kto
zyka tego, w którym te Pisma . spisane s , troch umiej c,
w same s owa Pa skie wej rzy, i rzecz, o której tam Pan mówi,
uwa y, pozna, e one tak e nie tylko mog , ale te maj by
prze one takim sposobem: Amen, amen, mówi wam pierwej
ni Abraham si sstanie, jam jest. Za czym ka dy widzi, e taki
przek ad daleko insze wyrozumienie z sob przynosi, ni eli to
jest, które dzi z niego ludzie wywodz , i tak te nauka ta, która
z t d dowodzona bywa, s usznie podej rzana by mo e. I takich
rzeczy, mog oby si nie ma o pokaza , w wielu rozumieniach,
które dzi ludzie maj oko o wiary Christia skiey, e si dowody
ich cz stokro
nie na s owiech Pana Chrystusowych,
i Apostolskich sadz , ale tylko na przek adzie ich Nauczycielów,
które oni za s owa Pana Christusowe i Apostolskie maj . Lecz i
si to ju dawno pokaza o w ksi gach Zborów naszych w druk
210
podanych, w których i te, i insze w przek adziech omy ki
naznaczone s , tedy teraz to imosi puszczamy.
A eby ju takowe defekty, które si najduj w inszych
przek adziech, ludziom Christya skim wi cej nie zawadza y, ale
eby oni do poznania prawdy Bo ej, tako przez insze rodki, tak
te przez prawdziwy i wierny przek ad Pism nowego Przymierza
pomoc mieli, chc c im, tyle ile nam Pan Bóg da umiej tno ci,
w tym us ugowa , przek ad ten Testamentu nowego z pilno ci
i wierno ci , jako mog o by nawi tsz poprawiony, teraz oto
w imi Pa skie na wiat wydajemy, i wam, ludu Christia ski,
ofiarujemy.
W którym przek adzie nie tego si szuka o, aby my od inszych
przek adaczów ró ni byli, i owszeme my zgodnie z nimi
nawi tsz cz
prze yli, ale tylko w tych rzeczach ró ni od
nich musieli my by , gdzie nazbyt jawna jest, e abo nie do
ko ca prawdziwie, abo nie dosy ja nie zmys u s ów napisanych
doszli. Niechcemy bowiem, aby kto o nas rozumia , jakoby my
sobie wi tsz umiej tno , w j zyku tym, którym Pisma Nowego
przymierza pisane s , przypisa mieli, ni eli abo przed nami
mieli, abo dzisia maj inszy przek adacze; i owszem radzi
inszym w tej mierze wi cej ni sobie przyznawamy; ale tylko
rozumiemy, e ludzie oni, którzy przed nami Pisma .
przek adali, nie temu, co widzieli w tek cie Greckim, dogadzali,
ale raczej temu, czemu zdawna oni wierzyli. Co jako niepewna
jest rzecz, dufa ludzkim mniemaniom, by i nadawniejszym,
kiedy si im Pismo . przeciwia, ju nas samo do wiadczenie
rzeczy dawno nauczy o, i ka dego pobo nego nauczy mo e.
Prosimy tedy wszytkich, do których r ku ten nasz przek ad
przyjdzie, eby z boja ni Bo
wszytko to, co si podaje,
uwa
chcieli, pierwej nie s dz c, ni rozs dzaj c. Do czego
niech ka demu, który tego pragnie, Pan Bóg dopomo e.Was
zasi , którzy pospo u z nami w tym wi tym wyznaniu, od ludzi
211
wzgardzonym, ale od Boga w Pi miech wi tych zaleconym,
zjednoczeni jeste cie, napominamy, i o wiadczamy przed
Bogiem naszym, aby cie tak wielk ask Bo , która was
potyka, nie wzgardzali, ale czas nawiedzenia swego poznawali,
Teraz bowiem jest czas prawie przyjemny, teraz jest dzie
zbawienia.
We cie przed si ten zacny klejnot, statuta i prawa Pana
i Króla naszego niebieskiego Jezusa Christusa; obierajcie si
w nich we dnie i w nocy; niechaj to kochanie wasze b dzie,
cokolwiek czasu sobie co raz uj wszy, na pilne czytanie,
i nabo ne uwa anie tych wi tych wyroków Pa skich obraca .
Abowiem przez to wszytkiego sobie nab dziecie, czego wam ku
waszemu zbawieniu potrzeba. Kto pragnie nauki z strony
tajemnic niebieskich, niechaj do tych Pism . oczy, i serce swoje
obróci, w których ta na wi tsza sprawa Bo a z strony zbawienia
narodu ludzkiego nam opisana jest, w której wszytki skarby
dro ci Bo ej zakryte s .
W nich znajdziesz, kto jest zbawienia tego pocz tek
napierwszy, Bóg on najwy szy; kto Poj rzednik tego zbawienia,
Jezus Christus; która zacno tego zbawienia, nie miertelno ,
i królestwo niebieskie; która pewno tego zbawienia, niewinna
mier , i zacne uwielbienie Pana Christusowe; która droga
naostatek nieomylna do tego zbawienia prowadz ca, wiara
w Syna Bo ego, i pos usze stwo roskaza jego. Pragnieli kto
zna rozmaite ludzkie wymys y, Bogu i wolej jego przeciwne,
aby si ich sam umia wystrzega , i inszym one gani , niechaj te
Pisma wi te czyta, i wedle nich do wiadcza wszystkiego. Chce
kto wiedzie , czego si w obyczajach swoich ma wystrzega ,
w czym mu si trzeba na ka dy dzie w my lach, i w sprawach
poprawi , niechaj si przypatrzy samemu sobie w tym
zwierciedle Pisma ., a obaczy to, e s owo Pa skie nad miecz
z obu stron ostry przera liwsze, przenika a do rozdzielenia
212
dusze, i ducha, i stawów, i szpików, i jest rozeznawc
i umys ów serca.
my li,
Je li kto naostatek tego szuka, eby przed Bogiem
wi tobliwie, i sprawiedliwie
, nigdziej tego nie najdzie,
jedno w tych samych Pi miech . Jako tedy inszy, którzy temu
czego inszych nauczaj , nie dufaj , s uchaczów swoich od
czytania Pisma . odwodz , tak my, jako mo emy nausilniej do
czytania Pisma . odwodz , tak my, jako mo emy nausilniej do
czytania ich, was wszytkich napominamy, b c w tym
upewnieni, e ta jest droga napewniejsza do poznania prawdy,
do zatrzymania samego siebie przy pobo no ci, i do dost pienia
onej po danej nie miertelno ci. Chciejciesz tedy prosimy,
namilszy w Panu, w tym zdrowej naszej rady us ucha . A sam
Pan Bóg i Ociec nasz niech wam da Ducha . niechaj was
sposobnymi uczyni ku wszelkiej sprawie dobrej, i niechaj was na
wieki zbawi, przez Pana naszego Jezusa Christusa, któremu
pospo u z Ojcem niech b dzie chwa a na wieki, Amen.
PRZESTROGA
Do Czytelnika.
Wiedz to, Czytelniku askawy,
my w tym naszym
przek adzie pospolicie porz dku s ów Greckich, jako
od wi tych Aposto ów, opisane s , i w asno ci ich, ile
jedno mog o by , i ile j zyk Polski zniós , przestrzegali;
Przeto je liby si komu zda o, e ten przek ad nie tak
w uszach brzmi, jako wi c insze pisania, ten niech to
pospo u z nami uwa a, e daleko barziej przystoi
w przek adaniu tak wielkiej rzeczy, w asno ,
i porz dku s ów Pa skich pilnowa , ni eli uszom
ludzkim dogadza . S owa te, które drobn liter
wydrukowane widzisz, dope nieniem tylko s sposobów
213
mówienia niezupe nych pisma wi tego w j zyku
Greckim, w którym zasi nie ma o jest sposobów
mówienia j zyka ydowskiego, który takich sposobów
mówienia niezupe nych cz sto u ywa; abo te czasem
rzecz, o której si mówi, obja niaj ; abo naostatek
znakiem tego s , i si one s owa w niektórych tylko
Eksemplarzach Greckich najduj . Miej si dobrze.
Argument
na wszytkie cztery Ewanielisty.
Urodzenie Jana Ponurzyciela go ca Pana Christusowego,
Luc 1. a do v.26. Urodzenie Pana Christusowe, Matth. 1. i 2.
Luc. 1. i 2. Pocz tek Ewanieliey, Pos anie Jana Ponurzyciela,
i pocz tek Urz du Prorockiego Pana naszego Jezusa Christusa,
Matth. 3. i 4. Mar. 1. a do v.14. Luc 3. i 4. a do r. 14. Johan. 1.
Nauka Pana Christusowa i utwierdzenie jej, naprzód przez
niewinno
ywota; potym przez cuda; a na ostatek przez m
i mier jego, Matth. 5. a do rozdzia. 28. Mar. 1. od v.14. a do
rozdz. 16. Luc. 4. od v.14. a do rozdz. 24. Joh. 2. a do rozdz.
20. Wst p Pana naszego Jezusa Christusa na Urz d jego
Królewski, i Ofiarowniczy przez jego od umar ych wzbudzenie,
i w Niebowzi cie, Mat. 28. Mar. 16. Luc. 24. Joh. 20. i 21.
214
WYKAZ LITERATURY
Piotr Abelard - Abelard i Heloiza-Listy
Warszawa 1968
Piotr Abelard - Pisma teologiczne,
Warszawa 1970
Piotr Abelard - Rozprawy –Tak i Nie,
Warszawa 1969
Dr.J.H. Merle d’Aubigne, Historyja Reformacyi
Szesnastego wieku, –
Tom I
Cieszyn 1886
Tom II
1886
Tom III
1888
Oskar Bartel, Jan aski cz. I 1499-1556,
Warszawa 1955
Aleksander Bruckner, Ró nowiercy polscy,
Warszawa 1962
Tadeusz Brzostowski, Pawe W odkowic,
Warszawa 1954
LudwikChmaj, Faust Socyn, (1539-1604)
Warszawa 1963
Ludwik Chmaj, Bracia Polscy- Ludzie, idee, wp ywy, Warszawa 1957
Ludwik Chmaj, Samuel Przypkowski
Na tle pr dów religijnych XVII wieku
Kraków 1927
Ludwik Chmaj Faust Socyn Listy tom I i II
Warszawa 1959
Stanis aw Cynarski, Raków Ognisko Arianizmu,
Kraków 1968
Erazm z Roterdamu, Trzy rozprawy,
Warszawa 1960
Erazm z Roterdamu,
Podr cznik nierza Chrystusowego,
Warszawa 1965
Waldemar Gaspary, Protestantyzm w Polsce
Warszawa
W dobie dwóch wojen wiatowych 1914-1939
Warszawa 1978
Micha Gliszczy ski, Hus i Husyci,
Warszawa 1859
Marceli Kosman, Nowinki, spory i zbory
z dziejów polskiej reformacji
Warszawa 1981
Aleksander Kossowski, Protestantyzm w Lublinie
i w Lubelskiem w XVI-XVII wieku
Lublin 1933
Stanis aw Kot, Reformacja w Polsce,
Warszawa 1939
Walerian Krasi ski, Zarys Dziejów
Reformacji w Polsce Iom I
Warszawa 1903
Walerian Krasi ski Zarys Dziejów Powstania i upadku
Reformacji w Polsce, Tom II cz.I, cz.II I
Warszawa 1904-1905
Marcin Krowicki, Napominanie,
Warszawa 1969
Franz Lau, Marcin Luter,
Warszawa 1966
Joseph Lecler, Historia Tolerancji w Wieku Reformacji
tom I i II
Warszawa 1064
Matthieu Lelievre, Jan Wesley –jego ycie i dzie o, Warszawa 1930
Marcin Luter, Katechizm Mniejszy,
Warszawa 1898
Marcin Luter, O niewolnej woli,
Wroc aw 1979
215
Ewa Maleczy ska, Ruch Husycki w Czechach i w Polsce Warszawa 1959
Ks. Jerzy Misiurek, Spory chrystologiczne w Polsce
W drugiej po owie XVI wieku
Lublin 1984
Jerzy Misiurek, Chrystologia Braci Polskich
Okres przedsocynia ski,
Lublin 1983
Andrzej Frycz Modrzewski, O ko ciele ksi ga druga Warszawa 1957
Stanis aw Murzynowski, Historyja o Franciszku Spierze
Oraz ortografija polska,
Wyd. Pojezierze 1974
Adam Ostrowski, Savonarola,
Warszawa 1976
Tadeusz Pasierbi ski, Hieronim z Moskorzowa Moskorzowski
Kraków 1931
George R. Potter, Zwingli
Warszawa 1994
Antoni Prochaska, Czasy husyckie,
Kraków 1998
Ewa Sidor, Bracia Polscy i ich ad fontes,
Pozna 2005
Czes aw Stryjkowski, Giordano Bruno
Przed trybuna em inkwizycji, Akta procesu Warszawa 1953
Lech Szczucki i Janusz Tazbir, Literatura aria ska w Polsce XVI w.
Antologia
Warszawa 1959
Lech Szczucki, Marcin Czechowic,
Warszawa 1964
Lech Szczucki, Micha Servet (1511-1553) Warszawa 1967
Janusz Tazbir, wit i Zmierzch Polskiej Reformacji Warszawa 1956
Janusz Tazbir, Dzieje polskiej tolerancji,
Warszawa 1973
John M. Todd, Marcin Luter,
Warszawa 1970
Andrzej Tokarczyk, Protestantyzm,
Warszawa 1980
Stanis aw Tworek, Zbór lubelski i jego rola
w ruchu aria skim w Polsce w XVI i XVII w.
Lublin 1 966
Józef Umi ski, Historia Ko cio a tom II,
Opole 1960
Andrzej Wiszowaty, O religii zgodnej z rozumem, Warszawa 1960
216
SPIS TRE CI – ZBORY W PIASKACH
Wprowadzenie
Biblijna doktryna o urz dzie Chrystusa
Protestanci i ich miejsce w dziejach Polski
Micha Serwet m czennikiem
Lelio Socyn pomocnikiem Serweta
Powstanie i rozwój antytrynitaryzmu w Polsce
Bracia Polscy – Arianie
Rozwój Reformacji na wiecie
Geneza Antytrynitaryzmu e
Rozwój Reformacji w Polsce
Pogl dy spo eczne i etyczne Arian
Szko y Aria skie
Akademia Rakowska
Wiara zgodna z rozumem
ród o wiary w Boga
Doktryny Braci Polskich
I
Protestantyzm w Piaskach Luterskich
Rody Orzechowskich patronami Braci Polskich
Bracia Polscy w Piaskach Luterskich
Ministrowie (s udzy) zborów: Marcin Krowicki
Krzysztof Lubieniecki junior
II
Historia Braci Polskich w Siedliskach Wielkich
Suchodolscy w dziejach Protestantyzmu na Lubelszczy nie
Ministrowie (s udzy) zboru w Siedliskach: Andrzej Krzysztof
Lubieniecki, Andrzej Wiszowaty. Jan Ciachowski
Stanis aw Lubieniecki
Wyp dzenie Braci Polskich z Rzeczpospolitej
Banici polscy w Prusach Ksi cych80
Polscy wygna cy w Siedmiogrodzie
III
Zbór Ewangelicko – Reformowany (kalwi ski) w Piaskach
80
Z Wikipedii, wolnej encyklopedii
217
5
9
15
19
30
32
43
46
51
53
58
64
65
70
74
79
93
94
101
102
108
113
115
120
122
126
128
130
133
Wzgórze zamkowe w Piaskach zwane „Ko cielec"- dzisiaj
141
IV
Zbór Ewangelicko- Reformowany w Be ycach
Kres zboru w Be ycach
145
152
V
Zbór Ewangelicko - Augsburski ( Lutera ski) w Piaskach
Kronika zboru ewangelicko-luterskiego Nejdorfskiego
DODATEK
Piaski - Historia miejscowo ci w internecie
Historia Piask ukazana w Encyklopedii Katolickiej
Wybiorcze fragmenty publikacji Braci Polskich
Marcin Krowicki o Antychry cie – fragment
Jan Niemojewski o ko ciele rzymskim i papiestwie
Andrzej Wiszowaty jako dzia acz i my liciel
Wst p do Nowego Testamentu wydanego w Rakowie w 1606 roku
Wykaz literatury
Spis Tre ci
218
158
160
181
184
186
186
189
193
208
215
217
219
10 lipca 1658 r. rozpocz w Warszawie obrady sejm – pierwszy od czasu
rozpocz cia wojny polsko-szwedzkiej. Na pocz tku obrad sejmowych,
jezuita Seweryn Karwat w kazaniu wezwa do rozprawienia si z wszystkimi
wrogami „pa stwa i ko cio a”. Oczywi cie najwi kszymi wrogami Ko cio a
Katolickiego byli Bracia Polscy tzw. arianie. Ca win za tragedi jaka
spad a na kraj zrzucono na nich. Oskar ono ich o zdrad . Ks. Jan Pig owski
wo w kazaniach, e „za ich niedowiarstwo Bóg Polsk karze”.
20 lipca uchwalono ustaw , która nakazywa a Braciom Polskim
w ci gu trzech lat, albo przej na katolicyzm, albo wyprzeda
maj tków i opuszczenie kraju. Za niewykonanie tego
rozporz dzenia dekret przewidywa kar mierci. Pozbawiono ich
wszelkich praw politycznych i swobody wykonywania praktyk
religijnych. Czym zas yli sobie ci ludzie, na takie wyj tkowe
traktowanie? Jaka by a ich wina i zbrodnia?
Wygnano z Polski arian, gdy nie umiano i nie chciano im
przebaczy podwójnej zbrodni — „zbrodni" herezji spo ecznej i
religijnej. Na obczy nie znalaz a si elita umys owa arian. Wygnano z
Polski my l, gdy ta nie by a ju potrzebna w wieku rosn cej
bezmy lno ci, fanatyzmu wyznaniowego i ciemnoty. Z faktu wygnania
arian niebo mia o sposobi „szcz liwe trophea", a Pan Zast pów
„b ogos awi w dalszych progressach" 81. Jak owa „felicitas"
wygl da a, pokaza a niedaleka przysz
.
Rozpierzchli si wi c oni po Europie, udaj c si do krajów, w których
spodziewali si znale bezpieczne schronienie przed prze ladowaniem
religijnym. Znaczna liczba socynjanów uda a si do Siedmiogrodu i na W gry:
partia tych wygna ców, z ona z 380 ludzi, zosta a po drodze napadni ta
przez nas anych prawdopodobnie zbójów, którzy obdarli ich z resztek mienia, i,
którym uda o si dotrze do celu swej podró y, przyj ci zostali go cinnie przez
magnatów w gierskich, Stefana Tekelego i Franciszka Raday'a, którzy z
wielkim wspó czuciem nie li ulg ich n dzy. Wychod cy, przybyli do
Siedmiogrodu, znale li u swych wspó wyznawców pociech i wspó czucie oraz
bezpieczne schronienie, gdzie mogli spokojnie
i oddawa si wyznawaniu
swej wiary.
81
Vol. Leg. T. IV. Warszawa 1786, s. 389 (3 konstytucja sejmu 1662 r. z
dnia 20 lutego).
220
Download