JESIEŃ – SCENARIUSZ WSPOMNIENIE – JULIAN TUWIM Mimozami jesień się zaczyna, Złotawa, krucha i miła. To ty, to ty jesteś ta dziewczyna, Która do mnie na ulicę wychodziła. Od twoich listów pachniało w sieni, Gdym wracał zdyszany ze szkoły, A po ulicach w lekkiej jesieni Fruwały za mną jasne anioły. Mimozami zwiędłość przypomina Nieśmiertelnik żółty – październik. To ty, to ty, moja jedyna, Przychodziłaś wieczorem do cukierni. STROFY O PÓŹNYM LECIE – JULIAN TUWIM Zobacz, ile jesieni! Pełno jak w cebrze wina, A to dopiero początek, Dopiero się zaczyna. Nazłociło się liści, Że koszami wynosić, A trawa jaka bujna, Aż się prosi, by kosić. Lato w butelki rozlane, Na półkach słodem się burzy. Zaraz korki wysadzi, Już nie wytrzyma dłużej. A tu uwiądem narasta Winna, jabłeczna pora, Czerwienna, trawiasta, liściasta, W szkle pękatego gąsiora. Na gorącym kamieniu Jaszczurka jeszcze siedzi. Ziele, ziele wężowe Wije się z gibkiej miedzi. Siano suche i miodne Wiatrem nad łąką stoi. Westchnie, wonią powieje I znów się uspokoi. 1 JESIEŃ - M. PAWLIKOWSKA – JASNORZEWSKA Obręcze gałęzi płowych Wiążą się w koszyk złoty – Tam sarny wstają z klęczek, tu szeleszczą sowy I wiewiórki wyskakują jak z groty. Na niespodzianej i okrągłej łące Stanęła sama jesień w amazonce czarnej, W woalce bladej – I wsparta na klaczy swej złotogniadej, Oczami zranionej sarny Patrzy na liście lecące --SZKICOWNIK POETYCKI - M. PAWLIKOWSKA – JASNORZEWSKA Liście jesienne leżą po brzegach dróg, mieniąc się jedną połową tęczy. Wyglądają jak rozsypane róże wszelkich barw. W stawie drżą złote plamy. Rząd drzew odbija się w nim różnie: wierzba - mgłą siwą, czerwona leszczyna – skrzydłem motyla, topole – ciemnymi kolumnami. Zdarte liście wierzby płyną jak dżonki, wiatrem popychane. BOLESŁAW LEŚMIAN *** Oto słońce przenika światłem bór daleki, Sosnom z nieba podając tajny znak wieczoru. Sosny spłonęły, jakby w głębiach boru Nagle coś szkarłatnego stało się na wieki! Zwabiony owym znakiem, biegnę tam niezwłocznie, Aby zawczasu jeszcze, nim wpłynę w noc ciemną, Zastać na nikłym trwaniu i sprawdzić naocznie To właśnie, co już drzewa widziały przede mną. W NISKIM SŁOŃCU – HALINA POŚWIATOWSKA Ile nabrzmiałych gorących słów śpi na gałęzi jesiennego drzewa. Podobno jarzębina, podobno wiatr. A porę roku, która niesie żniwo liści i zostawia na chmurnych gałęziach czerwone jagody, nazywają jesienią. I mówią o niej kobieta. (...) Dotyk jej szeleści, smaga – skóra pachnie miodem i kolor ma zwiędłych liści umierających żółto. Usta – dojrzały owoc – podaje drzewom, podaje gwiazdom, a gdy go nie chcą – rzuca na dno zielonego stawu. DZIKIE WINO – L. STAFF Ogrodowa altana Z krat zielonych utkana, Spowita dzikim winem Jak mrącym gobelinem, Płonie wrześniowym czarem, 2 Krwawym liści pożarem Wśród gorących odcieni Złota, brązu, czerwieni, Purpury oszalałej, Mrze jesień pełna chwały. Ognia nieme języki Wybuchają w barw krzyki. ... jest tyle kolorów, tyle prześlicznych kolorów, że można zaniemówić z zachwytu. -H. POŚWIATOWSKA O LASACH – JAN TWARDOWSKI Poszedłem w lasy ogromne szukać Buków czerwieni (Buków czerwieni?) Jeżyn dojrzałych dzięciołów małych Rogów jelenich ( Rogów jelenich? ) Jagód prawdziwych wilg piskląt żywych ( piskląt żywych…) Mrowiska I w oczy sarny – brązowej panny Popatrzeć z bliska – ( z bliska? ) Szyszek strąconych – tajemnic sowich Zająca I strach mnie porwał ( Strach cię porwał! ) Na myśl o Bogu – bez końca ( Bez końca, bez końca…) *** - KAMILA BIAŁEK zapatrzyłam się na dywan wrzosów stałeś pośrodku ubrany w przekwitające lato omotany babim latem biegłam po tej łące ubrana w jesień twe dłonie trzymały bukiet wrzosów dla mnie przyszłam 3 kochaliśmy wrzosy ŁĄKA – BOLESŁAW LEŚMIAN Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru, Aby nazwać mnie łąką któregoś wieczoru? Zawołana po imieniu Raz przejrzałam się w strumieniu – I odtąd poznam siebie wśród reszty przestworu. Przyszły do mnie motyle, utrudzone lotem, Przyszły pszczoły z kadzidłem i mirrą i złotem, Przyszła sama Nieskończoność By popatrzeć w mą zieloność – Popatrzyła i odejść nie chciała z powrotem… SIÓDME NIEBO – K. I. GAŁCZYŃSKI – FRAGM. Bo już jesień grała, coraz szybciej, Na akordeonie złotym I leciały nad dachami skrzypce, Liście, klarnety i fagoty. OSIEMNAŚCIE ŻOŁĘDZI – K. I. GAŁCZYŃSKI Musnął wietrzyk dąb w czuprynę, Spadają żołędzie, Jeden, cztery, osiemnaście, Znów dąbrowa będzie. A choć stary czasem jęknie, Ból go dźgnie w koronę, On się cieszy, że tak pięknie spadają zielone. Przysypują srebrnym pudrem Gwiazdy świat jak kołacz, Jak to miło na żołędzie: - Ej, żołędzie! – wołać. W ziemię, w ziemię, w wonną ziemię, W szmerolistną trawę: Jeden, cztery, osiemnaście, Dąbrowie na sławę; Dąbrowie na miłowanie, Dąbrowie na wieczność, Liściom na muzykowanie, Na wieczną serdeczność. 4 SPACER FANTASTYCZNY W LESIE FONTAINBLEAU – J. TUWIM Las się wiatrem zanosi. Spadł liść. Kwili ptactwo strwożone. Deszcz będzie. Jedno wiem: trzeba iść, trzeba iść Naprzód w leśnym zielonym obłędzie. GRÓB BEETHOVENA – K. I. GAŁCZYŃSKI Zstępuje deszcz z wysoka, Krzewy napełnia wrzawą, Wykrzywia drzewa. Olcha Stoi w deszczu koślawo. Śpiewa deszczowa burza. Widać tylko pół wzgórza. Ale kiedy wiatr gwarny Szparę w chmurach rozewrze, Księżyc wchodzi do szpary, Wzgórze błyszczy jak w srebrze I księżyc wzgórze nosi Jak latarnię w ciemności. JESIEŃ - M. PAWLIKOWSKA – JASNORZEWSKA zardzewiałe róże jesieni patrzą w przestrzeń białą od deszczu – deszcz niebo przyszywa do ziemi tysiącem ściegów i dreszczów. – *** - HALINA POŚWIATOWSKA gdyby nie było wiatru (który głaszcze i uspokaja) co o miłości wiedziałyby drzewa nieruchome proste wplatałyby monety gwiazd w gałęzi uczesane włosy a tak w namiętnych zgięciach drzewa księżyc zdzierają z nieba tańczą tańczą szaleńczo klaszczą rękoma liści zmęczone mdleją na stoku góry i więdną 5 ZACHÓD JESIENNY – L. STAFF Przeszłość jak ogród zaczarowany, Przyszłość jak pełna owoców misa. Liści opadłych złote dywany, Winograd ognia strzępami zwisa. Zmierzch, jak dzieciństwo, roztacza cudy. Barwne muzyki miast myśli przędzie. Nie ma pamięci i nie ma złudy. Wszystko jest prawdą. Wszystko jest wszędzie. Sok purpurowe rozpiera grono Na dni jesiennych wino wyborne. Wszystko dziś piękne było. Niech płoną Rudoczerwone lasy wieczorne. 6