Seniorzy znów w szkolnych ławach Wizyta w Łodzi

advertisement
ISSN 2450-4270
LISTOPAD-GRUDZIEŃ 2016
NUMER 19
Wizyta w Łodzi
Seniorzy znów w szkolnych ławach
Adam Adamah – Kraków, Jerozolima, Milwaukee
SŁOWO WSTĘPNE
Po Świętach Wysokich ............................................................................................ 3
Seniorzy znów w szkolnych ławach .................................................................... 4
Oficjalne otwarcie JCC WEST ..................................................................................... 5
JCC na Targach Książki ............................................................................................ 6
Barszcz ukraiński .......................................................................................................... 7
Pociąg pamięci .............................................................................................................. 8
Pamiętam. Krótka historia Bramy Cukermana ............................................... 9
Historia Adama Kesslera
..................................................................................... 12
Adam Adamah: Kraków, Jerozolima, Milwaukee .................................................. 15
Wizyta w Łodzi ........................................................................................................ 16
Anna Munk – moja przygoda z wolontariatem .............................................. 17
Kalendarz wolontariuszy ......................................................................................... 18
JESTEŚMY to dwumiesięcznik wydawany przez Centrum Społeczności Żydowskiej
w Krakowie.
Osoby chcące współpracować z naszym miesięcznikiem prosimy o kontakt z redakcją:
[email protected]
Redaktor naczelna: Zofia Radzikowska
Redakcja: Joanna Fabijańczuk, Anna Gulińska, Magdalena Pulikowska, Eliza Shvartsman
Ishbel Szatrawska
Opracowanie graficzne: Alicja Beryt
Zdjęcia: JCC / Joanna Fabijańczuk
Po Świętach
Wysokich
Ś
więta Wysokie już za nami. Od groźnego
wołania szofaru w Rosz Haszana, przez
straszne dni i Dzień Odpuszczenia Jom Kipur,
aż do „czasu naszej radości” zman simchatejnu
Sukkot, zakończonego ekstatyczną kulminacją
Simchat Tora. Zamknęliśmy cykl czytaniem
fragmentu wieńczącego ostatnią księgę Tory
i rozpoczęliśmy nowy od początku, czyli od
Bereszit.
W tym roku święta odbyły się późno, a ich inauguracja
miała miejsce w strugach deszczu. Choć właściwie,
dlaczego nie? Przecież mądrzy rabini wyjaśnili (na
potrzebę krajów takich jak nasz, bo w Izraelu w tym
czasie trzeba się jeszcze modlić o deszcz), dlaczego
to święto mamy obchodzić na jesieni.
(...) Chociaż wyszliśmy z Egiptu w miesiącu nisan, On
nie rozkazał nam wtedy budować namiotów, ponieważ
były to dni początku lata, a w taki czas wszyscy ludzie
budują je dla otrzymania cienia; nie możnaby więc
uznać tego za polecenie Stwórcy. Dlatego kazał nam
wybudować je w porze deszczowej... Opuszczamy
nasz dom, aby zamieszkać w namiocie i wszyscy
wiedzą, że to rozkaz Króla1.
Jednak nam w JCC warunki pogodowe nie mogą
zakłócić działania. Żyjemy zgodnie z kalendarzem
żydowskim, ale również po części w rytmie
roku akademickiego. Zatem jest to dla nas czas
charakteryzujący się wzmożoną, po krótkiej przerwie
aktywnością. Gdy kończą się święta, codzienna
praca rusza pełną parą. W toku są juz wszystkie stałe
cykle naszych zajęć, w tym kursy językowe (mamy
już dziesięć grup języka hebrajskiego!), zajęcia dla
seniorów, do których należy długo wyczekiwany
drugi już rok Uniwersytetu Seniora (program
wewnątrz numeru), oczywiście chór, Gimelomania,
wykłady, wystawy i szereg innych wydarzeń.
W ubiegłym miesiącu odbyło sie kolejne Forum
Publiczne JCC, podczas którego wszyscy obecni
mogli zgłosić propozycje przedsięwzięć, jakie
chcieliby widzieć i zorganizować w JCC. W planie
wycieczek znalazła się kontynuacja odwiedzin
w innych miastach i zaprzyjaźnionych gminach
żydowskich, na wzór niedawnego, udanego wyjazdu
do Łodzi (artykuł wewnątrz numeru). Temat drugiego
pokolenia jako grupy, która chce znaleźć dla siebie
własne miejsce, będzie obecny nie tylko w wywiadach
które kontynuujemy, lecz także w podejmowaniu
własnych inicjatyw. Do tego wspomnienia z podróży,
historie wolontariuszy, a także przepisy kulinarne.
O tym wszystkim i o wielu innych sprawach
będziecie mogli przeczytać w Jesteśmy. Staramy się
utrzymać w cyklu 2-miesiecznym. A zatem czytajcie
i posyłajcie dalej!
Zofia Radzikowska
Redaktor Naczelna
1 A.Unterman, Żydzi – wiara i życie, Warszawa 2015,
str.219.
3
AKTUALNOŚCI
AKTUALNOŚCI
Seniorzy znów
w szkolnych ławach
Oficjalne
otwarcie JCC WEST
Uroczyste otwarcie JCC West i Hawdala z udziałem członkiń komitetu Connections działającego przy World Jewish Relief.
O
Inauguracja nowego roku na Uniwersytecie Seniora
P
odobnie jak w ubiegłym roku, JCC Krakow
we współpracy z Instytutem Judaistyki
Uniwersytetu Jagiellońskiego przygotowało
program zajęć Uniwersytetu Seniora.
Drugiego listopada odbyła się inauguracja nowego roku
akademickiego naszego Uniwersytetu, połączona z rozdaniem indeksów. Dr Alicja Maślak-Maciejewska z IJ UJ
wygłosiła przy tej okazji wykład, którego tytuł brzmiał
Pomniki Holokaustu: Kraków w kontekście europejskim.
Uniwersytet Seniora finansowany jest z funduszy zebranych w ramach organizacji Rajdu dla Żywych. Ten
90-kilometrowy przejazd rowerowy wiodący od bram
obozu Auschwitz-Birkenau do Centrum Społeczności Żydowskiej JCC Kraków jest nie tylko upamiętnieniem żydowskiej historii, ale przede wszystkim celebracją odrodzenia żydowskiego życia w dzisiejszej Polsce. – Od samego początku seniorzy bardzo entuzjastycznie uczęszczają na zajęcia Uniwersytetu.
Jesteśmy pod wrażeniem wiedzy i talentu dydaktycznego
wykładowców. W tym roku spodziewamy się wzrostu frekwencji i jeszcze większego zainteresowania wykładami.
4
Tegoroczne tematy zajęć są dla nas bardzo porywające,
seniorzy nie mogą się doczekać przyszłych ożywionych
dyskusji i zdobycia nowej wiedzy. – mówi Małgorzata Zajda, koordynatorka Klubu Seniora.
Serdecznie zapraszamy wszystkich seniorów z JCC na
kolejne zajęcia, których rozkład przedstawiamy poniżej:
16 listopada o 16:30 – dr Ewa Węgrzyn, Kraków
i Kazimierz w oczach izraelskich turystów
7 grudnia o 16:30 – dr Edyta Gawron, Oskar Schindler
i „jego Żydzi” po wojnie
21 grudnia o 17:00 – mgr Kinga
Na co przeznaczać budynki po synagogach?
Migalska,
4 stycznia o 16:30 – dr Edyta Gawron, ŻUL (Żydowski
Uniwersytet Latający)
18 stycznia o 16:30 – dr Anna Jakimyszyn-Gadocha,
Historia krakowskich mykw
Joanna Fabijańczuk
dnowiona
siedziba
Żydowskiego
Klubu
Studenckiego
Gimel
bezapelacyjnie zasługuje na nie jedną,
a dwie uroczystości otwarcia.
Pierwsze otwarcie nastąpiło tuż po remoncie,
w kwietniu tego roku, przy okazji świętowania kolejnych urodzin JCC. Piątego listopada dokonano tego
po raz drugi. Tym razem w towarzystwie wyjątkowych gości.
W wydarzeniu uczestniczyły członkinie komitetu
Connections z organizacji World Jewish Relief. To
właśnie dzięki nim i udzielonemu przez nie wsparciu możliwy był remont naszej siedziby. Ich wizyta
i możliwość wspólnego spotkania się przy tak wyjątkowej okazji okazały się dla członków Klubu bardzo
radosne.
Uroczystość rozpoczęła ceremonia Hawdali, czyli
zakończenia Szabatu, przeprowadzona przez rabina
Aviego Baumola. Następnie głos zabrał Jonathan
Ornstein, dyrektor JCC. Po nim ja sam miałem okazję publicznie podziękować paniom z Connections
za ich nieocenioną pomoc. Same panie również powiedziały kilka słów o wyjątkowej roli współpracy,
jaka zaistniała między WJR a JCC Krakow. Doko-
nano symbolicznego przecięcia wstęgi wraz z odsłonięciem tablicy pamiątkowej. Zebrani goście, swoją
drogą w gronie tak licznym, że naprawdę trudno nam
było się pomieścić, przyszli aby razem z nami świętować. Były rozmowy, lampka wina oraz poczęstunek. Po części oficjalnej studenci oraz wolontariusze
spotkali się na imprezie integracyjnej, oczywiście
w naszej siedzibie.
Muszę przyznać, że przed remontem JCC West stanowiło miłe miejsce, jednak spędzanie tam czasu
oraz tworzenie wydarzeń otwartych nie obyło się
bez różnego rodzaju trudności. Teraz dzięki pomocy
komitetu Connections możemy robić więcej niż dotychczas. W imieniu członków Żydowskiego Klubu
Studenckiego Gimel jeszcze raz serdecznie dziękuję!
Mateusz Lagosz
5
DWA SŁOWA
DWA SŁOWA
JCC na Targach Książki
Warsztaty kulinarne
dla seniorów –
barszcz ukraiński
J
edną z najmilszych dla mnie wiadomości
po przyjeździe do Polski było to, że polska
i ukraińska kuchnia są do siebie bardzo
Warszataty dla dzieci.
M
Justyna Łowicka przy stoisku Izraela na Targach Książki.
iędzynarodowe
Targi
Książki
w Krakowie obchodziły w tym roku
swoje
dwudziestolecie.
października
W dniach
Międzynarodowe
27-30
Centrum
Targowo-Kongresowe EXPO Kraków przy ulicy
Galicyjskiej 9 pełne było czytelników, stoisk
wydawniczych oraz naturalnie – książek.
Tegorocznym hasłem Targów Książki był cytat Żeby
czytać, trzeba być otwartym, zaczerpnięty z twórczości
Etgara Kereta, izraelskiego pisarza. Nie bez przyczyny to
właśnie Izrael był Gościem Honorowym Targów Książki.
Nasze JCC wraz z Ambasadą Izraela w Polsce współpracując przy programie towarzyszącym targów zorganizowało szereg interesujących wydarzeń.
Targi Książki to jak wiadomo bogactwo literatury na każdym kroku, a także spotkania z tymi, którzy tę literaturę
tworzą. Jedno z takich spotkań wyjątkowo nie odbyło się
w EXPO, ale właśnie w JCC. Był to wykład Piotra Pazińskiego, dziennikarza i autora powieści. Piotr Paziński
opowiedział zebranym słuchaczom o życiu i twórczości
Szmuela Josefa Agnona. Wykład ten towarzyszył otwarciu wystawy Opowieść pisarza. Życie i twórczość S.J.
Agnona, którą wciąż można obejrzeć w budynku JCC.
JCC zadbało również o atrakcje dla najmłodszych. Razem
z Mateuszem Lagoszem każdego dnia Targów w specjalnie przygotowanej strefie dziecięcej przeprowadzaliśmy
warsztaty o nazwie Izrael dla dzieci. Codziennie poznawaliśmy kulturę Izraela w inny sposób. Uczyliśmy się
języka hebrajskiego, tańca izraelskiego, omawialiśmy
symbole związane z Izraelem, a także rysowaliśmy i ba-
6
wiliśmy się. Warsztaty cieszyły się dużą popularnością.
Zdarzały się nawet momenty, że rodzice dołączali do
swoich dzieci, by posłuchać o Izraelu. Był też czas na
pytania oraz dyskusje. Na zakończenie warsztatów każdy
otrzymywał flagi i kredki od Ambasady Izraela, a od JCC
– kolorowe przypinki, które już po chwili zdobiły ubrania
uczestników.
Na barwnym stosiku Ambasady Izraela również sporo
się działo. Anna Gulińska reprezentowała nasze Centrum
podczas uroczystego otwarcia pierwszego dnia wydarzeń.
Jakub Katulski, a także wolontariuszki Justyna Łowicka
oraz Magdalena Jastrzębska czekali na każdego, kto pragnął dowiedzieć się, jak napisać swoje imię w języku hebrajskim. Magda tak wspomina czas Targów:
– Pomoc w czasie Międzynarodowych Targów Książki była
ciekawym i niezwykle cennym doświadczeniem. Chętnych
na atrakcję pisania imion w czasie targów było mnóstwo.
Ludzie przychodzili z ogromnym zaciekawieniem. Nawiązywałam liczne rozmowy o języku hebrajskim, Izraelu jak
i działalności JCC. Wszyscy uczestnicy targów byli nastawieni pozytywnie, sami wielokrotnie opowiadali różne
historie. Targi Książki będę wspominać jako fantastyczne
doświadczenie, pokazujące jak ważne są takie wydarzenia,
a także jak wiele ludzi pragnie w nich uczestniczyć.
Targi Książki w Krakowie minęły błyskawicznie i zgromadziły tłumy uczestników. Cieszymy się, że mogliśmy
być ich częścią i pomóc w organizacji tego przedsięwzięcia. Dzięki temu coraz więcej osób ma okazję jeszcze lepiej poznać JCC i dowiedzieć się o budowaniu żydowskiej przyszłości w Krakowie.
Magdalena Pulikowska
podobne.
Na początku wszystko wokół wydawało mi się obce:
nowy kraj, nieznani ludzie, trudny język. Wszystko
oprócz menu w restauracjach. Zupy, rosoły, kotlety, ziemniaki, pierogi, sałatki, ciasta, serniki. Wydawało się, że
gdyby nazwy dań były napisane w moim ojczystym języku, to byłoby niemożliwe poznać, że jednak nie jestem na
Ukrainie. Oczywiście są dania, które były dla mnie przyjemnym odkryciem. Zupy pomidorowa i ogórkowa, bigos, pierogi ruskie, których tak naprawdę z takim przepisem nie ma ani w Rosji ani na Ukrainie. Ale największym
zaskoczeniem dla mnie był polski barszcz. Nie mogłam
podejść do tej potrawy bez krytycyzmu, ponieważ to jest
imiennik naszego barszczu, a zawsze mamy co do niego
wielkie oczekiwania. Jednak miałam okazje spróbować
prawdziwego domowego polskiego barszczu kilkukrotnie
i mi zasmakował.
Parę miesięcy temu usłyszałam, że w JCC są prowadzone warsztaty kulinarne dla seniorów. Postanowiłam, że
będę uczestniczyć w kolejnym spotkaniu z tradycyjnym
daniem swojej kuchni. Poniżej dzielę się przepisem na
barszcz ukraiński.
Składniki na 5-litrowy garnek:
600 gramów kapusty
2 średnie buraki
1 bardzo duża marchew
4 bardzo duże ziemniaki
1 duża cebula
1 puszka koncentratu pomidorowego
Sok pomidorowy/warzywny
Ketchup
5 ząbków czosnku
Koperek i pietruszka
Sól, pieprz
Wspólne gotowanie.
Póki gotuje się woda w garnku należy umyć i obrać
wszystkie warzywa. Cebulę, czosnek i zieleninę drobno
pokroić, ziemniaki pociąć na niewielkie kawałki, buraki
i marchewkę zetrzeć na tarce z dużymi oczkami, pokroić
kapustę.
Do gotującej się wody wrzucić ziemniaki. Póki kartofle
się gotują należy usmażyć buraki i osobno cebulę z marchewką na niewielkiej ilości oleju. Po 5 minutach dodać
do ziemniaków buraki. Po kolejnych 5 minutach usmażoną cebulę z marchewką. Po następnych 5 minutach dodać kapustę i gotować, aż zmięknie. Uzupełniamy koncentratem pomidorowym i sokiem z ketchupem według
preferencji smakowych. Gotujemy jeszcze 3-4 minuty
i wyłączamy. Dodajemy czosnek, koperek i pietruszkę,
zamykamy pokrywkę i odstawiamy minimum na pół godziny. Serwujemy do stołu razem ze śmietaną i grzankami
natartymi czosnkiem. Smacznego!
Eliza Shvartsman
7
DWA SŁOWA
Z KRAJU I ZE ŚWIATA
Pociąg pamięci
Pamiętam.
Ci, którzy zapominają swoja przeszłość,
są skazani na jej powtórzenie
Krótka historia Bramy Cukermana
– Georges Santayana
Spotkanie w Bramie Cukermana fot. Roman Łuszczycki.
P
Panel dyskusyjny w Oświęcimskim Centrum Kultury.
„Pociąg Pamięci” to specjalny pociąg, który
co dwa lata wyrusza z podparyskiego dworca
kolejowego Drancy, miejsca deportacji francuskich Żydów, do Auschwitz.
Inicjatywa ta zrodziła się po raz pierwszy w roku 1995.
Jej pomysłodawcami byli ojciec Jean Dujardin (Oratoire),
siostry Louise-Marie Niesz (Notre Dame de Sion), Martine Querette, dyrektorka szkoły Notre Dame de Sion oraz
inne katolickie wspólnoty i szkoły, dla których ważna jest
edukacja historyczna młodych pokoleń i zapobieganie antysemityzmowi oraz przejawom ksenofobii.
W tym roku już po raz dziesiąty czterystu młodych ludzi z różnych paryskich szkół wyruszyło w drogę wraz
z setką dorosłych, aby w ten sposób uczyć się i pamiętać
o Shoah.
Program do tego wydarzenia jest bardzo bogaty. Jednym z punktów jest panel dyskusyjny w Oświęcimskim
8
Centrum Kultury z osobami z żydowskich wspólnot oraz
z tymi, którzy zajmują się dialogiem międzyreligijnym
w Polsce. W tym roku w dyskusji udział wzięli rabin
Symcha Keller z Łodzi, Eliza Shvartsman z krakowskiego JCC oraz siostra Anna Bodzińska z katolickiej wspólnoty sióstr Notre Dame de Sion.
Więcej informacji o tej inicjatywie można znaleźć w języku francuskim na stronie:
w w w. t r a i n d e l a m e m o i r e . f r / q u i - s o m m e s - n o u s /
deroulement-type-dun-voyage/
Eliza Shvartsman
amiętam, gdy jako mała dziewczynka po
drodze na cmentarz katolicki mijałam
porozrzucane nieregularnie w cieniu wysokich
drzew, wyłaniające się z ziemi, niewielkie
kamienie, kształtem różniące się od znanych
mi dotąd grobów – żydowskie macewy. Samo
słowo macewa nie pojawiało się oczywiście
wtedy. Rodzice tłumaczyli że to cmentarz
Żydów, że choleryczny i tam nikt nie chodzi.
Żydów? Choleryczny? Dlaczego my, tłumnie
podążamy na swoje groby, a te tutaj… takie
same – są smutne i opuszczone…
Jesteśmy w Będzinie, niegdyś ładnym miasteczku, którego początki sięgają średniowiecza. Miejscu, gdzie przed
II wojną światową mieszkało prawie 30 000 Żydów –
około połowa wszystkich mieszkańców. Dzisiaj mieszka
tutaj blisko 60 000 ludzi, wśród których praktycznie nie
ma Żydów. Kto zajął miejsce zgładzonej społeczności?
Ludzie nie znający historii swojej małej ojczyzny. Omijają żydowski cmentarz szerokim łukiem. Pustka i strata
jest tutaj nieomal namacalna dla każdej osoby obdarzonej
pewną wrażliwością. Patrząc na pocztówki dawnego Będzina widzimy tłoczne, gwarne, tętniące życiem miasto.
Gdy porównamy ten obraz z widokiem dzisiejszego, szarego i pustego „miasta duchów” – aż trudno uwierzyć, że
jest to to samo miejsce. Będzin pod tym względem nie
stanowi wyjątku – jego tragiczne dzieje podobne są do
losu dziesiątków miast, miasteczek i sztetli, ale mimo to
jego los budzi we mnie sprzeciw. Dlaczego ta historia –
dla mnie ważna, unikalna i wielka – jest tak bardzo zapominana? Dlaczego to miasto zostało obrabowane z być
może najważniejszej części swojego dziedzictwa, tego
związanego z wielką tradycją Żydów aszkenazyjskich.
Dlaczego ani rodzice, ani nauczyciele nie uczyli mnie
o historii naszego miasta, o żydowskiej przeszłości mojego Będzina?
Następnym okruchem w mojej pamięci jest wątek getta.
Moja prababcia w czasie wojny w Będzinie była służącą u volksdeutscha, który jak wielu przybył do Będzina
z Górnego Śląska podczas okupacji. Po prababci odziedziczyłam kredens – piękny, śląski – otrzymany od „Ślązaka zdrajcy”, który uciekał przed armią czerwoną zimą
1945 roku. W mojej głowie kołacze się pytanie – czy ten
piękny byfyj (po śląsku kredens – o czym dowiedziałam
się wiele lat później) pochodzi z będzińskiego getta?
A może raczej został skradziony z żydowskiego domu,
9
Z KRAJU I ZE ŚWIATA
Z KRAJU I ZE ŚWIATA
sceny z Jerozolimy, fragmenty hebrajskich inskrypcji. Nieznane nam znaki i obrazy. Całkowicie zaskakujące, piękne i jakoś wcale nie takie smutne, tylko raczej „słoneczne”
– ślady miejsca pamiętającego życie będzińskich Żydów.
Karolina Jakoweńko fot.Roman Łuszczycki
po tym jak jego mieszkańców wysiedlono na Kamionkę
(dzielnica, gdzie w kwietniu 1942 roku założono getto),
a potem zamordowano w Auschwitz? Kredens stoi teraz
w mojej kuchni i jestem zadowolona z jego obecności.
Piękny mebel i pamiątka po mojej ukochanej babci Marci… ale jego historia… jest tajemnicą, którą nie wiem czy
chciałabym poznać do końca.
Czy działalność fundacji, którą założyłam z Piotrem –
moim mężem i kilkoma znajomymi zaczęła się od wspomnień, od poczucia pustki i nostalgii? Nie… początek był
raczej całkiem prozaiczny. Najpierw było brutalne zderzenie z obojętnością administracji, które wywołało w nas
szok, bunt i niezgodę na zastaną rzeczywistość. Latem
2007 roku w swojej naiwności odbyłam mało przyjemną
rozmowę z urzędnikiem z Będzina, dotyczącą potencjalnej współpracy przy bliżej niesprecyzowanym „odkrywaniu żydowskiej historii”. Nie znałam jej wtedy, ale coś
podpowiadało mi jako młodej kulturoznawczyni, że warto
się tym zająć. Wtedy rodziły się w nas dusze społeczników, którymi pozostaliśmy do dzisiaj. Podczas krótkiej
rozmowy z urzędnikiem dowiedzieliśmy się, że do wynajęcia jest prywatny, żydowski dom modlitwy w tak zwanej Bramie Cukermana. Tak po prostu do wynajęcia, jako
zwykłe mieszkanie. A więc poszliśmy i wynajęliśmy, wierząc, że robimy to co należy, dziwiąc się, że nikt inny nie
chciał tego zrobić. Żaden urząd (choć ma świadomość, że
miejsce takie istnieje), żadne muzeum, żadna organizacja
żydowska, nikt. Zabolało nas to, że przecież tych ludzi,
sąsiadów naszych babć i dziadków nie ma, zostali zamordowani, tu na TYCH ziemiach. I że przecież to jest nasze
wspólne polsko-żydowskie dziedzictwo.
To był dom modlitwy – bo na ścianach mieszkania o powierzchni około 60 m2 znajdowały się polichromie, które
świadczą właśnie o żydowskim miejscu modlitw. Kolorowe
10
Początki były niełatwe – długie przekonywanie do naszej idei obecnych właścicieli, którzy kupili dom modlitwy razem kamienicą po wojnie, wiele wątpliwości,
starania o wpis malowideł do rejestru zabytków, desperackie szukanie sprzymierzeńców, rejestrowanie organizacji pozarządowej, poszukiwanie funduszy na renowację polichromii… Wszystko to były działania dla
nas trudne i nowe, których uczyliśmy się robiąc je po
raz pierwszy, jednak bardzo szybko te i wiele innych
problemów znalazło swoje rozwiązanie. A my wiedzieliśmy, że nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.
Wpisaliśmy malowidła w domu modlitwy do rejestru zabytków, założyliśmy fundację, pozyskaliśmy 100% dofinansowania na renowację polichromii. Udało nam się
stworzyć w Bramie Cukermana ważne miejsce pamięci,
istniejące w świadomości mieszkańców Będzina. Dość
szybko również okazało się, że nasze społeczne, oddolne działanie ma również siłę motywowania do aktywności lokalnych urzędników, którzy – do tej pory nie zbyt
zainteresowani, decydują się na renowację innego domu
modlitwy, który został odkryty nieco wcześniej. Okazuje się, że drobne inicjatywy garstki społeczników mogą
wywołać powolne zmiany w szerszej skali miasta. Jak się
szybko zorientowaliśmy, ten projekt przeniósł nasze życie
na zupełnie inne tory i nadał mu nowe znaczenie. Wiedzieliśmy od początku, że musimy być bezkompromisowi
i działać niezależnie, czasami wbrew innym. Edukując,
upamiętniając, oprowadzając gości śladami dziedzictwa
żydowskiego, badając archiwalne mapy, fotografie czy
ślady w przestrzeni miejskiej.
Nazwa Brama Cukermana jest jedynym z nieoficjalnych
reliktów, jakie zostały w topografii miasta po społeczności żydowskiej. Nazwa ta odnosi się do wąskiej uliczki,
a właściwie bardzo długiego podwórka znajdującego się
na tyłach kamienicy należącej przed wojną do Nuchima
Cukermana, jej budowniczego. Jak wielu zamożnych
przedstawicieli gminy żydowskiej, Nuchim był człowiekiem szanowanym i świadomym swoich obowiązków
wobec biedniejszych warstw społeczności, którym chętnie pomagał z dużym zaangażowaniem
Ostatnio rozmawiałam z Beatą Chomątowską, młodą
pisarką. Dyskutowałyśmy o warszawskim Muranowie.
Brama Cukermana fot. Roman Łuszczycki
Tam bardzo chciano zatynkować cegły wykonane z gruzów warszawskiego getta. Jednak tynk zaczął odpadać,
a relikty przeszłości zaczęły upominać się o miejsce
w historii. Bo historia jest silna, a pamięć razem z nią.
Na cmentarzu – takim jak bez wątpienia jest Muranów,
i takim jak jest Będzin, pamięć zawsze przypomina o sobie i domaga opowieści. Dlatego powtarza się od dawna: pamięć należy pielęgnować. My staramy się robić to
z szacunkiem i miłością. Jak poradzą sobie z tym inni?
Nauczyciele, edukatorzy, rodzice?...Możemy w tym tylko pomagać i jako członkowie naszej małej organizacji
wierzymy, że ma to sens nadrzędny. Żyć świadomie, rozumieć miejsce w którym się mieszka i przez to rozumieć,
kim się jest w tym miejscu. Wtedy można przekazywać tą
opowieść innym.
Nasze działania z czasem objęły również inne miasta,
Bytom oraz Gliwice. Na początku roku 2017 wydajemy
album z unikatowymi, niepublikowanymi fotografiami
z getta w jurajskich Żarkach, które otrzymaliśmy w darze… Trafiają do nas kolejne odnalezione, cudem uratowane świadectwa historii, które w przyszłości doczekają
się opracowania i posłużą jako kolejne świadectwo w naszej opowieści o historii.
www.bramacukermana.com
KAROLINA JAKOWEŃKO – kulturoznawca (UMCS
Lublin), absolwentka studiów podyplomowych „Żydowski świat. Historia – Religia – Kultura – Dziedzictwo”
(UJ, Kraków), przewodnik terenowy oraz miejski po woj.
Śląskim, współzałożycielka i prezes fundacji Brama Cukermana (2008 r.). Na skutek działań jej i męża Piotra,
zostały wpisane do rejestru zabytków woj. śląskiego oraz
poddane renowacji zabytkowe polichromie znajdujące
się w dawnym żydowskim domu modlitwy w Będzinie.
Od początku swej działalności fundacja Brama Cukermana realizuje szereg projektów kulturalno-edukacyjnych,
a także badawczych. Karolina jest współlaureatką nagrody im. Marii i Łukasza Hirszowiczów (2014), nagrody
„Chroniąc pamięć” – nadawanej Polakom zaangażowanym w zachowanie dziedzictwa żydowskiego w Polsce
i dialog polsko-żydowski (2013), Zagłębiowskiej Nagrody Humanitas (2014) oraz laureatką nagrody Festiwalu
Kultury Żydowskiej w Krakowie (2016). Od stycznia
2016 roku pełni funkcję kierownika w Domu Pamięci
Żydów Górnośląskich, oddziału Muzeum w Gliwicach,
gdzie zajmuje się popularyzacją historii o Żydach z Górnego Śląska oraz współtworzy program nowej instytucji.
Karolina Jakoweńko
11
DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
Historia Adama Kesslera
A
DAM KESSLER, urodzony w 1950 roku
w Krakowie, absolwent Akademii GórniczoHutniczej na Wydziale Wiertniczo-Naftowym,
wykładowca AGH oraz Faculty of Petroleum
Engineering University of Technology Marsa
Brega w Libii. Współwłaściciel firmy zajmującej
się geologią inżynierską i hydrogeologią. Autor
wielu publikacji oraz patentów z zakresu
wiertnictwa, a także opracowań oraz zastosowań
technologii
geokomórkowej
do
stabilizacji
gruntów i zabezpieczeń przeciwpowodziowych.
Audytor technologiczny Centrum Transferu
Technologii Politechniki Krakowskiej. Obecnie na
emeryturze. Najbliższa rodzina to żona Aleksandra,
syn i dwóch wnuków. I siostra - Zofia Radzikowska.
Rodzice
Mama, Józefa Litewska, a naprawdę Sara Melcer z domu
Orbach, urodziła się w 1912 roku w Krakowie. Mój ojciec
był jej drugim mężem. Pierwszy zginął w getcie lub w obozie
w Płaszowie. Józefa Litewska to przybrane imię i nazwisko.
Mama przyjęła je, gdy ukrywała się wraz z kilkuletnią córką
Zosią w czasie okupacji na aryjskich papierach. Mama zmarła,
gdy byłem jedenastoletnim chłopcem, w 1961 roku. Ojciec
i moja czternaście lat starsza siostra Zosia, która mi ją zastąpiła,
byli moimi przewodnikami życiowymi. Mama nie pracowała,
zajmowała się domem i nami.
Tata, Jerzy Kessler pochodził ze Lwowa. Urodził się w 1908
roku. W czasie wojny stracił pierwszą żonę i dwoje dzieci.
Przed wojną we Lwowie prowadził warsztat hydrauliczny.
W momencie wybuchu wojny jego techniczne umiejętności
i spracowane ręce uratowały mu życie. W 1941 roku Sowieci
wzięli ojca do kopania rowów, zabrali za linię frontu do ciężkiej
pracy i nigdy już nie ujrzał żony i dzieci. Jadąc do Armii
Andersa zastał ranny w bombardowaniu, trafił do szpitala,
a potem został zesłany na Syberię, gdzie pracował w hucie do
1943 roku. Wreszcie z I Dywizją im. Kościuszki przeszedł cały
szlak bojowy od Lenino do Berlina. Po demobilizacji trafił do
Krakowa, gdzie poznał moją mamę. Wzięli ślub w 1948 roku.
Tata pracował w Centrali Przemysłu Naftowego, a od 1957
roku prowadził własny zakład instalacyjny. Zmarł w 1995
roku. Nigdy nie chciał pojechać do Lwowa. Oboje rodzice są
pochowani na cmentarzu żydowskim przy ul. Miodowej.
Inny
Od zawsze wiedziałem, że jestem Żydem i że moi oboje
rodzice są Żydami. Po prostu czułem się inny. Nie wiedziałem
z jakiego powodu i co to znaczy, ale miałem tego świadomość
i dawano mi to odczuć od dziecka. Nie miałem pojęcia
o kulturze i religii, widziałem w domu książki po hebrajsku,
ale nie rozumiałem sensu tych okoliczności. Wiedziałem tylko,
12
Kolonia TSKŻ Mrągowo '65 - Adam siedzi z prawej strony
że jest to nieakceptowane tam gdzie żyłem. Słyszałem uwagi
dozorczyni domu, w którym mieszkałem. Przezwisko „Żydek”
było wołane za mną przez niektóre dzieci z sąsiedztwa.
Odczuwałem odmienność, bo nie chodziłem jak inne dzieci
do kościoła, który był opodal. To był obcy świat, który mnie
dziwił.
Także czas wakacji bywał trudny. Wyjeżdżaliśmy z mamą na
miesiąc lub dwa na tak zwane letnisko w góry lub nad morze.
Ojciec do nas dojeżdżał. Również tam mieszkańcy widzieli, że
jako letnicy nie chodzimy do kościoła i czasami dokuczali nam.
Dzieci dawały mi odczuć, że jestem inny, gorszy, przezywały
mnie. Czułem się obco, jak wrzucony w nieswoje środowisko,
jak w obcych butach. Nie chodziłem również do przedszkola. Jako niejadek i przy
okazji „żywe srebro” nie bardzo nadawałem się do grupy.
Postanowiono, że będę w domu z mamą. To też potęgowało
poczucie alienacji we wczesnym dzieciństwie.
Życie społeczne zacząłem w szkole podstawowej. Na szczęście
była to szkoła świecka, do której w dodatku chodziło kilkoro
innych żydowskich uczniów, a także dzieci funkcjonariuszy
partyjnych i milicji, tak więc bolący temat religii w szkole
podstawowej nie istniał.
Miałem też odskocznię i swoje miejsce w TSKŻ. Jako dziecko
chodziłem tam na niedzielne śniadania – z ciasteczkami i kakaem
– i dawało mi to poczucie bezpieczeństwa i przynależności do
grupy. Jako nastolatek w klubie młodzieżowym TSKŻ graliśmy
w ping-ponga, karty, bawiliśmy się w teatr. Z TSKŻ zacząłem
też jeździć na kolonie.
Po towarzyszącym stale dziwnym uczuciu życia w konspiracji,
Nad Skawą z siostrą Zofią
Rodzice Adama: Jerzy i Sara.
gdy wchodziłem do bramy TSKŻ opadało napięcie. Cieszyłem
się po prostu, że tam jestem. Czułem się akceptowany,
u siebie. Wszyscy byli tacy jak ja. Wspominam to miejsce ze
wzruszeniem i sympatią. W lipcu 2010 roku odbyło się w JCC
spotkanie po latach tej naszej wyjątkowej grupy kilkudziesięciu
osób pochodzenia żydowskiego z Krakowa. Większość z nich
los rozsiał po całym świecie. To spotkanie pod hasłem Znowu
razem stanowiło szczególne, niezapomniane przeżycie.
żydowskie lub katolickie. Może jakoś były obchodzone, bo
bywał karp faszerowany, maca, wizyty i rewizyty rodziny,
a także parę razy ojciec zorganizował dla mnie choinkę.
Z religijnych przedmiotów pamiętam ukryty za szafą obraz Matki
Boskiej Częstochowskiej. Mama wieszała go przed przyjściem
krawcowej. To miał być dowód, że jesteśmy porządną katolicką
rodziną. Dziś rozumiem, że chodziło o bezpieczeństwo nas
wszystkich. Rodzice przecież z powodu bycia Żydami stracili
w czasie wojny najbliższych. Byli tak bardzo potłuczeni przez
życie. Najważniejsze było więc chronić tych, których mieli. Do
dziś dnia czuję ten symptom życia w konspiracji.
A potem ten drugi równoległy świat coraz bardziej stawał się
moim i przyjaznym. Już w czasie nauki w szkole średniej,
a potem studiów i późniejszej pracy zawodowej, gdy zawierałem
przyjaźnie, chodziłem na prywatki, udzielałem się w sporcie,
czy jeździłem autostopem na wycieczki. To czas spotkania
miłości mojego życia, która jest moją żoną i która przyjęła
mnie takiego jakim jestem, choć było to dla niej bardzo trudne,
bo jest z rodziny katolickiej. Czas narodzin syna i stworzenie
własnego miejsca na ziemi. Praca zawodowa i naukowa oraz
nowe znajomości, które na wiele lat stworzyły grono naszych
bliskich przyjaciół. Nie wiem czy orientują się co do mojego
pochodzenia, bo ja sam nigdy im o nim nie powiedziałem.
Religia
To paradoks, że powód naszej odmienności w istocie nie istniał.
Rodzice i dom rodzinny nie byli religijni. Z perspektywy czasu
określiłbym mamę – socjalistka, postępowa Żydówka, tatę –
Żyd postępowy, zasymilowany. Ich znajomi również nie byli
zbyt religijni. Ojciec był członkiem gminy. Pamiętam, że byłem
parę razy na Sederze, a zwłaszcza pamiętam Święto Purim, gdy
dostałem megillę – historię Estery.
Do synagogi nie chodziliśmy. Może raz na rok, na Jom
Kipur, do synagogi Tempel. Dopóki żyła mama pamiętam,
jak bawiłem się w czasie nabożeństw wokół synagogi. Po jej
śmierci mogłem wchodzić do środka. Pamiętam jak lepiliśmy
z kolegami zwierzątka z wosku świec.
Rabin to osoba nieobecna w moim życiu.
TSKŻ był organizacją społeczno – kulturową, a nie religijną.
Mogłem się tam uczyć na przykład języka jidysz, choć na to nie
miałem ochoty, ale raczej nie było możliwe studiowanie Tory.
Tego również nie szukałem. W domu też nigdy nie odwiedzał
nas rabin.
Nie pamiętam, aby w domu był uroczysty Szabat, czy święta
Rodzina
W Krakowie mieszkał kuzyn mojego ojca, również ze Lwowa
- Artur Tenenbaum wraz z żoną Bertą. Artur Tenenbaum
był artystą muzykiem – pierwszym skrzypkiem Filharmonii
Krakowskiej i nauczycielem muzyki. Nazywałem ich wujkiem
i ciocią. Bywałem czasami w ich domu przy ulicy Mogilskiej
i pamiętam, że oboje byli religijni. Odwiedzałem ich również
później wraz z żoną i moim małym synem, którego bardzo
lubili. Utrzymywaliśmy kontakty aż do śmierci Artura i potem
do śmierci cioci Berty. Oni także są pochowani na cmentarzu
przy Miodowej. W Izraelu mieszka rodzina ze strony mamy. Jej siostra Lola (Lea)
z mężem i moim kuzynem Henkiem (teraz Zviką) wyjechali
z falą emigracji 1956-59. Pamiętam, jak zaczęły przychodzić
paczki z pomarańczami i jak skórki z tych pomarańczy
wymieniałem w cukierni na Karmelickiej na ciastka. Zvika
został graczem reprezentacji Izraela w piłce nożnej.
Cieszyłem się, że mam rodzinę zagranicą i byłem z niej dumny.
Ale wiedziałem, że nie wolno mi o tym nikomu mówić.
W 1978 roku przyjechała do nas po raz pierwszy rodzina
z Francji ze strony ojca, jego siostrzenica z mężem. Rodzeństwo
ojca wyemigrowało do Francji jeszcze przed wojną. Część
zginęła, ale część uratowała się i do dziś utrzymujemy kontakt.
Mamy tam członków rodziny zarówno zasymilowanych,
jak i ortodoksyjnych, co mnie cieszy. Potrzebowałem tych
rodzinnych więzi. Żałuję, że nie miałem dziadków i babć.
Więź
Przeszłość i wojna to były tematy rzadko poruszane w mojej
13
DRUGIE POKOLENIE MA GŁOS
PODRÓŻE
DWA SŁOWA
JCC
Adam Adamah:
Kraków,
Jerozolima,
Milwaukee
Od prawej kuzyn ojca Artur Tenenbaum – I skrzypek Filharmonii Krakowskiej, ojciec i żona kuzyna Berta.
obecności. Nikt nigdy nie opowiadał mi historii rodziny i co
wydarzyło się w czasie wojny. Rodzice czasami rozmawiali
w jidysz, wtedy myślałem, że po niemiecku, złościło mnie to
i wzbudzało lęk. Tak samo jak stół, który stał w kuchni i miał
na nodze wypalony napis ”SichPol”. Stół był pozostałością
po Niemcach, którzy mieszkali w kamienicy w czasie wojny.
Mieszkaliśmy przy ulicy Pomorskiej, wtedy Wybickiego, gdzie
dwie kamienice dalej była siedziba i katownia Gestapo. To były
jakieś echa przeszłości.
W dorosłym życiu czułem się Polakiem pochodzenia
żydowskiego. Poczucie więzi z narodem żydowskim było
zawsze i wyrażało się przez moje zainteresowanie kulturą,
historią, literaturą. Niemniej osobiste kontakty i genealogia
rodzinna były przez wiele lat kwestią drugorzędną.
Jednak w końcu zacząłem je odkrywać. Najpierw wspomniana
wizyta siostrzenicy ojca, a potem przyjazd cioci z mężem
i kuzynem z Izraela w 1988 roku. Wtedy zacząłem badać historię
i pojawiła się satysfakcja z odkrytych faktów. Szczególnym
bodźcem był planowany ślub kuzyna z Francji. Przyjechał
wtedy do Polski z narzeczoną, aby poznać swoją rodzinę.
Dziewczyna pochodziła z ortodoksyjnej sefardyjskiej rodziny,
która chciała wiedzieć coś o narzeczonym. Wtedy tata zaczął
trochę opowiadać i razem z kuzynem zaczęliśmy tworzyć nasze
rodzinne drzewo.
Zostałem świadkiem na ślubie kuzyna. Podpisywałem Ketubę,
w synagodze czytałem Torę, fonetycznie, brałem udział
w modlitwie. Poruszyło mnie to do głębi. Szedłem po paryskiej
ulicy w jarmułce, razem ze wszystkimi, nikt nikogo nie wytykał
palcem. Potem odbyła się kolacja z rabinem Paryża.
Nie byłem religijny, to wydarzenie nie zmieniło zasadniczo
mojej postawy w stosunku do religii, ale dotknęło mojego
serca na zawsze. Wzmocniło poczucie przynależności
z narodem żydowskim. Czułem je wcześniej, ale zawsze
ukrywałem. Wtedy byłem Żydem, zniknęła na chwilę ta
dwoistość, rozbieżność serca i rozumu. Z jednej strony serce –
przynależność, a z drugiej racjonalność – bezpieczne odcinanie
się. Tak być musiało.
Nie dana mi była łaska życia w spójności z wiarą, tradycją,
ciągłością historii narodu i rodziny. Takie czasy i okoliczności.
Choć uważam, że było i jest wiele zdarzeń, które mogłyby być
uznane za palec boży, że Bóg pilnował, abym był blisko swoich.
14
C
złonkowie
Żydowskiego
Klubu
Studenckiego Gimel wraz z młodzieżą
z Jerozolimy i Milwaukee wspólnie uczestniczyli
w projekcie o nazwie Adam Adamah.
W JCC z żoną i siostrą.
Zaraz po śmierci ojca nawiązała ze mną kontakt firma izraelska
i na wiele lat zostałem jej przedstawicielem. Wprowadzałem
nowe technologie i w 1997 roku, właśnie służbowo po raz
pierwszy pojechałem do Izraela. Odwiedziłem wtedy kuzyna
i byłem na grobie cioci. W Izraelu byłem jeszcze dwa razy.
Ostatnim razem z żoną pojechaliśmy na naszą czterdziestą
rocznicę ślubu.
Dzisiaj
Moje serce i mój świat to żona, syn i wnuki. Oni są dla mnie
najważniejsi i kocham ich nad życie. Ale jakaś część mnie należy
przecież do narodu żydowskiego. Dlatego lubię przychodzić do
JCC, gdzie mogę spotykać Żydów, w tym moją siostrę, która
jest aktywną członkinią społeczności.
W obecności Żydów czuję wzruszenie, poczucie relacji i spójność
z wewnętrznym ja. Gdy słucham piosenek z dzieciństwa
w jidysz, gdy odkrywam Izrael, poznaję tradycje, czuję ciepło
i sentyment. A teraz wreszcie uczę się języka hebrajskiego.
I ważne jest dla mnie, że moi bliscy są w tym ze mną. Bywają
tutaj na święta, uczestniczą w zajęciach, wycieczkach. Mój syn,
synowa i wnuki poznali rodzinę, zarówno tę we Francji, jak
i w Izraelu i cieszy mnie to, że nawiązała się jakaś delikatna
więź rodzinna. Ja natomiast idę czasami z żoną do kościoła
katolickiego. Ona nie nalega, ale dzielimy to wszystko.
Czasami chciałbym czegoś więcej. Pogłębić świadomość bycia
Żydem i może jakoś wspierać odbudowę życia żydowskiego
w Polsce. Ale też cieszę się, że jest jak jest, bez kalkulacji.
Jak w rodzinie.
Z Adamem Kesslerem
rozmawiała Sylwia Kosecka
Głównym
założeniem
przedsięwzięcia
było
zaangażowanie się na rzecz środowiska. Projekt ten trwał
dwa lata. W tym czasie uczestnicy odwiedzili Polskę,
Izrael oraz Stany Zjednoczone. W celu utrzymania
stałego kontaktu, organizowano spotkania oraz wykłady
za pośrednictwem platformy Skype. Ostatnim etapem
projektu był wyjazd do Milwaukee, który trwał od 11 do
18 września. Każdego dnia uczestniczyliśmy w różnych
interesujących wydarzeniach oraz wycieczkach.
Na początku pobytu dowiedzieliśmy się, jak wygląda
społeczność żydowska oraz JCC w Milwaukee
poznając przedstawicieli organizacji. Wraz z członkami
prowadziliśmy dyskusje, a po południu zwiedziliśmy
Muzeum Żydów Milwaukee oraz Muzeum Sztuki.
Wieczorem spotkaliśmy się ze studentami z żydowskiej
młodzieżowej organizacji Hillel. Wymienialiśmy się
doświadczeniami i przedstawiliśmy działalność naszego
Klubu Studenckiego Gimel.
Drugiego dnia pojechaliśmy wspólnie do Chicago, gdzie
odbyliśmy rejs statkiem i podziwialiśmy architekturę
miasta. Odwiedziliśmy galerię sztuki, w której
rozmawialiśmy na temat życia żydowskiego w Chicago.
W trzecim dniu pojechaliśmy do Rainbow, czyli farmy
na której JCC Milwaukee prowadzi gospodarstwo rolne.
W okresie letnim organizowane są tu kolonie. Wyhodowane
na farmie warzywa trafiają dla potrzebujących osób.
Wspólnie zbieraliśmy plony oraz graliśmy w specjalnie
skonstruowaną grę na ogromnym polu kukurydzy.
Czwartego dnia pojechaliśmy do miejsca, w którym raz
w miesiącu JCC prowadzi wolontariat. Polega on na
rozdawaniu jedzenia i środków sanitarnych dla najbardziej
potrzebujących osób. Co jest ważne, działanie to dotyczy
nie tylko osób z żydowskim pochodzeniem. Mieliśmy
W USA – studenci przy rzeźbie Richarda Edelmana.
okazję pomagać w przygotowaniu paczek dla rodzin. Było
to niesamowite przeżycie. Pracowaliśmy razem z około
setką wolontariuszy, wśród których większość stanowili
seniorzy.
Piątego dnia świętowaliśmy Szabat podczas wspólnej
kolacji w JCC Milwaukee. Szóstego dnia poszliśmy
na spacer po Milwaukee. Skorzystaliśmy również
z czasu wolnego i wybraliśmy się na zakupy w celu
kupienia pamiątek. Wieczorem odbyła się Hawdala, po
której omówiliśmy cały nasz dwuletni projekt. Każdy
opowiadał o swoich doświadczeniach, jakie zdobył
oraz o emocjach jakie mu towarzyszyły podczas całego
projektu. Następnego dnia pożegnaliśmy się z grupami,
opuściliśmy hotel i wracaliśmy do Polski.
Projekt Adam Adamah bardzo dużo mnie nauczył na
temat społeczności żydowskiej w innych krajach. Pokazał
również, że dla każdego z nas bycie Żydem znaczy coś
innego. Zaobserwowałam dużo różnic i podobieństw. Ale
najważniejsze jest to że przeżyliśmy wspólnie cudowne
chwile, które połączyły jeszcze mocniej globalne więzi
społeczności żydowskiej z całego świata.
Paulina Link
15
PODRÓŻE JCC
WOLONTARIAT
Wizyta w Łodzi
Anna Munk —
moja przygoda
z wolontariatem
D
o JCC Kraków trafiłam przypadkiem. Natomiast
o żydowskim pochodzeniu rodziny mojego
dziadka wiedziałam właściwie od zawsze.
Członkinie i członkowie JCC przy Centrum Dialogu im. Marka Edelmana w Łodzi.
W
dniach od 23 do 25 września Centrum
Społeczności
Żydowskiej
w Krakowie
zorganizowało dla swoich członków wycieczkę do
Łodzi.
Program był dość napięty, gdyż celem było zwiedzenie całego
żydowskiego pierwiastka dawnej oraz współczesnej Łodzi. Pamiętać należy, że jest to miasto wyjątkowe na mapie historii polskich Żydów. Sama Łódź jest niemal magicznym miejscem i nie
chodzi tylko o skumulowanie zabytków, gdyż z uwagi na dość
krótką historię, wiele ich tam nie ma. Jednak na świecie istnieją
miasta pomniki, których historia nie jest zbyt długa. Nie zawsze
wiek przekłada się na jakość – pamiętajmy o tym.
Łódź to miejsce swoistego fenomenu gospodarczo–kulturowego, który zdarzył się na ziemiach polskich. Przed wybuchem
drugiej wojny światowej mieszkało tam około 230 tysięcy Żydów, którzy nie byli wyłącznie niemymi świadkami toczącej się
obok nich historii. Tworzyli, budowali i kreowali rzeczywistość,
odciskając ogromne piętno na obrazie tego niezwykłego miasta.
Nie wiem czy to przypadek, zbieg okoliczności, ale wszyscy zapewne mamy w pamięci Ziemię Obiecaną zmarłego niedawno
Andrzeja Wajdy. Film, który wbił się w świadomość polskiego widza w niebywały sposób. Wielu z nas bowiem gdy myśli
o Łodzi, to oczyma wyobraźni szuka Wojciecha Pszoniaka, który już zawsze zostanie Morycem Weltem. Patrzyliśmy na Łódź
oczyma Andrzeja Wajdy, stąpaliśmy po tych samych kamieniach, wchodziliśmy do tych samych gmachów, oddychaliśmy
tym samym przemysłowym powietrzem dawnej żydowskiej
wielkiej Łodzi. Właśnie w tym mieście bogaci żydowscy ban-
16
kierzy budowali swoje ogromne majątki. Również historia zagłady żydowskiej Łodzi czasu Holokaustu jest zupełnie wyjątkowa. Łódź była chyba jedynym miejscem okupowanej Polski
gdzie niemal do końca sierpnia 1944 roku Żydzi mieli prawo do
życia! Pomimo zdegenerowanej władzy Chaima Rumkowskiego, pomimo szalejącego głodu i strachu, dalej żyli i gdyby nie
opieszałość Armii Czerwonej, bylibyśmy świadkami kolejnego
łódzkiego fenomenu, tym razem fenomenu ocalenia.
Utożsamiana z przemysłem, a jednocześnie z upadkiem przemysłu jaki spotkał Polskę po roku 1990, Łódź postrzegana jest
dzisiaj jako miejsce schyłkowe, takie swoiste polskie Detroit.
Nic bardziej mylnego. Łódź z roku na rok pięknieje. Z sobie tylko przypisanym rozmachem aranżuje przestrzenie, remontuje
przywracając do życia zapomniane budowle i pałace. Czerpiąc
z przeszłości buduje przyszłość. Łodzinie nie zapominają jednak o swojej żydowskiej spuściźnie. Pamiętają, że istotą tego
miasta była wolność, z której skwapliwie kiedyś korzystali Żydzi.
Mając gdzieś w pamięci ten ów łódzki fenomen, jechaliśmy
luksusowym autokarem do miasta Artura Rubinsteina, Juliana
Tuwima czy Markusa Silbersteina. Byliśmy wszędzie gdzie być
należy, czyli w Centrum Dialogu imienia Marka Edelmana, Teatrze Powszechnym, Manufakturze, Starej Synagodze. Zwiedziliśmy cmentarz żydowski, studiowaliśmy z rabinem Dawidem Szychowskim. Zostaliśmy pysznie podjęci przez lokalna
społeczność, za co serdecznie jej dziękuję. Łódź nas urzekła,
Łódź daje radę!
Małgorzata Zajda
Razem z moimi bliskimi spędziliśmy dużo czasu szukając zaginionych dokumentów, które pozwoliłyby nam uzupełnić
rodzinną historię. Jeździliśmy do miejsc, w których mieszkali
nasi przodkowie, odwiedzaliśmy urzędy, archiwa oraz cmentarze żydowskie, czytaliśmy pisma i przeglądaliśmy fotografie.
Moja mama sama interesowała się kulturą żydowską i napisała
na ten temat dwie prace naukowe, magisterską i doktorską. To
ona zaraziła mnie pasją do tych zagadnień. Opowiadała także
o poznanych do tej pory losach rodziny. Prawie co roku brałyśmy razem udział w odbywającym się na Kazimierzu Festiwalu
Kultury Żydowskiej, jak również w organizowanych przez nowopowstałe JCC warsztatach genealogicznych i językowych.
Ponieważ rodzina mojego dziadka nie była związana z Krakowem, nigdy sama nie interesowałam się tak bardzo działalnością
instytucji na Kazimierzu. Sądziłam, że znajdują się tutaj muzea,
które prowadzą działania na rzecz zachowania dziedzictwa żydowskiego, jednak nie wiedziałam nic o lokalnej społeczności.
Obecnie studiuję informatykę stosowaną i dużo czasu w ciągu
dnia spędzam przy komputerze. W maju 2015 roku surfując po
Internecie trafiłam na ogłoszenie dotyczące rekrutacji na wolontariat podczas Nocy Synagog, zamieszczone przez JCC na
jednym z portali społecznościowych. Ze względu na historię
rodzinną postanowiłam zaaplikować. Przeczytałam, że jest to
wydarzenie organizowane tylko podczas jednej nocy, dlatego
pomoc przy organizacji nie wydawała mi się za bardzo wymagająca. Pomyślałam: jeśli nie potrafiłabym się odnaleźć w nowym otoczeniu, to przecież tylko jedna noc, która szybko się
skończy. Wysłałam więc zgłoszenie.
Parę dni później zostałam zaproszona na rozmowę rekrutacyjną,
którą przeprowadzała Magdalena Arabas, koordynator zespołu
wolontariuszy w JCC. Podczas spotkania opowiedziałam, jak
zainteresowałam się kulturą żydowską i dlaczego chciałabym
nauczyć się na jej temat więcej. Wzięłam udział w szkoleniu, na
którym zdobyłam wiedzę o religii i kulturze żydowskiej a także miałam okazję odwiedzić wszystkie synagogi w Krakowie.
Pomimo wielu wątpliwości i obaw, czy poradzę sobie z wymaganiami i czy będę potrafiła współpracować z innymi wolontariuszami, wzięłam udział w mojej pierwszej Nocy Synagog.
Ciepłe przyjęcie przez starszych wolontariuszy, rodzinna atmosfera JCC i duże zainteresowanie, jakim cieszyło się to wydarzenie, rozwiały wszystkie moje obawy. Postanowiłam przedłużyć wolontariat. Zaraz po Nocy Synagog zadeklarowałam
chęć pomocy przy Festiwalu Kultury Żydowskiej. Była to dla
mnie świetna okazja do obserwowania, jak organizowane są
Anna Munk w recepcji JCC.
wydarzenia, w których do tej pory mogłam uczestniczyć jedynie jako gość.
Również podczas 25. Festiwalu Kultury Żydowskiej po raz
pierwszy wzięłam udział w kolacji szabatowej, największej
w ciągu roku. Zgłosiłam się do pomocy, choć nigdy wcześniej
nie pracowałam w restauracji i nie wiedziałam też nic o zasadach wydawania posiłków. Ze względu na to, że grupa wolontariuszy była dość liczna, oraz że nie zdawałam sobie wtedy
jeszcze sprawy z tego ile osób weźmie udział w tej kolacji,
sądziłam że do moich obowiązków będzie należało zadbanie
o stół liczący najwyżej kilkunastu gości. Na parę dni przed wydarzeniem otrzymaliśmy opis stolików oraz naszych obowiązków. Stół, którym miałam zaopiekować się wspólnie z kolegą,
liczył ponad czterdzieści osób. Początkowo byłam pewna obaw,
jednak wszystko poszło dobrze.
Po Festiwalu Kultury Żydowskiej zdecydowałam się zostać jeszcze dłużej i dołączyłam do stałej grupy wolontariuszy biorących
udział w rocznym programie. Przeszłam przeszkolenie pracy na
recepcji i nauczyłam się wielu nowych rzeczy, w tym obsługi
kasy oraz terminala. Od października 2015 w ciągu tygodnia
mam dyżur, podczas którego wykonuję podstawowe zadania recepcji a także mam okazję spotykać i rozmawiać z ludźmi z całego świata, którzy odwiedzają JCC. Dzięki tym rozmowom mogę popatrzeć inaczej na miasto, w którym się urodziłam
i dorastałam oraz dowiedzieć się dużo o życiu w innych krajach.
Mam także okazję poznawać krakowską społeczność, pogłębić
wiedzę na temat kultury i religii żydowskiej a także brać czynny
udział w wydarzeniach organizowanych w ciągu roku.
Moja jednodniowa przygoda od czerwca 2015 trwa do dziś.
W ciągu tego czasu bardzo zżyłam się z grupą wolontariuszy
i z całym JCC. W marcu tego roku zachęciłam moją mamę do
tego, aby wystąpić o członkostwo. Natomiast w październiku
dołączyłam do Klubu Studenckiego Gimel.
Obecnie przychodzę do JCC co najmniej kilka razy w tygodniu
i nie wyobrażam już sobie życia bez tego miejsca, a przede
wszystkim bez ludzi, którzy je tworzą i z którymi mogę spędzać
czas ciągle ucząc się czegoś nowego.
Anna Munk
17
WOLONTARIAT
PROGRAM
Kalendarz wolontariuszy
W grudniu w JCC
3-4.12.2016, Sobota-Niedziela / Saturday-Sunday, 11:00-17:30
Warsztaty WenDo – budowanie pewności siebie, asertywność i samoobrona dla dziewcząt i kobiet*
Zajęcia prowadzone będą w maksymalnie 12-osobowej grupie. Warsztaty są planowane jako całość, dlatego nie będzie możliwe
dołączenie do grupy drugiego dnia lub tylko na kilka godzin pierwszego lub drugiego dnia.
Koszt: 40 zł dla członkiń i wolontariuszek /100 zł dla kobiet spoza JCC
Limit miejsc: 12 Zapisy: [email protected]
WenDo – building self-confidence, assertiveness and self-defense for girls and women *
The workshop is designed to be taken as a whole, and is not a drop-in workshop. Participants must commit to all of both sessions.
40 zł for members and volunteers / 100 zł for female non-members.
Limit: 12 people. In Polish.
Registration is required: [email protected]
6.12.2016, Wtorek/Tuesday, 18:00
Judaizm dla wszystkich. Wykład rabina Aviego Baumola: „Legendy i lekcje z Talmudu: Żydowskie reakcje wobec
opresyjnych reżimów. Część 1”
Każdy wykład skupi się na rabinicznej legendzie zapisanej wśród doktryn prawnych i odkryje ponadczasowe lekcje o judaizmie i Bogu.
Wykład w języku polskim. Wstęp wolny.
Judaism for All. Lecture by Rabbi Avi Baumol: "Legends and lessons of the Talmud: Jewish responses to Oppressive
Regimes. Part 1"
Each class will explore a rabbinic legend recorded amongst the legal doctrines and uncover the timeless lessons they impart about
Judaism and God. In Polish. Free entry.
7.12.2016, Środa/Wednesday, 18:00
Wolontariuszki i wolontarusze JCC z koordynatorką wolontariatu, Magdaleną Arabas.
P
onad
pięćdziesięciu
wolontariuszy
stanowi serce i duszę naszej instytucji. Ta grupa oddanej, inteligentnej i pomocnej
polskiej młodzieży, spośród której prawie
nikt nie jest Żydem, pracuje ciężko
każdego dnia, aby pomóc nam budować
żydowską
przyszłość
w Krakowie. Czymkolwiek się nie zajmują, zawsze robią to
z oddaniem i uśmiechem na twarzy. Chętnie
udzielają informacji turystom na recepcji,
serwują koszerne jedzenie podczas kolacji
szabasowej czy spędzają w Klubie Seniora czas
z osobami, które przeżyły Holokaust.
Pochodzą z Krakowa, z miast, miasteczek
i wsi z całej Polski. Są licealistami,
studentami, przewodnikami i nauczycielami. Zainteresowali się żydowską historią i kulturą z wielu
różnych powodów, ale wszyscy dzielą przekonanie,
18
że żydowskie życie w Polsce jest czymś wartym
odbudowy. W związku z tym, pomimo napiętych
grafików, poświęcają swój cenny czas aby służyć
naszej społeczności i wspierać ją w rozwoju.
Tegoroczny kalendarz jest wyrazem wdzięczności i uznania dla tych wspaniałych osób,
bez
których
odbudowa
życia
żydowskiego w Krakowie nie byłaby możliwa.
Zapraszamy na spotkanie z bohaterami kalendarza! Będzie do dobra okazja, żeby ich lepiej poznać, porozmawiać, zadać pytania.
Promocja kalendarza odbędzie się 8 grudnia o godzinie 18.00. w JCC Krakow.
Hajnt. Kto jest Żydem?
Podczas najbliższego spotkania z cyklu „Hajnt” zastanowimy się wspólnie nad tożsamością żydowską i postaramy się odpowiedzieć na
odwiecznie dręczące nas pytanie: Kto właściwie jest Żydem? Czy Żydem jest ten, kto ma matkę Żydówkę? Czy Żyd to tylko wyznawca
judaizmu? Czy można być niewierzącym Żydem? O tym rozmawiać będą: Avi Baumol – reprezentant Naczelnego Rabina Polski Michaela
Schudricha w Krakowie oraz Małgorzata Kordowicz – hebraistka, tegoroczna absolwentka szkoły rabinackiej Jewish Theological
Seminary. Prowadzenie: Katarzyna Zimmerer W języku polskim. Wstęp wolny.
Hajnt. Who is a Jew?
The upcoming meeting from the "Hajnt" series will be devoted to Jewish identity: we will try to answer the ever bothering question,
who is a Jew? Someone whose mother is Jewish? A believer of Judaism? Can you be Jewish being an atheist? This session will feature
Rabbi Avi Baumol – Rabbinic Representative of the Chief Rabbi of Poland and rabbi Malgorzata Kordowicz – hebrew philologist, a new
graduate of the Rabbinic Jewish Theological Seminary school. The meeting will be led by Katarzyna Zimmerer. In Polish. Free entry.
8.12.2016, Czwartek/Thursday, 18:00
Promocja kalendarza „Wolontariusze JCC Krakow”
Spotkanie będzie okazją, żeby poznać wolontariuszy i wolontariuszki JCC, ich historie, motywacje i dowiedzieć się, w jaki sposób realizują
żydowską ideę „tikkun olam”. Prowadzenie: Magdalena Arabas, koordynatorka wolontariatu w JCC Krakow. Promocja kalendarza jest
częścią obchodów Międzynarodowego Dnia Wolontariatu, który przypada 5 grudnia. W języku polskim. Wstęp wolny.
Promotion of the 2017 "JCC Krakow Volunteers" Calendar
During the promotion there will be an opportunity to meet JCC volunteers and hear their stories, motivations and commitment to
"tikkun olam". The meeting will be led by Magdalena Arabas, Volunteer Coordinator at JCC Krakow.
The launch of this calendar corresponds with International Volunteer Day, December 5th. In Polish. Free entry.
11.12.2016, Niedziela/Sunday, 14:00 // JCC west, Izaaka 5
GotuJEMY koszernie: latkes, czyli kulinarnie o Chanuce
Mini-wykład i warsztaty kuchni żydowskiej prowadzone przez członków Żydowskiego Klubu Studenckiego GIMEL. W języku polskim i
angielskim. Wstęp 10 zł. Obowiązują zapisy: [email protected]
Cooking Kosher: Latkes, culinary treat of Hanukkah
Mini-lecture and workshop on Jewish cuisine conducted by members of the Jewish Students Club GIMEL. In Polish and English.
Entrance: 10 zl. Registration is required: [email protected]
Do zobaczenia!
Magdalena Arabas
19
PROGRAM
13.12.2016, Wtorek/Tuesday, 18:00
Judaizm dla wszystkich. Wykład rabina Aviego Baumola: „Legendy i lekcje z Talmudu: Żydowskie reakcje wobec
opresyjnych reżimów. Część 2”
Każdy wykład skupi się na rabinicznej legendzie zapisanej wśród doktryn prawnych i odkryje ponadczasowe lekcje o judaizmie i Bogu.
Wykład w języku polskim. Wstęp wolny.
Judaism for All. Lecture by Rabbi Avi Baumol: „Legends and lessons of the Talmud: Jewish responses to Oppressive
Regimes. Part 2”
Each class will explore a rabbinic legend recorded amongst the legal doctrines and uncover the timeless lessons they impart about
Judaism and God. In Polish. Free entry.
14.12.2016, Środa/Wednesday, 17:30
Refleksje o mojej wędrówce. Wspomnienia Anity Panek
Spotkanie będzie okazją do wysłuchania historii niezwykłej wędrówki Anity Panek, która po 77 latach postanowiła wrócić z Brazylii i
osiedlić się na stałe w Krakowie. Spotkanie odbędzie się w języku polskim. Wstęp wolny.
Reflections of My Journey; Memories of Anita Panek
ThismeetingwillbeanopportunitytohearthestoryofherextraordinaryjourneyfromheradoptedhomelandinBraziltoresettlingpermanently
in Krakow 77 years later. In Polish. Free entry.
15.12.2016, Czwartek/Thursday, 18:00
Vosere „reyne” kulturn?! („Czysta” kultura?!)
Vosere „reyne” kulturn?! („Czysta” kultura?!) to seria warsztatów stworzonych przez Helix Fellow (z inkubatora
kulturalnego Yiddishkayt, z Los Angeles) oraz członkinię JCC, Joanne Kanarek. Podczas pierwszego warsztatu
zatytułowanego “Aby powstała góra lodowa, najpierw musi zamarznąć woda” przeanalizujemy polityczne,
prawne i społeczne aspekty życia w Rzeczpospolitej Obojga Narodów. W języku
angielskim. Wstęp 10 zł.
Obowiązują zapisy: [email protected]
Vosere "reyne" kulturn?! (What pure cultures?!)
„Created by Helix Fellow (Yiddishkayt, LA, CA) and JCC Member Joanne Kanarek, Vosere "reyne" kulturn?! (What pure cultures?!)
is a series of workshops that uses the „suis generis” lens of Yiddish language/culture to unpack the many facets (and inherent
implications) of "culture creation". In the first workshop "In order for an iceberg to form, water needs to freeze", the political/
legal/social that were present during the Polish/Lithuanian commonwealth will be analyzed. In English. Entrance: 10 zl.
Registration is required: [email protected]
18.12.2016, Niedziela/Sunday, 16:30 //JCC west, Izaaka 5
Gimelomania: Jak tradycyjne święta odchodzą nietradycyjni Żydzi
O tym, jak i dlaczego odchodzimy żydowskie święta opowiemy my – żydowscy studenci, nie do końca tradycyjni. Gimelomania to
nieformalne dyskusje z członkami Żydowskiego Klubu Studenckiego „Gimel”. To głos trzeciego pokolenia społeczności żydowskiej na
temat najbardziej nurtujących ich kwestii. W języku polskim. Wstęp wolny.
Gimelmania: How are traditional holidays observed by nontraditional Jews?
Learn about how and why Jewish holidays are celebrated from students who are not "traditional" Jews.
Gimelmania – a series of informal meetings with members of our GIMEL Jewish Student Club, named
for the third generation of Polish Jews, about their approach to different issues in Judaism. In Polish.
Free entry.
19.12.2016, Poniedziałek/Monday, 19:00
Studiowanie z Ewą Gordon.
Megilat Ester (Księgi Estery) z komentarzem Rasziego i opowieściami talmudycznymi z Traktatu Megila. Rozdział 2
Studying with Ewa Gordon.
Topic: Megillat Esther (Book of Esther) with Rashi’s commentaries and Talmudic stories from the Tractate Megillah. Part 2.
Download