Numer 1.2008 - Perspektywy Kulturoznawcze

advertisement
Szafałowicz
Górna
Dolata
ISSN 1899-4334
1/2008
mantecka
manteckie
maćków
kabaciński
szykowna
andrzejewska
mikulska
wójcicka
mencel
Europejska kultura XVI w.
Pod redakcją Karoliny Golinowskiej,
sylwii szykownej I Pawła Gałkowskiego
Perspektywy
kulturoznawcze
ISSN 1899-4334
Zespół redakcyjny:
Sylwia Szykowna i Paweł Gałkowski
Rada naukowa:
prof. dr hab. Teresa Kostyrko
prof. dr hab. Anna Jamroziokowa
prof. dr hab. Grzegorz Dziamski
dr hab. Krzysztof Moraczewski
skład:
Michał Piepiórka
© Copyright by Zakład Badań nad Kulturą Artystyczną Instytutu
Kulturoznawstwa Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Wydawca:
Zakład Badań nad Kulturą Artystyczną
Instytutu Kulturoznawstwa
Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu
Adres redakcji:
„Perspektywy Kulturoznawcze”
Zakład Badań nad Kulturą Artystyczną
Instytut Kulturoznawstwa
ul. Szamarzewskiego 89
60-568 Poznań
www:
pkult.amu.edu.pl
email:
[email protected]
Poznań 2008
Perspektywy
kulturoznawcze
1/2008
Europejska kultura XVI w.
Spis treści:
6
ida szafałowicz
Ogrody manierystyczne – przykład realizacji estetycznych
założeń epoki
19
Magdalena Górna
Nauka w XVI wieku
31
Magdalena górna
Europa w wieku XVI – zarys historii politycznej
54
Dorota dolata
Giorgio Vasari jako artysta: manierystyczny wirtuoz czy
mierny naśladowca?
71
Dorota mantecka
Losy diaspory żydowskiej w Europie w XV-XVI wieku, ze
szczególnym uwzględnieniem Hiszpanii i Wenecji.
86
Dorota mantecka
„Drugi obieg” wojenny XVI wieku
100
dorota I marta manteckie
Żydzi w XVI-wiecznej Polsce
110
Weronika maćkowiak
Estetyka i teoria rozwoju sztuki Giorgio Vasariego w
„Żywotach
najsławniejszych
malarzy,
rzeźbiarzy
I
architektów”.
120
Piotr kabaciński
„Bacz, aby nie wziąć zmarszczek za linie” czyli rozważania nad
sztukami tajnymi
139
Piotr kabaciński
Uśmiech
Merkurego
czyli
wstęp
do
rozważań
nad
hermetyzmem
152
Sylwia Szykowna I Dorota Andrzejewska
Manieryzm kampu w perspektywie literaturoznawczej
163
Agnieszka mikulska
Islam hiszpański i obraz islamu wśród chrześcijan w XVI
wieku
178
Magdalena wójcicka
Wewnątrz nieracjonalnej przestrzeni o zabarwieniu onirycznym,
czyli o elementach manierystycznych w „Don Kichocie”
Miguela de Cervantesa
184
Dorota dolata
Sztuka
iluzji:
od
renesansowej
perspektywy
do
iluzjonistycznych dzieł baroku rzymskiego
218
igor mencel
Wybrane zagadnienia dotyczące sytuacji i roli kobiet w
historycznych oraz współczesnych religiach
Perspektywy Kulturoznawcze 1/2008
Europejska kultura XVI w.
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Ida Szafałowicz
Ogrody manierystyczne – przykład realizacji estetycznych założeń
epoki
Manieryzm - styl następujący po dojrzałym renesansie - rozwinął się we
Włoszech w latach ok. 1520-1600. Interpretacja i ocena dzieł twórców tego okresu
zmieniała się parokrotnie w dziejach historii sztuki. Badacze tradycyjnie
ujmowali manieryzm jako czas kryzysu po wielkim rozkwicie kultury, jakim był
renesans. Pisano o załamaniu nie tylko na polu samej praktyki artystycznej,
związanym jakoby z buntem przeciwko klasycznym formom i ich odrzuceniem,
ale też o egzystencjalnym napięciu, którego doświadczać miał człowiek XVI
wieku, zatraciwszy poznawczy optymizm i poczucie harmonii wszechświata.
Przeciwko takiemu rozumieniu wystąpił John Shearman w swym Manieryzmie.
Proponuje on rozważyć dokonania tej epoki w kontekście ściśle artystycznym, a
więc analizując ówcześnie panujące poglądy estetyczne oraz szczególne warunki
społeczne, w jakich funkcjonował twórca. Ujmując rzecz najzwięźlej, mianem
manieryzmu określa on pewien nurt sztuki włoskiej XVI wieku, wymagający od
artysty udowadniania możliwie największej biegłości, doskonałości formy i
wyrafinowania1. W niniejszej pracy przyjmuję tę właśnie perspektywę i z jej
pomocą staram się zgłębić zagadnienie manierystycznych założeń ogrodowych:
czy można – a jeśli tak, to dlaczego – uznać je za przykład pełnej realizacji
estetycznych założeń epoki? Omawiam ten problem, analizując różne aspekty
kształtowania przestrzeni ogrodu oraz rozmaitość form ornamentyki ogrodowej.
NATURA W CIENIU SZTUKI
1
J. Shearman, Manieryzm, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1970
7
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
XVI-wieczne ogrody miały przede wszystkim zadziwiać, zaciekawiać,
zachwycać. Sam przecież manieryzm, mówiąc słowami francuskiej badaczki
Diane Bodart,
opierał swoją zasadę twórczą na inwencji, polegającej na (...) ciągłym odnawianiu form i
rozwiązań kompozycyjnych. Świadoma sztuczność form, niekonwencjonalność pomysłu (...), pewna
ekstrawagancja, (...) były więc wówczas pojmowane jako (...) wyraz twórczej wyobraźni i fantazji, która
prowadzi do nieoczekiwanych konfiguracji, mających wywołać pełne podziwu zdumienie publiczności.
2
Najważniejszym celem twórcy, o którego osiągnięciu marzył, był więc
zachwyt, który jego dzieło miało wzbudzać w oglądających wskutek zadziwienia i
oszołomienia3. Skutek ten, jak się wydaje, pozostaje żywy do dziś: materialne
dziedzictwo manieryzmu wciąż intryguje i fascynuje, skłaniając do porównań
nawet z dziełami sztuki współczesnej.
Efekt, o którym mowa powyżej, zapewnić miały działania człowieka, nie
zaś samo piękno natury lub jej naśladownictwo. Cytując Przemysława Trzeciaka:
Źródłem dzieła manierystycznego jest postawa artysty, dla którego przeżycie kultury stoi
ponad przeżyciem natury. Dlatego razi nas ono często sztucznością, wyraźnie widoczną wirtuozerią
4
twórcy pokazującego nam, jak łatwo daje sobie radę z trudnościami, które sam sobie narzuca .
To więc wyraźna zmiana w stosunku do ideałów renesansu.
W założeniach twórców manierystycznych ogrodów zmiana ta jest bardzo
dobrze widoczna. Mamy oto do czynienia ze współzawodnictwem: z jednej
strony żywotność i nieskończona wielość form natury, z drugiej - artysta dążący
do doskonałości stylu, idealnej „sztuczności”. Można powiedzieć, że roślinność
jest tu jedynie tworzywem, którego umiejętność kształtowania dowodzi
artystycznej sprawności. Biegłość twórcy ma przyćmić wytwory natury, budząc
w widzu podziw dla niedościgłego mistrzostwa jego dzieła. Ta rywalizacja ma
swoje odzwierciedlenie w planach ogrodów. Nie składają się one jedynie z partii
2
D. Bodart, Renesans i manieryzm, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 103
R. Toman (red.), Renesans w sztuce włoskiej, wyd. H.F.Ullmann, 2007, s. 344
4
P. Trzeciak (red. polska), Sztuka świata, t. 6, wyd. Arkady, Warszawa 1991, s. 8
3
8
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
uporządkowanych wedle geometrycznych reguł – ich nieodłącznym elementem
jest również część „naturalistyczna”5. Czemu ma ona służyć? Przyjrzyjmy się
jednemu z najsłynniejszych założeń ogrodowych XVI wieku, otaczającemu willę
Lante w Bagnaia. Z miedziorytu Tommasa Ligustriego z 1596 roku możemy
czerpać
wiedzę
o
pierwotnym
wyglądzie
ogrodu,
zaprojektowanego
najprawdopodobniej przez Jacopa Barozzi da Vignolę około 1568 roku dla
kardynała Gianfrancesco Gambary. Słynny architekt obmyślił dla niego
niezwykłą narrację – przechadzający się po ogrodzie widz mógł odczytać
opowieść o mitycznych dziejach ludzkości. Uporządkowany przez człowieka
teren skontrastowany był z dziko rosnącym zagajnikiem, zwanym bosco.
Regularny ogród założony był symetrycznie wzdłuż osi centralnej, na kolejnych
tarasach,
które
umożliwiły
skonstruowanie
skomplikowanego
systemu
przepływu wody przez rozliczne zbiorniki i fontanny6. Teren zagajnika
natomiast
nie
był
wyrównany,
a
ścieżki
go
przecinające
nie
były
podporządkowane żadnym geometrycznym założeniom. Odwiedzający zagłębiał
się na początku w ten właśnie gaj, by w jego gąszczu napotkać symbole Złotego
Wieku ludzkości pod panowaniem Saturna – Fontannę żołędzi, Jednorożca i
Bachusa7. Znajdujące się na obrzeżach bosco popiersie Jowisza symbolizowało
moment, w którym odebrał on swemu ojcu władzę nad światem. W kolejnych
wiekach jego panowania ludzie stawali się coraz bardziej występni i nikczemni,
dlatego postanowił zgubić ich ród wodami potopu. W Bagnaia ucieleśnia go
Fontanna Potopu, rozpylająca w powietrze miliony kropel wody, co przypominać
ma nieprzerwanie padający deszcz. To moment graniczny – od tego miejsca
spacerujący przemierza kolejne partie ogrodu geometrycznego, coraz bardziej
5
Por. M. Szafrańska (red.), Ogród: forma, symbol, marzenie, Ośrodek Wydawniczy Zamku
Królewskiego w Warszawie, Warszawa 1998, s. 88-89
6
Ibidem, s. 100
7
Żołędzie, prócz miodu, były jedynym pokarmem ludzi Złotego Wieku, którzy żywili się tylko
tym, czego dostarczała im natura. Jednorożec to symbol czystości – tak jak krystalicznie czysta
jest woda, w której zanurzyła róg ta magiczna istota, tak też niesplamione żadnym występkiem
były czasy panowania Saturna. Bachus symbolizuje niewyczerpaną obfitość darów natury – w
Złotym Wieku, choć ludzkość nie znała uprawy roli i nie hodowała winorośli, wino wypełniało
koryta rzek.
9
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
uporządkowane i w wyszukany sposób utrzymane, co symbolizuje rozwój
„nowej” ludzkości, pochodzącej od Deukaliona i Pyrry, i osiąganie kolejnych
poziomów postępu8. Ten więc, kto odwiedzając ogród, przekraczał granicę
dwóch światów, mógł dostrzec, że wraz z zakończeniem Złotego Wieku człowiek
przestał być elementem natury, a stał się jej panem. Pierwotna materia - krzewy,
drzewa, skały, ukształtowanie terenu – zostały tu przez artystę wprzęgnięte we
własną wizję, stanowiąc dowód ostatecznego triumfu cywilizacji nad stanem
dzikości. Andrzej Rottermund pisał:
Koncept ogrodu powstał, aby wyrazić relację między człowiekiem a naturą, ich wzajemne
związki i spory, wzajemną zależność. Idea ogrodu – inna w każdej kulturze, w każdej epoce – w
modelowy sposób określa miejsce człowieka na ziemi i sposób, w jaki przeżywa on swe naturalne
9
środowisko .
Jak wynika z powyższej analizy, ogród w Bagnaia doskonale ilustruje
manierystyczne przekonanie o wyższości twórczej wyobraźni artysty nad
naśladowaniem natury i podporządkowaniem jej.
TEATRALNE KSZTAŁTOWANIE PRZESTRZENI
Ta właśnie szczególna gra między naturą a sztuką, rozgrywająca się w
obrębie XVI-wiecznego włoskiego ogrodu, rodzi jego szczególne związki z
teatrem. Jak zauważa Małgorzata Szafrańska:
dwuznaczność ogrodowej rzeczywistości, będącej i światem, i jego symbolem, czyniła ją nad
wyraz podatną na teatralne nastroje. (...) Ogród dawał taką samą ramę umowności, jak scena.
Wszystko było prawdą i refleksem zarazem, rzeczywistością i ideałem, tym, co się zdarza, i tym, co
10
zdarzyć by się mogło .
8
C. Lazzaro-Bruno, The Villa Lante at Bagnaia: An Allegory of Art and Nature, „The Art Bulletin”
1977, t.59, nr 4, s. 553-560
9
M. Szafrańska (red.), op. cit., s. 10
10
Ibidem, s. 322
10
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Człowiek przechadzający się po manierystycznym ogrodzie miał się czuć
niczym widz w teatrze11. Często zresztą był nim całkiem dosłownie, jako że
przestrzeń ta w XVI wieku była chętnie wykorzystywana jako miejsce
rozgrywania spektakli, pokazów fajerwerków i inspirowanych starożytnymi
mitami widowisk. Nierzadko za frons scenae służyły ogrodowe elewacje
podmiejskich willi. Poczucie teatralnej iluzji, niezwiązanej z żadnym konkretnym
przedstawieniem,
architektonicznych,
osiągano
jednak
wykorzystując
także
za
przestrzenne
pomocą
środków
rozplanowanie
ściśle
ogrodu.
Spróbujmy prześledzić, jak to się działo.
Projektujący ogrody manierystyczne artyści – a często także inżynierowie
– byli mistrzami w wykorzystywaniu różnych poziomów gruntu. Poszczególne
tarasy połączone były starannie zaprojektowanymi schodami. Poruszając się po
nich, patrzący zyskiwał coraz to nową perspektywę; przed jego oczami zjawiały
się kolejne „sceny”, budzące podziw dla biegłego w swej sztuce architekta. Tak
rozplanowany został ogród Villi Medicea w Castello, zaprojektowany przez
Niccolo Tribola około 1538 roku. Był on usytuowany z tyłu domu, na trzech
kolejnych tarasach. Pierwszy, na poziomie budynku, składał się z szesnastu
kwadratowych rabat kwiatowych oraz sadzawki z rzeźbą Herkulesa. Drugi to
poziom roślinnego labiryntu, w którego centrum znajdowała się fontanna z
rzeźbą Wenus. Przejście na trzeci poziom dokonywało się przez centralnie
umieszczoną bramę, ozdobioną po bokach dwoma wyrzucającymi wodę puttami.
Ten zaś, kto przekroczył granice uporządkowanego ogrodu i wspiął się na lejące
powyżej niego zalesione wzgórze12, mógł z wysokości docenić precyzję dzieła
Tribola, a także podziwiać rozciągający się stamtąd widok na dolinę rzeki Arno.
Co ciekawe, żaden z poziomów nie był połączony z drugim za pomocą prostych,
szerokich schodów; przeciwnie, były one wielokrotnie wąskie i kręte,
przedzielone bramami lub częściowo zasłonięte ścianą13. Podobnie złożone były
11
J. Shearman, op. cit., s. 149
Jest to więc kolejny przykład ogrodu, w którym wykorzystano pierwotne otoczenie dla
specyficznego zestawienia tego, co naturalne, z tym, co zostało przekształcone ręką ludzką.
13
L. Chatelet-Lange, R. Franciscond, The Grotto of the Unicorn and the garden of the Villa di Castello,
“The Art Bulletin” 1968, t. 50, nr 1, s. 51-58
12
11
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
schody prowadzące do casino ogrodu willi Farnese w Caprarola. Ten, kto do
niego zdążał, przechodził najpierw przez płaskie stopnie, obramowane po obu
stronach murami, potem wstępował na schody otaczające niewielką, zdobioną
rzeźbami fontannę. Jego oczom ukazywały się kolejne fragmenty grot,
umieszczonych w murach oporowych14. Każdy nowy widok, roztaczający się ze
szczytu lub podstawy tak pomyślanych schodów, mógł być dla spacerującego
zaskoczeniem.
Myślenie o ogrodzie jako o miejscu teatralnym ujawniało się także w
sposobach kształtowania żywopłotów, szpalerów, starannie przystrzyżonych
krzewów. Najbardziej fantastyczne rzeźby albo poruszane siłą wody maszynerie
znajdowały w tym otoczeniu godną oprawę. Ograniczone wypielęgnowanymi
roślinami alejki wiodły spacerowicza we wciąż nowe zakątki, w których czekały
na niego nowe „cuda”, nowe „dekoracje” godne zachwytu. Ideałem było takie ich
nagromadzenie
niezwykłości,
i
zestawienie,
aby
w
nieprawdopodobieństwa,
oglądającym
fizycznej
wywołać
wręcz
poczucie
niemożliwości.
Doskonałym przykładem służy tu Sacro Bosco („święty gaj”) z Bomarzo, park
pełen groteskowych kamiennych rzeźb, będący jedynym w swoim rodzaju
splotem motywów mitologicznych, literackich i heraldycznych, funkcjonujących
w tamtej epoce. Jego wznoszenie rozpoczęło się w 1552 roku, a zakończyło wraz
ze śmiercią właściciela, Vicino Orsiniego, w roku 1580. Dziwaczne bestie z
Bomarzo są chyba najbardziej niezwykłymi manierystycznymi figurami
ogrodowymi. Majestatyczny słoń, żółw, smok, Pegaz - ich pierwowzorów szukać
można w literaturze15, mitologii, legendach. Skrzyżowanie tych rozmaitych
wątków powoduje, że próby odczytania znaczeń rzeźb z Bomarzo wiodą zawsze w
rozmaitych kierunkach, a ustalenie spójnej interpretacji zdaje się niemożliwe16.
Sacro Bosco jest zagadkowe i osobliwe, zawiłe i niejasne, jest też przykładem
wprawiającej w zachwyt, niewyczerpanej inwencji autora. W trakcie spaceru
wrażenia zmieniają się jedno po drugim, coraz to nowe zaskoczenia nie
14
D. Bodart, op. cit., s. 153
Literaturze zarówno klasycznej (Wergiliusz, Owidiusz), jak i XVI-wiecznej (Tasso, Ariosto).
16
L. M. F. Bosch, Bomarzo: a study in personal imagery, “Garden History” 1982, t. 10, nr 2, s. 97-107
15
12
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
pozwalają na nudę czy choćby chwilowe uspokojenie. Podobny efekt miała
wywierać krótka forma teatralna, intermezzo, składająca się z szeregu
niepowiązanych, rozrywkowych scenek śpiewu, recytacji, tańców17. Tak jak
intermezzo, wędrówka po ogrodzie miała przede wszystkim dostarczać
przyjemności. Podstawowa tendencja epoki manieryzmu – upodobanie do
nieoczekiwanych, osobliwych efektów, urozmaicenia i zmienności – daje się więc
dostrzec w różnych dziedzinach dworskiej kultury XVI-wiecznych Włoch.
WODOSPADY, FONTANNY, GROTY
Opisane powyżej tworzenie spiętrzeń ziemi nie służyło tylko teatralnemu
kształtowaniu przestrzeni ogrodu. Umożliwiało także wznoszenie sztucznych
wodospadów i grot – jednych z ulubionych środków wyrazu XVI-wiecznych
architektów. Wiążą się one z rozległą symboliką żywiołów odpowiednio wody i
ziemi. To dwie podstawowe siły kreacyjne samej materii ogrodu, dające mu
fizyczne oparcie i życiodajną energię.
Sztuczna grota imituje rozdarcie skorupy ziemskiej, pozwalające na wgląd
w jej głębokie i tajemne struktury. W manierystycznym ogrodzie było to więc
doskonałe miejsce na wyeksponowanie dziwów natury i fantastycznych
osiągnięć inżynieryjnych. Jak zauważył Luigi Zangheri, „w dobie manieryzmu (...)
groty stały się zbiorowiskiem ciekawostek, szczególnym muzeum cudowności,
rodzajem laboratoriów, gdzie poruszały się teatrzyki automatów, które
przedstawiały sceny z życia codziennego i epizody mitologiczne”18. Do historii
przeszły groty ogrodów w Pratolino, wyobrażające kopalnie, w których
wydobywano szereg cennych kruszców19. Wspaniały efekt przy użyciu instalacji
wodnej uzyskano również w Grotta degli Animali wspomnianego już ogrodu w
Castello. Trzy marmurowe sadzawki wypełniono w niej rzeźbami egzotycznych
zwierząt, wykonanymi z materiałów tak dobranych, by przypominały ich
17
J. Shearman, op.cit., s. 128-137
M. Szafrańska (red.), op. cit., s. 239
19
Ibidem.
18
13
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
naturalne umaszczenie. Wypływająca z dziobów, pysków i skrzydeł oraz
spadająca kaskadami z tufowych ścian woda tworzyła na powierzchni rzeźb
dodatkowe efekty wizualne, sprawiając, że zwierzęta wyglądały zadziwiająco
prawdziwie20.
Współzawodnictwo sił twórczych artysty i ziemi widać dobrze także na
ścianach groty, pokrytych sztucznymi stalaktytami. Nieodróżnialne od wytworu
natury, skłaniają do refleksji nad istotą sztuki, pozwalającej zwyciężyć czas. To,
na co wspólne działanie wody i materii potrzebuje tysięcy lat, twórca dzieła
sztuki osiąga w okresie nieporównanie krótszym, posługując się tylko
sprawnością umysłu i ręki. Podobnie gigantyczna, 19-metrowa Personifikacja
Apeninów z Pratolino dłuta Giovanniego da Bologna budziła zdumienie
współczesnych21. Wydaje się, że wyłoniła się z ziemi, że stworzona jest z
osadzających się warstwa po warstwie drobin minerałów. Artystyczna forma
ostatecznie dowodzi tu swej wyższości nad materią: nie naśladuje samej natury,
ale ujarzmia ją, tworząc dzieła doskonalsze, bo bardziej zadziwiające.
Drugą „zasadą” ogrodu, którą opanowali twórcy manierystycznych
ogrodów, była woda. Michel Conan nazywa ją duszą, życiem i krwią Ziemi22. Jej
personifikacją w XVI wieku często były muzy. Oczekują one na zwiedzających na
przykład w ogrodzie willi Lante w Bagnaia, kąpiąc się w Fontannie Pegaza,
znajdującej się tuż przy wejściu do parku. Źródło, które tryska spod kopyta
Pegaza, symbolizuje mityczną Hippokrene, rzekę płynącą u stóp Parnasu23.
Przepływająca przez kolejne zbiorniki woda, uświęcana obecnością muz,
symbolizuje natchnioną przez te boginie ludzką myśl, sięgającą głębi tajemnic
wszechświata. Z wody płynie natchnienie, wzmagające siły kreacyjne człowieka
pozwalające mu sięgać wyżyn sztuki i techniki. W XVI wieku takie wyżyny
stanowiły niewątpliwie osiągnięcia inżynierów, pracujących dla kardynała
Ippolita d'Este przy budowie ogrodu jego willi w Tivoli. Automaty hydrauliczne
20
E.G. Dotson, Shapes of Earth and Time in European Gardens, “Art Journal” 1982, t. 42, nr 3, s. 210216
21
M. Szafrańska (red.), op. cit., s. 101
22
Ibidem, s. 213
23
Ibidem, s. 220
14
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przez nich skonstruowane słynęły w całej Europie. Fontanną Wodnych
Organów, w której przepływ wody wywoływał rozleganie się melodyjnych
dźwięków, zachwycał się sam Michel de Montaigne24.
Także ten rodzaj urządzeń ogrodowych dowodzi wielkiej inwencji i
erudycji manierystycznych artystów. Ich ostentacyjnie pokazywana techniczna
biegłość, tak dobrze widoczna w wodnych maszyneriach, musiała wprawiać
współczesnych w oszołomienie. Służyła ona jednak przede wszystkim zabawie,
rozrywce, ta zaś – jak na jednej z rzeźb w swym ogrodzie wyjaśnił Vicino Orsini –
wywoływać miała ulgę w sercu. Czyż nie był to szlachetny cel?
WIECZNOTRWAŁA SŁAWA
Zrozumienie intelektualnych zasad, przyświecających manieryzmowi,
pozwala na odnalezienie jego cech charakterystycznych w architekturze
ogrodowej. Ekstrawaganckie pomysły, z których słynie epoka, znajdują tam
pełną
i
skończoną
realizację.
Wykształcony
XVI-wieczny
spacerowicz
przyjemność z pobytu w ogrodzie czerpał, jak się zdaje, nie tylko z doznań
zmysłowych, ale przede wszystkim z rozkoszy umysłowego trudu, jakiego
wymagało odczytywanie nierzadko zagadkowych i zagmatwanych znaczeń dzieł
sztuki, które tam spotykał. Im bardziej efektowne były te dzieła, tym większą
przynosiły
chlubę
swemu
twórcy.
Wydaje
się,
że
niesamowitość
manierystycznych ogrodów przyniosła ich twórcom także wieczną sławę – ich
założenia do dziś fascynują i wywołują spory. To zapewne także zasługa
bogactwa fenomenu ogrodu, o którym pisze Andrzej Rottermund, powstającego na
skrzyżowaniu sztuki, literatury, wątków filozoficznych i religijnych, a także mód i
codziennych obyczajów25. To miejsce archetypiczne, którego forma może nam
wiele powiedzieć o umysłowości i wrażliwości ludzi danej epoki. Zgłębienie
tematu ogrodów XVI wieku budzi przekonanie, że musiał to być czas ciekawych
ludzi.
24
25
Ibidem, s. 100
Ibidem, s. 10
15
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Bibliografia
1.
Bodart D., Renesans i manieryzm, Wyd. Naukowe PWN, Warszawa 2007
2.
Bosch L. M. F, Bomarzo: a study in personal imagery, “Garden History” 1982,
t. 10, nr 2
3.
Chatelet-Lange L., Franciscond R., The Grotto of the Unicorn and the garden
of the Villa di Castello, “The Art Bulletin” 1968, t. 50, nr 1
4.
Dotson E. G., Shapes of Earth and Time in European Gardens, “Art Journal”
1982, t. 42, nr 3
5.
Lazzaro-Bruno C., The Villa Lante at Bagnaia: An Allegory of Art and Nature,
„The Art Bulletin” 1977, t. 59, nr 4
6.
Shearman J., Manieryzm, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa
1970
7.
Szafrańska M. (red.), Ogród: forma, symbol, marzenie, Ośrodek Wydawniczy
Zamku Królewskiego w Warszawie, Warszawa 1998
8.
Toman R. (red.), Renesans w sztuce włoskiej, wyd. H.F.Ullmann, 2007
9.
Trzeciak P. (red. polska), Sztuka świata, t. 6, wyd. Arkady, Warszawa 1991
Ilustracje
- Villa Medicea, Castello:
http://www.cultura.toscana.it/architetture/giardini/images/pop_09medicea_castello.jpg
http://www.cultura.toscana.it/architetture/giardini/images/pop_09medicea_castello2.jpg
- Villa Lante, Bagnaia:
http://www.architecture.uwaterloo.ca/faculty_projects/terri/gallery/00_roma/l
ante/bagnaia_plan.jpg
http://www.lavelina.it/nuovosito/foto/bagnaiaaerea/DSC_0005.jpg
http://www.romaculta.it/Images/villa_lante_viewsw.jpg
http://www.moveaboutitaly.com/lazio/foto_grandi/Bagnaia_Lante_giardino.jpg
16
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
http://picasaweb.google.com/federicochi/20071103Viterbo/photo#5132766158580
861778
http://picasaweb.google.com/federicochi/20071103Viterbo/photo#5132766192940
600162
- Sacro Bosco, Bomarzo:
http://www.valsesiascuole.it/crosior/cavallo/labiri1.jpg
http://www.andreadippolito.it/wp-content/uploads/2006/10/IMG_3361.jpg
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/24/Bomarzo_Park_
Sirene.JPG/
800px-Bomarzo_Park_Sirene.JPG
http://www.bta.it/img/a0/05/bta00580.jpg
http://photos.igougo.com/images/p95059-Civita_di_Bagnoregio-Dragon.jpg
- Villa Farnese, Caprarola:
http://www.salviani.it/vitelli/arch/images/caprarola.JPG
http://cache.eb.com/eb/image?id=8816&rendTypeId=4
http://picasaweb.google.com/justfoster/ItalySummer07/photo#51084456130149
08130
http://www.officeodyssey.com/images/casino.gif
http://bp0.blogger.com/_sPxI1RRKAZE/Rq4TfjnVLI/AAAAAAAAA78/mlvTNjYA0
e8/s1600-h/caprarola5.jpg
- Villa Medicea, Pratolino
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/archive/c/c5/2006090809401
0!Pratolino
_utens.jpg
http://www.arttrav.com/wallpaper/giambologna_pratolino_demidoff.jpg
http://www.cultura.toscana.it/architetture/giardini/images/pop_17villa_demidoff.jpg
- Villa d'Este, Tivoli
http://image10.webshots.com/11/1/64/92/145816492MYdnnR_fs.jpg
http://www.travel-tidbits.com/tidbits/Tivoli2.jpg
http://www.nimbustier.net/photos/2005/10/b/2005-10-12-008.jpg
17
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
http://www.newlands.it/Incoming/Foto/tivoli.JPG
18
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Magdalena Górna
Nauka w XVI wieku
Według różnych interpretacji nauka w jej współczesnym rozumieniu
narodziła się na przestrzeni pomiędzy XVII a XIX wiekiem1. Niemniej jednak
podstawowe zręby metody naukowej – zarówno w sensie wyklarowania jej
założeń na gruncie filozoficznym, jak i ich poparcia faktycznymi odkryciami o
wielkiej wadze dla postępu wiedzy – zostały ukształtowane w wieku XVII.
Emblematyczne dla tych dwóch pól myśli postaci Galileusza i Kartezjusza tworzą
swoje najważniejsze dzieła w tym czasie. Ten właśnie fakt pozwala zrozumieć,
jak istotne zmiany w sferze światopoglądowej i badawczej musiały się dokonać w
uprzednim stuleciu, aby w ogóle możliwe było gruntowne przeformułowanie
zastanego gmachu wiedzy przez słynnych uczonych wieku XVII. Istotnie, wiek
XVI jako czas dojrzałego humanizmu, reformacji i kontrreformacji oraz rozwoju
możliwości technicznych, walnie przyczynił się do stworzenia dla nich
podatnego gruntu. Jest to jednak także okres wprowadzenia Indeksu Ksiąg
Zakazanych, co miało miejsce za pontyfikatu Pawła IV w 1559 roku, oraz szeroko
zakrojonej działalności stojącej na straży prawomyślności inkwizycji. Wszelka
działalność badawcza jest wciąż znacząco ograniczana przez autorytet Biblii i
pism starożytnych, których rozstrzygnięcia są częstokroć traktowane w sposób
dogmatyczny.
Jak
pisze
Bachelard,
ówcześni
autorzy
znacznie
częściej
odwoływali się do autorów starożytnych, niż my dzisiaj odwołujemy się do nich,
mimo że dzielący nas dystans czasowy jest nieporównanie mniejszy2.
Fundamentalnym czynnikiem, który umożliwił szybkie rozprzestrzenianie
ustaleń badaczy oraz kontakt z osiągnięciami innych był niewątpliwie niezwykle
1
Sam tytuł artykułu powinien więc być wzięty w cudzysłów, gdyż, jeżeli za naukę uważać pewną
formę świadomości społecznej – a za takim jej rozumieniem się opowiadam – w wieku XVI nauka
nie istniała. Zdecydowałam się jednak na to uproszczenie, gdyż mimo wszystko najlepiej wyrażają
się w nim intuicje odnośnie zasadniczego tematu niniejszej pracy.
2
Zob.: G. Bachelard, Kształtowanie się umysłu naukowego. Przyczynek do psychoanalizy wiedzy
obiektywnej, Gdańsk 2002, s. 37.
19
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
dynamiczny rozwój wynalazku Gutenberga. Książka drukowana zrobiła
zawrotną karierę w nieprawdopodobnie krótkim, jak na tamte czasy, okresie.
Według Pierre'a Chaunu w całym XVI wieku wydrukowanych zostało od 150 do
200 milionów książek stanowiących egzemplarze od 150 do 200 tysięcy różnych
wydań. Jeżeli wziąć przy tym pod uwagę fakt, że pomiędzy początkiem a końcem
wieku notuje się niemal pięciokrotny wzrost ilości nowo wydanych pozycji,
tempo upowszechniania się druku jest doprawdy zdumiewające. Według Chaunu
analogiczny przyrost nowych wydań można zauważyć dopiero pod koniec wieku
XIX3. Trzeba jednak pamiętać, że zawartość tych książek była bardzo różnorodna,
a większość z nich stanowiły wydania prac związanych w jakiś sposób ze
sprawami religijnymi oraz edycje samej Biblii. Prace poruszające tematykę, którą
można by określić jako naukową, stanowiły zdecydowaną mniejszość. Jeśli
charakterystyka książek naukowych powstających w okresie przednaukowym (a
więc w jego ujęciu do XVIII wieku włącznie) jest trafna, poziom ich autorów
bardzo często nie odbiegał od poziomu czytelników4. Większość tego typu
publikacji stanowiły edycje popularyzatorskie nie zawsze, a wręcz rzadko,
stojące na wysokim poziomie merytorycznym. W treści napotykało się na
anegdoty przeznaczone dla czytelników wywodzących się z magnaterii, a
dedykacje niejednokrotnie roiły się od pochlebstw kierowanych pod ich
adresem. Ma to zresztą swoje uzasadnienie w strukturze ówczesnego
społeczeństwa. Ponieważ trudno mówić wówczas o czymś takim, jak jednolita
grupa społeczna obejmująca uczonych (tak zwana społeczność naukowa),
badaniami o takim charakterze zajmowali się głównie potomkowie bogatych
magnatów oraz często także duchowni. Jedynie dla nich bowiem dostępna była
możliwość
uzyskania
uniwersytetach
a
gruntownego
następnie
wykształcenia
poświęcenia
życia
na
działalności
europejskich
innej
niż
pozyskiwanie środków na utrzymanie. W grę wchodziło również pozyskanie
bogatego mecenasa, często w osobie księcia lub króla a czasem nawet papieża,
który sprzyjał rozwojowi nauki. Wykształcenie, jakie tą drogą zdobywano, było
3
4
Zob.: P. Chaunu,: Czas reform. Historia religii i cywilizacji (1250-1550), Warszawa 1989, s. 290 i nast.
Zob. G. Bachelard: op. cit., s. 33 i nast.
20
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
bardzo
wszechstronne,
co
również
potrafiło
stanowić
przeszkodę
dla
ukierunkowanych badań danego zagadnienia, gdyż „ciężar erudycji”5, jaki
powstające dzieła musiały udźwignąć, by zasłużyć na miano wartościowych był
ogromny. Praktyczną trudność, z którą trzeba było się zmierzyć, stanowiła
natomiast duża niedokładność pomiarów, którymi dysponowano – wynikająca
przede wszystkim z braku precyzyjnych przyrządów obserwacyjnych i
mierniczych. Wszak przykładowo teleskop wynaleziono dopiero około roku
1608. Podstawową ambicją wielu badaczy było więc przede wszystkim
zgromadzenie jak najdokładniejszych danych obserwacyjnych, a dopiero w
dalszej kolejności rozwiązywanie problemów, które z zaobserwowanych zjawisk
wynikały. Przykładem może być tutaj Tycho Brahe, duński astronom,
nagromadzona przez którego dokumentacja stała się podstawą późniejszych
odkryć jego ucznia, Johannesa Keplera. Poza tym brak wykształconej metody
naukowej sprawiał, że nie istniały w zasadzie jednolite, ogólnie akceptowane
standardy prowadzenia badań i formułowania teorii. W ogóle wówczas nadal
panuje dość naiwny empiryzm nakazujący badaczom przede wszystkim
gromadzić konkretne obserwacje, bo to w nich znajduje się cała prawda o
naturze. Rolą człowieka jest więc raczej zbieranie i porządkowanie danych
przyrodniczych niż konstruowanie własnych rozumowych hipotez co do tego,
jak się rzeczy w świecie mają6.
Problem z nowymi koncepcjami naukowymi polegał bardzo często na tym,
że chcąc lepiej wyjaśniać obserwowane zjawiska fizyczne, musiały one
kwestionować przyjmowaną przez kościół i struktury uniwersyteckie naukę
Arystotelesa, jako największego autorytetu spośród starożytnych. Jako że
najbardziej spektakularne odkrycia w wieku XVI mają miejsce na terenie
astronomii, wszyscy adepci tej dziedziny musieli się zmierzyć także z
Ptomeleuszem.
Najbardziej
problematyczną
i
pozostawiającą
najwięcej
wątpliwości, a przez to także najbardziej płodną poznawczo, okazała się kwestia
5
6
Określenie Bachelarda: ibidem, s. 37.
Szczegółowe informacje: ibid., rozdział „Pierwsza przeszkoda: pierwotne doświadczenie”.
21
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ruchu7. Arystoteles dzielił świat na dwie części – znajdującą się pod i nad
Księżycem. Świat podksiężycowy, czyli po prostu ziemski, był miejscem gdzie
niejednokrotnie o przebiegu wydarzeń decydowały przypadek i chaos. Był to
więc świat niedoskonały. Fizyka arystotelesowska oparta była na przekonaniu,
że naturalnym stanem wszystkich obiektów jest stan spoczynku. W związku z
tym ruch był traktowany jako zakłócenie naturalnego porządku rzeczy, a ciało w
ruchu postrzegane jako dążące do możliwie najszybszego powrotu do swego
podstawowego stanu, to jest bezruchu. Ruch może być przy tym dwojakiego
rodzaju: naturalny, lub wymuszony. Ruch naturalny to na przykład spadanie
ciał, które ze swej natury „dążą” to znieruchomienia, lub też toczenie się ich po
nierównych powierzchniach. Z ruchem wymuszonym mamy natomiast do
czynienia, gdy ciało zostaje poruszone z użyciem zewnętrznej siły. Ruch jest
obserwowalny także w świecie ponad Księżycem. Znajdujące się tam ciała są
zbudowane z substancji zwanej Kwintesencją, której naturalną właściwością jest
poruszanie się po kole, od momentu, gdy u początków wprawił je w ruch
Pierwszy Poruszyciel. Słońce, planety i gwiazdy okrążają ziemię w przeciągu
jednej doby. Przyjęcie założenia istnienia naturalnego ruchu po kole było
konieczne, gdyż w przeciwnym razie trzeba by uznać, że poruszają się one
ruchem wymuszonym, co kłóciłoby się z ich domniemaną doskonałością. To
rozumowanie zostało właściwie bez korekt przyjęte przez oficjalną naukę
kościoła w momencie nasilonej recepcji Arystotelesa w średniowieczu. Najwięcej
wątpliwości budził jednak ruch wymuszony, zwłaszcza niektóre jego przypadki,
jak na przykład ruch pocisku wystrzelonego z katapulty. Zgodnie z założeniami
fizyki Arystotelesa natychmiast po wystrzeleniu, kiedy przestaje działać na niego
siła, powinien on zacząć spadać w dół, aby powrócić do stanu spoczynku.
Tymczasem, jak wiadomo, zachowuje się on inaczej. Zwolennicy teorii
Arystotelesa próbowali wyjaśniać to zjawisko między innymi w ten sposób, że w
istocie jest to ruch wymuszony, gdyż ciało jest w dalszym ciągu popychane przez
7
Dalsze rozważania oparte są na: Ch. Van Doren: Historia wiedzy od zarania do dziś, Warszawa
1996, s. 244 i nast.
22
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
powietrze gromadzące się za pociskiem w celu wypełnienia powstałej tam
próżni. Było to dodatkowo uzasadnione przez
jedno z konstruujących fizykę Arystotelesa założeń, zgodnie z którym natura nie
znosi próżni8.
Jako że takie rozumowanie wielu badaczy nie satysfakcjonowało, próby
rewizji koncepcji arystotelesowskich pojawiły się na długo przed Galileuszem.
Na uwagę zasługują tu przede wszystkim paryscy teolodzy działający w wieku
XIV: Jean Buridan i Mikołaj z Oresme. Przyjęli oni po prostu, że katapulta w
momencie wystrzelenia pocisku nadaje mu pęd, dzięki któremu ciało samo się
porusza wytracając go stopniowo. W ten sposób rozwiązali oni to zagadnienie
poprawnie. Nie potrafili jednak do końca rozstrzygnąć problematycznego
naturalnego ruchu ciał niebieskich po kole, zwłaszcza, że jako uznawany także
przez Ptomeleusza, stanowił element niemożliwy do naruszenia bez popadnięcia
w konflikt z władzami kościelnymi. Wysuwane przez nich hipotezy odnośnie
ewentualnych ruchów Ziemi skutkowały licznymi upomnieniami, jako że
wszyscy pracujący w ramach uniwersytetu paryskiego ślubowali rozstrzyganie
wszelkich wątpliwości zgodnie z doktryną religijną9. Problem pozostawał jednak
palący, ponieważ arystotelesowskie wyjaśnienia akceptowalne dla niektórych
starożytnych, były o wiele trudniejsze do przyjęcia w późnym średniowieczu i
renesansie, gdy o wiele dokładniejsze obserwacje coraz częściej kłóciły się z
przyjmowaną teorią. Uzasadniano je wprowadzając pojęcie epicyklu10. Epicykl
miał być orbitą, po której ciało niebieskie okrążało idealny punkt wyznaczony
przez jego idealne położenie, przy czym zarazem samo jest przez ten punkt
okrążane. Miało to wyjaśniać fakt, że Wenus według obserwacji poruszała się z
różną prędkością, co burzyło koncepcję ruchu jednostajnego po kole. Z czasem
jednak okazało się, że wyniki obserwacji wymuszały wprowadzanie epicykli dla
kolejnych ciał niebieskich a dla niektórych z nich trzeba było przyjąć nawet
istnienie więcej niż jednego epicyklu. Teoria traciła na przejrzystości oraz mocy
8
Zob.: T. S. Kuhn: Przewrót kopernikański, Warszawa 2006, s. 103.
Zob.: G. Minois: Kościół i nauka. Dzieje pewnego nieporozumienia. Od Augustyna do Galileusza,
Warszawa 1995, s. 246.
10
Zob.: Ch. Van Doren: op. cit., s. 249 i nast.
9
23
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wyjaśniającej. Coraz mniej zwolenników miała też koncepcja św. Tomasza z
Akwinu, jakoby to anioły sterowały ruchem ponad Księżycem. Problematyczna
pozostawała także natura Kwintesencji, z której ciała niebieskie miały być
zbudowane oraz sfer kryształowych tworzących niebiańską muzykę, w których
miały się one znajdować, jako że istnienie próżni było nie do pomyślenia.
Taki mniej więcej stan wiedzy zastał Kopernik11. Urodzony w 1473 roku w
Toruniu, dzięki opiece bogatego wuja, biskupa warmińskiego, otrzymał pełne
wykształcenia uczęszczając na wykłady uniwersyteckie i praktykując w
Krakowie, Bolonii, Rzymie, Padwie i Ferrarze. Prócz astronomii i matematyki
ukończył także studia prawnicze i medyczne. Dogłębne przestudiowanie
astronomii i fizyki Arystotelesa, przeprowadzone samodzielnie obserwacje oraz
lektura
dzieł
heliocentryzm
niektórych
sprawiły,
starożytnych
że
zaczął
Greków,
stopniowo
którzy
dokonywać
przyjmowali
korekt
w
przyjmowanej dotąd doktrynie. Zręby swojej wizji heliocentrycznego układu ciał
niebieskich kreśli około roku 1505-1506. Obejmuje je niewielka, przeznaczona
jedynie dla przyjaciół praca pod tytułem Commentariolus, która ukaże się
drukiem dopiero pod koniec wieku XIX. Jeden z egzemplarzy dotarł jednak do
Rzymu, gdzie zainteresował się nim kardynał-humanista Mikołaj Schönberg,
który około roku 1509 pisze do Kopernika z prośbą o wydanie jego pracy. Nie jest
on zresztą odosobnionym przypadkiem. Wielu hierarchów kościelnych zachęca
Kopernika do opublikowania wyników jego obliczeń. Ten jednak zdaje sobie
sprawę, że nie wszyscy decydenci kościelni są tak światli i obawia się ostrej
reakcji oficjalnych organów władzy kościelnej. Kiedy ostatecznie decyduje się na
publikację, a ma to miejsce w roku jego śmierci (1543), we wstępie do De
revolutionibus orbium caelestium czyni szereg zastrzeżeń, według których treść
książki stanowi jedynie hipotezę wyjaśniającą wiele obserwacji, nie mówi zaś nic
o tym, w jaki sposób wszechświat rzeczywiście działa12. Książka spotyka się z
11
Informacje odnośnie Kopernika i recepcji jego prac zaczerpnięte są głównie z: G. Minois: op. cit.,
s. 293 i nast.
12
Zob.: Ch. Van Doren: op. cit., s. 252 oraz G. Minois: op. cit., s. 294. Według Minois zamieszczenie
tej przedmowy jest pomysłem i dziełem teologa protestanckiego, Andreasa Osiandera, przyjaciela
norymberskiego wydawcy De revolutionibus..... Jako że znalazła się tam bez podpisu długo
24
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
otwartym i przychylnym przyjęciem. Wśród nielicznych krytyków znajduje się
Luter. Drugie wydanie ukazuje się już w roku 1566, co świadczy o jej dużej
popularności. W 1616 roku, w wyniku sprawy Galileusza, dzieło Kopernika
zostaje umieszczone na Indeksie Ksiąg Zakazanych oraz uznane za teorię
„niedorzeczną i absurdalną filozoficznie, stanowczo heretycką”13. Odium to
zostanie z niego zdjęte dopiero w połowie wieku XIX.
Mimo początkowych sukcesów, zdaniem Minois, faktyczna rewolucja
miała dopiero nadejść, gdyż większość badaczy paradoksalnie zachowała się
według życzenia zawartego we wstępie do dzieła Kopernika i traktowała jego
teorię jako formalne narzędzie niezmiernie ułatwiające dokonywanie pomiarów
i obliczeń, nie zaś jako trafny opis realnych zależności. Według Kuhna sto lat po
odkryciach Kopernika jego teorię nadal przyjęło niewielu14. Faktyczne naukowe
ugruntowanie kopernikanizm uzyskał dopiero dzięki odkryciom wieku XIX.
Powołując się na Alexandre'a Koyrégo Minois pokazuje ponadto, że prócz zmiany
ośrodka, wokół którego układ planet się kręci, nie zmienia się we wszechświecie
właściwie nic. Układ planet nadal pozostaje domknięty sferą gwiazd stałych, a
więc pozostaje statyczny i skończony. Pod tym względem bardziej postępowy
wydaje się być XV-wieczny uczony i kardynał Mikołaj z Kuzy, który w swoich
pracach antycypował, zdaniem Minois, odkrycia Einsteina15. Przy tym wszystkim
trzeba pamiętać, że wystąpienie Kopernika ma miejsce raptem pół wieku po
wielkich odkryciach geograficznych, kilkadziesiąt lat po tym, jak wyprawa
Magellana ostatecznie udowodniła, że Ziemia jest okrągła oraz kilka lat po tym,
jak dzięki bulli papieskiej Indianie zostali wreszcie oficjalnie uznani za ludzi.
Tempo zmian światopoglądowych, jakie ówczesny świat wymuszał, było
nieprawdopodobne, więc choćby z tego względu trudno się dziwić, że ich
absorpcja musiała się dokonywać stopniowo.
sądzono, że jej autorem jest sam Kopernik. Tymczasem on sam miał być jej przeciwny z uwagi na
przekonanie, że jego hipoteza rzeczywiście opisuje faktyczne zachowania ciał niebieskich.
13
Zob.: G. Minois: op. cit., s. 293.
14
Zob.: T. S. Kuhn: Struktura rewolucji naukowych, Warszawa 2001, s. 262.
15
Szczegółowe omówienie poglądów Mikołaja z Kuzy znajduje się w: G. Minois: op. cit., s. 289-292.
25
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Do największych następców Kopernika, których działalność przypada na
wiek XVI, należeli bez wątpienia Tycho Brahe (1546-1601) oraz William Gilbert
(1540-1603)16. Pierwszy z nich, dzięki wsparciu finansowemu korony duńskiej,
wybudował niedaleko Kopenhagi obserwatorium astronomiczne. Gdy w 1572
roku odkrył on nowo powstałą gwiazdę w gwiazdozbiorze Kasjopei, natychmiast
opublikował traktującą na ten temat rozprawę. Spotkała się ona z ostrym
sprzeciwem ze strony teologów katolickich, jako że zgodnie z doktryn.
Arystotelesa w świecie ponad Księżycem ze względu na jego doskonałość nie
zachodzą żadne zmiany. Gwiazda ta nie mogła zatem powstać, a jedynie została
dopiero odkryta. Tycho Brahe, jako mieszkaniec kraju luterańskiego, poddany
króla o postępowych poglądach i człowiek niezależny finansowo mogł tego typu
ataki zignorować. Jednak w 1588, gdy na tronie duńskim zasiadł mniej
przychylny mu monarcha, badacz musiał opuścić swoje obserwatorium i
przenieść się do Pragi, gdzie kontynuował obserwacje kształcąc między innymi
młodego Keplera. Z kolei Gilbert, Anglik, lekarz z wykształcenia, dzięki analizie
zachowania się wskazówki kompasu odkrył zjawisko magnetyzmu ziemskiego.
Jako mieszkaniec protestanckiej Anglii pod jurysdykcją królowej Elżbiety I mógł
sobie pozwolić na głoszenie swoich poglądów, do których także należało
twierdzenie, że gwiazdy stałe znajdują się w różnej odległości od ziemi oraz
konsekwentna obrona teorii Kopernika. Z drugiej strony niekatolickie wyznanie
badaczy zwiększało trudności związane z uznaniem ich odkryć przez oficjalną
doktrynę kościoła.
Banałem jest więc zapewne twierdzenie, że dla nauki wieku XVI regulującą
funkcję pełni stanowisko kościoła wobec wszelkich nowinek, a to zmieniało się
wraz z kolejnymi zasiadającymi na tronie piotrowym. Kopernik zadedykował
swoje dzieło papieżowi Pawłowi III, który miał otwarty umysł i aktywnie
wspierał poczynania artystów i naukowców swoich czasów. W dużej mierze
zasługą myśli humanistów włoskich, która stopniowo przenikała na dwór
papieski był fakt, że od połowy XV wieku, to jest od pontyfikatu papieża
16
Van Doren podaje lata 1544-1603 (Ch. Van Doren: op. cit., s. 254). Datę urodzin 1540 podaję za:
Hasło „Gilbert, William” w: Encyklopedia PWN, red. D. Kalisiewicz, Tom III, Warszawa 2000, s. 328.
26
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Mikołaja V, możemy mówić o atmosferze przychylności wobec nauki i sztuki
panującej wśród najwyższych hierarchów kościoła. Wiek XVI otwiera pontyfikat
Juliusza II, który obejmuje tron papieski jako następca osławionego Aleksandra
VI. Chociaż Juliusz II otwarcie deklarował się jako wróg Borgii, trudno uznać i
jego życie za wzór cnót moralnych. Niemniej jednak nie tracili na tym w żaden
sposób artyści i naukowcy, dla których czasy tego papieża były bardzo korzystne.
Tendencja ta utrzymała się za jego następcy, Leona X. Sam doskonale
wykształcony, założył uniwersytet w Rzymie. Miał umysł otwarty na świat do
tego stopnia, że co złośliwsi adwersarze szeptali, że Leon jest ateistą17. Kolejny
znaczący pontyfikat miał miejsce za Klemensa VII, który interesował się teoriami
Kopernika, aktywnie dbał o rozwój bibliotek watykańskich oraz wyraził zgodę
na uczenie anatomii. Z kolei Paweł III to następny papież, co do którego można
mieć sporo zastrzeżeń moralnych. Trudno mu jednak zarzucić cokolwiek, jeśli
chodzi o wspieranie rozwoju nauki i sztuki. Wykształcony wśród renesansowych
humanistów, gromadził wokół siebie najpotężniejsze umysły epoki, w tym także
Żydów. Odnosił się przychylnie do kopernikanizmu. Wydane za jego pontyfikatu
dzieło Marcellusa Palingeniusa głoszące, że ziemia jest jednym z wielu
znajdujących się w kosmosie światów zamieszkanych, nie spotyka się z
restrykcjami. Dopiero w czasach Pawła IV, gdy w kościele zaczyna panować duch
kontrreformacji, nieżyjący już wówczas myśliciel zostanie ekshumowany i
spalony. Równie otwarty był następca Pawła III, Juliusz III, wraz ze śmiercią
którego, w roku 1555, kończy się epoka świetności nauki na dworze papieskim. O
dużej swobodzie, jaką do tego momentu mieli badacze, świadczy także ogromny
postęp, jaki dokonuje się w krytyce tekstów biblijnych. Za sukces należy już
uznać samo pozwolenie na stosowanie wobec Biblii tych samych metod
filologicznych, co wobec tekstów innych tekstów starożytnych. Krytyką jej
interpretacji i tłumaczeń w oparciu o teksty źródłowe zajmują się w wieku XV i
XVI między innymi Erazm z Rotterdamu i Lorenzo Valla18. Przy tym ostatnim nie
17
Zob.: G. Minois: op. cit., s. 282.
Szczegółowe informacje odnośnie prac Lorenza Valli znajdują się w: P. Chaunu: op. cit., s. 277281.
18
27
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
sposób nie wspomnieć o pionierskiej pracy, w której udowodnił, że tak zwana
donacja Konstantyna, na mocy której powstało Państwo Kościelne, była
fałszerstwem. Mimo interwencji inkwizycji dzięki wstawiennictwu samego
papieża, badacz pozostał na wolności, a nawet został powołany na stanowisko
sekretarza Mikołaja V.
Wiek XVI kończy nadzwyczaj nośnym symbolicznie wydarzenie, które
staje się znakiem nowej, rygorystycznej postawy kościoła wobec nauki – spalenie
na stosie Giordana Bruna. Stos płonący 17 lutego 1600 roku staje się sygnałem dla
przyszłych wydarzeń, spośród których najczęściej przytacza się umieszczenie De
revolutionibus... na Indeksie oraz sprawę Galileusza. Giordano Bruno nie był w
zasadzie naukowcem przyrodnikiem,
ale raczej myślicielem o zacięciu
filozoficznym. Wiele wizji zawartych jego dziełach potwierdziła współczesna
nauka. Bruno mówił o ruchu obrotowym Ziemi oraz jej krążeniu wokół Słońca, o
tym, że Słońce jest jedną z wielu podobnych gwiazd, że przestrzeń pomiędzy
ciałami niebieskimi wypełnia próżnia, wszechświat jest nieskończony, a
podstawowym jego budulcem są maleńkie atomy. Niewątpliwie inspirowała go
myśl Mikołaja z Kuzy19. Surowe potępienie poglądów kosmologicznych Bruna i
implikowanego przez nie panteizmu jest jedną z konsekwencji procesu zanikania
wpływów humanistów i powrotu do rygorów doktryny, który datuje się od
początku pontyfikatu Pawła IV, to jest od roku 1555. Jeszcze jako kardynał
utworzył on rzymską inkwizycję, z pomocą której walczył z herezją wszelkiej
maści. 4 lata po wyborze na tron piotrowy, papież wydaje Indeks Ksiąg
Zakazanych, na którym znalazły się nie tylko książki zawierające wątpliwe z
punktu widzenia oficjalnej nauki kościoła poglądy, ale także na przykład
wszystkie publikacje drukarzy, spod ręki których wyszła choć jedna zakazana
pozycja. Rygor ten został zmniejszony za Piusa IV, następcy Pawła. Formuła
Indeksu zmieniła się także poprzez korekty wprowadzone na Soborze w
Trydencie. Stopniowo Indeks zaczynają wypełniać wszystkie tytuły propagujące
nowoczesny światopogląd naukowy i oprócz dzieł Bruna znajdą się tam również
19
Zob.: G. Minois: op. cit., s. 303-304.
28
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
pisma Kopernika i Galileusza a w przyszłości także Spinozy, Locke'a, Marksa,
Kanta, Pascala, Bacona, Berkeleya, Hobbesa, Hume'a, Rousseau czy Monteskiusza,
o literatach nie wspominając20. Ostatnie wydanie ukazało się w roku 1948 i na
nim nadal znajdowały się dzieła Giordana Bruna. W istocie był to skuteczny
organ kościelnej cenzury, który napiętnował nie tylko twórców, ale także
odbiorców. Nowa sytuacja sprawiła, że drastycznie zmalała ilość uczonych
rekrutujących się spośród duchowieństwa, a także zdecydowanie utrudnione
zostało przenikanie nowych idei do myśli katolickiej.
Ostatnie dziesięciolecia XVI wieku to triumfalny powrót arystotelizmu.
Teoria Filozofa zostaje zaprzęgnięta nawet do „naukowego” wyjaśniania cudu
transsubstancjacji21. Prym w dziedzinie nauki kościelnej, zarówno w aspekcie
poznawczym, jak i dydaktycznym, zaczynają wieść jezuici. Pomimo wielu
znakomitych uczonych, którzy byli członkami tego zakonu (Scheiner, Clavius,
Zucchi), bezwzględne podporządkowanie papieżowi i, by tak rzec, duch czasów
sprawiają, że dają się oni poznać przede wszystkim jako obrońcy status quo,
którym jest wówczas arystotelizm. Taki stan utrzymuje się przynajmniej do
połowy XVII wieku. Nie zmienia to jednak faktu, że odkrycia, których dokonano
w wieku XVI, miały ogromny wpływ na proces dalszego rozwoju wiedzy, czemu
instytucje kościelne nie były już w stanie zapobiec.
Bibliografia
1.
Bachelard Gaston, Kształtowanie się umysłu naukowego. Przyczynek do
psychoanalizy wiedzy obiektywnej, Gdańsk 2002.
2.
Chaunu Pierre: Czas reform. Historia religii i cywilizacji (1250-1550),
Warszawa 1989.
3.
Doren Charles Van: Historia wiedzy od zarania do dziś, Warszawa 1996.
20
Nazwiska podaję za: Hasło „Indeks Ksiąg Zakazanych”, Wikipedia, <http://pl.wikipedia.org
/wiki/Indeks_ksi%C4%85g_zakazanych>, 14 marca 2008.
21
Zob.: G. Minois: op. cit., s. 313-314.
29
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
4.
Hasło „Gilbert, William” w: Encyklopedia PWN, red. D. Kalisiewicz, Tom
III, Warszawa 2000, s. 328.
5.
Hasło „Indeks Ksiąg Zakazanych”, Wikipedia, <http://pl.wikipedia.org
/wiki/Indeks_ksi%C4%85g_zakazanych>, 14 marca 2008.
6.
Kuhn T. S.: Przewrót kopernikański, Warszawa 2006.
7.
Kuhn T. S.: Struktura rewolucji naukowych, Warszawa 2001.
8.
Minois Georges: Kościół i nauka. Dzieje pewnego nieporozumienia. Od
Augustyna do Galileusza, Warszawa 1995.
30
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Magdalena Górna
Europa w wieku XVI – zarys historii politycznej
Celem
niniejszego
artykułu
jest
zwięzłe
przedstawienie
historii
politycznej Europy wieku XVI. Jest to okres dla tego kręgu kulturowego pod
wieloma względami przełomowy. Przypada bowiem na niego konieczność
przyjęcia wszystkich konsekwencji politycznych, społecznych i gospodarczych,
jakie niosą ze sobą dopiero co dokonane odkrycia geograficzne. To także czas
reformacji i kontrreformacji, wojen religijnych, nieustannych zmian przymierzy,
powstania teorii heliocentrycznej oraz rosnącej potęgi Imperium Osmańskiego.
Wyznaczające ramy historii okresu średniowiecza antagonizmy pomiędzy
cesarstwem i papiestwem tracą na znaczeniu, a jedności chrześcijańskiej Europy
zaczynają zagrażać interesy państwowe i gospodarcze1. W dalszej części
omówione zostaną cztery zasadnicze bloki, na jakie podzielić można historię
polityczną tych czasów. Będzie to po pierwsze wojna – a raczej wojny – o
hegemonię w Europie, w których efekcie ukształtuje się polityka równowagi sił;
spór o Inflanty, wokół którego ogniskuje się polityka państw Europy północnowschodniej; rewolucja w Niderlandach, która przyniesie ważkie konsekwencje
natury społecznej i gospodarczej oraz okres rozwoju potęgi Turcji i jego
implikacje dla polityki europejskiej2.
WOJNA O HEGEMONIĘ W EUROPIE
1
Zob.: Z. Wójcik: Historia powszechna. Wiek XVI-XVII, PWN, Warszawa 2005, s.152.
Wybór zagadnień jest warunkowany możliwością spójnego przedstawienia ich w jednym,
stosunkowo krótkim, artykule. Wiele istotnych kwestii zostanie tu, przede wszystkim z uwagi na
planowaną objętość tekstu, pominiętych. Do najważniejszych z nich należą przede wszystkim
polityczne konsekwencje reformacji, które stanowią rozległy wątek zasługujące na odrębne
potraktowanie.
2
31
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Wojna o hegemonię w Europie zachodniej ma swoje początki jeszcze w XV
wieku i stanie się faktycznym podłożem wielu konfliktów toczących się
oficjalnie z innych przyczyn. Do połowy wieku XVI głównymi bohaterami
walczącymi o prymat na tych terenach będą królestwo francuskie i dynastia
habsburska. Tak charakterystyczne dla tych czasów częste zmiany przymierzy
będą po różnych stronach angażowały w walki także Anglię, Szwajcarię, Turcję i
Węgry. Zasadniczą areną wydarzeń pozostaną jednak stosunki pomiędzy Francją,
Hiszpanią
i
Rzeszą
niemiecką.
Poniżej
przedstawiona
zostanie
krótka
charakterystyka poszczególnych uczestników konfliktu u progu wojen włoskich.
Na początku XVI wieku sytuacja polityczna Francji była stabilna. Wpłynęło
na to przede wszystkim terytorialne zjednoczenie sporych obszarów, a także
stworzenie swoistych więzi społecznych w wyniku wojny stuletniej. Za
panowania Walezjuszy do Francji przyłączone zostały Pikardia i księstwo
Burgundii, jako spadek po Karolu Zuchwałym, który zginął w roku 1477 w bitwie
pod Nancy. Z kolei Hrabstwo Burgundii przypadło Habsburgom w wyniku
małżeństwa Anny Burgundki z Maksymilianem I. Jest to kolejny widoczny znak
rywalizacji
pomiędzy
dynastiami.
W 1481
roku,
po
śmierci
Karola
Andegaweńskiego, do Francji przyłączona zostaje także Prowansja. Bretanii
natomiast nie udało się włączyć bez konfliktu zbrojnego. Przypada ona Francji
dopiero w 1491 roku, na mocy traktatu w Longais kończącego wojnę z Bretanią,
Anglią, Austrią i Hiszpanią. Formalnie należeć będzie ona do Francji dopiero od
1532 roku.
Pod względem ustrojowym Francja jest wówczas monarchią. Król
sprawuje władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą oraz kieruje stałą
armią. Charakterystyczne jest stopniowe zmniejszanie znaczenia stanów
generalnych, których nie zwołuje się przez nawet dziesięciolecia. Ich rolę
częściowo przejmuje tak zwane Zgromadzenie Notablów, w którym zasiadają
jednak wyłącznie królewscy nominaci. Równocześnie maleje rola magnaterii
feudalnej. Symboliczną dla tego procesu datę stanowi rok 1523, kiedy to umiera
Karol Burbon, jeden z ostatnich naprawdę liczących się wielkich feudałów.
32
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Koniec wieku XV i początek XVI to niewątpliwie dla Francji czas rozwoju
gospodarczego, związanego między innym z procesami urbanizacji oraz
rozwojem handlu – także z miastami italskimi. Francja liczy podówczas 15
milionów mieszkańców.
Przygotowywana przez króla Karola VIII ekspansja na Włochy była
nakierowana przede wszystkim na zdobycie królestwa Neapolu, znajdującego się
pod panowaniem Andegawenów. Nowoczesna i dobrze wyposażona armia
francuska miała w ten sposób miedzy innymi zapewnić królowi rodzaj bazy do
planowanej przez niego krucjaty przeciw Turcji.
Zdecydowanie inaczej przedstawia się sytuacja ówczesnej Hiszpanii. W
wieku XVI, mimo oficjalnego zjednoczenia terenów Kastylii i Aragonii, które
nastąpiło w 1496 roku w wyniku małżeństwa Izabelli Kastylijskiej z
Ferdynandem Aragońskim, nadal trudno mówić o Hiszpanii jako o spójnym
organizmie państwowym. Przez pierwsze dziesięciolecia są to w zasadzie dwa
państwa połączone unią personalną, na granicy których nadal kupcy muszą
uiszczać opłaty celne i w których panuje różna gospodarka. Trudno też mówić o
wspólnocie interesów. Jest to czas przełomowy dla tego regionu takŜe z innych
względów. Hiszpania wkracza w wiek XVI zaledwie kilka lat po ostatecznym
zakończeniu rekonkwisty – Grenadę zdobyto dopiero w 1492 roku. Jest to też
dopiero początek oddziaływania wielu czynników gospodarczych, politycznych i
społecznych, spowodowanych niedawnymi odkryciami geograficznymi.
Na terenach hiszpańskich mieszka wówczas 4,5 mln ludności. Państwo
drążą nieustannie palące problemy społeczne, wynikające przede wszystkim z
braku
jednolitości
etnicznej.
Pokaźny
odsetek
mieszkańców
stanowią
Mauretanie i Żydzi, przeciw którym kierowane są działania Świętego Oficjum.
Żydzi są społecznie napiętnowani, a liczne prześladowania nierzadko mają
krwawy finał. W 1478 roku Ferdynand uzyskuje od papieża Sykstusa IV
uprawnienia pozwalające mu mianować inkwizytorów. Pierwszym wielkim
inkwizytorem uczyni on osławionego Tomasa Torquemadę. Ostatecznie w 1492
Ferdynand wydaje edykt, na mocy którego Żydzi mają opuścić Hiszpanię.
33
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Dziesięć lat później stawia ultimatum muzułmanom, którzy mogą wybierać
pomiędzy przyjęciem chrześcijaństwa a wygnaniem.
Następcą tronu hiszpańskiego został Karol I, który energicznie zabrał się
za umacnianie władzy królewskiej. W Aragonii przedstawicielstwa stanowe
nadal zachowały jednak swoje kompetencje i – wyrażające się między innymi w
ten sposób – zróżnicowanie regionalne nie ułatwiało prowadzenia skutecznej
polityki państwowej. U początku wojen włoskich sytuacja armii hiszpańskiej jest
znacząco
gorsza
niż
francuskiej.
Jedynie
flota
hiszpańska
góruje
nad
przeciwnikami.
Tymczasem dynastia habsburska konsekwentnie zwiększa obszar, na
którym panują jej członkowie. Mawia się wówczas, że reszta Europy wojuje o
nowe ziemie, Habsburgowie zaś się żenią. Tym sposobem do krajów, których
koronę dziedziczą, należą wówczas księstwo Burgundii, Triest, Tyrol, Styria,
Karyntia oraz Austria. Poza tym dziedziczą elekcję tronu krajów niemieckich.
Władza na tych terenach jest jednak dość niestabilna, gdyż przedstawiciele
poszczególnych stanów mają stosunkowo duże uprawnienia. Rozruchy o podłożu
społecznym także stanowią nierozwiązany problem i chłopskie rebelie nie należą
do rzadkości.
Jedną z najważniejszych, przede wszystkim ze względów gospodarczych,
zdobyczy Habsburgów stanowi Burgundia, która pod ich panowaniem znajduje
się od 1477 roku. Terytorialnie obejmuje ona Niderlandy, Alzację i Lotaryngię
oraz Franche-Comté. Korzyści ekonomiczne, jakie dynastia czerpie z tych ziem,
są jednak gwarantowane dzięki stosunkowo dużej autonomii tego regionu.
Tereny dzisiejszych Włoch w wieku XVI to teren, na którym znajduje się
wiele odrębnych państw o niewielkiej powierzchni i często także niewielkim
znaczeniu politycznym. Rozbieżne interesy sprawiają, że konflikty pomiędzy
nimi są nagminne. Najważniejszą rolę odgrywają w tym czasie Watykan,
Florencja, Wenecja oraz królestwo Neapolu. To ostatnie jest jedynym państwem
na półwyspie apenińskim o ustroju monarchicznym. Władza królewska jest
jednak słaba, a o polityce wewnętrznej i zagranicznej Neapolu decydują w
rzeczywistości aktualni władcy Francji i Hiszpanii. Do 1442 roku na tronie
34
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
zasiadali
przedstawiciele
dynastii
Andegawenów.
Po
śmierci
Rene
Andegaweńskiego roszczenia do tytułu króla Neapolu zgłosiła z jednej strony
francuska linia Andegawenów, z drugiej zaś dynastia Aragońska. W wyniku walk
tron objął ostatecznie Alfons Aragoński, który panował do roku 1458, kiedy to
władzę przejął jego nieślubny syn – Ferdynand Aragoński. Utrzymał ją aż do
śmierci, która nastąpiła w 1492 roku.
Ze względu na swoją potęgę ekonomiczną, zbudowaną przede wszystkim
na handlu zamorskim, czołową rolę polityczną odgrywała republika wenecka.
Ustrój polityczny oparty był na rządach oligarchów skupionych wokół osoby
doży weneckiego. Poza terenami miasta republika obejmowała także stosunkowo
niewielkie grunty na jego obrzeżach. Fakt ten powodował niesamodzielność
ekonomiczną
w
zakresie
produkcji
żywności,
a
przez
to
konieczność
importowania podstawowych produktów rolnych. Środki na ten cel zapewniał
Wenecji doskonale prosperujący handel prowadzony przede wszystkim z Turcją.
Sytuacja gospodarcza będzie więc kształtowała sposób prowadzenia polityki
międzynarodowej
przez
Wenecję,
której
podstawową
zasadą
będzie
utrzymywanie możliwie dobrych stosunków z Turkami oraz unikanie sytuacji
konfrontacyjnych.
Dla Florencji wiek XVI jest w zasadzie czasem schyłkowym, następującym
po okresie świetności dojrzałego renesansu. W 1492 roku umiera Wawrzyniec
Wspaniały. Schyłek wieku XV rysuje się przede wszystkim pod znakiem
niepokojów społecznych, wśród których najbardziej znaczące okazały się
wystąpienia Savonaroli, dominikanina piętnującego wypaczenia widoczne w
funkcjonowaniu wyższych sfer duchowieństwa i magnaterii. W swoich mowach
dał się poznać z jednej strony jako demokrata i obrońca uciśnionych, z drugiej
zaś jako katolicki fundamentalista. Ostatecznie, jako heretyk, został spalony na
stosie w 1498 roku, do czego zgodnie przyczyniły się władze świeckie i kościelne.
Państwem kościelnym na przełomie wieków XV i XVI rządzą papieże,
których należy nazywać renesansowymi nie tylko ze względu na czas, w którym
działali. Pontyfikaty Innocentego VIII (1484-1492), Aleksandra VI (1492-1503), i
35
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Juliusza II (1505-1513) cechuje otwartość na naukę i sztukę oraz świadoma
polityka zewnętrzna prowadzona w interesie całego półwyspu.
Tak w zarysie przedstawia się u progu XVI wieku sytuacja polityczna
najważniejszych państw, które staną się stronami wojen włoskich. Wbrew
opiniom niektórych historyków, wyprawa Karola VIII na Włochy podyktowana
była nie tylko autonomiczną decyzją monarchy warunkowaną jego wizją polityki
europejskiej, ale także szeroko rozumianymi względami społecznymi3. Przede
wszystkim mieszczaństwo i arystokracja francuska naciskała na wojnę ze
względów ściśle ekonomicznych. Przygotowując się do niej, Karol VIII zawiera w
istocie niekorzystne dla siebie traktaty z Hiszpanią, Habsburgami, Anglią oraz
Mediolanem. Jego władca, Ludwik Moro, już po roku zmienia jednak stronników
i negocjuje układ z cesarzem Maksymilianem i posłami weneckimi. Początkowe
próby pozyskania dla swojej sprawy papieża, podjęte przez Francję, spełzły
jednak na niczym po śmierci Innocentego VIII, gdyż jego hiszpański następca był
wysoce niechętny paktowaniu z Francuzami. Wyprawa wojenna rozpoczyna się
sukcesem i w 1494 roku Karol VIII zdobywa Rzym, a w roku następnym także
Neapol. Aby podkreślić więź łączącą go z dynastią andegaweńską, przyjmuje ich
tytuł – Króla Sycylii i Jerozolimy4. Koronuje się przy tym na króla Neapolu oraz,
w wyniku opłacenia spadkobiercy ostatniego cesarza bizantyjskiego, zyskuje
koronę Paleologów. Państwa włoskie, niechętne francuskim wpływom na
półwyspie, formują w tym samym roku Ligę Wenecką, w skład której wejdą
Państwo Kościelne, Habsburgowie, Hiszpania oraz Mediolan. Karol VIII jest
zmuszony do odwrotu, a korona neapolitańska wraca do Ferdynanda II z dynastii
Aragońskiej (syna Ferdynanda I). W 1498 roku, po śmierci Karola VIII, na tron
francuski wstępuje Ludwik XII, którego celem staje się zajęcie Mediolanu.
Układając się z Wenecją, papiestwem, Hiszpanami i Anglią, gwarantuje sobie ich
neutralność i w 1499 roku wyrusza do Włoch. Zdobyte księstwo zostaje
podzielone, a beneficjentami zostają, oprócz Francuzów, także Wenecjanie i
Szwajcarzy – ci ostatni w ramach „zapłaty” za pomoc wojskową. Zachęcony
3
4
Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 162.
Zob.: Ibidem.
36
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
sukcesem, Ludwik XII wraca do planów podbicia Neapolu. W rezultacie, na mocy
tajnego traktatu zawartego z Hiszpanami, królestwo zostaje zdobyte, na czym
zyskują także Wenecjanie. Cała operacja odbywa się przy aprobacie papiestwa i
potwierdzona zostaje specjalną bullą.
Ze względu na liczne wewnętrzne konflikty sojusz jest jednak niestabilny.
Sytuację uspokaja dopiero rozejm zawarty w 1504 roku w Lyonie, którego
postanowienia zawierają klauzule przyznające Neapol Hiszpanii, a Mediolan
Francji. W 4 lata później, w Cambrai, zawiązuje się nowa liga, teoretycznie
wymierzona przeciwko Turcji, w praktyce zaś mająca godzić w interesy
weneckie. Republika zostaje przy tym obciążona papieską ekskomuniką. Juliusz II
nie poprzestaje na tym i chce wyprzeć Francuzów z Włoch. W tym celu w 1511
roku tworzy tak zwaną „Świętą Ligę”. W rok później wojska Ludwika zostają
zmuszone do wycofania się z Włoch oraz oddania władzy w Mediolanie. Po
śmierci Ludwika XII na tronie francuskim zasiada Franciszek I (1515-1547). W
efekcie krwawych walk udaje mu się ponownie opanować Mediolan. Podejmuje
on następnie próbę ułożenia się z papieżem i, w 1516 roku, podpisany zostaje
Konkordat, który będzie pełnić rolę aktu normującego relacje pomiędzy Francją
a Państwem Kościelnym aż do Wielkiej Rewolucji Francuskiej.
Na stosunki pomiędzy sojusznikami wpływ ma także rosnąca potęga
Habsburgów. W 1515 roku wnuk cesarza Maksymiliana, a przy tym najstarszy syn
księcia Burgundii Filipa Pięknego oraz Joanny Obłąkanej5, córki Ferdynanda
Aragońskiego i Izabeli Kastylijskiej, po zakończeniu regencji jego ciotki, objął
dziedziczną władzę w Niderlandach i Franche Comté. Rok później został
koronowany na króla hiszpańskiego i, jako Karol I, władał Hiszpanią do 1556
roku. Pod jego rządami dokonało się faktyczne i ostateczne zjednoczenie Kastylii
i Aragonii. Oznaczało to jednak, że panował na ziemiach otaczających Francję z
obu stron. Dodatkowo, po śmierci Maksymiliana, która nastąpiła w roku 1519,
Karol postanowił ubiegać się o godność cesarską. Szeroko zakrojone wysiłki
dyplomatyczne, jakie podjął Franciszek, król Francji, aby do tego nie dopuścić,
5
Przydomek podaję za Zbigniewem Wójcikiem, Andrzej Wyczański pisze o Joannie Szalonej (zob.
A. Wyczański: Historia powszechna. Wiek XVI, Warszawa 1999, s. 243).
37
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
nie przyniosły rezultatu. Jeszcze w tym samym roku niemieccy elektorzy obrali
Karola I cesarzem Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Przyjął
on władzę jako Karol V, jednak faktyczna koronacja przez papieża będzie miała
miejsce dopiero w 1530 roku.
Pierwszym celem nowego cesarza było umocnienie władzy we wszystkich
jej ośrodkach. Na początku lat 20. XVI wieku stłumił antykrólewskie powstania,
których wybuch w Hiszpanii był w istocie spowodowany rosnącym uciskiem
fiskalnym. W 1521 roku rozpoczyna się kolejna z wojen włoskich, w której
głównym przeciwnikiem wojsk Karola są Francuzi. Jest to jednak w zasadzie
batalia nie tyle o ziemie Półwyspu Apenińskiego, co o hegemonię w Europie6.
Sytuacja Francji jest bardzo niekorzystna, gdyż równolegle prowadzi walki z
Anglią, a najbardziej zaufany stronnik Franciszka, Karol III Bourbon, zdradza7 i
przechodzi na stronę Cesarza. Po stronie francuskiej zostają właściwie jedynie
Szwajcarzy. Jednak i oni będą walczyć dla Franciszka jedynie tak długo, jak długo
jest on w stanie ich opłacać. Tymczasem skarbiec systematycznie pustoszeje.
Przełom następuje dopiero w roku 1525, kiedy to Franciszek zawiera sojusze z
Wenecją i Państwem Kościelnym rządzonym wówczas przez Klemensa VII.
Decydująca bitwa została stoczoną pod Pawią i zakończyła się druzgocącą klęską
Francji. Król Franciszek I został hiszpańskim jeńcem i znalazł się w niewoli w
Madrycie. W tej sytuacji zaczęły się ujawniać mechanizmy charakterystyczne dla
polityki równowagi sił. Anglia, zaniepokojona wzrostem siły Habsburgów,
zawarła w 1525 roku w Moore sojusz z Francją. Rok później, pomiędzy Karolem V
a nadal więzionym przez niego Franciszkiem I, podpisany został traktat
pokojowy, na mocy którego ten ostatni musiał zrezygnować z władzy w
Burgundii i we Włoszech oraz zgodzić się na kapitulację. Aby zapewnić sobie
dotrzymanie warunków traktatu, Karol wziął na zakładników synów Franciszka.
Królowi Francji nie przeszkodziło to jednak natychmiast po wyjściu z niewoli
zabrać się do szukania koalicjantów do ligi przeciw Habsburgowi. Zyskał
poparcie państw włoskich, które – obawiając się zbyt silnego wzrostu potęgi
6
7
Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s.151-152.
Szczegółowe informacje znajdują się w: A. Wyczański: op.cit., s. 248-249.
38
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Karola – wsparły Franciszka politycznie i militarnie. W 1526 roku oficjalnie
zawarta została liga w Cognac, którą sygnowały papiestwo, Florencja, Wenecja
oraz Mediolan. 6 maja 1527 roku Karol V dotarł do Rzymu. Jego wojska uwięziły
papieża oraz doszczętnie spaliły, złupiły i zniszczyły miasto w 8 dni, które
przeszły do historii jako Sacco di Roma. Generał Karola, Carlo di Borbone,
opisuje te wydarzenia następująco:
Nasi, wkroczywszy, złupili Borgo i wymordowali prawie wszystkich, którzy się tam znajdowali,
biorąc niewielu jeńców. (…) A ponieważ cały Rzym pokładał zaufanie w obronę i nikt nie uciekł, ani też
nic nie wyniósł z swych rzeczy poza Rzym, przeto żadna osoba jakiejkolwiek narodowości lub
stanowiska… nie uniknęła niewoli. A podobnież zrabowano wszystkie klasztory braci i mniszek i wzięto
do niewoli kobiety, które się w nich schroniły. I każdy nie według swej godności, lecz według woli
żołnierzy, po utracie wszystkich rzeczy, był zmuszony przez tortury i inne środki do zapłacenia okupu.
A tych, którzy nie mogli zapłacić swojego okupu, dręczono nadal w więzieniu. (…) Zrabowano ozdoby
wszystkich kościołów i wyrzucono rzeczy święte i relikwie, ponieważ żołnierze, zabierając srebro, w
które były oprawione rzeczone relikwie, nie zwracali na resztę więcej uwagi, niż na kawałek drzewa…
8
Kościół św. Piotra i pałac papieża od dołu do góry zamieniono na stajnię dla koni .
Na arenie europejskiej wydarzenia te miały być potem tłumaczone jako
kara zesłana przez Boga na rozpustny i niepraworządny Rzym9.
Ostatecznie w 1529 roku zostaje zawarty pokój w Combrai, którego
postanowienia nie mogą być dla Francji zadowalające. Francuzi ponownie
zmuszeni zostali do wycofania się z Włoch. Władzę na tych terenach wzmocnił
natomiast Karol V, co zostało oficjalnie uznane przez Klemensa VII w roku 1530,
kiedy to przyjmuje on nareszcie tytuł cesarski od papieża.
Nie oznacza to jednak, że Karol zagwarantował sobie tym samym spokojne
panowanie w Europie. Nieustannie musi się rozprawiać z rebeliami na tle
społecznym, które wybuchają na terenach niemieckich. Rosnąca potęga Turcji
oraz kolejne wojny podejmowane przez Franciszka trzymają wojska Habsburga
w ciągłej gotowości. W 1556 roku Karol V Habsburg abdykuje. Swoje ziemie dzieli
8
Lettera scrita da un offiziale dell’eserzito di Borbone a Carlo V. Il sacco di Roma del 1527,
narazioni di contemporanei per cura di C. Milanesi, 1867, s. 439 i nast., cyt. za: Historia powszechna
XVI wieku. Teksty źródłowe, Wyb. i oprac. Z. Boras, M. Serwiński, Poznań 1978, s.105.
9
Zob.: K. Chłędowski: Rzym. Ludzie odrodzenia, Książka i wiedza, Warszawa 1957, s. 526.
39
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
pomiędzy syna Filipa II, który zostaje królem Hiszpanii oraz władcą
Niderlandów i Włoch, oraz swojego brata Ferdynanda I, na rzecz którego Karol
zrzeka się korony cesarskiej. Ferdynand będzie panował także w Austrii, w
Czechach i częściowo na Węgrzech. Dynastia habsburska rozwidla się na dwie
linie: niemiecką i hiszpańską. Przyczyny abdykacji Karola były prawdopodobnie
związane z wyczerpaniem psychicznym i fizycznym, a także ze wzrostem jego
religijności. Usunął się do klasztoru w Estremadurze, gdzie 2 lata później zmarł10.
W międzyczasie, w 1547 roku, zmarł też Franciszek I. Władzę po nim objął
Henryk II, który będzie rządził Francją do roku 1559. Tron papieski w 1555 roku
objął Paweł IV - zdecydowany przeciwnik Hiszpanów. Francuzi przegrywają z
Hiszpanami kolejną wojnę o Włochy. Długoletnie wojny wyczerpały finansowo
oba kraje. Ostatecznie w 1559 roku, w Cateau-Cambrésis, Francuzi podpisali
traktaty pokojowe z Hiszpanią i Francją, na mocy których zrzekli się wszelkich
roszczeń do ziem włoskich. Moment ten wyznacza faktyczny początek
europejskiej polityki równowagi sił. Jest też już wówczas jasne, że dominującą
rolę polityczną odgrywać będą odtąd interesy gospodarcze i państwowe. Idea
uniwersalistyczna, mająca jednoczyć chrześcijańską Europę, abdykowała razem z
Karolem V.
KONFLIKT WOKÓŁ MORZA BAŁTYCKIEGO
Wiek XVI to początek konfliktu o panowanie nad Morzem Bałtyckim,
którego rezultatem będą wojny inflanckie. Strony konfliktu będą stanowiły
10
Jako ciekawostkę warto przytoczyć pewien biograficzny szczegół z życia Karola V w okresie po
abdykacji: „Po abdykacji Karol V usunął się do klasztoru w Yuste w Estremadurze. Bardzo
żałował, że nie będzie mógł uczestniczyć we własnym pogrzebie. Przeprowadził więc coś w
rodzaju próby generalnej, podczas której leżał na katafalku zawinięty w całun, otoczony
mnichami trzymającymi czarne świecie. Przeleżał tak całą mszę żałobną i modlił się razem z
innymi za spokój swojej duszy. Po tej ceremonii Karol zjadł obiad na świeżym powietrzu. Słońce
świeciło mocno i cesarz dostał udaru słonecznego. Spowodowało to jego śmierć, która nastąpiła
21 września 1558 r.” Cyt. za: Hasło „Karol V Habsburg”, Wikipedia, <http://pl.wikipedia
.org/wiki/Karol_V_Habsburg>, 24 lutego 2008.
40
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
państwa, w których panują różne tradycje i kultury oraz wyznania: Polska, Litwa,
Rosja, Dania oraz Szwecja.
W wieku XVI zaobserwować można dynamiczny wzrost znaczenia
Wielkiego Księstwa Moskiewskiego na arenie międzynarodowej. Od drugiej
połowy XV wieku widoczne jest drapieżne powiększanie terytorium poprzez
aneksję ziem granicznych. Wójcik podaje, że za panowania trzech tylko władców
– Iwana III Wasilewicza, Wasyla III Iwanowicza oraz Iwana IV Groźnego –
terytorium Wielkiego Księstwa Moskiewskiego wzrosło dwunastokrotnie11.
Mimo wyraźnej ekspansji terytorialnej, gospodarczo tereny te są jednak
zdecydowanie zacofane, zwłaszcza w porównaniu z większością państw Europy
zachodniej.
98%
ludności
folwarcznopańszczyźniania
zamieszkuje
jest
obszary
sankcjonowana
wiejskie,
przez
a
gospodarka
ustawodawstwo
przywiązujące chłopów do ziemi i zdające ich na łaskę bądź niełaskę feudałów.
System dystrybuowania ziemi jest przez państwo wykorzystywany w celu
umacniania władzy centralnej. Nierzadką praktyką wśród władców było
rozdawnictwo ziem należących do klasztorów i bojarów w sytuacji, gdy
brakowało obszarów państwowych dających się przeznaczyć na ten cel. Dla
ówczesnej sytuacji gospodarczej rola kościoła, jako właściciela największych
terenów, była bardzo znacząca. To właśnie ośrodki religijne najszybciej
przejmowały nowinki ekonomiczne i najwcześniej zaczęły funkcjonować w
ramach gospodarki towarowo-pieniężnej12.
Najbardziej dynamiczna faza procesu jednoczenia ziem oraz centralizacji
władzy przypada na czasy Iwana IV Groźnego. Jego ojciec, Wasyl III, zmarł w
roku 1533, kiedy przyszły car miał zaledwie 3 lata. Władzę w jego imieniu
sprawowała Helena Glińska, z pochodzenia Litwinka, na rządy której ogromny
wpływ miały poglądy jej faworyta, kniazia Oboleńskiego. W czasie jej regencji
dokonuje się stopniowe umacnianie władzy dworu. Próby przejęcia tronu przez
braci nieżyjącego już cara, Jerzego Iwanowicza Dymitrowskiego oraz Andrzeja
Iwanowicza Staryckiego, zostały szybko i krwawo udaremnione. Podobne
11
12
Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 214.
Zob.: Ibidem, s. 216.
41
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
metody działania politycznego staną się też przyczyną śmierci Glińskiej, po
otruciu której w roku 1538 rozpętała się walka o władzę. W jej trakcie śmierć
poniósł także Oboleński. Historycy próbują nieraz tłumaczyć późniejsze
okrucieństwo Iwana IV tym właśnie faktem, że dorastał w bardzo trudnych
warunkach krwawych i bezpardonowych walk o władzę. Ostatecznie Iwan
obejmuje ją w wieku lat 16 i, pewien przychylności metropolity Makarego,
poszukuje małżonki. Wybór pada na Anastazję Romanowną Zacharin-Koszkinę.
Jako władca, Iwan daje się poznać w roku 1547, kiedy to całą Moskwę ogarnia
pożar. Bojarzy wykorzystują ten fakt i wzbudzają powstanie, które zostanie
bezwzględnie stłumione. Car wyjechał w tym czasie na wieś, by odsunąć od
siebie podejrzenia, niewygodni bojarzy zostali natomiast usunięci. Wydarzenia te
wyznaczają początki tak zwanego samodzierżawia – okresu rządów absolutnych
z poparciem warstwy dworian. Szerzy się przy tym doktrynę Moskwy, jako
trzeciego Rzymu – obecnie jedynego prawowitego głosiciela prawdziwego
chrześcijaństwa po tym, jak car Iwan III Srogi ożenił się z Zofią Paleolog, której
wuj, Konstantyn Dragazes, był ostatnim cesarzem Bizancjum. Idee te głosił
mnich Fiłofiej.
Iwan
IV
Groźny
przeprowadził
szereg
reform
administracyjno-
ustrojowych, celem umocnienia własnej władzy i rozprawienia się ze
sprawiającymi kłopoty warstwami społecznymi, przede wszystkim zaś z
bojarstwem. Najbardziej zaufani dworianie stworzą tak zwaną Wybraną Radę,
której rola dla polityki państwa jest w tym czasie bardzo ważna. W 1549 roku car
zwołuje Sobór Pojednania, na którym stawiają się oprócz dworian także
hierarchowie kościelni i bojarzy. Iwan, z jednej strony ogłasza amnestię, z
drugiej jednak nie szczędzi bojarstwu krytyki. Dwa lata później, na soborze
cerkiewnym, oficjalnie uznany zostaje nowy ustrój Rosji, w ramach którego
wprowadza się także nowy podział terytorialny opierający się na nowych
jednostkach terytorialnych zwanych gubami. Na władzę centralną składają się
odtąd duma bojarska, prikazy (departamenty zawiadujące różnymi elementami
struktury państwowej), oraz sobory ziemskie reprezentujące poszczególne stany
– nieposiadające jednak faktycznej władzy. Chłopi nie mieli swojego
42
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przedstawicielstwa. Poza tym utworzona została gwardia cesarska, a strukturę
wojska poddano reformie. Obowiązek prowadzenia edukacji scedowano w dużej
mierze na cerkiew, którą częściowo pozbawiono także praw do niektórych jej
posiadłości ziemskich.
Nowy system nie okazał się jednak zadowalający i w 1560 roku Rada
Wybrana została rozwiązana. W 1564 rok Iwan decyduje się na bardziej
stanowcze kroki w stosunku do bojarstwa. Oskarżając ich o zdradę opuszcza
Moskwę oraz umiejętnie podjudza biedotę. Skutkuje to rebeliami antybojarskimi.
System rządzenia, w ramach którego prowadzono taką politykę, nazywa się
opriczniną. Krwawe rządy opriczniny w Rosji panowały w latach 1562-1572 i miały
na celu zmarginalizowanie bojarów i wprowadzenie całkowitego poddaństwa
chłopów. Dworianie otrzymywali nadania ziemskie obligując się jednocześnie do
służby wojskowej na rzecz cara. Ziemie te często należały dawniej do bojarów
bądź cerkwi.
Oblicze rządów tego okresu jest niezwykle krwawe. Carska wyprawa na
Nowogród w 1572 roku przeszła do legendy jako jedna z najbardziej okrutnych i
katastrofalnych w skutkach dla miasta rzezi w historii. Mieszkańcy zostali
oskarżeni o knowania z Litwą przeciw carowi. Wojska Iwana, wkroczywszy do
miasta, wymordowały około 30 000 osób, w tym kobiety, dzieci i starców13.
Terror szerzył się na terenie całego państwa. Coraz większe obciążenia
podatkowe przyczyniały się do zwiększenia liczby chłopów-zbiegów. Iwan
rozprawił się także z kadrą wojskową, pozbawiając życia blisko połowę wysokich
rangą dowódców. W 1572 roku car uznał, że jego cele zostały osiągnięte.
Ekonomiczne znaczenie bojarstwa rzeczywiście bardzo zmalało. Zyskane ziemie
zostały nadane dworiaństwu. Mnożące się bunty i spiski sprawiły jednak, że
również gwardia cesarska przestała się cieszyć wyjątkowymi przywilejami.
Polityka zagraniczna Rosji jest w tym okresie bardzo ekspansywna. Na
początku XVI wieku znaczące zagrożenie stanowi Litwa, państwo, którego
granica po licznych podbojach terytorialnych, znalazła się raptem 150 km od
13
Według różnych szacunków liczba ofiar wynosiła od 18 do 60 tys. ludzi. Zob.: Z. Wójcik: op. cit.,
s.229.
43
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Moskwy14. Po nierozstrzygniętej wojnie z roku 1507, podczas której zdradził kniaź
Gliński, w roku 1514 car Wasyl III zdobył Smoleńsk. Zyskując przychylność
cesarza
Maksymiliana
zaczął
montować
front
skierowany
przeciwko
Jagiellonom. W tym samym jednak roku wojska Korony i Litwy zwyciężają
Rosjan pod Orszą, Zygmuntowi Staremu udaje się niedługo potem uczynić z
Maksymiliana własnego sprzymierzeńca. W roku 1517 Moskwa sprzymierza się
przeciw Zygmuntowi z Państwem Krzyżackim oraz chanatem krymskim.
Ostatecznie w 1522 roku zostaje zawarty pokój sankcjonujący terytorialne status
quo.
Chanaty krymskie – kazański i astrachański – będą należały do
najistotniejszych zdobyczy Moskwy wieku XVI. Oba chanaty, będące pokłosiem
rozpadu Złotej Ordy w wieku XV, ze względu na swoje położenie odgrywały
istotną rolę w handlu. Chanat kazański zostaje przyłączony przez Moskwę w
roku 1557, po obaleniu marionetkowych rządów i zbrojnym „przekonaniu”
miejscowej ludności do nowego władztwa. W 1556 roku włączony zostaje chanat
astrachański, po tym jak rządzący nim moskiewski figurant próbował paktować
z Tatarami. W tym samym czasie rozpoczynają się wyprawy zbrojne na tereny
zakaukaskie. W roku 1555 autonomię traci chanat syberyjski, ale zachodnią część
Syberii udaje się włączyć dopiero w roku 1598. W ten sposób powstaje ogromne
państwo, które zamieszkują ludy bardzo zróżnicowane pod względem etnicznym
i kulturowym.
W konflikcie wokół Morza Bałtyckiego kluczową rolę odgrywać będą także
kraje skandynawskie. W 1397 roku Dania, Norwegia i Szwecja zostały połączone
unią personalną zwaną Unią Kalmarską. Z ekonomicznego punktu widzenia
najbardziej istotnym państwem unii, jako kraj najbardziej zurbanizowany o
stosunkowo liberalnym ustroju, była bez wątpienia Dania. Od XV wieku można
tam jednak obserwować proces uzależniania chłopstwa i wzmacniania władzy
centralnej. Początek wieku XVI zaznacza się próbami odstąpienia od unii
podejmowanymi przez Szwedów. Toczą się więc wojny. Ostatnim wspólnym
14
Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 230.
44
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
królem jest Chrystian II Okrutny, który panuje w latach 1513-1523. Przydomek ten
otrzymał
zasłużenie.
Prowadził
politykę,
której
celem
było
zduszenie
szwedzkich tendencji separatystycznych. Zwyciężywszy w wojnie roku 1520,
ułaskawił wielkodusznie ściganych, po czym urządził tak zwaną masakrę
sztokholmską, podczas której pozbawiono życia osiemdziesięcioro osób. Nie był
to ostatni krwawy incydent. Unia Kalmarska oficjalnie przestaje istnieć w chwili,
gdy po wybuchu powstania w Szwecji, tamtejszy sejm obwołał królem Gustawa
Erikssona. Od 1523 roku Szwecją rządzi Gustaw I Waza, którego panowanie
bardzo sprzyja rozwojowi gospodarczemu kraju. W międzyczasie następuje
zmiana także na tronie duńskim.
Oba kraje wprowadzają luteranizm (Dania w 1527 roku, Szwecja w 1536
roku), jednak powodem tego są nie tyle niepokoje religijne, co potęga
ekonomiczna kościoła skandynawskiego. Oficjalne uznanie protestantyzmu staje
się doskonałym pretekstem do konfiskaty kościelnych posiadłości ziemskich.
Sporne ziemie stanowią Inflanty – terytorium należące do zakonu
Kawalerów Mieczowych. Są one o tyle istotne, że ten, kto je kontroluje, ma
jednocześnie wpływ na cały handel odbywający się pomiędzy Rosją a Europą
Zachodnią. W 1557 roku, w rezultacie sporu zakonników z arcybiskupem Rygi,
Zygmunt August zawiera traktat z Zakonem, w którym sprzymierzają się oni
przeciwko Rosji. Kawalerowie Mieczowi zostają zsekularyzowani, a w powstałym
w ten sposób państwie przyjęte zostaje wyznanie augsburskie. Kiedy zarówno
mistrz Zakonu, jak i biskup ryski zostają wasalami Korony, Rosja interweniuje
zbrojnie. W roku 1561 następuje rozbiór terenów dawnego zakonu, na którym
zyskują Korona i Litwa oraz Szwecja i Dania. W kolejnej fazie konfliktu Dania,
Rzeczpospolita oraz Hanza sprzymierzają się przeciwko Szwecji. Rosja, za cenę
przyznania jej w 1563 roku Połocka, pozostaje neutralna. Pomiędzy Danią a
Szwecją wybucha wojna. Na tronie szwedzkim zasiadał wówczas chory
umysłowo Eryk XIV, po detronizacji którego władzę objął król Jan III. Danią
rządzi natomiast Fryderyk II. Zdobywając cieśninę Sund, właściwie blokuje on
Szwecję. W 1570 roku Zygmunt August organizuje w Szczecinie kongres
pokojowy. Podejmowane przez Zygmunta próby rozgrywania negocjacji na
45
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
niekorzyść Rosji nie spotykają się ze zrozumieniem uczestników. Ostateczne
ustalania najbardziej satysfakcjonują Danię. Polska zawiera tymczasem trzyletni
rozejm z Moskwą.
W 1577 roku Rosjanie ponownie atakują Inflanty. Do 1581 roku, (bitwa pod
Pskowem) Stefan Batory toczy z sukcesem walki przeciw najeźdźcom. W tym
samym roku Rosjanie są zmuszeni oddać Szwecji Narwę. Rok później, w Jamie
Zapolskim, na 10 lat zawarty zostaje rozejm. Inflanty pozostają we władaniu
Rzeczpospolitej. Jedynie Estonia pozostaje przy Szwecji.
WZROST POTĘGI IMPERIUM OSMAŃSKIEGO
Od początku wieku XVI trwa turecka ekspansja terytorialna, w wyniku
której imperium rozrasta się zyskując tereny w południowo-wschodniej Europie,
Azji Mniejszej oraz północnej Afryce. Władcą, który skonsolidował państwo i
walnie przyczynił się do wzrostu jego potęgi był zdobywca Konstantynopola –
Mehmed II. Walkę o schedę po nim toczyli jego dwaj synowie: Bajezyd15, który
ostatecznie zwyciężył i panował w latach 1481-1512, oraz Dżemm, który salwował
się
ucieczką
do
Europy,
gdzie
przez
długie
lata
państwa
zachodnie
wykorzystywały jego osobę w różnego rodzaju rozgrywkach politycznych.
Panowanie Bajezyda kończy janczarski przewrót, w wyniku którego władze
otrzymuje Selim I. Utrzymał ją do swojej śmierci w roku 1520, głównie dzięki
skutecznemu, choć krwawemu usunięciu konkurentów w postaci własnych braci
i kuzynów. Uciec zdołał tylko jeden z nich – Murad – który schronił się u
perskiego Szacha Ismailia z dynastii Safawidów. Ismail był jednym z
największych perskich władców tych czasów, który, w wyniku podbojów,
przyłączył do Persji liczne ziemie i stworzył ogromne, wieloetniczne państwo.
Na mocy jego decyzji szyityzm kierowany przez imamów został uznany za
oficjalną religię Persji. Selim potraktował przyjęcie Murada przez Ismaila jako
prowokację
i
wystąpił
zbrojnie
przeciw
Persom,
skrzętnie
przy
tym
15
Imię podaję za Zbigniewem Wójcikiem, Andrzej Wyczański podaje transkrypcję Bajazyt (zob. A.
Wyczański: op. cit., Warszawa 1999, s. 266).
46
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
zabezpieczając się przed potencjalnymi niepokojami społecznymi we własnym
kraju, mordując około 40 tys. tureckich szyitów. W 1514 roku na równinie
Czałdyran Turcy wygrali rozstrzygającą bitwę i powiększyli w ten sposób
nieznacznie terytorium swojego państwa.
Następnie ich ekspansja zmieniła nieco kierunek. Celem stało się położone
na terenach Syrii i Egiptu państwo Mameluków. Dynastia ta pochodziła od
arabskich niewolników, którzy dawniej zbuntowali się i przejęli władzę.
Odkrycia geograficzne spowodowały jednak, że obszar ten stracił na znaczeniu
ekonomicznym, co spowodowało spory kryzys finansowy państwa. Idąc za radą
szacha Ismailia w 1516 roku Mamelucy zaatakowali Turcję. Ponieśli oni
druzgocącą klęskę i w krótkim czasie całe ich terytorium, na którym znajdowały
się także Mekka i Medyna, znalazło się pod władaniem tureckim.
W 1520 roku władzę nad imperium przejmuje Sulejman II Wspaniały.
Rządził państwem przez niemal półwiecze (do 1566 roku), które było dla Turcji
okresem szczytowej potęgi. Sulejman powiększył obszar imperium dołączając do
niego między innymi ziemie należące wcześniej do Persji. Od 1539 toczy wojnę z
Etiopią, której położenie na ważnych szlakach handlowych czyni ją miejscem
strategicznym. Turcja zdobywa też Algierię i Tunezję, czemu bezskutecznie
próbował zapobiec Karol V. W wyniku wypraw do południowo-wschodniej
Europy, w 1521 roku Sulejman zajmuje Belgrad, a w rok później należący dotąd do
Joannitów Rodos. W 1526 roku Turcy wyprawiają się na Węgry. W bitwie pod
Mohaczem śmierć poniósł młody król węgierski z dynastii Jagiellonów, Ludwik
II. Nad dalszym losem ziem węgierskich w 1515 roku radzi zwołany do Wiednia
kongres. Zapada na nim decyzja o przyznaniu korony węgierskiej Ferdynandowi
II Habsburgowi, bratu Karola V. Podczas, gdy Czesi na to przystają, Węgrzy nie
podporządkowują się tej decyzji i obierają królem magnata Jana Zapolyę. Ten
początkowo musi uciekać. Chroni się wówczas w Polsce. Ostatecznie jednak, w
1528 roku, Turcja oficjalnie zwasalizowała Węgry. W roku 1529 wybucha wojna
turecko-habsburska, a Zapolya wraca na tron. Ofensywa turecka dotarła
wówczas pod sam Wiedeń, ale odsiecz z krajów niemieckich pozwoliła zażegnać
niebezpieczeństwo i w 1532 roku Sulejman zarządził odwrót na Węgry. Na mocy
47
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
traktatu z 1536 roku Turcja sprzymierza się z Francją, podczas gdy Habsburgowie
paktują z Persami. Ostatecznie w 1538 roku Węgry zostają podzielone pomiędzy
Ferdynanda II i Jana Zapolyę, po śmierci którego całe terytorium ma pozostać
pod władzą Habsburgów. Zapolya umiera dwa lata później. Węgrzy obwołują
wówczas królem jego dopiero co narodzonego syna Jana Zygmunta. Turcja godzi
się go uznać za cenę płaconej jej daniny. Wywołuje to kolejne starcia zbrojne,
które kończy podział Węgier na część habsburską, węgierską i turecką. Nie
uspokaja to jednak sytuacji, a w jednej z kolejnych potyczek ginie Sulejman
Wspaniały. Jego następcą zostaje Selim II, który w roku 1570 zdobywa wenecki,
jak dotąd, Cypr. Zaniepokojony siłą turecką papież Pius V montuje wówczas
świętą ligę przeciw Turcji. Uczestniczą w niej także Wenecja i Hiszpania.
Wenecja, z uwagi na silne więzi gospodarcze łączące ją z Turcją, długo
przeciągała prowadzone negocjacje16. Ostatecznie jednak traktat podpisano.
Wojskami koalicji dowodzić ma nieślubny syn Karola V, Don Juan d’Austria. W
1571 roku, pod Lepanto, stoczona została wielka bitwa morska, w której Turcy
ponieśli dotkliwą klęskę. Chrześcijańską Europę ogarnęła euforia posunięta do
tego stopnia, że zaczęto roić o nowych wyprawach krzyżowych17. Historycy
często wskazują, że ten niekwestionowany sukces nie miał jednak żadnych
naprawdę znaczących konsekwencji politycznych18. Fernand Braudel jest innego
zdania:
Ale jeśli pomyślimy nie o tym, co nastąpiło po bitwie pod Lepanto, lecz o tym, co ją poprzedziło,
zwycięstwo to jawi się nam jako zakończenie utrapień, kres prawdziwego kompleksu niższości świata
chrześcijańskiego i nie mniej prawdziwego prymatu Turków. Zwycięstwo chrześcijańskie zapobiegło
ponurej przyszłości: gdyby zniszczono flotę Don Juana, kto wie, co byłoby dalej. Turcy zaatakowaliby
prawdopodobnie Neapol i Sycylię (…). Zanim zaczniemy, jak Voltaire, ironizować na temat bitwy pod
Lepanto, byłoby być może rozsądniej oszacować bezpośredni ciężar tego wydarzenia. A był on
19
ogromny .
16
Zob.: F. Braudel: Morze śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Tom II, Ksiązka i
wiedza, Warszawa 2004, s. 447 i nast.
17
Zob.: Ibidem, s. 462.
18
Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 253.
19
F. Braudel: op. cit., s. 461.
48
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
W 1573 roku pokój z Turcją zawarła Wenecja, a w 1573 Hiszpania. Z końcem
wieku XVI istotnie rozpoczyna się kryzys państwa tureckiego i jego stopniowy
upadek.
REWOLUCJA W NIDERLANDACH
Niderlandy wieku XVI to bardzo silny ekonomicznie i jednocześnie
najbardziej zurbanizowany rejon Europy. W strukturze tamtejszej gospodarki
dają się wyróżnić elementy wczesnego kapitalizmu20. W wyniku małżeństwa
Anny Burgundki z Maksymilianem I od 1477 roku tereny te znajdowały się pod
panowaniem habsburskim. Po abdykacji Karola V władztwo w Niderlandach
przypadło Filipowi II. Pod względem religijnym jest to kraj reformowany, w
którym dominują zwolennicy Zwingliego i Kalwina oraz anabaptyści. Karol V nie
zamierzał tolerować heretyckich wierzeń na podległych sobie terenach. Już od
1520 roku rozpoczynają się krwawe zajścia i w Niderlandach zaczyna działać sąd
inkwizycyjny tworzony w oparciu o ten funkcjonujący już w Hiszpanii. W istocie
jednak przez cały okres wojen zasadniczym ich powodem pozostawały próby
utrzymania przez Hiszpanów kontroli nad Burgundią. Niepokoje o charakterze
religijnym są przy tym ściśle związane z niejednolitością etniczną kraju.
Odziedziczywszy te ziemie, Filip II przekazał jurysdykcję nad nimi
nieślubnej córce Karola, Małgorzacie. Na jej rządy ogromny wpływ miał cały
szereg doradców, spośród których jeden – kardynał Granvella – mianowany
został zwierzchnikiem kościoła państwowego. Ten, w 1566, roku sprowadził
jezuitów. Wszyscy niezadowoleni z władzy hiszpańskiej gromadzili się natomiast
wokół Wilhelma, księcia Orańskiego i hrabiego Egmonta. Tworzyli oni radę
państwa, zupełnie lekceważoną przez Małgorzatę i jej popleczników. Ku
ogólnemu zdziwieniu sama Małgorzata zmieniła jednak stronnictwo w
odpowiedzi na apel o zaprzestanie prześladowań. W 1564 roku Granvella został
odwołany, sytuacja nie uległa jednak poprawie. W 1566 rozpoczyna się rebelia na
20
Zob.: Z. Wójcik: op. cit., s. 264.
49
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ogromną skalę, mająca podłoże głównie narodowościowe. Filip wysyła do
Niderlandów wojska pod przywództwem krwawego księcia Alby, który uspokaja
sytuację nie przebierając w środkach. Tymczasem Małgorzata rezygnuje ze
stanowiska i salwuje się ucieczką do Włoch. Książę Alba wprowadza bezwzględny
terror zawiadując Radą Zaburzeń, zwaną też krwawą, która szczodrze feruje
wyroki śmierci nie dbając szczególnie o niuanse procesowe. Źródła podają liczbę
ofiar wahającą się pomiędzy 1,7 a 8 tys. osób21. W ten sposób w 1568 roku zabici
zostają hrabia Egmont i admirał Horn, mimo iż przeszli na katolicyzm. Mienie
Wilhelma Orańskiego zostaje tymczasem skonfiskowane, a jego syn porwany do
Hiszpanii, gdzie ma być kształcony w duchu prawdziwej wiary. Sam Wilhelm
ucieka tymczasem do Niemiec i razem z bratem, Ludwikiem Nassau, zamierza
pozyskać najemników. Przeprowadzone przy ich pomocy ataki nie przynoszą
jednak rezultatów. Tymczasem papież Pius V składa księciu Albie oficjalne
podziękowania za walkę z heretyckimi wierzeniami. Nie jest przy tym wielką
tajemnicą, że prężne ekonomicznie Niderlandy są dla prowadzącej ciągłe wojny
Hiszpanii ważnym źródłem dochodów łatających budżet.
Kolejna fala walk powstańczych przypada na rok 1572. Wilhelm przyjmuje
wówczas tytuł namiestnika Niderlandów, co zostaje zatwierdzone przez
przedstawicielstwa stanowe. Do kraju wkraczają wojska Ludwika Nassau,
oczekiwane jest także wsparcie hugenotów z Francji. Stawia im jednak opór
książę Toledo, syn Alby. We Francji ma tymczasem miejsce krwawa noc Św.
Bartłomieja. Karol IX, władający wówczas Francją, domaga się rozprawy z
hugenotami przetrzymywanymi w niderlandzkich więzieniach. Książę Alba nie
ma zasadniczo nic przeciwko temu i wszyscy hugenoccy jeńcy zostają zabici. W
rok później Filip II usuwa jednak Albę, niezadowolony z rezultatów jego rządów.
Drastyczne metody nie stłumiły powstania, za to gospodarka niderlandzka
zaczęła podupadać w wyniku wyczerpania wojną domową. Na to Habsburg nie
mógł sobie pozwolić. Władzę przejmuje hrabia de Requesens, który znacznie
łagodzi politykę. Walki jednak nadal trwają. W 1574 śmierć ponieśli dwaj bracia
21
Zob.: Ibidem, s. 268.
50
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Wilhelma Orańskiego – Ludwik i Henryk. De Requesens umiera dwa lata później.
Południowe Niderlandy domagają się natychmiastowego zwołania reprezentacji
stanowych, które miałyby podjąć rozmowy z Wilhelmem. Odpowiedź odmowna
prowokuje wybuch kolejnego powstania. Następnym namiestnikiem mianowany
został triumfator spod Lepanto – Don Juan d’Austria. W tym samym roku ma
miejsc osławiona „hiszpańska furia”, pod którą to nazwą kryje się splądrowanie
miasta i rzeź mieszkańców Antwerpii, dokonana przez niezdyscyplinowane
wojska hiszpańskie. Wydarzenia te kładą kres antwerpskiej świetności i miasto
będzie się podnosić z upadku przez dziesięciolecia. Tymczasem w ramach tak
zwanej pacyfikacji gandawskiej dochodzi do zjednoczenia prowincji północnych
i południowych. Don Juan wydaje wówczas „wieczny edykt”. Jego zapisy
gwarantują prawa Niderlandów, obiecują wycofanie wojsk hiszpańskich i
amnestię oraz uznają Wilhelma Orańskiego za namiestnika. Wiecznym jednak
edykt się nie okazał, gdyż jeszcze w tym samym roku jego pomysłodawca sam go
łamie. Toczą się dalsze walki. Don Juan wkrótce potem umiera, a jego miejsce
zajmuje syn Małgorzaty, Aleksander Farnese. Problemy religijne i społeczne
sprawiają, że w 1578 roku wybucha regularna wojna domowa. W kolejnym roku
zawarta zostaje z jednej strony unia w Arras, w ramach które prowincje
południowe deklarują wyznanie katolickie oraz gotowość przystania na rządy
hiszpańskie. Rzeczywiście, w Arras podpisany zostaje traktat, zgodnie z którym
południe składa broń w zamian za gwarancję praw religijnych i uwolnienie
jeńców. Z drugiej zaś strony w tym samym roku Unia zawarta w Utrechcie przez
prowincje północne głosi bezwzględną walkę z wojskami najeźdźców oraz
domaga się wolności religijnej. Tylko Holandia i Zelandia deklarują się
jednoznacznie
jako
kalwińskie.
Unie
te
stanowią
historyczne
źródło
współczesnego podziału na Belgię i Holandię. W 1581 roku prowincje północne
proklamują niepodległość i powstaje Rzeczpospolita Zjednoczonych Prowincji.
Fragment tekstu jednej z pierwszych w dziejach deklaracji niepodległości
brzmiał następująco:
51
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Podajemy [więc] do wiadomości, iż my rozważywszy dobrze wymienione sprawy i
powodowani ostateczną koniecznością, jak powiedziano, za wspólną zgodą, uchwałą i
zezwoleniem
ogłosiliśmy
i
ogłaszamy
niniejszym
króla
Hiszpanii
za
pozbawionego
zwierzchnictwa, władzy, jurysdykcji i dziedzictwa tych krajów. W myśl tego ogłaszamy
wszystkich wasalów i innych mieszkańców tych krajów jakiejkolwiek godności lub stanowiska
22
za zwolnionych odtąd od przysięgi .
Po jej ogłoszeniu walki jednak nie ustają. W 1584 roku zamordowany
zostaje Wilhelm Orański. Przywództwo po nim objął jego syn, Maurycy z Nassau.
Sytuację Niderlandów finalnie ureguluje dopiero pokój westfalski z 1648 roku.
Tymczasem wsparcia udzieliła im królowa Anglii, Elżbieta I. Okoliczności są o
tyle skomplikowane, że Filip II wysuwa roszczenia do tronu angielskiego. Filip
czuje
się
po
pierwsze
obrońcą
katolicyzmu
wbrew
protestantyzmowi
elżbietańskiej Anglii, po drugie zaś angielska polityka zamorska narusza
ekonomiczne strefy wpływu Hiszpanii. Dodatkowy element stanowi sprawa
Marii Stuart, katolickiej królowej protestanckiej Szkocji. Jej egzekucja wykonana
z rozkazu królowej Elżbiety stała się pretekstem do wojny hiszpańskoangielskiej, która wisiała na włosku od kilku lat. To Anglicy wyszli z niej
zwycięsko. Koniec wieku XVI to czas, kiedy rozpoczyna się schyłek potęgi
hiszpańskiej oraz wzrost znaczenia Anglii, która w wieku XVII będzie już
należała do państw decydujących o polityce europejskiej. Hiszpania natomiast
nie udźwignie gospodarczych następstw odkryć geograficznych. Nieograniczone
zwożenie towarów zza morza zamiast rozwijania własnych sił wytwórczych,
wraz
ze
skarbcem
zrujnowanym
przez
permanentne
wojny,
musiały
doprowadzić do ekonomicznej zapaści. W drugiej połowie okresu panowania
Filipa II proces ten jest już odczuwalny.
Wiek XVI to czas, w którym tworzą się i umacniają zręby nowożytnej
Europy. W nieustannym zgiełku wojennym wybucha pierwsza wielka społeczna
rewolucja w Europie, tworzą się zasady, na których potem przez stulecia opierać
się będzie polityka międzynarodowa, a także powstają zaczątki gospodarki
22
Edit de Etats Généraux déclarant Sa Majesté le Roi d!Espagne dechue de Sa Souveraineté de Pays Bas,
1787 s. 1 i nast., cyt. za: Historia powszechna XVI wieku. Teksty źródłowe, op. cit., s.157.
52
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
kapitalistycznej. Mimo ogromnej ilości
nierozwiązanych
problemów na
kontynencie, Europa musi także stawić czoła nowym lądom i zmierzyć się z
ekonomicznymi i społecznymi skutkami ich odkrycia. Chrześcijaństwo, jako idea
jednocząca, traci rację bytu nie tylko z powodu reformacji i wojen religijnych, ale
także dlatego, że partykularne interesy okazują się być o wiele ważniejsze.
Bibliografia
1.
Braudel Fernand, Morze śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa
II, Warszawa 2004.
2.
Chłędowski Kazimierz, Rzym. Ludzie odrodzenia, Warszawa 1957.
3.
Encyklopedia historyczna świata
4.
Hasło „Karol V Habsburg”, Wikipedia, <http://pl.wikipedia.org/wiki
/Karol_V_Habsburg>, 24 lutego 2008.
5.
Wójcik Zbigniew, Historia powszechna. Wiek XVI-XVII, Warszawa 2005.
6.
Wyczański Andrzej, Historia powszechna. Wiek XVI, Warszawa 1999.
53
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Dorota Dolata
Giorgio Vasari jako artysta: manierystyczny wirtuoz czy mierny
naśladowca?
Giorgio Vasari pittore e architetto Aretino – takim skromnym tytułem
określał siebie żyjący w latach 1511 – 1574 wszechstronny i niezwykle aktywny
twórca, o którym Michał Anioł powiedział, że pracuje za całe pokolenie1.
Niniejszy tekst stanowi swoiste uzupełnienie artykułu przybliżającego dorobek
historyczny oraz poglądy teoretyczne i estetyczne artysty.
Twórczość artystyczną Vasariego można badać na wiele sposobów.
Pierwszy
oddzielałby
prace
malarskie
od
architektonicznych
czy
scenograficznych. Drugi brałby pod uwagę różnorodność stylistyczną, w której
da się zauważyć zarówno styl manierystyczny, nowatorski, jak i ten archaizujący,
sięgający do XIII - i XIV – wiecznych wzorców2. W niniejszym artykule czytelnik
zetknie się z twórczością artysty, śledząc wpływ założeń teoretycznych okresu
manieryzmu na realizacje artystyczne Vasariego oraz poszczególne, arbitralnie
wybrane wątki kulturalno-politycznej działalności toskańczyka, które wpłynęły
na jego prace.
Przypatrzmy się na początku roli, jaką grał dla historyka - humanisty
mecenat władców świeckich i duchownych w Rzymie i Florencji. Niewątpliwie
najistotniejszy wpływ miała znajomość Vasariego z rodem Medyceuszów we
Florencji, którzy powierzyli dyplomatycznemu i pracowitemu artyście wiele
realizacji o społeczno-kulturalnym charakterze. Aretyńczyk pozostawał w kręgu
1
Frey, II, s. 9 – por list don Miniata Pitti do Vasariego z 10 X 1563 cytowany w: Z. Waźbiński, Vasari
i nowożytna historiografia sztuki, wyd. PAN 1975, s 19
2
Z. Waźbiński, op. cit., s. 28
54
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wpływów możnowładców od 1524 roku, kiedy to kardynał Passerini zabrał
zdolnego
młodzieńca
do
domu
Niccola
Vespucciego,
gdzie
przebywali
Aleksander i Hipolit Medici. Dzieje tego niezwykłego związku przedsiębiorczego
artysty i literata z najważniejszymi przedstawicielami rodu – Kosmą Starym i
jego następcą, Kosmą Pierwszym – obrazują społeczny byt twórcy owego czasu.
Był on poważny, miał wpływy na dworze oraz tworzył sztukę podporządkowaną
wizji
swych
dobroczyńców.
Unaocznia
to
pośmiertny
portret
Lorenza
(Wawrzyńca) Wspaniałego (1449 - 1492)3. Brak bezpośredniego kontaktu z
Wawrzyńcem
nie
przeszkodził
Vasariemu
stworzyć
wizerunku
tyleż
realistycznego, co noszącego znamiona idealizmu. Ważnym zagadnieniem dla
twórców manierystycznych było rozumienie piękna nie jako zgodnego z naturą,
ale właśnie idealnego. Za protagonistę tego dążenia uważa się Michała Anioła,
który nadał heroiczny i pełen majestatu wyraz wizerunkom Lorenza i Giuliana
Medici z kaplicy Medyceuszy w San Lorenzo we Florencji. Tak więc dążenie do
podobieństwa oznaczało dla artysty dokonanie dwóch wyborów – wyboru
postaci,
będącej
exemplum
dla
następnych
pokoleń
oraz
wybór
cech
zewnętrznych modela podkreślających jego rangę. Wizerunek Lorenzo Medici
tchnie powagą i szlachetnością na swym pośmiertnym portrecie, gdyż taki obraz
cnót był odpowiedni dla jego rangi społecznej. Ciekawym szczegółem, któremu
warto przypatrzeć się w obrazie, jest poza Lorenza – wygięta, ukośna, pozornie
niedbała, lecz zarazem wystudiowana i nienaturalna. Podobieństwo do figur
alegorycznych ze wspomnianej kaplicy Medyceuszy Michała Anioła nie będzie
ostatnim przykładem czerpania inspiracji przez doskonale zorientowanego w
świecie sztuki Vasariego.
Poruszając zagadnienie wpływu protektoratu możnych na działalność
artystyczną aretyńczyka, nie można pominąć jego niezwykle ważnych prac
architektonicznych we Florencji (centrum Toskanii, jak i oddziaływania
Medyceuszy). Na zlecenie rodu Vasari przebudował Palazzo Vecchio (od lat 50. do
3
Por. Na witrynie: http://www.wga.hu/art/v/vasari/lorenzo.jpg. Ten wychowany niezmiernie
starannie władca Florencji, będący zarazem wybitnym poetą i mówcą, uczynił z miasta stolicę
uczonych i artystów, takich jak Poliziano, Pico della Mirandola, Marcilio Ficino i Michał Anioł, a
także wzbogacił znacznie założoną przez Kosmę Starego bibliotekę medycejską.
55
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
70. XVI wieku), zaprojektował i rozpoczął budowę pałacu Uffizi (od 1560 roku)
oraz połączył ten ostatni z Palazzo Pitti – mowa tu o słynnym Corridoio Vasariano
(1564 rok). Stary Pałac, od 1540 roku siedziba książęca, był modernizowany i
dekorowany w kilku etapach. Gruntownie przebudowując budynek, artysta
stworzył tak niezwykłe założenia architektoniczne, jak monumentalne Salone
dei Cinquecento (Sala 500) oraz niewielkie, ale oryginalne w pomyśle Studiolo
Franciszka I.
Było to dzieło potężne, ilustrujące proces odnowy i ekspansji toskańskiego
imperium, a także trudna organizacyjnie praca zespołowa. Vasari pisał w swych
Rozważaniach, że mógł zrealizować tę olbrzymią dekorację dzięki ludziom takim
jak Borghini, Adriani, Naldini, Stradanus i Zucchi, inaczej potrzebowałby całego
stulecia4.
Aretyńczyk
narzucił
jednak
swój
styl,
dostarczając
swym
współpracownikom projektów kompozycji, przerabiając ich pomysły oraz
retuszując już ukończone malowidła5. Najbardziej interesujące wydaje się
udekorowanie pięter wedle schematu: na dole seria obrazów historycznych,
będących odtworzeniem dziejów Toskanii od zamierzchłej przeszłości do epoki
Cosima I oraz seria mitologiczno-alegoryczna na drugim piętrze. Wchodzący na
pierwsze piętro jest przytłoczony ogromem i wspaniałością monumentalnych
malowideł
przedstawiających
sceny
bitewne
czy
zdobycia
miast.
Tak
perswazyjne opracowanie storii rzuca światło na brak autonomii artystycznej w
naszym rozumieniu sztuki oraz całkowitą akceptację tego faktu przez artystę.
Vasari, prężny działacz kulturalny (o czym będzie jeszcze mowa przy omówieniu
jego Akademii Sztuki Rysunku) przoduje w apoteozie Medyceuszy, a jego starania
pełnego odwzorowania historii doprowadzają do ciekawych wyników. Podczas
realizacji dzieła sięgano nie tylko do źródeł historyków włoskich, ale
konsultowano się także z żyjącymi jeszcze uczestnikami bitew, przeprowadzano
dokładne
studia
topograficzne,
studia
ubiorów
i
uzbrojenia
żołnierzy
cudzoziemskich. Ta niemal obsesyjna dokładność skłoniła Vasariego do jeszcze
poważniejszego kroku: „(...) nawet portrety osób w XIII w. kopiował z trzynasto- i
4
5
Z. Waźbiński, op. cit., s. 26
Ibidem, s. 27
56
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
czternastowiecznych malowideł, ale też w pewnym sensie naśladował dawny
styl swych malarskich pierwowzorów”6. Ta – jakbyśmy dziś powiedzieli –
archaizująca maniera – z pewnością nie stawia Vasariego na czele nowatorskich
mistrzów w stylu Michała Anioła, Rossa czy Salviatiego, ale pozwala na jasny i
czytelny przekaz treści historyczno-politycznych.
Jednocześnie aretyńczyk pozwalał sobie na dużą elastyczność stylistyczną.
Wpływ współpracowników na kształt monumentalnego dzieła był różny, jednak
w przypadku tzw. Studiola – gabinetu Franciszka I – najbardziej widoczny jest
styl Jana van der Straata i jego flamandzkie upodobanie do szczegółu i
wyszukanej faktury7. Odcisnęło ono piętno na dekoracjach niewielkiej
przyrodniczej, alchemicznej pracowni – owej Wunderkammer – gabinetu
osobliwości, gdzie znajdowała ujście powszechna w tamtych czasach pasja
kolekcjonerska oraz gdzie przechowywano cuda natury takie jak róg
„jednorożca” czy ząb wieloryba, skryte przed ciekawskimi za szafami i obrazami.
Jest więc „Perseusz i Andromeda”, obraz – jeden z niewielu - stylowo
charakterystyczny dla Vasariego – będący częścią programu ikonograficznego
autorstwa
Borghiniego.
Nie
bez
znaczenia
był
wyrafinowany,
niemal
perwersyjny erotyzm widoczny w ilustracjach mitologiczno-alegorycznych,
potwierdzany przez takich badaczy, jak choćby Tibor Klaniczay. Pisze on, że
ówczesne malarstwo reprezentatywnie celowało w najbardziej różnorodnym
przedstawianiu nagiego ciała kobiecego i scen miłosnych8. Jeśli wyobrazimy
sobie ową wysmakowaną kompozycję mitologiczną9 w odizolowanym Studiolo,
gdzie nie sposób odnaleźć naturalne źródła światła, z tajemnymi drzwiami do
skarbca i prywatnych pokoi10, z łatwością zaakceptujemy, a nawet ulegniemy
manierystycznemu efektowi dziwaczności, capriccio i braku umiaru.
Jak już wspominałam, dekoracje pierwszego poziomu pałacu nie
dostarczają tak mocnych wrażeń. Zdecydowanie bardziej nowatorski niż przy
6
Z. Waźbiński, op. cit., s. 28
Ibidem , s. 29
8
T. Klaniczay, Renesans, manieryzm, barok, Warszawa 1986, s. 125
9
Por. na: http://www.wga.hu/art/v/vasari/studiol2.jpg
10
J. Shearman, Manieryzm, Warszawa 1970, s. 237
7
57
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
historycznych freskach reprezentacyjnego piętra, staje się Vasari przy tworzeniu
– tym razem architektonicznego – założenia w Palazzo Vecchio. Wspaniałe
wejście z dołu do uroczystego, wielkiego Salonu, budowanego początkowo
wbrew koncepcji księcia Kosmy, realizuje plan nie tylko estetyczny, ale i
społeczno-polityczny.
rozwiązanie,
gdzie
W
trudnych
funkcjonalność
warunkach
przegrała
stworzono
z
pomysłowe
wartościami
typowo
manierystycznymi, takimi jak elegancja formalna, świadoma sztuczność i
poszukiwanie
podziwu
zdumionej
publiczności.
Wejście
-
prototyp
imponujących dwubiegowych schodów, stopniowo odsłania fragmenty zespołu
architektonicznego, czyniąc całość nie do objęcia wzrokiem11.
Również otoczenie Starego Pałacu zostało przebudowane. Założonym na
szeroką skalę projektem było scalenie przestrzeni między rzeką Arno, Palazzo
Vecchio i Piazza della Signoria oraz utworzenie centrum administracji księstwa.
Ufficje – bo o nich mowa – pomyślane jako zespół 13 magistratów Florencji, za
elegancką fasadą klasycznej kolumnady skrywały wejścia do urzędów, symbolu
potęgi biurokratycznej. Budynek otacza z trzech stron długi plac12, który bodaj
pierwszy raz tak świadomie artykułuje przestrzeń. Vasari dążył do wyraźnych
efektów wizualnych, podkreślając perspektywiczną długość przez dopasowanie
ciągłych gzymsów dachów i niezłamanych gzymsów między piętrami budynku.
Także przeciągnięcie trzech ciągłych stopni, na których opiera się front pałacu
sprawia, że sfera placu wydłuża się, nie zatracając klasycznego wyglądu dzięki
spokojnemu rytmowi elementów fasady budynku.
Zanim artysta skończył Ufficje, została mu powierzona następna
realizacja, będąca jednocześnie kolejnym etapem procesu komunikowania potęgi
Medyceuszy w przestrzeni miejskiej. Corridoio Vasariano13 – przewiewna loggia
nad samą rzeką Arno, ciągnąca się aż na Ponte Vecchio – Stary Most – doskonale
łączy w sobie funkcjonalność z wartościami estetycznymi. Korytarz rozpoczęty w
1564 roku, ukończony w ciągu pięciu miesięcy, uświetnił uroczystość zaślubin
11
Ibidem, s. 142, por. opis i ilustrację
Por. na: http://www.ivanweb.net/images/Mondo/Firenze/Uffizi.JPG
13
Por. na: http://www.museumsinflorence.com/foto/corridoio%20vasariano/vasari.jpg, a także
na: http://www.aboutflorence.com/Museums-in-Florence/uffizi-gallery/vasari-corridor.jpg
12
58
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Franciszka I Medyceusza z Joanną Austryjacką. Oprócz zaprojektowania jako
reprezentacyjne połączenie wyżej wspomnianych Ufficjów z rezydencją księcia –
Palazzo Pitti14 – pozwalał na kontrolę urzędników, bezkolizyjne i dyskretne
przemieszczanie się w bezpiecznym oddzieleniu od florenckiego tłumu. Jest to
oczywiście połączenie pośrednie: biegnie nad samą rzeką, przekracza ją na Ponte
Vecchio (anegdota głosi, iż zapach z targu mięsa na moście drażnił
arystokratyczny nos...), przechodzi przez wnętrze kościoła Santa Felicita, by
osiągnąć Ogrody Boboli (mieszczące między innymi wspaniałą, manierystyczną
Grotę Buontalentiego) i pałac książęcy. Najlepiej widoczna od strony rzeki
realizacja prezentuje klasyczny układ arkad, harmonijnie przejrzystą oprawę
oraz brak niefunkcjonalnych ozdobników czy architektonicznych niespodzianek
w stylu przedsionka Biblioteki Laurenziana Michała Anioła. To wszystko
pozwala na uprawnione skojarzenie dzieła z okresem dojrzałego renesansu.
Vasari osiągnął efekt spokojnej, pewnej siebie potęgi w eleganckim stylu i
doskonałości
form
i
proporcji,
bez
eksperymentowania
i
świadomego
zadziwiania nieładem, przeładowaniem, złożonością15. Więcej różnorodności i
swobody manierystycznej znajdziemy we wnętrzach Corridoio, gdzie króluje
ornament groteskowy – figury antropomorficzne i zoomorficzne, wyrastające z
form roślinnych, których „(...) podstawową metodą była metamorfoza,
niemożliwa w przyrodzie przemiana gatunków, w sztuce tworząca rodzaj
modułu kompozycyjnego”16.
Palazzo Vecchio, Ufficje i Korytarz Vasariego wyraźnie zaznaczają się w
topografii historycznego centrum Florencji. Dzieła te, pomyślane jako trwałe i
znaczące punkty na mapie miasta, przekazywały więcej treści swoją obecnością
niż skomplikowane obyczaje dworskie czy ekspansja terytorialna i zdobycie
miast i być może są jednym z pierwszych przykładów tak perswazyjnego
kreowania przestrzeni.
14
Por. plan: http://www.aboutflorence.com/Museums-in-Florence/uffizi-gallery/corridiovasariano.jpg
15
Por.
na:
http://www.aboutflorence.com/Museums-in-Florence/uffizigallery/vasaricorri
dor.jpg
16
D. Bodart, Renesans i manieryzm, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2007, s. 149
59
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Zagadnienie znaczenia mecenatu w twórczości Vasariego nie kończy się na
przytoczonych powyżej przykładach. Warto jednak skupić się także na
założeniach czasu manieryzmu obecnych w malarskich realizacjach tego artysty.
Zacznijmy więc od pracy bodaj najwierniejszej ideałom manierystycznym.
Salone dei Cento Giorni został nazwany tak od rekordowo krótkiego czasu17, w
jakim Vasari pokrył freskami pomieszczenie w pałacu Cancellaria w Rzymie na
zamówienie kardynała Aleksandra Farnese w 1547 roku. Obszerna, wydłużona
sala została udekorowana malowidłami przedstawiającymi sceny z pontyfikatu
Pawła III. Jest to przykład storii, gdzie narracja łączy się z alegorycznymi
treściami sławiącym panowanie papieża. Program literacki został przygotowany
przez Paolo Giovio, wybitnego przedstawiciela rzymskiego środowiska pisarzy.
Jak pisze Waźbiński, “(...) był to popis manierystycznego wirtuoza, gdzie bogate i
wyrafinowane invenzione literata szło w parze z techniczną sprawnością malarza.
Vasari stworzył tutaj podstawy oficjalnej sztuki dworskiej (...) zespół ten pomimo
uchybień wynikłych z pośpiechu – pokaz jego programowego fa presto – należy
niewątpliwie
do
najciekawszych
z
zachowanych
realizacji
malarskich
Vasariego”18 Malowidła pochodzące z roku 1547, a więc jeszcze sprzed
monumentalnych realizacji we Florencji, będą wzorem dla późniejszych
dekoracji w Palazzo Vecchio, jednak Salon Stu Dni pozostanie najlepszym tego
typu dziełem aretyńczyka. Wykazał on dobrą znajomość twórczości Pierino del
Vaga czy swego dawnego towarzysza z pracowni Andrei del Sarto – Francesco
Salviatiego.
Konieczne
jest
omówienie
jednego
z
fresków,
wytrzymującego
porównanie z najlepszymi dziełami okresu manieryzmu. Praca nosi tytuł: “Paweł
III kierujący budową bazyliki świętego Piotra”19. Pierwsze zaskoczenie (a więc już
osiągnięty efekt manierystyczny) budzi fakt przedstawienia na pierwszym planie
nagiej postaci (o czysto alegorycznym znaczeniu), podczas gdy właściwa akcja
(papież w otoczeniu dostojników, z planami budowy, wskazujący na rosnącą
17
Co stało się przedmiotem krytyki wyrażonej m.in. przez Michała Anioła, por. Wstęp K.
Estreichera do żywotów najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów Vasariego, s. XII
18
Z. Waźbiński, op. cit., s. 24
19
Por.: http://www.wga.hu/art/v/vasari/cancella.jpg
60
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
bazylikę) znajduje się niejako w głębi obrazu. Oprócz zabiegu wprowadzenia
właściwie zbędnych, drugorzędnych motywów na pierwszy plan, warto zwrócić
uwagę na figurę kobiecą w środku kompozycji. Jej poza – niedbale wygięta –
pozwoliła na efektowną manifestację możliwości technicznych twórcy dzieła.
Jeszcze lepiej prezentuje postaci układające się w kształt litery „S” inny fresk
zatytułowany
„Paweł
III
nagradza
cnotliwych”20.
Figura
serpentinata,
nieodzowna poza w manierystycznym obrazie, swoje narodziny21 zawdzięcza –
Michałowi Aniołowi i jego rzeźbie Geniusz zwycięstwa22. Został tu zrealizowany
postulat, aby postać mogła być widoczna jednocześnie z tyłu, jak i z przodu,
dzięki układowi falujących linii i śmiałych skrótów perspektywicznych. Inne
wyrażenia dobrze ilustrujące sens figury serpentinaty to: forma ognistego
płomienia (który scala, a nie rozczłonkowuje postać, jak w kontrapoście) czy
krzywizna żywego węża. Trzeba tu przywołać głosy samej epoki, która w
następujący sposób uzasadniała użycie nieprawdopodobnej, sztucznej pozy: „a w
każdym waszym dziele wprowadźcie przynajmniej jedną postać w wielkim
wysiłku, tajemnicza i ujętą w trudny sposób, by ten, kto rozumie doskonałość
sztuki, docenił waszą dzielność”23. Artysta udowadnia więc swoją virtú,
zakładając obycie i erudycję odbiorcy. Nacisk położony jest na innowacyjność,
nietypowość, grę z konwencjami narracyjnymi i kompozycyjnymi obrazu.
Przyjemna tajemniczość i rozwiązanie zagadki, kodu, było równoległe z
uwolnieniem od rygorów prawdopodobieństwa i logiki narracji24. We freskach
Salonu Stu Dni Vasari wpisał się w typową dla owych czasów tendencję do
przedkładania malarskiego manifestu nad ilustrację historycznego zdarzenia. Ta
tendencja została potwierdzona explicite przez artystę podczas prezentowania
Franciszkowi Medyceuszowi dekoracji w Palazzo Vecchio: „Zrobiłem tę
20
D. Bodart podaje następujący opis dzieła: „Nieprawdopodobna poza nagiej postaci leżącej na
schodach na pierwszym planie, na marginesie rozgrywającej się sceny, została wyjaśniona przez
samego autora Giorgio Vasariego: jest to Alegoria Zawiści, która połyka żmije i pada zatruta” – D.
Bodart, op. cit., s. 137
21
Narodziny lub swoistą reminiscencję, odrodzenie „płomienistych” form gotyckich.
22
Por.: http://www.wga.hu/art/m/michelan/1sculptu/2/7victory.jpg
23
Opinia Paola Pino cytowana w: D. Bodart, op. cit., s. 136
24
Ibidem, s. 137
61
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
kompozycję (...) ze skrótów postaci widzianych od dołu, częściowo po to, aby
pokazać możliwości sztuki (...)” (w oryginale: parte per mostrar l'arte)25.
Dla
historyków niebagatelne znaczenie posiada
fakt,
że podczas
dekorowania pałacu Cancelleria i rozmów z kardynałem Farnese, za namową
Paola
Giovio,
zrodził
się
pomysł
napisania
wiekopomnych
Żywotów
najwybitniejszych architektów, malarzy i rzeźbiarzy. Zresztą z tym okresem Vasari
„(...) złączył swe najlepsze aspiracje i nadzieje: <<Wolę umrzeć marnie w tym
mieście (...) niż żyć wygodnie tam, gdzie bezczynność, lenistwo i ociężałość
niszczą piękno ludzkich talentów>>”26.
Jednak ów czas dojrzałości artystycznej i umysłowej aretyńczyka,
owocujący wieloma wspaniałymi dziełami27 nie spełniły całkowicie nadziei
artysty na otrzymanie poważniejszych zamówień. Mimo to brak tych ostatnich
nie przeszkodzi nam w analizowaniu twórczości wszechstronnego twórcy.
Sięgnijmy zatem do niewielkich, przeznaczonych dla znawców i kolekcjonerów
kompozycji, które przeczyłyby tezie o powierzchownym i oficjalnie oschłym
charakterze dzieł Vasariego. Wenus i Kupidyn28 to przykład właśnie takiej,
wysmakowanej spalliere, dekoracyjnej płyciny przeznaczonej do oglądania od
dołu, znajdującej się w pokoju sławiącym poezję miłosną Dantego, Petrarki i
Boccaccia. Ów obraz zażyczył sobie do swojej siedziby rzymski bankier Bindo
Altoviti, notabene główny przeciwnik polityczny Medyceuszy. Jak widać,
dyplomacja i nadrzędna rola sztuki pozwalały na przezwyciężenie „konfliktu
mecenatu” i realizowanie zamówień dla najróżniejszych odbiorców.
Ilustracja mitu o Wenus i jej boskim potomku pozwala na wielorakie
odczytanie treści zawartej w dziele. Otóż widzimy atletyczną postać kobiecą
całującą Kupidyna. Wskazuje ona lewą ręką na swe serce oraz prawą,
prawdopodobnie, na ołtarz poświęcony Wenus udekorowany maskami. Może
jednak nie jest to wskazanie na ołtarz, ale próba kradzieży jednej ze strzał
25
J. Shearman, op. cit., s. 62
Z. Waźbiński, op. cit., s. 23, wypowiedź Vasariego cytowana w: Frey, I, s. 96
27
Por. m.in. „Alegorię Niepokalanego Poczęcia” do kaplicy Altovitich w SS. Apostoli we Florencji
na: http://www.tanogabo.it/arte/vasari/vasariallegoryoftheimmaculateconception.jpg
28
http://www.royalcollection.org.uk/egallery/images/collection_large/405486.jpg
26
62
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Amora, co tłumaczyłoby zerkanie bożka miłości do tyłu. Jednocześnie inna
strzała, skierowana ku dołowi, zdaje się wbijać w udo Wenus. Byłaby to więc
ilustracja bezwiednego zranienia bogini podczas pocałunku, co poskutkuje
nieszczęśliwą, tragiczną miłością do Adonisa.
Z punktu widzenia techniki malarskiej dzieło to nawiązuje bezpośrednio
do stylu Michała Anioła, który wykonał zresztą wcześniej szkic o takiej właśnie
treści. Sama Wenus prezentuje ociężały, androgyniczny typ wzorowany na
Ignudi z Kaplicy Sykstyńskiej. Kompozycja (znów nawiązująca do figur na
rzeźbionych sarkofagach Lorenza i Giuliana Medyceuszy) zawiera także maskę
starego człowieka przypominającą tą umieszczoną pod wizerunkiem Nocy na
nagrobku Giuliana29. Atletyczność postaci kobiecej, którą trudno określić jako
piękną czy pełną uroku, wyraża tutaj pełen siły przekaz wyższości rysunku i
rzeźby nad kolorem, tak jak to oglądamy na malarskich realizacjach Michała
Anioła. Równocześnie to właśnie kolory pozwalają na jednoznaczne przypisanie
obrazu Vasariemu. Wyróżniający jego obrazy zakres barw, od bladych, jakby
utworzonych z ciepłego marmuru ciał, przez złote loki obu postaci, aż po ogniste
czerwienie taśmy czy rumieńców Kupidyna, to wszystko uzasadnia wysoką
ocenę poziomu artystycznego owej niewielkiej, intymnej kompozycji.
Jeśli zgodzimy się z twierdzeniem, że każdy artysta jest dłużnikiem swojej
epoki, truizmem będzie stwierdzić, że także twórcy manierystyczni byli głęboko
zależni od specyfiki swojego środowiska artystycznego, z którego czerpali
inspirację, która pobudzała ich do rywalizacji i wyznaczała ideały. Niezmiernie
ważnym zagadnieniem dla badaczy XVI wieku jest prestiż i uznanie, bodaj
największe w dziejach, jakimi cieszyli się działający we Włoszech malarze,
rzeźbiarze i architekci. Ta postępująca „emancypacja” i uniezależnienie od czysto
rzemieślniczego sensu sztuki decydowała także o powstawaniu Akademii, które
według Tibora Klaniczay’a “(...) powstawały jak grzyby po deszczu w drugiej
połowie XVI wieku”30. I dalej pisze Klaniczay: „(...) świat akademii był
wyizolowany. Chociaż i wcześniej pojawiały się sporadycznie towarzystwa
29
30
http://www.wga.hu/art/m/michelan/1sculptu/medici/1giulia1.jpg
T. Klaniczay, op. cit., s. 140
63
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
naukowe i literackie, to jednak akademie, działające jako uprzywilejowane
zgromadzenia , jako ekskluzywne ogniska życia umysłowego narodziły się
dopiero w okresie manieryzmu.”31 Pierwsza Akademia Sztuki Rysunku powstała
z inicjatywy Vasariego w 1563 roku i choć niedługo przeżyła swego twórcę,
odcisnęła wyraźne piętno swoją obecnością i dała asumpt do tworzenia
kolejnych akademii i stowarzyszeń artystów.
Dla czytelnika, zainteresowanego praktyką artystyczną Vasariego, cenne
będzie wyszczególnienie kompozycji powstałej w okresie tworzenia się
Akademii. Mowa tu o Kuźni Wulkana32. Dzieło to posiada wiele znaczeń, w
zależności od sposobu interpretowania. Można widzieć w nim po prostu
przedstawienie mitycznej Tetydy proszącej Wulkana o wykucie zbroi dla
Achillesa. Jednak atrybuty wskazują, że mamy do czynienia raczej z Minerwą
dającą instrukcje boskiemu Kowalowi. Za Wulkanem widzimy trzech Cyklopów
w pocie czoła kujących w żelazie, zaś symbolika postaci znajdujących się za córką
Zeusa wymaga szczególnej uwagi. Otóż dostrzec można rząd uczniów
studiujących w podłużnej sali grupę Trzech Gracji. Jest więc to wykład teorii
przyświecającej powstaniu Akademii. Trzy postacie kobiece oznaczają według
innej interpretacji alegorie malarstwa, rzeźby i architektury, których podstawą
jest zawsze disegno – rysunek – naczelna kategoria dla toskańskiego środowiska
artystycznego. Disegno, również jako „dobry projekt”, „szkic”33 kończył spory
wokół rzekomej wyższości tej czy innej dziedziny sztuki i stanowił wyzwanie dla
weneckich zwolenników dominacji koloru nad linią. Jak pisze Diane Bodart:
„Znaczenie,
jakie
nadawano
rysunkowi,
traktowanemu
nie
tylko
jako
umiejętność techniczna, ale przede wszystkim jako instrument tworzenia idei,
pozwalało domagać się uznania intelektualnego statusu działalności artystycznej
31
Ibidem, s 140
http://www.arca.net/uffizi/img/1558.jpg
33
Czytelnik moce uzmysłowić sobie doniosłość i ważki charakter wykonywanych szkiców na
podstawie starannej, a jednocześnie swobodnej kreski w projekcie do fresku „Pierwsze owoce
Ziemi ofiarowane Saturnowi” z Palazzo Vecchio, por. na http://www.metmuseum.org
/TOAH/images/hb/hb_1971.273.jpg
32
64
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
i uwolnienia jej od tradycyjnych związków z [według średniowiecznych kategorii
– przyp. aut.] artes mechanicae.”34
Wracając do „Kuźni Wulkana”, dostrzeżemy, iż kontekst powstania
Akademii pozwala na utożsamienie postaci Minerwy z wiedzą teoretyczną –
scientia – inspirującej Wulkana - ucieleśniającego wykonawczą ars. To także
ucieleśnienie dwóch aspektów sztuki: teorii (z cyrklem i kątownicą w ręku) oraz
praktyki (oczekującej na inspirację). Warto przypatrzeć się dokładniej, aby
dostrzec figury Barana i Koziorożca wykuwane na tarczy przez Wulkana, a
będące znakami zodiaku Franciszka Medyceusza i Kosmy I, który ufundował w
1563 roku Akademię Sztuki Rysunku. Wszystkie postacie ukazane w dziele –
pochłonięte szkicowaniem lub rzeźbieniem, we wnętrzu starannie odtworzonej
przestrzeni
architektonicznej,
pokazują
całkowitą
symbiozę
i
zgodne
współistnienie teorii i praktyki, a także głoszą pochwałę dla obecnej w procesie
tworzenia scientii, którą docenił już w swych traktatach Leonardo da Vinci.
Dociekliwy interpretator omawianego obrazu doszukałby się jeszcze jednego
znaczenia: niewykluczone, że postacie na pierwszym planie to tak naprawdę
Borghini
(główny
współpracownik
Vasariego) odpowiedzialny za
treści
intelektualne – ingenium – i przekazujący program ikonograficzny wykonawcy –
samemu autorowi Kuźni Wulkana.
Oczywiście rola Vasariego nie ograniczała się do prostego odtwarzania
pomysłu literackiego. O tym, jak rozległa i erudycyjna musiała być wiedza
artysty, aby mógł być poważnym twórcą na dworze książęcym czy salonach
papieskich, świadczy zakrojona na szeroką skalę działalność aretyńczyka jako
scenografa oficjalnych uroczystości czy dekoratora rozmaitych intermezzi.
Wypada wymienić najważniejsze zlecenia, które podjął zawsze gotowy do usług
twórca: m.in.: dekoracja Bolonii z okazji koronacji Karola V w 1530 roku (oraz
Florencji z okazji przyjazdu tegoż w sześć lat później), dekoracje dla uczczenia
zaślubin Franciszka I z Joanną Austryjacką w latach 1565 – 1566, pośmiertne dla
upamiętnienia Michała Anioła w 1564 roku, a także scenografie do wielu
34
D. Bodart, op. cit, s. 120
65
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przedstawień, by wymienić jedynie La Talanta Pietra Aretina. Vasari zasłynął
również jako autor kostiumów do widowiska, którego opis znajdziemy u
Shearmana: „(…) ukazało się wklęśnięcie w szczycie Olimpu, a z niego wyłoniła
się, i sunąc ku przodowi rosła, chmura, na której plunęła Wenus z trzema
Gracjami i czterema Porami Roku (…) gdy Wenus znalazła się na proscenium, salę
wypełniła słodka i wytworna woń (…) w innych intermezzi (…) z podłogi
wyrastało siedem pagórków, z każdego wychodził dwie poczwary; pagórki
ustępowały
miejsca
dymiącym
kraterom”35…
Oprócz
budzącej
podziw
sprawności technicznej manierystycznych mascherata oraz pomysłowych
alegorii (autorstwa Vincenta Borghiniego), zauważyć trzeba projektowane z
rozmachem przez Vasariego kostiumy, do których szkice i projekty36 zasługują
na specjalną uwagę.
W kreowaniu oficjalnych widowisk i uroczystości Vasari dał się poznać
jako doskonały organizator (także własnego czasu, gdyż wykonywał często wiele
realizacji o różnym charakterze jednocześnie), zadziwiający elitarną publiczność
bogactwem ornamentyki, skalą przedsięwzięć – co stanowiło prawdziwą
przyjemność dla odbiorców doby manieryzmu – zawiłością rebusowego
widowiska. Niekiedy trzeba było przecież dołączać specjalne programy
wyjaśniające użyte alegorie w żywych obrazach czy intermezzi, co wcale nie
zniechęcało widzów, a wręcz odwrotnie.
Jednym z pięciu postulowanych przez Vasariego w jego rozprawach
teoretycznych komponentów w dobrym (czytaj: manierystycznym) dziele jest,
obok disegno, natura, decoro i maniera, także grazia, kategoria bodaj najbardziej
wymykająca się jasnym definicjom. Według Vasariego wdzięk to kategoria
irracjonalna, w przeciwieństwie do piękna nieokreślona, a jej istnienie jest
wyłącznie funkcją artystycznej zdolności oceniania i patrzenia37. Nie mniej
ważna była także zasada rozmaitości, której przykład odnajdziemy w ogrodach
35
J. Shearman, op. cit., s. 130 i 131
Por. ilustrację u J. Shearmana, op. cit., s. 129
37
T. Klaniczay, op. cit., s. 223
36
66
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Villi Gulia w Rzymie38.Znajduje się tam Nympheum autorstwa Vasariego i
Ammanatiego39, wykonane w kamieniu, marmurze i stiuku40. Otoczone zielenią
założenie architektoniczne obfitowało w fontanny i sadzawki ukryte w grotach
w samym Nympheum, antyczne posągi w niszach i ukryte spiralne schody.
Wewnętrzne ściany zostały pokryte freskami. Vasari, który miał pieczę na
całością, stworzył dzieło różnorodne, wymyślnie rzeźbione, obfitujące detalami.
W tym tkwi bowiem jedna z ważniejszych różnic założeń manierystycznych i
barokowych: tu nie przekazuje się totalnej wizji, brak całościowego przekazu.
Odbiorca gubi się w szczegółach, nie odnajduje wspólnego punktu, odkrywa
wielopoziomowe znaczenia, czerpiąc wiedzę z mitologii, historii i sfery
obyczajów.
Niniejsza praca nie opiera się na chronologicznym porządku w badaniu
twórczości Vasariego. Niemniej jednak ostatnimi omawianymi dziełami będą:
realizacja wykonana pod koniec życia artysty – grobowiec Michała Anioła – a
nawet taka, której wykonanie przerwała śmierć Vasariego twórcy – mowa tu o
dekoracjach wnętrza kopuły katedry florenckiej.
Zbyt słabym stwierdzeniem jest powiedzieć, że zgon genialnego
innowatora, twórcy „Sądu Ostatecznego”, „Piety” czy „Dawida”, miał wpływ na
Vasariego. „Był przekonany, że Rzym bez wielkiego Michała Anioła jest wielką
pustynią. Dostrzegał nieudolność następców Buonarrotiego. Krytykował prace
przy kopule św. Piotra, prowadzone przez Pirra Ligurio, z powodu odstępstwa od
planu poprzednika. Bronił idei artystycznych Buonarrotiego, gdyż czuł się – w
pewnej mierze – jego spadkobiercą”41. Swoistym zwieńczeniem ich długoletniej
znajomości (gdyż słowo przyjaźń może być za mocne) był nadzór Vasariego nad
budową grobowca42 artysty w kościele Santa Croce we Florencji. Alegoryczne
38
Willa ta, projektu Vignoli, jest także znamienitym przykładem dzieła manierystycznego
Innym wspólnym projektem była Kaplica del Monte wykonana w latach 1550 – 1555 w San
Pietro in Montorio w Rzymie, por. opis u Shearmana: J. Shearman, op. cit., s. 256
40
Por. fragm. na: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/d/d4/Ninfeo_-_Roma__Museo_di_Villa_Giulia_-_Foto_di_Giovanni_Dall%27Orto.jpg oraz całość założenia u Shearmana:
J. Shearman, op. cit., s. 175
41
Z. Waźbiński, op. cit., s. 33
42
http://www.scultura-italiana.com/Galleria/Vasari%20Giorgio/imagepages/image7.html, http:
39
67
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
statuy, przedstawiają, poczynając od lewej strony, Malarstwo, Rzeźbę i
Architekturę. A wszystkie trzy, pogrążone w żałobie, mówią o wielkiej stracie dla
Sztuki, spowodowanej śmiercią Michała Anioła43. Oczywiście niepotrzebnie
byłoby zastanawiać się, jakie wrażenie artystyczne wywarłby grobowiec na
samym Buonarrotim.
W 1572 roku Vasariemu powierzono zadanie wykonania fresków we
wnętrzu florenckiej Santa Maria dell Fiore. Samo przedsięwzięcie – jak pisze
wielokrotnie już przywoływany Waźbiński – „(…) wywołało istną burzę.
Manierystyczne,
pełne
niepokój
i
retorycznych
efektów
malowidło
przedstawiające Sąd Ostateczny miało przesłonić na zawsze kamienną białość
kopuły Brunelleschiego. Florencja nie mogła wybaczyć Vasariemu tego, że
targnął się on na dzieło, którego legendę sam był stworzył”44. Trzeba jednak
zaznaczyć, że dzieło to – krytykowane równie ostro w czasach swego powstania,
jak i we współczesnych ocenach, w większości było owocem pracy Federico
Zuccariego, mało utalentowanego ucznia Vasariego45. Przy uwzględnieniu
niemożności ingerowania przez Vasariego w wynik końcowy monumentalnej
realizacji, warto przysłuchać się krytycznej uwadze Waźbińskiego: „Pomimo
dużej <<elastyczności stylistycznej>> nie potrafił [Vasari, przyp. aut.] wyjść
naprzeciw
nowym
tendencjom
sztuki
włoskiej.
Malowidła
(…)
pełne
reminiscencji z Buonarrotiego, tkwią w tradycji wielskiego dworskiego stylu
Salonu dei Cinquecento. Artysta czuł się zapewne zmęczony wieloletnią walką z
losem.”46. W 1572 roku Vasari zmarł w wieku sześćdziesięciu trzech lat, do czego
//www.scultura-italiana.com/Galleria/Vasari%20Giorgio/imagepages/image1.html
43
W pracach przy budowie grobowca uczestniczyli: Giovanni Battista Lorenzi, Valerio Cioli oraz
Giovanni Battista Naldini
44
Z. Waźbiński, op. cit., s. 19
45
Jeśli już mowa o bliższych nam czasach, warto przytoczyć kolejną kontrowersję dotyczącą
kopuły Brunelleschiego. W 1996 roku, kiedy skończono oczyszczanie fresków Vasariego i
Zuccariego, przez Florencję przetoczyła się fala protestów przeciwko restaurowaniu dzieła o tak
niskim poziomie artystycznym, podczas gdy inne, daleko cenniejsze zabytki nie mogą doczekać
się renowacji. Oczyszczenie to jednakże wydobyło na światło dzienne jedyna, być może, mocną
stronę fresków – innowacyjną paletę barw.
46
Z. Waźbiński, op. cit., s. 34
68
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przyczynić się mogło wspomniane wyczerpanie fizyczne i duchowe oraz gorycz z
powodu stopniowej utraty wpływów na dworze Medyceuszy47.
Kończąc to – z konieczności arbitralne – przedstawienie znaczących i
reprezentatywnych dzieł Vasariego jako artysty – rozważyć można zagadnienie
świadomości własnej twórczości tego pierwszego „historyka sztuki”. Jak pisze
Shearman: „co do własnego malarstwa, Vasari, jak można wnioskować, starał się
wykonywać dobrą robotę”48, jakkolwiek da się zauważyć rozbieżność między
zaleceniami teoretyka, dotyczącymi wymogów dobrego stylu, a praktyką
artystyczną. Mimo to celem mojego wywodu nie jest ocena, a zapoznanie z
pracami
plastycznymi,
architektonicznymi
i
scenograficznymi
tego
wielostronnego działacza. Tym bardziej niniejszy artykuł nie rości sobie prawa
do rozstrzygnięcia kwestii zawartej w tytule. Zależy to od samego Czytelnika,
który jest w stanie dotrzeć do bardziej kompetentnych opracowań twórczości
Vasariego49.
Kim jest ten, który ze sklepikarską dokładnością stworzył dokładny spis
swoich malarskich dokonań, wyliczając 368 pozycji opatrzonych informacjami o
temacie, podobraziu, wymiarach, technice a nawet cenie każdego dzieła?50 Czy
był to genialny historyk, z konieczności oddawał się produkowaniu przeciętnych
obrazów? A może niedoceniony, przenikliwy obserwator i geniusz architektury?
Jak ocenić człowieka chwalącego się swoją biegłością malarską (watykańska Sala
Regia, nieskomentowana w tej pracy, posiada „ (…) pełen chełpliwości napis,
stwierdzający, że w ciągu ośmiu miesięcy [Vasari, przyp. aut.] wykonał dzieło,
którego nie mogło zrealizować aż dwunastu malarzy w ciągu trzydziestu
dziewięciu lat51), a jednocześnie skrytykowanego przez Benvenuta Celliniego,
który „(…) wyraził obawę, iż <<jeśli Bóg pozwoli żyć dłużej temu aretyńczykowi,
47
Jak podaje Waźbiński, ibidem: „aretyńczyk nie został nawet zaproszony do ekipy wykonującej
dekoracje pogrzebowe zmarłego w 1574 roku Cosima I”.
48
J. Shearman, op. cit., s 215
49
Do wymienionych wcześniej źródeł należy dodać na pewno redakcję Żywotów... oprac. Przez R.
Bettariniego i P. Barocchi, Firenze 1967 oraz inne opracowania Paoli Barocchi, włoskiej badaczki
twórczości Vasariego
50
Por. Z. Waźbiński, op. cit., s. 37
51
Frey, II, s. 751 i n., cytowany w: Z. WaŜbiński, op. cit, s. 35
69
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
zasmaruje on swym pędzlem cały świat>>.”52 Odpowiedź na powyższe pytania nie
jest, i nie może być jednoznaczna, zarówno z powodu wielorakiej działalności
Vasariego, jak i skrótowego charakteru powyższego opracowania twórczości
XVI-wiecznego płodnego malarza, śmiałego architekta, scenografa, historyka,
poety, namiętnego kolekcjonera dzieł innych artystów...
Bibliografia
1.
Diane Bodart, Renesans i Manieryzm, Wydawnictwo Naukowe PWN,
Warszawa 2007
2.
Tibor Klaniczay, Renesans, manieryzm i barok, Warszawa 1986
3.
John Shearman, Manieryzm, Warszawa 1970
4.
Zygmunt Waźbiński, Vasari i nowoŜytna historiografia sztuki, Wrocław –
Warszawa – Kraków –
5.
Gdańsk, Zakład Narodowy Imienia Ossolińskich, Wydawnictwo Polskiej
Akademii Nauk, 1975
52
Za: Calamandrei, Sulle relazioni fra Georgio Vasari e Benvenuto Cellini, [w:] Studi Vasariani…, s.
214, cytowane u Waźbińskiego, ibidem
70
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Dorota Mentecka
Losy diaspory żydowskiej w Europie w XV-XVI wieku, ze
szczególnym uwzględnieniem Hiszpanii i Wenecji.
Nie jest rzeczą łatwą wyodrębnienie z ciągłości historii narodu pewnego
jej fragmentu. Tytuł niniejszej pracy, która początkowo miała obejmować wiek
XVI, domagał się rozszerzenia, ponieważ nie sposób opowiedzieć dzieje żyjących
w diasporze Żydów, nie cofając się do wieku nasilenia represji i narodzin
Inkwizycji hiszpańskiej. Zanim przejdę jednak do wypadków jakie miały miejsce
w XV stuleciu i charakterystyki ich konsekwencji w wieku następnym, spróbuję
krótko
zarysować
ogólne
podstawy
konfliktu
interesów
żydowskich
i
chrześcijańskich, które wpłynęły na taki los ludności oraz cywilizacji żydowskiej.
RODZĄCA SIĘ NIECHĘĆ
Nastroje antysemickie sięgają czasów przedchrześcijańskich. Aby nie cofać
się tak daleko, ograniczę się jednak do stosunków chrześcijańsko-żydowskich,
najważniejszych dla zrozumienia pozycji Żydów w Europie, aż do holokaustu.
Pierwszy istotny głos w tej sprawie to zdanie św. Pawła, który Żydów uznawał
zgodnie z Pismem za Naród Wybrany, odrzucając jednak starotestamentowe
nakazy obyczajowe, jak obrzezanie czy tabu żywieniowe. W II wieku Kościół
radykalizuje swoją postawę i eliminuje ze swego życia możliwe wpływy
judaistyczne, uznając oficjalnie Żydów za zabójców Boga. Pojawia się nowy
71
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
gatunek literacki Adversos Judaeos, czyli traktaty skierowane przeciwko Żydom.
Będą pisali je między innymi Orygenes i Jan Złotousty, ale także inni ojcowie
kościoła, teologowie i władcy. Św. Augustyn dostrzega problem w stosunkach
chrześcijańsko-żydowskich, polegający na tym, że Żydzi uznają Pismo, jednak nie
przyjęli Chrystusa. Paradoks Narodu Wybranego, który odrzucił swego Boga,
tłumaczy ślepotą. Poniżenie i nietolerancja, z jakimi borykają się Żydzi, to boska
kara, która ma być ostrzeżeniem dla chrześcijan. Augustyn zakazuje jednak
mordowania i nawracania ich siłą.
Sytuacja Żydów pogorszyła się znacznie między XI a XIII wiekiem. Gdy w
1096 roku została zorganizowana pierwsza krucjata, wrogość do „niewiernych”
była nie tylko nastrojem ludzi średniowiecza, ale oficjalnym programem
Kościoła, który tę nienawiść podsycał. Jedną z grup, w które uderzyli krzyżowcy
byli Żydzi - „mordercy Chrystusa”, uznani za najgorszych, gdyż znając Pismo,
kierowani złą wolą, nie przyjmowali jego prawdy. Obok religii, równie ważną
przyczyną szykan i prześladowań będzie dominująca rola Żydów w gospodarce i
zmiany koniunktury.
Stosunkowo szybko upowszechniły się „znaki hańby”. Dla przykładu, od
XII wieku w Hiszpanii była to niebieska tunika z bardzo szerokimi rękawami lub
żółty strój, a w Bagdadzie dwie żółte opaski (po jednej na szyi i głowie), jeden but
czarny, drugi czerwony i dzwoneczki przymocowane u pasa, ostrzegające gojów
przed nadchodzącym Żydem. Najczęściej stosowanym znakiem wyróżniającym
było nakrycie głowy lub żółty znak na ubraniu. Popularne były zabawy
studentów, którzy szykanowali swych Żydowskich kolegów. Ci mogli wykupić
się z tego dużymi kwotami pieniędzy. Generalne charakteryzowanie środowisk
uniwersyteckich jako antysemickich byłoby jednak dużym nadużyciem. Mimo
ograniczeń studiowała stosunkowo duża liczba Żydów, a ze względu na religijny
przykaz udzielania jałmużny i dobroczynności wobec współwyznawców, często
mieli lepszą sytuację materialną od swych kolegów. Na każdym uniwersytecie
wykładało też kilku profesorów wyznających judaizm. Żydów izolowano w
odrębnych
dzielnicach,
wprowadzano
zależnie
od
miejsca
ograniczenia
dotyczące posiadania i wykonywania możliwych zawodów oraz funkcji
72
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
społecznych, a XV wiek przyniesie jedną z licznych fal wygnań z miast oraz
regionów włoskich i niemieckich, a także z Półwyspu Iberyjskiego. Stopień
nietolerancji i szykan był różny, zależnie od miejsca i czasu, jednak niemal
wszędzie Żyd był „obcym” i jeśli prawo nie ograniczało jego swobód, to czyniła to
najczęściej niechęć określonej grupy społecznej.
Od XI wieku zaczęły się poważne oskarżenia pod adresem Żydów. Jedno z
pierwszych to oskarżenie o uprowadzenie później kanonizowanego Williama z
Norwich, młodego, chrześcijańskiego chłopca i powtórzenie na nim męki
Chrystusa. W 1243 roku niedaleko Berlina doszło do osądzenia grupy Żydów
podejrzanych o kradzież i zbezczeszczenie hostii. Posądzeń takich było wiele, a
dochodziły do nich kolejne, powtarzane nawet po holokauście (pogrom kielecki)
podejrzenia o mordowaniu przez Żydów dzieci chrześcijańskich, których krew
miała
być
niezbędna
do
wykonania
macy.
Oskarżenia
o
zbrodnie
i
świętokradztwa w praktyce życia społecznego pojawiały się równolegle do
dyskusji filozoficzno-teologicznych. W średniowieczu w sztuce niemieckiej
obserwujemy rozwój symboliki antysemickiej. Obok doskonale znanych
wizerunków triumfu Kościoła nad Synagogą, symbolami antysemickimi były
złoty cielec, sowa czy skorpion, ale przede wszystkim maciora, zwierzę nieczyste,
symbol heretyków i Żydów. Przedstawiano ich ssących jej sutki, czczących ją,
obejmujących, ujeżdżających, kopulujących z nią, zjadających jej ekskrementy. Z
czasem te przedstawienia przeniosły się do twórczości ludowej, która pogłębiła
ich obsceniczność. Paul Johnson upatruje w nich historycznych podstaw
odczłowieczenia Żyda w Niemczech.
W kronice bolońskiej z 1223, a potem w Kwiatach historii Rogera z
Wendover znajdujemy opis legendy o Żydzie Wiecznym Tułaczu, który uderzył
Chrystusa na drodze jego męki i za to został skazany na tułaczkę, która trwać
będzie aż do Powtórnego Przyjścia. Legenda ta ożywa w XVI wieku, kiedy
Wiecznym Tułaczem staje się Ahaszweroszem, stary, brodaty handlarz
wędrowny, zwiastujący nieszczęście.
PROBLEM KONWERTYTÓW. NARODZINY I FUNKCJONOWANIE
73
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
INKWIZYCJI HISZPAŃSKIEJ
Antysemityzm, istniejący od początków obecności Żydów w Europie, w XV
wieku był nie tylko zjawiskiem społecznym, ale stał się także prądem
filozoficznym. Jednym z najważniejszych ideologów antysemityzmu był Fra
Alfonso, a jego myśl w dużej mierze kierowana była pod adresem konwertytów.
Żydzi mieli możliwość przyjęcia chrztu, jednak tylko w teorii poprawiało to ich
pozycję społeczną. Problem conversos będzie głównym problemem m.in. w
Hiszpanii XV wieku. Konwertytów posądzano o niejawne praktykowanie
judaizmu mimo chrztu. Niekiedy Żydzi zmuszeni sytuacją do przyjęcia nowej
wiary, faktycznie przestrzegali dawnych obrządków. Dotyczyło to także tych,
którzy
nie
zostali
dostatecznie
poinstruowani
w
kwestii
praktyk
chrześcijańskich, np. niewyedukowanych młodych dziewcząt. Nie brakowało
jednak nieprawdziwych oskarżeń wynikających z pomyłki lub świadomie
fałszywych zeznań. Alfonso postulował fizyczne oddzielenie konwertytów od
chrześcijan, a przyłapanych na kryptojudaizmie należało według niego karać jak
heretyków.
Problem żydowski w Hiszpanii widać już w czasach rządów wizygockich,
kolejni królowie od przyjęcia przez Reccareda w 587 roku chrześcijaństwa, aż po
rok 711 wydają kolejne ustawy ograniczające wolność ludności żydowskiej. Na
początku VII wieku Sisebud wydaje niewykonalny rozkaz ochrzczenia wszystkich
Żydów w Boże Narodzenie, a w 694 roku zostają oni uznani za niewolników.
Sytuacja pogorszy się za sprawą podejrzeń, jakoby to oni wydali Hiszpanię w ręce
muzułmanów. Niektórzy historycy traktują to jako legendę, inni wskazują na
faktyczne powiązania Żydów z muzułmanami, które mogły doprowadzić do
zajęcia Hiszpanii. Pod rządami muzułmańskimi wyznawcy judaizmu, podobnie
jak chrześcijanie, otrzymują prawa, gwarantowane Paktem Omara, swobody
kultu religijnego, autonomii w decydowaniu o kwestiach religijnych, dbania o
miejsca kultu. Przymus płacenia pogłównego skłania jednak wielu niemuzułmanów do przechodzenia na islam. Zarówno pod rządami arabskimi, jak i
w odzyskiwanych przez rekonkwistę rejonach obowiązywały zaostrzenia
74
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
dotyczące kontaktów seksualnych z innowiercami. Chrześcijance za współżycie z
muzułmaninem lub Żydem groził stos, a w razie ciąży ekskomunika i chłosta,
mężczyzn karano lżej. Muzułmanie karali tylko swoje kobiety. Także w prawie
żydowskim przewidziane były kary za kontakty seksualne z gojami. Jednak Żydzi
nie traktowali tych przepisów ostatecznie, szczególnie w Turcji, gdzie (m.in. w
celach seksualnych) posiadali chrześcijańskie niewolnice. Według Fernanda
Braudela wyróżniające Żydów stroje i oznaczenia miały za zadanie utrudnić im
uwodzenie kobiet chrześcijańskich, „co leżało w ich zwyczajach”1.
„Długi wiek XIV” to kryzys gospodarczy, czarna śmierć, ochłodzenie
klimatu, wojny, a także rozruchy żydowskie w Hiszpanii. Oczywiście w obliczu
dżumy nie brakowało głosów o rozsiewaniu jej przez Żydów. Do tego czasu
konwertyci hiszpańscy dość łatwo asymilowali się ze społeczeństwem, pełnili
ważne funkcje. W 1449 roku ludność Toledo wznieca powstanie przeciw wysokim
podatkom, a fala niezadowolenia skierowuje agresje na dzielnicę conversos i
prowadzi do powstania ustawy ludowej o czystości krwi. Ustawa upada wraz z
powstaniem, ale problem żydowskości konwertytów pozostaje.
W 1469 roku Izabela poślubia Ferdynanda Aragońskiego i stara się o
zdobycie korony kastylijskiej. Jest przekonana o związkach swoich politycznych
przeciwników z konwertytami. Czy więc z religijnego zapału królowej, czy za
sprawą politycznych utarczek marrani (nowi chrześcijanie) zostają usunięci z
urzędów, a władcy rozpoczynają starania o ustanowienie państwowej Inkwizycji.
Kolejny incydent ma miejsce w Kordobie w 1473 roku, gdzie istniało Bractwo
Dobroczynne, składające się ze starych chrześcijan. W czasie ich zwyczajowej
procesji, została oblana z okna figura Matki Boskiej. Odwet wzięto na
konwertytach, wielu z nich zabito, raniono, innych wygnano, wprowadzono też
zakaz pełnienia przez nich funkcji publicznych. Od 1465 roku działania
kastylijskiej Inkwizycji regularnie kierowane są przeciw marranom.
Wcześniej oczywiście funkcjonuje w Hiszpanii Inkwizycja papieska, ale w
1480 roku władcy hiszpańscy realizują postanowienia bulli Sykstusa IV i
1
F. Braudel: Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Warszawa 2004, s. 159
75
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
powołują do życia Inkwizycję państwową, początkowo tylko dla Sewilli. Pierwszy
skład stanowili zakonnicy dominikańscy Juan de San Martín i Miguel de Morillo
oraz świecki asesor dr Juan Ruiz de Medína. Wydają oni list do szlachty
aragońskiej wzywając ją do współpracy w wykrywaniu judaizantów, natomiast
konwertyci masowo opuszczają Sewillę. Mianowani zostają kolejni inkwizytorzy,
a Kastylia i Aragonia pokrywają się siecią trybunałów. Wąskie i selektywne
działanie hiszpańskiej Inkwizycji skierowane przeciw niejawnym wyznawcom
judaizmu, a nieskłonne do tropienia prawdziwej herezji w łonie Kościoła, budzi
sprzeciw papieża, który chce mieć możliwość rozpatrywania apelacji i
rozgrzeszania skazańców. Rodzi to konflikty Inkwizycji papieskiej z państwową,
jednak papież, przyciskany przez Izabelę, nie przestaje wydawać nowych
mianowań.
Najsłynniejszym
Inkwizytorem
tego
czasu
jest
Tomás
de
Torquemada, spowiednik królowej. Zaś Pedro Arbués de Epila, Inkwizytor
Saragossy zabity w czasie modlitwy staje się pierwszym męczennikiem nowej
Inkwizycji. Inkwizytorzy tego czasu to raczej biurokraci i urzędnicy niż namiętni
tyrani, jakich znamy z literatury i kina. Ich zadaniem nie jest pojednanie dusz z
Kościołem, ale przeprowadzenie długiego i żmudnego procesu, rzetelnego
śledztwa, przy założeniu o istnieniu szerokiej siatki uwikłanych w grzech
konwertytów (grzesznik miał nie tylko wyjawić swoje winy, ale także zdradzić
grzechy innych). Izabela i Ferdynand byli oskarżani o czerpanie korzyści z
konfiskat majątków skazanych i właśnie godzenie w bogatych konwertytów było
najczęstszym zarzutem pod adresem państwowych trybunałów. Majątek był
przejmowany już w momencie postawienia oskarżenia, co często prowadziło do
nadużyć.
Od roku 1483, gdy zapłonął pierwszy stos, do 1500 na stosach Sewilli
spłonęło od 700 do 2000 osób, a w ciągu niecałych dwóch wieków ok. 13 000
konwertytów za sekretne praktykowanie judaizmu. Do końca istnienia
Inkwizycji (koniec XVIII w.) spłonęło 32 000 różnych ofiar, 17 659 spalono
symbolicznie, a 291 000 poniosło inne kary2.
2
Dane liczbowe pochodzą z: P. Johnson: Historia Żydów, Kraków 2004
76
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Średniowieczne Sądy Boże (ognia, wody i miecza) zastąpiła procedura
sądowa i analiza dowodów. Prokurator przedstawiał zarzuty i świadków
oskarżenia. Na żadnym etapie nie dochodziło do konfrontacji oskarżonego ze
świadkami. Losy oskarżonego były nieznane, w czasie aresztu nie miał żadnych
kontaktów ze światem zewnętrznym, a rodziny nie informowano, co się z nim
dzieje. Nazwiska świadków były ukrywane, aby zapobiec rodowym krwawym
zemstom. Inkwizycję często wykorzystywano przeciw swoi wrogom, nawet w
najbliższej rodzinie (Johnson wspomina postaci zapalonych zakonników,
próbujących płomieniami zbawić swe matki, nieudolne konwertytki). Proces
polegał na przesłuchaniach świadków, z których każdy odpowiadał na 40-50
pytań według identycznego formularza, bez względu na swój udział i znaczenie
w sprawie. Oskarżonemu przysługiwał obrońca z urzędu, ale ten rzadko
podejmował się szczerej obrony, by nie stracić swej zawodowej pozycji.
Oskarżyciel teoretycznie miał obowiązek wykreślić z zeznań oświadczenia tych
osób, które oskarżony wskazał jako swych śmiertelnych wrogów. Werdykt
przekazywano grupie duchownych asesorów. Po czym następowało auto da fé
(akt wiary), publiczny ceremoniał, poniżająca i okrutna pokuta. Skazanego
odziewano w ośmieszającą żółtą mitrę i jaskrawą szatę, którą potem wieszano w
jego parafii na znak hańby. Szaty w płomienie znaczyły tych, którzy trafiali na
stos i byli paleni żywcem, chyba, że przed śmiercią wyznali skruchę, wtedy przed
spaleniem duszono ich. Bardzo często oskarżenia były oparte na pozorach
rytuałów żydowskich – czasem wystarczyło kupić mięso u koszernego rzezaka,
odmówić spożycia wieprzowiny lub nieostrożnie zapalić świece w piątkowy
wieczór, lecz najczęściej znalazł się jakiś życzliwy i pobożny sąsiad, który doniósł
o fakcie do trybunału. Zdarzały się także skazania pośmiertne, karane podobnie
– przez spalenie ekshumowanych szczątek, symbolizujące piekielne męki oraz
symboliczne spalenia nieobecnych. Innymi karami były: więzienie, grzywna,
haniebny strój z żółtymi krzyżami, zakaz wykonywania zawodu, noszenia broni,
otrzymywania pieniędzy, podróżowania konno i powozem, itd. Kary te
przenosiły się na dzieci – córki na jedno pokolenie, synowie na dwa. Nakładano
też obowiązki wobec trybunału, w postaci konieczności informowanie o
77
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
podejrzanych odszczepieńcach. Kara więzienia, coraz powszechniej stosowana,
okazał się początkowo nieco kłopotliwa, gdyż do tego czasu nie było więzień.
Lochy były przeznaczone dla bogatych jeńców, a nie dla przestępców. Rozpoczęto
więc adaptować w tym celu zamki i twierdze, gdyż ofiar Inkwizycji skazanych na
dożywotnie więzienie przybywało. W 1560 roku powstaje pierwsze hiszpańskie
więzienie w Toledo, wybudowane z tym przeznaczeniem.
W 1490 roku ma miejsce głośny proces konwertytów i Żydów oskarżonych
o zamordowanie chłopca, nazwanego Świętym Dziecięciem z La Guardia, sprawa
niezwykle podobna do średniowiecznego przypadku Williama z Norwich,
dotyczyła brutalnego powtórzenia i ośmieszenia męki Chrystusa. Rozgłos
procesu wzmagał społeczne niepokoje, w efekcie czego zrodził się pomysł
ostatecznego odseparowania Żydów od środowisk konwertyckich, na które mają
zły wpływ, co rzekomo potwierdzał fakt ich współudziału w zbrodni i liczni
judaizanci wśród nawróconych. Sposobem na uleczenie społeczeństwa okazało
się być wygnanie mozaitów z Hiszpanii. Decyzję podjęto tuż po zdobyciu
Grenady. 31 marca 1492 Izabela i Ferdynand wydają edykty o wygnaniu każdego
Żyda, który nie podda się natychmiastowej konwersji. Z około 200 000 Żydów
duża część wybrała chrzest, a inni udali się do Portugalii, skąd zostali wygnani
cztery lata później, do suwerennego (do 1511 roku) królestwa Nawarry oraz do
Afryki północnej i na Wschód. Pod rządami otomańskimi rodzi się diaspora
sefardyjska (od Sefard hebr. nazwy postrzeganej jako Hiszpania), posługująca się
judeo-romańskim dialektem ladino. Żydzi do Turcji przynieśli z Hiszpanii sztukę
drukarską, zapoznali Turków z metodami handlu i pośrednictwa oraz nauczyli
wielu rzemiosł, szczególnie związanych ze sztuką wojenną. Razem z przepływem
Żydów wędrują idee i wynalazki odrodzeniowej Europy, rozmaite „sztuki” i
umiejętności. Wędrówki żydowskie wieków XV i XVI sprawiły, że Żydzi stali się
biegłymi tłumaczami znającymi po wiele języków.
Nagły odpływ Żydów powoduje poważne zaburzenia społeczne i
gospodarcze na Półwyspie Iberyjskim. Prędko więc Ferdynand pozwala na
powrót tym, którzy ochrzcili się poza granicami Hiszpanii. Nowy edykt daje im
nawet możliwość odkupienia majątków, które odsprzedali wyjeżdżając i to
78
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
zaledwie po kosztach inwestycji. W niedługim czasie Inkwizycja zapomina
jednak o obietnicach władcy i zaczyna znów prześladować marranów, choć
korona staje jej na drodze, robiąc doskonały interes na sprzedaży certyfikatów
tym, którzy chcą wykreślić ze swej biografii konflikty ze Świętym Oficjum.
Ferdynand obdarza bardziej zamożnych marranów przywilejami, dzięki którym
stają się nietykalni dla Inkwizycji, a przecież z przepadku ich majątków
utrzymują się trybunały.
W XVI wieku Inkwizycja w Hiszpanii rozproszy swą uwagę na morysków i
na herezję reformatorską. Stanie się także rodzajem policji obyczajowej,
ścigającej za poglądy i postawy, prześladującej rozmaitych odmieńców –
czarownice, judaizantów, kryptomuzułmanów, Cyganów, homoseksualistów,
księży molestujących seksualnie swoich petentów i petentki oraz wielu innych.
Koniec XVI wieku ma przynieść niejakie wytchnienie konwertytom i Żydom,
którzy okażą się niezwykle przydatni jako swego rodzaju monopoliści finansowi.
Z ich usług bankierskich będą korzystały dwory europejskie.
GETTO WENECKIE
Salomona ibn Verga, wygnaniec z Hiszpanii i Portugalii, który dotarł do
Włoch, napisał na początku XVI wieku Szewret Jehuda (Bicz Judy), w którym
zastanawia się, dlaczego ludzie nienawidzą jego współbraci. Opis prześladowań i
wnioski, jakie wysuwa Salomon to pierwszy spisany przejaw rodzącej się
samoświadomości Żydów. Uważał on, że ucisk Żydów jest w dużej mierze ich
własną winą, gdyż przez bycie biernymi z powodu zbytniej ufności pokładanej w
Bogu, lekceważą oni nauki polityczne i wojenne. Utrzymywał, że uprzedzenia
pochodzą od „ciemnej biedoty”, a wiedza, rozsądek i dialog nie prowadzą do
nienawiści. Żydzi według niego są aroganccy i chcą rządzić. Ich widoczny brak
pokory budzi nienawiść pospólstwa, masy zazdroszczą im postawy panów. Żydzi
powinni zatem zachowywać się skromniej, sami głosić tolerancję religijną i
wyrozumiałość. Simha Luzzatto, rabin wenecki z w XVII wieku postrzegał
bierność Narodu Wybranego, jako przejaw wiary w istnienie wyższej przyczyny
79
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ucisku. Uzasadnienia poszukiwano często także w Księdze Estery, której
bohaterka ukrywała swe pochodzenie, by pomóc swym współbraciom
niezdolnym do stawienia oporu w rozproszeniu, gdy jej mąż, Haman postanowił
ich wybić.
W XIII wieku Wenecja umieszcza Żydów na wyspie Sinalunga, potem w
Maestro. I tu istniał obowiązek odznaczania się, początkowo żółte koło na stroju,
potem żółty kapelusz, ostatecznie czerwone nakrycie głowy. Żydzi w Wenecji
posiadali Condotte – kartę praw, nie posiadali jednak praw obywateli weneckich.
W 1511 ma miejsce agitacja na rzecz wypędzenia Żydów z Wenecji. W latach 15151516 zapada decyzja o zamknięciu gminy żydowskiej w wydzielonej i otoczonej
murem części miasta, ghetto nuovo. Okna wychodzące na otaczające getto kanały
zostają zamurowane, bram pilnują chrześcijańscy strażnicy, a po sąsiednich
kanałach pływają łodzie patrolowe. Strażników opłaca gmina żydowska, jest też
zobowiązana do płacenia dzierżawy za teren getta. Taka izolacja nie jest nowym
pomysłem, wydzielone dzielnice dla Żydów istniały w miastach islamskich, jak
również w średniowiecznej Europie. Żydzi weneccy w ciągu dnia mogli
prowadzić interesy, lecz na noc byli zamykani. Chodziło o to, by uniemożliwić im
nadmierne kontakty z nie-Żydami, a zarazem nie rezygnować z korzyści,
czerpanych z ich obecności, jak podatki, rozwój handlu itd. Ludność ghetto nuovo
stanowili Żydzi włoscy pochodzenia niemieckiego (Natione Tedesca). W 1541
utworzono podobną dzielnicę w ghetto vecchio dla przybyszów z Lewantu, a w
1633 ghetto novissimo dla tych z Zachodu. Z trzech wspomnianych grup, tylko
Żydzi niemieccy mogli uprawić lichwę i tylko oni mówili po włosku. Początkowo
byli oni niezamożni, zajmowali się handlem starzyzną i pożyczkami pod zastaw.
Getto weneckie stało się ośrodkiem kultury żydowskiej, w pewnym sensie
chroniącym wspólnotę przed asymilacją i zeświecczeniem3. To tam powstał jeden
z najważniejszych tekstów halachicznych stworzony na bazie samoobserwacji i
kontroli, umożliwionej w warunkach izolacji i skupienia ludności w getcie,
Szulchan aruch (Nakryty stół), którego autorem był Sefardyjczyk Józef Caro
3
P. Johnson: op. cit., s. 238
80
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
(suplementem dla Aszkenazyjczyków opatrzył go polski rabin, Mojżesz Isserles).
Jeszcze przed rokiem 1520 powstaje drukarnia hebrajska w Wenecji, założona
przez chrześcijanina Daniela Bomberga. W XVII w. powstanie w getcie akademia
muzyczna. Żydzi weneccy preferowali język włoski, dlatego dzieła naukowe, jak i
dramaty wydawali po włosku. Modne też było kształcenie się w Padwie i
światowa postawa, które to zachowania były krytykowane przez rabinów.
Żydowscy kupcy byli
najczęstszymi
ofiarami
korsarzy i
piratów
śródziemnomorskich, zarówno muzułmańskich, jak i chrześcijańskich. Ich
towary były luksusowe, ładunki potężne, a i za samego kupca korsarz mógł
liczyć na sowity okup. Podobnie podróżni żydowskiego pochodzenia byli nieraz
sprzedawani przez załogę statku, którym płynęli. Żydzi płacili więc specjalne
składki na organizację zajmującą się wykupem jeńców, był to rodzaj
ubezpieczalni. Posiadali też swojego obserwatora na Malcie, jako że często stawali
się łupem Kawalerów Maltańskich. Obserwator był agentem pośredniczącym w
transakcji wykupu. Za niewolnika żydowskiego żądano niebotycznych sum
wykupu. żydowskie prawa dotyczące pomocy braciom w wierze scalały naród
żydowski i w tym wypadku. Gminy działały niezwykle sprawnie w sprawie
wykupów swoich obywateli.
REFORMACJA I KONTRREFORMACJA WOBEC ŻYDÓW. ŻYDOWSKI
WKŁAD W PODŁOŻE KAPITALIZMU
Wydawać by się mogło, że reformacja, burząc monolityczne oblicze
Europy, pomogła nieco Żydom. Na pewno odwróciła od nich uwagę zagorzałych
władców katolickich i trybunałów inkwizycyjnych. Spowodowała też wzrost
zainteresowania
Starym
Testamentem.
Chrześcijańscy
hebraiści
w
rzeczywistości byli jednak wrogami judaizmu, poczynając od Pico della Mirandoli
w XV wieku, przez takie postacie, jak Sebastian Munster czy Filip Melanchton w
wieku XVI. Także Erazm z Rotterdamu był antysemitą, a uczonych Żydów
uznawał za ludzi niezmiernie niebezpiecznych, za plagę szkodliwą i skrajnie
przeciwną naukom Chrystusa. Tak oto pisał do Inkwizytora Kolonii: „ Któż
81
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
spośród nas nie nienawidzi tej rasy? Jeśli chrześcijaństwo polega na nienawiści
do Żydów, to my wszyscy jesteśmy chrześcijanami w nadmiarze.”4
Luter, interpretując Biblię, korzystał z pomocy żydowskich uczonych.
Zauważał jednak, że nie ma powodu, by Żydzi odrzucali Chrystusa. Z czasem
zwrócił się przeciw Żydom, pisząc w 1543 roku O Żydach i ich kłamstwach. Traktat
ten Paul Johnson uważa za krok ku holokaustowi5. Luter postulował spalenie
synagog i zakopanie wszelkich resztek, które to przetrwają. Chciał zakazania
nauczania rabinicznego, zburzenia domów i umieszczenia ich mieszkańców w
stajniach. Uważał za konieczne pozbawienie ich majątków i usunięcie z rynków
oraz odesłanie do pracy przymusowej. Postulaty te wydają się rzeczywiście
dziwnie znajome z perspektywy XX wieku. Lichwiarzy uważał natomiast za
złodziei i morderców. W latach trzydziestych i czterdziestych Żydzi zostają
przepędzeni z wielu miast niemieckich. W 1572 dochodzi do splądrowania
synagogi w Berlinie, a rok później pada nakaz wydalenia Żydów z całego kraju.
Cesarz Karol V, będąc królem Hiszpanii był nieprzyjazny Żydom, ale jako cesarz
uznał, że na sejmach w miastach niemieckich mogą być pożytecznymi
sprzymierzeńcami. Po raz kolejny wygrało więc pragmatyczne podejście
polityczne. Josel z Rosheim, rabin alzacki nazwał Lutra zbójem, a Karola „stróżem
Pana”6. Żydzi chętnie wspomagali wojska cesarskie pokaźnymi sumkami i
modlitwą. Próbowali też nawrócić Karola.
Żydzi
niemieccy
ruszyli
m.in.
do
Włoch,
zachęcani
papieskimi
gwarancjami. Paweł III, a potem Juliusz III chronili marranów przed Inkwizycją i
zachęcali Żydów do osiedlania się pod swoją jurysdykcją. W 1555 roku Wielki
Inkwizytor Caraffa – „bicz na Żydów” – został papieżem, przyjmując imię Pawła
IV i zgodnie z przewidywaniami, zmienił politykę Państwa Kościelnego wobec
Żydów. Bullą Cum nimis absurdam osiedlił Żydów na lewym brzegu Tybru i
otoczył murem. Podobne getta powstały tym samym we wszystkich miastach
papieskich. Od 1562 roku słowo ghetto staje się terminem powszechnie
4
Ibidem, s. 243.
Ibidem, s. 244.
6
Ibidem, s. 245
5
82
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
używanym w ustawach antyżydowskich. Płoną coraz liczniejsze stosy książek i
ludzi, zarówno związanych z reformą, jak i z judaizmem. Kolejno, Pius V bullą
Hebraeorum Genas likwiduje gminy żydowskie. Ostatecznie jedynym miastem
włoskim bez getta pozostało Livorno.
Kontrreformacja zmieniła też nastawienie monarchów europejskich.
Represje skupiały się nadal na marranach. Nowym zjawiskiem, w obliczu
wygnań i przepływu ludności żydowskiej przez Europę stała się podejrzliwość i
niechęć wobec imigrantów. Dawno osiedleni Żydzi mniej przerażali, dlatego to
nowoprzybyli powodowali zwiększanie represji. Przepływ ludzi łączy się
nieuchronnie
z
przepływem
idei,
a
to
postrzegano
jako
szczególnie
niebezpieczne w czasach rodzenia się rozmaitych herezji. Z drugiej jednak
strony, Żydzi byli pożądani, władze kochały żydowskie bogactwo i możliwości
czerpania z nich korzyści.
Obecność Żydów, zajmujących się – z powodu ciągłej ruchliwości –
mobilnymi profesjami, jak kupiectwo, bankowość, prawo, wpływała pozytywnie
na rozwój handlu i innowacyjność w ekonomii. To Żydzi bez wątpienia byli
pionierami kapitalizmu, a nie, jak chciał Weber, protestanci. Mobilność, izolacja,
niekiedy zakaz posiadania ziemi, prawne ograniczenia dostępu do pewnych zajęć
skłaniały Żydów do zajmowania się finansami. Ułatwiał im to brak
emocjonalnych więzi z resztą społeczeństwa oraz przepisy religijne regulujące
sposoby przeprowadzania transakcji z Żydami, ale nieograniczające spraw, gdy
chodzi o gojów. Pozwalało to na wprowadzanie swobodnych rozwiązań z zakresu
finansów i handlu. To Żydzi uporządkowali też kwestię pieniądza i ustalenia jego
wartości symbolicznej. W Europie istniała niechęć do uznawania wartości
pieniądza za względną i traktowania go jako jednego z towarów czy dóbr. Nie
zważano na zmianę jego wartości w czasie i przestrzeni. Obrót pieniędzmi jako
takimi był uważany za pasożytniczy – pieniądz wszak nie pracuje, jak więc może
zarabiać? Chrześcijańska postawa wobec pieniądza zabraniała lichwy, nie mogła
jednak
wyeliminować
ludzkich
potrzeb
materialnych,
toteż
Żydzi,
nieograniczeni boskim prawem, czerpali korzyści z obrotu pieniądzem wśród
nie-Żydów. Pożyczki między Żydami były zgodne z prawem religijny, jednak
83
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Jahwe nie zakazał pożyczać na wyższy procent gojom (do dziś wiele banków w
Izraelu przestrzega tego rozróżnienia). Już ok. 1500 roku Żydzi uznali, że pieniądz
jest towarem, a wymiana sięga czasów biblijnych, pozbawili tym samym pieniądz
jego magicznych i etycznych obciążeń. Dyskusje nad wartością pieniądza podjęli
oczywiście uczeni, i tak Rabbi Abraham Forissol z Awinionu stwierdził, że
osiąganie dochodu z tytułu posiadania kapitału pieniężnego nie jest bardziej
hańbiące niż zarabianie z tytułu posiadania innych dóbr. Natomiast Izaak
Abrabanel w komentarzach do Księgi Mojżesza popiera zysk i procent od
pożyczki. Z samej Tory wynika związek między moralnością i pobożnością a
bogactwem, Bóg bowiem wynagradza życie w religii pomyślnością i dobrobytem.
Izrael ma być bogaty, aby innym pożyczać, ale sam się nie zapoŜyczać7.
Koniec
XVI
wieku
przynosi
osłabienie
idei
antysemickich
i
kontrreformacyjnych, wzrasta autorytet państw, a słabną wpływy Kościoła. W
nauce, filozofii, prawie i literaturze pojawia się coraz więcej zwolenników
świeckiej orientacji politycznej. Docenia się zalety dobrze wykształconych
Żydów oraz ich udział w handlu i możliwości „wspomagania” finansami
możnych katolickich. Zdarzały się wszakże prawdziwe kariery żydowskie w
XVI wieku i to nie tylko te finansowe. Żydem był Abraham Colorni, konstruktor
na dworze Ferrary, twórca licznych machin wojennych, oblężniczych, składanej
łodzi, architekt fortów, prawdziwy „artysta wojny”, autor pierwszego karabinu
10-strzałowego, wybitny matematyk, chiromanta, który wymyślił sposób
pomiaru
odległości
przy
pomocy
luster,
potrafił
łamać
najbardziej
skomplikowane szyfry i do perfekcji opanował sztukę uwalniania się z więzów.
Został zaproszony na dwór cesarza-czarodzieja Rudolfa II, gdzie inny Żyd, rabin,
kabalista i alchemik Liw ben Becalel, według legendy, stworzył Golema. Rudolf II
nadał Żydom prawa, ale powoli i inni władcy zatrudniali Żydów, zaczęli
fundować osady i pozwalać na działanie szkołom i drukarniom żydowskim.
Prześladowania Żydów spowodują w wiekach następnych narodziny
ruchów mesjanistycznych, ujawnianie się fałszywych proroków zwiastujących
7
Ibidem, s. 250
84
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przyjście Zbawiciela, ale także bardziej praktyczne postawy, jak ta księcia Naxos,
czyli Juana Mingueza, marrana, który w Stambule powrócił do judaizmu i stał się
wszechmocnym władcą. Marzył, aby zostać królem Żydów i planował stworzyć
państwo w Ziemi Świętej, odbudował nawet ruiny Tyberiady. XVI i XVII wiek to
powolna droga do rozłamu w twardym rdzeniu judaizmu, który przez wieki
pozwalał trwać narodowi żydowskiemu w rozproszeniu.
Bibliografia
1.
Bałaban,
Majer,
Historia
i
literatura
żydowska
za
szczególnym
uwzględnieniem historii Żydów w Polsce., Lwów 1925 (reprint: Warszawa
1982).
2.
Braudel, Fernand, Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa
II,
3.
Warszawa 2004.
4.
Cohn–Sherbock, Lawinia, Historia cywilizacji żydowskiej, Warszawa 1999.
5.
Edwards, John, Inkwizycja hiszpańska, Warszawa 2002.
6.
Johnson, Paul, Historia Żydów, Kraków 2004.
85
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Dorota Mentecka
„Drugi obieg” wojenny XVI wieku
Istotnym rysem kultury XVI wieku jest problem rozbójnictwa. Oczywiście
bandytyzm i przestępczość, awanturnictwo i włóczęgostwo są zjawiskami o
długiej tradycji i nigdy nie przestały tworzyć ważnego aspektu życia
społeczeństw. Dlaczego więc tak szczególne znaczenie przypisuje tym zjawiskom
Fernand
Braudel1
właśnie
w
XVI
wieku
i
właśnie
dla
kultury
śródziemnomorskiej?
XVI wiek to wiek wojen, regresji gospodarczej, przeludnienia i ubożenia
ludności obszaru śródziemnomorskiego. Duża część szlachty w tych warunkach
traci swoje majątki a z nimi osobiste przywileje, zaś ta, która pozostaje bogata nie
jest szczególnie czuła na losy ludności popadającej w nędzę. Nędza zaczyna
ogarniać coraz większe masy i sytuacja taka będzie pogarszać się jeszcze w wieku
następnym. Nie istnieją w tym czasie żadne sensowne i przynoszące długotrwałe
efekty rozwiązania z zakresu polityki socjalnej. Bieda musi więc wpisać się w
krajobraz kultury XVI wieku. Wzrost nędzy, problem głodu i bezdomności
wywołują spore napięcia społeczne, nie prowadzą jednak do rewolucji. Braudel
zastanawia się, ile z licznych rewolt, buntów i rzezi XVI-wiecznych mogło mieć
swoje podstawy w niezadowoleniu wynikającym z tragicznych warunków
życiowych. Czy te okrutne zrywy, przestępstwa, akty przemocy to wypadki,
pojedyncze zdarzenia czy rzeczywisty rys historii społecznej XVI wieku? Czy w
tej anarchii, nieporządku można szukać jakiejś spójności? Czy wiek, który w
opisach jawi się często jako wiek krwi i okrucieństwa jest pasmem zbrodni czy
też okresem szczególnej wojny społecznej?
1
F. Braudel: Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II, Warszawa 2004, Tom II, s.
84-104
86
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Włóczęgostwo, czyli skąd biorą się rozbójnicy
Nędza
zmusza
rzesze
ludzi
do
włóczęgostwa,
które
staje
się
wyróżniającym, lecz uciążliwym dla świata sposobem życia. Całe tabuny
wygnańców i potępieńców, uciekinierów i upośledzonych przez warunki
ekonomiczne wędrują szesnastowiecznymi drogami. Podwórca Cudów znajdują
się w każdym większym mieście. To tam można znaleźć usłużne dziewczęta,
które oskubią nieuważnego klienta, niemniej usłużne wdowy pozostawione swej
biedzie, graczy o skłonnościach szulerskich, prawdziwe i udające kaleki, ofiary
losu, błaznów i „głupków”, łotrzyków różnej maści, kolorowych Cyganów…
Miasta, co pewien czas, najczęściej po jakiejś głośnej zbrodni lub szczególnym
nasileniu ekscesów, przypominały sobie o tych wylęgarniach zła w swoim łonie i
w trosce o porządek, moralność i higienę usuwały żebraków, nierobów i resztę
podejrzanego „elementu” społecznego, przerzucając swój problem do innych
miast oraz na trakty. Łatwo domyśleć się, że jeśli było to praktyką powszechną,
to do oczyszczonego miasta zaraz przybywali wygnańcy z innego i cała „zabawa”
zaczynała się od początku.
Nie zapominajmy, że ważną rolę wśród włóczęgów i awanturników
odgrywali studenci. Już XV wiek częstuje nas postacią najsłynniejszego z żakówkryminalistów, barwnym François Villonem. Również Braudel, choć rozważa w
tym wypadku szczególnie sytuację Hiszpanii i Italii, wspomina o studentach,
którzy zapomnieli drogi na swe uniwersytety i przyłączyli się do band
awanturników. Włóczędzy tworzyli bractwa czy nawet państwa ze swoimi
strukturami. Kogo oprócz studentów spotkalibyśmy na XVI-wiecznej drodze
(choć takie spotkanie to iście nierozsądny pomysł)? Otóż tacy wędrowcy
rekrutowali się między innymi spośród żołdactwa – byli to najczęściej
bezrobotni w danej chwili weterani poszukujący przygód, ciągnący za sobą
uległą dziewkę. Nie brakowało też młodych chłopców, gotowych chwycić się
każdego
zajęcia,
osieroconych
dzieciaków,
wyrzuconych
z
domów
czy
uchodzących przed głodem. Kolejną kategorię stanowili złodzieje i przestępcy z
piętnem tak widocznym, że na zawsze byli skazani na to „życie na marginesie”,
87
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
bandyci, dłużnicy uciekający przed wierzycielami, uwodziciele uciekający przed
mścicielami czci dziewiczej lub mężowie uciekający przed gderliwymi żonami.
Dużo też było zubożałych szlachciców hiszpańskich dążących do Sewilli, by
zaciągnąć się na statek do Nowego Świata i tam próbować odbudować majątek i
chwałę nazwiska. Na końcu zaś należy wymienić księży i mnichów, którym życie
w regule znudziło się lub sprawiało za dużo trudności oraz samozwańczych
duchownych. Obok Ameryki, mającej dawać nowe szanse tym, którzy w Starym
Świecie już żadnych szans nie mieli, marzeniem wędrowców i łazików, którzy
obrali za cel miasta portowe Hiszpanii były Indie, nazywane „kościołem
zbuntowanych, listem żelaznym zabójców”2, ale także posiadłości hiszpańskie w
Afryce.
Hiszpania podejmowała pojedyncze akcje ścigania włóczęgów. Najczęściej
kończyły się one na wydaniu odpowiednich rozporządzeń. Trudno było realnie
szukać podejrzanych typów, na przykład wśród grup pielgrzymów, czego
dotyczyły państwowe pisma. Podejmowano też działania wobec niepracujących,
wypędzając ich, jeśli w określonym czasie nie znaleźli zatrudnienia. Najczęściej
państwo występowało przeciw brivons i vagamundos, których jedynym życiowym
zajęciem była gra. Grę karano na równi z żebractwem i uważano, że kto gra, nie
robi nic. Braudel przywołuje obrazek Palermo z 1590 roku, gdzie „grano nie tylko
w karty, zakładano się w Palermo o cenę zboża, o płeć mającego się urodzić
dziecka i, podobnie jak wszędzie, o liczbę kardynałów, których ustanowi Ojciec
Święty”3. Nie mogąc okiełznać hazardu i nieróbstwa, władze Palermo najęły
dwóch nieprzekupnych kontrolerów, mających oczyścić miasto z zepsucia.
Natomiast ukazem z 1586 roku wygnano złodziei, graczy i oprychów z Walencji, i
w ten sposób podróżowanie między miastami stało się niemożliwe, a na pewno
niezwykle niebezpieczne. W 1581 roku w Sewilli, tym porcie marzeń, wyłapano
włóczęgów i wsadzono ich na statki płynące do Ameryki, gdzie mieli stać się
pożyteczną siłą roboczą. Niestety, jak mówi przysłowie: „z niewolnika nie zrobisz
pracownika”… Statki poszły na dno.
2
3
M. Cervantes, El celoso Extrameño, w: F. Braudel, op. cit., s. 90
F. Braudel: op. cit., s. 92.
88
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Pozbycie się biedaków oznaczało obciążenie nimi kogoś innego. Każde
miasto wydawało rozporządzenie, robiło obławę, wydalało niechcianych, dzięki
czemu nastawał chwilowy spokój, po czym pojawiali się ci sami lub nowi,
narastały zbrodnie i powracał chaos. Takim błędnym kołem toczyła się walka
miast ze społecznym marginesem, który nie był znowu taki wąski w XVIwiecznej Europie. W XVII wieku bieda przestanie być problemem polityki miast,
ale zaleje całą Europę, prawdziwe masy dosięgnie nędza, która doprowadziła do
wzrostu opisanych zjawisk. Kolonializm miał w pewnym stopniu uleczyć tę
sytuację.
Kultura XVI-wiecznej Europy to kultura sprzeczności i rozłamów, a
najbardziej widocznym z nich jest ogromna przepaść między biednymi a
bogatymi. Domy szlachty pękają w szwach od służby, a miasta mają swoje tłoczne
przystanie biednych awanturników, rozpustnic i czarnych interesów.
Rozboje w miastach a „piraci drogowi”
Taka sytuacja społeczna pociąga za sobą pewien obraz epoki. Z jednej
strony
kolorowy,
pełen
oryginałów,
z
drugiej
natomiast
mroczny
i
niebezpieczny. Braudel manipuluje wyobrażeniami czytelnika, przytaczając
kolejne przykłady krwawych buntów i napaści, wynajdując cytaty z kronik
poprzedzających dziennikarstwo sensacji. Przytoczę tu kilka epizodów, aby wejść
w zaproponowany przez niego klimat XVI w. Otóż w 1585 roku widziano w
Rzymie więcej ściętych głów przestępców na moście Świętego Anioła niż
melonów na targu4. W Neapolu w tym czasie każdej nocy dochodziło do
kradzieży, napaści i walk zbrojnych5. W 1588 roku książę de Guise wszedł do
Paryża z 10 ludźmi pod bronią, dokonując terroru. Był bez grosza, zadłużony i nie
mogąc wypowiedzieć wojny, gdyż zwyczajnie nie było go na to stać, uznał, że
łatwiej będzie wejść do miasta, w którym i tak panował bałagan. Wybrał wojnę
tanią, choć szczególnie okrutną.
4
5
Ibidem, s. 82.
Ibidem.
89
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Afery miejskie, nawet tak skrajne, jak powyższa, były niczym w
porównaniu do bandytyzmu pozamiejskiego. Zjawisko to, podobnie jak piractwo
i korsarstwo, stanowi ważny aspekt tradycji śródziemnomorskiej i samo ma
długą tradycję. Istnieją po dziś dzień miejsca, które słynęły z rozbójnictwa –
Katalonia, Kalabria czy Albania mają w tej dziedzinie niezwykłe „osiągnięcia”.
Nie ma niczego z szyderstwa w tym stwierdzeniu, gdyż dla ludu (a lud stanowi
większość społeczeństwa), zbójnik nie jest nikim złym, a na pewno zło, którego
się dopuszcza, nie jest tak jednoznaczne. Lud był z reguły po stronie bandytów,
gdyż bandyci występowali przeciw możnowładcom, bogaczom, a nade wszystko
przeciw państwu, które było znienawidzone przez lud za represje, podatki i
wspieranie możnych. Bandytyzm był więc odwetem na organizacji państwowej,
zaś rozbójnicy nie tylko w bajkach (i serialu Janosik) byli wielbieni przez lud i
mieli szczególne względy u niewiast. Państewka rozbójnickie drwiły z władzy i
ściągały do siebie tych, którzy tej władzy podpadli lub z innych względów nie
przepadali za nią. Włochy mają szczególnie bogatą tradycję bandytyzmu
skierowanego często przeciw tyranii możnowładców (jeszcze w Hrabim Monte
Christo spotykamy weneckich rozbójników, a zapewne nie ostatnich). W
Hiszpanii, a szczególnie w Andaluzji, gdzie trwała tradycja arabska, bandyci
uchodzą za bohaterów i są opiewani. Podobnie traktuje ich folklor bałkański i
rumuński. Tak więc pół-legendy o Robin Hoodach, Zorrach i Janosikach to nie
tylko wybielone i wyidealizowane historie o tych, co złych karzą i bogatym
odbierają. Lud żył w rzeczywistej komitywie ze zbójami, a ci dbali o wioskę, z
której się wywodzili. Istniała też wzajemna umowa o ochronie. Bandyta był
obrońcą uciśnionych. W Hiszpanii wykorzystywano tę więź, by schwytać
bandytów. Wiedząc, że rozbójnicy mają stały kontakt ze swoimi bliskimi i
traktują wieś jako miejsce zaopatrzenia, sugerowano jej mieszkańcom, by wydali
„swojego” zbójnika. Gdy sugestie nic nie dawały, wysyłano kompanię wojska do
wsi, a ta urządzała się wygodnie w domu krewnych zbójnika i w domach
bogatszych mieszkańców, korzystając z całego dobrodziejstwa gospodarzy. W
końcu wieś była tak zirytowana i spustoszona, że wydawała delikwenta lub
płaciła odszkodowanie, by „ich” zbój mógł udać się na banicję, zamiast na szafot.
90
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Tak jak w powieściach, bajkach i hollywoodzkich filmach rozbójnicy
musieli mieć swe kryjówki, a najlepsze były w tym celu góry, nie tylko ze
względu na mnogość romantycznych jaskiń. Góry utrudniają działania wojenne,
a prawo państwowe tam nie dochodzi. To obszar niedostępny i raczej omijany.
Jeszcze lepiej, gdy góry stanowiły obszar przygraniczny. Pogranicza były bowiem
innym ulubionym miejscem band zbójeckich. Tam można było drwić z prawa,
przechodząc spod jurysdykcji, przeciw której się wystąpiło pod jurysdykcję
sąsiada, umykając sprawiedliwości. Poza tym, że wojsko nie ścigało bandytów za
granicami swego państwa (wyjątkowe sytuacje pozwalały na przekroczenie
granic przez wojsko sąsiada, ale tylko na kilka kilometrów), to jeszcze granica
umożliwiała przemyt. Państwo sąsiedzkie cieszyło się rzecz jasna z tego, że
bandyta splądrował sąsiada i wzajemnie, dlatego rzadko dochodziło do
porozumień o walce ze zbójami pomiędzy sąsiadami, których dzieliła taka
zainfekowana granica. Często możni chronili bandytę, by ten rabował innych
możnych.
Zapowiadałam, że historia ta będzie krwawa i przesycona okrucieństwem,
a jak do tej pory, opis przedstawia bohaterów raczej lubianych i niegroźnych. Co
takiego robili więc ci ludzie, żeby zasłużyć na swoje miano? Otóż najważniejszą
przewiną były mordy i rabunki dokonywane na podróżnych. Podróż w XVI
wieku była wyczynem ryzykownym. Nawet oficjalni kurierzy, chronieni
prawem byli rabowani. Utrudniało to i wydłużało transport towarów, a przede
wszystkim poczty, powodując niezwykłe zacofanie informacyjne. By jechać
bezpiecznie trzeba było korzystać z pewniejszych traktów, podróżować tylko w
dzień i pod ochroną, co zwiększało nie tylko czas, ale i koszta, nie dając gwarancji
bezpieczeństwa. Istniała jednak alternatywa: albo korzystać z lądu i wpaść w ręce
bandytów, albo z wody i natknąć się na korsarzy. Drogi odcięte przez bandy
zbójnickie były utrapieniem wielu rejonów Europy w owym czasie. Bandyci
pustoszyli też posiadłości możnych, plądrowali ziemie, niszczyli uprawy, wybijali
stada, wycinali sady, dokonywali podpaleń, profanowali kościoły, porywali dla
okupu, a czasem napadli zbrojnie na jakiś zamek. Większość z tych zbrodni nie
91
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przynosiła więc korzyści, a tylko godziła w interesy posiadaczy, co stanowiłoby
argument za tym, że rozbójnictwo było formą walki społecznej.
Zdarzały się wojny przeciw zbójom, jednak możni woleli układać się z
bandami, by wykorzystać je dla swoich celów, niż walczyć z nimi. Wojny były
kosztowne, a bandytów i tak napływało. Zdarzało się, że wcielano rozbójników
do wojska – tak było z bandą Angela Ferro terroryzującą Casertę. Została ona
wysłana do Flandrii, by bić się pod hiszpańskimi sztandarami. Niekiedy
napuszczano bandy na siebie lub darowano winy bandycie za wydanie gorszego.
Nie
brak
też
przykładów
panów,
którzy
sami
dowodzili
bandami.
Najsłynniejszym z nich był bez wątpienia Alfonso Piccolomini, książę
Montemarciano utrzymujący kontakty z nieprzyjaciółmi Medyceuszy. Przed nim
i jego politycznymi kontaktami drżała cała Toskania. Niestety wcześniej nie
spodobało mu się wojowanie w legalnej wojnie, przedłożył nad nią tę
„partyzantkę” i może dlatego nie nauczył się jak sprawnie walczyć i zdobywać
twierdzę. Przegrał z Wielkim Księciem i w 1591 roku został stracony we Florencji.
Jak
widzimy,
przekrój
społeczny
braci
bandyckiej
był
bardzo
zróżnicowany, wielu rozbójników rekrutowało się spośród chłopstwa, wielu to
ubodzy szlachcice, ale nie brakowało też postaci, które wybrały ten zawód z
czystych chęci. XVI wiek nie cenił zbyt wysoko ludzkiego życia, oczywiście jego
wartość rosła wraz z powagą nazwiska, zasługami i zasobami skarbczyka.
Zabijanie nie było niczym niezwykłym. W biografii niemal każdej ciekawszej
postaci tego czasu znajdziemy kilka trupów. Czy więc zawodowi mordercy mogli
rzeczywiście budzić takie emocje jak wynika to z namiętnych opisów w
kronikach tamtych czasów? Różnica zapewne w jakości celów: „zawodowcy”
mordowali dla zarobku i rozróby, która jawi się jako dość perwersyjna zabawa,
zaś pospolici obywatele dla innych korzyści lub po to, by samemu przeżyć. Dość,
że za zabójstwo niezwykle rzadko płaciło się głową, a za rozbójnictwo tak.
Wracając do pytania postawionego na początku: czy w tym nasileniu
rozboju i zbrodni w XVI wieku jest coś z wojen społecznych? Rozbójnictwo
kierowane przeciw możnym kazałoby nam przypuszczać, że tak. Nie możemy tu
jednak mówić o jakiejś regularnej „walce klas”, to raczej walka wynikająca z
92
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
poczucia osobistej biedy i wykluczenia, niż chęć dokonania przewrotu
społecznego. Zabijając pana na drodze i zabierając mu sakiewkę, bandyta przede
wszystkim „napełniał brzuch” swój i kamratów, a tylko przy okazji wypowiadał
się w tym akcie o kondycji świata, w którym przyszło mu żyć. Rozbójnictwo
mogło stanowić swoisty „wentyl bezpieczeństwa”, oddalający groźbę prawdziwej
rewolucji. Bandycka drwina z prawa i z Boga była sposobem na życie w tym
trudnym dla Europy okresie.
Niewolnictwo w nowożytnej Europie
W śródziemnomorskim świecie kwitło niewolnictwo, a wiek XVI ze
swoimi dysproporcjami nie przybliża jego zniesienia. W państwach włoskich i w
Hiszpanii niewolnicy byli szczególnie popularni w służbie domowej. Wzrost
zapotrzebowania na tanią, a najlepiej darmową siłę roboczą w Nowym Świecie,
wpłynął na ożywienie mody na czarnych niewolników także na starym
kontynencie. W Portugalii i Hiszpanii afrykańscy niewolnicy domowi są
najpopularniejsi. Obok nich nie brakuje też białych służących np. złapanych
złodziei, zdrowych włóczęgów zdolnych do pracy oraz Turków pochwyconych
przez korsarzy. Niewolnicy zastępują także niemal całkowicie najemnych
galerników. Braudel wspomina o Murzyniątkach kupowanych przez Gonzagów
dla rozrywki dworu, a jak wiemy wśród dworskich menażerii nie brakowało
ludzi niewolnych. W handlu ludźmi pośredniczyli piraci, a właściwie łatwo
wywnioskować, że wzrost niewolnictwa w XVI wieku jest ich sprawką. Cena
wynosiła około 35 dukatów za sztukę (Neapol, I połowa wieku), ale przy dużym
napływie kwoty spadały nawet do 3 dukatów. Człowiek był towarem, dzięki
któremu miasta mogły się rozwijać, możni zaspokajać swe zachcianki, a różnego
formatu pracodawcy oszczędzać. Niewolnictwo w krajach śródziemnomorskich
nosi pewne ślady starożytnej tradycji, a najszlachetniejszym z nich jest zwyczaj
ofiarowania wolności słudze w testamencie.
Dla korsarzy człowiek, a już szczególnie innowierca, był jedynie dobrym
towarem do zbycia na najbliższym targu niewolników. Jeńcy, jeśli byli dość
93
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
bogaci, mogli próbować się wykupić. Dla wykupu jeńców uboższych tworzono
odpowiednie instytucje związane z kościołem. W 1581 r. papież Grzegorz XIII
powołał Opera Pia delle Redenzione de’Schiavi. Instytucja ta rozpoczęła wykupy
jeńców od 1583 roku, a w 1585 wysłała misję do Algieru. Misje były tworzone w
celu uratowania dusz, które zmuszone siłą lub sytuacją zmieniały wiarę.
Powoływano też sądy i urzędy mające chronić interesy nieobecnych, a po ich
pomyślnym wykupieniu próbować przywrócić ich do życia z należytymi
prawami i majątkiem. Tak jak porwanie i sprzedaż niewolnika, tak i jego wykup
oraz transport stały się wkrótce elementem rzemiosła korsarskiego.
Korsarstwo – „szlachetne piractwo”6
Piractwo na Morzu Śródziemnym ma starą tradycję. Donoszą nam o nim
Homer, historycy rzymscy, Boccaccio, Cervantes. Tradycja, według Braudela, ma
być tym, co nadaje temu zjawisku bardziej ludzką twarz. Jeśli rozbójnik był
ulubieńcem ludu, to, co powiedzieć o piracie, który stał się najbarwniejszym
bohaterem bajek, powieści awanturniczych, a nade wszystko kina? Najważniejsze
jednak na wstępie jest sprostowanie terminologicznego błędu popełnionego tu
celowo, by zaznaczyć pewną potoczność myślenia o omawianym zjawisku. W
wieku XVI nie używa się słowa „pirat”, po raz pierwszy termin „piractwo” i
pokrewne pojawią się w wieku następnym7. W interesującym nas okresie mamy
do czynienia z korsarstwem, a to ogromna różnica, jeśli nie w jakości zbrodni, bo
tę często trudno dostrzec, to na pewno w statusie prawnym. Korsarstwo to wojna
legalna, prowadzona na podstawie patentów, listów kaperskich, instrukcji,
zleceń odpowiednich władz. Korsarstwo posiadało swoje prawa, reguły i
obyczaje. Było też poniekąd sztuką porozumiewania się. Korsarz i okradany
układali się, co do warunków wykupu. Korsarstwo było poważną i rozległą siecią
zmów i wspólnictwa. Co więcej, najczęściej stanowiło część floty, tak więc
państwa żyły z łupów korsarskich. Wyprawy korsarskie były oficjalne, tylko ich
6
7
F. Braudel: op. cit., s. 219-247.
Ibidem, s. 221.
94
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
cele nie zawsze jasno określone: zamiast mówić o napaści na statek turecki –
mówiono o walce z niewiernymi, zamiast o kradzieży towarów – o konfiskacie
podejrzanego ładunku itd. Turcja jest przykładem państwa, które podstawy swej
potęgi zbudowało na korsarstwie. Korsarstwo było dziełem miast lub państw, jak
najbardziej legalnym, choć równocześnie przestępczym i nikt nic nie mógł
poradzić na to, że na morzach wolno było wszystko. Tym bardziej, że możni i
wpływowi czerpali z tego korzyści. Ludwik XIV wykorzystał swych korsarzy w
wojnie przeciw Anglii.
Często pojmuje się korsarstwo jako zjawisko charakterystyczne dla Afryki
Północnej, ale jak pisze Braudel „przygoda nie ma ojczyzny ani religii”8,
korsarstwo było zawodem, sposobem na życie, a niemniejszą sławą od
muzułmańskich korsarzy cieszyli się ci chrześcijańscy. W wielu wypadkach była
to rzeczywiście wojna między Lewantem a Ponantem, między chrześcijanami a
muzułmanami, ale nie było to regułą. Niejednokrotnie statki korsarzy
chrześcijańskich nie zważały na banderę i łupiły statki chrześcijańskie. Obie
strony zaś najchętniej napadały na kupców żydowskich.
Korsarze nie byli przestępcami, rzezimieszkami z marginesu. Najczęściej
byli to po prostu marynarze i kapitanowie danej jednostki, bo i statki korsarskie
nie były mrocznymi widmami, tylko tymi samymi łajbami, które na co dzień
przewoziły towary. Często nawet posiadanie w danym momencie ładunku nie
przeszkadzało w małym napadzie i przejęciu cudzego. W końcu handlowy statek
korsarski zmierzał do jakiegoś handlowego portu i nadmiar towaru nie był w
takim wypadku uciążliwy – szczególnie, gdy udało się porwać statek czy nawet
kilka i nie trzeba było przeciążać własnej ładowni. Ze szczególnego okrucieństwa
i
braku
skrupułów
słynęły
załogi
angielskich
statków
handlowych.
Szesnastowieczni marynarze byliby zapewne bardzo zdziwieni, gdyby ktoś
dopatrzył się w tym procederze piractwa czy przestępstwa, nawet w tak
skrajnych (lecz nie należących do rzadkości) przypadkach, jak ten, gdy w 1575
roku kapitan statku przewożącego pasażerów z Trypolis do Aleksandrii, sprzedał
8
Ibidem, s. 241.
95
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ich co do jednego w Neapolu. Skonfiskowanie towaru, porwanie ludzi i
zatopienie statku było zwyczajną praktyką. Oficjalnie mówiono o rontach
policyjnych, kontrolach i wyprawach, a pod tym kryła się wojna na morzach i
wybrzeżach, której celem było Ŝycie cudzym kosztem.
Piratami
określać
możemy
morskich
rozbójników
o
niewielkich
ambicjach, dokonujących małych kradzieży i porwań. Nie byli powiązani siecią
zależności, działali najczęściej w kilka osób i jedną łodzią. Pływali wzdłuż
wybrzeży szukając prowiantu. Najczęściej byli takimi samymi biedakami i
wykolejeńcami jak ich bracia z leśnych traktów. Nie brakowało wśród nich
więźniów, którzy zbiegli z przeludnionych więzień, ukradli łódź i w niej szukali
azylu. Zdarzały się jednak prawdziwe kariery, a wśród nich Auldż Alego, który
był biednym rybakiem kalabryjskim trudniącym się piractwem. Pnąc się po
stopniach pirackiej kariery został „królem” Algieru, przywrócił potęgę flocie
sułtana, zdobył Tunis, a jego zła sława była tak silna, Ŝe Hiszpanie, chcąc go
pozyskać dla swoich działań, ofiarowali mu godność markiza. Piractwo to niższy
poziom w morskiej hierarchii, choć poza „drobnością” czynów, różnice nie są
dobrze czytelne z naszej perspektywy. Braudel zaznacza konwencjonalne
znaczenie korsarstwa, ma jednak problem z przekonaniem czytelnika o różnicy
między korsarzem a piratem. Współczesny czytelnik przyjmuje znaną mu
perspektywę moralną, przez co kwestie szesnastowiecznej konwencji i prawa nie
są do końca jasne w tym świetle. Musimy jednak przyjąć, Ŝe w XVI wieku dla
korsarza jasnym było to, Ŝe nie jest piratem i to, kto nim jest. Patent i list
możnowładcy był dobrym wyznacznikiem tego, co wolno.
Korsarstwo jest związane z miastem. Algier, Livorno, La Valletta i wiele
innych to porty macierzyste korsarzy. Tam mieściły się targi niewolników, tam
można było znaleźć najlepszych rzemieślników okrętowych, niewolników do
wioseł, poszukiwaczy przygód chętnych do zamustrowania się i wszelkie
portowe przyjemności ściągające wygłodniałych wilków morskich. Tam kwitł
czarny rynek, gdzie zbywano łupy i wszystko, co nielegalne stawało się
legalnym. Miasta korsarzy stanowiły świat własnych praw i własnego ładu, w
którym kpiono z władzy. Jednak właśnie te miasta rozwijały się jako
96
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
najprężniejsze ośrodki handlu i wymiany. Zasilane towarami luksusowymi,
bogate w dostawy Ŝywności, budowane pracą niewolników kwitły i zyskiwały
sławę. Korsarstwo jest bowiem zawsze związane z handlem – gdyby nie rozwój
handlu i transportu morskiego, nie kwitłoby korsarstwo, a gdyby nie
korsarstwo, wiele z miast handlowych nie osiągnęłoby takiej świetności (fakt, Ŝe
inne miasta Ŝyjące z kupiectwa cierpiały z tego samego powodu niedosyt).
Algier niezwykle skorzystał z bycia kolebką korsarstwa. W krótkim czasie,
dzięki handlowi i napływowi niewolników, stał się miastem światowym,
prężnym i bogatym. Liczba przebywających tam niewolników pochodzących z
całego świata wynosiła w latach dwudziestych XVII wieku około 20 tysięcy.
Algierskie statki w XVI wieku grabiły przede wszystkim zachodnią część Morza
Śródziemnego. Były to prawdziwe eskadry, dochodzące nawet do czterdziestu
kilku jednostek, które za jednym zamachem potrafiły porwać kilka statków. Jawi
się ono jako korsarstwo rekordów: w ciągu jednego lata u wybrzeży hiszpańskich
Algierczycy zagarnęli 50 statków; wypad w okolice Grenady przyniósł im 4000
jeńców; jednego razu w okolicach Malagi porwali 28 statków baskijskich;
pustosząc Kastylię doprowadzili do wyludnienia dużej części półwyspu; w 1560
roku w Genui brakowało wina, zboża, a ceny szły w górę, gdyż barki
zaopatrzeniowe z Prowansji i Korsyki nie wypływały, bojąc się czyhających na
nie 26 statków korsarskich; niektóre wyspy południowe całymi miesiącami były
otoczone, odcięte od dostaw i pustoszone. Są to tylko niektóre przykłady
zuchwałości algierskich korsarzy, jakie przytacza Braudel. Po 1600 roku
Algierczycy zaczną wyprawiać się poza Morze Śródziemne, opanują Ocean
Atlantycki, dotrą do Islandii i na Bałtyk oraz do Nowej Ziemi. Będzie to dobrze
wyszkolona „armia” Ŝeglarzy, którzy z nadmiaru konkurencji ruszą na
poszukiwanie łupów gdzie indziej. Wielokulturowy Algier zacznie pod koniec
wieku ściągać ludzi z Północy, szczególnie z Anglii i Niderlandów. Jednym z nich
będzie Simon Danser (Dansa, der Tanzer, czyli tancerz, Simon Simones czy Simon
Reis) z Dordrechtu, kapitan wielkiego statku i załogi składającej się z Turków,
Anglików i Holendrów. Ten legendarny postrach mórz mógłby stać się
bohaterem sensacyjnej i tkliwej zarazem produkcji hollywoodzkiej. Po walkach i
97
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
morskich łowach powracał do Marsylii, do żony i dzieci, przy nich też powrócił
do chrześcijaństwa. Wreszcie został schwytany i stracony w Tunisie. To on,
według legendy, nauczył Algierczyków jak szybko przepływać trudną Cieśninę
Gibraltarską, a ta umiejętność otworzy przed korsarzami algierskimi Atlantyk.
Korsarstwo chrześcijańskie było o wiele skromniejsze – oparte przede
wszystkim na małych jednostkach i skupione na niewielkich celach. Najbogatsze
tereny grabieży posiadało na Wschodzie, to tam biegł szlak z Rodos do
Aleksandrii, a na nim statki z orientalnymi towarami i pielgrzymami. Walencja
przodowała w połowie wieku w wyprawach w te rejony. Jednak walka o
pierwsze miejsce wśród chrześcijańskich korsarzy rozgrywała się między
kawalerami maltańskimi i Toskańczykami. Korsarskie statki toskańskie były
nieustannie zatrzymywane przez kontrole weneckie w drodze do Lewantu, a
Książę Florencji poważnie rozważał problem, czy Wenecjanie mają prawo
przeszkadzać chrześcijanom w wyprawie przeciw niewiernym, nawet, jeśli
wszyscy
wiedzieli,
Ŝe
w
rzeczywistości
chodzi
o
orientalne
towary.
Dokumentacja dotycząca opisywanego procederu nie jest wielka, stąd tyle
legend, plotek i barwnych opisów w literaturze dotyczącej korsarstwa. Jednak
archiwa florenckie zawierają raporty z wypraw korsarskich, w których
podawano rodzaj rabowanej jednostki, ilość wymienionych strzałów, straty obu
stron oraz skład zdobytego ładunku. Pod koniec XVI wieku wszyscy korsarze Ŝyli
na rachunek Republiki Świętego Marka. Na weneckie statki napadały jednostki
toskańskie, hiszpańskie, sycylijskie. Dyplomatyczne monity okazywały się
bezskuteczne, państwa Ŝyjące z tego nie zamierzały współczuć Wenecji. Madryt
szczególnie cieszył się z jej kłopotów, uważając, Ŝe swą świetność zawdzięcza
zbyt starannie podtrzymywanemu pokojowi!
Zmianą
innego
rodzaju
spowodowaną
przez
korsarstwo
było
wprowadzenie artylerii na pokłady statków. Łupieni chcą się bronić, toteż w XVI
wieku każda jednostka – bez względu na swoje przeznaczenie – jest zaopatrzona
w działa, których ilość zaleŜy oczywiście od tonażu. Grabione są także wybrzeża,
które coraz częściej przybierają formę fortec lub zostają gęsto obstawione
98
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wieżami strażniczymi mającymi odstraszać łupieżców. Sami korsarze ponad
armaty cenią abordaż, broń białą, ewentualnie rusznice.
Z czego wynikał taki rozwój korsarstwa? Na pewno z rozwoju handlu, ale
też z osłabienia pozycji wielkich państw. Turcja nie ma już absolutnej kontroli
nad Lewantem, a Hiszpanii traci swoja pozycję w Ponancie. W 1574 roku zastają
zawieszone wojny w świecie śródziemnomorskim, rozbójnictwo można więc
uznać za zastępczą formę walki. Bankructwo wielkiej wojny popycha do
awanturniczego życia ludzi, których nie kuszą zarobki z pływania w armadach.
Marynarze i żołnierze zaczynają tworzyć ten „drugi obieg” – partyzantkę basenu
Morza Śródziemnego. Wojna nowoczesna, taktyczna, kosztowna ulokowała się
na Północy, a Południe wytworzyło dla niej zupełnie inne oblicze. „Wojna
rozbójników z gór jakby wchłaniała wojnę społeczną, która nie wybuchała.
Wojna piratów zastępowała także wyprawę krzyżową czy dżihad.”9
Wiek XVI nie tylko jest wiekiem sprzeczności – jak zauważa Braudel – ale
budzi też sprzeczne emocje. Strach przed niebezpieczeństwem jest w końcu
stanem niedalekim od ekscytacji ryzykiem, a baśnie o piratach i rozbójnikach na
równi przerażają i rozbudzają wolę przygody. Kultura popularna, a wcześniej
tradycja ustna, wytworzyły romantyczny obraz zawadiackich awanturników
dawnych czasów, od którego trudno się wyzwolić. Braudel, a ja za nim, ulegliśmy
tym kuszącym opowiastkom, krwawym danym z kronik, strzępkom biografii
bandytów i wilków morskich, rozbudzającym wyobraźnię. Ta historia, tocząca się
za kulisami sceny ważnych wydarzeń politycznych i społecznych, kusi
niewiadomym i obietnicą wielkiej przygody, stąd też pewnie niełatwo mówić o
niej z kulturoznawczym dystansem.
Bibliografia
1.
Braudel, Fernand, Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa
II, Warszawa 2004.
9
Ibidem, s. 246.
99
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Dorota i Marta Menteckie
Żydzi w XVI-wiecznej Polsce
OBECNOŚĆ ŻYDÓW W POLSCE
Gdy w czasie pierwszej krucjaty wygnani z Niemiec Żydzi błąkali się
szukając schronienia, ukazał im się Jahwe i rozkazał ruszać do kraju Po-Lin
(hebr.: tu odpoczniesz). Od tego czasu tak właśnie naród wybrany nazywa Polskę,
„państwo bez stosów”.
W najlepszych czasach ich liczba stanowiła 10% całej ludności Polski, a
30% ludności miejskiej. W związku z tolerancją ze strony władców i szlachty, a
często również kleru zachowali odrębność kulturową, religijną. Różnili się
strojem i charakterystycznym, twardym akcentem w wymowie. Żydzi byli
nieodłączną częścią składową polskości. Józef Ignacy Kraszewski pisał: „A wiecie,
co każde miasto polskim czyni? Żydzi. Jak już zabraknie Żydów, wjeżdżamy w
kraj obcy zupełnie i czujemy, nawykli do ich przytomności jakby nam czegoś nie
stawało”1. Byli opisywani w pismach podróżników, etnografów odwiedzających
Polskę. Nie sposób było nie trafić na Żydowską karczmę, krawca czy bankiera
Żyda. Na ulicach grały Żydowskie, a potem klezmerskie kapele. W każdym
mieście stała synagoga – centrum religijne i kulturowe tej, jakże ważnej części
Polaków.
Gdy w 135 roku n. e., dziewiątego dnia miesiąca aw, upadła ostatnia
Żydowska twierdza i powstanie Bar Kohby zakończyło się klęską, Żydzi po raz
kolejny opuścili swój kraj i udali się na wygnanie. Tym razem miało to być
wyjście ostatnie, rozpoczynające długie wieki Wielkiej Diaspory. Osiedlali się w
już istniejących koloniach Żydowskich lub zakładali nowe. Sytuacja ich zależała
1
J.I. Kraszewski, Latarnia czarnoksięska.
100
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
od miejsca, w którym się znaleźli, od władców, ich świadomości, i religii. Około
90% ludności Żydowskiej na świecie (zawsze!) stanowili Rabanici, tzn. Żydzi
uznający za podstawę wiary Torę i Talmud, w przeciwieństwie do Karaitów
(Karaimów), którzy odrzucali Talmud i tradycję ustną. Ci ostatni wywodzili się z
nad Morza Czarnego i posługiwali się dialektem turecko-tatarskim. Wśród
Żydów rabinackich wyodrębniły się dwie grupy różniące się językiem,
obyczajowością, sposobem odmawiania modlitw i wypełniania rytuałów. Jedna z
nich to Aszkenazyjczycy wywodzący się ze środkowej i częściowo z zachodniej
Europy, posługujący się kształtowanym między XI a XIII wiekiem językiem
jidysz powstałym na bazie dialektów średnio i dolnoniemieckich oraz alfabecie i
hebrajskim2.
słownictwie
zamieszkujący
Hiszpanię
Druga
i
grupa
Portugalię,
to
a
Sefardyjczycy
posługujący
się
początkowo
dialektami
judeoromański, językiem ladino.
Polska i Litwa, w których migracje Żydowskie trwały od XI wieku, stawały
się centrum kultury i osadnictwa aszkenazyjskiego. Żydzi osiedlali się w Polsce
już wcześniej. Pierwsze ślady pochodzą już z X wieku, a stanowi je opis państwa
Mieszka I autorstwa hiszpańskiego kupca Ibrahima Ibn Jakuba, wyznawcy
judaizmu i wzmianka z lat trzydziestych XI wieku na temat Przemyśla zawarta w
pismach uczonego rabina z Moguncji, Jehudy ha-Kohena. Żydzi w Polsce bardzo
wcześnie otrzymywali stanowiska mincerzy, na co dowodem są bite przez nich
dla Mieszka III Starego, brakteaty, czyli jednostronne denary opatrzone
hebrajskimi
napisami.
Kolejnym
znaczącym
zabytkiem
jest
inskrypcja
pochodząca z 1203 roku z najstarszego Żydowskiego nagrobka, upamiętniająca
kantora gminy wrocławskiej. Informacje o osadnictwie praskich Żydów w
Krakowie pochodzą już z XI wieku. Są to jednak pierwsze ślady pisemne; łatwo
więc wywnioskować, iż w czasach, gdy pismo było rzadkością, a umowa ustna
równie ważna i częściej stosowana niż pisemna, nie są one równoznaczne z
rzeczywistym początkiem osadnictwa Żydowskiego w Polsce. Z pewnością nie
2
Aszkenazyjczycy pochodzili głównie z krajów niemieckich, nazywanych w języku hebrajskim
Aszkenazy.
101
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
będzie więc błędnym stwierdzenie, iż Żydzi byli obecni w Polsce od samego
powstania państwa Mieszka I, a ziemie te mogli znać nawet wcześniej.
Istnieją dwie teorie przypuszczalnego pochodzenia Żydowskich osadników
w Polsce. Pierwsza – wschodnia, mówi o migracjach mozaistów pochodzących z
państwa Chazarów. Mieli być to Żydowscy rolnicy i rzemieślnicy zmuszeni do
ucieczki przed tureckimi koczownikami, począwszy od X wieku. Koncepcję
wschodniego
rodowodu
polskich
Żydów
potwierdza
etymologia
nazw
geograficznych (np. Żydowo). Druga teoria – zachodnia, mówi o związku migracji
z zachodniej Europy (głównie z krajów niemieckich) z rynkiem niewolników. W
rzeczywistości od krajów niemieckich, przez Polskę, aż do wybrzeży Morza
Kaspijskiego przebiegał szlak handlowy, z którym mogły wiązać się wędrówki
Żydowskich kupców.
Tłumaczenia migracji Żydów często są zadziwiająco różne, pewny jest
natomiast związek ciągłego napływu nowych osadników z falami prześladowań
religijnych na zachodzie Europy. Żydzi osiedlili się najpierw na Śląsku, z czasem
linia osiedleń przesunęła się do Wielkopolski, na Kujawy, aż w końcu w całej
Polsce, we wszystkich miastach mieszkały rodziny Żydowskie: zaczęto stawiać
domy modlitw, Żydzi organizowali się w gminy, osiedlali w konkretnych
dzielnicach. Nie były to jednak dzielnice zamknięte i ciągle pozostawali w
kontaktach z gojami. Do Polski przybywali głównie Żydzi aszkenazyjscy; w XV
wieku, po wygnaniu z Półwyspu Iberyjskiego do Polski dotarła grupa
Sefardyjczyków, a wcześniej, jak mówi tradycja, Karaitów sprowadził Wielki
Książę Litewski Witold jako jeńców ze zwycięskiej wyprawy na Tatarów
krymskich.
Jednak
przewaga
liczebna
i
swoiste
zadomowienie
Żydów
aszkenazyjskich w Polsce zagwarantowały ich obrzędom i obyczajom odegranie
głównej roli w kształtowaniu kultury polskich Żydów, aż do powstania i rozwoju
chasydyzmu.
W początkowej fazie osadnictwa Żydzi nie stanowili dużej, znaczącej
grupy, toteż nie istniały w Polsce odrębne prawa ich dotyczące. To również było
przyczyną coraz intensywniejszych migracji. Z czasem, wraz z liczbą Żydów,
wzrastało zainteresowanie tą grupą stającą się odrębnym stanem. Pierwszą
102
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ustawę dotyczącą Żydów stanowi przywilej księcia kaliskiego Bolesława
Pobożnego dla Żydów wielkopolskich, nadany 16 sierpnia 1264 roku w Kaliszu.
Żydzi są odtąd traktowani jako „słudzy skarbu” księcia i tylko jemu podlegają. Są
wolni, mają swobodę wyznania, organizowania gmin i działalności gospodarczej.
Przywilej ten zapewniał również bezpieczeństwo ich Życiu i majątkowi. W 1334
roku Kazimierz Wielki rozszerzył te prawa na Żydów całej Polski, a w 1367 roku
na Żydów małopolskich i ruskich, nadając Żydom wielkopolskim inaczej
brzmiący przywilej. Prawa te gwarantowały ochronę pozycji i statusu Żydów do
schyłku XVII wieku. Wiadomości o korzystnym ustawodawstwie w Polsce
rozprzestrzeniły się po całej Europie, poruszając nowe rodziny Żydowskie do
wędrówki na wschód. To tu chronione były prawem cmentarze, bóżnice,
gwarantowane niezależne sądownictwo.
Obok
ustaw
państwowych
pojawiały
się
antyżydowskie
uchwały
synodalne, będące reakcją na przywileje. Polski kler, choć aprobował obecność
Żydów w Polsce radził chrześcijanom trzymać się od nich z daleka. Zakazywał im
mieszkania i Życia z wyznawcami judaizmu, kupowania od nich jedzenia,
wspólnego biesiadowania, najmowania ich na służbę oraz służenia u nich.
Potępiał uprawianie lichwy przez Żydów, ich rządzę pieniądza, oskarżał o zamiar
trucia i mordowania chrześcijan. Mimo wysiłków Kościoła i gróźb ekskomuniki,
uchwały te nie były przestrzegane. Po pierwsze, ludność była w bliskich
kontaktach i zależnościach ze społecznością Żydowską, a sąsiedztwo, poza
incydentami, układało się zgodnie3. Po drugie, stosunek władców, szlachty i
duchowieństwa, choć czasem oficjalnie był antyżydowski lub przynajmniej do
sprawy Żydowskiej zdystansowany,
to w rzeczywistości szanowali oni
Żydowskich uczonych, z którymi organizowali dysputy humanistyczne. Z
poważaniem odnoszono się również do Żydowskich kupców i finansistów,
którzy, choć oficjalnie byli potępiani przez Kościół, mieli ogromny wkład w
tworzenie i rozwój miast, gospodarki oraz przedsiębiorczości.
3
Mówiąc o incydentach mamy na myśli szczególnie pogromy na Pomorzu w 1349 roku i w
Krakowie w roku 1407.
103
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
W Polsce Żydzi mieli zagwarantowaną swobodę organizowania wspólnot
religijnych i to właśnie tu tworzone były najlepiej działające kahały (od hebr.:
kehila - gmina), których status prawny określały przywileje: Bolesława
Pobożnego z roku 1264, Kazimierza Wielkiego z 1334 oraz Kazimierza
Jagiellończyka z 1453 roku. Dzięki nim gminy miały zagwarantowaną autonomię
Życia religijnego, mogły tworzyć i sprawować sądy oraz realizować funkcje
socjalno-ekonomiczne. Żydzi stawali się przez to odrębnym stanem, z
oddzielnymi, skierowanymi wyłącznie do nich prawami. Dzięki organizacji
gminy mogli zachowywać silne więzi i odrębność religijną, jedyne wartości,
pozwalające na utrzymanie tożsamości w diasporze.
SYTUACJA SPOŁECZNA I POLITYCZNA A ŻYDZI POLSCY W XVI W.
W końcu XV wieku w Polsce mieszka około 30 000 Żydów, a w połowie
XVII wieku od 350 do 500 tysięcy. Oznacza to, Że w ciągu XVI wieku liczba Żydów
wzrosła ponad dziesięciokrotnie. Ciekawe wydają się więc zarówno powody
takiej migracji, jak i konsekwencje wzrostu liczby ludności Żydowskiej.
W XVI wieku Żydzi wygnani z miast niemieckich i austriackich udają się do
Czech i na Morawy, a stamtąd do Polski. Wojny prowadzone przez Zygmunta I i
związane z tym zapotrzebowanie finansowe skłaniają króla do przychylnego
nastawienia wobec bogatych imigrantów, przywożących pokaźne majątki i
wysoka kulturę. Dostawcy i bankierzy Żydowscy zyskują wysoką rangę na
dworze, Żydami są też lekarze pary królewskiej Izaak z Hiszpanii i Samuel bar
Meszulam z Włoch. Głównym miejscem osiedlania się Żydów czeskich jest
Kraków i Kazimierz pod Krakowem. Początkowo prowadzi to do utarczek między
Żydami polskimi a czeskimi o dominacje w gminie. Król dokonuje więc podziału
na dwie części – rządy synagogi pozostają w rękach seniorów polskich, zaś rządy
nad kahałem obie grupy sprawują wspólnie. Z czasem gmina jednoczy się i
zaczyna wybierać wspólnego rabina.
Do Poznania przybywają przede wszystkim Żydzi z Brandenburgii.
Początkowo Żyją tu wespół z chrześcijanami na ulicy Sukienników, z czasem
104
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
konkurencja i pożary spychają ich na ulicę żydowską i okolice. W 1536 ma miejsce
pożar dzielnicy Żydowskiej, mieszczanie Żądają, by przesiedlić Żydów na Rybaki
(wtedy peryferia). Nie dochodzi do nakazu, ale król ogranicza liczbę Żydowskich
domów w centrum do 49.
Wiele miast kupuje w XVI wieku od królów przywilej de non tolerandis
Judaeis, zakazujący Żydom osiedlania się w jego granicach, podobnie jednak
gminy Żydowskie coraz częściej otrzymują analogiczny de non tolerandis
Christianis.
Problem zbierania podatków od coraz liczniejszych gmin Żydowskich
skłania Zygmunta I do ustanowienia instytucji egzekutora generalnego. Zostają
nimi Franczek i Abraham Czech, wcześniej bankier cesarza Maksymiliana I. Są to
świeccy urzędnicy o niewielkim autorytecie wśród współbraci, stąd też gminy,
do tej pory autonomiczne na mocy tradycyjnych praw, buntują się i nie chcę
płacić podatków. Egzekutorzy bankrutują, a król musi przywrócić autonomię
gmin i zdecentralizować pobór podatków. Ustanowiona zostaje federacja gmin.
Jako Że klątwa okazuje się jedynym skutecznym narzędziem represji wobec
niepłacących, władca postanawia nominować rabinów generalnych, mających
pomóc mu w uregulowaniu spraw fiskalnych. Zostają nimi członkowie bogatych
rodzin bliskich królowi (dla Małopolski, słynny Jakub Polak). Otrzymują oni
prawo do sądzenia i „poprawiania” Żydów. Wyroki Jakuba Polaka wywołują
sprzeciw w jego gminie i niezadowolenie rabinów zachodnich, a gdy zadrze on z
lekarzem Bony, zostanie zmuszony do opuszczenia Polski. Seniorat mianowany
nie utrzymał się długo, gdyż gminy przywykły do niezależności. W 1551roku
Zygmunt August nadaj im prawo wyboru rabina i seniorów. Ostatnim rabinem
mianowanym przez koronę był Mojżesz Isserles, wielki talmudysta polski.
W 1495 roku Jan Olbracht wygnał Żydów z Litwy, ale już w 1503 Aleksander
pozwala im na powrót w zamian za dofinansowanie wojny i podatek - powrotne.
Egzekutor generalny Litwy, Michał Ezofowicz to jedyny nieochrzczony Żyd w
dziejach Polski, który dostaje szlachectwo (w czasie hołdu pruskiego). W 1521 we
Lwowie zbierają się narody i stany, by ukrócić Żydowskie powodzenie, wzywają
miasta polskie na sejm walny do Piotrkowa. Król ucina przywileje Żydów,
105
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
pozwala miastom na ograniczenia w handlu Żydowskim. W późnych latach Życia
Zygmunta zaczyna rządzić Bona uważana za przychylną Żydom. Żydzi udają się
do Piotra Kmity, wojewody krakowskiego, by pozyskać wstawiennictwo u
królowej. Zygmunt wydaje sprzeczne dekrety wolnego handlu dla Żydów i
przywileje dla miast mające tę wolność ukrócić. W Poznaniu, a za jego
przykładem w innych miastach Polski dochodzi do ataków mieszczan na mienie
Żydowskie.
Statuty piotrkowskie z 1538 roku mają rozwiązać problem stosunków
mieszczańsko żydowskich. Kler staje po stronie mieszczan, a wraz z nim część
szlachty niezadowolonej z pozycji i dochodów Żydowskich urzędników
fiskalnych. Powstaje konstytucja De Judeais wprowadzająca zakaz oddawania
Żydom w arendę ceł, myt i innych funkcji skarbowych, zakaz organizowania
jarmarków po wsiach, a także normy definiujące zasady handlu w mieście,
obowiązek specjalnych opłat i noszenia Żółtej czapki. Rok później szlachta
wysuwa Żądanie, aby król zwolnił Żydów spod swej jurysdykcji na rzecz
właścicieli ziem, które Żydzi zamieszkują. W ten sposób rodzi się podział na
Żydów królewskich i prywatnych.
Rosnące zróżnicowanie religijne, także w Polsce, odbija się represjami na
judaizantach i Żydach. Wielu Żydów przyjmuje chrzest licząc na utrzymanie
osobistych korzyści i pozycji na dworach. Oskarżenia o kontakty Żydów z
Turkami doprowadzają do uwięzienia seniorów gminnych i uruchomienia
działań inkwizycyjnych. Za radą Piotra Kmity gminy wpłacają Bonie kaucję za
uwolnienie seniorów.
Na dworze Zygmunta Augusta, władcy tolerancyjnego, urzędują liczni
bankierzy, lekarze i dostawcy Żydowscy. Salomon Kalahora, lekarz królewski,
posiadał ogromne przedsiębiorstwo handlowe i spółkę eksploatującą Żupy.
Zygmunt August zezwolił Żydom na sprowadzanie towarów z Turcji, wbrew
silnej opozycji mieszczan. Chętnie też oddawał im wielkie dzierżawy. Podobnie
wielcy panowie, szczególnie ci, budujący właśnie nowe miasta brali w opiekę
Żydów. Jan Zamojski zaprosił do Zamościa Żydów tureckich, którzy nie byli
lubiani nawet przez polskich Aszkenazyjczyków. Jest to bowiem czas
106
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wzmożonego napływu Sefardyjczyków, bogatych i posiadających kontakty
handlowe na wschodzie, dlatego często dochodzi do starć między Żydami
rodzimymi a przybyszami. Rządy Augusta przynoszą kolejne migracje z Zachodu,
co zmusza władcę do rozszerzania dzielnic Żydowskich (np. w Poznaniu do 80
domów). Powoduje to niezadowolenie mieszczan i tumulty, w których po stronie
ofiar staje szlachta, magnaci i wysoki kler. Pałace magnaterii są azylem dla
Żydów – za mieszkanie w nich i lokale użytkowe sowicie płacą swoim
opiekunom. Uciekając przed niechęcią mieszczan, ludność Żydowska chętnie
zamieszkują we wsiach i miastach szlachty, ale tym samym rezygnuje z praw
królewskich i przechodzi pod jurysdykcję panów, a jak wiadomo „łaska pańska
na pstrym koniu jeździ”. Zdarza się więc, Że Żydzi popadają w niewolę, są
wykorzystywani do przetargów z gminą, a nawet zabijani. Szybko też, podobnie
jak w mieście handlarz i rzemieślnik, tak na wsi Żyd-arendarz zraża względem
siebie ludność. Śmierć Zygmunta Augusta opłakują kahały w całej Polsce, a
kronikarze Żydowscy odnotowują to jako zapowiadaną znakami tragedię.
Henryk Walezy nie lubił Żydów, gdyż ich nie znał (z Francji wygnano ich
w 1390) i nie podzielał doświadczeń polskich władców zadowolonych z ich usług,
toteż nie potwierdził przywilejów generalnych. Stefan Batory okazał się
Życzliwszy, czego dowodem było korzystanie z dzierżawców i bankierów
Żydowskich. Najsłynniejszym z jego Żydowskich poddanych okazał się Mendel z
Krakowa, zdolny budowniczy, towarzyszący na wojnach wielu władcom
europejskim, utrzymywany przez liczne dwory i z czasem wykorzystywany do
delikatnych misji dyplomatycznych. Innym słynnym poddanym był Saul Wahl,
wielki dzierżawca, reprezentant Żydów litewskich, o którym legenda głosi, Że
przez jedną noc był królem Polski i potwierdził przywileje całej rodziny.
Odbywający się w 1565 sejm potwierdza konstytucje antyżydowskie i
doprowadza do zawierania przez miasta paktów dotyczących handlu z gminami.
Rok później do ustaw dołącza się szlachta litewska. Ograniczenia przypominają o
znakach
hańby,
zakazie
posiadania
chrześcijańskiego
niewolnika
ograniczeniach w pełnieniu służby u Żydów.
107
i
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Za Batorego umocniona zostaje autonomia gmin, co skłoni je do
organizowania zjazdów dla łatwiejszej repartycji podatków. Obok problemów
finansowych pojawiają się inne, które można rozstrzygnąć na zjazdach. W ten
sposób powstaje w 1581 roku ujednolicona reprezentacja Żydów całej
Rzeczpospolitej, czyli Sejm Żydów koronnych i litewskich, który będzie zbierał
się regularnie do 1764 roku. Urząd marszałka sejmu był najwyższym zaszczytem,
jakiego mógł dostąpić Żyd polski.
Wyniesienie Pawła VI na tron piotrowy rozbudza reakcje katolickie w
całej Europie, ale inkwizycja i cenzura papieska mają niewiele do powiedzenia w
Polsce. Zygmunt August ustanawia prawo, wedle którego oskarżenia o zbrodnie
rytualne i świętokradztwo należy sądzić w obecności dygnitarzy państwowych, a
króla ma przywilej przejęcia każdego procesu dotyczącego Żydów. W obliczu
takich ustaleń władza legata papieskiego zostaje mocno ograniczona. Zdarzają się
jednak pojedyncze reakcje kościelne. Synod prowincji gnieźnieńskiej w
Piotrkowie zrównuje wyznawców judaizmu z heretykami, potwierdza przepisy
antyżydowskie i ogłasza bojkot handlu oraz klątwę na tych, którzy prowadzą
interesy
z Żydami.
Jednak
biskupi będący magnatami nie zamierzają
respektować uchwał synodalnych i ściągają Żydowskich osadników do swoich
miast, biorą pod opiekę i hojnie obdarowują przywilejami. Jedyną grupą
kościelną biorącą ustawy naprawdę serio stanowią jezuici. Wespół ze studentami
Akademii Krakowskiej uczniowie szkół jezuickich obrzucają Żydów kamieniami,
okradają, szantażują finansowo i biorą udział w tumultach. Istniała możliwość
wykupienia się od takich napaści u rektorów, kleru, profesorów, studentów
przez bardziej oficjalny kozubalec lub nieoficjalne opłaty „za przejście obok”.
Zygmunt III Waza odsuwa Żydów od dworu. Według legendy zmienia swój
stosunek, gdy w 1595 roku wybucha pożar na Wawelu, a Żydzi w zapale rzucają
się ratować siedzibę króla. Zygmunt był ponoć tak oszołomiony tą reakcją, Że
zakazał chrześcijanom akcji ratunkowej i obserwował pracę swych Żydowskich
poddanych. Po tym zdarzeniu potwierdził przywileje, ale nie zmienił chłodnego
podejścia do Żydów.
108
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
W XVI wiecznej Polsce nie brakuje głosów antysemickich i takiejże
literatury. Przykładowe dzieła to: Index errorum Jakuba Górskiego, Żydowskie
okrucieństwo, mordy i zabobony Przecława Mojeckiego, ukazujące Żydów jako
narzędzie szatana, czy rymowane broszury Jana Achacego Kmity. Najistotniejsze
było jednak Zwierciadło korony polskiej, w którym obok wyliczenia szkód
ekonomicznych, jakie poczynili Żydzi pojawiają się pomówienia o mordy
rytualne i bezczeszczenie hostii. Obok tego istnieje oczywiście cała masa
twórczości ludowej o zabarwieniu antysemickim, satyry, pieśni, karykatury, w
szczególności przyjęte ze sztuki niemieckiej, jak typ Żyda ujeżdżającego świnię.
Antysemityzm nie był jednak dominującym rysem polskiej kultury XVI wieku.
Tolerancja to pojęcie, które zmieniało się w czasie. Nie każdy z dzisiejszej
perspektywy zgodziłby się, Że Polska była „rajem” dla innowierców, ale kiedy
przyjrzeć się represjom i aktom przemocy w zachodniej Europie, łatwiej
zrozumieć, dlaczego Rzeczpospolita urasta do wielkości dumnego mitu w historii
tułaczki Narodu Wybranego. Żydzie i goje Żyli na polskiej ziemi wspólnie ponad
dziewięć wieków i było to współistnienie bardzo znaczące dla polskiej i
Żydowskiej kultury, historii obu narodów, kultury nowego państwa Izrael oraz
innych miejsc gdzie do dziś mieszkają osoby z rodzin Żydowskich, pochodzących
właśnie z Polski.
BIBLIOGRAFIA
1.
Bałaban,
Majer,
Historia
i
literatura
Żydowska
za
szczególnym
uwzględnieniem historii Żydów w Polsce, Lwów 1925 (reprint: Warszawa
1982).
2.
Burchard, Przemysław, Pamiątki i zabytki kultury Żydowskiej w Polsce,
Warszawa 1990.
3.
Cohn–Sherbock, Lawinia, Historia cywilizacji Żydowskiej, Warszawa 1999.
4.
Fijałkowski, Paweł, Dzieje Żydów w Polsce. Wybór tekstów źródłowych XIXVIII wiek., Żydowski Instytut Historyczny, Warszawa 1993.
5.
Johnson, Paul, Historia Żydów., Platan, Kraków 2004.
109
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
6.
Rejduch–Samkowa, Izabela, Samek, Jan, Dawna sztuka Żydowska w Polsce,
PWN, Warszawa 2005.
7.
Żbikowski, Andrzej, Żydzi., Wydawnictwo Dolnośląskie, Warszawa 2005.
Weronika Maćkowiak
ESTETYKA I TEORIA ROZWOJU SZTUKI GIORGIO VASARIEGO W „ŻYWOTACH
NAJSŁAWNIEJSZYCH MALARZY, RZEŹBIARZY I ARCHITEKTÓW”.
Historia zapamiętała Giorgia Vasariego, płodnego, późnorenesansowego
malarza i architekta nie tylko dzięki jego licznym osiągnięciom artystycznym,
lecz również – a być może przede wszystkim – dzięki dziełu jego Życia: Żywotom
najsławniejszych
malarzy, rzeźbiarzy i
architektów,
monumentalnej pracy
poświęconej artystom włoskiego renesansu, od Cimabua i Giotta po Tycjana i
Sansovina. Vasari z mnisią skrupulatnością zbierał materiały do swojej pracy i
mimo iż miał wielu poprzedników, Żaden z nich nie dorównał mu jakością i
ilością przekazanego materiału1. Jednak Żywoty to coś więcej niż zbiór biografii
jak sugerowałby sam tytuł; dzieło Vasariego stanowi dzisiaj skarbnicę wiedzy o
scenie artystycznej XVI- i XVII-wiecznych Włoszech, gdyż Żywoty powstawały w
klimacie Żywej krytyki artystycznej; jest zarazem wykładnią poglądów
estetycznych i koncepcji rozwoju sztuki samego autora.
Żywoty nawiązywały do rozpowszechnionej w ówczesnej Italii tradycji
historiograficznej. Dla Vasariego głównymi źródłami do naśladowania była
antyczna sztuka pisania biografii. Inspiracje czerpał od Pliniusza Starszego oraz
biografii cesarzy, co pozwoliło mu wtłoczyć fakty „w określony schemat narracji.
Te schematy to tzw. topoi – toposy, wzorce retoryczne służące uporządkowaniu
materiału biograficznego, czy szerzej faktograficznego”2. Również opisy dzieł
sztuki czerpały z antycznych wzorców, w których najważniejsze było
1
K. Estreicher: Dzieło Vasariego, w: G.Vasari: Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i
architektów, tłum. K. Estreicher, Warszawa 1980, s. 16.
2
R. Kasperowicz: Pochwała renesansowego artysty, <http://www.mowiawieki.pl/artykul
.html?id_artykul=357>, 2 kwietnia 2008.
110
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
dramatyczne przedstawienie akcji obrazu, aby stanął on przez oczami
czytelników „jak Żywy”3.
Vasariemu udało się w jednym dziele połączyć zarówno wysiłek jak i
liczne
poglądy
jemu
współczesnych,
czego
wymagała
historiografia
humanistyczna będąca jedynie sumą opinii przytaczanych przez autora bardziej
lub mniej krytycznie. Jego postulat prawdy historycznej – według Vasariego
jedno z najbardziej podstawowych zadań historyka - wymagał oceniania zjawisk
nie tylko z punktu widzenia własnego czasu, lecz także według znaczenia, jakie
odegrały one w swojej epoce. W jego rozumieniu historia jest relacją o ludziach i
ich działaniu, „tę zaś opierał na opiniach, tj. na tym, co bohaterowie mówili o
sobie bądź co o nich mówili inni”4. Wiadomości, anegdoty, wspomnienia,
komentarze które Vasari licznie przytacza w biografiach są dla niego istotne,
gdyż widział w nich wyraz talentu, ambicji i indywidualności; to właśnie
indywidualna twórczość miała wpływać na rozwój kultury całych pokoleń5.
Wszystkie te bogate informacje i szczegóły (obecne zwłaszcza w biografiach
drugiego wydania) składają się na tło działań i elementów determinujących
sposób myślenia artystów. Vasariego interesują przede wszystkim te dane, które
wyjaśniają związki osobowości twórców z ich sztuką. Dzięki tym portretom
charakterologicznym Vasari mógł się pokusić o pełniejsze przedstawienie
zjawisk i ich powiązań6.
Vasari pisze swoje Żywoty mając bezustannie na względzie własną
koncepcję rozwoju, czy też postępu historii sztuki, która swą doskonałość miała
osiągnąć w późnorenesansowej Florencji. Swoją koncepcję rozwoju dzieli z
Cyceronem, który wyraża pogląd, iż rozwój sztuki starożytnej przypomina
rozwój biologiczny; nic nie jest równocześnie nowe i idealne7. We wstępie do I
3
Ibidem, <http://www.mowiawieki.pl/artykul.html?id_artykul=357>, 2 kwietnia 2008.
Z. Waźbiński: Vasari i nowożytna historiografia sztuki, Wrocław 1975, s. 41.
5
K. Estreicher: op. cit., s. 17.
6
Z. Waźbiński: op. cit., s. 48.
7
E. H. Gombrich: Vasari’s Lives and Cicero’s Brutus, < http://www.gombrich.co.uk
/showdoc.php?id=16>, 2 kwietnia 2008
4
111
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
części Żywotów, Vasari, tłumacząc się ze swoich rozważań o początkach rzeźby i
malarstwa, najwyraźniej uwidacznia swą biologiczną koncepcję historii sztuki:
[Artyści] będą (...) mogli prześledzić dzieje sztuki, która wywodząc się od skromnych początków
osiągnęła stopniowo swój pełny rozkwit, a następnie zupełnie upadła. Wynika stąd, Że natura sztuki
jest podobna do innych i tak jak człowiek rodzi się, wzrasta, starzeje i umiera. Artyści będą mogli lepiej
uświadomić sobie proces odradzania się sztuki [il progresso della sua rinascità] jak i doskonałość,
8
jaką osiągnęła ona w naszych czasach .
Vasari wyrażał pogląd, iż sztuka upadła w okresie wieków średnich, po
których nastąpiło rinascimento – odrodzenie, renesans sztuki – rozpoczęte w XIV
wieku we Florencji przez Giotta9. Owo „progresso della rinascità” jest
założeniem, które Żywoty w zamierzeniu Vasariego mają zilustrować dzięki
swojej zwartej strukturze. Wstępy do poszczególnych działów podzielone są na
Tre-, Quattro- i Cinquecenta, gdzie ogólnie omówiona jest ewolucja sztuki,
natomiast poszczególne biografie mają je ilustrować konkretnymi przykładami,
z czego wynika, iż „istniał ścisły związek między generalną tezą historyczną a
historią szczegółową (biografiką)”10. Tu również wyraża się przekonanie
Vasariego, Że wiedza o dawnych twórcach i ich dziełach pomaga artyście w
osiągnięciu mistrzostwa. Warto zauważyć, Że Vasari w zasadniczy sposób różni
się tu chociażby od Leonarda da Vinci, według którego artysta ma posiadać,
wzorem uczonego, wiedzę przede wszystkim matematyczną, ponieważ pomaga
mu dojrzeć najgłębsze struktury i wiązania rzeczywistości, a nie historyczną.
Znajomość sztuki antycznej nie ma dla niego większego znaczenia, co potwierdza
Traktat o malarstwie, w którym da Vinci nie wspomina o naśladowaniu
starożytnych. Jednakże ten model artysty-naukowca miał zostać wkrótce
wyparty przez artystę natchnionego, ogarniętego twórczym szałem, dającego
8
G. Vasari: Wstęp do cz. I Żywotów, tłum. Z. Waźbiński w: Z. Waźbiński: op. cit., s. 217.
K. Estreicher: Dzieło Vasariego, w: G. Vasari: op. cit., s. 25.
10
Z. Waźbiński: op. cit., s. 42.
9
112
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wyraz swym namiętnością. Zaczęło się liczyć nie to, co widzi się rozumem, ale to,
co postrzega się okiem; to, co Vasari nazwał „sądem oka” – giudizio dell’occhio11.
Vasari oceniał artystów według pewnego wzorca. Dla niego sztuka, aby
być doskonała musiała posiadać pięć elementów: natura, disegno, maniera, grazia,
decoro12 . Vasari zgadzał się, Że artysta mistrzostwa nie mógł osiągnąć bez
znajomości rysunku i zasad naturalistycznej perspektywy. Dla niego mimesis,
estetyczna kategoria odziedziczona po starożytnych Grekach, była podstawą
sztuki. Stąd też wywodzi się jego pogarda dla średniowiecza, którego sztuka
miała utracić zdolność do naśladowania natury, co w opinii Vasariego równało
się z jej całkowitym upadkiem. Żywoty są pełne przykładów mimetyzmu, który
zachwycał Vasariego. W rozdziale poświęconym Leonardowi da Vinci, opisuje on
portret Giocondy:
Ktokolwiek chce wiedzieć, jak sztuka zdolna jest naśladować naturę, tutaj dojrzy to bez
trudności. Albowiem najmniejsze szczegóły oddane są z możliwą delikatnością. Oczy mają blask i
wilgotność Żywych (...) Nos, ze wszystkimi pięknymi swymi cieniami, różowymi i miękkimi, wydaje się
być Żywy. Usta w kątach i w zaokrągleniu (...) zdają się być prawdziwe, jak ciało i krew. Kto dobrze
13
przypatrzy się wgłębieniu szyi, zobaczy uderzenie pulsu .
Mimesis nie miałoby się wiązać ze ścisłym odtwarzaniem wyglądu natury, lecz
raczej z naśladowaniem jej praw. Sztuki dzieliły się na te, które powielają
strukturę natury – jak architektura – oraz na te, które powielają jej wygląd – jak
malarstwo i rzeźba14. Z tym również łączy się pogląd Vasariego na postęp w
sztuce – pisze on: „Istota sztuki polega głównie na naśladowani natury, ale nie
osiągnęłaby takiej doskonałości, gdyby nie naśladowała arcydzieł”15. Postęp
Vasari rozumie racjonalistycznie, „jako studium perspektywy i proporcji w
architekturze, natury w rzeźbie i malarstwie, dodając do tego treść rozumianą
11
W. Tatarkiewicz: Historia estetyki, Warszawa 1985, tom III, s. 143.
J. Shearman: Manieryzm, tłum. M. Skibniewska, Warszawa 1970, s. 215.
13
Vasari, Żywoty..., op. cit., s. 311.
14
W. Tatarkiewicz: op. cit., tom II, s. 89.
15
G. Vasari: Wstęp do cz. I Żywotów, tłum. Z. Waźbiński w: Z. Waźbiński: op. cit., s. 206.
12
113
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
jako pomysł literacki”16. Vasari klasyfikował artystów ze względu na obecność w
ich dziełach dobrego rysunku, harmonii, wdzięku; jest to proste i wyraźnie
głoszenie zasad naturalizmu. „Że prowadzi ono sztukę na manowce, tego
oczywiście Vasari nie wiedział”, dodaje Estraicher17.
Nie kolor, forma czy ekspresja jest podstawą działalności artystycznej, lecz
rysunek – disegno. Rysunek zajmował szczególne miejsce w hierarchii pojęć
manieryzmu; traktowano go „nie tylko jako umiejętność techniczną, ale przede
wszystkim jako instrument tworzenia idei”18. Vasari we wstępie do dzieła zdaje
relację z dyskusji estetycznej, jaka miała miejsce w XVI wieku. Spór toczył się
pomiędzy zwolennikami rzeźby i malarstwa o to, która ze sztuk „ma
pierwszeństwo”. Argumenty jednej i drugiej strony, które Vasari przytacza, są
wielorakie: sztuka rzeźbiarska ma być bardziej szlachetna, jako Że pochodzi
bezpośrednio od Boga, pracuje na trwalszym i godniejszym materiale niż
malarstwo, jako jedyna naśladuje prawdziwy kształt przedmiotu. Malarze
odpowiadali, iż to oni muszą posiadać nieskończenie wiele umiejętności
technicznych, są bardziej pożyteczni, bo sztukę malarską można uprawiać na
pustyni i w domowym zaciszu, ponad to potrafią przekazać cały wachlarz
najsubtelniejszych uczuć, nawet puls i oddech Żywej istoty. Vasari jednak odcina
się od całej dyskusji i konkluduje:
Wydaje mi się jednak, Że zarówno rzeźbiarze, jak i malarze wypowiadali swe sądy z
nadmiernym zapałem (...) Sądzę więc, Że rzeźba i malarstwo są w istocie bliźniaczymi siostrami,
zrodzonymi równocześnie z jednego ojca – Rysunku. Żadna z nich nie jest lepsza od drugiej; a przyczyną
tego, Że jedno dzieło jest lepsze od drugiego nie leży w szlachetności sztuk, ale w geniuszu i talencie
poszczególnych artystów. Sztuki te mają wiele wspólnego (...) Można nawet powiedzieć, Że te dwie istoty
19
posiadają jedną duszę, która nimi kieruje; źle więc postępują ci, co starają się je rozłączyć .
Disegno oznacza tutaj nie tylko rysunek techniczny; Vasari rozumie go raczej w
sensie teoretycznym – czyli jako sztukę.
16
K. Estreicher: Dzieło Vasarego, w: G. Vasari: op. cit., s. 26.
Ibidem, s. 27.
18
D. Bodart: Renesans i manieryzm, tłum. T. Łozińska, Warszawa 2007, s. 120.
19
G. Vasari: Wstęp do całego dzieła, tłum. Z. Waźbiński w: Z. Waźbiński: op. cit., s. 200-201.
17
114
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Vasari nie był pisarzem starannym; używał potocznego języka stosując
pojęcia, które wówczas były w użyciu. Daje to wyborne pojęcie, jak mówiono o
sztuce we Włoszech XVI i XVII wieku, jednak terminy artystyczne nie były wtedy
ustalone, co wpływało na znaczny brak konsekwencji w ich użyciu. Disegno jest
jednym z niewielu terminów, które da się dość łatwo zdefiniować, inne z kolei
mogą nastręczać trudności w interpretacji. Ingegno oznaczał zamysł, dar,
pomysł, talent, geniusz; divino – nie tyle boski, co boży, obdarzony przez Boga,
niebiański, jedyny20. Konsekwentne użycie pojęcia maniera pojawia się w
Żywocie Jakuba Sansovina i jest rozumiane jako rodzaj, kierunek; John Freeman
wynotował około 500 pozycji gdzie Vasari używa tego terminu: maniera buona,
maniera cruda greca, maniera Della profondità da Michelangelo. Takie zestawienie
przyczynia się do zrozumienia wielu pojęć i zjawisk sztuki florenckiej, zwłaszcza
stylu manieryzmu. Według Freemana, Vasari pod tym terminem rozumiał
głównie styl21. Maniera – czyli sposób indywidualnej wypowiedzi – jest dla
Vasariego
szczególnie
ważny
ponieważ
stanowił
odbicie
różnorodności
charakterów. Stosuje on pewne elementy teorii humoralnej, która dzieli
osobowości na choleryków, sangwiników, melancholików i flegmatyków, przy
czym, podążając za myślą Arystotelesa, uważa, Że artyści, tak jak poeci, mają
usposobienie w zasadzie melancholijne, czego dowodem miał być przede
wszystkim Michał Anioł22. Vasari wierzył, Że człowiek rodzi się malarzem,
rzeźbiarzem lub architektem, a na jego talent wpływają zarówno naturalne
uwarunkowania jak i virtù. Jego zdaniem, człowiek rozwija swoje naturalne
uzdolnienia poprzez pracę nad sobą23. Cnotę, w szerokim rozumieniu tego słowa,
trzeba stale doskonalić i utwardzać, bo inaczej zanika. Ważną rolę pełni tu
środowisko artystyczne, szczególnie florenckie, poprzez krytykę. W Żywocie
Perugina pisze tak:
20
K. Estreicher: Dzieło Vasarego, w: G. Vasari: op. cit., s. 24.
Ibidem, s. 23
22
Z. Waźbiński: op. cit., s. 58 - 59.
23
Ibidem, s. 60.
21
115
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
(...) we Florencji doskonalą się ludzie sztuki, zwłaszcza malarstwa. W tym mieście (...) podnietę
dają trzy bodźce: najpierw ciągłe nagany słyszane dokoła, bo taka jest natura umysłów wolnych, Że nie
zadowalają się miernotą, ale oceniają dzieła pod kątem dobroci i piękna (...) Po drugie (...) kto chce Żyć
we Florencji, musi być przemyślny (...) A wreszcie trzecie (...) to chęć zdobycia zaszczytów i sławy
24
wywołana szczególnym nastrojem wśród ludzi sztuki .
Geniuszem, według Vasariego, mógł być jedynie virtuoso, czyli artysta obdarzony
talentem przez naturę a jednocześnie heros, który wciąż zmaga się ze sobą i
swoimi ograniczeniami, wciąż się doskonaląc. Virtù nie była więc zaprzeczeniem
natury ale jej udoskonaleniem i kontynuacją. Każdy z artystów miał swój
indywidualny styl, zgodny ze swoją naturą, dlatego na przykład, „dynamiczny
styl Michała Anioła nie był stylem właściwym dla łagodnej natury Rafaela”25.
Vasari
ujmował
osobowość
artysty
dynamicznie;
był
szczególnie
zainteresowany rozwojem oraz okresem, kiedy artysta osiągał dojrzałość, czyli
własny styl. Jednak nadmierne uwypuklenie jednego aspektu bądź charakteru
artysty nieuchronnie prowadziło w paru wypadkach do uproszczeń i
zniekształceń, jak to miało miejsce w biografii Leonarda, gdzie historyk uznał na
podstawie jego dwóch nieukończonych florenckich dzieł, Że w zasadzie da Vinci
nie ukończył Żadnego dzieła26.
Piękno,
według
Vasariego,
to
stosowanie
harmonii,
proporcji,
perspektywy, zgodnie z modelem i w zgodzie z ideologią chrześcijaństwa27.
Jednak, podczas gdy piękno podlega regułom, wdzięk, la grazia, leży poza
opisem, jest kategorią irracjonalną i nieokreśloną. W Żywotach termin ten nie jest
w pełni zdefiniowany. La grazia była w sztuce nową wartością; przed Vasarim
używano jej na zmianę z pięknem. Autor Żywotów nadaje mu nową funkcję.
Pisząc o gracji, Kasperowicz zauważa:
W manierystycznej wizji sztuki [grazia] zajmuje nawet ważniejszą pozycję donioślejszą niż
piękno. Piękno jest oparte na matematycznej harmonii, jak choćby piękno proporcji, wdzięk zaś
24
G. Vasari: Żywoty..., op. cit., s 282.
Z. Waźbiński: op. cit., s. 63.
26
G. Vasari: Żywoty..., op. cit., s. 303.
27
K. Estreicher: Dzieło Vasarego, w: G. Vasari: op. cit., s. 25.
25
116
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wykracza poza liczbowe reguły i stosunki, jest oznaką tchnienia geniuszu, czymś, czego nie można się
wyuczyć. Stanowi tajemnicę talentu wlaną niejako w duszę twórcy, obecną w nim dzięki Bożej łasce.
Grazia ma bowiem również sens teologiczny (łaska) i te podteksty wcale nie były obce teoretykom
28
czasów manieryzmu .
Wdzięk, zazwyczaj kontrastowany z powagą i majestatem, wypływa ze
sprezzatura, czyli niezamierzonej nieuwagi artysty, który sprawia, Że dzieło
trudne do wykonania technicznie wydaje się proste. Z tego założenia wypływa
krytyka szczególnie wczesnorenesansowych artystów. Rozpoczynając biografię
Uccella, Vasari pisze:
Paweł Uccello (...) byłby talentem najświetniejszym od czasów Giotta (...), gdyby nie tracił czasu
na studiowanie perspektywy. Ta wiedza, jakkolwiek uczona i piękna, ma to do siebie, Że kto jej zbytnio
ulegnie, ten zgubi się i zmęczy umysł trudnościami. Z podatnego i łatwego uczyni go nieudolnym i
29
cięŻkim .
Bitwa pod San Romano Uccella była nieakceptowana przez Vasariego, ponieważ
jej uważne zakomponowanie i czyste studium perspektywy według historyka nie
posiadały la grazia.
Znaczenie historiograficznej i teoretycznej pracy Vasaria jest nie do
przecenienia. Mimo licznych błędów, uproszczeń i uogólnień, Żywoty są kopalnią
wiedzy na temat sceny artystycznej późnorenesansowej i manierystycznej
Florencji. Estreicher zwraca uwagę na fakt, Że to Giorgio Vasari pierwszy docenił
rolę talentu w sztuce. Bez talentu, indywidualnego stylu, wielka twórczość nie
mogła istnieć30. Jego niezwykle barwne, przemawiające opisy oceniające
rysunek, kompozycję, technikę są na tyle dokładne, by dziś służyć pomocą w
identyfikowaniu dzieł. Ponad to chronologia sztuki włoskiej zaproponowana
przez Vasariego jest wciąż aktualna; Vasari doskonale potrafił przedstawić
następstwo i zależność faktów, co wsparło jego tezę o rozwoju, upadku i
28
R. Kasperowicz: op. cit., <http://www.mowiawieki.pl/artykul.html?id_artykul=357>, 2 kwietnia
2008.
29
G. Vasari: Żywoty..., op. cit., s. 95.
30
K. Estreicher: Dzieło Vasarego, w: G. Vasari: op. cit., s. 27.
117
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ponownym odrodzeniu się sztuki a jego rozpoznanie szkół i indywidualność
okazało się bezbłędne31. Estreicher kontynuuje:
Czytanie Vasariego ułatwia zrozumienie, dlaczego doszło w Europie, a zwłaszcza we Włoszech,
do wielkich przemian stylowych. Vasari podkreśla ciągle owe przemiany, mówi o odkryciach,
pomysłach, nowościach w sztuce, wprowadzonych do złej, nieumiejętnej, nie opartej na naturze sztuki
mistrzów bizantyjskich lub gotyckich (...) Oczywiście nie byłyby one tak istotne dla nas, gdyby to były
wyłącznie poglądy autora. Ale stał za nimi szereg warsztatów i mistrzów włoskich, którzy osiągnęli to,
czego nikt przed nimi nie osiągnął: naznaczyli swe dzieła osobistym stosunkiem do świata, osobistym
32
sposobem widzenia i oddaniem form artystycznych .
Vasari ukazywał jak nowy „osobisty stosunek do świata” ewoluował w sztuce i
jak wpłynął na twórczość artystów otwierając drogę ku manieryzmowi. Sam
Vasari jednak był dzieckiem odrodzenia; jego poglądy wciąż odzwierciedlały
renesansowe pojęcie sztuki, które dalekie było od odrealnionych wizji
manieryzmu,
kierowanemu
tendencją
do
przesady,
upodobaniem
do
kapryśnych, dziwacznych, nienaturalnych form gdzie wielkie znaczenie miała
fantazja, indywidualny styl twórcy. W świecie Vasariego króluje disegno, obce
nietypowym połączeniom kolorów, występującym na przykład w malarstwie El
Greca. Samo pojęcie maniera u Vasariego to jedynie specyficzne cechy, styl
twórczości
danego
artysty.
Historyk
nie
potrafił
się
uwolnić
od
późnorenesansowego schematu myślenia o sztuce, które mimo wszystko
dominuje w Żywotach. Jego idea postępu zaprowadziła ją do miejsca, o którym
Vasari nawet nie śnił. Jednak mimo swoich ograniczeń, słabych punktów, które
nie są w stanie obronić się przed krytyką Giorgio Vasari jest pierwszym w pełni
świadomym historykiem sztuki otwierającym drogę ku dalszym badaniom,
którego dzieło, jak kończy swój Wstęp do Żywotów Estreicher, pozostaje nam
tylko podziwiać.
Bibliografia
31
32
Ibidem, s. 27.
Ibidem, s. 27-28.
118
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
1.
Bodart, Diane: Renesans i manieryzm, tłum. T. Łozińska, Warszawa 2007.
2.
Gombrich,
Ernst
H.:
Vasari’s
Lives
and
Cicero’s
Brutus,
<
http://www.gombrich.co.uk/showdoc.php?id=16>, 2 kwietnia 2008.
3.
Kasperowicz,
Ryszard:
Pochwała
renesansowego
artysty,
<http://
www.mowiawieki.p/artykul.html?id_artykul=357>, 2 kwietnia 2008.
4.
Shearman, John: Manieryzm, tłum. M. Skibniewska, Warszawa 1970.
5.
Tatarkiewicz, Władysław: Historia estetyki, Warszawa 1985.
6.
Vasari, Giorgio: Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów,
tłum. K. Estreicher, Warszawa 1980.
7.
Wstęp do całego dzieła, w: Zygmunt Waźbiński: Vasari i nowożytna
historiografia sztuki. Antologia, Wrocław 1975.
8.
Wstęp do cz. I śywotów, w: Zygmunt Ważbiński: Vasari i nowożytna
historiografia sztuki. Antologia, Wrocław 1975.
9.
Waźbiński, Zygmunt: Vasari i nowożytna historiografia sztuki. Antologia,
Wrocław 1975.
119
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Piotr Kabaciński
„Bacz, aby nie wziąć zmarszczek za linie1czyli rozważania nad sztukami
tajnymi
Praca niniejsza traktuje o zagadnieniu sztuk tajnych, które były (są?)
wyuzdanym underside życia oficjalnego (politycznego, religijnego, obyczajowego
etc.).
Napomykając
o
istocie
wybranych
„systemów”
(nurtów)
kultury
alternatywnej (tajnej), proponuję Czytelnikowi kilka historycznych obrazów ich
całkiem konkretnego (politycznego, empirycznego) „przełożenia”.
Alchemia2
Etymologia terminu alchemia wywodzi go od alich oznaczającego: facere,
ambuliare, seu fluere – tzn. że materia płynie, że rozpływa się. Jest też i tak, Że
odsyłani jesteśmy do arabskiego źródłosłowu al – kimya oznaczającego kamień
filozoficzny, bądź... chemię. Alchemia tłumaczy mistycznym rozumowaniem
obserwowane w przyrodzie przemiany, które wszystkie miały prowadzić do
uszlachetnienia materii nieożywionej i ożywionej. Przy czym zmianę koloru
traktowali
alchemicyści
jako
zmianę
rzeczywistą.
Istotą
rozumowania
alchemików było podejście holistyczne, zgodnie z którym wszystkie zjawiska
wzajemnie na siebie oddziaływują. Zmieniając status z nigredo (czarny) właściwy
1
Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, Historia twarzy, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, Gdańsk
2007, str. 39.
2
Roman Bugaj, Nauki tajemne, wyd. Ossolineum, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź 1986.
120
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
prima materia w albedo (bielenie) i – ostatecznie, w rubebo (czerwienienie) aurum
potabile (pitnego złota), alchemik samodoskonalił się intelektualnie:
Źródłem tej koncepcji mogły być znacznie starsze egipskie mity stworzenia, wywodzące się
bezpośrednio z obserwacji bujnie rozkwitającego Życia na podłożu czarnego mułu, nanoszonego przez
3
coroczne wylewy Nilu .
Ogólne idee alchemii były zgodne z ideami głoszonymi przez islam i
dlatego rozpowszechnia się ona w wiekach VII-XI, gdy Arabowie przejęli
zdobycze kulturowe świat starożytnego. Alchemia:
(...) jest sztuką, a więc czymś, czego można się nauczyć, ale nie można nauczyć innych. O ile
początkujący alchemik może skorzystać z pomocy nauczycieli, o tyle podstawowe tajemnice musi odkryć
4
i zgłębić sam .
Słynniejszymi alchemikami byli: Dżabar ibn Hajan, Awicenna, Vincent z
Beauvis, Arnaldus de Villanova, czy Rajmundus Lullus, i Geber [Paulus z Tarentu] od
którego wywodzi się ang. Słowo gibberisch - odsyłające do polskich terminów:
żargon, pretensjonalny i niepotrzebnie niezrozumiały język, ale też: bzdura i nonsens.
Wybitniejszymi przedstawicielami alchemii w Polsce byli z kolei: Adam z
Bochynia, Kaspar ze Skarbiszewa, Tomasz Ratzki z Ratkowic, Paracelsus oraz Michał
Sędziwój.
Wśród magów i alchemików przeważają duchowni – np. zakonnik Marcin
Ber (Berowicz) podaje, że w XV-cznej Regule ojców bernardynów, zakonnicy
poświęcający się „destylacji i sztuce ogniowej” niech robią to lecz... w refektarzach
– z dala od kościoła (Żeby czegoś nie opryskali). Jest coś na rzeczy, gdyż Długosz
podaje, Że w roku 1462, płonie: Bracka, Grodzka, Gołębia, Poselska, słowem pół
Krakowa, gdyż bracia dominikanie „zabawiali się” alchemią. Byli też przeciwnicy
alchemików: ks. Fabian Birkowski, Andrzej Grutyński i Stanisław Zawadzki
3
W: Leksykon, Świat tajemny magii, okultyzmu i parapsychologii - pod red. Richarda Cavendisha,
Łódź 1992.
4
Item.
121
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
utrzymujący, Że: perły, zażegnywanie i amulety na nic nie pomagają! Jan XXII5 –
w wydanej w 1317 r. bulli, potępia alchemicystów z powodu „psucia monety”– o
alchemikach utwierdza się zła sława, a sama bulla – jak powiada Hubicki,
przyczynia się do opóźnienia rozwoju chemii. Bo choć krytyka szarlatanerii była
słuszna, nie podobna mieć pretensji pod adresem przyrodoznawców –
odkrywców: tlenu czy ilościowego amalgamatu złota. C. A. Burland utrzymuje,
Że alchemia stała się „nieuniknionym sposobem myślenia, w chwili, gdy
człowiek opanował prawdziwy proces spalania niektórych rodzajów skał,
zamieniając je w ten sposób w żużel i błyszczący metal”.
Stos ułożony specjalnie dla alchemika zapłonął w Polsce tylko raz – nomen
omen
w
Poznaniu,
gdzie
w
roku
1491,
po
piętnastoletnim
procesie
dochodzeniowym, spopielono bakałarza altarystę Kościoła Marii Magdaleny.
Efektem show był oficjalny zakaz produkcji – oddzielającego złoto od srebra,
kwasu azotowego.
Hermetycy, alchemicy, nekromanci etc. mają jednak swoich możnych
protektorów w osobach chociażby: Zygmunta Augusta – który za namową
etatowego/nadwornego
astrologa
Piotra
Proboszczowica,
przekłada
datę
koronacji Katarzyny Austriackiej z 2-go na 17-go lipca roku 1553, a potem termin
ten przesuwa jeszcze o dwa tygodnie choć tym razem przyczyny nie tkwią w
gwiazdach lecz... ataku febry Zygmunta. Poza tym akurat Zygmunt August, nie
miał szczęścia do hermetyków – Żadna bowiem z przepowiedni mówiących o
Życiu w glorii i szczęściu nie spełnia się, chociaż... ostatniemu z Jagiellonów
przepowiedziano śmierć w roku 1552 i (faktycznie), spotykając z Albrechtem
Hohenzollernem w Królewcu, król witany jest strzałami z dział i oto jedna z kul
armatnich przypadkiem/celowo trafia i zabija na miejscu – jadącego u boku
króla, ks. Zygmunta Wiśniowieckiego. Innym protektorem hermetyków był
Zygmunt I Stary i (najgorszy z królów polskich, katolicki fanatyk) Zygmunt III
Waza – który wraz z Mikołajem Wolskim poszukując sekretu transmutacji metali,
5
Sprawowany w Awinionie urząd papieski Jana XXII, kwestionował cesarz Ludwik IV. Papież Jan
XXII wsławił się m.in. tym, że poszerzył tzw. Cullagium – tzn. podatek od zgody na uprawianie
seksu.
122
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
cudem nie spalił Wawelu. Za królami idzie w ślad magnateria: w dobie Zygmunta
Starego: Piotr Tomicki i Samuel Maciejowski. Działają rozmaite Koła (rotae), np.
koło literacko-naukowe („obracające się” wokół osoby Jerzego Joachima Rotyka)
zajmujące się przyrodoznawstwem równolegle sympatyzując z jatrochemikami i
medykami spagirycznymi.
Astrologia
(...) astrologia, na której potrzeby wydatkowano, być może, więcej pracy, pieniędzy, inteligencji,
cierpliwości niż na jakąkolwiek rzeczywistą naukę – właśnie astrologii i jej „nadziemskim” aspiracjom
6
zawdzięczamy w Azji i Egipcie wielki styl architektoniczny .
Sztuka gwiaździarska, często – choć niesłusznie, utożsamiana jest przez
ludzi kościelnych, z magią – wszak obie to jeden i ten sam szatański system...
Słynniejszymi astrologami byli: kapłan babiloński z przełomu IV i V w. p.n.e.
Berossus, poeta rzymski Maniliusz (przełom I w. p.n.e. i I w. n.e.), Klaudiusz
Ptolemeusz, Nostradamus, Tycho Brahe, Kepler, Newton, a także Marcin Król.
Astrologia w roku 1666 – czyli 21 lat (1687) przed odkryciem prawa powszechnego
ciążenia, zostaje usunięta z francuskiej Akademii Nauk. Astrologia wspiera się na
założeniu o nieprzypadkowości wszechświata – na tym, Że liczby tłumaczą świat.
Właściwości konstelacji i planet wywodzi się z rozważań matematycznych.
Choć Astrologia była nauką/sztuką wykładaną oficjalnie – m.in. w Polsce,
a judaica (przepowiednie) i kalendarze astrologiczne (zawierające prognozy
pogody, kosmogramy [horoskopy] wróżbiarskie i porady – np. kiedy i jak
nastawić kociołek z ziołami, rozpalić w piecu), wydawane były przez profesurę
krakowską rozsławiając ją w świecie, miała astrologia wielu przeciwników. Już
Marek Wipsanniusz Agryppa w roku 33 p.n.e., wypędza magów – podobnie jak
cesarz Tyberiusz w roku 16 usuwa astrologów i czarodziejów. Magii i astrologii
chrześcijanin winien się wystrzegać – nakazują Sobory (m.in. Codex Thodosianus,
IX 16, 4)... Chociaż w Toledo oprócz nauki o demonach, studiuje się właśnie
6
F. Nietzsche, Poza dobrem i złem, wyd. Apeiron, Kraków 2001, str. 23/24.
123
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
astrologii, średniowieczny Picatrix uczy jak zaklinać duchy, a katedry
astrologiczne prowadzą: Bolonia, Pawia, Sapienzia. Niejaki Gebert znany jako
Sylwester II (945-1003) objął stolec Piotrowy gdyż, poza niewątpliwą erudycją,
był biegły w naukach tajnych. Z tytułem magistro di nigromanzia modlił się do
Chrystusa kardynał Bianco (XIII w.), nekromantą był również Jan z Toledo, a
Roger Bacon, Albert Wielki prowadzą systematyczne rachunki astrologiczne. W
Polsce wykładano astrologię od roku 1423, a pierwsza katedra – z fundacji
Marcina z Przemyśla, powstaje w roku 1459:
Myśl medyczna XIV i XV stulecia jest zdominowana przez astrologię: teksty fizjonomiczne
stanowią część wielkiej masy pism astrologicznych, gdzie sąsiadują z przepowiedniami, podręcznikami
7
chiromancji i oniromancji, a także z ezoteryczną sztuką pamięci .
Terminatorem Uniwersytetu w Krakowie był m.in. (pełniący urząd
astrologa na dworze Macieja Korwina węgierskiego) Marcin Bylica z Olkusza, oraz
(niemieckiego pochodzenia) Jan z Głogowa – nauczyciel Kopernika (który również
kreślił horoskopy i studiował Czworoksiąg astrologiczny Ptolemeusza). Jan
uważał, że najtęższym filozofem świata jest mityczny Atlas, a – cytując teologów,
utrzymywał, Że ziemia stoi w miejscu – czemu winna jest Żelazna trumna
7
Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, Historia twarzy, op. cit., str. 35. Znana jest
argumentacja Augustyna, jakoby astrologiczne analizy horoskopów – kreślone dla dwóch ludzi
poczętych niemalże w tym samym momencie, były nic nie warte, bowiem – jak dowodzi
Augustyn, nadając obydwu ludziom jeden i ten sam znak, mylnie wnioskują gwiaździarze, że los
obu tych ludzi będzie identyczny, podczas gdy nie jest to prawdą. Życie Ludzi zrodzonych pod
jednym i tym samym znakiem wcale nie jest takie samo – tj. na równi determinowane tymi
samymi gwiazdami! Niestety dużo w tym rozumowaniu pochopności: „Ponieważ Ziemia
wykonuje jeden obrót wokół Słońca w ciągu roku, odnosimy wrażenie, że to Słońce przesuwa się
po niebie znacząc okrąg zwany zodiakiem. Konstelacja lub znak, naprzeciwko którego słońce
„wschodzi” w dniu urodzin, jest owym dobrze znanym „znakiem słońca”. (...) Ponieważ ziemia
wykonuje w ciągu doby jeden obrót wokół własnej osi, mamy drugi – dzienny cykl zodiaku.
Znak, znajdujący się naprzeciwko wschodniego horyzontu w chwili narodzin, nazywamy
znakiem wschodzącym, a sam punkt wschodu Słońca to ascendent. Ascendent determinuje
kolejny podział horoskopu na „domy”, odpowiadające dwunastu konstelacjom. Mówiąc bardzo
ogólnie, Słońce, Księżyc i planety w swych znakach określają podstawowe cechy charakteru
człowieka, podczas gdy ascendent i planety „w domach” determinują to, co uczyni on ze swym
charakterem. Znany to, że człowiek urodzony pod znakiem Barana i z ascendentem również w
Baranie będzie się zachowywał (...) inaczej niż człowiek urodzony w tym samym mniej więcej
czasie, ale z ascendentem w Rybach. Uwzględniane są również koniunkcje między planetami. Gdy
planety znajdują się względem siebie pod pewnymi ściśle określonymi katami, mówi się, że są w
określonych aspekcie” - w: Leksykon, Świat tajemny magii...
124
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Mahometa zawieszona magnetycznie u sklepienia niebios. A poza tym, gdyby
ziemia była w ruchu wody przelewałyby się bezładnie na wszystkie strony.
Lekarz astrolog obecny był na dworze Kazimierza Wielkiego i – w osobie Piotra
Gaszonica – u Kazimierza Jagiellończyka.
U schyłku wieku XV, Polscy astrologowie nie migrują bowiem ostatnie
dwa dziesięciolecia tegoż stulecia, wystarczająco wysoko usytuowały uczelnię
krakowską. Stąd też podział na dwie generacje: pierwszą Wędrującą i drugą
Stałą. Sytuacja zmienia się wraz z końcem wieku XV-go gdyż konkurentem
Krakowa będzie m.in. Uniwersytet w Wiedniu.
Kabała [‫]ככל‬8
Kiedy nadejdzie Mesjasz, Bóg wymaże obecną kombinację liter i słów i ułoży litery inaczej,
9
tworząc inne słowa, mówiące o innych sprawach .
Słowa: Kabbalah/qabalah, oznaczają przekazywaną ustnie tradycję pojętą
jako wiedza tajna. Kabała – jak ją pojmował Pico della Mirandola – była
antyfeministyczną10 tradycją religijną, która pozostawała w opozycji do nauki
talmudycznej i Żydowskiej filozofii11. Początkowo kabaliści wiedli życie
ortodoksyjne, póki trzynastowieczny mistyk/kabalista Abraham ben Samuel
Abulafia nie ogłasza możliwości użycia Kabały w celach magicznych –
ostrzegając, iż mogą się z tym wiązać zagrożenia; zaś XVI wieczny (nawrócony na
8
Niniejszym podrozdział, jest cytatem w mojej pracy magisterskiej pt. Znaczenie symbolu w
wolnomularstwie.
9
G. Scholem w: U. Eco, Tryb symboliczny – w: Czytanie świata, wyd. Znak, str. 178.
10
Na kabalistyczne Drzewo Życia składa się 10 – odczytywanych od prawej do lewej - sefirot.
Sefiroty po prawej stronie Drzewa, są dodatnie i kojarzone z męskością, te po lewej ujemne,
żeńskie i budzące skojarzenia złowrogie. U Scholema czytam: „(...) kobiety, (...) nie mogły
zdobywać uczoności w Talmudzie, nie ma też wśród nich scholastyczek (...) Jedną z (...) cech
symboliki kabalistycznej jest to, że (...) kobiecość nie oznacza w niej subtelności, lecz srogość i
surowy osąd. (...) Według kabalistów pierwiastek demoniczny powstał z elementu żeńskiego” - w
tegoż: Mistycyzm żydowski i jego główne kierunki, Wydawnictwo Aletheya, str. 50-51.
11
T. Cegielski przypomina, iŜ po roku 1492 (wypędzeniu Żydów z Hiszpanii), dwóch ludzi Moses
ben Jakub Cordovero i Isaac Luria, wprowadzają do Kabały elementy: mesjanicznoapokaliptyczne oraz neoplatońskie. Z czasem uczniowie Lurii: Sarug i Herrera wiążą Kabałę
znacznie ściślej z neoplatonizmem). Z kolei idee Pica przejęli Niemcy: Johan Trithem, Johannes
Reuchlin (szukał nie tylko starożytnej wiedzy wspólnej dla wszystkich ale też takiej, która godzi
wiarę z wiedzą) oraz Agrippa z Netthesheimu.
125
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
chrześcijaństwo) Żyd Paul Rici, głosi na uniwersytecie w Pawii, iż Kabała:
„wylicza wiele świętych imion, które możemy wezwać, oraz różne ruchy ciała,
przy pomocy których możemy łatwiej i w sposób naturalny dostąpić łask Ojca
Wiecznego (...)”. Kabaliści12 zakładali koncepcję kosmosu jako konstrukcję liter i
liczb, przez co matematyczna kompetencja badacza w zakresie jego budowy,
pozwalała nań oddziaływać. Zafascynowani hebrajskimi tekstami – wciąż
rekonstruujący ich leksykę i gramatykę – kabaliści nie mieli jednak Żadnego
wyobrażenia „formy wyrażanych treści”. Z drugiej strony, nie była im ona do
niczego potrzebna zważywszy, iż ich praktyki wynikały z – wspomnianego już –
założenia o wyjątkowości języka hebrajskiego; tego że język ten mając zdolność
wyrażania spraw dla wielu języków niewyrażalnych (intymnych), posiadałby
również zdolności stricte manualne – potrafiłby mianowicie „wprawiać w ruch
siły nadprzyrodzone”, mając nadto być szczególnie predestynowany do bycia
zrozumiałym dla niebiańskiej biurokracji (aniołów itp.)13. Kabalistów cechuje
czytelnicza podejrzliwość – wynik niezgody na „bałwochwalstwo Litery”14
(schriftprizip). Status Boga kabalistów jest osobliwy: jest on bardziej „Ono” niż
„On” - jest nieskończonością: En-So/Ain Sopf15. Jest to Bóg z gruntu niepoznawalny,
o którym nie można zasadnie powiedzieć niczego z wyjątkiem tego, Że jest
„Niczym” (Avin/Ain) choć... może też być Wszystkim. Stąd chcący dostąpić Boga
człowiek, winien sobą ogarnąć Wszystko... Bóg Kabały zostawia setki śladów i
bocznych furtek zachęcających do zgłębiania jego istoty. Służą temu –
ujawniające boską tożsamość – światła (emanacje) nazywane sefirotami, które z
kolei składają się na imię Boga, a jako takie są aspektami boskiej osobowości, są
impulsami poruszającymi tak światem jak i człowiekiem. Aby móc artykułować
związki i relacje między sefirotami, kabalista tworzy – przedstawiane w formie
12
Eco, W poszukiwaniu języka uniwersalnego, str. 132.
Item., str. 134-135 oraz 137.
14
Aleksandre Koyre, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku, wyd. Słowo/Obraz,
Gdańsk 1995, str. 10.
15
„En-Sof jednak nie znaczy (jak często błędnie się pisze) „Nieskończony”, lecz „Nieskończone”.
Właśnie takim mianem owego deus absconditus nazywa Izaak Ślepiec, pierwszy znany nam
konkretnie kabalista; unikając zabarwienia osobowego, mówi on „To, co niepochwytne
[rozumem]”, nie zaś „Niepochwytny”. Kabaliści (...) porzucają personalistyczny fundament
pojmowania Boga” - w: G. Scholem, op. cit., str. 24.
13
126
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ciała ludzkiego Adama Kadmona (człowieka uniwersalnego/niebiańskiego) –
Drzewo
Życia,
którego
rozpostarte
nad
światem
i
kosmosem
gałęzie
Wszechtożsamości znoszą Różnice. Kabalista przekonuje, Że aby poznać Boga
należy intelektualnie (rzecz jasna), wdrapywać się na owo drzewo. Im wyżej się
znajdujemy, tym jesteśmy czystsi – tj. pozbawieni owych planetarnych
szat/powłok, które przyoblekliśmy zstępując na ziemię (szatę agresji dał nam
Mars, zmysłowości Wenus, a inteligencji Merkury). Uważajmy przy tym – jak
pouczają – gdyż naszej wspinaczce przeszkadzać będą – odwracające uwagę od
dobrego, demony. Lecz fundamentem wszystkiego jest... interpretacja16. Pico
napisał:
Zgodnie z tym, co napisali słynni Żydowscy doktrynerzy, lecz także spośród naszych Ezdrasz,
Hilary i Orygenes, Mojżesz nie otrzymał na Górze jedynie Prawa, które miał przekazać potomności,
spisanego w piciu księgach, lecz także prawdziwy w wielce tajemny do tegoż Pisma komentarz; otóż o
ile Bóg nakazał mu Prawo rozpowszechnić wśród ludu, o tyle zabronił mu zamieszczania jego
interpretacji w księgach i jej obwieszczania (...) Zatem nie decyzją człowieka, lecz na rozkaz Boga,
17
wszystko to zostało skryte przed pospólstwem, a głoszone jedynie między doskonałymi (...) .
Praktyki magiczne
Magię dzielimy18 na Magia naturalis (Czarnoksięstwo przyrodnicze – tzn.
magię przyrodniczą [wykładaną we Wszechnicy Krakowskiej]), oraz magię
demoniczną. Mimo, iż Kościół magię potępiał, a dokumenty – jak ten pt. Synod
klechów podgórskich informowały, Że nikt nie może się poważyć wydawać z
kościołów wosku, strzępków, wody chrzcielnej, mchu z dachu, kości trupich czy
16
„Otóż życie i działania żydowskiego mistyka stanowią sprzeciw wobec świata, który pozornie
zdaje się akceptować” - w: G. Scholem, op. cit., str. 47 [podkr. P. K.]
17
Pico Mirandola, O godności człowieka – w: Wielkie Mowy historii. Od Mojżesza do Napoleona, tom.
1, wyd. Polityka, Warszawa 2006, str. 148.
18
„Termin 'białe czrownice' użył po raz pierwszy William Seabrook w książce pt. Witchcraft, its
Power in the World Today” - w: Anton Szandor LaVey, Współczesna czarownica czyli szatańska
sztuka uwodzenia, wyd. Okultura, Warszawa 2002. Tenże LaVey napisał: „Określenie 'biała
czarownica' pochodzi z czasów, kiedy w Anglii ruch czarownic wychodził z podziemia, lecz był
jeszcze nielegalny. (...) Gdy w 1951 roku zniesiono w Anglii prawo skierowane przeciwko
uprawianiu czarów, wszystkie znajdujące się w podziemiu czarownice zaczęły wychodzić na
powierzchnię” - tamże str. 17.
127
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
nawet rdzy z dzwonów (bo to u nich [magów] na zepsucie idzie) – magią
zajmowało się dużo spośród duchowieństwa, m.in. (od 1545) biskup przemyski
Jan Dziadulski. Już piąta księga Mojżeszowa 18, 10-12 powiada:
Niech nie znajdzie się u ciebie taki, który przeprowadza swego syna czy swoją córkę przez ogień,
ani wróżbita, ni wieszczbiarz, ani guślarz, ani czarodziej, ani zaklinacz, ani wywoływacz duchów, ani
znachor, ani wzywający umarłych.
Warto zauważyć, że kobiety, o których mówi Biblia – jak chociażby ta,
która na prośbę Saula wzywa – przepowiadającego klęskę Saula, ducha Samuela,
niewiele miały wspólnego z późniejszymi „czarownicami” - w tym wypadku
bardziej adekwatny byłby termin Medium (czytamy wszak o tej która: I ks.
Samuela 28, 7-25: „wywołuje duchy”), a to z tego powodu, iż nie korzystały z
pomocy
Satanaela.
(Motyw
ten
możemy
oglądać
na
obrazie
siedemnastowiecznego mistrza światłocienia i nastroju malarza Salvatora Rosy
pt. Wróżka z Endor19).
Nazwane prze dr Margaret Murray „kultem Diany”, czarowstwo wywodzi
się z:
przedklasycznych wierzeń o Płodnej, Wielkiej Matce i Boskim Królu (za jednego z nich uważał
się król angielski William Rufus), wcielonym Bogu, rytualnie uśmiercanych, aby zapewnić swemu
20
ludowi dobrobyt i obfitości plonów .
Czarowstwo nie jest objawem zburzeń umysłowych, ale: „wynikiem
konfliktu
miedzy
chrześcijaństwem,
a
zorganizowaną
kontrreligią”21.
„Zorganizowaną”, gdyż od wieku XVII dorobiło się własnej hierarchii religijnej,
19
Dostojny, spowity w długą białą szatę, sytuowany w centrum obrazu Duch Samuel,
skontrastowany jest z odrażającym wizerunkiem czarownicy o obwisłych piersiach i
rozwichrzonych włosach, za której plecami – na lewo, w głębi, oglądamy szkielet konia i multum
demonów, rodem z Schongauera. Całości dramatycznego wydźwięku nadaje patetyczny gest
żałości, rozpaczającego Saula. Podobny temat widzimy podjęty przez szesnastowiecznego malarza
Corneliusza Jacoba von Oostanena (zwanego Jakubem z Amsterdamu), przy czym więcej obchodził go
mroczny entourage – tj. plan Drugi, piekielnej krzątaniny czarownic, oglądamy więc i
ekscytujemy się wieloma szczegółami – jak chociażby sceną poświęcania ofiary z kozła, sam Saul
ginie w natłoku motywów.
20
W: Leksykon, Świat tajemny magii...
21
Item.
128
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ma swoje uroczystości i komórki organizacyjne zwane covens (sabatami) –
grupującymi po 13 osób.
Kwitnie rynek księgarski – bogaty w literaturę czarowską: od jawnie
potępiających Sprengera i Institorisa autorów: Młota na czarownice czy Jana
Bodin'a – z jego De la demonomanie de sorciers (1580), przez autorów potępiających
czary ale broniących ludzi-czarowników: jak niemieckiego pochodzenia Johannes
Weger – z jego De praestigiis daemonum et incantationibus ac veneficiis, po umysły
jawnych zwolenników – jak Johannes Faust z jego Hollenzwang, i Marcina Delrio.
Zachował się – przechowywany w gabinecie archeologicznym Uniwersytetu
Warszawskiego, pas magiczny (dł. 2,28 m) – własność polskiego Żołnierza,
którego miał chronił od złego. Pas pokryty jest z jednej strony modlitwami
łacińskimi, a z drugiej magicznymi inskrypcjami.
Prześladowania czarownic – element szerszego zjawiska w literaturze
fachowej określanego mianem witch-craze, w Polsce datujemy na wiek XVII i
pierwszą połowę XVIII tak, Że dopiero w roku 1776 – na wniosek króla –
wolnomularza, Stanisława Augusta: „Mękami wyciągać zawsze wątpliwe wyznania
zbrodni, pociągać do sądu obwinionych o rzekome związki z mocą szatańską” sejm
polski zakazuje:
Ani jeden z toczonych w Rzeczpospolitej procesów czarownic nie miał podkładu politycznego;
na ogół dotyczyły one kontekstu codziennego Życia miasteczka lub wioski; szlachtę skutecznie
zabezpieczały przed oskarżeniami przywileje stanowe. (...) procesy czarownic nasiliły się w 2 poł. XVII
wieku, zwłaszcza w XVIII w. W czasach saskich, gdy stracono prawie połowę sądzonych w Polsce
22
„czarownic” .
W Wielka Brytania mianem „wicca” określano tzw. „wiedzące”, mówiono
również „wiches” tzn. „wieśniaczki”. Dlaczego akurat kobiety skupiły na sobie
fiksację inkwizytorów? A no:
są rozsądku niedoskonałego, do tego małej eksperiencji albo wiadomości w rzeczach; łatwie
uwierzą i sposobniejsze doszukiwania aniżeli mężowie. (...) pełne afektów i pasyj niepohamowanych (...).
22
Roman Bugaj, Op. cit.
129
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Na przykład obje się krup, wapna, gliny miasto cukru, jest gniwliwa, do umoru niezgodliwa (...). O
wszystkim chcą wiedzieć, aby miały o czym świergotać, boby im gęba spuchła milcząc (...). A zleciwszy,
23
by sroki do ścierwa (...) muszą i nędznice pleść troje niewidy .
Pierwszym polskim procesom brak jednakże motywacji satanistycznych –
inaczej niż na Zachodzie, gdzie witchcraft określano terminami: Incantatio,
Incantationes facere czy Incantare tzn. Czari, Czarowacz. W Niemczech Czari
przybrało formę: Hexerei, we Francji: Sorcellerie, we Włoszech: Stregoneria, a w
Hiszpanii: Brujaria. Od roku 1543 procesy o czary leżą w gestii kościoła, który
suwerennie ustala jakiemu prawu: świeckiemu czy kościelnemu podpada dany
czyn, podczas gdy sądy świeckie opierały się na niemieckim prawie
magdeburskim, ustawie miasta Bamberg z roku 1507 i tzw. Karolina tzn.
Constitutio criminalis carolina - autorstwa von Spee, z roku 1532. Rozpoznawanie
czarownicy odbywało w porządku prób: szpilkowej, wody, łez, ognia i wagowej.
W 1540 papież Paweł II powołuje do Życia Towarzystwo Jezusowe,
powierzając kierownictwo człowiekowi: „wykształconemu i zdolnemu, ale
fanatykowi” - podejrzanym o herezję staje się (zbędny łacińskiemu kościołowi)
język grecki. Bulla Licent ab initio (z 1542) powołuje do Życia Sacrum Officium
wzorowane na inkwizycji hiszpańskiej.
Kościół potępiał praktykę sądowej i wróżebnej astrologii, jak również czytanie i posiadanie
książek z tej tematyki: jedynie Bóg zna przyszłość i ani ludzie ani złe moce nie mogą jej przepowiedzieć.
Spod cenzury wyjęte było natomiast przepowiadanie wydarzeń, o których da się często wnioskować na
podstawie zjawisk przyrody. Astrologiczne przepowiednie były zatem możliwe, jeśli wiązały się z
rolnictwem, Żeglugą, a także medycyną. Właśnie ku medycynie zwraca się wówczas wyraźniej
fizjonomika i chiromancja: „Mimo iż papież Sykstus [...] ogłosił bullę wymierzoną w chiromantów
[chodzi o bullę z roku 1586 – przyp. P. K.], nie należy sądzić, Że intencją (...) było ekskomunikowanie
prawdziwych i naturalnych chiromantów; w przeciwnym wypadku trzeba by uznać, iż ta sama bul
ekskomunikuje lekarzy, którzy na co dzień znajdują wiele oznak chorób cielesnych dzięki obserwacji
24
dłoni .
23
24
Roman Bugaj, Op. cit
Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, op. cit., str. 44.
130
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
W 1571 powstaje – za kadencji papieża, który wsławił się tym, iż
ekskomunikował własnego kucharza – Piusa V (1566-1572), ograniczona
wpływami tylko do Państwa Kościelnego: Index librorum prohibitorum i
wprowadza się ścisłą cenzurę kościelną25. Sobór Trydencki (1545-1563) ustala
Professio fidei Tridentinae wzmacniając Kościół pod względem doktrynalnym i
organizacyjnym. Przekształcana w stałe, kościelne i kościelne państwowe
trybunały,
przetrwała
tylko
Inkwizycja
Rzymska,
która
sukcesywnie
funkcjonuje po dziś dzień – pod nazwą nadaną jej w roku 1965 przez Pawła VI,
jako: Święta Kongregacja Doktryny i Wiary.
Katoptromancja/krystalomancja, chiromancja
(...) z sennika Jana Tibault, wybitnego oneirokryty z początku XVI wieku:
„Muchy na miód łapać – oznacza wesołość i profit”
„Osła widzieć – oznacza złośliwości doznać”
„Zęby sobie wyrywać – oznacza śmierć czyjąś”
„Mnicha widzieć – oznacza nieszczęście”
„Wino czerwone pić – nic nie oznacza”26
Wywodząca się z dawnych sposobów oglądania obrazów na powierzchni
wody,
katoptromancja
(podobnie
jak
krystalomancja
[ang.
Scrying27])
przywędrowała do Polski z Niemiec. Pamiątki krystalomanckich pasji odnaleźć
można chociażby w modlitewniku Władysława Warneńczyka. Krystalomanta
przepowiada przyszłość za pomocą kryształów lub zwierciadeł – za których
wytwórcę (w mitologii greckiej) uchodził Hefajstos. Perseusz obronił się przed
spojrzeniem Gorgony-Meduzy właśnie przy pomocy – otrzymanego od Ateny
zwierciadła. Orficy uważali, że boska dusza upadła – łącząc się z materią, gdyż
25
„[Pius V – przyp. P. K.] Nakazał, by wszystkie prostytutki w Rzymie wyszły za mąż, albo zostały
wychłostane. Te, które zmarły podczas chłosty, chowano w gnojowisku (...)” - w: Nigel
Cawthorne, Życie seksualne papieży, wyd. Forum Sztuk, str. 348.
26
Z tekstu Leszka Kołakowskiego pt.: Co będzie za 10 lat?
27
„Angielskie słowo „scrying” pochodzi od dawnego desery, co oznaczało wiedzieć” - w: Leksykon,
Świat tajemny magii..., op. cit., str. 132.
131
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Dionizos-Zagreus przejrzał się w zwierciadle. Hermetyczny Poimandres mówi o
tym, Że człowiek przejrzał się w zwierciadle, zakochał się w sobie i pozostał na
ziemi. Plotyn porównuje ciało z „pięknym widmem „płynącym na wodzie” i
przeciwstawia je boskiemu prawzorowi.
Katoptromancję miał uprawiać: Septymius Severus, Julian Apostata, a
Wenecjanie znani byli z tego, Że wyjeżdżając z Italii zabierali ze sobą
zwierciadełka, aby zobaczyć co się dzieje w ojczyźnie. Z kieszonkowym
zwierciadłem nie rozstawał się Leonardo da Vici i... bohater kreskówek Peyo,
smerf Laluś. Zwierciadła wspomagały koncentrację pobudzając wyższy organ
ducha”. Pojawiające się dzięki umiejętnemu pobudzeniu ciała astralnego,
podobne oddziałującemu na szkło i dającemu efekt światłu słońca, Wizje –
twierdził Paracelsus, mają walor jak najbardziej rzeczywisty a do ich wywołania
wystarczy człowiek o odpowiednich umiejętnościach – umiejętni nakierowujący
energię gwiazd na zwierciadło. Czternastowieczny pisarz arabski Abd alRachman ibn Muhammad ibn Chaldun podaje:
„<<Ludzie, którzy uważają, iż postrzegany (...) obraz pojawia się na powierzchni lustra, są w
błędzie. Wróżbita wpatruje się w powierzchnię dopóty, dopóki ta nie zniknie i nie pojawi się mglista
przesłona pomiędzy jego oczyma a lustrem. Właśnie na tej przesłonie pojawiają się kształty, które
28
wróżbita pragnie ujrzeć (...) >>” .
Każda rzecz posiada swój cień. Zadaniem nekromanty jest pochwycić cień i
wydobyć zeń esencję rzeczy już właściwej/realnej.
W starożytnej Grecji wróżono z określonych źródeł Pausanius w swym Opisaniu Grecji zauważa,
że nad pewnym źródłem w Patrae „przywiązują lustro do grubego powrozu i spuszczają je na dół tak,
aby zawisło tuż nad powierzchnią wody, muskając ją. Następnie, po zakończeniu modłów do bogini i
rozpaleniu kadzidła, patrzą w lustro, a ono pokazuje im chorą osobę, Żywą bądź już martwą. Tak
prawdomówna jest ta woda. Inne źródło w Taenarum straciło swe moce wróżebne, gdy jakaś kobieta
29
zrobiła w nim pranie .
28
29
Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 133.
Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 132.
132
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Chiromancja – ściśle związana z astrologią, polegała na poznawaniu
przyszłości dzięki analizie linii dłoni człowieka – warto pamiętać, Że na
Uniwersytecie Krakowskim, uchodziła (chiromancja) za ars prohibita. W istocie
etymologia słowa, kieruje nas ku greckiemu Chier oznaczającemu... dłoń – stąd:
Chirozofia czy chirologia. Z dłoni mogę również dowiedzieć się (chirognomia)
czegoś o cechach charakteru, właściwościach umysłowych i postawach
uczuciowych człowieka – już przecież w Ks. Hioba czytamy, Że Bóg: „opieczętował
rękę każdego człowieka tak, aby wszyscy ludzie mogli poznać jego pracę”.
Chiromanta analizuje wszystko: koniuszki palców, nadgarstek, a nawet...
paznokcie – podobno:
30
(...) Arabowie przyglądali się paznokciom i wpatrywali się w ostrze miecza .
I tak: wydłużone koniuszki palców zdradzają osoby o bujnej wyobraźni, opuszki
kwadratowe... racjonalistów. Palce gładkie mówią o intuicji, grube i pulchne
właściwe są naturom zmysłowym a palce duże obnażają ludzi ociężałych. Z kolei
palce skrzywione właściwe są konstytucjom złośliwym. Juvenalis kpił, choć
Pliniusz pochwalał, „naukę” która każdemu palcu nadawała jego patrona.
Czary na dworze Batorego
(...) rodzina zmarłego pisarza brazylijskiego wytoczyła sprawę sądową człowiekowi, który
twierdził, Że jego (...) powieść przesłał mu „automatycznie” ów zmarły pisarz. Jeżeli rzeczywistym
autorem był zmarły pisarz, a tak twierdził autor, to honorarium autorskie należało się rodzinie
31
zmarłego. (W brytyjskiej praktyce prawnej prawa autorskie należą do medium) .
Wojewoda sieradzki, magnat-wichrzyciel z dworu króla Batorego –
którego szczerze nienawidził, Olbracht Łaski, nigdy nie parał się alchemią, nie
miał bowiem w tej materii Żadnych kompetencji. Jednakże jako człowiek chcący
się finansowo szybko i tanim kosztem odkuć – co pozwoliło by mu uniezależnić
30
31
Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 133.
W: Leksykon, Świat tajemny magii..., op. cit., str. 39-40.
133
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
się od łaski polskiego króla, zatrudniał specjalistów w dziedzinie alchemii – jak
chociażby Adama Schrotera, częściej jednak prostych goldmacherów. Na dworze
cesarza – chorego na obłęd Rudolfa II, Łaski dowiaduje się o – niewątpliwie,
mędrcu angliku Johnie Dee (1527-1608) – wynalazcy mającego właściwość
ukazywania wizji zwierciadła (sprzedanego pod koniec roku 1588 czeskiemu
cesarzowi). Wysłuchawszy o Dee mnóstwa niesamowitości, przebrnąwszy przez
kilka tegoż publikacji, Łaski z miejsca zapragnął by Dee – za pośrednictwem
duchów, leczył jego podagrę (niestety – jak się później okazało, duchy udzielały
zbyt pokrętnych odpowiedzi i Żaden się leczenia nie podjął). Nie zniechęcony
tym, Łaski wybiera się do Dee. Niestety, wybitny, erudycyjny umysł Dee stępiony
wiekiem starczym i coraz częściej myślący kategoriami filozoficznymi, skłania
się do odrzucenia kategorii przyrodoznawczych na rzecz mistycyzmu. Łaski
trafia na czas wizji i zjaw, które Dee – za pośrednictwem opłacanego roczną
pensją 50 funtów szterlingów medium (w osobie [aptekarza/alchemika,
spryciarza i szarlatana] Edwarda Kelly'ego32, ogląda w „silnie błyszczącym
(szkockim kamieniu) węgielnym” - którego wyobrażenie możemy oglądać na
obrazie Rembrandta pt. Johann Faust. Zapisy wizji Dee oraz – głównie, Kelly'ego,
zawarto w – wydanych staraniem Merica Casaubona, 23 tomach (od 1581-1588),
które w małej części spłonęły w pożarze Londynu z 1666 (jeden z egzemplarzy
jest w posiadaniu Biblioteki Narodowej).
Nieuleczalnie chory Batory, leczony był systematycznie przez berlińskiego
alchemika Thurneyssera – od razu po tym, jak (z namowy katolickiego biskupa),
niejaki Gradowski usiłował króla otruć. Zainteresowany pobytem w Polsce Dee i
Kelly'ego, król liczy na uchylenie przed nim rąbka tajemnicy jego przyszłości. 12.
V. 1585 w Niepołomicach sporządza Batory testament i 23. V wzywa Dee, Łaskiego,
Kelley'ego na audiencję – improwizują „akcję” tj. show/spektakl dramatyczny.
Król wypłaca 800 florenów. Ostatecznie Dee nie powiodły się rokowania z
Batorym, celem utworzenia ligi antyturecko-antyfrancuskiej.
32
Choć można spotkać się również z nazwiskiem Edward Gelley – patrz: Leksykon, Świat tajemny
magii..., op. cit., str. 133.
134
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Mistrz Twardowski
Działalność
Tvardoviusa
(Wittenberskiego
studenta
medycyny)
prawdopodobnie przypada na ostatnie lata Życia Zygmunta Starego i pierwszą
połowę Życia Zygmunta Augusta. Uważa się, iż pierwowzorem miał być
Eulenspiegl – który jako Sowizdrzał wszedł do literatury polskiej. Czyżby więc
był Tvardovius literackim figlem - polską odpowiedzią na niemieckiego
myśliciela/alchemistę i homoseksualistę Fausta który: pochodził z ludu, wśród
ludu się obracał, a zakończył Życie w gospodzie umierając z – efektem
przepracowania, ciężką schizofrenią... i nic ponad to? Dramat Jana Nepomucena
Kamińskiego
pt.
Kraszewskiego
pt.
Twardowski
Mistrz
na
Krzemionkach,
Twardowski,
czy
powieść
publikacje
Jana
Ignacego
Lelewela,
bądź
Majeranowskiego w (znanej z mistyfikacyjnych ciągot) Pszczółce krakowskiej –
opowiadają o Tvardoviusie jako zbiegłym z Polski inteligencie, który schronienie
znalazł w Niemczech pod nazwiskiem Fust/Fest (mocny)/Faust. Tamże również
miał Mocny wraz z Schofferem i Gutenbergiem wynaleźć sztukę drukarską. Ale –
grzmiała opozycja (Przybylski i Bandtke), jak nam można Twardowskiego
zeszwabić i zluterzyć? Zan, a szczególnie Mickiewicz – w swojej Pani Twardowskiej
nakręcają spiralę nieporozumienia gdzie Tvardovius faktycznie staje się
odpowiednikiem Johannesa Fausta. Twardowski jednakże jest człowiekiem z krwi
i kości - to tak naprawdę Lorentus Duranovius/Lorenz Dhur (łac. Durus – Twardy),
rodzony norymberczyk.
Przygoda Twardowskiego z polakami rozpoczyna się od propozycji
intrygantów: Krasińskiego i – entuzjastów magii, braci Mniszhów, aby – przy
współudziale pomocnika Twardowskiego Gradowskiego, „pomóc” Zygmuntowi
Augustowi. Jak podaje Joachim Possel (1624 r.) Z 7/8. I. 1569 roku Twardowski miał
– w obecności króla, wywołać ducha Barbary Radziwiłłówny. Podjął się oferty, a
wywołana niewiasta była tak fortunnie zaklęta, Że podochocony król rzucił się
na jej łono i omal nie umarł z podniecenia. Jak się później okazało, Twardowski
był
tylko
figurantem
poważnej,
antykrólewskiej
intrygi.
Oto
bowiem
podkanclerzy Krasiński i Mniszhowie (tj. bracia Jerzy i Mikołaj) do roli ducha
135
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
zatrudnili – więzioną w klasztorze bernardynek (w obawie o sprostytuowanie
się) mieszczkę (szlachetną kurwę [murwę, przeskoczkę, kawkę] – jak tuż po
zdemaskowaniu spiskowców powie o niej Piotr Grajewski) Barbarę Giżankę,
łudząco podobną do zmarłej Radziwiłłówny. Cały knyf polegał na tym, aby jakiś
czas po „akcji” u króla – której powagę nadawała sława mędrca Twardowskiego,
aktorka Giżanka była „przypadkowo” spotkana przez któregoś z intrygantów i
zapoznana z królem, po czym – wkupiwszy sie w jego łaski, miała ona
odpowiednio nań wpływać, a zawsze zgodnie z zamysłem intrygantów.
Ostatecznie Giżanka urodziła królowi córkę.
Zygmunt August już w młodości zetknął się ze sztukami tajnymi –
chociażby w osobie lekarza/alchemika Stanisława Dwojni w Wilnie czy –
mieszkającym tuż przy Zamku Królewskim Baltazarem Smoiarskim. Dysponował
osobną komnatą malowaną znakami tajnymi i strojoną utensyliami magów.
Płacił również osobistemu astrologowi Proboszczowicowi, któremu zlecił selekcję
biegłych in arte incantamentorum kobiet ku leczeniu Venena (problemów z
macicą Barbary Radziwiłłówny). Wciąż nie mogący doczekać się męskiego
potomka, cierpiący nawroty śmiertelnej choroby, król dopuszcza do siebie
mnóstwo guślarek m.in. czarownicę Budzikową a w szczególności leczącą króla –
podczas wizyty w Prusach, wiedźmę Korycką. Korycka – dorobiwszy klucz do wrót
zamku lubelskiego, sprowadza tam multum ludzi osobliwych m.in. swoją
siostrzenicę Zuzannę Orłowską, późniejszą kochankę króla.
Po śmierci króla, sejm elekcyjny ukazał kulisy intrygi. Otóż spiskowcy
posunęli sie do tego, iż ręką umierającego króla podpisali kilkanaście listów
uwierzytelniających wypłatę na 50.000 zł rocznego dochodu. Dzięki Giżance,
Krasiński awansuje do rangi biskupa krakowskiego, a Mikołaj Mniszech zagarnia
starostwo osieckie.
Twardowski zostawił po sobie pamiątkę – wystawioną w Kościele farnym w
Węgrzowie: zwierciadło na którego ramie napisano:
136
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Bawił tym zwierciadłem Twardowski, wykonując magiczne sztuki, teraz narzędzie zabawy
33
zostało przeznaczone na służbę Bogu .
Niech reformuje się ten, kto kocha niepokój34
U schyłku Renesansu – gdy ze średniowiecznej wizji istoty ludzkiej nie
pozostało nic, zaś chrześcijański uniwersalizm rozpadł się – rodzi się potrzeba
religijnego umotywowania nowej – podmiotowej już (heroicznej35) pozycji
człowieka; potrzeba symboli, które podobnie jak kiedyś sprawy religijne,
wyjaśniałyby teraz sprawy świeckie36. Dokonuje się rewitalizacji gnostycyzmu,
powstają – na podobieństwo brunowskich Giordanisti – różnej proweniencji
ruchy renovatio. Wiele spośród protestanckich sekt, myśląc o nawrocie ku
moralnej wykładni Ewangelii – a interpretując ją każdorazowo inaczej – snuło
wizje globalnego pokoju. Zwróćmy uwagę, iż ideowe założenia hermetyków,
współgrają
z
duchową
podróżą
i
indywidualną
kontemplacją
kręgów
protestanckich. Podobnie z resztą, jak atencja, którą wespół ruch hermetyków i
Reformacji, Żywiły względem tekstów antycznych. Jeśli więc w dobie wojen
religijnych, którykolwiek światopogląd miał stanowić intelektualno-moralną
rękojmię, był nim zdecydowanie – uchodzący za sędziwszy, czystszy i
prawdziwszy – hermetyzm, aniżeli kłótliwe chrześcijaństwo37:
33
Roman Bugaj, Op. cit.
Niniejszy podrozdział jest fragmentem mojej pracy magisterskiej pt. Znaczenie symbolu w
wolnomularstwie. Cytat niniejszego podrozdziału pochodzi z różokrzyżowego manifestu Famma
Fraternitatis – w: Ars Regia, Rok IX, nr 15-16, Warszawa, wrzesień 2006, str. 52.
35
„Indywidualizm siedemnastowieczny jest właściwe pewną odmianą heroizmu, polega na
przekraczaniu samego siebie, kontroli swoich działań, na zwycięstwie woli nad namiętnościami.
Takie jednostki trudno było spotkać na ulicy, ale obecne były w zbiorowej wyobraźni 1 poł. XVII
w. Pełno ich na kartach romansów (...)” - w: J. Kowalski, A. i M. Loba, J. Prokop, Dzieje kultury
francuskiej, wyd. PWN, Warszawa 2007, str. 299.
36
„Ludzkie oblicze uwolniło się od świata sygnatur. (...) człowiek odnosi się już tylko do samego
siebie, do mechanizmu ciała i namiętności duszy. (...) Wygnana z kształtującej się powoli
naturalnej nauki o człowieku zoomorfologia odnajdzie w XVII wieku przestrzeń, która od
początku do niej należała i którą będzie odtąd niepodzielnie władać: świat bajki i satyry
społecznej” - w: Jean-Jacques Courtine, Claudine Haroche, Historia twarzy, wyd.
Słowo/Obraz/Terytoria, Gdańsk 2007, str. 55-56.
37
J. Curl, The Art and Architecture of Freemasonry, str. 43.
34
137
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Jan Kalwin (...), wierzący w predestynację i wyznający naukę o wybranych, głosił poglądy (...)
podobne do tych, które propagowali filozofowie hermetyczni. W mniej ezoteryczny sposób posiłkując się
magicznymi akcesoriami renesansowych magów kalwinizm głosił koncepcję, zgodnie z którą każdy
38
człowiek jest swym własnym kapłanem, i zbudował Miasto (gminę) Sprawiedliwych w Genewie .
U. Eco napisze, Że wiek XVII – praktykując skądinąd teologiczną cnotę:
nadzieję, oczekuje zmiany, całościowej reformy – zarówno wiedzy jak i religii:
Ów klimat oczekiwania przyjmuje różne formy zarówno w środowiskach
katolickich jak i protestanckich; kształtują się projekty idealnych republik, od
Campanelli po Andreae, ambicje ustanowienia monarchii powszechnych (...) gdy
Europa w okresie wojny trzydziestoletniej pogrążyła się w konfliktach, w
których doszły do głosu dążności nacjonalistyczne, nienawiści religijne i
nowożytna racja stanu – pojawiła się plejada mistycznych duchów marzących o
powszechnej zgodzie39.
Bibliografia
1.
R. Bugaj, Hermetyzm, wyd. Zakład im. Ossolińskich, Wrocław 1991.
2.
R. Bugaj, Nauki tajemne, wyd. Ossolineum, Wrocław-Warszawa-KrakówGdańsk-Łódź 1986.
T. Cegielski, Ordo ex Chao. Wolnomularstwo i światopoglądowe kryzysy XVII i
3.
XVIII wieku, wyd. Bellona, Warszawa 1994.
4.
Historia brzydoty – red. U. Eco, wyd. Rebis, Poznań 2007.
5.
M. Eliade, Alchemia azjatycka, wyd. KR, Warszawa 2000.
6.
M. Eliade, Okultyzm, czary, mody kulturalne, wyd. KR, Warszawa 2004.
7.
A. Koyre, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku, wyd.
Słowo/Obraz, Gdańsk 1995.
8.
Leksykon, Świat tajemny magii, okultyzmu i parapsychologii - pod red.
Richarda Cavendisha, Łódź 1992.
38
39
Hasło: „Gnostycyczm” - w: Leksykon..., op. cit., str. 81.
Eco, W poszukiwaniu..., op. cit., str. 191.
138
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
G. Scholem, Mistycyzm Żydowski i jego główne kierunki, Wydawnictwo
9.
Aletheya, Warszawa 2007.
Piotr Kabaciński
Uśmiech Merkurego czyli wstęp do rozważań nad hermetyzmem
Tekst
niniejszy
jest
próbą
krytycznego
spojrzenia
na
fenomen
hermetyzmu jako na (heterogeniczny) „system”, którego rekompozycji podejmą
się m.in. szesnasto-, siedemnasto- i osiemnastowieczni myśliciele. Ukazując
początki i czas akme owego specyficznego movement, intencją autora jest
skonfrontowanie Czytelnika z polimorficzną Tradycją hermetyzmu, by w drugiej
partii tekstu – przywołując historyczne egzemplifikacje wcielania tajemnych
ideałów w życie, dowieść dowodnie nieodpartej atrakcyjności właśnie tego
„systemu”.
Hellas albo Out of the ground, into the sky, out of the sky, into the
dirt1
„Hermetyczny”: ten wyraz zawsze mi się podobał. To prawdziwie magiczne słowo z
nieokreślonymi, rozległymi skojarzeniami. Niech pan wybaczy, ale zawsze mi ono przypomina słoiki
Wecka, które nasza hamburska gospodyni (...) ma poustawiane szeregami w swej spiżarni na półkach,
hermetycznie zamknięte słoiki z owocami, mięsem i różnymi różnościami. Stoją tam latami, a kiedy się
któryś z nich w razie potrzeby otwiera, to zawartość jego jest zupełnie świeża i nie tknięta zębem czasu,
można ją spożywać tak jak jest (Tomasz Mann, Czarodziejska Góra).
1
Nirvana, Very Ape – z albumu: In Utero.
139
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Przywołując rozumowanie U. Eco, zwróćmy uwagę, iż przez długi czas,
czymś swoistym w tradycji myślenia zachodnioeuropejskiego był racjonalizm –
adoptowany w jego wersji greckiej. Przykładowo: czas jest w tej tradycji
kategorią nieodwracalną, linearną (co jako bardzo „łacińska” zasada, stanowi
podstawę syntaksy2), a kierunek i porządek czasowy jest systemem logicznych
podporządkowań w consecutio temporum3. Za powszechnie obowiązujące zasady
logiczne brane są zasada identyczności, niesprzeczności oraz wyłączonego środka.
Zgodnie z tradycją zachodnią rozważam fakty, gdy odkryję łączący je porządek4,
„poznanie musi dotyczyć tego, co niezmienne (...)”5, a wyjaśnianie utożsamia się z:
„wyprostowywaniem” narracji - „odrzucaniem tego, co zbędne według
obowiązującego kanonu analizy filozoficznej (metodologicznej)”6. Przedmioty nie
ożywają, a ludzie i zwierzęta mają różne cechy. Lecz obok tych nie znających
wyjątku reguł – a wespół militarnym, gospodarczym i kulturowym przemianom
wieku II n.e., kultury mieszają się ze sobą i... pospolicieją. Na tle zacierania się
różnic między dotychczasowymi (regionalnymi) zachodnimi bogami – czy wręcz
na tle ich dezawuowania, w dobie enkylios paideia – czasie tyglu języków, ras oraz
globalnej edukacji (ambicją której jest stworzenie l'uomo universale7), „człowiek
zostaje upaństwowiony duchowo i fizycznie”8. Na tle zwrotu ku Conditio
humanae, uprawiane są wszelkiej maści misteria i kulty wschodnie, postulujące
nieustanną przemianę, której symbolem staje się syn Zeusa i Mai: Hermes.
2
Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, wyd. Znak, Kraków 2006, str. 181/182.
„(...) istotnie, dźwięki mogą być artykułowane tylko pojedynczo, język nie jest w stanie
przedstawić myśli od razu i w całości, musi wykładać ją stopniowo, w porządku linearnym. (...)
gdyby umysł mógł wypowiadać idee „tak jaj je postrzega”, bez wątpienia „wypowiadałby je
wszystkie naraz”. Jednak akurat to jest nie możliwe, bo mimo że „myśl jest operacją prostą”, „jej
wypowiedzenie jest operacją sukcesywną”. Język to to co: następcze nie zaś: równoczesne” - w:
Michael Foucault, Archeologia nauk humanistycznych, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, str. 85.
4
„Ta sama zasada rządzi wewnętrzną logiką łacińskiej składni. Nieodwracalna linearność czasu,
która jest linearnością kosmologiczną, staje się w consecutio temporum systemem
podporządkowania logicznego” - w: Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 182.
5
A. Doda, Pośpiech i cynizm, wyd. Fundacja Humaniora; Poznań 2002, str. 78 [podkr. P. K]
6
Item, str. 20.
7
Istotę pełną, Człowieka kompletnego. W różokrzyżowym manifeście pt. Confessio Fraternitatis
czytam: „Nie mamy jednak żadnej innej filozofii niż ta, która (...) objawia i głosi [jednego]
Człowieka” - w: Ars Regia, Rok IX, nr 15-16, Warszawa, wrzesień 2006, str. 65.
8
José Ortega y Gasset, Wokół Galileusza, wyd. Spacja, Warszawa 1993, str. 70.
3
140
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Pamiętajmy przy tym, iż droga obcych kultów do ich społecznej legitymizacji
mogła być o tyle ułatwiona, że:
Wrodzona wnikliwość i zdolność współczucia innym nie pozwalały Hellenowi ogłaszać za
kłamliwe wierzeń i symboli religijnych obcych; chodziło raczej o określenie, jakiemu bóstwu greckiemu
9
odpowiada ten lub ów bóg cudzoziemski .
Hermes – wynalazca ćwiczeń gimnastycznych, jest przyjaznym ludziom
bogiem życia, który zajmuje miejsce chrześcijańskiego bóstwa10 przebiegłości (i
najstarszego miłośnika poznania) Satanaela z którym mierzy się Chrystus. Będąc
ojcem Logos111- mogącego być albo prawdą albo kłamstwem – bóg hermetyków
przybiera postać ich obu, jest coincidentia oppositorum (stąd może być m.in.: na
równi Mężczyzną jak i Kobietą12). Radosny13 Merkury – jednocześnie iuvenis et
senx – elokwentny „wynalazca pisma, opiekun bibliotek”14 i mędrzec, jest
również – przedstawianym pod postacią pawiana z sierpem księżyca na głowie –
historio15 (bogiem małp, księżyca i dusz16). Przywołujący Hegla Derrida napisze o
9
Roman Bugaj, Hermetyzm, wyd. Zakład im. Ossolińskich, Wrocław 1991, str. 21.
U G. Bataille'a czytam: „Diabeł – anioł lub bóstwo transgresji (nieposłuszeństwa i buntu) –
został wygnany z boskiego świata. Miał boski rodowód, ale w chrześcijańskim porządku
(będącym przedłużeniem mitologii judaistycznej) transgresja była podstawą już nie boskości, lecz
upadku. Diabeł został pozbawiony boskiego przywileju, który otrzymał tylko po to, by go stracić.
Nie stał się, ściśle biorąc, świecki: ze świętego świata, skąd się wywodził, zachował charakter
nadprzyrodzony. Ale zrobiono wszystko, żeby go pozbawić konsekwencji jego religijnego
charakteru. (...) Nic nie mogło odebrać szatanowi boskości, ale zaprzeczano tej upartej prawdzie
pod rygorem tortur. W kulcie, który niewątpliwie miał charakter religijny, widziano jedynie
zbrodnicze szyderstwo z religii. W tym właśnie co w nim było święte, widziano profanację” - w G.
Bataille, Erotyzm, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, Gdańsk 2007, str. 119. Patrz też str. 134.
11
Roman Bugaj, Hermetyzm, op. cit., str. 20.
12
Warto wspomnieć o dwupłciowym człowieku z platońskiego mitu zamieszczonego w „Uczcie”.
13
„Tradycja wywodząca się z ewangelii apokryficznych, z Listu Publiosza Lentulusa, uczyła, że
Chrystus nigdy się nie śmiał (...)” - w: Historia brzydoty – red. U. Eco, wyd. Rebis, Poznań 2007, str.
135. Ortega y Gasset napisał z kolei: „(...) życie Hebrajczyka, zawsze miało strukturę bardzo
odmienną od struktury grecko-rzymskiej (...) człowiek żydowski zawsze żyje w rozpaczy. To jego
zasadnicza i normalna postawa (...) człowiek azjatycki nie ufa sobie i na owej nieufności niczym
na radykalnym założeniu opiera swoje życie” - w: Ortega y Gasset, Wokół Galileusza, op. cit., str.
89.
14
Tomasz Mann, Czarodziejska Góra, wyd. Dolnośląskie, Wrocław 2004, str. 175/176.
15
Łac. - kuglarz.
16
Item. Bataille napisał: „Najstarsi bogowie to w większości zwierzęta, którym obce były zakazy
ograniczające suwerenność człowieka” - w G. Bataille, op. cit., str. 84.
10
141
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Hermesie: bóstwo podrzędne, niższy niż bóg myśli, zwierzęcy sługa wielkiego
boga17.
Mercury was also represented with winged sandals and winged staff entwined with snakes. It
18
is the name of the found free in nature and known to the ancient Chibese and Hindus .
Świat ratio – m.in. Żydzi i chrześcijanie, nie afirmują Chaosu19 – uważając
go za źródło zła, bóg w ich mniemaniu stwarza świat bez pomocy kogokolwiek –
raz puszczony w ruch świat zmierza ku końcowi: „Czyn raz dokonany, tonie w
niewypowiadalnej głębi, uzyskując w ten sposób swój trwały charakter. (...) Czyn
raz dokonany, jest dokonany na zawsze”20. Dla judeochrześcijan, człowiek bez
boga jest małowartościowy21, a jego niska kondycja jest efektem – formy
samopohańbienia człowieka, grzechu pierworodnego22 – wynikłego z jego
słabości. Dalej: „Według Prawa wszelkie pogwałcenie zakazu jest grzechem”23.
W opozycji do judeochrześcijan tradycja hermetyczna grupuje ludzi
buntowniczych, uważając za obowiązującą zasadę Wiecznego Powrotu (w której
brak rozpadu i śmierci). Tradycja hermetyczna afirmuje Chaos, nie uznaje kreacji
ex nihilo – uważając wszechświat za Żywą materię.
Hermes tworzy „w imię miłości, nie zaś walki”24, z kolei człowiek za pracę
nad sobą nie jest skazany na męki.
17
Jacques Derrida, Marginesy filozofii, wyd. KR, Warszawa 2002, str. 138.
Lesley-Ann Jones, Freddie Mercury. The definitive Biography, Coronet Books Hodder and
Stoughton, printed and bound in Great Britain 1997, str. 115.
19
T. Cegielski, Ordo ex Chao.
20
F. W. J. Von Schelling, Ages of the Word - w: S. Żiżek, Lacrimae rerum, wyd. Korporacja ha!art,
Kraków 2007, str. 93/94.
21
U Gasset'a (str. 97) czytam: „(...) podstawą chrześcijaństwa jest uznanie nicości człowieka i
natury”. Na stronie 90 Ortega napisał: „To, co naturalne, a więc to, co ludzkie, jest rzeczywistością
konstytutywnie okaleczoną, niewystarczalną do tego stopnia, że nie mogłoby istnieć jako coś
odrębnego i samo przez się, nie miałoby bowiem realności. Człowiek czuje się przeto jakby
nieważnym fragmentem tej innej rzeczywistości, całkowitej i wystarczalnej, jaką jest boskość” w: Ortega y Gasset, op. cit.
22
„(...) grzech został wynaleziony, by uniemożliwić wiedzę (...)” - w: F. Nietzsche, Antychryst, wyd.
Zielona Sowa, Kraków 2005, str. 48.
23
G. Bataille, Doświadczenie wewnętrzne, wyd. KR, Warszawa 1998, str. 25.
24
Roman Bugaj, op. cit., str. 19.
18
142
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Według Jamblicha kapłani egipscy wszystkim swym wynalazkom od najdawniejszych czasów
nadawali miano Hermesa; dlatego też Eratostenes dziełu swojemu, traktującemu o całokształcie wiedzy
25
egipskiej, dał tytuł Hermes .
Człowiek bowiem poznaje bez piętna Kary, a bóg jest z nim związany po
wieczność. Według Eco, hermetyzm dostarczył m.in. magiczno-astrologicznej
wizji kosmosu, która wsparta o założenie komplementarności między minutum
mundum26 – człowiekiem, a makrokosmosem (wszechświatem), przyznała
obiektom astralnym moc oddziaływania na rzeczy ziemskie, pozwoliła również
przewidywać i nadawać kierunek owemu oddziaływaniu (za pośrednictwem
magii astralnej)27. Ale cóż oznacza włączenie się w porządek kosmiczny? Co
funduje bycie na równi z kosmosem? Czyż nie jest to konsekwencją apatii – tej
samej, którą rewitalizować będą osiemnastowieczne środowiska libertyńskie28?
Posłużyłem się terminem korespondencja. Podkreślmy, iż idea ta, nie ma
nic wspólnego ani z założeniami platońskimi, ani – tym bardziej –
światopoglądem chrześcijańskim. Proponuje się raczej zasadę wspólną bogu i
człowiekowi,
która
wyraża
się
wyjątkowością
człowieka,
jego
niepowtarzalnością i heroizmem29. Mądrość hermetyczna głosi hasła typu:
„Homo transit In naturam Dei quasi ipse sit Deus”30 lub: „Co w Górze, to i na Dole” –
człowiek wspina się do boga, a ten schodzi ku niemu. To, co późniejsze,
poprzedza wcześniejsze, wszechświat to „teatr zwierciadeł”, zaś racjonalne: post
hoc, ergo propter hoc, zastępuje: post hoc, ergo ante hoc. Hermes Logios jest bogiem,
któremu poświęcane są języki ubitych zwierząt31, lecz konsekwencją asymilacji
hermetyzmu, jest gigantyczne spustoszenie języka – pojętego tu, jako działanie
25
Jacques Derrida, op. cit., str. 139.
Łac. - Mikrokosmos.
27
U. Eco, W poszukiwania języka uniwersalnego, wyd. MARABUT – w koedycji z Oficyną
Wydawniczą Volumen, Gdańsk-Warszawa 2002, str. 130.
28
B. Banasiak, de Sade. Integralna potworność. Filozofia libertynizmu, czyli konsekwencje śmierci
Boga, Wydawnictwo Thesaurus, Łódź- Wrocław 2006, str. 310.
29
T. Cegielski wspomina o brunowskiej postawie heroicznej ale też patrystycznej koncepcji:
Hominem Triumphantem, która nie musi mieć chrześcijańskiej genezy
30
„Człowiek przenika istotę Boga tak, jakby sam był bogiem” - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 214.
31
„W okresie apostołów lud w Listrze „nazywał Barabasza Jowiszem, a Pawła Merkuriuszem:
ponieważ on przodował w mowie” - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 16.
26
143
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
komunikacyjne.
Hermetyzm
komunikacyjną.
Przykładowo:
niszczy
język
dawniej
bełkot
odbierając
Barbaros
mu
zdolność
dyskwalifikował
(alienował) teraz zaś objawia32 prawdę – ale też specyficznie pojętą, uchodzi za
nią bowiem to, czego nie można wyjaśnić – im język bardziej zawilszy i
dwuznaczny tym lepiej, gdyż lepiej wyraża boga – przez co za Prawdę brane jest
to, co mówione/pisane niejasno33. Objawienia (apokalypsis) – czy w ogóle sacrum,
hermetyzm nakazuje szukać poza ludzkim dyskursem – wszak: „Wolność jest
dostępna jedynie poza językiem”34. Stąd też postulowane objawienie mówi o bogu
wciąż
jeszcze
nie-znanym.
Jakiż
sens
tkwi
w
edukacji
języków
profańskich/konwencjonalnych? Czyż nie powinniśmy raczej mówić językami
będącymi znakami samych siebie, językami które odwzorowują rzeczy, językami,
które poza funkcją komunikacyjną, pełnią w dodatku funkcję sprawczą – kusząc
otaczającą je „atmosferą mana”?35 Lecz: „czy nazywanie czegoś może być
równoznaczne ze stworzeniem tego czegoś? Takie rzeczy zdarzają się na
płaszczyźnie mitu, nie filozofii”36. Ulegając złudzeniu, iż można myśleć inaczej
niż w – komplementarnym wobec rzeczywistości, języku, hermetyzm zapomina,
Że: „na nieszczęście ludzi – język nie ma zewnętrza, (...) język musi przylegać do
rzeczywistości, Żeby mówienie było czynnością sensowną”37.
Mający „dostęp do Państwa Podziemnego (souterrain38), w którym
kończyła się władza bóstw olimpijskich”39, zajmujący – w greckim panteonie,
„stanowisko pośrednie miedzy światem żywych i światem umarłych”40, Hermes
nie tylko nie zna granic – mogąc być w tym samym czasie w dowolnym punkcie
32
M. Eliade zauważa: „Cała „literatura o objawieniach” rozwijała się w epoce hellenistycznej,
poczynając od ucznia Platona Heraklidesa z Pontu (...), kończąc zaś na Corpus hermeticum” - w
tegoż: Alchemia azjatycka, wyd. KR, Warszawa 2000, str. 86.
33
„(...) dla adeptów stuki hermetycznej niegodne jest jasne, wyraźne i otwarte przedstawienie
mądrości alchemicznych” [podkr. P. K] - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 146.
34
Item, str. 17.
35
Eco, op. cit., str. 135. Patrz też: M. Foucault, Archeologia nauk, op. cit., str. 45.
36
A. Doda, op. cit., str. 47.
37
Item, str. 85.
38
Franc.- podziemny.
39
„Nawet Zeus nie przestępował progu krainy przekazanego jego bratu, Hadesu” [podkr. P. K.] - w:
Roman Bugaj, op. cit., str. 16.
40
To Hermes prowadził Eurydykę na powrót do krainy cieni - w: Roman Bugaj, Item, str. 16.
144
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przestrzeni, Hermes uosabia transgresję. Króluje transformująca, przerabiająca
wszystko na identyczność41 uniwersalna sympatia i powszechna analogia – stojące
w opozycji do racjonalnej zasady sprzeczności. Ciągły ruch ku ostatecznej
tajemnicy hermetycznej – która musi pozostać tajemnicą pustą, nie opiera się na
łańcuchu przyczyn, co powoduje, iż tout Se tient42 – tzn. skutek oddziałuje na
przyczynę. Wszystko to zaś pokrewne jest „logice snu, w którym można
jednocześnie „mieć ciastko i zjeść ciastko” (...) Wpierw śnimy o tym, Że zjadamy
ciastko, a następnie, Że je mamy, ponieważ sny nie znają sprzeczności”43.
W sennym marzeniu, nie inaczej niż w narkotycznym oszołomieniu [tkwi – przyp. P. K.] „świat
osobliwych, tajnych pokrewieństw”, w którym rzeczy mogą „koegzystować w najjaskrawszej
sprzeczności i ukazywać „nieokreślone podobieństwo”. (...) zarówno sen, jak i oszołomienie mogą
odsłaniać sferę doświadczeń, w której Ja podtrzymuje z rzeczami kontakt jedynie mimetyczno44
cielesny .
Upada
idea
tertium
non
datur
i
w
ogóle
nurt
racjonalizmu
arystotelesowskiego45. Książki mówią Prawdę, lecz żadna z nich nie przeczy
sobie. Rodzi się mądrość „na osobności”46 - konfidencjonalna47, tajna, „prastara”
(ponieważ będąca „alternatywą” współczesnej). A jako że Hermes ukrył swą
mądrość „pod zasłoną tajemniczych symboli”48, wiedzę „uniwersalną” uzyskuje
się dzięki poznaniu magicznych związków istniejących między prawdami
dotyczącymi: boga, Świata i samego siebie49.
41
Sympatia działa ad hoc: „(...) jak owe „żałosne róże, które służyły do ceremonii pogrzebowych”,
każdego kto je powącha, przez samą bliskość śmierci czynią „smutnym i umierającym” - w: M.
Foucault, op. cit. str. 34/35.
42
Franc. - wszystko się zazębia.
43
S. Żiżek, Lacrimae, op. cit., str. 240.
44
Rolf Tiedeman, Wprowadzenie – w: W. Benjamin, Pasaże, wyd. Literackie, Kraków 2005, str. 11.
45
M. Eliade napisze: „Model arystotelesowski został zastąpiony przez neoplatoński, podkreślający
rolę pośredników duchowych między człowiekiem, kosmosem i najwyższym bóstwem” - w tegoż:
Alchemia, op. cit., str. 101.
46
„(...) badacz szukający wiedzy o przyrodzie (Naturze) znajduje ją, lecz nie przez studiowanie
książek, tylko przez badanie Natury” - w: Roman Bugaj, op. cit., str. 145/146.
47
„Słusznie podkreśla C. Gustaw Jung, że alchemicy byli samotnikami” - w: Roman Bugaj, Item,
str. 292.
48
Item str. 215.
49
Maciej Stępień, Poszukiwacze Prawdy. Wolnomularstwo i jego Tradycja, wyd. Towarzystwo
Naukowe Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Lublin 2000, str. 61.
145
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Renatio - cause you are Hero!50
Know then thyself, presume not God to scan,
51
The proper study of mankind is Man
Jednakże zdarzyło się, iż – jak podaje Eco:
W czasie, kiedy Europa przyswajała sobie nowe, zmieniające obraz wszechświata dziedziny
wiedzy, pałace królewskie i eleganckie wille na wzgórzach florenckich – często za sprawą tych samych
postaci – rozbrzmiewały szmerem prasemickim, w którym wyrażała się (...) wola panowania nad
52
światem przyrodzonym i nadprzyrodzonym .
Dzięki mnichowi Leonardo da Pistoia, w roku 1460, do intelektualnej
stolicy Italii53 – Florencji, na dwór Kosmy Medyceusza – a z jego polecenia w ręce
Marsilia Ficina (1433-1499), trafia (z Macedonii), zbiór 17 filozoficznych traktatów
(zaliczanych do tzw. Prisca theologia), „pomniejsza ilość fragmentów oraz wypisy
z autorów starożytnych, które w sumie składają się na Corpus Hermeticum.
Odkrycie pism hermetycznych kończy epokę panowania scholastyki dając
początek „narodzinom nowego neoplatonizmu”54. Przetłumaczenie na łacinę
pism Corpusu wywoła fascynację hermetyzmem hellenistycznym trwającą dwa
stulecia z okładem55. Faktycznie, Corpus wpisuje się, w szerszy kontekst
zainteresowania się na nowo odkrywanymi myślami Greków (szczególni
stoicyzmem), Egipcjan (z ich hieroglifami), czy w ogóle pismami uważanymi za
starsze niż faktycznie nimi były np. Hymny orfickie, Przepowiednie chaldejskie itp.
Podczas gdy średniowiecze znało ledwie Timajosa, Renesans sięga po kolejne
50
Queen, The Hero – z albumu Flash Gordon, liryc by B. May, produced by Mac, EMI Music
Publishing Ltd.
51
„Poznaj siebie, niech Boga myśl twa nie docieka, sam człowiek jest właściwą nauką człowieka” Aleksander Pope, Wiersz o człowieku, str. 17 – w tegoż: Wybór poezji, Warszawa 1822.
52
Eco, W poszukiwaniu..., op. cit., str. 136.
53
W. Kirk MacNaulty, Sekrety i symbole masonów, ich istota i znaczenie, wyd. ARKADY, Warszawa
2007, str. 45.
54
Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 182.
55
M. Eliade, Alchemia azjatycka, op. cit., str. 100.
146
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
dzieła „chrześcijanina mimowiednego”56 – Platona – rozczytując je na ogół w
duchu neoplatońskim57. Warto przy tym pamiętać, Że swoistością platonizmu
renesansowego jest intensywny związek między obrazami a ideami58– bardziej
bezpośredni i intuicyjny. Humaniści są przeświadczeni o tym, Że język ma
wymiar twórczy i wartość ontologiczną – człowiek mówiąc naśladuje Boga59.
Pracy Ficina towarzyszą równolegle prace: Edigo de Viterbo, Pica della
Mirandoli czy Giordana Bruno. Wszyscy oni postulują rewolucję w wiedzy,
obyczaju i politycznym porządku Europy, zmierzając do reformy świata
(szczególnie zaś Bruno uchodził za jej aktywnego mecenasa dzięki jego
„wędrówkom z dworu na dwór”60). Wszyscy oni dążą do odnalezienia wspólnych
płaszczyzn hermetyzmu, wiedzy i, rzecz jasna, chrześcijaństwa – co stanowi
wyraz zrozumiałego naonczas asekuranctwa, ale jest też dowodem niezłomności
myśli, która nie spoczęła nim nie udowodniła pozorności różnic wszystkich tych
tradycji61. Zastanówmy się jednak, jakie znaczenie – w kontekście ekscesywnej
tradycji hermetycznej – zyskuje rewolucja i postulowana w jej imieniu Republika
(Nowe Ordo) – idea tak ważna dla nowoczesnego wolnomularstwa:
(...) Rewolucja musi być stanem permanentnym, opartym na gwarantujących jej anarchizację
instytucjach wiecznego ruchu – stale musi siebie przekraczać. A droga ta prowadzi nieuchronnie do
62
samozniszczenia (...) Dlatego „Republika nigdy nie może istnieć .
Czasochłonne i wymagające cierpliwości starania humanistów polegały
m.in. na badaniu historii/świadectw objawień „wszystkich czasów i miejsc”, w
56
Leszek Kołakowski, Erazm i jego bóg - w: Pochwała niekonsekwencji. Pisma rozproszone sprzed roku
1968, tom: I/III, wyd. Puls, Londyn, str. 46.
57
Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 187.
58
„nie tylko uchylona zostaje każda dystynkcja między aktem symbolizowania a aktem
przedstawiania, lecz także podaje się wątpliwość rozróżnienie między symbolem a tym, co on
symbolizuje (Gombrich [...])” - w: Eco, W poszukiwaniu..., op. cit., str. 131.
59
J. Kowalski, A. i M. Loba, J. Prokop, Dzieje kultury francuskiej, wyd. PWN, str. 244.
60
Eco, W poszukiwaniu..., op. cit., str. 147.
61
Ewentualność zajścia/wystąpienia sprzeczności, błogosławiono jako: „rozwijanie się „boskiej
mądrości” i boskiego działania w kosmosie”, gdyż: „nie całkiem znikła (...) z życia intelektualnego
scholastyczna szkoła myślenia” - w: Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, str. 193 oraz w: J.
Kowalski, A. i M. Loba, J. Prokop, Dzieje..., op. cit., str. 296.
62
B. Banasiak, op. cit., str. 337.
147
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
celu
odnalezienia
rdzenia
–
będącej
idealizacją
pospolitych
religii
monoteistycznych – religii naturalnej – „której źródło jest odległe”63. Włoskich
humanistów nie interesują bowiem antypapieskie wolty, pragną raczej pozbawić
kościół „instrumentów ideowych, za pomocą których przedłuża on własny
system władzy”64. Humaniści postulują renovatio blasku chrześcijaństwa – czemu
służyć mają dyskusje m.in. z katolicyzmem65:
Jednocześnie liczyli na to, Że zjednoczony wysiłek „prawdziwych” chrześcijan, którzy znają
utajone racje wartości chrześcijańskich, nieznane papieżom i dostojnikom kurialnym, zdoła
66
doprowadzić do odnowy kościoła na przekór jego zwierzchnikom .
W ich mniemaniu, przyjęcie hermetyzmu (zwłaszcza zaś jego duchowego
zaplecza) nie ma być zobowiązaniem na rzecz którejkolwiek ze skłóconych
chrześcijańskich sekt67, lecz akcesem ku estilo culto68, ponad konfesyjnej, bardziej
szlachetnej, humanistycznej tradycji. Wraz z rewitalizacją spuścizny antyku – a
równolegle do badań nad Pismem – koryfeusze humanizmu dopuszczają się
analizy dzieł twórców religijnych Grecji i Orientu69:
Kultura świecka nie jest w ich oczach podejrzana z tej racji, Że świecka właśnie, albowiem nie
jest prawdą, że natura i zdolności naturalne są zmonopolizowane przez szatana. Chociaż zepsuty (...),
70
człowiek jest jednak tworem boskim i dzieła natury przez Boga stworzonej nie mogą być złe po prostu .
Głosi się idee współzależności czy wręcz tożsamości bytów71 – nie tylko
człowieczego i boskiego:
63
Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 194.
Leszek Kołakowski, Erazm..., op. cit., str. 48.
65
T. Cegielski daje przykład papieża Aleksandra VI (1492 – 1503) który zajęty politycznym
umacnianiem władzy, obojętnie patrzy na hermetyzm – choć swą watykańską willę każe
przyozdobić „tajemnymi” freskami.
66
Leszek Kołakowski, Erazm..., op. cit., str. 48.
67
Jednocześnie – zauważa Cegielski, akcje terroru wymierzone w hermetyków nie ustają
(przykładem jest oskarżenie o herezję katolika Lefevre'a d'Etaples - upowszechniającego
hermetyzm we Francji). Mimo nieporozumień i incydentów, relacje między oboma
światopoglądami zdają się być tolerancyjne, w końcu... nawet w gnostycyzmie – zaznacza
Cegielski, dopatrzyć sie można jakiejś formy chrześcijaństwa. W tegoż: Ordo ex Chao.
68
Wł. - styl wytworny.
69
Eco, Sztuka i piękno..., op. cit. str. 192.
70
Leszek Kołakowski, Erazm..., op. cit., str. 44 [podkr. P. K.]
64
148
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Giovani Battista Della Porta w De humana physiognomonia (1586) porównuje pyski zwierząt z
ludzkimi twarzami (...) wychodzi on z założenia, że boska moc manifestuje swą mądrość
uporządkowania również w cechach fizycznych, ustalając analogie między światem ludzkim i
72
zwierzęcym .
Humaniści utrzymują, iż bóg, co prawda, stworzył człowieka, lecz uczynił
go przy tym boskim – starczy tylko – twierdzą, ów wyjściowy zaczyn (tj. stan
stworzenia), dopełnić autorsko (tj. własnymi siłami) o stan powołania.
Determinantą ludzkiej nędzy nie jest – w opiniach humanistów, grzech, lecz
miłość, przez którą człowiek został zniewolony względem Natury do tego
stopnia, że jej uległ73. Z pojęciem miłości wiąże się zaś koncepcja świadomości
nieszczęśliwej, którą cechuje nieustanne poszukiwanie – poszukuje się zaś
„wartości duchowego objawienia odnoszącej się do tajemnej prawdy mającej
wymiar sakralny”74. Jako Że to Renesansowi zawdzięczamy wykształcenie figury
człowieka wyrastającego ponad przeciętność75 – skutkiem operacji nałożenia na
siebie figury średniowiecznego herosa76 (héros) i inicjacyjnych wątków
greckich77, stąd wymóg, aby filozof przyjął funkcję kapłana/maga (hieurga):
poznawał Tajemnice wszechświata i umiał korzystać z ukrytych praw przyrody.
Stąd symptomatyczne epoce Renesansu równoprawne traktowanie magii i
erudycji78. Warto pamiętać, iż etymologia słowa renesans (łac. renatio), odsyła nas
do greckiego terminu palingenesis, oznaczającego: odrodzenie duchowe,
71
W manifeście Różokrzyżowców Famma, czytam: „A stąd wynika ta piękna zgoda, że podobnie
jak w każdym nasionku zawiera się całe dobre drzewo lub owoc, tak też w małym człowieku
zawiera się cały wielki wszech świat (...)” - w: Ars Regia, op. cit., str. 52.
72
Historia brzydoty, op. cit., str. 257. „Charakter człowieka jest niejasny, zwierzęcia – dobrze
znany: wyprowadźmy więc pierwszy z drugiego. Woły są powolne i leniwe, mają szeroki nos i
wielkie oczy: powolni i leniwi są ci, którzy mają szeroki nos i wielkie oczy” - w: Jean-Jacques
Courtine, Claudine Haroche, Historia twarzy, wyd. Słowo/Obraz/Terytoria, str. 26.
73
Eco, Sztuka i piękno..., op. cit., str. 192.
74
Item, str. 194.
75
Maciej Stępień, Poszukiwacze..., op. cit., str. 61.
76
„(...) jeśli co jest nieewangelicznego, to pojęcie bohatera” - w: F. Nietzsche, Antychryst, op. cit.,
str. 28.
77
M. Foucault, Powiedziane, napisane. Szaleństwo i literatura, wyd. Fundacja Aletheia 1999, str. 19.
78
M. Foucault, Archeologia..., op. cit., str. 42.
149
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
zmartwychwstanie, bądź – jak termin rinascita – „ponowne narodziny kultury
starożytnej”79 (zgodnie z hasłem: Philosphia duce, regredimur80).
Dla inteligencji doby Renesansu, świat spowijają „herby, znamiona, szyfry,
tajemne słowa - „hieroglify”(...)”81. Renesansowy świat podobizn – boskich
sygnatur,
jest „światem markowym”82.
wszechrzeczy,
należy
podjąć
się
By dotrzeć
heroicznego
trudu
do
ukrytej
Esencji
interpretacji
tych
widzialnych figur – wszak poznawać to „tyle, co interpretować”83. Jednakże
status samego poznania, jest specyficzny:
Czyż poznawać nie znaczy upodobnić się, stać się w jakiś sposób tożsamym z przedmiotem lub
osobą, którą chce się poznać? (...) Jest to starożytna koncepcja poznania przez upodobnienie się do
przedmiotu poznania; poznający podmiot, jak gąbka wodą nasyca się przedmiotem. Jeśli wiedza i
84
poznanie mają dla Platona charakter religijny, to właśnie dlatego, Że ich przedmiotem są byty boskie .
Zakładając, iż bóg wystawił ludzką mądrość na próbę – rozpraszając w świecie
znaki (signacula) do rozszyfrowania, poznanie ma charakter divinatione
wróżenia)85. Stąd swoistością języka wieku XVI, jest jego nieprzejrzystość,
tajemniczość itp.; słowem – ogół tych przymiotów, które wikłają ów język z
„figurami świata”. Język doby Renesansu jest częścią Natury – „umieszczony jest
po stronie świata, wśród roślin, ziół, kamieni (...)”86. Humanista – hermetyk –
musi zdawać sobie sprawę z „biurokracji niewidzialnego”87 (musi wiedzieć o
79
J. Kowalski, A. i M. Loba, J. Prokop, Dzieje..., op. cit., str. 233.
Łac.- „pod przewodem filozofii, zawracamy”.
81
M. Foucault, Archeologia..., op. cit., str. 37.
82
Item, str. 37.
83
Item str. 42.
84
Aleksandre Koyre, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku, wyd. Słowo/Obraz,
Gdańsk 1995, str. 79.
85
M. Foucault, Archeologia..., op. cit., str. 43.
86
„Badania gramatyki w XVI wieku wspiera się na tej samej dyspozycji epistemologicznej, co
nauka o naturze i
dyscypliny ezoteryczne” - w: M. Foucault, Archeologia..., op. cit., str. 44. Patrz też: Aleksandre
Koyre, Mistycy..., op. cit., str. 76.
87
„(...) wyraźnie widzę tę drabinę, która prowadzi od rośliny do człowieka (...) dlaczego miałbym
przypuszczać, że owa drabina urywa się na mnie, a nie prowadzi coraz dalej? Czuję, że nie tylko
nie mogę zniknąć, gdyż nic w świecie nie ginie, ale że zawsze będę i zawsze byłem. Czuję, że
oprócz mnie żyją nade mną duchy (...)” - Pierre – z: Lew Tołstoj, Wojna i pokój, wyd. PIW,
Warszawa 1984, str. 111, tom. II.
80
150
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
istnieniu awatarów, demonów, aniołów itp.), umieć sporządzać kosmiczną
topografię i nań oddziaływać. Musi go cechować nonkonformizm i heroizm.
Rozumiecież wreszcie, chcecież zrozumieć, czym było odrodzenie? Przemianą wartości
chrześcijańskich (...) próbą dopomożenia do zwycięstwa przeciwnym wartościom, wartościom
88
dostojnym .
Bibliografia
1.
R. Bugaj, Hermetyzm, wyd. Zakład im. Ossolińskich, Wrocław 1991.
2.
R. Bugaj, Nauki tajemne, wyd. Ossolineum, Wrocław-Warszawa-KrakówGdańsk-Łódź 1986.
T. Cegielski, Ordo ex Chao. Wolnomularstwo i światopoglądowe kryzysy XVII i
3.
XVIII wieku, wyd. Bellona, Warszawa 1994.
J. Derrida, Szyb i piramida – w: Marginesy filozofii, wyd. KR, Warszawa
4.
2002.
5.
Historia brzydoty – red. U. Eco, wyd. Rebis, Poznań 2007.
6.
U. Eco, Sztuka i piękno w Średniowieczu, wyd. Znak, Kraków 2006.
7.
U. Eco, Czytanie świata, wyd. Znak, Kraków 1999.
8.
U. Eco, Interpretacja i nadinterpretacja,
9.
U. Eco, O Literaturze, wyd. Muza S.A., Warszawa 2003.
10.
U. Eco, W poszukiwaniu języka uniwersalnego, wyd. MARABUT – w koedycji
z Oficyną Wydawniczą Volumen,
11.
Gdańsk-Warszawa 2002.
12.
M. Eliade, Alchemia azjatycka, wyd. KR, Warszawa 2000.
13.
M. Eliade, Okultyzm, czary, mody kulturalne, wyd. KR, Warszawa 2004.
14.
M. Foucault, Archeologia nauk humanistycznych, wyd. Słowo/Obraz/
Terytoria, Gdańsk 2006.
15.
88
J. O. y Gasset, Wokół Galileusza, wyd. Spacja, Warszawa 1993.
F. Nietzsche, Antychryst, op. cit. str. 64.
151
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
16.
A. Koyre, Mistycy, spirytualiści, alchemicy niemieccy XVI wieku, wyd.
Słowo/Obraz, Gdańsk 1995.
17.
Leksykon, Świat tajemny magii, okultyzmu i parapsychologii - pod red.
Richarda Cavendisha, Łódź 1992.
Sylwia Szykowna
Dorota Andrzejewska
Manieryzm kampu w perspektywie literaturoznawczej
Kieszonkowa historia kampu mogłaby oczywiście zaczynać się jeszcze wcześniej
od malarzy-manierystów jak Pontorno, Rosso i Caravaggio (…).
To camp - to uwodzić kogoś stosując przejaskrawione manieryzmy (…).
1
(Susan Sontag, Notatki o kampie )
Słowo kamp, jak podaje Ewa Grzeszczyk za Encyclopedia Americana,
pojawiło się na przełomie wieków w Anglii, znacząc „przyjemnie ostentacyjny”.
Literatura przedmiotu łączy pierwsze zastosowanie opisywanego pojęcia przez
angielską high society w kontekście findesieclowskiego światka music - hallu,
wodewilu i pantomimy. Najwcześniejsze użycie przymiotnika kamp datuje się na
1909 rok w Dictionary of Slang and Unconventional English. Wówczas określał on
zachowania i gesty nacechowane emfazą. Publikacja ta, jak trafnie zauważa
Maria Gołębiewska, odwołuje się w poszukiwaniu korzeni pojęcia kampu do
angielskich dialektów, ponieważ dialektalnie kamp czy kemp miało oznaczać
„nieokrzesany”, „szorstki”. W latach 30. XX wieku, słowo to znaczyło także
„niestosowny”, „fałszywy”, „zniewieściały”, zyskując piętno pejoratywnego
nacechowania. Publikacja Passing English z początku wieku wskazuje jednak na
francuski źródłosłów wyrazu kamp, który miał być w Anglii rozumiany jako
oznaczające „afektowane i ostentacyjnie mile zachowanie”. Z kolei jak podaje
Encyclopedia of Homosexuality, pod redakcją Wayne’a R. Dynesa, brytyjskie słowo
kamp wywodzi się od francuskiego czasownika „se camper”, które znaczy
1
S. Sontag: Notatki o kampie, tłum. W. Wartenstein, „Literatura na świecie” 1979, nr 9, s. 312, 313.
152
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
„zachowywać się w sposób śmiały, pysznić się, wystawiać własną osobę na
pokaz”. Z czasem zaczęto za pomocą tego pojęcia charakteryzować pewną
postawę estetyczną, która pozwalała angażować się w różne zdarzenia Życiowe,
tak by móc czerpać z nich pełnię estetycznej satysfakcji, przy całkowitym
zawieszeniu sądów moralnych i poznawczych. Postawa ta wymagała pewnego
określonego sposobu bycia, przeżywania sytuacji, w której się uczestniczy z
pozycji obserwatora, jednoczesnego przyglądania się faktom i delektowania się
nimi. Należało przy tym zachować względem nich pewien dystans moralny czy
ideologiczny, tak by ocenie podlegały względy stricte estetyczne, tj. ładne, miłe,
przyjemne, zabawne. Wspomniana już Encyclopedia Americana z 1989 roku
utożsamia kamp z wyrażaniem swego homoseksualizmu poprzez zniewieściałe
zachowanie lub zachowanie przesadne i groteskowe. Utożsamianie kampu z
homoseksualizmem
zdominowało
współczesne
rozumienie
omawianego
terminu przez większość użytkowników języka angielskiego. Kamp jest jednak
czymś więcej. „Uniwersalne definicje kampu - jak pisze Andrew Ross - są rzadko
użyteczne”2. Istnieje bowiem wiele rożnych definicji, z których Żadna nie jest
całościowa. Christopher Isherwood, w powieści Świat popołudniu, wydanej w
latach pięćdziesiątych, wyróżnił dwie odmiany kampu. Wysoką łączył z kulturą
homoseksualistów i transwestytów, niską zaś z emocjonalną postawą baletu i
sztuką barokową:
Widzisz, prawdziwy Camp Wysoki zawsze ma w sobie ukrytą powagę. Nie możesz być camp w
stosunku do czegoś, czego nie traktujesz poważnie. Nie bawisz się tym: robisz z tego zabawę. Wyrażasz
to, co jest dla ciebie zasadniczo poważne, przez śmiech, artystyczne sztuczki i wykwint. Sztuka
barokowa jest bardzo camp w stosunku do religii. Balet jest camp w stosunku do miłości.
3
W latach 70. Susan Sontag próbowała zamknąć kamp w ryzach naukowego
dyskursu. Odcięła się od utożsamiania go z konkretną subkulturą, narażając się
tym samym na falę krytyki. Zarzucano jej relatywizacje samego pojęcia, które
doprowadziło do rozszerzenia granic jego przydatności. W 58. punktach Sontag
2
3
Cyt. za, E. Grzeszczyk, Camp, „Kultura i Społeczeństwo” 1997, nr 3, s. 156.
Cyt. za, M. Gołębiewska: Demontaż atrakcji. O estetyce audiowizualności, Gdańsk 2003, s. 153 – 154.
153
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
podaje swoje rozumienie zjawiska, wywodząc je od XVII - wiecznego
manieryzmu, poprzez rokokową dezynwolturę, XIX - wieczną secesję, aż po XX wieczne, hollywoodzkie ekstrawagancje np. filmy Josepha Von Strenberga.
Wpisanie kampu w manierystyczną tradycję okazuje się tyleż ciekawe, co
wymagające głębszego zbadania i wykazania zależności tych dwóch wydawałoby
się odległych zjawisk. Czym zatem jest kamp widziany z perspektywy
manieryzmu?
Pojęcie manieryzm wywodzi się od włoskich słów manierismo, manierato i
manierysta, wprowadzonych do historii sztuki w 1792 roku przez Luigiego
Lanziego, który zastosował je w negatywnym znaczeniu wobec grupy artystów
krytykowanych za hołdowanie „manierze”4. Słownik języka polskiego wskazuje na
trojakie znaczenie tego słowa: po pierwsze stosowanie przez artystę stale jednej
maniery, zmanierowanie, naśladownictwo w sztuce; po drugie styl w sztuce
europejskiej stanowiący przejściową fazę od renesansu do baroku, powstały w
XVI w. we Włoszech, odznaczający się w architekturze funkcjonalnością, w
dekoracji, w malarstwie i rzeźbie niezwykłością pomysłów, wyrafinowaniem,
stylizacji; w końcu po trzecie zaburzenia nerwowe objawiające się w nie
kontrolowanym, bezcelowym wykonywaniu ruchów mimicznych, ruchów
głowy, kończyn lub czynności ruchowych5. Do literatury prąd ten przeniknął
około XVII stulecia i utrzymał się dłużej niż w sztukach plastycznych, jednak w
przeciwieństwie do nich nie miał konkretnego oparcia w szkołach i kierunkach.
Wyróżnia się wprawdzie takie nazwy jak eufizm, konceptyzm, kultyzm,
gongoryzm, marinizm, lipsjanizm, poeci metafizyczni i „poeci płonącej wyspy”,
ale są one najczęściej rozpatrywane w ramach pojęcia baroku6. W tym kontekście
kryteria są znacznie trudniej uchwytne i jak dotąd słabo opracowane, dlatego
niejednokrotnie badacze posługują się repertuarem pojęć z zakresu historii
sztuki, który wykazuje wiele zbieżności w polu równoległych wobec sztuki
4
Maniera to indywidualna skłonność, natura (ingegno) artysty wyrażająca się w sztuce. Zob. T.
Klaniczay: Renesans, Manieryzm, Barok, Warszawa 1986, s. 218
5
Słownik języka polskiego PWN, pod red. M. Szymczaka, t. II, Warszawa 1979.
6
Por. Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, pod red. Teresy
Michałowskiej, Wrocław
1998, s. 115.
154
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
manierystycznej zjawisk literackich. Władysław Tatarkiewicz zwraca uwagę na
trzy aspekty tego zjawiska istotne w kontekście niniejszych rozważań. Z punktu
widzenia formy manieryzm charakteryzuje, min. wyszukanie i sztuczność afektacja, ornamentalność i stylizacja, gęstość i skomplikowanie kompozycji,
wielość.
Ze
względu
ornamentalnym,
na
stylizacją
przedmiot
i
sztuki
idealizacją
manieryzm
natury
w
jej
jest
realizmem
abstrakcyjnym
przedstawieniu, a także upodobaniem tematów nietypowych, dziwacznych,
tajemniczych,
nieuchwytnych. Z
uwagi
na
wyrażającą
się w dziełach
manierystycznych postawę artystów i ich świadomość twórczą dają się
uwydatnić następujące rysy, przykładowo: introwertyczność i potrzeba ekspresji
osobistej a w związku z tym pewien typ uduchowionego psychologizmu; ponadto
znamiona wewnętrznego rozdwojenia, osamotnienia, a nawet neurastenii i
dziwactw; dążenie do niezależności, oryginalności i nowości, protest przeciwko
regułom i ekscentryczność7. Ważne z perspektywy zależności manieryzmu i
kampu są także, typowe w ujęciu niektórych badaczy, warianty mitów o
Narcyzie, Hermafrodycie i Ledzie, a w tym kontekście alienacja, konflikt
rzeczywistości i pozoru, przekroczenie praw natury. Pojawia się także metafora
świata jako teatru, znajdująca swoje potwierdzenie w dziedzinie literackiej
autokreacji pisarzy najmłodszego pokolenia. Przedstawiciele roczników 80.
wchodzą w rolę poety, wprowadzając w Życie kampową zasadę bycia, jako grania
roli - „beeing as a playing role”, są buntownikami, ale wziętymi w ramy
cudzysłowu. Wiersze Jasia Kapeli czy Marcina Cecko bawią się konwencją,
parodiują, pastiszują, sięgają po tematy mocno zakorzenione w popkulturze,
wykorzystując jej rekwizyty jako ciekawe źródło twórczych inspiracji. Podobna
sytuacja dotyczy brulionowego pisarza Marcina Świetlickiego. Wydaje się, Że
obecnie ten kultowy poeta bawi się konwencją bycia Marcinem Świetlickim, Że
dostosował się do nowych czasów i funkcjonuje bardziej jako ,,Marcin
Świetlicki’’, niż jako on sam. Świadczy o tym choćby dominująca w repertuarze
Świetlików, w ostatnich jego tomikach, czy wydanych książkach, określanych
7
Zob. W. Tatarkiewicz: Droga przez estetykę, t. II, Warszawa 1972.
155
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
mianem „thrillera z Krakowa”, autotematyzm, traktujący o byciu produktem
medialnym pod nazwą „Marcin Świetlicki”.
Ornamentalność, dziwaczność a przede wszystkim eklektyzm i otwartość
formy manierystycznego dzieła znajdują swoją kontynuację w kampowych
realizacjach. Sontag w swoim eseju charakteryzowała kamp jako „dobry smak
złego smaku”, „to jest dobre, bo jest okropne”, przez co rozumiała przewrotny
zachwyt nad kiczem i złym gustem, skłonność do traktowania ich w
apologetyczny i jednocześnie ironiczny sposób:
Kampowy smak odrzuca skalę „zły - dobry” właściwą normalnym sądom estetycznym. Kamp jej
nie odwraca. Nie twierdzi, Że dobre jest złe lub złe jest dobre. Proponuje dla sztuki (i Życia) inny dodatkowy - zestaw kryteriów wartości.
8
Twórca, posługujący się formami estetycznymi, tworzy wydarzenia i obiekty
heterogeniczne, eklektyczne, otwarte, które nie pozwalają się jednoznacznie
zdefiniować, a tym samym wymykają się arbitralnej władzy, oficjalnej kultury,
będąc zakłóceniem w jej ustalonym porządku. Świadome igranie z formą, celowe
przerysowanie, wyolbrzymienie, mieszanie komizmu z tragizmem, tak typowe
dla poetyki kampu sięga korzeniami do kręgu uznanych za manierystyczne
utworów. Przykładem są choćby wielopłaszczyznowe i eklektyczne tragedie
szekspirowskie, łączące wbrew uznanym przez renesans normom komizm z
wzniosłością, jak również poetyckie romanse mieszające, jak u Tassa, wątki
liryczne z epickimi i operujące rozmaitymi układami fabuł, czasu i przestrzeni, a
nawet, jak w Don Kichocie, różną dla obu głównych bohaterów sferą realności.
Sztuczność, dziwność, manieryczność kwalifikuje wiele utworów staropolskich
jako podatnych na kampową lekturę, min. manierystyczna twórczość Mikołaja
Sępa Szarzyńskiego czy Daniela Naborowskiego, z jej wirtuozerią, hermetyzmem,
mistycyzmem, rozdarciem wewnętrznym i dramatem samotności9. Do tej grupy
tekstów można zaliczyć także pisarzy metafizycznych oraz mistrzów konceptu,
8
S. Sontag: op. cit., s. 318.
Por. M. Wilk, Camp w literaturze staropolskiej, [w:] CAMPania. Zjawisko campu we współczesnej
kulturze,
pod red. P. Oczki, Warszawa 2008
9
156
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
jakimi niewątpliwie są Sebastian Grabowiecki, Kasper Twardowski i poetów
światowych rozkoszy z Hieronimem Morsztynem, Szymonem Zimorowicem na
czele.
Smak
kampu
gloryfikuje
wizualność,
zmysłowość,
przyjemność,
instynktownie podąża za określonymi wartościami estetycznymi, określanymi
przez Marię Gołaszewską jako: mocne - naiwność, wyrafinowanie, oryginalność;
wartości słabe - ładność, wdzięk, groza, zabawność, tajemniczość oraz wartości
inwersyjne - takie jak, obrzydliwość i horror. Konstrukcyjnie nie różni się
niczym od sądów smaku analizowanych przez Davida Hume'a. Każdy z nich
opiera
się
bowiem
na
doświadczeniu,
należy
do
dziedziny
przeżyć
wewnętrznych, które jednak roszczą sobie prawo do bycia czymś więcej niż tylko
indywidualnymi preferencjami. Sądy smaku mają zdolność porządkowania
ludzkich odczuć, odwołują się do podstawowych doznań, do przyjemności i
przykrości. Ponieważ każde wrażenie zmysłowe jest inne, a każdy człowiek
odbiera przyjemności oraz przykrości w subiektywny sposób, jakości te nie
istnieją w przedmiocie, ale w umyśle, który je doznaje. To podmiot dysponuje
określonym
obcowanie
stopniem
ze
sztuką,
wrażliwości
z
estetycznej,
artystycznymi
którą
wartościami.
doskonali
poprzez
Zdaniem
Hume'a
poszczególne wartości estetyczne określają jedynie subiektywne odczucia
doznającego. Te stają się sądem dopiero decyzją ekspertów, czyli osób, które
specjalizują się w danej dziedzinie. Aby zostać ekspertem trzeba dysponować
subtelnym smakiem, smakiem wyczulonym na pewien typ doświadczeń. A ten
określony rodzaj wrażliwości, np. wrażliwość kampową, formuje się dopiero w
kontakcie z konkretnymi jakościami. Kampowy smak, jak pisze Sontag, odczuwa
większy pociąg do pewnego rodzaju dzieł sztuki. Kamp nie jest jednak odrębną
jakością estetyczną. Hołduje wartościom, które mają już swoje miejsce w
estetycznej strukturze. Unika, podobnie jak manieryzm, tych klasycznych,
mocnych, chociażby piękna i wzniosłości, realizując się za pośrednictwem
wartości słabych oraz inwersyjnych.
Kamp wyraża zwycięstwo stylu nad treścią. Bogdan Baran, analizując
pojęcie Kampu w kontekście przemian modernizm - postmodernizm, pisze, Że
157
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
kamp to „pewien sposób widzenia świata jako zjawiska estetycznego”, który
„zwraca uwagę przede wszystkim na styl nie na piękno, lecz na stopień
sztuczności, stylizację - jest sztuką dekoracyjną.” Kategorię piękna w przypadku
manieryzmu zastępuje, m.in. pojęcie terribilita, tzn. grozy, które wiąże się z
estetyką strachu. Manierystyczny ideał piękna nie był zatem zrozumiały sam
przez się, natychmiast uchwytny zmysłami, lecz okazywał się tajemnicą, ukrytą
nierzadko za deformacją i zniekształceniem:
Są rzeczy dlatego piękne, Że zniekształcone
i te podobają nam się, jednocześnie budząc odrazę.
10
Ta nowa jakość ukształtowana wskutek przesunięcia od ideału ku budującej
grozę
potworności,
koresponduje
z
kampowym
umiłowaniem
horroru.
Dostarczanie ekstremalnych odczuć, grozy i zniesmaczenia zaspokaja rosnące
potrzeby baumanowskiego kolekcjonera przeżyć, współczesnego uczestnika
kultury, dla którego lęk, strach i okrucieństwo lokują się w sferze jakości
pożądanych. Podświadoma perwersja odbiorcy horrorów domaga się skrajnych
obrazów wynaturzenia, zaspokajając tym samym głód wstrętu i odrazy.
Manieryzm dość intensywnie zaczął poszukiwać w naturze osobliwości,
wyrafinowania
niejednokrotnie
i
perwersji.
towarzyszyło
Interesował
uczucie
się
wybujałą
obrzydzenia.
erotyką,
Zwierzęcy
której
charakter
pożądania, „erosa brzydoty” przedstawił choćby Szekspir w Śnie nocy letniej. W
podobnej konwencji artystycznej tworzyli także wczesnobarokowi angielscy
poeci metafizyczni z Johnem Donnem na czele, których twórczość oscylowała
pomiędzy pornografią i odrazą do miłości. W manierystyczną konwencję dobrze
wpisuje się współczesny, dość kontrowersyjny, pisarz Michał Witkowski. Jego
Lubiewo, przygodowo - obyczajowa” powieść z Życia ciot, w pełni realizuje
kampowo - manierystyczne postulaty gry z kulturową płcią, przerysowania,
sztuczności i przesycenia erotyzmem.
10
Cyt. za, J. Shearman: Manieryzm, przeł. M. Skibniewska, Warszawa 1970, s. 190.
158
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Manieryzm kampu przejawia się także poprzez wspomniane wcześniej
realizacje mitu o Hermafrodycie, szerzej poprzez problematykę alienacji, rozbitej
tożsamości, przekraczania praw natury. Istotnym elementem tego przekroczenia
jest transformacja
na
płaszczyźnie męski/Żeński,
typowa
zarówno dla
manieryzmu, jak i kampu. Doskonałym przykładem, opisującym to zjawisko jest
twórczość współczesnej pisarki Manueli Gretkowskiej, spod znaku My zdies’
emigranty, Tarota paryskiego, Kabaretu metafizycznego i Podręcznika do Ludzi,
której centralnym zagadnieniem jest kategoria kobiecości:
Kim jestem? Erotyczny znak zapytania
(Kabaret metafizyczny)
Przykład bohaterki „będącej cudem natury” Beby Mazeppo w sugestywny sposób
pokazuje, iż kobiecość w prozie Gretkowskiej jest niewygodnym, tymczasowym
kostiumem. Dość pretensjonalna bohaterka powieści ucieleśnia sztukę:
Beba Mazeppo jest wyjątkowa, [ona] czuje całym ciałem, czym jest sztuka. (...) Beba jest poza
układem. (...) Jej sztuka obala kanony estetyczne cywilizacji Zachodu
(Kabaret metafizyczny)
„Dwułechtaczkową Bebę cechuje nie piękno lecz sztuczność: będąc nazbyt
ciałem, wykracza poza nie - swym istnieniem stwarza komentarz do ciała jako
tego, czego nie ma poza prezentacją. Będąc dziełem sztuki, traktuje swą
nienaturalną kobiecość jak wytwór kultury.”11 Kobiece ciało umieszczone w
cudzysłowie przestaje stanowić o jej tożsamości, jest tylko strojem, wyglądem:
Przeciągam się, jeszcze zaspana próbuję odpiąć już rozpiętą bluzkę, co wygląda, jakbym chciała
odpiąć piersi. - Dalej, dalej - zachęca mnie Pjeter. Zrzuć je z siebie, zawsze mówiłem, Że kobieta to mit,
facet też. Dlatego tworzą mitologie, rytuały, bo inaczej by ze sobą nie wytrzymali. - Mit spotyka mit i
jest miting.
(Podręcznik do Ludzi)
11
A. Mizerka: O publicznym wizerunku Manueli Gretkowskiej i estetyce kampu, „Podteksty” 2006, nr 1,
s. 15.
159
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Pisarka kampuje płeć, ujmując kobiecość jako zjawisko estetyczne, nie zaś
moralne. Gra z płcią, z jej określonością, poszukując androgynicznej pełni.
Kamp uzależniony jest od odbioru „sytuuje się in the wink of the beholder –
w porozumiewawczym, Żartobliwym przymrużeniu oka.”12 W kontekście
podwójnego kodowania Charlesa Jencsa „człowiek kampowy” zajmowałby
miejsce elitarnego odbiorcy, który trafnie rozpoznaje konwencję. Znalazł
przyjemność w najprymitywniejszych, najpospolitszych rozrywkach, w sztukach
masowych, do których jednak ma bardziej złożony stosunek. Eskapiczną postawę
postmodernistycznego estety łączy manierystycznym ideałem gentiluomo
poczucie elitarności, dzieli natomiast to, Że owa elitarność miłośników kampu
nie ma Żadnego związku z kulturą wysoką, gdyż w kontekście postmodernizmu
dość problematyczne okazuje się jej wyodrębnienie. Chociaż, jak pokazuje Pierre
Bourdieu, istnieje pewna grupa opiniotwórcza, która z racji przynależności
społecznej rości sobie prawo do wyznaczania kryteriów tego, co do niej należy.
Zwolennicy kampowego gustu pozbawieni są podobnych ambicji i z racji swego
eskapizmu czynią się elitą a reburs, stawiając siebie ponad tym, co funkcjonuje w
społecznym odbiorze sztuki jako „kultura wysoka”. Manieryzm związany jest z
kulturą stricte dworską, wymagał od odbiorcy pewnego rodzaju kompetencji
poznawczej, pozwalającej trafnie odczytać ukryty sens dzieła. „Bodaj najbardziej
rzucającą się w oczy cechą manieryzmu jest jego intelektualizm. Ta sztuka
odwołuje się do rozumu a nie emocji. Centralnymi kategoriami estetycznymi
stają się wówczas takie pojęcia jak: dowcip, koncept i puenta.”13 Manierystyczne
dzieła, podobnie jak współczesne kampowe realizacje, operując grą, Żonglując
formami i kompozycyjnymi chwytami mają dawać czystą przyjemność odbiorcy,
który obcując z nimi trafnie odczytuje konwencję.
W opinii niektórych badaczy, manierystyczne formy obrazowania sięgają
wielokrotnie do motywu labiryntu, rozstaju dróg, wizji apokaliptycznych i
katastroficznych. W partiach opisowych pisarze manierystyczni lubują się w
12
E. Grzeszczyk: Camp, „Kultura i Społeczeństwo” 1997, nr 3, s. 158.
Cyt za, K. Mrowcewicz: Trivium poetów polskich epoki baroku: klasycyzm – manieryzm –
barok, Warszawa 2005, s. 21.
13
160
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wyliczaniu
kosztowności,
w
podziwianiu
zawiłej
budowy
gmachów,
przepełnionych komnat, czy luster. Porzucając naturę, skazili sztukę manierą,
swój styl naznaczyli sztucznością i zbytnim wyrafinowaniem. Kamp to także
sztuczność, przesada, lekkość, zmysłowość, ale również estetyka wywrotu.
Występując przeciwko jednoznaczności, afirmuje wieloznaczność i estetyczną
zgrywę. Zakres jego obecności stanowi probierz tolerancyjności i otwartości
społeczeństwa.
Kamp,
dandyzm
kultury
masowej,
będąc
estetycznym
przeżywaniem świata, zrównuje w prawach to, co masowe, niskie, tandetne,
kiczowate z wysokoartystycznym i szlachetnym, przeciwstawia istniejącym
hierarchiom zabawę, artystyczną zgrywę, ironiczne przerysowane kopiowanie.
Postmodernistyczna rzeczywistość stworzyła dogodne warunki do realizacji
tego, co kampowe, czyniąc z kampu pewien postulat współczesności. W
kampowo ironiczny sposób można powiedzieć: jeżeli chcesz przetrwać w świecie
rozproszonych wartości, pomieszanych kodów, bądź „kampy ”. To kategoria,
którą zaczęto stosować do opisu sztuk i postaw z przeszłości, przerzucając
pomost między tym, co jest i tym, co było. Manierystyczny rodowód kampu
wskazuje na głęboką zależność kampu i tradycji, choć ta zależność przybiera
formę pasożytowania na bogatym repertuarze środków, form artystycznych i
stylistycznych chwytów. Wiele z charakterystycznych dla manieryzmu cech
zostaje
zapożyczona
przez
kamp,
przetworzona
do
własnych
potrzeb
koncentrujących się na grze, grze z odbiorcą i z zakorzenionymi w kulturze
artystycznymi konwencjami, których trafne rozpoznanie jest gwarantem
odbiorczego zadowolenia.
Bibliografia podmiotu
1.
M. Gretkowska: Podręcznik do ludzi, Warszawa 1996.
2.
M. Gretkowska: Kabaret metafizyczny, Warszawa 1995.
Bibliografia przedmiotu
161
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
1.
S. Sontag: Notatki o kampie, tłum. W. Wartenstein, „Literatura na świecie”
1979, nr 9.
2.
E. Grzeszczyk: Camp, „Kultura i Społeczeństwo” 1997, nr 3.
3.
K. Mrowcewicz: Trivium poetów polskich epoki baroku: klasycyzm –
manieryzm – barok, Warszawa 2005.
4.
Mizerka: O publicznym wizerunku Manueli Gretkowskiej i estetyce kampu,
„Podteksty” 2006, nr 1.
5.
M. Gołębiewska: Kamp jako postawa estetyczna - postmodernistycznych
uwikłaniach, „Sztuka i Filozofia”1999.
6.
A. Mizerka: Kamp po polsku, „Polonistyka” 2003, nr 10.
7.
B. Mizerka: Polityka kampu, „Fa - art” 2006, nr 1- 2.
8.
T. Kostyrko: Literatura i Życie literackie, w: Kultura polska w dekadzie
przemian, pod. red. T. Kostyrko, M. Czerwińskiego, Warszawa 1999.
9.
Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, pod red.
Teresy Michałowskiej. Wrocław 1998.
10.
M. Gołębiewska: Demontaż atrakcji. O estetyce audiowizualności, Gdańsk
2003.
11.
W. Tatarkiewicz: Droga przez estetykę, t. II, Warszawa 1972.
12.
Słownik języka polskiego PWN, pod red. M. Szymczaka, t. II, Warszawa 1979.
13.
J. Shearman: Manieryzm, przeł. M. Skibniewska, Warszawa 1970.
14.
T. Klaniczay: Renesans, Manieryzm, Barok, Warszawa 1986.
15.
CAMPania. Zjawisko campu we współczesnej kulturze, pod red. P. Oczki,
Warszawa 2008.
162
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Agnieszka Mikulska
Islam hiszpański i obraz islamu wśród chrześcijan w XVI wieku
Hiszpania
Na początku VIII wieku Berberowie (ludy pochodzenia chamitosemickiego, które w VII wieku przyjęły, choć z oporem, islam) podbili dzięki
kalifowi Tarifie Półwysep Iberyjski. Zajęcie go spowodowane było wewnętrzną
słabością tego terenu. Społeczeństwo podzielone było na bogatych panów
władających wielkimi latyfundiami i masę biedoty. Liczne były rozboje i bunty.
Muzułmanów ludność przyjęła z otwartymi rękoma, a wręcz pomagała im. Po
ustabilizowaniu się i osiedleniu najeźdźców nastąpiła fala emigracji z Afryki
północnej i ze wschodu. W roku 712 ekspansję podjął sułtan Musa, a arabowie
syryjscy pokonali Berberów i przejęli władzę w Hiszpanii. Sułtan dotarł do
Pirenejów, gdzie w roku 732 zatrzymał go Karol Młot. W 755 roku przybył
umajjadzki książę Adb ar-Ahman i założył dynastię Umajjadów, która przetrwała
do 1031 roku. Do końca jej panowania Hiszpania była mieszanką muzułmanów
arabskich ze wschodu, Berberów, których emigracja z Afryki trwała do XI wieku,
chrześcijan, Żydów i konwertytów – nawróconych na islam1.
Polityka rządów była tolerancyjna dla innowierców (nie muzułmanów),
represje zdarzały się raczej z powodów politycznych, ale i tak atrakcyjność
islamu powodowała wielość nawróceń. O popularności tej cywilizacji świadczyć
może fakt, że w tym czasie arcybiskup Sewilli przetłumaczył na potrzeby własnej
społeczności biblię na arabski, ponieważ nawet pozostając przy własnej religii
często przejmowano język najeźdźców. Zdarzało się nawet, że chrześcijanie
pracowali w służbie państwowej.
1
B. Lewis Arabowie w historii, Warszawa 1995, s. 144-146
163
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
W X wieku ludność państwa Kordowiańskiego zlała się w jedną
społeczność muzułmańską. Rozłam tej jedności nastąpił po śmierci al-Mansura i
za panowania Hiszama (976-1008). Nastąpiła wtedy rywalizacja pomiędzy
ugrupowaniem andaluzyjskim skupiającym ludność muzułmańską, a Berberami
niedawno przybyłymi z Afryki. Z czasem doszło trzecie ugrupowanie zwane
Słowianami – nazywano tak niewolników z Europy wschodniej, a następnie
wszystkich niewolników europejskiego pochodzenia w służbie królewskiej.
Sprowadzeni w młodości wszyscy byli muzułmanami i mówili po arabsku. Wielu
z nich uzyskało wolność i zdobyło majątek.
XI wiek to podział państwa Kordowiańskiego pomiędzy wielu tzw. „królów
dzielnicowych” pochodzenia berberskiego, andaluzyjskiego i słowiańskiego. Ten
polityczny rozłam przyczynił się do najazdów Berberów z południa i chrześcijan
pod wodzą Franków z północy. W roku 1085 rekonkwista zajęła Toledo. Jednak
już rok później Andaluzyjczycy dzięki pomocy Jusufa ibn Taszufina, założyciela
dynastii
Almorawidów
odzyskali
utracone
tereny
i
przyłączyli
je
do
mauryjskiego imperium kalifa.
Przez następne dwa stulecia konflikt państw muzułmańskich ze światem
chrześcijańskim nasilał się. Trzeba tu zaznaczyć, że nie od początku kontaktów
islamu z zachodem były to zatargi o charakterze religijnym, a przynajmniej nie
zawsze miały taki charakter. We wczesnym okresie istnienia państwa
muzułmanów w Hiszpanii (od VIII wieku) walki toczyły się o terytoria i wpływy,
nie o wyznanie. Osławiona, jako wielka obrona chrześcijaństwa przed islamem,
bitwa pod Poitier w roku 732 dla ludzi z tamtego okresu była zwykłą potyczką.
Dopiero kreacja poetycka autorów chrześcijańskich stworzyła z niej wojnę o
wymiarze religijnym. Taki charakter miały dopiero starcia od ok. XI – XII wieku,
kiedy wyprawy militarne nabrały symbolicznego znaczenia pod postacią krucjat.
W tym czasie Europę ogarnęło wrażenie, że islam stanowi ścisła i spójną jedność
oraz, że jest zagrożeniem dla chrześcijańskiego świata2.
2
F. Cardini Europa a islam. Historia nieporozumienia, Kraków 2006, s. 13-15, 46-47
164
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
W XIII wieku chrześcijanie odbili cały półwysep z wyjątkiem Grenady,
odbitej dopiero przez armię kastylijsko-aragońską w XV wieku. Od tego
momentu zaczęło się usuwanie z półwyspu najpierw Żydów, a potem
muzułmanów.
Stosowano
też
nawracanie
siłą,
ale
w
końcu
nawet
nowonawróceni zostali wygnani po podejrzeniach o ciągłe wyznawanie islamu.
Język arabski utrzymał się do XVII wieku3.
Stosunki muzułmanów, Żydów i chrześcijan pogarszały się w trakcie XIV
stulecia. Wtedy jeszcze Półwysep Iberyjski był uważany za tolerancyjny. Kastylia
i Aragonia nie przyjęły dekretu Soboru Laterańskiego o Żydach z 1215 roku.
Jednak napływ tej ludności z innych krajów spowodował, że prześladowania
rozpoczęły się i tam. W roku 1412 w Kastylii dekret królewski nakazał Żydom i
muzułmanom
osiedlenie
się
w
wyodrębnionych
dzielnicach.
Podobne
zarządzenie w Aragonii pojawiło się w 1415 roku. Iberyjscy Maurowie
(Mudejares) mieszkający na ziemi chrześcijańskiej byli generalnie lepiej
traktowani niż Żydzi. Prawdopodobnie z powodu wykonywanych przez nich
prac rzemieślniczych. Byli stolarzami, murarzami, krawcami i ogrodnikami.
Dodatkowo na ich korzyść działało to, że byli mniej wpływowi i mniej zamożni
niż Żydzi, na których skupiło się początkowo większe prześladowanie. Pomimo
to muzułmanie zaczęli okazywać niezadowolenie. Od buntu z 1267 roku, po
którym król Walencji zarządził ich wygnanie, przez następne dwa stulecia oznaki
niezadowolenia rosły, a bunty były coraz liczniejsze. W końcu w roku 1480
królowie katoliccy wprowadzili w Hiszpanii trybunał inkwizycji. Jego celem było
pozbycie się niechrześcijan.
Crusada - termin, pod którym były prowadzone ostatnie wojny z Maurami
w Hiszpanii oznaczał coś więcej niż krucjatę. Odwoływał się bardziej do eposu
rycerskiego,
gdzie
niewierny
wróg
jest
jednak
równie
szlachetny
i
wielkoduszny4.
Innym problemem stali się jednak konwertyci – nowo ochrzczeni (zwani
Moriscos) oraz ich potomkowie. Zawsze się ich obawiano, jednak ostatecznie
3
4
B. Lewis Arabowie ..., op. cit., s. 150-151
F. Cardini Europa a islam..., op. cit., s. 144
165
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wypędzono dopiero w latach 1609-1614. W Kastylii ochrzczono muzułmanów w
1501, w Aragonii w 1526 roku.. Wzorem dla Hiszpanii była sytuacja Grenady, gdzie
w 1499 został przygotowany wspólnie z konwertytami akt nakazujący
nawrócenie. Maurowie musieli się albo nawrócić albo wyemigrować. W całej
Kastylii zaczęło się nawracanie siłą. Jednak trzeba zauważyć, że inna była
sytuacja Grenady niedawno podbitej (1492), a inna mieszkańców reszty Kastylii,
którzy żyli z chrześcijanami od dawna i gdzie dotychczas ich kult był tolerowany.
W Aragonii nawracanie nastąpiło później. Nie był to przymus samego
państwa, ale raczej przymus społeczeństwa, które naprędce chrzciło „swoich
muzułmanów”. W tym czasie dyskutowano w Rzymie czy taki chrzest uznawać za
ważny, jednak muzułmańscy mieszkańcy Hiszpanii nie mieli wyboru. Brak
chrztu oznaczał dla nich wygnanie.
Rozmieszczenie morysków na terytoriach Hiszpanii było niejednolite. W
Baskonii, Nawarze i Asturii morysk – choć nie było ich wielu, był postacią znaną.
Był rzemieślnikiem. W Kastylii każde miasto miało swoich morysków, a im bliżej
na południe tym było ich więcej. W samej Aragonii mieszkali w skupiskach
miejskich. W Katalonii zaś było ich niewielu albo wcale, a w 1516 zostali
wypędzeni. W Walencji proporcje morysków i chrześcijan były mniej więcej
równe, a ludność obu grup powiązana była wzajemnymi stosunkami, z tym, że
miasta były chrześcijańskie, a moryskowie zajmowali przedmieścia i tereny
górskie. I może własne dlatego tam wybuchły powstania: w roku 1526 w Sierra de
Esoadan i w 1609 w Mucla de Cortes.
Chrześcijanie różnie zwracali się do morysków. Z jednaj strony był to
opiekuńczy stosunek panów ziemskich, a z drugiej fanatyczna niechęć tzw.
Starych chrześcijan. W każdym razie była to relacja wygrany – zwyciężony.
Grenada XVI wiek
Powodów upadku Grenady w 1492 roku historycy poszukują w
wewnętrznej słabości tego terenu. Braudel widzi przyczynę upadku bardziej w
użyciu artylerii przez chrześcijan, niż w słabości Grenady. A Cardin dorzuca do
166
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
tego zastosowanie manewru taktycznego przez wojska Filipa II, polegającego na
otoczeniu Grenady i odcięciu dostaw żywności. Polityczny kryzys Grenady
islamskiej nie spowodował jednak upadku ekonomicznego. Był to kraj bogaty,
uprawiany po najwyższe tereny, pełen tropikalnych oaz. Wszystkie te bogate
ziemie zajęli chrześcijańscy panowie, muzułmanów, a później morysków
spychając na tereny górskie.
Kolonializm chrześcijański opierał się na bezwstydnym wykorzystywaniu
przewagi zwycięzców, oszustwach i oskarżaniu morysków aby własne oszustwa
przykryć.
Panowała
niesprawiedliwość.
Nawet
chrześcijańscy
pisarze
dokumentujący wydarzenia zauważali te procedery. Hurtado pisał o moryskach,
ze zachowują spokój pomimo, że od dwudziestu lat nie doświadczyli
sprawiedliwości. Starzy chrześcijanie powtarzali oskarżenia, że moryskowie są
niebezpieczni, gromadzą żywność, mąkę, broń w zamiarze rozpoczęcia buntu5.
Bunt faktycznie nastąpił, jednak wydawać się mogło, że dwór Filipa II
rozumiał powody powstania. Ambasador Filipa, Frances de Alava pisał w 1569
roku, że owszem moryskowie podnieśli bunt, ale to starzy chrześcijanie do niego
doprowadzili swoją arogancją, złodziejstwem i bezczelnością.. Opisywał jak
chrześcijanie zabierali i wykorzystywali ich kobiety. Stwierdzał nadużycia
urzędników (w tym samych morysków na urzędniczych stanowiskach). W
kościele
zamiast
odprawiać
odpowiednio
kult
koncentrowano
się
na
sprawdzaniu i poniżaniu morysków. Ogniwem zapalnym wydaje się jednak
rozporządzenie z 1566, ogłoszone w roku 1567, a jeszcze przez dwa lata
poddawane dyskusji. Było ono ostateczną próba pozbycia się kultury islamskiej z
półwyspu: mężczyznom i kobietom zakazano noszenia tradycyjnych strojów
(kobiety nie mogły zasłaniać twarzy). Zabroniono: zamykania domów, w których
sądzono, że potajemnie były odprawiane obrzędy muzułmańskie, korzystania z
łaźni publicznych i wreszcie, używania języka arabskiego.
Nocą w 1568 wyznawcy islamu zaatakowali. Buntownicy wkroczyli do
Grenady w noc Bożego Narodzenia nawołując mieszkańców do przyłączenia się
5
F. Braudel: Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II. Tom II, Gdańsk 1976, s.
135-141
167
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
do nich. Odzew nie był tak wielki, jakiego się spodziewano, jednak już po paru
dniach powstańców było jak głoszono tysiąc. Nie zdołali zająć całego miasta,
zatem schronili się w górach (większość tej wojny toczyła się w rejonach
górskich gdzie moryskowie czuli się pewniej). Do rebeliantów dołączyli Turcy.
Początkowa liczba ich nie jest dokładnie znana. Mówiono, albo o około trzystu
wojownikach tureckich, albo o paru rozbitkach przypadkiem znajdujących się na
półwyspie. Dołączali też przybysze z terenów Algieru. Od samego początku
władze traktowały powstanie poważnie. Do Grenady ściągnięto oddziały m.in. z
Kordowy, Ubedy, Beazy. Na obronę przeznaczono ogromne kwoty pieniężne. W
stan gotowości postawiono też galery hiszpańskie, aby udaremnić ewentualną
pomoc z Afryki. Przyczyn tak zdecydowanej i natychmiastowej reakcji należy
szukać w świadomości ówczesnych Europejczyków dotkniętych już strachem
przed inną religią. Cała Europa czuła na sobie „oddech turecki”. Po Hiszpanii
krążyły pogłoski, traktowane dość poważnie, o tureckiej inwazji na półwysep,
której zapowiedzią miał by właśnie bunt morysków. Sami rebelianci także
wyczekiwali pomocy z Stambułu.
W styczniu 1569 roku bunt rozprzestrzenił się błyskawicznie. Powstańcy
oblegali Almerię. W lutym liczbę rebeliantów określano na ok. 150 000, w tym
45 000 zdolnych do noszenia broni. W marcu powstanie przeniosło się z terenów
górskich na niziny. Była to wojna dość chaotyczna, niejednolita, pełna
okrucieństwa. I z jednej i z drugiej strony organizowano polowania na
niewolników. Chrześcijanie sprzedawali morysków na targach. Moryskowie
handlowali chrześcijanami z Afryką w zamian za muszkiety.
Z początku sytuację w Grenadzie próbowano utrzymać w tajemnicy przed
resztą Europy, co się oczywiście nie udało. Już w lutym nowina krążyła po
Europie przekazywana przez Genuę i Rzym. Stambuł również wiedział dość
szybko. Hiszpanię i Turcję łączył stały łańcuch informacji przekazywany przez
zbiegów z Hiszpanii, podróżników i wysyłanych specjalnie korespondentów6.
6
Ibidem, s. 420
168
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Początkowo walki z rebeliantami nie przynosiły skutków. Jednak nie
trudno się dziwić, przygotowanie armii potrzebuje trochę czasu - choć zebrała
się i tak szybko. Górzysty teren i nierówna linia brzegowa pełna małych zatoczek
nie ułatwiły sprawy.
Bunt stłumić miał Don Juan de Austria mianowany przez Filipa II na
stanowisko generalnego dowódcy 13 kwietnia 1569 roku. Początkowo nowe
dowództwo nic nie zmieniło. Sytuacja odmieniła się dopiero w styczniu
następnego roku. Rok czasu (od początku buntu do 1570) potrzebował Filip na
uzmysłowienie sobie, co należy uczynić. Pomimo, że na dworze królewskim
zdawano sobie sprawę z powagi sytuacji, król publicznie stwarzał pozory
spokoju. Głosił, że panuje nad sytuacją i nie przejmuje się Turkami oraz, że jest
pewien zapory morskiej przed Algierią. Twierdził, również, że same gminy
chrześcijańskie poradzą sobie z problemem. Jednak przeciągająca się wojna
pochłaniała mnóstwo pieniędzy, pociągała za sobą możliwość rozszerzenia się
buntu na tereny Aragonii a paląca sprawa Turków wymagała wojska, które
stacjonowało w Grenadzie. Jesienią dowiedziano się, że posłańcy moryscy zostali
przyjęci w Algierze. Obiecano im tysiąc rusznic oraz, że w roku 1570 przybędzie
armada turecka. Pod koniec 1569 Filip wiedział, że przeciągać wojny i
utrzymywać tego stanu się już nie da.
W grudniu zaczęto wysiedlać morysków z Grenady. Od stycznia 1570 de
Austria przebywał w Kordowie, gdzie zebrały się kortezy Kastylii. Jego pobyt w
mieście znacznie usprawnił działania. Pierwszą potyczką było oblężenie Gelery –
miasteczka moryskiego położonego oczywiście w trudno dostępnym rejonie.
Miasto upadło kosztem rzezi jak się tam wydarzyła. Sukces jednak nie trwał
długo, bo moryskowie z Sierra de Seron uderzyli i zmusili armie do ucieczki. Do
marca
wojna
pełna
zasadzek
zdemoralizowała
wojsko,
nauczyła
ich
okrucieństwa i tchórzostwa powodując indywidualne i spontaniczne ataki,
grabieże mienia itp. Kapitulacja morysków odbyła się 20 maja. Trzeci z rzędu król
buntu Albaqui padł do stóp Don Juanowi. Warunki pokoju były łaskawe.
Pozwolono Berberom wrócić do Afryki, a moryskom zachować ich strój. Pomimo,
że 15 czerwca trzydzieści tysięcy morysków złożyło broń, małe odziały ciągle
169
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
chowały się w górach. 17 czerwca zareagowała inkwizycja. Faktem było, że
moryskowie nadal nie dawali się ujarzmić. We wrześniu jeszcze trwały ataki
niedobitków. Wtedy rząd zdecydował się na deportacje. 28 października 1570
został wydany rozkaz wysiedlenia wszystkich. Ponieważ nie wszyscy opuścili
Grenadę wysiedlenia trzeba było powtórzyć w 1584 i w 1610. Ostatnie ogniska
rewolty samoistnie wygasały pozbawione sprzymierzonej ludności Grenady.
Własności moryskie rozdano panom, kościołom i klasztorom7.
Reakcje na te wydarzenia i na decyzje króla były różne. Podróżnicy
francuscy B. Joly i A. de Brunel odwiedzający Hiszpanie pomiędzy 1600 a 1655
rokiem opowiadają w swoich listach o opiniach Hiszpanów:
To niezwykle srogie zarządzenie, które pozbawiło tego króla [Filip II] mnóstwa dobrych
zapobiegliwych poddanych, wywołało różne dyskursa i opinie; jedni opłakiwali to nadmierne
okrucieństwo, całemu ludowi odbierające jego kraj rodzinny, drudzy wielbili postępek (...)
Ci, co potępiają decyzje króla Filipa II i jego doradców, przypominają, że przez całe wieki
Hiszpanie nie bronili Maurom mieszkającym na obszarach, które oni odwojowali, zachowywać religii
Mahometa i że sami nieustannie zajęci wojnami, pozwalali tamtym uprawiać ziemie i wykonywać
różne rzemiosła, od których chrześcijanie odwykli; (...) moryskowie – tak nazywa się Maurów
nawróconych – przestali wiec zagrażać wierze i monarchii, nawet jeśli w głębi serca niektórzy z nich,
albo większość, dochowali wierności swojej fałszywej religii. Otóż, powiadają jeszcze ci drudzy, większa
to zasługa nawrócić niedowiarka i pouczyć błądzącego niż wygnać go z domu, i dobry polityk nie
powinien bez koniecznej potrzeby stosować kar tak bezwzględnych, z których państwo wychodzi
bardziej osłabione niż oczyszczone.
Liczniejsi wszakże są ci, którzy pochwalają decyzję królewską, mieniąc ją i rozumną, i
heroiczną, i którzy nie negują zła, jakie wyrządziła ona Hiszpanii, twierdzą, że nie może się ono równać
ze szkodą i powszechnym niebezpieczeństwem, które zagrażało krajowi, dopóki przebywali nim
moryskowie. Jakież są nadzieje, mówią, nawrócenia na wiarę Chrystusową ludu tak zatwardziałego,
który przez wiek z górą opierał się zarówno słowu bożemu, jak prześladowaniom, i który wciąż jest
mocno przywiązany do swego Koranu jak Maurowie afrykańscy. (...) Poza tym liczba ich, odkąd Filip II
wygnał ich z Grenady, nie tylko nie malała lecz wzrastała, gdyż żaden n nich ani nie służył w wojsku,
ani nie wstępował do klasztoru; wszyscy żenili się i mieli dużo dzieci, które hodowali w nienawiści do
chrześcijańskiego imienia.(...)
7
Ibidem, s. 428-429
170
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Jakiekolwiek działały tutaj racje, pewne jest, że królestwo Walencji jest odtąd jak gdyby
spustoszone i wiele z jego miast, gdzie wpierw mieszkali Maurowie, do dziś nie zaludniło się na nowo, a
ziemie leżą odłogiem.
8
Wydarzenia w Grenadzie pokazały jak silny jest islam i jego tradycja.
Moryskowie doskonale zdawali sobie sprawę z ogromu ich świata kulturowego,
który rozciągał się aż po odległą Persję. Sam kardynał Toledo stwierdził, że są to
„prawdziwi mahometanie jak ci z Algieru”. Dlatego jedynym rozwiązaniem w
momencie tak zdecydowanego oporu przed asymilacją wydało się pozbycie się
ich z Hiszpanii. Oczywiści nie znaczy to, że islam całkowicie zniknął. Zostawił po
sobie pewne ślady.
Wpływy islamu
W rolnictwie arabowie wprowadzili sprawne nawadnianie i wiele nowych
roślin, w tym owoce cytrusowe, bawełnę, trzcinę cukrową i ryż. Przyczynili się
do
rozwoju
przemysłu:
tekstylnego,
ceramicznego,
jedwabniczego
i
cukrowniczego. Otworzyli też kopalnie złota, srebra i innych metali. Arabskie
terminy na stałe weszły do użytku w rolnictwie, polityce, administracji i w
wojsku. Monety z czasów rekonkwisty zachowały arabski wzór. Hiszpańscy
arabowie stworzyli nowe formy poezji miłosnej, które z kolei miały wpływ na
wczesną
poezję
chrześcijańską.
Najbardziej
charakterystycznym
tworem
hiszpańskiego islamu była bez wątpienia sztuka i architektura. Oparta na
bizantyjskich i arabskich wzorach w połączeniu z lokalnymi wpływami
stworzyła unikalny styl – hiszpańsko - mauryjski (np. meczet w Kordobie). Islam
wpłynął na naukę i filozofię, dzięki przekazaniu tradycji i dziedzictwa
starożytnego. Pamięć o Hiszpanii przetrwała w islamskiej Afryce, dokąd uciekali
muzułmańscy zbiedzy. Wielu z nich nosiło ze sobą klucze od swych hiszpańskich
domostw. Dowodem obecności islamu są też sami mieszkańcy Hiszpanii. Po
dekrecie o wysiedleniach nie wszyscy moryskowie odeszli. Wtopili się w
8
M. Defourneaux: śycie codzienne w Hiszpanii w Wieku Złotym, Warszawa 1968, s. 13-15
171
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
krajobraz Hiszpanii przez małżeństwa i interesy. Kilka wieków wspólnego życia
połączyło nierozerwalnie obie kultury. Czarny kolor oczu Andaluzyjczyków
świadczy o tym niezaprzeczalnie9.
Wiedza o islamie
Iberyjski islam był dobrze znany chrześcijanom od wieków. Został w
pewien sposób udomowiony. Hiszpański poemat rycerski jest pełen obrazów
„niewiernego”
jako
godnego
przeciwnika,
równie
szlachetnego
i
wielkodusznego, co chrześcijański bohater. Maurowie i Saraceni pojawiali się
podczas rozmaitych uroczystości na renesansowych dworach i placach. Ze swym
bogactwem obyczajów oraz budzącym grozę wyglądem występowali jako
przeciwnicy w turniejach tematycznych, w przedstawieniach dramatycznych. Ich
obecność w świadomości była przytłaczająca i budząca strach, ale zarazem
przyjazna, bo znana od wieków.
I właśnie o ile wizerunek Maurów czy Saracenów był znany i ujarzmiony o
tyle obraz Turka budził niepewność i pozostawał tajemnicą. Nazwa krążyła po
Europie od XI wieku. Papież Urban II określił ich jako lud z Persji. Wiązano ich
też z narodami wywodzącymi się od Trojan jak Rzymianie. Jednak fakt, że
mieliby oni mieć rodowód podobny do chrześcijan budził sprzeciw humanistów,
którzy woleli widzieć w nich potomków Scytów i Persów, odwiecznych wrogów
starożytnej Grecji i Rzymu. W ten sposób starcie chrześcijan z niewiernymi
nawiązywało do długiej tradycji walk pomiędzy cywilizacjami wyższymi a
barbarzyństwem. Do takiego obrazu przyczyniały się też powstające od ok. XV
wieku teksty antymuzułmańskie czy lepiej antykoraniczne. Mikołaj z Kuzy,
kardynał od 1448 i biskup od 1450 roku, natrafił na łacińską wersję Koranu
sprzed trzech stuleci autorstwa Roberta z Ketton. Dzięki temu, na krótko przed
zajęciem Konstantynopola przez Turków Kuzuańczyk nakazał sporządzić nowe
tłumaczenie i rozpowszechnić je wśród chrześcijan jako zbiór absurdów i
9
B. Lewis Arabowie... op. cit., s. 151
172
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
sprzeczności. Tłumaczenie zalecono Dionizemu z Ryckel, który systematycznie
pomijał w swojej pracy te fragmenty Koranu, które w jakikolwiek sposób mogły
by wskazywać na powiązania i bliskość islamu z chrześcijaństwem.
Kiedy od XVI wieku zapanował tzw. Wielki Strach przed Turcją, problem
wizerunku tego ludu powrócił. Widziano w Turkach oznakę gniewu bożego za
grzechy heretyków, błędy samego kościoła i wiernych czy wręcz za przywary
papieskiej kurii.
Wraz z nadejściem reformacji Turcy postrzegani byli jeszcze inaczej. Przez
dłuższy czas katolicy i protestanci obwiniali siebie nawzajem o zawieranie
sojuszów z niewiernymi. Turcja stała się też pewnego rodzaju argumentem obu
stron przeciwko sobie W obozie katolickim podjęto temat podobieństwa
pomiędzy chrześcijańskim protestantyzmem a islamem. Była to reakcja na głosy
protestanckie, że „Turek nieochrzczony” – sułtan, jest lepszy od „ochrzczonego”
– cesarz, a także, że kościół kierowany przez papieża jest podobny do islamu.
Początek reformacji był jasną informacją, że chrześcijaństwo nie zdobędzie się na
jedność przeciw islamowi. Erazm z Rotterdamu w swoich pismach wypomina
chrześcijanom, że zamiast zjednoczyć się przeciw Osmanom walczą między sobą,
stając się tym samym tak samo grzeszni jak Turcy. Luter głosił, że odrodzenie
moralne kościoła było pilniejsze od walki z islamem, którą można by wygrać bez
uciekania się do siły zbrojnej, gdyby chrześcijanie stali się lepsi i potrafili
muzułmanom dać przykład własnych cnót.
Z drugiej jednak strony, stało się wręcz obyczajem, że zarówno katolicy jak
i protestanci chcąc obrazić drugą stronę podkreślali, że niewierni mają te cechy,
które powinni mieć chrześcijanie. Wychwalano zwyczaj dawania dyskretnej
jałmużny pośród muzułmanów, pomimo okrutnych zachowań na wojnie
uważano za godne pochwały praktyki moralne w życiu codziennym. Turcy
fascynowali też przede wszystkim dzięki odwadze i dyscyplinie na płaszczyźnie
militarnej.
W obozie luterańskim, w tym czasie upowszechniła się interpretacja
rozdziału VII proroka Daniela, jakoby „mały róg” bestii oznaczać miał Imperium
Osmańskie. Sam Luter zauważał groźbę turecką, choć z początku nie budziło to w
173
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
nim niepokoju. Traktował swoich przeciwników na tej samej płaszczyźnie.
Nieważne czy chodziło o Żydów, Turków czy papistów. Jednak już w 1531 roku
zadeklamował poparcie dla księcia saskiego, jeżeli ten zdecydowałby się na
działanie przeciwko Turcji. W roku 1532 sądził, że Ferdynand Habsburg może
zostać pokonany, zaś celem papieża miałoby być skłócenie państw niemieckich.
Wtedy Turcy mieliby uderzyć. Sądził, że Turcja i katolicy są potajemnymi
sojusznikami. Zdaniem Lutra, Turcy i katolicy wykazywali podobieństwa na
płaszczyźnie religii. Jedni i drudzy wierzyli, że Bóg kieruje nimi i im pomaga oraz
i muzułmanie i katolicy mieli zamkniętą drogę do Boga przez Chrystusa,
ponieważ jedni go nie uznali, drudzy zdradzili jego przesłanie. Jednak ten wielki
reformator nie posiadał żadnej wiedzy na temat islamu, a nawet nie starał się jej
zdobyć10.
Stałe rozprawianie o islamie sprawiło, że powszechna stała się wiedza o
nim. Źródła bizantyjskie i średniowieczne powodowały tylko nieporozumienia.
Erazm na przykład myślał, że Mahomet został zbity przez Turków. Luter
wyprowadził egzegezę wyliczoną z Apokalipsy 12,14. Wychodząc od stwierdzenia,
że Antychryst będzie panował „trzy i pół czasu” oraz interpretując ten „czas”
jako długość życia Chrystusa (30 lat) wyliczył okres istnienia Antychrysta na 105
lat. Utożsamiając natomiast Antychrysta jako Turcję doszedł do wniosku, że
pozostało jej jeszcze 20 lat istnienia (licząc od 1453 – zdobycie Konstantynopola).
Zatem zbliżała się ostateczna walka.
W tym wojennym klimacie wiedza o islamie napływała również z innych
stron. Ze wschodu do chrześcijańskiej Europy muzułmanie a wraz z nimi ich
kultura przybywali w postaci tatarskich niewolnic i służących. Często można je
było zobaczyć w miastach Europy śródziemnomorskiej między XIII a XVI
wiekiem, a na terenach rosyjskich i polskich między wiekiem XVI a XX. Kobiety
te zajmowały się najczęściej dziećmi. Opowiadając im baśnie o odległych
krainach równocześnie budziły zainteresowanie. Od XV wieku Turcy zaczęli się
pojawiać razem ze swoimi turbanami i długimi, zdobionymi strojami w
10
F. Cardini Europa a islam..., op. cit., s. 149
174
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przedstawieniach trzech króli (wcześniej byli to Maurowie). Taki właśnie obraz
Turka przetrwał w malarstwie. Informacje docierały też przede wszystkim
poprzez kupców. Do XVI wieku zachodni kupcy mogli swobodnie krążyć po
obszarze dar al - Islam. W przeciwną stronę było to utrudnione. W Wenecji
tureccy handlarze pojawili się ok. 1554 roku, a potem dzięki traktatowi
pokojowemu w 1573. Ten kontakt handlowy był wielkim źródłem wiedzy.
Podobnie ważnym, co ciekawym źródłem byli ambasadorzy pojawiający się (co
prawda nie z taką częstotliwością jak w następnym wieku) na dworach
europejskich. Zawsze na cześć reprezentantów sułtana organizowano wielkie
uroczystości, przyozdabiano miasto i prezentowano bogactwa. Goście stanowili
obiekt poszanowania, zainteresowania, ale także strachu. Świadczyć o tym może
rozporządzenie Avogaadori de Comuna z 1594 roku, które surowo zakazywało
niepokoić takiego przybysza i to nie ze wzglądu na szacunek, ile raczej z
przezorności i ostrożności o bezpieczeństwo i spokój11.
Wszystkie wymienione wyżej kontakty powodowały powstanie wielu
pism, które były chętnie publikowane. Do tej pory islam lepiej znał
chrześcijaństwo niż na odwrót. W XVI wieku to się zmieniło i to chrześcijańscy
pisarze wykazywali większe zainteresowanie. Literaturę, jaka wtedy powstawała
można określić jako islamistyczną, choć nie była ona wolna od błędów. W 1543
roku (10 lat po Dionizym) ukazało się drukiem w Bazylei łacińskie tłumaczenie
Koranu Roberta z Ketton. Wydawcą był Bibliander (na prawdę Theodor
Buchmann, teolog z Zurychu). Tłumaczenie to umieścił w zbiorze tekstów
wydanym między 1543 a 1550 Sylloge scriptorum adversus mahomedanos, w którym
znalazł się też tekst samego Bibliadera, Lutra i kilku innych. W katolickiej części
Europy zbiór został zakazany. W 1544 roku powstaje Orbis Terre concordia Postela
(pisarz często podróżował na tereny Turcji, skąd przywoził liczne manuskrypty).
Postel, w przeciwieństwie do swoich poprzedników, wskazywał na podobieństwa
i wspólne korzenie dwóch religii. Pogląd oczywiście od razu został poddany
11
Ibidem, s. 183-188
175
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
krytyce. Do tematyki Turcji Postel powrócił jeszcze w 1560 roku ogłaszając
traktat De la republique des turcs.
W Hiszpanii walka z islamem odbywała się na poziomie także
ideologicznym. Francisco Ximenes de Cisneros, arcybiskup Toledo i inkwizytor
nakazał gromadzenie i palenie arabskich manuskryptów. Jednakże nie wszystko
przepadło, o czym może świadczyć znaczna ilość teksów antyislamskich,
bazujących na tych, czy podobnych manuskryptach.
Wenecja posiadała szczególne kontakty z islamem – najpierw arabskoegipskim, potem arabsko-syryjskim a następnie tureckim oraz perskim. Tam też
pism o islamie powstaje szczególnie dużo. Donato De Lezze opracował Historia
Turchesca. W roku 1515 Giovanni Battista Egnazio pisze De Caesaribus. O islamie
piszą też Giovo, Andrea Cambini, Benedetto Ramberti. I w końcu Nicolo Zen
wydaje Dell’arabico, książkę, w której podejmuje systematyczne rozważanie nad
kulturą i religią islamu. Ten traktat zyskał uznanie Sansovina w jego Storia
dell’origine e impero dei Turchi. W 1547 roku powstaje pierwsza wersja Koranu w
ludowym języku włoskim. Tłumaczenia podjął się Andrea Arrivabene12.
W większości tych pism podejście do islamu było takie jak dotychczas. Jest
to herezja chrześcijaństwa, która zezwala na ekscesy seksualne, pełna
sprzecznych i pogmatwanych przekazów. Zawierały dużo nieporozumień i
nieprawdy wynikłych czy to z ignorancji i chęci zdyskredytowania wroga, czy
też po prostu z braku odpowiednich informacji, lub z złej ich interpretacji.
Dla Europy islam nie był nowością. Mieszkańcy kontynentu stykali się z
nim na polach bitew, w kontaktach handlowych, politycznych, w tekstach
myślicieli i pisarzy epoki. Jednak od XVI stulecia nasiliła się potrzeba zdobycia
wiedzy o tej religii, mówienia i pisania o niej. Zrodziła się konieczność innego
spojrzenia na tą kulturę, ponieważ była to już inna kultura niż ta znana
chrześcijanom od wieków. Znany islam hiszpański umarł, wraz z moryskami i ich
kulturą. Równocześnie z drugiej strony kontynentu rodził się nowy islam, jakże
nieznany dotychczas Europie. Islam turecki. Całkiem odmienny dla chrześcijan
12
Ibidem, s. 185
176
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
niż ten, z którym nauczyli się żyć, i który zagościł w ich opowieściach, legendach
oraz w świadomości. Jego nowe oblicze budziło zarówno strach i niepewność jak
i ciekawość, a także powodowało powstanie nowych mitów, które zamiast
budować realną wiedzę o islamie, powodowały jeszcze większą dezorientację.
Powstałe teksty, przytoczone w tej pracy, pełne były błędów i sprzeczności.
Ukazywały tylko wybrane fragmenty tej religii. Islam porównywano w nich do
Antychrysta czy diabła, przeklinano za zajęcie Ziemi Święte. Z drugiej strony,
wraz z licznymi przybyszami (tureckie służące, ambasadorzy, kupcy) rozsiewał
się pewien orientalny czar i kusząca tajemniczość. Jednak niezależnie od
prezentowanego obrazu XVI-wieczna Europa, pomimo obaw i nienawiści, czuła
potrzebę poznania tego nowego islamu. Okazji do zdobywania wiedzy nie
brakowało. Chrześcijaństwo z islamem spotykało się w XVI wieku bardzo często.
Najgłośniejsze oczywiście były kontakty na polach bitew, ale i pokojowych
spotkań było dużo. Zainteresowanie islamem nie przemijało w następnych
stuleciach, co w konsekwencji zrodziło takie dziedziny nauki, jak arabistykę,
turkologie, wiedze o islamie.
Bibliografia
1.
F. Braudel: Morze Śródziemne i świat śródziemnomorski w epoce Filipa II. Tom
II, Gdańsk 1976
2.
F. Cardini: Europa a islam: historia nieporozumienia, Kraków 2006
3.
B. Lewis: Arabowie w historii, Warszawa 1995
4.
M. Defourneaux: Życie codzienne w Hiszpanii w Wieku Złotym, Warszawa
1968
177
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Magdalena Wójcicka
Wewnątrz nieracjonalnej przestrzeni o zabarwieniu onirycznym1,
czyli o elementach manierystycznych w „Don Kichocie” Miguela de
Cervantesa
Zazwyczaj termin „manieryzm” odnoszony jest do sztuk plastycznych.
Wskazuje się różne warianty jego używania, nie nakreślając jednej spójnej
ścieżki, która byłaby odpowiedzią na pytanie, czym on właściwie jest. Czasem
postuluje się jego rolę, jako pomostu między renesansem a barokiem; innym
razem - jako element składowy samego baroku, jego wcześniejszą wersję, jeszcze
nie do końca ukształtowaną, trochę zamgloną, niedookreśloną. Bywa, że samo
słowo kojarzy się pejoratywnie, jest raczej formą zarzutu w stosunku do sztuki.
Wynika to zapewne z terminologicznego przemieszania, mylenia z pojęciem
zmanierowania, którego wydźwięk jest już całkowicie negatywny. W literaturze
problem jest chyba jeszcze bardziej wyraźny - o manieryzmie mówi się rzadko.
Jeśli nawet nie pomija się go milczeniem, to raczej ciężko uznawać, że utwory
określane jako manierystyczne cieszą się jakimś niezwykłym szacunkiem,
poważaniem wśród znawców literatury. „Problem manieryzmu jest nadal
dyskutowany w historii literatury zarówno w aspekcie zakresu, kryteriów,
periodyzacji, relacji wobec innych dziedzin twórczości i kultury okresu, jak też
okresów wcześniejszych i po nim następujących, jego tradycji i kontynuacji, a
także samej zasadności wprowadzania tego pojęcia w literaturoznawstwie
narzędzi krytycznych i klasyfikacyjnych.”2 Ten wątek w historii jest często po
1
2
U. Eco, Historia piękna, przeł. Agnieszka Kuciak, Poznań 2005, s. 220.
Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, pod red. Teresy Michałowskiej,
178
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
prostu niewidoczny. Szukanie elementów manierystycznych praktykuje się
zazwyczaj w poezji, kojarząc je z bogactwem środków stylistycznych, dworską
galanterią, wyrafinowaniem stylistycznym i wersyfikacyjnym3, przejmowaniem
pewnej określonej maniery, stylu. Tymczasem, warto zakreślić szerszy krąg
wokół tego problemu. W obrębie literatury da się dość sprawnie wykryć ostre
analogie do sztuki. Paralelizmy te pojmowane są zwłaszcza humanistycznie jako efekt działania tych samych idei, uwarunkowań społecznych, kulturowych i
ekonomicznych, ale także strukturalnie - jako podobieństwo budowy osadzonej
na płaszczyźnie różnych technik4. „(...) badania dokonywane bądź z myślą o
konstruowaniu tezy manierystycznej, bądź niezależnie od tej problematyki,
wykazują wiele zbieżności w zakresie synchronicznych wobec sztuki zjawisk
literackich (...)”5. Nie można bowiem zapominać o ważkiej roli koegzystencji i
wzajemnego, obustronnego oddziaływania obszarów kultury, posługujących się
różnymi instrumentami wyrazu.
Przedmiotem
badań
niniejszej
pracy,
chciałabym
uczynić
dzieło
eksploatowane już w kilku innych kontekstach, należące do kanonu literatury
światowej, mianowicie „Don Kichot” Miguela de Cervantesa. Historię owego
szlachcica, który naczytawszy si ę średniowiecznych romansów rycerskich, rusza
w świat za swą lubą, nie zważając na absurdalność swych poczynań, zna każdy.
Niewielu jednak zastanawia się nad konstrukcją dzieła. Sama postać - poruszona,
dynamiczna,
ogarnięta
potrzebą
bycia
w
drodze,
osadzona
w
owej
„nieracjonalnej przestrzeni o zabarwieniu onirycznym”6, jest jakby żywcem
wycięta z porenesansowego obrazu. Nie mieści się w geometrycznych ramach,
podobnie jak ulubiona przez manierystów figura serpentinata. Dzięki fantazji, w
której szponach się znajduje, staje się postacią nieobliczalną, nieprzewidywalną,
szaleńcem. Jest zdeformowaną wersją rycerza. Nie bierze udziału w zdarzeniach
autentycznie niebezpiecznych- po prostu sam tworzy aurę przygody i ślepo w
Wrocław 1998, s. 513.
3
Ibidem, s. 517.
4
Ibidem, s. 517.
5
Ibidem, s. 517.
6
U. Eco, op. cit., s. 220.
179
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
nią wierzy. Cervantes „chce wywołać iluzję stosując manierę powieści
rycerskich”7, ale jego bohater nie jest z nich bynajmniej przekalkowany. To chory
psychicznie, rozchwiany człowiek, odrealniony poprzez swoje schorzenie,
odsunięty od rzeczywistości, jednocześnie żyjący w przekonaniu, że jest w stanie
ją okiełznać. Wariat, który właściwie bardziej tworzy swój świat niż żyje w tym
zastanym. Jest zamknięty w sobie, niezrozumiany przez otoczenie i nieco
wyszydzony. Niemal machinalnie przychodzi na myśl klasyfikacja szaleństwa
podjęta przez Michela Foucault, który wyróżnia cztery sfery wykluczenia ze
społeczeństwa: w związku z pracą, rodziną, dyskursem i grą8. Wydaje się, że Don
Kichot znajduje się po trosze pod wpływem każdej z nich, ze szczególnym
akcentem na wykluczenie ze sfery dyskursu i gry. Otóż pod wpływem literatury,
w której utonął w pewnym momencie, zaczyna dysponować językiem na tyle
skomplikowanym, często archaicznym, a przez to odległym od potocznego, że
jego wypowiedzi wzbudzają bądź ironiczne uśmieszki, bądź zwyczajne
zakłopotanie. Dodatkowym elementem usuwającym go ze zdrowej tkanki
społeczności są nieprawdopodobne treści, którymi bez zażenowania dzieli się z
innymi, a które ograniczają w sposób oczywisty porozumienie z nimi. Wiąże się
to ściśle ze sferą gry społecznej, z której także jest wyjęty, mimo że tak naprawdę
czynnie bierze w niej udział. Funkcjonuje niemal na zasadzie błazna cyrkowego,
na którego kierują się wszystkie spojrzenia, który budzi litość i prowokuje
śmiech. Ta rola jest nieuświadomiona. Na scenie wydarzeń powieści, Don Kichot
jest w centrum uwagi i tak naprawdę nie ma najmniejszych szans na usunięcie
się w cień. Musiałby się pozbyć swoich najbardziej charakterystycznych cech,
wtopić w tłum innych, przeciętnych. Zupełnie jak postaci przedstawiane w
plastyce tego czasu pozostaje jednak w płaszczu obłędu, zdeformowanej,
chwiejnej psychiki, poza regułami.
Cervantes zakłóca renesansow ą harmonię utworu, odchodzi od
klasycznych proporcji. Po pierwsze
silnie
wyabstrahowaną
z
czyni
głównym
bohaterem
postać
rzeczywistości, niezrównowa żoną w sensie
7
Z. Szmydtowa, Cervantes, Warszawa 1965, s. 149.
M. Foucault, Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, przeł. Damian Leszczyński, Lotar
Rasiński, Warszawa - Wrocław 2000, s. 83-84.
8
180
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
psychicznym. Po drugie - stosuje nietypowe dla renesansu, nowatorskie chwyty
formalne, zniekształca zastany porządek. „W renesansie triumfy święciła
klasyczna koncepcja sztuki, oparta na naśladownictwie porządku natury, ale
wraz z nastaniem manieryzmu następuje przełom”9. Manieryzm jako pomost
między dwoma znacznie różniącymi się epokami połączył tragizm z komizmem,
pozytywne z negatywnym, rzeczywistość z fantastyką. Cervantes zadbał o to, by
jego bohater nie był odczytywany w sposób zbyt prosty, by miał swój unikalny
charakter, by łączył wymienione powyżej elementy i tym samym wpisywał się w
omawiany tu nurt. Autor na dużą skalę stosuje kontrapunktowy kontrast.
Powieść, bo tak najczęściej klasyfikuje się dzieło Cervantesa, jest kompilacją
różnych gatunków literackich, przede wszystkim młodej picareski z powieścią
rycerską. Łączy różne style, prowadzi dialog pomiędzy różnymi tradycjami
powieściowymi. Zostaje więc zakłócona owa klasyczna jedność, która przez dość
długi czas była twórczym ideałem. „Manieryzm likwiduje renesansową
strukturę przestrzeni i rozkłada scenę, która ma być przedstawiona, na
poszczególne części, nie tylko oddzielone od siebie zewnętrznie, lecz także
wewnętrznie różnorodne zorganizowane. Dopuszcza on w poszczególnych
częściach różne wartości przestrzenne, różne skale, różne możliwości ruchu: w
jednej
zasadę
oszczędności,
w
drugiej
marnotrawstwa
przestrzeni.
(...)
Końcowym efektem jest ruch realnych figur w przestrzeni irracjonalnej,
dowolnie skonstruowanej (...). Najbliższą analogią tego świata o mieszanej
realności jest sen, który znosi związki realne i wiąże ze sobą przedmioty
abstrakcyjne (...)”10. Ta krótka charakterystyka prądu, mimo że bezpośrednio
odnosi się do sztuki, ma też swoje odzwierciedlenie w literaturze. Otóż faktem
jest, że przestrzeń akcji, z jaką spotykamy się w „Don Kichocie” jest nierówna.
Wydaje się podzielona często na przypadkowe, zupełnie nieproporcjonalne
fragmenty, momentami ulega wspomnianemu powyżej „marnotrawstwu”,
spożytkowaniu na nieodnoszące się bezpośrednio do głównej osi akcji elementy.
Formuła literackiego horror vacui została silnie skrytykowana przez pierwszych
9
U. Eco, Historia brzydoty, Poznań 2007, s. 169.
A. Hauser, Społeczna historia sztuki i literatury, przeł. Janina Ruszczycówna, Warszawa 1974, s.
288 .
10
181
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
czytelników. Sam autor, mimo że początkowo się bronił, pisząc drugą część
przygód Don Kichota uległ tym uwagom i uspójnił całość11. Nie zmienia to jednak
tego, że przestrzeń, w której porusza się nasz bohater składa się z luźnych
cząstek, jest skonstruowana na wzór kolażu. Gęste wypełnienie obrazu
literackiego powoduje, że jest on zawiły w swej formie.
Stwierdzenie Arnolda Hausera odnośnie poetyki snu, pewnego rodzaju
irracjonalności, którą na dużą skalę stosowali malarze manierystyczni, także
doskonale pasuje do sposobu, w jaki Cervantes ujął losy Rycerza Smętnego
Oblicza. Wizje bohatera są nieprawdopodobne, wykrzywione, zniekształcone.
Najbardziej dziwi to, że on sam jest nimi do tego stopnia przejęty i odurzony,
jakby nie brał pod uwagę, że w którymś momencie może się mylić; jakby nie
dopuszczał do siebie myśli, że inni mogą widzieć inaczej, lepiej, bo prawdziwie.
Ale to właśnie jest symptomem jego choroby:
„(...) obłęd nie jest ze świata i jego podziemnych form, ale z człowieka, jego ułomności, marzeń i
złudzeń. (...) W stronniczym wyobrażeniu samego siebie rodzi człowiek szaleństwo jak miraż. Odtąd
symbolem obłędu stanie się zwierciadło, które nie odbija niczego istniejącego, ale jedynie komuś, kto się
12
w nim przegląda, skrycie oddaje obraz wymyślonego marzenia” .
I tu pojawia się kolejna fundamentalna cecha charakterystyczna
manieryzmu, a mianowicie wszechogarniający subiektywizm. Odwołania do
indywidualnego przeżycia są kluczowe w rozważaniach nad tym kierunkiem.
Manierysta wydobywa sztukę z siebie samego, zmysły są czymś prywatnym. „(...)
obraz wewnętrzny poczęty w umyśle artysty jest demiurgiczną manifestacją
boskości, która w nim zamieszkuje”13 Don Kichot momentami sprawia wrażenie,
że jest w posiadaniu niezwykłej, ponadludzkiej siły. Czerpie ją właśnie z
wewnętrznego oglądu świata. Nie ma żadnej tolerancji dla innych punktów
widzenia, jego jest jedyny możliwy. Reszta jest dziwnym wykrzywieniem,
niezrozumiałym uproszczeniem. Ale to właśnie stanowi jego atut. Czym byłaby
11
Z. Szmydtowa, op. cit., s. 151.
M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, przeł. Helena Kęszycka, Warszawa 1987, s.
35.
13
U. Eco, Historia brzydoty, Poznań 2007, s. 169.
12
182
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ta postać bez tego charakterystycznego wypaczenia postrzegania, bez szaleńczej
wizji, wyjętej jakby ze snu? Świat Don Kichota to obraz żywcem wzięty z
wyobraźni, jakby stworzony bez ingerencji zdrowego rozsądku, bez tak zwanego
wzorca
naturalnego.
Fantasmagorie
bohatera
świadczą
o
jego
wyemancypowaniu, uniezależnieniu od wpływów tych wszystkich, których
spotyka na swej drodze. Inną kwestią jest to, na ile można mówić o wolności, w
przypadku, gdy mamy do czynienia z kimś uwięzionym w klatce onirycznej
fantazji:
„Odsłania się (...) tożsamość substancji obłędu i marzenia sennego. Mają taki sam mechanizm.
(...) Marzenie senne zwodzi; prowadzi do pomyłek; jest złudne. (...) obłęd to odejście od rozumu ‘z
14
ufnością i mocnym przekonaniem, że się za nim podąża’ (...)”
Cervantes zaproponował czytelnikowi obcowanie z kimś, kto wspiera się jedynie
na swoich własnych ideałach, wywiedzionych z książek, kto nie czerpie inspiracji
z realnego życia. Wizje Don Kichota są skrajnie zakorzenione w jego psychice, w
tym sensie, że nie ma sposobu, by ktoś inny mógł do nich dotrze ć, a przede
wszystkim
w
nie
uwierzyć.
Zgodnie
z
założeniami
przyjętymi
jako
manierystyczne takie zamknięcie w sobie, skierowanie uwagi do wewnątrz, jest
konieczne. Rzeczywistość rozprasza i niepotrzebnie mąci. Tymczasem chodzi
przecież o wyłuskanie z siebie twórczej ekspresji.
Manieryzm
budzi
więc
silne
skojarzenia
z
brakiem
równowagi,
dysharmonią, niepokojem, rozchwianiem. Jest kierunkiem zbudowanym na
pewnej prowizoryczności, fantazji, opartym o deformację. Zawiera w sobie
potężny dynamizm. Za jego sprawą w sposób oczywisty odstaje od rytmicznego
renesansu, ale także nadal od baroku. Tutaj, bowiem, natężenie owej
dysharmonii, wykrzywienia ulega jeszcze mocniejszemu uwypukleniu. Historia
literatury lekceważy manieryzm, spychając go w czeluście poezji, tam znajdując
mu miejsce. Tymczasem, jak widać chociażby na przykładzie „Don Kichota”,
ramiona prądu mogą sięgać daleko. Afektacja, ornamentalność, objawiająca się
14
M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, przeł. Helena Kęszycka, Warszawa 1987, s.
225, 227.
183
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przede wszystkim w stylizacji języka, jakim posługuje się bohater, pewna
specyficzna
nowatorska
konstrukcja
formalna,
gąszcz
elementów
zgromadzonych na jednej płaszczyźnie15 - wszystko to może stać się udziałem
zarówno sztuk pięknych, jak i literatury. Taka kalka poszczególnych elementów
manieryzmu ze sztuki na literaturę jest być może nie do końca uzasadniona, bo
ta druga zasadniczo posługuje się nieco innymi środkami, swoim własnym
słownikiem. Jednak w momencie, gdy jakieś zjawisko jest widocznie pomijane na
pewnym polu myślę, że warto sięgnąć po taką pomoc. Cervantes kreując Don
Kichota, budując całą otoczkę jego funkcjonowania w rzeczywistości, jego cechy
charakterologiczne, nie wiedział z pewnością, że wpisze się w ten nurt. Okazuje
się jednak, że historia przemyślnego szlachcica z La Manchy pod wieloma
względami spełnia warunki, którymi obarczono sztuk ę manierystyczną. Don
Kichot, mimo że właściwie o to nie posądzany, staje się wręcz idealnym
przykładem
objaśniającym
jak
funkcjonuje
manierystyczny
pomysł,
ze
wszystkimi wykrzywieniami, deformacjami, całym swoim dynamizmem i
uwielbieniem ruchu, niepokojem i uwięzieniem w sennej przestrzeni.
Bibliografia podmiotu
M. Cervantes, Don Kichote, przeł. Anna Ludwika Czerny i Zygmunt Czerny,
1.
Kraków 2003.
Bibliografia przedmiotu
1.
U. Eco, Historia brzydoty, Poznań 2007.
2.
U. Eco, Historia piękna, przeł. Agnieszka Kuciak, Poznań 2005.
3.
M. Foucault, Filozofia, historia, polityka. Wybór pism, przeł. Damian
Leszczyński, Lotar Rasiński, Warszawa – Wrocław 2000.
4.
15
M. Foucault, Historia szaleństwa w dobie klasycyzmu, przeł. Helena
Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, op. cit., s. 516.
184
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Kęszycka, Warszawa 1987.
5.
A. Hauser, Społeczna historia sztuki i literatury, przeł. Janina
Ruszczycówna. Warszawa 1974. Z. Szmydtowa, Cervantes, Warszawa
1965.
6.
V. Nabokov, Wykłady o Don Kichocie, przeł. Anna Kozak, Warszawa 2001.
7.
Słownik literatury staropolskiej: średniowiecze, renesans, barok, pod red.
Teresy Michałowskiej. Wrocław 1998.
185
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Dorota Dolata
Sztuka iluzji: od renesansowej perspektywy do iluzjonistycznych
dzieł baroku rzymskiego
„Kto widzi, ten wie. Wie, bo widzi. Widzenie i wiedzenie różnią się tylko jedną literą. Ale czy
jest pewny, że patrzy na świat? Oko to instrument, który pozwala widzieć świat – i cieszyć się sztuką.
Sztuka wykorzystuje zmysł wzroku. Sztuka analizuje patrzenie. Przygląda się temu, w jaki sposób oko
widzi. (…)Obraz nie jest szybą, przez którą widzi się coś innego. Nie patrzy się przez szybę, ale na szybę.
To obraz konstruuje rzeczywistość. Ale dostrzec można tylko to, o co potrafi się zapytać. (…) Lecz kurz
osiada nie na jabłkach Paula Cezanne’a, ale na martwej naturze, przylega do płótna, osadza się w
1
fakturze spękanego malowidła (…)” .
Aby należycie wypowiadać się zarówno o sztuce perspektywy, jak i
technikach iluzjonistycznych, które z niej wynikają, trzeba zacząć od
starożytności i poruszać na przestrzeni większej niż kontynent europejski. W
swojej pracy niejednokrotnie dokonam jednak zawężenia tematu, wydobywając
jedynie pewne wątki, niektórych artystów i wybrane dokonania artystyczne na
tym polu. Kreśląc tylko pokrótce niezwykle ważne dla późniejszych dzieł
malarskich,
rzeźbiarskich
czy
architektonicznych
ustalenia
geometrii
Euklidesowej, skupię się na renesansowych teoriach perspektywy oraz tym, co
płynie z nich dla baroku. Bowiem najważniejsze dla tej pracy jest przyjrzenie się
powstałym w XVII wieku w Rzymie dziełom. Były one w istocie uwieńczeniem
wysiłków artystów epok wcześniejszych niż barok. Ów wysiłek polegał na
dokonaniu
niemożliwego,
by
na
dwuwymiarowej
przestrzeni
ukazać
trójwymiarową rzeczywistość.
Czy twórcom zależało na wiernym odwzorowaniu tego, co widzi ludzkie
oko, czy też na silnie retorycznym, przekonującym zabiegu, wywołującym
złudzenie i zachwyt widza? Jakież to zabiegi wykonywali owi artyści na
1
Fragment z katalogu „Oko. Obraz. Rzeczywistość.” ekspozycji stałej Muzeum Sztuki w Łodzi.
186
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przestrzeni wielu wieków? Czy gwarantem ich sukcesu były uwarunkowania
psychologiczne czy kulturowe? I wreszcie, czy istnieje coś takiego jak
perspektywa wrodzona człowiekowi, naturalna i jedynie poprawna? Odpowiedź
na te pytania oraz zadanie nowych jest celem niniejszej pracy.
Posłuchajmy na początku antycznej anegdoty, która dobrze ilustruje
ambicje właściwe artystom już od zarania dziejów: o iluzji w sztuce antycznej
opowiada Pliniusz w anegdocie o Parrazjosie i Zeuksisie: drugi z nich namalował
winogrona tak podobne do prawdziwych, że ptaki chciały je dziobać. Parrazjos
zaprosił zaś rywala do pracowni, pokazał obraz, a kiedy Zeuksis chciał podnieść
zasłonę przykrywającą obraz, mógł poniewczasie już tylko stwierdzić, że była
ona namalowana. Parrazjos wygrał więc, wprowadzając w błąd samego artystę,
nie tylko ptaki.
„Domysł oszczędzi pracy pędzlowi”2, jak głosi chińska maksyma z
„Mustard Seed Garden Manual of Painting” z XVII wieku. Mechanizm projekcji
zachodzącej u obserwatora potrzebuje dwóch warunków: odbiorca nie może
mieć wątpliwości co do sposobu wypełniania „luki” pozostawionej przez artystę
oraz niezbędny jest ekran, miejsce puste czy niedopowiedziane – tam rzutujemy
spodziewany obraz. To właśnie z partii nieokreślonych – takich jak obrócona
tyłem twarz jednej z trzech Gracji czy silnie skrócona perspektywicznie postać
ponad
nami
na
sklepieniu
-
tworzy
się
plastyczne
przedstawienie,
współdziałające wszakże z innymi dostatecznie postrzegalnymi formami w
obrazie. Prześledźmy historię iluzji zrodzonej z praw perspektywy, pamiętając, iż
„Zrodzony z niezdolności zobaczenia czegoś, co znajduje się za zakrętem, obraz
perspektywiczny oczywiście nigdy nie jest tak niezależny od widza, jak model
trójwymiarowy. Jeśli na obraz przeznaczony od oglądania przez wizjer spojrzymy
obydwoma oczami i dzięki ich rozstępowi zobaczymy coś niecoś zza zakrętu,
odniesiemy wrażenie jakiejś deformacji. Nie spodziewajmy się absurdalnie, że
obraz zawieszony na ścianie i oglądany z różnych miejsc pokoju zawsze będzie
wywoływał złudzenie. Może za takim żądaniem kryje się stare marzenie
2
E. Gombrich, Sztuka i złudzenie: o psychologii przedstawienia obrazowego, Państwowy Instytut
Wydawniczy, Warszawa, 1981r., s. 203.
187
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Pigmaliona, by obraz był czymś więcej niż kolorowym odblaskiem i stanowił
własny świat dla siebie, niezależny od widza?”3. Innymi słowy, nie zapominajmy,
że artysta nigdy nie ukaże nam przestrzeni, lecz jedynie usytuowanie obiektów,
resztą zaś musimy zająć się my sami z pomocą prawdziwie „cudotwórczej”
wyobraźni.
„Złudne
królestwo
wiary-niewiary”4
podbili
Grecy,
wysuwając,
specyficzne właśnie dla swojej kultury, żądanie życia w sztuce. To Dedal był tym,
który tworzył „żywe rzeźby”, zaś Fidiasz, twórca posągu Zeusa, stawał się tym
samym „objawicielem” boga. Dlatego też zaczniemy rozważania o iluzji od
hellenistycznego matematyka, Euklidesa. O Euklidesie z Aleksandrii, żyjącym ok.
300 roku p.n.e., ciekawie pisze Władysław Strzemiński w swojej „Teorii
widzenia”, wiążąc przedstawienie przedmiotów malowanych w formie brył ze
społeczno – historycznymi uwarunkowaniami. Antyczny twórca koncepcji
klasycznej trójwymiarowej przestrzeni i stereometrii położył podwaliny pod –
jak podaje Strzemiński – „rozwój nauk epoki hellenizmu (…) [dzięki]
wyabstrahowanej, „idealnej” przestrzeni, oderwanej od materii i czasu,
przestrzeni istniejącej samej w sobie. (…) geometrii trzech wymiarów – tych
samych trzech wymiarów, do których zmierzał rozwój świadomości wzrokowej.
Wykres
bryły
w
trójwymiarowego
stereometrii
w
Euklidesa
malarstwie
był
analogiczny
hellenistycznym.”5.
do
Jednak
rysunku
teorie
Aleksandryjczyka nie miały przełożenia na praktykę artystyczną. Najważniejsze
dla naszego tematu ustalenia tej geometrii pojawiają się w kontekście
renesansowych traktatów i dzieł sztuki, gdyż to tam prawidła Euklidesa znalazły
swoje najszersze przełożenie. Przykłady „perspektywy” są obecne w greckim
malarstwie naczyniowym i freskach z czasów rzymskich, ale pojawiają się tam
jako intuicyjne wizje sugerujące efekt głębi, niebędące w istocie wynikiem
matematycznych wyliczeń. Nie rozwijając tego wątku szerzej, wypada zaznaczyć
3
E. Gombrich, op. cit., s. 249-250.
Określenie to pochodzi ze „Sztuki i złudzenia....” Gombricha
5
W. Strzemiński, Teoria widzenia, Wydawnictwo Literackie, Kraków 1958, s. 86
4
188
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
obecność ograniczonej, intuicyjnej perspektywy budowanej głównie za pomocą
światła i cieni.
„Perspektywa geometryczna była rozwijana przez pokolenia malarzy i
teoretyków w tym sensie, że opracowali oni różne jej przypadki, różne sposoby
rysunkowe konstrukcji, nie zmieniając jej podstawowych prawideł, będących
faktami fizycznymi”6. Trzeba pamiętać jednak, że we współczesnej wiedzy o
sztuce dominuje pogląd negujący bezwzględną prawomocność renesansowej
perspektywy jako jedynie słusznego sposobu ujmowania rzeczywistości na
powierzchni płaskiej7. Zajmijmy się teorią perspektywy określanej jako
geometryczna, linearna, zbieżna, centralna, planimetryczna, kolinearna, w
języku fachowym zaś jako metoda rzutu środkowego i, nie wchodząc w językową
wieloznaczność słowa „perspektywa”8, prześledźmy drogę od matematycznych
traktatów do renesansowych realizacji. Tradycyjnie przyjmuje się, że twórcą
systemu rzutu środkowego jest Brunelleschi, choć i tu nie brak sporów
uczonych9. Oczywiście pamiętajmy, że różne zabiegi artystów z niedopełnianiem
obrazu, sugerowaniem, pozostawianiem swobody dopatrzenia się czegoś w
jakiejś ukrytej postaci nie ograniczały się do Półwyspu Apenińskiego – podobne
6
Z przedmowy Marii Rzepińskiej [w:] L.B. Alberti, O malarstwie, Wydawnictwo PAN, Wrocław –
Warszawa – Kraków, 1963, s.38-39.
7
Już Immanuel Kant mówił o przestrzeni jako „sposobie widzenia”, dostrzegając czysto
subiektywne i historycznie uwarunkowane czynniki postrzegania rzeczywistości. Erwin
Panofsky, posługując się uproszczonym znaczeniem Cassirerowskiej formy symbolicznej,
postulował umowność tego typu ujmowania przestrzeni malarskiej. Ogólnie zaś można odnieść
się do stanowiska, które reprezentował Alois Riegl, podejmujący próbę interpretacji dziejów
sztuki w kategoriach zmiennych sposobów postrzegania. (ze „Sztuki i złudzenia…” Gombricha).
8
To właśnie językowo-translatorskie nieścisłości prowadziły do sporów badaczy, takich jak
Panofsky i Gioseffi, z których pierwszy operował przyjętym w języku niemieckim, ogólnym
znaczeniem perspektywy jako sposobu tworzenia głębi na płaszczyźnie, zaś drugi, używając
słowa „prospectiva”, wypowiadał się o konkretnej zdobyczy technicznej włoskiego renesansu. Za
tę uwagę dziękuję doktorowi Krzysztofowi Moraczewskiemu.
9
W przedmowie Rzepińskiej do traktatu „O malarstwie” Albertiego (op. cit., s. 30) czytamy: „Od
dawna ciągnie się spór, czy Brunelleschi był wynalazcą projekcji centralnej płaskiej, czy też
można mówić o jego poprzednikach względnie zagubionej tradycji.” Kandydatami do tego tytułu
byli także: Ambrogio Lorenzetti (z obrazu „Zwiastowanie”, to teza Panofsky’ego z 1927 roku) i
Giotto (dzięki niektórym dziełom z kaplicy Scrovegnich, do czego przychylali się Bartel, Gioseffi i
Longhi, a po nich także Panofsky w roku 1960). Ostatecznie palma pierwszeństwa przynależy
jednak Brunelleschiemu, ze względu na źródła takie jak np. Vasari. Dla naszych rozważań istotny
jest fakt, że system Albertiego jest zgodny z systemem Brunelleschiego.
189
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
„sztuczki” stosowali przecież van Eyck, Dürer czy Altdorfer. Znane było
posługiwanie się chociażby zasadą zwaną umownie „i tak dalej”, gdzie bazowano
na projekcji obserwatora, przykładowo sprowadzając kształt aniołów w
najbardziej odległych zastępach do świetlnych punkcików.
Nie zmienia to faktu, iż poszukiwaniem takich praw matematycznych,
które umożliwiłyby realistyczne przedstawienie na płótnie trójwymiarowej
rzeczywistości, zajmowało się we wczesnym renesansie grono artystów
włoskich. „Nie istnieje system, który by się nadawał do przedstawienie świata
„tak jak wygląda”, ale za pomocą ortodoksyjnej perspektywy otrzymujemy
przynajmniej uchwytny i wymierny układ stosunków”10. Ta „ortodoksyjna”
sztuka przedstawiania przedmiotów na płaszczyźnie to właśnie renesansowa
zdobycz w postaci geometrycznej, zmatematyzowanej perspektywy zbieżnej. Na
przykładzie twórczości – zarówno malarskiej, jak i traktatowej – Piero della
Francesca, Leona Albertiego czy Leonardo da Vinci można przyjrzeć się jej
głównym założeniom, będących później teoretyczną podstawą iluzjonistycznych
dzieł barokowych. Artyści Odrodzenia zainteresowani byli geometrią wykreślnej
płaskiej, schematem piramidy wzrokowej z wierzchołkiem w punkcie na
wysokości oczu - a nie fizjologią widzenia, jej rzeczywistym procesem, realnymi
złudzeniami
optycznymi.
Warto
przypomnieć,
że
celem
perspektywy
renesansowej jest upodobnienie obrazu do przedmiotu, zaś odtwarzanego
przedmiotu – do obrazu. Tak więc pojawiający się później zarzut niemożności
ukazania przez nią rzeczywistego wyglądu rzeczy jest chybiony.
Humanista, malarz, rysownik i architekt Leone Battista Alberti jest
pierwszym, który skodyfikował zasady perspektywy. Traktat „De Pictura”
(„Della pittura”, „O malarstwie”) z lat 1435-1436, wyjaśniając ogólne zasady
widoku, stawia sobie za cel określić uruchomione już przez Brunelleschiego
koncepcje. Trzeba zaznaczyć, że mechanizm widzenia oraz tzw. perspectiva
naturalis (communis) nie interesują Albertiego, który skupia się na perspectiva
artificialis, czyli nauce o reprezentacji w sztuce. Jak czytamy w przedmowie do
10
E. Gombrich, op, cit., s. 251.
190
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
„De Pictura”, „Obsesja skrótów planimetrycznych Uccella (…), głowy kobiet Piera
della Francesca, zredukowane do czystego owalu, biegnące rytmicznie w głąb
kolumnady, kolorowe sylwetki ludzkie rozstawione starannie na czarno-białych
szachownicach pawimentów, cała ta liryczna geometria (…) znajduje swój
komentarz w Della pittura.”11 Płaszczyzna obrazu dla Albertiego jest „przekrojem
przez piramidę, zawierającą w sobie wszystkie piramidy promieni obejmujących
te rzeczy, które mają być ukazane w obrazie – owego przecięcia piramidy
dokonuje się za pomocą konstrukcji geometrycznej (…)”12. Traktat miał tę zaletę,
że wprowadził podstawowe pojęcia konwergencji (zbieżności) w kierunku
jednolitego punktu wszystkich linii prostopadłych do płaszczyzny reprezentacji
oraz ideę stopniowego spadku wielkości elementów wraz ze wzrastającą ich
odległością. Teoria perspektywy Albertiego wychodzi od praw geometrii
Euklidesowej: przestrzeń jednorodna to formuła, w której wszystkie strony
zajmują miejsce symetrycznie w stosunku do linii środkowej. Obserwator zaś
patrzy na rzeczywistość w taki właśnie, zaplanowany sposób: widzi wzdłuż linii
zbiegających się w punkcie znajdującym się w głębi, która jest projektowana na
płaszczyznę. Ta wiązka linii zbieżnych tworzy wizualną piramidę, której bokami
są trójkąty, zaś jej oś – od podstawy (płaszczyzny) do wierzchołka (oka) wyznacza
linię padania naszego wzroku. Dzięki perspektywie widzimy nie tylko rzeczy
same w sobie, ale i więcej: proporcje ich relacji do siebie nawzajem. Jest to
reprezentacja bardziej podobna do spisu rzeczy, sprawozdania z listy obiektów
możliwych do zaobserwowania (to także cecha widzenia „towarowego”, jak pisze
Strzemiński w wyżej wymienionej „Teorii widzenia”).
Jak zatem tworzy Alberti? Dzieli na równe części podstawę, czyli krawędź
obrazu. Ustalając punkt widzenia na wysokości oczu widza (punto centrico, punto
di fuga etc.), przeciąga linię zbiegu od tego punktu do punktów podstawy. Obok
tego rysunku przeciąga linię poziomą (także podzieloną na odcinki),umieszczając
punkt na wysokości oczu, ale poza obrębem podzielonego odcinka. Od tego
punktu przeciąga proste promienie do punktu odcinka poziomego. Następuje
11
12
Z przedmowy Marii Rzepińskiej w: L.B. Alberti, op. cit., s. 19.
Ibidem, s. 33-34.
191
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
przecięcie wiązki promieni, czyli przeciągnięcie linii prostopadłej tak, że punkty
przecięcia promieni na obrazie ulegają pomniejszeniu: to plany oddalające się w
głąb. Odległości między tymi punktami przecięcia nanosimy na sam obraz. Jest
to więc praca dwuetapowa: jeden rysunek reprezentuje obraz widziany od
frontu, a drugi, pomocniczy, jest jakby rzutem bocznym piramidy widzenia. Na
samym końcu rysuje się linię horyzontu perspektywicznego, przechodzącą przez
punkt widzenia: poniżej linie prostopadłe do płaszczyzny przekroju zbiegają się
ku horyzontowi, powyżej: rozbiegają się.13
Matematykiem był także malarz Piero della Francesca, świadom potrzeby
obrazowego przedstawienia kompleksowego i kompletnego systemu praw i
procesów matematycznych. Piero jest autorem „Trattato de Abaco”- podręcznika
arytmetyki, „De Prospectiva Pingendi”, dedykowanego żywo interesującemu się
architekturą Federicowi da Montefeltro, oraz „De Quinque Corporibus
Regolaribus” o pięciu bryłach foremnych. W „De Prospectiva pingendi” z 1475
roku,
pierwszym
kompleksowym
traktacie
poświęconym
renesansowej
perspektywie, Piero zawarł rysunki wyjaśniające omawiane problemy. Jest to
„ciąg poważnych, rzeczowych, matematycznych dowodów, mających uchwycić i
wyjaśnić prawa perspektywy. Traktat jest swego rodzaju podręcznikiem,
omawiającym rzecz stopniowo, od prostej prezentacji płaszczyzn po bardziej
skomplikowane ukazywanie brył w przestrzeni.”14 Jednak artysta jako praktyk
borykał się z własnymi sztywnymi teoriami na temat malarstwa: „Jeśli w
Biczowaniu Chrystusa Piero wydawał się osiągać absolutną matematyczną
doskonałość,
w
Narodzinach
świadomie
porzuca
rygory
symetrii
kompozycyjnej(…)”15. Bardziej interesujące dla naszych rozważań jest pierwsze
dzieło: w pałacu Piłata, klasycznej otwartej galerii, gdzie męczony jest Chrystus,
króluje przestrzeń, zaś postacie znajdujące się w niej podkreślają jej harmonię.
Silna geometryzacja całej sceny bierze się z architektury wnętrza wyznaczonej
płytkami podłogi i szeregu bocznych kolumn. Patrzymy już nie na rozgrywającą
13
Ibidem, s. 35-36.
„Klasycy sztuki. Piero della Francesca” oprac. serii S. Peccatori i S. Zuffi, Wydawnictwo Arkady,
Warszawa 2006, s. 121.
15
Ibidem, s. 126.
14
192
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
się akcję, gdyż obraz jest statyczny, ale na rygorystycznie potraktowaną,
mierzalną przestrzeń. W istocie, jesteśmy w stanie ściśle odtworzyć – podobnie
jak w „Trójcy Świętej” Masaccia z florenckiej Santa Maria Novella – architekturę
opisaną na płaskiej powierzchni i obliczyć dokładną głębokość malowanej
fikcyjnej przestrzeni. Co więcej, w tak drobiazgowej, skrupulatnie potraktowanej
formule odczytujemy raczej intencje twórcy pragnącego doskonałej kompozycji,
zrównoważonej i harmonijnej, a niekoniecznie oddającej cechy rzeczywistości.
Jako teoretyk, Piero della Francesca podaje także ważną wskazówkę dotyczącą
oglądania obrazu: „konieczne jest podanie prawdziwego oddalenia i wielkości
kąta widzenia” i dalej, aby nie przyjmować kąta widzenia większego niż 90
stopni, gdyż to automatycznie wprawia oko w rotację16. To uwaga ważna w
kontekście późniejszych, barokowych kompozycji iluzjonistycznych, gdzie
zawrotna wysokość dekorowanego pułapu i rozpiętość fresku stawiała przed
artystami niemałe wyzwania.
Kolejny teoretyk-artysta, Leonardo da Vinci, zwany przez Gombricha
„największym zwolennikiem naturalistycznej iluzji w malarstwie”17 w swoim
„Traktacie o malarstwie” jawi się jako twórca ambiwalentny, dążący do prawdy
zarówno
naukowej,
jak
i
artystycznej.
Fakt
ten
będzie
ujawniał
się
niejednokrotnie, podczas rozbudowania przez niego nauki o świetle i cieniu,
kolorach, a także o rodzajach perspektywy. Ta linearna (zwana także centralną,
zbieżną czy geometryczną) stosuje reguły stopniowego zmniejszania obiektów
na płótnie. Atmosferyczna zaś (barwna, powietrzna) stosuje zacieranie i wrażenie
rozwiewania brył, stanowiąc konieczne uzupełnienie pierwszej. Wyższość
perspektywy atmosferycznej stanowi na przykład fakt, że „w naturze
perspektywa kolorów nigdy nie łamie swych prawideł, natomiast perspektywa
wielkości jest wolna (…); jeśli na przykład w pobliżu oka znajdować się będzie
mały pagórek, a z daleka olbrzymia góra.”18 Odkrycie tych niezgodności w
16
P. della Francesca, ks. II De prospectiva pingendi, ed. Critica a cura di G. Nicco-Fasola, Firenze,
1942 [w:] przedmowa M. Rzepińskiej do „O malarstwie” L. B. Albertiego, op. cit., s 37-38.
17
E. Gombrich, op. cit., s. 213.
18
Leonardo da Vinci, Traktat o malarstwie, przeł., wstępem i komentarzem opatrzyła Maria
Rzepińska, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, Wrocław 1961. s. 20.
193
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
perspektywie linearnej, rozumianej jako zmatematyzowany sposób prezentacji
wyników wiedzy empirycznej, a także wniosek Leonarda o tym, że nieruchome
oko
nie
oceni
należycie
odległości,
wielkości,
stawiają
go
wyżej
od
renesansowych poprzedników. To właśnie metoda sfumato, formy umyślnie
zamglone, urywają informację na płótnie, budząc mechanizm projekcji u widza.
Aby perspektywa barwna spełniła pokładane w niej nadzieje, potrzebne są
znacznie większe dystanse w odtwarzanej rzeczywistości. Da Vinci ustalił plany
przestrzenne w dużych odległościach gradacją kolorów, w zależności od stopnia
grubości i gęstości powietrza – miękkość zarysów oraz proporcje odległości
zanikania koloru lokalnego. Trzeba jednak pamiętać, że sam twórca nie uważał
się za malarza-iluzjonistę, a raczej za empiryka i naukowca, gdyż samo
malarstwo było dla niego dziedziną nauki. Leonardo nie poprzestaje na
rozróżnieniu perspektywy linearnej i powietrznej, zauważając takie jej odmiany
jak accidentale lub artificiale (malarska, rysunkowa) oraz naturale, opartej na
optyce fizjologicznej19. Prawo widzenia rzeczy natury polega na tym, że wielkość
pozorna danej rzeczy jest funkcją kąta widzenia (z Euklidesa). Leonardo ma
świadomość, że obraz przedmiotów naturalnych na siatkówce (perspektywa
naturalna) oraz obraz rzucony na płaszczyznę (perspektywa sztuczna) tylko w
pewnych warunkach są zbieżne. Dokładność rzutu geometrycznego nie równa
się wrażeniu „naturalności” – to wrażenie zależy od obrania punktu głównego
(środka rzutu) i rozwartości przyjętego kąta widzenia (czyli obrania dystansu)20.
Rozróżniając punkt matematyczny i naturalny (fizyczny), z których pierwszy jest
niepodzielny, abstrakcyjny a drugi podzielny do nieskończoności, da Vinci
przechodzi do podziału na oko geometryczne (punkt, z którego wychodzi
piramida wzrokowa – jej wierzchołek, szczyt) oraz oko fizyczne, ludzkie.
Leonardo skupia się nad poznawczym walorem zmysłów ludzkich, dostrzegając
19
Akcydensy to właściwości wizualne, subiektywne, przejściowe, zależne od oświetlenia. Podczas
gdy cechą naturalną, przyrodzoną liściowi jest kolor zielony, jego barwa akcydentalna staje się już
inna, powstała w zależności od konsystencji liścia, położenia oka wobec drzewa etc. (z
przedmowy Marii Rzepińskiej).
20
Kolejne rozróżnienie to podział cech na accidentali (te interesują malarza) oraz di natura,
odpowiedniejsze dla naukowca, którym wszak Leonardo był również. (z przedmowy Marii
Rzepińskiej).
194
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
konflikt perspektywy płaskiej, geometrycznej i zasad fizjologii wzroku. Jeśli
przyjmiemy duży kąt widzenia, nie ustrzeżemy się przed zniekształceniami
(abberacjami) po bokach obrazu. Dzieje się tak na przykład przy swobodnej
obserwacji kompozycji malarskiej w perspektywie płaskiej. W swoim traktacie
Piero della Francesca po prostu radził, by tego unikać, zachowując kąt widzenia
w granicach 90 stopni, natomiast Leonardo badał zjawisko abberacji marginalnej
oraz anamorfozy, dochodząc do koncepcji prospectiva composta. W „Traktacie o
malarstwie”
przykład
zastosowania
połączenia
perspektywy
płaskiej
i
zgodnokątnej: da Vinci radzi namalować ogromną figurę na murze, który w
górnej części przechodzi w sklepienie, aby figura dawała złudzenie naturalnej i
prosto stojącej postaci. Wrażenie iluzji można uzyskać niezależnie od kształtu
ściany, powierzchni płaskiej czy wklęsłej, wykazując znajomość praw widzenia
naturalnego i umiejętne stosowanie rzutów perspektywicznych. Jedynie przy
oku unieruchomionym (da un solo buso) owa sztuczka perspektywiczna – nie
pierwsza w historii sztuki, ale jakże znamienna – ma szansę powodzenia21. Można
więc nazwać Leonarda teoretycznym prekursorem efektów trompe l’oeil
malarstwa iluzjonistycznego (choć on sam takiego miana by nie przyjął). Ważna
uwaga da Vinci o tym, że iluzja wzrokowa wymaga obserwacji z centralnego
punktu widzenia (zwanego różnie: un solo buso, spiracolo, punto determinanto,
centro di mira) znalazła swoją realizację w tak zwanych złotych punktach, czasem
zaznaczanych na posadzce świątyń jako prawidłowe dla obserwatora patrzącego
z dołu. Takie złote punkty znajdują się na przykład w kościele San Ignazio w
Rzymie, wskazując miejsce pozwalające najlepiej ocenić iluzjonistyczne cuda.
Jako artysta w późnym okresie Leonardo odbiega od sztuki renesansu,
wciąż mimo wszystko traktując perspektywę linearną jako podstawowy czynnik
wprowadzający porządek przestrzenny w obrazie. Znikają jednak wskazówki
realizacyjne, zastępują je rejestracje wrażeń, przelotnych, ruchliwych, odchodzi
od renesansowej koncepcji, ideału storia oraz kompozycji figuralnej z akcją,
21
Nie chodzi jednak tu o tzw. perspektywę sferyczną, krzywolinijną, tylko uzupełnienie
perspektywy płaskiej Brunelleschiego o przypadki rozwartości kąta widzenia, rotacji oka.
Wykazując znajomość praw widzenia naturalnego (zgodnokątnego), Leonardo wskazywał na
sztuczki perspektywiczne w malarstwie ściennym. (z przedmowy Marii Rzepińskiej).
195
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
poddanej regułom statycznego scalenia perspektywicznego za to pojawiają się
płynne, ruchliwe formy, krajobraz nieomal kinetyczny, nieustanne panta rei
natury22. W jego kompozycjach odnajdujemy wiele z późniejszego Rembrandta,
Watteau a nawet impresji XIX – wiecznych.
Przyjrzyjmy się dziełom dojrzałego już renesansu, który stanowił przecież
źródło praktycznej inspiracji dla rozwiązań barokowych. Andrea Mantegna i
Antonio
Corregio,
iluzjonistyczne
manierystycznego
wychodząc
sklepienia,
konceptu
od
pełne
i
ustaleń
zarazem
zwiastującej
matematycznych,
tworzyli
renesansowej
prostoty,
barok
śmiałości
rozwiązań
kompozycyjnych. Pierwszy z nich, Mantegna, działał w położonej na północy
dzisiejszych Włoszech Mantui. Swoistym zwieńczeniem wysiłków artysty w
jednym z pomieszczeń siedziby margrabiego Ludovico Gonzagi, zamku San
Giorgio, czyli dzisiejszego Palazzo Ducale, jest Camera degli Sposi (zwana też po
prostu Camera picta)23, a w niej słynny iluzoryczny oculus otwierający na
fikcyjne
niebo
sufit
pomieszczenia.
Utworzone
w
silnych
skrótach
perspektywicznych postacie patrzą na wnętrze z góry, zgromadzone wokół
oculusa i oparte o jego parapet. Mantegna nie poprzestał na mistrzowskim
uzyskaniu wrażenia głębi; dowcipnie zagrał z wyobraźnią widza: o cienki
drewniany drążek opiera się potężna donica, gotowa zaraz spaść na patrzących z
dołu ciekawskich. Śmiejąca się służąca zdaje się nas przestrzegać przed zbytnim
przypatrywaniem się dworskim rozrywkom. Kunsztownie namalowana w
środku oculusa chmura zaś kazała niektórym dopatrywać się w jej kształtach
22
Bardzo ważne dla późniejszych artystów okażą się uwagi renesansowego mistrza o złudzeniach
perspektywy powietrznej (o tym, że biały przedmiot widziany z daleka na czarnym tle wyda się
większym niż jest, ciemny na białym – mniejszy; grubość wieży się zmienia, gdy jego górna część
znajduje się we mgle, dymie, kurzu – dolna część wydaje się mniejsza a na górze – większa etc.).
Badając gałąź optyki zwaną katoptryką, zajmującą się problemem odbić zwierciadlanych,
Leonardo przytacza zdanie o wymowie symbolicznej lustra, porównuje artystę do lustra
podstawowa teza o nieskończonym i nieustannym wysyłaniu widoków przedmiotów.
Uzmysławiał tę tezę za pomocą dwóch luster ustawionych naprzeciw siebie, odbijających w
nieskończoność swój obraz. (z przedmowy Marii Rzepińskiej) Stąd niedaleko już do
manierystycznych czy barokowych wręcz zabiegów iluzjonistycznych.
23
Izba Nowożeńców lub malowany pokój, pomieszczenie pełniące rolę zarówno sali audiencyjnej,
jak i reprezentacyjnej sypialni, zawiera na swoich ścianach także sceny z życia rodziny Gonzagi,
przedzielone fikcyjnymi pilastrami wspartymi na iluzorycznym marmurowym cokole.
196
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
profilu samego twórcy iluzji Camera degli Sposi24. Zaś podwójna iluzja, gdzie
postacie zdają się ukazywać w namalowanej przestrzeni przed i za zadziwiającą
architekturą, znajdzie swoją kontynuację w rzymskich realizacjach Pietro da
Cortona czy Andrea Pozzo25. Rozróżnienie pomiędzy prawdziwym a fikcyjnym,
namalowanym światem jest stale utrudniane w Camera picta: na jednej ze ścian
putta z widocznym wysiłkiem podnoszą tablicę zawierającą „publiczny” podpis
artysty, odsłaniając tym samym ciężką zasłonę ze skóry, dokładnie taką, jakiej
używano na ówczesnym dworze.
Correggio, urodzony około 1489 roku, prawdopodobnie swe pierwsze
malarskie doświadczenia zbierał w Mantui, gdzie inspirowały go prace zmarłego
w roku 1506 Mantegny, czego dowodzą między innymi freski w S. Andrea w
Mantui namalowane około 1507 roku. W latach 1520-21 Correggio malował w
Parmie, w kopule kościoła klasztornego Świętego Jana Ewangelisty, „Wizję św.
Jana na Patmos”, gdzie udowodnił biegłość w budowaniu przekonującej iluzji
przestrzennej dzięki zastosowaniu silnych skrótów ukazanych postaci i
zręcznym operowaniu światłem. Nie ma wątpliwości, że wcześniejsza wizyta
Correggia w Rzymie, gdzie widział watykańskie freski Michała Anioła i Rafaela,
wywarła ogromny wpływ na kompozycję. Malowidło przedstawia świętego Jana,
ostatniego apostoła zmarłego zgodnie z tradycją w wieku ponad stu lat, gdy w
chwili śmierci widzi wychodzącego mu na spotkanie Chrystusa, otoczonego
pozostałymi apostołami. Figury zarówno unoszącego się świętego Jana, jak i
otaczających go mężczyzn zyskują zdecydowaną przestrzenność. Obrazy
24
W “Klasycy sztuki. Mantegna” oprac. serii S. Peccatori i S. Zuffi, Wydawnictwo Arkady,
Warszawa 2006 czytamy: „Mantegna musiał czuć się bliski konwencji symbolicznej Camera picta,
w której migoce wielość znaczeń to prywatnych, to dynastycznych, to znów alegorycznych. Dumę
artysty, ale też humanisty i erudyty, widać w zgrabnie ukrytym detalu: ruch obłoku, który
zakrywa niebo oculusa, odsłania ludzki profil nader podobny do autoportretu, jaki Mantegna
umieścił w Prezentacji w świątyni. To subtelny sposób wskazania własnej roli w ramach
kompozycji, bez reszty opartej na udawaniu” To nie jedyny przykład zainteresowania pracą
wyobraźni, w „Cnocie wypędzającej występek” z ok. 1490 roku także znajdziemy ludzkie oblicza w
chmurach.
25
R. Wittkower, Art and Architecture in Italy, 1600-1750, Yale University Press, New Haven and
London 1999, s. 76.
197
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Correggia cechuje elegancja wyszukanych ruchów i gestów, zgodnie z estetyką
manieryzmu, którą on sam współtworzył.
Kolejne, najsłynniejsze jego dzieło, powstało na sklepieniu kopuły katedry
w Parmie i jest poświęcone wniebowzięciu Marii. Matka Boska, otoczona
aniołami, z szeroko rozłożonymi ramionami wznosi się na chmurze do nieba,
wprost ginąc w chaosie postaci, chmur i światła. Correggio antycypował tym
dziełem ważne cechy barokowego malarstwa iluzjonistycznego, nie dochodząc
jednak jeszcze do takich zabiegów, jak przekraczanie przez namalowane postaci
fikcyjnych ram sklepień.
Rok 1527 stanowił ważną cezurę w świecie basenu śródziemnomorskiego.
Najazd wojsk hiszpańskich, straszliwe Sacco di Roma zakończyło pełną
optymizmu
epokę
renesansu.
Nowe
wytyczne
Soboru
Trydenckiego
(zakończonego w 1563 roku) żądały od sztuki prostoty, zrozumiałości,
realistycznej
interpretacji
oraz
emocjonalnego
pobudzania
odbiorcy
do
pobożności. Nawet Chrystus winien być ukazany jako „dotknięty, krwawiący, z
rozdartą skórą twarzy, zdeformowany, poraniony i szpetny”26. Natomiast
zalecenia nowo wyniesionych na ołtarze, takich jak Filip Neri czy Jan od Krzyża,
wymagały, aby obrazy wzmagały modlitwy: „tam, gdzie zmysły są najmniej
zajmowane, tam modlitwa staje się najintensywniejsza”27. Jednocześnie to czas
powstawania ogromnej ilości nowych świątyń: w samym Rzymie od ostatnich
dwóch, trzech dekad XVI wieku budowane są Il Gesu, San Andrea della Valle, San
Carlo al Corso, Chiesa Nova, San Ignazio… Czym wyjaśnić tą rozbieżność
wspaniałych architektonicznie budynków i surowości wobec malunków?
Dekoracje plastyczne były nieco późniejsze stylistycznie od wnętrz, w których się
znajdowały, z powodu różnicy w czasie aktywności nowych zakonów a
kanonizacją ich założycieli. Wczesna „ikonoklastyczna” tendencja, której wyraz
dał wspomniany już Filip Neri pragnący białych ścian w Chiesa Nova, została
26
G. A. Gilio, Due Dialogi, Camerino, 1564 (ed. P. Barocchi, Trattati d’arte del Cinquecento, Bari,
1961, II, 40) [w:] R. Wittkower, op. cit., s. 1 (tłumaczenie z ang. własne).
27
Ibidem, s. 3.
198
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wkrótce poniechana28. Różnicę w przedstawieniach świątynnych II dekady XVII
wieku i w dojrzałym baroku widać na przykładzie wizerunków świętych: zrazu
w nastroju pobożności, ekstatycznych wizji udzielających się patrzącemu, potem:
wznoszących się ku niebu, na obłokach, w otoczeniu aniołów, sugerujących, że
oto jesteśmy świadkami a oglądany obraz – naszą osobistą wizją i przeżyciem
mistycznym. Nowy nurt egzaltowanej percepcji ekstazy „od wewnątrz”, a nie „z
zewnątrz”, związany był z potrzebą szczególnego uhonorowania świętych takich
jak Karol Boromeusz, Ignacy, Franciszek Ksawery czy Teresa, ich życia, cudów,
ziemskiej i duchowej misji. W dodatku potrzebowano wsparcia i ponownego
zaznaczenia
dogmatów
Kościoła
Katolickiego,
prawd
nadwątlonych
przemianami reformacyjnymi. Malowidła miały, wzmacniając wiarę i kierując
emocjami, dawać odczucie władzy duchowej nad wiernymi. Świetnie służyło
temu zaczerpnięcie z tematów heroicznych żywotów, chwały męczeństwa,
wzorów żalu i skruchy, wizji i ekstaz świętych, w zamian za dotychczasowe
intymne obrazy dzieciństwa Jezusa29. Jakkolwiek współczesnemu odbiorcy taka
komunikacja przez uczucia może wydawać się wyświechtana, nieuczciwa czy
pełna hipokryzji, należy pamiętać o narracyjnej konwencji baroku oraz
retorycznym sensie gestów i ekspresji.
Pietro Berettini da Cortona, twórczy zarówno w dziedzinie plastycznej, jak
i architektonicznej czy dekoratorskiej, nie doczekał się sławy, jaka przypadła w
udziale Berniniemu i Borrominiemu. Tymczasem ci trzej stanowili panteon
artystyczny dojrzałego baroku rzymskiego. Cortona od początku swej kariery w
wieku 26 lat aż do końca życia będzie jednocześnie zajmował się zleceniami
architektonicznymi i plastycznymi, osiągając coraz większe mistrzostwo. Autor
dekoracji pomieszczeń we florenckim Palazzo Pitti, wnętrz Chiesa Nuova,
zaprojektował także fasady S. Maria In Via Lata czy galerię w Palazzo Pamphili
Rzymie. Kolejne zlecenie przyszło wraz z nowym nabytkiem kardynała Francisco
Barberini, który odkupił od rodziny Sforzów w 1625 roku rzymski pałac. Cortona
umocnił swoją pozycję jako architekt dzięki zaprojektowaniu drzwi do teatru
28
29
A dekoracją Chiesa Nuova zajął się kilkadziesiąt lat później sam Pietro da Cortona.
R. Wittkower, op. cit.., s. 16 (parafraza z ang. własna).
199
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
pałacu, dekoracyjnych partii ścian teatru czy bramy w stylu doryckim
prowadzącej do ogrodu pałacowego. Jednak największych osiągnięciem okazały
się freski na sklepieniu w Gran Salone. Przed otrzymaniem tego zlecenia Cortona
dekorował małą galerię (na końcu pokoi zajmowanych przez Galeria Nazionale
d’Arte Antica) oraz kaplicę w apartamentach Taddea Barberniniego.
Lata 1632(3)-1639 narodziły jedno z najwspanialszych dzieł barokowych:
dekorację Wielkiego Salonu w Palazzo Barbernini. W tym czasie Cortona odbył
podróż do Florencji i Wenecji, lecz wpływ tego miasta, choć niezaprzeczalny w
całej kompozycji, nie stanowi jedynego źródła koncepcji tej pracy. Nie on
pierwszy tworzył iluzjonistyczne freski w Rzymie – wcześniej bracia Alberti
dekorowali Salę Clementina na Watykanie, a Guercino tworzył w Casino
dell’Aurora
-
jednak
użył
wszystkich
metod
swoich
poprzedników
z
niepowtarzalną dotąd dramaturgią. Cały program Triumfu Bożej Opatrzności i
aluzje alegoryczne zostały przygotowane przez protegowanego kardynała
Barberniniego: poetę Francesco Braccioliniego. Zrazu wykonawcą ogromnego
zlecenia miał być Andrea Carrassei, jednak ostatecznie wygrał Cortona. „Podczas
gdy we wcześniejszych realizacjach salony cechowały się płaskim stropem, tym
razem Barbernini wolał wyniosłe sklepienie”30. Głównym tematem stały się
figury unoszące się na niebie w i spoza otwarcia szczytu sklepienia.
Obramowanie jest iluzjonistyczną entablaturą przytrzymywaną przez pomosty
zawierające różne dekoracyjne elementy otoczone przez atlanty, z trytonami
trzymającymi girlandy na rogach oktogonalnych paneli. Architektoniczne
obramowanie z girlandami, muszlami, maskami i delfinami zostało namalowane
en grisaille tak, by łudząco przypominać dekorację stucco. W przeciwieństwie do
rygorystycznej kwadratury (o której szerzej mowa będzie przy omawianiu dzieł
Andrei Pozzo), w „Triumfie Bożej Opatrzności” architektoniczna rama nie ma
poszerzać właściwego rozmiaru sklepienia. Dodatkowo dekoracje „stiukowe”,
choć czerpały z lokalnej tradycji rzymskiej XVI wieku wykorzystującej stiuk,
dokonały transformacji tego zabiegu, „używając” stiuku namalowanego.
30
Jörg, Martin Merz, Pietro da Cortona and Roman Baroque architecture, London 2008, s. 27.
200
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Rama dzieli całe sklepienie na pięć oddzielonych przestrzeni, gdzie iluzja
jest podwójna: jednakowe niebo łączy różne sceny znajdujące się za fikcyjną
stiukową ramą, podczas gdy postacie i chmury nałożone i przenikające przez
granicę ramy zdają się wisieć wewnątrz sklepienia wprost nad widzem. To
właśnie fakt istnienia owej ramy czyni możliwym percypowanie zarówno
iluzjonistycznego poszerzania, jak i iluzjonistycznego kurczenia się obiektywnej
przestrzeni.
Możemy mnożyć powiązania formalne tego dzieła: to tradycja północna,
wywodząca się od Mantegni, kontynuowanie manierystycznych konwencji
postaci ukazywanych na tle architektury, Corriegiowska ciągłość przestrzeni, a
także metoda użyta w środkowym polu, da sotto in su, w analogii do „Triumfu
Wenecji” Paola Veronese. Przypatrzmy się jednak samemu dziełu: z początku
figury ponad naszymi głowami zdają się wirować, wręcz grozić upadkiem swych
potężnych ciał. Po chwili, kierowani światłocieniem, a w szczególności blaskiem
bijącym od aureoli Boskiej Opatrzności, zwracamy uwagę na centrum
kompozycyjne i znaczeniowe całości. Ruchy piszących czy lecących figur łączą
się z łukiem architektonicznej dekoracji, zaś postacie niesione są na kłębach
chmur do punktu, gdzie Boska Opatrzność wznosi symbole papieskiej władzy.
Daje ona koronę nieśmiertelności trzem pszczołom Barberinich, zawartym w
wieńcu laurowym i koronowanych tiarą oraz kluczami świętego Piotra. Brak linii
podziału między poszczególnymi partiami kompozycji nadaje nieporównywalną
dynamikę całości. Opatrzność, niesiona wysoko, ponad Czasem i Przestrzenią,
władczym gestem wskazując na koronę z gwiazd z pszczołami Barberninich,
oręduje do Nieśmiertelności. Trzy wspaniałe lecące pszczoły, będące również
symbolem Boskiej Opieki, znajdują się w obramowaniu herbu. Otoczone są
wieńcem laurowym trzymanym w formie kartusza przez wyobrażenia trzech
cnót teologicznych. Wawrzyn jest zarówno innym emblematem rodu Barbernich,
jak i samej Nieśmiertelności. Putto w górnym lewym rogu składa koronę poety:
to aluzja do literackiego daru Urbana VIII. Tak zinterpretowany, wysoce
perswazyjny „Triumf Opatrzności Bożej” głosi: papież – poeta Urban VIII,
wybrany przez Boską Opatrzność i będący zaiste Jej ramieniem, godzien jest
201
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
nieśmiertelności. Cztery pozostałe sceny, współgrając z centralną, są jakby
komentarzem do ówczesnej działalności papieskiej. Ilustrują w tradycyjnym,
alegoryczno – mitologicznym stylu jego Męstwo w walce z herezją (Atena Pallas
niszcząca Bezczelność i Pychę pod postaciami Gigantów), jego Pobożność
sprzeciwiającą się Pożądliwości i Nieumiarkowaniu (reprezentowanych przez
satyrów), Sprawiedliwość (Herkules wypędzający Harpie), oraz Roztropność
gwarantującą błogosławieństwo pokoju (Świątynia Janusa).
Ten zawiły opis jest wciąż za skromny, by oddać przepych samej realizacji.
Dość powiedzieć, że współczesna aranżacja Gran Salone pozwoliła na
umieszczenie pośrodku kanap, by obserwatorzy, leżąc, mogli bez drętwiejących
karków przez długie chwile wpatrywać się w malowidło sklepienne, odnajdując
zawarte w nim symbole. Nigdy później Cortona nie osiągnął – czy też nie
aspirował – do podobnej gęstości znaczeń i wzniosłości wyrażonej w tak
burzliwym porywie namiętności. Postaci zdają się podążać ku górze, zakręcać
wokół własnych osi, kłębić się grupami, z których nieraz dostrzegamy nie figury
jako całości, ale jakby tumult wygiętych dłoni i nóg. Na tle tak brawurowych
działań iluzjonistycznych dziwić może dawne oburzenie Platona skierowane
przeciwko artystom: „Czyż łóżko, które jest bliżej albo dalej, nie jest tej samej
wielkości? A więc czy nie należy narysować tego łóżka w wielkości jednakowej?
Czy rysowanie łóżka – stojącego daleko – w wymiarach mniejszych nie jest
złudzeniem? Czy ci malarze, którzy rysują zgodnie z tą perspektywą, nie są
producentami złudzenia, czyli kłamcami”31. A przecież, jak poucza Gombrich, a
przed nim teoretycy minionych epok, ustaliwszy kąt patrzącego oka można tak
zaaranżować anamorfozę, ze perspektywiczne zniekształcenie niczym nie będzie
się różniło od wyglądu „normalnego”. Czym jest zatem zniekształcenie? Prostą
zmianą
proporcji,
wzajemnych
stosunków
poszczególnych
elementów,
składających się na przykład na ludzkie ciało. Gombrich, pisząc o podstawowym
błędzie popełnianym przez teoretyków i nas, odbiorców sztuki, który wynika z
założenia, że istnieją środki przedstawienia „wyglądów” czy „przestrzeni”
31
Słowa te przytacza niedosłownie Strzemiński w: W. Strzemiński, op. cit., s. 81.
202
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
samych w sobie, przyrównuje nas do Platona. Podobnie jak ów wróg artystów,
także i my chętnie uznajemy za „rzeczywiste” takie przedstawienie, w którym
proporcje brył są oddane prawidłowo.
Na
tle
współczesnych
Cortonie
malarzy
ocena
jego
dzieł
jest
niejednoznaczna. Postacie u Andrea Sacchi są bardziej przekonujące, Poussin
umie zawrzeć na płótnach treści moralne, a Guercino jest niezrównanym
kolorystą. Żaden z nich jednak nie ma temperamentu Cortony w przenoszeniu
bogatych idei na najszerszą skalę, unaocznianiu zdarzeń, jego daru narracyjnego,
budowania nagłych i nieporównywalnych punktów kulminacyjnych32.
W tym samym Palazzo Barberini znajduje się niemniej ujmujące, choć dużo
mniejsze i nie tak patetyczne jak plafon Cortony, malowidło nasklepienne
właśnie Andrea Sacchi33. Jako protegowany kardynała Antonio Barberniniego,
Sacchi otrzymał zamówienie od siostrzeńca Urbana VIII, Taddea Barberniego, na
przedstawienie alegorii Bożej Mądrości.
Źródłem inspiracji był apokryficzny tekst z „Mądrości Salomona”: „Jeśli
zatem, książęta narodów, zachwytu szukacie w tronach i berłach (doczesnych
dobrach), lepiej oddajcie szacunek mądrości, bo ona panuje na wieki”34. Mądrość,
przedstawiona
jako
władająca
ponad
światem
kobieta,
otoczona
jest
wyobrażeniami jedenastu cnót, personifikacji jej przymiotów opisanych w
apokryficznym
tekście.
Niewiasta
trzyma
w
lewej
dłoni
nieskazitelne
zwierciadło, symbol Prudentii, cnoty roztropności, zaś w prawej: Oko Boże. Pod
tronem Bożej Mądrości35 znajduje się słońce, którego usytuowanie wskazuje na
znajomość teorii heliocentrycznej. Zaś rozplanowanie gwiazd – pozornie tylko
dekoracyjnych,
świetlistych
punktów
namalowanych
w
przypadkowych
miejscach plafonu – wskazuje na głęboko symboliczną prawdę: oto artysta
zapisał w ten sposób astralną konfigurację, która ukazała się na niebie nocą z
32
Ten fragment, a także poniższe, wybrane sformułowania zaczerpnięte są z: R. Wittkower, op. cit,
s. 76 i nast.
33
Najsłynniejsze jego dzieło, „Wizja świętego Romualda”, znajduje się obecnie w Pinakotece
Watykańskiej.
34
R. Wittkower, op. cit., s 86 (tekst w publikacji przełożony na język staroangielski, za tłumaczenie
dziękuję Magdalenie Dworak).
35
Na którym odnajdziemy herb rodziny Chigich.
203
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
piątego na szóstego sierpnia 1623 roku, kiedy to kardynał Maffeo Barbernini stał
się papieżem Urbanem VIII!
To właśnie podczas wspólnej pracy w Palazzo Barbernini drogi Sacchiego i
Cortony przecięły się. Prawdopodobnie w roku ukończenia „Bożej Mądrości”
rozpoczęło się tworzenie dzieła Cortony. Pokrewne w tematyce, oba freski
różnią się diametralnie pod względem formalnym. Niewielka ilość postaci w
„Bożej Mądrości”, które raczej po prostu są niż działają, wzorowana jest na
spokojnym rytmie Rafaelowskiego Parnasu. Według Wittkowera Sacchi
rezygnuje w tej kompozycji z iluzjonizmu i maluje jak gdyby na sztalugowym
płótnie, nie tworząc jednak obramowanej przestrzeni, lecz otwartą na
podobieństwo sceny teatralnej36. Przy okazji rozgorzał też spór pomiędzy
Cortoną a Sacchim, konflikt artystów dotyczący starego problemu: czy należy
odtwarzać niewielką ilość postaci, czy też tłumnie zapełniać malowidła. Po
jednej stronie stali – a wraz z nimi Sacchi – zwolennicy opowiadania historii za
pomocą gestów, ekspresji i ruchu, odnoszącej się do zdolności malarza do
wyrażenia idei obecnej w umyśle człowieka. Klasyczne teorie – na przykład u
Albertiego – zalecają użycie dziewięciu lub dziesięciu postaci, gdyż w tłumie
pojedyncze osoby tracą indywidualność i partykularny charakter. Żądanie od
obrazu, by, jak w utworze poetyckim czy dramatycznym, postacie miały z osobna
jasno opisaną funkcję, Pietro da Cortona znał i akceptował, jednocześnie
traktując obraz bardziej jako epopeję37. Jak w eposie – dzieło musi mieć temat
główny i wiele pobocznych epizodów. Obraz tchnąć będzie dostojeństwem i
żywotnością dzięki połączeniu grup figur i podziałowi przykuwających wzrok
przestrzeni światła i cienia. Jak chór w antycznej tragedii, epizody obrazu
wspierają główny wątek38.
36
R. Wittkower, op. cit., s. 86
Tak różne stanowiska miały jednak wspólny rdzeń w antycznym już, Horacjańskim podejściu
do relacji sztuk wizualnych i poetyckich: Ut pictura poesis.
38
Te dwa różne stanowiska, poparte teoretycznymi wyjaśnieniami, wynikały także z poruszania
się w innych kręgach artystycznych. Przykładowo Sacchi, zwolennik stylu Algardiego czy
Poussina, bronił zasad umiaru, poszanowania decorum i naturalnej gestykulacji w obrazach. Te i
wcześniejsze uwagi wywodzą się z przytaczanego już wstępu do „Art and Architecture…”
Wittkowera.
37
204
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Równolegle z wielkimi malarzami – iluzjonistami tworzył bodaj
najwspanialszy rzeźbiarz w historii w ogóle, Bernini, godny następca
Buontalentiego – rzeźbiarza, a zarazem reżysera niezwykłych, iluzjonistycznych
sztuczek39. Swą karierę Bernini rozwija, malując dla rodziny Farnese w ich
pałacu. Był tam „…do połowy prawie rzeźbiarzem, a przynajmniej malarzem
naśladującym rzeźbiarza... przepyszne pilastry w chiaroscuro, medaliony jakby z
brązu i podobizny płaskorzeźb pod sufitem zdawały się odstawać od ściany i być
dziełem dłuta (wzorując się na Villa Farnesina Rafaela).”40 Dzięki opisom
najbardziej
reprezentatywnych
dzieł
GianLorenza
poznajemy
specyfikę
twórczości artysty-cudotwórcy, zdolnego z kamienia, wody czy odpowiednio
ukształtowanej przestrzeni, tworzyć do dziś zadziwiające iluzje… Najlepiej
wiodło się Berniniemu za pontyfikatu Urbana VIII (kardynała Matteo
Barberiniego), który miał powiedzieć nawet: „Wielkie to szczęście dla artysty, że
Barbernini został papieżem, ale jeszcze więcej musi się cieszyć Barbernini, że
Lorenzo żyje za jego pontyfikatu”41. To za jego czasów miały miejsce wydarzenia
tak wzburzające Rzymian, jak choćby budowani baldachimu konfesji świętego
Piotra w bazylice pod jego wezwaniem. Wtedy też lud ustami Panquina ocenił
pysznego dostojnika: „Quod non fecerunt barbari, fecerunt Barberini”42. W 1644
roku z polecenia kardynała Federico Cornaro Bernini zajął się dekoracją kaplicy
S. Maria della Vittoria43, tworząc przedstawienie Świętej Teresa ugodzonej
strzałą Bożej Miłości. Oddajmy głos Chłędowskiemu: „Nikt przed nim nie zdołał
wykonać posągów przedstawiających tak skomplikowane, gwałtowne i delikatne
uczucia ludzkie. Tą grupą wkroczył on niejako w dziedzinę malarstwa, a dłuto
jego prawie pędzlem się stało, umiał bowiem jak malarz wywołać nieporównaną
grę światła i cieni w marmurze… zawiera psychiczne tajemnice, jakie w ogóle
39
Wystarczy przywołać manierystyczne zabiegi Buontalentiego i dzieło takie jak słynna Grota w
Ogrodach Boboli przy Palazzo Pitti we Florencji.
40
K. Chłędowski „Rzym. Ludzie baroku”, s. 402.
41
Ibidem, s. 405.
42
„Czego nie uczynili barbarzyńcy, tego dokończył Barbernini” w nawiązaniu do przetopienia na
baldachim brązowych ozdób z Panteonu Agryppy, ibidem, s. 409.
43
Na pamiątkę zwycięstwa wojsk katolickich w bitwie na Białej Górze.
205
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
mało który marmur w sobie mieści… nadziemskie uczucia i tyle tonów ziemskiej
zmysłowości”44.
Jakże dziwnie na tym tle brzmią słowa innego artysty, niemal o dwieście
lat wcześniejszego: „Mówi rzeźbiarz, że nie może wykonać jednej postaci, nie
stwarzając
jednocześnie
nieskończonej
liczby
innych,
ze
względu
na
nieskończoną mnogość zarysów, których ilość jest ciągła. Odpowiemy, że
nieskończenie mnogie zarysy takiej figury sprowadzają się do dwóch półfigur…. I
takie połowy, jeśli będą miały stosownie rozmieszczone wypukłości we
wszystkich swych częściach, same przez się bez innego kunsztu odpowiadać będą
nieskończonej mnogości figur, które rzekomo miał zrobić rzeźbiarz.”45 Dalej zaś
Leonardo przekonuje: „Pierwszym cudem, który przejawia się w malowidle, jest
to, iż ma ono pozór oderwanego od ściany lub innej płaszczyzny i łudzi w ten
sposób [nawet] przenikliwy osąd, choć w rzeczywistości nie jest oddzielone od
płaszczyzny ściany; rzeźbiarz – w danym wypadku – wykonuje dzieła, które
wydają się tylko tym, czym są w rzeczywistości; tu leży przyczyna tego, że malarz
musi posiadać znajomość cieni odpowiednich wobec świateł. Rzeźbiarz nie
potrzebuje takiej wiedzy…”46. Nie na miejscu zdają się być, na tle twórczości
Berniniego, słowa: „Powie rzeźbiarz, że wykona płaskorzeźbę i ukaże za pomocą
perspektywy to, czego nie ma w rzeczywistości. Odpowiemy, że perspektywa jest
członem malarstwa i że w tym wypadku rzeźbiarz staje się malarzem…”47
Tworzenie iluzji, przenikanie się prawdy i złudy – to zabiegi bliskie sztuce nie
tylko malarskiej. W dobie renesansu, manieryzmu i baroku podobnie działo się w
dziełach rzeźbiarskich i architektonicznych, w czym niepoślednia rola przypada
zjawisku teatralizacji, powszechnemu zwłaszcza w XVII wieku. Gdy patrzymy na
postać świętego Longina, wyrzeźbionego dłutem Berniniego w jednej z nisz
bazyliki świętego Piotra, nieodparcie przychodzi do głowy skojarzenie ze
44
Ibidem, s.420-421. Te same słowa można odnieść do innej rzeźby Berniniego, Agonii
błogosławionej Ludovici Albertoni.
45
L. da Vinci, op. cit., s. 145.
46
Ibidem, s. 146.
47
Ibidem, s. 144.
206
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
śpiewaniem arii operowej i żywiołowymi, iście aktorskimi gestami48. Iluzjonizm,
zacierający granicę między prawdą a wyobrażeniem, był równie emocjonalny i
wszechogarniający jak sztuki teatralne, tak samo pozwalając zapomnieć o
codzienności. Sam Bernini lubił przestawienia sceniczne, układał komedie, a
korzystając
z
karnawału
1637r.
wystawił
farsę,
w
której
wyśmiewał
przeciwników oskarżających o naruszenie fundamentów kopuły bazyliki św.
Piotra (którzy nota bene odegrali się w następnym karnawale). Chłędowski raczy
nas wspaniałym opisem teatralizacji życia XVII- wiecznego Rzymu. Pozwolę
sobie przytoczyć szerszy fragment tej relacji, by wprowadzić czytelnika w
kulturę, w której tworzono najwspanialsze iluzjonistyczne dzieła: „Za czasów
cesarskich zaspokajano lud rzymski chlebem i zabawami; w XVII wieku skąpiono
mu chleba, ale natomiast mógł się plebs patrzeć na festyny, na religijne i
świeckie pochody, wjazdy ambasadorów, teatry, których urządzano bez liku.
Zdaje się, że wszystkie pragnienia klas zamożnych zespoliły się w żądzy okazania
blasku i przepychu. Kościół chciał olśnić społeczeństwo barwnymi procesjami,
wystawnymi nabożeństwami, za przykładem kościoła szli papiescy nepoci,
zagraniczni ambasadorowie i rzymscy magnaci… Ludowi mniej więcej było
obojętne, jaki powód był tych festynów, czy possesso papieskie, czy beatyfikacja
jakiejś zasłużonej osobistości, czy wjazd królowej szwedzkiej, czy maskarada…
Bernini był najpierwszym, najznakomitszym reżyserem tych rzymskich zabaw
XVII wieku… Czy budowano wspaniały katafalk dla zmarłego kardynała, czy
ozdabiano kościół na uroczystość kanonizacji jakiego świętego, czy miano grać
komedię w salonach Colonnów, wszędzie wzywano pomocy Gianlorenza.”49
48
W samej bazylice miały miejsce zresztą przedstawienia teatralne, takie jak przy okazji
kanonizacji królowej Elżbiety w 1625 roku (za Chłędowskim).
49
K. Chłędowski, op. cit., s. 431-432, gdzie dalej czytamy m.in. o procesji kard. Pallotta della
nazione della Marca:„… widowisko niezrównane, urządzono je w nocy dla większego wrażenia;
przeszło sześćset pochodni oblewało ulice czerwonym blaskiem, w oknach jarzyło się tysiące
świec. Wśród procesji niesiono dużego Chrystusa na krzyżu… posuwano na kółkach kaplicę
zbudowaną z drzewa na wzór Santa Casa di Loreto, którą aniołowie nieśli przez morze tak
doskonale naśladowane, że zdawało się ludziom, iż widzą przed sobą prawdziwe fale”. Polskim
odpowiednikiem takiej wszechogarniającej teatralizacji byłaby sarmacka pompa funebre, która
zyskała popularność także poza krajem – wystawna, reżyserowana, niekiedy wręcz groteskowa
ceremonia pogrzebowa z katafalkami o przeróżnych alegorycznych kształtach, aniołami
207
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Najsławniejszy spektakl Berniniego, opisany przez Maksymiliana Montecuccoli i
wystawiony w 1637 roku, nosił tytuł „Due teatri, l’uno a specchio dell’altro”
(„Dwa teatry, jeden przeglądający się drugiemu w lustrze”). Jest on wspaniałym
dowodem na bliskość iluzjonistycznych malowideł i lubującego się w złudzie
teatru oraz ówczesnego przenikania się różnych dziedzin artystycznej fantazji50.
Oto jego opis: Na scenie pojawiają, częściowo żywi a częściowo namalowani,
ludzie, zupełnie podobni do prawdziwej publiczności. Pomiędzy nimi przechadza
się dwóch Coviellów – blagierów: jeden udaje, że rysuje prawdziwą publiczność,
a drugi – że tą namalowaną. Pierwszy zwraca uwagę kompana, że stojąc tak
tyłem, nie okazuje dobrego wychowania widzom. „Wszak i ty obrażasz
słuchaczy” – mówi drugi – obracając towarzysza do malowanych słuchaczy.
Ostatecznie obaj nie wiedzieli już, jak się ustawić, by nikogo nie obrazić. W końcu
więc przeciągnęli płótno wzdłuż sceny i każdy grał przed swoimi widzami. Każdy
deklamował swój monolog, by potem znów znaleźć się przed sceną i opowiadać
sobie nawzajem o swojej grze, pokazując np. widoki nocy, przesuwające się
obłoki, wiejskie dziewczęta wesoło tańczące… Na koniec zaś „… wszedł korowód
paziom ubranych w żałobę i niosących czarne, zapalone pochodnie. Za nimi
wjechała śmierć na chudej szkapie, z kosą …(…) śmierć przecina nić wszystkich
komedii i odbiera chęć do wszelkich światowych przyjemności.”51 Bóg ukarał złe
postępki oszukujących Coviellów, fałszerzy sumień publiczności: nad ich
głowami zawalił się dom: „Było na co patrzeć – powiada Montecuccoli – na scenę
spadały wśród kurzu belki, kamienie, wapno, wnoszono trupy ludzi zabitych,
sceny godne podziwu całego świata”52. Truizmem jest stwierdzenie, że mroczny
dmącymi w trąby czy skrzydlatymi kościotrupami.
50
W późnym baroku przenikanie się sztuk było szczytowe: malowidło Pozza do sceny Tiepola
wymagające proscenium, kurtyny, kulis w technice kwadratury oraz namalowanych aktorów
wykraczających z bocznych skrzydeł, grało ważną (a często i najważniejszą) rolę. Późny barok
obsesyjnie zresztą zajmuje się teatrem: w 1678 roku zagrano 130 komedii na prywatnych scenach
w samym tylko Rzymie (za: R. Wittkower, op. cit., wstęp, s. 3).
51
K. Chłędowski, op. cit., s. 436.
52
Równie drastyczne efekty osiągnął Bernini w swojej komedii „Inondazione delle Tevere” (rok
po rzeczywistym wylewie Tybru) z 1638 roku: W głębi sceny widać było kościół św. Piotra, zamek
św. Anioła, zaś na pierwszym planie – Tyber z piętrzącymi się falami. W części rzeki „…najbardziej
zbliżonej do publiczności przepływała prawdziwa woda, a żywi ludzie krążyli w łodziach z
208
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
koniec spektaklu nie miał wywołać w widzach reakcji pokutnych, a jedynie
zadziwić obecnych spektakularnym efektem „gniewu Bożego”.
Dla Berniniego elementem gry – wyszukanej, pełnej erudycyjnych
odwołań i zaskakującej – była także woda, którą po mistrzowsku ujarzmiał w
swoich rzymskich fontannach. Wystarczy wymienić dwie z nich: Fontannę
Trytona na Piazza Barberini (początkowo na rogu Via Sistina) oraz Fontannę
Czterech Rzek na Pizza Navona. W tej pierwszej tryton staje się wręcz elementem
rozpryskującej i mieniącej się wody53. Druga zaś przedstawiając rzeki Nil, Ganges,
Dunaj i Rio della Plata, była swoistą apoteozą ruchu, życia, flory i fauny dalekich
krajów. Promienie słoneczne padające na skały i malownicze jaskinie z marmuru
powodują,
dzięki
umiejętnemu
zastosowaniu
działania
wody,
wrażenie
poruszania się umieszczonych tam potwornych zwierząt, czatujących na
każdego, kto się przybliży54.
„W drugiej połowie XVII wieku z Cortonowskiej linii jego malarstwa
freskowego wyłoniły się dwie odmiany prowadzące już ku barokowi
późnemu”55. Pierwszy nurt był dekoracyjny, drugi zaś, z którym związany był
Andrea Pozzo, wymagał stosowania perspektywicznych wykresów elementów
architektonicznych. Jak więc w praktyce wyglądało konstruowanie owych
elementów? Przede wszystkim opierano się na silnym uproszczeniu –
przedmiotów i metod tworzenia ich obrazów. W swoim traktacie Pozzo
przedstawia
zasady
konstruowania
perspektywy,
pokazując
detale
jednego brzegu na drugi, urzędnicy i słudzy miejscy pracowali nad utwierdzeniem wałów
obawiając się, że rzeka wystąpi z brzegów”. (Ibidem, s. 436). Wał jednak wkrótce pęka, publiczność
ucieka, a Bernini, który wszystko przewidział, tuż przed publicznością wstrzymuje wodę. Cel
moralny został osiągnięty: udana dobroć, udane miłosierdzie, hipokryzja pociągają za sobą gniew
boży (za Chłędowskim).
53
Temat, wzięty z „Przemian” Owidiusza, odnosi się do trytona dmącego w muszlę pieśń pokoju
po potopie świata (nie zaś, jak podaje Chłędowski, „jakąś pieśń barbarzyńską” (ibidem, s. 423).
54
Obawa oglądających fontanny Berniniego nie wydaje się całkiem bezpodstawna, wziąwszy pod
uwagę anegdotę z czasów rzymskich: gdy papież Innocenty, zniecierpliwiony przedłużającym się
otwarciem Fontana di Quattro Fiumi, po kolejnej bezowocnej wizycie na Piazza Navona odwrócił
się, by już odejść, Bernini niespodziewanie puścił wodę, oblewając dostojnika kościelnego.
Mokremu papieżowi ukazał się ukończony już cud rzeźby i inżynierii (za Chłędowskim).
55
J. K. Ostrowski, Sztuka włoska XVII i pierwszej połowy XVIII wieku; [w:] Sztuka świata, Warszawa
1994.
209
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
architektoniczne w dwóch rzutach i na ich podstawie, „w oparciu o metodę
punktów przebicia promieni widzenia z tłem konstruowany jest obraz
perspektywiczny detalu.”56 Pozzo przywiązuje wagę do skali obiektu, zachowując
proporcję między obiektem a obserwatorem i dbając, by położenie pozornej
architektury względem obserwatora tworzyło niesamowitą iluzję głębi.
Doznania są modyfikowane przez przewidywania, domysły i założenia57.
Pozzo był wszechstronnym artystą – wybitnym zarówno architektem,
malarzem, pisarzem, jak i scenografem. Podobnie jak wyżej wspomniany
Gianlorenzo Bernini, jego twórczość przenikał aspekt teatralizacji, a kompozycje
w licznych kościołach równały się z najlepszymi układami scenograficznymi,
przypominając architekturę teatru. Pozzo tworzył wykresy perspektywiczne
elementów architektonicznych będących postawą do tworzenia malowideł
iluzjonistyczno – architektonicznych we wnętrzach architektonicznych. Był
także autorem tak fantastycznych pomysłów, jak, niestety niezrealizowany,
projekt „siedzących” kolumn58.
Kwadratura, iluzjonistyczny obraz architektury fikcyjnej, wykorzystuje
fakt zakrzywienia sklepienia tworzącego obraz niekolinearny59. Tworzy ona
iluzję zwiększającą przestrzeń, w której architektura iluzjonistyczna w sposób
dla oka wręcz niedostrzegalny przechodziła w realną (a wysokość świątyń ma tu
swoje znaczenie). Świadome działanie kontrreformacyjnej jezuickiej retoryki ma
56
A. Żaba, J. Czajor, Traktat Andrea Pozzo Perspectiva pictorum et architectorum... jako nowoczesny
podręcznik dla barokowych kwadraturzystów, s. 41 (artykuł jest rozszerzeniem referatu
wygłoszonego na II Ogólnopolskim Seminarium Nowoczesne Nauczanie Geometrii i Grafiki
Inżynierskiej, Wisła 1998 r.)
57
E. Gombrich, op. cit., s. 295.
58
Sam Pozzo pyta w swoim „Traktacie...”: skoro kolumny i obramienia drzwi mogą być zastąpione
posągami zwanymi kariatydami: dlaczego kolumny nie mogą siedzieć? [4/s.opis do fig. 75/cz.II]. W
artykule, z którego pochodzi przytoczony cytat, pojawia się postulat, iż „kształt kolumn
pozzowskiego ołtarza jest zbliżony do deformacji uzyskanej na drodze anamorfozy [oraz] jest
prawdopodobne, że Pozzo mógł oglądać odbicie rysunku w lustrze cylindrycznym w barokowym
Rzymie” (A. Żaba, Siedzące kolumny Andrea Pozzo, [w:] Biuletyn Polskiego Towarzystwa
Geometrii i Grafiki Inżynierskiej, Zeszyt 12 (2001), s. 66.
59
Przypomnijmy: podczas gdy w perspektywie linearnej (na powierzchni płaskiej) obrazem
prostej jest zawsze prosta, w perspektywie niekolinearnej obrazem prostej jest krzywa, chyba że
prosta w rysowanym obiekcie jest równoległa do tła – tak więc tylko poziome elementy fikcyjnej
architektury zachowują prostolinijność.
210
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
na celu efekt uobecnienia świętych i samego Boga w tak wyodrębnionej sferze
sacrum. Do tak efektywnej perswazji, trzeba było jednak wykazać się
szczególnymi umiejętnościami... Zaznacza się tutaj wpływ Berniniego, twórcy
Tronu świętego Piotra, który, jako wspaniałe zamknięcie perspektywy wnętrza
rzymskiej bazyliki i symbol władzy papieża nad całym kościołem, jest
niedoścignionym wzorcem barokowego związania wszystkich sztuk: rzeźby,
architektury, światła i koloru. Architektura i rzeźba tworzą kompozycję o wręcz
malarskim charakterze, do której został też włączony niematerialny efekt
światła przenikającego przez owalny witraż na górze.
Pierwszy kościół jezuicki wybudowany w Rzymie, wzór dla kolejnych
kościołów jezuickich w całej Europie, to Il Gesu60. W nawie kościoła został
iluzjonistyczny „Triumf imienia Jezus”. Przyjrzyjmy się jednak bliżej realizacji
Andrea Pozzo z lat 1691 – 1694 w jezuickim kościele San Ignazio – mowa o
monumentalnym fresku „Alegoria dzieła misyjnego Jezuitów” na sklepieniu
nawy środkowej, szerokiego na 17 i długiego na 36 metrów. Podczas gdy w
apsydzie przedstawiono sceny z życia św. Ignacego, założyciela Towarzystwa
Jezusowego,
sklepienie
poświęcono
apoteozie
samego
świętego.
Treść
kompozycji sklepiennej nawiązuje do słów Jezusa: „Ogień przyszedłem rzucić na
ziemię i jakże pragnę, żeby on już się rozpalił.” (Łk., 12,49). Pośrodku fresku
znajduje się św. Trójca, od której promień światła biegnie do św. Ignacego,
unoszonego na obłokach przez anioły i tam dzieli się na cztery promienie,
biegnące ku wówczas znanym czterem kontynentom, przedstawionym na
poziomie
attyki
iluzjonistycznej
architektury.
Boski
ogień
został
więc
przekazany od Chrystusa do św. Ignacego, który z kolei rozdzielił go dla świata.
Inni jezuiccy święci jak św. Alojzy Gonzaga, św. Franciszek Ksawery i św.
Stanisław Kostka zaludniają niebo, nie powodując przeładowania kompozycji.
Personifikacje części Ziemi zwracają się ku świętem, ponieważ wyłącznie dzięki
pracy misyjnej zakon jezuitów wyzwolił je z herezji i bałwochwalstwa. Z
60
Ignazio di Loyola już od 1550 roku postulował budowę tego kościoła, rozpoczęto ją jednak
dopiero w 1568 roku dzięki wsparciu Alessandro Farnese, Projekt Jacopo Barocci da Vignola został
zrealizowany z fasadą Giacomo della Porta, który zmodyfikował również kształt kopuły, czyniąc z
niej dominantę formalną.
211
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
mistrzostwem potraktowano przedstawienia obłoków: raz są one siedziskami dla
postaci świętych czy aniołów, raz stanowią tło dla rozgrywających się „niżej”
wydarzeń.
Ciekawym
elementem
są
naturalistycznie
potraktowane
personifikacje kontynentów61, posiadające etniczne ubiory i ozdoby, a nawet
charakterystyczne dla regionu zwierzęta. Afryka to czarna kobieta z krokodylem
trzymająca potężny kieł słonia, Azja dosiada wielbłąda, Europie towarzyszy koń,
natomiast Ameryka, uosabiana przez Indiankę Maję, ukazana została z pumą.
Fascynujące, że Pozzo przetransponował tu znany motyw ikonograficzny Religii
walczącej z Herezją, z tą różnicą, że w tym przypadku to właśnie Indianka w
tradycyjnym pióropuszu i wzniesioną dzidą odrzuca od siebie postać mężczyzn
uosabiających konkwistadorów62.
Kompozycja fresku jest podłużna, „otwarta” wprost na niebo, sugerując
istnienie następnych kondygnacji, które giną w chmurach i przechodząc w sferę
wyobraźni
obserwatora63.
podtrzymujące
górną
Strefa
część
przejściowa
kondygnacji
to
namalowane
architektonicznej.
konsole
Tak
więc
iluzjonistyczne elementy takie jak łuki czy kolumny wyrastają optycznie z
rzeczywistej
dźwigające
architektury,
kolumny
stanowiąc
górnej
niejako
kondygnacji
jej
przedłużenie.
przypadają
na
Konsole
wysklepki
międzylunetowe i stanowią przedłużenie dolnych pilastrów.
Zdobycze perspektywy pozwalają zapełniać przestrzeń niczym scenografia
budowana w teatrze, brawurowo tworząc iluzjonistyczną przestrzeń i stanowiąc
niebywałe rozwinięcie Raffaelowskich koncepcji z watykańskich pokojów
papieskich. Można powiedzieć, że rozwinięcie to doprowadziło do osiągnięcia
61
„W sztuce nowożytnej trzy części świata [Europa, Azja i Afryka] przedstawiane są przede
wszystkim pod postacią personifikacji. Od 1492 r. dołączyła do nich Ameryka. Nie istnieją ogólne
atrybuty lub inne znaki charakteryzujące wszystkie części świata. Atrybutem Europy jest korona,
hełm, broń, koń, księga, świątynia i krzyż, jako, że stanowi ona część świata militarnie i
kulturalnie przewyższająca pozostałe. Inne części świata wyróżniane są poprzez nadawanie im
egzotycznych lub rasowych cech. Popularność tego tematu pochodzi ze świata pojęć
kontrreformacji - personifikacje ukazywały wszystkie miejsca, w których rozprzestrzeniało się
chrześcijaństwo.” Leksykon sztuki chrześcijańskiej dostępny na: http://www.opoka.org.pl
/bibl.ioteka/I/IS/leksykon_sztuki_chrz07.html (dostęp z dnia 25.06.2009, 10:00).
62
Za tę uwagę dziękuję doktorowi Krzysztofowi Moraczewskiemu.
63
Przy opisie fresku korzystałam z referatu Gabrieli Karolczak dostępnego na:
www.gerwazy.lo3.wroc.pl/~pszewcz/pozzo1.doc (dostęp z dnia 01.06.2009, 10:10).
212
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
niemożliwego: uzyskania nieskończonej (sic!) przestrzeni na sklepieniu San
Ignazio, którego punkt centralny stanowi postać świętego, w którego figurze
zbiegają się linie perspektywiczne rzeczywistej i fikcyjnej architektury plafonu.
Pozzo był skrupulatnym artystą i teoretykiem: gdy trwały jeszcze prace nad
realizacją dzieła, architektoniczny projekt fresku umieścił w swoim traktacie z
1693 roku64.
Stając w zaprojektowanym przez artystę punto stabile (o którym pisał już
Leonardo w przytoczonym wcześniej traktacie), ulegniemy złudzeniu, że
wszystkie elementy są proste, niezakrzywione. Pozzo, proponując w swoim
traktacie umieszczenie siatki – wykresu ze sznurów na wysokości sklepienia, dał
instrukcję przenoszenia szkicu na każdą nieregularną powierzchnię65. Takie
skrupulatne
wyliczenia
psychologiczny:
owocują
„Iluzjonistyczne
dziełem
wywołującym
plafony
potężny
przedstawiające
efekt
motywy
architektoniczne w barokowym wnętrzach dlatego działają tak silnie, bo
przedstawiają coś, co w końcu by mogło istnieć naprawdę. Twórcy tych
malowideł starali się zwłaszcza zacierać jak najskuteczniej przejścia między
bryłą budowli a płaskich obrazem, toteż z konieczności interpretujemy obydwie
grupy jednakowo.”66
Powróćmy
do
niejednoznacznego
pytania
o
intencję
malarzy
iluzjonistycznych: czy chcieli oni raczej wprowadzać w błąd czy odkrywać
prawdę przed odbiorcą? Szczególnie ciekawym jest umieszczenie twórczości
Pozza
w kontekście etycznych rozważań nad
zdolnością
intelektu
do
rozróżniania prawdy w świecie. Dla Kartezjusza żyjącego w latach 1596 – 1650
64
Podobnie przy realizowaniu iluzjonistycznych kopuł, takich jak w S. Francesco Saverio w
Mondovi czy w S. Ignazio w Rzymie., Pozzo opracowywał wzory dla typów takich kopuł w swoich
teoriach. Druga z nich, wielkie malowidło na płótnie umieszczone na sklepieniu w transepcie
świątyni, miało być w przyszłości zastąpione freskiem, Pozzo dał więc wykład na temat
wykreślania perspektywy ukośnej tej kopuły w swoim traktacie.
65
Jedna osobą trzymająca sznur miała stać w punto stabile, by druga – na rusztowaniu dopasowała drugi koniec linki do sklepienia. Punkt znajdujący się na sklepieniu był obrazem
punktu przecięcia sznura przez wykres umieszczony na wysokości początku sklepienia. Pozzo
przy tworzeniu fresków do S. Ignazio narysował ponad tysiąc szkiców, by przenieść obraz na
sklepienie kolebkowe (z referatu Gabrieli Karolczak, op. cit.).
66
Gombrich, op. cit., s. 294.
213
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
iluzje były przeszkodą zmysłów na drodze do poszukiwania prawdy. Galileusz,
współczesny Kartezjuszowi, mimo że przyznawał się do sympatii dla malarstwa
iluzjonistycznego, uważał, że anamorfozy są wręcz niepoprawne w tak celowym
oszukiwaniu ludzkiego oka. Zaś dla samego Andrei Pozzo efektem połączenia
prawdy i iluzji była możliwość uobecnienia sfery sacrum. Przez użycie takich
zabiegów malarskich chciał dosięgnąć rozumienia prawdy. Sam Bóg przecież
znajdował się w punkcie zbiegu linii perspektywicznych, jego przedstawienie
malarskie nie było zniekształcane, by z punto stabile wyglądało trafnie. Takie
rozumienie zadania sztuki było odbiciem zaleceń św. Ignacego, który w swych
pismach namawiał do wczuwania się przez odbiorcę dzieła. Przy opisie piekła
czytający miał widzieć wielki ogień, usłyszeć krzyki i płacze, poczuć zapach
dymu, zasmakować łez, sparzyć się ogniem… Obrazy Pozza rzeczywiście
pobudzają nas do przewidywań i budowania w ten sposób imaginacyjnego świata
złudzeń, stanowiąc jednocześnie wykładnię i propagandę wiary Towarzystwa
Jezusowego.
Warto przytoczyć inny przykład budowania iluzji, tym razem nie w
obrębie kwadratury, ale czysto architektoniczny. Mowa tu o dziele Francesco
Borromniniego,
innego
rzymskiego
twórcy
niebywałych
efektów
iluzjonistycznych między innymi w niewielkim San Carlo alle Quattro Fontana
czy San Ivo alla Sapienza. W galerii znajdującej się w rzymskim Palazzo Spada
artysta
wzmocnił
efekt
głębokiej
przestrzeni
poprzez
zastosowanie
zadziwiającego zabiegu: oglądana przestrzeń wydaje się znacznie dłuższa, niż jest
w rzeczywistości, o czym można się przekonać tylko przechodząc przez galerię,
zdając sobie sprawę z różnicy między realną a odczuwaną odległością. Sztuczność
ta opiera się na stopniowym zbiegu elementów architektonicznych do punktu
wyjścia, obniżania ramy nad kolumnami i stopniowo podnoszącego się poziomu
podłogi. Galeria powstała w latach 1652-53 stwarza niezwykle intrygujący efekt:
sugestię przestrzeni co najmniej trzykrotnie głębszej niż w rzeczywistości (8, 60
metra). Pozornie proste zabiegi powodują wrażenia podobne do tych
odczuwanych podczas oglądania „Apoteozy świętego Ignacego” czy „Triumfu
Bożej Opatrzności”. Początkowy łuk sklepienia galerii jest wysokie na sześć i
214
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
szerokie na trzy metry, podczas gdy ostatni jest wysoki na dwa i szeroki na około
1 metr! Gdy obserwator dociera do umieszczonej na końcu statuy, ze zdumieniem
przekonuje się, mierzy ona zaledwie 80 centymetrów!
Jak się przekonaliśmy, dzieła Piero della Francesco, Pozzo i Borrominiego
mają ze sobą wiele wspólnego, opierając się na przejściach między bryłą a
płaszczyzną, które my, obserwatorzy, z konieczności interpretujemy jednakowo:
„Z podobnych przyczyn malarze renesansowi często wywoływali wrażenie głębi,
przedstawiając posadzki o wzorze szachownicy. Zakładając, że podłoga jest
płaska, a poszczególne pola szachownicy mają jednakową wielkość, musimy
wrażenie ich stopniowego zmniejszania się odebrać jako rozciąganie się w głąb.
Ale i tu, jak zawsze, doznanie głębi polega n naszym, widzów, udział – na naszym
założeniu, które rzadko sobie uświadamiamy”67.
Wszelka iluzja68 – jak i każde przedstawienie – mają prawo bytu jedynie na
mocy naszej zdolności do przewidywania i projekcji. U Filostrata czytamy:
„człowiek, oglądający dzieła malarskie i rysunkowe, sam musi posiadać zdolności
odtwórcze” oraz: „nikt by nie pojął wizerunku konia czy byka, jeśliby przedtem
nie wiedział, do czego te zwierzęta są podobne”69. Jednocześnie bez kulturowych
kompetencji i doświadczenia nie wystarczy wyobrażanie sobie, jak coś powinno
wyglądać – by na przykład dostrzec w namalowanych chmurach ludzką twarz.
To dzięki wielowiekowemu obcowaniu z dwuwymiarowymi przedstawieniami
trójwymiarowej przestrzeni „van Gogh odkrył coś niepomiernie większego: to
mianowicie, że świat widzialny może być zobaczony w kłębowisku linii. Dla
wielu z nas zżęte pola i cyprysy kojarzą się z van Goghem. Przedstawienie
bowiem działa zawsze w obydwie strony, ustanawia ogniwo, przez które uczymy
się przełącza z jednej interpretacji na drugą.”70
67
E. Gombrich, op. cit., s. 256
Dla porządku dodać należy równie ważne aspekty tworzenia iluzji – a nie poruszane szerzej w
niniejszej pracy – takie jak sugerowanie ruchu w statycznych obrazach oraz wpływanie na jakość
zobaczonego koloru – które to zabiegi przytacza Gombrich w swej „Sztuce i złudzeniu…”,
powołując się na dzieła Tiepola czy Velázqueza.
69
E. Gombrich, op. cit, s. 255.
70
E. Gombrich, op. cit., s. 235.
68
215
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Warto jednak pamiętać, by przy osobistym zetknięciu z największymi
dziełami iluzjonistycznymi, których niewielki odsetek został tu wspomniany, nie
badać praw geometrii i wymiarów: doświadczenie złudzenia nie może być
połączone z jego obserwacją tak, jak nie można zachować jedzonego ciastka (ze
wstępu do „Sztuki iluzji” Gombricha)
Bibliografia
1.
Katalog „Oko. Obraz. Rzeczywistość.” ekspozycji stałej Muzeum Sztuki w
Łodzi.
2.
Ernst Gombrich, „Sztuka i złudzenie: o psychologii przedstawienia
obrazowego”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa, 1981.
3.
Władysław Strzemiński, „Teoria widzenia”, Wydawnictwo Literackie,
Kraków 1958.
4.
Leone Battista Alberti, „O malarstwie”, Wydawnictwo PAN, Wrocław –
Warszawa – Kraków, 1963.
5.
„Klasycy sztuki. Piero della Francesca” oprac. serii Stefano Peccatori i
Stefano Zuffi, Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2006.
6.
Leonardo da Vinci, „Traktat o malarstwie”, Zakład Narodowy imienia
Ossolińskich,
7.
Wrocław 1961.
8.
„Klasycy sztuki. Mantegna” oprac. serii Stefano Peccatori i Stefano Zuffi,
Wydawnictwo Arkady, Warszawa 2006.
9.
Rudolf Wittkower, “Art and Architecture in Italy 1600-1750”, Yale
Universiy Press,
10.
New Haven and London 1999.
11.
Jörg, Martin Merz, “Pietro da Cortona and Roman Baroque architecture”,
London 2008
12.
Kazimierz Chłędowski „Rzym. Ludzie baroku”.
13.
J. K. Ostrowski, „Sztuka włoska XVII i pierwszej połowy XVIII wieku”, [w:]
Sztuka świata, Warszawa 1994.
216
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
14.
Antonina Żaba, Jerzy Czajor, „Traktat Andrea Pozzo Perspectiva pictorum
et
architectorum...
jako
nowoczesny
podręcznik
dla
barokowych
kwadraturzystów”, (artykuł jest rozszerzeniem referatu wygłoszonego na
II Ogólnopolskim Seminarium Nowoczesne Nauczanie Geometrii i Grafiki
Inżynierskiej, Wisła 1998).
15.
Antonina Żaba, Siedzące kolumny Andrea Pozzo, [w:] Biuletyn Polskiego
Towarzystwa Geometrii i Grafiki Inżynierskiej, Zeszyt 12 (2001).
Źródła internetowe
1.
http://www.opoka.org.pl/bibl.ioteka/I/IS/leksykon_sztuki_chrz07.html
2.
www.gerwazy.lo3.wroc.pl/~pszewcz/pozzo1.doc
217
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Igor Mencel
Wybrane zagadnienia dotyczące sytuacji i roli kobiet w
historycznych oraz współczesnych religiach
Mając świadomość obszerności tematu, jakim jest pozycja, rola, sytuacja
kobiet/y w określonych religiach tudzież religii jako takiej, ograniczę się do
prezentacji wybranych aspektów, których nie można rozpatrywać w oderwaniu
od ich kontekstów społeczno-kulturowych.
Żyjemy w rzeczywistości, w której Bóg jest Ojcem, a mężczyźni jego
kapłanami. Nie chodzi tu o realność idei Boga, lecz jego istnienie dyskursywne1.
W myśleniu o magii (będącej według George’a Frazera pierwszą próbą
zrozumienia otaczającego świata; dalece wyprzedzającą religię2), a które to
myślenie towarzyszy nam wciąż – kobieta – czarownica, szamanka, wiejska
mądra nie jest tym samym, co wielki mag.
Od końca XX wieku sytuacja ulega zmianie. Dzięki ruchowi New Age
doceniono duchowość kobiecą; pod wpływem feminizmu tworzą się nowe nurty
w chrześcijaństwie i islamie, akcentujące kobiecą role. Odradza się też pogański
kult Bogini. Jakie były jego prapoczątki?
„(…) był przecież taki czas, kiedy Jahwe, Autor trzech natchnionych ksiąg: Starego
Testamentu, Nowego Testamentu i Koranu – jeszcze się nie był objawił Abramowi z Ur, Mojżeszowi (być
może) Egipcjaninowi, Jezusowi z Nazaretu, czy Muhammadowi z Mekki. Cóż to był za czas
poprzedzający objawienie się Boga? Był to czas Bogini, Bogini Wielkiej Matki”
3
1
Joanna Podgórska, Skradzione listy od Boga. Z prof. Zbigniewem Mikołejko rozmowa o wierze i
religii, http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1501963,2,z-prof-zbigniewem-mikolejko-rozmowao-wierze-i-religii.read– wersja z 26.04.2011.
2
por. James Georg Frazer, Magia i religia, [w]: idem, Złota gałąź. Studia z magii i religii,
Wydawnictwo
Unus, Warszawa 2002.
3
Jerzy Prokopiuk, Powrót Bogini, [w]: Robert Graves, Biała Bogini, Wydawnictwo Alfa, Warszawa
2000, str. 8.
218
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Prokopiuk, Graves oraz badaczki, które przywołam w dalszej części tekstu
sytuują ów czas w prahistorii, w okresie, który określa się mianem
prahistorycznego matriarchatu. Wielka Matka, zwana też Matką Ziemią, czy też
Wielką Boginią lub Wielką Macierzą, to najprawdopodobniej najstarsze bóstwo
świata. Wszystkie potężne boginie późniejszych kultur to emanacje Wielkiej
Bogini4. Najbardziej znanym jej przedstawieniem jest figurka zwana Wenus z
Willendorfu. To oraz inne wyobrażenia sugerowały pełnię i doskonałość
kobiety5. „Postacie Wielkiej Bogini (…) to najstarsze znane nam okazy sztuki
religijnej ludzkości”6. Mircea Eliade uważał, że w paleolicie macierzyństwo i
kobieta były sakralizowane, ale ich kult rozwinął się w pełni po odkryciu
rolnictwa7. Kobieta budowała lepiankę, wyprawiała skóry, przygotowywała
posiłki i zapasy, uczestniczyła w rytuałach, „stąd płynie jej wielkie znaczenie w
klanie młodszopaleolitycznym łowców”8. Według Mariji Gimbatus (1921-1994)
neolityczną Europę zamieszkiwały matriarchalne społeczności czczące Wielką
Boginię Matkę. Zostały one podbite przez Indoeuropejczyków, którzy narzucili
im męskie bóstwa i patriarchat. Uciekający wyznawcy Bogini skryli się w lasach i
górach9. Zainspirowana tymi czasami, dziejami pradawnej religii wielkopolska
pisarka Jadwiga Żylińska (1910-2009) stworzyła wyjątkową powieść Kapłanki,
amazonki i czarownice, której fabuła zaczyna się w prahistorii, a kończy na
uroczystościach eleuzyjskich w archaicznej Grecji10.
W starożytnym Egipcie istniały ważne boginie jak Nut, Hathor oraz Izyda,
która w czasach hellenistycznych stanie się bóstwem uniwersalnym. Jednakże
4
Krzysztof Kowalski, Zygmunt Krzak, Tezeusz w labiryncie, ENETEIA Wydawnictwo Psychologii i
Kultury, Warszawa 2003, str. 178, 179.
5
Erich Neumann, Wielka Matka. Fenomenologia kobiecości. Kształtowanie nieświadomości,
Wydawnictwo KR, Warszawa 2008, str. 103.
6
Ibidem.
7
Mircea Eliade, Historia wierzeń i idei religijnych, tom I, Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 1988,
str. 30.
8
Red. Józef Kellner, Zarys dziejów religii, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 1998, str. 36.
9
Por. Renata Furman, Wicca i wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty, Zakład Wydawniczy
>>NOMOS<<, Kraków 2006, str. 73, 74.
10
Jadwiga Żylińska, Kapłanki, amazonki i czarownice. Opowieść z końca neolitu i epoki brązu
6500-1150 p.n.e., Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1973.
219
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
najważniejsi byli bogowie. Podobnie w Grecji. Na Olimpie mieszkało dwanaście
istot niebiańskich. Sześciu bogów: Zeus, Posejdon, Hades, Apollo, Ares, Hefajstos.
Oraz sześć bogiń: Hestia (rzymska Westa), Demeter (Ceres), Hera (Junona),
Artemida (Diana), Atena (Minerwa), Afrodyta (Wenus). Panowała równowaga,
która została zaburzona, gdy Hestia została zastąpiona Dionizosem i przeważył
pierwiastek męski11. Każda bogini odpowiadała pewnej sferze życia, świata, ale
„dopiero wszystkie boginie tworzą pełną skalę ludzkich cech, tym bardziej, że
każda z nich powstała przez fragmentaryzację Wielkiej Bogini, pełnej kobiety,
która istniała w religii i wyobraźni czasów przedpatriarchalnych”12. Oprócz bogiń
w wierzeniach istniały również czarownice, takie jak Circe i Medea.
Przedstawiano je jako całkowicie niezależne od patriarchalnego społeczeństwa
Grecji13. W 204 r. p.n.e., interpretując księgi sybillińskie do Rzymu sprowadzono
kult Wielkiej Matki, czczonej we Frygii pod imieniem Kybele14. Identyfikowano ją
z Izydą (jej kult rozpowszechniał się w tym czasie w całym hellenistycznym
świecie) która objawiła się Lucjuszowi Apulejuszowi w Metamorfozach albo
złotym ośle, przedstawiając siebie jako najważniejsze bóstwo – „macierz
wszechświata, praźródło wszech wieków”15. Dostrzec tu można podobieństwo ze
słowami podmiotu lirycznego z legendarnego już tekstu z Nag Hammadi „Gdyż
jestem pierwszą i ostatnią”16.
Chrześcijaństwo jest religią posiadającą największą liczbę wyznawców na
świecie (1,8 mld, a więc 30% ludności świata17), kształtuje Europę od dwóch
tysięcy lat. Jakaż jest sytuacja kobiety w tej religii? Słowa Nowego Testamentu
11
Jean Shinoda Bolen, Boginie w każdej kobiecie, Wydawnictwo INANNA, Wydawnictwo Jacek
Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, str. 28.
8 12
Gloria Steinem, Przedmowa, [w]: Jean Shinoda Bolen, Boginie w każdej kobiecie, Wydawnictwo
INANNA,
Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, str.11.
13
Por. John Myrdhin Reynolds, Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie,
Wydawnictwo A,
Kraków 2008, str. 35.
14
Maria Jaczynowska, Danuta Musiał, Marek Stępień, Historia starożytna, Wydawnictwo Trio,
Warszawa 2010, str. 491.
15
Arthur Cotterel, Słownik mitów świata, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1996, str. 5.
16
Grom, umysł doskonały, (tekst polski na podstawie angielskiego The Nag Hammadi Library pod
redakcją Jamesa M. Robinsona), http://www.wicca.pl/?art=38 - wersja z: 19.03.2011.
17
http://portalwiedzy.onet.pl/4287,,,,chrzescijanstwo,haslo.html – wersja z: 19.03.2011.
220
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
brzmią: „Nie ma już Żyda, ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka
wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś
jednym w Chrystusie Jezusie”18. To przesłanie Pawła brzmiało rewolucyjnie na
tle żydowskich obyczajów19 oraz greckich wierzeń. Rzeczywistość przez wieki
niestety daleka była od ideału ukazanego w owym cytacie. Rozpowszechnił się
pogląd, że „Kobieta to Ewa, a więc niebezpieczeństwo”20. Święty Ambroży
uważał, że „Kobieta winna zasłaniać oblicze, bowiem nie zostało ono stworzone
na obraz Boga”21. By zrozumieć historię chrześcijanek warto prześledzić dzieje
przedstawiania Marii, matki Jezusa, bowiem sposoby jej portretowania
odzwierciedlać mogą historię zmieniającego się w czasie postrzegania kobiet w
świetle religii. Mateusz Ewangelista pisze, iż Józef „nie zbliżył się do niej, aż
porodziła Syna”, inne źródła wskazują na istnienie biologicznych braci Jezusa,
jednakże Kościół Rzymskokatolicki twierdzi, iż Maria była dziewicą przez całe
życie. W V w. n.e. utworzono dogmat o Wniebowzięciu i koronowaniu Marii na
Królową Niebios, co było odbiciem feudalnych wartości22. Biblia na temat Marii
mówi niewiele. Jej sława i wpływ nie są wynikiem jej dokonań, a roli, jaką pełni
w chrześcijaństwie23. Kościół uznaje Marię za „górującą” nad wszystkimi
stworzeniami24. Słowami Magnifikatu, swego hymnu, Maria mówi Elżbiecie, iż
Bóg „wejrzał na uniżenie swej Służebnicy”. Włodzimierz Zatorski, benedyktyn,
przyznaje, że wypowiedź ta została napisana „później w Kościele”, nie jest
zapisem słów Marii. Znaczy, że to Kościół zadecydował, iż przyjęcie przez Maryję
18
Pismo Święte Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 1998, str. 574 (Ga 3,28).
Ewa Wipszycka, Kościół a kobiety, [w]: eadem, Kościół w świecie późnego antyku,
Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006, str. 285.
20
Georges Duby, Mówić do kobiet, [w]: eadem, Damy XII wieku Wydawnictwo Czytelnik, Warszawa
2000, str. 299.
21
Karlheinz Deschner, Kryminalna Historia Chrześcijaństwa, t.3, s.229, cyt. za: Mariusz Agnosiewicz,
Miejsce i wizerunek kobiety w chrześcijaństwie, http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,473 – wersja z
23.04.2011.
22
Deborah G. Felder, 100 kobiet, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości, Wydawnictwo
Świat Książki, 1998, str. 45.
23
Ibidem, str. 42.
24
Włodzimierz Zatorski OSB, Przewodniczka wiary, TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów,
Kraków 2001, str.10.
19
221
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
wyzwania urodzenia Boga było aktem skromności, „uniżenia”, a nie odwagi25.
Kościół posoborowy wydaje się traktować kobietę inaczej niż dotąd. Ogłosił, że:
„Godny ubolewania jest fakt, że te fundamentalne prawa osoby dotąd nie wszędzie w pełni są
zagwarantowane. Dzieje się tak, jeżeli na przykład odmawia się kobiecie możliwości wolnego wyboru
małżonka i obierania stanu życia lub dostępu do takiego samego wykształcenia i rozwoju kulturalnego,
26
jaki zapewnia się mężczyźnie” .
Przedstawiciele/ki
teologii
feministycznej
nie
uznają
powyższego
sformułowania za wystarczające by uważać, iż Kościół rzeczywiście widzi
konieczność zrównania praw kobiet i mężczyzn.
W Polsce wybitnymi reprezentantkami tejże gałęzi feminizmu są Elżbieta
Adamiak oraz Joanna Koleff-Pracka. W USA słynna jest Mary Daly (1928-2010),
pierwsza amerykańska doktor teologii. Wystąpiła ona ze swojej wspólnoty
chrześcijańskiej. Teologia feministyczna zakłada równość kobiet i mężczyzn od
początku
stworzenia,
twierdzi
iż
kobieta
nie
definiuje
się
poprzez
macierzyństwo, a przez to, że została stworzona. Zauważa, że „Bóg stał się
człowiekiem”, a nie „Bóg stał się mężczyzną”. Jezus rozmawiał z kobietami jako z
równymi, te kobiety to poszukiwaczki prawdy, a nie służące. Dr Koleff-Pracka
uważa, że „nauka Jezusa jest dla wszystkich tych, którzy nie mieszczą się między
dwiema płciami, nauka Jezusa, nie ideologia Pawła z Tarsu”27. Teologia
feministyczna pyta dlaczego Boga zawsze personifikujemy jako mężczyznę. Taki
Bóg legitymizuje patriarchalny układ społeczny. Bóg w wizjach Hildegardy z
Bingen jest Mądrością, czyli Sophią, ma postać kobiecą. W Starym Testamencie
przedstawiany jest z kolei jako Niedźwiedzica, Matka. W tym kobiecym nurcie
teologii nie chodzi o to, by zdominować dotychczasową teologię, ale by ją
25
Ibidem.
Sobór Watykański II . Konstytucje, dekrety, deklaracje, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 2002,
str. 542.
27
Joanna Koleff-Pracka, Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz
mężczyzny ani kobiety... (Ga 3.27). Teologia feministyczna w świetle wyzwań
mainstreamingowych nagranie wykładu z 26.10.2010 w Pracowni Pytań Granicznych, UAM,
Poznań: http://www.graniczne.amu.edu.pl/PPGWiki/attach/Nagrania%20wyk%C5%82ad%C3%
B3w/te10-10-26.mp3 - wersja z: 19.03.2011.
26
222
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
uzupełnić, bowiem wg przytaczanej przeze mnie badaczki, zawierając samo
męskie doświadczenie sprawia ona, że religia jest o połowę okrojona.
Jak wyraźnie pokazuje Alice Walker w książce „Kolor Purpury”, „naszego
boga lub boginię obdarzamy tymi cechami, których potrzebujemy, by przeżyć i
rozwijać się”28. „Bóg, ona jest czarna”29 stwierdziła Catherine Halkes chcąc
pokazać, że „kobiety i kolorowi są godni, aby symbolizować tajemnicę Boga”30.
Na przełomie XIV i XV wieku mistyczka Juliana z Norwich opisywała Jezusa jako
Matkę31. Inne mistyczki, o których warto tu wspomnieć to: Hildegarda z Bingen,
Jadwiga Śląska, św. Brygida, Kummernis. Najsłynniejszą z nich jest Hildegarda z
Bingen. Byłą ona filozofką, kompozytorką, prekursorką homeopatii, przeoryszą,
korespondowała z największymi ludźmi swych czasów – m.in. cesarzem,
papieżem,
Bernardem
z
Clairvaux32.
Współczesną
wielką
postacią
chrześcijaństwa, choć do Kościoła Rzymskokatolickiego nienależąca, była
Simone Weil żyjąca w latach 1909-1943. Ta Żydówka z Paryża, studiowała
filozofię, uczyła w liceum, pracowała jako robotnica w zakładach Renaulta w
Paryżu solidaryzując się z proletariatem. Czytała Bhagawadgitę33 i mistyków
chrześcijańskich, wspierała ruch oporu. Nazywana świecką świętą w wieku 34 lat
zagłodziła się na śmierć34. Stało się tak dlatego, że wydawała sobie porcje
żywieniowe dostępne więźniom obozów zagłady. Nie ochrzciła się, bo uważała,
że Kościół odrzuca inne religie35.
Islam to druga pod względem wielkości religia uniwersalna. Posiada 900
mln wyznawców36. Sytuacja kobiety w tej religii jest jeszcze bardziej złożona niż
28
Gloria Steinem, Przedmowa, [w]: Jean Shinoda Bolen, Boginie w każdej kobiecie, Wydawnictwo
INANNA, Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, str.11.
29
Elżbieta Adamiak „Błogosławiona między niewiastami”. Maryja w feministycznej teologii Catheriny
Halkes, Lublin 1997, s. 42; cyt. za: Agnieszka Gajewska, Hasło: Feminizm, str. 296.
30
Ibidem.
31
Elżbieta Adamiak, Znaczenie tradycji duchowości kobiet dla teologii współczesnej, str. 132-133, za:
Agnieszka Gajewska, Hasło: Feminizm, str. 296.
32
Adam Krzemiński, Papieżyca i zakonnica, „Polityka” 2010, nr 3.
33
Anne Bancroft, Prządki mądrości. Mistyczki XX wieku, Jacek Santorski & Co Wydawnictwo,
Warszawa 2003, str. 107.
34
Ibidem, str. 103.
35
Ibidem, str.104.
36
http://portalwiedzy.onet.pl/2732,,,,islam,haslo.html – wersja z: 19.03.2011.
223
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
w
chrześcijaństwie;
zupełnie
inna
w
krajach
arabskich,
plemiennych
wspólnotach czy państwach azjatyckich. Wybieram postaci i wątki znamienne z
punktu widzenia interesującej mnie problematyki kobiecej w religii, choć
niekoniecznie reprezentatywne dla całokształtu religii islamskiej. Mina
Jusufspachicz, teolożka muzułmańska
z Serbii nie zgadza się z dość
powszechnym poglądem na temat związku islamu z dyskryminacją kobiet,
uważa, że islam wręcz nobilituje kobiety.. Twierdzi, iż religia Proroka daje
kobietom prawo dziedziczenia i rozwodów, czego do końca XIX wieku nie mogły
robić zachodnie Europejki37. Tak jak Maria w chrześcijaństwie, tak Fatima w
islamie jest wzorcem kobiety. „Fatima, córka Muhammada (…) czczona jako Pani i
Dziewica (…) Obok Muhammada i Alego jest współposiadaczką światłości danej
im przez Boga”38. Islam posiadał też swoje mistyczki, zwłaszcza w ezoterycznym
nurcie – sufizmie. Jedną z nich była Rabiya al-Adabiya, mistyczka sufijska znana
z ekscentrycznego zachowania. Któregoś dnia własnoręcznie wprowadziła
poprawki do Koranu, czym wywołała ogromne oburzenie. Skreśliła zdanie
„Kiedy zobaczysz diabła, znienawidź go”, bo jak stwierdziła, nie potrafi już
nienawidzić39. We współczesnym świecie muzułmańskim pojawił się feminizm.
Ma on cztery nurty. Feminizm muzułmański polega na reinterpretacji ksiąg
przez kobiety, jest feminizmem religijnym, uznają go wierzące feministki.
Feminizm
islamski
–
fundamentalistyczny,
tradycjonalistyczny,
to
niebezpośredni feminizm. Jego cele to: religijna edukacja kobiet i dzieci,
wspieranie mężczyzn, wyjście ze sfery prywatnej, walka o własne miejsce w
meczecie, ale nie wśród mężczyzn jak chciałyby feministki muzułmańskie.
Sekularystyczny nurt reprezentują feministki, które mogą wierzyć, ale też mogą
być ateistkami, religia jest dla nich kwestią oddzieloną od państwa. Ateistyczny
feminizm praktykują feministki, które porzuciły islam i wyjechały na Zachód.
37
Zvonko Dimoski, Czytanie Koranu według kobiet z byłej Jugosławii, referat wygłoszony na
konferencji Kobieta w religii, obecność nie tylko milcząca, Poznań, maj 2005.
38
Jerzy Prokopiuk, Powrót Bogini, [w]: Robert Graves, Biała Bogini, Wydawnictwo Alfa, Warszawa
2000, str. 23.
39
Osho, Spotkania z wyjątkowymi ludźmi, Wydawnictwo NOWY HORYZONT, Warszawa 2009, str.
204.
224
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
Pierwszą feministką w świecie islamu była prof. Fatima Mernissi z Maroka,
socjolożka i teolożka, autorka Beyond the Veil. Inną, bardzo znaczącą postacią jest
prof. Amina Wadud-Muhsin z USA, urodzona w 1952 roku muzułmańska
teolożka, afroamerykańska córka pastora. W 1972 roku przeszła na islam
powracając do wiary przodków. Jako pierwsza kobieta w historii poprowadziła
piątkową modlitwę, najważniejszą w tygodniu; miało to miejsce 18 marca 2005
roku w Nowym Jorku. Wielokrotnie grożono jej śmiercią.
Buddyzm, religia nieteistyczna, podzielona na bardzo odmienne wyznania,
teoretycznie wymaga od swych wyznawców i wyznawczyń tego samego, by
mogli oni dostąpić oświecenia. Jednakże, jak pisze popularny na Zachodzie
„nauczyciel duchowy” Osho, już sam Budda bał się wprowadzać kobiety do
swojej wspólnoty. Wieki później natomiast Bodhidharma został wprowadzony
do klasztornej grupy przez oświeconą buddystkę Pragyatarę40. Dwie postaci
kobiece, których sylwetki przybliżę, napotkały trudności w praktykowaniu
religii. Ayya Khema, Żydówka, która przeżyła koszmar II wojny światowej,
podążyła drogą buddyzmu therawady. Jako kobieta nie mogła przyjąć święceń.
Założyła na cejlońskiej wyspie pierwszy żeński klasztor buddyjski zarówno dla
kobiet z Zachodu jak i ze Wschodu. Pisała:
„Muszę przyznać, że dla mnie nie ma żadnego znaczenia, kim jestem, ale uważam, że kobiety
powinny mieć możliwość wyboru, kim chcą być, i dlatego popieram starania o udzielenie kobietom
pełnych święceń. Dla mojego osobistego zbawienia ta sprawa jest mało znacząca, ponieważ tu ważna
41
jest jedynie czystość serca i umysłu” .
Danette
Choi42,
Koreanka,
buddystka,
doktor
nauk
religijnych,
nauczycielka zen, jako młoda dziewczyna wybrała się w góry. Wszyscy mnisi
odmawiali jej udzielenia nauk, zrobił to dopiero samotny asceta mieszkający w
jaskini. Ten człowiek, żyjący poza społeczeństwem, nie widział przeszkód w
nauczaniu kobiet prawd wiary. W buddyzmie tantrycznym, czyli najbardziej
40
Ibidem, str. 13.
Anne Bancroft, Prządki mądrości. Mistyczki XX wieku, Jacek Santorski & Co Wydawnictwo,
Warszawa 2003, str. 117.
42
Por. Ibidem.
41
225
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
ezoterycznej wersji nauk Buddy, praktykowanej w górach Tybetu oraz Indiach
istnieje funkcja dakiń. Są to duchowe żony legendarnych lamów – kapłanów;
buddolog i znawca pogaństwa, John Myrdhin Reynolds (ur. 1942) uważa dakinie
za odpowiedniczki europejskich wielkich czarownic.
Alexandry David-Néel (1868- 1969), jako pierwsza Europejka rozmawiała z
dalajlamą43, był to Dalajlama XIII. Przemierzyła Cejlon, Indie, Tybet, Chiny.
Przygotowywała Europę na nową duchowość. Podobnie Helena Bławacka44
(1831-1891), rosyjska szlachcianka, która podróżowała do Indii, Ameryki,
Meksyku. W 1875 założyła ona Towarzystwo Teozoficzne, którego członkowie
mieli być sobie równi niezależnie od rasy, pochodzenia, poglądów religijnych i
filozoficznych. Głównymi dziełami Rosjanki były Izis odsłonięta oraz Nauka
tajemna, której egzemplarz trzymał na biurku Albert Einstein45. Bławacka w
swoich dziełach wypowiadała się na rzecz emancypacji kobiet46. Wyrażała
niechęć do judaistycznego, chrześcijańskiego, islamskiego Boga, a aprobatę dla
hinduskich bogiń.
Teozofia to teoria religijna stawiająca sobie za cel zespolenie z bóstwem47.
Czerpiąc z niej, a także z duchowości dalekiego wschodu, pierwotnego
chrześcijaństwa i pogaństwa narodził się prąd kulturowy New Age48, zgodnie
krytykowany przez religie tradycyjne. Jego celem jest utopijne ustanowienie
globalnego społeczeństwa, w którym nie będzie już żadnych podziałów, a ludzie
będą łączyć się z Absolutem bez pośrednictwa religii i kapłanów. Nowa Era
zwana również Erą Wodnika ma połączyć z sobą na zasadzie komplementarności:
męskość i żeńskość, naukę i mistykę, Wschód i Zachód. Feminizm New Age to
43
Małgorzata Czyńska, Śpiewaczka w podróży metafizycznej, „Zwierciadło” 2009, nr 2, str. 180.
Zazwyczaj pisana jako Bławatska, co nie jest zgodne z zasadami języka polskiego: „W Polsce, od
stuleci obeznanej z nazwiskami rosyjskimi, nie ma żadnego powodu, by bezsensownie stosować
zapis angielski”, Teresa Stylińska, Śmietnik polski,
http://www.rp.pl/artykul/615526.
html?print=tak – wersja z 21.04.2011.
45
Stanisław Gieżyński, Helena Bławatska lewituje, http://www.astromagia.pl/niezwyke/podroze
/822-helena- bawatska-lewituje - wersja z: 19.03.2011.
46
Joanna Żak-Bucholc, Duchowość kobieca w ramach Ruchu New Age, http://www.racjonalista.pl
/kk.php/s,4082 – wersja z 12.04.2011.
47
Didier Julia, Słownik filozofii, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1992, 1995, str. 408.
48
Maria Szyszkowska, Dzieje filozofii, Kresowa Agencja Wydawnicza, Białystok 2009, str. 148.
44
226
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
„feminizm specyficzny, wyrażający się w terminach wodnikowej duchowości”49.
Meinrad Craighead, którą możemy postawić tu jako przykład nowej duchowości,
urodzona w 1927 roku, w wieku siedmiu lat przeżyła mistyczne zjednoczenie ze
światem, patrząc długo w oczy swojego psa50. Rozpoznała Boga, którego nazywa
Matką, ujrzawszy zdjęcie figurki Wenus z Willendorfu51. Wiele lat była w
benedyktyńskim zakonie, ale odeszła. Mieszka w Nowym Meksyku, maluje
inspirując się naturą, odprawia w ogrodzie własne rytuały.
Novum w przestrzeni wierzeń stanowi wicca. Jest to inicjacyjna religia
misteryjna wywodząca się z okolic New Forest w Anglii52. Wicca to najszybciej
rozwijające się wyznanie współczesnych Stanów Zjednoczonych Ameryki53.
Obecnie liczy około 800 tys. wyznawców54. W 1985 roku sąd federalny w Wirginii
uznał ją za prawomocną religię. W 2007 roku na nagrobku żołnierza-wiccanina,
który zginął w Iraku, umieszczono symbol jego wyznania – pentakl, czyli
pięciokąt gwiaździsty foremny znajdujący się w okręgu. Słowo wicca pochodzi ze
staroangielskiego i stanowi podstawę słowa witchcraft, które współcześni polscy
neopoganie tłumaczą jako czarostwo; czarownictwo natomiast to czary i magia
w czasach minionych55. „Najbardziej charakterystycznym wkładem Ameryki do
czarostwa (…) jest połączenie go z ruchem duchowości kobiecej”. To co łączy
wszystkich neopogan, to „uznanie obecności żeńskiego pierwiastka w dziele
stworzenia”56
Jak swoją historię opowiadają wiccanie? Nawiązują oni do teorii Mariji
Gimbutas, o wyznawcach Bogini oraz do Margaret Murray (1863-1963), według
49
Joanna Żak-Bucholc, Duchowość kobieca w ramach Ruchu New Age, http://www.racjonalista.pl
/kk.php/s,4082 – wersja z 12.04.2011.
50
Anne Bancroft, Prządki mądrości. Mistyczki XX wieku, Jacek Santorski & Co Wydawnictwo,
Warszawa 2003, str. 24.
51
Ibidem, str. 26.
52
www.wicca.pl - wersja z: 19.03.2011.
53
Piotr Gillert, Wolne wiedźmy Ameryki http://www.rp.pl/artykul/70187.html - wersja z: 07.04.2011
54
Renata Furman, Wicca i wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty, Zakład Wydawniczy
>>NOMOS<<, Kraków 2006, str. 9.
55
Ibidem, str. 11.
56
Erica Jong, Czarownice, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2003, str. 58, cyt. za: Renata Furman,
Wicca i wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty, Zakład Wydawniczy >>NOMOS<<, Kraków
2006, str. 32.
227
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
której przetrwali pielęgnując swą religię, a zniszczyła ją dopiero Inkwizycja57.
Murray przedstawiła w latach 20’ XX wieku własną koncepcję pochodzenia
czarownic – miały być to wyznawczynie przedchrześcijańskiego kultu. „To, że
czarownictwo nie mogło być wynalazkiem Inkwizycji, jest oczywiste dla każdego
historyka religii zaznajomionego ze źródłową dokumentacją pozaeuropejską”58 –
zgadza się Mircea Eliade, ale do reszty teorii Murray podchodzi bardzo
sceptycznie. Francuski pisarz i historyk Jules Michelet „uznawał czarownictwo
za ruch społecznego protestu, wywołany uciskiem chłopstwa i będący buntem
przeciwko władzy Kościoła i arystokracji posiadającej ziemię”. Papież Innocenty
VIII w 1484 wydał na żądanie dwóch inkwizytorów dominikańskich Kramera i
Spengera, autorów Młota na czarownice, bullę dającą Inkwizycji wielką swobodę.
„Tak więc w prawdziwym antropologicznym sensie, czarownictwo jest uniwersalnym
zjawiskiem kulturowym, charakteryzującym się ludową magią, zielarską medycyną, wróżbiarstwem i
59
kontaktami z duchami natury” .
„(…) czarownictwo nie jest też religijnym kultem tak jak utrzymywał to Gardner. Czarownica z
powodzeniem może być taoistką, hinduską, buddystką, muzułmanką, a nawet chrześcijanką (jak
odkryłem to w Jugosławii), ponieważ praktyka ludowej magii i uzdrawiania pozostaje niezależna od
teologii i religijnej przynależności nawet wtedy, gdy władze religijne potępiają i zabraniają
60
praktykowania magii” .
Tradycja
dianiczna
(Diana
to
odpowiednik
greckiej
Artemidy,
staroitalska bogini łowów, lasów, gór, księżyca, opiekunka kobiet61), nurt na
pograniczu wicca i neopogaństwa, została utworzona przez Zsuzsanne Budapest,
Węgierkę urodzoną w 1940 roku, która w 1959 wyjechała do USA i zajęła się
57
Por. Mircea Eliade, Okultyzm, czary. Mody kulturalne. Eseje, Wydawnictwo KR, Warszawa 2004,
str. 105-108 oraz John Myrdhin Reynolds, Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie,
Wydawnictwo A, Kraków 2008, str. 20-21.
58
Mircea Eliade, Okultyzm, czary. Mody kulturalne. Eseje, Wydawnictwo KR, Warszawa 2004, str. 83.
59
John Myrdhin Reynolds, Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie, Wydawnictwo A,
Kraków 2008, str. 18.
60
Ibidem, str. 19.
61
Władysław Kopaliński, Słownik mitów i tradycji kultury, Państwowy Instytut Wydawniczy,
Warszawa 1985
228
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
duchowością kobiet62. Wychowanką Budapest jest Starhawk, urodzona jako
Miriam Samos w 1951 roku. Łączy ona magię, feminizm, ekologizm i aktywizm
polityczny. W Polsce ukazała się jej książka Piąty święty żywioł, będąca
ekofeministyczną
utopią.
Odpowiadając
na
zarzuty
stawiane
teorii
prahistorycznego matriarchatu, kultu Wielkiej Bogini, czy też historycznej
prawdziwości pewnych tez neopogan stwierdza ona, iż współczesny kult Bogini
nie opiera się na historii i archeologii, a doświadczeniu, przeżyciu, cyklu
biologicznym. Zauważa, iż nigdy nie będzie wiedziała, czy neolityczni ludzie
postrzegali spiralę (główny znak w duchowości i symbolice Starhawk) jako
symbol regeneracji, ale wie co czuje, gdy z dwoma tysiącami ludzi tańczy co roku
spiralny taniec63.
Jak twierdzi religioznawczyni Barbara J. Davis „Religia nie potrzebuje
żadnych bogów a czegoś, co połączy jej wyznawców”64. Przywołani przeze mnie
autorzy sytuujący się w ramach paradygmatu New Age zgadzają się, że
zaistnienie wicca oraz neopogańskich religii przyczynia się do „ewolucji ludzkiej
świadomości na całym świecie, ewolucji zmierzającej ku większej psychicznej
pełni65.” Dodają iż „globalna świadomość, troska o środowisko, ekologia,
duchowość kobiet i dążenie do rozbrojenia są przejawami powrotu Metis”66,
bogini mądrości połkniętej przez Zeusa, by nie urodziła mu dzieci. Jej powrót to
uniwersalny powrót Wielkiej Bogini.
Myślę, że podobnie jak według Foucaulta „jurydyczne systemy władzy
wytwarzają
podmioty,
które
następnie
reprezentują”67,
również
religie
współprodukują kategorię kobiet, wobec których następnie działają opresyjnie
bądź afirmująco. Oba typy starałem się przedstawić w swoim tekście. Traktować
62
http://www.zbudapest.com/about-z-budapest.html - wersja z 22.04.2011.
Starhawk, Religion From Nature, Not Archeology, http://www.starhawk.org/pagan/religionfrom-nature.html - wersja z: 20.04.2011.
64
Rafał Kostrzyński, Bóg utkwił w szczegółach, „Przekrój” 2010, 16 lutego, str. 24.
65
John Myrdhin Reynolds, Czarownice i dakinie. Tantra na Wschodzie i Zachodzie, Wydawnictwo A,
Kraków 2008, str. 169, 170.
66
Jean Shinoda Bolen, Bogowie w każdym mężczyźnie, Wydawnictwo INANNA, Wydawnictwo Jacek
Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006, str. 303.
67
Judith Butler, Uwikłani w płeć. Feminizm i polityka tożsamości, Wydawnictwo Krytyki Politycznej,
Warszawa 2008, str. 44.
63
229
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
go można jako wstęp do zajęcia się szerszym problemem podmiotu kobiecego w
religii/religiach. Do przyszłego rozważenia zostawiam zagadnienie, jak dalece
teorie i praktyki New Age oraz neopogaństwa utrwalają esencjalistyczną wizję
płci i wbrew swoim twierdzeniom prowadzą do ponownego zniewolenia kobiety.
Nie da się zaprzeczyć, że pojmują ją substancjalnie, mitycznie i przychylają się do
ponownego zaczarowania świata.
Bibliografia
1.
Bancroft Anne, Prządki mądrości. Mistyczki XX wieku, Jacek Santorski & Co
Wydawnictwo, Warszawa 2003.
2.
Bolen Jean Shinoda, Boginie w każdej kobiecie, Wydawnictwo INANNA,
Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006.
3.
Bolen Jean Shinoda, Bogowie w każdym mężczyźnie, Wydawnictwo INANNA,
Wydawnictwo Jacek Santorski & Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006.
4.
Butler
Judith,
Uwikłani
w
płeć.
Feminizm
i
polityka
tożsamości,
Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2008.
5.
Cotterel Arthur, Słownik mitów świata, Wydawnictwo Książnica, Katowice
1996.
6.
Dimoski Zvonko, Czytanie Koranu według kobiet z byłej Jugosławii, referat
wygłoszony na konferencji Kobieta w religii, obecność nie tylko milcząca,
Poznań, maj 2005; (rękopis w moim posiadaniu – I.M.).
7.
Duby Georges, Mówić do kobiet, w: eadem, Damy XII wieku Wydawnictwo
Czytelnik, Warszawa 2000.
8.
Eliade Mircea, Historia wierzeń i idei religijnych, tom I, Instytut
Wydawniczy Pax, Warszawa 1988
9.
Eliade Mircea, Okultyzm, czary : Mody kulturalne : Eseje, Wydawnictwo KR,
Warszawa 2004.
10.
Felder Deborah G., 100 kobiet, które miały największy wpływ na dzieje
ludzkości, Wydawnictwo Świat Książki, 1998.
11.
Frazer James Georg, Magia i religia, w: idem, Złota gałąź. Studia z magii i
230
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
religii, Wydawnctwo Unus, Warszawa 2002.
12.
Furman Renata, Wicca i wiccanie. Od tradycji do wirtualnej wspólnoty,
Zakład Wydawniczy >>NOMOS<<, Kraków 2006.
13.
Gajewska Agnieszka, Bóg, w: eadem, Hasło: Feminizm, Wydawnictwo
Poznańskie, Poznań 2008.
14.
Graves Robert, Biała Bogini, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 2000.
15.
Jaczynowska Maria, Danuta Musiał, Marek Stępień, Historia starożytna,
Wydawnictwo Trio, Warszawa 2010.
16.
Julia Didier, Słownik filozofii, Wydawnictwo Książnica, Katowice 1992, 1995.
17.
red. Kellner Józef, Zarys dziejów religii, Wydawnictwo Iskry, Warszawa
1998.
18.
Kopaliński Władysław, Słownik mitów i tradycji kultury, Państwowy
Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985.
19.
Kowalski Krzysztof, Zygmunt Krzak, Tezeusz w labiryncie, ENETEIA
Wydawnictwo Psychologii i Kultury, Warszawa 2003.
20.
Neumann Erich, Wielka Matka : Fenomenologia kobiecości : Kształtowanie
nieświadomości, Wydawnictwo KR, Warszawa 2008.
21.
Osho, Spotkania z wyjątkowymi ludźmi, Wydawnictwo NOWY HORYZONT,
Warszawa 2009.
22.
Pismo Święte Nowego Testamentu, Wydawnictwo Pallotinum, Poznań 1998
23.
Reynolds John Myrdhin, Czarownice i dakinie : Tantra na Wschodzie i
Zachodzie, Wydawnictwo A, Kraków 2008.
24.
Sobór Watykański II : Konstytucje, dekrety, deklaracje, Wydawnictwo
Pallotinum, Poznań 2002.
25.
Szyszkowska Maria, Dzieje filozofii, Kresowa Agencja Wydawnicza,
Białystok 2009
26.
Wipszycka Ewa , Kościół a kobiety, w: eadem, Kościół w świecie późnego
antyku, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2006.
27.
Zatorski
Włodzimierz
OSB,
Przewodniczka
wiary,
TYNIEC
Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2001.
28.
Żylińska Jadwiga, Kapłanki, amazonki i czarownice : Opowieść z końca neolitu
231
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
i epoki brązu 6500-1150 p.n.e., Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa
1973.
29.
Czyńska Małgorzata, Śpiewaczka w podróży metafizycznej, „Zwierciadło”
2009, nr 2.
30.
Kostrzyński Rafał, Bóg utkwił w szczegółach, „Przekrój” 2010, 16 lutego.
31.
Krzemiński Adam, Papieżyca i zakonnica, „Polityka” 2010, nr 3.
Strony internetowe
1.
Agnosiewicz Mariusz, Miejsce i wizerunek kobiety w chrześcijaństwie,
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,473 – wersja z 23.04.2011.
2.
Gieżyński
Helena
Stanisław,
Bławatska
lewituje,
http://www.astromagia.pl/niezwyke/podroze/822-helena-bawatskalewituje - wersja z: 19.03.2011.
3.
Gillert
Piotr,
Wolne
wiedźmy
Ameryki,
http://www.rp.pl/artykul
/70187.html - wersja z: 07.04.2011.
4.
Grom, umysł doskonały, (tekst polski na podstawie angielskiego The Nag
Hammadi
Library
pod
redakcją
Jamesa
M.
Robinsona),
http://www.wicca.pl/?art=38 - wersja z: 19.03.2011.
5.
Koleff-Pracka Joanna, Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani
wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety... (Ga 3.27). Teologia feministyczna w
świetle wyzwań mainstreamingowych nagranie wykładu z 26.10.2010 w
Pracowni Pytań Granicznych, UAM, Poznań: http://www.graniczne.
amu.edu.pl/PPGWiki/attach/Nagrania%20wyk%C5%82ad%C3 - wersja z:
19.03.2011.
6.
Podgórska Joanna, Skradzione listy od Boga : Z prof. Zbigniewem Mikołejko
rozmowa o wierze i religii, http://www.polityka.pl/kraj/analizy/1501963,2,zprof-zbigniewem-mikolejko-rozmowa-o-wierze-i-religii.read – wersja z
26.04.2011.
7.
Starhawk, Religion From Nature, Not Archeology, http://www.starhawk.org
232
Perspektywy kulturoznawcze 1/2008
/pagan/religion-from-nature.html - wersja z: 20.04.2011.
8.
Stylińska
Teresa,
Śmietnik
polski,
http://www.rp.pl/artykul/
615526.html?print=tak– wersja z 21.04.2011.
9.
Żak-Bucholc
Joanna , Duchowość kobieca w ramach Ruchu New Age,
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,4082 – wersja z 12.04.2011.
10.
www.wicca.pl - wersja z: 19.03.2011.
11.
http://www.zbudapest.com/about-z-budapest.html - wersja z 22.04.2011.
12.
http://portalwiedzy.onet.pl/4287,,,,chrzescijanstwo,haslo.html
-
wersja
23.05.2011.
13.
http://portalwiedzy.onet.pl/2732,,,,islam,haslo.html - wersja z 23.05.2011.
233
z
2008
Download