Do rosnących cen np. produktów żywnościowych czy energii

advertisement
54
Dbają o nasze portfele
Gość Niedzielny 9 września 2012
jakub szymczuk
Dla NBP, jak dla każdego banku centralnego,
utrzymanie inflacji na niskim
poziomie to priorytet
Do rosnących cen
np. produktów
żywnościowych
czy energii elektrycznej
zdążyliśmy się
przyzwyczaić. Na myśl,
że ceny mogłyby jednak
spadać, uśmiech sam
ciśnie się na usta. Stop!
Deflacja wcale nie jest tak
dobra, jak mogłoby się
wydawać.
N
a początku wyjaśnienie. Deflacji,
a więc wzrostu wartości pieniądza,
nie wolno mylić ze spadkiem cen
np. elektroniki użytkowej czy samochodów. Te ostatnie wynikają nie tyle
ze wzrostu siły nabywczej, co z rosnącej konkurencji i postępu technicznego. Po prostu
komputer wyprodukowany przed 10 laty był
droższy niż komputer wyprodukowany dzi-
Strażnik cen
siaj. Mimo że pewnie dzisiaj wyższe są koszty
pracy i droższa jest energia elektryczna, efekt
skali (ile dzisiaj produkuje się komputerów,
a ile 10 lat temu?) i powszechność podzespołów, które kiedyś były nowością, powodują,
że ceny niektórych produktów spadają. Deflacja
występuje, gdy postępuje spadek średniego
poziomu cen w gospodarce, a więc wtedy, gdy
za tę samą kwotę pieniędzy można coraz więcej kupić. Inflacja to coś przeciwnego. Mamy
z nią do czynienia, gdy zauważalny jest wzrost
cen, a więc gdy za tę samą kwotę możemy kupić
coraz mniej.
Inflacja twój wróg?
Inflacja powoduje spadek wartości pieniądza, zmniejszenie jego siły nabywczej.
Pojawia się m.in. wtedy, gdy w gospodarce
jest za duża podaż pieniądza. Może się tak zdarzyć z wielu powodów. Jednym z ważniejszych
są zbyt duże wydatki budżetowe państwa,
które pociągają za sobą konieczność pokrycia
deficytu budżetowego emisją pieniądza. Duży
wpływ na ceny np. produktów żywnościowych
czy usług ma także wzrost cen surowców energetycznych. Ceny tych ostatnich mogą rosnąć
z wielu powodów. Na przykład ze względu na
coraz trudniejszy dostęp do surowców takich
jak węgiel czy ropa albo z powodu wejścia
w życie regulacji nakładającej na producentów
energii dodatkowe koszty (jak od nowego roku
będzie to miało miejsce w kontekście przyjęcia
przez Polskę unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego). Na inflację wpływ mają także
monopole w gospodarce, bo brak konkurencji
prowadzi do windowania cen.
Gdy zbyt szybko spada wartość waluty
krajowej, a życie gospodarcze przestaje być
stabilne, pojawia się spadek zaufania do pieniądza i do instytucji finansowych. Oszczędzanie
staje się nieopłacalne, a podmioty gospodarcze ograniczają podejmowanie ryzyka. Pieniądz traci na wartości, a to wzmaga nacisk
na podnoszenie płac. Tyle tylko że spełnianie
tych żądań może jeszcze bardziej rozpędzić
inflację. To scenariusz pesymistyczny i doty-
Dbają o nasze portfele
Centrum finansowego
dowodzenia
Komu potrzebna deflacja?
Gdy istnieje ryzyko, że założony w strategii
poziom inflacji nie zostanie osiągnięty (tzn. inflacja będzie albo wyższa, albo niższa od celu),
bank centralny wykorzystuje politykę stóp procentowych. Wzrost inflacji ponad to, co założono
w bezpośrednim celu inflacyjnym, może skłonić
bank do podniesienia stóp procentowych (czyli
zaostrzenia polityki pieniężnej). Z kolei spadek
inflacji poniżej założonego poziomu może wyzwolić działania mające na celu obniżenie stóp,
czyli poluzowanie polityki pieniężnej.
Jak wyglądałaby sytuacja, gdyby ceny
w dłuższej perspektywie nie tylko nie rosły,
ale spadały, gdyby wystąpiła deflacja? Przykładowy Kowalski mając perspektywę, że za miesiąc czy rok większość produktów będzie tańsza,
ograniczałby swoją konsumpcję do minimum.
Zresztą nie tylko Kowalski konsument, ale także
Kowalski, przedsiębiorca ograniczyłby wydatki. No bo po co produkować, po co inwestować,
skoro nie trzeba „mnożyć” pieniędzy, bo one
z czasem i tak są coraz więcej warte? Takie postępowanie drastycznie zmniejszyłoby opłacalność
produkcji. Choć spadające ceny mogą się wydawać obiecującą perspektywą, dla gospodarki
deflacja jest równie groźna jak inflacja. I dlatego banki centralne robią wszystko, by do niej
nie dopuścić. Skutecznie, bo dzisiaj deflacja
Uwaga! Konkurs!
Przeczytaj uważnie tekst z cyklu „Dbają
o nasze portfele”, a następnie odpowiedz
na dwa proste pytania zamieszczone
na str. 13 tego wydania „Gościa
Niedzielnego”. Nagrody czekają!
występuje bardzo rzadko, choć miała miejsce
m.in. w Japonii.
Gdy Kowalski obywatel i Kowalski przedsiębiorca jest przekonany, że sprawy gospodarcze kraju idą w dobrym kierunku, jeżeli ma zaufanie do waluty krajowej i jest zdania, że bank
centralny czuwa nad stabilnością finansów,
konsumuje i inwestuje. W skrócie wydaje pieniądze, a jeżeli nie ma takiej potrzeby, oszczędza. Pieniądze, które złożone są np. w banku,
nie leżą bezczynnie, tylko są pożyczane przedsiębiorcom, którzy je inwestują, oczekując wysokich zysków w przyszłości. Jeżeli Kowalski
jest pesymistą, nie wydaje zarobionych pieniędzy, przeznaczając większą część dochodów
na oszczędności. Przez swoje działanie instytucje państwa i bank centralny mogą wpływać
na nastawienie Kowalskiego. Mają przekonać
go do tego, że optymizm jest uzasadniony bądź
nie. Nastawienie i oczekiwania konsumentów
i producentów mogą odgrywać bardzo ważną
rolę w stabilizowaniu gospodarki. W Polsce
wiemy o tym doskonale. Gdy w przeważającej
większości krajów świata w 2007 i 2008 roku
wystąpił kryzys gospodarczy, Polska notowała
wzrost PKB. W dużej mierze był on spowodowany optymizmem konsumentów, tym, że Polacy nie zwiększyli w znaczący sposób swoich
oszczędności w obliczu wzrostu niepewności na świecie. W wielu krajach świata było
dokładnie odwrotnie. Obywatele ze strachu
przed przyszłością kupowali tylko konieczne
minimum. To natychmiast odbiło się na i tak
trudnej sytuacji ich gospodarek.
Tomasz Rożek
Zainteresowała Cię treść artykułu? Podziel się nim
z najbliższymi! Zaproś ich do odwiedzenia strony
www.gosc.pl/Dbaja_o_nasze_portfele, gdzie
zamieszczamy kolejne odcinki z cyklu
„Dbają o nasze portfele”.
Projekt dofinansowany ze środków
Narodowego Banku polskiego
9 września 2011 Gość Niedzielny
Pierwszy bank centralny został w 1668 r.
powołany przez szwedzki parlament
(Szwedzki Bank Państwowy – Sveriges
Riksbank). To był strzał w dziesiątkę!
Mógł w zamian za monety wydawać
banknoty. Można było nimi płacić,
ale także w każdym momencie
z powrotem zamienić na bilon. Krótko
potem powstał Bank of Englañd, a prawie
wiek później Banco de España, Bank of
the United States i Banque de France.
Pierwszy projekt powołania polskiego
banku emisyjnego powstał w 1790
r., jednak oficjalna data powstania
Banku Polsjkiego to rok 1828. Zanim
zaczęły powstawać banki centralne,
za bicie monet odpowiadali władcy,
a prawo wystawiania biletów (pieniądz
kredytowy) miały domy bankowe. Takie
rozwiązanie nie było dobre. Zdarzało się,
że królowie, by podnieść swój dochód
(np. sfinansować wojnę), zmniejszali
ilość kruszcu w bilonie, czyli potocznie
mówiąc, psuli pieniądz. Braki kruszcu
powodowały, że w wielu krajach,
począwszy od XVII w., zaczęły pojawiać się
banki emitujące banknoty, tzw. banki
emisyjne. Niektóre otrzymywały
bezterminowe prawo do emisji, inne
tylko czasowe, jak np. Bank of the
United States, który miał pozwolenie
na emisję pieniądza tylko na 20 lat.
Po tym okresie instytucję rozwiązywano
po to, by gdy zajdzie potrzeba kolejnej
emisji pieniądza, powołać... Bank of
the United States. Dzisiaj bankiem
centralnym USA jest FED, czyli System
Rezerwy Federalnej. Gdy na przełomie
XIX i XX w. panował pogląd, że wartość
ma tylko to, co jest prywatne, wiele
banków emisyjnych sprywatyzowano.
Z czasem po to, by następnie z powrotem
je upaństwowić. Nierzadko banki
emisyjne zaczęły prowadzić obsługę
finansową państwa, a od lat 40. XIX w.
wiele z nich zaczęło pełnić funkcję
kredytodawcy ostatniej instancji, czyli
instytucji, która wspomaga potrzebujące
instytucje bankowe kredytem. Dzisiaj
poza funkcjami już wspomnianymi,
banki centralne prowadzą nadzór nad
podażą pieniądza, czuwają nad polityką
kursową i organizują krajowe
systemy płatnicze.
czący sytuacji, w której inflacja jest wysoka.
W rzeczywistości niewielka, kilkuprocentowa
inflacja może być dla gospodarki korzystna.
Na przykład dzięki temu, że poziom cen rośnie, w obliczu spadku popytu przedsiębiorcy
nie muszą tak silnie redukować zatrudnienia,
jak musieliby, gdyby poziom cen się nie zmieniał – gdy rosną ceny, koszty ponoszone przez
przedsiębiorców na płace dla pracowników
zmniejszają się bowiem w ujęciu realnym.
Niska inflacja może więc ułatwiać pracodawcom dostosowywanie się do niekorzystnych
zmian popytu. Między innymi z tego względu
państwa nie starają się inflacji zdławić, tylko
sprowadzić ją do niskiego poziomu i kontrolować. No właśnie, sprowadzić i kontrolować. Dla banku centralnego kontrola inflacji
to priorytet. Wiele banków centralnych, w tym
w NBP, w celu utrzymania inflacji na niskim
poziomie wyznaczyło tzw. cel inflacyjny,
na którym stara się ustabilizować poziom inflacji w gospodarce. Cel inflacyjny NBP to 2,5
proc. z przedziałem odchyleń +/– 1 pkt. proc.
Bezpośredni cel inflacyjny to nie tyle pożądany poziom inflacji, co cała strategia banku
centralnego, nakierowana na to, by założony
poziom inflacji utrzymać.
55
Download